Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  1    2    3    4    5    6    7    8    9    | 10 |    11    12    13    14    15    16    17    18    19    20   następna
2014.08.08    Lato
a jesień tuż tuż :))))) Czerpcie z tego lata obficie acz ostrożnie. Patrz: Refleksje. Pozdrawiam letnio i słonecznie!
Mtd, czasem daję mojemu synowi daktyla lub dwa, ale nie codziennie. Wydaje mi się, że rodzynki i śliwki na co dzień to niezbyt dobry pomysł. Czy nie rozważałaś ciastek owsianych? Przyzwoite są z Sante lub Sanu (Łakotki, pakowane oddzielnie), choć wiadomo, że najlepsze pieczone w domu. Kiedyś nawet wrzuciłam przepis na takowe na forum, są całkiem smaczne.
data: 2014.09.05
autor: Marcela
Jeśli chodzi o bakalie, to w moim przypadku bardzo rzadko, ale mi się zdarzało w pracy podjeść ze 3 garstki, bo coś tam.... nie dorobiłam zupki. Jednak nie było to obojętne. W ostateczności może lepszy by był dobrany zestaw bakalii przez Ciebie, który bierze pod uwagę grupę krwi. Zdecydowanie sprawdziłam, że np. słonecznik nie polecany mi akurat, rzeczywiście mi nie służył. A może spróbuj zrobić np. zamiast kulek z płatków owsianych (w pierwszej książce Pani Ani chyba) batoniki z odrobiną bakalii, możesz nawet jakoś ładnie zawinąć by dziecko się cieszyło. To zdaje się lepsze, bo z imbirem :).
data: 2014.09.05
autor: Sylwia z W.
Hej pytanie o drobiazg, ale właściwie nie wiem co zrobić. Panie w przedszkolu zapytały czy mój syn może dostawać bakalie do drugiego śniadania. Moje dziecko kanapke z jajem, indykiem lub miodem. Reszta dzieci dostaje jogurt/serki z bakaliami(rodzynki, słonecznik, sliwka- nie duża porcja). Nie wiem czy się zgodzići tak już tyle mu ograniczam, że mam wyrzuty sumienia... Pzdr
data: 2014.09.05
autor: Mtd
Majko z Podlasia, ostatnio widziałam wędzoną sproszkowaną paprykę w Auchan. Poszukaj.
data: 2014.09.04
autor: KaM
Majko, wiesz poszłam i wyciągnęłam książkę "Filozofia smaku" i policzylam , jest ponad 200 przepisów. W poprzednich ksiazkach jest pewnie ponad 100. Wiec będzie ponad 300 przepisów, tak z grubsza, które pani Anna podstawila nam pod nos, gotowce... Wiec teraz albo ruszamy głową i wymyslamy albo wchodzimy na internet i szukamy, tam stron z kuchnią taka, siaka czy owaka jest multum. Przyjemność szukać, naprawdę ☺☺☺A pani Annie pozostawiamy czas na pisanie cudnych refleksji... Pozdrawiam.
data: 2014.09.04
autor: Sylwia V.
Sylwio, jeżeli chodzi o zupe tex-mex, uważałam z iloscia oregano, wrzuć jedna łyżeczkę, pogotuj i spróbuj, wtedy ewentualnie dorzucić więcej. Ja uwielbiam oregano, ale ono jest dość intensywne, wiec za dużo i może być za "oreganowo". Jeżeli zrobisz tą zupe z mniejszą ilością rosołu, albo dodasz tylko wrzatek, zamiast kukurydzy może być fasola i ten wtedy juz gulasz będzie mokry a nie leżący jak zupa to oddzielnie ugotuje ryż, tak żeby był na pół-twardo. Wtedy gulasz do ceramiki głębszej, dokładamy ryż bez wody oczywiście i pod przykryciem na godzinę do pieca. Będzie pilaw w wersji tex-mex. Ile ryżu.? Ja wszystko robie na oko... Pozdrawiam.
data: 2014.09.04
autor: Sylwia V.
No cóż, papryki takowej nie mam, nie spotkałam, tak było w przepisie, zrobię zwyczajnie bez niej :), ale może kiedyś znajdę. A może to chodzi o pastę z wędzonej papryki, hmmm, nie mam pojęcia jeszcze, ale rozbudziłaś moja ciekawość :). Tak przy okazji, trzymam za Ciebie kciuki, trzymaj się cieplutko :) Pa.
data: 2014.09.04
autor: Sylwia z W.
Sylwio z W. Twoja zupa jest bardzo ciekawa. Ale skąd wzięłaś wędzoną paprykę w proszku? Kiedyś jej potrzebowałam do węgierskiego paprykarzu i nigdzie nie znalazłam. I ja lubię potrawy jednodaniowe. Nie mam pomysłu na duszeniny mięsno-warzywne, które bardzo mi służą. Te co jem do tej pory już mi się znudziły. Może Pani Anna w refleksjach podpowie? Och, jak to byłoby cudnie!
data: 2014.09.04
autor: Majka z Podlasia
Właściwie żebym była w porządku, to zupa ze strony: https://zakochanewzupach.pl/zupa-krem-z-burakow-pieczonych-z-prazonymi-migdalami/
data: 2014.09.04
autor: Sylwia z W.
Zupa Tex- Mex, może się Wam spodoba, doprawicie i uszlachetnijcie wg siebie. Właśnie ją znalazłam trochę przerobiłam, ale jeszcze nie gotowałam :) niedługo spróbuję. Ciągle poszukuje zup, treściwych i różnych, które stanowią tzw. syty obiad 1-daniowy, bo u mnie młodzież dorastająca.
Zupa tex-mex
• 800 g mięsa mielonego (indyczo-wołowego) –o/sł (możemy je wcześniej doprawić po naszemu)
• 2 cebule ( duże) - o
• 2 łyżeczki wędzonej papryki - sł
• 2 łyżeczki tymianku ( suszonego) - g
• 1 świeżej papryka - sł
• 1 puszka kukurydzy - sł
• 1-2 papryczki chili - o
• 4 grzanki z chleba
• 1 puszka pomidorów z Hiszpanii- k
• 4 ząbki czosnku - o
• 1,5 łyżki oleju roślinnego do smażenia
• natka pietruszki lub świeża kolendra - k
• 2-3 l bulionu/rosołu wołowego - o
• 1 łyżeczka miodu
• 2 łyżeczki oregano - o
• świeża cytryna - k
• Cebulę obieramy i kroimy w drobną kostkę. W głębokiej patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy pokrojoną cebulę – sł Smażymy do momentu, aż cebula będzie delikatnie zeszklona.
• Paprykę czerwoną i papryczkę chili kroimy w równą kosteczkę i dodajemy do cebuli-o
• Dodajemy mięso i całość mieszamy. Smażmy, aż mięso się nieco przyrumieni – o
• Zalewamy rosołem - o
• Soli do smaku
• i zalewamy podsmażonymi wcześniej pomidorami – k
• Zupę podajemy z świeżą natką pietruszki lub kolendry - k
• Doprawiamy tymiankiem, kurkumą - g
• Kukurydzę odcedzamy przez sitko i dodajemy do zupy – sł
• Dodajemy miód do smaku - sł
• Oregano – o
• Gotujemy na małym ogniu.
• Z chleba wycinamy trójkąty i grillujemy, podsmażamy je z każdej strony na patelni na odrobinie oleju. Dobrze jest nieco docisnąć kawałki chleba łopatką do patelni, wówczas równomiernie się zarumieni.
Może Wy też macie jeszcze coś w zanadrzu, chętnie skorzystam. Poszukuję rozwiązań 1-daniowych ze względu na tryb pracy, młodzież, itd., same wiecie. Ostatnio dla odmiany zrobiłam leczo z polędwiczką przyprawioną po naszemu podsmażoną osobno + warzywa. Hmm.. no i bardzo się cieszę z refleksji, do których ciągle można wracać, analizować i przerabiać. Pozdrawiam.
data: 2014.09.04
autor: Sylwia z W.
Luizo, pytanie o czystek już było, poszukaj :) podobno czyści ale dla nas najlepsza TLACI :)
data: 2014.09.04
autor: Imbirka
co pani sądzi na temat zioła czystek
data: 2014.09.03
autor: luiza
Arnuszko, cieszę się, że wyraziłaś chęć na kontakt ze mną. Oto mój email: luikro@wp.pl
data: 2014.09.03
autor: Majka z Podlasia
Pani Aniu, Drogie Forum! Podaję fantastyczny przepis na mizerię po staropolsku. Na patelni rozdrzewam łyzeczke mała ghee. Dodaję świerze ogorki pokrojone wzdłuż na cwiartki. Duszę. Następnie wrzucam wycisniete zabki czosnku, imbir, pół łyżeczki jarzynki, posiekaną natkę pietruszki, wlewam wrzątek. Nastepnie dodaję słodką śmietankę i pieprzę. Wszystko duszę 20 min. Dosalam. Następnie wlewam łyżeczkę mąki pszennej rozcieńczonej wodą. Wsypuję szczyptę kurkumy, kminu i pieprzu. Pychota ze schabowczakiem i naszym purie ziemniaczanym. POLECAM!
P.S. Pani Aniu, proszę o korektę wg uznania, aby było tak naprawdę po Ciesielsku.
data: 2014.09.02
autor: Majka z Podlasia
Majko z Podlasia, podaj namiary na siebie, to się odezwę w sprawie pracy w Szwajcarii;)
Pozdrawiam Forum
data: 2014.09.02
autor: Arnuszka
Pani Aniu, ile mądrości , spokoju i dobrej energii płynie z refleksji...dziękuję.... miód na serce..:)
data: 2014.09.02
autor: Ewa S.
Pani Aniu, Swoją ostatnią refleksją ustrzeliła Pani pewnie niejedną z nas. Dziękuję!
A tu podsyłam link do fajnego przepisu z "naszych" okolic. http://www.kuchnia.cerkiew.pl/przepisy.php?id=8&id_n=100&id=8 jest ich tam więcej, warto popatrzeć. I przemienić odpowiednio, oczywiście! Ja dziś robiłam te gołąbki dla syna do przedszkola.
Pozdrawiam!
data: 2014.09.02
autor: KaM
Czy ktoś z Forum mieszka i pracuje w Szwajcarii? Bardzo chciałabym nawiązać kontakt, by zdobyć trochę praktycznych informacji.
data: 2014.09.01
autor: Majka z Podlasia
Pani Aniu dziękuję za dzisiejszą refleksję, spadłą mi z nieba :) pozdrawiam ciepło!
data: 2014.09.01
autor: Imbirka
Pani Aniu,ten niedzielny okruszek to chyba specjalnie dla mnie, wlasnie dzisiaj ogarnela mnie jakas agresja, zlosc ,znieczerpliwienie i oczekiwanie na zmiane zachowan moich najblizszych.Dziekuje i pozdrawiam
data: 2014.08.31
autor: Ariane
Właśnie podałam niedzielny okruszek, posmakujcie :)))
data: 2014.08.31
autor: Anna Ciesielska
Trafnie i pięknie to ujęłaś Sylwio, nic dodać, nic ująć. No może tych zadań nieco ująć, albo przynajmniej sobie nie dokładać;-) Pani Aniu, dobra ta refleksja, zwłaszcza gdy dopadną nas myślowe pokusy, że w życiu nie powinno być żadnych problemów, że wypracujemy sobie kiedyś jakiś błogi constans, a my przecież mamy dążyć do równowagi, która kojarzy się z ruchem, balansowaniem. Gorąco pozdrawiam i życzę dobrej niedzieli.
data: 2014.08.31
autor: Sasanka
Pani Aniu, słowo na słoneczny piątkowy poranek - bezcenne :) Dziękuję.
data: 2014.08.30
autor: ANONIMKA
Pani Anno, dziękuję za dzisiejszą refleksję!
Zapewne, zmienność w życiu jest czymś stałym i przez to tak pięknym. Trzeba tylko ją docenić.
data: 2014.08.29
autor: Majka z Podlasia
Zaglądnijcie do refleksji - małe przypomnienie :)))
data: 2014.08.29
autor: Anna Ciesielska
Majko, takie rzeczy się dzieją, i dzieją się z jakiegoś powodu i nijak się mają do wartości nas jako osoby, kobiety itd. A ten ból będzie wracał dopóki go nie przeżyjesz, czujesz się źle, posiedz w tym, gorąca herbata i zawiniecie się w koc , tak długo jak potrzeba... Wszystko się ułoży..
data: 2014.08.29
autor: Sylwia V.
Sasanko, klimatyzacja klimatyzacja, ale tam masz widocznie Twój słaby punkt, a nie jest to też reakcja z okazji powrotu do pracy. Tu może nie chodzić nawet o samą pracę, ale o to, że znowu weźmiesz sporo na ramiona.? Pozdrawiam.
data: 2014.08.29
autor: Sylwia V.
Dziewczyny, bardzo Wam Wszystkim dziekuję za słowa empatii i otuchy. Łączę się z Wszystkimi, które to przeżyły taką stratę. Troska o siebie to ważne w tak trudnych momentach życia, ale bywają chwile, gdy uważamy, że nic nie jesteśmy warte i wszystko nie ma sensu. Latem chciałam ten ból zagłuszyc, ale teraz wrócił do mnie ze zdwojoną siłą. Czytając Forum czuję ciepło i wzajemne zrozumienie. Jestem wdzięczna Pani Anno za nie. Nawet mamie nie mówię o tym co w środku mnie gryzie. "Nadajemy na innych falach" :(
data: 2014.08.28
autor: Majka z Podlasia
Sylwio, dzięki że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami i wnioskami, jakoś nie są mi obce:-) Trafiłam kiedyś na taką sentencję, że choroba jest to zdrowa reakcja organizmu na chory sposób życia. Co do autyzmu, to czasem myślę sobie, że reakcje mojego dziecka są jak najbardziej słuszne, gdy nie chce poddawać się temu szaleństwu. Zmieniając temat - powiew klimatyzacji trochę mnie połamał, wlazł mi ból gdzieś między szyją a łopatką, nic fajnego, ale zastosowałam maść golteriową i przeszło! Nieniejszym melduję, że maść zrobiona, wyszła mi trochę twarda, ale pod palcami ładnie się topi. Przyznam, że nie spodziewałam się tak spektakularnego efektu, kolejne testy przede mną, dziś mazidła domaga się lędźwiowy odcinek kręgosłupa! Kejlo - gorąco pozdrawiam.
data: 2014.08.28
autor: Sasanka
Hej Sylwia V ! Cos mi po Twoim poście wychodzi, ze mam autyzm ...:) Nie, no bez przesady, wszystkie symptomy są, zdaje sobie z tego sprawę, ale jak z tego wyjść moje kochane babury ? Jestem dzikus i łażę po ścianach ze strachu. Kompulsje i obsesje to codzienna jazda. Czasem to mam poczucie, ze tak bardzo się zaplatałam, ze nie ma odwrotu.

Majka z Podlasia, trzymaj się (albo się nie trzymaj, jeśli Ci własnie teraz tego potrzeba). Nic innego nie powiem, bo o takiej stracie to ja nie mam pojecie i nie odważne się nawet czegokolwiek sugerować.
data: 2014.08.28
autor: Kamila z Paryża
Mysle, ze zgeneralizowalam i za mało uscislilam to co napisałam odnośnie autyzmu, a dokładnie, że autyzm pokazuje jak w krzywym zwierciadle ułomności naszego stylu życia. Ja nie myślę o konkretnych rodzicach, nerwowej mamie, tacie o ścisłym umyśle. Ja myślę, powiedzmy bardziej ogólnie, powiedzmy "globalnie" patrząc na społeczeństwo jako takie i przemiany jakim się poddaje czy poddajemy. Generalnie jesteśmy coraz mniej socjalni, towarzyscy, są telefony komórkowe, Skype, maile, SMS'y, coraz rzadszy jest kontakt wzrokowy, bo nie ma takiej potrzeby... Jesteśmy coraz bardziej wyspecjalizowani, popatrzmy nawet na lekarzy, ktoś powiedział, że odnośnie diety to żona lekarza jest lepsza, bo on studiuje listę leków i chorób, itd . itd. ie holistycznie, kompleksowe znika, każdy skupia się na kawałku, nikt nie patrzy na całość. A typowo autystyczne kompulsje czy obsesję.? Popatrzmy na kompulsywne zakupy, uzależnienie od perfekcji czy to w sprzątaniu domu czy wychowaniu dziecka czy w pracy, ataki lękowe czy paniki, nerwice, fobie itd . itd. Tylko, że w naszym przypadku wszystko jest akceptowalne społecznie. W świecie autystycznym mamy te wszystkie zachowania, cechy w jednym, ale to już nie jest akceptowane społecznie. Tak to widzę... Pozdrawiam ☺
data: 2014.08.28
autor: Sylwia V.
Majko mi również bardzo przykro i przesyłam uściski. Masz tu nasze wsparcie i gotuj z nami :) ja też mam nastroje depresyjne, elementy fobii społecznej i nerwicę. Znajduję tu siłę i pozytywne kopniaki :)
Pozdrawiam CIEPŁO :))))))
data: 2014.08.28
autor: Imbirka
Mi również przykro Majko, bo pospieszyłam z moimi doniesieniami. Trzymam za Ciebie kciuki,żebyś znalazła siły na pozytywne myslenie i gotowanie!
data: 2014.08.28
autor: Mtd
Majko, bardzo mi przykro. Wiec juz wiadomo, skąd u Ciebie takie nastroje depresyjne. I to trochę potrwa, bo nie jest łatwo się z tym uporać. Wiem o tym, bo przeszłam to. Szukaj w swoim otoczeniu kobiet, które przeszły to samo i starszych od Ciebie kobiet, które z racji wieku i doświadczenia juz wiedzą, że to nie koniec świata i ze życie się toczy dalej... A Ty nie dokopuj jeszcze ta nieszczęsny kawa Twoim i tak zestresowany jelitom i wątrobie i troszcz się o się o siebie lepiej... Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.08.28
autor: Sylwia V.
Sylwio V. odnośnie Twojego postu o autyźmie to wiele w nim racji. Mam 7letnią siostrzenicę, która obecnie doświadcza wielu złych emocji. Złośc, zazdrośc, smutek, złośliwośc, upór itp. Przychodzą nieoczekiwanie podczas zabawy a ona z trudem panuje nad nimi. Jej mama ma z nią wiele problemów, bo dziewczynka bywa nieznośna. Ale "niedaleko pada jabłko od jabłoni", bo mama jest nerwowa, nadpobudliwa i żyjąca w dużym tempie. Dziecko jakby kontynuuje a raczej skumulowało w sobie te wszystkie napiecia już od poczecia. Takie to przykre. Bardzo jest mi żal siostrzenicy, bo nieświadomie z tym się musi zmagac.
data: 2014.08.28
autor: Majka z Podlasia
Sylwio V. z bólem mówię o tym, ale nie jestem już w ciąży. Poroniłam. Więc trochę się nawarstwiło złych rzeczy. Ale dziękuję Ci za post ostrzegający. W 100% masz rację.
data: 2014.08.28
autor: Majka z Podlasia
Ach Majko, ja też miałam kryzys, nadal nie jest idealnie, ale nie jestem z energia na wysokości pięt, na szczeście. Pomogła mi po prostu dyscyplina, zmuszałam się do zup na miesie(wrzucałam w nie ostre curry, chili itp, bo bardziej mi smakowało), do tego grzanka. No i kilerka(koło 18.00) z imbirówką, chociaż filiżanka dziennie - bardzo pomagały. Potem jakoś powoli zaczeło sie prostować. Seansik czosnkowy przegonił grzybice miejsc intymnych(wynik osłabienia zapewne) w ciagu 4 dni. Ciagle mam ochote na rosół, rosół, rosół,ale mięcho średnio mi wchodzi. O ile mogłam to sie kładłam i spałam... Ale z kawy nie zrezygnowałam. Piję poranna bardzo cienką. Bez kawy nie moge się obudzic. Trzymaj się. Moje bachorki juz zaczeły sie rozpychac:)
data: 2014.08.28
autor: Mtd
Majko, dobra kobieto, sluchaj przeczytałam to napisałaś i wszystko mi opadło, nawet biust, a jeszcze nie powinien ☺. Przecież Ty jesteś w ciąży, prawda.? Wiesz, że z kawą nie przeginamy, brak apetytu u dziewczyn w ciąży był przerabiany wraz z konsekwencjami, pisała o tym Fox India, Mtd, archiwum proszę przejrzyj. A co najważniejsze w Twojej sytuacji nie ma już "ja", teraz jest "my". Pom
ysl o tym. Pozdrawiam.
data: 2014.08.27
autor: Sylwia V.
Sasanko, moja teoria odnośnie autyzmu zmieniała się przez lata. To jak to widzę jest oparte na bazie mojego doświadczenia w pracy z dziećmi i obserwacji ich i ich rodzin. Nie jestem genetykiem czy inny naukowcem, owszem w szkole musiałam zapoznać się z najnowszymi teoriami, ale przefiltrowywalam je wszystkie przez siebie. Dla mnie autyzm jest "choroba" naszych czasów, naszego wieku. Pokazuje jakby w krzywym zwierciadle wszystkie ułomności naszego stylu życia i skupia się to wszystko w dziecku, które nie jest w stanie tego niejako unieść. Według mnie te dzieci są słabsze juz kiedy się rodzą, czyli już ich mamy były słabsze, może ich babki tez. To oczywiście dotyczy stylu życia, w dużej części jedzenia, tez ich psychiki, to wszystko przecież się zazebia. Nie ma znaczenia ile lat mają rodzice, starszy ojciec, czy starsza matka, poziom ich IQ, takie dzieci mają vice prezesi banków w Londynie i zaaranżowane małżeństwa, gdzie mąż i późniejszy ojciec zostaje przysłany tuż po ślubie wprost z Bangladeszu, do żony mieszkającej w Londynie od dziecka. Londyn to kocioł kulturowy. Nie spotkałam się aby któreś z tych dzieci było długo na cycu, parę miesięcy i pa, wiec mleko modyfikowane, potem słoiki, częste są kuchnie elektryczne, oczywiście kuchenki mikrofalowe, mnóstwo surowizny od początku... Tutaj też jest mało słońca, w tym sensie, że się mało wychodzi, żyję się w domach, nawet jeżeli jest oogródek nie używa się go specjalnie. To wszystko zbyt mało aby dziecko miało energię plus dzięki styczności z piachu, błotem, psem czy kotem, bylo odporne na różne takie tam. I przychodzą tez szczepienia i w pewnym momencie, wiele matek mi mówiło, około 2 roku życia pojawia się regres, organizm się resetuje, niejako i zmienia się co głównie widać na pierwszy rzut oka funkcjonowanie mózgu... Tak ja to widzę. Potem wchodzą "fachowcy" od około 2.5 i przyznaje szczerze, że tymi dziećmi się "orze", żeby je "przystosowac"... do życia, szkoły, funkcjonowania w społeczeństwie. Ja często widziałam te podniesione brwi rodzica czy mojego supervisor 'a kiedy chcialam brać dziecko porostu na spacer, ale znowu, ale na jak długo, przecież trzeba zrobić puzzle, sortowanie kształtów, wiązanie butów czy naukę numerkow... itd, itd... Ja miałam radoche jak mi dzieciak w parku latał albo taras się w liściach... No dobra, tyle skrótem...
Przejrzałam książki, które mi porzuciła, Biegnąca z wilkami to obowiązek ☺, a z reszty to opowieści matek klanowych mogą być strzałem w dziesiątkę, juz szukam ☺☺☺
Pozdrawiam jesienne i chmurnie...
data: 2014.08.27
autor: Sylwia V.
Och, Imbirko jak ja marznę. Wciąż mi zimno i z nosa leci. Na pewno jestem nie dogrzana dostatecznie. Jem ciepłe rzeczy, ale na razie brak poprawy. A po posiłku tak mi jest ciężko i czuję wielkie zmęczenie.
data: 2014.08.27
autor: Majka z Podlasia
Kochani zaglądnijcie do refleksji:)))
data: 2014.08.27
autor: Anna Ciesielska
Majko z Podlasia, a dlaczego piłaś tyle kawy? Z powodu senności, czy apetytu na nią? Miałam podobny problem, ale kawa mi zwyczajnie smakowała, zwłaszcza wieczorem, posłodzona mocniej niż rano. Powodem było zimno.. Może u Ciebie jest podobnie? Może potrzebujesz się poruszać, pobiegać, poćwiczyć coś? W sprawie morfologii najlepiej zadzwoń do Pani Ani.
data: 2014.08.27
autor: Imbirka
Nesca, ja mam piekarnik elektryczny i też kombinuję jak zrobić mięso na gazie. Najlepiej mi wychodzi w grubym żeliwnym garnku, były kiedyś takie w Netto, sprawdza się bardzo dobrze. mięso zaczynam przyprawiać od słonego, kończę na ostrym, maceruje się kilka dni, obsmażam na patelni by zamknąć pory, przekładam do rozgrzanego rondla z olejem i tak na małym gaziku, pod przykryciem pół godziny z jednej strony, pół godziny z drugiej. Możesz też w którymś momencie dolać trochę zimnej wody i dla porządku polecieć :) przyprawami do ostrego. Podstawa to: przyprawy, maceracja,obsmażanie, malutki gaz i gruby żeliwny garnek. Parę razy zrobisz i dojdziesz do ładu. POZDRAWIAM.
data: 2014.08.27
autor: Sylwia z W.
Pani Anno, Forum! Wydaje mi się, że tego lata przesadziłam z kawą. Zbyt wiele jej piłam w ciągu dnia, czasem także parzoną nie po Ciesielsku. Im więcej jej piłam tym bardziej czułam zmęczenie. Zamknięte koło. Teraz mam duże kłopoty trawienne. A w ustach jakby kwaśny posmak. Kawę ograniczyłam do jednej porannej, gdyż bez z niej nie dałabym rady ruszać nogami a co dopiero głową. Ale co dalej robić? Jem jedzenie zrównoważone. Ale apetyt marny. Brakuje sił. Wyniki krwi poniżej normy. Lekka anemia. A do tego dochodzi jeszcze nastrój depresyjny. Poczucie jakby nic nie miało sensu. Proszę o pomoc!
data: 2014.08.27
autor: Majka z Podlasia
Witam Moje Kochane Kobietki . Mam prośbę - oświećcie mnie jak dobrze , po naszemu udusić kawałek chudej łopatki na kuchence , zawiesiłam się jak przyprawić i co z wodą , którą trzeba dodać , aby się w czymś udusiło to mięsko . Piekarnik ogarnięty , ale na gazie kuchenki , w rondlu potrzebuję podpowiedzi . Pozdrawiam serdecznie :)
data: 2014.08.26
autor: Nesca
Witam serdecznie wszystkich. Od 4 lat jestem uświadomioną mamą, która przeżyła szok dowiadując się, że choroby nie biorą się z wirusa grypy, jesieni, itd.... Początek był prozaiczny pasożyty, wszyscy się odrobaczywiliśmy. Dalej były książki dot. żywienia - zdrowego żywienia. Oczywiście zawierały informacje dot. makrobiotyki, PP. Jednak nasze zdrowie poprawiło się na tyle, że ścisłe przestrzeganie PP nie był konieczne... myślę, że nie rozumiałam tematu i trochę bałam. Jednak moja fascynacja dietetyką i nowościami, badaniami nad wartością pokarmów nie mijała. Doszło do tego, że zafascynowała mnie teoria zielonych koktajlów, wegetarianizmu. Chodziło mi wyłącznie o zdrowie rodziny. Kupowałam drogie produkty żywnościowe tj. ziarna konopii - bo super białko, suplement wit. B12, itd. I wiecie co? czułam się coraz gorzej. Nie miałam siły na nic. Trochę myślałam, że to wina przemęczenia (bo posprzątać, trójka dzieci - zaprowadzić, odprowadzić), ale nie dawała mi spokoju myśl, że to nie jest normalny stan. Wiecznie byłam poirytowana, zmęczona. A na marginesie... życie osobiste, przytulanie z mężem zupełnie mnie nie interesowało. I przed wakacjami pomyślałam sobie, że jeśli nic się nie zmieni, to przestaję zajmować się tematem żywienia, że będę robiła obiady ot aby były. I trafiłam po raz kolejny na PP i dałam sobie ostatnią szansę. ZUPY ..... Dziewczyny w końcu jestem NAJEDZONA. Mięso, kości ... rosoły. Jem i czuję się człowiekiem. Pani Aniu, na Pani książki trafiłam niedawno i czekają na przeczytanie. Ja jestem nad morzem, a one u mnie w domu :) Już nie mogę doczekać się szczegółów, ale wiem i czuję, że to jest to. To czego szukałam. Teraz jadę na zupach z "Refleksji" i wiem, że to dla mnie. Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam dużo zdrowia i uśmiechu. Zaglądam tu często i uczę się nowych i ciekawych rzeczy.
data: 2014.08.25
autor: Danusia
Wprawdzie napisałam że zostawiłam już teorie na temat autyzmu, albo może one mnie opuściły, to jednak zystkich. Od 4 lat jestem uświadomioną mamą, która przeżyła szokciekawi mnie jaka jest ta Twoja, Sylwio. A co do drugiego tematu - czy zauważenie (doświadczenie) braku równowagi w naszym świecie to spiskowa teoria dziejów? Nie sądzę. Owszem, jest trudno, ale trochę się już dzieje w temacie odgruzowywania, zabieramy się jak umiemy, mnie szalenie pomaga pp, co tu dużo gadać, żeby takie zalecenia Ciesielskiej wprowadzać w życie trzeba obudzić siłę swojej kobiecości. Są też książkowe pomocniki, znana tu Biegnąca z wilkami, Księga życia kobiety Joan Borysenko, Zaczarowany świat Victorii Moran, (dawno to czytałam, sama jestem ciekawa jak odebrałabym to dzisiaj) Czas kobiet Iwony Majewskiej - Opiełki, na liście do przeczytania mam też Opowieści matek klanowych. Ale życie ważniejsze i ciekawsze niż książki. Gorąco pozdrawiam.
data: 2014.08.27
autor: Sasanka
Sasanko, mi też przypadła do gustu teoria o męskiej specjalizacji w świecie autystycznym. Ale jak tak popatrzylam na dzieci, z którymi pracowałam to rzadko ta teoria pasowała tak gładko jak zagubiony kawałek układanki. Tylko raz miałam chlopaczka, cudnego zresztą, którego tato był informatykiem i byl ten tato taki cały ścisły i mało kontaktowy. Mały był geniusz, bardzo szybko mówił, czytał, pisał, liczył, twierdzili, że ma wysoko funkcjonujący autyzm. Czy ja wiem, jak już wtedy na to patrzyłam to był taki typowy maly facet od poczatku nie zorientowany specjalnie na empatie. Dużo rzeczy wkłada się to wora autyzm, wór ogromny i pojemny i wygodny... Inne dzieci, z którymi się zetknelam były "mixem", nigdy nie pracowałam z dziewczynką. Mam swoją teorie, oczywiście, ale ma się ona nijak do teorii lansowanych. Poza tym nikt dotąd nie zdążył naprawdę ugryźć autyzmu, o naukowcach i psychologach tradycyjnych mysle.
Mówisz, że lewa półkuli rządzi od lat.? Ja uważam, że żyjemy w patriarchalnym świecie od tysięcy lat. I to nie my, kobiety zgarnelysmy kobiecość pod dywan, zrobilysmy to "wespół zespol" z mężczyznami, a raczej użyli oni naszych rąk, a my chyba w pomrocznosci jakiejś wyrazilysmy zgode.....? Tylko, że za to w dupe dostają obie strony, bo kij ma zawsze dwa końce. Spiskowa teoria dziejów, wiem. Ale my nie znamy inaczej, "zawsze" było tak samo. Dlatego tak trudno odgruzowac "to" schowane... Miłego w pracy ☺
data: 2014.08.25
autor: Sylwia V.
Sylwio V, Kamilo z Paryża, dziękuję za wieści portugalsko-lizbońskie. Pojadę, zobaczę i jak wrócę to opiszę wrażenia. Tymczasem muszę przywrócić się do pionu i dobrze przygotować do wyjazdu. Pozdrawiam mocno kobieco :)
data: 2014.08.25
autor: bystrooka
Dobrze zgadujesz Sylwio, ale czy to Ciebie dziwi? Od lat światem rządzi bardziej jedna półkula mózgu. Wiesz, ta teoria o ekstremalnie męskim mózgu nawet mi się podobała, nie żeby coś zmieniała w życiu autystyka czy jego rodziny, ale dlatego że wskazywała na konieczność równowagi między pierwiastkiem męskim a żeńskim. Przedstawia autyzm jako kwintesencję męskiego umysłu, który nawet o sobie mówi w trzeciej osobie, a na przeciwnym biegunie schizofrenia z umysłem kobiecym, wczuwającym się w innych, któremu mało jest własnego głosu, rozszczepia się więc. No więc zostawiając na boku teorie, dobrze zgadłaś, mamy na tapecie tę naszą kobiecość, może słabo nam to idzie, ale chyba nie jest tak źle jak piszesz, to nie my same zamiotłyśmy się pod dywan, my spod niego się wydostajemy, jedne wcześniej inne później, ja z tej grupy co później, ale nie ubolewam, lepiej późno niż wcale. Tymczasem skończył mi się urlop i smutno mi z tego powodu, od jutra nieco inne reguły gry. Pozdrawiam jesiennie już.
data: 2014.08.25
autor: Sasanka
Ej Sasanko-tekst koleżanki do lekarza zapisuję w kajecie-podam go wszystkim koleżankom jak będą się spierały o profilaktyczną mammografię. Ale się uśmiałam gdy wyobraziłam sobie minę lekarza-faceta :)
data: 2014.08.24
autor: szyszka
Zobacz Sasanko, zaczęliśmy od Bruno a jesteśmy przy kobiecości. Czyli to tam jest nasz trup w szafie, zgaduje ?.?.? Wszystkie drogi prowadzą do tego co zgarniete pod dywan ☺☺☺
data: 2014.08.24
autor: Sylwia V.
Czy ja wiem czy naprawdę myślimy o swojej kobiecości, takiej z krwi i kości.? Nikt nas tego nie nauczył, myślę że często błądzimy po omacku, lecimy po wierzchu. A co z naszą męskościa.? Taki pierwiastek tez mamy, testosteron nam się wydziela w naszym mądrym ciele. Ostatnio ktoś mi powiedział, że bycie matka, żona i kochanka, czyli to popularne 3 w jednym to nie wszystko. Było to akurat w kontekście związku z facetem. Ja sobie myślę, że potrzeba czegoś jeszcze dla spełnienia.? Dla nas samych... Bo jak mówisz, że my tak dbamy o naszych dookoła bez względu na lansowane teorie, które wciąż się rodzą i padają, bo męskie główki w męskim świecie pracują jak mroweczki. To jakiś smutek mnie ogarnął, bo czegoś mi brakuje, bo mi czegoś za mało... Pozdrawiam słonecznie rannie ☺
data: 2014.08.24
autor: Sylwia V.
Tak to jakoś przez lata idzie, nie tylko psychologia ma takie pomysły, medycyna też bywa okrutna wobec kobiet, znajoma kiedyś w niewybredny sposób odpowiedziała lekarzowi, który wysyłał ją na mammografię - czy on dla profilaktyki regularnie miażdży sobie h... w imadle? Kolejny temat to antykoncepcja, czy dla naukowców łatwiejsze było opracowanie systemu rozrodczego kobiety, czy raczej ważne było, by panom niczego aby nie narzucać, niczego nie rozregulowywać, ani nie wymagać od nich za wiele. Nie chcę pomstować na mężczyzn, są wspaniali, ale przy takich refleksjach warto pomyśleć też o sobie, o swojej kobiecości, o tym że żyjemy we wspaniałej rzeczywistości, doświadczamy cudu życia, mamy ścieżkę pp, mówimy o swojej intuicji, potrząsamy tymi bransoletkami, gdy trzeba tupiemy obcasem, i jakoś tak przez lata dbamy o naszych bliskich, bez względu na to jakie teorie są lansowane. Dziś był cudny dzień, oby takie słońce cieszyło nas jak najdłużej.
data: 2014.08.23
autor: Sasanka
A o teorii nazwanej "ekstremalnie męski mózg" słyszałaś, była bardzo popularna jeszcze niedawno. Było parę opcji, że po meczu faceci mają bardziej rozwinięta półkuli mózgowe czyli są mnie empatyczni a bardziej specjalizacyjni, powiedzmy i ze to przekazują synom i u niektórych to kończy się autyzmem, teoria padła. Następna opcja w tej teorii było, że matka ma za wysoki poziom testosteronu, albo za niski poziom oksytocyny, tez padło. Ale teoria matki testoronowej była mielona długo i namiętnie. Zazwyczaj mają coś do nas, jakoś tak to wychodzi, jak coś nie gra, to mamusia dala ciała. A tatus.? A tatus był zajęty ;))) Mam takie nieodparte wrażenie, że tak idzie od pokoleń... Pozdrawiam jesiennie juz coraz bardziej... Ale za to teraz będą prawdziwe piękne, moje ukochane, ciepłe kolory naokolo....
data: 2014.08.23
autor: Sylwia V.
Ha! No to już wszystko jasne dla mnie. Wiedziałam, że uczonym pomysłem na autyzm czy schizofrenię było znalezienie winnego, padło na matkę, ja akurat czytałam lektury w których krytykowano ten pogląd, jednak jakoś nie zapadł mi w pamięci autor, albo też nie wskazywano go palcem. A pozytywne skojarzenia jakoś dotarły, to chyba ta siła charyzmy, a może brak czasu na prześwietlenie ze wszystkich stron przyjmowanych treści. Ale czy to jest możliwe! Najważniejsze to jednak znaleźć odpowiedni dystans.Pozdrawiam gorąco.
data: 2014.08.23
autor: Sasanka
Witam Pani Aniu, forumowicze. Zgłaszam sie po dluuuuuugiej przerwie, ale ciagle sercem i umysłem z Wami, mimo iż mało aktywnie na forum. Działo sie, Pani Aniu, 5 miesięcy po skończonym leczeniu synka na nowotwór wątroby, u męża zdiagnozowano nowotwór jelit - w zeszłym roku skończył leczenie. Jesteśmy po badaniach genetycznych i okazuje sie, ze maz ma chorobę genetyczna - polipowatosc rodzinna - synek odziedziczył. Ta choroba powoduje wiele nowotworów. Nie chce pisać eseju, ale chce bardzo podziękować Pani Aniu, gdyby nie PP na pewno byłoby o wiele trudniej. Pomogła przede wszystkim ta zmiana świadomości, te "czary mary", które w nas zachodzą :)
Dziś pisze jednak, bo troszkę sie zamotalam - od czasu, kiedy przeszliśmy na PP (z powodu alergii synka) nigdy nie miałam z synkiem problemów, po tym jak już wyrzucił z siebie cały "syf" oczywiście (ponad 4 lata na PP). W to lato przyjechaliśmy do Polski i po kliku dniach pobytu, po wyjściu na słońce na skórze w miejscach odsłoniętych pojawiała sie pokrzywka (2 tygodnie spędziliśmy okrywajac go przed słońcem). Pilnuje jedzenia zawsze, ale w tym roku pozwoliłam mu pierwszy raz zjadać lody (domowej roboty bez jajek). Było tych lodów dość dużo. Czy możliwe, ze aż tak sie wychlodzil tymi lodami? Może to jeszcze to wychłodzenie z czasów chemii mu wyszło, a lodami dolalam oliwy do ognia? Bardzo sie martwię, dlatego ze zawsze dbam o synka i bardzo pilnuje jedzenia, wiec martwi mnie, ze nadal jest jeszcze w takiej niedyspozycji. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i przepraszam za literówki (pisze na telefonie).
data: 2014.08.23
autor: Agnieszka S
Sasanko, nie wiem czy to słowo bądź podobne "zawziasc sie" nie ma jednak korzeni u Przybory i Wasowskiego.? Których ja uwielbiam bezgranicznie... Wracając do Bruno Bettelheim, to on ukul zwrot "matka lodowka" - "refrigerator mother" gdzie palcem wskazywał na matkę jako winna tego, że dziecko było autystyczne i ze względu na to, że był on tak charyzmatyczny i co za tym idzie niezwykle medialny ten termin i to podejście pokutowalo przez lata na tych matkach... To tylko jeden z przykładów... Jako, że pracowałam przez lata między innymi z dziećmi o różnym spektrum autyzmu i ich rodzinami, głównie matkami, to jak poczytałam co Bruno "odkryl" to cholera mnie strzeliła...
Ja juz kiedyś pisałam, że jestem obczytana trochę i edukowana pod kątem psychologii dziecka zaś po urodzeniu mojego gagatka wszystkie te teorie wyladowały w koszu, zostałam z niczym ;) i myślę, że uratowało mnie to, że tutaj w Anglii wszyscy Ci mówią, że każde dziecko jest inne... uff... Dla mnie posiadanie dziecka jest to twarde ładowanie i trzyma mocno przy ziemi i szybciej czy później większość nas się orientuje, że kolorowe pisemka ze szczęśliwymi, wypoczęty matkami podpicowanymi w Photoshop 'ie są iluzja, a rzeczywistość jest taka, że trzeba sięgnąć głęboko do trzewi... Dobra nie będę się rozwodzić z rana... Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.08.23
autor: Sylwia V.
Kamilo, dzięki za wsparcie, bo ktos by mógł pomyśleć, że się czepiam tego portugalskiego jadła. A tak nie jest, dla mnie jest ono w dużej części niezjadliwe. I nawet kiedy tam jeździłam nie będąc na PP miałam z tym problem, bo mi poprostu nie smakowało. Bystrooka jeżeli wyląduje w Lizbonie to niedaleko jest plaża Nazare, jest to jedna z ładniejszych plaż. Jeżeli pojedziecie do Algarve polecam totalne południe, czyli tam gdzie my jeździmy od lat Vila Real St. Antonio czy Monte Gordo, tuż obok jest rzeka, która jest granica portugalsko-hiszpanska i można jechać do Hiszpanii się plazować, bądź na zakupy bo taniej niż w Portugalii. W Vila Real jest też cudny rynek farmerski. A w Monte Gordo świetna hinduska knajpa plus parę chińskich i szeroki i długi spacerownik gdzie można iść obcasie i trzasc bransoletkami ☺ wieczorowa pora... My użyliśmy tripadvisor w tym roku i znaleźliśmy małe mieszkanko z kuchenka gazowa. Kamilo w Lizbonie nie widać recesji, tak jak i Algarve. Natomiast jeżeli pojedziesz po mniejszych miasteczkach jest to dość przygnębiające. Pozdrawiam ☺
data: 2014.08.23
autor: Sylwia V.
Hej, znów nadrabiam zaległosci czytelnicze. I widzę, że temat wakacji aktualny. Potwierdzam opinie Kamili, że bezpieczniej dla naszego zdrowia i portfela skorzystac z wynajmu, mieszkań, apartamentów czy domów, w zalezności od ilości podróżnych. Polecam też srony onlyapartments.com.pl lub homeaway.co.uk. Propozycje mieszkań, studio czy apartamentów prywatnych można znaleźć nawet na stronach booking.pl. Wcześniej byłam zdana na męża, który najchętniej korzystałby z ofert wakacji organizowanych przez biura podróży w tym all inclusive. Obecnie staram się wyprzedzać działania i szukam tego co mi najbardziej odpowiada(np. mieszkanie z dwoma sypialniami dla nas i dzieci z kuchnia, gdzie jest kuchenka gazowa niedaleko plaży). W ten sposób cześć gotuję sama, szczególnie dla dzieci, a czasem idziemy na jakieś jedzenie do knajpy. Właściciele prywatnych lokali często dobrze doradzą, gdzie warto zjeść. Poza tym można wybrać atrakcyjną lokalizację za niewielkie w porównaniu do hoteli pieniądze. Marzy mi się Sycylia...pzdr jesiennie
data: 2014.08.23
autor: mtd
Bystrooka, akurat wracam w wakacji w Portugalii. Tydzień w Lizbonie. Zgadzam się z Sylvia V. Nie ma co jeść w restauracjach, wszystko smażone, grillowane i tłuste jak pieron. Jak przyjechałam, to tak byłam zeschizowana (bo jako nerwicowiec z jelitem wrażliwym, podróże mnie bardzo stresują), ze miałam ochotę sobie zaserwować te ichnie grillowane krewetki i sardynki z frytami czy smażonym ryżem. Ale im bardziej się wysypiałam, wyleżałam na słońcu i sobie odpuszczałam, tym miałam mniej ochoty, i w końcu mi to ich żarcie po prostu zaczęło śmierdzieć. Ja na wszystkie wyjazdy korzystam ze strony AIRbnb, wynajmuje sobie studio i jak się da to z kuchnia gazowa. Sama gotuje, inaczej nie wyjeżdżam, bo wszelkie hotelowe pobyty kończą się niezbyt dobrze (po jednym dniu jedzenie w restauracjach dałabym się pokroić na zupę). Z ta strona jest na tyle dobrze, ze można znaleźć mieszkanie praktycznie w każdym zakątku świata. No i można znaleźć mieszkanie za polowe tego co płaci się w hotelu (w niektórych miejscach). (tak na marginesie, to nie pracuje dla nich i nie robię promocji, po prostu, ta strona mi się bardzo przydała). Bystrooka, Poszukaj, może cos znajdziesz dla siebie także w Portugalii. Ja akurat w Lizbonie miałam mieszkanie bez gazu bo byłam na bardzo ograniczonym budżecie, a wszystkie opcje z gazem były droższe. Ale myślę, ze jako « singiel » to mieszkania są trochę droższe niż opcja rodzinna (na łebka, znaczy się). Jednak nawet braku gazu, wszystko było gotowane i cieple i dzięki temu mimo, ze słońca mi dowalilo konkretnie (tam się naprawdę można zjadać na murzyna) to nie skończyło się jak zwykle angina i gorączką (to są moje wspomnienia z wakacji z dzieciństwa, zazwyczaj z ciepłych krajów wracałam już na syrenie, a antybiotykiem wpakowanym w każdy otwór mojego biednego ciałka ☺). No bo jak się jadło owocki, popijało zimna woda (jak nie zimna pepsi) i jeszcze do tego lody, no to się mialo. A co innego teraz, gdzie nawet jak z plaży schodzę, to mam termosik i popijam ciepłą herbata imbirowa. I jest gites. W morzu się nie kąpałam, bo nie miałam ochoty i basta. Świeże warzywa kupowałam kilogramami z supermarkecie, w mniejszych miejscowościach na pewno są targi. Szybko znalazłam tez supermarket bio, gdzie zaopatrzyłam się w ryz, kasze, słodkie ziemniaki i takie tam.
Przy okazji miałam wakacje bardzo aktywne, bo tam naprawdę jest masa atrakcji do zobaczenia, i dzięki takiemu plątaniu się jak dziki piesek, spało mi się (w dzień i w nocy) w tej Portugalii po prostu bosko. Polecam. No i tam jest naprawdę pięknie. Słońce obdarza wszystkich bardzo demokratycznie. Jedyny minus, to fakt, ze Portugalia jest krajem jeszcze relatywnie biednym, a w obecnym kryzysie, Ci biedni Portugalczycy ledwie dysza. Widać, to zwłaszcza po deficycie w usługach zapewnianych przez państwo (np. Sprzątanie ulic, i jest tam raczej brudno). W Grecji byłam jako dziecko i naprawdę uwielbiałam ten kraj. W przyszłym roku tez wybieram się, może na Kretę. Jak znajdę fajne mieszkanie z gazem, to się pochwale na forum. Całuje was !
data: 2014.08.23
autor: Kamila z Paryza
Dziękuję Imbirko........Dziękuję Wam Wszystkim,że istniejecie,pomagacie,tłumaczycie,wspieracie.......dziękuję...........Dziękuję losowi,swoim Aniołom,że tu do Was trafiłam.Nie jestem już sama........
data: 2014.08.23
autor: stara czytelniczka
Jedz, co tam, Lizbona duża, zawsze jakaś chińska czy hinduska knajpie znajdziesz, jak już nie będziesz mogła patrzeć na portugalskie jedzenie ;) Ja w Algarve chodzę dość często po takich miejscach, mój juz się przyzwyczaił... ze zamiast ryby z frytkami wole curry czy wołowinę Kung Po, czy coś podobnego ☺☺☺Bywają restauracje serwująca tradycyjne portugalskie jedzenie i jest tam smacznie i mogą być ala gulasze , ale są to miejsca drogie... Pozdrawiam.
data: 2014.08.22
autor: Sylwia V.
No właśnie, ja mówię Grecja, mąż: Portugalia. Ale na chwilę obecną nie mam żadnej ochoty na wyjazdy. A mąż ma już program: 3 dni Lizbona, 4 dni gdzieś nad oceanem. W międzyczasie Fatima. Dziękuje za podpowiedź o zbożówce. Nie wiedziałam i nie wyczytałam tego. Trochę w tym jedzeniu się pogubiłam - z początku próbowałam delikatnie, klieiki, owsianka, marchwianka - ale bez skutku, do tego była głodna, to potem pomyślałam, że trzeba jeść pełnowartościowe posiłki, rozgrzewać się. I to chyba był błąd. Teraz znowu próbuję delikatnie, odstawiam chleb i pszenicę. No i spróbuję zamienić kawę na zbożową. Jeszcze raz dziękuję.
data: 2014.08.22
autor: bystrooka
Bystrooka, zamiast pogoda w drugim akapicie miała być Lizbona.... ☺☺☺
data: 2014.08.22
autor: Sylwia V.
Bystrooka, odnośnie biegunki, a kawę zmieniłaś na zbożowa.? Karmisz się jak dziecko.? Moze powtarzam się po kimś ale nie szczytalam jeszcze dokładnie postów... Moze jednak zadzwoń do pani Anny.?
Wracając do Portugalii, jak zamoczysz stopę w wodzie, to zrozumiesz, że wchodzić nie warto ☺Jeżeli chcesz zrobić dobrze mężowi to jedz pogoda jest piękna. Natomiast samo Algarve jest bardzo skomercjalizowane i nastawione na turystów plus bardzo drogie. Będziesz musiała z głową wybierać jedzenie, żadnej surowizny, raczej mięso niż ryby i owoce morza, jeść ze 2 zupy dziennie, wszystko dopieprzac, zapijac imbirowka. Poza tym jednak pogoda we wrześniu może zawirowac, doświadczyłam tego, chociaż my jedziemy w polowie września w tym roku. A plaże są ładne na pocztowkach, nie umywaja się do naszych plaż z miękkim, prawie białym piaskiem.
Grecy zawsze nam mówili aby na wakacje przyjeżdżać do Grecji we wrześniu, szczególnie na Kręte, bo pogoda wciąż piękna i goraco, woda nagrzana po upalnym lecie, zawsze można się ochlapac, ja nie jestem pływak i nie pływam, są tego plusy ;) Pozdrawiam
data: 2014.08.22
autor: Sylwia V.
Przyznam, że nie wiedziałam o moralnych wątpliwościach wokół Bettelheima. Sylwio droga, może się jednak nie „zawziewaj” na przymusowe czytanie;-) W świetnym skeczu Joanny Kołaczkowskiej żona nakłania męża - weź się „przedsięwź”. Pomijając językowe zabawy i łamisłówka powiem szczerze, że ja bardzo pozytywnie kojarzę tego autora. Kiedy zostałam matką na polu wychowania dzieci panował jeszcze surowy doktor Spock, wiec gdy pewnego razu usłyszałam wspaniałe hasło „wystarczająco dobrzy rodzice” od razu wzięłam go jako swoje i powtarzałam jak mantrę. Może to zalatywać ignorancją, ale nie kupiłam książki pod tym tytułem, nie było kasy, nie było czasu, zresztą wystarczająco dobry rodzic nie musi doktoryzować się w aktualnych wydawnictwach;-) Ale czasem wydaje mu się, że musi. Kiedyś myślałam, że muszę przeczytać wszystko co się da na temat autyzmu i wówczas przeniknę jego tajemnicę. W pewnym momencie gdy już mózg się nasycił przyszło olśnienie, że tego co najważniejsze – miłości – nie wyczytamy z książek, że czasem lepsze od terapii jest zwyczajne bycie razem. Tak na marginesie, ostatnio natknęłam się na artykuł, niestety nie pamiętam gdzie, o tym jak bardzo cenna dla rozwoju dziecka jest nuda, gdy jej doświadcza jest sam na sam ze swoim potencjałem twórczym, a teraz dzieci mają mocno ponapinane grafiki i wypełniony czas. Oczywiście nie umniejszam znaczenia terapii, coś tam czytam, czasem biorę udział w seminariach i szkoleniach dla rodziców, a ostatnio zauważyłam coś takiego, że coraz młodsi specjaliści mówią o tym samym, tylko zmienia się terminologia. Zawsze jednak można coś sobie przypomnieć, czegoś się nauczyć i wcale nie mam na myśli uczonego nazewnictwa, raczej refleksję, czy spojrzenie w nieco innym świetle. To tak a propos „zapożyczonych idei” Cóż -„nihil novi sub sole” – a skoro mowa o słońcu, to u nas dziś zapowiada się cudny dzień. A wracając jeszcze do tego zawziewania się, to ja też tak mam, podobnie z selekcjonowaniem lektur, wstępną oceną, itp. Jejku, kończy mi się urlop, może znajdę jakieś porady na forum na tę okoliczność. Gorąco pozdrawiam
data: 2014.08.22
autor: Sasanka
Właśnie liczyłam na to Sylwio V, że napiszesz. Dzięki wielkie. A ja myślałam, że ty tam mieszkasz........ Ale jak bywasz tam co roku, to prawie to samo. Bardzo mi pomogłaś. Mój mąż jest bardzo "naparty" na Portugalię, a że ciężko pracuje, to chciałabym spełnić jego sen. Tylko, żeby ta biegunka się zatrzymała. Zobaczymy. Czyli kąpiel odpada, stołować się w małych barach, a jak będzie możliwość to gotować samemu. Cieszę się, że dobrze piszesz o Grecji, bo w przyszłości chciałabym tam też pojechać. A w Grecji kąpiesz się? Ja tak o tych kąpielach bo jestem suwalczanka i do zeszłego roku nie wyobrażałam sobie lata bez kąpieli w jeziorze. To było takie naturalne jak jedzenie czy oddychanie. Ale teraz już nie. Muszę uważać.
Pani Aniu, proszę nie myśleć, że jestem taka ignorantka, że to Pani nie dzwonię o poradę. Z początku miałam nadzieję, że to minie, że to oczyszczanie, potem próbowałam kilka razy, ale się nie udało dodzwonić, następnie wzięłam węgiel i już myślałam, że problem zażegnany, a teraz to po prostu chyba za długo to trwa i muszę pójść grzecznie do lekarza i porobić badania. I pewnie bez leków się nie obędzie. Kolejna nauczka na przyszłość: pojawi się problem, nie czekać tylko dzwonić od razu do Pani Ani.
data: 2014.08.22
autor: bystrooka
Pani Aniu bardzo dziękuje za rozmowę....serdecznie pozdrawiam
BeataMonika z Śląska
data: 2014.08.21
autor: Beatamonika
Bystrooka, ja odnośnie Twojego pytania o wczasy w cieplejsze kraje. Z racji, że mój mąż Portugalczyk, to obowiązkowo ;) bywam tam przynajmniej raz do roku. Ale zaznaczam, że forma wczasów all inclusive jest mi zupełnie obca i do ostatniej kropli będę bronić się coby na takie wczasy nie pojechać, a to luksusowy sen mojego... Wiec w Portugalii jest ciepło, chociaż zawirowania pogody bywają, najbezpieczniej jest od czerwca do sierpnia. Woda jest zimna jak cholera, bo to ocean, mój pływa, kończy to się kiepsko... Mój konik - jedzenie, przykro mi, ale do bani. Wszystko z grilla, na sucho, warzywa z wody są z mrożonek, frytki tez z mrożonek, zupy nieźle, ale raczej na kapce oliwy niż na kościach. Najlepiej karmią w barach ala mlecznych, czyli barach, jak ja mówię, dla budowlancow, gdzie baby gotują na kuchniach gazowych, mikrofali brak i to jest do przyjęcia, ale pieprzu trzeba. Zważywszy na to nie mam złudzeń, że all inclusive zaproponuje to samo co dają w restauracjach, głównie ryby, owoce morza, suche escalopy cielece czy wołowe w sosie śmietanowym czy pieczarkowo-smietanowym, może się zdarzy jagniecina, często za to wieprzowina i kurczaki. Plus desery z duuuuza ilością cukru. Ale jeżeli można tam jechać do mieszkania z kuchenka gazowa, to zupełnie inna historia, kupujemy na rynkach u farmerów, warzywa - bajka, mięso - chudziutka jagniecina, wołowina, cielęcina, tylko gotować ☺Za to Grecja, szczególnie moja ukochana Kreta, mmmm... chociaż ja preferuje małe hotele rodzinne, gdzie serwują śniadania, średnie niestety, i obiadokolacje - zupełnie nieźle i trzeba chodzić po małych tawerna, gdzie stosują się Grecy i tam jest miodzio i zapic raki i zlec na plaży z ciepłą wodą. Oczywiście moja ocena jest totalnie subiektywna. Ach, Hiszpania dla mnie taka sama jak Portugalia... Pozdrawiam.
data: 2014.08.21
autor: Sylwia V.
Sasanko, właśnie wczoraj wróciłam z Polski, a tam jestem odcięta od technologii, co jest bardzo pożyteczne... Niestety miałam tylko jeden dzień z pogoda piekna i nie zdazylam zlec na plaży z moim gagatkiem, a od dnia następnego pogoda sie zmieniła, buuuu.... Widzisz z tym Brunem Bettelheim ja mam zgryza, niestety. Trzy osoby mi polecamy jego książki, zakupiłam i wtedy włączam na internet coś o nim poczytać i za książki się narazie nie zabrałam, bo jakoś serca nie mam. On miał fantastyczna charyzmę i dar przekonywania, ale mocno przeginamy, był, żeby to ładnie napisać - hosztaplerem.... Jakos się zawezme i jak znajdę chwile to zerknelam w ta książkę o baśniowe chociaż, idee chociaż prawdopodobnie zapożyczone miał świetne... Książki, o której wspomnialas nie mam. Pozdrawiam serdecznie ☺
data: 2014.08.21
autor: Sylwia V.
http://www.deon.pl/po-godzinach/ludzie-i-inspiracje/art,79,obejrzyj-a-zapragniesz-zrobic-cos-wiecej.html
Warto zobaczyć
data: 2014.08.22
autor: Imbirka
"W buddyzmie zasadę przyczynowości uznaje się za prawo naturalne, zatem mówiąc o rzeczywistości, musimy wziąć to prawo pod uwagę. Spójrzmy na codzienne doświadczenia – jeżeli czegoś nie lubimy, najlepszą metodą uzyskania pewności, że to coś już nigdy się nie wydarzy, jest sprawić, żeby warunki przyczynowe, które normalnie powodują to zjawisko, już się nie pojawiły. W podobny sposób, jeśli chcemy, aby coś się wydarzyło, wówczas logiczne jest, że musimy ustalić i zgromadzić wszystkie przyczyny i warunki, które to zjawisko wywołują.
Podobnie rzecz się ma ze stanami i doświadczeniami umysłowymi. Jeżeli pragniesz szczęścia, powinieneś ustalić czynniki, które to szczęście powodują, a jeżeli nie chcesz cierpieć, musisz upewnić się, że przyczyny i warunki, które powodują ból, już nie powstaną. Zrozumienie tej zasady jest niezwykle istotne."
Niby takie oczywiste, prawda? A ile to trzeba przeboleć, żeby załapać w czym jest sedno.
Z tej samej książki, co poprzedni cytat. Warto ją zdobyć i poczytać.
data: 2014.08.21
autor: KaM
Dziekuje Marcelo za odpowiedz. Bylismy w szpitalu, na szczescie obylo sie bez przeswietlenia ufff lekarz przy pomocy aparatu do wykrywania metalu sprawdzil, ze moneta nie dostala sie w zadne niebezpieczne miejsce i jest to kwestia czasu kiedy pojawi sie w kupce ufff pozdrawiam
data: 2014.08.21
autor: 
Anonimko od połkniętej monety, kiedyś się ponoć dawało w takich przypadkach do wypicia dużo wody z sodą oczyszczoną lub solą. Jak nie było wymiotów to olej rycynowy, żeby wyszło drugą stroną. Co teraz na to współczesna medycyna - nie wiem. Jak dziecko malutkie, to jedź do szpitala.
data: 2014.08.21
autor: Marcela
Wydaje mi sie ze moj synek przed chwila polknal monete :( musimy jechac na przeswietlenie, chyba ze ktos ma inna rade. Pomocy!
data: 2014.08.21
autor: 
Dziękuję Sylwii z W. i Eli za odzew. Podam adres strony, na której wyczytałam o kuchni pp, bo znam to tylko z tej stronki: http://www.gosciniecbocianowo.pl
Jeszcze tam nie byłam, ale wygląda bardzo przyjemnie.
Co do kąpieli, to w tym roku była naprawdę ciepła woda w jeziorze, coś ok. 25 C. Bardzo ciepła i przyjemna woda. A mój problem biegunkowy rozpoczął się jeszcze przed kąpielami.
Dziewczyny, czy wy nie macie urlopów, wyjazdów, proszę piszcie (chyba, że wyjechałyście i właśnie odpoczywacie, to rozumiem).
data: 2014.08.21
autor: 
@bystrooka,ja w ubiegłym roku miałam podobny problem,ale krócej. Aina doradzała mi żeby zrezygnować z pszennych wyrobów.Pomogło.I jeszcze jedno,w ubiegłym roku pojechaliśmy na rowerach z przyjaciółmi nad stawy w Czarnocinie. Kilka godzin,było opalanie,pływanie,gra w piłkę.Czułam ,że woda zimna,ale bardzo mi się chciało takiej niedzieli.Po ok. dwóch tygodniach wywalił mi się wrzód na d.....Przez kilka dni traktowałam go mąką kartoflaną i wreszcie przeszło.Jednak nie żal mi bo niedziela była superowa.
data: 2014.08.20
autor: Elka
Dzięki dziewczyny za dyniowe porady, Giovanno Twój przepis ciekawy, na pewno wypróbuję przy okazji :)
A wtedy zrobiłam placki.
Tulipanko, jestesmy rówieśniczkami, a Twój pierwszy problem to także mój problem. Również zmagam się z nerwicą/depresją i elementami fobii społecznej już prawie 10 lat, a od 2 jestem na PP, w dyscyplinie niespełna rok.
Pani Aniu ja również dziękuję za ostatni wpis, te bóle stawowo-mięśniowo-nie wiadomo jakie, to też ja. Wiem, że jestem wciąż "zimnym egzemplarzem" ale dogrzewającym się ze wszystkich sił :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
PS, KaM Twój wpis z 19.08 jest bardzo pomocny i przepisałam go sobie aby mieć pod ręką :)
data: 2014.08.20
autor: Imbirka
Bystrooka, a zapomniałam, pewnie, że daj adres na tą agroturystykę, dla nas przyjazną.
Ja byłam w ładnym, bardzo ładnym miejscu, ale niestety warunki do gotowania trochę rozczarowały. Pozdrawiam.
data: 2014.08.20
autor: Sylwia z W.
Bystrooka, hmm...zgryz masz niezły z tą biegunką, ja jestem za mała żeby pomóc, myślę, że bez telefonu do Pani Ani się nie obędzie. Jak wszystkie wiemy, uczymy się na błędach których na początku nie widzimy, mimo, że włażą nam na oczy, nie dopuszczamy prawdy, dopieeeero potem, a jednak! olśnienie tego nie mogę...i jak to już było pisane, chyba przez Panią Anię, każdy ma przetarte w innym miejscu i inaczej reaguje, nauka na sobie jest najwłaściwsza. Cóż banały może, a może nie, czas i cierpliwość, dyscyplina na miejscu 1. Niektórzy nie jedzą naleśników, a ja czasem robię z mieszanki 5 mąk, dobrze przyprawione, zjadam 2 naleśniczki nie więcej. Ale też Pani Ania pisała przy okazji schabowego z kapustą, z niczym nie przesadzić i zależy w jakiej kondycji jesteśmy, równowaga, nad tym ja też dalej pracuję.
Ja już się nie kąpię w ogóle w jeziorach, no chyba że woda jak zupa:) ( ale ja to reumatyczna i z pryszczami całe życie walczyłam,więc się staram jak mogę) to może troszkę, ale w tym roku i chyba w zeszłym nie miałam przyjemności. Za granicą nie byłam, nie stać mnie, wypoczywam w Polsce, biorę obiadki w słoikach, na miejscu śniadania, kawki, herbatki i kolacyjki robię grilowe, czasem obiad w dobrej jadłodajni, ciepłe, wybieram z tego co lepiej służy. Na 2 gofry się skusiłam i zaraz "pryszczol" wyskoczył, że też jeszcze po 4 latach do głowy mi nie przychodzi, że tak to się skończy, no że zaszkodzi to niby :) wiem, ale jak bym tak sobie od razu pryszcze wyobraziła, no to bym nie zjadła 2-ch i tego kawałka ciasta od siostry męża. Doszłam do wniosku, że muszę pracować nad wyobrażeniami - taka metoda :). Pozdrawiam wszystkich.
data: 2014.08.20
autor: Sylwia z W.
Ta z żółtej cukinii i ryżu tez jest pyszna.
Zupy te tylko mają jedną istotną dla mnie wadę. Za szybko znikają z gara. Ja, gdybym mogła, to jadłabym zupę w każdym momencie kiedy nie jest pora na nic innego konkretnego. 2.5 litra to zdecydowanie za mało.
data: 2014.08.20
autor: KaM
Pani Aniu, a dziś najbardziej kocham Panią za zupy na rosole. Nie raz już mi i moim dzieciakom ratowały tyłek. Szybkość przyrządzenia powala! Smak jeszcze bardziej! Dziś szczególnie Panią kocham, bo chyba jakoś szczególnie uświadomiłam sobie jak to wiele dla mnie znaczy.:)
Przyznaję się bez bicia, że gotuję tylko kartoflankę albo właśnie zupy na rosole. No i krupnik czasem.
Dzię-ku-ję!
data: 2014.08.20
autor: KaM
Witam forum, spróbuję jeszcze raz, może tym razem ktoś mi coś podpowie.
1. Sprawy biegunkowe. Po trzech tygodniach przedłużającej się biegunki, gdy byłam już wyczerpana, dosłownie usychałam, przyjęłam dużą dawkę węgla, zgodnie z zaleceniami z ulotki. Pomogło, ale tylko na kilka dni. Znowu problem wrócił. Czy biegunka może być z przegrzania? Ale jak można przegrzać organizm? Bo ja podczas tych upałów męczyłam się, było mi duszno w dzień i w nocy. I pozwoliłam sobie kilka razy na kąpiel w jeziorze. Ale woda w jeziorze była naprawdę ciepła. Do tego gorąca herbata, kawa i zupy. Piwo może dwa razy po pół szklanki. Czy jednak ta biegunka jest z wychłodzenia?
2. Odnośnie kąpieli w jeziorze/morzu. Powiedzcie proszę, jak to jest z kąpielą latem - rzadko, czy też wcale? Czy tylko zupełnie zdrowi mogą zażywać kąpieli? Jak jest u was? A np. w cieplejszym morzu, niż nasze? Można?
3. I tu mam kolejne pytanie, odnośnie wakacji. Piękne, słoneczne lato (co prawda już koniec), a nikt nie pisze o wspaniałych wyjazdach, wakacjach, przygodach. Czy nikt z wieloletnich pp-owiczek nie zażywa uroków ciepłych krajów, gór, morza? Proszę, napiszcie, gdzie wyjeżdżałyście i jak sobie radziłyście w podróży. Mnie paraliżował lęk na myśl o wyjeździe (przed pp wyjeżdżaliśmy regularnie co roku), ale w końcu dojrzałam do tego, że powinnam gdzieś wyjechać, odpocząć, wyluzować. Ale gdzie? Mój mąż marzy o Portugalii, a ja po prostu chciałabym jechać tam, gdzie jest cieplej niż u nas. Czy któraś z Was była np. na wyjeździe al inclusiv w Turcji (Grecji) i jak to się skończyło? Proszę, napiszcie parę słów.

