Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  6    7    8    9    10    11    12    13    14    | 15 |    16    17    18    19    20    21    22    23    24    25   następna
2013.07.11    No wreszcie lato!
Kochani, dojo mamy za sobą, jesteśmy w pełni lata. Przypominam jak stara zrzęda, że jeżeli trafią się wam grzeszki – chcący lub niechcący – to ratujcie się, wszyscy jak leci, imbirówką lub kilerką. Nikomu te miksturki nie zaszkodzą, a jedynie rozproszą zastoje i uaktywnią biedne, zdołowane narządy trawiące, czyli żołądek, śledzionę, trzustkę, wątrobę. Przestrzegam jednakowoż przed kacem moralnym;), który się pojawi wówczas, gdy sobie nadmiernie pofolgujecie. Na niego miksturki nie mam i telefonów w tej sprawie również nie odbieram:) Słońce łapcie całymi garściami, dyscyplinujcie myśli, pilnujcie dzieci, żeby nie właziły do zimnej wody, przywołujcie dziadków do porządku, aby nie rozpieszczali wnuków i nie karmili ich lodami, a broń Boże truskawkami z własnego ogródka. Grillowych szalonych wieczorów nie kończcie zimnym piwem... Pamiętajcie, że po dwóch, trzech miesiącach letniego szaleństwa jest dziesięć miesięcy zmagań ze skutkami tychże, więc się pilnujcie. I to by było na tyle :).
Witam,

mam prośbę o informację, która herbatka przygotowana według PP jest dobra na zbicie wysokiej temperatury u dziecka tzw. herbatka na temperaturę (proszę o podanie składu). Z góry serdecznie dziękuję i pozdrawiam
data: 2013.08.17
autor: febe
Szanowna Pani Aniu, drogie forumowiczki. Ponieważ p. Ania nie udziela konsultacji do końca roku, postanowiłam opisać swój problem na forum. Za wszystkie odpowiedzi i rady dziękuję. W grudniu zeszłego roku postanowiłam się "oczyścić" i zastosowałam miksturę oczyszczającą p. Słoneckiego (aloes+cytryna+oliwa). Po 10 dniach spuchłam na twarzy i zaczął mnie bardzo mocno boleć brzuch (nie wiedziałam -żołądek, czy coś innego). Były różne badania, szpital. Przez pół roku byłam leczona wpierw na Helicobacter P., potem na Lamblie, następnie na Gronkowca Złocistego, a na końcu na Grzybicę. Tak, tak nazbierało się tego. Wiem i czuję to w całym moim ciele. Od grudnia schudłam 14 kg, boli mnie cały czas brzuch - najbardziej w środku trochę poniżej biustu, ale też czasami niżej, w boku, różnie. Podczas snu jak dłużej leżę na boku to kłuje mnie w tym miejscu centralnym. Ale najbardziej dokucza mi czerwienienie się i pieczenie skóry twarzy. Oraz swędzenie. Byłam nawet u dermatolog - diagnoza - przyłuszczyca plackowata, nieuleczalna do końca. Stosuję na twarz maść Protopic, wiem, wiem, nie jest to wcale dobre, ale tylko dzięki niej mogę egzystować i chodzić do pracy. Na dzień dzisiejszy moimi problemami są: grzybica ogólnoustrojowa i problem z twarzą.Na temat grzybicy oczywiście przeczytałam wszystkie posty. Piję zioła przepisane przez zielarza i stosuję dietę zaleconą przez lekarza tybetańskiego: wszystko gotowane, ciepłe, żadnych zimnych napojów, owoców i surówek. Oraz zero kawy, kazał unikać czosnku, imbiru. Powiedział, że mam "gorący" układ pokarmowy. W międzyczasie zetknęłam się z waszą kuchnią. Przeczytałam już jedną książkę, drugą zaczęłam, a na trzecią czekam. Ugotowałam kilka razy zupę jarzynową, rosół i gulaszową i jestem zachwycona smakami. Moje pytanie jest takie: czy mogę stosować tylko same zupy i owsiankę wg kuchni 5 przemian dopóki nie przejdę w całości na tę kuchnię, czy bardziej sobie zaszkodzę, czy pomogę? Jeżeli chodzi o żołądek to mam wrażenie, że po 3 tygodniach jedzenia tylko ciepłego odrobinę czuję się lepiej, ale skóra na twarzy..... jakby rządziła się własnymi prawami. Są dni, że jest fajnie, chłodna, ładna, kolor ok., a są takie dni, że gorąca, piekąca, zaczerwieniona, nie mówiąc o swędzeniu. Staram się jeść ostrożnie, zwracam uwagę na to co jem i już nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie, czy nie. Czy skóra na twarzy jest odzwierciedleniem żołądka, czy niekoniecznie? Bardzo mnie to stresuje i szukam opinii i rady. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale pierwszy post chyba zawsze jest taki, potem będą krótsze? Zobaczymy. Pozdrawiam ciepło.
data: 2013.08.17
autor: bystrooka
Ostróżko z tymi pieluchami i całą resztą "dawnych czasów" rozbroiłaś mnie :) chwalę każdy dzień, gdy ubieram Pampersa :) Wierzę, że wprawa przyjdzie, ale póki co przy jednym palniku muszę wybrać lepsze zło i gotować córce PP na gazie a nam jak się uda... a jak nie to zwykłe jedzenie i już **** Pati :) szalona kobieto wyzywająca mnie od Bogiń i Królowych :) Ale mi poprawiłaś nastrój! Do tej pory na 1 palniku dawałam radę, bo młodej tylko owsiankę na 3 dni gotowałam. Co do męża - dzisiaj cierpiał na potworny ból głowy, któremu się nie dziwię po zjedzeniu lodów z bitą śmietaną i wypiciu 2 napojów energetycznych (uwielbia je i nie wyperswaduje). No i mówię mu, żeby mi zaufał, że przyczyna leży w energetykach głównie. Przyjął tą informację. O 4 palnikowej kuchence nie mam co marzyć, bo musiałabym mieć do niej wielką butlę a na to się nie zgodzę. Podziergam sobie na 1 palnikowej a jeśli kiedyś zmienię mieszkanie to będę zwracała uwagę na podłączenie gazu. Niestety moją bolączką w tej drodze PP jest też ta wołowina i cielęcina. Cielęcinę jako tako zniosę, ale wołowiny od dziecka nie lubiłam a w szczególności gulaszy. No i jak tu człowiek ma się cieszyć skoro nie raz je obiad, który niekoniecznie mu smakuje a jednak je, bo to zdrowe. A przecież tu chodzi przede wszystkim o smak. Ma smakować kuchnia. Jednak dzisiaj wyjątkowo smakowała mi potrawa Bitki wołowe w zieleninie z FŻ. Lubię też rolady wołowe. No co za pech, że akurat wołowina jest tym dobrym mięskiem :) Czasem jestem zła, że poznałam tą kuchnię, bo nie wiem jak to jest, ale nie potrafię już inaczej gotować, bo czuję się winna wobec własnego ciała. Dlatego grzeszę sobie czasem oszukując moją śledzionę jedząc dzisiaj np. lody z bitą śmietaną (jednak bez bólu głowy, bo mam rzadko). Może forum nie rozgrzeszy??? ;) Niby jest tak, że 2h zupa sama się gotuje, ale reszta też zajmuje mi godzinę, bo dodawanie przypraw w kolejności i odstępach czasu robi swoje. Jednak czuję, że to dobra droga i wierzę, że pewnego dnia poczuję się w tym jak ryba w wodzie. Jednak nigdy nie zachowam 100% dyscypliny i ratować się będę imbirówką. Zbyt słaba jestem na takie coś :) Za sukces tego roku uważam praktycznie zerowe jedzenie owoców (2 x borówka amerykanska, 2 x truskawki, 1 x maliny, jabłka częściej i kilkanaście bananów). Kurczę, aż się boję co będzie jak wrócę do pracy. Wtedy to już klapa - nie podołam na 1 palniku. Dobranoc
data: 2013.08.16
autor: stykrotka
Witam forum:)
Dawno mnie tu nie było,właściwie byłam ale się nie udzielałam:)Dużo tu ciekawych postów,dały mi wiele do myślenia. Aż nie mogę uwierzyć,że człowiek może się tak zmienić przez 2 lata stosowania PP:)
Mtd ja czasami piekę na samym miodzie,mój synek nie może cukru więc potrzeba matką wynalazku:)
Robiłam ciastka z ciasta na pizze(ciasto kruche),ciasteczka z mąki kukurydzianej.Przepisy są z żółtej książki,niemalże niezmienione.Wychodzą pyszne:)
Pozdrawiam
data: 2013.08.16
autor: Dorota
Post z 12.08.2013 był mój czyli Bombel mimo ze podpisałam to nie wskoczyło...
Stykrotka jak każda kobieta i matka jesteś wielka mimo, ze padamy na twarz to i tak damy rade i ugotujemy bo co będziemy jeść;-)Ja rosół gotuje na szpondrze i wychodzi git(gar6l wywar4l)mięsko porosołowe jak u mnie to mix różności w zależności na co mam czas i ochotę(naleśniki,makaron,pyzy,ciasto francuskie,pasztet itd.)Co do mężczyzn ich nikt nie zmieni i nic na siłę, mój mężczyzna też czasami marudzi że dużo cebuli daję(to ją sobie odrzuca na bok talerza i temat zamknięty a jak nie to robi coś innego do jedzenia i też szczęśliwy do niczego nie zmuszam) ale jedzenie mu smakuje. Ja mam czary mary w kuchni w sobotę mąż zajmuje się małym a ja gotuje na min.3dni żeby potem móc tylko odgrzewać a zajmować się dzieckiem(długie gotowanie ma też plus że w tym czasie można zrobić dużo innych rzeczy).Zdarza się, że jak mi się nie chce to i gotuje wieczorem obowiązkowo zupa żeby wrazie czego móc zjeść coś ciepłego i pożywnego.Jak już mam awersje do gotowania to robi to mąż. Moje dziecko też szczęśliwe i wiesz czasami odnoszę wrażenie że dobrze mu na tej podłodze;-) Pozdrawiam Forum i ślę serdeczności dla P.Ani
data: 2013.08.16
autor: Bombel
Mtd, rzeczywiście mam skłonność do wyolbrzymiania ale tym razem to jestem raczej bardzo nieadekwatna. Po prostu nie dostroiłam się. Niezauważona ? nie sądzę ale pomyślę o tym i bardzo Ci dziękuję. Olu, słusznie napisałaś, o tym jak wielkie bywają różnice w odbiorze czytanego tekstu. Dlatego w ostatnim poście zamieściłam cytat o tych różnicach, a dopiero później „wkleiłam” ! teksty, z jakiegoś forum, opisujące smocze różnice u obu autorów. To nie był mój tekst. Tak, mam taki zwyczaj także literalnie traktować tekst pisany i czytany. Napisałam” także”, bo większość na tym forum umie ze słowa pisanego odczytać emocje a nawet intencje piszącego. Coś mocno zgrzytnęło, wiem. Nieskromnie powiem, że wiem co. Widzę teraz jak bardzo różni się moje rozumienie metafory, bajki ale i uprzejmości. Yoda był mistrzem a nie rycerzem, on zajmował się szkoleniem rycerzy. Ja nie jestem Yodą ale mam swojego Yodę. Odniosłam się żartobliwie do Yody, ponieważ on błękitnym mieczem odsyła nie tylko kule ale i złą energię. I nauczyłam się tego, chociaż są różne szkoły. Na koniec wytłumaczę sprawę bloga. Pisząc o smokach, myślami byłam już dalej, przy tym co mam do napisania i może niezręcznie wspomniałam o blogu. W dzisiejszych czasach to tak normalne, każdy może prowadzić kilka, więc nie pomyślałam że można to odebrać jako przechwałki lub tym bardziej groźby. Natomiast co do chęci opisania tej dyskusji, którą wywołałam- to tylko tyle: porównanie tekstów , bez źródeł i innych danych. Nie zrobiłam tego, bo się nie nadał. Jest jednak pożytek z tej dyskusji, wysoko podniosła samoocenę mojemu adwersarzowi. Ja mam swoją lekcję w szarżowaniu słowem, za co dziękuję. Pozdrawiam.
data: 2013.08.17
autor: Aida
Stykrotka, kobieto, jesteś wielka:) Gotowanie PP na jednym palniku? To cud jakiś, że przeszłaś tę drogę i to z dzieckiem na ręku, poważnie mówię:) Pamiętam Cię, jak tu zaczynałaś, trochę fukając tu i ówdzie, pomyślałam sobie wtedy, że na moje akurat Ty zostaniesz... Co tam przeszkody, nic Ci one nie zrobią, masz w sobie moc, Królowo:) Co do gotowania dla dziecka - to nie wypowiem się, bo nie mam, ale żadna zupa nie wymaga stania przy niej 3 godzin... Nastawiasz, zostawiasz na 2 godziny na malutkim ogniu, a sama tup, tup - gdzie tylko chcesz. Wracasz, kończysz zupę. Albo ją wyłączasz i kończysz, kiedy jest okazja. Ja na rosół kupuję szponder, ale staram się zawsze znaleźć mało tłusty kawałek, wedle mnie - rosół wychodzi git. Pod warunkiem, że zanadto nie rozwodnię. W domu są kłótnie, kto ile rosołu wypił i komu się jeszcze ile należy:) A w ogóle, to ja jestem kobietą i kto to widział, żeby kobieta jadła tyle co chłop, który jeszcze codziennie karate trenuje. A co do tego, co myśli Twoja córka na Twój widok: tu nieźle pojechałaś:) Powiem Ci, kogo widzi: Boginię. Nawet wtedy, kiedy ma zamknięte oczy. A w ogóle, to jak już naprawdę padasz na pysk, to wybierasz mniejsze zło i już, bez rozdrabniania na części pierwsze. A małżonka zostaw w spokoju, nie chce, to trudno. Ja u siebie też nie mogę wyperswadować jogurtów i owoców i wszystkie moje teorie w związku z tym nie mogą się ostać, bo na niezdyscyplinowanym organiźmie reakcje nie są książkowe, tylko przypadkowe, w związku z tym wszystko to "jakieś czary-mary" i czy byłabym uprzejma wreszcie zrobić pomidorową:) I nie kłaść wszędzie tyle tej zieleniny (warzyw znaczy), bo on nie lubi. Choć może coś dociera, bo ostatnio zostałam poproszona o zwiększenie ostrości potraw, bo wtedy katar lepiej schodzi. A ja nie wspominałam o tym katarze już bardzo dawno. Wahałam się, czy apiać od nowa zacząć klarować o jogurcikach - ale tylko pokiwałam głową i zamknęłam buzię. Pewnych rzeczy nie wytłumaczysz, trzeba samemu odczuć i to nie o to chodzi, że Ty źle tłumaczysz, tylko grunt jeszcze nie gotów i choćby przyszedł tysiąc atletów, to nie udźwigną. Co z tego, że kawa gotowana jest pyszna, skoro człowieka po niej "pędzi", a we wnętrznościach gra orkiestra? A po herbacie - nie? Człowiek zostaje przy herbacie. I kefirkach, bo ma zwyczaj od dziecka pochłaniać przynajmniej 1 dziennie. I gdyby od tego się robił katar, to przecież do dziś już by mu, temu człowiekowi, głowa pękła, bo skoro bez mojej czary-mary kuchni nie wychodził, to gdzie by tyle lat siedział? Wchłaniał się? Ale gdzie? Tak wyszedł z głowy się gdzieś wchłonąć? On nic takiego nie zaobserwował. A katar męczy, już bardzo długo. Nie umiem na to wszystko odpowiedzieć, u mnie nie było akurat kataru, żebym tak mogła na własnym przykładzie... Ale przecież to nie świadczy o słuszności, bądź nie, drogi PP. Sprawdziłaś na sobie i tego doświadczenia się trzymaj. Z czasem ono się powiększy, coś odkryjesz przez przypadek, a w ogóle będzie to częścią jakiejś większej całości. Na którą innym sposbem mogłabyś wcale nie wpaść. I spokojnie zasiej ziarno bajki o normalnej, 4-palnikowej kuchence gazowej:) Niektórzy coś osiągali, bo nie wiedzieli, że nie można.
data: 2013.08.15
autor: Pati
Pani Aniu, Forum, czy ktoś próbował wypiekow na miodzie? Wyszły, nie wyszly? Bede wdzięczna za szczegóły, przepisy:)
data: 2013.08.15
autor: Mtd
Aido, jestem tu dość niedługo, wiec nie wiem czy wypada, ale na mój pierwszy rzut oka, Ty chyba masz jakiś problem, kompleks niezauwazania Cię... Nie martw się ja Cię zauważyłam. Jak dla mnie trochę hiperbolizujesz sytuacje i probujesz na sile zwrócić na siebie uwagę... Oczywiście to moja subiektywna ocena.
data: 2013.08.15
autor: Mtd
Skamlaca Smoczyca do rycerza YODY- napisz jeszcze do Gazety Wyborczej i Nautilusa. Tolkiena czytałam 9 tomow razem z moimi chłopakami, Gwiezdne wojny też widziałam a z Ziemiomorza podoba mi się najbardziej Tehanu.Tak że nic nowego dla mnie nie napisałaś.A swoim zawodowym blogiem mnie nie strasz, ani się nie chwal, że go masz. Bo mi to nie imponuje. I nie ciskaj się tak bo złość piękności szkodzi.Myślałam żeś mądrzejsza ode mnie .I już nie odpowiem więcej na twoje posty bo szkoda czasu.
data: 2013.08.15
autor: ostróżka
@Freya,w przekonaniach mojego syna i synowej nic się nie zmieniło,ale synowa ciągle gotuje chociaż według pięciu smaków.Obie z wnusią pijemy nasze herbatki TLI i TLACI,robię jej często kawę zbożową z przyprawami i dzięki temu dziecko ma się dobrze.
data: 2013.08.15
autor: Elka
Stykrotko, a wez kopnij w szafke drugą nogą i nie przejmuj się.Z czasem nabierzesz wprawy a tak to tylko sobie bardziej zaszkodzisz.A jak Cie ogarnia z lekka panika to pomyśl, że nie musisz prać we "Frani" pieluch, potem ich gotować, potem płukać ze 4 razy no i prasować.Zupek przecierać przez sitko,robić twarożków i przeciskać przez płatek gazy utartej marchewki a na koniec skrobać garnka po przypalonej mannie.A po zaparzanej kawie już od rana wątroba stawała dęba, tylko nie wiadomo było o tym, bo nie miały kobitki ze swoją wątrobą tak intymnego kontaktu jak teraz.Zrównoważysz zupe jak umiesz a pomału aniołki Ci pomogą i będziesz frygać po kuchni jak wiewiórka
data: 2013.08.14
autor: ostróżka
Łaaj, ale atak :). A anonim biedny nie ma odwagi podpisać się, nie wypada? Rozumiem i pozdrawiam, ( poznaj Stachu po zapachu..) Jest różnica między polemiką a klaskaniem. Z klaskania niewiele wynika a z polemiki może być pożytek obustronny. A dwór to nie jest synomim obrony a wręcz odwrotnie. Klakierzy w historii pierwsi zamieniali się w oprawców. Tak , podoba mi się pisanie Ostróżki, a czasem nie, szczególnie kiedy prawi jak wyrocznia i kąsa. Do dworu nie należę, bo mam dla niej należną estymę. Klaskanie zatrzymuje w rozwoju obie strony. Ty Elżbieto z Krakowa, strzelasz na chybił trafił a Yoda ma błękitny miecz :) ""Możemy z jednej szkoły różnymi pójść drogami, A idąc jedną drogą, osiągnąć stanów wiele, Jednego będąc stanu, mieć różny sąd i cele"". To tak jak ze smokami, Ostróżka pisze o smokach z Tolkiena a ja lubię smoki Le Guin. Różnica jest ogromna. Skąd się brały smoki u Tolkiena? Wiemy, że wyhodował je Morgoth za czasów I ery. Wiemy, że sam nie miał mocy by tworzyć rzeczy i mógł upodlać tylko to co było piękne. Quentn Silmarillion opowiada, jak w Pierwszej Erze Słońca Morgoth, Czarny Nieprzyjaciel, ukrył się w lochach Angbandu, by mocą płomienia i czarnoksięskich praktyk stworzyć tanie arcydzieło swej nikczemności. Owe czarne klejnoty geniuszu Morgotha to wielkie gady zwane smokami. Wyhodował on trzy ich gatunki: wielkie ślizgające się węże. Dalej te, które poruszały się na nogach oraz smoki, które niczym nietoperze unosiły się w powietrzu na swych skrzydłach. Te trzy gatunki dzieliły się z kolei na dwa rodzaje: zimne smoki, których bronią w walce był ząb jadowy i pazury, oraz niesamowite smoki ogniste, Uruloki, siejące spustoszenie swym ognistym oddechem. Wszystkie smoki były ucieleśnieniem największych złych mocy ludzi, elfów i krasnoludów, stąd też tak wielką miały silę niszczenia tych ras. Zupełnie inaczej widzi smoki znana autorka fantasy, Ursula K. Le Guin. W jej sadze o Ziemiomorzu są one najstarszymi żyjącymi stworzeniami, obdarzonymi prastarą mądrością i niezwykłymi właściwościami i umiejętnościami magicznymi. Nie są sojusznikami ludzi, ale w sytuacjach wielkiego zagrożenia potrafią podjąć się trudnych misji, by ratować zachwianą równowagę świata. A forum może nadać oczywiście własną symbolikę smokom i robalom tak jak poczuć smak gorzki czy ostry. Nie wytrąciłaś mnie Ostróżko z równowagi :) i dementuję sprawę robala:) Może kiedyś napiszę dlaczego. Ale na pewno zaraz napiszę o tej fajnej dyskusji na moim zawodowym blogu ale to już inna bajka. Dziękuję i pozdrawiam.
data: 2013.08.14
autor: Aida
Stykrotko, lacze sie z Toba w odczuciach. Ja swojej malej musze na dodatek wszystko blendowac, a to jak wiemy smak slony , a powinnismy konczyc na ostrym, wiec znowu do gara I koleczko... A ja co noc mysle ze chyba umre ze zmeczenia. Nie wiem jak dlugo dam rade. Sciskam Cie mocno. Pozdrawiam Cale forum wspaniala Pania Anie.
data: 2013.08.14
autor: Mama Ineczki
Dzięki wielkie za propozycje dot. mięska porosołowego :) Jem właśnie zupę groszkową na rosole i strzeliło mnie niczym grom z jasnego nieba aż poczułam na kręgosłupie "Oj Sylwio Sylwio". Dotarło do mnie, że muszę bardziej zacząć ufać sobie i bazować na swoich smakach a nie przepisach. Niewinna zupka a ileż radości. W przepisie jest łyżeczka kminku mielonego. Uwielbiam kminek, ale czułam, że na 2 litry rosołu to jakoś dużo i zmniejszyłam o 1/3 porcję. Nic to jednak nie dało, bo jak ten kminek nieubłagalnie zatapiał się i tonął w zupie to stwierdziłam: "to będzie katastrofa". No i właśnie była bo kminek zdominował całkowicie smak groszku. Za dużo jest też cebuli. Korzystam z przepisów głównie dlatego, że za Chiny nie potrafie wyczuć "wydobywania smaku" kolejnego przez dodanie wcześniejszego. Jak mam więc to dobrze zrównoważyć? Od pewnego też czasu zamierzam się z napisaniem posta pt. "stykrotka ileś miesięcy później". I tak dziergam go sobie po troszku codziennie. Kim jest stykrotka? Wiecznie uśmiechniętą dziewczyną, ale w gorącej wodzie kąpaną co pewnie nie raz widziałyście po moich postach. Od dzieciństwa niecierpliwą, ale też ponoć bardzo opiekuńczą i gościnną. Piszę to, bo przechodziłam w ostatnim miesiącu wiele kryzysów kuchni PP, które i w Waszym życiu pewnie się na początku pojawiały. Potrafiłam 3 dni temu kopnąć ze złości szafkę, żeby córeczka moich emocji nie widziała. Co będzie dalej nie wiem, bo już dzisiaj wiem, że nie będę miała czasu na gotowanie co 2 dzień zupki dla dziecka przez 3h, gotowanie w tym czasie potraw mięsnych dla mnie i męża kolejne 3h, gotowanie owsianki. Ja mam wrażenie, że ja cały czas w kuchni przy garach stoję a moje dziecko na podłodze, na dywaniku patrzy sobie na mnie i myśli: kim ona jest? Już teraz nie mam dla niej dużo czasu a co dopiero jak zacznę jej te zupki na mięsie gotować. Nie muszę chyba pisać, że kolejny dzień córeczka nie chce jeść mojej ugotowanej w pocie czoła owsianki :) a tak się staram. Dlatego bardzo zazdroszczę Wam organizacji czasu, bo z tym u mnie też zawsze było na bakier. Zastanawiam się, czy mogę ugotować więcej samego wywaru mięsnego, żeby go potem do zupek używać i spędzać mniej czasu w kuchni, bo chcę iść drogą PP. Nawet kuchenkę gazową kupiłam, ale mam tylko 1 palnik i wtym samym czasie 2 zup nie ugotuje. Nie wiem tylko czy starczy mi sił tędy iść. Nie chcę wieczorami stać tylko przy kuchni po całym dniu z moim skarbem. Bo to istny skarb. Cały czas uśmiechnięty i w ogóle nie płaczący. Moje korzyści z PP to zlikwidowanie męczącego mnie od okresu dojrzewania trądziku na plecach, szyi a także prawie brak cellulitis. Dodatkowo nie pamiętam kiedy zmarzłam :) Stopy ciągle ciepłe. Zniknął też szczękościsk na tle nerwowym. Nie wiem co robić dalej, ale muszę chyba po prostu wyluzować. Odpuścić sobie niektóre rzeczy. Bo teraz czuję sie beznadziejna, że tak sobie nie radzę. Jesli jakaś doświadczona mama zechciałaby podzielić się ze mną jak trzyma za ręce i nogi gotowanie dla niemowlaka i rodziny to niech skrobnie maila do mnie sylwia.u@o2.pl. A co do dyskusji w sprawie Ostróżki - ja zawsze chętnie czytam jej posty, bo są dla mnie kopniakiem w wielu sprawach i stawia mnie do pionu :) Uściski dla forum.
data: 2013.08.14
autor: stykrotka
Witam wszystkich w ten jeszcze letni, ale jakby już jesienny dzionek;)
Brrr jak zimno za oknem, widzę zaledwie 14 kreseczek!
Wspomniałam już gdzieś niżej, że mam książki trzy;) stosuję i staram się, z dyscypliną JESZCZE różnie, ale dążę to niej krok po kroczku;)
Ostatnio podczytuję archiwum, chronilogicznie - od końca;) jestem na 28 stronie więc jeszcze troszkę zejdzie zanim wejdę w temat całkowicie i dogonię Was.
Ale pytanko mam małe takie:) (może sugestię lub prośbę?)
Doczytałam, że odbywały się kiedyś kursy, warsztaty, spotkania..
Czy one jeszcze bywają, lub mają szansę bywać jeśli już ich nei ma?
Jakby co, to ja na liście potencjalnych kursantów podpisuję się obiema rękami i nogami..
Pozdrawiam wszystkich a w szczególności Panią Anię - czarodziejkę;)
data: 2013.08.14
autor: Karolina
Stykrotka, mieso zmiel, poddus z przyprawami, ja dodaje lyzke czubata curry, ale to jak kto lubi, dodaj puszke groszku, mozna tez pieczarki, papryke, uduszona cebulke, czosnek i nafaszeruj ciasto kruche lub drozdzowe, ja akurat kupuje gotowe mrozone maka plus maslo, wychodzi ok. Z normalnym mielonym jest lepsze, ale rosolowe tez daje rade tylko dodaj masla konkretniej na patelni, bo rosolowe bardziej suche. Pozdrawiam.
data: 2013.08.14
autor: Sylwia V.
Stykrotko mieso mozesz zmielić doprawić i nadziać paprykę z dodatkiem ryżu,ja wrzucam czasem do leczo bo u mnie też rodzina nie lubi tego mielonego mięsa z warzywami do pieczywa.I żadne dodawanie dla smaku oliwek czy kaparów w gre nie wchodzi,nie podchodzi im i już.A co do posolenia to w książce pisze żeby wcześniej soli więcej wsypywać ,a może gdzieś na forum pisało ,nie pamiętam.Ale ja sole więcej na początku.
data: 2013.08.14
autor: ostróżka
Drogie Forum, od kilku tygodni obserwuje dyskusje na temat i chodzi mi po glowie jedna mysl, ktora chcialabym sie z Wami podzielic. Bardzo sobie cenie wypowiedzi wielu osob i te dotyczace kuchni jak i te bardziej zwiazane z filozofia i rozwojem. Wiele z nich to rzeczywiscie prawdziwe perelki. Widze ze ostatnio pojawilo sie w tych dyskusjach troche napiecia. Moze i potrzebnie moze i nie, Bog raczy wiedziec ... :) Pomyslalam sobie ze piszac na Forum zapominamy, ze jest to jednak tylko forma pisana naszych wypowiedzi. Czyli jakis maly procent tego, co chcemy przekazac. Nie siedzimy sobie przy stole przy herbatce, czujac energie i wsluchujac sie w intencje drugiej osoby. My TYLKO czytamy. Z wlasnego doswiadczenia wiem, jak brak dystansu do slowa ( mail, czat itp) potrafi namieszac. Nawet z najlepsza przyjaciolka trudno sie czasem zrozumiec. Trzeba naprawde nie lada kunsztu , by przelac na papier i zawartosc naszych mysli i intencje z jaka piszemy. Nie ma czegos takiego jak wlasciwa interpretacja, tak jak nie ma jednego przekladu. Slowo zwerbalizowane to tylko wg niektorych znawcow 15 -20 procent przekazu. Obok stoi czlowiek z cala swoja zlozonoscia. Slowo moze karmic, moze tez zabijac. Czasami zalezy to bardziej NIE od tego, kto je wysyla w swiat tylko od tego, kto czyta. Dobitny przyklad to chocby cala historia Kosciola Katolickiego. I jeszcze jedno, czego sama sie ucze ( zaczerpniete z Porozumienia bez przemocy) komunikacja to dawanie i wbrew pozorom tu mozna duzo schrzanic takze zadajac pytanie. Oto moje slowo na srode :)) dziekuje za uwage . U mnie spokojniej. Odkad skupiam sie bardziej na sobie , fala wdziecznosi do swiata zalewa :)) Pozdrawiam !
data: 2013.08.14
autor: Ola
Aido, czy pięć lat to długo czy krótko? PIĘĆ lat Twojej wzmożonej aktywności w dyskusji z Ostróżką. Pięć lat oceniania...
data: 2013.08.14
autor: Elżbieta z Krakowa
O ile umiem czytać to niedawno Aida sama chwaliła pisanie Ostróżki i tak szybko uciekła z ostróżkowego dworu.A smoki i smoczki posiada każdy i święci z nimi też mieli sporo kłopotu.Dla mnie bajka była fajna.Sama goła prawda
data: 2013.08.14
autor: anonim znajacy Ostróżke
@Elu, jest super! Gdyby jeszcze tylko moja mama mogla tu byc, to zylabym w raju!
Dziecko siega po zimna wode, ehhhh, goraco mu, choc obok stoi tli. Zobaczymy co z tego bedzie, wieczorem pije imbirowke dla zatarcia sladow. Elu, pozdrawiam serdecznie. Jak sie ma Twoja wnusia?
data: 2013.08.14
autor: Freyia
apropo rosołu, to ja rozumiałam, i tak robię i wychodzi pysznie zawsze, że gotujemy 4 litry (2/3 w garze 6 litrowym), czyli uzupełniamy potem wrzątkiem do 4 litrów.
data: 2013.08.14
autor: Cyranka
@Freyo,myślałam o tobie,a tu masz,napisałaś.To co piszesz to rzeczywiście nie do wiary.Albo może przyszedł moment twojego życia w którym "usiadłaś we własnej ławce".Czyli jesteś we właściwym miejscu i we właściwym czasie.Czyli twoje Anioły Opiekuńcze współpracują ze sobą.Naprawdę cieszę się że jest wszystko dobrze.
data: 2013.08.14
autor: Elka
Dynio, chciałam się poprawić- pisze z telefonu... Robiłam wodę z miodem i imbirem. A propos zup w bagażu- to nie zepsuly się. Owinelam dokładnie kilka słoikow np. Foliowkami i Recznikami , sweterkiem, kiecką itp. I siup do samolotu...Zupy, chyba ze cztery, wykorzystalam wszystkie- odgrzewali mi w hotelowej kuchni. Wszystko ustalilam z kierownikiem tejże kuchni...
data: 2013.08.14
autor: Mtd
Aido, piękną perełkę poturlałaś po forum:). Nic dodać, nic ująć.
data: 2013.08.13
autor: Marcela
Witam, pp stosuję już dłuższy czas. Ostatnio stomatolog zleciła mi czyszczenie zębów z kamienia, a następnie było nakładanie fluoru, od tego czasu mam problem z żołądkiem, nie wiem czy to mogło mi zaszkodzić, może ktoś miał podobny problem?
data: 2013.08.13
autor: Ewa <3
Tak Aido, znam się na smokach, swoich i pisze o nich swobodnie. I wole smoki duze niż te łagodne ukrywajace się, bo wtedy o nich nie wiemy i nic nie mozemy z tym zrobić. Nie wiedziałam natomiast że posiadam na forum "dwór".Nie będę wymagała aby bronił mnie przed Tobą.Nikt też nie broni Tobie abyś dzieliła się na forum swoimi zdobyczami serca i rozumu ,nie pomyl tylko smoka z przymiotami Ducha.Nie wiedziałam, że żartobliwa zamiana felietonu na bajkę aż tak Cię wyprowadzi z równowagi no bo przecież do stawianych mi przez Ciebie zarzutow o"złe traktowanie" przyznałam się i potwierdziłam, że tak jest i boleje nad tym że tego smoczyska jeszcze nie zdołałam dobić.Ale Ty nie czytasz moich postów tylko twój robal .I widzę ze od dawna się nimi pasie.Ja taki mam styl pisania, Ty masz inny więc podziel się z forum swoim stylem zamiast tak długo i w cichości cierpieć na bóle serca z powodu niedoli forumowiczek.Pisz TY
data: 2013.08.14
autor: ostróżka
Ostróżko - bardzo dziękuję za odpowiedź. Jednak chyba soli będę musiała dawać więcej, bo już przy uzupełnieniu do 3/4 praktycznie nie jest słona a jakbym dolała do 6 litrów to już w ogóle będzie "cienka" :) Następnym razem kupię rostbef. Chciałam taniej... tak trochę oszukać, bo potem to mięso wołowe nadaje się tylko do zmielenia a już nie mam pomysłu co z niego robić. Naleśniki mężowi nie smakują za bardzo. Smażyłam je też z różnymi warzywami - smakowało mu, ale mi mniej bo to mięso jednak twarde (nie ważne czy kupię młode i poleży 4 dni).
data: 2013.08.13
autor: stykrotka
Stykrotko ja na żeberkach wołowych robię niby rosół,wlewam do słoikow i póżniej robie na tym zupy,groszkową ,porową złocistą, z cukinii czasem ryżową z przecierem pomidorowym swoim .U mnie bardzo lubią pomidorową więc troche oszukuję i ryżową w smaku kwaśnym zabarwiam na czerwono przecierem pomidorowym,także lekki krupniczek z kaszy albo jarzynową z blanszowanych warzyw.Na smak rosołu jakość i rodzaj mięsa wpływa. A rosół trzeba uzupełnić do 6 litrów bo na tyle litrow jest w przepisie podana ilość warzyw i przypraw.
data: 2013.08.13
autor: ostróżka
Pani Anno. Czy rosół wyjdzie gorszy w smaku jeśli zrobię go nie na rostbefie a na żeberkach wołowych lub giczy? Zrobiłam rosół wołowo-indyczy kiedyś na rostbefie i był smaczny a tym razem na żeberkach i nie jest tak dobry. Nie wiem jednak czy sprawką jest mięso czy po prostu przypadek. Czy rosół w przepisie trzeba uzupełniać wrzątkiem do 6L czy tylko tyle wrzątku ile się wygotowało, czyli 3/4 garnka. Strasznie pikantny mi wyszedł. Palimordkę ;) Oj ciężka i mozolna ta moja droga, ale o tym w innym poście podsumowującym jak znajdę czas, gdyż dopadł mnie dzisiaj istny kryzys.
data: 2013.08.13
autor: stykrotka
Dynio, najczęściej robiłam wodę z imbirem. Gorąca woda była dostępna 24 h a ja miałam tez mały termos . Życzę Ci udanych wakacji!
data: 2013.08.13
autor: Mtd
Ooooo Ostróżko i na smokach też znasz się najlepiej? Nie potrafisz skonfrontować się z energią, którą w Tobie poruszam i kombinujesz bardzo pruderyjnie. To i dalej te perły będą spadały a spod spodu wypełznie zawsze to samo. Piszesz: Och , masz rację Aido ale… oczywiście, że jej nie masz. Ale ja nie potrzebuję żadnych Twoich potwierdzeń mojej racji. Nie o racje chodzi ale Ty tego nie rozumiesz,trudno. Ta nie-bajka o rozleniwionej smoczycy, bo przecież nie smoku i znajomość innych smoczków i ta wiedza co w kim drzemie, i wydaje Ci się, że wiesz lepiej i kąsasz, bo to Twoja metoda. Cudnie masz, nie dziwię się, że jak się ta smoczyca poruszy to prawda zgrzyta, ale dwór się natychmiast odzywa i pomaga uciszyć to co się poruszyło. I smoczyca dalej zadowolona. Alegoria i owszem to dobry sposób na wszelkie niedopowiedzenia. Aaa… nie wiem czy wiesz, że są też smoki mniej kolorowe a wręcz szare i bez świecidełek. Jak się poruszają to blask wokół. To chyba za sprawą tej jedynej maleńkiej złotej perełki, którą noszą ale w sercu. Hodują ją lata całe, i jak to perłę, w bólu i samotności, a czasem rozpaczy. Niczego nie udają i nie skomlą: ja jestem szary, stary i nie potrafię, pójdę sobie bo mnie już chyba nie chcecie. Szybują raz nisko a innym razem wysoko rozsypując złoty pył. Nieporadne ataki strącają smoczym ogonem w otchłań niebytu. Jak na smoka przystało potrafią też ziać ogniem. Smocze ukłony.
data: 2013.08.13
autor: Aida
Do Mtd: dziekuje za odp :) ubiore sie pieknie :) czy te zawekowane zupy da sie przetransportowac na Ibize bez turystycznej lodowki? Nie chce, aby mi sie zepsuly po drodze, a nie jestem pewna jak Ty to zrobilas, ze dotarly ok. Przepraszam, ale ponawiam zapytanie co pilas Ty i Twoj synek na wakacjach?
Do Sylwii V.: Twoj post to nic dodac, nic ujac :) ladnie to ujelas :)podoba mi sie Twoja pewnosc siebie i sposob myslenia :) przypomne sobe Twoje slowa w sytuacji kryzysowej, wielki dzieki!
data: 2013.08.13
autor: Dynia
Witam,

