Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  24    25    26    27    28    29    30    31    32    | 33 |    34    35    36    37    38    39    40    41    42    43   następna
2008.04.19    Czas dziwny
Od połowy maja lato, a wiosny nie widać… Wszystko czeka. Wiem, wiem, że aura wszystko wyrówna, ale też te zawirowania powinny nam dawać wiele do myślenia, a przede wszystkim przywoływać nas do dyscypliny. „Co nas nie zabije, to nas wzmocni” - może to okrutne, ale tak mi się ten czas kojarzy, przynajmniej w świadomości naszej, polskiej. Z każdego problemu powinniśmy wychodzić mocniejsi, nawet z tego braku wiosny. A więc do rzeczy. Jeżeli przypadkiem pojawi się ciepełko (czytaj: upał) konsumujemy onego po kawałku, pomalutku, nie popijając broń Boże zimną wodą i nie pojadając owockiem. DELEKTUJEMY SIĘ!!! NASYCAMY!!! Zbieramy każdy okruszek słońca i wciągamy w siebie. Jest nam niezbędne ciepło, energia słońca, energia ognia – dzięki temu żyjemy, przemieniamy się, ewoluujemy. Odstawmy naukowe zalecenia, odłóżmy ciemne okulary, nie używajmy filtrów, gotujmy, gotujmy, choćby na świeczce. Przypominam, że lato trwa do końca lipca, potem znowu dojo. No bo w ogóle od końca kwietnia do połowy maja będzie czas dojo i proszę uważać na słodycze, na przejadanie się masełkiem, mięskiem i jajkami, bo wątroba może tego nie uciągnąć. Z życzeniami ciepłego lata…
Witam Was, czy mozecie napisac jak dokladnie zapiekacie jablka z kardamonem w piekarniku? W jakiej temperaturze i jak je dokladnie przygotowujecie? Dziekuje za pomoc!
data: 2008.09.03
autor: Edyta
co do piekarnika:
http://www.nokaut.pl/szukaj/piekarnik-gazowy-do-zabudowy.html

jak sie czegos szuka wystarczy hasło takie do googla wpisać i klik np.wpisz "piekarnik gazowy do zabudowy"
data: 2008.09.03
autor: 
Witajcie! Wąsowo jak zawsze zapewne cisielsko-anielskie. Minęło pare dni juz prawie wystygłam, ale mi tęskno.Poznałam cudownych ludzi.Śnią mi sie potańcówki w zamku i cudne wieczory przy gitarze.Przyjechałam do tej mojej dżungli, wchodzą na mnie ludzie w markecie, mylą mi się kierunki w mieście, zostawiam rower bez zamków i nadsłuchuje czy czasami ktoś obok nie mówi po polsku.Po tym tygodniu w ciszy i magi wąsowskiej ciężko mi wrócić do rzeczywistości. Było naprawde fajnie.Śle gorące całusy dla Pani Ani i mojej niezwykłej wąsowskiej paczki.Do zobaczenia w tym jeszcze lub kolejnym życiu.No i oczywiście w Wąsowie.
data: 2008.09.03
autor: Monika z Barcelony
Proszę o podpowiedź: czy można kupić kuchenkę gazową z piekarnikiem gazowym do zabudowy? Wydaje mi się to niemożliwe, ale może któraś z Was zna firmę, sklep..Dziękuję
data: 2008.09.03
autor: Hanka
bo wielu zawirowaniach ( o jedzeniowych to nawet nie wspomne), zdecydowalam sie wrocic do PP, zafascynowala mnie chwilowo dieta niskoweglowodanowa ( biochemiczne dowody), ale czuje ze od jedzenia serow, smietany i innego ciezkiego jedzenia jestem zasluzowiona, krosty wszedzie, wiec widocznie to mi nie sluzy. po powrocie z wakacji dzwonie do p Ani i umawiam sie na konsultacje:) poki co, pozdrawiam wszystkich i niestety dobije sie jeszcze kilkoma dniami wypelnionymi alkoholem, mlekiem, slodyczmi i wszystkim niedobrym, ale widac taka moja droga, albo zwykle lenistwo.
data: 2008.09.03
autor: Paula/Warszawa
Lidio,piekne te cytaty,ktore przytoczylas.Nie sposob odmowic im glebi.To o tym z tym wielkim brzuszkiem?A propos-dzisiaj rano,tez mialam taki-od owsianki.Tak mi smakowala,ze przeholowalam z iloscia.Chyba na dobre idzie jesien:)
data: 2008.09.03
autor: Mea
Moniko, odpowiedź jest bardzo prosta - ze "Źródeł młodości" uczysz się rytuałów, bo to zalecenia od specjalistów. Natomiast specjalistką od jedzenia jest Pani Ania. I to jest recepta doskonała:)) Nie warto próbować łączyć wiedzy jedzeniowej z różnych źródeł, bo można się w tym łatwo pogubić - choćby znalezienie przy takiej poplątanej diecie przyczyny dolegliwości jest bardzo trudne. No i po co wyważać drzwi, skoro mamy w ręku właściwy klucz?
data: 2008.09.03
autor: Jagoda
Moniko, ja sobie myślę tak, że rytuały tybetańskie zostały polecone nam przez Panią Anię jako wspaniały, ruchowy dodatek do naszego sposobu odżywiania i nie ma potrzeby przestawiania się na nic innego. Tak ja to rozumiem i wedle tego stosuję rady...z dobrym skutkiem. Pozdrawiam
data: 2008.09.03
autor: Kamiczek
Witam, mam pytanie odnośnie wspomnianych w "Źródle młodości" zasad odżywiania, a dokladniej oddzielnego spożywania poszczególnych grup produków (białka, węglowodany itd.)- otóż...jak należy do tego podejść? ;) bo ta teoria trochę "gryzie się" ze wskazaniami zawartymi w książkach p.Ani.
data: 2008.09.03
autor: monika
"- Widzisz przed sobą człowieka. Prostego mnicha. - czy Ty jesteś Buddą? - Jestem Jego odbiciem. Jak odbicie księżyca na wodzie. Kiedy mnie widzisz a ja się staram być dobrym człowiekiem, niech to odbicie będzie również Twoim." "Po pierwsze człowiek musi zrozumieć, że powoduje wiele swoich cierpień niepotrzebnie..." To z opowieści M. Scorsese o młodości Dalajlamy. Te słowa są mocne, bo w słowach tych jest Bóg. Polecam film na wydłużające się wieczory!* Rene:) dziękuję za rozmowę. Wsparły mnie Anioły i pomyślnie układa się doświadczenie Bliźniaków z przedszkolem. Jedzą nasze "termosowe" zupki tam, kanapki z mięskiem i warzywkami rosołkowymi. Chodzą tymczasem na 4-5 godzin i jest świetnie!*Pozdrawiam mocno Panią Anię.
data: 2008.09.03
autor: Lidia
ojoj ile dzis sympatycznych dusz napisało do mnie , ale mi sie ciepło od tych słow zrobiło no i od kolacyjki z kaszy i warzywek wg pp tez , dziekuje jeszcze raz i do poczytania.:))
data: 2008.09.02
autor: kasica79
dziekuje bardzo, miłe zaskoczenie ze ktos znaczy Kamiczek tak szybko odpowiedziała.to prawda ze było na forum, ale chodziło mi o konkretna odp i za taka dziekuje jeszcze raz.co do zmiany kuchenki, nie ma takiej opcji, przynajmniej dopóki będę tu mieszkac gdzie mieszkam,a na razie będę, długo by..a co do wegetarianizmu to bez dyskusyjny i nie do negocjacji, ale wole z pp niz bez.na marginesie świetnie się czuje, parcuje fiz i duzo ćwiczę, wyglądam ponoć dobrze, wyniki na medal, po prostu interesuje mnie polepszanie sobie jesli mozna życia i rozwój, a i ciekawość mnie wzięła na tą kuchnie wg pp.pozdrawiam
data: 2008.09.02
autor: kasica79
Pani Aniu, przeprasza za palcówkę i napisanie Pani imienia małą literą :-)
data: 2008.09.02
autor: Kamiczek
Kasico79, jest na ten temat odpowiedź na forum "gotujmy, gotujmy, choćby na świeczce" - cytat z "czasu dziwnego" :). Gotuj na elektrycznej, wrzucaj na podgrzewacz i wyślij w kosmos intencję - podpisaną mentalnie przez wszystki istoty które ci sprzyjają ;) - by wkrótce pojawiła się w twojej głowie wizja prowadząca do urzeczywistnienia gotowania na ogniu. No a wegetarianizm... Myśl, smakuj, wybieraj... ) Trzymaj się cieplutko tej zimy.
data: 2008.09.02
autor: Joanna - MamAsik
Kasico79, na temat gotowania na prądzie było wiele razy...poszukaj dobrze na forum. Sama tak gotuje i Pani ania powiedziała mi, że po pewnym czasie będę czuła, jak uderzam głową w ścianę.I to jest prawda, czuje brak ognia...jestem niedoenergetyzowana. Borykam się z instalatorami, rysunkami i przepisami, ale odpowiedni sprzęt kupiłam i czeka na instalację - od kwietnia. ale za dwa tygodnie już będzie. Bo warto - ugotowane na ogniu ma energię ognia, na prądzie - wody.PP na prądzie na dłuższą metę nie ma więc sensu. I jeszcze Twój wegetarianizm...hm...ale o nim sie nie wypowiem, chociaż mam swoje zdanie. Pozdrawiam
data: 2008.09.02
autor: Kamiczek
Mam pytanie odnosnie rytualow - mam zawroty glowy przy trzecim. Co może być przyczyna? Juz je chwile robie (11 powtorzen), ale takie zjawisko bylo od poczatku, myslalm, ze przejdzie, ale nie przechodzi. Bede wdzieczna za podpowiedź:)
data: 2008.09.02
autor: Pati
witam wszytskich forumowiczów. pytanie na które nie mogę znaleźć odp na forum - czy jesli mam kuchnie elektryczną to zupełnie bezsensowne jest stosowanie się do pp, wspomnę również ze jestem wegetarianką od 15 lat.dziękuję za odp.
data: 2008.09.02
autor: kasica79
Dzięki Mamasik, jutro zabieram się za gotowanie :-) pozdrawiam
data: 2008.09.02
autor: Gabi
Witajcie,od dawna staram się uporac ze zrogowaceniami na stopach to jest chyba to samo co odcisk tylko że znajduje się na podeszwie stopy i tu tkwi problem,podczas chodzenia wszelkie maści się ścierają,plasterki przesuwają,a korzeń jest chyba długi,po kilku godzinach chodzenia stopa piecze i boli,może komuś udało się usunąc taką dolegliwośc?
data: 2008.09.02
autor: Agulka
Dziękuje bardzo za odpowiedź, mam pytanko jeszcze czy ktoś ma może dziecko z dysleksją? i jaki organ jest w takim przypadku osłabiony i jak go wzmocnić?co gotować takiego dziecku ma 8 lat.Ponadto zauważyłam że jest bardzo flegmatyczny, chociaż ma bardzo dużą wiedzę ogólna.Niestety brzydko pisze, gubi litery, pisze bardzo pomału i tak sobie myślę że może brakuje mu energi jang-co o tym myslicie?
data: 2008.09.02
autor: raksa
Rakso, było już o tym na forum nie raz, ale... Kanapki najlepiej z mięskiem pieczonym, gotowanym w przyprawach, z mięsem obiadowym, z "pasztecikiem" robionym z warzyw i mięsa rosołowego, zawsze przesmarowane musztardą lub chrzanem - w zależności co pasuje, posypane pieprzem ziołowym, czasem można też pewnie z jajeczkiem, ale te mięsne lub mięsno-jarzynowe są najpewniejsze i najsmaczniejsze. * Aniu z Wrocławia, a może sprawdzisz pana z tej strony: http://www.atn.edu.pl/?page=terapeuci&type=Terapeuta :) Dobry kręgarz, zgadza się Kobiety? * Gabi, dyniową zrób na indyku lub jagnięciu i nie kombinuj za dużo z kwaśnym - dokwaś zwyczajnie, łyżkę na 3 litry raczej musisz dać, pamiętasz kwaśne zawirowania chyba rok temu właśnie wokół dyniowej i marchewek? :) Poszperaj, wydaje mi się, że pani Ania słowo na temat kwaśnego w dyniowej wówczas rzekła. :) A ja mam przepis żony kolegi na zupę dyniową, ich dzieciaki-najczęściej niejadki zajadają ją z wielkim smakiem: Gotuejmy sobie wywar (dobrze doprawiony) - przepis mam podany na litr wywaru - jagnięcy, indyczy lub korzystamy z rosołu; w smaku kwaśnym dajemy dodajemy 1 podduszonego na oliwie, pokrojonego w kostkę pomidora, kroimy w kostkę 300 g dyni, marchewkę - podduszamy na oliwie lub masełku; następnie dusimy pokrojone w talarki 2 cebule i 2 pory; podduszone warzywa wrzucamy do gotującego się wywaru - zachowując kolejność smaków oczywiście; solimy do smaku, gotujemy 20 - 30 minut, miksujemy , doprawiamy kurkumą, kminkiem lub dodajemy tylko odrobinę masełka i czarnym pieprzem. Myślę, że tak ładnie pokrojonej zupki nie trzeba nawet miksować. A jak się ma ochotę nie zajadać do niej chleba to można też wrzucić kilka ziemniaków. Czasem tak właśnie gotję, no i zawsze dodaję do niej czosnek, którego w oryginalnym przepisie nie było.
data: 2008.09.02
autor: Joanna - MamAsik
mam pytanko z czym robicie dzieciom kanapki do szkoły?
Zupełnie nie wiem z czym im dawać.Czy mogę z wędlinami uszlachetnianymi?Sobie i mężowi też rano robię kanapki do pracy.Kiedyś nie było by problemu, dałabym bułkę z serem i np pomidorem, ale dziś jestem trochę mądrzejsza a to upoważnia mnie aby robić dobrze więc pomóżcie "mądre główki'
data: 2008.09.02
autor: Raksa
Witajcie, post Marty mnie oswiecil;-) Przypomnialam sobie, ze przeciez Was moge sie zapytac o sprawdzonego osteopate we Wroclawiu. Na stronie internetowej http://www.osteopaci.pl sa cztery nazwiska (Chmiel, Fluder, Konieczny, Sikorski), ale nie mam pojecia, do ktroego z nich sie zglosic. Czy mozecie poradzic? Dziekuje Wam bardzo!
data: 2008.09.02
autor: Ania z Wroclawia
Firanko, dziękuję za odpowiedź. Myślałam o tym wszystkim i masz rację, rzeczywiście chciałabym żeby Kuba zaczął jeść jak najszybciej bo ważę juz 44 kilo i czasami nie mam na nic siły mimo że dużo jem. Ale nie tędy droga, i też doszłam do wniosku, że muszę zwolnić i wyluzować. Kuba też daje mi to do zrozumienia:)I dać sobie przyzwolenie na błędy, z tym u mnie chyba najgorzej. Mój perfekcjonizm mnie chyba kiedyś zabije:). Idę spać bo mi jin zdaje się brakuje a ktoś kiedyś napisał że przed północą go najwięcej:) Pozdrawiam serdecznie:)
data: 2008.09.01
autor: Asia z D.G.
Iwono, mój synek pije imbirówkę, wcale nie słabą, odkąd skończył 1 miesiąc. No, nie powiem, żeby to robił z chęcią, ale pomaga mu za każdym razem. A co do silnego zaśluzowania, to poszukaj w archiwum i w necie info na temat osteopatów. Pozdrawiam
data: 2008.09.01
autor: Marta R.
Witam! Dawno nie pisałam, bo jakoś tak lato zdominowało moje życie. teraz zwracam się z pytaniem: czy osoba stosująca leki hormonalne może wykonywać rytuały tybetańskie? Chodzi o moja mamę, która ma 74 lata, bardzo chce ćwiczyć, a od roku bierze leki na tarczycę i jest na nie skazana do końca życia. Będę wdzięczna za odpowiedź! Pozdrawiam wszystkich bardzo letnio jeszcze!
data: 2008.09.01
autor: Kamiczek
Szkoda Firanko, że Cię śmieszą posty na temat "zielonych części":( Dzięki takim jat Ty, ludziom odechce się pytać - to pierwsza sprawa, a druga - kto pyta, nie błądzi! Nie musisz odpowiac, jak nie masz ochoty.
data: 2008.09.01
autor: Ewa
Asiu z D.G. dziekuje za mily post:) A ja juz po rozpoczeciu, poznalam nowa klase. W tej szkole znam bardzo malo oosb, ale staram sie patrzec na to pozytywnie, ze mam okazje poznac roznych ludzi. Oj, byla nerwowka, byla. I pewnie jeszcze bedzie. Moje ego szaleje. Boje sie, usilnie pragne akceptacji itp. Ale probuje sobie przemowic do rozsadku, byc soba i sie jakos uspokoic... Juz mi troche lepiej, ale ciagle to nie "to". Mam tez teraz slaby apetyt, podobnie jak Wy. A wydawalo mi sie, ze dobrze zakwaszam, moze az za dobrze? Mamie tez kazalam solidnie kropic cytryna itp. Nie wiem.Pozdrawiam serdecznie:)
data: 2008.09.01
autor: Madlen
Pani Aniu!Dziewczyny!Urodziłam dwa miesiące temu bliźniaczki.Jedna z dziewczynek zaczęła mi niestety chorować.Jest tak zaśluzowana,a ja nie wiem co mam zrobić.Nie dałam rady dziewczyn karmić piersią.Nie będę się rozpisywać dlaczego.Czy jest w ogóle szansa żeby sposobami PP pomóc dziecku.Córka pije mleko w proszku.Co ewentualnie dawać jej zamiast tego świństwa?Czy jak podam jej słabą imbirówkę pipetką zrobię jej krzywdę?Po herbatce TLI dla dzieci nic jej nie jest.Proszę pomóżcie.
data: 2008.09.01
autor: Iwona z Kościana
Witam, nie wiem co się ze mną dzieje, nie mam siły na nic, nie mam ochoty gotować :-( nic nie przychodzi mi do głowy. Chce ugotować dla Korneli zupę z dyni, ale coś mi nie wychodzi. Poczytałam sobie archiwum w tym temacie, ale dalej mam zamieszanie w głowie. Nie chciałabym przewalić ze słodkim, albo z brakiem kwaśnego. Mam prośbę do mam które już gotowały dla swoich małych zupę z dyni, jak ją gotujecie i jakie proporcje warzyw dajecie. Zupę cebulową można gotować na indyku, a porową na wołowince, czy dobrze myślę. Proszę podpowiedzcie coś. Z góry bardzo dziękuje i serdecznie wszystkich pozdrawiam
data: 2008.09.01
autor: Gabi.
Ewo najbardziej mnie śmieszą pytania o "zielone części" i to nie pierwszy raz - por jest ostry ale ciężej strawny ten zielony. **** Przepis na "zbiteń" z Siemionowej do Anity książki kucharskiej hihi ale mam pytanie do Pani Ani czy ten napój będzie ok? wrzątek + miód+ cynamon+ imbir+ goździki+ liść laurowy (2 litry wody, korzennych po łyżeczce płaskiej). Przyznam że smakuje oj smakuje... jeszcze jest inny rodzaj - nie próbowałam: wrzątek+miód do smaku+ chmiel 20g + cynamon + goździk po 5 g . Przypominam że chmiel jest gorzki. Nie mam dostępu do chmielu więc nie wypróbuje. ***Asiu z DG może przewaliłaś z mięsem i tłuszczami i u siebie i u Kuby (pierś? + jarzynówka) Daj na luz z żółtkiem. To moja sugestia. Poza tym zwolnij. Ten pośpiech czuć w liście . Tośka prawie cały 7 miesiąc uczyła się jeść i dostawała samą owsiankę. Ósmy miesiąc włączyłam jarzynówkę. Dziewiąty: żółtko i pod koniec tegoż... żeberka cielęce i dopiero 4 posiłki ma właśnie od sierpnia. A pośpiech wskazany przy łapaniu pcheł...jak mawiał dziadek.
data: 2008.08.31
autor: Firanka
Witam serdecznie,po raz kolejny dostrzegam jak ważny jest każdy post, który się tu pojawia, nawet takiej młodziutkiej Madlen. Twoja sytuacja ze znajomymi Madlen, uświadomiła mi jak często jeszcze uzależniam swoje działania od tego co myślą inni, ile jest we mnie lęku, ile jeszcze do przerobienia. Chciałam napisać ci coś mądrego ale lepiej zamilknę i życzę ci tylko żebyś nauczyła się rozstawać ze starym i akceptować zmiany jakie przynosi los i się ich nie bała szybciej niz ja:)Czasami trzeba zdecydowanie coś zakończyć żeby ruszyć do przodu. Tak było ze mną i moimi znajomymi. Mam nadzieję że strawimy gulasz, który właśnie pyrka w kuchni:)
Teraz z zupełnie innej beczki. Kuba za trzy dni skończy 7 miesięcy. Od czterech tygodni zajada owsiankę, teraz już dwa razy dziennie i od dwóch tygodni raz zupkę jarzynową. Zastanawiam się czy można mu już zacząć podawać zupkę po raz drugi. Ma też znowu zmiany na skórze, lekko różowe plamy chyba nie swędzące bo się nie drapie. Pierwsza pojawiła się na udzie na styku z pieluszką więc pomyślałam że to może od pieluszki ale później pojawiły się też niżej. Dostaje imbirówkę, ja też piję ale zastanawiam się czego to może być objawem.Zastanawiam się też czy w związku z tym zacząć podawać żółtko czy poczekać aż plamki znikną? Poci mu się też główka podczas karmienia, ssanie wymaga dużej pracy mięśni ale i tak czuję że to chyba nie jedyne wytłumaczenie. Poza tym wygląda jak pączek w maśle (w przeciwieństwie do mamy) jest radosny i pogodny. Ja sama nie mogę się wyregulować po ciąży. Chyba też nie mogę wycelować z kwaśnym. Do tego zmęczenie i pośpiech. Kilka tygodni temu zaczęło mi się coś sączyć z ucha, mam małą swędzącą rankę, poszłam do laryngologa, pani doktor mnie obejrzała powiedziała że to na przewodach, środek w porządku i przepisała maść. Mąż mnie uświadomił że pani doktor nie wie co mi jest bo przepisała mi maść na wszystko. Po maści był spokój przez dwa tygodnie no i teraz zaczęło się od nowa. Czy może komuś przydarzyło się coś podobnego? Mam jeszcze radę dla wszystkich forumek oczekujących dziecka czytajcie książki i forum, zwłaszcza wypowiedzi mam i notujcie lub drukujcie wszystko co dotyczy dzieci łącznie z przepisami bo później nie będzie na to czasu. Ja niestety nie byłam taka mądra. Coś długo mi wyszło ale jeszcze chcę się podzielić myślą Ojca Jezuity, którą usłyszałam w piatek w radiowej trójce: kiedy zaczyna nas coś w kimś denerwować natychmiast powinniśmy spojrzeć w lustro, a na pewno zobaczymy to coś u siebie, może się jeszcze nie rozwinęło, nie ujawniło ale już w nas jest. Bardzo się cieszę, że kiedyś otrzymałam książki Pani Anny i że jest to forum, bardzo dużo dzięki temu zyskałam. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i będę wdzięczna za wskazówki:))
data: 2008.08.31
autor: Asia z D.G.
Witam, czy jeżeli do zupy idzie pęczek pietruszki to i tak dajemy cytrynę??? Też się lekko zamotałam, coś mi teraz zupy nie wychodzą i dla Korneli też jakoś nie bardzo. Woli zjeść kanapkę z pasztetem a na drugie gulasz albo pulpeciki, czyżby to ten kwaśny smak? Pozdrawiam wszystkich, Pani Aniu smutno bez Pani :-) pozdrawiam.
data: 2008.08.31
autor: Gabi
A ja mam pytanie jakiego drogie panie używacie jogurtu? Bo oczywiście w książkach jest,że ma być żywy, ale nie zawsze z tym wychodzi. Przy czym oczywiście o niebo lepszy jest ten żywy,ale droższy kilkakrotnie, poza tym trzeba biec do zdrowej żywności. Ostatnio jak robiłam sałatkę brokułową to dodałam koziego żywego. Wszystko wtedy w tej sałatce jest takie "delikatniejsze", przy czym oczywiście smak ostry jest. Chociaż przecież w końcu nie używa się w końcu tego jogurtu tak często...
Też nie wiem jak to z tym kwaśnym smakiem jest jesienią. Czasami intuicyjnie dodaję go tyle, że jest w porządku i z pewnością czuję gdy jest za mało. Ale z drugiej strony boję się czasami przesadzić. Na zupę- 1 litr, tak jak pisała pani Ania 1-2 łyżeczki soku z cytryny. Przy czym teraz po jednej to chyba wystarczy...
Pozdrawiam!
data: 2008.08.30
autor: Miu
Witajcie. Jagodo, dziekuje za Twoje uwagi. Pomogly mi spojrzec na wszystko inaczej, a przede wszystkim ujawnic mi moje Ego. Zdziwil Cie moj post, bo wszyscy tu zmierzamy do pelniejszej swiadomosci. Ale przeciez nie jest tak, ze wszystko sie dzieje szybko i ja po 1.5 roku na PP bede tak samo rozumiec to jak Ty i nie bede wpadac w takie pulapki, ktorych przykladem jest moja "sercowa". Na pewno wszyscy sie staraja jak moga, ale nie zawsze dane jest cos zrozumiec samemu. Dlatego duzo osob tu pisze. Moze nie powinnam z moim pytaniem tu sie byla wstrzeliwac, ale tak pod wplywem chwili zrobilam i juz. W kazdy razie pozwolilo mi to spojrzec na to od innej strony i przyhamowac moje Ego;-). *** Co do kwasnego - ja mam takie doswiadczenie: jak nie dodam slusznie kwasnego, to potem mam problemy z zastojem itp. Mowie tu oczywiscie o dosmakowywaniu smakiem kwasnym. Sprobowalam troche makaronu do wolowiny ostatnio i do dzisiaj (tydzien) mam problemy z trawieniem. Makaronu wiec juz nigdy...Mam bardzo ale to bardzo wrazliwy zoladek i jelita. W zeszlym roku malo dodawalam kwasnego rowniez i zima (a byla lekka) i jak mna walnelo w grudniu i styczniu- mimo pelnej dyscypliny - to dluuuugo dochodzilam do siebie. Za duzo bylo slodkiego - duzo miodu w kawie, ziemniaki, kaszka kukurydziana, a kwasnego tyle prawie co nic. Tyle co w sosie np. w gulaszu mi nie wystarcza. Ale kazdy jest inny i trzeba siebie poobserwowac...Tak wiec ja kwasnego uzywam jak mi serce podpowiada - oczywiscie nie za duzo, ale tez nie tyci tyci. Pozdrawiam!
data: 2008.08.30
autor: Mila
Witam! Czy wiecie gdzie można kupić baraninę? pochodzę z okolic Wrocławia.
data: 2008.08.30
autor: Ania
Rene dzieki:) A ja znowu mecze sie ze schematami(: Chodzi o wychowanie. Przychodza takie momenty, ze wydaje mi sie ze to ja mam racje, ze musze to moje dziecko pouczac, krytykowac, prawic kazania. No, zalamac sie mozna. Dziekuje w kazdym razie Bogu, losowi, za moje starsze dziecko. Jakby nie ono to bym nigdy w zyciu nie dowiedziala sie jaka jestem oporna na zmiany:) Ale czasami naprawde mysle, ze moze trzeba by zrobic sobie lobotomie i wyciac ta czesc mozgu ze schematami. Albo porzadnie kopnac siebie aby raz na zawsze do mnie dotarlo, ze to tez jest czlowiek i ja tylko moge go kochac, pomagac, jesli poprosi no i wskazywac rozne drogi. Pozdrawiam wszystkich goraco
data: 2008.08.30
autor: Magda z Aachen
Magdo z Aachen dziękuję za rady- rzeczywiście jak tak się zastanowić nad aspektem emocjonalno-społeczno-itd mojej choroby to straszny ze mnie nerwus ale zarazem wrażliwiec,pesymistka, poza tym , wciąż w biegu nawet w wakacje, mam też dość skomplikowaną sytuację życiową, dużo złego przeszłam w ostatnim czasie może to ma wpływ na pojawienie się ciężkiej alergii łącznie z dusznościami? Próbuję organizować sobie posiłki wg PP ale mi ciężko rodzina patrzy na mnie jak na cudaka .Ale nic to spróbuję wytrwać w PP i wziążć sobie Magdo Twoje rady do serca.Serdecznie pozdrawiam Wszystkich na forum
data: 2008.08.29
autor: Beata
Kochani. Czy słyszeliście coś o tzw. "grzybku tybetańskim". Jeżeli macie jakieś zdanie na temat jego zastosowań- to napiszcie. Może Pani Ania też się wypowie na temat jego właściwości. Dzięki
data: 2008.08.29
autor: Renata
Witam. Mam niejasności związane z ilością smaku kawaśnego potrzebnego do rownoważenia teraz, jesieńią.Z ksiązek zapamiętalam, że jesienią uzywamy mikro kwaśnego i gorzkiego, a podstawa to smak ostry i slodki. Na forum slyszę ze mamy jednka solidnie dawać kwaśnego teraz. Czy ktoś pomoże mi to rozsuplac? Pani Ostrózko, już myślałam, ze wyjechała gdzieś Pani, bo taka cisza była.Pozdrawiam.
data: 2008.08.29
autor: Marzena z Gdyni
Pani Kingo do wyszukiwarki hasło słoik i czytać szczególnie posty P.Gosi z Margonina i innych forumowiczek też oczywiście.Ja słoikuję tak jak pisze w archiwum.A jeśli P.Rene ma jakieś własne doświadczenia nam jeszcze nie znane i z nami się podzieli, to ja też przyłączam się do kingowej prośby.
data: 2008.08.29
autor: ostróżka
Acha ,jeśli chodzi o zielone części pora ,to też miałam z tym problem i P.Ania napisała że dodaje je do mięsa jako ostre
data: 2008.08.29
autor: ostróżka
ja myślę tak;do wrzątku/gorzki wrzucamy brokuła /ostry/ i solimy/słony/ pózniej tego zakończonego na słonym smaku brokuła dodajemy do salatki która już ma dodaną sól i z brokułem dodajemy jogurt/kwaśny/ ,no i mamy wszystkie smaki.Pozatym witam wszystkich po długiej przerwie.Miałam zawirusowany komputer i czekałam na syna /młode wojsko/ który sobie z tym poradzi.Za miesiąc już będę miała stare wojsko w rodzinie Pozatym ha! ha! ha! znalazłam sobie pracę.Taką jak chciałam.Ale problemów do analizowania i przyjmowania wobec nich odpowiedniej postawy z uwzględnieniem niewkręcania się mam nadal multum.Tak że nic się specjalnie nie zmieniło.Ta sama ostrózka. Serdeczności dla całego forum.
data: 2009.07.27
autor: ostróżka
Przy okazji zielonego (brokuł)- zapytam o zielone części pora, gdyż takie zazwyczaj wrzucam do rosołu, części białe zużywam do porowej kremowej, mniam :) W jakim jest smaku?
data: 2008.08.29
autor: Ewa
Mam pytanie w sprawie brokuł :) W tabelce to warzywko umieszczone jest jako smak ostry (metal), naptomiast robiąc sałatke brokułową z "Filozofii życia" jest on dodawany jako smak kwaśny (pewnie jako warzywo zielone). W jaki sposób traktowac tego brokułka??? Dziewczyny po Wąsowie napewno to wiedzą :)
data: 2008.08.29
autor: anjune
Pani Tino, żywienie wg PP nie polega na wybiórczym ogrzewaniu lub wychładzaniu poszczególnych narządów, ale na ich właściwym równoważeniu. Najważniejsze, żeby Pani syn odstawił wszystko, co kwaśne, surowe i zimne i zaczął się odżywiać zgodnie z zasadami zawartymi w książkach Pani Ani. Wówczas cały organizm zacznie wracać do równowagi i problem trądziku też powinien zacząć się wyciszać. Za stan skóry odpowiadają płuca, proszę zajrzeć do "Filozofii zdrowia" - tam są opisane funkcje poszczególnych narządów. Jednak niezależnie od tego, najważniejsze jest, by wyeliminować szkodliwe czynniki, a na ich miejsce wprowadzić ciepłe, zrównoważone i pyszne jedzenie PP:)) Pozdrawiam!
data: 2008.08.28
autor: Jagoda
Ago M, lukrecja w zestawie herbacianym jest niezbędna, zapewnia nie tylko słodycz ale również jest "zielskiem", które właściwie wpływa na pracę śledziony, a także stymuluje narządy wewnętrzne do regeneracji (nie pamiętam źródła, w którym, to znalazłam, ale pamiętam, że dotarłam do takiej informacji), o innych właściwościach lukrecji doczytasz też w Wikipedii. Natomiast daktyle, cóż, smaczne są, w niewielkiej ilości nie zaszkodzą, ale jako stały składnik herbatki będą osłabiać pracę śledziony. Daktyle do suszenia czy na słońcu czy do siarkowania nie są nigdy do końca dojrzałe, podobnie jak reszta suszonych owoców. Spożywając je należy mieć ten aspekt na uwadze. Pozdrawiam
data: 2008.08.27
autor: Joanna - MamAsik
Rene jeszcze zapomnialam sie zapytac czy octu balsamicznego uzywasz w takich proporcjach jak cytryny? Dzieki
data: 2008.08.27
autor: Kinga
Rene, czy mozesz napisac jak dokladnie robisz ze sloikami? Wyjmujesz mieso z piekarnika, kroisz i z sosem wkladasz do sloikow? W jaki sposob je nagrzewaz? Czy po wlozeniu miesa odwracasz je do dolu dnem az wystygna i potem wkladasz do lodowki? Czy moga byc sloiki po jakis warzywkach sklepnych czy to musza byc nowe?
Bede Ci wdzieczna za pomoc.
data: 2008.08.27
autor: Kinga
Witajcie, podczytuje Was od dawna. Książki pani Ani zaczęłam czytać pół roku temu, ale dopiero teraz dotarło do mnie wiele informacji które pomogły mi wprowadzić pp do swojej kuchni. Jednym słowem musiałam dojrzeć do tego aby to zrozumieć. Jestem na samym początku ale myślę że wytrwam bo jak pokazało życie mnie już nigdy nie uda się dobrze ugotować obiadu bez książek
p Ani. Mój mąż się zajada i to też mnie motywuje.
Skoro ośmieliłam się już napisać na forum to mam małe pytanie. Czy do herbaty daktylowej w smaku słodkim można
nie dodawać lukrecji tylko same daktyle?
Pozdrawiam was ciepło
data: 2008.08.27
autor: Aga M
Madlen, z wrażliwości się nie wyrasta... na szczęście. Ale dojrzałość pozwala rozumieć siebie i kontrolować emocje. PP szalenie w tym pomaga. I Ty się trzymaj, pozdrawiam
data: 2008.08.27
autor: Sasanka
Czytam sobie czytam, i nagle patrze - ktos sie pode mnie podszyl... "Mdlen" z 26.08. to nie ja. Chociaz ktos calkiem madrze napisal, to jednak nie w moim "stylu". Prosze nie robic mi wiecej takich psikusow. Dziekuje Wam wszystkie za porady, naprawde:) Czytam sobie kilka razy kazdy post, analizuje, zapamietuje, a pozniej wprowadzam w zycie. Wiem, ze akceptacja siebie jest bardzo wazna i nad nia pracuje:) Musze przyznac, ze pp naprawde uczy organizacji. Tak, to prawda, ze jestem bardzo wrazliwa, niby wlasnie nic zlego, ale troche meczace. Dobrze wiedziec, ze to jeden z "etapow" dorastania, ze kazdy musial przez to przejsc. No i kwasnych tykac nie bede:) Trzymajcie sie cieplo i jeszcze raz dzieki:)
data: 2008.08.26
autor: Madlen
Serdecznie dziękuje za info o rytuałach. Jestem właśnie dopiero w pierwszym trymestrze ciąży, brzuch nie byłby więc przeszkoda. Przepraszam pani Haniu, nie wiedziałam, ze już jedna Hania z Warszawy jest na forum.
data: 2008.08.26
autor: Hanna
Witam, czy rosol na jesienne sloty i smutki mozna podawac 20 miesiecznemu dziecku? Dziekuje
data: 2008.08.26
autor: Kinga
Haniu z wawy od rytuałów, generalnie w ciąży nie powinno się ich ćwiczyć, zresztą z brzuchem nie bardzo byłoby jak. W pierwszym trymestrze, jeżeli ciąża nie jest z grupy ryzyka, to nie ma szczególnych przeciwskazań, ale medyk z którym sprawę konsultowałam (i który zna i ćwiczy rytuały) zalecił raczej wstrzymanie się od ćwiczeń. POszperaj, w necie są całkiem ciekawe zestawy ćwiczeń dla ciężarnych. :)
data: 2008.08.26
autor: Joanna - MamAsik
Nie rozumiesz kwiatuszku.Mialam na mysli nie male,tylko duze TAK.Takie,ktore balansuje na granicy miedzy miloscia a samouwielbieniem.Los kurczakos,ale mi teraz plynie...
data: 2008.08.26
autor: 
Madlen, pokochać siebie to warunek absolutnie konieczny by dobrze funkcjonować, akceptować rzeczywistość i naprawdę kochać bliźnich. Ja przez długie lata tkwiłam w tej pułapce, że dbanie o siebie jest czymś niedobrym.Równocześnie obserwowałam trend pt."jestem tego warta", mody na asertywność, co w wypadku niektórych moich znajomych też było schematyczne, było działaniem przeciwko sobie, za wszelką cenę.Warto kochać siebie mądrze, uwierz "mamuśce", albo sama poszukaj odpowiedzi. Pozdrawiam
data: 2008.08.26
autor: Sasanka
Pani Haniu z Wawy, której post został zamieszczony z datą 26.08, uprzejmie proszę by zechciała Pani zmienić swój nick gdyż na tym forum jest już jedna Hania z Warszawy. Dobrze by było żeby było wiadomo kto jest kto. Jako nowa osoba mogła Pani oczywiście tego nie wiedzieć. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2008.08.26
autor: Hania z W-wy
Rene,Jolik i wszystkie moje kochane"mamuski"najserdeczniej,jak potrafie,dziekuje Wam za te(jakze zbawienne)dla mnie rady.To one i wglebianie sie w PP sprawily,ze na dzien dzisiejszy(to bylo jak olsnienie)czuje(!!!),ze nie potrzebuje do niczego dorastac.Jak nigdy dotad wiem czego i jak chce!Jeszcze tylko musze sie upewnic,czy to nie niezdrowy egoizm tak pokochac sama siebie.Jedno jest pewne-siedzeniu na"siedzeniu"NIE!,bo to nie jest tworcze.Pozdrawiam Was i nieustajacych sukcesow Wam zycze:)
data: 2008.08.26
autor: Mdlen
Odkrywam PP. I podoba mi się coraz bardziej. Oto moje ostatnie odkrycie - nowy sens słowa dyscyplina. Jak to możliwe by po udanych, pięknych, energetycznych i jednocześnie łagodnych wakacjach spędzonych z rodziną wrócić i być rozbitym? Ano jest to możliwe. Oczywiście jest mnóstwo wytłumaczeń psychologicznych, że to syndrom powrotu, albo zmiana, ale w moim wypadku wygląda to troszkę inaczej. Ja zafundowałam sobie fatalny stan sama, na własne życzenie przepuściłam przez swoją osobę, przez swój dom, ucho przy słuchawce cały tabun przeróżnych energii, bo przed wyjazdem nie miałam dla nich czasu, bo to rodzice, bo rodzeństwo, bo przyjaciele...I potem dziwię się że jestem wypompowana. Nawet nie jestem na siebie zła, czegoś nowego się nauczyłam, a nauka kosztuje, więc nawet teraz nie żal mi tej energii, pewnie było mi to potrzebne.
Leno, nie wiem czy Luiza tak cierpi i wszystkich wyręcza. Może jest dobrym dyrygentem? A uwzględnienie czyichś humorów przy porannej żonglerce w dużej rodzinie to chyba wirtuozeria? Ja przynajmniej optymistycznie się nastrajam przed nowym rokiem szkolnym.
Serdecznie pozdrawiam;-)
data: 2008.08.26
autor: Sasanka
Luizo, to Pani wielki problem, że się Pani zdaje, iż musi wszystkiego dopilnować, wszystko wszystkim podetknąć pod nos, na gotowo, według humorów. Nieźle się można zakręcić, zapominając o sobie!. Proponuję trochę rozdzielić zadania, ot, choćby to, żeby każdy zjadł sam :-) i jedzenie do pracy/szkoły przygotował. A obiad w dzień ciepły musi być! O 18 jemy kolację!
data: 2008.08.26
autor: Lena
Witam! Wróciłam z wakacji, tak bardzo pp jak to tylko bylo możliwe, ale i tak teskniłam za możliwością pełnej dyscypliny i oczywiście za forum. Trochę jestem teraz rozbita, nadmiar emocji, nawet pozytywnych, zmiany otoczenia i oto pożywka dla wątpliwości, niepewności. Potem jeszcze rozmowy z dawno nie widzianymi przyjaciółmi, poruszanie uśpionych strun, znowu emocje, wiem, wiem, nie powinnam się tak wkręcać. Po prostu odczekam, spróbuję zaakceptować tę przejściową sytuację, robiąc swoje, może znajdę odpowiedzi na moje pytania, ale jednak prosiłabym Was o kilka wskazówek. Ostatnio była mowa o napojach, a w zasadzie o kawie, ja natomiast chciałabym wiedzieć ile można wypić naszych herbatek, a w zasadzie kiedy ostatnią. Nie do końca też rozumiem wspomnianego przez panią Anię jesiennego problemu z niedoborem smaku kwaśnego. Czy mamy dodawać do potraw więcej tego smaku? Podobnie jak Urszula i Luiza mam dość intensywny poranek, ale nie narzekam, po prostu wstaję i zaczynam się kręcić, garnki, termosy, kanapki, przygotowywanie dzieci do wyjścia i na dodatek jeszcze makijaż, ale na szczęście to lubię. Dotychczas do pracy nosiłam dwie kanapki, termos z herbatą, czasem z kawą, a obiad jadłam o 18, czułam się świetnie, teraz zastanawiam sie, czy w związku z jesienią nie powinnam zabierać do pracy obiadu? Jeszcze słówko do Madlen - jesteś dziewczyną refleksyjną i bardzo wrażliwą, to z jednej strony jest wielką zaletą, a z drugiej... nie są to cechy, które ułatwiałyby życie. Ale myślę, że na tej ścieżce będzie dobrze! Zauważyłam, że akcentuje się tu akceptację rzeczywistości ze wszystkim co przynosi, szacunek do siebie i do innych. Dla mnie dużym odkryciem były "lekcje" na temat wzorca ofiary, zresztą nie tylko na ten temat. Ta ścieżka jest naprawdę ciekawa i jak napisała Anita - widoki piękne. Serdeczne pozdrowienia dla Wszystkich:-)
data: 2008.08.26
autor: Sasanka
Pani Haniu. Kawa czy herbata, zawsze pół godzinki przed i pół godzinki po jedzeniu. Rano zdążę wypić tylko kawę, zaraz po przyjściu do pracy jem owsiankę, potem kanapki, kawa i obiad. Nie noszę termosów – podgrzewam jedzenie w pracy.*** Jeśli przychodzi zrozumienie, że ego to ego - że rani, dokopuje, manipuluje, wpędza w strach, czy poczucie bezsilności to wystarczy je powściągać i nie pozwalać, żeby rządziło życiem. Dotychczasowe problemy znikną a każdy jeden, który się pojawi będzie iluzją i wtedy będziesz to czuła. A kiedy poczujesz się samotna w swoich zmaganiach szybko zrozumiesz, że owa samotność jest twoim sprzymierzeńcem. I też ją pokochasz.*** Madziu, ja wkładam do piekarnika to, co uda mi się kupić , albo dojrzeje w lodówce. Najczęściej jest to pieczeń wołowa z ligawy ( obita dobrze tłuczkiem przed włożeniem na noc do zaprawy – jest wtedy krucha ), pieczeń jagnięca z udźca w dużą ilością czosnku i rozmarynu, albo jakieś bitki cielęce, albo gulasz cielęcy, wołowy, albo jakieś golonki z indyka etc - wszystko po swojemu równoważę, zawsze dając w smaku kwaśnym ocet balsamiczny. Jak mam czas włożyć do mięsa jarzynkę, to wkładam, jeśli nie – to też wychodzi pycha. Po wyciągnięciu z piekarnika wkładam do nagrzanych słoików i stoją tak w lodówce nawet 3 tyg. *** Madlen, poczytaj w wolnej chwili posty Jagody, te stare i te nowe, o schematach, niewkręcaniu się, poznawaniu siebie, strachu, ten do Ostróżki i ostatni do Mili. Popatrz na swoje życie trochę z innej perspektywy. Pokochaj samą siebie. A jak nie wiesz co robić to usiądź na tyłku i czekaj. Jedz tak, jak pisze Asia i czekaj, aż przyjdzie twój czas na zrozumienie otaczającej cię rzeczywistości. Pozdrawiam ciepło.
data: 2008.08.26
autor: Rene
Witm wszystkich. Nie odzywam sie od dluzszego czasu, lecz czytam wciaż forum. Nadszedl dziwny czas u mnie; zaczynam dotzregac siebie i innych w innym niz dotychczas swietle; przychodzi zrozumienie wplywu emocji na gotowanie, ze gotowanie to cos wiecej niz tylko trzymanie sie regul pp- dotyczcaych kolejnosci smakow; nadeszlo jakies takie wyciszenie i refleksje- choc staram sie je przegonic, bo slysze od was, zeby nie analizowac; obrazy z przeszlosci sie pojawiaja, rozumienie terazniejszosci- nareszcie pojelam dlaczego znalazlam sie a kurat w takim momencie zycia, w takim a nie innym miejscu; ukladaja sie tez mysli i uczucia dotyczace pracy; no i zaczynam dostrzegac spustoszenie jakie sialam sama w sobie, jak sie wpedzalam w choroby, i nie mialam kontaktu ze soba- ani z emocjami ani z cialem.
Zauwazylam tez silne- craz silniejsze- reakcje organizmu na jedzenie. Rodzina i maz smieja sie, ze jestem ortodoksem i malo co jem(w sensie majego asortyemntu produktow) i, choc nie bylam na konsultacj, zdawalo mi sie ze ulozylam odpowiednio swoje menu. A teraz nie moge jesc nawet chleba. Wybiream najleszy w okolicy, "nasz" lecz po zjedzeniu nawet 2 kromek- oczywiscie czerswtych, najczesciej grzanek, odpowiednio zrownowazonych dodatkami, pojawiaja sie wzdecia, strzeliste kupki i wysypka swedzaca na rekach (nie jestem alergikiem); to samo po miodzie-jedzonym na wiecej niz 2 grznakach- mocna wysypka; no wiec pomyslalm, ze musze calkowicie odtawic chleb (mam m.in. wrzody żołądka i niedoczynność tarczycy, generalnie zwirowania hormonalne od kilku lat) i zacezlam jadac na 2 sniadania ziemnaki w roznej formie na zmiane z polenta. No i po tym coraz czesciej tez mam wzdecia. Przypraw daje coraz wiecej, gotuje coraz 'śmielej, o co wiec chodzi? Czy to wplyw tego co sie dzieje ze mna, tzn te przemiany o ktorych pisalam na poczatku? Czy tez coraz bardziej sie reguluję i zaczynam widziec co jeszcze mam odstawic w diecie? Jesli tak, to bardzo prosze o pdpowiedź, co jadacie na 2 sniadania? Ja potrzebuje 5 posilkow: owsianka, 2 sniadanie, zupa, 2 danie, zupa. Pozdrawiam serdecznie
ps Dziekuje zalegle osobom ktore odpowiedzily na moje pytania i witam nowe panie z Gdyni:-)
data: 2008.08.26
autor: Marzena z Gdyni
Luizo, ćwiczenie rytuałów tybetańskich zaleciła mi (jak i innym) Pani Ania. Stosuję się do tego od marca i naprawdę są efekty. Myślę, że w ten sposób wypowiedziałoby się wiele forumowiczek. Poza tym - dla kondycji - Pani Ania poleca siłownię. Przed laty ja też ćwiczyłam callanetics i miałam niezłą figurę. Jednakże oddziaływanie rytuałów tybetańskich (rytuałów młodości) jest inne. Te ćwiczenia wpływają na pracę gruczołów, a więc polepszają sprawność organizmu i odmładzają go (niewiarygodne a jednak prawdziwe). Poczytaj książkę, ona wiele Ci wyjaśni. Dlatego rytuały powinny być podstawą naszych ćwiczeń a reszta - oprócz tego. Co do porównania obu form ruchu: siłownia i callanetocs, myślę, że należy poczekać na opinię Szefowej. Co do posiłków, jemy je w porach, kiedy jedzone być powinny, zgodnie z biologicznym rozkładem czasu pracy organizmu. Dlatego obiad powinien być w porze obiadowej a nie na kolację. Jeżeli życie tego wymaga to moim zdaniem może być jedzony osobno przez członków rodziny, byle we właściwej porze. Wtedy kolacja z rodziną np. o 18 30 lub 19 00, przy talerzu dobrej, ciepłej zupy przy wspólnym stole może być źródłem niezapomnianych chwil radości, spokoju i szczęścia rodzinnego. Czego Ci (jedyna wśród nas Pani to Pani Ania) serdecznie życzę. Wszystkiego dobrego!
data: 2008.08.26
autor: Urszula
Hej, czy ktoś mógłby udzielić mi odpowiedzi na następujące pytanie: czy rytuały tybetańskie mogą ćwiczyć kobiety w ciąży? A jeśli tak (lub nie) to czy zależy to od stadium zaawansowania?
Ćwiczę je już od jakiegoś czasu a właśnie dowiedziałam się, że jestem w odmiennym stanie i mam wątpliwości. Rozpoczęłam więc poszukiwania przez google i wyświetlił się m.in. ten adres. Bardzo byłabym wdzięczna za odpowiedz, pozdrawiam
data: 2008.08.26
autor: Hania z Wawy
Beato, ze od urodzenia choruje na AZS, to prawie wszystko przerobilam, odczulajac sie roznymi metodami. Bikom jest drogi i moim zdaniem nieskuteczny, co nie tylko ja Ci powiem. Przeczytaj ksiazki p. Ani jeszcze raz. Nawet jesli usuniemy wysypki, raka, czy jakakolwiek inna chorobe to jedyne co zyskamy, ze albo wroci ze zdwojona sila, ale przyplacze sie nam cos gorszego. Jedynym wyjsciem z sytuacji jest dbanie o swoj organizm: jedzenie (dodam ze PP), odpowiednia ilosc odpoczynku, siwzego powietrza, slonca i cwiczen oraz ostatnie ale nie najmniej wazne praca nad soba. Nad naszymi schematami, relacjami, obawami, kompleksami, czyli egolem, o ktorym duzo tu mozesz przeczytac. Jesli naprawde wezmiesz sie za siebie (tzn. scisla dieta, np. nie czesto zupa sniadaniowa a codziennie, wlasciwie zadnych sero, chyba, ze do czosnku i zadnych owocow, nawet bananow smazonych (o roznych rodzajach owsianki znajdziesz w archiwum), codzienne cwiczenia itd.) to po miesiacu, trzech mozesz odczuc juz poprawe. I to nie tylko zdrowotna:). To na poczatek, lece po dziecie przedszkolne
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.08.25
autor: Magda z Aachen
Moniko, poczytaj posty np. Mamy Kaspiana w archiwum, od pierwszego do... ile dasz radę, a potem przeczytaj książki pani Ani, miast słuchać tylko co w nich dobrego, wówczas będziesz wiedziała czy to jest ryzyko czy ratunek. Pozdrawiam.
data: 2008.08.25
autor: Joanna MamAsik
dodam jeszcze, że cały czas jest zsypany nie wiem od czego, a mamy jeszcze gronkowca, którego nie możemy uśpić. Po antybiotykach tylko się zrobił oporny.
data: 2008.08.25
autor: monika
Czytałam wiele dobrego o Pani książkach tylko zastanawiam się czy to nie za duże ryzyko wprowadzać takiej diety dla dziecka 16-miesięcznego uczulokego na mięsa( wszystkie)warzywa (nawet marchewka) i to bardzo wysoko.
Dodam , że mój synek jest od kilku miesięcy tylko na mleku bebilon amino.
proszę o radę.
data: 2008.08.25
autor: monika
Urszulo, w nawiązaniu do Pani rozkładu dnia – super organizacja – gratuluję. Ja mam dzieci (troje -7-16 lat..) i muszę uwzględnić jeszcze ich poranne humory oraz ich plan dnia. Znimi trudno trzymać się ustalonego rytmu – różnie rozpoczynają lekcje, zajęcia popołudniowe itd… Chociaż ja pracuję od 9.00 muszę wstać o 5.30. No i mąż.. Mam pytanie rano ćwiczę callanetics, czy uważa Pani, że też może być? Czy musi być w pracy obiad? Może być obiad ok. 18.00-18.30, kiedy staramy się być wszyscy przy stole? Z góry dziękuję za (p)odpowiedź i serdecznie pozdrawiam.
data: 2008.08.25
autor: Luiza
Wtrącę jeszcze do Madlen, wspominałaś coś w swoich listach o serkach kanapkowych, surówkach, kurczaku - jakoś tak za dużo mi kwasnego i surowego wskoczyło. Wydaje mi się że teraz nie dla ciebie są takie strawy, że powinnaś się teraz żywić jak alergiczne dzieci (te starsze of course:). Bo 'kwaśne' to dodatkowe skurcze mięśni i możesz jeszcze po takim serku czy kurczaku czuć się jeszcze bardziej osłabiona. A już surówka to wcale, ktoś już zresztą wspomniał o surówkach. Najlepiej gotujcie gulasze wtedy w jednym garze masz mięsko i jarzyny, mniej to czasochłonne. Uściski
data: 2008.08.25
autor: Luśka
Madlen, ja pracuję od 8 00 do 16 00. II śniadanie w pracy ok. 10 00. Obiad jem w porze obiadowej, tzn. staram się - o 14 00, 15 00. Jest to drugie danie. Mięso, ziemniaki z sosem, jarzyna. Po powrocie do domu podwieczorek - np. grzanki z chleba a zupa na kolację. Tutaj powtórzę to, co Pani Ania powiedziała: zupa na kolację powinna być słodka nigdy kwaśna. Zbyt kwaśna zupa na kolację może dawać nad ranem męczące sny. Co do ćwiczeń, są to rytuały tybetańskie. Wykonanie 5-ciu rodzajów w pełnej serii zajmuje mi ok 20 minut. O tych ćwiczeniach możesz poczytać w książce "Źródła młodości". Autor Peter Kelder. Jest dostępna w sklepiku Pani Ani. Te ćwiczenia wyrównują wiry w czakrach powodując lepszą pracę gruczołów dokrewnych. Wpływają na dobre samopoczucie, zdrowszy i młodszy wygląd. Są naprawdę skuteczne - sprawdziłam na sobie a ocenili moi znajomi. Wszystkiego dobrego!!
data: 2008.08.25
autor: Urszula
Madlen, nie unikaj tylko nie inicjuj spotkań. Tak jak czytam Twoje posty, to odnoszę wrażenie, że jesteś na takim drugim etapie dorastania. Pierwszy, to zwykle bunt. Takie zerwanie pępowiny. Zwykle wtedy człowiek szuka potwierdzenia własnej wartości w grupie ludzi podobnych do siebie. I dostosowuje się do nich, stara się nie odstawać. Zrobi wiele dla akceptacji z ich strony. Drugi etap, to kiedy zauważamy (jak Ty teraz), że coś tu nie gra. Że nie akceptują nas, tylko naszą maskę stworzoną dla nich. Ten etap, to zwykle szarpanina. Jak Ostróżka kiedyś napisała, takie siedzenie w fotelu, bo dobrze się w nim siedzi, choć już wiem, że powinnam wstać i iść dalej. Efektem tego etapu (jeśli wstaniemy i pójdziemy) jest odnalezienie siebie ze wszystkimi zaletami i wadami. Często trwa to długo, ale jest warte czasu, cierpień, a przede wszystkim nowych doświadczeń. Wszystko to nas wzbogaca, przygotowuje do dalszego życia. Powiem szczerze, ja zaczęłam dorastać gdy poznałam mojego męża. Choć już myślałam, że dorosłam, że to przeszłam. Pod Jego wpływem wylazły wszystkie moje kompleksy, aż do nazwijmy to 'kryzysu osobowości' nie tak dawno zresztą. I na podstawie tego, proszę Cię, zajmij się czymś, nie myśl tyle, nie pisz scenariuszy. I nie zastanawiaj się co kto o Tobie myśli, bo to co Ty myślisz, że myśli okazuje się zwykle nieprawdą. Głównie dlatego, że postrzegamy siebie przez pryzmat swoich kompleksów, schematów itp. I właściwie niby już to kiedyś wiedziałam, przeszłam, ale nie 'przerobiłam'. Ty masz szansę przerobić to teraz, np. z p.Anną. Wykorzystaj tą szansę :). A tak z innej beczki. Kiedy 'Cię' czytam, to jakoś tak 'nastolatkowo' się czuję. Widać coś jeszcze z 'tamtych czasów' zostało mi do przerobienia :))).
data: 2008.08.24
autor: Jolik
Do Madlen: "Obserwuję cię od pierwszego wejrzenia, Poczułem się w obowiązku donieść ci o moich przemyśleniach; Że bywasz do kitu, nie ma znaczenia, Bo z gruntu jesteś git i wcale nie musisz się zmieniać. Jeśli każdy ruch swój badać będziesz srogą lupą, Żywot twój będzie niczym innym jak... kupą" Lao Che "Chopacy". Inaczej mówiąc Madlen jak nie pokochasz i nie zaakceptujesz siebie to nie ruszysz z miejsca, bo jeśli nie masz czegoś dla siebie to i nie masz tego dla innych. Nie próbuj zrobić wszystkiego teraz zaraz już. Ufaj i miej świadomość, a wszystko się powoli, we właściwym sobie rytmie poukłada. * Pomidorówki nie wolno ci tykać. Dla ciebie są wszelakie zupy jarzynowe, w których główny składnik to ziemniaki, marchewki, pietrucha, dynia, cebula, czosnek, pory, fenkuł i kasze, na cielaku, jagnięciu, wołku czy indyku. Zupy miksowane, siekane, krojone w słupki, tarkowane - każda taka zupa ma swój specyficzny smaczek. Do każdej możesz dodać odrobinę innego warzywka: małego buraczka, liść kapusty włoskiej, fasolkę. Możesz tworzyć i kombinować. * A ćwiczysz co ci pasuje (rytuały, jogę, biegasz na siłownię), pamiętając o ćwiczeniach rozciągających ścięgna, mięśnie i tych na rozruszanie stawów. Trzymaj się ciepło Dziewczę. :)
data: 2008.08.24
autor: Joanna - MamAsik po wakacjach w Lasu :)
Z innej beczki; Słuchaliście kiedyś utworu Lao Che "Czarne Kowboje" ? "Mam na prerii dom, tam przycupnę u drzwi i...,
Postaram się nie zmrużyć oka, gdy przyjadą do mnie myśli.
Rozkulbaczę im konie, zaproszę za próg, zapytam: jak droga?
Zapytam: należycie do mnie, czy do mojego we mnie wroga? Przemówcie do mnie, ja wysłucham co macie do powiedzenia,
Bo żeby sie obudzić, muszę poznać datę i miejsce waszego urodzenia." Polecam gorąco całą płytę, pobudza do myślenia, a może do przebudzenia? :)
data: 2008.08.24
autor: C3PO
Dotarło do mnie ostatnio jak wielką uwagę należy zwracać na to czym bawią się i z czym obcują dzieci. Kontakt z dźwiękowymi zabawkami typu: zabawkowy grający komputer, auta z wszelakimi przyciskami, i inne buczące aparaty powodują u dzieci przebodźcowanie prowadzące do utraty panowania nad emocjami. Jeśli dołączymy do tego bajkę w TV lub z płyty poprzedzoną reklamami, problem się pogłębia. Coś jakby wstępowało w dzieci i trudno sobie poradzić z nimi wieczorem, gdyż prócz początkowej histerii pojawia się lęk przed ciemnością; natomiast w ciągu dnia u spokojnych i pogodnych z natury dzieci mają miejsce - pyskówka, dąsanie, fochy, kaprysy. Kąpiel w ostrożeniu, łagodność, cierpliwość, stanowczość i mądra miłość rodziców oraz właściwe jedzenie są wówczas kluczem do sukcesu w ujarzmieniu rozbuchanych emocji dziecięcych.
data: 2008.08.24
autor: C3PO
Magdo z Aachen dzięki za odpowiedź-mleko odstawiłam ale przestawiłam się na serki kozie co 2,3 dni-czy wolno mi?owoców też nie jem od kilku tygodni, 2 razy usmażyłam sobie banany , często robię zupki śniadaniowe, napoje wg Pp,wszystko przyprawiam nawet frytki,używam dużo czosnku i cebuli. Niestety rano katar, w ciągu dnia wysypki, swedząca skóra najgorzej wieczorem nie wiem co mnie uczula.Testy u alergologa wychodzą niewiarygodnie. Boję się cokolwiek jeść bo wysypuje kilkanaście razy dziennie. Magdo co nie tak z Bicomem uczepiłam się tej nadziei że mi pomoże pozdrawiam
data: 2008.08.24
autor: Beata
Lusiu, wlasnie tak myslalam, ze moze mam zbyt niski cukier? Dobrze, postaram sie dostosowac do Twoich rad, dzisiaj na kolacje obowizkowo zupa;) Zastanawiam sie jednak, czy jezeli mamy na obiad np. pomidorowa (a mimo ze wg PP to i tak jest neutralno - ochladzajaca), to takze powinnam ja jesc drugi raz, wieczorem? Co do wagi - to wzrosla. Nie jestem z tego powodu szczesliwa, ale jakos daje psychicznie rade. Kiedy jestem na PP - jest stabilna, przytylam jedzac "normalnie" i "chudo". Chodzi o to, ze ja juz waze zupelnie normalnie, zreszta nigdy to nie byl jakis bardzo niski prog. Wiem, ze to glupie, ale wstydze sie tej liczby, bo przy moim wzroscie, to jest calkiem calkiem sporo... Jakos sie uspokajam, ze to miesnie, w koncu troche cwicze... Ah;/ Ale do glodowek juz nie wroce, teraz staram sie wyciszyc mysli, czyms zajac... Chcialabym byc chudsza, poniekad zazdroszcze moim kolezanka, ktore sie odchudzaja, bo sa takie "grube", kiedy maja sylwetke podona do mnie. To tak boli:( Ale w koncu to moje zycie, moje zdrowie. A to, ze chce schudnac - to moje ego, chec bycia lepszej, lepszej LEPSZEJ.Dziekuje Ci bardzo serdecznie za wszystkie rady:) Moze w koncu ta placzliwa i przestraszona dziewczyna, ktora jestem, zmieni sie na wesola i wierzaca w siebie.*** Haniu, to prawda. Tylko ze wlasnie tak trudno jest sie oddzielic, skonczyc z tymi znajomosciami. Zrobilam juz cos w tym kierunku. No i nie bede sie z nimi spotykac. Postanowilam to sobie. Stwierdzilam, ze nie warto isc na spotkanie, bo ktorym zle sie czuje i dlugo "lize" rany. W imie czego? Skoro teraz nie potrafie sie sama przed soba przyznac, ze ktos mi nie pasuje, zle sie z nim czuje, zwyczajnie nie lubie - to cale zycie bede udawac? To nie ma sensu. I wiem, ze to bedzie dla mnie ciezkie, ale kiedys musze powziac jakies kroki. Jolik ma racje, wlasnie nie bede juz ich nawet spotykac. Tylko tak sie zastanawiam, czy unikanie ich to dobry sposob na "zakonczenie" tego? Boje sie, ze jakakolwiek rozmowa skoncyzlaby sie dla mnie nieprzyjemnie, wysmiewaniem itd. No bo w koncu "jak ktos moze sie z nimi zle czuc i nie chcec sie z nimi zadawac?!". I ja juz sama nie wiem, jaka jestem NAPRAWDE. Bo to co we mnie sie dzieje to ciagla walka kilku osob. Mam wobec siebie takie wymagania, to mnie tak doluje. Zaczynam myslec, czy gdybym byla kims innym, chcialabym sie ze mna przyjaznic. I nie potafie znalezc odpowiedzi. Niby troszcze sie o moje przyjaciolki, staram sie sprawaic im przyjemnosc, przy tym eksponowac moje dobre cechy, ale nie potrafie siebie docenic. To wszystko to jest jakas chora wlaka ze soba... Wiem, ze one mnie luia, nie musze im niczego udowadniac i robie to bardziej, by dowiesc cos sobie. Wiem, wiem pokrecone to wszystko, ale lubie napisac cos o sobie wlasnie w tym miejscu, bo naprawde czuje, ze macie na to dobre spojrzenie.*** Urszulo, bardzo zorganizowany ten poranek, podziwiam:) Do ktorej pracujesz, ze bierzesz pelen obiad do pracy? I co to za cwiczenia, ktore wykonujesz rano? Jakies specjalne czy to na co sama masz ochote?:)Pytam, bo sama szukam dla siebie czegos milego na rozpoczecie dnia.
data: 2008.08.24
autor: Madlen
Witam wszystkich i Panią Annę bardzo serdecznie.Tak się cieszę ze odnalazłam to forum i stronę pani Anny.Proszę o poradę czego brakuje i co ma robić moj syn 25lat z bardzo mocnym trądzikiem.W wieku 19 lat brał Roacutan potem tony antybiotyków potem pol roku Biseptol.Wszystko pomagało ;na chwilę" Teraz mieszka w Gdansku i widuje go rzadziej ,ale kazdy przyjazd do domu to rozmowy co zrobić.
Nie wiem czy mozna diete Pani Ani tak wybiorczo stosowac zeby pomoc mojemu synowi.Co musi ogrzac co oziebic.
prosze poradzcie
data: 2008.08.24
autor: Tina
Madlen piszę do ciebie, bo coś mi przypominają twoje drżenia rąk, mroczki przed oczami, kołatania serca, nerwowość, budzenie się z potwornym głodem.. czy to aby nie są jakieś stany hipoglikemiczne (=niedocukrzenia=)?. Wspomniałaś w którymś liście że uprawiasz sport i miałaś diety wysokobiałkowe i ciągle się odchudzasz, do tego tamten obóz, stres, silne emocje,..być może zbyt ubogo w węglowodany jadasz, jak dla mnie to w ogóle za mało. Myślę że w takim przypadku powinnaś bardzo często i regularnie jeść, trzy razy to zdecydowanie za mało, co najmniej 5 razy dziennie lekkostrawny posiłek, żeby dostarczać organizmowi energii aby mógł ją stale przetwarzać. No i oczywiście najlepsze są gęste zupy. Spróbuj namówić mamę żebyście jednak więcej tej zupy zawsze zrobiły, żebyś mogła ze dwa razy zjeść. Zupy cię wzmocnią, po zupie przypływa chęci do życia:) No i nie rozczulaj się tak nad swoją wagą - może właśnie POWINNAŚ przytyć, a raczej nadrobić utraconą wagę, może twoje ciało tego potrzebuje. Ze znajomymi sobie poradzisz, jeśli boisz się, że ciebie nie zaakceptują, to pewnie właśnie tak będzie. Nie myśl o tym, wyłącz myśli na temat co będzie, a zadbaj teraz o swój układ rodzinny. A przede wszystkim zaakceptuj siebie, swoje porażki, bo jeśli będziesz zadowolona z siebie to będziesz przyciągać "fajnych", akceptujących cię ludzi. Trzymaj się:)
data: 2008.08.24
autor: Luśka
Milu, prawdę mówiąc ze zdziwieniem przeczytałam Twój list. To jest jednak forum o trochę innym profilu. Owszem, piszemy tu o różnych życiowych sprawach, ale kluczem jest "wejście poziom wyżej" i poszukiwanie odpowiedzi z perspektywy, którą zyskujemy dzięki filozofii PP. Na tym polega błogosławieństwo tej wiedzy - zaczynamy patrzeć z INNEJ, NOWEJ PERSPEKTYWY. I tej nowej perspektywy Twój problem raczej powinien być sformułowany w taki sposób: czego uczy mnie ta sytuacja, dlaczego spotkałam tego człowieka, jakie struny we mnie porusza, czego uczy mnie o mnie samej. Pytanie typu: o Boże, czy on jest mną zainteresowany (jupiiiii!!!!!!!!!) czy nie jest mną zainteresowany (jestem okropnie nieszczęśliwa:((((( ) jest uzależnianiem siebie od czyjegoś widzimisię, brakiem własnego dowartościowania. Oczywiście, drżenie serca, oczekiwanie, niepewność - to piękne przeżycia, ale kiedy zjawia się ta prawdziwa połówka, rzeczy dzieją się absolutnie same. Nie ma sensu wymyślać tego i pisać scenariusza. W takiej chwili działa prawdziwa, najpiękniejsza magia, ogarnia nas spokój i wszystko jest doskonale tak jak być powinno. Energia miłości, przeżywanie tego uczucia jest czymś niezwykłym dla nas samych, zmienia nas - i nie zawsze musi być odwzajemniona, żeby działała. To tylko nasze ego łka w takich sytuacjach, ale nad egolem można i trzeba zapanować. I to zdanie kieruję również do Szczerej.
data: 2008.08.24
autor: Jagoda
Moniko, pijemy przed jedzeniem, żeby pobudzić żołądek. A co zrobić żeby zdążyć? ...po prostu wcześniej wstać. Ja rozpoczynam pracę o 8 00 a wstaję o 6 00. Piję kawę, podgrzewam obiad, nastawiam ziemniaki. Potem ćwiczę, a owsianka grzeje się na gazie. Po ćwiczeniach kończę sos do obiadu. W tym czasie reszta obiadu już jest ciepła i ugotowana i ładuję wszystko w termos. Potem makijaż. Na koniec jem owsiankę, a potem garderoba. Nie wychodzę z domu jeżeli jej ciepłej nie zjem. Zajmuje mi to wszystko ok 1,5 godz. Wychodzę o 7 30. Myślę, że wiele osób na tym forum rozpoczyna dzień podobnie. Pozdrowienia!
data: 2008.08.24
autor: Urszula
Anno, czy ja zaprzeczalam, ze ludzie (kobiety czy faceci, zamezne czy zonaci, Polacy czy inni) nie lubia flirtowac? Tez napisalam to co mysle, Luska chciala byc zabawna i zazartowac, nie zrozumialam, ale Ty chyba tez nie.
data: 2008.08.23
autor: Szczera
Mila a moze po prostu poczekaj i daj sie rozwinac sprawom. Moze cos Walm wyjdzie a moze facet nie jest zainteresowany. Nie bardzo rozumiem negatywne sugestie radzacych dotyczace tego faceta. Z tego co piszesz nic nie widze zlego o nim, moze jest w zwiazku moze nie, dowiedz sie. Moze jest Toba zainteresowany a moze srednio, moze zle interpretujesz jego sypmatie, poczekaj i tak chyba nie masz wyboru, co? Facet wie,ze go lubisz, jak bedzie chcial to Ci da znac, ze u niego tez iskrzy.
data: 2008.08.23
autor: Edyta
Madlen, jesteś wolnym człowiekiem. To Ty decydujesz o tym jakich ludzi chcesz mieć obok siebie. To Ty masz czuć się dobrze a nie udawać że tak jest. Gdy jest się tak młodą osoba jak Ty, poczucie przynależności do grupy, jedność z grupą są bardzo ważne. Ale masz też prawo być sobą i czuć się z tym komfortowo.Bądź sobą a znajdziesz ludzi podobnych do siebie. Dopóki udajesz że jesteś inną niż jesteś naprawdę, przyciągasz do siebie właśnie takie osoby. To jest błędne koło.Wyjście z tego kręgu pewnie nie jest tak do końca proste, ale naprawdę warto żyć w zgodzie z samą sobą.Życzę Ci powodzenia .
data: 2008.08.23
autor: Hania z Warszawy
Witam, mam pytanie- dlaczego lepiej jest pić herbatę/kawę przed śniadaniem niż po nim. I co w przypadku jak się spieszymy rano, gdy nie ma czasu, by czekać 30min.przed zjedzeniem? Z góry dziękuję za każdą odpowiedź na te może śmieszne pytanie ;)
data: 2008.08.23
autor: Monika
Witam, czy ktoś wie, dlaczego nie powinno się pić po śniadaniu tylko przed? Może to jest banalne pytanie,ale zostanowiło mnie to, gdy po raz kolejny piłam herbatkę "przed" ;) z góry dziękuję za odpowiedź
data: 2008.08.23
autor: Monika
Jolik dziekuje:) Od razu lzej na serduszku, jak ktos Ci cos podpowie, opowie o wlasnych doswiadczeniach. Hmm... byc moze jestem troche przemeczona. Tzn. teraz nie robie nic meczacego, dlugo spie itd., troche sie ruszam,cwicze, spaceruje, ale specjalnie nie wysilam. Moze to wina tego obozu "przetrwania"? Co prawda juz troche od niego minelo, ale moja kolezanka z obozu tez sie skarzy na jakies bole, zmeczenie itp. A co do tych klotni - tez ich bardzo nie lubie. Ale moja rodzinka cos ostatnio wybuchowa. Wszyscy jak jeden brat - mama, tata i ja. Moze cos zle kombinujemy z jedzeniem? I tak, ide bez nich do liceum. Zmieniam otoczenie praktycznie calkowicie, z czego bardzo sie ciesze, ale tez boje sie... Bo stare "smiecie" moze niezbyt kolorowe, ale przynajmniej znane. I jakas "pocyzje" juz tam mialam, calkiem duzo znajomych, lepszyczh i gorszych... Ale mialam. A teraz siuup, i bede znowu poznawac ludzi. Boje sie, ze mnie nie zaakceptuja czy cos takiego... No i zebym znowu nie wplatala sie w jakies chore znajomosci... Dlatego pracuje nad soba. Na razie pilnuje dyscypliny, staram sie nie denerwowac i oderwac, oderwac od tej gonitwy mysli, nie stresowac. Wychodzi srednio. Odpoczywam, no i najwyrazniej zmieniam sie... I o to chyba chodzi:)
data: 2008.08.23
autor: Madlen
Beato, ja przeszlam kiedys przez BICOM i prawde powiedziawszy nie ma do tego zadnego zaufania... Mleko zreszta tak czy owak idzie w odstawke, a reszta sie nie przejmuj:)
Rene bym miala do Ciebie prosbe. Piszesz o dwoch rodzajach pieczeni i rozumiem, ze robisz tego duzo. Moglabys podac ze dwa szczegolnie smakowite przepisy? Prosze:)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.08.23
autor: Magda z Aachen
Madlen, a może po prostu dobierałaś sobie takich przyjaciół jacy Ci 'pasowali' do Twojego 'środka'? Skoro zaczyna Ci to przeszkadzać to znaczy, że 'w środku' się zmieniasz. Zmiany zawsze są powolne, ale w pewnym momencie sama zobaczysz, że otaczają Cię już inni ludzie. Znajomi 'nie pasujący' do nowej Ciebie sami odpadną :). Trzymaj się :).
data: 2008.08.23
autor: Jolik
Madlen, czy Twoi znajomi idą z Tobą do liceum? Bo jeśli nie, to problem z nimi 'sam się rozwiąże'. A poza tym trochę za dużo emocji w Twoim życiu. Stąd takie samopoczucie. Ja takie rozedrganie wewnętrzne miałam jak byłam wykończona fizycznie, psychicznie i jeszcze doszła... kłótnia właśnie (tyle że z mężem :)). Dużo mi dał odpoczynek po prostu. No i staram się nie kłócić, bo nie lubię takiego stanu rozedrgania i bólu wątroby :).
data: 2008.08.23
autor: Jolik
Dobrze, już dobrze Pani Aniu , będziemy się pilnować, ale proszę niech Pani jedzie gdzie chce i musi, ale proszę szybciutko wracać, bo my bez Pani będziemy chodzić swoimi drogami jak koty, a Pani to wszystko zgarnia do kupy i proszę... albo ze mną.... albo "róbta co chceta"jak mawiał Owsiak. Serdecznie pozdrawiam i proszę lekkiego tonu mi nie odmawiać, bo jest to niemrawa próba patrzenia pozytywnego mimo kłopotów.
data: 2008.08.22
autor: Helena z Bierzglinka
Anitko dziękuję za porady:))Owsianke juz od dawna robilam po "mojemu" dodajac wiecej platkow owsianych niz w przepisie. Duzo wiecej, bo lubie dosyc gesta. Mam pewnien problem - czasami zdarzaja mi sie dni, kiedy po prostu sie trzese. Doslownie. Dzisiaj po przebudzeniu wypilam kawe gotowana z kardamonem i bylo mi slabo. Moze to dlatego, ze kiedy ja pije, dosyc dlugo po wstaniu z lozka nie jem sniadania? Bo z reguly budze sie glodna, pije kawe, na chwile glod przechodzi, ale w ciagu tych 30 - 40 min., kiedy "odczekuje", on narasta. Na sniadanie bylo pol miseczki owsianki i dwie malutkie grzanki razowca z serkiem sniadaniowym. Pozniej poklocilam sie z tata i strasznie wscieklam, przez co juz w ogole zrobilo mi sie slabo. Trzese sie az do tej pory, juz kilka godzin.Mam lekkie mroczki przed oczami, rozbiegane rece. Wydaje mi sie, ze teraz jem calkiem ladnie, przestrzegam jak tylko moge pp, a tu takie historie? Dodam, ze zlosc mi juz przeszla, ale caly czas jestem taka "napieta" - ide teraz do liceum, pierwszej klasy, nowe otoczenie i tak sie stresuje.... To przez stres? W ogole zachodza we mnie takie przemiany teraz. Doszlam do wniosku, ze musze skonczyc z pewnymi toksycznymi znajomosciami. Pare osob z mojego otoczenia naprawde zle na mnie wplywalo, przygnebialo, wpedzalo w poczucie beznadziejnosci, niszczylo moja samoocene. Nie wiem, z czego to wynika, jak sadzicie? Ja po prostu trafialm na takich ludzi, bo sama bylam wciaz przygnebiona, wypalona w srodku, choc na zewnatrz zawsze usmiechnieta, pomocna, wesola? Czy po prostu to moja wina, ze oni tak na mnie dzialaja, bo sie "daje" a tak naprawde sa pozytywnymi osobami? Jakos z tym drugim sie nie zgadzam... Byc moze nie powinnam sie przejmowac niektorymi sprawami, ale jezeli samo bycie z nimi zle na mnie wplywa, to chyba pora to zakonczyc? Troche sie tego boje, tak im sie "sprzeciwic", przestac udawac, ze swietnie sie z nimi czuje. Poki co po prostu przestalam z nimi rozmawiac, wychodzic, ale w koncu dojdzie do takiego "ciecia", kiedy juz nie bedzie odwrotu, kiedy zrozumieja, ze juz nie chce sie z nimi zadawac i automatycznie stane sie ich wrogiem... I tego sie boje... Ze strace tych znajomych, na ktorych tak naprawde nigdy mi nie zalezalo, ale sam fakt, ze wtedy mialam WIECEJ zanjomych itd...I to nie jest zadne "zle" towarzystwo, tylko rozpuszczone dziewczynki z dobrych, bogatych domow. Albo jak zaczna kogos nastawiac przeciwko mnie? Boze, jak o tym pomysle, to soie usiwadamiam, jak chore to bylo srodowisko... Tak strasznie chcialabym byc juz wolna, przyjaznic z ludzmi, kotrych cenie i spotkac nowych ludzi - bardziej otwartych, szczerych, pozytywnych. Wiem, ze duzo ode mnie zalezy i z calej sily staram sie zmieniac. Tak mi ciezko ;( Prosze doradzcie cos...
data: 2008.08.22
autor: Madlen
Witam! Mam pytanie- testy aparatem BICOM wykazały że jestem uczulona na jajka, pszenicę, mleko. Czy w diecie wg PP muszę wyeliminować te produkty? Dodam, że chodzę na odczulania na razie z marnym skutkiem. Bardzo proszę o odpowiedź
data: 2008.08.22
autor: Beata
Szczersza,ale Ty jestes...To co napisalas pasuje jak ulal do mojego Kocia!tylko nie wiedzialam dotychczas jak to ujac w slowa!Teraz wiem jak pomoc biduli-bez pp nie podchodz!Dzieki:)
data: 2008.08.22
autor: Mea
Mila,ten Twój "wybranek" to chyba,zwyczajnie,jakiś nieopowiedziany(nie mylić z nieodpowiedzialnym)osbnik męski(nie mylić z mężczyzną).Takich teraz to sporszy procent onej populacji.Kamila dobrze radzi.Tak sobie myślę,że jak by był na pp to trzy czwarte problemów miałby outside.Nie?:)
data: 2008.08.22
autor: Szczersza
Dziewczyny, dzieki za Wasze posty. Lusko, zonaty nie jest, a z tym "podkradaniem" energii rozumiem co masz na mysli - to jest bardzo sluszne. Juz praktycznie sie pogodzilam z tym, ze po prostu nic z tego nie bedzie, ze sie nie odzywa. Ale nie jest latwo, bo spotykasz osobe, z ktora wreszcie mozesz fajnie porozmawiac - czujesz po prostu z daleka, ze Cie do niej cos ciagnie- a tu nic z tego nie wychodzi...Ale rzeczywiscie musi byc tak, ze jak ludzie sa sobie pisani, to beda razem:-) Pozdrawiam Was serdecznie, milego dnia i weekendu oczywiscie!
data: 2008.08.22
autor: Mila
Aniu, bruzda na środku języka, to osłabiona śledziona. Zdecydowanie Cię te dwie ciąże i porody osłabiły. Trzymając się zdyscyplinowanie pp i ile się da, odpoczywając powinnaś dojść do siebie. Mam nadzieję, że ktoś Ci coś więcej podpowie :).
data: 2008.08.22
autor: Jolik
Milo, jeszcze mi się przypomniało - możliwy jest jeszcze inny aspekt braku inicjatywy ze strony tego faceta - otóż niektórzy cudzoziemcy bywają bardzo zestresowani na kontraktach zagranicznych, są w obcym kraju, pod rządami jakiegoś nowego szefa (może polskiego szefa?! a polscy szefowie potrafią być "dziwni"), mogą czuć się nieswojo, zagubieni, wyobcowani, trudno wyczuć - i on może po prostu "nie ma energii" na rozpoczynanie jakiejś ważnej znajomości, a tym bardziej jeśli byle jak się odżywia:) z racji tego że pracuje do późna w nocy. W takiej sytuacji nie ma co pakować się w rozmyślania bo nawet gdybyście regularnie się spotykali na tej kawie to mam wrażenie, że mógłby ci przysparzać wiele wątpliwości, niepewności, i "podkradałby" ci twoją energię, twój spokój. Nie wiem czy się dobrze wyrażam ale jak ktoś wie o co mi chodzi to niech mnie poprawi. PS. Pani Aniu proszę nie brać do siebie uwagi o polskich szefach! Pozdrawiam
data: 2008.08.21
autor: Luśka
Szczera dlaczego tak to odebrałaś? Ależ ja nie mam nic do cudzoziemców, wręcz przeciwnie - wierzę w szczere intencje człowieka.. Ale w swojej pracy przyglądałam się na co dzień młodym cudzoziemcom, o których z racji zajmowanego miejsca coś niecoś wiedziałam i właśnie stąd moje "ograniczone" spostrzeżenia. Nie chciałam tu opisywać co i jak bo to nie miejsce na to, a tylko chciałam uczulić młodziutką dziewczynę na pewne sytuacje i to w lekko żartobliwy sposób.
data: 2008.08.21
autor: Luśka
Taka Szczera, że aż tchórzliwa. Lusia pisze to, co uważa i ma odwag pod swoją wypowiedzią się podpisać, ty natomiast anonimowo pouczasz! Zgazam, się z tą wypowiedzią. Często jest tak, że panowie (również cudzoziemcy) chętnie flirtują na forach, mimo, iż mają w domu drugą połówkę i tego nie zmienisz! Samo życie...
data: 2008.08.21
autor: Anna
Milu! Bądź ostrożna! facet lubi mieć miło, a co sam robi, aby i Tobie zrobić przyjemność? według mnie nie jest Tobą zainteresowany....
data: 2008.08.21
autor: Ostrożna
Lusko a dlaczego ma sie uwazac na cudzoziemcow? My dla obcokrajowcow tez jestesmy cudzoziemcami i co, oni maja na nas uwazac?
Takie ograniczone postrzezenia to raczej sie trzyma dla siebie.
data: 2008.08.21
autor: Szczera
Witam wszystkich i proszę o radę. Jestem młodą "podwójną" mamą - mój starszy synek ma 20 a młodszy 5 miesięcy. Ciężki to czas był ( 2 ciąże jedna po drugiej, 2 porody w krótkim czasie) i nadal jest, ale jakoś leci do przodu... Staram się stosować do zaleceń P. Ani od ok. 8 miesięcy. Wiadomo ciężko z tym gotowaniem przy 2 dzieci, ale zawsze chociaż zupa jest. Dzieciaczki są zdrowe, ten młodszy tylko i wyłącznie na piersi - duży i pięknie się rozwija. Ale ja mam pytanko co do swojej osoby. Pojawiła mi się bruzda na środku języka, której 8 miesięcy jeszcze nie było - to po pierwsze. A po wtóre - mam suche gardło, chyba zapchane zatoki, bo mi spływa "coś" po gardle no i przytkane (czasem bolące) uszy. Co ja źle robię?? Może coś przeoczyłam?? Jakie błędy popełniam?? Proszę o podpowiedź!
data: 2008.08.21
autor: Ania
Sylwio, nie podawaj jabłka. Wymiecie ono wszystko z jelit a przy okazji osłabi dziecko. Niestety niektóre rady "specjalistów" nijak sie mają do naszego jedzenia ... Wydaje mi się, że jako karmiąca musisz zwiększyć ilość jarzyn (co najmniej 2 zupy dziennie), wyeliminować wędliny, wieprzowinę, inne słone w smaku do minimum, warz. kapustne, ryż, i wypróżnienia powinny się wyregulować. Czy twoje dziecię nie ma przypadkiem białego języka?
data: 2008.08.21
autor: Luśka
Do Rene - ponieważ przeczytałam, że Pani pracuje na "normalnym etacie" i ma Pani dziecko (czyli podobnie jak u mnie i - jak domniemam - u większości Forumowiczek), uprzejmie proszę o odp. w jakich godzinach jada Pani posiłki. Czy poranna kawa - bez której nie wyobrażam sobie życia powinna być na b.długo przed owsianką?
PS. Pani posty na forum zachęcają mnie do walki z własnym "egolem"..oraz do wytrwania, choć łatwo nie jest dziękuję.
data: 2008.08.21
autor: Hanka
Jagodo, dzięki za odpowiedź w sprawie wody w organizmie. Tej wody nie było dużo, tylko takie napięcie skóry, ale nieprzyjemne. Nerki! - no, przyznam, że nie przpuszczałabym! Moje przeziębienie jeszcze nie odeszło i czuję, że trochę to potrwa. Mam też nadzieję, że się nie pogorszy. Do tego wszystkiego doszły jeszcze sprawy kobiece i zrobił się podwójny nelson.
Przyznam, że mam problem z ugotowaniem dobrych zup. Nie wiem, o co chodzi, ale czuję, że nie jest tak, jak być powinno. Może problem ze smakiem kwaśnym? Ile łyżeczek soku z cytryny dajecie na 4-5 l gar zupy?