Pozdrawiam serdecznie z przepięknej Suwalszczyzny
Ps. Właśnie znalazłam bardzo sympatyczną agroturystykę u nas, gdzie gotują zgodnie z zaleceniami makrobiotyki i stosują kuchnię 5 przemian. Jak ktoś będzie zainteresowany, to napiszę adres.

KaM. Jakie to mądre, co napisałaś, a Pani Ania, potwierdziła :) A ostatnią refleksję to będę czytać codziennie po kilka razy, bo jest o mnie............
data: 2014.08.20
autor: bystrooka
@Gocha,w którejś książce pani Ania napisała,że dzieci dochodzą do siebie najszybciej.Ja byłam 60 lat karmiona na zombie.
data: 2014.08.19
autor: Elka
Hej dziewczyny. Jednak "doczekalam sie"... za chwile 30 urodziny a ja w rozsypce fizycznej i psychicznej. Polazlam do psychologa nawet, diagnoza: depresja i fobia spoleczna. Hemoroidy swiezo po operacji chirurgicznej (konkretnie wczoraj). A na deser: zauwazylam od jakiegos miesiaca ze ruszaja mi sie zeby w dziaslach (glownie gorne jedynki i dwojki). Najpierw nie dowierzalam, ale teraz wiem na pewno. Co sie ze mna dzieje, co robic?:(
data: 2014.08.19
autor: tulipanka
Ale mi się trafiło! Dziękuję Pani Aniu. Teraz tylko muszę się dowiedzieć, jak go nagrzewać, żeby nie przegrzać, a zarazem nawilżyć, żeby nie wychłodzić. Hmmm ciężka droga przede mną. Wezmę raz jeszcze książkę do ręki. Dziękuję za wskazówki!
data: 2014.08.19
autor: Amanda
Imbirko, moja rodzinka, jeszcze przed PP, uwielbiała kurczaka z dynią i pieczarkami. w tym roku postanowiłam przerobić, przepis.
0,5 kg mięsa z piersi indyka pokroić na plastry (ok pół dłoni). Posmarować go łyżką oliwy i posypać mieszanką: pół łyżeczki pieprzu, pół łyżeczki soli, 2 łyżki mąki, pół łyżeczki tymianku. Odstawić na chwilę. W szerokim garnku rozgrzać łyżkę masła, obsmażyc indyka, wyjąć. Do tego samego garnka dolać 1 łyżkę oliwy, wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę, zeszklić, dodać 300 g pieczarek w kawałkach, obsmażyć, wyjąć. Do garnka dodać 450 g pokrojonej w grubszą kostkę dyni + łyżka masła, po szczypcie imbiru i ostrej papryki, chwilę obsmażać. Na dyni ułożyć indyka, wlać ok 600 ml naszego rosołu (mięso nie musi być całe przykryte, do połowy wystarczy), ewentualnie dosolić. Dusić do miękkości dyni. Wlać łyżeczkę soku z cytryny, dodać lyżkę natki pietruszki, szczypta kurkumy. Dolać kremówki 125 ml, dorzucić odłożone pieczarki z cebulą, dosmakować pieprzem czarnym, chwilę dusić. Jeśli Szefowa zaakceptuje, życzę smacznego:)
Gocha, możemy sobie rękę podać:) Nie łam się, dziewczyno! Wpadki i głupoty się zdarzają (oj wiem coś o tym...). Najważniejsze to iść do przodu i starać się nie stresować, bo stres zjada energię. Pozdrawiam wszystkich!
data: 2014.08.19
autor: Giovanna
Kochani i znów o zimnie, zaglądnijcie do refleksji :))) Amando, dzisiejsza refleksja o zimnie i skutkach jego długiego działania jest również dla twojego męża. Nie wiadomo jednak jak rozwinie się u niego stan zniszczenia/osłabienia środkowego ogrzewacza. Wszystko w jego rękach. na pewno ma już suchość, idącą w gorąco. Przyczyną zaś wszystkiego, jest i było zimno.
data: 2014.08.19
autor: Anna Ciesielska
Witajcie,
Proszę Was o radę co począć w sytuacji, kiedy mężowi ciągle gorąco, czasem aż kipi od emocji, zawsze ma ciepłe ręce, odkrywa się w nocy, chłodzi klimą w samochodzie... Czy on też nie powinien jeść potraw surowych , zimnych? Lodowate piwo, woda - tu u niego standard. Mi od samego patrzenia jest zimno - ale to osobna historia. Mimo, że jest tak mocno rozgrzany, od czasu do czasu wyskakuje mu opryszczka, przeziębia się częściej ode mnie ( mi jest generalnie zimno i staram się unikać zimnych rzeczy) , teraz ma jakiś problem z zatokami. Od czego to wszystko może być? Dlaczego nie jest mu zimno, pomimo ciągłego chłodzenia się? Staram się gotować potrawy rozgrzewające - czy jemu powinnam gotować coś innego?
Jak ostudzić ten wewnętrzny ogień? Który też objawia się niestety w emocjach.
data: 2014.08.19
autor: Amanda
Z dyni Hokkaido polecam frytki są słodkie i przepyszne. Ja po zjedzeniu kilku winogron i brzoskwini a na kolację pomidorka mam mega katar. Jestem na pp ponad rok . Dlaczego teraz mój organizm reaguje katarem albo inną dolegliwością na zjedzenie czegoś niedozwolonego?
data: 2014.08.19
autor: jotka9109@wp.pl
hej:)
KaM, Elka- dzięki za wsparcie, to taki błachy problem, a już siada mi na psyche. Bo jak tu można zrobić krok do przodu, kiedy niweczy się wysiłek piwkiem i ciastkami na spotkaniu u znajomych ( potem spać nie można i ciężko po lewej stronie brzucha) Wstyd mi było przed kimś się wyżalić, ponarzekać, bo nie takie problemy ludzie mają. Ale jem gotowane słodkie warzywa, zupy żeby jakoś sobie pomóc.Na pp jestem b krótko, bo niecałe 2 miesiące, ale już dobrze wiem co mi szkodzi. Szkoda, że żeby odkręcić te złe nawyki trzeba tyle czasu, jak pisze Elka 3, 5 roku by obojętnie patrzeć na ciastko:) Wiem, ze powoli, powoli będzie lepiej.
Przecież 3 kawałki ciasta to tylko chwila przyjemności, a jednak oddala nas od trwałego szczęścia - dobrego zdrowia i samopoczucia.Pozdrawiam wszystkich nienajedzonych:)
data: 2014.08.19
autor: Gocha
"W dzisiejszych czasach ludzie często mylą szczęście z przyjemnością"
"Chociaż nie ma prostej recepty na to, w jaki sposób uniknąć (...) destrukcyjnych przyjemności, mamy na szczęście coś, od czego możemy zacząć: możemy przypomnieć sobie, że w życiu szukamy szczęścia. Jak powiedział Dalajlama, jest to niezaprzeczalny fakt. Jeżeli dokonując życiowych wyborów, będziemy o tym pamiętać, łatwiej nam będzie porzucić działania, które w końcu i tak stałyby się źródłem cierpienia, nawet jeśli związane są z doświadczaniem chwilowej przyjemności. Przyczyna, dla której zazwyczaj tak trudno jest „po prostu powiedzieć nie”, zawarta jest w słowie „nie” – wiąże się ono bowiem z porzuceniem, z odmówieniem sobie czegoś. Dobrze jest więc przed podjęciem każdej decyzji zapytać samego siebie: „Czy to da mi szczęście?” To proste pytanie może stać się doskonałym narzędziem, które pomoże nam mądrze postępować we wszystkich sferach życia, a nie tylko podejmować decyzje, czy brać narkotyki lub zjeść trzeci kawałek tortu bananowego. Rzuca ono całkiem nowe światło na nasze życie. Podejmowanie codziennych decyzji w oparciu o to pytanie sprawia, że nie skupiamy się na tym, czego sobie odmawiamy, lecz czego szukamy – na ostatecznym szczęściu. Taki rodzaj szczęścia, jak mówi Dalajlama, jest stabilny i trwały. Pragniemy bowiem takiego szczęścia, które przetrwa życiowe wzloty i upadki i zwyczajne zmiany nastroju, jako integralna część matrycy naszej istoty. Mając to na względzie, łatwiej jest podejmować „właściwe decyzje”, ponieważ działamy, aby dać coś sobie, a nie z czegoś rezygnować lub czegoś sobie odmawiać – jest to postawa zbliżania się, a nie oddalania, korzystania z życia, a nie odrzucania go. Owo poczucie zbliżania się do szczęścia może przynieść niezwykle głęboki skutek i sprawić, że będziemy bardziej otwarci na radość życia."
"Sztuka szczęścia. Poradnik życia" Dalajlama, Howard C. Cutler
data: 2014.08.19
autor: KaM
Imbirko ja z dyni zrobiłam placki ze zmielonych płatków owsianych i mąki gryczanej. Proporcje na oko,tak żeby ciasto było dosyć gęste. Dynia była uduszona bez przypraw. robiłam też mufinki,a na forum była kiedyś podawana zapiekanka dyniowo ryżowa.Robiłam też w poprzednim sezonie dynię z czosnkiem,cebulką i groszkiem,przepis też jest na forum:)
Pozdrawaiam
Ps. u nas lekko biegunkowo. Synek i mąż płacą za szaleństwa letnie. Robię ziemniaczki,kaszę gryczaną,rosół,marchewkę,imbirówka parę razy dziennie. Jest lepiej...:)
data: 2014.08.19
autor: Dorota z Wrocławia
@Gocha,jak długo jesteś na pp?Bo u mnie apetyt na słodkie z czasem słabł,ale często robiłam sobie banany smażone,albo jadłam miód łyżeczką.Bywało też że wieczorem już po położeniu się spać musiałam wstać i zjeść choć pajdę chleba z masłem,albo odgrzewałam sobie owsiankę.Zdarzyło się że kupiłam sobie ciastko i posypałam imbirem i kardamonem,ale mój żołądek i tak mówił:ŹLE się czuję.Wreszcie po trzech i pół roku czuję się najedzona ,napojona i obojętnie patrzę na wystawę w cukierni.Musisz być cierpliwa i ciągle próbować,to przejdzie.
data: 2014.08.18
autor: Elka
Cześć wszystkim:)
Poradźcie dziewczyny co zrobić z dyni. Kupiłam dużą, na zupę, sporo zostało. Ostatnio zrobiłam ciasto, teraz coś bym pokombinowała :) co dobrego robicie z dyni jak Wam zostanie?
Pozdrawiam!
data: 2014.08.18
autor: Imbirka
Gocha, trzeba być nie lada twardzielem, żeby nie zjeść ciastka czy cukierka co straszy z szafki. W przypływie siły powyrzucaj ze wszystkich zakamarków wszystko, do czego masz słabość i spróbuj jeszcze raz.
data: 2014.08.18
autor: KaM
Cześć,
książki Pani Ani to sama prawda,logiczna, sprawdza się w moim życiu, zalecenia działają.Gotowanie wg PP to super sposób na zdrowie.Tylko szkoda ,że dyscyplina nie spływa z nieba, bo ja brakiem swojej jestem załamana.Strasznie się męczę utrzymaniem jej przez tydzień i to też nie na 100 %. Ciężko opędzić się od słodyczy i wieczornego podjadania (nawet jak czuję się najedzona) a to mi bardzo szkodzi. Z opisów z książki P Ani mam mało jang, dużo wilgoci i zimna, wiecznie dolegliwości w lewym boku, słaba śledziona i woreczek, i dużo smutku,przygnębienia i zmęczenia.Muszę do tematu podejść poważnie, bo wiele rzeczy nie domaga, a tu jakaś beznadziejne łakomstwo i brak silnej woli,jak dziecko. Chcę, a nie mogę, brakuje mi sił na kolejne porażki :( Czy pani Ania może mnie olśnić, albo dać kopniaka?
data: 2014.08.18
autor: Gocha
Dzień dobry! Pani Aniu, ta moja wysypka to nowy antyperspirant... Panikara ze mnie. Co prawda w stresie dużym ostatnio jestem i posypało się wszystko, gotowanie też... Do tego zaczęło boleć mnie w lewym boku, przy naciśnięciu. Odechciewa się czasem. Ale dziś mi się zachciało i na kuchence dochodzi rosół. Dobrej niedzieli!
data: 2014.08.17
autor: Giovanna
Pani Aniu, dzisiejsza refleksja to moja ulubiona refleksja :) to takie małe "stop, zatrzymaj się, spójrz głębiej, zaufaj". A ja tak często o tym zapominam. Tak dużo muszę się jeszcze nauczyć. Tej cierpliwości i ufności najbardziej mi trzeba. Dziękuję i pozdrawiam ciepło :)
data: 2014.08.16
autor: Imbirka
Kochani, zaglądnijcie do refleksji, chwilka dla Was :)))
data: 2014.08.16
autor: Anna Ciesielska
AniaStu, bardzo ciekawa stronka :) a czy próbowałaś Ałunu? Wg mnie jest bardzo skuteczny, używam go już jakiś czas. Kosztuje ok. 15zł i starcza ponoć na kilka lat :))) tanioszka niesamowita, do tego eko i działa jak należy :) Pozdrawiam!
data: 2014.08.15
autor: Imbirka
Dziewczyny, pytałyście o naturalny antyperspirant, tu jest przepis: http://zielonyzagonek.pl/naturalny-antyprespirant/. Jeszcze nie próbowałam ale już kompletuje składniki. Ale próbowałam już detoks włosów i już nie muszę używać szamponów, żeby mieć czyste, pachnące i miękkie włosy. Jestem zachwycona efektami, i teraz pora na antyperspirant. Kejla, dziękuję za przepis na mazidło na reumatyzm, kolana od dawna mnie bolą i z klękaniem mam kłopoty także dałaś mi nadzieję. Dziękuję Wam za wszystkie Wasze refleksje, bardzo dają mi do myślenia. Jestem z Wami od wielu lat i bardzo mi pomagacie, pocieszacie w chwilach zwątpienia, podtrzymujecie na duchu i nie raz ratujecie. Dziękuję Wam i Pani Ani ogromnie. Ściskam!
data: 2014.08.15
autor: AniaStu
Dzięki Sasanko, a właśnie krupnik zrobiłam :) z kaszą jaglaną dla odmiany, wyszedł pyszny. Następnym razem zrobię z krakowską. Zrobiłam też "pikantne masełko" kto nie próbował - niech spróbuje koniecznie :) no i ciasto dyniowe dla domagającej się słodkości córki.. Ach, mój urlop przy garach upływa, ale nie narzekam :) przyjemne z pożytecznym...
data: 2014.08.15
autor: Imbirka
....ojeju!....przeoczyłam ważną ostrość w swojej zupie pomidorowej! oczywiście razem z cebulą ląduje w garnku szczypta imbiru i kozieradki ! ......przepraszam :-))
data: 2014.08.14
autor: Lesa
Wracam ci ja z lasu z grzybami, książkę otwieram a tu pod grzybową na rosole napisane "zupa dla zdrowych". Przez śmietanę to czy przez grzyby? Tak więc coby mnie łakomstwo nie zgubiło nastawiam obok garnek na złocistą miksowaną. Imbirko, ja robiłam na jagnięciu proste zupy jarzynowe, (marchew, pietruszka, cebula, ziemniaki), był też krupnik a najbardziej mi smakowała zupa z żółtej cukinii z ryżem. Sylwio V, jak już tak sobie gawędzimy to chciałabym zapytać czy znasz książkę "Cudowne i pożyteczne" Brunona Bettelheima, pewnie tak, ale jest to książka, którą warto przypomnieć, polecić. Gorąco pozdrawiam:-)
data: 2014.08.14
autor: Sasanka
Dzień dobry Wszystkim Forumowiczom! A szczególny uśmiech dla Moniki i Agi bez woreczków.prawie 9 lat temu i ja pozbyłam się laparoskopowo woreczka pełnego kamieni.No,a na pp jestem już przeszło 6 lat.I mam przekonanie,że właśnie sposób żywienia,życia,myślenia pięcioprzemianowy dają mi spokojny sen,życie bez bólu i strachu.Mam co prawda nadal kłopoty ze swoją wątrobą zmaltretowaną przebytą w dzieciństwie zakaźną żółtaczką..Muszę zawsze (nawet gotując według zaleceń Pani Ani) uważać na niektóre warzywa(kapustne),rezygnuję z mąki pszennej,omijam cukier jak tylko się da,za to spokojnie przyswajam zupy pełne warzyw na cielęcych,indyczych,czy jagnięcych kostkach,duszeniny mięsno-warzywne,a ostatnio po prostu po prostu zawzięłam się na pyyyyyszną zupę pomidorową mojej ś.p.mamy,którą przerobiłam na 5pp.Ciekawe,czy opinia Forumowa uzna ją za grzeszną? ..gotuję najpierw z kilogram przejrzałych,słodziutkich pomidorów z dodatkiem pół łyżeczki kurkumy,połową łyżeczki kminku plus odrobina masła,dużą pokrojoną cebulą i łyżeczką warzywka(vegety)plus szczypta soli.To wszystko musi się gotować dobrą godzinę/półtorej.A raczej mrugać na gazie do pełnej miękkości.Następnie przecieram przez sito ugotowane warzywa i łączę z uprzednio ugotowanym rosołem w proporcjach -litr przecieru i 500-600 ml rosołu.Całość znowu gotuję dosmaczając solą,bazylią świeżą,lub suszoną ,kurkumą ,słodką śmietaną i na koniec pieprzem czarnym. Jako dodatek do tej zupy stosuję ugotowany na sypko ryż,lub makaron,czy lane kluseczki.Zupka sama znika z garnka w tempie błyskawicznym.Szykuję sobie zazwyczaj większą ilość przecieru pomidorowego w słojach,bo domownicy ,a szczególnie dzieci przepadają za taką pomidorówką.Pozdrawiam wszystkich słonecznie,pomidorkowo!
data: 2014.08.14
autor: Lesa
Witam w deszczowy poranek. Dziewczyny jakie zupki robicie na jagnięcinie poza tymi z FS? Kupiłam wczoraj w Auchan fajny kawałek mostka i kombinuję co by tu z nim uczynić :)
Pozdrawiam
data: 2014.08.14
autor: Imbirka
Danusiu, bardzo proszę:). Przepis na ciasto z Filozofii Smaku (20 dkg mąki, 1/3 ł kurkumy, 10 dkg zimnego masła, 1/3 ł imbiru, 1/3 ł soli i chyba ok. 1/2 szklanki letniej wody). Ciasto wyrabiać krótko, nie martwić się jak będą nie roztarte grudki masła. Wodę wlewać powoli, tylko tyle, by się ciasto dobrze odklejało od rąk. Jak dodamy za dużo wody, a potem zrekompensujemy to dodaniem mąki, to dodajemy też masło, bo inaczej ciasto po upieczeniu będzie twarde. Ciasto na co najmniej kilka godzin do lodówki, potem na okrągłą formę, ponakłuwać widelcem, na to papier do pieczenia i obciążyć np. grochem lub fasolą. Do piekarnika: 180-200 stopni i jakieś 25-30 min. Wersja z cukinią: dużą cukinię (taka wyrośnięta ogrodowa, pewnie ponad 1/2 kg) pokroić w plastry 1 cm i smażyć na oleju na złoty kolor. Odsączyć, bo bardzo chłonie tłuszcz. Paprykę grilować w piekarniku, można poddusić na patelni, ściągnąć z niej skórkę. Podsmażamy średniego pomidora. Na upieczoną tartę kładziemy dowolną ilość plastrów cukinii, paprykę, pieprz czarny, oregano, solimy (cukinia i inne dyniowate są bardzo jałowe, więc trzeba z wyczuciem dosyć sypnąć), pomidor, tymianek, kurkuma, kminek mielony. Małą śmietankę 30% (nie musimy używać całego kubeczka, zależy to od wielkości formy i ilości nadzienia) roztrzepujemy z 2 jajami, dodajemy pieprz, opcjonalnie gałka muszkatołowa, sól. Wylewamy na tartę, posypujemy startym serem kozim lub owczym. Można przyprawami dociągnąć do smaku ostrego. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na jakieś 30 min. Masa musi być ścięta. Ciasto na tartę może być także francuskie lub drożdżowe, składniki dowolne: por z szynką, szpinak, podgotowany kalafior, brokuł, szparagi, fasolka szparagowa, podsmażone ziemniaki, masa cebulowa, dynia i co tam jeszcze do głowy wpadnie. Część surowego ciasta można zostawić i udekorować nim tartę przed końcowym zapiekaniem. Wygodne to danie, bo ciasto i farsz można przygotować wcześniej, potem tylko wykładamy na ciasto, zalewamy śmietaną i do piekarnika. Jak się stanie cud i tarta nie zostanie zjedzona od razu, to można ją podgrzać na patelni lub zjeść na zimno (temp. pokojowa). Wydaje mi się, że może też być zdrowszą opcja pizzy, zwłaszcza gdy dzieci o nią proszą:). Jak ktoś nie może śmietany, to zalewamy tylko jajkami - będzie miało to posmak nadziewanego omletu na cieście.
data: 2014.08.14
autor: Marcela
Któraś dziewczyna poradziła mi, żebym pytała do skutku, aż otrzymam odpowiedź, więc próbuję. Chodzi o przedłużająca się biegunkę (ok. trzech tygodni). Pisałam już co jem i piję. Pytanie moje dotyczy, czy wspomóc się środkiem typu węgiel, lub czymś innym? Jak z kawą? Można, czy nie? Wyczytałam , że jeżeli biegunka powstała od wychłodzenia to można. Prawdopodobnie u mnie tak jest, więc ją piję. Ale po każdej kawie biegnę do toalety. Pani Aniu, pomocy. Tak bym chciała przyjechać do Pani na konsultację.................... jednak chyba będę musiała zadzwonić, chociaż bardzo przed tym się bronię, bo jestem wzrokowcem i muszę coś przeczytać, żeby to zrozumieć. Ale czekam z nadzieją, może jednak ktoś mi odpowie?
data: 2014.08.14
autor: bystrooka
Marcelo ślicznie dziękuję za rady i spostrzeżenia, te pasożyty też chodziły mi po głowie, tym bardziej że u nas na przemian, jednego dnia już znaczna poprawa a następnego znowu powrót do luźnych kup, bez zmiany diety.
Poszperam na forum i faktycznie może zrobię te badania.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.08.13
autor: jotka9109@wp.pl
Witam, podczytuję Wasze forum. Dwie pierwsze książki Pani Ani mam i są fascynujące, wiele rzeczy składa się w całość. Nie wystarczyło mi jednak odwagi aby na stałe wprowadzić tą kuchnię w domu. W ostatnim roku miałam dwie laparoskopie: wyrostek z usunięciem cysty na jajniku, a druga w listopadzie usunięcie woreczka żółciowego pełnego kamieni, który dawał mi boleśnie w kość. Obecnie odżywiam się 5 regularnymi posiłkami z ograniczeniem kurczaków i wykluczeniem czerwonego mięsa. Inne nawyki (woda, surowizna) jeszcze mi pozostały. Mam nadzieję że wreszcie nadejdzie ten dzień kiedy pp zastosuje na stałe.

Czekam na Waszą odpowiedź odnośnie posta Moniki. Ze swojej strony jedynie chciałam dodać że to nieprawda że bez woreczka nie schudniesz. Ja schudłam 14 kg. Regularnie jem o stałych porach małe porcje i regularnie ćwiczę. Pozdrawiam Was ciepło.
data: 2014.08.13
autor: Aga
Marcelo, wrzuć przepis na taką tartę :)
data: 2014.08.13
autor: DanusiaA.
Patrycjo,pp można stosować w każdym momencie życia.Nie zaszkodzisz ale najpierw przeczytaj książki,szczególnie zalecenia dla matek karmiących piersią zawarte w czerwonej i żółtej:) Ja też karmię 1,5 miesięczne dziecię i mamy się świetnie mimo że dietę mamy ograniczoną(Ala rośnie w oczach i obrasta w tłuszczyk:))
wpisz w wyszukiwarkę autora wypowiedzi: Joanna mamasik,Fox India,Sylwia V,Magda Kaspianowa jest tam mnóstwo informacji.
Ważne jest jeszcze z jakim problemem wchodzisz w pp...
Odkryłam powód charczenia mojej pociechy,otóż zwyczajnie ją wychładzałam. Mimo że na dworze upał 40 stopni to Ala miała często chłodne rączki. Obawa przed przegrzaniem spowodowała że zignorowałam ten sygnał,a wystarczyło ubrać długi rękaw,spodenki+skarpetki i wszystko wróciło do normy:)
Pozdrawiam
data: 2014.08.13
autor: Dorota z Wrocławia
Witam,

Z góry przepraszam, że z pewnością powielam temat, ale zaraz napiszę dlaczego. Otóż 3 tygodnie temu urodziłam córeczkę i niestety jak na razie nie potrafię, nie mogę znaleźć tyle czasu, żeby przeanalizować forum w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytanie. Jeśli karmię piersią, to mogę zacząć stosować dietę pp? Czy to nie zaszkodzi mojej córeczce?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.
data: 2014.08.13
autor: Patrycja
Pani Aniu, ja chciałam o tych brzózkach koło domu:). Już dawno temu zastanawiałam się dlaczego w środku lata kalendarzowego zaczynają żółknąć i opadać liście, dlaczego w połowie sierpnia ziemia wieczorem i rano ma już całkiem inny, jesienny zapach? Dlaczego w maju, który jest przecież kalendarzową wiosną, roślinność wprost wybucha i kipi kolorami na ogrodach? Dopiero jak przeczytałam w Pani książce o innym terminie rozpoczęcia poszczególnych pór roku, to mi się wszystko poukładało. Tym bardziej, że zauważyłam, iż w drugiej połowie lutego samce-gołębie zaczynają latać za swoimi babami i biorą je na podryw;). Nic nam w tej chwili nie pozostało, jak tylko wkomponować się powoli w jesienny krajobraz i korzystać z ostatnich ciepłych dni oraz bogactwa na warzywnych straganach. W przyszłym tygodniu będę piekła piernik babci Zosi - bardzo już za nim tęsknię:).*** Ostatnio częściej robię tarty wytrawne (tzw. quiche), czyli z niesłodkim nadzieniem. Polecam z obsmażonymi plastrami cukinii bądź kabaczku, z dodatkiem grilowanej papryki, odrobiny pomidora i koziego twardego sera - dobre i na obiad, i na kolację, i dla gości. Pozdrawiam serdecznie:)
data: 2014.08.13
autor: Marcela
Jotko, jeszcze jedno mi przyszło do głowy. Zdarza się, że chronicznie nawracające biegunki są efektem posiadania pasożytów. U dzieci chodzących do przedszkola o to nie trudno. Zrób badania w tym kierunku, ale w DOBRYM laboratorium (z kału lub żywej kropli krwi). Wyniki są czasem zaskakujące. Poczytaj forum pod tym kątem, sporo było wpisów o pasożytach.
data: 2014.08.13
autor: Marcela
@Monika,nie wiadomo dlaczego lekarze tak mówią,że nic się dobrego nie zrobi.Nie wiadomo o co im chodzi,ale chyba o pieniądze,żeby pacjentów nie stracić.Operacje chętnie robią i woreczki usuwają ,a później nie dają szansy na lepsze życie,To zwyczajna podłość,choć wiadomo że nie wszyscy są tacy.Ja miałam woreczek usunięty w 1981 r.Czwarty rok żywię się według zasady Pieciu Przemian i gotuję według zasady pięciu smaków.I wierz mi że już na początku tego żywienia poczułam ulgę w brzuchu.Teraz powiem tak:kolana mi nie trzeszczą,głowa mnie nie boli,nie biorę żadnych lekarstw,a mam 64 lata.Wprawdzie schudłam tylko ok.2 kg.ale to chyba dlatego(teraz ważę 80),że wszystko co ugotuję jest smaczne i zjadam do końca bez marudzenia.Ostatnio byłam u lekarza w 2009 roku ,bo chorowałam na trzustkę ,wątrobę,głowa mnie bolała.Krew to mam taką dobra że młoda koleżanka mi zazdrości.Zauważyłam też że nie jestem taka "roztrajdana"psychicznie.A więc bierz się kobieto za gotowanie,ale pilnuj dyscypliny,obserwuj siebie i gotuj.Nie ma lepszej drogi.
data: 2014.08.13
autor: Elka
Mam jeszcze jedną myśl na temat Intuicji. Intuicja jak dla mnie to jest "głos z tyłu głowy". Mój "głos z tyłu głowy" zaczął się pojawiać i być dobrze słyszalny wtedy gdy zaczęłam kontrolować ten, który zagłusza wszystko inne, tzn natłok myśli. Natłok myśli znika poprzez ćwiczenie się w byciu "tu i teraz". Prosty przykład - zmywam gary - no to zmywam gary a nie piszę w myślach esej albo przeprowadzam z kimś rozmowę, która się nigdy nie odbyła. No jasne, że można sobie w myślach pisać eseje, ale chodzi o to, żeby tymi esejami kierować a nie być kierowanym przez natrętne myśli.
No i jeszcze jedna sprawa, gdy jestem zdenerwowana, podniecona, nie jestem w równowadze emocjonalnej (a wtedy też najczęściej nie jestem w żadnej innej) to nie ma mowy o żadnej intuicji. Głos intuicji pojawia się w tzw. pustce taoistycznej (lubię to określenie), dlatego im dłużej pozostaję w stanie równowagi wewnętrznej tym bardziej jestem otwarta na podszepty intuicji i ona mnie prowadzi w sumie cały czas.
Pozdrawiam!
data: 2014.08.12
autor: KaM
Witam forum i Panią Anię. Myślałam, że sama sobie poradzę, przeczytałam wszystkie posty z archiwum związane z moim problemem, ale niestety, jest coraz gorzej. A jest nią biegunka. Kilka osób już ma z nią problem, więc spytam, czy ma to związek z nieszczęsnym dojo?
Ale po kolei. Jestem na pp prawie od roku, byłam święcie przekonana, że po roku będę zdrowa jak ryba, ale niestety tak nie jest. Mam nerwicę/depresję oraz stwierdzoną grzybicę układu pokarmowego. W ciągu roku były bardzo dobre dni, czułam się bardzo dobrze na przemian z gorszymi. Generalnie na początku bolał mnie mocno żołądek, ale po rozpoczęciu pp oraz w tym samym czasie terapii antydepresyjnej lekami po jakimś czasie ból ustąpił. Na wiosnę ból znowu przyszedł,aż któregoś dnia wypiłam 2 lampki wina czerwonego i zaczęła się biegunka. Początkowo był to bardzo luźny stolec raz dziennie rano, po tygodniu zaczęłam biegać do toalety kilka razy dziennie - przed jedzeniem, po jedzeniu i w międzyczasie. Jak coś zjem to czuję bulgotanie w brzuchu, albo ból. Jedzenie jest niestrawione. Próbowałam marchwiankę, imbirówkę, kleik owsiany. Ale byłam głodna. Więc jem zupy, ziemniaki, ryż, kaszę, pulpety z mięsa i marchewkę. Trwa to już trzeci ty
dzień. Do tego jeszcze dochodzi bezsenność. 2-3 godz. snu, potem leżenie do rana. Pani Aniu bardzo proszę o wskazówki, jak się nawadniać, uzupełniać minerały? Czy robić badania, czy jeszcze przeczekać? Czy może to jest oczyszczanie? Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.08.12
autor: bystrooka
Witam zaczęłam stosować się do zaleceń jakie pani sugeruje w poszczególnych książkach, jednakże obawiam się jednej rzeczy, że nie mam woreczka żółciowego co jest pewnego rodzaju problemem jeśli chodzi o odpowiednią przemianę. Każdy lekarz którego pytam mówi mi, że nie schudnę i niczego nie zmienię gdyż nie mam woreczka a wątroba jest w tym momencie obciążona. Pytanie moje czy to prawda i czy można coś z tym zrobić. Bardzo chciała bym coś zmienić w tym kierunku. Pozdrawiam :)
data: 2014.08.12
autor: Monika
Sasanko, ja wierzę, że wybranie się w drogę z Marion Woodman na poszukiwanie kobiecej duszy, swojej duszy, może być bardzo owocne. Ja ta książkę czytałam z 5 lat temu i uznałam to za niezły kaliber, jak i wskazówki, że można szukać swojej kobiecości i pierwiastka męskości w sobie w tak wielowymiarowy sposób, łącząc literaturę, baśń, sny, dały mi nadzieje, ze istnieją mądre kobiety które mogą pomóc popłynąć, i można darować sobie slizganie się po powierzchni i potem zostaje tylko żal, a przeciez mamy tylko jedno życie. Tylko o jednym wiemy ;) Tak w skrócie parę myśli nieuczesanych, bo jestem w pędzie... Pozdrawiam.
data: 2014.08.12
autor: Sylwia V.
Dotko, poczytaj moje wpisy, ja też karmiłam (i nadal karmię) piersią. Kilka wskazówek - najadaj się do syta. Czasami będzie to oznaczało, że zjesz na śniadanie jajecznicę z 6 jaj a wcześniej 2 talerze owsianki. Nie przejmuj się tym. Jedz. Jak jesteś głodna to zjadaj i dwa razy dziennie obiad. Zjadaj też dużo zup. Nie baw się w 2 litrowe gotowanie. Minimum 4 litry na raz gotuj. Jak masz nie przewalić jakimś nadmiarem to z zupą uda Ci się to najlepiej.
data: 2014.08.12
autor: KaM
Pomyślałam o tych roszczeniach, jak Pani Ania przykazała i tak mnie naszła myśl taka, że praprzodkiem roszczeń (nie wiem, czy mogę zgeneralizować, że wszelkich, bo to wczorajsza myśl, więc świeża i jeszcze nie zweryfikowana w rzeczywistości) są wyobrażenia. Ukształtowany określony obraz rzeczywistości implikuje jakby naszą postawę. To może jakby: "wiem czego chcę"! Przecież całe życie wiedziałam czego chcę i wiedziałam to dokładnie - ba! z precyzyjną dokładnością. Wymyśliłam sobie wszystko i wszystkich z bardzo dużą dbałością o każdy szczegół. Jak wielką frustratką musiałam być, ile moich szklanych domów musiało się zawalić, jak bardzo się czułam zranionym przez okoliczności bohaterem tragicznym to chyba wiem tylko ja. No i chyba jeszcze moje najbliższe otoczenie też, ale to dopiero teraz zaczynam rozumieć. A wszystko tak na prawdę przez wyobrażenia narzucone i te, które wyprodukowałam sobie sama na moje własne potrzeby. Wiem, że wtedy nie potrafiłam inaczej i wiem też, że wtedy nie dałabym rady funkcjonować inaczej. Może kiedyś były one kołem ratunkowym trzymającym mnie na powierzchni. Ale kiedy taki rozbitek (ja znaczy) dopływa w końcu na suchy ląd, ale nadal tam na brzegu, gdzie go wyrzuciło morze, próbuje używać tego koła i do tego macha zacięcie rękami i nogami, żeby płynąć, zamiast wstać, zdjąć koło i zacząć używać rąk i nóg, to skutki mogą być opłakane. No a jak już zdarł kolana i zęby i łokcie (ten rozbitek), zapłakał się ze zmęczenia i z bezsilności, to nie pozostało mu już nic na sam koniec, jak ogarnąć się, zedrzeć z siebie to prawie przyrośnięte koło i przystosować się do zastałych okoliczności. Bo morze i koło ratunkowe to już było i nie wróci więcej w takiej postaci.
Na pohybel wyobrażeniom i wyhodowanym na nich roszczeniom!
Pozdrawiam!
data: 2014.08.12
autor: KaM
Jotko, ciężko mi coś Ci doradzić, ale spróbuję. Na pewno dyscyplina - żadnych słodkości. Wprowadź synowi imbirówkę. Mój syn miał takie objawy trzy lata temu po truskawkach - był wtedy trzylatkiem. Po owsiance pojawiła się krew w kupie, po zupach na mięsku biegunka nie ustępowała, wręcz przeciwnie. Przez kilka dni żywiłam synka rozgotowaną kaszą gryczaną niepaloną (zrównoważoną kilkoma kroplami cytryny), puree ziemniaczanym, początkowo bez masła, gotowanymi ziemniakami do przegryzania. Po trzech dniach wprowadziłam zupkę na masełku i tak z dnia na dzień dokładałam więcej tłuszczu (czyli zupy na mięsie z kością, pulpety itp.). Jednym słowem jedzenia jak dla niemowlaka. Sądzę, że wtedy syn miał wychłodzone jelita, nie służył mu tłuszcz, a płatki owsiane podrażniały jelita łuskami (krew w kupie). Dobrym pomysłem są kluski śląskie, tak jak podajesz, tylko pamiętaj o zrównoważeniu. Ja na Twoim miejscu nie podawałabym mu na razie rosołu, a tym bardziej naleśników, ale zrobisz co będziesz uważała za stosowne:). Jeśli Twoje dziecko będzie jeszcze chodziła do przedszkola, to pomyśl o swoich posiłkach, bo przedszkolne mu ewidentnie nie służą:). Napisz za kilka dni jak wygląda u Was sytuacja. Jakby się nie poprawiało, dzwoń do Pani Ani. Życzę dużo zdrówka i powodzenia:)
data: 2014.08.12
autor: Marcela
Witam już chyba jesiennie :) no niestety, nie mogę sobie poradzić. Od dłuuuugiego już czasu mam problem z paznokciami u prawej ręki. A konkretnie chodzi o paznokcie w palcu wskazującym i środkowym. W tych palach schodzą mi paznokcie, tak na 3 mm. Dyscyplinę trzymam. Zastanawiałam się czy to jeszcze nie daje znać o sobie moja wątroba po ciąży sprzed 1,5 roku. A może coś innego? Co na to począć? Wygląda to nieestetycznie, a poza tym o czymś świadczy, o jakiejś niedoczynności. Czy ktoś może mi coś poradzić?
data: 2014.08.12
autor: Carmen
Aneto z P. tak właśnie mam, że jak wpadam w dolinę to po całości i w niej grzebię, ale może to mi pomaga zrozumieć istotę problemu.. Dziękuję za troskę :)
Ugotowałam zupę dyniową, pierwszą w tym sezonie :) powiało dziś chłodniejszym wiaterkiem i w sandałkach zmarzły mi stopy, też pierwszy raz w tym sezonie :) idzie jesień, idzie.. Jeszcze troszkę i podczas spaceru będzie można dostać kasztanem po głowie lub co gorsza, mokrym liściem w twarz :)
Dobranoc
data: 2014.08.12
autor: Imbirka
Pani Anno, dziękuję za błyskawiczna odpowiedz. Widzę, że muszę się powściągnac, tym bardziej, że po niedosypianiu przez prawie cztery lata, moją równowaga łatwo zachybotac... I oczywiście własnymi rękami bicz sobie kręcę "bo lubie". Pozdrawiam serdecznie i będę się zachowywać ☺
data: 2014.08.12
autor: Sylwia V.
Pani Aniu, oczywiście ta świeża kolendra ląduje w garze z mięsem, gotujemy ją i dusimy, ale dzięki za szturchańca:-)
data: 2014.08.12
autor: Sasanka
Dziewczyny, proszę pomyślcie :))) - pasjonujecie się kolendrą w czasie dojo, tuż przed jesienią? Osłabicie jelita! śledziona też się zafrasuje! Widzę, że dobrze ma się tu rozum i ten od "bo ja to lubię" :) Teraz zielenina tylko dla gości - chyba, że garść do rosołu, lub mniej do zupy, ale gotujemy!! :))) Szczypior i rzeżucha wiosną tak, ale teraz? Po troszku szczypioru! Dotko, KaM podpowiedziała Ci właściwie, ale Tobie pewnie pali się pod nogami :))) Bądź cierpliwa, dziewczyny na pewno Ci doradzą. W razie czego dzwoń!
data: 2014.08.11
autor: Anna Ciesielska
Dotko, cała mnóstwość wskazówek w archiwum. Skorzystaj z wyszukiwarki no i z książek Pani Ani.
data: 2014.08.11
autor: KaM
Sasanko, rzuciłam okiem w książki, rzezucha i szczypior tez zielone w kolorze a dajemy jako smak ostry, wiec świeża kolendra raczej się łapie na smak ostry tez. Jakby co, to pani Anno proszę o korektę. Ja do gulaszu tez pod koniec rzucam pocietej kolendry, bo lubię.... Pozdrawiam kolendrowo ;)))
data: 2014.08.11
autor: Sylwia V.
Sasanko, zabilas mi klina, daje świeża kolendre razem z pieprzem pod koniec gotowania zupy, popyrka zupa parę minut i wyłączam. Mysle, ze trzeba by panią Anne spytać, mi tam swieza kolendra ostrawa, ale fakt, że ciemno zielona. Hm.? Zawsze w hinduskich knajpach na wierzch potraw serwowanych sypia pocieta kolendre, wiec ja też tak z marszu robie...
data: 2014.08.11
autor: Sylwia V.
Sylwio V, dzięki za przepis, od pierwszego wejrzenia zachwyca prostotą i jeszcze ma jedną zaletę - niezależność od sezonu, a co do smaku to się okaże jak zrobię. Co do kolendry, to w żadnym z zaprzyjaźnionych ogródków ziółko się nie przyjęło, a zła sława pozostała, świeża kolendra? no wiesz, w żadnym wypadku! Pani która sprzedaje na placu świeże zioła wszelakie zapytałam jak to u niej w kuchni jest z tą kolendrą i powiedziała, że za świeżą nie przepada, jej rodzina nie znosi tego zapachu, natomiast używany jest do pieczenia mięs, ale w tajemnicy, bo gdyby się dowiedzieli to by nie chcieli jeść, a tymczasem te dania z kolendrą uchodzą za wyjątkowo smakowite. Mówiła jeszcze ż
e maceruje ja w oliwie i po przegryzieniu jest wspaniała, ale o szczegóły już nie pytałam bo kolejka się za mną duża zrobiła. No tak, jeszcze dodatek do zupy trza przetestować. Sylwio, surowe ziele dajesz w kwaśnym, prawda?
data: 2014.08.11
autor: Sasanka
Witam!
Czy mogę prosić o wskazówki jak mam się odżywiać karmiąc piersią-mam tygodniowe dziecko.
Z góry dziękuję za pomoc. Pozdrawiam!
data: 2014.08.11
autor: Dotka
Sylwio V. dzięki za ten przepis na ciecierzycę. Fajny, to spróbuję i ja jak dorwę kolendrę świeżą. Przyznam, że jak miałam kupić sadzonkę do ogródka ziołowego to mnie odrzuciło od doniczki, no ale może to nie będzie miłość od pierwszego wejrzenia a od któregoś z kolei :)
Pozdrawiam!
data: 2014.08.11
autor: KaM
Sasanko, przepis na Ciecierzyce na cieplo: przesmazamy nieduża paprykę i do gara, podduszamy duża cebulę na złoto, 1 łyżeczka kminku, imbir, sporo pieprzu, 2 łyżeczki posiekanej świeżej kolendry, 2 puszki ciecierzycy i tyle zalewy, żeby było mokre ale nie pływało , sol do smaku, cytryna, kurkuma, masło, pieprz. Pogotowac z 15 minut. Smacznego :)
data: 2014.08.11
autor: Sylwia V.
Wreszcie znalazłam sposób na jajka, po których boli cały brzuch. Zamiast książkowych kilku kropel cytryny, dodałam ponad łyżeczkę na 3-4 jajka. Mam nadzieję, że to nie było za dużo, ale było pysznie i wreszcie nie bolało;-))))) Gorąco pozdrawiam Panią Szefową i Forumowiczów;-)
data: 2014.08.11
autor: Mama Brykającej Tosi
Poszukuję namiarów na ekologiczne warzywa i mięso w okolicach Elbląga. ktokolwiek widział , ktokolwiek wie?! Będę wdzięczna. Serdeczności ślę.
data: 2014.08.11
autor: Dardanele
Imbirko, skoro dołek, to może nie pogłębiaj go lekturą o depresji i strachu...:?Wyjdź na powietrze, odetchnij kilka razy głęboko, a jak już poczytać, to coś weselszego może?:)Trzymam za Ciebie kciuki.Extra1, nie wiem, jak w połączeniu z zastrzykami sprawa wygląda, ale na pewno da się zatrzymać, powstrzymać, zaleczyć łuszczycę będąc w dyscyplinie pp-owej.Może zadzwoń do P.Ani?Pozdrawiam wszystkich , a szczególnie P.Anię.
data: 2014.08.11
autor: Aneta z P.
Sikoreczko, na samym dole masz "starsze wpisy"
data: 2014.08.11
autor: Imbirka
Wpis o intuicji - zgadzam się absolutnie....czasem używam, coraz częściej:), przyjemnie jest rzeczywiście:)
data: 2014.08.11
autor: Sylwia z W.
Pani Ani w refleksjach był wpis o senności w ciągu dnia,czy on jest wymazany ? bo nie mogę się go doszukać.
data: 2014.08.11
autor: sikoreczka
Droga pani Aniu, jestem nowa ,choć nie zupełnie gdyż mam już za sobą 3 Pani książki...wciąż i bez końca je czytam...choć jeszcze nie gotuję- to nie jest moja mocna strona:-( piszę gdyż moje życie to koszmar...już od 17 lat - łuszczyca...a od kilku jej bardzo ciężka postać...obecnie biorę zastrzyki Metex, poprawa jest choć kolejne kropki wyskakują bez przerwy...proszę mi powiedzieć,czy mimo tej "chemii" ( wychodzą mi włosy tonami, jestem wciąż zmęczona i słaba,notoryczne bóle głowy i tysiąc innych dolegliwości ) zdrowe żywienie wraz z Metexem ma jakiś sens...jestem nauczycielką i muszę jakoś wyglądać -mam dla kogo żyć -mąż i dziecko...choć jest mi coraz trudniej...coraz mniej mam ochoty na to...życie...
Proszę mi powiedzieć czy zdrowe odżywianie wg PP ma szanse mi pomóc mimo iż będę kontynuować terapię zastrzykami ? No i kocham Pani Kawkę - dosładzam miodem:-) czy wobec takich okoliczności mogę ją pic, nie osłabi mnie jeszcze bardziej??Prosze o odpis extra1
data: 2014.08.11
autor: extra1
Pani Aniu, piękna refleksja :) temat intuicji bardzo mnie intryguje, chciałabym ją w sobie rozbudzić i próbuję jej słuchać, jednak w mojej chaotyczności i chronicznym lęku jest to niezmiernie trudne i ciężko mi odróżnić subtelny głos intuicji od zwykłego choćby widzimisię czy nawet strachu. Ale oczywiście będę nad tym pracować. Przez ostatnie moje zawieruchy wpadłam w hipochondryczny dołek, dlatego przerabiam rozdziały o depresji i strachu co wieczór. Bolą mnie też stawy i zastanawiam się na ile są one wynikiem mojego nadmiernego wsłuchiwania się w organizm i skupiania uwagi na każdym "ała", a na ile faktyczną dolegliwością. Ach, nerwica to nic przyjemnego :(
A na brzózki muszę zwrócić uwagę, bo nad tym by być uważną tu i teraz też uparcie pracuję :)
Pozdrowienia z nad morza
data: 2014.08.11
autor: Imbirka
Dziękuję Pani Aniu i Marcelo za odpowiedź. Synek ma 6 lat. Je normalne, dorosłe posiłki głównie z Pani książek.
Ostatnio troszkę zaszalałam i zrobiłam paprykę faszerowaną mięskiem jak do gołąbków a na deser upiekłam babeczki z borówkami do tego trochę owoców zerwanych prosto z krzaczka (borówki, maliny, poziomki) i skończyło się biegunką. W roku szkolnym obiady je w przedszkolu i często szczególnie po słodkich obiadach ma biegunkę ale zawsze szybko ustępowała.
Dzisiaj na obiad zjadł złocistą i kluski śląskie i wieczorem znowu był bardzo luźny stolec. Syn ma wielki apetyt i sama zupa mu nie starcza. Czy do puree i kaszy grycznej mogę dać mu gulaszyk z mięsa indyczego. A kasza gryczana może być niepalona?
A co powiecie na rosół i naleśniki z mięskiem porosołkowym?
data: 2014.08.11
autor: jotka
Pani Aniu, praktyczne wskazówki w temacie tak trudno uchwytnym jak intuicja! Niesamowite! Aż bym się napiła tej Danusinej naleweczki :-) ale że jej w zasięgu nie mam to nie przetestuję podanej metody:-)
data: 2014.08.10
autor: Sasanka
Scieżki snów wypatrzyłam w odległej bibliotece (cudne czasy z tym internetem!) ale wolałabym mieć tę książkę na własność.
data: 2014.08.10
autor: Sasanka
Ważne filmy, ważne książki to takie co do których po pierwszym podejściu mamy pewność że nie może być ono ostatnie. Sylwio, no pewnie że opowiem Ci o mojej przygodzie z książką Marion Woodman, ale ta odpowiedź może być trochę okrężna, a może nawet nie na temat, gdybym miała jakąś klarowną recenzję zapewne już dawno napisałabym to na forum. Solidność i zadaniowe podejście to w gruncie rzeczy dobre cechy, ale nie zawsze sprzyjają właściwej ocenie rzeczywistości, że tak powołam się na tego słynnego niedźwiedzia przechodzącego przez główny plan, podczas gdy widz skrupulatnie liczy piłeczki. Książkę pochłonęłam od razu, może nawet za szybko, akurat miałam ciężki czas w pracy, w domu jak zawsze sporo zadań, a wieczorem dla rozrywki ta oto lektura. Jakoś tak mam że polemizuję sobie z autorami czytanych książek, wiadomo patrzę przez własne filtry, dotychczasowej wiedzy, doświadczeń, przeżyć. Pewnych treści nie jestem w stanie przyjąć, moje filtry to odrzucają, ale są też takie treści które zmieniają moje filtry nie zmieniając mnie samej i to jest właśnie najciekawsza, najcenniejsza przygoda. To co przedstawiane było jako trudność w odbiorze Ciężarnej dziewicy, takie wolty i przeskoki między literaturą, snem, psychologią dla mnie było atutem. W tej lekturze znalazłam kilka perełek, kilka nowych opcji dla podregulowania moich filtrów, ale też były momenty gdy wyczuwałam pułapki, trochę drażniła mnie analiza wyznań pacjentek, przy której nasuwał się taki wniosek, że jedynie dzięki wieloletniej terapii uda się otworzyć oczy i żyć w prawdzie. Za pozostałymi pozycjami na razie się rozglądam, wierzę że wpadną w moje ręce i oddam się lekturze trochę bardziej wypoczęta niż przy Ciężarnej dziewicy, pracuję nad tym;-) Dziś poopalałam się trochę i byłam na cudnym koncercie, podobno to ostatni taki ciepły letni weekend, w końcu jesień za pasem. Pozdrawiam gorąco.
data: 2014.08.10
autor: Sasanka
Kochani, zostawiłam okruszek w refleksjach :))) Jotko, Marcela podpowiedziała Ci dobrze, jednak aby Wam pomóc, powinnaś podać wiek dziecka no i co jadło oprócz tych owoców. Hej matki,żony i kochanki - takie wszystkie jesteście bez skazy , czy te wakacyjne "ogórki" Was dopadły? Roszczeniowiec - temat trudny - prosiłam o uwagi, skojarzenia, spostrzeżenia, przemyślenia. I raptem kilka dziewczyn się odezwało - nadzwyczaj akuratnie, mądrze! A reszta na co czeka? Do roboty baby :))) a i tak Was kocham, hej!
data: 2014.08.10
autor: Anna Ciesielska
Jotko, spróbuj puree ziemniaczane oraz rozgotowaną kaszę gryczaną. Oczywiście wszystko subtelnie zrównoważone. Pozdrawiam!
data: 2014.08.10
autor: Marcela
Witam. Tydzień temu zaczęła się biegunka mojego syna prawdopodobnie po zjedzeniu owoców przez 2-3 dni był na kleiku owsianym i marchwiance gdy wprowadziłam owsiankę posłodzoną miodem biegunka wróciła więc została odstawiona. Zaczęłam wprowadzać delikatne zupki dla maluszków ale cały czas ma bardzo luźne kupy 2/3 razy dziennie. Dziecko jest coraz bardziej zmęczone tym niurozmaiconym jedzeniem a ja nie wiem czym mogę go jeszcze karmić. Pomóżcie proszę.
data: 2014.08.10
autor: jotka
Elka, później jest już maglowanie tego samego na różne sposoby :) ta stronka ma wiele ciekawostek, czasem tam zaglądam. Życzę wszystkim pięknej niedzieli
data: 2014.08.10
autor: Imbirka
Sasanko, widzę, że jednak jesteś kolejna fanka kolendry.! U mnie pocięta kolendra jest w prawie każdej zupie... Można też dodać puszkę ciecierzycy, jako, że to potrawa marokanska , a oni "ciecierzynisci" są ;) Jak znajdę chwile podrzucę Ci przepis na łatwe danie z ciecierzycy, jako warzywo do kotleta na przykład, proste i szybkie, tez z książki z przepisami z Maroka. Strasznie mnie korci, aby Cię spytać jak Ci leży Marion Woodman i jej ciężarna Dziewica, a znalazłaś może Ścieżki snów Marie Louise von Franz.? Pozdrawiam, u nas chmurnie, chyba idzie niespodziewany koniec lata, hmmm...
data: 2014.08.10
autor: Sylwia V.
@imbirko ,jednak tekst na poczatku jest fajny,później już nie tak
data: 2014.08.10
autor: Elka
Sylwio, na jutrzejszy obiad będzie u nas to kefta tagine, już zrobiłam sos i klopsy, fajne wyszło, ten kolendrowy smaczek w połączeniu z ostrością przypraw bardzo nam pasuje, sosu zrobiłam więcej i na dzisiejszy obiad w tym sosie poddusiłam jeszcze kozinę, na której wczesniej gotowałam zupę, naprawdę pyszne danie. Dodałam fasolki z puszki, jaj nie zamierzam dodawać, choć jak wrzuciłam tę nazwę w grafikę to wizualnie nawet mi się podobało. Raz jeszcze dziękuję za inspirację, prawie wszystko to co zawsze, a wystarczy jakiś niuans i oto powiało nowością i egzotyką, w sam raz na wakacje! Gorąco pozdrawiam
data: 2014.08.09
autor: Sasanka
@mbirka,ale piękne rzeczy znalazłaś
data: 2014.08.09
autor: Elka
Zobaczcie co znalazłam :))
http://hipokrates2012.wordpress.com/2012/09/08/uzdrawiajaca-kuchnia-pieciu-przemian/
O naszej Pani Ani jest też słow kilka :)
Miłego wieczorku
data: 2014.08.09
autor: Imbirka
To ja wypiję - póki co - za Pani zdrowie, a może kiedyś... :) Na razie - słowo daję - super! jak próbuję łyżeczką od herbaty, to myślę, że czas zlewać do butelek. Jest w sam raz :) Zrobiłam też na czarnych jagodach, bo było niewiele, a i tak nikt ich nie chciał zjeść. Może być, ale ta z imbirem lepsza. Pozdrawiam :)
data: 2014.08.09
autor: DanusiaA.
Kochani, pojawił się mój nowy wpis w refleksjach,szybciutko zaglądnijcie :) Danusiu trudno mi oceniać, bez posmakowania... :) Giovanna, nie radzę Ci, abyś zrezygnowała zupełnie z paru dojrzałych śliwek. Natomiast radzę, rozglądnij się dobrze i pomyśl, czy aby nie było innych t.z.w.głupotek, a śliwki były jedynie tym języczkiem u wagi. No chyba, że jesteś totalną alergiczką :)
data: 2014.08.08
autor: Anna Ciesielska
Zrobiłam nalewkę imbirową :) Imbir (korzeń)+brązowy cukier=soku duuużo, na to spirytus i potem wódka, wyszła cud-miód naleweczka, imbir z cukrem stał - a jakże - na słoneczku przez dwa tygodnie. Pani Ania może po uszach nie da - jakby co, przepis skoryguję, a to tylko jesienią i zimą kieliszeczek dla zdrowotności :) Pozdrawiam :)
data: 2014.08.07
autor: DanusiaA.
Sasanko, jak swieza kolendre wrzucisz do zupy pod koniec i ona sie niezupelnie ugotuje to wtedy poczujesz "ten" smaczek, inaczej, jezeli kolendra sie dusi/gotuje dluzej "ten" posmak juz nie jest tak wyrazisty. Maz twardy zawodnik jest, wciagnal rybe z dwoma malymi ziemniakami, potem zagryzl nektarynka, bananem i jablkiem. Najwazniejsze, ze jest szczesliwy w swoim wyborze. Szansa jest, ze moze pieczona lopatka jagnieca go przekona podczas weekendu, to bardziej meskie niz jakies tam klopsy, nie? Pozdrawiam ;)))
data: 2014.08.07
autor: Sylwia V.
Dziewczyny! i nie tylko! a może szczególnie chłopaki :). Polecam lekturę "Pięć języków miłości". Moim zdaniem bardzo dobra książka, wyjaśnia dlaczego czujemy się kochani lub nie kochani i jak można wzmocnić nasze relacje z ukochaną osobą, mężem...i może więcej...same sprawdźcie, chyba już nawet "chomiki" ją mają.
data: 2014.08.07
autor: Sylwia z W.
Sylwio, dzięki za przepis, zapowiada się tak apetycznie, że prawdopodobnie ten Twój mąż jednak ulegnie;-) Przepis jest całkiem przejrzysty, nawet władze w piecu nie zakłócają obrazu:-) Jeszcze muszę się przekonać do jakiego obozu należę, czy do tych co uwielbiają świeżą kolendrę czy do tych co jej nie cierpią. Ciągle tyle nowego można się nauczyć, a i to niby już dobrze znane trzeba wciąż powtarzać i na własnej skórze się uczyć, nic to że sezon ogórkowy, choć u nas to teraz sezon jabłkowy, wszystkie media o tym trąbią. Pozdrawiam gorąco.
data: 2014.08.06
autor: Sasanka
Sasanko, zapomnialam dodać, że przykrywam naczynie ceramiczne folia aluminiowa, coby się nie spieklo na wierzchu. I bardzo przepraszam za palcowki, bo robiłam z wiszacym dzieckiem na mnie i się nie dało sprawdzić co napisałam, myślę, że zgadniesz jak być powinno ;) Pozdrawiam ☺
data: 2014.08.06
autor: Sylwia V.
Rany, ale sezon ogórkowy, nawet wszystkie potwory z Loch Ness leżą na plaży i skwiercza ... Nic to, Sasanka, mam przepis z Harrison, zrobiłam, zjadłam jest ok. Ślubny może polize, bo jest na diecie coby kilogramy stracić przed w wczasami, wiec sobie robi rybę z grilla z dwoma ziemniakami. Na moich obiadach tyje, a ja jestem wybryk natury, który wciąga absurdalne ilości i nic, taaak, tylko zapomina co tam je poza obiadem w domu... Ok, wiec nazywa się to Kefta tagine. Najpierw robisz sos, ja robie na oko, przyprawy będą jak stało w książce. W garnku gotujemy wodę, Tymianek, poddusic cebuli na oliwie, do gara plus 2 łyżeczki kminku, 1 łyżeczka słodkiej papryki, 2 ząbki czosnku, 1/2 łyżeczki cynamonu, 2 łyżeczki Harissy lub do smaku, ja dodałam jeszcze pieprz, kolendra, potem sol, w przepisie było dwie puszki pokrojonych pomidorów, ja dalam mniej, tez przesmazyc, potem kurkumy płaska łyżeczkę, pogotowac z 20 min, odrobinę masła, imbir, sol, ja dalam dwie garści wcześniej podgotowanej fasoli pinto, łyżka pokrojone świeżej pietruszki, Tymianek, klopsy, dać im szansę aby się sciely, garść świeżej kolendry plus pieprz. Wszystko w ceramikę i do piekarnika na 1.5 godziny. Klopsy: 70 dkg mielone jagniecina (myślę, że spokojnie może być wolowina), 1 łyżeczka kminku, 1 łyżeczka papryki, 1 cebula w kosteczce, 2 ząbki czosnku w kosteczce, 2 łyżeczki świeżej kolendry, 1/2 łyżeczki chilli albo cayenne, 1/2 imbiru, pieprz, sol, 2 łyżeczki świeżej pietruszki, zamówiona bułka, kurkuma. Oni jeszcze tuż przed podaniem wybijają na wierzch 4 jaja i władzami z powrotem na ogień aż się zetna. Ja zrobiłam bez jaj. Oni serwują z chlebem, ja z ziemniakami. Ach i do sosu dostałam tez przed cebula starta dynie pizmowa, kawałek... Smacznego i pozdrawiam.
data: 2014.08.06
autor: Sylwia V.
Zwątpiona,czy postępy w zdrowieniu brata nadal są tak dobre, czy jest możliwość kontaktu z Tobą?
data: 2014.08.06
autor: Justyna
Kochani, czy głupota w postaci kilku śliwek może skutkować swedzącą wysypką na ramieniu i pod pachą?
data: 2014.08.06
autor: Giovanna
Dziewczyny, Aszkah, jeżeli macie jakiś poważny problem, dzwońcie! Oczekujecie skutecznej i rzetelnej porady, a bez rozmowy to nie jest możliwe :)
data: 2014.08.05
autor: Anna Ciesielska
Dzień dobry Pani Aniu, Witam forum. Długo nie odzywałam się myślałam że jako stara pp-owiczka dam sobie już radę. Nic bardziej mylnego. Forum to wsparcie. Moje zawirowania zaczęły się od głupoty, wyszłam w kreacji imprezowej na dwór w marcu, bez kurtki bo gorąco mi było od tańca. Dostałam stan zapalny sutka, który przy całkowitym zawirowaniu hormonów [ nie regularne miesiączki i ich brak] w kolejnym miesiącu zamienił się w ropień sutka. W efekcie pobyt w szpitalu na onkologii, szeroka blizna na piersi długie leczenie i mnóstwo antybiotyków dostałam po tyłku i nie mogę się pozbierać. Przy problemach WZJ[ chore jelita] mam za swoje: 7 kg z wagi, biegunki, zaparcia , suchość. Ratunku Pani Aniu pogubiłam się. W tym samym czasie mój synek 4 letni chorował na stan zapalny węzłów chłonnych. Od tamtej pory ma brzydki zapach z ust. Poradźcie co robić. On tez musiał brać antybiotyk.
data: 2014.08.04
autor: aszkah
Mtd, w niedzielę mąż zabrał syna do teściów. Był basen, harce w wodzie, a na obiad... bagietka posmarowana jogurtem. Zapomnieli przed basenem pojechać do teściów na obiad, więc najedli się bagietkami. i jeszcze ten jogurt do tego...
data: 2014.08.04
autor: Marcela
Stanowczo Cię rozumiem, Mtd. Wytrwałości. Też nie raz miałam ochotę uciekać, szczęśliwie, ostatnio jakoś mniej. Wy, z Mężem, jesteście po medycynie? Z jakiegoś powodu trafił Ci się taki Orzeszek, a nie inny. Wszystko ma swoje powody, tyle, że może w chwili obecnej, to "wszystko" nie jest tak jasno widoczne. Cierpliwości. Trzymaj się!
data: 2014.08.02
autor: KaM
No i zaczęło się... Niewinny hapsik jabłuszka u Cioci, kompocik(bez przypraw i z cukrem), i pewnie inne cuda, o których nawet nie wiem, bo rodzina unika już informowania mnie. Mój pięciolatek ma oczywiście gorączke. Na nic się zdają moje prośby, uprzedzenia, że to skutkuje tym i tamtym... Wcześniej nic sie nie działo, wiec dlaczego miałoby teraz - to argument rodziny. I jak tu sceptykom wyjaśnić dojo... Mąż śmieje się ze mnie, że jzachowuję się jak bym pojęła wszystkie rozumy. Uważa, że nie mam prawa wyrokować z jakiego powodu moje dziecko jest chore, bo to niemożliwe aby być wszystko wiedzącym... Wymiotować mi się chcę gdy pomyślę o kolejnych przyszłych dalszych i bliższych zadymach. Mam ochotę zostawić ten cały bałagan i uciekać daleko stąd i żyć sama gładko i bezpiecznie. A tu kolejne dziecięcia w brzuchu. Mam stanowczo dosyć. Pozdrawiam Was niestety w nienajlepszym humorze.
data: 2014.08.02
autor: Mtd
Zapomnialam się podpisać
data: 2014.08.02
autor: Sasanka
Sylwio, harissy używam właśnie jako dodatku kanapkowego, dla mnie rewelacja, można powiedzieć że ta pasta wyparła u nas ketchup. Nie próbowałam natomiast do dań obiadowych, pokombinuję z tymi sosami. Ten Twój z bakłażanem do klopsów musi być smakowity. Odnajdę też te kiełbaski Basi. Pozdrawiam ciepło.
data: 2014.08.01
autor: 
Dorota , do jagniecina zawsze dodajemy więcej cytryny, bo to mięso bardziej intensywne / energetyczne. Pozdrawiam.
data: 2014.08.01
autor: 
Sasanka, przypomniało mi się o harissie. Basia z Bristolu kiedyś zaliczyła przepis na kiełbaski z ciecierzyca i tam była harissa. Ja jak robiłam klopsy z jagnieciny, a sos był baklazanowo - cebulowa - pomidorowy tez dodałam harissy. Jak robie kanapki z mięsa porosolowego, chleb lekko testuje, tak wolę, wtedy też daje harisse, oprócz masła, musztardy, pieprzu ziołowego. Wszystko do smaku, spróbuj z czym Ci podchodzi, ja tam ja lubię generalnie. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.08.01
autor: Sylwia V.
KaM, bakłażany tak jak papryka są dość mocno histaminowe i ciężko strawne. Twoja pociecha dość duża wiec spróbuj trochę, zjesz pół bakłażana z nadzieniem i obserwuj. Ja bym kupiła takich parę naciemniejszych, gdzie ten paznokieć na wbicie ;) wchodzi i potrzymalabym w domu aby doszły. W sklepach trzymają w chlodniach wtedy dłużej żyją, hm, ale są wciąż niedojrzałe. Ja daje też do gulaszu... Mniam. Pozdrawiam.
data: 2014.08.01
autor: Sylwia V.
Witajcie,mam ostatnio problem z dosmakowaniem zup (chyba) kwaśnym. Zastanawiam się czy jak robię zupę na jagnięcinie to muszę coś dodać więcej(cytryna ,natka)? A może coś innego zmienić,dodać? Zupy generalnie wychodzą dobre ale gazy mam nieciekawe;) Mała chyba też przez to jest taka wiercąca i charcząca,wczoraj bardzo ulewała i wieczorem była bardzo niespokojna.
Coś robię nie tak i nie za bardzo wiem co.:/
data: 2014.08.01
autor: Dorota z Wrocławia
Pani Aniu, czyli, tak naprawdę, mimo braku apetytu powinniśmy jeść zupy i zupy i zupy, racja? One zawsze gwarantują nam najlepsze nawilżenie wewnętrzne. I tak myślę sobie, że przy braku apetytu można sobie czasem odpuścić mięsny obiad, ale z zupy lepiej nie rezygnować albo i lepiej - jeść jej jeszcze więcej. Zauważyłam, że przy tych upałach ilość TLAI wypijana u mnie w domu (2ka dzieci i ja) wzrosła z 2-3 litrów do (ostatnimi czasy) ok 6ciu. To taki sygnał wysychania wewnętrznego chyba, prawda?
Dziś jest fajnie! Pada deszcz . Lubię deszcz. :)