Ewo z Łodzi, karmię moją córeczkę-alergiczkę kuchnią PP od niedawna, też jestem z Łodzi i chętnie porozmawiałabym z Tobą telefonicznie lub e-mailowo. Mam trochę pytań i wątpliwości, i chciałabym wymienić spostrzeżenia z kimś kto jest bardziej doświadczony w kuchni PP. Jeżeli to nie będzie problem dla Ciebie to, proszę, o kontakt (mój e-mail: ffru@o2.pl, mój telefon 517 495 442), pozdrawiam
data: 2013.08.13
autor: febe
Dynio, zupy zawekowane i opisane mozesz zostawic w hotelowej kuchni w lodówce, na pewno się zgodzą. O dobra jarzynowke od kuchni można prosić, ale w Grecji tez przesalali, moze popros żeby w ogóle nie doprawili, Ty sama dopraw. Jaja na pewno bedą na sniadanie. Cos tam wykombinujesz- tylko ubierają się pięknie, a swym powabem na pewno wynegocjujesz odp. Warunki.*** Ostróżko droga, mój smok często mnie dopada, powoli ćwicze swoją pokore. Czuje się jak bym pierwsze kroki stawiala- najgorsze jest to, ze jestem bardzo zasadnicza i zbyt konkretna i ze nie umiem przekazać swoich myśli o porządku pp i ogólnym tak zgrabnie, aby bliscy zrozumieli. A przecież to wszystko jest tak proste i logiczne...ech co ja pisze przecież sama zrozumiałam porządek po 30 latach życia. Leczo za mną chodzi;)
data: 2013.08.13
autor: Mtd
Cyranko, czasu jaki przebywasz z dzieckiem w domku nic Ci nie zastąpi. Ja z każdym wykorzystałam maksymalnie urlop wychowawczy i obydwoje karmiłam piersią prawie do trzeciego roku życia. Jeśli więc możesz sobie na to pozwolić to siedź z dzieciątkiem w domku jak najdłużej.Pozdrawiam.
data: 2013.08.13
autor: Ewa z Łodzi
Ach i jeszcze, zeby dodac, bo przypomnialo mi sie po kawie. Wiec Dynia, wez ze dwie pary wysokich obcasow, ale takich, co sie da w nich chodzic... Napewno maja spacerownik na tej Ibizie i wieczorowa pora bedziesz spacerowac z mezem i malym. Tylko pamietaj, kiedy sie nosi obcas, to sie nie prowadzi wozka i nie lata za dzieckiem, Ty idziesz dostojnie i pieknie, a maz jest ojcem i zajmuje sie latrorosla. Daj odpoczac cialu i duszy, popatrz gdzie jestes, masz czas zeby popatrzec na bransoletki w sklepach etc A maz bedzie zadowolony, bo ma opalona zone w obcasie, popatrzy, obetrze pot z czola i pchnie wozek za stukotem Twoich sandalkow.... Baw sie dobrze! A I wiecie dlaczego Budda i czesto cytowany Leo Tsy czy jak mu tam lezal pod grusza I koncypowal, bo mu zona prowadzila Dom i zajmowala sie dziecmi i jeszcze przecierala ten zlewozmywak w kuchni coby sie blyszczal, zeby zaden balaganik nie rozproszyl tak skupionej uwagi Mistrza i Pana Domu. Ale napisalam, teraz mi sie dostanie, hehehe... Sciskam.
data: 2013.08.13
autor: Sylwia V.
Dynia, co Ty tak swojego meza chcesz tak ciagac z soba, on zaaranzowal ten bigos. Jakby cos bylo nie tak w tej kuchni, to mozesz jego wykorzystac i wesprzec sie na jego ramieniu, badz schowac za klata ;))) Kochana, kobieta najlepiej sprawy zalatwia sama, szczegolnie z dziecieciem na reku... Bedzie ok!
data: 2013.08.13
autor: Sylwia V.
Dziekuje Sylwio V. za Twojego posta, nasmialam sie :) masz absolutna racje, ze nie ma sie czego bac :) tylko nie wiem co na to moj maz, ale zawsze moze pojsc ze mna :)
dziekuje Cyranko za odpowiedz :)
Freyio, zdrowie Twojego synka bardzo mnie cieszy :) serdecznie pozdrawiam :)
data: 2013.08.13
autor: Dynia
Aneto zP oczywiscie, pisze z uśmieszkiem, czasem szczerym smiechem, a czasem drapie zeby coś wydrapać i nieraz moje własne koszty tego drapania są tak samo duze jak podrapanego A moją bajkę o smoku to chyba najlepiej zrozumiała Mtd.To znaczy zrozumiała, na co mój smok czasem cierpi i ja zdaję sobie z tego sprawę i dlatego bajkę napisałam.Ale widzisz Mtd że mój smok do siebie samego się przyznaje i to niejeden raz i bez pudru .No, może z fantazją, ale co się dziwić, wszak smoki to fantastyczne stwory i mają długie wężowe kształty.A czasem to nawet żmijowate.Ale najbardziej niebezpieczne sa te co przypominają drżace i wrażliwe kurczątko,lub cichego nietoperza, te najbardziej szkodza swojemu włascicielowi bo ich nie może rozpoznać i dać w zęby.
data: 2013.08.13
autor: ostróżka
Dynio,z tymi zupami hotelowymi to różnie bywa.we Włoszech nie bardzo umieją robić zupy, raczej takie słone zawiesiny. Ja bym dodała trochę bazyli, tymianku, oliwy i pieprzu.*** (autor nieznany), mnie też czasem herbata w termosie się psuje, ale wydaje mi się, że to może z powodu słabo umytego wczesniej termosu.****a tak z innej beczki, drogie panie, powiedzcie, jak długo byłyście z pociechami w domu?moja mała ma rok i 4 m-ce, po wakacjach miałam wracać do pracy, ale w sumie jest możliwość posiedzenia trochę dłużej , to chyba warto...w sumie jest mi teraz tak dobrze...sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem, dzieci zadowolone, mąż też, w garach bulgocze, dla siebie czas też się znajduje...tylko się obawiam, że im dłużej bez pracy, tym cięzej będzie kiedyż wracać...
data: 2013.08.12
autor: Cyranka
Dynia, czego Ty sie boisz, pewnie same chlopy tam pracuja, moze tez Grecy badz Cypryjczycy, ci ostatni tez Grecy albo Greko-Turcy, strasznie fajna nacja, przyjazna, ciepla i dobrze gotuja, popros, napewno pomoga, tylko idz bezposrednio, bez posrednikow. Bedzie zabawnie, bo mozesz byc ciekawostka ;))) nikt przed Toba tego nie zrobil, Twoja wygrana....Moj maz jak zaczal tlumaczyc kucharzowi na Krecie, jak ma mu ugotowac slimaki, w koncu zostal poproszony do kuchni, dostal gar, slimaki plus reszte i sam ugotowal, potem jedlismy w trojke....
data: 2013.08.12
autor: Sylwia V.
Ma Isabel Allende swoje "Siostry Wiecznego Nieporządku", a my "Siostry Odwiecznego Porządku":))Ostróżko, pojęłam po swojemu, chyba nie uraziłam, taką mam nadzieję.Wyobrażam sobie Ciebie, jak piszesz swoje perełki z uśmieszkiem raczej, niż irytacją.:))Pozdrawiam wieczorowo.P.S.Podobno dzisiaj wieczór spadających gwiazd, jakie to mile, tak w niebo popatrzeć....
data: 2013.08.12
autor: Aneta z P.
Witajcie po kolejnej przerwie w pisaniu, na czytanie czasami znajduje czas...ostatnio jak czytałam był wątek o płatkach owsianych;-) a w międzyczasie bardzo dużo innych ciekawych. Pozwolę sobie na prywatę ostróżko Twoje posty są czasami dobitne ale dające do myślenia i myślę że mimo wszystko skoro dziewczyny Ci odpisują na nie to tak jest...
Wrócę do płatków- jak płatki są do kitu to je podprażam i wtedy owsianka jest ok taka jak lubię gęsta i treściwa.
chciałabym Was się zapytać czy zdarzyło się któreś niewiaście że skisła Wam herbata ja tak ostatnio miałam z TLI ugotowałam wlałam do termosu po 2h do picia a tu ferment...dlaczego?
Cały czas karmię Syna piersią(zaczeliśmy5miesiąc) próbowałam dać mu do posmakowania owsianki ale nie był zainteresowany poczekamy jeszcze. Natomiast włosy gubię na potęgę wiem że tak jest w okresie laktacji ale ostatnio bardzo się wzmorzyło czy wspomagać się jeszcze czymś dodatkowo czy cierpliwie czekać?
Aida ja cierpliwie czekam na dynie aż dojrzeje w moim ogródku ale już nie mogę się doczekać zupy mniam narobiłaś mi smaka;-)
VisAnna jesteś na PP? jeśli tak to powinnaś wiedzieć że nic Ci nie zaszkodzi owszem są zioła mocarne których nie wolno w dużych ilościach kobietom w ciąży
Pozdrawiam i do następnego postu..
data: 2013.08.12
autor: 
Dzien dobry :) Cos niesamowitego stalo sie z moim astmatyczno - alergicznym siedmiolatkiem po przeprowadzce do slonecznej i cieplej Kalifornii. Objawy astmy przeszly mu jeszcze w Polsce po dwoch miesiacach na pp, ale walczylismy z alergia. Tutaj za to, od razu przeszla mu alergia, nie bierzemy zadnych lekow, nie smarczemy, nie kichamy. Nie moge sie nadziwic, jak to jest mozliwe, zeby z dnia na dzien przeszly wszystkie alergiczne dolegliwosci, a alergia byla silna. Dziecko przebywalo 5 tyg poza domem i jadlo w 100% nie pp, od trzech tygodni jest znow na pp i jest zupelnie zdrowy. Czy to sprawa naszego wczesniejszego pp jeszcze w Polsce, czy sprawa goracego klimatu, a moze jedno i drugie - nie wiem, ale jestem bardzo szczesliwa. Pozdrawiam i zycze duzo zdrowia.
data: 2013.08.12
autor: Freyia
Dziekuje za rady dotyczace wyjazdu all inclusive z malym synkiem. Dzieki Wam wiem, ze jest to mozliwe, aby pojechac i cieszyc sie pobytem, a nie zamartwiac sie, ze brak 100% dyscypliny. Do Mtd: napisalas, ze wzielas zawekowane zupy, ale ja nie bede miala lodowki w pokoju, wiec niestety nie wezme sloikow ze soba. Napisz prosze co pilas Ty i Twoj synek. Cyranko, swietny pomysl z kuchenka elektryczna, poszukam jakiejs w miare lekkiej :) mam nadzieje, ze maz sie zgodzi, bo na kuchenke gazowa z pewnoscia nie :( Sylwio V.: nie wiem czy jestem na tyle odwazna, aby zwizytowac kuchnie w hotelu, ale biorac pod uwage, ze to dla dobra mojego synka, postaram sie skorzystac z Twojej rady :)
Male pytanko: jak doprawic jarzynowke ugotowana przez kuchnie hotelowa? Rozumiem, ze probuje w jakim jest smaku i od tego smaku zaczynam doprawianie, czy tak? A moze wystarczy samo dodanie pieprzu? Jeszcze raz dziekuje za rady i serdecznie pozdrawiam :)
data: 2013.08.12
autor: Dynia
O drogie forum, rozgadałam się tu w jednym poście i on się nie pojawił.. szkoda.. bom rozleniwiona a i wena nie ta dzisiaj :) pozdrawiam Was jednakowoż serdecznie
data: 2013.08.12
autor: Fox_India
To blizej wzorców niż ego
data: 2013.08.12
autor: ostróżka
Ostróżko, no i rozminęły się moje intencje z Twoim rozumieniem mojego postu. Zauważyłam, że bardzo Cię poruszył. Czy bajka czy felieton, czy mini felieton w Twoim wykonaniu czyta się doskonale. W moim poście ni mniej ni więcej, była tylko prośba żebyś tak nie łajała tych zalatanych dziewczyn z błahych powodów. Napisałam tak, bo kurczy się coś we mnie i boli, jak na proste pytanie, zamiast odpowiedzi jest pohukiwanie i poszturchiwanie. Zdaje mi się, że nie ma nic złego w moich słowach. Dystansu Ci zabrakło czy w czymś Cię uraziłam? Ja Ci prawię komplementy, że masz "dobre pióro" a Ty się miotasz, że do tygodnika Cię odsyłam. Daj Boże, chciałabym tak pisać i do tygodnika ale ja mam inny styl. To forum jest chyba wystarczająco wspaniałym odbiciem dla Ciebie. Wszyscy Cię lubią i czytają. Lekkie muśnięcie a Ty jesteś gotowa do ataku, czy po tej bajce o smoku, już wiesz dlaczego? Nie obrażaj się i nie "zabieraj swoich zabawek" z forum. O ile pamiętam do sędziwego wieku to Ci daleko, masz tyle wigoru i poczucia humoru,że wiele fajnych rzeczy możesz zrobić. Nie lubisz poradników to napisz przewodnik dla kobiet, potrafisz. Mogę Ci podesłać "szymel" :)) ale pewnie mojego nie chcesz. Ta Twoja postawa opozycyjno-buntownicza skrywa bardzo wrażliwą istotę ale ja Jej nie atakuję :).Pozdrawiam serdecznie.
Ps. Ugotowałam już pierwszą dyniową, chyba jesień nadchodzi:((.
data: 2013.08.12
autor: Aida
Cudny ten schyłek lata! Ostróżko ależ celnie to ujęłaś, zawsze tak nas zaskakuje to nie wiadomo skąd wyskakujące "bobo", a ono przecież zawsze to samo! KaM, ja od wielu lat żyję z tęsknotą za takim stanem skupienia, co to własne myśli słychać, ale jednak jestem tym kim chcę być i nie wiem, czy gdybym miewała więcej luzu i przestrzeni byłoby mi lepiej, zapewne wygodniej, ale nie tylko o to chodzi. Inna sprawa, że mam taką naturę, że jak już robiło się luźniej to wcale nie oddawałam się medytacjom i nabożnemu wsłuchiwaniu we własne myśli, tylko chałupę przewracałam do góry nogami, robiłam większe porządki. Fox India - ja też kocham ten stan, o którym piszesz, może to nasz wewnętrzny ład musi znaleźć odzwierciedlenie w otoczeniu, a może odwrotnie, może poprzez porządkowanie domu układamy też siebie. Mówcie co chcecie, ale jesteśmy mistrzyniami łączenia ducha i materii, potrafimy też wykorzystywać najdrobniejsze okruchy wolnego czasu. Tak mi się filozofuje przedjesiennie więc jeszcze jedna myśl o byciu piękną. Kiedyś (gdy byłam młoda i piękna) miałam bardzo mocny i rozbudowany zestaw kompleksów, aż się dziwię że byłam w stanie w ogóle oddychać w tej zbroi;-) Przybyło mi lat, przybyło też dystansu. Kiedy zdarza się drobna niedyspozycja, np. ból w barku czy nadgarstku utrudniający proste czynności, można się wówczas przekonać jak cudownym i skomplikowanym mechanizmem jest nasze ciało. Ono samo w sobie jest cudowne, możliwość korzystania z tego cudu to już powód do radości, możliwość poruszania się, patrzenia, myślenia! Mechanizmy wprawdzie takie same, a przecież każdy z nas jest inny, niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju! Wiadomo, że ta fizyczność dana jest na pewien tylko czas, ale świadomość, że jest się nieśmiertelną duszą daje jeszcze większy dystans i .... brak mi słowa,... no chyba zachwyt. Dobra, pofilozofowałam, na dziś wystarczy, życzę wszystkim cudnego wieczoru, wracam do kuchni.
data: 2013.08.12
autor: Sasanka
Dlatego dystans do naszej megalomani nam ciagle potrzebny. Chyba musimy zawsze pamiętać, ze jesteśmy tylko mini częścią systemu przyrody, który rządzi się swoimi prawami. Jak nie będziemy brać tego pod uwagę, lub mylić się w decyzjach i tak poniesiemy konsekwencje...indywidualne. Czuć, ze lato się kończy...pzdr
data: 2013.08.12
autor: Mtd
Ostróżko miła, chodzi o egol-robala? Ale jak to ma się do faktu, że mądrością życiową, doświadczeniem i wiedzą dobrze się dzielić?:)Dawaj te perełki, dużo z nas na nie czeka, więc zbierz i sypnij do nas:)Tulki.
data: 2013.08.12
autor: Aneta z P.
Taka to gorzka prawda, co napisałaś, Ostróżko...
data: 2013.08.12
autor: KaM
BAJKA-nie felieton- o smoczej paskudzie...
Znakomita większość z nas /ja też/ odpowiadając na post ulega złudzeniu,że to ona udziela odpowiedzi czy to w formie porady , wniosku czy pociechy. A to nie prawda.Odpowiedzi zawsze udziela robal który w nas siedzi. Niby wydaje się uśpiony, albo już unieszkodliwiony na amen i nagle proszę,nie wiadomo kiedy,nie tylko okazuje się być nadal obecnym ale wyrastają mu nowe zęby,rogi i pazury ,jak rasowemu smokowi. Smoki lubią klejnoty,o czym już pisał Tolkien.I się nie mylił,Nasze smoki, robale czy inne paskudy, śpią sobie obficie pokryte różnymi perełkami mądrości, wyłapywanymi na forum , z książek, także zdobywanymi w ciągu różnorodnych doświadczeń. Nie myślcie sobie,że ja tu chcę jakieś obrazoburcze teorie forsować,że niby perełki mądrości niewiele warte i nikomu nie pomogły. Oczywiście że pomogły,nawet zrobić pierwsze udane kroki na nowej drodze ku naszej przemianie. Tylko dlaczego pózniej, nawet nie na początku drogi ale po wielu kilometrach okazuje się, że nagle spod stosu pereł wyskakuje taka smocza paskuda i skrzeczy; zyg,zyg kochana,nadal masz ten sam problem! A perełki osypują się na ziemię migocąc,grzechocząc i turlając się we wszystkie strony.Koniec odcinka.Tulki dla wszystkich.
data: 2013.08.12
autor: ostróżka
Ostróżko, tak trochę tęsknię do momentów, w których byłam w stanie usłyszeć własne myśli i przelać je w "czystej" formie na "papier". Moje dzieci wołają "Mamooooooooo" co dwie minuty albo częściej, a jak nie wołają, to się szarpią, zaczepiają, przewracają, płaczą, piszczą etc. Cisza oznacza, że "ktoś" włączył bajki, albo oznaczają zatkaną buzię klockami lego albo chlebkiem z miodem albo psotę. Tę ostatnią bardzo rzadko więc i cisza rzadko się zdarza. Dlatego czasami gubię przekaz nawet z postów Jagody, nie ważne jak uważnie czytam, bo nie w czytaniu problem. Twoje posty są Istotne. Fakt, forma felietonu, zabawy myślą i słowem powoduje, że trzeba poruszać się na trochę wyższym poziomie intelektualnym by uchwycić nurt którym płyniesz i tu znowu kłania się sławetne Mamooooo i temu podobne i zmęczenie takie, że trudno o ten dystans, o którym pisała Aida, choć aż tak "młodą" mamą nie jestem i po gotowce też nie przyszłam. Dziś miałam zderzenie ze swoim odbiciem w oczach najbliższej mi osoby. To było trudne doświadczenie. Ale może właśnie dzięki Tobie Ostróżko krok po kroku uda mi się osiągnąć to, by zamiast patrzeć przez cudzy pryzmat zaufam tym moim skrzydłom o których pisała Jagoda. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, a raczej, jak to się stanie, ale się stanie.
data: 2013.08.11
autor: KaM
Ostróżko, ja poproszę o Twoje felietony. A Twoje rady, których na forum pełno - bezcenne:-)
data: 2013.08.11
autor: Monika Wsch.
Witam forum wieczorową porą. Nie podpisany post jest mój tylko pisałam w pośpiechu , narobiłam błędów i się nie podpisałam.Tak to jest z kochanymi wnuczkami, co pół godz. Babciuuuuu
data: 2013.08.11
autor: ostróżka
Witam:) skonczylam 44 lata i zaczelam miec problem z miesiaczka wlasnie jest miesiac gdzie jej nie dostalam jest mi bardzo ciezko bo czuje sie nadmuchana pobolewania w dole brzucha ogolnie czuje sie nie najlepiej. Czasami sie zdaza ze w jednym miesiacu mam dwa razy miesiaczki. prosze o pomoc
data: 2013.08.10
autor: Roliniaczka
Dzień dobry, jestem w 6 tyg. ciązy i zaczynam (na razie z duzym dystansem) czytać różne mądrości na temat tego co wolno jeść a czego nie kobietom w ciąży. Tatary, sery brie, surowe ryby, alkohol i kawa (z ekspressu) jako produkty zakazane brzmią rozsądnie, ale doczytałam też, że zakazane są zioła - rozmaryn, tymianek, chmiel i cząber, ponieważ szkodliwie działają na płód. Piję od dawna TLACI i zastanawiam się, czy powinnam ograniczyć ilość tymianku, czy może włożyć tę teorię między bajki?
data: 2013.08.10
autor: VisAnna
Aido, przeczytałam po raz drugi bardzo uważnie twojego posta ,szczególnie ten fragment o felietonach.A więc twoim zdaniem pomylilam forum z tygodnikiem. Moze i prawda.Wszyscy tutajpragną uporządkować swoje zycie ,dojść do ładu z emocjami,doprowadzić do kwitnacego stany swoje ogrzewacze i przyleglości, a ja tu wkraczam z felietonami albo dre pazurem do pierwszej krwi. No i po co Wam to .No i po co mi to.Postaram się być cicho. No kurcze wszystkimi siłami postaram się. A tak na koniec, czy szanowne forum zauważyło, że w Stykrotce zachodzi jakaś zmiana W jej postach zmienił się szyk wyrazów i ogólnie przestały być skrzypiące a są takie bardziej aksamitne.
data: 2013.08.10
autor: 
Karolino ja do TLACI dodaję często kozieradki a ostropestu w naturalnej postaci nie próbowałam, natomiast rewelacyjnie pomagały mi tabletki z ostropestu Syliwit.Silimarol to też ostropest.
data: 2013.08.10
autor: ostróżka
Dziękuję ostróżko.
Czy zatem będzie właściwie jeśli do TLACI dodam kilka ziarenek w smaku gorzkim?
Dodam, że to moje pierwsze kroczki, ale książki mam i przeczytałam wszystkie 3:)
data: 2013.08.10
autor: karolina
Pani Aniu, jest nieźle. Przytyłam. Mój doktorek zadowolony. Ale jakiś ubytek energetyczny mam bo czuję, że muszę zjadać nawet co 2 - 3 godziny bo inaczej chodzę i powłóczę nogami. Czasem kiedy czuję żem dętka na śniadanie zjadam grzanki z podrumienionym z przyprawami boczkiem, czy słusznie? Poza tym wysiaduję to moje jajko ale czasem mam takiego powera, że przestawiam dom do góry nogami i chodzę myśląc co by tu.. :) Dla Was dziewczyny jedna wskazówka: jak urodzicie dziecię zapomnijcie o koszeniu ogrodu, malowaniu salonu, przestawianiu mebli itd. itp. Wiem, że i na forum tutaj są takie jak ja co padają z nóg a jeszcze wstawią zmywarkę, zetrą blat w kuchni, obruszą się na szarą umywalkę ale ja jakoś ostatnio tak sobie myślę, że trochę przeginam w tym kierunku a odpuścić nie potrafię :).. Bo ja tak lubię sobie usiąść i pomyśleć: "Porządek jest." ;) Pozdrawiam
data: 2013.08.10
autor: Fox_India
Anno F proszę zadzwoń
data: 2013.08.09
autor: Anna Ciesielska
ostropest jest w smaku gorzkim
data: 2013.08.08
autor: ostróżka
Masz rację Aido. Ujmę to inaczej. Z poradnikami jest jak z alkoholem. Dobrze czasem machnąć kielonka ale wiemy co oznacza nadużywanie i nie tylko w dużych ilościach ale także w małych, lecz codziennie .KaM oczywiscie nie podejrzewam o nadużywanie czegokolwiek, broń Ją Boże. Ona tylko wywołała temat.A co do mojego stylu pisania i przekazywanych treści,tak już mam. Nie potrafię w prawidłowy sposób udzielić porady a co dopiero napisać .Zresztą porad na forum jest multum ,są celne, praktyczne ,mądre,pożyteczne ,serdeczne i na czasie. A mnie się tylko udaje wyłapywać sytuacje i przedstawiać je w swoim kolorze. Często staroswieckim, brzydkim,szokujacym. Ale to mój kolor i nie musicie traktować go poważnie. Wybierzcie swój.Nie umiem żyć i myśleć w granicach ogólnie przyjętych ,nawet jeśli stwarzają przestrzeń miłą i solidnie zabezpieczoną.Ze szkodą dla siebie lub nie,z otwieraniem dawno otwartych drzwi, z cudzą niechęcią lub drwiną.Wszystko przyjmuję ale coby to było na mojej własnej ścieżce. Ale tak mi się coraz wyrazniej kojarzy, że ja teraz to chyba piszę o Was. Jakby co, to mam wyjście; rozwinę skrzydła i te orle i te kurze i odlece na łysą Górę.Pozdrawiam Ciebie Aido, KaM i całe forum.A poradniki -no cóz obczytałam się ich aż po grdykę i tak jakby troche wiem o czym piszę, niektóre z nich to jednak straszydła, a duży procent owej złej mocy dodajemy im sami. Czyż większość rzeczy na tym swiecie nie jest dla ludzi.Dlatego napisałam, przeczytać i...... no dobra, odłożyć na najwyższą półkę.
data: 2013.08.08
autor: ostróżka
Dzień dobry wszystkim:)
Mam pytakno o ostropest plamisty.
W jakiej jest przemianie i jak najlepiej go stosować.
Słoneczka życzę!
data: 2013.08.08
autor: Karolina
Ostróżko, Twój post genialnie trafił w moją wczorajszą sytuację, kiedy to moja Mama właśnie zaczęła mielić coś w realu (kotlet odgrzewany na kolejną modłę) i chyba się przemieliła...na szczęście ja już zaczynam łapać dystans. Nieraz przerabiałam z nią różne tematy (mam wrażenie, że ciągle muszę coś Mamie tłumaczyć, aby ta czuła się lepiej i zaznawała spokoju, a niepokojów u niej co niemiara)i dawałam się w to wciągać, a potem byłam sama przemielona...A to mielenie to chyba po części wynika z braku pewności i wiary w siebie, i być może jest formą wciągania innych w swoją grę, aby móc sobie coś potwierdzić. To tylko taka moja obserwacja z mojego podwórka. Gdyby moja Mama choć sięgała po te poradniki...Gorąco pozdrawiam Forum i Ostróżkę, która chyba jednak ma coś wspólnego z magią;)
data: 2013.08.08
autor: Emka z Wawy
Bardzo proszę o pomoc. Mój mąż (80 lat)ma neuralgię po półpaścu. Bardo cierpi. Leczony jest homeopatycznie. Od 3 miesięcy jest przekonany do PP. Będę wdzięczna za każdą radę.
data: 2013.08.08
autor: Anna F.
Ostróżko, jesteś niesamowita w swoim wnioskowaniu. Rewelacyjny ten ostatni post, który w inny, po prostu życiowy sposób , pokazuje jaką moc ma nasz umysł. Produkujemy masowo różne problemy i wątpliwości.Twój post to fajne spojrzenie z innej perspektywy na funkcję poradników. Najwięksi mieli i mają problem z wyzerowaniem umysłu, można to nazwać medytacją albo jak kto chce. To jest ten codzienny "delete". Może jednak nie odstraszajmy nikogo od czytania poradników, trzeba tylko założyć filtr, który wychwyci cenne informacje, bo one są. Pamiętam z czym borykałam się kiedy dzieci były małe i uważam, że w tym codziennym kołowrocie , często, trudno o dystans, a szczególnie tam gdzie oczekujemy porady i pomocy. Dlatego Twoje posty Ostróżko nie zawsze są odbierane zgodnie z Twoją intencją, Ty się bawisz słowami :) i często czyta się je jak mini felietony.Przecież wiesz jak ogromna różnica w odbieraniu świata jest między rodzicami a dziećmi,a jeszcze większa z następnym pokoleniem.To co dla nas jest oczywiste dla nich często jest dziwadłem. Ale i w drugą stronę, dzieci mają wiedzę, która często jest dla nas odległa, nie wiem czy to właściwe słowo:). Mogę i uczę się wiele od moich synów.Sądzę, że łatwiej dystansować się kobiecie np. 40letniej niż młodym dziewczynom, które borykają się z innymi problemami. Myślę, że One rzeczywiście często chciałyby zajrzeć na forum i mieć lub dostać receptę, ale czy to źle?! Młodość bywa szybka, powierzchowna, nawet ślepa ale to się z czasem zmienia:)Mamy siwe włosy, kopę lat i nadal nie mamy recepty na wiele problemów. Z definicji to raczej nie wydajesz się być złośliwą strzygą ale jeżeli tak o sobie piszesz to może? ja odbieram to jak sarkazm a może kokieterię:). Pozdrawiam.
data: 2013.08.08
autor: Aida
KaM. Mielą w poradnikach ,to wystarczy. A jak ktoś miele w realu to bywa też i przemielany.Czy Ty nie przeczytałaś aby za dużo poradników. Te straszydła nalezy przeczytać jak już taka wewnętrzna potrzeba i wyrzucić, bo problemy za długo rozważane nabierają mocy i stają się znowu aktualne, nawet wtedy gdy ich już nie ma.Czego z powodu przemielania nawet nie zauwazamy.Tak więc one ponownie zmartwychwstają a my bierzemy się do czytania następnego poradnika i tak meblujemu sobie życie na długo, długo.Każdy autor poradnika albo wyszedł ze współuzależnienia, albo cierpiał niewyobrażalnie z powodu wiodącego tematu w napisanym przez siebie poradniku. W ten sposób zyskiwał na wiarygodnosci i zbierał największą kase z powodu ponownego wydania swego fascynujacego poradnika wywołanego zainteresowaniem czytelników i dużym zapotrzebowaniem w społeczeństwie na poradniki.Tylko nie pomyl kolejnosci w zdaniach, bo sa nieco długie.Złośliwa ze mnie strzyga co???. Ale to test na umiejętność zdystansowania sie do moich postów.
data: 2013.08.08
autor: ostróżka
Dziękuję Cyranko, postaram sie wrzucić na luz :). Dałam dzieciom jednak troszkę większe porcje bo syn ciągle woła, że jest głodny. Zobaczymy co z tego wyniknie.
data: 2013.08.07
autor: Ewa z Łodzi
Ostrozko, czy to ten adres z 49? Poslalam jeszcze raz. Jeszcze sie okaze, ze nie potrafie uzywac archiwum, ale bylby wstyd ;) Pani Anno, przepraszam za "prywate". Serdecznosci.
data: 2013.08.07
autor: Sylwia V.
Sylwio nie doszedł do mnie twój mail. Mój sprawdzałam w archiwum, nie ma w nim pomyłki
data: 2013.08.07
autor: ostróżka
Dynia, ja myslalam o kuchence turystycznej, ale gazowej tez, przrviez nadajesz ja w bagazu, wiec kto sptawdzi? I pomyslalam, ze pierwszego dnia, powinnas osobiscie, w ladnej krotszej sukience i dzieckiem na biodrze zwizytowac kuchnie i zaprzyjaznic sie z szefem kuchni, zobaczysz na wlasne oczy co tam sie dzieje i jak mogliby Ci pomoc? :)
data: 2013.08.07
autor: Sylwia V.
A my tam mieli turystyczną butlę gazową w samolocie i nikt słowa nie powiedział:) Buteleczkę, znaczy;) (na oko - litrową). Ale fakt, leciała w bagażu rejestrowanym, a nie podręcznym. Wakacje fajna rzecz:)
data: 2013.08.07
autor: Pati
Ostrozko, pozwolilam sobie wyslac Ci e-mail. Czy doszedl? Uzywam telefonu, i wciaz nie mam do konca zaufania do tego cudu techniki ;) Pozdrawiam serdecznie.
data: 2013.08.07
autor: Sylwia V.
Dynia, pierwszy raz pojechalismy z moim malym jak mial rok na niecale dwa tygodnie do Portugalii. On mial wszystko gotowane plus herbatka plus cyc. Ktos mi powiedzial wczesniej, ze slonce duzo wyprostuje, wiec na plaze go. Koniecznie duuuzy parasol, a maly czapeczka i cieniutka bluzeczka, bo slonce tam mocne nawet kiedy sa chmury, pamietaj nawet kiedy zachmurzenie, tam mozesz sie spalic. Uzywalam i uzywam kremu nivea, a i jakis krem zeby go natluscic wieczorem, musisz splukac sol po wodzie morskiej, bo gryzie. A i najwazniejsze pomysl Cyranki z kuchenka turystyczna jest super, nie wiem co na to Twoj maz... A Ty dwie zupy dziennie plus imbirowka i TLACI. Bedzie dobrze :) Pozdrawiam.
data: 2013.08.07
autor: Sylwia V.
Tullo, ja bym spróbowała ze srebrem koloidalnym- zarówno zewnętrznie smarować jak i doustnie. http://www.planetazdrowie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=143&Itemid=157****Dynio, my w tym roku bylismy na AL we Wloszech, synek 3 lata 7 m-cy, córka rok i 4 m-ce. Zabrałam kuchenke elektryczną, bo gazowej samolotem transportować nie można. Rano gotowałam kawę Anatol, potem owsiankę (czasem szłam z dziećmi na jajecznicę hotelową z ketchupem), a na obiad jedli to co kuchnia tamtejsza serwowała- makarony, ryby, gotowane jarzyny, tylko surowych warzyw nie dawałam, owoce owszem tak. na kolację miałam gotową owsiankę z rana. Na plażę brałam TLACI, choć przyznam, że oprócz mnie nikt nie chciał za bardzo pić. mąż stukał się w głowę, że przy 30 stopnia ja z termosem na plażę. Aha, możesz też spróbować poprosić w kuchni hotelowej żeby ci ugotowali zwykłą miksowaną jarzynówkę, potem samej doprawić ewentualnie. Dodam, że moim dzieciom nic nie było ani w trakcie ani po powrocie z wakacji.***Ewo z Łodzi, jeśli Twoje dzieci się dobrze rozwijają, nie chorują, są pogodne, to wagą bym się nie przejmowała. a ilość jaką spożywają wydaje mi się naprawdę spora.pozdrawiam,
data: 2013.08.07
autor: Cyranka
Niko_Anno , nie wiem czy dorośli chorują. Wirus jest paskudny. Pewnie już wiesz jak się zaczynają objawy. Myślę, że podobnie u wszystkich. Ból głowy, kiepska forma psycho - fizyczna, gorączka, ból gardła. Organizm pozbywa się tego wirusa wraz ze stolcem, tak mi powiedział lekarz. Uznałam więc, że bardzo ważne jest pilnowanie wypróżnień. Stosowałam imbirówkę, dobre, ciepłe jedzenie ( konieczny rosół).Wypoczynek, dużo picia. Tak jak, napisałam wcześniej, Nalewkę Kapucyńską. Oczyszcza organizm z pasożytów, pleśni itd. Ponieważ, wiedziałam jaki konkretnie wirus jest odpowiedzialny za to paskudztwo to drugiego syna udało mi się uratować przed wysypką, ale gorączkował i bolało go gardło. Zastosowałam Zapper na konkretnych częstotliwościach. Mąż jest zdrowy ja też i sądzę, że musiałoby dojść do poważnego zakażenia, żeby osoba dorosła zachorowała. Ten sam wirus jest odpowiedzialny za polio i odrę, a podobno pochodzi od konkretnego pasożyta. Nie wiem czy te informacje coś pomogą. Ja na Twoim miejscu, najmłodszemu dziecku profilaktycznie podawałabym imbirówkę. Tak jak pisała Sasanka, nie wysuszaj skóry po tych bąblach, bo łatwiej o infekcję. To chyba tyle. Trzymam kciuki, bądź spokojna wtedy dzieci szybciej zdrowieją :).
data: 2013.08.06
autor: Aida
Ostróżko, dziękuję, przyjęłam na klatę, problem ze słuchaniem znam, mam go wciąż na tapecie, ale przemielę jeszcze, kto wie, może po raz ostatni.
data: 2013.08.06
autor: KaM
Przepraszam Ostróżko, KaM, ze dodam swoje trzy grosze. Choć nie brałam wcześniej udziału w dyskusji, acz ją obserwowalam, zauważam subiektywnie oczywiscie, ze wypowiedzi KaM w poszczegolnych momentach wymiany zdan, wydały mi się bardzo subtelne i wyważone w stosunku do innych. Ja je tak odbieram, ale inni mogą odbierac inaczej... Finito?**** czuje lekki ból w stawach srodstopia po sosie pomidorowym, czy ktoś ma podobnie po pomidorach ? To chyba przypadłość grupy A.
data: 2013.08.06
autor: Mtd
Między dziewką która nie usłyszała a "dzieweczką która nie słucha" jest znacząca różnica .
data: 2013.08.06
autor: ostróżka
KaM. Dziękuję. Tak to z tymi chłopami jest, że jedzą byle co. Widać zresztą po tym, że forum zdominowane jest przez kobiety :) To my bardziej dbamy o to co jemy. Masz rację, że nie ma co na siłę przekonywać. Jednak sama wiesz jak ciężko, gdy nie ma wsparcia. Ja mam to szczęście, że jemu wszystko prawie smakuje (oprócz rosołu). To bardziej ja musiałam i muszę trochę nadal walczyć ze sobą, bo nigdy nie lubiałam wołowiny i średnio cielęcinę a tu się okazuje, że to najlepsze mięska. Teraz jest tak, że zjem, ale szału nie ma. Wiem też, że jeśli moje dziecko zachoruje to mąż nigdy w życiu nie zgodzi się, żebym nie dawała lekarstw i próbowała wyleczyć jedzeniem. Nawet się nie łudzę. Trudno - pogodziłam się już z tą ewentualnością. Szczepić - też szczepiłam, ale zniechęcam go do szczepienia na pneumokoki. Zrobiłam dzisiaj jarzynową urozmaiconą z ostatniej książki. Pani Anno - przepychotka. Kombinuję teraz proporcje TLACI, bo nadal mimo usilnych starań po wypiciu 1,5l TLACI w upał mam ochotę wypić studnię wody :)
data: 2013.08.06
autor: stykrotka
Witam serdecznie całe forum. W/g PP odżywiamy się od trzech lat ze względu na alergię dzieci. Jesteśmy bardzo zadowoleni i dziękujemy dobrym aniołom, że naprowadzili nas na tą drogę. Jest jednak jedna rzecz, która mnie martwi a mianowicie niedowaga moich dzieci. Córka 10 lat przy wzroście 145cm waży 25 kg, syn 6 lat przy wzroście 122 cm waży 17 kg. Apetyty mają duże. Rano zjadają pół litra owsianki każde, na drugie śniadanie jajko na miękko z grzanką lub rosół z polentą albo placuszki ziemniaczane, ok.13-tej zupę z grzanką też ok. 0,5 litra każde, ok. 15-16 drugie danie, duszeniny lub gulasze i na kolację zupę z grzanką, czasem owsiankę, od czasu do czasu przed zupą jedzą pizzę.Mam pytanie do doświadczonych mam i do pani Ani- czy daję im za mało jedzenia? Dzisiaj byłam z synem na bilansie sześciolatka i doktorowa aż sie za głowę złapała. Dostaliśmy skierowanie na badania krwi ogólne, hormony tarczycy i Igg oraz usg brzucha. Co robię nie tak? Prosiłabym o jakieś sugestie bardziej doświadczone mamy. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
data: 2013.08.06
autor: Ewa z Łodzi
KaM ja nie mam tajnych mysli, ja tylko, skoro sprawa zakończyła się jestem zdziwiona, ze nadal cos wyjaśniasz i analizujesz. Przewracasz z lewej strony na prawą. W dodatku jestes zdenerwowana bo nawet treści postu Jagody poprzestawiałas a przecież posty Jagody, to już kazdy czyta uważnie i z sercem otwartym na oścież.Dlatego napisałam o dzieweczce która nie słucha.Więc słuchaj KaM, to już się skończyło.Pomyłki zdarzają się kazdemu.Także Churchilowi. Skrytykowałaś Elżbietę za złe potraktowanie Rony a sama napisałaś ze Rona sączy jad. Różnica między tymi obydwoma postami polega tylko na ilosci użytych słów i ich "kalibrze". Twój był cięższy-ja tak uważam.I dlatego zabrałam głos.Skoro wywiązała się dyskusja widać ludzie jej potrzebowali bo wzięli udział.To co,koniec? czy coś jeszcze?Czy mam przyznać Ci rację że na tym forum jest grupa ludzi co zachowują się przerażajaco agresywnie, nieuprzejmie, zle traktują gości/ wszystko twoje słowa/ zamiast uprzejmie pozwolić aby kazdy nawrzucał tu co mu sie podoba. Tak masz rację .Przyjmuję twoją krytykę.
data: 2013.08.06
autor: ostróżka
Dynio, widzę, ze Ty w podobnej sytuacji jak ja rok temu. Miałam ten sam problem, mąż zabrał nas do Grecji. Młodszy miał wtedy 15 mies. Zawekowalam kilka skoczków z zupa. Kaszke kupiłam błyskawiczna- kleik owsiany, jakiejś niemieckiej firmy, do tego kleik kukurydziany... No i robiłam prowizorke w pokoju - mieliśmy czajnik i termos, i miód, i przyprawy... Te kilka sloiczkow wykorzystalam i dodam, ze tylko moje dzieci spośród znajomych dobrze się trzymały. Po powrocie i tak trochę się poprzeziebialy, ale nie tak, jak pozostałe... ***Tullo wydaje mi się ze antybiotyk tylko zatrzyma stan zapany i nagromadzone patogeny, ale ich nie zlikwiduje. Wszystko powroci w tym, albo w innym miejscu. Miałam podobny stan z uchem plus powiększony węzeł chłonny potyliczny. Imbirowka, dyscyplina, ostrożen kilka dni i przeszło... Smarowalam tez okolice oliwa z oliwek.
data: 2013.08.06
autor: Mtd
Dziekuje KaM za podzieleniem sie z nami jak to bylo i jest teraz u Ciebie z mezem. Twoj post dodal mi nadzieji, ze z czasem u nas bedzie lepiej, bo poki co maz bardzo rzadko je to, co ugotuje :( matwie sie, ze je rzadko i byle co, ale co ja moge na to poradzic?! Pracuje nad akceptacja i wyciszeniem. Robie swoje i tyle...
Do ZLotego grosza nie dotarlam po platki, bo dostalam je blizej domu, na ulicy Polnej w sklepie "U Wojtka" (Poznan).
Na urodziny maz zrobil mi niespodzianke - wakacje na Ibizie all inclusive. Szczescie w nieszczesciu... On bardzo ciezko pracuje i wspaniale jest gdzies pojechac i spedzic czas razem, bo tego mi bardzo brakuje, ale... co synek i ja bedziemy tam jesc?! W archiwum znalazlam, aby wybierac potrawy zblizone do naszych i dodawac imbir / pieprz / pieprz ziolowy,do jajka cos kwasnego typu serek kozi, cytrynka, musztarda. Nic kwasnego, surowego, zimnego, zero owocow. Na pp jestesmy od prawie roku, synek ma 15 m-cy i poki co jadl tylko posilki pp. Nadal karmie piersia, wiec to co jem jest baaardzo wazne. Czy ma ktos dla mnie jakas rade co synek i ja mamy jesc / pic na takim wyjezdzie? Czy to wogole mozliwe, aby pojechac? Mam watpliwosci :(
Ostatnia sprawa: synek je owsianke, zupka, II danie, zupka, owsianka. Obie zupki sa na miesku z mieskiem. Czy to koniecznosc, aby II-ga zupka byla bez mieska? Synek pieknie sie rozwija, ale wyczytalam o tym w archiwum i sie teraz zastanawiam... Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.08.06
autor: Dynia
Dzięki dziewczyny, u lekarza byłam mówi że rana źle wygląda i dał antybiotyk w maści a doustnie mam brać jeżeli będzie się pogarszało-wystąpi np gorączka. I tu mam problem-gorączki nie mam, ogólnie czuję się dobrze ale zaczerwienienie się powiększa i plama na udzie też. Węzeł nadal czerwony i bolesny. Imbirówkę piję, ostrożeń od soboty w użyciu-dylemat brać antybiotyk doustny czy tylko maść antybiotykową na skórę którą smaruję od wczoraj wierząc że układ odpornościowy jest silny i sobie poradzi. Mąż panikuje bo mamy zaplanowany urlop za tydzień.
data: 2013.08.06
autor: tulla
Widzę, że ktoś poprosił Ostróżkę o rozwinięcie tajnej myśli w moim imieniu; a już miałam odpuścić, bo poczułam, że nie zostałam zrozumiana; no, ale skoro ktoś wstawia się za mną, to ja ponawiam - napisz prosto z mostu czego dziewka nie usłyszała. Naprawdę Ostróżko cenię sobie Twoje sugestie i jestem świadoma, że możesz widzieć coś, czego ja nie jestem w stanie z jakichś powodów zobaczyć. Może Twoja bezpośredniość i boli, szczególnie, gdy człowiek był kiedyś tam raniony słowami, ale chyba lepiej przeprowadzać operacje w warunkach kontrolowanych niż dać oberwać sobie jakąś część "ciała" poprzez partyzancki wybuch czy niewypał.
data: 2013.08.06
autor: KaM
Niko Anno, dorosłe osoby też chorują na ten bostoński wirus, ale to nie znaczy że złapie każdego, w mojej rodzinie tylko najmłodszy zachorował. Wg opinii naszej lekarki to jest choroba dotykająca młodsze dzieci, a starsze rodzeństwo też dotyka, ale bardziej symbolicznie. Jednak moje dziecko przeszło to bardziej podręcznikowo niż symbolicznie.
data: 2013.08.06
autor: Sasanka
Tak uczyniłam, masz rację, dziękuję Moniko ze Wsch :)
data: 2013.08.06
autor: Beata z Zielonej Góry
Zrobiłam dzis makaron z sosem pomidorowym z przepisu II książki. Ciekawe czy ujdzie mi to na sucho(dosłownie i przenosnie:). U mnie 31 stopni a u Was? Pzdr mtd
data: 2013.08.06
autor: Mtd
tulla, może rankę posmaruj maścią antybiotykową, oxycort lub maxibiotic , tribiotic(bez recepty). Dobre są wysychające okłady z sody. 1łyżeczka sody na 3/4szkl letniej wody. Robisz okład i trzymasz aż wyschnie ( to na stłuczenia i na nadwyrężenia).Obserwuj się, bądź dobrej myśli,piszesz, że węzeł chłonny powiększony a to poważna sprawa. Trzymam kciuki :).
data: 2013.08.06
autor: Aida
KaM, pracuje nad dystansem do mojej sytuacji, ale to niełatwe to gdy chodzi o własne dzieci. Twoja taktyka będzie dla mnie wzorem ;) *** Ostróżko napisz proszę prosto z mostu. Ku naszej edukacji. Obserwuje tutejsze dyskusje i mam wrażenie, ze wszystko jest kwestią dystansu, punktu siedzenia. Kto się obrusza, siedzi blisko nurtujacego tematu i nie umie się jeszcze zdystansowac... A życie płynie dalej, jesteśmy tylko małymi mroweczkami imamy mało czasu... Pisz Ostróżko, proszę!
data: 2013.08.06
autor: 
Już nie będę walić prosto z mostu ani też pudrować bo nie ma sensu, zapomniałam ,że każdy wiek ma swoją mądrość i swoje rozumienie, a przecież przed chwilą niemal to napisałam. Cóż starość nie radość.
data: 2013.08.06
autor: ostróżka
Beato z Zielonej Góry, wpisz kmin rzymski w wyszukiwarkę - znajdziesz o nim co najmniej kilkanaście informacji:-)
data: 2013.08.06
autor: Monika Wsch.
Kochane forumowiczki. Macie sprawdzone płatki owsiane dobrze oczyszczone? Coś nie mam szczęścia i nawet te z ekologicznych sklepów mają dość sporo źle oczyszczonych ziaren.
data: 2013.08.06
autor: stykrotka
Taaak, te czarownice z Eastwick, pewnie byly na PP ;) Mysle, ze szczytne wyjatki sie zdarzaja, ale ja sie trzymam swojego. Poza tym, kobiety w wieku potrafia fantastycznie sie trzymac, jezeli sie dobrze prowadza ;))) i sa zaprzyjaznione ze swoim poczuciem humoru.
data: 2013.08.06
autor: Sylwia V.
Ostróżko, nie wiem, o czym mówisz i co mi chcesz przekazać, może dlatego, że dla mnie temat jest już jednak zakończony. Wspominając o podkładaniu napisałam tylko i wyłącznie o sobie. A może znów wyłazi coś na wierzch, z czym się muszę zmierzyć, to może temu nie widzę, o czym do mnie piszesz. :) Wal prosto z mostu, będzie mi łatwiej.
data: 2013.08.06
autor: KaM
Do KaM...słuchaj dzieweczko ,ona nie słucha.Temat już zakończony a Ty nadal go drążysz tylko od innej strony. Pomoge Tobie zakończyć.Dwa twoje posty, jeden z 12 lipca do P.Ani, jest tam kilka słów do Rony, a drugi do Elżbiety z 14 lipca.Ale nie przejmuj się , wszyscyśmy ludzie, to się zdarzyło nawet Churchilowi.Tylko on się połapał i ani nie odpowiadał po czasie, ani nie wyjaśniał więc sprawa uległa zakończeniu i zapomnieniu.
data: 2013.08.06
autor: ostróżka
Mtd, mój Mąż też dokarmiał, oczywiście, ale raczej nie mi na złość, a dlatego, że uważał, że to jest ok. Teraz już praktycznie Syn nie dostaje nic. Nawet banana, co jest dla mnie szokiem. A zdarzyło się to tak, że było jakiś czas temu "folgowanie" i wiadomo, zaczął się kaszel, marudzenie, gorączka, temperatura, ból uszu, etc etc. Mama zawsze wiadomo z arsenałem w pogotowiu, co skutkowało szybkim ustępowaniem choróbska. Niestety tym razem mamy zabrakło i choróbsko odpuścić nie chciało. Mama, gdy się objawiła, to wytknęła brak żelaznej dyscypliny, gdy widoczne już były objawy choroby i szybko przystąpiła do działania. Tak,to była skuteczna lekcja... Mtd, gdy dzieci zaczną reagować,to wypomnij mu, co dawał - jeśli zapyta o gwarancję, to powiedz, że jeżeli po tym odchorowaniu znowu będzie"pyszności" podawał dalej, to Ty znów będziesz miała co wypomnieć i na pewno nie omieszkasz tego zrobić. I bądź cierpliwa. Po stokroć cierpliwa.
data: 2013.08.06
autor: KaM
Tullo, nagotuj ostrożeń i wymocz te miejsca, które dają objawy zakażenia, imbirówka też nie zaszkodzi. Dobrym sposobem jest również ciepła woda z mydlinami (najlepiej z szarego mydła). Ale jeśli będzie się nadal zaogniać, idź do lekarza. Trzymaj się
data: 2013.08.05
autor: Jagoda
Dla osób majacych wątpliwości tłumaczę ;zwrot Hi,HI,HI na początku mojego pierwszego postu o starości oznacza...Uśmiałam się serdecznie.Powagę zachowuję na poważne okoliczności.
data: 2013.08.05
autor: ostróżka
Ach, jak milo wrócić z urlopu i zajrzeć na forum:), dużo mnie ostatnio ominęło..***. KaM chciałam zauważyć, ze aktualnie jestem na tym etapie, kiedy Twój mężczyzna NIE CHCIAŁ jescPP. Mój jest wręcz przeciw i karmi dzieci, tym co ogólnie uznaje się za zdrowe...na przekor mamie. Banany, borowki, woda, brzoskwinie, nektarynki... Wiem, ze za bardzo chcialam zmiany od razu i teraz ponosze konsekwencje. Na prawdę nie wiem co robić, jak reagować, czy reagować? Czekam na finał gorączkowy, a wtedy i tak uslysze, ze jaką mam gwarancje, ze to z tego powodu. Muszę się przyznać, ze chyba powoli we mnie wzbiera, bo nie wiem, jak złapać byka za rogi. Pzdr Was
data: 2013.08.05
autor: Mtd
Sylwio W, pierwszą osobą znaną we świecie, a nawet bardzo znaną ,co skonfrontowała się bardzo mocno ze "smugą cienia " był niespełna 30 letni kapitan statku i bohater powieści Conrada.Sprawa dotyczyła odpowiedzialności za innych i bezradności wobec ich losu, także obawy o własne życie.A więc konfrontacja także z własną smiercią nie musi dotyczyć tylko osób starych i tak samo jest z transformacją . Że jest ona dostępna tylko starości to wygodny wybieg.Faktycznie, jak człek się zestarzeje, to wypada mu być bardziej rozumnym ale akurat transformacja rozum tylko muska .Bardziej opiera się na uwolnionej od rozumu duszy.A na koniec; oprócz siwych czarownic z Makbeta są jeszcze pełne seksu i urody czarownice z Eastwick.
data: 2013.08.05
autor: ostróżka
Witam serdecznie wszystkich, szczególnie mamy dzieciaczków dotkniętych chorobą bostońską. Mój piętnastolatek przywiózł chorobę z obozu, miał lekką gorączkę i krosty na stopach i dłoniach, nie miał zmian w buzi. Dziś zaniemógł 14-letni syn, z gorączką 40 stopni, czekam kiedy dopadnie mojego czterolatka :((( Od niedzieli mamy wykupione wczasy i boję się, że będzie problem.
Aido i inne doświadczone w zakresie bostonki dziewczyny, czy dorośli chorują?
Pozdrawiam serdecznie!
data: 2013.08.05
autor: Nika_Anna
Oczywiście, Ostróżko, że jest tak, jak napisałaś. Cała istota jest właśnie w tej części wypowiedzi Jagody "po". Przeczytam ją chyba jeszcze ze sto razy, bo co raz, coś lepszego wyławiam. A jeszcze w kwestii podkładania się w celu "prostowania" różnych wydarzeń, czyli prowokowania sytuacji powodujących coś na kształt "burzy" to chyba mam do tego "talent". Sama w żartach mówię sobie, że na trzecie mam Rebelia. Choć nie zawsze było mi z tym do śmiechu. Ale wiem też, że w jakimś celu dostałam w używanie imię Katarzyna.
data: 2013.08.05
autor: KaM
Skaleczyłam się w kolano 2 dni temu-wczoraj wieczorem ranka zaczerwieniała się wokół strupka i w nocy dostałam gorączki.
Dziś od rana całe już kolano spuchnięte, bolesne i czerwone a do tego węzeł chłonny w pachwinie bolesny, czerwony i na udzie pojawiła się czerwona plama (ale nie pręga-tzn prosta kreska-tylko własnie duża plama-która boli przy najlżejszym dotyku). Jest zakażenie-to pewne ale czy brać antybiotyk czy imbirówka da radę? Na PP jestem 5 lat-antybiotyków od tego czasu nie brałam ani żadnych leków.
data: 2013.08.05
autor: tulla
Ach Ostrozko, oczywiscie kazdy wiek ma swoja madrosc, ale gdy w koncu dochodzimy do "smugi cienia", przekraczamy ja, wtedy moim zdaniem moze dojsc do transformacji, (to tak jak z poszukiwaniem kamienia filozoficznego trzeba czasu, wielu lat doswiadczen i eksperymentow...) to tez ten czas kiedy powoli konfrontujemy sie z nieuchronnym, smiercia... Poza tym wszystkie czarownice mialy korony z siwych wlosow ;) Za na powaznie to wszystko mysle sobie. Pozdrawiam slonecznie.
data: 2013.08.05
autor: Sylwia V.
KaM dusza błoto na złoto przetapia tylko w trudnych doświadczeniach. Chociaż podobno zdarzają się wyjątki ale ja nie znam.A główna esencja postu Jagody to jest właśnie PO słowie intuicja, bo przed tym słowem to tylko podnoszenie mi wyżej poprzeczki.
data: 2013.08.05
autor: ostróżka
Witam! Proszę o informację jaką naturę ma kmin rzymski?
data: 2013.08.05
autor: Beata z Zielonej Góry
Obejrzałam reklamę Jagodo, to chyba o każdej z nas... popłakałam się jak nic... jest tam taki urywek, gdy pokazana jest ręka kobiety. To kilkusekundowe ujęcie jest tak wymowne! Również polecam wszystkim.
data: 2013.08.05
autor: KaM
Jagodo, kilka pierwszych zdań Twojego postu do słowa "intuicja" to znów esencja! A dalsze rozważania o tym, by iść za tym, co w nas silne, piękne - za naszymi talentami jakby - tu chciałam dodać jeszcze słowo od siebie - że takie podążanie za naszym pięknem udaje się tylko wtedy, gdy trzymamy dyscyplinę, gdy jesteśmy spokojne, "stabilne", twórcze, gdy żadne "złe moce" nie łapią nas za pięty i nie ściągają w otchłanie bezradności, bezsilności, rozpaczy czy czegokolwiek innego. Pozdrawiam!
data: 2013.08.05
autor: KaM
A więc mądrość stała się przywilejem starości!? To nieprawda. Każdy wiek ma taką mądrośc jaka mu przypisana. Tylko jedni są bardziej inni mniej otwarci na to, co im w duszy gra.A dusza swojego muzykowania nie zaczyna od ostatnich taktów tylko od pierwszych.
data: 2013.08.05
autor: ostróżka
Sytkrotko ja miałam masę frustracji na samym początku właśnie z tego powodu, że bardzo, bardzo chciałam, by mój mąż przekonał się do kuchni PP (już o filozofii nie wspominając). Najpierw ja mu gotowałam (oddzielnie, bo On tylko wieprzowinę i kurczaka uznawał) i było naprawdę smaczne, potem mówiłam, że zrobiłam, i czy zje - tak, zjem, ale jutro, dziś już jestem najedzony - ok, jutro... i tak garnek pełen kilku obiadków sobie stał - jeden dzień, drugi, trzeci. Chyba wiadomo, gdzie kończyła zawartość garnka... ja pełna frustracji, pretensji, oczekiwań i napięcia; On tak samo z resztą, bo nie dość, że podstawiałam Mu pod nos rzeczy których jeść NIE CHCIAŁ (nie ważne czy mu smakowało, ale podejrzewam, że nie) to jeszcze próbowałam tłumaczyć jakieś, w jego ówczesnym mniemaniu, bzdury (a on zerojedynkowy ścisły umysł , ten od szkiełka i oka). Był czas, że napięcie wiszące w powietrzu było namacalne, a wszystko z powodu, że tak bardzo MI ZALEŻAŁO, głównie żeby zrozumiał. A On tak bardzo nie chciał rozumieć, ani wiedzieć ani tym bardziej jeść. W pewnym momencie (po kilku wylanych garach i po kilku innych zderzeniach z rzeczywistością) przyszła ŚWIADOMOŚĆ, że nie tędy droga. Przestałam chcieć, przestałam gadać przy każdej okazji co wynika z czego, tłumaczyć zależności znaczy, przestałam Mu gotować. Kiedy w końcu zadał o coś pytanie (w temacie jakiegoś niedomagania syna) skwitowałam, że po co pyta, skoro i tak w to nie wierzy i skoro w ogóle Go to nie interesuje. Zdziwił się bardzo, zatkało Go i poszedł. Potem kroczek po kroczku było tylko lepiej, ale tylko dlatego, że ja odpuściłam, rozplątałam ta sieć w którą Go wcisnęłam i zrobiłam Mu miejsce, by mógł swobodnie odetchnąć i pomyśleć. Na chwilę obecną, wydaje mi się, że mój Mąż jest już prawie gotowy dowiedzieć się, co to znaczy, że po wieprzowinie od Teściowej albo po słodyczach syn mocno kaszle i się fluczy, co ma z tym wspólnego wysoka odporność organizmu, czemu ja uważam, że to nie jest choroba (ten kaszel po teściowym obiedzie) i kiedy w ogóle jest choroba. Mój mąż obecnie je owsiankę (no i co z tego, że dosładza cukrem - nie od razu Rzym zbudowano), sam podaje dzieciom imbirówkę (ja robię, oczywiście), nie gardzi jedzeniem PP, znaczy, że kiedy coś ugotuję, na Jego życzenie, to zje (choć dalej indyka i wołowinę zjada tylko okazjonalnie i nadal Mu nie gotuję regularnych posiłków). Pomijam już tu kwestie rozwoju osobistego, bo w tym temacie również poczynił wiele siedmiomilowych kroków. I z tego wszystkiego jestem bardzo dumna. A uwierz ,Stykrotko, mimo, że początki nie były kolorowe, dla tej nowej jakości warto było.
data: 2013.08.05
autor: KaM
Czytałam kiedyś książkę "Prządki mądrości"... wypisz wymaluj! Oj, prządźcie, prządźcie, dzieweczki, żeby się nam nitka nie rwała:))
data: 2013.08.04
autor: Jagoda
Hi,HI,HI,ja wam dam staruche, kota pogonie to wióry polecą
data: 2013.08.03
autor: ostróżka
Serdeczności ,PANI ANIU, z okazji minionych Imienin śle Irena Trzmielewska z Kołobrzegu /w tym roku gorącego./
data: 2013.08.03
autor: 
Anko KK, jeśli możesz odezwij się do mnie justyna.marta11@gmail.com, jesteś lekarzem na PP i zależy mi na kontakcie z Tobą, a nie chcę zanudzać całego Forum swoim problemem. Pozdrawiam:)
data: 2013.08.03
autor: Justyna
Zapominamy, ze Ostrozka tez jest w wieku ;) dzieci wyposcila z gniazda, doglada wnuki. Przeszla wszystkie rytualy i inicjacje, ale co najwazniejsze czerpala z tego, nie puscila tego niezauwazenie... Jezeli sobie pozwolimy, to mozemy byc kiedys tam madrymi staruchami. Hm, tylko dlaczego to slowo ma wydzwiek negatywny, a jest piekne. Kiedys starszyzna byla powazana, teraz spychana jest na margines, teraz jest kult piekna I mlodosci, wstydzimy sie oznak starosci, zmarszczek, tego, ze nasze ciala sie zmieniaja. A to taki piekny czas, kiedy juz nic nie musimy, kiedy przychodzi dystans. Wszystko sie zdarzy, jezeli tego chcemy i to swiadomie przyjmiemy. Jest taka fantastyczna terapeutka Marion Woodman, ona pisala, ze korone dostajemy dwa razy w zyciu, raz kiedy sie rodzimy i drugi raz kiedy jestesmy stare. Wedlug niej czas staruchy to czas kiedy nasza dusza moze klaskac w rece i spiewac, kiedy swiadomosc spotyka sie z nieswiadomoscia. Ja mysle, ze jest o co powalczyc. I dla mnie Ostrozka i pani Anna sa tego dowodem. Pozdrawiam cieplutko.
data: 2013.08.03
autor: Sylwia V.
Tak, to prawda - poczucie wartości nie może zależeć od akceptacji naszej kuchni. Jednak czasami trudno, gdy nawet najbliższa osoba w to nie wierzy. Zrobiłam mu ostatnio kisiel z owoców wiśni. Wydrylowaliśmy. W końcu nie będę go zmuszała do nie jedzenia czegoś. Podczas gotowania dorzuciłam szczyptę chilli i reszty smaków i dało się to wyczuć przez co był zły i nie zjadł go :) Oburzony pyta: czy ty po prostu nie mogłaś mi zrobić zwykłego słodkiego kisielu? :) Jest przekochanym facetem, który bardzo dużo mi pomaga i w domu i przy dziecku, ale do tej kuchni go nie przekonam. Staram się jednak, żeby mimo wszystko większość posiłków tak jadł. Co do wiary w samą kuchnię - czuję, że coś w tym jest, ale nie mogę powiedzieć, że wierzę pełną gębą. Jeszcze sporo we mnie sprzeczności w tej kwestii. Większość z Was wiele lat w tej kuchni siedzi i podziwam Was całym sercem, że potraficie dawać swoim pociechom do przedszkola swoje dania w termosach, że nie pozwolicie by częstowano Wasze dzieci owocami, cukierkami. Myślę też, że dzieciom jest wyjątkowo trudno, gdy jego rówieśnicy jedzą banany, czekoladki, owoce, cukierki a Wasze pociechy piją z termosa. Do tego trzeba ogromnej wiary w tą kuchnię i odwagi. Ja jestem bardziej w połowie tej drogi. I tak cud, że poznalam tą kuchnię. Nie zachęcam innych do tej kuchni zgodnie z ksiązką. Mówie tylko zainteresowanym czemu nie jem owoców i dziecku mojemu jeszcze nie dałam deserku ze słoiczka podczas, gdy moja sąsiadka daje synkowi w wieku mojej córeczko po kolei wszystko zgodnie z jakimś schematem żywienia tj. żółteczko, jogurcik, soczki słodkie. Nic nie mówię, bo to nie mój interes. Wolnoć Tomku w swoim domku :) Jedna osoba już się przekonała do tej kuchni na podstawie moich doświadczeń. A ja folguję sobie co kilka dni ze słodyczem. ******** Z innej beczki - mam niestety problem z ugotowaniem naprawdę smacznego rosołu. Same wiecie jak długo już go gotuję. Mój mąż nie chce go jeść bez dolewki maggi. Twierdzi, że bywa bez smaku (no bo nie ma takiego smaku jak kiedyś na kostkach rosołowych). Zastanawiam się co robię źle. Mi generalnie smakuje, ale jak ktoś woli intensywniejszy w smaku rosół to nie wiem. Dodaję często świeży rozmaryn, ziele angielskie, liść laurowy. Ostatnio dodaję też świeży lubczyk, ale chyba za mało bo nie było go czuć. Jak smakują Wasze rosoły? Może coś knocę chociaż robię zgodnie z przepisami. Zmniejszam jedynie ilości chilli i imbiru, bo dla mnie potem rosół jest zdecydowanie za ostry.
data: 2013.08.03
autor: stykrotka
Ostróżko, jestem pełna podziwu dla Twojego wglądu zarówno w siebie samą, jak i w ludzi, w sytuacje. Żeby dostrzec własne i czyjeś intencje potrzebny jest dystans i lekkość - uczę się tego, ale sprawa nie jest łatwa. Szczególnie lekkość, jakoś nie byliśmy chowani do lekkości, a Ty pływasz w tym jak ryba. Daj Boże każdemu... Włącza mi się w tym wszystkim też słowo intuicja. KaM (dziękuję Ci za Twoje dobre słowa:), pisząc, żeby podążać za tym, co uwiera, nie wyczerpałam tematu. Dobrze jest też podążać za swoimi mocnymi stronami. One są często nieuświadomione, nieuchwytne dla nas, a dla otoczenia oczywiste. Polecam reklamę:)) Dove http://www.youtube.com/watch?v=s-HqGOCW7UA, w której kobiety przekonują się, że są piękniejsze niż się widzą. Zawsze przy niej mam łzy w oczach - takie to kurcze o mnie... Próbuję tego - próbuję iść za głosem intuicji, bo wierzę, że ona mi podpowiada w oparciu o moje MOCNE strony i tak kroczek po kroczku - to jest wspaniałe, to działa!!! Zaczynam widzieć, że jestem silna i piękna. I nie zrobię zastrzeżenia, że pewnie zaraz za to jakaś bęcka przyjdzie. Przyjdzie to przyjdzie, a może nie przyjdzie. Zaczynam też wierzyć, że mocne strony są wystarczająco silnymi skrzydłami, by nas unieść. Żeby tylko nie przestawać słyszeć tego głosu w sercu, który zawsze w efekcie prowadzi do góry, a nie dopuszcza pychy. I tutaj dystans do siebie samej i lekkość... Ostróżko, mocno Cię ściskam!
data: 2013.08.03
autor: Jagoda
Jejku ale tu ciekawie WRZE :). Fajne jesteście i mądre!Dodam tylko, że bez szacunku nie ma miłości a bez miłości nie ma skrzydeł. Bez dobrego, zrównoważonego jedzenia nie ma spokojnej wątroby a zatem nie ma spokojnego umysłu. Moc umysłu ta ogromna i wszechogarniająca - wszystko może. A z drugiej strony lustra raczej nie jest łatwiej ale spokojniej ( odczucie autora). Jeżeli tylko pozwolimy tej ogromnej sile działać lub raczej z niej świadomie skorzystamy, porzucając schematy i większość przekonań to jest cudnie. Na czas DOJO dobry jest spokój może medytacja :). Pozdrawiam. Ps. Gdyby ktoś potrzebował porady w chorobie Bostońskiej to służę uprzejmie, podobno jestem ekspertem, słowa znanego dermatologa. Ale to nie jego zasługa :). Ukłony dla wszystkich i świeżynkom też :), jesteście wspaniałe tylko jeszcze tego nie odkryłyście, albo w to nie wierzycie.
data: 2013.08.03
autor: Aida
Chciałam jeszcze dodać słowo w sprawie naszego postrzegania nas samych w kontekście co myślą i mówią inni o naszym gotowaniu. Jeśli ja jestem pewna tego co robię, to każda kąśliwa uwaga albo głupi uśmiech najwyżej wzbudzi moje rozbawienie. Bo ja WIEM, że to, co robię, jest dla mnie dobre. Gorzej, jeśli nie jestem tego tak do końca pewna. Wtedy bardzo łatwo jedna nieodpowiednia uwaga potrafi zburzyć nas i tak ledwie zipiący spokój. Chyba na każdego, każdą z nas na początku otoczenie patrzyło jak na odmieńca. W tej chwili moja rodzina patrzy na mnie z podziwem, wielu podziwia mnie głośno. Ja się dalej tylko uśmiecham, tak, jak wtedy, gdy patrzyli jak na dziwaka. Chodzi o to, że ludzie wokół nas widzą zmiany w nas ale też sami się zmieniają. Tylko trzeba być PEWNYM swego.
data: 2013.08.03
autor: KaM
Dziękuję Ci Ostróżko za odpowiedź:)Trochę mnie pocieszyłaś, że jednak mamy prawo do stawiania granic i obrony naszego terytorium (w taki właśnie sposób, jak to czynisz:)), czyli jak ktoś nam wchodzi na głowę…W sumie o tym też pisze de Mello. I tego staram się uczyć w praktyce….Ale, gdy stwierdzam że, jak napisałaś, ktoś „trypie niesłusznie kogoś innego”, to mnie się wydawało, że w tym momencie jednak to oceniam po swojemu, a powinnam starać się zrozumieć i zaakceptować. I właśnie z tym mam największy problem, bo jednak świat postrzegamy przez pryzmat naszych doświadczeń, poglądów i siłą rzeczy dochodzi tu do oceny, że ktoś zachowuje się nie tak…A może wg kogoś innego wszystko jest w porządku….Choć słowa Jagody być może są tu jakimś drogowskazem (o szukaniu powodu lub sposobu, czyli wracamy do intencji)…A co do naszej dyskusji, to wydaje mi się, że mimo wszystko jakieś perełki z niej wychodzą, choć czasem w bólach…A dla początkujących w przemianie, nie tylko żywieniowej, to takie przełożenie teorii na praktykę. Pozdrawiam w ten piękny poranek:)
data: 2013.08.03
autor: Emka z Wawy
Jednak dobrze zrobiłam, że zajrzałam. KaM to nie była burza w szklance wody.Nikt tu nie jest ideałem ale wszyscy uczymy się być lepsi.Ty poruszyłaś coś, co było zakręcone i dzięki temu się rozprostowało.Kazdy z nas coś od siebie dodał,coś inaczej zobaczył niż dotychczas widział.Często tak jest że ktoś trochę się podkłada aby coś zakręcone miało się wyprostować. Pojmij jak ta Twoja duszyczka odważnie pomyślała; dobra podłoże się , bo warto.
data: 2013.08.03
autor: ostróżka
Bardzo widzę, niepotrzebnie, wzięłam sobie do pamięci, by odpisać Elżbiecie z Krakowa na Jej do mnie zapytanie. Dyskusja się wywiązała jak się patrzy. Chyba czas szybko kończyć temat bo zaczęło się robić mało przyjemnie, a zamiaru zrobienia burzy w szklance wody to ja nie miałam. *** Ostróżko Twój post o akceptacji i zrozumieniu był chyba specjalnie dla mnie. Bo w domu mi się poprzewracało, a Ty tu tak ładnie i tak prosto wszystko... Co do moich skrzydeł, to jakby wiem, że są orle, ale jeszcze wciąż ich sobie nie uświadamiam. Widać jeszcze nie pora, a szkoda. Dobrze zgadłaś, że pomiędzy mną a lustrem są jeszcze zamontowane czyjeś oczy. Niby już trochę się usuwają w bok, ale jeszcze wciąż rzutują na odbiór wrażeń. *** A Ostróżki to ja nie kocham, ja Ostróżkę bardzo szanuję. I pozdrawiam.
data: 2013.08.03
autor: KaM
A ponieważ to już moje ostatnie godziny wolnosci w tym miesiacu to jeszcze uwaga;wszak nie gotujemy po to aby otoczenia podziwiało nas za oryginalną kuchnię.Ktos patrzy jak na dziwaka? A niech sobie patrzy, popatrzy i się znudzi. Przecież twoje poczucie wartości, Stykrotko ,nie moze zalezeć od akceptacji przez otoczenie twojego sposobu gotowania. Trzymaj sie mocno.Na forum jak Tobie pisałyśmy jak gotować kawe w/g PP to odpisywałaś ; ale ja gotuje z solą bo mi smakuje. Zastosuj te postawe w swoim otoczeniu. Często przekonujemy innych do PP, bo sami chcemy się we własnym przekonaniu utwierdzić. Ale nie tędy droga do własnego utwierdzenia.Mnie mówiono ,ze jestem nawiedzona i mam tymiankowego szmergla a ja wybuchałam śmiechem i cieszyłam się, że mam tak dowcipną osobę w bliskim otoczeniu.
data: 2013.08.03
autor: ostróżka
Stykrotko, to co pisała Rona jest ważne, skoro mamy szanować gości na forum dyskusyjnym.Ale to forum to raczej forum informacyjne, założone dla tych co chcą jadać według zaleceń P.Ciesielskiej.Dzielimy się tu swoimi doświadczeniami na drodze PP ,wnioskami z tych doświadczeń , mozemy sobie wzajemnie pomagać, podyskutować na interesujące nas tematy związane z przekazanymi przez P.Anie zasadami, poprosić Ją o radę czy wskazówki .
data: 2013.08.02
autor: ostróżka
Emko na twoje pytanie najpiękniej odpowiedziała by Jagoda i P.Ania ale skoro mnie pytasz, to odpowiadam, jakby to ując, z własnego poziomu. .Rozumienie i akceptowanie nie oznacza nie robienia niczego w chwilach gdy ktoś nam przykładowo wchodzi na głowę, czy " tyrpie" niesłusznie kogoś innego. Należy przystąpić do działania na zimno. Po prostu chirurgiczne cięcie w miejscu stwarzajacym zagrożenie i po operacji.Tak zrobiła Jagoda. napisała Ronie;kto chce ten szuka sposobu ,kto niechce ten szuka powodu. Wracamy do siebie,spokojni.Dajesz prawo drugiemu człowiekowi aby był dla ciebie takim jakim umie być .Ale ustal granice własnego bezpieczeństwa i takze godności i wolności.Bo inaczej zabiorą ci i jedno i drugie.Mamy nadstawiać drugiego policzka, ale to jest przypowieść, Ją trzeba rozumieć.Może się zdarzyć że komuś drugiemu policzka mało ,on chce jeszcze naszej duszy, chce abyśmy przyjęli, jako swoje, jego myśli i poglądy .Nie zaakceptowali, tylko przyjęli za słuszne. Moze zbyt górnolotnie piszę ale tak jest.To jest granica akceptacji i zrozumienia.I ta granica jest zachowana.Sprawa z Roną już się skończyła. Jesteśmy my i dyskusja kto bardziej akceptujacy, kto wrażliwszy ,kto pisze posty uprzejme a kto agresywne, kto ma racje, a kto nie.Dojo rządzi.
data: 2013.08.02
autor: ostróżka
Nieważne co pisała Rona. Ważne jest to, że jest to forum "dyskusyjne" a to oznacza, że każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Forum jest też "odnogą" książek Pani Ani. Jeśli ktoś kupuje książki i czyta je to tak samo ma prawo moim zdaniem do pisania tutaj i nie musi być od razu atakowana i wyśmiewana. Też mam czasem odczucie, że jest tu pewna grupa osób, które świeżynki traktuje agresywnie. Ja na sobie nie odczułam agresywności i wszelkie rady były dla mnie bardzo cenne. Nawet te na które się obruszałam. Jednak ja muszę do tej kuchni dojrzeć i przetrwać nazywanie mnie przez tatę czarownicą, bo gotuję wg. PP. Oczywiście on to z uśmiechem mówi, jednak prawie nigdzie moja kuchnia nie spotyka się z akceptacją a raczej z patrzeniem jak na dziwaka, czego nie lubię. Tą kuchnię trzeba w sobie przerobić. Osoby, które podważają ideę tej kuchni na forum niekoniecznie muszą wiedzieć, że to forum jest ideą samą w sobie. Dowidzenia wracam do córeczki :)
data: 2013.08.02
autor: stykrotka
Dziękuję Sasanko i Iko. Okropność, ten wirus, serce pęka jak patrzę. Na szczęście jak tylko Syn wrócił podawałam imbirówkę, wiadomo że działa przeciwzapalnie, przeciw pasożytom jelitowym, ma działanie przeciwbakteryjne, zwiększa wydzielanie enzymów trawiennych i żółci. Tak przy okazji o tym piszę, bo może to się przyda, aaa i jeszcze pomaga w eliminacji H. pylori.
Dzięki temu i innym moim staraniom, nie wysypało przynajmniej na ustach i w jamie ustnej, bo tak bywa/. Zapomniałam o aloesie !. Oczar jest w balsamie ( Bioarp.pl).
Sytuacja opanowana, tylko teraz wygoić. Dzieci a Azji umierają z powodu tego wirusa Coxackie, pewnie dlatego, że łatwo o zakażenie bakteryjne.
A, jeszcze jedno, Zenek! a kto nie kocha Ostróżki?!
data: 2013.08.02
autor: Aida
No właśnie Ostróżko, tylko jak się do tego ma, że my mamy zrozumieć i zaakceptować. Chodzi mi o Ronę i nie pytam złośliwie!!! Bo ja akurat mam z tym mały problem, tj. z tym zrozumieniem i akceptowaniem...Pozdrawiam Wszystkich:)
data: 2013.08.02
autor: Emka z Wawy
I jak tu nie kochać Ostróżki?!...
data: 2013.08.02
autor: Zenek
Witam forum. Skoro cytowany jest Paweł z Tarsu to pragnę przypomnieć, że On w jednym z Listów do Koryntian napisał ze dla szerszego rozpowszechnienia Ewangelii musi wszystkim się podobac. My tu koscioła nie zakładamy a czy wszystkim podobać się musimy ? ja nie zamierzam.Poza tym nikt by już o Pawle do dzisiaj nie pamietał, gdyby On sam nie miał pewności, że to co głosił, to nie tylko jego przekonanie ale coś-Ktoś kto naprawdę istnieje,bez względu na wolność przekonań.Tymczasem co robiła Rona, posłużyła się nami aby podważyć główną ideę tego forum. Ono jest jak dom otwarty, może tu wejść każdy i wypowiedzieć się.Ale w tym domu przekazywana jest jedna idea;Porządek w/g Pięciu Przemian, nie tylko jako sposób odżywiania ale i prawo, które istnieje,żyje i działa, także droga do spotkania z naszą duchowością. Tylko nie pomylcie duchowości z wyznawaną religią.A co Rona pisze; PP stanowi dla mnie jedynie smaczną kuchnię, a pózniej jeszcze dodaje; PP to jedynie kwestia przekonań ,tak jak wegetarianizm czy inne...A więc okazuje się że Porzadek nie istnieje, to jedynie kwestia przekonań. Pisze to osoba która zna PP, jak pisze przeczytała książki P.Ani, obserwuje forum i współczuje nam że P.Ania buduje w nas poczucie winy jak zjemy coś niezgodnie z zasadami PP.Spod Rony uprzejmych słów aż wylewa się kpina.Nie chce mi się cytować. Mozecie Rone sobie zagłaskać, ale mnie szkoda na te uprzejmość czasu. Dla mnie -niech spada i nie zawraca d..pardon głowy swoimi teoriami, współczuciem itd. Z pozdrowieniami dla Elki i Urszuli
data: 2013.08.02
autor: ostróżka
Aida, firma Forever ma płyn z aloesem który działa przeciwświądowo. Kiedyś Magda Kaspianowa polecała na forum. Można spróbować też oczar wirginijski w atomizerze - świetnie działa na ukąszenia komarów, może tu też pomoże - do kupienia w aptece. Krem barierowy Emolium.
data: 2013.08.02
autor: Ika
Kam,bedom z Ciebie ludzie. A skrzydła orła w lustrze zobaczyłaś? bo jak się przeglądamy w cudzych oczach to widzimy zwykle skrzydła tej kury o której De Mello opowiada a jak w tym lustrze to coraz wyrazniej widać te orle.
data: 2013.08.02
autor: ostróżka
@KaM.Napisałaś po prostu doskonale.Ja też mam odczucie że Rona zadawała pytania bez krytykowania i obrażania kogokolwiek.
data: 2013.08.02
autor: Elka
Aido, mój najmłodszy syn zachorował na to bostońskie paskudztwo, jakoś tak się złożyło, że rozłożyło go parę dni po powrocie z zielonej szkoły. Gorączkował jeden dzień, następnego dnia pojawiły się bąble najpierw na stopach, póżniej na dłoniach, pośladkach, głowie i do tego wszystkiego solidna oprzyszka. Od lekarki dowiedziałam się że wg oficjalnych zaleceń tego nie leczy się niczym, tylko przy gorączce można coś podać. Ale mnie serce krwawiło jak widziałam jak bardzo go to swędzi, toteż prosto po wizycie u pani doktor kupiłam w aptece puder płynny. Ale wydaje mi się, że to tylko pogorszyło sprawę, bo bardzo wysuszało skórę. Odstawiłam więc puder i bąble przecierałam wacikiem z wodą utlenioną, smarowałam też olejem lnianym. Po tygodniu wszystko przeszło, choć miałam nadzieję że będzie krócej. Przez całą jesień, zimę i wiosnę dziecko ani raz nie zachorowało a tu nagle początkiem lata taka bostońska przygoda, paskudny to wirus, osłabiający, jakby połączenie opyszczki z ospą, ale ten etap dramatycznego swędzenia trwał u nas nie dłużej niż trzy dni. Życzę Wam szybkiego powrotu do zdrowia.
data: 2013.08.02
autor: Sasanka
Ha! Jednak mylne :)
data: 2013.08.02
autor: raczkująca świeżynka PP
Anula z moich obliczeń wynika, że dojo zaczęło się 26 lipca :) ale mogą być mylne ;) Raczkuję :))
data: 2013.08.02
autor: raczkująca świezynka PP
Poznanie nadyma, ale miłość buduje. Jeśli kto mniema, że poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać. Pierwszy list do Koryntian 8.1,2.
data: 2013.08.02
autor: Urszula ze Szczecina
Ładny, słoneczny dzień :). Szukam, rozmyślam coś robię ale zapytam. Może miałyście podobny problem i coś poradzicie. Syn wrócił z wakacji, wiadomo :( osłabiony wszelkim dokazywaniem. Dopadł go wirus, paskudny, prawdopodobnie "choroba bostońska". Bąble na stopach, pod kolanami i na dłoniach. Ból głowy, gorączka i bolące gardło. Problem mam z tymi bąblami, bo okropnie swędzą. Ostrożeń w akcji, imbirówka też, nalewka Kapucyńska,dopilnowany. Tak myślę, co by ochłodziło i powstrzymało to swędzenie i pomogło te parchy wygoić ? Liczę na podpowiedź :)
data: 2013.08.01
autor: Aida
Ostróżko, ucisnęłaś w miarę blisko ropnia, bym mogła go poczuć i wyekstrahować (a kto by pomyślał...) Pacjentka przeżyła. Dziękuję.
data: 2013.08.01
autor: KaM
Napiszę jeszcze że ja w poscie Jagody zrozumiałam dwie rzeczy te ze należy pozwolić na ferment bo może on być twórczy i pokazując różne strony i oblicza tej samej sprawy jakby daje szanse na rozwój, doprowadza do wniosków nieoczekiwanych,i te sprawe lustra w które jak popatrzymy odważnie to ono nam pokaże wyraznie że każda wada jest naszą wykoślawioną zaletą i wtedy to wykoślawienie mozna wyprostować . To poznawanie siebie szczere. Ja też mam swoje lustro na forum i dzięki za to
data: 2013.08.01
autor: ostróżka
Dziekuje Kasiu z Poznania, wkrotce wyrusze na owsiankowe zwiady :)
E-agnieszko dziekuje, rowniez sie ciesze, ze w koncu wiem co powiedziec w trakcie odprawy, aby moc przewiezc tlaci :) haslo "goraca woda" jest akceptowane ze wzgledu na rozrabianie mleka, wiec problem z glowy. Pracownicy lotniska nie wąchaja tego napoju wiec luzik :)synek ma prawie 15 miesiecy i rozwija sie prawidlowo, a to wszystko dzieki Pani Ani :)
data: 2013.08.01
autor: dynia
Olu, dziękuję Ci bardzo. Mój adres mailowy to agnieszka.niewolik(at)interia.pl