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
data: 2008.08.21
autor: AgnieszkaS/Poznań
Agnieszko z Poznania, zatrzymanie wody w organizmie wskazuje na osłabione/zimne nerki (konsultowałam to z Panią Anią). Kiedy wychładzamy organizm, pierwsze obrywają właśnie nerki. Ewo, rozmaryn jest gorzki. Zup nie kończymy na kwaśnym, bo czym innym jest prawidłowe zakwaszanie potrawy, a czym innym jej końcowa energia. Sylwio, a czy Ty sama - karmiąc piersią - jesteś na PP? Trzymasz dyscyplinę? Również emocjonalną? Płatki owsiane świetnie regulują trawienie. Miksujesz porządnie? Surowe jabłko działa wyłącznie jak tabletka, więc problemu nim nie załatwisz, a tylko osłabisz dziecko. Pani Ania pisała kiedyś, że doraźnie czopik, a potem reżim w jedzeniu. Pozdrawiam!
data: 2008.08.21
autor: Jagoda
Naszej córeczce ( 8 miesięcy)gotujemy zupki i kaszki wg przepisów z pani książki, niestety borykamy się z problemem zaparć, u córki oczywiście (brak stolca przez 4-6 dni, a później bolesne wypróżnianie). Spotkaliśmy się z opinią, że w takiej sytuacji nie należ zagęszczać zupek kaszkami..., wskazane jest podanie surowego jabłka. Co mamy zrobić z tak sprzecznymi radami??? Dodam, że córka jest karmiona piersią, a podanie marchwianki nie daje efektu.Prosimy o radę i pozdrawiamy serdecznie.
data: 2008.08.21
autor: Sylwia
Dlaczego nie powinno się kończyć zup na kwaśnym? Czy teraz w związku z tym, że kwaśnego ma być więcej można kończyć zupy na tym smaku? *** Gdzie umieścić rozmaryn?
data: 2008.08.20
autor: Ewa
Pani Aniu niech Pani jedzie i wraca, i pilnuje Wąsowiczów. Przecież wszyscy wiedzą że czasem "brak (tu: odpowiedzi) jest czasem największym darem..." Pozdrowienia Wszystkim.
data: 2008.08.20
autor: Firanka
Mila...oni na kontraktach służbowych lubią sobie poflirtować :)
data: 2008.08.20
autor: Luśka
Mila uważaj z cudzoziemcami. Zapytaj go przy okazji czy nie jest przypadkiem żonaty:)
data: 2008.08.20
autor: Luśka
Witam,
Wyczytalam na forum, ze trzeba odczekac z jedzeniem po kawie 40 min, czy to sie tyczy rowniez kawy zbozowej dla dzieci? Dziekuje
data: 2008.08.20
autor: Kinga
Pani Aniu dziękuję po stokroć za to że Pani jest i za sprawą Pani dzieje się wiele cudownych rzeczy. Dziękuję i pozdrawiam
data: 2008.08.20
autor: Dzidka
Wiesz Firanko, trudno powiedzieć, że los mojego męża jest mi obojętny, ale zauważyłam już pewne schematyczne zachowania w stosunku do mnie. Jak u dziecka, przyłoży się, bo 'mamie zależy', ale głównie po to żeby jej udowodnić, że to 'głupota'. Co do pstryczka, to pamiętasz jak pytałam o to czy mogę mojemu dać kopniaka? A nawiasem mówiąc kopniaków od 'losu' dostał już tak wiele, że szkoda gadać. A zawsze potem było 'pomóż'. A mnie bezsilność i właśnie irytacja ogarniała. W to się akurat ( pomoc ) nie wkręcam już i jest spokój. Natomiast zaczął się inny wkręt. Dwie prace pod rząd podjęłam pod 'przymusem' męża. Teraz staram się znaleźć taką naprawdę 'dla mnie'. I tu wkręt, że pasożyt jestem itp., itd., bo 'nie zarabiam' (od dwóch miesięcy raptem). Doszły do tego różne śmieszne (dla mnie) groźby o rozwodzie, nieutrzymywaniu mnie, że z Jego emerytury żyć nie będę, itp. Wystarczyło jedno zdanie 'jak będę MUSIAŁA, to utrzymam i siebie i Milę'. I tak odchodząc trochę od Ciebie i siebie. Usłyszałam ostatnio zdanie, które pokrywa się z moją obserwacją, cytat 'mężczyzna, który jest pewien swojej wartości, nie będzie odgrywał się na swojej kobiecie za swoje niepowodzenia'. Myślę, że to działa też w drugą stronę. A wracając do Ciebie (i do mnie :)). Starałam się rzadko wspominać o zaleceniach p. Ani, a On mi tu wyjeżdża nagle 'a co Anka na ten temat...'. I sam doszedł do wniosku, że jak zimno i mokro i jeszcze nad morzem, to lodzika, a już mlecznego zwłaszcza, sobie Mila może pooglądać co najwyżej. I bądź kobieto mądra i pisz wiersze, może je też zrozumie :). Pani Anno, przepraszam, ta 'Anka' to był cytat. Chyba już skończę, bo za długo i nie całkiem na temat :)).
data: 2008.08.20
autor: Jolik
Milo. Ja nie facet, ale duzo przepraw z facetami mialam i moge Ci jedynie zasugerowac, zebys 'dala sobie sera' (albo owsa bo sera juz nie jemy na PP:)). Moja mama czesto mowi bardzo madra rzecz: 'Jesli jestescie sobie pisani, to bedziecie razem'. I ja zaraz sie uspakajam i przestaje sie rozdrabniac i zastanawiac, czy napisac, czy zadzwonic, czy on tez zainteresowany itp, itd. A mnie sie wydaje, ze jak za kazdym razem inicjujesz wasza komunikacje, to facetowi lekko zwisa. To jest moje zdane. Uwazam, ze facet, ktoremu naprawde zalezy, nie przegapi zadnej okazji, zeby 'lapac kontakt' i sugerowac spotkanie. Zadne godziny pracy (albo ich nadmiar) ani wizja wyjazdu nie sa w stanie powstrzymac takiego osobnika. Nawet niesmialy znajdzie jakis subtelny sposob. Wiec wrzuc na luz, pomysl o czyms innym, a on jak Tobie pisany, to sie zamanifestuje. Albo i nie, i wpadniesz na tego wlasciwego w windzie albo w parku:)
Buzka
data: 2008.08.20
autor: Kamila chwilowo z domu
Kochani, miałam szczery zamiar dzisiaj odpisywać, ale nie mam nastroju. Wiem, że sierpień przeleciał, że na niektóre listy dobrze by było odpowiedzieć, ale dzisiaj nie. Jutro wyjeżdżam w daleką podróż, w sobotę zaczyna się Wąsowo. Obiecuję, że po Wąsowie po kawałku będę odpowiadać. Bądźcie cierpliwi. Przypominam, że już zaczęła się jesień, a więc dajcie sobie spokój z owocami, czas na rosoły i ciepło, nie przemarzajcie. Pilnujcie dzieci, w nocy przykrywajcie je, bo noce są już zimne. Poza tym wiem, że dopadają was zastoje albo niestrawności z powodu niedoboru smaku kwaśnego. Pilnujcie tego. Pozdrawiam Was serdecznie
data: 2008.08.19
autor: Anna Ciesielska
Jolik myślałam i myślałam - po części pewnikiem masz racje ale co bym nie pisała- teraz mam tak jak ty kiedyś, jestem na utrzymaniu chorowitego jegomościa. Ale to on poprosił żebym zadzwoniła do pani Ani. Nie do Ciesielskiej i tu mnie przytkało. I widzę że nie zerka na nabiał i nie je słodyczy. Myślę też, że on chce pstryczka elektryczka na problemy zdrowotne a tu zapowiada sie długa droga. Irytuje go to, więc żeby przyspieszyc gania po lekarzach a jak wraca to mnie to irytuje. Dałby tę kasę na lekarza to kupiłabym baraninę:) Chciałby zrobic wszystkie kuracje świata w jeden tydzień. Więc co? Ano jego wariacje NIE ZWALNIAJA MNIE OD GOTOWANIA. I tego sie trzymam. Resztę olewam (albo i nie) ale o tym już było więc po co strzępić jęzor. Może ja tak skoczę na mały rezonansik:) i od razu w czakramach będzie lepiej:) Noce zarwane dają mi po emocjach a w dzień staram się szybki obiad i na dwór cieszyć się słońcem, choć te Tosine mixy zajmują kupę czasu w kuchni. Ogółem daje rade w swoim stylu aggressive-milde:)*** Baśka mąż łyka po prostu olej lniany lub z pestek dyni na zmianę po posiłkach.
data: 2008.08.19
autor: Firanka
Moi Drodzy. Czy jestescie zdania, ze jak mezczyzna jest zainteresowany kobieta to i tak sie z nia skontaktuje? Mam dylemat. Poznalam fajnego faceta, wczesniej bylam z nim tylko na czesc (pracujemy w jednej firmie, ale w roznych budynkach, wiec teraz w ogole sie nie widujemy) i zawsze mialam nieodparte wrazenie, ze to ktos, z kim swietnie by mi sie rozmawialo, cos mie ciagnie do niego – nie wiem, co to jest, po prostu tak jest. Mielismy okazje dwa razy dluzej porozmawiac: raz by sie poznac, drugi raz na kawie. Potem na 2 tygodnie wyjechalam i nie mielismy w ogole kontaktu. Teraz wrocilam i on sie nie odzywa...Jedno, co wiem, ze pracuje od rana do poznego wieczora, ale przeciez gdyby chcial, to by sie odezwal, prawda? Tym bardziej, ze mamy komunikator wewnatrzfirmowy, ktorym mozemy sie porozumiewac bez wzgledu na to gdzie jestesmy. I nie wiem, co robic. Czy sama sie odezwac, czy tez dac spokoj i zapomniec o nim. Ale cos mnie ciagnie...I to nie jest – jakby ktos mogl powiedziec – fizycznosc, ale cos jescze ponad – tak, jakbym czula, ze moge z nim o wszystkim porozmawiac, posmiac sie itp. Moze boi sie, bo on jest tutaj tylko na kontrakcie (jest cudzoziemcem i pewnie wyjedzie niedlugo z Polski). Wczesniej jak pisalismy do siebie, to pisal czasem takie zdania, ktore by wskazywalyby, ze mnie uwaza za interesujaca osobe (ale praktycznie prawie zawsze ja zaczynalam nasza komputerowa komunikacje – cos jak gadu-gadu). Np. bardzo chcial, by nasze spotkanie na kawe wyszlo, czy tez pisal, ze - choc jest bardzo zajety- moge pisac do niego, bo takie przeszkadzanie jest mu bardzo mile. Ale przed urlopem zapomnial mi zyczyc milej podrozy, a jako ze on tez gdzies wyjezdzal ja pierwsza do niego napisalam. Nie wiem, czy w ogole myslec o tym, kto co pierwszy zrobi, ale nie chcialabym sie narzucac ani sprawiac wrazenia, ze mi zalezy, jesli on sie nie odzywa. Jako ze forum jest damsko-meskie, czy ktos moze dorzucic cos od siebie na ten temat? ;-)
data: 2008.08.19
autor: Mila
Madlen, wiele doczytasz na forum, w archiwum. Odpowiadam Tobie króciutko. 1)na owsiankę przespis Pani Ani znajdziesz w poście z 03.2007. Ja daję 13 łyżek płatków. Rene też podała swój przepis kiedyś. Trzymamy się kursu, ale gotujemy ją taką by nam smakowała. 2)z patelni:) suchej=opiekamy nie smażymy. 3)najlepiej ok 19, jak jadłyśmy w Wąsowie, ja jem późno i nie napiszę o której, bo nie ma się czym chwalić:) 4)surówek staramy się nie jeść, do kurczaka - kwaśny i ziemniaków -słodkie możesz podać sałatki z kalafiora, brokułów, fasolki, fasolkę na ciepło, kapustę czerwoną - na wszystko znajdziesz przepisy. *** Pani Aniu, od jakiegoś czasu miewam problemy ze swędzącą skórą po kapieli na ramionach i udach. W Wąsowie, przy naszej dyscyplinie żywieniowej oraz idealnych porach posiłkowania i snu było lepiej. A teraz brrr... Doczytałam, w którymś z Pani postów, że to może być problem śledziony -> niedowilżenia płuc -> suchej skóry. Przed kąpielą wypiłam więc wczoraj imbirówkę i było lepiej/plus zamiast się wycierać od razu zastostosowałam najpierw oliwkę Johnson w żelu, którą wciera się w mokrą skórę i dopiero po tym wyciera skórę ręcznikiem, czyli w sumie skóra nie jest sucha ani przez moment. Czy dobrze kombinuję? Czy może to mieć związek z późną porą kolacji??? Słodyczami? Lodami? (jakie lody??? - roztopione, ciepłe już...)***Rene podsumowała bardzo ładnie swój czas przemian (pięciu?:) Nic ująć, a dodam, że latem organizm na ciesielskim jedzeniu cudownie sam radzi sobie z upałami, skóra wydziela kropelki wody (nie potu, sprawdziłam) na czole i karku i robi sie przyjemnie chłodno. Cuda, Pani Aniu te i wiele innych, o czym cicho sza... Dziewczyny, a wy, które nie gotujecie jeszcze trzech garów zupy i nie robicie dwóch pieczeni na raz, spokojnie:) ja też do takiej perfekcji nie doszłam, wszystko przed nami, droga jest przyjemna i widoki piękne. I, co njważniejsze, cel określony przed nami. ***Pozdrawiam serdecznie wszystkich
data: 2008.08.19
autor: Anita
Witam wszystkich!
Od wczoraj jestem zaziębiona i jak zwykle w takich chwilach zaczynam odczuwać, że mój organizm zatrzymuje więcej wody. Czuję to w rękach i w nogach. Nie puchnę jak dynia, ale odczuwam pewien dyskomfort. Poza tym powiększone węzły chłonne przy szyi i ból głowy. Chciałabym spytać, czy za zatrzymywanie wody należy obwiniać wątrobę, czy to ona źle funkcjonuje?
Dziś będzie dzień kuracyjny. Planuję imbirówkę, rosołek wołowy z ziemniakami. Może coś jeszcze, może ktoś ma inne propozycje? Pozdrawiam i dziękuję,
data: 2008.08.19
autor: AgnieszkaS/Poznań
Witajcie mam dylemat, chce ugotować Korneli zupę dyniową, ale nie wiem jak z dorosłej zmienić proporcję na dziecięcą, żeby wyszła dobra, czy któraś mama może mi coś podpowiedzieć. I czy można ją też ugotować na indyku? Od jakiego wieku można dawać pasztecik z pozostałości po rosołku? Z góry bardzo dziękują serdecznie pozdrawiam. Pani Aniu serdeczności :-)
data: 2008.08.19
autor: Gabi
Jest już wieczór a ja chciałabym opisać moją dzisiejszą przygodę zdrowotną, która ani chybi ma związek z żywieniem pp. Na wsi u mojej mamy mieszka przy budzie śliczny piesek rasy pospolita, podwórzowa. Jest bardzo szybki i skoczny. Bardzo mnie lubi bo zawsze mam dla niego kości z zupy, którą właśnie gotowałam albo inny psi przysmak. Tak było i dzisiaj. Ponieważ podwórze pełne było gości, nie miał ochoty zajadać smakołyku tylko towarzyszył nam w rozmowie głośnym szczekaniem (szczekanie było przeznaczone głownie do mnie, bo w moim kierunku był zwrócony :)). Chcąc mieć okazję do spokojnej rozmowy z dawno nie widzianą rodziną postanowiłam spuścić go z łańcucha. Misiu czując wolność wpadł w niebiański zachwyt, mówiąc dosłownie wpadł w szał radości. Biegał jak oszalały i kręcił się wokół swojego, krótkiego ogona. Postanowiłam na szelki wypadek sprawdzić czy brama wyjściowa jest zamknięta, żeby go na ulicę nie wywiało. W tym momencie Misiu rzucił się za mną w pogoń i z całym impetem wpadł na mnie z tyłu uderzając w nogi. Dla mnie było to uczucie dosłownie jakby mnie ktoś albo raczej coś z tych nóg ścięło. Dosłownie, nie w przenośni. Jak długa runęłam plecami na beton. Zdążyłam tylko jakoś podeprzeć się lewą ręką. Zrobiła się cisza, wszyscy zamilkli i tylko Misiu rzucił się ratować swoją Panią liżąc mnie gdzie popadło. Ja zaś długo nie mogłam się pozbierać (dosłownie). W końcu jakoś wstałam. Czułam nogi, czułam ręce ale po chwili właśnie ta lewa zaczęła mnie boleć coraz bardziej. Pojechałam na pogotowie. Lekarz stwierdził, że coś mało spuchnięta ale przekaz do prześwietlenia dał. Po prześwietleniu Pan doktor powiedział, że złamania ani pęknięcia kości nie mam i przykazał, żebym następnym razem gdy coś się stanie przeczekała jakiś czas i zbyt szybko na pogotowie nie przychodziła bo być może w międzyczasie przestanie bolec. Ja na to Panu doktorowi grzecznie, że mam prawo do opieki a na zwolnieniu nie byłam 8 lat. I tutaj morał!!To żywienie pp daje nam taką kondycję! W kolejce ze mną czekały dwie młode dziewczyny z podejrzeniem złamania palca i nogi. A ja, starsza, oj starsza od nich, przeżyłam wcale poważny upadek nie niszcząc żadnej swojej kosteczki, jedynie je lekko nadwyrężyłam. Czyż to nie piękne? W tym wszystkim, Pani Aniu, nastrój mi się tak poprawił, że zapomniałam o zastoju wątrobowym z powodu zbyt małej ilości smaku kwaśnego, o którym z Panią rozmawiałam dzisiaj rano. Ugotowana na kolację zacierka zawierała wystarczającą ilość cytryny bo czuję się dobrze. A Misiu? Cóż i tak dostanie kość cielęcą, na której zacierka się gotowała. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
data: 2008.08.19
autor: Urszula
UWAGA UWAGA...JESLI KTÓRAŚ Z WAS MA CHĘĆ POJECHAĆ DO WĄSOWA W TERMINIE 23 SIERPIEŃ PROSZĘ O KONTAKT MAILOWY KAROLCIA123@HOTMAIL.COM JA NIESTETY NIE MOGĘ. DLATEGO CHĘTNIE ODSTĄPIĘ MIEJSCE.
data: 2008.08.18
autor: aniołek
Witam,
Przeczytalam ksiazki o jedzeniu zgodnie grupa krwi, zrobily na mnie duze wrazenie. W rodzinie wszyscy mamy grupe B i zastanawiam sie czy dobrze robie dodajac prawie codziennie dzieciom do zup polente czy dajac im rano kawe zbozowa. Kasza jeczmienna i gryczana tez jest niedobra, chociaz raz w tygodniu chyba nie wyrzadzi krzywdy. Pani Aniu, czy moglaby Pani napisac slowko w tej sprawie? Dziekuje!
data: 2008.08.18
autor: Kinga
Witam, proszę o opinię w następującej sprawie. Nie jest to sprawa najwyższej wagi, bo lato za nami, ale może któraś z pań znajdzie chwilkę żeby odpowiedzieć.
Niedawno żaliłam się że moje dzieci ( 7 i 1,5 l) z przyjściem lata (jakieś 3 miesiące temu) odmówiły jedzenia zup. Starszego syna jeszcze namówiłam ale młodsze dziecię było bardzo uparte.
Natomiast teraz przyszła jesień i dzieciaki od kilku dni ochoczo zabierają się do zup. Coś chyba jednak musiało być nie tak z tymi zupami, ale nie wiem co. Zupy jarzynowe głównie na wołowinie + pół kości kulkowej cielęcej na 5-6 litrów gotowej zupy. Smaku kwaśnego więcej niż zimą, do tego często dwie garście fasolki szparagowej jak to w sezonie lub innego "nawilżacza". Nikt w czasie lata nie zachorował, więc chyba raczej były właściwie zrównoważone. Co takiego jeszcze robi się z zupami latem, czego ja nie robiłam? Z góry dziękuję za jakąś wskazówkę bo jestem głupia.
data: 2008.08.18
autor: Luśka
Mam gęsinę /piersi/ Jak doprawić żeby było smacznie ?
Teraz leżą w książkowej zaprawie do mięs .
Dziękuje i pozdrawiam.
data: 2008.08.17
autor: Hania z Warszawy
hej milutkie forumowiczki :) jeśli któraś z was jest zainteresowana wyjazdem do wąsowa w terminie 23.08-30.08 proszę o szybki kontakt karolcia123@hotmail.com. Odstąpię miejsce.Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.08.17
autor: aniołek
Hej wszystkim:)
Przeczytalam juz calusienkie dwie ksiazki pani Ani na nowo, wiec jestem na biezaco. Teraz widze, ze trzeba do nich czesto wracac. Mam kilka technicznych pytan:
1. Piszecie, ze owsianka bez kaszy jaglanej, bo jest sluzotworcza. A czy np. kukurydziana mozna? Czy dajecie same platki owsiane?
2. Jakie grzenki sa lepsze - na patelni z teflonu, obracane na obie strony, smazone na gazie, czy z piekarnika elektrycznego?
3. O ktorej jecie kolacje?
4. Jezeli na obiad mam "schabowe" z piersi z kurczaka, ziemniaki, wszystko wg pp, to salatka powinna byc z gotowanych jarzyn, prawda? Doczytalam, ze kurczak jest bardzo ochladzajacy i niezdrowy, wiec salatka np. z salatki z sosem (wg przepisu, czosnek, olliwa itp.) nie jest wskazana, prawda? Zatem surowki tylko i wylacznie do baraniny itp?
Moj tata powiedzial, ze przeczyta kasiazki:)Oby zaczelo sie ukladac, moze wreszcie zmobilizuje rodzine!
Pozdrawiam:)
data: 2008.08.17
autor: Madlen
Aniu z USA, jeśli jeszcze karmisz małego piersią, to nie ma rady, żelazna dyscyplina to podstawa. Jeśli jej nie utrzymasz, to Kevin będzie reagował chociażby brzydkimi kupkami. Twój stres i niepokój przekłada się na niepokój dziecka - przerobiłam to na sobie i wiele innych mam również. Jak jest Ci źle, wypłacz się raz a porządnie i potem ze spokojem idź i ugotuj coś dobrego. Chudnięcie na PP jest początkowo normalnym stanem - ja karmiąc piersią synka też bardzo schudłam przez pierwsze trzy miesiące, może więcej. Ciągle byłam głodna, więc jadłam tony i nie martwiłam się, bo na megaścisłym PP organizm dostaje wszystkie niezbędne składniki węglowodany, tłuszcze i białka. Potem trochę przytyłam i waga się ustabilizowała. Aniu, przemyśl sobie temat i weź się za siebie babo:)bo warto. Aha, a jak są sprawy niezależne od Ciebie, to jednak Ty kochana decydujesz czy i jak bardzo je przeżywasz. Jeśli wokół mnie dzieje się coś niedobrego, to zawsze zadaję sobie pytanie, czy warto się angażować emocjonalnie, bo po pierwsze mój stres odczuje zaraz moje dziecko i będzie reakcja (np.wysypka, swędzenie, brzydka kupa czy niespokojny sen), a po drugie samym martwieniem się jeszcze nikomu nie udało się rozwiązać żadnych problemów. No i zawsze wychodzi mi, że nie warto:) Buźka wielka.
data: 2008.08.16
autor: Aguśka
Oj Anko z USA, nic dziwnego, ze masz depreche, jak nie trzymasz zelaznej diety. A ze synek pije twoje mleko, to tez tak szybko do siebie nie dojdzie, jesli ty sie nie zdyscyplinujesz.*** Anito zapomnialam ci podziekowac za przepis na zupke miksowana z rosolu. Jest pyszna i blyskawiczna:) *** Joanno Mam Asik jak zwykle wielkie dzieki. Zakrecona ostatnio bylam na 102, to prawda. Wczoraj tak wlasnie lezalam i rozmyslalam. Doszlam do wniosku, ze bol faktycznie jest nam potrzebny, bo nawet niezbedny. Skad inaczej mialabym wiedziec, ze zboczylam z wlasciwej sciezki? Dopiero kiedy stan moich rak tak bardzo pogorszyl sie, ze nie bylam w stanie nic robic (mimo dyscypliny) zmusilo mnie to do przeanalizowania sytuacji. Ze tak jak moje rece brakuje mi ostatnio elastycznosci, ze jestem napieta do granic wytrzymalosci (mojej i innych:) i dlatego czesto pekam, dokladnie jak moja skora. A wiec dzis od rana, mimo, ze urzadzam przyjecie urodzinowe mojej corki, wzielam na luz i staram sie zachowac dystans. Nie wkrecac sie po prostu. A co do wspolczucia jeszcze, to moj maz mi wspolczuje i jest zly na to moje uczulenie, nie rozumiejac, ze to czesc mnie samej. Wiec tym samym jest zly na mnie. Wiec odrzucmy wspolczucie, bo wpedzamy tym samym osobe w role ofiary, a bedac zlym na agresora, nedze, bol, glod wzmacniamy ich sile. Tak troche chaotycznie mi wyszlo, widac daleko mi jeszcze do rownowagi:) P. Aniu wielkie dzieki za przepis na maseczke z czerwca. Wczoraj ja sobie nalozylam na rece i dzisiaj sa troche lepsze.
Pozdrawiam wszystkich b. serdecznie
data: 2008.08.16
autor: Magda z Aachen
W jakim smaku jest bakłażan? Słodki czy gorzki?
data: 2008.08.16
autor: Ewa
Czy sos śliwkowy i pomidorowy można czy też trzeba pasteryzować? Czy warto je robić, może ktoś jadł i wie jak smakują?
data: 2008.08.16
autor: marta
Joanno i Firanko- dziekuje. Kevin lepiej zasypia, nie ma juz takiej walki, ale budzi sie co chwila. Jeszcze jest na piersi, bo przez ta biegunke mu nie zabralam. Raz lepiej raz gorzej z ta biegunka. Wyszedl mu pierwszy maly zabek i wszyscy zgodnie twierdza ze to przez to chorowal. U mnie mega stres (sprawy niezalezne ode mnie) i deprecha. PP u mnie nie skutkuje, nie trzymam juz zelaznej dyscypliny, bo za bardzo chudlam i cien by ze mnie zostal. W przyszlym tygodniu bede badac krew czy nie mam anemi. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.08.15
autor: Anka z USA
Również proszę o sprawdzony skuteczny sposób wekowania.
data: 2008.08.15
autor: 
Dziewczyny, tylko z tymi książkami też uważajcie, bo wiem po sobie, że też mogą stać się nałogiem. A to niedobre dla oczu przez co i dla wątroby :))).
data: 2008.08.15
autor: Jolik
Dziękuję Joannie za odpowiedź:)Możesz mi jeszcze napisać jakie te Twoje kubki są duże? Bo moją poranną kawę, która mi bardzo, bardzo smakuje, piję z dosyć dużego kubka, ok. 400ml i później po południu też mi się chce, ale to muszę chyba inny kubek wtedy na drugi raz, co? Albo jak nie kawę, to wypijam kakao nasze, ale też nie jestem pewna czy co drugi dzień to nie za dużo? Imbirówkę oczywiście, jak potrzeba, to też można, prawda?. Oczywiście oprócz tego TLACI mam. Jakbyś mogła Joasiu jeszcze to mi poradzić, będę bardzo wdzięczna:)Wiem, że "opiekujesz się" mamami i dziećmi na forum na bieżąco i dzięki za to:)
Czy nie biorąc żadnych preparatów witaminowych od początku ciąży potrzebuję czegoś ekstra? Jakiegoś warzywa więcej, albo mięska? Jestem mniej więcej w połowie ciąży i tak się zastanawiam, żeby wszystko było ok. Pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie:)
data: 2008.08.15
autor: ginger
Rene rzeczywiscie milo, bardzo milo sie Ciebie czyta;) Teraz sie nie poddam, obiecalam to sobie. Z dyscyplina roznie bywa - "grzesze" niestety, ale staram sie jak najrzadziej i innymi posilkami to nadrobic. Ja tez teraz namietnie czytam, wiec pojde do biblioteki po ksiazki, ktore polecasz. Mam nadzieje, ze moja, mojej mamy i calej naszej rodziny swiadomosc wkrotce sie obudzi. Narazie nie pozwalam sobie na zadne watpliowsci... i gotuje;) Dziekuje Ci bardzo.
data: 2008.08.15
autor: Madlen
Mam pytanie do dziewczyn chodzących na siłownię. Jakie ćwiczenia wykonujecie i ile powtórzeń, napiszcie trochę na ten temat. Kiedyś też chodziłam, ale nikt się tam mną specjalnie nie zajmował. Chciałabym też chodzić i ćwiczyć, ale z sensem. Tak to już jest, że jak człowiek sam nie dopilnuje to nikt za niego tego nie zrobi. Pozdrawiam wszystkich!
data: 2008.08.15
autor: Urszula
Ludzie, może macie jakieś sprawdzone przepisy na przetwory? Czy powidła z książek Pani Ani są zjadliwe, dla rodziny oczywiście;) Czy koniecznie trzeba je robić w piekarniku, normalnie na gazie nie można? Skąd wziąć ten rondel? Poszukuję też dobrego przepisu na "zasłoikowanie" czegoś w rodzaju leczo , papryka, pomidory, cebula, cukinia. Rok temu robiłam, ale niestety zawartość słoików zepsuła się. Pozdrawiam wszystkich ciepło :))
data: 2008.08.14
autor: Ania
Rene, jak dobrze się ciebie czyta. Ja też często robię sobie różne bilansy zysków i strat. Na PP jestem już też prawie 3 lata. Dziecko też dyscyplina do bólu, a ja...... Od tygodnia ostra dyscyplina. Ciałko wyje i dusza też. A więc do roboty.
"Dom nad rozlewiskiem" przecudny, znam taki podobny zakątek na Mazurach. A tak a propos jest też pierwsza część tej książki, całkiem niezła.
Pozdrawiam
data: 2008.08.14
autor: Alicja z P.
Jaga, a skąd ta czarna herbata, przecież nie pijemy czarnej. Moje dzieci miały luźne kupy ponieważ jadłam nabiał, zanim obiłam się o pp. Firanka pisała niedawno, że jej Tosia ma strzeliste kupki gdy ona sama zje świeży chlebek ( a powinien być 4 dniowy). Zastanów się co jadasz, zrób rachunek sumienia. A luźne kupki u 5-miesięcznego dziecka to czasem po prostu tak jest, chyba ze są śluzowate lub brzydko pachną lub mają zielonkawy kolor - wtedy to już anomalia.
data: 2008.08.14
autor: Luśka
Pani Ani dziękuję za to że Pani jest i za to forum, na którym można znaleźć cenne wiadomości i uwagi, zasięgnąć informacji i wymienić się sowimi spostrzeżeniami, które rozwiewają jak wiaterek swoje zwątpienia. Serdecznie pozdrawiam :-)
data: 2008.08.14
autor: Gabi
Jago luźna kupka u dziecka karmionego piersią to chyba nic nienaturalnego. Mój synek też takie robił dopóki był tylko na piersi. A czarna herbata to raczej nie jest dobry napój dla karmiącej mamy. No i do słodzenia to lepiej używaj miodu.
data: 2008.08.14
autor: Fanka z Łodzi
Mam pytanie: czy któraś z mam robiła weki dla niemowlaka. Chcę wyjechać na tydzień i nie będę mogła gotować dla małego. Myślałam o zabraniu ze sobą słoików z owsianką i zupkami - naszymi. Wyjeżdżam za tydzień więc mam jeszcze czas żeby się przygotować.
data: 2008.08.14
autor: Fanka z Łodzi
jest sałata gorzka jest krucha masłowa lodowa i inne.Myślę że gorzka jest w smaku gorzkim a inne w kwaśnym
data: 2008.08.14
autor: ostróżka
Witam serdecznie, list Rene zmotywował mnie aby dołączyć swoją cegiełkę zachwytu nad Porządkiem i olbrzymim wkładem p. Ani, która nam go pokazała. To jest nasze pierwsze lato w pp i razem z mężem jestesmy zachwyceni samopoczuciem. Wyjazd w góry był uwarunkowany znalezieniem kwatery z kuchenka gazowa oraz zabraniem kilku sloikow zupek, salatek i mieska. Udalo sie, bylo pysznie i oszczednosciowo. Co najciekawsze, wszyscy wokół narzekają na upały a my jesteśmy tym zadziwieni bo nam słońce nie przeszkadza a wręcz pięknie opala, dodaje super samopoczucia i nie powoduje żadnych wysypek (tak było co roku w moim przypadku). I tak jak Rene, wiem czym sobie zaszkodzilam w momencie kiedy mam fatalne samopoczucie. Mój syn (9 lat), choć pokus wiele, spokojnie rezygnuje ze słodyczy, a nawet z lodów. Jest wybredny, a jedzonko pp bardzo mu smakuje (chwali sobie bardzo). Rene, dzięki za wzmianki o lekturach, jestem tez zatopiona w ksiazkach - ostatnio Siedlisko Duszy. Wszelkie sugestie mile widziane. Bardzo słonecznie pozdrawiam :)
data: 2008.08.14
autor: anjune
Rene jesteś wspaniałą kobietą !
data: 2008.08.14
autor: Martyna
Czy Dżej to Jaga? :) Tak, może być luźna kupka u dziecka karmionego wyłącznie piersią, bo właściwie nie może być inna. Po mleku matki kupy dziecka mają lekką, mazistą konsystencję, bez śluzu. Niemniej jednak wodnista, o kwaśnym zapachu lub śluzowata kupka to już nie jest norma, to już oznaka nierównowagi. Samo pięcioprzemianowe gotowanie czasem nie wystarcza, przy niewłaściwej kupie, problemach skórnych czy jelitowych (itp. itd.), potrzebna jest eliminacja niektórych produktów, np. eliminacja czarnej herbaty i cukru - nawet trzcinowego. Ale szczegółowe omówienie twojej diety w kontekście karmienia piersią powinno się odbyć raczej przez telefon z panią Anią :). No chyba że poszperasz w wyszukiwarce i sama wpadniesz na to co dziecku nie służy. :) * Mekcyk, są jeszcze butle gazowe, które można wstawić w kuchni i jest po kłopocie. To żaden problem. Mam wielu znajomych - wcale nie ppowych, którzy sobie radzą i gotują na gazie z butli. * Ginger, kawę w ciąży można pić, ale tylko wtedy gdy smakuje i nie więcej niż 3 kubeczki/filiżanki dziennie. Sery traktuj raczej zawsze jako kwaśne, a musztarda? Hmm. Niektóre są po prostu ostre w smaku, osobiście używam musztardy po prostu jako smaku ostrego. * Madziu z Aachen, zupa jest zupa, nie ma co się zakręcać w rodzaje i typy. Zjadaj jak ci pasuje. :)
data: 2008.08.14
autor: Joanna - MamAsik
Rene, polecam też drugą książkę Kalicińskiej 'Powroty nad rozlewiskiem'. To jakby początek historii, choć napisany po 'Domu...' :).
data: 2008.08.14
autor: Jolik
Karmię 5miesięczną córeczke piersią. Gotuję wg PP. Czy jest to mozliwe, aby dziecko miało w takiej sytuacji bardzo często wodniste kupki? Bardzo proszę o komentarz.
data: 2008.08.13
autor: Dżej
Moja 5-miesieczna coreczka jest karmiona piersią. Nie jem rzeczy surowych, zimnych i kwaśnych. Gotuję wg PP. Używam również dość sporo przypraw w samku ostrym, gorzkim, czosnek, cebulę.Piję głównie herbatę czarną z cukrem trzcinowym oraz herbatkę z tymianku-lukrecji-imbiru. Mimo to często dziecko ma bardzo lużną kupkę.Chyba tak nie powinno być...Bardzo proszę o komentarz.
data: 2008.08.13
autor: Jaga
Witam serdecznie wszystkich. Mam pytanie dotyczące picia kawy w ciąży, wiem , że można, ale ile dziennie i czy do końca, to nie wiem...Czy któraś mama mogłaby mi poradzić?? Widziałam na forum pytania na ten temat, ale w sumie nie znalazłam odpowiedzi. I jeszcze jedna sprawa, w przepisach w książkach często musztarda zakwalifikowana jest do smaku ostrego, na forum, to smak kwaśny., a ser żółty jest słodki czy wszystkie sery są kwaśne, żółte i kozie? Wiem, że forum wyjaśnia wiele spraw, czy w związku z tym zmieniać przepisy?? Bardzo proszę o pomoc w tej kwestii. Pozdrawiam :)
data: 2008.08.13
autor: ginger
Dzień dobry! Mam taki problem (tak jak wiele osób mieszkających zwłaszcza w bloku)nie mam gazu! I co robić? Czy ktoś próbował może jakichś rozwiązań?
data: 2008.08.13
autor: Mekcyk
Dzień dobry! Mam taki problem (tak jak wiele osób mieszkających zwłaszcza w bloku)nie mam gazu! I co robić? Czy ktoś próbował może jakichś rozwiązań?
data: 2008.08.13
autor: Mekcyk
a według mnie sałata jest gorzka :)
data: 2008.08.13
autor: 
Jeszcze jedno male pytanie. Czy to wszystko jedno jaka zupe sie je w dzien a jaka wieczorem? Czy raczej na kolacje powinna byc jarzynowa, a na obiad krupnik, rosol, dyniowa itd.?
data: 2008.08.13
autor: Magda z Aachen
Stres, stres i jeszcze raz stres. Czekam z utesknieniem na nowy tydzien, wtedy mam nadzieje wszystko sie juz uspokoi, znajdzie swoj rytm i moje rece wroca tez do porzadku. Moja starsza corka wczoraj pierwszy raz poszla do szkoly. Wielkie i nielatwe wydarzenie. Teraz jeszcze musze tlumaczyc od nowa, czego jej nie wolno i dlaczego musi jesc wlasny obiad. Klara dla odmiany poszla do przedszkola. Tym razem nie bylo tak latwo jak z Matylda i chca zaswiadczenie od lekarza, ze nie moze jesc jedzenia przedszkolnego. Co wiecej zdecydowalam, ze w przedszkolu i w szkole maja jesc zupe (latwiejsza w transporcie, przygotowaniu porannym, no i unikam ewentualnego odgrzewania w mikrofalowce). Mysle, ze w przedszkolu (jako, ze to to samo przedszkole co wczesniej) podejrzewaja, ze u Klary wcale nie chodzi o nadwrazliwy zoladek, jak tlumacze... Nie cierpie tego krecenia i zalatwiania. Jakby nie wystarczylo powiedziec, ze to moje dziecko i ja decyduje co bedzie jadlo. Ale rozumiem, ze maja swoje przepisy i niekoniecznie im sie podoba, ze musza przekonywac dziecko, ktore chce jesc to co inni, ze nie moze... Wiem rowniez, ze to wazny krok w nauce walki o prawo bycia innym. Tylko sposob walki nie bardzo mi sie podoba. Ale jak nie mozna wprost...
Wiem tez, ze chociaz czesto moim dzieciom jest przykro, ze nie moga tego co inni, to im sie przyda to doswiadczenie pozniej. Jako, ze obie sa wielkimi indywidualistkami, to to doswiadczenie byc moze pomoze im w przyszlosci zyc wlasnym zyciem, a nie dostosowywac sie do sredniej. Mam przynajmniej taka nadzieje.
No ale dosc tego zestresowanego tonu. Chcialam sie z wami podzielic moja radoscia: Matylda nie tylko, ze nie moczy sie w dzien, co minelo juz po dwoch miesiacach stosowania pp, od roku nie ma zapalenia pecherza, to od dwoch miesiecy nie moczy sie w nocy!!!! Za co jeszcze raz p. Ani goraco dziekuje!
Pozdrawiam wszystkich
data: 2008.08.13
autor: Magda z Aachen
Ostróżko bardzo dziękuję. Pozdrawiam Krystyna
data: 2008.08.13
autor: 
Przepraszam Cie Firanko,że zniekształciłam Twoje imię.Sorry
data: 2008.08.13
autor: Basia
Droga Madlen. Kiedy czytam podobne rozterki do Twoich, przypominam sobie, jak ciężko było mi na początku drogi, na którą wkroczyłam 3 lata temu. Absolutnie nie zamierzałam gotować dla siebie, choć czułam, że TA DIETA wyleczy mi synka. I oczywiście - nie pomyliłam się. A kiedy poznałam na Czwartku Grażynkę - sąsiadkę, to słuchając jej opowieści znad garnka, co i jak mieszać, pukałam się w czoło i wmawiałam sobie, że stanie przy garach to na pewno nie moje hobby. Dziecko – owszem – tu mogę się poświęcić, skoro i tak nic nie pomaga, ale ja przecież jestem zdrowa! Potem były kursy, nowe znajomości, wszystkim tak jakoś sprawnie szło to gotowanie, no i przyszło PSTRYK. Wkręciłam się, choć nie od razu. Dziecko było zdyscyplinowane w jedzeniu do bólu, ja tak na pół gwizdka, często mając wszystkiego „potąd”. I jakoś z czasem wyszła z tego dyscyplina. Bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ustępować zaczęły moje dolegliwości ( a przecież byłam zdrowa ! ). Przestałam mieć problemy z żołądkiem - po prostu przestał mnie boleć, zniknęły hemoroidy, pozbyłam się w przykrego zapachu z ust ( pracując blisko fabryki gum do żucia Wrigley zamierzałam kupić w końcu wagon tych gum – a tu wystarczyło doprowadzić jelita do równowagi; ba, chciałam nawet poddać się jakiemuś kosztownemu oszyszczaniu jelit – to była jedyna metoda wg pewnej pani doktor ), no a w miejsce zaparć pojawił się zachwyt nad porządną, regularną kupą. No i wreszcie mogłam zacząć nosić moje ukochane srebra, tzn. łańcuszki – skóra przestała mnie swędzieć. Największy mój zachwyt wzbudziła jednak reakcja tejże skóry na słońce. Dotąd skrywałam się skrzętnie przed tym gorącym osobnikiem, a wakacje w ciepłych krajach były dla mnie zawsze gehenną. To moje drugie lato, kiedy z wielką przyjemnością wystawiam buźkę i nie tylko w kierunku słońca, czuję jak mnie grzeje, opala - moja skóra to uwielbia! Nie swędzi, nie piecze, nie wyłażą na niej żadne dziwactwa. Jest cudnie. Z Wąsowa wróciłam opalona jak nigdy dotąd. Teraz nie wyobrażam sobie inaczej. Kocham to moje gotowanie, smakowanie, parujące pyry na stole, dom pachnący przyprawami, słoiki z nagotowanym żarciem na parę dni, a przede wszystkim moje doskonałe samopoczucie. A jak mną walnie i mnie przeczołga, to dokładnie wiem po czym i się nie rozczulam. Wiem również, że wszystko jest kwestią naszej świadomości, moja obudziła się we właściwym czasie. Być może Twoja, Madlen potrzebuje jeszcze trochę. Ale też musisz pamiętać, że nie ma cudu bez trudu. Teraz jestem zorganizowana do bólu, choć pracuję na pełnym etacie, mąż w rozjazdach i ogólnie pomocy brak. Ale radzę sobie ze wszystkim, bo tak chcę. Jak gotuję zupę, to 3 od razu i na tydzień albo i dłużej jest spokój. Mięcha też czasami 2 różne robię w piekarniku równocześnie. Mama pomaga mi jedynie robić jarzynki, czasami wpada i wtedy ją proszę o pomoc. Wszystko zawsze w większej ilości i do słoików. Teraz to wydaje mi się dziecinnie proste, choć proste z początku nie było. Nawet mięsa nie mrożę. Zawsze mam świeże. Wiecznie objuczona siatkami, cieszę się z tego, że kupiłam co chciałam i niczego mi nie zabraknie. Po Wąsowie wzięłam sobie w końcu do serca to, co mówiła mi stale pani Ania i zaczęłam chodzić na siłownie. A ciągle wymyślałam, że przecież ja nie mam czasu !Czuję się po niej doskonale i już kombinuję, jak by tu chodzić nie 1 w tygodniu, tylko 2 razy. Zobaczymy. No a co najważniejsze pożegnałam się na zawsze z TV, serialami i innym telewizyjnym badziewiem i ten ołtarzyk dla mnie już nie istnieje. Jego miejsce zajęły książki, przez ostatnie 2 lata przeczytałam więcej niż kiedykolwiek wcześniej i dobrze mi w tym świecie. Mam na nie czas i znajduję go. Nie zaniedbuję rodziny, synka i moich znajomości, szczególnie tych, na których mi zależy. Kończę, bo elaborat z tego wyszedł. Polecam wam ostatnio przeczytane „Obietnica Anioła” - Frederic Lenoir , cudna opowieść o akceptacji drugiego człowieka i konsekwencjach wynikających z jej braku, opowieść o dwóch światach – średniowiecznym, w którym za wiarę palono na stosach, pogańskim – tu widać dokładnie, że prawdziwa wiara nie potrzebuje rytuałów i kapłanów – i współczesnym, gdzie poszukiwanie miłości jest czasami coraz trudniejsze. Polecam również „Dom nad rozlewiskiem” – piękna historia o poszukiwaniu życia chyba troszkę podobnego do naszego. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.08.13
autor: Rene
Ale temat psiejski czarodziejski się rozwinął :-) dzięki dziewczyny za cenne uwagi i przepisy. Na pewno skorzystam. Mój pierwszy piesek też nie chorował, więc wniosek prosty: GOTOWAĆ!!! Serdecznie pozdrawiam
data: 2008.08.13
autor: Gabi
Pani Aniu dziękuję za rozmowę telefoniczną. Zwiększyłam ilość smaku kwaśnego i mdłości od razu się zmniejszyły. Dziękuję Pani za wszystko. Jest Pani wielka. Pozdrawiam
data: 2008.08.13
autor: Kasia z Wrocławia teraz z Besozzo
sałata to smak kwaśny, pisze w tabelceFZ.
data: 2008.08.12
autor: ostróżka
sałata jest w smaku gorzkim
data: 2008.08.13
autor: mamaa
Dziwne, ale nie wiem w jakim smaku jest sałata. Bardzo proszę o informację na forum
data: 2008.08.12
autor: Krystyna
Witam.Chyba już wszystko wiadomo o psiej zupie.Ja kupuję okrawki wołowe i tzw.porcje rosołową z kurczaka.gotuje to zkaszą lub makaronem, dziele na porcje i jak kłade na psią miskę to dodaje nałapanych warzyw z naszej zupyPP. co ciekawe ,to jak na początku dodam warzyw do psiej zupy a nie dodam z mojej zupy ,to pies zaraz czuje różnice i nie poje sobie tak jak wówczas gdy się z nim podziele swoją zupą.Widać smaki PP jemu też spasowały i wychodzą mu na zdrowie
data: 2008.08.12
autor: ostróżka
Ostróżko, Gabi, ja też gotowałam kiedyś mojemu psu (***Madlen, jako dziewczyna w liceum, a mama mnie z siostrą i psem wyżłem zostawiała samą na 3 miesiące co 3 miesiące – i dałam rade, znalazłam czas a i się dobrze uczyłam:-) – więc i Ty znajdziesz nie tylko na serek = chcieć to móc) gar jedzenia na wodzie, mielonym z kostki, włoszczyźnie w kostkę krojonej i odrobinie masła i na zmianę z kaszą zwykłą (pewnie dzisiejsza mazurska) lub ryżem, makaronem (węglowodany). Nie pamiętam tylko, chyba bez soli. Miał taki gar na dwa dni. Więc trochę roboty było, ale CAŁE ZYCIE BYŁ ZDROWY. Nigdy nie byłam z nim u weterynarza. Karmę kocią i psią produkują między innymi firmy, które robią chipsy, ktoś zażartował, odrzuty z chipsów;) Naturalnie, że karma jest wygodna. A co z wizytami u weterynarzy? I zdrowiem pupila? ***Franko, jak na moje Jolik napisała do Ciebie bardzo mądrego posta. Zadbaj o siebie i dzieciuszki w pierwszej kolejności. ***Ja dziś zrobiłam na śniadanie jajka zapiekane w foremkach. Podaję przepis: jajko do foremki wysmarowanej masłem wbić, gałka muszkatałowa, sól, kropelka cytryny, kurkumy ciutka, kropla oliwy. Zalać to odrobinka słodkiej 30% śmietanki, odrobinka pieprzu czarnego na koniec. Do piekarnika w kąpieli wodnej na 20 min. Jajko nie ścina sie do końca, maczamy w nim schrupaną na patelni sucha kromkę naszego chlebka czerstwego. Pozdrawiam:) PS jak tak dalej pójdzie na tej górnej fali, to wydam książkę, hihi;)
data: 2008.08.12
autor: Anita
Pani Ostróżko
Ja też bardzo proszę o przepis na psią zupę! Mój Bryś ma 14 lat ale od półtora roku karmię go gotowanym, wcześniej tylko puchy i sucharki. Jest w znakomitej formie a ostatnio ma wzmożony apetyt, co bardzo mnie cieszy, bo na gotowanym sporo schudł. Mój adres ewa.zurman@wp.pl Bardzo dziękuję!
data: 2008.08.12
autor: Sarenka
Ostróżko mam prośbę podam Ci swój adres mailowy i napisz mi jak możesz jak gotujesz i na czym tą gęściuchę dla swojego pieseczka dobrze, z góry dzięki, gabi01@amorki.pl pozdrawiam Panią Anię i forumowiczów.
data: 2008.08.12
autor: Gabi
Ostróżko mój pierwszy piesek na gotowanym żył 13 lat, poprzedni nie całe dwa(był na mieszanym), bo miał tak jak Twój padaczkę, ale nie można go było uratować :-( nie wiem od czego to się wzięło, dlatego teraz nie jestem pewna co dawać, ale myślę, że z czasem dojdę na razie gotowane + trochę karmy ale tej z wyższej półki pozdrawiam.
data: 2008.08.12
autor: Gabi
Witam. Dzwoniłam do Centrum, ale nie ma już miejsc na nocleg, a w Poznaniu będę pierwszy raz. Dlatego bardzo Was proszę jeśli ktoś nocował i ma jakieś sprawdzone lokum to niech da znać. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
data: 2008.08.12
autor: Marzena
Witam wszystkich:) Wrocilam. Tak sie widac mi uklada, ze "odchodze" i "wracam" do pp. Odchodze bo tak wygodniej, latwiej, szybciej, mniej wyrzeczen, a wracam, bo cialo i psychika szwankuja, bo chce wreszcie byc w pelni szczesliwa. Czytam ksiazki jeszcze raz, sataram sie wgryzc. Boje sie. Wciaz sie boje. To taki straszne. Niby mam wszystko, zeby czuc sie szczesliwa, ale jakos nie jestem. Ciagle czegos mi brak i boje sie, chyba bezpodstawnie, ze cos sie stanie, ogolnie boje sie zycia. Stawiam czolo moim lekom,ale bardzo mnie przygnebiaja. Niedawno wrocilam z obozu ekstremalnego, strasznie wyczerpal mnie fizycznie. To ogolnie bylo dla mnie niesamowite wyzwanie, dalam rade, poznalam fajncyh ludzi. W ogole trafilam tam przez pomylke, przekonana, ze to oboz konny. Zarwane noce, zimno, no i niezdrowe, stołówkowe jedzenie. Wrociłam do domu i goraco namawialam mame, zebysmy znowu zaczely gotowac. Tzn. obiady i tak zawsze sa i byly wg pp, ale jak kompletnie nie przestrzegamy zasad w innych posilkach, to nic to nie daje, a pewnie i szkodzi. Odkad przyjechalam z obozu, strasznie mi slabo, kreci mi sie w glowie, mam problemy z widzeniem (jakies mroczki itp.). Rano i wieczorem jest jeszcze ok, najgorzej w okolicach poludnia. Staram sie jesc teraz jak najladniej. Owsianke, zupy, ciepla kawe zbozowa i gotowana. Ale mam straszna ochote na slodkie, ciagnie mnie do owocow i chleba. Zastanawiam sie, czy salatka wg pp i wolno przezuwany chleb z maslem albo grzanka to dobry pomysl na kolacje w moim przypadku? Bo mam wrazenie, ze powinnam sie za siebie wziasc - same gorace zupy itd. ale nie dam rady w ten sposob. Po pierwsze - nie starczy mi samozaparcia, zeby nie jesc chleba, masla, tych salatek, a po drugie mama gotuje zupy na dwa, nieraz trzy dni i zwyczajnie jakbym jadla ja na kolacje, to by zabraklo. Wlasnie to jest najgorsze, ze ona jest zapracowana. Jak ja wroce do szkoly, tez znowu na nic nie bede miala czasu, moge ugotowac owsianke czy zrobic serek do kanapek sniadaniowych, ale na nic wiecej czasu mi nie starczy. Teraz staram sie jej pomagac.Prosze doradzcie cos, co ukoi moje nerwy :( Wiem, wiem, sama jestem sobie winna.
data: 2008.08.11
autor: Madlen
Dotyczy psów.Mój ma 15 lat .od 3 roku życia miał padaczkę ,Jeden weterynarz o bardzo dobrej sławie w moim mieście powiedział żebym przestała dawać psu pedigri i inne wynalazki i jak go posłuchałam to od 4 lat ani jednego ataku padaczki nie miał.Zupa gęściocha w/g PP i siekane resztki mięsa to jego ulubione danie.Nie żałuje mu, bo staruszek już prawie ślepy i głuchy, może troche od tej padaczki.Pozdrowienia dla Wszystkich
data: 2008.08.11
autor: ostróżka
Dzięki Sasanko pozdrawiam
data: 2008.08.11
autor: Gabi
Marzeno, zadzwoń do Centrum, zapytaj czy tam będzie nocleg w czasie Twego kursu:) Najciemniej pod latarnią:) ***Firanko, chciałabyś by Twoi bliscy byli zdrowi, starasz się. Ale czy mąż faktycznie przekonał się do ciesielstwa? Ja śmiem przytoczyć refleksyjnie starą jak świat prawdę, iż wiara czyni cuda... Może on ma zmagać się z tymi robalami, bo wcześniejsze sugestie i podpowiedzi nie docierały... Kochana, Ty wiesz sama najlepiej. Wsłuchaj się w siebie, a usłyszysz. Pozdrawiam
data: 2008.08.11
autor: Anita
Mam pytanie:Gdzie zjeść dobre kotlety mielone Dębkach?
data: 2008.08.11
autor: kosma
Witam! Wybieram sie na kurs do Wąsowa 23.08 i z dojazdem myśle nie będe miała problemu, bo podobno są autobusy natomiast z wyjazdem tak.Kurs kończy sie w sobote rano i ja tego ranka ok.10.00 mam wylot z Poznania.Chciałam się zapytać czy któraś z Pan, które będą na kursie nie wracałyby do Poznania wczesnym rankiem w sobote.Pokryłabym koszt podróży oczywiscie.Mój e-mail:monikajezierska@hotmail.com
data: 2008.08.11
autor: Monika z Barcelony
A ja tu samą siebie chciałam pochwalić za znakomity rosół ugotowany w sobotę! Tak! Ślubny (znawca rosołu)powiedział o nim, że ma ciekawy smak......Cokolwiek miałoby to znaczyć, zjadł, a dnia następnego chwalił, że jeszcze lepszy. Jestem dumna, jakoś czułam, że tym razem rosół mi się UDA! Serdeczności dla Wszystkich.
data: 2008.08.11
autor: Sarenka
Firanko, nie wiem, może to mylne wrażenie, ale tak mi się wydaje, że się strasznie wkręciłaś w chorobę męża. I że przy jej okazji chcesz 'załatwić' sobie jego poparcie dla pp. Przekonać go jakby, że to lepszy sposób niż chemia. Ja wiem, on się na to zgadza, ale jeśli wziąć pod uwagę, że choroba fizyczna, to przede wszystkim emocje, to jej długość i 'różnorodność'... No po prostu jakby poddawał się tym zabiegom wbrew sobie. A może wręcz nieświadomie wypróbowuje Twoją pewność tego co robisz. Następny test życiowy? Zobacz, rozkłada Cię to. Wiem, wiem, dopiero co sama się szarpałam. Pomogło mi dopiero jak mu przy następnej prośbie o pomoc powiedziałam prosto w oczy 'ja ci mogę powiedzieć co mnie pomaga, ale co tobie pomoże, tego nie wiem, to musisz sam'. I w sekundzie poczułam się lżejsza i spokojniejsza. I nasze relacje też uległy zmianie. Może więc czas zająć się Sobą i Tosią? Bo jak tak dalej pójdzie, to On sam sobie udowodni, że to wszystko nie działa, a wtedy i Tobie trudniej będzie o pewność w tym co robisz. Pozdrawiam i mimo pogody za oknem, dużo słoneczka życzę :).
data: 2008.08.11
autor: Jolik
Firnako co to za kuracja olejem dyniowym - czy jakas specjalna czy po prostu uzywanie oleju dyniowego do sałatek. Też go lubie od czasu do czasu używać a to glównie dlatego że ongiś bardzo dawno temu miałam toksoplazmozę.Pozdrawiam Cie serdecznie.
data: 2008.08.11
autor: Basia
Dziewczyny chciałam sie podzielić zmaganiami z robakami, mam nadzieję, że pani Ania się zgodzi. Ci, co mieli dzieci z owsikami wiedzą już, że robaki to problem zakwaszonych jelit i jak Szefowa mówi zachwiania równowagi zasadowo-kwasowej. Mój mąż zdecydował sie na wzięcie leku zentel, owsiki leczą pyrentelum i jest jeszcze vermox. Niestety jeśli nie zmieni sie odżywiania (za robaki wg Siemionowej odpowiedzialne są mleko i słodycze i choć ona sama proponuje jeść wegetariańsko i rozdzielnie my oczywiście pomijamy - w moim domu), problem wraca jak bumerang. Poza tym antybiotyk zabija wszystko w układzie pokarmowym ale już w naczyniach krwionośnych, płucach i innych tkankach nie. Do tej pory pojawają się krwawienia z nosa, szumy w uszach i kłucia w boku u mojego męża. Niezastąpione i najlepsze są pestki dyni ale niestety najlepsze są surowe, świeże bo w zielonej otoczce są związki miedzi szkodliwe dla robali. Co za tym idzie wątroba jest bardzo zdołowana po kuracji dyniowej i tu włączyliśmy imbirówkę. Zwłaszcza żeby "ściągnąć" robaki do jelit -dynię dobrze jest wymieszac z miodem (stare powiedzenie że "robaki lubią słodkie" bardzo sie sprawdza). Po kuracji dyniowej - trzeba wypić olej rycynowy lub korę kruszyny bo rozkładające sie robaki podobno zatruwaja toksynami organizm. Przeczytaliśmy książkę N. Siemionowej i rozważając różne proponowane przez nią zabiegi sięgneliśmy właśnie po piołun w mieszance z korą kruszyny i dębu (wrotycz jest niedostępny bo trujący). Z naszej kuchni przeciwrobaczycowo działa marchew, cebula i czosnek (lepszy na surowo ale z racji zjadanej ilości przypiekam porcję na patelni). Ponad to tymianek, cząber, imbir, cynamon, goździk (stąd dobrze jest pić herbate TLACI np z dorzuconymi gożdźikami). Siemionowa poleca zjadanie krzemu - i tutaj moja radośc że nie muszę dodawać skrzypu do herbaty (co roważałam) bo krzem w wielkich ilościach jest w owsie. Przyznaję że przeryłwm literaturę ziołową mojej mamy. Teraz niestety chyba robaków jest mniej (larwy krążą jeszcze wg mnie) ale pojawiła się grzybica i jest chyba "podarunkiem" za zentel i jeszcze jeden antybiotyk bo niestety ale dołączyła sie chorująca ósemka i szczękościsk. Teraz więc dodatkowo dla zlikwidowania grzybicy mąż pije olej lniany i dyniowy. Kuracja taka jest dla dorosłych. Myślałam w ubiegłym roku czemu pani Ania każe puścić facetów i dać im luz z piwem i słodyczmi i innymi rzeczami. Ano właśnie dlatego że Porządek układa i ustawia chłopów tak samo jak nas. I ich choroby i walki są im potrzebne. Nic nam do ich Przemieniania. Teraz czekam czy coś jeszcze zmieni rezonans - chciałabym ale nie zwalniam sie z robienia obiadów i wsparcia. Mój mąż od około roku dostaje zupy do pracy mimo tego że protestował. Ciężko mi dzis bo Tośka właśnie zarywa noce na ząbkowanie. Co nie zabija to wzmacnia. Pozdrawiam. ***Anitko pięlęgnuj tę górną sinusoidę twórczości.
data: 2008.08.11
autor: Firanka
Kochane dziewczyny i panie, zwracam się do tych które mają większe doświadczenie.
Rzecz dotyczy naszej porannej kawy. Piję codziennie. Smakuje mi i nie wyobrażam sobie dnia bez niej. Chodzi mi jednak o dozwolone ilości.
Pani Ania pisze że 2-3 kawy to nie nadmiar. I ja tak piję. Tylko że dziś dotarło do mnie, że być może piję jej zbyt dużo.Owszem 2-3 kawy, ale moje filiżanki są bardzo duże. Właśnie dziś zrobiłam pomiar i wyszło mi że wypijam prawie 3/4 litra naszej kawy. Intuicja mi mówi że to za dużo.
Lubię słodką więc i miodu spożywam w tej sytuacji dużo, może za dużo.
Proszę napiszcie jaką kawę /w jakich filiżankach/ pijecie np na kursach u Pani Ani.Czuję że muszę zmniejszyć jej ilość. Pozdrawiam
data: 2008.08.11
autor: Hania z W-wy
Witajcie. Chciałabym zapytać osoby po kursie, gdzie nocujecie w Poznaniu. Jestem ze śląska więc będę musiała gdzieś przenocować. Bardzo proszę o podanie jakiegoś bezpiecznego lokum.
data: 2008.08.11
autor: Marzena
Ato, ja nie korzystałam nigdy z homeopatii więc nie mam bezpośrednich doświadczeń , oczywiście w żaden sposób nie krytykuję tej metody i jej skuteczności w wielu przypadkach,bo nie jestem specjalistą w tym zakresie, wiem jednak że w leczeniu homeopatycznym może pojawić sie tzw. negatywny obraz działania leku czyli pozorne nasilenie objawów choroby jako sygnał uruchomionego procesu leczenia (czy to miałaś na myśli ?), w metodzie Bacha tego nie ma jedyne ryzyko to jeśli źle dobierzemy ekstrakt to on po prostu nie zadziała i nie uzyskamy żadnego efektu.
data: 2008.08.11
autor: bachfanka
Aniu z USA czy Kevin nie wariuje z powodu rozbujanych emocji? Ciężko ci go usypiać, ty trochę szarpiesz się z gotowaniem? Oj przydałby się ostrożeń dla mamy jak nic, ale czy w Usa mają ostrożeń? Mam Asik ci napisała co robić z biegunką. Pomaga też kasza gryczana niepalona (w przepisach jest rozmaźna dla chorych).Tak to jest z nami mamami już myślisz że jesteś na prostej a tu znów wpadka. Sinusoida? ***Fanko z Łodzi na potówki ty wypijasz imbirówkę zwłaszcza ze względu na dojo (pipetą dziecku parę kropel też) a wieczorkiem ostrożeń dla malucha. *** A my ciągle leczymy teraz podobno mąż ma grzybicę jelit nie robaki - te badania to można za okno wyrzucić. Ugotuje rosół i se nad kubkiem jutro podumam bo jak chłop wraca od lekarza to ja jestem chora (od słuchania hi hi).
data: 2008.08.11
autor: Firanka której nie do śmiechu
Aniu z USA czy Kevin nie wariuje z powodu rozbujanych emocji? Ciężko ci go usypiać, ty trochę szarpiesz się z gotowaniem? Oj przydałby się ostrożeń dla mamy jak nic, ale czy w Usa mają ostrożeń? Mam Asik ci napisała co robić z biegunką. Pomaga też kasza gryczana niepalona (w przepisach jest rozmaźna dla chorych).Tak to jest z nami mamami już myślisz że jesteś na prostej a tu znów wpadka. Sinusoida? ***Fanko z Łodzi na potówki ty wypijasz imbirówkę zwłaszcza ze względu na dojo (pipetą dziecku parę kropel też) a wieczorkiem ostrożeń dla malucha. *** A my ciągle leczymy teraz podobno mąż ma grzybicę jelit nie robaki - te badania to można za okno wyrzucić. Ugotuje rosół i se nad kubkiem jutro podumam bo jak chłop wraca od lekarza to ja jestem chora (od słuchania hi hi).
data: 2008.08.11
autor: Firanka której nie do śmiechu
Gabi, pierwsze tygodnie z psem w domu to może być rewolucja i to trzeba po prostu przetrwać.Ty decydujesz czym karmić psa, on by pewnie wolał gotowane, natomiast karma jest szalenie wygodna. Mój pies (też z dużych) jest na karmie, ale łatwo się domyślić kto zjada kości, chrząstki, czasem nawet resztki sosów, zup. Pozdrawiam
data: 2008.08.11
autor: Sasanka
Polecam wszystkim zajrzeć do archiwum i poczytać słowa wstępne pani Ani do poszczególnych jesieni. Łatwo je znaleźć, archiwum podzielone jest na części wg pór roku. Niedługo będziemy gotować jesienne rosołki:)
data: 2008.08.11
autor: Anita
Beatko z Jeleniej, zobaczymy się, jak Bóg da, może Wąsowie 2009? :) Marzeno z Gdyni, ja nie robiłam -jeszcze- naleśników z cukinią, choć brzmi apetycznie. Smażyłam samo ciasto. Pisałam o tym swego czasu co powiedzieli moi synowie, kuchenni inspektorzy Scotland Ymbiru ma nie:) Z dawnych (patrz starych:) czasów natomiast przypomniał mi się właśnie przepis na kawałki piersi kurczaka w cieście naleśnikowym, można i teraz z indykiem coś wykombinować:) a skoro z kwiatami też można to... kombinować dalej;) Pozdrawiam***
data: 2008.08.11
autor: Anita
Anitko, i niechaj tak będzie. Tobie również cmok. P.S. Mam nadzieję, że dane mi kiedyś będzie spojrzeć w Twoje mądre i zapewne czyste i piękne oczy.
data: 2008.08.08
autor: Beata z Jeleniej Góry
Ewitko, dzieki za info o ryneczku w Sopocie i platkach i makaronie. W sprawie chlebka, to po rozmowie z Tobą zadzwonilam do piekarni Gotowały i powiedzieli mi, ze wszystkie ich chlebki są z pieca gazowego i ze ta pani srzedawczyni co to mowila o elektrycznym byla niepoinormowana. Cóz, komus trzeba zawierzyc. Moze jednak gdzies w oklocach ciebie jest ten chlebek do dostania?***Beatko, to ja tez jeszcze ten z Sopotu czasami zakupię, skoro domowej roboty, to warto taki kawalek sie przejechac:-)***Anitko, a te nalesniki, to odstawilas na pol godz. razem z wtarta cukinia, czy samo ciasto?***Dziękuję za Wasze słowa odnoszące się do moich zawirowań i poszukiwań. Zastanowiam się nad tym i faktycznie jest we mnie stan oczekiwania, szykujacej sie zmiany, ktora wywoluje napiecie, bo nie wiem co mnie czeka i mysle ze "warto" przyspieszyc, wziac w swoje rece los, ale nie wiem jak.
data: 2008.08.08
autor: Marzena z Gdyni
Aniu z USA, marchwianka nie zawsze pomoże przy problemie jelitowym. Niezbędna jest raczej przy dużym wychłodzeniu, osłabieniu jelit, ale może mieć działanie zastojotwórcze, zwłaszcza w czasie dojo-zastojo. Czemu odzywasz się dopiero po 2 tygodniach biegunki, a nie zaraz przy pierwszym zawirwaniu? Jesteś jeszcze na etapie zbierania doświadczeń, a i później potrzeba dużego wyczucia żeby wszystko ładnie poukładać. Przy biegunce nie podajemy absolutnie kleiku ryżowego, tylko długo gotowaną owsiankę, bez miodu - taki kleik owsiankowy (czasem nawet same płatki gotowane min. godzinę z odrobiną imbiru i solą), do tego puree ziemnianczane, herbatka i imbirówka i wszystko się układa. Wystarczy czasem przetrzymać dziecko 2-3 dni na takiej diecie, potem włączeć delikatne miksowane zupki, potem obiadek z pulpecikiem i naprawdę wszystko wraca do normy. Najczęściej nadspodziewanie szybko.
data: 2008.08.08
autor: Joanna - MamAsik
Bachfanko,dzięki za obszerne wyjaśnienia.Właśnie sie troche bałam tego podobieństwa do homeopatii,bo kiedys stosowałam ja i dała mi nieźle popalić.potem odstawiłam i przeszłam na PP
data: 2008.08.08
autor: Ata
Firanko-bardzo dziekuje Ci za odpowiedz. A ja mam znowu nowy problem. Tym razem Kevin (10 m-cy) juz 2 tydz. ma biegunke. Marchwianka nie pomaga, teraz jest juz tylko na kleiku ryzowym. Wzielismy go w koncu do lekarza, prawdopodobnie to wirus. Nie wiem co mam mu podawac, czy trzeba po prostu przeczekac?
data: 2008.08.07
autor: Anka z USA
Hej czy któraś mama ma sposób na potówki. Staralam się nie przegrzewać synka ale widocznie mi się nie udało. Mały ma ich sporo na rączkach i pod paszkami.
data: 2008.08.07
autor: Fanka z Łodzi
Pozwolę sobie dodać odnośnie ekstraktów kwiatowych dr. Bacha, sama jestem praktykiem tej metody a i w PP już drugi rok po uszy siedzę, metoda Bacha nie jest homeopatią, homeopatia była tylko pewnym punktem wyjścia, dalej to jednak odrębne ścieżki. Ekstrakty służą harmonizowaniu obszaru naszych emocji (a wiadomo że jak w emocjach sie układa to i ciało korzysta) ale nie zmieniają naszej psychiki, raczej wspierają nas w mierzeniu się z ograniczeniami które blokują nasz wewnętrzny potencjał, w odkrywaniu kim jesteśmy pod warstwami różnych wzorców nawykowych reakcji, ale z doświadczenia wiem ze też tylko wtedy i tylko na tyle na ile w danym momencie sami jesteśmy gotowi. Jak ktoś potraktuje to jako cudowny środek na problemy i będzie łykał krople siedząc i biernie oczekując zmian no to chyba nie tędy droga ale to przecież wiadomo. Tak jak Anita wspomniała warto dobierać mieszanki do indywidualnych potrzeb, a Rescue to taka gaśnica na szczególne okazje :) jak kompletnie tracimy głowę, albo jak mamy małe dzieci np. ząbkujące wtedy też bardzo dobrze działa ekstrakt z Orzecha. A na ścieżkę pani Ani weszłam dwa lata temu i to właśnie kropelki Bacha miały w tym swój udział:)takie małe czary sie zdarzyły. Pani Aniu serdecznie dziękuje za to że Pani jest.
data: 2008.08.07
autor: bachfanka
OK.dzięki ,Anito.
data: 2008.08.07
autor: Ata
Ja zamówiłam krople Bacha specjalnie dla mnie skomponowane. Pani Ania poleciła je nam w Wąsowie, więc sie nie zastanawiam. Mają działanie wspomagające. Przecież energia drzew i roślin to sprawa oczywista. Skoro możemy skorzystać:) dlaczego nie. Słowo do Firanki, piszesz w swoim imieniu, a propos wrzucania tu przepisów przeze mnie. Domniemamy o innych tylko na podstawie własnych refleksji. Cieszę się więc, że nie jesteś już twórczo zablokowana :) Pozdrawiam
data: 2008.08.07
autor: Anita
Witaj Beatko, chlebka jeszcze nie sprawdziłam. Dzięki za info. Na naszym ryneczku jest również świeżusieńka jagnięcina i cielęcina. Jak idziesz wejściem od Polnej to przedostatni sklepik mięsny od zewnętrznej strony. Pozdrawiam :)
data: 2008.08.07
autor: Ewitka
Marzeno, Sasanko, myślę, że z dojo ma to tyle wspólnego, że to okres rozleniwienia i zastoju. Natomiast oprócz tego przypuszczam, że jest to też związane z naszym dojrzewaniem, dochodzeniem do tego co dla nas najbardziej wartościowe i czego naprawdę w życiu chcemy. To się dzieje cały czas, ale w okresie takiego zastoju jak teraz daje się najbardziej we znaki. Ja to odczuwam jak ciszę przed burzą. Takie wiadomo, że coś się wydarzy, ale jeszcze nie wiadomo co i to trochę niepokoi i wprowadza zamieszanie 'co tu robić? już się chować czy jeszcze poczekać?'. Na razie przeglądam oferty (też jak na razie nic :)), dopieszczam zaniedbane mieszkanie, córkę i męża, a przede wszystkim siebie. Myślę, że gdy będę gotowa, to tą pracę znajdę. I Wy też znajdziecie to czego potrzebujecie gdy będziecie na to gotowe i 'olśni' Was co to takiego :). Pozdrawiam.
data: 2008.08.07
autor: Jolik
Ewitko z Sopotu, czasami w piątki jadę do Sopotu na ryneczek, ale o płatkach i makaronie nie wiedziałam, dziękuje bardzo za informację. Zajeżdżam od ul. Polnej i wchodząc na rynek pierwszym wejściem, po prawej stronie Pani sprzedaje chleb domowej roboty wg jej opinii na zakwasie, pieczony w piecu opalanym drewnem, czy sprawdzałaś ten chlebek, bo mi smakował.pozdrawiam.
data: 2008.08.07
autor: beata
ADRy na http://www.ciszak.pl
data: 2008.08.07
autor: Anita
Polecano tu krople Bacha.Mniej więcej wiem co to jest - tzn.Przeczytałam na stronie polecanej chyba przez Anitę.Mam pytanie - jak to sie ma do PP?Bo wyczytałam w archiwum,które ciągle studiuję,że homeopatię pani Ania poleca w ograniczonym zakresie(ząbkujące dzieciaczki),a w sieci napisano ,że krople Bacha to taka trochę homeopatia.Co stosujecie z kropli?Tylko to Rescue Remedy w wyjątkowych przypadkach czy tez leki specjalnie dla was skomponowane(bo jest tam taka opcja na stronie http://www.drbach.pl)?
data: 2008.08.07
autor: Ata
do zainteresowanych ADR Protect, więcej informacji na stronie http://www.ciszak.pl, a nie "cieszak"
data: 2008.08.07
autor: Jolusia
Zapomniałam się jeszcze o coś zapytać, chodzi mi o kwestie jedzenia dla psa, trochę się pogubiłam i nie wiem co jest lepsze czy gotowane jedzonko czy karma??? To będzie duży piesek :-)z góry dzięki pozdrawiam
data: 2008.08.07
autor: Gabi
Anitko!
http://www.ciszak.pl Chyba o taki adres chodzi?
Pozdrawiam.
data: 2008.08.07
autor: Halina
Marzeno jest czas na pracę i czas na odpoczynek. Jeśli ciało i emocje niedomagają trzeba robic przerwę na niepracowanie nawet dłuuuugą. Jak sie dowartościujesz i zechcesz coś zmienić to się samo wiele rzeczy ułoży-łącznie z pracą. *** Baśka kupuję na wagę jak są w Auchan Swadzim albo makro w siatkach. Te z puszek i słoików są dobre jako dodatki (do pasztetu zmielone albo do nadziewki), mąka też jako skromny dodatek do naleśników zresztą o tym było nie raz. Mój Tym ze słoika nie chce i mąż też nie
data: 2008.08.07
autor: Firanka
Witam, oj ten czas dojo daje się odczuć. Ja też miała spadek. Sama na siebie bata ukręciłam. Mam psa i ogrom obowiązków,ale liczyłam się z tym, tylko że akurat czas dojo i człowiek bardziej zmęczony, rozdrażniony. I Kornela chyba jeszcze za mała do pieska, bo chodzi ciąga go za ogon, za uszy. Mówię jej że tak nie można, a ona nie słucha. Ma teraz okres NIE. Czasem zdarzy jej się uderzyć jakieś dziecko, czy jest to normalny objaw tego wieku? Jak sobie z tym poradzić? Podpowiedzcie coś doświadczone Mamy, z góry bardzo dziękuje i serdecznie pozdrawiam. Pani Aniu serdeczności.
data: 2008.08.07
autor: Gabi
Marzeno z Gdyni! Dzieki za odpowiedz. Ciekawa teoria, daje do myslenia. Czyli "odsluzowac sie"...
data: 2008.08.07
autor: Agata
Marzeno z Gdyni, naleśniki zrobiłam dokładnie wg przepisu z książki, tylko więcej kurkumy dodałam, że były złociste, jak te w Wąsowie właśnie. I po przygotowaniu ciasto z pół godzinki odstało. Nic na siłę, sama widzisz. Póki nie ma w Tobie przyzwolenia na pracę póty jej nie znajdziesz... Pozdrawiam.
data: 2008.08.06
autor: Anita
Firanko ja jeszcze o tych kasztanach świeżych - a w październiku świeże to skąd bierzesz - sorry że tak Cię męczę.Jak się wyśpisz to skrobnij proszę.I dzięki za adres chlebkowy. Pozdrawiam Cię serdecznie.
data: 2008.08.06
autor: Basia
Pani Aniu zamysł... ufność... realizacja. Zmieniają chodniki na Sw. Marcinie, zapewne ku ogromnej i Pani radości:)
data: 2008.08.06
autor: Anita
Panny, a jaka jest różnica między rosołem a bulionem?
data: 2008.08.06
autor: Hanka
Aniu, "ADR Protect wzmacnia odporność człowieka na czynniki szkodliwe, poprzez regulację czynnościową organizmu. Jednym z zastosowań jest wzmocnienie odporności organizmu w trakcie korzystania z telefonu komórkowego lub komputera." Zobacz więcej na http://www.cieszak.pl ADR poleciła mi Pani Ania:)
data: 2008.08.06
autor: Anita
Serdecznie pozdrawiam z dolnej strony sinusoidy. Miałam wątpliwości czy odnotowywać ten stan na forum, ale piszę - nie tylko do pani Ani, przyznać że miała rację, ale także do Marzeny z Gdyni. Mój stan jest dziwnie podobny do Twojego, choć sytuacja całkiem inna, mam troje dzieci, pracuję,a ostatnio naszły mnie wątpliwości, po co ten trud, rzeczywistość ekonomiczna daje prostą odpowiedź, od któej nie da się wykręcić, wtedy znowu pojawiają się nowe wątpliwości, innej natury, do czego ja właściwie zmierzam.Czy ten stan może mieć związek z dojo? pozdrawiam
data: 2008.08.06
autor: Sasanka
Mętlik mam w glowie. Siedzę w domu, nie pracuje odkąd przeprwadzilam się do Gdyni (prawie pół roku). Dzieci jezscze nie mam, wiec mogalbym pracować. Mąż cieszy sie, ze jestem w domu,finansowo mozemy sobie pozwolic na stan taki jak jest- tzn ze ja nie pracuje. Moje zdrowie podpowiada mi,abym dbala o nie, a nie glupotami sie zajmowała. Mi jest dobrze jak jest, odkrywam poklady do przerobienia; zaczynam dostrzegac jak bardzo ignorwalam swoje cialo i tylko ego sie liczylo. Zawsze we wzystkim najlepsza, mnostwo: musze, powinnam, nalezy, wypada, nie powinnam, nie moge etc. A zdorwie sie sypalo. Co wiecej- oklamywalam sam siebie przez dlugi czas, ze nie mam zadnych problemow zdrowotnych bo to, to i tamto to taki pikus, ktory sie nie liczy. I wkurzalam sie na ludzi, ktorzy mi "wymawiali" ze tak czesto choruje i jakos taka chudzinajestem i slabowita. A jednoczesnie gdzies mnie "szarpie",odzywa sie co jaki czas: moze powiinam pracowac? a moze chce pracowac? a moze juz czas? Zwlaszcza po spotkaniu z kims- kolezznkami, kobitami pracujacymi, rodzina- nachodza mnie watpliwosci a raczej wtedy czuje ze chec pojscia do pracy. I wtedy szukam ofert, ale jakos ich nie znajduje; nie znajduje tego, co bym chciala dokladnie mowiąc. (choc tak napradwe to nie wiem, czego chce). I o to wlasnie chodzi- ze tak bardzo sie pogubilam, ze nie wiem czego chce. Ale w ogoleto czy to "chce" ma decydowac? Wczoraj prosilam anioly by mi miejsce w pracy znalazły, dzisiaj juz mam watpliwości. to takie meczące...CZasem mysle,ze jestem tak powaznie niezrównoważona (emocjonalnie, psychicznie). Nie wiem czemu to tutaj pisze, to chyba nie miejsce na takie wywody, wiec wnajwyzej sie nie pojawi albo dostane obuchem od was.
data: 2008.08.06
autor: Marzena z Gdyni
Baśka odpiórkaj się - mówie o pażdzierniku a nie teraz babo.*** Chleb z Junkowskiej 5 jest najlepszy - Poznań. Idę spać.
data: 2008.08.06
autor: Firanka
Luśko dzięki za cenną uwagę, pewnie się skuszę :-) pozdrawiam
data: 2008.08.05
autor: Gabi
Drogie mamy, mój syn po jedzeniu wygląda jak wąż po obiedzie - ma duży wystający brzuszek, potrafi za jednym posiedzeniem zjeść pół litra owsianki, a ma dopiero 1,8 m-cy. Ja się tym absolutnie nie martwię, młody wygląda zdrowo i przemianę materii też ma rewelacyjną, bo potrafi zrobić dwie piękne kupy dziennie. Myślę, że na PP to normalne, bo dzieci nie zapychają się słodyczami i innymi wynalazkami, tylko jedzą zdrowo i do syta:)
data: 2008.08.05
autor: Aguśka
Kłaniam się i pozdrawiam po raz pierwszy: panią Anię, oraz wszystkie Panie na forum.
Mam 45 lat i jak wynika z lektury książek pani Ani- jestem bez ENERGII.Od 5 lat choruję na rzs(na wrzesień planowana operacja usztywnienia nadgarstków). W ciągu tego czasu usunięto mi macicę z przydatkami i tarczycę. W ich miejsce przyjmuję hormony syntetyczne. Pewnie to będzie nieco trudniejsze, ale postanowiłam dogrzać środkowy ogrzewacz i zacząć odżywiać siebie i dwóch synów alergików w sposób zrównoważony. Od 10 dni czuję się trochę jak dziewczynka bawiąca się w Babę Jagę czy inną czarownicę, podoba mi się to uczucie, a posiłki są niewiarygodnie smaczne.
data: 2008.08.05
autor: Jola z Gdyni
Dziś znajoma w pracy pokazała mi artykuł na Onecie o szkodliwości używania telefonów komórkowych. Podobno korzystanie z nich w nadmiarze, głównie przez małe dzieci, osoby starsze i chore jest zabójcze. Trochę mnie to zaniepokoiło, bo mało się o tym słyszy. Może ktoś wie coś na temat szkodliwości WIFI?
data: 2008.08.05
autor: Ania
Agato, ja tez miałam przetluszczające się włosy ( i cerę). Musialam myc codziennie.Odkąd przeszlam na PP moge spokojnie myć co 4-5, czasami 6 dni. Usnułam sobie teorię, że zaśluzowienie organizmu dawalo ujście m.in przez pory skory i wlosów i stąd tyle łoju:-)
data: 2008.08.05
autor: Marzena z Gdyni
Firanko, dzięki za kmin. U mnie taki twórczy czas (sinusoidalnie na górze aktualnie widocznie jestem), bo wczoraj np zrobiłam zapiekankę z sosu bolońskiego Rene i rurek conneloni. Siedzę w pracy, myślę o małym kawałeczku po powrocie, a oni tam w domu już wszystko zjedli:) ***Beatko z Jeleniej dla Ciebie cmok za Dalaj Lamę też. Sinusoidalna myśl moja także dla Ciebie. A propos Twoich rozważań z kolei, najlepiej mieć odwagę zmieniać to co można, umieć akceptować to czego nie można zmienić i posiadać mądrość by rozróżnić jedno od drugiego:)***Pozdrawiam.
data: 2008.08.05
autor: Anita
Forum podczytuję już od kilkunastu miesięcy, więc wypadałoby się przywitać. Witam wszystkich serdecznie a szczególnie Panią Anię. Kilka dni temu przeczytałam książki Pani Ani i staram się wg nich gotować. Wcześniej często gotowałam z zachowaniem kolejności smaków ale bez znajomości natury produktów. Obecnie skupiam się na zdobywaniu składników i już wiem, że cielęcina u mnie na wyspie nie do zdobycia. W jednym sklepie mogę dostać raz w tygodniu coś z indyka ale bez kości, ewentualnie cały indyk ale mrożony. Gotuję na prądzie, bo tutaj nie ma instalacji gazowych, udało mi się kupić jednopalnikową kuchenkę gazową ale na razie brak nabojów, jeśli nie znajdę tutaj to najpóźniej we wrześniu kupię, kiedy będziemy w Polsce. Ogólnie mimo chwilowych trudności jestem optymistycznie nastawiona, bo czuję że robię dobrze i to jest to czego szukałam. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.08.05
autor: Ewa z wyspy
Magdo z Aachen juz zdążyłam wszystko przemysleć i poukładac sobie w głowie i wiem, że nie mam się czym martwić tylko gotować dla mojego szkraba i gotować i cieszyć się, że chce jesc i że skóra sie poprawia i... nie słuchać innych tylko działać jak mi serce podpowiada, czyli nawet nie zaglądam do książki co mi ja teściówka podesłała o tej diecie wg grupy krwi, tylko na nowo do książek Pani Ani i na forum, ale wszystko jest po coś, tak to zanidbywałam te książki i zerkałam tylko do przepisów juz ostatnio, a tak na nowo czytam od początku :o) czyli nie ma tego złego... pozdrawiam wszystkich
p.s. czy ktos mógłby mi podpowiedzieć gdzie w Poznaniu zakupię taki dobry chlebek na zakwasie i z dobrego pieca??
data: 2008.08.05
autor: Justka z Poznania
Ostróżko, myślę że nie chodzi o tworzenie przeciwstawieństw, oddzielanie lepszej i gorszej strony, ale dostrzeganie tego co najlepsze czy to we mnie, w moich dzieciach, w Tobie, w każdym człowieku. A dostrzegając to co wartościowe nagle zauważamy że to rozkwita. Nie widzę tu sprzeczności z takim pojęciami jak zrozumienie i akceptacja.
Jeśli zamiast oglądania sensacyjnych wiadomości np. patrzę w niebo i zachwycam się kształtem chmur i dzielę się tym zachwytem z innymi to przecież wcale nie oznacza że odrzucam prawdę o świecie i zaprzeczam statystykom przestępstw. Ostróżko dziękuję za inspirację i serdecznie pozdrawiam
data: 2008.08.05
autor: Sasanka
Firanko a co to za świeże kasztany, które to znikaja z Twojego piekarnika - no wcale sie nie dziwię - ale skąd Ty dziewczyno masz świeże kasztany ?. Pozdrawiam.
data: 2008.08.05
autor: Basia
Hej! Czy ktos wie jak zaradzic tlustym wlosom? Czy to ma zwiazek z jedzeniem?
data: 2008.08.05
autor: Agata
Gabi co do jagódek, jakiś tydzień temu zrobiłam sos ze smażonych borówek ameryk. do klusek ziemn.-kukur. i mojemu dziecięciu (alergicznemu) nic po nich nie było, sama jadłam jako karmiąca i mała też sporo zjadła. Ani jednej krostki. Za to wczoraj ja podjadłam garstkę surowych borówek (tfu) i dzisiaj mała ma wysypaną pupę. Bo takie smażone owoce na słodkim tłuszczu to zupełnie inna energia niż surowe czy z wody. Sama pani Anna pisała kiedyś że dopuszcza słodkie jabłko usmażone, dobrze przyprawione, jako jarzynkę do mięsa dla dziecka. Nie namawiam ale warto spróbować.
data: 2008.08.05
autor: Luśka
Sasanko wyrzuć ten cytat do kosza.Kochać te najlepszą część siebie? a co z tą gorszą częścią? jak będzie niekochana ,to myślisz, że zniknie albo się poprawi na lepszą?Pozdrawiam
data: 2008.08.04
autor: ostróżka
No po prawie 2 miesiacach wrocilam do domu. (stad znowu w moich postach brak polskich liter(:) W czasie naszej nieobecnosci byl remont, wiec zdolalam tylko zupke ugotowac i odgruzowuje i sprzatam. Swoja droga mi wystarczy abym czesc mieszkania dokladnie sprzatnela i juz wsciekam sie i mam chandre. Jak to jednak roznie bywa:) Tylko jedzonko nam rownie dobrze slozy:)
Justko z Poznania, to ile twoje dziecko mierzy, ze 10,4 kg. to za malo? A wystajacy brzuszek, szczegolnie po jedzeniu to chyba taka uroda malych dzieci. Nie wiem, nie jestem pediatra, ale moje tak mialy i inne dzieci, ktore obserwuje tez. Zreszta jak patrze ile moja 3 letnia potrafi zjesc, to sie nie dziwie, ze brzuszek jak balon, gdzies sie to musi zmiescic:)
Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.08.04
autor: Magda z Aachen
Marzenko, dziękuję za informacje. Płatki ze Stoiaławia są w sklepiku przy rynku, który znajduje się tuż przy stacji Sopot-Wyścigi, jest tam również makaron Czaniecki we wszelkich możliwych kształtach. (Uwaga są dwa sklepiki prawie obok siebie.) Jak będę miała wieści w sprawie chlebka, to się odezwę. Trzeba być otrożnym, w niektórych sklepach mówią, że chleb jest na zakwasie, a potem się okazuje, że są w nim również drożdże... A chlebie na żurku nie jest ok? Co na to Pani Ania, nie znalazłam jeszcze w archiwum. Pozdrawiam :)
data: 2008.08.04
autor: Ewitka
Witajcie Kochane. Anitko miła, zaglądam do Was, przynajmniej raz w tygodniu. O kolanach pamiętam, a ostatnio „to na nich nie tylko w ogródku”. Istotnie jakoś nie piszę, bo ciągle w głowie „różności układam, układam i układam.....” A w konsekwencji tego „układania” to tu i ówdzie trzeba zapukać, to i owo zakończyć, tamto i owamto rozpocząć. Zaabsorbowana więc jestem czasowo, ale przede wszystkim skupiona, więc „język” na wodzy trzymam żeby „MYŚLI” nie zagłuszać. A te przychodzą od wiosny nieustannie i prowokują do osobistych rewolucji życiowych. I zastanawiam się, czy tak już będzie, czy też z czasem to ucichnie. I zastanawiam się czy z „wiedzą i świadomością” łatwiej, czy też lepiej „nie wiedzieć” i za bardzo w życiu nie kombinować. I zastanawiam się czy lepiej akceptować czy jednak walczyć o swoje (choć zapewne dla niektórych bardziej „wtajemniczonych”, możliwym jest aby jedno nie wykluczało drugiego). I zastanawiam się czy uda mi się dotrzeć do upragnionego momentu, w którym przepełniona będę, bezinteresowną miłością, szczerą pokorą/zaufaniem i stosownym zrozumieniem........Ale kończę bo za moment popuszczę języczek/klawiaturę i znowu wyjdzie maxi-post. P.S. Przyszedł do mnie dzisiaj mail, zapewne większości tekst znany, ale mi dobrze zrobiło przypomnienie niektórych myśli – może i Wam się któraś przyda – Ściskam i do usłyszenia/zobaczenia. : „Dalaj Lama u progu nowego milenium - *** Miej na uwadze, że wielkie miłości i osiągnięcia niosą ze sobą wielkie ryzyko. *** Z każdej porażki wyciągaj naukę. *** Stosuj zasadę „trzech S”: Szanuj siebie. Szanuj innych. Stań się odpowiedzialny za wszystkie swoje działania. *** Pamiętaj, że czasami nie otrzymanie tego, czego pragniesz, jest niezwykłym fartem. *** Poznaj zasady, żebyś umiał je złamać, kiedy będzie trzeba. *** Nie pozwól, aby małe nieporozumienie zepsuło ważny związek. *** Kiedy zdasz sobie sprawę, że popełniłeś błąd, natychmiast zacznij go naprawiać. *** Codziennie spędź nieco czasu w samotności. *** Otwórz się na zmiany, ale nie zmieniaj swoich zalet. *** Pamiętaj, że czasami milczenie jest najlepszą odpowiedzią. *** Żyj dobrze i uczciwie. Na starość będziesz mógł spojrzeć wstecz i radować się swoim życiem. *** Podstawą Twojego życia jest dom pełen miłości. *** Kiedy nie zgadzasz się z kimś, kogo kochasz, bierz pod uwagę jedynie obecny problem. Nie wracaj do dawnych sporów. *** Dziel się swoją wiedzą. To sposób na nieśmiertelność. *** Bądź dobry dla Matki Ziemi. *** Raz do roku pojedź w miejsce, w którym jeszcze nie byłeś. *** Pamiętaj, że najlepszy związek to taki, w którym wzajemna miłość przeważa nad wzajemną potrzebą. *** Oceniaj swój sukces w funkcji tego, czego musiałeś się zrzec, żeby to osiągnąć. *** W KOCHANIU I GOTOWANIU ZATRACAJ SIĘ ZUPEŁNIE
data: 2008.08.04
autor: Beata z Jeleniej Góry
Marzenko od 28 jest dojo więc sie chce słodkiego, kasztany są słodkie ale nie obciążają wątroby. Kiedy jeść kasztany - ja sądzę że właśnie też najlepiej sezonowo czyli jesienią i wczesną zimą. U mnie zapuszkowanych nikt nie chce. Tylko świeże z piekarnika znikają jak bułeczki. ***Przepis Firanka expresowo hi hi kupic ciasto francuskie w biedronce obsypac kurkumą i imbirem, pociąć w trójkąty, zawinąć obgotowane wcześniej parowki (ja lubie indycze berlinki). Na wierzch posmarówac jajkiem i ozdobić czarnuszką i pieprzem kajeńskim. Na gorące kleks keczupu. Przegryzka dla Tymka ale zgodnie z zasadą że to ciasto -nieczęsto serwować! Pozdrawiam
data: 2008.08.04
autor: Firanka
Witam, no i piesek jest, stres minął i krosteczki zniknęły :-) Tato chodzi lekko nadąsany, ale przejdzie mu. Piesek jest śliczny i kochany. Mamy wesoło. Serdecznie pozdrawiam
data: 2008.08.04
autor: Gabi
Co do tych zup, to robiłam na samej wołowinie, bo "indyk najwyżej raz w tygodniu, bo uschniecie". No to jak raz w tyg. na 2 danie indyk, to juz zupy na indyku odstawiłam. Teraz sie zastanawiam, czy dobrze robilam.
data: 2008.08.04
autor: Marzena z Gdyni
Firanko, ja myślę, że każde takie działanie jest 'tabletką'. Brak równowagi energetycznej bierze się z nas, z naszego wnętrza. Zewnętrzne jej wyrównanie na jakiś czas pomoże, ale przyczyna pozostanie. Miałam 'przygodę' z biorezonansem. Faktycznie kop nieziemski i duży, ale po pewnym czasie powrót do tego co było. Od tamtego doświadczenia wolę chodzić latem na bosaka i przytulać się do drzew :)).
data: 2008.08.04
autor: Jolik
Marzena, co do kasztanów to nie wiem jak innym, ale mnie zaszkodziły jak zjadłam raz prosto z puszki (okropne mdłości i wzdęcia), bo przecież są słodkie aż mdlące. Trzeba je dobrze doprawić, np wrzucić do sałatki z cebulką peklowaną albo podsmażyć z przyprawami z tąże cebulką. A najlepiej żeby były w sosie jarzynowym gdzie pływał indyk albo nawet kura lub w jarzynce np z porem i sporą ilością cytryny.
data: 2008.08.04
autor: Luśka co ma doswiadczenie z kasztanami:)
Obserwacje na temat prądu i gazu: Gdy ugotuje się kawę na ogniu i przestawi na podgrzewacz ze świeczką, kawa nadal wrze. Kawa ugotowana na prądzie przestawiona na podgrzewacz w celu "doładowania ogniem" nawet nie zaczyna pyrkać, dopiero podstawienie pod nią kilku świeczek zmienia energię kawy. Dodatkowo potrawy gotowane na prądzie stygną szybciej, nawet w termosie. To moje wakacyjne obserwacje i doświadczenia, jak się coś jeszcze pojawi w czasie moich ziemskich wędrówek będą one wam skrzętnie przekazywane. :)
data: 2008.08.04
autor: C3PO
Kopię w archiwum i wyciagam perełki.Skarbnica wiedzy tam jest. Wyczytalam tam, ze kościw wolowe sadla nas źródłem wapnia. Ja praktycznie wszytskie zupy, poza rosołem, robie na wółowych wlasnie: rostbef, szponder, pręga, żeberka.Czy to oznacza, że za dużo wapnia w mojej diecie i wogóle słodkiego (bo do zup to marchewki, por, cebulka, ziemniaki najczęściej).Czy robic więcej na indyku, czy po prostu na wołowinie bez kości?
data: 2008.08.04
autor: Marzena z Gdyni
Firanko, dzięki za tę wskazówkę. Nie pomyślałam, że sezonowośc dotyczy też kaszatanów (tzn, ze one z puszki, to juz pal licho kiedy zbierane), a czytałam, ze dobrze je jeść wiosną i latem; wnioskuje ze jadnak lepiej zimą, czy tak?
data: 2008.08.04
autor: Marzena z Gdyni
Ewitko z Sopotu. No wlasnie ja tez nie mam jezscze swojego chlebka. Przez dlugi czas zaopatrtwałam się u Gotowały, jednak coś mnie tknęło ostatnio,że ten chlebek nie najlepszy i dopytalam w 2 punktach o recepture. No i w 1 miejscu (na Chyloni) uslyszalam, ze te chleby są wypiekane w elektrycznych piecach. Z kolei w 2 miejscu (Gd. Gł.) powiedzialy mi panie, ze w gazowych, ale pszenno- zytni jest na żurku, a na samym zakwasie jest żytni i razowy chlebek. Tal więc skresliłam te piekarnię i nadal szukam. W zeszłym tygodniu znalazłam sklepik pod moim blokiem i chlebek pycha, na zakwasie, pszenno- zytni, pan jeszcze nie jest pewien z jakiego pieca i wciaz zapomina dopytac, ale "z dymiacego" jak to powiedzial, wiec moze w koncu gazowy:-) Jak sie upewnie, to ci napisze. Jakby co, to w Cisowej, kolo kolejki. Ja z kolei nie moge dostac Stosilawa nigdzie, jest w Sopot, ale jakos mi tam niepodrodze ciagle.Oj, trzebaby jutro sie tam wybrac.Pozdrawiam serdecznie:-)
data: 2008.08.04
autor: Marzena z Gdyni
Ja smażę placuszki z cukini w ten sposób;obraną i wydrążoną z pestek trę na tarce. Odstaje to godzinę,dwie,zlewam nadmiar soków.Daję rozbełtane jaja,kminek mielony,drobniutko pokrojoną cebulę,może być ząbek czosnku,pieprz czarny,cayen,imbir,sól,mąkę pszenną w takiej ilości aby ciasto było gęste.Potem kurkumę,tymianek,możebyć ciut rozmarynu.Ijeszze jedno jajo i gałkę muszk.Okrągłe placuszki smażyć dłużej niż naleśniki,aby warzywa się dobrze przepiekły.najlepsze są jeszcze ciepłe.Podaję na obiad z jakąś zupą jarzynową.Pozdrowienia dla wszystkich.
data: 2008.08.03
autor: Zofia
Mam dziś pytanie czy ktoś korzystał z biorezonansu Promora lub Biocomu i czy to to pomaga? Podobno może wyrównać energie w czakramach ale jest robione przez zwykłych lekarzy więc zastanawiam się czy dobrze robimy??? Zapisał sie mąż. Zdyscyplinował się z jedzeniem że aż jestem w szoku. Cieszę się ale i "nie oczekuje" różnie przecież bywało. *** Urszulo mnie pomaga gimnastyka poranna - daje kopa i rosołek do picia, lampka koniaku zdecydowanie u mnie w tej chwili odpada.
data: 2008.08.03
autor: Firanka
Jolik, dziękuję!
data: 2008.08.03
autor: Urszula
Urszulo, mój sposób na łzy. Jednego dnia się zmusić i posprzątać mieszkanie, niekoniecznie całe, ale dokładnie, w każdym kątku, uważnie bardzo. Potem też bardzo uważnie ugotować np. zupę na dwa, trzy dni. Na wieczór 'walnąć' ten koniak na dobry sen, a rano ucieszyć się, że tak czysto w domu (lub choćby jego części), że obiad tylko do odgrzania i jest kiedy książkę np. poczytać. A tak naprawdę, to każdy musi znaleźć swój sposób na chandrę, tak samo jak na życie. Tego co ja mam aktualnie chandrą nazwać nie można, ale rzeczywiście o łzy łatwo. I to takie niedobre łzy, bo wynikające z rozczulania się nad sobą. Nic one nie wnoszą, tylko osłabiają dodatkowo. Dodatkowo, bo sam taki objaw świadczy o dużym osłabieniu, czy to pracą fizyczną, umysłową, czy emocjami i stresem, czy co tam kto jeszcze ma z przeszłości. Życzę znalezienia tego co Tobie pomoże.
data: 2008.08.03
autor: Jolik
Sandro z Puerto Rico zachowanie kolejności smaków obowiązuje w każdym klimacie jeżeli chcesz gotować w/g PP
data: 2008.08.03
autor: ostróżka
Nadeszło dojo. Moja śledziona chlapie tak, że topię się we własnych łzach. Czy znacie dobry sposób na chandrę? Jestem coraz mniej pewna, że jest to lampka koniaku. Czy każdy ten czas przeżywacie tak, że jest to totalny dół psychiczny? Imbirówka i zrównoważone jedzenie mi nie pomagają zachować dobrego stanu mojej psyche, nie mówiąc już o radości. Jak to jest u Was?
data: 2008.08.02
autor: Urszula
Pytanko do Marzenki z Gdyni; Gdzie zaopatrujesz się w chleb żytnio-pszenny na zakwasie? Przed urlopem odkryłam w Gdyni piekarnię Gotowały, która ma wspaniałe wypieki żytnio-pszenne na zakwasie. Do Sopotu jednak nie dowożą, a z jakiej piekarni Ty kupujesz? Pozdrawiam
data: 2008.08.02
autor: Ewitka z Sopotu
Aniu z USA zrób wyniki krwi na hemoglobinę to ty możesz mieć anemie i przez to Kevin. Gotuj gary zup i co 2 h jedz włącz miód z pokrzywą. Dbaj o siebie a dziecko rozkwitnie. Z zupami jest najprościej bo starczą na 3 dni dla 3 osobowej rodzinki. Nawet jak raz odpuścisz to próbuj na drugi dzień. Nie dawaj żadnego mleka. Jak w jeden dzien nie masz siły to młodemu ugotuj więcej owsianki i daj 3 razy dziennie owsiankę żeby na chwilke odsapnąć. Wczoraj ugotowałam Tośce (8 mies) zupę z za dużą ilością cytryny zupa do kibla - po jednej łyżeczce odwróciła się i stwierdziła że nie będzie jeść. Za to owsianke pożera w wielkich ilościach. Jak gotuje dla nas to w słonym odlewam dla niej mixuje dodaje ciupulki przypraw i masła i mam na rano i wieczór. *** Anita. Rzymski kmin jest słodki. Niewiele jestem teraz na forum ale co otworzę to od ciebie przepis -daj szansę dziewczynom żeby same potworzyły. *** Justko z Poznania dzieci przy pierwszym jesiennym ochłodzeniu nawet po tych ugotowanych owockach będą ci się odśluzowywać wg mnie, ale jak nie przetestujesz to nie bedziesz wiedzieć. Z chlebka zrezygnuj całkwicie i tak jak Marta ci napisała zupy i to mixowane.*** Marzeno pomyśl kasztany są we wrześniu więc te które kupujesz teraz nie należą do najświeższych.***
data: 2008.08.02
autor: Firanka
Witam! Od roku próbuje ze zmiennym skutkiem wcielać w życie zasady PP. Wiem, że nie powinnam indagować w sprawie porad zdrowotnych, ale chciałam zapytać, czy którejś z Szanownych Forumowiczek ostrożeń (tyle tu wzmianek o jego dobroczynnych właściwościach)pomógł na mięśniaki. Wczoraj lekarz wydał wyrok na moją macice,więc szukam sposobów by ją jednak zachować przy sobie.
data: 2008.08.02
autor: Jotka
"Wydaje mi się, że miłość to pragnienie, aby to co kochamy wzrastało i rozwijało się, i abyśmy mogli przyczynić się do tego wzrastania.
Chcieć wzrastać - to znaczy kochać siebie samego, najlepszą część siebie samego.
Kiedy człowiek nauczy się kochać siebie, zaczyna pragnąć tego samego dla innych ludzi - aby oni też mogli rozwijać się i przejść przez swoje małe dzrzwi."
jest to cytat z książki Temple Grandin "Byłam dzieckiem autystycznym", fragment listu matki.
Pozdrawiam!
data: 2008.08.02
autor: Sasanka
Anitko, dzięki Ci za wzmiankę o kuckach i wątróbce! ja od kilku dni kucam w ogrodzie, całkiem zapomniałam i ...wysypało mnie niemiłosiernie. wątroba, he? Pozdrawiam i pędze dalej . Papa
data: 2008.08.02
autor: Kamiczek
Ceteris paribus jest na zewnatrz, czucie w srodku:)
data: 2008.08.02
autor: Pati
Dandelion, nie po ostrym słone tylko słone kontroluje gorzkie :). Pozdrawiam :).
data: 2008.08.02
autor: Jolik
A ja na oparzenia stosuje tylko zimną wodę w myśl zasady - woda gasi ogień czyli po ostrym słone
data: 2008.08.01
autor: Dandelion
Sarenko, mąż nie oczekuje i korzysta:) Ty bardzo chcesz. Pewnie za bardzo. Puść, a popłyniesz z nurtem i uśmiechem:) Nie oczekuj, nie wypatruj. Wsłuchaj się w swoje ciało. ONO COŚ MÓWI do Ciebie. *** Beatko z Jeleniej, która w grządkach siedzi i nas swoim pisaniem literackim nie raczy, a myślę, że do nas zagląda, pamiętaj na kolanach w tym ogródku, nie w kuckach-> tego wątroba bardzo nie lubi. Pozdrawiam:) PS Pani Aniu, dziewczyny, czy kmin rzymski jest słodki Waszym zdaniem? Ja nie jestem pewna. A zrobiłam z nim ostatnio letnią zupkę krem. Podaje przepis: rosół, bazylia, przyprawa lubczyk (magi), wrzątek, kurkuma, słodkie warzywa z rosołu, szparagi ze słoika, utarty w moździeżu kmin rzymski, kminek mielony, cebule z rosołu, chili, curry, pieprz czarny. Pogotować troszkę i zmiksować. Ze smiatanką 30tką i grzankami z czerstwego chleba podałam, bardzo mniam (wyrazista w smaku). Pozdrawiam:) PS jeśli któraś z czarownic z Poznania chce przyjaciela kociaka zapraszam na stronę http://www.agapeanimali.org
data: 2008.08.01
autor: Anita
Witam ponownie. To jeszcze sie dopytam, jakie zupki teraz w dojo ugotowac; watroba mi szaleje, i te prykawki o ktorych pisalam i znowu żółty nalot na jezyku sie robi. Czy miksowana zlocista, czy moze lepiej cebulowa? Prosze, poradźcie.
data: 2008.08.01
autor: Marzena z Gdyni
Ups, przeczytałam wstęp Pani Ani, no to faktycznie od końca lipca dojo. Przepraszam za nieuwazność:-)
data: 2008.08.01
autor: Marzena z Gdyni
Witam.Czy mi się zdaje, czy jestesmy już w dojo?Pytam, bo nie jsetem jeszcze pewna moich wyliczeń,a z drugiej strony od 3 dni chce mi sie slodkiego, czego ostatnio nie było juz. No a jesli dojo, to te placki cukiniowe nie za bardzo sie nadaja na obiadek, czy tak? No i jeszcze pytanko odnośnie kasztanów- czytałam w archiwum, że są dobre dla wątroby i nawet dzieciaczki AZ-owe moga je wcinać 2-3 dziennie. Moja wątróbka jest ślabiutka, więc pomyślałam, ze i ja sobie podjem. No i hmm, mam po nich pierdzioszki, czy to oznacza, ze mi nie służa? Pozdrawiam slonecznie:-)
data: 2008.08.01
autor: Marzena z Gdyni
Ceteris paribus? Tak się można czuć?
data: 2008.08.01
autor: Jakiś Anonimek ciekawski
Witam wszystkich serdecznie i słonecznie:-). Chciałbym prosić Was abyście się podzielili przepisami według PP na grila.
data: 2008.08.01
autor: Beata
Marto, Hubek dostaje zupę na przemian albo zamiast gulaszyku albo zamiast popołudniowej polenty. Chlebka to naprawdę malutki kawałek, czerstwy i to nie codziennie - czy powinnam całkowicie z niego zrezygnować?? podobnie z owocami - to niewielka ilość, do smaku do kaszki i zawsze ugotowane z przyprawami i miodem - czy odstawić całkowicie?? skóra sie po nich nie pogarsza...
z góry dziekuję za pomoc
data: 2008.08.01
autor: Justka z Poznania
Hej dziewczyny, ostatnio bylam z moim 10 miesiecznym synkiem na kontroli i okazalo sie ze ma lekka anemie. zastanawiam sie dlaczego. Caly czas na piersi i wszystkie posilki pp od samego poczatku. Moze moj pokarm jest za malo wartosciowy? Strasznie schudlam odkad jestem na pp. To jedzonko przeze mnie przelatuje, ciagle jem i jestem glodna. Zaczelam tez sie podejrzewac o anemie. Teraz mysle ze chyba pomalu bede zmuszona odstawic dziecko od piersi zanim resztke sil ze mnie wyssie. Pytanie tylko co mu dac w zamian. Czy w tym wieku mozna juz mleko kozie (niestety z kartonika, nie ma tu hodowli koz).
Czytam tyle postow o powrocie do zdrowia, o zmianie zycia na lepsze. A u mnie jakby zupelny odplyw energii i dol. Wiem ze szalenie istotne sa emocje, ale jak nimi kierowac skoro nie ma sil? Na prawde sie staram. Moze to nie moj czas.
data: 2008.08.01
autor: Anka z USA
Witam.Podobno od aloesu jeszcze lepsza jest żyworódka.Była bardzo polecana przez prof.Ożarowskiego na wiele dolegliwości
data: 2008.08.01
autor: ostróżka
Tak sobie czytam o spirytusach i maściach np. linomag i przypomina mi się lekarka, która moim zdaniem miała 'równo pod sufitem', bo i takie metody dopuszczała na poparzenia pod jednym warunkiem. Że jest się pewnym, że to leciutkie, powierzchowne poparzenie. Bez późniejszych np. bąbli. A jak się pewności nie ma, to jak do mózgu dotrze 'ała' i zanim od niego dotrze do tkanek, że są poparzone ;), kran z zimną wodą. I trzymać do momentu aż po wyjęciu spod niej nic nie piecze. Jak zaczyna, znów pod wodę i do skutku. Grunt żeby paluszek cały czas 'zaprzeczał' mózgowi, że go poparzyło :). No bo jak go poparzyć mogło jak jemu ciągle zimno :))). U mnie sprawdziło się nawet po poparzeniu olejem. A ze spirytusem i maściami chodziło o to, że mogą zafałszować stopień oparzenia, jeśli zostały nieodpowiednio zastosowane czyli przy zbyt mocnym oparzeniu. I tak jeszcze a'propos os, pszczół, komarów itp.: babka lekarska. Bierzemy liść, 'matłamy' go żeby puścił sok i przykładamy (nie trzemy, robimy okład), ulga natychmiastowa, zostaje tylko kropka po ukłuciu. I jeszcze częste gęste skaleczenia dzieci. Listek krwawnika, też 'matłamy' i przykładamy soczkiem do rany. Zasklepia się pięknie. Nie wiem co na to p. Ania, ale wiem, że pomogło również osobom obcym, a nie tylko mnie i mojej córce :).
data: 2008.08.01
autor: Jolik
Justko, na pewno wypowiedzą się mamy dzieci z azs, ale i ja mogę coś napisać. Nie znalazłam w Waszym jadłospisie zup. Czy to przeoczenie? Gęste zupy jarzynowo-węglowodanowe, na mięsku z kością są podstawą dla wszystkich a już na pewno dla dzieci, nawet kilka razy dziennie. Nie wiem, co ustaliłyście z P.Anią, ale chyba żadna "nasza" mama nie daje dziecku po azs owoców, a i chlebek jak najrzadziej. Pozdrowienia
data: 2008.08.01
autor: Marta R.
Chcialam podzielic sie z Wami swoja radoscia:) Od 15 roku zycia mialam na twarzy katastrofe - brzydkie wypryski, ropne, niegojące sie, stale, w kółko, krotkie lepsze okresy przedzielaly lata fatalnego stanu. Nic nie pomagalo. Antybiotyki - po odstawieniu (szybko, bo moj ich zoladek nie lubil - na szczescie) jeszcze gorzej, Diane35 - to samo. Masci, inne przed owulacja, inne po, cuda na kiju. Nic. Patrzylam w lustro i plakac mi sie chcialo. A to wszystko takie proste, takie prosciutenkie bylo. Szkoda, ze tak pozno na to wpadlam:) Oczywiscie nie zobil sie nagle ideal, ale roznica jest zasadnicza:) Po 3 miesiacach:) Pani Aniu, bardzo dziekuje:) Za cala reszte tez:) Czuje, jak ceteris paribus zmienia sie jakosc mojego zycia:)
data: 2008.08.01
autor: Pati
Jestem jeszcze nowicjuszką, to dopiero trzy miesiące. Kiedy postanowiłam wprowadzić w życie zalecenia z książki pani Anny Ciesielskiej nawet nie wiedziałam o istnieniu forum, jasne było dla mnie że odrzucam wszytko co kwaśne, surowe i zimne, a co do reszty to potraktowałam to z pewnym luzem, przy moim obciążeniu obowiązkami wprowadzenie ortodoksji z dnia na dzień byłoby nawet technicznie trudne, więc po prostu w miarę możliwości gotowałam wg.zasad, i od razu zakochałam się w owsiance, jeszcze bardziej chyba w kawie, pierwszą herbatę z tymiankiem i lukrecją powąchałam i niestey wylałam...Nie miałam ani jednego termosu ani też garnka z ciemnym wnetrzem. I tak próbowałam i myslałam sobie "spróbuję i zobaczę czy w to wchodzę". I naprawdę nie wiem jak i kiedy to się stało, ale nagle uświadomiłam sobie że jestem już w Tym po uszy i nie zamierzam się wycofywać, termosy stały się koniecznością, bo nie wyobrażam sobie lepszego dla mnie smaku niż owa herbata z tymiankiem! A to czego tak bardzo się obawiałam tzn nauczenie się smaków różnych produktów czy kupowanie termosów i noszenie ich do pracy stało jakoś tak samo...Pozdrawiam Wszystkich serdecznie. Ps. Dziś ugotowałam fenkuły z wody wg.przepisu znalezionego na forum. Coś wspaniałego:-)
data: 2008.08.01
autor: Sasanka
Spirytus znowu na tapecie. Dziś musiałam sobie obłożyć nim paluszki, ktore wcześniej próbowały delikatnie przesunąć gorący garnek z herbatą, a zapomniały, że on gorący (garnek stał na blacie, a herbatka TLACI dochodziła do siebie po przykryciem). Nie pojawił się ani obrzęk ani zaczerwienienie, a to dla mnie b. ważne, bo dużo stukam na klawiaturze. Pozdrawiam,
data: 2008.07.31
autor: Agnieszka S./Poznań
Mam na imie Sandra. Mieszkam na stale w Puerto Rico.Moje pytanie jest czy ja moge praktykowac przepisy kuchenne zawarte w ksiaze P.Anny "Filozofia zdrowia-kwasne,surow..."
Doczytalam sie ,ze jest to kuchnia dla klimatu umiarkowanego.Czy ja wciaz bez przeszkod moge ja stosowac u siebie w tropikach?
data: 2008.07.31
autor: Sandra z Puerto Rico
Dzień dobry wszystkim. Na ksiażki pani Ani trafiłam około 3 miesięce temu. Od tamtej pory, zafascynowana, zaczełam stawiać pierwsze, może jeszcze niezdarne kroki w gotowaniu według PP. Poczułam że to jest to na co czekałam. Że to jest klucz do wszystkiego, do harmonii. Po krótkim czasie, stało się to na co bardzo czekałam - zaszłam w ciążę. Byłam bardzo szczęśliwa, dlatego coraz bardziej starałam się zwrócić uwagę na swoje życie, pożywienie, wypoczynek, relaks. Wydawało mi się że wszystko jest tak, jak być powinno, że robię dobrze. Jednak mimo to, tydzień temu poroniłam. Proszę o radę - co mam robić, jak postępować zeby następnym razem to się nie przytrafiło. Pozdrawiam
data: 2008.07.31
autor: Magdalena G.
Raksa, skoro Ci się - jeszcze - nie chce termosów nosić do pracy :)to możesz popijać napój z wrzącej wody, miód, imbir. Oczywiście jak przestygnie. ***Kolik, ja myślę, że mamie Twojej to poranne słoneczko tylko dobrze robi:) Oprócz tego, że to źródło życiodajnej energii dla każdego, to mama o zmarszczki już aż tak się matrwić nie musi;) Coraz częściej skanuję zalecenia lekarsie:) Beato, czytaj książki i archiwum i po kolei, małymi kroczkami wprowadzaj zmiany. Nie od razu Kraków zbudowano:)***Zrobiłam wczoraj piersi kurczaka troszkę inaczej. Podaję przepis. Zaprawa: 1 ł mąki ziemniaczanej, 1/2 ł imbiru, ciut chili, 1 ł vegety, 1/2 ł sosu balsamicznego (lub soku z cytryny), szczypta kurkumy, 1 ł oliwy, 2 ł syropu daktylowego (kupiłam na http://www.domsmakow.pl), odrobinka wody. W zaprawie poleżały. Obsmażyłam następnie na gorącym oleju z każdej strony, posypałam szławią, dodałam masełka, i uwaga -> polałam "old krupnikiem" - to wódka / nelawka z miodu i przypraw, dobra i rozgrzewająca notabene:) troszkę soli na koniec i 15 min dusilam pod przykryciem. Wszystkie głodomory stwierdziły, że było pycha! Pozdrawiam
data: 2008.07.31
autor: Anita
Witam, pierwszy raz jestem na forum :o) jestem mamą 18-miesięcznego Huberta, który ma AZS. Od prawie 4 miesięcy jest na PP, po telefonicznej rozmowie z Panią Anią (czekam na konsultacje z niecierpliwością) zrobiłam całkowita rewolucję żywieniową i z dnia na dzień całkowicie wyeliminowałam Nutramigen i przeszłam na diete PP. Efekty są oszałamiające, skóra jest przepiekna, czasem zdarzają się gorsze dni i liszaje swędzące w łokciach czy na dłoniach, ale szybko znikają (podejrzewam że to moje emocje niestety...muszę popracować więcej nad sobą, ech.... jego jadłospis wygląda tak: rano owsianka, w południe gulaszyk z cielęcinki lub indyka z ziemniaczkami, ok 15 polenta, ostatnio z odrobiną ugotowanych owocków(malinki, jagódki)i na kolacyjkę ok 19 owsianka. W ciagu dnia i w nocy(niestety) popija herbatkę tymianek, lukrecja, anyz ,imbir z odrobinką miodu no i czesto nad ranem ok5-6 wypija kaszkę kukurydzianą z butli. No i oczywiście zero jakiegokolwiek mleka. Do pogryzania dostaje czasem kawałeczek czerstwego chlebka pszenno-zytniego. Mam pytanie: czy taki chlebek może szkodzic dziecku z AZS?? albo ziemniaki?? Hubert jest dosyc szczupłym dzieckiem (waży tylko 10,2kg) i ma przy tym duzy brzuszek, tesciowa, która jest pediatrą martwi się, że to może byc od nietrawienia pszenicy i ziemniaków i cielęciny i proponuje wyeliminowanie tych produktów i połaczenie diety PP z dietą wg grupy krwi... Dodam tylko, że teściowa jest zwolenniczką PP i to ona nakierowała mnie na stosowanie PP u Huberta.
data: 2008.07.31
autor: Justka z Poznania
Witam, pierwszy raz jestem na forum :o) jestem mamą 18-miesięcznego Huberta, który ma AZS. Od prawie 4 miesięcy jest na PP, po telefonicznej rozmowie z Panią Anią (czekam na konsultacje z niecierpliwością) zrobiłam całkowita rewolucję żywieniową i z dnia na dzień całkowicie wyeliminowałam Nutramigen i przeszłam na diete PP. Efekty są oszałamiające, skóra jest przepiekna, czasem zdarzają się gorsze dni i liszaje swędzące w łokciach czy na dłoniach, ale szybko znikają (podejrzewam że to moje emocje niestety...muszę popracować więcej nad sobą, ech.... jego jadłospis wygląda tak: rano owsianka, w południe gulaszyk z cielęcinki lub indyka z ziemniaczkami, ok 15 polenta, ostatnio z odrobiną ugotowanych owocków(malinki, jagódki)i na kolacyjkę ok 19 owsianka. W ciagu dnia i w nocy(niestety) popija herbatkę tymianek, lukrecja, anyz ,imbir z odrobinką miodu no i czesto nad ranem ok5-6 wypija kaszkę kukurydzianą z butli. No i oczywiście zero jakiegokolwiek mleka. Do pogryzania dostaje czasem kawałeczek czerstwego chlebka pszenno-zytniego. Mam pytanie: czy taki chlebek może szkodzic dziecku z AZS?? albo ziemniaki?? Hubert jest dosyc szczupłym dzieckiem (waży tylko 10,2kg) i ma przy tym duzy brzuszek, tesciowa, która jest pediatrą martwi się, że to może byc od nietrawienia pszenicy i ziemniaków i cielęciny i proponuje wyeliminowanie tych produktów i połaczenie diety PP z dietą wg grupy krwi... Dodam tylko, że teściowa jest zwolenniczką PP i to ona nakierowała mnie na stosowanie PP u Huberta.
data: 2008.07.31
autor: Justka z Poznania
Rakso, kanapki do pracy to np. z mięskiem z zupy lub z obiadku, a jakąś pastą warzywną, z jajkiem. A co do picia, to nic ci nie zastapi naszej TLI/ TLACI. Jak to kiedys bylo napisane: "herbata owocowa wychladza, czarna i zielona wysusza, gorąca woda wysusza, a zimna wychładza":-) Termosy dobra rzecz.Pozdrawiam ciepło.
data: 2008.07.31
autor: Marzena z Gdyni
Doskonały sposób na poparzenia.SPRAWDZIŁAM NA SOBIE.
Liść aleosu ma w środku miękisz przypominający galaretkę.
Tę galaretkę nakładamy na miejsce poparzone- goi się rewelacyjnie.Kiedyś złapałam dwoma palcami tlący sie kawałek drewna-po kilku dniach zeszła skóra jak ze spalonego ziemniaka. Nie było śladu poparzenia.Pomaga też przy zranieniach.
data: 2008.07.31
autor: Janina ze Strzelec Op.
Droga Rakso. Mogą wystąpić problemy z dosmakowaniem herbaty,można ją lubić mniej lub więcej,ale do pracy trzeba termos zabrać.Kanpki -to kromki czerstwego chleba (mieszany)
uszlachetniona wędlina(mięsko własnej roboty, pasty) kleks serka koziego,musztarda lub chrzan.Życzę smacznego.
data: 2008.07.31
autor: Halina.
Witajcie jestem w pełnej dyscyplinie, jem zupy, gulasze i mimo to Kornela ma kilka krostek na pleckach i barkach, wiem że jest to też oznaka stresu, emocji i chyba to wywaliło, bo w sobotę będzie już u nas mały 5-cio tygodniowy piesek i myślę, czy podołam??? No i Tato z którym mieszkam nie zgodził się na psa!!! Mieliśmy już dwa pieski w domu i Tato zawsze był za, teraz nie wiem czemu nie chce? Ale czuję, że jak piesek pojaw się w domu to też go pokocha :-) Myślę, że to od tego, bo czuję lekki nie pokój w brzuszku im bliżej soboty :-0 pozdrawiam serdecznie i cieplutko, choć w Kołobrzegu lekko wietrznie :-)
data: 2008.07.31
autor: Gabi
Sandra z Puerto Rico .Witam wszystkich.Moja siostra przyslala mi ksiazke p.Anny.Doczytalam sie ,ze przepisy w tej ksiazce sa dla klimatu umiarkowanego. Czy ja mieszkajac na stale w tropikach moge tez moge korzystac z tej kuchni czy raczej nie.
data: 2008.07.31
autor: Sandra z Puerto Rico
Marzeno z Gdyni.Ostatnio poparzylam sie zupa. Babel sie pojawil, potraktowalam to spirytusem i tragedia byla. Bo babel zlazl i zaczela sie robic jadzaca rana. Poczekalam dwa,trzy dni i podreptalam do apteki, gdzie Pani aptekarka wywalila na mnie oczy (bo rana naprawde nieladna). Od razu chciala mi aplikowac miejscowy antybiotyk, ale sie nie zgodzilam. Dostalam plyn odkazajacy antyseptyczny (aby nie podrazniaj tak jak alkohol) i krem anytbakteryjny pomagajacy w gojeniu. W dwa dni wszystko sie zagoilo. Nie mialam linomagu. A nie bylo czasu na pytanie na forum, czy ostrozen tez na takie przypadlosci sie nadaje. Moze przy okazji sie bardziej doswiadczone forumowiczki wypowiedza. Buzka,
data: 2008.07.31
autor: Kamila z Paryza
Dawno mnie tu już nie było!
widzę że wciąż NOWI wkraczają w nasze szeregi i w związku z tym mam ochotę podzielić się swoim wieczornym przemyśleniem.
Nie pamiętam już jak to było na początku czy rzuciłam wszystko (kwaśne, surowe, zimne) za jednym zamachem, chyba tak!zdarzały się wpadki , od czasu do czasu mały grzeszek!Dziś wiem na pewno, że trzeba sobie powiedzieć tak albo nie.Albo jestem na pp dwoma nogami,wkraczam na tę drogę, idę niezależnie od tego czy ktos kto jest obok mnie jeszcze kupuje i podpija soczek, piwko itp mimo, że od pierwszej pięcioprzemnianowej potrawy minęło kilka lat, albo lepiej nie wchodzić w tę całą zabawę, jeśli nie chce się ugotować kawy i herbaty do roboty!pani Ania powtarza,że każdy ma swój moment, to pewno,ale jak się już poczuło wiatr to trzeba lecieć i rozwinąć skrzydła, nie traćcie czasu Ci , którzy zaczynacie!
w tej chwili to ja z termosem idę nawet do marketu, nie wyobrażam sobie żeby było inaczej!
Na forum zdaje sie problem kanapek był poruszany chyba setki razy, wystarczy poszukać w archiwum!
data: 2008.07.31
autor: Natalia prosto z Raju
Dziewczyny dzięki za rady pozdrawiam
data: 2008.07.30
autor: Gabi
Mam jeszcze pytanko odnośnie wody ciepłej. Wiem że zimna woda napewno nie, a jesli chodzi o ciepłą to czy mozna ja bez obaw pić np w pracy, bo nie chce mi sie nosić termosów do pracy.
I jeszcze pytanko z czym robicie kanapki do pracy, bo nie mam pomysłu, a chetnie bym zgapiła od Was aby były wg PP
Pozdrawiam
data: 2008.07.30
autor: Raksa
Rakso, żeby w pełni doświadczyć efektów pp, trzeba pilnować diety; połowiczne jej stosowanie może powodować wiele wątpliwości i budzić nieufność. Daj sobie czas, zacznij od calkowitej eliminacji kwaśnego- surowego- zimnego- i stopniowo wprowadzaj jedzenie, które wam sluży:-)
data: 2008.07.30
autor: Marzena z Gdyni
Beato, zajrzyj do archiwum, znajdziesz tam duzo informacji o wychodzeniu z alergii. Informacji jest masa, na poczatku trudno coś znależć, ale warto uzbroić się w cierpliwość i czytac, czytać, czytać:-)Pozdrawiam!
data: 2008.07.30
autor: Marzena z Gdyni
AgnieszkoS.zPoznania. Dzieki za te spirytusowe okłady. Moje bąble popekały i jest teraz rana, pewnie zniknie; (moze to prze tą bursztynówke, zamiast linomag na czas?)
data: 2008.07.30
autor: Marzena z Gdyni
P Aniu mam takie sloneczne pytanko?Jak to jest ze sloncem dla starszych osob?Moja mama uwielbia sie w nim plawic,ale poniewaz wiek ma sedziwy robimy to rano do 9 czasem dluzej.Jest opalona, lekarka zbesztala ja, ze jest nieodpowiedzialna bo w jej wieku slonce szkodzi.Ja potraktowalam to po swojemu ale mama sie wystraszyla.
data: 2008.07.30
autor: kolik51
Beato: napoje gotujemy, ale niekoniecznie w garnuszku, tylko w wielkim garze i do termosów. Rakso, krzywdy sobie nie zrobisz, bo "nasze", neutralne obiady nie zaszkodzą nikomu, ale musisz wiedzieć, że pożądane rezultaty osiąga się przede wszystkim przez całkowite wyeliminowanie kwaśnego (oprócz ilości do równoważenia potraw), surowego i zimnego. To podstawa. Pozdrawiam
data: 2008.07.30
autor: Marta R.
Sarenko, o króliku pisała Magda Ciesielska, poszukaj. Ja robiłam wg przepisu na pieczeń z indyka z FŻ (tego z fenkułem) ze zwiększoną ilością przypraw, kwaśnego i z czosnkiem dodatkowo. Dobrym dodatkiem są ziemniaki na wszelkie sposoby i buraczki (skonsultowane z p.Anią). *** Beato: kanapki z cebulą i kroplą kwaśnego, jajka na różne sposoby, grzanki, pasty jajeczne, rybne, wędliny uszlachetnione, serek kozi, serek śniadaniowy, szczypior i pieczywo. *** Gabi, a może ściąć dłuuuugi czubek-dekielek, grubszą część wydrążyć a przykryć płaską? Pozdrowienia
data: 2008.07.30
autor: Marta R.
Dzięki Luśko za przepis, zapiszę i schowam na następne lato, bo w tym sezonie już troszkę skubnęłam jagódek i Kornelcia od razu zareagowała :-) pozdrawiam
data: 2008.07.30
autor: Gabi
Słuchajcie, jak się usmiałam. Wracam sobie ze sklepu i śmieję się, do siebie, do swiata. (I chyba tez troche z siebie;-)O co chodzi? No o ten chlebek. Szukalam ja wciąż takiego dobrego i nigdzie nie mogłam znaleźć. No i dzis mowie- jeszcze jeden sklep- najblizej domu. I co? Pszenno-zytni, na zakwasie. "A z jakiego pieca" pytam. Pan nie wiedzial, ale mowi tak :"jak przejezdzalem obok tej piekarni, to duzy dym lecial, takze chyba ze starego, węglowego; no bo z elektrycznego, to raczej nie ma takiego dymu". Widzicie? Pani Ania zawsze powtarza- szukajcie najblizej domu, wszystko co potrzebne, macie w poblizu. (Tylko, ze trzeba o tym pamietac na codzien, a nie tak jak ja.)
data: 2008.07.30
autor: Marzena z Gdyni
Witam,
Kilka postów niżej przeczytałam pytanie o to, jak sobie radzić w przypadku poparzenia piekarnikiem. Ja na takie przypadki, ale bezbąblowe, stosuję okłady z czystego spirytusu. Ten sposób został mi kiedyś polecony, gdy poparzyłam się gorącą pokrywką. Zadziałało wtedy i potem jeszcze kilka razy. Okłady robi się ze szmatki lub ściereczki (lub dużego wacika) dobrze nasączonych spirytusem. I może jeszcze jedno - im wcześniej zrobiony będzie okład, tym lepiej. Pozdrawiam,
data: 2008.07.30
autor: AgnieszkaS/ Poznań
Pani Aniu, jako gapa składam najserdeczniejsze życzenia imieninowe:-)
Gabi, jesli cukinia jest mała odcinasz kawałek, i taką czapeczką przykrywasz wydrążoną i nafaszerowaną cześć. A jeśli jest większa to możesz zrobić tak jak piszesz - jedną część nadziać, a z drugiej wyciąć kawałek do "przytkania". Powinien to być kawałek ze skórką, bo jest twardszy.
I jeszcze z innej beczki - chciałam podzielić się moimi wrażeniami związanymi z pp, którego wciąż się uczę - za pomocą imbiru pokonałam opryszczkę, już o tym było na forum, a ja to tylko potwierdzam, opryszczka próbowała wyłazić tak ze trzy dni, maści acyklowirowej wtedy w domu żadnej nie miałam, jedynie sproszkowany imbir i okazało się że to wystarczy. I bardzo mnie to cieszy.(A wcześniej nawet z maściami nie udawało się wyleczyć, dobrych parę dni trzeba się było męczyć). Przekonałam się też że owoce mi nie służą, dwa razy skubnęłam, raz więcej raz mniej i ku mojemu zdziwieniu zaczęło mnie boleć gardło. Przy pierwszym epizodzie jeszcze nie miałam pewności, ale kiedy powtórzyło się tydzień później patrzę już na to inaczej. Ból gardła szybko minął, ale to doświadczenie przekonało mnie, ze i ja nauczę się odczytywać sygnały mojego organizmu. Czytam książki po raz drugi i wiedza ta nadal wydaje mi się trudna, co jednak wcale mnie nie zniechęca... Pozdrawiam Wszystkich:)
data: 2008.07.30
autor: sasanka
Tu kursantka z lipcowego Wąsowa.
Do Pani Ani, z podziękowaniem za prowadzenie nas ku pięknemu życiu. Ta nauka, to majstersztyk, bo niby delikatnie, z uznaniem naszej wolnej woli a jednak zdecydowanie, z naciskiem,uczy nas Pani, tego, czego potrzebujemy.
Kurs miał wiele pięknych aspektów: nauka o życiu i o gotowaniu, wypoczynek i spacery, delektowanie się przyrodą i tym, co stworzył człowiek, rozmowy,rozmowy, odkrywanie wspólnego poczucia humoru. Czy może być lepszy przepis na wakacje? Dla mnie to najlepszy.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy mi towarzyszyli.
Trochę tęsknię za Wami.
data: 2008.07.29
autor: Anna Maria
Witajcie. Jak juz pisałam, to moje pierwsze lato na PP. Znosze je jakoś wyjatkowo słabo w porównaniu z wiosna, zima i jesienia ktore tez byly na pp. Co chwila, tzn. niemal codziennie lub co 2-3 dni czuję rozpieranie w kaltce piersiowej, mam krótki, plytki oddech. Czy cos tak solidnie knoce ze mam takie objawy, czy tez wychodza grzeszki z zimy, czy moze organizm sie stabilizuje i to dlatego? Diety bardzo teraz przestrzegam. Pozdrawiam upalnie.
data: 2008.07.29
autor: Marzena z Gdyni
Witam wszystkich. szukam ratunku dla siebie.Od wielu miesięcy walczę z alergią- swędzace całe ciało, wysypki, rano salwy kichania,często trudności z oddychaniem.Przez swędzącą skórę nie mogę spać,budzę się w nocy.Testy w przychodni wychodzą niewiarygodnie- jestem uczulona na wszystko nawet na sól fizjologiczną.Lekarze leczą tylko objawy, po odstawieniu leków objawy się nasilają.Próbowałam tzw.terapii BRT-tam wyszło mi 18 alergenów- pszenica, mleko, jajka, pyłki, roztocza, sierść itd.Terapia BRT nie pomaga jak na razie-chodzę już 2 miesiące, tylko portfel szczuplejszy.Dodam jeszcze że jeztem bardzo szczupła, od lat mam problemy ze słabymi włosami, mam powiększoną tarczycę, ale wszystkie badania krwi są w normie. Czy mam szansę pozbyć się alergii???Nie mogę pracować, spać, normalnie funkcjonować,wciąż ta swędząca skóra.Bardzo proszę o pomoc.Dodam ,że ksiązki właśnie kupiłam jestem trochę zorientowana w temacie, ale proszę o jakieś naprowadzenie- jakie potrawy, napoje- czy herbatę można zaparzać w kubku, czy trzeba jednzk gotować w garnuszku?Jeszcze raz proszę o poradę w jakim kierunku iść..
data: 2008.07.29
autor: Beata
Czy ktoś z Państwa robił kiedyś królika według PP i może podać przepis? Dziękuję.
data: 2008.07.29
autor: Sarenka
Bardzo proszę, napiszcie co jecie na śniadanie, oczywiście poza zupą śniadaniową.
data: 2008.07.29
autor: Beata
Dzień dobry wszystkim!
Gotować wg PP uczę się od miesiąca. Na razie nie stosuje jeszcze sie zupełnie do zaleceń p. Ani, ponieważ od razu nie umiem sie przestawić.Na pozątek wprowadziłam takie zmiany, że pije rano kawę wg PP i obiadki gotuje wg zaleceń.Pozostałe nawyki są na razie bez zmian,tzn. śniadania, napoje.Czasami jem owoce.Mam pytanko czy taka nie pełna dieta może doprowadzić, do czegoś złego w organiźmie.Mam dwóch synów noi męża, którzy też narazie w ten sposób jedzą.Teraz chcę wprowadzić stopniowo herbatke z lukrecji, kakao dla dzieci wg PP, wyeliminować soki z pozywienia. Niestety od razu wszystkiego sie nie da.Prosze odpowiedzcie.
data: 2008.07.29
autor: Raksa
Hanko, o "czwartkowym" myśl dopiero od września, w wakacje są wyjazdy na kurs do Wąsowa, odpoczynek, sprawy własne... robota ;) zaczyna się jesienią. * Sarenko, wątroba leży i płacze. Domaga się spokoju, oczyszczenia z emocji i ze stanu mega zastoju. Czym sobie taki stan zgotowałaś? Czyżbyś spaliła się podczas przygotowań do wakacji? :) Czasem tak bywa. Pozwól sobie na odpoczynek, leżakowanie, delikatne jedzonko, popijanie imbirówki, zupy, zupy i zupy. Zobaczysz wrócisz do normy. Grunt to cisza i spokój, głaskanie wątroby i rozsądne z nią rozmowy. ;)
data: 2008.07.29
autor: Joanna - MamAsik
Chyba do Gabi podobno jagody chodziły ci ostatnio po głowie.. Ja kilka dni temu zrobiłam moje kluski ziemniaczane z dodatkiem mąki kukurydzianej (purre ziemn+mąka kukur+mąka pszenna+mąka ziemn+przyprawy) i zrobiłam do nich sos z borówek amerykańskich - w rondlu podsmażyłam je na oleju z pestek dyni z przyprawami (olej, cynamon, kardamon, imbir, sól, borówki, kurkuma, miód). Pycha było. Te borówki raczej słodkie były ale dałam je do kwaśnego jakoś tak wyszło. To były nasze pierwsze owoce w tym sezonie :)
data: 2008.07.29
autor: Luśka
Sasanko czy wydrążyć, tylko jedną połowę cukinii, a w drugiej zostawić cały środek i tym przykryć???
data: 2008.07.29
autor: Gabi
Dzięki Sasanko za odpowiedź, na pewno będzie smakowita, nie ma takiej opcji na PP :-) Anitko, super że zawsze coś skrobniesz dla wygłodniałych :-) serdecznie pozdrawiam Pani Aniu,czy mogę się dołączyć do spóźnionych życzeń imieninowych, wszystkiego dobrego. W sobotę będziemy miały z Kornelką pieska,nie możemy się już doczekać, nazwiemy go TAO :-) Pozdrawiamy wszystkich serdecznie.
data: 2008.07.29
autor: Gabi
Pyszna jest cukinia pokrojona w cienkie plasterki ze skórką, obsmażona na oleju z dodatkiem czosnku (przez praskę), soli, bazyli, tymianku, kminku mielonego i pieprzu. Robiłam ją dawno, w starych czasach:) tylko nie po kolei, choć kto wie, może czasem przypadkiem też. Doskonała jako jarzynka do obiadu, jako przekąska samodzielna też. Pozdrawiam gorąco, bo jakże by dziś inaczej:) Pani Aniu, spóźnione wszystkiego NAJLEPSZEGO &*_*&
data: 2008.07.28
autor: Anita
Gabi,nigdy nie gotowałam aptecznie, raczej na wyczucie, więc nie wiem na ile pomogą Ci moje przepisy, ale napiszę jak robię cukinię faszerowaną mięsem:
z jednej strony trzeba wydrążyc w środku łyżką, nie obierać ze skórki, dopasować wielkość cukinii do wielkości rondla,włożyć farsz z mielonego mięsa, np.wg przepisu na klopsiki, otwór przykryć kawałkiem cukini i przymocować wykałaczką, włożyć do rondla z tłuszczem i dusić, dodać przyprawy, też mogą być takie jak do klopsików,dobrze jest też dodać szałwię i estragon, można dodać pomidory z puszki i wtedy będzie cukinia w sosie pomidorowym. Podaje sie pokrojone w grube plastry. A kotleciki robię tak jak Twoja mama:-) Pozdrawiam
data: 2008.07.28
autor: Sasanka
Anito dziękujemy za przepis na zupę z Jaśkiem. Zawsze będzie nam miło skorzystać z innych, nowych Twoich pomysłów. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.07.28
autor: Agata Krak
Witam Wszystkich Obecnych
Właśnie wróciłam z dwutygodniowego wyjazdu, podczas którego oboje z mężem żywiliśmy się według PP. Czas spędzaliśmy w gospodarstwie agroturystycznym. Miałam do dyspozycji wyposażoną kuchnię właściwie wyłącznie dla siebie, bo reszta ludzi żywiła się u gospodarzy. Zabrałam mnóstwo słoików z naszymi mięsami, warzywami i ruszyliśmy na 100 % z PP. (W domu różnie to bywa....zdarzają się mniejsze, większe grzechy....a wyjazd uznałam za najlepszy czas by w pełni korzystać z dobrodziejstw naszej kuchni.) Mój ślubny czuł się znakomicie całe dwa tygodnie, dużo się nauczył i dzielnie mi pomagał. Natomiast ze mną katastrofa...już drugiego dnia straciłam głos i potwornie bolała mnie głowa, całe noce potwornie kaszlałam i albo nosem albo ustami wydobywała się ze mnie jakaś okropna wydzielina (przepraszam za naturalistyczne opisy). Nie miałam temperatury ani żadnych innych objawów, nie poszłam do lekarza, gdyż domyślam się przyczyny stanu rzeczy, chciałabym jednak potwierdzić słuszność moich domniemań. Totalnie osłabiony, zaśluzowany organizm? Co należy robić w takiej sytuacji? Opisany stan powoli mija, choć chrypę mam nadal okropną...i nie wiem: twardo dalej PP? czy może lekarz? Jeszcze jedno.....już od 3-4 miesięcy jem posiłki pp, teraz już od wyjazdu wszystkie 3 i nadal jest tak, że usypiam w trakcie jedzenia. Zaraz mi słabo, mam zawroty głowy i wrażenie jakbym miała stracić przytomność, co z tym zrobić? Może nic? Może trzeba poczekać? Wieloletnia anorexia dokonała najwyraźniej olbrzymich spustoszeń.Czy tak?
data: 2008.07.28
autor: Sarenka
Karolino - nie możesz tak się wtrącać w czyjeś życie -- i jeszcze teściową napuszczać na koleżankę.Gotowanie po ciesielsku wymaga pewnych przemyśleń i pewnej dyscypliny - co wy chcecie zrobić?Zmusić kobietę ,żeby gotowała tak jak WY chcecie?A jeśli sie zgodzi przez jakiś czas, a potem odpuści?Dzieciom może takie coś bardziej zaszkodzić niż pomóc.
data: 2008.07.28
autor: Dandelion
Bardzo proszę dobrą duszę o odp. Dziękuję.
Kochane! Biorę się za siebie a potem za familię ostro, bo niedługo wszyscy wylądujemy na kroplówkach, wiecznych prochach itd… Książki czytam 2-gi raz, ale tym razem je STUDIUJĘ! Następny krok: 2-gi czwartek miesiąca w Centrum w Poznaniu. Proszę o potwierdzenie – czy będzie dopiero 14 sierpnia? A może, ponieważ 15-go jest święto, odbędzie się w inny czwartek? Czy muszę kogoś uprzedzić o moim przyjeździe? Kiedy mogę zapisać się na kurs I stopnia? Czy już teraz, czy dzwonić do Centrum później? Dziękuję. Fajnie że jesteście!
data: 2008.07.22
autor: Hanka
data: 2008.07.28
autor: Hanka
Pamiętam jak moja Mama dawno temu robiła z cukinii takie a'la kotleciki, kroiła grubo cukinię maczała w jaju i bułce i na patelnię, było smaczne.
data: 2008.07.28
autor: Gabi
Sasanko dzięki za odpowiedź. A mogłabym jeszcze prosić o przepisy na te pyszności z cukinii :-) serdecznie pozdrawiam paaaa.
data: 2008.07.28
autor: Gabi
Karolino, wybacz, ale 'wkręcasz' teściową swojej przyjaciółki, podczas gdy Twoja przyjaciółka nie 'dojrzała' do tego sposobu życia. To nic nie da. Jedyne co zyskasz, to wiedzę, że nie ma sensu pomagać na siłę. Ja też kiedyś wystartowałam z TLACI dla syna koleżanki. Zapalenie płuc, powiększona wątroba, duża gorączka. I co? I podobno nie herbatka pomogła tylko jakiś tam farmaceutyk. Ona nie chce Twoich rad, a to nie jej teściowej dzieci tylko jej. Zostaw ją. Choć wiem jak to boli, gdy wiesz, że to nieprawda, a Twoja przyjaciółka mówi, że dziecko jest np. na marchewkę uczulone. Trudne to, ale się da.
data: 2008.07.28
autor: Jolik
Witam, jeszcze jedno wejście pod tytułem "letni przysmak - cukinia". Gabi, placki z tartej cukinii podawałam bez żadnych dodatków, zanim jeszcze zaczęłam gotwać po ciesielsku. Jeśli chodzi o element kwaśny to jest nim mąka pszenna, ewentualnie bazylia czy natka pietruszki.Ostatnio zastanawiałam się jak pogodzić odciskanie zasolonej cukinii z kolejnością smaków i rozwiązałam to w ten sposób że najpierw cukinię posypuję pieprzem, chwilę czekam a potem solę i myślę, że to jest ok. Wilk syty i owca cała. Korzystając z dobrodziejstw lata będzie jeszcze cukinia faszerowana mięsem i cukinia smażona a'la kotlety. Pozdrawiam:-)
data: 2008.07.27
autor: Sasanka
KOCHANI!!!POTRZEBUJE POMOCY I RADY!
Hm....pomocy...to wlasciwie nie ja potrzebuje,lecz rodzina mojej przyjaciolki,a przede wszystkim jej trzech synkow (wiek: 13 m-cy, 3,5 roku i 4,5 roku)
Najstarszy,ma trwajacy od kilku miesiecy mokry kaszel,sredni wlasnie stwierdzona ASTME...suchy kaszel,problemy ze swobodnym oddychaniem w nocy...najmlodszy przechodzil juz dwa razy zapalenie oskrzeli,w tym raz grozilo zapaleniem pluc....ANTYBIOTYKI nie sa mu juz obce....
Ksiazki pani Anny "zamieszkuja" moja kuchnie juz od trzech lat. Wiem jak niezwykla jest wiedza w nich zawarta. Niestety wielokrotnie probowalam podsunac je mojej przyjaciolce,jednak z jej strony nie bylo zadnego zainteresowania ich trescia...
Wzielam sprawe w swoje rece i nawiazalam kontakt z tesciowa przyjaciolki....Ucieszyla sie na moj telefon,odsypalam ziola ze swoich "magazynow",pozyczylam ksiazki,pozaznaczalam wiele rad....Okazalo sie,ze ona rowniez zaczela szukac juz roznych zrodel i dazyla do znalezienia pomocnych materialow...Trafilam na dobry moment....
Wiem,ze to wina zlego odzywiania,bardzo wychlodzony potrojny ogrzewacz...
Mam nurtujece mnie pytania i prosze o rade. Jak zaczac regenerowanie i rozgrzewanie?
Od jakich potraw rozpoczac,by ich organizmy stopniowo sie "ocieplaly"?
Czy potrawy silnie rozgrzewajace sa wskazane?
Jesli tak to jak czesto?
Napewno bedzie to bardzo pomocna wiedza:o))