Sylwio V, dzięki za przepis na bakłażana. Nie robiłam jeszcze, zabrałam się wtedy za cukinie. Pamiętam, że Pani Ania w książce pisała kiedyś, że jak wchodzi paznokieć w skórkę to jest ok. A w żadnego mi paznokieć się nie chciał wbić nigdy, a jak już kupiłam takie najczarniejsze ze wszystkich, to przy obieraniu okazały się być w środku zielone i czuć było "zielony" zapach. No ale to taka może ich natura, co? A powiedz jeszcze, bo widać niedoinformowana jestem - kobiety karmiące nie powinny jeść bakłażanów? Ja karmię moją prawie 2,5 latkę, znaczy, że nie powinnam za dużo, czy w ogóle nawet?
data: 2014.08.01
autor: KaM
Kochani, w refleksjach jest malutkie P.S. - zaglądniecie?
data: 2014.08.01
autor: Anna Ciesielska
Bez tematu
witam serdecznie. jestem mamą Zosi która ma 8 miesięcy. karmię piersią ale od początku nie było to takie kolorowe bo wciąż brakowało mi pokarmu, mała wiecznie wiercila się przy piersi,mało przybierala, trzeba ją było dokarmiac sztucznym mlekiem. oczywiście zaskutkowalo to alergią i zaparciami. Kiedy przeszliśmy na pp ( ja ogromnie się zdyscyplinowalam,Zosi pomału zaczęłam wprowadzać kaszki później zupki) alergia pięknie zaczęła znikać,minęły też zaparcia. dziecko rozwija się cudownie,jest spokojne i je z ogromnym apetytem. piszę dlatego,że chciałabym powoli odstawić dziecko od piersi( niedługo powrót do pracy) a nie wiem co mogę podawać skoro do kaszki nie powinnam stosować jak w przepisach 1/3 porcji mleka krowiego?do popicia powoli wprowadzam herbatkę ale co dawać zamiast mojego mleka dziecku alergicznemu?
data: 2014.08.01
autor: gabryśka
Mam nadzieję 'zasłuchac się siebie' tak, by wreszcie usłyszec swoje pragnienia i poznac swoją drogę. Niestety nie jest to takie proste. Byc może zbytnio oddaliłam się od swojej natury. Zbyt długo byłam 'logiczna'? A mój mąż jak na razie doskonale spełnia rolę lustra, w którym mogę się przyjrzec i zobaczyc swoje braki. I za to jestem wdzięczna. Za tą świadomośc, w której upatruję wielką siłę do zmiany siebie i akceptacji życia.
data: 2014.07.31
autor: Majka z Podlasia
Majka z Podlasia, doskonale Cię rozumiem... Pozostaje jeszcze jedna kwestia, że warto słuchać swoich odczuć. A co zrobiłaś dla siebie żeby poczuć, że też się rozwijasz i skrzydła rosną, może to nie jest roszczeniowiec, tylko twoje uczucia mają inne dno- zaniedbania siebie w spełnianiu swojej drogi:)
data: 2014.07.31
autor: Agrado
Pani Aniu, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! :) o tym dojo to to jest właśnie to!
data: 2014.07.31
autor: KaM
Kochani, troszkę Wam jeszcze "letnio" pozrzędziłam, zaglądnijcie do refleksji :)
data: 2014.07.31
autor: Anna Ciesielska
Majka z Podlasia, to też podziałaj , poszukaj, spakuj się i jedz z nim. Przecież to nie jest tak, że on na księżyc wyjeżdża czy do dżungli ☺. Wiec Ty możesz z nim, jesteś żona, no nie.? Potraktuj to jak przygodę... Pozdrawiam.
data: 2014.07.31
autor: Sylwia V.
"Roszczeniowiec"? Ależ doskonale go znam. Co jakiś czas uprzykrza mi życie i sprawia, że czuję się jak ofiara. I tak jest teraz. Mój wyraził chęć wyjazdu do pracy za granicę. Cieszę się, że działa, poszukuje, ciekawi się, zmienia. Tak czyni zdrowa jednostka. Przy tym bardzo go podziwiam. Z drugiej jednak strony jestem przepełniona żalem i goryczą, że mnie zostawia. Czuję się w tym wszystkim poszkodowana. Dlaczego? Jak mogę w ogóle tak reagować kochając go i życząc mu jak najlepiej? Jakbym chciała przywłaszczyć coś co do mnie nawet nie należy. Jaka chciwość i władczość się za tym kryje. No i egoizm. Aż mi wstyd. I znów się z tym wszystkim mocuję i znów sobie tłumaczę, że tak nie można. I takie to trudne...
data: 2014.07.30
autor: Majka z Podlasia
Sylwia właśnie o tym myślałam:) Tak, gryczaną pochłaniam w ogromnych ilościach,oczywiście niepaloną.Robię też naleśniki gryczano owsiane(zmielone płatki),mało tego ale da się przeżyć. Kilerkę też zrobię,wszystkim nam się przyda:)
Pozdrawiam
data: 2014.07.30
autor: Dorota z Wrocławia
Dorota, zrób tez gryczana zaciągany rosol, tym też się najeść, a gryczana możesz.? i może chlupnij kilerki większy naparstek ;) Pozdrawiam ☺
data: 2014.07.30
autor: Sylwia V.
Dzięki Sylwia:) Jutro właśnie robię rosołek bo mnie coś przewiało w aucie. Gardło pobolewa i gula w nim mam. Mała też coś pocharkuje ale na szczęście nic poza tym.Zastanawiam się czy nie przesadzam z rozbieraniem jej.Ale jest tak gorąco...
Zrobię w takim razie cebulową,trochę się hamuję z tym podduszaniem żeby nie przesadzić z tłuszczem. Co prawda córeczce przestało ropieć oko ale jakaś taka niespokojna i mocno wiercąca jest ostatnio przy piersi.Coś jej najwyraźniej przeszkadza jeszcze.Na pewno nie mogę kukurydzy i za dużo ziemniaków(tylko do zupy) a co z resztą? hmm eksperymenty,eksperymenty...testujemy cały czas:)
Pozdrawiam
data: 2014.07.30
autor: Dorota z Wrocławia
Doroto z Wrocławia, pisałam Ci, że nie bylam pewna z ta cebulowa na rosole dla Twojego malca, wiec myliłam się. Dzisiaj dostałam sugestie od pani Anny, coby mój gagatek dostawał na kolacje, jeżeli mam rosol, to krem z warzyw na rosole. Tylko, że warzywa podduszamy krótko i na małej ilości masła plus zagęszczamy łyżka cieciezycy, kasza, płatkami, ziemniakiem. Przepis jest w trzeciej ksiazce tuż po rosole. Pozdrawiam serdecznie ☺
data: 2014.07.29
autor: Sylwia V.
Kochani, bardzo Wam dziękuję za życzenia :))) i pozdrawiam serdecznie!
data: 2014.07.29
autor: Anna Ciesielska
Zwątpiona, czy jest możliwość kontaktu z Tobą?
data: 2014.07.29
autor: Justyna
Kejla, dziękuję za wszystkie informacje dotyczące olejku :-)
data: 2014.07.28
autor: Mekcyk
KaM ja się kieruje definicjami medycyny konwencjonalnej(bliżej mi ze względu na wykształcenie) a nie GNM, choć zapewne GNM ma swoje racje. Poza tym to są tylko hipotezy, trzeba by robić dokładne badania każdego przypadku, a i tak jest tyle czynników współwystępujących, że nie wierzę aby takie badania(choćby przeznaczono na nie setki tysięcy euro), a raczej naukowcy je wykonujący nie popełniali jakiś drobnych błedów... Dlatego staram sie upraszczać i kierować chłopskim rozumem(temu najbliższe są prawa natury:)
Aniu_S trzymam za Ciebie kciuki... i za siebie;)
data: 2014.07.28
autor: Mtd
tfu, być jedzonym na zywca przez jakiegos stawonoga grzyba czy inną candide- to tragiczne, ale ja zrozumialam że najwazniejsze jest aby poznać i uporzadkowac swoją emocjonalną naturę . To wynika z Germańskiej/ traumy, szyny i tym podobne/ a P.Ania tez nam to powtarza,wyjasnia, tłumaczy,pisze, czasem w kółko i aż do zaplucia -ze się tak brzydko wyrażę, no alem przecie ostróżka.I też ze swoim za uszami.Jak się z tą najwazniejszą sprawą uporamy chociaz w tych najbardziej dokuczliwych fragmentach życiowych to trzy czwarte anty- stawonogowej profilaktyki mamy odrobione, potem z górki.
data: 2014.07.28
autor: ostróżka
Ale gapa ze mnie... Pani Aniu spoznione ale szczere zyczenia imieninowe; duzo zdrowka, radosci i chwil wytchnienia :)
data: 2014.07.28
autor: Dynia
Mtd dziękuję Ci za Twoje wpisy, bardzo mi pomagają w zbieraniu się do kupy.
data: 2014.07.28
autor: Ania_S
Pani Aniu, serdeczne życzenia chociaż spóźnione, z okazji imienin ! Samego zdrowia i pogody, milosci i zrozumienia.
data: 2014.07.28
autor: Kamila z Paryża
Mtd, o tym zjadaniu przez grzybicę resztek raka, to tak zapachniało Germańską Nową Medycyną. Nie miałam okazji mocno wgłębić się w temat, pamiętam że Ostróżka chyba wie coś więcej. No, ale chciałam podpytać wszystkich, którzy coś wiedzą w tym temacie o jedną rzecz. Pamiętam, że napisane było, że tej fazy zdrowienia (i chodziło właśnie o ten moment krytyczny, gdy choroba cofa się (według GNM)), gdy organizm jest osłabiony może pacjent nie przeżyć. Czy GNM mówi, w jaki sposób wspomagać chorego w takich momentach? Czy to jednak zależy ściśle od konkretnego przypadku i nie ma żadnych ogólnych wytycznych?
Pozdrawiam.
data: 2014.07.28
autor: KaM
Ja też spóźnione, ale szczere życzenia ślę, Pani Aniu, Szefowo nasza:)
data: 2014.07.27
autor: Aneta z P.
Paniu Aniu- z lekkim spóźnieniem, ale wielką szczerością- wszystkiego co najlepsze dla Pani. Dziękuję, że Pani jest;) Pozdrowienia z Alzacji,
data: 2014.07.27
autor: Arnuszka
Pani Aniu, moc serdeczności i miłości z okazji imienin:)
data: 2014.07.27
autor: Emka z Wawy
Kejlo, oczywiście zamelduję jak wyszła moja wersja mazidła, kupiłam już prawie wszystkie składniki, tylko z woskiem czekam jeszcze, będzie od znajomych pszczół:-) Oczywiście wiadomo, że zły masaż może zaszkodzić, trzeba mieć pewność, że oddaje się w dobre ręce, ale poza profesjonalistami można poszukać masażysty całkiem blisko, nawet w tym samym łóżku;-) Raz jedno obolałe bardziej, raz drugie, raz jednego łupie w krzyżu, raz drugiego w kolanie.. całkiem fajny jest tzw balsam kręgowy ojca Grzegorza, nie wypala skóry, pięknie pachnie i przynosi ulgę. Lato mamy cudne, warzyw pod dostatkiem, ostatnio zrobiłam zupę z żółtej cukinii z taką modyfikacją, że zamiast na oliwie podduszałam ją na oleju kokosowym, efekt wspaniały z tą kokosową nutką. Dziewczyny, mam pytanie do czego (poza celami kosmetycznymi) używacie oleju kokosowego, tak żeby dobrze komponowało się to z resztą składników. I jeszcze chciałabym zapytać o harissę w postaci pasty, do jakich dań obiadowych można ją zastosować. Tymczasem na kolację będzie sałatka porosołowa dla wyhasanych, to jest niezły patent, takie proste, dostępne, a takie dobre, sycące i smaczne. Pozdrawiam
data: 2014.07.27
autor: Sasanka
Witajcie, wróciłam z kolejnego wyjazdu i nadrabiam zaległości czytelnicze:) Przede wszytskim spóźnione życzenia imieninowe dla Pani Szefowej - życzę Pani aby roszczeniowiec nie wtrącał się w Pani szczęście i beztroskę!
Poza tym oczywiście, że post Fox-Indii o żywieniu ciążowym nie przeszedł niezauważony. Fox_Indio wbrew pozorom noszę go głęboko w sercu i tylko on trzyma mnie w ryzach;) A propos śledzika i kompotu z czereśni nikogo nie podpuszczałam, a jedynie zadawałam pytania, bom pełna wątpliwości, a nie chcę błedów popełniać i jednocześnie jeść z apetytem... No ale z tego co już widzę każdy ma swoją dyscyplinę, swojego egola i swojego roszczeniowca na dodatek - tak z tym mam chyba duży casus do rozwikłania. Będę go przerabiać 100 lat chyba;).
Zwątpiona, no właśnie każdy ma swój przypadek do przerobienia. Myślałam sobie troszku o tym nowotworowym problemie i takie mi się myśli nasuneły. Skoro Twój Brat wiódł niezdrowy żywot człeka poczciwego, to znaczy, że na pewno zgromadził dużo smieci w komórkach,tkankach itd. Myslę, że PP zaczeło to wszystko porzadkować i ukladać, i może te porządki spowodowały zamiecenie tych śmieci w jedno miejsce - guza. Jednak aby się go pozbyć potrzebne było wytrawienie/wyrzucenie śmieci z organizmu. A własnie kwasy działaja wytrawiajaco i może one spowodowały ostateczne usuniecie nieczystości. Poza tym pamiętajmy, że grzybica, to pasożyt/saprofit, który żywi się własnie niepotrzebnymi składnikami tkankowymi. Jej celem było więc takze usuwanie śmieci(zjadanie ich). A że przy okazji negatywnie wpływa na naszą kondycje, to już inna sprawa. Jednak wydaje mi się, że permanentne odzywianie się pożywieniem kwaśnym, będzie nadal działało wytrawiająco, czyli też osłabiająco, a chodzi chyba o to aby dostarczać komórkom równoważne składniki odżywcze(kwasowo-zasadowo) + ogień... Tak sobie znówu pofilizofowałam . Pozdrawiam wszystkich(dzieki za pomysł na cukiniową!)
data: 2014.07.27
autor: Mtd
Kocham Panią, pani Aniu :). Spadła nam Pani z nieba, a Anioły są nam tu na Ziemi bardzo potrzebne :). Od niedawna stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch Pani 1-ych książek. Delektuję się tą wiedzą, uczę się gotować od nowa, ale nic to.. zupa z soczewicy, groszku zielonego, indyk w jarzynach wprost znakomite!!! Dziękuję, z całego serca dziękuję za tą całą wiedzę, z którą się Pani z nami wszystkimi dzieli. Wracam powoli do zdrowia, z każdym dniem czuję się lepiej.. Dziękuję :). Moc serdeczności ślę z Krakowa :).
data: 2014.07.27
autor: Joanna
Pani Aniu , życzę Pani wszystkiego najlepszego z okazji imienin . Dużo zdrowia , spełnienia najskrytszych marzeń i wiele , wiele radości na co dzień . Serdecznie pozdrawiam i dziękuję :)
data: 2014.07.27
autor: Nesca
Wszelkiego Dobra dla Pani Ani
data: 2014.07.27
autor: Angela
Szanowna solenizantko w dniu imienin życzę wszystkiego co dobre i piękne w życiu.
data: 2014.07.27
autor: Janka poznanianka
Pani Aniu, wszystkiego dobrego z okazji imienin. Dużo zdrowia od nas tu pięciorga.
data: 2014.07.26
autor: Fox_India
Pani Aniu wszystkiego najlepszego satysfakcji z pracy,wiele radości ,miłości bliskich i czego Pani sobie życzy:)))
data: 2014.07.26
autor: Beatamonika
Pani Aniu, pogody ducha i samych pozytywnych refleksji :)
data: 2014.07.26
autor: DanusiaA.
Bombel, byłaś u jednego i drugiego? Kogo wolisz.? Weź mi popisz proszę...

KaM, jak bakłażan.? Wieki nie robiłam, bo długo karmiłam a on jest mocno histaminowy i ciężej strawny. Musi być miękki i nie surowy ani zbyt wysuszony, bo wtedy nie ma w nim tej słodyczy... Nafaszeruj go miazszem z uduszona cebula, odrobina pomidora, posypać feta i koniecznie oregano, oczywiście po kolei. Dus wszystko na oliwie, mniam...Tylko tej fety nie wysuszony w piecu, ma być tylko mocno miękka. Pozdrawiam.
data: 2014.07.26
autor: Sylwia V.
Imieninowe serdeczności z Puszczy Noteckiej śle Marcela:)
data: 2014.07.26
autor: Marcela
I ja dołaczam do życzeń; Pani Aniu wszystkiego co mile, radosne,jak najwiecej dla Pani
data: 2014.07.26
autor: ostróżka
Pani Aniu, a ja życzę Pani coraz to lepszej umiejętności wglądu w sytuację, cichości serca i rozpływającej się po wszystkich członkach radości!
Serdeczności dla wszystkich Ań :)
data: 2014.07.26
autor: KaM
Pani Anno, z okazji imienin życzę aby cały dzień leżała Pani na szeslagu i wyglądała pięknie a krasnoludki z lasu zrobiły cała robotę ☺☺☺
data: 2014.07.26
autor: Sylwia V.
Pani Aniu życzę samych pozytywnych chwil.
Sylvio podam dwa namiary - Pani Beata606195512(wykonuje masaż meridanowy, Pan Volodymir691644720(irydolog, masaż, moxa, akupunktura)- są kolejki trzeba się wcześniej umówić. Pzdr.
data: 2014.07.26
autor: Bombel
Pani Anno w dniu imienin życzę pani dużo zdrowia, siły, radości i światła w sercu.
data: 2014.07.26
autor: Sasanka
Bombel, mieszkam 20 km od Gdyni, więc jak najbardziej poproszę :)))
Fox_indio, śpię na profilowanej podusi, czasem właśnie na płasko kiedy w nocy się przekręcam.

PANI ANIU, WSZYSTKIEGO NAJPIĘKNIEJSZEGO! ŚLĘ UŚCISKI I BUZIAKI!
data: 2014.07.26
autor: Imbirka
Ja ostatnio naczytałam się o pasożytach i innych gościach - wniosek mam taki, że niektóre przypadki raka - to nie żaden rak, tylko pasożyty, przede wszystkim grzybica, ale nie tylko. O przypadkach cudowego uleczenia raka poprzez uleczenie grzybicy można przeczytać w wielu miejscach.
Grzybica wykorzystuje mikrouszkodzenia jelit,w których się lokuje i mutuje do postaci najbardziej szkodliwej. Pytanie - skąd mikrouszkodzenia. Pewnie w dużej mierze z nieodpowiedniego jedzenia, ale co jest dla kogo nieodpowiednie, wynikać może z tzw. specyfiki osobniczej i nie zawsze to tak zaraz widać gołym okiem. A proces niszczenia po cichutku postępuje.
data: 2014.07.26
autor: Pati
Pani Aniu wszystkiego najlepszego z okazji imienin życzy Aina
data: 2014.07.26
autor: aina
Dziewczyny w sprawie mazidełka goleriowo - kamforowego, ja niestety albo stety większość rzeczy robię bez wagi i miarek, dlatego ciężko mi podawać jakiekolwiek proporcje. Ale tak orientacyjnie, jak mam olejek golteriowy 7 ml i kamforowy 7 ml to daję je w całości na około 350 gram reszty składników. Musi być je bardzo dobrze czuć.
WAŻNE: jak macie możliwość dodajcie olejku cynamonowego lub z kasji! Pan bóg wie, co dobre dla swoich owieczek - na stronach Biblii wiele wzmianek o tym oleju... Pomaga na reumatyzm :) A wiecie, że kamfora to także odmiana cynamonowca? Fajnie nie?
Dajcie znać proszę, kto rozbił, jak wyszło, a efekty proszę za rok zdać relację :) Żartuję, działanie maści jest zależne od stopnia uszkodzeń oraz od długości trwania danego schorzenia. Mamusia jest już ryczącą 60 :) zatem całe życie sobie na bolące nadgarstki zarobiła, ale po roku się udało! PP + golteria i kamfora :) Tata miał zapalenie stawów kolanowych - pomogło, może już klęczeć :) Zatem do dzieła!
Pozdrawiam wszystkie znachorki :)
data: 2014.07.25
autor: Kejla
Bombel, prosze daj mi namiar na tego masazyste w Gdyni. Czy robi on tzw . masaż meridianowy ? Będę tam niedługo, w Trójmieście znaczy, może znajdę czas. Dziekuje ☺
data: 2014.07.25
autor: Sylwia V.
Znowu się nie podpisałam. Fox_India
data: 2014.07.25
autor: 
Imbirko, a propos Twojej szyi. Podczas snu kręgosłup powinien spoczywać w jednej lini. Czy Twoja głowa nie jest za wysoko w stosunku do reszty ciała? Najlepsze spanie "na płasko", na plecach. Pani Aniu, zrobiłam nareszcie badania krwi co mi je Pani kazała w lutym zrobić. Wyszło za mało tego i owego i czegoś ciut za dużo ale w tej sprawie pozwolę sobie przedzwonić. Pozdrawiam
data: 2014.07.25
autor: 
Witajcie. Pani Aniu mi naszła refleksja co do Rozszczeniowca że pielęgnujemy go będąc w takim Rozszczeniowym środowisku(myślę, że My Polacy mamy szczególna tendencję do tego). Ja swego czasu odizolowałam się od Rozszczeniowych ludzi, nie słucham p[lotek i tym podobnych rzeczy. Nauczyłam się cieszyć tym co mam, akceptować zaistniałą sytuację oraz mego mężczyznę takim jakim jest. Jest mi dobrze, jestem szczęśliwa. gdy pojawiają się sytuacje które mogą karmić Rozszczeniowca wycofuje się bo wtedy kosztuje mnie to dużo z mojego zdrowia. A wiadomo że jak stres to szwankują nerki, a jak nerki to reszta i zapętuje się błędne koło.
Imbirko rozumiem że Twoje pytanie do Ewy było w kwestii rehabilitacji- ona przysługuje na NFZ 2 razy do roku czyli teoretycznie raz na pół roku.- przy czym znajdziesz taka przychodnię w której nie trzeba czekać długo... Ja też cierpię na bóle kręgosłupa z masażu korzystam regularnie raz w miesiącu(chodzę do masażysty który zajmuje się naturalną medycyną wschodu, odblokuje co trzeba, pomasuje i jest bosko, przy tym basen, ćwiczenia rozciągające, dobre jest tai chi) jeśli bliżej Ci do Gdyni mogę podać namiary..
Bystrooka ja robię prosta zapiekankę-ziemniaki, marchewka obgotowuje, cukinia, cebula, młoda kapusta lub kalarepa, przyprawy odpowiednie co do smaku, sok z cytryny, oliwa-zapiekam potem polewam roztrzepanym jajkiem z woda i mąka kukurydzianą. Ja robię wszystko na oko więc trudno mi podać proporcję, a przyprawy tez jak kto woli. Pozdrawiam z upalnej Gdyni
data: 2014.07.25
autor: Bombel
Very.ewo, najprawdopodobniej tak właśnie było, nie łapałam się na rehabilitację, skoro przyszłam o własnych siłach ;) a Ty chodzisz prywatnie? Z jaką częstotliwością, jeśli można spytać?
Mnie szyja dalej boli, i co gorsze, głowa :( najbardziej wieczorem, normalnie padam. dopiero leżąc na wznak odczuwam jakąś ulgę.
Kejlo, kupiłam wszystkie składniki na Twoją maść, dziś będę ją tworzyć. Będę smarować odcinek szyjny i oczywiście dam znać jak efekty, choć zdaję sobie sprawę, że nie będą one natychmiastowe.
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2014.07.25
autor: Imbirka
Dziewczyny, o raka ani ja ani rodzina nie obwinia PP, brat przed chorobą wiódł życie takie a nie inne (papierosy, fast food, stres itd) więc wiemy że rak przyszedł duuużo wcześniej, plus emocje-wiemy. Dyscyplina polegała na tym że jadł delikatnie, miskowanie-ale nie jak niemowlak, przyprawy były i są. Oczywiście sama diagnoza-a w raz z nią strach, lęk są skutecznym niszczycielem odporności. Tyle że przy całej złożoności raka (także aspekcie psychicznym choroby) te soki i brak mięsa widocznie pomogły. Taka terapia jest jak pigułka-czyli szybko i skutecznie działa-a pr1zyczyna nadal tkwi w moim bracie i spróbujemy do niej dotrzeć aby nie było nawrotu tyle że gdyby nie ta pigułka brat nie miał by sił ani być może nie dożył by momentu odnajdowania przyczyny choroby. Zastanawia mnie to czy wiara w PP w obliczu poważnego problemu (a wtedy odrzucenie np Gersona czyli kwaśnego-surowego-zimnego) może być na tyle silna aby pokonać chorobę? Rak w tak zaawansowanym stadium to nie migrena, ból szyi czy angina na których leczenie możemy przeznaczyć i czas i sprawdzać czy działa. A moja wątpliwość dotyczyła raczej właśnie działania Gersona przy informacjach przekazywanych przez p. Anię, że szczególnie przy chorobach degeneracyjnych to nie ma prawa leczyć a wręcz może być gwoździem do trumny.
data: 2014.07.25
autor: zwątpiona
Sylwio, dzięki za instrukcję obsługi bakłażana, bardzo, ale to bardzo jej mi brakowało!
A w kwestii Zwątpionej, to moim zdaniem Ona przyszła tu nie z problemem raka sensu stricto, a z problemem grzybicy, która się gwałtownie rozwinęła w niedługim czasie (tak wynika z postu) po zacieśnieniu dyscypliny. Na tym oparłam się pisząc ostatniego swojego posta. Oczywiście, że nawet ta grzybica u jednego człowieka mogła rozwinąć się w większym, u drugiego w mniejszym stopniu (a może i w żadnym), pewnie w zależności od kondycji całego organizmu.
Niemniej, zgadzam się z Emką, najważniejsze, że rak się cofa. Trzymam kciuki za zdrowienie Twojego brata, Zwątpiona.
Pozdrawiam.
data: 2014.07.25
autor: KaM
Czy mógłby ktoś podzielić się przepisem na dobrze zrównoważoną zapiekankę ziemniaczaną z warzywami bez mięsa? W wyszukiwarce odszukałam tylko dyniowo-ryżowo-mięsną, ale z samych ziemniaczków nie. Chodzi mi o pieczoną, gdyż smażona jest zbyt ciężka.
data: 2014.07.25
autor: bystrooka
Jeszcze zapomnialam dodać, żeby pamiętać, że rak jest chorobą psychosomatyczna. Jak to się zobaczy i przeczyta to może łatwiej zrozumieć kompleksowosc raka. I najlepsze efekty w leczeniu raka daje podejście holistycznie, czyli rozpatrujemy wszystkie aspekty funkcjonowania człowieka. Pozdrawiam.
data: 2014.07.25
autor: Sylwia V.
Zwątpiona, Pani Ania zna zapewne najbardziej trafną odpowiedź na Twoje pytanie, ale piszę, co mnie się nasunęło: ja kojarzę (może coś przekręcam), że rak powstaje w organizmie dobrze odżywionym, w którym jednak energia nie krąży prawidłowo. Stąd tak ważne są ćwiczenia fizyczne, aby pobudzać przepływ energii...A co do Twojego brata, to wspaniale, że rak się cofa, moja przyjaciółka w zeszłym roku zmarła na raka płuc w wieku 38 lat, nie miała jednak tyle determinacji i wiary, że co innego niż chemia jej pomoże. Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam:)
data: 2014.07.25
autor: Emka z Wawy
Z tego co pamiętam, to temat chorób, tego gdzie mamy przetarte juz się pojawiał. I jest to tak, że mieliśmy życie przed pp, inny sposób odżywiania, inny sposób życia. Poza tym my się zaczynamy w chwili poczęcia, pół z mamy, pół z taty, oni nie są idealnie zdrowi kiedy dają nam od siebie aby się stworzyło nasze DNA. Potem jesteśmy u mamy i tez coś tam bierzemy, mamy nie są idealne i to też jest ok, ale to nas warunkuje i to na dlugo, potem zdarza się pp albo i nie. Na PP tez trzeba być długo aby być w równowadze, a sami wiemy jak często przewalamy, bo mało znamy swoje ciała, bo folgujemy emocjom... Powstawanie choroby to złożony proces, a rak rozwija się bardzo długo... To takie moje dywagacje, myślę, że nie ma prostej odpowiedzi na pytanie Zwatpionej. Pozdrawiam.
data: 2014.07.24
autor: Sylwia V.
Witam serdecznie Panią Anię i Forum.
Z tego, co mi przychodzi do głowy, (ale niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę), może być tak: w sytuacji, kiedy motorem naszego dyscyplinowania się jest strach (np. choroba nowotworowa czy lęk matki karmiącej o zdrowie dziecka itp itd), i kiedy ten strach, obawa i wiele innych ciężkich emocji zaczynają przysłaniać nam ufność i spokój, wtedy też zaczynamy nieodpowiednio doprawiać ograniczając przy tym listę produktów do niezbędnego minimum (i wtedy zaczyna dominować smak słodki w diecie). Myślę, że nadmiar smaku słodkiego dodatkowo nieodpowiednio zrównoważony (głównie) smakiem kwaśnym (lęk!) i w ogóle niewielka różnorodność pokarmów faktycznie mogą być przyczynkiem do rozwinięcia się grzybicy.
I to, co mi jeszcze przyszło namyśl, to, to, że zrównoważone posiłki i zbilansowana dieta w ogóle (która już w swoim założeniu posiada RÓWNOWAGĘ), nie jest w stanie spowodować sama w sobie zachwiania homeostazy. Jeśli faktycznie winny był sposób żywienia, to myślę, że poszło tu ewidentnie o duże duże nadmiary.
data: 2014.07.24
autor: KaM
Imbirko, może Ci się nie należała rehabilitacja... Rehabilitacja to przywracanie do sprawności, a Ty jednak jesteś sprawna, więc z punktu widzenia NFZ, niestety, nie bardzo masz czego szukać w gabinecie rehabilitacyjnym. Lekarze często myślą tymi kategoriami, bo muszą - NFZ ich nauczył, że jeśli nie ma wyraźnego powodu, nie ma skierowania, a co będzie za kilka lat w związku z zaniedbaną wadą postawy, to nieważne. Słowem: lepiej im zapłacić za operację pacjenta w podeszłym wieku, niż za kilka konsultacji kogoś młodego. Mimo wszystko uważam, że warto się zwrócić do kogoś, kto się zna na funkcjonowaniu ciała i poprosić o stosowny zestaw ćwiczeń. A Ewa przed każdym zestawem ćwiczeń mówi o konsultacji z lekarzem, ponieważ gdyby potem się okazało, że ktoś wykonywał ćwiczenie, którego nie powinien wykonywać, zamiast nagrywać kolejne filmiki, musiałaby biegać po sądach, co jest sportem dużo bardziej wyczerpującym w naszych warunkach:) "przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub specjalistą, ponieważ każdy lek blablabla". Ćwiczenia pewnie są ok, a okrzyki Ewy wiele osób motywują, ale ja na przykład dopiero na treningu personalnym dowiedziałam się, że zupełnie źle robię głupie przysiady (!) - bardzo obciążam kręgosłup, a można tego w prosty sposób uniknąć. NIKT mi tego nigdy nie powiedział - ani na wf w szkole, ani na licznych aerobikach, na które kiedyś biegałam. Oczywiście, zaniedbania prowadzących, bo skąd ja mam to wiedzieć. Ewa z telewizora też Ci nie powie, co Ty akurat źle robisz i jak się to ma do Twoich problemów - moim zdaniem, jeśli ktoś nie skonsultuje wszystkich ćwiczeń ze specjalistą, może sobie miesiącami pogłębiać problem. A potem już naprawdę zonk. To mi wyczerpuje temat kręgosłupów, bo jak za dużo o nich myślę, to mój się odzywa. U mnie dzisiaj też będzie cukinia, więc dołączam do cukiniowego grona.
data: 2014.07.24
autor: very.ewa na gmailu
Kto pyta nie błądzi. Zapytałam i dostałam dużo podpowiedzi. Dziękuję. Przecież kiedyś jak pojawiała się cukinia (tak, kiedyś pojawiała się, nie była na półkach cały rok) to piekłam ją nafaszerowaną mięskiem. A z bakłażanem też spróbuję, chociaż nie jest moim ulubionym warzywem. Przypomnienie o żółtej zupie, marchewce z groszkiem tez się przyda.
Zwątpiona, nie odniosę się do twoich wątpliwości, bo jestem zbyt świeżą świeżynką, a za twojego brata trzymam mocno kciuki i przesyłam dobrą energię, aby mu się udało. Ale odniosę się do problemu o którym wspomniałaś, którą jest grzybica. Jak sama zachorowałam i wykryto u mnie m.in. grzybicę, to dotarłam do takich informacji, że jest ona zalążkiem raka. Generalnie jest bardzo podstępna i wielu ludzi ją ma nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy. Rozwija się w organizmie osłabionym i sprzyjających dla siebie warunkach. I to bardzo szybko. A potem długo, długo nie można się jej pozbyć. Lekarze tego nie potrafią, nie ma skutecznego systemu leczenia, zazwyczaj pacjenci sami poszukują innych metod i jakoś z tego wychodzą. A ja mam nadzieję wyjść z tego za pomocą filozofii pp.
data: 2014.07.24
autor: bystrooka
Czy ktoś może polecić dobrego masażystę/kę z Poznania?- (poproszę na maila aga.was@gmail.com) Pozdrawiam serdecznie wszystkich - ku przestrodze - skusiłam się na arbuza w niedzielę i co ... za dwa dni była angina, już nie zjem- nauczka.
data: 2014.07.24
autor: Agrado
Dla mnie cytat o biedzie właśnie nie jest koncentrowaniem się na biedzie... "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy". Dla mnie to kwintesencja "tu i teraz". Szczerze mówiąc, ja już dawno przestałam myśleć o tym "jutrze" w kwestiach innych niż układanie jakichś konkretnych planów (dokąd iść, co zrobić), bo jeśli na coś się nastawiasz (że będzie fajne/ niefajne), to już bierzesz za to jakąś odpowiedzialność - to jest właśnie ta bieda. Jeśli ktoś lubi nosić tyle na barkach, to niech nosi, ale ja mam bareczki skłonne do kontuzji, tak mi kiedyś powiedziano, więc sobie nie pozwalam. Uśmiechać się mogę bez cytatów:).
Zwątpiona, wiem, że wiele teorii terapii komplementarnych opiera się na "zagłodzeniu" guza - moja Babcia była leczona przez dr Górnicką (co oczywiście wiązało się z surowizną i nawet z głodówkami od czasu do czasu) i z nowotworem przeżyła wiele lat (ale też miała operacje, chemie i naświetlania), chociaż dawano Jej co najwyżej kilka miesięcy życia. Myślę jednak, że w tym przypadku wielki wpływ na kondycję Babci miała radykalna zmiana w żywieniu i w trybie życia w ogóle.
Bystrooka, odważ się. Może Ci szkodzi, bo się nie odważasz:)
data: 2014.07.24
autor: very.ewa na gmailu
Dzięki Fox_indio, już znalazłam korektor i przymierzam się do zamówienia go :) zapisałam się też na masaż :))
very.ewo, na rehabilitację zazwyczaj kieruje właśnie specjalista, a ja tego skierowania nie otrzymałam. Szereg zaleceń i owszem, ale skierowania do poradni rehabilitacyjnej niestety nie. Tak jak wspomniałam, było to 3 lata temu, przez ten okres dokuczliwość kręgosłupa była sporadyczna, raz na jakiś czas o sobie przypominał. U neurologa też nie byłam od tamtego czasu.
Co do Ewy Ch, to środowisko rehabilitantów opowiada się na korzyść tych ćwiczeń aczkolwiek przy ich poprawnym wykonywaniu a tu wiadomo, często zonk. Nawet sama Ewa mówi, że jej ćwiczenia nie dla wszystkich, żeby skonsultować się z lekarzem przed przystąpieniem do nich. Przed każdym zestawem to mówi.
Ja ćwiczę głównie skalpel, nie odczuwam w nim niekorzystnego działania na kręgosłup.
Co do A6W zgodzę się, wg mnie zabójcze dla kręgosłupa lędźwiowego.
Ktoś wspomniał o żółtej zupie z cukinią i ryżem, a ja właśnie ją gotuję na jutrzejszy obiadek :)) pychotka!
data: 2014.07.24
autor: Imbirka
Sasanka, sama napisałaś, męska głowa się szanuje. A my niestety nie bardzo się szanujemy, tak się mobilizujemy, że po tej mobilizacji padamy na twarz... I to jest smutne niestety. Pozdrawiam.
data: 2014.07.24
autor: Sylwia V.
Bystrooka, przepraszam za palcowki, bakłażan ma iść do piekarnika, przekroić na pół, posolić i przekroić, położyć przekrojonym w dół, skórka do góry, piec aż trochę zmieknie , potem można wyciąć łyżeczka środek aby nafaszerowac czym tam chcesz, z feta jest ok, z mięsem i po tym kolejnym razie w piecu będzie juz miękki i słodki... ☺
data: 2014.07.24
autor: Sylwia V.
DZiękuje Basiu z Bristolu za twój post :)dałaś mi dobre słowo i nadzieję...
Pani Aniu ja nie kombinuję:)napewno zadzwonię,nie było mnie przez jakiś czas odpoczywałam ,wyciszałam się:)
serdecznie pozdrawiam wszystkich:)
data: 2014.07.23
autor: Beatamonika
Bystrooka, baklazan jest pyszny, ale trzeba go trochę gotować, bo ma twarda skórę. Można dodać do duszenia z cukinia, ale przedtem trzeba go wsadzić do piekarnika i podpisała aby skóra zmienia, tak samo przed faszerowaniem... Jeżeli przedobrzysz z fenkulem w zupie może być smak zbyt anyzkowy , wiec uważaj. Świetna jest żółta zupa cukiniowa z ryżem z trzeciej książki. Możesz robić zupe groszkowo - marchewka, zrobić faszerowane papryki mielonym z golabkow, faszerowane cukinie, trochę tego jest. Pamiętaj, że seler jest wyziebiajacy... Pozdrawiam.
data: 2014.07.23
autor: Sylwia V.
Uuups! dwie trzecie, nie trzy czwarte. Widocznie mózg już zaczął odpoczywać;-)
data: 2014.07.23
autor: Sasanka
.A wiecie że Lem pisał nie tylko o kosmosie, w jednej z książek opisywał jak to jest jak trzeba wyszorować drewniana podłoge w kuchni a w paradnych pokojach wywoskować i wyfroterować jak pranie uprane na tarze trzeba było jeszcze ze 3 razy wypłukać,no i wody nanosic na to płukanie , potem wykrochmalić , a potem suche jeszcze "wyciągnąć" do magli, ze już nie wspomnę o prasowaniu a jakby tym według Lema kobietom mającym cos z umysłem bylo mało to jeszcze trzy dni smazyły konfitury , użerały się z gumkami do słoików,i pociły koło rozpalonej kuchni . On wspominał te czasy / swojego dziecinstwa/ ze zgrozą w sercu.Mnie też nie leży cytat o tym aby biedzie dzisiejszego dnia nie dodawać biedy dnia jutrzejszego. .Za duże skupienie na biedzie juz wole "usmiechnij się jutro bedzie lepiej"
data: 2014.07.23
autor: ostróżka
Nie wiem jak to się stało, ale nigdy wcześniej nie robiłam marchewki z kalarepką, okazało się że jest to u nas hit tego lata, robiłam już z pięć razy, czasem w wersji z groszkiem, naprawdę godna polecenia, robię niby na dwa dni ale zawsze jakoś znika pierwszego dnia, zimowej marchewce raczej się to nie zdarza;-)
W moim domu większość stanowią faceci, i powiem szczerze im dłużej z nimi jestem tym bardziej zadziwia mnie ich sposób myślenia. Dbam o swoją kobiecość, ale myślę sobie, że czasem przydałoby mi się więcej męskiego elementu. Ostatnio moi starsi synowie mieli męską imprezę w domu babci pod lasem. Dom i las mieli dla siebie na cały dzień i noc, babcia miała wrócić nazajutrz. Kiedy babcia zadzwoniła do chłopaków, że będzie za piętnaście minut jeden z kolegów mówi tak – dziesięć minut odpoczywamy a przez pięć minut totalna mobilizacja! Czyż to nie cudowny plan, najpierw odpoczynek, trzy czwarte czasu a potem nie byle co, tylko totalna mobilizacja. Tylko w męskiej głowie może powstać taka myśl! Męska głowa szanuje siebie i szanuje swoje działania, nie że jakieś przyziemne sprzątanie czy ogarnianie chałupy ale coś super extra. Tak naprawdę chłopaki od razu wzięli się do roboty, ale na początku mieli pomysł, z którego po prostu nie skorzystali. Myślę, że większość kobiet żyje w totalnej mobilizacji, ale o tym nie wie, wie o tym, co trzeba jeszcze zrobić, czego jeszcze nie zdąży… Nie wiem jak wy, ale ja na serio rozważam plan „najpierw odpoczywamy..”, może się uda.
data: 2014.07.23
autor: Sasanka
Jestem na PP od 5 lat. Jednak mam dylemat. U mojego brata zdiagnozowano raka płuc, razem jesteśmy na PP od początku. Po pierwszej fali szoku bratowa wzięła się w garść (przy wsparciu moim) i surowa dyscyplina ppowa zagościła na co dzień. Jednak stan się pogarszał z badania na badanie (brat odmówił chemioterapii wierząc w naturalne metody leczenia-chemię zostawiał jako ostateczną), samopoczucie też, słabość ogólna itd. Po pewnym czasie guz zablokował przełyk tak, że oczami chciał zjeść wszystko-natomiast jedzenie miksowane stawało i wymiotował. Tylko odżywianie dożylne wchodziło w grę. Na kolejnym badaniu wyszła candida (grzyb) w takiej ilości, rozsiana po całym ciele, w płucach to całe kolonie były, że lekarze wykrzyknikami pisali że natychmiast dieta antygrzybicza (bez mięsa też) ma być zastosowana. Wtedy brat z żoną załamali się-ja nie wiedziałam co radzić bo cały czas trzymali się ściśle PP a tu taki pogarszający się stan. I zastosowali z przeciwnego bieguna-terapię Gersona. Ale też ścisłą dietę (13 szklanek soków dziennie-co godzinę szklanka, posiłki tylko wegetariańskie, lewatywy z kawy itd). W pierwszym okresie to co wychodziło z niego to była masakra, toksyny szły nie tylko dołem, przez skórę (smród w domu był nie do zniesienia) i wymioty. Grzybica po tygodniu zaczęła ustępować, dziś po 2 miesiącach terapii guz jest bardzo mały i nadal rak się wycofuje. Wczoraj odebrane wyniki naprawdę wyglądają super. Brat jest pełen nadziei. Lekarze przebąkują o cudzie.
Dlaczego coś tak wychładzającego, kwaśnego jak soki owocowo-warzywne, brak mięsa w diecie być może uratowały życie mojemu bratu? Przecież zgodnie z teorią p. Ani to soki powinny go dobić, brak mięsa też. Czy w ciężkich przypadkach można opierać się na PP? Ja nie wiem czy zastosowałabym Gersona ze względu na to co o kwaśnym-surowym-zimnym pisze p. Ania-ale czy w ten sposób nie straciłabym okazji na wyleczenie? Nie chcę myśleć czy mój brat byłby z nami nadal stosując tylko PP.
data: 2014.07.23
autor: zwątpiona
Imbirko, jeżeli wpiszesz w wyszukiwarkę "korektor postawy" wyskoczy kilka sklepów ze sprzętem rehabilitacyjnym. Ja mam taki poniżej 100 złotych wyglądający jak bandażowe szelki. Dobiera się je po obwodzie klatki piersiowej (S, M, L). Mój masażysta powiedział mi o 6 weidera to samo co very.ewa. Wiele sportów obciąża kręgosłup, zaleca pływanie :) Jeśli chodzi o mięśnie brzucha, kiedyś na wyprzedaży w Rossmanie kupiłam przyrząd do brzuszków z podparciem karku. Mnie szyja nie boli już dlatego, że nie siedzę tyle przed komputerem w pracy ale dokładnie pamiętam ten ból. Jeśli chodzi o gimnastykę - zgadzam się - jest niezbędna. Ja od niedawna chodzę do szkoły kung fu. Łączę przyjemne z pożytecznym. I gimnastyka i samoobrona. Zapisałam się na "gimnastykę" po tym jak tenże masażysta uświadomił mi, że samo poruszanie się nie zapewnia stymulacji wszystkim rodzajom mięśni. Te najrzadziej używane z czasem po prostu zanikają. Wystarczy poleżeć 4 godziny bez ruchu i pstryk - kolejne mięśnie znikają.
data: 2014.07.23
autor: Fox_India
Wiec jeżeli chodzi o cytaty, ostatni zaproponowany mi nie wchodzi, czy to po polsku czy po angielsku. Jako konkurencję malutka ja wrzucę coś, co dla mnie brzmi jak mantra na dzień każdy. Cytat nasz, swojski od naszego poczciwego i cudnego Stanisława Lema "Niech pan pa­mięta [...], że wszys­tko jest we wszys­tkim. Naj­dal­sze gwiaz­dy wpływają na ob­wo­lutę kielicha kwiato­wego. W ro­sie dzi­siej­sze­go po­ran­ka jest wczo­raj­szy obłok. Wszys­tko spla­ta wszecho­bec­na za­leżność. Żad­na rzecz nie może wyjść spod władzy in­nych. A tym bar­dziej rzecz myśląca, człowiek. Ka­mienie i twarze od­bi­jają się w pańskim śnie. Za­pachy kwiatów zak­rzy­wiają drogę naszych myśli... " Piękno każdego dnia, nie do pojęcia i nie do ogarnięcia, a my zajęci zgrzytanie nie dostrzegamy... Pozdrawiam ciepło.
data: 2014.07.23
autor: Sylwia V.
Dla mnie podstawowe warzywa, które mogę bezkarnie jeść to: marchew, por, pietrucha, cebula (tylko duszona), czosnek, cukinia, groszek, może fasolka, bakłażan mi nie wchodzi, pomidor jako dodatek, czy o czymś zapomniałam? Z papryką, buraczkami i selerem bardzo ostrożnie, kapustne i strączki też niekoniecznie. Wczoraj kupiłam bób i dzisiaj go przetestuję, bo kiedyś bardzo go lubiłam. Ale pewnie masz rację, trzeba tylko odważyć się i próbować nowych kombinacji. Czy mogę zamienić seler na fenkuła w zupie selerowej miksowanej?
data: 2014.07.23
autor: bystrooka
Imbirko, pani neurolog nie po to się uczyła, jak bez tomografu wykrywać guzy mózgu, żeby Ci mówić, jak masz naprawiać krzywizny:) Neurolog diagnozuje, a resztę juz zrobi rehabilitant, bo się zna. W kwestii Ewy Ch. - u gabinecie fizjoterapii, do którego chodzę, mówią "Ćwicz z Ewą, lecz się u nas":). Nie wiem, na ile to prawda, bo się nie znam, ale w mojej branży też jest tak, że jeśli coś jest dla wszystkich, to jest dla nikogo. Niedawno się dowiedziałam, że popularny zestaw ćwiczeń znany w sieci jako"szóstka Weidera" jest zdecydowanie niekorzystna dla kręgosłupa, a internet jest nią zachwycony:)
Bystrooka, co to są te podstawowe warzywa? Bo ja się tak na szybko w sezonie letnim doliczyłam około 15 (strączki i kapustne odrzuciłam) i nijak mi z tego monotonia nie wychodzi, nawet jeśli niektóre je się tylko sporadycznie. Do tego dorzuć "niepodstawowe", przyprawy i masz już baaardzo niemonotonnie. Kaszubka, w książkach jest o cukrzycy, nic nie trzeba dodawać, a o tarczycy było na forum - poszukaj. Piszesz trochę chaotycznie i ja jakoś nie mogłam się odnaleźć w tym, co Ci zźółkło. Nie jedz parówek, chyba że masz jakieś dobre źródło i w tych parówkach jest dobrej jakości mięso cielęce, wtedy można sobie czasem pozwolić na jedną na ciepło. Rozumiem, że parówki to Twoje ulubione danie, ale moim ulubionym daniem była kiedyś czekolada oraz kawa rozpuszczalna z mlekiem. Podpowiedzi masz całe forum, kobito, nie tylko Ty jesteś zarobiona: nikt nie rzuci teraz dzieci, pracy i tak dalej, żeby przepisywać wszystko, co tu już było:) O zupach na mięsie dyskusja jest całkiem świeża nawet. Nie wiem, jak się rozbiera wołowinę w Szkocji, byc może ten kawałek wołowiny, ktory Ci przypomina boczek, to po prostu szponder? Jest mało tłusty, za to dużo w nim kości i spokojnie możesz ugotować na nim zupę - ja gotuję na niewielkim kawałku, takim na szerokość palca.
data: 2014.07.23
autor: very.ewa na gmailu
Kejlo, napisalas ile dac olejku golteriowego i kamforowego, ale nie wiem na jaka porcje. Jesli to mozliwe to napisz prosze ile gramow wosku uzyc, a reszte sobie policze. Dziekuje i serdecznie pozdrawiam
data: 2014.07.23
autor: Dynia
Witam Forum i cudowną panią Anię.Jestem na PP od półtora roku i właśnie mamy w planie wycieczkę na Bałkany, jest to wycieczka objazdowa.nie będzie możliwości gotowania.Refleksje czytałam,ale nie wiem jak sobie poradzić.Czy przerwanie odżywiania na 11 dni mi nie zaszkodzi.
data: 2014.07.23
autor: Janina B.
Dziękuję dziewczyny! Zabieram od mamy masę dobroci:-) Odrzuciło mnie całkiem od truskawek, nawet nie mogłam pomóc zrywać, bo gwarantowana mega swedzaca wysypka na całych ramionach. Nawet mi nie żal:-)
data: 2014.07.23
autor: Giovanna
I znowu wiele cennych informacji. Dzięki KaM. Ja też po zjedzeniu jednej pysznej słodkiej brzoskwinki miałam kryzys. Bardzo lubię pieczonego kurczaka i czasem rybę, jem je bardzo sporadycznie i nie zaobserwowałam negatywnych skutków. Ale może się mylę. Natomiast źle jest po kapustnych, strączkach, smażonym, czasami tłustym. I tu pojawia się problem : jak nie wpaść w błędne koło jedzenia zbyt monotonnego? Zostają podstawowe warzywa, raczej gotowane, rzadko kasze, na chleb też muszę uważać, a jak taki upał, to i mięso nie bardzo wchodzi. No nic to, jest przecież pyszna kartoflanka. Dzięki za przypomnienie, dzisiaj ją ugotuję.
Piękny post o Piśmie św.
Pozdrawiam
data: 2014.07.23
autor: bystrooka
Doroto z Wrocławia -też bym tak chciała a mam staż małżeński 33 lata! Gratuluję jeżeli tak to ogarnęłaś.Ja i mój mąż jesteśmy jak ogień i woda -także jeśli chodzi o akceptację zasad PP też :) No sorry ale w takie gusła ja nie uwierzę-to cytat :) Nie jest łatwo,ale ciągnę swój wóz pod górę...
data: 2014.07.23
autor: Gosia
Witam. Od niedawna zaczelam uzywac zywieni pp. czytalam 3 ksiazki lecz
Ciezko mi zdiagnoziwac co mi jest. Znaczy mam cukrzyce i niedoczynna
Tarczyce to na poczatek.Po jedzeniu pp zaczal mi dretwiec od paru dni i tak jakby piecze caly czas
W czesc ktora odpowiedzialna jest za pluca. Oraz ma kolor zolty nie wiem czy to
Tylko przez przyprawy. Czy moge mrozic rzeczy i pozniej odgrzeawac. Bardzo slabo u mnie
Z czasem. A po 10-12h w pracy nic sie nie chce. Czy moge ominac mieso w zupie i
Tylko zastapic ten smak czyms innnym? Nie lubie za bardzo miesa. Probowalam znalesc rozbef z koscia lecz w SZkocji to ciezkie.maja tu kawalek wolowiny z koscia lecz jest tlusty. Wyglada jak boczek warstwa tlusCzu miesa i tak na zmiane. JJak jesc parowki bo to moje ulubione
Danie. Czy mozna cos innego wziasc na kanapki niz gotowane mieso i twarog? Bylabym bardzo wdzieczna za jakies podpowiedzi.Dziekuje:)
data: 2014.07.23
autor: Kaszubka
Giovanna, 3 duże. Pzdr
data: 2014.07.23
autor: Marta R.
Jeszcze słóweczko o roszczeniowcu, najwredniejszy jest on wtedy kiedy dotyczy spraw, na które nie mamy wpływu, o czym dobrze wiemy, co umysłem już mamy dawno opanowane. Tam gdzie styka się z perfekcjonizmem jeszcze stosunkowo łatwo można go okiełznać, ustalić jakie są oczekiwania, a jakie możliwości, konfrontacja z rzeczywistością, z ograniczeniami własnymi i innych w końcu daje dobre uziemienie. Ale gdy nieoczekiwanie wyłażą stare wzorce, jakieś międzypokoleniowe sprawy to już inna bajka. Jakże ważny jest ten dystans! A może obserwowanie sytuacji gdy taka postawa wyłazi daje wskazówki nad czym należy popracować, nie tylko rozumem ale bardziej sercem.
data: 2014.07.23
autor: Sasanka
Giovanno, 3 duże ogórasy :)