Dynia, gratulacje :) Miejmy nadzieję, że skończyły się Twoje problemy z przewiezieniem herbatki. W jakim wieku jest Twój synek?
Pozdrawiam, Agnieszka
data: 2013.08.01
autor: e-agnieszka
KaM,czasem nasze przerażenie cudzą agresywnością nie świadczy o wysokim stopniu naszej wrażliwosci ale o tym ,że czujemy się wrażliwsi i lepiej wychowani.A Jagoda niedawno pisała o tym, że trzeba przyjrzeć się temu z czym nam nie po drodze i zobaczyć do czego nas doprowadzi.Zwykle najpierw do lustra. Tylko wtedy nie wolno zakrywać oczu trzeba patrzeć odważnie bo tylko wtedy w tym lustrze pokaze nam się ten własciwy dla nas kierunek.
data: 2013.08.01
autor: ostróżka
Anula, pozwól że to ja odpowiem na to proste pytanie :) dojo zaczęło się 28 lipca i potrwa do 14 sierpnia. A jak dojo to spokój, najlepiej w domowych pieleszach, bo najłatwiej zadbać o dobre jedzenie (śledziona!).
data: 2013.07.31
autor: Aida
Pati, dziękuję za odpowiedź. Spróbuję tego drenażu, oby i mi pomógł :) Jeżeli chodzi o Twoją historię, to mam całkiem podobną. Przez jakiś czas wynajmowałam pokój w mieszkaniu w kamienicy na najwyższym piętrze (4 p.) i miałam wtedy ogromne problemy z nogami, też nie mieściły mi się do butów i ogólnie czułam się strasznie. Zupełnie nie wiedziałam co się z moim organizmem dzieje (fakt, że wtedy jeszcze nie byłam w 100% na pp też miał znaczenie). Jak tylko zmieniłam mieszkanie na takie na pierwszym piętrze, problem z nogami diametralnie się zmniejszył. *** Dynio, nie jestem pewna czy we wszystkich, ale w większości sklepów Społem w Poznaniu na pewno znajdziesz płatki ze stoisławia. Ja osobiście w Poznaniu też często na nie wpadam w małych sklepikach. Jakby co to w sklepie "Kącik" przy Rynku Łazarskim na 100% są, ale to tez nie do końca Jeżyce :)
data: 2013.07.31
autor: Kasia z Poznania
Pani Aniu
czy to jeszcze lato czy już kolejne dojo?
data: 2013.07.31
autor: Anula
Ostatni raz wspominam o moim problemie z przewiezieniem herbatki przez granice, bo byc moze ta informacja sie komus przyda. Mialas racje Sylwio V. po prostu musialam skorygowac to jak nazywam napoj dla synka i zbytnio sie nie tlumaczyc :) na wstepnej odprawie na pytanie co za rodzaj napoju przewoze dla synka odpowiedzialam, ze sok, ale o dziwo zmienili zasady i teraz uslyszalam ze mozna tylko mleko lub wode. Madrzejsza o te wiedze :) w trakcie sprawdzania bagazu powiedzialam, ze mam goraca wode, co bylo prawda (goraca wode z przyprawami, czyli nasza herbatke). Po sprobowaniu na oczach pracownika lotniska bez problemu moglam wniesc nasza tlaci na poklad samolotu, hura! Tak sobie teraz mysle, ze pani pewnie pomyslala, ze mam goraca wode do rozrobienia mleka w proszku. Pomine fakt, ze synek wyjatkowo przespal prawie caly lot, wiec to ja wypilam tlaci :) karmie piersia, wiec moglam sobie na to pozwolic, bo w razie czego synek dostalby piers. Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.07.31
autor: dynia
Dziekuje Pati za informacje o platkach :) wkrotce wybiore sie do tego sklepu, a jesli tam nie dostane to skorzystam z Twojej rady, aby powiercic dziury w brzuchach :)
data: 2013.07.31
autor: dynia
*** Ostróżko dziękuję zamyśl po co komu bycie beznadziejnym. Niby takie oczywiste, niby przeczytane i przemyślane po wielokroć... a jednak ciągle mało i mało... dołożyłaś Swoje pięć groszy do mojej świadomości! Dziękuję! *** Agato, upraż najpierw kaszę często mieszając, jak już zacznie wydobywać się zapach - przelej wodą, potem wsyp ją do wrzątku z kurkumą (w proporcji dwie części wody i część kaszy) i dodaj co trzeba, czyli np. masło, imbir, curry, sól. Zakryj i gotuj na minimalnym gazie 10min. Potem wsadź pod kołdrę, koc, cokolwiek, co zrobi ciepełko i niech kasza dochodzi. *** Znowu jad popłynął po Forum...chyba tego nie lubię najbardziej - jadu i sarkazmu. Fuj! *** Elżbieto z Krakowa, rozwijam moją myśl sprzed miesiąca: Rona zadała pytanie na Forum. Pytanie wcale głupie nie było, wydaje mi się. Mimo to, została za nie zbesztana po wielokroć. A powinno się chwalić tych, którzy pytają, bo znaczy, że szukają, a przynajmniej odpowiedzieć krótko i na temat i dać spokój z wszelkimi litaniami. Potem była odpowiedź Pani Ani w postaci ciszy, co chyba już było wystarczającą odpowiedzią. Nie dziwię się brakiem odpowiedzi Pani Ani, bo co to Pani Ania? Pan Jezus, co da Świętemu Tomaszowi palec do rany wsadzić? Zdaje się, że Rona czekała jednak na odpowiedź i zdaje mi się, że się zawiodła, ale w Swoim poście wcale nic złego nie napisała. Raczej wyglądało to na próbę "polubownego zamknięcie tematu", który w Rony mniemaniu był wciąż otwarty. W kwestii tego nienależytego zajęcia się Roną przez Dziewczyny, to faktycznie trochę Rona przesadziła, ale, ale, może to była tylko kwestia niedokładnego wyrażenia myśli? bo co znaczy w pierwszej części zdania: nie umiały mi odpowiedzieć, to znaczy, że źle się mną zajęły - jakaś wierutna bzdura! to jakbym ja nie znała odpowiedzi na pytanie czy Bóg jest i ktoś mnie winił za to, że ja nie wiem i nie mogę temu komuś pomóc w tym, czy ma zacząć wierzyć czy nie. A zaraz w dalszej części zdania jest mowa o tym, jak to rozgrzane dziewczyny zieją ogniem - a w tej kwestii to już Rona miała trochę racji niestety, bo posypał się grad Dziewczynie na głowę. Na tym się kończy post Rony. Elżbieto, Twoja odpowiedź do Rony mnie przeraziła. Była nieadekwatna. Bardzo. Wygarnęłaś Jej niezliczoną ilość grzechów. Aż mi głupio było czytać. Nie będę wymieniać, co napisałaś ok, a co nie bo nie o to mi chodzi. Zdarzyło się już na Forum parę razy wcześniej coś podobnego, że przychodzi ktoś nowy, z zewnątrz i zadaje pytanie. I spada na niego grad (bo to przecież nie może być deszcz) i jesteśmy niemiłe, wyniosłe, wszystkowiedzące i szorstkie. Czyli zgoła inaczej, niż w teorii. A potem ktoś nam pisze, że ziejemy ogniem. Może i czasem poniekąd ma rację...? I jak czasem wymknie się nam taki "soczysty" pościk, to może trzeba potem zerknąć w niego, żeby popatrzeć, co nam na duszy leży? *** Serdecznie pozdrawiam WSZYSTKICH, a Pani Ani moc serdeczności z okazji imienin, które już były!
data: 2013.07.31
autor: KaM
E-Agnieszko, napisz mi prosze Twoj adres mailowy. Nie chce zanudzac calego Forum francuskiem zarciem :)))a Tobie chetnie wszystko napisze. Pozdrawiam
data: 2013.07.31
autor: Ola
Lao Maniana a kim Ty jesteś, bo nie zauważyłam żadnego "dzień dobry Forum", "witam jestem ..." No właśnie KIM? I od razu tak z grubej rury... Nieładnie. A gdzie szacunek dla tych co już jakąś wiedzę posiedli? Gdzie w ogóle szacunek dla ludzi starszych i inaczej wyrażających swoje poglądy? Pozdrawiam.
data: 2013.07.31
autor: Elżbieta z Krakowa
@Olu, jeśli możesz to napisz mi co jesz mieszkając na południu Francji. Jeśli możesz, to napisz również gdzie mieszkasz :)
Za kilka dni całą rodziną jedziemy do Marsylii, do brata. Na podróż i kilka pierwszych dni biorę gulasze i zupy w słoikach. Owsiankę, herbatkę będziemy gotować sami na turystycznej kuchence gazowej. Zastanawiam się co brać do jedzenia na plażę (pewnie z pół dnia będziemy spędzać na plaży). Czy ciepła zupa w termosie nie zepsuje się. Na pewno będziemy brać herbatę w termosach, kanapki. Trochę brakuje mi pomysłu na jedzenie dla naszej piątki na takim wyjeździe.
Pozdrawiam, Agnieszka
data: 2013.07.31
autor: e-agnieszka
Dzien dobry , pisze dzisiaj z checi podzielenia sie wdziecznoscia za to ze moglam sie tutaj ujawnic z Wami swoimi zawirowaniami i pytaniami i ze dostalam pare bardzo cennych wskazowek i wsparcie. Skupilam sie mocniej na sobie i swoich niedoskonalosciach (brak zaufania, niekonczace sie oczekiwania) i wszystko sie jakos samo zaczelo prostowac. Nagle odkrylam ze w naszym ogrodzie rosnie sobie na potege ziele ostrozenia, ktore susze teraz niczym jakas czarownica. A moj mezczyzna jakis spokojniejszy ( ze spokojna kobieta ;) jadl dzis (choc upal niemilosierny) nasz rosol z dodatkiem jagnieciny i chwalil ze pyszny. Ksiazka z przepisami 5 przemian w kuchni francuskiej nie zachwycila i szczerze smiac mi sie z samej siebie chce ze ja kupilam, bo wiecej inspiracji francuska kuchnia w ksiazkach pani Ani niz w niej. Ale na razie nie odkladam na polke, jesli cos mnie zainspiruje, chetnie sie z Wami podziele. Pewnie jeszcze tysiac razy sie zapetle. Dobrze wiedziec ze jestescie.Ja tez nie wiem jak brzmi pozdrowienie sufickie :)))))))))))) Pozdrawiam (tak zwyczajnie)
data: 2013.07.31
autor: Ola
Dzień dobry, "Absolutnie jesteśmy w stanie oddziaływać naszymi decyzjami na to, jak będą się kształtowały nasze losy, jak będziemy uwrażliwieni na choroby genetyczne".- to cytat z ostatniego postu pani Ani i klucz!!! do rozważań. Czasem tu zaglądam i przyznaję , szukam postu pani Ani i zazwyczaj znajdę w nim jakiś "orzeszek", ale czytam uważnie i chyba ze zrozumieniem. Lubię rzucić okiem na posty kilku osób, bo są ciekawe. Przecież też to wiecie, że nasze wybory- każdego dnia, nasze myśli i emocje i to co decydujemy włożyć do ust - to jest jakość naszego życia. The end :) Często jest tak, że czytamy jakiś tekst kilka razy i za każdym razem odkrywamy coś nowego. Chyba każdy tego doświadcza. Autor ma zawsze problem, jak napisać ? żeby przekazać dokładnie własne treści. Nie da się, każdy odbiorca nałoży własne "okulary". Poruszone będą te sfery i te emocje, najbardziej aktualne, czyli to z czym zmagam się w tej chwili. Aleee... , czasem jest też tak, że nie zmagamy się z niczym :), mamy luz, poczucie własnej wartości i nic nas nie "ruszy" jedynie zastanowi (?). Wszystkim życzę letniego luzu, wszystkie jesteście wspaniałe!!! Zatrzymajcie się na chwilkę, żeby uładzić kłębiące się myśli. Praca, dom, dzieci... nie muszę wymieniać, prawda? A zostawcie na 2-3 godziny to wszystko, da się, naprawdę. I złapiecie trochę perspektywy. Mądrzę się? każdy ma swój papierek lakmusowy, nie dbam o to. Naprawdę, może być wszystko i nic!.
data: 2013.07.31
autor: Aida
Lao Maniana nie wypowiadaj się liczbie mnogiej, bo nie piszesz w imieniu całego forum, a tylko swoim. Ja uwielbiam Twoje posty Ostróżko, są dla mnie szczególną, bardzo cenną inspiracją, nawet, a zwłaszcza wtedy jeśli nie zgadzam się z Twoimi opiniami. Pozdrawiam!
data: 2013.07.31
autor: koboana
Kasiu z Poznania, drenażu warto spróbować, mnie pomógł. Miałam taki stan, którego przyczyn nie umiem do tej pory wyjaśnić, może napiszę, jak to szło, a ktoś coś trafnie zauważy?:) Wybrałam się za granicę. Samolotem. W sumie kilkanaście godzin lotu, ale z długą przesiadką i spaniem w hotelu. Nogi w samolocie zaczęły mi puchnąć prawie od razu, wstawałam, chodziłam, napinałam mięśnie, ale niewiele to dało. Drugiego dnia zrobiło się okropnie: pogrubiły mi się uda, łydki miałam jeszcze szersze od tych "nowych" ud, a w kostkach prawdziwa bania. Obie nogi równo, czyli raczej nie zakrzepica. Ale pomyślałam sobie, samo przyszło, samo przejdzie. Nie przeszło. Cały pobyt (aktywny, dużo chodzenia) moje nogi były w takim samym stanie. Nie mogłam rano wstać, nie mogłam włożyć butów, zanim się w końcu zebrałam do wyjścia, mijało dużo czasu. Łydki z czasem zrobiły się czerwone, drażliwe, nie mogłam się dotknąć, budziłam się w nocy, żeby zmienić pozycję spania. Po zjedzeniu pewnego posiłku (zapewne bardzo rozgrzewającego) na nogach wyszła mi pokrzywka. Najpierw nie skojarzyłam, że to pewnie od przypraw i myślałam, że to uczulenie (wychodzi mi na słońce, ciągle jeszcze). Na miejscu nie było jakoś tak specjalnie ciepło, raczej na długi rękaw, kilka dni było tylko naprawdę słonecznych (a byłam 3 tygodnie). Dobra, powrót, kolejne godziny w samolocie, potem jeszcze pociąg i w domu:) Pierwszej nocy byłam siku jakieś 5 razy. Nigdy mi się to nie zdaża, nigdy, żeby wstać w tym celu w nocy, a tu nagle kilka razy. Rano połowy dotychczasowej opuchlizny już nie było. Coś się odetkało;) tylko - jak to? Dlaczego teraz tak, a na miejscu nie? Kolejne dni przynosiły dalszą poprawę, ale kostki dalej były spuchnięte. Odwiedziłam rodziców i zostałam tam natychmiast tam poddana zabiegom limfatycznym;), bolało (bo skóra ciągle drażliwa), ale jakoś mi tę limfę przepchnęli. Efekt był widoczny gołym okiem już po pierwszym zabiegu. Kilka dni takich zabiegów i było już dobrze. Poszłam się też badać, żyły drożne i wydolne, poza tym żadnych wniosków co do przyczyn nie wyciągnięto, EKG w normie. Ale coś jest nie tak, czerwienieją mi stopy, jak chwilę stoję, krew nie odpływa w górę i jak trochę posiedzę na krześle, to czuję, jak mi się gromadzi woda w kostkach. Jakby jednak naczynia nie były elastyczne: rozszerzają się, ale nie kurczą. Nogi w górę - kolor wraca do normy. Jak idę - też. Stoję - robią się czerwone. Popękały mi też naczynka po tym incydencie. *** Dynio, płatki ze Stoisławia swego czasu zawsze były w Złotym Groszu na Chrobrego, nie do końca Sołacz, ale w sumie niedaleko, jeśli do tej pory nie znalazłaś. Ale zawsze można powiercić dziurę w brzuchu w lokalnych sklepikach, w którymś sprowadzą:)
data: 2013.07.31
autor: Pati
Lao Maniana nie ucz Ostrozki pokory, nie wypada.Poczytaj Śpiew ptaka i Modlitwę żaby de Mello,może zrozumiesz pokorę ucznia.Pomyśl, dlaczego ta mądra kobieta Cię denerwuje. Ceń Jej słowa,ONA JUŻ WIE,że wszystko zalezy od naszej świadomości. Cichaj babo :)
data: 2013.07.31
autor: Anna Ciesielska
Mawiano dawno temu, uderz w stol nozyce sie odezwa... Ostrozka, wyszla przed szereg, to co docinamy do miary? Ostrozka nie jest mloda i agresywna, wiec moze latwiej ja bedziej wsadzic z powrotem do szuflady? Ja Ostrozke uwielbiam, ciesze sie, ze dowiedzialam sie wiecej od niej, o niej... Ciesze sie, ze przypomina mi na kazdym kroku o Hellingerze, bez ktorego nie bylabym tu gdzie jestem, a zwalam na brak czasu, to ze zarzucilam swoja wiecznie glodna ciekawosc w zglebianiu roznosci na juz zbyt dlugo. I stawia mnie do pionu jej cudny dystans.. Tu jest miejce dla wszystkich, nie wszystko trzeba brac, tym bardziej do siebie zbyt osobiscie ;) Pozdrawiam, szczegolnie Ostrozke ze slonecznej Portugalii! Pani Anno, owoce byly zwiedly na stole, bo nie bylo czasu i Alleluja!
data: 2013.07.31
autor: Sylwia V.
w spiewaniu jest duzy sens; dajcie juz spokój nam i sobie kobitki. pozdrawiam
data: 2013.07.31
autor: obserwator
Witam forum. Wnuczki z przyczyn odemnie niezaleznych przybędą dopiero za dwa dni.W domu wszystko przygotowane i telewizor też uruchomiony. Troche mam wątpliwości jak przetrzymam ten powtarzajacy się co 20 minut serial o grzybicy stóp u Polaków.Ale może pogoda dopisze i się dziada wyłączy .Twój post Maniano rzeczywiście przeczytałam bardzo szybko.Widzę i czuję, że moja aktywność na forum jest pożyteczna bo powoduje, że wszystko co niektórym forumowiczom "na wątpiach" siedzi wychodzi na powierzchnię przez co psyche oczyszcza się ze starych złogów. Lepiej się czujesz teraz? Lżej Ci? A to wszystko dzięki mojemu wisielczemu charakterowi.Doceń to.Życzę Tobie , nieustajacej już teraz ,pogody ducha.
data: 2013.07.31
autor: ostróżka
Ostróżko i Lao Stróżko - cóż byśmy poczęli bez Twych cennych rad, wskazówek i przemyśleń, którymi raczysz nas od ponad miesiąca? Wnuczęta jeszcze nie przyjechały, jak mniemam po ilości wolnego czasu jaki spędzasz przed komputerem? Pewien Lao Mistrz w długich i mocno szpakowatych włosach kiedyś zaśpiewał: trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. Może...? Zawsze ceniono Cię za lekko złośliwy humor, ale jednak humor. Teraz humoru brak, pozostała złośliwość i brak cierpliwości czy też tolerancji dla początkujących (nie mam tu na myśli Stykrotki czy Thymix). I wszechwiedza na każdy temat. Może trochę powściągliwości i pokory? Pewnie Twoja odpowiedź w pięty mi pójdzie;). Oczywiście szybko to przeczytasz, bo Ty umiesz szybko czytać.
data: 2013.07.31
autor: Lao Maniana
Nie zaprzeczam ,że jest to forum także i dla zwolenników Sufizmu ale nie orientuję się jak brzmi sufickie pozdrowienie. Natomiast w jednej Sutrze przeczytałam, że to co dobre, pochodzi od Boga a co złe od nas samych. I w tej sprawie zgadzają się wszystkie odłamy Chrześcijaństwa i Islamu.I nie tylko. Różnorodność więc w większości dotyczy naszych ludzkich wyobrażeń i potrzeb.Także dat, obrzędów i szat. Jedni tańczą w białych włosiennicach, inni snują się w czarnych sutannach. Jeszcze inni preferują ciemne garnitury albo kolorowe piuropusze.Każdy znajdzie coś dla siebie wedle potrzeb.Tak sobie tylko bez napinania westchnęłam "cudze chwalicie a swego nie znacie" I to wszystko...Poza tym zdarza się, że nie rozumiemy że te słowa "jesteś beznadziejny a zycie to pasmo udręki" są tym najważniejszym kopem dla nas aby dążyć do zmiany.Taki kop był duszy potrzebny i dlatego taką rolę przyjęli rodzice.A co my z tym zrobimy czy rozejrzymy się wokół siebie, czy będziemy szukać na drugim końcu świata ,to już od nas zależy i w tym Tobie Olu rację przyznaje.
data: 2013.07.31
autor: ostróżka
Lao Strozko, Jestesmy smieszni i czesto wrecz zenujacy w powtarzaniu cytatow wielkich mistrzow, niewazne czy to wschodnich czy zachodnich czy naszych srodkowo-europejskich. Nie zapominaj jednak ze nie wszyscy te babciowe czy rodzicielskie dobre rady dostali. Znam takich , ktorzy dostali tylko "jestes beznadziejny a zycie to pasmo udreki" lub inne wariacje na ten temat . Niejedna ksiazka niejednemu odmienila zycie a niejeden cytat wstrzsnal jego malym swiatem. Pozwolmy otwierac sie na roznorodnosc bez napinania i czasem z przymruzniem oka ;) Z sufickim pozdrowieniem !
data: 2013.07.30
autor: Leo Ola
A skoro już zmieniłam nicka i przyozdobiłam się w szczyptę chińskiej patyny to jeszcze coś napiszę. Moze bzdurę, wszak wystepuję w roli mistrza z przozdobienia tylko.18 lat temu jak zobaczyłam afisz z napisem Kursy Doskonalenia Umysłu, metodą /obojętnie jakiego mędrca/ to westchnęłam ;o jej, ja też chcę.A teraz zastanawiam się jak mamy doskonalić Umysł. Wszak nadal mimo wszelkich naukowych zdobyczy niewielkie pojęcie mamy o naszym mózgu. A to przecież główny narząd którego nasz Umysł używa aby, poprzez ciało, czynem i myślą dać znać o sobie i zaistnieć w swiecie materii.Czy można mówić o doskonalenie Umysłu czy trzeba zdać sobie sprawę, że tylko "sposobem" wkraczamy w jego rejony o których nadal jeszcze niewiele wiemy .A teraz jeśli chodzi o ów czyn i myśl;czy tylko nasz?Przede wszystkim, to Dusza wybrała sobie i ciało i rodziców, także czas i miejsce urodzenia jako dla niej najwłaściwsze i także dla kierunku w ktorym chce się rozwijać i dla doswiadczeń karmicznych jakie chce przerobić. Czy można mysleć ,że wizualizacją jej przeszkodzimy, zapobiegniemy czemuś , zmienimy kierunek,staniemy duszy na drodze i powiemy że niesforne z niej dziecko i wybierzemy dla niej lepszą, mniej uciążliwą droge,mniej cierpienia i więcej sukcesu.A jak jej z tym nie po drodze ,to i tak po chwili złudzen, wróci ona na swoją ścieżkę i niczego na niej nie ominie co jej potrzebne.Tak w szczęściu jak i w cierpieniu.
data: 2013.07.30
autor: jednak ostróżka
Zauważyłam, że wiele prawd, znanych już naszym wiekowym przodkom, pajęczyną zarosło. Ale wystarczy podpisać te wiekowe mądrości nazwiskiem w stylu Lao Tse Tse czy inny O Dong a zaraz nabierają ciężaru nauki wschodnich mistrzów,prawdy odkrywanej na ścieżce rozwoju duchowego, ważności,powagi i głębi.Przyjmujemy te mądrość z większym szacunkiem, a to przecież ten sam stary ramot znany nam już z lektur szkolnych i babciowych lub rodzicielskich dobrych życiowych rad.I prawdą niepodważalną jest, że każde pokolenie musi stare mądrości odkryć na nowo i po swojemu i najczęściej pod górkę
data: 2013.07.30
autor: Lao Stróżka
NO i proszę,danie podane,zdrowe i smaczne ale okazuje się, że to nie restauracja z szeregiem kelnerów tylko bar samobsługowy.No faktycznie nie każdemu pasuje ale nie ma przymusu, można lokal zmienić.
data: 2013.07.30
autor: ostróżka
Ostróżko - gdyby każdy człowiek był taki sam to byłoby nudno :) jedni są cierpliwsi od drugich. Stosuję wyszukiwanie bardzo często, ale nie zawsze udaje mi się odszukać to co potrzebuję. Dla mnie archiwum to strasznie nieczytelny bałagan. Pewnie przez ludzi nawet i takich jak ja. Jednak na idealność ludzi nie ma co liczyć bo zawsze ktoś nowy sie pojawi i zacznie zasypywać forum pytaniami. Nie dziwi mnie to, bo jak ktoś zaczyna wkraczać na tą ścieżkę to jest w gorącej wodzie kąpany jak się zafascynuje tematem. Ludzie przyzwyczajeni do innego typu forum, gdzie są pogrupowane tematy nie jest w stanie przejść przez ten typ archiwum, który jest tutaj :) Niemniej - lepszy typ forum i tak by nic nie dał takim w gorącej wodzie kąpanym
data: 2013.07.30
autor: stykrotka
Witam.
Wiem jaki macie stosunek do jaglanki ale czy moge prosić o przepis jsk ją ugotować na sypko według PP ?
Dziekuje
data: 2013.07.29
autor: Agata
Stykrotko. Pewnie archiwum było by bardziej czytelne gdyby wiele z nas korzystało z tej sugestii wypisanej u góry czerwonymi literami dla większej widoczności, a nie zadawało pytania na tematy i problemy dawno już na forum omówione co i Ciebie Stykrotko dotyczy. Wiele też zależy od podejścia, dla jednych archiwum to interesująca lektura i kopalnia wiedzy a inni muszą mieć cierpliwość aby się przez to wszystko przedzierać . I pewnie jeszcze w pocie czoła.
data: 2013.07.29
autor: ostróżka
Gdzie w Poznaniu okoloce Solacza, Jezyce mozna kupic platki ze Stoislawia i dobry chlebek? Z gory dziekuje za odpowiedz :) pozdrawiam
data: 2013.07.29
autor: Dynia
Ostróżko - dziękuję za wytłumaczenie i cierpliwość :) lukrecję uwielbiam. Przez archiwum forum rzeczywiście nie mam czasu się przedrzeć. Miałam więcej czasu w ciąży i czytałam, ale tego jest taka ilość, że nie miałam cierpliwości wszystko przeczytać. ************ Zastanawiam się czy do rosołu koniecznie trzeba kupować np. rostbef czy można tańszą częśc wołowiny np. szponder albo żeberka wołowe. Stosujecie "zamienniki" w przepisach? Ja tak, ale nie wiem czy to jest wystarczająco odżywcze i dobre
data: 2013.07.29
autor: stykrotka
Uprzejmie prosze o namiary na gospodarstwo agroturystyczne pod Poznaniem z kuchnia gazowa. Pozdrawiam :)
data: 2013.07.29
autor: Dynia
Dzien dobry, chcialabym zabrac glos w dyskusji na temat wizualizacji. Mysle , ze problem lezy w tym z jaka intencja i z jakiego gruntu ja stosujemy. Jesli nasza baza jest Strach to wizualizacja moze stac sie szkodliwa i tylko umacniac nasze Ego. Tak popularna np. na forach o NLP kwestia pieniedzy. Jesli sobie bedziemy je wyobrazac, gdyz tak naprawde nie wierzymy w siebie, w to ze jako tworcy mozemy ta energie pomnazac dla siebie i dla innych, to nawet jesli sie pojawia ,jestem pewna ze zostana zle wykorzystane - do zapchania naszej zyciowej pustki. Sama wizualizacje stosuje czasem w relaksie po jodze skupiajac sie na poszczegolnych czesciach ciala, tak by jeszcze bardziej je zrelaksowac. Robie to z milosci do mego czesto zmeczonego glowa ciala :) Uzdrawiam tym samym siebie i pewnie tez jakas czasteczke tego swiata. Pamietam jednak ze prawdziwa joga zaczyna sie wtedy, gdy przestajemy miec oczekiwania. Tak jak w PP , gdy gotujemy z milosci i w ufnosci ze dajemy komus zdrowie, trwajac w tej drodze dla samej drogi. Wtedy baza jest Milosc i nawet jesli droga trudna i nie raz padmy na pysk to mozemy byc pewni , ze tworzymy narzedzie ktore jest w opozycji do Ego i rozwijamy w ten sposob nasze prawdzie Ja. Mysle, ze wizulaizacja tak jak inne naturalne techniki moga byc dla ludzi w ciezkich chorobach np. rak takim wlasnie spotakniem z samym soba. Moze po raz pierwszy spojrzeniem na siebie z Miloscia wlasnie. Dobrego dnia !
data: 2013.07.29
autor: Ola
Masz racje Cyranko z kazdej wiedzy człowiek czerpie tylko tyle ile mu potrzeba i to co zdoła zrozumieć, na miare swojej świadomości
data: 2013.07.29
autor: ostróżka
Kasiu a czy ja siedzę w twojej kuchni lub chodzę za twoim mężem żebym wiedziała o grzeszkach w jedzeniu? Kaszel nie bierze się znikąd.A owoce czy surowe , gotowane czy pieczone ,są dla zdrowych, nie dla kaszlących.Co do kursów o których piszesz to jednodniowe kursy nic nie dadzą jezeli komuś nie chce się czytać książek i archiwum.W jeden dzień tej wiedzy się nie połknie żeby nie popełniać błędów i wszystko umieć.Całe archiwum to historia naszych błędów, wątpliwości i oczywiście porady.Jak czyta się archiwum to warto zwrócić uwagę na to, co dziewczynom zaszkodziło co pomogło. Natomiast uwazam że jeśli w jednym mieście mieszka ktoś kto już na PP ustabilizowany i ktoś kto zaczyna dopiero to mozna poprosić o spotkanie i pokazanie, co i jak w kuchni i na talerzu. I nie musi to być odpłatnie ale bez wykorzystywania nadmiernie cudzego czasu.Jak zupę gotować i dosmakowywać pisała P.Ania do KaM w swoim ostatnim poście i w ostatniej książce też obszernie opisane. Więcej odwagi i wiary w siebie dziewczyny a mniej chciejstwa że powinno wszystko być zdrowe i wyregulowane po miesiącu a póżniej już święty spokój.
data: 2013.07.29
autor: ostróżka
Stykrotko do tlaci dodajesz w smaku słodkim cynamon,lukrecje i anyzek a więc tymianku i imbiru trzeba sypać większą szczyptę, jeżeli komuś nie odpowiada np. smak lukrecji a to się zdarza na początku, to może jej ilość zmniejszyć i z czasem organizm się przyzwyczai do takiej ilości lukrecji jaka jest zalecana, jeżeli ktoś, np ja, nie lubi smaku cynamonu na poczatku, to też sypie się mniej, a teraz cynamon polubiłam nie przeszkadza mi.O tym wszystkim możesz poczytać w archiwum a piszę Tobie bo masz dziecko i jesteś trochę zakręcona
data: 2013.07.29
autor: ostróżka
Ostróżko - fakt nie jestem nowicjuszką, ale sądziłam, że TLACI też powinno być zrównoważone i tworzyć harmonię smaków. A wygląda na to, że mogę sobie wrzucić tyle imbiru, tymianku itd. ile chcę.
data: 2013.07.28
autor: stykrotka
@kazek,przypomnij sobie co ty jesz.Koniecznie zadzwoń do pani Ani !
data: 2013.07.28
autor: Elka
Dziękuję Marcelu i Ostróżko za odpowiedz.Jesteśmy na pp 3lata.Ostróżko czy możesz przybliżyć ,,co masz na myśli jakiś grzeszek od czasu do czasu?proszę odpowiedz co do tej herbaty co podałam ?A dlaczego nie pieczone jabłko ?Czytając forum uważam że jest zapotrzebowanie na kursy zawsze byłoby łatwiej sobie radzić z problemem czy nauczyć się dobrze dosmakować zupę?itp Może któraś z dośw.osób odważyła by się zrobić jedniodniowy kurs oczywiście odpłatnie ,co o tym myślisz Ostróżko ?
data: 2013.07.28
autor: Kasia
Pani Aniu, Drogie Dziewczyny, ostatni i mój pierwszy post na forum napisałam w marcu. Byłam wtedy w bardzo złym stanie z rozszarpanymi emocjami. Dzięki Waszym odpowiedziom i wparciu zaczęłam pracę nad sobą. Post Elżbiety z Krakowa wydrukowałam sobie i powiesiłam, by nie zapomnieć. Bardzo za to wszystko dziękuję. Przez te 4 miesiące, trochę się zmieniło. Przeczytałam "Przebudzenie", ojca de Mello. Nie od razu wszystko było dla mnie jasne. Myśle, że nadal wiele rzeczy nie jest, ale ta książka bardzo mi pomogła w tym złym czasie. Od rodziców przywiozłam rower i teraz każdego dnia, jak tylko pogoda pozwala jeżdżę nim po Poznaniu. Zadzwoniłam również do Pani Ani, w związku z opuchniętymi nogami, które mam odkąd pamiętam. Zastosowałam się do rad w 100 %, tzn dyscypliny, codziennej imbirówki i codziennego jedzenia bobu. Zdaję sobie sprawę, że po 2 miesiącach, nie mogę się spodziewać całkowicie zdrowych nóg, ale mimo wszystko jakieś efekty już są. Po pierwsze czuje się znacznie lepiej. Moje nogi są znacznie lżejsze :) A opuchlizna z twardej robi się coraz bardziej miękka, co uważam za dobry znak, bo może w końcu się ruszy. Mam jednak pytanie czy byłyście dziewczyny kiedyś na drenażu limfatycznym i czy on rzeczywiście pomaga trochę ruszyć limfę? Pani Aniu, czy mogłabym zamiennie z bobem jeść też np. fasolkę szparagową, której też jest teraz pełno? Pozdrawiam Was serdecznie
data: 2013.07.28
autor: Kasia z Poznania
witajcie.nie moge zgodzic sie z Ostróżką, że wizualizacje to droga na skróty, wręcz przeciwnie, to dosyć długa, CODZIENNA praca z własnym umysłem, tak aby nauczyc się by mysli wplywały na ciało. W Szwajcarii jest Klinika onkologiczna, w ktorej stosuje sie wizualizacje medyczne jako element wspierający tradycyjne metody leczenia. Efekty są zdumiewające.Zgodze sie natomiast, że każdy musi doświadczyć sam na własnej skórze, aby sie przekonac o skutecznosci czy nie skutecznosci czegokolwiek, w tym wizualizacji. Kazdy czerpie z tej wiedzy tyle ile mu w danej chwili jest potrzeba.
data: 2013.07.28
autor: Cyranka
Witajcie, może podzielicie się swoją wiedzą, będę bardzo wdzięczna. Jakie śniadania, a przede wszystkim kolacje (z tym u nas najtrudniej) polecacie dla około rocznego dziecka karmionego jeszcze piersią. Jak córeczka była młodsza chętnie zajadała owsiankę, gotuje ją praktycznie codziennie, a jedynie raz na kilka dni raczy skosztować :) Chciałabym wieczorem podawać jej coś zdrowego i sycącego, aby nie budziła się zbyt często, gdyż obie jesteśmy tym zmęczone. Pozdrawiam serdecznie
data: 2013.07.28
autor: Joanna
Solenizantce - Pani Ani wszystkiego co dobre i dobrych ludzi na drodze życia :)
data: 2013.07.28
autor: Kejla
Witam, jestem mamą półrocznego synka, od paru dni pojawiły się u niego w kale śluz i nitki krwi, nie wiem za bardzo o czym to świadczy, innych objawów dziecko nie ma, jeśli ktoś miał podobną sytuację lub wie gdzie popełniam błąd (karmię go tylko piersią) to proszę o odpowiedź. Z góry dziękuję Forumowiczom i najlepsze życzenia dla Pani Ani z okazji imienin.
data: 2013.07.27
autor: kazek
Dużo zdrowia, dużo miłości i wszelkiej obfitości droga pani Aniu!
data: 2013.07.27
autor: Alicja M.
Pani Aniu, również dołączam się do życzeń imieninowych:) dużo dużo zadowolenia z życia...i swoich uczniów:)
data: 2013.07.27
autor: Emka z Wawy
Pani Aniu wszystkiego najlepszego w dniu imienin - zdrowia, siły, radości i spokoju.
data: 2013.07.26
autor: Sasanka
Z okazji Imienin zyczymy Pani samych cudownosci :) pozdrawiamy serdecznie
data: 2013.07.26
autor: Dynia
Pani Aniu od Mam naszych pociech (juz nie alergicznych) Najcieplejsze Życzenia ;-)
data: 2013.07.26
autor: Leila
Pani Aniu , życzę dobrego zdrowia i samopoczucia , pogodnego ducha , szczęśliwego serca , twórczych myśli i radosnych marzeń , a w tle tych życzeń idzie ogromny bukiet pięknych burgundowych , bajkowo pachnących róż . Miłej i udanej imieninowej uroczystości wśród uśmiechniętych wspaniałych gości . Serdecznie pozdrawiam . Nesca :)
data: 2013.07.26
autor: Nesca
Pani Ani moc serdeczności imieninowych śle
data: 2013.07.26
autor: ostróżka
Pani Aniu, ślemy życzenia samych radosnych chwil , uśmiechu na co dzień i spełnienia marzeń:)
data: 2013.07.26
autor: Aneta z P.
Pani Aniu z okazji jutrzejszych imienin wszystkiego dobrego dużo zdrówka i samych radosnych dni i dużo wolnego czasu żeby mogła Pani do nas pisać jak najczęściej życzy Aina
data: 2013.07.26
autor: Aina
Szanowna Pani Anno,

zjadlam marchewke i moj brzuch ruszyl do zycia, gotowana
kawa rozswietla moje wnetrze. Niby gotowalam wedle roznych wskazan roznych kuchni, ale dopiero dzieki Pani zrozumialam, ze kiszone ogorki przy oslabionych jelitach to zabojstwo dla organizmu. Zaczynam praktykowac kuchnie wedle Pani wskazan.
Serdecznosci
Magda Wenzel
data: 2013.07.25
autor: R F R V 9
Witam! Jestem na KPP od 15 czerwca br., więc świeżynka. Mam sporo wagi do zrzucenia, jestem astmatyczką i sterydy są nieustająco obecne w moim życiu. W ciągu pierwszego miesiąca KPP waga pięknie leciała w dół, największy spadek to 7 kg. Piszę największy spadek, bo wahania są spore, waga spada, a potem rośnie. Ogólnie przez miesiąc i trochę zgubiłam ok. 5 kg. Bardzo mnie to cieszy, ale chciałabym jeszcze, a od jakiegoś tygodnia waga stoi jak zaklęta. Czy ktoś ma doświadczenia w zrzucaniu kilogramów z KPP i może sie nimi ze mna podzielić? Będę wdzięczna :)
data: 2013.07.25
autor: Beata z Zielonej Góry
Dziękuję, Olu:)
data: 2013.07.24
autor: Aneta z P.
Kasiu, kaszel zawsze jest oznaką że organizm chce oczyścić płuca.Jak są śledziona i wątroba zdołowana to płuca nie mają tyle energii ile potrzebują i kaszel jest wtedy suchy, a jak jest mokry to wtedy płuca się oczyszczają.Na suchy kaszel dyscyplina w jedzeniu zupy, duszeniny i kilerka a jak zacznie być mokry,taki typowo mokry, to zamienić kilerkę na imbirówkę.Jak mężowi oczyszczają się płuca i pojada kiszone ogórki to ich kwaśny smak blokuje mokry kaszel i on zamienia się w suchy.Jeżeli ma suchy kaszel od dawna to przez dłuższy czas trzeba dbać o dobre zdyscyplinowane jedzonko, bo osłabiony jest środkowy ogrzewacz i żadnych wyskoków z pieczonym jabłuszkiem i kiszonymi ogórkami.Środkowy ogrzewacz nie zawsze jest osłabiony przez liczne zywienione grzeszki, to może być np. stres długotrwały , niedospanie, i jakiś grzeszek od czasu do czasu na i tak już przeciążany organizm.
data: 2013.07.24
autor: ostróżka
Dzien dobry ! w Poznaniu polecam dr Puacza. Przyjmuje na Szamarzewskiego. Jest niezawodny i sympatyczny. Dla wszystkich, ktorzy na wlasne zyczenia tak jak ja lubia meczyc siebie ( i otoczenie : ) ) nadmiernym mysleniem dedykuje koan : "Nie zpomnijcie , by przezyc swoje zycie pogodnie" Mistrz Dogena Zenji. Pozdrawiam !
data: 2013.07.24
autor: Ola
Kasiu, mężowi potrzeba totalnej dyscypliny. Sól emską odstaw, stosuj oklepywania, dla rozgrzania smalec gęsi, nalewkę bursztynową, okład z gorących ziemniaków na noc. Przy suchym kaszlu stosujcie kilerkę, czosnek. Żadnych skoków w bok, bo jak teraz z tego nie wyjdziecie, to mąż może "przekaszleć" całą jesień. Nasza tradycyjna herbata TLACI powinna wystarczyć. Jak długo mąż jest na PP? Czy sobie często odpuszcza (piwo, lody, fast foody, klimatyzacja)? Zrób mu, Kasiu, rachunek sumienia, wiadomo jak z facetami bywa...;)
data: 2013.07.24
autor: Marcela
Witam Serdecznie.Mam pilną sprawę .Proszę doświadczone osoby o radę w sprawie męża .ma kaszel który utrzymuje się ok.2 miesięcy .jest raz suchy za chwilę mokry bardzo ostry pojawiający się po południu i wieczorem .próbowałam to co znam .sól emską oklepywania .bursztyn,tli,imbir,nowalijek nie jadł,niedawno,parę kiszonych ogórków,jabłko upieczone,wczoraj zrobiłam herbatę dodając głogu+lukrecja +anyż+imbir +kozier,czy do tej podstawowej mogę dodać macierzankę jakich teraz używacie herbat ? Proszę o radę
data: 2013.07.24
autor: Kasia
Panie Korfanty nikt nikomu na początku nie poleca rozgrzewania organizmu. Mamy jeść posiłki zrównoważone wszystkimi smakami, one są wtedy lekkostrawne i organizm nie potrzebuje tyle energii na ich strawienie a nasze narządy nie sa obciążone niepotrzebnie, wszystko po kolei i pomału.
data: 2013.07.23
autor: ostróżka
Witajcie. Potrzebny mi namiar na dobrego ginekologa z Poznania, najlepiej kobietę. Chodzi o młodą dziewczynę z problemami z nieregularną miesiączką. Pozdrawiam Forum i P. Anię.
data: 2013.07.23
autor: Aneta z P.
Olu, doskonale wiem o czym mowisz. Ilez to razy ja sie zmagalam z brakiem zaufania do siebie, do swojego chlopa, do Sworcy nawet. Trudno jest zaufac i odpuscic ale warto do tego dazyc. Dla ogolnego dobra. To daje przestrzen do rozwoju, pozytywnych zmian. Tak jak wspomniala Ostrozka, strach jest korzeniem wielu problemow i tak tez jest z brakiem zaufania. Nie ufamy, bo sie boimy ze stracimy stery z rak, a w tedy nie-wiadomo-co sie stanie. A przeciez to uluda, zadnych sterow w rekach nie mamy. Zaufaj swojemu mezczyznie, niech sie zmienia swoim rytmem i swoimi sposobami. Oby tylko Tobie nie narzucal swojej woli i Tobie nie szkodzil. Pozdrawiam.
data: 2013.07.23
autor: Basia z Bristolu
Panie Korfanty, duszeniny miesno-warzywne i zupy, to Panu polecam :) Zsiadle mleko jest wychladzajace i sluzotworcze ale jak ktos zdrowy, a za oknem upal, to pol szklaneczki chyba nie zaszkodzi? Pozdrawiam.
data: 2013.07.23
autor: Basia z Bristolu
Ostrozko, dzieki za Twoje slowa. Czasami prosta rada rozwiazuje wiele petli w glowie :)Zastanowie sie nad soba pod tym katem. Kolejna kalka (kwestia egoizmu) przechowywana w glowie do odciecia, lubie takie wyzwania ! Sylwio, ta mieszanka portugalsko-brytyjsko-polska tez pewnie czasem musi byc dosc trudna. Zycze Ci powodzenia i spokoju ducha;) Jesli chodzi o picie, jest dokladnie tak jak piszesz. Tu sie pije inaczej, dla przyjemnosci a nie zeby sie upic i zapomniec. Wszyscy polscy bliscy mi mezczyzni zawsze pili w stylu polskim, czyli na umor. Ich kobiety baly sie, robily awantury , godzily sie i stawaly sie bezsilne. Mimo, ze u mnie nie przybiera to takiej formy strach jest ten sam, pewnie gdzies w brzuchu przyczepiony. Bardzo Wam dziekuje za te pare madrych slow. Sloneczne usciski.
data: 2013.07.23
autor: Ola
Ola, pytalas gdzie mieszkamy, mieszkamy w Wielkiej Brytanii, wiec po pierwsze klimat tutaj prawie jak w Polsce z wyjatkiem lagodnych zim, wiec nie ma zmiluj z popuszczaniem, owockami itd, bo potem jest jesien i zima I placimy frycowe... Po drugie moj maz, wyemigrowal tutaj bedac dzieckiem, wiec jest z lekka "ucywilizowanym macho" jak mu mowie. Zmierzam do tego, ze przeniosl sporo zwyczajow zywieniowych bezposrednio tutaj, ale i nabyl zwycxajow angielskich nie zawsze sensownych. Z alkoholem jest po srodziemnomorsku, to jest Inna kultura, oni pija generalnie wiecej niz my, ale inaczej, niestety na dluzsza mete wychodzi im to bokiem, szczegolnie, jezeli preferuja biale wino. Moj na szczescie woli czerwone, ale tez uwazam, ze pije za duzo, ale dalam na luz. Duzy jest, nie? Wie co robi, zgodnie, ze swoim poziomem swiadomosci. Mysle, ze z roznymi "zagozdkami" kazdy musi radzic sobie sam, a opcja, zeby nieba uchylic kazdemu jest do bani, bo nie dziala. Tez mam to do przepracowania, zeby skupic sie na sobie i nie brac na bary nie mojego, wiec Ola witam w klubie ;))) Ostrozko, dziekuje z cudna Ode do brzuszka! Pozdrawiam.
data: 2013.07.23
autor: Sylwia V.
Czy taką potrawę można zjeść: ziemniaki ze zsiadlym mlekiem. Bo same ziemniaki to trochę nudno by było? Czy można zsiadłe mleko wg PP? U mnie w rodzinie zawsze się tak jadało. Od wieków.
data: 2013.07.23
autor: Korfanty
Olu bądz z nim dla siebie, nie dla niego a wtedy czerwona lampka sama zapali się Tobie wtedy, kiedy zajdzie potrzeba.I nie myśl że to egoizm ,to bycie dla siebie, bo twój wybrany to co mu potrzeba sam wezmie od Ciebie.Tak jest we wszystkich związkach .
data: 2013.07.23
autor: ostróżka
Ostrózko dziękuję za odpowiedź. Pomysle nad tym. Bo nie chcialbym sie w cos wplatac niepotrzebnie. Borykam sie z różnymi dolegliwościami i boję się że mi takie rozgrzewanie organizmu zaszkodzi. A może jednak to jest dobre, chociaż na jakiś czas?
data: 2013.07.23
autor: Korfanty
Ostrozko, musze Ci pogratulowac , bo trafilas w samo sedno ;) rzeczywiscie BOJE SIE. I w jakis sposob to jest podobny lek (strach) do tego, ktory przezywalam z poprzednim partnerem. Trudno to zdefiniowac, ale czuje ze w jakis sposob nie uniose jakiejs slabosci partnera czy to intelektualnej (eks) czy alkoholowej (obecny) i ze kiedys cos sie rozpieprzy. Tak jak bym chciala wszystko przewidziec, trzymac ten zwiazek w ryzach, miec jakas zludna gwarancje. Ten zwiazek rozni sie od pozostalych tym, ze pierwszy raz w pelni czuje, ze chcialabym z nim spedzic reszte zycia. I jak zwykle COS sie pojawia co mi nie pasuje. Albo cos czego sie boje. Ten alkohol, gdyby spojrzec z boku nie ma wplywu na nasze zycie :nikt sie nie upija, nikt nikogo ani niczego nie zaniedbuje, nikt nie naraza zycia, nic nie jest mu podporzadkowane ( poza moim samopoczuciem:) Jest to jego sposob na rozladowanie napiecia.Tak jak moim jest czasem imbirowka czy grog czy tez kieliszek lub dwa czerwonego wina. To moj podskorny lek i moje z tym zwiazane czasem zle samopoczucie bardziej cos psuje. Facet mnie prosi bym mu zaufala, bo sam mowi ze wie, ze nie tedy droga i chcialby to zmienic ( nawet joge zaczal cwiczyc ;) a ja co robie : od czasu do czasu MUSZE puscic focha lub urzadzic mala awanture....Sama uwielbiam dobre wina, dobre jedzenie na stole i towarzystwo i nie marze o tym by alkohol zniknal z naszego zycia. Wszystko jest dla ludzi, trzeba jednak umiec sie z tym obchodzic. Boje sie ze moj partner nie do konca umie, a granica jest jak wszyscy wiemy cieniutka. Przeczytalam gdzies ostatnio , ze nie mozna posiac rosliny a co kilka dni odkopywac ziarenko, zeby sprawdzic czy rosnie. Wydaje mi sie , ze jest to dokladnie to, co robie. I za cholere nie potrafie tego zwalczyc i po prostu zaufac, ze wszystko BEDZIE lub MOZE byc OK. Fakt im wiecej we mnie zaufania a mniej biadolenia tym bardziej widze ze on sie zmienia, ze SAM chce sie zmienic - odzyskac wewnetrzny spokoj. Moja krytyka i oczekiwania maja efekt dokladnie odwrotny. On sam mowi, ze to ja mam problem z kontrola, za duzo chce jej miec, ze to do niczego nie prowadzi. Nie mam jednak sama do siebie zaufania, ze potrafie chronic swoje granice i stad czasem po prostu musze zaatakowac :)Boje sie ze moja czerwona lampka sie nie zapali... Tak jak maz Sylwii , moj tez duzo sam gotuje. Bardzo dobrze zreszta.Wiec jesli akurat nie ma ochoty na PP jedzenie, sam sobie cos przyrzadza.Najczesciej latem jest to tak wychladzajace ze po prostu trzeba to zapic :)Kolo sie nakreca a ja swoim syczeniem jeszcze je podkrecam. Jak zwykle wszystko sie sprowadza do tego, ze w zyciu trzeba nad soba przede wszystkim pracowac, reszta to tylko pochodna. Wybaczcie, ze tak sie rozpisalam. Przyznam szczerze, ze robie to dlatego, ze wiem ze jest tu sporo madrych doswiadczonych kobiet, ktore nie dadza mi glupich rad, poniewaz sa otwarte i same szukaja. Gdyby nie PP , pewnie znowu bym uciekla w inny zwiazek, zeby znowu odnalezc ten sam schemat : cos nie pasuje wiec to zmien. Ale juz nie chce... Dobrego dnia :)
data: 2013.07.23
autor: Ola
Nie znajdzie się drogi do dobrego samopoczucia jeśli człowiek ukrywa przed sobą że się boi, A zazwyczaj boi się własnej wielkości, jak to Jagódka raz pięknie napisała.Różne są przyczyny, ale ta jest pierwszego rzędu. Taka pierwotna na której reszta innych przyczyn jakby się buduje.Tu żadna silna kobieta nie pomoże. Siłę swoją kobieta musi zachować dla siebie jeśli stoi przed takim wyzwaniem jak nadużywanie alkoholu przez partnera.A ta druga osoba musi zrozumieć, że ona tylko sama może własną siłę odbudować i przestać się bać.Olu nie patrz na karmę partnera, popatrz na swoją bo ona jak sęp nad twoim postem się unosi.Pierwszy partner nie potrzebował więcej twojego wsparcia i rozeszliście się, teraz znalazłaś drugiego którego chcesz wspierać .A może modelować na swój sposób tylko trochę zmodyfikowany, tak trochę inaczej niż za pierwszym razem .Może ten będzie bardziej giętki bo słabszy i zpowodu ciężkiej karmy alkoholu nadużywa.A może Ty ujawnisz swoją słabość , on swoją i razem będziecie rozumieć, że każdy ze swoim robakiem sam się musi rozprawić, będziecie dla siebie dobrym towarzystwem które sobie nie przeszkadza ,nie rozwija się kosztem drugiego, tylko naprawdę wspiera i rozumie.Jak myślisz OLU po co napisałaś taki obszerny post, bo coś nie gra i ja napisałam Tobie co nie gra według mnie, w pozostałej reszcie jesteś na dobrej drodze i życzę Ci szczęścia.A ja nie pisałam o mężczyznach przed którymi nie stawia się wyzwań, ja pisałam o mężczyznach którzy z powodu wyzwań które przed nimi inni stawiają zapominają o sobie,
data: 2013.07.23
autor: ostróżka
Dzien dobry, dziekuje jeszcze raz za komentarze a propos mojego "problemu". Tak, Sylwio, masz racje, zwiazek z cudzoziemcem jest bardzo wzbogacajacy. Dla mnie to prawdziwa rewolucja w zyciu, tez ze wzgeldu na to ze opuscilam Polske ( nie wiem gdzie Ty mieszkasz z rodzina ?). Ta zmiana zamieszkania sprawila ze musialam zweryfikowac siebie na wylot. W dodatku z duzego polskiego miasta znalazlam sie na francuskiej wsi, gdzie diabel czasami naprawde mowi dobranoc:) Sama z soba! to bylo dopiero wyzwanie, bo jak pisalam kiedys wczesniej, czlowiek wszedzie wlecze za soba swoje nierozwiazane sprawy. W ciagu tych 3 lat poodcinalam sporo kuponow ze schematami w ktorych tkwilam : religijnymi, swiatopogladowymi, rodzinnymi, duchowymi. Naprwade nie przesadze jesli napisze, ze musialam stworzyc siebie na nowo. A moze bardziej w koncu dokopac sie do siebie prawdziwej : nie tej ktora chceili widziec rodzice, przyjaciele, znajomi, nie tej ktora gralam przed sama soba odgrywajac ciagle te same role, tyle ze w innych fatalaszkach. W tym procesie, ktory trwa nadal od poczatku uczestniczyl czynnie lub "nieczynnie" moj mezczyzna. To jego milosc i akceptacja sprawily ze zaczelam sie przemieniac. I on zmienial sie ze mna. Joga jest bardzo pomocna w rozwoju duchowosci nastawionej na przemiane a kuchnia PP pozwala trzymac pion w sytuacjach kryzysowych. Bylo ich sporo. To taki maly wtep by opisac kontekst ,w ktorym pisze. Poprzedni zwaizek (widze to teraz z perspektywy) przegralam tym, ze chcialam mojego chlopaka zmieniac na sile : studia, jezyki, znajomi i pewnie pare innych rzeczy... Chcialam w jakims egoistycznym szale , zeby byl taki jaki ja chcialabym by byl. Oczywiscie chlopina najpierw bral to moje "wsparcie" garsciami, ale w pewnym momencie mial dosyc i mi podziekowal. Jestem inna osoba niz pare lat temu i dlatego nie chcialabym popelnic tych samych bledow. Kocham mojego partnera (nie jestesmy jeszcze malzenstwem) i czuje ze sie razem rozwijamy, no i przede wszyztskim ciagle mamy ochote odkrywac swiat i cieszyc sie z niego razem. Targaja mna jednak zlosci i zmartwienia dotyczace jego sposobu odzywiania. Glownie chodzi mi o spozycie alkoholu w tym wypadku glownie wina, ktore jak wiadomo kroluje na francuskich stolach. Problem ten szczegolnie pojawia sie latem, kiedy pracuje na pelnych obrotach ( czasem po 12-14 godz dziennie) w poludniowych upalach. Fakt ,ze rozowe i biale wina smakuja wtedy najlepiej :) Zima , gdy spozywamy wiecej potraw rozgrzewajacych widze ze ma duzo mniejesze potrzeby w kwestii alkoholu. Uwielbia potrawy z ksiazek Pani Ani a jest naprawde niezlym smakoszem. Sam swietnie gotuje i w duzej mierze ta pasja do kuchni nas wlasnie polaczyla. Dla dzieci ze swojego poprzedniego zwiazku jest w stanie stac przy garach pol weekendu i wyczarowac w sobote o 7 rano ich ulubione ciasto niczym jakas sztandarowa Matka Polka ! :)Nie zawsze sa to potrawy, ktore ja bym dzieciom zaserwowala , ale to juz przerobilam - o ich diecie decyduja ich rodzice, ja moge tylko pomoc, co czasem robie gotujac zupe czy parzac herbatke , oczywiscie PP ... :)Zgadzam sie w stu procentach z P.Ania ze alkoholizm czy inne nalogi sa tylko skutkiem nierownowagi zywieniowej. W przypadku mojego mezczyzny dochodzi tez wielotetnie przyzwyczajenie do rozladowywania napiecia alkholem. Jest on czlowiekiem "po przejsciach", karma go nie rozpieszczala :) i jak mysle, wielu mezczyzn przy ktorych nie stoi silna kobieta i ktorzy nie maja oparcia w rodzinie, alkohol staje sie najlepszym przyjacielem w sytuacjach kryzysu czy napiecia. Chcialabym mu pomoc zobaczyc inne drogi do dobrego samopoczucia, nie te zamkniete w butelce. Nie jest to jednak latwe... Chcialabym zeby wychodzilo to z mojego JA a nie z EGO. I przede wszystkim chcialabym umiec sie tak z nim komunikowac , zeby on to czul i potrafil mi zaufac. Zgadzam sie z Toba Ostrozko, ze brzuchy rosna , jesli je krytykujemy. Powiem wiecej : pryszcze wychodza jesli nikt nam nie mowi ze jestesmy piekne lub jesli same tego nie wiemy :)W teorii wiem to wszystko, w praktyce jest jednak trudniej, bo Ego krzyczy. Byc moze nie mam do siebie jeszcze dosc zaufania ? Nie do konca jestem fanka "kobiety bohaterki". Rozumiem, ze w Twoim poscie pisalas z duzym poczuciem humoru i przypuszczam, ze bardziej mrugasz do mnie i reszty czytelnikow okiem :) Ostatnio jestem swiadkiem wyplatywania sie ze zwiazkow moich kolezanek i przyjaciolek z synami kobiet bohaterek, ktore przez cale zycie godzily sie na to ze mezczyzna zachowywal sie jak dziecko przed , ktorym nie stawia sie zadnych wyzwan. Mysle,ze to jest duza sztuka, by umiec komunkowac swoje potrzeby , znac swoje granice - na co moge sie zgodzic , co mi odpowiada a co nie nie, i przede wszystkim robic to z szacunkiem dla drugiej osoby. Tego wlasnie szukam i wydaje mi sie ze glebiej tego wlasnie dotyczy moj problem. W kwestii innego abazuru - wlasnie zamowilam Kuchnie francuska wg zasad PP :)))) i tym optymistycznym akcenetm koncze pozdrawiajac cale Forum.
data: 2013.07.22
autor: Ola
Panie Korfanty.Nie znalazłam żadnych wątpliwości co do PP w postach JoannyMamAsik ani Magdy Kaspianowej, a przecież, jak z treści całego forum wynika ,osoby z wątpliwościami mają dostęp do forum taki sam jak zwolenniczki PP. Pozdrawiam
data: 2013.07.22
autor: ostróżka
Panie Korfanty,posty wymienionych przez Pana forumowiczek urwały się, bo obie świadomie wybrały własną drogę. Gdyby znał Pan ich nazwiska,to jednym kliknięciem odnalazł by je Pan w internecie i stwierdził ,że droga zawodowa którą wybrały opiera się w większości na wiedzy poznanej u P.Ciesielskiej i stosowanej przez nie na własną odpowiedzialność.Poleciłam ich posty bo obie miały dzieci chore na AZS. MIAŁY.Konsultowały się na forum z Panią Anią /bo taki tu zwyczaj/gdy nie były pewne swojej wiedzy i dzieliły się z nami na forum swoimi doświadczeniami i wnioskami. Od nikogo nikt tutaj nie wymaga aby był aktywny na forum cały czas. Pani Ania od początku sugeruje nam, abyśmy dążyły do samodzielności i poznały zasady Porządku i Pięciu Przemian na tyle dokładnie żeby samodzielnie ugotować zrównoważony posiłek , pomóc sobie i żyć zgodnie z zasadami Porządku, obojętnie w jakiej szerokości geograficznej i bez dostępu do książki i komputera. Bo tak może się zdarzyć.Nie każdy ma tyle czasu aby być aktywny na forum ,a moja aktywność nie świadczy o tym że jestem aż ekspertką,raczej aktywną uczennicą.A co do kursów Silwy to przedstawiłam swoje zdanie .Na podstawie swoich doświadczeń,na własną odpowiedzialność.I nikomu nie zabraniam doświadczania.Uważam, że Porządek i zasady PP to wiedza sięgająca czasów starożytnych i dotykająca każdego aspektu naszego życia, każdej komórki naszego ciała,także naszych najgłębszych,osobistych ,najintymniejszych przeżyć. Znana przez nas czy nie,przestrzegana czy nie, wnika we wszystko, w ciało, w duszę i działa.Nie da jej się przekazać na kilkugodzinnym kursie; i z atrakcjami aby wszystkim się podobało i aby sala zawsze była pełna. I dlatego także to forum nadal się rozwija i jest potrzebne.Każdy kto tu przychodzi, ma prawo zaczerpnąć wiedzy ile zdoła i wracać do swojego życia stosując tą wiedzę lub nie.
data: 2013.07.22
autor: ostróżka
Ostróżko czy te osoby których posty polecasz: Magda Kaspianowa, Joasia Mam Asik itp. byly zadowolone z tej kuchni Pani Ciesielskiej czy był to tylko epizod w ich życiu - czy można na tej wiedzy polegać czy może coś sie sprawdzilo a coś nie? Pytam bo ich wypowiedzi się tak nagle urywają a jestem tu Nowy a ty wygladasz na ekspertke w temacie. Czy to dziala jak kurs Silvy o którym piszesz a tak naprawde to trzeba poznac temat, zamnknąć drzwi i życ po swojemu?
data: 2013.07.22
autor: Korfanty
Witamy panie Darku, teraz zamiast alkoholem będzie pan zapijał imbirówką ,a żonie i teściowej niech pan powie że świetnie gotują i szkoda że nie moze pan sobie podjeść bo ma pan ciut niedomagajace narządy.NIech pan broń Boże nie mówi że ich jedzenie panu szkodzi bo żadna kobieta tego nie zniesie ,potwierdzam jakom teściowa
data: 2013.07.22
autor: ostróżka
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Jestem tu nowy. Chcę podziękować pani Ciesielskiej za tak fantastyczne książki. Czytam je w każdej wolnej chwili. Wszystkie informacje są niezwykle pomocne w powrocie do zdrowia mojego osłabionego i wyziębionego organizmu. Medycyna konwencjonalna może tylko dać złudne nadzieje i wyniszczać kolejne organy. I za to jeszcze trzeba płacić. Czasami duże pieniądze. To lepiej trochę się potrudzić, poczytać i dotrzeć do prawdy. A "prawda jest tym, co daje ci mocy". Mam 45 lat i stosuję od kilku tygodni dietę zrównoważoną i ogrzewającą. Ale nie znajduję zrozumienia w rodzinie. Żona i teściowa zawsze gotowały potrawy ciężkie, wychładzające, więc co? Trzeba to zapić alkoholem. I te placki w każdy weekend w ilościach hurtowych. Jest też w tym dużo mojej winy, ponieważ ulegałem tym pokusom. Wiem, że jeśli sam nie doprowadzę organizmu do porządku, to wkrótce mogę mieć poważne problemy zdrowotne.
data: 2013.07.22
autor: Darek.Śrem
Danuto mnie mięsko indycze bardzo smakuje ale na początku PP/pierwsze kilka miesięcy/dobrze znosiłam tylko pierś z warzywami i skrzydełko w zupie i tylko 2 razy w tygodniu a wszelkie udzce i golonki dla mnie było za ciężkie szczególnie jak zjadłam kawałek ze skórą.Poza tym indyk ryż i kawa -zwróć uwagę ile tego jadasz w tygodniu bo te wzdęcia to moze nie z powodu konkretnego indyka zjedzonego dzisiaj tylko suma tego co zjadłaś w ciągu ostatnich kilku dni plus dzisiejszy indyk albo za mało ogólnie dajesz kwaśnego. Kiedyś Pani Ania poradziła pół kubka imbirówki pół godz po posiłku, moze Tobie pomoże. Co do płatków to każde nie błyskawiczne są dobre a najlepsze oczywiście te zwykłe ze Stoisławia Te płatki zaczynają pojawiać się w sklepach ABC ale nie wiem czy w twoim mieście są sklepy tej sieci.
data: 2013.07.22
autor: ostróżka
witam forum. A skąd ja wiem czy Febe ma córeczkę? Wnuczka stała przymnie jak pisałam. I tak moje wakacje kończą się pomału bo przyjeżdża mój wnuczek z Anglii na wakacje i oczywiście dwoje następnych też do mnie się z tej racji przenosi.Ale cieszę się.Pozdrawiam wszystkich
data: 2013.07.22
autor: ostróżka
Ostróżko, dziękuję Ci jeszcze raz za Twoje zaangażowanie
w moją sprawę. Niestety nie karmię już piersią (przez super eliminacyjną dietę zaczęłam tracić pokarm po 4 miesiącach karmienia. A poza tym moja córeczka pomimo, iż ja już prawie nic nie jadłam miała ciągle wysypkę na całym ciele i lekarze kazali nam wprowadzić mleko dla alergików. Obecnie pije Neocate, w którym białko rozbite jest na aminokwasy). Pozdrawiam serdecznie
data: 2013.07.22
autor: febe
Dziewczny, stosowałyście kiedyś herbatkę na zastoje, kolki, temperaturę gdy dziecko mialo właśnie temperaturę? W książce jest napisane by dać 2-3 łyżeczki. Ja podałam 4ml i nie pomogło, zastanawiam się czy gdy mały na 16m-cy to powinnam dać więcej. A Wy ile podawałyście?
data: 2013.07.22
autor: Pinezka
W trzeciej książce Pani Ania napisała, żeby kupić patelnię najlepszą na jaką nas stać. Doradźcie, proszę, jakie się Wam sprawdziły. Gotuję bardzo, bardzo dużo(w słoiki dla uczących się dzieci), więc zużycie garnków jest ogromne.
data: 2013.07.22
autor: Kasia z Tczewa
Napiszcie, proszę, dlaczego po indyku, również po zupach na nim gotowanych, mimo iż go równoważę (myślę, że robię to dobrze)czuję się źle? Mam wzdęcia, wiatry, odbijania. Może jakiś narząd mi szwankuje? Ogólnie czuję się świetnie, nic mi nie dolega. Czy Wam mięso indycze smakuje? Moja rodzina nie bardzo chce jeść. Czy płatki owsiane ze Stoisławia(u mnie w mieście jeszcze nie spotkałam)są całe czy błyskawiczne? Kupuję innej firmy, całe, ponieważ uważam, że są mniej przetworzone. Podpowiedzcie świeżynce, proszę.(Na Pp pół roku, ale z pozytywnymi efektami.
data: 2013.07.22
autor: Danuta
Witajcie! # Ostróżko, uprzejmie donoszę, że zbadałam temat owsianki i miodu i podgrzewania "w międzyczasie" i z moich obserwacji wynika, że oczywiście miałaś rację. Dodanie miodu do już wrzącej owsianki zmienia zupełnie postać rzeczy. Dodanie miodu do owsianki i czekanie, że "w międzyczasie" się zagotuje powoduje nieodwracalne zmiany w konsystencji - zamienia pyszną gęstą owsiankę w wodę o kolorze i smaku owsianki. Dziękuję! # Jagodo, dziękuję za dobre słowo do mnie! z resztą nie pierwsze, bo w momentach, gdy jest mi tak, że lepiej nie mówić, czytam Ciebie a potem powtarzam słowa, które zapadną mi w pamięć jak mantrę. Post o wznoszeniu się ponad własne upieprzenie trudną sprawą znam już na pamięć. Jak z resztą wiele innych. Posiadasz ważną wiedzę, niesamowitą umiejętność wyłuskania meritum sprawy i co najważniejsze - olbrzymią swobodę i prostotę wypowiedzi, co sprawia, że niesamowicie się Ciebie czyta. Dziękuję! # Fox_India wielkie gratulacje. Będziecie mieli w domku Małą Księżniczkę! Czy chłopcy wiedzą, co się święci? i czy lektyka już zakupiona? :) # U nas remont kuchni dobiega końca. To, co człowiek zrobi sam w trzy dni, z dwójką małych głodomorów robi się cały długi tydzień. Mój Mąż spisał się na medal a nawet na trzy medale, wszystkie złote. Pękam z dumy! Progres jest! Mamy trend zwyżkowy. Chwała Słońcu, że wyszło w końcu! :) Pozdrawiam!
data: 2013.07.22
autor: KaM
Febe, zapomniałam napisać Tobie że TY nie napisałaś nam czy karmisz jeszcze swoją córeczkę piersią czy nie. Bo jesli tak, to bardzo ważne jest abyś zdyscyplinowała swoje jedzenie w/g PP bo wszystko co zjadasz jest w twoim pokarmie i jeśli dokarmiasz dziecko jedzeniem w/g PP a sama jesz po staremu i karmisz, to tworzysz tylko zamieszanie energetyczne. Twój pokarm to inna energia a dokarmianie "pepowe" inna.Doświadczone mamy; chyba się nie mylę?
data: 2013.07.21
autor: ostróżka
A co do wizualizacji to pragnęłam być grzeczna i jak to się mówi; stopniowo sączyć jad.Teraz idę z tak zwanej "grubej rury" Wizualizacja to zwykłe chciejstwo.Kropka.Chcemy szybciej, więcej i zeby to za wiele trudu czy nawet bólu nie kosztowało.Wizualizujemy to co chce nasze Ego. Wielkimi literami pisze się na plakatach samokontrola ewentualnie doskonalenie umysłu metodą itd. Są różne metody..To jest poddawanie umysłu kontroli Ego, a więc raczej jego zniewalanie.Nie trap się drogi umyśle jest łatwiejsza droga ,krótsza.Ale to są pozory ,tak jak pozorem jest, że stojący na estradzie człowiek jest kimś, kto panuje nad swoim życiem ,gości w jakichś lepszych, wyższych wymiarach, nas też zaprasza i umożliwia nam tam dostęp. Ten ktoś zwykle gra świetnie wyuczoną rolę na potrzeby publiczności a jego życie? No cóż,bywa zle i dobrze tak jak u słuchaczy kursu , każdy musi swoje przerobić.
data: 2013.07.21
autor: ostróżka
Dziewczyny ,majace mężów cudzoziemców z tych cieplejszych krajów, Pani Ania niedawno pisała, że natura zadbała o równowagę energetyczną w każdym zakątku Ziemi i dała ludziom tam mieszkającym odpowiednie produkty, także pomogła wykształcić mądrość i zwyczaje korzystne dla warunków tam panujących.Czy nie należałoby zatem na ten nasz "kaganek oświaty" nałozyć nieco inny abażur. A zatem macie podwójne zadanie, trzymajcie się.
data: 2013.07.21
autor: ostróżka
Ola, jezeli chodzi o dzieck nie mysl o tym, narazie dziecka nie masz, jezeli zajdziesz w ciaze, pomyslisz... A co do innosci partnera, generalnie mezczyna inny niz kobieta ;) , poza tym zobacz Ile ciekawego wniosla Inna kultura Twojego partnera w Twoje zycie, ja to widze w moim zyciu. Szanujesz ta jego innosc kulturowa, nie walczysz z nia, moze Cie wzbogacac o ile pozwolisz, a jedzenie, uwierz mi, mysle, ze wiekszosc przepisow mozna zmodyfikowac pod naszym katem i wychodzi smaczniej niz oryginal hehehe... Akurat moj maz tez gotuje, wiec czesto gotuje sobie sam. A Twoja innosc, jest Twoja, to Twoje krolestwo i prawo aby to miec! Emko z Warszawy, ja akurat pisalam i myslalam o bolu tylko w kontekscie porodu, na bol glowy tez zdaza mi sie wziac aspiryne, ale uwazam, ze bol kasa, ale tez ostrzega i prosi o uwage... Pozdrawiam.
data: 2013.07.20
autor: Sylwia V.
Febe może to być reakcja organizmu ,ale dlaczego zaraz alergiczna. A twój stan emocjonalny wpływa na dziecko.Dlatego też słuszne jest twierdzenie ze jak matka nie zrobi porządku z sobą to i dziecku nie pomoze.A jak można zrobić porządek z sobą? Najpierw trzeba być pewną ,że to, co robisz, jest słuszne. Powoli do wszystkiego dojdziesz, będziesz bardziej pewna tego co robisz spokojniejsza a dzieciątko poczeka i doceni twój wysiłek,pamiętaj, że to nie tylko młodziutki organizm ale dusza, która Ciebie na matkę wybrała,jako najlepszą ze wszystkichze wszystkich innych.
data: 2013.07.20
autor: ostróżka
Ach dziewczyny, im bardziej krytycznie będziecie spogladać na brzuszki waszych mężów ,tym one będą większe.Jak w waszym ciele coś piknie nie tak ,to bywa,niejedna zastanawia się co zjadła,jaka emocja czy uczucie tej niedyspozycji dotyczy ,gzie wina , gdzie przyczyna itd .No i ratuje nas to, że jesteśmy kobietami, wychowujemy dzieci, pracujemy, prowadzimy dom i jeszcze uczymy się,staramy się wiedzieć, rozumieć ,a mąż albo nie pomaga albo tylko pomaga.Rozumiecie? Tylko pomaga.To my jesteśmy te bohaterki.I słusznie, trzeba się cenić albo dowartościować.A chłopy ,ten gorszy gatunek,/wszak Bóg musiał poprawić swoje dzieło i dlatego stworzył kobiete hi,hi/ten albo cierpi, bo nie umie się w tej kołomyi znalezć, albo broi żeby się wybronić.Ja nieraz widziałam jak mój mąż, świetnie radzący sobie w trudnej sytuacji zawodowej, w domu jak trzeba było zrobić dwie rzeczy na raz już się gubił.I niejednemu wstyd się do tego przyznać że się gubi. To trudne, wrócić z pracy ,gdzie się zaradzi wszystkiemu, do domu w którym się jest tylko nieudolną pomocą. W dodatku niejeden był u mamci swojej jako ten 8 cud świata.To wszystko w tych brzuszkach siedzi.Są inni i to ich inne spojrzenie na wszystko bardzo jest potrzebne,często się zdarza, że to oni uczą nas, kobiety, dystansu do codziennego dreptania, abyśmy zupełnie siebie nie oddały.Co tam jest w tych brzuszkach? wszystkie lęki, zwykłe obawy codziennego dnia, tęsknoty, niespełnione ambicje, marzenia, które trzeba zajeść i zapić
data: 2013.07.20
autor: ostróżka
SylwioV, w zasadzie każdy ból można przejść bez niczego, tylko po co? Jak można sobie polepszyć samopoczucie w danej chwili bez chemicznych środków, to co w tym złego? Ja cierpię na przewlekłe bóle głowy, robię wszystko według zaleceń Pani Ani i myślę, że efekt się pojawi, co do tego nie mam wątpliwości, ale uwierz mi, że są dni, kiedy nie mam siły nawet wstać z łóżka, kiedy mam uczucie, że głowa mi zaraz eksloduje, a tu np. ważne spotkanie...I co, można to przejść, jak napisałaś, ja już nie raz tak to przechodziłam, bo nie chciałam uzależniać się od prochów. Ale można też starać się popracować ze swoją głową (tu poszukiwanie wzorca, który wywołuje dany symptom, choć akurat w przypadku opisanym przdz Cyrankę nie było to potrzebne), zrelaksować się i coś sobie zwizualizować, jeśli może to pomóc w danym momencie...
data: 2013.07.20
autor: Emka z Wawy
Witam ponownie,
chciałam bardzo podziękować mtd za odpowiedź i za to, co napisałaś na końcu (dodałaś mi siły). Bardzo wdzięczna jestem również ostróżce za wiele cennych rad. Pisałaś o nerwach i emocjach, a właśnie teraz na początku drogi z PP najtrudniej mi pozbyć się lęku, niepokoju i wątpliwości - boję się, że tym zaszkodzę dziecku, gotując w takim stanie emocjonalnym. Pojawiły się już niestety pierwsze problemy, po wprowadzeniu od dwóch dni niewielkiej ilości posiłków według PP (herbatka tymianek + lukrecja + imbir i trochę owsianki) bardzo pogorszył się stan skóry mojej córeczki (nasiliła się wysypka, świąd) i zastanawiam się, czy te niewielkie ilości pokarmów przyrządzonych według PP mogły już spowodować, że organizm rozgrzewa się i oczyszcza, czy to może jednak reakcja alergiczna.
pozdrawiam
data: 2013.07.20
autor: febe
Sylwio V. , bardzo dziekuje za Twoje slowa. Masz racje ze walka w tym wypadku nic nie daje a czasem przynosi nawet efekt odwrotny... Rzeczywiscie nerwy czasem puszczaja, moze to jest szerszy problem w ogole pomcy innym ludziom. Na ile powinnismy ingerowac w zycie innych. Jesli chodzi o znajomych czy zupelnie obce osoby latwiej jest zaakacptowac, gorzej jesli chodzi o te najblizsze.Jak nie stracic glowy, SWOJEJ glowy :) i na ile w tym wszystkim tracimy siebie, jaka cene placimy za te nerwy ? Takie pytania kolacza mi sie po glowie. No i na ile innosc pomaga w zwiazku a na ile utrudnia. Pewnie masz racje, ze gdy pojawia sie dziecko to jeszcze bardziej sie komplikuje. Ech chyba za malo zup zjadam w te upaly, ze takie doliny w mej glowie sie snuja ! :) Pozdrawiam
data: 2013.07.19
autor: Ola
Cyranko, ja urodzilam bez znieczulenia, nie stosujac wizualizacji. Mysle, ze jest to mozliwe aby ten bol poprostu przejsc. Nie chcialam nigdy rodzic z mezem, tylko ja i polozna. Chociaz ta polozna, chyba sobie zwizualizowalam lata temu, bo byla Aniolem, ale i szefem charakternym w jednym.. Tysiace lat kobiety rodzily przy wsparciu kobiet i nie bylo znieczulaczy i hipnozy i innosci i bylo dobrze. Z calym szacunkiem dla wizualizacji, bo jest to szalenie fascynujacy temat szczegolnie po tym jsk go naswietlila Ostrozka! Taki maly ferment tworczy byl i mala zadyma, a tyle fajnej wiedzy dostalismy w konsekwencji, o tym pisala Jagoda :)
data: 2013.07.19
autor: Sylwia V.
Ola, otoz ja nie "radze" sobie z mezem... Moj maz jest Portugalczykiem, kocha swoje jedzenie, nie robi mu ono dobrze, wiec co jskis czas przychodzi po "czarna tabletke" czyli sylicynar aby uciszyc swoja biedna watrobe i zoladek. Na poczatku siedzialam na nim machajac tym kagankiem oswiaty, ale to nic nie dalo. Wiec odpuscilam, czasami zje co.ugotuje, smakuje mu, ale woli swoje owoce morza, ryby, lobstery i makarony. I to jest ok. Jest trudniej jak przychodzi dziecko, ale Ty robisz tyle Ile mozesz jak najlepiej. W tym wszystkim chodzi o Ciebie, jak masz maluszka to wtedy staje swiat ns glowie, ale narazie odpusc i miej swoj kawalek podlogi, ktorego duza czescia jest PP. Uwierz mi da sie, nie warto toczyc bojow, ale nerwy Ci beda puszczac, chociaz potem rzadziej i wtedy strzelamy sobie imbirowke ;))) pozdrawiam.
data: 2013.07.19
autor: Sylwia V.
Do Febe.Aby przejść na odżywianie "nasze" z dzieciaczkiem musisz postawić na spokój ,odwagę, cierpliwość i być pewna słuszności tej decyzji.Powinnaś zaopatrzyć się we wszystkie trzy książki, wage spożywczą ,zeby wiedzieć dokładnie ile to jest 15 dkg. mięska, dobry blender,gruby zeszyt i powoli w emaliowane garnki z ciemnym wnętrzem. No i gotować na gazie.Najskuteczniejsze leczenie dziecka będzie wtedy, gdy całą rodziną przejdziecie na jedzenie w/g PP.. Postaraj się o wsparcie męża, bo będziesz potrzebowała czasu, pozatym dziecko rośnie i twój mąż musi rozumieć czego dziecku nie wolno podać do jedzenia i dlaczego.Musi być przekonany że to co robisz jest słuszne, będzie Ci wtedy łatwiej.Dziecka nie wyleczysz w miesiąc, będzie się to ciągnęło w czasie z okresami poprawy i pogorszenia,więc nie wpadaj w panikę że" nie umiesz lub nie działa" Musisz być pewna siebie i swojej wiedzy. Ta przyjdzie z czasem a więc nie obwiniaj się za błędy. Jak gotujesz to w garnku razem z zupą są twoje emocje, twój niepokój, nerwy.Jak w domu jest nerwówka to dziecku też moze powiększać się wysypka na skórze, i nie tylko.Zeszyt potrzebny ,bo aby zbudować w sobie poczucie pewności "wiem co się dzieje i na czym stoje,jestem pewna słuszności tego co robie" powinnaś sobie zapisywać co wyczytałaś na forum, co twoje dziecko jadło, jak reagowało na poszczególne produkty.To bardzo pomocne przy rozmowie z P.Anią ,wszak to rozmowa przez telefon więc dobrze być przygotowaną, mieć notatki pod ręką.I przede wszystkim zdecyduj czy jesteś na żywieniu pp w/g P.Ciesielskiej czy słuchasz też koleżanek co są na PP ale troche takim troche innym.Nie bedziesz miała problemu czy dawać krolika dziecku czy wołowine i nie będziesz bała się lukrecji.Naucz się posługiwać archiwum.W rubrykę "autora wypowiedzi " wpisuj Rene, Ciesielska, FOX India, Magda Kaspianowa, Haniaf.Albo w rubrykę "słów w tekście " wpisuj atop, azs,alerg, zup.Posty JoannyMamAsik znajdziesz klikając na numery stron jakie są w archiwum u góry tak mnie więcej od 26 strony.I jeszcze np.jak Ci się otworzy strona z wpisami autora tekstu to zjeżdzaj w dół bo najwięcej wpisow o atopowych dzieciach jest pomiędzy 2007 a 2009 rokiem.Zapisuj wszystko bo nie chcesz chyba latać w panice pomiędzy kuchnią, dzieckiem ,a komputerem To na tyle, życzę Tobie powodzenia .
data: 2013.07.19
autor: ostróżka
Cyranko wszystko co nam napisałaś o umyśle i spokoju uczy także P.Ania a więc dziewczyny nie będące na kursie niewiele straciły
data: 2013.07.19
autor: ostróżka
Ostróżko, ja wizualizacji medycznych na codzień nie musiałam za bardzo praktykować ani na sobie ani na bliskich, ale wiele technik weszło na stałe do mojego życia. Fajne jest to, że przeszłam kurs razem z mężem, co dało nam wspólne rozumienie silvowej siatki pojęciowej. Jak nas czasem nerwy biorą z dziećmi mówimy do siebie "333222111" albo pokazujemy sobie tylko trzy palce w znanym geście i się uśmiechamy i jest lepiej.Praktykowałam też wizualizacje w stanie alfa przez cały okres ciąży, powtarzając sobie, że ból z każdym oddechem staje się coraz mniejszy i mniejszy...i czy to dzięki takiemu mentalnemu przygotowaniu czy nie, oba porody zniosłam świetnie, bez znieczulenia.Kurs z prof. Królickim jest o tyle fajny (a byłam tez na kursach u Wójcikiewicza, w Turynie, w Nowym Jorku), że on wnosi bardzo wiele od siebie dodatkowo, dowcip, przypowieści, bajki, (świetna jest jego książka- Bajki dla dorosłych), które głeboko mi zapadły do serca.
Np. była mowa o tym, że gdy nasz umysł jest wyciszony, jest jak spokojny ocean. Żdźbło trawy gdy tam wpadnie, zostanie zauważone. A gdy nasz umysł jest pełen kłębiących się mysli, jest jak wzburzony ocen. można doń wrzucić głazy i pozostaną niezauważone. Odnoszę to także do PP. Gdy się źle odżywiamy, jemy śmieci, jeszcze jeden wrzucony śmieć pozostaje niezauważony, a gdy jesteśmy na PP, nasz organizm jest czysty, każdy śmieć, błąd, zostaje zauważony.
data: 2013.07.19
autor: Cyranka
Witam serdecznie, jakiś czas temu przewinął się wątek naturalnych kosmetyków. Polecam sklep internetowy : Bioarp.pl. Kopalnia bardzo dobrych produktów bez parabenów, silikonów itd. Każdy znajdzie coś dla siebie. Balsamy terapeutyczne na tłuszczu gęsim, jadzie pszczelim. Wypróbowałam pasty do zębów, kremy Baikal Herbs, Natura siberica. Produkty z dziegciem dla potrzebujących. Wspaniale mydło ziołowe czarne- do mycia ciała i włosów. Mydło to ma cudny zapach:). Przekonajcie się same. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.
Pani Aniu, sporo osób wokół mnie stosuje pani filozofię żywienia, wspieramy się, wymieniamy doświadczenia. Jedni są dalej a inni drepczą w miejscu. Inni pukali się w głowę, a teraz strofują mnie, że jem czarne jagody!! Cieszy mnie kiedy widzę, że wychodzą z różnych dolegliwości, często poważnych. Dziewczyny w ciąży, które pilnują się i rodzą wspaniałe dzieci. A moje dzieci są właśnie w kulminacji buntu!!! ale trzymam swój rydwan wytrwale hrrr. Są też tacy, którzy już tylko czekają na Filozofię Emocji :)). Rzecze Pani słówko na temat terminu ? albo i nie. Pani Aniu..... cudnie jest:)!!! Pozdrawiam i przesyłam mega uściski.
data: 2013.07.19
autor: Aida
Dzien dobry, witam cale forum po bardzo dlugiej przerwie. Chcialam na poczatek podziekowac Pani Ani za slowa a propos wybaczania, ktore adresowala do mnie chyba jakies poltora roku temu.Tak wiem ...to sporo czasu, ale chyba tyle wlasnie potrzebowalam, zeby zrozumiec ze tak naprawde w zyciu mozna wybaczyc tylko samemu sobie. I ze to jest wlasnie najtrudniejsze. Ta perspektywa wiele zmienila w moim zyciu, w ktorym zaczelam ukladac w inny sposob ralacje z ludzmi, kreslac w koncu swoje granice. Poczulam jakby jakis wielki balast spadal z moich ramion, nagle pojawilo sie tyle nowej energii. Po tym okresie entuzjazmu i oczarowania, jak zwykle przychodzi tak zwana "szara rzeczywistosc" , czyli nasze najwieksze wyzwanie. Kuchnia PP plus joga stanowia solidna baze w moim zyciu. Cierpie jednak z powodu zupelnego niezrozumienia ze strony mojego Ukochanego. Jest on Francuzem i jak juz kiedys wspominalam na poludniu Francji mieszkamy. On propaguje raczej kartezjanskie podejscie do swiata, a takze wiec do medycyny. Poza zrywami zainteresowania , ktore od czasu do czasu przezywa wobec PP , w zasadzie traktuje to jakos moje dziwactwo, a moze bardziej po prostu wierzy antybiotykom oraz "witaminom i mineralom". Jak przystalo na prawdziwego Francuza codziennie pije wino do posilkow i to niekoniecznie czerwone, sporo serow , no i przekonany ze na poludniu trzeba sie schladzac rozne inne zimne "pysznosci".Ja nie jestem jakaos szalonym ortodoksem, ale nie moge patrzec na to jak jego brzuch rosnie (zimny zoladek) , stawy staja sie coraz sztywniejsze a co zime przezywa ostra grype ... Staram sie pracowac nad soba i powtarzac ze on nie jest moja wlasnoscia, ze to jego droga , ze nic na sile ...ale czasami puszczaja mi nerwy i zaczyanm reagowac jakims wewnetznym stresem na widok napelnionego lodem i bialym winem kieliszka.Jest on pogodnym , pelnym energii czlowiekiem co stanwi jego argument za tym zeprzeciez wszystko z jego zdrwiem jest ok... Jak Wy drogie Forumowiczki radzicie sobie z Waszymi mezami, mezczyznami ? Domyslam sie ze nie wszyscy od razu stali sie fanami PP. Pozdrawiam cieplo i serdecznie.
data: 2013.07.19
autor: Ola
Febe, moze nie jestem idealnym doradcą, sama bujam się własnie i niedomagam;), ale moge opisać moje doswiadczenia.
Zaczelam PP 1,5 roku temu, mój najmlodszy synek mial wowczas 1 roczek. Zaczeło się od wysypek i luźnych kupek. Jednak tak, jak i Ty wiedzialam, ze organizm sie oczyszcza(szczególnie po kaszy jeczmiennej:). Potem bylo calkiem spokojnie. A potem znow duzy dołek, bardzo duży - oczywiscie w okolicy Świat(rodzina nie moga poskąpić maleństwu kilku "łatwostrawnych" rarytasów...). - schodziły mu nawet paznokcie z duzych palców. Teraz jest w miarę spokojnie, złapał większą odporność, ja tez potrafię wyczuć co mu bardziej szkodzi a co nie. Jednego jestem pewna jagnięcina jest najbezpieczniejsza. Krolika nigdy nie podalabym alergikowi, ale moze Pani Ania doradzi inaczej. Indyk wysusza weź to pod uwagę, a z cięlecina jest ok, ale nie zawsze. Na woła jest wedlug mnie za mały. Po prostu gotuj według przepisów i czytaj a sama zaczniesz wychwytywać szczegóły. Głowa do góry jesteś wspaniała Mamą!
data: 2013.07.19
autor: mtd
Febe, spróbuj dodzwonić się do Źródła, czyli do p. Ani :)
data: 2013.07.18
autor: DanusiaA.
Ewik58, to oczywiste, że PP to podstawa i baza. Gdyby było inaczej mnie by tu z pewnością nie było i wystarczyłby mi kurs Silvy. A mimo, że zrobiłam go jakiś czas temu i był rodzaj oszołomienia, o którym wspomina Ostróżka, to jednak szukałam dalej swojego miejsca...I tu je znalazłam. Podobnie chyba zresztą, jak parę tu osób. A co do opisanych przeze mnie metod, to raczej jest to alternatywa do tabletki od bólu głowy, a nie droga życia..., choć nie ukrywam, że ciekawi mnie siła naszego umysłu. Pozdrawiam:)
data: 2013.07.18
autor: Emka z Wawy
Ostrozko, dzieki za ostatni wpis. Odpowiedzialas w nim na pytanie, ktore sobie wczoraj pomyslalam. Pozdrawiam Serdecznie
data: 2013.07.18
autor: mama Ineczki
Czy metoda Silvy powinna była również zadziałać na życie jej propagatorki psycholog B.F.? Moim zdaniem nie wszyscy wybiorą czy nawet sięgną po Silvę, NLP, Hunę, ale nikt się nie wymiga od jedzenia... i wewnętrznej dyscypliny, której uczymy się już kilka tysięcy lat stosując 5P. To właśnie śmiem stawiać na 1.miejscu...
Dzięki za gwarowe pozołdy = cud-miodzio. Znaczą to co czujemy i nie nazywamy, choć warto tak dosadnie. Pozołdy to takie dobre rzeczy, które lubimy podjadać zamiast solidnego obiadu na przykład. Cukierek, wafelek, orzeszek solony... Niezdrowe, ale za to jakie dobre, skutecznie odciągające od prawdziwego jedzenia. Pozdrawiam
data: 2013.07.18
autor: Ewik58
Polecam wszystkim poszukującym jeszcze,niepewnym lub racjonalnie podchodzącym do PP wpis Jagody z 2006-02-06. Jagódko pozdrawiam Ciebie.Nieraz tak jest, że wejdę sobie w archiwum, kliknę na przypadkowo wybrany numer strony i pierwszy post jaki mam ochotę przeczytać /wpada w oko/ jest jak najbardziej aktualny w swojej treści.Tak, nasze poszukiwania bywają powodowane ciekawością która często wynika ze strachu lub chciejstwa.A z PP jest bezpiecznie. Duże TAK na wszystko co nas spotyka; po coś jest. A my mamy zrozumieć po co.
data: 2013.07.18
autor: ostróżka
Witam forum. Pozwolę sobie jeszcze pociągnąć temat kursów Silwy i temu podobnych.Byłam proszona o opisanie swoich doświadczeń. Zrobiłam to. Ale dużo czasu upłynęło i pozwolę sobie na wnioski o które nie prosiłyście.Były ciekawe te doświadczenia, wciągnęło mnie to, dało poczucie, że wiem jakby więcej, więcej mogę.Ale po pewnym czasie moje zdrowie zaczynało być nie takie jak było, dużo zmęczenia i różnych niedyspozycji które nie wiadomo skąd się brały.Poza tym miałam wrażenie jakbym to była nie ja, jakby mnie ktoś używał, jakbym była uzalezniona i utraciła swoją wolność.Zaczęłam też odczuwać dolegliwości osób, które mnie prosiły o pomoc. Tak jakbym brała na siebie to, z czym ta osoba powinna mierzyć się sama ,jako ze swoim zadaniem w życiu. Wszak choroba ma przyczynę.Po coś jest, na coś pragnie zwrócić nam uwagę a niekiedy daje wolność od codziennych obowiązków aby np. zastanowić się co ważne w życiu, niekiedy jest odpracowaniem karmy. Ja natomiast nie znając tej przyczyny zajmowałam się eliminacją skutków. Przyczyna pozostawała. A więc skutki powracały prędzej czy póżniej nieraz pod postacią innej dolegliwości.Rozumiecie? Napisałam że "Silwa" otwiera drzwi w rejony nam nie znane i także nie nasze. Wchodzimy tam nabuzowani po kursie i zaczynamy swoje rządy a tymczasem powinnyśmy pokłonić się z szacunkiem i drzwi zamknąć.Nie przeszkadzać. Każdy w zdrowiu i chorobie ma swoje do przerobienia. Aby przerobić trzeba zrozumieć a zrozumieć na skróty się nie da, ani na skróty wyleczyć siebie lub innych.Wiemy, że nie jesteśmy tylko ciałem,jest jeszcze Duch.On ma swoją drogę i swoje plany.Współpracujemy niejako ze sobą i wspieramy się. A co ja przekazywałam Duchowi swojemu po kursie Silwy?Zamknij się,ja tu rządzę.Muszę przyznać, że zostałam potraktowana prawdziwie po duchowemu;z miłością, wyrozumiałością i wyjątkowo łagodnie,jak na razie.
data: 2013.07.18
autor: ostróżka
Witam i dziękuję wszystkim osobom, które odpowiedziały na mój wpis i zainteresowały się moim problemem (DanusiaA., Leila, mama Ineczki - dzięki).
Każdego dnia wiem coraz więcej na temat kuchni PP, ale nadal mam mnóstwo wątpliwości np. myślałam, że wprowadzając dietę PP dziecku z AZS i alergią mam nie zwracać uwagi na pogorszenie stanu skóry (wysypki, pokrzywkę), ponieważ to normalne, tak ma być, bo organizm oczyszcza się, ale niektóre odpowiedzi od Was sugerują, iż mam bardzo ostrożnie wprowadzać dania według PP i obserwować dziecko i tego właśnie nie rozumiem. Czy pojawienie się gorszej wysypki niż jest aktualnie ma spowodować, że powinnam odstawić jakieś produkty (mam zamiar na razie wprowadzić owsiankę, herbatkę TLI, zupkę jarzynową - ziemniaki, marchewka, zupka jarzynowa na mięsku)? Jakie reakcje dziecka powinny mnie zaniepokoić? Nie rozumiem też kwestii cielęciny i wołowiny. Czytając książki na temat kuchni PP myślałam, że to są główne mięska zalecane alergikom (oczywiście w potrawach przyrządzonych według PP), ponieważ rozgrzewają i leczą. Niestety ostatnio często spotykam się z informacjami od matek dzieci karmionych zgodnie z PP, że raczej do zupki powinnam dodawać królika, indyka lub jagnięcinę zamiast cielęciny i wołowiny. Mam mętlik w głowie i coraz więcej obaw przed wprowadzeniem diety PP mojej córeczce,
pozdrawiam
data: 2013.07.18
autor: febe
Dziękuję Ostróżko:) O wizualizacji trochę już wiem, też przechodziłam Silvę, ale byłam ciekawa Twoich doświadczeń...A pytam, bo ostatnio to u mnie po raz pierwszy zadziałało - udało mi się wyeliminować ból głowy dwa razy, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam, mimo licznych prób. Teraz połàczyłam wizualizację z tzw uzdrawianiem czakr i leczeniem białym światłem, czyli z wykorzystaniem energii. Śmieję się sama do siebie, że po tym dostałam tego wylewu do oka, że poszalałam z tą energią...Ale faktycznie traktuję to trochę jak pogotowie i środek doraźny, choć niewątpliwie jest to ciekawa materia. Pozdrawiam gorąco:)
data: 2013.07.17
autor: Emka z Wawy
Stykrotko, a skąd Monika Biblis wie o TLACI, chyba z naszego forum lub książki P.Ani i wierz mi,każda z nas komponuje sobie TLACI wedle własnego smaku. Jedni wolą więcej imbiru, inni mniej, ważna jest kolejność smaku i składniki. Ja np.często pijam TLACI z domieszką kozieradki ,bardzo mi smakuje i Ty też możesz sobie sama pokombinowac wszak nie jesteś aż taką nowicjuszką na PP.
data: 2013.07.17
autor: ostróżka
Febe, dodam pare swoich doswiadczen, moze Ci sie przydadza. Moja mala ma egzeme I duza alergie "spozywcza" (mleko, jaja, pszenica, zyto, kukurydza, cielecina, indyk, slodki ziemniak, pietruszka...) Ale tez wziewna: trawy, chwasty, drzewa, zwierzeta. TLACI jest bardziej wartosciowa niz TLI, a tez lepiej nam smakuje - malej zamienilam tymianek na majeranek bo puchla od pokrzywki. Proporcje rozrzedzilam o polowe, Czyli pol lyzeczki majeranku na litr wody (itd), po wychodzi jej pokrzywka po przepisowej. Po dniu imbirowki (lyzeczka po jedzeniu) tez ja wysypywalo. Czyli delikat z tym wszystkim. Zupy toleruje tylko jagniece I z koziolka. I obserwuj. Testy alerg. Potwierdzaly moje obserwacje z duzym opoznieniem. Mala ma 2 Lata 4 miesiace.Pozdrawiam wszystkich
data: 2013.07.17
autor: mama Ineczki
Pani Anno, Dziękuję za słowo do mnie. U mnie OK. Butlę 2kg podłączyłam do kuchenki na kartusze bo kupiłam 2funkcyjną. Na kartuszach za dużo kasy bym straciła bo jeden to prawie 4zł a wystarczy tylko na ugotowanie rosołu :) Teraz gotuję wodę na rosół/owsiankę na płycie ceramicznej, podgotowuję też wodę na herbatkę TLACI a potem rzucam to na kuchenkę gazową. Mam nadzieję, że wystarczy. Jedyne co jest uciążliwe to fakt, że nie da się całkiem malutkiego ognia zrobić co w efekcie dosć sporo wygotowało mi zupę kalafiorową i musiałam więcej uzupełnić wrzątkiem.
A jeśli chodzi o sprawy zdrowotne - mój tato wiele wiele wiele lat boryka się z egzemą na rękach. To choroba dziedziczna bo miała to też jego matka. No ale mój tato to je najgorsze jedzenie i pełno słodyczy i nic go już nie zmieni. Niestety u mnie też egzema się zaczęła od opuszka najmniejszego palca lewej ręki. Jednak odkąd zaczęłam gotować na gazie i odkąd przestałam pić zimną wodę niegazowaną to mi to zeszło nawet nie wiem kiedy. Czuję tylko bardziej zgrubiałą skórę na tym palcu ale nic poza tym. Piję teraz TLACI i dopiero teraz mogę ją pić bo w ciąży nie mogłam jej przełknąć przez ogromny odrzut od imbiru. Teraz robię ją według przepisu Moniki Biblis i mi smakuje. Sypię do niej na 2litry tylko 1/5 łyżeczki imbiru i w końcu gasi mi pragnienie. Nie wiem tylko czy obowiązkowo musi być pita na ciepło. Nie jestem jeszcze w pełni zdrowa jeśli chodzi o kondycję po ciąży. Ciągle moje jelita nie chcą wrócić do wspaniałej pracy sprzed ciąży. Jeszcze moje narządy nie wróciły na miejsce co czuję na kości ogonowej i myślę, że dlatego problem z jelitem grubym. Niestety jestem typem niezdyscyplinowanym, niepokornym i czasami zbuntowanym co widać było na pewno po moich postach :) Jest mi bardzo ciężko odmówić sobie całkiem słodyczy a w lecie lodów. Jeżeli odmawianie ich sobie ma sprawiać, że jestem nieszczęśliwa to postanowiłam pozwalać sobie na nie między 9 a 11 :) Mój partner nie wierzy w tą kuchnię bo jak mu mówię, że po słodkim leci z nosa bo to patologiczny śluz to jak jemy coś ostrego wg. PP to też leci a on mówi: to co? ostre też tworzy śluz? Jednak akceptuje moje gotowanie i nic nie marudzi :) Teraz powoli czas na moją córeczkę. Skończyła niedawno 6 miesięcy i od 3 dni zajada powolutku niewielkie ilości owsianki :)
data: 2013.07.17
autor: stykrotka
Emko,o wizualizacji jest wystarczajaco dużo w internecie , wystarczy wpisać hasło wizualizacja.To co tam pisze trzeba ćwiczyć,trzeba się nauczyć, bo wizualizacja skuteczna to umiejętność wcale nie łatwa.Na kursach wprowadzani jesteśmy zbiorowo w stan alfa ,jesteśmy rozluznieni, umysł oczyszcza się z tego co w nim na codzień dominuje i wszystko wychodzi łatwo.Przy wizualizacji ważne są intencje a przedewszystkim umiejętność skoncentrowania sie.Pozatym jeśli nasza podświadomość nie chce przyjąć narzuconego jej obrazu to go nie przyjmie a więc ważne jest, co też tam siedzi w nas, a to nie zawsze wiemy.Wszak znana jest prawda, że często chorujemy PO COŚ , a nie tylko przez coś.Poza tym przed wizualizacją np. sukcesu warto przyjrzeć się sobie metodą Hellingera, bo sukces zewnetrznie jest osiągnięty ,ale nie umiemy z niego skorzystać, pociągnąć dalej, aby nie tylko, jako coś oczekiwanego, wreszcie zaistniał ale rozwijał się dalej.Chodzi o wzorce jakie panowały od pokoleń w rodzinie. I na koniec ,nigdy jak sobie chciałam pomóc nie wizualizowałam chorej części własnego ciała na zewnątrz siebie, zawsze to ja wchodzę do środka. Np. wchodzę w swoje kolano i oczyszczam je z tego co tam niepotrzebnego siedzi raz potrzebowałam do tego pędzelka i trzeba to poczuć jak się go trzyma w ręku i czyści.Kto był na kursie Silwy ten wie o co chodzi. Ale są też inne skuteczne kursy i sposoby.To wszystko jest takie jakby umowne, ale pomaga.
data: 2013.07.17
autor: ostróżka
Cyranko ja kursami Silwy też byłam zafascynowana,to było 18lat temu.Byłam u P.Figarskiej a drugi stopień u Rozy Riwas z Kostaryki . Był tam też P. Królicki i wiele osób dzisiaj mniej lub bardziej znanych.Wszyscy zafascynowani,zaangażowani, rozdyskutowani,Na licznych spotkaniach po kursie ćwiczyliśmy wszyscy rzetelnie wizualizacje na sobie i na każdym kto się nawinął.Naoglądałam się wówczas ludzkich wnętrzności ile mi się podobało a niejednokrotnie i w "duszę" się zajrzało jak dała.Ku temu to miałam szczególne predyspozycje, nawet Figarska była zdziwiona.Przy okazji troche poczytałam o hunie, troche liznęłam numerologi, poobracałam się pomiędzy znawcami metody Simontona i NLP dla chorych onkologicznie.A teraz myślę, że te kursy to taka apteczka pierwszej pomocy z wodą utlenioną, takie zaglądanie przez otwarte przez kogoś drzwi. A cała WIELKA RESZTA to dopiero przed nami i starczy zycia albo i nie, na poznanie tego, co się przed nami otwarło.PP faktycznie bardzo jest pomocne ,pomaga trzymać się w ryzach i lepiej te nasze wnętrzności i wnętrze rozumieć.A na temat moich doświadczeń z medycznymi wizualizacjami napiszę Tobie jak znajdziesz mojego mejla w archiwum bo tutaj nie miejsce.Zresztą, chyba już napisałam to co chciałaś wiedzieć . Z pozdrowieniem
data: 2013.07.17
autor: ostróżka
Haniu z Warszawy, dziękuję za odzew:) Ja w zasadzie taki wylew mam po raz pierwszy, wcześniej miewałam zaczerwienione oczy. Pewnie coś namieszałam, też może stałam się bardziej uwrażliwiona...Mam zalecony rutinoskorbin na uszczelnienie naczyń, ale go nie biorę. Czekam, aż zacznie się wchłaniać, ale póki co, to jest minimalnie większy...Zaczęłam też robić sobie wizualizacje, a swoją drogą też jestem ciekawa doświadczeń Ostróżki w tym zakresie:) Pozdrawiam Wszystkich
data: 2013.07.17
autor: Emka z Wawy
Kiedys mialam okazje porozmawiac z kolega-Somalijczykiem o tym czym sie chlodzic w upaly. On wiedzial co mowi, w koncu pochodzil z kraju o bardzo goracym klimacie. Stwierdzil, bez ogrodek, ze picie zimnej wody w upaly to najwieksza glupota jaka widzial. Wg tego co mowil, zimna woda w rozgrzanym organizmie reaguje tak, jak kropla wody na bardzo goracej patelni, szybko wyparowuje i dlatego nie gasi pragnienia. W jego kraju dla ugaszenia pragnienia pije sie goraca, slodka herbate. Oczywiscie nasze europejskie upaly w porownaniu do somalijskich to pestka, dlatego tym bardziej nie widze powodu dlaczego mielibysmy opijac sie zimna woda i dodatkowo sie wychladzac.
data: 2013.07.17
autor: Basia z Bristolu
Witam wszystkich chciałam kilka słow do febe w sprawie karmienia dziecka...więc droga febe rano małemu owsianka pozniej ugotuj zupke bez mieska i za kilka dni z powodzeniem możesz juz na miesku najlepiej na jagniecinie jesli mozesz kupic wolowinie lub cielecince .. herbatka jest ok mozesz spokojnie wprowadzac małymi łyczkami na początek nic mu nie będzie..wprowadzaj coraz wiecej i wiecej jesli masz oczywiscie masz zamiar przejsc calkowicie to znaczy przy alergii zero jogurtow owocow i wody...mozesz tez rano ugotowac anatola malcowi....wszystko znajdziesz w ksiazkach są tam specjalne rozdzialy dla alergikow nie boj sie spokojnie jesli bedziesz potrzebaowala pomocy pisz na fortekp@o2.pl wiem ,ze na poczatku to czarna magia dlatego myslę, ze Pani Ania mnie nie zgani za meila, ale dzieciaczki wkolo nas ladnie rosna i jedza pyszne...pozdrowionka dla wszystkich
data: 2013.07.17
autor: Leila
Ostróżko, a możesz coś więcej napisać nt. swoich doświadczeń z wizualizacjami medycznymi? Mnie temat bardzo interesuje a spotkałam się z nim po raz pierwszy na kursie Silvy prowadzonym przez prof. Zbigniewa Królickiego w Łodzi.na marginesie, kurs świetny i jak czytam stare posty o odczuciach po kursach pani Ani, to przypominają mi się moje odczucia po kursie Silvy.Ten kurs zmienił moje podejście do życia jeszcze przed erą PP. A PP teraz się idealnie mi do tamtej drogi dopasowuje.
data: 2013.07.17
autor: Cyranka
dla mnie ortodoksyjne podejście do PP oznacza: nigdy łyka wody, nigdy kawałka owoca, żelazna dyscyplina w zimnym-surowym-kwaśnym, a bardziej liberalne podejście oznacza dla mnie: co do zasady trzymam dyscyplinę, ograniczam zimne-surowe-kwasne, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, ale jak wszystko jest ze zdrowiem ok, to czasem, zwłaszcza teraz w sezonie, pozwalam sobie i dzieciom na kilka łyków wody (wszystkie zwierzęta w ciągu dnia chlipną odrobinę), na owoca, i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, dzieci pogodne lecą do przodu.Ale na pewno na decyzje i wybory każdego wpływ powinien mieć aktualny stan zdrowia.
data: 2013.07.17
autor: Cyranka
Agnieszko,ja przede wszystkim gotuję wg przepisów z trzeciej książki, tylko teraz w okresie wakacyjnym, zrobiłam sobie takie wakacje od ścisłej dyscypliny w zakresie głównie owoców sezonowych, z umiarem, ale i ze smakiem:) ale tylko te, które dla mnie są słodkie typu czereśnie, maliny, czasem arbuz.
Ja też jestem już uzależniona od gotowania wg.PP p. Ciesielskiej i inaczej już nie potrafię. Choć na szczęście potrafię czasem włączyć na luz i dać trochę luzu dzieciom- widok ich buziek umorusanych pierogami z jogodami był tego warty. Zjedli raz w roku i jest ok.
data: 2013.07.17
autor: 
Ostróżko, chyba doszukujesz się jakiś złych intencji w moich wypowiedziach. to nie dobrze, bo nie mam żadnych złych intencji.Kończąc już ten wątek, bo nie ma sensu go dalej ciągnąć, uważam, że oczywiście 3 książki są całością, ale w niektórych kwestiach jak np. sławetnej już kaszy jaglanej czy podejścia do owoców się róznią. Co do efektów zdrowotnych czytelników nie miałam na mysli, że któraś z książek żle wpłynęła na zdrowie czytelników, wręcz przeciwnie, miałam na mysli, że stosując zalecenia z pierwszej książki, czyli jedząc np. tamtą zupę śniadaniową (z kaszą jaglaną, tartym jabłkiem i rodzynkami) też mieli świetne efekty zdrowotne, co dla mnie jest potwierdzeniem , że owoce nie są źródłem wszelkiego zła, którego trzeba zawsze i wszędzie omijać szerokim kręgiem. Ale oczywiście każdy robi, jak uważa.
data: 2013.07.17
autor: Cyranka
Kolejny moj wagonik - wracajac do nietrzymania dyscypliny - sparafrazuje cytat z filmu "Chlopaki nie placza": Imbirowka i do przodu! To moje haslo. Dobre, nie! Pozdrawiam wszystkich:) PS U nas nareszcie LATO :)
data: 2013.07.17
autor: Basia z Bristolu
Cyranko, a co z efektami zdrowotnymi u czytelników po zastosowaniu przepisow z pierwszej ksiazki? Ano to, ze zaczeli w ogole gotowac, ukladac produkty wg kolejnosci pieciu smakow, zaczeli zwracac uwage na to co jedza, moze ograniczyli spozycie slodyczy albo owocow w ogole? Nie zamy hisorii tych czytelnikow, nie wiemy jaka ewolucja sie w nich dokonala po kilku latach stosowania wiedzy z Filozofii Zdrowia. Wszystkie trzy ksiazki przeczytane jedna po drugiej to ewidentna ewolucja i rozwoj pani Ani w zakresie wiedzy ale i podejscia do PP. Po dziesieciu latach na PP Tobie tez sie zmieni oglad i poglad, gwarantuje :)
data: 2013.07.17
autor: Basia z Bristolu
Agnieszko, duzo sprzecznosci w Twoim poscie. Z jednej strony jestes uzalezniona od pp wg Ciesielskiej, a z drugiej nie rozumiesz swojego przywiazania do tej diety. Jakie masz oczekiwania wobec PP? Co chcesz nia zalatwic? Piszesz, ze jestes zla, ze kupilas ksiazki. Czy to wina ksiazek, ze masz wyrzuty sumienia jak nie trzymasz dyscypliny, pani Ani moze? Jesli Cie to pocieszy to powiem, ze nie udaje mi sie zawsze trzymac 100% dyscypliny i nie mam z tego powodu wyrzutow sumienia, zadnych. Maz tez czasami z czyms wyskoczy, no i co z tego? Ogolny bilans jest na plus (dobre samopoczucie dopisuje) i to sie liczy. A jak pojawi sie choroba/niedyspozycja to dyscyplina sama sie trzyma, bez szczegolnego wysilku. Wyluzuj Kobieto i trzymaj sie!
data: 2013.07.17
autor: Basia z Bristolu
Emko z Wawy, wiele, wiele lat temu miałam ogromny problem z b. często powtarzającymi się wylewami w oku. Czasami w obu na raz. Wyglądałam jak królik. Niestety medycyna oficjalna nie potrafiła mi pomóc ani też ustalić przyczyny. W pewnym sensie pogodziłam się z tym że tak mam.
Na PP jestem ok 8lat. Niestety nie zawsze w pełnej dyscyplinie. Ale mogę powiedzieć że wiele trapiących mnie dolegliwości to już przeszłość. W tym także tzw wylewy w oku.
Mam nadzieję że i u Ciebie z czasem będzie podobnie. Pozdrawiam.
data: 2013.07.17
autor: Hania z Warszawy
Jeszcze chciała bym słówko o ortodoksyjnych poglądach, które mi tutaj zarzucają osoby majace bardziej racjonalne podejście do PP. Co to znaczy bardziej racjonalne podejście do PP nie było jeszcze dokładnie określone ale z postów wynika, że znaczy to; woda ,lody,owoce i wszelkie pozołdy są dla ludzi.TAK. I każdy osobiście odpowiada za zjedzoną ilość i skutki tego.Ja też odpowiadam i wole sobie skutków oszczędzić. Na tym ortodoksja polega, na dbaniu o siebie.Nie na żadnych mało racjonalnych poglądach,nie na surowym przestrzeganiu czy też zasuszonych opiniach.
data: 2013.07.16
autor: ostróżka
Cyranko ja też jestem chyba najbliższa w żywieniu pierwszej książki. Dla mnie pierwsza do trzeciej to dzień do nocy. Oczywiście rozumiem dlaczego tak się stało; doświadczenia osobiste autorki są tu najważniejsze i pewnie w żaden sposób nie "naciągane". Ostatnio przejrzałam ksiażkę M. Biblis dla dzieci i wydaję mi się że też jest bliżej pierwszej książki
Sama siebie nie mogę pojąć czemu trwam ciągle w tej diecie, mimo że efekty są małe albo ich nie ma (to raczej). Wiem wiem co na ten temat myślicie ;) Jestem ewidentnie uzależniona od pp wg Ciesielskiej i poczucie winy często daje mi w kość. Czasami jestem zła że kupiłam książki. Gotowanie jako tako mi idzie, ale utrzymanie dyscypliny u mnie i mojej rodziny jest zazwyczaj ponad moje siłę. Dobija mnie to. Czuję się źle i niewartościowo z tego powodu. Chyba w żadnej sprawie nie potrafię być w 100% konsekwentna. Czy tylko ja tak mam? Pozdrawiam dziewczyny
data: 2013.07.16
autor: Agnieszka
Febe, witaj :) i poszukaj w archiwum (wpisz w miejsce "autor wypowiedzi") postów Rene, Joanny Mamasik i Magdy Kaspianowej, one dużo pisały o żywieniu dzieci z AZS. Albo w górne miejsce wyszukiwarki AZS. Na pewno coś znajdziesz. Pozdrawiam Forum.
data: 2013.07.16
autor: DanusiaA.
Cyranko, masz rację, nie napisałaś że PP to jakieś nieuporządkowane teorie żywieniowe. Ja też nie napisałam że PP to nieuporządkowane teorie. Ja się tylko odniosłam do tego co Ty napisałaś o KSIĄŻKACH P.Ciesielskiej.Przeczytaj sobie ostatnie zdania swojego postu.Stoi tam jak wół; "po pojawieniu się trzeciej książki to co w pierwszej straciło na aktualności, a co z efektami zdrowotnymi u czytelników?" A więc jak to rozumieć inaczej niż jako sugestie nieuporządkowania; raz tak napisane raz tak ,nie wiadomo jakiej teori i z której książki się trzymać.O efektach zdrowotnych czytelników pisać nie mogę, to zadanie czytelników.Ale jeżeli chodzi o aktualność pierwszej książki to uważam, że wystarczająco wprowadza w temat PPw/g Ciesielskiej, druga książka jest kontynuacją a trzecia uzupełnia,porządkuje ,daje poczucie spójności i przynależności do ciesielskiego bractwa. Autorka zwraca się do swoich czytelników "moi kochani" a więc mamy osobiste poczucie, że książka jest dla nas.Jej czytelników. A według Ciebie pierwsza książka straciła na aktualności i w dodatku pytaniem sugerujesz, że zle wpłynęła na zdrowie czytelników. A teraz co do wszelkich kwaśnych, słodkich, surowych czy pieczonych pozołdów. Są na nie przepisy, a dlaczego? Bo P.Ania rozumie, że ma do czynienia z ludzmi a nie z robotami.Wyrażnie pisze, jak chcesz ciasto to upiecz je sama w/gPP, będzie mniej szkodliwe, jak chcesz słodycze to kup te najdroższe,ich cena powstrzyma cie od zjedzenia zbyt dużo, jak zapragniesz lodów to masz przepis na ulepszone po naszemu Nigelli .A sprawe jaglanki bardzo jasno już dawno tłumaczyła Jagoda, nie będę powtarzać wszak znasz archiwum bardzo dobrze-przynajmniej tak twierdzisz.A co do potęgi myśli i wizualizacji to śmiem zarozumiale stwierdzić że znam ten temat lepiej niż Ty.W teorii i praktyce.
data: 2013.07.16
autor: ostróżka
Ostróżko, nie wiem skąd takie Twoje wnioski, bo ja bynajmniej daleka jestem od twierdzenia, że PP to "jakieś podejrzane czy nieuporządkowane teorie żywieniowe". Wręcz przeciwnie. W mojej wypowiedzi wskazałam na pewne zmiany podejścia do np. owsianki, owoców, itd. Wiem,że wynika to z obserwacji pani Ani.Ale wiem też z lektury archiwum, że wiele osób stosując się do zaleceń z pierwszej ksiązki widziało mnóstwo efektów zdrowotnych (czyli jedząc np. codziennie zupę śniadaniową ze startym jabłkiem i rodzynkami). Ja dyscyplinę trzymałam przez całą jesień, zimę i wiosnę, a teraz latem na sezonowe, krajowe owoce sobie pozwalamy i łyk wody jak dzieci wołają też nie odmawiam, choć w 90% piją TLACI. Co do potęgi mysli to dodam jeszcze, że cała koncepcja wizualizacji medycznych się na tym opiera.
data: 2013.07.16
autor: Cyranka
Dzień dobry,