Czekam z niecierpliwoscia na odpowiedz.
Bardzo serdecznie dziekuje!
data: 2008.07.27
autor: Karolina z Flensburga
Tego tłuszczu dałam za dużo do smażenia, na patelnię.
data: 2008.07.27
autor: Gabi
Pni Aniu, proszę przyjąć od nas serdeczne i słodkie jak miodek życzenia imeninowe, duuużo zdrówka, tylko pięknych i słonecznych dni i anielskiej do nas cierpliwości;))) Przepraszam za jednodniowy poślizg. Życzy cała familia, cmok cmok od Julci.
data: 2008.07.27
autor: Magda P-K
Witam, podpowiedzcie mi proszę z czym można podawać placki z cukinii, same można jeść, czy jakiś dodatek w formie np. śmietany musi być? Wypróbowałam sposób Ostróżki a'la naleśniki, ale trochę za dużo tłuszczu dałam. Bardzo smakowały :-) Czyli można je robić na dwa sposoby, a'la ziemniaczane też??? Dzięki z góry za odpowiedzi cieplutko pozdrawiam. Pani Aniu serdeczności :-)
data: 2008.07.26
autor: Gabi
Mamaa, dziękuję, trochę mnie Pani podniosła na duchu. Bo czytam na tym forum tylko jak wszystkie maluszki ochoczo wcinają owsianki i miksowane zupki które Pani Anna zaleca, a moje małe dziecko zupełnie się na nie wypięło. Po prostu nie chce jeść papek. Za to je obiadek (najlepsze ziemniaki, kluski ziemn. i mięsko nawet chętnie) i wszystko co nie miksowane (np chleb uwielbia). Niestety zjada mało jarzyn ale ufam ze to się poprawi. Dziwi mnie trochę ze nie ma zaparć przy takim menu. Pozdrawiam ciepło
data: 2008.07.26
autor: Luśka
Pani Joann dziękuję za słowa wsparcia. Zastosuję wszystkie rady. jutro na obiad puree. Ponieważ nie mam jeszcze książek a nurtuje mnie jedo pytanie, to pozwoli Pani, że zapytam: o TLACI. Czy zioła dodaje się w równych proporcjach, na ile wody? Pozdrawiam
data: 2008.07.26
autor: Małgorzata
Pani Malgorzto,JoannaMamasik dobrze mowi.Glowa do gory i dasz rade i wyjdzie z pod Twojej reki super mezczyzna,bo tego chcesz:))).Osiagniec zycze!
data: 2008.07.26
autor: anita
Chciałabym opisać Wam przygodę, która spotkała mnie u kosmetyczki. Z natury jestem blondynką i od czasu do czasu chodzę "poprawić urodę" na brwiach i rzęsach. Musiałam czekać w kolejce aż kosmetyczka skończy hennę klientce przede mną. Rozpoczęła się rozmowa o jedzeniu i piciu i samopoczuciu podczas upałów. Na pytanie jaką wodę piję - odpowiedziałam, że ...żadnej. Obie panie (kosmetyczka i klientka) bardzo zmartwiły się o stan mojego organizmu i zaczęły dociekać jak bardzo mogę być odwodniona. Odpowiedziałam, że nie czuję się odwodniona, moja sprawność jest zupełnie dobra i nie mam zwyczaju pić zimnych napojów o jakiejkolwiek porze roku, że popijam herbatki ziołowe osobiście parzone. Tak jakoś rozmowa przeszła na tematy żywieniowe i - ponieważ dałam poznać, że w sprawie wody jestem odmieńcem - zostałam odpytana z tego, co jem. Odpowiedziałam uczciwie, zgodnie z prawdą, że żadnych kurczaków, wieprzy, słodyczy. I niewiele brakowało a trzeba byłoby rehabilitować obydwie panie. Że żyję na indyku i wołowinie to jeszcze jakoś dało się zrozumieć, ale że bez słodkiego???? Czy naprawdę zero cukru? Słodzę miodem - odpowiedziałam - a cukier, który do swojej pracy potrzebuje mój mózg zapewniam mu jedząc marchew, pietruszkę i ziemniaki. Na to klientka leżąc z zaklejonymi oczami (bo przecież robiła hennę)cały czas przekonywała mnie, że działam na szkodę swojego zdrowia i na pewno mi to niedługo bokiem wyjdzie. Grzecznie i spokojnie odpierałam jej argumenty. A naszej wymianie zdań przysłuchiwała się zdezorientowana kosmetyczka , nie mówiąc nic. Po zakończeniu zabiegu klientka otwarła oczy i spojrzała na mnie z politowaniem. Im dłużej mierzyła mnie wzrokiem, tym bardziej jej oczy robiły się okrągłe ze zdumienia. Na koniec powiedziała (cytuję) "No, jeżeli Pani na tej swojej diecie tak wygląda - to ja Pani gratuluję. Gratuluję zdrowia". No i nawiązała się dalsza rozmowa, bo teraz już obie panie zaczęły mnie wypytywać o moje jedzenie. Odpowiadałam tłumacząc i niczego nie narzucając, na czym polega mój sposób odżywiania. Klientka podsumowała moją wypowiedź w ten sposób, że jest(em) bardzo mądra i powinnam moją wiedzę w tym zakresie upowszechniać. ...no to napisałam Wam ten post i widzę, że właściwie wyszedł mi mały felietonik. Mam nadzieję, że podczas sezonu ogórkowego mi to wybaczycie. Swoją drogą to bardzo miłe mieć świadomość, że umiałam kogoś przekonać do swoich racji i to na zasadzie przekonania, a nie jeżenia się na przeciwnika. Co do mądrości, to nie mam złudzeń, że aby takiej doświadczyć muszę jeszcze wiele nad sobą pracować. Ale, skoro usłyszałam taką ocenę, to oznacza, że początek został zrobiony. I teraz parę słów do Szefowej! Pani Aniu, wyjeżdżając z kursu drugiego stopnia mówiłam, że wyjeżdżam ze świadomością, że mam duże zadanie do zrobienia bo chcę rozpracować moje trudne problemy rodzinne. Cały czas to robię i myślę, że z dobrym skutkiem. Będę starać się przyjechać na konsultację, to powiem więcej. Wiele klapek w głowie mi się ostatnio otwarło. Zarówno tych emocjonalnych, jak i kulinarnych. Pozdrawiam serdecznie Panią i całe forum.
data: 2008.08.04
autor: Urszula
Pani Aniu i dziewczyny na kursie w Wąsowie, serdecznie Was pozdrawiam:) Życzę kursantkom wesołej zielonej nocy i powrotu do rzeczywistości z zeszytem pełnym przepisów, głową spokojną i sercem otrwartym, a Pani Ani odpoczynku po powrocie:) Ciekawe czy Wam też dane było poznać Panią Czesię, która mieszka po sąsiedzku od lat:)
data: 2008.07.25
autor: Anita
Podaję przepis na ZUPĘ z FASOLĄ JASIEK z Wąsowa. Na wrzątek wrzucamy: tymianek, kminek mielony, imbir, 2 skrzydła indycze, sól, vegeta, fasola JAŚ (opakowanie) namoczona poprzedzającej nocy, bazylia -> gotujemy 1,5 godz. Następnie dodajemy gałązkę lubczyku (tzw magi - jeśli mamy), kurkumę, pokrojone drobno w kostkę słodkie warzywa czyli marchewki, pietruszki korzeń, ziemniaki, białą kapustę i cebulę drobno pokrojone, czosnek -> gotujemy ok 50 min. Dodajemy kolendrę mieloną, chili, sól, cytrynę, do zagęszczenia mąkę pszenna rozmieszaną z zimną wodą, wrzątek, kminek mielony, pieprz czarny. Życzę smacznego:)
data: 2008.07.25
autor: Anita
anito, imienniczko moja, proszę o zmianę Twego podpisu by można było nas rozróżniać.
data: 2008.07.25
autor: Anita
Jagodo, dziękuję Ci za pomoc:-)
data: 2008.07.25
autor: Marzena z Gdyni
Pani Luśko mam dzieci w podobnym wieku (7 i 2 lata), Ze starszym nie mam problemów a z mniejszym to różnie bywa. Wydaje mi się, że to kolejny etap jego rozwoju, że próbuje mieć swoje zdanie, że coś mu smakuje bardziej a coś mniej tak jak nam. Jak chce dać mu zupę to biorę jakąś książeczkę i opowiadając mu karmię go zupką a on sam w pewnym momencie mówi "koniec", ale najczęściej zje wszystko.Gulasz je sam i faktycznie nie protestuje. Owsiankę zje tylko wtedy jak sam może ją przełożyć łyżeczką z garnuszka do miseczki. Wiem,że to wszystko dziwnie brzmi, ale wychodzą mu ząbki(trójki) i jest troszeczkę przekorny. Nie martwię się tym bo mój starszak też taki był w tym wieku a teraz super się dogadujemy.Pozdrawiam gorąco.
data: 2008.07.25
autor: mamaa
Pani Małgorzato, pani Ania nie stawia diagnoz, a wszystkie niezbędne wskazówki na tym etapie znajdzie pani właśnie w książkach pani Anny. W trakcie lektury książek znajdzie pani odpowiedzi na wiele pytań, również na te, które do tej pory jeszcze się nie pojawiły. Czytając zacznie pani układać odpowiedzi w sobie, zacznie pani porządkować SIEBIE i relacje z dzieckiem, otoczeniem. Świadomie zajmie się pani również żywieniem i zdrowiem dziecka, a to wielka odpowiedzialność i niezbędna jest pani wiedza. Musi pani najpierw tę wiedzę zgromadzić poprzez lekturę książek. Może pani już teraz próbować się umówić na konsultację do pani Ani, do jesieni uda się pani zapoznać z treścią książek i dzięki temu rzeczywiście skorzysta pani ze wskazówek, które pani dostanie podczas konsultacji. Póki co cicha rada, proszę nie pędzić, nie szarpać się, ale wyciszyć, uspokoić, zacząć słuchać, a siły, które nad panią wirują przestaną być Chaosem, odnajdą Porządek. A co tak z marszu podawać dziecku znajdzie pani na forum. (kluczowe hasła to zapewne: dzieci, owsianka, zup(y/a) TLACI) I absolutnie nie to co kwaśne surowe i zimne, kiszone ogórki precz, sucharki też nie dla takiego osłabionego dziecka, serki homegenizowane do kosza, obieraczka w dłoń, wiadro ziemniaków z kminkiem i cebulką do gara i puree dla dziecka czas ugotować. :)
data: 2008.07.25
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu, dziękuję za "słowo" do mnie w Pani ostatnim poście. Przeczytałam dopiero dzisiaj. To lato przyłożyło mi. Niestety nie mogę sama tego rozszyfrować, jedynie mogę spokojnie,na ile to możliwe,iść kursem właściwym i wierzyć że będzie dobrze. Serdecznie pozdrawiam Panią i wszystkich na forum.
data: 2008.07.24
autor: Aida
Anko z USA-priorytet-to w Twojej sytuacji(mysle)bardzo wazne slowo.Poukladaj sobie te sprawy w takiej kolejnosci zeby uniknac deptania w miejscu:).
data: 2008.07.24
autor: anita
Alicjo i Paryzanko - dziekuje za wskazowki. Spokoj i luz to podstawa, niestety u mnie ostatnio z tym kiepsko, bo sie pare spraw zrzucilo. Musze przeczekac i wziasc sie w garsc. Dzieki dziewczyny.
data: 2008.07.24
autor: Anka z USA
I jeszcze bardzo bym była wdzięczna za słowo otuchy w takiej sprawie - otóż z niewyjaśnionych powodów moje dzieci (7 lat i 1,5 r) odwróciły się od zup od jakichś 2 miesięcy jak na komendę mówią "nie". Starszego synka to jeszcze namówię, ale z małą nie wygram. Od dwóch miesięcy nie je w ogóle warzyw, nawet do obiadu. Jesteśmy na pp od 1,5 roku. Od tamtej pory zupy były przecież ulubioną potrawą, często nie chciały 2-go śniadania wolały zupę. Co im się stało, czy któraś z mam miała podobny problem? Uważam ze moje posiłki są dobrze zrównoważone a szczególnie właśnie zupy. Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.07.24
autor: Luśka
Dzień dobry, czy któraś z Pań wie ile wapnia w przeliczeniu na miligramy jonów wapnia może zawierać miska zupy (400ml). Gotuję 5-6 litrów zupy na mięsie z połową kości cielęcej. Będę wdzięczna za odpowiedź.
data: 2008.07.24
autor: Luśka
Marzeno, od razu po oparzeniu linomag - piecze na początku, ale potem jak ręką odjął. Na pewno nie bursztynówka - podrażnisz sobie to oparzenie, bo ona rozgrzewa!
data: 2008.07.24
autor: Jagoda
Mam prośbę, czy ktoś może mi polecić, co zrobic po oparzeniu piekarnikiem? W archiwum czytałam o Linomagu, ale to na słoneczne oparzenia, a takie kuchenne? Czy moze byc nalewka bursztynowa? Z góry dziękuje za pomoc. Boli...:-(
data: 2008.07.24
autor: Marzena z Gdyni
Tak, Marto R. prawa strona W-wy to moje rejony;-)))) więc ochoczo przybędę po jagnięcinę ;-))))na Saską Kępę
mój email: stromka@wp.pl
data: 2008.07.24
autor: Stromka
Kingo, jeśli szponder jest zbyt duży, poproś w sklepie o przerąbanie lub przepiłuj w domu sama. Piłowanie jest ok, bo nie ma odprysków kości, tylko trzeba posiadać odpowiednie oprzyrządowanie np brzeszczot w ramce. A jeśli się już decydujemy na gicz to też ją piłujemy na plastry, ale to raczej dla starszych dzieci. Pozdrowienia
data: 2008.07.24
autor: Marta R.
Pani Aniu, wiem, że jest Pani teraz w Wąsowie z całą Ekipą. Przesyłam Wam całuski i życzę pięknych chwil spędzonych RAZEM i cudownego gotowania. Jak tylko będę mogła zostawić Julkę na dłużej to na pewno zjawię się na kursie "wąsowskim", by pod oczkiem Pani troszkę w garach poczarować. Chciałam się Pani Aniu zameldować; u nas dobrze, kulamy się, Julcia rośnie, jest cudowna, bardzo żywa i lubi tańczyć. Czyli jest ok, OK.Pewnie, że raz lepiej raz gorzej, jak u wszystkich pewnie. Cały czas pilnuję się i pamiętam co mi Pani powiedziała przez tel. o otwieraniu mojego dzioba i akceptacji. Dziękuję, że jest Porządek i dziękuję, że jest Pani. Bo nigdy tak spokojnie i ufnie nie poradziłabym sobie z problemami Julki i swoimi. Jest Pani cudowną i mądrą kobietą. Obie ściskamy Panią mocno. Ukłony;)))
data: 2008.07.24
autor: Magda P-K
Witam.Ja dodaje cukinie do placków zamiast jabłek ,dawniej placki z jabłkami moje cztery domowe męszczyzny uważały za ulubiony deser.
data: 2008.07.24
autor: ostróżka
Ok, dziekuje Joanno, czy mozesz mi jeszcze tylko powiedziec, czy zamiast zeberka wolowego, moge dla dzieci do rosolu dodac kawalek giczy cielecej czy lepiej nie? W rosole jest zwykle wlasnie zeberko wolowe, rosbef, i indyk. Czasem to zeberko jest tak duze, ze wolalabym wziac kawaleczek nogi cielaka, ale wlasnie nie wiem czy tak bedzie dobrze ze wzgledu na wapn. Dziekuje!!!!
data: 2008.07.23
autor: Kinga
Aha, zdaje się w Mini Europie nie ma jagnięciny w wakacje, tak mi się coś po głowie telepie, choć pewna nie jestem. pozdrowienia
data: 2008.07.23
autor: Marta R.
Tran firmy Lysi jest dobry, moje dzieci o dziwo chetnie go przykmuja w zimie.
data: 2008.07.23
autor: Paryzanka
Stromko, to Ty masz do mnie blisko?:))
data: 2008.07.23
autor: Marta R.
Hej maama,nie mam dzieci ale jestem farmaceutką i mogę polecic Ci trany dla niemowląt z firmy Moller's do picia(bez smaku lub cytrynowy)a dla starszych dzieci od 3-go roku życia tran w kaps.Lysi
data: 2008.07.23
autor: Inka
Babo Kochana Marto R. bardzo duże dziękuje za PP na Saskiej Kępię !!!
data: 2008.07.23
autor: Stromka
Witam!
Czy któraś z mam podawała swoim dzieciom tran i mogłaby któryś polecić, bo są różnych firm, smakowe i bezsmakowe.Dziękuję za podpowiedź.
data: 2008.07.23
autor: mamaa
Ostróżko, Sasanko dziekuję za podpowiedzi:-) Wykorzystam przy najblizszej okazji. (cos chyba niedlugo, bo zaczynam się lubować w cukinii).Rozumiem, że są to placki tylko z cukinii, czyli dajemy ją zamiast ziemniaków, a nie jako dodatek?*****Beciu, przepis na pasztet z wątróbki jest w FŻ s. 255- na wątrówbki kurze, jesli robisz w wołowej, to p. Ania poleciła by w kwaśnym dać cstu balsamicznego i namoczona bułkę.
data: 2008.07.23
autor: Marzena z Gdyni
Kingo,no i uwazna obserwacja calej sytuacji.Ato po to,zeby nie wyciagac zbyt pochopnie i tylko powierzchownych wnioskow.Sukcesikow zycze:).
data: 2008.07.23
autor: anita
akurat chleb to na junikowskiej, tak mi się jakoś zagalopowało :D
data: 2008.07.23
autor: sebanietrzeba
przepraszam a ten chleb z pieca prawdziwego na Jeżycach to gdzie?
data: 2008.07.23
autor: Ata
Kingo, filiżanka rosołu dwa razy w tygodniu może pomoże maleństwu, ale zupa na giczy z pewnością będzie zbyt intensywna i przewalisz z ilością wapnia. Pilnuj raczej by wapń się dobrze przyswajał, a nie był w przesadnej ilości. Wiadomo, że Mały mleka nie pije, krowa przecież zdechła ;).
data: 2008.07.23
autor: Joanna - MamAsik
Przewodnik PP po Saskiej Kępie (Warszawa) i nie tylko: Świeża jagnięcina - Mini Europa ul.Międzynarodowa w piątki, sklep Le Diplomat ul.Wandy codziennie ok południa; cielęcina i wołowina + podroby w dużym wyborze z fachową poradą - bazarek ul Niekłańska pawilon pani Grażynki i pana Grzesia; indyk + podroby - bazarek, pawilon drobiowy; masło naturalne Klimeko – pawilon z nabiałem, tamże ser owczy bundz; sery kozie – Elea, ul. Meksykańska, Piotr i Paweł i inne markety; kasze na wagę, w tym gryczana niepalona, drobna częstochowska, ryż naturalny - bazarek, pawilon nr 2; pieczywo - Galeria wypieków Piotra Lubaszki ul Francuska (i inne lokalizacje), nie węglowe, ale duży wybór na zakwasach, również piekarnie Czubaka (ul Paryska i inne lokalizacje) mają coś na zakwasie; margezy (surowe kiełbaski baranio-wołowe) – Pizzeria renesans ul Francuska; warzywa eko (na zamówienie we wtorki), jajka eko, herbaty yogi tea (niektóre dobre dla nas w awaryjnych sytuacjach-było o tym na forum – info o składzie: ekologiczny.pl ), kasze – sklep zdrowa żywność ul.Francuska; kawa a la PP, czyli z tygielka z przyprawami – Pożegnanie z Afryką (ale uwaga chyba gotowana na prądzie a przynajmniej w Promenadzie na Ostrobramskiej), gotowana na gazie w tygielku na życzenie z miodem zamiast cukru – restauracja Santorini ul Egipska, tamże dobrze przyprawiona koźlina i jagnięcina (nie PP, ale pysznie), kawa Astra niskodrażniąca– Elea, Piotr i Paweł, Selgros; płatki ze Stoisławia – Mini Europa, Selgros; makaron Czaniecki – podobno w Albertach, ale ja nie szukałam; miody wszelakie naturalne- sklep z miodami, al.Waszyngtona. Dotąd nie znalazłam świeżej gęsiny i koźliny, więc ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, czekam na info. Pozdrowienia
data: 2008.07.23
autor: Marta R.
Warszawiacy, wrzucałam na forum parę informacji o sklepach z przyjazną nam żywnością. W wolniejszej chwili usystematyzuję je w jednym poście. Wszystkie moje namiary są na Saskiej Kępie, ale może ktoś ma blisko, to skorzysta. Pozdrowienia
data: 2008.07.23
autor: Marta R.
Joanno dziekuje Ci, zupy gotuje co drugi dzien na zeberku cielecym, raz w tygodniu na indyku, nie tylko teraz ale w ogole, w ciagu dnia jest raz zupa i raz gulaz, zrobilam mu po raz pierwszy rosol z pepisu na forum, ktos podawal delikatny ze wzgledu na dziecko. Pomyslalam sobie,ze powinnam dopoki ma noge w gipsie dokarmiac go rosolem raz w tygodniu przez dwa dni, czy dobrze robie?
Moze oprocz tego gotowac czasem zupe na kawalku z nogi cielaka? Mleka maly nie pije w ogole.
data: 2008.07.22
autor: Kinga
Anko z USA, czy znasz ksiazki Giny Ford? Mozesz je w stanach kupic. Polecam Ci "Contented little baby book", mi bardzo pomogly.
http://www.contentedbaby.com/
zajrzyj rowniez tu
http://www.netmums.com/coffeehouse/
data: 2008.07.22
autor: Paryzanka
Sebonietrzebo i uzytkownicy forum, a moze nie do jednej osoby tylko na forum napiszcie informacje o tym gdzie mozna kupic cos porzadnego w W-wie, wielu z nas to interesuje.
data: 2008.07.22
autor: Edyta
Dziewczyny widzę, że temat dzieci znów na topie, to ja też cosik od siebie. Kornela w sierpniu kończy dwa latka i powoli myślę odstawiać ją od piersi, ale jak to zrobić??? W głowie nastawiłam się, że do dwóch lat pociągniemy, ale widzę, że to zanosi się na dłużej :-) Jak na razie dajemy radę, w nocy tez nie jest to takie uciążliwe, już się widać przyzwyczaiłam do kilku przebudzeń. Chyba dam jej jeszcze trochę czasu, w duchu mam cichą nadzieję, że jak samo się zaczęło tak samo się zakończy, bez boleśnie. Gdyby nie to będę szukać pomocy :-) A na razie pozdrawiam wszystkich cieplutko, w szczególności Panią Anię.
data: 2008.07.22
autor: Gabi
witajcie wszyscy:-)Własnie przeczytałam posta Jagody: "Pamiętaj też, że to, co nowe, rodzi się w absolutnej samotności, bólu, ciemności i skupieniu (F. Życia)- a musisz się narodzić nowa TY". Zdziwilam sie, skad pochodza, bo ksiazki przeczytałam kilkukrotnie i akurat tego nie wychwyciłam. Najlepszy przyklad, jak otwieramy się na wiedzę. A trafiły do mnie/na mnie akurat teraz, kiedy ja jestem zaszyta w moim domciu, jem, czytam archiwum, gotuję, czytam ksiązki z forum i pracuję nad emocjami, przeszłością, moim wielkim ego, chciejstwami itd. Czyli zrobilam cos instynktownie, zaszyłam sie w domu, w ciszy, w samotności, by odnaleźć siebie. NOWĄ siebie...To są wlasnie przekazy ze wszechświata, te magiczne zbiegi okoliczności. Jak dobrze mi sie zrobiło:-) Chyba poziom energii mi wzrósł;-)Pozdrawiam serdecznie:-)
data: 2008.07.22
autor: Marzena z Gdyni
Anko z USA. Zasypianie dzieci to bardzo złożony temat. Ja borykałam się z nim 2 lata i 4 miesiące, do czasu kiedy nie odstawiłam małej od piersi. Jestem genialnym przykładem jak nie robić, więc dlatego zdecydowałam się napisać parę słów.
Moja Marysia jest dzieckiem z AZS, od początku na PP. Pomimo całej wiedzy jaką posiadam, wydawało mi się,że dziecku będzie źle gdy nie będzie dostawało innego mleka. Więc karmiłam, karmiłam i coraz bardziej się zakręcałam.Zmęczenie sięgało zenitu. Mała chłonęła całe moje emocjonalne zakręcenie z moim mlekiem. Wiem to teraz po 4 miesiącach po odstawieniu dziecka. Dlatego życzę dużo dużo spokoju i wytrwałości w stosowaniu się do książkowych zaleceń i tak zwanego luzu. Znam wiele osób które skorzystały ze wskazówek książkowych i dzieci nauczyły się spać.
Pozdrawiam wszystkich cukiniowo i fasolkowo ( pierwszy raz z własnego ogródka)
data: 2008.07.22
autor: Alicja z P.
proszę o przepis na pasztet z wolowej wątróbki
Pozdrawiam
Becia
data: 2008.07.22
autor: 
Kochane! Biorę się za siebie a potem za familię ostro, bo niedługo wszyscy wylądujemy na kroplówkach, wiecznych prochach itd… Książki czytam 2-gi raz, ale tym razem je STUDIUJĘ! Następny krok: 2-gi czwartek miesiąca w Centrum w Poznaniu. Proszę o potwierdzenie – czy będzie dopiero 14 sierpnia? A może, ponieważ 15-go jest święto, odbędzie się w inny czwartek? Czy muszę kogoś uprzedzić o moim przyjeździe? Kiedy mogę zapisać się na kurs I stopnia? Czy już teraz, czy dzwonić do Centrum później? Dziękuję. Fajnie że jesteście!
data: 2008.07.22
autor: Hanka
Witajcie. Ja robie ciasto na placki a cukinie dodaje po trochu coby nie leżała w cieście jak porcja placków siedzi na patelni ,to znaczy wykładam porcje ciasta do garnuszka dokładam utartej cukinii i na patelnie i tak z każdą porcją ciasta.Pozatym przeczytałam ten cykl Ziemiomorze i najbardziej podobało mi się"Czarnoksiężnik z Archipelagu" i Tehanu" Robi wrażenie,przynajmniej na mnie.Pozdrawiam
data: 2008.07.22
autor: ostróżka
Witam wszystkie dziewczyny i chłopaków! Przeglądałem i nadal przeglądam niekończące się forum i znalazłem już miejsca gdzie moge kupić barana albo jagnię. Przeprowadziłem się miesiąc temu do warszawy i po prostu szukam i szukam gdzie kupować produkty. W poznaniu miałem za dobrze, mieszkając przy rynku jeżyckim, mając dostęp do każdego rodzaju mięsa, świeżych wiejskich jaj i prawdziwej biegającej po zielonej trawce gęsi albo kurki. Nie wspominając już o chlebie z piekarni węglowej. Stąd mój post. Jeśli znacie może dobre miejsca w warszawie godne polecenia, jakiś chleb węglowy, dobre mięsko, jajka... cokolwiek, po prostu produkty po których śledziona i żołądek będą "tryskać" energią!!
Mój email: sebanietrzeba@o2.pl albo numer gg 28575657
Byłbym bardzo wdzięczny za informacje, a jeśli ja coś ciekawego znajde odrazu napisze na forum!!
Pozdrawiam
data: 2008.07.22
autor: sebanietrzeba
Marzenko, naleśników cukiniowych nie próbowałam, ale mogę się domyślać dlaczego Ci nie wyszły. Na przykład placki z cukinii (robi się podobnie jak ziemniaczane) są o tyle trudne do wykonania, że ciasto błyskawicznie rzednie, robi się coraz bardziej wodniste. Jest na to sposób - posolenie cukinii i po chwili odciśnięcie nadmiaru wody, ale nie wiem czy taka kolejność smaków jest dopuszczalna? Ale jest to sposób też na to by cukinia(oczywiście ze skórką)pozostała chrupiąca.Cukinia fantastycznie komponuje się z czosnkiem i z szałwią. Smacznego, pozdrawiam.
data: 2008.07.22
autor: Sasanka
Witam, Pani Aniu, pisała Pani o tym, że poszczególne zęby przypisane są do konkretnych narządów. Czy jest dostępna literatura, z której mogłabym się dowiedzieć więcej na ten temat? Poszukuję też dobrej pozycji na temat meridianów. Czy to ta sama, co o punktach energetycznych Kuchty? *** Ostatnio usłyszałam komplement na temat swojego 8-mies. dziecka (od osoby nie na PP), że jest bardzo ZRÓWNOWAŻONY. Czy może być coś trafniejszego?:)) Pozdrowienia
data: 2008.07.22
autor: Marta R.
Ten piesek to ma być prezent na drugie urodziny Korneli :-)
data: 2008.07.22
autor: Gabi
Witam wszystkich, mam pytanie natury technicznej, chodzi mi o psa, znalazłam w archiwum co gotować psiakom, ale nie bardzo wiem jakie części mięska kupować od wołowinki, cielęcinki czy indyka, może ktoś mi pomóc, z góry bardzo dziękuję pozdrawiam :-)
data: 2008.07.22
autor: Gabi
Joasiu, Agulko - bardzo dziekuje za odpowiedz. Chyba za wczesnie kladlam go spac. Dzis przetrzymalam go troche bo sie bawil i polozylam go o 8:30 jak zaczal trzec oczka. Pierwszy raz nie plakal i nie protestowal! :)) Agulko, jutro postaram sie byc na gg. Bardzo wszystkim dziekuje za wsparcie, bardzo mi pomoga.
data: 2008.07.22
autor: Anka z USA
Wpadłam na chwilę i widzę,że coś mi uciekło...Anito, a w czym "przegięcie" jeśli chodzi o czekoladę do naleśników? Nie bądź "chciwuska" napisz,please.
data: 2008.07.21
autor: Barbara
Aniu z USA podaję gg skrobnij coś to napiszę Ci jak ja sobie poradziłam gg 7197059
data: 2008.07.21
autor: Agulka
Aniu z USA, z taką sytuacją można sobie dać radę tylko dzięki konsekwencji i spokojowi. My z mężem przy pierwszym dziecku podjęliśmy konkretne kroki właśnie po przeczytaniu książki Estivilla "Uśnij wreszcie". Przemyśleliśmy jej treść, postanowiliśmy działać, a potem została już tylko pewność w działaniu i przekonanie, że robimy dobrze. Choć czasem również kapitulowałam (jak piszesz) i dawałam dziecku pierś. Ale nie szłam do niej z uczuciem poddaństwa, tylko z przekonaniem, że tak trzeba, bo tak czuję. Niemniej jednak konsekwencja w działaniu była wielka. Ważna jest tu również rola ojca, bo to on, niepachnący mlekiem chodził układać płaczące dziecię. Współpraca między rodzicami musi być bardzo duża.
data: 2008.07.21
autor: Joanna - MamAsik
Juz minelo 6 dni odkad zaczelam wprowadzac metode zmiany kladzenia spac mojego synka, ale nadal kazdej nocy jest dramat. Zwykle po kilku godz. placzu lub/i miotania sie po lozeczku (najwiecej bylo 6 non-stop)zwykle kapituluje i daje mu piers... i znajduje sie w punkcie wyjscia. Nie mam pojecia co robic bo Kevin juz ochrypl, a ja jestem na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego. Od 9 m-cy po porodzie nie mialam jeszcze mozliwosci prawdziwego odpoczynku. Kevinowi nie zdazylo sie jeszcze przespac calej nocy. Dziewczyny, jak dalyscie sobie rade uporac sie z podobnymi problemami?
data: 2008.07.21
autor: Anka z USA
Bycie na pp porusza tak wiele aspektów, o ktorych nawet nie pomyslałam wczesniej; czy to jest własnie dokonujacy się proces "od kartoflanki do duchowości"? Dochodzę do swoich komlepksów, zaczynam widzieć moje emocje- kiedy i co sie pojawia. Z pozoru prosta sprawa- na impreze do znajomych biore swoje żarcie, kryje w sobie cale morze moich emocji, zahamowań, strachu, obaw i nie wiem czego jeszcze. Niedawno pisalam, ze wstydzę się swojego jedzenia przy innych, po tym weekendzie (kolejne "egzaminy"towarzyskie) widze, ze to strach. I nie wiedziałam ze mam go w sobie, ze az tak duzo...To jedzenie pomaga mi w poznawaniu samej siebie. I coś waznego- zadbania o siebie.
Ach, rozpisalam sie.
data: 2008.07.21
autor: Marzena z Gdyni
Anko, zajrzyj do archiwum, z tego co pamietam temat filtrów był już poruszany.
data: 2008.07.21
autor: Marzena z Gdyni
Sasanko, dzięki za odpowiedź:-) Skoro jesteś "duszą cukiniowa", to podpytam cię jeszcze o naleśniki...Zrobiłam osttanio naleśniki z ksiązki i wtrałam do ciasta 1 cukinię. Nie wyszły:-( Czy próbowalas tak robic, udały sie?***** Anitko, ty ostatnio widze wspominalas ze po wąsowie udaly sie, czy to moze ten przepis, wlasnie z cukinia? Hmmm, moglabys podzielić się doświadczeniem? :-)Pozdrawiam wszystkich
data: 2008.07.21
autor: Marzena z Gdyni
Pytanie do pani Ani, co sadzi pani o stosowaniu filtrow do wody?
data: 2008.07.21
autor: Anka
Kamilo,toz ten artykul to istna"orka na ugorze".Moim zdaniem mialby sens gdyby zaczal sie od stwierdzenia,ze najblizsi pana psora sa z nim szczesliwi.Bo jesli nie,to nie chce byc zlym prorokiem,ale cos mi sie wydaje ze mu ta ksiazka o radosci nie wypali.
data: 2008.07.21
autor: anita
Kochane!!! Jak za pomocą PP podnieść odporność organizmu, a raczej wywalić z organizmu wirusa? Pomóżcie, proszę.
data: 2008.07.21
autor: wiedźma ple-ple
Kingo, miałam okazję podpytać panią Anię w temacie zmian w diecie twojego dziecka. Zupy powinnaś teraz gotować przede wszystkim na żeberkach cielęcych, by była w nich większa zawartość potrzebnego mu teraz kolagenu, co nie oznacza, że mają być intensywniejsze; zachowaj proporcje jakie masz ustalone do tej pory, ale gotuj na żeberkach. Pozdrawiam.
data: 2008.07.21
autor: Joanna - MamAsik
Bardzo goraco polecam lekture: http://www.polityka.pl/zycie-jako-garderoba/Lead33,933,261684,18/.
data: 2008.07.21
autor: Kamila z Paryza
Marzeno, jako miłośniczka cukini mogę powiedzieć, że smaczniejsza jest zielona, ale żółta sprawia że weselej jest w garnku więc ja kupuję w proporcjach dwie zielone jedna żółta. Myślę że wielkich różnic wartościowych nie ma i obydwie są dla nas pożyteczne.Pozdrawiam
data: 2008.07.21
autor: Sasanka
Upadanie jest czymś normalnym, ważne by z każdego upadku wyciągać wnioski. Dobrze, że jest Pani Ania, która umie przywołać do refleksji i to nam bardzo pomaga iść dalej.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a Pani Ani życzę cierpliwości w krzesaniu naszych tępych głów.
data: 2008.07.21
autor: Helena z Bierzglinka
Kingo, raczej niewiele możesz zmienić w żywieniu takiego szkraba, bo przecież galartu mu nie zapodasz, nie przyswoi takiej ilości wapnia. Musisz pilnować zupek gotowanych na wywarach mięsno kostnych. Takie zupy, jak u każdego innego dziecka powinny być w menu kilka razy dziennie. I tak będzie dziecię powoli łatać dziury po złamaniu. Tak myślę. :)
data: 2008.07.19
autor: Joanna - MamAsik
Witam, moj 18 miesieczny synek zlamal dzis nozke, co powinnam zmienic w jego djecie? Bardzo prosze o pomoc, dziekuje.
data: 2008.07.19
autor: Kinga
Pani Aniu moje wspominki propos tasiemca wynikały z robali mojego męża bo wtedy różne rzeczy wracają. Nie jadłam w tym roku i nie polecam. Kuruje sie chłop a czy jest mądrzejszy? Nie wiem. Wiem że lekarze dali ciała(jak zwykle?) lecząc go na cos innego. Zobaczę co z jego dyscypliną. Dziękuję za wsparcie choć trudno było Panią złapać. Jeśli ktoś będzie miał problem z glistą ludzką - chwilowo uważam się za experta. Ale chwilowo bo wolałabym już o tym zapomnieć. No i zgodnie z Porządkiem chory mąż niezdyscyplinowany jedzeniowo, a reszta rodziny w większej dyscyplinie - zdrowa. Choc jego choroba mnie rozstrajała. Przyznam się też że od kilku tygodni ćwiczę regularnie rytuały i cos kliknęło. Potwierdzam więc że jedzenie jest podstawą ale wespół w zespół ze sportem jest jeszcze lepiej. :))) Tak lubię
data: 2008.07.18
autor: Firanka
Zrobiłam dzisiaj mój pierwszy pasztet, z wołowej wątróbki. Pychota! (Choć zapomniałam o dodaniu szałwi:-) Już sobie yobrażam sobie jaki ten z szławią bedzie:-)
data: 2008.07.18
autor: Marzena z Gdyni
Kika wiem po sobie że jak człowiek ma rozstrój nerwowy to łatwo popełnia różne błędy w jedzeniu i wtedy ten rozstrój nie mija i dlatego z dietą jak piszesz błądzisz.Tu pomoże tylko świadomie podjęta żelazna dyscyplina.I nie myśl o tym jak długo masz ją trzymać ani czy dasz radę.Trzymaj dyscyplinę od rana do wieczora dzisiaj a jutro też zaczynaj od rana do wieczora, bez martwienia się czy następnego dnia dasz radę czy nie .Takie myślenie na krótki czas jest łatwiejsze.Podawanie meni na jeden dzień nic Ci nie da.W książkach jest podany przykładowy jadłospis na cały tydzień i co z tego, ani razu nie udało mi się go dokładnie zrealizować.Bo i po co, niektórych dań np nie lubię, na inne akurat nie miałam tego dnia czasu ,bo były zbyt pracochłonne a wypadło mi nagłe zajęcie się np. wnuczkami. Co do zup ;gotuj je na mięsku ale miksuj i jedz bez mięsa.Zostaw je sobie do chleba i jedz z dodatkiem musztardy albo keczupu, lub z sosem pomidorowym w/g. przepisu z książki,bardzo smaczny. Mięso z zupy możesz zapiec dodając przyprawy i różne dodatki wedle twojej fantazji, oczywiście w/g kolejności smaków.Dziewczyny podawały na forum różne przepisy na wykorzystanie mięsa z zupy .Jak masz rozstrój to napewno twoja wątroba cierpi więc nie jedz ryb wędzonych tylko duszone z jarzynami albo w folii.Zupy też gotuj delikatne żeby nie było w nich dużo rodzajów warzyw na raz.I staraj się co dziennie przelecieć nerwy Ci wiatr wywiejetroche. Trzymaj się mocno.Pozdrawiam.Anita podała stronkę o kroplach Bacha one też bardzo pożyteczne.
data: 2008.07.17
autor: ostróżka
http://www.drbach.pl
data: 2008.07.17
autor: Anita
Bardzo serdecznie dziękuję Ostrozko za odpowiedz
Byłabym niezmiernie wdzieczna za podanie jednodniowego menu
Jestem w tzw. rozstroju nerwowym , błądze z tą dietą już dwa lata.
Czy jeść ryby wędzone?
W jakiej postaci?
Z czym?
Po zupkach miksowanych z mięsem też różnie się czuję...
Gdzieś robię błąd...
Jestem niskociśnieniowcem
Błagam pomóżcie mi.
Odczuwam ciągle chęć jedzenia albo niepokój...
data: 2008.07.17
autor: Kika
Pani Aniu, jak fajnie, że Pani się odezwała:))) Przepis na zupę z jaśkiem na pewno napiszę. Tymczasem smażyłam wczoraj naleśniki, bo tak bardzo mi smakowały te w Wąsowie. Próbowałam kilka razy zrobić je wcześniej, nigdy nie wyszły. Wczoraj - extra. Synowie - prawdziwi szpiedzy smakowi - stwierdzili, że takich pysznych jeszcze nie jedli:) Mój stary przepis, a ich ulubiony, jest na mleku, powiedziałam im, że ta inność to kwestia patelni;) hehe;) Trochę też - bo kupiłam specjalną do naleśników, niską. Spałaszowali wszystkie. Z nutella;) Ja robię sobie ... swoją czekoladę wg PP, ale przepiu nie podam, bo to już byłoby przegięcie, wiem:) Poza tym wakacji czas, to jakiś taki czas dający mi do myślenia, oglądania nas od bańki strony. Bez szkoły jest naprawdę ok. Oj siedzę ja w schematach jeszcze. Ale powoli czuję o co w tym wszystkim chodzi. Czysta iluzja. Moja iluzja! Natomiast ponownie jestem pełna podziwu dla Pani wiedzy nt aktywności narządów (maksimum, minimum, ich objawów, znajomości konsekwencji, umiejętności przewidywania) itd i chyba nigdy tej wiedzy nie zgłębię. Może w następnym życiu;) Eh... Dla Pani i wszystkich tutaj - serdeczności.
data: 2008.07.17
autor: Anita
Pani Aniu, dziekuję za odpowiedzi. Przez ten czas to juz nawet zapomniałam, że pytałam o ananasa- widocznie już mi nie potrzebny:-) To cudne, doświadczać przemiany. Troche się zmartwilam, że mam wieczorem odpoczywać, a nie cwiczyc, bo ten taniec ogromnie duzo radosci mi daje, ale zajecia sa tak późno...A ten żołądek, to chyba też za mala przerwa miedzy kolacja (zupa) a treningiem (niepelna godzina). Nie wiem, czy to mozliwe, ale jakos tak to kojarze. A na kurs czekam:-) I na konsultacje tez:-)
Dziewczyny, bardzo proszę- jesli możecie, to powiedzcie co z tym chlebem. wiem, że było o chlebie po stokroć i pewnie do znudzenia. Czytam archiwum (jestem na maju 2007, więc jeszcze troszkę by byc na bieżąco), ale nie wiem, ktory wybierac. Intuicja mowi, ze jednak ten na zurku, no bo żytni/ razowy jest za ciężkostrawny.... No i te żółte- zieolone warzywka- cukinie, fasolki...Możecie?:-)) Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.07.17
autor: Marzena z Gdyni
Pani Aniu, bardzo dziękuję za odpowiedzi:-)Niezwykłe to forum i potrzebne bardzo.Ciekawe jest też to że na moje pytania znajduję odpowiedzi również w słowach dotyczących innych spraw.Zastanawiałam się nad paradoksami Wschodu, rozwinęła się dyskusja o miłości i miłosierdziu.Ata podsunęła mi lekturę, Joanna MamAsik odpowiedziała bardzo pięknie, a Pani Ania napisała do mamy Beaty:"A poza tym proszę nie myśleć o całości, tylko o sobie, o tym, co się wokół Pani dzieje i to porządkować".Dziękuję za te słowa. Wielkim dobrodziejstwiem przejścia na PP jest Porządek, ja nie wiem, jak to się dzieje, ale teraz mam i w kuchni większy porządek, mimo iż wszystko to bardziej pracochłonne a jednak mniej męczące, gotując nie myślę, że powinnam się spieszyć, robić coś innego, ambitniejszego... Mogę słuchać muzyki, rozmyślać, błogi luz i skupienie nad tym co wrzucam do garów.... Gorąco pozdrawiam:-)
data: 2008.07.17
autor: Sasanka
Pani Anno,swiete slowa,ale zeby tak jeszcze doba z gumy byla...Pani wie.Puszczam oczko i pozdrawiam:-).
data: 2008.07.17
autor: Wolodia
Pani Aniu!Dziękuję za odpowiedzi - muszę znaleźć swoje błędy.Pozdrawiam.
data: 2008.07.17
autor: Ata
Pani Aniu bardzo dziękuję za odpowiedzi i serdecznie pozdrawiam :-)
data: 2008.07.17
autor: Gabi
Witajcie, Kochani! Miesiąc minął jak z bicza strzelił. Prześledziłam wszystkie wasze posty i jestem zadowolona, bo nic niepokojącego się nie działo. Gaworzyliście sobie spokojnie, bez napięć, nawzajem się wspomagając. Przelecę posty pobieżnie i odpowiem tylko na niektóre. Kochani, od soboty mam znów kurs, a potem znowu wyjazd, więc będziecie musieli uzbroić się cierpliwość, bo ponownie odpiszę dopiero za cztery tygodnie. Dziewczyny, na poparzenie słoneczne rzeczywiście może pomóc kwaśne mleko lub jogurt – oczywiście zewnętrznie!, a na mniejsze podrażnienia Linomag. Nowa Gdynianko możesz sobie raz zrobić ananasy z kurczakiem – wiosną lub latem, a potem zapomnieć. Mimo, że są wskazane dla grupy A, dla organizmu wychłodzonego nie są właściwe. Aido, jeżeli masz ochotę na kurs w Wąsowie, to się zapisuj szybciutko w styczniu, bo możesz się nie załapać. Narządy nasze funkcjonują w normie lub są słabe, lub też zbyt aktywne. Gdy są w swoim czasie dużej aktywności – jeśli są zrównoważone, pracują dobrze, jeżeli są zbyt aktywne, pojawiają się problemy. Natomiast gdy są osłabione, pojawiają się problemy w czasie ich minimum, czyli po drugiej stronie koła. Osłabione serce daje więc problemy zimą, nadaktywne latem. Kiedy jest nadaktywny narząd? – wówczas, gdy w organizmie jest niedobór jin, dobrej wilgoci, dobrej esencji. Może to oczywiście być skutek wychłodzenia, zniszczenia środkowego ogrzewacza, a głównie śledziony i trzustki, jak również przemęczenia, zbyt dużej aktywności, emocji, stresu i oczywiście błędów żywieniowych. Sasanko, stan Twojego dobrego samopoczucia nie będzie trwał wiecznie. Jesteś tak samo jak wszyscy na Ziemi zakotwiczona na sinusoidzie procesów, przemian, czyli raz jest lepiej, raz gorzej. Ale to normalne. Dbajmy o to, aby amplituda była jak najmniejsza – to od nas zależy. Nie wpadaj ani w depresję, ani w euforię. Mamo Beato, zawsze jest tak, że im jesteś bardziej świadoma i otwarta, tym załatwiasz trudniejsze sprawy, choć masz wrażenie, że jest Ci lżej, bo umiesz się do wszystkiego zdystansować. Paradoks? Być może, ale życiowy. A poza tym proszę nie myśleć o całości, tylko o sobie, o tym, co się wokół Pani dzieje i to porządkować. Zresztą dziewczyny bardzo ładnie te sprawy tłumaczą. Miu, miło, że czerpiesz z forum tak dużo. Wando, miała Pani jakieś rozchwianie w układzie wątrobowo-woreczkowym i w pozostałych narządach środkowego ogrzewacza. Pojawia się wówczas duże osłabienie. Proszę wyłapać przyczynę. Zero, jeżeli jest czas maksimum dla narządu, to ten narząd sam się wzmacnia, tylko proszę go wówczas nie osłabiać głupotami. Np. latem – czas ognia – powinniśmy pozwolić, aby wzmacniały się nasze jelita, serce, krążenie, a więc nie osłabiajmy ciała litrami wody, kilogramami owoców lub też lodami, zimnym piwem itd. W dobowym układzie jest bardzo podobnie. Mamo Beato, nie wiem, jakie jest Pani wyobrażanie o prawdziwej miłości, ale moje jest inne i jestem przekonana, że tej mądrej miłości, Boskiej miłości jest coraz więcej. A rozwój duchowy to oczywiście nie tylko ścieżka PP, choć z pewnością pomaga w jego zrozumieniu. Miu, oczywiście, dużo łatwiej się nam przemieniać, powściągać, kontrolować, gdy rozumiemy, o co chodzi. Dlatego PP jest takim darem dla nas, bo sprawia, że lepiej rozumiemy naszą rzeczywistość. Nadido, jako dziecko zasypiałam u mamy na rękach, oj długo. Sama sobie przynosiłam poduszkę:) No i wyrosłam na całkiem przyzwoitą dziewczynę. Pani Wando, jak chce Pani zamienić mleko zwierzęce na zbożowe? Anulo72, tak, oczywiście masz rację. Jeśli zyskamy względną równowagę w ciele i narządy będą jako tako pracować, pojawi się w nas Kosmiczna akceptacja wszystkiego i wszystkich i to ta Boska miłość, która będzie z nas wypływała. Proste, prawda? Kamilo z Paryża, Tobie nie odpowiem ani pół słówkiem, bo wiem, że jesteś mądra i przy odrobinie chęci sama sobie poradzisz. Nowa Gdynianko, bardzo ładnie napisałaś o tym, jak PP Cię zmienia. Kra, witam Cię serdecznie i wspieram w Twoim przemienianiu. Barbaro, dziękuję za bukiet:) Tajko, chyba już tę zdradę przerobiłaś? Czy już wiesz, w jakim jesteś wzorcu? – ofiary czy kata? Czy już teraz wiesz, po co Ci to było? Wyciągnęłaś już mądrość z tego incydentu? Jak zrozumiesz, o co poszło, będziesz umiała zdystansować się do przeszłości. Fanko z Łodzi, jarzyny może Pani kupować wszędzie, byle były świeże. Jolik, energia smaku kwaśnego nie jest energią wzrostu, lecz energią, która ma powściągać nadmierną ekspresję wątroby. Zielone części roślin zjadane w nadmiarze będą działały jak smak kwaśny - będą powściągać i osłabiać wątrobę. Natomiast dodane w małej ilości nie są w stanie zrównoważyć potrawy smakiem kwaśnym. Ewitko z Sopotu, może Pani czasem kończyć na kwaśnym, ale tylko czasem. Pani Leno, proszę kaszę gotować, a potem miksować. Być może Pani dziecku potrzebna jest kropelka tranu, proszę o tym pomyśleć. Lub Pani powinna zjadać porcję tranu – wówczas Pani mleko będzie dla dziecka lekarstwem. Agnieszko z Częstochowy, proszę poczekać na następne badania córki i zadzwonić w sierpniu – po moim powrocie z kursu. Joasiulku, szparagi dobrze obieramy i gotujemy tylko we wrzątku, odrobinie miodku, imbirze i soli. Ostróżko, dlaczego ta cała wiedza odbija się od Ciebie jak groch od ściany? Bo jesteś w starych schematach, starych wzorcach i trzymasz się tego jak tonący brzytwy. Nie analizuj już mamy ani brata, nie oczekuj od nich przemiany – oni są tacy jacy mają być – w TYM Twoim stanie. To Ty masz się przemienić! Gdy to zrobisz, oni się zmienią. Zrozum to wreszcie! Siedź w tym swoim fotelu i czekaj na olśnienie. Nowa Gdynianko, daj pożyć Ciesielskiej, a na kurs zapisz się jesienny. A wieczorem to Ty odpoczywaj, a nie ćwicz. Jeśli ma Pani wrzodowy żołądek, to on nie lubi, gdy jest pusty. Proszę coś zjadać lub popijać. Magdaleno, makaron z pełnego ziarna owszem, ale nie stale. Asiu z Wrocławia, proszę najpierw przestudiować dokładnie książki, potem archiwum, a potem testy alergiczne schować do szuflady i zacząć karmić dziecko wg książkowych zaleceń. Firanko, czy jeśli je się mniej jagód, jest mniejsze zagrożenie tasiemcem?:) Agulko, gotuj, gotuj ten rosół, nie marudź:) Anitko, Ty kiedyś ode mnie oberwiesz! Podrzucasz tu babom przepisy, nie powiem – smakowite, ale jedziesz po bandzie:) Pysio, Gary Zukav uświadamia, że problem chciejstwa na Ziemi jest przytłaczający. Nie kombinuj, tylko weź się za jego książki. Nie ucz Ostróżki infantylizmu – ona zna swoją wartość, tylko ją jeszcze trzyma stare. Gabi, jeżeli latem potrzebujesz słodkiego, to znaczy, że potrzebne Ci zrównoważenie dobrą wilgocią, zrównoważenie śledziony. Ale nie uaktywniaj jej słodkim, tylko zupami i obiadami. Jagódko, dzięki, że odpisałaś dziewczynom. Pani Heleno z Bierzglinka, do Pani również kieruję słowa napisane do Ostróżki. Pomyślcie, baby, przemyślcie to wszystko i przestańcie się katować. Milu, w sprawie czakr – musisz zajrzeć do dobrych materiałów, polecam książkę Ellen Grasse „Czakra i aura”. Potrzebne są też kąpiele w zielu ostrożenia, odpowiednie kamienie, pomogą kropelki Bacha, właściwa gimnastyka i oczywiście nasze jedzenie. Ale podstawa to właściwe rozpoznanie. Ato, jeżeli latem zauważyłaś wysuszenie, to znaczy, że mogłaś rzeczywiście przewalić z kawą. Proszę bardzo uważnie przygotowywać posiłki i zjadać 4-5 razy dziennie. Imbirówka tylko wówczas, gdy jest wzdęcie i mdłości. Potrawy powinny być idealnie zrównoważone wszystkimi smakami. Pani Anno P., weź się pomalutku za gotowanie, wyeliminuj kwaśne, surowe i zimne oraz słodycze. Gosiu, oc
data: 2008.09.18
autor: Anna Ciesielska
O , nareszcie będzie pyśnie cicho od pysiowania pysiowatego...
data: 2008.07.16
autor: 
Dandelion i Marto - bardzo dziekuje za odpowiedzi. Wczoraj czytalam "Usnij wreszcie" i zaczelam sie stosowac. Noc praktycznie nie przespana. Kevin budzi sie co troche z placzem. Az sie boje kolejnej nocy. Ta ksiazka to chyba moja ostatnia deska ratunku. Jeszcze raz wielkie dzieki.
data: 2008.07.16
autor: Anka z USA
Dziewczyny, mam dużo fasolki szparagowej.Chciałabym ją zaprawić w słoiki.Wiem, że trzeba ją najpierw obgotować. Czy może któraś z Was ma doświadczenia z tym związane. Pozdrawiam
data: 2008.07.16
autor: Megan
Anito, najlepiej hodować cukinie i dynie we własnym ogródku :) Wtedy kwiatków w bród - są na cukiniach i na pędach, na których nie wykształciły się owoce. Ewentualnie podpytać znajomych, którzy mają ogródki.
data: 2008.07.16
autor: Kostka
Gosiu, dziewczyny, a gdzie te kwiaty można dostać, kupić?
data: 2008.07.16
autor: Anita
Kwiaty w cieście naleśnikowym, aż ślinka leci:P Jadają takie w Tajladii, pływając czułnami po rzekach, kwiaty w naleśnikowym ciście smażone zawieszone są na gałęziach drzew rosnących nad brzegiem :) *** Trudno nie uśmiechnąć się na pysianie Pysia.*** A propos postulatu Rene, osoby chcące pogadać mogą wymienić się namiarem na gadu gadu. Tutaj wszystkie posty są adresowane albo przede wszystkim do Pani Ani, albo TEŻ do Pani Ani.*** "O Bogu wiemy tyle, że nic nie wiemy." Też wolę myśleć, że jest On Absolutną Miłością, nie zaś Sędzią. Raczej chodziło mi o pierwszą część sentencji, byśmy sami nie osądzali. Ukłony
data: 2008.07.16
autor: Anita
Witajcie:-)Kontynuując sprawę chlebka. Mam pytanie czy lepszy jest chlebek pszenno-żytni, ale robiony na żurku, czy zytnio-razowy/ sam razowy na samym zakwasie? Obydwa wypiekane "w ogniu" (z czego sie ciesze, bo w koncu dotralam do takiej piekarni:-) Bardzo proszę o podpowiedź. I jeszcze druga kwestia- dziś na targu pani miala cukinię żółtą i zieloną. Nie potrafiła mi powiedzieć, czym one się różnią. Czy możecie podpowiedzieć, która z nich jest dla nas bardziej pozyteczna(o ile jest różnica); to zreszta podobnie jak z fasolka- jest zielona i żółta. Będę wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam serdecznie:-)
data: 2008.07.16
autor: Marzena z Gdyni
Gosiu, ja swojego czasu raz smażyłam te kwiaty w cieście naleśnikowym, teraz zrobiłabym ciasto wg przepisu z pierwszej książki i nie żałowałabym imbiru. Ale czy taki kwiat to smak kwaśny czy słodki, nie wiem. Pozdrowienia
data: 2008.07.16
autor: Sasanka
A mnie wyglada na to,przyjacielu,ze przychodzisz pobudowac sobie autorytet na nieslawie innych.Z racji tego,ze starszyzna zarzadzila cisze,pysiam konspiracyjnie:))).
data: 2008.07.16
autor: Pysio
Kwiaty dyni lub cukinii myjemy, osuszamy, przekrajamy na pół, maczamy w cieście naleśnikowym (oczywiście wg pp) i smażymy. To najprostszy przepis jaki znam, tak robią we Włoszech. Można te kwiaty wykorzystać również do faszerowania.
data: 2008.07.16
autor: Kostka
Czy "Pysio" to pseudo od "pychy". Na to wygląda...
data: 2008.07.15
autor: Grał Anonim
witam :) czy ktoś wie jakie można użądzić potrawy z kwiatów dyni lub cukini. proszę o pomoc i przepisy. POZDRAWIAM:)
data: 2008.07.15
autor: gosia
Mam pytanie dotyczące wzdęć.Mam tak silne,ze niestety musiałam iść do apteki po espumisan bo przepona uciska i miałam b.duże kłopoty z oddychaniem.Ale i tak stosowanie tego pomaga tylko odrobinę.Przejrzałam to zagadnienie na forum - zalecenia sa jasne.Mam jedną wątpliwość-dotyczy dawnej wypowiedzi gafcia,który napisał,że wyeliminował m.in tymianek co oznacza,że chyba nie pił TLACI ,bo pisze tylko o kawie zbożowej.Tymianek i majeranek wyeliminował ,żeby nie było nadmiaru gorzkiego.Czy tak trzeba?Bo ja bez TLACI zyc nie mogę!
data: 2008.07.15
autor: Ata
witam wszystkich:-)Podzielę się moim doswiadczeniem, może przyda się komuś. Otóż zgotowalam sobie zastój; przypuszczam, że omletem (na masełku) z marchewką duszoną i groszkiem(tez na masełku). Już robiąc go cos mnie wewnatrz zapytywało, czy to nie nadmiar slodkiego; dosypalam wiec ostrych przypraw i myślałam, że bedzie ok. ale nie bylo. Już przy jedzeniu czułam, ze cięzko. No i 3 dni z zycia wyciete. Zero apetytu, smak kwasno- gorzki w ustach, żółty języl, brak energii; jako "A" wlazłam pod pierzynkę no i tak przespałam weekend. Wczoraj lepiej. Dziś już ok się wydaje. I tu 2 sprawa. Miała przyjsc dzisiaj psiapsiółka w odwiedziny, zrobiłam więc wczoraj kuleczki. wczoraj umiałam je sobie dozowac- 2 na posmakowanie tylko. ale dzisiaj- spotkanie, trudne tematy, ona wyszła a ja zostałam i...rzuciłam się na kulki. Zjadłam dużo. ZA dużo. I co? Niby takie delikatne, ale w polaczeniu z emocami i dopeiro co przebytym zastojem juz czuje jaka ciężka głowa mi się zrobiła, zaczełą boleć, a mi humor siadł. Ech, na tym jedzeniu widzę jak emocje mną rządzą. Bo ochota na slodkie zawsze gdy tylko jakieś napięcie. A jak coś boli, to łatwiej się zdyscyplinować. Rozpisalam się. Pozdrawiam wszystkich:-)
data: 2008.07.15
autor: Marzena z Gdyni
Anka, Joasia MamAsik polecała artykuł on-line na ten temat,poszukaj w jej wypowiedziach, tytuł "Uśnij wreszcie". Ja również polecam, działa. Pozdrowienia
data: 2008.07.15
autor: Marta R.
Anka!
Polecam te fora(skopiuj sobie linki):
1)http://forum.gazeta.pl/forum/0,80312,4083031.html?x=1511526 2)http://forum.gazeta.pl/forum/0,80312,4086260.html?x=1628223
data: 2008.07.15
autor: dandelion
Drogie dziewczyny, nie wiem jak mam oduczyc mojego 9 miesiecznego synka od spania z nami. Wieczorami czesto sie budzi (od jakiegos czasu - kilku tygodni draznia go dziasla i mam nadzieje ze to zabki mu ida, a nie co innego) i ostatnio spadl z lozka. Od kilku dni chodzi coraz pozniej spac (ostatnio po 9) i ja tez sie nie wysypiam przez niego i nie mam na nic czasu. Probowalam kilka razy przetrzymac go w jego lozeczku samego, ale tak plakal ze nie mialam sumienia. Prosze poradzcie, moze znacie jakies sposoby zeby dzieci szly spac o jednej porze i nauczyly sie same spac. Jego lozeczko i tak jest w naszym pokoju, wiec nie bedzie sie czul taki samotny.
data: 2008.07.15
autor: Anka z USA
Bardzo dziękuję Anitko za mądre słowa i tak trzymać. Takie odpowiedzi są nam potrzebne, a oprócz tego mają głęboki sens. Przychodzą różne refleksje i też mam ochotę iść obok,ale są znów chwile kiedy ta bezradność jest jednako wzruszająca i denerwująca, to nie jest przedmiot, to ktoś bliski. Cieszę się, gdy ktoś drugi zauważa mój problem i zaleca ostrożność na "zakrętach". Rene zwraca uwagę na bylejakość naszych dialogów. To prawda.Jeśli więc nie mamy nic ważnego do przekazania drugiemu człowiekowi, to nie przekazujemy i tyle....Serdecznie Was pozdrawiam.
data: 2008.07.14
autor: Helena z Bierzglinka
Każda myśl, każda rozmowa, każdy dzień może różnie się potoczyć, ale duchowy pion daje siłę, dzięki której nie damy się zwieść na manowce. Dla mnie PP to potwierdzenie jak bardzo zależą od siebie to co niepojęte i to co oczywiste. Joanno MamAsik - dzięki za przemyślenia, taka mądrość bez pouczania, zaślepienia i wywyższania zachęca do podążania tą drogą. Zawsze ceniłam dystans ale nie powiem że zawsze udawało mi się go osiągnąć, teraz wiem że to przez szalejące ego. Pewnie ławiej będzie żyć dystansując się do ego! Pozdrawiem wszystkich, dobrej nocy
data: 2008.07.14
autor: Sasanka
Zapomniałam się podpisać
data: 2008.07.14
autor: Kasia z Wrocławia
Aniu z Wrocławia jagnięcina jest również w Realu w Koronie na Krzywoustego. Przywożą ją co 2 tygodnie ale można ją dość długo kupić bo jest pakowana próżniowo i ma długie terminy ważności. Pozdrowienia
data: 2008.07.14
autor: 
Rene,moze masz racje,zobaczmy...no to pozostanmy w cichej zadumie az Gospodyni powie co mysli o takim klimacie,bo jesli uzna,ze nie fair to rumieniec wstydu mamy jak w banku.Tak wiec-sza.Dzieki za pysie:)
data: 2008.07.14
autor: Pysio
Kochani! To, że pani Ani nie ma w tej chwili, nie oznacza, że macie sobie robić z tego forum targowisko próżności albo walczyć na swoje Egole. Nawet jeśli was ktoś zaczepia powściągajcie się ! Brak odpowiedzi jest również odpowiedzią. Szczególnie powinni o tym pamiętać ci, co 5 lat na PP :)))Pysio,nie za bardzo rozumiem twoje słowa : "A ja nie chce Ci"oddac",bo wiem,ze masz ciezko"...a tym, co nie mają ciężko to oddajemy? przemyśl to i pysie ci ślę :)))
data: 2008.07.14
autor: Rene
Jolik,widzialas...?Opowiedz nam o tym!Moze nie sploniemy jak dziecielina:))).A mowilom-kosiara dziewczyna!
data: 2008.07.14
autor: Pysio
Aniu z Wrocławia, kasztany kupuje w sklepie Epi Market ( obok Arkad Wrocławskich).Jak do tej pory, tam znalazłam najtańsze - ok. 15zł duży słoiczek. Ale szukam nadal:) Są też w sklepie z przyprawami na Wita Stwosza ale tam droższe. I podobno w Auchan ale tam jeszcze nie sprawdzałam. Za to tam na pewno jest jagnięcina.
Pozdrawiam.
data: 2008.07.14
autor: Anka M. II z Wrocławia
A co, Pysiu, myślisz, że znalazłabym tam coś czego jeszcze nie widziałam? :))))).
data: 2008.07.14
autor: Jolik
Dziękuję Ostróżko, że mi odpowiedziałaś. Jestem tu nowa i mam świadomośc, że moje pytania będą Was nudziły, ale będę bardzo wdzięczna za wszystkie podpowiedzi. Jak się poduczę gotować to będzie ze mną można pogadać na inne ciekawsze tematy.
data: 2008.07.14
autor: Aldona
Ostrozko,PP jest jednym z wonniejszch kwiatow w bukiecie mojej codziennosci,stosuje ~5 lat.Nie narzekam,moze to jeden z postepow..:).Jolik ladnie to tak zagladac do majteczek?:).Ato,pozdrawiam.No i pysie dla wszystkich:))).
data: 2008.07.14
autor: Pysio
Walka z cieniem w cyklu Ziemiomorze to proces opisany wg junga.bohater walczy i ściga się z czymś i nie wie z czym - aż sie okazuje ,że z sobą - no i oczywiście niejaka "inkorporacja" (sorry,trochę mi jeszcze słów polskich brakuje)z cieniem dopełnia go jako istote..No ludzka w sumie.O to mi chodziło,a nie o walke rozumiana dosłownie - raczej o to ,że trzeba miec świadomość - on nie miał i sie miotał i tracił na tym.Ale cos za coś.Pozdrawiam.
data: 2008.07.14
autor: Ata
Miśka,ile aptek jest w Twoim mieście? Byłaś wszędzie i prosiłaś?Lukrecji nie zastąpisz lipą.Wpisz hasło w wyszukiwarkę"lukr.."a dowiesz się ,że jest ona niezbędna.
data: 2008.07.14
autor: Inka
Tu Wrocław....
Jagnięcina i to świeża bywa w Carrefour,ale nie codziennie,i raczej małę porcje -w sumie i tak strasznie droga. Kasztany jadalne też tam są,ale też widziałam w innych marketach, no i w Hali Targowej na Piaskowej.Niestety nigdzie nie znalazłam kasztanów w puszce ani mąki - chyba trzeba zamówić przez internet ;) -kiedyś znalazłam taką stronkę sklepu z wszystkim co z kasztana ;-)
data: 2008.07.14
autor: Tereska
Z przemyśleń: * Z własnym cieniem nie walczymy, raczej przyjrzeć się mu powinniśmy, zanurzyć się i wypłynąć w Blasku i Światłości. Walcząc z czymkolwiek i kimkolwiek dajemu temu czemuś lub komuś siłę. * Nikt nie ustala kto zasługuje na miłość, a kto nie, każdy na nią zasługuje, w każdym miłość jest; natomiast nie każdy się na nią otwiera, bo czasem łatwiej tkwić schemacie, po ciemnej stronie, która nierozpoznana, niezauważana jest elementem destrukcyjnym. Ale to już wybór danej jednostki. Zawsze, w każdej sekundzie mamy moc zmienić wszystko wokół nas, pozwolić sobie na Miłość, żyć Miłością i w Miłości. * Czy Bóg jest Sędzią? Dla tych, którzy tego pragną zapewne tak. Bóg jest czystą Miłością. :) Miłość nie osądza. :) * Ani Wschód ani Zachód nie są jednorodne, bo nic nie jest takie lub siakie, nic nie jest dobre ani złe; wszystko jest przejawem Boskiej Dychotomii, istnieje to co nie jest Boskie byśmy nauczyli się doświadczać i rozpoznawać to co Boskie i ku temu dążyć. Do tego służy nam nasza Wolna Wola. A i tak to co "nieboskie" jest Boskie, skoro Bóg jest wszędzie i we wszystkim. * A odpowiedzi na wszystkie pytania mamy w sobie, pod warunkiem że jesteśmy w kontakcie ze swoją duszą/wyższym ja i że umiemy sercem/intuicyjnie rozpoznawać znaki, które dostajemy i podążać za nimi ku temu co dla nas najlepsze i najlepiej służy naszemu rozwojowi. Czyli zawsze działamy nie z poziomu zakleszczonej świadomości/ego/lęków i obaw, ale z poziomu Miłości, Zrozumienia, Akceptacji i Świadomości. * O, to takie moje kolejne podsumowanie Wąsowa, spotkań z panią Anią i własnych doświadczeń umieszczone tu w kontekście tego, co się przewija na forum. :)
data: 2008.07.14
autor: Joanna - MamAsik
21 postów ,jak na niedziele to sporo.Może wszędzie deszcz pada.Ale skoro już zaczęłam klikać to jeszcze troche poklikam.Wczoraj w autobusie stoję sobie i niechcący słyszę jak dwie fajne dziołchy rozmawiają o uszach że mają takie też troche przylegające do głowy i okrągłe.No i przypomniała mi się Brida.Dziewczyny przyznajcie się, która oglądała sobie uszy po przeczytaniu ostatniego bestselleru Coelho.Mówicie że jesteście za poważne? A ja sobie obejrzałam swoje jak tylko dotarłam do domu .Mam takie jak Brida.Ale już dawno czytałam że uszy podłużne z długimi płatkami są oznaką intuicji.Budde zawsze z takimi uszami przedstawiają, a tu proszę małe uszy też wstydu nie przynoszą, są oznaką Daru.Oczywiście różne są dary np. dar grania mężowi na nerwach, bo on czeka aż ja wreszcie odejde od kompa bo chce zajrzeć na swoje strony. No to na razie.
data: 2008.07.14
autor: ostróżka
Pysio, Ty to On czy Ona, bo zgłupiałam. Tak sobie podywaguję jak pozwolisz. Choć Twoje pytanie odebrałam jako retoryczne :). Miłosierdzie... Miło na osierdziu, czyli miło na sercu? Tylko komu? Temu komu się pomaga, czy pomagającemu, że taki wspaniały? A może jednak miłość z/dla serca. Jeśli 'z', to super, jeśli 'dla', to czy napewno to temu sercu potrzebne, czy tylko miłosiernemu się tak wydaje? Wszystko zależy dlaczego i po co coś robimy. I tu wzorem jest dla mnie, znana mi z opowiadań dziewczyn tylko, pani Czesia. Zapytają, odpowie. Poproszą o pomoc, pomoże. Ale jak zrozumiałam, na siłę się z pomocą i mówieniem nie pcha. Raczej jak już, to wysłucha. I a'propos kto zasługuje na miłość. Miałam, hmmm... znajomego. Katastrofa dla żony, makabra dla dzieci. Umierał, wiedział, że żona ma innego, wiedział, że dzieciaki go uwielbiają (tego innego). Umierał przez wódkę. Siedzieliśmy razem na ławce i On (obcy w sumie człowiek) powiedział mi 'musisz mieć mnie za ostatnie ścierwo'. A ja mu 'Nigdy tak o Tobie nie myślałam'. 'Nie?' 'Nie :)'. Zmarł dopiero kiedy było wiadomo na 100%, że żonie i dzieciom będzie dobrze z tym innym. Wyczekał? Tak wyszło? Nie ma przypadków. Mimo, że pijus, że żonie i dzieciom dał popalić, fajny facet był. Prawdziwe miłosierdzie, to akceptacja człowieka jakimkolwiek by nie był. W całości. Tylko i aż tyle można zrobić dla drugiego człowieka. Akceptować jego, ale i jego żonę i dzieci. Bo cała prawda jest gdzieś w środku, pomiędzy tym wszystkim. Tak ja to widzę, co czasem wygląda dla innych jakbym była chorągiewką na wietrze. Bo i z facetem pogadam miło i z kobietą jego też. Już się dawno przestałam tym przejmować jak mnie widzą inni, ale mam tego świadomość, jak to dla nich wygląda :))).
data: 2008.07.14
autor: Jolik
No to ślicznie,Pysiu,miałam właśnie takie wrażenie ,ze ty czyimś alter ego jesteś.Zamiast pysiów wolę pozdrowienia ;)
data: 2008.07.14
autor: Ata
Wybacz Pysio w tak wysokie rejony jak Sw.Faustyna nie sięgałam, odpowiadałam z mojego poziomu.A pozatym zostawiam Sw.Faustyne jako przykład tym ,którzy ją na ołtarze wynieśli bo wiele jest przykładów {wspomina o tym Sasanka] że i w tym środowisku o miłosierdziu wielu niewiele wie. Nie mówie o pięknych hasłach tylko uczynkach .Wiadomo człowiek to slaba istota podobno.I tak wszyscy musimy się uczyć spoglądając na wyżyny ducha cudzego a nasz podobno też tam siedzi i palcem do nas kiwa.Pozatym musze przyznać że też się zastanawiam skąd Ty się wziąłeś, wprawdzie to forum otwarte ale...jak Ci smakuje pięcioprzemianowe żarełko ,robisz postępy ?Od jak dawna?
data: 2008.07.14
autor: ostróżka
Ato,na PP jestem od rana do wieczora od ladnych paru lat.Dziekuje za zainteresowanie i tradycyjne pysie sle:)).
data: 2008.07.13
autor: Pysio
Sasanko ,to jeszcze dodam,że ta druga książka to taki Jung w wersji trochę bajkowej - o dążeniu do równowagi,pokorze i walce z własnym Cieniem.Ale trzeba przeczytać cały cykl,żeby jakoś tak dotarło w pełni.
data: 2008.07.13
autor: Ata
Ostróżko, Twoje wysiłki nic nie dają, bo Oni NIE CHCĄ Twojej pomocy. A jak ktoś nie chce pomocy, to się tam nie pchaj, bo dostaniesz w łeb. Zresztą już raz dostałaś jak Ci mama 'podziękowała'. Oni CHCĄ kisić się w tym 'sosie'. Zostaw tą mamę, brata, synową. Niech syn weźmie urlop i zajmie się Swoją Rodziną. A Ty weź Męża, Psinę (bo to Oni teraz są Twoją Rodziną), komórkę w razie jakby ktoś chciał zadzwonić (ale Ty nie dzwoń) i jedźcie gdzieś w cholerę...ups, sorry, w Polskę na urlop. Im mniej cywilizacji będzie tym lepiej. Lubię Cię, Diabełku :))).
data: 2008.07.13
autor: Jolik
Ata, dzięki za podpowiedzianą lekturę, piszesz "nie śmiej się", ale ja się uśmiechnęłam, bowiem niedawno myślałam o tej książce, nie znam jej, wiem że dawno temu czytała to moja siostra i zastanawiałam się czy mogłaby ona uzupełnić moje braki.Chętnie sięgnę po te pozycje. Wczoraj gdy zasypiałam stanęła mi przed oczami zakurzona już pewnie książka Junga "Podróż na Wschód", którą czytałam wieki temu, ale obawiam się że narazie nie dam rady się w nią wgłebiać.
Pysio, podane przez Ciebie zdanie nie wyjaśni moich "wschodnich" wątpliwości, ale owszem pomoże, jako inny punkt widzenia, jako interpretacja, albo też punkt wyjścia do kolejnych pytań, np. kto ustala czy ludzie zasługują na miłość, a jeśli nie czują się jej godni, to dlaczego. Prawdziwa miłość czy też miłosierdzie nie stawiają warunków wstępnych, ocen. A definicji miłości może być tyle ilu jest ludzi i myślę że każda będzie prawdziwa.A przecież ludzie rozwijają się i ich emocje i świadomość też się zmieniają, więc pojmowanie i odczuwanie miłości także ewoluuje.
Pozdrawiam
data: 2008.07.13
autor: Sasanka
Drodzy Wroclawianie! Czy mozecie podzielic sie informacja gdzie kupujecie w naszym miescie kasztany jadalne i jagniecine? Bede bardzo wdzieczna za info, jako ze od niedawna zamieszkuje to urokliwe miasto:-)) Dziekuje, buziaczki!
data: 2008.07.13
autor: Ania z Wroclawia
Ostrozko,przeciez uczynek milosierdzia zawsze wyplywa z milosci i jest jej najczystsza odmiana.Mysle,ze lektura dzienniczka s.Faustyny moze rozwiac kazda Twoja watpliwosc.A poki co...pysie ponawiam:))).
data: 2008.07.13
autor: Pysio
Pozatym nie denerwuj się Pysio ,wiem, że tylko zadałeś pytanie, a z tego nie wynika że to Twoje poglądy ,to tylko taki problem,zagadnienie które Cię interesuje o które ludzie potykają się często.Najtrudniej to rozwiązać gdy dotyka bezpośrednio. Wtedy wszystkie najmądrzejsze twierdzenia i prawdy często biorą "w łeb" że się tak wyraże. No wiesz ,odpowiadam z własnego niedoskonałego poziomu.
data: 2008.07.13
autor: ostróżka
Pysio,a ty czasem trollem netowym nie jesteś? Bo twoje kontrybucje na forum takie jednorodne są raczej.Jesteś na PP?
data: 2008.07.13
autor: Ata
Pozatym Pysio mnie nie jest ciężko, mnie jest przykro że moje starania aby moim bliskim pomóc obracają się wniwecz.I nie dlatego, że pomagam im na swój sposób a nie tak jak chcą ,tylko dlatego że taka specyfika ich choroby , samopoczucia ,sytuacji itp.A za pysie nawet dla psinki dziękuję. Psinka ma 15 lat, dokucza mu reumatyzm i na wszelkie pysie bardzo łasy.Pozdrawiam.
data: 2008.07.13
autor: ostróżka
Pysio nie chce Ci dołożyć bo nie mam powodu, pomyślałam sobie tylko że jak na kogoś, kto tutaj takimi mądrościami sypie, dziwne zadałeś nam pytanie, takie jakby prowokujące, mnie przynajmniej, do odpowiedzi czy są ludzie którzy nie zasługują na miłość.Czy można wobec takich ludzi zastosować miłosierdzie.Czy im to pomoże.Odpowiedziałam;pomoże jak Anioł ręke przyłoży.Pozatym ja myślę że miłosierdzie to uczynek a miłość to uczucie.Miłosierdzie nie jest miłością
data: 2008.07.13
autor: ostróżka
Jak mnie rosół zostaje to
gotuje warzywa i dolewam rosołu wrzącego jak przychodzi kolej na smak ostry, bo rosół też był kończony na ostrym
data: 2008.07.13
autor: ostróżka
Ostrozko,szczerze?...nic nie rozumie:(,chyba tylko to,ze chcesz mi"dolozyc".A ja nie chce Ci"oddac",bo wiem,ze masz ciezko.Dlatego niedzielnie,swiatecznie pysiam Ciebie,Twoja mame,brata i zapasowe pysiunie(w liczbie dowolnej)powierzam Ci dla tych,ktorym zechcesz ofiarowac(nie wylaczajac psinki).
data: 2008.07.13
autor: Pysio
Pysio przejęzyczyłam się ,Przepraszam. Powinno być "niż ten w/g stwierdzenia nie zasługujący na miłośc" a nie" w/g Ciebie nie zasługujący"..
data: 2008.07.13
autor: ostróżka
Dziękuję za podpowiedzi. Książkę czytam i czytam już ze 3 razy przeczytałam i za każdym razem się czegoś uczę.
Nadal z ta herbata mam problem. Lukrecji nie ma nigdzie! A na zamówienie od p. Ani nadal czekam. Czytałam na forum, że ktoś zasępuje lukrecje lipą? Czy tak można, bo herbatkę lipowa mam.
Od początku PP mam straszne uczucie suchości. Nie wiem jak sobie z tym radzić. Chce mi się strasznie owoców i picia. Co powinnam robić?
data: 2008.07.13
autor: Miśka z wawy
Mamasik bardzo dziękujemy za odpowiedź pozdrawiamy buziaki paaaa.
data: 2008.07.13
autor: Gabi.
Pysio co Ty nas tutaj podbierasz? My znamy definicje miłości; to uczucie w którym nie ma miejsca na wymagania i ocene.Więc nie ma ludzi którzy na miłość nie zasługują . Natomiast miłosierdzie to czyn wywołany współczuciem.Tutaj ważne są nasze intencje;abyśmy nie współczuli na pokaz, na swoją chwałe i aby nie krzywdzić więcej, niż ten w/g Ciebie nie zasługujący na miłość człowiek, już sam się skrzywdził [albo jak kto woli sam się wkręcił, podłożył, czy też ma taki wzorzec ofiary, albo cierpienie jemu potrzebne do rozwoju lub innym]. W praktyce na świecie jest nieco inaczej i innym poglądom większość ludzi hołduje.No, ale my mamy uczyć się inaczej myśleć, my mamy poznać Prawdę.A ona ta Prawda też jest objawem miłości, tej prawdziwej bez oceny i wymagań.Czy miłosierdzie coś daje? Pysio na świecie nie ma miłosierdzia są tylko zakamuflowane interesy.Ale czy to miłosierdzie wreszcie coś daje ,jeżeli jest sprowokowane najszczerszym współczuciem ?Myślę że coś daje jak Aniołowie do tego rękę przyłożą, jak są z nami.
data: 2008.07.13
autor: ostróżka
Heleno z B, nie powinniśmy nikogo ciągnac ze soba... ***Byłam wczoraj na ryneczku, kupilam nasz polski czosnek, cóż za barwa, aromat i konsystencja, kupię go cały kontener, by nie zaopatrywać się zimą w chiński:) ***Cytat na Niedzielę "Who are you to judge? There is only one judge. And this is God. So let him do his job". "Kim jesteś by osądzać? Jest tylko jeden sędzia. I jest nim Bóg. Pozwól mu robić jego robotę." Miłego dnia:)
data: 2008.07.13
autor: Anita
Gabi, kopytka mogą być, z sosikiem od gulaszu czy jarzynką, pycha. A sałatka, drobno krojona też w powinna być strawna, choć dużo zależy od tego co w niej się znajdzie. Jeżeli będą w niej same delikatne składniki i intuicja ci podpowie, że możesz małą poczęstować, to daj jej do posmakowania odrobinę, następnym razem dasz więcej. I będziesz wiedziała jak maleńtas na sałatkę reaguje i czy może ją jadać czy nie.
data: 2008.07.13
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich, chciałabym zasięgnąć małej porady od jakiego wieku można podawać dziecku sałatkę jarzynową i kopytka? Moja Kornela w sierpniu kończy dwa latka.Jak ostatnio robiłam sałatkę to trochę mi pomagała i musiała spróbować, klepała się po brzuszku i domagała się jeszcze :-) serdecznie pozdrawiam. Pani Aniu uściski od nas :-)
data: 2008.07.13
autor: Gabi.
Wschód nie jest jednorodny.Tak jak i Zachód.I nie chodzi tylko o przestrzeń.W czasie - czyli historycznie również nie.Nie śmiej sie, ale polecam "Tao Kubusia Puchatka".Dużo wyjaśnia na temat taoizmu i jego opozycji do konfucjanizmu.Ta książka oraz seria 4 powieści(są tez opowiadania) Ziemiomorze Ursuli K.Le Guin , która mówi o Równowadze , zmieniły moje poglądy na wszystko niemal.A potem to już trafiłam na "Filozofię zdrowia" :)
data: 2008.07.13
autor: Ata
Czy stwierdzenie,ze milosierdzie to milosc do tych,ktorzy na nia nie zasluguja cos pomoze?Pozdrawiam rownie upalnie:)))
data: 2008.07.13
autor: Pysio
Jak myślicie jak to jest - dlaczego Wschód mając taką mądrość, taki skarb utrwalał też tradycje okaleczania ciała zapewne niezgone z naturą? Tłuką mi się w głowie odpowiedzi na to pytanie, ale niezbyt przekonywujące. Pierwsza odnosząca się do równowagi w świecie, a druga odpowiedź "pytaniem na pytanie" - skąd w kulturze chrześcijańskiego miłosierdzia tyle okrucieństwa. I tu pojawiłoby się sporo uzasadniających argumentów, choćby taki że to z braku odpowiedniego narzędzia. Ale nie potrzebuję wyszukiwania argumentów za lub przeciw, tylko zrozumienia, ono jakoś w ten upalny dzień nie przychodzi. pozdrawiam wszystkich lipcowo
data: 2008.07.12
autor: Sasanka
DO PANI ANI:
Jestem na pani diecie od poniedziałku, pewnie popełniam mnóstwo błędów, ale i tak zadziałało to na brzuszek mojego dzieka. Kupki są znów żółte, Julka jest radosna i spokojniejsza, a ja mam coraz więcej powodów do uśmiechu. Mój cukier jest nadal podwyższony, ale w granicach dopuszczalnej normy.
DZIĘKUJĘ ZA POMOC! :) Przepraszam za marudzenie przez telefon. Uczę się cierpliwości i pokory. I gotuję!!! :D
data: 2008.07.12
autor: Aldona
Bardzo proszę o poradę w sprawie gotowania. Mam rosół silnie rozgrzewający. Mięso z warzywami zjadłam, a chcę na tym rosole ugotować zupę warzywną. Jak to zrobić? Czy po dolaniu wrzątku rozpoczynam tak jak przy gotowaniu rosołu od smaku gorzkiego itd.? Czy inaczej?
data: 2008.07.12
autor: Aldona
Miśka,lukrecję kupujesz przez internet w Centrum Anna lub w sklepie zielarskim lub w aptece-poproś żeby Ci sprowadzili.A przepis masz w książce (herbata neutralna).
Marcel też podawał na forum.
data: 2008.07.12
autor: Inka
Dziewczyny od rosołu,po co wy ten rosół gotujecie - jak tyle możliwości z zupami jarzynowymi macie teraz latem?To powinna byc teraz baza.
data: 2008.07.12
autor: dandelion
Miśka - wrzuc TLACI w wyszukiwarke - wyjdzie ci przepis na herbatę - poza tym ,wiesz...on jest w książce - czytałaś?Bo bez tego to ani rusz.
data: 2008.07.12
autor: Dandelion
Aha, jeszcze jedno. Miśko, gdybyś Ty tak faktycznie czytała forum to byś wiedziała, że kołem ratunkowym jest wrzątek z miodem i imbirem:)
data: 2008.07.12
autor: Magda z Aachen
Miśko, sposób gotowania herbaty masz w książce (FZ str. 239 herbata neutralna I). Modyfikacje różne na forum. Lukrecję kupujesz w aptece. Kasiu z Krakowa, ja osobiście nie sądzę aby rosół był przyczyną bezsenności. I nie bardzo rozumiem dlaczegóżby latem nie dodawać pieprzu czarnego? A imbir to moim zdaniem obowiązek (prawdę powiedziawszy to często się mylę i nawet jak go nie ma w przepisie to z przyzwyczajenia dodaję)
PS. poszłam ostatnio dwa razy na aikido i powiem Wam, że mnie urzekło. Koncentracja, płynność ruchów, każdy ruch ma sens, a przy tym trzeba go wykonać nie za delikatnie, ale też nie za mocno. Spięcie powoduje porażkę. Stabilność, elastyczność, płynność, spokój. Oczywiście u zaawansowanych:) Tych początkujących czeka długa droga dbałości o szczegóły, powtórzeń, poprawek. Znajdowania własnej równowagi i uważności na partnera. Jakoś mi się ładnie łączy. Po wakacjach wypróbuję jeszcze capoeirę, to Wam napiszę.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.07.12
autor: Magda z Aachen
lukrecję kupujemy w sklepie z ziołami czasem bywa w aptece a po przepis na herbatkę zaglądamy do archiwum wpisując w wyszukiwarkę hasło Marcel i czytamy aż się doczytamy.Warto!Z pozdrowieniem
data: 2008.07.12
autor: ostróżka
Jestem z wami od tygodnia. Co czuję? Po 9 godz pracy z dziećmi w przedszkolu mam czas, żeby o 20 jechać jeszcze na basem wow!
Prowadzę bardzo intensywny styl życia i ratowałam się kawą, jednak czuję się przesuszona. Kochami gdzie się kupuje LUKRECJĘ? W sklepach z przyprawami nie mogę jej dostać. No uschnę jak jeszcze jeden dzień przyjdzie mi żyć tylko na kawie. Wcześniejsze moje diety kazały tyle wody pić, teraz mi tego strasznie brakuje.
Aha i może jestem jakaś dziwna,ale nie rozumiem jak ta herbatę zrobić. Mam jakąś esencję wrzucić? Może ktoś mi napisać tak...jak dla początkującej kucharki.
Dodam jeszcze tylko tyle, że wcale nie wyłączam ostatnio kompa i jak mam jakieś wątpliwości to szybko: forum, archiwum i szukam :)
data: 2008.07.11
autor: Miśka z wawy
Bardzo dziękuję za przepis na jajka :) Poszukuję mamy karmiącej, której została po ciąży nietolerancja glukozy. Chcę sie wymienić doświadczeniami i przepisami. A może któraś to przeszła i pożegnała się juz z choroba za pomoca diety pani Ani. Proszę o wparcie i kontakt. (mój numer gg:10141268)
data: 2008.07.11
autor: 
Marzeno z Gdyni piszesz o rosole z pieprzem ziołowym. Ja wczoraj ugotowałam taki normalny z przepisu Rene z pieprzem czarnym i przez całą noc oka nie zmrużyłam. Chyba się przegrzałam. Nie jestem pewna, bo generalnie mam problemy ze snem. Ale z dwie godzinki zazwyczaj przesypiam. A dzisiejszej nocy kompletnie. Czy to znaczy, że latem wogóle nie używamy czarnego pieprzu? A rosół taki lekki bez imbiru i kardamonu teraz gotujemy? Pozdrawiam
data: 2008.07.11
autor: Agata z Kraka
Czy nie macie wrażenia,że niektóre wedliny po "uszlachetnieniu" są jakby bardziej tłuste,takie...cięższe i nie pachną ładnie?
data: 2008.07.11
autor: Inka
Priwiet,zona wyjechala a ja juz nie daje rady na tym knajpianym papu.Jak ona w domu to jemy wg.pp.Teraz mam za brak wspolpracy:(Moze jakas litosciwa dusza podesle przepis na cos prostego,ale(blagam)sycacego!
data: 2008.07.11
autor: Wolodia
Dziewczyny z Gdyni, gdie tu u nas jest najlepszy chlebek na zakwasie bez drożdży , z gazu? Ja jestem z Cisowej. Sparwdzam coraz to nowe piekarnie, i owszem na zakwasie tak, ale z doatkiem drozdzy i wszedzie z elektrycznego pieca. bede wdzieczna jak sie podzielicie:-)
data: 2008.07.11
autor: Marzena z Gdyni
Aldono, z jajami sprawa jest prosta, gotujesz jaja na miękko - do wrzątku plus 5 minut gotowania - zjadasz z pieprzem czarnym, solą i kwaśnym dodatkiem - musztardą, chrzanem, keczupem. Do tego kanapka z masełkiem i posypką z ziołowego pieprzu. Do bardziej wyrafinowanych kompozycji sama dojdziesz jak się poukładasz i znajdziesz czas na szperanie po forum i w swojej twórczej głowie.
data: 2008.07.11
autor: Joanna - MamAsik
Ps.Zapomnialo mi sie:)))Bardzo pomocne moze tu byc"Uzdrowienie miedzypokoleniowe".A za lekcje ekwilibrystyki-unizone dzieki:)))i pysie,rzecz jasna.
data: 2008.07.11
autor: Pysio
Pysiunie dla Ciebie,Twoich dzieci i niedobrej mamusi:)))
data: 2008.07.10
autor: Pysio
I o to właśnie chodzi Pysio.Gdyby nie ja to by cie na tym świecie nie było.Dla ciebie cierpiałam w czasie porodu ,przez ciebie nie spałam po nocach, nosiłam cie na rękach, prałam pieluchy.Ja nie wiem co to zabawa, wczasy, moda, przyjemności, dla ciebie harowałam i dla ciebie zostałam sama. Poświęciłam ci życie, swoje zdrowie, kariere, pieniądze, miłość. A ty teraz śmiesz nie być moją własnością!Smiesz żyć inaczej niż ja uważam,masz swoje poglądy, sprawy, miłość, kariere, dzieci, swoje przyjemności.Jakim prawem? I na dodatek jest ci lepiej niż mnie! Przecież to ja się poświęcałam i mnie należą się wszystkie nagrody.No i właśnie o to chodzi Pysio, żeby matki przestały się poświęcać ,żeby chociaż te młode z macierzyństwa uczyły się czerpać tyle radości ile się tylko da, bo radość daje siłe a przy matce i dziecko rośnie w siłe i uczy cieszyć się życiem.Tyle na twoje posty ma do powiedzenia matka która zmądrzała,a co swoim dzieciom dałam to niech one oddadzą swoim
data: 2008.07.10
autor: 
No dobra, to ja jeszcze czymś się z wami podzielę:-) Mianowicie, mimo ze na PP jestem od września, to czuję, że dopiero zaczynam odkrywać jego magię:-) (Nieźle, prawie rok mi to zajęlo:-) O co chodzi? Ano do tej pory gotowałam z nosem w ksiązce, zero inwencji, pelne skupienie, czasem nawet napięcie- i to męża- cicho! bo się pomylę- jak tylko cos ode mnie chcial w kuchni. A teraz otworzył sie przede mna nowy wymiar- PP TO SZTUKA! Tak, sztuka, zabawa, radość...tzn- tak moze byc, ode mnie zalezy, jak do gotowania podejde:-) Tak w sumie, to "Ratatui" coś we mnie poruszył, lepiej mi sie na sercu zrobilo i zaczelam myslec, szukac.A ze mam teraz duzo wolnego czasu, to mowie sobie- cale archiwum przeczytam. No i czytam. Tam jest MASA informacji! Doslownie mNostwo! Pewnie, i ma dalej w las, tym wiecej drzew, a pp tp glebiny, ale naprawde- polecam wszytskim poczatkujacym- czytamy archiwum! Na wiele zadawanych przez nas pytan są juz odpowiedzi! Okazuje sie, ze wszytskie podobnie reagujemy i jak sie dowiadujemy o pp i jego dzialaniu to hcemy juz, teraz, natychmiast0 wszytsko wiedziec. A tu eee, nie ma skrotow:-)
Ostróżko, dziękuję ci raz jeszcze. Dałaś mi kopniaka, choc moze o tym nie wiesz:-))) Joanno MamAsik- Tobie tez, napisalas kiedys takiego fajnego posta:-)(nie jednego z reszta:-) No i na koniec- pobieglam do kuchni i po raz pierwszy ugotowalam owsiankę z wlasnej intencji. Sluchajcie- to najlepsza jaką do tej pory stworzyłam:-) DZięki za to archiwum. dzięki za cierpliwość i opowiedzi, ktore po raz kolejny powtrzacie:-) P. Aniu- Pani przede wszystkim dziękuję. Ze Pani jest. I dzieli się z nami swoją wiedzą, mądrością:-)
data: 2008.07.10
autor: Marzena z Gdyni
Temat opieki nad straszymi chorymi bliskimi cichnie na forum, ale jest aktualnmy w wielu domach ( a w kolejnych może i kiedyś będzie) Kochani, polecam film "Pokój Marwina" USA, z roku ok 2000. Cudowny*** I nie tylko o tym. (Rene, tym razem się nie wystraszysz:)
data: 2008.07.10
autor: Anita
A ja nagotowałam sobie rosolu, zeby w brzusiu ciepelko było:-)Tyle ze zamiast piperzu czarnego dodałam ziolowego, bo przeoczyłam, ze czarny skonczyl się. No i ten ziołowy tak zmienil smak, ze pijąc caly czas zastanwiam sie, czy te skrzydelka to indycze byly, czy kurze pan mi dal przypadkiem;-) Wniosek: kazda przyprawa ma sens i daje swoj konkretnt, indywidualny smaczek potrawie:-) Czyli tym samym dochodzimy do ...sztuki doprawiania:-)
data: 2008.07.10
autor: Marzena z Gdyni
Niektóre rady są mądre dla Ostróżki, ale też moje drogie teorie znamy, a rzeczywistość jest niekoniecznie barwna.Jestem uprawniona do oceny, ponieważ sama przerabiam taki problem, nie z mamą, a z siostrą, która jest samotną osobą i bardzo potrzebowała pomocy, otrzymuje ją i nic dla niej dobrego nie wynika, bo jest "wiekowa" , z zaburzeniami świadomości z zespołem Parkinsona, a ona chce być zdrowa i młoda i już.....Świadomości takiego człowieka nie zmienicie, żebyście na głowie chodziły, a ten brak akceptacji samego siebie i żal dóbr, które się całe żecie gromadziło, a one gdzieś tam w Poznaniu nikomu nie potrzebne.....Wszystko to sprawia,l że jest wściekłość na cały świat, tym którzy pomagają i są najbliżej obrywa się najwięcej i to jest fakt potwierdzony prawie w każdym przypadku podobnym. Udźwignięcie natomiast przez opiekunów tego wszystkiego jest trudne, boć przecież są emocje..... i nic nie da przepowiadanie, nie martw się, bo to jest coś z czym mierzyć się trzeba w każdej chwili, a nasze włane emocje też są różne. Ostróżko kochana jedziemy na tym samym wózku i będę Panią wspomagać własnym doświadczeniem, ale nie jest to panaceum na Pani kłopoty. Idziemy pod górę śliską jak sto pierników i musimy zrobić wszystko, by ciągnąc tych co są w dole ,do tego dołu nie dać się wciągnąć - niech oni z naszą pomocą wdrapują się za nami. Ale to też tylko moje marzenie, bo moja siostra absolutnie nie przyjmuje żadnych innych prawd poza tą wymyśloną przez siebie samą.... i jak tu przytulać, gdy ktoś na te uczucia się wzdryga? Ni9a djmy się zwariować, dystans, dystans jak tylko to jest możliwe. Pozdrawiam Was i nie gniewajcie się że podejmuje polemikę,ale jak mówi P. Ania "masz to zadane".
data: 2008.07.10
autor: Helena z Bierzglinka
Witajcie! Od kilku dni czytam i próbuję zrozumieć książki pani Ani, ale mam na to bardzo mało czasu. Mam 8-tyg. dziecko i niewiele sypiam. Mam problemy z podwyższonym cukrem. Proszę o przepis w jakiej formie mogę zjeść jajka. Jak ugotować lane kluski, tak żeby mi nie zaszkodziły i oczywiście mojemu dziecku także. Studiwanie książek jest bardzo interesujące, lae moje zmęczenie jeszcze większ, dlatego proszę o pomoc.
data: 2008.07.10
autor: Aldona
Pani Wando, serdeczne zaproszenie do wnikliwego zapoznania się z treścią książek pani Ani, analizy przepisów (wszędzie jest dodatek smaku kwaśnego w celu zrównoważenia potrawy), a także do przeczytania tego, co na ten temat, pod hasłem np. kwaśny lub zrównoważony znajduje się na forum. Miłej i owocnej pracy.
data: 2008.07.10
autor: Joanna - MamAsik
Pysiu, wiesz, to czasem nie takie proste jak piszesz. Pamiętam moją babcię, chorą na alzheimera i parkinsona. Babcię u której na wsi fajne zawsze wakacje spędzałam. I pamiętam jak ta moja kochana babcia, już skóra i kości dosłownie, rzuciła mną o szafę tak, że na chwilę straciłam przytomność. Wiem też, że w pewnym momencie mojego życia gdyby mój mąż wiedział jak źle ze mną było, mógłby mnie spokojnie oddać do zakładu zamkniętego. I nawet ja nie miałabym do niego o to pretensji. Miałam szczęście. Nie wiedział. Po prostu był i kochał. Czasem się wściekał, bo nie rozumiał. I prosił moją przyjaciółkę żeby do mnie przychodziła. I wiesz, straciłam przyjaciółkę. Powiedziała mi ostatnio, że już nigdy się tak nie zaangażuje emocjonalnie. I co ja mogę? Skoro tylko tyle zechciała z tego wynieść? Ona też ma mamę, która 'jedzie' na prochach od jej dzieciństwa. Jest uzależniona od mamy i od taty, którego nie było. Cóż, Ostróżka sprawę zamknęła, więc się też zamykam, aż jakiś inny 'diabeł' mnie podkusi :))). My chyba wszystkie tu na forum takie trochę pokręcone przez życie jesteśmy i dlatego tu jesteśmy. Tulki dla tych co im dobrze i tych co niekoniecznie dobrze.
data: 2008.07.10
autor: Jolik
...i Bog wie ile jeszcze dala i ile oddala i zeby nie stracic twojej milosci zaparla sie swojej...mogla wiecej?Pysiuniam bezrozumnie:)).
data: 2008.07.10
autor: Pysio
Wando!Skąd ten pomysł?Przecież wyeliminowanie jednego ze smaków pociągnęłoby za sobą konsekwencje w postaci zmiany nazwy na Cztery Przemiany ;)
data: 2008.07.10
autor: dandelion
Oj dziewczyny, wkradlo mi sie przejezyczenie. Myslalam o DRZEWIE! Wiedomo, ziemia niezbedna i wysoce wskazana :) Natomiast ja pytam o kwasny czyli drzewo :)Rozumiem, ze eliminujemy potrawy kawsne, surowe i zimne - jak w tabeli, ale co z rownowazeniem potraw 5 smakami, czy wykluczamy totalnie kwasne i np nie dodajemy cytryny?
data: 2008.07.09
autor: Wanda
Dziękuję obydwu Anonimkom za zrozumienie. Wiem też ,że i ja żyję swoim snem i dązę do przebudzenia.Pysia zapewniam że o żadnym żrącym jadzie ani targowaniu nie ma tutaj , na forum mowy, To chyba koszmar byłby.Temat uważam już za zakończony i dziękuję wszystkim za rady,pocieche i duchowe wsparcie.
data: 2008.07.09
autor: ostróżka
Piszę z prośbą do dziewczyn z pierwszego kursu wąsowskiego o podanie przepisu na tą pyszną zupę z jaśkiem i młodą kapustą. Smaka wszystkim narobiłyście. A nie wszystkie, szczególnie te niezaawansowane jak ja, zdolne jeszcze do samodzielnego komponowania potraw. Także podzielcie się dziewczyny swoją wiedzą! :)
zupa z jaśkiem, z młodą kapustą, z młodymi ziemniaczkami, młodą marcheweczką
data: 2008.07.09
autor: Agata z Kraka
Pysio nie rozumiesz o czym mowa, moja matka miała alzchaimera.Kochaliśmy ją ,ale lekarz był potrzebny mimo naszej miłości.I w pewnych sytuacjach nawet najczulej wypowiedziane kocham to za mało.
data: 2008.07.09
autor: Anonimek
Pysiu - trochę infantylnie podchodzisz do tego.Miłość to nie tylko słowa,nawet bardzo mile słowa.Czasem ostre cięcie może być jej wyrazem.Sytuacja Ostróżki jest bardzo trudna,a anonimek napisał niezły post.Poza tym - czy matka życie daje?Tak naprawdę, nie w biologicznym sensie?Raczej to my wybieramy sobie taką (czy ogólnie takich rodziców) jaką potrzebujemy do dalszego rozwoju w tej rzeczywistości.Więc raczej miłości z wdzięczności to trochę handlowy układ.Ja tam od moich (dorosłych)dzieci czegoś takiego nie oczekuję.Myślę ,że mnie doceniaja i fajnie - ale nie oczekuje wdzięczności.Urodziłam,bo chciałam i tak miało być.Tyle.
data: 2008.07.09
autor: dandelion
Anonimku,magicznych slow"i tak cie kocham"wespol z moca ich oddzialywania,nie zastapi zaden psychiatra,bo on tez tych slow potrzebuje.Te slowa,najzwyczajniej,neutralizuja zracy jad.I po co sie targowac?Matka,to matka dala zycie to jej sie te slowa z"urzedu"naleza,no i brata dala i Bog wie ile jeszcze...:)))Pysianko.
data: 2008.07.09
autor: Pysio
Wando,produkty z elementu Ziemi sa nam niezbędne,bo to przeciez smak słodki,który jest bazą wielu potraw(ziemniaki,marchew...)Przyprawy w smaku słodkim również sa konieczne(kminek,jałowiec,słodka papryka).Pod pojęciem kwaśne,surowe,zimne rozumiemy:zimne napoje,soki owocowe,jogurty,surówki,owoce,surowe warzywa.Poczytaj jeszcze raz w książkach na spokojnie.Powoli Ci sie to ułoży.
data: 2008.07.09
autor: 
Witam Wszystkich... muszę się Wam pochwalić zapisałam się na I stopnia w pażdzierniku.Na PP trafiłam w styczniu tego roku ale bardzo brakuje mi samodyscypliny... depresja powróciła jest coraz gorzej od jutra biorę się za siebie .Dziękuję ,że Jesteście często odwiedzam wasze forum
data: 2008.07.09
autor: kasia
Jeżyce przyjmują podziękowania i cmokają w powietrze pod lewym uszkiem. ;)
data: 2008.07.09
autor: hihi
Wando, ziemia to slodki, wiec o chodzi? A poza tym doprawiamy smakiem kwasnym rownież! W kazdej potawie musi byc kazdy smak; rezygnacja dotyczy potraw kwasnych, suorywch, zimnych (soczki, jogurty, owoce, wieprzowina....)
data: 2008.07.09
autor: Marzena z Gdyni
Tak sobie poczytuję posty Ostróżki i odpowiedzi P.Jolik i Pysia.Obydwoje życzliwie staracie się podnieść Ją na duchu.Ale nie zwróciliście uwagi[szczególnie Pysio]co Ostróżka pisała o swojej matce.Dokopałem się do dwóch postów w których pisała,że lekarz ostrzegał ją, że nie poradzi sobie z matką i bratem bez pomocy psychiatry a matka o takiej pomocy nie chce słyszeć.Z tych dwóch postów wynika,że jej matka jest osobą niezrównoważoną,która emocjonalny szantaż stosowała wobec całej rodziny.Napewno miało to wpływ na ukształtowanie się osobowości Ostróżki, a katastrofalnie wpływa dalej na jej brata który z matką mieszka.Napewno obydwoje mają poważną depresję a matka chyba coś więcej.Swiadczy o tym jej zachowanie w szpitalu, przez Ostróżkę raz opisane.Nie znamy szczegółów,ale z tego co opisała wnioskuję, że sytuacja jest trudna.P.Ostróżka reaguje tak jak ją matka wyuczyła; jesteś zła, jesteś winna. Ten "hellingerowski gest"i te słowa"kochana mamo" to nie jest mistyfikacja ,to jest bardzo dobry sposób jeżeli w naszym tu i teraz, na poziomie widzialnej rzeczywistości, każdy bliski kontakt wywołać może atak złości i wyrzutów.Bo najprawdopodobniej tak jest, inaczej Ostróżka nie pisała by ,że jest bezradna. Przypuszczam też ,że martwi się o brata.Mnie natomiast zastanawia fakt że on jej nie pomaga.Bo przecież może matce dobitnie powiedzieć, że pomoc siostry mu potrzebna i w niczym mu nie szkodzi.Może matka i brat grają ten sam taniec przed nią.I tu najmądrzej pisał Anonimek2" Nie bierz nic do siebie.Nic co robią inni nie dzieje się z twojego powodu.To co mówią bądz robią jest projekcją ich własnego snu."Pani Ostróżce życzę hartu ducha.
data: 2008.07.09
autor: Anonimek- ten od żony na PP
Czy przy rezygnacji z kwaśnego, surowego i zimnego macie na myśli również rezygnacje z wszystkich elementów nalerzących do ziemi? Nawet w celu przyprawiania czy dopełniania przepływu enegrii. Intuicja mówi mi, że nie... ale moze :) ???
data: 2008.07.08
autor: Wanda
Wąsowo to przede wszystkim cudne wakacje. Czas gotowania, tego najpiękniejszego, bo pod okiem pani Ani, czas smakowania, czas magicznych spotkań z cudownymi ludźmi, czas wielu nieprzypadkowych rozmów i nieprzypadkowych rozważań będących tematem wykładów. Każde takie spotkanie utwierdza mnie coraz silniej w przekonaniu, że droga, na którą dane mi było wkroczyć prawie 3 lata temu jest najwłaściwszą z dróg i choć pewnie jeszcze nieraz z niej zboczę, wierzę, że zawsze będę czuła w sobie powiew właściwego wiatru, bo jak napisał Seneka „przychylny wiatr nie powieje temu, który nie wie dokąd zmierza”. Każde spotkanie z panią Anią to dla mnie lekcja życia. To nieustanna zachęta do podążania we właściwym kierunku i niesamowita przenikliwość w ocenie stanu mojego ducha – dzięki tej lekcji wiem, co domaga się we mnie uzdrowienia. Mądrość pani Ani wspiera mnie każdego dnia. Dziękuję pani Aniu bardzo, bardzo mocno. Dziękuję za to, że zrozumiałam czym jest STRACH i co oznacza słowo MIŁOŚĆ. Że całe nasze życie zdominowane jest jedną z tych dwóch dróg, albo drogą strachu, albo drogą miłości. Że nasza ewolucja ma związek z wyborami, jakich dokonujemy w życiu i jeśli będą one ŚWIADOME , z właściwymi intencjami , bezwarunkową miłością i akceptacją bez osądzania, pozostanie nam nieustająco nucić pod nosem „a na razie fruwają motyle, tyle tego tamtego wciąż tyle, a na razie wierzymy w baśnie , i jaśniej, i jaśniej, a na razie kołyszą nas noce, a na razie kołyszą nas dni, i choć życia psiamać popołudnie, JEST CUDNIE, JEST CUDNIE !”. Na koniec chciałam podziękować jeszcze Aniołkom z Jeżyc i Brighton, które sprawiły, że codziennie budził mnie zapach świeżej kawy stojącej na nocnym stoliczku. Basiu Cz. - Tobie za rozmowy, które były dla mnie prawdziwą lekcją pokory i za twoją mądrość. Pani Czesi zaś – za lekcję modlitwy płynącej z serca. Pozdrawiam i ściskam wszystkie Czarownice, które zawitały na chyba najbardziej uryczany kurs. Daria, trzymasz pion? Całuski.
data: 2008.07.08
autor: Rene
Inko, Agato, dziekuje za odpowiedzi! Inko, to jest jednak zwykly pieprzyk, tylko ze duzy:-). Agato, pisalam, ze nie wycinac, poniewaz pamietam, ze pani Aniu zawsze pisala, by nie wycinac brodawek i pieprzykow. Ale moze chodzilo jednak tylko o brodawki? W kazdym razie mysle, ze najlepiej taki pieprzyk usunac, by go nie draznic. Dzieki wielkie, pozdrawiam z pochmurnego i baaardzo wietrznego Wroclawia! A wlasnie - moze jest ktos na PP we Wroclawiu, kto by mial ochote sie spotkac? Jesli tak, to niech skrobnie na anna.antonina@poczta.fm. Buziaki!
data: 2008.07.08
autor: Ania z Wroclawia
Ostrozko,tak sobie mysle-po co ta mistyfikacja?Powiedz jej poprostu:kocham cie mamo(z naciskiem na mamo)i domino piekna i dobra uruchomione!!!Pozdrawiam,zeby nie zapysiac:)))
data: 2008.07.08
autor: Pysio
Miśka, wpisz w wyszukiwarkę "chud" i znajdziesz różne historie nt utraty wagi. Moją też, a teraz to ja brzuszka pilnuję;). Miłej i wspierającej lektury. Przepis na zapiekankę pycha podaję: 1.ugotować makaron rurki (wrzątek, kurkuma, oliwa, imbir, sól, makaron), aldente. 2.na patelni zeszklić cebulkę pokrojoną w #, dodać 1 ząbek czosnku przeciśniętego przez praskę, ciut imbiru, wędlinę pokrojoną w kostkę 1,5/1,5 cm (z indyka blok np), szczyptę bazyli, tymianku, przesmażyć. 3.sos potrawkowy przygotować - z FZ, dodając mniej cytryny niż w przepisie, po ostygnieciu dodać rozbełtane jajo, wymieszać. 4.wysmarować masłem naczynie do zapiekania. 5.wymieszać w naczyniu makaron i przesmażoną wędlinę, dodać utarty ser (żółty, kozi), zalać sosem i posypać po wierzchu serem jeszcze. Do piekarnika na 10-15 min. Można dodać ugotowane wcześniej kalafiorkowe kwiatki, fasolkę żółtą, lub co tam macie. Pozdrawiam :)
data: 2008.07.08
autor: Anita
Hallo Hallo tu Alicja z Brighton ;o). Moj urlop juz sie skonczyl i bylo i jest cudnie, cudnie, cudnie. Co niektorzy ( nie pepowi) dziwili mi sie, ze poswiecam tydzien swojego urlopu na kurs w Wasowie. Ja nie moge sobie wyobrazic lepiej spedzonych chwil. Moj drugi tydzien spedzilam na rowerze, kajaku, spacerkach no i zakupach ale to ma sie nijak do tego co bylo w Wasowie. I jak juz tu pisano aby zrozumiec jak jest w Wasowie to trzeba przezyc to samemu;o). Kochane dziewczyny z Wasowa, tesknie za Wami, za naszym pieknym gotowaniem, smakowaniem, lezakowaniem i najwspanialszym jedzonkiem pod sloncem. Pani Aniu, slowa “dziekuje bardzo” to za malo aby wyrazic wdziecznosc za wszystko, wszystko i za kazde wlasciwe slowo do nas skierowane. Niech moje sygnaly beda skromnym podziekowaniem ;o).
Takie czary mary I zycie jest latwiejsze po tygodniowym kursie w Wasowie. ;o)
P.S Dziewczyny , ktore zamowily rekawice ( I te ktore nie zamowily tez moga;o)) prosze o kontakt na Gadu Gadu 2478210
Jagodko a co z kremem? Pozdrawiam cale forum. Papatki.
data: 2008.07.08
autor: Alicja z Brighton
Własnie sie zapisalam na kurs 1-go stopnia!!!Wprawdzie dopiero pzdziernik, ale co tam, zleci:-)jak tyle czekalam, to i te3 miesiace poczekam:-)
data: 2008.07.08
autor: Marzena z Gdyni
No i proszę jak Jolik i Pysio postawili mnie do pionu, nie ma to jak popatrzeć na sprawę z humorem. Ale pozostane przy wieczornym westchnieniu do niej.To bezpieczniejsze.Ja znam szczegóły a Wy nie.
data: 2008.07.08
autor: ostróżka
1.Dziewczyny, wczoraj odkryłam prawdziwie "przemianowy" płyn do kąpiel- z imbirem, cynamonem i gałką muszkatołową:-) Nazywa się " powiew Indii", ale dla mnie to powiew najszej kuchni- nawet w łazience:-) 2. Czytam wasze posty i choć są zdresowane do ostróżki i od ostróżki, to ogromnie duzo wyciagam z nich dla siebie. Dzięki zatem:-) 3.Własnie przecytalam w archiwum, zeby sie nie wkręcać, nie ma "nie wiem co jeść, co ugotować, boje się". I nagle klapki mi sie otworzyły- na chwilę obecną wiem, ze to i to mi sluży; a przyjdzie czas, że odkryję jeszcze tamto i tamto...:-)4. Zrozumiałam tez, ze wstydziłam sie swojego nowego jedzenia- przed rodzina, przed znajomymi, przyjaciółkami. To pewnie caly czas moj problem sie przewija- brak wiary w siebie i totalne niezrównoważenie(ktore nawet tu widac, w moich postach, wiem wiem:-) I w koncu postanowilam zawalczyc o siebie, o siebie zadbac; cale zycie patrzylam na wszystkich dookola, chcialam byc najlepsza we WSZYSTKIM, i aby WSZYSCY mnie lubili. Caly czas musialam sobie- i innym- cos udowadniać. I teraz nagle....param! Moze byc inaczej! I te przyjaznie... to bolesne, ale tak widocznie musi byc, ze wykruszaja sie te stare- "przed-ciesielskie".No i ostatnie- "powiedz mi jakich masz przyjaciol, a powiem ci jaki jestes". No wlasnie, ci moi "bliscy" są tacy zamknięci, zacisnięci na nowe, na ...luz blues. I to tez jest nowe odkrycie:-) (Ps ostatnie dni byly mi niezmiernie potrzebne- troche chcicy, szaleństwa jedzeniowego i 3 dni cierpienia. Teraz wiem, ze sie nie oplaca. Ale musialam tego doswiadczyc, by jeszczce glebiej wejść w PP. A to wszytsko przez żarełko.... (Moja tesciowa oburza sie i krzyczy, ze jak to mozna wybrzydzac??nie jesc czegostam???kto to widzial???toz to grzech! wszystko trzeba jesc, co jest...)ach, potrzebuje was, forumowicze. Widze dzieki forum, ze sa ludzie myslalcy podobnie jak ja, i tylko ode mnie zalezy, co wybieram....ps Poniewaz slowa aja moc, zmieniam podpis- juz nie Nowa gdynianka, ale Marzena z Gdyni:-)
data: 2008.07.08
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)- Marzena z Gdyni
Ostrozko,gratuluje Ci odkryc a Jolik celnych rad(kosiara dziewczyna)i tez mysle,ze trzeba "nachylenia"chocby po to zeby nie trafic do bajki o czapli i zurawiu:).Jolik,no to dzisiaj Ciebie pysiuniam slonecznie:))).
data: 2008.07.08
autor: Pysio
Osróżko, Ty to taki mój szatan jesteś. No zobacz, zamknąć się miałam, a co Twój post przeczytam, to zęby zgrzytają, po kuchni jak lwica w klatce chodzę i nie wiem pisać, nie pisać, a może do zeszyciku, w którym coś ostatnio zaczęłam gryzmolić... Ty zostaw już tą Mamę. Ty się lepiej zastanów czemu Ty taka duża, dzielna i chcąca wszystkim pomóc jesteś. Wiem, to następna spiralka Twoja, a ja głupia chcę Cię przyspieszyć :))). A bez szczegółów niestety czasem się wydaje, że ktoś się właśnie w kółko kręci. Problem ze mną polegał na tym, że ja w którymś momencie zapomniałam, że chciałam poznać świat mojego męża. Aż tak się w to wkręciłam. I nie po to żeby za Niego przerabiać (Kamiczku :)), ale żeby mieć punkt odniesienia. Jak przy córce kiedy wracam do swojego dzieciństwa i myślę jak ja bym na to czy tamto zareagowała na jej miejscu. Ostróżko, wiem, że do tego trzeba dojść samemu, poczuć po prostu, ale i tak Ci powiem :))). Twoja Mama reaguje tak jak Ty tego od Niej oczekujesz. I póki Ty nie popatrzysz na Nią jak na Mamę, to Ona nadal będzie córką Twoją. Tylko po co ja Ci to piszę jak Ci to już Ania powiedziała?... Jak będziesz miała okazję, to może zamiast przytulać Mamę przytul się DO Mamy? Tulki szatanku :).
data: 2008.07.08
autor: Jolik
Tak, dobrze spotkać się z osobą która ma bardziej uporządkowane w głowie niż ja.To Emilka- Jedyneczka z wiosennego kursu jest takim lepiszczem, które inicjuje te spotkania mające na celu poznanie nas ze sobą ,nas wszystkie które jesteśmy na PP.Jeszcze wszystkie się nie znamy ale to dzisiejsze spotkanie było dla mnie bardzo pożyteczne.Poradzono mi,inaczej ;poradziła mi Ania, abym każdego wieczora zanim zasnę, położyła rękę na sercu i powiedziała tylko "kochana mamo".To wszystko.Ma bardzo pomóc.A poza tym najprawdopodobniej cały problem polega na tym ,że między mną a nią jest zaburzony porządek, zamiast ona duża a ja mała, to ja jestem duża a ona mała. To jest wniosek oparty na tym co pisze Hellinger. I to trzeba uporządkować .Może akurat jest w tym dużo racji.A więc zaryzykuję i postaram się wyobrazić sobie moją mamę i powiem do niej że ja jestem mała a ona duża i oddam jej tym honor i należne jej miejsce.Może ona sądzi ,że to miejsce utraciła ale myślę że ona je oddała sama .Ja na tym urosłam a ona biedna cale życie prawie jest moją córką.Odkąd skończyłam16 lat moja mama jest moją córką.To wcale nie jest nieprawdopodobne ani śmieszne, chociaż nie wiem czy rzeczywiście mam rację,ale tak to w tej chwili czuję ,to jest dla mnie odkrycie. Daruję wam szczególy które mnie utwierdzają w tej myśli a piszę o tym bo to moje odkrycie na nowej drodze na jakiej staje każda z nas na PP .Właściwie to jest ni e nowa droga tylko nowe spojrzenie ale może bym tego nie odkryła gdybym tu nie zawitała i dzięki Emilce nie poznała Ani która też jest na PP. i postanowiła że mnie wysłucha.Bardzo jej dziękuję .
data: 2008.07.07
autor: ostróżka
Aniu z Wrocławia, a dlaczego nie powinno wycinać się pieprzyków? Pytam z ciekawości. Ja też miałam spory pieprzyk na piersi i dermatolog mi zaleciła usunięcie go. Zabieg miałam ok. 8 lat temu i wszystko jest ok. Uważam, że lepiej dmuchać na zimne.
data: 2008.07.07
autor: Agata z Kraka
Aniu z Wrocławia,w sprawie pieprzyka nich wypowie się jeszcze lekarz ginekolog.Często u kobiet są to "pozostałości po naszych przodkach",czyli dodatkowe sutki,biegnące pionowo od brodawki.Jeśli to gruczoł sutkowy to reaguje tak jak nasze piersi w zależnosci od fazy cyklu miesiączkowego.A jeśli to rzeczywiście pieprzyk,to nie służy mu ciągłe ocieranie i mechaniczne urażanie przez biustonosz.I PP tego nie zmieni.
data: 2008.07.07
autor: Inka
Witam serdecznie, mam prośbę do zmotoryzowanych osób wybierajacych się na kurs do Wąsowa (19-26 Lipca)- jest może wsród uczestników osoba z Poznania lub Warszawy z którą mogłabym się zabrac, bedę jechała pociągiem z Białegostoku. Z góry dziękuję za pomoc, moj e-mail:barjon@poczta.onet.pl, Wszystkiego Dobrego:))
data: 2008.07.07
autor: Basia z Białegostoku
Prosze, doradzcie! Wiem, ze nie powinno sie wycinac pieprzykow, ale mam jeden duzy tuz pod biustem gdzie akurat lezy biustonosz. Jest drazniony i znajomy chiriug poradzil mi go wyciac. Bardzo lubie ten pieprzyk:-) ale chyba rzeczywiscie trzeba sie go pozbyc, bo jest naprawde duzy. Co o tym sadzicie? Dziekuje!
data: 2008.07.07
autor: Ania z Wroclawia
MamAsik - dzięki za podpowiedź :)
data: 2008.07.07
autor: Ata
Ha ! częstochowskie popowiczki wołają mnie na spotkanie , no ide ide z ochotą , ciekawa bardzo, może poznam jakąś nową ,bo dwie już znam ,bardzo miłe.Zyczę Wszystkim miłego dnia , idę na spotkanie
data: 2008.07.07
autor: ostróżka
Dziękuję za podpowiedz. Już zamówiłam sobie przyprawy, na razie raczę się tylko kawką (która mi bardzo smakuje).
Powiedzcie mi czy któraś z was straciła kilogramy odżywiając się w ten sposób, chciałabym w to wierzyć, bo mam sporo do zrzucenia.
Ciężko na tym forum się i cokolwiek odnaleść. Tak ciekawie i mądrze piszecie, ale znaleść coś konkretnego to bardzo ciężko jest. Może by to jakoś unowocześnić chociaż tematycznie? Pozdrawiam :)
data: 2008.07.07
autor: Miśka
Ato, wspomóż się imbirówką, ale przede wszystkim dopilnuj zup; zjadaj zupę przynajmniej 2 razy dziennie. Smak słony w postaci fasolki szparagowej będzie super dodatkiem do obiadu, do zupy, bób może być smaczną przegryzką sam, lub w lekkim winegrecie. Z pewnością wspomogą nawilżanie organizmu. Właśnie w ten sposób poradziłyśmy sobie z 4 letnią Zuzią z ospą i ogniem i emocjami (w 3 dni). Imbirówka, miksowane z odrobiną mięska zupy, delikatne obiadki z dodatkiem ziemniaczków, a w tym wszystkim po trochę fasolki i bobu. Pani Ania zatwierdziła działania. :)
data: 2008.07.07
autor: Joanna - MamAsik
Kiko ,może spróbuj te płatki przecierać przez sitko aby nie było łusek,to jest 2 minuty pracy dłużej niż miksowanie.,ale jeżeli masz wątpliwości jak długo można żyć bez surówek nabiału i owoców to wydaje mi się, że trafiłaś nie na to forum co trzeba, albo nie masz przekonania do książek P.Ciesielskiej .W takim przypadku niewiele możemy pomóc, bo aby polepszyć swój stan zdrowia, akurat z tych produktów które wymieniasz, powinnaś teraz zrezygnować .
data: 2008.07.07
autor: ostróżka
Dobrze mowisz Ostrozko.Za to Ci lawice pysiuniow przesylam z zyczeniami radosnego dnia.I niech Ci sie zisci :))).
data: 2008.07.07
autor: Pysio
Nie wiem ,ale chyba jestem noga jeśli chodzi o obsługe komputera bo częst piszę, piszę aż nagle tekst mi znika i nie wiem czy poszedł na forum czy się skasowal. Ale co by nie poszło, to chciałam napisać Pysiowi ze matematyk z niego dobry. Często pewnych spraw nie da się pogodzić.One mają prawo istnieć niezależnie od siebie.I teraz piszę to co mi się chyba skasowało.Otóż jakiś czas temu Rene polecała nam artykuł ks.Węcławskiego."Mowa o Aniołach" i przypomniało mi się że tam pisało "pozwól być dla siebie drugiemu człowiekowi".Pewnie cały sekret polega na tym, że mamy pozwolić być temu człowiekowi tak jak on umie, czy nam to pasuje czy nie.Tyle, że tak na co dzień to się o tym nie pamięta ,a czasem chociaż się pamięta to bardzo trudne i dołujące.Pani Helence też posyłam złotego promyczkaco by Ją troszke ogrzał i pocieszył.
data: 2008.07.07
autor: ostróżka
Chciałbym sporządzić ocet jabłkowy do jesiennych przetworów.Proszę o przepis. Pozdrawiam
data: 2008.07.07
autor: Gosia
Jak długo można być bez jedzenia surówek, nabiału i owoców?
Czy chcąc polepszyć swój stan zdrowia należy w minimalnej ilości to konsumować.
Proszę o przykład choćby jednego dnia menu, jak zacząć dzień gdy ma się nadkwasote, niskie ciśnienie, a po płatkach owsianych jest niedobrze.
Pozdrawiam
data: 2008.07.07
autor: Kika
jestem bezradna ...
czytam obydwie książki w kółko i nie potrafię dobrać pożywienia, które spowodowało by polepszenie mojego samopoczucia. Jestem znerwicowana mam słabe krążenie, bóle wątroby i żołądka, ogólna słabość i duszność.
Po zupce gotowanej i zmiksowanej nie czuje sie najgorzej ale również nie rewelacyjnie, jakby ciągle coś potrzebuje zjeść ponieważ odzywa się ból jakby u dołu żołądka pod lewym żebrem . Mam zdiagnozowany przewlekły nieżyt żołądka, reflux . Często zatyka mi uszy, ziewam i robi mi się słabo. Nie potrafię sama dopasować do siebie odpowiedniej diety całodziennej.
Proszę o pomoc
data: 2008.07.07
autor: Anna P
Jolik o tej spiralce to tak akuratnie Ci się udało wyjaśnić że aż Cię podziwiam.Ale czy dzieci wiedzą o matrixie więcej niż my to nie bardzo się zgadzam ,one przychodząc na świat zapominają tak jak my , a czy doświadczenia z jakimi poszczególny człowiek się boryka są przez niego wybrane przed narodzeniem , to też wydaje mi się sprawa dyskusyjna.Powiedziała bym ,że na dzisiejszy stan wiedzy o tych sprawach główną idee, czy też założenia co chcemy przerobić napewno wybieramy wcześniej ,ale szczegóły zależą od tego jak się w tym życiu sprawujemy . Czyli możemy szybciej się z tymi zaległościami uporać i będzie póżniej tak troche z górki, łatwiej, albo stoimy w miejscu i dostajemy silniejsze kopniaki motywujące do myślenia i rozwoju .T o jest oczywiście wyjaśnienie takie na stan mojej wiedzy i mogę się mylić.A TY jak jeszcze jakiejś perełki mądrości się dopracujesz jak ta o spiralce to zaraz tu dawaj znać ,chętnie skorzystam .Moja głowa widać pracuje na wolniejszych obrotach, albo w ogóle na innych falach.Czasem tak myślę że każde z nas ma swoje odkryte mądrości w różnych dziedzinach życia i dzielić się tym to bardzo miłe.
data: 2008.07.07
autor: ostróżka
Ostrozko,a moze przygladnij sie temu jak dwom idealnie rownym rownoleglym.Jedna od umyslu,a druga od serca.Nie moga sie przeniknac ,bo jedna biegnie do - a druga do + nieskonczonosci.Gdyby mialy ten sam kierunek,jakies prawdopodobienstwo zetkniecia(dla rownowagi)by bylo.Ale sie ze mnie matematyk zrobil:)Siemanko.
data: 2008.07.07
autor: Pysio
Mam pytanie.chyba przewaliłam ze smakiem gorzkim - za duzo kawy,ale także przygotowaniu troche przegiełam.Mam wysuszona skóre i śluzówki - po raz pierwszy w zyciu - bo zawsze nadmiar wilgoci byl problemem.Oczywiście równoważe uważniej po zorientowaniu sie , że skonciłam.Odstawiłam kawę na jakiś czas ( i tak mi nie smakowała ostatnio).nie wiem co jeszcze moge zrobić w takiej sytuacji - troche zwiększyc smak słony?to sie wydaje logiczne ale nie jestem pewna.Nie wiem tez czy pic imbirówke czy nie.
data: 2008.07.07
autor: Ata
A ja tak czytam wasze posty, odpowiedzi do p. Ostróżki i myslę sobie, jak to jest. Doceniać dzień dzisiejszy, cieszyć się tym co jest, akceptowac, kochać siebie, pomysleć o sobie, iśc do przodu...I zastanawima sie, jak to jest. Ze to trzeba poczuć, a nie wystarczy tak sobie "wmawiać"...chyba?nie wiem, ale tak czuje; pewnie dlatego ze i ja czuje cos podobnego jak ostróżka; i wlasnie na d tym powinnam popracowac, nad ocena siebie, tym wewnetrznym kontrolerem i oceniaczem uwarunkowanym spolecznie...Podziwiam waszą mądrość, samoświadomość i mysle, jak duzo przede mna do pracy.
data: 2008.07.07
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Witajcie! Chcialam podziekowac wszystkim za skierowane do mnie slowa. Pani Aniu, dziekuje za wskazowki. Dopiero teraz mam okazje napisac, gdyz mialam problem z internetem. Jednakowoz nie jestem pewna, jak zaczac odblokowywanie czakr? Do kogo sie zwrocic? Czy ktos moglby podzielic sie swoimi doswiadczeniami? Poczytalam troche na ten temat w necie, ale nie wiem - czy sama mam zaczac wizualizacje czy tez zwrocic sie o kogos po pomoc? Bede wdzieczna za slowko podpowiedzi. Pozdrawiam o 3 nad ranem - nie moge spac bo mnie mdlosci dopadly chyba pierwszy raz w zyciu. Nie jadlam slodyczy od paru lat i wczoraj sie skusilam na kawalek ciasta kruchego i ogolnie troche za duzo zjadlam i masz...
data: 2008.07.07
autor: Mila
Ostróżko, a spójrz na nasze życie jak na spiralę i to podwójną, bo trochę od mamy, a trochę od taty (DNA?). Jak spojrzysz z góry lub z dołu to przesuwający się po niej punkcik będzie wyglądał jakby zataczał kręgi i lądował w tym samym miejscu. A spójrz z boku. Niby to samo miejsce, ale jednak o zwój wyżej. I już troszkę inna perspektywa, trochę więcej wiemy i rozumiemy. Potem chwilka odprężenia i spokoju i znów doświadczamy, ale już na inny sposób, bo z innej perspektywy, to co mamy do przerobienia w tym życiu. I znów spiralka wyżej i chwila oddechu i dalej w to 'kółko'... A dzieci o 'matrixie' wiedzą więcej niż my, bo jeszcze pamiętają. Tyle że wiedzy o nim nie potrafią zastosować w tym materialnym świecie. A chcą go doświadczać. I tu nasze zadanie, powiedzieć im, że w domu bez majtek mogą chodzić, ale na podwórku już nie. A to co im nieświadomie zakodujemy, to to czego ich duszyczki CHCĄ doświadczyć w tym ich życiu. Nie ma w tym winy naszej ani ich. Ani naszych rodziców i teściów i naszej w tym czego my doświadczamy. A zauważyłaś Ostróżko, że właśnie (przepraszam z góry, bo większy szacunek powinnam niby mieć do Ciebie z racji wieku :)) ruszyłaś tyłek z tego fotela i zrobiłaś pierwszy, ponoć najtrudniejszy krok? A Tobie i wszystkim zmęczonym myśleniem polecam książkę 'Dom nad rozlewiskiem' Małgorzata Kalicińska. To jak spotkanie z babcią Czesią, o którym tak pięknie piszą dziewczyny i myślę, że jak z panią Anną. Wyciszenie, spokój i wszystko jest jak być powinno nawet jeśli czasem wkurza.
data: 2008.07.07
autor: Jolik
Jagodo, dziękuję za odpowiedź:-) Dziękuje pani Ani, dziękuję wszystkim Aniołom. Pozdrawiam całe forum!
data: 2008.07.06
autor: Sasanka
Jest podobnie jak u Ostrózki. Mam też chwile w których nie daję rady z emocjami, ale dzięki Wam idę do przodu...... i pomomo wieku już emerytalnego idę z Wami do przodu......Dobrowolnie pod opiekę wzięłam siostrę , z którą od zawsze nie było łatwo, gdyż tylko Jej sposób na życie był ważny i jedyny. Nie korzystała nigdy z doświadczeń innych, bo po co? Te wzorce się utrwaliły i w starości są nie do zniesienia, zważywszy, że do tego dochodzi problem demencji i Parkinsona.Myślę sobie Ostróżko, że gdyby nie gotowanie według PP i szerokie, fachowe poradnictwo P.Ani, a także miłych Forumowiczek opinie, dawno byśmy poległy z tymi problemami. Na koniec przesłanie ode mnie - gdyby każdy swoją biedę wywiesił na dwór, to i tak każdy by pobiegł po swoją, bo zobaczył by, że cudza bieda jest gorsza od mojej.
data: 2008.07.06
autor: Helena z Bierzglinka
Pani Wando przecież my na forum komentujemy między sobą zawiłości różnych przepisów jeśli są jakieś problemy.A na temat tworzenia bazy i różnych zmian to sprawa już była omawiana i można o tym poczytać w archiwum.
data: 2008.07.06
autor: ostróżka
Pysio, musiałam sobie zrobić rachunek sumienia bo widać byłam w takiej potrzebie.Ale faktycznie masz rację, na co dzień lepiej patrzeć do przodu.A jeszcze lepiej tak do wieczora.Chcesz Pysio polecić mi radowanie się chwilą obecną?Staram się ..Pozdrawiam Cię i dziękuję.
data: 2008.07.06
autor: ostróżka
Ostrozko,po co Ci te"tyly"?Ady,jak spiewa A.Poniedzielski"Tesknij za kolejnym dniem"i jest cudnie...:)))
data: 2008.07.06
autor: Pysio
Te słowa tak często na forum cytowane;wszystko jest takie jakie ma być,wszystko jest na swoim miejscu-je trudno przyjąć na wiare, pogodzić się z nimi.Człowiek myśli, że zrozumie jak sobie wyjaśni.Przedziera się przez to swoje piekiełko "dlaczego" i widzi jak problem wynika z innego problemu, jak przyczyna jednego skutku była skutkiem poprzedniej przyczyny i tak do tyłu coraz głębiej.I tak aż do dna.Nie ,to nie ma dna ,to jest błędne koło.Chyba trzeba z niego wyskoczyć albo skulić się w środku i czekać, może ten kołowrotek sam się rozleci.Wszak podobno wszystko czego jest za dużo, przechodzi w swoje przeciwieństwo prawem zmiany.Szkoda życia na czekanie.Jeśli nasze myśli stają się naszą rzeczywistością gdy swoją uwagą dodajemy im siły{wierze w to, moja rzeczywistość jest tego namacalnym dowodem}. Jeżeli rzeczywistość ludzka jest iluzją stworzoną przez umysł,a żyją tylko ciała: ludzi, roślin ,zwierząt,{planet?},to słusznie P.Ania mówi, że trzeba zacząć od ciała, czyli od jedzenia i gimnastyki. No więc skupić trzeba się na ciele ,ale jak odbić się prawidłowo dalej tak, aby nie potknąć się znowu o jakiś system wyobrażeń czy wzorzec.Wszak człowiek żyje w tym matrixie.Być świadomym , czujnym ,umieć rozpoznawać co prawda ,co złudzenie , nie dać się wkręcać .Dzięki za rady. Macie czyste serca i jesteście moją pociechą.Tylko dzieci nie wiedzą o matrixie.W ich główkach dopiero zaczynają się tworzyć fikcje, złudzenia, wzorce , schematy, uwarunkowania, mapy mentalne i inne stwory.Znaczy dzieci jako dorośli widzą i przeżywają to, co przez życie w ich umysłach zasiano.Czy to znaczy,że gdyby w umyśle nie było o czymś informacji, to by to nie powstało?Może trzeba tak się ze sobą umówić aby o wszystkim zapomnieć i w chwili kiedy ciało czujemy tylko jako oddychanie;nic nie boli, nie uwiera, nie szczypie,to w takiej błogiej chwili krzyknąć z całych sił;jestem bożym stworzeniem ,szczęśliwym i niczego mi nie brakuje.O rety, a jakby to się udało i usłyszało by się wokoło i w sobie śpiew Anioła?Może to się tej babci Czesi udało. Jakby na to nie spojrzeć jest się o co starać i koniec kwękania Trzymajcie się Wszyscy zdrowo i słonecznie.
data: 2008.07.06
autor: ostróżka
W jakim smaku jest kozieradka?
data: 2008.07.06
autor: Wanda
Uprzejmie donoszę, że nie ma nad kmin rzymski w pulpecikach cielęcych:) Uprażony wcześniej na patelni i rozbity w moździeżu
data: 2008.07.06
autor: Pati
Kochane! Książki i forum są b. przydatne, ale trochę... nieprzystępne. W bazie przepisów brakuje mi tagów (np. oznaczenia głównego składnika), czasu przygotowania, stopnia trudności, a przede wszystkim możliwości dodawania zdjęć i komentowania przepisów. Wygodne jest forum np. na gazecie, tylko b. zaśmiecone i nie PP :) Może mogłybyśmy stworzyć bazę przepisów, taką uniwersalną, przejrzystą, taki fundament, który każdy mógłby rozwijać już samodzielnie. Można by stworzyć taką książkę kulinarną on-line. Co wy na to? Co na to Pani Ania? Pozdrawiam cieplutko :)
data: 2008.07.05
autor: Wanda
P. Joanno MamAsik proszę o podpowiedż co z płatkami owsianymi w kulkach rozgrzewających. Wiadomo, że płatki są po 40 minutach gotowania strawne i o.k., a jak to ma się do 20 minut prażenia ich w piekarniku? Czy na przykład wystarczy je prażyć dłużej czyli 40 minut i też już będą przyswajalne jako miodowe rozgrzewające specjały? Jak Pani mysli?
pozdrawiam
data: 2008.07.05
autor: Joasiulek
Dziękuje Jagodo za podpowiedź pozdrawiam :-)
data: 2008.07.05
autor: Gabi.
Acha, trafiłam na książkę Preeti Agrawal "Odkrywam macierzyństwo" napisaną z myślą o kobietkach planujących ciążę. Oczywiście, zalecenia żywieniowe nas nie dotyczą, ale samo podejście jest bardzo bliskie naszemu. Dobrej nocy:)
data: 2008.07.05
autor: Jagoda
Wąsowo z roku na rok jest bardziej czarodziejskie, objawia coraz to nowe oblicza, w tym nasze własne:) Ostatni kurs objawił Babcię Czesię. Adres: Shambala. To była kropka nad i, bo jak zwykle niby nic się nie działo niezwykłego, tylko w nas nastąpił kolejny pstryk i wróciłyśmy już inne. Chyba faktycznie bardziej wyciszone, wykręcone z wielu spraw, spokojniejsze. Trudno o tym pisać, lepiej samemu doświadczyć:) – jak Szefowa nasza to robi, skąd ma klucze do serc, nie wiem, ale ma. Natomiast skoro jej nie ma, sięgnę do postów nieodpowiedzianych i postaram się w miarę możliwości wyjaśnić. W kwestii dzieci może bardziej doświadczone dziewczyny jeszcze pomogą:) Zero, narząd w maksimum oznacza jego maksymalną moc, zaś minimum – jej spadek. Jeśli któryś jest osłabiony, w momencie swojego minimum daje konkretne objawy. Sasanko, ten stan nie mija, to jest stan błogosławiony PP:) Odżywiając się zgodnie z zasadami PP regulujesz pracę narządów, a one odpowiedzialne są za emocje. Równowaga narządów z czasem oznacza równowagę emocji. Jeśli jesteś na początku i już to czujesz, to podziękuj Aniołkom i tak trzymaj. Mamo Beato, tak sobie myślę po cichu, że nie jest istotna ilość dobra i zła, tylko świadomość. Poziom świadomości warunkuje poziom uczynków. Jedyne, co możemy zrobić, to podnosić własną świadomość, tworzyć wokół siebie własny świat, który będzie promieniował i miał moc zmiany. W świecie na pewno obecny jest dualizm, ale ja bym tego nawet nie nazywała dobrem i złem, ale starym i nowym. Tworząc od nowa siebie, stwarzamy Nowe i to jest już boskie. Tego od nas oczekuje Stwórca. Wando, spokojnie z tym jang. Przyprawiaj tak, żeby Ci smakowało. Jeśli przedtem jadłaś dokładnie przeciwnie, organizm musi się przestawić na nowe tory, nie poganiaj go. Zupy warzywne to podstawa, duszeniny mięsno-warzywne, kawka, TLACI i owsianka. Daj swojemu ciału wysapać cały ten poprzedni czas i doprowadzaj je powoli do równowagi. O poceniu za przyczyną cynamonu do anonimowej mamy. Pocenie jest zawsze oznaką osłabienia i taki objaw u dziecka nie oznacza, że trzeba mu wyeliminować cynamon, tylko wzmacniać jego ciało, w tym również stosując cynamon, który jest rozgrzewający. Anulo, dla wzmacniania ciała nie masz to jak książki Pani Ani + gimnastyka + cierpliwość. Tam jest tyle treści, że dobrze jest ciągle do nich sięgać, bo w zależności od etapu odkrywa się w nich różne skarby. Wiadomo, że zewnętrze jest łatwiej odbudować niż własne ciało, łatwiej o tym dywagować niż o codziennej dyscyplinie, ale bez tego możesz pozostać jedynie obserwatorem tego Wszechświata, a nie kimś, kto go przeżywa i kształtuje. Kamilo, może te stany u Ciebie nie tyle zależą już od doprawiania, ale od wkręcenia w pracę i emocji, w których od tak dawna jesteś. Może to raczej nadmiar pracy i stresu? Pamiętam dobrze, co się wtedy z ciałem wyrabia. Dobrze, że październik już niedługo:) Ziutko, umiarkowane ćwiczenia na pewno, zwłaszcza rytuały tybetańskie, ten na klęcząco, z odchylaniem głowy do tyłu jest m.in. na tarczycę. Początkująca, ziółka, o których piszesz, są w mieszance p. Paprzęckiego, która jest odpowiednia na regenerację krwi. W codzienne diecie raczej ich nie stosujemy. Bobik słonym się okazuje:) Agnieszko z Częstochowy, na pewno PP będzie wsparciem w każdej dolegliwości, przy bólu głowy na pewno ważna jest eliminacja stresu i napięć kręgosłupa i głowy. Dobre masaże działają cuda, przekonałam się w Wąsowie:) (Asik, dzięki:) Agato, przed chwilą jęczałaś, że jesteś wyzerowana i spuchnięta, a teraz domagasz się przepisu na zupę jagodową?? No chyba, że gotowaną na moim palcu;) Jeśli jesteśmy w takiej niszy, dyscyplina musi być pełna, inaczej będziesz wychodzić z tego do następnego lata. Gabi, łaknienie słodyczy może mieć podłoże emocjonalne, dobrze to znamy:) Pozdrawiam!
data: 2008.07.05
autor: Jagoda
Witam wszystkich. Macie może jakiś fajny przepis na bób i do czego go można użyć z góry bardzo dziękuję. Mam mały problem ze sobą i nie wiem jak go rozgryźć, dzieje się tak ze mną tylko latem, w tamtym roku też tak miałam, a mianowicie strasznie mi się chce słodkiego!!! Jem owsiankę,dużo zup,gulasze,pije nasze herbatki i kawę. Czy jest to może spowodowane za mała ilością smaku kwaśnego? Proszę doradźcie mi coś, z góry bardzo dziękuję. Pozdrawiam serdecznie Panią Anię i wszystkich forumowiczów.
data: 2008.07.04
autor: Gabi.
Dla Ostrozki: "Nie bierz nic do siebie. Nic, co robia inni, nie dzieje sie z Twojego powodu.To, co inni mówia, badz robia, jest projekcja ich wlasnego snu. Jesli bedziesz odporny na opinie i dzialania innych, nie staniesz sie ofiara niepotrzebnego cierpienia..." mysle ze niepotrzebny komentarz. Popatrz masz czas dla Siebie, wykorzystaj to, usiadz sobie, odpocznij, ugotuj dla Siebie i swojego mezczyzny to na co masz ochote. Zaopiekuj sie w koncu Soba.... trzymam kciuki
data: 2008.07.04
autor: Anonimek 2
Ostrózko, zrobiłam te kluseczki na obiad. Sa przepyszne, takie delikatniutkie:-)Od razu lepiej mi po nich. Choc porcja ktora podalas to dla mojego mężusia tylko na ząbek wystarczyło i zaraz zupkę musialam donieść. To wy tak malo jecie? Joanno Mam Asik, czrne chmury troszkę na bok przeszly, więc skrobnę słówko. Wierze i mysle, ze lato nie jest takie straszne jak ja je teraz widze. Warzywka sa, owszem, stragany od nich pelne. tylko co mi z nich, skoro mijam je bokiem? sadzilam, ze fasolka szparagowa i bob to tez tylko w niewielkich ilosciach- czyt.: okazjonalnie dozwolona z racji swej natury. Popraw mnie, jesli sie myle, prosze. To moje pierwsze lato, pp poznaję, odkrywam co mi sluzy, eliminuje po czym sie zle czuje, w dodatku mam piekarnik na prad wiec nie korzystam z niego (jedynie do zrobienia kulej raz na jakis czas) i wogole ucze sie gotowac, bo jestem mloda gospodynia, a wczesniej to u mamy na garnuszku siedzialam. I wlasnie dotaralam do takiego momentu, ze nie wiem co dalej, co gotowac, jak, z czego...Wierze, ze to rozwojowe, ze niejeden taki czas mnie jeszcze czeka i moim zadaniem jest go spozytkowac. Czytam forum- archiwum i podnosi mnie to na duchu, bo widze ze nie ja jedna takie cos przechodze. Teraz jednak wydaje mi sie ze potrzebuje podopowiedzi, pomocy, jak nigdy dotad w kwestii gotowania, bo czuje sie slaba, slabiutka...
data: 2008.07.04
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Ostróżko, na Twoim przykładzie widać ,ze nic nie jest proste.Twoje posty dotyczące innych ludzi są pełne mądrości a we własnym życiu masz tyle zwątpienia. Twoja szczerość na forum jest potrzebna innym -uzmysławia nam ile pracy mamy przed sobą ..." do przodu żyj"..
data: 2008.07.04
autor: Janina ze Strzelec
Kchana Ostróżko, każda z bab po Wąsowie wspomniała w swoim poście o Pani Babci Czesi. Kim jest ta tajemnicza istota? Jest to przecudna kobieta, która żyje w pełni akceptacji tego co ją spotyka, żyje bez lęku, w radości i spełnieniu. Żyje samotnie, a jej aktualną pracą jest modlitwa (to silna sztuka rocznik '22), jest samowystarczalna, silna, mądra, szczęśliwa i pomaga innym gdy tylko ją o to poproszą. Ma dzieci, ale żyje sama. Gdy dzieci przywoziły jej jedzenie to im podziękowała, nie miała zamiaru zjadać tego co im się w nadmiarze ugotowało. Jeżeli czegoś potrzebuje to o to prosi, nie dowartościowuje się pomaganiem innym, choć pomoc niesie nieziemską (dosłownie i w przenośni), ale niesie ją na wyraźną prośbę. Żyje i pozwala żyć innym. I tak kochana Ostróżko i ty możesz. Olej wszelkie udowadnianie sobie swojej dobrej czy złej natury. Z natury jesteśmy Boscy i tę Boskość mamy w sobie odkrywać. Nie musimy nic nikomu udowadniać, czy są to nasi najbliżsi, czy nasz Egol. Może uda się pani jeszcze zapisać na kurs u pani Ani, to jest cudny czas na przemyślenia i układanie sobie w głowie przeróżnych schematów, z których trzeba wyskoczyć. Musi pani koniecznie zacząć żyć dla siebie, poznawać swoją wartość, dziękować za nią, by mogła się pomnażać. Pani Ostróżko, czas skończyć z tym Egolem, co panią atakuje i atakuje. Ściskam mocno.
data: 2008.07.04
autor: Joanna - MamAsik
Ostrozko,to badz dobra i okaz te dobroc najpierw sobie-mowiac sobie,ze jestes dobra.I tak dlugo siedz w tym fotelu i mow sobie to,az w to uwierzysz,bo to prawda!Ci tez sloneczne tulki:).
data: 2008.07.04
autor: Pysio
Ostróżko...Jakbym czytała o sobie. I pewnie wiele forumowiczek, tez to poczuło po przeczytaniu postu. Nikt nie będzie Cie przekonywał, ze nie jesteś zła. To przekonanie jest w nas i musi w jakimś momencie po prostu się w nas zakorzenić i nas wypływać, a nie z otoczenia (zresztą zło jest pojęciem bardzo względnym, związanym silnie z moralności i religia, czasem właśnie ze starymi schematami). Ale kiedy to przyjdzie i jak sobie pomoc? Nie mam pojęcia... Jak się dowiem, to napisze. Na razie umiem powoli wzmacniać ciało jedzeniem PP, wierząc, ze w głowie tez się kiedyś przestawi, i wierząc (z ta wiara kładę się co wieczór do łózka), ze nie zmarnuje sobie całego życia, 'siedząc w fotelu' tych cholernych negatywnych przekonań. Ale pewnie ty będziesz pierwsza w okryciu o co tutaj chodzi, bo ja jestem gówniara i do piet Tobie nie sięgam i doświadczeniem i mądrością. Całuje. Odwagi***MamAsik- dzięki i napisze jak sie dorwe do mojego albumu zdjęć:).
data: 2008.07.04
autor: Kamila z Paryza
Anitko,no to o Zukavie juz wiemy,ale co z tymi sercami nieukojonymi?Moze to mnie zacheci do zrobienia"podejscia"do ksiazki,bo narazie dalej nie kuku:),ale calusy kuku:).
data: 2008.07.04
autor: Pysio
Pani Ostróżko kochana. Pokochać siebie wydaje się takie proste, bo tak wiele wokół nas narcyzów. A jednak nie jest. Nie uważamy, że kochać siebie to wartość. Wychowane jesteśmy (nie koniecznie w domu własnym) w przekonaniu, że to nie przystoi. A to jest właśnie klucz do ...wszystkiego. Do empatii, miłości, mądrości i mocy. Jestem jaka jestem, jestem akurat dziś taka jaka jestem, jestem, bo taka mam być, mogę być inna, ale to jutro, a dziś? Kochać siebie powinnyśmy dzisiejszą, wczorajszą też:) Wiemy, że to trude. Zwłaszcza, że wpadamy w pułapkę oceny siebie oczami innych. A oni patrzą przez pryzmat swoich serc, swoich doświadczeń, swoich emocji. Skąd mogą wiedzieć coś O NAS??? Mogą przypuszczać, mogą zgadywać, mogą trafić, ale mogą się też mylić. Człowiek, który akceptuje siebie, nie szuka potwierdzenia w zewnętrzu. Może świadomie pracować nad sobą, otwierać się na miłość, empatię, odnajdywać w sobie mądrość i pokorę, uczyć się wybaczać. Odnajdywać MOC i doskonałość. Taki człowiek siebie kocha. Taki też kocha innych. Takimi jacy są. I się nie zastanawia, nie martwi, nie popada w smutek i żal. Na pewno nie jest Pani zła. Aż trudno mi sobie Panią taką wyobrazić. Proponuję dystans do tego co spływa na Panią od mamy i brata. Zobaczy Pani jak na dłoni swoje prawdzie emocje, nad którymi ma Pani w tej ziemskiej szkole popracować. Zobaczy też ich (mamy i brata)zadanie:) I ustawi się w tym wszystkim TAK by Pani było dobrze. Tego Pani życzę. I ściskam.
data: 2008.07.04
autor: Anita
Ja Wam się nie dziwię kobity z Wąsowa.Zrobiło się Wam słodko ,ciepło, przytulnie i ufnie.Więc sobie milczycie, bo prawdziwa radość to ta cichutka w sercu .A w nas pomruki burzowe, które każdy swoim sposobem usiłuje strząsnąć, ale nie na wasze barki,wiemy ,że nie dacie sobie tego podrzucić.To wasze ciężko wypracowane szczęście i Wam się należy. Dawniej mówiło się ,że papier wszystko przyjmie a teraz moda nie na pisanie listów i pamiętników, tylko każdy siada do komputera i pisze posta.I ja ostróżka ide z biegiem czasu i mody.
data: 2008.07.04
autor: ostróżka
Pysio, a może te nieukojone serca też przynajmniej jedną nogą siedzą w takim fotelu jak mój?Fotele owe mają różne wygodne formy oraz miękkie, gustowne obicie.
data: 2008.07.04
autor: ostróżka
Pysio, ja nie jestem ekspertem w temacie. A Zukav czy kuku czy nie? Kwestia i na tę wiedzę gotowości. On otwiera sporo klapek i zapadek... Aż za dużo na raz. To o czym czytam układa się pięknie, ale powoli. Przeczytaj, warto, i napisz odpowiedź na swoje pytanie :) [Możesz na maila anita@garvest.com] Mnie nurtują inne :) *Joasiu, kuchnia wąsowska nauczyła nas ciszy, oj tak;) jeśli nie opanowałyśmy gadulstwa to na pewno ściszyłyśmy głosy do minimum:) Ja też zajrzałam tu i spodziewałam się wielu wpisów przede mną. A może po prostu jest dobrze jak jest? :) Całusy ***
data: 2008.07.04
autor: Anita
To się chyba nie nadaje do napisania na forum ,ale wybaczcie, napiszę.Mój brat od 2 tygodni jest w domu.Nie wiem co u niego.Mama podziękowala mi za moje,jak się wyraziła , usługi szpitalne i powiedziała, żebym jej nie przychodziła z pomocą i tymi nowinkami kuchennymi, bo ona całe życie mu gotuje i jeszcze syna nie otruła.Myślę, że ona chce zrobić dla syna wszystko co w jej mocy i co potrafi, a ja jakbym zabierała jej to jedyne, co może dla niego jeszcze zrobić.Pozatym skoro jest ciężko to ktoś musi być winny i trzeba powód do winy znależć . Czuje się troche bezradna.Od paru dni borykam się z myślą która skądś ,z jakichś głębin mojej osoby wypłynęła na wierzch.To właściwie nie jest myśl tylko przekonanie ,które teraz jasno sobie uświadamiam ;że jestem zła.Czuję jakbym na tym przekonaniu ,rosła całe życie jak roślina z nasienia .I całe moje życie to próba udowodnienia, że to nieprawda.Sypnęło mi się z pamięci wiele przykładów na to co żle zrobiłam.Niby wiem ,że zrobiłam jak umiałam.Ani dobrze ani żle, tylko jak umiałam, ale tak z wierzchu, bo w głebi kołacze się ta myśl; jestem zła .I to jest właśnie życiowa prawda tej istoty co siedzi w fotelu i dlatego od niej odbija się wszystko co daje nadzieje, co nowe, inne ,lepsze.To jest jej dom ,tej istoty, ale to przecież ja.Jaka korzyść z siedzenia w fotelu? Po prostu wygodne, spokojne zasiedzenie w mjejscu które się zna i znane są też, nie wymagające trudu, bo dawno opracowane{od dzieciństwa} środki obronne ,które w nowym życiu, a raczej w nowym podejściu do życia, nie zdają egzaminu.Ale co to za nowe podejście ,jeżeli są w nim stare zasady.Od której by nie brał strony, to jeszcze wiele mi brakuje do jakiegoś rzetelnego oświecenia.Pozdrawiam Wszystkich i życzę bardziej pogodnego usposobienia niż moje.Słoneczne tulki.
data: 2008.07.04
autor: ostróżka
Dziekuje Joanno-MamAsik, i Tobie- Ostróżko:-)
data: 2008.07.04
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Hej, w sprawie kaszki kukurydzianej - ma ona naturę lekko ocieplająco i generelnie wzmacnia organizm, a właściwe przygotowana i podana jest lekkostrawna. Jest przecież podstawową kaszką w zestawie dla dzieci. Kukurydza natomiast może być pułapką nawet dla dorosłych przeżuwaczy, źle przeżuta jest bardzo ciężko strawna, kawałki, które nie zostały pogryzione wywołują mega niestrawność. * Kasiut, nie wiem gdzie czytasz o tych kaszach, ale polecam stronę 150 Filozofii Zdrowia; miej jednak baczenie na kaszę jaglaną - silnie zaśluzowującą organizm (doczytaj co na ten temat pisała pani Ania na forum). * Nowa Gdynianko, lato nie jest takie straszne jak je malujesz. Rozejrzyj się, może jednak są wokół ciebie jakieś warzywa. W Poznaniu na rynku pory są już całkiem słuszne i jak najbardziej nadają się do rosołu. W Wąsowie (na moim dyżurze, cha cha) warzyłyśmy rosół dodając tylko marchewki, pietruszki, cebulę i czosnek i wyszedł bardzo smaczny (wiadomo Szefowa czuwała, żebyśmy niczego nie sknociły). Lato to okres, w którym naprawdę możemy się zajadać fajnymi warzywami. To czas fasolki szparagowej, bobu, zielonego groszku, czasem kalafiorka, czasem kalarepki - te dwa ostatnie w niewielkiej ilości, do mięska raczej nie zaszkodzą. A i zupę urozmaicić mogą. Nadchodzi też czas dyniowatych, cukinie już na polach rosną dorodne, a z takiego słońca do leczo się pięknie nadają. W FZ, tam gdzie napisane jest co trzeba o kaszach, przy kaszy gryczanej jest zdanie: "Latem powinno się ją łączyć (...) z fasolą, soczewicą." A tak w ogóle, to póki mamy dostęp do ziemniaków i cebuli to i tak jest super, z tego zawsze jakaś kartoflanka wyjdzie. :) * Mówisz ElaQ, że tyle postów po Wąsowie? A ja mam wrażenie, że cisza raczej w temacie. Tak błogo było, że nikomu się pisać nie chce, hi hi. Ale to pewnie trwa cisza, którą dało się tam złapać. :) Całuchy dla wszystkich.
data: 2008.07.11
autor: Joanna - MamAsik
No co Ty Anita?To skad na swiecie tyle serc nieukojonych?Ten Zukav to chyba cos nie kuku...:)
data: 2008.07.04
autor: Pysio
"Nie ma takiego kraju czy osoby, która potrzebowałaby więcej niż posiada". Gary Zukav "Siedlisko duszy"
data: 2008.07.04
autor: Anita
Chciałam się jeszcze wypowiedzieć w sprawie kukurydzy ,w tabelce 8 pisze że wychładzające są "wszystkie surowe owoce surówki ,warzywa, oprócz cebuli, porów i czosnku."Może kukurydza ugotowana przechodzi w potrawe lekko ocieplającą tak jak duszona cebula niby ostra ale przechodzi w smak słodki.
data: 2008.07.04
autor: ostróżka
Ponieważ "syrop klonowy jest ok szczególnie polecany jest do deserów i naleśników" podaję przepis na przepyszny sos letni na bazie rodzimych owoców sezonowych. Nie dla wszystkich on, ale każdy z nas zna swoje zalecenia (a od nich nie ma odstepstw). Do rondelka wlewamy pół buteleczki syropu, podgrzewamy, dodajemy szczypte cynamonu, pół łyżeczki imbiru, ciut soli i w kwaśnym jagody, bądź maliny, bądź w kostęczkę pokrojone gruszki, w ilości takiej by syrop je przykrywał, gotujemy kilka minut na ściszonym gazie, dodajemy kurkumę, zagęszczamy mąką ziemniaczaną rozmieszaną w zimnej wodzie, kończymy szczyptą kardamonu. Sos jest pyszny do naleśników i innych ciepłych placków. Po ostygnięciu możemy go trzymać w słoiczku w lodówce jako dżem swojej roboty. Możemy wykorzystać do tarty owocowej:))) Tak sobie myślę, że podobnie przygotuję dynię i dam Wam znać czy dobra. Serdeczności. PS Tym którzy nie czytali polecam lekturę "Siedlisko duszy". Joliku, dla Ciebie ale nie tylko cytat o duchowych partnerach "nawet w najcięższych momentach... przypomnijcie sobie, że jesteście istotami duchowymi, które wzięły na siebie trud przeżywania doświadczeń fizycznych i dysponujecie o wiele większą siłą, niż demonstrujecie to w chwilach słabości". Nadejdzie czas kiedy względna cisza na forum nie będzie oznaczać zastoju, a zrozumienie, ematię, prawdziwą akceptację ewolucji duszy. Jak powiedziała Pani Ania, jak już wszystko będziemy wiedzieć i wszystko będzie jasne to usiądziemy (np w Wąsowie) w ciszy i będziemy się modlić:).
data: 2008.07.04
autor: Anita
Droga Gdynianko ,dla mnie kupny makaron z sosem to też danie za ciężkie ja robie kluseczki kładzione, na u nas 2 osoby daję ;dwa żółtka , niecałą łyżkę roztopionego masła,1/4 łyżeczki imbiru ,szczyptę soli,mąki tyle aby zarobiło się dość gęste ciasto, mąki lepiej dać mniej a póżniej dołożyć,troszkę mniej niż 1/4 łyżeczki kurkumy i na końcu pianę z 2 białek ubitą na sztywno ,delikatnie mieszam z pianą,i kładę na wrzątek osolony oczywiście..Gotuję na wolniutkim ogniu są pulchniutkie i mi nie szkodzą .Nadają się do wszystkich sosów.Makaronu nie kupuje tylko robie sama, ale w tajemnicy ,bo nie tylko zlatują się wszyscy na obiad ale jeszcze chcą do domu.Ale prezenty w formie torby makaronu robie tylko na święta .Dobrze jest jak ciasto kluskowe odstoi z pół godzinki pod przykryciem i pianę dodamy przed samym gotowaniem .
data: 2008.07.04
autor:  ostróżka
Chciałam się dowiedzieć jak to jest z tymi węglowodanami.Które kasze zaśluzowują .Czy tylko jaglana, czy kukurydziana również. ( Moja córka uwielbia kukurydzianą i codziennie się jej domaga).Czytam, że kasza gryczana, płatki owsiane, ryż są produktami zakwaszającymi organizm. Chciałam się dowiedzieć jakie jeszcze produkrty są zakwaszajace oprócz jabłek, piwa, nadmiaru mięska.
data: 2008.07.04
autor: Kasiat
Chciałam już w niedzielę pisać, tak mi było dobrze po Wąsowie,ale stwierdziłam, że nie będę się tak wyrywać. A tu dzisiaj już tyle powąsowskich postów. Melduję,że jaja sadzane na szynce bardzo smakowały memu Jangowi. Sałatka z kalafiora wyszła po wąsowsku i ogólnie jest smakowicie. Dziękuję jeszcze raz Wszystkim, Pani Ani, Babom i w eter puszczam codziennie podziękowania dla Pani Babci Czesi.
Ps.do doomki-nie zastanawiaj się tyle Kobieto. W każdym sklepiku są przyprawy.Kup se na początek podstawowe i ugotuj szybko kawę. Jak się leciutko rozkręcisz to będziesz kupować w "necie", ale teraz po co czekać na przesyłkę? Do dzieła.
data: 2008.07.04
autor: ElaQ
Znalazłam się w punkcie z ktorego nie wiem jak wyjść. Studiuję i studiuję ksiązki, archiwum i swoje samopoczucie, aby skomponować sobie diete, wiedzieć co mi sluzy a co szkodzi. I bum! Wychodzi mi, ze z warzyw to tylko marchew, pietruszka, czosnek, cebula, por, fenkul, ziemniaki. Ostrych teraz nie ma, albo sa takie ble, ze co mi pozostaje marchew?? Tylko? Wczoraj zrobiłam sos bolognese z makaronem na obiad, a dzisiaj od rana żoładek boli jak nie wiem, czy to od tego?? Zastoj, po prosty mam zastoj tworczy-co mam jesc...(To moje pierwsze lato, dlugo na nie czekalam, bo myslalam ze to okres najwiekszej roznorodnosci w kuchni bedzie). Przepraszam, ze wam marudze, juz zmykam, ale potrzebuję to przed kims przyznac.
data: 2008.07.04
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Kochani,czy teraz akuratny jest rosołek na wiosenne rozterki,fenkuł już się skończył,pory też,a nowe to takie maloty ;)
data: 2008.07.03
autor: Agulka
Tajka,mysle,ze zdrade mozna wybaczyc tylko w jeden sposob:dziekujac za mile towarzystwo.Dzielna badz:)
data: 2008.07.03
autor: zochna
Witam. Książkę kupiłam z pół roku temu, przeczytałam i odłożyłam na później. Teraz wakacje, urlop w domu, mam zamiar mieć czas na gotowanie razem z wami. Podpowiedzcie mi czy wszystkie te przyprawy pozamawiać z netu? Wszystkie mi się od razu przydadzą? I jak się zabrać za całe to gotowanie. Dodam, że wcześniej z gotowaniem miałam mało co wspólnego. Pozdrawiam was i podziwiam.
data: 2008.07.03
autor: doomka
anita,robie jak podszepnelas i wiesz:jest cudniejjj...
data: 2008.07.03
autor: Pysio
Wpadł mi w oko przepis na zupę jagodową w starej książce kucharskiej. Poukładałam po naszemu, dodając to i owo, ale co Pani Ania na to, nie wiem :) Jagody zalać wrzątkiem, by przykrył owoce, krótko gotować, przetrzeć przez sito, dodać - gotując na małym ogniu - kurkumę, zagęścić mąką ziemniaczaną rozmieszaną z zimną wodą, dodac ciut miodu, cynamon, kilka godzików, imbir... W słodkim można dodać śmietankę kremówkę. Zupa podawana na ciepło. A czy strawna? Nie wiem, nie próbowałam:> A kalafiorową tak i tę polecam :)) Pozdrawiam serdecznie znad kubka gorącej herbaty
data: 2008.07.03
autor: Anita
"zupa jagodowa z wąsowa" to KALAFIOROWA :-) przepyszna zresztą
data: 2008.07.03
autor: 
Witam! Nie było mnie jakiś czas, bo....mnie nie było. Wywiało mnie z domu i miałam przymusową przerwę w zyciorysie pepowym. Cudownie jest wrócić! I nie chodzi o to tylko, ze brakowało mi mojego jedzenia - wiem już, jak radzić sobie z dala od domu i robić to, co trzeba najlepszego w takiej sytuacji. Cudownie jest znowu stać i mieszać jak baba jaga w garach, swoich prochów na nowo powrzucać wedle swego uznania i czuć jak w brzuszku, głowie i całym życiu błogość nastaje wielka. Pozdrawiam wszystkich i piennego lata życzę!!
data: 2008.07.03
autor: Kamiczek
Żeby was odstraszyć od jagód napiszę że pan Andrzej Zieliński z eko radia (bajecznie podaje pogode w radiowej jedynce ale tak jakby mape mieć przed oczyma) - straszył tasiemcem w ubiegłym roku tych którzy jadają dużo jagód. Jeszcze jeden powód aby ich nie jeść:) no chyba że w tarcie lub pierogach dwóch.
data: 2008.07.03
autor: Firanka
Pani Asiu z Wrocławia, jeśli przeczyta pani książki pani Ani, to z grubsza będzie pani wiedziała co i jak gotować, a może nawet odkryje pani, że powinna to pani robić tylko dla siebie, nie mając oczekiwań wobec innych. Wszystko zaczynamy od siebie, zarówno zmiany nawyków żywieniowych jak i sposobu życia i patrzenia na świat. Nie ma co błagać o poradę, bo wszystko jest wyjaśnione w "Filozofii zdrowia" i "Filozofii życia", wystarczy zapoznać się z treścią tych książek, przemyśleć i po prostu gotować, czasem wbrew wynikom testów alergicznych, czy wbrew zaleceniom lekarzy (krzywo patrzących na przyprawy, sól, wołowinę... ). Życzę pani u progu zabawy w mieszanie w garnkach (w prawo, w prawo - zgodnie z porządkiem) zaufania do siebie, do swojej intuicji, otwarcia oczu na swoje potrzeby, na prawdę o sobie i otaczającym świecie; bo takie to jest to mieszanie w emaliowanych pięcioprzemianowych garach - otwierają się oczy na wszystko co nas otacza, i patrzą te nasze oczy na to wszystko z innej perspektywy. I to jest piękne. * Dobranoc, idę pogadać z sufitem. :)
data: 2008.07.03
autor: Joanna - MamAsik
Pani Asiu z Wrocławia, ponieważ córa jest alergikiem, to jabłka (we wszelkiej postaci) i maka pszenna (bo bardzo lubi uczulać) tak czy siak idzie w odstawkę. Zamiast maki pszennej do przepisów Pani Ani można stosować każda inna make, tylko w odpowiednim smaku (np, kukurydziana i kasztanowa w słodkim, owsiana i gryczana w ostrym). Pietruszkę chyba tez odstawić, ale jeśli chodzi o marchew to jest to baza gotowania. Wiec się nie wypowiem. Podejrzewam, ze po jakimś czasie kompletnej dyscyplina (dieta dla alergików), córka będzie mogla spokojnie jeść marchewkę i pietruszkę. Magdaleno- makaron z pełnego ziarna może podrażnić jelita. Trzeba uważać. Pani Ania nie poleca, ale jeśli ma Pani wszystko zdrowe (w sensie zdrowe jelita i żołądek, ale wtedy to chyba nie byłoby Pani na forum), to mozna eskperymentowac.
data: 2008.07.02
autor: Kamila z Paryza
Jolik, wybacz, ale sam wybór slow w jakich opisujesz swoje relacje z mężem, jest nośnikiem twoich emocji. Reakcje innych nie wzięły się z nikad. Bo przecież nikt ani Ciebie, ani Twojego męża nie zna. Myślę, ze sama nie masz pojęcia o tym jak negatywnie do niego jesteś nastawiona (i tutaj już nie będę wchodzić w dyskusje, czy slucznie, czy nie, bo to nie o to chodzi). Tez nie twierdze, ze skoro jest Ci źle z tym człowiekiem i on porostu daje w dupę (przepraszam, za mocne słowo- jak za mocno to proszę moderatora o wykreślenie), to nie masz prawa to swoich reakcji czy emocji. Problem polega na tym, ze próbujesz się tego tuta
data: 2008.09.18
autor: Kamila z Paryza
Co z tą zupą jagodową??? Przeciez baby z Wąsowa żartowały!Przeczytaj ich post dokładnie.
data: 2008.07.02
autor: dandelion
Witam Was wszystkie bardzo serdecznie. Jestem zupełnym nowicjuszem w gotowaniu PP. Kiedyś bardzo nie lubiałam stać przy garach uważałam to za wielkA karę. Od kiedy postanowiłam zmienić swoje życie sprawia mi to niesamowitą frajdę.Mam nadzieję że do gotowania przekonam również swoje dwie córki.Wszystko byłoby piękne gdyby nie pojawił się mały problem.Moja jedna córa co się niedawno okazało jest alergikiem pokarmowym też. Nie może jeść marchewki, pietruszki, jabłek, mąki przennej, itp...błagam Was poradę jak gotować.
data: 2008.07.02
autor: Asia Wrocław
Poszłam za radą Magdy i przeczytałam swoje posty. I zauważyłam jedną ciekawostkę. Wszystkie one są wzięte z mojego życia lub obserwacji, pełne przykładów. I tu ta ciekawostka, że kiedy przykłady dotyczą dzieci, relacji z innymi ludźmi, to odbieracie te posty jako mądre. Kiedy przykłady dotyczą moich relacji z mężem, robi się awaria. A podkreślam, że w mojej intencji były to TYLKO przykłady Jego zachowań i podejścia do życia, bez tych wszystkich emocji, które wyście tam wyczytali. I dlatego nie mogliśmy się dogadać. Bo ja Wam przykład, a Wy mi furę emocji z nim związanych. Sęk w tym, że to NIE BYŁY MOJE EMOCJE, tylko Wasze. I dlatego nie rozumiałam o co Wam chodzi. Bo ja to takie dziwadło jestem, że mi żadna muzyka nie przeszkadza, a jak za głośno gra, to grzecznie proszę żeby ją ściszyli. Ale jeśli widzę, że tylko niecenzuralnym słowem dotrzeć można (bo inne sposoby zawiodły), to też nim walnę. Ludzi lubię, szanuję bardzo, wszystkich i wiem, że pod jakimś względem każdy jest mądry. I te mądrości sobie zbieram i się na nich uczę. A kiedy dziecko mi staje okoniem, to przypominam sobie moje dzieciństwo, moje ówczesne emocje i staje się jasne, że przekroczyłam próg jej wrażliwości w danym temacie. A wtedy już łatwiej znaleźć właściwe podejście. Kiedyś mój mąż poprosił mnie o pomoc w zmianie podejścia do życia. Ale jak to mężczyzna nie potrafił określić lub wyrazić słowami jak ten świat odczuwa, jakie on wywołuje w nim emocje. I jak tu pomóc? Żeby pomóc, trzeba ten Jego świat najpierw poznać. Zobaczyć z Jego punktu widzenia. I zobaczyłam, najpierw w praktyce, patrząc Jego oczami i zachowując się jak On, a potem tu na forum w Waszych odpowiedziach. Cóż, sama tego chciałam, a przy okazji wiele się nauczyłam. Czyli jak zwykle 'nie ma tego złego':). Zabrałam Wam dużo czasu i miejsca na forum. Mam nadzieję, że coś też wniosłam. Dziękuję zwłaszcza pani Annie, ale i wszystkim innym, którzy mi odpowiadali. Będę nadal z Wami, ale już po cichutku :). Trzymajcie się kochani cieplutko :))).
data: 2008.09.18
autor: Jolik
No własnie, przydałby się przepis na zupę jagodową np z Wąsowa.
data: 2008.07.02
autor: Lidia
Zauważyłam ostatnio w sklepie makarony lubelli z pełnego ziarna. Jak sądzicie są lepsze od tych zwykłych?
data: 2008.07.02
autor: Magdalena
Ostróżko, ta 'śmieszna gimnastyka', to z doświadczenia wiem, że dla panów jest bardzo ważna. Może dlatego, że nie zawsze wiedzą jak inaczej okazać nam swoją miłość, a może dlatego, że mimo że to my jesteśmy cyklowo z księżycem związane, to to oni właśnie bardziej z naturą są związani i od niej zależni. Już się zamykam i znikam :). Bo czuję, że przegięłam :)).
data: 2008.07.02
autor: Jolik
A z domu, to on jest dziecko, którego mama pracowała na dwóch etatach + trzeci w domu. Perfekcjonistka totalna układająca ręczniki w szafie wg koloru i prasująca za przeproszeniem majtki. A obecnie martwiąca się, że jej syn się wcale nie zmienił. I w ogóle zawsze się martwiąca o wszystko i niemal płacząca jak coś jest nie tak jak by chciała. A ja głupia byłam, bo mu powiedziałam, że ja jego mamusią nie jestem (a to bunt rodzi, bo jakaś to krytyka mamy jest), zamiast pominąć rodziców i powiedzieć: tego a tego oczekuję, tu mogę ulec, bo mnie to nie kosztuje, a jak ty to widzisz? Co dla ciebie jest najważniejsze? I albo się zgodzić albo powiedzieć czemu się nie zgadzam. ***I jeszcze ten 'trudny egzemplarz', 'ten typ tak ma', 'taka duża, a taka głupiutka', 'bo ty to myślisz nie wtedy kiedy trzeba' itp., itd. Niby lekceważenie, ale dodajcie do tych słów ciepły, pełen miłości i czułości uśmiech (którego w postach się przekazać nie da), to spojrzenie jedyne w swoim rodzaju i już inaczej się na te słówka, które tylko słówkami są, patrzy i je odbiera :).
data: 2008.07.02
autor: Jolik
Joanno - MamAsik dziękuję Pani po raz koleiny za odpowiedź. Pozostało mi jeszcze kilka szparagów i przymierzam się do zrobienia z nich zupy szparagowej. Mam zamiar teraz je zmiksować i myślę, że to będzie zupełnie o.k, i smak i moje zadowolenie oczywiście. Zazdroszczę Wam tego pobytu w Wąsowie. Wiem , że przyjdzie wreszcie czas i dla mnie kiedy będę mogła się tam znaleźć. (Czego sobie życzę z całego serca.)
Pozdrowienia
data: 2008.07.01
autor: Joasiulek
Ostróżko, a czytałaś, że właśnie odbudowujemy te relacje? I właśnie na nieco innych zasadach :). Chwil szczęśliwych ostatnio u mnie wiele, naprawdę wiele :). Czego i Tobie życzę. Nawet gdyby któryś z moich współpracowników był ideałem, to ja mam pewność, że moją drugą połową jest mój mąż :). A ideały, to to nie są, bo większość to rozwodnicy, a ja wyznaję zasadę, że wina zawsze jest po obu stronach, a prawda leży po środku :). Pozdrawiam i dużo siły życzę żebyś już wstała z tego fotela i poszła dalej :).
data: 2008.07.01
autor: Jolik
Pani Aniu, ja tak na swiezo, zaraz po zajeciah pisze- cwicze taniec i po raz kolejny po treningu boli mnie żołądek. Zacyzna boleć w trakcie zajęć. (Zaczynam wieczorem- 19, 19.30, 20.00 jesli to ma znaczenie). Dlaczego tak sie dzieje? Czy jest to powiazne z tym, ze mam podejrzenie wrzodów?
data: 2008.07.01
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Mam pytanie odnośnie soli.Pamiętam jak któraś z pań pisała na forum o soli bez jodu ,takiej spożywczej do przetworów. Tak się zastanawiam czy to dobrze jak ograniczę jod z soli? Hm... czyli wogole nie będzie go w soli.Czy to dobrze dla organizmu?
data: 2008.07.01
autor: 
Pani Aniu, dziękuję za wspaniały kurs w Wąsowie. Za inspirujący pokój ze świetnymi dziewczynami, za lekcje o kobiecości, za pełne brzusio - choć narobiłam się tylko (za to jak:) raz:) Dziękuję za słońce, panią Czesię, za śmiech i łzy. I za Marylkę R. i jej "Jest Cudnie". Nucę cały czas. I przewracam się na lewą stronę. Nic to, że na wysokości pach (i...) coś się mota i haczy, plączą się rękawy. Opornie, ale powoli do przodu. W końcu jest jak ma być. Pozdrawiam Panią serdecznie. I dziewczyny kochane - wszystkie.
data: 2008.07.01
autor: Anita - kot co chadza swoimi drogami... czasami... w każdym razie kot
Jolik ,Ty mi tutaj nie rzucaj żadnymi "trudnymi egzemplarzami".Wybrałaś sobie takiego który był najbardziej dopasowany do twoich podświadomych wzorców.Miały one wyjść na wierzch, zostać przez Ciebie rozpoznane i porzucone ,lub zamienione na lepsze.Skoro przychodzimy na ten świat aby odzyskać nasze zagubione talenty ,czy jak kto woli naszą wielkość ,to najpierw trafiamy w takie środowisko co by owe braki się ujawniły , póżniej zaczynają nam doskwierać, a jak nadal" siedzimy w fotelu" to doskwierają nam jeszcze bardziej abyśmy wreszcie coś z tym zrobili.A brak oczekiwań od męża tego ,co anonimek pragnie oczekiwać od kobiety po powrocie z pracy, to co to znaczy? Albo mamy niskie poczucie wartości i wydaje nam się, że nie zasługujemy na względy. Albo mamy jego już tak dość że nam nie zależy na jego trosce i miłości {nie utożsamiać okazywania tylko ze śmieszną gimnastyką}. Albo zasklepione jesteśmy w urazie tak mocno, że sama obecność osobnika już drażni. Albo się czujemy tak pełne winy, że dla równowagi musi on być głupszy. Albo itd. itp. każda z nas może tu coś dopisać, o ile jeszcze nie jest na owym wyższym poziomie, lub przynajmniej jej się nie zdaje że jest.Co na jedno nie wychodzi, tylko przysparza rozczarowania. Ja też mogła bym tu dopisać swoją litanię ,ale Wam oszczędzę, bo mi szkoda Was i własnego czasu .Trzymaj się Jolik i życzę Ci więcej szczęśliwych, pogodnych chwil , a jak ich nie widzisz to ich szukaj, albo aranżuj sama.Może czas abyście swoje relacje ustanowili na innych zasadach ,może jemu wstyd, że Ty w męskich zajęciach dajesz sobie lepiej rade niż on i za bardzo pokazujesz jaka to jesteś sprytniejsza.Może z domu wyniósł obraz kobiety nie tyle potulnej co łagodnej delikatnej doceniającej męskie silne ramie i teraz czuje się jak niezaradny osiołek. Chociaż może jest zaradny i aż za bardzo przebojowy , ale czuje się inaczej. Pozatym nie myśl ,że twoi koledzy z pracy ,przez których czujesz się rozumiana i doceniana bardziej niż przez męża, są w domu ideałami .Oni też mają swoje do przerobienia tylko nie znasz ich żon, albo Ci się one nie chwalą swoimi problemami.A bywa że są mili i rozumiejący abyś ich pochwaliła i dowartościowała.Albo dała dobre słowo bo w domu go nie słyszą.Albo mówiąc Ci, że do twojego męza musisz mieć cierpliwość ,sami czują się lepsi.To jest taka obopólna psychoterapia.No, rozpisałam się za wszystkie czasy, reszte zostawie na inną okazję . Pozdrowienia.
data: 2008.07.01
autor: ostróżka
Nowa Gdynianko, pomysł dobry. Sama od PP jestem od dawna, ale na kurs załapałam się dopiero na październik (przy okazji, jeśli ktoś jest zapisany na wcześniejszy kurs pierwszego stopnia i jakimś kosmicznym wypadkiem nie jest w stanie się stawić, to proszę dać znać), a czuje, ze dla mnie kurs to mus, bo się kiedyś tym moim fatalnym doprawianiem skończę:(. Ale P. Ania zawsze mówi, ze jest tak jak ma być, i widocznie, nie potrzebujemy jeszcze tego wcześniejszego kursu. Swoje przecierpieć, popróbować, pogłówkować trzeba. I cierpliwości. Wiec spokojnie czekam na samolot, który mnie zabierze na weekend do Poznania w Październiku. Poza tym, to P. Ania by się zajechała, jeśli chciałaby organizować więcej kursów, tylko dlatego, ze jest więcej 'debiutantów'. Jak pewnie zauważyliście, tych debiutantów przybywa coraz więcej. Nota bene, wiem, ze Pani Ania nie widzi celu w liczeniu, ale jestem bardzo ciekawa ilu PP-owiczow jest rozsianych po całym świecie. Myślałam, nawet o założeniu, grupy PP na "Naszej Klasie", ale właściwie tylko po to, żeby zobaczyć buźki ludzi na PP i np. 'widziec ' MamAsik kiedy czytam jej posty:). Ale wiem, ze Pani Ania, stwierdzi, ze tego nam nie potrzeba, wiec się zamykam. Wracam do wątku początkowego- początkujących coraz więcej. A p. Ania jedna. I na tym chyba skończę swój szalenie odkrywczy wywód:). Ostrozko-odwagi. Juz i tak wiele przerobiłaś, skoro tyle rzeczy sobie uświadomiłaś, i starasz i się uzmysłowić sobie motywy wszystkich swoich działań.
Pani Aniu, posłuchałam Pani rady i posłuchałam swojego serca i rozstałam się z moim chłopakiem. Postanowiłam, ze jeśli chodzi o wybór partnera, już nigdy nie pójdę na kompromis, bo jeśli to zrobię, to ucierpi na tym mój szacunek do siebie, a także osoba, z która się zdecyduje być.
Dalej walczę z nieposłusznymi jelitami, które są moim drugim 'centrum emocjonalnym' i jak tylko się trochę stresu nazbiera, to od razu się przeprowadzam do toalety (już mam tam mała biblioteczkę, a w zimie to chyba będę miała już na stale w kibelku śpiwór i nauszniki hehehehe).
Pozdrawiam serdecznie wszystkich na forum. Buzka
data: 2008.07.01
autor: Kamila z Paryza
Pani Aniu, a moze zrobilibysmy dodatkowy kurs pierwszego stopnia w sierpniu lub lipcu?:-)
data: 2008.07.01
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Pani Aniu :) - odpuściłam Zuzi zupełnie krostki, które wyszły gdy zeszło napięcie po powrocie mamy do domu. Nie wmawiam jej ospy, idziemy swoim rytmem, tylko łagodniejszym i z większą dawką przytulania. :) * Joasiulku z Rumii, szparagi są ok, ale teraz to już zupełna końcówka sezonu i mogą już być łykowate lub gorzkie. Stąd taka smakowa "wpadka". Gdy rok temu pierwszy raz je kupowałam, to popytałam znawców na rynku i dostałam zestaw podpowiedzi. Podobno szparagi powinny gotować się z odrobiną cukru. Toteż do gotowania dodaję cukier trzcinowy lub miód w smaku słodkim. Najlepiej jakby się gotowały w pionie, ale z braku odpowiedniago garnka ten element pomijam. Gotuję je 15 minut, w szczycie sezonu po tym czasie są zupełnie akuratne. * Leno, kaszkę-owsiankę i zupki miksujemy do około 3 roku życia, a drugie danie jest dobrze rozdrobnione. Dajemy dzieciom czas na powolną naukę gryzienia, a w między czasie zapewniamy jak najwyższą przyswajalność pokarmów.
data: 2008.07.01
autor: Joanna - MamAsik
Ostróżko, dzięki za znak życia, trzymaj się dzielnie! Pozdrowienia słoneczne:)
data: 2008.07.01
autor: Ewitka
Ostróżko, a nie lubisz Ty przypadkiem być potrzebna i pomocna? Często w ten sposób podnosimy poczucie własnej wartości, jak ja kiedy chciałam na siłę pomóc mężowi, zamiast sobie :).
data: 2008.07.01
autor: Jolik
Może dlatego, Magdo, że nie wiesz, że tak moje małżeństwo wyglądało przed 'zakrętem'. Było w nim miejsce i na rozmowę, i zaufanie, i zrozumienie, a na złość pomagał uśmiech i poczucie humoru :). A teraz jestem po prostu na etapie odbudowywania tych relacji, ale nie przez zmienianie męża tylko siebie. A nawet nie tyle przez zmienianie siebie ile dochodzenie ze sobą do ładu :). Wiesz, myślę, że podobne odczucia miałabyś gdybym zaczęła analizować przyczyny jakiejś tam choroby mojego dziecka. Ale nie pisząc całej analizy, a tylko wnioski z kolejnych jej etapów :). Pozdrawiam wszystkich serdecznie :).
data: 2008.07.01
autor: Jolik
Ewitko, nic nie piszę bo odkryłam, że szukam na forum wsparcia a jak wiadomo, powinnam je znależć w sobie.Więc głęboko w siebie zaglądam i pytam skąd we mnie, skorpionie skądinąd, tyle słabości.Stare wzorce wzorcami, mam rózne przykłady moich "wzorcowych" reakcji na różne zdarzenia spisane i przeanalizowane.Wszystko ,o czym Pani Ania i dziewczyny mi napisały, wiem od dawna.Nie mogę tylko dojść czemu ta cała wiedza, odbija się odemnie jak groch od ściany.Jakby była we mnie jakaś istota, której dobrze siedzieć w starym fotelu bo coś z tego ma.Więc co ja z tego mam?Jaką korzyść? To jest zdaje się zasadnicze pytanie.Jak znajde odpowiedz ,wtedy myślę, że uwolnię się od owej istoty czyli przestanę sama sobie stawać na drodze.
data: 2008.07.01
autor: ostróżka
hmmm,ale brokuły wydawały się być w smaku kwaśnym przecież?i mam wątpliwości co do tego czy kukurydza jest ochładzająca.kaszka kukurydziana wg książki pomarańczowej ma naturę lekko ocieplającą.na pewno kukurydza jest ciężkostrawna-o tym jest napisane na forum,zresztą to się czuje czasami jak się źle pogryzie,ale nie wiem czy to jest jednoznaczne z jej naturą ochładzającą.
data: 2008.07.01
autor: Miu
Dzieki Anulo72!!!A potrawy niedługo zaczną wychodzić Ci pyszne-zobaczysz!!!
data: 2008.07.01
autor: Miu
Przeczytałam po długiej przerwie ponownie FŻ i zrozumiałam znacznie więcej niż 3 lata temu. Uważam, że To jest moje przebudzenie. Cieszę się, że tak właśnie jest (lepiej późno niż wcale). Pani Aniu dziękuję za wszystko.
***Jestem nadal i ciągle poszukująca właściwego smaku więc teraz z innej beczki. Wyczytałam z archiwum wszystkie informacje dotyczące gotowania szparagów, ugotowałam je (po raz 1) i chyba coś sknociłam ponieważ nie smakują mi. Były jakieś takie ciągnące się, podałam je w bułce tartej na maśle, wyglądały bardzo apetycznie. Myślę sobie, że to może tak ma być, że są takie właśnie po ugotowaniu, ale nie mam zupełnie porównania i doświadczenia w tej kwestii więc proszę o radę. Przed ugotowaniem obrałam je i następnie włożyłam do wrzątku z kurkumą i imbirem, gotowałam do miękkości. Mąż smakował i dla niego były ok. Ale może tak mówił tylko przez grzeczność.
Pozdrawiam całe FORUM.
data: 2008.07.01
autor: Joasiulek z zachmurzonej Rumi
Przepraszam Jolik, faktycznie tego nie zauważyłam i nie widzę nadal, ale postaram się:) Moje dziecie starsze zbuntowało się ostatnio i korzystając ze swobody wakacyjnej najadło czereśni, pewnie również ciasteczek (biega całymi dniami sama (często zostawiając gdzieś po drodze buty) i co jakiś czas wpada do zaprzyjaźnionych osób, pewnie nie tak całkiem bezinteresownie:))no i mamy tego rezultaty. Co tak szczerze powiem nie jest takie złe, bo co jakiś czas przyda jej się przypomnienie, że to nie przez złośliwość odmawiam jej wielu rzeczy. Pozdrawiam serdecznie wszystkich
data: 2008.07.01
autor: Magda z Aachen
Nowa Gdynianko, dzięki :)
data: 2008.07.01
autor: Ewitka
Ewitko z Sopotu, wszystkie potrawy kończymy na ostrym.Latem rowniez.
data: 2008.06.30
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
jeszcze w kwestii upewnienia- kukurydza jest zimna, wychładza, czy tak?
data: 2008.06.30
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Ostróżko, mam do ciebie pytanie. Ja też mam chorą tarczycę/ miałam, bo dawno nie robulam badan, i analizuje forum, archiwum, ksiazki i wychodzi mi, ze malo warzywek moge jesc: marchewka, por, cebulka, czosnek, fenkul, dyniowate; biorac pod uwage ze to lato, wiec ostre troche w odstawke, to co mi teraz zostaje? Marchewka tylko? Caly czas ja mam jesc jako jarzynke do obiadu? A w zetswie -moim podstwowym- cielecinka plus ziemniaczki marchewka to juz za duzo slodkiego, prawda? Prosze, podziel sie swoja wiedza i doswiadczeniem:-) Jesli nie chcesz na forum, to podaje ci moj email: oemi@o2.pl
data: 2008.06.30
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
cześć babeczki;)
Czy ktoś coś wie na temat pzrepisu na zupę jagodową?
pozdrawiam...
data: 2008.06.30
autor: AGATA
Czy zawsze zupy kończymy na ostrym? W upały również? 40-stopniowe mam na myśli, serio. Na urlopie zamierzam gotować zupki - z miłą chęcią.
data: 2008.06.30
autor: Ewitka z Sopotu
Pani Joanno ,no nie będę zwalał na żonę że mi dyktuje co mam napisać jak głośno gra telewizor.Niech sobie sama pisze bo ja nie dosłysze. A może mi się coś pomyliło, mam nadzieje że wybaczycie staremu dziadkowi
data: 2008.06.30
autor: anonimek
A ja już wdepnęłam na swoją ścieżkę, jeszcze mi się trochę nogi rozjeżdżają i jedna koślawi w stronę starego, ale generalnie to jest coraz lepiej. Tak wiec moje pytania i problemy, o których pisałam, są już nieaktualne, większość przerobiłam. Piszę o tym, żeby sobie nie wisiały w czasoprzestrzeni niezałatwione. A obiadki po ostatnim poście dobre, lepsze i ... ambrozja, ojej pychota. Jeszcze raz dziękuję wszystkim i Jolik za ostatniego posta i pozdrawiam.
data: 2008.06.30
autor: Anula72
Magdo, sorry, a może zamiast patrzeć przez pryzmat moich poprzednich postów zauważyłabyś, że to nie są pretensje do męża, tylko jasny i klarowny obraz tego, jak bardzo MOJE zakręcenie popsuło nasze relacje? ***Anonimku, przepraszam, że nie sprecyzowałam. Nie było to z mojej strony lekceważenie.
data: 2008.06.30
autor: Jolik
Zapomniałam się podpisać. Przepraszam
data: 2008.06.30
autor: Agnieszka z Częstochowy
Witam wszystkich serdecznie. Mam problem z moją starszą córką. Otóż z powodu bólu głowy (nad lewą skronią), trudności z wysławianiem się trafiła do szpitala na diagnostykę. Miała robione badania: morfologia, mocz, dno oka, konsultacja neurologiczna, EEG i tomografie komputerową. Badania wyszły dobrze z wyjątkiem EEG. Córka ma mieć powtórne badanie EEg za miesiąc. Nie dostała żadnych leków. Chciałabym spytać co mogłabym zmienić w diecie lub w sposobie życia aby jej pomóc. Na kuchni PP jesteśmy od 3 miesięcy. Będę bardzo wdzięczna za każdą wskazówkę. Pozdrawiam wszystkich a najserdeczniej Panią Anię.
data: 2008.06.30
autor: 
Witam wszystkich. Od niedawna zaczęłam gotować wg pięciu przemian. Mam 14 miesięczne dziecko, karmię go cały czas piersią i przygotowuję posiłki wg pp. Synek rozwija się dobrze,jest bardzo pogodnym dzieckiem, a przede wszystkim jest moim wspaniałym "Nauczycielem"....
Jeśli chodzi o gotowanie, to gubię się jeszcze w tym wszystkim, ale staram się gotować z pasją i uśmiechem na twarzy.
Mam kilka pytań (nie znalazłam opdpowiedzi w archiwum): synek ma od niedawna białe plamki na paznokciach u rąk, zaczęło się od jednej, a teraz ma już na kilku paluszkach. Przyznam, że się tym zmartwiłam, mam nadzieję, że to nie świadczy np. o anemii. Proszę o radę doświadczone mamy!
Mam jeszcze pytanie dotyczące owsianki i kasz: Czy dla 14miesięcznego dziecka owsiankę miskujemy po ugotowaniu, czy już nie trzeba? Ja jeszcze miksuję. Jeśłi chdozi o kasze, to ja je wszystkie (poza k. kukurydzianą) rozdrabniam najpierw w młynku do kawy, dopiero potem gotuję. Czy tak postępować przy małym dziecku, czy już gotować całe, a miksować po ugotowaniu, albo może już w ogóle nie, bo przecież są bardzo miękkie? Z góry dziekuję za pomoc i SERDECZNIE pozdrawiam.
data: 2008.06.30
autor: Lena
"Nadal anonimku", jeśli chodzi o moją zupkę wiosenną z zieleniny, to zrobiłam kółko i skończyłam na kwaśnym, bo bardzo mi ten smak zupki odpowiadał. Nie można czasem kończyć na kwaśnym?
data: 2008.06.30
autor: Ewitka z Sopotu
a bobik????Kwasny bo zielony?czy slodki?
data: 2008.06.30
autor: 
Wąsowo, Wąsowo i po Wąsowie; dobrze, że było sielsko-anielsko, bo zawszeć to łatwiej znieść w takim stanie informację, że przez 3 tygodnie nie wolno z kuchenki korzystać, bo trzeba zmienić dysze ze względu na nową jakość gazu. :) A lodówka pusta po powrocie... I tu się okazuje, że kochany Jang potrafi wszystkiemu zaradzić i mogę sobie spokojnie gotować. Jest cudnie, jest cudnie... Nadal. :)
data: 2008.06.30
autor: Joanna - MamAsik
Ups, "nadal anonimku", od kiedy słone jest przed ostrym? Soli musimy dopilnować zanim dodamy kwaśnego - czyli np. zieleniny, po kminku - słodkim - jest smak ostry, czyli np. pieprz.
data: 2008.07.11
autor: Joanna - MamAsik
Ewitko z Sopotu jak Pani te zupe ugotowała? Nie można kończyć na kwaśnym ,proszę jeszcze raz przeczytać przepis ...sypiemy zielone do zupy póżniej smak gorzki czyli wrzątek lub majeranek następnie smak słodki czyli masło lub kminek i wreszcie ciut soli i na końcu smak ostry czyli pieprz.Zupy kończymy na smaku ostrym.Zawsze
data: 2008.06.30
autor: nadal anonimek
Pani Basiu z Katowic ,brokuły to smak ostry ,fasolka słony ,a szparagi słodki, natomiast zielone części warzyw[liście pietruszki koperku itp} to smak kwaśny .Nie ma się Pani czym zamartwiać ,wszystkie smaki są, nawet "gorzki" wrzątek w którym te warzywa się gotują.
data: 2008.06.30
autor:  odpowiada anonimek z polecenia żony
Basiu, to co wymieniłaś nie jest w smaku kwaśnym, mimo że zielone. Dzieci potrzebują mniej kwaśnego (bo to mają w sobie, bo to energia wzrostu) i mniej ostrego, bo się więcej ruszają niż dorośli. *** Zmartwiona, Ewitko, że zastój, że niemrawo, a może jak być powinno czyli sielsko-anielsko?
data: 2008.06.30
autor: Jolik
Jolik, sorry, ale zdecyowałabyś się może na coś? bo moim zdaniem chodzisz w kółko. (jak mi nie wierzysz to przeczytaj swoje posty od początku do końca). Mądrą kobietą jesteś, ale jakoś nie możesz ruszyc z miejsca. Czemu Ci się nie bardzo dziwię, bo jesteś zmęczona i pod ciągłą krytyką. Ale może już czas. Ja widzę dwa rozwiązania (pewnie jest ich więcej...) albo wyluzujesz, zaakceptujesz, że on tak ma i nie będziesz się tym przejmowac, tłumaczyc, uspokajac, albo dasz sobie spokój. Dwa sposoby, aby powiedziec ja w tą grę już nie gram. Pozdrawiam Cię b. ciepło
data: 2008.06.30
autor: Magda z Aachen
Pani Jolik na forum zdarzają się nie podpisane wypowiedzi ale "anonimek" mąż żony gotującej w/g PP jest jeden.I myślę ,że może Pani też ma w sobie jakiś wzorzec ofiary.Niech Pani przeczyta co sama napisała o swojej kuzynce, która dała sobie przyzwolenie na to - cytuję Panią - "że może być zmęczona i musi odpocząć" i wtedy - dalej cytuję -"mąż przestał nią pole orać".Może Pani też potrzebuje od siebie samej przyzwolenia na bycie mniej perfekcyjną.Pisze Pani, że z mężczyznami w pracy ma Pani w większości dobre, koleżeńskie relacje, a o mężu wyraża się Pani z pretensjami, a nawet lekceważeniem. On to napewno czuje i walczy o swoje tą samą bronią co Pani, tylko nie na forum a w domu. Czytając forum i książki zrozumiałem że PP łagodzi obyczaje, może Pani coś "w garnkach" miesza nie tak jak trzeba.Podobno najbardziej szkodzi takie mieszanie. starego z nowym. Z poważaniem .
data: 2008.06.30
autor: anonimek
Ostróżko, czemu nic nie piszesz? Ty też w Wąsowej? Coś niemrawo na forum. Jak Mama i Brat? Pozdrowienia.
data: 2008.06.29
autor: Ewitka z Sopotu
Asik, trzymam kciuki. Mi też nie jest łatwo. Książki Pani Ani czytam na okrągło, lista z zaleceniami z konsultacji wisi w kuchni w centralnym miejscu, ale łatwo nie jest. Zwłaszcza kiedy mija się stragany pełne smakowitych owoców... Zacznij gotować zupki, są pyszne. Gotuję te miksowane np złocistą, ale też porową z cukinii, jak była dynia to gotowałam z dyni. Zupki miksowane lepiej "wchodzą", dzieci niczego nie wyławiają, nie omijają warzyw. Ostatnio zrobiłam super zupkę zieloną wiosenną. Wypróbowałam również udziec z indyka z warzywami. Pychotki. Niektóre rzeczy dość czasochłonne... Pozdrawiam i trzymam kciuki!
data: 2008.06.29
autor: Ewitka z Sopotu
witam~
parę tygodni temu kupiłam trzy książki ze sklepiku pani Ani, zaczęłam je czytać, i pierwsze moje wrażenie jest takie, że nowa "dieta" jest tak inna od tych mi dotąd znanych, że mam wrażenie, że będzie mi ciężko zacząć stosować się do zalecanych rad... Zaczęłam od tego, że ograniczyłam sobie i rodzince rzeczy kwaśne, zimne i surowe....Gotowana kawa z imbirem i cynamonem smakuje mi przepysznie! Powoli zacznę wprowadzać nowe przepisy, szczególnie zależy mi na doprowadzeniu do równowagi mojego 5-letniego synka, który od urodzenia wciąż na antybiotykach, lekach przeciwalergicznych, syropach, itp... aż strach pomyśleć, ile chemii ma w sobie ten maluitki organizm każdego dnia... Przydałby mi się urlop i czas na przyswojenie nowej wiedzy i usystematyzowanie swojego życia.
Pozdrawiam serdecznie, proszę o trzymanie kciuków za moje zmiany ;-)
data: 2008.06.29
autor: Asik
Szkoda,że na forum taki zastój...
data: 2008.06.29
autor: Zmartwiona
Dzien dobry, przeczytalam w ksiazce pani Ciesielksiej ze dzieci nie lubia zielonych warzyw bo maja w sobie dosc tej energii. A moja corcia wlasnie jadlaby same brokuly, szparagi i fasolke zielona!!! Tak sie zastanawiam, czy to o czyms swiadczy i czy trzeba sie tym martwic? Jeszcze dokladnie nie wiem, jak sie zabrac do kuchni PP ale to, co czytam zaczyna miec coraz wiekszy sens. Bylabym wdzieczna za podpowiedz. Moze to juz jakas nierownowaga? pozdrawiam wszystkich forumowiczow
data: 2008.06.29
autor: Basia z Katowic
Anulo, kiedy się tego potrzebuje, to w nasze ręce trafiają książki, które wyjaśniają z czym się borykamy i na odpowiednich stronach się otwierają :). Wpadłam któregoś dnia do empiku i dorwałam 'Bridę'. Nie kupiłam, ale przewertowałam. I trafiłam też na fragment o tym, że w naszym życiu spotykamy czasem więcej niż jedną 'Drugą Połowę'. I wiele możemy się od nich nauczyć, a potem iść dalej swoją drogą. I nagle rozjaśniło mi się dlaczego moja droga krzyżuje się ostatnio z drogami takich a nie innych mężczyzn. Zwykle takich, którzy uświadamiają mi czego mi brakuje w moim małżeństwie. I panowie, żeby nie było, nie mówię o seksie, tego akurat mi nie brakuje :))). Chodzi o rozmowę (ale nie o tym co jest do zrobienia lub kupienia), chodzi o zaufanie, że nie trzeba mnie kontrolować żebym zrobiła co trzeba, o zrozumienie, że zdarzają się sytuacje, że mam dość i chcę wszystkim pieprznąć, ale przy odrobinie pomocy tego nie zrobię. I o jeszcze coś. Jeden z Anonimków napisał kiedyś, że mężczyzna oczekuje po powrocie z pracy kobiety, która zwróci jego myśli ku jasnej stronie życia. Ja aż takich oczekiwań nie mam. Ja bym tylko chciała żeby po wejściu do domu się nie czepiał i nie wściekał. Bo ja też jestem po 8 godzinach męczącej pracy, mam przed sobą pracę w domu i nie mam sił po prostu żeby go uspokajać jak dziecko, które poparzyła pokrzywa. Chyba po prostu wybrałam sobie 'trudny egzemplarz' :). Jej, coś mi to za długie wyszło.
data: 2008.06.29
autor: Jolik
Do czego można wykorzystać bukwicę, jałowiec, kozieradkę i rzepik? Czytałam o wielu ich właściwościach i nie wiem, gdzie je wetknąć ;)np.bukwica, jałowiec i rzepik mają działanie przeciwreumatyczne (co przyda się dla mojego taty), ale jak to wykorzystać w życiu codziennym, w przepisach? Będę baaardzo wdzięczna z odpowiedzi
data: 2008.06.28
autor: początkująca
Witam właśnie nakarmiłam mojego synka (5,5 miesiąca) kaszką z przepisu z FŻ. Myślę, że już najwyższa pora na rozszerzenie diety bo pałaszował aż miło. Resztę zjadłam sama a słoiczki z zupkami, które kupiła babcia schowałam na dno szafy. Czy zupki gotujemy z ekologicznych warzyw, czy można z tych kupionych na rynku?
data: 2008.06.28
autor: Fanka z Łodzi
Właśnie przeczytałam w archiwum co na ten temat napisała Anita, nic dodać, nic ująć... Dzięki, jakby ekspresowa odpowiedź do mnie.
data: 2008.06.27
autor: Tajka
Jak można "przerobić" zdradę? Jak wybaczyć, zapomnieć?
data: 2008.06.27
autor: Tajka
Miu, ostatni raz nawiążę do tematu miłości, bo ten mój ostatni post był trochę pustosłowiem, ale jak któraś z forumowiczek napisała czasem trzeba coś napisać, żeby zobaczyć swój błąd. No więc go dostrzegłam i teraz dodam tylko za Nową Gdynianką, jeżeli chcesz iść drogą świadomego życia to obserwuj swoje uczucia i staraj się je zrozumieć i napewno będziesz wiedziała, że to jest ta właśnie czysta miłość, a nie zależność. Moja miłość, o której pisałam, była niemal pp-owska, ale nie do końca uświadamiana i rozumiana. Teraz trochę więcej rozumiem, dlatego od dziś jeszcze intensywniej będę eksperymentować z gotowaniem i smakami, po cichu, a jak wreszcie wyjdzie mi jakaś super potrawa (narazie to prawie same ohydztwa, muszę być wyjątkowo niezrównoważona, bo nawet te z książek są wstrętne, zazwyczaj z czymś przesadzę, choć nie zawsze.) to wtedy się pochwalę. Tymczasem pozdrawiam wszystkich i dziękuję Jolik za to, że we właściwym momencie napisała o słonym i kwaśnym. Akurat przydała mi się ta informacja, a przy okazji sporo się nauczyłam. Będę sobie śledzić od czasu do czasu Wasze mądrości. I dziękuję Pani Ani za książki i poradę telefoniczną, i nie wiem jak Pani to robi, ale z reguły jak mam jakiś problem, to Pani książki otwierają się we właściwym miejscu, chociaż wcześniej każdą czytałam kilka razy i tych rozwiązań nie dostrzegałam. I dziękuję Wam za duże i małe cuda i cudeńka, których jest w moim życiu coraz więcej.
data: 2008.06.27
autor: Anula72
Joanno-MamAsik - bardzo dziekuje za odpowiedz na moje pytanie.
data: 2008.06.27
autor: Anka z USA
Ziuta, pamietam, ze w "Filozofii Zdrowia" P. Ania pisala, ze nawet zdrowym osobom 'nadmiar' sportu moze zaszkodzic. Oczywiscie, zalezy to od defnicji i intensywnych cwiczen i 'nadmiaru' sportu. Poniewaz masz problemy tarczycowe, jest wiec brak nierownogi w twoim organizmie. Na Twoim miejscu, nie robilabym nic 'ekstremalnego'. Ale musisz chyba poczekac na odpowiedz P. Ani.
Buzka
data: 2008.06.27
autor: Kamila z Paryza
Ziutko, sama sobie odpowiedziałaś. Ja Ci raczej proponuję na początek spacery. Takie mieszane raz szybciej, raz wolniej żeby złapać kondycję. A przy okazji się dotlenisz :).
data: 2008.06.27
autor: Jolik
Ugotowałam dzisiaj zupę wiosenną z zieleniny z FZ. Pychotka! Zamiast kości wrzuciłam szponder i zakończyłam na kwaśnym, na zieleninie, następnie zmiksowałam. Polecam!
data: 2008.06.27
autor: Ewitka z Sopotu
Witajcie, czy ktos moze wie czy osoba z problemami taczycowymi moze uprawiac intensywne cwiczenia fizyczne? CZy to nie zaszkodzi? Ja mam niedoczynna tarczyce (zatrzymywanie wody, napuchnieta twarz, brak energii), kiedy zaczynam cwiczyc bardzo szybko sie mecze. Postanowilam sie "rozruszac" ale nie wiem, czy sobie jeszcze nie zaszkodze.
data: 2008.06.27
autor: Ziutka
Agato, wiem, ze nie masz ochoty na jedzenie, bo cieplo (nie to co tutaj- bardzo dziwna, zupelnie 'nie-letnia' pogoda). Ale wlasnie jedzeniem mozesz naladowac akumulatory. Ta opuchlizna u Ciebie , to kompletna pustka energetyczna i prawdopodobnie jakis zastoj. Wiec staraj sie zjadac dlugo gotowane, bardzo lekkostrawne potrawy, malo ale czesto. Spij i badz cierpliwa. PP to cierpliwosc. Nieczego sie nie da przeskoczyc. Dzieki Jolik za rade. Ogranicze gorzkie i ostre i moze bedzie lepiej. Pozdrawiam wszystkich. I tez czekam na moj czas w Wasowie:) (moze w przyszlym roku, albo za dwa lata, jak troche dorosne:). Buzka
data: 2008.06.27
autor: Kamila z Paryza
Ale Wam fajnie w tym Wąsowie, Baby Kochane chyba cosik skrobniecie po powrocie, jakiś przepis na coś pyszniastego :-) serdecznie pozdrawiam Szefową, Baby obecne w Wąsowie i forumowiczów.
data: 2008.06.26
autor: Gabi
Dzięki Gdynianko!Mrożonek ruszać nie będę.
Z miłością też w podobny sposób to odczuwam (jakie to piękne,że tutaj możemy się tymi podobnymi odczuciami wymieniać!).Faktycznie kiedy wątróbka nie domaga to... współczuję bliskim dookoła.A kiedy gotuję to mam tak samo-pojawia się ta bezinteresowność,otwartość,czysta miłość.
Ale widocznie coś ostatnio musiałam sknocić,bo poplątałam się w sytuacji damsko-męskiej(jest to osoba,którą znam od niedawna)i dzisiaj cały dzień prawie czułam się winna swoim reakcjom(na co mama za każdym razem,że absolutnie tak nie powinnam,bo mam prawo reagować tak jak czuję)no i bolało.Ale już przechodzi-właśnie skończyłam jeść jarzynówkę:)
No i przypomniało mi się to,że powinnam dziękować za tego rodzaju doświadczenie-te boleśniejsze,że mogę się czegoś nauczyć.
Wyśpię się dzisiaj (i pośnię o Wąsowie hih:)!)i jutro może podszepnięte mi zostaną jakieś mądrzejsze wnioski.
Buziaki!!!
data: 2008.06.26
autor: Miu
Kamilko z Paryża,dziękuję Ci,wiesz jak mi miło,ojej...
No,więc faktycznie cały czas jestem śpiąca i taka nie do życia.Zmienne nastroje i ten ból w stopie ała...
Nie mam pomysłu na jedzenie bo ciepło i jeść się nie chce...
data: 2008.06.26
autor: Agata
Halo, Kobiety z Wąsowa ! Serdecznie Was pozdrawiam i równie serdecznie zazdroszczę.Moim życzeniem urodzinowym od Męża, po wybudowaniu domu, jest wyjazd do Wąsowa.Mam nadzieję,że tak będzie bo CHCĘ I JUŻ.Jestem pełna podziwu dla Szefowej i ślę Jej tysiące najpiękniejszych kwiatów z naszych pól.
data: 2008.06.26
autor: Barbara
Czytam,staram się zapamiętać ,a nie jest to łatwe.Akceptuję,jadłam z PP u Córek,powoli wprowadzam u siebie.
data: 2008.06.26
autor: kra
Miu, co do mrozonek, to p. Ania kiedys pisala, zebysmy ich nie uzywaly, bo nasz organizm musi bardzo duzo energii wykrzesac, by rozgrzac taki pokarm. Co do milosci, choc widze ze Anula 72 pieknie ci odpisala, to chcialbym wtracic swoje trzy grosze. Sama na sobie doswiadczam jak silnu=y jest zwiazek miedzy jezdeniem- czyt. energia jakiej dostraczam- a emocjami. Mam wrazenie, ze dopiero teraz, kiedy jestem na PP od 10 miesiecy, zaczynam tak prawdziwie kochac. Kochac szczerze, bezinteresownie, w sposob wolny i nieograniczony. jestem bardziej otwarta na 2 osobe, moge- chce- dawca wiecej z siebie; wystracza po prostu byc (choc jednoczesnie glowa robi sie pelna pomyslow na zycie:-)A kiedy oslabie watrobe mam chandre, znowu zlosc, niechec, lenistwo i jestem taka " niefajna";-)
data: 2008.06.26
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Ale macie super! Cieszę się,że tak jest fajnie z Panią Anią. Może mnie się też uda w przyszłym roku... A może potrząśniecie sakiewką przepisów..?! no dobra, chociaż jednym. Pozdrowienia dla wszystkich.
data: 2008.06.26
autor: Aida
Witajcie baby kochane! te wyjechane i te obecne na miejscu:-) Wam, w Wasowie zazdroszcze nielada. Cóz, widocznie na kazdego przyjdzie czas:-) Wy sie tam swietnie bawicie, gotujecie, uczycie nowinek. Moze cosik nam przekazecie po powrocie:-)) Pozdrawiam serdecznie, lekko zastojowo- takjakby ( od 3 dni cielecina z ziemniaczkami na obiadek i marchewka, jako kwasny tylko troszke koperku na ziemniaczkach, to chyba lekko nie tak byc powinno cos czuje, bo dzisiaj od rana brak apetytu i ani zupa, ani owsianka ani TLACI nie smakuje...Zato pogoda pikna i wystawiam sie na slonko:-)
data: 2008.06.26
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Zolzy wstretne,pewnie,ze Wam zazdroscimy..Nawet pogode troszeczke zepsulysmy, ale Wy pewnie nawet tego nie zauwazacie.Bawcie sie dobrze i wracajcie..i piszcie,piszcie nawet miedzy pierwsza a druga lyzka zupy.Mocno sciskamy.
data: 2008.06.26
autor: kolik51
Witajcie! Siedzimy w cudnym Wąsowie, pogoda jest idealna, nawet się opalamy, bo Ciesielska daje trochę luzu:) Jest bajecznie – strusie i lamy zaglądają przez płot, konie rżą, róże kwitną, odwiedza nas babcia Czesława. Siedzimy w ogrodzie, jedna na kocu, druga na leżaku, trzecia na materacu i wygrzewamy się słońcu. Nie tęsknimy za pracą, mężami, dzieciakami, kochankami, a przede wszystkim gotujemy, jemy, trawimy, no i pławimy się we własnym świetnym towarzystwie. Dzisiaj na obiad była przepyszna cielęcina z rozmarynem i czosnkiem, z sałatką z kalafiora, która Eli dwa razy w domu nie wyszła, he he, a nam wyszła pyszna. Na kolację jest już gotowa zupa z jaśkiem, z młodą kapustą, z młodymi ziemniaczkami, młodą marcheweczką, mniam mniam. I to jest nasza ulubiona zupa jagodowa:) Piszemy ten pościk wiedząc, że będziecie nam zazdrościć:) bo jest cudnie, jest cudnie, jest cudnie… I nie wiemy, kiedy wrócimy… Z pozdrowieniami: Rene, Joasia MamAsik, Ela od sknoconej sałatki, Elapela, Anita, Alicja z Brighton, Jagoda, Natalia Rajkowska, Iwona z Gdyni, Hania z Wrocławia, Maria z Poznania, Grażyna z Sosnowca, Czesia z Opola, Magda z Warszawy, Małgosia Szerwentke, Marzena z Lubina, Ewelina, Daria córka Basi, Basia matka Darii, Basia z Wolsztyna, Beata z Wronek, Małgosia Oldboyka, no i nasza Szefowa Mamunia Pani Ania:) PS. Pa, lecimy na wykład!
data: 2008.06.26
autor: baby z Wąsowa
Kamilo, wzdęcia to jelito cienkie, a to towarzysz serca. Jak dodajesz więcej kwaśnego, to może spróbuj też zwiększyć ilość słonego, a zmniejszyć gorzkiego? A do jajek i np. wołowiny p. Ania nieraz pisała, że tego kwaśnego musi być konkretnie, bo inaczej zastój murowany :).
data: 2008.06.25
autor: Jolik
Anonimku, tylko, że my ciągle balansujemy pomiędzy równowagą, a jej brakiem. Mają na nas wpływ różne rzeczy: pogoda, stres, emocje, niedospanie, przemęczenie itp. itd. I do tego wszystkiego dopasowujemy jedzenie tak żeby pomagało narządowi, który warunki zewnętrzne osłabiły. Baza jest zawsze ta sama, ale zmieniają się proporcje. Przy takich upałach jak teraz nie można przegiąć ze smakiem gorzkim. Bo to też ogień. W żółtej książce przeczytałam (zaznaczam, bo może to znów jakiś 'smaczek' :)), że serce wzmacniamy słonym i kwaśnym. W sumie logiczne, bo woda kontroluje ogień, a drzewo go odżywia. Więc może nie spali wątroby jak je dostanie w jedzeniu, a nerki nie będą musiały się tak wysilać żeby się nie rozbuchał zbytnio :). Może się mylę, ale... Jestem od 5 miesięcy przemęczona (wątroba), stresy mnie też nie omijały (wątroba), kawę piłam często (serce), przyszły upały i... ból wątroby, czasem ból pod lewym żebrem i momentami bóle w okolicach nerek. Krótko mówiąc organizm rozwalony po całości. Odkąd piję mniej kawy i dodaję więcej kwaśnego i słonego jest o niebo lepiej. W każdym razie już nie boli :). Teraz czekam jeszcze na 1 lipca żeby odpocząć, bo 30 czerwca ostatni raz idę do pracy, która mnie tak wykończyła :). Schudłam 7 kg w ciągu 5 miesięcy. Teraz, to już tylko z kości na ości, a z ości na wiatr :))). Pozdrawiam.
data: 2008.06.25
autor: Jolik
Witam wszystkie dziewczyny. Specjalistki są na urlopie. Ale może, uda mi się uzyskać odpowiedz na pytanie, które mnie dręczy. Otóż, mam okropne problemy ze wzdęciami i częstymi biegunkami. Wiem, ze to są emocje, bo trzymam dyscyplinę ostro. Chociaż właśnie do tego chciałam nawiązać. Na kurs to Pani Ani udało mi się zapisać dopiero na październik. Teraz radze sobie jak mogę, ale wydaje mi się, ze coś poważnie knocę z doprawianiem. Zauważyłam, ze jak nie dodam wystarczająco dużo kwaśnego smaku do mięsa i potraw mięsnych (oraz jajek) to zaraz mam giga zastój. Zaczęłam wiec dodawać konkretnie smaku kwaśnego, ale trochę się martwię, ze kolei to może powodować sensacje jelitowe. I nie bardzo mogę wyczuć o co chodzi. Wiem, ze mam sama próbować i sprawdzać. Ale moje próbowanie i sprawdzanie trwa już tyle czasu, a to jest już 5 miesiąc, kiedy nie mogę z powodu wzdęć spać w nocy i czasem po trzy nocy z rzędu zasypiam o 4 nad ranem. No a potem to wiadomo-chodzę jak Zombie. Będę wdzięczna za sugestie. Agato,musisz teraz wprowadzić bezwzględną dyscyplina, żeby z tego wyjść. Owsianka i bardzo lekkie zupy. Nic innego. Wiem, bo sama to przeszłam parę razy. Mega dol energetyczny. I jak możesz to spij. Całuje
data: 2008.06.25
autor: Kamila z Paryza
Witajcie po długiej przerwie.Troszkę zakręciłam się w zyciu.Tak naprawdę to troszkę się zagubiłam i powoli zaczyna wszystko boleć,wracaja dawne dlegliwości,drętwieje mi lewa stopa,oczy są bardzo wrażliwe.
Po każdym posiłku mam odruch wymiotny,nie mogę jeść,nie mam na nic chęci.Najgorsze jest to ,ze cała jestem spuchnięta...
Moze tak miało byc abym zakręciła się w życiu aby znowu wrócić w 100% na PP;)