very.ewa, dostałam jakąś książeczkę od Pani neurolog z zaleceniami na takie "powykrzywianie" i nic więcej. Kupiłam wtedy (a było to 3 lata temu) poduszkę plastyczną za którą dałam prawie 400zł ale śpię na niej do dziś. Rewelacyjna do spania na wznak i na boku, ale ja często przekręcam się na brzuch i tu juz poduszka nie zdaje egzaminu i ląduje gdzieś w nogach.
Ćwiczeń ogólnie wykonuję sporo, rytuały, czasem Mel B lub Chodakowska, biegam i jeżdżę na rolkach. Ale te ćwiczenia zapewne nie pomagają na mój problem szyjny, no i gdy dopada mnie ból to mam przymusową przerwę kilkudniową od ćwiczeń... Tak jak teraz właśnie :(
data: 2014.07.23
autor: Imbirka
Dzięki Fox Indio:)Tak,dzieciaki rosną błyskawicznie i zanim się obejrzymy już ich przy nas nie będzie.Wpadną na chwilę,spałaszują pół lodówki i znów pójdą w swoją stronę:)
Wiecie,tak sobie myślę o tym roszczeniowcu,który w nas siedzi i właśnie sobie uświadomiłam że ja chyba go w dużej mierze poskromiłam:)Bardzo często łapię się na tym że niczego nie oczekuję od moich najbliższych a zwłaszcza od męża. Przyjmuję tyle i le daje i nie czekam na więcej.Nie narzucam mu żadnych zachowań,nie hamuję w niczym- to fascynujące jak inaczej patrzę dziś na świat.Jakbym była kimś innym...przyjemnie jest nie mieć pretensji i żali o to,że ktoś czegoś nie zrobił tak jak ja bym chciała i oczekiwała.Hmm to bardzo ciekawe:)
Pani Aniu-Refleksja cenniejsza niż złoto:)
Pozdrawiam
data: 2014.07.22
autor: Dorota z Wrocławia
Kochani, pomoc techniczna potrzebna. Jestem u mamy na działce, siłą rzeczy nie mam przy sobie FS. Ile ogórków potrzeba do tych po syczuansku?
data: 2014.07.22
autor: Giovanna
Bystrooka, i mnie towarzyszyły przez całe "dawne" życie wszelkie bóle okołożołądkowe. Miewałam takie kurcze, że mdlałam, albo już jechałam na pogotowie i raptem odchodziło jak ręką odjął. Raz też miałam na pogotowiu zdiagnozowany wyrostek, ale w drodze do szpitala przeszło. Odkąd jestem na PP to taki ból miałam raz na własne życzenie, ponad 3 lata temu, gdy jeszcze nie wiedziałam, jaką moc mają surowe owoce. Pyszne były te dwie brzoskwinie, ale jak na środku ulicy mnie zgięło w pół, to byłam bliska kolejnej utracie przytomności. To była skuteczna lekcja ze skutkiem oczywistym.
Oczywista jest dyscyplina - kwaśne surowe zimne - jednak czasem wymaga pewnego uszczegółowienia. Ja zawsze nerwus byłam, zawsze ten próg tolerancji na reakcję miałam mocno obniżony. Cudownie mi się on podwyższył, gdy wyeliminowałam całkowicie wieprzowinę i ryby (ze smaku słonego używałam tylko sól i bardzo rzadko fasole, soczewice itp). Odrzuciłam wszystko, co ściągałoby mnie za mocno w dół. Podobnie działa cukier i przeróżne wyroby słodkie, nawet PP. Korzystam okazjonalnie i zawsze zalewam imbirówką. Pieczywo powoduje nastroje depresyjne, zamula i zabiera chęć do życia i działania etc. Chleba zjadam niewielkie ilości, porządnie przyschnięte i raczej rano niż wieczorem.
Ważne jest też to, co napisała Fox_India - trzeba pilnować, by było ciepło w środku. To jest początek wszystkiego. Rano owsianka zawsze - próbowałam kilka razy czymś ją zastąpić - substytutów jak dla mnie brak. Dobra zupa (głównie wszelkie rodzaje kartoflanki) daje fizyczne ukojenie i wprowadza w stan błogości. No i nerwicowcy muszą się "wylatać" - ja, gdy dopada mnie dół i nie mam siły już wyjść z domu to włączam z dzieciakami głośno muzykę i skaczemy aż pot po tyłkach leci. Ciężko jest się przełamać, gdy spirala już się nakręca, ale po minucie rechoczemy na pół osiedla.
Jest jeszcze jeden ważny post w Archiwum, który pisała kiedyś Jagoda. On też mi dużo pomógł. Szukaj po hasłach: Jagoda i nerwic
Pozdrawiam!
data: 2014.07.22
autor: KaM
Motylku z Poznania o termosach było na forum wielokrotnie z czego ja polecałam mój termos ze dwa razy. Kupiony w Decathlonie firmy Quechua. http://www.decathlon.pl/food-box-2-l-nierdzewny-id_8246377.html Trzyma gorąco przez cały dzień.
data: 2014.07.22
autor: KaM
Niepodpisana - Fox_India
data: 2014.07.22
autor: 
Do Mamy Brykającej Tosi,dziękuję na namiar na termos obiadowy myślałam o litrze ,nikt inny nie używa termosów ? A może Fox India coś wie ? Pozdrawiam
data: 2014.07.22
autor: motylek z Poznania
Anonimie od Pisma Świętego, kiedy go zobaczyłam to zdanie pierwszy raz, nawet nie wiedziałam, skąd ono, musiałam sprawdzić... Tak pięknie brzmi po angielsku, że wepchnęłam na FB jako motto, niech ktoś przeczyta i pozna. Jest wyjątkowe.
Dziewczyny, czy nie zalecono Wam żadnej gimnastyki korekcyjnej na te pokrzywienia? Ja mam cudowną dyskopatię (która odezwała się po jodze, na marginesie), do niej zestaw krótkich ćwiczeń do robienia dwa razy dziennie i jasno powiedziane, że bez nich ani rusz. Masaże masażami, ale bez gimnastyki byłoby kiepsko za parę lat.
data: 2014.07.22
autor: very.ewa na gmailu
Pani Aniu, eh te moje maniery na bakier.. Zawsze do usług ku chwale Ojczyzny. Tuba ze mnie jest dość donośna. Wiedzą Ci co w pobliżu mnie przebywają :) Mam nadzieję, że będę mogła sensownie przekuć moje przeżycia na ewentualne wskazówki dla innych. Mam także nadzieję że już więcej głupot robić nie będę. Czas pokaże. Obecnie próbuję załatać tam gdzie na własne życzenie przetarłam. Staram się dbać o siebie i odbudować co podupadło. Mogę się zapierać rękami i nogami, mogę dyskutować o nowinkach i eksperymentować jednak - fakt faktem - dobrze mi tylko wtedy kiedy jem po prostu najzwyczajniejsze w świecie posiłki zrównoważone według PP. Co dla mnie oznacza dyscyplina? Ni mniej ni więcej tylko brak surowego, kwaśnego, zimnego. Ot i cała tajemnica. Za długo upierałam się przy tym serku kozim a on nas - alergików - powala na kolana niestety. Odnośnie ostatniej Pani refleksji. Ja niedawno odnalazłam Pismo Święte. Przyjazna księga zwłaszcza tym najmniejszym i zagubionym. Tam także jest wiele. Napisana tak dawno a tak aktualna, bez patosu i prostymi słowami. Nauka o dobrach trwałych, zbytnich troskach, powściągliwości w sądzeniu, o ciasnej i szerokiej bramie, o czystości zamiarów, o chciejstwach i próbach naginania świata pod siebie. Czy mogę zacytować? "Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy." Pani Aniu pozdrawiam bardzo serdecznie.
data: 2014.07.22
autor: 
Doroto z Wrocławia gratuluję i życzę Wam wszystkiego dobrego! Moja córeńka niedługo kończy 9 miesięcy i sama nie wiem kiedy to zleciało i taka duża panna już się z niej robi. Kiedy myślę o Tobie i maleństwie z sentymentem myślę o tych mijających 9 miesiącach z moją maleńką :) Dzieci tak szybko rosną ;) Pozdrawiam.
data: 2014.07.22
autor: Fox_India
Olu z Opola ja w PP wchodziłam z dość pokiereszowanym układem pokarmowym. Do dziś odczuwam na żołądku i wątrobie niektóre sprawy. Trzeba szanować środkowy ogrzewacz, bez tego ani rusz. Najgorsze przewinienia są przeciwko ciepłu środkowego ogrzewacza. Trzeba systematycznie dorzucać do pieca. Wystarczy chwila i brakuje ciepła - tego nie da się zgromadzić "na zapas." Ja zaczęłabym po prostu od zwykłych zup bazujących na warzywach lekkostrawnych i koniecznie - do maksymalnie 14.00 - rosół. I zupa na kolację. Jeśli zacznie Ci się odbijać zimnym - nie przejmuj się - powinnaś (d)ogrzać narządy. Zupy koniecznie na choćby kawałku mięsa z kością. Najlepszy sposób na pozbycie się ciepła z jelit i żołądka to eliminacja mięsa/zup na mięsie i brak jangizowania. Coś ja o tym wiem :) Pozdrawiam Cię ciepło :)
data: 2014.07.22
autor: Fox_India
Fox_Indio, dziękuję za odzew :) skoliozę też mam :( na odcinku piersiowo-lędźwiowym i tam często odczuwam mrowienie a po intensywnym dniu ból i przesilenie. Ale najbardziej dokucza mi ta szyja. Boli kiedy patrzę na boki i kiedy odchylam głowę do tyłu, czuję blokadę i naciąganie w prawej ręce, (dlatego też mam problem z drugim rytuałem tybetańskim). Też paskudnie się garbię, właściwie od dziecka. Mama zawsze krzyczała, że już mi garb rośnie ;) a gdzie kupiłaś ten korektor postawy? czy on jest uniwersalny, czy w jakiś sposób dopasowany? A do masażysty baaardzo chętnie się wybiorę, muszę zorientować się w ofercie najbliższego gabiinetu :)
data: 2014.07.22
autor: Imbirka
Do Kogoś, kto pytał o termosy - na termosach Galicja przejechałam się, trzyma ciepło może 4h. Zainwestowałam w termosy Esbit, bo mają szeroki otwór, do którego mieści się spory kawałek jedzenia, np udko. Ciepło trzyma bardzo długo - nawet po wielu godzinach od zahartowania i zapakowania termosów jedzeniem, jest ono gorące. Dostępne w sklepach sportowych. Ceny w Olsztynie: 500ml - 95zł, 750ml cena ok 130zł. W sieci kupiłam 750ml za ok 99zł. Pozdrawiam
data: 2014.07.22
autor: Mama Brykającej Tosi
Olu z Opola dorzucaj tylko do tych dziecięcych zupek więcej przypraw (głównie w smaku ostrym i kwaśnym) bo dalej będziesz miała problemy "zapachowe". Gotuj - nic nie ryzykujesz, a jeśli poczujesz, że coś jest nie tak, to zmienić zdanie i wrócić do "starego" gotowania możesz zawsze, prawda? Trzymaj się.
data: 2014.07.22
autor: KaM
Imbirko, ja też mam lordozę, kifozę (utrwaloną znacznie niestety) i skoliozę. Pochylam się w lewo i garbię :) Często dokucza mi kręgosłup. Postanowiłam zadbać nareszcie o tę sferę i zainwestowałam w masażystę. Ten uświadomił mi wiele rzeczy i właściwie pokierował. Zabronił dźwigać, pokazał jak podnosić dzieci, jakie dobrać obuwie. Przede wszystkim zainwestowałam w korektor postawy. Czasem sama kontroluję postawę jednak najczęściej zmęczona szoruję brodą po ziemi dlatego korektor odciągający łopatki i podtrzymujący górny odcinek kręgosłupa to wielka ulga. No i masażysta.. ulga jest wielka. Kiedy człowiek cały dzień zaiwania na nogach masaż daje im drugie życie. Plecom także. Obecnie choćby waliło się i paliło - przynajmniej co dwa tygodnie - supłam 70 złotych i masażysta ratuje mi tyłek bo czasem bardzo boli. Z każdym masażem ciało uwalnia się z bolesnego przykurczu. Pozdrawiam
data: 2014.07.22
autor: Fox_India
Oli z Opola, co Ci właściwie dolega? Masz jakąś diagnozę? Dlaczego lekarze postawili kreskę? Na co Cię leczyli?
data: 2014.07.22
autor: Imbirka
dobra,od dzisiaj przestaje miauczyc,sprobuje od poczatku czyli od zupek dla niemowlat:)(moze na przemian)wlasnie zrobilam ta z pora z 2 ksiazki i musze przyznac ze bardzo smaczna,taka delikatna,nawet lepsza od sniadaniowej,polecam.nie da sie miec innego nastroju,kiedy pol miasta wytyka cie palcami za cos na co nie masz wplywu,szydzi co bys nie zrobil,w nowej pracy nie fajnie bylo zdobyc taka slawe na caly zaklad,znajmoi obrzucaja od egoistek a rodzinka na dodatek mocno podgrzewa kociol.jak sie tu nie zalamac kiedy wszyscy przeciwko tobie,zastanawiaja s0ie po co jestes, a ty jestes tylko ofiara.nastaly takie czasy ze nawet nie mam to komu powiedziec.koniec :)
data: 2014.07.22
autor: ola z opola
Mekcyk pisałam o tym w poście sprzed miesiąca może, maść jest rozgrzewająco, przeciwzapalna o lekkim działaniu przeciwbólowym na stawy, kości itp. Moja Mamusia wyleczyła ją sobie cieśń nadgarstków wraz z żywokostem na przemian stosowała. Ja po stłuczeniu porządnym tylnej strony, znaczy tego na czym siedzę - po dwóch tygodniach nie czułam bólu. Smarowałam 2 razy dziennie. To tyle, idę spać bo na wyspanie maści nie znam...
data: 2014.07.21
autor: Kejla
Kejlo, pięknie dziękuje za recepturę:-))))
data: 2014.07.21
autor: Sasanka
Święta prawda pani Anno, przyznam że i ja wyhodowałam dość wredny egzemplarz, zazwyczaj siedzi cicho, ale bywa, że potrafi mnie nieźle sponiewierać. W odniesieniu do osób ze mną niespokrewnionych wiele się zmieniło, kiedy moim życiem zatrzęsło wówczas inaczej spojrzałam na ludzi, nie stało się to nagle, najpierw do głosu doszedł roszczeniowiec i przedstawił tak paskudny obraz moich bliźnich, tak żałosny obraz mnie samej że na dłuższą metę nie mogłam tkwić w czymś takim, uświadomiłam sobie, że nie mogę oczekiwać wszystkiego od wszystkich, wystarczy to co jest, a i tak jest to wiele skarbów, każda przyjaźń jest wyjątkowa i cudownie wzbogaca moje życie. Potrafię doradzać moim siostrom, żeby odpuścić, pozwolić innym iść ich własnymi ścieżkami, nie nakręcać się niezgodnością w jakiejś sprawie, ale dobrze wiem, że ten roszczeniowiec nadal we mnie siedzi. Odzywa się przy jakichś rodzinnych wydarzeniach i przyznam, że bardzo chciałabym zrobić sobie ten pstryk w głowie i pozbyć się go na zawsze. Bo doświadczyłam tej zmiany w sobie, w relacjach. Mam porównanie –z roszczeniowcem i bez, zdecydowanie polecam stan „bez”, to lekkość ducha i światło w sercu. Tylko czy wystarczy uświadomić sobie obecność tej postawy, powiedzieć sobie że jej sobie nie życzymy i zawstydzona odejdzie? Mniej więcej wiem w jakich sytuacjach, okolicznościach i w jakim moim stanie „toto” ze mnie wyłazi, więc następnym razem spróbuje „pstryknąć” w tej mojej głowie, może podziała. Wiem, że to może być trudne bo wobec bliskich mamy oczekiwania bardziej subtelne, a jednocześnie konkretniejsze i po prostu większe. Czy te oczekiwania wyłażą z naszego ego? To my chcemy pisać scenariusze wg naszych wyobrażeń, doświadczeń, przekonań? A gdzie wolność drugiego człowieka. Wspomniała pani o wolności i bożej miłości, przypomniał mi się cytat z Dostojewskiego, że kochać kogoś to zobaczyć go takim jakim był w zamyśle Boga. Lubię go przywoływać w sytuacjach trudnych. Co prawda nie wiemy jaki ten boski zamysł jest, ale nie zaszkodzi trochę dystansu do własnej nieomylności;-)
data: 2014.07.21
autor: Sasanka
Pani Aniu, jaki piękny, refleksyjny wpis, dziękuję za niego. Uświadomiłam sobie jak bardzo mój roszczenioweic mnie męczy. Jak mną manipuluje i zmusza do manipulowania bliskimi. Bardzo sprytny jest, mimo że przykryty różnymi pozytywami. To co schowane, zakryte, nie znaczy że tego nie ma.. Dziś wiem, że muszę jeszcze bardziej nad sobą pracować, przyglądając się tej sferze by wywalić paskuda :) Pani Aniu Oliwka to mój łobuziak :) bardzo chciała coś do Pani napisać i była przeszczęśliwa gdy jej pozwoliłam :) na pewno jeszcze coś napisze, ona musi wszędzie tam gdzie mama :)) nie zawsze jest tak pięknie poukładana jak się przedstawia :)), ale owsiankę faktycznie uwielbia a mały kieliszeczek imbirówki z wykrzywioną buzią wypija na zdrówko :)

Motylku z Poznania, ja mam Termite Warhead Jar i nie narzekam, ale mieści tylko jedną porcję - 0,5l. Kupiłam w sklepie sportowym w swoim mieście za 95zł.

A mnie dziś paskudnie boli kark, nie wiem czy źle spałam, czy mnie przewiało, czy też mój kręgosłup się odzywa - w odcinku szyjnym lordoza i kifoza :( wyszło na rtg jakieś 4 lata temu. Macie jakieś sposoby na problemy z tą częścią ciała?
Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku
data: 2014.07.21
autor: Imbirka
Przepraszam za literowki ale taka klawiatura.
Pani Aniu trafila Pani z ostatnia refleksja o roszczeniowcu. Wlasnie dzisiaj siedzialam i myslalam co moge jeszcze zrobic zeby bylo lepiej w stosunkach matka - dzieci i zona-maz. I tu nagle dostaje odpowiedz w refleksji..... Wystarczy pozbyc sie ROSZCZENIOWCA. DZIEKUJE
data: 2014.07.21
autor: 
Pani Anno to mi tak pasuje do Mello, ktory mowi o wyzbyciu sie oczekiwan. A ostatnio Deepak Chopra napisal tak pieknie w sutrze serca (moje tlum. z niemieckiego) ze kazdy wybor ktorego dokonuje to decyzja pomiedzy skarga i cudem. Swiadomie i z miloscia zegnam sie ze skargami, zalami, hm.. roszczeniami itp i otwieram sie na cuda. Jak sie to wlasnie z glebi serca robi to te cuda jak lawina...
Dzieki za cudowna refleksje.
data: 2014.07.21
autor: Alina SG
Olu z Opola tak piłam herbatę z lukrecją,nawet sporo jej piłam:) ja też czytałam różne artykuły tyle że musisz się zdecydować kogo słuchać.Ja lekarzy słucham na pół gwizdka,już wiele razy się przekonałam że gadają takie głupoty,aż nie chce się tego słuchać. Do lekarza idę jak muszę a nie muszę od 2 lat;)
Twój post mówi mi że jesteś w sporym dole emocjonalnym,masz organizm w rozsypce a dopiero lat 23. Kawał życia przed tobą(to nic że lekarze położyli kreskę,ważne żebyś ty się nie poddawała)WIARA czyni cuda,naprawdę:) zaufałam w 100 % wiedzy Pani Anny,nie było lekko,ale efekty są ogromne i u mnie i u synka.
Kup ksiażki,przeczytaj,zadzwoń do Pani Ani i ratuj się.Poddać się jest najłatwiej...

Sylwia dzięki:) ja też mam tendencję do przedobrzania, ale pracuję nad tym:)mąż pilnuje żeby się nie moczył,jutro wracają ,idę robić rosół...
Pozdrawiam
data: 2014.07.21
autor: Dorota z Wrocławia
Kejla, a mogłabyś napisać na co jest ta maść, bo mi umknęło, a brzmi superowo.
data: 2014.07.21
autor: Mekcyk
Witam forum,mam prośbę ,ma ktoś namiar na dobry termos obiadowy nazwa i gdzie można kupić . motylek z Poznania ,Z góry dziękuję sprawa pilna .
data: 2014.07.21
autor: 
Pani Anno, to jest tak jak Anna Maria śpiewa, że chcemy jednocześnie żyć na jawie, we śnie, chcemy święta i czereśnie. My chcemy idealnie aby było, idealna matka, idealny ojciec, potem idealny maz/żona, idealni tesciowie , idealne dzieci, idealnie wylizana chalupa z idealnym design'em, aj zapomnialam o idealnym zdrowiu ☺. Wszystko powinno być jak z obrazka. Jak tak nie jest to jest ta zadra w sercu, potem kolejna... Pozdrawiam, u nas chmurnie...
data: 2014.07.21
autor: Sylwia V.
Kochani, przemyślcie co napisałam i odezwijcie się, czekam :)
data: 2014.07.21
autor: Anna Ciesielska
Dziękuję ci KaM za ten post. Dzięki za podzielenie się swoim doświadczeniem, uwagami. Naprawdę smutna to sytuacja, gdy w domu rodzinnym nie odczuwamy spokoju i miłości. Ale myślę, że często tak jest,że rodzice chcą dla nas jak najlepiej, ale nie wiedzą, jak to zrobić, a my dopiero po latach doceniamy ich trud. Inna sprawa, jak w domu jest przemoc, czy alkohol. Moja nerwica ujawniła się i osiągnęła apogeum na skutek innych chorób, a kiedy był jej początek? Tego nie wiem. Może już kilka, a może kilkanaście lat temu. Biorę leki, ale mam nadzieję, że przyjdzie czas i je odstawię. I nie chodzi tu o lepszy humor, czy demony, ale fizyczny ból żołądka, niestrawność, biegunki na przemian z zaparciami. Liczę na to, że za pomocą diety, sportu ureguluję co trzeba i wyjdę i z nerwicy i z pozostałych chorób. Powiedz KaM, co to znaczy w twoim wypadku dyscyplina? A czy w związku z tym wakacyjny wyjazd jest możliwy?
Pozdrawiam serdecznie:)
data: 2014.07.21
autor: bystrooka
Olu z Opola znajdź chwilę ciszy, zrób sobie kawę czy co tam Ci lekko wchodzi do picia, usiądź spokojnie, weź pierwszą książkę i poczytaj teoretyczną część. Tam jest napisane o tym, że jesteśmy obowiązani (dla własnego zdrowia psychicznego) DĄŻYĆ (to słowo jest kluczowe, bo oznacza, że to trwa, a że to nie jest coś się staje raz na zawsze) do tego by określić się po której stronie stoimy - czy po tej "starej" czy po "nowej". Jak zauważyłaś wiele rzeczy, teorii itp. się wyklucza i można by zwariować gdyby słuchać i jednych i drugich. Świadomość przychodzi powoli, nie przywożą jej TIRem każdemu kto wchodzi w PP. Wiesz, nie da się zbudować ani zasiać nic tam, gdzie już posadzone czy zbudowane. Pomyśl, co musi stać się najpierw z tym, co już urosło czy ma fundamenty. Jaki proces tam musi zajść, by można było zacząć na nowo. No i przełóż to na Siebie.
A wiesz, każde jedzenie czy napój, nawet najzdrowszy, jeśli będziesz uważała, że Ci w jakiś sposób szkodzi, to tak właśnie będzie.
data: 2014.07.21
autor: KaM
"Zaciągnęłam rosół" kaszą gryczaną. Zupa straciła kolor,wyszła jak gęsty krupnik (pamiętam taki na wsi ze 100 lat temu). W smaku dobra, choć bez rewelacji. Ale nie o tym chcę napisać. Najpierw (tradycyjnie) nalałam sobie dwie chochelki. Jedząc wciąż i wciąż nie mogłam się nią najeść ! Najchętniej jadłabym ją rano, w południe i na wieczór ! :) Co w niej jest ? Nie wiedziałam, że można kasza gryczana niepalona jest uzależniająca :))) Pani Aniu - dziękuję za refleksje i za rozmowę. Z pracy zrezygnować nie mogę. I tak siedziałam w domu 4 miesiące. Po imbirówce wyszły mi siódme poty. Czy mogę pić ją letnią ? Pozdrawiam,
data: 2014.07.21
autor: Elżbieta z Krakowa
dorota z wroclawia tak mnie ciekawi,a ty w trakcie ciazy tez pilas te herbaty z lukrecja?,bo ja czytajac jakis artykul o niej natknelam sie, ze ponoc w ciazy nie mozna,kurcze, no nie wiem czy ja bym sie na to odwazyla,ja to tam pal licho ale..,odpisz bo tak mnie to ciekawi.moze glupio ze to pisze po tym co nap.przed chwila,bo moje zycie nie ma zadnego sensu ani wartosci wiec nic nie trace,na dodatek kiedy widze u lekarzy znak zapytania,czy to aby nie juz,ten koniec,kieruja na badania,bez badan nie ma tabletek, no ale mniejsza z tym.chodzi mi oto ze wlasnie ciagle nie moge sie do tego jedzenia przelamac tak na 100proc.mam tyle watpliwosci kiedy lekrze swoje a tu tyle przypraw,poprostu nie wiem czy zdazylambym odpudowac te ciezkie plyny kiedy to tyle czasu trwa, a moje mocno wyczerpane-co odczuwam wczoraj i dzsiaj(mldosci,znow nacieknie=ulga),jakbym je pobudzala ostatnim tchem i na krotka mete.wydaje mi sie ze do tego odzywiania trzeba byc jeszcze w miare zdrowym.a zdrugiej strone smieszne ze mowie to ja,ktora juz na nic nie czekam a lekarze i tak polozyli kreske.musialam to napisac bo mnie rozpieralo od srodka,nie licze na zaden odzew:)
data: 2014.07.21
autor: ola z opola
Sasanko nie mam przepisu konkretnego, rozpuszczam najlepszy wosk pszczeli, dodaję masła (wg uznania jakie mam: shea, kakaowe, kokosowe) dodaję oleje: ze słodkich migdałów, krokoszowy, czasem oliwę z oliwek. Ważne jest aby zachować proporcję: wosk 15 %, masła 55%, oleje 30%. Do rozpuszczonych składników dodaję 7 ml olejku golteriowego oraz tyleż samo kamforowego, czasem też jałowcowego. Ostatnio doczytałam, że także olejek z cynamonowca cejlońskiego lub kasji także ma dobre działanie przeciwreumatyczne i przeciwbólowe, zatem przy następnej okazji dodam także powyższe. Ciepłe!!! przelewam do słoiczków i gotowe do stosowania po stężeniu. Powodzenia! Wychodzi czasem rzadsze, czasem tęższe mazidło, zależy jak mi się zrobi. Przepis jest mojego autorstwa, podaję dla zdrowotności Waszej :) I życzę zdrówka!
data: 2014.07.21
autor: Kejla
Dorota, poproś męża tylko aby mały się tylko troszkę moczyl w wodzie, nie wiem czy to będzie możliwe... Kaszel pomiędzy 1 a 3 w nocy wskazuje na osłabienie wątroby. Ta zupkę niech dostaje raczej po owsiance czyli jako drugie śniadanie , a na kolacje nie wiem czy cebulowa na rosole to nie za mocny kaliber dla dziecka. Będziesz ratować jak wroci. Dawałam kilerke, potem poszło: bulion jagniecy, puree, kasza gryczana na rosole, rosol do popicia... Tylko nie dawaj kilerki jak rosol czy rosołu jak kilerka, albo jedno albo drugie, ja mam tendencje widzę do przedobrzania albo jestem nadgorliwa , jak zwał tak zwał, ale dzięki temu się przewala... Ach i albo chleb z miodkiem albo kulki... Będzie dobrze, Ty odpoczywaj i śpij z maleństwem. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.07.21
autor: Sylwia V.
@Pati,może spróbuj moczyć rany w rozpuszczonym mydle bezzapachowym,najlepiej "Biały Jeleń".
data: 2014.07.20
autor: Elka
Dzięki Sylwia:) Niestety poszło dalej,mały zaczął pokasływać ale ratuję go cebulową na rosole(przepis z refleksji). Niestety rozłożył mi się przed samym wyjazdem nad morze. Nie miałam serca go nie puszczać.Pojechał tylko z mężem.Co prawda kaszle bardzo niewiele,tylko rano w okolicach 6,dziś mąż zameldował że pokaszlał trochę w nocy między 2 a 3. Pije tą zupkę rano,jeszcze przed owsianką i wieczorem,na kolację do tego grzanka z masłem i pieprzem. Pojechali tylko na parę dni z lodówką wypchaną żarciem. Wrócą,będziemy ratować dalej.
Z tym wstawaniem Olafa tak wcześnie to u mnie trwa już jakiś czas,myślałam że tak mu się ustawił już organizm,pocieszające jest że to nie jest normalne i da się zmienić:)
Dawałaś swojemu dziecku kilerkę gdy tak wcześnie wstawał?Co jeszcze oprócz rosołu?mogę dawać mu te kulki czy chleb z miodem codziennie?Ciężko ciągle tylko mówić mu na wszystko nie.I tak wielu produktów nie może a tu jeszcze tego muszę mu odmawiać:/ Kawę robię mu trochę słodszą,do owsianki też dodaję trochę więcej tego miodu,myślałam że jak sie nasyci to przestanie tak wołać a on tylko chodzi i prosi daj jeszcze.

Rita daj dziecku imbirówkę parę razy dziennie.Niech wypije po 3-4 łyżeczki pół godz. po posiłku,wykąp w zielu ostrożenia,powinno być lepiej:)
Pozdrawiam
data: 2014.07.20
autor: Dorota z Wrocławia
kochani ratujcie, wychłodzilam małego(12miesiecy)rumiankiem z masci przeciwbólowej i Viburcolem. 4 zęby na raz szły, 3 dni gorączkował, malo jadł i wysypalo mu plecki, szyje i brzuch. jest na pp od urodzenia wiec jak mu pomóc ?
data: 2014.07.20
autor: Rita
Pani Anno, słowo w kwestii Pani uwagi do Dyni - ja również uważam, że głęboką żałobą trzeba przeżyć, ale jest to proces tak długi (przecież średnio trwa dwa lata), a stres tak ogromny, że działa na organizm z niesamowicie niszczącą siłą. Myślę, że w kwestii pomocy innej niż oparcie w bliskich, dopóki nie podajemy silnych leków i tabletek szczęścia, a wspieramy - krótkoterminową psychoterapią, interwencją kryzysową czy komplementarnymi środkami leczniczymi, to co ma się dokonać, i tak się dokonuje, ale nie sieje spustoszenia. I dziękuję za uwagę o urozmaiceniu, bo ja się już przez chwilę dziwnie czułam, tyle tu jest pisane o indyku i cielęcinie, ziemniakach i cebuli, jakby nic innego nie istniało:) To znaczy, dla mnie nic innego niż ziemniaki by mogło nie istnieć, oczywiście, ale się pilnuję. Nie wiedziałam, że ma Pani koty, przekazuję uszanowanie i głaski. W Warszawie dramat. Znajomy Brazylijczyk twierdzi, że się rozpuszcza - w sumie dość zabawne, bo właśnie spełnił jedno z marzeń życia i wyprowadził się z Brazylii (z powodu zbyt wysokich temperatur)...
data: 2014.07.20
autor: very.ewa na gmailu
Dobry wieczór, chciałabym ustawić się w kolejce po recepturę na mazidło Kejli:-) Wczoraj wieczorem obiecałam mężowi nowy specyfik, który za mną chodzi od jakiegoś czasu, z olejkiem z ziół o jakich nawet nie słyszał, miałam tylko zdobyć ingrediencje i dokładniejszy przepis, dziś wchodzę na forum, a tu niespodzianka, list od pani Ani i jeszcze wzmianka o "kejlowej golteriowej":-) Kejlo, w swoim poście wymieniasz woski, masła i oleje, czy mogłabyś napisać jak robisz tę maść. Serdecznie pozdrawiam!
data: 2014.07.19
autor: Sasanka
Pani Aniu chętnie wspomogę i mam nadzieję, że pomoże na dolegliwości :) Serdeczności ślę!
data: 2014.07.19
autor: Kejla
Doroto z Wrocławia, gratulacje z okazji malutkiej.! Odnośnie Twojego synka i jego rannych pobudek, to są moje doświadczenia z moim gagatkiem. A i jeszcze ciśnienie na smak słodki, w tym przypadku kulki czy chlebek z miodem, wskazuje na osłabienie śledziony, i możliwe, że srodkowego ogrzewacza. Przez około 2 miesiące moje dziecko budziło się 5 czy 5.30, nie zajęłam się tym sensownie, bo sama byłam już na czworaka po niesienia przez ponad 3 lata, a te dwa miesiące pobudek o 5 rano były moim gwoździem do trumny ;) Te pobudki, jak sugerowana mi pani Anna sugerowaly osłabienie, w konsekwencji mały dostał kataru siennego, kiedy go trochę wyprowadzilam na prostą, podziebili go w przedszkolu i zakończyło się mega kaszlem, takim, że dach się unosi. Ale po tygodniu idzie na lepsze... Doenergetyzuj synka rosolem, wystawiaj na słońce i obserwuj go coby nie poszło dalej. Nie zwalaj nic na dojo, bo to zaczęło się wcześniej, możliwe, że przygotowania ostatnie, nerwy i narodziny Twojej córeczki były dużym obciążeniem emocjonalnym dla małego, dziecku to trudno samemu unieść, taka zmianę . Twój mąż powinien mu teraz poświęcać dużo czasu... Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.07.19
autor: Sylwia V.
Witam serdecznie po dłuższej przerwie. Urodziłam tę moją kruszynkę,waży 3800 i jest naprawdę malutka(choć głos ma jak dzwon;)). Po alergii na razie ani śladu,pewnie dlatego że ja w dyscyplinie!!Kurcze ile ja bym dała żeby tyle wiedzieć jak urodziłam mojego synka,ale nic to,ważne że wiem teraz:) Alicja ma jedynie lekko ropiejące oczko ale już wiem od czego-za dużo mięcha(wołowina) jadałam(dziękuję Pani Aniu za
rozmowę).Teraz jestem ostrożniejsza,zupy tylko na jagnięcinie,z rosołu wyjadam tylko indyka sosiki robię z mięs mieszanych(indyk,wołowina pół na pół). Malutkiej oczko ma się lepiej:)
Z dolegliwości ciążowych nie został nawet ślad,grzybica minęła,zaparcia też,morfologia wróciła do normy zaraz po porodzie,wyniki tarczycy są super. Wróciłam do picia kawy i słodzenia owsianki,mniam,mniam pyszności:)Trochę się boję wracać do glutenu ale spróbuję dziś zjeść grzankę do zupy i zobaczymy. Jedzonko pp działa cuda.Po pierwszym porodzie była depresja i mega alergia u synka. Teraz,znów po cesarce stanęłam na nogi o wiele szybciej i od razu zajęłam się małą. Pilnowałam jej w szpitalu jak cerber.Żadnego dokarmiania ani szczepień. Teraz z energią i samozaparciem dbam o tę moją 4 osobową rodzinkę:) Mąż niepokorny,folguje sobie we wszystkim ale już się tym nie przejmuję,może kiedyś będzie mu się chciało być w dyscyplinie:),Niepokoi mnie jedynie zachowanie synka,ciągle jęczy i stęka o miodek,kulki,chlebek z miodem-cokolwiek słodkiego.Zastanawiam się gdzie leży przyczyna?Za mało zup je? Słabo mu ostatnio wchodzą,jak nie nakarmię to nie zje:/ A może jak ja za dużo mięsa je? Wstaje też bardzo wcześnie,o piątej,5:30,czasami o 6. Macie jakiś pomysł? Pani Aniu zapomniałam spytać jak rozmawiałyśmy.
Pozdrawiam wszystkich słonecznie
data: 2014.07.19
autor: Dorota z Wrocławia
Czy moczyć w ostrożeniu ślimaczące się (po zanieczyszczeniu) rany? Czy w czymś innym? Sączy mi się z nich okrutnie, zwłaszcza, jak zastosowałam Tribiotic miejscowo (po tym solidnie ruszyło wychodzić). Zastrzyk przeciwtężcowy? Mam trzy takie miejsca, w sumie sporo... Lekko zaczerwienione dookoła, zrobił się w jedym miejscu taki biały nalot. I tak jakoś muszę to zmyć, żeby nałożyć nową warstwę leku, ale nawet lekkie muśnięcie bardzo boli.
data: 2014.07.19
autor: Pati
Fairy, myślę, że nawet jeżeli uprazysz kasze jaglana , to nie zmieni to natury tej kaszy. To tak jak z kurczakiem, kurczak jest kwaśny i możesz go upiec obłożonego czosnkiem i chilli, a i tak nie zmieni to natury tego mięsa - kropka. Kasze jaglana można jeść od czasu do czasu ale nie należy jej jeść codziennie. Mysle, ze wszystkie kasze mają dobroczynne właściwości, za chwilę media i dietetycy pod niebiosa wyniosą kasze jęczmienia na przykład... Pozdrawiam.
data: 2014.07.19
autor: Sylwia V.
Mam jeszcze pytanie o kaszę jaglaną, której używam do owsianki zamiennie z kukurydzianą. Wyczytałam w necie, że po uprażeniu na patelni (oczywiście na gazie) zanika jej śluzotwórczy charakter, jest wtedy bardziej energetyzująca. Co o tym sądzicie? Przyznaję, że ze względu na jej dobroczynne właściwości wolę dodawać jaglaną.
Pozdrowienia
data: 2014.07.19
autor: Fairy
Bystrooka, no chyba z tego wyszłam :) żadnych leków nie biorę już jakieś 10 lat, może trochę dłużej. Chyba mam sporo z tamtego czasu wyparte, bo oprócz ogólnego nastroju nie pamiętam za wiele, praktycznie żadnych szczegółów, żadnych konkretów, czy spałam, czy nie itp. Mam wrażenie, że to, co pamiętam (a są to szczątki informacji) to usłyszałam od Mamy. Teraz z perspektywy czasu wiem, że moim głównym problemem było pozostawanie w stresogennych czy w moim przypadku to chyba traumatogennych warunkach. Choroba stopniowo zaczęła ustępować od momentu w którym wyjechałam z rodzinnego domu na studia. Czym jest nerwica tak naprawdę? To jest wołanie mojego ciała o ratunek, to sygnał z centrum dowodzenia, że sytuacja, w której tkwię niesie zagrożenie dla mojego życia; nerwica ma za zadanie uratować mnie od wszystkiego złego. Tak jak poparzony palec mnie o czymś informuje, tak samo nerwica... Co robią psychotropy w takiej sytuacji? Kamuflują problem? Podnoszą mój poziom tolerancji na sytuację, której normalnie nie jestem w stanie znieść? Czy podanie środka przeciwbólowego sprawi, że ognień nie spowoduje poparzeń? (Czy to może nie działa na takiej zasadzie? Nie wiem tego, nie jestem specjalistą w tej dziedzinie). Rozumiem, że nie każdy jest gotowy na stawienie czoła gnębiącym go demonom i potworom. Ja też nie byłam te kilkanaście lat temu na to gotowa. Każdy ma swój czas.
Polecam czytanie do bólu rozdziału z Filozofii Życia o strachu - dwie i pół strony bardzo ważnych informacji. Moje doświadczenia z ostatnich kilku dni podglądane z perspektywy Twojego, Bystrooka, pytania przyniosły mi odpowiedź właśnie na Twoje pytanie. Mam wrażenie, że z nerwicą czy z depresją jest bardzo podobnie jak z alkoholizmem. Trzeba nieustannie o siebie dbać i samego siebie pilnować, a raczej pilnować swojego komfortu fizycznego i psychicznego. Bardzo łatwo można sobie samemu i tylko na własne życzenie zafundować ciężką chorobę. WIEM, że bycie w dyscyplinie jest gwarancją spokój ducha. Wiem to. Sprawdzałam nieskończoną ilość razy. Miałam w przeciągu ostatnich kilku lat bardzo ciężkie momenty. Na prawdę bardzo ciężkie. Z pewnością diagnoza byłaby powtórzona. Nie chodziłam nigdzie, bo wiedziałam, z czego wynika nawrót choroby. Skupiłam się wtedy resztkami sił na wyszukaniu wyjścia z tej bardzo trudnej dla mnie sytuacji trzymając oczywiście dyscyplinę, skupiając się na "tu i teraz" i trzymając się myśli, że generująca chorobę sytuacja niedługo minie. Nie ukrywam, to był jeden z trudniejszych okresów w moim dorosłym życiu, ale patowa sytuacja minęła i choroba się powolutku odeszła w niepamięć.
data: 2014.07.19
autor: KaM
Kochani, ciąg dalszy odpowiedzi na niektóre poruszane przez Was kwestie. Agulko, Twój problem z rękami/dłońmi, to głównie sprawa krążeniowa. Przemęczenie, ew. błędy żywieniowe, brak ruchu/ gimnastyki. Jeżeli możesz skontaktuj się z terapeutą, aby dał Ci zestaw ćwiczeń. Ćwiczenia wykonuj rano i wieczorem,, w pracy też rób krótkie przerwy i machaj łapkami. Ważne jest też to, abyś nie marzła w ręce i dobrze się odżywiała - masz czas i siłę na gotowanie? :) Imbirko, myślę, że Twoje uwielbienie do kawy o tej wieczornej porze potwierdza jedynie moją sugestię, że jesteś zimna/zimny śr. ogrzewacz:) - pij, ale nie za mocną. Fox-Indio, doświadczona mamo trójki alergicznych dzieci, poddająca się autorefleksji i umiejąca gromadzić mądrość, doświadczając  skutków własnych głupotek - Ty dziewczyno powinnaś być wzorcowym przykładem i tubą tego, co robić lub nie robić w czasie ciąży. No ale cóż, Twój post z dnia 2014.06.14. bardzo rzeczowy, skierowany do dziewczyny w ciąży, pozostał niezauważony. Kave życzę wytrwałości:) Doroto z Wrocławia co u Ciebie? Odezwij się!!! Kejlo, chyba się do Ciebie zgłoszę po tą magolteriowo/kamforową :), dla mojego staruszka. BeatoMoniko, zadzwoń proszę, tylko nie kombinuj! :) Ewik58, troszkę Ci popsuję Twoje samozadowolenie :), mówisz, ból zdrowego biodra i nic więcej? Otóż, był to bardzo znamienny, acz dyskretny sygnał woreczka żółciowego. Próbuj dalej:), smakuj inne kwaśności. Woreczka żółciowego nie "uszlachetnisz", możesz go jedynie wspomóc w jego pracy - uczynisz to tym, że nie będziesz jadła kwaśnego. No i tak nas to ciało dyscyplinuje... Dołączyło się też osłabienie wątroby/krążenia. Sasanko, to fakt, że w dzisiejszych czasach jeszcze wielu nie pojmuje istoty wolnej woli a więc i wolności i rozumności, ale i dla wielu zrozumienie istoty łaski bożej/miłosierdzia jest bardzo trudne. Ech, to życie!..Olu z Francji, może zadzwonisz?. Jolcia, coś Ty za jedna,  czy aby nie ze Śląska? Aniu z Owsianki :) masz rację, aktualnie - era Wodnika/a nasza ewolucja - rzecz nie w medytacji, oddechu, władzy nad ciałem a w świadomości, zrozumieniu i akceptacji. traktuj więc jogę jak dotąd - dla rzeźby i relaksu :). Raczkująca Świeżynko, bób możesz podać starszemu maluchowi/parę ziarenek, jeżeli je zmiksujesz w zupie. Jaśka, rozmawiałyśmy, daj znać co słychać? Aniu z Włoch, możesz spokojnie dziecko karmić naszymi zupkami i owsianką, nic mu nie grozi, na pewno dziecka nie przegrzejesz :)  Dzieciom alergicznym nie podajemy żadnego mleka. Agulko, poczytaj sobie w necie o Niepokalanku, jak działa. W Twoim przypadku bardzo bym to ziółko/preparat polecała, zadzwoń. Mtd, podobno kobietom w ciąży się nie odmawia, ja jednak spróbuję, dla dobra sprawy :) - myszy mi nie grożą, mam dwa koty... Brak apetytu w ciąży, jest bardzo niebezpieczny!!! Coś na ten temat wie Fox-India, napisała do Ciebie posta, ale puściłaś go mimo uszu. Masz absolutnie zadbać o to, aby wrócił Ci  apetyt! A Ty zastanawiasz się na co masz ochotę, może śledzika, może kompot z czereśni? Wariatka, masz wykarmić dwójkę dzieci i siebie nie zatracić! A propos gotowania - wszystkie gotujemy to, co najbardziej lubimy, czego  już dawno nie było, co nam szybko idzie, zależy co mamy w lodówce, jak się czujemy, co powinniśmy-bo grzeszki, co zostało z wczoraj, zależy co planujemy na kolację itd. itp. no a wszystko w naszej dyscyplinie, która czasami przyda się wszystkim. Coś nowego/ekstra robimy, wymyślamy na specjalne okazje. Często się zdarza, że mamy pusto w głowie, nie wiemy co ugotować! Ce la vie! Podpuściłaś dziewczyny i one też miauczą. Pozwólcie sobie na to, że raz Wam wychodzi gotowanie raz nie, raz macie pomysły raz nie, raz macie ochotę raz nie.. Wszystkie tak mamy, tzn. my Polki - Niemki mają inaczej :))))) Baby do roboty! Koala i wszystkie z jelitem drażliwym - przypominam, jelito cienkie to element ognia! Jelito musi być ciepłe, rozluźnione, nawilżone śluzem/esencją ochronną, która zagwarantuje ciągłą regenerację nabłonka jelitowego wraz z kosmkami, powinno mieć pH zasadowe, właściwą dla tego środowiska florę bakteryjną, również enzymy trawiące, które w początkowej fazie dostarcza trzustka, a dalej również wydzielają same jelita. Sądzicie zatem, że tak misterne urządzenie pojedzie na wodzie, surówkach, lodach, kompocie, pomidorowej i jogurcikach owocowych i słodyczach? No dobrze, wszyscy wchodzimy na PP z bagażem zniszczeń i musimy mieć cierpliwość i moc, aby pozwolić ciału regenerować się swoim tempem, bez presji i oczekiwań. Przy zespole jelita drażliwego potrzebny jest naprawdę rzetelny rachunek sumienia - wypisać należy produkty, potrawy, które nas niszczyły przez wiele lat. U każdego będzieto inny zestaw. No i teraz wprowadzamy dyscyplinę, która nie jest głodówką a całkiem ciekawym, smacznym, dobrze doprawionym żarciem. A więc "jelitowcy" oprócz podstawowych zakazów, uważajcie na nadmiary: tłustego, kapustnych, grochu, fasoli, mąki pszennej, kaszy jęczmiennej i wszelkich kasz Zupy muszą być na mięsku z kostką  niewielką - zupa musi mieć energię! Duszeniny warzywne też z mięskiem! Samymi warzywami jelit nie zregenerujecie, bo warzywa są jin! Dodatek przypraw, mięska, chociaż kawałeczek oraz gotowanie na gazie - dadzą potrawie właściwe walory smakowe i lecznicze. Konieczne jest to gotowanie na gazie! Jakby co, poratować się możemy kuchenką turystyczną. Dyscyplinę ustawiacie sami, stale ją udoskonalając, zaglądając do książek i na forum. Majko z Podlasia z tymi naszymi panami to nie takie proste, będzie coś niebawem w Refleksjach :) MonikoI, może zadzwonisz? Marto ł z Wrocławia, rozmawiałyśmy, odezwij się niebawem. Oliwio, Oliwko, pozdrawiam Cię serdecznie i wysyłam buziaki, odezwij się znowu, hej! Dynio, w sytuacji straty kogoś bliskiego, nie powinniśmy kierować się niczym, ani nikim sugerować. Potrzebna jest naturalna, spontaniczna rozpacz i pozwolenie na to,  aby się to dokonało.Wszelka "manipulacja", może pozostawić w psychice niedobrą pamięć. Dziewczyny bardzo Wam dziękuję za czuwanie, za mądre, wzajemne porady i za to, że jesteście takie fajne! Bawcie się dobrze, u nas upał :)
data: 2014.07.18
autor: Anna Ciesielska
Dziękuję Dziewczyny za odpowiedź :) Właśnie gotuję drugi dzbanek tej herbatki, na początek dość słabą, a potem jak przywyknę zacznę sypać więcej ziółek.
Pozdrowienia
data: 2014.07.18
autor: Fairy
Carmen miałam podobna sytuacje na początek zrobiłam badania krwi, gdy te wyszły dobrze udałam się z pociechą do laryngologa Pani doktor super babka stwierdziła, że błona śluzowa nosa jest bardzo sucha trzeba dużo pić i nawilżać ale nie woda morska, poleciła olej sezamowy dostępny w aptece w aerozolu psiki kilka razy dziennie a na noc maść alantan ale jej nie podawałam, bo uznałam ze ten olej wystarczy. Muszę przyznać ze krew z nosa leciała mu dość często nawet kilka razy w tygodniu i po kilka razy dziennie, a wpływ na to miało wiele czynników pogoda, wysiłek fizyczny, alergia. Teraz jest super, czasami się zdarza ale sporadycznie.Ja wychodzę z założenia że najpierw badania.Pozdrawiam
data: 2014.07.18
autor: Rona
Dziewczyno z Irlandii, zadzwoń proszę :)
data: 2014.07.18
autor: Anna Ciesielska
Witam.Zaczęłam czytać forum dopiero od maja a na PP dzieci odżywiam od 2 lat.Niepokoją mnie wyniki krwi dzieci(5 i 3 lat).Obydwoje jedzą tylko jedzonko w domu i to samo więc i wyniki są zbliżone. Mają zaniżone wyniki, jakby niedobór żelaza mimo że mięska(wołowe) dużo się u nas spożywa.
HGB 11.2 / HCT 34.6 / MCV 74 / MCH 24. Co mogę robić źle że wyniki są kiepskie. (Nie spożywają owoców czy słodyczy, nic surowego, kwaśnego czy zimnego< piją tylko nasze herbatki). Obydwoje mają kiepską odporność i często gorączkują. Mieszkamy w Irlandii. Np wczoraj ciepło, słońce ale i wiatr. Syn 3 latka od 2 dni gorączkuje ok 38 C. Wiem ze organizm się wygrzewa więc wiatr zadziałał wychładzająco. Co mogę zrobić aby wzmocnić ich odporność i wyniki z krwi.
Do tego mój mąż na mnie zły dlaczego skoro dzieci nasze się zdrowo odżywiają a inne z lodami czy owocami biegają to ciągle byle wiatr i coś łapią.

Proszę pomóżcie doświadczone forumowiczki.
data: 2014.07.18
autor: Irlandia
Fairy, kminek nie będzie pasował ani smakował, ale koper włoski śmiało możesz :))
data: 2014.07.18
autor: Imbirka
Dzieki, Anonimko! Pewnie tych chochlikow tam wiecej. Mam nadzieje, ze z czasem i pomoca uda sie je wszystkie wylapac :)
Fairy, jak najbardziej mozesz anyz zastapic koprem wloskim. Z kminkiem nie probowalam.
data: 2014.07.18
autor: Basia z Bristolu
Witam słonecznie z lekkim, orzeźwiającym powiewem ;) moje matczyne serce jest coraz bardziej zatroskane :( Już tłumaczę dlaczego. Na pp jesteśmy od 5 lat. Moje dziecko pp-owo je tylko w domu. A większość je w przedszkolu. Często zdarza się jemu, że cieknie krew z nosa. Tak raz na tydzień. I to mnie bardzo niepokoi, bo wiem, że to silne osłabienie organizmu. Nie wiem jak pomóc. Jak wzmocnić. Do przedszkola posiłków nosić nie mogę, a z pracy zrezygnować też nie mogę. To taka patowa sytuacja dla mnie. Może ktoś już miał taki przypadek i wybrnął z tego. Wiem, że Pani Ania powtarza, że jak dziecko będzie jadło przedszkolne jedzenie a w domu pp-owe to zawsze będą zadymy. Ale nie znajduję rozwiązania na to. Pomóżcie kochani, fani PPowi.
data: 2014.07.18
autor: Carmen
Drodzy forumowicze - Czy anyż w herbatce TLACIK można zastąpić kminkiem lub nasionami kopru włoskiego? Liczę na wasze wskazówki, bo anyż powoduje u mnie ogromną niechęć do picia tej herbatki.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich :)
data: 2014.07.18
autor: Fairy
Dzieki, Ewo S :) A ja dziekuje za pomysly na inne salatki ziemniaczane :)
data: 2014.07.18
autor: Basia z Bristolu
Basiu, super stronka, fajne przepisy, tylko jakiś chochlik uczepił się słowa "przyrządzać".
data: 2014.07.18
autor: 
Basia z Bristolu, przepisy z Twojej stronki są bardzo zachęcające. Dzięki!!
data: 2014.07.17
autor: Ewa S.
Dziękuję za przepisy. Będę próbowała. Kiedyś robiłam taką ziemniaczaną z jajkami, ogórkiem kiszonym i dużą ilością czosnku i majonezem, ale teraz byłaby chyba zbyt ciężkostrawna.
data: 2014.07.17
autor: bystrooka
Bystrooka moja salatka ziemniaczana: do miski najpierw odrobine miodu, potem drobno pokrojona cebulka, szczypior, pieprz, ew kolendra, musztarda, potem troche bulionu, sol, troche octu jablkowego, soku z cytryny, ew Bazyli, potem tymianku albo majeranku i na koncu olej, wszystko to zamieszac i do tego wrzcac jeszcze cieple ugotowane w mundurkach obrane i pokrojone w plastry kartofle, na koncu popieprzyc ew dodac czabru.
smacznego
data: 2014.07.17
autor: AlinaSG
Beatamonika, jakis czas temu zadalas pytanie o polaczenie diety o niskim indeksie glikemicznym z PP. To jest jak najbardziej mozliwe. Pewnie masz tabele IG roznych produktow spozywczych? Po prostu wybieraj produkty o dopuszczalnym indeksie i gotuj z nimi przyprawiajac wg PP. Nie kazdy musi/powinien jesc ziemniaki czy kasze codziennie. Ilosc tez ma znaczenie, jeden maly ziemniak, a zwyczajowe 3 na obiadek robi roznice. Ponadto dodatek tluszczu obniza indeks. Nie jestem diabetykiem ale czytalam relacje ludzi, ktorzy sa i odstawiwszy ziemniaki, zboza, cukier i straczkowe maja sie calkiem niezle, rzadziej musza brac insuline i mniejsze dawki. Skonsultuj cala sprawe z pania Ania, ona Ci najlepiej podpowie, co robic. Na pewno zajmie troche czasu ustalenie jadlospisu dla Twojego synka. A w ogole to podziwiam Twoj hart ducha i zycze rychlego powrotu do zdrowia! Moja mama tez miala raka w Twoim wieku, a potem nawrot, przeszla w zyciu trzy operacje, jest tez bez woreczka zolciowego i daje rade, ma sie niezle (tez gotuje wg PP).
data: 2014.07.17
autor: Basia z Bristolu
Bystrooka, nie wiem czy jest w ksiazkach. Ziemniaki pozostałe po obiedzie, na przykład, muszą przestawiać, w plastry i dodajesz jak Ci pasuje idąc po kolei smakami. Jak dla mnie dużo szczypiorku, cieniutko pokrojonych dymek, oliwa z oliwek i może być ze dwie szczypta czarnuszki na ostrym. Niektórzy dają tez oliwki, majonez, niektórzy olej sezamowy, można zrobić oliwę z czosnkiem i przyprawami i polać, jak Ci leży. Poeksperymentować warto. Sałatka powinna się przegryzc około pół godziny przynajmniej. Pozdrawiam ☺
data: 2014.07.17
autor: Sylwia V.
Bystrooka, salatki ziemniaczanej jako takiej nie ma w ksiazkach, tez ostatnio szukalam. Trzeba kombinowac samemu. Tutaj jest przepis mojego pomyslu, o ile Szefowa zatwierdzi: http://pl.gingerandturmeric.com/dodatki/salatka-ziemniaczana/
Kilka osob jadlo i nikt zadnych sensacji po niej nie mial.
data: 2014.07.17
autor: Basia z Bristolu
Gdzie mogę znaleźć przepis na sałatkę ziemniaczaną? Czy w książkach jest? Proszę o wskazówkę.
data: 2014.07.17
autor: bystrooka
@Nowa-Stara,rozumiem ,że przeczytałaś wszystkie książki pani Anny.
data: 2014.07.17
autor: Elka
Jejku znowu mam problem, swędzenie minęło a teraz męczy mnie od wczoraj zgaga okropna, nawet po owsiance po rosole z kaszą niepaloną po herbacie TLI umieram. Jestem w 100 % na PP a dzieją mi się różne jakieś dziwne rzeczy , czuje gorąco w brzuchu,czuje kwasotę w ustach, może poradzicie mi coś?
data: 2014.07.16
autor: Marta Ł z Wrocławia
Dziekuje bardzo za rady :) krople Bacha remedy przekazalam oraz kupilam ksiazke "Smutek" Lewisa. Podpytam odnosnie wizyty u homeopaty, wiec na razie dziekuje very ewa na gmailu. Pozdrawiam :)
data: 2014.07.16
autor: Dynia
Dynio, ja z Bachowych rzeczy bym podała co najwyżej Rescue, bo pozostałe nieznacznie się od siebie różnią i bez dokladniejszego wywiadu trudno dopasować. Rescue jest jak Centrum Interwencji Kryzysowej, ma postawić na nogach... Homeopatia też jest warta rozważenia, jeśli powiesz, o jaką okolicę chodzi, to może będę wiedziała, do kogo się udać; kilka lat temu miałam w głowie wszystkich polskich homeopatów, teraz może się coś pozmieniało, ale część na pewno trwa na posterunku:)
data: 2014.07.15
autor: very.ewa na gmailu
Pani Anno. Dziś wyciągnęłam karte Anioły Zielonego Promienia. To chyba dobry znak? Mam pytanie. Czy tą książkę i karty można komuś oddać, czy lepiej wyrzucić? Czy to ma jakieś znaczenie? Sylwia W. nie zauważyłam chęci pomocy, raczej szyderstwo i oceny, które towarzyszy wypowiedzi każdej z Was. Ja zresztą nie prosiłam o pomoc tylko, powtarzam po raz kolejny, chciałam napisać o swoich spostrzeżeniach dotyczących diety PP.
data: 2014.07.15
autor: Stara-Nowa
Stara-Nowa, a to ciekawe. Ja nigdy nie stosowałam nic na wątrobę i nigdy tego nie potrzebowałam. Nie jest to więc na pewno niezbędny atrybut PP. Poza tym odnoszę wrażenie podobne do Sylwii, próbujesz tu rozwiązać jakiś swój osobisty problem, nie do końca związany z dietą.
data: 2014.07.15
autor: Imbirka
Sylwio z W. dzięki za podpowiedź "wysyłkową". Już dwa posty mi nie przeszły i nie wiedziałam dlaczego. Pozdrawiam wszystkich cieplutko i tak ogólnie dziękuję za wiele cennych porad i refleksji, które tu umieszczacie. Osobne dzięki Sasance za info o drogerii Jaśmin - rzeczywiście fajna.
data: 2014.07.15
autor: Mekcyk
Pani Anno, dziękuję bardzo. Dalam rade wcisnąć mu troche puree, cuda... ☺ Pozdrawiam serdecznie ☺
data: 2014.07.15
autor: Sylwia V.
Nowa-Stara ja myślę, że Ty jesteś tutaj z jakąś konkretną misja i to niekoniecznie jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, z jakiego powodu mi gotowanie pp nie wychodziło na zdrowie.? Ale szukasz czegoś zupełnie innego... Nie wnikam, ale parę dziewczyn próbowało Ci pomóc, potlumaczyc bazując na swoim doświadczeniu i poświęcając swój cenny, uważam, czas na pisanie.... Wierzę, że chociaż to docenisz. Pozdrawiam.
data: 2014.07.15
autor: Sylwia V.
Nie wiem, dlaczego tak mnie oceniacie i się denerwujecie na mnie. Sylwia W., G to goździki. Wracając do tematu, czyli do diety PP, chciałam też wspomniec o leku Sylimarol dowiedziałam się od bardzo zaangażowanej i prężnie wypowiadającej się na forum zwolenniczki PP, jako o niezbędnym atrybucie w tej diecie. Rzeczywiście, zaopatrzyłam się w duże ilości tego specyfiku i często się nim wspomagałam. Teraz zauważyłam, że w ogóle go nie potrzebuję, jakoś zniknęły zastoje i wzdęcia. Aha i dziwiła mnie ta rozbieżność, bo na forum ta osoba przedstawia się jako osoba „w dyscyplinie” a w domu - czereśnie, kwaszone ogórki, woda do picia, także dla dzieci. Także czasem tak jest, że ludzie nie mówią całej prawdy, a na forum kreują się pod publikę.
data: 2014.07.15
autor: Nowa-Stara
Stara-Nowa, bezpośrednio przed wysłaniem postu, trzeba zmienić wyświetlany kod, tzn. kliknąć: wyświetl inny kod, wtedy przechodzi. W przeciwnym razie zanim nadziergamy post i wpisujemy ten kod co widać posty nie przechodzą:) Też kilka straciłam, zanim na to wpadłam.
data: 2014.07.15
autor: Sylwia z W.
Bystrooka witaj w klubie, z taką nerwicą walczę 9 lat. Teraz jest dobrze, ale było naprawdę źle. Leki jeszcze biorę, dawkę minimalną, podtrzymującą. Uprawiam sport i gotuję, bo to podstawa. Pani Ania pisała, że doły i lęki pojawiają się wtedy kiedy mamy energię w piętach, więc trzeba ją dźwigać, właśnie jedzeniem i sportem przede wszystkim. Pracą nad sobą. Wierzę, że z czasem się uwolnię od tego paskudztwa.
data: 2014.07.15
autor: Imbirka
KaM, udało ci się wyjść z tego? Ja zaczęłam leczenie w zeszłym roku we wrześniu, kiedy schudłam ok 14 kg. i całkowicie przestałam spać. Akurat zbiegło się to z początkiem PP. Najpierw silniejsze leki, potem zostały antydepresanty. I zrobiło się całkiem nieźle, chociaż problem z bezsennością jest ciągle. Raz lepiej, raz gorzej. Dobrze, gdy prześpię ciągiem 4 godziny. Dużo pomógł mi magnez i wit. B. I ja głupia postanowiłam powoli odstawiać te leki. I tak od dwóch miesięcy zmniejszałam na własną rękę dawki. A w tym czasie zaczął mnie boleć żołądek. I zgłupiałam. Szukałam przyczyny w jedzeniu, odstawiałam, próbowałam. Aż w końcu przyszedł kryzys - ból żołądka, napięcie w plecach, lęk, strach, głupie myśli. No i zrozumiałam. Znowu biorę grzecznie leki i powoli się uspakaja. Nie wiem tylko czy szukać ratunku w psychoterapii, bo chciałabym kiedyś odstawić leki. KaM, poradziłaś sobie?
data: 2014.07.15
autor: bystrooka
Bystrooka, wiesz, jak kiedyś miałam zdiagnozowaną nerwicę lękowo-depresyjną.
data: 2014.07.15
autor: KaM
Nowa-Stara, wydaje mi się, że ważniejszą kwestią jest nie to, czego nie pijesz, a co pijesz w zamian. A z innej beczki już to nadmiar smaku słodkiego w każdej postaci, czy to tej oczywiście złej jak cukier, czy mniej jak choćby ziemniaki (lub inne nasze PPowe smaki słodkie) jest zawsze nadmiarem brzemiennym w skutkach.
data: 2014.07.15
autor: KaM
Nowa-Stara, Ostrozka tak Ci odpisala, bo przychodzisz na Forum, nic konkretnego nie powiesz, tylko wypisujesz, ze PP nie dla kazdego i lepiej Ci na "starym" i ogolnie sprawiasz wrazenie jakbys chciala tutaj na Forum uzyskac potwierdzenie, ze PP jest do bani, bo trzymasz dyscypline a tu jakies kwiatki Ci wychodza. Zmien swoje nastawienie do Forumowiczow i samego PP, to i ton odpowiedzi sie zmieni, gwarantuje! Ja tez bardzo dlugo pilam herbatke TLACI z miodem i tez wyszlo mi, ze za duzo tego miodu spozywam (plus kawa, plus owsianka). Mi tez bez miodu nie smakowalo, ale postanowilam sie nie poddawac. Pilam herbatke TLACI bez miodu, jednoczesnie staralam sie znalezc idealne proporcje skladnikow, tak zeby mi wkoncu smakowala bez miodu. I wiesz co, udalo mi sie, teraz herbatka jest dla mnie pyszna i maz tez chetnie ja pije, wrecz wypija wszystko (robie do termosu) zanim ja sie zorientuje. Cierpliwosci i wytrwalosci Ci trzeba, jesli zdecydujesz ze PP to Twoja droga, a nie utyskiwania na to jakie to PP nieskuteczne jest. Jego skutecznosc zalezy tylko od Ciebie. Pozdrawiam Cie i trzymaj sie!
data: 2014.07.15
autor: Basia z Bristolu
Nowa-Stara, zamiast grać w grę pytanie-odpowiedz, napisz konkretny post, wrzuć wszystko z czym masz problem i zobaczymy całokształt. Przy okazji napisz w jakiej jesteś grupie wiekowej. Inaczej będziemy się bujać aż do znudzenia, a masz pewnie parę pytań na tej Twojej liście? A TLACIG, to G na końcu to co.? Używanie miodu do herbatki uważam za niepotrzebne, można ewentualnie okruszek , ale można dać szczyptę więcej lukrecji i to załatwia sprawę. Pozdrawiam.
data: 2014.07.15
autor: Sylwia V.
Nowa-Stara, a co teraz pijasz i czym to słodzisz?
data: 2014.07.15
autor: Imbirka
Ostróżko, dlaczego odmawiasz mi prawa wypowiedzenia się na temat moich doświadczeń z kuchnią PP? Bardzo gruntownie ją stosowałam, mogłabym chyba opisać moje doświadczenia w tej sprawie? Wracając do tematu -
Bardzo długo piłam herbatkę TLACI i tylko to oprócz kawy (około 4 lat bez przerwy pilnowałam się bardzo), czasami była to wersja TLACIK, czasami TLACIG, i ta herbatka bardzo mi smakowała z miodem. Niestety bez choćby okruszyny miodu już nie, i tak po kilku latach zauważyłam, że spożywam bardzo dużo miodu, no, bo jeszcze w kawie, owsiance, co wydało mi się nadmiarem. Z dnia na dzień zrezygnowałam więc z picia tej herbatki i spożycie miodu drastycznie spadło i jest mi z tym dobrze. Czy to oznacza, że nie żyję już zgodnie z porządkiem, i nie jestem w dyscyplinie, bo nie piję już TLACI?
data: 2014.07.15
autor: Nowa-Stara
Nowa-stara, odpowiem ci na własnym przykładzie. Miałam identycznie. Gdy przeszłam na PP zaczęłam się pocić bardzo intensywnie, a w nocy czasami musiałam zmieniać koszulkę. Co się okazało? Po pierwsze: mam depresję/nerwicę - lekarze sami do końca nie wiedzą, więc podają dwie jednostki chorobowe zamiennie. Zaczęłam brać leki i trochę się polepszyło. Po drugie: mój organizm domagał się magnezu. Zaczęłam brać magnez + complex wit. B i po jakimś czasie pocenie całkowicie ustało. Po prostu jestem świeżynką, tak jak i ty i potrzeba czasu, aby właściwe odżywianie przyniosło efekty. Teraz jest lato, gorąco, a ja sobie siedzę w pracy bez żadnego dyskomfortu. Oczywiście zdarzają się jeszcze sytuacje - potowe, ale to ta nerwica. Mam nadzieję, że z tego też uda mi się wyjść. Pytaj dalej. Sama jestem ciekawa, jakie jeszcze masz wątpliwości. Pozdrawiam całe forum.
data: 2014.07.15
autor: bystrooka
Nowa -Stara widać masz bardzo zakwaszony organizm i jak zaczęłaś jeść w/g naszegoPP to organizm zaczął te kwasy wydalac także w postaci potu a jak wrócilas do dawnego sposobu gotowania to organizm produkty zakwaszenia upycha w różnych zakamarkach ciała np w stawach . Jakbyś z PP nie zrezygnowala to i pocić byś się przestała.Poza tym, skoro Tobie normalne odzywianie z dodatkiem surowizn odpowiada, to w czym problem i jaki powod twojej obecnosci tutaj? Z naszych rad nie skorzystasz bo wolisz "normalne" odzywianie,wiedzą nam nie zaimponujesz, bo mamy swoją wiedzę której sluszności jesteśmy pewne. A więc.....
data: 2014.07.14
autor: ostróżka
Dynia, po stracie bliskich ktoś na forum polecał krople Bacha. Mi kiedyś pomógł homeopata.