jestem nowa na forum i serdecznie proszę o radę.
Czytam książki na temat diety według Pięciu Przemianach oraz forum, ale potrzebuję pomocy w ustaleniu, jak zacząć dietę PP dla 1,5 rocznego dziecka z bardzo silną alergią i AZS, które dopiero zaczyna jeść zgodnie z PP. Od jakich dań zacząć, czy to ma być sama owsianka przez kilka dni,
czy też od razu powinnam oprócz owsianki wprowadzić zupkę warzywną (chodzi mi o tę najprostszą z marchewką
i ziemniakami bez mięsa), kiedy wprowadzić zupkę na mięsku. Co podawać do picia (chyba herbatkę z tymiankiem, lukrecją
i imbirem?), czy lukrecja jest bezpieczna i bez obaw mogę ją wprowadzić?
Będę wdzięczna za pomoc,

pozdrawiam serdecznie
data: 2013.07.16
autor: febe
Odpowiedz z młynów w Stoisłwiu na moje zapytanie "czym się róznią platki owsiane górskie "zwykłe" od "extra", gdzie mozna kupic zwykłe i od kiedy te extra sa na naszym rynku?"
......
"proszę mi wybaczyć spóźnienie,już odpowiadam o dostępności napiszę precyzyjniej gdy poda Pani swoją lokalizację, niewielkie ilości kupuje od nas Tesco i Makro. Płatki owsiane błyskawiczne ekstra w największym skrócie, to zwykłe płatki owsiane, które po wyprodukowaniu są poddane procesowi krojenia, następnie są suszone w temperaturze do 100 stopni i po odsianiu drobnych cząsteczek (mąki) zapakowane do torebek 400 i 250 gramowych.
Zapraszam na zakupy i serdecznie pozdrawiam, kierownik magazynów w Stoisławiu. Zatem dopytuje Panią Annę: które dla nas wskazane, lepsze, czy te obrobione w 100st.C czy te surowe?
data: 2013.07.16
autor: Ewik58
KaM a czy mogłabyś rozwinąć swą myśl?
data: 2013.07.16
autor: Elżbieta z Krakowa
Witam Forum. Może miał ktoś do czynienia z wylewem krwi do oka, bo dziś rano to u siebie zauważyłam. Jestem na wyjeździe i mam raczej ograniczone pole działania, ale może powinnam na coś zwrócić uwagę. Czy to coś z wätrobą i śledzioną? Od paru dni jest też potwornie wietrznie, może to jakiś nadmiar...Trudno jest mi tu zachować dyscyplinę, choć jem owsiankę, robię kawę i herbatę. Nie jem też kwaśnego, surowego i zimnego, i wszystko na ostro doprawiam...Pewnie po paru dniach samo się to wchłonie, ale może ktoś tego doświadczył i ma jakieś przemyślenia..W archiwum niczego nie znalazłam:) Pozdrawiam Panią Anię i całe Forum:):)
data: 2013.07.16
autor: Emka z Wawy
Witam forum. Z tą zamianą wody w ogień to trzeba uważać, bo może powstać z tego tak dużo pary, że całkiem zasłoni pole widzenia.A jezeli ktoś dopatrzył się w książkach P.Ani takich niekonsekwencji jakich dopatrzyła się Cyranka to jakże może czuć się dobrze i zdrowo, skoro myśli, że to jakieś podejrzane czy nieuporządkowane teorie żywieniowe. Tu siła myśli też działa, więc Cyranko zastanów się cobyś sobie i rodzinie nie zaszkodziła.Może zmniejszyć ilość wody?
data: 2013.07.16
autor: ostróżka
Witajcie Dziewczyny! Mam do Was nietypowe pytanie- czy któraś z Was (mieszkająca w Trójmieście, najlepiej w Gdańsku albo Sopocie), gotując dla siebie i/lub swojej rodziny chciałaby ugotować (oczywiście odpłatnie) kilka słoików więcej tygodniowo? W ten sposób mogłaby wspomóc swój budżet domowy, a ja w tym czasie mogłabym zając się swoim zdrowiem.
Mam poważne problemy z kręgosłupem ( od dziecka), które po porodzie zaczęły się coraz bardziej pogłębiać. Gotuję dla siebie, męża i naszej i 2 letniej córeczki, co dzień oszukując się, że dam radę, ale prawda jest taka, że jest coraz gorzej. W końcu dojrzałam do decyzji, że muszę poprosić o pomoc, by mieć czas na rehabilitację, bo cudu nie będzie. Mam małe dziecko, które będzie potrzebować mnie jeszcze długo.
Zdaję sobie sprawę, ze nie jest to sytuacja idealna, bo powinniśmy dostosować jedzenie do aktualnego stanu zdrowia i samopoczucia, ale w mojej sytuacji jest to najlepsze rozwiązanie na teraz. Wg PP jemy od 5 lat i wiem, że to najlepsza droga, jaką mogliśmy wybrać. Nie jestem wymagająca, najważniejszy jest dla mnie talerz zrównoważonej zupy, a jak będzie do tego gulasz, będę zachwycona :) Dla Małej oczywiście ugotuję, tyle muszę dać radę.
Jeśli któraś z Was znalazłaby czas, proszę o kontakt na jc2007@wp.pl. Z góry dziękuję i pozdrawiam Was Wszystkie serdecznie :)
data: 2013.07.16
autor: Asia z Gdańska
Dziekuje Cyranko za rade odnosnie sztang. Moze to mi pomoze :) serdecznie pozdrawiam
data: 2013.07.14
autor: Dynia
KaM, przy okazji czytania Twoich postów coś mi przyszło do głowy, jeśli zechcesz, możesz sobie o tym pomyśleć. Zmiany w życiu nie są wynikiem spokoju i uładzania rzeczywistości. One zawsze są poprzedzane i prowokowane przez ferment twórczy, który z kolei jest wynikiem niepokoju, cierpienia, niezgody, gniewu - spraw, które nie kojarzą się miło (bo cóż ponad spokój?...), ale bez nich stoimy w miejscu. Rzeczywistość przypomina mi kota, leży, mruczy, głaszczę go, ale w pewnym momencie z głaskaniem koniec, wysunięte pazury i idzie załatwiać sprawy po kociemu. Jednym słowem, żeby pójść do przodu, trzeba przyjrzeć się tym niewygodnym słowom, sformułowaniom, odczuciom, z którymi nam nie po drodze, ale jakoś nie chcą się odczepić. Pójść za tym i zobaczyć dokąd doprowadzi. Ciemna strona jest równie ważna jak jasna. No i jeszcze mały cytacik: nazwij rzecz po imieniu, a zmieni się w oka mgnieniu... Ściskam Cię :)
data: 2013.07.14
autor: Jagoda
Pani Aniu, dziękuję za kciuki, a kciuki od samej Szefowej to nie byle co:) Jestem sobie teraz na wakacjach, trochę trudno się żywić na wyjeździe, ale unikam jak ognia rzeczy zakazanych...Wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że w wakacyjnym menu królują żurki i pomidorowe oraz rosół na kurze, a znalezienie jarzynówki, czy cebulowej graniczy z cudem.No i oczywiście kurczaki i wieprzowina, których też unikam....Ale udaje mi się gotować owsiankę, kawę i herbatę, a na głodzie, nawet cebulową...Pozdawiam wakacyjnie Panią Anię i całe Forum:)
data: 2013.07.14
autor: Emka z Wawy
Pani Aniu, dziękuję za słowo do mnie. odpowiadając na pani pytanie- w przeciwieństwie do wielu osób na forum, mnie na drogę PP NIE skierowały żadne dolegliwości czy choroby, a raczej chęć poszukiwania optymalnego sposobu żywienia rodziny. Prawdę powiedziawszy to samą mnie nurtuje pytanie, dlaczego dobrze się wszyscy czuliśmy przy owocach i wodzie. Myślę, że sekret tkwi w tym, że to wcale nie owoce i woda są źródłem wszelkiego zła, tylko cała reszta powszechnych błędów typu zimne kanapkowe śniadania, fast foody, nabiał, jogurty, kurczaki, itd. My od kilku lat, jeszcze na długo przed PP, jedliśmy ciepłe, gotowane śniadania (najczęściej płatki + na koniec gotowania wrzucane owoce- jablka, maliny), wykluczyliśmy mleko i nabiał (to było tak naprawdę najważniejsze - od tego skończyły się odwieczne problemy z trądzikiem), codzienne gotowane obiady- zupy, mieso+warzywa, duzo kasz, oczywiscie to wszystko nie bylo gotowane wg PP, ale widocznie było tym, czego organizm potrzebowal do dobrej kondycji. Pewnie spora aktywność ruchowa ma tu też swoje znaczenie.
O dziwo, w trzy miesiące po rozpoczęciu gotowania wg PP, cała rodzina zaczęła chorować jak nigdy (a to szkarlatyna u syna, a to ciągłe przeziębienia) i tak przez całą zimę do wiosny. ale ja to sobie tłumaczę, ze to coś się ruszyło w organizmie i zaczeło wychodzic, a jak by było bez PP to już się chyba nigdy nie dowiem :)
ps. czy da się wodę zamienić w ogień? kto to wie, skoro w wino się udało...ja jednak głeboko wierzę, że nasze mysli mają ogromną moc sprawczą (przykładem może byc efekt placebo znany w medycynie). więc jesli myslisz, że coś ci zaszkodzi, jest wieksze prawdopodobienstwo, że tak sie właśnie stanie, niż jesli jesz coś z myslą, że to Ci służy (myslę tu chociażby o tych skreślonych z listy owocach).
A swoją drogą ciekawi mnie jak to jest. Najpierw była pierwsza ksiązka, która jest bardziej liberalna od trzeciej jesli chodzi o owsiankę, kaszę jaglaną, owoce, kończenie na poszczególnych smakach, itd. i przez lata wiele osób stosowało sie do tych zaleceń i jak czytam na forum, miało sie świetnie, doświadczało pozytywnych zmian w swoim zdrowiu. Po pojawieniu sie trzeciez ksiazki, to, co w pierwszej straciło na aktualności, a co z efektami zdrowotnymi czytelników?
data: 2013.07.14
autor: Cyranka
Dynio,
myslę, że na jędrność piersi nie ma innego sposobu jak trening i to najlepiej siłowy, typu sztangi. Po miesiącu pożądnego treningu, conajmniej 2-3 razy w tygodniu widać już efekty. Ja tez jeszcze karmię moja 15 miesięczną córcię i końca nie widać. Ale ćwiczę dość intensywnie i dzięki temu dobrze się czuję we własnej skórze.
A jak już jesteśmy w temacie sportu, to zastanawia mnie, jaka może być przyczyna stosunkowo częstego bólu głowy po bieganiu
(po innych aktywnościach - joga, basen, rower, sztangi, itp. nie mam takich dolegliwosci). I jeszcze ciekawa jestem, czy jak pojawia się lekki katar w czasie jazdy rowerem, to czy ma to związek z podniesiem poziomu metabolizmu i wyrzucaniem wilgoci, czy to zupełnie coś innego. Zauważyłam też, że odkąd nie piję wody, o niebo mniej się pocę w porównaniu z innymi ćwiczącymi.
pozdrawiam serdecznie.
data: 2013.07.14
autor: Cyranka
Elżbieto z Krakowa, a nie uważasz, że trochę jakby przesadziłaś?
data: 2013.07.14
autor: KaM
witajcie! pozdrawiam z wakacji w Bieszczadach! u nas mimo urlopu owsianka co dzień na śniadanie i co dzień pychota. żadna woda nam nie odstaje :) właśnie tutaj gadam sobie z kołem gospodyń wiejskich m.in. o pieczeniu chleba, gotowaniu na kuchniach węglowych, wypiekach w tychże kuchniach i np. o miodzie czyli jak poznać, że miód płynny nie jest "podrasowany". a mianowicie przy przelewaniu go łyżką w słoiku tworzy się taki fajniutki stożek. jeżeli przelewany miód od razu znika na powierzchni tzn., że podrasowany. ja po dodaniu miodu do owsianki jeszcze ją delikatnie podgrzewam kilka minut i zawsze jest perfecto ;) KaM, termin mam na październik. na razie, co bardzo dziwne, nie mam żadnych zachcianek ale i apetyt jakiś taki maleńki, a nie jak przy poprzednim synku, gdy zagryzałam lodówką :D Teraz to już 7 miesiąc a ja przytyłam raptem 4 kilo. Nie dziwię się jednak bo ciąża ta jest inna a to dlatego bo ponieważ oczekujemy dziewczynki :) Już widzę mojego męża w dziale dziewczęcym jak wybiera strój księżniczki i minę ma przy tym co najmniej nietęgą hihi Pozdrawiam z cudnych manowców
data: 2013.07.14
autor: Fox_India
Pani Aniu, no niestety nie podniosły mi się specjalnie te parametry, a wskaźnik luzu w ostatnich dniach znacząco opadł;-) Dodaję jednak trochę punktów procentowych dystansem i poczuciem humoru i nawet nieźle się trzymam. Gorąco pozdrawiam
data: 2013.07.14
autor: Sasanka
Raczkująca Świeżynko myśle, ze ten grzybek to skutek objadania sie słodyczami w ciaży i , ze nic złego sie nie dzieje a dobry duszek wie co mała teraz jada...wiec głowa do gory karmic karmic i karmic bedzie dobrze...pozdrawiam Panią Anię i wszystkich odwiedzających..
data: 2013.07.13
autor: Leila
Dzień dobry :) . Ostróżko , dowiedziałam się wcześniej ze strony internetowej , że są też płatki zwykłe ze Stoisławia , czyli do gotowania . Niestety nie mogłam dostać w Olsztynie , tylko były te górskie ekstra . Początkowo też owsianki wychodziły mi różne / a to za gęste , bo więcej płatków dodawałam niż było w przepisie Pani Ani , a to znowu wodniste bez kleiku /. Teraz są już właściwe , lekko budyniowe bez miksowania i bardzo smaczne . Pani Aniu , bardzo dziękuję za ten miodzio-przepis :) . Wymagały tylko dłuższego gotowania , aby wydzielił się zapach i kleik . Czasem kilka łusek trzeba odrzucić , ale to nic w porównaniu z jej pychotą . Jak znajdę te płatki do gotowania ze Stoisławia , to na pewno kupię . Dziękuję Ci Ostróżko za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam :).
data: 2013.07.13
autor: Nesca
Rono, z ogniem nie igraj. Twój post brzmi jak wyzwanie Szefowej na pojedynek. Zresztą potrzebę walki masz niemałą. Wiedz, że agresja rodzi agresję. Dużo w Tobie niedowierzania: "podobno", "zdaje się"... Lekkiej kpiny, ironii i żalu. Żalu do p. Ani, że nie udzieliła odpowiedzi na Twoje pytania, żalu do dziewczyn, że nie zajęły się Tobą zbyt dobrze... Rono masz tyle oczekiwań w sobie. Pokory też Ci brak. Tyle razy wiele z nas mówiło Ci "wrzuć na luz" a wtedy pojawi się to co nieoczekiwne. Rono nie zauważyłam też jednej rzeczy - mianowicie pomocy z Twojej strony. Nie udzielasz NIKOMU żadnych porad na tym Forum, nawet nie próbujesz. Tylko czerpiesz, czerpiesz, chcesz czerpać... Długa droga przed Tobą. Niejedna z nas "zazieje" ogniem. Mamy Ciebie na tym Forum PO COŚ. Wszystkie wiemy po co. Mam tylko nadzieję, że nie jesteś Trollem a nasza WSPÓŁPRACA rozkwitnie i przyniesie fajne efekty. Pozdrawiam.
data: 2013.07.13
autor: Elżbieta z Krakowa
Witam. Mam prośbę od dłuższego czasu mam straszne nudności ale najgorsze jest to ze nie potrafię zwymiotować, brakuje mi energii i jestem strasznie osłabiona-chwilami wydaje się że zesłabnę. Prosiłabym o jakąś poradę. Pozdrawiam
data: 2013.07.13
autor: BASIA :):):)
Witam Pani Aniu, a propos bólów nóżek, myślałam, ze 4-latek moze już zjeść trochę Fasolki szparagowej, lub młodej kapusty do ziemniakow.Poza tym moja rzeczywistość jest trochę bardziej skomplikowana, bo oprócz mnie młodego żywią sporadycznie członkowie rodziny. Próby tłumaczenia , czego nie powinien jesc lub w jakich ilosciach nadal spelzaja na niczym... Staram się "stawiać na swoim", ale jesli nie ma wsparcia partnera, to trudno oczekiwać posluchu, np u dziadków. Separowac dziecka od swiata przecież nie bede. Tak czy inaczej dziękuje za odpowiedz, bede robiła swoje, moze w końcu ktos mnie poslucha;) pzdr
data: 2013.07.13
autor: Mtd
Nesca, są /jeszcze/ zwykłe płatki ze Stoisławia i są płatki górskie ekstra, też ze Stoisławia i tych nie trzeba gotować.
data: 2013.07.13
autor: ostróżka
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Aszkah, Pani Aniu bardzo dziękuję za poświęcenie czasu i udzielenie mi odpowiedzi. Pytań mam mnóstwo, robię krok do przodu a za chwilę jestem o dwa do tyłu. Może za dużo myślę i szukam dziury w całym. Pani Aniu pozwolę sobie zadzwonić, ale muszę wypłynąć na spokojną wodę. Usiąść, zebrać myśli, żeby wiedzieć, o co pytać. Powrót do pracy po zacisznym siedzeniu z bobasem w garnkach jest okrutny. Relacje międzyludzkie a dokładniej międzybabskie potrafią wyprowadzić z równowagi. Myślałam, że mój organizm jest na to przygotowany… Nic bardziej mylnego. Mam grupę krwi A i tak jak Pani pisze w swoich książkach, najchętniej odespałabym stresy, ale niestety owsianki i zupy same się nie ugotują( nie żalę się tylko stwierdzam fakty). Dobrze, że mąż pomaga i popołudniami zajmuje się naszą gwiazdeczką, żebym ja mogła przygotować nam jedzonko. Aszkah, dziękuję za odpowiedź. Mleka nie mrożę. Zamrożone zutylizowałam;)Doczytałam o niedoborze żelaza i wyluzowałam. Co do eksperymentowania z warzywami to bardzo chętnie, ale moja niunia jest niezdiagnozowaną alergiczką ( tak jak pisałam we wcześniejszym poście- śluzowate paskudne kupy, kolka, ulewanie i ogólny niepokój od 2 miesiąca). Nie każde warzywo jest wskazane, prawda? Będę wdzięczna za sugestie. Teraz trochę niepokoją mnie te grzybicze sprawy u Malucha. Przy pierwszym ataku grzybicy u malutkiej spanikowałam i posiłkowałam się oprócz imbirówki, także nystatyną. W tym czasie również nie jadłam nic mącznego. Niestety teraz w pracy muszę mieć kanapkę(częściej 3 kanapki ), ponieważ notorycznie jestem głodna. Teraz mamy drugi wysyp grzybka, ale jestem odważniejsza no i mój dobry duszek wrócił, który wspierał mnie na początku drogi PP  Imbirówka dla malutkiej, choć się krzywi – po łyżeczce i więcej czosnku do zupek. Jestem dobrej myśli. Obecnie, moje samopoczucie fizyczne, pomimo powrotu do pracy, jest znacznie lepsze, a może to mobilizacja organizmu, żeby jak najdłużej utrzymać karmienie piersią przy czym musi być dobra organizacja logistyczna;). Psychicznie jest gorzej. Wiem, każdy ma wyżyny i doliny. Damy radę! Maluch rano dostaje owsiankę, ok 11 zupkę z owsianką, ok 13 sama zupka, ok 15 na drugie danie zupka z mięskiem i kaszą gryczaną niepaloną, ok 17 owsianką z mniejszą ilością zupki bez mięska no i ok 19 owsianka. Mam nadzieję, że nic nie knocę? Niestety niechętnie pija herbatkę tli dosłodzoną odrobinka miodku. Przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi, ale korzystam z chwili ciszy. Serdecznie pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi i sugestie. Dobrej nocy! Serdecznie pozdrawiam.
data: 2013.07.13
autor: Raczkująca świezynka PP
Witam Panią Anię i Całe Forum :). Owsiankę gotuję z płatków Sante , miód zawsze rzepakowy od tego samego pszczelarza i przepis Pani Ani z 2007-02-28 . Gotuję na malutkim ogniu , aż poczuję zapach płatków , bo wtedy nabierają konsystencji prawie płynnego budyniu i dają wspaniały zapach . Może to trwa trochę dłużej niż 15 min . Potem odstawiam na 15 min i robię do końca wg przepisu . Płatków ze Stoisławia używam do kulek miodowych ,jako że na odwrocie opakowania jest napisane , aby były tylko zalewane a nie gotowane . Może są inne , ale ja mam tylko takie ze Stoisławia . Owsianka jest pyszna , miski wyskrobują nawet Ci , którzy jedli kiedyś bez przekonania i na pewno z mlekiem , a teraz mlaskają ze smakiem , bo "po Ciesielsku". To tyle . Za oknem ciemno , burzowo i deszczowo , a soczysta zieleń drzew odświeża powietrze i jest piękna . Dziękuję Wam , pozdrawiam serdecznie , życzę dobrego letniego nastroju i miłego weekendu , pa :)
data: 2013.07.12
autor: Nesca
KaM masz rację.Owsiankę gotuje się w czasie ciągłym 40 min.tylko w takim czasie płatki prawidłowo są rozgotowane i nie opadają i woda się nie oddziela.
data: 2013.07.12
autor: NUWLS
Miłe Panie "od owsianki"; moja koleżanka, kiedy spróbowała, po wielu latach, ugotować owsiankę tak jak ja gotuję, stwierdziła, że to są zupełnie inne płatki ze Stoisława niż były, bo właśnie oddziela się woda... Wespół zespół doszłyśmy, ze doszło słówko ekstra do płatków owsianych górskich, czekam na odpowiedź ze żródła, z Młynów w Stoisławiu.
data: 2013.07.12
autor: Ewik58
KaM jeżeli ta woda co mnie się czasem zbiera na powierzchni owsiankowej zupy to jest co innego niż dziewczyny piszecie, to ja nie wiem już o co chodzi.Mnie się takie cuda nie robią. Gotuję jednak ciut inaczej niż piszesz. W smaku słonym odstawiam na 20 minut, potem miksuję i zagotowuję ponownie i dopiero dodaję sok z cytryny , gotuję jeszcze ze 20 minut dodając w tym czasie troche wrzatku i wreszcie ociupinkę masła i szczyptę imbiru.Miód na talerzu. Ty KaM piszesz, że dodajesz kwaśny, gorzki i miód a w "międzyczasie owsianka zaczyna też się nagrzewać".Wychodzi, że różnica polega na tym iż dodajesz kwaśne i całą resztę zanim owsianka się ponownie zagotuje.Może w tym miejscu jest przyczyna. Ja np. na początku gotowania miałam problem z ziemniakami w zupie. Zawsze lubiłam takie rozlatujace się a te mi nie wychodziły.Teraz w pierwszym kółku dodaję tylko zieleninę a jak ziemniaki się rozgotują tak jak lubię to dopiero robie kółko z cytryną i następnie aż do smaku ostrego na końcu.I wtedy mam ziemniaki takie mięciutkie, rozlatujące się ,jak lubimy wszyscy w domu.Pozdrawiam
data: 2013.07.12
autor: ostróżka
# Ostróżko, nie o takiej wyodrębnionej wodzie mówi AnnaAgnes, bo ta odstała woda wciąż nie powoduje tego, że gęsta owsianka zaczyna w pewnym momencie przypominać konsystencją wodę; mi też się czasem zdarza taka sytuacja z rozpadem kaszy, też podejrzewałam miód i z tego, co zauważyłam to: jeśli gotuję owsiankę w jednym rzucie, czyli bez przerw i spowodowania, że kasza ostygnie, to: gdy dodaję miód sprawdzony - kasza nie rozpada się, gdy dodaję trefny - rozpada się. Ale! Jeśli gotuję na "dwie tury" czyli np. gdy kasza już dojdzie i wyłączam ją w smaku słonym, ona przestygnie, nabierze właściwej gęstości, i potem ją dopiero doprawiam, czyli miksuję, kwaśny, gorzki i miód! (i ostry na koniec) a w międzyczasie owsianka zaczyna też się nagrzewać, to jakiegokolwiek miodu nie dodam - zawsze efekt jest ten sam! - woda. Dlatego nie jestem do końca pewna, czy winą tu nie obarczyć obróbki cieplnej. Coś tam się widocznie w tym garze musi dziać, fizykiem ani chemikiem nie jestem, więc nie wiem, ale nie wygląda mi to by jedynym winowajcą był miodek. # Fox_India, na kiedy masz termin! Myślę o Tobie :)
data: 2013.07.12
autor: KaM
# Pani Aniu, dziękuję za radę w kwestii dosmakowywania. Akurat tego nie wiedziałam, że w "drugim rzucie" trzeba po szczypcie w kółko, ja zawsze w danym smaku sypałam, sypałam aż nie poczułam zmiany smaku - to pewnie temu tak wiele razy mi "coś" "nie wyszło". Dziękuję! Dziś poćwiczę! A na kursach niestety nie byłam, rydwany i amplitudy same mi poprzychodziły do głowy, to taka jakby naturalna personifikacja naszych wewnętrznych stanów domowych. Żałuję że kursy skończyły się wcześniej niż ja zawitałam na Forum, choć wierzę, że jest jak ma być; tyle, że jestem już tak bardzo umęczona tą "moją" drogą, taki ciężki kaliber przewija się wciąż i wciąż od dłuższego czasu przez mój dom, jestem w tym momencie na etapie odzierania ze złudzeń, tych najbliższych, najmocniej pielęgnowanych, które (niby!) trzymają mnie przy życiu, z aksjomatów moich znaczy, że jak tylko myśl przez przypadek wyskoczy w przód i głowa zaczyna zastanawiać się, co będzie dalej, jak ja dam radę, bo przecież już nie daję, to ogarnia mnie strach... przerażający, paraliżujący strach... a nie mam kiedy naładować akumulatorów... tego też się uczę właśnie; tyle mam tych lekcji na raz... # Rono sączysz jad. I pała za nieznajomość tematu. Tu się nie rozgrzewa, tu się neutralizuje, balansuje gdzieś w okolicach równowagi. Równowaga to nie stan, to proces, tu nie ma żadnych czynników constans, wszystko płynie, wszystko się zmienia, warunki w których trzeba zachowywać równowagę też, a może szczególnie. # jeszcze na koniec chciałam podzielić się ważnym dla mnie zdaniem z "Przebudzenia", bo przeczytanie go, faktycznie w jakiejś części znów mnie przebudziło: "Nie proś świata, aby się zmieniał - to ty zmień się pierwszy. Wówczas ZOBACZYSZ ŚWIAT WYSTARCZAJĄCO WNIKLIWIE, BY MÓC ZMIENIĆ WSZYSTKO, COKOLWIEK UZNASZ ZA STOSOWNE." Amen!
data: 2013.07.12
autor: KaM
Witam forum. To chyba nie miód jest przyczyną, bo ja nigdy nie dodaje miodu do owsianki gotowanej na zapas ,zawsze dodaje już na talerzu i też mam nieraz w garnku , taką jakby wyodrębnioną wodę i to chyba od składu wody zależy na której owsianke się gotuje.Gotuje tylko płatki ze Stoisławia i nieraz podchodzi wodą a nieraz nie i bywa że ta woda już pokazuje się jak tylko owsianka z pół godz. postoi. A może ta owsianka jest jednak czymś posypywana?
data: 2013.07.12
autor: ostróżka
Rono ,pocieszyłaś mnie ,myślałam że na tym forum tylko ja zieje ogniem, a tu proszę,proszę... prawdziwy smok wawelski z Ciebie, ale nas to też nie zraża.Mogę Ciebie tylko uprzejmie poinformować że gdybyś naprawdę -tak jak piszesz-uważnie obserwowała forum to zauważyła byś, że jak forumowiczki udzielają prawidłowych odpowiedzi na czyjeś pytanie to P.Ania pisze tylko "dziewczyny odpowiedziały tobie prawidłowo" lub "dobrze ci radzą" i tym podobne.I wiele jest na forum dziewczyn które od P.Ani tylko taką dostały odpowiedz; potwierdzającą słuszność odpowiedzi forumowiczek. Niczym się Rono od nas nie różnisz w kwestii oczekiwań na odpowiedz P.Ani. Odpowiada nam jak moze i jest w stanie, a w razie gwałtownie potrzebnej porady, gdy sprawa rzeczywiście poważna ,to sama pisze na forum aby przedzwonić,niejednokrotnie udzieliła odpowiedzi natychmiast jak tylko ukazało się pytanie na forum. I zauważ, za darmo ,nie za np.40 zł od jednego pytania,jak to na innych pięcioprzemianowych stronach bywa. Oczywiście na niepoważne pytania odpowiedzi się nie udziela bo szkoda czasu.
data: 2013.07.12
autor: ostróżka
AnnaAgnes pewnie czytałaś moje owsiankowe problemy ;) Mnie się wydaję że to jednak kwestia miodu. Mnie na miodzie z kameralnej pasieki lub dobrym (nie najtańszym) wychodzi ok. Używam teraz polskiego miodu z E. Leclerc firmy CD z Bielska. Czasami w weekend gotuję owsiankę rano, na filtrowanej wodzie, jest wtedy najlepsza. Pozdrawiam
data: 2013.07.12
autor: Agnieszka
Pani Anno bardzo szkoda, że w zaden sposob nie odniosła się Pani do moich pytań, bo podobno tylko Pani zna własciwa odpowiedź - zdaje sie ze w Pani rodzinie sa "żywe" dowody na poparcie twierdzeń zawartych w książkach , ale skoro może to być kolejny materiał na nową publikacje to wypada tylko czekac, czytac forum i zagłębiać się w tajniki PP od mądrych dziewczyn :) Co do dziewczyn hmmm... nie umiały odpowiedziec na nurtujace mnie kwestie wiec uznaję ze niezbyt dobrze się mną zajęły - są tak rozgrzane ze zieją wręcz ogniem, co absolutnie mnie nie zraża, a wręcz przeciwnie. Pozdrawiam
data: 2013.07.12
autor: Rona
Serdecznie dziekuje Pani Aniu za informacje :) mam male pytanie: obecnie nadal karmie piersia mojego 14-miesiecznego synka i poki co nie zamierzam przestac. Po ciazy bardzo schudlam. Troche martwi mnie stan moich piersi, ktore sa jeszcze mniejsze niz przed ciaza i nie sa w najlepszej kondycji jesli chodzi o jedrnosc. Czy jest jakis sposob, aby poprawic ich wyglad? Pozdrawiam i zycze milego weekendu
data: 2013.07.11
autor: Dynia
Ostróżko:)
dziękuje za wskazówki,i twoje doświadczenia są bezcenne,podsunęłaś mi dobrą myśl i radę.masz rację jak szuka się jak dokucza umyka to potem z pamieci a tak czarno na białym moge analizowac ...dopisywac i obserwowac swój organizm
by nie popełniac błedów/nie jest łatwo ale z wasza pomoca dam rade/:)B.
data: 2013.07.11
autor: beatamonika
Beatamonika-pokrzywa jest kwaśna, a nagietek słodki,krwawnik nie wiem.Jak ktoś wie niech napisze. Poza tym przypominam Tobie cobyś "używała" archiwum ,bo tam pisze i o pokrzywie i o nagietku- w jakim smaku są i po co.I nie trzeba długo szukać,jest tylko kilka postów.Sugerowała bym też, abyś założyła sobie zeszyt i z każdej wypowiedzi na forum jaką przeczytasz wynotuj sobie to, co Ciebie moze dotyczyć i uzupełniaj to wiedzą zaczerpniętą z książki. W ten sposob będziesz się uczyła. P.Ania np. w ostatnim poście pisze Tobie, że dyskopatia to osłabiona tkanka łączna i jest to oznaką słabej śledziony i wątroby. Na co dzień zapomnisz o tym, ale jak sobie zapiszesz i rozwiniesz temat z ksiązek i archiwum o tym, jak zadbać o wątrobę i śledzionę, co od tych narządów zależy i jak np.oddziaływują na nasz sposób myślenia, reagowania, to łatwiej będzie Ci zapamiętać i dostosować się z odżywianiem ,myśleniem ,ogólnym spojrzeniem na siebie i na to co dolega ,co Ci się na codzień przytrafia .Człowiek jak wie, to czuje się bezpieczniejszy, rozumie co i dlaczego,lepiej sobie umie pomóc. Ma takie dokładniejsze, szersze wyobrażenie. Ta wiedza staje się taka bliska i własna. Ja założyłam taki zeszyt zaraz na początku. I np. temat; czemu bolą uszy i jak pomóc, plus wszelkie odpowiedzi dziewczyn i P.Ani, co zrobić w razie zastoju, od czego może zaboleć trzustka,jak się ratować w razie wyziębienia,co powoduje zaśluzowanie.To wszystko jest oczywiście w książkach i na forum, ale wiadomo jak się szuka jak coś boli lub łamie gorączka .No i dobrze też na początku zapisywać wszelkie wnioski dotyczące jedzenia, co zaszkodziło a co nie, szczególnie chodzi o kompozycje posiłków. Cobyś wiedziała, dlaczego zaszkodziła Ci mizeria, chociaż zrobiłaś ją według przepisu w książce
data: 2013.07.11
autor: ostróżka
Dziękuje Pani Aniu,za odpowiedż i Wam Elżbieto z Krakowa i Ewo S:)
DOBRZE ŻE JEST TO FORUM...wszystkich pozdrawiam:)
jest dobrze.
data: 2013.07.11
autor: beatamonika
Beatamonika, fryzjerka do ktorej chodze w Gdansku uzywa farb ziolowych, dodaje tam tylko wody utlenionej, pasemka blond wychodza sliczne i wlosy nizniszczone, wiec fryzjerzy moga w takie farby tez sie zaopatrzyc. Odnosnie kosmetykow znajdz fajny sklep zielarski z mila pani, powiedz czego potrzebujesz, przedtem poczytaj o parabenach itd na internecie I napewno pani znajdzie Ci cos fajnego. Pamietaj zawsze czytaj skladniki na kosmetykach! Fajny olejek do masazu i peeling z orzecha robi Himalaya, akurat te mam pachna cudnie i bez dodatkow. Pozdrawiam
data: 2013.07.11
autor: Sylwia V.
Witajcie, Kochani! Beatomoniko, wszyscy mamy chwile zwątpienia, doły i to jest normalne. Natomiast źle się dzieje, jeśli obwiniamy kogoś lub coś za tę sytuację. Raczej skupmy się na wyciszaniu emocji, na przemijaniu tych chwilowych spadków nastroju i starajmy się doprowadzić siebie do równowagi. Arnuszko, pozdrawiam mocno i trzymaj się pionu. Ostróżko, już na początku chylę czoła, jeśli dajesz radę, to trzymaj tak dalej. Jagno, dziewczyny odpowiedziały Ci dobrze. Przez te cztery lata już powinnaś się zorientować, co Ci nie służy. Właśnie Tobie dyscyplina jest absolutnie niezbędna. Może przedzwoń. Magdo z Sopotu, na uszach znajdują się bardzo ważne punkty akupunkturowe. Pomyśl o tym – to dopowiedź w sprawie kolczyków. Thymix, oczywiście możesz traktować PP na swój własny sposób, ale jednocześnie nie oczekuj od nas, abyśmy akceptowały i popierały Twoje wybory i decyzje. Jest ok. Próbuj, doświadczaj. Sylwio V., tak, cywilizacja się wymądrza, że należy pić wodę i jeść surowe, a skutki tego mamy. KaM, byłaś na kursie, że tak o rydwanie i amplitudach rozprawiasz:) Fajnie. Iko, 6-letni chłopak powinien mieć jedzenie bardziej urozmaicone, a więc owsianka dwa razy dziennie w sytuacjach wyjątkowych. Rono, nie będę komentować Twoich postów, dziewczyny bardzo dobrze zajęły się Tobą. Mtd, jak sobie poradziłaś z problemem szczepienia na ospę? Wando, PP nie jest antidotum na wszystko. PP pomaga wówczas, gdy Twoja świadomość daje pozwolenie, aby z tej wiedzy korzystać. A wodę pij, nikt Ci nie zabrania. TulipAnko, zadzwoń! Mailujesz sobie z Arnuszką? Fox_Indio, grupa się cieszy, że jesteś w dobrej formie:) Łakomczuszko – no i wszystko wiadomo:) Ale przyznaję, że posty dziewczyn były nad wyraz mądre. KaM, bardzo ważne! Pierwszy zasyp przypraw jest generalnie zawsze podobny, zaś przy dosmakowywaniu nie wolno wsypywać jednego smaku po kilka razy czekając aż go poczujesz, ale powinnaś ewentualnie zrobić kilka kółek, żeby uchwycić końcowy, właściwy smak potrawy. Jeśli będziesz np. dosypywać kilka razy gorzkiego, możesz nie wyczuć gorzkiego, tylko zupełnie inny smak. Czyli sypiemy w malutkich ilościach, ale zawsze kółko! Hanko, dziewczyny dobrze Ci podpowiedziały. Tak, Pati, wracając do PP, obserwacje, myślenie, intuicja to podstawa naszych życiowych zmagań. Dzielmy się przemyśleniami, a nie oczekujmy od nikogo RADYKALNYCH ZAPEWNIEŃ, bo takich tutaj na forum nie ma. BeatoMario, zadzwoń czasami! Anko KK, pisz częściej, dziewczyny czekają:) Gosiu P., jak sobie radzisz z karmieniem chorego męża? Gdybyś miała problem, dzwoń. Anonimie, herbaty pijemy zawsze gorące lub ciepłe! A propos słodkich owoców – a o jakich owocach myślisz? :) E-Agnieszko, dziecko jest osłabione z powodu niewłaściwego karmienia. Pilnuj dzieciaka! Thymix, doświadczasz właściwie, ale czemu nie umiesz wyciągać wniosków? Wszyscy doświadczaliśmy na początku tego samego, ale nigdy nie myślałam, że winne zawirowań i zaburzeń jest PP! A czemu rosół wylewasz do kibla? Nie wiem. Cyranko, skoro dobrze się czułaś przy owocach i wodzie, dlaczego jesteś na PP? Uważasz, że Twoje myśli mogą zmienić wodę w ogień i ogień w wodę? Chyba przesadzasz. A Ostróżka tak pięknie, cierpliwie i mądrze wam tłumaczy… Emko z Warszawy, nie daj się zwariować tym, co mówiła lekarka, co podają w Internecie. Absolutnie jesteśmy w stanie oddziaływać naszymi decyzjami na to, jak będą się kształtowały nasze losy, jak będziemy uwrażliwieni na choroby genetyczne. Rób swoje, trzymam kciuki. Ewik58 dobrze Ci odpisuje. Stykrotko, nie wiem, czy kartusze właściwie doenergetyzują Twoje jedzenie, ale próbuj. Powinnaś jednak mieć butlę, będziesz spokojniejsza. A u Ciebie jest ok.? Sasanko, masz już 100% poczucia własnej wartości i 100% luzu?:) Powiedz mi na ucho, jak to się robi :) Ach, to życie. Małgosiu, wysypka ciała to nie jest reakcja na kuchnię PP, to naturalna reakcja na potrawę-smak-energię, która w tym momencie nie sprzyja lub wywołuje dawną dolegliwość. Mamo Ineczki, jeśli mój telefon nie odpowiada albo jest zajęty, musisz być bardziej cierpliwa, jeśli chcesz się do mnie dodzwonić. Na Twoje pytania nie mogę odpowiadać na forum, po prostu staraj się dodzwonić. Beatomoniko, w dyskopatii pomoże Ci na pewno właściwe jedzenie i wzmacnianie wątroby, bo kręgosłup jest trzymany przez tkankę łączną, za którą odpowiada śledziona, a głównie wątroba. No i oczywiście dobry terapeuta i ćwiczenia. Raczkująca świeżynko, jeżeli nadal potrzebujesz wsparcia i nie znajdujesz odpowiedzi w archiwum i w książkach, zadzwoń, a wyjaśnię Ci to, co Cię niepokoi. Aszkah bardzo dobrze Ci radzi. Urszulo, jeśli będzie Pani jadła 3-4 razy dziennie posiłek ciepły, gotowany, nie będzie Pani w nieskończoność chudła, waga na pewno się ustabilizuje. Ale proszę koniecznie ćwiczyć, uprawiać jakąś gimnastykę. Beatomoniko, tak, oczywiście, bardzo ważna jest ilość dodawanych przypraw, jeśli będzie ich za mało, potrawa będzie niestrawna. Możesz zmniejszyć jedynie ilość smaku ostrego, aby potrawa nie była dla was zbyt pikantna. Doroto83, proszę, spróbuj przedzwonić. Dynio, mięsko z przepisu na makaron z „Filozofii życia” będzie w smaku ostrym, jeśli doprawianie skończysz na smaku ostrym. Anno S., problemy z uchem tak szybko nie znikają, prawdopodobnie masz nagromadzone sporo śluzu patologicznego (ropa) i stąd są problemy. Zakrapiaj uszy 1-2 kroplami olejku kamforowego, trzymaj dyscyplinę w jedzeniu, pij imbirówkę, a z czasem te stany zapalne się wyciszą. Ale dyscyplina musi być. Przyczyną jest to, że zmieniłaś sposób odżywiania, czyli nie zjadasz już pożywienia ściągającego, którego energia nie pozwalała na ujawnienie się problemu, a rozpoczął się proces oczyszczania. Mtd, oczywiście, że musisz coś knocić, skoro przyznajesz, że podajesz dziecku kapustę i fasolę. Jak duże dziecko, ile tego podajesz? Jasne, że to może być blokada i woreczka, i wątroby. Możesz zawsze zadzwonić. Thymix, nie da się upilnować dziecka, gdy jest na przedszkolnym jedzeniu. Beatomoniko, wieczorne zimno to słabość Twojego potrójnego ogrzewacza, a głównie środkowego ogrzewacza – siadły żołądek, śledziona. Marcela dobrze Ci podpowiada. Niepotrzebnie się denerwujesz, Ty swoich mężczyzn nie rozgrzewasz, a jedynie karmisz neutralnie. Emi, zadzwoń, spróbuję pomóc Ci znaleźć przyczynę wysypki na policzkach u dziecka. Kejlo, również ciepło Cię pozdrawiam. Pinezko, zupę gotujesz na jednym mięsku, a gulaszyk do ziemniaczków to osobne mięsko. To z zupy nie może być do drugiego dania. Sylvio V., masz rację, każde dziecko może mieć własne, indywidualne przyczyny zawirowań, wysypek. Agrado, głodzisz dziecko. Daj mu jeść! Alex, proszę, zastosuj się do zaleceń Ostróżki, na razie z algami i amarantusem daj sobie spokój. Jak już będziesz zdyscyplinowana, zawsze możesz zadzwonić. Na tym kończę, bawcie się dobrze! Duże dzięki wszystkim cierpliwie odpowiadającym dziewczynom, w tym Elżbiecie z Krakowa, Ewik58, Marceli, Sasance, Sylwii V., Jagodzie, KaM, DanusiA, Fox_Indii, Basi z Białegostoku, no i oczywiście Ostróżce. Jesteście po prostu nie do podrobienia. Pozdrawiam serdecznie
data: 2013.07.11
autor: Anna Ciesielska
W kwestii farb do włosów to polecam ziołowe farby na bazie henny - khadi (www.khadi.pl) są naturalne i bezpieczne, zero chemii. Do tego świetnie wpływają na wygląd włosów. Jeśli oczywiście komuś kolory odpowiadają bo to zazwyczaj brązy, rudości, czerwienie i czernie.
data: 2013.07.11
autor: Ewa S.
AnnaAgnes, może owsianka się prosi, by być chwilę bez miodu? ;) Da się. I smaczna jest.
data: 2013.07.11
autor: KaM
Uwielbiam gęstą owsiankę. Niestety od kilku m-cy mam z nią problem. Z gęstej staje się płynna :(
Wyczytałam na forum, że dzieje sie tak za sprawą miodu.
Od lat używam miodu z tego samego źródła. Nigdy nie miałam z nim problemu. Spróbowałam miodu z innych pasiek, a także
miodu sklepowego. Wciąż to samo. Czy mam pecha z kupnem dobrego miodu, czy może jest jeszcze inna przyczyna zmiany konsystencji owsianki ?
data: 2013.07.11
autor: AnnaAgnes
beatomoniko, dla kobiety 40-letniej im mniej tym lepiej. Oliwki nawet tej dla dzieci nie polecam. Ma w sobie całą tablicę Mendelejewa. Wieczorem wcieram w siebie masło shea. Rano nie potrzebujesz już żadnych balsamów. Skóra jest przyjmnie natłuszczona ale bez przesady - można założyć białą bluzkę i nie będzie żadnych śladó. Gdy nie mam shea albo nie chcę dawać tak ciężkiego masła na siebie, smaruję się zwykłą oliwą z oliwek (notabene najfajniejsze są oliwy z Grecji a nie wszechobecne z Hiszpanii). Na twarz odrobina kremu (ja akurat mam zapas arganowego z Maroka) może być też zwykły polski (jakoś trudno mi zaufać tym na L.. czy tym na G..). Do włosów mam szampony również polskie zioła, dobra seria to Farmona. Nie stosuję kremów z UV, w naszym kraju mamy tak mało słońca, że nie ma sensu go jeszcze ograniczać.
data: 2013.07.11
autor: Elżbieta z Krakowa
DanusiuA, ja na szkołę i rodziców nie zwalam, bo książki trzy znam juz niemal na pamięć, gotuje codziennie od niemal roku (moze to nie są lata, ale dla mnie to juz jest calkiem spore doświadczenie), a archiwum tez jest na porządku dziennym. więc uczniem nie nazwalabym sie leniwym, a raczej dociekliwym.
A poza tym to choc PP jest na pewno moją drogą, to ja obieram póki co kurs umiarkowany i racjonalny, a nie ortodoksyjny- czyli zgodnie z pierwszą książką sezon w pełni i u nas owoce - maliny, jogody, truskawki zagościły (i nawet lody z trzeciej książki!). żadnego kataru, żadnych dolegliwosci, nic, a wypatruję usilnie, bo przecież powinno coś zaszkodzić, wszak to zimne- kwasne i surowe!! No, ale pewnie jesienią i zimną dostanie się całej rodzinie.
moniko, truskawki z wlasnego ogródka nie są też wskazane, bo nie chodzi o to, czy ekologiczne czy nie, ale o to, że w swej naturze wogóle są zakwaszające, wychładzające, alergizujące. czy Tobie szkodzą czy dodają zdrowia, wiesz to najlepiej Ty sama.
Odnośnie chęci na słodkie, to u mnie praktycznie nie występuje odkąd po pierwsze: jem regularnie co 2-3 godziny, z reguły coś ciepłego (w zasadzie nie dopuszczam do uczucia głodu); po drugie nie jem i nie mam w domu słodyczy. ale oczywiście jak już skosztuję gdzieś np. ciasta czy lodów , to zaraz mam chęć na więcej, na szczęście najczęściej udaje mi się nie próbować wcale.
pozdrawiam wakacyjnie całe forum.
data: 2013.07.11
autor: Cyranka
Witam. Nurtuje mnie czemu ni truskawki z własnego ogródka.?
data: 2013.07.10
autor: monika
Dziękuje Ostróżko:)zrobiłam jarzynówkę,wyszła pycha.dzis tez bede jadła...jest troche lepiej.
mam pytanie które przewijało sie już na forum
chodzi o kosmetyki jakimi kryteriami sie kierowac w wyborze?
czy oliwki ,dziecinne sa wystarczajace dla kobiety 40 letniej?
wspominano tu masle shea,czy do ciała twarzy w tym wieku jest wystarczajace?
i...wreszcie farby do włosów,wiadomo szkodliwe jak sobie radzic by zminimalizowac chemie w swoim zyciu?
najprosciej zrezygnować....ale ja lubie balsamy ,oliwki dbac o siebie.
moze cos naturalnego?jak to sprawdzic by znóów sie nie sparzyc w postaci alergii?
w jakim smaku sa zioła;pokrzywa,krwawnik,nagietek?
dziekuje
zycze miłego dnia Wszystkim:)
data: 2013.07.10
autor: beatamonika
Dzieki SylwioV, zrobione, mężowi smakowalo. Dałam tak, jak pisalas a oprócz tego trochę majeranku, tymianku i czabru... Ach i organo, i bazylia tez wpadły do gara;) ale po troszku...pzdr
data: 2013.07.09
autor: Mtd
Ika, ja też mam dużą działkę i próbuję zrobić warzywnik. Oprócz ręcznego usuwania chwastów ja stosuję jeszcze inny sposób, choć czasochłonny. Jednego roku w danym miejscu robię kompostownik a następnego resztkami kompostu zasilam inne grządki, a miejsce po kompostowniku przekopuję. Jest wtedy dużo łatwiej. A jakie rosną dynie!!! I oczywiście jest eko.
data: 2013.07.09
autor: Małgoś
Mtd, pisze co ja bym dodala, oprocz tego co wymienilas, z przypraw to ze 2 liscie laurowe i 5-6 ziaren jalowca, jest w smaku slodkim, daje fajny "mysliwski" posmak, pomidory moga byc kwasne w takiej ilosci wiec lyzeczke miodu i maslo, bo dajesz fasole. Jak dluzej pogotujesz to moze sie samo zagescic i wtedy niewielka ilosc maki pszennej wystarczy. Smacznego ;)
data: 2013.07.09
autor: Sylwia V.
Iko, śladem AnnyMarty - najlepiej ręcznie. Jeśli obszar działki jest duży, możesz wypożyczyć specjalistyczny sprzęt (są różnego rodzaju maszyny i urządzenia), potem wykańczasz i dopieszczasz wszystko ręcznie. Pamiętaj też o naturalnych nawozach - nie warto sypać chemii. Pożądana bliska obecność świniarni lub obory:).
data: 2013.07.09
autor: Marcela
Witajcie, czy ktoś ma pomysł jak zrobić fasole po bretonsku(maz sobie zyczy;)po naszemu oczywiście? Chce zrobić z wołowiny, trochę marchewki cebula i nasze przyprawy(kurkuma, kminek,chili,pieprz, i puszka pomidorow/ swieze.czy zagescic maka ziemniaczana czy pszenna? Moze ktoś ma sprawdzony przepis? Czy dodać trochę gęstej smietany, z czym zjadac, moze wiecej przypraw? Ciekawa jestem Waszej inwencji...pzdr P. Anie i Was
data: 2013.07.09
autor: Mtd
Beatamonika to twoja skatowana śledziona prosi o wsparcie.Ugotuj zupy jarzynowej,takiej gęściochy i jedz po trochu kilka razy w ciągu dnia.Dobrze było by jakby była zmiksowana ,jak nie lubisz bardzo gęstej to zrób rzadszą i tak 3,nawet 4 razy dziennie po sporej filiżance oprócz zupy na obiad .No i pij TLACI.Jeżeli latem potrzebuje się słodkiego to znaczy że śledziona woła o tzw "dobrą wilgoć" a więc zupa i nasze picie
data: 2013.07.08
autor: ostróżka
Witam ;)
Czy mógłby mi ktoś podać skład pieprzu ziołowego /tego ze sklepiku u Pani Ani/ bo książki już kupiłam i na razie nie mam co zamówić. Z góry dziękuję i pozdrawiam Forum
data: 2013.07.08
autor: Irys
Ika, wiem, że nie pocieszę Ciebie, ale jeśli chcesz pozbyć się chwastów bez chemii, to niestety musisz zrobić to własnymi rękami, tak więc zaopatrz się w rękawice, małe widełki do podważania korzeni i coś pod kolana (ja kupiłam to coś w CASTORAMIE, nie wiem jak się nazywa, ale bardzo fajna rzecz, wcześniej używałam kawałka styropianu, ale nie za bardzo się sprawdzał). Ciepło pozdrawiam i życzę powodzenia.
data: 2013.07.08
autor: AnnaMarta
Witam:)
Dziękuje za wskazówki dotyczące wyszukiwania w forum
znalazłam Ewik,napisze maila...
mam problem od pewnego czasu mam ochote na słodkie w ciagu dnia cokolwiek rodzynki,czasem czekolada,ciasto.
wiem ze cos nie jest w porzadku jak zminimalizowac te ochote bo czasem az mnie ciagnie by cos słodkiego zjesc,nie miałam tak
to jest od około 2 tygodni
serdecznie pozdrawiam forum/Ostróżko dziękuje za podpowiedż/
doceniam twoje posty i daja wiele do myslenia:)
data: 2013.07.08
autor: beatamonika
KaM, fajny artykuł :) , szczególnie zdanie o panującej w dawnych czasach nauce o zdrowiu, która "mówiła o potrzebie zachowania równowagi i spokoju, tak aby nie dopuścić do nadmiernego wybujania któregoś z humorów (ciepła, zimna, wilgotności i suchości) wpływających na temperament człowieka." Jak dla mnie - to zdanie to kwintesencja PP. Według mnie brak umiaru może wynikać z nadmiernego pośpiechu, stale towarzyszącego nam dziś w życiu. Wszystko "na wczoraj", ciągłe zamartwianie się że "nie zdążę", żądania "bądź kreatywny(a)" co przekłada się dla mnie często na rozkaz "zrób cud!" Skąd brać energię już nie na tworzenie cudów, ale na to, by tego wszystkiego słuchać? Żal, ale jak obserwuję niektórych moich młodszych (i często starszych) znajomych to widzę, że odpuszczają obiad, nie mówiąc już o przemyśleniach na temat tego, co dać dzieciom, na rzecz pracy, "dogodzenia" władzom, "zdążania". Często wynika to ze zwykłego strachu o pracę, ale najczęściej z chęci - jak ja to nazywam - "bycia bardziej" (u podłoża czego zresztą także leży strach). Myślę, że szybkie, kaloryczne jedzenie to jak wołanie organizmu o energię i siły, by to wszystko przetrwać. Dlatego takie ważne jest uczenie się potrzeb własnego organizmu, rzecz jasna na drodze PP. Pozdrawiam Forum :)
data: 2013.07.08
autor: DanusiaA.
Mam bardzo dużą działkę z przeznaczeniem na ogród, a na niej mnóstwo perzu i innych chwastów. Czy jest jakiś skuteczny sposób aby się ich pozbyć? Wszyscy oczywiście polecają mi Randap. Wolałabym jednak inną metodę.
data: 2013.07.08
autor: Ika
KaM artykuł w sam raz na wakacje . Tylko autorzy wspominajac o szczawiu zapomnieli o mirabelkach. To wszak ostatnia "na topie"teoria żywieniowa w Polsce.A tak na poważnie to czy zauważyłyście że to smieciowe żarcie to ma taki zapach jaki czuje się w kuchni gdzie po staremu mamcia lub babcia gotowały pycha obiadki?To dlatego ta małoletnia menszczyzna tak ciagnie do tych donaldów i innych przestępców kulinarnych.
data: 2013.07.08
autor: ostróżka
Witam forum. Tak ładnie P.Ania przyrównała nasze życie do makatki którą własnoręcznie dziergamy. Niektórzy chcieliby dostać gotowy wzór, razem ze sposobem wykonania;2oczka prawe, jedno narzucone, 2lewe,itd. Są i tacy co chcieliby dokładnych wskazówek co do jakości i rodzaju nici,no i które kolory najbardziej atrakcyjnie wypadną. Inni chcą chcą po swojemu, chcą mieć prawo wyboru. Super.Często jednak zdarza się, że samodzielnym i kreatywnym wychodzą takie krzywe sztychulce, że nie wiadomo czy płakać ,czy się złościć. A może machnąć ręką, wszak każdy ma prawo do dziergania po swojemu.Życie jednak uczy, że dobrze jest posłuchać rady doświadczonej dziewiarki, a nie udawać,że "lecące "oczka i krzywe ściegi to artystyczny ażurek .Takiego artyste to czasem trzeba kujnąć drutem w łapę, dla jego dobra. No a pózniej, to już jego wola czy poprawi sposób dziergania tej swojej makatki czy nie.
data: 2013.07.07
autor: ostróżka
Drogie Forum, polecam artykuł: http://forsal.pl/artykuly/716675,przeskoczylismy-z-epoki-biedy-do-epoki-nadmiaru-i-obzeramy-sie-czym-popadnie.html# *Ewik58, cieszę się, że pomogłam :) Pozdrawiam wakacyjnie!
data: 2013.07.07
autor: KaM
Dzień dobry, Marcelo dziękuję Ci bardzo za polecenie miejsca. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2013.07.07
autor: Aida
Prymulka, dziękuję za podpowiedz. Coś mi intuicyjnie właśnie nie pasuje z tym jedzeniem Zosi. Poczytałam trochę forum, znalazłam też tam informacje o karmieniu dzieci co mniej więcej 3 godz. Rozmawiałam też z p.Anią przez telefon na ten temat.Potwierdzacie jej opinię że dwulatek potrzebuje dobrze zjeść co 2,5-3 godz. Precyzyjniej chodzi mi o podpowiedz, co dajecie dzieciom np. pomiędzy owsianką a zupą około 12. W naszym menu po telefonie do p.Ani to głównie jajka albo jajecznica, omlecik- nie dlatego, że tak poleciła p.Ania, tylko staram się tej mojej Zośce coś pożywnego dać POMIĘDZY OWSIANKĄ A ZUPĄ. Mam jednak taką intuicję że trochę tych jajek za dużo i ze może niekoniecznie tak codziennie. Tym bardziej że czasem też do zupki robię lane kluski.
data: 2013.07.06
autor: Agrado
"Teraz chyba w ogóle przestanę pytać" Thymix, piszesz jak rozkapryszony bachor :) Kochana, nie pytaj! Na tym forum na pewno, a i poza nim, w zwykłym życiu także, postawa roszczeniowa nie ma sensu. Chcesz - szukaj, nie chcesz - zrób tak, jak pisze Ostróżka: nadmij się i włącz serial. Czego tak w ogóle szukasz? Rozgrzeszenia z tego, że jesz truskawki? Porady, jak MASZ żyć? Sama musisz wiedzieć, jak CHCESZ. Ale do tego potrzeba pokory i chęci, żeby coś zmienić, zmienić DLA SIEBIE. Nikt natomiast nie jest specjalistą od Ciebie, bo chodzi o to, abyś Ty sama się taką specjalistką stała. Cyranko, chcesz zgłębienia tematu? Weź się za wertowanie archiwum, za książki i za gotowanie. Nikt za Ciebie tego nie zrobi. Dziewczyny kochane, to nie szkoła, gdzie - nie chcąc zobaczyć lenistwa uczniów - obarcza się winą za złe wyniki w nauce rodziców i nauczycieli. Tak naprawdę każdą pomoc, każdą odpowiedź można w ten sposób osądzić: a to że krótka, a to, że nie wyczerpuje tematu. Mnie się jednak wydaje, że jeśli już ktoś Wam odpisał, to należy się podziękowanie, a nie krytyka, że za mało napisał albo niewyczerpująco. Pani Ania napisała trzy książki i niesamowite wręcz ilości przydatnych informacji zamieściła na forum. Ma Ci jeszcze ugotować i podetknąć pod nos? Pewnie wtedy też powiedziałabyś, że za blisko albo za daleko. Dziewczyny, bez obrazy - ale jedyna droga do tego, żeby coś osiągnąć, choćby satysfakcjonujące Was odpowiedzi na Wasze pytania, to wziąć się do roboty. Pozdrawiam Forum.
data: 2013.07.06
autor: DanusiaA.
Tak na początek mojego długiego przestoju w pisaniu P. Aniu melduje uprzejmie że u nas wszystko ok. Bardzo dziękuje za rozmowy, pomoc i wskazówki. Od pewnego czasu czytając forum zauważyłam jakieś złe fluidy piszące tu i tam;p Thymix Ewik58 wyprzedziła mnie w napisaniu Tobie że PP to nie takie tam sobie gotowanie to tak jak książki p. Ani filozofia i albo się z nią zgadzamy i stosujemy albo mamy tzw. półśrodki czyli w pewnym momencie nasz organizm się buntuje i już. Ja rozpoczęłam drogę od czytania i bardzo powolnego gotowania i próbowania(i nadal wracam do lektury) potem z ciekawością sięgnęłam po inne pozycje mówiące o TMC i 5P i widziałam ile tam jest ustępstw i różnic od "Filozofii. Ja podobnie jak Ewik58 nigdy nie miałam ochoty na nabiał, słodycze, surowe owoce i warzywa a teraz jako młoda matka widzę jak PP daje siłę mi i Synkowi jesteśmy zdrowi, cieszymy się sobą i to jest dla mnie najważniejsze. Oczywiście ludzie z boku pytają dlaczego jem tak a nie inaczej, dlaczego nie pije wody(bo przecież tylko ona daje pokarm),jak jedziemy w gości to ze swoim zestawem jedzenia i tyle. Niech inni myślą co chcą nie zabronię im, to ich wybór. Ślę pozdrowienia
data: 2013.07.06
autor: bombel
Thymix, może wyciszę Twoje wątpliwości... Interesowałam się dietetyką i zdrowym odżywianiem jeszcze przed maturą. Przeczytałam bardzo dużo z tej tematyki, śledziłam wszelkie nowości, robiłam tzw."swoje". Po 40-stce organizm zaczął sam odrzucać pewne produkty (mleko, jabłka, cytrusy), a ja go pokornies słuchałam. Dopiero książka pani Anny C. (połknęłam w jedną noc listopad 2007) potwierdziła wiele intuicyjnych, dziwacznych zmian i nowych potrzeb w moim jedzeniu. Po paru latach praktykowania 5P wiem, że nauczyłam się siebie, dopiero wiem i rozumiem jak działam. Na co i jak reaguje organizm. Kiedy i w czym mogę przegiąć. Nikt nas tego dotąd nie uczył i nikt nie ma zamiaru tego nawet robić tak solidnie i uczciwie jak p.Anna. Ileż pojawiło się literatury drukowanej i stronek w necie ślizgających się po pięciu przemianach, pozwalających na odstępstwa i "małe co nieco"- autorom nie chodzi o efekt 100% ozdrowienia, walczą o siebie. Ciekawostki naukowe są jak spadające gwiazdy, ich blask nie pozwala innym doświetlić całości. I dlatego właśnie 5P jest tak dobre, skuteczne, ponieważ zajmuje się niepodważalną prawdą o nas, podlegającym prawom ożywionej przyrody. Życie to przecież codzienna walka ze sobą, nieustanna konieczność dokonywania wyborów, rozwój w człowieczeństwie. Jakim ciężarem społecznym i rodzinnym staje się ono chorujące fizycznie czy emocjonalnie? Poza tym, że mnoży miejsca pracy w tzw. służbie zdrowia... Dostaliśmy w 3tomach "Filozofii..." podstawy nieszkodzenia sobie i możność samopoznania organizmu, w konsekwencji warsztaty uzdrowienia relacji z bliskimi i dalszymi, z którymi przeżywamy, doświadczamy życia. Tobie w rodzinie z pewnością jest dużo trudniej, ale uwierz mi, gdybym mogła cokolwiek zmienić w mojej rodzinnej przeszłości, to byłaby to "moja zdrowa" kuchnia, a więc choróbska dzieciakom i sobie troskliwie zafundowane, złe emocje i trudne rozstania. Gdy zrozumiesz pożytki z minimalizacji kwaśnego, surowego i zimnego prawie do zera i zaczniesz dobrze komponować posiłki/dzień, w konsekwencji poprawisz relacje z bliskimi i dalszymi, z którymi doświadczasz życia. To najlepsza lokata życiowa w oszalałym świecie, uzbrojonym w manipulacje i "przemoc" większości... Trzeba zmieniać wygodne ścieżki, do których przywykliśmy, znaleźć swoje własne, choćby pod górę i nie ze wszystkimi. Ale jakie profity- widoki, perspektywy!!!!Powodzenia.
data: 2013.07.06
autor: Ewik58
No to dziewczyny,i Ty Cyranko do dzieła,zgłębiać temat, czytać książki, wgryzać się w treść, studiować archiwum, kiedy P.Ania mogła to pisała sążniste posty,dosłownie kopalnie wiedzy o PP. A o grzybicy przypominam; 153 posty, dziewczyny pisały jakie objawy, co jadły ,co stosowały, co pomogło a co nie, lub wręcz zaszkodziło, amarantus też się co troche przewijał na forum.Po co to archiwum, z jakiej racji wymagacie aby uprzejmie i wyczerpująco każdej z was osobno odpisywać , w koło macieju po raz enty, na ten sam temat.O truskawki macie czas się wykłócać a nie macie czasu do książki usiąść. To prosze się nadąć , usiąść do serialu i nie zawracać sobie głowy PP.Każda z nas ma własne sprawy, problemy, dzieci, teściowe,prace zawodową,męża i choroby i odpisywanie to wielka uprzejmość. Proszę więc o uszanowanie cudzego czasu i nie nabzdyczanie się jak ktoś napisze żeby zajrzeć do archiwum gdzie temat jest gruntownie przerobiony albo odpowiedz jest np.we wpisie P.Ani na górze strony pod "Bieżący Temat" To by było na tyle. Pozdrawiam forum i życzę udanych wakacji.
data: 2013.07.06
autor: ostróżka
Ostrozka jest dlugo Na forum, ma wiedze Na temat PP ale opinie faktycznie zbyt ciete, oschle , suche aby Nie powiedziec zasuszone.
Akcwpttujemy já takà jaka jest ale Nie jest to ok.