Pozdrawiam
data: 2008.06.25
autor: Agata
Do Zero. Jeżeli jakieś narządy są w maksimum energetycznym to nie należy ich wzmacniać , bo wtedy osłabimy te narządy które są w minimum. jeżeli teraz jest czas ognia to nie możemy wzmacniać ognia bo ogień niszczy drzewo, można ogień utrzymywać w stanie równowagi.Jeżeli nie mam racji to widać nic z tego PP nie rozumiem.
data: 2008.06.25
autor: 
Nadido, wpisz w wyszukiwarce np. "usypia" i wyskoczą Ci posty wprawionych mam, które opisywały jak radzą sobie z usypianiem dzieci. Chyb nie ma idealnego i bezbolesnego sposobu na zmianę nawyków małych przytulaków. Nasz prawie 1,5 roczny też czasami usypia na rękach, ale jest taki mięciusi i kochaniusi, że chętnie się go ponosi. Liczę na to, że za chwilę będzie na tyle ciężki, że mu samemu nie będzie wygodnie wisieć na rękach i klapnie na łóżku, bo ze starszym tak właśnie było. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2008.06.24
autor: Sylwia z Gdańska
Wielkie dzięki Anulo!Bardzo mi są pomocne Twoja słowa,bo też to intuiycjnie niby gdzieś wiem,że tak po prostu jest,że się kogoś kocha i to po prostu jest,bez względu na wszystko.Tak mam z rodzicami.Dzieci nie mam.
No a teraz badam jak to właśnie jest z tę drugą osobą.Bo czuję to,że to owo piękno w nas siedzące,nie jest zależne od nikogo,tylko tam po prostu jest.
Doskonale rozumiem,że to rozbija się o banały,ludzie często mogą nam takie rzeczy zarzucać,ale tak to faktycznie jest-trzeba to poczuć po prostu.
Dzięki.
pozdrawiam.
data: 2008.06.24
autor: Miu
Wszystkie autorytety chyba wyjechały :(. ***Wando, jest gorąco, niedawno chyba Jagoda pisała o nadmiarze gorzkiego w lecie, zjedź trochę niżej, to go znajdziesz. Ból pod lewym żebrem czasem jest związany z sercem, a osłabienie z wątrobą. No i po co Ci to mleko :). *** Mamik, słoiczkom nie. Wrzuć w wyszukiwarkę autora MamAsik i poczytaj. No i sporo masz w 'Filozofii życia' o żywieniu małych dzieci.
data: 2008.06.24
autor: Jolik
Moje dziecko od ponad roku jest na diecie bezglutenowej, bezmlecznej i bezcukrowej(czyli przeciwgrzybiczej).Wiele elementów tej diety przejęłam dla siebie i dla reszty rodziny.Dlatego też podobnie jak Anula72 czuję, że wprowadzenie pp nie jest rewolucją a ewolucją. Wando, ja kupowałam mleko ryżowe i gryczane, kupuję nadal, ze względu na przyzwyczajenie dziecka, może kiedyś to wyeliminuję. Nie sądzę, by były to konieczne zastępniki (bo czy samo mleko jest konieczne?)Serdecznie wszystkich pozdrawiam i dziękuję za Wasze zapisy, przy których kiedy trzeba to się grzeję, a kiedy trzeba studzę.
data: 2008.06.24
autor: Sasanka
Miłość należy do żywiołu ognia i jak pozostałe żywioły nie może funkcjonować samodzielnie, sama w sobie. Tak mi się zdaje, że nie należy tego uczucia traktować jako wyizolowanego elementu, bo podobnie jak postrzegamy swój organizm jako całość, tak postrzegajmy też uczucia. Jeżeli jesteśmy w równowadze miłość wypływa prosto z nas, współgra z akceptacją, zrozumieniem, radością. Jest niemal fizycznie możliwa do zlokalizowania w twoim organiźmie. Trudno to wytłumaczyć, ale ja chyba miałam okazję kiedyś tego doświadczyć, gdy ze względu na starszego synka byłam na diecie przeciwgrzybiczej i jakoś instyktownie stosowałam zalecenia, jakie daje A. Ciesielska, chociaż w onym czasie jeszcze w ogóle nie słyszałam o pp. Nie powstaje wówczas jakakolwiek zależność od drugiej osoby, po prostu się ją kocha. Wtedy zrozumiałam, że kocham swoich rodziców nie z wdzięczności, że się mną zajmowali, czy dlatego że są moimi rodzicami, po prostu inaczej na nich patrzyłam i kochałam nie zastanawiając się nad tym, to wypływało ze mnie, podobnie jak radość bycia w danej chwili w danym miejscu. To samo było z dzieckiem. Moja miłość do niego zyskała na wartości, nagle inaczej go traktowałam, jakoś mądrzej i nie kochałam za to, że jest moim dzieckiem tylko kochałam bo było, dla mnie było to samo piękno. Fajnie to ujął chyba Platon, już dokładnie nie pamiętam, "miłość to pragnienie narodzin w pięknie", notabene na ile sobie przypominam jego filozofię, stwierdzam, że facet był prawie zrównoważony. Myślę, że trzeba doświadczyć zrównoważonej miłości samemu, żeby wiedzieć o czym się mówi. W każdym razie, jeżeli jesteś zrównoważona/-y, nie ma mowy o uzależnieniu od drugiej osoby. To jest sama świadomość miłowania, akceptacja, zrozumienie. Jest niezależna od okoliczności zewnętrznych, gdy kochasz to rozumiesz i akceptujesz, a nie nienawidzisz, obserwujesz uważnie, a nie ignorujesz. To nie jest euforia, ani smutek, prawdziwa miłość nie wypala, lecz daje siłę. Gdybym tego nie doświadczyła moje ego powiedziałoby, ale banały. Ale miałam to szczęście i na ile potrafiłam, na tyle opisałam swoimi słowami, które nie oddają wszystkiego. To trzeba poczuć a nie zrozumieć. Pozdrawiam wszystkich
data: 2008.06.24
autor: Anula72
Witam wszystkich, mam prośbę czy mógłby mi ktoś podać przepis na zupę jagodową, jakoś nie mogę wpaść na pomysł jak ugotować taką zupę :-) z góry bardzo dziękuję, pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.06.24
autor: Gabi
Jaka nature ma mleko owsiane? Co o nim sadzicie? Czy fakt, ze ma akesry ekologiczne i organiczne cos mu pomaga? - jak nie moze znacie jakis zamiennik mleka krowiego i koziego?
data: 2008.06.24
autor: Wanda
Witam wszystkich. Mam pytanie troche z innej beczki.
Stało się poniekąd tak, a nie inaczej, że przyzwyczailiśmy synka do usypiania na rękach i ni w ząb nie wiemy jak pozbyć sie tego wstrętnego nawyku. Nie jest to wprawdzie związane z kuchnią, ale jeśli ktoś zna dobry sposób na odzwyczajenie małego od takiedo usypiania, byłabym bardzo wdzięczna za pomoc.
data: 2008.06.24
autor: Nadida
Zero, tak. Tylko poczytaj co się czym wzmacnia, bo można gafę strzelić :).
data: 2008.06.24
autor: Jolik
Dorzucę swoje parę groszy:)Tak to dokładnie czasami odczuwam,iż pomimo tego,że na zewnątrz nie dzieje się do końca jak bym chciała to i tak jest mi tak w środku dobrze niesamowicie.Zdarzają mi się nadal wybuchy jakieś takiej niekontrolowanej wściekłości,ale jest o niebo lepiej,bo teraz to ROZUMIEM i pomimo,że zewnętrznie jestem wściekła to już gdzieś tam w środku wiem,że to zaraz minie i postaram się odkręcić całą sytuację.Też jestem ciekawa tak jak Magda z Achen nie za bardzo wiem jak to jest z miłością,która jest tym kawałkiem podstawowym.Bo z jednej strony to uzależnienie się od drugiego człowieka-ten rodzaj zależności,o którym pisze de Mello.A z drugiej-nie wiem właśnie jak to ma być.
Też to sobie dopiero dopasowuję
A mam pytanie natury czysto praktycznej,pod kątem wyjazdowym-czyli warzyw z mrożonek(często takie niestety,np.mmarchewka czy marchewka z groszkiem,są dodatkiem,do jedzenia w różnych lokalach).Wiem,że najlepiej jakiejś jedzenie gotowane już z warzywami i najlepiej w jakimś dorbym lokalu,ale czy te mrożonki należy sobie w ogóle darować,bo nie mają żadnej wartości?
całusy!
data: 2008.06.23
autor: Miu
Magdo z Aachen wyjęłaś mie te słowa o równowadze z ust. Zamiast używać slów dobro i zło należy mówić o równowadze i jej braku. Jak więcej będzie takich zrównoważonych ludzisków jak my, to nawet klimat się poprawi, nie będzie tylu kataklizmów i może zaczniemy wszyscy żyć sielsko i anielsko w Porządku. Podpowiedzcie mi proszę jakiegoś wartego przeczytania autora, który wyjaśni mi co się dzieje z nami w trakcie przemieniania i budzenia świadomości oraz wskaże w jakim kierunku szukać, żeby zrzucić starą skórę i zmienić swoją percepcję i głębiej poznawać. Im więcej wiem, tym więcej mam pytań i chcialabym to sobie jakoś poukładać. Poza tym, o ile oświeca mnie coraz bardziej siła świadomości dotycząca naszego dziania się jako Wszechświata, o tyle z moim własnym ciałem idzie mi jakoś niemrawo. Ciągle coś strzyka, boli, wyskakuje, a ja nie do końca wiem jak właściwie na to zareagować. Nie chcę też ciągle zadawać pytań. Jeśli więc możecie mi polecić jakąś literaturę uzupełniającą do książek A. Ciesielskiej, to chętnie podeprę się w tym oświecaniu nie tylko swoją, ale i cudzą świadomością (tak naprawdę jedną i tą samą, ale do mojego nie nastrojonego ciała ona jeszcze nie całkiem dotarła, więc muszę się ponaprawiać tu i tam, żeby "sygnał" wzmocnić).
data: 2008.06.23
autor: Anula72
Moje dziecko (7 lat) bardzo sie poci zwlaszcza na glowie, wystarczy ze troche pobiega i juz jest spocony mam pytanie czy moze w zwiazku z tym jesc cynamon? Czytalam ze cynamon otwiera poiry skory, czyli chyba moze wywolywac pocenie/ Z gory jestem wdzieczna jesli ktos zechce odpowiedziec
data: 2008.06.23
autor: 
Magdo z Aachen, masz rację, zaprzeczam ale...często odzywa się we mnie wewnętrzny feminizm. Ale nie o tym chciałam. To co napisałaś o równowadze jest subtelne i takie mądre. Trafiają w sedno. Jak czytałam Twoje słowa przypomniał mi się ten fragment(może godny przytoczenia?): Prawdziwy stan uspokojenia umysłu zakorzeniony jest w spokoju i wrażliwości.Dopóty, dopóki nie osiągniemy wewnętrznej dyscypliny,owego wewnętrznego spokoju, bez względu na warunki zewnętrzne,nigdy nie doświadczymy uczucia równowagi, czyli uczucia radości i spełnienia, którego szukamy. Z drugiej strony, jeżeli w naszym umyśle panuje spokój, osiągnęliśmy pewien stopień wewnętrznej stabilności (równowagi), wówczas nawet wtedy, gdy rozmaite zewnętrzne warunki , powszechnie uważane za konieczne do szczęśliwego życia, nie zostaną spełnione, będziemy potrafili odczuwać radość i spełnienie.Pozdrawiam .
data: 2008.06.23
autor: Aida
Chyba lepiej pojęcie dobra i zła zastąpić równowagą i nierównowagą. Czy zauważyliście, że im więcej jest chorób wśród ludzi, tym więcej problemów w przyrodzie: kataklizmy, anomalia pogodowe itp.? Od jakiegoś czasu (na pp jestem około miesiąca) nachodzą mnie dziwne wizje, sny i myśli dotyczące wszechświata i jego istnienia, nasiliło się to jak Pani Ania ochrzaniła mnie za truskawki. Jakaś taka terapia szokowa. Moje ego nie ma odwagi publicznie o tym pisać, choć podejrzewam, że większość osób na pp przez to przechodziła. U mnie pp ujawnia jakieś dziwne umiejętności (nawet już je testowałam) oraz interesującą wiedzę, że np. mój pradziadek nie był moim krewnym, a może to tylko moje wyobrażenia a nie świadomość? Czy ktoś mógłby polecić mi jakąś wartościową lekturę, w której mogłabym o tym poczytać?
Fajna sprawa z tą świadomością, strasznie wciągająca. Cieszę się, że los mi wepchnął książki Pani Ani do rąk. Dopiero teraz naprawdę się uczę. Aha i jeszcze jedno, zaczynam się czuć bardzo spięta, tak jak niegdyś po długotrwałym stresie, kiedy w końcu szłam na urlop i nawet moje mięśnie mimiczne wariowały. A nie mam od bardzo długiego czasu jakichś godnych zapamiętania stresów, no może z wyjątkiem troski o dzieciaczki.
data: 2008.09.18
autor: Anula72
P.Magdo z Achen- dziękuję,bardzo przekonywająco mi to Pani wytłumaczyła ,tą sprawę dążenia do równowagi.Tak myślę ,że zło i dobro to czasem sprawa dyskusyjna, często zło dla jednych staje się dobrem dla drugich i Afryka jest tego wspaniałym przykładem.Bo tam chodzi nie o dobro ,tylko o interesy,Jest to właśnie dobro oparte na ego bez prawdziwej miłości.Ale prawdziwej miłości nie ma, tak jak nie ma prawdziwej równowagi,tego jeszcze długo nie osiągniemy. Wierze w usilne dążenie do jednego i drugiego.I na to mi wychodzi, że czasem jest więcej dobra czasem więcej zła, ale nie wierzę, że więcej dobra może wywołać więcej zła ,chyba tylko wtedy gdy czyny są na pozór tylko dobre bo z niewłaściwą intencją.Od jakiegoś czasu poczytuję to forum, bo książki o zrównoważonym żywieniu bardzo są przekonujące i staram się przestrzegać zaleceń.Jeśli chodzi o rozwój duchowy to czy PP jest tą jedynie słuszną cegiełką mądrości to czas pokaże ,jak już nie jeden raz pokazał, że to co wydawało się słuszne wymagało korekty bo ktoś coś nowego odkrył i świat przewrócił do góry nogami.
data: 2008.06.26
autor: mama Beata
Witam wszystkich serdecznie. Chciałabym Was spytać o aktualny temat, czyli wakacje. Gdzie najlepiej wyjechać z rodziną, nad morze nasze czy lepiej południowe, a może gdzieś blisko do lasku. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.
data: 2008.06.23
autor: Agnieszka
Czyli jeśli coś jest w maximum, to można wzmacniać?
data: 2008.06.23
autor: Zero
Dziecko skończy wkrótce 6 miesięcy i karmione jest wyłącznie piersią. Lekarka kazała wprowadzić jabłko ze względu nie złe przyswajanie żelaza przez dziecko. Czy jest to dopuszczalne? Nie jest to jabłko surowe a ze słoiczka. Pod jakim hasłem szukać postów związanych z żywieniem najmłodszych? Dzięki!
data: 2008.06.23
autor: Mamik
Kochane dziewczyny! Od dawna uwaznie sledze forum, ksiazki tez przeczytane :) Wiedza jednak ogromna i zwracam sie do zaawansowanych adeptek sztuki PP z prosba o wskazowki. Od dawna przymiezalam sie do pp, ale dopiero 3 tygodnie temu zaczelam jesc zgodnie z zasadami, na tyle na ile pozwala mi wiedza :) Wszesniej zywilam sie glownie kwasnm surowym i zimnym, stronilam od mies i tluszczow, za to pochlanialam b. duze porcje slodyczy (nawet tabliczka czekolady dziennie, ostatnio zdazalo mi sie nawet do kazdego posilku dodawac deser i apetyt na slodkie rosl...). W pewnym momencie jednak przyszedl czas na zmiane. Nie jem slodyczy, w ogoloe nie uzywam cukru a do tego odstawilam kwasne, surowe i zimne. Uwielbiam przyprawy i mam szczegolna ciagotke to piekielnie pikantnych dan, czuje ze potrzeba mi wlasnie yang. Od okolo tygodnia martwi mnie jednak ciagly ucisk w lewym boku pod dolnymi zebrami... bywa, ze czuje sie slabo i nic mi sie nie chce. Nie mam tez okresu, oddycham jakos tak ciezko. Co to moze byc i jak moge zlagodzic problemy? Mysle, ze moje cialo moglo po prostu przezyc gleboki szok po „odstawieniu” cukru, ale nie wiem co jest nie tak i jak moge sobie pomoc? Nie chce wracac do starego zywienia, ale czuje sie gorzej niz przed. Imbirowka, TLI i inne jakos nie dzialaja, albo dzialaja na chwile. Na sniadanko owsianka, wszystkie posilki cieple, przyprawione... Co polecacie? Z gory dziekuje :)
data: 2008.06.23
autor: Wanda
Jolik, dzięki. Teraz zrozumiałam:)
data: 2008.06.23
autor: Zero
Ech,oczywiście-w ogóle nie smiem w to wątpić.Tylko,że trzeba doceniać to co się ma.A przy czytaniu forum już zaliczyłam sytuację kiedy oczęta mi się szkliły od tej mądrości,którą można stąd przyswoić.
pozdrawiam!!!
data: 2008.06.23
autor: Miu
Magdo, tak, miłość, to słowo kluczowe. Miłość własna mówi kiedy powiedzieć NIE. Miłość do innych pozwala zrozumieć dlaczego ktoś inny się np. wścieka. To się w naszym świecie nazywa 'inteligencja emocjonalna'. Taki 'głupi' przykład. Jeśli ktoś żebrze o pieniądze na życie. Zwykle reaguję tak: 'OK. chodź, kupię Ci bułkę, czy co tam chcesz do jedzenia i picia.'. No i ciekawe, bo zwykle nie chcą. Ale zdarzyło się, że dziewczynka powiedziała 'to jak pani może to ja poproszę 3 kanapki, bo jeszcze dwóch braci mam'. I dostała nawet więcej. I widziałam potem trójkę dzieci, które się tymi kanapkami dzieliły i były szczęśliwe, że je mają. I tak sobie myślę, że miłość, to nie ocenianie, ale odróżnianie tego co danemu człowiekowi jest potrzebne naprawdę od jego zachcianek. Czy to się wpisuje jakoś w porządek? Nie wiem, ale tak czuję i myślę w chwili obecnej :).
data: 2008.06.23
autor: Jolik
W sprawie dobra i zła; każda rzecz ma swoje przeciwieństwo i jedno bez drugiego nie może istnieć,Takie jest prawo.Mamo Beato,a gdyby nie zło,czy widziałaby Pani dobro?To droga "środka" dlatego tak zalecana.
data: 2008.06.22
autor: Polla
Zero, minimum czyli odpoczywa i nie każ mu wtedy za bardzo pracować, bo się wkurzy :). ***Mamo Beato, nie gra Ci, bo nie to wyłapałaś z tego co napisałam :). Normalka, to przychodzi z czasem. I z czasem inaczej mój post zrozumiesz :). ***Aido, ja wcale nie staram się Ci pomóc. Ja tylko piszę jak ja to widzę, bo Twoje posty coś mi przypominają. I jak to Miu napisała, może po to żeby po jakimś czasie wyłapać błędy, a może po to żeby ktoś mi je wytknął. Trudna ta akceptacja, co nie :).
data: 2008.06.22
autor: Jolik
Dzięki Jolik za post. Aido, ja nie mialam na myśli tego, że Ty jesteś feministką, tylko, że we mnie dusza feministki sie odezwała:) Ale uderz w stół...:)
Mamo Beato ja myślę, że tym co najtrudniej nam zaakceptowa jest prawda, że dobro i zło są tylko nazwami, podziałem całości, a nam nie chodzi o to aby było więcej dobra, ale żeby życ w równowadze i do niej dążyc. Na głębszym poziomie nie ma zupełnie tego podziału. Trudno mi się o tym pisze bo nie do końca jeszcze to rozumiem. Ale w skrócie to wygląda tak, że matka gdyby była w równowadze, to nie biłaby dziecka, ludzie nie potrzebowaliby krzywdzic innych, nie dlatego że byliby dobrzy, ale dlatego, że nie musieliby się bac itd. Z innej strony gdyby nie było okrucieństwa, nie byłoby tylu czynów ofiarnych. Czynienie dobra jest często sprawką naszego ego i przynosi czasem więcej szkody niż pozytku (patrz pomoc zywieniowa dla Afryki). Nam jest potrzebne zrozumienie, poszanowanie porządku i właśnie równowaga (w tej koncepcji nie wiem co z miłością, jest w tym wszystkim słowem kluczowym, ale jeszcze nie dopasowałam go do reszty:)Dla naszego wzrostu potrzebne są dzień i noc, praca i odpoczynek, lato i zima, narodziny i śmierc.
No a ja właśnie dla równowagi opuszczam kuchnię i dzieci i idę na imprezę:)
Pozdrawiam b. ciepło
data: 2008.06.22
autor: Magda z Aachen
Jolik, dziękuję że się odezwałaś i starasz się mi pomóc w tych rozterkach które mną ostatnio zawładnęły. Muszę to przemyśleć, szarpać się nie mam ochoty, a sygnalizator pt. akceptacja - rzeczywiscie czasem pulsuje na czerwono. Pozdrawiam.
data: 2008.06.21
autor: Aida
Im więcej dobra tym więcej zła?.To po co się wysilać, lepiej mniej dobra a wtedy będzie mniej zła i rozczarowań. Coś mi tu nie gra
data: 2008.06.21
autor: mama Beata
Tak wam zazdroszczę Wąsowa! Życzę Wam wszystkim wspaniałych chwil, a Panią Anię ozdrawiam szczególnie, dziękując za to, co dla nas robi!
data: 2008.06.21
autor: Kamiczek
Mam pytanie, które czaiło się gdzieś we mnie od pewnego czasu, a sformułowałam go dopiero po przeczytaniu postu Nowej Gdynianki. Od bardzo niedawna jestem na pp i coraz lepiej się czuję. Tak, ja też tak mam. Ale pojawiło się pytanie - czy ten stan może utrzymywać się stale, czy to jest możliwe? To nie jest jakaś euforia i stan na rauszu, oczywiście wciąż towarzyszą mi takie rzeczy jak ból czy zmęczenie ale wielu dolegliwości pozbywam się, a stan świadomości mam taki, że łatwiej znosić wszystko i jest to taka ufność i spokój i wiara że jest Porządek, więc podszepty sceptyka że to efekt nowości, iluzja, placebo i nie wiesz kiedy czar pryśnie brzmią bardzo słabo.
pozdrawiam serdecznie wszystkich!
data: 2008.06.21
autor: Sasanka
Aido, mówisz, że jesteś daleka od feminizmu, ale patriarchat postrzegasz jako władzę, szafowanie życiem... Chciałabyś wpłynąć na mężczyzn (nieważne jak) aby byli mniej agresywni itp. itd. I poprzez to żeby było mniej zła... A pomyśl, gdyby nie było zła, czy wiedziałabyś co jest dobre? Kot nie zastanawia się, czy jest dobre czy złe, że łapie mysz. Mysz też się nad tym nie zastanawia tylko stara się nie dać złapać. Dobro i zło, to moim zdaniem przeciwieństwa, które nie istniałyby bez siebie nawzajem. A w naszym ludzkim życiu największy od 'Ewy' poczynając schemat. W naszym świecie zawsze jest równowaga. Im więcej dobra, tym więcej też zła. I na odwrót :). Tylko że my dostrzegamy głównie zło. Dobro trudniej dostrzec. Dobro jest ciche, nie tak widoczne. Każdy uśmiech, każde dobre słowo, każde głaśnięcie dziecka po główce. A tego na codzień nie widać :). Dobro i zło, jest jak jin i jang, jak mężczyzna i kobieta, dopiero razem tworzą całość. I też są swoimi lusterkami. Ale to moje zdanie oczywiście :). I też moim zdaniem, to właśnie zaczęcie postrzeganie świata w kategoriach dobra i zła, to nasz 'grzech pierworodny'. Świat jest jaki jest i albo się to akceptuje albo się człowiek z nim szarpie.
data: 2008.06.21
autor: Jolik
Jolik, dzięki za odpowiedź. Miu, no coś Ty :) forum to jednak cos innego, no wiesz taki "sabat" to dopiero "power",ale dzięki za przesyłkę. Pozdrawiam.
data: 2008.06.21
autor: Aida
Witam, życzę miłego i smakowitego pobytu w Wąsowie,ale Wam fajnie :-) Pani Aniu serdeczności i dla Was wszystkich, pozdrawiam.
data: 2008.06.21
autor: Gabi.
Co znaczy, ze dany narząd jest na maximum czy minimum? Minimum, to znaczy, ze jest oslabiony? Wiem, ze to jest w ksiazkach i podstawa, ale nie kapuje.
data: 2008.06.21
autor: Zero
Aido, wiosna i jesień, to przeciwieństwa, tak jak lato i zima. Więc kiedy wątroba jest w maximum, wiosną, to płuca są w minimum. I na odwrót jesienią. To samo z sercem i nerkami. Latem serce max., nerki min., a zimą odwrotnie.
data: 2008.06.20
autor: Jolik
Pani Aniu, w nowym domu oprócz śpiżarni i oczywiście kuchenki gazowej, jest również miejsce ( w tzw."letniej kuchni") na gotowanie na ogniu z drewna i piecu do chleba. Ponieważ całość projektowałam osobiście, wszystko ułożyłam po naszemu, czyli "Ciesielsku".Dziękuję,że tak właśnie mogłam postąpić, poznając Pani sposób na życie.Będę mieszkała prawie w lesie, nad rzeczką i stawem rybnym.Ludzie są tam wspaniali choć nie narzucający; dokarmiają nas jak potrafią pięknymi owocami, za które pięknie dziękujemy i po cichutku gotujemy...
Pozdrawiam Panią sedecznie.Pozdrowienia również dla całego forum, życzę udanych urlopów i satysfakcji ze zdrowia gotując wg PP.
data: 2008.06.20
autor: Barbara
Pani Barbaro, ponieważ jestem juz dosyć długo na PP i na forum, i podpisuję się tym samym imieniem, może ponumerujemy nasze podpisy ? Co Pani na to ?
data: 2008.06.20
autor: Barbara
Joasiu-MamAsik, dziękuje ci bardzo za informacje. Pomoglaś mi, a w pewnym stopniu potwierdziłaś moje "przypuszczenia". Za rada Twoja idę i już wystukuję w wyszukiwarce. faktycznie- morze wiadomości. Jawi mi sie z tego, ze niekoniecznie trzeba zabiegac o urozmaicenie diety, o to, by wszystkiego po trochu, by korzystac z dobrodziejstw natury i kupowac co jest na straganach (mowie oczywiscie o seonowym asortymencie), ale ze slusznie byloby rozpoznac co mi sluzy, a co szkodzi i jesc tylko co sluzy, chocby nie byl to wielki wybor (np. jarzynek), czy tak? Czyli krazace od lat przekonania, by jesc x, y, z, bo witaminki...mozemy wlozyc do lamusa?...
A tak dodatkowo, to chcialam sie podzielic z wami pewnym spotrzezeniem:-) Im lepiej jem, tym sie lepiej czuje i mam lepszy humor. Im lepszy humor i samopoczucie, tym lepsze jedzonko gotuje:-)Wy pewnie tez tak macie, co?:-)))
Pozdrawiam cieplo i zycze radosci z przygotowan do wyjazdu(dla tych, co jada;-)
data: 2008.06.20
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Dziekuję p.Aniu.Ja to traktuję jako sprawdzanian swoich możliwości ekspresji.Sesja jest czasem kiedy wychodzą zaniedbania,poza tym w czerwcu mam urodziny i to wszystko wzięte razem do kupy zmusza mnie bardziej to głębszej analizy tego jak wyglądał ten rok cały.Jest to zdecydowanie bardziej intensywne niż w sylwestra.A że podczytuję forum i "załapuję się"na mądrość płynącą od wielu obenych na nim osób,próbuję też dołożyć swoje przemyślenia.Myślę,że głównie po to,żeby w odpowiednim momencie powyłapywać pewne błędne sposoby myślenia.
Pamiętam siebie jeszcze niedawno kiedy byłam zaskoczona tym,że tak wiele rzeczy nie wiem.I pojawiło się wtedy mnóstwo pytań i zanim sprawdziłam zaczęłam je zadawać na forum.A wszystko przecież jest.Tylko trzeba cierpliwości trochę:)
Teraz muszę poszukać jak sobie inni radzą z wyjazdami,kiedy raczej nie będzie okazji robić owsianki porannej (kawę będę musieć),ani zup.Wyjeżdżam na parę dni,ale chcę się przygotować.
Do Aidy-tak to wtedy jest energia mocy niesamowita:)!!!Przesyłam ją też pani,chociaż w sumie nie muszę,bo ona jest tutaj na forum-tylko czytać:)
pozdrawiam!!!
data: 2008.06.20
autor: Miu
Pani Aniu, dziękuję za słowa skierowane do mnie. Długo miałam "blanc" a teraz mam znowu straszną burzę mózgu, stąd ten post. Strasznie trudno mi było steścić się, bo mogłabym tomy napisać. Stąd pewnie przez te skróty nie do końca zostałam zrozumiana przez Magdę z Aachen.Feminizm jest mi obcy, to delikatnie napisane. Chodzi mi o ten stan braku równowagi. Za mało energii kobiet a za dużo męskiej. Patriarchat to władza i szafowanie życiem, tworzenie podziałów. A to działanie przez mężczyzn to miałam na myśli: dawanie im miłości, akceptacji i dobrego jedzenia wtedy może będą mniej agresywni, zakręceni i w skrócie będzie mniej zła. Etap Bogini Matki to całe nasze życie, bo to nasza energia. Stop. Jagodo, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź, ja tą teorię z książek niby dobrze znam ale jakoś czasem w praktyce mi umyka. Mam słabe serducho i nie tylko zresztą. Pracuję. A jak to jest z tym energetycznym wycofaniem się niektórych organów w zależności od pory roku?
Ach jak ja bym chciała byc z wami w Wąsowie... za słabo się starałam to mam. Pozdrawiam i życzę Wam miło spędzonego czasu. Kiedy kobiety są razem i takie kobiety, to dopiero jest energia mocy!!! prześlijcie trochę.
data: 2008.06.20
autor: Aida
Pani Aniu dziękuję za wszystkie mądre i dobre słowa dla mnie.Będę nad tym myśleć..Pozdrawiam całe forum.
data: 2008.06.19
autor: ostróżka
Jagódko, bardzo dziękuję za radę. Masz rację! Tak zrobię. Pozdrowienia:)
data: 2008.06.19
autor: Ewitka z Sopotu
Aido, na Twoją wątpliwość odpowiadam w imieniu Pani Ani. Jeśli zajrzysz do pierwszej książki i przeanalizujesz obieg energii, zauważysz, że ogień niszczy drzewo. Mamy teraz lato, które jest czasem ognia, tak więc jego nadmiar w pożywieniu może osłabiać wątrobę (drzewo) i woreczek żółciowy. Stąd może się brać niechęć do kawy, do używania większej ilości przypraw w smaku gorzkim - ich nadmiar może wywołać konkretne dolegliwości: zastoje, wzdęcia, swędzenie oczu itd. Ewitko z Sopotu, dla Ciebie również Pani Ania ma coś dobrego, czyli dobrą radę:)) Nie obciążaj syna słoikami z naszym jedzeniem, bo po pierwsze - jeśli nie będzie ich trzymał w lodówce, to mu się zepsują, a po drugie - będzie mu z tym trudno psychicznie, będzie się wstydził przed kolegami i krył po kątach. Niech korzysta ze stołówkowego jedzenia, a unika jedynie surówek, kompotów i innych nie naszych produktów, a wszystko będzie ok. Oczywiście, na wakacje, kiedy Ty jedziesz, słoiki jak najbardziej możesz zabrać. To tyle w imieniu Szefowej naszej:))) Pozdrawiam PS. Też się zbieram do Wąsowa, ha!:))
data: 2008.06.20
autor: Jagoda
MamAsik również ja zazdroszczę Tobie wyjazdu do Wąsowa, ale przede mną najpierw kurs weekendowy w Poznaniu. Jestem jedną z nowych. Pod koniec kwietnia byłam z rodziną na konsultacjach u Pani Ani w związku z chorobą syna (zapalenie trzustki u 14 latka), staram się gotować wg pp od lutego (od powrotu syna ze szpitala). Książki Pani Ani przeczytałam, ale i wczytuję się w nie codziennie, śledzę również od jakiegoś czasu (3 tyg) regularnie forum i do tego czytam od końca posty Pani Ani wg autora wypowiedzi, bardzo dużo mi to daje (został mi jeszcze rok do nadrobienia). Uff... Starłam się do tej pory nie zadawać pytań. Jednakże powoli zaczynam się lękać. W niedzielę mój syn wyjeżdża na 10 dni na obóz sportowy, nie można tego uniknąć, gdyż jest w kadrze. Chcę go zaopatrzyć na wyjazd w dania obiadowe w słoikach, ale nie wiem jak je najlepiej "zabezpieczyć", czy po prostu zawekować gotując kilka minut? Jak długo "wytrzymuje" mięso w słoikach? To samo czeka mnie w sierpniu. Poza tym nasz lipcowy urlop chyba też będzie dla nas jak to Pani Ania wczoraj świetnie ujęła "szukaniem guza". Przeraża mnie to wszystko. Jeśli znajdziesz jeszcze chwilkę czasu przed wyjazdem proszę o odpowiedź. A może ktoś inny ma doświadczenie w tej kwestii? Z góry dziękuję za rady.
data: 2008.06.19
autor: Ewitka z Sopotu
Ależ Ci Joanno- MamAsik zazdroszczę tego wypadu do Wąsowa... i tej Lidy co zamiesza w garach. Ale także chcę Cię o coś zapytać. Jesienią pisałaś, że to czas kiedy wątroba jest w niszy energetycznej i to dało mi wtedy odpowiedź na ówczesny mój i dzieci "kłopot" a raczej błąd. A jak to jest teraz ale nie z wątrobą tylko ze smakiem gorzkim, bo zauważyłam że ta sama ilość nie jest dla mnie korzystna, jak to zinterpretować? i czy dodawać mniej? Lato czas ognia, serca i smaku gorzkiego. Pomóż mi w rozwiązaniu tego supełka. Pozdrawiam.
data: 2008.06.19
autor: Aida
Nowa/nie nowa Gdynianko, najlepiej będzie jak po kolei każdy z wymienionych produktów wrzucisz w wyszukiwarkę - sam rdzeń wyrazu (np. "kapust"), przeczytasz, wyciągniesz wnioski. Po krótce: na kapustne (kalafiorki i kalarepki również) trzeba uważać, szparagi są ok, choć przy wrażliwym żołądku najlepsze są czubki - jak dla dzieci :); jabłka, truskawki ... przemilczałam :); ananasy - nie nasza strefa klimatyczna, pomidorki - tylko te co rosną na słoneczku a nie w szklarni, czyli do duszenin wybieramy najlepiej te z Włoch, Hiszpanii (w puszkach???); cukinie i kabaczki to jeszcze "niesezonowe", szklarniowe, przynajmniej te krajowe. * A ja już nagotowałam rodzinie na mój wypad do Wąsowa; lodówka pęka w szwach od słoików, ale nie wiem czy im wystarczy, dobrze, że będą pod garnkowo utalentowaną opieką Lidy, to jak się zapasy skończą coś im zamiesza. Z góry dziękuję. :)
data: 2008.06.19
autor: Joanna - MamAsik
Pani Barbaro, prosze znalesc w wyszukiwarce i przeczytac wypoowiedz Eli z 02.06.2008 a co najwazniejsze ksiazki P Ani Ciesielskiej. Pozdrawiam serdecznie. ;o)
data: 2008.06.19
autor: Alicja z Brighton
Chciałabym się coś dowiedzieć o łuszczycy. Proszę o porady na temat zwalczania tej choroby. Czy odzywianie ma wpływ na ta chorobe?
data: 2008.06.19
autor: Barbara
Witam wszystkich po przerwie. Czytam wasze posty, choc nadal mam zaleglosci. CZuje, ze to forum to kopalnia wiedzy. I zdarza sie, ze kazdego dnia, z tych samych odpowiedzi wyczytuje cos nowego dla siebie. A ja nadal poczatkujaca. To moje pierewsze lato pp-owskie. I chodze po rynku i kusi wszytsko- kalafiorki, kalarepki, szparagi, kapustka, jablka, truskawki, ogorki, pomidorki, czeresnie, ananasy etc. A ja nie wiem, co moge a co leipeij nie. Problemy z tarczyca i zoldakiem przywoluja mnie do porzdaku. CZytam archiwum i tam staram sie odnalezc wkazowki dla mnie, ale nadal nie wiem co i jak. Juz myslalam, ze kapuste, cukinie, kabaczki, kalafior i kalrepke moge, do woli. Ale chyba nie...To co, caly czas na marchewce mam leciec(jako jarzynka do obiadu)? A ananansy? Jestem gr. A, wiec niby wskazane...Oj, trudne sa te poczatki, choc i radosne bardzo:-))I w trudnych momentach wspiera mnie to forum, jak dzielicie sie informacjami, radami, wlansymi spostrzeeniami. Mysle tak sobie, ze za jkais czas i na mnie przyjdzie pora, by nowicjuszi wesprzec:-) Pozdrawiam cieplo!!
data: 2008.06.19
autor: Nowa Gdynianka (juz nie taka nowa)
Ulu, myśmy kiedyś z mężem zastosowali na poparzenia słoneczne kefir. Może też być jogurt. Tylko żeby nie było, jako smarowidło lub okład oczywiście :))). Zadziałało znakomicie.
data: 2008.06.19
autor: Jolik
Anko: "potrawy skończone na smaku ostrym dają lepsze trawienie, chronią przed zastojem. Proszę tak kończyć przez cały rok i dotyczy to wszystkich, w każdym wieku" autor Anna Ciesielska, pod hasłem "smaku". :)
data: 2008.06.19
autor: Joanna - MamAsik
Kochane Dziewczyny, wlasnie wertowalam archiwum i natknelam sie na zdanie ze wszystko konczymy zawsze na zmaku ostrym. Zaniemowilam.... Dlaczego? Do tej pory staralam sie zawsze konczyc na roznych smakach i wydaje mi sie ze gdy moja Mama dzwonila kiedys do Pani Ani tez dostala wskazowke, by konczyc na przemian w roznych smakach. Dla mojego synka konczylam na slodkim. Prosze napiszcie mi jak to jest (dla doroslych i dla niemowlat), zebym nie robiala na opak. Przepraszam jesli pytanie jest natury "powtarzajacej sie". Dzieki i pozdrawiam.
data: 2008.06.19
autor: Anka z USA
Witajcie, Kochani! Magdo z Aachen, analizuj relacje ze swoimi córkami, oczywiście w oparciu o wzorce pokoleniowe, czyli relacje Twoje, ewentualnie Twoich sióstr z mamą i mamy z babcią. Powinnaś jasno zrozumieć te zależności i starać się je uporządkowywać w swojej rodzinie. A jeżeli chodzi o gimnastykę, jest ona dobra na każde zło – i na opuchnięte nogi, i na ociężałość, na smutek, na depresję i na wzdęcia. Joasiulek, wołowina z rosołu z warzywami musi być zakwaszona. Albo zjadasz ją do chleba z musztardą, albo do obiadu z winną jarzynką. Magdo P-K, dobrze, że masz już tego laptopa i będziesz spokojniejsza. Mamo Nikosia, proszę, jeżeli ma Pani jeszcze jakieś wątpliwości, zadzwonić do mnie jutro do południa. Joasia MamAsik tłumaczy Pani wszystko bardzo mądrze. Ostróżko, wspomina Pani o religii i chce ją Pani sobie oswoić. Tylko proszę pamiętać, że Porządek nie ma nic wspólnego z religijnością. Trzeba naprawdę być bardzo otwartym i odważnym, by umieć z Ewangelii, z Pisma Świętego wyciągnąć dla siebie właściwe mądrości. A ustawienia Hellingera sprawdzają się tylko w przypadku ludzi bardzo otwartych i świadomych i on o tym wspomina w swoich książkach, on owszem, podprowadzi, ale kończyć musimy sami. A propos patrzenia sercem, nie wiem, czy Pani zdaje sobie sprawę, jak głęboko jest Pani zaprogramowana w starych wzorcach. Zacytuję Pani słowa: „Patrzy sercem DOBRA osoba, która w miarę swoich możliwości pomaga każdemu, kto prosi”. Ostróżko, określenie „dobra” jest tu zupełnie niepotrzebne. Pomagamy spontanicznie, gdy czuje to nasze serce, ale tu, na początku, też może być pułapka, bo intencją naszą może być litość, stare wzorce, chęć przypodobania się otoczeniu itp. itd. Rozpoznanie głosu swojego serca to wielka sztuka. Sylwio z Gdańska, sklepiki, owszem, trzeba pozamykać, ale człowiekowi nie powinno na niczym ZALEŻEĆ, bo to zwykłe chciejstwo, nawet aby latorośl była zdrowa i szczęśliwa. Ma Pani mieć w sobie pewność (ufność), że tak jest. Kawę zbożową może podawać Pani dziecku od mniej więcej 1,5 roczku, nasz rosołek paroma łyczkami również w tym czasie. Ostróżko, w sprawie mamy. Musisz być naprawdę twarda. Nie daj się zakręcać. Wiem coś na ten temat, bo niedawno pochowaliśmy z bratem ojca. W tym całym waszym układzie, to Ty masz się czegoś nauczyć, pamiętaj. Ty masz się uwolnić ze swoich pokoleniowych wzorców. Zrób to, proszę. Sprawa dotyczy również Twojego brata i synowej. Kiedy ostatnio przytulałaś męża? Mamo Nikosia, nie zakręcaj się i nie poświęcaj się dziecku. Bądź przede wszystkim szczęśliwą kobietą, żoną i dopiero później matką. Daj sobie przyzwolenie na szczęście, na dostatek, na radość. A męża masz mądrego, kłaniaj mu się nisko. Dziewczyny odpowiadają Ci bardzo mądrze. Fakt, że jest Pani w tej chwili na zakręcie, każda z nas taki moment przechodziła. Jest to totalna pustka – stary świat odchodzi, a nowego jeszcze nie ma. Ale powoli się wypełnisz ufnością, spokojem i radością. Sasanko, bardzo dobrze rozmawiasz z mamą Nikosia. Ostróżko, ponownie przywołuję Cię do pionu. Dziecku nie mamy się poświęcać, ale za dziecko mamy być odpowiedzialni. To zupełnie coś innego. My zapewniamy dziecku komfort, aby mogło w pełni ukształtowane wyfrunąć z domu i to jest odpowiedzialność za swój czyn, czyli poczęcie i narodzenie dziecka. Nie widzę tutaj miejsca na poświęcenie. Magdo z Aachen, w nas, kobietach, tkwi nie schemat Matki Polki, tylko schemat kobiety poddanej, kobiety ofiarnej. Z tego mamy się wyzwolić. Sceptyku, oczywiście, że jesteśmy kolejnym etapem ewolucji, ale jednakowoż znaczymy wiele. „Wydarzyliśmy się”, owszem, bo tak chcieliśmy. Duch i dusza są to pewniki, ale czy Pan w to uwierzy, zależy od Pana. Ale fakt, że najlepiej żyć codziennością, tu i teraz. Jeżeli zauważył Pan, że PP pomaga w RADOWANIU SIĘ życiem, jest Pan na dobrej drodze. Czy PP to placebo – może to Pan zawsze sprawdzić. Aido, nie przekonam Cię do niejedzenia sosu miętowego swoim gderaniem. Najlepiej zrób jeden, zrób drugi, sprawdź i donieś wszystkim, jak się czułaś. Ja osobiście na Twoim miejscu bym ich nie robiła. Podobnie z Mamą Nikosia - musi doświadczyć sama, że jedzie nad morze po guza. Miła Janko, z której strony Ty przy stole siedziałaś, bo Cię nie mogę wyłapać – z prawej czy z lewej? Nikt z nas nie był zbyt mądry na początku, ani po fakultetach, ani z wykształceniem. Musimy SAME przedzierać się przez te zawiłości i pułapki PP, bo usiąść przed komputerem i stękać, że tego nie wiem, tego nie umiem, nie rozumiem, to każda potrafi. Ale gdy będziemy odpowiadać cierpliwie, nikt nie nauczy się samodzielności. Jagódko, chylę czoła przed Twoimi ostatnimi postami, w tym do Ostróżki. Skąd Ci się to bierze? Czas jakiś taki w Tobie nastał? Czy to przez tego Darka?:) Jolik, odpisując Ostróżce masz rację. Agnieszko P., wszystkie miałyśmy kiedyś takie momenty – byłyśmy słabe, schorowane, ryczące do poduszki i do tego jeszcze dzieci. Ale mimo wszystko, swoją siłą woli, determinacją wychodziłyśmy z tego . I tak ma być. Magdo z Aachen, dobry list skierowałaś i do Janki, i do Mamy Nikosia. Dzięki! Kawy w żadnym wypadku nie polecałabym na wieczór, chyba że masz zamiar przegadać 3/4 nocy. Wtedy jak najbardziej. Lido, Twój filozoficzny pościk bardzo na czasie. Pani Milu, jeżeli już Pani jest świadoma, że jest Pani bardzo wrażliwa, proszę panować nad swoją emocjonalnością. Brakuje Pani umiejętności rozpoznawania swoich wzorców myślowych i powiela Pani ciągle stare schematy zachowań. Jeżeli dyscyplinuje się Pani w jedzeniu, powinna Pani odnaleźć w sobie moment, od którego zacznie Pani INACZEJ reagować na powtarzające się sytuacje – PO NOWEMU. Puszczać, dystans, luz-blues, nie widzieć, nie słyszeć, akceptować. A poza tym znalazła się Pani z pewnością w momencie życiowym dla siebie przełomowym – stare odchodzi, a nowego jeszcze nie ma. Stąd ten lęk. Fanko z Łodzi, przed wyjazdem na wczasy trzeba było sobie wyciągnąć z archiwum niezbędne wiadomości, włożyć do kajecika i jechać spokojną. A jeśli Pani tego nie ma, książki i proszę spokojnie się uczyć. Poza tym dziewczyny mądrze Pani podpowiadają. Pani Heleno z Bierzglinka, jest Pani w bardzo podobnej sytuacji jak Ostróżka. Przez całe życie byłyście bardzo dobre, pomagające wszystkim. I tak macie również teraz. Musi Pani być twarda, pomagać, ale z inną intencją, z innym nastawieniem. Moja sugestia, by robiła to Pani lekko i z dystansem, jest jedyną, która może Pani pomóc. A twardość potrzebna jest Pani w stosunku do siebie. Pozdrawiam serdecznie! Efef - dobra kobieto, najważniejsze, że już Pani zaczęła rozpoznawać siebie, myśleć o sobie i pragnąć zmian. To już się zaczęło, już się potoczy. Spokojnie. Ostróżko, ale wspomniała Pani również, że synowa nie chce słyszeć o zmianie żywienia. To znaczy, że chce być chora i nic Pani do tego! A czy brat, gdy był zdrowy, cenił nasze jedzenie? Czy teraz usiłuje go Pani na siłę przekonywać do tego? A mama ceni Pani zabiegi o jej zdrowie i właściwą strawę? Dandelion, ma Pani rację. Milo, zewnętrzny Pani spokój rzeczywiście nie musi być oznaką idealnej równowagi – raczej to może być zablokowana czakra gardła i brak możliwości ekspresji. A jest to konieczne dla naszej równowagi, dla uświadomienia otoczeniu naszych racji. I skoro teraz zaczyna Pani to widzieć, oznacza, że powinna Pani coś z tym zrobić. Barbaro, fakt, że ludzie niedowartościowani atakują innych, to stara prawda, ale również ludzie, którzy są w poddaństwie, we wzorcu ofiary, prowokują do agresji. I to chyba zdarza się częściej. Mama Pani Ostróżki zmieni się dopiero wówczas, gdy Ostróżka całkowicie wyzwoli się z roli ofiary. A jest to trudne, bo wyjście z wzorca ofiary jest równoznaczne z wyzwoleniem się z oceniania, np. czy się jest dobrym czy złym. Pani Barbaro, ale proszę nie zapomnieć w tym nowym domu o kuchni gazowej i o spiżarni:) Joanno z-Ego, książki Gary Zukava są godne polecenia. Z Pani postu wyciągam jedną najważniejszą rzecz i przekazuję innym: nie wolno sobie pozwolić na rozżalanie. Jest to pułapka, groźna, niebezpieczna, niepotrzebna. Dyscyplinujcie się, baby! Joaśku, dzięki za Twój mądry pościk. Panie Irku, miło, że Pan zagląda na forum i że Pan opisał swój wątrobowy przypadek. Teraz, w lecie, oczy dają nam się szczególnie we znaki. Pani Magdo, to, co się dzieje teraz na Pani twarzy, to skutki wcześniejszych błędów. Ale jest to też miejsce żołądkowe. Co ma Pani na sumieniu? Może te złote nici trzeba by wszczepić gdzie indziej? Dobra będzie maseczka Ciesielskiej skądinąd: 1 żółtko, 1 łyżeczka cytryny, 1 łyżeczka oliwy z oliwek, 1 łyżeczka miodu. Pani Ewo, odstaw czereśnie i ananasa, groszek wrzucaj do zupy i pilnuj dyscypliny. A te sensacje, które Pani ma, to skutki wcześniejszych błędów, ale braku aktualnej dyscypliny z pewnością również. Stres zawsze każdemu szkodzi. Pani Anko z USA, pisze Pani do dziewczyn bardzo mądrze. Miu, mimo że jesteś zakręcona sesją, piszesz całkiem ciekawe posty:) Pani Ewo, imbirówkę może Pani pić, a wszystkie zupki książkowe są neutralne i takie proszę zjadać. Ewentualnie rosołek, ten, który podany był w okolicach marca i jest w archiwum. Aido, nie wciągniesz mnie dzisiaj w rozważania egzystencjalne, nie mam siły. Ale piszesz mądrze. Ty również, Magdo z Aachen i Jolik. Pani Ulo, nie doradzę Ci, bo nie wiem, na poparzenia słoneczne Linomag jest chyba najskuteczniejszy. Anonimku, może Pan zjadać te pierogi z czereśniami u mamy, ale przecież w każdej czereśni jest robal:) Pani Haniu z Warszawy, proszę robić w sezonie pierogi z jagodami lub naleśniki z jagodami, lub zupę jagodową. Jeżeli chce Pani zrobić jakiś przetwór działający na oczy, bardzo proszę. Proszę potem smakować i donosić nam o skutkach. Kochani, na kolejne listy będę odpisywać dopiero w drugiej połowie lipca. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.06.20
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu, w lasach i na straganach pojawiły się czarne jagody.
Wiadomo o ich korzystnym działaniu na nasz wzrok. Jest wiele preparatów opartych na wyciągach z jagód.
Czy przy naszym odżywianiu jest dla jagód jakaś szansa ?
W jaki sposób możemy je wykorzystać / o ile w ogóle/?
Dziękuję i pozdrawiam.
data: 2008.06.18
autor: Hania z W-wy
Ewo, Sasanko - bardzo dziękuję Wam za odpowiedź :) teraz tylko muszę poszukać dzbanka do herbaty, gdyż "szklany dzbanek żaroodporny", który znalazłam, służy niestety tylko do zaparzania, a nie do gotowania na kuchence gazowej :/
data: 2008.06.18
autor: Monika
Moniko, chodzi o korzeń lukrecji.Oto co na temat lukrecji znalazłam:
"Kawałki korzenia lukrecji sprzedawane są we Włoszech w pudełeczkach podobnych do pudełek papierosów. Kto chce wyładować stres (i ma mocne zęby) może sobie pogryźć taki kawałek drewienka. To co pewne, to że taka "przegryzka" dostarczy sporo błonnika.
Charakterystyczny smak korzeń lukrecji zawdzięcza unikalnej substancji, która nazywa się glicyryzyna (z greckiego glykorrhiza - słodki korzeń). Glicyryzyna jest pięćdziesięciokrotnie słodsza od cukru, ale że roślina zawiera też gorzkie składniki, to ogólny efekt smakowy nie jest mdlący". Pozdrawiam
data: 2008.06.18
autor: Sasanka
Moni, tak, chodzi o korzeń lukrecji. Nie dodawaj za dużo, pierwszy kontakt nie jest łatwy. Miałam kilka podejść.
data: 2008.06.18
autor: Ewa
Czy lukrecję, którą należy użyć do herbaty neutralnej (a także innych,kupujemy pod postacią "korzeń lukrecji"? Bardzo proszę o jak najszybszą odpowiedź. (dopiero stawiam pierwsze kroki w odżywianiu wg pięciu przemian, więc z góry przepraszam, jeśli moje pytanie jest banalne)
data: 2008.06.18
autor: Monika
Edyto
Jagnięcinę oraz baraninę można kupić na bazarku pod halą Mirowską. Ponoć w środy rano jest najłatwiej i jest najświeższa. Pozdrawiam
data: 2008.06.18
autor: Sarenka
Edyto w sprawie jagnięciny. Świeżą można kupic w Carrefore np. na Bemowie. Widziałam też w Mini Europie przy placu Wilsona. Pozdrawiam
data: 2008.06.18
autor: Tuśka z Warszawy
Ostróżko, a człowiek na starość też ponoć dziecinnieje :).
data: 2008.06.17
autor: Jolik
Aido, ależ mi pomigało zdjęciami z życia jak Twój post czytałam :)). Wymienię tylko kilka. Znajomy mówiący, że jakby jego żona wiedziała JAK, to by go sobie dookoła małego palca owinęła. A okropny dla niej był. Mojej mamy 'pociechy z męża' i zaraz potem mojego taty 'wiesz, to się nie da, bo ona sama sobie ze swoim nie może dać rady'. Wreszcie moje 'przepraszam, powinnam być mądrzejsza' mojego męża 'ode mnie :)', moje 'tak, emocjonalnie' i jego 'noooo... coś w tym jest'. A potem jeszcze mój współpracownik mi mówi, że kobiety SĄ mądrzejsze emocjonalnie tylko jak się czasem zakręcą, to mogiła. I jeszcze takie przysłowie 'mężczyzna jest jak duże dziecko'. A trzeba mądrości emocjonalnej właśnie żeby wiedzieć kiedy dziecku popuścić, a kiedy przykręcić i JAK. Więc może to naprawdę jest 'bez to głupie Ewcysko', że się tak zakręciło, że zapomniało co w życiu najważniejsze i jaka jej rola? A ci nasi Oni nas po prostu INSTYNKTOWNIE próbują obudzić? Najpierw matki, a potem żony może i kochanki... Może by tak pod tym kątem 'Poskromienie złośnicy' poczytać :))).
data: 2008.06.17
autor: Jolik
dziękuję Joanno-MamAsik :) Nie uwazam że emocje to błahy powód, tylko nie mogę dojść co u mnie z jedzeniem nie tak. Może kawy za dużo (piję 2), a może ta kurkuma w owsiance, a może zbyt dużo przypraw np w smaku ostrym? Pozdrawiam
data: 2008.06.17
autor: Magda
To czereśnie natura stworzyła tylko dla szpaków ?A pierogi z czereśniami to także be? To co ja będę jadł w sobotę u mamy?
data: 2008.06.17
autor: anonimek
Dziewczyny z Warszawy, czy wiecie gdzie mozna kupic jagniecine dla dzieci? Dzieki
data: 2008.06.17
autor: Edyta
Dziewczyny, wiem, że to pytanie jest trochę nieodpowiednie na dzisiaj, ale chcę się zabezpieczyć, a w archiwum nie znalazłam nic na temat "udaru słonecznego". Na temat poparzeń proponujecie Linomag. Ale maść czy krem dla młodzieży (jeśli przesadzi się ze słońcem)? A czy Panthenol lub ostrożeń też jest dobry? Proszę o radę.
data: 2008.06.17
autor: Ula
Prawie sie zaaklimatyzowalam u mamy, znalazłam nawet miejsce, gdzie można w rozsądnych cenach kupic naboje do mojej kuchenki:) Mam-Asik, źle sformułowałam pytanie, po prostu papryki jest malutko w porównaniu z np. pieprzem cayenne:) No i dlatego wydaje mi sie ona jakaś mniej wartościowa:)
Aido przez etap Bogini Matki juz przechodziłam i myślę, że nie ja jedna na tym forum:) Problem w tym, ze jeśli skupimy się tylko na żeńskim pierwiastku wylądujemy równie źle jak ci, którzy skupiają się na męskim. A nam chodzi przecież o równowagę. Yin i Yang muszą się nawzajem uzupełniac aby powstała całośc. I tą calością jest wg. mnie (i nie tylko:)) własnie ta pierwotna siła, energia, Bóg, Tao, czy jak chcesz To nazwac. To z którego wszystko powstało i do którego wszystko wróci.
Swoja drogą feminizm znowu się we mnie odezwał jak przeczytałam "działac przez swoich mężczyzn". Oni mają swoje do zrobienia, my swoje. I tu popatrz na p. Anię, która robi to wszystko dla nas sama, a nie trudzi się, abzy jej mężczyźni to zrobili:)
Pozdrawiam wszystkich b. serdecznie
data: 2008.06.17
autor: Magda z Aachen
Przewijał się ostatnio motyw wiary i ja właśnie na ten temat.Swego czasu każdą wolna chwilę poświęcałam temu tematowi.....Może będzie łatwiej jak sobie pomyślimy, że może na początku była Kobieta..?!Może Kobieta (kobiecość) jest starszym, mocniejszym i bardziej pierwotnym z dwóch ludzkich pierwiastków. Może właśnie energia kobieca, energia miłości, mocy, matczynego ciepła jest teraz światu najbardziej potrzebna. Może dlatego budzimy się ze swojego snu. Ludzie się zabijają, ziemia umiera...Może Bóg to coś więcej niż postać z opisów, modlitw i obrazków? A może Bóg to nieskończona przenikająca cały świat duchowa energia, którą jesteśmy wszyscy wypełnieni.Może Bóg nie ma płci? a może to Kobieta? Już w epoce Paleolitu i Neolitu czczono Boginię Matkę a to długo, długo p.n.e. Może tylko kobieta może zmienić oblicze Ziemi? Dzisiejszemu na wskroś patriarchalnemu światu bardzo potrzebna jest pierwotna energia kobiety.
Można iść naprzód małymi krokami,gotować, zmieniać się, kwestionować status qvo, wyrażać niezgodę i działać poprzez swoich mężczyzn Wiem, że to kontrowersyjna teza : kochająca Bogini Matka zamiast surowego Boga Ojca. To zresztą nie ja wymyśliłam,ja się tylko naczytałam. Jest silny nurt który bada i opisuje fakty nt. Wielkiej Bogini.
Z całym szacunkiem ale co mężczyźni zrobili ze światem..! Meduza to przetransformowana przez patriarchat właśnie Wielka Bogini. Ten mit to przestroga. Pokazuje, że jeżeli kobieta ośmieli się pokazać swoja twarz i siłę zostanie zabita i nie ma dla niej miejsca. Ile kobiet zginęło na stosach? kto je osądzał?
Meduza jest symbolicznym przedstawieniem wszystkich wypartych przez kobiety cech, nieakceptowanych przez kulturę jest Cieniem Bogini. Może juz najwyższy czas byśmy to sobie uświadomiły ? Wówczas kobiety odzyskają swoja moc. Kobieta (Meduza) nie boi sie , nie cofa, dociera do sedna, wzrokiem przenika wszelki fałsz. Jest panią życia i śmierci. Energia Meduzy to gniew na to co sie dzieje na świecie, jak świat traktuje kobiety. Światu jest potrzebna kobieca energia miłości, matczynego ciepła, ale również energia Meduzy, kobiecej mocy, pewności, zdecydowania. Ku przemyśleniom.
Pozdrawiam
data: 2008.06.17
autor: Aida
Doktorze, a mimo to najlepiej leczy go potarcie złotem :))).
data: 2008.06.17
autor: Jolik
MamAsik dzięki. Ale to był tylko plasterek ananasa, może dwa i na prawę trzy czereśnie co drugi dzień... Czy to możliwe? Jeśli wychłodzone są narządy, to dlaczego nie zupki rozgrzewające a neutralne? A imbiówka?
data: 2008.06.17
autor: Ewa
Sesja,więc niestety nie śledzę wszystkiego na bieżąco,archwium idzie bardzo pomalutku.Ale.Dziękuję za poprzednią odpowiedź dotyczącą cista-bo tak jest w istocie.Na samym początku wydawało mi się,że "jak już będę zdrowsza"to sobie wtedy będę mogła podjeść słodyczy (tych z książki).W miarę upływu czasu,wiem jednak,że faktycznie nadejdzie taki moment,że nie będzie mi to absolutnie potrzebnma.Jak się jakieś emocje silne pojawiają to faktycznie mam większą ochotę.I ostatnim razem sobie trochę placka kokosowego podjadłam (bo miałam dobre chęci-przygotować dla rodziny,ale wiadomo takimi dobrymi chęciami to piekło murowane,ktoś mi na pewno podszepnął,że jak zrobię-to dlaczegóż bym miała nie spróbować:))
Także wszystkim,którzy podjadają słodycze i się martwią z tego powodu,wtóruję z wszystkimi glosami mądrych duszyczek tutaj-to minie.Naprawdę.Potem się okaże,że to nie o0płaca się po prostu.Skoro jest pięknie to po co to psuć.
Mam natomiast przemyślenia dotyczące "tego co jest w nas".Od zawsze wydawało mi się,że jestem dziwna,ale kładłam to na karb większej wrażlwiości,która w pewnym momencie powinna minąć wraz z wiekiem.Teraz kiedy już wiem,że pewne rzeczy są mi dane,czasami jest mi trudno rozmawiać z innymi.Na zwykłe tematy przychodzi mi to bardzo łatwo,choć miałam taki okres kiedy byłam dzikuską straszliwą.Czasami zresztą nachodzą mnie takie momenty (w naprawdę zwykłych sytuacjach,które dla kogoś innego wydawałaby się w ogóle nie warte wzmianki),kiedy czuję,że wszystko rozumiem.Wszystko i wszystkich.Oprócz tego ostatnio zdarzyło mi się rozmawiać z innymi osobami (znajomymi,ale często wydawało mi się,że róznimy się w niektórych kwestuiach),które nagle zaczynają mówić na pewne tematy, tak że nachodzi mnie wtedy uczucie-"myślę,mówię i...słyszę to co czuję".Traktuje to w kategoriach niesamowitego daru i życzę tego każdemu.
Z drugiej strony jednak ostatnio przydarzyła mi sie sytuacja damsko-męska,w której też bardzo dużo powiedziałam tego co chiałam i czułam,że byłam słuchana,ale w którymś momencie się zaplątałam mocno.Tym bardziej,że ta druga strone reprezentowała bardziej naukowe podejście.
Rozumiem,że w którymś momencie to przyjdzie i będę wiedzieć dokładnie w jaki sposób to wszystko wyrazić.Po prostu.
Czego i wszystkim życzę.
A pani Milo-nie przeczytałam wszystkiego szczegółowo,ale myślę,że jest pani pomóc sobie sama.Tzn.oczywiście wsparcie innych będzie bardzo pomocne.Ale w pewnym momencie pani poczuje,jakie to jest piękne,kiedy się czuję,że do wszystkiego się dochodzi samemu i samemu się to wypracowało.Też nadal miewam,na szczęście coraz krótsze,napady "trzęsionki wewnętrznej"-proszę wtedy imbirówkę sobie zapodać:)-ja to czasami traktuję jako walnięcie się w twarz(ze względu na ostrość smaku imbiru;)i powiedzenie sobie-głupia,po co się mażesz?-nie widzisz jak masz wspaniale?
Wiem,że na początku będzie boleć.Ale im bardzie boli na początku,tym potem jest piękniej.
Całussy!
data: 2008.06.17
autor: Miu
Jęczmień najczęściej jest skutkiem zakażenia gronkowcem.
data: 2008.06.17
autor: Doktor
Mila, Efef, Joanno - jak ja dokladnie wiem o czym piszecie. Tez od dziecka perfekcjonistka - dobra uczennica, zawsze chwalona, a jak cos nie tak w zyciu jak bym chciala, to sie od razu swiat walil. Mialam tez wiele kompleksow, a od szkoly sredniej jechalam na tabletkach przeciwdepresyjnych (z przerwami oczywiscie). Od kilku lat tabletki juz praktycznie nie dzialaly. Od ponad poltora roku nie bralam juz, bo zaszlam w ciaze (ciezko mi bylo wytrzymac ze soba przez ten czas), a potem b. ciezki porod powalil mnie na kilka m-cy. Na szczescie byla ze mna Mama i obie przeszlysmy na PP. Teraz, 8 m-cy pozniej jest juz o wiele lepiej - juz wiem ze nie bede siegac po tabletki, choc nadal jest b. wiele do zrobienia. Mila - ja raczej mam ten wybuchowy charakter i wcale mi nie jest latwiej jak sie wkurzam i krzycze - to tez nie metoda. Potem przychodza wyrzuty sumienia jak sie w gniewie za wiele wypowie... To bardzo dobrze, ze jestes taka lagodna. Najwazniejsze, to sie nie zastanawiaj nad tym jaka jestes (owszem obserwuj swoje zachowania i emocje, ale po to zeby sie lepiej poznac), nie przemysluj czy to dobrze ze jestes taka a nie inna, czy nie. Zaakceptuj i pokochaj siebie taka jaka jestes - tylko wtedy bedziesz mogla cos zmienic, rozwinac sie. nie zastanawiaj sie co lubisz, gdzie chcesz pracowac, itp. Zycie samo Ci to podyktuje i kiedys bedziesz to wiedziec. Po prostu zyj prostym zyciem z dnia na dzien, nie oczekujac wiele od zycia, zauwazajac i pomagajac innym, nie skupiajac sie tak bardzo na sobie. A jak Ci jest bardzo zle, to pomysl, ze kazde cierpienie ma swoj sens (choc czasem nie rozumiemy), ze kazdy ma jakis swoj krzyz i tylko akceptujac go, mamy sile go niesc. Bog nie daje cierpienia, ktorego nie bylibysmy w stanie udzwignac. Im bardziej bedziesz szukac szczescia, tym dalej od niego bediesz. Po prostu zyj, a szczescie samo Cie znajdzie. Naucz sie zyc bez luzu, z wewnetrznym scisnieciem - ja tak od lat juz zyje - da sie. Czasami nawet czuje, ze juz mi lepiej, ze sie ocieram o to male szczescie, a czasami dol, jak to w zyciu. mam nadzieje, ze PP jeszcze mi pomoze, wazny jest tez bardzo odpoczynek i spanie. A jesli juz tak zostanie, to przeciez zycie tak szybko uplywa... - mamy tutaj do spelnienia tylko jakas misje - przezyc to zycie jak najlepiej potrafimy i zapracowac na szczescie wieczne. serdecznie pozdrawiam wszystkich zagubionych, smutnych i zestresowanych :)
data: 2008.06.17
autor: Anka z USA
Ewo, zaglądam, a ty tu takie rzeczy wypisujesz.... Zupki nie rozgrzewające, ale neutralne, bez ananasa i czereśni, groszek możesz dodać. Jołki połki.
data: 2008.06.17
autor: Joaśka - MamAsik
Zrobił mi się zajad w lewym kąciku a na prawym oku wyłazi chyba jęczmień. Znalazłam w archiwum, że to wychłodzona wątroba i jelita. Zrobiłam dwugodzinny okład na oko z ostrożenia i już tak nie piecze. Teraz mam jeść zupki rozgrzewające, tak? Czy mam pić również mbirówkę? Jestem na pp prawie konsekwentnie dopiero od lutego. Ostatnio podjadam: 3 czereśnie, kilka ziarenek grochu, plaster ananasa? Czy to możliwe, że to te moje grzeszki do tego doprowadziły czy stres? Pozdrawiam. Będę wdzięczna za komentarz.
data: 2008.06.16
autor: Ewa
Magdo, jedno spostrzeżenie: emocje to nie byle powód. Zerknij co stoi w archiwum pod hasłem "emocje" właśnie. :)
data: 2008.06.16
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich ciepło:) Mam taki problem. Od dwóch lat gotuję potrawy z książek Pani Ani. Od kilku tygodni męczą mnie jakieś sensacje skórne. Skóra na twarzy, szczególnie na dolnych częściach policzków jest mocno przesuszona. Robi się sucha jak papier i łuszczy się. Z byle powodu (emocje, temperatura otoczenia itp) robi się czerwona, podrażniona. Nie pomagają żadne kremy, nawet te dla alergików. Pojawiają sie zmarszczki i już zaczęłam sie zastanawiac nad jakąś mezoterapią czy wszczepieniem złotych nici. Zachodzę w głowę jakie błędy mogę popełniac. Bardzo proszę o radę. Mam 30 lat.
data: 2008.06.16
autor: Magda
Cześć.Chciałem się podzielić swoimi doznaniami,których pierwszy sygnał otrzymałem jakieś 4 tygodnie temu.Najpierw zauważyłem lekką nadwrażliwość na światło,drugiego dnia ta nadwrażliwość już mi zaczęła przeszkadzać i lewe oko było obrzmiałe i bolesne w dotyku.Właściwie trzeciego dnia dolegliwości zaczęły ustępować tak że piątego dnia oni nich zapomniałem do zeszłej środy.Zaczęło wszysko wracać i to turbodoładowaniem więc pozwoliłem się żonie wysłać do okulisy.Wiem co mi dolega z medycznego punku widzenia[nie zna przycyny]natomiast domyślam się słysząc słowa p.Ani oczy,wzrok to coś przewliłeś z jedzeniem i wątroba daje o sobie znać.Podsumowując,wydaje mi się czym dłużej jesteśmy na PP tym rzadiej chodzimy do lekarzy ,a za razem jesteśmy coraz bardziej wrażliwi na błędy żywieniowe.Rzadko goszczący na forum ciałem częściej duchem
data: 2008.06.16
autor: Irekmen
Jolik, jestem spod znaku Blizniat, wiec kto wie czy my nie blizniaczki?;-) Dziewczyny, dziekuje Wam za Wasze slowa, uwagi i mysli. Moja dusza/swiadomosc gdzies sie rzeczywiscie dobija i staram sie swiadomie zmieniac. Na razie zaczelam od mysli, ze cokolwiek mnie spotka - podolam. A perfekcjonizm sama w sobie zbudowalam i musze z tym dojsc do ladu. Ale latwo nie bedzie...I bede tanczyc- sama, jak nikt nie widzi:-) Bo sztuka jest nie myslec o niczym, odciac sie, a to jest mi bardzo potrzebne...Pozdrawiam!
data: 2008.06.16
autor: Mila
Milo, jak mną ostatnio bujało, w sposób kontrolowany i z rozpoznaną przyczyna huśtawki, to usłyszałam od znajomego, że mam się z tego cieszyć, bo to jak znak, że dusza/świadomość się do mnie dobija (zresztą Jung mawiał to samo). Jest teraz czas przemieniania się. Gdy spojrzysz na swoje "ssanie absurdu" w sposób świadomy, zaczną się zmiany, jeżeli zdasz się na innych, farmakologię, użalanie, to wiecznie będzie źle, bez sensu, nerwowo i stresująco, wszystko co cię spotka będziesz odbierać jako ciosy, a nie jako podpórki do wspięcia się krok wyżej w świadomiści tego kim jesteś i kim chcesz być. Na pewno znajdziesz swój sposób na siebie, może to być przeczytanie książek, które z własnego doświadczenia radzi ci Joanna z Ego, może to być przeczytanie "Biegnącej z Wilkami" (o tym co wyje w kobiecej dzikiej duszy), mogą to być konsultacje lub kursy u pani Ani. Czas spędzony u pani Ani jest szczególny, bo wówczas bez wymówki, że masz coś innego do roboty, siedzisz i analizujesz sobie siebie, kombinujesz, układasz i zaczynasz widzieć z szerszej perspektywy. * Magdo z Aachen, jak to nie ma papryki w przepisach, jest w polencie, ja ostatnio wrzucałam przepis na gulasz cielęcy z dodatkiem papryki słodkiej i pani Ania orzekła, że jest ok,; podpowiem jeszcze, że Włosi robią taki szybki sos do makaronu: oliwa, posypana papryką słodką, do tego wciśnięty czosnek - poddusić, oni dodają do tego tylko parmezan, a ja solę, wylewam na makaron, mieszam i posypuję starkowanym twardym kozim lub owczym serem (najczęściej peccorino romano). Czasem to jeszcze podpiekam, z przyprawową posypką :)
data: 2008.06.16
autor: Joanna - MamAsik
Milu, czy ty jesteś moją bliźniaczką :)? Ja też żyłam zawsze w swoim świecie i wszystko przeżywałam w sobie, aż do poznania mojego męża. Po poznaniu Go wszystko co w sobie miałam zaczęło ze mnie wychodzić w postaci krzyku, bo On swoim krzykiem coś we mnie ruszył. Ale dziś wiem, że to nie metoda. Metodą jest tylko rozmowa. Krzyk, płacz, jednorazowo, w danej chwili, ale potem zawsze rozmowa. Perfekcjonizm, tak, trudno go opanować. Ja musiałam dojść do granicy swoich sił fizycznych aby zrozumieć, że nawet maszyna jak się od niej tylko wymaga, a na codzień nie dba, zawodzi. Cóż dopiero nasze ciało. Ten perfekcjonizm, to właśnie schemat. Dopiero tu na forum któraś z dziewczyn uświadomiła mi, że za dużo ode mnie wymagano i to się przełożyło na moje własne już dążenie do perfekcji. Dopiero po ostatnim poście Jagody do mnie zobaczyłam jak 'sprytnie' od samego początku znajomości mój mąż podtrzymuje we mnie przekonanie, że tak właśnie powinnam. Ale jak próbuję być perfekcyjna w pracy, drze się, że mnie rolują :). I jak tu się nie pogubić nie wiedząc czego szukać :)? Wiesz co mi ogromnie pomaga Milu? Taniec, ale taki dla siebie samej, kiedy nikt nie widzi, przy ulubionej muzyce. Zatopienie się w nim tak, aby myśli przestały płynąć. A że nikt nie widzi, nie trzeba myśleć jak się w tym tańcu wygląda :)), bo to dlatego nie mogłaś się w nim wyluzować, prawda?
data: 2008.06.16
autor: Jolik
Milo i Efef, wiem o czym piszecie, do niedawna sama miotałam się między trudnymi, skrajnymi emocjami, których nijak nie mogłam ogarnąć. Miałam wiedzę /FZ i FŻ/ i doświadczenie /szczególnie po słodkich pokusach/ jak destrukcyjnie działają, a pomimo tego nie wiedziałam jak sobie radzić. Z drugiej strony nie mogłam zrozumieć, gdzie są u mnie te wzorce i nieprzerobione kody, które mam rozpoznać i porzucać? Tymczasem, gdy próbowałam pohamować złość wpadałam w rozżalenie. Gdy próbowałam bezskutecznie ratować jakąś relację popadałam w urazę, gdy nie próbowałam, dopadały mnie skrupuły. I wciąż na takiej huśtawce. W końcu coś mną wstrząsnęło, zauważyłam, że moja córka /5 lat/ wpada w złość lub płacze o byle drobiazg. I robi to dokładnie jak ja, najpierw złość potem idzie w kąt popłakać. Do tej pory myślałam, że wychowuję szczęśliwe, pewne siebie dziecko a skoro ja czasem czuję się nieszczęśliwa, to mam prawo sobie popłakać. Złości starałam się nie okazywać, żeby córeczka nie brała tego do siebie, ona jednak wyczuwała moją irytację i szukała zaczepki do skutku. Było tej złości i użalania za dużo! Chociaż nadal nie wiedziałam jak się do problemu zabrać, czułam, że muszę coś zmienić. Pierwszą myślą było: konsultacja albo kurs II stopnia, ale ponieważ to nie był mój czas, siadłam na Allegro i kupiłam 2 książki: Serce Duszy i Umysł Duszy - Gary Zukav. Pierwsza uczy, co robić z bolesnymi emocjami, jak je odczytywać również w ciele i jak nimi kierować, żeby one nie kierowały nami. W końcu zrozumiałam, co P.Ania ma na myśli, mówiąc o wzorcach, i jak je rozpoznawać. Wskazówką są: automatyczne reakcje emocjonalne, obsesyjne myśli, przymusowe zachowania. Jest i rozdział o stresie. Druga wyjaśnia jak dokonywać świadomych wyborów /praca, mężczyźni, przyjaźnie/ żeby nam służyły i wzmacniały nas. Polecam obydwie pozycje, ale również dyscyplinę w jedzeniu.
data: 2008.06.15
autor: Joanna z-Ego
Kochani,fajnie,że jesteście!Zaglądam obecnie rzadziej,ponieważ każdą wolną od pracy zawodowej chwilę poświęcamy na budowę domu nam wsi.Zatem szybko żyjemy ale życie wg PP jest naszą domeną. Wpadam na forum aby zobaczyć co słychać i podbudować się Waszymi przemyśleniami.Dziękuję Wam a w szczególności Pani Ani.Pozdrawiam.
data: 2008.06.15
autor: Barbara
Ostróżko, myślę,że Twoja Mama nie spotkała wcześniej możliwości do takich przemyśleń"siebie" jak Ty czy jak my, którzy się tutaj spotykamy...Ludzie niedowarościowani atakują innych,to stara prawda i bardzo często niestety aż nadto widoczna.Życzę Ci z całego serca abyś do Niej trafiła bo, sądząc po tym co piszesz,na pewno potrafisz.
data: 2008.06.15
autor: Barbara
Hmm,..Moze lepiej by bylo, gdybym miala wybuchowy chrakter;). W tym sek, ze ja wlasnie mam tendencje w druga strone: rozmyslam; teraz juz czesciej opowiadam rodzicom co jest nie tak, ale raczej zatrzymuje wszystko w sobie. Jestem spokojna, bardzo ale to bardzo trudno mnie wyprowadzic z rownowagi (czym w dziecinstwie doprowadzalam siostre do szalu, bo ona coraz bardziej zdenerwowana podczas klotni, a ja nie). I moze brakuje mi wykrzyczenia emocji, kto wie. W kazdym razie na ta chwile jestem pogubiona i nie wiem, co tu dalej poczac.
data: 2008.06.15
autor: Mila
Ostróżko,pisz sobie pisz.Widać ,że sprawia ci to ulgę.A na anonimki nie zwracaj uwagi.Bardzo ci współczuję - w sensie empatii - sytuacji.Przynajmniej częściowo wiem co to znaczy mieć tyle chorych osób, którym pomagasz w otoczeniu.
Co do mamy - moja jest w zbliżonym wieku - też dzieciństwo w czasie wojny ,a nigdy taka nie była.Myślę ,że na tego typu zachowania,gdzie w sumie rodzic jest bardziej jak dziecko niż jak rodzic ma wpływ szereg czynników,a nie tylko wojna.Wojny były zawsze.Co do Hellingera,to wybaczcie - ale specjalnie nie poważam.Ja byłam kiedyś psychologiem i terapeutą i jestem przekonana ,że Hellinger i inni (a jest wielu dobrych) znakomicie diagnozują.Uświadamiają różne rzeczy,ale - niestety - wartość terapeutyczna takich działań jest znikoma.Człowiek może pomóc sobie tylko sam.Niestety często jest tak ,że psycholog zaczyna a potem zostawia człowieka samego z sobą,co niby jest logiczne,ale często oznacza po prostu zmarnowany czas i pieniądze,bo znakomita większość ludzi nie daje rady sie pozbierać opierając sie tylko na takich diagnozach.Ja sie o wiele bardziej ustablizowałam trzymając sie PP i akceptując porządek,który po prostu JEST niż te wszystkie udziwnienia.Wyjaśnienia dotyczące osobowości człowieka w powiązaniu z pięcioma żywiołami wg TCM sa dla mnie znacznie bardziej diagnostyczne niz wiele współczesnych i dawnych tzw.teorii osobowości.Przy okazji polecam ksiązke H.Beinfeld i E.Korngolda "Medycyna chińska" - aczkowiek tylko w odniesieniu do opisu typów osobowości ,a nie - Boże broń - jedzenia .
data: 2008.06.15
autor: Dandelion
Myślę Jagódko, że skoro piszesz także sama do siebie, to robisz sobie powtórkę z tego ,co pragniesz aby w Tobie i twoim życiu rozkwitło, bo korzenie już zapuściło i to głęboko.Tym bardziej Twoje posty przemawiają do mnie, bo piszesz co wiesz i sama przeżyłaś,przerobiłaś już na własnej skórze.Podzieliłam sobie co ostatnio napisałaś, na takie jakby rozdziały do przemyślenia ,jak to jest u mnie.Np,ujrzeć problemy z innej strony ;i tu przyznaję ,że już kilkakrotnie zdarzyło mi się zauważyć( cokolwiek póżno ale lepiej póżno niż wcale) ze te moje problemy to były cudze.Nie w tym rzecz ,że próbowałam je rozwiązać za kogoś ale w tym,że nie uwolniłam tej osoby od odpowiadania na moje przekonanie że ona sobie nie poradzi, nie umie, nie ma odwagi,itp. Jak kreuje własne życie;otóż chwilowo nie mam "własnego" życia.Jedyny jego objaw to bajka dla elfów .A wcale nieprawda że dla nich ,bo napisałam ją dla siebie; to moja ucieczka w stronę cudownych lat mojego dzieciństwa spędzonego w domu babci.Tu wiem że coś zawalam. Ile nam brakuje do tego aby być pięknym ,utalentowanym i idealnym.Nic nam nie brakuje, tylko albo zapomnieliśmy o tym albo nie zdajemy sobie sprawy.Ja sobie nie zdaję.Wszak żyję w świecie(moim świecie)w którym ludzi przekonuje się co niedziele, że należy na tę łaskę bożą zasłużyć lub gorąco wymodlić, a "pomniejszanie siebie" to pokora świętych jako przykład do naśladowania,a twierdzenie że łaskę bożą mamy zawsze w sobie to próżność , buta i grzech.To był mój świat , już go nie chcę.Poznać własne ego, własny strach i skrupyły-to droga do wolności.Pewnie,Tylko sama widzisz że trzeba nauczyć się tego skupienia w sobie, uważności i zdobyć się na odwagę, bo to konfrontacja z własnym piekiełkiem.A ego umie się bronić, płakać i wygrażać.Co do mojej mamy, to wiem że mnie wkręca.Nie wiem tylko co spowodowało, że ona czuje się całe życie miażdżona,poniewierana,wykorzystywana.Moją największą troską było ulżyć jej, zasłużyć na jej pochwałę, dowody uczucia.Ona już zauważyła że jej napaści i demonstracje nie robią na mnie już takiego wrażenia.To ją boli i denerwuje.Chciała bym jej tego zaoszczędzić bo jest schorowana i w wieku podeszłym.Wiele ostatnio się pisze że starych ludzi trzeba przytulać , bo ich dzieciństwo upłynęło w czasie wojny i te wspomnienia teraz w podeszłym wieku wracają jak żywe .Oni sobie z tym nie radzą.To jedna sprawa a druga ;dlaczego moja mama czuje się tak winna ,że każdy objaw uczucia odtrąca jakby na to nie zasłużyła?że aby ją ta wina nie bolała to musi innym,mnie, pokazać że jesteśmy bardziej winni,.A jeśli teraz tak jest, że ona odpowiada na moje oczekiwanie na karę ,za winy które sama mi wmówiła,wcisnęła ,aby siebie usprawiedliwić.Któż zrozumie ten taniec? Może jaki specjalista od ustawień ,ale i tak sama z tym zostanę i muszę w sobie znależć i zrozumienie i wybaczenie. Kiedyś miałam to Bogu zostawić ,a teraz okazuje się że muszę sama zaradzić.To było by tyle może jednym wyda się za dużo ,ale ja wiem że to są problemy nie jednej z nas.Pani Ani dziękuję za udzielenie mi tutaj gościny i Wszystkim za poświęcony mi czas. Ciebie Jagódko pozdrawiam bardzo ciepło.
data: 2008.06.15
autor: ostróżka
Odpowiadam " troskliwemu" anonimowi.Jeżeli mam odpocząć od forum to napewno to zrobię ,ale chcę jeszcze odpowiedzieć Jagodzie na jej posta do mnie.Jeżeli mam odpocząć w od codziennych spraw ,to niestety taki okres w moim życiu ,kiedy na typowy odpoczynek nie ma czasu, a tak się składa że to co piszą niektóre panie , pomaga mi ten trudny okres przetrwać.Trudno odpoczywać naprawdę jeżeli trzeba jechać do szpitala codziennie ,zawieżć jedzenie, nakarmić ,zadbać aby nie porobiły się odleżyny i zadbać o spokój osoby, na którą lekarze wydali już wyrok ale okazuje się ,że potwierdzającego diagnoze lekarską wyniku badań, jeszcze nie ma.Muszę też zająć się mamą zrobić jej zakupy i uprzątnąć tyle na ile się zgodzi, bo ma 77lat i mieszka teraz sama, jak brat 6 tydzień w szpitalu. Trudno też nie zająć się dziećmi ,jak synowa spuchnięta , otępiała od bólu na który pomaga tylko silny zastrzyk i po zastrzyku też chodzi nieraz jak pijana.A takie ataki zdarzają się jej coraz częściej.Nie czuję się w moich obowiązkach ofiarą i wiem że kiedyś się skończą, ale teraz uważam ,że robię to ,co każdy w takiej sytuacji.
data: 2008.06.15
autor: ostróżka.
Mila, dokładnie Cię rozumiem, nie mam rady. Na PP jestem od 4 miesięcy, nie do końca konsekwentnie. Chodzę niewyluzowana, szybko się wkurzam (na rodzinę - mąż, dzieci, mama, siostra). Mam ciężki charakter, pragnę zmian, ale mi nie wychodzi.
data: 2008.06.15
autor: efef
Brakuje mi cierpliwości, a zmagam się z osobą chorą na Alzheimera, jest to tak trudne, że każdego dnia uświadamiam sobie, że ta próba sił jest dla mnie niepomyślna. Nie panuje nad swoimi emocjami, mimo, że o tej chorobie wiem sporo, a do tego człowieczek z trudnym charakterem i po zawodach. Spalam się więc każdego dnia do cny i czasami pytam, dlaczego ? Pozdrawiam Was serdecznie i chętnie zaglądam do Was, choć mam maleńko czasu.Panią Anię pozdrawiam serdecznie i proszę o słowo na temat, czy podałam?? pozdrawiam .
data: 2008.06.14
autor: Helena z Bierzglinka
Ostróżko,a miała Pani odpocząć
data: 2008.06.14
autor: 
Fanko, ja podaję po kilka łyków herbatki z kubka ze słomką-niekapką. Dzieci, które są na piersi łatwo z takiego kubka czy bidonu piją, bo ssie się rurkę. A co do ilości to p.Ania zaleciła wprowadzanie łyżeczek na początek i rozszerzanie do ok pół filiżanki. I zawsze dajemy do popicia pierś. Ja daję po upływie ok 20 minut po posiłku. Możesz zacząć od kaszki albo od zupki, wszystko jedno co wybierzesz, ale drugą rzecz wprowadź dopiero jak już będziesz czuła, że mały organizm dobrze przyswaja pierwszą. Podczas wprowadzania nowych rzeczy dla dziecka radziłabym szczególną dyscyplinę dla mamy ("nie" dla czereśni:), bo jak dziecko zareaguje to nie wiadomo czy to od niewłaściwego przyprawienia czy od wyskoków mamy. Pozdrowienia
data: 2008.06.14
autor: Marta R.
Magdo, mówimy o tym samym, tylko innymi słowami :).
data: 2008.06.14
autor: Jolik
Witajcie mój synek skończył już 5 miesięcy i wydaje mi się, że dojrzewa już do tego, żeby zacząć coś dojadać. Kupiłam już 2 nowe garnuszki-brązowe w środku. Poczekam jeszcze ze 2 tygodnie i zacznę podawać mu kaszkę. Mam w związku z tym pytanie. Czy na początku zaczynamy od małych ilości 1-2 łyżeczki, czy jeżeli będzie mu smakowało to może zjeść więcej. Firanko, Ty niedawno rozszerzałaś dietę swojej córeczki. Może podzielisz się ze mną swoimi doświadczeniami. To moje trzecie dziecko, ale pierwsze na pp i dlatego czuję się zagubiona. Pisałaś, że dawałaś maluchowi herbatkę TLI. Jak Ci się to udało zrobić, bo mój mały z butelki nie chce a łyżeczką nie bardzo nam wychodzi. W związku z tym w ostatnie upały prawie nie odrywał się od piersi. Za 10 dni wyjeżdżam z dziećmi do Ciechocinka i będę tam miesiąc. Będę miała gazową kuchnię ale niestety brak internetu dlatego przed wyjazdem chciałabym "uzbroić się" w niezbędną wiedzę.
Zauważyłam, że w tym roku nie patrzę już tęsknie na truskawki. Jeszcze tylko trochę na czereśnie, ale pewnie się nie skuszę bo karmię. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.06.14
autor: Fanka z Łodzi
Witajcie! Zwracam sie do Was z prosba – moze ktos moglby doradzic…Tak pieknie piszecie o przemienianiu sie, panowaniu nad emocjami i zrozumieniu ich, A ja mam z tym problem. Mam 25 lat, na PP jestem od 1.5 roku i od poczatku dyscyplinuje sie, zero slodkiego, maka pszenna to praktycznie tylko dodatek do sosow, mieso wylacznie wolowina no i indyk, ziemniaki i kasze, zupy. Ale sek w tym, ze jedzenie jest u mnie super, a emocje zawodza. To znaczy jestem swiadoma tego, ze jestem bardzo wrazliwa i czesto – jak dzis – jestem jakas zestresowana wlasciwie nie majac ku temu powodow. I wiem, ze to mi bardzo szkodzi: pojawiaja sie wzdecia, mam klopoty z trawieniem. Ale nie umiem sie wyluzowac! Probuje gleboko oddychac itp. czasem to pomaga, ale nieraz musi minac troche czasu i nagle znowu jest mi dobrze. Na pewno moja glowa plata mi figle – moi chlopacy mowili mi zawsze, ze za duzo mysle...Jestem chyba typem, ktory za duzo rozmysla, mysli co bylo i co bedzie, a chcialabym sie cieszyc tu i teraz. Czasem juz mi to wychodzi, ale to trudne. Nie wiem, czego tak naprawde chce w zyciu. Mam fajna prace, ale nie wiem, czy chce wiazac z nia przyszlosc. Chyba nie...I nie wiem- JAK mam znalezc to, czego szukam? Jak wiedziec, czego chce? Zazdroszcze tym, ktorzy pisza, ze umieja wsluchac sie w siebie, ze analizuja i wiedza, co i jak – ja nie umiem. Ze trzeba pdoazac za tym, co lubi sie robic – ale ja nie wiem co tak naprawde sprawia mi najwiecej przyjemnosci. Wiem, ze moje problemy zdrowotne (np.brak miesiaczki) biora sie z emocji, ale nie wiem, jak mam sobie pomoc. Nie umiem SAMA sobie pomoc. Chyba zwroce sie o pomoc do psychologa. Mialam tez troche zawirowan jesli chodzi o przybieranie i zrzucanie wagi, malo co nie mialam anoreksji, ale nie dalam sie lecz jeszcze teraz pokutuja skrzywienia dotyczace jedzenia i wygladu. Czasem nie jestem glodna ale jem (bo kiedys nie moglam) i nie chce odkladac tego na nastepny dzien tylko jem wiecej no i potem nie jem w ogole bo watroba sie odzywa...Probuje to wszsytko uporzadkowac, ale nie jest mi latwo. No i jestem wymagajaca-jak cos robie to ma byc super, jak jezyk to zadnych bledow nie robic, jak uczyc sie to na piatke itp. Mam fajnych rodzicow, bo mi mowia, ze nic nie musze najlepiej robic – ale tak naprawde to ja musze sie przelamac, a to tak trudno! Nie lubie robic bledow...Czuje sie wtedy jakas gorsza... Staram sie nie porownywac z innymi, to mi jest z tym trudno. Tym bardziej, ze do tej pory wszystko mi wychodzilo, bylam najlepsza itp. Ale jestem swiadoma, ze takie podejscie nie jest ok. Przeciez to normalne, ze popelniamy bledy. Ale nie umiem tego perfekcjonizmu opanowac. Moze stad ten stres? W zwiazkach tez nie potrafilam do konca sie wyluzowac...W tancu tez nie. Caly czas jakies napiecie, jakies wewnetrzne scisniecie. I nie wiem, co to jest...?
data: 2008.08.26
autor: Mila
Ja dopadam forum w wolnych chwilach i wzajemnie tu się dziewczyny wspierają i ustawiają do pionu i nie rozumiem skąd się tej P.Jance takie coś wzięło
data: 2008.06.14
autor: ostróżka
Pani Janko, a fe!
data: 2008.06.13
autor: 
Pani Janko skoro jest Pani po kursie drugiego stopnia to zapraszam do udzielania odpowiedzi nowicjuszkom .Gdzie się Pani dotychczas podziewała.To nieładnie tak tylko zaglądać na forum podczytywać i korzystać z cudzej wiedzy i czasu.Wielkie praktykantki Pani Ani wezmą troche urlopu a Pani pokaże co umie.
data: 2008.06.13
autor: ostróżka
Moje drogie dziewczyny, coby już żadnej nie przyszło na myśl że czuję się pouczana to Wam napiszę dużymi literami; CZERPIE z waszych postów pełnymi garściami wszystkie mądrości.Jolik gratuluję że jest pewna swojego a to lepiej niż tak ani wte ani wewte a Jagodzie, Magdzie ,Joasi, Rene i wszystkim innym dziękuję za cierpliwe wykładanie mi na czym PP i wszystkie dotyczące i wynikające z PP przyległości polegają.Jagódko za twoje ostatnie posty jestem ci szczerze wdzięczna ,wiele z tego o czym piszesz już wiem ,ale mi to znika z głowy.Faktycznie dziwny czas w moim życiu nastał, tak się okoliczności układają jak nigdy dotąd,przybywa mi nowa chora osoba. Moja synowa. Dotychczas sobie radziła i często dla mnie była wsparciem a teraz coraz częściej dopadają ją bardzo ciężkie migreny, widać że naprawdę cierpi, a ma dwoje dzieci małych.Wybadana na wszystkie strony przez lekarzy i wszelkie nowoczesne urządzenia.Matka sprowadziła księdza zielarza a ten powiedział że to tzw.obniżona białkoza.Choroba mało znana ,trudna do rozpoznania, a jak się w pełni rozwinie to leki psychotropowe na całe życie.Czy jest ktoś na forum co o takiej chorobie słyszał? Pani Ania nie słyszała.podobno wynika ze słabych nerek i wątroby.Można by powiedzieć że właściwie jesteśmy w domu.Zadbać o nerki i wątrobę i cały organizm doprowadzić do równowagi stosując PP.Ja bym na to poszła, ale czy moja synowa też?Zobaczymy.Jakby ktoś coś wiedział o takiej chorobie to bardzo proszę o słówko.
data: 2008.06.13
autor: ostróżka
I tak sobie gotując zupkę wpadłam na myśl taką... Era Wodnika, tak? Skupienie na duchowości, tak? A w kuchni OGIEŃ. I wszystko się pięknie połączyło. Jagoda napisała jaka energia nam jest potrzebna i mniemam że to właśnie ta energia trzyma nas na ziemi i z nią wiąże. Jacek, co zowie się mężem mym, twierdzi, że nie potrafię powiedzieć zdania, bez filozofowania. A ja tego tak nie czuję... Pięć centymetrów nad ziemią, rozwój duchowy, skupienie na ciszy i rytmie swojego serca, własny taniec i przestajemy być rozumiani, ale w "zamian" zaczynamy kochać siebie. I rozumieć i kochać w pełni innych. Odklejeni? Oderwani? Nie:) Mamy przecież gotowanie i wsparcie w energii, którą sami tworzymy. Perpetuum mobile. Oby to wszystko było takie oczywiste i proste na co dzień. Jest ku czemu zmierzać. Pozdrawiam serdecznie. Aha! Pani Aniu, Bliźniaki są niesamowicie spostrzegawczy i wszędzie widzą Pani książki. W Szklarskiej na wakacjach podnieśli taki krzyk jak zobaczyli na wystawie w księgarni: "książka Mamusi, od Pani Ani, ta z kwiatuszkiem (widzą tam kwiatuszki Oni), patrzcie". Naganiacze:) zatrzymali ruch na uliczce. Ale to miłe było dla mnie bardzo. Serdeczności.
data: 2008.06.13
autor: Lida
Sceptyku ,skoro czytałeś o Bogu urojonym to nie ma się co dziwić żeś w niego przestał wierzyć.
data: 2008.06.13
autor: anonimek
Mamo Nikosia. nie trac czasu na odpowiadanie. Napisałam do Ciebie z nadzieją, że może te słowa jakoś Ci pomogą. Życzę Ci jak najlepszych wyborów. Do konkretów- z mojego doświadczenia: zawsze trudno o dobre mięso czyli cielęcina, wołowina, indyk, niektóre przyprawy, dobre płatki owsiane, miód, dobra kawa,mąka kukurydziana, kaszka kukurydziana. Może o czymś zapomniałam...nie wiem. Z tą pracą i zwolnieniem to trzeba oczywiście z wyczuciem, masz rację. A o zasiłku napisałam zgodnie z tym co w przepisach stoi. Dobrze,że masz życzliwą księgową, ale nic Ci odliczyć nie mogła - brak podstawy prawnej.Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.06.13
autor: Aida
Mamo Nikosia, odpowiem Ci jako alergiczka, drapanie sie jest spowodowane swedzeniem. A swedzenie to taki "nawyk" organizmu, ktory tym oto sposobem radzi sobie ze stresem, z emocjami swoimi, innych, ze zla pogoda i ze zlym jedzeniem itd. A mowienie nie drap sie, wprowadza w jeszcze wiekszy stres. Wiec moze udawaj, ze tego nie zauwazasz i bez komentarza pobaw sie z nim lub go przytul (co w jakiej sytuacji to juz musisz sama wyczuc). To tak z mojego doswiadczenia.*** Jolik ja mysle, ze to ja jestem czescia Boga, a nie odwrotnie*** A na zakonczenie mojego ostatniego gadulstwa podam Wam przepis na kawe po... (no wlasnie nie wiem jaka nazwe jej nadac). Choc moze jej p. Ania nie zaakceptowac, bo polecalabym jej picie wieczorowa pora:) Na szklanke wrzatku 1,5 lyzeczki kawy, pol lyzeczki kakao, cynamon i imbir (ja dodaje po 1/4). Gotujemy normalnie, czyli 3-5 minut. Potem dodajemy spirytus (mozna chyba tez wodke, lub koniak) i slodzimy miodem.
Pozdrawiam wszystkich b. serdecznie i ide sie pakowac, bo jutro juz wyjezdzam do mamy:)
data: 2008.06.13
autor: Magda z Aachen
No tak, ja to chyba rzeczywiście powinnam zacząć jakiś dziennik pisać, a nie na forum. Właśnie sobie uświadomiłam, że ja się w pracy uczę jak sobie z moim Panem radzić. To i nic dziwnego, że Panowie mnie uczą, a Panie tylko/aż pokazują moje zachowanie lub odsyłają do konkretnego przykładu/Pana. Jakby mówiły: zobacz, tak to zrobiłaś, a ten problem, to najlepiej wyjaśni ci ten a ten. No tak, a kuzyn dopiero co mówił, że nagrodę nobla za cierpliwość powinnam dostać. Krótko mówiąc: kochanie, wdeptuj sobie w ziemię kogo innego jak już tak koniecznie musisz. Ja tam już byłam, wykiełkowałam jak ta 'trawa, zwykła trawa' i co nie zrobisz i tak odrosnę, może nawet kiedyś zakwitnę :). Ostróżko, Piotrze :), Anonimku, Rene, Zochno i Kaziutku, Jagodo, za punkt odniesienia do 'olśnienia' :), pani Anno za wszystkie odpowiedzi i wszystkim innym wspaniałym ludziom dzięki wielkie składam za pomoc w rozwiązaniu łamigłówki :). A rozwiązanie jest banalne. To ja zaczęłam patrzeć na świat jego oczami. Ofiara jak w pysk strzelił.
data: 2008.06.13
autor: Jolik
Droga Janko, jak zaczynalam PP (niecaly rok temu) i trafilam na forum od razu wpadlo mi w oko zdanie na gorze, na czerwono napisane. Wiec spedzilam dwa tygodnie, lub wiecej czytajac forum od deski do deski. I nawet jak nie pamietalam dokladnie co bylo, to wiedzialam, ze np. o zapaleniu ucha gdzies czytalam, wiec nie bylo potrzeby pytac, tylko szukalam tam. Nigdy (!) nie spotkalo mnie nic przykrego ze strony odpowiadajacych na moje pytanie, wrecz przeciwnie, dziewczyny (a w szczegolnosci Mam Asik) mialy do mnie anielska cierpliwosc. Ze pytamy sie p. Ani o wiele rzeczy to dlatego, ze wie lepiej od nas. Ze dziekujemy jej, to dla tego, ze wdziecznosc wielka nas ogarnia i w ten sposob sie nia dzielimy (moze nie umiemy inaczej).
Pozdrawiam
data: 2008.06.13
autor: Magda z Aachen
Acha, to ja jak lekcję powtórzę moimi słowami i z mojego życia żeby być pewną, że rozumiem. Jednego dnia telepnęła mną w pracy jedna odpowiedź. Zaczęłam myśleć, a dlaczego? I to taka modlitwa była żebym się otworzyła i zobaczyła całą sytuację z boku. I jeszcze tego samego dnia pod postacią innej sytuacji, pomiędzy dwojgiem innych ludzi, a więc widzianej faktycznie z boku przyszła odpowiedź. A następnego dnia podobna sytuacja (test :)), ale na swoją inaczej sformułowaną prośbę uzyskałam inną odpowiedź. A swoją drogą, to ciekawe, że jeśli idzie o stosunki międzyludzkie w pracy, najwięcej uczę się od mężczyzn i najszybciej do mnie trafia :). A jak potrafią testować czy przyswoiłam lekcję :))).
data: 2008.06.13
autor: Jolik
Mamo Nikosia, też taka byłam - nadwrażliwa, płaczliwa, słaba, schorowana i też miałam bardzo chore dziecko. Po dwóch latach gotowania wg Anny Ciesielskiej wzmocniłam się na tyle, że już mnie (i dziecka też) byle co nie bierze. Mało tego, ostatnio dostałam takiego łupnia od życia, że gdyby trafiło to na mnie taką jaką byłam przed PP, nie wiem jak źle by się to dla mnie skończyło. Inna sprawa, że łupnia dostałam, bo go sama sprowokowałam moim "dojrzewaniem wg PP", ale to już całkiem inna historia. Ja weszłam w kuchnię PP z dnia na dzień, bez prób powracania do starych przyzwyczajeń i bez zbędnych analiz. Może dlatego, że była to wówczas moja ostatnia deska ratunku. Dzięki niej jestem teraz na dużej tratwie, a może to już statek?
Pozdrawiam serdecznie :)))
data: 2008.06.13
autor: Agnieszka P.
Jolik, oczywiście, ale niewkręcanie się polega na widzeniu, że ktoś nas próbuje wkręcić i sposobu, w jaki to robi, a nie na tym, że jesteśmy niepodatni. To pierwszy krok, żeby się z wkręcania wykręcić:)
data: 2008.06.13
autor: Jagoda
Ups, wskoczył mi post Jagody :). Jagodo, a to nie my same się wkręcamy w poczucie winy? Jak wiemy skąd się to bierze, to nikt nas w nic nie wkręci przecież. Przynajmniej tak mi się wydaje :).
data: 2008.06.13
autor: Jolik
Ostróżko, z całym szacunkiem, dlaczego moje widzenie świata odbierasz jako pouczanie? Czy ja napisałam, że źle coś rozumiesz? Mam inne zdanie, inaczej to rozumiem (nie lepiej lub gorzej, INACZEJ). Ja też trafiłam tu dla siebie i nie twierdzę, że wiem wszystko, tylko, że najwięcej można znaleźć w sobie. Bo to w nas rodzi się świat, w którym żyjemy. A ten cytat wydał mi się po prostu najlepszy jako przykład patrzenia sercem. I na siebie jak najbardziej tak trzeba patrzeć. Bez oceniania, szufladkowania, porównywania z innymi. Z ufnością i daniem sobie szansy na rozwój. Dlaczego Ty zobaczyłaś 'taka moja rola' nie wiem. A jak już tak do Ciebie, to i to napiszę. Twoja Mama nie zadzwoniła, bo tak się umówiłyście kropka. A w Tobie od razu poczucie winy, że z gorączką i o głodzie, a Ty sobie w domu siedziałaś. Wiesz, miałam ok. 22 lat. Moi Rodzice pojechali na wakacje odpocząć. Zostałam w domu z śp. Babcią chorą na Alzheimera i Parkinsona jednocześnie. Dopadła mnie gorączka 40 stopni. Mogłam zadzwonić, tylko po co? Im się należał ten wypoczynek, bo opieka nad taką osobą łatwa nie jest. A że mnie to przerosło, to był mój problem. Dorosła baba już byłam :)). Trzym się.
data: 2008.06.13
autor: Jolik
Pani Ostróżko, już parę razy zbierałam się, żeby do Pani napisać, bo sama jestem w takim czasie zawieszenia, który trwa już długo. I tak naprawdę to piszę też sama do siebie. Myślę, że ten nowy świat sam się w nas buduje – poprzez to, co robimy: gotowanie, bycie uważnymi, poprzez nasze zmagania z ego, wychodzenie ze schematów i próby wspinania się „piętro wyżej”, żeby zobaczyć problemy z innej perspektywy. To jest bardzo dużo, a jednocześnie sprowadza się to tego, że nic nie musimy robić poza patrzeniem na świat, a przede wszystkim na siebie, z nowego poziomu świadomości. No bo jakże tu nie gotować po naszemu, skoro wiemy, jaka energia jest nam niezbędna, jak nie być uważnym, skoro zaczynamy pewne sprawy inaczej widzieć, jak nie zmagać się z ego czy nie porzucać schematów, jeśli widzimy, że za ich przyczyną całe życie kręciliśmy się wokół własnego ogona, a po ich odrzuceniu nagle zaczyna inaczej smakować życie. I to jest tworzenie Nowego, nic więcej nie trzeba, bo reszta się do nas sama dopasuje. To ma ścisły związek z odpowiedzią Pani Ani skierowaną do Pani – kreujemy siebie i nasze życie dokładnie tak i na tyle, na ile pozwala nasza świadomość. Jesteśmy stworzeni na wzór i podobieństwo Boga, jesteśmy doskonali w tym, jacy jesteśmy – na miarę naszej świadomości. Zacytuję jeszcze raz (kiedyś dawno już o tym pisałam) Nelsona Mandelę: „Pytam siebie, ile nam brakuje do tego, by być pięknymi, utalentowanymi, idealnymi? A ja pytam Ciebie, kim jesteś, takim nie będąc. Jesteś dzieckiem Boga. Pomniejszanie samego siebie nie służy światu. Nie powinniśmy wycofywać się, poddawać i kurczyć po to, żeby otaczający nas ludzie czuli się pewnie. Zostaliśmy zrodzeni, aby objawić sobie wspaniałość Boga. Mieszka ona nie tylko w wybranych – jest w każdym z nas. Gdy pozwalamy promieniować naszemu wewnętrznemu boskiemu światłu, dajemy podświadomie naszym bliźnim pozwolenie na to, by czynili to samo.” Ostróżko kochana, my jesteśmy już w Nowym, bo uczyniliśmy wysiłek, aby przemienić siebie, co jest trudne i często bolesne i ciągle ten wysiłek czynimy. Uruchomienie świadomości, patrzenia sercem przenosi nas w Nowe – wiemy o tym czy nie, widzimy ten proces czy nie. Bóg oczekuje mnie w tańcu – jak kiedyś pisał Darek. Nasz taniec to świadomość, że wszystko od nas zależy, od naszego widzenia świata i przyzwolenia. „Proście, a będzie wam dane” nie oznacza tego, że musimy wypraszać łaski, my łaskę mamy w sobie. Mamy ją tylko w sobie uruchamiać, zdawać sobie z niej sprawę, mieć jej świadomość. Bóg nas dobrze wyposażył i uniezależnił, bo największą miłością jest dać wolną wolę, prawo wyboru. Dobrze wybierać to znaczy słyszeć głos swojego serca, a naszym zadaniem jest ten głos wysłyszeć - odróżnić go od ego, od zewnętrza, od skrupułów, od strachu. Bóg pragnie nas widzieć w naszej wspaniałości i dał nam moc, byśmy o tym sami decydowali. I to właśnie jest Nowe – kroczenie w zaufaniu do Porządku, zgodnie z głosem własnego serca. A jeśli chodzi o sprawy przodków itp. myślę – osobiście – że każde pokolenie jest mądrzejsze od poprzedniego. Mądrzejsze, czyli ma większą świadomość, a co za tym idzie – i moc, by te sprawy rozwiązywać. Problemy i ludzie stający na naszej drodze są tymi rozwiązaniami – to podstawione łamigłówki, których rozwikłanie uwalnia nas od problemu. I tak już w PS. Myślę, że Pani mama (z całym szacunkiem dla wieku) wkręca Panią równo, wpędza w poczucie winy i uruchamia skrupuły. I to pewnie część łamigłówki. Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie
data: 2008.06.13
autor: Jagoda
Szanowne Panie doświadczone forumowiczki.
Od dłuższego czasu przeglądam Wasze fosty.Moim zdaniem zbyt dużo czasu poświęcacie pani Ani. Tak zachowują się dzieciaki w szkole chcąc podlizać się nauczycielce. Z wielkim szacunkiem do pani Ani, która zna swoją wartość i wie kim jest bez kadzenia. Natomias Wy wielkie jej praktykantki nie powinnyście traktować w taki obcesowy sposób nowicjuszek, które pragną poprawić swój standart życia poprzez prawidłowe odżywianie. Dla mnie prościej jest odpowiedzieć na forum na zadane pytanie jak kazać szukać w archiwach itd. Bardzo mnie interesuje czy wchodząc w Ciesieleszczyznę też byłyście takie mądre. Do Dziś przecierz macie wątpliwości! Każdy ma inny tok myślenia i rozumowania. Nie każdego było stać na wykształcenie i fakultety. Pozdrawiam.
data: 2008.06.13
autor: Janka
Aida w odpowiedzi na twoje pytania: jedziemy nad morze odpocząć, złapać energii słoneczka i ze względu na skórę małego (przeczuwam poprawę). W Dębkach byliśmy 3 lata temu 2 dni i wiem, że tam gdzie wpływa Piaśnica do morza jest najcieplejsza woda, w rzeczce dużo maluchów się kąpało, więc myślę, że to był dobry wybór. Będziemy mieszkać w domu z dostępem do kuchni, więc o gotowanie się nie martwię tylko o dostępność produktów w sklepach. Co do pracy, to chodzę, bo muszę niestety, mieszkamy w Warszawie, wynajmujemy mieszkanie, mały chodzi prywatnie do żłobka, bo państwowo nie mieliśmy szans z taką alergią na podstawowe produkty (gluten, jaja, mleko) - nie utrzymalibyśmy się z jednej pensji. Nie żebym nie korzystała z urlopu czy zwolnień na dziecko, bo parę miesięcy temu poszedł do żłobka (prywatnego) i często chorował. Powroty są ciężkie, roboty się uzbiera, ciężko się zmobilizować po przerwie do pracy. Ale z tym zwolnieniem na dziecko to czytałam, że jest płatne 80% i przysługuje 60 dni w roku. Ale nieważne, księgowa w mojej firmie jest przecudowna - ostatnio przyniosła mi ROMUA za miesiąc kiedy byłam na zwolnieniu i powiedziała tak: "nie odjęłam Pani za zwolnienie, bo mi się nie chciało" ;D
Co do badań, to dziś odbieram morfologię (w ciąży miałam małopłytkowość) i badania hormonów tarczycy. Zobaczymy jak to wygląda. Co do rozchwianego układu hormonalnego to prawda, jestem bardzo wrażliwa, zawsze bardzo przeżywam czyjąś krzywdę i wogóle łatwo się denerwuję i problemy mojego synka są dla mnie bardzo bolesne. Zawsze byłam wrażliwcem. Moja mama nieraz wspominała, jak śpiewała mi pioseneczkę o mnie i moim bracie, a ja przy niej płakałam ze wzruszenia. Miałam wtedy ze 4 lata. Wolałabym być nieczułą bezwzględną babą, ale nie jestem, wrażliwości się nie pozbędę. Mogę jedynie zapanować nad niepotrzebnymi stresami i muszę się pochwalić, że ostatnio mi się to udaje. Wczoraj nie dałam się sprowokować do kłótni, bo mąż przyszedł wzburzony z pracy, a nawet udało mi się go uspokoić i wyciszyć - sukces :) Coraz lepiej też panuję nad stresem związanym z niepowstrzymanym drapaniem się synka - już nie panikuję "o boże, synuś przestań błagam cię", tylko z uśmiechem na twarzy mówię mu, że nie warto, bo będzie bolało, choć lepiej się pobawmy. Zauważyłam, że często robi to jak nie zwracam na niego uwagi albo coś jest nie po jego myśli. Czy to już nawyk czy wciąż swędzenie, a może i to i to?
data: 2008.06.13
autor: Mama Nikosia
Niestety raz jeszcze... mamo Nikosia, a po co Ty nad to morze? chcesz odpocząć? czy dlatego że tak jest trendy? Środkowe wybrzeże to zimna woda,jak cały nasz Bałtyk zresztą, wiatr a i pogoda niepewna! Bez prawdziwej KUCHNI... ogromne ryzyko i kluczowe pytanie raz jeszcze po co? może wymyśl co fajnego ale nie tak ryzykownego? Jesteś bardzo mądra, napewno wybierzesz to co najlepsze w tej chwili dla Twojej rodziny. Ściskam. A teraz pędzę, bo wiecie że jest nowy Demon w różnych miejscach pracy// nazywa się audyt czasu pracy.
data: 2008.06.13
autor: Aida
Tak sia zafrasowałam mamą Nikosia,że zapomniałam zapytac, Pani Aniu, co Pani sądzi o sosie miętowym , teraz latem, do jagnięciny i wołowiny? czy to dobry pomysł? Już donoszę, że chodzą mi po głowie dwa warianty jeden to ostra musztarda, czosnek, olej ,cytryna i świeża mięta, oczywiście sól i może trochę miodu zamiast cukru(?), a drugi to uprażone , przetarte jabłka, miód,mieta, olej i przyprawy. Jeden i drugi oczywiście na gorąco. Zastanawiam się czy ta mięta to bardzo wychładzająca? no i te jabłka? Pyszne to by było ale nie zaryzykuję bez Pani opinii z tymi moimi "domowymi" kłopotami, bo po 2, 3 tygodniach może polegnę ja i moi alergicy. A i bez tego mamy co nieść. Ukłony.
data: 2008.06.13
autor: Aida
Mamo Nikosia a dlaczego Ty w takim stanie fizycznym i psychicznym jeszcze do pracy chodzisz? zapomniałaś, że jest instytucja zwolnienia lekarskiego na dziecko 100% zasiłek chorobowy , na Ciebie miesiąc zwolnienia także 100% zasiłek chorobowy a dłużej niż miesiąc 80%. Może pomyśl o tym, lekarz rodzinny napewno da Ci zwolnienie i pewnie dużo leków i skierowanie na badania. Recepty wyrzuć a badania zrób. Odpoczniesz, pobędziesz z dzieckiem i tak sobie myślę, że może znajdziesz czas na rozmowę ze sobą?(!). Jawisz się w swoich postach jako kobieta z bardzo rozchwianym układem hormonalnym. Pewnie jeszcze po ciąży ale czy tylko, tego nie wiesz. Zatroszcz się o siebie a synka nic już trapić nie będzie, na razie to podąża za Tobą w dziwną ciemność. Ty dałaś mu życie i długo będziesz Jego jedynym światem dosłownie i nie tylko(czyt. świat emocji). Męża na razie nie ucz gotowania, niech zarabia na rodzinę. Ale jak wraca do domu, dostanie już dobry obiad, utulisz go, to jazda do pomocy! Tyle tej różnej krzątaniny, zrzucaj na niego konkretne czynności, codziennie! A jego obowiązki, jeżeli macie taki podział, to jego sprawa. Teraz jest stan wyższej konieczności i musi sie zmobilizować na więcej wysiłku. Jak dostanie od Ciebie "to co jego" to ze świergotem będzie Ci pomagał a nie tylko doradzał Ci pójście na basen czy coś tam. Wtedy będzie czas na wspólne zabawy z dzieckiem. On potrzebuje żebyście się z nim np. poprzytulali razem albo potarzali w śmiechu i zabawie. Wierz mi to zadziała. O zmiksowanej dla Ciebie dobrej zupie co 3 godziny to już nie będę bo te inf. już masz od innych. Głowa do góry i do dzieła, weszłaś za tą dziwną "mroczną kotarę" to teraz uciekaj stamtąd, bo i synka tam przyciągasz!