Pani Aniu, wspomniała Pani w refleksjach o wszystkich moich ulubionych zupach :) I ja jeszcze kocham marchewkową na rosole. Jak mój syn wołał córkę na wspomnianą zupę to tak zachwalał : "jak spróbujesz to ci kapcie spadną, tak dobra " :)
data: 2014.07.14
autor: Ika
Nowa-Stara, każdy chętnie by z Tobą porozmawiał, gdybyś trochę zeszła z tonu. Twoje posty są momentami roszczeniowe, stawiasz się na linii Ty - kontra reszta i kto ma rację lub kogo przeciągniesz na swoją stronę. Trochę nie w tym rzecz leży. Swoją drogą, odpowiadając na Twoje pytanie odnośnie pocenia, u mnie sytuacja zupełnie odwrotna.
data: 2014.07.14
autor: Imbirka
Nowa-Stara, może to indywidualne, a może to kwestia tego jak długo się jest na PP. Ja dezodorantow nie używam w ogóle, poce się mniej niż kiedyś, chociaż wciąż się poce, jeżeli nie zjem jakieś absurdalnej ☺ilości czosnku zapach jest nie tak mocny jak kiedyś. Plam nie mam, chociaż ja białego koloru nie noszę, to może nie wiem.?
Moj mąż zawsze mówi, że najlepszą chinszczyzne i hinduskie jedzenie to tylko w Londynie. Ale może to patriotyzm lokalny... Pozdrawiam.
data: 2014.07.14
autor: Sylwia V.
Pani Anno, a czy mogę zapytać na forum zamiast dzwonić? Sylwia V., tak, czasem zdarza mi się jeść hiduskie potrawy ale sporadycznie, bo wolę polskie. Ale ja chciałam o kuchni PP porozmawiać. Zauważyłam że po dłuższym stosowaniu zaczęłam bardzo się pocić pod pachami, musiałam prać bluzki po kilka razy zanim się doprały. To było bardzo wstydliwe i nikt wokół nie miał takiego problemu. Teraz jak włączyłam normalne odżywianie czyli z umiarkowaną ilością przypraw i z dodatkiem surowizn, problem minął. To przykład mojego jednego doświadczenia z tą dietą - czyżbym jakoś inaczej reagowała niż wszycy?
data: 2014.07.14
autor: Nowa-Stara
Dynio, myslę, że w tej trudnej sytuacji mogą być pomocne książki Elizabeth Kubler-Ross, zerknęłam na stronę empiku, mają kilka pozycji. Pozdrawiam
data: 2014.07.14
autor: Sasanka
Nowa-Stara, zgadzam się z Basia, kiedyś byłam u zaprzyjaźnionej rodziny hinduskiej i przypadkiem była pora obiadowa. Dostałam swoją porcję plus tylko ja - duuuza szklane wody zimnej. Jak jadłam płynęły mi łzy i coś tam mokrego z nosa, takie to było ostre i intensywne. Wody nie wypiłam, bo byłam już na PP.. Urosłam w ich oczach, bo nie zalalam ostrości woda. Obok mnie siedział ichni synek około 4 latek i posuwal to samo, nawet kropla potu mu nie pojawiła mu się na czole ☺. Pozdrawiam.
data: 2014.07.14
autor: Sylwia V.
Witam forum.KaM spisz sobie do zeszytu kazdy przepis pojawiajacy się w refleksjach i na forum i klikać nie będziesz musiala jak Ci przyjdzie ochota ugotować.
data: 2014.07.14
autor: ostróżka
Ale ja lubie te Refleksje, dziekuje :) Nowa-Stara, wszystko sie zgadza z tym odprowadzaniem ciepla przez ostre przyprawy, ale zauwaz, azeby to tak dzialalo potrawa musi byc na prawde ostra, az para uszami wychodzi. Probowalas moze kiedys oryginalnego hinduskiego curry z tych "hot", albo jakiejkolwiek Syczuanskiej potrawy? Nawet najostrzejszych potraw z ksiazek nie da sie do tego porownac. Poza tym, zawsze mozna mniej tego cayenne wsypac, jak komu pasuje. Pozdrawiam :)
data: 2014.07.14
autor: Basia z Bristolu
Witam serdecznie! Uprzejmie prosze o tytul ksiazki/adres strony internetowej/wiersz/cytat czy cokolwiek co moze podniesc na duchu bliskie mi osoby po stracie meza i ojca. Dziekuje i pozdrawiam
data: 2014.07.14
autor: dynia
Nowa-Stara, popatrzyłam na komin ale Twoich postów tam nie ma. Chcesz podyskutować? Sądzę, że dyskusja będzie niemożliwa, bo nie jesteś w temacie, nie gotujesz, nie doświadczasz. Masz wątpliwości, powątpiewasz, sugerujesz manipulację. Wielu dzwoni do mnie, gdy dopadają ich zwątpienia, pytają, wyjaśniam, tłumaczę... Może zadzwoń? A teraz wyjaśnię wszystkim - na południu i wschodzie przypraw używa się naprawdę dużo, o wiele więcej niż w moich przepisach. Kochani, wszyscy gotujecie, smakujecie, doświadczacie skutków głupotek ale i dyscypliny - widzicie ile subtelności, uważności, cierpliwości potrzebuje Wasze ciało, ile skupienia w wyłapaniu przyczyn niedyspozycji. To z pewnością nie jest zajęcie dla sceptyków.
data: 2014.07.14
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu, refleksje rosną z dnia na dzień bardziej i bardziej. Tak sobie pomyślałam, że wyszukiwarka w refleksjach byłaby pomocna. Zanim ja się dogrzebię do przepisu ze studzininą, to się naklikam odpowiednio :) Pozdrawiam!
data: 2014.07.14
autor: KaM
Ja mam taką wątpliwość dotyczącą dyscypliny PP, gdzie mi się nie zgadza. Pani Ania zaleca odstawienie surowego, zimnego i kwaśnego, stosowanie dużej ilości przypraw, w tym imbiru, długie gotowanie potraw. Tak gotują mieszkańcy klimatu gorącego, ponieważ smak ostry rozszerza pory aby wyrzucić ciepło i odprowadza do góry energie, służy to schłodzeniu organizmu. Tylko czy to jest właściwe dla naszego klimatu, chłodnego z przewagą dni pochmurnych, z małą ilością słońca? Czy my mamy się schładzać, czy to jest właściwe?
data: 2014.07.14
autor: Nowa-Stara
Dzień dobry. Dlaczego na tym forum nie można zgłaszać wątpliwości dotyczących diety PP wg Pani Anny? Ja mam kilka spostrzeżeń i wniosków, którymi chciałabym się podzielić i o tym chciałabym tu napisać, a moje wpisy nie są publikowane. To nie jest za bardzo uczciwe podejście. Pozdrawiam,
data: 2014.07.14
autor: Nowa-Stara
Olu z Opola, zaopatrz się koniecznie w Filozofię Smaku. W przepisach dla dzieci będziesz miała ważne przepisy na owsiankę (ja trzymam się wszystkich proporcji przypraw, jedyne, co robię inaczej, to na 1 litr wody daję tylko 10 łyżek płatków owsianych) i pulpety - zacznij gotowanie właśnie od nich. Mnóstwo zup w tej książce jest na rosole i są pyszne. Gotuj!
Czasem nie przychodzi mi do głowy, że można nie wiedzieć, jak zrobić puree :) do wrzątku wsypujesz szczyptę kurkumy, pokrojone ziemniaki (wody ma być tylko tyle, by ledwie przykryć ziemniaki), pokrojoną drobno cebulkę, szczypta imbiru, sól i gotuj do miękkości. Wygotuj wodę, tak, by zrobiło się mało, ew odlej (ale to mniej wskazane) i tłuczkiem utłucz tak, żeby się papka zrobiła. Dopraw solą, kilka (dosłownie kilka) krople cytryny, odrobina kurkumy, trochę masła, szczypta pieprzu ziołowego. Chwilę pogotuj jeszcze i gotowe.
Po porannej owsiance zjadaj jajka. Lepiej, żeby żółtko nie było ścięte, jajko wtedy jest lżej strawne. Obowiązkowo do jajek ketchup, kilka kropel cytryny czy coś innego kwaśnego. Będziesz syta dłużej i więcej energii będziesz miała.
Dżemy lepiej komuś oddaj, nie kuś losu niepotrzebnie, a innych w tym roku sama nie gotuj, z pewnością ich potrzebować nie będziesz.
Nie pij soków, szkoda Twojego umęczonego brzucha. Masz już lukrecję? Zrób delikatną TLAI sobie: na 2 litry wrzątku wsyp: 5 szczypt w dwa palce tymianku, 5 szczypt w dwa palce lukrecji, 3 szczypty w dwa palce anyżu, 5 szczypt w dwa palce imbiru. Pogotuj kilka minut i odstaw na chwilę. Jeśli już musisz pić wodę, to pij ją ciepłą, a jeszcze lepiej gorącą.
Dobrze wyczytałam? Nie masz miesiączki? Tu wygrzebałam specjalnie dla Ciebie z jakiegoś starego postu Jagody: "skąpe miesiączki lub jej brak to wynik braku jin w organizmie, czyli musisz krok po kroku odbudowywać swoją substancję. A więc zupy, zupy, zupy, duszeniny mięsno-warzywne i emocje na wodze, bo one mogą mieć w tym niemały udział. Czyli dobre jedzenie, zaufanie, że Góra czuwa nad nami i boski luz."
No i gotować trzeba na gazie, ale to wiesz, prawda?
Ja też lubię zapach ogórka surowego, w tym roku nawet zjadłam ze cztery plasterki :)
Trzymaj się. Dasz radę. Każda z nas dała.

Fox_India, pielęgnujesz Swój ogród zen, co? pozdrawiam, Zuchu! :)
data: 2014.07.13
autor: KaM
To ja się jutro zabieram za cebulową :)) a teraz czas spać. Kolorowych snów :)
data: 2014.07.13
autor: Imbirka
Dziękuję Pani Aniu i Imbirko.
data: 2014.07.13
autor: Ala K.
Brawo Marta, dasz radę!
data: 2014.07.13
autor: Sylwia z W :)
Kochani, zaglądnijcie do Refleksji, coś tam zostawiłam :)
data: 2014.07.13
autor: Anna Ciesielska
@ola z opola,daj spokój z ta surowizną,bo nogi nie przestaną ci puchnąć,kieliszek wódeczki lepiej ci zrobi na rozgrzanie krwiobiegu.
data: 2014.07.13
autor: Elka
Marto Ł cieszę się, że u Ciebie lepiej :) Trzymaj dyscyplinę, ja też trzymam i będzie dobrze :)))) pozdrawiam wszystkich
data: 2014.07.13
autor: Imbirka
Dolegliwości mi przeszly wiec dzis sie wyspałam :) Własnie gotuje rosołek wolowina +indyk I przygotuje rosołek wg przepisu twojego Imbirko. Trzymam dyscypline teraz w 100 % . Wczoraj miałam gosci I nie skusiłam sie na rózne niedozolone dania , goscie sie dziwia ale ja nie tłumacze :) ale dzis aż mi humor sie poprawił bo wczoraj miałam juz doła .
data: 2014.07.13
autor: Marta Ł z Wrocławia
a teraz troche pozytywnie,kiedy nie jem w srodku dnia kwasnych owocow typu truskawki wisnie to nogi duzo mniej bola i juz prawie nie puchna-choc wlasnie wypilam wodeczke:),zylaki jeszcze nie potwierdzone przez lekarza ale to chyba to bo takie geny.no i druga wazna sprawa,nie mam tych strasznych mdlosci odkad jem te zupy.jak zaczelam prace,a wiec i wiecej jesc do poludnia ,ok 13,14 jakby zoladek przestawal trawic,mdlosci takie nietypowe, mocne, jak nigdy dotad,a teraz ulga:)choc nie wierze wciaz ze kiedys jeszcze sprobuje ogorka pozostal mi zapach u innych,ale cieszmy sie tym co mamy kropka
data: 2014.07.13
autor: ola z opola
@Oliwio,witamy na forum.Moja trzyletnia wnuczka też lubi owsiankę a zwłaszcza a zwłaszcza taką z rodzynkami.
data: 2014.07.12
autor: Elka
Marto, rosołek z 3 książki (masz ją?) na wołowinie i indyku. Odlewasz troszkę - około pół litra i przelewasz do nieprzywierającego rondla. Stawiasz na najmniejszy gaz. Dosypujesz około pół łyżeczki soli, jak już się zagotuje to dodajesz pół łyżeczki soku z cytryny. Po chwili pół kubka kaszy gryczanej niepalonej i niech mruga godzinkę. Posypujesz pieprzem, ewentualnie dolewasz ciut rosołku. (Pani Aniu mam nadzieję że dobrze przekazałam :)) raz że to pyszne, a dwa, że zbawienne! Na rosołku z pierwszej książki też możesz to zrobić. Ale wołowina + indyk to jednak inna energia niż wołowina + kurczak :) a ja pisząc to właśnie wcinam powyższe danie ;) córka też.
data: 2014.07.12
autor: Imbirka
wiem ze musze wytrzymac, mam zrobiony krupnik na indyku własnie zamierzac go zaraz zjeść ale jesli mozesz to podaj mi Imbirko przepis na ten rosolek od pani Ani , kuzynko musze zacisnac zeby I dam rade przejsc przez kryzys :) musze przestac o tym myslec I bedzie lepiej . Tylko czy lepiej zjesc rosól na wolowinie czy moge zjesc ten krupnik?
data: 2014.07.12
autor: Marta Ł z Wrocławia
oliwio, mam nadzieje, że mój synek w Twoim wieku też będzie lubił owsianke! Brawo!
data: 2014.07.12
autor: 
a jestem oliwia mam8 lat jem owsianke i pije imbidówke tylko trochę jest dla mnie ostra ale jest
zdrowa
data: 2014.07.12
autor: oliwia
dzindobry mam na imię oliwia mam 8 lat jem owstanke i lubie owsianke
data: 2014.07.12
autor: oliwia
Właśnie rozawiałam z lekarzem kazał mi wziąć wapno na te moje swędzenie , a jak nie pomoze to musze jechac do szptala na zrobienie wyników
data: 2014.07.12
autor: Marta Ł z Wrocławia
Marto Ł z Wrocławia to może być objaw cholestazy - choroba związana z watrobą. Jak dla mnie łączenie antybiotyku z jedzeniem PP może być niebezpieczne. Bo antybiotyk, to niepotrzebna chemia, któa organizm wyrzuca przy jedzeniu PP...Rozumiesz jedno jest sprzeczne z drugim, więc w ciele mam miejsce jeszcze wieksza "walka". Ja zapewne odstawiłabym antybiotyki i przeszła 100% w dyscyplinę, ale to jest trudna decyzja i zależna tylko od Ciebie.
data: 2014.07.12
autor: Mtd
Witam, potrzebuje pomocy, jestem na PP od kilku miesięcy ,bardzo czesto chorwałam ostatnim czasy na zapalenie zatok gdzie wcześniej nie miałam tego typu problemów . Zjadłam ogromna ilość antybiotyków. Trzy miesiące było spokój i ostanio choroba powróciła i musiałam znowu wziąć antybiotyk. Wiem ze to była moja wina bo rozmawiałam z pania Ania , truskawki , slodycze , więc znowy się zdysccyplinowałam. Teraz pisze bo mam inny problem od wczoraj mam b intensywne swędzenie ciała zaczeło sie od rak i stup teraz b mocno swędzi mnie głowa , w nocy( po godzinie 1 wiem ze to czas wątroby) te swedzenie mnie obudziło i musiał zejsc nadól i sie troche podrapac , wypiłam imbirówke i wróciłam do łozka i zasnełam ale o 6 rano znowu obudziło mnie okropne swedzenie. Dwa dni temu zjadłam waffle ryżowe( ok jednej paczki ), w trakcie antybiotyku piłam cherbatke TLC, rosół wołowo indyczy, gulasz z cieleciny moze jeszcze to cos mogło spowodować rozlegulowanie ale nie sadze. Ale naparwde potrzebuje podpowiedzi co mam teraz zrobic aby te swedzenia minely. Nie moge teraz przez nie normalnie spac ani funkcjonowac bo sie drapie.
data: 2014.07.12
autor: Marta Ł Wrocław
KaM, ale dyscyplinę też każdy ma swoją,tę - do której sam doszedł. Uniwersalnej nie ma. Przynajmniej ja w to nie wierzę.
Sylvio, nie obrażę się za piękną, zdrową i młodą, bez przesady! Nawet głupią mogłabyś dopisać, bo to jeszcze taki wiek, że człowiekowi się wydaje, że dużo wie, a tak naprawdę dopiero się rozgląda po świecie:)
data: 2014.07.12
autor: very.ewa na gmailu
Byłabym bym bardzo wdzięczna za Twoje sugestie KaM i innych Bab również: m-t@o2.pl.
Jeżeli będę mogła komuś też pomóc jestem otwarta...
Z góry dzieki!
data: 2014.07.12
autor: Mtd
Mtd, daj swojego maila; jeśli chcesz, mogę podesłać Ci kilka zestawów obiadowych, które robiłam na potrzeby mojego syna przedszkolaka. I tak się ich nie trzymałam, bo menu to menu, a życie toczyło się własnym torem ;) no, ale są, istnieją, więc mogę podać dalej.
data: 2014.07.11
autor: KaM
Jeszcze słowo a propos wolności. W moim rozumieniu każdy jest pewnym induwiduum tak, jak Pani, Pani Aniu sugeruje i kazdy musi sam pracować nad sobą, analizować i dokonowyać wyborów wedle potrzeby własnego organizmu. Rozumiem tę refleksję, ale forum istnieje(zresztą cały otaczający nas świat podobną spełnia rolę) i ma jakiś cel lub cele. Zdaje się, że cele te są liczne a jednym z nich jest własnie pomoc uczestnikom. W związku z tym, zadawnie pytań i liczenie na wsparcie jest tu chyba normalnym objawem. Oczywiście nie gram swoją ciążą, nawet na to nie wpadłam;:) Dla mnie jest to chwilowy stan odejścia od normy,nie choroba, ale z pewnością stan przewlekły, w którym to stanie można się o taka pomoc zwrócić, tak jak w przypadku hemoroidów;). Szczerze mówiąc, bardziej przemawiałby do mnie argument "nie chce nam się tak angażować i tworzyć jadłospisy", aniżeli zawarta w refleksji o wolności argumentacja na "nie". Tą samą argumentacją, można potraktować każde zawołanie o pomoc. Mam świadomość, że tworzenie tego typu zestawień byłoby trudne i pracochłonne. Ale patrząc na liczbę postów sygnalizujących problemy z poruszaniem się po zawiłościach PP, myśle, że bardzo przydatne i porządkujące. Podkreślę tylko, pewnie jeszcze raz, że nie prosiłam o "gotowce=przepisy" tylko o przykłady potraw sezonowych(tak jak w FZ). Jezeli jednak znaleźliby się chetni, do przesyłania szczegółowych receptur, to widze w tym tylko pozytyw.
Wiem, że każdy ma swoją drogę, jedni z PP pod pachą pójdą już przez całe życie, inni się zrażą, jeszcze inni będą stosowali zasady chaotycznie, a jeszcze inni bedą odchodzić i wracać. Dlatego też czuję ten dystans o którym Pani wspomina, Pani Aniu. Mimo to uważam, że fajnie byłoby zrobić jeszcze jeden krok w kierunku ułatwienia Babom i Chłopom uczenia się zasad porządku natury. To z pewnością wielu tym niezdecydowanym pomogłoby utrzmać względną równowagę i wiarę w PP. Ale rozumiem, że są granice zaangażowania;)
Co do dyscypliny na przestrzeni lat licząc od I cześci Filozofii, ja mam warżenie, że ta dyscyplina jest coraz bardziej wymagająca - patrząc na przepisy zawarte w książkach... Ale może się mylę.
Pozdrawiam Serdecznie
data: 2014.07.11
autor: Mtd
Ola z Opola, może tak, różnice indywidualne - jak byłam piękna i młoda i zdrowa, hm..., to jak zjadłam dwie garści czereśni to zaczynałam puchnac w okolicy gardla czy krtani i się dusić, very. Ewa widocznie jest piękna, młoda i zdrowsza niż ja byłam kiedyś, bo czereśni zje garść i jest jej dobrze (bez o b r a z y proszę, bo nie pije do nikogo tylko daje przyklad). Wiec jeżeli komuś pasuje zupa na maśle to bardzo proszę (o zupach na maśle pani Anna pisala), ale zważywszy na Twój stan, to raczej kosteczki z mięsem idą na wywar i na tym zupa. Soczki niech piją Ci co wierzą w reklamy, przy okazji rząd angielski uważa, że dobry angielski rodzic powinien zamknąć na klucz Soczki dla dzieci w porach posiłków, prosze, prosze... Nie przesadzaj z lukrecja, w każdym zielarski dostaniesz, nie ma, poproś to sciagna. Herbatkę robisz najpierw z przepisu dla dzieci maleńkich wiec się przyzwyczaisz, nie dosladzamy. Zmiana przyzwyczajeń wg psychologów trwa od dwóch do trzech tygodni, wiec dasz rade. Za ostro, dajesz pół porcji pieprzu. Tak jak pisze KaM zacznij od przepisów dla dzieci. Pozdrawiam.
data: 2014.07.11
autor: Sylwia V.
Bystrooka, alez bardzo proszę i polecam się na przyszłość ☺. Pytaj jeżeli się pętlisz, spojrzałam na Twoje stare posty tam samo słodkie... Jakieś jarzyny kapustę, kalafior czy fasolę dokładać może zaczęlas do tej cielęciny i wołowiny plus ziemniakow, albo ryż bądź kasze gryczana.? Gotuj... Pozdrawiam.
data: 2014.07.11
autor: Sylwia V.
Olu z Opola, jeśli mi nie służą pieczarki w smaku słodkim albo białe wino w kwaśnym to mogę je sobie podmienić na coś w innym smaku. Najpewniej nic się nie stanie, jeśli zamienisz cayenne na pieprz biały. Zupę możesz ugotować na odrobinie cielęciny z kawałkiem kostki, nie jest nigdzie napisane, że musisz na kościach wołowych. Trochę trudno mi odnieść się do Twojego postu, bo część jest dla mnie nie zrozumiała. Co znaczy, że zupa śniadaniowa tylko przelatuje przez Ciebie? co znaczy jeść i pić normalnie w środku dnia? a jak jesz teraz? jakie Ty soki rozcieńczone pijesz na swoją podrażnioną śluzówkę żołądka? z czym jesz naleśniki? Ty jesteś na PP w ogóle? czytałaś książki? W książkach są naprawdę wszystkie odpowiedzi na Twoje pytania. Jeśli masz taki rozsypany układ pokarmowy, to raczej naleśniki Cię nie uratują ani żaden stopień rozcieńczenia soku. Kup lukrecję i nie narzekaj, że trudno dostać. Na allegro z dostawą do domu zamów albo zadzwoń do pobliskiej apteki i poproś farmaceutę, żeby z hurtowni przywieźli. Chcieć to móc. Gotuj herbatkę TLI dla niemowląt, lepiej wchodzi. I zupy gotuj, delikatne tylko. I puree ziemniaczane i pulpeciki w sosiku dla niemowląt. Oczywiście jeśli Ci serio zależy.
data: 2014.07.11
autor: KaM
Ostróżko, ale pisałaś też o swojej Wnuczce, że przestała być płaczliwa, jak zaczęła jeść mniej mięsa. Mi też zdarzają się huśtawki nastrojów, ale nie obserwowałam siebie jeszcze pod tym kątem.
data: 2014.07.11
autor: KaM
KaM (tak sobie bilateralnie prowadzimy dialog na forum:), link to tego wykładu tez podesłała moja znajoma (która własnie na FB przesłała mi link do pierwszego wykładu, o którym wcześniej mówiłam). Jeszcze nie widziałam, bo to 3 godziny, ale sobie podzielę, bo tak jak mówi Ostróżka, trzeba uwagi i skupienia, żeby coś dla siebie wyciągnąć. Zobaczymy co z tego wyniknie. Na razie przyjęłam, ze tak naprawdę to nic nie wiemy, bo nasz los jest splotem tak ogromnej ilości 'składników', ze nie ma co sobie łepetyny zawracać, bo i tak się wszystkiego nie obejmie. Jedyne co zostaje, to być uważnym i ufać, ze jednak ta droga, na której jestem, jest najlepsza, na jakiej mogę obecnie być. No i czuć więcej, myśleć trochę mniej. Pozdrawiam was serdecznie !
data: 2014.07.11
autor: Kamila z Paryża
Tak, Ostróżko, bardzo nieadekwatnego słowa użyłam z pośpiechu. Nie, że ładnie - ładnie, a w sensie, że tak wyłożone, że lekko weszło ale porażając prawdziwością. Obraz dziecka stojącego przed matką, trzymającego ją za kieckę, gapiącego się w oczy i żebrzącego choć o cień aprobaty poruszył mnie chyba najbardziej. Wiedziałam, że to o mnie, że stoję przed moją Matką dokładnie tak, jak Ona to opowiedziała, ale to tylko teoria była. Najlepszy efekt osiągnęłam w konfrontacji z Mamą, kiedy o czymś rozmawiałyśmy i zaczął odtwarzać się nasz schemat, tzn. ja coś mówię i już czekam na odpowiedź Mamy mojej, oczywiście wiem, jaka będzie - z przeciwnego bieguna, nigdy w duchu aprobaty, a ja robię co? ja stoję jak w tym obrazku Pani Ewy, jako małe żebrzące dziecko z wybałuszonymi załzawionymi oczami i błagam prawie na kolanach: no proszę, bądź po mojej stronie, proszę. Dopiero ten wykład uświadomił mi, jak mocno trzymałam moją Matkę na uwięzi, jak nie chciałam dać Jej spokoju, błagając Ją całe moje życie o coś, czego Ona dać mi nie potrafiła czy nie mogła, bo z pustego to i Salomon nie naleje. Zdecydowanie kluczem było odrzucenie moich roszczeń wobec Matki. Teraz jest o niebo lżej. I mnie i mojej Mamie również. To czuć.

very.ewo, to pewne, że światopogląd Pani Ani ewoluuje podobnie do naszego; mi się jednak wydaje, że treść książek należy rozpatrywać chronologicznie. Pani Ania pisząc FZ dopiero przecierała w Polsce szlaki i z pewnością nie pisała do osób będących na PP, a do tych wszystkich "zjadaczy chleba" odżywiających się wiemy jak - stąd wymóg całkowitego odrzucenia kwaśnego, surowego i zimnego i trzymania 120% dyscypliny. Każdy "nowy" musi przejść przez ten okres kwarantanny jakby, prawda? To czas przestawienia się na nową jakość życia. No pewnie, że trzeba samemu i według siebie, ale ramy są zawsze te same, a dla nowicjuszy tym bardziej ściśle określone. Tak mi się zdaje.
data: 2014.07.11
autor: KaM
Dziękuję Sylwio V za postawienie mnie do pionu. Chyba tego mi było trzeba. Tak trochę wybuchnąć i dostać delikatnie po uszach. Od prawie roku próbuję dojść do równowagi, ale jest ciężko. I pojawiają się wątpliwości. Stąd taka reakcja na post Nowej-Starej. Po prostu BRAK RÓWNOWAGI. Ale gotuję dalej. Pozdrawiam.
data: 2014.07.11
autor: bystrooka
haha, ależ zawierucha:))) pewnie przez ten biometr niekorzystny. Stara-nowa nie napisała przecież, że styl żywienia zaproponowany przez Panią Annę jest zły, tylko nie jest najlepszy. Ciekawe, że to nie Pani Anna się odezwała, a Wy się rzuciłyście z pazurami. Mnie by się odechciało dyskusji, bo wiedziałabym, że jestem na straconej pozycji za to, że wciskam guzik z napisem indeks glikemiczny, więc w sumie szkoda czasu.

Pani Anno, przeczytałam refleksję o wolności, proszę wybaczyć banał, ale być może Pani nie zdaje sobie sprawy, jak się Pani zmieniła:). Pierwsza książka taka w klimatach "trzeba" - "nie wolno", "każdy" - "nikt", a z tej refleksji jasno wynika, że jednak każdy ma inaczej i trzeba samemu. Szczerze mówiąc, bardziej niż na książkę o emocjach czekam na wydanie kolejne bardzo poprawione FZ, w którym będzie więcej o wędce.

Olu z Opola, jeśli nie mam ochoty na pikantną zupę, to albo zupełnie pomijam cayenne, albo zastępuję jakąś inną przyprawą w ostrym smaku, która mi pasuje. Tylko niektóre zupy robię na mięsie, a do niektórych smakowo bardziej pasuje masło - ale mam tak wyniesione z domu, nie było mięsnych zup. Jeśli sok Ci szkodzi, to nie wiem, czy picie go ma sens. I w ogóle taki układ "rano i wieczorem po nowemu, a w ciągu dnia po staremu", to trochę jak "wieczorem i rano się odchudzam, a w ciągu dnia żywię się czekoladą", więc przemyśl może, jak sobie zorganizować życie, żeby nowego było trochę więcej.
data: 2014.07.11
autor: very.ewa na gmailu
KaM ,ładnie opowiedziane? dobitnie wyraznie dosadnie i ze smaczkiem i bez zmilowania Trzeba przyznać ze uważnie się słucha, nie mozna inaczej.Ale wyłączajac uwiklania w cudzy los i brak wiedzy i pamieci o przodku co miał wyjatkowo cięzki los to 95% na forum bylo poruszane i wyjasniane. Tylko zagubilo sie w komentarzach o jedzeniu, chorobach i bolączkach mesko -damsko- rodzicielskich.A teraz P.Ania pisze osobno w refleksjach i teraz się nie zagubi w natłoku naszych wpisow .A co pisze? to samo co p.Cyzman mówi, tylko innym językiem.
data: 2014.07.11
autor: ostróżka
KaM moja wnuczka miala objawy wczesniejszego dojrzewania z powodu za dużej ilości mięsa a szczególnie kurczaków,.Ogolnie dziewczyna jest mięsozerna u mnie na obiad klopsik u drugiej babci i w domu na kolacyjke kotlecik z piersi kurczaka wjajku i bułce tartej albo omlecik z jajek posypany cukrem pudrem albo kluseczki"kopytka" z masełkiem i cukrem.albo mlekołaki czekoladowe z mlekiem albo parówki na śniadanie iciagle w buzi guma albo zelki .Skoro moje wyklady nie pomogły pomogło wczesniejsze dojrzewanie. Teraz dziewczyna je inaczej chociaż nie jest to PP w całodziennej diecie ale mieso 2 razy w tygodniu i bez mleka,parówek, kubusiow i innych srusiów.Druga babcia odpuscila dokarmianie ale synowa na samo okreslenie PP usmiecha się jeszcze pobłazliwie , i widze że z szacunku do mnie nie puka się palcem w czolo.Ja też z szacunku do niej nie naciskam na PP tylko gderam o kurczakach, parówkach mleku i slodyczach.Wszystko u wnuczki na razie jakby wróciło do normy ale z oka nie spuszczam.
data: 2014.07.11
autor: ostróżka
Hej dziewczyny, pozdrawiam ciepło i serdecznie. Gotuje, czytam forum, wertuje książki od roku na pełnym gazie. Porządek jest. PP to skarb.
Wielkie dzięki.
data: 2014.07.10
autor: Karminowa
Kamilo, a oglądałaś wykład Pani Ewy o sercu? Tam jest ładnie o dziecku i mamie opowiedziane. I jeszcze jest ważna książka, którą kiedyś poleciła na forum Ostróżka i która też trafia w sedno: "Intymność kobiety". Ogólnie rzecz biorąc mówi o tym, od czego właściwie zacząć, żeby uporządkować swoje potargane życie. Polecam. A wiesz, czasami takie momenty "zawieszenia", że nie wiesz, co dalej robić, też są potrzebne, tyle, że może nie wyłapujesz po co one są. Czasem nie możesz ruszyć dalej, może dlatego, że jeszcze nie wychwyciłaś z łączącej Ciebie i Twojej Mamy relacji jakichś ważnych punktów odniesienia? Tak dywaguję tylko.
Pozdrawiam.
data: 2014.07.10
autor: KaM
Bystrooka, ale Nowa-Stara wedlug mnie nie szukała rady tylko stwierdziła fakt, podsumowała pp i stosujących pp i jeszcze dodała wzmiankę o indeksie glikemicznym. Dla mnie oba jej posty były na negatyw. Jako prawie ortodoks spytałam o detale, chyba nie tylko ja jedna. Odpowiedzi od dziewczyny brak. Może jeszcze się pojawi. A Ty jak masz problem to pytaj, bądź upierdliwiec jeżeli trzeba, bo jesteś w kropce, ktoś w końcu odpowie ☺I prosze nie bawić się w wytykanie palcem, bo to nieładnie. Pozdrawiam.
data: 2014.07.10
autor: Sylwia V.
KaM, no fajnie jak się widzi całość, ale nie fajnie jak się dalej nie wie co zrobić. Wydaje mi się, ze ja po prostu za bardzo chce, żeby już było lepiej. Chyba wrócę do Hellingera; Nasze słynne chciejstwo.... Buziaki dla wszystkich
data: 2014.07.10
autor: Kamila z Paryża
Stara-Nowa nie chorujemy, bo jesteśmy na pp, ale jesteśmy na pp, bo choroby nas tu przygoniły. dzięki pp jest lepiej, ale nie jest lekko, bo - nie miało być;)
data: 2014.07.10
autor: Magda z Konina
Sylwio V, KaM. Nie będę wskazywać postu, który moim zdaniem był linczem, bo nie chodzi o jeden konkretny post, czy zdanie, tylko o kontekst z tych postów. Ja tak je odebrałam. Mnie się wydaje, że jeżeli dziewczyna ma/miała problem i z tym się otworzyła to przede wszystkim należałoby dowiedzieć się, na czym dokładnie polegał ten problem, jakie błędy popełniała i wytłumaczyć te błędy.
Dlaczego moja reakcja była taka? Bo boję się, że sama popełniam masę błędów i nie chciałabym kiedyś napisać tak jak Stara-Nowa. Moja reakcja wzięła się między innymi z tego powodu, że jak grzecznie o coś pytam i proszę o radę (dotyczącą gotowania lub inną, ale nie na tyle ważną, żeby zawracać głowę p. Ani) to niestety nie otrzymuję odpowiedzi. Przeczytałam książki, ciągle do nich zaglądam, stosuję kuchnię od 10 m-cy i ciągle mam masę pytań i wątpliwości. Czytam forum od roku i właśnie na forum często są odpowiedzi „poszukaj, było na forum” lub coś w tym stylu. Po kilku próbach przestaje się zadawać pytania, próbuje się na własną rękę i albo jest dobrze, albo nie. Do tego jak ma się poważny problem zdrowotny, to naprawdę można się pogubić, lub co gorsza popsuć, aż w ostateczności stwierdzić, że ta metoda jest be i nie działa.
Chciałabym jednak zapewnić was o moich najlepszych intencjach, a post, który napisałam, był taki trochę „na przekór”. Pozdrawiam
data: 2014.07.10
autor: bystrooka
chcialam spytac czy mozna pieprz cayenne zastapic bialym pieprzem,bo on w filozofii zdrowia jest w wiekszosci zup a on jest ostry podraznia sluzowke zoladka ktorej i tak juz nie mam prawie.moze mozna go jakos inaczej zastapic?a i czy te zupy musza byc koniecznie na kosciach wolowych czy mozna tez na masle np.widze ze czuje sie cos lepiej choc jem tylko zupy sniadaniowe jako drugie sniadaie i na ostatni posilek,bo widze ze moj ogranizm je toleruje- tylko przelatuja,tylko czy sobie nie pogorsze sprawy jedzac w srodku dnia normalnie i pijac bo wtedy dostaje zgagi nawet kiedy napije sie mocno rozciencznego soku chocby.kiedy wlacze do tego np nalesniki i cos wyupije jest tak samo.nie nagrapie sobie w ten sposob?produkcje kwasu w zoladku mam juz raczej ograniczona.a ciagle nie moge sie przelamac do tej lukrecji,ciezko ja dostac no i przede wszystkim zwieksza wydzielanie sokow.wszytko przez miete pita w nadmiarze ktorej m.in zawdzieczam dzisiejszy stan.co myslicie?
data: 2014.07.10
autor: ola z opola
Kochani jeszcze słówko, zaglądnijcie proszę :)
data: 2014.07.10
autor: Anna Ciesielska
Bystrooka, przecież Stara-Nowa została wysłuchana, powiedziała wszystko, co chciała; ja nie zauważyłam żadnego linczu. Który post był linczem, napisz, proszę. Nikt nie zadawał strasznie wnikliwych pytań, bo Stara-Nowa nie prosiła o żadne rady przecież, Ona stwierdziła kilka faktów.

Basiu z Bristolu odnośnie kombinacji posiłków doszłam ostatnio do tych samych wniosków. Podpierałam się jeszcze obserwacją moich dzieci i tym, co opowiadał mój kolega stosujący dietę doktora Kwaśniewskiego. I też uważam, że te sposoby odżywiania wcale się nie muszą wykluczać, bo nigdzie w diecie Kwaśniewskiego nie jest powiedziane, że należy wciągać samo tłuste niezrównoważone mięso; ale też nigdzie w PP nie jest napisane ile tłuszczu to jeszcze równowaga a ile to już nadmiar. Każdy swoją równowagę ustala sam. Już kiedyś pisałam o tym, jak to widzę. PP to taki zestaw małego artysty malarza. Mamy tu dostępne przeróżne narzędzia malarskie, różne rodzaje preparatów do zabezpieczania, jeden namaluje na kartonie inny na płótnie trzeci na ścianie. Każdy wybierze do swojego obrazu to, co uzna za najlepsze; jeśli wybierze źle, następnym razem wybierze lepiej, ale on i tylko on jest twórcą swojego dzieła i nikt inny tak naprawdę nie wie czego w jakich ilościach i kombinacjach użyć, żeby wyszło najwspanialsze możliwe dzieło.

Ostróżko, ja chciałam podpytać Ciebie o to, jak się czuje wnuczka? Czy nadal je niewielkie ilości mięsa? Poruszyło się wtedy moje myślenie o tym, jak może wpływać ilość spożywanego mięsa (białka) na nasze samopoczucie. O tym też pisze dr Kwaśniewski (i oczywiście Pani Ania też trąbi o tym od zawsze, żeby nie było, że coś mi umknęło).

Kamilo z Paryża, fajnie jest tak, jak jest, prawda? Uwielbiam to wszystko, kiedy się tak pięknie mi składa w jedną całość.

Pozdrawiam wszystkich!
data: 2014.07.10
autor: KaM
Bystrooka, eeeee tam, ale żeby tak od razu mówić, że osoba co nie "lubi" pp jest liczowana.? Nieee..... Nowa-Stara bardzo ogólnie wypowiedziała się i stwierdziła, że PP nie działa i robi szkodę. Nie znamy tak naprawdę żadnych szczegółów, wiec wniosków tez nie można wysnuć. Widzisz ja lubię jak tak się kładzie kawę na ławę, a tutaj ani kawy ani ławy... niestety.... Wiec zaprosiła się w gości i nic nie postawiła, wcale się nie dziwię, że dziewczyny rozczarowane , ja też oczywiście ☺ Pozdrawiam.
data: 2014.07.10
autor: Sylwia V.
Stara-Nowa, jestem na PP ponad 4 lata, wiele dziewczyn jeszcze dłużej i jestem przekonana, że każda Ci potwierdzi, że stosowanie PP ze zrozumieniem! przynosi same pozytywne efekty. Jasne, czasem upadamy, ale wiemy dlaczego i co zrobić by było lepiej, rozwijamy się, czujemy się wolne, delektujemy się tak wykwintnymi potrawami, że niektórzy tylko pomarzyć mogą, a i stanowi to źródło nieocenionego dobrodziejstwa dla organizmu. Myślę, że ograniczenia są tylko w naszych głowach. Nie mów nie, pomyśl jak to zrobić:) Zaangażowania, odpowiedzialności za swoje wybory Ci życzę, wytrwałości i wyrzucenia myśli, które podpowiadają, że to tak, wszystko za dotknięciem czarodziejskiej różdżki się stanie. Pozdrawiam wszystkich odpowiedzialnych :) PP.
data: 2014.07.10
autor: Sylwia z W
Nowa Stara, a ja mam dla Ciebie inną propozycję: poszukaj albo sama zorganizuj analogiczne forum w gronie osób spoza pp, które zechcą dzielić się uwagami nt swojego stanu zdrowia, w takim stopniu szczegółowości, jak u nas (czyli opisywanie każdego niuansu). Ciekawa jestem liczby oraz kalibru poruszanych problemów...A co do pp, to z Twojego stwierdzenia, że stosowałaś dyscyplinę najlepiej, jak potrafiłaś, wcale nie wynika, że ją faktycznie stosowałaś. Wiem coś o tym, bo do niedawna sama byłam przekonana, że trzymam dyscyplinę, a jak weszłam w szczegóły, to okazało się co innego...Ja poza tym wychodzę z założenia, że skoro tyle lat doprowadzaliśmy się do określonego stanu, to też zmiana na lepsze musi trochę potrwać...Ale najgorsze jest takie roszczeniowe podejście, że skoro łaskawie coś zaczęłam robić w danym kierunku, to najlepiej za miesiąc-dwa powinny być efekty, bo jak nie, to to coś nie działa. A już nie daj Boże, jak się coś po drodze pogorszy...no przynajmniej jest na co zwalić...
data: 2014.07.10
autor: Emka z Wawy
Stara-Nowa, to, że ktoś głupszy wcale nie oznacza, że gorszy. Pierwsze słowo oznacza miejsce w rozwoju i gotowość do drugiego (kolejnego) kroku; drugie to blokada, zakaz uczynienia tego kroku - ale też i pozbawienie się wyboru. Ty decydujesz i każdy z nas. Pozdrawiam :)
data: 2014.07.10
autor: DanusiaA.
Zauważyłam pewną prawidłowość na forum. W przypadku, jak ktoś ma wątpliwości co do stosowania kuchni PP lub też inne zdanie, to z góry jest linczowany. A przecież powinniśmy wysłuchać każdego zdania i tego pozytywnego i negatywnego i wyciągnąć z tego wnioski. Czy możesz Stara - Nowa napisać jak odżywiasz się i co stosujesz obecnie ? I w związku z tym jak się czujesz, jakie zaobserwowałaś reakcje ze strony organizmu? Jeżeli poczytujesz forum i przyłączasz się do dyskusji to jednak coś cię tu jeszcze trzyma i chyba nie do końca jesteś przekonana do innego żywienia? Napisz, proszę.
Poza tym mamy Wolność, jak napisała p. Ania.......... tylko skąd brać jeszcze trochę tej mądrości, jaką ma Gospodyni tego forum? Refleksja genialna.
data: 2014.07.10
autor: bystrooka
Pani Aniu, ja od przegrzania na słońcu w zeszłą niedzielę. Dziś na ciele wyszła mi bardzo swędząca pokrzywka, najsilniej na stopach i na przedramionach - wewnętrzna strona. Bardzo swędzi :( Temperatura 37. Jak to potraktować :(
data: 2014.07.10
autor: Imbirka
Stara-Nowa, skoro znasz książki, nieobce będzie Ci zdanie "nie gotuj wściekła, bo potrujesz rodzinę (i siebie)". Może tu powinnaś szukać pogorszenia się stanu swojego zdrowia? Co PP mogło dać Ci dobrego, gdy traktowałaś je jako swego rodzaju karę?
data: 2014.07.10
autor: Imbirka
Wiesz Nowa-Stara, ja nie za bardzo rozumiem o czym Ty mowisz w zwiazku z dyscyplina, restrykcja i eliminacja. Bo widzisz ja jestem prawie ortodoks a jakos tego tak nie widze.... A czy mozemy wejsc w szczegoly czyli na przyklad eliminacja czego? Podaj moze pare przykladow, bo zrobila sie generalizcja, a to jest jak ze statystyka, ze umykaja detale i pozostaje czesto brak sensu. A ten odnosnik, ze ktos nie dorosl do pp, bo gorszy i glupszy to lecimy w negatyw i po co to??? Pozdrawiam.
data: 2014.07.10
autor: Sylwia V.
Mysle ze link ktory podala KaM wiele wyjasnia. Ja mam jednak wrażenie że to nie tak, że ktoś nie dorósł do "diety" PP (co oznacza że jest gorszy bo głupszy?) czy też sposobu odżywiania wg PP, tylko że ten sposób odżywiania, jeśli chce się go stosować w dyscyplinie, jest bardzo restrykcyjny i eliminacyjny i trudno wytrwać tak wiele lat bez szkody dla zdrowia, o czym się osobiście przekonałam. Każdy ma swój rozum i wybiera to, co mu służy.
data: 2014.07.09
autor: Stara-Nowa
Pani Aniu, ja bardzo serdecznie Panią pozdrawiam i dziękuję! Dziękuję za wiele ... Pod wieloma postami mogłabym się podpisać, przy niektórych mogłabym się złapać za głowę, ale po co- szukam co jest dla mnie, do reszty mam dystans.
Moje problemy z pokrzywką mam nadzieje dobiegają końca. Zrobiłam badania. Okazało się, że z za oceanu przywiozłam pasożyty. Bardzo źle się czuję. Samopoczucie jest wynikiem stosowania antybiotyku. Wszystkie niepożądane obiawy mnie dopadły. Dziękuję jeszcze raz za rozmowe telefoniczną miesiąc temu. Za wszystko odpowiedzialna jestem sama! W leczeniu dobieram wszystko intuicyjnie ...
data: 2014.07.09
autor: Monika I.
Nowa-Stara, jak pprzeczytałam Twojego posta to pomyslalam 1. najlepiej jest być piękna, młoda i bogata, jak się jest młodą to zazwyczaj tez jest się zdrową, 2. jest piękna piosenka Anny Marii Jopek "Jednoczesnie".... A potem to mysle sobie tak, że właściwie wszyscy wiedzą o indeksie glikemicznym, i można to chyba łatwo naprostowac, ten indeks, czyli jeść wg indeksu, to jaki jest powód, że ta liczna grupa nadal jest chora.? Choroba jest procesem bardzo złożonym, to nie jest tak, że wyskakujemy z brzucha mamy kompletnie nowi, naoliwieni z metka, że pierwsza jakość i ze mamy czas zużycia. Rodzimy się już jacyś, z osłabiona śledziona , wątroba i innymi takimi tam, a jeszcze rodzimy się trzymając w ręku sznureczki zależności rodowo-rodzicielsko-emocjonalnych czyli coś tam mamy juz w duszy na dzień dobry do odrobienia na czym nam schodzi życie. Choroby przychodzą i są odbiciem tego co nam w duszy i w narządach gra, przy czym jedno i drugie jest z sobą nierozelwalnie związane. Gdyby chodziło tylko o indeks glikemiczny życie byłoby proste☺. A tu nawet lekarz konowal Ci przyzna, że choroby są psychosomatyczne... Nikt nigdy nie obiecywał, że PP to czarodziejska różdżka, pyk i po kłopocie. To wędka i ganiasz za rybka, czy za króliczkiem, jak kto woli, czasami się uda za drugą stronę lustra ;))) tylko trzeba jeszcze rękawki zakasac na dluuugo.... Pozdrawiam.
data: 2014.07.09
autor: Sylwia V.
Pojawił się nowy wpis w dziale refleksje: Bardzo ważne! Wolność.
data: 2014.07.09
autor: Admin
Przyznam szczerze, ze ostatnio maczalam paluszki w roznych “ideologiach” zywieniowych – szczegolnie w Paleo/Primal i LCHF (Low-Carb-High-Fat). Wiele z zalozen tychze metod pokrywa sie z PP – nie bac sie miesa czerwonego, jesc warzywa, omijac z daleka wszelkie przetworzone produkty i cukier, najlepiej gotowac samemu i przyprawiac. Za kazdym razem po takiej wycieczce wracam do PP, bo jest to najbardziej kompleksowe podejscie do zywienia i zdrowia niz kazde inne, ktore poznalam. Chociaz Primal nie skupia sie tylko na diecie, rowniez zahacza tez o potrzebe snu, naslonecznienia i przede wszystkim ruchu. To chyba dobrze, ze takie informacje docieraja do ludzi, nie wazne poprzez jaka metode. Dzieki tym eksploracjom dowiedzialam sie duzo na temat insuliny i jak to jest, ze niektorzy (ze sklonnoscia do tycia, czyli ja) powinni unikac nadmiaru wszelkich weglowodanow. To byla dla mnie tylko informacja o moim stanie zdrowia, a nie powod do negacji PP. W zadnej ksiazce pani Ani nie jest napisane, ze kazdy musi codziennie jesc owsianke, kope ziemniakow, chleb i jeszcze nalesniki na kolacje. PP jest bardzo elastyczne i nalezy je dostosowac do swoich potrzeb. Z tego wszystkiego wywnioskowalam, ze mam oslabiona sledzione (ktory to juz raz?) i raczej nie powinnam jej dowalac nadmiarem weglowodanow, szczegolnie cukru i bialej maki. Odkrylam, ze dla mnie najlepsza dieta to miesko, jaja, odpowiedni tluszczyk, duzo warzyw wszelakich, niewielkie ilosci ziemniakow, kasz, maki i nabialu. Oczywiscie wszystko pyszne i dobrze przyprawione  Wedlug mnie PP w niczym nie przeszkadza i nie szkodzi o ile dobrze sie wsluchujemy w swoje cialka i dostarczamy im tego, czego potrzebuja. Pozdrawiam wsyzstkich 
data: 2014.07.09
autor: Basia z Bristolu
Witajcie. Ach, co za upał. Mój olej kokosowy od 3 dni utrzymuje konsystencję 100% płynną - 33 stopnie w cieniu. A ja z gorączką, już 4 dzień. Gorączka w takie upały to coś okropnego. Majko z Podlasia, nie wiem jakiej natury jest Twój problem, ale mi swego czasu pomogły książki Beaty Pawlikowskiej. Polecam Ci "W dżungli podświadomości". No i oczywiście Refleksje, ale o tym już wiesz :)
data: 2014.07.09
autor: Imbirka
KaM. Nie wiem jak to się dzieje, ale wczoraj dałaś link do tego wykładu. Obejrzałam i pomyślałam sobie, "hmm, interesujące". I w ten sam dzień, koleżanka na FB podsyła mi link do innego wykładu tej Pani, i tutaj miałam opad szczeny. Wszystko jak w pysk strzelił. Przetarte mam na linii "mama zbyt dominująca, tatę odstawiła do kąta" (a z moim tatą byłam bardzo zżyta jako dzieciak), a ja od lat mecze się moimi jelitami i żołądkiem, który po prostu odmawia przyjmowania i absorbowania pokarmów (twz. zespól jelita wrażliwego). A żeby było śmiesznie, to jak przyjechałam do Pani Ani na konsultacje do Poznania w 2006, to pierwsze co mi powiedziała, to to, ze mam się od mamy "odczepić" bo jestem już dorosła, a ona nadal wszystkim dyryguje (nawet jeśli mieszkam za granica). Także, Pani Aniu, czapka z głowy. A ja mam 32 lata, i dalej sobie życia nie mogę poukładać. Duzo pracy przede mną...
data: 2014.07.09
autor: Kamila z Paryża
Dziękuję wszystkim za mądre słowa!
data: 2014.07.09
autor: Majka z Podlasia
Majko z Podlasia, żeby pogodzić się z rzeczami, na które nie ma się wpływu, należy przestać o nich rozmyślać i zająć się tymi, na które masz wpływ :) Zacząć od tej najbliższej (np. posłania łóżka). Pozdrawiam Panią Anię i Forum.
data: 2014.07.09
autor: DanusiaA.
Nowa-Stara, a wiesz, że podwaliny ideologi komunistycznej (socjalistycznej) stworzone przez utopistów były w teorii dobre dla człowieka? Problemy zaczęły dziać się tam, gdzie człowiek zaczął teorię wprowadzać w praktykę. Serio jesteś pewna, że to dieta PP sama w sobie jest zła, naprawdę?
data: 2014.07.09
autor: KaM
Witajcie jesio raz :) Pytanie rzucone w eter, życie podaje odpowiedź ... Pati - wiem o bobie. Bób pomaga ale nie przy takich opuchliznach. Musiałabym jeść go tonami :) Stara - Nowa - nie będę Cię przekonywać do PP. PP jest w moim życiu od 8 lat. To szmat czasu. Pisałam o tym kiedy i dlaczego spotkałam pewnego Anioła, który wskazał mi ścieżkę. Córka urodziła się z AZS, z alergią i miała pierwsze ataki astmy oskrzelowej w wieku trzech lat. Ja miałam nadwagę, zaburzenia żołądkowe. Córka nie ma żadnych objawów. Ja schudłam i nigdy nie przytyłam. Astmę miałam w dzieciństwie i kilka lat temu powróciła. Zdyscyplinowałam się, dodałam sport, pogadałam ze swoimi emocjami i ... ataki poszły precz ! A co do moich opuchniętych nóg. Wczoraj wieczorem poszłam do masażysty. Pan jest R E W E L A C Y J N Y !!! Okazało się, że mam poblokowane kanały i płyny w nogach nie przepływają swobodnie. A winne jest temu ... skrzywienie miednicy. Już po pierwszym masażu (trwał 1,5 godz.) nogi wyglądają prawie super. Oczywiście masaż to jeden element całej układanki. Kolejny jest w głowie. Nogi są odpowiedzialne za chodzenie. A ja od dwóch tygodni chodzę do pracy (wcześniej miałam przyjemność bycia wolną i niezależną), do której nie chcę chodzić. Pewno to dlatego ? Ale przy takiej interpretacji to potrzebne wsparcie Weteranek i Przodowniczki ! :))) Można jeszcze pogdybać o energii seksualnej skoro miednica poblokowana. Hmmm ...
Pozdrawiam, będzie lepiej !
data: 2014.07.09
autor: Elżbieta z Krakowa
Kochana Pani Aniu skąd wiem to co piszę,ano z każdego wersu książek i forum.Praca którą Pani wykonała i wykonuje dla nas, zasługuje na nobla i naszą bezgraniczną wdzięczność.Ciszę się że nazwała mnie Pani przyjaciółką,ale odwracając sytuację to Pani jest dla nas PRZYJACIÓŁKĄ.Dziękuje. Nowa-Stara moim zdaniem nie rozumiesz PP.Znam kilka osób które tak jak TY stosują wybiórczo PP.Obiad super,ale na deser kompot i ciacho z bitą śmietaną udekorowane truskawkami,dużo lodów,wód gazowanych itp.Wyobraź sobie sytuację kiedy na ogień lejesz wodę-co się dzieje,gaśnie.Taka sytuacja jest w naszym żołądku, zjesz dobry zrównoważony obiad, ale za chwile dostaje kopa w postaci ciach,owoców kwaśnych i pracuje na ostatnim oddechu.Tak to z nami jest chcemy ciach i chcemy zjeść to ciacho.Chciejstwo nas dobija.Pozdrawiam.
data: 2014.07.09
autor: sikoreczka
Elżbieto z Krakowa, p. Ania pisała kiedyś o bobie działającym na opuchliznę:)
data: 2014.07.08
autor: Pati
Elżbieto z Krakowa, to ciekawe, co piszesz. Ja akurat miałam sytuacje odwrotna, po kilku latach na diecie Pani Ciesielskiej (trzymałam dyscyplinę najlepiej jak umiałam) właśnie nabawiłam się astmy. Przekonałam się na własnej skórze, że ta dieta nie chroni przed chorobami, zresztą najlepszym przykładem są osoby na forum, które wiecznie na coś chorują, i to dość ciężko. Tym bardziej ze produkty spożywane na diecie PP tu zalecane mają wysoki indeks glikemiczny i napędzają wyrzut insuliny. Także to nie jest tak, że ta dieta jest najlepsza.
data: 2014.07.08
autor: Nowa-Stara
Witajcie, nie pisałam ładnych kilka a może nawet kilkanaście i miesięcy ... W tym czasie uzdrawiałam siebie samą z astmy oskrzelowej. Bez sterydów. Bez inhalatorów. DYSCYPLINĄ i spokojem. Dyscypliną żywieniową i emocjonalną. Odpukać w niemalowane - od czterech miesięcy nie miałam ataku duszności. I tak nagle jak się pojawiły ataki, tak też nagle ustąpiły. Ale ... życie nie lubi próżni. Od kilku dni mam paskudnie opuchnięte nogi w kostkach i stopy. Wiem, że upał. Proszę, wskażcie mi ścieżkę, a ja już jakoś przetrę szlak :) Jednak nie mam siły na szukanie na Forum. Rozkręcam firmę i "chcę pójść na łatwiznę". Otrzymać łatwą diagnozę. Winno jest to i to, organ ten i ten szwankuje, rób to i to. Proszę. Ładnie proszę ! I pozdrawiam wszystkich. A w szczególności tych, którzy wstąpili na PP szukając nadziej w wyleczeniu alergii, AZS i astmy. To się udaje. Ja i moja córka jesteśmy na to żywymi dowodami ! Pani Aniu dziękuję za refleksje.
data: 2014.07.08
autor: Elżbieta z Krakowa
Mtd, w kwestii jedzenia popatrz też może jeszcze tu: https://www.youtube.com/watch?v=B5tvYmrD5eM#t=551 bardzo ciekawie mówi Pani Ewa (ja nigdy wcześniej w podobny sposób o tym nie pomyślałam), może znajdziesz też coś dla siebie. PS. Dzięki, Sylwio V., zaraziłam się tą Panią dzięki Tobie :)
data: 2014.07.08
autor: KaM
Majko ,kazda z nas ma tyle madrości ile jej potrzeba tylko czesto siedzi ona pod pokladami leku albo tego nieszczęsnego chciejstwa, naszego lub cudzego ktoremu sie poddajemy lub z którym chcemy walczyć. Musisz zajać mysli czyms innym, pomyśl na jakie sprawy masz wpływ teraz i tym się zajmij, inne wazne sprawy czy nawet niezwykle przykre zostaw, rada przyjdzie z czasem.Jezeli skupisz się tylko na tym co nieprzyjemne i klopotliwe na pewno tylko dodasz temu sily. Co mozesz zrobić jutro?poukladaj w szafie, na biurku, pogadaj z kims bliskim o pogodzie chociaz, ugotuj zupy miksowanej i popijaj takze wieczorem to uspokoi twoją rozedrganą sledzionę.
data: 2014.07.08
autor: oastróżka
Linomag troszkę ulżył w bólu. Dziewczyny wiecie jak zaciągnąć rosół kaszą gryczaną? Pani Ania mi dziś mówiła, ale ja gapa nie zapamiętałam :( rosołek gotowy, teraz czas na kaszę.
data: 2014.07.08
autor: Imbirka
Mtd z samego stresu dostaniesz opryszczki za dwa dni a na jesien to Ci zacznie wychodzic nie to co jadlas teraz tylko to co w zeszlym roku bo jak oslabilas wątrobę to w tym roku płucka nie dostaly energetycznego papu tyle ile potrzebowały. Więc zamiast stresowac sie od sledzia to tak jak Ci pisalam zajrzyj do ksiązek do rozdziałów o ciążyTrzymaj się kobieto.Ciebie po prostu chyba panika lekka zjada ale się nie dziwie.
data: 2014.07.08
autor: ostróżka
Mtd, Ty nie możesz tak myśleć, a wyjdzie mi bokiem śledź na jesień czy zima. Kobieto, po pierwsze tu nikt nie ma szklanej kuli, a po drugie Ty nie możesz jeść i zastanawiać się kiedy za to zapłacisz. Może nigdy.? Albo jeżeli będziesz tak myśleć, to faktycznie będziesz miała kuku, ale nie od papu tylko od konsekwencji negatywnego myślenia. Jedz i ciesz się tym sledziem choroba, przecież miałaś na niego ochotę i nie jesz kilograma tylko jednego czy dwa, myślę.? Resztę daj mężowi. .. ☺☺☺Pozdrawiam.
data: 2014.07.08
autor: Sylwia V.
Pani Anno, o taką mądrośc modlę się codziennie...
data: 2014.07.07
autor: Majka z Podlasia
Na oparzenia plażowe polecam żel aloesowy, albo po prostu panthenol. No pewnie macie racje z tym próbowaniem. Ale zraziłam się kilka razy, bo mimo iż staram sie jeść myśląc o zasadach PP, po kilku próbach nowych rzeczy np. przytykało mi uszy. I tak od długiego czasu nie chce ryzykować. Dlatego podpytuje o przepisy sezonowe. Na pewno brak mi doświadczenia i wyczucia. Stąd prośba o jakieś przykłady. Ostróżko, zrobiłam sobie tego śledzika z cebulą smietana i wrzuciłam pełno przypraw(ciekawam jak Wy byście to cóś przyprawiły) i zagryzłam go dużą porcją ziemniaków. Czekam na rezultaty. Na kompot z czereśni też mam ochotę VEwo na g-mailu... Pani Aniu jak to bedzie, wyjdzie mi na jesień, zimą???
data: 2014.07.07
autor: Mtd
Majka, nie biczuj się i zadzwoń do pani Anny, przedtem zjedz i idź spać. Rozdrapywanie otwartych ran nic nie daje, jest gorzej. Mi się tez świat walił parę razy na głowę, zazwyczaj na własne życzenie, ale przetrwałam i idę dalej i może też wsłuchaj się w siebie, ale głęboko...
data: 2014.07.07
autor: Sylwia V.
Imbirko, ja kupilam krem w Biedrze z Sorayi, jakis taki po opalaniu, rok temu poratował, w tym roku równiez zdal egzamin.