Moze P.Ania ma prawo tak powiedziec bo to Jej forum ale Ostrozka przesadza
data: 2013.07.06
autor: Tak mysle u mam do tego prawo
Thymix, Twoje podejście do PP jest faktycznie nie "pepowe". I dlatego ostóżka próbuje pokazać Ci, Twoje słabe strony. Mocną znamy wszyscy. Przechodzisz na PP. Super. Ale nie da się po łebkach, na skróty, "bo nie mam czasu". PP to filozofia. Nie dieta cud. Nie medycyna konwencjonala - dziś wezmę tabletkę, jutro mi przejdzie, a jak nie przejdzie po tej to wezmę inną. PP to CZAS dla siebie na odnalezienie drogi. Swojej drogi. Pisz na forum, zadawaj pytania, nie obrażaj się, bo ostóżkę masz na swojej drodze "po coś". Do tak zwanego "przerobienia". Każdy z nas w inny sposób wchodził na PP. Ale ci którzy już są latami, jak troskliwi a nie złośliwi rodzice próbują ostrzec innych. Pamiętaj też, że na PP nie ma półśrodków. Najpierw przeczytaj książki (chociaż te dwie pierwsze) a dopiero później zabrz się do gotowania. Pomału. Nie od razu Kraków zbudowano :))
data: 2013.07.06
autor: Elżbieta z Krakowa
Sasanko, twój post przypomniał mi Hellingera.Pozdrawiam.
data: 2013.07.05
autor: ostróżka
Thymix chcesz prawa do własnego zdania, czy akceptacji dla luzu, słabości, zachcianek, apetytu na słodycze, truskawki i lody .Każdy ma prawo i do własnego zdania i do słabości i całej reszty łącznie z apetytem ale nazwijmy to prawidłowo.
data: 2013.07.05
autor: ostróżka
Thymix, mam podobne odczucia co Ty, co do pytań, odpowiedzi i pisania nie do końca w duchu forum, czyt. ortodoksyjnego podejścia do PP. Ubolewam, że nie ma na forum atmosfery do swobodnego pytania dla początkujących zwłaszcza, że wiele pytań pozostaje wogóle bez odpowiedzi, a nawet odpowiedzi pani Ani częstokroć są bardzo krótkie, a chciałoby się zgłębienia tematu. No ale jest jak jest i trzeba się cieszyć, że w ogóle takie forum istnienie. dla mnie niezmierne cenne.
data: 2013.07.05
autor: Cyranka
Witam wszystkich. Dzień dobry Pani Aniu. Raczkująca świeżynka PP piszę odpowiedzi na twoje pytania. ja dla mojego młodziaka ściągałam mleko codziennie i zostawiłam porcje w lodówce ale nie zmrożone tylko schłodzone. W ogóle nie mroziłam mleka. Swoje mleczko zostawiałam w gotowych porcjach w lodówce-może stać 2 dni. Potem je gotowałam i ciepłe podawałam dziecku. Nie zostawiałam mleka dłużej niż dobę. Jeśli chodzi o jedzenie to rozejrzyj się jest lato. Dużo warzyw próbuj wszystkie. Chyba ze jesteś chora. Mieszaj kasze do zup. Smakuj.8 miesięczne dziecko je wszystko. Moje słonko jadło: mleczko moje przed pracą, owsiankę, zupki, II danie oraz mleczko jak byłam w domu o 1600 -1700 owsiankę. Nie ma problemu z takim maluchem problem istnieje w naszej „głowie zatroskanej kobiety”. Zastanów się dlaczego czujesz się słabo- może „dajesz z siebie wszystko” i to jest główna przyczyna? Zatrzymaj się i pomyśl. Jaki poziom żelaza w organizmie powinno mieć dziecko? Żelazo spada podczas intensywnego rozwoju dziecka zawsze, twoja lekarka powinna o tym wiedzieć jeśli cię to uspokoi to z nią porozmawiaj , już o tym pisałam poczytaj moje posty. Pozdrawiam ciepło forum które ostatnio tylko czytam.
data: 2013.07.05
autor: aszkah
Aido, ja polecam miejscowość Wicie, niedaleko Jarosławca i Darłowa. Miejscowość niewielka, ale rozwijająca się, wybierana głównie przez rodziny z dziećmi. Mam namiar do właściciela, który ma dom i wynajmuje pokoje (jeśli o to Ci chodziło): 510108899. Pokoje są wyposażone w kuchenki na butle gazowe, są naczynia i garnki. Było czysto i schludnie, nie miałam zastrzeżeń. Dwa lata temu płaciłam za pokój trzyosobowy 120,00 za dobę. Pozdrawiam słonecznie:)
data: 2013.07.05
autor: Marcela
Wiesz ostróżko, ja nie mam problemu z duchem forum ;) zdziwiłam się szybkością odpowiedzi i jakością też. Masz ostry język. Czy odpowiedź na czyjeś pytanie (moja odpowiedź, nie pasująca Tobie) oznacza, że nie można mieć własnego zdania?? Nadal uważam, że lepiej zacząć gotować wg. PP choćby najbardziej neutralne potrawy i później coś pozmieniać niż, w wypadku gdy nie ma się czasu na zagłębianie w treść książek - czekać.
A co do braku odpowiedzi na pytania. Pisałam co znalazłam w archiwum. Ty zdaje się masz dosyć dużą wiedzą na temat PP, ale uznałaś za stosowne jedynie poinformować mnie, że mam jakiś problem z duchem forum?? Dużo nie brakuje tej wypowiedzi do: nie pasuje Ci to spadaj. ###### DanusiA wiem, dlatego nie pytałam więcej. A teraz czuję się na tyle zniechęcona, że chyba w ogóle przestanę pytać.
data: 2013.07.05
autor: Thymix
Jakiś czas temu trochę się zapętliłam i napisałam na forum jak to siedzę w malinach. Choć nie opisywałam sytuacji zbyt szczegółowo, to i tak otrzymałam celne i inspirujące komentarze, za które raz jeszcze dziękuję. Czyjaś uwaga pozwala spojrzeć na siebie z dystansem, dostrzec jakiś szczegół. Ale i tak lekcje trzeba odrobić samodzielnie. Po tamtej przygodzie zrozumiałam, że Ci których kocham nie zabierają mojej osobistej przestrzeni, lecz ją powiększają.
data: 2013.07.04
autor: Sasanka
KaM, dzięki za wsparcie, chciałam poprzednim postem dopomóc obsługiwać wyszukiwarkę. Dopiero Ty zrobiłaś to fachowo.
data: 2013.07.04
autor: Ewik58
Thymix to forum jak długie i szerokie składa się z pytań i odpowiedzi.Jeżeli nie otrzymujesz odpowiedzi to widocznie pytanie dotyka tematu już od dawna kilkakrotnie przerabianego na forum ,lub aktualnie osoba kompetentna w temacie jest na forum nieobecna/ i nie musi być, forum to nie ostry dyżur/A jeśli chodzi o "ducha tego forum"to ma on swoje zasady i jak Tobie nie odpowiadają to twój problem.
data: 2013.07.04
autor: ostróżka
Alex na naszym forum jest 153 posty na temat grzybicy ,jej przyczyn i leczenia. Poczytaj, to będzie bardzo pożyteczna lektura, także ze wzgledu na twój powrót do PP, wiele sobie przypomnisz.Zycze efektywnego powrotu.
data: 2013.07.04
autor: ostróżka
Thymix, brak odpowiedzi to też odpowiedź :)
data: 2013.07.04
autor: DanusiaA.
Witam wszystkich serdecznie, przeglądałam forum ponieważ szukam fajnego miejsca nad morzem. Proszę jeżeli ktoś ma sprawdzone z kuchnią gazową ale dom , nie domki. Pogoda ciągle niepewna. Mogę polecić wspaniałe miejsce w krainie jezior. Jest cudnie, mili gospodarze. Gospodyni świetnie gotuje, na życzenie mogą to być dania pięcioprzemianowe wg. książek pani Ani. Świeże produkty, cisza , rzeczka, las , do jezior też blisko. Gospodarz zorganizował ciekawe muzeum przedmiotów regionalnych. Atrakcją dla mniejszych dzieci są różne zwierzęta : kucyk, kozy, jakieś małe owieczki- nie pamiętam rasy. Jest nawet przygarnięta sarna, osierocona w dzieciństwie. Można obejrzeć na świeżo założonej stronie : http://ide656412b.nazwa.pl/miodoborze/ i na Facebooku.
Pozdrawiam wszystkich wakacyjnie.
data: 2013.07.04
autor: Aida
Agrado, moje dzieciaki małe i większe jedzą co 2,5-3 godziny; i to nie dlatego, że za nimi chodzę z łyżką, tylko że są głodne. Posiłki treściwe (jajecznice, mięso, zupy z mięsem, kanapki z miesem) od samego rana po owsiance do 14-15 po południu, potem posiłki lżejsze (gęste zupy jarzynowe, tarta z warzywami, ziemniaki i kasze z warzywami). Jeśli nie dopilnuję, żeby posiłki w pierwszej części dnia były bogate w białko, to wieczorami dzieciaki są wściekle głodne i zjedzą konia z kopytami, nawet jeśli będą je boleć brzuchy w nocy. Twoja Zosia dostaje owsiankę, przegryzkę i dopiero za 4 godziny zupę? Może tu coś trzeba najpierw zmienić? Wtedy po południu apetyt zaczyna wyglądać inaczej :-)
data: 2013.07.04
autor: Prymulka
Tak Ostróżko, tylko że ja rozpoczynałam moją przygodę z PP od zupełnie innych książek i innych przepisów. Na książki p.Ciesielskiej natknęłam się duużo później.I te książki przeczytałam zanim zaczęłam korzystać z przepisów w nich zawartych. ####
Jak to jest, że gdy pytam o radę, nie otrzymuję żadnej odpowiedzi, ale gdy napiszę coś niezgodne z duchem tego forum - odpowiedź się znajduje ;)
Miłego dnia.
data: 2013.07.04
autor: Thymix
Pani Aniu,drodzy forumowicze.
Skruszona wracam do diety PP.
Pojawila sie u mnie grzybica na paznokciach u stop,stopy sa mokre,nie spocone a mokre.dZIWNE UCZUCIE JAKBY WYDOBYwala sie z nich woda...
Znowu zaczelam miec mokre plecy jak 5 lat temu,moze 7 kiedy nie bylam na PP.
Wzrok zaczyna sie pogarszac,zatoki atakuja...Boze drogi ,co ja sama sobie zrobilam,dlaczego?
Chyba z lenistwa.

Pomozcie prosze w pierwszej kolejnosci jakie produkry powoduja grzybice,domyslam sie,ze slodycze.
Na wzrok tez pewnie maja wplyw,zawalaja watrobe...

Prosze,szybkie rady aby mnie wesprzec,PROSZE.

Obiecuje,ze wracam od zaraz,rozpoczynajac dzien kawa z przyprawami itd.


Ostatnie pytanie co sadzicie na temat AMARANTUSA?
Dostalam w prezencie I algi...

dziekuje
data: 2013.07.04
autor: alex
Witam, jesteśmy z moją Zosią 2 lata od poczęcia na PP. Czasami z mniejszymi i większymi grzeszkami. Od pewnego czasu mam jednak problem z żywieniem dziecka. Proszę o radę doświadczonych mam. Posiłki dziecka to rano około 8.00 owsianka i często do niej żółtko jajka.Potem około 12.00 zupa . W przerwie pomiędzy śniadaniem i zupką , jakaś przegryzka, np. chlebek z miodem. Potem bywa już gorzej. Zosia nie zawsze chce jeść drugie danie , a około 16 jest po prostu głodna. Zje parę łyżek ( dwie, trzy) ziemniaczków i mięska z zupki i koniec. Smakuje jej zmiksowana zupka z mięskiem z drobnym makaronem, tego zje miseczkę. Potem na kolację owsiankę. Mam poczucie że jej jedzenie jest mało urozmaicone.Czy macie jakieś sprawdzone patenty na posiłki dla dwulatka? W naszym jadłospisie zupki i owsianka to dwie główne pozycje. Od czasu do czasu parówki z szynki , jajecznica z jajka na masełku.
data: 2013.07.03
autor: Agrado
Dziewczyny to i ja podam wskazówkę w jaki sposób ja wyszukuję potrzebnych mi rzeczy na Forum. weźmy na przykład adres e-mail Ewik58. :) Krok pierwszy: w prawym górnym rogu w okienku autor wypowiedzi wpisujemy, wiadomo, Ewik58 - otrzymujemy mnóstwo wyników. A my szukamy adresu mailowego, czyli wiemy, że coś, czego szukamy zawiera w swojej nazwie "@", tak więc czas na Krok drugi: używamy "dodatkowego" szukania, tzn. skrótu klawiaturowego ctrl+f, w prawym górnym rogu przeglądarki pojawi się nam małe okienko, do którego wpisujemy szukaną frazę, w naszym przypadku będzie to małpa, czyli @. Takie pogłębione wyszukiwanie dosyć często mi się tu przydaje. Pozdrawiam upalnie!
data: 2013.07.03
autor: KaM
Thymix twoja teoria, że można zacząć od gotowania w/g przepisów a książki czytać póżniej jest błędna i szkodliwa .Nie wszystkie przepisy są dla wszystkich, szczególnie początkujących, cierpiących na jakieś poważne schorzenia, poza tym nie wszystkie przepisy są na każdą porę roku stosowne,trzeba umieć rozróżnic co korzystne do jedzenia wiosną a co jesienią a to wszystko omawiane jest w książkach napisanych jasnym, zwięzłym i pięknym językiem.
data: 2013.07.03
autor: ostróżka
beatamonika ,Ewik58 podawała swojego mejla i dwa razy telefon, jest w archiwum. No dobra, będę taka miła i podam wskazówkę;klikasz w archiwum i podane jest w maju 2012 i w maju 2010 roku.Nic nie wcięło.
data: 2013.07.03
autor: ostróżka
Beatomoniko, wyszukiwarka sama Tobie znajdzie, gdy wpiszesz kolejno słowo: @ ; autor: poszukiwany. I jest. Czekam. Pozdrawiam złoto z lipami lipcowymi.
data: 2013.07.03
autor: Ewik58
Ewik58:)
niemam,wcięło szukałam tez na forum...
pozdrawiam
data: 2013.07.02
autor: beatamonika
biba ja zaplacilam za 1 12zl, jesli to bedzie zalezne od wagi to bedzie troche wiecej moze
data: 2013.07.02
autor: 
Beatomonika, już podawałam. Pisz, proszę.
data: 2013.07.02
autor: Ewik58
dziękuje Ewik58,jeśli nie jest to tajemnicą prosiłabym o maila do Ciebie...
pozdrawiam Wszystkich serdecznie:)
data: 2013.07.01
autor: beatamonika
Mam pytanie techniczne... Wlasnie zamowilam ksiazki pani Ani, rozumiem ze place przy odbiorze... Ile moze wyniesc oplata pocztowa? Nie mieszkam w Polsce i musze powiedziec rodzicom ile potrzebuja na to gotowki, gdy beda odbierac przesylke. Zamowilam 3 ksiazki... Bede wdzieczna za odpowiedz:)
data: 2013.07.01
autor: Biba
Kejla,moj maly tez ma "cos" do marchewki. Jak byl malutki to dostawal wysypki na calej szyi plus policzkach, czasami przedramionach, ograniczylam bardzo marchewke, czasami nie dodaje jej w ogole, teraz marchewke zimowa jeszcze trawi nadal w malych ilosciach, ale te wiosenno-letnie koncza sie swedzaca pokrzywka w tej chwili tylko w obrebie szyi.Musza ja czyms pedzic... Ja dlugo nie moglam wpasc, ze to marchewka, dotad jak z kims rozmawiam o tym to mi nie wierza, marchewka zdaje sie taka niewinna ;) Pozdrawiam.
data: 2013.07.01
autor: Sylwia V.
Dziewczyny, jak wprowadziłyscie waszym pociechom drugie danie to do zupy juz nie wkładacie mięsa? Pani Ania powiedziała że skoro na litr zupy daję 4 łyżeczki mięsa to do ziemniaków mogę dać jeszcz 2 łyżeczki. Tylko że itak musiałam dać zupę bo się nie najadał. Zastanawiam się czy nie lepiej by było gdybym zupę gotowała na mięsie ale wyjmowła przed miksowaniem a do ziemniaków dała np 4 łyzeczki. Jak Wy to rozwiązałyście?
data: 2013.07.01
autor: Pinezka
Beatomonika, jeśli będziesz dłużej i bardziej 100% na 5P to będzie mniejsze echo 90dni. Miałam po zimowych świętach kolizję samochodową-wjechano w tył mojego auta przy 120km/h, stres na 8godzin = autostrada, niemiecka policja, straz pożarna, holowanie, powrót do domu, a potem miesiąc powrotu do normalnego funkcjonowania plus wielka radość z opiekuńczego Anioła; właściwie byłam ciekawa jak teraz mój organizm zareaguje na wiosnę. Pilnowałam jedzenia i wiesz co? i normalnie nic, może jedynie zmniejszona koncentracja przed wiosennymi świętami, więc wiele rzeczy świadomie odpuściłam. Za odszkodowanie osobowe-Chorwacja. Jeśli chodzi o gotowanie wg 5P i nie trzymanie dyscypliny poza tym, to mam tak z duuuzym synem, jak jadł moje regularnie schudł 12kg(mogły jeszcze 15), teraz zaczął dogadzać sobie - nie napisze czym, bo nie mogę nawet na to patrzeć - i od razu zaczął wybrzuszać się na przodzie, tyć, jelita i narządy przestały skutecznie, dobrze pracować. I oczywiście gadka, ze jestem ortodoksem po przeczytaniu jakiś kolejnych 3ksiązek (naszych). I tak ułożyłam w głowie, ze genetyczne zadatki na zdrowie to jedno, ale dobrze pracujący układ trawienny i świadomość możności panowania nad emocjami poprzez zrównoważone jedzenie, to spełnianie biblijnego nakazu do godnego życia. Szacunek dla samego siebie. Samoleczenie jedzeniem. Nie szkodzenie sobie. Życie jest piękne... i zależne od samoświadomości. Powodzenia.
data: 2013.07.01
autor: Ewik58
Okoliczności sprzyjające, czyli śpiące dzieci sprawiły, że mogłam zasiąść na chwilkę dłuższą niż zwykle i poza przeczytaniem forum także coś dopisać. Ano co u nas? Taki rachunek sumienia półroczny, czyli odkąd pojawiła się u córeczki wysypka - liszaj na szyi i nad górną wargą, to mogę już z pełną świadomością napisać, że największym winowajcom był stres związany z naszymi próbami przekonania jej na nocnik. Teraz, kiedy odpuściliśmy całkowicie, liszaj zniknął. Pojawia się sporadycznie, jak córeczka się czymś podenerwuje, jak występuje u niej stres - czyli Pani Aniu święte słowa - blokada. Mój synek, już pięciomiesięczny kawaler rozwija się pięknie, nawet ma już jakieś zapędy, aby raczkować. Dziś wylazł pierwszy ząbek (!), chyba z tego, że jak patrzy na prawie trzyletnią siostrę zajadającą owsiankę z rana, to usiedzieć nie może i wyrywa się obiema rękami do łyżki. Kilka razy w nagrodę mógł tylko oblizać łyżeczkę, ale radość i chęć JESZCZE sprawiła, że wyciąga te rączki jeszcze usilniej. Mama nieugięta, póki co cyca tylko daje :) A u mnie tarczyca wróciła pięknie do normy, wizyty u endokrynologa będą już tylko kontrolne - od święta. Tak mnie wzięło na małe porównanie. Otóż będąc z córeczką w ciąży, czyli niespełna 4 lata temu gotowałam wg PP, ale grzeszki były częste. Zbyt częste. Córka jest alergikiem na wiele produktów, zanim wychwyciłam na co minął prawie rok testowania wysypek. Wysypki trwają u niej ok 3 tygodni, więc zanim skończyła się jedna nie jadłam nic nowego. Generalnie cały okres niemowlęctwa, to skóra czerwona, podrażniona i swędząca. Całkowita dyscyplina w PP sprawiła, że córeczka ma skórę gładką i bez przebarwień, poza takimi okazjonalnymi, jak wspomniałam wcześniej. No i oczywiście, jak gdzieś pojawi się produkt, który ją uczula, ale gotuję i pilnuję więc jest nieźle. Nie mam tylko sposobu na największy alergen. Na jakieś chemiczne konserwanty, albo nawozy pieron wie co. Otóż ostatnio wysypka pojawiła się po marchewce. Chyba, ze był to produkt marchewkopodobny? Choć zakupiona na giełdzie od producenta... Ehhh Podobnie synek, jest na cycu, ale zjadłam złocistą miksowaną z ową marchewką i zaczęło się. Pięć miesięcy bez najmniejszego śladu alergii, bo będąc z synkiem w ciąży byłam zdyscyplinowana całkowicie :) tak jak i teraz. No i marchewka dała do wiwatu. Synek ma wysypkę wokół szyi, pojawiła się też pod kolankami w zgięciach oraz na brzuszku pojedyncze wykwity. Smaruję olejem arganowym i ją i jego, a zupę chyba trzeba wylać. No cóż. Chciałam tylko napisać, że PP to droga, która wiedzie do początków, do źródła. Prowadzi do wnętrza człowieka i pozwala zatrzymać się w całym pędzie życia, aby pomyśleć. Pomyśleć nad sobą, nad tym co robię, co daję z siebie, jak moje emocje wpływają na smak kartoflanki, i dlaczego boli mnie głowa. Można wiele znaleźć w sobie samym, tylko czasem jest się zbyt daleko od własnego wnętrza, albo ma się uszy pełne hałasu z zewnątrz i ciężko usłyszeć cichutki głos, który chce powiedzieć o co chodzi. Tak, jak już było na Forum wspomniane przez jedną z Dziewczyn, że będąc na PP analizujemy nas samych i to co wkładamy do ust, aby pożywienie było lekarstwem. Kiedyś łykaliśmy tabletki na każdy zły stan zdrowia, dziś myślimy, czy jest to konieczne i często okazuje się, że PP daje radę. Kiedyś lamentowałam nad każdą wysypką u córki, dziś staram się podchodzić do tego spokojniej i bez stresu. Zamiast narzekać, cieszę się, że jest zdrową dziewczynką, a ta "drobnostka" to nic w porównaniu do ogromu problemów jakie mają inni ludzie. Warto cieszyć się tym, co się ma, a nie użalać nad tym, że coś jest nie tak. I tym optymistycznym akcentem zakończę chyba, bo coś mi nie idzie to pisanie. Pozdrawiam Forum! I Gospodynię!
data: 2013.07.01
autor: Kejla
Witam,
Jestem mamą 2 chłopców z AZS. Jeden w lipcu skończy 4 lata, drugi w sierpniu rok. Obaj na kuchni PP.
Starszy skórnie jest właściwie ok, tylko czasem zdarzają się wpadki (jeśli zje coś czego mu nie wolno).. A było okropnie.. Miał całe ciało (oprócz twarzy, tu zawsze wyglądał najlepiej) w zmianach, wiele było sączących. Świąd był okropny, ale powoli PP zaczęło pomagać (PP wprowadziłam jak mały miał 13 miesięcy, a bardzo duża poprawa była juz przed ukończeniem 2 r.ż).
Z młodszym jest zupełnie odwrotnie. Całe ciało czyste, gładka i piękna skóra, a buzia wygląda okropnie. Jak był tylko na piersi, to policzki wyglądały w miarę dobrze. Delikatne zmiany na nich zaczęły się pojawiać ok. 5tego miesiąca życia (zbiegło się z rozpoczęciem bolesnego ząbkowania, diety jeszcze nie rozszerzałam). Większe pogorszenie na policzkach zrobiło się w momencie jak mały zaczął jeść owsiankę, zupki warzywne, a zwłaszcza gdy zaczął dostawać zupki na kości. Najpierw po cielęcej - po tym było najgorzej, ale po indyku i króliku też było źle. Synek bardzo często wybudza się w nocy, drapie po policzkach, zdziera naskórek w nocy o prześcieradło. Na świąd ani Fenistil ani zyrtec nie pomagają. Stosuję Alantan Niebieski, niby trochę pomaga, policzki wyglądają jakby lepiej, ale nadal je drapie i wybudza się w nocy. Ostatnio podsmarowałam mu delikatnie maścią robioną w aptece (z niewielką ilością sterydu), bo już było naprawdę strasznie.
Co mam robić? Jak długo czekać na poprawę? Dodam, że mój teść ma AZS, więc moje dzieci mają to po nim.
data: 2013.07.01
autor: emi
Niepokoi,mnie jak czytałam w Filozofi zdrowia,Pani Ania pisała że nie można równocześnie rozgrzewać i jeść surowe,zimne,kwaśne....bo mozna rozregulowac narzady
jak to jest w przypadku moich mężczyzn:)?
gotuje im wg.PP,a dyscypliny nie trzymają?czy to nie jest szkoda dla nich? bo ja wprowadziłam na całego gotowanie wg.PP.
pozdrawiam forum:)
data: 2013.06.30
autor: beatamonika
Dziękuje Ewik i Marcela:)
Czytałam post szyszki i aż mnie zamurowało,to niesamowite 90 dni,po i wszystko wychodzi? emocje,dobro ,zło? jedzenie?
data: 2013.06.30
autor: beatamonika
U mnie lepiej. Nie podalismy antybiotyku (choć boję się powikłań). Młody na ucho nie narzeka. Z ucha wyleciało dosyć sporo woszczyny. Nagrzewaliśmy woreczkami z solą i oberwałam prawie całe moje geranium.Temperatury brak, pod dwóch dniach spania non stop Młody stwierdził, że już nie boli. My oczywiście nie dowierzamy. W poniedziałek sprawdzam, czy mój laryngolog przyjmuje. Chcę żeby ktoś obejrzał ucho.

Chciałam jeszcze napisać w sprawie czytania książek. Nie do końca się z tym zgadzam, ze jest to obowiązkowa kolejność.
Wpadło mi w ucho niegdyś stwierdzenie od kogoś kto nie gotował wg PP, że czyta i nie pojmuje filozofii i nie gotuje. I usłyszałam wtedy odpowiedź - zacznij gotować wg przepisów a na filozofię czas przyjdzie później. W moim przypadku tez tak było. Najpierw zaczęłam gotować z przepisów, potem w miarę potrzeb czytałam książki. Nadal nie ogarnęłam wszystkiego co przekazuje p.Ciesielska dlatego książki są pod ręką i korzystam z nich na bieżąco.
Pozdrawiam czytających.

Kusi nas, żeby wyjść z domu. Lekarz zabronił. I sama nie wiem?
data: 2013.06.30
autor: Thymix
Beatomoniko, przeanalizuj ostatnie dwa-trzy tygodnie. Ja tak miałam jak się wychłodziłam opalając się na cieniutkiej macie położonej na ziemi. Może to klimatyzacja, jakiś nawiew, zbyt letni ubiór, zjedzone owoce lub jakaś sałatka, wypita woda lub piwo... Daj teraz o ubiór i ratuj się ciepłym jedzeniem. Pozdrawiam!
data: 2013.06.30
autor: Marcela
Beatamonika, sprawdziłaś wg postu Szyszki z:2010.11.18? Pozdrawiam Forum
data: 2013.06.30
autor: Ewik58
Doroto83 w ksiązkach P.Ani jest rozdział o łuszczycy a jak wpiszesz w wyszukiwarke słowo"łuszczyc" to wyskoczą Tobie posty dziewczyn co na te chorobę cierpią i dzielą się doświadczeniem co do gotowania i picia. A do pracy to nosimy termosy z ciepłym posiłkiem i piciem.Pozatym jedzenie neutralno-rozgrzewające to ani rozgrzewajace ani wychładzajace.A kwaśnego to szczególnie przy łuszczycy należy się wystrzegać i raczej żadnych potraw na smaku kwaśnym n ie kończymy tylko na smaku ostrym.No i na koniec oprócz pozdrowień jedna rada ;jak już przeczytałaś książki to zacznij czytać po raz drugi.Nawet jakby Ci dziewczyny napisały co jedzą to i tak bez dobrego zrozumienia na czym PP polega nie będziesz wiedziała jak to ugotować i dlaczego tak właśnie ugotować.
data: 2013.06.30
autor: ostróżka
Witam:)
niewiem co sie dzieje,od paru dni wieczór jak sie położe
czuje dreszcze wszechogarniajace całe ciało jest mi zimno i sie trzese niemam goraczki,pilnuje sie ...
dziwne uczucie moze ktos tak miał?
dziekuje za odpowiedz Ostróżko:)i pozdrawiam
data: 2013.06.29
autor: beatamonika
Ostrożko dziękuję za informacje masz racje z tym, że gdyby dziecko potrzebowało pomocy specjalistów ze śląska to na pewno zrobiłabym wszystko żeby tam się dostać.
Moim problemem jest łuszczyca co prawda bardzo mała bo parę śladów mam na łokciach i kolanach oraz czasem w uszach jak dobrze nawilżam to prawie niewidoczne nie używam żadnych maści sterydowych jedynie natłuszczające linomag lub wazelina a drugim problemem to łzawiące zaczerwienione stale oczy - żyłki popękane - byłam u wielu okulistów i ze wzrokiem wszystko ok mówią że taka uroda ale to nie jest tłumaczenie - może to być alergia. Po przeczytaniu książek Pani Ani doszłam do wniosku, że to może być od wątroby. I problem mam z tym co jeść i jak może banalne ale jaki jedzenie jest neutralno-rozgrzewające? Czy jeśli faktycznie to wątroba to powinnam kończyć przyprawiane potraw na smaku kwaśnym czy wystrzegać się go... co powinnam wykluczyć może macie te same problemy? W książce Pani Ania napisał" objawy ognia wątroby to suche oczy, paznokcie łamiące się, zaczerwienienie twarzy i oczu, pobudliwość emocjonalna... zapalenie wielostawowe, łuszczyca" i co mam jeść i pić żeby ten stan zmienić? Pomóżcie jak wygląda u Was jadłospis z dnia? A co bierzecie do pracy? Nie mam tam możliwość jedzenia ciepłego posiłku...
data: 2013.06.29
autor: dorota83
czemu nie mogę nic wstawic na forum??/
data: 2013.06.29
autor: dorota83
Ok Sylwio V., "otre pot z czola" :) i dam rade! Zabawnie to napisalas :) masz racje. Nastepnym razem z usmiechem powiem, ze to sok i bedzie ok :) prawdomownosc/dokladnosc mnie zgubila, przez co przewozony przeze mnie napoj wydal im sie podejrzany. Latam z Doncaster. Termos w bagazu glownym to swietny pomysl na ktory sama nie wpadlam :) milego weekendu zycze
data: 2013.06.29
autor: Dynia
Ach I zapomialam gdyby cos, wsadz termos z herbatka w bagaz do odprawy i zawsze wyjmiesz juz po przylocie do Polski i dasz dziecku, ja mlodemu tez daje owsianke w samochodzie po powrocie do Anglii, bo tak mi sie czasowo posilki ustawiaja ;)
data: 2013.06.29
autor: Sylwia V.
Dynia, jak "drink" bedzie im za malo konkretny powiedz, ze masz "juice", przeciez I tak nikt nie sprawdzi, poza tym jestes zajeta z dzieckiem, wozkiem, torbami, paskami, wiec "otrzyj pot z czola" I odpoeiadaj krotko i z usmiechem, im tez sie spieszy, generalnie sa mili i sa zyczliwi bez zlych intencji. Bedzie dobrze! Ja generalnie latam z Luton, czasami z Gatwick.
data: 2013.06.29
autor: Sylwia V.
Hej Sylwia V., niedawno chcialam napisac, ze Twoja rada sie sprawdzila, bo bez problemu przewiozlam herbatke w kubeczku. Zrozumialam, ze problem polegal na tym, ze zamiast powiedziec, ze to napoj/picie dla dziecka, to mowilam, ze to herbatka i sama siebie wkopywalam, bo widocznie pracownikom lotniska napoj o nazwie herbatka wydawal sie podejrzany dla malego dziecka :) myslalam, ze po problemie, a tu znowu klops i po herbacie. Generalnie czesto sie usmiecham, wiec juz sama nie wiem. Moze wysylam zle wibracje w obawie, ze znowu bede musiala sie tlumaczyc w kwesti picia synka... To by mialo sens. Na pytanie a co to za napoj trace grunt pod nogami...
Dziekuje Aska za odpowiedz, zerkne na ten przepis przy nastepnym ciescie z mieskiem :) lecac z Polski nigdy nie mialam zadnego problemu, byc moze wynika to z tego, ze dla nas herbatka jako napoj dla dziecka jest jak najbardziej ok i nie ma w tym nic podejrzanego. Za kazdym razem jest mi powiedziane, ze przepisy sa takie, ze moze to byc woda, mleko lub sok, a o przewiezieniu zadnej herbaty nawet nie chca slyszec... Skoro Wam sie udaje, to mi tez musi, wiec nastepnym razem posluze sie wizualizacja. Na szczescie jeszcze karmie synka, wiec w samolocie nie uschnie. Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.06.28
autor: Dynia
Hej Dynia, ja cisto posypuje przyprawami tak samo jak do rogalikow z szynka i szalotka z nowej zoltej ksiazki. Z mieskiem z rosolu wychodzi pychotka:)
Jesli chodzi o herbatke na lotnisku, albo zupki to ja zaraz przed przejsciem przez kontrole przelewam gorace z termosu do sloika lub kubeczka do picia i zawijam mocno w pieluche, pozostaja dlugo cieple:):):) W termosach nie mozna przewozic, przynajmniej ze Stansted. Jak lece z Polski (Krakowa) to zawsze zostawiam w termosach i nigdy nie ma problemu, kaza ci tylko sprobowac. Aczkolwiek nigdy nie wiadomo na kogo trafisz, zycze powodzenia nastepnym razem. Trzymaj sie.
data: 2013.06.28
autor: Aska
Witam. Spakowani, mięsko zawekowane i mieliśmy jechać na spływ. Jutro. A dzisiaj w nocy Starszy Syn zaczął płakać. Płakał do rana z bólu ucha, podaliśmy nurofen i listek geranium do ucha (zawsze pomaga, ale nie tym razem). Laryngolog stwierdził ostre zapalenie ucha srodkowego. Oczywiście mamy receptę na antybiotyk. Młody teraz śpi. Poczytałam forum i oprócz kamfory i ciepłych okładów za dużo nie znalazłam. Dwa dni jadł obiad w przedszkolu. Czy to może być od tego? Poszukam jeszcze czegoś w książkach. Nie spaliśmy razem od 1.00,tylko On się wtedy obudził a ja dopiero od godziny spałam. Imbirówka pomoże??
data: 2013.06.28
autor: Thymix
Witajcie,
zwracam sie do Was w starej sprawie. Chodzi mianowicie o ból nożek, a dokładniej kostek śródstopia u mojego synka. Ból pojawia się nocą, w godzinach wątrobowych i pęcherzykowych. Powraca co jakiś czas. Zastanawiam się czy to może być od warzyw wzdymających(kapusta, fasolka..)Na to wskazują moje analizy. Nie wydaje mi się, aby bylo to spowodowane nadmiarem kwasnego, czy niedoborem. Może to kwestia(niedoboru)wapnia. Oczywiście cos knocę...Nie moge sobie z tym poradzić , a martwi mnie gdy synek cierpi. Poza tym nie wiem, jak mu pomóc w momencie bólu, tylko masuję. Z góry dziekuje za Wasze sugestie..
data: 2013.06.28
autor: mtd
Dynia, nigdy mi sie nie zdarzylo aby wylali mi herbatke, a latam Cztery razy do roku. Moze za duzo gadasz, za malo usmiechasz? ;) Pisalam Ci juz co robie, moze zerknij. Pozdrawiam.
data: 2013.06.28
autor: Sylwia V.
Dziekuje Ostrozko za odpowiedz :) Myslalam, ze nalezy jakos doprawic kupne ciasto francuskie kminkiem, imbirem itd., aby mi nie zaszkodzilo i stad moje pytanie, ale widocznie nie ma takiej koniecznosci. Uwielbiam miesko porosolowe z ciastem francuskim :) czy kapka keczupu do tych pierozkow jest ok, czy tez to juz za duzo kwasnego?
Czy ktos zna lekarza z Poznania, ktory wierzy w moc pp i moze mi wypisac zaswiadczenie, ze ze wzgledu na egzeme moj synek nie moze pic sokow, mleka czy tez wody? Znowu mialam problem na lotnisku w Anglii i wylali nasza tlaci :(
Moj synek ma prawie 14-miesiecy i rozwija sie wspaniale, za co zawsze bede wdzieczna Pani Ani :) po egzemie nie ma sladu :) ze smakiem zajada zupki, owsianki, gulaszyki az milo patrzec :) serdecznie pozdrawiam
data: 2013.06.28
autor: Dynia
Aggi, temu głosowi, który analizuje każde słowo i każdą sytuację, o ile ten głos jest bardzo natrętny i nie daje żyć (a z Twego postu wynika, że tak jest i że Cię to męczy) daj urlop albo ogranicz mu godziny etatowe :) I nie przepędzaj starego ja, Kobieto, czy chcesz przepędzić kawałek siebie :)? Stare ja, to przecież także kawałek Ciebie! Postaraj się je raczej zaakceptować, inaczej wpadniesz ze starych schematów w nowe, a to nie ma być schemat. Na poczuciu winy (a widać je w Twoim poście) niczego nie zbudujesz. Na razie gotuj, jedz, pamiętaj o równowadze między pracą i odpoczynkiem, ciesz się każdą chwilą i nie wzdychaj do błogiej nieświadomości :) Lepiej jest żyć świadomie, wtedy więcej radości z życia.
data: 2013.06.28
autor: DanusiaA.
Ostatnio zdarzyło mi się popuścić wodze fantazji, głównie tej spożywczej, i popłynęłam. Trwając w dyscyplinie jedzeniowo-myślowo-słownej czuję się jak bogini, ale nie daj boże jakiś skok w bok - reakcja jest natychmiastowa, ciężko zwlec się z łóżka, o bardziej skomplikowanych czynnościach życiowych nie wspomnę. Tak się czasem zastanawiam, czy z czasem, jak już się przeryje stare schematy i wzorce, cichnie ten głos z tyłu głowy, który analizuje każde słowo i reakcję? O błoga nieświadomości... Czy to już zawsze będzie taka harówka? Czy nowe ja kiedyś na tyle się rozgości, żeby na dobre przepędzić to stare?
data: 2013.06.27
autor: Aggi
Doroto88, skoro już napisałas na forum to witaj.Forum jest po to, aby skoro już przeczytamy uważnie książki i zdecydujemy, że filozofia PP w/g Pani Ciesielskiej nam odpowiada.Przekonani jesteśmy że to dla nas, to mozemy pisać na forum i prosić o radę jak mamy problem i jego rozwiazania nie znależlismy w archiwum,nie był już poruszany, lub nie umiemy znależć, bo i to się zdarza.Pani Ania odpowiada jak ma możliwość.Dziewczyny też radzą wedle swojej wiedzy i doświadczenia. KOnsultacje z Panią Anią są teraz zawieszone i nie wiemy na jak długo . Ale jak napiszesz na forum z czym masz problem , czego nie rozumiesz, to zawsze ktos odpowie, a i P.Ania jak będzie pisać to i Tobie napisze co i jak.A Ty jak już dokładnie zapoznasz sie z tematem PP to możesz w razie poważnego problemu zadzwonić do P.Ani i Ona dokładnie Tobie wyjaśni co i jak, ale powinnas wiedzieć, że jak nie będziesz znała i rozumiała treści książek, to nie wszystko zrozumiesz z jej porad. A co do słów "mam małe dziecko i nie jestem w stanie dotrzeć do Poznania" to droga kobieto; czy gdyby twoje dziecko ,lub Ty ,wymagało konsultacji ze specjalistą, który przyjmuje tylko w klinice na Śląsku, to czy też nie była byś w stanie dotrzeć? Napewno stanęła byś na głowie i dotarła. Ale do Poznania nie musisz bo konsultacje z P.Anią są =jak już pisałam-zawieszone, kursy też i każda z nas musi się z tym pogodzić.Pozdrawiam.
data: 2013.06.27
autor: ostróżka
Beatamonika wielekroć już na forum dziewczyny radziły ze jak Swieżynce za dużo ostrych przypraw to mozna sypać ich troche mniej a zeby zachować równowagę potrawy to np. mozna dodać w smaku ostrym wiecej ostrego warzywka np. cebuli,ta nie dodaje potrawie jakiejś wyjatkowej ostrosci .Temat był już wielekroć poruszany.A co do TLACI to pijemy ją bo równoważy pracę wszystkich narządów więc jak Ci nie smakuje to sobie ją komponuj do swojego smaku moze trochę więcej anyżku albo mniej lukrecji albo więcej imbiru. W archiwum jest wiele na temat komponowania Tlaci tak zeby smakowała.
data: 2013.06.27
autor: ostróżka
Anno S, pani Ania pisała że takie zatkanie ucha może być spowodowane blokadą na meridianie woreczka żółciowego także Fox India pisała o swoich problemach z uchem środkowym i jak sobie radziła. Wejdz więc do archiwum i wpisz "ucha środ" znajdziesz radę póki P. Ania nie odpowie,możesz też wpisać pózniej woreczek i meridiany i też poczytasz jak sobie dziewczyny radzą.
data: 2013.06.27
autor: ostróżka
Dynio zauważ, ze w tym przepisie jest mięso z rosołu a więc mogą to być różne rodzaje mięska ,takie ,jakie do rosołu były użyte i te zmielone mięska są doprawione całym kółkiem smaków od słodkiego aż do gorzkiego.Jest to więc zrównoważony farsz zakończony smakiem gorzkim ,nadziewasz nim ciasto które jest w smaku kwaśnym i polewasz masełkiem w smaku słodkim.Ja tak to rozumiem i tak robię.
data: 2013.06.27
autor: ostróżka
Witam,

Mamy pytanie czy miałaby Pani jakieś rady na odnawiające się zapalenie ucha środkowego? Jestem na PP już prawie rok i wszystkie poprzednie problemy zdrowotne zniknęły (ciągły katar, opryszczka na ustach, swędzenie oczu) ale niestety nie mogę pozbyć się powracającego zapalenia ucha środkowego. Mam 32 lat i w ciągu ostatnich 2 lat miałam 3 epizody zapalne i przy trzecim, który okazał się bardzo bolesny zdałam się na antybiotyki, które właśnie zaczęłam brać. Ogólnie to w życiu dorosłym może 2 razy brałam antybiotyki, raz na ukąszenie od kleszcza i raz na grzybicę paznokcia ale to było przed PP. Czuję się niekomfortowo stosując teraz doustną antybiotykoterapię ale już nie wiedziałam jak mogę sobie pomóc. Pani Aniu proszę tylko o ogólne rady na temat tego jak PP może mi pomóc w usunięciu przyczyny tego zapalenia ucha (nie mam żadnego wycieku, tylko ból i uczucie zatkania), gdzie może leżeć przyczyna tego stanu rzeczy?. Wcześniej niegdy nie miałam problemów z uszami, z basenów nie korzystam i zawsze noszę czapkę zimą. Przewertowałam wszystkie trzy książki i nie udało mi się znaleźć informacji na temat mojego problemu. Byłabym bardzo wdzięczna za wskazówkę. Pozdrawiam
data: 2013.06.26
autor: Anna S.
W koncu kupilam ksiazke polecana przez Pania Anie: "Szczepienia-niebezpieczne, ukrywane fakty". Szkoda, ze tak pozno ja nabylam, ale widocznie tak mialo byc. Dzieki tej ksiazce potrafie bronic swojej decyzjio dotyczacej nieszczepienia synka. Stare chinskie przyslowie zawarte w tej ksiazce: "Ci, ktorzy lekcewaza prawa nieba i ziemi, maja zycie przepelnione katastrofami, podczas gdy ci, ktorzy tych praw przestrzegaja, sa wolni od niebezpiecznych chorob".
Male pytanko: w jakim smaku jest miesko z przepisu na makaron (precle) z miesem z Filozofii Zycia str. 260? Chcialam je zapiec w ciescie francuskim i nie wiem czym doprawic to ciasto.
Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.06.26
autor: Dynia
Witam
Chciałabym skorzystać odpłatnie z Pani porad jeśli byłą by możliwość przez e-mail doda20@buziaczek.pl(opisałabym moje dolegliwości)jestem z okolic Warszawy mam małe dziecko i nie jestem w stanie dotrzeć do Poznania. Mama Pani książki i zaczynam gotowanie według pięciu przemian jednak wolałabym żeby Pani podpowiedziała mi co i jak mam robić żeby wyleczyć się z moich dolegliwości.Proszę o kontakt jeśli Pani znalazłaby chwilę dla mnie.
data: 2013.06.26
autor: dorota83
Witam:)
Mam takie pytanie?
czy gotujac wg.5 przemian,ważna jest ilośc w dodawaniu smaków?
chodzi mi o to że niektóre przepisy wg.Pani Ani sa ostre...
czy mogę w kolejności smaków ale dosmakować po swojemu czy trzymać się żelaznych reguł tyle i tyle MUSZE dać do potrawy?
zasmakowała mi herbata neutralna z owocowa herbata ,tymiankiem,lukrecja,to juz cos zważywszy jakie mdłości miałam po tlaci:)dziękuje Alicjo z BRIHTON za twój post dał mi nadzieje...
przyjmuje leki niesteroidowe z przeciwbólowymi na zmiane
lekarka zaproponowała mi operacje....niewiem boje sie zwazywszy na to co przeszłam nie tak dawno
poczekam na wyniki tomografii
serdecznie pozdrawiam wszystkich:)
data: 2013.06.25
autor: beatamonika
To ja zapodam jeszcze "Tren Fortynbrasa" jako przestrogę co by za wysoko nie ulatywać w cudy i ułudy.
data: 2013.06.23
autor: ostróżka
to jeszcze ja chciałam się podzielić bliskim memu sercu i zapewne większości znanym, wierszem: / Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
/ po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
/ idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
/ wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
/ ocalałeś nie po to aby żyć
/ masz mało czasu trzeba dać świadectwo
/ bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
/ w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

/ a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
/ ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

/ niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
/ dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
/ pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
/ a kornik napisze twój uładzony życiorys

/ i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
/ przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

/ strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
/ oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
/ powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

/ strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
/ ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
/ światło na murze splendor nieba
/ one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
/ są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

/ czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
/ dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

/ powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
/ bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
/ powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
/ jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

/ a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
/ chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

/ idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
/ do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
/ obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

/ Bądź wierny Idź
// oczywiście Zbigniew Herbert
data: 2013.07.11
autor: KaM
zapomiałam podpisać post:)))))dziękuje Alicjo,poszukam ćwiczeń
dobrze że jesteście :))
data: 2013.06.21
autor: beatamonika
Paniu Aniu, znowu nie moglam sie dodzwonic, wiec pozwole sobie kontynuowac pytania na forum. Przypomne, ze pytalam poprzednio czy i jak czesto moge jej podawac ziemniaczki (na razie ma w jednej zupce), indyka (pokrzywka po rosole, ok po miesku, testy wykazuja uczulenie), cielecinke (pokrzywka po rosole, ok po gulaszyku). Po Pani zaleceniach zaczelam jej wszystko mielic. Nie wiem czemu pomijalam w tym mieleniu owsianke, ale ona sama o sobie przypomniala. Zauwazylam ze w jej kupki wygladaja ok do momentu owsianki. Platki owsiane wygladaly na niestrawione i kupka z nimi sie rozpadala. Zmienilam platki na owies "tluczony kamieniami" (stone milled) i zaczelam miksowac. Kupka caly czas ma prawie nie zmieniony kolor jedzenia i tez sie rozpada. Czy mam jej podawac cos innego na sniadanie? Na razie sprobuje kleik z maki owsianej. Dla przypomnienia Mala jest O- a ja B+. Pozdrawiam cieplutko Pania Anie i wszystkich forumowiczow
data: 2013.06.21
autor: Mama Ineczki
Beatamoniko i Alicjo M, ja mam odwodniony ostatni dysk i rozmawialam z P. Ania na ten temat. Zalecenia przy temacie kregoslup sa takie: pic tran, lykac wit.z grupy B, jesc miod pokrzywowy dla wzmocnienia krwi, cwiczonka na wzmocnienie nie tylko miesni przykregoslupowych ale takze nog, ktore teraz w duzej czesci przejmowac bede ciezar i wysilek ciala w roznych codziennych czynnosciach. Mozna kupic DVD z cwiczeniami joga kregoslupa lub pilates. Ja sama wlasnie z DVD cwicze w domu. Mozna tez znalesc cwiczenia na youtube.
Wystawiac sie na slonko i oczywiscie nasze jedzonko. Z obserwacji powiem tyle ,ze juz po czyms malym slodkim bol jest duzo wiekszy. A bol jest 24 h. Najgorsze dni to te tuz przed okresem. Wtedy bol siega zenitu. Sciskam Was, Pania Ania i cale forum bardzo cieplutko. ;o)
data: 2013.06.20
autor: Alicja z Brighton
"O,bajeczna poezjo kieszeni chłopiecej, co kryje w sobie dziwów drogocennych więcej niż dno morza, rupieci różnych skarbce całe:kamyki, sznurki,szkiełka, pióra zardzewiałe i kredki kolorowe, gdzie snom jeno znane śpią stubarwne pejzaże nie namalowane. To jest fragment cyklu "W cieniu miecza"
data: 2013.06.20
autor: ostróżka
Ostrozko, powiedzialabys mi gdzie ten wierszyk znalezc na internecie albo mialabys chwile aby go napisac na forum? Dziekuje!
data: 2013.06.19
autor: Sylwia V.
Dziękuje Alicjo:)
nawet nie wyobrażasz sobie jak twój post podtrzymał mnie na duchu:)
Wiele przeszłam przez ostatnie 3 lata,bólu,cierpienia,w ciagu 9 miesiecy miałam 4 powazne operacje,przeszłam zapalenie otrzewnej,jestem pod kontrola onkolog z powodu raka.
powinam byc wytrzymała na ból...wierz mi wszystko mnie juz przerasta,dlatego ktos zewnatrz czytajac moje wypowiedzi pomysli ze sie użalam...
dziekuje Pani Ani za to forum,ksiazki i okolicznosci które mnie zmusiły bym wróciła do PP:)
mieszkam na śląsku i nie słyszałam,o pilates,by były jakiekolwiek ćwiczenia w mojej okolicy.
czekam na tomografię,na poczatku lipca ,chodze na dłuuuugie spacery,próbuje sie wyciszyc
na dzis jestem pełna nadziei po twoim poscie że jedzenie ma wpływ nawet na kręgosłup
serdecznie pozdrawiam:)
data: 2013.06.19
autor: 
Kejla dziękuję za ciepłą ( jak moje jedzenie ) pociechę ale o jakim nadmiarze piszesz?
data: 2013.06.19
autor: Urszula
Basiu z Białegostoku, dzięki serdeczne za post o wolności.Stawia do pionu i na co dzień i od święta .Ja jak patrze na moich czasem zbyt rozbrykanych wnuków to mi się przypomina wiersz Staffa o chłopięcej kieszeni i mija mi zmęczenie i wszelkie humorzaste nastroje.Pozdrawiam.
data: 2013.06.19
autor: ostróżka
Urszulo po prostu koleżanki z pracy są zazdrosne ;) PP reguluje wszystko, więc skoro nadmiar spadł z Ciebie, należy się cieszyć. Ja przy 169 cm ważę 53 i karmię 5 miesięcznego bobaska, a jem wiadro ziemniaków co dzień ;) ***Pani Aniu u nas dobrze, córcia prawie liszaja już nie ma, zauważyłam jedynie, że pojawia się kiedy ona się denerwuje. Moja tarczyca już dobrze też, zdrowiśmy wszyscy jako jeden mąż, tylko mąż czasem kichnie jak zje coś, co mu nie służy (truskawki utopione w kompocie mojej Mamy). Napiszę więcej jak nie będę padać... Pozdrawiam!
data: 2013.06.19
autor: Kejla
Beatamoniko, ja też mam dyskopatię, miałam swego czasu bardzo duże bóle lędźwiowe, które powiększyły się gdy złamałam nogę w kostce i musiałam chodzić o kulach. Pomogła mi bardzo terapia McKenzie. Polecam książkę Robina McKenzie "Wylecz swoje plecy". A potem, jak już poczułam się lepiej zapisałam się na pilates. Pilates jest świetny na kręgosłup lędźwiowy, unikam tylko wszelkich skłonów do przodu przy prostych nogach bo mi nie służą:)
Poza tym zawsze dbam o dobre podparcie pod plecy, w samochodzie mam nakładkę na fotel Kulik system. No i oczywiście nasza dieta:) życzę cierpliwości i siły. Pozdrawiam ciepło :)
data: 2013.06.18
autor: Alicja M.
jestem na pp od listopada 2012 r ( leczona alergia, astma ).
Przyznaję, że widzę ogromna poprawę. Dyscyplinuję się stale ale jedna sprawa mnie zaniepokoiła mimo ,że jem regularnie moja waga spadła ok. 10 kg.
Przy wzroście 158 ważę obecnie 60 kg i boję się aby dalej nie chudnąć. Pani Aniu czy to jest poprawne? Koleżanki w pracy mówią,że jestem za sucha?
Pozdrawiam
data: 2013.06.18
autor: Urszula
Mekcyk, znam bardzo fajne miejsce na Mazurach, Grabowo koło Mrągowa, z kuchnią gazową, kilka oddzielnych mieszkanek (kuchnia + pokój + łazienka), świetne dla dzieci - ogromne ogrodzone podwórko z trawą, przemili ludzie. Byliśmy tam kilka razy. Tel. do p. Iwony 510 832 565. Na Mazurach - o dziwo - nie jest wcale łatwo o fajną czystą plażę, w miarę blisko jest plaża w Jakubowie - pod kątem dzieci - piasek i dosyć czysta woda. Pozdrawiam
data: 2013.06.18
autor: Jagoda
Dziękuję za informację odnośnie pensjonatu. Teraz narada z pozostałymi uczestnikami wyprawy i zobaczymy co z tego wyjdzie. W każdym razie adres zanotowałam, zawsze warto mieć za zapas :-)
data: 2013.06.18
autor: Mekcyk
Witam wszystkich, zwracam się z gorącą prośbą o radę. Na diecie PP jestem od lutego 2013, zmotywowała mnie, wtedy 3 miesięczna córeczka, która cierpiała na kolki i paskudne śluzowate kupy. Podświadomie czułam, że można dziecku ulżyć w cierpieniu i wtedy trafiłam na bardzo mądrą osobę, której jestem baaardzo wdzięczna. Jestem wdzięczna za cierpliwość i podtrzymywanie na duchu, gdy byłam jeszcze niedowiarkiem i sceptykiem. Przeprowadziła mnie przez początek, kiedy było naprawdę ciężko. Ryczący maluch i padnięta mama. Przyznaję się bez bicia, że z dyscypliną bywało i bywa różnie, aczkolwiek niepokojące mnie objawy u dziecka od razu przywołują do porządku. Nie kusiły mnie sałatki, wędliny, świeże pieczywa, tylko słodycze. W pewnym momencie poczułam, że za chwile siądzie mi psychika. Teraz wiem, że oznaczało to rozregulowanie organizmu. Przed ciążą i w ciąży zjadałam masę słodyczy. Obecnie miewam słodkie chciejstwa, ale świadomie nad nimi pracuję a córeczka bardzo skutecznie mnie mobilizuje. Drogie dziewczyny, do rzeczy! Mam kilka pytań: 1.Od lutego moje obiady to miksowane zupy, rosół wołowo- indyczy z ziemniaczkami, ostatnio z lanymi kluseczkami, kartoflanka, porowa, cebulowa (nie przypadła do gustu- miałam okrutne wzdęcia. Wiem, musiałam coś sknocić) Drugie danie to przeważnie gulasz wołowy, bitki z czosnkiem, ostatnio też naleśniki z nadzieniem jarzynowym (marchew, cebula, odrobina czosnku). Mam pytanie odnośnie gulaszu, na który nie mogę już patrzyć. Jem jak własne ciało. Czy mogłybyście podpowiedzieć mi coś innego? Rozumiem, że co do jarzyn nie mam wielkiego wyboru. W grę wchodzi marchew, pietruszka, cebula, czosnek. Dynia dopiero rośnie w ogródku, miałam mrożoną, ale oczywiście zlikwidowałam dynię jak również wszelkie mrożonki. Mrożenia, będzie dotyczyło moje kolejne pytanie. 2. Mam – już z czasów PP- w zamrażarce mój pokarm. Wiem, że ma on energię zimna, ale jeszcze chciałam zasięgnąć opinii, zanim z bólem serca go wyleję. Od lipca wracam do pracy i miałam nadzieję, zostawiać małej do popijania w ciągu dnia. 3. Proszę o podpowiedź, co do rozkładu posiłków dla 7,5 miesięcznej dziewczynki. Do popijania oczywiście herbatka tli?. Zupki gotowane są na cielęcince. Za kilka dni zacznę miksować z mięskiem. 4. U Małej pojawił się biały nalot na wewnętrznych stronach ust. Rozumiem, że to candida dała znać o sobie. Czy 100 % dyscyplina i imbirówki wystarczą? 5. Bardzo często miewam wzdęcia po obiedzie. Przypuszczam, że jest coś na rzeczy z równoważeniem smakiem kwaśnym, prawda? 5. Dość często czuję się słabo i u małej spada żelazo. Miód pokrzywowy kłania się, jednak mam pytanie, kiedy mogę go jeść? Po owsiance i po kolacji? Ile odczekać? Z góry dziękuję za pomoc i odpowiedź. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2013.06.18
autor: raczkująca świeżynka PP
Wiadomość dla Mekcyk.
Gorło 16, 19-330 Stare Juchy
tel. (87) 619-92-19, tel. kom. 788-517-536
www: http://www.antolak.orangespace.pl
Zaciszne, urokliwe miejsce, dla osób lubiących spokój,
szczególnie dla rodzin z małymi dziećmi.
gotować trzeba samemu /na gazie/. Gospodarze bardzo mili i gościnni.
data: 2013.06.17
autor: Stała czytelniczka forum.
Czy ktoś mógłby polecić mi jakiś pensjonat lub gospodarstwo agroturystyczne na Mazurach, w którym gotuje się po pp-wsku lub jest możliwość samodzielnego gotowania na gazie? Z góry dziękuję.
data: 2013.06.17
autor: Mekcyk
Przepraszam, nie podpisałam się pod poprzednim postem.
data: 2013.06.17
autor: Sasanka
WOLNOŚĆ Marek Grechuta http://www.youtube.com/watch?v=7TVubx3fcZA
"Gdy widzisz ptaka w locie jak wolny jest
Jak płynie sobie, aż po nieba kres
Wiedz - niebo bywa pełne wichrów i burz
A z lotu ptaka już nie widać róż
Bo wolność - to nie cel lecz szansa by
Spełnić najpiękniejsze sny, marzenia
Wolność - to ta najjaśniejsza z gwiazd
Promyk słońca w gęsty las, nadzieja
Wolność to skrzypce z których dźwięków cud
Potrafi wyczarować mistrza trud
Lecz kiedy zagra na nich słaby gracz
To słychać będzie tylko pisk, zgrzyt, płacz
Bo wolność - to wśród mądrych ludzi żyć
Widzieć dobroć w oczach ich i szczęście
Wolność - to wśród życia gór i chmur
Poprzez każdy bór i mur znać przejście
Wolność lśni wśród gałęzi wielkich drzew
Które pną się w słońce każda w swoją stronę
Wolność brzmi jak radosny ludzi śmiech
Którzy wolność swą zdobyli na obronę -
Zwycięstwa, mądrości, prawdy i miłości
Spokoju, szczęścia, zdrowia i godności
Wolność to diament do oszlifowania
A zabłyśnie blaskiem nie do opisania
Wolność to także i odporność serc
By na złą drogę nie próbować zejść
Bo są i tacy, którzy w wolności cud
Potrafią wmieszać swoich sprawek bród
A wolność, to królestwo dobrych słów
Mądrych myśli, pięknych snów
To wiara w ludzi
Wolność
Ją wymyślił dla nas Bóg
Aby człowiek wreszcie mógł
W Niebie się zbudzić"
data: 2013.06.16
autor: Basia z Białegostoku
Danusiu A, a wiesz że pomyślałam o tym, tyle że w tej sytuacji już było za późno i wówczas ujrzałam te maliny;-)Choć ta konkretna sytuacja była błaha i niby niewiele mnie kosztowała, to jakoś tak mnie dotknęła, że zaczęłam się temu wszystkiemu przyglądać bliżej. * Beatomoniko, pp może Ci przynieść poprawę,oprócz diety zwróć uwagę na to jak śpisz, na czym, piszesz że nie możesz mieć zabiegów, ale na pewno są jakieś delikatne ćwiczenia, które mogą przynieść ulgę. Piszesz, że ból doprowadza Cię do skrajnych emocji, ale też silne emocje i strach mogą powodować nasilenie bólu, również spacer w wietrzny dzień. Zadbaj o delikatne jedzonko, jeśli możesz napij się imbirówki no i spróbuj wykrzesać z siebie trochę luzu. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
data: 2013.06.16
autor: 
czy jest szansa,mam dyskopatię,poprzez żywienie PP
poprawa?
wiem że tego bólu nie można usunąć...przyjmuje leki przeciwbólowe,czekam na tomografię.
nie moge mniec abiegów fizykoterapeutycznych bo jestem pacjentem onkologicznym.
czasem ból doprowadza mnie do skrajnych emocji i mam wrażenie że to nie skończy się nigdy.
mam świadomośc że leki eliminują ból ale nie leczą ,jestem bezsilna
data: 2013.06.16
autor: beatamonika
Dla tych, co lubią muzykę :)
http://www.youtube.com/watch?v=hIPsCqhw_7I
data: 2013.06.16
autor: DanusiaA.
Sasanko, pozdrawiam i "zapytywuję" :) czy pomyślałaś aby czasem powiedzieć "nie chcę"? Ostatnio odmówiłam komuś udzielenia "pomocy" w napisaniu pracy maturalnej (czytaj: "napisania") mówiąc zwyczajnie, że nie chcę tego zrobić. Biłam się długo z myślami jak tu delikatnie powiedzieć, czego by tu nazmyślać, wreszcie powiedziałam jak wyżej. To prawda, mam o jedną "najprawdziwszą" przyjaciółkę mniej, bo mamusia maturzysty się na mnie obraziła, ale doszłam do wniosku, że jakoś i to przeżyję. I dokonałam pięknego odkrycia, że nie każdy spośród najprawdziwszych nawet przyjaciół musi mnie lubić :) To ja mam się ze sobą czuć dobrze, a pisząc tę pracę zrobiłabym coś wbrew sobie. Pozdrawiam Forum i ściskam Ostróżkę, której posty szczególnie uwielbiam.
data: 2013.06.16
autor: DanusiaA.
Witam w ten piękny niedzielny poranek. Pozwolę sobie na wyciągnięcie wniosku z ostatniego mojego wniosku;-) Otóż "muszę" i "mogę" to nie jest życiowe albo - albo. Są takie obszary, że po prostu nie da się wyeliminować "muszę". Jest to raczej kwestia proporcji i jakoś tak wiąże się to z dyscypliną, np. muszę obrać warzywa, bo chcę ugotować dobry posiłek. Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.06.16
autor: Sasanka
@Małgosia,twój organizm się odtruwa
data: 2013.06.15
autor: Elka
Dziękuję dziewczyny! KaM, chętnię sięgnę do tej lektury:-)Ostróżko, trafnie wytknęłaś mi to poczucie winy, oj lubi toto wyłazić. Uświadomiłam sobie, że ostatnio zabrakło mi po prostu spotkania z sobą, ten czas dla siebie potraktowałam zadaniowo, spięta czy na pewno uda mi się złapać wszystkie sto srok za ogony. To tak jakby w przegrzanym kombajnie wielofunkcyjnym zacząć kombinować z ustawieniami nowych funkcji, a tu by wystarczyło na chwilę zgasić silnik, rozejrzeć się dookoła, spojrzeć na maszynę;-) Wszystkim zziajanym i niewyrabiającym na zakrętach polecam seanse nicnierobienia. Mnie tego zabrakło. Ale w sumie czasem z takiego stanu rozbicia, że aż wstyd przed sobą, łatwiej się pozbierać i ustawić do pionu. Moje wnioski? Zastąpić ograniczające MUSZĘ twórczym MOGĘ, CHCĘ. A jak mi pójdzie wdrażanie wniosków w życie to się dopiero okaże;-)
data: 2013.06.15
autor: Sasanka
Emko, tak samo czuję się TU jak i Ty. Szczęśliwa, bo wreszcie wiem jak zadbać prawdziwie o siebie, rozumiem swoje ciało i pochodzenie i skutki emocji. I choć życie jeszcze czasami doskwiera - nabyłam ogromnego dystansu do wielu spraw. Z 5P wszystko zaczyna się układać wraz z poszanowaniem Porządku, jak tłumaczyła niedawno Ostróżka. Z pewnością "nie przeskoczymy samych siebie". Co do faktu rozgrzania po3nego ogrzewacza ciała, tzw.chwycenia pionu to u mnie trwało ok. 1,5 roku, teraz już wolę potrawy zrównoważone, czyli łagodniej doprawione. Mogę sobie pozwolić na różne wariacje, z przewidywalnymi skutkami ubocznymi - potężne odchrząkiwanie czy dekoncentracja. Od jakiegoś czasu obserwuję jak jedna myśl niespokojna potrafi rozgrzać mnie na moment(jak przy uderzeniach), a gdy pozwalam jej odpłynąć - wraca spokój i szerszy ogląd sprawy. Stres, emocje negatywne są szczególnie zabójcze. Wiara, nadzieja (cierpliwość) i mądra miłość niosą pięknie przez życie, jakże barwne w każdej dekadzie. Aktualnie jestem świadkiem uzdrawiania dziewczyny z ciężkiej białaczki Miłością... Ileż energii życiowej trwonimy rywalizując, udowadniająć innym swoją wartość...a wystarczy siebie wreszcie polubić i docenić, uznać własne wybory za słuszne w danym czasie, gdy świadomość była na innym poziomie i iść zawsze swoją własną drogą. Nasza Wolność to KONIECZNOŚĆ wyboru. Każdego dnia i godziny wyboru każdej sytuacji, też każdego słowa i każdego człowieka, z którym chcemy rozmawiać czy być... Książkę J.Liedloff "W głębi continuum" polecaną na naszym Forum, reklamuję jako "ba(b)cia" wszystkim młodym mamusiom, które nie chcą się dać zwariować 21.wiekowi i wychować pociechę odporną na trudy życia.
data: 2013.06.14
autor: Ewik58
http://www.wrozka.com.pl/natura-pomaga/niezwykle-terapie/4695-niekonwencjonalne-metody Polecam dla do tlenienia.
data: 2013.06.14
autor: dotleniona
Paniu Aniu, poczta glosowa odpowiadala na moje telefony do Pani, a mam kilka pytan. Zalecila mi pani unikac ziemniakow a zastapic kasza gryczana niepalona i ryzem. Uzywam slodkiego bialego ryzu i nam (mi, coreczce i mezowi) smakuje, ale kasza w zupach zamiast ziemniakow powoduje ze sa one duzo mniej smaczne. Poza zupami, do obiadu, tez jakby za duzo nie dam rady zjesc, cos mnie odpycha, a mala od zup z kasza to na pewno. Obydwom nam sie chce ziemniaczkow, wiec nie wiem jak bardzo restrykcyjna musze byc w tym wzgledzie. Jesli chodzi o miesko, to na szczescie wywary na jagniecinie i koziolku caly czas sa ok. Ale jak z cilecina - gulasze przechodza ok, ale zupy na wywarach, nawet po lyzeczce skutkuja bardzo mocna pokrzywka, i oczywiscie marudzeniem. To samo z indykiem. Wlasnie odebralam wyniki testow alergicznych - robilam tylko przy okazji poziomu olowiu. Posrod czworek i trojek, indyk wyszedl na dwojke IgE, cieleciny nie bylo do sprawdzenia. To moge jej podawac gulasze z cieleciny i indyka, czy poczekac? Wiem ze tutaj na PP wyniki testow ignorujemy, ale skoro juz sa, to wyszlo ze reakcje sa mocniejsze na wszystko (poszlo do gory o 1, 2 klasy) oprocz mleka. Moze testy nie sa wazne, ale do mojego placzu doprowadzilo. Pozdrawiam serdecznie i juz usmiechnieta
data: 2013.06.14
autor: Mama Ineczki
Sasanko, jest taka książka, z którą akurat jestem na bieżąco: "Toksyczne związki" - Mellody Pia. Autorka wyszła ze współuzależnienia, w tej publikacji opisuje szczegółowo jego symptomy; między innymi porusza bardzo istotny temat systemu wewnętrznych i zewnętrznych granic każdego człowieka. Może warto by było, byś zerknęła, czy nie znajdziesz w niej czegoś dla Siebie? Pozdrawiam!
data: 2013.06.14
autor: KaM
Stykrotko Pani Ania wielokrotnie pisała, że jak ktoś nie ma kuchni gazowej to niech chociaz na turystycznej kuchence dogotuje potrawy. Dziewczyny też Tobie to doradzały jak pisałaś, że nie możesz zainstalować normalnej kuchenki gazowej bo wspólnota mieszkaniowa nie pozwala.
data: 2013.06.14
autor: ostróżka
Ale Ty Cyranko teraz nie dzielisz się z nami swoimi doświadczeniami tylko pragnieniem poluzowania.I to jest bardziej zrozumiałe niż wywody na temat nieszkodliwości jedzenia truskawek. A właściwie to dawniej truskawek nie było, to owoce stworzone przez krzyzowanie gatunków 2 innych owoców.Są bardzo alergizujace, można je jeść, ale po co obciążać organizm , są inne, zdrowsze owoce.
data: 2013.06.14
autor: ostróżka
Sasanko jak tak ODMAWIASZ bliskim swojego czasu i uwagi to nic dziwnego że potem "siedzisz w malinach" NIczego im nie odmawiasz tylko dajesz im śliczną, zadbaną czy też lepiej wykształconą mamusię czy żonę.Jak będziesz miała poczucie winy to zawsze znajdzie się ktoś, kto wykorzysta twój wolny czas i popsuje dobre samopoczucie. Dzieci uwielbiają robić coś dla mamy, wolą to, niż wypełnianie obowiązków domowych. Trzeba więc odpowiednio sprytnie naświetlić im sytuacje. Ty im nie zabierasz czasu tylko oni tobie go dają.Uwierz mi na własnej skórze poczułam, że takie poświęcenia dla rodziny wcale się nie kalkulują.A pozatym nie znam człowieka któremu zawsze udaje się wdrażać w życie wyciągniete wnioski.A ileż razy nawet nie zdajemy sobie sprawy że nasze wnioski są mylne,na przyklad że jestesmy odpowiedzialną troskliwą mamą i żoną i nie odmawiamy bliskim swojego czasu.
data: 2013.06.14
autor: ostróżka
Witam serdecznie,
reakcja ciała na kuchnię pp to wysypka, czy to naturalna kolej
rzeczy?
data: 2013.06.14
autor: Małgosia
DanusiuA, nie szukam bynajmniej aprobaty ani nie mam też poczucia winy. Po prostu zabrałam głos w sprawie jedzenia / nie jedzenia owoców, bo jesteśmy w sezonie letnim i są osoby, dla których jest to kwestia nad którą się zastanawiają. Chciałam pokazać jak ja rozumiem zgodność jedzenia owoców z PP i jak to praktykuję. Przecież o to chodzi na forum, żeby dzielić się swoimi doświadczeniami.
data: 2013.06.14
autor: Cyranka
Na forum mowa o truskawkach, a ja wlazłam w jakieś maliny i coś nie mogę się wydostać. Myślę, że całkiem trzeźwo i realnie postrzegam rzeczywistość, analizuję swoje motywy, prześwietlam intencje, ale nie zawsze udaje mi się wdrażać w życie wyciągnięte wnioski. Wiem że mam skłonność stawiania innych przed sobą i wiem, że o siebie też zadbać należy. Co zatem robię, odmawiam najbliższym mojego czasu i uwagi, robię "coś dla siebie" ale na horyzoncie pojawia się ktoś kto dobiera się do mojego czasu i uwagi, ja walcząc o swoje staram się jednocześnie tego kogoś nie zranić, może to błąd, ale tak mam. Miałam też dwie inne drobne sytuacje, które uświadomiły mi, że muszę popracować nad poczuciem własnej wartości i nad większym luzem... Jest wreszcie lato to może mnie w tych zmaganiach będzie lżej. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2013.06.14
autor: Sasanka
Cyranko, po co spowiadasz się na forum z tego, że jadłaś (jadasz) truskawki? Szukasz aprobaty? Tu pewnie niewiele jej znajdziesz. Jeśli jednak masz je jeść i mieć potem poczucie winy, to nie jedz. A jak nie masz poczucia winy, to po co o tym piszesz? Jedz na zdrowie, nikt Ci przecież nie broni.
data: 2013.06.14
autor: DanusiaA.
Pani Anno. Kupiłam kuchenkę turystyczną na kartusze z możliwością podpięcia butli gazowej do 3kg. Jako, że kartusz wystarcza na 3h gotowania to czy ma sens zagotowanie wody na rosół na płycie ceramicznej i dalsze "mryganie" rosołu na ściszonym gazie? Uda mi się tym sposobem dobrze doenergetyzować potrawy? Taki właśnie mam plan - zagotowywać wodę na potrawy na płycie a gotowanie na kuchence. Może wypowie się jakaś forumowiczka?
data: 2013.06.14
autor: stykrotka
Ewik58, to jest moje szczęście, że tu się znalazłam, że tak skutecznie stawiacie do pionu, i że mimo wszystko z ogromną cierpliwością odnosicie się do tych na początku drogi. Ja akurat kulinarnie mocno trzymam dyscyplinę i nie w głowie mi truskawki, czy inne "rarytasy" i nikt mi tego nie wciśnie. Ale nad emocjami muszę popracować...Przy tym nawet nie o to chodzi, że wątpię w PP, ale że dopiero zaczęłam i nie jestem jeszcze dość chroniona...Ale lepiej późno, niż wcale...Dzięki, że jesteście :)
data: 2013.06.14
autor: Emka
każdy jest godzien słowa...ma prawo do swojego zdania ,nie oceniania.
jestem na początku PP,korzystam z doświadczenia'starszych PP'.czasem trzeba wstrzasnąc by zacząć myśleć.
jeżeli cokolwiek chce zmienić w swoim życiu chcę słuchać ,analizować i rozwijać sie
może nie podobac mi się że ktoś ma odmienne zdanie ale szacunek zawsze każdemu okazuję.o ironio to co nas dotyka,nie podoba nam się paradoksalnie nas zmienia:)tak było w moim przypadku...
każdy z nas ma inną drogę rozwoju,jedni szybciej'łapią'
drudzy opornie
ja raczej to drugie,czytam 2 raz ksiazki i inaczej do mnie dociera to słowo jak za pierwszym razem .
serdecznie pozdrawiam forum:)
data: 2013.06.13
autor: beatamonika
Cyranko, Ty sie tak nie oburzaj, mysle, ze nie o to chodzi, ze dziewczyny na forum sa ortodoksami, tylko tutaj kazdy z nas, kto jest dluzej, nauczony jest juz doswiadczeniem i one teraz tylko Cie przestrzegaja, czasami pytania "nowych" sie powtarzaja i odpowiedzi sa juz z nuta zniecierpliwienia, bo ile mozna... Ja tez myslalam, ze jestem zdrowa, i okazalo sie kiedy w ciazy zabralam sie, za owoce, ze moja watroba niestety byla juz przed ciaza slabsza, a ze w tym czasie musi obrobic i siebie i malenstwo wiec w trzecim trymestrze mialam zatrucie ciazowe, a wyniki watrobowe takie, ze wlosy stanely mi deba. No wiec z owocami kwita, teraz lody, ach lody w slonecznej, upalnej Portugalii, 40 stopni, czemu nie? I uwierz mi potem ten kazdy nieszczesny Magnum wychodzil mi bokiem w grudniu i styczniu, potem znow w upalnej Portugalii postawilam na ciasta figowe i migdalowe, jezeli chodzi o cukier w deserach to portugalczycy sa szczodrzy... wiec w grudniu odsluzowywalam sie we wszystkich kolorach teczy przez 3 czy 4 tygodnie. I juz wiem, ostatnie wakacje sie zachowywalam, polizalam moze jeden raz przezroczysty kawalek ciasta migdalowego i dluga zime i kiepska wiosne przeszlam prawie bezbolesnie.Ale to jest oczywiscie wybor. Pozdrawiam :)
data: 2013.06.13
autor: Sylwia V.
Emko, jestes w Myślącym Towarzystwie, a przyjmujesz tego typu komunikaty. To jest miękka manipulacja, żebyś przybiegła z każdą krostą i katarem, żebys była bezradna i bezmyślna. Poczytaj FORUM, proszę, dla wzmocnienia samej siebie. I trzymaj pion. Osobiście wietrzyłam się rowerowo w lesie, 2dni pod rząd. Następnego dnia lał się potok wodnisty z jednej dziurki nosa, katar jak smok, prawie ciurkiem, bolała głowa jak przy zatokach(raz chorowałam!)i STOP po 12godzinach. Po prostu zamiast odczynów alergicznych-samooczyszczenie z pyłków leszczyny. Pochwalę się, ze drugie pokolenie ze mnie jest smakoszem i wcina 1/2litra owsianki na śniadanie, połyka zupy zrównoważone i pije TLACI z takim smakiem, że aż miło. Pozdrawiam
data: 2013.06.13
autor: Ewik58
witajcie. niektórzy na forum wyznają bardzo ortodoksyjne podejście do PP i ok, to jest ich wybór, tak jest im dobrze, ale niektórzy mają nieco mniej ortodoksyjne podejście i nie trzeba ich od razu za to krytykować, twierdzić, że nie umieją czytać, czy że się do nich mówi jak do ściany. jeśli jest im w danej chwili z takim podejściem dobrze, to też ok. Odnośnie samych owoców, to mnie otrzeźwił mąż, bo od jesieni mu i dzieciom powtarzałam, że owoce nie teraz, że tylko w sezonie, a przecież sezon właśnie nadszedł. W FZ na str. 128 jest wprost napisane: "owoce odświeżają, są bardzo cennym uzupełnieniem W PORZE LETNIEJ. Powinnismy je zjadać wyłącznie gdy są świeże (- a truskawki właśnie teraz są świeże); Jedzmy owoce, ale mądrze; najodpowiedniejsze są dla nas nasze , krajowe." Czyli reasumując, nigdzie nie jest napisane, że owoców NIGDY nie można zjadac, tylko jest napisane, że można, ale pod pewnymi warunkami- że podstawą jest jedzenie neutralno-rozgrzewające, że owoce tylko w sezonie, nasze, krajowe, z umiarem, nie łączone z cukrem, nabiałem, itd.
data: 2013.06.13
autor: Cyranka
Rono, czy to było tylko od mleka, czy nie tylko, to wie tylko Thymix ;)
data: 2013.06.13
autor: KaM
Kochani, tak a propos naszej niedawnej dyskusji nt lekarzy i ubolewania, że brakuje takich lekarzy, jak Anka KK, to wczoraj byłam na wizycie (u sensownej pani doktor), na której poruszyłam parę tematów, w tym raka płuc mojej przyjaciółki, która nigdy nie paliła, nie miała raka w rodzinie itd. Podsumowując to stwierdziłam, że przyczyna musi leżeć gdzieś indziej, poza genetyką i medycznymi uzasadnieniami, raczej w głowie i jedzeniu…Na to moja pani doktor stwierdziła, że zapewne jakaś linia boczna w rodzinie przyjaciółki miała tego raka i pewnie ktoś z rodziny palił przy niej papierosy…A tak w ogóle, to nie można temu zapobiec i nie istnieje żadna profilaktyka…No i wyszłam z komunikatem, że właściwie to i ja jestem na tego raka narażona bo mimo, że nigdy nie paliłam, to moja babcia zmarła na taka płuc (bardzo dużo paliła, ale skoro to genetyka…), a mój ojciec palił w domu. I w zasadzie nic nie mogę w tej sprawie zrobić, bo nic ode mnie nie zależy…I mimo całej wiedzy od Pani Ani, gdzieś tam zasiewa się niepokój …bo trafiło to na mój gorszy emocjonalnie moment…Oczywiście dalej robię swoje, ale po diabła te niepokoje? Pozdrawiam
data: 2013.06.13
autor: Emka (z Wawy)
Wiadomo ze od mleka :) nie dopisałam, ale mimo wszystko nie sadze ze niewielka ilosc mleka w kawie powoduje az takie dolegliwosci bolowe. Az trudno uwiezyc!! Pozdrawiam cie thymix na pewno wszystko sie wyprostuje :)
data: 2013.06.13
autor: Rona
No odpowiadam. Nie, nie od kawy. Od mleka. Na samą myśl o mleku robi mi się słabo, więc to na pewno od mleka - zawsze tak miałam jak coś mi zaszkodziło nie mogłam na to patrzeć (sos chiński do teraz omijam z daleka ;)) a minęło z 10 lat.
Moje Dzieci od czasu jak zaczęły jeść samodzielnie dałyby się pokroić za warzywa. Uwielbiają warzywa i jabłka. Starszy rzucał się na ogórki, Młodszy na jabłka, więc o tym instynkcie samozachowawczym to nie do końca prawda.
Truskawki już kupiliśmy. Kążdy dostał malutką miseczkę. Z miodem. Każdy posmakował i zrezygnował ;) na drugi dzień wyrzuciłam spleśniałe truskawki i więcej nie mamy ochoty.
Ja nie musiałam się niczym ratować bo mi nic nie było po jedzeniu wczesniej.
Szukaliśmy diety ze względu na Dzieci. Moja dolegliwość - zatoki ma się bardzo dobrze. Ostatnie dwa lata w zasadzie mi się nie poprawia. I jakoś nie wierzę, że coś się zmieni. Z katarów Dzieci wychodzą tak samo jak wychodziły, antybiotyków nie stosujemy (i szczepień) nie ze względu na książki p. Ciesielskiej i nie stosujemy ich do zawsze. Za to mnie rodzice faszerowali antybiotykami. Jako małe dziecko jeździłam do sanatoriów. Byłam tam 14 razy do 12 roku życia. W sanatorium wszystkie dzieci dostawały debecylinę co dwa tygodnie. Pewno, żeby nie chorowały ;) no i zbieram żniwo.
Dobra. Nie smęcę już. Dobranoc.
data: 2013.06.12
autor: Thymix
A co do naszych umiejętności szukania przyczyn i podpinania ich do skutków, to faktycznie, czuję, jakbym osiągała poziomy mistrzowskie ;) i nie mogę uwierzyć w to, że kiedyś wszystko działo się jakby obok mnie, nie we mnie... Nie mogę się nadziwić za każdym razem, gdy ktoś w mojej obecności wcina michę pełną mleka z lodówy i zasypaną płatkami corn flakes, ewentualnie kostkę twarogu polaną jogurtem i kiedy w dosłownie parę minut od rozpoczęcia "posiłku/ów" zaczynam słyszeć charakterystyczny świst dochodzący z nozdrzy osoby spożywającej w/w posiłek/ki.
data: 2013.06.12
autor: KaM
Rono, no pewnie, że nie bolało Thymix od kawy, tylko od mlecznej wkładki ;) a moja obserwacja co do zwiększenia wrażliwości organizmów będących na PP jest taka: to nie zwiększenie wrażliwości organizmu, tylko powrót wrażliwości na jej miejsce. Wychłodzone, przyzwyczajone do śmieciowego jedzenia organizmy mają podwyższoną tolerancję na wszystko co wokół. Żywienie PP przywraca w miarę "naturalny" poziom wrażliwości, wydaje mi się, że podobny poziomowi wrażliwości malutkich dzieci. Obserwowane przez nas reakcje PePowych organizmów są tylko wskaźnikiem tego, jak bardzo zasyfione jest jedzenie "skądinąd", nie tego, że staliśmy się przewrażliwieni restrykcyjną dietą.
data: 2013.06.12
autor: KaM
Thymix :) a pomyślałaś ze to nie od kawy coś cię tam boli a np. od robala. Czesto tak jest ze jak dzieci mają pasozyta to i rodzice również. Trzymaj się i nie analizuj zbytnio, bo wpędzisz się w poczucie winy. Zdrówka życzę !
data: 2013.06.12
autor: Rona
W sprawie wątku poruszonego przez Thymix, to ja mogę dorzucić jeszcze taką obserwację. Kiedyś jadłam byle jak, byle gdzie i byle co ale z Raphacholinem, Nospą i innymi środkami właściwie się nie rozstawałam. Jak rozbolał mnie żołądek to nie analizowałam dlaczego. Brałam tabletkę, przechodziło a ja zapominałam i po jakimś czasie znowu jadłam coś co niekoniecznie było korzystne dla mojego organizmu. My, będąc na PP, nie wydelikaciliśmy naszych organizmów, my po prostu nauczyliśmy się je analizować. Dodatkowo chylę czoła przed wszystkimi maleńkimi dziećmi, tymi jeszcze nie skażonymi rodzinnym myśleniem. Żadne malutkie dziecko w mojej rodzinie nie chciało jeść gotowych obiadków ze słoiczków, jeść surówek czy owoców. Moja córka pluła mlekiem i wszystkim co mlekopochodne a ja załamywałam ręce i drętwiałam na myśl o jej kościach i zębach. Teraz po tylu latach wiem, że dzieci mają w sobie instynkt samozachowawczy a dorośli niestety próbują go przełamać na własną modłę. Pozdrawiam,
data: 2013.06.12
autor: Elżbieta z Krakowa
Witam forum, na odstępstwo od głównych zasad to napewno nie powinnyśmy sobie pozwalać, a więc jak kurczak - to wedle owych głównych zasad - dobrze, prawidłowo przyprawiony, ekologiczny i jak najrzadziej, a o truskawkach, to pisze P. Ania we wstępie na lato u góry.Chyba że dla kogoś główne zasady to coś zupełnie innego niż ja myślę. A P.Ania pisze troche do Nas, troche do ściany. Ja mojej wnuczce dałam truskawkę, wybrałam taką która napewno była kwaśna dziecko się skrzywiło, wypluło i jest spokój, ale jak mama nie może sobie truskawek odmówić, to trudno dziwić się dzieciom. Życzę Wam dziewczyny abyście nie musiały jesienią leczyć dzieci potęgą myśli .A skoro tak wiele od potęgi myśli zależy, to może dobrze było by użyć jej do wyeliminowania chęci na truskawki. I nie piszę tych słów do Cyranki czy Thymix która parę postów nizej też o truskawki bój toczyła, piszę do innych mam, ktore zastanawiają się właśnie, czy moze jednak dać dzieciom truskawki ,no bo skoro Cyranka daje i dzieciom nie szkodzi?
data: 2013.06.12
autor: ostróżka
Thymix, mnie też to intryguje, że jak to kiedyś tyle jadłam owoców, piłam wodę, i dobrze się czułam, a teraz zauważam skutki uboczne. ale ja wierzę, że to w dużej mierze potęga naszych mysli, czyli jesli jesz i myslisz, że ci zaszkodzi,to ci szkodzi i na odwrót. Obserwuję to na rodzinie. Mąż chętnie je owsianki, zupy, gulasze, ale pije też wodę, je owoce, raz w tygodniu słodycz i nic mu nie jest, żadnych katarów, dolegliwości brzusznych. Więc wierzę, że osoby zdrowe, mogą sobie od czasu do czasu pozwolić na wszystko. Z resztą nawet w książkach pani Ani jest o tym mowa, np. w przypisach do niektórych przepisów - że dana potrawa jest dla zdrowych, młodych, itp. sam fakt istnienia wielu przepisów nie do konca wskazanych jak słodycze, kurczaki, wieprzowina wskazuje , ze czasem mozna sobie pozwolic na odstepstwo od głownych zasad. Ja tak podchodze teraz np. do truskawek. Jest sezon, jestem aktualnie zdrowa, kupuje pół kilo ekologicznych dla calej rodziny, nie dodaje jogurtu czy kefiru, co najwyzej troche ksylitolu, nie jem tuz po obiedzie, tylko jako oddzielny posilek i pilnuje, zeby tego dnia reszta jedzenia była ok.
data: 2013.06.11
autor: Cyranka
Witam. W sprawie wekowania się "pochwalę". Tak długo wekowałam rosół z jagnięciny, aż dzisiaj nadszedł ten dzień. Wylałam 10l do sedesu. Niech żyje lenistwo.
A do tego skusiłam się na kawę (dobrą, gotowaną z przyprawami) z mlekiem. Ubitym na piankę. Jak mnie teraz boli bok lewy. Matko i córko!
Martwi mnie to troszkę. Jak to działa? Kiedyś mogłam pić kawę latte i NIC mi nie było. Od czasu, gdy jemy wg 5p każde odstępstwo kończy się katarem bądź bólem brzucha (podejrzewam, że boli mnie nerka, ale do tego mam wzdęty brzuch). No i co? Organizm się przyzwyczaja do ciepłego i reaguje tak na chłodne jedzenie? Zawsze uważałam, że zdrowy człowiek może jeść wszystko ( wiadomo, że z rozsądkiem) i nic mu nie będzie. Mam wrażenie, że teraz mogę jeść albo wg 5P albo się źle czuję. Idę zjeść kaszę i cielęcinę. Mam nadzieję, że mi pomoże. CHoć pewno powinnam wypić imbirówkę, tyle, że jestem głodna.
Dynia dzięki za podzielenie się sposobem. Mam taki lejek do zlewania wina :)
data: 2013.06.11
autor: Thymix
Joanno na śniadanie jemy owsiankę. Przepis w archiwum, ostatnio w poście Pani Ani. Kasza kukurydziana i płatki owsiane. Ja dodaję do niej tosta z nieświeżego chleba.
data: 2013.06.11
autor: Elżbieta z Krakowa
Mam za soba kilka wypadkow przy pracy w trakcie wekowania sloikow, wiec z checia podziele sie moimi radami, moze ktos skorzysta. Ostatnio zakupilam specjalne rekawice wytrzymale na wysoko temperature. Takie, w ktorych mam czucie :) Owsianke z gara zlewam do sloikow przy uzyciu metalowego lejka z szerokim otworem dolnym. Delikatnie odwracam sloik do gory dnem nadsluchujac jednoczesnie, czy nie ma zadnego syczenia, bo to oznacza nieszczelnie zamkniety sloik. Teraz wekowanie jest o wiele bezpieczniejsze :) serdecznie pozdrawiam
data: 2013.06.11
autor: Dynia
No to zostań Joanno przy swojej jaglance, a jak chcesz przepisów na pożywne rozgrzewające śniadanka to poczytaj forum a najlepiej kup sobie pozostale książki P.Ciesielskiej, tam jest też dużo przepisów i porad dotyczących nie tylko śniadanek
data: 2013.06.11
autor: ostróżka
Tak, Emko, to jest/była dokładnie ta myśl. Ostróżko, dziękuję za apel, staram się zachowywać przytomność tak często jak dam radę, a jak nie dam, to wszczynam samoewakuację do swej samotni i tam się ogarniam. Cieszę się, że moje posty zostały odebrane tak, jak zostały napisane. Wniosłam Ostróżko, że mogłaś odczytać inaczej po tym, że w jednym ciągu myślowym pisałaś do mnie, potem o tym, że stwierdziłaś Swoją winę a potem jeszcze o oprawianiu jej w ramki. Tylko dlatego. Na szczęście temat uległ totalnemu wyczerpaniu i chyba już się przedawnił. Na szczęście.
data: 2013.06.11
autor: KaM
Ostróżko - dziękuję za wyjaśnienie. Co w takim razie będzie dobre na pożywne, rozgrzewające śniadanko? PS. Na razie pozostanę przy jaglance, gdyż przyjemnie syci na kilka godzin :-)
data: 2013.06.11
autor: Joanna
KaM, ja akurat nie odczytałam Twoich postów, jako atakujących kogokolwiek, tylko jako rzeczową uwagę. Dokładnie tak samo odebrałam wymianę ostatnich maili. Ostróżko, nie chcę, abyś odebrała, że Cię teraz atakuję, ale czym innym moim zdaniem jest brak tolerancji dla początkujących, o ile ci zadają głupie pytania, a czym innym dyscyplinująca uwaga, w sytuacji, w której autor zapytania na to nie zasłużył. O to chyba chodziło KaM. Ja też jestem początkująca i uwierz mi, że jak zdarzy mi się zadać głupie pytanie, to Wasze milczenie jest dla mnie też odpowiedzią, choć nie ukrywam, że jak w takiej sytuacji byś mnie zdyscyplinowała, to jak najbardziej bym to zrozumiała. Pozdrawiam całe Forum:)
data: 2013.06.11
autor: Emka z Wawy
Joanno kasza jaglana posiada wiele cennych właściwości ale jest zimna i śluzotwórcza. To prawda, że oczyszcza organizm z toksyn, ze jest nazwana złotem polskiej ziemi, ale po latach wychładzajacego jedzenia, my stopniowo rozgrzewamy nasze narzady i dlatego kasza jaglana raczej nie jest wskazana.Cenne własciwości kaszy jaglanej są także w innych produktach które nie są śluzotwórcze i zimne.Jaglanka była dobra gdy ludziska nie jadali tyle wychładzajacych surówek, owoców, cytrusow zimą, nie pili tyle wody. My po latach tego niby zdrowego odzywiania mamy zbyt wychłodzone organizmy żeby zajadać się jaglanką jak nasze babcie.
data: 2013.06.10
autor: ostróżka
http://zdrowedzieci.blox.pl/2013/06/O-SZCZEPIENIACH-WYWIAD-Z-DR-SIENKIEWICZ-I-DR.html#Cuk Na oficjalnym portalu! Może coś zaczyna delikatnie drgać w sprawie:)
data: 2013.06.10
autor: Jagoda
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam ostatnią książkę pani Anny "Filozifia smaku". Zaniepokoiła mnie (i to nawet bardzo) uwaga dotycząca kaszy jaglanej, której spożywania p. Anna zasadniczo nie poleca, jako że jest zimna i śluzotwórcza. Od kilku miesięcy jadam właśnie kaszę jaglaną na śniadania - gotuję wg przepisu p. Ewy Dobek z imbirem, solą, startym kwaśnym jabłkiem, kurkumą, słonecznikiem, cynamonem, masłem i płatkami owsianymi. Śniadanko bardzo mi smakuje, ale nie do końca rozumiem czy sobie szkodzę czy pomagam. Bardzo proszę o wyjaśnienie tej nurtującej mnie kwestii. Serdecznie pozdrawiam!
data: 2013.06.10
autor: Joanna
KaM apeluje do Ciebie o przytomność. Niby co na mnie nie chciałaś wymusić; publicznego bicia się w piersi? ależ ja przyznałam, że jestem za mało tolerancyjna zaraz na początku .Dla orientacji-następny post po tym w którym Beatamonika dziękuje Marceli.Ty nie masz nic wspólnego z moim - jak piszesz - publicznym biciem się w piersi.Ja się w piersi wale tylko wtedy kiedy sama uznam za stosowne, bez wymuszania. No,psia kostka nie sądziłam, ze potrafie urządzić taką karuzele.Ale to chyba już najwyższy czas na koniec,nie?
data: 2013.06.10
autor: ostróżka
Erno niepotrzebnie mnie przepraszasz. Pomyślałam że o czytaniu pisałyśmy sobie w 2010 roku w kwietniu.Widać coś Cię tam ukłuło / nie wiem co/ i kłuje do dzisiaj, skoro po tak długim czasie z tym wyskoczyłaś. Dlatego napisałam, że jest mi przykro ze tak długo to kłucie Tobie dolega.Mnie nic nie dolega, więc przeprosiny niepotrzebne. To by było na tyle, poprawy językowej nie obiecuje, pełnie role forumowej jędzopy , skoro mnie stąd jeszcze nie wywiało to widać na coś tu jędzopa potrzebna.
data: 2013.06.09
autor: ostróżka
Ostróżko, no pewnie, że zaobserwowałam. Nie wymieniłam wszystkich moich obserwacji, bo nie miałam na celu nikomu niczego wytykać. Chciałam tylko zaznaczyć, że tak zwane "problemy" nigdy nie są konsekwencją działania tylko jednej osoby a efektem pewnych międzyludzkich akcji i reakcji, które same w sobie niby nic nie znaczą a wspólnie dają nieprzyjemny bardzo efekt. Nie miałam na celu na pewno wpędzać Cię w poczucie winy i wymuszać na Tobie publicznego bicia się w piersi. Jeśli tak to odebrałaś - przepraszam.
data: 2013.06.09
autor: KaM
Kam jak obserwujesz z zewnatrz to moze zaobserwowałaś że napisałam wyraznie, że przyjmę pouczenie że mam za mało tolerancji dla osób co są nowe i jeszcze dobrze nie rozumieją treśći książki. Stwierdzilam własną winę. Mam oprawić w ramki.Winy z powodu szybkiego czytania nie czułam nigdy i nie czuję. Pozdrawiam forum
data: 2013.06.09
autor: ostróżka
Racja, Ostróżko, zdanie zostało nazbyt rozwinięte, również podpis Rony - "Uważnie czytającej fanki forum" nie wziął się znikąd. Ale jako obserwator sytuacji "z zewnątrz", zauważam również, że wypowiedziane przez Ciebie zdanie: "Zacznij uważnie czytać, będziesz wiedziała "jak to jest"" niesie ze sobą trochę większy przekaz niż dosłowne znaczenie słów złożonych w całość. Na pewno rozumiesz, co mam na myśli. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Za pasem wielka burza! Idę zbierać energię jak Hatifnat :)
data: 2013.06.09
autor: KaM
Ostróżko:)
masz rację czuję lęk,obawę czy to ma sens...tyle razy próbowałam sobie udowodnic,pokazac ze ja lepiej wiem.
życie mnie wypłaciło,w postaci raka,emocji których nie potrafie wyciszyć.od zeszłego roku,miotam się ,myślę że
to jest ta droga,droga wg.PP MOJĄ:)
dziwnym zbiegiem okoliczności,wracam,jak raz spróbujesz to nieda ci spokoju:)
zawsze myślałam że tzw'dietetyczne jedzenie'zapewni mi zdrowie,szczupłą sylwetkę...próbowałam różnych diet
ciemny chleb ,dużo jogurtów,sera,surówek....brbr...
jak czytam Wasze posty,książki Pani Ani to az wierzyc sie nie chce.boje sie,zadaje sobie pytanie czy to ma sens a jakże,ale w podświadomości czuję że robię dobrze...
i gotuje...gotuje,dzis 30 stopni ciepła,a ja imbirówkę zamiast wody mineralnej niesamowite jak działacie na mnie:)))Wszystkich ciepło pozdrawiam
Ostróżko dziękuje:)))
data: 2013.06.09
autor: beatamonika
Basiu z Białegostoku film "Nasz Dom" rzeczywiście ciekawy. Ale czy to może być prawda?
data: 2013.06.09
autor: 
Przepraszam Ostróżko za wyrządzoną przykrość.Pozdrawiam.
data: 2013.06.08
autor: erna
Elżbieto z Krakowa dodam jeszcze że po wojnie weszły w "modę" małe kuchnie a raczej wnęki bez okien.A czas spędzony w kuchni był dla nowoczesnych kobiet czasem straconym.To ostatnie przekonanie i dzisiaj także popularne a i bardzo często wymuszane przez okolicznosci w jakich dużo ludzi żyje i musi się z nimi borykać.
data: 2013.06.08
autor: ostróżka
Wiem KaM. Ale widzę że dziewczyny łatają dziurę tam gdzie jej nie ma. Dziura jest gdzie indziej.Ostróżko,str.302 FŻ pisze o uszlachetnianiu wędlin.Tyle wystarczy. Jak ktoś dodaje szybko czytajaca i tłumaczy że "kiedyś napisałaś że szybko czytasz" to dziura jest tam i istnieje już dobre dwa lata.Przykro mi że nie dało się jej zacerować przez tyle czasu.
data: 2013.06.08
autor: ostróżka
## Ostróżko, hej, przecież nikt nie wysunął wobec Ciebie zarzutu o to, że czegoś nie pamiętasz. Jedyny, jaki znalazłam to odniesienie do zdania: "Zacznij uważnie czytać, będziesz wiedziała "jak to jest"". No a suma sumarum okazało się, że Baetamonika czytała wystarczająco uważnie... no nic to. Twój post do Beatymoniki na temat lęku jest trafiony w dziesiątkę. Chyba większość tego, co nas spotyka "złego" wynika z naszego lub cudzego strachu i lęku, sęk w tym, żeby umieć znaleźć praprzyczynę. A w ogóle to (bo pierwszy raz zwracam się do Ciebie bezpośrednio) chciałam Ci powiedzieć, że jestem Twoją fanką; jesteś bardzo mądrą kobietą, cenię sobie wszelkie Twoje burze mózgowo-myślowe. Kłaniam się też w pas Jagodzie. Jagodo dla Ciebie również wielki szacunek za całokształt. Twój post z 2010 roku o nerwicy i emocjach w ogóle każdy powinien mieć przeczytany po wielokroć. W tym moim życiu "przed" nie miałam żadnych autorytetów, wszystko i wszyscy wydawali się być zakłamani, zawsze coś mi śmierdziało a ja nie wiedziałam co... a teraz zyskałam kilka Autorytetów; zyskałam też wiarę w to, że są na świecie Ludzie wiarygodni, żyjący według przejrzystych i prostych zasad, z prostymi kręgosłupami moralnymi i wypełnieni szacunkiem dla drugiego człowieka (bo wypełnieni szacunkiem do siebie). Świat nie zginie dzięki takim, jak Wy, jak my :) ## Gosiu P. może spróbuj najpierw zadzwonić do Pani Ani, w międzyczasie skorzystaj z wyszukiwarki, poczytaj Forum, zakup książki o ile jeszcze ich nie masz. Przesłanie dla wszystkich osób chorych jest jasne i proste. Eliminacja produktów kwaśnych, surowych i zimnych. To na "dzień dobry". Pozdrawiam.
data: 2013.06.07
autor: KaM
Gosiu P. samymi obiadami raka nie pokonamy. Przeczytaj "Filozofię życia" tam jest obszerny rozdział o raku. W "Filozofi zdrowia" masz przepis na mieszankę Pana Paprzęckiego. Poczytaj o właściwościach oleju lnianego tłoczonego na zimno, o pestkach moreli. Przejrzyj archiwum. Wpisz w wyszukiwarkę rak i wyjdzie Ci sporo informacji. Rak to choroba, która dotyczy nie tylko Twojego męża, to stan który jest po coś, z jakiegoś powodu i dotyczy także Ciebie i Waszej rodziny. Ważne jest znalezienie odpowiedzi na te pytania. Wtedy łatwiej o sukces. Nie eliminuj mięsa z diety. Jak chcesz chłopa wzmocnić natką pietruszki? Pewno już wiesz, że PP to nie dieta cud to właśnie filozofia życia. Tutaj liczy się nie tylko to co wkładamy do garnka emaliowanego na ogień ale też inne ważne sprawy, na które inni nie zwracają uwagi. Kolory (otoczenia, ubrania, pościeli etc.), na pewno nie biały i nie czarny. Ruch aby energia krążyła joga, ćwiczenia - rytuały. Pozytywne emocje, dobre wibracje, eliminacja toksyn a przede wszystkim toksycznych ludzi z naszego otoczenia. Dla Ciebie jest to czas trudny. Ale najważniejsze jest abyś starała się być spokojna. Wiem, że to trudne. Przeszłam przez to. Zawsze możesz zadzwonić do Szefowej. Ja jak miałam problemy nie jeden raz wyciągała mnie za uszy i stawiała do pionu. Pozdrawiam,
data: 2013.06.07
autor: Elżbieta z Krakowa
Hehehe Dziewczyny ale się porobiło :) Burze za oknem, burze na Forum... Ostróżka ma prawo sporo wiedzieć, jak i nic już nie pamiętać. Jest na Forum od 6 lat, na PP jeszcze dłużej a prywatnie babcią (o ile dobrze pamiętam) trójki wnucząt. Więc szacun pełny :) Czasy PRL zna z autopsji... To tyle w tym temacie. Rono, fajnie że czytasz uważnie Forum. Szkoda, że nie zaglądasz do Archiwum. W temacie historii żywienia w Polsce przeczytałam kilknaście pozycji. Mylisz się, nie "zachód" je zniszczył tylko początek XX wieku. Wojna, za wojną. W XVIII, XIXw. byliśmy potęgą kulinarną. Jedliśmy owszem tłusto ale mieliśmy takie przyprawy o jakich nasze babki i rodzice w ogóle nie słyszeli. W XIX wieku nikt ogórków surowych w grudniu nie wcinał a cytrusy były rarytasem na szlacheckim stole. Po wojnie nastały czasy chude i szare. Kobiety ruszyły hurtem do pracy i nastał czas mrożonek oraz pośpiesznie gotowanych obiadów. To tyle w temacie numer dwa. Kiedyś Rono stwierdziłaś, że szukam poklasku. Tu też jesteś w błędzie. Opisanie przeze mnie sposobu radzenia sobie z PP (chodziło o noszenie a właściwie wożenie na rowerze dwóch, trzech termosów codziennie) nie było hasłem do bicia mi brawa. Było tylko pokazaniem tym, którzy nie mają jeszcze w sobie zbyt dużo odwagi lub przekonania, że tak się da. Burza nad Krakowem minęła. Czas na Forum.
data: 2013.06.07
autor: Elżbieta z Krakowa
A tak własciwie to z jakiej racji mam o wszystkim pamiętać. Trzy czwarte forum i znaczna częśc treści w książkach dotyczy młodych kobiet co urodzą lub urodziły dzieci. Ja już z tego wieku i tych problemów wyrosłam. Poczytać mogę ale pamiętać-uważam -mam prawo tylko to, co mnie osobiście, mojego wieku i zdrowia dotyczy.I tego co mi wolno jeśc.Niedawno własnie rozpoczęłam akcję zapominania.Od problemów emocjonalnych i wzorców nabytych w dzieciństwie po wszelkie mama nie wie gdzie to leży. Wyjątek robie tylko dla męża okularów, ale dzięki Bogu ma ich o cztery pary mniej niż Wuj Truj. Na sen zimowy tylko się nie szykuję/chociaż kto wie , kto wie,dla spokoju niektórych fanek forumowych/nie szykuję się nie tylko z racji niewłasciwej pory roku ale odkąd zaczęłam akcje zapominania mój świat tak się poszerzył i wypiękniał, że po prostu brak mi czasu i ochoty na sen.
data: 2013.06.07
autor: ostróżka
Dziewczyny, o czym Wy dyskutujecie tak na prawdę? Staram się wmówić sobie, że Wasze wypowiedzi nie są nacechowane pejoratywnie. Ale są, kurcze. Za każdym razem, gdy czytam podobne "spinki",to czuję wiele nieprzyjemności. Rozumiem brak porozumienia, gdy toczy się dyskusja i jawnie wyrażamy swoje poglądy, ale tak? że gdzieś tam spomiędzy wycieka jad, sarkazm i inne takie, a w sumie to nie ma się do czego przyczepić, bo przecież "nic złego się nie napisało". Jak mam problem z czyimś zachowaniem, sposobem komunikacji to piszę jawnie. Albo nie piszę w ogóle.
data: 2013.06.07
autor: KaM
"Zielona piękność" film niesamowity!!! polecam tez "Nasz Dom" http://vimeo.com/38315308
serdeczności :)
data: 2013.06.07
autor: Basia z Białegostoku
Rono ja tak rozumiem pokore jak pisze o niej ,Ty masz prawo rozumieć inaczej.Co do obyczajów żywieniowych naszych pradziadów czy rodziców to już było na forum pare ciekawych dyskusji na te tematy a jak masz własne spostrzezenia do odpisz Cyrance, nie mnie, bo ja nie pytałam.
data: 2013.06.07
autor: ostróżka
Erno, ależ ja nie wiem wszystkiego a połowe co wiem to zdarza mi się zapomnieć.Bywaj zdrowa.
data: 2013.06.07
autor: ostróżka
ostróżko, jestes niesamowita:) wszystko wiesz najlepiej, taka jestes obeznana w znaczeniu słowa "pokora", ba nawet wiesz co jadali pradziadowie:))) czy to znaczy ze juz w prlu nasze jedzenie było juz tak mocno przetworzone? bo mnie sie wydaje ze dopiero kultura zachodu wprowadziła na nasze stoły wszystko co złe.pozdrawiam
data: 2013.06.06
autor: Rona- uważnie czytająca fanka forum
Ostróżko kiedyś spytałam Cię,skąd wszystko wiesz,odpowiedziałaś że szybko czytasz,też chciałam się nauczyć,ale przy szybkim czytaniu połowa mi umknęła.Nic z mojej strony nie było złośliwego,naprawdę.Pozdrawiam.
data: 2013.06.06
autor: Erna
Cyranko, jesteś już kolejną osobą, która poleca tą książkę, chyba w końcu się zmobilizuję bo od dawna planuję ją przeczytać. Odnośnie wychowywania dzieci w duchu rodzicielstwa bliskości polecam "dziecko z bliska" Agnieszki Stein oraz książki autorek Adele Faber i Elaine Mazlish np. "Rodzeństwo bez rywalizacji". Mi te książki pomogły lepiej zrozumieć dzieci.
Teraz coś o ospie - mój młodszy synek, niespełna dwuletni, w maju przeszedł ospę. Zaczęło się od osłabienia, mocno pocił się podczas spania, miał mniejszy apetyt. Krostek miał kilkanaście, humor dość dobry, w dzień spał po 3-4 godziny. Od choroby (wysypu) minęło już ponad 3 tygodnie a widzę, że nadal jest osłabiony. Mocno poci się podczas spania. Zastanawiam się, jak mogę mu pomóc wrócić do formy. Widzę też, że nadal ma słabszy apetyt niż przed chorobą za to chętnie i dużo pije herbatki.
Pozdrawiam
data: 2013.06.06
autor: e-agnieszka
Czy nasze herbatki zawsze musza byc ciepłe by je pić? i chodzi mi o owoce
w smaku słodkim czy tez zachowac umiar?
pozdrawiam:)
data: 2013.06.06
autor: 
Ja używam kosmetyków Mary Kay (jestem też konsultantką MK) głównie do makijążu (bo do pielęgnacji wolę bardziej naturalne). Są bardzo fajne i dobrej jakości.
data: 2013.06.06
autor: Ewa S.
Kochani, obejrzyjcie koniecznie :D
Oczywiście za przyzwoleniem P.Ani.