Hmn, a chciałam "pomądrzyć..." się na temat Wielkiej Bogini, bo myślę że to byłby dobry kierunek rozważań dla tych najbardziej rozdygotanych i strapionych, ale już zabrakło mi czasu. Mam nadzieję, Pani Aniu, że to sakramentalne "cichaj" było chwilowe?!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.06.13
autor: Aida
Bardzo Wam dziękuję za postawienie mnie do pionu - naprawdę dało mi to siłę. Już wczoraj po powrocie do domu poczułam jak czas potrafi być względny. Niby ten sam schemat, to samo do zrobienia, a jednak czas jakby płynął wolniej. I serducho też jakoś zwolniło, no i na puchnącą nogę znalazłam chyba sposób - co się da robię na siedząco :)
Mam jeszcze pytanie techniczne, bo przepis na owsiankę znalazłam, ale jakoś tak mało mi jej wyszło i dość ostra była. Pani Ania podając przepis zaczyna od słów "na 1/2 litra owsianki...". Ile trzeba wody, aby wyszło 1/2 litra owsianki, bo mi z 0,75 wyszło niecałe 0,25 litra. I czy owsianka ma się gotować pod przykryciem?
Jeśli chodzi o synka zmiany będę wprowadzać stopniowo - chodzi mi tu przede wszystkim o nietolerancję glutenu. Czyli na razie nie będę mu dawać kawy zbożowej, ani kaszy jęczmiennej. Jeśli ktoś miał podobne doświadczenia proszę o relację jak było u Was z glutenem. Mój synek po bułce żytniej był przez tydzień bardzo nerwowy, krzyczał, płakał bez powodu, rzucał wściekle zabawkami, bił nas, no i ta koszmarna wysypka znika już 2 tygodnie. Synek po glutenie nie ma biegunki (choć może dlatego, że go nie dostaje, tylko czasem właśnie teściowa ma wpadkę), ale widzę, że nie może go strawić, tak jakby zalegał. Wczoraj zjadł marchwiankę i super mu pomogła na dotychczasowe zaparcia - aż 4 kupy, na moje oko brzuszek nie był już taki wzdęty. Jedna rzecz mnie przeraża - za miesiąc jedziemy na 2 tygodnie nad morze w dodatku pociągiem, więc nie będę mogła zabrać całej kuchni ze sobą. Jestem dobrej myśli, ale nie wiem czy uda mi się kupić potrzebne produkty w Dębkach. Może ktoś tam był i mógły mi napisać co koniecznie trzeba zabrać ze sobą żeby nie było niemiłych niespodzianek? Dziękuję
data: 2008.06.13
autor: Mama Nikosia
Mamo Nikosia, a jak już zyskasz te trzy godziny co drugi dzień, a masz wyrzuty, że tylko godzinę dziennie z dzieckiem spędzasz, to idź z nim na trzygodzinny spacer. Najlepiej na plac zabaw.
data: 2008.06.13
autor: Jolik
Magdo, Ostróżko, a pamiętacie, że Bóg jest w każdym z nas?
data: 2008.06.13
autor: Jolik
A ja jestem po lekturze 'Boga Urojonego' i chyba już w nic nie wierzę.. przykre to..ale do wiary w końcu zmusić się nie da. a co jeśli jesteśmy poprostu kolejnym etapen ewolucji i nic nie znaczymy, poprstu się 'wydarzyliśmy'?
I nie ma ducha/duszy?
Wtedy chyba najlepiej się cieszyć codziennością i drobiazgami albo na wstępie zakończyć swoje życie. I jescze taki dostrzegam sens PP, że pozwala cieszyć się takimi drobiazgami. I chociaż widzę pozytywne aspekty żywnienia PP, to jednak gdzieś w głebi uparcie sądzę że to ma (tylko lub aż) dzialanie placebo.
data: 2008.06.13
autor: sceptyk
Ojojoj, cos sie zrobilo zamieszanie, przynajmniej ja to tak widze... Pozwolicie, ze wtrace swoje trzy grosze? A jak nie, to nie czytajcie, prosze
Po pierwsze Jolik, Bog, czy Tao, czy jak kolwiek to nazwiemy jest czyms ponad nami. I prosic siebie o cos, to jak na mnie za duzo. Zaufac sile wyzszej, z pokora i zrozumieniem. Zaufac, uwazac na to co w siwecie sie przydaza. oczywiscie wsluchac sie w siebie tez, ale jako czesc wiekszej calosci, to wtedy mozemy znalesc swoja sciezke, ktora bedzie zgodna z Porzadkiem. Jak Ostrozka wspomniala mamy tez wolna wole, pewnie po to aby hartowala sie stal:), bo czesto wywodzi sie ona z ego i wiedzie nas na manowce.
Ostrozko Heilingera troche poznalam. Dobrze, ze jest bo przypomina nam o Porzadku i o naszej historii rodzinnej, a wiadomo, ze nie bez przyczyny pojawilismy sie w takiej a nie innej rodzinie. Ale mysle, ze myli sie w rzeczy podstawowej, czyli, wg. mnie to wlasnie nasze zadanie jest rozwiazac ta a nie inna sytuacje rodzinna, to ma nam pomoc w rozwoju, a nie jak on uwaza przeszkadza nam to. Ale to tylko moje zdanie.
No i mamo Nikosia. Po pierwsze, nie jestes tylko mama. Jeszcze raz to co dziewczyny Ci powtarzaja. Stop!!! Zatrzymaj sie, odpusc sobie. Zajmij sie soba. Ja wiem, ze dla takich malych dzieci trzeba gotowac codziennie, ale powiem to co nie powinnam. Sprtobuj przez miesiac gotowac trzy godziny raz na dwa dni. I to rownoczesnie dla siebie i dla niego. Twoje cialo daje Ci wyrazne znaki ostrzegawcze, jak dalej tak bedziesz sie z nim obchodzila, to... Pamietaj o jednym - dla dziecka(!) najwazniejsza jest zdrowa, zadowolona mama, tylko w takim stanie mozesz mu pomoc. A wiec skup sie na sobie (!). Moze tak mnie to poruszylo, bo sama walcze ze schematem matki Polki ? Choc przyznam, ze w mniejszym zakresie:)
A na koniec jeszcze jedno drobne pytanko: co z przyprawami papryka slodka i ostra? Nie sa dobre? Nie wystepuja raczej w przepisach, a ja je lubie, wiec stad moje pytanie...
Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.06.12
autor: Magda z Aachen
Jolik ,a nie uważasz,że Pani Ania zanim zaczęła nam pokazywać drogę i służyć radą, najpierw zrobiła coś dla siebie ,czyli na siebie sercem popatrzyła i dlatego ma się czym dzielić z nami.Inaczej to pewnie była by kolejną pacjentką poradni alergicznej ,jak większość alergików.Nie było by także "PP w/g Ciesielskiej" Ja też tutaj trafiłam aby pomóc sobie, coś zyskać albo raczej coś odzyskać, co zagubiłam .A co do owego cytatu to może i nie rozumiem go dobrze ,widać czeka mnie dłuższa droga niż Jagode ,ale jeśli Ty ją już przebyłaś i możesz sama siebie o wszystko zapytać i odpowiedz znalezć, to Tobie gratuluję.
data: 2008.06.12
autor: ostróżka
Ja myślę że dla półtorarocznego dziecka trzeba się jednak trochę poświęcić.I nie jest to robienie z siebie ofiary przyszłej synowej ,tylko dbanie o to aby dziecko zdrowo rosło co przynosi póżniej profity.Oczywiście nie można zapominać o swoim zdrowiu, bo wiadomo że jak matka chora ,to i dziecko też to odczuje.Może słowo poświęcić jest tu niezbyt właściwe bo należało by napisać o odpowiednio ustawionych priorytetach
data: 2008.06.12
autor: ostróżka
Pani Aniu, dziekuje bardzo za mozliwosc rozmowy z Pania, teraz jestem na wyjezdzie, czy moge do Pani zadzwonic w nastepny czwartek? Dziekuje
data: 2008.06.12
autor: Kinga
Pani DK, czy Pani jest Dzidką ?.Obojętnie czy się mylę czy nie, pięknie dziękuję za poleconą książkę,przeczytam napewno
data: 2008.06.12
autor: ostróżka
Mamo Nikosia, czy nie sądzisz że to niezwykłe, że tak rzeczowo i konkretnie odpowiadają Ci dziewczyny na forum, ja zamierzałam opowiedzieć o tym że pamiętam taki stan bezsilności i niezgodę na bezradność ale nie wiem czy byłoby to dla Ciebie pomocne. Absolutnie zgadzam się z tym, że musisz zadbać o siebie, ale ty sama!Ja np. musze dbać o siebie, o swoje zdrowie i dobre samopoczucie choćby dlatego że mam dużą rodzinę i muszę mieć siłę. To jest mocny argument.Powiem jeszcze, ze okoliczności do których miałam żal kiedyś dziś wydają mi się bardzo dla mnie dobre.Nikt poza mężem nie pomagał mi w opiece nad trójką dzieci, nawet wtedy gdy z poważnymi problemami zdrowotnymi ledwo stałam na nogach i chciało mi się płakać z bezsilności. A teraz wiem że wyszło mi to na dobre,choć problemów wcale nie ubyło to jest lepiej, mam udane małżenstwo, ja jestem niezależna i jak podejmuję nie wiem jak abstrakcyjną dla innych dietę nikt z zewnątrz nie podejmuje się krytyki.Pewnie niewiele ich to obchodzi. A najbliższa rodzina, cóż - gotowanie wg.pp zaczełam od siebie dla siebie, uznałam że to jest konieczne,spróbować muszę, ale były obawy co dalej, jak tylko tak dla siebie gotować, co z resztą, a jak to nie uda się. Zajęłam więc takie stanowisko - uważam że też powinniście, ale nikogo zmuszać nie będę. Krytyczne komentarze do koloru i konsystencji owsianki kwitowałam komentarzem - jeszcze nie twój czas, poczekam i uśmiechałam się.I sukcesywnie wciagają się! Są coraz bardziej przekonani. Ale ja dopiero uczę się, czas pokaże jak to dalej się potoczy, ale jestem dobrej myśli. Poradą początkującego moze być to by przestrzegać podstawowych zasad, nie obarczać się poczuciem winy na jakieś drobne błedy. I jeszcze mam jedną uwagę, nie zawsze warto narażać się na dyskuję z lekarzami, szkoda na to energii. Dobrze jest wybadać ich stanowisko, a potem i tak robić swoje, w tej dziedzinie którą jakoś kontrolujemy, bo w pozostałych kwestiach staram się im ufać i wierzę że robią swoje zadanie najlepiej jak potrafią.
Serdecznie pozdrawiam
data: 2008.06.12
autor: Sasanka
MamAsik to prawda, że coś pękło. Pekło we mnie. Zawsze miałam dobry kontakt ze swoją duszą, panowałam nad sobą i swoimi emocjami, czasami musiałam się wypłakać, ale szybko ocierałam łzy i jeszcze silniejsza wstawałam stawić czoła przeciwnościom. A teraz... Te ciągłe zatroskanie o synka, sprawiło, że straciłam panowanie nad własnym ciałem i kontakt z moim JA. I właśnie dlatego uważam, że to moje Ego mnie tu przyprowadziło (choć z drugiej strony czy jest aż tak łaskawe???), bo od pewnego czasu ogarnia mnie strach o własne życie. Siedzę teraz w pracy i zastanawiam się dlaczego drżą mi ręce, dlaczego kłuje w klatce piersiowej, dlaczego puchnie mi lewa noga? Choć wiem, że to serce krzyczy i boję się, że może się poddać i będzie już za późno na naprawianie własnych błędów. Mąż ciągle mi powtarza, idź na basen, zrób coś ze sobą, a ja mówię, że nie mogę, bo muszę ugotować jedzonko dla Nikosia. I to nie jest tak, że ja go rozpieszczam, bo w ciągu dnia bawię się z nim godzinkę (wtedy daję mu tyle miłości ile mam w sobie), godzinkę się relaksuję i 3 godziny stoję przy garach, a mały przychodzi i wyłącza mi kurki :) Czasem z mężem się sprzeczamy, bo on nie rozumie dlaczego moja energia się wyczerpuje. Wtedy tłumaczę mu, że jego obowiązki domowe da się odłożyć na później, kiedy jest się zmęczonym można sobie odpuścić. Ja mimo zmęczenia nie mogę sobie odpuścić, bo karmię rodzinę. Myślicie, że powinnam męża nauczyć zasad PP, żeby mógł mnie czasem zastąpić?
data: 2008.06.12
autor: Mama Nikosia
Ostróżko : 'Jolik, traktuję tak samo Panią jak każdą inną dziewczynę – w każdym przypadku, gdy coś przewalicie – wam to wypomnę. Taka jest moja rola, ponieważ mam na uwadze waszą naukę, wasze chowanie dzieci, waszą szczęśliwość. Co Pani z tym zrobi – to już Pani sprawa. Proszę nie uważać, że ja w tym, co robię, oceniam ludzi i zamykam ich w szufladki. Każdemu z was ufam i daję szansę na rozwój.' Anna Ciesielska. Dla mnie to jest patrzenie sercem. Ale książki nie czytałam i też się mogę mylić :).
data: 2008.06.12
autor: Jolik
Mamo Nikosia, czas jest względny, pamiętasz? :) Pamiętasz jeszcze jak szybko zawsze 'zlatywały' wakacje, a jak się ciągnęły ostatnie miesiące szkoły? Zauważyłaś, że miłe chwile zawsze trwają za krótko, a te niemiłe zbyt długo? A doba zawsze ma 24 godziny :)). A dla dziecka się nie poświęcaj, bo Ci wyrośnie królewicz, a Ty za służbę będziesz robić. A synowa Ci potem pięknie podziękuje. I po co Ci to? Sobą się zajmij, to i z nim będzie lepiej. I zacznij myśleć, że się da. A pół roku temu po tym poście byś się na mnie obraziła :))).
data: 2008.06.12
autor: Jolik
Ostróżko, ekspertem nie jestem, ale ja ten cytat rozumiem tak: proście SIEBIE, a zobaczycie, że SAMI WIECIE co zrobić aby zyskać to, co jest wam potrzebne.
data: 2008.06.12
autor: Jolik
Mamo Nikosia, skoro coś robisz nieświadomie, to zacznij to zmieniać i działaj świadomie. Pierwszy krok to wyjście ze schematu nadopiekuńczości wobec dziecka. Myślę, że coś zaczęło pękać i dlatego tu jesteś, a nie dlatego, że cię egol tu doprowadził. To co wyłapuję z twoich słów i z tego co sama też podkreślasz to poczucie winy. Ono cię zaprowadzi w ślepy zaułek. Ty masz wziąć odpowiedzialność za siebie, za to co cię spotkało już do tej pory po to by wszystko co przed tobą działo się zgodnie z twoim zamysłem. I nie licz na to, że mąż czy dziecko nauczą cię życia, sama sama sama, obserwuj siebie bez oceniania, to się poznasz siebie, złapiesz kontakt ze swoją duszą i dotrzesz tam gdzie powinnaś.
data: 2008.06.12
autor: Joanna - MamAsik
Ostrozko,jezeli czytasz ksiazki religijne,to niech to beda te z " imprimatum " wtedy sobie nie namieszasz. Jesli moge cos podszepnac,to polecam " Mistyczne Miasto Boze ".
data: 2008.06.12
autor: D.K
MamAsik to prawda co piszesz i w pełni się z tobą zgadzam. Sama muszę ruszyć i ruszam z pp. Od dawna poszukiwałam i intuicyjnie wprowadzałam dla lekarzy kontrowersyjne zmiany i brałam za nie odpowiedzialność i wciąż biorę. Moja odwaga i pragnienie dobra dziecka dała wielką poprawę, jednak wciąż nie czuję pełniej satysfakcji, bo widzę, że moje dziecko wciąż coś trapi. Dlatego dotarłam tutaj, a raczej moje EGO mnie tu doprowadziło, dlatego tyle strachu, cierpienia i żalu w moim pierwszym poście, ale wiem, że tak właśnie musi być, bo tylko wtedy można stać się lepszym. To dla mnie sposób na zrzucenia balastu, spojrzenia na samą siebie i swoją świadomość z pozycji czytelnika, a także krytyka miała mnie naergetyzować i zmobilizować do działania.
Jolik gdybyś mi to powiedziała rok albo pół roku temu łatwiej byłoby mi to zrealizować. Czuję, że już tak się pogrążyłam w troskach, że nie będzie mi tak łatwo tego zrealizować. Sama jestem sobie winna, bo nieświadomie swoje życie poświęcam dla życia dziecka. Niestety podłoże tej świadomości jest głęboko zakorzenione, wychowanie w poczuciu winy, przeświadczenie, że jestem od tego żeby dawać, a kiedy mam sama coś wziąć od kogoś czuję się winna. Całe szczęście mam męża, który nie czytając książek Pani Ani żyje właśnie w takim duchu filozoficznym i uczy mnie życia dla siebie i w zgodzie z sobą, bez poczucia winy, bez poświęceń. Jedynie w stosunku do mojego synka ciężko mi jest to zrealizować. Ale staram się. Gdyby tylko doba była dłuższa....
data: 2008.06.12
autor: Mama Nikosia
Pani Aniu rano mnie oświeciło ,że nie podziękowałam Pani za to że w ostatnim poście poświęciła mi Pani tyle miejsca dla mojego dobra i oświecenia.Dziękuję Pani za wszystko całym sercem.Za wolny dzień muszę oddać podwójnie bo mama chociaż sama mi ten dzień zaproponowała podobno spędziła go o głodzie i z wysoką gorączką.Nie wiem czemu nie zadzwoniła choć tak byłyśmy umówione.Jedzenie które jej zostawiłam schowała do zamrażarki. Zeby mieć na zapas!Mowy nie ma o urlopie, chyba tylko od forum.Od rana gotuję i zaraz idę do chorych.Zegnam wszystkich
data: 2008.06.12
autor: ostróżka
Mam jeszcze pytanie, od kiedy można serwować dzieciaczkom kawę zbożową i rosołek?
** Sylwio druga, w Gdańsku jest kilka osób, które chętnie by się spotkało, ale wszystkich (zwłaszcza mamy małych dzieci) tak pochłania gotowanie, że na razie jest to w sferze marzeń... Pozwolę sobie napisać na adres e-mail, który podałaś na forum. Pozdrawiam.
data: 2008.06.12
autor: Sylwia z Gdańska
Bardzo dziękuję za odpowiedź Pani Aniu jak również dziękuję za podzielenie się cennymi uwagami wszystkim kochanym Paniom!!! Popracuję teraz nad kwestią słodyczy, to za jakiś czas dam znać, jak się sprawy mają. Bardzo cenne dla mnie było spostrzeżenie, żeby nasze wymagania dostosowywać do potrzeb dziecka, bo rzeczywiście bardzo łatwo jest przegiąć w jedną lub drugą stronę, tym bardziej jak zależy człowiekowi, żeby latorośl była zdrowa i szczęśliwa. Co i tak nie zmienia faktu że te sklepiki szkolne powinni pozamykać. Jeszcze raz bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam!!!
data: 2008.06.12
autor: Sylwia z Gdańska
Pani Aniu, nie muszę tu przekonywać że jest Pani dla mnie wielkim autorytetem i wszystkie Pani uwagi biorę sobie do serca.Widzę ,że nie jestem na prawidlowym kursie ,a po poście Jagódki wiem, że nie bardzo rozumiałam ku czemu mam zmierzać.I tak się zastanawiam ,czy zostawić wszystko na potem ,z nadzieją że mi się w głowie ułoży, czy też popiskać jeszcze na forum bo na głośne hramhram to już nie mam odwagi.Zebym jednak nie wiem jak pochyliła karku pod ciężarem zaćmienia umysłu , to jednak nie jestem na 100% pewna czy rzeczywiście proszenie Boga o coś to jakby stawianie Go na dywaniku.Przecież w ewangeliach pisze wyrażnie "proście a będzie wam dane"No to ja proszę .A że wyliczam co chce i o co mi chodzi to dlatego, bo jak patrzę na siebie i ludzi wokoło to widzę ,że najtrudniej i najbardziej nam szkoda rozstać się ze swoimi strapieniami i winami.A skoro Pismo naucza że co posiadasz to będzie ci jeszcze dodane,więc to zrozumiałe ,że wole dokładnie określić na czym mi zależy, o czym chciała bym zapomnieć,co zrozumieć .I ja wcale nie żartuję .Ja sobie próbuję religię oswoić bo jak Pani mówiłam, mam do czynienia z trzema wyznaniami w rodzinie i to same ortodoksy.Co do wolnej woli to wierzę że taki mnie zaszczyt spotkał i ją posiadam ,ale sporo mi namieszały ustawienia Hellingera.Skoro niekiedy na czyjeś "teraz" ma wpływ jakiś przodek np. wyklęty przez innego przodka( czytalam o tym na stronach o ustawieniach).No to ja nie wiem czy przyjrzeć się temu Hellingerowi poważnie czy machnąć ręką ,bo wielu się nim ekscytuje ale także wielu zaznacza ,że facet umie to zacząć ale nie wie jak skończyć.Pozatym nie wszyscy mogą się z tymi teoriami zapoznać i może tak sobie żyją cudzym życiem nawet nie wiedząc że mają własne.I czy tu pomoże świadomość wolnej woli.Można jedynie mieć nadzieje że ci, co tego potrzebują koniecznie, jakoś na te ustawienia trafią i uwierzą.A najważniejsze moje odkrycie ostatnie; to wydaje mi się że rozumiem co znaczy patrzeć sercem.To jest moje rozumienie i proszę forumowe potęgi o naprostowanie jeśli się mylę. Otóż myślałam że patrzy sercem taka dobra osoba która w miare swoich możliwości pomaga każdemu kto prosi ,ale myślę że sercem to się patrzy na siebie ,bo inaczej to czlowiek dzieli się z ludżmi tylko swoimi zgryzotami i winami bo niewiele czegoś innego w sobie nosi.Książki nie czytałam bo na razie jej nie mam więc może to o co innego chodzi. Pozdrawiam wszystkich na koniec i życzę dobrej nocy.
data: 2008.06.12
autor: ostróżka
Mamo Nikosia, w Twoim poście uderzyła mnie jedna rzecz. Od długiego czasu jesteś przemęczona. Nie ma równowagi u Ciebie pomiędzy pracą, a wypoczynkiem. Wiesz, żona mojego kuzyna też miała problemy z tarczycą i nie tak dawno zabieg na sercu (bo to się łączy), lat ma 27. Od momentu gdy zaszła w ciążę wyniki badań tarczycy są zaskakująco dobre. Ale... Dała SOBIE przyzwolenie na to, że może być zmęczona i po prostu musi odpocząć. Bez wyrzutów sumienia, że trzeba umyć podłogę w kuchni. I mąż już nie orze nią pola tylko prosi żeby odpoczęła. Znajdź tą chwilę dla siebie dziewczyno, bo sama napisałaś, że kłopoty z dzieckiem zaczęły się kiedy sama 'stałaś na ostatnich nogach'. Moje dziecko za każdym razem jak zaczynałam jakąś pracę zaczynało chorować. Dlaczego? Bo były to prace dorywcze i męczące i nie miałam sił po prostu zająć się nią i wysłuchać co ma do powiedzenia. Lekceważenie lub nie zauważanie dziecka, nieważne z jakich powodów, tak jak napisała p.Ania jest najgorszym co można zrobić dziecku i sobie. Odpocznij jakoś :).
data: 2008.06.11
autor: Jolik
Mamo Nikosia, nie ma rady - sama musisz ruszyć z pp. Sama musisz uwierzyć w swoją siłę i moc, i samodzielnie wprowadzać zmiany, bo to TY i tylko TY możesz wziąć za to odpowiedzialność. Zerknij "na dół" i przeczytaj co wczoraj skrobnęła Sasanka, do takich wniosków doszła każda z nas i niejedna odnotowała to na forum. I to nie jest tak, że nikt ci nie pomoże, ani nie wesprze, wręcz przeciwnie, ale nie wówczas gdy będziesz działaś z poziomu skulonego, zastraszonego, umierającego i użalającego się nad sobą stworzenia = EGO. A teraz konkrety, zupka cebulowa to nie jest dobre rozwiązanie dla 1,5 rocznego maluszka, zwłaszcza jeśli to zupa z przepisu dla dorosłych. Dla dzieci są różnego rodzaju kartoflanki, czyli zupy, w których bazą są ziemniaki, a wokół nich układają się dodatki jarzynowo-kaszowo-przyprawowe. Pod hasłem "zup" znajdziesz wszystko co trzeba, poszperaj.Podstawa żywienia "naszych" dzieci to poranna kawa (Anatol z przyprawami osłodzony delikatnie miodem), owsianka (temat do doczytania na forum), miksowane zupy jarzynowe, obiad -puree plus pulpety lub gulasz, na kolację póki co jeszcze owsianka, do tego TLACI do popijania i przy pełnym pp jeszcze "lekarstwo" czyli imbirówka. Tylko tyle i aż tyle. Na koniec zacytuję panią Anię z ostatniego "wejścia": "jest jeszcze coś do zrobienia: ugotować zupę dla siebie :)". Zbieraj kobieto siły, kumuluj energię skąd popadnie i bierz się za siebie i swoje maleństwo - w tej a nie innej kolejności. Przyjemności życzę.
data: 2008.06.11
autor: Joanna - MamAsik
Dzień Dobry,
Pani Aniu i dobre mamy chciałabym żebyście wysłuchały mojej historii i pomogły ruszyć z PP - książki przeczytane, ale nie czuję się na tyle mocna żeby samodzielnie wprowadzić wszystkie zmiany.
Głównym zmartwieniem życiowym jest stan zdrowia mojego 1,5 rocznego synka, choć sama też czuję się jakbym umierała. Synka urodziłam przez cesarskie cięcie, po porodzie długo nie mogłam dojść do siebie fizycznie i psychicznie, ciało odmawiało mi posłuszeństwa, a zaraz po wyjściu ze szpitala zaczęły się kłopoty z moim maluszkiem. Kolki, problemy z robieniem kupki i oddaniem gazów, co najgorsze synek zawsze cierpiał w nocy, a ja coraz bardziej nie miałam siły. Za kilka tygodni pojawiła się uporczywa swędząca wysypka. Długo wierzyłam lekarzom, pozwalałam na pogrążanie synka w kłopotach, które tylko rosły i rosły. Swędząca skóra, wzmożone napięcie mięsniowe, bóle brzuszka, nietolerancje pokarmowe, ataki jakby padaczkowe, niepokój i ciągłe cierpienie. Problemy się podwoiły po ostatnim szczepieniu w sierpniu zeszłego roku, od tamtej pory nie szczepiłam synka, a o normalność walczymy cały czas. Największą poprawę zdrowotną przyniosło ku mojemu zdziwieniu zapalenie oskrzeli z wysoką gorączką - nie pozwoliłam wtedy podać dziecku antybiotyku, podawałam do picia lipę, robiłam inhalacje z soli fizjologicznej i udało się bez chemii, a skóra była prawie idealna. Ostatnio jednak nie udało się bez antybiotyku, wiem zawiodłam, ale przez 5 dni gorączka nie ustępowała, a synek okropnie płakał tak strasznie bolało go gardło. Jednak antybiotyk nie narobił aż tak wiele złego, bo podawałam kilka razy dziennie florę bakteryjną, codziennie sok z aloesu i kąpałam synka w soli bocheńskiej. Jednak ostatnio synek był przez weekend pod opieką babci, a ta mimo zakazu podała mu bułkę żytnią i wróciliśmy do punktu wyjścia. Do tej pory udawało mi się doprowadzić synka do "względnej" równowagi poprzez wyeliminowanie z diety białka mleka krowiego, jajek (wymioty), glutenu i surowizny (słodyczy nie jadł nigdy, cukru mu nie dawałam tylko Sinlac na zalecenie lekarza, ale już dawno z niego zrezygnowałam). Z owoców jadł tylko duszone jabłka z cynamonem. W związku z tym nie wiem zupełnie od czego zacząć, co z owsianką, czy wprowadzić ją od razu mimo przykrych konsekwencji, czy się z nią wstrzymać? Co z kaszą jęczmienną? Na razie, bo o diecie Ciesielskiej dowiedziałam się z innego forum od mamy Kaspiana (Magdo dziękuję) wprowadziłam do diety synka cielęcinę, kurkumę, imbir, kardamon jako nowości. Jego dieta zawsze była bogata w przyprawy, długo kąpałam synka w naparze ze skrzypu polnego i jaskółczego ziela, a do picia dostawał stewie. Dziś już pije herbatkę lukrecjową z tymiankiem i imbirem. Ostatnie dwa dni jadł zupkę cebulową. Nie wiem czy dobrze zaczynam, dlatego chciałabym prosić o wskazówki - wiem, że powinnam przeczytać archiwum, ale nie mam tyle czasu i siły (dawno już wróciłam do pracy, do niedawna jeszcze wstawałam 2x w nocy karmić synka, teraz tylko raz, codziennie stoję i gotuję mu posiłki (bo nikomu nie pozwalam mu dawać nic innego), a nogi puchną. Dodatkowo po ciąży nabawiłam się nadczynności tarczycy (rodzinna przypadłość), przez którą jestem coraz słabsza, drżą mi ręce, serce kołacze jak idę szybkim tempem i czuję kłucie w klatce piersiowej, wieczorem jak zasypiam bicie serca dudni mi w uszach. Pierwszy raz w życiu czuję się jakbym umierała, a mam dopiero 25 lat.
data: 2008.06.11
autor: Mama Nikosia
Witam serdecznie Pani Aniu. Wreszcie dane nam było kupić laptopa więc znowu mogę pisać. Jeszcze tylko zmienimy łącze internetowe i będzie oki. Ale do rzeczy. Chciałam zapytać co oznacza lekkie mrowienie prawej dłoni.Od kilku dni mam to coś właśnie, a szczególnie w palcu środkowym i czasem w serdecznym. Teren na szyjce Julki prawie czysty, są takie maleńkie i blade centki. Całuję mocno, mocno, wolałabym osobiście, ale poczekam do jesiennego czwartkowego i całusy nabiorą mocy!;))) Joasiu Mam- Asik olej rycynowy sprawdził się super. Dzięki Ci za te telefony i cenne rady. Tulki.
data: 2008.06.11
autor: Magda P-K.
ps. P. Firanko piję imbirówkę ale póki co to o zdrowiu nie ma mowy - czyli alergia nie ustępuje.
Ukłony.
data: 2008.06.11
autor: Joasiulek
Pani Anno dziękuję za odpowiedz, myślę że tak właśnie zrobię jak Pani poleciła.
***Mam jeszcze jedno pytanie dotyczące masła roślinnego, nie wiem gdzie je należy sklasyfikować i do jakiego smaku przyporządkować. Mój maluch ma skazę białkową więc jestem postawiona pod murem i tyle, masło roślinne mu nie przeszkadza – gorzej ze mną bo nie lubię tych smarowideł i wiem, że nie należy ich spożywać. Chyba nie mam wyjścia w tej sytuacji!? /w wyszukiwarce nic nie ma/
***Pani Joanno – MamAsik tak sprytu Pani nie brakuje:) dziękuję za odpowiedz i serdecznie pozdrawiam. ***Pani Firanko o grzeszkach słodyczowych już zapomniałam, ale skutek został czyli nawrót alergii. Odnoszę nieodparte wrażenie, że te wzdęcia u malucha to wypadają zawsze po wołowinie z cebulą czyli np. po rosole, gdzie ów składniki się znajdują. Ale tak jak P. Anna napisała może za słabo zakwaszam całość pożywienia, muszę to zweryfikować i dopracować błędy.
*** Pani Firanko myśli Pani, że te płatki to udziwnienia? Chcę stworzyć śniadaniową moich marzeń /i męża/ więc jestem poszukująca – ale dziękuję za radę i troskę.
***Pozdrawiam serdecznie, za miesiąc mam obronę mgr, więc pewnie jakieś emocje i zawirowania mnie lada chwila dopadną.
data: 2008.06.11
autor: joasiulek
Probuje p. Aniu dojsc z ta moja starsza do ladu, to moje zadanie zyciowe. Tak, ocyzywiscie ma Pani racje, musze sama, aby pojsc dalej. Ale czasami mam wrazenie, ze robie krok do przodu i dwa do tylu. Ale na szczescie chyba jest odwrotnie, mam przynajmniej taka nadzieje:)
Firanko decyzja sluszna, oczywiscie, ale... Jezeli tyle telefonow, to moze ten nieprzypadkowy przypadek? (ostatnio stalam sie na nie bardziej wyczulona i icos ruszylo do przodu...) No albo po prostu proba Twojej stanowczosci:) Na dwoje babka wrozyla:)
A dla tych ktorzy jeszcze nie wyprobowali (ja sie ociagalam przez wiecej niz pol roku, az p. Ania na konsultacji powiedziala, ze jest to niezbedne) to polecam aktywnosc fizyczna. Po treningach, swiat staje sie prostszy i bardziej kolorowy, a poranne cwiczenia sprawiaja, ze trudy dnia codziennego sa do przezwyciezenia.
Pozdrawiam b. serdecznie
data: 2008.06.11
autor: Magda z Aachen
Joasiulku, myślałam, że o tych płatkach wyszperałam w archiwum a tu po przeładowaniu strony widzę, że jest odpowiedź pani Ani. Hihi, haha. :) Sprytnam, co?
data: 2008.06.11
autor: Joanna - MamAsik
Josiulku, cytaty: "może Pani dodawać do owsianki łyżkę lub dwie płatków orkiszowych, wówczas mniej cytryny oczywiście", ten był nawet do ciebie: "Joasiulku, płatków możesz używać wszystkich, ale nie dodawaj ich do płatków owsianych zbyt wiele – po dwie łyżki wystarczy. Oprócz płatków pszenicznych proszę dodawać też cytryny. Ile miodu możesz? – nie wiem, ale bez przesady. Wołowina z cebulą musi być zakwaszona, do tego ziemniaki i jarzyna. Nie objadaj się taką dużą porcją mięcha na kolację." :)
data: 2008.06.11
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie, Kochani! Magdo z Aachen, dobrze, że napisałaś swój pościk, w którym podkreślasz, że życie na PP jest dużo łatwiejsze, ma jasno określony rytm. I tak jest w rzeczywistości. Dzięki! Anonimku, serdecznie pozdrawiam, a z tym naszym cierpieniem to jedyne, co jest najpewniejsze, że jest ono nam niezbędne dla naszej ewolucji. Moniko, jest Pani entym przykładem osoby, której zaszkodziły truskawki. Proszę zero owoców, ciepłe, gotowane, nasze potrawy, nasza herbatka, kawa i imbirówka – po paru dniach-tygodniach wszystko się wyciszy i będziesz zdrowa. Pani Martynko, kupkowy problem u dziecka może być za przyczyną ząbków, ale raczej wydaje mi się, że jest to wina niewłaściwego posiłku. Ostróżko, tak, trudno jest znaleźć właściwe przesłanie naszych życiowych uwikłań, naszego życiowego mozołu, ale ono jest! Marto R., dobrze, że opisałaś wasze wątrobowe przygody. Potrzebne to dziewczynom. Aido, tak, masz rację, modlitwa Bridy jest absolutnie doskonała. A jej tylko zabrakło pokory. Mamaa, proszę, aby Pani wytłumaczyła, co to jest lampa bio-v i jakimi promieniami emanuje, bo ja nie wiem. A teraz Pani bardzo polecam słońce. Pani Sylwio z Gdańska, to, co się dzieje z zębami u Pani dzieci, nie jest winą naszego jedzenia – to na pewno. W ich przypadku są to sprawy genetyczne – osłabienie nerek. Proszę pomyśleć, jakie zęby mieli Państwa rodzice. Jeżeli psują się tylko niektóre zęby, z pewnością jest to zależne od stanu narządów, do których te zęby są przypisane. Karmić proszę dzieci klasycznie, wg reguł PP – powinno się wszystko porządkować. Jak chce Pani przypilnować dziecka, aby nie objadało się łakociami, proszę odnaleźć w sobie mądrość i umiejętnie dziecko dyscyplinować – ani zbyt wielka dyscyplina, ani zbytnie folgowanie nie będzie mu służyć. Ono musi wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Pani Heleno z Bierzglinka, pozdrawiam! Pani Anko z USA, czy problem skórek przy paznokciach to nie błąd manicure? Natomiast białe plamki na paznokciach i krosty na udach to jeszcze skutki starego żywienia. Paznokcie będą się porządkowały w ciągu długiego czasu – za nie odpowiada wątroba. Proszę ewentualnie wspomóc się witaminą B-complex lub kwasem foliowym. Pani żywienie w tej chwili jest już zapewne poprawne, natomiast wcześniejsze pozostawiło w Pani pewne niedobory, a w dodatku karmi Pani dziecko. W ostrożeniu proszę malucha obmywać parę razy w tygodniu. Mamaa, nie uważam, aby chrupanie surowej marchewki wpływało na piękne uzębienie. Zębami synka proszę się nie przejmować, przyjdzie moment, że stare wypadną, a nowe na pewno będą proste. Paryżanko, bardzo się cieszę, że się Pani odnajduje radośnie w kuchni, ale nie wiem, czy Pani pamięta, że jest jeszcze coś do zrobienia: ugotować zupę dla siebie:) Ostróżko, tak, szkolne sklepiki to autentyczne przestępstwo – tu powinien wejść prokurator. Firanko, pozdrawiam całą Twą czeredkę. Ostróżko, w sprawie modlitwy Coelho nie zamierzam Cię ganić, lecz wytłumaczę ci pewne schematy, w których jeszcze tkwisz. Mam wrażenie, że wezwałaś Boga na dywanik, dajesz Mu do zrozumienia, że to On Coś powinien. A ja chcę Ci przypomnieć, że Bóg nic nie musi, dał nam wszystkim po równo świadomości i wolnej woli. Zostawił nam Porządek i teraz leży pod gruszą. A my się uwijamy w tych naszych wcieleniach, przerabiamy po odrobinie, będąc po uszy upaprani w skrupuły, w schematy, w poczucie winy, wzorzec ofiary, brak pewności siebie, brak przyzwolenia na miłość i dostatek itp. itd. To, co najtrudniej przychodzi nam w naszej ewolucji, to uwolnienie się z wzorca ofiary i zaufanie Bogu. Trudno jest nam również poddać się pokorze, bez wchodzenia w rolę ofiary. Bóg za Ciebie nie rozstrzygnie, jakiego masz dokonywać wyboru – Ty masz dać sobie sama przyzwolenie na wszystko dobro. Masz sama odnaleźć w sobie pewność, że jesteś doskonała, równie jak inni są doskonali. Sama masz znaleźć w sobie siłę i moc w dociekaniu prawdy, jak to robili inni, w tym święci. Nikt Ci w tym nie pomoże. Mam wrażenie, że w dzisiejszej naszej świadomości powinniśmy już rozumieć, na czym polega wielkość każdej istoty, jak również nas samych. Zrozumienie i odwagę musisz sama w sobie znaleźć i być pewną, że jesteśmy stworzeni na wzór i podobieństwo Boga. Musisz odnaleźć w sobie pewność tego, że na Twoje pragnienia zasłużyłaś i że one wypływają z Twego źródła wiecznej mądrości. Ostróżko, w Twoim poście wyczuwam oczekiwanie (chciejstwo?) i zniecierpliwienie. Skąd się to bierze? Być może, w coś się zakręciłaś, dlatego bardzo bym Cię prosiła, abyś wzięła sobie urlop od życia minimum na tydzień-dwa i zobaczyła, jak się żyje, gdy nic nie musisz. To śmieszne, bo wczoraj o tym pomyślałam, a dzisiaj już doniosłaś, że właśnie taki mały urlop sobie zafundowałaś. Weź urlop i spotkaj się z sobą. Jestem pewna, że to, co teraz przeżywasz, to początek czegoś bardzo ważnego w Twoim życiu. Jagoda w dzisiejszych postach przedstawiła pięknie, jak ten proces naszego przemieniania mniej więcej odbywa się w rzeczywistości, tylko tego nie nazwała. Jolik, pościk dotyczący dzieci mądry. Z dziećmi każda z nas musi znaleźć własny sposób porozumiewania się. Jest to ciągłe balansowanie między przykręcaniem a popuszczaniem – nie ma tu złotego środka. Najważniejsza jest nasza czujność i uważność wobec naszych milusińskich. Najwięcej szkody wyrządzamy dzieciom i sobie, gdy je lekceważymy lub ich nie zauważamy. Aida, cichaj waść:) J., nie stoisz w miejscu, postawę masz właściwą. Jedno jest najważniejsze, byś nie weszła w rolę ofiary. Zewnętrze ją wyczuje i będzie Cię atakować. Stój spokojnie i bądź pewna siebie. Dziewczyny mądrze Ci podpowiadają. Sylwio druga z Gdańska, też jestem zdania, że synek powinien być w rękach opiekunki, chyba że ma Pani doskonały żłobek. Firanko i Renatko, w sprawie maleńkiego dziecka i żłobka macie rację. Pani Urszulo, chleb odparowany, czysta lniana ścierka i woreczek foliowy, ale proszę chleb odkładać nie do szafy, ale na szafę. Kingo, w sprawie dziecka proszę ewentualnie przedzwonić w czwartek. Rosół i zupka to zupełnie inne potrawy – zupkę gotuje Pani na małym kawałeczku mięska z kością, rosół jest intensywniejszy. Magdo z Aachen, całe życie mamy dylemat, co wybierać, czy pilnować dzieci, czy odpuszczać. Nie pomogę Ci w tym. Dziecko dziecku nierówne, do każdego trzeba inaczej podejść. Musisz sama. J., chyba większość z nas w pewnym momencie swojego życia czuje się jak liść na rzece lub wypalony pień. Ze mną kiedyś też tak było, a był to moment, kiedy skończył się jeden czas, jeden świat i zaczęłam wchodzić w inny. Być może z Tobą jest to samo, Jagoda pięknie to tłumaczy. Joasiulku, płatków możesz używać wszystkich, ale nie dodawaj ich do płatków owsianych zbyt wiele – po dwie łyżki wystarczy. Oprócz płatków pszenicznych proszę dodawać też cytryny. Ile miodu możesz? – nie wiem, ale bez przesady. Wołowina z cebulą musi być zakwaszona, do tego ziemniaki i jarzyna. Nie objadaj się taką dużą porcją mięcha na kolację. Ostróżko, dla Ciebie słowa z piosenki Maryli Rodowicz: „bo nic to, że życia, psiamać, popołudnie, jest cudnie, jest cudnie”. Sasanko, cieszę się, że się Pani odnajduje w klimacie i smakach PP. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.06.14
autor: Anna Ciesielska
Karmiaca mamo Joasiulku jeśli ty po słodyczach masz nawrót alergii to dziecko też ma wzdęcia po tychże, na pewno nie po wołowinie i cebuli. Jeśli masz sensacje widoczne u dziecka to wróć do źródła czyli same płatki owsiane,kluczem nie jest udziwnianie ale prostota więc inne płatki zostaw na inny czas. Jeśli siegnęłaś do słodyczy to zafunduj sobie rano imbirówke zamiast kawy, i tobie i dziecku wyjdzie na zdrowie. ***Jagodo dzięki za posty bo może nie mam czasu jin jak j. ale decyzja żeby zostać w domu z dziećmi do początku nowego roku szkolnego będzie mnie rozstrajać, co chwila telefony czy nie chcę pracować. Zeby nie zwariować delektuje się fizycznością i rozkwitem dzieciakow Tosia drugi dzień wcina zupę jarzynkową. Odkryłam prawą dolną jedynkę. I ...życie jest piękne.
data: 2008.06.10
autor: Firanka
Po przeczytaniu pierwszej książki pani Ani i po ugotowaniu pierwszej zupy chciałam wiedzieć od razu jak najwięcej, by nie popełniać wielu błedów przy wprowadzaniu nowych zasad, poprosiłam o wyodrębnienie porad na forum. Od razu uświadomiono mnie, że nie ma szans. Teraz dopiero (a może już teraz, bo to zaledwie kilka tygodniu) zrozumiałam że nie potrzebuję usystematyzowanego podręcznika do wprowadzania zrównoważonej diety (poza książkami p.Ani oczywiście). Wszystko w swoim czasie, do wszystkiego kiedyś dojdę, wykopię gdzieś w forum, albo samo to do mnie trafi, nie poganiam siebie ani swojej rodziny. Staram się jak mogę, z całych sił unikam kwaśnego, zimnego i surowego, gotuję kawę, herbatki, zupy i obiadki. Przed podjęciem decyzji o wprowadzeniu kuchni opartej na pp bardzo się bałam że przy moim niezwykle obciążonym obowiązkami życiu skomplikowane zasady gotowania skomplikują i obciążą mnie jeszcze bardziej. Tymczasem już mogę powiedzieć, ze stało się inaczej. Nie wiem co to za cuda ale jest lepiej. Z powodu braku czasu nie przesiaduję calymi dniami w archiwum forum aby korzystać z doświadczeń innych, tylko ewidentne potrzeby chwili skłaniają mnie by coś znaleźć w wyszukiwarce, czasem znajduję odpowiedź, czasem nie... ale często znajduję nowe intrygujące pytania i zaskakujące odpowiedzi(Ważne dla mnie). W miarę możliwości czytam bieżące zapisy na forum i jestem pod wrażeniem, bo codziennie zajduję dla siebie jakąś perełkę, coś ważnego. Zanim trafiłam na to forum przeczytałam w innym miejscu ze to "towarzystwo wzajemnej adoracji" ludzi bardzo ortodoksyjnych w swoich przekonaniach. Tymczasem spory, jakie tu mają miejsce otwierają oczy i umysły. Jest tyle cennych myśli, Ostróżko dziękuje za krytyczną nutę wobec wobiec P.Coelho, według mnie ten nurt jest w naszych czasach bardzo potrzebny, ale jest to trochę duchowość komercyjna,wcale nie chcę prowadzić jakiejś debaty o poprawności literackiej. Chodzi raczej o idee, które są bardzo potrzebne i ten autor trafił na taki właśnie grunt.Gorąco pozdrawiam wszysktich
data: 2008.06.10
autor: Sasanka
Troche mnie Jagódko zmartwiłaś.Na długotrwałe i trudne procesy to ja już nie mam czasu,przeżywam już trzecią młodość. W dodatku od dłuższego czasu żyję trochę tak na czuja Skoro wszyscy są nakarmieni a dom oprany i uprzątnięty ,szpitalno-brato-mamowe obowiązki wypełnione, to czasu starcza mi tylko na popyskowanie troche na forum ,a jeszcze mi leży odłogiem oprawianie bajki dla elfów.Po prostu nie wiem jak wykombinować te okładke coby była taka jak bym chciała.A może moja dusza ma dosyć tych filozofii ,może przerobiła je dawno temu.Jedna "wiedząca" osoba nawet mi to zasugerowała.Pozatym nie moge długo rozmyślać o duchowych sprawach ,bo mi się kolejność smaków pomyli, albo nie wyjmę na czas mięsa do wymoczenia.Bycie w terażniejszości nie jest łatwe .Już człowiek myśli że mu się udało a tu z nienacka okazuje się, że znowu jakieś zgryzoty sprzed 5 lat dochodzą do głosu i muszę wymyśleć inny sposób spojrzenia na nie, coby przestały być zgryzotami a awansowały na pouczające doświadczenie Pozdrawiam Ciebie i życzę sobie abyś miała dużo czasu na pisanie takich mądrości bo może i na mnie jakieś oświecenie spadnie.A na koniec, to zdanie;"mogę tylko podnosić moją świadomość, kierować na nowe tory i ten mój nowy świat może przyczynić się do zmiany czegoś większego " to mi głośno zadudniło w głowie ,troche za głośno, ale pomyśle o tym póżniej. Teraz biore się za okładke bo mi właśnie pstryknęło jak to ma być.Chyba jednak ja jestem na etapie kierowania starego na nowe a nie tworzenia nowego.Muszę te słowa zawiesić w kuchni na lodówce bo po prostu czuje jak mną telepie.Musze to sobie łagodniej przyswoić.No więc to jest właśnie ta nowa ścieżka pomiędzy starymi zgliszczami to gdzie ja teraz jestem.Kobiety każcie mi się zamknąć,matki karmiące do klawiatury , bo ja pisze dlatego coby nie doprowadzić do konfrontacji samej ze sobą.
data: 2008.06.10
autor: ostróżka
Sesja sesją ale pion trzeba trzymać. Przepraszam ale ja z takimi prozaicznymi pytaniami się tu zjawiłam. Pani Anno wiem, że kiedyś dużo było na temat śniadaniowej zupki- jednak mam nowe pytania. A dotyczy ono płatków gryczanych i płatków żytnich. Czy podobnie jak kasza gryczana płatki gryczane są takie dobrotliwe dla nas i można je stosować w śniadaniowej /lub jako zagęstnik?/?
Wolę spytać /w wyszukiwarce nic nie znalazłam/, oraz czy płatki żytnie też są wskazane w zupach porannych?
**Ile trzeba dosypać płatków w smaku kwaśnym /pszenne/ do śniadaniowej, by zrównoważyć smak właściwie i nie dodawać już cytryny /łe/?
**Odnośnie miodu – mogłabym jeść go całymi słoikami-ile mogę zjeść dziennie by nie przesadzić? Mam na myśli np. kanapkę z miodem.
**Pani Joanna MamAsik miała racje jestem w nierównowadze – moje ciągoty do słodyczy doprowadziły mnie do nawrotu alergii, dziękuję za ostrzeżenie P. Joanno.
** Po zjedzeniu przezemnie dań zawierających wołowinę plus cebulę mój synek ma wzdęcia i jest niespokojny - gdzie robię błąd?(Karmię piersią)Może żle równoważę smaki?

(Jeżeli była mowa już o tym to proszę o powtórkę lub odnośnik – dziękuję.)
data: 2008.06.10
autor: JOASIULEK
Ostróżko, dziękuję, ale zauważenie, że w naszym życiu odbywa się jakiś proces, zwłaszcza trudny i długotrwały, to wyższa szkoła jazdy. Nie jest to proste, bo tak bardzo jesteśmy uwikłani w swoje emocje, myśli, oczekiwania, że nie widzimy, co dzieje się naprawdę, a więc też nie bardzo możemy estymować, co czeka nas na końcu tej przygody. I to jest odpowiedni moment, by w naszym życiu pojawił się prawdziwy Mistrz, który widzi nas z trochę innej perspektywy – wyższej i poprzez to widzenie RZECZYWISTOŚCI pokazuje nam, co naprawdę się dzieje. W moim życiu pojawiła się Pani Ania i PP. To, o czym mogę pisać, to proces, widzenia dopiero się uczę. Narodziny Nowego to zawiśnięcie między starym światem a nowym, kiedy kończy się znane, a zaczyna nieznane, kiedy musimy zdecydować, co zabieramy w dalszą drogę, a co zostawiamy. Bolesne rozdarcie, bo chciałabym już być w nowym, ale śniło mi się podnoszenie świadomości w starym, kierowanie starego na nowe tory, wyświetlanie kierunku, w jakim stare zmierza! A to d…a. I to jaka. Mogę tylko podnosić SWOJĄ świadomość i siebie kierować na nowe tory, tworzyć SWÓJ nowy świat i to dopiero on – ten mój nowy świat – może przyczynić się do zmiany czegoś większego. Tak właśnie robi Pani Ania i to wczoraj wyświetlił mi mój mądry mężczyzna. W tych kolejnych fazach „jin, samotności i ciemności” zbliżamy się do swojego bólu istnienia, docieramy do bólu, który od zawsze jest w naszym sercu, często tak wrośnięty, że trudno go zidentyfikować, a jeszcze trudniej obrać kierunek dalszej drogi. Dlatego tak istotne jest dążenie do czystego serca, takiego, które dotarło do swego własnego sedna, pierwotnego cierpienia, bo tylko to przynosi prawdziwy spokój, mądrość i miłość. Zetknięcie się ze swoim własnym bólem boli, tkwienie pomiędzy światami męczy. Ale właśnie to jest twórcze, to jest punktem odbicia. Jeśli ten etap nie dopełni się w nas, nigdy nie znajdziemy prawdziwych siebie. Pozdrawiam
data: 2008.06.10
autor: Jagoda
Zeby oddać Coelho co mu się należy, poprę posta Jagody cytatem z Piątej Góry ;Eliasz powiedział że nigdy nie myślał że będzie prorokiem "Myślałeś-odparł Anioł-ale byłeś przekonany że to niemożliwe,albo niebezpieczne,albo nie do pomyślenia"i dalej; "Odnalazłeś swoją drogę ale nie możesz zacząć niszczyć zanim nie nauczysz się odbudowywać"I teraz moja wersja modlitwy;Panie pomóż mi nauczyć się odbudowywać bo tak mi się zdaje czasem (a nawet często) że moja nowa droga to tylko nowa ścieżka pomiędzy starymi zgliszczami, a chciało by się już wędrować nowym traktem albo nawet piękną aleją pomiędzy kwitnącymi ogrodami, chociaż coś mi tam miga na horyzoncie takiego ,co warte zachodu.Dzisiaj pierwszy raz od 6 tygodni spędzam cały dzień w domu. Nie poszłam do szpitala do brata ,ani do mojej matki, też chorej, bo obydwoje uznali ,że nie ma potrzeby.Więc tak sobie siedze i się dowartościowuje bo moja synowa też dała mi urlop.Jagódko składam CI hołd.
data: 2008.06.10
autor: ostróżka
Droga Sylwio druga. Dlaczego chcesz wysłać synka do żłobka? Wydaje mi się, że lepiej zaufać jednej opiekunce, która w domu zadba o twoje dziecko aniżeli instytucji żłobkowej. Żłobek czy przedszkole – z tym związane są jeszcze inne problemy, nie tylko jedzeniowe. Piszesz, że dziecko nie choruje - to doskonale. Żłobek zapewniam Cię będzie początkiem tych chorób – nawet jeśli przypilnujesz jedzenia. Zbiorowisko dzieci to same emocje, to walka o energie, jej utrata. Emocje to wątroba, osłabiona wątroba to kaszle etc. Kiedy mój synek poszedł 10 m-cy temu do przedszkola, za nami było 2 lata całkowitej dyscypliny, a dziecko podobnie jak twoje – przez ten czas miało raz gorączkę i raz kaszel. W przedszkolu ma swoje jedzenie, pilnowany jest na pewno, a kaszel mieliśmy średnio co 1,5 m-ca czyli na okrągło. Powiedziałabym, że kaszel na porządku dziennym, chyba nawet nauczyliśmy się z nim żyć:)) Pojawiał się zawsze po jakiś imprezach typu dzień babci, dzień matki, wycieczka czy coś podobnego. Odwlekałam pójście do przedszkola maksymalnie, jednak tata nie chciał już dłużej czekać. On podobnie jak wielu innych ludzi żyje w SCHEMACIE, że przedszkole doskonale rozwija etc, z czym ja się delikatnie mówiąc nie zgadzam. Do właściwego rozwoju małemu dziecku nie potrzebni są absolutnie rówieśnicy, tylko kochający i akceptujący je rodzice, towarzystwo osób dorosłych, bo od nich najwięcej chłonie. Na szczęście w naszym przedszkolu niektóre panie to takie chodzące Aniołki, więc akceptuję całą tą sytuacje, skoro zmienić w tej kwestii niewiele mogę...
data: 2008.06.10
autor: Rene
własnie sprawdziłam....filtrów nie stosujemy. Intuicja dobrze mi podpowiadała. Przyznam się, ze mięsa dziecku póki co nie podaje. Nie moge przełamac się do sklepowego mięsa, a ekologiczne moge mieć tylko mrożone. To jeszcze nie daje mi spokoju, bo powinnam.
data: 2008.06.10
autor: 
Firanko własnie wczoraj kupiłam ksiażki Hellingera. Zaczynam od "Miłości szczęśliwej" czytać. Kupiłam jeszcze "Sumienie miał czyste..." i "Porządki miłości".

Ja własnie wybrałam złobek gdzie jest ok. 15-tu dzieci w grupie. Chodzi mi o nauke w złobku, zabawy, przedstawienia. A jak widze te nianie któe przenosza swoje leki na dzieci to az mi dreszcze przechodzą. Moze sie myle.

Marto R. dziekuje za odpowiedź. Tak własnie zrobie. Moje dziecko nawet nie jest zapisane do przychodni, bo nie wyrobiłam mu jeszcze książeczki. Zwlekam z tym jedynasty m-c.
Czy uzywacie filtrów p/słonecznych?

Pozdrawiam ciepło, lece czytać forum
data: 2008.06.10
autor: Sylwia druga tez z Gdańska
Droga J., tak to właśnie jest, że czas narodzin poprzedza czas skupienia, jin, ciemności i samotności, jak napisała Ci Magda. Najtrudniejszą rzeczą, jaką mamy w życiu do zrobienia, to zmiana sposobu myślenia o sobie i osadzenie siebie samego w rzeczywistości. Nie jest prawdą to, co piszesz, że tworzenie siebie jest skazane na niepowodzenia i przynosi poczucie klęski. Właśnie tworzenie siebie jest istotą tego, co na Ziemi mamy do zrobienia – i to według własnego NAJPIĘKNIEJSZEGO WYOBRAŻENIA o sobie. Ale jest w nas strach, poczucie małości, poczucie winy i wiele innych schematów, w których tkwimy i które blokują nam widzenie samych siebie we własnej wspaniałości i doskonałości. Trzeba zacząć to widzieć, a samo uświadomienie wyzwala proces zrzucania tego balastu. To wszystko odbywa się etapowo, nasz kąt widzenia stopniowo się poszerza. Każdy przełom poprzedzony jest takim czasem, o którym teraz piszesz – pozornego bezruchu, „nic nie dziania się”, zawiśnięcia w pustce. Jest to czas trudny i bolesny – bo z jednej strony trudno z tego miejsca zobaczyć światło w tunelu, a z drugiej nasze ego histeryzuje, płacze, użala się nad sobą, ogólnie jest bardzo nieszczęśliwe. Jedyne, co w tym czasie możemy zrobić, to zaakceptować go, przyjąć i uświadomić sobie, jaki to ból nie pozwala widzieć słońca. Zrozumienie istoty tego cierpienia poprzedza moment znalezienia rozwiązania, tego swoistego „Eureka”, które jest narodzinami Nowego - NOWEJ CIEBIE. W moim przypadku ten czas narodzin Nowego liczy się w latach, np. musiałam zaakceptować i nauczyć się samotności i samodzielności, bycia szczęśliwą w tym, co mam, opanowania w najbardziej krytycznych sytuacjach (rozwód, bankructwo firmy) – 1000 samotnych nocy to trwało, zanim mógł zjawić się ktoś, kto po tym moim doświadczeniu nie wypełnił pustki, ale stał się jedynie (i aż!!!!!!!!) dopełnieniem. To jin, widziane z takiej perspektywy, to święty czas, ale trudny w pień. Dobrze jest wtedy próbować wznieść się choć trochę ponad swoje upieprzenie tą sytuacją i spróbować zobaczyć ją z góry. To bardzo pomaga, bo wówczas widzi się nie tylko punkt, w którym jesteśmy, ale choćby część drogi i to, co już udało się przejść i zmienić. To, nad czym na pewno musisz popracować, to widzenie jedzenia wg PP w kontekście Porządku. Równoważenie narządów jest procesem obiektywnym i nie ma możliwości, żeby to „nie działało”, chyba że albo robisz to niewłaściwie, albo z niewłaściwymi intencjami. Przyjrzyj się temu dokładniej, bo zrównoważone narządy są początkiem równoważenia emocji. Powodzenia!
data: 2008.06.10
autor: Jagoda
Droga Pani Lismo, dziękuję za przypomnienie Desideraty bo do postu Rene z tego miejsca forum daleko( Rene też ją cytowała) Każdy z nas jest inny ,ale cytując tylko to jedno pierwsze zdanie ,pomyliła Pani nasze prawo do bycia sobą ze zgubnym zwyczajem porównywania np. naszych osiągnięć z osiągnięciami innych.A wracając do Desideraty,
obojętnie kto ujął w forme poematu wszystkie prawdy powtarzane przez wszystkich mędrców od wieków ,jest to rzeczywiście hymn na cześć naszego prawa do bycia sobą, do naszej różności, czy lepiej odrębności i do obowiązku wypracowania w sobie akceptacji.Wszyscy są jacy są,każdy jest potrzebny.Nieraz mam wrażenie że różne szczęśliwe i nieszczęśliwe koleje losu są po to, aby wykrzesać z nas w tej jedynej odpowiedniej chwili to, co najwartościowsze dla rozwoju całej ludzkości.Przypomniała mi się tęcza.Każdy jej kolor jest inny, musi być inny i ma prawo być inny, a wszystkie razem tworzą to słynne "białe światło"Pozdrawiam.
data: 2008.06.10
autor: ostróżka
Marto R.
wszystko może, może. Przez te parę miesięcy miałam stosunkowo sporo czasu. Analizowałam, ważyłam i przekopywałam. Wiem, że to nie tylko oczekiwania innych ale również moje, wynikające z osadzenia w pewnych wzorcach. Jest mi ciężko żyć wśród ludzi, którzy uważają mnie za outsidera oderwanego od rzeczywistości. Może nawet mi współczują. Jest mi też ciężko żyć ze sobą samą, inną od tej, jaką chciałabym być. Zresztą to pewnie nie tylko mój problem. Tworzymy własne wyobrażenia na temat siebie, co więcej chcemy tworzyć siebie. To działanie jest jednak z góry skazane na niepowodzenie. Stąd rodzi się poczucie porażki.

Magdo z Aachen,
był czas, że tak myślałam ale jestem już tym zmęczona. Czasami mam wrażenie, że jestem jak ten zeschnięty liść na rzece, który utknął gdzieś w zakolu. Wszyscy płyną a ja gniję w tej kałuży.

Dziękuję Wam za posty:)
data: 2008.06.10
autor: j.
Aido odpusc. Fragment, ktory przytoczylas, jest ladny, fakty ciekawe, ale moze sprobuj nie obrazac sie? Bo to boli nie tylko Ciebie, ale rani rykoszetem innych. Ostrozka przytoczyla sowja wersje modlitwy i pomogla (przynajmniej mi spojrzec na to z innej strony.
J. a moze potrzebujesz zastoju? Moze tak jak w alchemii pocichu, w ciemnosciach cos sie dzieje, cos sie rodzi? Jezeli tak to odwagi i wytrwalosci. A walka ze schematami t, tak jak pisalam w poprzednim poscie nie jest latwa. Bo nie tylko otoczenie ma oczekiwania, my tez, gdzies w glebi czesc z nich podzielamy, uwolnic sie od nich jest ciezko, a kiedy juz, juz nam sie wydaje ze zwyciezylismi, przychodzi moment, kiedy pojawiaja sie znowu, juz oslabione i rozpozpoznane, ale jednak.
Co do dzieci, slodyczy itd. to Jolik masz calkowita racje, ale jak to zrobic? Caly czas brakuje mi odpowiedzi, czy trzymac krotko, czy odpuscic? Pilnowac, czy zaufac? Tak sie bujam w ta i z powrotem...Pani Aniu?
Tak mi sie zebralo, ale juz, juz koncze:)
data: 2008.06.09
autor: Magda z Aachen
Sylwio, co do szczepień: nasza pani pediatra powiedziała, że nikt nie może za nas zadecydować o zaszczepieniu dziecka, nawet szczepionką obowiązkową. Choć, zgodnie ze swoim sumieniem, bardzo nas na nie namawiała, nie robiła trudności, tylko wpisała do karty, że rodzice nie wyrażają zgody i my się pod tym podpisaliśmy. Dodała, że żaden lekarz nie podpisze oświadczenia, że gwarantuje brak powikłań i to jest argument dla nas. Moje koleżanki robią też tak, że jak dzwoni przychodnia, to mówią, że szczepią prywatnie w jakiejś lecznicy. Tamci wpisują to w kartę i już nie dzwonią więcej. Nie szczepienie dzieci jest coraz powszechniejsze i lekarze często już mieli z tym do czynienia. Ja materiały p.Romana mam od dziewczyn, ale są to skany bardzo słabej jakości i w większości nie do odczytania, więc nie będę rozsyłać. Jeśli jednak podjęłaś decyzję i jesteś przekonana co do jej słuszności, to nie potrzebujesz tych materiałów, wszystko, co Ci potrzebne w tej sprawie masz przy sobie. Pozdrawiam
data: 2008.06.09
autor: Marta R.
I jeszcze jedno czy rosoly dla dzieci sa koniecne skoro codziennie zjadaja zupe na miesie z koscia? Musze sie przyznac, ze jeszcze im rosolu nie gotowalam. Dziekuje za wszystkie podpowiedzi!
data: 2008.06.09
autor: Kinga
Pani Aniu dalam 3,5 letniemu synkowi antybiotyk, poniewaz nie wiem jeszcze jak mam przetrwac choroby dzieci bez lekow. To pierwsza jego choroba i pierwsze powazne lekarstwo. Nie wiem nawet jak radzic sobie z goraczka. Nigdy nie chorowal,a tu znowu, teraz ma z kolei katar i goraczke, podaje mu imbirowke co kilka godzin jedna lyzke, czy jeszcze powinnam cos zrobic? Wiem,ze tym razem rowniez jesli bedzie bardzo slaby i dostanie wysokiej goraczki podam mu panadol. Chcialabym sie nauczyc co robic dla dziecka podczas jego choroby. Bylabym wdzieczna za wszystkie wskazowki i bede przeszukiwac forum.
data: 2008.06.09
autor: Kinga
Witajcie, mam problem z przechowywaniem pieczywa. Robię tak, jak zaleca Pani Ania. Doba na odparowanie, potem w lnianą ściereczkę i w worek foliowy i do szafy. Niestety pleśnieje już po 3 dniach. Jak przechowujecie chleb? Czy może w pojemnikach do chleba? Jeżeli tak to w jakich. Zastanawiałam się nad kupnem. Są plastikowe, drewniane i metalowe. Plastik chyba odpada. Metal, czy najlepiej drewniany? W archiwum temat pojemników nie był poruszany. Jakie są Wasze najlepsze doświadczenia? Będę wdzięczna za informacje na ten temat.
data: 2008.06.09
autor: Urszula
desiderate tu juz chyba wszyscy znają
data: 2008.06.09
autor: 
Sylwio druga - jestem za nianią bo w żłobku jest jedna pani na 30 tkę dzieci. Propos przysposobionych dzieci warto przeczytac Hellingera (jestem jedną z wielu fanek) bo może to pomóc w kontaktach z dzieckiem. Twierdzi on że należy uczcić rodziców tego dziecka, inaczej duch dziecka nie udźwignie świadomości zerwania z biologicznymi rodzicami. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2008.06.09
autor: Firanka
Ostrozko kochana, jestes jedna z najmadrzejszych kobiet na tym forum,wspaniale piszesz,najwyzsza polka!! Nie kazdy moze jej dosiegnac, a skoro od czasu do czasu wiedza Twoja leci na nasze glowy, mozesz dla swojego spokoju rzucic zamiast UWAGA!!Kto chce niech ucieka ale ile straci!!!!
data: 2008.06.09
autor: kolik51
Zapomniałam dodać, że zacytowany tekst "Desiderata" traci na sile sugestywności jeśli jest źle przetłumaczony, bądź niepełny. A zacytowany jest kiepskim tłumaczeniem i z brakami np. po Słowach:" Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Jest wers...
"Unikaj głośnych i napastliwych - są udręką ducha."
Nomen omen
data: 2008.06.09
autor: Aida
Staram się nie oceniać tak wogóle, a w szczególności poziomu świadomości ipotrzeb, bo wtedy odcinamy się od poznania. Jeszcze raz podkreślam, zacytowałam fragmenty książki dla chętnych zajrzenia do niej. Wybrałam akurat te fragmenty, bo dotyczą drogi poszukiwań na płaszczyźnie duchowej. Moim skromnym zdaniem Brida prosi o pokorę, by przyjąć prawdę, że nie różni się od innych ze swoimi możliwościami, czy też predyspozycjami do kroczenia drogą duchowego rozwoju aby móc pomagać innym. I dopiero teraz to jest moja interpretacja z którą może się ktoś czy nawet nikt nie zgodzić.
Natomiast moje potrzeby zostawiam sobie, daję sobie radę i nie śmiem zajmować się potrzebami innych jeżeli mnie o to nie poproszą. Ot, takie mam skromne zasady....
Jeszcze tylko słowo na temat zacytowanego tekstu "Desiderata"(łac. w liczbie mnogiej) to nic innego jak poemat napisany przez Maxa Ehrmanna w 1927r a wydany w 1948 w tomiku "The poems of Max Ehrmann". A dociekliwi mogą znaleźć informacje skąd wzięła sie plotka na temat anonimowego autora i błędna data powstania.To zabawne jak czyjeś przeoczenie może wpływać na bieg wydarzeń i interpretację faktów. Nie odnoszę się do treści tylko do faktów. Do treści tego poematu odwoływali się hippisi. Pozdrawiam.
data: 2008.06.09
autor: Aida
Droga J. Piszesz, że postanowiłaś odpuścić a zaraz potem, "wydaje mi się, że wszyscy wokół oczekują ode mnie przyjęcia jakiejś postawy". Jedno przeczy drugiemu. Jeśli nie masz w nosie tego czego inni oczekują, to znaczy, że jeszcze nie puściłaś. I pamiętaj, że jeśli ludzie oczekują czegoś od Ciebie, to znaczy, że Ty sama (być może podświadomie) tak właśnie chcesz być widziana, to Ty narzucasz innym taki a nie inny sposób postrzegania Ciebie, również mężowi. Może "wszyscy" to Ty sama? A może Twoja bierność to nie wynik świadomego wyboru, tylko "jarzmo" ofiary, które sobie narzuciłaś? Pozdrowienia
data: 2008.06.09
autor: Marta R.
I jeszcze zapomniałam o szczepieniach. ja tez jestem zainteresowana materiałem p. Romana. jeśli mozna na vitamina35@interia.pl

Kolejne szczepienia zblizają się, do tej pory szczepiłam obowiązkowe, ale to z zupełnie innych względów. Synek jest przysposobiony i póki nie był nasz na wieki musiałam działać zgodnie ze standardem szczepien.
data: 2008.06.09
autor: Sylwia druga tez z Gdańska
Sylwio druga, to Ty decydujesz, co jest normalne. Jeśli uznasz takie rozwiązanie za najlepsze na daną chwilę to ono właśnie będzie normalne. Ciesz się, że masz taką możliwość, żeby zaprowadzać dziecko później i odbierać wcześniej. Decyzja o nie podawaniu synkowi jedzenia żłobkowego jest bardzo słuszna, bo to inwestycja w jego przyszłość. A z potencjalną nianią trzeba rozmawiać tak jak dziewczyny radzą rozmawiać z dyrektorkami przedszkoli: z pewnością siebie, z klasą (na czerwonych szpilkach), jasno, krótko i na temat. Na pewno wybierzesz właściwą opcję. Pozdrowienia
data: 2008.06.09
autor: Marta R.
Podczytuje Was kochane i chyle czoła. Jestem mama 13-to m-cznego synka. Od wrzesnia ma iść do żłobka i mysle o tym jak to wszystko zorganizowac żeby nie jadł tamtego jedzenia. Wymysliłam, ze na sniadania nie będziemy przychodzic, obiad i picie w termosie a przed podwieczorkiem odbierac. Tylko czy to normalne? Nie moge zdecydowac się na nianie. Jeszcze nie szukałam ale tez nie mam zaufania. A moze ktoś zna kogos godnego polecenia z Gdańska?

Synek od pół roku na PP, w swoim zyciu miał 2 katary i gorączkę trzydniowa. Nigdy nie brał żadnych leków.

pozdrawiam serdecznie i będe wdzięczna za porady. ostatnio jestem zagubiona i przemeczona.

Sylwia z Gdańska imienniczko, czy nie miałabys ochoty na spotkanie kiedys?
data: 2008.06.09
autor: Sylwia druga tez z Gdańska
Zacytowałam "Desideratę". Ale zapomniałam się podpisać. To ja Lisma
data: 2008.06.09
autor: Lisma
Cóż. Widze że potrzeba zaistniała. A czas jest rzeczą względną.
DESIDERATA

· Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu – pamiętaj jaki pokój może być w ciszy.
Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.
· Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.
· Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.
· Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami.
· Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu.
· Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach – świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.
· Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.
· Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości.
· Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
· Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jak być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem cokolwiek myślisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą.
· Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny.
· Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy".

Tekst datowany na 1692r.
data: 2008.06.09
autor: 
Pani Ostróżko. Dziękuję za to co napisała Pani na temat modlitwy:(zacytuję ""Panie spraw bym stała się dość pokorna by przyjąć prawdę że nie różnię się od innych") Zgadzam się z Panią że każdy z nas jest inny a dla sceptyków zacytuję tekst znaleziony w średniowiecznym kościele: "Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi lub gorsi od ciebie". Jest to fragment "Desideraty". Tekst ten został znaleziony w Sredniowiecznym Kościele. W najbliższym Czasie zacytuję całośc. Jeśli zajdzie taka potrzeba.
data: 2008.06.09
autor: Lisma
Pani Aido ten fragment z modlitwami wydał się Pani najbliższy i dlatego się Pani z nami tym fragmentem podzieliła.A wydał się Pani najbliższy bo najbardziej odpowiadał Pani potrzebom.No bo chyba nie cytowała go Pani dla naszych potrzeb,prawda? A może jednak tak? Jestem daleka od oceniania miary Pani potrzeb ,ale każdy kto pisze na forum ,musi pogodzić się z tym ,że może mu odpowiedzieć osoba która ma inne zdanie.Ja nie muszę pisać hymnów pochwalnych o Coelho, inni już to zrobili.Ale nie pomniejszając jego talentu ,nie ma twórcy który pisał by same "wielkości"Nawet Mickiewiczowi zdarzyło się pare bzdetów, nie mówiąc o Sienkiewiczu.Może jestem za stara i dlatego Coelho nie budzi we mnie takich wzruszeń.A na koniec:Brida powiedziała do Maga"zapomina Pan, że niosę ze sobą tysiąclecia rozczarowań i nie potrafię nauczyć się pewnych rzeczy czerpiąc z prostoty życia".No to kłopot Bridy nie mój, bo ja właśnie z prostoty życia czerpię najwięcej mądrości i radości. Taka ze mnie prosta baba.Może Brida pomyliła prostote z prostactwem.Jeżeli poczuła się Pani urażona przepraszam .Cholerka zauważyłam że jestem najczęściej przepraszającą osobą na tym forum ,chyba coś w tym jest.
data: 2008.06.09
autor: ostróżka
Anula 72 dziękuję za posta:) Po jakimś czasie na pp miałam poczucie, że coś się zaczyna dziać. Owego czasu gimnastykę uprawiałam codziennie. Mimo tej krótkiej korekty, bessa nadal trwa. Wydaje mi się, że nawet najlepsze i najdoskonalej przygotowane jedzenie niewiele wnosi gdy duch na uwięzi. Jakiś czas temu postanowiłam odpuścić. Zostawić wszystko, nie porównywać się z innymi, czekać. Ta bierna postawa być może wniosła trochę spokoju. Odnoszę jednak wrażenie, że to tylko spokój pozorny. Ciągle wydaje mi się, że wszyscy wokół oczekują ode mnie przyjęcia jakiejś postawy a ja nadal stoję w miejscu.

Pozdrowienia
data: 2008.06.09
autor: j.
Pani Ostróżko, ma Pani prawo podejmować publiczną próbę "analizy" czegokolwiek zgodnie z poziomem Pani świadomości, jak to Pani podkreśliła. Jeżeli czuje się Pani kompetentna,to także może Pani oceniać literaturę i jej twórców, czy na tym forum tego nie wiem. Ja Panią jedynie proszę, żeby Pani nie próbowała oceniać, cytuję Panią " miary moich potrzeb" z oczywistych powodów. W kontekście pani wywodu odebrałam to z niesmakiem, a także jako wysoce niewłaściwe.
To były jedynie cytaty powieści.
Ukłony.
data: 2008.06.09
autor: Aida
Witaj j., wybacz, że doradzam, choć gotuję pp dopiero ok. 2 tygodni, ale z własnego doświadczenia wiem, że kiedy całkowicie zrezygnowałam z produktów mącznych, o słodkościach nie wspominam, bo to oczywiste i zwiększyłam ilość warzyw kosztem ilości mięsa plus oczywiście codzienna gimnastyka, wówczas efekty były zdumiewające. Po około 2-3 tygodniach czułam jak mój wewnętrzny piec rozgrzewa organizm, duch i umysł jest spokojny i odczuwam wewnętrzną radość. Postaraj się zająć sobą, a wtedy łatwiej będzie Ci uporać się z innymi sprawami.
data: 2008.06.09
autor: Anula 72
Pani Aniu dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam całe forum serdecznie!
data: 2008.06.09
autor: maruna
Pani Anno, jest Pani bajkowa. Dziękuje za odpowiedź. Mnie zaś pozostaje się tylko cieszyć, że nie jestem starożytnym chińskim lekarzem na dworze jakiegoś notabla, bo pewnie już bym nic tu więcej nie napisała...
:)))
Pozdrawiam
data: 2008.06.09
autor: Agnieszka P.
Witajcie
Piotr,
tych kilka Twoich postów skłoniło mnie do napisania paru słów. Wg pp gotuję około dwóch lat. I zdaje się, że jest to takie "puste gotowanie". Nie czuję się silniejsza ani fizycznie ani psychicznie. Od około pół roku przeżywam taki zastój życiowy, że nic nie jest w stanie go ruszyć. Imbirówka z pewnością tego nie załatwi. Po przeczytaniu Twojej wiadomości o dziesięcioletnim "nieświadomym" gotowaniu sprowokowało myśl, że czekać mnie może jeszcze nawet 8 lat takiej próżnio-pustko-szarpaniny. Wg mojego męża marnuję życie, bo życia nie marnować to znaczy mieć pracę, zarabiać pieniądze, mieć dzieci, spotykać się ze znajomymi i pewnie jeszcze zapełnić tak czas aby nie znalazła się ani jedna mała chwila na sekundę refleksji. Ja natomiast czuję się jak zamurowana, nie mogę ruszyć w żadnym z tych kierunków ...