KaM, dziekuje za pomysly, na pewno wybróbuje.

Swoja droga to ciekawe z tym co komu wolno, co komu nie. Tylko sluchanie swojego organizmu moze tu pomoc. Jak juz pisalam, owsianka nigdy mi nie wchodzila, nie moge sobie dogodzic rodzynkami czy orzechami, a sama jest ble, na dodatek bardzo zle sie po niej czuje. Tak samo mam i mialam po porannej kawie, bez wzgledu na to czy slaba czy nie, czy malo imbiru czy duzo, i nie zaleznie od ilosci miodu. Mnie kawa nigdy nie budzi, mnie budzi jajko i intensywny trening lub bieg. Na slodycze po raz pierwszy od bardzo dawna mowie nie, nabialu nie tykam, kozi mi nie wchodzi. Reaguje natomiast bardzo dobrze na zolty ser- jem taki lagodny szwedzki Hushållöst. Smakuje mi, nic mi po nim nie jest, chociaz wiem, ze niby nie bardzo.

Pozdrawiam z Zakopanego i polecam pokoje goscninne Łukaszczyk na Harendzie. Z dala od komerchy, okropnych krupowek itp., z kuchnia gazowa ogolnodostepna, lazienki w pokojach.Lokalizacja tuz przy przystanku i sklepie. No i cena bardzo przystepna.
data: 2014.07.07
autor: Ola ze Szwecji
Pati, dziękuję :) rozmawiałam z Panią Anią i już zakupiłam Linomag. Powinnam posmarować już wczoraj, a tak dalej cierpię :( ale nauczkę dostałam i ją zapamiętam :P
data: 2014.07.07
autor: Imbirka
Imbirka, czytałam niedawo, że na poparzenia słoneczne nie ma jak roztarta na skórze witamina E z kapsułek z apteki. Rozciąć kapsułkę i posmarować się płynną zawartością. Podobno i opalanie na tym lepsze, skóra nabiera ładniejszego odcienia. Ale osobiście nie próbowałam.
data: 2014.07.07
autor: Pati
Mtd, Sylwia ma rację. Odważ się próbować, bo może przez swoją zachowawczość sporo tracisz? Jak będą dwa maluchy i będziesz karmić piersią, to obawa będzie jeszcze większa. Więc jak nie teraz, to kiedy? Za 4 lata, czy za 5? :)
data: 2014.07.07
autor: KaM
Widzisz Mtd, jakbyś eksperymentowala i popełniają błędy to być wiedziała, że ten śledź to nie, a ten kompot to może... Juz minęły dwa dni, przez ten czas mogłaś spróbować jednego i drugiego i byś była mądrzejszy czy ble i nie czy możesz jednak zjeść troszkę czy trochę więcej. Na tym to polega, tak się uczymy, jeżeli nie jesteśmy pewne. A, że dość ciepło u Was to po takich eksperymentach nie ma szansy abyś polegla na całej linii. Pozdrawiam.
data: 2014.07.07
autor: Sylwia V.
Majko, może zapodaj sobie Rescue Remedy Bacha. Nie wiem, jak działa, ale w chwilach kryzysu naprawdę działa. Jak dla mnie to wyjątkowo bezpieczny środek.
data: 2014.07.07
autor: Very.ewa na gmailu
Ach Dziewczęta, Kobity jak ja lubię te potyczki i dyskusje:). A na tą zakładkę z przepisami Pani Aniu bardzo Panią namawiam!
data: 2014.07.07
autor: Mtd
Pani Anno, a jak pogodzić się z własną bezsilnością z rzeczami na które nie mamy wpływu? Wydaje się, że moim łzom i głębokiemu smutkowi nie ma końca... Sił już też brakuje.
data: 2014.07.07
autor: Majka z Podlasia
Mtd - skoro Ty nie wiesz, czy możesz sobie pozwolić na kompot z czereśni, to kto ma wiedzieć? Ja kompot z czereśni piję, a czerwone, słodkie czereśnie jadam surowe, kiedy jest upał, bo mnie fantastycznie nawilżają i tej wersji się trzymam (jesienią w tym samym celu podjadam gruszki i doskonale się po nich czuję). Kompot z wiśni- już bym się zastanowiła dwa razy, chociaż tak doskonale smakowo łączą mi się z mocno rozgrzewającymi przyprawami, że przy jakiejś upalnej serii dni - czemu nie. Za chęć eksperymentowania mną trząchnęło raz czy drugi i wiem, co mi szkodzi. Wiele z rzeczy, które wyczytałam na forum jako porady dla osób znajdujących się w sytuacji identycznej do mojej też mi nie służyło za bardzo - widać jednak miałam gdzie indziej przetarte:). Z nieco bardziej konstruktywnych rzeczy: wydaje mi się, że jak nie masz apetytu to raczej nic nowego nie wymyślisz... Też tak miewam i wtedy jem przez tydzień ziemniaki z masłem, bo ze sklepu wychodzę z pustą torbą - wszystko mnie odrzuca. W razie czego mam mnóstwo przepisów przerobionych na "pięcioprzemianowe" i w miarę nawet zrównoważonych, jeśli będzie gdzie je zawiesić, to chętnie się podzielę. Jeśli lubicie ogony wołowe, ozory, baranie serca - bo ja to z tych, co sobie zawsze kurzą łapkę do rosołu na szczęście wrzucą:). I na koniec - nie, nie oceniam Cię, skąd ten pomysł? Chyba jesteś trochę przewrażliwiona (uwaga! to opinia, ale nie ocena!) uważając, że klasyfikuję Twoje rozterki jako dobre/ złe postępowanie. Teoretycznie jest mi doskonale obojętne, co zrobisz, ponieważ nie wpłynie to specjalnie na moje życie, ale tak naprawdę skoro już lubię ludzi, to niech wszyscy będą szczęśliwi i nie mają problemów, więc Tobie również życzę jak najlepiej. A że Twoja swego rodzaju inercja mnie trochę dziwi i może nawet niecierpliwi, no cóż, tak mam, bo jestem na przeciwnym biegunie i może trudno mi zrozumieć, ale nie roszczę sobie prawa do oceny. Jestem gotowa do dalszych wyjaśnień mailowo:)
Ostróżko, no tym razem wstępnie pogubiłam się w wywodzie; widzisz, jak jest mądry, to od razu dla mnie za trudny i muszę przetrawić:). Dwie pierwsze odpowiedzi muszę pominąć, gdyż zawierają odwołania do Najgorszego Dziekanatu stawiające babska w dość pozytywnym świetle, a tego moje ego nie zniesie:P
data: 2014.07.07
autor: very.ewa na gmailu
Very,Ewo zarzucano mi już odpowiedzi chamskie, sarkastyczne ,złosliwe no i nieuprzejme. pozwolę sobie na jeszcze szersze rozwinięcie wachlarza
Oto odpowiedz pyszałkowata; gdyby nie babsko z najgorszego dziekanatu serial nie ruszył by do przodu tylko powtarzał się jak pozytywka.
odpowiedz bezczelna; nawet najgorsze babsko z najgorszego dziekanatu nic nie poradzi jak ktos woli puder bo i tacy się zdarzają
odpowiedz egoistyczna; zdarza się ,do czego pokornie się przyznaję, kujnąć drutem w nie swoja makatke i przeżyć błogoslawioną chwilę prawdy;oto mój drut bez pudla trafił w brata blizniaka i jak w lustrze w tej przekłutej dziurze widzę siebie samą.No cóż, znana jest prawda, że najbardziej u innych doskwiera to, co w nas "wyparte"Mea culpa. Ale ile z tego dla mnie korzysci.Staram się tego blizniaka swojego odkrytego we mnie zaadoptować, pokochac i naprostować. Wszak każda wada jest wykoslawioną zaletą.Niestety ten drugi blizniak czesto bywa w tej ukłutej makatce czule okryty piekną łatą.Jak się na takiego delikwenta natknę, to przyznaję bez bicia, uzywam łopaty. Więc z racji tego pokornie przyjmuje wszystkie zarzuty.Nawet taki ze nie mam prawa
data: 2014.07.06
autor: ostróżka
Oceniająca Very Ewo na g-mailu, własnie tego nie jestem pewna czy mogę sobie pozwolić na kompot z czereśni? I wiele innych. Stad moja propozycja. Znam wskazówi dla przyszłych mam, wiem że aktualnie jestem osłabiona i stad zachcianki. Ale czy ochota na śledzia z ziemniakiem to faktycznie kaprys(nie jadam tak ze wzgledu na dyscyplinę od 2 lat). Aktualnie staram się, pracuję nad sobą - kilerka codziennie wypita. Ale apetyt nie nadchodzi i ciagle mdłosci. Może ja po prostu przesadzam z bezpiecznym jedzeniem. Tylko, że brak mi inwencji. Nie wpadłabym na potrawy, które sugeruje KaM, czy wspomniany kompot z czereśni. Dlatego ta cała "batalia" ;). Może Pani Aniu warto rozważyć nowa zakładkę z przepisami Pani i jakimiś naszymi przez Panią zweryfkowanymi...
data: 2014.07.06
autor: Mtd
Jakieś rady dziewczyny na "spieczenie"? Chyba przesadziłam z plażingiem. Buzia purpurowa, gardło pobolewa, głowa i w kościach zaczyna łamać. Raz zimno raz gorąco, zero energii. A w sumie na kocyku były 2 godzinki..
data: 2014.07.06
autor: Imbirka
Oj, Ostróżko, no pewnie, że nie wina chałwy. Dlatego nie napisałam, że nie trawię Ostróżki, prawda? :)
data: 2014.07.06
autor: KaM
Ostróżko, nikt tu nie mówi o winie, raz bywasz przemądra i uroczo ironiczna (ja lubię ironię), a innym razem zgryźliwa i wręcz nieuprzejma jak babsko z najgorszego dziekanatu:) niczyja wina, ze ja akurat nie lubię dziekanatów i urzędów, ale ironicznych ludzi, i owszem.
data: 2014.07.06
autor: Very.ewa na gmailu
KaM ja nie trawię chałwy, ale czy to wina chalwy?
data: 2014.07.06
autor: ostróżka
KaM, uwierz kobiecie doświadczonej w spaniu od dwóch tygodni + ☺☺☺ Wiele symptomów "dziwnych", które miałam od lat, a które akceptowalam i uważałam za naturalne , składając na karb wieku, przepracowania, zmęczenia itd itd, porostu znika. To nie tylko to, że się lepiej wygląda, z przodu i tyłu ☺to o wiele więcej. Brzmi jak reklama, ale to absurdalne właściwie, że trzeba sobie opowiadać jak dobrze jest spać. Moim zdaniem myśmy zglupialy w pewien sposób, bo z poczuciem misji na sztandarach robimy sobie ewidentnie pod górkę i kuku tez. Garść myśli nieuczesanych z rana. Pozdrawiam ☺ ps. Jeszcze dołożę, co mi tam, dla mnie to, że poświęcamy coś co nam się porostu przynależy to brak szacunku do naszego ciała i do siebie jako kobiety. Kropka.
data: 2014.07.06
autor: Sylwia V.
Olu ze Szwecji na śniadania to na przykład: NALEŚNIKI z farszem różnym tzn. smażę porcję czy dwie naleśników, i w razie potrzeby biorę ile mi trzeba, nakładam farsz, jaki mi się urodzi w głowie, podsmażam trochę na patelni i gotowe. Przykładowy farsz jako alternatywa dla mięska porosołowego: podsmażona cebulka, drobno pokrojony boczek czy szynka, czy kiełbasa z indyka (co znajdę w lodówce) i kozi ser w plastrach (zrównoważone). Inny to np. smażone warzywa (chyba z pomarańczowej książki). Zwijam naleśnik obtaczam w jaju trochę w bułce tartej i podaję z ketchupem. Czasem z twarogu koziego robię taki sosik - dodaję do niego trochę przegotowanej wody i przyprawy i już. Na słodko ani naleśników ani placków nie jadam bo w chwilę gardło zaczyna mnie boleć. Ale PLACKI przeróżne też są dobrym pomysłem, tyle, że potrzeba trochę czasu żeby je przyrządzić. Przykład: z gotowanej kaszy np. gryczanej. Blenderuję kaszę gryczaną z dodatkiem wody (woda potrzebna bo zrobi się wielki glut) i potem dodaję co mi się tam przyśni, np. sól, natkę pietruszki (cytryny do placków nie bo się przypalają), kurkuma, jajo, cebulka podsmażona wcześniej, pieprz ziołowy. Klepię zwarte kotleciki obtaczam w bułce tartej lub nie i podsmażam na oleju. Taki oto przykład. Ile kasz i ile dodatków tyle wariacji plackowych można urodzić. Na śniadanie smaczne są jeszcze TOSTY z patelni, znaczy chrupiący chlebek z dodatkami. Studzinina na przyschniętym chlebku z majonezem też pycha.
P.S. śpię od dwóch nocy jak Pani Ania przykazała. Buzia jakaś ładniejsza (choć makijażu nie dane mi było wczoraj zmyć, bo sen znienacka mnie zaskoczył) i brzuch mniejszy. Zobaczymy co będzie dalej ;)
Dobrego dnia!
data: 2014.07.06
autor: KaM
Dziewczyny proszące o menu, dobrze Ostróżka napisała. To, czego byście chciały, wymaga indywidualnych konsultacji, każdy ma przetarte gdzie indziej. Mtd, lubisz uczyć się na cudzych błędach - oprócz książek masz ich całe forum, więc co, życzysz sobie, żeby ktoś zrobił kompilację i hurtem przekonwertował na menu pasujące do Ciebie? Wymiana: jeśli Ty zrobisz coś takiego mnie, to ja zrobię Tobie i bliźniakom:) A serio: jakieś takie bardzo yin są Twoje posty, może energia Ci spadła, dosmaż się na słońcu i ugotuj kompot ze słodkich czereśni (ja lubię z wanilią i cynamonem i odrobiną czegoś ostrego). Ola, jak brakuje pomysłów na śniadanie - wejdź sobie na jakiś mikser kulinarny czy pinterest, tam naprawdę jest mnóstwo inspiracji - wiele do odrzucenia na samym wejściu, z różnych względów, ale jest masa rzeczy, którym warto się przyjrzeć, tu dodać cebuli, tam czegoś dosypać i jazda. W pierwszej książce wyraźnie jest napisane: nic nie stoi na przeszkodzie, żeby modyfikować przepisy z innych źródeł i to jest naprawdę jak najbardziej wykonalne. Gdybym miała jeść całe życie tylko to, co w książkach, to chyba bym się okropnie nudziła, bo żyjemy x tysięcy dni, a przepisów w książce nie ma nawet tysiąca, choć jest dużo. Poza tym ileśtam muszę odstrzelić, bo zawierają produkty, których nie lubię, a część mi po prostu od lat nie wychodzi i tak już zostanie. No i przepisów na podroby mało, a mnie bez nich ciężko:).
data: 2014.07.06
autor: very.ewa na gmailu
Mtd, jestem w tym kręgu osób z podobnymi wątpliwościami i potrzebami :) dodam jeszcze, że absolutnie zgadzam się z faktem, że Pani Ania osiągnęła poziom mistrzowski samiusieńka, za co ją wszyscy kochamy i podziwiamy. Jestem wdzięczna, że los podsunął mi najlepszą trylogię na świecie, w postaci FZ, FŻ i FS. Ja jednak, jako szary żuczek, dążę choćby do poziomu poprawnego, robiąc po drodze masę błędów, a uwierzcie, że moje książki wyglądają jakby miały po 10 lat i pochodziły z bibliotecznej półki :) śmiałam się nawet ostatnio z siostrą (jej wyglądają identycznie), że powinnyśmy mieć po dwa egzemplarze każdej, do pokoju i do kuchni po jednym :) chcę przez to powiedzieć, że korzystam z nich bardzo intensywnie, sama raczej nie kombinuję, bo nie czuję się na tyle pewnie jeszcze. A pierwszą książkę zakupiłam na początku 2012. Prośba o menu była spowodowane raczej tym, że ciężko nam częściej niż często. Pracując w pełnym wymiarze godzin i czasami ponad, w branży innej acz wymagającej również ciągłego kształcenia się, wychowując dziecko, dodatkowo studiując, czasem padamy na łopatki. A przecież trzeba jeszcze poćwiczyć i ugotować. Nie mniej jednak - chcemy iść TĄ drogą. I prośba o menu nie jest brakiem chęci napełnienia wiadra wodą ze studni. Może to apetyt na Filozofię emocji? Pani Aniu.. ;) Pozdrawiam wszystkich
data: 2014.07.05
autor: Imbirka
to jeszcze ja, zapomnialam o śledziu, MtD wiem ze jesteś w ciąży i w tym stanie wojne o śledzia mogę zrozumieć ale ja odpisywalam ogólnie wszystkim dziewczynom domagającym się / co jakiś czas/ przykladowego menu. O zywieniu w okresie ciąży pięknie i wyczerpujaco w książce napisane , napisane jest takze co zrobić z zachciołkami ciążowymi i skąd się one biorą, jak sobie z nimi radzic.Moze podejdz do dyscypliny w jedzeniu inaczej, potraktuj ją jak serdeczną troske o siebie i blizniaki a nie jak zaciśnietą pięść skierowaną ku stłumieniu zachcianek.A więc zrób sobie tego sledzia, skosztuj trochę, tylko nie za duzo bo potem znowu zagryzać Cię będa watpliwości czys dobrze zrobila czy nie.One bardziej zaszkodzą twoim blizniakom niż dzwonko sledzia.I czytaj co P.Ania napisala przyszłym mamom.Ta cala Jej madrośc, troska, serdeczny ton jaki czuć w tych rozdzialach to wszystko dla Ciebie MtD.
data: 2014.07.05
autor: ostróżka
ha! nie znam włoskiego tak jak i angielskiego więc wolę wszelkie kluchy robione własną ręką
data: 2014.07.05
autor: ostróżka
Nie rozumiem mężczyzn! Ich dumy, chęci walki ze wszystkim i z wszystkimi, ciagłej rywalizacji i chyba stawiania na swoim. My kobiety nie mamy tak wybujałego ego jak ONI. No nie. Teraz jestem sama i samotna ze swoimi myślami. Powtarzam - nie rozumiem mężczyzn!
data: 2014.07.05
autor: Majka z Podlasia
Pomimo tego, że nie trawię złośliwego tonu Ostróżki to zgadzam się z tym, że jednak przy komponowaniu naszego prywatnego menu nie pomoże nam nikt prócz nas samych. Za dużo tu wypadkowych, żeby dobrze utrafić w każdą zindywidualizowaną potrzebę. Ale jak dobrze pamiętam to w pierwszej lub w drugiej książce jest podanych kilkanaście przykładowych zestawów obiadowych.
Ja od siebie mogę podpowiedzieć, że u mnie dobrze się teraz sprawdza (a też mam czas, że nie tęsknię za duszonym mięsem) studzinina z przepisu z refleksji (to w kontekście drugiego śniadania czy kolacji). A co do obiadu, to stawiam głównie na obserwacje. Przykład: widzę, że nie wchodzą nam duszeniny. Widzę też, że smakuje wszystkim mięso z zupy. Wymyślam szybko obiad: Dojrzały udziec wołowy czy łopatka cielęca ugotowane w sumie jak na zupę. Zrobiłam takie mięso na dwa dni. W pierwszy dzień podałam z kaszą jęczmienną i sałatką z fasolki szparagowej. Drugiego dnia z ryżem, tyle, że ryż po ugotowaniu podsmażyłam na skwarkach z cebulką (dosłownie kilka plasterków słoninki wieprzowej) i doprawiłam oczywiście. Mąż zjadł z pomidorami z cebulą w śmietanie, syn z fasolką, ja posypałam ryż drobno pokrojonym szczypiorkiem.

Sylwio V., co do późnego chodzenia spać, to doskonale wiem, że manto mi się za to należy, a Tobie Mtd, zazdroszczę po cichu, że uczysz się na cudzych lekcjach. Ja zawsze tylko na swoich. :) moje pierwsze spostrzeżenie po już jednej przespanej całej nocy jest takie, że spłaszcza mi się brzuch (a niekoniecznie jem siedząc do późna, czyli wzdęcia są nie tylko od jedzenia w nocy ale i od braku regeneracji narządów).

No, to pozdrawiam serdecznie!
data: 2014.07.05
autor: KaM
Mtd, popieram. Mam dokładnie to samo. Mam tez problem ze sniadaniami. Owsianka mi nie wchodzi i nie powinnam jej za bardzo jesc, jajecznica sie znudzila, parowek nie lubie. Czy ma ktos moze pomysl na jakies pelnowartosciowe sniadanie inne niz powyzsze? Z gory bardzo dziekuje i pozdrawiam.
data: 2014.07.05
autor: Ola ze Szwecji
Ostróżko, przecież to są oczywistości. Czy robisz dania z I księżki kropka w kropkę i powtarzasz je cyklicznie? Napisałam tylko, że czesto brak mi pomysłu, przykładu na co ewentualnie można sobie pozwolić w danym okresie. Staram sie poruszać w obrębie produktów bezpiecznych w kontekscie dyscypliny. Do dziś nie jestem pewna czy mogę sobie pozwolić na te n/w sledzie w śmietanie z ziemniakami, czy np. na makaron aglio olio e peperoncino(na które mam ogormną ochotę). Aktualnie jestem w takim stanie, że nie chcę ryzykować i szarżować z moimi narządami, a apetytu na bezpieczne punkty programu u mnie brak i brak też pewnych bezpiecznych pomysłów. Przypuszczam, że jest w naszym kręgu wiecej osób, które mają podobne wątpliwosci i potrzeby. Pania Ania z pewnością przeszła trudniejszą drogę od naszej, bo była pierwsza. Ale mysle też, że z takim doświadczeniem łatwiej bedzie stworzyć tego typu zestawienie niż wielu nam niedoświadczonym. A ja jestem typem, który nie lubi uczyć się na własnych błedach tylko chetnie korzysta własnie z czyjegoś doświadczenia i wiedzy, i grzecznie to przyswaja. pzdr
data: 2014.07.05
autor: Mtd
Witam forum i P.Anię. Ja w sprawie tego przykladowego menu.Co znaczy menu przykladowe. To sprawy nie uprosci.Ja P.Aniu uwazam że powinna Pani mieć jeszcze wzglad na to, że pora roku ma kilka tygodni, więc jadłospis na tydzień sprawy nie zalatwi bo co zrobimy w nastepne tygodnie? wszak nie będziemy w kólko tego tygodniowego jadłospisu powtarzać bo się znudzi.Poza tym moze się zdarzyć że akurat przykladowo w srodę będzie nam brakowało jakichś produktów i potrzebny wobec tego jeszcze jadłospis awaryjny.I proszę jeszcze uwzglednić, ze kazda z nas ma rodzine o innych upodobaniach kulinarnych i zapotrzebowaniu energetycznym i kazda z nas ma gdzie indziej przetarte, więc jednej bardziej posłuzy fasolka a innej rybka, jedna potrzebuje więcej witaminyC a inna potasu, a poziom minerałow tez jest wazny, no i jeszcze sa czlonkowie naszej rodziny o nich tez nie mozna zapomnieć, jedna ma męża chudego a drugiej mąż powinien się odchudzić o dzieciach już nie wspomnę. Więc proszę i to mieć na uwadze. Z poważaniem
data: 2014.07.05
autor: ostróżka
Mądrość... Pani Aniu... poruszyła mnie Pani refleksja. Dziękuję.
data: 2014.07.04
autor: 
Chwila w życiu kobiety...(Refl...)
data: 2014.07.04
autor: Ąnna Ciesielska
Niepodpisana - Fox_India
data: 2014.07.04
autor: 
Pani Aniu, refleksyjny nokaut. Pozdrawiam!
data: 2014.07.04
autor: 
Kochani, podrzuciłam parę słów do "naszego ciała":)
Sikoreczko miła, jesteś z tych Sikorek, które karmię zimą na parapecie??! Przyjaciółko, skąd wiedziałaś, że jest tak jak napisałaś? Pozdrawiam wszystkich gorąco!!!
data: 2014.07.04
autor: Anna Ciesielska
Witam. Jakiś czas temu pisałam o bolącej mnie kości ogonowej. P. Ania poleciła mi masowanie punktu, tak tez robiłam. Po jakimś miesiącu uciskania dostałam kolki nerkowej, gdy podano mi sporo leków na zwiększenie przepływu moczu to ból kości zmalał. Zrobiłam urografie i okazało się, że mam po jednym kamieniu na każdej z nerek. Lekarz szykowałby mnie do rozbijania laserowego tych kamieni. Na razie odroczyłam wizytę bo znalazłam lek o nazwie Cystone - rozbijacz kamieni firmy Himalaya. . Biorę to miesiąc, pani w aptece powiedziała, ze należałoby min. po 2 miesiącach zrobić usg i zobaczyć, czy się zmniejszyły. Czy może ktoś korzystał z tego leku albo cos wie, czy te zioła działają. Pozdrawiam cieplutko, zwłaszcza P. Anię.
data: 2014.07.04
autor: Dzidka
ANIA absolutnie żadnego nabiału dla dziecka z azs. Nie oszukuj się, że kozi jest okay dla alergika. Zaśluzowuje tak samo jak inny. Ja długo próbowałam oszukiwać się w tej materii i nie ma bata kozi nabiał od wieeeelkiego dzwonu ale najlepiej krowa zdechła, koza zdechła. Pozdrawiam
data: 2014.07.04
autor: Fox_India
Witam, Koala ja również cierpię na zespół jelita drażliwego, również stres w pracy też się daje we znaki, na wszystko trzeba z dystansem, trzeba wewnętrznego spokoju, a tylko nasze jedzenie to nam może zapewnić bardzo delikatne jedzenie, zrezygnowałam z wieprzowiny, często zupy najlepiej miksowane na dolegliwości jelitowe, bezmięsne lub na cilęcinie, rosoły na giczy cielęcej ze skrzydełkiem lub wołowina ze skrzydłem- 2 razy w tygodniu. Staraj się kupować cielęcine, i wtedy nasze przepisy z żółtej książki, Też byłam w tragicznym stanie, ale solidna dyscyplina mi pomogła, staraj się najmniej jeść pieczywa, jeśli już to starsze
gotowane często i zobaczysz jelita nie będą wirowały, ja zaczynałam tylko od cielęciny później dopiero wołowina delikatna. Często robiłam klopsiki takie z przepisów dla dzieci, i nasze herbatki z lukrecją pomagają uspokajają zobaczysz podźwigniesz się doraźnie brałam leki homeopatyczne małe dawki.
data: 2014.07.03
autor: mati
Sikoreczko, wydaje mi się (oczywiście sądzę po sobie, bo po kim innym), że to nie jest u dziewczyn kwestia chcenia lub nie z komponowaniem posiłków. Bardziej obstawiam brak dyscypliny (zmęczenie i temu podobne co zmniejszają bystrość umysłu). Rok gotowania tak, by na rano gotowa była pełna torba jedzenia (pysznego i zrównoważonego) zmusił mnie do przyjrzenia się bliżej tej zależności. A że moja największa bolączka to właśnie nietrzymanie dyscypliny ze wszystkimi tego konsekwencjami, to "efekty" zaczęły pojawiać się bardzo szybko. Zmęczona, niewyspana, poirytowana i od razu zupa wychodzi niesmaczna. Nikt nie chce jeść i ja też nie. Gotowanie z automatu, ziemniaki kilka dni z rzędu do drugiego dania, do tego gulasz czy pulpety w sosie (cielęce czy wołowe) i trochę warzyw no i zaczynają się wzdęcia... dzieci kręcą nosem na mięso, ja niby też, ale brak bystrości umysłu to i brak alternatywy więc jem, bo przecież muszę coś jeść... czuję ociężałość, ledwie powłóczę nogami, czuję jakbym tony ziemi dźwigała w nogach i rękach; dosłownie czuję, jak zastygam; a jeszcze jak nie nagotowane, albo nagotowane mało smaczne, to człowiek dopycha (ja dopycham, znaczy) chlebem; jak z powodu nierównowagi w narządach pojawia się senność w środku dnia to popycham jeszcze chlebem z miodem... no i jestem uziemiona (w złym tego słowa znaczeniu).
A wystarczyłoby w moim przypadku iść się porządnie wyspać dwa czy trzy dni z rzędu i popić regularnie imbirówkę. Takie niby proste... A życie jest życie... (PS. już teraz jestem o rok mądrzejsza, i to, co pisałam powyżej to na szczęście mój czas przeszły, ale lekcja była długa, intensywna i szczęśliwie odrobiona. Nie popycham już nic chlebem z miodem i piję częściej imbirówę. Nad chodzeniem spać ok 23ciej ciągle pracuję.)
Dziękuję, Pani Aniu za ostatnie refleksje. Bardzo były one do mnie.
data: 2014.07.03
autor: KaM
Dziękuję Dynio za odpowiedź. Co do kąpieli wieczornych w wannie, to nie znalazłam w archiwum jakiegoś konkretnego zakazu, mnóstwo postów było o kąpieli w ostrożeniu. Zakupiłam to zioło jakieś 10 m-cy temu i właśnie chyba nadszedł moment, żeby je wykorzystać. Pomaga w wielu przykrych dolegliwościach skórnych, ale też działa kojąco na nerwy, co dla mnie jest szczególnym plusem. Jednak mam taką wątpliwość : czy kąpiel w ostrożeniu oznacza, że "wlewamy przygotowany odwar do wanny, dolewamy wody i moczymy się w tej wodzie", czy trzeba po prostu "obmyć się " tym wywarem? Mam także pytanie do doświadczonych PP-owiczek odnośnie gotowania. Ponieważ nie posiadam gazowego piekarnika, czy mogę gołąbki z przepisu zamiast zapiekać po prostu ugotować na gazie? I czy zamiast kaszoryżu mogę użyć samego ryżu?
data: 2014.07.03
autor: bystrooka
I ja. Tak jak w pierwszej części Pani książki ;)
data: 2014.07.02
autor: Majka z Podlasia
Jak radzic sobie na wczasach przy zywieniu zbiorowym najbardziej boje się o dyskomfort jelitowy-wzdecia z którymi i tak się borykam Jestem poczatkująca prosze o radę.Kiedyś czytalam o kondyzowanym inbirze czy jest ok na wyjezdzie?
data: 2014.07.02
autor: Nela
Pani Aniu, ja też dołączam do prośby Mtd. Nie dalej jak wczoraj rozmawiałam z mężem o naszych obiadach i też zabrakło mi pomysłów. Mam wrażenie, że w kółko to samo, syn obiad ledwo dziubnie, a i ja nie zawsze mam na niego ochotę... Chyba tak mi wychodzi przez powtarzające się zestawy jarzynowe. Nie tyle mam kłopot z mięsem, co z dodatkami do drugiego dania. A może dziewczyny, Wy coś podpowiecie?
data: 2014.07.02
autor: Ika
Ja również byłabym bardzo wdzięczna za takie propozycje menu o jakich pisze Mtd :) byłoby super :) A w temacie kosmetyków, od kilki dni testuję jako antyperspirant - ałun, na niego nakładam olej Afra -bo ałun bezzapachowy, i muszę przyznać że działa, jestem zadowolona. Nie wiem jak w sytuacjach wzmożonego wysiłku bo takowego ostatnio nie miałam, ale na codzień polecam.
data: 2014.07.02
autor: Imbirka
Pani Aniu, chciałabym podpytać czy jest szansa na propozycje zestawień/jadłospisu na określone pory roku. Takie sezonowe przykłady menu w refleksjach. Nie ukrywam, że mam z tym na co dzień problem. Mam wrażenie, że ciągle gotuję to samo i brak mi pomysłów... Zazwyczaj jest kartoflanka, rosół, krupnik nasze jarzynowe. Czasem dorzucam rózne dodatki(kalafior, bób, fasola, kalarepka itp), ale jakoś smakuje mi to wszystko zbyt podobnie. A najsłabiej u mnie z 2 daniem. Nie zawsze mam ochote na mięso i szczerze mówiąc nie jestem pewna czy mogę zrobić sobie ziemniaki np. ze śledziem śmietanie czy to już przegięcie? Wiem, ze teraz przy osłabieniu z pewnościa tak. Ale mam na mysli organizm we względnej równowadze. Czy moze nam Pani co jakiś czas napisać co Pani robi na 2 danie? Byłoby to dla mnie(moze dla innych też) wielce pomocne. Najcześciej opieram się na pulpetach, klopsach, gulaszach. Do tego ziemniaki kasze, ryż, kluski lub makarony...Czy obiad typu: ziemniaczki, fasolka i jako sadzone jest ok? Czy mozna do tego wypić małą filiżnakę maślanki, czy dać sobie spokój z takimi zestawami? Po prostu, przyznam szczerze brak mi polotu i doświadczenia...Z góry dziekuje za jakąkolwiek odpowiedź:)
data: 2014.07.02
autor: Mtd
Bystrooka, mydlo kupuje na amazonie, wiec nie moge Ci polecic dobrego sklepu w Polsce. Co do kapieli to raczej nie za bardzo sa wskazane. Moja lazienka jest prawie caly rok zimna, wiec nawet nie mam wyboru. Dla dziecka nagrzewam. Pozdrawiam :)
data: 2014.07.02
autor: 
Witam, jestem mama 6-miesiecznego dziecka z ostrym azs,od kilku dni gotujemy wg pp, zupke i owsianke zjada bardzo chetnie...pozostal problem odstawienia mleka w proszku...moje pytanie brzmi nastepujaco:moge dziecku zaledwie 6-miesiecznemu podawac swieze mleko kozie lub krowie?.. Z ksiazek wyniki ze tak Ale nie ma odnosnika do wieku wiec jestem niepewna..dodam ze mieszkam we wloszech i zastanawiam sie czy ta kuchnia jest nie za bardzo rozgrzewajaca w stosunku do klimatu polnocnych Wloch?
.bardzo prosze o rady
data: 2014.07.02
autor: ANIA
Oczywiscie moja wnusia ma 3i pół roku
data: 2014.07.01
autor: Elka
@Raczkujaca świeżynka pp.Pytałam kiedyś czy mogę nakarmić 2i półletnia wnuczkę bobem i pani Ania odradziła.Nie wiem od jakiego wieku można dać,ale teraz ma 3 lata i jeszcze nie ryzykuję.
data: 2014.07.01
autor: Elka
Czekam na badanie "koronografia"serca.Lekarz uprzedził mnie że jeżeli będzie taka potrzeba założą mi stenty.No i mam wątpliwości czy poddać się temu zabiegowi. Może ktoś wie coś : za i przeciw temu zabiegowi.
Zaznaczam że nie dotknął mnie zawał- czyli to nie jest zabieg ratujący życie. Niby już mam ustalony termin ale wątpliwości mnóstwo.
data: 2014.07.01
autor: Jaśka
No cóż, chętnie bym sobie zadek wygrzała u Arabów, ale nie mam siły nawet sie spakować z tą całą naszą rodzinka. Bo jak sie okazało, nie 3-cie dziecie w drodze tylko kolejna parka! Teraz juz wiem skad aż takie osłabienie( idelana ta refleksja o N.N. Pani Aniu). Od 3 dni kilerka o 17.00 i staram sie możliwie dyscyplinować... Rosól zjedzony, tylko jeszcze brak mi apetytu. Ale pracuję nad sobą i resztą jak mogę;) Czy mogę pić codziennie imbirówkę? Sciskam Wszystkich lipcowo!
data: 2014.07.01
autor: Mtd
Dynio, bardzo zaciekawiły mnie kosmetyki, które używasz, a zwłaszcza czarne mydło afrykańskie. Czy masz może sprawdzony dobry sklep, z którego kupujesz swoje kosmetyki? A co z kąpielą? Mnie ogromnie relaksuje wieczorna kąpiel z książką. Czy możesz polecić naturalny płyn/oliwę/sól do kąpieli?
data: 2014.07.01
autor: bystrooka
Dziekuje :)
data: 2014.07.01
autor: Dynia
Witam, Mamusie czy 20 miesięcznej pociesze mozna kilka ziarenek bobu bez lupki z przyprawami?
data: 2014.06.30
autor: Raczkujaca swiezynka pp
Aniu, od kilku lat praktykuje joge. Akurat nie w nurcie Iyengara. Lacze ta praktyke z medytacja wg szkoly mindfulness czyli uwaznosci. Jem mieso, dlatego nie wiem czy sie kiedys zdecyduje na certyfikat nauczyciela. Joga nie przeszkadza mi w stawianiu czola schematom, ani problemom. Wrecz przeciwnie. Poczytaj moze jakies madre teksty na temat jogi. Z polskich autorow i naczycieli polecam http://maciejwielobob.pl/joga-blog/. Pozdrawiam
data: 2014.06.30
autor: Ola z Fr
Dynio, sulfaty to po prostu siarczany, według niektórych (ortodoksów) wszystkie są szkodliwe, inni dopuszczają niektóre. Toczą się też dyskusje, czy może, jeśli składnik został wyprodukowany ze składników pochodzenia organicznego/ ekologicznego, będzie mniej szkodliwy niż zwykły. Mnie to jakoś nie przekonuje, uważam, że na przykład gliceryna roślinna jest takim samym zapychaczem jak ropopochodna. A na marginesie, dyskusja, czy siarczany są w ogóle szkodliwe, skoro w kosmetykach stosowane są w bardzo wysokich rozcieńczeniach i są w zasadzie natychmiast spłukiwane ze skóry, to osobna historia - warto poznać głosy obu stron, chociaż ja akurat jestem po tej stronie barykady, gdzie włosy myje się glinką:). Ania, ja chodziłam na yogę (zaliczenie WF i mnie akurat szkodziła:)), ale nic o medytacji typu "wszystko będzie dobrze" nie słyszałam, ani w czasie tych zajęć, ani wcześniej. Yoga żegluje chyba raczej w stronę stoicyzmu, przekładając to na zachodni język. Dla stoików nie ma kategorii "będzie dobrze/ źle", po prostu będzie tak, jak będzie.
data: 2014.06.30
autor: very.ewa na gmailu
Kochani, zaczęłam terapie u mistrzyni reiki.
Zasugerowała aby doprowadziła hormony do porządku i zaproponowała dwa razy dziennie sok z dyni.
Wiem,ze my surowych nie.
Pani Aniu co Pani uważa? Bardzo Panią cenie i wiele razy pomogła mi Pani.
data: 2014.06.30
autor: Agulka
Diuna, alez prosze bardzo, kopalnia wiedzy to może i jestem, ale upadki tez mi się zdarzają, szczególnie ostatnio dalam ciała ... W drugiej książce jest rozdział dla dziewczyn/kobiet w ciąży, niech dziewczyna czyta, a potem niech ona pyta na forum, Ty jej tak nie wyreczaj...nawet jeżeli w pozycji horyzontalnej jest w klawiaturę może postukać, albo w komórkę cyk , cyk , cyk, a tutaj nikt nie gryzie ☺Pozdrawiam.
data: 2014.06.30
autor: Sylwia V.
Pani Aniu, refleksje są drogocenne. Ale ta ostatnia? No przecież nie była pisana specjalnie dla mnie, na dziś, a jednak jednak trudno o lepszy komentarz na mój obecny stan. Właśnie odbywam pokutę za lekceważenie potrzeb własnego ciała. Fizyczne dolegliwości to pikuś w porównaniu do całokształtu. Wessało mnie nagle (no nie samo, w odpowiednich okolicznościach rodzinnego wesela, ale przede wszystkim za moim przyzwoleniem) w stare schematy myślenia, odczuwania, żalu, po pierwsze nie jest to przyjemny stan, po drugie jak sobie pomyślę że kiedyś często trwałam w takim oczadzeniu i uważałam, że to jest naturalny odbiór rzeczywistości to aż mi głupio. Wracam do dyscypliny znowu z wielkim zadziwieniem jak to dieta może wpływać na świadomość. No pewnie, że obiecuję dołożyć wszelkich starań, już się zbieram. Pani Aniu wielkie dzięki!
data: 2014.06.30
autor: Sasanka
Podpowiedzcie proszę: joga mi bardzo dobrze robi, jest w moim rytmie (Iyengara) i pięknie rzeźbi. Czy to o to chodzi, że ona nie dla nas, że zakłada (wg mnie) medytację pod hasłem 'wszystko będzie dobrze', podczas gdy naszym zadaniem jest bardziej samodzielne stawianie czoła problemom/schematom? Traktuję ją fizycznie, ale ciekawość i doza ostrożności pozostaje.
data: 2014.06.30
autor: Ania ze Stacji Owsianka
Dziekuje Ci SylwioV,Ty to jestes kopalnia wiedzy.Tak trzymaj,Diuna
data: 2014.06.30
autor: 
Dynia, poszukaj sobie "The Chemical Maze. Shopping companion" Bill Streatham, dostaniesz tanio na Amazon albo eBay. Nie będziesz musiała buszowac po internecie w poszukiwaniu niefajnych substancji. Mile, kieszonkowe wydanie, myślę, że większości składników kosmetyków i jedzenia... Mysle, ze ten składnik to jest Sodium Laureth Sulfate tylko bez pierwszej części składowe. Ciesze się, że pasuje Ci Juul, ale uważaj z tym rodzicielstwem bliskości czy porostu mówiąc popuszczaniem "cugli", bo czasami można pójść za daleko z tym uznawaniem tego co chce dziecko, i potem trzeba podpilowywac rogi, czego ja bywa, że doświadczam i wtedy jest pod górkę ☺Pozdrawiam.
data: 2014.06.30
autor: Sylwia V.
Kochani, jeszcze mała "perełka", zaglądnijcie! I co Wy na to?
data: 2014.06.30
autor: Anna Ciesielska
Dziewczyny, dzięki za odpowiedzi i wsparcie:)
data: 2014.06.30
autor: Anonimka
Ostatnio zaczytalam sie w ksiazkach Juul'a :) cudowne! dzieki Sylwio :)
data: 2014.06.30
autor: Dynia
Witam serdecznie! Od dawna nic nie pisalam, ale caly czas regularnie czytam forum i dziekuje za ciekawe posty, ktore piszecie. U mnie i synka wszystko ok :) skora malego bardzo ladna, chyba ze cos zawalimy. Dziekuje Pani Aniu za wiedze, dzieki niej wiem w ktora strone podazac :) poki co nie za bardzo jestem kreatywna w kuchni, ale widze znaczne postepy :)
Co do kosmetykow to: do mycia ciala uzywam czarnego mydla afrykanskiego, do zebow naturalna paste Kingfisher lub tez proszek zrobiony przeze mnie, jako tonik jablkowy ocet winny (firmy Bragg's virgin with mother czy jakos tak) pol na pol z woda, krem do twarzy z dzieciecej serii firmy Rossmann, wieczorem olejek z jojoba, do ciala olejek z Rosmanna - seria Alterra, z tej serii rowniez szampon, pod pachy poki co krysztal, ale nie jestem za bardzo zadowolona. Kupilam sztyft z firmy Forever Living ale jako pierwszy skladnik jest wymieniony Propylene Glycol, wiec pudlo. Co do polecanego mydla mikroorganicznego to zaraz na drugim miejscu po wodzie wystepuje Laureth Sulfate. Czy to to samo co Sodium Laureth Sulfate? Nie jestem pewna i nie udalo mi sie znalezc nic na temat Laureth sulfate na internecie, zawsze wyskakuje to 3-czlonowa nazwa. Aha, synka kapie w samej wodzie z dodatkiem oleju kokosowego, a do smarowania miejscowego testuje krem, ktory zrobilam z wosku pszczelego, tranu, olejku lawendowego i oleju kokosowego oraz masla shea.
Na stronie analizy kosmetycznej srokao.pl wyczytalam na temat kremu nr4, o ktorym mozna poczytac na stronie producenta fitomed.pl (tam tez mozna zobaczyc gdzie jest mozliwosc kupna w miejscu zamieszkania). Sa tam przerozne kremy i nie tylko, dla kazdego cos dobrego. Poki co jeszcze nie wybrobowalam.
Kejlo, podaj prosze info jak wykonac te masc na nadgarstki o ktorej pisalas lub podaj strone gdzie moge o tym poczytac.
Serdecznie pozdrawiam :)
data: 2014.06.30
autor: Dynia
Pani Haniu, tęsknię za Panią.
data: 2014.06.30
autor: Jolcia
Przykro mi Diuna, że Cię przemianowalam na Dianę (tez ładnie ☺) ale to klawiatura zgadla... Twoja synowa nie musi jeść nabiału, jeżeli już to raczej produkty kozie niż krowie i to malutko. Ma posuwac mięsko ☺. Pozdrawiam.
data: 2014.06.29
autor: Sylwia V.
Synowa nie jest na PP pracuje nad tym,ale potrzeba czasu nic na sile,a i tak dokonala rewolucji w zywieniu i na szczescie jest ciekawa tematu.Dlatego co w zamian sklepowego nabialu,zeby sie nie zasluzowala.A Sylwii V dziekuje za zainteresowanie sie tematem. Diuna.
data: 2014.06.29
autor: 
Diana, a synowa na PP.? Pozdrawiam.
data: 2014.06.29
autor: Sylwia V.
Dziewczyny.Synowa w ciazy ,a nabial ze sklepu niekoniecznie.Co w zamian?Diuna.
data: 2014.06.28
autor: 
Zosieńko, najprościej, wpisz w Google Kasia Bajerowicz i masz wszystko! Dobrej zabawy :)
data: 2014.06.28
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu, gdzie można skonsumować ten rysunkowy deser ?
data: 2014.06.28
autor: Zosia
Anonimka - czas, to jest to czego Twoje dziecko potrzebuje. Czas, żeby mógł poczuć spokój i stabilność otoczenia wokół. Żeby nie musiał się bać tego co działo się wokół i czego do końca nie rozumiał, a pewnie też brał winę na siebie. Jeżeli to mu zapewnisz plus wspomożesz dobrym papu i też bajkami z dobrym zakończeniem, znikną pasożyty, moczenie nocne, nadpobudliwość etc. A zająć się tym co nienazwalne i niepoznawalne możesz potem, poczytaj Hellingera. Pozdrawiam.
data: 2014.06.28
autor: Sylwia V.
Mtd, ja myślę, że gdyby Wam wszystkim tyłki wygrzało w 40 stopniach, to mniejsze frycowe byście zapłacili. A Ty nie chcesz od gotowania czasami odpocząć.? Co to nie wolno Ci zlegnac i wszystko mieć gdzieś przez dwa tygodnie.? Ja o tym marzę! Niestety to jak karmią w Portugalii to dla mnie porażka, sol, pieprz, liść laurowy i trochę chilli to za mało dla mnie... Dlatego kuchnia arabska na przykład jest super, a Twój globtroter wiec masz szansę następnym razem ☺ Pozdrawiam.
data: 2014.06.28
autor: Sylwia V.
Kochani, w Refleksjach wyjaśniam ważne kwestie, a na deser rysunki i bajki Kasi Bajerowicz, tej naszej Kasi - książkowej graficzki! Podziwiajcie i bawcie się dobrze!
data: 2014.06.27
autor: Anna Ciesielska
Anonimko, poruszył mnie Twój post, bo mam podobne doświadczenie. Wychowywała mnie mama wspólnie z prababcią, mama pracowała więc głównie babcia poświęcała mi czas. Byłam z nią bardzo związana. Wiele dobrego jej zawdzięczam, ale wszczepiła też zupełnie nieświadomie pewne negatywne wzorce typu czarnowidztwo, strach, brak ufności w dobro tego świata itd. Ale babcia przeżyła 2 wojny światowe, śmierć swojej mamy w wieku 5 lat, paskudną macochę i wiele innych ciężkich spraw więc ją w pełni rozumiem i nadal bardzo kocham, mimo że nie ma jej już prawie 9 lat. Zawsze wierzyła, że gdy pojawia się nowy człowiek w rodzinie, to najstarszy odchodzi robiąc mu miejsce... Przerażało mnie to, ale zawsze to powtarzała. Powtarzała też że zawsze będzie mi pomagać i mnie wspierać i będzie przy mnie. Gdy zaszłam w ciążę (a była to wpadka) ogarnął mnie strach, bo babcia była najstarsza w rodzinie. Byłam młodziutka, studiowałam, babcia na tą wieść zmartwiła się tylko tym, czy i jak ja sobie poradzę.. Ale powiedziała że mam się nie martwić bo póki może, będzie mi pomagać.. Krótko później dostała udaru mózgu. Tydzień później zmarła.. Byłam w 5 miesiącu ciąży. Równe 4 miesiące później,co do dnia, godziny i minuty (!!!) urodziła się moja córeczka. Przeszły mnie ciarki, ale później skupiłam się na dziecku i przestałam o tym myśleć tak intensywnie. Córka ma teraz 8 lat. Już od kilku lat kolekcjonuje zdjęcia tej właśnie babci, dla niej pra-pra.. Nic jej nigdy nie mówiłam, bo jest na to jeszcze za malutka, a ona wykazuje ogromne zainteresowanie babcią.. Często sama wygrzebuje stare albumy, pyta o to jaka babcia była i gdzie teraz jest. Jakieś dwa miesiące temu puściłam relaksacyjną muzyczkę, zapaliłam świeczki i taki mały relaks. Zorientowałam się że córka przestała biegać, usiadła w kąciku skulona. Podeszłam do niej a ona płakała, a w rączkach zdjęcie praprababci. Powiedziała, "bo ja tęsknię za babciunią"... Poczułam dreszcze. To neisamowite, nie potrafię tego jeszcze pojąć, ale w TO wierzę, cokolwiek TO jest.. Pozdrawiam Was i Ciebie Anonimko ściskam, trzymaj się dzielnie
data: 2014.06.27
autor: Imbirka
Odnośnie kosmetyków. Również jestem ogromną fanką olejów, zwłaszcza oleju jojoby. Stosuję go na twarz, od kiedy mam problem z suchą cerą - wspaniale nawilża i wygładza. Jako dezodorant stosuję w 100% naturalny ałun w sztyfcie. Nie daje zapachu i nie zatyka porów, ale zapobiega brzydkiemu zapachowi potu. Polecam. Poza tym ostatnio dowiedziałam się o tzw. oliwie magnezowej. Jest to woda destylowana z chlorkiem magnezu. Można nią spryskiwać ciało, a zwłaszcza miejsca pod pachami. Poprzez stosowanie oliwy uzyskujemy uzupełnienie magnezu w całkowicie bezpieczny i naturalny sposób (podobny do moczenia się w Morzu Martwym) oraz zastępuje nam dezodorant. Szukam jeszcze szamponu i czegoś do kąpieli. Spróbuję z olejowaniem włosów, bo tego jeszcze nie robiłam. Nawet stoi zakupiony olej kokosowy i czeka.
data: 2014.06.27
autor: bystrooka
Dzień dobry. Tu Anonimka, ta od męża, który się za niedługo wyprowadza. Chciałam się podzielić z Wami moimi odczuciami, czymś, co mnie frapuje. Mam kłopot z kilkuletnim synem. Negatywne emocje, których mu dostarczaliśmy z mężem przez kilka lat zrobiły swoje. Syn jest rozemocjonowany, płaczliwy, bywa agresywny, nadpobudliwy, nie trzyma w nocy moczu. Zaliczyliśmy pasożyty, teraz są chyba znowu. Przyczyn tego wszystkiego upatruję w emocjach, sytuacji domowej i głównie agresji męża. Zastanawia mnie jednak jeszcze jedna rzecz. Gdy miałam 6 lub 7 lat, moja Mama zaszła w ciążę. Niestety, poroniła w 6 miesiącu. Ja z tamtego okresu nie pamiętam niczego negatywnego, po prostu nasze życie i moje szczęśliwe dzieciństwo toczyły się dalej. Czasem Mama oczywiście wspominała o moim bracie - że szkoda, że się nie udało, że go nie ma. Dopiero parę lat temu, gdy sama byłam w ciąży, Mama więcej na ten temat ze mną rozmawiała. To było traumatyczne przeżycie dla Niej i dla Taty. Przez rok od tej tragedii nikt w rodzinie nie mógł na temat nic mówić. 30 lat temu na porodówkach wyglądało wszystko jeszcze gorzej niż dziś. Mama musiała urodzić martwe dziecko samiusieńka, lekarz jej nawet nie poinformował, że łożysko się odkleiło i dziecko już nie żyje. Po porodzie jeszcze się zapytali czy chce dziecko zobaczyć... Jesteście w większości matkami, więc domyślacie się przez co przechodziła moja Mama. 6 lat temu urodziłam syna. Nie jestem osobą wierząca w popularnym znaczeniu tego słowa - instytucja Kościoła mnie odstręcza. Jednak wierzę w anioły, dobre duchy opiekuńcze domostwa i duchy moich przodków: szczególnie odczuwam wsparcie moich dwóch babć i fantastycznej ciotki. Gdy syn miał kilka tygodni, coś zaczęło mnie niepokoić, wyczuwałam jakieś zagrożenie dla syna, ktoś złośliwy mógł mu zrobić krzywdę. Wtedy przypomniałam sobie o moim braciszku - dopominał się o pamięć o nim. Zadzwoniłam do Mamy i aż się rozpłakałam z emocji. Poprosiłam ją, by sobie przypomniała jakie imię miała przygotowane dla brata i zapaliła dla niego świeczkę, może być w kościele. Mama imienia już nie pamiętała, sądzę, że wszystko starała się wyprzeć z pamięci. Nadałam mojemu bratu na imię Piotruś. Od tego momentu przez jakiś czas codziennie wysyłałam dobre myśli do niego i prosiłam go o opiekę nad moim synem. Nie odczuwałam już zagrożenia. Ostatnio znowu mam nasilone kłopoty z synem. Wczoraj w domu zapaliłam bratu świeczkę. Wiem, że każdy ma swoje do przerobienia, że dzieci nas mają nauczyć i coś przekazać. Przyszły mi do głowy więzi karmiczne - czy to nie jest tak, że mój brat odrodził się jako mój syn? Mama o nim zapomniała, nie wspomina, a Piotruś ma swoje do zrobienia na tym świecie? Może stąd takie infantylne zachowanie mojego syna? Pewnie myślicie, że bredzę i postradałam zmysły, ale czuję, że to są nie załatwione sprawy w mojej rodzinie. Może jednak próbuję w taki sposób usprawiedliwić emocjonalne bagno jakie zafundowaliśmy synowi z mężem? Jestem ciekawa Waszym opinii, może ktoś z Was czegoś podobnego doświadczył?
data: 2014.06.27
autor: Anonimka
KaM , to Ty też nie spisz? Ja tak zgaduje, nie wiem czy celnie. Jeżeli strzeliłem dobrze to witam w klubie, przyjmuje "maksiary", które żyją według zasady mojej, ze "wyśpię się w grobie", taki ładny schemacik, który ją pociągnęłam tez jako następna "dzielna polska kobieta". Pozdrawiam ;)
data: 2014.06.26
autor: Sylwia V.
Drogie Forum , pisze w sprawie kosmetykow, moze sie komus moje odkrycia przydadza.. Przede wszystkim oleje ! Migdalowy, jojoba, arganowy – wlasciwie do wszystkiego : twarz , cialo, wlosy. Zaznaczam ze mam skore tlusta z tendencja do tradziku wyleczonego PP. Cale zycie przesuszalam skore i balam sie olei , dopiero stosunkowo niedawno odkrylam na czym pielegnacja takiej skory polega.
Na wlosy nakladam olejek 2-3 godz przed myciem, 1 raz w tygodniu. Zmywam po prostu szamponem. Popularne odzywki z silikonem „uzalezniaja” wlosy. Efekt po jest co prawda super – mile, gladkie wlosy, latwe w rozczesywaniu, jednak substancje wnikaja we wlos i niszcza, wiec jestesmy zmuszeni ciagle odzywki stosowac, a co za tym idzie oprozniac nasze kieszenie ...
Mydlo alep w 100 % naturalne. 80 % oliwa z oliwek , 20% olej laurowy. Najlepsze do tej pory kupilam w Zielarni na poznanskich Jezycach. Staje sie dosc glutowate, trzymam w mydelniczce, ale myje pieknie i skora fajna. 14 zl, starcza na dlugo.
Po latach wydawania kasy na peelingi do ciala roznej jakosci, zdecydowalam sie na myjke scierajaca z wlokien konopnych. Efekt rewelacyjny, nieporownywalny z zadnymi wynalazkami z drogerii, no chyba ze ktos szuka doznan zapachowych ... Koszt we Francji ok 5 eur, czyli mniej niz niejeden peeling ktory starczy na miesiac ... Uzywam tez ostatnio szamponu bez PEG, SLS itp ... co prawda wlosy nie ukladaja sie po nim rewelacyjnie, ale w polaczeniu z odzywianiem olejkiem, wygladaja zdrowo. Moze ktos moze jakis konkretny dobry szampon polecic ?
Dobrze jest tez nie zapominac ze naturalne oleje chronia nas przed szkodliwym dzialaniem slonca. Ciekawy o tym art po angielsku http://livingprettynaturally.com/natural-oil-sunscreens-what-you-need-to-know/. Testuje wlasnie marchewkowy, dam znac po lecie ;)
Najtrudniej mi znalezc dobre rozwiazanie na nieszkodliwy antyperspirant. Wiadomo ze prawidolowe odzywanie chroni nas przezd nadmiernym brzydkim poceniem, ale jednak ... ja sobie zycia bez antyperspirantu nie wyobrazam :) Czy macie moze jakies sugestie na temat szkodliwosci tego typu produktow albo jakies inne sposoby , dobre produkty ?