http://vimeo.com/26007576

coś fantastycznego!
Pozdrawiam forum.
data: 2013.06.06
autor: Agnieszka Pięciu Przemian
Proszę o pomoc. Mój mąż ma raka prostaty zaawansowany i bardzo złośliwy. Bardzo proszę o wskazówki na co powinnam zwrocić szczególną uwagę gotując mu obiadki. Czy przejść na same warzywa, to będzie bardzo trudne.bo lubi mięso. Dodam jeszcze że na PP jesteśmy od niedawna i nie mama doświadczenia.
data: 2013.06.06
autor: Gosia.P.
Cyranko nasi pradziadowie mieli przede wszystkim czyste powietrze i nieskazoną i nie "polepszaną " żywność.Dlatego jedzenie kwaśnego, surowego czy zimnego nie szkodziło im tak jak nam.Pozatym ich -pradziadów-kwaśne,surowe i zimne to jednak coś innego i w innej ilości niż to co teraz ludziska jadają i co w ogóle mają do wyboru.
data: 2013.06.06
autor: ostróżka
Beatamonika, to nie jest brak pokory.To lęk;czy nie będzie za trudno, czy dam radę, czy to faktycznie ma sens.Nową drogę wybierają tylko niepokorni,którzy mają odwagę na bunt i próbowanie nowego.Pewnie, że uzywane jest określenie "pokora wobec Porzadku" ale to raczej chodzi o poszanowanie Porzadku a pokora dotyczy pokornego znoszenia skutków owego nieposzanowania, skoro już o Porzadku PP wiemy i chcemy go swiadomie zachowywać.To podobnie jak z określeniem ; pokornie poddaje się losowi lub akceptuje swój los.W pierwszym przypadku zajmujemy miejsce ofiary losu, w drugim, stoimy na miejscu osoby która ma w swoim życiu coś do powiedzenia, zdecydowania.
data: 2013.06.06
autor: ostróżka
Dzięki Erno za pouczenie co do szybkosci czytania.Czyzbyś miała jakieś kompleksy z powodu wolnego czytania?Ja bym siebie inaczej pouczyła np;bądz ostróżko bardziej tolerancyjna wobec osoby która nie rozumie wszystkiego co pisze w książce.A co do zaprawy z tymiankiem, rozmarynem ,majerankiem i kurkumą to pisze najwyrazniej na świecie "uszlachetnianie wędlin".Nie pisze o potrawach mięsnych bo do nich jest zaprawa podstawowa i wiele innych w zależnosci od rodzaju potrawy i mięsa.I ta właśnie zaprawa- uszlachetniajaca do wędlin- uszła mojej pamięci bo wędlin nie jadam, szczególnie kupnych.A więc dzięki za przypomnienie.
data: 2013.06.06
autor: ostróżka
Dziękuje Marcelko:-)
twój post dał mi wiele siły...
jeszcze miotam sie,wiele niepokory we mnie,ale wracam i ...gotuje,niewiem jak to działa ale działa:-) pozdrawiam
data: 2013.06.05
autor: beatamonika
Kasiu, jeśli interesuje Cię jakiś konkretny temat w pierwszym okienku wyszukiwarki z prawej strony ekranu wpisujesz słowo, a jeszcze lepiej rdzeń tego słowa, możesz też szukać po autorze wypowiedzi. Można też czytać archiwum jak leci, wchodząc po prostu w archiwum. Życzę owocnych poszukiwań.
data: 2013.06.05
autor: Sasanka
Beatomoniko, to nie egoizm, tylko troska o zdrowie Twoich mężczyzn;). Jeśli bardzo przeszkadza im pikantność potraw, to zmniejsz trochę ilość ostrych przypraw, a potem znowu powoli zwiększaj do ilości w przepisach. Jeśli już masz takie refleksje na temat PP, to dobry znak - wytrwaj w tym i nie zawracaj z drogi, jest dobrze. Pozdrawiam serdecznie!
data: 2013.06.05
autor: Marcela
Witam Wszystkich,Mam Prośbę ,czy ktoś może mi powiedzieć jak korzystać z archiwum .Dziękuję Kasia
data: 2013.06.05
autor: Kasia
Witam, co sadzicie o kosmetykach z firmy "Mary Kay"?
data: 2013.06.05
autor: 
Marto. Dziękuję za inspirację, nawet nie marzyłam, że można mieć timer a tu proszę:) Poszukam 5palnikowej płyty Simensa z timerem, bardzo mi się podoba ten pomysł, dziękuję raz jeszcze.
data: 2013.06.05
autor: Rene
dziękuje:)dziewczyny
wpprowadziłam na dobre PP W moim domu...
niewiem czy to jest w porzadku wobec bliskich którzy tez maja swoje przyzwyczajenia...czy to nie egoizm ze gotuje tak jakby wbrew nim?
synowie litrami pija wode,oranzady itd nie moge im narzucac a jak juz to bunt niesamowity.
gotowac do siebie? czy do wszystkich? smakuje mezowi oni tez sie nie skarza tyle ze za ostre:)wiem ze dłuuuuuuuuuga droga przedemna kto pyta nie bładzi
pozdrawiam ciepło:)
data: 2013.06.05
autor: beatamonika
Dziewczyny, posty pisane bez zachowania zasad interpunkcji, wielkich i małych liter są okropnie nieczytelne, sprawiają wrażenie zupełnie niezrozumiałych i zmuszają mnie do czytania ich kilkakrotnie. Proszę, starajcie się choć trochę.
data: 2013.06.05
autor: KaM
Witam.Ostróżko szybko czytająca str.302 uszlachetnianie wędlin "FŻ",Betamoniko Pani Ani, chodzi aby do zup i zapraw do mięs surowych uważać z przyprawami w jednym smaku mogą być niesmaczne,natomiast przy uszlachetnianiu przez gotowanie wodę wylewamy.Kiedyś spróbowałam - niesamowita gorycz.Pozdrawiam.
data: 2013.06.05
autor: erna
Ostrozko:-)
pisze dodać po pół lyzeczki,tych przypraw w uszlachetniania wędlin,szynek,a potem też ostre...
w ostatniej pisze by nie łączyć bo są charakterystyczne
chyba źle czytam
data: 2013.06.05
autor: beatamonika
wiem, że TLACI powinno sie pic cieple. ale z ciekawości - jeśli wypije się letnie bądź o temp. pokojowej, to ma właściwości wychładzające?
data: 2013.06.05
autor: Cyranka
Odkryłam kolejny puzel mojego Porządku. Jestem wlasnie po lekturze "W głębi kontinuum". ogromne wrażenie na mnie wywarła ta książka. wyjaśnia to, co podskórnie czułam - przede wszystkim, że powinnam była mieć moje niemowlaki ciągle przy sobie- NOSIĆ, NOSIĆ I JESZCZE RAZ NOSIĆ, co najmniej przez pierwsze 6-8 m-cy, bo bez tego mamy potem połowę nieszczęść tego świata.
Szkoda tylko, że o żywieniu Yequana nic nie pisze. ciekawe czy nasi pradziadowie też jedli tylko cieple, nic kwasnego-zimnego-surowego.
A swoją drogą ciekawa jestem jak odbierają tą książke praktykujący katolicy, bo autorka jest ateistką.
data: 2013.06.05
autor: Cyranka
witajcie. odnośnie sody, to robiłam sobie ostatnio badanie z żywej kropli krwi (czy ktoś z Was ma doświadczenia z tego typu diagnostyką?) i jednym z zaleceń było płukanie produktów, głównie owoców i warzyw roztworem sody (1/4 łyżeczki na 3,4 litry wody) w celu wyeliminowania zanieczyszczeń z grzybami włącznie.
A poza tym, to zastanawiam się nad wiarygodnością badań, bo w badaniu z zywej kropli krwi wyszła candida, a jak potwierdzić chciałam tradycyjnymi metodami (posiew z kału), to nic takiego nie wyszło.
data: 2013.06.05
autor: Cyranka
beatamonika gdzie i w której książce P.Ani pisze że do zaprawy uszlachetniajacej dodajemy kurkume tymianek rozmaryn i majeranek.dodajemy albo to albo to w zalezności od rodzaju mięsa. Zacznij uważnie czytać, będziesz wiedziała "jak to jest"
data: 2013.06.04
autor: ostróżka
Rene, nie wiem, czy mój też tak ma, ja nic nie odczuwam. Może mam mniej wrażliwe oczy:) Ja w płycie mam 5 palników i czasem brakuje 6-go. Rene, polecam Ci taką jak ja mam, z funkcją timera, tzn. że 2 dowolne palniki możesz zaprogramować na wyłączenie się. To, co jest standardem w elektrycznych, w gazowych jest bardzo rzadkim luksusem. Niestety z tą funkcją (w płytach do zabudowy chyba wyłącznie Siemens) do wyboru miałam tylko na szkle lub na stali. Kiedy biega się po podwórku za dwójką małych dzieci, albo jak się ma gości lub leniwy dzień w ogrodzie to jest nieoceniona funkcja, nie tylko dźwięk, ale też wyłączenie gazu. Taką płytę, o której jak sądzę pisze Janina, dosyć łatwo jest utrzymać w czystości, bo z wierzchu wygląda jak elektryczna, gładka płyta, nie ma tych wszystkich zakamarków, które mają nasze palniki, można polerować do skutku. Tyle, że nie można w takim wypadku mówić o gotowaniu na płomieniu. A co do powierzchni pod palnikami i rusztami, to przy naszym gotowaniu nie ma chyba takich niebrudzących. Szklane moim zdaniem odpadają, ale ja mam stalową i też wyglądała ładnie do pierwszego gotowania. Teraz po 1,5 roku, nawet umyta, cała jest w zaciekach od wody, tak samo jak szklana tylko dodatkowo jeszcze porysowana. Lepiej myje się płyty emaliowane albo ze stali lakierowanej, ale co do wnętrza palników to nie ma się co łudzić, a zwłaszcza środkowego podwójnego. Ale kiedy co chwila stękałam i chuchałam, żeby zlikwidować te zacieki mój mąż powiedział: zdecyduj się, albo masz warsztat, albo wystawkę. No to ja mam warsztat. Podpatrzyłam u znajomych, że przed większym gotowaniem nakładają wokół palników i na całą powierzchnię kuchenki folię aluminiową i wieczorem, albo jak już goście przyjdą zdejmują. Może nawet kipieć, a powierzchnia jest czysta, chyba, że naleci do palnika.
data: 2013.06.04
autor: Marta R.
jaka jest norma używania miodu ,na codzień?
np.2 kawy,owsianka po łyżeczce to dużo? do tego kakao?
Pani Ania pisze w ostatniej książce żeby nie używać wraż rozmarynu,majeranku,tymianku i kurkumy
a uszlachetniajaca mieszanka tych przypraw jest podana do uszlachetniania potraw miesnych,wedlin
jak to jest?
serdecznie pozdrawiam forum:)))
data: 2013.06.04
autor: beatamonika
Janino ja rok temu kupiłam sobie do zabuudowy piekarnik gazowy firmy cendy i jestem bardzo zadowolona cena 1030zł. Kupiłam też płytę szklaną gazową z palnikami żeliwnymi i zrobiłam wielki błąd bo płyta szklana jest ciągle pomazana i bardzo ciężko przy naszym gotowaniu utrzymac ja w czystosci. Własciwie czysta jest tylko w nocy bo już rano zaczyna sie gotowanie a slad zostawia nawet kropla wody. Tak że lepiej kupic płyte żeliwną czy emaliowaną ale nie szklaną. Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
data: 2013.06.04
autor: aina
Janino. Dzisiaj, kiedy kupowałabym płytę gazową zdecydowałabym się na 5ciopalnikową. Oj jak mi czasami brakuje piątego palnika. Wiem, że takie na polskim rynku są i niedługo zamierzam sobie zmienić. A te palniki pod szkłem które widziałam razy kilka u znajomych są niepraktyczne, to szkło się bardzo brudzi. Oczywiście moim zdaniem niepraktyczne. Ja mam piekarnik gazowy i jak coś robię w pobliżu jak jest włączony to strasznie szczypią mnie oczy od tych oparów gazowych i to jest niewątpliwy jego minus,czy w tym twoim berlińskim Marto też tak jest ?
data: 2013.06.04
autor: Rene
Janino P, rozmawiałam kiedyś z P.Anią na temat takiej płyty do gotowania i usłyszałam, że być może jest lepsza niż prądowa, bo podajnikiem ciepła jest gaz, ale gary nie stoją na płomieniu, więc nie niesie to właściwej energii. Pani Ania powiedziała, że dla siebie by takiej nie kupiła:) Zresztą w takiej płycie chyba nie ma wcale płomienia, który by coś rozgrzewał, tylko gaz potrzebny jest do wytworzenia iskry, która coś tam uruchamia i to przechodzi dalej jako ciepło na tę płytę szklaną, ale z tego co się orientowałam, nie jest tak, jakby to płomień grzał. W takim sensie, że gaz jest paliwem, żeby to działało, ale palników nie można nazwać gazowymi po naszemu. Jeśli chodzi o piekarnik, to ja jestem ze swojego bardzo zadowolona (używam 1,5 roku) ale ściągałam go sobie z Berlina, kupiłam przez internet, bo w Niemczech jest większy wybór gazowych do zabudowy. Firma włoska Fratelli Onofri, średnia półka, na niemieckim rynku chyba raczej niższa, dla mnie w 100% zadowalający, nawet ma cóś w rodzaju termoobiegu. W Polsce oprócz Ardo są jeszcze Candy i Hotpoint Ariston albo bardzo drogie, na zamówienie w salonach meblowych np. Ilve.
data: 2013.06.04
autor: Marta R.
Witam, chciałam tylko dodac iz zamiesciłam Wam linka o nowotworach zeby Wam, nam, sobie pokazac, jakie mamy szczescie, ze jestesmy wlasnie na naszej drodze:) Bedac na PP i nie majac raka nie zamierzam popijac sody, ale wiedza ta na pewno jest mi blizsza niz chemiczne rozwiazania nie tylko w przypadku nowotworów....
Pozdrawiam wszystkich słonecznie
PS. A moje 2 letnie blizniaczki, nieszczepione, nie antybiotykowane, nie znajace słowa pigułka, doswiadczyły niedawno kataru;) hehe....cieszmy sie, bo mamy z czego :))
data: 2013.06.04
autor: Monika z Łodzi
Przeczytałam artykuł o nowotworach. Z samą metoda leczenia trudno mi dyskutować, bo nie mam na ten temat wiedzy. Ale sam sposób przedstawienia tematu jest agresywny, "zalatuje" mi fanatyzmem i spiskową teorią dziejów. A to niestety obniża wiarygodność całego artykułu. Jeśli dyskusja wokół metod zwalczania raka odbywa się w takiej atmosferze, to nie dziwię się, że tak mizerne są efekty... Nasuwa mi się jeden wniosek: róbmy swoje :-) Przed wszelkim złem tego świata nie da się obronić, ale można uwolnić się od strachu i niezdrowych emocji.
data: 2013.06.04
autor: Prymulka
Dagmaro.Mam zabudowany piekarnik gazowy firmy Ardo.Faktycznie,po gwarancji zepsuł główny element,który reguluje przepływ gazu.Po wymianie sprawuje się nieźle.Z doświadczenia już wiem , że trzeba go wyczuć i podchodzić z czułością .Też miałem kłopoty z moją drugą połową przy zakupie piekarnika , bo wiadomo elektryczne są prostsze w obsłudze i można programować,ale zamontowałem go gdy jej nie było w domu i do dziś mi to wypomina.Pozdrawiam serdecznie również wszystkich czytających.
data: 2013.06.04
autor: Irek
Mam dylemat.Muszę zmienić kuchenkę.Pojawiła się nowość -płyta gazowa- palniki są pod szkłem.Może ktoś mi poradzi czy warto w to inwestować(koszt 2.000zł).
data: 2013.06.04
autor: Janina P.
Anka KK, myśle, że każdy z nas tu obecnych marzy o takim lekarzu jak Ty. Ja niestety nie miałam do tej pory szczęścia, aby takiego napotkać. Mam świetną endokrynolog, ale póki co nic jej nie mówię, bo widziałam jej wcześniejsze reakcje, jak próbowałam coś przebąknąć o naturalnych metodach...Ale nie omieszkam tego uczynić, jak moje wyniki kiedyś ją zadziwią:) Myślę jednak, że ze zmianą świadomości ogółu może być duży problem, bo przecież miliony much nie mogą się mylić (czy jakoś tak to było)...Co do artykułu nt nowotworów jestem w szoku. Moja przyjaciółka, o której tu wspominałam właśnie zmarła na raka i być może wykończyła ją chemia, bo po niej czuła się coraz gorzej... No i cały czas jadła "zdrowo", na koniec codziennie piła siemię lniane, które rzekomo miało ułatwiać jej oddychanie, a chyba działało odwrotnie. A co do sody, to, czy jej picie(aby odwkasić ogranizm) ma u nas sens? Tak tylko pytam z ciekawości, bo oczywiście nasza kuchnia jest podstawą. Pozdrawiam całe Formum
data: 2013.06.04
autor: Emka z Wawy
Brawo Anka KK! Praktycznie wszyscy, którzy myślą idą pod prąd, więc ku naszemu (pacjentów) pokrzepieniu tak trzymaj. Tytuły bufonom nie pomogą i nie dorównają krytycznemu myśleniu połączonemu z intuicją i znajomością porządku Natury. Sama odmówiłam antybiotyku pulmunologowi (wg procedury)tłumacząc, iż 15 lat wcześniej gorzej się czułam niż obecnie, gdy od kilku lat jestem na 5P. Sam lekarz zainteresował się tytułami książek, ponieważ ma zadziwiająco dużo pacjentów z coraz lepszymi wynikami płuc, pacjentami, którzy właśnie mówią o jakiś pięciu przemianach...Tak się koło zamyka. Każdy MOŻE. Pozdrawiam serdecznie obie panie Anny i wszystkich cieszących się życiem w coraz lepszym zdrowiu.
data: 2013.06.04
autor: Ewik58
Drogie Panie i Panowie - czy ktoś z Was użytkuje piekarnik gazowy w zabudowie? Jak Wam się sprawują? Robię remont kuchni i mam okazję sprawić sobie właśnie takie urządzenie, ale mój połówek wyczytał fatalne opinie na temat tych piekarników i absolutnie oprotestował i zablokował całe przedsięwzięcie... Jakie są Wasze doświadczenia? Pozdrawiam serdecznie całe forum :)
data: 2013.06.03
autor: Dagmara
Anka KK!jesteś niesamowita!już nie będę narzekać na "wszystkich" lekarzy.Przy okazji opowiem jak ok.dwa lata temu przyszli do mnie Świadkowie Jehowy ze swoją misją,a ja zaczęłam mówić o misji właściwego zrównoważonego jedzenia.Pokazałam książki.I ta młoda około 30-letnia kobieta powiedziała,że jej mąż cierpiał na żołądek i wątrobę,ale lekarka rodzinna poleciła mu książkę"Filozofia Zdrowia".Ona gotowała według książki i mąż wydobrzał.Chłopu się poprawiło to już dali sobie spokój.Ale okazuje się że są lekarze w porządku, w mieście Łodzi.
data: 2013.06.03
autor: Elka
KaM. "Robaki" to mój drugi konik. Przychodziła do mnie mama z dziewczynką, która miała ciagłe pokrzywki i kaszel, oczywiscie w badaniach nic nie wyszło. Po wielu namowach , przeleczyła dziecko przeciwrobaczo z fantastycznym efektem- dziecko przestało mieć wysypki, przestało kaszleć i nabrało apaetytu- czyli odżyło. Przyszedł do mnie ojciec - prawnik, z awanturą , jakim prawem zleciłam leki odrobaczające, skoro badania ich nie wykazały. Tłumaczyła, że moja wiedza medyczna tak mi nakazała, a po efekcie sądząc miałam rację. Pan się wściekł, orzekł, że w domu ma czysto, dziecko uczęszcza do najlepszego i najczystszego przedszkola i , że na pewno nie miało pasozytów. Zagroził mi pozwem do sądu jesli będę tak leczyć jego dziecko. Grzecznie poprosiłam, żeby je wypisał z mojej praktyki , bo inaczej leczyć nie umiem. Pan z "hukiem" sie wypisał, natomiast żona przychodziła potem z dzieckiem do mnie w tajemnicy przed ojcem i leczyła w tajemnicy- na szczęście dała się przekonać do rozsądnej diety i teraz mała jest całkiem zdrową nastolatką :). Łatwo nie jest. Generalnie brak czasu, na sensowne wizyty, ale staramy się. pozdrawiam
Anka
data: 2013.06.03
autor: Anka KK
Moniko dziękuje za wpis o nowotworach:)
data: 2013.06.03
autor: beatamonika
Anko KK, jak dobrze, że napisałaś. Napisz coś więcej, choćby w jakim mieście przyjmujesz pacjentów. Wielu z nas nie marzy o niczym innym, by mieć takiego lekarza jak Ty. Zgadzam się z Tobą w stu procentach z tym, że lekarze są tacy, jakich lekarzy potrzebuje społeczeństwo; ludzie wcale nie chcą się "zdrowo" odżywiać, "zdrowo" prowadzić w ogóle, zdecydowanie wolą wziąć pigułkę; teraz nie ma czasu na chorowanie, teraz się bierze kwas acetylosalicylowy albo innego czorta i idzie się do pracy, ot co. Robaki? o ludzie, gdyby jakiś lekarz napomknął jakiejś "nieświadomej" mamie, która myje, pielęgnuje, karmi najlepiej jak umie (wiemy jak), że jej wychuchane, wycmokane dziecko może mieć robaki, to ta mama chyba by zeszła na zawał jak stoi! Robaki kojarzą się z brudem, i totalnym z brakiem higieny; niejedna mama by się szybko obraziła na takiego lekarza rodzinnego. Konkludując, bo już muszę się ewakuować, dobrze, że się odezwałaś! pozdrawiam! dałaś nadzieję!
data: 2013.06.03
autor: KaM
Witam serdecznie, polecam Wam do poczytania, warto poszerzyc swoje spostrzezenia na temat nowotworów. Po takiej lekurze tym bardziej dziekuje Losowi, za Pania Anie :)Ukłony
http://hipokrates2012.wordpress.com/2012/04/09/leczenie-raka-czyli-nowotwor-to-grzyb-uleczalny-ukrywane-fakty-na-temat-zdrowia/
data: 2013.06.03
autor: Monika z Łodzi
Witam. Jestem lekarzem rodzinnym, od 6 lat jem wg PP i bardzo to sobie chwalę. Próbowałam sugerować taką dietę pacjentom, ale prawie nikt tego nie chce. Większość pacjentów przychodzi i rząda "pigułki" na ich problem, a nie diety, ruchu i kontroli swoich emocji. Miałam raz nawet awanturę , z trzaskaniem drzwiami włącznie, gdy przekonywałam matkę dwulatki, że dziecko nie może jeść na kolację jabłuszka i winogronek. Trochę bolą mnie te wasze wpisy o lekarzach, bo sytuacja z drugiej strony lekarskiego biurka wyglada całkiem inaczej. Nie każdy lekarz to "arogancki głupek", czasem warto nas zapytać co tak naprawdę myślimy o zdrowiu. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę dużo słońca.
data: 2013.06.03
autor: Anka KK
Dzięki,droga Kam,za informacje.Chyba zastosuję zasadę:pierwsza decyzja najlepsza,tzn.nie będę kombinować i zostanę przy wybranym już przedszkolu.Pracuję w systemie zmianowym i bliskość przedszkola mojej pracy wydaje się tu plusem.Tak jak mówisz, pożyjemy,zobaczymy, w najgorszym wypadku zabiorę dziecko i poszukam niani.Jeszcze raz dziękuję.Pogoda w sam raz na puszczanie latawca,więc idziemy :-)
data: 2013.06.12
autor: Sylwia z Białegostoku
Przeszłam,wiele diet...różnych z lepszym lub gorszym skutkiem
owszem chudłam potem znów przybierałam na wadze...
złość ,frustracja i ciągła kontrola,poczucie winy że zjadłam
cos niedozwolonego albo połączyłam węglowodan z tłuszczem...
diety,wyrzeczenia doprowadziły mnie do raka/tak mysle/po przeczytaniu publikacji Pani Ani.
surówki,białe sery,ciemne pieczywa...owoce,bałam sie mieszac po diecie Montignaca,bałam sie ze utyje,zawsze ta waga góra ,dół.
mam dość tego wszystkiego.
pojawiło sie światełko w postaci Pani Ani/nie do konca jestem przekonana,ze tak mozna jesc i utrzymywac wage jak pisze autorka/trudno przestawic myslenie,jakos dziwnym trafem opatrzonosc podsuneła mi ksiazki i zaczełam sie zastanawiac o wpływie jedzenia zrównowazonego na nas,mnie
jak to działa?
2 lata jestem po operacji raka...wyniki mam dobre dotychczas.
szukam sensu,zmiany i wiary ze jedzac tak dobrze,przyprawione nie bede musiała martwic sie nawrotem choroby...
czytam wpisy kobiet które mnie mobilizuja do działania daja chec i wiare ze dzieki zrównowazeniu potraw poprawi sie jakosc zycia emocjonalnego i fizycznego
dziekuje:)
data: 2013.06.02
autor: BeataMaria
A te manowce Pati to niekiedy mają tyle uroku, są tak nieraz wygodne,w dodatku szkody są często odległe w czasie.Każdy chciałby żyć po to aby nachapać się piękna i miłosci a tu figa, zawsze coś wylezie i nas przyłapie.Trza się mocno trzymać.Czego wszystkim życzę.
data: 2013.06.02
autor: ostróżka
alka, ja właśnie o tym. "sprzedawca" marchwi" kontra "lekarze", cecha wyróżniająca: "poczucie honoru". Czyżby?
data: 2013.05.30
autor: pati
Pati, ostatnio jak byłam u mojej endokrynolog, to ta przyznała mi, że większość obecnych studentów medycyny nie powinna znaleźć się na tych studiach (ma córkę na medycynie i zna temat z pierwszej ręki). Sama jest lekarzem bardzo skrupulatnym, tzw. myślącym, analizującym, ale niestety zamkniętym na alternatywne metody leczenia, nad czym mocno ubolewam. Niestety co do zasady medycyna zachodnia kompletnie nie ustala związków przyczynowo-skutkowych i nie usuwa przyczyny, a w większości przypadków działa doraźnie, orientując się właśnie na skutek. Nie chciałabym tu obrażać lekarzy, piszę tu raczej o systemie i "naszej medycynie". Możemy mieć natomiast sporo zastrzeżeń do "powszechnych zaleceń żywieniowych i myślę, że to jest dużo bardziej niebezpieczne, bo faktycznie decyduje o naszym zdrowiu. Ja dopiero początkuję w PP i staram sie nie mieć jakiś gigantycznych oczekiwań, ale na tę chwilę wystarcza mi tłumaczenie Pani Ani, jak nasza kuchnia wpływa na nasze zdrowie i to jakoś do mnie przemawia. I jednocześnie tłumaczy, dlaczego często ludzi rzekomo zdrowo żyjący chorują. Bo mam do czynienia właśnie z takim przypadkiem - moja bliska koleżanka (obecnie 38 lat) od 2 lat zmaga się z rakiem płuc. Nigdy nie paliła, nie miałą raka w rodzinie, żyła "ekologicznie", litrami piła zieloną herbatę, kiedy ta dopiero wchodziła na nasz rynek, jadła sałatki, owoce...zero opalania. Obecnie (po 2 latach od diagnozy) jej stan bardzo się pogorszył, ma już wszędzie przerzuty i co chwila ląduje w szpitalu. Boję się, że w najbliższym czasie stanie się najgorsze...No dramat. A w czasie całej choroby - soczki, owoce, sałatki, mleko, jogurty. Nie mogę na to patrzeć, bo dudnią mi w głowie fragmenty książek Pani Ani. Niestety nie ma u niej zbyt podatnego gruntu, aby coś tu zmienić (delikatnie próbowałam). Być może dla niektórych PP nie jest złotym środkiem (choć ja akurat w to wierzę) i są inne sposoby utrzymania zdrowia (znam przypadki osób dobrze funkcjonujących bez PP, ale być może z genialną psychiką i myśleniem - wiadomo, że te są niezmiernie ważne i sądzę, że w niektórych przypadkach negatywne myśli, czy wzorce myślowe burzą efekty naszej kuchni - i wtedy zaczynają się żale, że to nie działa), ale uważam, że propagowany powszechnie "zdrowy styl życia" też nam niczego nigdy nie gwarantował, co więcej choroby się coraz bardziej mnożą, a jakoś nikt nie podważa tych zasad i nie ma żadnych roszczeń do ich autorów (tak jak niestety ma to czasem miejsce w stosunku do Pani Ani, co niekiedy widać na naszym Forum). Myślę, że każdy musi znależć własną drogę i być co do niej porzekonanym, bo wówczas nasza wiara w to co robimy może uczynić cuda. Ale się rozpisałam i do tego trochę chaotycznie, ale trudno... Pozdrawiam Wszystkich:)
data: 2013.05.30
autor: Emka z Wawy
Marcelko, bardzo Ci dziękuję:)) Skrzydło "olałam", kupiłam kawałek wołowiny z kością i właśnie gotuję kartoflankę. Gorąco pozdrawiam...
data: 2013.05.30
autor: Emka z Wawy
Zajrzałam na forum aby poczytac zaległosci i trafiłam na dyskusje po postach Rony. Opadły mi ręce. Żeby coś poznac i o tym dyskutowac to trzeba zdobyć wiedze na ten temat i potem zdecydować czy mi to odpowiada. Poczytaj forum . Dyskusja na drązce cie tematy już była. Po co setny raz o tym samym. Te wiedzę już mamy - rozmawialismy o tym.Idzmy do przodu.A nie znowu po co dlaczego. CZytać, czytać czytać.
data: 2013.05.30
autor: Lili-Elżunia
Emko z Warszawy, w takim razie "olej" kacze skrzydło i gotuj dalej tak, jak do tej pory. Dużo zdrowia życzę:)!
data: 2013.05.30
autor: Marcela
Po co tak "głębokie" analizy.Ludzie nie komplikujcie życia. Jak pójdę do warzywniaka i zapłacę za marchew a ona okazuje się zgniła to ja zwracam towar a sprzedawca zwraca mi pieniądze. Nie znam lekarza z takim poczuciem honoru jak sprzedawca marchwi a leczę się 15 lat i dalej jestem chora. Lekarz żyje z tego, że leczy a nie z tego że wyleczy. Taki system. Mnie już tylko PP pozostało i pani Anna. Zdrowia wszystkim życzę. Weżcie sobie do serca instrukcję przetrwania w polskiej służbie zdrowia.A ja będąc na PP czuję się coraz lepiej. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję pani Aniu za książki.
data: 2013.05.30
autor: alka
KaM, ja a propos tej zgadywanki smakowej, niewielkie me doświadczenie, ale skoro pojawia się smak kontrolny to znaczy się, ze chyba przegielas np ze wspomniana goryczą, więc ja ominelabym chyba slodycz na Twoim miejscu, bo on jeszcze podkresli ostrasc i dodała bym słony. A moze żeby nie pomijac słodyczy i zachować porządek dodalabym jedynie troszkę maselka lub oliwy, no wiesz jedna krople i próbowała wyprowadzić całość na prosta... Nie wiem sama, dzis zauważyłam podobna rzecz przy owsiance... Pzdr
data: 2013.05.30
autor: mtd
AlinoSG, bardzo dziękuję za podpowiedź, będę mieć na uwadze polecane przez ciebie książki. Dzięki też za słowa otuchy!
data: 2013.05.29
autor: TulipAnka
heloł, ja mam taką uwagę na kanwie ostatnich wpisów. Naszło mnie to niedawno i nie do końca się ugruntowało, ale zapodam temat tutaj. Na przykładzie "lekarze kontra PP". Wydaje nam się, że jak ktoś zdał egzamin i praktykuje, to coś powinen. I dopowiadamy sobie całą teorię wynikającą z naszego postrzegania świata, bo przecież wszystkich warunków umowy nie da się tak z marszu skonfrontować. Idziemy zatem do lekarza z całą gamą oczekiwań, także takich, z których ten biedak sobie absolutnie nie zdaje sprawy. A potem my, że lekarze są tacy czy owacy. Ale przeciez sam fakt zdania w pewnym momencie życia jakiegoś egzaminu nie zmienia człowieka w istotę kompatybilną z oczekiwaniami wszystkich osób, z którymi będzie miał kontakt, jako lekarz lub jako klient, który jest lekarzem, przyjaciel, który jest lekarzem czy lekarz-sąsiad. Nasze oczekiwania co do wieloaspektowego "kształtu" lekarza jako takiego odnosić się mają do całej grupy ludzi. Ogromnej grupy. Lekarze to, prawnicy tamto, a studenci jeszcze trzecie. A zespół cech/zachowań przypisany w naszych umysłach do określonych grup jest bardzo rozbudowany, zwłaszcza na poziomie nieuświadamianym. A jeszcze niektóe grupy się zazębiają, mają zbiór wspólny - a co, jeśli systemy cech już na tym poziomie są niekomatybilne? Stąd tylko krok do stereotypu i buntu, że świat schodzi na psy, że jest coraz gorzej. I teraz tak: ktoś był mądry, bo zamiast się bujać z PP, poszedł do LEKARZA. W domyślne - do jednej osoby z grupy lekarzy. Bo lekarze powinnini być mądrzejsi od PP-owców, bo ktoś dał im na to mandat, a społeczeństwo sfinansowało pozyskanie tego mandatu, więc ma PRAWO oczekiwać rewanżu. Prawo ma, rozumiecie. Śmieszne to. Kto oczekuje, że to prawo zadziała, łudzi się po prostu. Zadziała albo nie, a z jakiego powodu? Bo nie ma takiego prawa. To myśmy sobie wbili do głowy, że to jest jakieś prawo, że to (właściwie nie wiem, jak to nazwać) zjawisko(?) to jest PRAWO. Jedyne prawo, jakie w przyrodzie działa, to prawo przyczyny i skutku. A tu nie ma przyczyny, dla której prawo realizacji wyzdrowienia zadziała. Dlatego ono nie działa. Podobnie jest z prawem stanowionym przez człowieka - działa, albo nie działa. Z tego powodu w Polsce zapadają w bardzo podobnych sprawach wyroki różniące się kuriozalnie. Jest niby prawo, a z drugiej strony medalu jest jego, tak zwana interpretacja. Czyli widzimisię. Oprócz tego, egzamin egzaminowi nierówny. Jak to? A tak to. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje, że KAŻDY przyszły lekarz jest poddawany takiej samej procedurze, rok w rok i każdy równa zdał egzamin i ma równe życiowe doświadczenie i równe poglądy wpływające na jego działania w zawodzie. Do czego zmierzam? W naszych poszukiwaniach drogi życiowej warto krytycznie przyjrzeć się naszemu zestawowi pojęciowemu, bo on często determinuje nasze wnioski. Pogrzebać sobie również we własnej głowie i poszukać niewygodnych odpowiedzi. Ostróżka mi tu to kiedyś poradziła i, co z trudem przyznaję (ale coraz mniejszym, może się z tą niewygodną prawdą oswoiłam), że trafiła w 10. To, co uważamy na swój temat plus to, jak odnajdujemy mechanizmy działania świata, potrafią skierować na manowce, a nie na właściwą drogę. Te mechanizmy, które postrzegamy często wcale takie nie są. Świat DZIAŁA INACZEJ, niż nam się wydaje, mechanizmy są inne (nie mówię,że odwrotne, tylko inne), a wydaje nam się, ponieważ tak nam (może?) wygodniej, a potem ten światopogląd się utrwala i przez analogię budujemy dalsze struktury. Wracając do PP jako potencjalnej ścieżki życiowej, obserwacja jest bardzo ważna, na własnej skórze, intuicja i myślenie, ale warto też rozebrać na drobniejsze swoje oczekiwania, motywacje i system pojęciowy, zanim się wyciągnie wnioski, bo mogą być zgoła odmienne. Dzielmy się konkretnymi przemyśleniami, bo wszyscy możemy na tym skorzystać, zarówno podążając łatwiej lekko przetartą scieżką, jak i zawracając z manowców.
data: 2013.05.29
autor: Pati
Sylwio z Białegostoku miejsca w oddziale przedszkolnym w SP 49 dla czterolatków jeszcze są. Dziś dowiedziałam się tyle: dzieci będzie można zostawiać od godz. 7mej, toalety są przystosowane dla dzieci, ale dzieci będą musiały wychodzić na teren szkoły (!), oczywiście nie same, a z opiekunem (!), przewidywana jest grupa 25 osobowa (!), dwoje opiekunów (! a jeden nie będzie chyba robił nic, tylko dzieci do łazienki prowadzał), leżaki są, ale bez obowiązku leżakowania. Tak to wszystko partyzantką podjeżdża, panie w sekretariacie widać słabo zorientowane, a ja jeszcze takie niewygodne pytania zadawałam. No, ale nic. Pożyjemy, zobaczymy. Nie ma co ferować wyroków. W najgorszym wypadku dalej będziemy "siedzieć" w domu. Ot i co. ;)
data: 2013.05.29
autor: KaM
Marcelo, bardzo Ci dziękuję za cenne uwagi. Niestety, nie zaliczam się do osób zupełnie zdrowych, bo cierpię na przewlekłe bóle głowy, a zatem muszę być bardziej ostrożna (z kaczką i kurczakiem staram się nie mieć do czynienia). Ale Twoje uwagi dają fajne spojrzenie na komponowanie potraw, to samodzielne...Ja jestem jeszcze na etapie ścisłego przestrzegania przepisów z książek Pani Ani, ale coraz bardziej staram się przy tym wszystkim wyluzowywać. I może w efekcie zacznę coś sama kombinować...Dziękuję i pozdrawiam:)
data: 2013.05.29
autor: Emka z Wawy
Hanko, jeśli Ci żal odstawienia od piersi to czemu odstawiłaś? Warto karmić do 3 lat, chociażby 1 raz dziennie :)
Pozdrawiam
data: 2013.05.29
autor: Ewa S,
Ach, Fox_India, kompletnie zapomniałam! głupia koza ze mnie, no! Dziękuję za zaproszenie do "ćwierkającego, zielonego lasu"! Nawet nie wiesz, jak bardzo bym skorzystała. Ale, wiesz, Ty tak nie zapraszaj mnie chętnie, bo ani się obejrzysz, jak usłyszysz dzwonek do drzwi, otworzysz, ujrzysz wielkie torby, a tuż za nimi nas w pełnej krasie :)
data: 2013.05.29
autor: KaM
Rona, odezwij się na gg 12718962. Pogadamy
data: 2013.05.29
autor: aga
Emko z Warszawy, jeśli jesteś zdrowa to sądzę, że zupę na kaczym skrzydle możesz ugotować. Dodaj masło, tak jak radzi Fox_India, a ideałem by było, gdybyś do zupy dorzuciła trochę innego mięsa i zrobiła na wywarze "mieszanym". Zrównoważ zupę odpowiednią ilością czosnku, cebuli, imbiru i słodkich warzyw. Kwaśnego dodawaj już ostrożnie. ***Hanko, piersi masuj, okładaj ciepłym opatrunkiem (najlepiej z gotowanych ziemniaków), odciągaj ręcznie mleko choćby po kropelce. Organizm szybko się dostosuje i laktacja ustanie szybko, ale na razie musisz trochę mleka odciągnąć, żebyś odczuła ulgę. Ja po odstawieniu dziecka trzeciego dnia nagle miałam piersi jak kamienie - to był efekt zbliżającej się menstruacji. Masowałam i odciągałam co pewien czas trochę mleka. Na drugi dzień piersi były miękkie, laktacja zanikła bez jakiekolwiek problemu. Jeśli chodzi o karmienie dziecka, to wieczorem podawaj owsiankę lub gęstą zupkę miksowaną, a nocą nasze herbaty (trzymaj ciepłe w termosie przy łóżku). Pozdrawiam słonecznie!
data: 2013.05.29
autor: Marcela
Dziękuję Ci Fox_India za sugestię, ja też do tej kaczki mam jakiś dystans. Kartoflankę miałam gotować wczoraj, albo dzisiaj rano. No i się wstrzymałam, dziś kupię skrzydło indycze:) Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam:)
data: 2013.05.29
autor: Emka z Wawy
Kochane, dwa dni temu odstawiłam póltoraroczniaka od piersi. Jest dzielny, myślałam, że będzie bardziej płakał – mi tylko żal, że etap naszego „byciarazemblisko” już minął.. Chciałam zapytać, bo nie pamiętam jak było u poprzednich moich dzieciaczków (prawie 10 lat temu:) jak długo mogą być twarde, bolące piersi. Nie ma mowy o łykaniu jakiegoś bromu. Czy powinnam pić szałwię? robić jakieś okłady? I jeszcze a propos malucha – dostawał moje mleko na noc i w nocy jeszcze popijał więc byłam spokojna, że „dopychał” brzuchol moim mlekiem. Co teraz wieczorem podawać? Większą ilość owsianki, którą uwielbia? Bo na nasze kolacyjki chyba za wcześnie? Czy w nocy mogę mu podawać naszą herbatkę? Czym takiemu berbeciowi wypchać brzuszek, żeby starczyło do rana, do śniadaniowej owsiany? Z góry dziękuję jak zawsze za dobre rady i pozdrawiam serdecznie!
data: 2013.05.29
autor: Hanka
Emka ja kiedyś też dostałam kaczkę i do tej pory leży w zamrażarce :) Jakoś takoś mnie do niej nie ciągnie. Jeżeli nie możesz wyskoczyć do sklepu i masz nóż na gardle dodaj łyżkę masła. Pozdrawiam
data: 2013.05.29
autor: Fox_India
Kochani, kupiłam skrzydło indycze na kartoflankę, a w domu okazało się, że sprzedano mi skrzydło kacze. Czy próbować gotować na tym skrzydle zaplanowaną kartoflankę, bo na nią tylko mam składniki, poza nieszczęsnym srzydłem indyczym, czy raczej sobie odpuścić? Ja raczej nie szaleję z kwaśnym mięsem, bo zwalczam m.in. bóle głowy i dlatego gotuję bardzo restrykcyjnie. Z góry dziękuję za sugestie. Pozdrawiam całe Forum:)
data: 2013.05.28
autor: Emka z Wawy
TulipAnka do lektur Basi z Bristolu dorzucilabym ci ksiazki Beaty Pawlikowskiej np. w dzungli podswiadomosci.
W czerwcu ma wyjsc jej nastepna ksiazka o uzdrawiajacych kodach. Ja w jej wczesniejszej ksiazce znalazlam wzmianke o uleczajacych kodach Alexa Loyda i Bena Jahnsona, kupilam ksiazke i czytam tak jak kisazki pani Ani i te rytualy daja moze nie cudowne uleczenie ale mozliwosc konfrontacji, uswiadomienia emocji, dotarcia do zrodla i swojego rodzaju zneutralizowania. Polecam i zycze wytrwalosci - dobrze ze zglosilas sie na Forum, sam fakt ze szukasz pomocy to tez swiadomosc ze chcesz cos zmienic. Droga nie jest uslana rozami ale warto ruszyc...
data: 2013.05.28
autor: AlinaSG
Basiu z Bristolu, serdecznie dziękuję za mądrą poradę i wskazanie kierunku. Zamiast zamiecenia trudnych emocji pod dywan postaram się je zaakceptować, obserwować i zrozumieć. Zapisuję to w pamięci i w notesie. Lekturę zacznę od de Mello, bo czeka już na biurku.
data: 2013.05.28
autor: TulipAnka
Dziewczyny mam pewną zagadkę. Nurtuje mnie od dawna taka rzecz i nie potrafię sama jej rozwiązać. Chodzi o doprawianie. Problem wygląda następująco. Doprawiam, powiedzmy smakiem gorzkim, dosypuję raz, drugi, w pewnym momencie zaczynam czuć smak "kontrolny", czyli w tym przypadku - ostry. Tak potrafi mi się zdarzyć z każdym smakiem. Czy ktoś potrafi mi powiedzieć, w którym momencie doprawiania wtedy jestem? Bardzo pozdrawiam
data: 2013.05.28
autor: KaM
#Mtd, mój Syn swojego czasu czasem jeździł na około tygodniowe pobyty u moich rodziców (oczywiście wysyłany z pełnym zapasem słoików). I nigdy mu tam nic nie było, nie kaszlał, nie piszczał, znaczy zdrów jak ryba (oczywiście według przekazu mojej Mamy). Porządki zaczynały się następnego dnia po powrocie do domu. Mały zawsze swoje musiał wykaszleć, wysmarkać i wygorączkować. Po którymś razie przestałam się napinać z tego powodu. Wiedziałam, że coś tam przemycą po cichu, ale na szczęście, bez popadania w skrajności. Cieszyłam się, że dostawałam ten "czas", który miałam wykorzystać, jak miałam, a efekty pobytu u dziadków wkalkulowywałam po prostu w koszta. Był czas, że prowadziłam ostre wojny z moimi rodzicami. Moja Mama potrafiła dosłownie za moimi plecami, jakby mi na złość, wciskać Synowi jakiś soczek albo coś słodkiego. A to była chyba walka o to, czyje będzie na wierzchu. Był płacz, krzyk i wielkie poczucie bezsilności. W pewnym momencie zaczął włączać się do akcji mój Tato, stając w mojej obronie. To wszystko wykańczało mnie psychicznie. Taki był widać wtedy czas i to mieliśmy wszyscy przejść. Teraz i ja trochę odpuściłam, ale Oni na pewno też się zmienili. Jest lepiej. I wiem, że będzie jeszcze lepiej. Jeśli moi rodzice potrafili się zmienić, to uwierz mi, Twoi teściowie w odpowiednim dla Was momencie również się zmienią. #Sylwio z Białegostoku jutro zadzwonię zapytać o godziny w jakich będzie pracował ten oddział przedszkolny i dam znać. A u nas na osiedlu taki wysyp dzieci, wózków i mam z dziećmi i tatusiów, że głowa pęka :)
data: 2013.05.28
autor: KaM
Rona napisała: "Miałam przyjemność spotkać popową mamę, która nie chciała spróbować mojego ciasta zrobionego zgodnie z pp ale niestety w piekarniku elektrycznym". Rona - czyżby?
Rona uśmiechnij się!
data: 2013.05.28
autor: łakomczuszka
Droga KaM, fajne przemyślenia, mam podobne. Co do teściów, właśnie wiekuje ile się da, ale owszem wiem ze po powrocie zrobię dzieciom kilkudniowy seansik dogrzewania, zobaczymy ile czorta (kwasów)z nich wyjdzie;) Trzymajcie się wszyscy ciepło:)
data: 2013.05.28
autor: mtd
I jeszcze jedna ważna rzecz w kwestii niewyrywania z rąk i tego skutków, bądź efektów, jakkolwiek ;) Jakiś czas temu przyszedł "wujek" - przyjaciel mojego Męża i przyniósł, o zgrozo!, czekoladę mleczną. No, przyznam się, że był moment, że krew mi zamarzła w żyłach, no ale! to był tylko moment, bo wyobraźcie sobie, że mój Synuś przyjął pięknie czekoladkę od wujka, a potem, jeszcze piękniej wręczył ją mnie! ha! dziękuję, pozdrawiam i do widzenia :)
data: 2013.05.28
autor: KaM
#Fox_India, no widać, że dajesz radę, bo można sobie popękać ze śmiechu, jak zawsze, gdy nadchodzi czas "czytania Ciebie" :) podziwiam Cię, Babo, na prawdę, za dystans, za power, za Twoje proste i oczywiste wybory. W kwestii szczepień również odsyłam na stopnop i powiązane forum. Ja dałam radę machinie i jak na razie mamy spokój i tym się cieszę; a o tym, co dalej nie myślę. #Rono, Twoje pierwsze zadane pytanie wydało mi się dosyć ciekawe. Niestety nie miałam kiedy zagłębić się w szczegóły dyskusji, ale zawrzało chyba. W temacie dorosłych dzieci PP, to coś mi dzwoni, że gdzieś na forum był wpis syna pani Ani o tym, że jak napsoci to podwójną imbirówkę sobie funduje. Ja wychodzę z założenia, że co zakazane, to ciągnie o wiele bardziej. Nie jest sztuką zakazać i stać z biczem na straży zasad, sztuką jest uświadamiać co jest złe, pokazywać jakie efekty daje to, co dobre, potem, jeśli charakterek będzie tego wymagał - pozwolić odrobić kilka lekcji w realu, potem nie unosić się honorem, pychą, dumą czy czym tam, tylko zaserwować imbirówę, podać michę zupy i wytłumaczyć ocochodzi, bo przecież to jest ciąg dalszy lekcji. Jeśli dzieciak zrozumie zasadę (skoro mój 3,5 latek zrozumiał) to będzie ją stosował w praktyce, bo jeśli Mama tak robiła i zawsze działało, to czemu dziecko ma robić inaczej. A może dziecko będzie robiło inaczej, na przekór, bo czuło w domu jakąś niespójność, brak harmonii? Może dlatego, że byliśmy na PP, ale tak tylko trochę, i tak na prawdę to nie do końca wierzyliśmy, bo może stosowaliśmy PP raczej jako jedną z diet cud, a nie jako lajfstajl? U nas zdarza się i ciasto i inne rzeczy (bez przesady oczywiście), zdarzają się coraz rzadziej na szczęście, rodzina moja też już swoje poprzerabiała; nie wyrywam swojemu dziecku z rąk, gdy ktoś mu już coś tam wsadzi (bez przesady oczywiście); wielkie czerwone plamy na polikach pojawiają się szybciej od wielkich nerwów niż od małego kawałeczka czekolady gorzkiej. Przecież chodzi o całokształt, o świadomość, o wzrastanie, a nie o to, żeby uprzeć się, zaprzeć; nie warto zawracać kijem rzeki; warto płynąć w swoim kierunku sterując łodzią tak, by nie zabić się, gdy sztorm, ani nie osiąść na śmierdzącej mieliźnie. A w kwestii ciasta z piekarnika - :) potwierdzam, różne są etapy PP, bywa, że bywa taki właśnie religijny radykalny, ale ze swojego doświadczenia powiem Ci, że po wieprzowinie pieczonej w piekarniku elektrycznym zdarzały mi się bóle gardła. Uśmiechnęłabym się więc na Twoim miejscu sama do siebie w duchu i "poszłabym dalej" ot, co. Bo chyba nie zrażasz się do wszystkich katolików, bo jeden z nich okazał się pijakiem bijącym regularnie swoje dzieci i żonę? A tym bardziej chyba do samej wiary katolickiej. Inny przykład - socjalizm w teorii i wdrożenia go w europie wschodniej. Nawet wspólnego mianownika nie ma. Bo gdzie teoria a gdzie ludzkie interpretacje. Ile ludzi tyle rozwiązań. #mtd, teściowa co będzie chciała zrobić, to zrobi; warto może przygotować się psychicznie na naprostowywanie dziecka po powrocie. Będziesz spokojniejsza na wyjeździe i przygotowana. A to na prawdę 90% sukcesu :) Pozdrawiam serdecznie!
data: 2013.05.28
autor: KaM
TulipAnko, nasunela mi sie mysl odnosnie powsciagania emocji. To nie jest najlepszy sposob na radzenie sobie z trudnymi emocjami, bo one wroca. Na poczatek przyzwyczaj sie do mysli, ze wszystkie emocje jakie przezywasz sa w porzadku i maja swoja racje bytu. One nie sa Toba, one sa tylko symptomem. Emocjom trzeba pozwolic byc, dac im przebrzmiec. Nastepnie mozna zaczac pojawiajace sie emocje obserwowac, starac sie poznac ich zrodlo. Zrozumienie dlaczego emocja powstala i skad przyszla pozwala na skuteczne jej lagodzenie. Zeby zrozumiec moje wlasne emocje szukalam pomocy w roznych ksiazkach psychologicznych czy traktujacych o rozwoju duchwym. Pozycje ktore moge polecic to “Przebudzenie” DeMello, “Potega terazniejszosci” E. Tolle, “Samoleczenie metoda diagnostyki karmicznej” M. Ogorevc, “Toksyczni rodzice” S. Forward. Cokolwiek sie dzieje w Twoim zyciu, to nie jest cos z czym masz walczyc, ale cos, co masz zaakceptowac i zrozumiec. A pozniej przyjdzie zmiana.
data: 2013.05.28
autor: Basia z Bristolu
Ach te szczepienia, ciekawi mnie ile wiekow jeszcze potrwa ta wojna farmakologiczna. Fox Indio słuszny argument, zaproponuje żeby sobie up- date zrobił małżonek, szkoda tylko, ze on taki mocny w gebie, zapewne wymyśli, ze jego system odpornościowy to dojrzały jest i przeszedł już kilka chorób, więc nie musi, ale i tak spróbuje. Swoją droga to powoli mieknie, wpada w jakieś kancerofobie, zobaczymy. Elżbieto z Krakowa mi właśnie w naszej poprzedniej wymianie zdań chodziło mi tylko o wsparcie w nowych pomysłach na argumenty, nic wiecej. Mi po prostu ich bardzo brakuje. Moja rodzina jest bardzo sceptyczna, zimą teściowa robiła koktajl z surowych owoców celem podniesienia odporności, dodała do tego imbir;) ale astma jej nie minela...Teraz wyjeżdżamy z małżonkiem na tydzień i zostawiamy im naszego synka. Jak ja mam ich zdyscyplinować. Tłumaczę, proszę o szacunek dla naszych decyzji, ale co będzie to nie wiem. Po prostu tez mam kiepska wątrobę i się zamartwiam;) pzdr
data: 2013.05.28
autor: mtd
dziekuje Fox-India, seredcznie pozdrawiam
data: 2013.05.28
autor: Dynia
Pozwolę sobie dodać jeszcze coś o szczepieniach. Gdyby która- którykolwiek z Was potrzebował pomocy w kwestii informacji, pomocy w konfrontacji z sanepidem odsyłam Was na http://www.stopnop.pl
data: 2013.05.28
autor: Fox_India
Fox_India szacun :)
data: 2013.05.28
autor: Elżbieta z Krakowa
Rono, tak naprawdę to, co myślisz o PP to Twoja sprawa, możesz stosować lub nie - nikt tu Cię nawracać nie będzie. A z kolei to, czy ktoś z PP robi religię czy nie i w ogóle jaki sposób żyje to już nie jest Twoja sprawa - po co się w to mieszasz i oceniasz? Każdy ma prawo do własnego zdania, ale żeby od razu robić szum wokół siebie i swojego widzimisię? Tak mi się wydaje, że Ty zwyczajnie skamlesz o uwagę, w jakiś sposób chcesz zaistnieć :)
data: 2013.05.27
autor: DanusiaA.
Różne są te nasze ppowe ścieżki. Już kiedyś pisałam o swoich początkach. Logopedka mojego synka, obecnie moja przyjaciółka była na jakiejś diecie, czasem coś o tym wspominała, gdy ją czymś częstowałam, czasem ja podpytywałam co to za dieta. Z czasem coraz częściej podpytywałam, a ona jakoś nie chciała mnie pouczać, mówiła tylko egigmatycznie że jak będę gotowa to mi powie, nie było to dla mnie zbyt jasne, ale to uszanowałam. Po jakimś czasie (mierzonym raczej w latach niż w tygodniach) zadzwoniłam do niej i poprosiłam o nazwisko autora. Trochę się zdziwiłam tą "Ciesielską", że to Polka, bo dotychczasowe fragmentaryczne informacje zalatywały chińszczyzną. Drugie zdziwienie pojawiło się podczas lektury, choć system medycyny chińskiej jest dość skomplikowany to zalecenia dotyczące żywienia były dla mnie jak odnaleziony skarb, cudownie proste, takie zwyczajne, konkretne, życiowe, gotowana owsianka, zupa, ziemniaki, kasza obiad, ziołowa herbatka. Koniec z kupowaniem soczków w kartonach, mleka, jogurtów. I w porównaniu do innych znanych mi systemów żywnościowych mało ograniczeń, normalne a nawet porządne jedzenie. Wiem że wiele osób ubolewa z powodu ograniczeń, wiem że i nade mną wiele osób ubolewa;-)Ja jakoś nie narzekam, jadam do sytości i do dobrego samopoczucia. Po jakimś czasie stosowania się do zasad byłam tak zachwycona efektami, że chciałam by inni też tego doświadczyli. Całkiem niedawno pisałam o tym moim krótkim epizodzie ewangelizacyjnym. Dawałam mocne argumenty, przekonywałam i myślałam sobie, co by było gdyby mi ktoś tak to podał na tacy jak ja im podaję. Ale tak widocznie miało być, gdyby mi ktoś chciał coś narzucić może zaczęłabym się buntować, szukać dziury w całym, kto wie. Nie można nauczyć się gotować tylko czytając książki kucharskie, albo słuchając czyjegoś gadania czy podpatrując cudzą pracę, trzeba samemu próbować i to wiele razy. Tak też buduje się solidny system przekonań, nie wystarczy czysta teoria z najmocniejszymi choćby argumentami popartymi noblem, trzeba jeszcze własnego zaangażowania i doświadczenia. Jeszcze dwie ilustracje w temacie młodzieżowym, mam dwóch studiujących synów, jeden wraca do domu i mówi, że dopiero teraz zauważył że lizanie loda na patyku przez doroslego faceta wygląda śmiesznie i infantylnie, drugi miał jakieś spotkanie, po którym mieli coś zjeść na mieście, ale zadzwonił do mnie i zapytał czy jest w domu obiad, oczywiście znalazły się dwie dodatkowe porcje.Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.05.27
autor: Sasanka
Rono, oj wkladasz Ty kij w mrowisko. Doskonale wiesz jakie odpowiedzi padna, a i tak gmerasz dalej. Jeszcze jedno, prosze, nie oceniaj kolezanki, ktora nie chciala jesc ciasta upieczonego w piekarniku elektrycznym. Ona jest na swojej drodze rozwoju i wlasnie ma etap, ze bedzie religijnie podchodzic do PP. Czy masz problem z zaakceptowaniem jej wyborow? ***Ktos wczesniej napisal, ze Bog stworzyl wszystko dla nas - ludzi. Dodam, ze dal nam tez wolna wole, abysmy sami mogli wybierac co i w jakiej ilosci sobie aplikowac. Wiedza PP przedstawiona przez Pania Anie daje nam swiadomosc konsekwencji jakie niosa konkretne wybory. Czy ktos za tym pojdzie, czy nie, to juz inna kwestia i indywidualna sprawa kazdego z nas. Pozdrawiam:)
data: 2013.05.27
autor: Basia z Bristolu
Elżbieto, dziękuję. Zawsze stosowałam świeże pestki z dyni i wiem, że świeże mają więcej kukurbicyny a suszone są często źle wysuszone i źle przechowywane. Sok z żurawiny wypróbuję z pewnością.
Fox_India, zazdroszczę tego drugiego trymestru, fajnie być w ciąży :)
data: 2013.05.27
autor: Thymix
Arnuszka, hej! Mój mail to: traszka.karpacka@gmail.com. Pisz :)
data: 2013.05.27
autor: TulipAnka
Pochwalony! Jejcia ale mnie ten pierwszy trymestr sponiewierał a i teraz łatwo nie jest :) A że twarda babka jestem to daję radę;) Gdyby nie TLACI to ja nie wiem co :) Padlina. # KaM choć mieszkam w lesie i mam różne zielone kłaki w ogrodzie to konwalii niestety nie. Maj pachnie w całym lesie i różne różności kwitną. Jest ekstra. Przyjeżdżaj :D ## mtd, czy Twój mąż ma aktualne szczepienia? Okropny tężec, straszna błonica etc. Najpierw może niech sam zrobi sobie update a potem kłuje dzieciaka. ### Rono - powiało hardcorem :) Niniejszym oświadczam, że będzie przydługo. Jestem konserwatywną, nastawioną fundamentalistycznie matką - Polką dzieci małych ale pomachałaś czerwoną płacht byczkowi :) Jeśli chcesz zadawać tego typu pytania na forum, najpierw sama powinnaś przestudiować książki, zrobić na sobie "próbę reprezentatywną", a potem, po wyciągnięciu własnych wniosków napisać, że PP nie pomogło Ci w pozbyciu się posiadanych dolegliwości a utrzymanie takiego rygoru było dla Ciebie rzeczą nie do zniesienia i dlatego przynajmniej nie spowodowało społecznego odrzucenia w Twoim przypadku, a dziecię Twoje, choć jeszcze niepełnoletnie już oddycha z ulgą, że postawi obiektowi zainteresowania kufel albo pucharek lodów. W mojej opinii nie zadajesz trudnych i intrygujących pytań, ja znam na nie odpowiedź i nie zamierzam odpowiadać na Twoje pytania w stylu: "a co by było gdyby babcia miała wąsy?" Gdybyś spróbowała PP znałabyś odpowiedź na swoje wątpliwości i po prostu dałabyś spokój. Odnoszę wrażenie, że ten kto wkłada kij w mrowisko sam jest potwornie zagubiony, a w tworzonym przez siebie zamieszaniu próbuje znaleźć swoje miejsce, znaleźć potwierdzenie dla swoich racji lub wątpliwości, próbuje nadać sytuacji w której się znajduje jakiś konkretny sens. Ktoś na PP wie, dlaczego coś mu szkodzi, dlaczego czuje ciepło albo zimno, przypływ lub odpływ sił, wie, że to co zjadł jest nic nie warte albo warte miliona dolców. Próbujesz nam (a przez to i sobie) udowodnić, że jesteś ponad to. Twoje posty tylko pozornie są wyważone ale czytając je odnoszę wrażenie, że sama gubisz sens wypowiedzi albo mylisz się w wyciąganiu wniosków. Ja nie pozwalam jeździć dzieciom do niezdyscyplinowanej rodziny i mam to w nosie. Grzeje mnie to. Nie czuję się ani lepsza ani gorsza bo chodzi po prostu o moje dzieci. Pani Ania nie raz nie dwa pisała, że jak młodzież wie, że narozrabiała to wie również, że zanim zacznie się rzeźnia, powinna sięgnąć po imbirówkę, kilerkę i przystopować. Czyli Pani Ania wie, że nasze pacholęta święte nie są a i my grzeszni.. shame! :D Pisała również o tym, że jesteśmy na różnych poziomach świadomości i nam nic do innych, innym nic do nas. Sama machasz nam czerwoną płachtą przed oczami i pokrzykujesz: ne ne ne ne ne a następnie piszesz, że brak nam dystansu i wyważenia. Czy Ty będziesz lub wychowujesz swoje dziecko ostrzegając je, jak to rola matki, przed szkodliwością alkoholu, nikotyny, narkotyków i przypadkowego seksu a także działalności przestępczej? Co będzie kiedy Ciebie zabraknie?! Najpierw mamuśka na rączki patrzyła ale co potem? Stosujesz profilaktycznie kosmetyki? Dajmy na to kremy np. przeciwzmarszczkowe? Czy odstawienie kremów przeciwzmarszczkowych nie spowoduje skutków estetycznych? Czy przerwa w ich stosowaniu będzie dotkliwa dla urody? Czy te kremy działają na krótką metę czy na całe życie? W głębokich czy powierzchniowych warstwach skóry? Czy stosując krem przeciwzmarszczkowy zmarszczki jednak pojawiają się czy to się absolutnie nie zdarzy? To trudne i intrygujące pytania, wiem :) Nie jestem na PP ze względu na dzieci(choć dzięki dziecku trafiłam na PP), tylko ze względu na to, że sama czuję się ekstra i wyglądam i przednio i tylnio :) Droga PP nie jest trudna. Sama niedawno zastanawiałam się nad efektem odstawienia, bo młody zaczyna na poważnie edukację i wejdzie w tłum "dzikich Hunów" co to się na PP nie znają. Bilans wyszedł na: rób swoje - ryzyko jest Twoje. Pozdrawiam
data: 2013.05.27
autor: Fox_India
Elżbieto z Krakowa, czy te specyfiki o których wspominasz działają też na inne pasożyty, np. lamblie i nicienie (tęgoryjec dwunastniczy)?
data: 2013.05.27
autor: Mekcyk
Witam obowiązkowa lektura dla wszystkick chrześcian na tym fotum bo na pewno i tacy sie tu znależni. Mt.6,25-35 Sr.roz38
data: 2013.05.27
autor: 
PP to nie tylko smaczna kuchnia, nie sa to tez "jedynie przekonaia", to jest wlasnie dobra wiedza o swoim stanie zdrowia, o tym co mi sluzy, a jak nie sluzy to nie jem, wcale nie dlatego ze pani Ania nie pozwolila;-)
data: 2013.05.27
autor: 
Rono, pozostaje cieszyć się, że udowodniłaś sobie to, co z góry założyłaś. Ja osobiście nigdy nie traktowałam PP jako jedynego rozwiązania wszystkich chorób tego świata, ale jako jedyny, którego spróbowałam i który z całą pewnością działa w przypadku mnie i mojego dziecka. Tyle wiem na pewno. Na temat podejścia pani Ani do medycyny i lekarstw dużo jest w książkach i uważna ich lektura wiele w tej kwestii wyjaśnia.
data: 2013.05.27
autor: Aggi
Niejeden lekarz chcialby tak dobrze trawić jak my.Pozatym jeszcze nie przeczytalam na forum ani w książkach że PP załatwia wszystkie nasze dolegliwości, widać jednak wiedza p. Rony o naszym PP jest bardzo pobieżna , polecam wnikliwą obserwacje forum, to kopalnia wiedzy .
data: 2013.05.27
autor: ostróżka
ach ,więc Rona bedzie obserwowała forum.hi,hi,kazdemu wolno.Mario, wpisz sobie w wyszukiwarke"pięć przemian" a będziesz miała linków i informacji co nie miara, temat jest w internecie znany a jak chcesz dokładniej o naszej kuchni to wejdz na strone główną http://www.centrumanna.pl/ tam są wieści o książkach . Trzeba je przeczytać.
data: 2013.05.27
autor: ostróżka
Witam forum .Pragne tylko napisać że PP dla mnie "nie jest tylko kwestią przekonań,podobnie jak weganizm czy wegetarianizm" .Dla mnie to jest sprawa jasna i udowodniona na mojej własnej skórze.A droga którą idę jest dla mnie jedyną właściwą bo służy mnie i także moi najbliżsi nie narzekają.A pokora służy mi do czego innego niż pokorne udzielanie odpowiedzi takich, jakich ktoś sobie życzy i przyznawanie racji kazdemu.Bo Ty Rono chcesz abyśmy przyznały Ci racje .I tylko do tych kierujesz swoje pytania bo Jak napisałaś matek przekonanych do PP nie pytasz bo jak piszesz" mogły by cie zlinczować" A dlaczego Ty Rono tak zle myślisz o matkach młodych i przekonanych. A fe .
data: 2013.05.27
autor: ostróżka
Bardzo bym prosiła o linki,informacje o kuchni pięciu przemian serdecznie dziękuje:)
data: 2013.05.27
autor: maria
Do Bye - odpowiedź na pytanie jakie są moje intencje , znajdują się w ostatnim poście. Książki znam, smaki znam i to nie na podstawie jednego ciasta, natomiast pp stanowi dla mnie tylko i jedynie smaczną kuchnię, a dodawane zioła wspomagają procesy trawienne. Miłe Panie, chciałam siebie przekonać czy potraficie mówić o pp bez poczucia, że wiedzę o zdrowiu macie większą od lekarzy, że pp załatwia wszystkie nasze dolegliwości. Otóż możemy się tym wspierać ale czy jest to lekarstwo ? Czytałam posty Agnieszki S. i historię jej dziecka, właśnie o takiej świadomości matki pisałam.Szczęście ze dłużej nie kombinowała i poszła z chorym dzieckiem po prostu do lekarza. Postaram się być już cichym obserwatorem forum, by co drugi wpis nie był mój, nie chce zabierać miejsca waszym problemom. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
data: 2013.05.27
autor: Rona
Tomku z Krakowa, kuchnia indukcyjna to pole magnetyczne działa na zasadzie kuchenki mikrofalowej tyle, że otwartej. Pod wpływem pola magnetycznego powstają prądy wirowe w naczyniu i wydziela się ciepło. Pod kątem medycyny chińskiej to słabojakościowe źródło energii. Żywy ogień to żywioł w naturalnej postaci. Dodatkowo pozostaje kwestia garnków. Jak chcesz postawić garnek emaliowany na płycie? Możesz też poczytać http://www.polskadroga.pl/cbc/DomWiedzy/Kuchnia_Chinska.htm
a pewno jakbyś poszperał więcej to też byś coś znalazł. Pzdr.
data: 2013.05.27
autor: Elżbieta z Krakowa
Thymix, na owsiki pestki dyni i sok z żurawiny. Oba produkty kupisz w każdym sklepiku ze zdrową żywnością lub na targu. Pestki łuskane a sok 100% naturalny. Pestki jemy garściami a sok dodajemy do herbatki TLI/TLACI. Po 3 tygodniach po owsikach ani śladu :) Pozdrawiam.
data: 2013.05.27
autor: Elżbieta z Krakowa
Hejka Rono! Dzieki za wywolanie ciekawej dyskuji! Nikt na forum nie narzuca ci pogladow, nikt nie jest zlosliwy, tylko nie rozumiemy jakie sa twoje intencje, czy chcesz wiedziec zeby nie zaszkodzic sobie, swoim dzieciom (masz dzieci?) czy martwisz sie o przyszlosc dzieci pewowiczow badz ich przyszlych zon.O tobie wiemy tyle ze jestes dociekliwa w zadawaniu pytan, osadzajaca innych, przynajmniej raz upieklas piecioprzemianowe ciasto, ktorym poczestowalas radykalna pepowiczke,jak piszesz poczucie wlasnej wartosci masz w porzo, tak trzymaj. Ale napisz nam czy oprocz tego placka i inteligentnych duskusji cos robisz w temacie pp? Chcesz robic? Tlumaczysz sie ze nie bedziesz robic? Bye
data: 2013.05.27
autor: Bye
TulipAnka, Witaj! Czytam Twojego maila i myślę, że mamy duuuużo wspólnego. Możemy wymienic się mailami?;)
Ja tylko ze swojej strony powiem, że PP wprowadziło jakieś porządki do mojego życia... hmmm a na pewno dodało energii na takie proste codzienne sprawy, a to chyba najważniejsze.. Życzę wytrwałości
data: 2013.05.27
autor: Arnuszka
Tomek z Krakowa,pani Ciesielska sama doszła do różnych wniosków po wielu latach prób i błędów.Powiem ci tylko że o gotowaniu na różnych ogniach pewna stara kobieta mówiła:najlepszy obiad jest ugotowany na ogniu węglowym,później na gazowym,a na prądzie jest najgorszy,powiedziała że to jest zimny ogień.To było jakieś 30lat temu,a ja dopiero teraz wiem o co chodziło.Sasanko,nie zauważyłam w postach Rony zniechęcenia do kogokolwiek.
data: 2013.05.26
autor: Elka
Rono, kto chce, szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu. A dzieci są mądre, układają sobie pewne sprawy po swojemu, ale potrzebują w tym procesie wsparcia dorosłych, którzy są pewni tego, co robią. To daje im poczucie bezpieczeństwa i buduje porządek świata. O intuicji napisała już Sasanka, dodam tylko, że decyzja podejmowana w sposób absolutnie racjonalny najczęściej nie wyczerpuje potencjału sytuacji, w jakiej postawiło nas życie. ***Dynio, cieszę się, że moje doświadczenia ospowe dodały Ci otuchy:) Pozdrawiam!
data: 2013.05.26
autor: Jagoda
Dzięki Sasanko, fajnie to opisałaś :) Taka wymiana poglądów bez przytaczania powielanych opinii na temat soczków, mleka i innego jedzonka, skłania mnie do przyznania ci racji, ze pp to jedynie kwestia przekonań podobnie jak weganizm czy wegetarianizm. W tym stanie rzeczy pozostaje nam akceptacja naszych wyborów. Podobnie jak z wiarą jeden wyznaje buddyzm inny islam - nic mi do tego, dopóki nikt nie będzie kwestionował wyższości swojego Boga.Wydaje mi sie ze spokojna wymiana pogladow jest najbardziej konstruktywna. Cieszę sie ze znalazłam na tym forum tak różne opinie:) jednakze co poniektóre Panie powinny zapanować nad emocjami, by nie udowadniać wszem i wobec, że droga która idą, jest jedyną właściwą. Pozdrawiam
data: 2013.05.26
autor: Rona
Rona nie nie ferruj wyroków na temat pokory innych forumowiczczek. Zastanów się najpierw nad pokora własną. Wpadasz na forum i ni z gruszki, ni z pietruszki co drugi twój wpis okazuje sie Twoim. Znasz przysłowie „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem”? Usiądz i zastanów się czego Ty się boisz, czego chcesz? Też na początku tej drogi zadawałam sobie takie pytania. Z czasem przychodzi wyciszenie wewnętrzne – tu musisz mi uwierzyć na słowo :) Też jestem mamą dwójki dzieci, jestesmy już 7 lat na PP. Nie zastanawiam się nad ich przyszłością a nawet jeżeli takie myśli starają się przebić to szybko je odpycham, bo one po prostu nie mają sensu. Mój Jang wyznaje zasadę - „Czym skorupka za młodu nasiąknie - tym na starość trąci ...” I może po prostu trzymajmy się tego przysłowia w kontekście naszych dzieciaczków. A jeżeli nawet te dwie moje „skorópki”, mimo że wychowywane w duchu PP pójdą inną (własną) drogą - to mi nic do tego. Widocznie jest jakaś przyczyna dla której musiały się urodzić akurat w naszym domu a nie w innym. Może są dla przemiany mojej i mojego Janga? Może są dla naszej nauki akceptacji? Pomyś nad tym w kontekście swojego dziecka/dzieci. A tak poza tym, to mam wrażenie, że nie czytałaś FS tam jest sporo na temat indywidualizmu naszych dzieciaczków.
Pani Aniu ukłony :)
data: 2013.05.26
autor: Anonimka