Pozdrawiam wszystkich świadomych i nieświadomych:)
data: 2008.06.09
autor: j.
Mamy karmiące ostrzegam z własnych błędów - świeży chleb wywołuje u mojej Tosi pieniste kupy a nie zawsze udaje mi się uprosić chłopa o kupienie dużej ilości chleba żeby czerstwiał. Wiem bo spisywałam menu i po małej analizie wyszło że nic innego nie zawiniło. A Tym ma sensacje przeziębieniowe po zabawie z pistoletem do wody, bo woda zimna kranówa była i przez lodowate ręce dostał kataru potem teść "dosolił" truskawkami i tydzień z głowy- kaszelek w środku lata... Pani Aniu jak Tymek podrośnie to znów z nim przyjade, bo czasem mi ręce opadają- ostatnio zżerał landrynki miętowe z trawy, co sie komuś rozsypały. No właśnie Jolik tak myślę że jak bym czasem odpuściła jak mówi pani Ania to i on odpuściłby niektóre głupoty. Patrzy czasem z zazdroscią jak inni zżerają chrupki i czeka czy go poczęstują i wiem że jak dostanie kasę to kupi sobie kiedyś jakieś obrzydlistwo do jedzenia ale też mam nadzieje że gotowanie "wstawi go do pionu" , bo widze po moim Jangu. Który znów, nota bene ostatnio wrócił do picia wody ... z nim nie nadążam. Twierdzi że różnorodność musi być.No niech będzie skoro musi. Poczekamy zobaczymy.
data: 2008.06.08
autor: Firanka
Witajcie, dawno mnie tu nie było, a przykuł moją uwagę post Jolika na temat dzieci i ich naszego wychowywania. Przypomniało mi się, co powiedziała kiedyś pewna mądra pani w Dzieńdobry TVN: że nasze nastoletnie dziecko jest jak mokre mydło - jeśli próbujesz je ściskać i trzymać mocno w garści, to natychmiast się wyślizguje, wymyka, tracisz z nim kontakt, jeśli zaś trzymasz delikatnie, lecz pewnie - zostaje w twej dłoni, a więź nie słabnie. Ale mam takie nieodparte wrażenie, że ta analogia pasuje wszędzie... ;) Pozdrawiam serdecznie wszystkich!
data: 2008.06.08
autor: Monika z Częstochowy
Pani Anno, dziękuję :).
data: 2008.06.07
autor: Jolik
Ostatnio buszuję znów sporo w archiwum i a'propos dzieci wyczytałam, że do 12, 13 roku życia są z nami matkami związane. A jeśli tak, to czy ta ich nieumiejętność bronienia się przed wpływami kolegów, niechęć do bycia innym, ukrywanie przed rodzicami swoich grzeszków nie wynika przypadkiem w głównej mierze z nas? No, bo zobaczcie: im bardziej my chcemy te dzieci zdyscyplinować, tym bardziej one w drugą stronę ciągną. Bo bardzo łatwo jest popaść w strach, że jak dziecko coś nie tak zje, to znów się zacznie chorowanie. Więc może to ukrywanie to też lusterko naszych obaw? Może trochę więcej luzu? Przecież lepiej wiedzieć po czym się rozchorowało, bo wtedy wiemy co robić. A ta niechęć do bycia innym... A czy my potrafimy pójść w dżinsach na bal karnawałowy i świetnie się bawić wśród wystrojonych ludzi? No, bo jeśli nie, to skąd dziecko ma wiedzieć jak to zrobić żeby czuć się dobrze, mimo że się wyróżnia? I może zamiast 'zwalać' na szkolne i komunijne stresy zastanówmy się czy to nie my właśnie je wywołujemy chcąc chociażby żeby nasze dziecko dobrze się uczyło. Właśnie. CHCĄC. Chcemy żeby jadło tak, a nie inaczej, chcemy żeby umiało być inne, chcemy... Czy to nie chciejstwo po prostu? Ale zawsze łatwiej 'zwalić' na kolegów, wymagającą nauczycielkę, czy kto tam jeszcze pod rękę wpadnie, byle nie zauważyć, że tego samego my nie potrafimy. Coś długo wyszło :). A i tak niektórzy pewnie się oburzą, że w dżinsach na bal karnawałowy iść po prostu nie wypada :)))).
data: 2008.06.07
autor: Jolik
Mamaa, jeśli to chodzi tylko o gryzienie twardego, to może suche kromki czerstwego chleba. Nasz starszak uwielbia gryźć takie. Im twardsze, tym smaczniejsze… Co do ciągot słodyczowych, to na pewno po części wpływ mają koledzy. Wczoraj syn kupił sobie jakieś psikadło koloryzujące na jęzorek, bo widział jak inni kupowali, a wydało się to, jak synalek trafił tym cudem w oko a nie na jęzorek… To wszystko i tak nie zmienia faktu, że słodycze wkroczyły nam na drogę i nie za bardzo mam pomysł, jak z nimi walczyć (nasze kulki i kruche już nie wystarczają). Serdecznie pozdrawiam.
data: 2008.06.07
autor: Sylwia z Gdańska
Brida była niecierpliwa.Zbyt szybko chciała poznać nowe miejsca,nowych ludzi. Nowe co jeszcze?nauki,prawdy,idee,mody,nowinki,zwyczaje,wrażenia,podniety i gadżety ,wszystko inne niż to co znała.Znamy.To oczywiście większości ludzi codzienna gonitwa.O tym, że to gonitwa słuszna i warta trudu, przekonują nas reklamy,media,prasa, nowi politycy, a jeszcze głośniej politycy ustępujący ,menedżerowie i wielkie korporacje którym służą,globaliści i antyglobaliści, feministki, a nawet co mniej radykalne matki polki. Natomiast Coelho jawi mi się jako pisarz napewno na miare naszych czasów . Przekazuje nam idee starsze od "naszej rzeczywistości" czyli nic nowego, ale napisane w modny sposób.Modny, nie nowy czy piękniejszy.Takie jest moje zdanie, na miare mojej świadomości, napewno nie jedynie słusznej.Nie obraże się jak będę zganiona.Pewnie dlatego pare zdań z fragmentu z modlitwami, cytowanych przez Aidę ,nie trafia do mnie.Np;"Panie spraw bym pojęła,że wszelkie dobro jakie mi się przydarza jest zasłużone." Nie, wolę prosić o to, abym pojęła co jest dla mnie naprawdę dobre i które pragnienia są zbędne,a więc nie muszą stać się daremnymi.Będę miała wówczas więcej czasu na modlitwę "z głębi duszy", w której człowiek tylko dziękuje ,nie prosi, bo Bóg wie czego potrzebujemy zanim Go poprosimy. Następne;"Panie spraw bym stała się dość pokorna by przyjąć prawdę że nie różnię się od innych" wolę pokornie prosić o prawo do bycia innym bo różnimy się.Następne;Panie uczyń bym zrozumiała że siła która pcha mnie ku poznaniu Twej prawdy jest tą samą która inspirowała świętych". No dobrze ,ale ja też pokornie poprosiła bym o pomoc,by tej sile ulec ,nie lękać się jej i dać się jej prowadzić.Inaczej ta modlitwa jest niepełna. Jeszcze inny przykład;"Panie jesteśmy istotami ludzkimi i nie mamy pojęcia o naszej wielkości" powiedziała bym że nie rozumiemy na czym ta nasza wielkość polega i wnoszę pokorne prośby o to zrozumienie i odwagę, abyśmy w te wielkość uwierzyli i się jej nie bali i umieli z niej prawidłowo korzystać.I ostatnie; "Daj nam odwagę patrzenia na nasze pragnienia tak, jakby wypływały ze żródła Twej wiecznej mądrości".Nie! raczej Panie obdarz nas pokorą abyśmy zrozumieli, że nasze pragnienia nie zawsze wypływają ze żródła Twej wiecznej mądrości ,często szkodzą innym i obdarz nas Panie pokorą i mądrością abyśmy to wcześniej zrozumieli niż do spełnienia pragnienia zaczniemy dążyć i tracić na to cenne chwile życia.Oczywiście Pani Aida wybrała te fragmenty na miare swoich potrzeb , do czego miała prawo tak ,jak ja dałam sobie prawo do małej modyfikacji na miare moich potrzeb. Myślę, że Coelho się nie obrazi ,jest na to zbyt wielki, pozatym wie, że wszelkie fragmenty wybrane z kontekstu czasem zniekształcają treść całego przekazu autora, choć mogą być wsparciem dla myśli jakie pragnie przekazać czytelnik.
data: 2008.06.12
autor: ostróżka
Kochana Pani Aniu śmiejemy się z Tosiulki bo wywala język na całą brodę i łyka a potem zamyka powtarzając prawie za nami "am" i czasem nie może sie baba zdecydować czy grzebać pięścią w dziąsłach czy jeść. Herbata jej smakuje potrafi "wytrąbić" i 100 ml i od razu pieluchy ważą więcej. Tym sie popłakał jak chciałam ją karmić pierwszy raz bo mowił że ona tylko cyca i ...to chyba zazdrość. Poza tym szukam czegoś na odstresowanie bo mąż wyjezdza na miesiąc a ja z tą pracą się nie moge zdecydować. Całuski baby takie szybkie:)
data: 2008.06.07
autor: Firanka
Pani Sylwio ja myślę że to napewno stresy.Sama mam wnuczka który chodzi do drugiej klasy.Wiem że denerwują go długie zdania w czytankach,dla niego za długie , bardzo obciążające są przygotowania do komunii które zaczynają się już od początku roku. Niekiedy nie wiadomo było czy uczyć się do sprawdzianu z ortografii czy matematyki ,czy kuć religię, bo też odpytywanie było zapowiedziane w tym samym czasie. W tym temacie nie było żadnej współpracy między katechetką a nauczycielką.Mamy też kłopot z kolegami którzy na przerwach potrafią pokazać co potrafią.Pozatym niektóre dzieci potrafią się tak namolnie uczepić i przekonywać, że to czy owo wolno, bo one to chcą zrobić ,że nie każde dziecko dzielnie umie się przeciwstawić.Trzeba do tego dodać, że dzieci lubią już w drugiej klasie same o czymś postanowić. Jak słodycze posmakowały to się zjadło i póżniej zmartwienie że mamę się oszukuje ,że się przed nią coś ukrywa. Dzieci żyją w napięciu o którym my często nie wiemy.My dorośli, dajemy sobie czasem prawo do małych zachcianek, a od dzieci chcieli byśmy wymagać aby zawsze zachowały dyscyplinę.Aby rozumiały bo im się tłumaczy, bo mają słuchać,A te szkolne sklepiki to dosłownie przestępstwo.Zresztą nie muszę Pani nic tłumaczyć jak mućce na granicy bo Pani wie ,chciałam tylko też się pożalić na te szkolne stresy, z których połowa w drugiej klasie nie jest potrzebna. A tak od siebie dodam jeszcze ,choć nie wiem czy tu wolno ,ale jak ktoś nie jest dobrze zgrany z wibracją czwórki to zawsze pierwsze lecą zęby a póżniej kręgi szyjne są zwichrowane . No ,może mnie Pani Ania za te"zabobony" wytarga za uszy, nie wiem,troche mam pietra .
data: 2008.06.07
autor: ostróżka
Pani Aniu dziekuje za Pani odpowiedz. Nie wiem jak to sie dzieje, ale z kazda Pani wypowiedzia rozjasnia mi sie i uklada w glowie tak jak ma byc. Szczegolnie po tym jak rozmawialysmy przez telefon. Kilka miesiecy temu owsianka mi sie gotowala dlugo, a teraz hop siup i juz jest. Nie mialam czasu na gotowanie kawy i herbaty rano, ale teraz to juz nie jest problem. Szybko nabiera sie wprawy. Nawet gotujac kawe czy herbate musze sie skupic je przyrzadzic tak zeby byly smaczne. Bardzo to lubie. Lubie gotowac dla dzieci, a one sie zajadaja. Malo jeszcze wiem jak ma byc, ale sie dowiem.
Dziekuje
data: 2008.06.06
autor: paryzanka
Pani Sylwio, skoro poruszyła Pani temat ząbków to ja też mam problem ale troszeczkę odmienny. Mój sześciolatek ma wszystkie piękne mleczaki, które nie mają ochoty wypadać, ale niestety, za mleczakami wychodzą już stałe. Stomatolog twierdzi,że trzeba usunąć i że zdecydowanie więcej powinien chrupać marchewek(tylko oczywiście on nic surowego i twardego nie je)Też zwalam na geny, chociaż nie wiem czy powinnam.Oj z tymi zębami najpierw zawirowania jak wychodzą a potem nie chcą wypaść.Apropo Pani starszego syna to może wcale nie błędy żywieniowe ciągną go do słodkiego ale chęć przypodobania się rówieśnikom skoro koledzy na pewno kupują to on też.Pozdrawiam!
data: 2008.06.06
autor: mamaa
Dzien dobry Wszystkim! Postanowilam do Was napisac, choc chcialam troche jeszcze poczekac i zobaczyc czy jedzonko samo sobie da rade z moimi malymi problemikami, ale zaczely sie nawarstwiac. Powrocilo mi to , co kiedys przyleczalam preparatami witaminowymi. Bolesnie odrywaja mi sie skorki przy paznokciach, a na paznokciach biale plamki, na udach czerwone krosty (tym sie nie przejmuje bo pewnie wilgoc ze mnie wychodzi), bardzo schudlam (bardziej niz bym chciala, ale to tez nic, bo z Waszych postow wiem ze w koncu waga sie wyrowna), wlosy mi wychodza bardziej niz kiedys, no i od jakiegos czasu zaczely krwawic mi dziasla przy myciu zebow, wiec juz nie wytrzymalam i pisze z nadzieja, ze moze ktoras z Was miala podobne problemiki i mogla by sie podzielic jakas mysla. Najgorsze, ze mojemu Kevinowi (8 m-cy) tez w malym stopniu zadzieraja sie skorki przy paznokciach. To wszystko chyba swiadczy o braku witamin. Jego krosty na brzuszku i plecach nadal bez zmian, ale Mama przeslala mi wczoraj ostrozen, wiec zaraz bede go kapac. Zawsze jem owsianke i zupe, miesko, jajka. Nad emocjami musze bardzo popracowac. Moze znacie jeszcze jakies sposoby? Bardzo bym byla wdzieczna. Pozdrawiam.
data: 2008.06.06
autor: Anka z USA
Nie zapomniałam o Was, jestem ,na razie trzymam się Waszych rad i kierunku wyznaczonego przez P. Anię, którą serdecznie pozdrawiam, czytam Wasze posty i szkoda tylko, że tak mało mam czasu, by z Wami się komunikować.Pani Reniu.... brakuje mi Pani liścików. Pozdrawiam.
data: 2008.06.06
autor: Helena z Bierzglinka
Witam Wszystkich bardzo serdecznie. Ostatnio na forum drążyłam problem dziecięcych kupek, nad których „dobrą jakością” udaje mi się jakoś zapanować. Pojawiły się za to nowe problemiki, o których chciałabym napisać, bo szukam na nie odpowiedzi, a może któryś z forumowiczów, albo Pani Ania, będzie mogła mi pomóc je znaleźć. Pierwsze – Starszy syn (9 lat) dopiero od 4 lat jest na PP, a od 2,5 lat ustawiony po konsultacji u Pani Ani. Mleczaki miał zżarte przez próchnicę, całe czarne. Obecne stałe zęby są śliczne. Tłumaczyłam to sobie, że w końcu dobre odżywianie daje rezultaty. O młodszego synka (14 miesięcy) byłam spokojna, bo całą ciążę starałam się jeść po naszemu i teraz też dopieszczam go naszym jedzonkiem i cały czas cycem(opierałam się na książkach i forum). Aż tu okazało się, że bobas ma popsute górne ctery ząbki. Najłatwiej by było zwalić winę na geny, ale sumienie nie daje mi spokoju, że coś przeoczyłam. Nie naprawię już tego co się stało, ale chciałabym zrozumieć, czego za mało albo za dużo ja albo maluszek wcinaliśmy. Długi czas walczyliśmy z jego kwaśnymi kupkami, co pewnie pomocne nie było. Czy powinnam jakoś inaczej go żywić? Drugie – Dotyczy starszego syna. Po konsultacji u Pani Ani i wcieleniu w życie reżimu jedzeniowo-emocjonalnego, starszak w pierwszej klasie (mimo wcześniej zdiagnozowanej astmy oskrzelowej) był jednym z najmniej chorujących dzieci w klasie, właściwie chyba raz lekko zachorował, trochę pokaszlał i to wszystko. W tym roku, w drugiej klasie, kataklizm. Seria choróbsk zimowych, do tego ciągłe wzdęcia, moczenie nocne, teraz ciągły katar i oczywiście pałętający się kaszelek… W końcu wyszło, że facecik notorycznie zakupuje i pochłania różnego rodzaju słodycze i chemię spożywczą w szkolnym sklepiku (nie będę tu wspominać o wyjmowaniu pieniędzy na te zacne cele z portfela męża…). I znowu rozmyślam, czego za mało jest w jego menu, skoro ma tak wielkie ciągoty słodyczowe i nie może się opanować, mimo, że jeszcze nie tak dawno potrafił nad sobą zapanować. Wcześniej był podobnie karmiony i nie było tego problemu. Zupy jarzynowe są na porządku dziennym. Być może to stresy i zajmę się tą stroną, ale chciałabym wiedzieć, że żywieniowo daję mu to co potrzebuje. Na forum temat ząbków i podżerania słodyczy był już nie raz wałkowany, ale do galopującej próchnicy jeszcze nie doszliśmy. Wiem, że te moje problemiki to zawiłe i pokomplikowacone, ale może któraś z Pań ma trochę czasu i skrobnie swoje przemyślenia. Z góry dziękuję i ciepło wszystkich pozdrawiam.
data: 2008.06.06
autor: Sylwia z Gdańska
Witam serdecznie.Może rzadko piszę, ale prawie codziennie czytam posty i cały czas się uczę, niestety często na swoich błędach ale dzięki książkom i forum wiele z nich mogę uniknąć. Jestem ciekawa co pani Ania uważa na temat lampy bio-v, na przykład o naświetlaniu splotu słonecznego przy problemach wątrobowych?Czy ktoś ma jakieś zdanie na ten temat?Oczywiście jako dodatek przy zrównoważonym odżywianiu.
Pozdrawiam!
data: 2008.06.06
autor: mamaa
I jeszcze jedno, kawę to musiałam wylać, taka wydała mi się słono-gorzko-kwaśna. Wtedy rąbnęło mnie, że to wątroba.
data: 2008.06.06
autor: Marta R.
Pani Anno , Pani to jak prorokini.Moj tak sie ucieszyl , ze az mu oczy skrzyly.Spojrzal z leksza wyniosle i rzekl : Zojka zobacz jakiego masz mena.Nalezalo sie chudzinie Pani Anno.Dziekuje
data: 2008.06.06
autor: Zochna
..."Panie, jesteśmy istotami ludzkimi i nie mamy pojęcia o naszej wielkości. Obdarz nas pokorą, byśmy umieli prosić o to czego nam brak, bo żadne pragnienie nie jest daremne i żadna prośba nie jest próżna. Każdy z nas umie zaspokajać pragnienia swej duszy. Daj nam odwagę patrzenia na nasze pragnienia tak, jakby wypływały ze źródła Twej wiecznej Mądrości. Bowiem tylko godząc się na nie możemy poznać, kim jesteśmy". Modlitwa Maga z Bridy P. Coelho
Pani Aniu dziękuję za odpowiedzi. Przepraszam, że nie skierowałam personalnie mojego postu o przestrzeganiu Porządku, raczej wogóle powinnam była milczeć a nie wyskakiwać jak przysłowiowy Filip z konopi.
Modlitwa Bridy:
..."Panie, spraw, bym pojęła ,że wszelkie dobro, jakie mi sie przydarza, jest zasłużone. Uczyń, bym zrozumiała, że siła, która pcha mnie ku poznaniu Twej prawdy, jest ta samą, która inspirowała świętych, że moje zwątpienia były również ich udziałem, że i im nieobce były rozterki, jakie mnie nękają. Panie, spraw, bym stała się dość pokorna, by przyjąć prawdę, że nie różnię się od innych. Amen" P.Coelho
Wszystkie książki Coelho wywołują zadumę i zmuszaja do głębszych przemyśleń i ta także. To zniecierpliwienie Bridy i jej pośpiech żeby nie tracić czasu, trzeba działac, poznawać nowe miejsca i nowych ludzi, bo tyle trzeba sie jeszcze nauczyć - spowodowały, że nie umiała modlić się z głębi duszy.Zabrakło pokory, by wsłuchać się w to czego pragnie....Wstydziła się i czuła się niegodna duchowych poszukiwań.
Ten fragment z modlitwami wydał mi się najbliższy, dlatego chciałam się nim podzielić.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.06.11
autor: Aida
Drogie Mamy, opiszę Wam naszą przygodę wątrobową, może komuś się przyda jako przestroga. Kilka dni temu byliśmy z dzieckiem w lokalu z dosyć mocną klimą i wiało prosto na mnie. Synek był ciepły, cały czas przykrywany kocykiem, osłaniany przez nas, ale i tak trochę go wywiało. Mnie za to wywiało tak, że skostniałam. Następnego dnia pojawił się wiatr i tu ja sprawę zaniedbałam, bo wyszliśmy na spacer lekko odziani. Fakt, słońce waliło jak się patrzy, ale w powietrzu to chyba halny był. Synek znowu ciepły, ale owiany a ja znów wywiana na przestrzał. Po tym wszystkim Miśkowi wyszły czerwone krostki (jakby pod skórą) po prawej stronie brzuszka, trochę na buzi, nastąpiły wymioty, gazy, nóżki były zimno-mokre i kilka razy w nocy budził się z płaczem, jakby miał koszmarne sny. Ja też miałam koszmary, spadek formy, spadek nastroju i na dodatek (a może pod wpływem powyższych czynników) przegięłam z kulkami. Pani Ania przypomniała mi, że wątroba nie lubi wiatru, że dziecko nie może go połykać. Wniosek jest taki, że na każdym kroku trzeba uważać, stawiać budkę wózka, a nawet brać dziecko na ręce i chować jego buzię. Siebie też chronić trzeba, bo dzieciątko bierze nas i nasze mleko z całym dobrodziejstwem inwentarza:). Teraz głaszczemy wątroby i wystawiamy się na "patelnię", czyli na nasłoneczniony kawałek podłogi, a krostki powoli wyłażą na wierzch. Dziękuję Pani Aniu. Pozdrowienia
data: 2008.06.06
autor: Marta R.
Pani Ostróżko, małe Elfy czekają na bajkę, skończą "Małego Księcia" i już mogą zaczynać następną opowieść. :)
data: 2008.06.06
autor: Joanna - MamAsik
Tak sobie pomyślałam że może ktoś pomyśli że to zarozumiałe że napisalam że ja wiem co robić a lekarze nie wiedzą.Otóż 4 lata temu zmarł mi najmłodszy brat, na moich rękach .Byłam pełna gniewu i poczucia bezradności.Ale teraz wiem że najważniejsze ,to pomóc przetrwać jemu dzień jak najwygodniej, najspokojniej a reszta to już są jego sprawy w które żadnymi prośbami nie ingeruję
data: 2008.06.06
autor: ostróżka
Zauważyłam, że wiele postów ,różnych informacji,tematów i nowinek pojawia się na forum akurat w tym czasie co ja potrzebuję.Czy to nie fantastyczne? Wielkie dzięki za to.
data: 2008.06.06
autor:  ostróżka
Pani Aniu, dziękuję za wszystkie dobre życzliwe słowa od Pani, dziękuję także dziewczynom ,także tym które zareagowały wielkim, głośnym harhar, albowiem wiadomo że tylko to się nie liczy ,na co nikt nie reaguje.Dziękuję także Rene która, pocztą podobną do pantoflowej, postawiła mnie do pionu zwracając mi uwagę, że moje bieżące problemy rodzinne są ważniejsze od wkręcania się w cudze sprawy ,czy posty .Pani Rene ,to prawda, że człowiek czasem niepotrzebnie wytraca energię a ona ,połączona z uważnością i spokojem ,bardzo mi teraz potrzebna .Sytuacja jest taka ,że lekarze "na swoim terenie" nie wiedzą co mają robić ,a ja na" swoim terenie "wiem.Mój brat cały czas jest badany ,ma już 6 dziur; 2 pomiędzy żebrami, 2 w brzuchu i 2 w plecach.4 dziury zrobione były niepotrzebnie, no ale nikt nie jest duchem świętym żeby wiedzieć nie zaglądając do środka,lub nie wprowadzając jakiejś rurki.Tak pan ordynator mi wytłumaczył.Ufam, że robi wszystko co umie .Pani Aniu ziółka Pana Paprzęckiego już z Centrum sprowadziłam.Mój brat jest samotny. Mieszka z moją mamą.Joasiu za mailowe wsparcie przesyłam Ci worek życzliwości,napisałam bajkę dla elfówien, jak ją oprawie wyśle im pocztą.Będzie mi bardzo przyjemnie jak się zgodzisz.
data: 2008.06.05
autor: ostróżka
Witam! Dziękuję, pani Aniu, za ostatnią odpowiedź :) Ja dziś w sprawie kupkowej. Czy ząbkowanie może mieć wpływ na luźniejszą i lekko strzelającą kupę u rocznego dziecka, czy przyczyna raczej leży gdzie indziej? Przesyłam wieczorne pozdrowienia z grodu Kopernika.
data: 2008.06.05
autor: Martynka
Proszę o pomoc w zapaleniu żołądka i dwunastnicy czym leczyć.Lekarka przepisała mi omeprazol ,ale to jest chemia i blokuje wydzielanie soków żołądkowych.Bóle dostałam po truskawkach z własnej działki,czkam i Pozdrawiam.
data: 2008.06.05
autor: Monika
Witam!
Magdo z Aachen! Pięknie i trafnie to ujęłaś, życie prostrze i zarazem pełniejsze. Jako początkująca i nie bardzo jeszcze opierzona mam dopiero przedsmak "świadomości jak może być" ale już samo to jest dobre.
Anonimku - ukłony dla żony i pozdrowienia dla mężczyzny, który szanuje żonę i próbuje ją zrozumieć, mam szczęście mieć takiego męża.
Serdecznie pozdrawiam Wszystkich
data: 2008.06.05
autor: Sasanka
Szanowna Pani Aniu ,składam Pani wyrazy mojego uznania i wielkiego szacunku.Jestem mężem żony co gotuje w/g PP.Zauważyłem ,że od jakiegoś czasu Ona nadaje na innych nieco falach niż dotychczas i postanowiłem dowiedzieć się więcej na ten temat.Ale sam.Bez jej wyjaśnień.Chce mieć swoje zdanie.Na razie utwierdziłem się w przekonaniu ,że to co pisze w naszym biblijnym kanonie ,że wszystko co niesie na tym świecie cierpienie jest "bez to ciekawskie głupie Ewcysko", to nie całkiem prawda .Nabieram większego szacunku do kobiet i myślę że to co przed nami, to chyba będzie to najlepsze.Pozdrawiam całe forum.
data: 2008.06.05
autor: Anonimek
Dzięki Jagoda, tak zrobię!
data: 2008.06.05
autor: Sarenka
Pani Aniu, Serbowie poczuli się zaszczyceni pozdrowieniami od Pani. Poprosili jeszcze o jakiś przepis, skoro to takie zdrowe - sprzedałam im na TLI. Też im smakuje :) Mam nadzieję, że uda im się znaleźć "sladicz" w sklepie, mnie się nie udało, a mój zapasik się kończy, na szczęście już wracam do kraju.
data: 2008.06.05
autor: Kostka
Sarenko, post Pani Ani został zamieszczony wczoraj, więc dzwoń dzisiaj w te pędy:)
data: 2008.06.05
autor: Jagoda
Na razie ostrozen mi sie skonczyl, wiec bede go uwazniej obserwowac jak bede w Polsce:) Ale pomysl tego, zeby go zostawic, niech zbiera zlo z otoczenia, bardzo mi sie podoba:)
Czas przedwyjazdowy, mase stresu i zalatwiania wszystkich spraw, tych zaleglych i tych nowych, a ja spokojna. A to dzieki PP Pani Ani. To na pocieszenie dla tych poczatkujacych (chociaz tak naprawde i ja sie do nich zaliczam:))
Zycie staje sie latwiejsze. Ma jasno okreslony rytm: owsianka, gulasz, zupa. Cwiczenia i odpoczynek. Akceptacja, przyzwolenie i uwaznosc. Uwaznosc na przypadki (kierunkowskazy od zycia), schematy (ktorych rozpoznawanie i pokonywanie jest szczegolnie trudne, ale za to jaka ulge pozniej sie czuje), na sygnaly cielesne, duchowe i te od innych. Zycie staje sie prostsze, a zarazem pelniejsze. Bez szamotania, irytacji na drobiazgi, walki z wiatrakami. Oczywiscie na chwile, bo potem znowu postepujemy wedlug innego schematu, ktory znow musimy rozpoznac i zrozumiec i odpuscic. Ale mamy juz narzedzie, doswiadczenie i swiadomosc tego, jak moze byc.
Pozdrawiam wiec Was wszystkich bardzo cieplo i lece, czas refleksji i odpoczynku dobiega konca, czas znowu zaczac dzialac:)
data: 2008.06.05
autor: Magda z Aachen
Ewo ze Szczecina,czy znasz jakiś dobrze zaopatrzony sklep mięsny,w którym sprzedają jagnięcinę,baraninę lub gęsinę?-Pozdarawiam:-)Ania ze Szczecina(tel 602-82-40-40)
data: 2008.06.05
autor: Inka
Pani Aniu
Tak jak Pani zaproponowała-zadzwonię jutro. Serdeczności.
data: 2008.06.05
autor: Sarenka
Witam, cała zmiana pokomarowa już zeszła.Dziękuję za pomoc. To chyba jednak wątroba osłabiona, dałam jej silimarol w syropie, pozdrawiam
data: 2008.06.05
autor: beata
Katarzynko 78, Joanno, Jolik
Bardzo wam dziękuję. Łzy mi stanęły w oczach jak przeczytałam Wasze odpowiedzi. Ze wzruszenia, poruszenia. Wielkie dzięki.
data: 2008.06.05
autor: Sarenka
Pani Aniu,dziękuję za odpowiedź.Skapowałam:).Odstawiam kawę na razie,ale będę za nią tęsknić :)
data: 2008.06.05
autor: Ata
Kasiu, napisałam ponownie. :)
data: 2008.06.05
autor: Joanna - MamAsik
joasiu Mamasik nie dostałam niestety twoich maili:(
data: 2008.06.05
autor: katarzynka 78
Witajcie, Kochani! Listów jest mnóstwo, ale nie dlatego, że tyle jest problemów, tylko dlatego, że niektórzy z was przewalają w nich na nas wszystkich swoją frustrację. Przysięgam, że nie opłacam Paryżanki ani Kiku35, jak również nie płaciłam Aszy:) Paryżanka i Kiku pojawiły się , aby uświadomić sobie własne ciemne strony, bo wydaje im się, że jest wszystko ok., że są idealne, że ich oczekiwania to prawo i przywilej. A ja się z tym nie zgadzam. Stanowczo mówię NIE i zawsze to będę podkreślać, często pomagają mi w tym forumowiczki.Za ich często wspaniałe wypowiedzi pięknie dziękuję. Owszem, ja również na początku swojej drogi z PP miałam mnóstwo wątpliwości, pytałam, ale nie dostawałam odpowiedzi. I dziś wiem, że właśnie dzięki temu moja dociekliwość wsparta determinacją dała efekty takie, że dziś przekazuję wam gotowca. Ale ja dociekałam, szukałam, przemyśliwałam sama przez 10 lat! Próbując, smakując, analizując. Dlatego wasza niecierpliwość absolutnie mnie nie wzrusza, wasze cierpienie również, ponieważ wiem, że tylko wasza bardzo osobista przemiana da właściwe efekty. To, że cierpicie, chcecie lub zaczęłyście już nawet gotować, nie daje wam żadnego prawa do tego, żeby być w oczekiwaniu, w żądaniu specjalnych względów dla siebie. Tu, na forum, ich nie dostaniecie. Dziewczyny wiele razy przypominały, że PP Ciesielskiej to pewna filozofia życia, a nie tylko zasady gotowania. Jeśli nie będziecie jednocześnie zmieniać swojej świadomości i pokornieć, wasze posty będą się ukazywały, ale będą przemilczane. Nawiązując do ostatnich przepychanek, chcę wyjaśnić wszystkim, bo widzę, że tego nie rozumiecie: na forum nie było kłótni, jest pewna irytacja i zniecierpliwienie odpowiadających, choć ich posty są niezbędne i bardzo właściwe oraz ciągła pretensja i chciejstwo niektórych pytających. Natomiast mnie osobiście najbardziej rzuca się ton postów osób trzecich, tych, które komentują i przejawiają swoje niezadowolenie z tego, co się dzieje na forum, co przeszkadza im w spokojnym konsumowaniu jego treści. Kochani, nie bądźcie tacy nadwrażliwi. Jeśli w cichości zaglądacie na forum i korzystacie z jego mądrości, to przynajmniej nie zdradzajcie się, że nic oprócz waszego niezadowolenia nie wnosicie w to forum. A teraz wracam do listów. Ostróżko, pozdrawiam Cię serdecznie, bądź silna, ale się nie zakręcaj. Pani Lido, pisze Pani o komarach i imbirówce. Tak, im więcej damy imbirówki, tym mniejszy będzie odczyn pokomarowy. Pamiętajcie o tym wszyscy. Poza tym nalewka bursztynowa powinna być jednak zrobiona samodzielnie: 5 deko sieczki bursztynowej na pół litra spirytusu. Iko, coś ta zupka szparagowa cinka. Może zrobi ją Pani na delikatnym wywarze mięsno-jarzynkowym, a w smaku kwaśnym jednak radziłabym trochę cytryny. Zochno, pozdrawiam Państwa serdecznie, a Kaziutka szczególnie:) Joasiulku, z tym makiem to miłe czary-mary. Nadida, może Pani przedzwonić jutro w sprawie dziecka, o ile nie poskutkowały rady Asi. Paryżanko, dokładny przepis na zupę fasolową na sposób śródziemnomorski jest podany w „Filozofii życia”. Jolik, całe Twoje aktualne zagubienie jest wyrazem czasu, w którym jesteśmy, wyrazem Twojego przewartościowywania. Nie jestem w stanie na forum wyjaśnić Ci wszystkiego. Być może w przyszłości zaliczysz kurs, co by Pani bardzo pomogło. Ewo ze Szczecina, rozmawiałyśmy telefonicznie, wszystko masz wyjaśnione. Emanuelo, miło, że śledzisz forum, miło, że dla Ostróżki znalazłaś potrzebne jej wersy. Ostróżko, oczywiście, właściwie przemyślałaś swoje nastawienie do choroby brata. Potrzebny jest Ci naprawdę dystans. Pani Alicjo, nie radzę Pani nadgorliwie ojca przemieniać w jego sposobie żywienia, natomiast wyjaśniam Pani rzecz podstawową: nasze zupy, nasze potrawy nie są rozgrzewające, lecz neutralne. Ojciec mógłby zjadać nasze miksowane zupy, nawet z dodatkiem niewielkiej ilości cielęciny czy wołowiny. Poza tym na problemy z krwią najlepsze są ziółka pana Paprzęckiego. Aszo, Pani nie odpowiem, zrobiły to już dziewczyny bardzo mądrze. Pani Jadźko, żywienie PP nie jest trudnym żywieniem, tak jak nie była trudna nauka chodzenia, mówienia, czytania, pisania. Musi Pani tylko tego chcieć i mieć do tego właściwe przekonanie. Katarzynko78, ściskam Cię również mocno, ale błagam, bądź grzeczna. Anulo72, nie będę już nic dopowiadać, bo dziewczyny odpowiedziały Pani właściwie. Puścić dzieciaka na dywan, niech raczkuje. Natomiast jeśli chodzi o żywienie, musi się Pani wspierać książkami i swoją własną mądrością. Z pewnością pierwsze tygodnie będą dla Pani bardzo trudne, ale z czasem nauczy się Pani gotować i zupki, i owsianki, i herbatki, choć w tym wieku, gdy karmi Pani jeszcze piersią, herbatka jest niepotrzebna. Nie wiem, co sobie Pani ugotowała na początku, że się Pani tak źle czuje. Nasze potrawy są bardzo neutralne i nie powinny dawać żadnych ostrych reakcji. Jeżeli chodzi o nowotwory, jest to problem bardzo skomplikowany i wpływ ma na to wiele czynników, a nasz sposób żywienia zawsze może pomóc. Kingo, do gulaszyku w smaku słodkim można dodać oprócz marchewki kawałek pietruszki, kabaczka lub inne warzywa sezonowe w smaku słodkim. Larwo, pozdrawiam:) Pani Agnieszko P., myślę, że mąż i dziecko nie przewyższyli mistrza, lecz dostarczyli Pani ważnego doświadczenia, które skrupulatnie wpisała Pani do swojego kajeciku, jak i swoje własne. Tegoroczna zima była nijaka, w związku z tym wątroba mogła się już dużo wcześniej uaktywnić. Państwa stres chwilowy-przejściowy miał charakter typowo adrenalinowy, czyli smak kwaśny mógł pomóc, ale trzeba go było dozować z właściwym rozpoznaniem, aby nie przedawkować, co wywołało tzw. „przeziębienie”. Zaś Pani zapalenie dróg oddechowych jest objawem zastoju wątrobowego. Proszę włączyć więcej smaku kwaśnego do potraw. Nie uważam również, że dobrym sposobem są soki. Proszę raczej dodawać do potraw więcej cytrynę lub przetworzonych pomidorów. Donko, dobrze, że napisałaś pościk z opisem przygody z uszami Amelki. Przyda się to dziewczynom. A płytę Maryli Rodowicz mam już w domu i rzeczywiście jest cudna. Polecam bardzo wszystkim. Magdo Kaspianowa, miło, że śledzisz forum i podpowiadasz dziewczynom. Firanko, uważaj z kalarepką w zupce dla takiego malucha. Podobnie jak kalafior, seler, kapusta – jest zdradliwa. Opisz nam, jak mała zajada swoją owsiankę. Sasanko, wyodrębnienia przepisów i porad na pewno się Pani nie doczeka. We właściwy sposób ujęła Pani konieczność przeczytania moich książek – dzięki. A komentarz innych dziewczyn do listu Pani Aszy to rzeczywiście nie był atak. Joasiu, dzięki, dzięki za Twe posty. Aido, u kogo ten cholesterol? U Ciebie czy u męża? Jeżeli u Ciebie, to wina stresu, bo cholesterol to przemiana wątrobowa, a emocje to wątroba. Pomyśl o odblokowaniu czakry splotu słonecznego, może są Ci potrzebne kropelki Bacha. Masła nie wyrzucaj, jajka możesz jeść. Marto R., pamiętam jak Maksio próbował swych nowych potraw – również nie smakowały mu źle doprawione, a więc, dziewczyny, doprawiajcie! Świeżo upieczona Mamo, a czy jest Pani na naszym jedzonku? Może Pani pić kawę – prawdziwą, koniecznie z przyprawami. Proszę nie objadać się słodyczami, masłem, nadmiarem miodu. Potrzebne są Pani nasze potrawy, dobrze przyprawione. Dziewczyny dobrze Pani podpowiadają. Katarzynko78, potrzeba kwaśnego – normalna reakcja dziewczyny w ciąży, wątroba szaleje, hormony też. Proszę, gotuj sobie nasze potrawy, ale trochę więcej smaku kwaśnego - pomidorów, cytryny, zjadaj kanapki z musztardą – powoli to się wyciszy. Dziewczyny dobrze Ci radzą, powinnaś się powściągać. Pani Doroto, aby wyciszyć swój problem, czyli trądzik różowaty, musi być Pani bardzo cierpliwa. Potrawy dobrze zrównoważone, zero kwaśnego-surowego-zimnego, praca nad emocjami i żadnych oczekiwań. W swoim czasie będzie Pani miała z tym spokój. Pani Izabelo, będąc rzetelnie na kuchni PP, będzie Pani mogła zrezygnować z diety bezglutenowej, ale to dopiero wówczas, gdy będzie Pani tego pewna w 100%. Owies rzeczywiście prawie w ogóle nie ma glutenu, może go Pani spokojnie dawać dziecku. Li odpowiedziała Pani właściwie. Ostróżko, podziwiam Cię - Twoje myśli i Twoje zakręcenie, ale … Pani Beato, ta ilość lukrecji, którą dodaje Pani do herbaty, na pewno nie ma wpływu na poziom cukru u córki. Nie pisze Pani, ile lat ma córka i jak jest karmiona. Lukrecja w zestawie herbacianym jest całkowicie bezpieczna. Pani Edyto PP z Gdyni, Pani wzmianki na temat książki Evy-Marii Zurhorst są bardzo potrzebne. Chciałabym dodać również coś od siebie, mianowicie wszelkie próby rozpoznawania swojego wnętrza mogą nam się nie udać, gdy nie mamy świadomości, że balansuje ono pomiędzy dwoma przeciwległymi biegunami: wzorcem kata i wzorcem ofiary. Rozpoznanie w sobie tych różnych stanów energetycznych naszego ego pozwoli nam w przyszłości uporządkować relacje z mamą, siostrą, koleżanką, a przede wszystkim z partnerem. Magdo z Sopotu, może Pani podawać dziecku kropelki witaminy D. Paryżanko, szparagi ugotowałabym dzieciom osobno, a nie dodawałabym do gulaszu. Natomiast do gulaszu proszę dodawać to, co ma Pani pod ręką, a resztę doprawiać przyprawami, solą i smakiem kwaśnym. Marta R. tłumaczy Pani właściwie. Paryżanko, nie oburzaj się na Ostróżkę, bo odpowiada Ci mądrze. Przemyśl to. Ostróżko, piszesz tak mądrze, że nie będę Cię za każdym razem chwaliła. Potrzebna jest praca, zaangażowanie i odpowiedzialność, a dlaczego tego nie chwytają niektóre dziewczyny – nie wiem. Ale nic to, róbmy swoje. Bratu potrzebne są ziółka Paprzęckiego i miksowane zupki na delikatnych rosołkach, od czasu do czasu zmiksowane z kawałeczkiem wątroby lub mięska. Ale dobra kobieto, czy Twój brat jest samotnym mężczyzną? Aido, ilekroć wejdziesz w rolę ofiary, stracisz energię. Proste, prawda? Mamo Beato, obojętnie, z czego będzie Pani robiła gulasz, musi być w nim smak kwaśny – albo mięso zaprawione octem balsamicznym i to wystarczy, albo dodajemy cytrynę i pomidory. Małgoś, Świętego Marcina też to niebawem czeka. Joasiulek, gratuluję przyzwolenia na smakowitą kartoflankę. Widzisz, widzisz, udało się. Kiku35, z alergii wyleczyłam się w ciągu trzech miesięcy, ale następne 10 lat byłam w całkowitej dyscyplinie. Czy potrafisz to zrobić? W książkach moich ma Pani porady, natomiast Pani idzie przez życie według własnego uznania. Truskawki może Pani zjadać lub też nie, to będzie zależało tylko od Pani. Krasko, ostrożeń przede wszystkim powinien być z Herbexu, tylko ten działa. A czy polny czy nie polny – tego nie wiem. Renatko, bardzo mądry list i do Paryżanki , i do Kiku. Twój, Jagodo, również. Pani Kingo, nie wiem, co to może być, nie wiem, jak Pani karmi dziecko. Z pewnością jest osłabione właśnie po antybiotyku, nie po anginie. Nie pozwoliła Pani dziecku się wychorować, doenergetyzować w sposób naturalny, przyspieszyła Pani jego zdrowienie antybiotykiem i teraz dziecko może przejawiać tego skutki. Proszę mądrze dziecko odżywiać, podawać imbirówkę. Gdyby niebawem znowu dostał anginy, proszę antybiotyku już nie podawać. Magdo z Aachen, Kamiczku i Dandelion, wasza czujność i mądrość są niezbędne. Kiku, tutaj się nikt nie kłóci, tylko pięknie wam dziewczyny wyjaśniają. I właśnie proszę o tę harmonię – Jagoda mądrze Ci to tłumaczy, Marta również. Urszulo, dzięki za mądre słowa do Paryżanki. Ato, niechęć do kawy to objaw zastoju wątrobowego, który wcale nie musi się przenosić na Pani samopoczucie. Proszę tej kawy nie robić, a za jakiś czas spróbować, bo być może wszystko się unormuje. Asiu z Dąbrowy Górniczej, dzięki za mądry list. Pani Anko z USA, może Pani gotować zupki na kawałeczku udka, ale proszę uważać, żeby nie było okruszków z kości. Beato z Jeleniej Góry, tak, jak baba cicho siedzi, to znaczy, że coś przemyśliwuje albo robi coś bardzo ważnego. I nie zwalaj na kwiatki:) Anonimku, bądź stale na forum, nie zapominaj o nas, kimkolwiek jesteś:) Pani Beato, jeśli nie pomaga na ugryzienie komara nalewka bursztynowa, proszę zajrzeć do apteki. Aido, do kogo skierowałaś te słowa w sprawie przestrzegania Porządku? Powinnaś to jasno określić. Darku, miałeś czas, aby napisać do nas parę ciepłych, mądrych słów o innej wadze energetycznej? :) Jak miło! Pozdrawiam Cię serdecznie! Pani Justyno, w sprawie katarku chyba rozmawiałyśmy. Renatko, domyślasz się czemu ta książka Coelho dopiero teraz jest u nas wydana? :) Maruno, ocet balsamiczny może Pani zawsze dodawać do zaprawy mięsnej, nawet kilka razy w tygodniu. Piotrze, nie mam żadnego sposobu na zminimalizowanie działania znieczulenia. Sarenko, może zadzwonisz jutro? Kostko, pozdrów Serbów:) Marzeno z Lubina, z tymi komarami to masz rację. Nie wszystkich one gryzą. Podobno przyciągane są zapachem potu i być może naszym osłabieniem. Przez czoło przebiegają meridiany żołądka i woreczka żółciowego, a u dzieci bardzo często żołądek jest osłabiony. Ale czoło to nie tylko meridiany, znajdują się też na nim miejsca, które odpowiadają wątrobie. Pani Beato, nie uważam, aby w postach na moim forum były przejawy nienawiści. Chyba pomieszała Pani pojęcia. Miała Pani dobre intencje, ale wprowadziła Pani swą nierozważnością wiele niesmaku, przynajmniej we mnie. Pani Krystyno, nic na temat skrzypu Pani nie powiem, proszę zajrzeć do materiałów zielarskich. Katarzynko, Joasiu, dobrze radzicie Sarence. Agulko, zadzwoń w sprawie dziecka jutro. Kamiczku, dzięki Ci za mądry pościk. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.06.16
autor: Anna Ciesielska
Ja w sprawie ostrożenia - często używam,ale żadnych "mętów" nie widziałam.Co to znaczy?Że nie działa?
data: 2008.06.04
autor: Ata
Sarenko, w każdym z nas się takie boje odbywają. Mnie się zdarza, że zjem coś nie pp. I takie siły wtedy we mnie wstępują, że Giewont nad morze bym przeniosła. Potem zjem posiłek wg pp i czuję się jakbym naprawdę to zrobiła. Każdy posiłek pp uwrażliwia nas na potrzeby organizmu. Tak to sobie tłumaczę, czy słusznie... Jestem od paru miesięcy przemęczona fizycznie i niedospana. I po posiłku pp, to ze mnie wyłazi. U Ciebie może być podobnie. Wychodzi brak energii nabyty przy anoreksji. A po prawidłowym posiłku organizm domaga się tego czego potrzebuje. Regeneracji sił. Powolutku, spokojnie i najpierw Ty, a dopiero potem dziecko. Uwierz, tak będzie lepiej również dla Ciebie. Trzymaj się.
data: 2008.06.04
autor: Jolik
Tak, Beato, życie jest krótkie, a jeszcze je przespać, nie robiąc samemu wysiłków i tylko liczyć na poprowadzenie za rękę, to już marnotrawstwo do kwadratu. Dosadne uwagi, jakie padają pod adresem tych wyczekujących są wyrazem nie nienawiści a miłości właśnie, chęci pomagania. Oznacza to, że traktuje się drugą osobę jako myślącą istotę, zdolną do samodzielnego pojmowania. Chyba nie ma większej miłości niż pozostawianie wolności wyboru drugiemu człowiekowi...nawet, jeśli trzeba wstrząsu, aby tę wolność poczuł. Pozdrawiam
data: 2008.06.04
autor: Kamiczek
Sarenko, sprawa nigdy nie jest przegrana, bo wszystko jest w naszych rękach. Potrzeba tylko czasu, spokoju, pozwolenia sobie na zmiany, na dobry kontakt ze swoją świadomością i/lub z wyższą Świadomością, na wychodzenie ze schematów niezależnie od cierpień, znoju czy przeciwności - bo te pojawiają się zawsze, jak testy do zaliczenia. Jeżeli instynktownie czujesz potrzebę kontynuowania "maleńkich kroczków" to pozwól sobie na nie, ale bez lęku. Bez lęku o chudnięcie, o ciążę, o to co kto powie na twoje jedzenie czy styl życia. Zacznij od pełniej akceptacji samej siebie, ujrzyj siebie przebóstwioną i do takiej siebie zmierzaj. A co do konkretów jedzeniowych - po ppowym posiłku dostajesz niesamowitego kopa energii, której nie masz jeszcze siły przetworzyć, bo masz zbyt dużo energetycznych dziur. Dlatego organizm zmusza cię do pozycji horyzontalnej (wątroba się z tego cieszy :) ) i łata sobie dziury. A jak już załata to będzie ci łatwiej. Ale pozwól mu na to łatanie. Z tym że twoje jedzenie powinno być bardzo delikatne, nie nazbyt intensywne (choć przyznam, że czasem gubię się w znaczeniu tego słowa ;) ) bo będziesz reagowała "zjazdami do boksu". Powracają mi słowa pani Ani "zupa co 2 godziny", i to działa, nawet jak się zje co 3 godziny, a dla chudzielców jest ona niezbędna z taką częstotliwością. Pokuszę jeszcze tylko twoje Ego, które chce żyć bez jedzenia: może przestawiłaś się na odżywianie fotonowe? Ale skoro ci nie służy, blokuje zajście w ciążę, obniża samoocenę, to jednak lepiej się skupić, póki co, na trójwymiarowym jedzeniu, to czwartowymiarowe może kiedyś powróci.;) * Katarzynko, posłałam ci 2 mejle, dostałaś? :)
data: 2008.06.04
autor: Joanna - MamAsik
Witam chciałabym prosic jakąś duszyczkę o przesłanie materiałów od pana Romana na temat szczepień na meila picasso4@onet.eu .Popełniłam błąd i dałam zaszczepic dziecko efekt wymioty,3dzień gorączka,osłabienie,nie chce nawet chodzic,wisi tylko na cycu,kleik owsiankowy be,marchwianka też be,a za 6tyg. kolejne szczepienie tym razem nie dam go zaszczepic.
data: 2008.06.04
autor: Agulka
Sarenko moja miła musisz dać szansę no i czas swojemu organizmowi wiesz? Ja też jak zaczynałam pp po prostu żołądek wywijał mi się w drugą stronę z bólu,ale ..chęć zdrowia i życia była dla mnie już wtedy ważniejsza! Ja przypomnę sobie moje początki na pp p. Ani to śmiać mi się chce z samej siebie-imbirówkę chciałam słodzić miodem,herbaty z lukrecją na początku nie piłam wcale,bo miałam wrażenie że wypijam słoik miodu takie to słodkie było. chcesz zajść w ciążę? Chcesz być matką? Musisz zacząć dobrze jeść i basta innej rady nie ma!!!! Sarenko w stanie twojego organizmu nawet jakbyś cudem zaszła w ciążę in vitro to jak myślisz jakie by maleństwo miało szansę na przetrwanie i dobry rozwój w twoim wyniszczonym i naszpikowanym hormonami organizmie? Przykro mi,ale raczej niewielkie:( Przejrzyj forum i poszukaj wskazówek i rad jakie dawała pani Ania mi i jak radziły inne dziewczyny(np.joasiaMamAsik,rene,Jagoda). Ich wskazówki były i nadal są dla mnie niezbędne!Wiem jak trudno jest znowu zacząć jeść kiedy się oduczyło jeść. Jednak mówię ci na moim przykładzie-można!!!!jak chcesz ze mnią porozmawiać to podaję ci mój mail kasia.rosik@poczta.onet.pl.pozdrowionka!***
data: 2008.06.04
autor: katarzynka 78
I wiesz lepiej cwierkac jak krakac
data: 2008.06.04
autor: KIKU 35
Ty co sie nie podpisujesz...co Ty chcesz ode mnie? Daj spokoj!
data: 2008.06.04
autor: KIKU 35
Katarzynko 78
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Przestudiowałam Twoje wypowiedzi na forum, faktycznie są interesujące i bardzo mi bliskie. Niestety nie wiem jaka jest moja prawidłowa waga a okres straciłam zaraz jak tylko się pojawił tzn 13 lat temu. Obawiam się, że sprawa jest przegrana. Wiele lat brałam leki i miałam cykle polekowe, czyli bez sensu. Teraz nie biorę leków. Jestem po kilku inseminacjach, z myślą w głowie o in vitro. Po konsultacji u p. Ani postanowiłam spróbować PP. Czynię nieśmiałe próby. Czytam to forum niemal codziennie i odkrywam jak wiele we mnie lęku przed nowym. Robię maleńkie kroczki. Niepokoję się, że jeszcze schudłam, choć wiem, że wiele osób doświadczyło podobnej sytuacji. Mnie jest w ogóle trudno jeść. Powiem też tak. "Świetnie" funkcjonuję "na głodzie", jak zjem posiłek, zwłaszcza ppowski natychmiast chce mi się spać, jest mi słabo. Wiem, że to absurdalne ale tak mój organizm reaguje. Nauczyłam się żyć bez jedzenia? Niemożliwe stał się możliwe? (Ego skamle ktoś powie) Niestety nijak to się ma do macierzyństwa, o którym marzę. I tak Dr Jekyll i Mr Hyde w jednej Sarence toczy bój. Pozdrawiam.
data: 2008.06.04
autor: Sarenka
W zeszłym roku ktoś poruszył temat nasiadówki ze skrzypu. Nie było jednak reposty Pani Anny, ani żadna z forumowiczek mających kontakt z Panią Anią (n.p. na spotkaniach czwartkowych)sie nie wypowiedziała na ten temat. W tym roku mam b.dużo skrzypu w ogrodzie i zastanawiam sie czy go nie nasuszyć. Ale czy może przydać się do czegoś? Czy można pić herbatki ze krzypu n.p. pomocniczo przeciw osteoporozie? Nie wiem nawet w jakim jest smaku.
Może ktoś coś wie na ten temat i podzieli się z innymi. Pozdrawiam. Krystyna Sz.
data: 2008.06.04
autor: Krystyna
Firanko, napisz jak się ma Tosia. Ciekawa jestem jak tam Wasze pierwsze kroki owsiankowe.
data: 2008.06.04
autor: Marta R.
Magdo z Aachen, mnie także ciągle bolało biodro-zwłaszcza po porodach i ciążach oraz plecy, ale minęło odkąd poszłam do kręgarza, a ten mnie tak poustawiał-a było co (w tym zwichnięte biodro i miednica,przez to minimalnie krótsza prawa noga itp)i czuje się bardzo dobrze :-) pozdrawiam upalnie :-)
data: 2008.06.04
autor: Marzena z Lubina
Rzeczywistość jest jaka jest.I na tym forum nic nie dzieje się bez "przypadku".Pomyśleć tylko,że jedno pytanie jak jeden kamyk -powoduje lawinę.Odpowiedzi dla Paryżanki posypały się od ręki,wbrew zaleceniom,by najpierw sprawy przemyśleć.Ale może post Maruny rozjaśnił w głowach? Mnie uderzyło,że Paryżanka potrafi gotować dziecku wg.PP,czyli znalazła to lekarstwo.Każdy ma do przebycia swoją drogę i na pewno nie ma jednej drogi,co wiemy wszyscy.I wiemy jak działaja rady,o które nie prosiliśmy.
data: 2008.06.04
autor: Polla
Pani Beato ! a gdzie Pani na tym forum znajduje nienawiść? chyba raczej bezmyślność i troche wygodnictwa przy zadawaniu pytań co nie zasługuje na strzał z tak ciężkiej armaty jakiej Pani użyła.
data: 2008.06.04
autor: mama Beata
Magdo, a pluskasz się w mocno rozcieńczonym? Kiedy ja tak robiłam też nie było fafołów. Pojawiają się od czasu kiedy siadam w koncentracie. To samo u synka. Widocznie tylko taki daje nam radę:) Pozdrowienia
data: 2008.06.04
autor: Marta R.
Magdo, a masz Ty ostrożeń z Herbexu od Pani Ani? Bo ten jest najlepszy. Jak kiedyś ugotowałam inny - był dziwny i też miałam wrażenie, że niewiele zebrał. Poza tym ważne jest, żeby się dość długo gotwał, od zawrzenia ja gotuję jeszcze co najmniej 40 min. Pozdrawiam!
data: 2008.06.04
autor: Jagoda
Och, Jagodo, zmartwilas mnie. Nie zauwazylam, aby po kapieli cos w tej wodzie z ostrozeniem plywalo(: No, ale moze kiedys zacznie:). Chcialam Wam tylko napisac, ze ostrozen mi najbardziej pomaga na bole biodra (odzywaja sie od czasu do czasu, kiedy jestem w wiekszej nierownowadze, pozostalosc po ciazy:)). Kiedys przy takim ataku przez pare dni ledwo chodzilam, a teraz wystarczy jak sie wykapie w ostrozeniu:)
data: 2008.06.04
autor: Magda z Aachen
Firanko, bardzo dziękuje Ci za sposób na komary. Mnie wczoraj ugryzł dość porządnie, zaczęło bardzo piec i przypomniałam sobie o tym czosnku, przyłożyłam plasterek i trzymałam chwilę. Faktycznie ból i swędzenie szybko ustąpiło a rano nie było bąbla. Wielkie dzięki. Myślę, że powinno być więcej takich cennych porad, a mniej nienawiści na tym forum. Przecież życie jest zbyt krótkie by się kłócić, lepiej sobie nawzajem pomagać.
data: 2008.06.04
autor: Beata
KIKu -ale nie załapałaś i nadal tylko ćwierkasz...
data: 2008.06.04
autor: 
Beato, podobno komary gryzą tylko osoby z niedoborami energetycznymi, więc jeśli Twoja córeczka reaguje tak silnie na ugryzienia właśnie w okolicach czoła to znaczy, że właśnie tam są najgorsze niedobory energetyczne i należałoby się zastanowić właśnie nad meridianami przebiegającymi w tych miejscach, jakie to są meridiany i jakie narządy nam odzwierciedlają.ale o tym, to już Pani Ania na pewno się wypowie i sprostuje jeśli się mylę :-) Pamiętajmy, że narządy małych dzieci nie funkcjonują prawidłowo i dojrzewają powolutku, a na pewno sprzyjają temu procesowi dobre emocje i dobre jedzonko, oczywiście Nasze.Serdeczne i upalne pozdrowienia dla Pani Ani i wszystkich z Forum.PS.Rene piękny cytat wyszperałaś.Książka jest naprawdę piękna, po prostu ją połknęłam w 2 dni :-)takie łakomstwo na piękne słowa...
data: 2008.06.04
autor: Marzena z Lubina
Jolik to bylo madrosliczne
data: 2008.06.04
autor: KIKU 35
Firanko zastosowałam się do twoich zaleceń dzisiaj w nocy i położyłam plasterek czosnku na ukłuciu komara.Niestety rano córeczka miała opuchnięte pół czoła, całą nasadę nosa i oko mogła otworzyć do połowy. Miejsce ukłucia było już płaskie, ale opuchlizna jakby zeszła w dół. Widok nieciekawy:( Nie wiem dlaczego tak silnie reaguje właśnie na czole, bo tego samego dnia komar ugryzł ją w rękę i tam nie ma rzadnej opuchlizny ,tylko mały znaczek po ugryzieniu. W zeszłym roku też komar ugryzł ją w czoło i podobnie spuchła, martwię się...
data: 2008.06.03
autor: beata
Cytat dla wszystkich urażonych tonem odpowiedzi. '-Trzeba go uleczyć. -A jak to zrobić? -Nie wiem. To nie moja sprawa. -Więc nie chcesz pomóc? Nie możesz jej dać żadnej władzy? -Zmiłuj się, powiedz, cóż ja jej więcej dać mogę nad tę władzę, jaką sama już posiada? Czyż nie widzisz, że ludzie i zwierzęta służą jej i wypełniają jej wolę? Czyż nie widzisz, że bosa i uboga, pół świata już przebyła, a wszyscy jej pomagają i nic się jej oprzeć nie może? Takiej władzy my jej nie damy. Takiej władzy nie może dać jej nikt na świecie i od nas ona jej nie potrzebuje, bo źródło potęgi ma we własnym swym sercu, a tym źródłem jest dobroć, miłość i niewinność. I jeśli te trzy złote klucze nie otworzą przed nią pałacu i nie ocalą go, to my także uczynić tego nie zdołamy.' Hans Christian Andersen 'Królowa Śniegu' :)))
data: 2008.06.03
autor: Jolik
Jagodo, dziękuję za odpowiedź. Zawsze trzymam ostrożeń pod przykryciem, a pomimo to czasem bywa gęstawy, wtedy właśnie wylewam od razu. Ale po zastanowieniu zauważyłam, że co najmniej raz, "przypadkiem", zbiegło się to z trudnym tematem, który danego dnia przerabiałam. Czyli wszystko jasne:) Pozdrawiam
data: 2008.06.03
autor: Marta R.
Kiku, Aido, Paryżanko, Joasiulku, śpijcie i śnijcie nadal, dziewczyny. Po cóż widzieć księżyc, jeśli można całą uwagę skupić na palcu, który go pokazuje? Że trochę krzywy, ze złamanym paznokciem, nie taki jak lubię i do jakiego jestem przyzwyczajona. A że księżyc?... E tam. Nie, dziewczyny, nie jest mi przykro, pewnie innym też nie, że nawet mały problem potrafimy zobaczyć w szerszym kontekście, że bezmyślnie zadanego pytania - bez odrobiny wysiłku, żeby samemu znaleźć odpowiedź - nie traktujemy mechanicznie, ale prosimy: popracuj nad tym, zobacz tę sytuację z innej perspektywy, zauważ błędy, które popełniasz. Tak jest na PP, tego się od lat uczymy: bycia tu i teraz (trudne!), uważności, samoobserwacji (wymaga wysiłku!), samodzielności, rozpoznawania ego (boli i to bardzo). A że jesteśmy dłużej, może bardziej, odpowiadając pokazujemy trochę szerszy kontekst. Gdyby było inaczej, znaczyłoby to, że cała ta nauka, ewolucja, przemienianie jest na nic, bo nie działa, bo jesteśmy ciągle w tym samym punkcie. I nie musi to być zawsze bardzo miłe - najważniejsze, żeby było prawdziwe i płynące z serca.
data: 2008.06.03
autor: Jagoda
Marto, ostrożeń jest takim trochę czarodziejskim ziółkiem, myślę, że zbiera z powietrza, dlatego, trzymam go zawsze pod szczelnym przykryciem. Podobnie jest z wodą czy z solą - też zbierają, szczególnie, jeśli akurat w jakiś sposób oczyszamy przestrzeń w domu. Jeśli ostrożeń postoi przez noc odkryty, szybko ma "fafoły". Też zauważam, że czasem coś już tam pływa zanim się nim ochlapię, ale myślę, że nawet taki ma dużą moc oczyszczania, bo zawsze lepiej się czuję po obmyciu nim, nawet z wstępnymi fafołami. Chyba że byłby od razu gęsty, ale to mi się nie zdarzyło. Więc spokojnie, gorzej by było, jakby po obmyciu nic nie pływało - bo to oznacza dużą blokadę i brak naszego przyzwolenia. Tak czy siak, żyjemy otoczeni energią naszego domu, nie jesteśmy wyabstrahowani ani zamknięci w nieprzepuszczalnej bańce, więc trochę tych domowych fafołków nie powinno zaszkodzić:)) *** Sarenko, skąpe miesiączki lub jej brak to wynik braku jin w organizmie, czyli musisz krok po kroku odbudowywać swoją substancję. A więc zupy, zupy, zupy, duszeniny mięsno-warzywne i emocje na wodze, bo one mogą mieć w tym niemały udział. Czyli dobre jedzenie, zaufanie, że Góra czuwa nad nami i boski luz. Zresztą zobacz na Katarzynkę - takie miała kłopoty, a za chwilę będzie mamą:)) To takie małe-wielkie cuda naszego przebóstwiania na PP. Pozdrawiam
data: 2008.06.03
autor: Jagoda
Pani Aniu, Serbom bardzo smakuje Pani kawa :) Jestem na delegacji, z jedzeniem radzę jak mogę, czekam niecierpliwie na powrót do owsianki. Ale kawę i TLI gotuję codziennie. Także w pracy, co prawda na elektrycznej kuchence. Serbowie piją gotowaną kawę, mają do tego specyficzne rondelki (nazywają się dżezwa), ale gotują kawę tylko parę sekund. Podpatrzyli mnie i kawa z przyprawami robi teraz furorę :)
data: 2008.06.03
autor: Kostka
hej Sarenko! Miałam podobny problem z miesiączką jak ty i z tego samego powodu! Wszystko się ustabilizowało,wróciło do równowagi jak odzyskałam swoją wagę na naszej kuchni pp. Co jeść? Wszystko co każe Pani Ania! oczywiście:) Przeczytaj sobie moje posty może ci pomogą ok? trzymaj się!
data: 2008.06.03
autor: katarzynka 78
Witam Państwa
Co należy jeść by przywrócić naturalną miesiączkę utraconą wiele lat temu w wyniku anoreksji? Czy istnieją jakieś szczególne wskazania? Bardzo proszę o pomoc osoby, które miały podobne problemy. Dziękuję. Serdeczności.
data: 2008.06.03
autor: Sarenka
Witam, chciałabym poradzić się w kwestii ostrożenia. Jagodo, pamiętam, że Ty miałaś z nim sporo do czynienia, może będziesz wiedziała, co o tym sądzić. A może p.Ania zna takie zjawisko? Sprawa dotyczy "mętów". Zdarza się, ostatnio coraz częściej, że wystarczy, że wleję ostrożeń do miski (bardzo porządnie odcedzony) a brudy już po chwili się pojawiają, zanim zdążę choćby czubek palca zamoczyć. Czyżby ostrożeń zbierał złą energię z powietrza, stojąc na kuchence przez pół dnia? A może ma znaczenie fakt, że kuchnia i łazienka znajdują się w zasięgu żyły wodnej? Lub moje emocje tam się gromadzą? Jeśli tak, to chyba dobrze, że brudy się zbierają, bo to oznaczałoby oczyszczanie się przestrzeni. Mogę gotować i oczyszczać, bardzo dobrze, ale czy wtedy siadać do niego czy wylać? Ostatnio siadałam i wyglądało na to, że mętów było jeszcze więcej niż przed płukaniem, ale może lepiej nie mieć z nimi tak bliskiego kontaktu? Czasem wylewam od razu, ale wtedy nie mam w czym płukać synka i siebie. Będę wdzięczna za opinię. Pozdrawiam
data: 2008.06.03
autor: Marta R.
Duzo bylo do mnie i chociaz wiem,ze zdanie kogokolwiek spoza Waszego kregu malo Was interesuje, czuje,ze powinnam cos napisac. Nie bede Was krytykowac, ani tego forum, ono jest Wasze i Wy tutaj narzucacie prawa, ja rozumiem to wszystko o czym piszecie, juz tego rowniez bylo sporo na forum, pisane zawsze tak samo, takim samym slownictwem z takim samym tonem. Rozumiem rowniez to,ze ironia i dokazywanie z Wasej strony Was nie szokuje, zamienia sie w jakies pozytywy, gleboko wierzycie w udzilanie pomocy nie robiac nic albo krytykujac, ale ja i to rozumiem. Tych, ktorzy sie z Wami nie zgadzaja traktujecie jak jeszcze nie douczonych i jeszcze nie dojrzalych do Waszych idei.
Ja sie tu czuje gosciem, doceniam odpowiedzi nie tylko Pani Ani, pisalam niedawno podziekowania dla Marty. Rozumiem zasady forum mimo tego,ze czasem trudno mi sie jest dopasowac.
Nie mialam zamiaru wprowadzac nieladu, nie zrozumialam po prostu po co Ostrozka po raz koleiny mi niemilo odpowiada nie majac dla mnie odpowiedzi. Duzo piszecie o tym jak jestescie zajete i jak nie macie czasu na odpowiadanie na tak jak moje powtarzajace sie pytania, ale moze po prostu zignorujcie te pytania, na ktore nie macie ochoty tracic czasu. NIe tylko pytajacy sie tu na forum powtarzaja.
Przeciez chyba nie jestescie zobligowane do odpowiedzi. Podobnie ja powinnam byla zignorowac narzekania Ostrozki.
W zwiazku z cala sytuacja chcialam sie zapytac Pani Ani czy bede mogla pozadawac jeszcze troche pytan na tym forum, starajac sie, aby nie byly to juz wielekrotnie zadawane wczesniej pytania i liczac na odpowiedzi? Dziekuje
data: 2008.06.03
autor: paryzanka
Kochani, witam po długiej przerwie. Dawno nie byłam u Was, choć myślami niezmiennie zawsze z Wami, ale zaległości mam ogromne, nadrobię je też nie wiem kiedy. Nawet nie zaglądam za nisko w dół, bo mi się w głowie zakręci;) Przy okazji widzę kątem oka, że jak bumerang wrócił kolejny raz temat /w dużym uproszczeniu/ pytań i odpowiedzi. A ja do Was z zasłyszanym ostatnio mottem może akurat w sam raz na dziś:) *Równowaga jest potrzebna tak w kuchni jak i w życiu. W kuchni o nią łatwiej:)* Zapiszcie to hasło na karteczce, przyczepcie do okapu nad kuchenką, lub na lodówce i do garów marsz:) Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich i Panią Anię najserdeczniej. PS Obiecałam kiedyś przepis na ciasto francuskie czekoladowe z książki Smaki Świata. Jest to najbardziej rozchwytywany deser w słynnej londyńskiej restauracji Word Food Cafe', z dodatkami z przepisu Magdy Ciesielskiej, do tego przepisu bardzo podobny zresztą:). A więc: rozgrzewamy piekarnik, tortownicę 23 cm smarujemy masłem, w rondelku wstawionym do dużego garnka roztapiamy 200 g gorzkiej czekolady połamanej na kawałki, dodajemy 225 g niesolonego masła, mieszamy dokładnie i odstawiamy by masa ostygła. Tymczasem trzepacztą, albo jeszcze lepiej mikserem ubijamy w dużej misie na sztywną pianę białko z 6 jaj, dodajemy 200 g cukru trzcinowego, ubijamy dalej, dodajemy 6 żółtek, ubijamy, w rezultacie powstaje kremowa masa, dodajemy do niej szczyptę cynamonu, kieliszek spirytusu, sporą szczyptę imbiru (można eksperymentować z chili:), ciut soli, kilka kropel cytryny, szczyptę kurkumy i masę czekoladowo-maślaną, teraz mieszamy wszystko łyżką, na koniec dodajemy ciut kardamonu/lub i imbiru i wylewamy na tortownicę. Pieczemy ok 60 min, ciasto urośnie bardzo imponująco, ale na koniec :>>> opadnie. Jest warte grzechu i rozkoszujemy się nim po mini kawałeczku:)
data: 2008.06.03
autor: Anita
Moze ktoś ma sprawdzoną metodę na zminimalizowanie działania znieczulenia ( np usunięcie zęba).
data: 2008.06.03
autor: Piotr
Aida, profesjonalnie to ujęłaś. I ja też dziękuję - ten zamęt był męczący, bardzo męczący...
data: 2008.06.03
autor: Joasiulek
Madziu z Aachen, cała przyjemność po mojej stronie. Pa
data: 2008.06.03
autor: Beata z Jeleniej Góry
Anonimku też jesteś wielkim wyzwaniem, któremu nie sprostałam:) zastanów się zanim zaczniesz rzucać kamieniami. Jest tu sporo o ego, jak to niektórymi rządzi, a przecież poza kilkoma naprawdę oświeconymi ludźmi, którzy pojawili się na Ziemi to nikt nie jest wolny od jego rządów, zmienia ono tylko maski.Jak powiedział mądry Ktoś "ja jestem osłem i ty jesteś osłem, w czym więc problem?" Myślę, że zbyt wiele pouczeń może spowodować, że wiele osób będzie się bało w ogóle odezwać i forum może stracić rozpęd. Mam pytanie do Pani Ani, czy dodawanie octu balsamicznego w smaku kwaśnym do gulaszu raz w tygodniu przy zmianach łuszczycowych jest dopuszczalne? Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.06.03
autor: maruna
„Brida zrozumiała, że jej czas dobiega końca, ale nurtowało ją jeszcze jedno pytanie.
- Czy w każdym życiu możemy spotkać więcej niż jedną Drugą Połowę?
’Tak - pomyślała Wikka z pewną dozą goryczy.
- A gdy tak się zdarzy, serce jest rozdarte, cierpimy, a to bardzo bolesne. Tak, możemy odnaleźć trzy i cztery Drugie Połowy, bo jest nas wiele i jesteśmy rozproszeni. Dziewczyna zadaje właściwe pytania, ale nie dam jej gotowej odpowiedzi’.
- Jedna jest esencja Stworzenia - rzekła. Tą esencją jest Miłość. Miłość jest siłą, która nas ponownie jednoczy, aby scalić doświadczenie rozproszone w wielu życiach i w wielu miejscach świata. Jesteśmy odpowiedzialni za całą Ziemię, bo nie wiemy, gdzie są nasze Drugie Połowy, którymi byliśmy od zarania dziejów. Jeśli jest im dobrze, i my jesteśmy szczęśliwi. Jeśli jest im źle, przejmujemy, czasem nieświadomie, część ich bólu. Ale przede wszystkim jesteśmy odpowiedzialni za ponowne spotkanie z Drugą Połową przynajmniej raz w każdym wcieleniu, bo z pewnością choć raz skrzyżują się nasze drogi. Nawet jeśli to spotkanie potrwa zaledwie kilka chwil - bo chwile te przynoszą Miłość tak wielką, że nadaje sens naszemu istnieniu na resztę dni”..... Kochani, polecam właśnie wydaną w Polsce, po 18 latach od napisania, książkę Paulo Coehlo Brida. To piękna i wzruszająca opowieść o Miłości, która jest niczym innym jak wolnością...... ***Chciałam Wam jeszcze opowiedzieć, na jakim ślubie byłam w ostatnią sobotę. Był to piękny ślub w obrządku grecko-katolickim z cudnymi śpiewami chóru, piękną adoracją i wielką radością wszystkich, którzy się na nim spotkali. Państwo młodzi czytali pełną metafor starotestamentową Pieśń nad Pieśniami, która jest pięknym poematem miłosnym. Polecam fragment tej Pieśni tym, którzy nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć tego, że rozmawiać na różnych poziomach świadomości się nie da:” Zaklinam was, córki jerozolimskie, na cóż budzić ze snu, na cóż rozbudzać umiłowaną, póki nie zechce sama?” Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.06.03
autor: Rene
bardzo proszę o radę co mam zrobi z katarem u dziecka z alergią,strasznie się męczy bo nie może oddychac a do tego jeszcze oczka mu łzawią.Pozdrawiam
data: 2008.06.03
autor: justyna
Odnosnie babli, to moj maz zawsze pociera kawalkiem pietruszki... A tak w ogole to sie bardzo ucieszylam, ze Beatka i Darek sie odezwali. Brakowala mi Was. Od razu jakos lepiej na sercu mi sie zrobilo. Pozdrawiam wszystkich b. cieplo
data: 2008.06.02
autor: Magda z Aachen
Aida, dziekuje...
data: 2008.06.02
autor: KIKU 35
pomimo tego że mamy smarowac nalewką ... ja oddaje hołd mojej Mamie i Tymowi kroję plasterek czosnku i przyklejam plastrem klejącym sie żeby nie odleciało i zawsze mam w plecaku na spacerkach. Bursztynowa nie zdała egzaminu ale czosnek rozkrojony owszem- mało potem swędzi i nie ma bąbla.
data: 2008.06.02
autor: Firanka
Kochani, witam po dłuższej przerwie :) przeglądałem ostatnio świetnie wydane zapiski Leonarda, który jak mało kto potrafił obserwować świat i odkrywać prawidła Porządku. Tak się jakoś złożyło że ten Leonardo objawił mi się równocześnie z inną książką - dotyczącą ruchu scenicznego i to razem pokazało czym tak naprawde jest świadomość. Leonardo pisze że każdy malarz spacerując powinien nosić przy sobie mały zeszycik, w którym będzie odnotowywać zaobserwowane rzeczy: ludzkie gesty, kształty obecne wśród roślin, krajobrazu, w postawach mówiącego by móc zauważyć powtarzalność struktur i umieć oszwierciedlać to - najpierw w swoim umyśle a potem na płótnie. Sztuka gestu scenicznego to również nic innego jak absolutna świadomość tego którą stopę i w jaki sposób stawia się na scenie, jaką pozę przyjmuje się siedząc a jaką spacerując, a to wszystko w osadzeniu konkretnej epoki i danego charakteru. Myślę że nasze marchewki również wymagają takiej świadomości. W zależności od tego jak je kroimy i w którym momencie gotowania dodajemy - nadają potrawie inny smak i zmieniają swą twardość. Nie mówiąc już o mięsie które jest zupelnie inne w zależności od rodzaju (np. łopatka czy kark), wieku, sposobu obróbki termicznej, a wiedza jak je kroić, zbijać i w którą zalewę wkładać i na jak długo.... tu naprawde trzeba umiejętności obserwacji Leonarda. Może przydałby się i mały zeszycik, kto wie? Serdecznie pozdrawiam,
data: 2008.06.02
autor: Darek
Pokory, pokory, nie oceniajcie się wzajemnie, pomilczcie trochę, poprzyglądajcie się sobie, bo aż wierzyć się nie chce że przestrzegacie PORZADKU. Ja wcale nie jestem taka j/w dlatego tylko TU zaglądam żeby się czegoś od Was nauczyć albo dowiedzieć. A TU jakiś zamęt wwwwwwokół ambicji. Przecież nie o to chodzi. Nie złośćcie się o moje słowa, pozdrawiam.
data: 2008.06.02
autor: Aida
Witam, moja córeczka na PP ma dość silną, bardzo wypukłą reakcję na ukąszenie komara na czole. Smaruję nalewką bursztynową, ale swędzi mocno i nie zmniejsza się. Czy jeszcze w jakiś sposób mogę jej pomóc? I czy tak silna reakcja może świadczyć o problemie jakiegoś organu?
data: 2008.06.02
autor: beata
Kiku,Pani naprawdę jest dla piszących tutaj dziewczyn wielkim wyzwaniem ,bo nic do Pani nie dociera.Ale myślę że dziewczyny mądre zostawią sprawę czasowi.
data: 2008.06.02
autor: anonimek
Martusiu R. - gdzie podziała się Beatka ? Beatka siedzi w kwiatkach. Zaglądam tu czasem, oczywiście, ale usiedzieć przed komputerem długo nie potrafię, bo tu za oknem, albo bratki śmieją się do Beatki, albo niezapominajki mrugają modrym oczkiem, to znów czereśnia na tulonko zaprasza. Każdą wolną chwilę w tym cudnym, ciepłym, kwiecistym okresie, to ja zdecydowanie z konewką i grabiami......... (A tak na poważniej – to czasem mam takie wrażenie, że na ten moment co miałam stąd wziąć – wzięłam, a co miałam dać – dałam. I jeszcze poważniej - to aktualnie zawirowania w moim życiu – ale Waszego letniego spokoju zakłócać się nie ważę, w kwieciu ukojenia szukam, a „śmieci” do ziemi, do ziemi..........A jak na dobre, głęboko wszystko już zakopię, to w radosnym nastroju coś tam ku uciesze, pewnie znowu skrobnę.)
No to znikam - buziaczki dla wszystkich.
data: 2008.06.02
autor: Beata z Jeleniej Góry
Witam, ja jeszcze na temat ulewania. Niemowlęta mają fizjologicznie niedomknięty wpust do żołądka, niektóre znacznie bardziej niż inne. To też może być przyczyną i wtedy pozostaje przeczekać. My odwiedziliśmy osteopatę, który stwierdził, że mały ma problem z domknięciem wpustu, bo ten wpust jest króciutki a przepona dosłownie leży na żołądku. Uciskami "przeprowadzał" ją na swoje miejsce. I jeszcze jedna rzecz: synek chciał często ssać i niezbyt odróżniał jedzenie od ssania dla samego ssania, a mleko leciało (miałam super-nadprodukcję pod mega ciśnieniem:). Tym sposobem miał żołądek ciągle pełny, nie nadążał trawić aż do następnego karmienia i chlustał. Kiedy miał 2,5 miesiąca wprowadziłam mu karmienia o stałych porach, co 4 godziny. Trochę protestował na początku, ale zazwyczaj smoczek załatwiał sprawę. Dalej ulewał po posiłku, ale przed następnym już nie. Może ktoś skorzysta z moich doświadczeń. Pozdrawiam
data: 2008.06.02
autor: Marta R.
Tak Magdo, to schemat. Schemat wg którego żyłam. Został rozpoznany, oswojony, a tu i teraz rozwiązują się supełki z nim związane dzięki codziennym zdarzeniom.
data: 2008.06.02
autor: Jolik
Pani Aniu, bardzo dziekuje za odpowiedz. Rzeczywiscie musze popracowac nad swoja tolerancja, spokojem i ego , a nie na sile pomagac mezowi.
Mam pytanie. Nigdzie nie moge dostac normalnego swiezego indyka. Wszystkie albo zamrozone na kosc, albo zapakowane z jakims plynem (nafaszerowanym chemia). Dzis udalo mi sie znalezc udka, tez co prawda z foli, ale pisze ze bez sztucznych dodatkow, naturalne i minimalnie poddane obrobce. O skrzydelkach moge zapomniec. Czy takie udka (kawalek z koscia na zupke) nadaja sie dla malucha 8 miesiecy? Do tej pory gotowalam mu zupki tylko na cielecinie ( niestety tez podobnej jakosci). Bardzo prosze o rade.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam :)
data: 2008.06.02
autor: Anka z USA
i znowu sie rozkrecila burza o nic... Sobie nawet niewyobrazcie jaka ja JESTEM WDZIECZNA, ze jestescie!ze znajdujecie odpowiedzi na pytania. ( Przepraszam za duze litery, ale nie wiem jak to wyrazic) Nie stety nie mam drugiej ksiaazki...(kupilam na allegro i nie wiemkiedy dojdzie)bo gdybym miala to bym z pewnoscia ja przewertowala i nie pytala sie jaki jest przepis tarty. Ostrozko jeszcze raz CI bardzo dziekuje za TWOJ poswiecony czas... Wytlumaczylam tez dlaczego nie mam tego przepisu.Jagodo ja nie mowie czy Wasze odpowiednie ,czy nie...zwrocilam tylko uwage na to ze jest bardzo czesto burza o nic...ktora sie zreszta znowu rozbujala. Ja to tak odbieram. Pomimo ze piszecie malymi literami to mam wrazenie krzyku...i to o nic..
Ah wiecie ja nie mam zdrowia ani ochoty na cos takiego ...szkoda mi sie paryzanki zrobilo i to wszystko...a tu wyszlo nie wiadomo co
A poza tym zrobilo sie tak ze zadaje tak duzo pytan..? Oby napewno? Tak jak moge tak sie staram. Niestety najczesciej to co chce wiedziec z archiwum, to sa pytania. Nie ma odpowiedzi...ale trudno
pomimo wszystko:
Wesolego DNIA DZIECKA ZYCZE WSZYSTKIM!
Ostrozko, a Ty naprawde zaslugujesz na zielona traawe..i nie badz zla na mnie...to ni emialo byc tak... :o)))
Uwazam Ciebie za bardzo sympatyczna osobe. I podziwiam Cie za to co robisz...
data: 2008.06.02
autor: KIKU 35
Dandelion-wielkie dzięki. No cóż, poszukam tego właściwego ostrożenia.Serdecznie pozdrawiam!
data: 2008.06.01
autor: Kraska
SERDECZNE ŻYCZENIA Z OKAZJI DNIA DZIECKA DLA WSZYSTKICH DZIECI DUZYCH I MAŁYCH
data: 2008.06.01
autor: Joasiulek
Jolik, a mi sie wydaje, ze znowu w cos sie wkrecasz. Moze zacznij faktycznie od poczatku, czyli tu i teraz. To rowniez sa schematy, ze tata, ze syn, ze ty. Sprobuj moze wziac z tego to, co jest dobre. Pytanie nie jest dlaczego, bo to cie daleko nie zaprowadzi. To, co na ten temat mialas wiedziec juz wiesz, teraz wazne jest jak mozesz to wykorzystac, aby sie uwolnic od schematow.
To takie moje przemyslenia.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich
data: 2008.06.01
autor: Magda z Aachen
Marto R. dziekije za odniesienie sie do mojego poprzedniego postu, może rzeczywiście ulewanie nie było spowodowane ilościa smaku ostrego tylko niewłaściwym skomponowaniem całości. Odkąd pojawił sie Kuba staram sie staranniej dosmakowywac potrawy, równiez solą o czym często pisałaś i rzeczywiście ulewanie się skończyło. Teraz zauważyłam że jak pije imbirówkę częściej ale mniej też nie ma problemu. Jak wypije większą porcje to jest gorzej. Kubie tez podaję po troszku ale nie jest łatwo bo strasznie się wydziera no i nad tatą pracować muszę bo twierdzi że to za ostre dla takiego malucha:)) Beato, w ciąży miałam upośledzoną tolerancję glukozy i codziennie piłam herbate z lukrecja i nie zuważyłam żeby miała jakiś wpływ na poziom cukru, może podwyższać ciśnienie ale tylko jeśli nie jest zrównoważona innymi smakami (tymianek, cynamon, imbir, kolendra, kardamon). Tata mojej koleżanki miał problemy z nadciśnieniem, codziennie pije naszą herbatke i nie ma skoków ciśnienia. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
data: 2008.05.31
autor: Asia z D.G.
A ja tak sobie siedzę i myślę i tak wymyśliłam, że ta moja kochana mama, to bardzo mądra kobieta jest. Co mi zakodowała pod postacią swoich emocji, to zakodowała. To moje do przerobienia, ale... Ale rozmawiając ze mną o swoich emocjach, o tym jak pewne sytuacje w życiu odbierała (choć wtedy mnie to przerastało), dała mi klucze do mnie samej. Jakie klucze? Ano na przykład: tata chciał żeby syn był. A tu się kurczę dziewczynka urodziła. I co? No i jak myślicie, skąd moje 'dam sobie radę', jak np. trzeba samochód na pych zapalić? Choć mogłabym poprosić o pomoc lub po prostu ją przyjąć. Ale nie, ja sobie poradzę. I jeszcze jedno, co mi Zochna uświadomiła. Tak, on chce mieć poddaną i tu moja lekcja. Ja nie potrafię z klasą, a nie krzykiem bronić swojego 'kawałka podłogi'. Uczę się tego. I zaczyna wychodzić. Wystarczy duuuużo cierpliwości i tłumaczenia na różne sposoby aż w końcu któryś dotrze. A co mnie do tego forum przyciąga? To, że jeszcze 4 lata temu stosowałam filozofię życia przekazywaną przez p. Anię, ale instynktownie. Czyli moim zdaniem nieświadomie. A że bez tej świadomości tego co robię nie da się pewnych rzeczy wyłapać, to się zakręciłam jak słoik na zimę. A jeszcze tutaj, na forum było, że to ja, że to moje Ego, a to wszystko było nie tak. Tak się wkręciłam w to, że to wszystko ja, że przestałam dostrzegać co jest nie moim problemem. I teraz wróciłam do punktu wyjścia sprzed mojego zakręcenia. I czas pokaże co z tego wyjdzie :).
data: 2008.05.31
autor: Jolik
KIKU zaczynają mnie wkurzać twoje błędy ortograficzne, jeśli nie jesteś pewna jak coś się pisze - skorzystaj ze słownika ortograficznego, zadaj sobie trochę trudu! Proszę!
data: 2008.09.18
autor: annonimek
Mam pytanie odnośnie zastoju.Własciwie to chyba nawet nie zastoju.Od pewnego czasu (2 tyg.) nie smakuje mi nasza kawa.Wręcz NIE MOGę jej pić.Wynalazłam na forum,że może to byc objaw zastoju.Z tym,że ja czuję sie swietnie.Nic mi nie jest.Na PP jestem kilka lat - z roczną,niestety, przerwą spowodowana wyjazdem.Ale nawet tam - w dalekim kraju kawę gotowałam prawie codziennie(ale nie Astrę,niestety).Czy ten wstręt do kawy może byc objawem czego innego?
data: 2008.05.31
autor: Ata
Kasiu z Paryża. Jak zrozumiałam, sama nie jesteś na PP tylko gotujesz tak swoim dzieciom. Czy zastanawiałaś się, czemu to ma służyć z punktu widzenia właśnie Twoich dzieci i jak długo może trwać taka sytuacja? Rozumiem, że są jeszcze małe i nie pojmują tej różnicy. Zastanawiałaś się, co będą czuły kiedy zorientują się, że mama je inaczej i że wzbudzi to ich nieufność właśnie do mamy? Dlaczego tak jest? Czy ma coś do ukrycia? Nie zadałam tych pytań w celu uzyskania od Ciebie odpowiedzi. Chcę tylko zwrócić Twoją uwagę na fakt, ze jeżeli jakaś nieufność z ich strony w stosunku do bliskiej osoby powstanie - pójdzie to z nimi przez życie i później nawet w wieku dojrzałym mogą mieć osobisty problem do przerobienia.
KIKU 35 i inne zapracowane nie mające czasu na kopanie w archiwum! Nic to, że wrzucając słowo w wyszukiwarkę pojawia sie dużo wypowiedzi. Zgodnie z zasadą, że 20% gazety zawiera 80% wiadomości, tak i tutaj 20% pliku zawiera najważniejsze informacje. Wystarczy skupić się na wypowiedziach Pani Ani i kilku innych osób, które logicznie odpowiadają: np. Rene, Marty R. Joanny Mam-Asik, Magdy Mamy Kaspiana (nie jestem w stanie wymienic wszystkich). Jakie to są osoby przecież wiecie - bo widać, że czytacie forum na bieżąco. Naprawdę nie trzeba być magistrem, żeby to odkryć. Wystarczy tylko trochę zastanowienia, żeby dobrać odpowiednią metodę szukania.
Pozdrawiam słonecznie wszystkich!
data: 2008.05.31
autor: Urszula
Kiku, przepraszam, ale zaczyna mi trochę brakować cierpliwości. Pobądź z nami trochę na PP, zrównoważ swoje narządy, odkryj sama to czy tamto, zalicz kurs, konsultacje, a potem mów nam, czy nasze odpowiedzi są właściwe czy nie. Są takie, jaką mamy świadomość, jak w tym punkcie, gdzie jesteśmy, widzimy pewne sprawy. Nie wszystkim to musi odpowiadać - wolna wola. Ale dopóki podążamy tą Drogą, tak będziemy odpowiadać - widząc sprawy trochę inaczej niż ogół. I to jest ta wartość. Jeśli tego nie zrozumiesz, Tobie również będzie tu trudno.
data: 2008.05.31
autor: Jagoda
A gdzie się podziała Beatka z Jeleniej Góry? Dawno nas nie rozśmieszała... Jeśli nas czytasz, to napisz coś, wiele osób czeka na Twoje posty!
data: 2008.05.31
autor: Marta R.
Trzeba przyznać P. Kiku że po niektórych forumowiczkach , apel Pani Ciesielskiej widniejący u góry tej strony faktycznie spływa jak po kaczce.Ale Pani chyba troche pomyliła pojęcia. Pozatym archiwum jest ciekawe, pożyteczne i pouczające, warte aby poświęcić mu czas
data: 2008.05.31
autor: anonimek
Kiku, nie masz czasu na przekopanie archiwum, ale wiedz, że to działa wszechstronnie, co oznacza, że inni też mogą nie mieć czasu, żeby odpowiadać na pytania po raz kolejny. Ja czasem odpowiadam innym, bo już nie chce mi się pisać odpowiedzi typu "sprawdź w archiwum" a jakoś chcę pomóc, ale podpisuję się pod innymi postami na ten temat. Zwracam się do wszystkich, którzy "nie mają czasu": jakim prawem oczekujcie, że ktoś poświęci swój czas, żeby przeszukać archiwum lub książki za Was. Wszyscy bywalcy forum są zajętymi ludźmi: gotujemy, robimy zakupy, pracujemy, mamy innych pod opieką, sprzątamy, siedzimy w ostrożeniu, ćwiczymy, prowadzimy dom - nikt za nas tego nie robi. Często osoby które odpowiadają, nie mają wszystkiego w głowie, tylko znajdują właściwe fragmenty i kopiują je dla pytających, kosztem chwil spędzonych z mężem na przykład. Dobrze napisała któraś z dziewczyn: przeszukanie archiwum jest trudne, bo jest ono obszerne, a jest obszerne, bo w kółko maglujemy to samo, podobne pytania, odpowiedzi podobne lub wręcz skopiowane dla niecierpliwych. A będzie więcej do przeglądania, póki będą osoby pytające z braku czasu lub/i wygody. Tu nikt nikomu nie odmawia prawa do pytań, ale szanujmy autorkę i czytajmy jej książki, szanujmy siebie wzajemnie. Gdyby na naszym forum chodziło o formę "dziś pytanie jutro odpowiedź" to niepotrzebne byłoby całe archiwum, mogłyby się wyświetlać tylko posty z jednego tygodnia. Ale ono jest. Jest po to, żeby nam wszystkim służyło, jak książka na półce. Ludzie, kiedyś nie było wyszukiwarki i trzeba było "skanować" wszystko samemu, jak w książce bez spisu treści i też dawało się radę jakoś. A czas poświęcony na wyszukanie czegoś nie jest czasem straconym, bo uczymy się szybciej i zapamiętujemy na dłużej informacje zdobyte samodzielnie. Tak samo jak uczeń kiedy sprawdzi obce słowo w słowniku, zapamiętuje je lepiej, niż kiedy zapyta nauczycielkę. Wydaje się, że na forum jest wyraźny podział na pytających i odpowiadających, ale to tylko złudzenie. Ci, którzy zazwyczaj odpowiadają, też mają mnóstwo pytań, często "banalnych", ale najpierw przeszukują archiwum. Pozdrawiam
data: 2008.05.31
autor: Marta R.
Kiku, przeczytaj jeszcze raz co napisałas; "w archiwum jest tyle tego ,że ja np. nie mam tyle czasu żeby to przeczytać.Nie chce być niewolnikiem komputera".No Kiku ,życzę Ci sukcesów w samodzielnej pracy na bazie książek P.Ani.A na pytania w stylu w jakim smaku są szparagi bo chcę teraz ugotować , lub jak się piecze tartę odpowiedzi będą z 3-tygodniowym poślizgiem albo wcale ,bo wiele z nas też nie chce być tą komputerową niewolnicą.Idziemy kobitki na zieloną trawkę bo szkoda pogody
data: 2008.05.31
autor: ostróżka-w ogóle nie opalona
Droga Jagodo. Ja nie bronie paryzanki...czytam te forum od jakiegos czasu. I to nie jest tylko paryzanka, na ktora teraz jedziecie. Byly tez inne dziewczyny z ktorymi dzialo sie wlasnie to samo...ja mam wrazenie, ze jeszeli ktos pyta. To pytanie jest nie wygodne...ah zreszta mi to jest obojetne. Od czasu do czsu mozna poprosu sie posmiac...
Pozdrawiam
data: 2008.05.31
autor: KIKU 35
Kiku, nie kłócimy się. Próbujemy tylko pokazać Paryżance, w którym miejscu nie działają u niej tryby tej maszynki. Jeśli z tego skorzysta, jej sukces, bo przeskoczy samą siebie i wtedy jest szansa na to, że rzeczywiście zacznie pełną garścią korzystać z dobrodziejstw Porządku i PP. Jeśli nadal będzie widziała tylko czubek własnego nosa, będzie jej bardzo trudno. Bycie na PP wymaga dociekliwości, oczywiście,ale od nas samych. Przede wszystkim jednak wymaga pracy nad sobą, nie tylko w kontekście gara, ale właśnie emocji, wyzwalania się ze schematów, poszukiwań, odkrywania własnego potencjału. Rozumiesz? To wielka różnica. Aby panowała harmonia, o której piszesz, muszą być spełnione pewne warunki, czyli szacunek, samodzielność, pokora, ogólnie Porządek. Jeśli jednak ktoś je narusza, widzi tylko siebie i nie przyjmuje do wiadomości niewygodnych dla siebie odpowiedzi, jednym słowem NIE WIDZI RZECZYWISTOŚCI - w pewnym momencie znajduje się w takiej niewygodnej i niemiłej sytuacji jak teraz Kasia. Ma do przerobienia samą siebie, dokładnie wg powiedzenia "chcesz zmienić świat, zmień siebie". Pozostaje nam tylko trzymać kciuki, żeby raz w takiej sytuacji zareagowała inaczej niż zwykle, co jest zawsze początkiem zmian. Dlatego nie musisz jej bronić, Kiku, bo nikt jej tu nie atakuje, tylko pomyśleć o niej, że da radę się z tym zmierzyć, no i też jakie wnioski są dla Ciebie z tej sytuacji. Pozdrawiam!
data: 2008.05.31
autor: Jagoda
Ja tego nie rozumie...dlaczego Wy sie tak zawsze klucicie... I to o nic...bo ktos cos kiedys...Prosze was dajcie spokoj. Rozumie paryzanke. Ma jakies pytania to niech pyta. Nie jednokrotnie jest tak ze nie mozna znalezc na forum o tym co sie szuka. A po drugie w archiwumjest tyle tego ze ja np nie mam tyle czasu zeby to przeczytac. Nie chce byc niewolnikiem komputera... i nie dziwie sie ze jest dociekliwa i ma watpliwosci. Przeciez Pani Ania tez byla dociekliwa i zadawala pytania naukowca...i doszla do tych wnioskow z ktorych my mozemy korzystac. Byc dociekliwym to nic zlego. A tak wszystko przyjmowac i jakby po kaczce mialo zleciec to tez nie wiem kto jest wstanie. Kochane PAnie przeciez tu powinna byc HARMONIA! A jest od czsu do czasu wielki chaos
Pozdrawiam bardzo serdecznie
data: 2008.05.31
autor: KIKU 35
Paryżanko, w książkach pani Ani stoi też, że gotując wkładamy do potraw swoje emocje. Jakie Ty dajesz dzieciom, nie będąc sama na zrównoważonym jedzeniu? Jeśli takie, jakie zapodajesz nam na forum, to obawiam się, że niewiele dzieciom z tych twoich wysiłków na zdrowie wychodzi. Bo widzisz, gotowanie według pp to nie tylko suche, metodyczne i poprawne wkładanie tego i tamtego, to jest cała alchemia zachodząca w garach dzięki naszemu ufnemu sercu, pokorze dla tego, co się tam dzieje i ufności. W Tobie dostrzegam czysto techniczne podejście.... dlatego się z nami tu męczysz i nie dogadujesz...dlatego nie rozumiesz, że prawdziwa pomoc to nie ciecianie się i podsuwanie gotowców. Dlatego wreszcie Ostróżka potrząsnęła Tobą grzecznie acz dosadnie. No, ale Ty nic z tego nie wyniosłaś, tylko się nadąsałaś.
data: 2008.05.31
autor: Kamiczek
Kiku, P.Ania napisała ,że pozbyła się OBJAWOW alergii w ciągu trzech miesięcy, a objawy choroby to skutki jakiejś dużej nierównowagi i osłabienia organizmu .Więc w ciągu trzech miesięcy praktykując na sobie swoją wiedzę ,{a wtedy to już była olbrzymia wiedza} doprowadziła swój organizm do równowagi i nadal o te równowagę skrupulatnie dba.Tego co wie P.Ania my się uczymy jedni szybko inni wolniej.No i nasza wewnętrzna dyscyplina i przyzwolenie na wyzdrowienie też wiele znaczy.Tak ja sobie myślę a odpowiadam Ci bo akurat zajrzałam tak dla złapania inspiracji a raczej odwrócenia myśli coby nie wisieć na nich jak na haku .
data: 2008.05.31
autor: ostróżka
Pani Aniu, 3 tygodnie temu moj 3 letni synek dostal antybiotyk na angine. Kiedy skonczyl antybiotyk na ciele szczegolnie na nogach i troszke na rekach i plecach, ciut na twarzy dostal czerwonych plamek. Lekarz powiedzial,ze to jest alergia na antybiotych, po kilku dniach plamki zeszly, to bylo tydzien temu. Dzis dostal znowu tych plamek.
Chcialabym poznac Pani zdanie, co to moze byc i co z tym robic? To go nie swedzi ani mu nie przeszkadza. Dziekuje bardzo.
data: 2008.05.30
autor: Kinga
Kraska!z tego co wiem,to niestety, ten ostrożeń nie jest dobry.Ale nie jestem na 100 % pewna
data: 2008.05.30
autor: dandelion
Paryżanko, jeśli chcesz korzystać z tego forum, zacznij pracować nad swoimi emocjami - widać w Tobie dużo gniewu, agresji, braku opanowania. Postaw się od czasu do czasu w pozycji obserwatora samej siebie i z ręką na sercu zastanów się, czy nie ma racji Ostróżka, Magda, Dandelion czy w końcu Pani Ania, która wielokrotnie zwracała Ci uwagę na Twoje nie do końca właściwe zachowania. To trudne, jeśli się nie jest na PP, bo narządy, które odpowiadają za te emocje, a więc w szczególności wątrobę, masz meganiezrównoważoną, co przejawia się właśnie w tych emocjach. Gotując wg PP dotykasz wysokich wibracji, ale sama jesteś poza nimi. Nie rozumiesz, nie łapiesz. Męczysz siebie i nas swoją nadmierną drobiazgowością i dociekaniami na tematy dla innych oczywiste. To nasze bycie na forum polega na ewolucji, przemienianiu się i tak się dzieje, o ile stosujemy PP. Zdarzają się - wcale nierzadko - dziewczyny najpierw zagniewane, oczekujące, zadające tysiące pytań , które potem nagle znikają, by pojawić się znowu, ale już przemienione, swobodniejsze, a przede wszystkim mądrzejsze i dojrzalsze. To takie małe forumowe cuda. A Ty nie - drepczesz w miejscu, ciągle tym samym i pełna jesteś pretensji, gdy ktoś pokaże Ci lustro. Pomyśl o tym, bo będzie Ci tu coraz trudniej. Pozdrawiam
data: 2008.05.30
autor: Jagoda
Kasiu z Paryża vel Paryżanko. Skoro nie przyszłoby ci do głowy nazywać czyjeś posty badziewiem, bo twoja wrażliwość jest doskonała, to bądź również na tyle wrażliwa, żeby mimo wszystko posłuchać serdecznych próśb pani Ani i sprawdzać w naszej wyszukiwarce czy nie ma w niej odpowiedzi na twoje pytania. Rozumiem, że interesują cię tylko odpowiedzi pani Ani, ale właśnie pani Ania parę razy pisała, że szparagi są słodkie, a dzieciom należy dawać tylko łebki. Post Ostróżki nie był obraźliwy, choć ty tak go odebrałaś. Albo raczej twoje rozbujałe Ego tak go odebrało. Natomiast twoja reakcja jest już bardzo zastanawiająca. Przemyśl może kwestię gotowania wg PP również dla siebie ( a nie tylko dla dzieci ), bo na tym forum - mając takie podejście do życia – daleko nie ujedziesz. Sama widzisz, że coś nie gra. Twoja postawa jest zbyt roszczeniowa. Proszę, żebyś przeczytała post pani Ani z 07.11.2007. Polecam wątek czym jest Hierarchia i cóż to jest UCZNIOWSKA POKORA? Dla mnie zawsze bardzo pouczający. Polecam również wszystkim ostatni post Jagody o „niewkręcaniu się” – temat jak najbardziej pasujący do naszych forumowych zawirowań, a dotyczący nie tylko bliskich, ale również tych wszystkich, którzy obarczając nas swoimi problemami chcą tym samym czerpać z nas tylko energię ( nawet nieświadomie ).*** Kiku- chcesz pozbyć się alergii, a zupy ci nie smakują, chcesz jeść truskawki czy ciasto? To wykluczone. Wojsko w jedzeniu, codziennie kartoflanka i powoli wszystko dojdzie do normy. Zupa to konieczność. A swoją drogą nie dodawałabym szparagów do gulaszu, one są najsmaczniejsze z wody, z masełkiem, w gulaszu to się przecież rozgotują. Ten szparagowy okres to dla mnie wielka frajda. Pozdrawiam
data: 2008.06.03
autor: Rene
Witam!Kupiłam ostrożeń, który po bliższym rozpoznaniu okazał się polnym (herba cirsium arwense), a nie warzywnym- czyli chyba nie jest tym polecanym..Czy ten polny też ma takie właściwości,jak tamta odmiana? Pozdrawiam.
data: 2008.05.30
autor: Kraska
Jolik a skad wiesz co sie w moim zyciu dzieje i jakie ja mam klopoty?
A co klopoty Ostrozki maja do mnie?
data: 2008.05.30
autor: paryzanka
Paryżanko,to ty jesteś niegrzeczna dla Ostróżki deprecjonując jej uwagi i nazywając je fochami.Twoje posty często odbieram jako nadmiernie obcesowe.To forum jest w nieco innym formacie niż typowe fora i rada,żeby omijać posty nijak tu nie pasuje.Rozumiem,że możesz mieć kłopoty ze zrozumieniem niektórych rzeczy skoro nie jesteś sama na PP, a tylko dla dzieci tak gotujesz.Trudno wtedy odbierać smaki , choćby przy próbowaniu potraw.Ale to chyba nie jest nasz problem.
data: 2008.05.30
autor: dandelion
Moi drodzy...wlasnie zaczal sie u nas sezon truskawkowy...Tak ze zaraz z boku u gospodarza mozna kupic pachnace truskaweczki...przeczytalam ze nie powinno sie jesc. Ale jak jest sezon? I sa b dojrzale. A co z ciastem truskawkowym?
data: 2008.05.30
autor: KIKU 35
Paryżanko, jesteś nadwrażliwa, nie rozumiem czego się czepiasz Ostróżki, przecież to kobieta udziela Tobie sensownych, niezłośliwych rad. Przemyśl to sobie, Twoje odpowiedzi są wkurzające.
data: 2008.05.30
autor: julka
Paryżanko, a zauważyłaś co się w życiu Ostróżki dzieje? Jak dorosły ma kłopot, to nie będzie oglądał z dzieckiem kamyczków. Choć właśnie wtedy powinien :).
data: 2008.05.30
autor: Jolik
Chcialam tylko jeszcze napisac do Pani Ani,ze nastepnym razem postaram sie lepiej sprawdzic na forum co juz bylo napisane w temacie w jakim zadam pytanie.
data: 2008.05.30
autor: paryzanka
Rowniez zamierzam ugotowac gulasz dla dzieci z marchewka i szparagami. Pani Aniu czy moge prosic o porade ile moge dodac lebkow szparagow do 500 ml wody w gulaszu z trzema marchewkami? Dziekuje bardzo
data: 2008.05.30
autor: Kinga
Magada Kaspinowa..mam takie pytanie...poniewaz na forum jest fakt ze z alergi leczy sie kilka lat. W ksiazce natomiast sama Pani Ania piesze ze sie wyleczyla w ciagu 3 miesiecy? Dla mnie to jest ogromna roznica..A moze to zalezy od organizmu. Jeden tak a drugi inaczej...a moze ja czy inni beda miec szczescie i tez sie tak szybko pozbyja
POzdrawiam
data: 2008.05.30
autor: KIKU 35
Ostrozko to co dla mnie jest badziewiem to sie tego nie tykam i nie draze i nie przedluzam. Znowu mi odpowiadasz z fochami tak jak w sprawie ryb i w niczym nie potrafisz pomoc. Widzisz ja tego nie rozumiem. Jak mnie jakis post nie interesuje to go omijam, do glowy by mi nie przyszlo nazwac czyjes posty badziewiem i sie tu na forum rozpisywac pouczeniami. Mysle,ze juz sobie napisalysmy wszystko i ze juz wiecej miejsca w tej sprawie zabierac nie bedziemy. Przynajmniej ja. Anulo dzis wysle maila do Ciebie, prosze Cie o odpowiedz,zebym miala pewnosc ,ze doszedl. Dzieki
data: 2008.05.30
autor: paryzanka
Zawsze z przejęciem i zaciekawieniem czytałam Wasze opinie i rozmowy o kartoflance. Nie potrafiłam jednak sama wyczarować równie dobrej, którą mogłabym się pochwalić na forum. To się zmieniło. Mam nadzieje, że nie przynudzam tą tematyką ale jestem bardzo dumna z siebie ponieważ wreszcie udało mi się ugotować kartoflankę moich marzeń. Tak owszem zgadzam się, że do zrobienia jej trzeba mieć odpowiednie „kwalifikacje”, zgodnie z tym co pisała RENE w swoim poście. Cieszę się, że wreszcie do tego dojrzałam.
PS. Mniam kartoflanka jest suuper.
POZDRAWIAM SŁONECZNIE
data: 2008.05.30
autor: JOASIULEK
Ostróżko, w pewnym sensie zgadzam się z Tobą, nie piszmy na tym forum o wszystkim co popadnie. Piszmy o tym, na co możemy mieć wpływ dzięki diecie pp lub o naszych doświadczeniach z tym związanych, eliminacji lub dołożeniu pewnych produktów do naszej diety. Sama jestem początkująca i chociaż książki czytałam już kilka razy dopiero się uczę stosowania pp w praktyce, więc też zadaję pytania. A propos napięcia mięśniowego, dieta pp ma tu znaczenie równie istotne jak masaże i ćwiczenia. Magdo Kaspianowa dziękuję. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.05.30
autor: Anula72
Pryzanko, nie tylko, ze zadajesz pytania, na ktore odpowiedz jest w ksiazkach i na forum to jeszcze obrazasz Ostrozke, ktora stara sie Tobie i nam pomoc. Zastanow sie troche prosze. Swoja droga, to Ty sama nie jesz wg. PP?
Pozdrawiam
data: 2008.05.30
autor: Magda z Aachen
Wróciłam do Poznania z krótkiego wypadu, a tu na mej Wildzie... istny Armagedon! Dowiedziałam się właśnie o wymianie gazu... A co się z tym wiąże- 2 tygodnie bez możliwości używania kuchenki i wykąpania się w ciepłej wodzie...Hmm, nie odnajduję się w tej sytuacji;) Toż to najprawdziwszy obóz przetrwania. Showtime;)
PS. Pozdrawiam wszystkich wildeckich PP-owców;)))
data: 2008.05.30
autor: małgoś
Anula dziecko przy katarze moze ci sypac nawet ta odnawiajaca sie szczepionka to jest rozsluzowywanie.Podawaj spokojnie imbirowke i pilnuj jedzenia.Pani Ania ostatnio w swoim poscie pisala ze alergie leczy sie kilka lat.To samo z wyrzucaniem starego sluzu.Pozdrawiam.
data: 2008.05.29
autor: Magda Kaspianowa
Jestem początkująca i pragne jeszcze upewnić się co do gulaszu gotowanego przez Paryżankę. bo nie wiem jak to rozumieć. czy tak ugotowany gulasz tzn. wołowina marchew i szparagi i przyprawione, będzie dobry ,czy też marchewka musi być ugotowana osobno i przyprawiona w smaku winnym aby nie było za dużo słodkiego.No bo z tego co rozumiem z książek to raczej lepsza była by kalarepka a nawet dodatek cebulki jeżeli dziecko takie starsze tzn.jak moje 4-letnie Książki są rewelacyjne, pozdrawiam ich Autorkę, mam nadzieje że będę pojętną uczennicą.Z góry dziękuję za odpowiedż.
data: 2008.05.29
autor: mama Beata
Pani Aniu ,jak bronić się przed rabunkiem energii....!!!!
data: 2008.05.29
autor: Aida
Może ten bulion gotuje się tak ,jak każdą zrównoważoną potrawę, ale może są jakieś specjalne przykazania??? bardzo ważne dla chorego.Może ktoś coś wie albo Pani Ania coś mi podpowie .Bardzo proszę
data: 2008.05.29
autor: ostróżka
A ja przedzieram się teraz przez książki i archiwum i szukam wskazówek ,które pomogły by mi opracować diete wysokobiałkową dla mojego brata ,który ma 15% obowiązującej ilości płytek krwi, no i nie bardzo wiem ,jak się zabrać do ugotowania prawidłowego i zrównoważonego bulionu z wołowej wątroby ,który by mu na dodatek smakował. Pozatym pozdrawiam Wszystkich i P.Anię bardzo serdecznie
data: 2008.05.29
autor: ostróżka
Ja rozumiem to tak.Książki są podstawą a forum i archiwum dopełnieniem.Ci którzy byli na kursach i konsultacjach wspomóc się mogą notatkami czy telefonem do P.Ani. Reszta to nasza praca, zaangażowanie i odpowiedzialność. Kiedy wrzuci się hasło w wyszukiwarkę, ma się wyjaśnienie mniej lub bardziej dokładne problemu który aktualnie interesuje. Kiedy czyta się archiwum" po kolei"łapie się atmosferę i to o co naprawdę chodzi P.Ani, co pragnie nam przekazać, na co uczulić ,a dziewczyny piszące też dodają wiele perełek ze swojego doświadczenia. I chodzi o to, że to co ważne ,a często także piękne i ciekawe, zarzucone jest badziewiem w rodzaju pytań o sprawy proste ,o których jak wół stoi w książkach czy tabelce lub tematamico to z nieba spadły lub i najczęściej szukają dziury w całym.I trzeba się przez to badziewie przedzierać .
data: 2008.05.29
autor: ostróżka
Ostrozko moze ty tez tak jak anonimek powinnas sie zaspokoic jakims kursem wychowawczym, to wtedy mialabys moze mniejsza ochote na poczanie obcych nieznajomych.
Do pracy biore sie jak moge, czasem mniej czasem bardziej, staram sie jak potrafie i przechodze w zwiazku z tym rozne nastroje, ostatnio nawet musialam doswiadczyc niezadowolenia tesciowej z powodu tego jak karmie dzieci. Ale to chyba temat Wam nie obcy.
Dzieki Marta R za ten post i za inne, juz kilka dni temu chcialam Ci napisac,i ze jestes dla mnie jedyna tutaj dziewczyna odpowiadajaca rzeczywiscie i konkretnie. Niby wydaje mi sie,ze lepiej mi idzie gotowanie dla dzieci, ale czy nie przewalam jakims smakiem a szczegolnie tym slodkim to nie wiem. Niby nic dzieciom nie jest, ale kupki nie sa jak plastelinki.
data: 2008.05.29
autor: paryzanka
Paryżanko, wyjaśnienia są w książkach P. Ani. Weż się wreszcie do pracy i przeczytaj je, bo nie wygląda na to ,że jesteś ciężko myśląca i nie rozumiesz, tylko po prostu za wygodna aby zadać sobie trochę trudu, wolisz aby trudzili się za Ciebie inni. W jakim smaku są szparagi też pisze w tabelce w Filozofi Zdrowia na str.252.Zajrzenie do książki zabrało by Ci mniej czasu niż pisanie na forum i czekanie na odpowiedz.Zajrzyj też na str.172 będziesz też wiedziała dlaczego "przewaliłaś smakiem słodkim " gulasz z marchewki,wołowiny i szparagów
data: 2008.05.29
autor: ostróżka
Ostróżko, dzięki za ekspresową odpowiedź na temat książki.
data: 2008.05.29
autor: Julka
Paryżanko, przewalić ze słodkim oznacza tyle, co dać proporcjonalnie za mało przypraw i dodatków w innych smakach, np czosnku mini ząbeczek, pieprzu szczyptę w dwa palce a marchewki czy wołowiny 3 kilo, a do tego ziemniaki,itp. Niby doprawione, ale jeszcze nie zrównoważone, np ten, słynny już na forum, zestaw - cielęcina, marchewka i ziemniaki może być przesadą. Ale, jak słusznie zauważyłaś, nie przewalimy, jeśli dołożymy wszystkie inne smaki, w tym obowiązkowo kwaśny, w słusznej ilości. W w/w zestawie marchewka powinna być "odświeżająca", czyli nawet lekko winna. Smak słodki niezrównoważony (w druzgocącej przewadze) spowoduje zastój. Dotyczy to samodzielnego komponowania dań i zup (zwłaszcza dziecięcych), bo w książkach mamy gotowce zrównoważone. Pozdrawiam
data: 2008.05.29
autor: Marta R.
Dziekuje Polla za wskazowke co do szparagow, dodam lebki w smaku slodkim z marchewka do sosu. Mam nadzieje,ze tak bedzie ok.
Bylabym wdzieczna gdyby ktoras z dziewczyn mogla mi wyjasnic co to znaczy "przewalanie smakiem slodkim".
Nie rozumiem jak mozna przewalic slodkim nawet jak sie gulasz zrobi z wolowiny z marchewka skoro sie dodaje przypraw z kazdego smaku i czosnek. Bede wdzieczna za wyjasnienia.
data: 2008.05.29
autor: paryzanka
Pani Aniu, nie dzwonię bo na razie próbuję sama coś sobie poukładać. Kasia nie ma celiakii - test na przeciwciała wyszedł ujemny więc odeszła wizja biopsji z czego się bardzo cieszę i spokojnie karmię owsianką rano i wieczorem. Z testów alergicznych (wiem, wiem - po co to robic skoro ja mam uczulenie na miód a od kilku lat miodek na pp zajadam)wyszło, że Kasia ma uczulenie na jajka, ziemniaki, mleko i pszenicę. Mleka nigdy nie dawałam, pszenica pojawiła się jako chlebek w grudniu ale od kwietnia nie daję, jajka zawsze fatalnie (wymioty i opuchlizna a potem także duszności - mimo, że dawane z kwaśnym)a ziemniaki są jednym z ulubionych Kasi dań. Od kilku dni zastąpiłam je kaszą gryczaną, jęczmienną i ryżem - do gulaszu cielęcego na obiadek. Skóra się wygładziła i nie jest już taka sucha ale wolałabym podawać jej ziemniaki bo wszystkie posiłki ma z kaszami (owsianka, zupa, obiad, zupa, owsianka). Sprawdzę jeszcze kilka dni te ziemniaki - choć Kasia właśnie ząbkuje i jest mocno poddenerwowana co powoduje drapanie. I jeszcze jedną rzecz zrobiłam nie pp - zaczęłam Kasi dawać witaminę D - ma bardzo niski poziom wapnia, fosforu i potasu. I od kiedy daję, Kasia odzyskała siły i znów zaczęła chodzić. Przypuszczam, że dieta bez jajek i z małą ilością masła - bo tylko w owsiance - była zbyt uboga w tę witaminkę a ja jej od grudnia nie karmię i ze słoneczkiem tez kiepsko było. Nie próbowałam z tranem bo kiedyś w czasie karmienia piersią sama spróbowałam brać i Kasię strasznie wysypało. Czym jeszcze możnaby uzupełnic niedobór tej witaminy? I czy to może ją bardzo rozregulować jak jeszcze jakiś czas połyka te kropelki? Pozdrawiam
data: 2008.05.29
autor: Magda z Sopotu
Jolik, kiedy czytałam dzisiaj majowe Zwierciadło, w którym Renata Arendt-Dziurdzikowska poleca książkę Evy-Marii Zurhorst "Kochaj siebie, a nieważne, z kim sie zwiążesz", pomyślałam że muszę Ci o tej lekturze dać znać :). Może kilka cytatów: "Obojętne, jakiego mężczyznę, jaką kobietę wybierzesz, i tak spotykasz w nim samego siebie" (...) "Powody, które skłoniły nas do związania się z kimś, są wskaźnikami naszych deficytów. Wiążąc się z kimś, pragniemy uzdrowić siebie." (...) "Partner budzi złość. Czy pozwala sobie na coś, na co ja sobie nie pozwalam? Czy jest wolny od czegoś, co krępuje mnie? Sceny rozgrywające się w związkach są wyrazem naszego stosunku do siebie, odbiciem naszego wewnętrznego krajobrazu duchowego." Pozdrawiam serdecznie!
data: 2008.05.29
autor: EdytaPP z Gdyni
Mam pytanko. Czy stosowanie prze dłuższy czas herbaty TLI nie powoduje podniesienie poziomu cukru we krwi. Słyszałam że lukrecję nie można stosować cały czas ( po dwóch tygodniach należy zrobić miesiąc przerwy). Dodam, że mojej córce właśnie wyszedł podwyższony poziom cukru we krwi. Krew miała badaną już wiele razy ale cukier zawsze był w normie. Bardzo proszę o radę bo nie wiem czy podawać jej nadal tą herbatę, czy raczej zastąpić lukrecje czymś inny ( np. cynamonem, anyżem lub lipą). Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam
data: 2008.05.29
autor: Beata
Li! Bardzo dziękuję za odpowiedź, poszperałam i ... wczorajszy mój szok zamienił się w wielką radość. Jest to także radość przełamywania schematów. (ps.czasem ktoś musi otworzyć oczy, bo przecież buszując po internecie wciąż spotykałam owies na czarnej liście wrzucony do jednego wora z pszenicą, to samo jest na półkach w sklepach ze zdrową żywnością). Pozdrawiam słonecznie i serdecznie
data: 2008.05.29
autor: Izabela
Marto R., Magdo Kaspianowa i Joanno MamAsik dziękuję za wskazówki, zajrzałam do forum, a piłkę kupię synkowi na dzień dziecka i skorzystamy. Właśnie zaczyna raczkować, ale to chyba skutek masaży pobudzających, na które codziennie z nim jeżdżę. Co się tyczy kataru, to chyba jednak nie oczyszczanie, całej rodzinie wiszą gluty po pachy, mały wyspecjalizował się nawet w robieniu bąbelków, a do tego na twarzy pojawiły mu się duże czerwone krostki plus jakaś wysypka alergiczna. Znowu zaczyna mu się odnawiać rana poszczepienna (po szczepieniu na gruźlicę), która powoli już się goiła. Czy to możliwe, że rosól rozgrzewający, który podczas przeziębienia piłam bardzo często, tak na niego podziałał? Może to imbir? Mocno się dyscyplinuję, ale coś jest nie tak. Chętnie nawiążę kontakt bezpośredni z osobami z Płocka na diecie pp, również z mamami alergików. Mój mail: bulbula23@vp.pl
data: 2008.05.29
autor: Anula72
Paryżanko,szparagi są w smaku słodkim.Osobiście polecam do gotowania szparagów świeże liście lubczyka,oczywiście bez przesady.
data: 2008.05.29
autor: Polla
Izabelo, moje dziecko też jest na diecie bezglutenowej. Rozmawiałam z Panią Anią i płatki owsiane są bezglutenowe. Możesz też wrzucić w wyszukiwarkę hasło typu owies i gluten i trochę informacji znajdziesz. Owies zawiera inne białko, podobne do glutenu. Tak czy siak muszisz próbować po swojemu, moje dziecko je owsiankę. POzdrawiam
data: 2008.05.29
autor: Li
"Zródła młodości " to książka o ćwiczeniach nazwanych tybetańskimi rytuałami i są to ćwiczenia także dla starych matek , babć i dla wszystkich.Dzień dobry ide spać.
data: 2008.05.29
autor: ostróżka
Chyba podałam zły adres strony .Trzeba wpisać w wyszukiwarkę Droga Swiatła.Pozdrowienia dla wszystkich
data: 2008.05.29
autor: ostróżka
w F.Zdrowia pisze w jakim smaku są szparagi
data: 2008.05.28
autor: 
Czy ktoś kto czytał "Źródła młodości" może mi powiedzieć jakie zagadnienia są tam poruszane. Czy jest również coś dla kobiet, które nie są młodymi matkami? Dzięki.
data: 2008.05.28
autor: Julka
Jasiu ulewał, ale głównie zwracał, kiedy dawałam za mało kwaśnego, do swojego jedzonka, a później do jego. Sytuacja się uspokoiła przy solidnym doprawianiu, na czele z ostrym, słonym i kwaśnym. Polecam ;)
data: 2008.05.28
autor: Malutka z Poznania
Ostróżko, za wielki prezent, wielkie dzięki :)). Zdjęcie 'odlot' wskoczyło na swoje miejsce :).
data: 2008.05.28
autor: Jolik
W jakim smaku sa szparagi?, myslalam,zeby malym jutro dodac do gukaszu, kupilam dwa wielkie. Dzieki!
data: 2008.05.28
autor: paryzanka
Anula podaj swoj adres mailowy jak chcesz to Ci cos przesle
data: 2008.05.28
autor: paryzanka
Wychodzi na to że nie powinnyśmy pragnąć dziecka dla siebie, ubranek ,zabawek, i żeby mieć kogo kochać, dla kogo żyć. Mamy budzić w sobie pewność że jesteśmy przygotowane albo starannie pragniemy się przygotować na przyjęcie ISTOTY która zechce z nami być.Każde dziecko czegoś innego nas uczy i pokazuje nad czym powinnyśmy jeszcze pracować.Mnie pierwsze przyszło nauczyć realizmu, drugie szacunku dla wszystkiego co żyje , a trzecie ,że skoro jesteśmy na tym pięknym świecie to mamy się tym pięknem cieszyć ,dopóki ono i my istniejemy . Inni oczywiście też nas czegoś uczą albo w czymś przeszkadzają ale już nie mam czasu pisać bo przecież o tym wiecie a ja wpadłam tutaj pomiędzy jedną wizytą w szpitalu a drugą. Ostatnio mało w domu funkcjonuję a mój mąż na razie dzielnie to znosi.A synową mam super.
data: 2008.05.28
autor: ostróżka
Witam.Moje dziecko jest na diecie bezglutenowej, którą próbuję połączyć z zasadami z książki Filozofia Zdrowia. Mam pytanie o płatki owsiane, na forum znalazłam zapis że są one bezglutenowe, podczas gdy według innych źródeł owies zawiera gluten. Czy ktoś mógłby mi to wyjaśnić. Gdyby się okazało, że można jeść platki owsiane byłoby super, bo one są naprawdę smaczne i to by nam znacznie poszeszyło dietę. Pozdrawiam
data: 2008.05.28
autor: Izabela
http://www.rozwój duchowy.net Dla Jolik . Trzeba wejść na spis artykułów i na samym końcu są artykuły o EGO.Bardzo ciekawe napisane prostym zwięzłym językiem .Bardzo wiele wyjaśniają .Polecam wszystkim.
data: 2008.05.28
autor: ostróżka
Witam
Od miesiąca stosuję się do przepisów z książek Filozofia Zdrowia.Filozofia życia mam trądzik różowaty czy są jakieś inne dodatkowe wskazówki
Pozdrawiam Dorota
data: 2008.05.28
autor: 
Dziewczyny, dzieci ulewają również pod wpływem emocji matek. Jedzcie najlepiej jak się da, równoważcie, z właściwą intencją, ale kiedy już ugotujecie posiłek to nie rozpatrujcie każdego kęsa. Owszem przeanalizujcie, ale na chłodno. Wątpię, żeby dziecko ulewało po ostrym, może coś jeszcze towarzyszy mu wtedy. Mój syn ulewa lub wymiotuje (dotąd) kiedy JA mam ściśnięty żołądek, najczęściej pod wpływem braku akceptacji i powściągliwości. Na pewno zdarzają się błędy w komponowaniu dań, ale kiedy on ulewa, to przede wszystkim analizuję co się dzieje w mojej głowie. Pomaga imbirówka (dla dziecka) niezależnie od przyczyny, bo wpływa na wątrobę, a ona obrywa i pod wpływem emocji i nieprawidłowego jedzenia. Nie przejmujcie się, jak dziecko wypluwa, zawsze coś zostanie. Jeśli gotujecie i nie popełniacie kardynalnych błędów, odpuście myślenie i nie skupiajcie swojej uwagi na ulewaniu, bo też "wywołujecie" je w ten sposób. Zaakceptujcie ten fakt, pracujcie nad sobą i w kuchni róbcie swoje a dopiero wtedy wszystko wróci do normy. Pozdrowienia
data: 2008.05.28
autor: Marta R.
Pani Jolik
Bardzo dziękuję za Pani słowa, szczególnie te dotyczące poczęcia ze złych intencji...obawiam się, że moje intencje w tej sprawie również nie są czyste i dlatego Moje Maleństwo nie przychodzi...Mam o czym pomyśleć. Dziękuję raz jeszcze. Serdeczności dla Wszystkich
data: 2008.05.28
autor: Sarenka
Marty M. i R.dzięki za podpowiedzi:)tulki****:)))
data: 2008.05.28
autor: katarzynka78
No tak. Z Ego jak z dzieckiem. Czasem nie wiadomo o co chodzi. Starałam się trzymać rad i trzymać je krótko, emocje też i... dupa. Bo to moje wewnętrzne dziecko (p.Ania napisała kiedyś, że ono, to właśnie Ego) naprawdę cierpiało. A przecież kiedy dziecko płacze, bo się z krawężnikiem ( :) ) spotkało, to żadna matka nie będzie go ustawiać tylko przytuli i da się wypłakać. Ewentualnie wezwie pogotowie. A kiedy dziecko się już wypłacze, to wtedy można porozmawiać. No to pogadałam sama ze sobą w sumie. 'Kochanie dlaczego tak Cię to zabolało?' 'Bo tak bardzo chciałam tego dziecka' 'A dlaczego?' I tu nagle mi się jakieś zdjęcia zaczęły przewijać. Moja mama ze łzami w oczach 'ja chciałam, ale nie mogłam mieć więcej dzieci', moje 'źle mi jako jedynaczce' i że to dziecko, którego nie ma zostało poczęte ze złych intencji. Nie dla niego samego, tylko żeby moja córka jedynaczką nie była. I tak się złożyło, że od momentu podjęcia decyzji o drugim dziecku, pierwsze zaczęło chorować. I dopiero dwa lata później trafiłam na książki p. Ani. A wtedy było już dużo rzeczy do 'odkręcenia'. I tylko niesmak pozostał, że to na forum wylazło. Moja koleżanka zmagała się kiedyś ze swoim dzieckiem. Ona jedno, on jakby na złość. I tak nam przyszło do głowy: postaw się matka w jego sytuacji: on się zaczyna dobrze bawić, a ty zmęczona 'do domu, ale już'. Toż kobito, uprzedź 15 min. wcześniej i potem głośno odliczaj. I tu moje mieszane uczucia a'propos Twoich Rene postów. Zmagasz się z Ego. Piszesz mądrze, przemyślanie i dlatego cenię Twoje posty. Ale czy rozumiesz i wiesz dlaczego to Ego tak ciągle wyłazi? Dlaczego się tak buntuje jak nastolatek, który się wreszcie od mamy oderwał? Ostróżko, już wiem czemu mnie tak uderzyło to pomaganie dziecka i dlaczego pytałam o czerpanie energii z dziecka. To też moja kochana mama. Nie pamiętam jak mi mówiła, że mój ukochany dziadek miał raka nerki (pamiętam, że zmarł na zawał), a pamiętam jak mówiła w jaki sposób jej 'wpadkę' czyli mnie przywitała moja ukochana babcia. Dużo tych zdjęć ostatnio, ale oprócz tego spokój. A te zdjęcia w moim umyśle, to tylko wyjaśnienie takiego a nie innego postrzegania przeze mnie świata. I niewiele w tym mnie, za to wiele też mnie, ale jako nie wszystko jeszcze rozumiejącego dziecka, które próbuje dać znać, że coś tu nie gra. Tylko czy mama lub świadomość to zrozumie? Świadomość moja zaczynam rozumieć. Mama? Nie. Ale to Jej życie, Jej świadomość. Za długi ten post wyszedł, więc kończę.
data: 2008.05.28
autor: Jolik
Świeżo upieczona mamo ulewanie to nie normalny objaw, musisz notować co jesz i obserwować. Na przykład mój Kuba ulewa po kaszach (toleruje tylko kukurydzianą płatki owsiane i kuskus) no i jak zjem coś zbyt ostrego ale dziewczyny piszą że mocniej doprawiaja i dzieciakom nic sie nie dzieje, więc musisz obserwować. Obecnie biedaka wysypało całego przez głupote matki, ugotowałam rosołu kąpiemy go w ostrożeniu i krochmalu, ograniczyłam chleb i przestałam jeść wędliny i jest lepiej. Wiem że powinien dostać imbirówkę i nawet próbowałam ale zaraz wszystko wypadało. A jak ja wypije to też ulewa, ale jeszcze jutro spróbuję. Przegrzebałam forum i wynika z tego że jem też zbyt dużo słodkiego ,ale z drugiej strony przecież wszystko jest zrównoważone. Myślę ze szczepienie tez mogło się dołożyć. A tak wogóle to zaostrzenie nastapiło po indyku tym z marchewką i pietruszką i zastanawiam sie który składnik bardziej sie do tego przyczynił.Najważniejsze że nie spanikowałam. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
data: 2008.05.27
autor: Asia z D.G.
Katarzynko, ja miałam przed chwilą ten sam problem-dopiero skończył mi się pierwszy trymestr:). Jednak wmuszałam w siebie zupę bo to najważniejsza rzecz do jedzenia w ciągu dnia:) czasami jak juz wybitnie mnie "odrzucało" to jadłam zupę z kromką chleba z masłem i pieprzem. A ostatnio wpadłam na pomysł żeby gotowac zupy troche inne, żeby chociaż te obiadowe miały troche inny smak niz imbiru np. ta z rpa, czy z soczewicą i ciecierzycą. Na kolacje jednak to nie przejdzie. Poza tym staraj się czesto jesc to i dolegliwości są mniejsze:) Pozdrowienia dla wszystkich a największe dla Pani Ani
data: 2008.05.27
autor: Marta M.
Katarzynko, jakkolwiek ciężko by Ci nie było z tym, o czym piszesz, to przypomnij sobie z książek, jak blokująco smak kwaśny wpływa na rozwój dzieciątka. Dyscyplina, ciepłe, delikatne jedzenie, zupy itp. pomogą, choć nie od razu zapewne. Musisz ugłaskać wątrobę. Koniecznie kilka razy dziennie czytaj odpowiedni rozdział z czerwonej książki, aż przesiąkniesz tym do cna. Warto!!! Pozdrawiam
data: 2008.05.27
autor: Marta R.
Zochna, mnie bardzo podobało się jak mąż ,o tym uczuciu do Pani, zabawnie mówi, przeczytałam to mojemu, bo oboje chodzimy smutni ,a dzięki Wam uśmiechnęliśmy się od ucha do ucha ,albo jeszcze szerzej.Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.05.27
autor: ostróżka
Pani Aniu dziewczyny ratujcie! Mam taką ochotę na coś kwaśnego,że zwariuję!!!! W nocy śni mi się cytryna,którą wyciskam prosto do buzi! Jak to opanować? Wiem,że to nierównowaga w wątrobie,czy to ciąża wprowadza takie zawirowania? I najgorsze...mam obrzydzenie do naszego jedzonka,szczególnie jak czuję imbir "zalatujący" bergamotką . Byłe "ciężarówki"- macie jakieś sposoby na to?pozdrawiam serdecznie:)))
data: 2008.05.27
autor: katarzynka78
Witam serdecznie wszystkich.
Mam pytanko odnośnie kawy, czy po porodzie i karmiąc maluszka piersią można pić kawę naturalną czy tylko zbożową? A co z chlebkiem? czerstwy czy też angielki?
Dziewczyny może któraś mi podpowie dlaczego mojemu maluszkowi się ulewa z buźki?
Szczerze mówiąc to nawet nie mam czasu pogrzebać w archiwum, bo moje maleństwo ciągle na cycu, a nie wiem czy to normalny objaw.
Z góry dziękuję za podpowiedź:)
data: 2008.05.27
autor: świeżo upieczona mama
Ostrozko,wyglada Ci na to,ze mnie ciagle kocha ? Juz dawno mi tego nie mowil.Ps.Zochna jestem :))
data: 2008.05.27
autor: Zochna
Firanko, mój synalek też niedawno skończył pół roczku i od kilku dni zajada kaszkę. Nie nazwałabym tego jednak próbowaniem, bo zjada spore porcje. Im mocniej doprawione, tym szerzej buziaka otwiera:) A niedawno wysłałam w kosmos prośbę o warzywa ekologiczne i wczoraj "same" mnie w sklepie spotkały:) A w ogóle, to naprawdę dobrze, że jest p.Ania. Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.27
autor: Marta R.
Witam P.Aniu i wszystkich tu obecnych. Mam pytanie związane z b.podwyższonym poziomem cholesterolu.Czy zioła Paprzęckiego to dobry kierunek?, oczywiście oprócz codziennej dyscypliny. Czy rzeczywiście należy zrezygnować z dobrego masła na rzecz np.Flory, Benecolu (brr..)? A jaja? Dodam tylko, że na szczęście trójglicerydy są w normie, cukier też i ogólnie morfologia jest o.k.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.05.27
autor: nieustająco obecna AIDA
Zocha!Zanim P.Ania pozdrowi twojego Kaziuka to ja wysyłam mu uściski za to jak On chroni i szanuje to swoje żebro.
data: 2008.05.27
autor: ostróżka
Joasiu ,drogi Elfie, twoje ostatnie zdanie z odpowiedzi dla p.Aszy to sobie w ramkę oprawie, tak celnie to ujęłaś.Dziękuję też p.Emanueli za sonet, słyszałam go w innym tłumaczeniu i nie zapamiętałam nazwiska autora ,teraz poszukam w bibliotece, może będą inne, może cały zbiór .Kamiczkowi i Kiku też dziękuję za słowa pociechy.
data: 2008.05.27
autor: ostróżka
Anulo, tak jak napisała Marta, nie przymuszaj dziecka do siadania. Jeżeli coś cię niepokoi - udaj się do specjalisy, do którego masz zaufanie, zapewne podpowie ci jakieś ćwiczenia lub masaże jeżeli będzie to konieczne. Dodatkowo zakup dziecku wielką piłę i bujaj dziecko codziennie kilka chwil na tej piłce - na plecach, na brzuszku - na wszystkie strony, to będzie niwelowało napięcia. Piciem malca nie przejmuj się zbytnio, jeżeli pije twje mleko, zjada zupy, to płynów mu nie brakuje, a z czasem przyzwyczai się do herbatki - bo będzie ci ona wychodziła coraz smaczniejsza. :) Wystarczy, że weźmie łyk lub dwa do popicia, reszta nawilżania pójdzie z twojego pokarmu i z zupy. I nie ma zmiłuj Anulo (i Sasanko), przez archiwum brniemy sami, szukamy, szperamy - można cichaczem, w przerwie w pracy po jednym hasełku wyłapywać. Może szef głowy nie urwie. :)
data: 2008.05.26
autor: Joanna - MamAsik
Witam serdecznie wszystkich! Chociaż jestem nowicjuszką "ciesielstwa", (jak to określacie) jestem już entuzjastką. Oprócz książek czytam także zapisy na forum, by dowiedzieć się więcej i lepiej zrozumieć. Wszystkim dziękuję za to, że mogę skorzystać z ich doświadczeń. Podobnie jak Anula 72 bardzo prosiłabym o wyodrębnienie przepisów i porad. Pozwolę sobie także na skomentowanie postu pani Aszy, który także wiele wnosi. Spojrzenie z dystansem nawet jeśli brzmi krytycznie nie musi oznaczać ataku. Od polemiki zaczyna się wiele konstruktywnych rozmów.
Co się zaś tyczy "uzależniania porady od przeczytania książek" to widzę to jeszcze inaczej. Tu pani Ania wyraża szacunek do innych. Przeczytasz - poznasz zarysy tej metody, dowiesz się czego możesz się spodziewać i wtedy podejmujesz decyzję czy z tego poradnictwa chcesz skorzystać, czy jesteś w stanie zmienić dotychczasowe nawyki. Jesli tak znajomość książek znacznie ułatwi współpracę, jeśli nie oszczędzisz czas swój, pani Ani, i też innych osób którym jej czas byłby bardziej potrzebny.
serdecznie pozdrawiam
data: 2008.05.26
autor: Sasanka
katarzynko78 dostałam meila i dziś odpisałam. Pozdrawiam. ****Moj Tymcio ma 2 szwy -bliskie spotkanie z krawężnikiem przy placu zabaw. Biegł i potknął sie na trawie a w łuku brwiowym dziura - przyznam sie że pierwszy raz w życiu spanikowałam i zapomniałam numeru na pogotowie z wrażenia.**** Pani Aniu Tosia dziś skończyła pół roczku w Dzień Mamy i od jutra zaczynamy próbowanie owsianki-mam wrażenie że gdyby mogła to zabrałaby mi chlebek żeby go mielic w swoich bezzębnych ustach i próbuje sięgać do talerza jak zauważy że jest blisko.****Ja proponuje zamiast marchewki gotowanej kalarepkę lub kalarepkę z marchewką lub czubeczki szparagów albo groszku z puszki usypać zależy jak duże dziecko Kingo.
data: 2008.05.26
autor: Firanka
Anula witaj duzo pytan.Ja moge pomoc tylko na te alergiczne.Do picia maluszkowi oprocz herbatki TLI mozesz robic TLAI (tymianek lukrecja anyz imbir)lub TLACI (dodajesz jeszcze cynamon -patrz tam gdzie C ).Jesli o wyzywienie alergika chodzi odesle cie do archiwum .Poczytaj posty od 30 sierpnia 2007 ja wtedy pojawilam sie na forum i dostalam bardzo duzo rad od dziewczyn.Jesli o katary chodzi to normalne-oczyszczecie sie.Pozdrawiam.
data: 2008.05.26
autor: Magda Kaspianowa
Witam wieczorową porą....Pani Aniu wielkie dzięki za wypionizowanie i wypełnienie mnie spokojem....z Amelką już dobrze.....słyszy ptaszki za oknem więc jest oki.... napiszę krótko co się wydarzyło żeby była nauka dla innych...Amelka się wychłodziła.....potem była dwa dni u babci gdzie zaczął się katar i gorączka.....wróciła do domu...oczywiście nastąpiły działania uzdrawiające....no i było lepiej....po dwóch dnaich musiałam wybyć z domu prawie na cały dzień więc babcia przyjechała do nas opiekować się dziewczynkami.....Amelka po przebudzeniu zaczęła płakać i mówić, że tęskni za mamą....no i gorączka znowu i ból ucha...babcia jak się potem okazało wkropiła jej do ucha cytrynę....bo tak jakaś pani doktor polecała 15 lat temu... ja na razie ze spokojem robiłam swoje odbierając telefony mamy z pytaniem czy zamierzam pójść do lekarza.... tata z przekąsem podarował mi termometr...oburzony, że nie sprawdzam jaką dziecko ma temperaturę.....no i w takim klimacie zadzwoniłam do Pani Ani....przede wszystkim po to żeby usłyszeć, że mam nie zbaczać z tego kursu....a potem Amelka zaczęła gorzej słyszeć.....no i trochę mnie ścieło... w głębi siebie czułam, że wszystko jest tak jak powinno być, ale ego mnie zaczęło straszyć, że dziecko będzie miało pogorszony słuch....drugi telefon do Pani Ani...no i pionizacja ponowna....i spokój....no i się z ucha zaczęło wylewać.....trwało to z 3 dni....a my jedzonko, imbirówka i olejek kamforowy do ucha...już jest równowaga osiągnieta....intuicyjnie czuję, że przewalam ze słodkim....
A jeszcze Wam napiszę, że jako rodzice dostaliśmy już któreś pismo z sanepidu w sprawie szczepień...już teraz o postępowaniu administracyjnym.....ciekawa jestem czy nam dadzą tą grzywnę....napiszę jak będzie po sprawie.
A polecić Wam chciałam nową płytę Maryli Rodowicz "Jest cudnie"... naprawdę jest cudna....a piosenkę Piękny dzień codziennie powinno się słuchać....Pani Aniu Kochana od samego rana (jak to mówią moje dziewczyny) dzięki wielkie raz jeszcze....no i dobrego z okazji Dnia Matki....aczkolwiek dzień Matki to codziennie jest:)
A "Biegnącą z wilkami" poczytała już Pani??
pozdrówka
data: 2008.05.26
autor: Donka
Witajcie
Dawno mnie tu nie było. Oczywiście podczytuje co nieco co czas jakiś, a dzisiaj wpadłam tu, bo mnie dopadło. Długotrwały stres i przemęczenie pobije nawet kuchnię Pani Anny. Wdepnęłam tutaj, żeby się odświeżyć i nabrać dystansu do siebie i reszty świata. W ramach podziękowania załączam świeżo odkryty adres strony z przepisami na kosmetyki naturalne i nie tylko, bo często na forum pojawia się pytanie czym się smarować od zewnątrz, bo od wewnątrz to już z grubsza wiemy ;):
http://www.jaworek.net/kosmetyki/index.php
I jeszcze tylko pytanie. Często jesteśmy w stanie przewidzieć, że czeka nas długotrwała walka z resztą świata i że choćbyśmy stawały/li na głowie, to i tak stracimy "panowanie" nad sytuacją i/lub sobą i wpadniemy w mniejszy lub, co bardziej prawdopodobne, większy stres - czy wówczas możemy doraźnie ratować się suplementacją witaminy C np. w postaci soku z owoców dzikiej róży)? Czy takie krótkie i intesywne dostawy smaku kwaśnego w okresach trudnych dla wątroby bardziej nam szkodzą czy pomagają? Pytanie wynikło z ostatnio poczynionych obserwacji mojego organizmu i zachowaniem reszty rodziny. Otóż w sytuacji stresującej wykazywaliśmy zwiększony apetyt na kwaśne (a była to jeszcze "chińska" zima). Ja trzymałam dyscyplinę i teraz od kilku tygodni nie mogę wyjść z zapalenia dróg oddechowych, a reszta rodzinki korzystając z intuicji podniosła ilość kwasu w pożywieniu, miała lekkie infekcje i już są zdrowi. Czyżby uczniowie - dziecko i prywatny chłop - nieświadomie przewyższyli przyszłego mistrza czyli mnie? ;)
Dziękuję i pozdrawiam
data: 2008.05.26
autor: Agnieszka P.
Orientalistko, a wiesz, że są różne dialekty chińskiego i z niektórych japoński ma zapożyczenia nawet...ale wiem, na niektórych uczelniach niedouczają....
data: 2008.05.26
autor: Larwa
Anula, napiszę Ci co słyszałam o siadaniu dzieci, choć to nie jest temat na to forum. Siedzenie dla zdrowego dziecka w wieku Twojego synka zawsze jest niewygodną pozycją. Mój pediatra twierdzi, że dla dzieci naturalną koleją rzeczy jest raczkowanie, chodzenie a siadanie pomiędzy albo potem. Czyli Wy macie jeszcze czas. Poza szczególnymi przypadkami, wcześnie siadają dzieci zwykle motywowane (sadzane z podparciem lub bez) przez nadgorliwych opiekunów, co im nie służy, bo nadmiernie obciąża kręgosłup. Mój synek absolutnie nie jest zainteresowany siadaniem i ja z tego bardzo się cieszę. A jedzenie według książek polecam bez względu na wszystko. Pozdrawiam
data: 2008.09.18
autor: Marta R.
Moniko ja zjadałam na surowo, bez gotowania.Spróbuj sama, a zobaczysz która wersja Ci służy.
data: 2008.05.26
autor: Joasiulek
Co mozna teraz dziecku dodac do gulaszu czy sosu z klopsami w smaku slodkim oprocz marchewki? Ostatnim razem dodalam kabaczka. Dziekuje
data: 2008.05.26
autor: Kinga
Drodzy Forumowicze,
dopiero rozpoczęłam doświadczenia z pp ze względu na mojego młodszego syna, który mając 9 miesięcy jeszcze nie siedzi (aczkolwiek nie jest jeszcze dokładnie zdiagnozowany, w mojej ocenie jest to jakieś napięcie mięśniowe, które dotknęło głównie okolicy bioder; siedzenie jest dla niego wyjątkową niewygodną pozycją). Dostęp do internetu mam tylko w pracy, więc nie bardzo mogę sobie pozwolić na przeglądanie archiwum, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie. Czy wystarczy, żebym stosowała dietę pp (karmię piersią) i jemu aplikowała zupki i herbatki z FŻ, czy może ktoś mógłby mi doradzić jeszcze jakieś dodatkowe produkty czy zioła, które ja (lub mój syn) mogłabym jeść lub nie jeść, żeby zlikwidować mu to napięcie? Dodatkowo chłopiec ma problemy poszczepienne i jest alergikiem. Czy na stronie centrumanna można byłoby założyć kącik, w którym zebrane zostaną i będą łatwo dostępne przepisy proponowane przez forumowiczów i ewentualnie zaakceptowane przez Panią Anię? Czy to normalne, że po paru dniach stosowania diety pp czuję się maksymalnie rozregulowana, bolą mnie nerki, mam problemy kobiece i zaczęły mi się jakieś katary, zresztą mojemu dziecku również? Co mogłabym podawać do picia dziecku, zamiast herbatek podanych w książkach Pani Ani, a których mój synek w ogóle nie chce przełknąć? I jeszcze dwa pytania: czy dieta pp może wyleczyć ze złośliwych nowotworów? Może macie jakieś wskazówki?
data: 2008.05.26
autor: Anula72
Nie rozumiem po co polemizujecie z Panią Aszą? Przecież jesteś my już ponad to,wiemy swoje i już!Żyjemy w innej świadomości*Pani Aniu mam ochotę przyjechać do Pani do Poznania,wyściskać,wycałować i nosić na rękach. Zostanę mamusią:))) Dzięki pani wróciłam w swoje"tory".Dziękuję Pani Aniu!!!!!!!!!
data: 2008.05.26
autor: katarzynka 78
List Aszy może zwalić z nóg, ale mnie dał wiele do myślenia. Dziękuję Bogu za to, że zetknął mnie z książkami P.Anny i pp-owiczami. Po stokroć dziękuję teraz gdy wszystko pyli i kwitnie a ja nie muszę biegać po lekarzach i płakać z bólu i cierpienia--wolna od leków. I choć czasami mam kłopoty ze swoim egolem to wreszcie TO sobie uświadomiłam. Dla mnie to sukces. Potwierdzam to co pisali moi przedmówcy, dieta i filozofia P. Ani czynią cuda. PRAWDZIWE CUDA. Może i Asza kiedyś tego dostąpi???
Droga Jadziu, z całą sympatią dla Ciebie mogę jedynie napisać, że zalecenia takie otrzymałam po porodzie od swojej super miłej położnej, chylę czoło ku niej, i to tyle. Testowałam według swojego widzimisie i podziałało choć nie od razu. W tej kwestii mogę jeszcze dodać, że podobnie działają owoce kiwi, a raczej pestki które się tam znajdują. Są jednak tak kwaśne, że nie ma mowy o ich spożywaniu. Pozdrawiam słonecznie.
data: 2008.05.26
autor: JOASIULEK obecnie z Piotrusiem na rękach
Joasoulek,dzięki za informacje,ale ten mak ma być gotowany?.Pozdrawiam.
data: 2008.05.26
autor: Monika
Asza, piszesz: jedz, co aktualnie daje ci natura. A czy truskawki daje nam natura? Szklarnia i wełna mineralna to nie natura! Kiedy/jeśli przeczytasz książki, będziesz wiedziała, że zdrowemu człowiekowi p.Ania nie odmawia soczystych, dojrzałych, sezonowych owoców. Czytając archiwum forum sama zorientowałabyś się, jak jest daleka od ziołowo-leczniczych zaleceń medycyny chińskiej oraz, że nie poleca "cudownych" preparatów ani nalewek na penisie:). Nie poleca ciągłego rozgrzewania. Tym właśnie "nasze" książki różnią się od medycyny chińskiej przeniesionej na grunta obce i od innych "pp", że nacisk jest kładziony na to, co nasze, swojskie, dostępne, zrównoważone. A z medycyny chińskiej czerpiemy wiedzę o funkcjonowaniu narządów. Na podstawie swoich doświadczeń wrzuciłaś p.Anię do wspólnego wora z jakimiś uzdrowicielami. Szkoda, bo tak się składa, że te rzeczy, które krytykujesz, są nam wszystkim tutaj również obce. Być może Twój przyjaciel użył skrótów myślowych, posługując się dla ułatwienia terminologią, która sprawiła, że napisałaś swój post. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, przeczytaj książki a jeśli nie, to nie, ale nie krytykuj czegoś o czym, jak sama piszesz, jeszcze mało wiesz. Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.26
autor: Marta R.
Droga Joasiulku, cy mogłabyś napisać coś więcej o spożywaniu maku, kiedy ? na noc, przed czy po jedzeniu?. Jestem tym tematem bardzo zainteresowana. Jestem trzy lata na pp, bardzo zdyscyplinowana,po szkoleniu I stopnia, konsultacji i może kiedyś napiszę więcej o sobie, ponieważ na dzień dzisiejszy moje doświadczenia i w związku z tym przemyślenia są bliskie wypowiedzi (oczywiście nie w całości, ale w kilku punktach) którą zamieściła Asza.
A moje doświadczenia i przemyślenia w tak trudnym żywieniu jakim jest PP mogą być błędne. Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
data: 2008.05.26
autor: Jadźka
Aszo, a co nas zadręczasz swoim polemicznym nastrojem? Wystarczy, że już męża od siebie odstraszyłaś...
data: 2008.05.26
autor: Anonim 2008
Aszo, a po co tu wpadłaś? Mącić? To wiedz, że są tu osoby, którym Pani Ania i JEJ podejście do PP pomogły zwalczyć choroby, zmagania z psychiką i nieuporządkowanym życiem emocjonalnym. Należę do tych ostatnich. I wiesz co? W odróżnieniu od Ciebie, nie boję sie tego przyznać tu, publicznie, że mam jeszcze wiele rzeczy niepoukładanych, do przerobienia. I liczę na Panią Annę i dziewczyny na JEJ forum, że dzięki temu podejściu zmienię swoje życie, bo bardzo dużo już zmieniłam. Też naczytałam się o rożnych filozofiach, nie "łykam wszystkiego jak leci", ale jestem tym szczęśliwcem, że natrafiłam wreszcie na to, co jest dla mnie.Jestem zdrowsza, weselsza, ufniej patrzę na świat, spokojniej znoszę niedogodności...przewartościowałam sobie wszystko. I jest coraz fajniej. U Ciebie, z Twojego postu, aż bije po oczach i uszach Twój egol nieposkromiony. Wiesz, wykształcenie i oczytanie to nie wszystko. Ważna jest pokora, akceptacja i umiejętność rozpoznawania swoich emocji. To pomaga, zanim wpadnie się do czyjegoś domu (tu: forum Pani Anny) i wyrzuci jak karabin maszynowy, co się wie i kim się jest i jaki gospodarz jest niezdarny i niedouczony. To zwykły brak kultury.
data: 2008.05.26
autor: Kamiczek
Aszo, ale jesteś cudną wkrętką. :) Porady pani Ani są "uzależnione" od znajomości książęk, bo dzięki temu nie traci się na konsulatcji czasu na wyjaśnienia podstawowych zagadnień, można z takiej konsultacji pełniej skorzystać, co zapewnia lepszy efekt pracy w kuchni po powrocie do domu. Twój post tutaj na forum jest właśnie wynikiem nieznajomości książek, filozofii w nich zawartej, sposobu życia oraz prowadzenia interesów przez panią Anię. To pani Ania ustala reguły według których funkcjonuje. Tak jak i ty zarządzać możesz swoim i tylko swoim życiem i nic ci do stylu życia innych. Ktoś kto postawił sobie pytanie "czy Ciesielstwo będzie mi służyło?" i usłyszał w sobie pozytywną odpowiedź, a następnie zaadaptował wiedzę z książek, porad, forum do swojego życia - jest na swojej, właściwej dla siebie drodze. Rzucasz na forum pani Ani przeciwne zalecenie od jej zaleceń i co? Jaki efekt chcesz przez to uzyskać? Co chcesz wywołać? - Nie musisz odpowiadać na forum, możesz odpowiedzieć sobie. Ludzie, którzy wychodzą na Ciesielstwie z przeróżnych dolegliwości ufają sobie i swoim reakcjom i odczuli już nie raz co im służy, a co nie (truskawki są na liście NIE). Na marginesie dodam tylko, że kontakt z panią Anią, to najczęściej wyrzucenie jak z torpedy z utartych schematów i z góry przyjętych paradygmatów, jednak w takim zakresie, że człowiek czuje ufność, pewność i spokój, że jego dalsze postępowanie prowadzić go będzie do bardziej świadomego, odpowiedzialnego i twórczego życia, w którym łatwiej się wyłapuje kolejne schematy.
data: 2008.05.25
autor: Joanna - MamAsik
Iko, patrząc z punktu widzenia "super dyscypliny", to trzeba by do wrzątku sypnąć najpierw kurkumy, w ostrym trochę imbiru; alergicy i cała reszta "dolegliwościowa" musiała by pominąć śmietankę, a nać pietruchy można by dodać zakładając, że się wszystko pogotuje. Słodką śmietankę można by może zastąpić kozim/owczym serkiem typu feta? No i zakończyć na ostrym. * Nadido, takie zachowanie dziecka może być związane z napięciem emocjonalnym i/lub fizycznym. A na to są różne sposoby zaradcze - zrównoważona mama gotująca zrównoważone posiłki dla siebie i dziecka, b. delikatne masaże i ćwiczenia na dużej piłce w celu rozluźnienia dziecka; ale jedna myśl przemknęła mi przez głowę, toteż się nią podzielę: - czy nie jest to problem z jelitem grubym i oddaniem stolca?
data: 2008.05.25
autor: Joanna - MamAsik
Magda z Aachen, dziekuje. bede szukala...
data: 2008.05.25
autor: KIKU 35
O ile mi wiadomo, to dojo jest terminem japońskim i z chińską medycyną nie ma nic wspólnego. Pani książek nie znam (jeszcze) ale wiele innych na temat medycyny chińskiej, tybetańskiej oraz ayurvedy i owszem; jestem orientalistką a w Azji, w tym wśród Chińczyków, spędziłam wiele lat - żyjąc, mieszkając i lecząc się również. Do medycyny chińskiej mam stosunek ambiwalentny - tyleż w niej mądrości co przesądów i głupoty. Była Pani kiedyś w prawdziwej chińskiej aptece? Zapachy oszałamiają, człowiek czuje się jak w domku baby jagi. Zasady Yin-yang sprawdzają się do pewnego stopnia, bo nie istnieją zasady ogólne - są to sprawy bardzo indywidualne. Za dużo ognia to katastrofa - przykładem może być mój były mąż, który latami stosował dietę według pięciu przemian i lepiej nie mówić jak to wpływało na jego ciało, a zwłaszcza na ducha... Pożywienie poddane zbyt długiej obróbce termicznej (zarówno gotowanie, jak i schładzanie) staje się martwe. Wytwarzają się pewne substancje i właściwości pomocne w zwalczaniu wielu dolegliwości, ale na pewno nie jest to dieta na całe życie.
Zajadajcie latem owoce, bo to natralny pokarm w ten czas właśnie (powołuje się Pani na japońskie dojo, można więc zapytać Japończyków - jedz to, co aktualnie daje ci natura, najlepiej to, co rośnie obok), nie gotujcie truskawek i czereści według pięciu przemian, zajrzyjcie do medycyny tybetańskiej, japońskiej i indyjskiej oraz dokonań naszej Zachodniej i wybierzcie, kierując się rozumem, upodobaniami i wymaganiami zdrowotnymi.Nalewki na penisach, sproszkowane koniki morskie itp. to bardzo egzotyczne preparaty, ale dziełające na zasadzie placebo.
Pani Anno, udzielanie porad nie powinno być uzależnione od znajomości (zakupu)Pani książek, wystarczy, że płaci się za poradę.
Przyjaciel podał mi adres i wychwalał pod niebiosa Pani metody, ale on jest laikiem kompletnym (w tej dziedzinie) i wielkim fascynatem.
A lata jak nie było, tak nie ma, była za to całkiem pięna wiosna. Nie wszystko da się wpisać w schemat i z góry przyjęty paradygmat.
Tak jakoś polemicznie zaczął mi się dzień.
Pozdrawiam
data: 2008.05.25
autor: asza
Pani Aniu nie chcę dzwonić, żeby nie zawracać Pani głowy,bo nie wiem czy warto,ale chciałam sie zapytać dla spokoju własnej duszy.Mam b.chorego tate i nie mogę patrzeć jak cierpi,ale niestety jest bardzo uparty i strasznie sie złosci kiedy mówię mu ,że nieodpowiednio się odżywia.Chcę go jednak powoli przekonać do pani żywienia.Pare dni temu wylądował w szpitalu z hemoglobiną 5 b.niską z podejrzeniem krwawienia z przewodu pokarmowego.Stwierdzono b.liczne nadżerki podczas gastroskopi, przetoczono krew i podano płytki krwi(przerażająco mała ilosć płytek!).Wypisany ze szpitala z zaleceniem picia zimnego mleka, nie jedzenia ciepłego,ostrego ze wzgledu na stan zapalny ,nadżerki i krwawienia z przewodu pokarmowego.Jestem w rozterce bo nie wiem co w takim wypadku z rozgrzewajacym pożywieniem.Objawy zewnętrzne to blada ,żólta skóra,bóle głowy,ogólne osłabienie,pieczenie w żołądku,czarne stolce.Zle się czuje od 2lat,często kaszle(prześwietlenie płuc dobre), ale pare miesięcy wcześniej wyniki krwi miał b.dobre i nagle sie pogorszyły.Jeżeli mogłaby mi Pani na forum udzielić małej wskazówki to byłabym b.wdzięczna.Pozdrawiam Panią i wszystkich na forum.
data: 2008.05.25
autor: Alicja
Dzień dobry Wszystkim.Przeczytałam mojego ostatniego posta i przyszło mi na myśl, że przyjmując diagnoze lekarzy o zdrowiu i życiu mojego brata, też postawiłam kropkę nad i.Może to niezbyt zręczne wyrażenie ale stawiające sprawę jasno.Też zaczęłam tak myśleć i szkodzę mu tymi myślami.Takie mam uczucie.Postanowiłam ,że skoro sonet jest afirmacją życia, bo tak go rozumiem ,to po prostu będę gotować owsiankę, zupy i całą resztę robić tak ,jak dla kogoś bliskiego komu to teraz potrzebne a reszta rozwiąże się tak jak ma się rozwiązać.Wszystko trzeba robić we właściwym czasie ,smucić się też. Teraz się cieszę, że może jeść i rozmawiać bez wielkiej zadyszki.Pozdrawiam Wszystkich i życzę miłej niedzieli
data: 2008.05.25
autor: ostróżka
John Donne " Sonet X"- dla Ostróżki.

Śmierci, próżno się pysznisz; cóż, że wszędy słynie
Potęga twa i groza; licha w tobie siła,
Skoro ci, których - myślisz - jużeś powaliła,
Nie umrą, biedna Śmierci; mnie tez to ominie.

Już sen, który jest twoim obrazem jedynie,
Jakże miły: tym bardziej więc musisz być miła,
Aby ciała spoczynek, ulgą duszy była
Przynętą, która łudzi, wabi w twe pustynie.