Jako tonik uzywam mgielki woda +olejek lawandowy + wyciag z rumianku. Bardzo ladnie lagodzi skore. Zamierzam po zuzyciu sama sobie taka mgielke skomponowac. Zastanawiam sie tylo w jakich proporacjach .
.
Oczyszczanie 1 raz w tygodniu glinka zielona. Polecam taka, ktora sie kupuje w formie proszku i samemu rozrabia z woda. Troche trzeba zachodu, bo syf w lazience, ale , nie wiem dlaczego, efekt lepszy niz po tych z tubek. By nie podraznic za bardzo skory , nalezy zmyc zanim zupelnie zaschnie. W tym celu lisc kapusty od obiadu jak najbardziej sie sprawdza :)
Uklony dla Pani Ani i wszystkich Forumowiczow :)
data: 2014.06.26
autor: Ola z Fr
Witajcie, i po wakacjach, dzieki Bogu w domu, bo wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej. Dzieci i mąż przeziębieni, ale to skutki głupotek wakacyjnych, których nie omieszkali, jak Pani Ania słusznie zauważyła, doświadczyć na własnej skórze. Szkoda tylko, że to ja muszę potem nad nimi skakać, a mdłości i senność mnie męczą i nie odpuszczają. Ostatnio na obiad puree z musztarda mi tylko smakuje;). No cóż taki los. Chyba barszcz musze ugotować... Wygodnictwo KaM, ja sie zgadzam, chciejstwa i niechciejstwa rządzą. Dobrze, że nam to Pani Pani Aniu uświadomiła. Pozdrawiam
data: 2014.06.26
autor: Mtd
Poprawiamy palcówki, zamiast uważajcie, powinna być uważnosc... Tak Emko z Warszawy, pisanie z komórki na kolanie produkuje palcowki i inne takie tam. A niedawno sobie wrzucilam klawiaturę z językiem polskim. Niestety musze być bardzo uważna, bo strzelam więcej pomyłek niż za angielskiej klawiatury... I wraca uważnosc, jak bumerang.! Pozdrawiam ☺
data: 2014.06.25
autor: Sylwia V.
Iko ja, odnosząc się do Twojej i Sylwii V. wypowiedzi dodałabym jeszcze wygodnictwo, lenistwo i przerzucanie odpowiedzialności na innych. "Nam" się najnormalniej w świecie nie chce. Nic nam się nie chce, co wymaga choćby odrobiny wysiłku. Wygodniej jest kupić jedzenie, lekarstwa, kupić zdrowie, dobre samopoczucie, święty spokój. Oczywiście, żeby nie było, że nam "nie zależy", to kupujemy zawsze te "zdrowe", bo ktoś by jeszcze pomyślał, że mamy gdzieś nasze dzieci (nas samych etc.). Gdzieś w którymś momencie naszego rozwoju cywilizacyjnego ludzie jak ognia zaczęli bać się pracy, wysiłku fizycznego, wysiłku w ogóle, już o bólu nie wspomnę (sama, jeszcze zanim byłam w pierwszej ciąży miałam takie wyobrażenie, że jeśli poród to tylko cesarka w znieczuleniu całkowitym, wyobrażacie sobie co za straszny konstrukt myślowy). Z czym nam się to kojarzy; to chodzenie do pracy, wykonywanie prac domowych? W 95% z kieratem. Wyglądamy jakbyśmy brali udział w maratonie przez płotki. Biegniemy, skaczemy, biegniemy i skaczemy wciąż z myślą o tym, że jak w końcu dobiegnę to się "położę i odpocznę". Gdy w codziennym zmęczeniu zdarza mi się wpaść w koleinę takiego myślenia, to od razu myślę o dzieciach, które zawsze ze wszystkiego czerpią przyjemność, donikąd się nie śpieszą, są dokładnie tu i dokładnie teraz, żadnego biegu w jakimś celu. Potem jeszcze przypominam sobie film Karate Kid, gdzie mistrz trenował swojego ucznia poczynając od lekcji pokory w postaci niekończącego się mycia samochodu. No i lepiej mi wtedy.
No, a wracając do myśli głównej: popyt czyni podaż, toteż na każdą naszą "bolączkę" mamy podsuwanych pod nos coraz więcej rozwiązań; nawet to, co proponują lekarze, jest poniekąd odpowiedzią na oczekiwania społeczeństwa. Po co ja mam się zastanawiać co mi dolega, lekarz jest od tego przecież. Łykam preparat i za dwa dni wracam do życia, do pracy, do swoich ulubionych zajęć, które najczęściej bardzo mało mają wspólnego z tym co naprawdę jest najważniejsze. Ma być lekko, łatwo, szybko i przyjemnie, znaczy bez większego wysiłku, zbytniego nakładu pracy i żadnego bólu. Nam pozostaje tylko "leżeć i pachnieć" i zażywać rozkoszy cielesnych czy duchowych. Tak mi się wydaje, że nawet afera podsłuchowa ukazuje te same zależności i politycy to widzą. Społeczeństwu się najnormalniej w świecie nie chce, społeczeństwu nie zależy. No i chcąc nie chcąc wielu na tym świadomie korzysta. A potem społeczeństwo się oburza, choć nadal nikomu się nie chce nic oprócz pisania koszmarnych komentarzy na Internecie lub prowadzenia nieprowadzących donikąd dyskusji. A co do ludzi starszych, to doskonale pamiętam czasy, gdy każdy posiłek w moim rodzinnym domu był poprzedzony zupą (już pomijam to, że na wieprzowinie czy kurczaku) a pomidory i ogórki i inne warzywa pojawiały się na stole dopiero wtedy, gdy zostały zebrane we własnym ogródku. Niestety moi Rodzice również idą z duchem czasu i obecnie kupują pomidorki i ogórki kiedy im się tylko zechce.
Zdecydowanie robimy swoje i sen jest naszym sprzymierzeńcem w tym, by nasz umysł stale pozostawał otwarty. Pozdrawiam!
data: 2014.06.25
autor: KaM
Pani Aniu, bardzo ważna ta ostatnia refleksja dla mnie :)
data: 2014.06.24
autor: Ika
Sylwio V, myślę że przy stole nikt się nie odzywał, nie krytykował matki, bo taki jest efekt grupy. Ciężko wyrazić inne zdanie niż prezentuje cała reszta. A prababcia? Często też prababcie się nie odzywają, bo ich opinie są lekceważone, no bo co taka prababcia może wiedzieć o współczesnym świecie i postępie. Smutne to. To moje obserwacje. Dziś słyszałam w radiowej Trójce, że dzieci powinny jeść mleczne produkty 4x dziennie a dorośli 2x bo społeczeństwo ma słabe kości. I to biedne społeczeństwo wierzy w takie bzdury i w związku z tym dzieci w szkole dostają codziennie mleko w kartoniku, bo zdrowe oczywiście.
data: 2014.06.24
autor: Ika
Kochani, jeszcze P.S. się pojawiło...
data: 2014.06.24
autor: Anna Ciesielska
Zapomnialam jeszcze dodać, że przy stole, gdzie matka karmią swoją 7 miesięczna pociechę, siedział ojciec dziecka, dziadkowie dziecka i prababcia dziecka plus parę parę innych osób z rodziny, większość oprócz mnie wyrażało aprobatę, ze dziecko już je wszystko i gryzie... ciekawe czym gryzlo? Tez nikt nie powiedział słowa, że dziecko dostawalo alkohol, matka tez popijal drinki a dziecko dostawalo pierś, i ta rodzina to nie jest żadna patologia, standardowa rodzina jakich tutaj wiele.... Nie sądzę aby dziadkowie dziecka czy prababcia byli tak karmieni przez swoich rodziców, czy też oni karmili tak swoje dzieci... Wiec co to jest pomrocznosc sytuacyjna, efekt oglupienia , klapki na oczach, żeby widzieć ale nie zobaczyc.? Pozdrawiam.
data: 2014.06.24
autor: Sylwia V.
Witam Forum. Miałam już wcześniej odpisać, ale obiecałam sobie, że kończę z pisaniem w telefonie na kolanie, bo wówczas albo mam literówki, albo zapominam o nawiasach, przecinkach i kropkach, przez to gubię sens wypowiedzi itd… Sylwio V. wyjęłaś mi z ust (jakkolwiek to zabrzmi), to co napisałaś o zdrowym rozsądku „inaczej”. Po przejściu na pp nie ma dla mnie różnicy, czy je się truskawki, czy nurofen lub inne wynalazki. Co więcej jako, że cierpię na migreny, kiedy zawodzi już wszystko, biorę procha (zresztą to poradziła mi kiedyś na Forum Pani Ania) i w tej sytuacji proch czemuś tam służy. A truskawki, czyli coś z przedziału „zdrowego rozsądku” jakoś nie są polecane wg pp w żadnej sytuacji. Co do postu Sasanki, to zgadzam się jak najbardziej, że słowa napisane mogą być niekiedy inaczej odebrane. Ja tak ostatnio miałam, bo zapomniałam wstawić na końcu zdania nawias…A co do przyczyn, to rzeczywiście niekiedy teoria z praktyką się rozjeżdża i to co napisała Pani Ani w ostatniej refleksji, często zapominamy, że jakiś „drobny” grzeszek może mocno dać nam w kość, dobrze, jak dzieje się to od razu, gorzej, jak mamy skutki za jakiś czas. Ja na tę chwilę ledwo łapię ten szybko zachodzący związek przyczynowo-skutkowy, a co dopiero znaleźć taki związek na przestrzeni miesięcy…A z migreną to w ogóle się gubię…Choć też zakładam, że skoro na nią (i nie tylko) pracowałam tyle lat, to też muszę się trochę napracować nad poprawą (czy tu działa te magiczne 7 lat? Jeśli tak, to dużo przede mną). Pozdrawiam Panią Anię i całe Forum:)
data: 2014.06.24
autor: Emka z Wawy
Kochani, mały tekścik w Refleksjach wrzuciłam, zaglądnijcie.
data: 2014.06.24
autor: Anna Ciesielska
A i zapomniałam dodać, wspaniały miód od 80-letniego dziadka bartnika, mieszkającego na końcu świata (dojazd przez pola, łąki i wertepy) który ma 103 ule i kocha pszczoły a one jego :))) cud miód!!!
data: 2014.06.21
autor: Imbirka
Sylwio z P,dziękuję. Cukier poszedł w odstawkę zaraz po usłyszeniu diagnozy. Nie było z tym problemu, bo wszelkie soczki i produkty przetworzone nie były spożywane. Owoce zostały odstawione bez żalu, tylko za słodyczami dziewczyna tęskni, ale z tego co wiem, to daje radę.
Elka, dziękuję za podpowiedź w sprawie kotletów.
Aneto z P, rzeczywiście trochę niefortunnie się przedstawiłam.
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2014.06.20
autor: Remi51
Słowa zawsze są pewnym ograniczeniem a jednocześnie mają ogromną pojemność, która może rozmywać ich sens. Pisałam do Beatymoniki by nie obwiniała siebie, by nie koncentrowała się na analizowaniu zależności przyczynowo skutkowych, a raczej by skupiła się na tym jak może pomóc sobie tu i teraz, w aktualnym stanie zdrowia. Myślę, że nie da się nie zadawać pytania dlaczego, to chyba oczywiste. Niektóre odpowiedzi przychodzą od razu, na inne trzeba trochę poczekać, jak w puzzlach. W tych poszukiwaniach czasem znajdujemy odpowiedzi na niezadane pytania i to bywają olśnienia. Zdarza się i tak, że odpowiedzi znamy, książki mamy przeczytane, a w życiu nie udaje się dodać dwa do dwóch. Nie wystarczy bowiem ogarnąć to intelektem, trzeba do tych oczywistych odpowiedzi dojrzeć. Znacznie łatwiej analizować i oceniać innych, odpowiedź na ich pytania przychodzi zwykle od razu, choć nawet nie wiemy jakie oni pytania zadawali ;-) Kończąc temat - jeśli o mnie chodzi - co miałam przerobić przerobiłam, a co mam do przerobienia codziennie wychodzi w praniu, dodam tylko, że wg medycyny germańskiej mój przypadek był modelowym konfliktem troski, ale nie tylko. Jak mawiają filozofowie każdy z nas zna tylko cząstkę prawdy, a i ona w pewnej cząstce jest fałszywa. Hmm, co za tematy, filozofia, wiedza prawda, a tu przecież mamy letnie popołudnie, czasem po prostu trzeba przystopować w tym pytaniu dlaczego, powściągać się, wrzucić na luz:-) Zmieniając kaliber na lżejszy - dziś pp znowu mnie zaskoczyło. Rozmawiam z młodszymi siostrami, temat letnie eleganckie buty, z piętą odkrytą czy zakrytą, no oczywiście zakrytą bo te nasze problematyczne pięty, zaraz zaraz, ja nie mam żadnych problematycznych pięt, i nagle przypomniałam sobie ile to było z tymi piętami zachodu przed laty, specjalne kremy, wizyty u dermatologa, maści chyba z mocznikiem, a efekty... szkoda gadać. Nawet nie wiem kiedy problem minął, raz w tygodniu używam pumeksu i to wszystko. * Chodząc po dziecko do szkoły mijam podstawówkę, przedszkole i plac zabaw, ten odcinek drogi nazywam "lodowiskiem" jest to miejsce gdzie od wczesnej wiosny każde dziecko ma loda, a jeśli nie ma to akurat wyrzuca papierek albo idzie kupić nowego. Na ławeczce siedzą mamy i omawiają trendy pediatryczne, nurofeny, antybiotyki itp. Kiedy tamtędy przechodzę robi mi się po prostu zimno. Ps, a z tymi słowami to w sumie jest ciekawe, z jednej strony bardzo trudno precyzyjnie wyrazić myśl, ale tekst napisany, a właściwie przeczytany nabiera nowych znaczeń. Gorąco pozdrawiam forum a najgoręcej panią Anię:-)
data: 2014.06.20
autor: Sasanka
Ostrozko, jestem za tym zeby krytykowac przede wszystkim system. Dlatego zareagowalam na posta Ewy33, ktory wydal mi sie zbyt duzym uproszczeniem. Ze nie jest dobrze kazdy z nas widzi. Jednak w jakiej mierze system ten jest odpowiedzia na oczekiwanie ogolu, a w jakim stopniu wykreowal zmiane oczekiwan, jest zagadka filozoficzna. Niemal na miare pytania co bylo pierwsze jajko czy kura. Moja pani doktor, po kursie akupunktury z elementami medycyny chinskiej powiedziala mi ze przestala udzielac tego typu rad (odzywianie itp) , bo pacjenci chca szybkich rozwiazan, bez zwolnien w pracy. Wszyscy jestesmy w jednym kociolku wszechswiata, jak pieknie napisala o tym Alina SG.

W zwiazku z tym , ze podobnie jak u Aliny, zdiagnozowano u mnie maskopatie, chcialabym prosic o rade Pania Anie lub inne doswiadczone Panie. Jak traktowac tego typu przypadlosc ? Czy jak nasza ceche jak piegi na nosie ? Lekarz radiolog powiedzial mi zebym sie nie przejmowala i ze jesli odczuwalabym dotkiliwy bol , mozna to wyleczyc hormonalnie. Chodzi o zbyt wysoki poziom estrogenow. Akurat tak sie sklada ze niemal w tym samym momencie jak zaczelam odzywiac sie wg PP, odstawilam tabletki antykoncepcyjne, ktore sztucznie ten poziom regulowaly. Czy ma sens zjadanie wiekszych ilosci produktow ktore przyczyniaja sie do obnizenia estrogenow, czyli kapustnych ? Dodam ze nie jestem fanka smaku kapusty i dosc rzadko ja zjadam. Czy olej z wiesiolka w kapsulkach to dobry pomysl ? Alino, wspomnialas o pracy z tematem tabu. Czy to a propos maskopatii ? Jesli tak to czy moglabys rozwinac temat ?

Bede bardzo wdzieczna za wszystkie sugestie.

Pozdrawiam !
data: 2014.06.20
autor: Ola z Fr
Witam:-)
od roku mam chorego synka cukrzyca typ1
dieta oparta na niskim indeksie

glikemicznym jak to jest w PP?
jest duzo produktow o wysokim IG
jak gotowac?
lekarze zalecaja tak a PP?
chcialabym by syn tez jadl wg.PP
by zminimalizowac chorobe
pozdrawiam cieplo
dziękuje Sylvio:-)
data: 2014.06.20
autor: BeataMonika
Dziecko na nurofenie z lodem w ręku urąga zdrowemu rozsądkowi i to dotyczy każdego rodzica, niezależnie od tego, jaką filozofię żywienia on wyznaje. Brak zdrowego rozsądku zasługuje na potępienie nie tylko w kategoriach ciesielszczyzny, ale w każdych innych:). Emko, ja również na co dzień widzę co najmniej dziesiątki sytuacji, które jeszcze niedawno doprowadzały mnie do załamki, ale gdybym się miała załamywać wszystkim dookoła, cóż zostałoby dla mnie samej:)? Mam wystarczająco dużo spraw do ogarnięcia wokół samej siebie, żeby się przejmować obcymi ludźmi i dopóki wyraźnie nie poproszą o pomoc albo nie widać, że są bezradni i trzeba im pomóc, odpuszczam sobie nawet komentowanie w myślach. Dlatego post Ewy tak mnie ruszył, bo nie odebrałam go jako refleksyjny, a wynik wnikliwej obserwacji otaczającego świata ("kto co robi inaczej niż ja"), a nie samej siebie ("czy to, co chciałabym robić, daje mi to, co chciałabym uzyskać" plus wiele innych pytań). Problem z dziećmi, oczywiście, dzieci najbardziej szkoda i kiedyś ilekroć widziałam matkę dającą dziecku Kubusia, miałam ochotę do niej podejść i wdeptać w ziemię - Kubusia, a potem ją. Ale przeszło. Nigdy nie mam prawa do oceny, bo nie znam wszystkich okoliczności. Nie jest to izolacja i znieczulica, bo wręcz uwielbiam pomagać ludziom i jeśli ktoś czegoś potrzebuje, będę pierwsza, żeby się wokół tego zakręcić - ale wyznaczam sobie granicę myślenia o innych do "nie chcę być taka" i koniec. U mnie dzisiaj będzie ogon wołowy na jakiejś dziwnej bebeluszce z warzyw i ze skromniutką posypką z orzechów i czegośtam jeszcze, nie pamiętam:),woców:)
data: 2014.06.20
autor: very.ewa na gmailu
A ja ma dwie refleksje po ostatnich postach. Pierwsza w odniesieniu do posta very.ewa na gmailu, Ostatnio byłam na grillu u znajomych i mimo, iż koncentruję się na swoim, nikogo do niczego nie namawiam i nie pouczam, ani nie krytykuję (każdy ma wolny wybór i prawo do podejmowania własnych decyzji), to siłą rzeczy rzucały mi się w oczy, podobnie jak Ewie ze Szczecina, zachowania odbiegające od naszych zasad (np. dziecko na nurofenie z lodem w ręku). Chyba każda z nas to zauważa na co dzień i nie ma to związku z doczepianiem się do kogokolwiek. A co do dzielenia się swoimi przemyśleniami, obserwacjami, to przecież nie raz dzielimy się nimi na Forum, w naszym gronie i nie raz się oburzamy na coś, na kogoś, co chyba na końcu najbardziej nam samym jest potrzebne:) A druga moja refleksja nasunęła mi się po poście doświadczonej Sasanki, którą z jednej strony ogromnie podziwiam za siłę i spokój po takich przeżyciach, z drugiej zastanawiam się, czy rzeczywiście nie powinniśmy zadawać sobie pytania "dlaczego". Ja z nauk Pani Ani wyniosłam, że przede wszystkim szuka się przyczyny problemu, choroby. I, o ile w przypadku wypadku losowego, pytanie "po co nam się to wydarzyło" jest jak najbardziej na miejscu, to w przypadku choroby, chyba przede wszystkim powinno paść pytanie "dlaczego", tego przecież uczy nas pp. No chyba że się mylę;;; A tak na marginesie, chyba mam dzisiaj dobry nastrój, bo kartoflanka wyszła mi super. Pozdrawiam Forum>>
data: 2014.06.20
autor: Emka z Wawy
Pani Anno, bardzo dziękuję za rozmowę, b a r d z o dziękuję. Mysle, ze uratowała mi pani tylek , bo ja tak mogłam jeszcze pociągnąć długo tylko potem to bym padła tak na dobre i nie wiem czy byłoby co zbierać... Sciskam i trzeba mi zbierać na koronę myślę ☺ zawsze to potem można to na coś przekuć potem...
data: 2014.06.20
autor: Sylwia V.
Ewo ze Szczecina, najpierw mnie rozbawił Twój post, przyznaję (i przepraszam, jeśli czujesz się dotknięte), a potem naszła mnie refleksja, jak bardzo nie-pp-owy jest w swej istocie i nie ma się z czego śmiać. Tyle razy tu na forum różne osoby się skarżą, że rodzina, że dziadkowie, że mąż, a pani Anna zawsze odpisuje to samo: skoncentruj się na swoim i nie przejmuj się innymi. I to działa w obie strony, myślę: niech się odczepią od nas, ale też odczepmy się od innych i nie komentujmy ich postępowania. Jeśli nadarza się okazja, to można pomóc, ale po co wyłapywać w innych to, co nam nie pasuje i psuć sobie tym wątrobę. Owszem, dzieciaka, który je gerberka z mikrofali, szkoda, ale raczej nic z tym nie zrobimy, więc po co się wkurzać, lepiej się skupić na upięknieniu swojego kawałka ogródka.
data: 2014.06.19
autor: very.ewa na gmailu
@remi 51,po ukraińsku można zetrzeć kartofla do kotletów,robiłam ,dobre wyszły.
data: 2014.06.19
autor: Elka
Dziękuje Sasanko:)pomogłaś mi i dałaś nadzieję ...doskonale Cię rozumiem.
dobrze że mogę sama zadbać o siebie stosując PP,w moim przypadku to nie zmiana bo akurat tak mi sie uzna spróbuje kolejnej diety...to sposób na życie,lepsze by zminimalizować nawrót choroby ,mam szansę i dziękuje Ci za te słowa,bo naprawdę dotarłas do mnie może przez to że masz juz doswiadczenie w PP i to że jestes po tej samej stronie co ja a to daje do myslenia...i do tego by zmienic swój styl życia który był nie oszukujmy sie gonitwa nic dla siebie dzieci,dom,praca ...i niby zdrowe odżywianie.
pozdrawiam ciepło
B.
data: 2014.06.19
autor: Beatamonika
Remi51, tak sobie jeszcze pomyslalam, a też miałam grzybicę w poprzednim życiu ☺chyba nie ogolnoustrojowa, ale kto to wie.... , że szczególnie trzeba zrobić detoks na cukier w tym myślę też o soczkach, owocach i przetworzonych produktach z dosladzaczami typu fruktoza plus przestać oglądać tv bo tam wszyscy teraz jedzą owoce, bo sezon... . I poczytać archiwum, bylo trochę o grzybicy. Pozdrawiam.
data: 2014.06.19
autor: Sylwia V.
Droga Beatomoniko, jestem dobrych parę lat na pp, a od prawie trzech lat jestem amazonką. W Twoich postach dużo jest poczucia winy, wyczytuję z nich z jednej strony przekonanie że spotkała Cię zasłużona kara, a nawrót choroby jeszcze Cię w tym utwierdza, a gdzieś obok jest ni to pewność ni nadzieja, że pp to cudowne panaceum na wszystko. Ja miałam to szczęście, że gdy poddawałam się operacji byłam już na dobre zaangażowana w pp, oczywiście taka diagnoza ruszyła z posad bryłę mojego jestestwa, że się tak wyrażę literacko, sama dobrze wiesz co mam na myśli. Nie miałam tyle siły czy może odwagi by poprosić forum o porady, zadzwoniłam tylko do pani Ani, buczałam co to będzie, jak teraz będzie z pp, jak będę sobie radzić bez kilerki, bez imbirówki, no bo przy hormonach nie wolno, pani Ania postawiła mnie do pionu, (swoją drogą nie wiem jak ona to robi, to niepojęty dar), powiedziała, że pp będzie mnie trzymało przy życiu, mogę jedno i drugie pić, dodatkowo jeszcze ziółka Paprzęckiego. Po drodze było parę poślizgów, ale jakoś udawało mi się wracać do równowagi, samo utrzymanie zwyczajnej dyscypliny - dieta,odpoczynek, SEN, ruch - to zadanie bardzo trudne, odpowiedzialne, ale cholernie opłacalne. Nie będę tu opisywała jak to ze mną było, chciałam Ci tylko podpowiedzieć byś każdego dnia myślała co powinnaś zrobić dla swojego zdrowia tu i teraz, to jest Twoje zadanie, jak pomóc sobie za pomocą pp, myślenie co by było gdyby było nic Ci nie da. Pewne rzeczy są być może nieuniknione, trzeba je przyjąć z pokorą, nie pytać "dlaczego?", a jeśli już pytać to "po co?". Kiedy pytano mnie czy wiara jakoś mi pomaga, żartowałam że właściwie taka choroba to jest test wiary, po raz pierwszy w życiu trzeba uwierzyć w coś tak oczywistego jak realność własnej śmierci. W polecanej przez panią Anię książce z żydowskimi mądrościami jest cudne zdanie - sens mniej więcej taki - ja nie mam duszy, ja jestem nieśmiertelną duszą, która ma śmiertelne ciało. No więc jak umiem to dbam o to ciało, czasem z głupoty sobie szkodzę, potykam się, potem się podnoszę. Tak właściwie niewiele się zmieniło, prowadzę dom, pracuję, tyle że o godzinę krócej, niby niewiele się zmieniło a bardzo wiele się zmieniło, przede wszystkim moja świadomość, perspektywa. Oprócz tego, że bywam zdechlakiem i czasem ledwo zipię jestem szczęśliwa, naprawdę cieszę się życiem, czuję się atrakcyjna. Ksiądz Marek Dziewiecki zakwestionował kiedyś definicję człowieka jako istoty wolnej i rozumnej, gdyż nie każdy jest wolny i rozumny, za to każdy jest kochany, człowiek jest istotą kochaną przez Boga. Podoba mi się ta definicja. Trochę pofilozofowałam, ale mam nadzieję że choć trochę pomogłam. Trzymaj się!
data: 2014.06.19
autor: Sasanka
Sylwio V, dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam.
data: 2014.06.19
autor: Remi51
Remi51, zmyliły mnie Twoje słowa -"jestem tu nowa". Ale już wiem, o co chodzi. Grzybica to poważna sprawa, stąd radziłam przeczytać książki.Ja niestety nie poradzę, nie miałam z nią do czynienia. Pozdrawiam i powodzenia.
data: 2014.06.19
autor: Aneta z P.
Beatamonika, z tego co ja ostatnio czytałam to fruktoza jest bardziej zdradziecka niż cukier. Fruktoza jest jednoskladnikiem i jak przy cukrze wydziela się insulina aby to przerobić to fruktoza trafia bezpośrednio do wątroby i właściwie ja zamraza...jest tak silna. Poza tym fruktoza oczywiście ma naturę taka sama jak owoce czyli zimna i wychladzajaca, czasami jest ona tez produkowana ze skoncentrowanego syropu kukurydzianego, który też nie cieszy się dobrą sława. Pozdrawiam.
data: 2014.06.18
autor: Sylwia V.
Remi51, myślę, że z tym glutenem to my czasami demonizujemy, jeżeli jemy go w niewielkich ilościach, to nie powinien nam szkodzic. Pani Anna wspominała o glutenie chyba w refleksjami, albo w ostatnich postach, rzuc okiem. Dziewczyna, której radzisz powinna odstawić to wszystko o czym wspomnialas, a obserwować czujnie swoje reakcje po chlebie pszenno-zytnim czy klopsach. Ewentualnie tez nie powinna chleba jeść zbyt późno... Pozdrawiam.
data: 2014.06.18
autor: Sylwia V.
Witam:-)
mam pytanie...zle czuje sie po miodzie nawet jako dodatku czy moge w kuchni użyć fruktozy zamiast miodu jako dodatek do potraw wg.PP?
data: 2014.06.18
autor: BeataMonika
Ewik:-)
to dobijanie...miałam na myśli że dotarło do mnie to co miało
pozdrawiam ciepło;-)
data: 2014.06.18
autor: BeataMonika
Aneto z P. Od ośmiu lat jestem na PP. Wszystkie książki Pani Ani przeczytałam i to wielokrotnie. Na kursie w Poznaniu też byłam. Forum przeczytałam całe od początku i śledzę je na bieżąco. To, co było na forum o grzybicy, też znalazłam. Problem nie dotyczy mnie, tylko bliskiej mi osoby, która leczyła trądzik u lekarzy i „wyhodowała” grzybicę. Dziewczyna od trzech miesięcy gotuje wg PP, bardzo rygorystycznie przestrzega zaleceń. Ja jej tylko udzielam rad na odległość. Stąd moje pytania.
data: 2014.06.18
autor: Remi51
Beatomoniko, to o czym piszesz już było, teraz jest codzienność i możesz konsekwentnie utrzymywać ciało w lekkim rozgrzewaniu i równoważeniu zgodnym z 5P. Opisałam to co widoczne, nie było moim zamiarem dobijanie kogokolwiek, a już szczególnie Ciebie... Narzuca się obserwowana powtarzalność skutków od-jedzeniowych, beztroskich wyborów, bez względu na geny i Miłość do nas samych. Wybierajmy dużo bezpieczniejszą drogę profilaktyki wg 5P. Bąðż zdrowa i nie obwiniaj się tylko działaj w kuchni. Powodzenia.
data: 2014.06.18
autor: Ewik58
Remi51, przeczytałaś książki Pani Ani?
data: 2014.06.17
autor: Aneta z P.
Witajcie, opowiem wam kilka scen żywieniowych, które ostatnio zaobserwowałam. 1. Lekarz, który przepisałał mi antybiotyk na zapalenie opon mózgowych pił colę. 2. Dom handlowy matka prosi panią w kawiarence o podgrzanie słoiczka gerbera dla malucha w mikroweli. 3. Fachowcy jedzą śniadanie przy pracy rozsądna kanapka popijana woda i red bulem. Na pewno doda im skrzydeł 4. Koleżanka rozmraża mięso na obiad dla męża w kuchence mikrofalowej 5. Dziewczyna po operacji serca w ciąży pije wodę nawet w zimę 6. Pani w warzywniaku leczy zgagę mlekiem. Po prostu brak słów. Pani Aniu, jest Pani chyba za bardzo wymagająca. Pozdrawiam
data: 2014.06.17
autor: Ewa 33 Szczecin
Witam wszystkich na forum. Jestem tu nowa i mam pytanie odnośnie grzybicy ogólnoustrojowej. Czy wykluczając wszystko, co kwaśne, surowe i zimne, konieczne jest wyrzucenie z jadłospisu wszystkiego, co zawiera gluten? Wiem, że nie jadamy potraw mącznych, ale czy czerstwy lub w postaci grzanek chleb pszenno-żytni też musi być całkowicie wyeliminowany? Czy kotlety mielone/ klopsiki też są zakazane ze względu na dodatek bułki? A może ktoś ma pomysł czym tą bułkę można zastąpić? Bardzo proszę o podpowiedź.
data: 2014.06.17
autor: Remi51
Dziękuje Ewik58,tak naprawdę to twój post przeczytałam parę razy...dobiłaś mnie kobieto:)tym co opowiadałaś o szpitalu tej kobiecie chorej na raka.
ja też jestem chora i też wmuszali we mnie litry wody,itp...ale ja mam już pojęcie o PP,gdzieś w moim życiu zawsze powraca i stoi u drzwi mojego sumienia ,zawsze po traumatycznych przeżyciach ...a ja z uporem swoje a PP swoje:)jestes doświadczoną kobietą jak wiele kobiet które tu piszą dzielicie się swoją wiedzą ,Dziękuje Bogu że są tacy jak Wy bezinteresowni z radą od serca ,i dzielicie się tym co przezyłyście ...dziękuje.
moja przygoda z PP trwa już blisko 3 lata,które pokazują mi jaką drogę przeszłam co zaniedbałam ...
wynikiem tego jest nawrót choroby nowotworowej,ciężko bardzo ciężko wiem że muszę się wziąść w garśc bez użalania bo to donikąd prowadzi...czuję się winna że powróciła choroba widocznie nie skorzystałam w pełni z PP,zawsze to jakies blokady czy wiary,czy też żywienia
wiadomo jeżeli sama nie zrozumiem i nie dojdę do tego nikt mi nie pomoże to takie refleksje po:)
wszystkim życzę zdrowia i Pogody Ducha :)
data: 2014.06.17
autor: Beatamonika
Beatomoniko, do przodu razem z nami, tą drogą. parę razy pisałam jak źle radzi sobie mój organizm z metabolizowaniem smaku kwaśnego. Aktualnie, dopiero w 7.roku żywienia wg 5P, pojadłam truskawek przez kolejne 6! dni i dzielnie czekałam na jakieś znane wcześniejsze objawy. Przyszły, ale dopiero po tygodniu - ból jednego biodra, normalnie zdrowego, bezbolesnego. Natomiast żadnej reakcji typu wysypka na przedramionach. Dla mnie to dowód na to, ze systematycznym i konsekwentnym dbaniem o energię posiłku podniosłam jakość, wydajność pracy swoich narządów wewnętrznych, które coraz lepiej eliminują odpady przemiany materii smaku kwaśnego. Takie małe, a cieszy. Kiedy jest się na prostej, można czasem zaszaleć, ale na własną miarę. U mnie dzień bez kawy, owsianki czy zupy albo duszeniny jarzynowej nie istnieje, pojadam sobie ostatnio malusie kawałeczki imbiru kandyzowanego jako mini cukierki albo kiedy potrzebuję odrobiny ciepła od wewnątrz.
Ostatnio przeszłam zabieg drobny i miałam okazję spędzić prawie dobę z pacjentką po rekonstrukcji piersi (mastektomia) i operacji ginekologicznej - rakowe sprawy. Oczywiście, że paplałyśmy o jedzeniu. Dla nas to zrozumiałe przecież, ze mogłam się znaleźć po przeciwnej stronie kija. Ona - prześwitująca jak pergamin,
blada i tak smutna jak szczelna na inne, nowe. I pomimo tego co postrzegała we mnie (zdrowie, otwartość, pogodę ducha) nic NIE przyjmowała, nic nie chciała wiedzieć, czego by nie było w "mądrych gazetach albo w tv programach porannych. I tak; duuużo piła wody mineralnej, całkowicie bez apetytu jadła posiłki, białe buły, surowe owoce i pomidory, itp, itd i gdyby chociaż zechciała posłuchać dlaczego tak MOŻE się dziać w organiźmie, ale gdzież tam... Odpuściłam oświecona mądrością p.Anny; każdy ma swoje do przerobienia, swoją własna drogę wyznaczoną codziennym odpuszczaniem zachciankom, brakiem myślenia profilaktycznego i łatwiźnie.... w czasach netu, dostępności i możliwośći różnych decyzji, gdy można tak wiele zrobić dobrego dla siebie i swoich rodzin. Dostałam pochwałę, ze po 6 dniach nie mam sińców i minimalną opuchliznę w porównaniu z innymi. Serdeczności.
data: 2014.06.17
autor: Ewik58
Agulko nie wiem czy Ci się przyda moja rada, ale robię maść golteriowo - kamforową (mieszanina wosku pszczelego, maseł i olejów i do tego wkrapiam olejki: golteriowy - golteria pełzająca, oraz kamforowy, czasem dodaję jałowcowy). Poczytaj na necie o tych roślinkach - zwłaszcza golteria i kamfora. Tą maścią moja Mama wyleczyła sobie cieśń i zapalenie stawów nadgarstków oraz zapalenie kolan, mnie pomaga na bóle kręgosłupa, pomaga na urazy kostne i stawowe. Rewelacja :) Jeśli się zdecydujesz na próbę, to zamów sobie te olejki i rozmieszaj je w oleju bazowym - np. w oleju ze słodkich migdałów i smaruj ile wlezie. Warto sprawdzić czy podziała. Twoje nadgarstki są mocno nadwyrężone, zatem myślę że to może pomóc. W razie czego - pytaj. Pozdrawiam Cię!
Mtd serdecznie Cię ściskam. Dbaj o Was :) bo dzieci są błogosławieństwem.
data: 2014.06.17
autor: Kejla
Imbirko, dziekuję, już wiem:)
data: 2014.06.17
autor: Nowa
Nowa, w Filozofii Życia jest dokładnie opisane jak goujemy ryż :) bez soli byłby niezjadliwy :))
data: 2014.06.16
autor: Imbirka
Witajcie, mam dylemat. Czy gotując ryż, dodajecie na końcu sol? Jeśli tak, to po nałożeniu na ryż potrawy zakończonej na ostrym, cała potrawa kończy się na smaku słonym, może tak być? A jeśli nie, to ryż kończymy na ostrym, duszenina na ostrym, niby wszystko gra, ale taki niesłony ryż....?
data: 2014.06.16
autor: Nowa
Kochani w Refleksjach pojawił się okruszek moich myśli, zaglądnijcie, no i pozdrawiam wszystkich gorąco!
data: 2014.06.16
autor: Anna Ciesielska
Witam wszystkich ciepło:)
Pani Aniu dziękuje za pozdrowienia...i te kciuki:)jestem po operacji,udała się bo wycięto mi całego guza w tej chwili czekam na wyniki,czy to jest złośliwy guz,prawdopodobnie czeka mnie chemia...
boję się tego wszystkiego,ale też mam nadzieje ze będzie dobrze.
mam poczucie że sama zapracowałam na nawrót choroby.
Bardzo bym prosiła o rady jak teraz po operacji w moim stanie,jestem tez po antybiotykach różnych innych wynalazkach,a jeszcze przed leczeniem się odżywiać?
litry wody we mnie wlewano tylko pic ,woda ,woda ...nic wg.PP,jestem pogubiona w tym wszystkim,wiem że taki styl życia nie prowadzi do zdrowia ...serdecznie pozdrawiam i proszę jak delikatnie odbudować teraz organizm by przygotowac jesli będzie trzeba na to co mnie czeka...
Pani Aniu DZIĘKUJE za słowa,bo były z serca.
data: 2014.06.16
autor: Beatamonika
Pani Aniu,
Moje gorąco już minęło. Nie wiem czy to efekt przyswojenia pokarmów z opóźnieniem, czy eliminacja dużej ilości duszonych mięs czy też fakt iż znowu zostanę mamą :-) W każdym razie problem znikł i staram się dyscyplinować bo drugie maleństwo w drodze :-)
Pozdrawiam ciepło!
data: 2014.06.15
autor: Mama Kacpra
Pani Aniu i Sylvio V- dziękuję za odpowiedź - z tym, że mało pije też załapałam i już jest dobrze, przedszkole nie powoduje stresu, wręcz przeciwnie, jest szczęśliwy i chętnie chodzi. To atmosfera w domu jest zabójcza. Dla mnie zresztą też. Jak na razie mały ma szkarlatynę a ja nie wiem co - ale źle ze mną - antybiotyku nie wezmę za żadne skarby - wiem, że choruję ze stresu, ale nie mam jak i gdzie się wyprowadzić od rodziców - co co dyscyplinowania rodziny -to jest niewykonalne, bo w domu mam 95 letnią babcię, która wie najlepiej i gdy nie patrzę podtyka dziecku ciasteczko, zresztą mój ojciec robi to samo z żelkami, chałwą i czekoladą i krytykuje mnie na każdym kroku -można dostać szału - mały wrzeszczy i każda próba dyscyplinowania go w jakiejkolwiek sytuacji kończy się awanturą - jestem twarda i robię swoje a mnie moi mogą przeklinać i mówić co tylko chcą, Ja jestem matką i ja wiem co jest dla mego syna najlepsze. Moja mama ma wyhodowaną przez siebie i na własne życzenie cukrzycę, więc nie słucham jej bo widzę co i jak je, nie chce się jej gotować wg pp - bo długo, bo nie pamięta kolejności - przestałam przekonywać bo mija się to z celem - niech robi co chce. Ja odpuściłam gotowanie w po Bożym Narodzeniu bo motywacji mi było brak - teraz gdy tylko dojdę do siebie zaczynam od początku dla siebie i synusia. Bóg czuwa nade mną a wy pomyślcie dobrze o mnie. pozdrawiam
data: 2014.06.15
autor: Kave
Witajcie,kolejne refleksje z obserwacji mojego organizmu są takie,że moja grzybica intymna wynika z z zagrzybienia całego ciała. Po kolejnej wizycie u ginekologa i stwierdzeniu u mnie po raz kolejny grzyba pomyślałam przestanę jeść miód w ogóle. I wiecie co? zadziałało!! jest czyściutko,żadnego swędzenia.Sprawdzam po kolei wszystkie wykluczane ostatnio produkty.Na razie kukurydza przeszła(hura mogę jeść mój ulubiony makaron kukurydziany) .Jutro sprawdzam jajka.glutenu nie ruszam,zaspokajam się moimi placuszkami i naleśnikami gryczanymi. Ciężko mi trochę że nie mogę pić naszej pysznej kawy ale cóż kiedyś do niej wrócę. Na razie czekam na poród i wzmacniam się kilerką raz dziennie.
Maluch ze mnie ciągnie jak najwięcej może.Hemoglobina dalej nisko ale żelazo i inne pierwiastki ok.
Pozdrawiam
data: 2014.06.14
autor: Dorota z Wrocławia
Mtd, jeśli mogę coś zasugerować. Nie pozwól sobie na osłabienie w trzeciej ciąży. Wzmacniaj się, zasilaj ciało właściwą esencją. Inaczej może być cienko. Ja w trzeciej ciąży przez wiele tygodni, z powodu braku apetytu, jadłam bardzo niewiele. Jak to się wszystko skończyło przypominać chyba nie muszę. Teraz muszę się solidnie napracować, żeby energia była choć powyżej pięt. Trzymaj się dzielnie i powiem Ci, że czasem warto być MIN a nie MAX :)
data: 2014.06.14
autor: Fox_India
Pani Aniu,odnosnie mojego wzroku to mam obecnie -5 mam 35 lat
w okularach chodze od 3 roku zyciu.Stres lub terz sresogenne warunki towarzyszyly mi do 25 roku zycia.Pozniej wreszcie dziecko oposcilo gniazdo.
Staram sie jesc wedlug PP aczkolwiek zceste wyjazdy lekko mi to uniemozliwiaja.
Naprawde staram sie.Malo tego zarazam innych;)) Takzy wie z mojego otoczenia co jem czego nie,jedni to akceptuja drudzy nie.
data: 2014.06.14
autor: Agatka
Hej Dziewczęta, dzieki za gratulacje. Oj chciałabym być Max;) a jestem trochę Min. Cały czas bym chciała spać no i pomidorówka mnie nęci... Mdłości nie dają spokoju i nie wiem czy ryzykować z tą kwaśną zupą czy powalczyć...Jak myślicie? Pani Aniu dzieki za wsparcie, zadzwonię za dwa tygodnie, bo teraz wyjeżdżam na tydzień. Mąż nie usiedzi za długo w miejscu. Ale przynajmniej postwiłam na swoim(dom z kuchnią gazową wynajmiemy:)) pozdrawiam
data: 2014.06.14
autor: Mtd
Dziewczyny, czy zdarzyło się Wam wrzucić do wrzątku mięso z podkładką pod mięso? Ja wczoraj przez swoje zakręcenie to zrobiłam. I tak gotowałam to przez 2 godziny. Chciałam sobie podgotować rosół i dziś go wykończyć. No i dziś zauważyłam to coś, pływające po moim cudnym wywarze. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, ale wywar wylałam, a mięso...No właśnie, mój mąż prawie stuka się w czoło, że to też chcę wyrzucić. Ale kiedyś czytałam, że w tych podkładkach jest trucizna i o ile brzegi podkładki są naruszone, to mięso się nie nadaje do spożycia. Teraz gotuję kolejny rosół, bo muszę się ratować przed skutkami klimatyzacji, o której ostatnio było na forum. Ja bardzo uważałam, ale niestety zgubny podmuch dopadł mnie ostatniego dnia upałów, w sklepie, do którego wpadłam tylko na chwilę, a byłam bardzo rozgrzana! I rzuciło mi się na migdał, który daje mi popalić...A do tego muszę jeszcze tyle czekać na kolejny rosół. Ale co zrobić z tym poprzednim mięsem? Nie chcę otruć męża:(
data: 2014.06.14
autor: Emka z Wawy
Poprawiamy błędy, chochliki razem z polską klawiaturą się zdarzyły mi... Wiec GRATULACJE dla Mtd - oczywiście!, A końcówka posta do Sylwii, to myślałam oczywiście o spartolonym paru. Sorry za chochliki.... ☺
data: 2014.06.14
autor: Sylwia V.
Max, wybacz za spóźnione - GRATULACJE! I duuuzo siły... ☺
data: 2014.06.14
autor: Sylwia V.
Sylwia z W., tak mi zapadło twoje ostatnie zdanie w poście, że brak chwili nawet na zastanowienie nad samą sobą. Myślę, że my wszystkie "maksiary" tak mamy, włączamy się w tryb automatycznego pilota z listą rzeczy do wykonania, wiec kiedy już padamy na twarz, z żalem oczywiście bo nie dałysmy rady dopiąć wszystkiego na ostatni guzik, ale nie starczyło nam czasu aby stanąć czy, gorzej, pochylić się w ciągu dnia nad samą sobą. Znajdujemy tysiąc rzeczy zastępczych, być lepsza gospodynią domowa, żona, matka, pracownikiem, a "ja". To też idzie pod rękę z uwaznoscia o której wspominała Ola z Francji. Koncentracji nam nie brak aby dobrze posortowane pranie czy nie startować papu, a uwaznosc i pobycie z sama sobą.? O to tez może Twoje serce placze.? Pozdrawiam ☺
data: 2014.06.14
autor: Sylwia V.
Mtd - Mtd - gratulacje. Nic nie dzieje się przypadkiem :) pozdrawiam
data: 2014.06.14
autor: Fox_India
Dobry wieczorek :) a ja znów z zapytaniem. Od jakiegoś czasu, około godziny 20tej mam mega ochotę na kawę. Wiem, że ostatnią powinniśmy pić około 17tej, więc tak mi trochę to nie pasuje, ale ostatnio to moja godzina. Zastanawiam się z czego to wynika, kawa generalnie zaspokaja mój apetyt na słodkie, więc może to być to? Nie jestem pobudzona po kawie, ta poranna też bardziej budzi mój śpiący jeszcze żołądek niż mnie ;) ale to właśnie w niej najlepsze. Trochę mnie to zastanawia. Zanim przeszłam na PP kawa mogła dla mnie nie istnieć a nawet źle się po niej czułam, odczuwałam drżenie całego ciała. Dopiero nasza, gotowana jest dla mnie dobra. Za dobra o godzinie 20tej :) Powinnam się tym niepokoić?
data: 2014.06.14
autor: Imbirka
Pani Aniu, u nas dobrze - naprawdę nieźle. Ukonstytuowałam się jako mama trójeczki, radzimy sobie z groszkami całkiem przyzwoicie. Dom ogarnięty, ugotowane. Zagoniłam wspierającego męża do pomocy przy córeczce, oj snu mi było trzeba. Nareszcie chyba dojrzałam do tego co mi Pani kiedyś powiedziała - ja na hamak - mąż ogarnia i buja hamakiem. Uspokojenie i odprężenie znajduję w pielęgnacji ogrodu. Jednak żadnego koszenia i ciężkich prac fizycznych. Po eksperymentach żywieniowych ostatniego czasu jest powrót do zwyczajowych zrównoważonych posiłków i do jangizowania dzięki któremu pozbyłam się zielonego budyniu z zatok. Lato u nas pod znakiem gromadzenia sił na jesienne i zimowe słoty. I tak sobie leci pomalutku. Córeczka nadal cycusiowata. Owsianka jeszcze wróbelkowi mojemu jako tako podchodzi ale zupki... no cóż. Mieszam z owsianką i jakoś wchodzi ale cycuś cycusiem. Pani Aniu - Pani refleksje - złoto. TO działa i dobrze nam z tym. Pozdrawiam serdecznie Panią i wszystkie kochane dziewczęta starsze i młodsze
data: 2014.06.13
autor: Fox_India
Sylwio z Wronek, miło, że poczytałaś, generalnie chodzi o Twój relaks podczas aktywności fizycznej, którą lubisz i która też odrywa Ciebie na godzinkę z kołowrotka obowiązków. NW to skrót "nord walking". Trudno jest rozdać robotę rodzince i być ...zadowoloną. Jednak zastanówcie się nad tym wspólnie, można dać wybrać co i w jakie dni tygodnia czy miesiąca... i wspólnie robić (każdy swoje) byle systematycznie - śmieci i zakładanie worka, odkurzanie, podlewanie kwiatów 1x w tygodniu, obranie jarzyn i ziemniaków, składanie i mycie naczyń, sortowanie ubrań do prania, porządek z gazetami, na stole, na biurku, w przedpokoju, prasowanie niektórych rzeczy. A jak plan wykonany to wspólnie miło spędzony czas i koniecznie weź przyklej do swojego serca ostatnie zdanie z ogrodowej refleksji p. Anny...
data: 2014.06.13
autor: Ewik58
Ewik58 napisałaś:.... uprawianiem sportu, spaceru, NW i słusznym ubiorem....wyjaśnij mi proszę skrót liter NW. Pani Aniu, dziękuję, wszystko pewnie się zgadza, tylko zupełnie wiem jak tego się wyplątać, jak pozwolić sobie odpocząć, jak odpuścić, by nie wszystko było dopięte.... nie jest....coraz częściej....bo brak czasu i sił. Jak zaangażować w obowiązki resztę rodziny?, pomagają, ale nie poczuwają się w obowiązku. Zależy mi, na dobrym jedzeniu, zdrowym, na pięknym ogrodzie, na porządku jako takim, etc....W pracy też, nie potrafię zwolnić jak ku temu okazja, zaraz szukam zajęcia, pogłębiam wiedzę, umiejętności...Dlaczego? Brak chwili nawet na zastanowienie się nad sobą.
data: 2014.06.13
autor: Sylwia z Wronek
Witam panią Anię i forumowiczki mam problem co rano z cierpnącymi aż do bólu rękami najczęściej prawa dłon.Pracuję szyjąc poszycia skórzane i tak poniedziałek i wtorek jest jeszcze znośnie,ale kolejne dni to ok. godziny 4.00 rano siedzę już ze spuszczonymi rękami do dołu co przynosi powolną ,ale ulgę.Ciężka praca rąk ma tu na pewno znaczenie,może ktoś mi coś podpowie .Serdecznie pozdrawiam.
data: 2014.06.13
autor: Agulka
TulipAnka, za mało jesz w ciągu dnia, po owsiance dopchać kanapka, albo zabieraj dodatkową kanapkę na drugie śniadanie. I te kanapki to mają wyglądać jak super hamburgery, że kotlet na dwa palce ;) i wtedy obserwuj siebie czy wciąż Ci mało i ewentualnie kombinuj dalej... Pozdrawiam.
data: 2014.06.13
autor: Sylwia V.
Sylwio z Wronek Twoja arytmia serca w głównej mierze jest skutkiem zmęczenia, niewyspania, stresu. Jednakże, gdy na to nałożą się żywieniowe wpadki, może problem się nasilać i utrwalać. Arytmia bowiem to stres, zimno, zła praca/funkcja wątroby, płuc, nerek. Pomyśl i zacznij dbać o siebie. Wiele wyjaśniły Ci dziewczyny, Ewik58, Sylwia, Emka. Kave prosisz o pomoc, o wyjaśnienie przyczyn problemów u dziecka, jednocześnie podajesz je sama w poście.. Zdyscyplinuj siebie i rodzinę. Zaparcia pojawiają się u dziecka najczęściej z powodu zimnego żołądka. No i wszystko już rozumiesz :) Dziewczyny dobrze radzą. Biba przedzwoń :). Marto ta trawa pszeniczna coś mi jest za "święta", taka na wszystko? AlinoSG cieszę się, że rozmowa nasza była dla Ciebie bodźcem do działania :), Mtd zadzwoń też! Tak króciutko, żeby nie porobiły się zaległości...
data: 2014.06.12
autor: Anna Ciesielska
Witajcie dziewczyny! Ostatnio zebralam sie w sobie i zamiast zupy zaczelam zabierac do pracy obiad w termosie (duszenina/gulasz/klopsiki + ryz/kasza/makaron kukurydziany). Moj dzien wyglada wiec teraz tak: przed 6 rano kawa, ok 6.30 gesta owsianka, 10.00 kanapka w pracy, 12.30 obiad, 15.00 kawa. W domu jestem przed 18, pora na kolacje, wciagam wielka miche zupy na wolowinie ale mi malo. No to jeszcze grzanka z maslem i pieprzem - malo. Dorzucilam do grzanki jajo gotowane i kozi serek - dalej niedosyt... Mialam akurat kulki owsiane, a to zjem pare... i dalej nie czuje sie najedzona. Puree z cebula tez nie ratuje sytuacji. A przeciez duzo tego wszystkiego, i pozywne, i cieple. Obiad musze jesc tak wczesnie, bo wtedy mam przerwe na "lunch" w pracy. Moze znowu drugie danie na kolacje, ale czy to nie przesada? ;) Podpowiecie cos? Ladnie prosze... Pozdrawiam Was :)
data: 2014.06.12
autor: TulipAnka
Ach Pani Aniu, a ja mam podobne przemyślenia. Tak sie złożyło, że jestem w początkach 3 ciązy, której nie planowałam, chciałam raczej powspinać się zawodow;). Gdy już się okazało, że bedzie trzeci bachorek, to doszłam, do wniosku, że co ma być to będzie i trzeba się poddać planom Matki Natury. Na razie trochę mnie mdli, ale imbirówka daje radę i owsianka najlepiej mi wchodzi...ciekawe, bo na zupy i duszeniny nie mam ochoty... Pozdrawiam Wszystkich!
data: 2014.06.12
autor: Mtd
Kochani, łaziłam po ogrodzie i tak mi się myślało... :) Zaglądnijcie do Refleksji :)
data: 2014.06.12
autor: Anna Ciesielska
Alino SG, trzymam kciuki za Twoje usg, sama przechodzę to badanie co najmniej 2x w roku (kontrolnie piersi i tarczycy) i za każdym razem panikuję. Podziwiam Twój spokój!!! A Pani Ani gratuluję wręcz genialnej umiejętności sprowadzania nas na ziemię i wyciszania rozbuchanych emocji. No ja to czasem mogłabym wisieci u Pani Ani na telefonie non stop, aby wrócić do normalności:) Buziaki dla wszystkich
data: 2014.06.10
autor: Emka z Wawy
Ola+Szwecja, dzięki za odpowiedź. Mam tę samą grupę krwi. Jednak nie ratuje mnie zagryzanie chlebem/dodatki typu mięs, makaron - efekt nadal jest ten sam:( Pozdrawiam
data: 2014.06.10
autor: Mama Brykającej Tosi
Droga Pani Aniu jeszcze raz bardzo dziekuje za szczera rozmowe , solidnie uciskalam punkty pod pachami i inne i juz mniej boli. Dzis wreszcie die na usg i jestem spokojna - bedzie co ma byc. W niedziele lece do Polski wiec tam zrobie sercowe badania. Pracuje rowniez nad tematem tabu, ale powoli, powoli....
Kochane dziewczyny w biurach z klimatyzacja. Wczoraj napisalam wielki post o swoich negatywnych przezyciach - i nie poszedl (zly kod). A dzis spojrzalam na to inaczej (po porannym spacerze wsrod pol, krow i koz) i wiem, ze kazda sytuacja jaka nam sie przydarza ma sens, ma nas czegos nauczyc, zwrocic na cos uwage itd. Moze spojrzycie na swoja biurowa sytuacje inaczej, z punktu wlasnych priorytetow, mozliwosci. Jezeli rozmowa z szefem nic nie daje, jakies zaswiadczenie lekarskie tez nic, techniczne mozliwosci niemozliwe do zmiany to trzeba sie zastanowic, czy jestem w stanie w tej sytuacji zachowac wewnetrzny spokoj, zabezpieczajac sie szalami, herbatkami itp. - czy tez kazdego dnia mnie to od nowa stresuje ? Wtedy potrzebna jest glebsza refleksja i szukanie innej drogi. A jaka ona ma byc to juz indywiduakna sprwa zhalezna od uwarunkowan i mozliwosci. Zycze optymalnego dla Was rozwiazania i pozdrawiam serdecznie
data: 2014.06.10
autor: Alina SG
Mamo Brykającej Tosi, odnośnie jaj, ja tak miałam, gdy nie zagryzałam jajek niczym. Ból rzeczywiście okropny. Pomogło zagryzanie schrupionym chlebkiem z masełkiem+przyprawy. Kombinowałam też z kawałkiem podsmażonej polenty, ale mam gr. 0 więc niebardzo (pszenica również, ale to praktycznie jedyna pora kiedy żywię się chlebkiem, więc nie szkodzi mi).
data: 2014.06.10
autor: ola+szwecja
Asiu, niezwłocznie skontaktuj się ze Stowarzyszeniem Chorych na Boleriozę. Chyba to działa tak, że na dany region masz osobę kontaktową. Wiem, że te osoby przeszły naprawdę wiele, znają najlepszych specjalistów w kraju i pomogą Ci nie popełnić błędu. Pozdrawiam Ciebie i zdrówka dla synka!
data: 2014.06.10
autor: ola+szwecja
Witam Wszystkich, proszę o pomoc w sprawie siedmioletniego synka. Wessał się w niego kleszcz, który został niby poprawnie wyciągnięty. Jednak po tygodniu pojawił się rumień. Lekarz stwierdził pierwszą fazę boreliozy. Synek dostał antybiotyk Duomox 750mg na 20 dni i nystatyne. ! Podaję mu oczywiście probiotyk. Czy możecie poradzić jak wzmacniać synka pp-owo? Dziękuję z góry.
data: 2014.06.10
autor: Asia
Właściwości soku z trawy pszenicznej... :)
Nie wiem czy to prawda skopiowałam :) ale spróbuję :) zapytałam fantoma śledziony i powiedział ok dobra go ahead na pewno lepsze to niż cola. pozdrawiam serdecznie Pani Aniu i Forum - Marta