Witam serdecznie. Pragnę podzielić się z Wami moim zakręceniem, z nadzieją na ulgę i może dobre słowo. Nie mam pojęcia, co zrobić ze swoim życiem, w którą stronę pójść. Miotam się, i tak jest od bardzo dawna - praktycznie odkąd mogłam sama o sobie decydować. Skończyłam bez entuzjazmu studia, zaraz potem wyjechałam za granicę - "Przypadkiem". Tu też skończył się mój wieloletni związek. Po nim zaczął się kolejny, ale "czegoś" brakuje. Pracuję fizycznie poniżej swoich kwalifikacji, nie wiem jak to zmienić. Nie wiem co mogłabym i chciałabym robić, nie mam żadnych specjalnych zainteresowań. Nie słyszę szeptu intuicji w tej sprawie. Mam w sobie lęk, o którym uświadomiłam sobie dopiero dzięki Filozofii. Właściwie jestem zlepkiem - strachu przed prawie wszystkimi i wszystkim, poczucia winy, żalu, potrzeby akceptacji i miłości, której mało w życiu zaznałam (to też ego?). Prawdopodobnie cierpiałam albo cierpię na nerwicę, mam za sobą "zdrowe" diety, głodzenie się, objadanie, przeczyszczanie, alkoholizowanie i myśli samobójcze. Alkohol nadal (choć już dużo mniej) obecny. Oczywiście przy tym arsenale moje ciało też jest w bardzo kiepskiej kondycji - permanentne zmęczenie i zestresowanie, i z każdej strony "coś wyłazi". Teraz gotuję, staram się powściągać emocje, które mną targają, z lepszym lub gorszym skutkiem. Jednak czuję, że ciągle kręcę się wokół własnego ogona, nie wiedząc, w którą stronę ruszyć, jak się odblokować żeby życie miało sens, a nie było wegetacją i liczeniem pustych dni. Wiem, że na to na pewno potrzeba czasu i cierpliwości. Ufam, że PP mi pomoże. Proszę pomyślcie o mnie w swoich modlitwach. Idę jeszcze zagrzać zupy.
data: 2013.05.26
autor: TulipAnka
Dodam jeszcze, że poza naukową pewnością opieramy się w życiu na intuicji, a to jest coś bardzo osobistego. A obiektywne, naukowe prawdy czasem bywają sprzeczne. Co nie zmienia faktu, że prawda o tych prawdach też bywa szalenie interesująca.
data: 2013.05.26
autor: Sasanka
Rono, ja także nie znam odpowiedzi na Twoje pytania, ale pozwolę sobie na kilka refleksji w tym temacie. Czasem dziwimy się, czemu lekarze nie wskazują na związki między żywieniem a stanem zdrowia, pewniej wypowiadają się o skuteczności leków. Z lekami sprawa jest dużo prostsza, robi się testy na odpowiednio licznej grupie ludzi, jedna grupa dostaje lek, druga placebo, trzecia grupa kontrolna nie dostaje nic. Po jakimś czasie porównuje się wyniki i na tej podstawie można wyciągnąć wnioski. Zapewne prowadzi się też badania dotyczące produktów żywnościowych, jednak ten proceder jest znacznie bardziej skomplikowany, aby były to wiarygodne badania należałoby uwzględniać wszystko co ludzie zjadają. Kto miałby sfinansować takie badania? I to jeszcze na przestrzeni pokoleń. PP to nie tylko dieta, ważne są emocje, myśli, sen, ruch. Ogromna ilość zmiennych (w każdym znaczeniu tego słowa).Załóżmy że boli mnie głowa, wypijam herbatkę ziołową, ból głowy mija. Żeby mieć pewność że pomogła ta herbatka musiałabym się sklonować, wrócić do punktu wyjścia, jedna ja by wypiła herbatkę, druga nie, wtedy można by porównać i wyciągać wnioski. Jeszcze trzeci egzemplarz powinien dostać tę herbatkę nie wiedząc o tym, aby wykluczyć efekt działania placebo. Nie mamy zatem naukowo udowodnionej pewności czy to naprawdę działa, jednak jeśli po drugim i dziesiątym bólu głowy to ziółko sprawia że on mija to po prostu z niego korzystamy a nawet polecamy innym, ale u tych innych wcale to nie musi zadziałać. Nie mam nic przeciwko dociekliwości, ale trzeba się liczyć z tym, że im dalej w las tym więcej drzew, że tych zmiennych jest naprawdę bardzo dużo. Gdyby nawet znalazł się ktoś z tak długim stażem i odpowiedział Ci na Twoje pytania, to jeszcze nie byłby żaden dowód, a jedynie doświadczenia i opinie tej osoby. Drugi temat, na który chciałabym zwrócić uwagę to pewna uproszczona wizja, podział na ortodoksyjnych osadników pp i wolnych konsumentów kebaba. No nie tak to wygląda, rozumiem że zraziłaś się do jakiejś osoby, ale naprawdę jesteśmy różni, na różnym etapie swojego życia, zdrowia wchodzimy w pp, w różny sposób wdrażamy to w naszych rodzinach. Taki piwny kebabowiec może pewnego dnia przyjść do pracy ze swoim jedzonkiem, niekoniecznie zmusi go do tego choroba, może po prostu zmienić styl życia, niekoniecznie na pp. Trzecia sprawa to dzieci. Nie trzeba czekać na bunt nastolatków, one już w brzuchu potrafią nam pokazać, że są indywidalistami, mają swoje temperamenty i charaktery. My mamy je po prostu kochać i darzyć szacunkiem. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2013.05.26
autor: Sasanka
Pani Rono , popieram Panią , bo również uważam ,że pp to nie antidotum oczywiście ma dużo zalet. Ale nie można wpaść w skrajność.tzn co? wszyscy inni naukowcy, którzy robią badania naukowe i np.twierdzą że owoce należy jeść są tak do końca w błędzie? Pani Ania jest wspaniała osobą ,większość jej porad jest godna naśladowania , ale nie dajmy się zwariować , wszystko w życiu należy brać wg indywidualnych potrzeb. Pozdrawiam
data: 2013.05.26
autor: PP
Witam panią Anię oraz wszystkich forumowiczów. Jestem właśnie po operacji i chcę opisać trochę jak to jest z tymi naszym dopieszczonymi organizmami w szpitalu. Jestem od 3 lat na PP i nie byłam na głodówce od tego czasu, jak miałam na czczo oddać krew, to później czułam się źle, rozbita i z bólem głowy. Jem też za dziesięciu, więc bałam się, bo miałam się zgłosić na czczo do szpitala i przetrwać bez jedzenia do dnia następnego do operacji. Z tych nerwów w pierwszym dniu w szpitalu dostałam migreny i wymiotowałam i zaczęłam mieć myśli żeby stamtąd jak najszybciej uciec. Modliłam się bardzo o siły na zabieg. Noc jakoś przetrwałam, poranek przed operacją był już dużo lepszy. Nie czułam tak głodu, migrena minęła. Znieczulenie miałam dokręgosłupowe. Po zabiegu dostałam dużo kroplówek, także ze środkami przeciwbólowymi. Obawiałam się oczywiście czy nie schłodzą mnie te ilości płynów i w ogóle jak zareaguje mój zrównoważony organizm na taką ilość chemii, do tego jeszcze pocięty i zdany na łaskę medycyny. Ale nic złego się nie działo, było mi ciepło, czułam się silna, choć bolało. Emocje też w porządku. Jedzenie oczywiście miałam przygotowane na rekonwalescencję i pozwolono mi zjeść 27 godzin po zabiegu. Mama mi dowiozła zupę i herbatę TLI (nie umiałaby zrobić TLACI choć ta byłaby lepsza), zjadłam, byłam strasznie głodna, ale ostrzegały pielęgniarki żeby za dużo nie jeść i słusznie, bo dla jelit operacja brzuszna to trudny czas. Na kolację zjadłam zupę z sucharem. Na dzień następny już owsianka ze starym chlebem z malutką wędliną szpitalną z musztardą, obiad klopsiki własne, na kolację jadłam już wcześniej przygotowane i podgrzane bliny gryczane z zupą oczywiście. Mama dzielnie dowoziła jedzenie. W szpitalu jest kuchnia i można było sobie coś odgrzać, choć pielęgniarki krzywo patrzyły, więc nie nadużywałam. W szpitalu jest także lodówka. Teraz jestem już w domu i powiem Wam, że nasze jedzenie na czas rekonwalescencji jest po prostu genialne. Bałam się trochę, jak organizm będzie się oczyszczał z całej tej chemii, ale nic się nie dzieje, tylko na drugą dobę po zabiegu wypiłam chyba 2 litry herbaty, rosołu naszego i jeszcze dopiłam szpitalną herbatą. Myślę, że organizm chciał się w ten sposób oczyścić. Idąc do szpitala byłam tak przerażona, że oddałam się całkowicie Bogu. I czułam, że On tam był ze mną, wspierał mnie. Takie mam ostatnio przemyślenia, że to ważne, żeby Bóg był na pierwszym miejscu, nawet przed naszym jedzeniem. I to jest ten najwłaściwszy Porządek. Pani Aniu, dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2013.05.26
autor: Urszula ze Szczecina
Dzień dobry
Mam jedno pytanie, które mnie nurtuje od dawna skąd Pani Ania wie, że kuchenka elektryczna należy do elementu wody?. Czy powoływała się kiedyś na jakieś badania, czy może sama je przeprowadziła?. Czy rzeczywiście istnieje tak drastyczna różnica pomiędzy kuchenką elektryczną a gazową? Skąd to wiadomo w fachowej literaturze na ten temat nic nie znalazłem.
data: 2013.05.26
autor: Tomek z Krakowa
Dziękuje Marto:)
za odpowiedz,ja myślę że Bóg stworzył wszystko dla nas
i owoce,warzywa,zioła,przyprawy i wszystko należy z umiarem
stosować....żaden nie wie co jest mu pisane,owszem można ograniczyc wystepowanie choroby,ale nie wyeliminujesz istniejącej cukrzycy,nagle nie odmłodniejesz itd...:)
ktoś tu na forum,poruszył ciekawy wątek,dzis nasze dziecko ,niemowle na pp,a co potem?gdy dorosnie gdy bedzie chciało inaczej zyc?uchronimy go?
napewno pozywienie z przyprawami jest dobre,smaczne
ale nie mozna wpadac w skrajnosc ze do konca zycia nie zjem surowego albo choroba...UMIAR!!!!wg.mnie we wszystkim,surowym,kwasnym,zimnym.
to co nas zabija dzis to konserwanty,wszelkiego rodzaju E,dodatki chemiczne a nie woda,owoce,itd...
jestem jak najbardziej za zupa,ciepłym posiłkiem:)przyprawami których uzywam mnóstwo!!!!
zastanawiałam sie ostatnio nad moimi rodzicami,dziadkami,chodzi o dziadków żyliponad 80 lat i w zdrowiu bez raka,cukrzycyitd jedli przewaznie żur,buraki,kapusta kiszona,swój chleb to co pole dało,i chowali tez wieprzowine i nie chorowali
gdzie tu sens?
mysle ze trzeba patrzyc co kupuje,z jakiego zródła ,bo mleko,sery,kwasne tez jadano czesto bo nie było stac na luksus jakim była wołowina itd.
umiar we wszystkim w rybach,zimnym surowym ale nie do przesady bo co mi z takiego zycia ze nic mi nuie wolno???
szanuje poglady wszystkich tu obecnych ,Pani Ania stworzyła smaczna kuchnie mysle ze to zasługa przypraw:)
madrze wybrac,a nie biczowac siebie nadmiar zawsze jest szkodliwy.
zioła tez maja swa lecznicza moc,jak i wszystko co stworzył Bóg:)
data: 2013.05.26
autor: WANDA
No i poczytałam. Kurcze, jutro mamy iść do babci na Dzień Matki i wiem, że tam będzie sernik. Wiem też, że moje Dzieci na 100% będą bardzo chciały zjeść chociaż po kawałeczku. Ja już, wiedząc o owsikach sobie daruję, ale jak wytłumaczyć niespełna 5 i 3 latkowi, że kuzynka może jeść a Oni nie? Nie iść do teściowej? (przyjechała specjalnie 180km). Nie jest prosto, oj nie.
Niestety, wiem czego nie należy jeść, nie wiem natomiast co mam podać aby przyśpieszyć pozbycie się owsików? Pestek z dyni teraz nie ma. Mam w domu olej z dyni. Znalazłam jakąś poradę związaną w olejem musztardowym, łupinami z orzecha, vernicardem? tylko, nie ma komentarzy. Czy to rzeczywiście pomaga? Mam w domu nalewki jakieś na pasożyty, ale to dla mnie i męża. Co można podać Dzieciom nietoksycznego, żeby się dziadostwa pozbyć? Matko, mam tyle zabawek do wymycia..
Eh..
data: 2013.05.26
autor: Thymix
Eh, właśnie wyłapaliśmy, ze Starszy ma owsiki. Jestem podłamana. Już raz walczyliśmy dwa tygodnie z gotowaniem, prasowaniem i szorowaniem wszystkiego. Domowe sposoby to wiadomo: kiszonki, surowa marchew, duzo czosnku i cebuli, tymianek i dynia. Mąż od razu by podał leki. Idę czytać na forum co na robale. Brrr.
Ostróżko, moja silna wola ;) mocno się nadwyręża gdy napotyka na ciasto domowe. Dzisiaj u siostry męża był piernik. Zjadłam jedne kawałek, no po prostu nie mogłam się oprzeć. Dzieci też dzielnie po jednym (dzieci nie moje po 3-4) Poza tym staram się nie jeść nie pepowego jedzenia. Gorzej z Dzieciakami. W poniedziałek jest w przedszkolu Dzień Matki, wiem, że dzieci będą piec coś słodkiego. I na pewno będę to smakować.
W ogóle czuję od paru dni suchość. Jest mi sucho w gardle, czuję się taka " przytkana" i zaczynam kaszleć sucho. Czy sól emska mi powinna pomóc? Zastanawiam się czy nie wziać jutro.
data: 2013.05.26
autor: Thymix
Drogie forumowiczki :) niestety nie znacie odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie, bo jak słusznie wskazała Marcela odpowiedz zna tylko Pani Ania. Moze kiedys uzna moje pytanie na godne uwagi i udzieli mi -nam odpowiedzi. Na forum wystepuje po raz pierwszy- nie leczę zranionego ego, nie mam takij potrzeby ani natury. Jednakze z przykroscia musze stwierdzic, ze sporo w was jadu drogie Panie - Ostróżko, po co ta ironia?czy czujesz satysfakcje z takiej konwersacji - ja nie. Ujawniasz swoje negatywne emocje z wszystkim co nie związane z pp, brak ci pokory i niestety dystansu. Jeszcze raz chciałabym doprecyzować pytania bo powstał bałagan. po pierwsze czy pp jest antidotum na choroby cywilizacyjne typu cukrzyca, nowotwory,alergie itp.- stad pytanie o okres od niemowlaka a nawet i moze okresu płodowego do dorosłosci. po drugie czy utrzymywanie takiego rygoru bez konsekwencji społecznych jest możliwe. po trzecie czy zrezygnowanie z pp np. z braku checi dziecka do kontynuowania tegoż żywienia nie wywoła tragicznych skutków zdrowotnych - bo niestety nie będzie już chronione pp. i otworzy sie na wszystkie syfy które świat nam oferuje m.in. na bakterie i wirusy na które nie szczepiliśmy naszych dzieci. Ja nie neguje skutecznosci pp co do alergii i azs u dzieci bo wiem ze sa to efekty wrecz oszałamiajace i mamy ktore zastosowaly ta diete u swoich dzieci sa wdzięczne Pani Ani, ale czy przerwa w jej stosowaniu przyczyni sie do nawrotu choroby ? Kto pyta nie błądzi:) Pozdrawiam
data: 2013.05.26
autor: Rona
Dyskusja zrobiła się ciekawa :)
Elżbieto z Krakowa, po raz kolejny chylę czoła, masz we mnie już niemalże swą fankę ;-)
A co do nastolatkowych wpływów...Mnie tam gdy byłam nastolatką bardziej imponowały te nieliczne silne osobowości, które potrafiły robić swoje mając szczerze w nosie co inni sobie pomyślą, niż takie owieczki chcące się przypodobać, tylko po to by zyskać akceptację rówieśników :) Moim skromnym zdaniem sugestia o samoakceptacji dla Rony bardzo trafna
data: 2013.05.26
autor: cinnamon_girl
Witam. Pani Wando chorujemy, jak coś sknocimy, czyli zjemy lub wypijemy coś nieodpowiedniego. Picie zimnej wody może mieć sens w gorącym klimacie. W naszym klimacie potrzebne nam wzmacnianie i dogrzewanie.Wodą nie oczyścimy się z toksyn, nasz organizm to nie przepompownia, nie możemy w niego wlewać hektolitrów wody; niczemu to nie służy, a spowoduje to osłabienie naszego Ognia życia. Esencja, (płyny wewnętrzne)które potrzebne nam są do życia są produkowane przez śledzionę, a ta wymaga pożywienia ciepłego,zrównoważonego. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.Ps. Na PP jestem od roku. Pozbyłam się refluksu, zgagi, złego
samopoczucia. I wreszcie sama z sobą mogę się dogadać. Do książek Pani Anny wracam często, prawie codziennie. Gotuje sobie i bliskim. Dziękuje Pani Anno za mądrość i dostępność książek. Pozdrawiam :)
data: 2013.05.25
autor: Marta 2
A surówki to samo zdrowie i witaminy. O zgrozo,jak my możemy
sobie tak szkodzić! :)
data: 2013.05.25
autor: Wanda od 7 lat na PP
Witam
czy w PP NIE CHORUJECIE?
CZY TO JEST ANTIDOTUM NA WSZYSTKO?
WODA TO ŻYCIE DLACZEGO NIE MOŻNA JEJ PIĆ/
POZDRAWIAM
data: 2013.05.25
autor: WANDA
Nie ma co sie zastanawiac nad przyszloscia synka i jego wyborow odnosnie jedzenia w grupie z kolegami itd. (Ostrozko, ale masz madrego wnuczka :)), bo na to nie mam wplywu. Musze (pracuje nad tym) ufac, ze swoim przykladem pokazuje mu droge do zdrowia. Jak napisala Pani Ania to nie mamy sie przejmowac co bedzie jutro, za tydzien itd., ale pomyslec o dzisiaj co dobrego ugotowac :) dzieki Pani Ani i pp juz nigdy nie spojrze tak samo na wode, ktora wypijalam hektolitrami, soki itd. Wiedzac, co nam sluzy a co nie i jakie szkody niesie "zdrowe" odzywianie typu owocki, jogurciki itd. nie sposob zrezygnowac z drogi pp, bo zdrowie synka poki co lezy w moich rekach, wiec jakzebym miala postapic inaczej. Musze ufac, ze synek sobie w zyciu poradzi :) odnosnie zamartwiania sie na temat przyszlych zon i mezow naszych pp-owych dzieci, to moge tylko powiedziec tyle, ze czasami zaluje, ze nie bylam na pp przed poznaniem meza, bo wtedy ta rewolucja w kuchni nie bylaby taka burzliwa i moj maz od poczatku wiedzialby, ze gotuje w taki sposob jaki mi odpowiada i tyle. Nie jest mi zal przyszlej zony mojego synka, bo jest mozliwosc, ze dzieki synkowi (o ile nadal bedzie na pp) poprawi sie stan jej zdrowia, wiec co za korzysc! Zycze milego weekendu :)
data: 2013.05.25
autor: Dynia
@Rona,twoje pytania są bardzo ciekawe,razem z @Aggi i @Gosią prowadzicie ciekawą dyskusję.Ja czytam was z wielkim zainteresowaniem !
data: 2013.05.25
autor: Elka
Wiekszosc z nas jest na pp za wzgledu na dzieci, bo widzimy, ze to im sluzy i leczy roznorodne dolegliwosci. Pewnie, ze latwiej jest zyc tak jak inni, bo nie wyrozniasz sie swoimi termosami, pogladami o szkodliwosci surowego jablka itd. Latwiej, ale to nie oznacza, ze lepiej. Droga pp jest trudna, szczegolnie na poczatku, ale owocna. Pozdrawiam :)
data: 2013.05.24
autor: Dynia
HA,ha Elżbieto z Krakowa mój najmłodszy i już jedyny kawaler w domu wyrwał laskę na piling z kawy i pare cytatów z De Mello. Laska zachwycona.A mnie się udało zdobyć dostęp do kurek -podwórek w sam raz na wiosenne rosołki za przepis na kawe z prochami , owsianke /w słoiku do spróbowania/i naszą kartoflankę.Thymix i tak Ci się będzie pogarszać coraz bardziej jak będziesz jedną nogą stała w starym a drugą w nowym.
data: 2013.05.24
autor: ostróżka
do mtd: przytocze wypowiedz Jagody, dzieki ktorej ospa nie wydaje sie taka straszna, wiec moze Twoj maz zmieni zdanie co do szczepionki: "Jeśli dziecko masz w dyscyplinie, praktycznie niewiele masz przy ospie do roboty - pilnować, żeby tych krostek nie przeziębił, podawać imbirówkę 2-3 razy dziennie i co trzeci dzień mniej więcej obmywać w ostrożeniu (zaraz potem do ciepłego łóżka). Bardzo wspomagająco działa bulion jagnięcy. Mój synek niedawno przechodził ospę, nawet się nie drapał. Wysyp trwa tydzień, drugi-trzeci tydzień gojenie. Jeśli Twoje dziecko by się drapało, zastosuj maść cynkową albo inny łagodzący środek podawany standardowo przy ospie. Żadnego innego leku nie stosowałam". Dziekuje Jagodo za te informacje :) pozdrawiam
data: 2013.05.24
autor: Dynia
Drogie dziewczyny dziekuje za dyskusje ! nie jestem waszym przeciwnikiem ale moze troche sie uprzedzilam przez ta moja znajoma. Stanowisko pracy Elzbwieto nie mat tu nic do rzeczy :) wydaje mi sie ze twoja postawa nawet oczekuje od innych poklasku dla twojego poswiecenia. Ja nie wekuje - gotuje codzienie, rowiez pracujac. co do własnego poczucia wartości jestem bardzo świadoma. Dlaczego pytałam o okres dojrzewania ? bo wydaje mi sie ze jest on najistotniejszy, poza tym w takim wieku mozna okreslic czy nie umknęło nam coś zdrowotnie. to jest najlepszy okres na sprawdzenie czy pp dziala na krotka mete czy działa na całe zycie. Życze wam drogie mamy dalszej wytrwalosci i przede wszystkim zdrowia dla wszystkich dzieciaczów z azs. Pozdrawiam
data: 2013.05.24
autor: Rona
Cierpliwości dziewczyny, Rona obraziła się na pepową kolezankę i weszła na forum pod innym Nickiem aby wylać tu swoje frustracje i podleczyć zranione ego.
data: 2013.05.25
autor: ostróżka
Pani Tereso witamy na forum.Słuszny, mądry i celny post.Gosiu warto mieć ,tak myślę,swój jeden, jedyny sposób na zycie niż być chorągiewką podatną na każdy wiatr, modę czy dietę.Natomiast walki o prawo do kebaba toczyć nie ma sensu bo nikt nikomu tego prawa P.Rono nie odbiera, to wolny wybór.Możemy zjeść lub powiedzieć że nie lubimy, chyba koledzy nie będą aż tak nietolerancyjni,tracić np. dobrego kolegę dlatego że nie lubi kebaba?.To mi mój wnuczek kazał napisać.Z pozdrowieniami dla całego forum.
data: 2013.05.24
autor: ostróżka
marcela,dziekuje ! tak wiec pytanie kieruje do Pani Ani . Pozdrawiam
data: 2013.05.24
autor: Rona
Rono, tak się zastanawiam dlaczego w twoich badaniach tak istotne jest, aby dzieciak był na PP od maleńkości? Nie wystarczyłby jakiś nastolatek co to od kilku lat na naszym jedzonku? Zastanawiam się także, co ci to da, jak znajdzie się jedna, a może nawet kilka takich osób? Czy taki jednostkowy dowód Cię przekona lub zniechęci? Ile byś potrzebowała takich osób, żeby samą siebie przekonać?
data: 2013.05.24
autor: Aggi
I jeszcze jedno Rono, o PP w Polsce słyszymy na pewno nie od 1989r. Może jakieś przebłyski były pod koniec lat 90-tych. Moi znajomi na pewno wiedzą od 2000r. a są w naszym gronie pionierami. Ich dzieci mają teraz ok. 12 lat. Podejrzewam, że nie ma wśród nas nikogo kogo dziecko jest dorosłe a żywione na PP od urodzenia. Pytanie moje jest inne. Po co Tobie ta wiedza? Przecież nawet jeśli Zośki syn ma 23 lata i jest na PP od kołyski a teraz "wyrywa laski" na dyskotekach na herbatę TLACI z termosu nie oznacza, iż Twój syn też taki będzie. Syn Zośki daje radę, bo ciacho z niego nieziemskie a do tego herbata fajnie gasi pragnienie po czystej (ta zresztą na PP dozwolona) a już syn Tereski czy Baśki niekoniecznie da radę "wyrwać" nawet na drinka za 22 zł i lody "Letnie Marzenie". Ja jeżdżę do pracy na rowerze (pracuję w znanej firmie na wyższym stanowisku), na moim biurku stoi termos z TLACI a w kuchni firmowej są słoiki i drugi termos z obiadem. Nigdy od nikogo nie usłyszałam "dlaczego?", "jak to?", "po co?", "a czy ty musisz?" etc. Raczej podziw dla tego, że wstaję rano, i że tak ładnie pachnie moja herbatka i obiad ładnie wygląda. Nie ma znaczenia co inni myślą o Tobie - znaczenie ma czy Ty żyjesz w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami. Dla ogółu nie ma znaczenia czy jedno pije TLACI czy Fantę - znaczenie ma czy jest fajnym kumplem i można z nim sensownie spędzić czas. Jeszcze raz pozdrawiam.
data: 2013.05.24
autor: Elżbieta z Krakowa
No cóż, jak na razie moje Dzieci jedzą mniej więcej jak to napisała Gosia. Owszem, pp ogólnie, ale jak idziemy na urodziny to jedzą słodycze (choć widzę, że same potrafią zdecydować, że tylko jedno ciastko np), w przedszkolu z całą pewnością jedzą surowe owoce i warzywa. Mam takie podejście, że wszystko (to zdrowe i niezdrowe też) jest dla ludzi. Pijemy imbirówkę gdy zjemy lody. Tak to mniej więcej wygląda.
Sylwia V, ano nie przyszło. Ja nie słodzę truskawek ;) A na
moim balkonie już kwitnie poziomka. Też będziemy ją podjadać (no, powiedzmy, że to za duże słowo - 10 owoców z krzaczka ;)) bez cukru.
Dzięki za pomysł na ciasto Marcela. Ostatnio tak mnie 5P przygnębia, że zamiast wymyślać jakieś potrawy tylko wertuję książki p. Ciesielskiej i wszelka kreatywność mi zanika. Wiecie co jest najgorsze?? Zawsze cała rodzina uwielbiała moją kuchnię, moje ciasta (od pewnego czasu coraz mniej słodkie i na mące z pełnego ziarna, więc trochę było narzekania). A teraz od wszystkich słyszę: jak ty kiedyś dobrze gotowałaś, a teraz nie da się tego jeść. Jemy tylko my - mąż, Dzieci. Nawet o rosole usłyszałam od paru osób: nie mój smak. Przykro mi. A do tego dla mnie większość jedzenia nie mojego jest za słodka i za słona. I to nie jest wina/zasługa 5p, tylko wcześniejszego mojego zdrowszego gotowania. Czuję, że zamiast się rozwijać wszystko jakoś umyka mi i się pogarsza.
Dobra, zdecydowanie mam dzisiaj zły dzień. Aaa, piekarnik też mam elektryczny. I robię w nim właśnie pepowe ziemniaki ;)
data: 2013.05.24
autor: Thymix
Rono, zadałaś pytanie, które faktycznie dotyczyć będzie każdego z naszych dzieci ale pod jednym warunkiem, że w ogóle potomstwo PPowiczów będzie żyło zgodnie z PP :) Moja opinia będzie subiektywna i ale poparta 7-letnim doświadczeniem życia zgodnie z PP. Kiedy rozpoczynałam tę przygodę wraz z moją córką (wtedy 3,5 l) i mężem (z grzeczności nie wspomnę:))też się nad tym zastanawiałam. Wtedy jeszcze byłam niepewna i niedoświadczona, więc te pytania pewno dlatego rodziły się w mojej głowie. A dotyczyły nie okresu dyskotek czy randek ale wieku już szkoły podstawowej. Ewentualnej możliwości wykluczenia, odrzucenia etc. No i co? Moja córka ma lat 10,5 jest uczennicą 3 kl. PP traktuje z taką oczywistością jak przez innych jedzenie chipsów czy picie soków. Ma swoje zdanie i do kawiarni umawia się z koleżankami (a jakże idą na zakończenie roku szkolnego) na ciastko i herbatkę. Owoców nie bierze do ust. Nawet jak miała 3 lata i nie wiedzieliśmy o PP pluła nimi na odległość czym doprowadzała nas do szewskiej pasji a tu okazało się, że mądra z niej była bestia :) Nabiału nie znosi więc ani lody ani sernik nie wchodzą w grę. Piwo? Można zastąpić lampką wina. Jeśli Ty jesteś czegoś w życiu pewna to przecież nie dajesz się ugiąć ze względu na otoczenie. Jeśli nie znosisz widoku krwi to nie idziesz z chłopakiem do kina na horror. Jak masz przeświadczenie, że lody Ci zaszkodzą to ich nie jesz, mimo, iż jedzą je inni. Do wszystkiego trzeba podchodzić w życiu elastycznie. Wszystkie problemy (dziś wielkie) jutro są dużo mniejsze a za dwa dni znikają :) Nie zamartwiaj się na zapas (czyżby wątroba szwankowała?) i daj na luz. Co ma przynieść przyszłość to przyniesie a Ty będziesz jej niezłym obserwatorem. Póki co Ty też masz zadanie do odrobienia - wzmocnienie poczucia własnej wartości :) Pozdrawiam Forumowiczów po powrocie ze słonecznej Turcji !
data: 2013.05.24
autor: Elżbieta z Krakowa
Rona, wydaje mi się, że na Twoje pytanie może jedynie odpowiedzieć pani Ania, bo chyba tylko ona stosuje kuchnię Pięciu Przemian tak długo i widziała przez lata jak się chowają jej dzieci, a teraz wnuczęta. Sądzę, że wśród pozostałych czytelników forum raczej nie ma nikogo z tak długim stażem o jaki pytasz (ok. 20 lat). W kwestii żywienia dzieci - ile matek, tyle poglądów. Nie ma się co zaperzać i unosić - każda z nas chce dla swojego potomstwa jak najlepiej i robi to, co w danej chwili uważa za najlepsze rozwiązanie. Pozdrawiam!
data: 2013.05.24
autor: Marcela
Teresa. Po pierwsz nikogo nie obraziłam, jeśli tak - daj przyklad. Po drugie nikogo nie atakuję, a już na pewno nie całe forum. Po trzecie nie odbieram energii. Chciałam uzyskać info. na nurtujące mnie pytania. Przecież forum działa już od bardzo dawna. Ja was nie neguję, raczej ty Tereso ,mnie wypraszasz ze swojego grona, bo ośmielam się zadawać trudne, intrygujące pytania? Ponowię je jeszcze raz, jesli drogie mamy macie dzieci, które od maleńkiego do dorosłego były na pp - podzielcie się swoimi doświadczeniami, zarówno w zakresie żywienia jak i odnalezienia w wśród rówieśników. Jeśli nie ma takich rodziców to proszę napisać, nikt nie ma takiego doświadczenia- możemy jedynie gdybać. Więcej nie oczekuję. dziękuję i pozdrawiam.
data: 2013.05.24
autor: Rona
Gosia:) Bardzo pozytwnie odebrałam twój post! Mam wrażenie, że podeszłaś do tematu bardzo zdrowo. Ja miałam przyjemność spotkać ppową mamę, która nie chciała spróbować mojego ciasta - zrobionego zgodnie z pp, ale niestety w piekarniku elektrycznym i było mi jej po prostu szkoda- bo wpadła w pułapkę. Nie uciekniemy od rozwijającej się gospodarki, konsumpcjonizmu ani od rozwijającej się technologii. Kiedyś nie było komputerów- teraz są i my matki, pozwalamy naszym dzieciom trochę pograć pomimo,że wiemy,że to nie do końca jest dobre - ale nie może być wyrzutkiem społecznym. Tak samo jest z naszym jedzeniem, kiedyś może było lepsze, nie faszerowane chemią - teraz wiemy jak jest, ale czy to oznacza, ze będziemy tego jeść??? Jemy niby te ekologiczne (hehe)- to też jest reklama! (podobna do tej pij mleko będziesz wielki. Drogie forumowiczki oglądałyście film OSADA?, polecam niektórym z was. Ja będąc tu na forum, chcę wam może nie tyle uświadamiać, bo wiedzę o chemii, i różnych dodatkach macie ogromną ale odwrocić waszą uwagę w aspekt pomijalny na tym forum, co będzie jak was drogie matki nie będzie. Może też p.Ania odpowie czy dziecko wychowane na pp w momencie odcięcia od garnuszka matki i nie stosowania diety, opychania się czym popadnie nie wyrządzi sobie większej krzywdy niż, to dziecko, któremu mama pozwalała na truskawki, cole itp. Gosiu - podkreślę to jeszcze raz jesteś naprawdę rozsądną matką.Brawo !!!
data: 2013.05.24
autor: Rona
Witam Pani Aniu i całe forum.Piszę poraz pierwsz, ale czytuję cały czas od kiedy jestem na PP. Uważałam zawsze,że milczenie jest złotem i nie należy dyskutować z poglądami osoby, która pyta ale i tak nie będzie zadowolona z odpowiedzi, bo nie jest ona po jej myśli. Tym razem ośmielę się odezwać ze względu na Rone, która przypuściła atak na całe Forum . Rona, nigdy nie uzyskasz odpowiedzi dającej gotowca na Twoje (Twoje!)życie, bo każdego ścieżka życia jest inna . Twoich dzieci też.Jeżeli ta mądra filozofia nie odpowiada Tobie odejdź i nie atakuj.Nikt tutaj nikogo nie zmusza ,nie moralizuje i nie straszy. Daj spokój sobie i wszystkim tu piszącym.Nie oskarżaj i nie obrażaj.Szukaj dalej sposobu na życie. Prawdopodowbnie, poszukiwanie jest już pierwszym stopniem oświecenia.Życzę Tobie byś znalazła swoje miejsce, w którym poczujesz się bezpieczna.Nauczycielce mojego życia Pani Ani i całemu Forum dużo dobrej energii.
data: 2013.05.24
autor: Teresa
Hej RONA
ja od PP jestem od kilku lat. I podzielę się swoimi doświadczeniami.
Najważniejsza zasada to we wszystkim zachować równowagę!
na początku też wbiłm sobie,że tylko to, że tylko tamto można! Cirpiałam ja a zwłaszcza moi najbliźsi z nawiedzona zona i matką. Teraz do sprawy podchodzę tak mam ochote na kebaba, lody czy truskawki czy łyk koli to po prostu ich kosztuję!!! I tak tez postępuje ze swoimi dziećmi!i nie mam z tego powodu kaca moralnego żadnego!!!
Bo o ile 2-3 latek daje sie prowadzić to o tyle starsze dzieci nie bardzo.Nie łudzę się że moje dzieci nie kosztują słodyczy czy chipsów kiedy je ktoś poczętuje. A wręcz przeciwnie wyposzczone rzucają sie na nie kiedy mamy nie ma w pobliżu. Nie czarujmy się takiej kontroli nad swoimi dziećmi niemamy. Możemy wprawdzie i ograniczać się do grona P-powców ale przeciez na tej Ziemi są też inni ludzie. Masz watpliwości-słuchaj przede wszystkim siebie!Też mam wrażenie że część osób tu obecnych ma jednen jedyny dobry sposób na życie.
Pozdrawiam
data: 2013.05.24
autor: Gosia
Rono, myślę, że faktycznie poruszyłaś ważny problem, z którym i ja często się spotykam. U mnie sytuacja wygląda nieco inaczej, ponieważ mój 3,5-letni synek miał ciężki AZS i astmę, a PP przez długi czas uważałam za konieczność lub po prostu rodzaj bardzo skutecznego, acz niekonwencjonalnego leczenia. Często zdarzało mi się słyszeć, będą w tzw "Gościach", że to co robię jest bez sensu, że małego i tak nie upilnuję, bo przecież pójdzie do szkoły itd...Więc po co to wszystko, tylko pójdzie w tango i będzie jeszcze gorzej. Być może tak właśnie będzie, ale czy z tego powodu mam nie robić nic? Na podobny problem uskarża się moja szwagierka - miłośniczka Dukana. Żaliła mi się ostatnio, że gdy tylko wspomni w jakimkolwiek towarzystwie, że jest na diecie, jest od razu zasypywana radami i pouczeniami, że to niezdrowe, bez sensu itd. Jak widać jedzenie wywołuje dużo emocji, nie tylko u pepowców. A tak na prawdę, to wydaje mi się, że nie o jedzenie tu chodzi, tylko o nasze prawo do podążania własną ścieżką, do bycia innym, choćby za cenę braku akceptacji ogółu i niejedzenia truskawek:). Co mój syn będzie jadł za 15 lat, tego nie wiem, mam tylko nadzieję, że wybierze coś, co jest zgodne z nim samym, a nie to co się podoba innym.
data: 2013.05.24
autor: Aggi
Przepraszam ostróżko, ale spłycasz problem,sprowadzając go nadal do kategorii mało istotnych.Wszystko jest cacy i pęknie jak mamy dziecko pod kontrolą, mówimy mu co dobre a co nie zgodnie z pp. Taki dzieciak w wieku już 4lat ma świadomość co mu służy, a co nie. W okresie szkolnym dzieciaki go nawet akceptują - stanowi swojego rodzaju inność, w wieku lat 10-12 pojawiają się problemy z akceptacją kolegów, którzy po kinie idą na kebab, a on tu z termosem wyskakuje.Jest wyśmiewany- odwraca się od kolegów - bo widocznie prawdziwymi nie są. Dziecko zwierza się matce, która mu mówi, że to co robi jest słuszne,a to że jada inaczej nie znaczy ze jest inny, widocznie koledzy nie są tacy fajni skoro się z niego śmieją , a po tych kebabach na pewno jakaś choroba im sie przyplącze. Dziecko przełyka ślinę, bo od małego mu wpajają ze to inne jedzenie jest złe i nie wolno. Ale przykro mu, bo chciałby być znów z kolegami. W wieku 16-17 lat poznaje dziewczynę, ale nie zaprosi jej do kawiarni na lody bo będzie głupio jak sam nie będzie jadł, a może mu się jeszcze przydarzyć że będzie ją moralizował w kwestii jedzenia.Itd, itd. Drogie Panie, wiem, ze waszym głównym celem jest dbanie o zdrowie dziecka , a co później się będzie działo - to przecież jego wybór. Ale tak jak pisałam u ppowca przy każdym nawet najmniejszym wybryku pojawiają się wyrzuty sumienia. Pani Anna ciągle przypomina wam o dyscyplinie, kacu moralnym i grzeszkach - wybaczcie ale to też działa na psychikę. Jak mi wytłumaczycie fakt, że znany mi 4 latek po wypiciu u babci wody kilka dni wcześniej(!) narzeka, że boli go brzuszek i to pewnie po tej wodzie u babci !!! Większość z was uznałaby to za sukces, że dziecko ma taką świadomość, ja natomiast widzę u niego problem społeczny. Co więcej zbytnie koncentrowanie się na tym co spożywa świadczy niestety o kacu moralnymi, a co za tym idzie braku równowagi psychicznej.Pewnie zaraz spadną na mnie gromy, ale większość z was (wiem bo czytałam archiwum) borykała się z odrzuceniem społecznym, trudnościami z akceptacją. Uwierzcie mi, spotkania z wami są nadzwyczaj trudne, w szczególności jeśli są dzieci. I wiecie co, już nawet nie chodzi to, że zakazujecie swoim dzieciom różnych rzeczy, bo to wasze dzieci! Ale dlaczego umoralniacie innych, że brak nam świadomości,że poniesiemy konsekwencję, że ten lód na który pozwoliłam dziecku odbije się rykoszetem ze zdwojoną siła jesienia. Macie poczucie wyższości i ostróżka w swoim poście wyraźnie to podkreśliła, mówiąc o moich wydumanych mądrościach. Drogie Panie więcej pokory, chcesz być akceptowana- akceptuj innych. Mam wrażenie, że uważacie matki żywiące swoje dzieci normalnie za nic nie wiedzące.Wręcz cieszycie się, że ktoś ma katar. PP stało się waszą religią. Próbując zmienić żywienie zmieniacie siebie samych i to nie jedzenie sprawia zmianę, a psychika, bo wiara czyni cuda. Ponawiam moje pytanie do rodziców dzieci wychowanych na pp od niemowlaka do wieku dojrzałego. Może jest inaczej niż to przedstawiłam? Ps. proszę się nie obrażać, ja szukam prawdy! Pozdrawiam
data: 2013.05.24
autor: Rona
Rono, ta konstrukcja psychiczna w okresie dojrzewania to faktycznie rzecz ważna. I właśnie dzieci karmione w/g PP od dzieciństwa mają swoją konstrukcje psychiczną bardziej stabilną i zrównoważoną niż przeciętny nastolatek który od dzieciństwa jada mlekołaki ,danonki i wszelkie surowizny. Jakbyś poczytała uważnie książki i zaczęła jeść zgodnie z prawami porządku to sama byś wyczuła że to jedzenie odbudowuje nie tylko nasz organizm ale także czyni nas osobami wolnymi od tych idiotycznych reklam typu pij mleko będziesz wielki. My wiemy co jedzą krowy teraz i co za mleko jest w kartonach,wiemy też co za truskawki/Thymix/ są teraz po sklepach, wiemy jak na emocje wpływa jedzenie i jak się czujemy gdy wątroba zdołowana.Poza tym PP to nie recepta od lekarza którą należy wykupić bo przepisana i innego wyjścia nie znamy tylko zażycie leku.PP to wybór to nie żadna konieczność .Wypada zaryzykować no i wybrać czy martwić się o zdrowie 6-latka czy o jego przyszłą żonę. No ale mozna i tak jak nie ma innych zmartwień
data: 2013.05.23
autor: ostróżka
Dziekuje Thymix i mtd. Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.05.23
autor: Dynia
Rona, a propos szczepień, mysle, ze do dopóki dzieci sa na PP sa bezpieczne. Kazdy kto odzywia sie zbyt kwasno, przede wszystkim w naszym klimacie, bez towarzystwa wszytskich smakow poniesie konsekwencje - takie jest moje zdanie. Ty mozesz jedynie uswiadamić. Co do szczepień to one tez maja swoj "termin wazności" wiec i tak nie chronia cale zycie. Teraz dzieci sa na zdrowej kuchni PP, wiec nie warto szczepic i na sile zastepowac odpornosci organizmu szczepionka,która dodatkowow moze wywowalc tragiczne skutki uboczne. Potem szczepienia i tak juz nie maja takiego dzialania, jak w okresie dzieciństwa,bo traca wazność, liczy sie tylko dorosly uklad odpornosciowy, czyli tez kuchnia. Szczepienia to baaardzo trudny temat, tez go przerabiam - moj maz wlasnie wymyslil szczepienie przeciw ospie...Powiedzialam ze najpierw badanie na przeciwciala, nie wiem co moge wiecej wymyslić. Mąz i rodzina niestety nie wierzą w mozliwosci naszej kuchni...Pozdrawiam, i prosze o Wasze komentarze.
data: 2013.05.23
autor: mtd
ostróżko, masz rację - dziekuję, moze rzeczywiscie wychodzę zbyt daleko, ale jakby nie było to my rodzice jestesmy odpowiedzialni nie tylko za zdrowie dziecka ale takze jego kondycje psychiczna w okresie dojrzewania i tylko o to mi chodziło. ps. jestem mama 6 latka. moje pytanie skierowane bylo do mam ktore karmily dzieci wg. pp od malego do doroslego - jesli ktos moglby podzielic sie swoimi uwagami z gory dziekuje - natomiast w kwestii mądrosci posta - wydaje mi sie ze wiekszosc matek zastanawia sie nad tym problemem. pozdrawiam
data: 2013.05.23
autor: Rona
Thymix,nie przyszlo Ci do glowy, ze truskawki sa kwasne? O ile ja pamietam, gdy byl czas, ze moi rodzice pilnowali abym jadla truskawki z dzialki, bo tyle witamin, jak siegne paniecia, to sypalo sie na nie cukier az ich nie bylo widac i wtedy byly slodkie, jak teraz jest nie wiem, bo z owocow to jadam paste daktylowa do nalesnikow i nic wiecej.Posluchaj Marceli, ma dziewczyna racje odnosnie owocow. Ale tez prawda jest taka, ze nic nie musisz i to jest Twoj wybor co zrobisz. Dynia, piszesz pewnie o szczepieniu MMR. Niestety moj maz uwaza, ze szczepienia sa niezbedne, nawet po przeczytaniu mu fragmentow listu Majewskiej nie zmienil zdania, wiec jedyne co moglam zrobic, to przesuwalam wszystkie szczepienia o 7-8 miesiecy, a tego MMR, ktory raczej cieszy sie w Anglii zla slawa, dalam malemu nie we wrzesniu, ale w maju albo w czerwcu nastepnego roku. Bylo oczywiscie pare telefonow i list z przychodni i potem monolog pielegniarki, ktory ja ucielam, stwierdzajac, ze ja jestem matka i ja decuduje czy i kiedy moje dziecko bedzie zaszczepione. Potem jest dawka przypominajaca MMR okolo lat 4 i tego pewnie nie dam. Juz nie pamietam czy Max goraczkowal po tym szczepieniu, bo po wiekszosci mial spadek formy. Staralam sie dawac szczepienia pozna wiosna badz latem i wtedy kiedy bylo cieplo. Moze pomoglam, decyzje musisz podjac sama. Pozdrawiam.
data: 2013.05.23
autor: Sylwia V.
Rona ,aleś wydumała mądrego posta, a jakie poważne problemy;zamartwianie się o przyszłą żonę obecnego trzylatka, wyrzuty sumienia o jedno piwo na dyskotece.Dziecko wychowane na PP nie skrzywdzi na pewno swojego partnera co najwyżej partnerowi zdrowie się poprawi.
data: 2013.05.23
autor: ostróżka
Thymix, ja w sprawie owoców:) Surowe truskawki naprawdę nie są dobrym pomysłem. Pewnie nie dostaniecie od nich od razu kataru czy kaszlu, ale taki wyskok będzie widoczny jesienią. Latem kumulujemy energię ze słońca i pożywienia, by mieć siłę na przetrwanie jesieni i zimy. Czy warto to psuć? Skoro już MUSISZ kupić truskawki, to może lepiej upiecz ciasto truskawkowe na kruchym spodzie (do tego obowiązkowo kawa z przyprawami, a najlepiej litr imbirówki:)). Po kilku latach zobaczysz jak reagujesz na surowe owoce, będziesz wiedziała jak to oddziałuje na nasze organizmy. Na surowe owoce (słodkie, dojrzałe, wygrzane na słońcu) mogą sobie pozwolić osoby zdrowe i dorosłe i to w takiej ilości, aby nim nie zaszkodziły. Małym dzieciom ja bym nie podawała. Pozdrawiam!
data: 2013.05.23
autor: Marcela
Thymix, w przypadku kleszcza to ja bym się zdała na decyzję lekarza. My tez jesteśmy bezantybiotykowe, ale jak córka miala uraz, otwartą rane i pękniętą kość to lekarz zalecił antybiotyk asekuracyjnie i podałam, mimo że się wahałam.. ale lekarz mówił że jak będzie zakażenie kości to do kogo będę miala pretensje? Nie chciałam ryzykować. Myślę, że w uzasadnionym przypadku nie ma co się zastanawiać. Ale to moje zdanie.
data: 2013.05.23
autor: Ewa S.
No dobra, aż mi głupio tak mnie tu prostujecie ;)
Owsianka mi smakuje i całej reszcie (mąż, Młodszy Syn) też. Tylko Starszy jest na nie. Z truskawkami trudna sprawa. Myślę, że mogę je kupić raz. Już nie mam ogromnych ciągot truskawkowych (miałam w ciąży) a Dzieci posmakują i dadzą spokój. Niemniej ten raz kupię, choćby po to, żeby nie słuchać narzekania. I jakoś nie przyszło mi do głowy, że są kwaśne ;) Zbliża się też sezon arbuzowy. Arbuzy nie są kwaśne. Nie jecie?? Matko, ile to wyzwań. Teraz gdy było parę dni upałów moje Dzieci nie chciał jeść prawie niczego. Lekkie śniadanie (jajecznica np) i duuuużo herbatki. Obiad dopiero po 15. Ja też nie miałam na nic ochoty. Tyle dobrego, że mięsa z warzywami wcinają i zupy.
Dynia, moje Chłopaki są niezaszczepione. I boję się, że mogą się zarazić, ciężko przechorować, mieć powikłania. Szczepić też się boję z tego samego powodu. Doszliśmy z mężem do wniosku, że mniej boimy się nie szczepić niż szczepić.
Było omawiany problem boreliozy? Muszę poszukać. Młody miał kleszcza. Kleszcz jest w laboratorium, na razie nie znamy wyników badania, niemniej jeśli będzie zarażony rozważamy podanie antybiotyku. Moje Dzieci są leczone bez antybiotyków. Podałybyście antybiotyk w takim wypadku?? Na razie mam jeszcze nadzieję, że kleszcz nie miał boreliozy.
Ika ja Młodszemu (niedługo 3 lata), jeśli ma ochotę daję owsiankę na kolację. Tylko u nas owsianki są rózne. Moje to zupa, męża - kleik ;)
Acha, u mnie się mówi: albo rybki albo akwarium.
Dzięki za wszystkie uwagi. Wezmę pod rozwagę.
data: 2013.05.23
autor: Thymix
Droga KaM,wczoraj o Tobie pomyślałam, że dawno się nie odzywałaś, a tu proszę:-)i to z jaką wiadomością.chodzi mi o ten oddział przedszkolny.Czy wiesz, w jakich godzinach będzie on czynny?Ja już zapisałam swego syna do "normalnego" przedszkola z całodziennym wyżywieniem,blisko swej pracy, ale jeśli godziny by nam pasowały, to chyba mogę zrezygnować? Coś mi dawno podpowiadało, że my chyba mieszkamy na tym samym osiedlu.A może nawet mijamy się na spacerach?;-)Pozdrawiam ciepło ,mimo zmiany pogody za oknem
data: 2013.05.23
autor: Sylwia z Białegostoku
Magdo z Sopotu sproboj kolczyki zdezynfekować w spirytusie,mi pomoglo.Pozdrawiam.
data: 2013.05.22
autor: Basia z Gdyni
witam serdecznie! Synek wkrotce bedzie mial 13 miesiecy, wiec czeka go szczepionka przeciwko swince, odrze i rozyczce, przed ktora chce go uchronic. Musze jeszcze przekonac meza o slusznosci takiego wyboru. Tak sie zastanawiam nad konsekwencja nie szczepienia... Gdyby synus zarazil sie swinka i mial przez to problemy z plodnoscia? Nie zamierzam schodzic z drogi pp, ale nie mam gwarancji, ze synek bedzie podazal moja droga, bo w zyciu roznie bywa, mam na mysli bunt mlodzienczy lub akademik. Wiem, ze wybiegam w przyszlosc, ale nie chcialabym mu zaszkodzic chroniac go przed szkodliwym skutkiem szczepionek. Prosze o rade. Serdecznie pozdrawiam
data: 2013.05.22
autor: Dynia
Drogie Panie, mam kilka pytan dot.pp : czy wsrod Was sa rodzice doroslych dzieci zywionych w dzieciństwie na pp? moja obawa dotyczy tego, czy nasze dzieciaki mimo wszystko nie pokusza sie na "normalne" jedzenie np. w szkole czy na studiach - czy tak naprawde wprowadzajac taki system zywieniowy nie robimy im szkody? bo o ile do szkoly dziecko wezmie sobie termosik z herbatka o tyle na dyskotece czy innej imprezie termosu nie wezmie- a pozniej pojawia sie wyrzuty sumienia bo jak tak moglem zimne piwo wypic czy nie daj boze wode, ktora zimna i na dodatek mozna od niej utyc (?) Pytania te sa skierowane do osób ktore maja dorosłe dzieci - nie do młodych matek, które przekonane o racji swoich działan moga mnie tutaj zlinczować. Czy dziecko wychowane od niemowlaka na pp nie skrzywdzi swojego przyszłego męża czy też żony, która wcale nie musi chcieć sie dostosowywać ? jak to jest naprawdę? pytania te nurtuja mnie niezmiernie bo znam wręcz fanatykow żywienia wg.pp i musze powiedziec ze o ile na poczatku bylo to dosyc ciekawe to teraz .... hmm... trudno mi się do tego odniesc . Pozdrawiam matki walczące i skladam w ich strone ukłony !
data: 2013.05.22
autor: Rona
Dziekuje KaM
data: 2013.05.22
autor: Jagna
Mój syn domaga się owsianki na kolację. Ma 6 lat. Czy może jeść ją 2 razy dziennie? Thymix, moja piewsza owsianka po prostu "rosła" synkowi w buzi :) A teraz jest przepyszna :)
data: 2013.05.22
autor: Ika
Pani Aniu, dziękuję za dzisiejszą rozmowę:) No cóż, nie udało mi się ugrać późniejszego wstawania, tj. o godz. 8.00, a taką miałam nadziej...Co do pomysłu KaM na owsiankę, to w zupełności się zgadzam. Ta zupka śniadaniowa może być naprawdę dobra, choć moje pierwsze jej wersje były niespecjalne. Teraz mogłabym ją jeść w kółko. A na swoją owsiankę mówię "maślanka" i dla mnie bardziej smakowicie to brzmi, i nie kojarzy się z owsianką przedszkolną, która była obrzydliwa. Pozdrawiam wszystkich maślankowo:)
data: 2013.05.22
autor: Emka z Wawy
Witam Forum i Panią Anię bardzo serdecznie. Dawno nie pisałam bo trudny czas miałam i musiałam mocno za lejce trzymać ten mój rydwan domowy, żeby się nie wykoleił. Zmiany u nas zaczęły przybierać na sile, mój Mąż zaczął się zmieniać, rozumieć; Jego zmiany przychodzą przez burze, w których i ja uczestniczę i ja swoje lekcje dalej przy okazji odrabiam. To widać i czuć, że nasza sinusoida pnie się w górę, ale jakby przy okazji amplituda wahań emocji wzrosła i tu jeszcze potrzeba popracować. No, ale ja nie o tym chciałam. Po pierwsze mam info dla Dziewczyn z Białegostoku - w Szkole Podstawowej nr 49 na ul. Armii Krajowej powstał oddział przedszkolny i są ciągle miejsca dla 4-ro latków. I co najważniejsze, Dziewczyny, nie ma innej opcji, tylko swoje jedzenie! No, chyba, że ktoś chce wykupić obiadki na stołówce szkolnej. A jeśli nie, to wszystko nasze, wszystko, i picie też :) Bajki. Mój Syn już zapisany :) i szkoła prawie pod nosem. Aż trudno w to uwierzyć, doprawdy. :) ## Jagno, znalazłam w archiwum kilka słów jakby do Ciebie od Pani Ani: "suchość to niekoniecznie brak napoju-herbaty w ciągu dnia. Raczej pomyśl o posiłkach. Co dwie godziny coś gotowanego, 2 razy zupa." ## Thymix, a co to znaczy, że nie widzisz kupowania truskawek? Bo co się stanie? Pomyśl o tym. Ja nie jadłam truskawek już kilka lat i na samą myśl sina mi leci, ale nie, że pyszne, tylko, że kwaśne, kwaśne... W kwestii owsianki, to powiedz, a Tobie smakuje? Może potrzebny Ci pomysł jakiś? Może zmiksuj, nie rób bardzo gęstej, nie rób za gorącej, dodaj troszkę więcej miodu, wlej do kubka, zrób jakby koktajl, zmień nazwę, niech dzieciak zapomni na razie o "owsiance" bo pewnie się zraził. ## Fox_India, zakwitły konwalie? :) a babka lancetowata? jak ona niesamowicie pachnie, wiedziałyście? bo ja nie. Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło.
data: 2013.05.22
autor: KaM
Pani Aniu,dziękuję za odniesienie się do moich pytań.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2013.05.22
autor: Barbara
Sylwio V, ale sie usmialam z tych rybek :o) a to przeciez szczera prawda. Na szczescie tutaj, w Angli truskawki sa niesmaczne, nie pachna truskawkami i sa kwasne :) Ja sie za to delektuje szparagami. Wlasnie jest na nie sezon i zupa szparagowa juz jest gotowa. Przepyszna jest :) Pozdrawiam wszystkich.
data: 2013.05.21
autor: Basia z Bristolu
Tak te owoce za mna chodza, znam dwoch Afrykanczykow, ktorzy studiowali w Polsce, dzieki nim odkrylam, ze mozna jesc koze i ze jedzenie moze miec smak boski, a bylo to lat okolo 20 temu. Pamietam, ze spytalam jednego z nich, juz znacznie pozniej, dobrych pare lat temu, kiedy juz przejrzalam ksiazki PP, czy oni jedza duzo owocow, otoz w Nigerii owocow wiele sie nie jada, glownie sie je eksportuje do Stanow na przyklad. Moze dlatego oni tez tam sa dosc zdrowi, a gotuja glownie duszeniny i sosy miesne, ktore zawieraja garscie przypraw i sa fantastyczne... Poza tym jak urodzilam mojego gagatka, w szpitalu tutaj w Anglii, jako ze maly zdecydowal sie pojawic wczesniej, maz donosil mi jedzenie w termosach, bo ja nie tknelam cateringu. Sprzatala tam przesympatyczna Afrykanka, jako jedyna mialam stolik i szafke zastawiona termosami z herbatkami, zupami, kiedy maz nie wyrabial to byl wysylany do naszej lokalnej restauracji hinduskiej i stamtad zjezdzaly curry z pyrami i jagniecina... wracajac do uroczej Afrykaniki, juz w latach, ta juz kiedy sie odwazyla spytac, co ja jem i dlaczego nie jem jedzenia szpitalnego. Pochwalila mnie i jeszcze bardziej mojego meza, ze po takim jedzeniu to napewno bede miala mleko, bo tutaj te biedne niemowlaki tak placza z glodu, bo Angole karmia swoje zony, za ich przyzwoleniem kanapkami i czipsami i opowiadala mi, ze w Afryce, niemowlaki nie placza, a matki karmiace sa na zupach i sosach miesnych i herbatkach ziolowych, przynajmnie tak bywalo kiedys w jej miasteczku czy wiosce, teraz ktoz to wie?
data: 2013.05.21
autor: Sylwia V.
Justyno z Zielonej Góry - dziękuję za radę! Spróbuję z czymś małym w uszach i zobaczę, czy u mnie ta metoda się sprawdzi:)Pozdrawiam
data: 2013.05.21
autor: Magda z Sopotu
Thymix, surowe warzywa jemy, ach jak najbardziej - cebule, mniam I czosnek jako dressing do salatek, tzn warzyw ugotowanych badz z puszki. Przeciz e ksiazkach stoi jak wol i to nawet na okladce, wiec czemu pytasz jak wiesz? Sluchaj albo rybki albo pipki, bez obrazy ;) Pozdrawiam z zimnej Anglii.
data: 2013.05.21
autor: Sylwia V.
Thymix; Twoje 2 zdania z postów mówią dużo. 1. Na razie podczytuję, gotuję, smakuję i oszukuję 2. Jedzenie ma być przyjemnością. Świeżynki, które się nie wgryzły w temat i konsekwentnie nie zdecydowały na 5P - tak mają. Zawierz, jedzenie stanie się przyjemnością jeśli przestaniesz oszukiwać w zakupach i gotowaniu samą siebie, rodzinę, w domu będzie zero starych smacznych pokus. Nasze nałogi, dogadzanie ulubionymi smakami to nasze zniewolenia chorobotwórcze, a skutki dobrze znane: choróbska, emocje i wszystko z tym związane. Moja porada koniecznie zastosować podtytuł 1.tomu i planować czym dobrze nakarmić rodzinę, zamiast co dobrego zjeść. Przed 5P potrafiłam 2kg truskawek opychać się cały dzionek, przecież to takie zdrowe, smaczne i regulujące.. Teraz 5 sztuk/sezon starcza. Wnusio 1,5 roczny spróbował jedną i drugiej nie chciał i tak zostanie, nie będzie uczony przykładem, ze kwaśne to pyszne.. To trudna droga, wyzwalająca z jedzeniowych schematów społeczeństwa, które nie chce myśleć o profilaktyce zdrowotnej, zatem kocha jeść smacznie, tanio i dużo. Rozbawia mnie reklama ze znaną kreatorką smaków - ..."smaczna kuchnia jest wyzwaniem dla żołądków, więc wspomóż się"...zamiast pomyśl, poczytaj i zmień siebie.
Zawsze trzeba zaczynać od siebie, by zmieniać świat. Pozdrawiam
data: 2013.05.21
autor: Ewik58
Thymix, no ręce mi opadły :)
data: 2013.05.21
autor: DanusiaA.
Magdo z Sopotu, nie powiem Ci nic na temat bólu węzła chłonnego, ale jeśli chodzi o kolczyki, to miałam podobny problem, wystarczyło, że nie nakładałam ich kilka dni i już przy kolejnym nałożeniu bolało i puchło. Teraz noszę 24h na dobę malutkie kolczyki z angielskim zapięciem i kiedy mam potrzebę założenia okazjonalnych kolczyków, to nie mam żadnych problemów z bólem i puchnięciem. Te które noszę na co dzień są złote, ale srebrne też są dobre.
data: 2013.05.21
autor: Justyna z Zielonej Góry
Hehe, pani Aniu, musiałam sobie poprzypominać o co pytałam, bo zdanie o pomidorach było dla kompletnie niezrozumiałe po tak długim czasie. Niemniej dziękuję za uwagę.
U mnie nadal zawalone zatoki, Dzieciaki z katarem i do tego pojawiają się truskawki i moje Żarłoki już się dopytują KIEDY?? Na razie opędzam się i mówię, że to nie pora na truskawki. Coś czuję, że będziemy jakiś czas codziennie pijać imbirówkę. Kompletnie nie widzę u siebie w domu nie kupowania truskawek. Na razie wcinamy mięska z warzywami, zupy. Owsianka na tydzień odeszła w zapomnienie. Starszy na hasło: owsianka nadal płacze, nie chcę Go zmuszać. Kupiłam mleko kozie i mieliśmy owsiankę zwykłą na mleku. Był zachwycony.
W czasie majówki bylismy poza domem i jedliśmy to co gotowali nam gospodarze - po dwóch dniach tak mnie rozbolał brzuch, że imbirówka stała się moim przyjacielem ;) Dzieciakom nic nie było, mężowi też. Jakaś mocno wrażliwa jestem ;)Czy latem można trochę surowych warzyw podjadać? Dzieciaki uwielbiają i jak nie w domu, to w przedszkolu zjedzą.Surowa papryka zawsze była u nas hitem.
Zmykam do nastawiania zupy. Wołowina czeka.
data: 2013.05.21
autor: Thymix
Pani Aniu dziękuję za odpowiedz.
data: 2013.05.20
autor: Megan
Dzień dobry. Może ktoś będzie wiedział jak wytłumaczyć i co zrobić w takiej sytuacji. Gdy ubieram kolczyki - ostatnio niestety rzadko, chociaż lubię - dziurka w prawym uchu zaczyna puchnąć i ropieje a do tego boleśnie odzywa się prawy węzeł chłonny pod szczęką i zaczyna boleć gardło. Zmieniłam wszystkie zawieszki w kolczykach na srebrne - żeby były bardziej "aseptyczne" - srebro zdaje się ma takie właściwości. Ale i tak to nie działa. I kolczyki poszły w odstawkę.
Pozdrawiam
data: 2013.05.20
autor: Magda z Sopotu
Witam Forum,bardzo prosze o rade. Jestem na PP od ponad 4 lat. Od ponad roku mam pkropne suchoty. Budze sie rano a w buzi pustynia. Jezyk na bokach caly pofalowany, na czubku poszarpany i pociety,PO SRODKU- ZALEZY CO ZJEM TO CZERWONY. Nie moge dojsc z tym do ladu. Pije rano kawe, potem owsianka, okolo 1 litr dziennie naszej herbatki, zupki tak do 0,5 litra dziennie,kanapki,nasze jedzonko. Nie wiem czy mam pic kilerke czy imbirowke i o ktorej godzinie aby pomoc sobie i wyprodukowc te wewnetrzne plyny. Moze musze przestac pic kawe albo za duzo jagnieciny. Prosze o porade. Dziekuje z gory i pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2013.05.20
autor: Jagna
Dziękuje dziewczyny jesteście kochane:)
dobrze wiedzieć że przechodziłyście to samo co ja teraz i rozumiecie co czuje...książki przeczytałam,a forum czytam dla pogłębienia wiedzy jestem 2005 roku...jeszcze dośc troche zostało czytania:)dam radę,korzystam z waszej mądrości w PPco nie znaczy że dopadają mnie różne chandry,jak to kobiety...uf
wszystkich pozdrawiam:)
data: 2013.05.18
autor: beatamonika
Witam forum. Mekcyk, wszystkie potrawy mają swoją energię i wątpię czy energia owsianki Tobie szkodzi chyba raczej kawy bo jak wątroba zbuntowana to kawy nie lubi.Beatamonika z tym cackaniem to można w obie strony. Można cackać się z sobą i głaskać gotując zgodnie z PP aby dogodzić własnym narządom i to właśnie będzie to najlepsze i najskuteczniejsze cackanie i głaskanie siebie.Co do "jazd" z którymi się borykasz i że nie myślałaś nigdy o tym że jedzenie ma wpływ na emocje ,piszesz że plączesz się i szukasz a przecież na forum i w archiwum sprawy wpływu jedzenia na emocje są często opisywane ,dyskutowane bo jest to temat bliski kazdej z nas .Ktoś tutaj użył wyrazenia "stare forum" a przecież widać po postach że wszelkie sprawy omawiane na "starym forum" aktualne są dzisiaj tu i teraz.Co z człowiekiem robią narzady w nierównowadze to bardzo fajnie,jasno opisuje np. Jagoda w pazdzierniku 2010 roku,nie wspominajac książek P.Ani,tam tez dokładnie wyjaśnione.Po co czytujesz forum czy dla pogłębienia wiedzy czy z ciekawości co tam u dziewczyn słychać i coby się pożalić.Pożal się , zrozumiemy bo każda z nas ma trudne chwile ale postaraj się jak najwięcej o PP wiedzieć, wtedy przestaniesz wątpić a zaczniesz rozumieć.
data: 2013.05.18
autor: ostróżka
Pani Aniu, dziękuję za Pani słowa. Jest dla mnie Pani wzorem, pewnie nie dla mnie jednej;)
Beatamonika, ja jestem jeszcze bardzo młoda (głupia i naiwna- ale i to ok, w końcu trzeba się uczyc i poprawiac), i PP jest u mnie w zyciu od dawna, ale z dyscyplina różnie bywa. Ale z wiekiem jakoś to samoistnie przychodzi do mnie, po latach zaburzeń odżywiania i wegetarianizmu, pięknie sobie pracowałam na stan w którym jestem tutaj.. I mimo że wiekszośc czasu jestem strasznie zdołowana, to wiem, ze PP jest dla mnie i tego będę się trzymac, a efekty- hmm jak się pojawią któregos dnia to dobrze, a jeśli nie, to cóż- jedzenie i tak mam dobre;) w razie co pisz na maila: luna.sunshine22@gmail.com Pozdrawiam forum. Jeszcze słówko w sprawie jedzenia mięsa- dopiero po około roku przestałam miec wyrzuty sumienia że zaczełam je jesc na nowo, ale chyba odczuwam poprawę. I teraz organizm się domaga jakiejś porcyjki dosc często!
data: 2013.05.18
autor: Arnuszka
Dziękuje...
Jest to wazne dla mnie,mam zawirowania i gdzies pogubiłam sie w tym wszystkim...raz fascynuje mnie PPto znów watpie jak żle sie czuje i targaja mną emocje
jestem niepokorna,użalam sie nad sobą ,a nie powinnam głaskać,cackać sie z sobą tylko w garśc i DYSCYPLINA!!!!
jak to łatwo napisać.
ciekawe czy Wy miałyście tez takie jazdy jak ja w PP?
chwile zwątpienia,buntu?
nie myślałam nigdy o tym że jedzenie może miec wpływ na emocje...niesamowite.
już rok jak tak plącze się,szukam...w maju zeszłego roku
jak mama zachorowała ja zaczęłam moją przygodę z PP
POTEM JAK GOTOWAŁAM JEJ WIERZĄC ŻE POMOŻE MIAŁAM CHWILE ZWĄTPIENIA GDY UMARŁA....
wracam ,bo czuję że mogę lepiej,pełniej życ
chcę żyć,zdrowo,cały czas strach by choroba nowotworowa nie wróciła itd...by emocje wyciszyc muszę zacząć dyscyplinowac siebie i nie zrzędzić:)
Trzymam się i dziękuje
jeżeli to nie jest tajemnica arnuszka prosiłaby cie o maila.
serdecznie pozdrawiam wszystkich
B
data: 2013.05.18
autor: beatamonika
Dziekuje Pani Aniu, serdecznie pozdrawiam
data: 2013.05.18
autor: Dynia
Pani Aniu, dziękuję za opinię na temat chleba, ja sama nie była do niego przekonana. Moja watroba musi być bardzo zablokowana, bo wszystkie energetyczne posiłki, typu owsianka czy nasza kawa powodują, że język jest jak kołek i żółciutki jak słoneczko. No ale bez pracy nie ma kołaczy :-)
data: 2013.05.17
autor: Mekcyk
Witajcie, Kochani! Dynio, poruszyłaś problem schładzania dzieci z wysoką temperaturą. Można schładzać, ale mądrze. Jeżeli temperatura dochodzi do 40 stopni albo i powyżej, możemy wilgotną pieluchę położyć na przedramionach, na czółku lub ewentualnie na podudzia – ale tułów dziecka musi być okryty. Murowane, że temperatura spadnie, ale oczywiście dotyczy to naszych, PP-owych dzieci, niekarmionych kwaśnym, surowym i zimnym i nie po iluś seriach antybiotykowych. Nie radzę naszych PP-owych dzieci schładzać ani zimnym powietrzem, ani zimną kąpielą. Jest to zbyt niebezpieczne dla płuc. Jeżeli macie ufność i spokój w sobie, to pozwólcie dziecku mieć tę pierwszą temperaturę wysoką, z właściwym jedzeniem i pojeniem naszymi herbatkami, bez schładzania. Wówczas, wierzcie mi, po północy ta temperatura sama spadnie – dotyczy to pierwszych nocy (jednej-dwóch). Co u Ciebie, Stykrotko, gotujesz już na gazie? A dziecko jak się czuje? Thymix, dodawaj do zupy pomidory obrane, pokrojone i podduszone na patelni i to naprawdę niewiele. Pomidorami oczywiście równoważysz w smaku kwaśnym. Barbaro, nie wekuj całej porcji jagnięciny, trochę zamroź, wiadomo, że to nie jest głębokie mrożenie i nie na długo. Mtd., zwykła zupa jarzynowa nigdy nie może mieć nadmiaru jang, więc nie bój się o dzieci. Może być jedynie w smaku zbyt intensywna, czego mogą dzieci nie chcieć zaakceptować, ale z tym też różnie bywa. Jurku, kostka twarogu może być od różnego producenta, będzie więc miała różną konsystencję. Jeżeli widzisz, że ser jest rzadszy, dodajesz mniej śmietany, to oczywiste. Evi z Bełchtowa, daj znać, jak się sprawy mają, czy wodę już macie dobrą? Agnieszko, mamo Piotrka, ja w „Przebudzeniu” de Mello nie odkryłam Ameryki, tylko rzeczywistość, która mnie otacza,taką jaka jest. Ago, samopoczucie, w którym jesteś, może być skutkiem tego, co się działo przed rokiem o tej porze, co się działo na wakacjach, jesienią… Niekoniecznie jest to skutek aktualnego Twojego sposobu odżywiania, choć pewne błędy mogą mieć wpływ. Z pewnością nie jest to też Twoje przegrzanie, bo niby czym miałabyś się przegrzać? Przemyśl to wszystko i przedzwoń. Cyranko, podtrzymuję swoje zdanie w sprawie torbieli, powinnaś się dyscyplinować, płukać jamę ustną ostrożeniem, na pewno nie wycinać. Dynio, od nadmiaru wapnia pojawia się w organizmie zbyt duże napięcie, mogą też się pojawić skurcze mięśniowe, a nawet dziwne reakcje skórne. Freyio, spójrz na kuchnię Pakistańczyków, Wietnamczyków, Turków, Marokańczyków, Algierczyków – czy oni są przegrzani? Czy tam się jada coś na zimno czy surowo? Oni jedzą tylko gotowane, tylko na ogniu, głównie baraninę, koźlinę, wiadrami używają przypraw. Nic nie zmieniaj, jedz tak, jakbyś mieszkała w Polsce, będzie Ci dobrze, wcale nie za gorąco. Alko, pozdrawiam serdecznie i życzę PP-owych sukcesów. Mario, leku nie musisz popijać wodą, raczej naszą ciepłą herbatką, jest naprawdę neutralna. Możliwe, że tyjesz od tej wody właśnie. Może kiedyś zadzwonisz? Mamo Ineczki, weź Ty jeszcze raz zadzwoń. Alko, garnki oczywiście najlepsze i najtańsze to emaliowane, ze środkiem w innym kolorze niż biały. Nierdzewnych raczej nie używaj, a jeśli masz ceramiczne, to super. Megan, poziom glukozy może skakać nie tylko od cukru, ale od zjadania owoców, zaburzeń metabolicznych, hormonalnych, od stresu. Daj sobie spokój. Ewik58, na pewno osobie z przeszczepioną wątrobą przyda się nasza dyscyplina żywieniowa, ale nic na siłę:) Alko, niewydolność oddechowo może nie zależeć od palenia, ale zaśluzowania płuc i tu kłaniają się wcześniejsze błędy żywieniowe. Niko-Anno, a propos Twojego uczulenia NA COŚ, dobrze Ci odpowiedział Irek. Może to być od każdej z tych rzeczy, również od grejpfruta. Barbaro, nie dawaj mięsa do ziemianki, tylko weź poporcjuj i zamroź – jak Bozia przykazała. Kasiu z okolic Ponieca, tu Ci nie pomogę, bądź w kontakcie z dobrym okulistą, pilnuj swojego jedzenia, może zadzwoń. Dziewczyny dobrze Cię wspierają. Kasiu z Ogrodzieńca, Ostróżka dobrze Ci odpowiedziała, przyprawy są po to, żeby potrawy były lekkostrawne, a dyscypliny musisz pilnować, n
data: 2013.09.04
autor: Anna Ciesielska