Losu, przypadku, królów, desperatów sługo,
Posłuszna jesteś wojnie, truciźnie, chorobie;
Łatwiej w maku czy w czarach sen znaleźć niż w tobie
I w twych ciosach; więc czemu puszysz się aż tak długo?
Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka
W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka
(tłum. S. Barańczak)
data: 2008.05.25
autor: emanuela
Pani Aniu, chętnie bym przyjechała na 2 stopień, ale 31. mam zajęcia. Nie wiem, jak zbudować esencje, moje ciało jest obecnie zasuszone, jem same zupy i pije herbatę z anyżem, owsianka, ostatnio karp, włosy mi wypadają, tarczyca pójdzie najprawdopodobniej do osunięcia. Miód z pokrzywą caly czas. Byłam już u pani na 2. stopniu.
Pozdrawiam
data: 2008.05.25
autor: Ewa ze Szczecina
Przeczytałam dziś Twój post Rene, potem jeszcze inne Twoje posty. We mnie też Twoje posty wywołują mieszane uczucia, ale z większością się zgadzam. Tyle że nie o tym chciałam. Tak, masz i Ty i wszyscy macie rację, że zapanowało nade mną ego. Tylko jakim to sposobem tak mu się udało? I szukam, i drążę i dociekam i czuję, że dzwonią, owszem i biegnę..., a to znów nie ten kościół. Tylko rozwiązanie kolejnego etapu wkręcania się. Ale od czego to się zaczęło? Dlaczego z wesołej, cieszącej się każdym dniem dziewczyny taka zołza się zrobiła? Jeszcze z przebłyskami panowania nad sobą, ale jednak. I nagle błysk. I wszystko się ułożyło jak kawałki puzzli. I mąż i przyjaciółka i dzieciństwo. Jeden nie przeżyty, lecz stłumiony ból, wiele stłamszonych w sobie samej uczuć. Wszystko wywołane jednym. 10 tydzień ciąży. A dalej już nic. Tylko pustka i bycie dzielnym. I ta dzielność mnie, moim bliskim i Wam bokiem wylazła. Przepraszam i dziękuję.
data: 2008.05.25
autor: Jolik
Mam pytanie o zupe fasolowa na sposob srodziemnomorski. Czy po podsmazeniu jarzyn i dodaniu ich do wywaru i fasoli nie nalezy zupy jeszcze gotowac?
data: 2008.05.25
autor: paryzanka
Witam wszystkich.
Próbowałam szukać w archiwum sposobu na mój problem, ale nie znalazłam. Problem w tym, że moje dziecko po każdym przebudzeniu bardzo płacze, pręży się i wyrywa. Ani jeszcze śpi, ani już się obudził. Mały ma prawi 11 miesięcy. Nie wiem z czym jest to związane. Czy któraś z mam miała podobneproblemy? Proszę o pomoc.
data: 2008.05.25
autor: Nadida
Moniko nie wiem jak rozpuścić /?/ żylaka ale wiem co zrobić by się nie "ujawniał" tz. nie krwawił, etc. /bez chemii aptecznej/. Na żylaki odbytu zew. i wew. pomaga spożywanie łyżeczki maku x1 dziennie. To działa. Oczywiście nie z dnia na dzień, na mnie to podziałało po ok. 4-5 dniach i powiem, że to rewelacja!!! Oczywiście pamiętaj o prawidłowo zrównoważonej diecie pp to podstawa. Pozdrawiam
data: 2008.05.25
autor: Joasiulek
Pani Anno,czy mogla by Pani tez mojego Kaziutka pozdrowic,bo jakesmy ostatnio w roznice zdan popadli,to mi powiedzial : co ja tam sie z toba Zojka dochodzic bede,jak ciebie autorytety pozdrawiaja,no i mi sie go szkoda zrobilo :(
data: 2008.05.25
autor: Zochna
Witam,
czas szparagów na dobre się rozpoczął i oto moje ulubione warzywo w zupie wg 5 przemian (tak myślę):
wrzątek (g)
szparagi (sł)
masło (sł)
śmietanka (sł)
2 jajka roztrzepane (sł)
pieprz (o)
sól (sn)
natka pietruszki (kw)
Prosze o komentarze i coby tu ulepszyć, bo zaklepać białą mąką by się zdało...
data: 2008.05.25
autor: ika
Ostróżko, słów brak, ale serce i myśli są z Tobą.
data: 2008.05.25
autor: Kamiczek
Kochani, zwolniło się kilka miejsc na kursie II stopnia (30.05 - 1.06). Więcej informacji pod numerem Centrum 61/8553294
data: 2008.05.23
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu dziekuje za rozmowe telefoniczna. I za wypowiedzi. I z przepraszam za chaos. My takie zkrecone...
Dziekuje
data: 2008.05.23
autor: KIKU 35
Tak Droga Pani Aniu, po rozmowie z Panią wrócił mój spokój i terz z niecierpliwością oczekuję rozwiązania (został mi jeszcze tydzień), robiąc zapasy do lodówki. Bardzo dziękuję i pozdrawiam Panią oraz wszystkich tu zaglądających.
data: 2008.05.23
autor: Marzena z Piastowa
Dziękuję Pani Aniu! Ignaś każdego dnia dostaje imbirówkę, specjalnie szczęśliwy z tego powodu nie jest, bo Go piecze, ale za to mniej cierpi po ugryzieniu komarów. Tymiś zresztą także toczy swoją batalię z przyjmowaniem porcji imbirówki:) jest super. wypijają po mw 5 dużych łyżek, a jak się zapomną to i więcej... Pozdrawiam wszystkich majowo. Coś pękło... i oby teraz układało się jak należy. Dziękuję za wszystko Pierzastym Stróżom.
data: 2008.05.23
autor: Lida
Byłam na przysiędze młodego wojska.Wojsko maszerowało dzielnie i równo, wyprostowane i smukłe jak młode sosenki , mama patrzała zamglonym wzrokiem jak ciele na malowane wrota, wnuczek podziwiał wielką złotą trąbę ,a tata wspominał swoje młode lata i wojskowe przygody i draki.Wojsko pierwsze kroki skierowało ku swojej dziewczynie a dopiero póżniej uściskało reszte, I tak się w życiu przeplata radość ze smutkiem ,bo niestety smutno u mnie. Lekarze w sprawie mojego brata nie mają dobrych wieści, będziemy się żegnać. On wraca, my dalej pójdziemy już bez niego.Przypomniał mi się fragment sonetu jakiegoś poety z dawnych wieków, może ktoś zna i napisze resztę.To bardzo piękny sonet,zaczyna się od słów; Śmierci próżno się pysznisz,licha twoja groza.Cóż że wszędy słynie potęgi twej chwała...i dalej: Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka w wieczność, gdzie śmierci nie ma.Śmierci, śmiercią zginiesz .To jest afirmacja wiecznego życia, tylko trudno ją przyjąć, i smutno.Ale zawsze jakaś tam pociecha.
data: 2008.05.23
autor: ostróżka
Jolik. Nie ukrywam, że prawie każdy twój post przyjmuję z mieszanymi uczuciami. Dla mnie jesteś jakimś testem, czasami myślę wręcz, że po prostu moim lustrem. Zastanawiam się głównie jednak nad tym - co Cię tu na forum tak przyciąga? Bo jeśli filozofia życia, którą przekazuje nam ciągle i nieustająco pani Ania – to kiedy zaczniesz ją rozumieć? Cenisz moje posty ? Dlaczego ? Nie wiem. Moje przemyślenia, z którymi się z Wami dzielę – tu na forum – są efektem moich nieustających zmagań z Egolem, którego Ty w sobie jeszcze nie rozpoznałaś, a który rozpanoszył się na forum, ba, także w twoim domu. Moją intencją nie jest „dowalenie” Tobie, ani ocena Twojej osoby, tylko uświadomienie, że Twój mąż nie potrzebuje psychologa - jak radzi Kamiczek – tylko Twojej akceptacji i Twojego otwartego serca, do którego gdybyś zajrzała – ujrzałabyś właśnie łkającego tam Egola. Co z serca płynie – do serca trafia, co z Ego płynie – do Ego trafia. Zastanów się na jakim poziomie porozumiewacie się z mężem. Z poziomu serca czy z poziomu Ego? Chcesz mu pomóc? Chcesz go zmienić ? Zacznij od siebie. Tylko tyle i aż tyle. Zaakceptuj jego odmienność, powściągaj swoje emocje i nie analizuj. Bądź cierpliwa, a cierpliwość nauczy Cię skupienia, rozwagi i dyscypliny myśli. Nie zaakceptujesz jednak wszystkiego dookoła, jeśli nie zaakceptujesz samej siebie. To podstawa. I tu chyba pojawia się problem niedowartościowania i niskie poczucie własnej wartości. To musisz uporządkować. Twoje wracanie do przeszłości jest właśnie efektem tego nieuporządkowania. Zamknij ten rozdział swojego życia. Prosisz o rady na forum, a kiedy dostajesz piękne odpowiedzi ( np. Pani Ostróżki ) piszesz, że są schematyczne. A może schematyczne jest właśnie twoje myślenie Jolik? Zastanów się nad tym. To my baby jesteśmy odpowiedzialne za to, jak wyglądają nasze domy, czy jest w nich miejsce na miłość, czułość, akceptację i harmonię. Wsłuchaj się w siebie, a z czasem nie będziesz mogła się nadziwić na jak wiele Cię stać. Coehlo w Czarownicy z Portobello pisze, że Mistrz to ktoś, kto zachęca ucznia do dołożenia wszelkich starań, aby odkrył to, o czym już wie.. Dla mnie takim Mistrzem jest Pani Anna. A jej słowa z dzisiaj : „Popełniacie kupę błędów i w ogóle nie umiecie kojarzyć z nimi swojego cierpienia” niech staną się dla Ciebie inspiracją na przyszłość, czego również sobie życzę. Ukłony.
data: 2008.05.23
autor: Rene
Proszę doradzcie jak rozpuścić zakrzep w żylaku odbytu zew. wielkosći ziarnka grochu,robie naśiadówki z ostrożenia na razie nie pomaga.
data: 2008.05.23
autor: Monika
Kiku, ja ze swojej strony jeszcze dodam, ze wazny jest termos. Metalowe uzywam tylko na pare godzin, do przedszkola itd, natomiast w domu mam szklany firmy Rotpunkt, nawet po 20 godzinach masz goraca, dobra herbatke.
Pozdrawiam
data: 2008.05.23
autor: Magda z Aachen
Pani Aniu, dziękuję za akceptację sosu bolońskiego. Do licha, dostałam go w prezencie na wejście do Unii od rodowitego Bolończyka,dumnego smakosza rodzimej kuchni bolońskiej...pewnie mnie obujał trochę. Ale sos jest pyszny. Pozdrawiam!
data: 2008.05.23
autor: Kamiczek
Witajcie, Kochani! Zaczynam od środka, czyli od Piotra. Piotrze, nie będę wdawać się w szczegóły Twoich rozważań, całe te Twoje „40-letnie zmagania z życiem, a 10 niby ze świadomością” są zbyt zawiłe, aby w moich paru zdaniach móc dać Ci rzetelną wskazówkę. Ponieważ znamy się właściwie od początku mojej działalności, byliście z Iloną jednymi z pierwszych kursantów, widziałam od początku, w co byłeś zakręcony i jak byłeś zakręcony – możesz mi wierzyć albo nie, ale wiedziałam, że to kiedyś u Was musi rypnąć. Co z tym teraz zrobisz Ty i Ilona, zależy tylko od Was. Jeżeli jest Wam dane być razem, będziecie i czerpcie ze wspólnoty wiele radości. Jeżeli jest Wam dane rozstać się, to zróbcie to, ale godnie. W każdym przypadku zachowajcie klasę. EGO WEŹCIE KRÓTKO. Marzeno z Piastowa, rozmawiałyśmy, uspokoiłam Panią i myślę, że jest wszystko dobrze. Magdo z Aachen, właściwie odpowiadasz Darii, tylko coś nam Daria zamilkła. Katarzynko78, wiele razy pisałam, że alergia wycofuje się przez kilka lat – z każdym rokiem jest jej mniej. Widocznie Pani organizm był zbyt mocno rozregulowany, zbyt dużo było nagromadzonej złej energii, aby w krótkim czasie pozbyć się absolutnie wszystkich dolegliwości. Te pierwsze lata MUSZĄ być zdyscyplinowane w 100%, inaczej nie pozbędzie się Pani alergii. Nie zastanawiaj się, skąd się biorą bąble wypełnione krwią w buzi – pilnuj się i płucz usta zielem ostrożenia. Emocje na wodzy i do przodu. Bianko, wszelkie tego typu preparaty, o które Pani pyta, są być może dobre dla tych, którzy nie są w naszym jedzeniu. Dla nas są one już niepotrzebne, a Pani zdecyduje według własnej świadomości. Kiku 35, oczywiście, może Pani czasem zjeść wieczorem owsiankę, ale to nie powinna być reguła. Ostróżko, mimo kłopotów bądź silna i radosna jak zawsze. Jagódka Pani mądrze odpisała. Joasiulek, trzymam kciuki za Twoje egzaminy. Pani Urszulo, biżuterię kładziemy na słońcu na wiele godzin lub też zakopujemy w ziemi na miesiąc (Magda nie może teraz znaleźć swoich świecidełek:)) lub też myjemy w wodzie z dodatkiem soli morskiej. Ładniejsza Danusiu 46:) witamy i cieszymy się, że jest Pani z nami. Madlen, czułaś się jak królowa, bo jesteś królową – tak jak wszystkie inne dziewczyny, ale do owsianki nie dodawaj jaglanki:) Ostróżko, mama zrobiła sobie z owsianki prawdziwe „chebłoty” dodając banana. Ale cóż, nic na to nie poradzimy – takie są te nasze mamy. Nasza owsianka nie może nikomu zaszkodzić, nawet mamom, chyba że coś tam wkroją:) Paryżanko, ja wcale nie wolę koniaku, lecz wino, ale piję koniak, bo jest słuszniejszy. Aluśko, pytasz o śmietaną, a skąd ją masz? Czy w sklepie można kupić dwie łyżki śmietany? A zupę koperkową sobie zrób, ale dzieci chroń przed głupotami, bo z alergii nie wyjdą. Jedną malutką rzodkiewkę możecie zjeść wspólnie:) Kiku35, przestań się pieścić, a skup się na właściwym ugotowaniu i dosmakowaniu zup, tak, by smakowały Tobie i mamie. Popełniacie kupę błędów i w ogóle nie umiecie kojarzyć z nimi swojego cierpienia. Jest was dwie, powinnyście się, Panie, lepiej pilnować. Przypominam jeszcze raz, bez ceregieli, skupić się na właściwym gotowaniu, koniecznie na gazie i dosmakowaniu. Moich książek w innych językach nie ma, niech się ludzie uczą polskiego:)) Anko z USA, z mężem kucharzem będziesz miała pod górkę. Widocznie masz go po to, abyś zaakceptowała i jego, i jego problemy. Jeżeli chce zjadać Twoje potrawy, to bardzo miło. Ostróżko, jeszcze raz o owsiance: zaszkodziło mamie tylko dodanie surowych bananów, w żadnym przypadku nie owsianka. A list do Jolik bardzo mądry. Julko, chleb pszenno-żytni powinien być na zakwasie, ale niestety, piekarnie dodają również drożdże. Powinien być pieczony w piecach ogniowych, ale niestety, najczęściej są to piece elektryczne. Jeśli czerstwy długo żujemy i mieszamy ze śliną, przechodzi w smak słodki. Kolejność przyprawiania mięs do chleba jest tak samo ważna jak w przypadku innych potraw. Nie musi mieć Pani specjalnych przepisów na mięsa do chleba, gdyż nadają się do niego świetnie mięsa obiadowe – pieczenie, bitki, mielone. Oliwko, na forum jest wiele bratnich dusz – jedne się ujawniają, inne siedzą cicho. To się czuje. Inko, kanapka dobra. Dodałabym jeszcze kleks majonezu. Pani Anko, kartoflanka wychodzi nam taka, jaka jest nasza uważność, skupienie, świadomość. Jak sobie ugotujesz, tak masz. Jolik, jeżeli będzie potrzebny kopniak Pani mężowi, on go dostanie. Nie Twoja to sprawa, lecz jego ewolucji. A Pani ma się przy nim tak ułożyć, żeby było Pani jak najlepiej, czyli akceptacja, akceptacja, akceptacja. Kamiczku, tradycyjny sos boloński to mielona wołowina, cebula, marchewka i pomidory. Wszelkie inne dodatki to już wariacje na temat. Ale Twój przepis jest dobry, choć bardzo rozszerzony. Dandelion, oczywiście, masz rację. Kiku35, ja myślę, że mężczyźni nie potrzebują więcej czasu do zrozumienia pewnych spraw życiowych, lecz myślą inaczej i to nas irytuje. Może nawet szybciej dochodzą do pewnych wniosków. Ostróżko, znów masz rację. Nela, ból lewej nerki świadczy o osłabieniu lewej nerki, czyli albo jest wyziębiona – osłabiona, albo brakuje jej esencji – wysuszenie. A więc, jaki jest ciąg przyczyn, które spowodowały ten ból, jedynie Pani może wiedzieć. Może to być sprawa stara, chroniczna, a może to być chwilowe przejściowe Pani osłabienie. Proszę uporządkować żywienie. Ważne są zupy. Jolik, każda z nas mająca męża przechodziła w swoim życiu wzloty i upadki. Każda z nas miała męża w dołku i sama również była w dołku. Ale wiemy też z własnego doświadczenia, że to wszystko mija i z pewnością będzie tak również u was. Pani Ostróżko, nie wspomniała Pani o tym, że niedobór słodkiego to nie niedobór ciasteczek, lecz przede wszystkim naszych dobrych, gotowanych potraw. Kingo, naleśniki, omlety, obsmażane mięso, warzywa w sosie może Pani dziecku podawać od 3-4 lat, ale z pewnością nie stale, choć sam omlet jest potrawą bardzo lekkostrawną, a sos też może być różny – wszystko zależy od tego, jak Pani to przygotuje. Chodzi o to, by nie było nadmiernego smażenia i nadmiaru tłuszczu. Imbirówka jest potrzebna wówczas, gdy są problemy u dzieci – ból brzuszka, wymioty, biegunka, katar, kaszel. Paulo, uważaj z tym tłuszczem, bo jeżeli przewalisz, zablokujesz wątrobę. Pamiętaj, muszą być przyprawy i gotowanie. Pani Agnieszko, zielony katar u dziecka to sprawka wcześniejszych błędów. Świeży katar jest zawsze przezroczysty. Więc jeżeli córka się oczyszcza, proszę jej na to pozwolić, wspomagając ją imbirówką, kawą zbożową, rosołkami, czosnkiem i niech smarka. Żadnych leków. Joasiulek, sprawę Twoich nocnych przebojów z karmieniem najpiękniej uporządkowała Joasia MamAsik. Gafcio, pozdrawiam i pilnuj dziecka. Dobrze, że chociaż lekarkę masz rozsądną. Pani Lido, powinna Pani na reakcję komarową podawać synkowi imbirówkę - regularnie i codziennie, a ugryzienia smarować tylko nalewką bursztynową. Pani Magdaleno, pyta Pani o chrypkę u dziecka, a ja nie wiem, jakie duże dziecko, od kiedy ma chrypkę i z jakiej przyczyny? Stres, przemarznięcie, coś zimnego do picia czy jedzenia? Dodatek siemienia na pewno nie pomoże. Joasiu, Twoje porady jak zwykle są mądre i właściwe. Kilku35, spuchnięta noga i stopa to objaw zastoju, problem krążeniowy, osłabienie środkowego ogrzewacza, śledziony i wątroby. Asiu z Dąbrowy Górniczej, Joasia wyjaśnia karmiące problemy bardzo dobrze. Marzenko z Lubina, dobrze, że opisałaś swoją przygodę z Polą, tak wiele nas to uczy. Kingo, makaron drobniutki to ten rosołowy i zawsze wielojajeczny. Jajecznicę, ale delikatną, na okruszku masełka, można podawać dziecku ok. roczku i niekoniecznie z całego jajka. Zochna, fajna jesteś, pozdrawiam. Jolik, opisany przykład spotkania z koleżanką i zabierania sobie nawzajem energii to nasza nieostrożność przy wysłuchiwaniu opowieści o problemach i nadmierne współczucie. Trzeba umieć wysłuchać i poradzić, ale jednocześnie się nie podkładać, żeby nie tracić energii. Jedno, co powinniśmy robić, to nie obnosić się ze swoimi problemami, aby tym samym nie osłabiać najbliższych, w tym również przyjaciółek. No i oczywiście naszych dzieci. Martynko, świeża zielenina majeranku i tymianku jest w smaku gorzkim. Pani Renato, może Pani do zupy dodawać sobie wkładki, jak najbardziej. Kiku, Pani problemy z psuciem się potraw i herbaty wynikają z tego, że gotuje Pani na prądzie, a poza tym trzeba wyparzyć termos wrzątkiem i wlewać wrzącą herbatę, ewentualnie zupę. Jak zwykle dziękuję wszystkim mądrym dziewczynom, które tak pięknie wyjaśniają i tłumaczą potrzebującym. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.05.22
autor: Anna Ciesielska
To miłe .Dzięki Marto.Pozdrawiam:)
data: 2008.05.22
autor: gafcio
nawiąże kontakt z paniami gotującymi wg pp na terenie pabianic jak również z przedszkolankami. mój numer kontaktowy o 503-677-831 lub 042/226-02-09.serdecznie pozdrawiam
data: 2008.05.22
autor: karuś
jolik przeczytaj "dzieci indygo". polecam.
data: 2008.05.22
autor: karuś
Joanno - MamAsik i Inko dziękuję za odpowiedz. Inko masz rację z tą botwinką. Joanno - MamAsik tak, tak, KARTOFLANKA TO JEST TO CZEGO MI TERAZ POTRZEBA do pełni szczęścia. Pozdrawiam
data: 2008.05.22
autor: Joasiulek
Joasiu droga bardzo dziekuję za kolejną odpowiedź, będę obserwować i na podstawie obserwacji działać. Po napisaniu wczorajszego posta przemyślałam wszystko i chyba rzeczywiście chciałam pójść na łatwiznę i otrzymać schemat jaki mozna znaleźć w czasopismach dla rodziców ale nie o to przecież chodzi żeby dziecko do tabelki dopasować tylko wsłuchiwać się w jego potrzeby. Aż mi głupio że zabrałam ci czas. Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)
data: 2008.05.22
autor: Asia z D.G.
Jolik, chcialam napisac dluzszy post, ale dam spokoj, tylko prosze Cie popatrz na swoja usilna obrone, powracanie do tematu i zaprzeczanie. I przeczytaj jeszcze raz spokojnie list Ostrozki, moim zdaniem genialny (mi na pewno sie przydal:)). Co do ksiazek to polecane nie raz na forum Niebianska Przepowiednia i dalsze ksiazki Redfielda (byle nie film, bo, moim zdaniem, jest zupelnie nieudany). Sporo mozna od niego wyciagnac. Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.22
autor: Magda z Aachen
Owiedzcie mi kochane dlaczego tak wszystko sie szybko psuje. Herbata w termosie za kilka godzin istny kwas! Dziekuje
data: 2008.05.22
autor: KIKU 35
Pani Aniu,wrocic z wakacji i wpasc w rytm normalnych obowiazkow,a do tego wygospodarowac czas i zainteresowanie dla kazdego na forum to wielka sztuka i dobroc,dziekuje.
Eksperymentowac nie bede,ale troszeczke popytam.Czy do zupy jarzynowej wzbogaconej o rosolek wiosenny moge dodac klopsiki str.205 ?Mieso z rosolu zjadam dosyc szybko,a rosolu zostaje 4 litry,gotuje z niego rozne zupy,ale bez wkladki to mi troche pusto w misce.
data: 2008.05.22
autor: Renata
Witam! Mam pytanie dotyczące świeżego majeranku i tymianku. Na forum wyczytałam, że wszystkie zieleniny są w smaku kwaśnym. Czy to dotyczy również tych ziół? Waham się, gdyż w "Filozofii życia", w rozdziale o karmieniu niemowląt, świeży majeranek zaliczany jest do smaku gorzkiego. Z góry dziękuję za pomoc :) Serdecznie pozdrawiam!
data: 2008.05.22
autor: Martynka
Dzięki wszystkim. Zochno, rozbawiłaś mnie i przypomniałaś jak prosta jest miłość :). ***Pytanko mam. Dawno temu było na forum coś o tym, że matki czerpią czasem energię z dzieci, czy jakoś tak. Nie mogę tego znaleźć. Pytam, bo zdarzyła mi się nie raz sytuacja z psiapsiółą, że ta z nas, która akurat była zmięta i wypluta odzyskiwała siły w czasie naszego spotkania. Tyle że ta druga padała. Może podpowiecie tytuł jakiejś książki albo jakoś tak w skrócie o co tu chodzi?
data: 2008.05.21
autor: Jolik
Gafcio, a ja Cię odgadłam! Trzymaj się i bądź cierpliwy. Wiem, że w kwestii zdrowia dzieci chciałoby sie skokiem, a tu trzeba małymi kroczkami. Będzie dobrze! Pozdrawiam
data: 2008.05.21
autor: Marta R.
Asiu z D.G., tak jak napisałam wcześniej, są różne dzieci i różne ich potrzeby. Jest opcja podawania kaszki czy zupki od 5 miesiąca, ale dotyczy to raczej dzieci, którym z jakiegoś powodu nie staracza pokarmu, które nie przybierają właściwie na wadze - ale i tu może być różnie. Jeżeli ktoś miałby ci w temacie doradzić, to tylko po dłuższym wywiadzie i obserwacji.
"Owsiankę" można komponować z różnych kasz, ale podstawowa dla takich maluszków to mieszanka płatków owsianych i kaszki kukurydzianej. W przepisach na zupy masz informację, że są to zupy dla dziecka 6-7 miesięcznego, a pod pierwszą zupą jest napisane, że po miesiącu możemy podać żółtko. Dopiero przy 4 przepisie na zupę jest dopisek - "z mięsem"; czyli 7-8 miesiąc to wprowadzanie mięsa. Ale to wszystko idzie własnym rytmem, w zależności od tego kiedy był pierwszy dodatkowy posiłek, od tego jak dziecko reaguje na zupki, żółtko i mięsko. Wszystko jest w książkach i na forum, ale przede wszystkim w świadomej obserwacji mamy.
data: 2008.05.21
autor: Joanna - MamAsik
MamAsik a wiesz,że prawie ucelowałaś!!!Będę karmić za kilka miesięcy:)))pozdówka
data: 2008.05.21
autor: katarzynka 78
Przepraszam zapomniałem się podpisać w poście z 19-tego maja.
data: 2008.05.21
autor: gafcio
Joasiu MamAsik dziękuję za odpowiedź. Ja sobie właśnie tak planowałam żeby karmić tylko piersią przez 6 miesięcy, ale tak sie zaczęłam zastanawiać nad rozszerzeniem diety bo Kuba w dzień cysia co godzinę, dłuższe przerwy robi sobie tylko gdy śpi, wtedy wytrzymuje 2-3 godziny. Z drugiej strony ładnie przybiera na wadze (podwoił masę urodzeniową zanim skończył 3 miesiące) i się rozwija. Więc teraz myslę co zrobić. Rozdziały o dzieciach oczywiście przestudiowałam. Pani Ania pisze, że najlepiej rozpocząć podawanie dodatkowych posiłków od 6, 7 miesiąca ale pisze również, że można od 5 miesiąca podawać owsiankę i zupki, no i żeby "owsianke" komponować z różnych kasz stąd moje pytania kiedy jaką można zacząć podawać. Nie ma niestety informacji po jakim czasie podawać zupy na mięsku. Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam serdecznie:)
data: 2008.05.20
autor: Asia z D.G.
A tak kontynuujac,to ja was nijak matki,zony i .... pojac nie umie.Skad wy te komplikacje czerpiecie ? My z Kaziutkiem to tak jakos inaczej patrzym na ten swiat.Wiemy,ze to jest na to,a to do tego i krokiem tanecznym przemierzamy te nasze dni.Raz jest to polka,raz polonez,czy tez krok marszowy,ale i czacza i twist sie zdarzy.Tylko ta tesknota.Jest taka sama wtedy jak mi w obejsciu za wychodkiem zniknie,albo jak na dluzej na Kresy w odwiedziny sie zabierze.Ale za to potem ile radosci,jak znow razem ! A jakesmy z jego choroba walczyli,to sil mialam za nas dwoje,a on mi wtedy powiedzial : wiesz Zojka,jak tak Ci czasem mam ochote oddac pieknym za nadobne,to sie czuje jak bym sie we wlasne zebro walil.Coby nam sie nie przytrafilo - jest cudnie.No to zdrowe badzcie !
data: 2008.05.20
autor: Zochna
Dzikuje za przepis na sos blognese!
Chcialam sie zapytac od jakiego wieku mozna dziecku podawac jajecznice zamiast zoltka?
I rowniez mam pytanie odnosnie "drobniutkiego makaronu" do gulaszyku. Jaki to ma byc makaron?
Dziekuje
data: 2008.05.20
autor: Kinga
Pani Aniu dziekuje za Pani uwage w sprawie moich dociekan rybnych.
data: 2008.05.20
autor: paryzanka
Pani Aniu, Dziewczyny , odczekałam miesiąc i chciałam napisać kilka słów do "zakręconych mam", otóż ja taka mądra a jaka głupia, potrzebowałam aż odwiedzin mojego taty, który zwrócił mi uwagę,że moja córeczka (21mcy)dziwnie zawija nóżkę przy chodzeniu.Wydawało mi się, że dzieci różnie przecież chodzą i biegają w tych swoich POCZĄTKACH chodzenia, no ale poszłam do dobrego poleconego kręgarza (do ortopedy jakoś nie chciałam) i okazało się, że Polcia ma zwichniętą miednicę...co wpływa na szereg innych rzeczy w tym na nieprawidłowe funkcjonowanie jelita grubego... no tak, a my od długiego długiego czasu walczymy z biegunkami, nieprawidłowym przybywaniu na wadze itp. Od ustawienia Polci minął miesiąc, a już dzień po ustawieniu widać było zmiany, kupki unormalizowały się jedna/dwie dziennie,czasem nawet idealne plastelinki, a wcześniej 4-5 nawet.horror. nie zmieniłam w tym czasie dla niej jedzenia, dalej jak dla rekonwalescenta, więc myślę że dalej będzie jeszcze lepiej.Dla sprawnego funkcjonowania organizmu ważnych jest tyle rzeczy: prawidłowa dieta, postawa ciała, emocje.Dlatego my-Mamy pamiętajmy, że niczego nie wolno nam lekceważyć, trzeba być otwartym na uwagi naszych bliskich i sprawdzać wszystko w zgodzie z naszą intuicją oczywiście.Pani Aniu niestety nie udało mi się jeszcze rozwikłać zagadki tak dużego pragnienia u mojej córeczki, ograniczam jak mogę, ale wiem, kiedy chce mnie naciągnąć, a kiedy "usycha" z pragnienia.Wiem, że To też się rozwiąże.Na razie jestem uważna i czekam na ZNAKI dla mnie.Serdecznie pozdrawiam Wszystkich, a szczególnie Panią Anię, Rene, Jagodę i Elę !
data: 2008.05.20
autor: Marzena z Lubina
Mojej porady Katarzynko? A co, karmisz cycem? :) * Asiu z D.G. - to ty i Kuba decydujecie o rozszerzeniu diety. Wyłącznie na cycu dziecko spokojnie może być do 6 miesiąca życia. Jest to jednak uśrednione, bo są dzieci, które wcześniej upomną się o coś dodatkowego, będą miały pęd do rodzicielskiego talerza, albo objawią to w inny sposób. Są też dzieci, u których pierś jest bazą nawet do 9 miesiąca życia (najczęściej dotyczy to dzieci z AZSem). Decyzja o wprowadzeniu dodatkowego pokarmu musi wynikać z twoich obserwacji. Reszta na temat zup jest w książce. :)
data: 2008.05.20
autor: Joanna - MamAsik
Jolik, w życiu nie olałabym partnera wołającego o pomoc...tylko nie pomagałabym mu tak, jak Ty. Biorąc na siebie jego cierpienie, osłabiasz się, a musisz być silna i pokazać mu swoim przykładem, jak wspaniale może być pomimo nawału obowiązków i szarej codzienności. Trudno tak w kilku zdaniach napisać, o co mi chodzi, a nie chcę zajmować pół forum Pani Ani....Ale, sorry, część, lwią część roboty on i tak sam musi wykonać, czy pójdzie do psychologa czy Ty będziesz go wspierać. Po to sie ma partnera, bliskich, aby byli tam dla nas, ale nie by żyli za nas życia i dawali gotowce. Życzę Ci wszystkiego najlepszego, trzymaj się babo!
data: 2008.05.20
autor: Kamiczek
Jolu, czytaj forum,przede wszystkim posty Pani Ani - odpowiada na wszystkie pytania, trzeba sie tylko wczytać...kto szuka, ten znajdzie
data: 2008.05.19
autor: 
Witam wszystkich, mam takie pytanie, Kuba niedługo skończy 4 miesiące i pani doktor zasugerowała żeby zacząć od piątego miesiąca rozszerzać diete o zupki jarzynowe i tak się zastanawiam czy nie powinnam raczej zacząć od owsianki? Czy może zupki jarzynowe bez mięsa też już można? I czy tak jak pisała Joasia MamAsik do roczku z kasz podajemy tylko płatki owsiane i kaszkę kukurydzianą? I jeszcze jedno od kiedy podawać dziecku zupy gotowane na mięsku? Coś dużo się tych pytań zrobiło ale w karmieniu dzieci doświadczenia mi brak no i nie chciałabym maluchowi zaszkodzić. Będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
data: 2008.05.19
autor: Asia z D.G.
Co to znaczy jak puchnnie prawa noga tzn. stopa i od polowy lydki? Dziekuje
data: 2008.05.19
autor: KIKU 35
Joasiu-MamAsik pilnie potrzebuję twojej porady,a gdzieś zapodziałam maila do ciebie! napisz proszę do mnie jak znajdziesz chwilkę czasu!:)(kasia.rosik@poczta.onet.pl)
data: 2008.05.19
autor: katarzynka 78
Ech,Zocha...jakie schematy...nikt tak naprawdę poddaństwa nie szuka.To jest zawsze substytut.Miłości.
data: 2008.05.19
autor: dandelion
Jolik,tak sie wtrace,bo mnie moj Kaziutek zainspirowal.A nie jest to tak,ze on nie milosci,partnerstwa,subtelnosci przezyc,a poddanstwa unizonego szuka ? No to se pozyjesz z glowa na gnotku,jak swoich racji bronic przestaniesz.
data: 2008.05.19
autor: Zochna
Jolik kochna nie zamartwiaj sie tak. Ja wiem ze jest tak ciezko siedziec kolo osoby ktora jest n ie szczesliwa. Ale moze Twoj maz wcale nie üpotrzebuje tego glaskania...Moze jestego za duzo. Nie raz trzeba tego kopniaka..A po gluwce pozniej. Kobieta jest napedem w rodzinie. Wiem ze czujesz sie odpowiedzialna. To normalne. Ale zyj tez swoim zyciem, i badz podpora dlameza. A moze go rozpuszczasz jak maslo. Bedzie dobrze..
data: 2008.05.19
autor: KIKU 35
Ostrozko bardzo dziekuje za odpowiedz i za przepis... Wiem ze to jedzenie powinno byc zrownowazone. Ale tak jak Ty piszesz nie powinno sie jesc niektorych potraw. Czy przy nie ktorych pomimo ze sa te potrawy zrownowazone, czy je mozna jesc. Tal jak barszcz czy inne? Sprobuje kupic ta ksiazke, bo bez niej ani roz.
data: 2008.05.19
autor: KIKU 35
No Joasiulku, botwinka pewnie była lux, ale raczej po niej były wzdęcia niż po rosole - chyba, że rosół jest źle zrównoważony. Dla ciebie są wszelkie zupki a la kartoflanka z różnymi dodatkami. Musisz sobie poczytać o zupach na forum, dużo było o tym w kontekście i matek karmiących i dzieci. Szukaj sobie tekstów o zupach pod zupowym, kartoflankowym, dyniowym... (inne nazwy zup) hasłem, a wszystko stanie się jasne.
data: 2008.05.19
autor: Joanna - MamAsik
Joasiulku,Pani Anna radziła kiedyś na forum karmiacej,by uważała na botwinkę,bo może ją osłabić(jest w smaku gorzko-kwaśnym).Myślę,że dla Ciebie ta zupa 2 razy w tygodniu to zdecydowanie za często.
data: 2008.05.19
autor: Inka
Joanno – MamAsik bardzo Ci dziękuję, te słodycze to tylko czasami mnie korcą. Biorę do serca Twoje słowa i zgadzam się w 100 %. Proszę podpowiedz mi jakie mam zupy gotować, bo właściwie wyczerpały mi się przepisy. Ostatnio 2 razy w tygodniu zrobiłam botwinkę i była super ---palce lizać. Wczoraj rosół indyczo-wołowy, został mi jeszcze ale chyba mamy z synkiem po nim wzdęcia. Jak myślisz czy to jest możliwe /te wzdęcia/?
Pozdrawiam słonecznie z Rumi
data: 2008.05.19
autor: Joasiulek
Dzień dobry. Chciałabym się doradzić czy dziecku z chrypą mogę gotując herbatkę dodać trochę siemienia lnianego. Co jeszcze stosujecie przy chrypie. Z góry bardzo dziękuje za pomoc.
data: 2008.05.19
autor: Magdalena
Joasiulku, przerwy między karmieniami masz akuratne, dokładnie takie jak trzeba. Dziecko jest przecież maleńkie, pokarmu potrzebuje w określonych przez jego organizm porcjach, w czasie, w jakim pokarm się strawi - czyli "dość krótkim". Wątpię tylko w to, że mały ssie aktywnie przez 40 minut nocnego karmienia, podejrzewam, że przysypia i "cycka" cię tylko, a nie zajada. Przypilnuj tego. Poza tym, to nie melisa i herbatki cię ratują, powinny to być zupy, to dzięki nim będzie powstawała właściwa esencja i nawilżanie w twoim organizmie, to z zup i innych ciepłych, zrównoważonych pokarmów będziesz miała pożywne i właściwe mleko dla dziecka. Pamiętaj też o odprężaniu swojego organizmu delikatnymi ćwiczeniami i oddechami. No i wypoczynek, a nie nakręcanie się sesją, sesję po prostu zaliczasz i koniec. Miłej zabawy. :) (a jak cię ciągnie do słodyczy, to znaczy, żeś ciągle w nierównowadze, uważaj)
data: 2008.05.19
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszyskich bardzo słonecznie. Z Bliźniakami jestem po tygodniowym pobycie w górach. Mielismy ze sobą całe mnóstwo słoików z jedzeniem PP i piękną pogodę. Panowie zdobyli samodzilnie swoją pierwszą górkę i byli bardzo zadowoleni. Wróciliśmy do krainy jezior i... KOMARY! Wiem że na ukąszenia pomaga nalewka bursztynowa, ale Ignaś ma dość ostrą reakcję, może nie tak jak w zeszłym roku, gdy rosły mu w oczach gigantyczne guzy, ale nadal jest mocny obrzęk. Czy ma ktoś jakieś pomysły czy własne doświadczenia? Pani Aniu, może czymś dowartościować Jego dietę? Cieszę się, bo widzę, że w tym sezonie jest dużo lepiej niż rok temu, a Bliźniaki na żywieniu pp od półtora roku dzielnie:) Pozdrawiam mocno.
data: 2008.05.19
autor: Lida
Mój post był ukłonem w stronę kobiet które mają własne zdanie, często wbrew ogólnym opiniom czy nastrojom.Tam nie było nic o wycofaniu.A p. Jolik nie powinna tłumaczyć ani wyjaśniać .To niepotrzebne szarpanie nerwów i plątanie się.Wyciągnąć z postów to, co dla Pani pożyteczne i na tym koniec. Męża po główce nie musi Pani ciągle głaskać,czasem wstrząs też dobrze robi.Ale może Pani, jak przychodzi smutny czy rozdrażniony ,postarać się odwrócić jego uwagę w kierunku bardziej słonecznej strony życia.Mężczyżni tego oczekują od kobiety bardziej niż ciągłego pouczania i tłumaczenia jacy bywają nieznośni.Z pozdrowieniami dla wszystkich forumowiczów
data: 2008.05.19
autor: Anonimek
Pani Kingo,imbirówka to lekarstwo zatem stosujemy ją "w razie potrzeby" ,tym którzy potrzebują.
data: 2008.05.19
autor: Inka
Kamiczku bardzo dziękuję za radę. Spróbuje tym razem bez leków. Jedzonko podaje cały czas pp-owskie, picie również. Zobaczymy, może przejdzie.
data: 2008.05.19
autor: Agnieszka
A o czym ja pisałam ,jak nie o tym, że lepiej myśleć że szklanka jest do połowy pełna niż pusta i że w pamięci lepiej przechowywać dobre chwile, niż skupiać się na tym co złe? Chyba o tym i chyba napewno o tym. Dandelion ujęła to bardziej krótko i składnie " skoro on się męczy to widocznie tak być musi.Ty się sama nie męcz i nie nastawiaj na męczenie" Wiem dlaczego ta dyskusja tak się ciągnie. Tu nie chodzi o to jaka jest różnica między mną i Tobą Jolik,czy też naszymi poglądami na związek ,tylko o to, że ja Ciebie uraziłam i przepraszam Cię za to, ale drugi raz napisała bym Ci to samo ,tylko w bardziej,że się tak wyraże "bezosobowej "formie.Co do określenia; czy związek jest grą? Napewno nie jest rywalizacją w której się wygrywa lub przegrywa.Chociaż bywają i takie związki.Jeżeli jest grą, to jest oszustwem.Ale są często używane określenia np. przegrane życie, przegrane małżeństwo,widać taka była moja rola, ktoś poniósł klęskę.To krótkie umowne zwroty określające trudne, często drastyczne sytuacje . Dla mnie z całej tej historii wynika jedna lekcja; nauczyć się trzymać dystans
data: 2008.05.19
autor: ostróżka
Witam drogie panie i panów.Dawno nic nie pisałem acz zaglądam tu od czasu do czasu.Czytam i chłonę -w życiu staram się stosować.Skutkuje różnie ale to chyba emocje i pośpiech znacząco niweczą moje starania.Właśnie trochę o przyczynach emocji nadmienię ,które w ostatnich dniach wypaliły mi do cna siły.Dowiedziałem się,że mały Grześ ma AZS.
Przez pewien czas próbowałem zaprowadzić dyscyplinę żywieniową w moim domu.To tak dla dobra dziecka ,mamy i swojego.Mimo,że tamat PP przerabiamy od paru lat i nie jest to nowum,z miejsca spodkałem się z tak zaciętą krytyką ,że w końcu poległem pod ciężarem babskiego gadania o potrzebach dziecka.Teraz po 2 latach "zdrowej" dziecięcej dietki mamy chrostki na ciele,ograniczenia dietetyczne i leki.To dzięki pomocy :prababci,babci 1 i 2,mamy, dziadków,cioć.I tu przysłowie:gdzie ludzi kupa to i Herkules dupa.W poniedziałek idę z młym do przychodni po leki.:(
Jest jednak coś co pociesza-pani doktor zabroniła :serków,jogurcików,mleka,soczków,słodyczy,cytrusów,czekoladek,rosołu.Teraz prawie bezpretensjonalnie mogę podawać dziecku herbatkę TLI,zupki na bazie ziemniaków,marchwi,cielęcinki,cebuli,przypraw i wg PP.Baby na dietę przyzwoliły ale nadzieję jedyną i tak widzą w lekach.Włos mi siwieje i smutek ogarnia.
data: 2008.05.19
autor: 
Bargor dzięki, nie znalazłam.
data: 2008.05.18
autor: 
Kiku, spróbuj kupić FŻ na Allegro...skoro na e-bay można kupić aż z Anglii czy Niemiec, to na pewno można też kupić na Allegro i otrzymać z Polski...
data: 2008.05.18
autor: 
Agnieszko, katar to objaw czegoś, więc zwalczanie samego tegoż kataru na nic się nie zda. Zajmij się przyczyną. Poza tym, może to być odśluzowywanie się organizmu. Zdyscyplinuj sie z gotowaniem, dziewczynce cierpliwie podawaj nasze herbatki i jedzenie, a wszystko z czasem sie ułoży. Takie jest moje zdanie.
data: 2008.05.18
autor: Kamiczek
Dzień dobry Pani Aniu,
moje nocne problemy biorą się z tego, że bardzo często karmię małego co 2, 3 godziny przez 20 do 40 minut. Przerwy między karmieniami są krótkie (około 2 czasami 3 godzin). Bywa tak, że synek dodatkowo jest niespokojny w nocy no i się nie wysypiam . Miksturki piję po to by się wyciszyć (melisa) i zasnąć w ciągu dnia. Bardzo chce mi się pić więc piję dużo naszych herbatek i kończy mi się już inwencja twórcza, one mi ratują życie to jest pewnik!!! Teraz spijam wodę ciepłą z miodem. Dodatkowo mam sesje i już jestem skołowana. Zupki oczywiście zjadam i staram się dyscyplinować, ale nie wychodzi mi to tak rewelacyjnie jak przedtem - gdy nie miałam tylu obowiązków. Mam grzeszki słodyczowe, nie mogę się oprzeć...
Coś mi chyba szwankuje w mojej główce skoro się tak dzieje.
Pozdrawiam słonecznie i dziekuję za odpowiedz.
data: 2008.05.18
autor: Joasiulek
Anna Ciesielska 06.03.08 "Pani Lido, może Pani używać czubrycy, jest oczywiście w smaku ostrym." Pani Aniu dziękuję za odpowiedź:)Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.05.18
autor: Bargor
Mojej córce na zielony katar pomagał 2% roztwór srebra koloidalnego do nosa. Jesteśmy od 2 miesięcy na pp. Córka dostała wczoraj zielonego gęstego kataru. Boje się żeby nie doszło do powikłań .Ale nie wiem czy jej podać czy nie. Bardzo proszę o radę.
data: 2008.05.18
autor: Agnieszka
Witam
Pani Aniu dziekuje serdecznie za odpowiedz.Pozdrawiam i caluski sle.
data: 2008.05.18
autor: Magda Kaspianowa
Pani Aniu, jak zwykle z niecierpliwością czekam na Pani wypowiedź, dziękuję.. Zdecydowałam się wyjechać na tą wymianę, zobaczymy jak to będzie, czy uda mi się zdyscyplinować. Póki co nie mam żadnych zachcianek na słodycze, ale być może to przez to że zwiększyłam ilość tłuszczu, kosztem węglowodanów.. Takie rozwiązanie bardzo mi teraz odpowiada, bo trzyma apetyt na wodzy, a to bardzo istotne ( i nie chodzi mi tu o głód fizyczny,ale przede wszystkim- 'psychiczny'). ALe zarazem boję się że wszytsko jednak wciąż źle układam, i poza tym jakby nie patrzył jestem marudna, apatyczna, 'w dołku'..ale z drugiej strony znam lekarstwo i metodę;] tylko że czekam chyba na jakiegoś 'kopniaka' od losu i może wreszcie się zmotywuję. Na konsultację z peewnością się wybiorę, szkoda tylko że nie prędko, bo wyjeżdzam..pozdrawiam
data: 2008.05.18
autor: Paula
Zapomnialam sie jeszcze zapytac czy i jak czesto podawac dzieciom imbirowke i ile, mam dzieci w wieku 1,5 roku i 3,5 lata. Moze wystarczy sama herbata TLACI?
data: 2008.05.18
autor: Kinga
Witam,
Od jakiego wieku zdrowemu dziecku mozna podawac takie dania jak nalesniki, omlety, obsmazane miesa czy warzywa w sosie i ryby? Z gory dziekuje za odpowiedz.
data: 2008.05.18
autor: Kinga
To chyba dziwnie zabrzmiało że P.Ania musi książkę kupić ale chyba wiadomo o co mi chodziło .
data: 2008.05.18
autor: ostróżka
Na foremkę tradycyjnej wielkości przykrytą pergaminem.30 dkg mąki tortowej wymieszać z 1/2 łyżeczki kurkumy dodać1/2 kostki masła 2 łyżki cukru pudru posiekać nożem i rozetrzec dodać jajko łyżeczkę imbiru,1/2 łyżeczki kardamonu i szczyptę soli. Zagnieść ciasto i rozwałkować. Wyłożyć blaszkę. Nadzienie:1/2 kostki masła rozetrzeć z 10 dkg. cukru pudru podczas ucierania dodawać: 2 nieduże jajka, 10 dkg zmielonych migdałów ,1/2 łyżeczki imbiru, 1/2 łyżeczki kardamonu, 1 kieliszek koniaku ,szczyptę soli, łyżeczkę cytryny, 2 łyżki mąki pszennej i na koniec 1/2 łyżeczki kurkumy. wszystko cału czas ucierać potem rozsmarować na cieście a na wierzchu układać owoce miąższem do dołu. piec w piekarniku nagrzanym do 220 a potem zmniejszyć do 180 Pisze o tarcie, bo mojego brata kładą do gipsu bo ma popękany kręgosłup i żebra więc nie chcę teraz o tym myśleć. pomyśle póżniej jak mi panika przejdzie. Nie mogę przecież iść do szpitala roztrzęsiona, a przy pisaniu człowiek jest spokojny bo musi uważać . .Kiku tylko nie pomyl kolejności w dodawaniu tych wszystkich składników bo musi być w kolejności PP .
data: 2008.05.18
autor:  ostróżka
Kiku ja mam na tarczycy guzy ,brałam encorton.po dłuższym czasie bardzo zaczęła mi dokuczać wątroba i taki zwykły rodzinny lekarz poradził mi zaprzestać na jakiś czas, póżniej poznałam PP i od tego czasu nic nie biorę tylko kontroluję poziom hormonów.Ponieważ wszystko jest w dopuszczalnej normie więc nadal nic nie biorę ,a dietę mam na zrównoważenie organizmu, a więc jedzenie w/g tego co w książce, ale z wyeliminowaniem wszystkiego co szkodzi wątrobie .np kapusta szkodzi i na wątrobę i na tarczycę więc nie jem kapustnych.Poproś kogoś z rodziny w Polsce aby kupił ci i wysłał książke a Ty rodzince zrewanżujesz się jak będziesz mogła.Z Centrum nie wysyłają książek za granicę, bo trzeba za wysyłkę płacić w Polsce ,czyli P.Ania musiała by Tobie książkę kupić i wysłać też na swój koszt. A nie ma tam u was jakiej księgarni z literaturą w innych językach , w Polsce są takie, w Angli też można kupić książki po polsku.Musisz mieć Filozofię życia , tam jest wiele o chorobach, ich przyczynach i jak sobie radzić .To wszystko nie jest proste do szybkiego napisania np smak ostry ;jego niedobór sprzyja powstaniu torbieli mięśniaków a nadmiar chorobom tarczycy więc trzeba równoważyć. Zaburzenia hormonalne to nadmiar smaku kwaśnego i niedobór słodkiego, Czasem wydaje mi się że to wszystko to za wiele na mój skołatany mózg i wsypuje do garnka wszystkiego po trochu ale w odpowiedniej kolejności a o reszte to niech się Pan Bóg martwi.Ufam że jak coś sknoce to zaraz da mi znać.
data: 2008.05.18
autor: ostróżka
Kiku, Pani Ania pisała o tarcie,ale nie po to, żeby się zaraz na nią rzucać. Przeczytaj ten fragment jeszcze raz.
data: 2008.05.18
autor: Kamiczek
Czy można jeść chleb żytnio-przenny na zakwasie z masłem i czubrycą?
data: 2008.05.18
autor: 
Dzięki... Ufff... Dandelion, Tobie zwłaszcza :). Za prostą odpowiedź bez prób interpretacji moich intencji. *** Ostróżko kochana, mam wrażenie, że wiele w życiu przeszłaś i przez ten pryzmat mnie odbierasz. Różnica między nami polega na tym, że cokolwiek by się nie zdarzyło, ja tego nie odbieram jako klęskę, jako przegraną, bo nie traktuję związku jako grę. Związek z drugą osobą jest dla mnie nauką i radością, czasem smutkiem i zdenerwowaniem, ale nie grą. Czy naprawdę jest dla Was dziwne, że kiedy najbliższy Wam człowiek mówi, że życie nie ma dla niego sensu, to mnie to martwi? Czy naprawdę potrafiłybyście olać takie wołanie o pomoc? I czy nie próbowałybyście się dowiedzieć do jakiego stopnia jesteście w stanie pomóc? Już pomińmy post anonimka, który moje 'Ostróżko, nie o to chodzi' przerobił na 'wycofuję się'. Ostróżko, niezależnie od jin i jang są ludzie, którzy dostrzegają, że szklanka jest do połowy pusta lub do połowy pełna. I lepiej i łatwiej
się żyje tym, którzy cieszą się, że jest do połowy pełna. ***Kiku, szczęście, to nie jest stan całkowity (moim zdaniem), to jest przewaga W PAMIĘCI naszej tego co dobre nad tym co złe. Żaden człowiek nie jest całkiem szczęśliwy i całkiem nieszczęśliwy. Tylko jak mi się w domu 'pojawiają' książki o wyciszeniu, a czytam je ja, choć ich nie kupiłam, jak mi ktoś mówi, że też by chciał w życiu takiego spokoju jak mój, to ja nie umiem być obojętna. Wy potrafiłybyście? Ale spróbuję. Spróbuję tylko głaskać po główce, przytulać i robić swoje jak dotąd. I jeszcze coś, nie chcę żeby ktokolwiek patrzył na świat moimi oczami. Życie byłoby wtedy nudne po prostu. Dość. Miałam już skończyć ten temat.
data: 2008.05.18
autor: Jolik
O CZUBRYCE pytała już Lida 2008.02.22 i nikt nie odpowiedział.
data: 2008.05.18
autor: jola
Do jakiej przemiany należy czubryca?
data: 2008.05.18
autor: jola
Poniewaz Pani Ania, pisala o tarcie owocowej, czy moze mi ktos prosze napisac przepis? Mam tylko F zdrowia, a podejrzewam ze jest ten przepis w F zycia. Chcialam zamowic, ale nie wysylaja za granice. Szkoda. Z gory dziekuje.
data: 2008.05.17
autor: KIKU 35
ah jeszcze jedno. Nikt mi nie napisal odpowiedzi czy ksiazki sa tez w innych jezykach. Moje kolezanki sa b zainteresowane. Dziekuje
data: 2008.05.17
autor: KIKU 35
Ostrozko, ja mam do Ciebie prosbe. Poniewaz wiem ze masz chora tarczyce i bierzesz hormony. Nie wiem czy masz nadczynnoscs czy nie doczynnosc. Jak sie odzywiasz. Wiecej rozgrzewajaco. Czy tylko zrownowazone jedzenie? Jak Twoj jadlospis wyglada? U mnie dochodzi jeszcze kocia alergia i jkas komiczna cysta-pojawiam sie i znikam- na jajniku. Bardzo bym byla Ci wdzieczna
data: 2008.05.17
autor: KIKU 35
Dziewczyny, o czym świadczy ból nerek (lewa)?
data: 2008.05.17
autor: nela
Och jak sie ucieszylam, ze Pani, Pani Aniu wrocila:) Zrozumialam p. Aniu, zrozumialam, ale czy na dlugo mi tego zrozumienia wystarczy to nie wiem, bo chyba juz niejednokrotnie wykazalam sie zupelnym brakiem cierpliwosci:)
Panie Piotrze, 2 sprawy ktore mi sie nasuwaja: po pierwsze, forum to nie jest osobisty dziennik. Wiem, ze to duza pokusa, ale niech moze Pan sprobuje mojej metody: pisac posty w myslach (albo na kartce papieru), a po tygodniu przemyslec jeszcze raz czy warto otym pisac i ewentualnie wtedy dopiero siasc przed klawiatura. Po drugie: jak mogl Pan dawac zonie energie milosci i wolnosc, jezeli wczesniej nie zadbal Pan o siebie i polaczenie w miare stale ze zrodlem? Mi sie to wydaje niewykonalne...
Pozdrawiam wszystkich cieplo i optymistycznie
data: 2008.05.17
autor: Magda z Aachen
W małżeństwie i nie tylko ciągle balansujemy między tym co nas łączy i tym co dzieli,Jin jest inne od Jang.Każde myśli , czuje i patrzy w odmienny sposób, każdy ma prawo do bycia sobą ,do mówienia otwarcie o swoich uczuciach, zainteresowaniach i poglądach.Do okazywania słabości bez strachu przed wyszydzeniem, do pokazania swojej siły dając wsparcie ale nie krzywdząc .To oczywiście jest ten idealny związek którego się uczymy często przez całe życie.Mało ,zwykle przez wiele pokoleń lub wcieleń, czy jak kto woli.. Tam gdzie kobieta dąży aby mężczyzna patrzył na świat jej oczami ( bo podobno tak mamy jak żeśmy sobie męża wychowały) tam zawsze ona pierwsza ponosi klęskę. Bo on dla własnego spokoju przytaknie jej i włączy telewizor . I czapa
data: 2008.05.17
autor: ostróżka
Witajcie, Kochani! No, już wróciłam, wypoczęłam, no i najważniejsze – leżałam na słonku codziennie, więc się opaliłam. Pogoda była piękna. U Magdy wszystko dobrze, kotłuje się z dzieciakami i z robotą. Alzacja jest urokliwa, ale miasteczka i wioski jeszcze nie są ukwiecone, tak jak to bywa w każde lato. Mieliście być grzeczni i pisać mało:)… Nic to, będę odpisywać na co 25 list:) Myślę, że noga Pani Andzi już się wygoiła. Pani Agnieszko, może Pani gotować dla całej rodziny, czyli 3 pokoleń, w jednym garnku, pod warunkiem, że rodzina nie będzie kaprysić. Pani Magdaleno, owoce latem, bardzo dojrzałe, słodkie (truskawek do nich nie zaliczam) mogą zjadać ci, którzy są zdrowi. Czyli wyłączam alergików, wrzodowców, krążeniowców, cukrzyków, ciśnieniowców, niemowlęta, przeziębiaczy – anginowców, migrenowców, jelitowców – również celiakia, chudzielców i grubasów itp. itd. :) I w związku z tym, co powyższe, bezpieczniejsze są owoce dojrzałe i słodkie prosto z piekarnika lub z garnka – pierogi czy zapiekanka + przyprawy i miód. Magdo Kaspianowa, Kaspianowi potrzebne jest ziele osrożenia – jak najczęściej, słońce – jak najczęściej, z gołą pupą wówczas. U niego są osłabione nie tylko płuca, czyli czakra gardła, ale też nerki, głównie prawa. Dziecko nie będzie tolerowało stresu, zimna, wiatru i braku energii w pożywieniu. I o tym, babo, wiesz, więc układaj sobie wszystko tak, aby wpadek było jak najmniej. Moniko z Barcelony, Ty w tej Hiszpanii możesz inaczej kombinować z warzywami sezonowymi, ponieważ wasz klimat ma więcej słońca i pory roku są dużo wcześniejsze, a więc możesz być odważniejsza. Po urlopie wracaj do pracy, będziesz siedziała w domu, jak będziesz miała dzieci. Paulo i co zdecydowałaś? Jedziesz czy nie? Jeśli zostajesz, to koniecznie zapisz się na konsultacje jesienią. Relacje z rodziną powinnaś już zacząć przerabiać. Pozwoli Ci to szybciej zrozumieć samą siebie. Anko z USA, 7-miesięczny synek nie powinien dostawać ani selera, ani kapusty, ani kalarepy, ani kalafiora. Jeżeli dziecko jest wrażliwe, powinna się Pani bardzo zdyscyplinować. Żadnej wieprzowiny. Imbirówka może być i dla dziecka, i dla Pani codziennie. Miu, tartę z owocami będzie Pani robiła w tym roku aż się Pani nią nasyci, w przyszłym roku będzie jej mniej, a za dwa lata może zrobi Pani jedną, bo stwierdzi, że już nie są Pani potrzebne. Magdo z Aachen, Twoje dzieci również mają osłabione nerki (czakra podstawy, niedobór ognia) i uzupełnianie tych energii musi potrwać, a Ty musisz być cierpliwa. Mam na myśli oczywiście siusianie. Pani Gutko, Pani synek jest bardzo osłabiony niewłaściwym wcześniejszym żywieniem i antybiotykami oraz sterydami, w związku z tym potrzebna jest Pani i synkowi dyscyplina w żywieniu, a jednocześnie też ochrona przed zimnem , wiatrem, ale też letnimi pokusami, czyli lodami, zimnymi napojami, kąpielami w jeziorach. Potrzebne jest dziecku słońce, ruch, pogodna atmosfera i komfort jedzeniowy. A jeśli zależy Pani na miksturze p. Słoneckiego, proszę o tym samej zdecydować, ja Pani nie podpowiem. Jagoda, Magda Kaspianowa, Rene dobrze Pani podpowiadają. Pani Magdo z Sopotu, proszę zadzwonić w poniedziałek. Paryżanko, ja w sprawie ryb. Jeżeli Eskimosi w swych warunkach klimatycznych zjadają ryby, to głównie świeże, a jednocześnie NIE ZJADAJĄ tony owocków, chipsów, jogurcików, hamburgerów, soczków, słodyczy, kiszonej kapusty, serów, surówek. Poza tym, wcale nie są tacy zdrowi. Ale to jest ICH jedzenie. Chińczycy piją herbatę zieloną, ale nie jedzą serów, soczków, owoców, ciast, słodyczy (przynajmniej do niedawna). Południowcy jedzą dużo ryb, ale mają słońce przez cały rok, ogromne ilości przypraw, inną mentalność (więcej radości). Poza tym nie piją mleka krowiego i nie jedzą serów, kiszonej kapusty, kiszonych ogórków itd. itd. W związku z tym proszę Cię, najpierw pomyśl, nim zadasz pytanie. Na temat utrzymywania w poszczególnych miejscach na Ziemi równowagi żywieniowej można by napisać tomy, a w sumie jest to bardzo proste. Wystarczy małe coś nie należące do kręgu żywieniowego ludzi tam żyjących, by cała równowaga się rozsypała. Dziewczyny Ci dobrze odpowiadają, więc ich słuchaj. Renato, jeżeli ma Pani ochotę na eksperymenty, nikt ich nie zabrania. Eksperymentuj! Ale ja bym Ci jeszcze nie radziła, choć przepis podany przez Panią jest ok. Ale czy smaczny – nie wiem. Pani Elu, popełnia Pani dużo błędów w karmieniu dziecka, ale dziewczyny już wszystko Pani wyjaśniły. Powinna być Pani cierpliwa i zdyscyplinowana – pomalutku wszystko dziecku przejdzie. Ale z pewnością nie może Pani podawać dziecku marchewki z jabłuszkiem! No i nie może być stale indyk, proszę wprowadzić cielęcinę. Kiku35, nie pij na siłę imbirówki, jeśli Ci nie smakuje. Niczego nie robimy na siłę, pamiętaj. Imbirówka nie jest rozgrzewaniem, pijemy ją tylko dla poruszenia zastoju, usunięcia śluzu. Nie podnosi ciśnienia, raczej je reguluje. Karolino, pozdrawiam, cieszę się, że się trzymasz. Joasiulku, gratuluję synka! Ostróżko, syn wyjechał do woja, a Ty zastoju wątrobowego nie dostaniesz, bo nie masz czasu – tyle się wokół Ciebie dzieje:) Kiku35, a do czego potrzebne jest Ci mleko? Martynko, dziewczyny dobrze Pani odpowiedziały. Dario, czy Ty jesteś Darią Beaty? Bo ja myślę, że tak. Esencję możesz odbudować i rzeczywiście jest to czasochłonne, ale fakt – musisz być cierpliwa. Zero owoców, łakoci, byle jakiego jedzenia. Zupy, herbata, kawa, a imbirówka wówczas, gdy będziesz czuła w żołądku zastój i lekkie wzdęcie. A co z Twoim gotowaniem na gazie, a co z Twoimi emocjami? To też się może dokładać. Paryżanko, w sprawie sosów dodajesz tyle i takiej mąki, by zadowolić upodobania kulinarne Twoje i rodziny. Anko z USA, jak na mamę karmiącą malucha, to z jedzeniem trochę przewaliłaś – kupny pasztet, grochówka, krokiety z kaszą. To wszystko spowodowało u Ciebie zastój i wzdęcie, a dziecko to odczuło. Bądź więc ostrożniejsza. Gello, pomogą Panu treści z książek pod warunkiem, że według nich będzie się Pan dyscyplinował, gotował i jadał. Dziewczyny dobrze Panu odpowiedziały. Kamiczku, a ja mam kota, a kot na kleszcze jest pies:) A z tym czosnkiem to masz rację, warto go zwierzakom, chociaż psim podawać, bo mój Bolek na pewno tego nie ruszy. Aniu, żono męża z wrzodami na dwunastnicy, piszesz, że cierpi, ale pyskuje, ale podobno już mu się za pomocą tabletki poprawiło. Nie przejmuj się nim, widocznie jeszcze swojego nie wycierpiał. Nic Pani nie poradzę, wszystko jest w książkach i najlepiej, żeby mąż je przeczytał. Pani Krystyno, nie odpowiem Pani na to pytanie, proszę zapytać swojego lekarza. Życzę Pani dużo radości i dobrego wypoczynku. Pani Sylwio, na te chore nerki proszę robić rosoły, zjadać czosnek, jagnięcinę, wołowinę, cielęcinę i proszę brać ziołowe leki, które Pani lekarz przepisze – są tylko na receptę w aptekach. Natomiast bulionów energetycznych nie radzę. To Pani leczenie będzie trwało. Nasza kawa i herbata na pewno będą Pani służyć. Proszę zaglądać do książek, znajdzie tam Pani wiele wiadomości dla siebie. Joasia odpowiedziała Pani dobrze. Agnieszko z Częstochowy, proszę zadzwonić w sprawie córki. Pani Aniu, imbirówkę może pić tylko ta osoba, która jakiś czas stosowała i stosuje nadal nasze jedzenie. Natomiast nie może jej pić nikt, kto jest poza nim. M.in. reakcja męża była typowa: śledziona nie produkuje właściwej ilości esencji i nie ochrania żołądka i dwunastnicy. Więc najpierw proszę, by mąż się zdyscyplinował, a dopiero po jakimś czasie można wprowadzić małymi porcjami imbirówkę. Asiok, mam wrażenie, że Pani po prostu za mało zjada. Proszę częściej, większe porcje i zawsze gotowane. Ewo33, ugotuj zupę brokułową, ale zrób ją mądrze – na mięsku, dodaj cebuli, czosnku, dużo przypraw. Kiku35, nie poradzę Pani w sprawie mamy, ale myślę, że wszystko się uspokoiło i mama czuje się dobrze. Musiałabym z Panią o niej porozmawiać, proszę spróbować zadzwonić. Sarenko, w sprawie chudnięcia dziewczyny bardzo pięknie wypowiadały się już wielokrotnie – szukaj tych postów. Kamilo z Paryża, dobrze, że się odzywasz, może już niedługo te nasze energetyczne zjazdy się skończą? Maj już się ma ku końcowi, a podobno był trudny, więc ciesz się, babo, będziesz silniejsza. Panie Gello, konsultacja tak, ale dopiero jesienią, do tego czasu samodzielna praca i 100% dyscyplina. Ale żadnych leków, proszę. Joanno z Ego, tak, rumień zakaźny i różyczka pojawiają się w organizmie rozregulowanym, wychłodzonym, z niedoczynnymi narządami, a więc i czakrami. Ewelinko, dzięki, dobry liścik. Powiedzcie mi, Kochani, dlaczego pod słowem jajecznica kojarzy się wam coś z cebulą, z boczkiem, z pomidorami? Jajecznica to jajecznica. Bargor, Naczelna akceptuje cały Twój pościk z 11.05, w tym również wypasioną jajecznicę. Pani Ifko, otwarta powinna Pani być, ale korzystanie z różnych książek PP wprowadzi w Pani życie zamęt. Przed tym przestrzegam, chyba że jest już Pani bardzo wyczuloną zjadaczką i poradzi sobie z wszelkimi niuansami. Joasiulek, matko karmiąca, a czemu Ty w nocy nie śpisz, tylko spijasz jakieś miksturki? Po co Ty w ogóle tak dużo pijesz, więcej zjadaj zup. Czemu masz nieprzespane noce? Co Ty wyprawiasz? Marzeno z Piastowa, zadzwoń w poniedziałek po 10. Na tym na dzisiaj koniec, reszta w przyszłym tygodniu. Pięknie dziękuję dyżurnym dziewczynom – Asi, Jagodzie, Rene, Dandelion, Kamiczkowi, Ostróżce, Magdzie z Aachen, Magdzie Kaspianowej, Ewelince i wszystkim, które chętnie odpowiadały. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.05.26
autor: Anna Ciesielska
Inka, dzięki za kanapkę:)
data: 2008.05.17
autor: 
Joliczku, tak mi sie wydaje ze jak ktos jest sam ze soba nie szczesliwy to z ta osoba napewno nie mozna cieszyc sie zyciem. Ja jak jest taka sytuacja to poprostu tlumacze, a i najczesciej nie dochodzi. Wiec nic jak tylko pozostaje czekanie...i wyobraz sobie ( nie raz dlugo czasu mija) ze ociera. Co prawda po jakims czasie. Mezczyzni zawsze potrzebuja wiecej czasu w zrozumieniu czegos na poziomie zyciowy. Takie cos jak buissnes, plany zdobywanie pieniedzy to idzie im szybko. Ale ta druga strona duchowa to zawsze szwankuje. Tak ze glowa do gory! Przyjdzie i na niego czas..pozdrawiam
data: 2008.05.17
autor: KIKU 35
Jolik,ciebie męczy to, że on sie męczy? Skoro się męczy to widocznie tak musi być.Ty sie sama nie męcz i nie nastawiaj na męczenie.Puść to.
data: 2008.05.17
autor: dandelion
Julka babo do archiwum i książek!*** Anka kartoflanka od Rene jest NAJLEPSZA. ***Rene hi hi hi buśki.*** Mam Asik dzięki:) Kiedys może uda mi sie wreszcie z Toba spotkac i troche posiedzieć i pomilczeć.
data: 2008.05.17
autor: Firanka
Obniżyłem wibrację, nie palę 2 dzień a moje ego już szaleje ze kurna nie moge dac rady. Dzis wymyśliło fortel taki

że rozejde się z żona żeby ją ukarać za to że ja staram sie cos zrobić że swoim życiem a ona nie, robi co uważa nie

gotuje bo już sie nagotowała w życiu z przymusu. Wiem że to nie ja to moje rozszalałe ego które da mi w kość

jeszcze nie raz. Staram sie o tym głośno mówić może to sposób żeby je utemperować, zobaczymy pożyjemy
data: 2008.05.17
autor: Piotr
Podaje przepis na prawdziwy sos boloński przerobiony na PP. Pani Aniu, poproszę o opinię. * Na dwóch łyżkach oleju i odrobinie masła szklimy 1 posiekaną cebulę, dodajemy 1 startą na grubej tarce marchewkę, niewielki kawałek selera, również starty na tarce, 100 g pokrojonego w paski boczku wędzonego, 50 g pokrojonej dobrej kiełbaski, dodajemy bazylię, tymianek. Na to wrzucamy około 25-30 dag młodego, chudziutkiego mielonego mięsa wołowego, pieprz, sól, 2 łyżki naszego sosu pomidorowego (bardzo skoncentrowanego), ½ szklanki czerwonego wytrawnego wina. Gdy wino odparuje, dodajemy łyżeczkę masła, szczyptę imbiru, szklankę rosołu wołowego i gotujemy około 40 minut na bardzo małym ogniu. Dodajemy szczyptę bazylii,majeranku i pół szklanki śmietany kremówki. Całość jest gotowa, gdy sosik zgęstnieje. Dosmakowujemy pieprzem.Można dodać tez białe wino zamiast czerwonego, ale oczywiście w smaku kwaśnym.jednak z czerwonym jest pyszniej...jak Szefowa zaakceptuje, to polecam, jest pyszny!
data: 2008.05.17
autor: Kamiczek
Jolik, a może on się wcale nie męczy, tylko Ty myślisz, że tak jest? A może widzisz w nim odbicie siebie i stąd takie spostrzeżenie? Nie możesz nim potrząsać i mu uświadamiać, bo to będzie nie jego dostrzeżenie samodzielne, tylko pod Twoim wpływem. Sam musi dostać skądś tego kopniaka, który uświadomi mu to, w czym tkwi, jeśli rzeczywiście w czymś tkwi. Co ma być, to będzie, nic na siłę a tym bardziej uszczęśliwianie na siłę. Ty tak naprawdę to chcesz go pod siebie przerobić...i może on to czuje i staje okoniem? Pomyśl o tym.
data: 2008.05.17
autor: Kamiczek
Wiecie co, a może ja tak do tego wracam, bo uważam, że otrzymuję odpowiedź nie na to pytanie, które chcę zadać. Więc ostatni raz próbuję, bo może ja pisać nie umiem, a może wy wpadłyście w jakiś schemat odpowiedzi. Chłopak męczy się SAM ze SOBĄ. JA z NIM NIE. Czy można dać mu jakiegoś kopniaka żeby nim potrząsnąć i uświadomić mu, że jego życie zależy od niego, czy musi sam dojrzeć? Więcej już do tematu nie wrócę.
data: 2008.05.16
autor: Jolik
Kochane dziewczyny. Bardyo prosze podajcie pryepis na kartoflanke bo ciagle mi nie wychodzi.Cos robie zle a taka mam na nia ochote
data: 2008.05.16
autor: Anka
Przykład kanapki:czerstwy chleb pszenno-żytni na zakwasie+masełko+pieprz ziołowy lub inne prochy+uszlachetniona wędlina+cieniutko pokrojona cebula+serek kozi lub jajko z kleksem keczupu.Myślę,że teraz można te kanapki urozmaicić od czasu do czasu rzeżucha lub szczypiorkiem.Smacznego.
data: 2008.05.16
autor: Inka
Anonimie 1754 jak to miło spotkać kogoś zakręconego na PP i jednocześnie znającego Berta Hellingera.Czuję się tak jakbym znalazła bratnią duszę.Dzięki,że jesteś,gdziekolwiek jesteś.
data: 2008.05.16
autor: Oliwka
Ja jeszcze do Ciebie ,Jolik, i tak ogólnie na ten temat: uważam, że jak się z kimś ma tak ciężko i nie idzie się dogadać, to lepiej się rozstać i budować inną relację z ta osobą, niż cierpieć i niefajnie o tym kimś mówić. Tak jest po prostu bardziej w porządku.
data: 2008.05.16
autor: Kamiczek
cenie kobiety z pazurem a nie takie lelum po lelum albo jak liście na wietrze
data: 2008.05.16
autor: anonimek
Ech, Ostróżko... Ani nie chciałam żeby Rene się na kogoś rzucała, ani nie zabolało mnie nic w jej poście, bo miała rację. Chciałam po prostu poznać jej opinię, właśnie dlatego, że cenię jej posty. Może rzeczywiście źle to ujęłam. A pisząc o pomocy córki miałam na myśli to, że obserwując jej zachowanie wobec taty dowiaduję się o nim wielu rzeczy, których sam sobie chyba nie uświadamia. ***Dziękuję wszystkim i zobowiązuję się, że nie będę pisała na forum mając za sobą męczący lub stresujący dzień. Bo ponieważ jest ich sporo, to rzeczywiście może się wydawać, że rozpamiętuję. I ani słowa więcej o mężu.
data: 2008.05.16
autor: Jolik
Jolik kochana, to jest samo zycie. Ja po wielu przezyciach, nauczylam sie tego ze to co mnie truje zostaje zlikwidowane. Nie znosze takich kobiet cierpenntnic. Zycie ma sie tylko jedno. A jak ktos nie umie uszanowac, ze sie ten drogocenny czas z ta osoba dzieli. To dowidzenia. Nie odbierz tego jako namowe. Nie znam na tyle ani Ciebie ani Twojego meza. Nie mozna Was ocenic co jest ok a co nie. Zapominaj szybko, bo to tylko meczy i energie zzera. A jak juz nie idzie to nie...i tez jest ok! Ty powinnas byc szczesliwa, a wszyscy co sa dookola Ciebie tez beda szczesliwi i zarazeni pozytywna energia. Nie przejmuj sie niczym(wiem ze sie latwo mowi), ale poprostu LUZ! pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.16
autor: KIKU 35
P.Jolik ,parę dni temu napisała Pani post o urządzaniu domu.I było w nim tyle radości,która udzieliła się nie tylko mi.Pomyślałam sobie,że o to chodzi ,bo dom jest taki ważny.A dzisiaj czytając to,co Pani pisze o swojej reakcji na ton głosu męża -odniosłam wrażenie,że ma Pani poczucie winy zamiast nazwać rzeczy po imieniu.Mi w życiu się sprawdza ,że jeżeli czegoś nie zrozumiem, odrzucę,nie nauczę się- to lekcje i tak mnie nie ominą;oddalą się najpierw,by spaść w niespodziewanym momencie.I dzięki temu forum/bo w książce nie dotarło do mnie/,zastosowałam rady,jak postępować z mężem. To działa! A doliny,też muszą być,bo jak innaczej byśmy się odbijali? W trudnych chwilach mówię sobie -nie zawsze pada deszcz,nie zawsze świeci słońce,w czym moja zasługa,że jest jak jest.I wtedy cieszę się,że wszystko się zmienia.
data: 2008.05.16
autor: Polla
Jak wygląda "zrównoważona" kanapka?
data: 2008.05.16
autor: 
No zrozumiałem moje nałogi i odpadły ode mnie. Jedno jest pewne ze bez mocnego ciała pakujesz sie w kłopoty , wibrujesz nisko boisz sie , zazdroscisz, ego masz rozbujane do granic wytrzymałośći. Przyciagasz niskie wibracje i pakujesz sie zamkniete koło twojej karmy aż do samounicestwienia. Jak ktos to wybiera to ma prawo , ja wybrałem co innego.
data: 2008.05.16
autor: Piotr
Czy ma znaczenie kolejność dodawania przepraw do mięsa, które pieczemy w piekarniku do chleba. Czy ktoś ma przepis na cielęcinę i indyka do chleba?
data: 2008.05.16
autor: Julka
Jaką naturę ma chleb żytnio- pszenny. Czy lepszy jest na zakwasie czy może być mieszany - na drożdżach i zakwasie?
data: 2008.05.16
autor: Julka
Jolik, Ostróżko i inne kobiety, które mają momentami pod górkę (czyli my wszystkie?:): pamiętacie, że najlepsi uczniowie dostają najtrudniejsze zadania? Widocznie jesteście już tak zaawansowane w swoim rozwoju, że Góra oceniła pozytywnie Wasze szanse i postanowiła dać Wam zadania "na szóstkę"! Pozdrowienia
data: 2008.05.16
autor: Marta R.
Witam wszystkich. Mój synek ma już 4 miesiące. Po wakacjach będę musiała wracać do pracy. Szukam już kogoś do opieki nad małym. Szczytem marzeń byłaby pani, która gotuje i odżywia sie po "naszemu". Wiem jak trudno jest przekonać kogoś niewtajemniczonego, że dziecko nie potrzebuje soczków i lizaków. Jeżeli mojego posta przeczyta jakaś pani z Łodzi i byłaby zainteresowana proszę o kontakt. Mój telefon 500 74 14 01. Dziś w nocy tak mnie natchnęło, żeby napisać na forum i zaraz rano siadłam do komputera. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.05.16
autor: Fanka z Łodzi
Nie była bym ostróżka jakbym się nie wkręciła w posta Jolik.Z góry zgadzam się i przyjmuję wszelkie połajanki, ale wkręcam się, bo aż mnie ciarki przeszły.Pytasz Jolik "co na to Rene".Dlaczego? Czy się mylę ,czy trochę zabolało Cię ,że Rene nie rzuciła się na Piotra z ostrymi pazurami pełnymi cytatów De Mello i wszystkich świętych?Wszystkie rady Rene są bezcenne ,a jeśli nie są ,to okazują się bezcenne po jakimś czasie jak same dojdziemy do przytomności.Piotr chce się w życiu pozbierać więc należy mu się dobre słowo.Ty natomiast kochana(z całym szacunkiem do Ciebie)piszesz często o mężu jak kobieta która broni się przed narastającym poczuciem że jest Ci z nim niezbyt dobrze.Nie jest to zarzut, to sytuacja którą przeżywa wiele kobiet.I przegrywają te, które skupiają się na tym co złe, denerwuje i boli.Pomyśl sobie,czy jest Ci dobrze gdy tak przypominasz sobie, nieraz wręcz przepowiadasz jak różaniec w kółko, wszystkie jego niedociągnięcia, potknięcia dziwactwa ,słowne poszturchiwanki, a nawet awantury o byle co.Na to jest tylko jedna najważniejsza rada; nie pamiętać .Bo jak pamiętasz to katujesz sama siebie bardziej, niż on Ciebie złości.Jak idzie do pracy to staraj się przypomnieć sobie, co w nim jest dobrego.A oprócz zalet przyjmij że każda wada ,to wykoślawiona zaleta.To wcale nie jest takie łatwe jakby się zdawało.Większości ludziom przeszkadzają samochody pod oknami, muzyka od sąsiadów "nie w ich guście" i pewnie za głośna,większość ludzi lubi jak współmałżonek nie zostaje po godzinach w pracy i wytyka że nie musiał,ewentualnie nie musiała, a często w ogóle ludzie nas drażnią bo jesteśmy przepracowani ,żyjemy w desperacji, gonitwie ,tłoku i nerwach.I nie zawsze sobie radzimy.Jeżeli bardziej skupisz się na zaletach będzie Ci łatwiej opanować sytuacje bardziej kryzysowe ,niż drobiazgowe czepianie się rzeczy bez znaczenia.A jego specyficzny ton wypowiedzi?Ja też te działke przerabiałam.No cóż ,twój mąż już dawno spostrzegł że to jego najsilniejsza strzała w twoim kierunku i będzie jej nadużywał, dopuki będzie Cię to denerwować.Taka typowa ludzka natura Ostatecznie ,czy chciała byś aby on pisał na forum ,w dodatku otwartym dla każdego ,jaka z ciebie żona ksantypa? Ja swojego obdarła bym ze skóry bez znieczulenia.Z nieważnych rzeczy składa się całe nasze życie ,dopiero póżniej uczymy się weryfikować te ważnośc..Piszesz że masz ogromną pomoc w córce, mam nadzieje że nie pomaga Ci trzymając twoją stronę.Ani nie cementuje waszego małżeństwa, biedne te dzieci co mają takie zadanie życiowe. Moja mama wymagała odemnie wsparcia jak toczyła boje z moim ojcem. Skutek był taki ,że zawsze czułam się winna wobec ojca lub że matke zdradzam.W wieku 18 lat miałam dosyć ich oboje.Sama widzisz po moich postach ze co zaniedbane w dzieciństwie to snuje się po życiu przez długie lata i przeszkadza nawet jak się już wie i rozumie.O wzorcach przeróżnych, reinkarnacji i tym podobne Rene najmądrzej tłumaczy więc ja nie będę.Pozdrawiam Cię cieplutko.
data: 2008.05.16
autor: ostróżka
"Pewien człowiek wyrusza w drogę. Patrzy przed siebie i widzi w oddali dom, który należy do niego. Wędruje w jego kierunku, dociera na miejsce, otwiera drzwi i wchodzi do środka. A tam wszystko przygotowane na Święto. Na święto przychodzą wszyscy, którzy byli ważni w jego życiu, i każdy, kto przychodzi przynosi coś, zostaje na trochę, i odchodzi. Tak więc przychodzą na Święto każdy z darem, za który zapłacił już pełną cenę w taki czy inny sposób: matka- ojciec-rodzeństwo - jeden dziadek - jadna babcie- drugi dziadek - druga babcia -wujkowie i iotki. Wszyscy którzy zrobili dla ciebie miejsce - wszyscy, którzy ciebie pielęgnowali - sąsiedzi- przyjaciele- nauczyciele - partnerzy- dzieci. Wszyscy którzy byli ważni w twoim życiu i którzy nadal są ważni. I każdy, kto przychodzi, przynosi coś, zostaje trochę - i odchodzi. Tak jak myśli przychodzą , cos przynoszą , trochę zostają i odchodzą. I tak jak przychodzą życzenia i cierpienia. Przynoszą coś, zostają trochę - i odchodzą. I tak jak przychodzi życie, cos przynosi, zostaje trochę i odchodzi. Po Święcie człowiek czuje się bogato obdarzony, i tylko ci są z nim jeszcze, dla których jest właściwe, żeby pozostali jakiś czas. Podchodzi do okna, widzi inne domy, wie że pewnego dnia też będzie Święto i że pójdzie tam, zaniesie coś, zostanie trochę - i odejdzie. Wównież my jesteśmy tu na Święcie, coś przynieśliśmy i coś wzięliśmy, zostaniemy jeszcze trochę - i odejdziemy".
data: 2008.05.15
autor: Anonim1754
Madlen, Kiku, dzięki. Jest tylko jeden mały zgrzyt w tym wszystkim. Mój Pan, któremu przeszkadza samochód pod oknem, muzyka 'nie jego gustu' od sąsiadów, moi szefowie, bo zostałam po godzinach i wogóle ludzie. Zły dzień miałam. Przepraszam.
data: 2008.05.15
autor: Jolik
Piotrze 'ciagła walka o rzeczy calkowicie niewazne'... Jak bardzo mi to przypomina zmagania mojego męża z życiem... I to moja odpowiedź na Twoje pytanie, bo więcej byłobyby już za dużo. I tylko boli mnie jak patrzę na tą jego szarpaninę, bo życiem w pełni tego nazwać nie można w żadnym wypadku. I tak tylko cały czas mam nadzieję, nie, że oczekuję, ale wierzę, że się facet obudzi bez takiego szoku jak rozstanie. Bo wierzę, że skoro ogólnie nie jest źle, to da się dojść do porozumienia bez rozstań. Zwłaszcza, że mam ogromną pomoc w córce, choć jemu jej zachowania trzeba tłumaczyć, a i tak nie rozumie. I tak na koniec. Mój mąż czasami zagląda na forum i już się zdarzyło, że chciał żebym go publicznie na forum przeprosiła, że pisałam o nim bez jego zgody. Mam nadzieję, że tego postu akurat nie przeczyta. I nie będę miała następnej nadprogramowej (czyt.dodatkowej poza zwykłą codzienną conajmniej jedną) awantury. I jeszcze tak co do alkoholu i papierosów. Potrafię nie pić i nie palić kiedy jestem sama ze sobą, z innymi ludźmi (choćby w pracy). Wystarczy kilka słów wypowiedzianych pewnym specyficznym tonem przez mojego męża i chce mi się upić i palić. Rene, co Ty na to?
data: 2008.05.15
autor: Jolik
Ostrozko, bardzo dziekuje. zaraz biore sie do dziela
pozdrawiam
data: 2008.05.15
autor: KIKU 35
Witajcie Dziewczyny i Panie. Zwracam się do Was z zapytaniem, czy coś Wam wiadomo o tym, że w Zielonej Górze jest przedszkole, które stosuje kuchnię wg PP? Jestem mamą małej istoty, która w na koniec tego roku kończy 2 lata. Powoli zaczynam szukać miejsca, w którym mogłaby zdrowo się odżywiać, wg. Pani Ciesielskiej. Pozrdrawiam mocno.
data: 2008.05.15
autor: Kasia
Pani Marto dziękuję za szybką odpowiedż. Kiku to są dwa posty Pana Marcela jeden z 2006.12.07 a drugi z 2007.07.04 -marcel- wpisujesz w rubrykę "autora wypowiedzi" Ide do szpitala z zupą i duszą troche na ramieniu
data: 2008.05.15
autor: ostróżka
Pani Ostróżko, długo gotujemy nie tylko dla zwiększenia energii, ale też dla lepszej strawności, bo, jak pisała bodajże Joasia MamAsik, rozpadają się wtedy jakieś wiązania. W garnku załatwia się więc część roboty za nasz przewód pokarmowy, czyli odciążamy organizm, żeby nie musiał tracić energii na trawienie, tylko, żeby się "skupił" na wychodzeniu z choroby, przyswajając co trzeba. Stąd kleiki wszelkiego rodzaju zawsze były podawane chorym i rekonwalescentom. Ja bym obstawiała banana, jako sprawcę kłopotów, oraz negatywne nastawienie Pani mamy do "chebłotów". Moje zaś pytanie dotyczy pierwszych zupek dziecięcych, ale już tych na wywarze. Czy od początku wrzucamy mięsko z kością czy najpierw na samym mięsku gotujemy? Pozdrawiam
data: 2008.05.15
autor: Marta R.
Teraz jestem na etapie zrozumienia moich nałogów. Wiem że zabijają one moje ciało, wiem ze teraz mam mozliwosc wyboru.Rene sorry że może podłechce twoje ego, ale jesteś super.
data: 2008.05.15
autor: Piotr
Witam i prosze o cierpliwość bo pomarudze jeszcze o owsiance.Oświeciło mnie dzisiaj z rana ,że skoro potrawy długo gotowane mają bardzo dużą energię a osłabiony organizm nie jest w stanie jej przyjąc(tak pisze w książce i na forum) to może moją mamę dlatego żołądek po niej bolał,owsiankę gotowałam 1,5 godz. a surowy banan jeszcze pogorszył sytuację?Jak myślicie? Pytam głównie ze względu na brata ,bo on nie ma nic przeciwko owsiance , mamie dam spokój,niech jada jak chce.Kiku zajrzyj do archiwum i wpisz w wyszukiwarkę Marcel.W jednym ze swoich postów opisuje jak do swojego smaku komponował TLACI To bardzo zdrowy napój i warto nad "takim komponowaniem "popracować. Pozdrawiam.
data: 2008.05.15
autor: ostróżka
paryżanko ja nie naśladuje Pani Ciesielskiej tylko korzystam z jej wiedzy ,więc niekoniecznie tylko koniak ,pijam także dobre francuskie wino
data: 2008.05.15
autor: anonimek
Drogie dziewczyny ( i chlopaki:)!
Moj maz od 2 lat cierpi na alergie na pylki. Od samego poczatku mojego przejcia na PP probuje namowic go by tez przeszedl i po czesci sie udalo, ale po czesci nie. Jest kucharzem i w pracy jada kurczaki, ryz, popija lodowata woda. Termosu nie chce nosic i w ogole uparciuch z niego. Tlumaczy sie, ze nie moze czekac az dieta zacznie dzialac, bo musi w pracy byc przytomny, a juz kiepsko z nim. Poszedl do lekarza akupunkturzysty (zwykli lekarze mu nie pomagaja - juz sie przekonal...), dostal sesje akupunktury i ziola. Nic nie lepiej. Ja sama nie wiem co o tym sadzic. Gotuje mu tylko i czekam... W sobote ma znowu isc do tego goscia. Prosze doradzcie mi, co sadzicie o tych chinskich ziolach.
*** Ewelinko dziekuje za wskazowki, bede sie stosowac.
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.05.15
autor: Anka z USA
Ah , czy ksiazki P.Ani Ciesilskiej sa dostepne w innych jezykach. tzn niemiecki, angielski?
data: 2008.05.15
autor: KIKU 35
P.Rene dziekuje za podpowiedz. Czyli co dziennie zupa i drugie danie. Zupa koniecznie wiczoem??? beee. Chbya nie przelkne. sniadaniowke to uwielbiam,jem 2 razy dziennie. Ale takije narmalnej zupy wieczorem to nie jem. A tak w ogole, czy Wam tez tak sie herbaty szybkoo psuja?Pojechalismy do Amsterdamu z litrowymi swiezo przygotowanymi herbatami. Niestety po kilku godzinach byly nie do wypicia. Mam jescze jedno pytanie, herbat typu TLI itd nie mog przelknac. Bardzo nie kozystnie dziala na mnie tymianek. Probowalam nawet tej herbaty owocowej...eee kochani nic z tego. Az mnie odrzuca. Wiec dzis ugotowalam lipowa. Bo juz usycham z pragnienia. Albo sa moze jakies przepisy na herbate bez tymianku? Ah i jeszcze jedno...zamowilam F zycia i co to znaczy za pobraniem? Boje sie ze przyjdzie do mnie listonosz i bedzie zadal zlotych...czy zle mysle?Dziekuje i pozdrawiam. I prosze WAS nie kloccie sie .Bo zagladajac tu to nie wyglada przyjemnie. Kazdy ma prawo do innego zdania, zapytania, i w ogole. Wydaje mi sie ze nalezy to akceptowac i tolerowac..a nie BURZA
Pozdrawiam
data: 2008.05.14
autor: KIKU 35
Pani Aniu,czy po trzech latach stosowania pp,i nie spożywania mleka,mogę ugotować chociaż raz w tygodniu zupę i zabielić ją łyzką śmietany?Pytam bo bardzo lubimy zupę koperkową ,a wnet będzie na nią sezon. Dzieci 17 i 18 lat są alergikami,ale na naszym jedzeniu już prawie zapomnieli o alergi.A jedną malutką rzodkiewkę z działki na kromkę chleba od czasu do czasu będzie można zjeśc ? Ślicznie Pani dziękuję za odpowiedz.
data: 2008.05.14
autor: Aluśka
Joli mi sie tez super czytlo Twoj post. Taki cieplutki prztulny jak Twoje malutkie mmieszkano. Nie przejmuj sie...wszystko pasowalo. pozdrawiam
data: 2008.05.14
autor: KIKU 35
ostrozko, bardzo Ci wspolczuje! Duzo cierpliwosci i pozytywizmu Ci zycze
data: 2008.05.14
autor: KIKU 35
Dzieki Rene, ze odpisalas Jolik, a przy okazji tez Ostrozce, ja juz nie musze:) Tylko chcialabym dodac, ze czasami sie zdarza, ze jak jedna osoba przekroczy jakis prog w rozwoju to zwiazek sie rozpada. Dlatego jest takie wazne to co mowi p. Ania (co prawda zdaje sie ze odnosi sie to do kobiet, ale moze ci "nasi" mezczyzni na PP maja bardziej rozwinieta kobieca strone?:)) nie za duzo mowic, powolutku robic swoje, duzo przytulac i okazywac milosc na kazdym kroku. Wtedy druga osoba jest w mniejszym stopniu zagroznona tym, ze straci grunt pod nogami.
A co do gotowania to jeszcze dwie sprawy. Wczoraj rano okazalo sie, ze moja owsianka zdazyla sie popsuc (czas burzowy, to i tak bywa), no a bez owsianki to i pozniej nie chcialo mi sie nic jesc. Do tego doszedl bol rak, ktore jakos co mysle, ze jest lepiej to pokazuja mi co o mnie mysla. No i po poludniu energii zero, juz tylko warczalam na wszystkich, chcialo mi sie plakac i uzalac nad soba. Zamknelam sie wiec w pokoju, przespalam godzinke, zjadlam zupe i ugotowalam nowa owsianke. I tak przekonuje sie kazdego dnia, na nowo, ze bez dobrego, zrownowazonego jedzenia osiagniecie rownowagii psychicznej jest (przynajmniej dla mnie) niemozliwe. I tu oczywiscie ponowny uklon i podziekowania dla p. Ani.
Cos dlugi mi ten post wyszedl, ale jeszcze podziele sie z wami przepisem na pyszny gulasz, ktory to po raz pierwszy skomponowalam samodzielnie. Kilo wolowiny pokroic. Wlozyc do zalewy: lyzeczka octu winnego, kurkuma, odrobina miodu, lyzeczka imbiru, sol. Odstawic (najlepiej na pare godzin) a potem podsmazyc mieso partiami, dodac podsmazona cebule (tak z 2, 3 duze), pieprz, ostra papryka, odmoczone grzybki z woda, sol, jeszcze ze szklanke wody, bazylia, rozmaryn, kminek, imbir, szypta wegety. Gotowac do miekkosci, zagescic maga rozmieszana z woda no i dalej do smaku ostrego. Chyba nic nie pominelam...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.05.14
autor: Magda z Aachen
Juz widze o co chodzi, "w ksiazkach Ciesielskiej". P. sie zjadlo w szybkim pisaniu i nie sprawdzaniu tego co sie napisalo. Ale czy to nie jest oczywiste tylko trzeba sie czepiac?
data: 2008.05.14
autor: paryzanka
Anonimku wypij sobie koniaku (osobiscie wole wino, ale Pani Ania woli koniak, to Tobie tez pewnie sie bedzie bardziej podobac)i moze odsztywniejesz. Ja sie do Pani Ani nigdy po imieniu czy niegrzecznie nie zwrocilam i nie mam takiego zamiaru. Mysle, ze Pani Ania, wie, ze ja tu wszyscy szanujemy i chyba nikt nikogo tu w tej kwestii nie musi upominac. Jestes niespelnionym wychowawca?
data: 2008.05.14
autor: paryzanka
Wiem, Rene. Nie miałam na myśli tego co napisał Piotr, tylko to, że moja odpowiedź na jego pytanie, hmm. Nie potrafię jej po prostu sformułować tak żeby nie brzmiała zbyt osobiście. I dlatego moim zdaniem nie nadaje się ona do napisania na forum.
data: 2008.05.14
autor: Jolik
Jagódko dziękuję Pani za ciepłe słowa i dobre rady.Ma Pani słusznośc ,musze zachować spokój,oberwałam dzisiaj od mamy za słoiki, to w/g niej jakieś "chebłoty".Ona ma swojego lekarza i swoją diete, a po tej owsiance cały dzień ją brzuch bolał.Owsianka gotowana 1'5godz. i zmiksowana.Budyń.Ale nie mam jej za złe, ona po prostu chce po swojemu reszte życia przeżyć i ma prawo.Już więcej nie będę.Zrobie dla obojga tylko to, na co mi pozwolą .A propo owsianki czy może ona szkodzić komuś kto choruje na wszystko ,bo moja mama i brat chorują na wszystko, pozatym może ta owsianka zaszkodzila bo mimo tego co mówiłam wkroiła mama do niej surowego banana.według niej surowe owoce są szkodliwe, ale nie banany i grapefruity.Już nie będę nudzić ale P.Jagodo utrafiła Pani ze swoim postem w samą porę ,akurat jak w stanie wzburzenia i paniki wrócilam ze szpitala i z domu mojej mamy.Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.14
autor: ostróżka
Kingo przepisu na spagetti szukaj w archiwum, np. w postach Jagody, ale pewnie nie tylko. * Paryżanko soczewica to soczewica, niezależnie od koloru. Podobnie jak ryby - słona. * Pani Aniu, oj dobrze, że pani wraca, oj dobrze. :)
data: 2008.05.14
autor: Joanna - MamAsik
Kingo, mam przepis na prawdziwy sos bolognese, ale muszę go przerobić na pp, zamieszczę i poczekamy na akceptację szefowej.Obiecuje jutro, bo teraz wzywa ogród!
data: 2008.05.14
autor: Kamiczek
Jolik - a mnie sie bardzo przyjemnie czytalo o mieszkanku:) Naprawde. Wyobrazalam sobie jakie malutkie, przytulne i cudowne musi byc. Sama mam duze mieszkanie i wielki pokoj i wiem, ze to nic fajnego. Oczywiscie - przestrzen cieszy. Ale milo miec swoj wlansy (bez siostry w moim przypadku) kat, gdzie mozemy spokojnie odpoczac po calym aktywnym dniu. Mysle, ze Twoj dom to takie cieple, kochane miejsce z pieknymi zapachami z kuchni. Mam racje? Teraz sobie pomyslslam, ze pisze o moim wymarzonym domu, ktorego tworcami bedziemy ja i mam nadzieje, moj kochany maz:)
Ostrozko - bardzo wspolczuje, naprawde. Twoj post bardzo mnie przejal. Mam nadzieje, ze z bratem bedzie wszytsko dobrze. Dobrze, ze Ty jestes silna i wspierasz innych. Tak trzymaj.
A ja wczoraj zrobilam owsianke. Pierwszy raz:) Wyszla dobra, chcociaz chyba gorsza od tej roionej przez moja mame. Ale mama cos ostatnio nie ma zapalu, nawet chciala zrezygnowac z gotowania obiadow (!) na rzecz tych przyniesionych z pracy, ale jej nie pozwolilam. Mam ostatnio jakos duzo energii, ale mam wrazenie jakby to bylo jakies takie przejsciowe, histeryczne. Oby nie. Rozgrzewam sie jedzonkiem, staram sie myslec pozytywnie. Ale gotowanie jest boskie. Wrzucajac kasze jaglana i platki owsiane do wrzatku czulam sie jak krolowa. Jak artystka:)))
data: 2008.05.18
autor: Madlen
Witam wszystkich cieplutko, jestem nowa tutaj, na forum. Na PP jestem od 2 lat i ciągle się uczę (błądząc czasem oczywiście). Ale cieszę się, że trafiłam na książki Pani Ciesielskiej, bo jakoś mi inaczej...z pewnością lepiej :) Kurczę, dziewczyny (i chłopaki!) zwolniłam życiowy galop i po raz pierwszy od wielu lat gotuję dlatego, że chcę, a nie że muszę. Spadło mi kilka kilogramów i (hi! hi!) chyba jestem ładniejsza ;) Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.05.14
autor: danusia46
Pani Aniu, piszę z serdeczną prośbą o odpowiedź. Na kursie II st. na początku kwietnia mówiła Pani o czyszczeniu biżuterii w wodzie i na słońcu. Nie zanotowałam szczegółów i nie zapamiętałam ich. Czy zechciałaby Pani powtórzyć? Serdecznie dziękuję. Pozdrawiam Panią i całe forum!!
data: 2008.05.14
autor: Urszula
paryżanko przypominam Ci że jesteś gościem na forum Pani Ani Ciesielskiej ale to nie jest twoja koleżanka
data: 2008.05.14
autor: 
Witam, czy ktos z Was zna moze przepis na spaghetti bolognese po PPowsku i moze sie takim przepisem podzielic?
data: 2008.05.14
autor: Kinga
Dziewczyny czy wiecie o jaka soczewice chodzi w przepisach z ksiazek? Czrwona, zielona czy jeszcze inna, czy wszystko jedno?
data: 2008.05.14
autor: paryzanka
Kamiczku dziekuje,ze mi odpisujesz, ale nadal mija sie to z odpowiedzia na moje pytanie. Bede szukac odpowiedzi, bo mnie ten temat interesuje, ale ja pewnie znajde poza tym forum.
data: 2008.05.14
autor: paryzanka
Hey Ewa, Ciesielskie teksty to sa teksty zawarte w ksiazkach Ciesielskiej i w Jej wypowiedziach na forum :-)
data: 2008.05.14
autor: paryzanka
Jolik dzieki za odpowiedz,no i przeczytanie mojego posta.
nie uzalezniam swojego gotowania od jednego samodzielnego przepisu,tylko od czasu do czasu chcialabym sie upewnic,ze moge troszeczke pokombinowac.Z 5 przemian nie zrezygnuje nigdy,poniewaz ufam tej kuchni,no i bardzo lubie czytac posty wszystkich zaawansowanych,oraz madre wskazowki p. ANI,ktora jest dla mnie wielkim autorytetem.
data: 2008.05.14
autor: Renata
Sesja za pasem, wszystko u mnie właśnie teraz wywraca się do góry nogami, bo myślę tylko o nauce. Jak dobrze że świeci słońce i mogę jeść smaczną owsianeczkę. Pozdrawiam wszystkich na forum, a zwłaszcza tych uczących się do egzaminów i obron.
data: 2008.05.14
autor: Joasiulek
No to moze od poczatku, bo może wyskoczyłem ni z gruszki ni z pietruszki.

Doświadcznie z kuchnia 5 przemian mam 10 letnie. Wierzcie mi teraz wiem ze

nieświadome gotowanie sprawie bardzo wiele trudnosci. Codzienne ranne gotowanie

herbaty , kawy, zrobienie zarcia dzieciom no i sobie.Bardzo mało ludzi sie na to

załapuje a maja mozliwość ale widocznie nie ich czas Szykowanie zarcia i picia do

pracy,dzieciom do szkoly no i pozniej obiad i kolacja.Wszystko to wymaga duzego zaufania i samokontroli ale teraz wiem ze bylo warto. Jezeli do szpiku

kośći nie poznacie narzedzi jakimi obdarował was stwórca to dupa.To nie bedziecie

wiedziec ze mozecie wybierac między cierpieniem a szczesciem i jezeli człowiek nie

pozna cierpienia nie bedzie wiedzial co to szczescie. Ja odnalazlem i wiem. To

poczatek mojej drogi ale jakze piękny choć wydaje sie trudny ale patrzac z

perspetywy czasu łatwy.Kazdy dzień przyjmuje z pokora i ufam że nauczy mnie czegos

nowego.10 lat "niby gotowania" ciagła walka o rzeczy calkowicie niewazne, mój egoizm

i tyrania siegnal chyba niewyobrazlnych szczytów, ale zawsze starałem sie patrzaeć

na to z gory nie utożsamiac sie z tym. Moja kochana zona wytrzymała z takim

czlowiekiem 12 lat, jest bardzo madra zawsze dawala mi wskazowki ale tego nie

widzialem. Jestem szczesliwy ze odnalazlem moja droge czego i WAM życzę
data: 2008.05.14
autor: Piotr
Pani Ostróżko, takie sytuacje jak z Pani bratem to wielka nauka "niewkręcania się". Sytuacje, kiedy cierpi ktoś bliski, są szczególnie trudne, bo - wiadomo - z całego serca chciałoby się pomóc. Tymczasem my mamy zrobić to, co w naszej mocy, aby faktycznie pomóc, ale nasze serce "ma trwać spokojne u stóp lotosu" - czyli nie można brać tego na siebie, angażować się emocjonalnie. Po pierwsze dlatego, że tym najukochańszym i najbliższym w szczególności musimy dać przestrzeń na ich "przerabianie", naukę, doświadczanie życia - nie wiadomo, w jakich relacjach byli ze sobą Pani brat i ci, co go napadli. Może to wyrównanie czegoś, co stało się kiedyś? Nie nam to rozstrzygać, ale też takie rzeczy nie dzieją się przypadkiem. A może Pani brat poprzez to cierpienie odkryje coś bardzo istotnego i stanie się ono jego błogosławieństwem? Po drugie - mamy obowiązek chronić siebie, swoje życie i swoją radość z niego. Pomóc, ale emocje trzymać na wodze i żyć. A po trzecie - emocje odbierają jasne widzenie sytuacji. Zakręceni w czyjeś cierpienie możemy nie dostrzec, czego ten ktoś naprawdę najbardziej potrzebuje, jak faktycznie - naszą świadomością - możemy pomóc. Czasem to będzie pełne miłości trzymanie za rękę, a czasem pełne miłości przywrócenie do pionu. Znam to z autopsji, bo moja siostra przechodziła kilka razy przez depresję i była na krawędzi. I wiem, że ta pomoc, widzenie sprawy z trochę innej perspektywy, było tym, co realnie jej pomogło. Pozdrawiam Panią ciepło!
data: 2008.05.14
autor: Jagoda
Panie Piotrze, wydaje mi się, że to, co Pan zrozumiał w relacji z żoną jest doskonałym momentem, żeby – jak Pan pisze – otworzyć oczy na rzeczywistość i jednocześnie pomyśleć o swoim TU i TERAZ. Bez oglądania się do tyłu. Co było to było. W naszych trudnym zmaganiach myślimy tylko o pierwszym kroku – tak zawsze mówi Pani Ania. To dobrze, że teraz jesteście przyjaciółmi, że umiał Pan wybaczyć – to bardzo trudne. Myślę, że właśnie tego nam Pan życzy – żebyśmy umieli wybaczać. Sobie i innym. Piszesz, że świadomy dół może bardziej boleć – nie wydaje mi się... Jeśli coś dobrze rozumiemy i AKCEPTUJEMY to nie powinno boleć, pod warunkiem oczywiście, że trzymamy EGO krótko. No bo jak boli – to TYLKO ego cierpi. Dlatego wyjdź z tej niskiej wibracji, skoro odwaliłeś kawał dobrej roboty i żyj ze świadomością, że wszystko co nas spotyka ma wielki sens.**** Jolik, zmagania Piotra pasują bardziej do tego forum niż twoje mieszkaniowo – lokalowe rozterki. *** Pani KIKU – zupa codziennie to Pflicht :)) Pozdrawiam
data: 2008.05.14
autor: Rene
Sądziłam że mój post został wyslany "na raty" a teraz widzę że chyba przez nie uwagę pierwszą część skasowałam.Ostatnio siadam do komputera dla odwrócenia myśli.Jedzenie na komunię udało mi się ugotować wgPP i mam nadzieję że wszystkim smakowało ale to był tragiczny dzień bo mojego brata który poszedł na działkę po świeże tulipany napadnięto pobito i wrzucono z mostu do rzeki.łeży w szpitalu ,mojej mamie psychika całkiem siadła więc jeżdże teraz do dwojga chorych z którymi nie wiem co będzieDzisiaj mojemu bratu wolno odrobine zjeśc więc wioze mu zmiksowaną owsiankę a mame obstawiłam miksowaną zupą i też owsianką no i opracowuję dalszy jadłospis,u mojego brata najgorzej z płucami są bardzo poobijane i ma założone dreny które wypłłukują krewa lekarz podejrzewa że tan jest jeszcze nowotwór.To gotowanie w pp dla nich trzyma mnie w jakim takim pionnie Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.05.14
autor: ostróżka
dzien dobry. Mam pytanie. barzdo lubie zupe sniadaniowa. Jem ja rano i ciagnie mnie do mniej wieczorem. Nie zabardzo jestem za zupami wieczorowymi-obiadowymi. Czy to jest ok? Zupka sniadanioweczka o 19stej? dziekuje i pozdrawiam
data: 2008.05.14
autor: KIKU 35
Wiem, że niewiele osób to zapewne zainteresuje, ale chcę się podzielić moją radością. Podzieliliśmy pokój ok.20 m2 na dwa. Misi ma ok.6 m2, nasz ok.12 m2. Odkąd o takim podziale zdecydowaliśmy, byłam pełna obaw, że malutkie te pokoiki będą, ale jednocześnie przekonana, że dziecko potrzebuje odrębnego kąta, a i my odrobiny intymności też. I wiecie co? To są POKOIKI, ale jakie piękne i ustawne :))). Jestem mile zaskoczona. Wykończeniówki jeszcze cała masa przed nami, ale już widać, że pomysł był dobry, a efekty okazały się lepsze niż się spodziewałam. Im bardziej nasze małe (38 m2) mieszkanko urządzamy pod nas, nie myśląc o sprzedaniu go, tym bardziej mnie się ono podoba i tym bardziej chcę w nim mieszkać :). Bo kiedyś jak Misia się wyprowadzi, zrobimy sobie w tym maciupkim pokoiku sypialnię. A zamiast wydawać pieniądze na budowę czy kupno domu, uzbieramy je na kupno mieszkania dla Mili. Ale mnie naszło. Powiedzmy, że próbuję wyrwać co poniektóre z kręgu 'tylko gotowania'. Wiele prób na forum takich było, niewiele się udało. Życzę wszystkim równie miłych niespodzianek w życiu naszym powszednim :) i dostrzeżenia tychże.
data: 2008.05.14
autor: Jolik
Bianko, ja osobiście o takich zestawach myślę, że są be....jak ktoś trafił na pp, to takie coś nie jest potrzebne, jak inne leki. Odgrzybianie, usuwanie złogów załatwiamy cierpliwym i konsekwentnym odżywianiem pp. I oszczędzamy pieniadze i...organizm...
data: 2008.05.13
autor: Kamiczek
Piotrze, przeczytaj jeszcze raz mój post, ale ze świadomością, że jestem kobietą :). Nie odpowiem na Twoje pytanie, bo myślę, że oczekiwałeś odpowiedzi 'swojego gatunku' :))).
data: 2008.05.13
autor: Jolik
Ostróżko, dziękuję za przepis na jajecznicę.
Pozdrawiam
data: 2008.05.13
autor: ifka
a co to znaczy "ciesielskie teksty" bo ja już się w tym rybim temacie pogubiłam
data: 2008.05.13
autor: ewa co na razie tylko czyta
łudzeń..Oby tylko nie wpaść w następne inne złudzenia. Zaprzestanie walki o energię- to bardzo ciekawe.Czytałam o tej walce o energię w książkach Redfielda "Niebiańska przepowiednia " i "Niebiańska wizja". Ciekawe te książki ale mają swój zakalec.A niczym nieuwarunkowana wolność- to ja rozumiem że dał pan żonie prawo do życia na jej własny rachunek albo oboje chcecie dać sobie to prawo. Wypada teraz uszanować te swoje decyzje i zadowolić się skutkami. A więc Panie Piotrze chcemy przeczytać o tym jak Panu idzie odżywianie się w/g PP tylko Panu bo bo żona na forum nie zawitała. Pozdrawiam.Wydaje mi się że ten post nie jest wysłany jak należy i nie umiem tego poprawić za ewentualne błędy przepraszam
data: 2008.05.13
autor: ostróżka
Paryżanko, rozmawiałam kiedyś z Hinduską, która powiedziała mi, że nie jest naturalna rzeczą przechodzenie na wegetarianizm w dorosłym wieku, a ona, wychowana na takiej diecie, jak zje coś mięsnego to odchorowuje. Myślę, że jest to kwestia dostosowania się organizmu do zwyczajów, co nie znaczy, że są one korzystne, co sami wiemy na przykładzie tego, co się dzieje w świecie zachodnim.
data: 2008.05.13
autor: Kamiczek
Bardzo smaczna ta jajecznica z przepisu odnalezionego przez ostróżkę, pierwszy raz bezboczkowa tak mi smakowała, tylko dałam szczyptę suszonych pomidorów, bo świeżych niet. Dzięki:)
data: 2008.05.13
autor: maruna
Jolik I Asiu, dzieki za odpowiedzi. Oczywiscie,ze sie zastanawiam nad hindusami wegetarianami i chcicalabym wiedziec dlaczego nie jedza miesa i sa zdrowi, mnie takie ogolniki jak inna rasa , inne geny nie wystarczaja, to kazdy wie, chcialabym zrozumiec.
Jolik oczywiscie, ze myslalam o tym wszystkim co napisalas a propos japonczykow, ale kiepsko a nawet nijak sie to laczy z Ciesielskimi tekstami.
Juz sie nie bede rozpisywac, bo widze, ze i tak odpowiedzi nie dostane a innych to chyba nie bardzo interesuje.
data: 2008.05.13
autor: paryzanka
Pani Anno i Forumowiczki<
Co myślicie o zestawie Colonix do oczyszczania jelit (odrobaczania, odgrzybiania, usuwania złogów)?
Podobno działa, ale czy nie ma ubocznych skutków? Bardzo proszę o opinię.
data: 2008.05.13
autor: Bianka
Dziękuję za kwietniowe porady dotyczące książki, że też sama na to wcześniej nie wpadłam :)
pozdrawiam słonecznie :)))
data: 2008.05.13
autor: Magda, Wrocław
Nie rozumiem p.Piotrze kto pali i pije?Tak samo nie rozumiem walki o energię,bo większą część jej mamy z pożywienia,a powietrzem jesteśmy wszyscy połączeni i wymieniamy je między sobą.A jeżeli już coś się znalazło,to się nie myśli tylko wie i koniec.
data: 2008.05.13
autor: Polla
No to zle odczytałeś mój post, rozstanie bylo moim ciezkim doswiadczeniem które bylo impulsem do przejrzenia na oczy. A to ze zona sie pogubiła jest wg mnie boskie i mnie osobiscie rozbawilo bo daje jej mozliwość zastanowienia co tu sie stało. Na chwile obecna jestesmy na atapie przyjacielstwa, i uczymy sie siebie nawzajem od nowa. I wierz mi nie ma w tym kszty egoizmu.To że może przyjsc dol to wiem ale juz swiadomy dół, i poprostu bedzie trudniej.A przeczytaj swój post czy nie sadzisz że to ewidentne działanie twojego podstepnego ego ? Zaobserwuj swoje reakcje, co sie z tobą dzieje i napisz. Jestem ciekaw.
data: 2008.05.13
autor: Piotr
Piotrze, jeżeli "nieograniczona niczym nieuwarunkowana wolnośc" polega na rozstaniu, to ja tego doświadczać nie chcę. Nie wiem jak inni odczytali Twój post, ale dla mnie wygląda jakbyś był zadowolony, że żona się pogubiła (gdzie tu miłość?), a jednocześnie sam jesteś zagubiony. Masz rację w jednym, to fałszywe wibracje. Długo się na tym ciągnąć nie da, a potem zwykle przychodzi dół jak rów mariański. Więc nie życz nam tego. Odleciałeś trochę od ziemi, ale grawitacja zrobi swoje. Tylko zapamiętaj co w tym czasie odkryłeś, bo to Ci się z pewnością w życiu przyda. I pozwól SOBIE przeżyć to tak jak potrafisz. Twój post jest lakoniczny, więc mogę się oczywiście mylić :).
data: 2008.05.12
autor: Jolik
witajcie moi mili ppowicze!:))dawno już nic nie pisałam,znaczy wszystko u mnie było super,a tu słońce wyszło i ...znowu mam na nie alergię! myślałam,że w tym roku już się to uspokoi a tu NIC!bąble,bąble bąble! co mi na to poradzicie? kąpiel w ostrożeniu będzie dobra?pytanko nr.2 odnośnie bąbli ale w buzi. co jakiś czas wyskakują bąble wypełnione krwią.przejrzałam forum i znalazłam kilka postów na ten temat,ale żadnej konkretnej odpowiedzi skąd to się bierze? oświecicie minie?:))pozdrowionka
data: 2008.05.12
autor: katarzynka 78
...chyba żle sformułowałam moje stwierdzenie, że dawno tak nie spanikowałam. Chciałam powiedzieć, że będąc na pp (2 lata) dotąd nie zdarzył mi się jeszcze taki stan...
data: 2008.05.12
autor: Marzena z Piastowa
Dziękuję Ci Marto R., naczytałam się niepotrzebnie w internecie o skutkach zarażenia maluszka w trakcie porodu i trochę spanikowałam (dawno tak nie miałam a przynajmniej nie będąc na pp)moja położna powiedziała, że mam się przeleczyć antybiotykiem ale dziecko i tak dostanie po porodzie antybiotyk:( Termin mam na 30 maja więc poczekam jeszczę na opinię Pani Ani.Pozdrowionka.
data: 2008.05.12
autor: Marzena z Piastowa
Marzeno z Piastowa, z tego, co słyszałam, to w takim jak Twój przypadku, albo podają antybiotyk Tobie w trakcie porodu, albo po porodzie - dziecku, co może przedłużyć pobyt w szpitalu (moja szwagierka spędziła tam 2 tygodnie!). Ale czy jest to niezbędne??? Jeśli tak, to chyba lepiej dać sobie "w żyłę" i zapomnieć o sprawie jak najszybciej, niż potem maleństwu. Życzę Ci odnalezienia odpowiedzi na pytania i szczęśliwego rozwiązania we właściwym czasie. Pozdrowienia
data: 2008.05.12
autor: Marta R.
No czesc, po 40 latach zmagań z zyciem i 10 z niby świadomoscia i niby gotowaniem.

mysle ze zaczynam otwierac oczy na ta naszą rzeczywistość. Żona mysle ze straciła

grunt pod nogami, bo nagle okazało sie ze dałem jej nieograniczona niczym

nieuwarunkowana wolnośc, przestałem walczyc o energię a zaczałem dawać energie

miłosci. I zaczeły sie dziać cuda. Przejrzalem mysle choc w małym stopniu to nasze

podstepne ego Narazie funkcjonuje na fałszywej wibracji(papierosy i alkohol, emocje

zwiazane z rozstaniem ), bo wiem ze jak obniże swoje wibracje to bedzie trudno

załapac ją od nowa. Wiem też ze ciało mam słabe i nie ma innej drogi bezpiecznego

podniesienia wibracji jak gotowanie. Ale moze ktos juz to przechodził i da jakieś

cenne rady. Z całego serca życze wam tego co ja mysle ze odnalazlem, ze bedzie dane

wam tego doswiadczyć.
data: 2008.05.12
autor: Piotr z Częstochowy
Joanno - MamAsik, dziekuję za post.
data: 2008.05.12
autor: Joasiulek
Do Darii (tej ostatniej, bo nie wiem, czy to ta sama co wczesniej, ale chyba nie...). Z tego co sama przezylam i czytalam na forum to poczatkowa suchosc w ustach jest calkiem czesta. Jak mi zawsze pisala p. Ania i MamAsik, nie ma potrzeby niczego przyspieszac, nadmiernie rozgrzewac sie, czy odbudowywac esencje (no chyba, ze Szefowa zaleci:)). A na suchosc pomaga picie od czasu do czasu wody z miodem i imbirem (poczytaj na forum) i w ostatecznosci przeplukiwanie (ale nie polykanie) jamy ustnej zwykla woda. Dla poicieszenia dodam, ze to szybko przechodzi.
A ja dalej cwicze sie w pokorze. Palce jak pisalam prawie w normie, ale wierzcvhy dloni - makabra, co jednak nie jest tak bardzo uciazliwe, bo rece jedank sa sprawne:)
Pozdrawiam prawie juz letnio (od lata, a nie temperaqtury pozdrowien:))
data: 2008.05.12
autor: Magda z Aachen
Dodam tylko, że w badaniu rok temu już to wyszło ale moja Pani ginekolog powiedziała, że nie ma potrzeby tego leczyć i że większość osób to ma. Ale co, jak jest się w ciąży?
data: 2008.05.12
autor: Marzena z Piastowa
Mam pytanie, w wymazie z pochwy wyszedł mi paciorkowiec Streptococcus agalactiae B, jestem w ciąży, to już ostatni miesiąc. Wyczytałam, że jest to duże zagrożenie dla dziecka przy porodzie i trzeba brać antybiotyk. Z moim lekarzem już się pożegnałam i naprawdę, pierwszy raz nie wiem co mam robić, gdyż do tej pory cała ciąża przebiegała przwidłowo, bez lekow itp. Pani Ania jeszcze pewnie nie wróciła z wakacji, więc może ktoś z was drodzy Forumowicze mi podpowie.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.12
autor: Marzena z Piastowa
Joasiulku, podstawa zalecana przez panią Anię to TLACI, czasem możesz dodać do tego odrobinę lipy, ale reszta składników jest po prostu niezbędna i tyle. Osładzać będziesz dopóki sama nie zdecydujesz o niedosładzaniu, to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Podobnie zresztą jak i skład herbatek, które popijasz, ale skoro pytasz... Kiedyś, w pierwszym miesiącu mojego ppowania zapytałam panią Anię, czy na uspokojenie mogę popijać czasem melisę (skołatana byłam na maxa), usłyszałam pytanie "A po co?". I nie umiałam odpowiedzieć nawet "bo tak", bo nagle dotarło do mnie, że jak chcę wydzwaniać do pani Ani, pytać ją o rady i wskazówki, to się do nich muszę dostosować. I tyle. Dlaczego kąpiel noworodka w łagodniej wersji ostrożenia ma być przesadą? Kąpiel to przesada czy rozcieńczenie to przesada. Ja bym wrzuciła w koncentrat. Żeby się wzmocnić (czytaj uPorządkować) jedz co należy, gimnastykuj się, śpij i wypoczywaj kiedy tylko znajdziesz chwilę.
data: 2008.05.12
autor: Joanna - MamAsik
Witam serdecznie,
pytanie prozaiczne acz bardzo ważne dla mnie. Czy matka karmiąca /czyli ja/ musi preferować jakieś zestawy TLA?
a dokładniej - jak myślicie kochani jakie herbatki konkretnie w nocy matka karmiąca musi pić /rozgrzewające i neutralne/ i jeszcze jedno czy picie melisy 2x dziennie to nie za dużo? Wchodzi mi obecnie najlepiej mix tymianek, lipa, cynamon - na zmianę z lukrecją - jednak nie wiem ile mogę jej wypić dziennie by nie przesadzić, teraz piję ok. 1,5 litra w dzień. I czy można je osładzać miodem? aha z tego co pamiętam Naczelna pisała, że tylko na początku można osłodzić miodem ale póżniej już nie, a to sobie sama odpowiedziałam, hi hi, aha to w takim razie przez ile czasu mogę jeszcze osładzać? A ostrożeń do przemywań w łagodnej wersji dla noworodka to nie przesada? Czym mogę się wzmocnić, noce nie przespane od prawie 2 miesięcy robią wiele złego, boli mnie kark chyba najbardziej - ale i tak jestem szczęśliwa i radosna.
Pozdrowionka
data: 2008.05.12
autor: Joasiulek
Dziękuję ci Ewo 33
data: 2008.05.12
autor: Daria
MamAsik dzieki bardzo! wiesz dla mnie bylo to przerazajace..wczoraj kladla sie w super stanie spac, a na drugi dzien nie mogla wstac. Przerazenie. Nie wiedzalam co robic. Juz czytalam o zastojach itd. Jak dziewczyny jeczaly, ale nie wiedzalam ze to tak u mojej mamy wyglada. Czy to cos takiego trzeba przejsc? U mniesie nic nie dzieje. Atak bym chcial, bo bym moze tej kocije alegi sie pozbyla...POZDrowionka
data: 2008.05.11
autor: KIKU 35
dandealoni TAk mama i ja i cala rodzina jestesmy na pp. od poltora miesiaca.Nie ktore osoby znajamnie tutaj juz. Iwiedza ze jestesmy przestawione. Dzesiaj czuje sie juz lepiej. Zjadla ziemniaki z kotlecikiem i jarzynki. Kurcze nie wiem dziewczyny czy to normalne...
data: 2008.05.11
autor: KIKU 35
Anko z USA, w ostrożeniu małego moczysz? Nie będę sądzić, czy z niego wilgoć wychodzi, czy nie- to Twoja działka.Imbirówka-wersja strong pita przez Ciebie 2 razy dziennie0,5h-1 h po posiłku powinna śluz z nosa małego rozproszyć.Zupy codziennie jesz? gęste, treściwe- zagęszczane różnymi węglowodanami na zmianę? Jaka dobra jest ta marchewkowo-ryżowa na cielęcinie Asi lub Reni, mniam! Tę jajecznicę teraz bym sobie darowała. Do owsianki dawaj więcej owsa i miksuj, u mnie łyżka w niej stoi.Pozdrawiam.
data: 2008.05.11
autor: Ewelinka
Aniu, dzięki za przepis na jajówę!
data: 2008.05.11
autor: ifka
Ok. Kamiczek, dzięki za info, poczytałam. Nie denerwujcie się tak, że ludzie nie znają całego forum. Jeszcze dojo daje się we znaki :) Dla nowicjuszy, nie jest to aż tak oczywiste, że wszystko jest na forum. Rzeczywiście forum jest bardzo bogate, jest tam bardzo wiele informacji. Chociaż z odpowiedzią Darka, która jest w wielu miejscach cytowana się nie zgadzam, ale wiem, to już mój wybór. A mój wybór to oczywiście PP wg p. Ani, to jest jasne. Chciałam mieć po prostu więcej przepisów, spojrzeć na problem PP szerzej. W końcu propozycje Temelie nie są dla Chińczyków. Ale ok. Poczytała jakie jest wasze zdanie na ten temat.

A czy ktoś mógłby wrzucić przepis na zwykłą jajecznicę, bo w archiwum nie znalazłam. Z góry dziękuję.
data: 2008.05.11
autor: ifka
Jestem poczatkujaca, ale pozwole sobie dac przepis na jajecznice, ktory sama wymyslilam. Jesli zly, to prosze poprawcie mnie. Smaze na oleju cebule (sl) i dodaje: szczypte imbiru i pieprz do smaku (o), odrobine boczku i sol (sn), pol pomidora (k), szczypte kurkumy i majeranku (g), jajka (sl).**** Ewelinko, dodalas mi duzo otuchy. Wczesniej pisalam o moim problemie z dzieckiem (7 m-cy), wysypalo mu caly brzuszek w chrostach i ma zapchany nos. Ciagle bez zmian, mimo moich staran. Czy sadzisz, ze wychodzi z niego cala wilgoc. W czasie ciazy nie znalam ksiazek p. Ani i moja dieta byla wszystkim czym byc nie powinna, mimo ze zawsze zalezalo mi na zdrowiu. Ja tez ciagle mam lekki katar (od zawsze), ale tym sie nie przejmuje, bo wiem, ze sie w ten sposob moge oczyszczac. Niepokoi mnie troszke moj syn, bo stan jakby sie pogarszal, a nie poprawial i nadal nie wiem co jeszcze moge robic. Pisalam 05.07, ale nie dostalam odpowiedzi. **** Elutko, co slychac? Nie boj sie uzywac przypraw, nie dodawaj jedynie jagly, mimo ze pisze w ksiazce. Ja tez dopiero dowiedzialam sie od dziewczyn. *** Na zakonczenie mam jeszcze pytania. Co robic by owsianka dla dziecka byla owsianka, a nie woda? Sorki, ze pytanie sie powtarza, ale znalazlam jak do tej pory w archiwum zeby dodawac mniej imbiru i cytryny, a wiecej soli, ale nie pomaga.
Czy mozna klopsiki robic z miesa wolowo-indyczego i kontynuowac przepis ze str 204 F. Zdrowia. I juz naprawde na koniec: jak ma sie wielkosciowo: szczypta-na koncu lyzeczki-na koncu noza. Moze mi sie oberwie za glupie pytania, ale chce sie upewnic.
Serdecznie pozdrawiam.
data: 2008.05.11
autor: Anka z USA
Trochę spóźniona, ale chce napisać w kwestii jedzenia naszego żarełka w pracy. Jestem w o tyle szczęśliwej sytuacji, że nie muszę jeść przy biurku. Podgrzewam sobie jedzenie w emaliowanym pojemniczku i unoszę go do naszej stołówki, gdzie zasiadam z kolegami do wspólnego posiłku. Walczyłam z innym problemem: na początku śmiali się, ze ja znowu jakieś mam chimery, potem dokuczali, ze to wygląda jak dla kota i że zajeżdża piernikami (pewnie imbir im tak dawał po nosie). Dałam im popróbować i naprawdę zasmakowało, aż poprosili mnie o masowe gotowanie dla całej paczki....Ponieważ firma w naszej stołówce serwuje przeokropne jedzenie, teraz koledzy mówią "smacznego" tylko do mnie, bo wiedzą, ze to pyszne. Myślę, że kiedy człowiek nie przejmuje sie opiniami i przygaduszkami innych, tylko robi swoje, to koniec końców, dają nam spokój. Dotyczy to wszystkiego. Sarenko, Madlen, tak jak mówią inne duszki forum, chińskie zupki i konserwowane surówki nie grzeszą upojną wonią, ale przecież nikogo z tego powodu nie besztamy. Nie przejmuj się. Jak powiedział autor" Słuchaj swojego serca": nie przywiązuj się do problemów, ignoruj je, nie poświęcaj im uwagi, a same odpadną. Z podniesiona głową jedz swoje duszeninki i zupki a la Cisielska i niech twoim najważniejszym problemem będzie to, czy smakują Tobie, a nie czy śmierdzą innym. Głowa do góry i smacznego!
data: 2008.05.13
autor: Kamiczek
Ifka, archiwum, czytaj archiwum, bo już pewnie nikomu nie chce się nawracać do tematu Temelie, juz było o tym wiele razy.
data: 2008.05.11
autor: Kamiczek
Ifko - wpisz w wyszukiwarkę Temelie(w miejsce po :"słów w tekście").Wyskoczy ci mnóstwo postów na temat zasadniczych różnic do.Ciesielskiej i Temelie.Warto uważnie czytać forum.Pani Ania nie napisze ci,że Temelie jest błędna,bo to nie o to chodzi.Pani Ania coś proponuje - to jest jej wersja PP przystosowana do Polski.Nie określa ,że Temelie jest błędna.Jeśli chcesz to gotuj wg niej.
data: 2008.05.11
autor: dandelion
Słuchaj Kamiczek, książki przeczytałam i ciągle do nich zaglądam, jak już napisałam "na co dzień"! Uważam jednak, iż korzystać można również z innych przepisów, które nie są udziwnione i zawierają również wyłącznie rodzime składniki. A takich jest tam również mnóstwo. Bardzo mało zawiera wodorosty. Czytałaś "Zupki wzmacniające"? BARDZO CENIE p. Ciesielską - codziennie jej książki są moją lekturą - potrzebuję jednak więcej przepisów. To co bardzo mi się podoba u innych autorek, a czego mi brak w FZ i FŻ, to informacje, kiedy dana potrawa i dla kogo jest zalecana a dla kogo nie jest wskazana czy jest ochładzająca, czy wzmacniająca. Rozumiem, że są to potrawy równoważące. Ale jak wiesz, nie wszyscy potrzebują permanentnego rozgrzania, mimo iż ponoć 90% Polaków tak. Ponadto uważam, iż nie można być zamkniętym na inne źródła, które są zgodne z TCM. Ważna jest diagnoza, a leczenie odpowiednią dietą jedną z możliwości. Nie jest to ani wymysł p. Ciesielskiej, ani Temelie czy innych autorek. Świetnie, że są tacy ludzie w Europie, którzy przybliżają nam tajniki obcej kultury (TCM). Skłonna jestem jednak twierdzić, że zbyt szybko krytykujesz. Widać, nie przeczytałaś tamtych książek skoro piszesz o wodorostach i surowiznach. Ja nie pytam o dr Dąbrowską. Wyluzuj. Potrzebuję więcej przepisów, po prostu. Tamte są również sprawdzone, przetestowane przez wiele lat.
data: 2008.05.11
autor: ifka
Cześć. Nawiążę do wypowiedzi Ifki. Gdyby Ifka przeczytała forum, a przynajmniej wypowiedzi A. Ciesielskiej to by wiedziała, że "na coś się trzeba zdecydować". Też tak uważam. Z podejściem do TCM jest tak, jak ze wszystkim w życiu. Różne są opcje, wizje a my możemy tylko zasięgnąć informacji i samemu, na własną odpowiedzialność, wybrać którąś z nich. Dlatego nie ma podejść błędnych i jedynie słusznych. Teraz przepis na jajecznicę. Niektórzy radzą tylko z pieprzem i solą, na maśle nawet bardziej smaczna. Ja robię taką niedzielną, wypasioną, z cebulką, boczkiem, pomidorem i przyprawami (imbir, sól, bazylia, kurkuma, majeranek, kminek i pieprz). Robię taką odkąd jestem na PP, czyli od stycznia br i nic mi nie jest póki co. Nie obrażę się jeśli Naczelna zechce skrytykować moją ciężko wypracowaną jajeczniczkę niedzielną:) Pozdrawiam wszystkich ze słonecznego i nareszcie ciepłego Bristolu.
data: 2008.05.11
autor: Bargor
Ifko, pp a la Ciesielska to nasze rodzime żarło, tylko zrównoważone. To przystosowane do naszych warunków pp, to wreszcie jedzenie przyrządzone ze składników, które u nas naturalnie występują. Nie mam przekonania do wodorostów i warzyw spożywanych nagminnie na surowo według szkoły temeliowej...na myśl o której czuję od razu ból wychłodzonego żołądka i katar. Przeczytaj książki Pani Ani, a najlepiej zacznij też gotować według nich i potem się wypowiedz. Pozdrawiam
data: 2008.05.11
autor: Kamiczek
Słuchajcie, jak zrobić dobrą jajecznicę wg PP?
data: 2008.05.11
autor: ifka
Oczywiście, że czytałam książki pani Ani, czytam je na co dzień, są moją bazą. Nie mniej jednak zapoznałam się również z "Zupkami wzmacniającymi wg PP" Karoli Schneider-Waldner i "Gotowaniem wg PP" Narbary Temelie i Beatrice Trebuth, które zajmują się TCM również kilkanaście lat. Gdzie pisze p. Ania, że ich podejście jest błędne?
data: 2008.05.11
autor: ifka
Witaminy raczej nie,ale ty ,Janku - czy jak tam masz na imię, chyba rzeczywiście z nieba spadłeś.O co ci chodzi???Chcesz się z żona pokłócić to z nią sie kłóć a nie z nami.I co to niby są "haluny"???
data: 2008.05.11
autor: dandelion
Ifka!A czytałaś książki pani Ani?chyba nie skoro coś takiego piszesz.
data: 2008.05.11
autor: dandelion
Witajcie! Czytam forum od niedawna, gotować wg pp staram się od 3 miesięcy. Ciągle szukam nowych przepisów, np. na jajecznicę. ****Jagoda, dlaczego dyskredytujesz książki/wiedzę B. Temelie? Dotyczy przecież tego samego-TCM. Do tego nie udziwnia, a przepisy nie są kosmiczne? Co inni sądzą na ten temat?
data: 2008.05.10
autor: ifka
Ciągle mnie zdumiewają posty takie jak Twój Moniko z Wrocławia... Ton Twojej wypowiedzi wprost określa ogrom WYMAGAŃ i ŻĄDAŃ ,które stawiasz -komu? Porządkowi? Stwórcy? Ciesielskiej? Jesteś tak skoncentrowana na CELU, że "drepczesz w kółko". Brak Ci ZAUFANIA i SPOKOJU. Czuję się upoważniona do wypowiedzi, ponieważ miałam podobny do Ciebie problem z grzybicą- skóry. Mogłabym dużo pisać o tym , jak trudno bylo mi się z niej "wyrwać", "rozkurczyć"- przestac irytować na cały świat, przestac zazdrościć innym i myśleć o tym jak dużo z siebie daję a otrzymuję takie baty... Nie mogę uwierzyć , że to trwało 1,5 roku! Dwa letnie sezony bez pokazywania pleców, bo od dołu ku górze były obsypane w ciemne plamy. A chorobę znałam przed PP, malutkie plamki pojawiły mi się "tylko" 2 razy w życiu, raz, gdy miałam 20 lat, później w wieku 24 - zwalczone antybiotykiem - przeciez to nie był żaden problem wg mojej ówczesnej oceny. Uważam, że na PP zaczęłam się oczyszczać i dlatego 'wywaliło' mi na wierzch całą wilgoć gromadzoną przez długie lata. Ja też zaczęłam gotowac dla dziecka alergika- AZS I drugiego 'wziewowca". Jeden sie drapał i drapał, drugi albo kaszlał, albo dostawal brodawek i tak 2 sezony -BO DZIECI Z MATKA POWIĄZANE! Myślę, że dziecku, od którego zaczęłaś TO gotowanie tez nie pomogłaś.Wszystko się kręci w jednym rodzinnym kociołku- baba z grzybicą musi sie z niej 'wyczyścić", żeby swoją radością życia uleczyc swoje dziecko! kOCHANA ALBO SIĘ WEŹ W GARŚĆ i przeanalizuj siebie uczciwie, albo szukaj innych sposobów, bo bez akceptacji, milości ufności nie pomożesz sobie, nawaet z PP.Jestem pewna, że to wszystko bedzie miało dobry finał, czy zrobisz pierwsze, czy drugie. Ja jestem pewna, że to pierwsze daje rzeczywiste rozwiazanie problemu. Moi synkowie- 4 i 7,5 od początku PP (prawie 4 lata) nie zażyli żadnego syropku, antybiotyku, witaminki nawet! W domowej apteczce od 4 lat: plastry i woda utleniona, nalewka bursztynowa (no, jeszcze Aspiryna dla starego, który czasem ostro skacze w kulinarne boki)! Dzieciaki zdrowe i opalone- ze 3 razy w roku smarkają lub pokasłują-mokro. Goraczki- 1 do 2 razy w roku -delikatne, ale 3-4 dniowe, jednego roku wcale nie było. Nie wiem, może to jednak nic,nie chodzi mi tu o jakies porównywanie, tylko o dowód skuteczności. Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.
data: 2008.05.10
autor: Ewelinka
Znów dojo i znów konflikty i zawirowania na forum. Cóż, widać tak miało być. Miejmy nadzieję, że to minie z nastaniem lata :).
data: 2008.05.10
autor: Jolik
Paryżanko, jeśli Japonia jest Twoim domem, to nie będziesz miała problemu ze znalezieniem dawnych przepisów. Oprócz ryb i ryżu zwróć może uwagę jakie tradycyjnie potrawy przeważały (gotowane czy surowe), czy stosowali przyprawy i jakie, co pili i poza kuchnią jakie mieli sposoby na rozładowanie negatywnych emocji, jaka filozofia życia nimi kieruje. Myślę, że jak to przeanalizujesz, to znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie. Powodzenia :)
data: 2008.05.10
autor: Jolik
A moja żona kochana to myśli, że witaminy to same z nieba spadają, a Pani też? A minerały znajdują sie w powierzu i wystarczy sie po prostu wykąpać...ach te haluny. A może się mylę?
data: 2008.05.10
autor: Janek
Legniczanko, co jakiś czas ktoś melduje, że robi się na Naszym forum nieciekawie, a potem znów przychodzi cisza i spokój i już nikt nie narzeka. Jest ok, wszystko gra. * Paryżanko, skoro zyskałaś wiedzę o naturze ryb, to już reszta należy do ciebie, sprawdzasz, obserwujesz, jeżeli służy ci ich spożywanie, to sobie je zajadasz biorąc za to 100% odpowiedzialności. Nikt ci nie każe wciskać Azjatom-Japończykom ziemniaków z kurkumą i kminkiem. Nie musisz się nad nimi zastanawiać, tylko działać w swojej przestrzeni, dla siebie i swoich bliskich. Równie dobrze mogłabyś analizować przypadek Hindusów, którzy nie jedzą mięsa i są zdrowi, i się rozmnarzają... Inna nacja, inne geny, inne uwarunkowania. Nawet jeśli teraz zastanawiasz się co będzie jak wrócisz do Japonii, to odpuść sobie, po co teraz, w Paryżu zaprzątać sobie tym głowę. Swoje Tu i Teraz masz przy sobie, jemu się przyglądaj. A w przyszłości lepiej formułuj pytania, żeby była jasność o co pytasz. :) * Kiku, wróć do postów np. moich i Piotrusia Pana a propos zastoju. Różne rzeczy mogą dziać się z Twoją mamą, zwłaszcza, że to początki ppowej drogi. Skoro mama ma pragnienie, to nich popija TLACI, jeśli poczuje głód podawaj jej zmiksowaną zupę na cielęcinie lub kawałeczku wołowiny, przy większym głodzie puree i z duszeniną mięsno-jarzynową (może pulpety żeby było delikatniej). To co piszę, to nie są konkretne porady, ale wskazówka, bo pojęcia nie mam ile żelaznych zasad już wyłapałaś. Działaj najlepiej jak umiesz doczytując w książkach co to może być i skąd się wzięło. Bo kluczem do wyzdrowienia jest odnalezienie Przyczyny.
data: 2008.05.10
autor: Joanna - MamAsik
Jakby cytuję:" w Polsce były ryby niedobre "to P. Ania nie pisała by ,że są bardzo cennym pożywieniem .Tylko ponieważ wychładzają, to nie należy ich jeść często.A osoby które mają silnie wychłodzony organizm powinne przez jakiś czas w ogóle się powstrzymać. Legniczanko ,ludzie zrównoważeni emocjonalnie,ciepło i życzliwie nastawieni do świata, wcale nie mają obowiązku wspierać bez przerwy tych ,którym nigdy nie chce się troche pomyśleć tylko wymagają.Można raz czy dwa ale ciągle to nawet anioła wyprowadzi troche z równowagi.A co do Japończyków ,to rzeczywiście im współczuję, że się tak dali złapać na te żywieniowe błędy zachodniej cywilizacji jak pisze Paryżanka, przydała by im się taka ,znająca się na tradycyjnej zrównoważonej japońskiej kuchni ,japońska Pani Ania ,taka jaką my mamy.Z resztą nie tylko Japończycy cierpią z powodu naśladowania niedobrych zwyczajów krajów zachodnich ,wielu z nas też.Pani Ania pisze wyrażnie np. o zielonej herbacie, dla chińczyka dobra a dla nas nie.str.158 F. zdrowia. Pewnie z podobnych względów japończykom codzienne jedzenie ryb i ryżu nie zaszkodzi tak mocno ,jak by nam zaszkodziło . A azjatom nikt na siłe nie wciska ziemniaków z kurkumą i kminkiem na co dzień , bo na codzień to oni mają swoje punkty żywieniowe o różnym standarcie, na każdej prawie ulicy np. w Polsce ,nie wiem jak jest w Paryż. No i mają jeszcze żony co im w domach ryż gotują, więc chyba nie jest tak zle.Z ukłonami dla wszystkich,Pewnie stara gwardia PP śmieje się w kułak że daje się wciągać w takie dyskursy ale dobrze mi tak, będę miała nauczke na przyszłość.
data: 2008.09.18
autor: ostróżka
Jakby cytuję:" w Polsce były ryby niedobre "to P. Ania nie pisała by ,że są bardzo cennym pożywieniem .Tylko ponieważ wychładzają, to nie należy ich jeść często.A osoby które mają silnie wychłodzony organizm powinne przez jakiś czas w ogóle się powstrzymać. Legniczanko ,ludzie zrównoważeni emocjonalnie,ciepło i życzliwie nastawieni do świata, wcale nie mają obowiązku wspierać bez przerwy tych ,którym nigdy nie chce się troche pomyśleć tylko wymagają.Można raz czy dwa ale ciągle to nawet anioła wyprowadzi troche z równowagi.A co do Japończyków ,to rzeczywiście im współczuję, że się tak dali złapać na te żywieniowe błędy zachodniej cywilizacji jak pisze Paryżanka, przydała by im się taka ,znająca się na tradycyjnej zrównoważonej japońskiej kuchni ,japońska Pani Ania ,taka jaką my mamy.Z resztą nie tylko Japończycy cierpią z powodu naśladowania niedobrych zwyczajów krajów zachodnich ,wielu z nas też.Pani Ania pisze wyrażnie np. o zielonej herbacie, dla chińczyka dobra a dla nas nie.str.158 F. zdrowia. Pewnie z podobnych względów japończykom codzienne jedzenie ryb i ryżu nie zaszkodzi tak mocno ,jak by nam zaszkodziło . A azjatom nikt na siłe nie wciska ziemniaków z kurkumą i kminkiem na co dzień , bo na codzień to oni mają swoje punkty żywieniowe o różnym standarcie, na każdej prawie ulicy np. w Polsce ,nie wiem jak jest w Paryż. No i mają jeszcze żony co im w domach ryż gotują, więc chyba nie jest tak zle.Z ukłonami dla wszystkich,Pewnie stara gwardia PP śmieje się w kułak że daje się wciągać w takie dyskursy ale dobrze mi tak, będę miała nauczke na przyszłość.
data: 2008.05.10
autor: ostróżka
Legniczanko: świat jest takim, jakim go odbierasz, jeśli widzisz kąśliwość u kogoś, znaczy, że coś masz do przerobienia u siebie. Aha, na tym forum nie krzyczymy dużymi literami.
data: 2008.05.10
autor: Kamiczek
Ostrozko jesli jeszcze potrzebny, to podaje przepis na zupe krem chyba Anity.W rondlu rozgrzac 2 lyzki oliwy dodac jedna posiekana cebule i 1kg pokrojonej marchwi,jedna lyzeczka imbiru,ok 2l rosolu,gotowac do miekkosci ,sol, zmiksowac,pol szklanki soku z pomaranczy,duza szczyp kurkumy,pol szkl smietanki 30% cynamon,pieprz.Pozdrawiam
data: 2008.05.10
autor: 
Oczywiscie kota nie ma myszy rozrabiaja i to nie baczac na granice.Myszko z Paryza dajesz popalic.Moim skromnym zdaniem ciagle tkwisz gdzies poza PP i dluuuuuga droga przed Toba.Legniczanko to tylko Twoj punkt widzenia,widocznie tak wlasnie chcesz to widziec.To wspaniale forum z cudownie madrymi ludzmi ale przeciez nikt tu Cie na sile zatrzymywal nie bedzie.Jelonku,Ty na wczasach z p.Ania?A zgode od nas masz:)!!Chyba ,ze piszesz ksiazke to oczywiscie nie przeszkadzamy!!
data: 2008.05.10
autor: kolik51
KIKU,twoja mama nie jest na PP,prawda?To jak my jej mamy coś poradzić?Osobom nie na PP nie powinno sie dawać imbirówki - może być niebezpieczna.
data: 2008.05.10
autor: dandelion
NO CO WY LUDZIE!!! Na tym forum robi się nieciekawie. Niektórzy z was są bardzo kąśliwi i obrażalscy. Ja dopiero uczę się PP. Podobno ludzie na PP są bardziej zrównoważeni emocjonalnie, ale tutaj u niektórych tego nie widać. POWINISMY SIE WSPIERAC!!! a nie kąsać.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich ciepło i życzliwie nastawionych do świata.
data: 2008.05.10
autor: Legniczanka
Do Darii w sprawie odbudowania esencji, jestem w podobnej sytuacji, więc na pewno polecam ci karpia, zawsze zupy najlepiej na wołowinie, chodzi głównie o wzmocnienie nerek, wiec fasola w zupie by sie przydała, gęś, zupa z botwinki, koniecznie miód z pokrzywą-ogólnie wzmacnia, owsianka obowiązkowo rano, str. 65 FZ jest przeis na wzmocnienie.
pozdrawiam
data: 2008.05.10
autor: Ewa 33
Anonimku, ja wiem,ze ryby maja wszedzie wychladzajaca nature, ale czemu w polsce sa niedobre, ale gdzieindziej sa ok?
Ostrozko, to ze nie ja a ktos inny Ci zwraca uwage to nie znaczy,ze nia ma racji.
Po co mi odpisujesz i w dodatku nie na temat i z fochami jak nie znasz odpowiedzi na moje pytanie?
data: 2008.05.10
autor: paryzanka
Ostrozko japonia to jest moj dom, teraz japonczycy nie sa juz tacy zdrowi, bo sledza niedobre zwyczaje krajow zachodnich i na glupie przeziebienie biora antybiotyki, lubia chodzic do zagranicznych restauracji, w sklepach maja wszystko pakowane w folie bo ladnie wyglada itd, itd. Ale mysle, ze jeszcze sa zdrowsi od nas a w pewnych regionach japonskich ludzie zyja o wiele dluzej niz gdziekolwiek indziej na swiecie. Dlatego na zachodzie tak modna jest dieta okinawa.
Japonczykom na pewno nie szkodzi ich pyszny ryz ani ryby, tak zawsze jedli i dopoki nie przyjeli nawykow obcokrajowcow byli jednym z najzdrowszych narodow na swiecie.
Przeciez nie mozna byc tak zamknietym we wlasnej przestrzeni,zeby azjacie, ktorego glownym pozywieniem jest ryz wciskac ziemniaki z kurkuma i kminkiem...
data: 2008.05.10
autor: paryzanka
Moniko z Wrocławia napisz do mnie na maila ksiezniczka_i@o2.pl a dam ci telefon do lekarza praktykującego medycynę chińską we Wrocławiu,może on ci pomoże.
data: 2008.05.10
autor: Tereska
ryby wszędzie mają naturę wychładzającą na całej kuli ziemskiej
data: 2008.05.10
autor: 
Jak dobrze odejśc od "komunijnych garnków "i zajrzeć na forum.Mam dwóch wegetarian i szukałam przepisu na zupę marchewkową z pomarańczami. A tu P. Zyta. Droga Pani ja do Pani nie zwracałam się z żadnymi połajankami ,a jeśli wobec kogoś innego pozwoliłam sobie na to, więc niech ta osoba zwróci mi uwagę, przeproszę ,czemu nie. A można wiedzieć czyim Pani ,Zyto,jest adwokatem ?To musi być jakaś bardzo nieśmiała osoba .
data: 2008.05.10
autor: ostróżka
Przepraszam dziewczyny, ze to jeszcze raz ja. Poniewaz nie dostalam zadnej podpowiedzi,dlatego pisze.Z moja mama jest nie najlepiej...nie moze nic jesc,a jak cos zje to ma bole zoladka. Jest bardzo slaba. Dzisiaj prawie nie wstaje z lozka. Pomozcie prosze co robic? Ma straszne pragnienie. Jest je strasznie zimno nie moze zniesc zapachow, a jeszcze dzis doszla temperatura 37,25. Nie wiem co gotowac? czy w takich wypadkach imbirowka? POmozcie prosze.Bardzo sie martwie o mame. Z gory dziekuje
data: 2008.05.10
autor: KIKU 35
Czy rumień zakaźny i różyczka to też choroby spowodowane zimnem jak ospa? Moja pięciolatka ma tzw. rumień zakaźny, ponadto w przedszkolu jest czas rożyczki. Czy mamy jeść jak do tej pory, jesteśmy od roku na pp, czy włączyć imbirówkę rosołki, więcej czosnku, czy delikatnie jak przy zastoju??
data: 2008.05.10
autor: Joanna z-Ego
Zyto, o jakich połajankach Ostróżki mówisz. Wywiązała się pewna dyskusja i nic w tym złego...Ale Twoje rozdrażnienie usprawiedliwa urokliwa pora, jaką jest dojo, śledzionujesz chyba. Pozdrawiam duszki tego forum!
data: 2008.05.09
autor: Kamiczek
Paryżanko, Skandynawowie to wieczne przeziębiony naród! Wiem, bo żyłam tam wiele lat i sama ciągle smarkałam...jedzą masę ryb i surowych warzyw, maja najwięcej alergików w Europie. Więc nie kieruj się nimi...bo oni to akurat nie dla nas do naśladowania.
data: 2008.05.09
autor: Kamiczek
Moniko z Wrocławia.O co ty pytasz???Poczytaj forum sobie to zobaczysz czy ktoś miał tak(dokładnie tak,trochę tak?)
data: 2008.05.09
autor: dandelion
Moniko z Wrocławia, a dlaczegóż to częstujesz nas raz po raz wypowiedziami osób z innych for, o których nie wiadomo, czy stosują PP by Ciesielska, czy na przykłada by Temellie. Bo to dwie różne bajki. Sama rozstrzygnij, co Ci służy i czego chcesz się trzymać. I nie musisz nas o tym - szczególnie w takiej formie - informować. Zyto, tak to właśnie jest, że bardziej zaawansowane osoby reagują na posty pytających, co nie zawsze musi polegać na głaskaniu po głowie. Gdyby Pani Ania myślała inaczej, już dawno i wyraźnie by to napisała. Jeśli ktoś popada w przesadę, jak nasza Paryżanka, takie właśnie dostaje odpowiedzi. Może to i czasem trochę zimnej wody (na pewno nie kubeł), ale wylany z sercem, więc nie ma się o co nadymać:) Pozdrawiam!
data: 2008.05.09
autor: Jagoda
Witajcie niestety moj gronkowiec to jest ten najgorszy bo staphyloccocus aureus i do tego wszystkiego mam jeszcze grzybice od antybiotyków :( niewspomne o trądziku ktory towarzyszy mi ładne pare lat gorzej byc nie morze ta ksiązka Filozofia zdrowia to chyba moja ostatnia deska ratunku. zapytam czy na konsultacje do Anny Ciesielskiej trzeba długo czekac ?
Fajnie ze człowiek porusza jakis problem i odrazu jest odzew tak powinno byc :)
data: 2008.05.09
autor: Gello
Ja też nie moge pozwolic sobie na dalsze chudniecie,jak bede dalej tak chudnąć to zostaną same kośći.Mam pytanie po jakim czasie wraca sie do ponownej wagi.Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.09
autor: Asiok
PostWysłany: 05-03-2008, 18:47 Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem [Oznacz posty jako nieprzeczytane]
Taszczyk powiem tak: rok bylam radykalem ale poniewaz (pomimo stosowania zasad w 98%) dostalam grzybicy narzadu rodnego (po raz pierwszy w zyciu) swierdzilam, ze cos musi byc nie tak. Z ta grzybica chodzilam kilka mies, bo stwierdzilam, ze minie, tylko org potrzebuje wiecej czasu, zeby pozbyc sie wilgoci. W tym czasie nie popelnilam najmniejszego grzeszku i po pol roku juz poszlam do lekarza, bo bylo coraz gorzej. po leczeniu grzyb wrocil po kilku tyg (pomimo ciglego stosowania sie do zasad zywienia). i tak z leczeniem i przerwami zylam rok. Teraz jestem w ciazy. Faktem jest, ze nie w 100% stosowalam zywienie ale jesli ja po zjedzeniu winogron dostaje zapalenia pecherza ( tez po raz pierwszy w zyciu) i musze wziac antybiotyk bo dyscypina 100% juz nie pomaga, to dziekuje... Wszystko mozna wytlumaczyc emocjami jak jedznie zawodzi... pomijam fakt, ze od poczatku ciazy mam taka grzybice, ze szok. po skonczonym leczeniu mam spokoju 2 dni i od nowa. Obecnie przechodze 4 kuracje. W wymazie procz candidy wykryto paciorkowca B i przy porodzie mam dostac kolejna dawke antybiotyku. Odpornosc moja jest godna pozalowania a przed przejsciem na pp bylam zdrowa jak ryba ( przeziebienie raz na 5 lat) pomimo ton slodyczy i litrow zimnej wody i surowizny. Przeszlam na pp ze wzgledu na corke, bo ona miala alergie wziewna i pomyslalam, ze przy okazji ja skorzystam, a tu masz..Nie mogę się przełamać żeby stosować te PP jak czytam opinie innych. Napiszcie kochani czy też mieliscie na początku podobne objawy zdrowotne wyżej opisane. Pozdrawiam niezdecydowana do PP.
data: 2008.05.09
autor: Monika Wrocław
Sarenko, moze masz wrazenie, ze chudniesz ale na PP ludzie sie zazwyczaj "stabilizuja" tzn, dochodza do takiej wagi, jaka powinni miec. Co oznacza, ze najpierw mozna chudnac a potem nadrabiac (albo na odwrot), ale zawsze po jakims czasie osiaga sie "rownowage". Na razie nie przejmuj sie tym co sie dzieje. Jesli jesz 3 do 5 razy dziennie, jesli jesz zrownowazone jedzenie (gulasze, zupy, kasze i owsianki) to nic Ci sie nie stanie. A pozniej wszystko sie poprawi. Sarenko, to chyba ty masz te problemy z kolezankami w pracy, ktorym nie odpowiada zapach jedzenia. Ja tez mialam takie problemy w Anglii, ale sobie z nimi nie poradzilam i poszlam na latwizne. Przeczytaj uwaznie odpowiedzi, ktore wtedy otrzymalam od dziewczyn. Duzo w nich wsparcia i madrosci (to bylo na przelomie lipca i sierpnia 2007). Mam nadzieje, ze jakos dasz rade. Po twoim nicku wnioskuje, ze tez jestes delikatnym i wrazliwym stworzeniem (nie tylko fizycznie ale i psychicznie). Takie stwory jak my to kazdy podmuch wiatru moze zlamac, wiec musimy sie podwojnie starac i nauczyc sie z naszej slabosci wyciagac sile. Ja jeszcze nie wiem jak, ale caly czas sie ucze. Pozdrawiam wszystkich. Czytam forum uwaznie, ale siedze cicho bo mam energetyczny zjazd. Mam naprawde nadzieje, ze kiedys z tego wyjde i zobacze jakies swiatelko w tunelu.
data: 2008.05.09
autor: Kamila z Paryza
Dziewczyny pytające o schudnięcie, poszukajcie w archiwum, bo już wiele razy poruszany był wątek chudziaków. Pozdrawiam
data: 2008.05.09
autor: Marta R.
Pani Ostróżko! Czy Pani chce zastępować Panią Anne? Ach te połajanki! Kto Panią do tego upoważnił? Inaczej odbiera się słowa (choćby gorzkie) od Szefowej a zupełnie inaczej od kogoś postronnego, mimo Jej niewątpliwie szerokiej wiedzy.
data: 2008.05.09
autor: Zyta
Ostrozko my chyba nie o tym samym mowimy. Ja nie mowie o anglii czy o tym,ze w skandynawii sie ludzie nie przeziebiaja. Moje pytanie brzmi dlaczego w np skandynawi czy np w japonii ryby nie wychladzaja, sa tradycyjnym zjadanym ciagle przez wszystkich pozywieniem a np w warszawie wychladzaja. Nie widze potrzeby denerwowania sie, powtarzasz mi ciagle te same rzeczy napisane juz na forum i w ksiazkach, ale one nie dotycza mojego pytania.
data: 2008.05.09
autor: paryzanka
W nawiązaniu do postu Asiok. Czy prawdą jest, że na początku przejścia na PP człowiek chudnie? Ja już zupełnie nie mogę sobie pozwolić na chudnięcie a faktycznie mam poczucie, że ostatnimi czasy, od momentu prób z PP, tracę na wadze. Czy można temu zapobiec? Bardzo proszę o pomoc w tej sprawie. Serdeczności.
data: 2008.05.09
autor: Sarenka
Firanko, Agiśko, Joasiu MamAsik, dziękuję za Wasze odpowiedzi :) Wrzucam zatem na luz i jadę jutro do lasu korzystać ze słońca, którego coraz więcej. Uściski!
data: 2008.05.09
autor: Martynka
Martynko, tak jak napisała Firanka, miksujemy do 3 roku życia, a dziecko uczy się gryźć na pulpecikach, na kawałku niepotłuczonego ziemniaka,.... Kornelka nie gryzła, nie gryzła, ale posadziłam na przeciwko niej Zuzię i się nauczyła. Teraz gryzą obie lepiej niż ja. Dodam tylko, że granica 3 roku życia jest dość płynna, bo moja szanowna siostra Lida nie umiała gryźć mając 4,5 roku, a teraz jest w tym lepsza ode mnie. :) Nie martw się o ząbki, wiem o jakie plamki ci chodzi, bo Zuzia jak miała 7 miesięcy też dostała Ferrum na anemię, anemii nie pomógł, ale ślad pozostał. Ale spoko, będą następne zęby. :)
data: 2008.05.09
autor: Joanna - MamAsik
I stalo sie, dwie kolorowe tabletki na wrzody prawdopodobnie po raz kolejny zaprzepascily szanse na ZDROWIE mojego meza.Wstal dzis jak mlody wilk,wyspany,szczesliwy pewnie nawet nie pamieta juz jak bolalo wiec motywacja do przejscia na PP i rzucenie palenia zadna.PAnia zaraz mnie podsumuje ze to tylko moje chciejstwo miec zdrowego zadowolonego z zycia czlowieka a nie wypalony pien.Poki moge to pedze gotowac,moze cos w glowinie mu sie poprzestawia.Bedzie kawa,owsianka rosolki,duszeniny,herbatki a odstawiam imbirowke.Oho!juz slysze ze ma wielka ochote na pomidorowe.Trzymajcie mnie!
data: 2008.05.09
autor: ania
Martynko! Mój obecnie prawie 4 latek miewał okresy kiedy na ząbkach pojawiały się białe plamki (takie matowe). Ponieważ starsza córka miała straszną próchnicę jako dziecko to ja też panikowałam, ale ponieważ mały był cały czas na PP i piersi to zaufałam, że to przejdzie. Obserwowałam oczywiście ale te zmiany co jakiś czas się pojawiały a potem znikały. Teraz ma śliczne ząbki i żadnej próchnicy a plamki już się nie pokazują. Nie wiem czym to było spowodowane ale przeszło samo. Myliśmy dokładnie ząbki i obserwowałam małego. Pozdrawiam serdecznie i wiosennie!
P.s. Ćwiczę od tygodnia rytuały tybetańskie i bardzo mi niedobrze po pierwszym rytuale, czy to z czasem mija?...
data: 2008.05.09
autor: Agiśka
Witam. A ja jak zwykle od czapy, ale a'propos emocji. Tak Mamasik :). Wiem, że 100% chorób tu ma podłoże, ale te 99 % było żeby nie zniechęcać tych, którzy jeszcze do tego nie doszli. I ja tak w sprawie emocji. Miałam tąpnięcie emocjonalne w poniedziałek. We wtorek koło południa się dowiedziałam, że nie chodziło o to co ja zrozumiałam i... I się rozłożyłam. Złazi ze mnie pod postacią kataru i megaosłabienia. No to teraz to właśnie od czapy. Kiedy byłam mała (mniej niż rok), miałam drgawki gorączkowe. Przyjechało pogotowie, reanimacja, szpital... I w tym wszystkim moja babcia, reagująca bardzo przytomnie i z której 'uszło powietrze' kiedy od niej już nic nie zależało. Dopiero wtedy. I następna przebitka. Ja jako jedyny 'żeglarz jachtowy' na żaglówce, dwie pozostałe nawet karty pływackiej nie mają, zaczepione między masztem a przytrzymującą go linką na znaku przyczepionym na moście. I moja koleżanka siedząca dokładnie pod tym znakiem skierowanym czubkiem w jej głowę. I moje spokojne 'Ela, przesiądź się na środek'. I moje totalne osłabienie kiedy już byłyśmy bezpieczne. I późniejsze razy (choć była już druga doświadczona w żeglowaniu dziewczyna), gdy cokolwiek się działo 'jola, do steru, co mamy robić'. I stwierdzenie 'moich' dziewczyn "byle ci wtedy w oczy nie patrzeć tylko cię słuchać, bo tylko w oczach można zobaczyć jak bardzo jest źle". I następna przebitka: moja babcia skarżąca się na zdrowie i moja córka słuchająca jej z pełną powagą z wyrazem oczu dorosłego człowieka. I potem zainteresowanie Mili zbieranymi przez prababcię figurkami i pełne porozumienie pomiędzy nimi, choć sama z własnej woli by do prababci nie pojechała. I ten katar dnia następnego... Tak wiem, że 6 lat, że jest emocjonalnie ze mną związana i że to obrazuje moje podejście do mojej babci... Tylko tak czasem mam wrażenie, że to nie tylko są moje emocje, ale i jej skądeś tam skąd przybyła. I że właśnie dlatego nas wybrała, że to my tacy podobni do niej jesteśmy (a nie ona do nas). I często takie 'dorosłe' spojrzenie (nie potrafię inaczej tego określić, może pełne zrozumienia) u niej dostrzegam. I tylko takie pytanie we mnie powstaje 'skąd taka istotka wie tak wiele o życiu, już się nauczyła, czy jeszcze pamięta?'
data: 2008.05.09
autor: Jolik
Panie Gello gronkowiec jak wszystkie bakterie jest zawsze obok nas i w nas (80% populacji go ma) pytanie czy mamy słaby organizm i on zaatakował. W liceum odkryto u mnie na gardle też najgorszą bestyję "staphyloccocus aureus" i uaktywniał się głownie po... mandarynkach a teraz od ponad 10 lat nie jem antybiotykow (bo zawsze wolałam medycyne naturalną i poleżeć,wygrzać przeziębienia) i on jest... bo zrobiłam wymaz dwa lata temu ale już nie choruję a jak cos to imbirówka, itp itd. I siła w gotowaniu oczywiście. ***Martynko czytam o Jacusiu ma pewnie z 11-12 miesięcy -mój Tymek zaczął gryżć około 2 lat a i teraz zdarza mu sie łyknąć więc dlatego pani Ania mówi żeby miksować do 3 r.ż. ***Tośka dostała pleśniawek i oczywiście bije sie w piersi tłuszczyku - masła ściśle mówiąc, za wiele jak na dojo i wiosenkę (wcześniej bo to nie tak hop-siup). Małej daję imbirówkę i sobie i jakoś dojdziemy do siebie, i oszczędniej z tłuszczem. *** Aniu z USA nie smarujemy sie "teraz" czyli- odkąd jesteśmy na PP czyli u mnie to drugi rok. Taka rozmazana była ta moja odpowiedź i dobrze że Szefowa doglądnie i dopowie.
data: 2008.05.08
autor: Firanka
Polla i inne dziewczyny dzekuje za odpowiedzie.
Mam znowu nastepujacy problem. Moja mam je tak jak my..czyli pp. Pije co prawda dodatkowo kawe z imbirem albo z cynamonem i kardamonem. Od dwuch dni, ma bole zoladka, nie moze nic przelknac. Dodatkowo jest jej potwornie zimno, i dostala jakiegos przeczyszczenia. Bralo ja na wymioty i nie ma sily. Nie wiem co mam jej dac, co powinna jesc a co nie. I w ogole nie wiem co to jest?Jestesmy na jedzonku rozgrzewajaco-zrownowazonym-a jej jest imno. Tutaj jest 27 stopni. Prosze o pomoc. Moja Mamcia jest juz tak i tak chudziutka..i jeszcze cos takiego...z gory dziekuje
data: 2008.05.08
autor: KIKU 35
Rene, Joasiu MamAsik, dziękuję za Wasze odpowiedzi. *Rene, o wapniu czytałam wielokrotnie na forum i w książkach:) To była tylko sugestia koleżanki, ale przyczyna plamek może być zupełnie inna. Myślałam, że może ktoś z Was się z tym spotkał. ** Joasiu, masz rację - nakręciłam się prawdopodobnie : odstawienie od piersi + sugestia koleżanki, że to może niedobór wapnia i przerażenie gotowe ;) Ale plamki pojawiły się naprawdę dopiero jakiś tydzień temu. Wyczytałam gdzieś jeszcze, że przyczyną może być żelazo, które jakiś czas dawaliśmy dziecku (do konsultacji, tam nas p. Ania uspokoiła i przestaliśmy, ale to cholerstwo podobno może przebarwiać ząbki). Mam nadzieję, że to faktycznie to paskudne Ferrum i wściekam się na siebie, że był moment, że się ugięłam i to dziecku dawałam...
Dziękuję Wam i ukłony.

PS 1 Czy dodajecie do zupek listki świeżego majeranku? Ciekawi mnie ilość - czy łyżeczka, waszym zdaniem, wystarczy?