Trawa pszeniczna: " Odbudowuje czerwone krwinki i obniża ciśnienie krwi.
Fosforan wapnia zawarty w soku traw wiąże wolny fluor i inne toksyczne elementy śladowe, tworząc nietoksyczne związki chemiczne, pomaga wzmocnić szkliwo zębów i szkielet kostny.
Sok z trawy pszenicznej reguluje funkcjonowanie tarczycy, co stanowi ważny element
zwalczania nadwagi, zaburzeń trawiennych i wielu innych często spotykanych dolegliwości.
Sok z trawy pszenicznej jest pełnowartościowym środkiem odżywczym, zawierającym
wszystkie istotne dla życia aminokwasy. Zawiera on w porównaniu z innymi środkami
odżywczymi dużo więcej enzymów, witamin i składników mineralnych."
data: 2014.06.10
autor: Marta
Dawno sie nie odzywalam ale w koncu mam czas by napisac slowo co u mnie... Za dwa miesiace porod, czuje sie swietnie na usg wychodzi ze dziecko sie rozwija prawidlowo ale mam obnizone lozysko (skad to sie bierze?) i jesli sie nie podniesie choc 2.5 cm to grozi mi cesarka, buuu... Moja midwife twierdzi jednak ze mam za maly brzuch no i pobrala mi krew celem sprawdzenia zelaza, pewnie za malo miesa jem ale nie umiem sie zmusic... Coz poczekam na wyniki... Cos pewnie knoce ale nie wiem co.. Od paru tygodni czasem swedzi mnie skora miedzy piersiami, glownie wieczorami, czy to watroba manifestuje mi niedobor/nadmiar kwasnego? Odzywiam sie zupelnie inaczej niz w pierwszej ciazy ale mam takie same obfite uplawy, bardzo uciazliwe... Przynajmniej bole reumatyczne niemal zupelnie ustapily, czasem tylko mam lekki bol w lewej stopie rano, szybko ustepujacy... Przynajmniej moja cora ma sie dobrze, choc jezyk geograficzny jej nie opuszcza... Ktos mi moze rzuci slowo co moge knocic?
data: 2014.06.10
autor: Biba
Witajcie wieczorową porą. Mam pytanie, pewnie dla wielu proste jak drut :) chodzi o drugie kółko, woda w smaku słonym. Po niej kwaśny i ten kwaśny dodajemy standardowo po minucie, czy jak potrawa zawrzy? No mam z tym zawsze problem ;) pozdrowienia z upalnego pomorza śle:
data: 2014.06.10
autor: Imbirka
Iko, plexi maja sluzyc do odseparowania mojego stanowiska od strumieni powiewow.
data: 2014.06.09
autor: Mama Ineczki
Iko, niestety jestem w tej samej sytuacji. Po reorganizacji biura dostalam miejsce najgorsze z mozliwych. A facet takie, ktore ja mialam wypatrzone, a nawet obiecane. No i jest codzienna walka. Szef pozwolil mi zainstalowac panele plexi(przezroczyste), ale kazal sprobowac z kartonami, zeby nie bylo pozniej problemow.
Do pracy biore szklana miske owsianki - jak jem jest jeszcze goraco/ciepla; termos z kawa i obiadem. Pod spodniami mam grube rajtuzy i podwojne skarpetki. Na gore podkoszulek na ramiaczkach, dlugi rekaw, koszula bawelniana i sweter z golfem. Moj maz jak czasami zobaczy te warstwy to chyba odraze widze w jego oczach, a na glos mowi ze to nie jest normalne i zebym poszla do lekarza...
Zanim sie zorientowalam ze to to - zaczelam tracic czucie w skorze na nogach - od niewielkiego, acz dlugotrwalego nawiewu. Moja ciocia dostala zapalenia nerwu twarzowego z tego samego powodu. Paraliz polowy twarzy nigdy nie zszedl calkowicie (to bylo jakies 5 lat temu).
Bylo i jest mi wstyd ze jestem dziwologiem, ale to chyba moja karma ze musze rozwiazywac lamiglowki spoleczno - personalno - fizyczne zeby sie nie rozleciec fizycznie i psychicznie (i moja corcia rowniez).
Pozdrawiam
data: 2014.06.09
autor: Mama Ineczki
Iko, ja właśnie od klimatyzacji i stresu w pracy nabawiłam się tylko złego:stany reumatyczne,ostatecznie chyba fibromyalgia - ale to moja diagnoza po wielu latach obserwacji, alergia, która mnie wykańczała i te tabletki, które były gwoździami do trumny. Kupowałyśmy z sekretarką grzejniki olejowe, małe pod stół, bo wielokrotne kłótnie z facetami nic nie dawały, im zawsze ciepło, bo też ciągle w spodniach, niektórzy otyli, różni ludzie, różne potrzeby. Broń Boże żeby na Ciebie coś wiało, jeśli czujesz powiew, bedziesz załatwiona, tu bym nie odpuściła, tylko grzecznie, aczkolwiek stanowczo protestowała, prosiła oo zmianę miejsca, az do skutku. U mnie w pracy dochodziło do zaklejania otworów nawiewowych tekurami etc, jak komuś dokuczyło i nie było znikąd pomocy. Generalnie cały czas siedzę w rajstopach, zawsze sweterek albo marynarka, TYLKO ciepłe mnie ratuje odkąd przeszłam na PP. Biorę do pracy termos kawy, termos TALCI, jakies ciepłe danie w termosie i 2 kanapki, bo pracuje do 17:00. Jednym słowem wyprawa, codziennie z torbą z termosami. Koszmarna moda na duże, klimatyzowane biura nie przysparza ani zdrowia, ani komfortu pracy...
data: 2014.06.09
autor: Sylwia z Wronek
Dziewczyny, jak sobie radzicie z klimatyzacją w pracy? Zmieniłam pracę i tak bardzo mi ta klimatyzacja przeszkadza.... Cały czas mi wieje. Siedzę ubrana, wszyscy inni rozebrani a mi się chce płakać od tego powiewu. Pijecie coś ciepłego? Ubieracie się ciepło? Nie mam gdzie się przesiąść....
data: 2014.06.09
autor: Ika
Hej Kochani, nie doszukałam się w archiwum odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Otóż niezależnie od tego, czy przyrządzam jajka wg przepisów czy kombinuję sama, zawsze po ich spożyciu mocno boli mnie brzuch. Przepraszam, ale ciężko mi określić, czy jest to żołądek czy wątroba, bo boli jakby... jedno i drugie. Jajka jem raz w miesiącu. Cuduję z ilością kwaśnego - efekt wciąż ten sam. Dodam, że nie szkodzą mi potrawy zawierające jaja (placki, naleśniki itp) lecz wszelkie jajecznice (nawet ta dziecięca), chleb w jajku, omlety. Ktoś miał podobnie? Pozdrawiam gorąco;-)
data: 2014.06.09
autor: Mama Brykającej Tosi
Dziewczyny, pięknie dziękuję za odpowiedzi!, rozważę wszystkie kwestie, z pewnością muszę przystopować z długością pitraszenia, tak mi podpowiada moja intuicja. Wiem, że muszę wrócić do książek...serdecznie pozdrawiam.
data: 2014.06.09
autor: Sylwia z Wronek
Kave, problemy z wyproznieniami to tez zbyt mala ilosc picia. Co do imbirowki, kup strzykawke taka okolo 10 ml i na poczatku bedzie ciezko, potem sie przyzwyczai, ze pare strzykawek dostaje i ma tylko lykac. Wytlumacz mu, ze to na brzuszek m.in... Pamietaj tez, ze przedszkole tez powoduje stres u dziecka i zawirowania zdrowotne, bo np. moga go podziebic. Dopoki moj nie poszedl do przedszkola nic sie nie dzialo. Pozdrawiam.
data: 2014.06.09
autor: Sylwia V.
Sylwia V dziękuję, mały jest na pp od urodzenia, ale jak już pisałam na forum niedawno, mieszkam z rodzicami i oni bojkotują wszystkie moje żywieniowe zasady, i jedyne o czym marzę to wyprowadzka - ale na razie nie mam jak i gdzie. Jest ciężko gdy wszyscy są przeciw (mimo oczywistych korzyści) ale nie zmienię już tego- mały jest na słońcu non stop - kataru nie ma bo nos czysty tylko obrzęk. może za dużo mięsa jadł ostatnio- bo czytałam na forum że to też może być przyczyną- ja gdybym mogła to nie dawałabym mu żadnych owoców - ale jak tylko się odwrócę czy wyjdę na chwilę to mam pokątne karmienie (przed chwilą znów miałam scysję, bo babcia, chciała przed snem dać małemu ciasto - szkoda gadać) ja muszę od początku poczytać i znów zacząć porządnie gotować, bo przez atmosferę w domu trochę odpuściłam i się zaczęło. Martwi mnie też ten brak kupy codziennie - imbirówkę dostanie od jutra i niech się wrzeszczy i piszczy i wzywa Wszystkich Świętych. Wiem, że moje złe samopoczucie też ma wpływ. dziękuję i proszę o jeszcze
data: 2014.06.08
autor: kave
Tamaro, kluski robię na czuja. Ziemniaków gotuję co najmniej 2 kg, do gotowania dodaję ok. 1/4 kurkumy, 1 łyżeczkę imbiru, 2 pełniejsze łyżeczki soli - woda musi być lekko słonawa. Robiąc masę imbiru daję ok. 1/4 łyżeczki, kurkumy szczyptę, kilka kropli cytryny. Oczywiście trzeba to dodać w odpowiedniej kolejności. Jeśli masa jest mało słona, dodaj więcej soli do gotowania gotowych już klusek. Może któraś z dziewczyn poda Ci dokładniejszy i dopracowany przepis:). Pani Aniu, karczek z grilla paluszki lizać - mężczyźni mlaskali, nawet piwem nie zalali:). Pozdrawiam z upalnego Śląska!
data: 2014.06.08
autor: Marcela
Poprawiam swoje bledy. Kave, napisalam w zwiazku z truskawkami "ale Ty jestes Mama" myslac o tym, ze masz wybor, a ze tego nie dodalam, wyszlo, ze Ci wytykam palcem te truskawki z.zarzutem. Uwazam, ze Twoj gagatek, ty wybierasz jak go karmisz a ja to akceptuje, tylko mowie Ci o ewentualnych konsekwencjach. Odnoscie Deepak Chopra to napisalam, ze poszedl gosc w alernatywne sposoby myslenia, to tez, ale mialam na mysli alternatywne sposoby leczenia... Pozdrawiam cieplo :)))
data: 2014.06.08
autor: Sylwia V.
Kave, odstaw te mleczne takie tam co dajesz mlodemu, one powoduja powstawanie sluzu, potem on nie potrafi wydmuchac nosa, potem nos jest zatkany. I te truskawki, ale Ty jestes Mama. Oczywiscie emocje tez maja wplyw plus przedszkole. Przedtem mial zapalenie pluc, Ty masz angine, pomysl, jest jakas zbieznosc, mysle? Moj tez nie lubi imbirowki, ale jezeli uwazam, ze ma dostac to dostaje nawet trzy razy dziennie, kropka. Wystawiaj go teraz na slonce w ten gorac, slonce go dogrzeje. Pozdrawiam :)
data: 2014.06.08
autor: Sylwia V.
"na ile nasze nastawienie do zycia ma wpływ na to co nam się przydarza". No własnie Olu z Fr.Co się przydarza lekarzom?Zle się o nich mówi?Jak zyję 65 lat przez cały ten okres o jednych lekarzach słyszalam że sa dobrzy o innych coś przeciwnego.Nic się w tym nie zmienilo mimo zmiany ustroju.Jeśli, jak piszesz, traktuje się lekarzy jak idiotów , to widocznie jest to wynik ich nastawienia do siebie, wlasnego życia i własnej pracy jako lekarza.
A tak konkretnie nie tyle krytykujemy tu lekarzy, że są gorsi niż dawniej ile system, ktorego ofiarami są i pacjenci i lekarze.Krytykujemy wielkie korporacje farmaceutyczne które chetnie płacą 3 miliardy dolarów kary za przekrety z lekami . I głosno o tym .Ale ze ta firma ze sprzedazy leku uzyskala 140 miliardow zysku to cichutko. Bylo z czego kare zaplacic prawda? Nie krytykujemy szczepionek tylko ich jakość i fakt ze kilkudniowe niemowle szczepi się bez opamietania i odpowiedzialności, nie krytykujemy mammografii, ale fakt ze wmawia nam się, że trzeba ją robić jak najczęściej i ze nie ma to skutkow ubocznych , co więcej, że uratuje nas to przed rakiem.reszte napisala Sylwia V, więc nie bedę się powtarzać.
data: 2014.06.08
autor: ostróżka
doświadczone mamy pomóżcie: mój prawie 3 latek od ponad miesiąca ma zatkany nos (kataru nie ma- ost. choroba w kwietniu to zapalenie płuc-wyleczone) na początku maja wywiozłam go nad morze i wrócił z odetkanym nosem ale za to przestał robić codziennie kupę (na początku myślałam, że to efekt wizyty u babci, która karmiła mi syna pokątnie bułkami drożdżowym przez kilka dni - mimo moich protestów i próśb) - dopiero dziś skojarzyłam, że jedno może się wiązać z drugim - przestrzegam, żeby nie jadł kwaśnego, surowego i zimnego - do przedszkola dostaje domowe kanapki, czasem z twarożkiem, kawę zbożową lub TLACI do picia. Ostatnio jadł trochę truskawek i w ciepłe dni filiżankę maślanki do ziemniaczków. Imbirówki za chiny nie chce pić, ost. marchewka też odrzut. czy za dużo mięsa dostaje? wiem, że od początku muszę zacząć z PP ale choć podpowiedzcie przyczynę (moje złe emocje?? i zła atmosfera w domu??) i jak z tego wychodzić. Ja męczę się z anginą- ale imbirówka działa bez pudła. pozdrawiam i proszę o wsparcie
data: 2014.06.08
autor: kave
Mysli wieczorowa pora mnie naszly, jak przeczytalam post Oli. W polityke nie wchodze, bo nigdy mnie to nie interesowalo, widze mechanizmy jakie tam rzadza i to mi wystarcza zeby powiedziec, dziekuje. Natomiast lekarze, to cos co mnie dotyczy mniej lub bardziej. Tak jak Ola mysle, ze to jest system, a system nie ma ludzkiej twarzy niestety. Moze kiedys, dawno bylo inaczej. Jak tak sobie na to patrze to jawi mi sie to jako tasma z pacjentami do przerobu z duzym naciskiem na efektywnosc. Odchodzi.sie od bliskosci.z pacjentem, od rozmowy, mamy 15 minut na wyartykulowanie co nam dolega, potem idzie recepta i pa. Nie wiem, czy to lekarze nauczyli nas, ze mamy byc potraktowani recepta czy to my nauczylismy lekarzy, ze mamy dostac recepte, bo inaczej sie nie liczy? Kiedys pisala lekarz na forum, ktora jest na PP i na jej sugestie, zeby zmienic sposob odzywiania czy zycia, pacjent wzruszal ramionami i prosil o tabletke, ktora zalatwi sxybko jego niedyspozycje. Potem pewnie wraca po tabletke kolejna, bo sie nie wyleczylo albo jest gorzej. Bez zastanowienia - a dlaczego tak jest? Deepak Chopra pytany dlaczego wzial sie za alternatywne sposoby myslenia powiedzial,.ze byl rozczarowany tym, ze byl nauczony jako lekarz aby leczyc ale nie wyleczyc. Powiedzial, ze slowo "wyleczyc czy uzdrowic" nie funkcjonuje w slowniku lekarza, magicznym nabojem jest pigulka, potem nastepna... Ola, nie mialam szczescia do lekarzy, chociaz, ja jestem z z tych, co ich nie potrzebowali, tylko czasami... Ponad rok temu tez tutaj moj tesc.umarl na raka i pomimo, ze sa tutaj pieniadze na chemie, hospicjum, nie ma kolejek, to zobaczylam znowu ta niehumanitarna twarz systemu, ktory tworza lekarze... Pozdrawiam.
data: 2014.06.07
autor: Sylwia V.
Olu z Francji, jako była tępicielka medycyny konwencjonalnej, widząca w każdym białym fartuchu tylko i wyłącznie zło, dziękuję za ten post:)
data: 2014.06.07
autor: very.ewa na gmailu
a wie moze ktos ile trzeba przypraw imbiru soli kurkumy do klusek na jakas okreslona ilosc ziemniakow z przepisu marceli co tu znalazlam?
data: 2014.06.07
autor: tamara
Przez ten upal zapomnialam sie podpisac - ostatni post o lekarzach i obaleniu komunizmu jest moj :)
data: 2014.06.07
autor: Ola z Fr
Dzien dobry ! Pani Aniu, wydedukowalam juz skad moj problem z postami. W momencie gdy sprawdzalam swoj tekst ( literowki itp) , wpisany przeze mnie kod z obrazka przestawal byc aktualny. W kazdym razie sytuacja opanowana ;)
Bardzo dziekuje wszystkim osobom , ktore odniosly sie do mojego posta o badaniach, lekarzach itp. Wybaczcie, ze tym razem nie odniose sie do kazdego z nich osobna , tylko ogolnie.
Sledzilam ostatnio troszke obchody upamietnienia pierwszych wolnych wyborow w Polsce i naszla mnie miedzy innymi taka refleksja ( jak pewnie wielu ludziom przy tej okazji) – jak to sie stalo, ze Polakom sie udalo w prawie bezkrwawy sposob obalic ten system ? Nie chcialabym wchodzic gleboko w polityke, to Forum temu nie sluzy. ALE skojarzylo mi sie to z nasza forumowa dyskusja o lekarzach. To tez przeciez jest rodzaj systemu tyle, ze opieki zdrowotnej. Jestesmy jego beneficjentami, ale tez sami go tworzymy, a rownoczesnie (pomijajac osoby bardzo bogate) nie mamy wlasciwie wyboru i dostajemy go niejako „w prezencie”. Czy Walesie i calej owczesnej opozycji udalby sie przewrot, gdyby nie dzialali na zasadzie uzdrawiania systemu, w ktorym przyszlo im zyc, gdyby nie wybrali szukania porozumienia ? Robili swoje i szukali dialogu. Polakom nie snilo sie, nawet tym na czele opozycji, ze komunizm moze sie w Polsce skonczyc, a jednak ...
Nie sadze, ze uda nam sie cos zmienic, traktujac wszystkich lekarzy jak idiotow, a narzedzia , ktorymi sie posluguja jako samo zlo. „Wypinajac sie „ na nich , nie okazujac zaufania i checi dialogu, brniemy tylko do umacniania niezdrowych opozycji. Nie chodzi o to, zeby porzucac swoje przekonania i zaprzeczac, ze cos nam szkodzi skoro szkodzi ewidentnie (np.gluten) albo wmawiac sobie, ze cos nam pomaga, skoro nie pomaga (np.chemia). Poza wyjatkami, cel chyba mamy jeden , zeby byc zdrowym. Mamy wspolna zatem intencje i (my to juz wiemy) rzadzi nami ten sam Porzadek. Troche wiec jednak mamy wspolnego :)
Zastanawiam sie tez na ile nasze nastawinie do zycia ma wplywna to , co nam sie przydaza. Gdyby nie to, ze kiedys bylam zle leczona, nie odkrylabym ksiazek pani Ani i nie byloby mnie na tym Forum. Jednoczesnie jednak nie stacilam szacunku do lekarzy i moze dlatego trafiam na takich (nie wszystkich), z ktorymi mozna pogadac o PP , ktorzy sami przestrzegaja przed szkodliwoscia nadmiaru pewnych badan (mammografia) a nawet jedna pani doktor , gdy uslyszala o imbirze i rosolach przy moim ostatnim zapaleniu zatok, pochwalila bardzo i powiedziala , ze mam brac paracetamol jak juz naprawde nie bede dawala rady z bolu.
Sylwio V. , ciesze sie niezmiernie, ze olej smakuje :)
Pozdrawiam goraco, tu zar leje sie z nieba ! :)
data: 2014.06.07
autor: 
Hej, a co nas tak mało na facebooku? To taka okazja do spotkania prawie "twarzą w twarz" i "oko w oko" z Panią Anią:) No i my możemy też na bieżąco wymieniać się informacjami...Dalej, nie ociągajcie się, tylko meldujcie:)Pozdrawiam.
data: 2014.06.07
autor: Aneta z P.
Sylwiu z Wronek, jestem przykladem, ze skora moze sie polepszyc na PP. Kiefys wychodzilam spod prysznica, a uzywalam nawilzajacych kremow pod prysznic i podobnych chemii i skora byla napieta i sie siepala, nawet te wszystkie super balsamy po myciu srednio pomagaly. Teraz uzywam mydlo dla dzieci albo szare mydlo Bialy jelen, potem miejscowo emolient, czasami mi sie zapomni, czasami nie mam czasu, bo dziecko zdazylo zrobic demolke i skora jest ok. Tylko krem jakis klade na twarz, w biegu najczesciej... Wiec jest to mozliwe. Ale dzemow nie jafam, salat nie jadam, zupa codziennie, gulasze czesto....
Na wsparcie w momentach slabosci albo kiedy zrobilam sobie kuku robie bulion jagniecy, gotuje do 4.5 godzin Max, rosol wolowo-indyczy jadam rzadko, bo skrzydlo indycze tu kupic to troche marzenie scietej glowy, wiec czasami przywoze z Polski kontrabande ;) a kilerke czy imbirowke pije pare razy dziennie w mniejszych ilosciach, niz raz kubas, bo tak mi lepiej sluzy. Kiedys MamAsik, mowila, ze dzieciom trzeba pare razy dziennie, male ilosci niz tylko raz, ja zastosowalam to u siebie i jest dobrze. Pozdrawiam.
data: 2014.06.07
autor: Sylwia V.
Pojawił się nowy wpis w dziale refleksje: Konsekwencje “głupotek”..
data: 2014.06.07
autor: Admin
Sylwio z Wronek, w mojej wypowiedzi zabrakło nawiasu zamykającego:) Ja nie piłam kilerki 3-4 godziny przez tydzień (w sumie nie wiem nawet, co to by znaczyło), tylko miałam ból trzustki (teraz myślę, że mogła to być śledziona, no Pani Aniu znów mogłam pokręcić organy) jednego dnia przez 3-4 godziny, a kilerkę piłam raz dziennie przez tydzień. Bo skoro dowaliłam śledzionie/trzustce, to chciałam ją ratować kilerką (ta stawia do pionu środkowy ogrzewacz, tj wzmacnia go, nie myślałam zaś o rozgrzewaniu). Pozdrawiam Forum:))
data: 2014.06.07
autor: Emka z Wawy
Sylwio z W., mnie zdumiewasz niemiłosiernie długim gotowaniem (skąd pomysł i jaki tego cel?). Zastanawiasz się czy jest różnica miedzy przegrzaniem letnim czy zimowym? Dla mnie podchodzisz do gotowania 5P jak do szacowania skomplikowanego wielopoziomowego wielomianu w pamięci. A to zwykłe przecież dodawanie i odejmowanie; nadmiary i niedobory energetyczne. Przewalenie o każdej porze roku to zawsze jest odczuwana blokada: niestrawność żołądka, wzdęcia i bóle jelit, ból głowy, zziębnięcie, ból gardła, zatok, temperatura, itp. Działasz zawsze podobnie - natychmiastowo dogrzewasz ciało całościowo - zewnętrznie (okrycie, odzież) i wewnętrznie (zupy, TLI itp), dość przytomnie obserwując zmiany i nie przesadzając. Sucha skóra występuje kiedy przewalam z ilością rozgrzewających potraw na dzień. Ja kompletnie nie stosuję balsamów na ciało, skóra jest wewnętrznie nawilżona. Tylko twarz podrasowuję oliwą. Generalnie zalecane jest jedzenie zrównoważone lub lekko rozgrzewające, czyli najlepsze nie przesadzanie z dobowa ilością ostrego jadła i ostrych + gorzkich przypraw. I jasne, że latem jest w menu potraw rozgrzewających mniej (objętościowo) niż zimą czy jesienią. Kiedy latem będzie wietrznie i bardzo zimno, a ktoś niedoubrany to uduś wołowinę, ale przez 1.5godziny. Buliony 4-godzinne przeznaczone dla ciężko chorych i interwencyjnie. Nie piszesz czym się wypajasz, a to takie ważne. Delikatna TLACIG jest rewelacyjna, ale teraz latem dodaj odrobinę smaku kwasnego(susz, cytryna) i pij do woli, gdy jest pragnienie. Kawa jest radością o poranku i później po południu. W nadmiarze oczywiście wysusza skórę.
Naleśniki z dżemem na kolację dla mnie nawet byłyby rozpustą (kwaśne:dżem+mąka), a zdrowotnie jestem na prostej. W tej kuchni można czarować to co czujesz, ze właśnie potrzebne, a gotowce dzienne są w książce. Jeżeli myślisz 5smakami, a nie ulubionym smakiem, to wybierzesz właściwe. A najlepiej warzyć proste, nieskomplikowane w trawieniu potrawy - zupy, kasze z jarzynami, twaróg z oliwą i cebulą i ziołami, duszeniny warzywne i oczywiście owsianka gotowana w sumie 20-40min. Rozgrzewania nie popędzisz, ale utrwalisz je nieustającym dbaniem o ciągły komfort swojego ciała - jedzeniem, systematycznie uprawianiem sportu, spaceru, NW i słusznym ubiorem. Więc daj na luz, wszystko zadzieje się we właściwym czasie. Wybacz, jeśli za dużo Tobie wytknęłam, ale tak ma każdy na początku nowej Drogi. Efekty naszego działanie przychodzą nieoczekiwanie. Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.06.07
autor: Ewik58
Ola z Francji, ta oliwa jest absolutnie kapitalna! Moj maz tez sie zamlaskiwal. Zrobilam salatke ziemniaczana i wciagnelam oczywiscie sama, maz i ojciec.polizal, pochwalil i wbil sie w steka. Mamy wolnosc w demoludach.... Jutro robie kolejna wersje oliwy. Pozdrawiam serdecznie z lata, jutro leje na Wyspie ;)))
data: 2014.06.07
autor: Sylwia V.
Imbirko, ten Aloe First mam już od jakichś 3-4 miesięcy i nadal mam. Sztyft też starcza mi na bardzo długo. Włosów nie farbuję póki co. KaM, dziękuję bardzo za polecenie żelu. U mnie w domu ostatnio furorę robi pasta do zębów z tego Forevera, rzeczywiście jest fajna, przyjemnie się nią zęby myje, bo nie jest taka ostra.

Dziewczyny, dzielmy się proszę wszelkimi pomysłami kosmetycznymi, nie raz ktoś coś niedrogiego przez przypadek odkryje i służy mu przez lata. Powiem szczerze, rzadko mi się udaje, ale ten forever to hit w mojej calej rodzince.

Sylwio z Wronek, popieram Twój pomysł dotyczący jadłospisu, nieustannie mam z tym problem.
data: 2014.06.07
autor: ola+szwecja
Pani Aniu i forumowiczki, zawsze gotowe do wsparcia :), telefonicznie rozmawiałyśmy wiosną, min o moich problemach z arytmią serca. Jest lepiej, ale nie idealnie :) Odstawiłam ser żółty całkowicie, cera i serce lepiej, płuca lepiej, tak na 85%. Pojawiają się wieczorami arytmie: ok 17:30, i np ok 23:00 jak idę spać. Zastanawiam się czy to nie brak czasu na odpoczynek, przepracowanie..., albo jak może na to wpływać długie gotowanie potraw? Nie za bardzo tak potrafię się przestawić na krótsze gotowanie. Troche krótsze jest, ale bardzo stopniowo to się zmiania. Choć bulionów długo gotowanych (8 godz) nie jem, robię z tego zupy z dodatkiem wody przegotowanej w proporcji 1:1 lub 1: 1,5 (bulion: wrzątek). Wprowadziłam jagnięcinę. Tak czytam i nie do końca chyba rozumiem co ma Pani na myśli mówiąc lub pisząc o rozgrzewaniu w przypadkach "podbramkowych" jak coś przewalimy, tzn. jak? i czym? to rozumiem, tylko w jakim stopniu intensywności i jak długo? (pewnie do skutku:), a potem dyscyplina). I jak to się ma w przypadku osłabienia serca, płuc, pewnie śledziony. Ryż, który mi Pani odradziła, tak 2 razy na 2 tygodnie sie pojawia na kolację, bo łatwo i szybko, nie jem go do obiadów i nie nadużywam indyka, tylko to co w rosołach. A i tak mam suchą skórę. Czy przy naszym odżywianiu możemy sie ograniczyc do smarowania sie balsamami 1 raz w tygodniu, czy to sie komuś udało? A odnośnie rozgrzewania pytam, bo ostatnio zastanowiła mnie odpowiedź Emki z Warszawy borykającej się z trzustką. Intensywność picia kilerek 3-4 godziny dziennie przez tydzień mnie zaskoczyła. Ta trzustka to u mnie też się pojawia, ale po zimie i to chyba po swiętach...teraz w dojo żadnych objawów nie było. Druga wątpliwość: czy obiad: wołowina 3-4 godziny duszona + sałata + kasza lub ziemnaki to dobry pomysł, zakładając, że np. na kolacją naleśniki z naszym dżemem, rano owsianka + 2-gie dobre śniadanie. Czy rozgrzewanie gdy przewalimy porą wiosenną i letnią przebiega tak samo czy musimy wziąc pod uwage zalecenia dla pór roku? Poproszę baaardzo o wsparcie. Hmm.. ciekawe czy zrównoważony jadłospis jednotygodniowy/jednomiesięczny na każdą porę roku, zaakceptowany przez Panią Anię byłby pomocny, to taka myśl mi przebiegła przez głowę :) Pozdrawiam.
data: 2014.06.06
autor: Sylwia z Wronek
Przepraszam za błędy wysiada mi klawiatura
data: 2014.06.05
autor: ostróżka
skoro na forum rozkwita temat o mitach,kosmetykach i urodzie to przypomniał mi się mój ulubiony mit o pierwszym w dziejach konkursie piękności, kiedy to przewrotna Eris rzucila zlotym jabłkiem.Jaki z mitu wniosek? nie ma najpiękniejszej kobiety ,zawsze znajdzie się jakiś Parys który ulegnie korupcyjnym podszeptom. Rzucanie zlotym jablkiem praktykuje się do dzisiaj.co znaczy że mity obojetnie czego dotyczą i kogo,faktycznie jak pisze Cambell iinni dorownujacy mu wiedzą są przejawem Mądrości.a ta mądrość jest od zawsze.Ludzie jednak rzadko wierzą sobie więc trzeba te mądrość przekazywać ustami bogiń, bogów i herosów. te stworzenia mają jeszcze troche autorytetu.A jeśli ów autorytet wsparty jest talentem i wiedzą Marion Woodman, Cambella czy Naszej Szefowej to HA!,
data: 2014.06.05
autor: ostróżka
Marta, a jakie sa korzysci.z jedzenia trawy pszenicznej, bo ja nic o tym nie slyszalam? Pozdrawiam z kolejnym poczatkiem lata na Wyspie ;)
data: 2014.06.05
autor: Sylwia V.
Nowa123, taaak, wiec tak sobie mysle, ze te muffiny owsiane to na podwieczorek z kawa, ALE najpierw trzeba przepis zrownowazyc, i jeszcze sobie mysle, ze z tym mlekiem, orzechami i suszonymi owocami, to coponiektorym moze jakis organ stanac okrakiem, ale mamy wolnosc... Owsianka jest ok, taka jaka jest, plynna i mocno ciepla (na tym caly pic polega), mozna zrobic ja ewentualnie gesciejsza. Pozdrawiam.
data: 2014.06.05
autor: Sylwia V.
Dzień dobry Pani Aniu i Miłe Panie.
co powiecie o trawie pszenicznej, dla osoby bez śledziony?
pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka.
data: 2014.06.05
autor: Marta
Nowa123, przepis który podałaś to nie owsianka a ciasteczka, które nie zawierają nawet wszystkich pięciu smaków (gdzie gorzki?). Ciesteczka nie zastąpią owsianki :)
data: 2014.06.05
autor: Imbirka
Sasanko, bardzo sie ciesze, ze "Ciezarna dziewice" zdobylas, widocznie bylo Ci pisane ;)) patrzylam kiedys czy gdzies w Polsce mozna ja kupic i widzialam, ze byla generalnie niedostepna. Jezeli chcesz isc nadal tym tropem to polece Ci jeszcze dwie ksiazki. Moim zdaniem obie sa swietne i do nich sie wraca... Pierwsza to Marie Louise von Franz "Sciezki snow", to studentka i potem wspolpracowniczka C.G.Junga. Swoje ksiazki pisze dosc ciezkim jezykiem, natomiast "Sciezki snow" sa wyjatkowe, to wywiad rzeka, czyta sie swietnie. Kolejna to moj ukochany Joseph Cambell, cudowny gawedziasz, z nim jest rowniez wywiad rzeka "Potega mitu". Inne ksiazki czyta sie latwo i przyjemnie, ta zas to niejako kompilacja...kiedys tez wydano wywiad z Campbellem "Kwestia bogow", bylo to jednak dosc dawno, przypomnialo mi sie jak Rzucilam okiem na swoja kolekcje ;) Co ciekawe wywiad z drugiej ksiazki Cambella i wywiad z Marie Louise Von Franz przeprowadzal Fraser Boa, brat Marion Woodman, tez studiowal u Junga i dzieki jego namowom zmienila.swoje zycie... Pozdrawiam serdecznie :)))
data: 2014.06.05
autor: Sylwia V.
Witam wszystkich. Jestem tu nowa i uczę się, ale proponowana przez kuchnie PP papkowata owsianka nie odpowiada mi. Chcialam podzielic sie przepisem na pieczona owsianke, co o nim myslicie?
Przepis jest na 6 dużych muffinko-owsianek. Piekę to w silikonowej formie na muffinki, dzięki czemu nie trzeba używać żadnego tłuszczu, bo po upieczeniu bez problemu można je wyjąc z foremek. Jeśli chodzi o dodatki typu orzechy, miód, cynamon i ich proporcje, to trzeba wypróbować indywidualna kombinacje. Owsianki długo zachowują świeżość. Ja po wystygnięciu trzymam w lodówce.
1,5 szklanki płatków owsianych górskich (to te mniej przetworzone)
1 szklanka mleka (lub wody)
1 jajko
2 łyżeczki miodu
Garść migdałów
Suszone owoce (np. morele albo wiśnie).
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Ubite jajko i mleko dodać do wymieszanych suchych składników i zostawić na 15-20 minut, żeby płatki wchłonęły mleko i lekko napęczniały. Lepiej najpierw dodać trochę mniej mleka (wody), żeby nie było za rzadkie. Właściwa konsystencja to dość rzadka ciapa, która podczas nakładania do foremek powinna sama spadać z łyżki.
Piec w 180 stopniach około 20-30 minut – wierzch musi być złoto-brązowy. Smacznego!
data: 2014.06.05
autor: Nowa123
Droga Pati, serdecznie współczuję Twoim najbliższym cierpień i rozumiem niechęć do lekarzy, ponieważ sama przez to przeszłam, ale mimo wszystko - myślę, że warto sobie zadać pytanie, ilu tych najbliższych byśmy mieli, gdyby nie lekarze. Wczoraj przypadkiem czytałam w gazecie bardzo krótkie, ale przejmujące wspomnienie wiekowej lekarki o przypadku sprzed pięćdziesięciu lat: była początkującym pediatrą i nie udało jej się uratować chłopczyka z zapaleniem mózgu, bo nie było odpowiednich leków. Rok później miałby szansę przeżyć, bo ktoś przywiózł antybiotyki ze Stanów. Mnie się jakoś chce wierzyć w lekarzy, może jestem naiwna, ale więcej znam przypadków lekarzy kompetentnych nich niż kompetentnych i mam nadzieję, że tak zostanie. Być może "warto się od nich trzymać z daleka" i ja w zasadzie również to robię, bo nie wyszukuję sobie chorób, ale jeśli już się trafia, warto być pacjentem świadomym. Wyraźnie pisałam o zdrowym rozsądku, a nie o ślepym oddaniu się w ręce lekarzy - gdyby moje dziecko ktoś czymś faszerował, a problem bym wracał, to pewnie JA zadałabym sobie pytanie, czy wszystko tutaj gra, skoro dla lekarzy jest to normalka.
Że gatunki zwierząt są różne, o tym nie musisz mnie przekonywać, ale mimo wszystko fizjologia jest w zasadzie ta sama, inaczej laboratoria nie dokonywałyby eksperymentów na jednych zwierzętach i rezultatów nie przenosiły na drugie (vide: ludzie i szczury, na pierwszy rzut oka niewiele nas łączy) Fizjologia to czynności i procesy organizmu i chociaż tak mało o nich wiemy, to jedno jest jasne: generalnie w żołądku krowy, myszy i człowieka chodzi o to samo, chociaż krowa ma tych żołądków więcej i o nieco bardziej rozbudowanych funkcjach, ale to dość logiczne - przecież są to zdecydowanie różne zwierzątka. Idę cieszyć się latem, czego i Wam mocno życzę:))
data: 2014.06.05
autor: very.ewa na gmailu
Dzień dobry, nad morzem słoneczko :) przeczytałam 11 minut, cudownie mądra książka, polecam :) aczkolwiek domyślam się, że większość z Was już ją przeczytała :) a czy ktoś czytał "Zdradę"? od niedawna dostępna w Empiku. Miłego dnia życzy:
data: 2014.06.05
autor: Imbirka
Pamiętam, że taki problem ze zbyt szybkim dojrzewaniem córki miała moja nie-PP koleżanka. Endokrynolog kilka lat temu orzekł, że jest to zbyt duża ilość kurczaków w diecie dziecka. Po odstawieniu tychże sytuacja się poprawiła.
data: 2014.06.05
autor: Ika
Very.Ewa, mama mojego chłopa zeszła po długiej(!) i bolesnej(!) chorobie wątroby rozwalonej lekami podawanymi na coś zupełnie innego. Nadmienię, że leczona była przez specjalistów z doświadczeniem i jeździła na konsultacje, gdzie się wówczas dało. Cały wic polegał na tym, że nie podano środków osłonowych na wątrobę, tak przynajmniej twierdzą lekarze niezwiązani ze sprawą pytani w prywatnych rozmowach. Taki niuans. Moja szwagierka leczy swoje roczne dziecko u alergologa, który stosuje kontrowersyjne "uderzeniowe dawki" sterydów. Dziecko ma jakieś wysypki, które po sterydach znikają. A skoro znikają - dziecko jest wyleczone i niczego więcej nie potrzeba. Kuracje takie przechodziła już dwie. Dobrze, że szwagierka zwróciła uwagę, żeby nie szczepić dziecka jednocześnie z tą kuracją, ponieważ ani alergolog, ani lekarz rodzinny, który wiedział o tym leczeniu, nic o tym nie wspomniał, ale szczepienie odroczył. Mojemu Tacie wybitny specjalista zrobił operację na szyjnym odcinku kręgosłupa, mimo, że do tej pory wszyscy leczyli mu odcinek lędźwiowy. Operacja nic nie dała, a lekarz przypadkowo uszkodził mu wówczas nerw głosowy i Tato nie dosyć, że dalej nie może chodzić, to jeszcze nie może mówić. A Tato nie chciał jej się poddawać, ale Mama nalegała, przekonana autorytetem dr hab. Postawiona Tacie diagnoza bynajmniej mnie nie przekonuje... Znaczy, nie to, co zdiagnozowano jest głównym powodem niechodzenia. I mogłabym tak dalej wymieniać. Nie potępiam medycyny w czambuł. Chodzi mi o to, że dr hab. po fakcie wzruszył tylko ramionami, bo on dalej chodzi i mówi, a mój Tato nie. Leki osłonowe na wątrobę mogły spowodować, że kobieta żyła by sobie spokojnie dalej, gdyby ktoś na to był wpadł. Chodzi mi o to, że konsekwencje ponosi sam pacjent. Konsekwencje pominięcia jakiegoś niuansu - również. Nie namawiam do ideowego chodzenia pod prąd i nie lekceważę dorobku. Ale chyba nie doceniasz swojej roli w procesie:) Jest jeszcze jedna kwestia: w medycynie mamy do czynienia ze standardami postępowania. (Nie mamy ich natomiast w weterynarii. Różnice między poszczególnymi gatunkami zwierząt są znaczne, inaczej reagują na bodźce - chemiczne, fizyczne, nie leczy się ich tak samo. No i właśnie - nie mówią, co im jest.) Nie daj Bóg nie mieścić się w stadardach. I nie daj Bóg - przypadkowo się zmieścić. Konsekwencje w długim okresie ponosi tylko pacjent. Jak tam sobie chcesz:)
Było kilka słonecznych dni i trochę się poopalałam, tak godzinkę dziennie. Teraz się oglądam i mam na ciele pełno świeżych, czerwonych pieprzyków, które będą brązowieć. Co to? Dlaczego? Ja nie chcę!
Pytanie o mąkę sformułowałam nieprecyzyjnie, fakt. Chodziło mi o to, że pani Ania nie poleca produktów z mąki z pełnego przemiału, nie wskazując przy tym specjalnie jej rodzaju. A poleca kasze. Zatem czy kasze mają coś, czego nie ma mąka z pełnego przemiału lub odwrotnie? Czy samo gotowanie w jakiś sposób rozwiązuje ten problem? w przeciwieństwie do pieczenia? ale jakoś mi się nie wydaje... Co wówczas z makaronami z mąki razowej? Chodzi mi o to - dlaczego tak:)
data: 2014.06.05
autor: Pati
Dzięki dziewczyny za odzew w sprawie kosmetyków. Olu, bardzo mnie zaintrygował Aloe First, przeglądałam w necie markę Forever, i stwierdziłam, że jeśli drogie znaczy dobre, to te muszą być bardzo dobre ;) powiedz proszę, na jak długo starcza taka buteleczka? Z opinii Twojej i kilku wyszukanych w necie wynika, że jest warta swojej ceny. Ten sztyft też bardzo ciekawy, szukałam takiego kosmetyku. O szampon koński już zapytałam "swojej" zielarki i ma sprawdzić w hurtowni. A wracając do włosów, farbujesz je? Ja farbuję.. średnio raz na 1,5 miesiąca. Przez to pewnie też dostają troszkę po d*pie... Sylwia V proszę daj również znać, gdy wypróbujesz mydło mikroorganiczne. KaM, z firmy Tołpa świetny jest krem do stóp. Daje uczucie lekkiego chłodzenia i stopa nie poci się nawet w balerinkach, bez skarpetek, a z tym zawsze miałam problem ;). Używałam też żelu ujędrniającego na uda i pośladki. Dodatkowo ćwiczyłam więc ciężko mi ocenić efekt samego kosmetyku. W Firmie Tołpa podoba mi się sposób w jaki opisują skład kosmetyku, bo mimo że nie są one organiczne, punktują wszystko otwarcie, "po polsku". Very.ewa, napisałam do Ciebie @ :) Dobranoc
data: 2014.06.05
autor: Imbirka
moja ośmioletnia wnuczka zaczęła dojrzewać w tempie tornado,/pocenie o ostrym zapachu, stópki zawsze mokre powiększone piersi i włoski tam gdzie jeszcze ich być nie powinno/Synowa wyczytala w necie ze to norma w wieku 8 lat ale nie dla mnie.p.Ania poradzila zwrócic uwagę na grupę krwi dziecka i zmniejszyć ilość mięsa tak aby było zgodnie z grupą krwi. przy grupie "A" dieta bezmięsna przy innych zrozumialam mięso 2 razy w tygodniu ale małe ilosci a więc raz zupa na odrobinie jagnięciny i raz klopsik cielecy.Żadnych wędlin,wieprzowiny, kurczaka zero, niczego co jest podejrzane o zawartość hormonow..mimo próśb synowa jeszcze nie poszła zrobic badania na grupę krwi więc bazuję na ograniczonej ilości mięsa i przypominam aby nie podawali nic mięsnego jezeli jest na garnuszku w domu rodzinnym. Co widzę; ze przestala się tak pocic, nóżek też nie ma mokrych jak wraca ze szkoly , nie jest taka znuzona po szkole i zaczyna odrabiać lekcje tak chetnie jak dawniej, jest taka żywsza, ma lepsze samopoczucie, przestala być placzliwa o byle co.Wnuczka jada u mnie obiady 4-5 razy w tygodniu i często kolacje ale jak jest w domu synowa bazuje na kurczakach tzn nugetsy z KFS lub smazone piersi obtoczone w bulce tartej,parówki itp .teraz jest troche wystraszona więc myślę, ze jak nie widzę też pilnuje u siebie w domu chociaż tych głównych zaleceń.tak więc z moich doswiadczeń niewiele myślę skorzystacie, bardziej ja korzystam z waszych za co wszystkim dziękuję . Dziękuję także tym dziewczynom co mnie na internetowej poczcie wspieraja czasem myślę ze dzięki Wam lepiej moją synowa rozumiem i łatwiej mi być niezbyt uciążliwą tesciową.
data: 2014.06.04
autor: ostróżka
Jeszcze w temacie kosmetycznym, w Krakowie w drogerii Jaśmin na Długiej mają sporo niezłych kosmetyków, naturalnych, organicznych i różnych takich, ceny jak w sklepach internetowych, więc odpadają koszty wysyłki. Fajny mają personel, są dobrze zorientowani, pomocni, a nawet gotowi ściągnąć jakiś produkt na życzenie klienta. Nie mam tam udziałów, jestem zwykłą klientką, ale lubię ten sklep, ciekawe czy mają mydło mikroorganiczne? Dobranoc.
data: 2014.06.04
autor: Sasanka
Szukajcie a znajdziecie! Książki Marion Woodman szukałam w księgarniach, u wydawcy, w bibliotekach miejskich, podmiejskich i domowych - nie było. A pewnego razu pojawił się jeden egzemplarz na allegro, zamówiłam, zapłaciłam i właśnie zaczęłam czytać! Sylwio V - dziękuję za inspirację i pozdrawiam:-)
Pati, co masz na myśli porównując kasze i mąki? Różne zboża, różne natury, a i sposób obróbki też robi swoje. Co innego owsianka, a co innego jakieś naleśniki czy placki z mąki owsianej, niby ten sam skład a efekt bardziej klajstrowaty. Może to nie najlepsza ilustracja w temacie kaszowym, ale w kategorii zbożowej się mieści;-) Najpopularniejsza w polskiej kuchni jest kasza jęczmienna, bywają w sklepach jęczmienne płatki, ale z mąką się nie spotkałam. Kiedy myślimy o mące pełnoziarnistej to pierwsza nasuwa się mąka żytnia, ale już żytniej kaszy nie uświadczysz. Kam, to przywarcie do patelni przypomniało mi smakowity omlet turecki, zajrzałam do lodówki i okazało się że mam wszystkie składniki na ten letni przysmak.Na podduszone warzywa wylewa się jajka i mamy lekki i jednocześnie sycący posiłek. Kluczowe dla smaku tego omletu są ogórki i przyprawa curry, ja daję mieszankę curry i kurkumy. Podsmażamy pokrojoną cebulę, paprykę, plasterki ogórków i pomidorów, dusimy do miękkości, przyprawiając zgodnie z kolejnością smaków, gdy warzywa są miękkie dajemy jajka. Jeśli robi się większą porcję to dobrze jest te warzywka podsmażać partiami, a dopiero potem połączyć. Można też część tej warzywnej bazy odłożyć na kolejną porcję. Gorąco pozdrawiam!
data: 2014.06.04
autor: Sasanka
Pati, nie, nie próbuję nadążać za lekarzami, ponieważ na przykład moja przygoda z biochemią zakończyła się w liceum, 15 lat temu i już wtedy było mi trudno:). A oni to wiedzą wszystko i jeszcze potrafią nałożyć wiedzę swojej specjalizacji. Myślą innymi kategoriami, których ja nie jestem w stanie odtworzyć, ponieważ nie mam za sobą pięciu lat studiów i iluś tam lat praktyki, tak więc nie polemizuję i grzecznie łykam swoje tabletki, bez których byłoby naprawdę bardzo, bardzo źle. Pozostał mi oczywiście zdrowy rozsądek, przez który czasem coś przefiltruję, ale moja choroba to niestety nie katar, przy którym mogłabym sobie pozwolić na "lepiejwiedzenie". Nie wdaję się również w bezsensowne polemiki z przedstawicielami innych zawodów, na których trafiam, a jeśli stwierdzam, że ktoś jest wyjątkowym kretynem, albo nie umiem się z nim dogadać, to szukam sobie innego. I tak sobie myślę, ogólnie rzecz ujmując chyba nie ma różnicy, czy to lekarz, czy weterynarz, ponieważ fizjologia jest w zasadzie ta sama, jesteśmy ssakami tak jak nasze psy i koty, z tą różnicą, że my umiemy mówić. No i mamy chwytne kciuki:) W kwestii szamponów - poszukajcie forum "Naturalnie!" wśród forów na Gazecie, tam kiedyś było naprawdę dużo informacji, w czasach, gdy temat nie był tak modny. Podpowiem, że kupienie dzisiaj dobrego i przystępnego cenowo naturalnego kosmetyku to pestka w porównaniu z tym, co było 10 lat temu. Uważajcie na określenie "naturalny" i czytajcie składy - według regulacji unijnych wystarczy naprawdę znikomy procent substancji pochodzenia naturalnego, żeby producent mógł użyć słowa "naturalny". A reszta to już mogą być ropopochodne i w ogóle... Nie chciałabym tu spamować, mam swoją listę sprawdzanych od lat kosmetyków, mogę je lubić lub nie, ale składy mają dobre, jeśli ktoś sobie życzy, bardzo proszę pisać, podeślę adresy producentów. Na marginesie, doskonała ekologiczna chemia domowa na przypalone gary też jest, chociaż je akurat załatwiam poprzez zagotowanie w nich wody z solą.
data: 2014.06.04
autor: very.ewa na gmailu
Gapowatosc :)
data: 2014.06.04
autor: raczkujaca swiezynka pp
Witam, Pani Ostróżko również dołączam się do prośby:) W archiwum znalazłam wpis Pani Ani, że pocenie może być efektem zbyt obfitej, późnej lub ciężkostrawnej kolacji. Po wprowadzeniu zmian, nadal jest tak samo. Dodatkowo, mojej Córci bardzo pocą sie stopy. Bardzo proszę o więcej szczegółów. Serdecznie pozdrawiam!
data: 2014.06.04
autor: 
U nas też się zdarza , że gdy syn zasypia to jest cały mokry i musimy go na śpiąco przebierać. Wiem ,że jest coś nie tak , ale co?
data: 2014.06.04
autor: Ala K.
Pani Ostróżko, proszę niech Pani napisze coś więcej o wnuczce. Mój syn bardzo się poci gdy zasypia i śpi bardzo niespokojnie. Może będę mogła skorzystać z Pani doświadczenia.
data: 2014.06.04
autor: Ika
pani Aniu wnuczce się poprawia , jest spokojniejsza, lepiej spi i nie poci się tak bardzo i z takim intensywnym zapachem, za dobre rady dziękuje i serdecznie pozdrawiam .po fejsiku nie chodzilam jeszcze , brak czasu.
data: 2014.06.04
autor: ostróżka
Dzięki Ostróżko, sprawdzę następnym razem. Tyle, że to jajko nie było przypalone a przylgnięte, no, ale sprawdzę. Dzięki!
data: 2014.06.04
autor: KaM
do przypalonego naczynia nalezy wlać natychmiast wrzatku i po klopocie
data: 2014.06.04
autor: ostróżka
Pani Aniu, Dziewczyny i Chłopaki chciałam się jeszcze podzielić przepisem na jajecznicę Gordona Ramseya https://www.youtube.com/watch?v=IMmZY2sSuTY gdzieś był film z polskimi napisami, ale teraz nie mogę znaleźć. Wyszła przepyszna. (oczywiście doprawiona po naszemu i ja nie dodałam ukwaszonej 36% śmietany tylko cytrynę, jak w standardzie) Są tylko dwa haczyki. Trzeba dodać sporo masła, żeby wyszła przepyszna. Drugi haczyk to taki, że umycie gara po tej operacji jest, powiedzmy, trudne. Ledwie zdrapałam resztki z metalowego garnka (po całym dniu naprzemiennego moczenia i drapania i moczenia i drapania). Z tego z nieprzywieralną powłoką poszło lżej, ale też musiałam użyć paznokci. Konkluzja moja jest taka, że warto sobie dogodzić taką przyjemnością, byle nie za często :) pozdrawiam!
data: 2014.06.04
autor: KaM
Olu, ja mam godny polecenia żel do mycia. Aksamitny krem-mus pod prysznic firmy Tołpa. O tu: http://tolpa.pl/aksamitny-krem-mus,p321#!cala-linia i na allegro też jest w dobrych cenach. Innych z tej firmy kosmetyków nie używałam, ale też wyglądają zachęcająco.
data: 2014.06.04
autor: KaM
Imbirko, odnosnie skladnikow zawartych w kosmetykach, podaje Ci moja liste: mineral oil, PEG, SLS (Sodium Lauryl Sulfate), SLES (Sodium Laureth Sulfate), glicol propylenowy (propylene glycol), mixed fruit acids i parabeny. Sa one wszystkie mniej lub bardziej toksyczne dla watroby, nerek itd plus kancerogenne, oczywiscie moga powodowac reakcje uczuleniowe, czesc z nich nie powinny byc uzywane przez kobiety w ciazy. Pytalas o parabeny, z tego co ja przeczytalam moga miec cos do czynienia z rakiem piersi, oprocz innych takich tam... Jezeli patrzysz na sklad kosmetyku, to co na poczatku listy, tego w kosmetyku najwiecej, skladniki na koncu listy sa sladowe, wiec na przyklad czasami te parabeny, ktore konserwuja nie zrobia takiej szkody. Mysle, ze to mydlo mikroorganiczne polecane przez Dorote, moze byc swietne tez w zastepstwie szamponu. Narazie prosilam moja mame o kupienie i sprobowanie. Pozdrawiam.
data: 2014.06.04
autor: Sylwia V.
Kochani, słowo na środowe przedpołudnie, może się komuś przyda :) W Refleksjach oczywiście!
data: 2014.06.04
autor: Anna Ciesielska
Hej Argado, dzięki za odzew. Przysmaki Tosi? Zwykle owsianka, ale teraz jest bunt. Tzn. w przedszkolu, bo gdy zjadamy ją w domu, wszystko gra. Nie ma mnie w podobnych godzinach. Tita najchętniej jadłaby o każdej porze "jaja", czyli wszystko z jajkiem lub smażone: jajecznica, chlebek w jajku, ale też grzaneczki z z bułek z masłem i pieprzem, wszelkiego rodzaju placuszki i naleśniki (bez sosu), makaron (raz w miesiącu) bez sosu. Bardzo lubi panierowane obsmażane na patelni mięsko porosołowe lub małe kawałki piersi indyka ugotowane, a potem też panierowane i smażone. Uwielbia kalafior z bułką tartą, kopytka (nie mam pewności, czy te kluski ziemniaczane z odrobiną mąki pszennej, ale bez twarogu tak się właśnie nazywają) także z bułką, placki z ugotowanych ziemniaków. Czasem gotuję ziemniaki i marchewkę, tłukę razem i z tej masy też robię placuszki. Ale podstawą są zupy i mięsno warzywne duszeninki. Tosia bardzo lubi również kotlety/pulpety z mięsa mielonego ciel./woł./indyk ( w zależności, czy do tego jest kasza, czy ziemniaki). Ale chyba największym przysmakiem są ziemniaki z wody, wrzucone na odrobinkę oliwy+przyprawy - na te fryteczki ma ochotę o każdej porze, nawet w okresie buntu.I rosołek wołowy do picia - uwielbia. Dobrze by było, aby któraż z doświadczonych Mam zweryfikowała moją listę, zanim zasugerujesz się nią by urozmaicać menu swojej Pociechy:) Pozdrawiam
data: 2014.06.04
autor: Mama Brykającej Tosi
Imbirka, spróbuj Aloe First (już wcześniej miałam pisać, ale mi umknęło). Moja mama mi go przysłała po tym jak mi włosy zaczęły wypadać i zrobiły się cieńsze. po prawie każdym myciu psikam skórę głowy. efekt był po 3 zastosowaniu- po raz pierwszy w życiu mam nieoklapłe, piękne i gęste włosy. Normalnie ludzie się dziwią jak mnie widzą na zdjęciach, poważnie. Ogólnie polecam firmę FOREVER, podobno ich kosmetyki są naturalne, ja się tam nie znam, ale na pewno są skuteczne i delikatne. No i starczają na bardzo długo. Używam jeszcze dezodowantu w sztyfcie i kremu SPF30. Nie wiem jak z dostępnością i cenami, ale tu też mogę pomóc bo moja mama z nimi współpracę nawiązała, zachwycona efektami, i całej rodzince ściąga to. Wiem, że też mają jakiś super krem propolisowy, to już mi tato i 3 ciotki wspominali ;) A szampon... Mi aktualnie moja polska fryzjerka przysłała jakiś koński (do tego odżywkę i maskę) http://www.friseurbedarf-schulze.de/de/Hausmarken/Meister-Coiffeur/MC-Cream-Developer-C-19-fuer-Intensivtoenung-1000-ml-171598.html i jestem bardzo zadowolona bo włosy są mega lśniące. Z nowinek jeszcze krem Korana Miodowy +20 odkryty gdzieś przez przypadek. Rewelacja. Wspaniale nawilża i doskonale się wchłania. Pozdrawiam. PS Może ktoś inny ma podobne doświadczenia, odkrył coś fajnego kosmetykowego? :)
data: 2014.06.04
autor: ola+szwecja
Kochani, powoli ruszam z profilem na facebooku. Zaglądajcie na
http://www.facebook.com/centrumannapl, mam nadzieję, że będziemy się wzajemnie inspirować! :)
data: 2014.06.04
autor: Anna Ciesielska
Imbirka, pewnie by Ci nie zaszkodziła pita wolno, ogrzewana w małych łykach; ale dudkiem i to 0.7 litra !? Pojemność żołądka 3 szkl.płynu? - niemożliwe, złoż razem swoje dłonie od nasady do czubków palców, uwypuklij je - taka jest ona mniej więcej. Ja natomiast posiedziałam na ławce wykafelkowanej mozaiką i mnie zgięło bólem pleców w pół, puszcza po całonocnym nagrzewaniu krzyża poduszką elektryczną, a od rana pasem ocieplającym nerki. Te doświadczenia potrzebne każdemu z nas, byle była refleksja zapamiętana
data: 2014.06.03
autor: Ewik58
Czy ktoś mógłby mnie oświecić, dlaczego kasza jest fajna, a mąka z pełnego przemiału nie? Mąka taka ma coś więcej niż kasza? Mniej? Czy o co tu chodzi?
data: 2014.06.03
autor: Pati
Mamo brykajacej Tosi, witaj w klubie. Moja córa za chwile kończy 3 lata , no i bunt 3-latka na całego. Prawie wcale nie chce jeść tego co jej podaję , tylko wymyśla swoje. Owsianka nie wchodzi prawie wcale. Jakie są Tośki przysmaki? Ja mam ostatnio pustkę w głowie, co ja mam temu dziecku robić do jedzenia. Ostatnio na śniadanka to albo jajeczka w różnej postaci albo parówka z szyneczki, no i chlebek z miodem. Poproszę mamy o podpowiedz, co te wasze maluchy lubią na śniadanko. A prawdą jest to, że córka tak jak napisała Bombel ma dni niejadka a potem nadrabia:) Ja zaczęłam pracę, od rana do 17 nie ma mnie w domu, więc dodatkowo mała bryka z tata i robią co chcą:) Rozjazd mały:) Oby do przodu:)
data: 2014.06.03
autor: Agrado
Cześć, kombinuję jak tu rano poukładać czynności - pogodzić gimnastykę kawę jedzenie wczesne wyjście do pracy i refluks . Zawsze zaczynałem od kawy, a potem gimnastyka i śniadanie wyjście do pracy. Ale jak przy gastroskopii lekarz zwrócił uwagę na refluks to pomyślałem, że może lepiej nie robić gimnastyki po kawie, która pobudza soki trawienne, jak myślicie? Próbuje zaczynać dzień od gimnastyki, choć czasowo to się już tak dobrze nie składa, jak poprzednia wersja. Jakie są Wasze doświadczenia w tym temacie (praca od 6.00 - 7.00)?
data: 2014.06.02
autor: Marcin z Wrocławia
Paaaaani AAAAAAAniu jakia piękna ściągawka co, jak i dlaczego. Wspaniała. Potwierdziła Pani tylko, że wszystko, byle z otwartymi oczy i głową. Ukłony!
data: 2014.06.02
autor: KaM
Kochani, podałam w Refleksjach moje sugestie na letnią dyscyplinę, zaglądnijcie!
data: 2014.06.02
autor: Anna Ciesielska
Sylwia dzieki,tyle że biofer ma w składzie maltodakstryne wiec dla odpada. Znalazlam na szczęście inne nazywa sie Chela-Ferr Pro,spróbuje i zobaczymy:)

J B mydło kupuję w sklepie zielarskim lub przez Internet. Firma villamalia.
Pozdrawiam
data: 2014.06.02
autor: Dorota Wrocławia
Pani Anno dziękuję za pozdrowienia. Również pozdrawiam życząc zdrowia, sił by zmierzyć się z przeciwnościami losu i pogody ducha.
data: 2014.06.02
autor: anonimowy mężczyzna
Pozdrawiam Wszystkich! Mam pytanie do Doroty z Wrocławia, gdzie można kupić to mydło mikro organiczne.Moja wnuczka ma problemy z myciem sfer intymnych, po wszystkim odczuwa pieczenie.Może to mydło będzie dla niej dobre.Dodam,ze ma 7 lat.
data: 2014.06.02
autor: J B kłodzko
Pani Aniu, bardzo dziękuję za słówko do mnie:) No to melduję: z trzustką generalnie jest lepiej, bo w zasadzie ból mi się już nie powtórzył (poza tym jednym dniem, przez 3-4 godziny - przez tydzień piłam kilerkę i nacierałam trzustkę spirytusem bursztynowym), ale pozostało takie odczuwanie w okolicy lewego żebra (też nie codziennie, często tak na chwilę, ostatnio już prawie nic...). Ale przyznaję, że jakoś nienaturalnie się w ten lewy bok wsłuchuję i czasem sama nie wiem, czy mi się coś nie wydaje...Takie typowe zamartwianie się, które potwierdza jednak nierównowagę w śledzionie (w ogóle czasem myślę, że ostatnio wpadam w jakąś hipochondrię, no bo próbuję się wsłuchiwać w symptomy, szukać przyczyn, wyciągać wnioski, z którymi idzie mi różnie:( i tym sposobem trochę drepczę w miejscu, czując niekiedy bezradność - no, mam sporo do przerobienia...). Co do płuc, to też pewnie jest coś na rzeczy, bo przez niemal miesiąc ciągle coś mi wyskakiwało na policzkach, teraz już coraz mniej...A problemów ze skórą nie miałam już bardzo dawno...Widać więc, że coś ewidentnie sobie zaburzyłam (chyba wtedy tym słodkim)...A ostatnio, jak na złość, byłam na wyjeździe, więc miałam spory problem z jedzeniem, choć ratowałam się jak mogłam (zabrałam ze sobą słoiki z zupą jarzynową i owsiankę, gotowałam kawę i tli, unikałam wszystkiego co nie nasze...)...Tyle o moich ostatnich zmaganiach... Pozdrawiam serdecznie Panią Anię i całe Forum:)
data: 2014.06.02
autor: Emka z Wawy
Iko, to jest wspaniały pomysł na taki nieduży kompromis. Spróbuję i mam nadzieję, że obejdzie się bez sensacji:-) Dzięki!
data: 2014.06.02
autor: Mama Brykającej Tosi
Pani Aniu probowalam wiele razy ale zglaszala mi sie poczta glosowa, bede znow probowac. Szczerze mowiac te dni to dla mnie trening na wyluzowanie emocji, obserwcje mysli, zachowanie rownowagi, opanowanie lekow i akceptacji - czyli od teorii do praktyki. Bede dzwonic.Pozdrawiam.
data: 2014.06.02
autor: AlinaSG
Pojawiło się małe co nieco w Refleksjach :)
data: 2014.06.02
autor: Anna Ciesielska
Ja zgadzam sie z Pati, sluchamy sie lekarzy i na nich przerzucamy swoja odpowiedzialnosc, przestajac myslec i czuc... Problem w tym, ze lekarze ta nasza odpowiedzialnosc przejmuja. Mysle, ze my zbytnio zgloryfikowalismy szkielko i oko, ustawiajac tym samym autorytet lekarza na piedestale. Tak jest latwiej, bo nie trzeba czuc i myslec tylko uwierzyc w mechanike i potraktowac siebie jako maszyne z instrukcja obslugi, ktora ma lekarz. Na szczescie w nieszczesciu, coraz wiecej chorob takich jak rak, choroby serca podnosi liczby w statystyce z roku na rok w sposob alarmujacy i lekarze rozkladaja rece. Na szczescie zdarzaja tez sie lekarze, ktorzy widzac to, ze ich "leczenie" nie przynosi pozadanych rezulatow zaczynaja szukac innych drog. Stad rozwoj np psychoimmunologii...gdzie bierze sie pod uwage wszystkie aspekty funkcjonowania czlowieka z jego sposobem zycia, dieta, psychika, czyli patrzymy holistycznie. Samo szkielko i oko, dla mnie to zgadywanie, niestety... Pozdrawiam.
data: 2014.06.01
autor: Sylwia V.
Dorota z Wroclawia, ja lykalam w ciazy i po urodzeniu zelazo Biofer. Dziewczyny na forum polecaly, u mnie sie sprawdzilo. Dotad mam je na podoredziu, jak czuje, ze z sil opadam ;) Pozdrawiam.
data: 2014.06.01
autor: Sylwia V.
Witam Forum,Pani Aniu melduję,że samopoczucie w normie:) hemoglobina niestety spadła do 9,2. Mimo to nie czuję większego osłabienia ani typowych oznak anemii. wyniki na mg,potas,wit b12 wszystko w normie(magnez dolna granica),żelazo nie wyszlo,ponieważ panie w laboratorium sie pomyliły i oznaczyły inny pierwiastek:/w pon.zrobię jeszcze raz. Zastanawiam się jeszcze nad cytomegalią. Nie robiłam tego badania,zostało mi 2 tygodnie ciąży i nie jestem pewna czy jest sens jeszcze teraz sie na to badać.Zelaza domięśniowo nie wzięłam,za duże ryzyko przy mojej alergii,jem dużo soczewicy i ciecierzycy kupie jakieś dobrze przyswajalne żelazo(jeśli takowe istnieje:)) i zobaczymy. Tarczyca troszkę podwyższona,ale w normie. Moja teoria o wpływie glutenu na tarczycę chyba się nie sprawdza. Jeszcze inny czynnik musiał wpłynąć na poprawę wyników. Będę robić jurto badania zobaczymy jak wyjdzie tym razem. Nie jem glutenu dalej,aczkolwiek zrobilam ostatnio fafernuchy na samym miodzie dla synka i tez się skusilam:)
Jeszcze mam pytanie odnośnie podawania noworodkowi wit. K. Czy jest to naprawdę konieczne? Szczepić nie będziemy wcale a co z tą witaminą? Jestem przeciwna kłuciu dziecka zaraz po porodzie i mam wątpliwości czy ma to jakikolwiek sens.
Podzielę sie jeszcze moim odkryciem nowego kosmetyku:)Mydło mikroorganiczne,zastępuje mi szampon,żel pod prysznic,płyn do higieny int.żel do mycia twarzy i do demakijażu. Full wypas:) Używam go do kąpieli dla synka,dla niemowlaczka tez sie nadaje.Ma minimalny sklad,prawie nie ma zapachu.Fajna rzecz.
Pozdrawiam
data: 2014.06.01
autor: Dorota z Wroclawia
Very Ewa, weterynarz ma jakby trudniej;) Ja mam w pamięci, że POMYLIŁAM się wielokrotnie obdarzając/nie obdarzając zaufaniem różnych ludzi. Pisząc "wiara" miałam na myśli to, w co wierzy lekarz. Wierzy, ponieważ wszystkiego nie sprawdził sam, wiele po prostu był zmuszony się wyuczyć na pamięć. Nie zakładam, że lekarze są po prostu głupi - raczej po prostu z różnych powodów bywają w błędzie. Nie próbujesz nadążać? Czyli przekładasz na nich całą odpowiedzialność, która jest Twoja. I Twój rachunek do zapłacenia.
data: 2014.06.01
autor: Pati
Pani Aniu bardzo dziękuję za te kilka zdań do mnie :) w kwestii szorstkich przedramion, właśnie to ostatnio zaobserwowałam, że jak je porządnie wypilinguję lub wyszoruję mocną gąbką, po czym dobrze nawilżę lub nawet natłuszczę, następnego dnia są miłe w dotyku :) gdy tego nie zrobię, jest ciut gorzej, więc będę szorować ;) nie ma to tamto, w końcu nie znamy dnia ani godziny ;))) podoba mi się ta pointa ;) W sprawie depresji, nerwicy, ten temat dalej przerabiam i aktualnie sinusoida, wierzę jednak że kiedyś uporam się.. No i trzecia sprawa, szamańska dziewczyna, co do posta - domyśliłam się w związku z czym nie drążyłam tematu dalej. Pozdrawiam wszystkich, nad morzem słoneczko :)
data: 2014.05.31
autor: Imbirka
Kochani, mam nadzieję, że wcześniejsze sprawy są załatwione dobrze i odpowiedź już nie jest konieczna. Wiem, że wiele ważnych spraw się przewalało przez marzec i kwiecień, między innymi poważny problem, który miała Fox_India i do którego w swoim czasie wrócimy. Wiele też dyskutowaliście na temat glutenu, może dlatego, że głośno i modnie jest o tej diecie w mediach. Moim zdaniem do glutenu też trzeba podejść rzetelnie i uczulić was na pewne sprawy, aby dieta bezglutenowa nie stała się waszym priorytetem. Problemy z glutenem pojawiają się tylko wtedy, gdy mamy zimny żołądek. Były też posty dotyczące glutaminianu, wyjaśniam raz na zawsze, że w tej ilości glutaminian nie szkodzi. Skąd u was taka fobia? My doprawiamy przyprawami, solą, Warzywko lub Vegeta są tylko kropką nad i. Imbirko, odnoszę się do postu z 3.04, w którym pytasz o szorstką skórę na przedramionach i na plecach. Też taką kiedyś miałam. Pomaga na pewno szorstka gąbka i codzienne szorowanie, codzienne smarowanie balsamami, opalanie, gimnastyka (ruch uaktywnia krążenie krwi, a krew odżywi skórę). We krwi muszą być właściwe składniki, więc dobre, rzetelne odżywianie, witamina A - masło, jajka. Karotenu niestety nie za wiele, bo zablokujesz wątrobę, odpowiednia ilość witamin B – mięso, fasole, grochy. No i daj sobie czas, kaszka zniknie, nawet nie będziesz wiedziała kiedy. To nieprawda, że musimy chronić naskórek. Codzienne pozbywanie się zużytego naskórka wpływa pozytywnie na odbudowę, regenerację, ukrwienie, dotlenienie i odżywienie skóry. Dlatego myjcie się, dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny. Wszędzie :) Pozdrawiam Pana, anonimie i wszystkich męskich zaglądaczy. Moglibyście czasem coś napisać. Fiołku, jak Twoje gardło? Mamo Kacpra, jak się czujesz? Czy to gorąco jeszcze wciąż odczuwasz? Zadzwoń. Mtd., niebawem ruszy w naszym sklepiku sprzedaż angielskiej wersji „Filozofii zdrowia”, a w niedalekiej przyszłości „Filozofii życia”. Imbirko, ponownie do Ciebie, z 8.04 - depresja. Kochani, pamiętajcie, że wpadamy w dołki emocjonalne zawsze w połączeniu z brakiem kondycji, czyli energia w piętach. Nie wpadniecie w depresję, jeśli będziecie dowartościowani energetycznie. Nie uporządkujecie siebie, jeśli nie będziecie pilnować jedzenia, gimnastyki i właściwej ilości snu. A więc dyscyplina w na pozór najprostszych kwestiach życiowych z jednoczesnymi chęcią i przyzwoleniem dyscypliny w myślach i zachowaniu. Dopiero wtedy bierzcie prochy, zawieszajcie się na nich i oczekujcie poprawy. Absolutnie nie inaczej. Doroto z Wrocławia, jak Twoje brzucho, bardzo duże? Jak się czujesz? Jak Twoja krew. Daj znać. Marcinie z Wrocławia, wspominasz o lizynie, bardzo ważnym aminokwasie, który ginie w wyższej temperaturze. Lizyna jest również w soczewicy, ciecierzycy, fasolach. Nie zamartwiaj się na zapas. Wieloletnia Czytelniczko, jeżeli jeszcze coś Ci płacze w duszy, zadzwoń. Aneto z P., odpowiadam na Twój post z 5.05 – nie wiem, kiedy i co napisać, po prostu siadam i piszę :). Majko z Podlasia, w sprawie ciąży – to są poważne kwestie – zadzwoń, proszę! BeatoMoniko, pozdrawiam i trzymam kciuki. Agatko, czy ja nie powinnam wiedzieć, ile masz lat i co robisz, czy jesteś na PP i od kiedy? Wzrok nam się pogarsza, kiedy jesteśmy osłabieni, nosimy w sobie bałagan. Czy więc to pogorszenie to sprawa stała u Ciebie, czy chwilowe-przejściowe. Emko z Warszawy, z 14.05, mam nadzieję, że trzustka Ci się już uspokoiła. Przewaliłaś gryką z melasą, trafiłaś w czas dojo i tym samym nadmiernie uaktywniłaś i trzustkę, i śledzionę. Mam nadzieję, że już jest wszystko dobrze. Mogły też zareagować płuca. Daj znać. Liliano, kąp dziecko w ostrożeniu codziennie – jakiś czas, może się uspokoi. Zadzwoń Ty lepiej do mnie i to szybciorem. Doroto J., moje róże również rozkwitły, ale zaczęły od czerwonych. Oliso, w sprawie gruczolaka na piersi pamiętaj, że pierś reaguje na krążenie/seks (meridian osierdzia), na dobre relacje partnerskie, więc niech się facet określi, czy nie ma jakichś problemów emocjonalnych. Może też reagować na problemy z woreczkiem żółciowym. Olu z Francji, nie wiem, gdzie Ty siejesz swoje posty, u mnie na kominie ich nie ma. Jotko, dziewczyny pięknie Ci wyjaśniły sprawę truskawkową, wnioski sama wyciągnij. Imbirko, nie puściłam Twojego jednego postu o szamańskiej dziewczynie – nie to forum. Alino SG, prosiłam, żebyś zadzwoniła, bo ból pod pachą może być związany z sercem. Czekam na Twój telefon. Kochani, dzisiaj krótko, bo naprawdę sobie pięknie radzicie, dyskutujecie, wymieniacie myśli. Cieszę się, że refleksje przylgnęły wam do serca, piszę je z radością. Gdyby pozostał jakiś niewyjaśniony problem, napiszcie w poście albo przedzwońcie. Ostróżko, jak się czuje wnusia, jest poprawa? Mogłabyś się odezwać na forum, brakuje nam Ciebie. Sylwio V., dzięki Ci za dyżury i mądrość, wszystkim dziewczynom – KaM, Mtd, Pati, Kejlo, Sasanko, Danusiu, Ewik również. Fox_Indio, może mały melduneczek by się na forum należał, co Ty na to? Wszystkich ściskam serdecznie
data: 2014.06.01
autor: Anna Ciesielska