PS 2 Joasiu, wyczytałam na Forum, że Nelka miała długo problem z gryzieniem - jak długo i na czym uczyłaś ją gryźć? Bo Jacuś nie może załapać tych dwóch czynności - gryzienia i połykania (więc sam gryzak nie wystarczy). Nie wiem na czym moglibyśmy ćwiczyć - wszystko dostaje miksowane i w ogóle nie przeżuwa, tylko połyka od razu.
data: 2008.05.08
autor: Martynka
Dziekuje za wsparcie fajnie jest usłyszec słowa otuchy jak by ktos cos wiedział na temat gronkowca to z gory dziekuje
Dzieki za odzew: Magda Kaspianowa, ostróżka Pozdrawiam
data: 2008.05.08
autor: Gello
Cześć wszystkim, chciałabym wiedzieć jak to jest z brokułem, bo właśnie mam ochotę na zupę z nim. Kiedyś słyszałam, że nie za bardzo.
Pozdrowionko
data: 2008.05.08
autor: Ewa 33
Witam serdecznie!jestem na kuchni pp od 2 miesięcy czytam dużo i wiem ,że na poczatku sie chudnie.Zawsze byłam dośc szczupła i przy wzroście 173 ważylam 51 kg lecz teraz przez ostatni okres schudłam juz 4 kilo.Musze przyznać szczerze ,ze niepokoi mnie to bardzo.Kiedy moja waga wróci ponownie do normy?Prosze o odpowiedż.
data: 2008.05.08
autor: Asiok
Joanno MamAsik,dziekuje,wlasnie to wyczytalam na forum i podawalam takie delikatne i zmiksowane jak dla dziecka.Zastanawiala mnie imbirowka ,dlaczego nie ma po niej chodz minimalnej poprawy a obiawy sie nasilaja.O 17 maz poddal sie i poszedl do gastrologa.Nie ma wprawdzie antybiotyku tylko kuracje oslonowa i zmniejszajaca wydzielanie kwasu solnego.Osobiscie jestem zalamana,tlumacze mu ,ze moze zaleczy wrzody ale rozwali inne narzady.Obiecal ze po kuracji przestanie palic i przejdzie na PP.Teraz marzy tylko zeby przestalo bolec.Dalej oczywiscie bede mu gotowac delikatne nasze jedzonko ale jak ono bedzie wspolgralo z PP to wielka dla mnie niewiadoma.Smutno mi.
data: 2008.05.08
autor: ania
Rene - w celu wyjaśnienia, bo nie lubie niedomówień. Ksiązkę czytam i jestem już w połowie pierwszej części. A pytam dlatego że chce żeby dziecko zaczeło jeść. I pytam o przyprawy nie dlatego że Wy je stosujecie ale dlatego, że tak jest w przepisie. Przeczytanie ksiazki to jedno, ale rady osób które stosują już wszystkie zasady to drugie i dużo łatwiejsze do zrozumienia. A ksiązka napisana jest bardzo fajnie, dużo można zrozumieć i po przemysleniu uderzyć się w pierś że źle się robiło:) No i chyba wróce tu jak przeczytam...
data: 2008.05.08
autor: Elutka
Witam wszystkich serdecznie. Jestem na kuchni pp od niedawna. Mam 5-letnią córkę, która ma niedomykalność zastawki mitralnej. Czy ktoś z Was ma taką wadę? Chciałabym się dowiedzieć czy córka powinna jeść w jakiś inny sposób ( np. produkty szczególnie zakazane), czy tak jak inni domownicy (oczywiście wg. książek P.Ani). Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam.
data: 2008.05.08
autor: Agnieszka z Częstochowy
Sylwio, nie ma co igrać bez specjalnego zalecenia z potrawami rozgrzewającymi, bo my jedzeniem łapiemy równowagę, doprowadzamy się małymi krokami do Porządku. Możesz sobie wyszukać na forum przepis na rosół na "wiosenne rozterki" - taka lżejsza wersja rosołu na jesienne smutki, możesz gotować zupy na 4 podstawowych dla nas mięsach: cielęcina, wołowina, jagnięcina, indyk. Rano kawa i owsianka, potem zupa, drugie danie, na kolację również ciepły posiłek - najlepiej zupa. Do tego herbatka TLACI do popijania. Poczytaj w książkach na temat nerek, poczytaj na forum o zupach, obiadach, poszperaj, może jest coś o nerkach i dzwoń do Centrum po urlopie pani Ani. * Elutka nie zaczynaj sprawy od d.... strony. Przeczytaj książki by wiedzieć dlaczego coś należy zrobić tak czy inaczej, to Ty jako matka masz wiedzieć co będzie służyło twojemu dziecku. Wsypałabyś bezmyślnie kukrumę do posiłku dziecka tylko dlatego, że my tak robimy? Ryzykowne. Dużo lepiej jest ją wsypać wiedząc DLACZEGO(?) będzie to korzystne. A gdy będziesz czytała książki, to zaglądając na forum przeszukuj sobie powoli forum, tak jak ci napisała Anita, albo wrzucając po kolei temat zup, dzieci, mięs, .... * Pani Aniu, od męża z zastojem, może niech wstawi pani męża na dobrze zrównoważone zupy i delikatne obiady, z pulpetami, delikatnymi jak dla dziecka?
data: 2008.05.08
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie. W sklepie internetowym kupiłam akcesorium o wdzięcznej nazwie "kociołek węgierski do gotowania nad ogniskiem z trójnogiem". Nie macie pojęcia jak super się gotuje! Nic się nie przypala. Wypróbowałam na majówce. Zrobiłam gulasz-taka pychota wyszedł, że nie wiem! Jednak co energia ognia to energia ognia. Przez 2 dni miałam gorące stopy:) Ugotowany trzymał ciepło tak, że po pół godzinie stania na stole w otwartym garnku był na tyle gorący, że zawekował się słoik. Następnym razem chcę ugotować rosół. Jeśli macie gdzie rozpalić ognisko, to polecam szczerze. My co prawda nie mamy gdzie, ale wozimy w samochodzie w gości z podwórkami:) Pozdrawiam
data: 2008.05.08
autor: Marta R.
Witam serdecznie. To jeszcze raz ja w sprawie zapalenia nerek (pisałam o tym wczoraj). Konkretnie jest to prawa nerka. Mam 27 lat. Wiem, ze jestem mocno wychłodzona (ponad 2 m-ce zapalenie) czy wobec tego można stosować silnie rozgrzewające produkty? Czy mogę stosować Rosół wołowy lub Bulion energetyczny z wołowiny? Tak bym chciała sobie pomóc... Od kilku dni nie biorę antybiotyków, które nic z resztą nie pomagały.
I tak człowiek z pokorą wraca do natury...
Bardzo proszę o pomoc.
data: 2008.09.18
autor: Sylwia
Rene.dziękuję Pani za przypomnienie o sznureczkach .Człowiek niby pamięta ,ale w sytuacjach kryzysowych odzywają się nabyte przez wiele lat nawyki, może nawet wrodzone skłonności.Ale rozpoznać zawsze prawidłowo ,co jest sznureczkiem do zerwania a co troską którą należy okazać, nie jest łatwe. To tak jak z tym biblijnym mieczem o którym pisała p. Jolik.Ta historia też ma dwa końce ,bo raz pisze "nie przyniosłem pokój ale miecz' innym razem "kto mieczem wojuje ten od miecza ginie". Ten pierwszy miecz to chyba oznacza że dzieci mają prawo odejść od rodziców z powodu odmiennego spojrzenia na Zycie.W innym miejscu pisze że dzieci mają szanować rodziców a rodzicom nie wolno dzieci rozdrażniać ,To też bardzo słuszne ale też nieraz trudno, szczególnie dzieciom ,poznać co jest rozdrażnianiem a co dobrą radą. A najbardziej podoba mi się "Pochwala dzielnej kobiety"w Przypowieściach Salomona.Po 30 stronach rad i napomnień dla mężczyzn na końcu jest pochwała kobiety.Tyle że to bardzo zacharowana kobitka ,wiele na swoich barkach musi dżwigać, wszystkie obowiązki są tam wymienione ,ale ma prawo do kupienia ziemi , jeżeli uważa to za słuszne ,nie musi pytać o pozwolenie.Z pozdrowieniami dla wszystkich Od jutra już mnie nie ma ,bo mam przygotowania do komunii którą za radą Pani Ani przygotuję dla własnej przyjemności a nie żeby pomóc synowej.
data: 2008.05.08
autor: ostróżka
Pan Aniu, uprzejmie proszę o odpowiedz, czy kąpiel w gorących żródłach w basenach na Słowacji np. Piszczany są wskazane przy reumatycznym zapaleniu stawów i osteoporozie. Dzieci chcą zabrać mnie w takie miejsce (uzdrowiskowe)latem i dlatego chciała bym wiedzieć czy to jest dobry pomysł. Mam 74 lata i chorowałam kiedyś na żylaki (zostały usunięte operacyjnie). Z poważaniem Krystyna Sz.
data: 2008.05.08
autor: Krystyna
Maz ma stwierdzone wrzody na dwunastnicy,wlasnie znow mu sie odnowily,od dwoch tygodni jest na PP,traci juz cierpliwosc bo bardzo cierpi a imbirowka jakby zaostrzala dolegliwosci.Nie spi po nocach,w dzien zgaga,przewalanie,odbijanie,bol.Rano pomaga mu nasza kawa ale tylko na chwile,po owsiance znow zgaga,imbirowki sie juz obawia bo twierdzi jak juz pisalam ,ze mu szkodzi.Pije rosolki,je marchewke i ziemniaczki.Co moge dla niego jeszcze zrobic bo czuje ze skonczy sie na lekarzu.Wiem ,ze mu to cierpienie potrzebne,dyscyplinuje go ale jest juz bolem wykonczony i faktycznie zadnej poprawy chocby minimalnej.Jezyk oblozony zoltym nalotem..co bylo w archiwum to poczytalam ale nie wiem co zle robie.Doprawiam solidnie,przyprawami z CENTRUM,sama od dawna jestem na PP ale nie moj maz.(Wiem wiem ma za swoje).Poradzcie prosze.
data: 2008.09.18
autor: ania
Droga Elutko, taka byłaś zdesperowana stanem skóry dziecka i płacząca wręcz, a jak dostałaś książkę to nawet nie masz zamiaru jej przeczytać a chwalisz się kupnem mieszkania. Co nas to obchodzi? My stosujemy wiadra przypraw i nie wyskakuj tu z takimi pytaniami nie czytając książek p. Ani. Przypominam jedynie, że nasze forum jest prywatnym forum autorki książek p. Anny Ciesielskiej i pewne ZASADY tu obowiązują. To tak jakbyś wpadła na forum wegetarian i zapytała o przepis na krwistego steka. Zanim zadasz pytanie sprawdź, czy nie ma odpowiedzi w moich książkach lub w archiwum forum! czytałaś ten napis na górze ?
data: 2008.08.25
autor: Rene
Witam
Ogromnie dziękuje wszystkim, którzy odpowiedzieli na mój list, nie spodziewałam się tak gremialnego odzewu! Miło pomyśleć, że są osoby, które rozumieją sytuację i służą pomocą. Jeszcze raz dzięki. Miłego dnia dla Wszystkich obecnych. P.S. Joanno MamoAsik wzięłam do serca Pani trafne słowa. Serdeczności.
data: 2008.05.08
autor: Sarenka
Witam, Aniu z USA jak mi idzie...ksiązka dotarła, narazie az wstyd się przyznać rzuciłam okiem na przepisy. Muszę się pochwalić bo kupujemy mieszkanko i trochę teraz w związku z tym na głowie i stąd zaczynam od tyłu czytanie ksiązki:((

Kochane Kobitki powiedzcie mi jedno...przeczytałam przepis na marchewkę - super..ale tam trzeba dodać kurkumę. Jak to się ma do wielu mojej córci(przypomnę 8-cy). Pytam bo wszyscy wkoło mi mówili że takim maluchom najlepiej podawać wszystko bez przypraw.
data: 2008.05.08
autor: Elutka
Zle się wyraziłam ;to nie jest forum bezcelowych próżnych dyskusji.Ale skąd pewność że japończycy są dużo zdrowsi od nas, gdzieś czytałam że to ciągłe jedzenie ryżu i ryb mocno im daje w kość. Teraz to już naprawde kończę. Dobranoc
data: 2008.05.08
autor: ostróżka
Paryżanko są dwa wyjścia albo ja nie rozumiem o co Ci chodzi albo Ty nie przeczytałaś mnie uważnie.Ryby jemy cały rok tylko nie częściej niż 1-2 razy w tygodniu a lepiej rzadziej. W Angli też nie cały czas jedzą ryby ,bardzo lubią jagnięce udżce na przykład , a dawniej jeszcze przed wojną to wywar na zupe na mięsie to stawiano wieczorem zeby się dobrze nagotował bo zupa miała być pozywna i rozgrzewająca .A to że w skandynawii ludzie się tak nie przeziębiają jak w Polsce chociaż tam tak zimno to przyjąć trzeba do wiadomości że tam od wieków ludzie do mrozu i ciemności przyzwyczajeni.To nie jest forum dyskusyjne i więcej już sobie nie pozwole na tego rodzaju wymiane postów .Weż się troche sama za czytanie np. starych książek kucharskich różnych narodów to wiele Ci się rozjaśni.Z pozdrowieniem
data: 2008.05.08
autor: ostróżka
Paryżanko, czy ty dobra kobieto nie możesz choć raz podjąć sama decyzji i dokonać wyboru czy dać 2 deko mąki więcej czy mniej.Pomyśle że jesteś zupełnie niesamodzielna.Ja nie lubie bardzo zawiesistych sosów ani bardzo rzadkich.Ważne jest oczywiście aby z czymś nie przewalić, ale bez przesady ,najważniejsze jest aby w potrawie była kolejność smaków zachowana i odpowiednia proporcja słodkiego do ostrego.Jak się myle to niech mnie ktoś poprawi.Sosy z mąką ziemniaczaną są zawsze rzadsze i ja np. dodaje tej mąki trochę więcej niż dodała bym pszennej a Ty Paryżanko jak ten aptekarz ważysz i mierzysz.Można chyba troche na oko?Czy nie pomyślałaś że jak tak niepokoisz się o każdy gram czegoś w zupie czy sosie to ten niepokój w tej potrawie siedzi? Tak Ci z dobrego serca radze bo wieczorem nie mam co robić ,dom pusty,wszystkie niebiańskie przepowiednie już przeczytane ,artykuły z nautilusa też,
data: 2008.05.08
autor: ostróżka
Witam serdecznie. Od 2 m-cy mam ZAPALENIE NEREK (tony antybiotyków nie pomogły)i właśnie czytam książkę Pani Ani. Mój mąż już od pewnego czasu praktykuje zdobytą wiedzę. Jednak niewiele jeszcze wiemy... Staram się jeść posiłki rozgrzewające. Co byłoby najlepsze na nerki? Kamieni nie mam ale przed kuracją antybiotykami miałam jakiegoś gronkowca. Boli i boli... Są już zmiany w nerkach, w moczu białko.
Piję gotowaną kawę. Co konkretnie zastosować aby żywność stała się moim lekarstwem. Antybiotyków już nie biorę. Pomocy. Z niecierpliwością proszę o dopowiedź
data: 2008.05.13
autor: Sylwia
Witajcie, nie odzywałam się, bo walczyłam z psem u kleszczami na nim. Kleszcze to nic, ale trzęsę się cała o niego, bo straszą jakimiś chorobami, a na jedną nawet psy zdychają. Występuje szczególnie na wschód od Wisły. Spieszę więc podpowiedzieć tym z Was, co mają psa: chrońcie go. Super sposób naturalny (bez chemikaliów): dwie łyżki oleju orzechowego plus 20 kropelek olejku geranium. nakładamy na kark psa w ilości 2-3 kropelek max. Na dodatek do 1 ząbka czosnku dziennie w pożywieniu - kleszcze nie cierpią tego zapachu. Myślałam, ze podzielę sie tym z Wami, jako że jestem zwolenniczka nie tylko PP, ale tez holistycznego odzywiania i wychowywania psów, co dla mnie ściśle wiąże się z ogólnie znanym i oczywistym Porządkiem.I tym psim akcentem (mam fioła na tle psiurów) pozdrawiam wszystkich w nastroju prawie letnim...
data: 2008.05.08
autor: Kamiczek
Gello bardzo wspólczuję, proszę wejść do archiwum i wpisać w wyszukiwarkę słowo gronkowiec.Może da to jakąś nadzieje i wiare że na ciesielskim jedzeniu powoli ale napewno dobierze się Pan temu gronkowcowi "do skóry"Ale napewno potrzebna będzie wojskowa dyscyplina i konsultacja u Pani Ani.
data: 2008.05.07
autor: ostróżka
a kto pamięta posta z maja 2007 ? Pij mleko będziesz kaleką
data: 2008.05.07
autor: ostróżka
Mamo Kaspiana oczywiście że ma Pani rację. Mleko prosto od krowy to produkt naturalny nie mający wiele wspólnego z tą substancją ze sklepów .A ja niedawno spróbowałam tego mleka z kartonika co go mój wnuczek dostaje w szkole.Nie dziwie się, że on nie chce tego pić,Przynajmniej w tym synowa też przyznaje mi racje i pozwoliła ze szkolnego mleka zrezygnować.Z pozdrowieniami Pani Pollu ja mam trzech synów więc ślepa miłość do jedynaka mi nie grozi
data: 2008.05.07
autor: ostróżka
A przykład Dandelion z kawą rozpuszczalną też jest bardzo dobry.
data: 2008.05.07
autor: Miu
Sarenko,Madlen i Monik,uważam,że bardzo dobrze napisała Joanna - MamAsik,to absolutnie nasza sprawa!Ale znam doskonale to,że się trochę wstydziłam swojego jedzenia,ale z drugiej strony,ja mogę narzekać sobie,że mi wszędzie dookoła pachnie "chemią spożywczą"(anegdota-kiedyś kiedy jadłam jeszcze jogurty itd.itp.siedziałam w klasie i konsumowałam jakiś jogurt owocowy i weszła wychowawczyni i ironicznie z wielkim uśmiechem orzekła"O,ja tu pachnie chemią spożywczą";strasznie mi się śmiać chce na to wspomnienie).Albo ludzie na ulicy objadający się bułami z sosami wylewającymi się na zewnątrz,albo jak wyglądają dłonie i jak pachnie ludziom z ust po chipsach,na to już się tak nie zwraca uwagi. Także uważam,że to jest wyłącznie nasza sprawa.Poza tym zauważyłam,że w miarę jak wzrasta pewność siebie naprawdę można pozwalać sobie na "wywrotowe" działania,tzn.jeść co się chce i robić co się chce z rozbrajającym uśmiechem skierowanym w otoczenie.Specjalnie użyłam słowa "wywrotowe",bo są one takowe dla naszego otoczenia.Czasami jest mi przykro patrzeć i żal mnie sciska,bo naprawdę łatwo można dostrzec jak ludzie są związani i unieruchomieni przez konwenanse i muszą robić malutkie kroczki,zamiast lekko wszystko przeskoczyć.Oczywiście,że wszystkiego tak się nie da "przeskakiwać",bo cierpliwość przede wszystkim;),ale tak właśnie to sobie obrazuje kiedy czytam o owej boskości i lekkości.Naprawdę dziewczyny kanapki na wierzch:)!Oczywiście mnie też lepiej jest jak jem poza domem kiedy inni niejedzący nie patrzą,ale to jest naprawdę nasza sprawa.Tym bardziej,że to takie pyszne!!!Pozdrawiam serdecznie!
data: 2008.05.07
autor: Miu
Ostrozko dziekuje za chec pomocy, ale ja to wiem co napisalas. Chodzilo mi o to jak to jest technicznie mozliwe, ze w pewnych krajach nadmorskich sie zjada ryby przez caly rok od zawsze, pomimo tego, ze klimat jest czasem chlodniejszy niz w polsce i to jest ok a dla kogos kto mieszka np w warszawie nie jest. Tylko dlatego,ze zakladamy,ze jak nie ma sie dostepu do morza to jest zle czy jest jakies inne uzasadnienie tego,ze ryby nas bardziej wychlodza niz np.japonczyka czy norwega? Ich nie wychladzaja? Dlaczego?
I teraz znowu mi odpowiecie,ze sie niepotrzebnie zakrecam jakims tematem i nie dostane odpowiedzi. NIc, czekam na odpowiedz i tak.
data: 2008.05.07
autor: paryzanka
Gello moj synek mial gronkowca i azs jak trafilam na to jedzenie.Gronka juz nie ma wiec mysle ze smialo mozesz postawic na pp.Przeczytaj ksiazke spokojnie i sproboj nabyc i przeczytac tez druga czesc"filozofie zycia" a potem archiwum.Gronkowiec to nic innego jak silnie oslabiony organizm i trzeba go wzmocnic.***Monik caluski przesylam.
data: 2008.05.07
autor: Magda Kaspianowa
Dzięki Mamaisk za odpowiedź buziaki pozdrawiam.
data: 2008.05.07
autor: Gabi
Witam choc mam 27 lat to dzieki mojej chorobie czuje sie jak piecdziesiolatek .Moj problem polega na tym ze od jakis 10 lat mam bakterie gronkowca złocistego.Oczywiscie lecze sie u laryngologa ale to nie przynosi pozytywnych skutkow.pytam szukam brałem juz rozne szczepionki antybiotyki itd najgorsze ze spotykam sie juz z takimi słowami ze tego sie nie da wyleczyc ale ja mam poprostu czasami dosyc Własnie nabyłem ksiązke Filozofia Zdrowia ale czy to cos pomorze na moje bakterie. Zycie z gronkowcem to zycie na 50%
data: 2008.05.07
autor: Gello
Sarenko mi też kiedyś zwrócono uwagę, że moje jedzenie brzydko pachnie. Było mi bardzo przykro. Teraz jem kanapki tylko w obecności zaufanej koleżanki. Również proszę o rady.
data: 2008.05.07
autor: Madlen
Sarenko!Nie przejmuj sie - skoro masz takie , a nie inne warunki pracy -to musisz jeść z ludźmi i masz do tego prawo.Przecież nic trującego nie przynosisz.Ludzie, jedzenie i różne substancje wydzielają zapachy i trudno.Na pewno ludzie w twojej pracy pija zwykłą zaparzaną kawę - czy jak ja wypiją to ładnie im z buzi pachnie??No własnie,a ty musisz to znieść.Różne inne rzeczy mogą mieć zapach nieprzyjemny.Mnie osobiście skręca kwaskowaty smrodek gotowych surówek przynoszonych przez współpracowników,ale sie nie czepiam.Musisz być asertywna i się nie dać , a przede wszystkim nie dać sobie wmówić,że komuś przeszkadzasz - jeśli jest aż tak źle - niech wydziela miejsce do jedzenia.a nawiasem mówiąc - ciekawa jestem co zabierasz do pracy,że im tak śmierdzi.Jak ja biorę zupę to mi zazdroszczą.Krzywią sie na lukrecję w herbacie jedynie.
data: 2008.05.07
autor: dandelion
Witam wiosennie! Chyba za wczesnie sie pochwalilam ta poprawa, bo wczoraj musialam cos zjesc nie tak i moj Kevin (juz 7 m-cy) zle spal w nocy, znow lekko zapchany nos (nie tyle katar, co ogromne kozy gleboko, ktore nie chca schodzic) i jego liszajki "zakwitly" na nowo. Wczoraj jadlam owsianke, chleb z pasztetem z indyka (nietety kupny), grochowke (F. Zdrowia str 182) i krokiety z kasza (str 198). Ja tez mialam wzdecia i pomogla mi kilerka. Dzis bede pic imbirowke. Czym sie objawia zastoj watroby? Czy mozna pic imbirowke zapobiegawczo, np. kiedy tylko przemarzniemy lub sie zestresujemy.
Z tego co wyczytalam rowniez na katary, przeziebienia itp.
Czy organizm reaguje natychmiastowo na zle jedzenie, czy np. po pol dnia?
Elutko, jak Ci idzie czytanie? ja tez jestem nowa i kazdego wieczoru odrabiam zaleglosci w czytaniu forum az mi glowa puchnie. Boje sie ze nie dam rady przeczytac wszystkiego, ale chociaz kazdego dnia dowiaduje sie czegos nowego i robie notatki.
Serdecznie pozdrawiam
data: 2008.05.07
autor: Anka z USA
Salut wszystkim! Mam pytanie odnosnie zageszczania sosow makami, szegolnie ziemniaczana. Kilka wypowiedzi Pani Ani z forum odnosza sie do tego,zeby nie przesadzac z iloscia maki, ale zeby zagescic to trzeba tej maki troche wsypac, powiedzmy mniej wiecej na jakis litr gulaszu juz z miesem i warzywami to lyzeczka chyba bedzie za malo. Mozna wsypac wiecej czy bedzie za duzo i lepiej zostawic sos wodnisty? I czy dla dzieci dzieci powinno sie wsypywac jeszcze mniej? Dzieki
data: 2008.05.07
autor: paryzanka
kochani podpowiedzcie mi czy u osoby, która chce odbudować esencję może pic codziennie wieczorkiem imbirówke?Pytam bo przez niedobór płynów wewnętrznych czuję suchość, a nie wiem czy imbirówka nie wysuszy mnie do końca???? Piję herbatkę TLACI w proporcjach przepisu na forum ale po niej strasznie chce mi się pić w ogóle nie czuję zaspokojenia pragnienia, jem zupy ,posiłki zrównoważone.Wiem że esencję mozna odbudować, jest to czasochłonne ale jest może jakiś łagodny przyspieszacz obdudowy tej esencji ?
data: 2008.05.07
autor: Daria
Tak Sarenko, podobne dośwadczenia miała Kamila z Paryża gdy była Kamilą z Londynu. :) Ale i ja miałam gdy siadła mi wątroba. Wszystko co ugotowałam pachniało tak, że mnie odrzucało, a teraz potrawy gotowane +/- tak samo powalają swoim pięknym zapachem. Dużo zależy od tego jak nam "trybi" w organizmach. Ale... Zdaje się, że cię zabolała opinia innych na temat zapachu twoich potraw. I tu masz Babo informację dla siebie, gdzie cię boli, w którym miejscu czujesz się niedowartościowana. Nawet gdyby twoja duszenina była nieświeża, a tobie właśnie taka by smakowała, to masz prawo ją zjeść. Nie musisz się przejmować w tej kwestii opinią innych, ale musisz zastanowić się czemu się podłożyłaś i czemu ktoś na ciebie "wjechał". Krótko mówiąć, zmień coś w swoim życiu, zajadaj to co ci służy, a resztę, krótko mówiąc olej - jakież inni mają prawo decydować o twoim menu? :) * Martynko, te plamki na ząbkach pojawiły się zapewne wcześniej, ale ty je zauważyłaś dopiero teraz. :) Czy nie zaczęłaś się martwić odstawiając od piersi o wapń w pożywieniu dziecka? ;) Masz teraz test na ufność w to co robisz i jak gotujesz. Zawiązki ząbków dziecka tworzą się trochę wcześniej, w pierwszych miesiącach życia wpływasz na jakość i stan mleczaków. Teraz pogadaj z dentystą (a może Gosia z Margonina się odezwie), szczotkuj dziecku ząbki, a gotuj tak jak masz zalecone i jak ci intuicja matczyna podpowiada.
data: 2008.05.07
autor: Joanna - MamAsik
Paryżanko,sądzę z twoich postów że zwiedziłaś trochę świata i poznałaś różne klimaty i tradycje kulinarne.Każda tradycja wynika z różnych warunków życiowych,ekonomicznych,geograficznych,klimatycznych itd. Co zdrowe dla skandynawa nie musi być takie samo dla bułgara.A wracając do ryb.Pani Ania bardzo dobrze się o nich wyraża.Są pożywieniem zawierającym cenne tłuszcze i witaminy.Nie będę Jej cytować przeczytaj na stronie 139F.zdrowia ale np.P.Magda z Achen ryb nie jada, a P. Rene je tylko raz w miesiącu, ja mogę raz w miesiącu karpia bo mam jeszcze zbyt wychłodzony organizm. Z tego wynika że ryby jemy wedle naszego zdrowia, im lepiej znamy swój organizm ,tym wybór naszego pożywienia lepiej służy naszemu zdrowiu.Ty Paryżanko, jeżeli urodziłaś się w Polsce ,to twój organizm wyrósł na polskiej kuchni i klimacie umiarkowanym.Zmieniając często miejsce pobytu, twój organizm ciągle musi się w miarę własnych sił, lepiej lub słabiej, przystosowywać do zmian klimatu i jedzenia. Musisz staranniej dbać o jego równowagę, staranniej niż my.A wracając jeszcze do ryb; to ,że ludzie z miejscowości nadmorskich jadają więcej ryb niż mięsa, nie znaczy że mięso jest niezdrowe ,tylko że ryby są dla nich najbardziej dostępnym i często najtańszym pożywieniem.
data: 2008.05.07
autor: ostróżka
Martynko, odnośnie niedoborów wapnia p.Ania wypowiadała się kilka razy na ten temat. Zobacz co znalazłam w archiwum: "(..)nadmiar wapnia w pożywieniu daje reakcję silnego czynnika wychładzającego, osłabia narządy i blokuje tę gospodarkę(...) oraz "Pani Haniu, mleko i cały nabiał to przede wszystkim produkty białkowe i również źródło wapnia. Używamy zatem mięso w odpowiednich ilościach i w odpowiednim gatunku. Poza tym źródłem wapnia i białka są również produkty roślinne. A jeśli chodzi o wapń, to im go mniej w pożywieniu, tym lepiej jest przyswajany – o tym proszę pamiętać. Problemy niedoborów wapnia to głównie złe jego przyswajanie, a nie niedobory ilościowe. Pani Aniu M. z Rudy Śląskiej, jeżeli właściwie się Pani odżywia, będzie Pani niebawem korzystać ze słońca, karmi Pani dziecko piersią, nie ma żadnych obaw, że dziecko będzie miało niedobory wapnia. Dziecko może mieć zaburzenia funkcji wątroby – może to być skutek błędów popełnianych w czasie ciąży lub osłabienia Pani albo męża. Jestem pewna, że jeśli będzie Pani pilnować dziecka, jego wątroba się zregeneruje."****Paryżanko, nie wiem co cię tak zdenerwowało w wypowiedzi Madzi z Aachen, ja w tej wypowiedzi nie znalazłam nic niewłaściwego. A może ty rzeczywiście zjadasz za dużo tych ryb?***Sarenko, ja tam na twoim miejscu miałabym gdzieś te komentarze****Pani Ostróżko, pani mocno zaciśnięte zęby to dowód na to, w jak dużym schemacie rodzinnym pani tkwi, a wystarczyłoby to zrozumieć. Polecam kurs II stopnia, wszystkim którzy jeszcze go nie doświadczyli. Schematy ( rodzinne, religijne ) w jakich żyjemy to nasze ograniczenia, nic więcej. A przecież jesteśmy wolnymi ludźmi, więc po co nam one? Pani Ostróżko, dokładnie pamiętam jak p.Ania pisała, że jest pani pozwiązywana sznureczkami ze swoimi dziećmi i że czas, żeby je poodcinać. Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.07
autor: Rene
Sarenko jak ja zaczęłam przynosić do pracy słoik z owsianką to doszło do mnie (pocztą pantoflową) że otoczenie sądzi że jestem bardzo chora i mam taką drakońską dietę lub mąż mnie porzucił i nie mam środków na lepsze jedzenie.Masz dwa wyjścia albo nie przejmować ,się pomału im przejdzie ,albo je jakoś zawstydzic.
data: 2008.05.07
autor: ostróżka-mama młodego wojska
Podam wam przepis na obwarzanki czekoladowe:25 dag mąki,20 dag masla ,15 dag cukru trzcinowego,5 dag kakao,1 jajo'-tak jest w przepisie,ja dodaję jeszcze nasze prochy.Zagniatam jak kruche ,rozwałkowuję cienko,wykrawam kieliszkiem lub małymi foremkami,piekę krutko.Przechowuję w szczelnym pojemniku nawet 3 miesiące.Jesteśmy z dziecmi 3 lata na pp,i te ciasteczka im nie szkodzą,oczywiście jedzone z umiarem. Nie pisałam już dawno na forum ,bo mieliśmy remont w domu.Oczyszczaliśmy się z katarów bardzo długo ,Syn miał alergie na pyłki traw +żyto ,zrezygnowałam z odczulania tak jak P.Ania radzi w swych książkach.Po prostu zaufałam i podawałam tylko nasze jedzenie.Nawet miód jadał z chlebem i słodził kawę ,chociaż alergolog był na nie ,co do miodu,dlatego o tym wspominam bo ktoś kiedyś o to pytał.






















Pozdrawiam wszystkich cieplutko.
data: 2008.05.07
autor: Aluśka
Tak Ostróżko słuszna uwaga, moja 10 letnia córka nie miała NIGDY skazy białkowej choć ja kiedyś nawet nie słyszałam o PP. A teraz jest ten problem ze skazą białk. nagminnie zauważalny wokoło. Pewnie wiele czynników sie na to składa, a może główny z nich to "szalejąca chemiczna" żywność i mcdonalizacja życia?
data: 2008.05.07
autor: Joasiulek
Ostrozko jeszcze mi sie cos odnosnie tego mleczka przypomnialo.Za czasow szkolych moi rodzice zapisali mnie na mleko w szkloe oczywiscie bo chcialam.I pamietam jak dzis ze to szklone mleko tylko raz wypilam bo bylo po prostu niesmaczne.
data: 2008.05.07
autor: Magda Kaspianowa
Ostrozko moze cos z mojego podworka rozjasni cos w sprawie mleczka.Moj Najstarszy Pawel byl chowany i karmiony po staremu.Zdrowy dzieciak nie chorowal tylko czasmi ale zadko jakies katarki kaszelki.Byl przez krutki czas dokarmiany a potem rzucilam go na prawdziwne krowskie mleczko.Nie dostawal serkow jogurcikow itp. bo mamcia nie lubila to i dziecka nie pasla.I bylo wszystko dobrze do mometu kiedy kupilam czteropak z danonkami.Pawel zjadl ze smakiem i wolal jeszcze.Od tego mometu zaczela sie skaza bialkowa ktora ja nieswiadoma przypisalam krowiemu mleku.Oczywiscie byl dermatolog (kompletna pomylka) a potem wlasny rozum.Rzucilam Pawla na kozie mleko i zupy zupy zupy.I tak go wyprowadzilam.Mysle ze w tym krowskim mleku nic zlego nie ma przy zdrowym organizmie ale jak go podrasujemy reklamowanymi produktami to niestety zaczyna sie dziac.Jesli sie myle to napewno zostane poprawiona.
data: 2008.05.07
autor: Magda Kaspianowa
Sarenko, ja mam identyczny problem, jak Ty. Pracuję w tzw. instytucji państowej, gdzie również je się przy biurkach. Zero kącika socjalnego. Też wiecznie wysłuchuję komentarzy jak moje jedzenie cuchnie i że tu petenci przychodzą i wszuystko czują, że to nie restauracja. Ciągle są pociągania nosem i skwaszone miny. Wszyscy tacy niby zdrowi na tym zimnym żarciu i wszystkowiedzący, a alergii, nieustannych katarów, chorób tarczycy, zespołów jelita drażliwego i wielu innych dolegliwości z odżywianiem absolutnie nie kojarzą. W każdym razie smutne to,że jestem traktowana jak odszczepieniec przez tzw. "odżywiających się normalnie". Czasem się zastanawiam: czy to już mobbing? Póki co wsuwam z bólem te zimne kanapki z domowym mięskiem popijając - zgodnie z zaleceniem Pani Anny - naszą gorąca herbatką (która tak na marginesie też im śmierdzi!), a czasem udaje mi się nawet szczęśliwie zainstalować w jakimś wolnym akurat pokoju i skonsumować gorącą zupkę z termosu. Wieczna partyzantka. Też mnie ta sytuacja męczy i zniesmacza. Nawet ta gorąca zupa nie smakuje tak jak powinna, kiedy muszę ją jeść ukradkiem i to koniecznie przy otwartym oknie. Jakoś sobie radzę, ale z bólami. Może to po prostu ma tak być, mamy się uodparniać na to co powiedzą inni? Jak myślicie?
PS. Pozdrowienia dla Magdy Kaspianowej. Nocowałyśmy razem w Centrum na marcowym kursie :)
data: 2008.07.01
autor: Monik
P.Ostróżko,owsiankę jedzą w Anglii /i nie tylko /,a jeżeli w sierocińcu to się cieszmy,że dzieci to chociaż mają.Dla własnego zdrowia niech Pani trochę "pary" upuszcza,bo nic tak nie szkodzi jak tłumienie uczuć,depresja wtedy gotowa,nie mówiąc o ciśnieniu.Pani jest mądrą kobietą,a czasem trzeba nawet na niektórych huknąć bo innaczej nie zrozumieją .Ominęło mnie wojsko syna,bo go nie mam,ale też ominęła mnie miłość do synusia jedynusia.
data: 2008.05.07
autor: Polla
Sarenko to Twój test na lojalnośc wobec siebie. Nie znam osoby której nie smakowało by nasze jedzonko jednak dotyczy to określonych ludzi o określonej postawie. Nie spodziewaj się że ktoś kto jedzie na kurczakach, chińskich zupkach,owocach i jogurtach w przykurczu który z tego wynika przyjmie nasze pyszności jako dopust Boży. Jedzonko jest dopustem ale dla tych co sobie na ten dopust pozwolili i wzięli odpowiedzialność za siebie i swoje być albo nie być. Ucz się akceptacji i spokoju i nie daj się wmanewrować w czyjeś ale...To ważna lekcja:) Serdeczności
data: 2008.05.07
autor: karolina
Witam
Jestem początkująca na PP i mam następujący problem. Właśnie usłyszałam u mnie w pracy, że moje jedzenie cuchnie, śmierdzi i że mam coś z tym zrobić. Do pracy przynoszę zazwyczaj jakąś mięsną duszeninę i zaręczam, że nie bywa ona nieświeża. Niestety nie ma u mnie w robocie możliwości jedzenia w innym pomieszczeniu, wszyscy jedzą przy biurkach i nie tylko moje jedzenie pachnie. Nie jestem już w stanie zrezygnować z ciepłego posiłku, zbyt wiele lat jadłam wyłącznie surowizny i mój organizm okrutnie się zbuntował. No i do licha nie wiem co zrobić? Czy ktoś ma podobne doświadczenia?
data: 2008.05.07
autor: Sarenka
Kiku,nigdy nie lubilam mleka,a to ze sklepu to ma chyba tylko kolor.I pomyśleć,że mięso z krowy takie odżywcze a mleko be.Ale w TMC nic nie jest tylko zdrowe lub nie.I tak są wskazania do picia mleka m.in.przy nadmiarze gorąca w sercu i śledzionie.A przeciwwskazaniem jest nadmiar wilgoci i śluzu w ogrzewaczu środkowym,zjawisko powszechne u nas.A mleko wykluczyłam w kuchni ,chociaż myślę teraz,że mężowi może by pomogło/muszę poeksperymentować/.Pozdrawiam w pełni wiosny.
data: 2008.05.07
autor: Polla
Ostróżko dziękuję za podpowiedż.
data: 2008.05.07
autor: Joasiulek
Gabi, nie zagłodź dziecka w czasie tego kataru. :) Nadmiar mięsa może zaśluzowywać, ale zupka na cielęcinie, ze zmiksowanym w niej kawałkiem mięsa nie powinna szkodzić, lecz wspomagać odśluzowywanie. No i obiad też musi być z pulpetem/gulaszykiem.
data: 2008.05.07
autor: Joanna - MamAsik
Kochane Forumowiczki! Przeczytałyście może moje pytanie z 5 maja? Będę wdzięczna za pomoc...
data: 2008.05.07
autor: Martynka
To niesamowite co dzieje się z tą żywnością.Ja nic o PP nie słyszałam i moje dzieci nie miały zadnej skazy białkowej ani alergii. A teraz gdzie się spojrzy tam dziecko z uczuleniem.Moja wnuczka też nie może żadnego mleka ,ani prosto od krowy ,ani ze sklepu, bo zaraz cała w krostkach, plamkach i bąbelkach.Moja synowa omal nie dała się namówić na owsiankę ale przyszła jej mama i powiedziała że owsiankę jedzą ubogie sieroty .Zęby już mam tak mocno zaciśnięte, że nie mówię tylko zgrzytam.
data: 2008.05.07
autor: ostróżka
Kaspianowa Magdziu kto wie czy nie odkryła Pani wielkiej tajemnicy.Wprawdzie podział krów na prawdziwe i nieprawdziwe które dają sklepowe mleko jest zaskakujący i bardzo poprawiający humor mamy "młodego wojska"ale kto to wie, w dzisiejszych czasach, obfitujących w genetyczne wynalazki, może gdzieś tam żyją już sztuczne krowy.Wcale by mnie to nie zdziwiło.
data: 2008.05.07
autor: ostróżka
Kiku, krowa zdechła!
data: 2008.05.06
autor: Kamiczek
Dzięki Magdo Kaspianowa za podpowiedź
data: 2008.05.06
autor: Gabi
Dziękuję wszystkim za życzenia i gratulacje, jesteście Drogie Forumowiczki bardzo miłe,
Droga Joanno - MamAsik mak jest niestety dla mnie, leczę tym swoje poporodowe hemoroidy, spożywając 1 łyżeczkę co kilka dni.I to działa. Nie krwawię i nie mam juz z nimi problemu. Oczywiście powróciłam do PP, po ciążowej przerwie, jest mi bardzo żal że nie mogłam kontynuować PP w całym okresie ciąży. Myslę, że mój synek ma z tego powodu skaze białkową.
data: 2008.05.06
autor: JOASIULEK
Anitko!!miał być dziś przepis;)
data: 2008.05.06
autor: Ula S.G
KIKU autorytetem nie jestem ale mleko sklepowe nie moze sie niczym rownac z tym ktore pochodzi od takiej prawdziwej krowy.Ja juz pare lat temu zauwazylam ze po mleku sie zle czuje.Ale dopiero wtedy gdy moja babcia juz podeszla w wieku i krowki swoje sprzedala .Wtedy to bylam zmuszona kupic mleczko w sklepie.Niby smak podobny ale to juz nie to.Tutaj na pp przyjelam ze mleczka nie ma bo krowe zabili i kropka.
data: 2008.05.06
autor: Magda Kaspianowa
Magduś narazie zamówiłam jedną potem sięgne po drugą. Nie mogę się już doczekać tych przepisów na zupki dla mojej Kingi. Mam nadzieje, że będą jej smakować i wyjdziemy z alergii szybko. pozdrawiam
data: 2008.05.06
autor: Elutka
Droda Joann MamAsik dziekuje Ci bardzo za odpowiedz. Wiem ze nie powinno sie pic imbirowki razem z hormonami. Ale po przeczytaniu postow (archiwum) duzo osob, pomimo hormonow, pilo imbirowke. Dlatego ja tez ;o)) chcialam sprobowac.Czyli w tym wypadku nie! A dziewczyny co z mlekiem. Poprzeczytaniu ksiazki...nie wiem nic. Mleko tak czy nie. W archiwu ze mleko odstawic. NAtomiast w ksiazce FZ na koncu pisze ze mlekoo pelne jest zdrowe i nalezy pic, poniewaz posiada duzo witamin itd. Pozniej czytam ze tylko kozie..hm? Czy to tylko w przypadku alegikow nie pic? Podpowiedzcie prosze. Dziekuje z gory
data: 2008.05.06
autor: KIKU 35
Elutka obie ksiazki sa bardzo wazne.Jak bedziesz szukac moich postow to poczatkowe sa pod pseudo Magda mama Kaspiana.Gabi w archiwum wyczytalam ze kulki dziewczyny przechowuja w puszce szczelnie zamkniete kolo miesiaca.A ja te kulki to dopiero raz robilam na samym poczatku ale nie chcialy sie kulkowac wiec chyba cos spartolilam.I choc byly pyszne moje starszaki nawet na nie nie spojrzaly.Teraz dlatego nie robie.
data: 2008.05.06
autor: Magda Kaspianowa
Witajcie ponownie, zamówiłam jedną z książek i z niecierpliowścia czekam na przesyłkę. dziękuję też za wszystkie uwagi. pozdrawiam
data: 2008.05.06
autor: Elutka
Elutka, dobrze trafiłaś:) i już wiesz o książkach. Zamów je i czytaj + archiwum wg haseł, autorów, od początku (posty Rene, Joanny Mam Asik, Magdy Kaspianowej, Ewelinki) i bądż dobrej myśli. Pani Ani kuchnia i filozofia to prawdziwe dobrodziejstwo za które jesteśmy wdzięczni i Jej i losowi i sobie:) Wszystko będzie ok:) - jeśli jesteś gotowa i dasz sobie trochę czasu. Pytania, które zapewne się pojawią, a których każda z nas miała tysiące, warto notować - w kajeciku:) - odpowiedzi na nie przychodzą same. Pozdrawiam
data: 2008.05.06
autor: Anita
Witajcie Kochani, macie może jakiś szczególny sposób na przechowywanie kulek miodowych i ile można je przechowywać? Zrobiłam jakiś czas temu, jako karmiąca rozdałam, zostały mi trzy :-) nie jadłam i nie jem, bo Kornela ma katar, więc żelazna dyscyplina. Mam jeszcze jedno pytanie, bo wdarł mi się lekki galimatias, jeżeli dziecko ma katar to zupki bez mięska, i drugie też bez mięska? Czy ja jako karmiąca też w tym czasie na lżejszej strawie,bez mięsnej? Z góry bardzo dziękuje i pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.05.06
autor: Gabi
Joasiulku, a mak to dla ciebie-matki karmiącej?
data: 2008.05.06
autor: Joanna - MamAsik
Joasiulku gratulacje dla Was i buziaki trzymajcie się zdrowo :-)
data: 2008.05.06
autor: Gabi
Elutka obie książki są bardzo ważne
data: 2008.09.18
autor: ostróżka
Joasiulku gratulacje i wszystkiego dobrego dla ciebie i Piotrusia.
data: 2008.05.06
autor: Magda Kaspianowa
Filozofia Zycia str.273. Mak jest w smaku słodkim
data: 2008.05.06
autor: ostróżka
Joasiulku gratulacje i najlepsze życzenia dla Ciebie i synka
data: 2008.05.06
autor: ostróżka
Witam .Pożegnałam najmłodszego syna. Poszedł do wojska.Teraz pewnie dostanę zastoju wątrobowego.Podobno teraz w dobie internetu , globalizacji i otwartych granic i samolotów świat się zmniejszył a on ma do jednostki 18 godzin jazdy i pięć przesiadek.
data: 2008.05.06
autor: ostróżka
WITAM SERDECZNIE,
miło jest znowu pwrócić do życia po ciężkiej ciąży i porodzie.MAM slicznego synka Piotrusia 1,5 miesiecznego.Niestety ma skaze białk.Dochodze juz do siebie i wiem ze moge nad tym zapanować.
PROSZE O PODPOWIEDZ, czy mak jest w smaku słodkim? nie moge sobie tego przypomnieć.
pozdrawiam SŁONECZNIE
data: 2008.05.06
autor: JOASIULEK z R UMI
Pani Aniu żyję spokojniej, po horrorze przeprowadzki i zmianach bolesnych jak odzieranie ze skóry... Chociaż bywa niełatwo to puszczam do Pani oko i mówię tylko że jest tak że nie trzeba o tym gadać:) Serdeczności i cmok dla wszystkich
data: 2008.05.06
autor: karolina
Kiku, przeczytaj co stoi we wstępie rozdziału, w którym znajduje się przepis na imbirówkę. Nie możesz pić imbirówki przyjmując leki hormonalne!!! Organizm zresztą idealnie ci to sygnalizuje. Zanim sięgniesz po "lekarstwo" wczytaj się dokładnie w "sposób użycia". * Paryżanko, do szklarniowych warzyw nie dociera energia słońca, więc nasze organizmy nie mają z nich właściwych korzyści energetycznych. * Jolik, trudno to sobie uświadomić, ale emocje to praprzyczyna WSZYSTKICH chorób, choć (ufam, że pozornie) trudno to uchwycić. A jednak tak jest, bo każda emocja to konkretny związek chemiczny (konkretne drganie) pojawiający się w organizmie. W połączeniu z czynnikami klimatycznymi, pokarmami, które spożywamy,... wychodzą nam różne choroby. :) Albo nie wychodzą jak jesteśmy bosko wyluzowani i pozwalamy wszystkiemu płynąć. :)
data: 2008.05.06
autor: Joanna - MamAsik
Hm...fakt książek nie czytałam bo trafiłam tu poprzez posta z gazety, ale sądziłam, że mogę się poradzić i dowiedzieć właśnie jakie książki kupić, która ważniejsza itd. Przepraszam, ale załamana byłam i nie patrzyłam na dobre maniery, poprostu napisałam:(((((((((((((((((((((((((((
data: 2008.05.06
autor: Elutka
Joasiu-MamAsik dziękuje bardzo za odpowiedz.Wielkopolskie rzepaki są mi szczególnie bliskie, bo ogladałam je prawie co tydzień jeżdząc pociągiem do domu z Poznania do Konina.I choć jestem córą gospodarza rolnego to kojarzyły mi się bardziej z połową maja.U mnie od połowy kwietnia stragany zawalone szparagami, bób(bobem?),świeżą marchewką i cebulką.Nie szaleje za bardzo z tymi nowalijkami, ale obserwuje i wybieram co wydaje mi się właściwe na tą pore.
Na koniec polecam bardzo fajny film taki, który facet tez da rade obejrzeć:"Smak miłości"(Feast of love) z Morganem Freemanem.Naprawde warto.
data: 2008.05.05
autor: Monika z Barcelony
Ela, po pierwsze zmień podpis, bo Ela już tu jest. Po drugie kup książki, bo pojęcia o PP bladego nie masz. Seler? Bułka? Słoiczki? Stedydy ? Bebilon? Jabłuszko? Gotowanie na parze, żeby rosołkiem nie przesiąkło ? Hmmm.... No takiego postu jak twój to tu dawno nie było. To nie forum wsparcia dla osób, które nie wykazały się nawet absolutnym minimum i nie przeczytały książek p.Ani. Czyli najpierw do roboty:))czyli książki i archiwum a potem przyjdzie czas na zadawanie pytań.*** Energia ryb to energia smaku słonego, czyli energia ściągająca w dół, było to wałkowane po wielokroć. My jemy ryby raz na miesiąc, solę, pstrąga lub kargulenę, lubię te ryby bardzo, ale nie mogę za dużo jeść, bo następnego dnia włącza mi się agresor :)))Ukłony
data: 2008.05.05
autor: Rene
czy po imbirze podnosi sie cisnienie??
data: 2008.05.05
autor: KIKU 35
Dzien doberek wszystkim!! Sluchajcie kochani...probuje pic imbirowke, ona mi w ogole nie wchodzi. Malutka filizaka na dzien, a ja nie jestem wstanie tego wypyic. Zbiera mnie na torsje. jest mi potwornie goraco i nawet dzisiaj to mnie piecze w dolku kolo serca. Biore hormony tarczycowe i te zapobiegawcze. Dlatego pije od czasu do czasu. Czy mam pic (probowac pic) dalej?? czy lepiej przestac. A moze nie powinnam sie tak rozgrzewac. Jem raczej zrownowazone potrawy. Taka samo diagnoza to jest kurcze chyba ciezka.. Dziekuje z gory za podpowiedzi i pozdrawiam Wszystkich
data: 2008.05.05
autor: KIKU 35
Aha i zapomnialam jeszcze dodac,ze jakby ktos chcial poczytac troche o czyms ciekawym, to moze sobie kliknac na http://www.nautilus.org.pl/?i=1228 a potem na "2012 raz jeszcze" po lewej stronie.
Jeszcze jedno, czy warzywa za szklarni sa ok dla dzieci? Wiem,ze piszecie,zeby czekac do gruntowych, ale czemu te ze szklarni nie sa dobre?
Milej lektury.
data: 2008.05.05
autor: paryzanka
Magdo z Aachen, teraz mieszkam w paryzu, niedawno mieszkalam na wyspie a jeszcze wczesniej w tropiku, niedlugo tez zmienie klimat, czesciowo dlatego interesuje mnie bardzo ten temat. Tobie ten poziom wiedzy na ten temat jaki masz wystarcza, a mnie nie i jesli Pani Ania albo ktos inny kto zna odpowiedzi na moje pytania bedzie mily i mi odpowie to bede bardzo wdzieczna.
Nie bardzo rozumiem Twoj post Magdo, nie znasz odpowiedzi ani mnie a mi odpisujesz zebym sie przestala zastanawiac nad rzeczami, ktore mnie interesuja. W internecie jeszcze mi sie nie udalo znalezc odpowiedzi, moze sie uda tutaj.
data: 2008.05.05
autor: paryzanka
Elu, dotarłaś tu link po linku, ale prócz tego, że musisz się zaznajomić z pięcioprzemianową wiedzą a la Anna Ciesielska (którą masz klarownie przedstawioną w książkach pani Anny "Filozofia zdrowia" "Filozofia życia" oraz tu na forum) trudno będzie ci dać konkretną radę w związku z żywieniem twojej córki. Możliwe, że trafiłaś we właściwe dla ciebie (i twojego dziecka) miejsce, ale sama musisz się o tym przekonać. Póki co, jednego możesz być pewna, na naszym żarełku dzieci nie głodują, mają się czym opychać od rana do wieczora. * Magdo z Spotu, oczywiście, że możesz dawać dziecku zupę na drugie śniadanie - zupki są naj naj. :) Dodatkowo polecam 2 posty Marzeny z Lubina z września 2007 - tak w temacie podejścia do dziecka z celiakią.
data: 2008.05.05
autor: Joanna - MamAsik
Droga Elu wiem co czujesz i jak to boli wiele z nas obecnych na tym forum to mamy dzieci poatopowych.Moj Kaspian byl wysypany calutki -zero zdrowej skory.Z dzieckiem w takim stanie tu trafilam.Po przeszo 8 miesiacach jest juz prawie idealnie.Mam jednak wrazenie ze nie czytalas ksiazek?Jakie zupki ze sloiczka?Ziemniaki z marchewka?-przeciez to monosmakowe.Proponuje zacznij od ksiazek.Przeczytaj je kilka razy w "Filozofi zycia "na koncu masz przepisy zupek dla dzieci na poczatek.Jak nie bedziesz czegos rozumiala to pytaj.Pozdrawiam.Ps.Moj Kaspian tez mial 8 miesiecy jak na tu trafilam.
data: 2008.05.05
autor: Magda Kaspianowa
Renato, nie uzależniaj swojej samodzielności i odpowiedzialności za swoje błędy od oceny jednego samodzielnego przepisu. Ja też taka 'niepokorna dusza' jestem :). Tylko jak coś nabałaganię, to wyciągam wnioski na przyszłość. A ponieważ zbytnio schorowaną rodziną nie jesteśmy, a mąż współpracuje opisując np. jak sie po czymśtam czuł, to np. dziś gotuję kapuśniak własnego przepisu. I zobaczymy. A tak poza gotowaniem, z tego co zauważyłam, 99% chorób i naszych i naszych dzieci wynika z naszej psychiki, z naszych emocji. Oczywiście czytałam o tym w książkach p. Ani i na forum, ale widzę to też na codzień. I nie tylko na przykładzie mojego dziecka czy siebie.
data: 2008.05.05
autor: Jolik
Elu, zamów książki p.Ani, a potem walnij kielicha ulubionego specyfiku z procentami, idź na spacer i do przeczytania ze zrozumieniem książek nie oglądaj plecków dziecinki. Zrezygnuj ze wszystkiego co o tej porze roku normalnie nie występuje (jabłka np.), no i żadne słoiczki. Mięsko jak najbardziej gotowane. Indyk ok., a jeszcze lepsza cielęcinka (choć nietania). A potem czytaj, czytaj, czytaj... Choćby posty Mamy Kaspiana. Zobacz jak jej dziecko wyglądało przed pp, a jak teraz. A, no i wszystko mleczne na razie won od córy. Bez mleka da się żyć i to całkiem nieźle, a nawet lepiej niż z nim. A co do selera, to dla małych dzieci nie jest polecany. Inni ci pewnie więcej podpowiedzą.
data: 2008.05.05
autor: Jolik
Witajcie, jestem tu pierwszy raz. Jak to bywa link za linkiem. Pewnie takich postów jak mój jest cała masa, ale jesteście moją ostatnią deską ratunku.
Moja córeczka (teraz ma 8 m-cy) ma alergię - moim zdaniem na wszystko. Zaczęło się jak miała 2 m-ce, lakierowane policzki - diagnoza azs w kierunku skazy białkowej. Uwierzcie, że odstawiłam wszystko w swojej diecie, jadłam indyka pieczonego i bułki które sama robiłam. Skończyło się na jednym - straciłam pokarm:(( Kinga przeszła na bebilon pepti, który zaakceptowała od razu. Wydawało mi się, że wszystko jest OK, mała jadła, przybierała super na wadze. Problem pojawił się przy wrowadzaniu nowych posiłków. Wszystko było dobrze do momentu kiedy Kinga dostała coś z selerem. Na plecach małej pojawiły się wstrętne plamki na brzegach których były chrostki. Słoiczek odstwaiony, pediatra zalecił maść sterydowa. po 3 dniach wszystko zeszło. Ale od tego czasu się ciągnie jednak. Wysypka jak się pojawia to w 99% na plecach. Ja już załamuję ręce, boje się że mała zaraz zacznie głodować!!!! Ostatnio je jedynie ziemniaki z marchewką i jabuszko i plecki to jedna wielka chrostka. Dostała ziemniaczki z marchewką a do tego indyka. Nie wiem czy nie błędem było gotowanie indyka, może trzeba było na parze, żeby rosołkiem nie przeszedł. Uwierzcie mi że brakuje mi już sił. Nie wiem co mam robić. Pediatra każe odstawiać i próbować...ale ile można. serce mnie boli jak widze plecki mojej małej:(((( pomóżcie Ela
data: 2008.05.05
autor: Ela
Witam wszystkich.Jestem nowa.Akceptacja wiedzy PP jest we mnie calkowita,gorzej z dyscyplina.Staram sie gotowac w oparciu na przepisach z ksiazek,ale od czau do czasu moja ochota na eksperymenty bierze gore i choc czuje,ze popelniam
bledy nie potrafie odmowic sobie samodzielnosci.Przydalaby mi sie ocena choc jednego przepisu,jezeli bedzie pozytywna to moja odwaga na tworzenie posilkow bedzie wieksza,jezeli bedzie krytyczna to na kolejne dwa lata wracam do ksiazek.
Oto moj przepis;2 marchewki,12 malego kabaczka[pokroic w slupki]podsmazyc na dwoch lyzkach oleju,dodac 3 cebule i 1 zabek czosnku,12 lyzeczki imbiru i tyle pieprzu oraz 2 male
kawalki piersi z indyka[pozostalosc z grilla].W smaku slonym
dodaje 12 szkl.wody,1 lyzeczke soli,troche vegety i 2kawalki karkowki[tez pozostalosc z grilla].w smaku kwasnym
1 suszonego pomidorka,kilka kropli cytryny oraz 3 listki bazyli.W smaku gorzkim kurkuma i 1 lyzeczka pokrojonych listkow rozmarynu.Smak slodki 12 lyzeczki kminku i na koniec 14 lyzeczki chilli.Dusze 10 min i podaje z ziemniakami z wody.No coz z wielkim niepokojem czekam na opinie.Dziekuje.Och zapomnialam napisac,ze po kminku dodaje 14 lyzeczki masla oraz,ze to moja pierwsza opinia w komputerze,do wczoraj potrafilam tylko cztac forum.
data: 2009.07.27
autor: Renata
Ja z ta krtania to zadzwonie do Pani Ani jak juz wroci.Chyba ze ktoras mi doradzi.Nie chcialbym dawac mu juz lekow.Jestem juz na tyle pewna ze sobie poradze bez nich tylko nie wiem jak sie zabrac do tego.Pozdrowionka i caluski ze slonecznej czestochowy.
data: 2008.05.05
autor: Magda Kaspianowa
Drogie dziewczyny! Dziekuje za odpowiedzi - jaglanka idzie w odstawke! Liszaje juz o wiele bledsze i nos lepiej wyglada, jak odstawie ta jagle, to mysle ze wszystko zniknie. Dobra dieta jednak robi swoje, tylko trzeba czasu i oczywiscie trzeba zaufac. Gutko - cierpliwosci, napewno tez Ci sie uda zwalczyc ten katar. Moj synek byl na PP od urodzenia (za moim posrednictwem, a tez sie nabawil kataru przez moje bledy). W Twoim przypadka z pewnoscia trzeba wiecej czasu, ale odpowiednie jedzenie przyniesie w koncu rezultaty.
Pozdrawiam.
data: 2008.05.05
autor: Anka z USA
Witajcie! Mam ważne pytanie - być może ktoś z forumowiczów miał taki problem i będzie umiał mi pomóc ? ;) Za radą Pani Ani odstawiłam niedawno moje prawie już roczne dziecko od piersi. Trochę ponad tydzień po odstawieniu, na ząbkach (sztuk cztery ;) pojawiły się białe przebarwienia (plamki na ząbkach lub/i mocno białe górne krawędzie ząbków). Wybieram się do dentysty, choć nie wydaje mi się, aby miała być to próchnica, gdyż plamki pojawiły się na wszystkich ząbkach naraz. Szukałam w internecie, pytałam znajomych - koleżanka wspomniała, że jej córka miała takie przebarwienie na ząbku mlecznym z niedoboru wapnia. Czy to może być przyczyną?
Czy spotkaliście się z takim problemem? Czy może to oznaczać niedobór wapnia?
Dodam, że gotuję zupy zawsze na wywarach z kawałeczka górki cielęcej z kością lub cielęcym żeberku, dodaję natkę pietruszki, dziecko dostaje codziennie żółtko, czasem do zupki dwa ziarnka fasoli, zawsze ząbek czosnku. Okruszka serka koziego jeszcze nie podaję, bo miałam z tym zaczekać jeszcze kilka miesięcy, do momentu wprowadzenia drugiego śniadania.
Będę wdzięczna za pomoc.
data: 2008.05.05
autor: Martynka
Droga Paryzanko, za duzo kombinujesz. Mieszkasz nad morzem? Nie? Wiec o co chodzi? Wiem, ze czasami trudno odpuscic, przyjac cos i zaufac, ale wlasnie tego sie uczymy. Ryby sa wychladzajace, szczegolnie morskie, wiec ich nie jemy. Koniec, kropka. To tak troche jak z gazem:) Apropos zakupilam sliczna kucheneczke (oczywiscie jednopalnikowa:)). Zakochalam sie w niej. I nawet dastalam zezwolenie od Janga na gotowanie na dwoch(bylebym jedna chociaz od razu po gotowaniu chowala:)
Mam-Asik z tymi lapkami to oczywiscie mialas racje:). Co do sikania to na razie moich emocji w tym za bardzo nie widze, powiedzialabym raczej, ze bardziej sie odprezylam ostatnio. No chyba, ze ich stres zwiazany z wiosna, a wiec tez wiecej kontaktow z innymi dziecmi?
Magodo Kaspianowa, przeczytalam Twoj post, juz po napisaniu swojego:) Jak bede w Polsce to je wyprobuje:)
Pozdrawiam Wszystkich slonecznie, mam nadzieje, ze Pani, Pani Aniu wypoczywa:)
data: 2008.05.05
autor: Magda z Aachen
Witam wszystkich z upalnego paryza, moze ktos z Was wie i potrafi mi wytlumaczyc taka kwestie a propos ryb.
Czy mieszkancy nadmorskich miejscowosci w Polsce czy tu gdzie indziej tez powinni zrezygnowac z ryb?
Widzialam na forum wielokrotnie zadawane pytanie Pani Ani na temat mieszkancow Europy polnocnej, ktorych glownym pozywieniem sa ryby, ale nie znalazlam zadnej odpowiedzi. Bylabym wdzieczna gdyby Pani Ania moglaby mi wyjasnic te kwestie. Diekuje!
data: 2008.05.05
autor: paryzanka
Hej dziewczyny, jak miło tu zajrzeć:) Oglądałam w weekend dwa wspaniałe filmy. Jeden to "Legenda" ("I am a legend"). Uważam, że mimo swego bezpośredniego przekazu z gatunku fantastyki/grozy bardzo warto go zobaczyć, choćby po to by usłyszeć o "boskim planie" i utwierdzić się w wartości swej bądź co bądź odmienności. Drugi to "Dom dusz". Oba jakże różne, przekazują to samo, że Światło zwycięża Mrok. ***Dobrze, że już koniec tego leniuchowania;) Piękny to był czas dłuższego spania, kawy do łóżka, wystawnych śniadań z jajkami na różne sposoby, i generalnie jedzenia, jedzenia, jedzenia i czytania i zabwy z kotami. Był udziec z marchewkami w wersji bez skóry - doskonały, pieczeń wołowa zaprawiana wcześniej z cynamonem i ...wyśmienite ciasto francuskie czekoladowe;P (z książki pt Kuchnie całego świata) na które jutro skrobnę przepis, jest przepyszne, ale i bardzo słodkie, sycące (mimo, iż bez mąki) więc po prostu nie da sie go na szczęście zjeść dużo. Pozdrawiam:) Pani Aniu dziękujemy jeszcze raz za tę kuchnię, można jeść i wagą się nie martwić;)
data: 2008.05.05
autor: Anita
Piszę do rodziców dzieci ze stwierdzoną albo podejrzewaną celiakią. U naszej 1,5 rocznej córeczki na razie podejrzewamy celiakię - od jakiegoś czasu nie rośnie i traci siłki. Ale kupki robi ładne i apetyt ma przeogromny. Od ponad dwóch lat jesteśmy na PP. Do grudnia karmiłam ją piersią. Od listopada Kasia dostaje troszkę chlebka- dziennie kromeczkę ale zawsze kilkudniowego.Mamy za sobą już część badań mających pomóc w diagnozie, ale kolejne planowane to m.in. biopsja jelita. Chciałabym tego uniknąć.
Od kwietnia przestałam jej dawać cokolwiek zawierającego mąkę pszenną i teraz Kasia pojada na drugie śniadanie pieczywo kukurydziane albo ryżowo-kukurydziane. Nadal dostaje rano i wieczorem owsiankę (z kaszką kukurydzianą) i czasami robię krupniczek z kaszką jęczmienną. A są to zboża zawierające gluten. I teraz nie wiem - a Naszej "Baby Naczelnej" nie ma - pozdrowienia Pani Aniu:) - czy Wasze dzieci mimo celiakii jedzą owsiankę, czy też należy ją czymś zastąpić. Kasia je pięć posiłków (owsianka, II śniadanie, zupa, II danie - ziemniaczki z mięskiem, owsiankę). Zastanawiałam się czy możnaby jej dawać dwa razy dziennie zupę - zamiast jednej owsianki albo II śniadania. Co Wy na to? Jak karmicie swoje dzieci? Pozdrawiam
data: 2008.07.04
autor: Magda z Sopotu
Droga Gutko, z czasem nauczysz się nie tylko dobrze gotować i po swojemu kombinować ale również ROZUMIEĆ czym jest PP by Ciesielska, a to nie tylko lek na nasze dolegliwości, ale przede wszystkim filozofia życia. Filozofia, która – jeśli jej zaufamy – sprawi, że wszystko będzie się właściwie układać. A czym jest choroba dziecka? Oczywiście chorobą matki...Czyli to my matki musimy sobie na nowo pewne sprawy poukładać, pilnując oczywiście jedzenia – a w twoim przypadku musi to być wojsko. Dziecko masz totalnie zaśluzowane ( niewłaściwe odżywianie, leki, przedszkole, twoje emocje ), teraz ten śluz wychodzi na zewnątrz. Czyli cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Powściągaj swoje chciejstwa ( związane z szybkim wyleczeniem dziecka ) i naucz się AKCEPTOWAĆ jego choroby, co nie będzie oczywiście proste. Ale próbować musisz, bo tak długo dopóki ty ich nie zaakceptujesz dopóty będziecie stać w miejscu. Poza tym karmisz go właściwie raptem od 4 m-cy, więc luz-blues. I co najważniejsze pilnuj siebie i swoich emocji, twoje dziecko to twój papierek lakmusowy. Poza tym teraz jest wiosna, czyli wątroba szaleje.Pozdrawiam
data: 2008.05.05
autor: Rene
Magdo z Achen przeczytaj moj pieluchowy post nizej.
data: 2008.05.05
autor: Magda Kaspianowa
Witam
Majowka u nas w domu z wiadomego powodu.
Gutka z tego co piszesz maly mial katar rok.Moj Kaspian kilka miesiecy taki ze sciagnac go niczym nie szlo a dziecko oddychac nie moglo.Jest na pp od konca sierpnia ubieglego roku z bledami oczywiscie.Katar potrafi schodzic kilka lat czasem.Daj sobie i dziecku czas.Kaspiana mi tez jeszcze przytyka ale najwazniejsze ze schodzi a dziecko wchodzi po malutku w stan rownowagi.Kiedy sie skonczy katar?-Nie wiem .Ale wiem ze na pp kiedys to nastapi.Twoje i moje dziecko oczyszcza sie z plonow naszego zdrowego jedzenia.Spokojnie teraz idzie do przodu.Pozdrawiam.
data: 2008.05.05
autor: Magda Kaspianowa
Gutko, od stycznia to krótko, organizm Twojego synka nie doszedł jeszcze do równowagi. Daj sobie, a przede wszystkim synkowi więcej czasu, spokojnie i cierpliwie gotuj, ufając, że to najlepsze, co możesz dla niego robić. Czas teraz trudny, ciepła zima, chłodna wiosna, obecnie dojo - więc tym bardziej koncentruj się na jedzeniu i nie myśl o przyspieszaczach. Dobre, zrównoważone jedzenie, Twój spokój i słońce zrobią swoje, ale trzeba na to czasu. Trzymaj się, pozdrawiam
data: 2008.05.05
autor: Jagoda
Witam, Mam dylemat i cichą nadzieję, że ktoś na tym forum mi coś poradzi. Mój synek-4,5 roku jest na PP od stycznia br. Dotarłam do filozofii Pani Anny poszukując na różnych sposobu zwalczenia nieustającego kataru ropnego, który trwa już prawie rok. Katar ten co jakiś czas przynosi zapalenie ucha, gardła, ostatnio tchawicy. Od września do stycznia leczony antybiotykami, sterydami do nosa, przeróżnymi kroplami, maściami, szczepionką doustną- bez skutku. Steryd – flixonase co prawda pozornie przyniósł poprawę, ale sytuacja wróciła do punktu wyjścia po odstawieniu, co zresztą zalecił laryngolog. Od stycznia karmię go tylko i wyłącznie zgodnie z książkami „Filozofia życia” i „Filozofia zdrowia” oraz wskazówkami, które pochodzą z tego forum. W tym celu został wypisany z przedszkola. Katar niestety utrzymuje się. Mój dylemat polega na tym, że chciałabym spróbować także podać synkowi „miksturę oczyszczającą” pana Słoneckiego. Jednakże dowiedziałam się na tym forum, że jest ona w konflikcie z PP. Czy podając dziecku miksturę i pozostawiając na PP mogę mu zaszkodzić. Sorry za przydługi post oraz jeśli pytanie okaże się dla Was głupie lub denerwujące.
Pozdrawiam serdecznie. Gutka
data: 2008.05.05
autor: Gutka
Moniko z Barcelony, kalendarza aktywności narządów nie da się przesunąć, ale znając specyfikę danego okresu i naturalny rytm swojego klimatu możesz sięukładać "po swojemu"; a w Wielkopolsce rzepak też już kwitnie. :) I podobno szparagi są już z gruntu. * Anko z USA, filtrów po prostu - nie używamy, "teraz" - czyli po przejściu na pp. Owsiankę dziecku gotuj z kukurydzianką bez kaszy jaglanej, kapustne też jeszcze pomiń - poszperaj na forum w temacie dzieci, żelazne zasady dotyczące tego co do dziecięcego gara wędruje opisane są tam kilkakrotnie. * Magdo z Aachen, a nie mówiłam, że jak się wiosna skończy to i łapki się poprawią. :) Przesikiwanie się z nadmiaru płynów to jedno, ale dobrze skup i przeanalizuj emocje krążące nad głowami dzieci. Wysadzaj je w nocy, nawet ze 2 razy - jeżeli jest taka potrzeba. * Paryżanko, z rybek generalnie można zrezygnować, choć od czasu do czasu, te zrobione po "naszemu" nie zaszkodzą; mięsko też jadamy niekoniecznie z ekologicznych gospodarstw. A dajemy radę. Na wołowinkę będziesz się pewnie musiała jednak pomału przestawić. Podobno kubeczki smakowe "dostosowują" się do nowych smaków przez około 2 tygodnie. To niewiele czasu.
data: 2008.05.05
autor: Joanna - MamAsik
Anko z USA nie gotuj małemu owsianki z kaszą jaglaną, bo jest śluzotwórcza!!! Tylko z kaszką kukurydzianą. Pozrawiam.
data: 2008.05.05
autor: Gabi
Wspaniałego wypoczynku, ładnej pogody i miło spędzonych chwil z bliskimi Pani Aniu. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.05.05
autor: Gabi
Anko Z USA!Po pierwsze wyrzuć jaglankę z owsianki - nie dodawaj jej.To jet jena z tych zmian , która pani Ania wprowadziła po napisaniu książek.Okazało sie ,że kaszka ta jest silnie śluzotwórcza.Tego jestem pewna.Co do reszty niech doradzą baby młodsze i na bieżąco z dziecięcymi problemami.Pozdrawiam
data: 2008.05.05
autor: dandelion
Ostróżko bardzo Ci dziękuję za informację w sprawie owoców. Dużo mi wyjaśniłaś. Pozdrawiam.
data: 2008.05.05
autor: Magdalena
DUżo słonca, samych serdeczności na urlopie i wspaniałego wypoczynku życzy Pani,Pani Aniu, Irena Trzmielewska Z KOłOBRZEGU.
data: 2008.05.04
autor: IT KOLOBRZEG
Witam wszystkich serdecznie. Oczywiscie p. Aniu, ma Pani racje, ze Matyldzie potrzeba wiecej akceptacji i czulosci, pracuje nad tym:) Chcialam sie z Wami podzielic radoscia, ze moje rece zaczynaja wygladac mniej, wiecej normalnie! No, ale mam inny problem, (moze po to abym sie nie nudzila?:)) Od miesiaca (tzn. od czasu kiedy do mnie dotarlo, ze na kolacje koniecznie zupy, a nie jak do tej pory o 16) co drugi, trzeci dzien mam wielkie pranie poscieli dzieci(przescieradla, poduszki, czasami koldry i to mimo pampersow...). Przeczytalam to, co bylo na forum, ze dla malych dzieci owsianka, no ale one juz nie sa takie male. Starszej juz ograniczylam picie wieczorne do dwoch lykow herbatki, ale to tez nie pomoglo...
Jak macie jakies inne pomysly, to prosze podzielcie sie ze mna.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.05.04
autor: Magda z Aachen
A ja chciałam tylko rzec,że zawzięłam się i pomaleńku forum przerabiam,z wielką korzyścią dla siebie rzecz jasna.Śledzę,ale na razie nie z należytą im uwagą wątki na bieżąco-ale na razie,z pewnością kiedyś do nich dojdę;-)!
W każdym razie pani Magdaleno-myślę,w oparciu o wiedzę dotąd przyswojoną,że owoce sezonowe do ciast mogą nam posłużyć (inna sprawa,kto te ciasta jeść może...ech;-)lub w formie przsetworów,ale to tylko te dojrzałe i wydaje mi się,że raczej te słodkie-nie truskawki,a śliwki na przykład,z "akompaniamentem"przypraw-cynamonu,kardamonu,imbiru...itd.i miodem zamiast cukru.
Wracam do archiwum,dziękuję za dotychczasowe odpowiedzi i pozdrawiam!
data: 2008.05.04
autor: Miu
Anito dzieki za podpowiedzi w sprawie jarzyny do bitek, bitki mi nie smakowaly, mieso jak zawsze oddaje mezowi a ja wyjadam sos. Wolowina smakuje mi tylko w cieniutkich plasterkach w slodkich japonskich sosach. No i co tu zrobic? Chyba na razie nic i sie nie zmuszac. Moze kiedys sie zmieni. Za to lubie ryby najbardziej dorsza we francji, a co do ryb slodkowodnych to chyba przy dzisiejszym zanieczyszczeniu rzek moze lepiej jest tych ryb nie jesc w ogole?
data: 2008.05.04
autor: paryzanka
Magdaleno, co Pani się już martwi o owoce, przecież naszych sezonowych malin, truskawek, słodkich dojrzałych czereśni ,jabłek jeszcze nie ma ,a to co po sklepach to nie są owoce nasze, tylko z innych rejonów, o innym klimacie,ewentualnie z jakichś cieplarni.Na takie owoce szkoda zdrowia.Nasze, dojrzałe w naszych sadach i ogrodach w naszym klimacie, mogą jeść osoby zdrowe przy czym to jedzenie ma być rozsądne ,to ma być posmakowywanie a nie obżeranie się tak, jak np. ja to robilam przez wiele lat mojego życia. Teraz ponosze skutki tego objadania się .Ja jeść surowych owoców już nie mogę bo mi wszystkie wnętrzności dęba stają.Latem będę większą uwagę zwracała na stragany z zieloną fasolką i cukinią .Ale myślę że jak ktoś jest zdrowy ,to znaczy z takiego przedwojennego materiału ,nie zniszczonego antybiotykami na każdy katar , mlekiem UHT, cipsami mlekołakami i wszelkiego rodzaju wynalazkami żywieniowymi, to może pojeść owoców z umiarem . O tym jak jeść owoce, na czym umiar polega i czemu jest konieczny pisze w książce .Ten rozdział co go Pani czytała i cytuje. Na forum ,no cóż. prawie wszystkim tutaj coś dolega lub dolegało ,więc raczej nie jesteśmy już fankami owoców tak jak dawniej
data: 2008.05.04
autor: ostróżka
Pani Aniu i Firanko- serdecznie dziekuje za odpowiedz. Firanko, napisalas ze TERAZ nie uzywamy kremow z filtrem, czy to znaczy ze przyjdzie taki czas ze trzeba bedzie uzywac, np . latem?
Zwracam sie z kolejna prosba. Moj 6,5 miesieczny synek dostal liszajow i caly czas ma lekko zatkany nos. Selery juz odstawilam, czy powinnam to samo zrobic z kapusta? jakich jeszcze rzeczy powinnam sie wystrzegac jako matka karmiaca? (oczywiscie poza tymi oczywistymi jak kurczaki, owoce, itd.) Czy zrazy wolowo-wieprzowe sa ok?
Jestem 100% na diecie PP i moje dzidzi tez, a jednak mam wrazenie ze cos robie nie tak. On 2 razy na dzien je owsianke (gotuje na zmiane z kaszka kukurydziana i jaglana) i raz zupke I (F. Zycia str. 308). Chyba jeszcze nie czas zeby wprowadzac nowe zupki - w przepisach jest kawalek selera i kalarepki, a on z tymi liszajami...
Czy powinnam po troszku popijac imbirowke lub kilerke zeby wyszla z niego wilgoc - zima czasami podjadalam cos slodkiego. teraz zelazna dieta.
Bardzo prosze o podpowiedz.
Cieplo pozdrawiam wszystkich, a dla Pani Ani milego urlopu :)
data: 2008.05.04
autor: Anka z USA
Pni Aniu,życzę wspaniałego wypoczynku !
data: 2008.05.04
autor: Barbara
Magdalena wpisz w wyszukiwarke i poczytaj o owocach.Jest tego sporo.
data: 2008.05.04
autor: Magda Kaspianowa
Dziękuję Pani Aniu za dobrą radę w sprawie mojego wyjazdu..Niestety sama zdecydować do końca nie umiem, a co do kwestii siedzenia u mamy na obiadkach, to niestety nie wchodzi w grę..Z matką nie utrzymuję żadnych kontaktów, i w ogóle cięzkie te relacje rodzinne u mnie..ale życzę Pani miłego pobytu ze swoją Rodziną i odpoczynku dużo
data: 2008.05.04
autor: Paula
Babo Naczela Aniu Cisielska! Dziękuje bardzo za klapsa, przydał mi się.Będę się pilnować.Forum to dla mnie kopalnie informacji, wciąga, moblizuje.Bez niego byłoby trudniej.
Dzis jest mój pierwszy dzien na bezrobociu.Wcale mnie to nie martwi(no prawie wcale), bo praca, którą wykonywałam bardzo mnie stresowała.Postaram się ten czas wolny spędzić jak najaktywniej w kuchni, w książkach.Mam nadzieje,że znajdę jakąs fajna prace, bo jak przystało na zodiakalnego byczka to nie dam rady siedziec tak bez roboty za długo.
Paniu Aniu, ja tak sobie myśle, ze w tym moim klimacie śródziemnomorskim to ja muszę sobie ten kalentarz pór roku troche poprzestawiać.Dwa tygodnie temu wyjechaliśmy na wieś i tam już rzepak kwitnął a u nas to dopiero pod koniec maja.
Myślę, ze nie niektóre warzywa, które u nas można zacząć konsumować w czerwcu ja mogę zacząc w maju.
Życzę Pani Ani udanego urlopu i wszystkim formułowiczką słonecznego długiego weekendu majowego.
data: 2008.05.04
autor: Monika z Barcelony
Pani Aniu pytala pani na kursie o meza powiedzialam "Oj" z grymasem.Musze go pochwalic -wyciszyl mi sie.Zupelnie nie ten chlop-jakby mi go kto podmienil.Oj dobrze nam dobrze na tym jedzonku.Dziekujemy.:)))
data: 2008.05.04
autor: Magda Kaspianowa
Pamietacie moj problem z przesikiwaniem.Rozwiazany.tydzien temu wpadlam na pomysl aby sie wybrac do kolezanki i ona podpowiedziala mi aby sprobowac pieluszek Dada z biedronki.Sprobowalam i od kilku dni obserwuje .Kaspian budzi sie z sucha pieluszka po nocy lub ledwo wilgna.Jak tylko pampka zaloze problem wraca.Pisze o tym bo byc moze komus sie przyda.
data: 2008.05.04
autor: Magda Kaspianowa
Witam.Nadrobilam zaleglosci.Piekna pogoda byla i nie mialam czasu na forum.***Pani Aniu dziekuje za odpowiedz.Juz gotuje od kilku dni pod przykryciem bo tak mi wnetrze podpowiadalo.Udanego wypoczynku zycze.***Dziewczyny ktore mialy problemy z krtania i tchawica u dzieci bardzo prosze o rade.Kaspek znow mial atak krtani i tchawicy Zacisnelo sie toto w nocy i nie wiedzialam co robic wiec tylko lekarz mi zostal.Poradzcie jak wtedy z tego malucha wyplatac naszymi sposobami,Prosze.Czytalam w archiwum na ten temat jakis czas temu ale nic konkrtetnego nie znalazlam.Chodzi mi o to jak doprowadzic do tego aby ta krtan puscila i zaczal sie nornmalny kaszel.Pozniej juz dam sobie rade.
data: 2008.05.04
autor: Magda Kaspianowa
Troszkę się pogubiłam. Bardzo proszę o opinie czy latem jemy owoce sezonowe, mam na myśli maliny, truskawki, poziomki, czereśnie, jabłka? W książce wyczytałam że jemy w niewielkich ilościach(Filozofia zdrowia str.146). Jednak czytając forum widzę ,że tylko jako dodatek do ciasta. Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam
data: 2008.05.01
autor: Magdalena
Witam. Gotuję dla 6 osobowej rodziny (2 dzieci w wieku 5 i 10 lat), ja z mężem i dziadkowie 65lat. Mam pytanie czy mogę gotować potrawy dla wszystkich jednakowe, czy dla młodszej córki powinnam oddzielnie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę miłego długiego weekendu.
data: 2008.05.01
autor: Agnieszka
Pani Aniu dziekuje za odpowiedzi i zycze super przyjemnego urlopu!
POzdrawiam Wszystkich
data: 2008.05.01
autor: KIKU 35
Pani Aniu, życzę przeuroczego urlopowania! Mi jeszcze ze trzy miesiące zostaly do tego radosnego okresu, aczkolwiek dłuuugi weekend też niczego sobie :-)Życzę wszystkim wspanałego wypoczynku!
data: 2008.04.30
autor: Kamiczek
Pani Aniu,udanych wakacji na lonie Rodziny zyczymy.Obiecujemy glupot wszelkich sie wystrzegac az do powrotu Pani trzymac fason.Dziewczyny madre i serdeczne w zastepstwie zostaja i zaszkodzic ni jak nie moga .
data: 2008.04.30
autor: kolik51
Andziu, jestem po rehabilitacji. Wiem, że można, ale nie trzeba zakładać gipsu w przypadku zerwania torebki stawowej. Ważne są maści. Na pewno okłady z letniego ostrożenia też pomogą. Powinno się staw usztywnić=unieruchomić, sa takie specjalne ustrojstwa, często unosić tę nogę wyżej - opierając np na stołku. Przydadzą się także dodatkowe zabiegi rehabilitacyjne, choć *może* jedząc wg PP nie są one konieczne, na pewno torebka w tak karmionym ciele łatwiej wraca do zdrowia. Póki co przyda Ci się maść na oparzenia;). Życzę wszystkim miłego dlugiego weekendu, a Pani Ani, naszej Babie Naczelnej :) wspaniałego urlopu.
data: 2008.04.30
autor: Anita
Firanko mila,"naskoczylas" na Andzie domagajac sie od
Niej odpowiedzialnosci a ja czytajac Jej poscik przypomnialam sobie historie z przed lat(y) kiedy to zepchnieta przez rozpedzony rower spadlam z kraweznika.Torebka uszkodzona,bol straszny..co robic ? Otoz zrobilam przeswietlenie czy aby nie zlamana i gdy okazalo sie ,ze kosci cale ,leczylam ja sobie po swojemu.Jedni mowili,zeby rozgrzewac,drudzy ze lodem obkladac,inni absolutnie do gipsu na pare tygodni.(i tu mysle ,ze o to chodzilo Andzi,jak Wy doswiadczone dziewuszki byscie sobie ta noge leczyly.)Wiem jedno,ze majac do niej dostep(brak gipsu) moczylam,rowniez w ostrozeniu(moze nie tak goracym hi hi) smarowalam borsucza mascia i noga blyskawicznie wracala do zdrowia.To byla wlasnie moja odpowiedzialnosc,czulam ,ze moge ,potrafie i dam rade.Gdybym zaobserwowala jakies nieprawidlowosci zawsze mialam mozliwosc pomocy medycznej,w ktora osobiscie nie wierze.Ostatnio kolega na treningu przezyl to samo,pozwolil dac noge do gipsu i sprawa ciagnie sie w nieskonczonosc.Teraz mozna pokusic sie o pytanie,czy dlatego moja sie tak szyko wygoila bo jestem na PP?moze Andzia tez na to liczy?Sciskam mocno.Joliku dziekuje za cytat.
data: 2008.04.30
autor: kolik51
Witajcie, Kochani! Będzie to mój ostatni pościk przed urlopem – jadę na dwa tygodnie do Magdy, więc nie szalejcie z tymi listami. Pani Wiesiu, wszyscy, którzy czytają książki z zamiarem wykorzystania ich treści w życiu, są samoukami – tak jak i Pani – ponieważ książki są dla nich podręcznikami. Zbyt wielu ludzi z nich korzysta, bym mogła wszystkich przekonsultować i przyjąć na kursach. Proszę mieć tego świadomość. Ale może jesienią będzie Pani miała więcej szczęścia. A teraz proszę korzystać z forum. Myślę, że wywar z korzenia pietruszki już Pani znalazła, ale mam jedną bardzo ważną uwagę. Uważajcie na pietruszkę, abyście przypadkiem nie kupili pasternaka – korzeń jest bardzo podobny, ale w przekroju bardziej żółty niż pietruszka, no i ma inny zapach. Pani Magdo z Aachen, proszę uważniej przyglądać się starszej córce, czy ona nie potrzebuje więcej czułości i akceptacji, czy jej stan nie jest spowodowany tym, że ma konkurentkę w młodszej siostrze? Panie Piotrze, miło, że Pan napisał wyjaśniający pościk po swojej chorobie. Gabi z Poznania, cieszę się, że wiele rzeczy Pani zrozumiała. Proszę pilnować siebie i dziecka. Pani Gabrielo, mogę tylko Pani poradzić, aby Pani gotowała wg książkowych przepisów, ale z uwzględnieniem upodobań rodziny. Na razie nie musi się Pani przyznawać do korzystania z nich. Z czasem rodzina to zaakceptuje i będzie Pani mogła używać więcej przypraw. Kiku, ja mam wrażenie, że wszystkie forumowiczki są przesympatyczne – takie jest moje zdanie. A Pani bardziej powinna dyscyplinować córkę, bo jeśli pannica nie będzie tego robiła, takie wpadki będą zdarzały się częściej. Oczywiście, Pięć Przemian to jednocześnie pięć komnat feng shui. Pani Beato, list z 21 kwietnia był dla mnie bardzo miły. Wyłapała Pani wszystkie niuanse mojego/waszego życia – jakie powinno być. Dzięki. Nowa Gdynianko, ja też czasami śpiewam „kocham cię, życie”, ale czasami jest mi smutno. Kamiczku, uszy masz już chyba czyste i zdrowe – czyli nie bolą? Joasia dobrze Pani wyjaśniła. Joasiu, ja myślę, że Ty również będziesz przy tym otwartym oknie, między fotelami, dzieciakami i mężem krążyła na golasa:) Pani Alicjo, nie wiem, ile lat ma Pani dziecko, nie umiem Pani poradzić na forum, proszę jutro zadzwonić po 10. Pani Iwono z Łodzi, nie udzielę porady w sprawie Pani sąsiadki. Proszę się nie wtrącać w jej problemy. Proszę tylko zaproponować jej książki, resztę musi ona sama. Pani Aniu z Gdańska, pisze Pani, że ćwiczy rytuały tybetańskie, ale nie pisze, czy jest na PP. Nasze zdanie w sprawie alergii, AZS, zapalenia ucha powinna Pani znać z wcześniejszych postów. My nie stosujemy antybiotyków, bo one tylko w Pani przypadku wyciszą problem, a nie wyleczą. Może Pani mieć niedługo powtórkę z bólem i zapaleniem. Potrzebna jest Pani duża dyscyplina w żywieniu. Hej, Karolino, żyjesz? Co u Ciebie? Pani Alicjo, proszę nie szukać na forum pomocy dla dziecka, jeśli Pani wie, że w pobliżu są dziadkowie, którzy mogą spowodować wielkie szkody w stanie jego zdrowia. Mimik, jeżeli w nocy są wzdęcia i ból brzucha nie daje spać, znaczy, że coś niewłaściwego zjadła Pani na kolację. Proszę kilka dni nic nie jeść wieczorem, ewentualnie popijać cienką zupką lub imbirówką. Gosiu z Zielonej Góry, zły nastrój wszyscy czasem mamy. Jaka jest przyczyna Pani zastoju – wiele o tym jest na forum, proszę to przemyśleć. Jedzenie jak dla rekonwalescenta – delikatne i dobrze zrównoważone. Wiele dziewczyn bardzo dobrze radzi w tej sprawie. Kilku, do zastoju, do osłabienia narządów, a głównie wątroby dochodzi bardzo szybko przez naszą nieuwagę. Dobre samopoczucie bałamuci nas i zagłusza czujność i analizę tego, co możemy, a czego nie powinniśmy zjadać. A to w konsekwencji prowadzi do rypnięcia. Jestem absolutnie pewna, że te nasze wpadki są nam niezbędne, bo przestrzegają przed całkowitym zniszczeniem siebie. Paula, pytasz o radę, więc Ci ją daję. Z tak nieuporządkowanym Twoim sposobem żywienia i wiedzą na ten temat powinnaś siedzieć u mamy, być karmiona przez nią i nigdzie się nie ruszać. Dla Ciebie wyjazd do Kopenhagi jest rzeczywiście zagrożeniem. Ale może się postarasz, może się wykażesz, może wiele spraw przemyślisz? Bardzo Ci tego życzę. Gabi z Poznania dobrze Ci odpowiedziała i rozmawiaj z Kamilą z Paryża – to mądra dziewczyna, wiele Ci pomoże. Marto R., bardzo ładnie wyjaśniłaś Kiku problem zastojowy. Kiku, co ma Pani na myśli mówiąc, że dużo jest postów negatywnych? PP – jak już to Pani wie – nie jest tabletką, lecz Porządkiem, który zostawił nam Stwórca i w zależności od naszej świadomości wprowadzamy go w życie, czyniąc je bardziej znośnym. Jeżeli Pani oczekuje od PP i Ciesielskiej czegoś innego, będzie Pani rozczarowana. Pani Urszulo, list do Kiku właściwy i mądry. Kiku, proszę nie wprowadzać na forum zamętu, jeśli ma Pani tu za mało wsparcia, proszę szukać go gdzie indziej. Wątroby wieprzowej Pani nie polecam, jeżeli już, to proszę postarać się o cielęcą, wołową lub indyczą. Proszę dokładanie przeczytać post Pani Kostki – jest bardzo właściwy i dobry. Paryżanko, WIĘC pulpeciki z cielęciny lub piersi indyczej może Pani robić dziecku, natomiast wołowo-wieprzowych nie. No właśnie, Kamiczku, ja też nie wiem, o co chodzi Kiku. Pani Renato z Krakowa, nie uważam, aby mieszanka, którą Pani opisała, była dobra na wzmocnienie. Pani nie ma się ograniczać do imbirówki lub TLI, lecz stosować w całości nasze odżywianie. Ja nie zakazuję innych mieszanek, ale ich nie polecam przy naszym żywieniu. Natomiast proszę pamiętać, że artykułów o roślinach wspomagających regulację układu odpornościowego jest cała masa, więc powinna się Pani sama zdecydować, na czym Pani zależy: czy na PP, czy wyłącznie na „wzmacnianiu organizmu”, bo to dwie różne rzeczy. Miła Ostróżko, dziękuję za ciepłe słówka skierowane bezpośrednio do mnie. Gorąco Panią pozdrawiam. Paryżanko, kombinuj, kombinuj. Dodając niewiele odmiennego składnika do dziecięcej strawy, uzyska Pani zawsze odmianę smaku. Więc nie marudź, tylko gotuj. Anito, w sprawie kruchych ciasteczek – też zastanawiam się, dlaczego tak dużo prochów? Może mniej? Jak mają być kruche, to i tak będą. Marto R., pościk do Paryżanki ok. Moniko z Barcelony, co Ty, dziewczyno, wygadujesz? Przecież jesteś na PP już kupę czasu. Zaczynasz wszystko od początku? Tamten czas zmarnowałaś? Oj, babo. No to się chociaż teraz pilnuj. Paryżanko, zasady masz podane w książkach – jak ugotujesz, tak dzieci będą smakować. Jajecznicę dla 3-latka robi się normalnie, na odrobinie masła, pieprząc i soląc. Do niej może być odrobina musztardy, keczupu, chrzanu lub serka koziego. Ale to chyba od dawna wiadomo. Anko z USA, witamy u nas. Jeżeli karmi Pani piersią, nie musi Pani podawać witamin, a na słońcu z pewnością do południa i po południu, a najczęściej pod drzewem. Kremu z filtrem nie używamy. Póki będzie Pani karmiła piersią, może Pani zimą zjadać tran, ale masła orzechowego nie, bo orzechy ziemne są w smaku słonym. Pani Alicjo, powtarzam, że nie znajdzie Pani porady na forum, jeżeli między Panią a dzieckiem są takie problemy emocjonalne. Dziecko jest rozhisteryzowane, rozregulowane, rozhuśtane emocjonalnie. Musi się Pani zastanowić nad swoimi relacjami z nim. Zupki tu nie pomogą – potrzebna jest Pani poważna analiza, przyjrzenie się sobie i dziecku. Pani Ato, trzymam kciuki za Pani wytrwałość. Magdo Kaspianowa, już teraz pokrywki nie uchylamy. Kiku 35, podrobów proszę używać niewiele, w takich proporcjach, jak występują w tuszy. Pani Magdo z Aachen, również Panią pozdrawiam serdecznie. Pani Urszulo, smak, w jakim potrawa poddawana jest obróbce termicznej nie ma odniesienia do pory roku i nie ma żadnego znaczenia. Pani Agato, cóż mam Pani odpowiedzieć, skoro dobrze Pani wie, że wszystko, co się z Panią dzieje, jest przez Pani zaniedbanie. Proszę zacząć wszystko od początku i małymi kroczkami odbudowywać zdrowie i dobre samopoczucie. Pani Urszulo, do przepisów nie będę już wracała, wszystko jest jasne. Natomiast sposób przechowywania pierogów zalanych wodą jest dla mnie absolutną nowością – nigdy bym na to nie wpadła. Ugotowane pierogi polane masełkiem ostudzić, przełożyć do salaterki, przykryć i można trzymać w lodówce ok. 10 dni. Odgrzewać na patelni na masełku lub wrzucając na 5 minut do wrzątku. Pani Agato, pasztet wiosną można jeść. Magdo z Aachen, dzięki Ci za list wyjaśniający dla Kiku. Tobie, Kamiczku, Kostko i Ostróżko również. Paryżanko, herbatkę gotujemy 10 minut, aby nabrała mocy i powinna chwilę postać, aby nabrała właściwego smaku. Ale ja myślę oczywiście o naszej herbacie. Pani Moniko z Wrocławia, czy pije Pani zieloną herbatę będąc na PP? Na PP jest ona zbędna, a przy innej kuchni może Pani dosypywać nawet imbir. Ostróżko, Kochanie, również proszę, żeby się Pani nigdzie nie wybierała. Jolik, odpowiedź dla Pani Urszuli jest bardzo właściwa. Anjune, miło czytać tak pełne radości listy. Zazdrościmy Pani wspaniałego męża:) Ostróżko, no dobrze radzisz tej zagubionej Urszuli. Pani Andziu, dojo dopiero zaczęło szaleć i to nie z tego powodu pękła Pani torebka stawowa. Nie wiem, skąd Pani wzięła pomysł, aby tę chorą nogę okładać wrzącym ostrożniem. Zgroza. Ja Pani w tej sprawie nie pomogę, bo się na tym nie znam. Proszę udać się do specjalisty. Pani Ato, spokojnie, ja też nie wiem, o co Pani Andzi chodziło. Jak trzeba, gips jest niezbędny. Paryżanko, przyprawy z mojego sklepiku z pewnością są świeższe. Ostróżko, bardzo podobało mi się wyjaśnienie różnicy pomiędzy euforią a radością dla Kiku. Ale macie zadymę:) w tych swoich blokach. Firanko, dzięki. Mysiu, również Panią pozdrawiam. Mila, no oczywiście, że robiłam kluchy wiele razy i zawsze tylko z mąki pszennej. Pani Mario, tak, nasza kuchnia PP jest dla wszystkich, niezależnie od wieku. Hanko, ugotuj gościom dobrego, klarownego rosołu z dobrym makaronem (może być Czaniecki), a na drugie zrób sos beszamelowy i coś tam do tego. Zresztą dziewczyny na pewno coś Pani doradzą. Anito, dobrze odpisałaś Pani Urszuli – Ty ufasz przepisom, nie zastanawiasz się i wszystko jest ok. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.07.29
autor: Baba Naczelna Anna Ciesielska
Pani Aniu jestem już we Włoszech. Jest nam toszkę ładniej i co naważniejsze cieplej. Mąż już cieńko przędł na jajkach w proszku i odzewała się alergia, którą przepędziliśmy na pysznym jedzonku pp. Teraz już je normalnie i mam nadzieje że będzie dobrze. Pani Aniu dziękuję za poświęcenie mi czasu na przydługiej konsultacji, wielką cierpliwość podczas rozmów telefonicznych, Pani mądrość, którą się Pani z nami dzieli i za to że mój dom odżył od kiedy gotuję jedzonko pp. Jeżeli można to mam jedno pytanko. Co może być przyczyną podpuchnięcia dziąseł na górnej szczęce? Płuczę je ostrożeniem i uciskam wędzidełko, ale to powraca. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie Panią i Wszystkich forumowiczów.
data: 2008.04.29
autor: Kasia z Wrocławia teraz z Besozzo
Mila, robiłam kluchy na łachu dokładnie wg przepisu. Wyszły bardzo delikatne i smaczne, do gulaszu wołowego.
data: 2008.04.29
autor: Bargor
Dla tych, których martwi (p.Kolik) poróżnienie z rodziną i przyjaciółmi cytat z ewangelii wg Mateusza: 'Nie sądźcie, że przyszedłem na ziemię, aby przynieść pokój. Nie przyszedłem aby przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z ojcem a córkę z matką i synową z teściową.' Kto chce doczyta resztę...
data: 2008.04.29
autor: Jolik
Wiesz, Anito, myślę, że z tymi 'kółkami' pp, to bardziej chodzi o kontakt z żywą osobą, która podobnie gotuje, myśli itp. Kiedy jest się osamotnionym w swoich przekonaniach i wyborach, szuka się często osób podobnych do siebie. Choć tak naprawdę powinno się wtedy zamknąć w czterech ścianach i uśmiechać do lustra i gotować i odpoczywać. I nie myśleć zbyt wiele :))). No bo co wynika z tego, że np. nastolatki szukają towarzystwa, które je zaakceptuje, to chyba każdy kto był nastolatkiem i jeszcze pamięta wie, że często wcale dobrze się takie znajomości nie kończą. Pewnie znowu zły przykład podałam, ale dla mnie takie 'grupy wsparcia' kojarzą się z niepewnością, nieumiejętnością życia według własnych zasad wśród tych pozostałych czyli krótko mówiąc z brakiem pewności siebie i ogromną potrzebą rozmowy i akceptacji ze strony innych. Jednym w chwilach takiej 'słabości' wystarczy forum innym wydaje się, że to za mało. Ja też wiele razy miałam takie momenty, że koniecznie chciałam się z kimś podobnym spotkać. Choćby z Marzeną z Piastowa. 10 minut drogi ode mnie. Ale... ale nie o to chodzi przecież. Chodzi o rozwój mnie samej, o moją pewność tego co robię, o moją umiejętność życia wśród ludzi myślących inaczej niż ja, o moją akceptację tego stanu rzeczy. Ale do tego trzeba dojrzeć, nauczyć się być samym w tym świecie, w tym miejscu i wśród takich, a nie innych ludzi. Krótko mówiąc: jak ma spotkanie 'wypalić' do wypali. Jak nie, znaczy sobie wszyscy dadzą radę sami i tak być miało i ma :). ***Pani Hanko, przegadać całą noc, wysłuchać i wystarczy. Nie brać na siebie, ale tak szczerze słuchać. A dzieciaki wysłać na dwór. Niech poszaleją. Ewentualnie kulki miodowe i po prostu być. I nie kombinować, bo w dołku trudno podziwiać obłoczki na niebie.
data: 2008.04.29
autor: Jolik
Wlasnie Anitko! TA radosc, taka wewnetrzna...nic z zewnatrz sie nie wydarzylo...i jest sie szczesliwym ot tak poprostu. Lubie miec taki humor i zarazac wszystkich. Zeby sie smiali z zycia ( choc czasem nie mozna), kozystali z kazdej chwili. A tak mi sie wydaje ze nie trzeba miec dolku zeby nastapily zmiany. To ze cisza, skupienie, ciemnosc...to jest wydaje mi sie medytacja. Chwila dla siebie. Ale psychiczne dolki???Za jadlo to ja sie caly czas biore...kochana..jak mroweczka...pozdrawiam
A co do Paryza...(choc mnie nikt nie pytal) To mam niesamowity sentyment. jestem min. 2 razy w roku. Jest przepieknie. Inny klimat i ten mentalny i ten meteorologoczny...wszystko na cieplo...i jasno ...i swiecaco...wspaniale! Sniadania w hoteliku przepyszne. wszystk swiezutki i pachnace...choc sam Paryz nie za bardzo..ale to inna kwestia. Chetnie jezdze kiedy tylko to mozliwe.
Kamiczku, ale powiem szczeze ze myslalm ze to bedzie u Ciebie dluzej trwalo. Fajnie ze tak szybko. pozdrawiam.
Ostrozko, to co napisalas to szkoda slow...normalne hamstwo i nic wiecej. Jakies podrostki sobie nie zdaja sprawy z tego co robia. Jak zlapia daj Boze to powinni srogo ukarac!!!Trzymaj sie, oby sie nic nikomu nie stalo
data: 2008.04.29
autor: KIKU 35
Hanko, ugotuj przyjaciółce i jej dzieciom gar pyyysznej ciesielskiej zupy! Na mięsku, taki eintopf, wspaniale posmakowany.8 Ireno, odpisałam na gg, bardzo chętnie się z Tobą spotkam, zdzwonię. Jednak uświadomiłaś mi, po półtora roku, że nie szukam "klubu" w moim mieście, bo , tak jak słusznie mówi Anita, i tak ten wózek ciągnę (lub pcham - zależy kiedy :-)) sama i wtedy najwięcej sie uczę. I to forum stało się dla mnie z czasem bardzo ważne, nie ma dnia, abym go nie czytała. Dzięki, że jesteście, baby forumowe no i Pani Baba naczelna - Pani Ania! Pozdrawiam bardzo pogodnie, radośnie, ale nie euforycznie :-)
data: 2008.04.29
autor: Kamiczek
Pani Karolino(z domu smaków)proszę zajrzec na pocztę.
data: 2008.04.29
autor: Agulka
Urszulo, ja myślę, że gdyby gotowanie (poddawanie dłuższej obróbce termicznej) różnych mięs w miejscu różnych smaków miało związek z porą roku to byłyby przepisy na np żurek wiosenny, jesienny, zimowy i letni i tak z każda zupką. Sama jestem ciekawa co Pani Ania odpowie na to pytanie. Ja ufam przepisom i się nie zastanawiam. Rosół jako nośnik energii to wyjątek, jest jesienno-zimowy i całorczny. No i do wiosennych zup dodajemy (pilnujemy) więcej smaku kwaśnego.***Paryżanko, miło wspominam Paryż, owszem. Uliczki, metro, stoliki na chodnikach... Tylko ta kawa jakaś nie ta, nie mówiąc o śniadaniu:) I chętnie pojadę jeszcze raz z odpowiednim = aktualnym towarzyszem:) i termosami. A do wołowinki dobre są na ciepło kapusta czerwona, kapusta biała z pomidorami, fasolka zielona z puszki na ciepło (mam taki przepis chiński: z zasmażaną cebulką, czosnkiem, bazylią, solą, tyminkiem, miodem, pieprzem czarnym) Nie za dużo tego - tak troszkę dla zrównoważenia). ***Kiku, im wyżej podskoczysz tym niżej spadniesz. Równowaga => patrz sinusoida. Z czasem zrozumiesz o co nam chodzi:) Też Cię serdecznie pozdrawiam, bo wiem skąd ta radość - nie euforia:) Z naszego gotowania i forum:) Pa:) PS Dziewczyny z innych miast, nie wiem jak w naszym Poznaniu, ale ja np nie należę do żadnego działającego koła pp:) Czuję, że nie jestem sama, jesteście Wy:) no i Pani Ania!, i to wystarczy. Jasne, że fajnie się spotkać, czy na czwartku, czy w Wąsowie, ale tak jak inne wózki tak i ten musimy pchać włściwie same. Pani Ania, jako nasz Nauczyciel, też roboty ZA nas nie wykona. A więc nie martwcie się tymi kółkami pp:) Pozdrawiam:)
data: 2008.04.29
autor: Anita
Miłe Panie! Proszę pomóżcie i podajcie pomysł potrawy na poprawę humoru! Chciałabym nią poczęstować przyjaciółkę "w dołku" i przy okazji nakaramić nią jej 2 nastoletnich dzieci. Oni nie są na PP,ale myślę, że może taka zdrowa niespodzianka byłaby miła...?
data: 2008.04.29
autor: Hanka
Kiku różnica pomiędzy radością i euforią jest zasadnicza. Z jednej radość która nie potrzebuje powodu by powstać a z drugiej brazylijski karnawał. Nie o to chodzi jak co nazywamuy tylko czy to są dobre złego początki czy dobre dobrego. Doła nie unikniesz bo najważniejsze zmiany zaczynają się w skupieniu i ciszy i ciemniości czyli w dołku i trza wszystkie dołki szanować babo:) Jak dla mnie to weź się za jadło i za pare miesięcy poczytaj swoje posty - to dobra nauka. Co do dużych liter to już było - więc nie krzycz bo nie trza:) serdeczności:)
data: 2008.04.29
autor: karolina
czy pokarmy sporządzane wg rad pani Ani sa dobre dla wszystkich -niezależnie od wieku
data: 2008.04.29
autor: maria
Kamiczku, zauważyłam że jesteś z Ostrowa Wielkopolskiego. Może wiesz, czy w Ostrowie działa jakiś klub osób na PP. Odpisz proszę(jeśli możesz) na gg 6014530 lub na forum. Będę czekać.
data: 2008.04.29
autor: Irena
Dziewczyny, chcialabym zrobic pyzy (inaczej kluchy na lachu o ile sie nie myle...). Czy ktoras z Was moze je juz pichcila? Chcialam zapytac sie, czy uzywacie do nich tylko maki pszennej, czy moze mieszacie z innymi rodzajami maki. Dzieki z gory, pozdrawiam slonecznie!
data: 2008.04.29
autor: Mila
Pani Aniu, chciałam podziękować za rady, które od Pani otrzymałam na kursie w czasie ostatniego weekendu; za odpowiedzi na wszystkie zadawane pytania (nawet te banalne); za utwierdzenie że robię dobrze :-)) a przede wszystkim za dodanie jeszcze większej siły i motywacji do działania. Te dni spędzone w Poznaniu były magiczne dla mnie, z niecierpliwością czekam na kolejny kurs. Bardzo ciepło pozdrawiam Panią, Pana Kazimierza, Panią Małgosię oraz wszystkie uczestniczki kursu a w szczególności Anię Ch.; Karin; Dorotkę; Małgosię; Emilkę (naszą jedyneczkę :-)); Angelikę oraz Maję. Całusy
data: 2008.04.29
autor: Mysia
Anko z USA zimą zjadamy lub dajemy maluchom tran, teraz nie smarujemy kremami z filtrem i z maluszkiem ostrożnie ale na słońce!!! Ja dodatkowo jem magnez ze względu na kawę i czasem aspirynę ale to po pół i głowa musi mnie boleć bardzo, bardzo.*** Andzia jesteś wg mnie delikatnie mówiąc nieodpowiedzialna bo można jeść pp ale gips mieć (zresztą niedawno jakaś mama pytała o złamaną nogę córki i dostała wskazania co gotować i to można wykorzystać, bądź dzwonic do pani Ani i dopytać). To bardzo nieodpowiedzialne i niedojrzałe mowic na forum że "liczę na was" Co za schemat pozwala ci mówić że "wiesz co powie lekarz" - pęknięcie torebki to wg mnie uraz.No przepraszam - jesli ci torebki stawowe pękaja w każdym okresie dojo to faktycznie cos nie tak z gotowaniem i zdrowiem. *** Ciasto pierogowe mimo dodatków kurkumowo imbirowych dołuje jelita (gluten) i jak sobie podjemy dwa dni to wystarczy na jakiś czas więc nie kombinujcie tyle jak tutaj przechować pierogi. Nie ma to jak mięsko pyry i warzywka. A zupki to w ogóle ponad wszystko:)
data: 2008.04.29
autor: Firanka
Dziewczyny na moim osiedlu od tygodnia grasuje jakaś banda piromanów. Godz 1 w nocy ludzie duszą się dymem który z podpalanych piwnic dostaje się przez wywietrzniki do mieszkań.4 do 6 wozów strazackich pogotowie gazowe i ratunkowe policja.Strażacy latają po bloku i walą w drzwi żeby ludzi wybudzić.Najgorzej mają małe dzieci i ludzie starsi. Moja synowa na 10 piętrze mieszka i miała czarno od dymu w mieszkaniu.Swąd spalenizny okropny Już 4 bloki były podpalone w ciągu tygodnia. Ciekawam co dzisiejsza noc przyniesieU mnie w mieszkaniu jak w wędzarni
data: 2008.04.29
autor: ostróżka
Urszulo, być może źle się wyraziłam. Ostatnio często mi się to chyba zdarza. Już tłumaczę. Chodziło mi o to, że to w jakim smaku się coś gotuje przez 1,5 godziny nie jest związane z porą roku, tylko z tym jaki czas musi się np. gotować mięso, jaki czas kasza , a jaki warzywa i czy są to warzywa wykorzystywane później do np. sałatki, czy j
data: 2008.09.18
autor: Jolik
Kiku euforia to taki stan nienaturalnego dobrego nastroju który wywołany jest jakimś nagłym czynnikiem zewnętrznym.Euforia przychodzi nagle i zwykle trwa dość krótko.To takie jakby wyładowanie elektryczne, tracimy wówczas masę energii i szybko robi się pusto. Póżniej wystarczy małe potknięcie i wpadamy w doła z którego trudno nam wyjść.Natomiast ta radość o której pisała Joasia, naturalna płynąca z naszego wnętrza, to taki stan trwałego wewnętrznego zadowolenia że się żyje ,że się ufa ,że się kocha .To jest w ogóle wyższa szkoła jazdy, nie bardzo umiem o tym napisać ,ale w większości ludzie muszą sami to w sobie wypracować i nie każdemu się udaje utrzymać to w sobie na stałe.I myślę ,że to nie chodzi o bycie w dobrym humorze ,to coś więcej.
data: 2008.04.29
autor: ostróżka
Kiku, minął mi zastój, ale cięzko było. Dzięki za pamięć! Paryżanko, ja często do wołowinki robię sałatkę z fasolki szparagowej z Filozofii Zdrowia. Pozdrawiam
data: 2008.04.28
autor: kami
Jolik, nie uważam, że szukam dziury w całym ani też, że moje pytanie jest typu: czy pietruszka ma być zielona. Mam wątpliwości i dlatego pytam, co czyni wielu użytkowników tego forum. Te wątpliwości - jak się okazuje - nurtują też inne osoby. Jeżeli ma to związek z porą roku - jak się domyślam i jak pisze Ostróżka - to chciałabym jak najlepiej tę prawidłowość w mojej kuchni wykorzystać. Pozdrawiam wszystkich wiosennie!
data: 2008.04.28
autor: Urszula
Kochane jaka jest roznica miedzy radoscia a euforia? Czy to nie obojetnie skod ona przychodzi. Doly to mam b zadko. I mam nadzieje ze nie przyjda w ogole, mysle ze jestem raczej zrownowazona. ALE POMIMO WSZYSTKO! JAK SIE DZISIAJ WSZYSTKIE MACIE; JAK ZDOWEDZKO DOPISUJE??? KAMICZKU (jak TWOJ zastoj) ostrozko, Anito, Urszulo i inne dzielne i nie dzielne!!??POZDRAWIAM WAS B SLONECZNIE Z DESZCZOWEGO ESSEN
data: 2008.04.28
autor: KIKU 35
Pani Aniu czy moglaby Paninapisac czym roznia sie przyprawy sprzedawane u Pani w sklepiku od tych dostepnych na rynku?
data: 2008.04.28
autor: paryzanka
witam,jestem nowa na forum.Stosuje PP od paru lat,a le z przerwą.Teraz wracam.Zafrapował mnie post Andzi.nie bardzo rozumiem - gips na PP jest szkodliwy?przecież to tylko unieruchomienie - chodzi,żeby samo sie zaabsorbowało chyba nie?Myślałam,że tylko lekki doustne są nie zalecane w większości,przejrzałam forum.Możemy brać aspirynę,prawda?
data: 2008.04.28
autor: Ata
Przynajmniej mam na co wine zrzucic,dojo szaleje i dlatego najpierw pekla mi w kostce torebka stawowa, zaczelam wiec leczyc ja kompresami z ostrozenia i nie pozwalajac sobie wlozyc nogi do gipsu poparzylam okrutnie.Bable popekaly jest sliczna zywa rana w kolorze purpury na wielkiej sinej opuchliznie.Dziewczyny licze na Was!!Tylko nie odsylajcie do lekarza bo wiem co powie a jeszcze gorzej co pokaze.
data: 2008.04.28
autor: andzia
Beatko z Jeleniej ano telefon nie chciał się ze mną przeprowadzić do Kopańca i gdziś wsiąknął po drodze... więc potulnie wróciłam do starego jak coś 513766401 cmokam:)Kiku 35 jaką masz euforię taki będziesz miała dół....wyluzuj. Mnie też się serce rwie do słońca ale euforia jest jak gotowanie na prądze hihihi. Zdecydowanie nie dla nas:) a kury to Ty zostaw w spokoju i może jakiegoś indorka dogoś co? Tulki dla wszystkich bo dawno nie było:)
data: 2008.04.28
autor: karolina
Pani Aniu dziękuję za naganę. Robię sałatki, ale może nie tak często , jak napisałam.Pouczenie przyjmuję do serca.Mam jednak nieodpartą ochotę na sałatę. Co to może znaczyć? Pozdrawiam
data: 2008.04.28
autor: Marzena z G.
Kiku, euforia jest niebezpieczna. :) Najbardziej korzystny jest stan naturalnej radości płynącej z naszego wnętrza a nie aktywowanej przez zewnętrze. :)
data: 2008.04.28
autor: Joanna - MamAsik
No bo trzymanie pierogów w wodzie to wiadomo że ciasto nasiąknie i się rozleci. Przepraszam za takie rozpisywanie się.Pani Ania jak to wszystko czyta ,to pewnie ciężko wzdycha na takie napady gadulstwa.
data: 2008.04.28
autor: ostróżka
Jeżeli ktoś ma doświadczenie w sprawie przetrzymywania pierogów to ja też bardzo proszę o radę, bo też nie mam pewności. Dotychczas po ugotowaniu trzymałam je przykryte w lodówce dwa dni najwyżej, dłużej się balam,oczywiście przykryte aby nie wyschły a na dłużej zamrażałam.Podobno zamrażać jest niezdrowo więc co .Może dla pierogów trzeba zrobić wyjątek i nie przetrzymywać ale zjadać tylko na świeżo
data: 2008.04.28
autor: ostróżka
Urszulo jeżeli chodzi o krupnik ;zaczynamy od gorzkiego dalej smak słodki i ostry i chodzi Ci o to, czemu w tym ostrym smaku gotujemy 1'5 godz, a zupe fasolową gotujemy 1'5 godz. w smaku słodkim i dopiero dodajemy resztę.To dlatego że kasza gotuje się długo więc dopiero jak ugotuje się kasza dodajemy warzywa. Natomiast fasola namoczona poprzedniego dnia gotuje się w miare krótko więc wrzucamy do zupy w której jest już marchewka i inne jarzyny podstawowe. Ja tak te różnice rozumiem.Zupe jarzynową "złocistą " gotujemy bez mięsa więc od razu kładziemy warzywa a ponieważ jest miksowana ,a miksujemy w smaku słonym ,więc doprowadzamy do smaku słonego, gotujemy do miękkości, miksujemy i dopiero zakwaszamy, no i dalej cała reszta. Natomiast rosołki każdy na inną porę roku więc trochę inaczej się gotuje aby nabrały właściwości potrzebnych nam w danej porze roku Tak ja sobie o tym myślę,że Tobie o to chodzi.Pozdrawiam
data: 2008.04.28
autor: ostróżka
Dieki kochane dziewczyny za pdpowiedzi. nasze odzywainie polegalo na tym ze chodzilismy czesto po restauracjach. Raz masz rachunek za placony i z glowy. W tygodniu szybko gotowalam, tak zeby na 2 dni starczylo, a jak nie to zamowienie. Moja kuchcia nie byla tak uzywana jak teraz...i stojac przy garach...mysle ...kurka wodna. Tyle placilam za tak malo uzywanie, a teraz uzywam iles razy tyle. Co prawda nie lazimy po restauracjach, choc jezyk do tylka ucieka. To tak jak msyle jakies optyczne zludzenie... ;o))To ze warzywa i owoce tanie to sie zgadzam. Zawsze kupywalam kilogramami. Ale wlasnie ten prad mnie zastanowil. A wiecie to chyba dlatego ze czlowiek podczas gotowania wpada w takie zadumanie. A co do tego ze cos w sobie mam...hm...no chyby wnetrznosci ( powinny tam byc), ktore jakos nie prawidlowo pracuja ;o))) Dobra to gotujemy dalej !!!!!!!!!! JUHU DZIEWCZYNY DO ROBOtY!!!!
Buziole dla wszystkich!! ah ostrozko z Twoja synowa...hm..jak bedzie chora to predzej czy pozniej przyjdzie do Ciebie...
P.S. Czy euforia jest niebezpieczna??
Kochane a juz sie pytalam, czy nie macie nic na podroby kurzece?? serdeuszka itd. Bardzo bym byla DZWIECZNA!
data: 2008.04.27
autor: KIKU 35
Kochani, piszę aby podzielić się radością i szczęściem, że trafiłam na książki p. Ani oraz na to forum. A wszystko przez kłopoty z kręgosłupem i wizytą u homeopaty, który również jest na diecie pp. Jak się okazuje zdrowie jest w naszych rękach, a do tego wszystkiego co już zostało przez wiele osób tu napisane chcę tylko dodać, że potrzebna jest tylko cierpliwość i otwartość (przyzwolenie) na zmiany. Pamiętam opór mojego męża, a już po 3 miesiącach chętnie ze mną gotuje i wspiera w dyskusjach na temat diety pp. Co jest dla mnie cudem!!! Udało mi się wykluczyć mleko i jogurty z diety mojego 9-latka, co wydawało mi się niemożliwe. Także wszystko co wydaje się na początku nie do przeskoczenia staje się możliwe – wszystko zależy od nas!!! Pomimo iż również popełniam błędy, mam wątpliwości, właśnie czytając forum zawsze znajduje w porę odpowiedź na nie. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
data: 2008.04.27
autor: Anjune
Urszulo, sorry, ale szukasz dziury w całym i za bardzo zaczynasz analizować. Ważne jest jeśli chodzi o porę roku, jakie składniki i w jakiej ilości dodasz do zupy, a nie ile czasu sie coś gotuje w jakimśtam smaku. Ja wiem. Jak się zaczyna myśleć, to czasem myśli biegną w dziwnych kierunkach. Pomyśl lepiej o emocjach, o składnikach, bo Twoje pytanie jest z gatunku tych o wielkość kupowanej marchewki.
data: 2008.04.27
autor: Jolik
Ostróżko ! nigdzie nie jedź - załóż pięcioprzemianową restaurację.Myślę,że Pani Ania przyjedzie na inauguracyjny bankiet a Ty rzucisz na kolana wszystkich ,którzy jeszcze nie mieli okazji spróbować tego pysznego zrównoważonego jedzenia.
data: 2008.04.27
autor: Ania JIN
Od wielu lat piję zieloną herbatę,podobno wychładza organizm ,poradzono mi dosypywać imbiru ,czy dobrze robię.Pozdrawiam.
data: 2008.04.27
autor: Monika z Wrocławia
Kamiczku bitki z zielenina tez biore pod uwage, a jaka jarzynke bys polecila do tego? Najchetniej to bym zrobila buraki, ale moj maz nie lubi, moze zrobie jarzyny duszone zFZ str 221.
Urszulo tez jestem zainteresowana odpowiedzia na Twoje pytanie poniewaz gotujac robie inne rzeczy i czasem miedzy jednym a drugim smakiem mija u mnie 5 min a moze i wiecej i bywa,ze zupa sie gotuje w smaku slonym tylko 25 min bo dodawanie smakow dlugo trwa.
data: 2008.04.27
autor: paryzanka
Pani Aniu, pisze Pani,ze herbate trzeba gotowac 10 min, dotychczas ja gotowalam 2 albo 3 min tak jak jest napisane w ksiazce, po 10 min gotowania traci na smaku wedlug mnie. No ale jak tak ma byc to tak robie, czy moglaby Pani wytlumaczyc czemu ma sluzyc wydluzenie czasu gotowania herbaty?
data: 2008.04.27
autor: paryzanka
Przeczytałam tą moją odpowiedz dla Kiku o oszczędnościach w gotowaniu i teraz przyszlo mi na myśl, czy ja pisałam do Kiku czy do mojej synowej.Bo to jest wszystko co jej chciala bym powiedzieć ale ona nie bardzo chce usłyszeć bo już kilka razy próbowalam i slaby odzew.Oczywiście jak chcę to mogę gotować bo to napewno dobre i zdrowe a oni chętnie zjedzą.Psia kostka chyba wyjadę do Angli lub innej ameryki na zarobek.
data: 2008.04.27
autor: ostróżka
Kiku jak Ci gary na kuchni stoją ze trzy godz. to myślisz o rachunku za gaz czy prąd ,ale jak na poważnie wejdziesz w PP to zaoszczędzisz na innych produktach. Ja sporo zaoszczędzilam np.na jogobelli i innych jogurcikach i deserkach ,aktimelkach i innych duperelkach o których media nadają że nam do zdrowia absolutnie potrzebne.Jak dodałam sumy zaoszczędzone na wyeliminowaniu soków, kupnych gotowych surówek, zgrzewek wody mineralmej,cytrusowych owoców zimą ,nie jadłam tej zimy bananów i mandarynek, nie kupuję" świeżych " zimą pomidorów i ogórków, nie kupuję także (dawniej baaardzo często)słodyczy. Teraz sporadycznie jak mam wielkiego głoda na słodkie.Pozatym jak gotujemy większe porcje i co zostaje pakujemy w słoiki to oszczędzamy na paliwie, gdy z tych słoików korzystamy.To sprawdzone. A pracujące kobitki to specjalnie do słoików gotują, bo w tygodniu nie ma kiedy.W jeden dzień dużo gazu a w inne mniej i to sporo mniej.Tylko nie myśl od razu że odmawiamy sobie wszystkich przyjemności. Ja też tak myślałam a zimą bałam się lata i tego ,że nie dam rady odmówić sobie czereśni.Pożerałam je kilogramami, także winogron i arbuz ,a teraz jakoś mi to tak koło nosa.A przecież po sklepach już jest piękny arbuz i truskawki Kto zdrowy może jadać, na smaka ja też pewnie spróbuję, ale bez przesady .Pozatym Kiku marchew ziemniaki cebula dyniowate to tanie warzywa jak np. młoda mama zrezygnuje z czipsów ,snaków ,kinderków ,odżywek itp. wiesz ile zostaje jej pieniędzy w kieszeni?cała fura.A ja licze jeszcze na oszczędności na starość.Moja mama wydaje około 300 zł. na leki maście i witaminy. Może mnnie ze 200 zł. z tego zostanie jak osiągnę jej lata.Pozdrawiam Ciebie i życzę cierpliwości, naucz się dawać sobie czas na nabranie doświadczenia, bo na to trzeba czasu.
data: 2008.04.27
autor: ostróżka
Kiku, jak nie masz dostępu do gazu z sieci, to jest jeszcze butla gazowa. Poza pożytkiem z energii ognia, gaz jest tańszy. Być może musisz dłużej posiedzieć w filozofii pp, żeby się zdeterminować na gaz. Forum pełne jest niesamowitych wypowiedzi dziewczyn, które: a)jeżdżą przez całe miasto z garami żeby ugotować na gazie, b) rozwalają ściany, aby wpuścić rurkę z gazem, c) na pytanie męża, co chcą w prezencie, niezmiennie odpowiadają 'kuchenkę gazową', d) 'szpecą' kuchnię wstawiając butlę gazową obok nowoczesnej kuchenki, e) gotują na turystycznych kuchenkach z wymiennymi kartridżami gazowymi, f)... doczytaj sobie. Ja doszłam do tego, że pluję sobie w brodę, że 15 lat temu wywaliłam westfalkę po dziadku. Rodzina mnie co prawda sprowadza na ziemię, mówiąc "a gdzie byś ją wstawiła w tej maciupkiej kuchni?", ale... kto wie, może bym gdzieś ją zainstalowała. O, na mojej nowej działce na przykład. A co do oszczędności przy gotowaniu na prądzie - jakby mnie nie było stać na rachunki, kupiłabym szybkowar. Swoją drogą, coś Kiku masz w sobie, bo jak przeglądam posty wstecz, to większość zaczyna się "Kiku,...". *** Kamiczku, no tak, ja też w niektórych sklepach widziałam sadzonki, ale "nie wzięłam tego do siebie", bo ja zawsze nasiona kupuję. W zeszłym roku wysiałam trochę nasion, ale nie wszystkie wzeszły, udała się bazylia, ale ją uprawiam od lat, i kolendra.
data: 2008.04.27
autor: Kostka
Kolik, masz rację, jak się tak wczytałam w to zapytanie i swoją odpowiedź, to widzę, że odpowiedziałam zezowato. Kiku, PP to nie jest drogie gotowanie, jak ugotujesz zupę, to z mięsa masz jeszcze nadzienie do pierogów, albo nalesników, albo na pulpeciki w białym sosie, albo smarowidlo na chleb. Z warzyw rosołowych robisz pyszna sałatke...Owszem, prąd u nas kosztuje, ja mam wielkie rachunki,a le to dlatego, że zanim płyta się rozgrzeje, to trwa, a na gazie masz natychmiastowy ogien - kawe robi się dwa razy szybciej na gazie, na przykład. Pozdrawiam
data: 2008.04.27
autor: Kamiczek
Kiku, tez pozdrawiam, a ze zyjemy w tych samych warunkach gospodarczych, wiec odpowiem ci na twoje obawy. Po pierwsze, w Niemczech tez sa mieszkania z kuchenkami gazowymi, trzeba tylko szukac w starych kamiennicach, po drugie butle mozesz napelniac we wszystkich sklepach takich jak Praktiker, wychodzi podobno bardzo tanio. Po trzecie istnieje rozwiazanie takie jak kuchenka turystyczna na naboje (to moje wyjscie z racji na upartego meza, duzo drozsze, z racji na cene naboi, chociaz ja akurat moglabym miec luksus kuchenki podlaczonej do sieci:)). Po czwarte kuchnia pp wcale nie jest droga! Marchewki,cebula, ziemniaki to najtansze warzywa. Pietruszki i fenkula dodajemy malo. A mieso wolowe jest obecnie prawie w cenie wieprzowego. Cielencina owszem drozsza. Teraz podlicz sobie ile wydawalabys na: owoce, swieze warzywa, sery, jogurty, slodycze, soki, wode itd. Mi wychodzi, ze nasze jedzenie jest jednak tansze. Gdyby jeszcze moj maz nie kupowac bulek, wedlin, napojow i slodyczy, to nasz by sie poprawil.
Pozdrawiam jeszcze wiosennie
data: 2008.04.27
autor: Magda z Aachen
Kamiaczku,p Urszula pyta o cos zupelnie innego a ja nie czuje sie kompetentna, wiec chyba musi zaczekac na wypowiedz p Ani.Wszystkich goraco pozdrawiam.
data: 2008.04.27
autor: kolik
Kamiczku drogi, u mnie to chyba nie tak latwo z tym gazem. Nawet nie wiem, czy to by bylo mozliwe. tutaj maja wszyscy tylko prad. Wszyscy sie boja gazu, explozji, zatruc itd. A wiecie tak sie zastanawiam, jaki dostane rachunek za prad...az jestem przerazona. samego gotowania to jest kilka godzin na dzien. Juz na sama mysl mam siwe wlosy. A przeciez w Pl jest nie zawesolo. Jak dziewczyny sobie radzicie? Bo jednak za wszystko trzeba placic. A z ego co widze to nie jest tania kuchnia. Czy macie jakies triki? Podzielcie sie z nami, bo napewno inne tez sa zinteresowane. tak mysle...dobrej nocy, bo jest wlasnie0.35. a ja jak sowa jeszcze przy pc. no bo przecie trzeba sprawdzic czy cos sie dzieje
data: 2008.04.27
autor: KIKU 35
Bitki wołowe z czosnkiem pyszne, ale...na teraz polecałabym raczej bitki w zieleninie. Też wspaniałe a takie raczej wiosenne.
data: 2008.04.27
autor: Kamiczek
Kamiczku, mój problem jest inny. To o czym piszesz wiem. Chodzi mi o to, że w przepisach na zupy Pani Ania podaje, że należy je gotować przy pewnym składniku określony okres czasu. I tak, np.
- zupa fasolowa: po dodaniu wszystkich składników aż do wołowiny i kminku "gotować 1,5 godz. potem dodać ..... (FZ str. 180)
- krupnik: po dodaniu składników w smakach g. sł. i ostrym, t.j. mięso indyka, kasza j. liść laurowy, imbir "gotować około 1,5 godz. potem dodać"... (FZ str. 181)
- rosół na jesienne słoty i smutki: po dodaniu składników w smakach g. sł. o. sn. k. gorzkim. t.j. kurkumy "przykryć i gotować na bardzo małym ogniu ok 3 godzin" potem dodać... (FŻ str. 233) Czy to jest jakaś prawidłowość i od czego ona zależy?
Rozumiem, że gotujemy długo po wcześniejszym dodaniu mięsa i w smaku właściwym dla mięsa. Ale niektóre zupy przepisy zalecają gotować długo w smaku słonym np. zupa jarzynowa (FZ str. 188) lub kwaśnym (przepis na rosołek z Wąsowa) tutaj po zrobieniu pętelki wszystkimi smakami. Rosołek jest wiosenny, stąd moje wątpliwości, czy ma to związek z porą roku?? Czy może jest inna przyczyna?
data: 2008.04.27
autor: Urszula
Kostko, wiele sklepów ogrodniczych ma sadzonki, całkiem dorodne, ziół. Widziałam dziś w Castoramie i w Leroy Merlin. Gdybyś czegoś nie dostała, spróbujemy posłużyć sie pocztą - ja mieszkam w ostrowie Wielkopolskim. Pozdrawiam stąd!
data: 2008.04.27
autor: Kamiczek
Dziewczyny zamierzam zrobic bitki wolowe z czosnkiem w przyszlym tygodniu z kasza jeczmienna. Probowalyscie? Jaka jarzynke oprocz duszonej marchewki polecacie?
data: 2008.04.26
autor: paryzanka
Dzięki dziewczyny za ogródkowe porady. Nie wiedziałam, że aż tyle ziół zimuje. Ucieszę męża, że nie będzie musiał kopać całej działki :) Kamiczku, ja jestem z Malborka, więc pewnie daleko od Ciebie. O allegro nie pomyślałam, dzięki za podpowiedź :)
data: 2008.04.26
autor: Kostka
Urszulo, nie wiem, czy rozumiem Twój problem...mięso dodajemy w zależności od tego, w jakim ono jest smaku. Tak więc: wołowinę (słodki) w słodkim, po wrzątku i np. tymianku; indora (ostry) w ostrym, po wołowinie albo słodkich przyprawach; kurczaka (kwaśny) w smaku kwaśnym wkładamy do zimnej wody (słonej) lub zalewamy wrzątkiem (smak gorzki). Mam nadzieję, ż eto wyjaśnia sprawę. Pozdrawiam
data: 2008.04.26
autor: Kamiczek
Czy teraz,wiosną moge jeść pasztet? Własnie dziś zrobiłam,wołowo-indyczy z wątróbka.. Niby mniej miesa i lżej hm...moze pasztet jest za cięzki???
data: 2008.04.26
autor: Agata
Co do czasu gotowania... Chciałabym uściślić.
Nie chodzi mi o smak, na którym kończymy gotowanie, że ostry i imbir to wiem. Chodzi mi o wcześniejszy etap gotowania zupy kiedy wkładamy mięso i przyprawy i mamy je jangizować. Czasem ma być gotowane po dodaniu w kolejności np. pietruszki 1,5 godz. a potem marchewka i pozostałe ingrediencje. Czasem ma być gotowane w kolejności smaku słonego, potem pietruszka zielona, marchewka itp, aż do ostrego, czasem już po dodaniu do wrzątku tymianku, kminku i wołowiny. Z czego wynika ta różnica w przepisach?
I jeszcze jedna sprawa. Zrobiłam pierogi z nadzieniem warzywnym. Ciasto wyszło śliczne, sprężyste. Oczywiście zrobiłam więcej z zamiarem przechowania naszym sposobem w słoikach. Ugotowane pierogi zalałam wodą, w której się gotowały i słoiki zakręciłam. Po upływie tygodnia otwarłam słoik z pierogami i podgrzałam w tej wodzie, w której był w słoiku. Wszystko było dobrze do momentu kiedy woda prawie osiągnęła temperaturę wrzenia. Potem zaczęła robić się zupa pierogowa, chociaż woda nie wrzała. Odcedziłam je zatem i polałam pierogi bułką tartą z kurkumą, masłem i imbirem. W momencie gdy leciutko ruszyłam pierogi chcąc żeby każdy był tyciu chociaż wymieszany z bułką zrobił mi się gulasz pierogowy. Czy ktoś ma może lepiej opanowaną metodę przechowywania pierogów? Chce podkreślić, że mimo tych zaskakujących okoliczności pierogi w formie gulaszu i tak były bardzo smaczne.
Miłej niedzieli!
data: 2008.04.26
autor: Urszula
Dodam tylko ,ze całym sercem jestem z Ostróżką...
A i Beatko z Jeleniej Góry bardzo sie ciesze ,ze miałyśmy okazję porozmawiac)) przemiła i ciepła z Ciebie osóbka;)

Stęskniłam sie za Wami;)))
data: 2008.04.26
autor: Agata
Witam:)
Dawno mnie nie było bo tylko praca i praca i przez to zapracowanie zaniedbałam odżywianie... Pani Aniu pomocy!
Skóre mam tak bardzo suchą ,że łuszczy mi sie z czoła...
do tego taka słąba jestem i nerwowa.Kilka zarwanych nocy daje o sobie znac... Ciężko znioszę tą wiosnę...

Dzewczyny moze macie jakiś magiczny sposób abym szybko podniosłą się na nogi?
A wracając do jedzenia to moze podpowiecie mi co teraz jecie?Hm... mniej mięsa,lżej,marchewka,ziemniaki....
puszki chyba też można ? Naprawdę zgubiłam sie troszke...proszę o wyrozumiałość...;)
Ciepło pozdrawiam...
data: 2008.04.26
autor: Agata
ojej to poprzednie to bylam ja...
data: 2008.04.26
autor: KIKU 35
Magada z Aachen, to my prawie sasiadki...
pozdrawiam
data: 2008.04.26
autor: 
Kostko,dodam tylko,że cząber musi być górski.Warto dla niebieskich kwiatków posadzić hyzop.A dla zapachu i liści lubczyk i piołun/nie zawsze miły zapach piołunu/.Dobrze zimuje estragon,ale jest ekspansywny.Z 1-rocznych nagietki ładnie wyglądają na tle ogórecznika,który raz posiany sam się wysiewa. P.Aniu,mąż szczęśliwy,bo do kolacji ma ukochane zupy na razie jarzynowe/w rodzaju poznańskiej repety,oczywiście pp/.Tak,że ppowe kolacje doszły do owsianki i obiadu.Tylko nie wiem co ze mną ,bo bardzo mi smakuje chleb,a bez słodyczy mogę żyć.Może dlatego,że już nie palę? P.Urszulo,pani post mi w oczach teraz jest,a wczoraj trafiłam na wypowiedż p.Ani,że kończymy gotować na smaku ostrym,a rzadko gorzkim.
data: 2008.04.26
autor: Polla
Kostko,dodam tylko,że cząber musi być górski.Warto dla niebieskich kwiatków posadzić hyzop.A dla zapachu i liści lubczyk i piołun/nie zawsze miły zapach piołunu/.Dobrze zimuje estragon,ale jest ekspansywny.Z 1-rocznych nagietki ładnie wyglądają na tle ogórecznika,który raz posiany sam się wysiewa. P.Aniu,mąż szczęśliwy,bo do kolacji ma ukochane zupy na razie jarzynowe/w rodzaju poznańskiej repety,oczywiście pp/.Tak,że ppowe kolacje doszły do owsianki i obiadu.Tylko nie wiem co ze mną ,bo bardzo mi smakuje chleb,a bez słodyczy mogę żyć.Może dlatego,że już nie palę? P.Urszulo,pani post mi w oczach teraz jest,a wczoraj trafiłam na wypowiedż p.Ani,że kończymy gotować na smaku ostrym,a rzadko gorzkim.
data: 2008.04.26
autor: Polla
Dzień dobry wszystkim,
Czy smak w jakim potrawa poddawana jest obróbce termicznej ma odniesienie do pory roku? np. mięso w rosole wiosennym gotujemy w smaku kwaśnym 1,5 godz. Mięso z przyprawami do rosołu jesiennego gotujemy 3 godz. w smaku gorzkim. Mięsa do zup wiosennej, jarzynowej gotujemy z kolei z niewielką ilością przypraw w smaku słodkim. Z kolei mięsa do innych zup oczywiście z przyprawami gotujemy długo w smaku słonym. Jeżeli macie informacje na ten temat, chętnie przeczytam.
Urszula
data: 2008.04.26
autor: Urszula
Czy ja Wam juz pisalam, ze zycie wg. pp p. Ani jest piekne? Ja juz bym chyba nie potrafila inaczej... Patrze na wszystkie napoje ze wstretem (od razu na sama mysl, ze moglabym wypic robi mi sie zimno)(no oprocz czerwonego wina, do ktorego od czasu do czasu wzdycham:)), do owocow jakos mnie nie ciagnie, jogurtow nie lubilam nigdy, nawet ser mnie nie przekonuje. Poprostu tego milego uczucia ciepla i przyjemnosci w brzuchu zadne inne jedzenie nie oferuje. Nie mowiac juz o tym, ze jak tylko czuje, ze ja lub dzieci mamy jakies zawirowania enargetyczne, jestesmy podraznione, a przyczyn zewnetrznych brak, to jedynym lekarstwem jest zjedzenie porzadnego posilku:) Odkad jeszcze swiadomie zmieniam swoje wzorce zachowania wywodzace sie z ego (no ale na to potrzebowalam ponad pol roku dobrego jedzenia, aby zaakceptowac i starac sie wprowadzac w zycie ta wiedze, ktora teoretycznie mialam ale jej tak naprawde nie rozumialam) to zycia staje sie naprawde coraz piekniejsze i pelne sensu. I nawet bol zwiazany z popekanymi dlonmi nie potrafi mnie powstrzymac od obierania kolejnych marchewek, ziemniakow i cebul:) I wtym miejscu chialabym jeszcze raz Wam wszystkim podziekowac za to, ze jestescie i piszecie, przede wszystkim Joannie- MamAsik za wsparcie, no i P. Ani bez ktorej tego wszystkiego nie dane by mi bylo doswiadczyc.
Pozdrawiam b. serdecznie i slonecznie
data: 2008.04.26
autor: Magda z Aachen
Dziekuje Ostrozko, Joanno - MamAsik. dla mnie ostrozko to one wszyskie najpiekniejsze. Nie wiem tylko czemu, jak scennuje fotki to takie pasy wychodza ze cale zdjecie traci urok. cos pewnie w ustawieniach. joanno- wiesz to moze nie na zasadzie udowodnienia...poprosu to jest taki bunt wewnetrzny na te cale diagnosy. Tak nie raz sie zastanawiam, ze takim lekarzem to ja tez moge byc. Przeziebienie antybityk, sprawy hormonalny, to hormony! poprostu mnie ta beznadzieja lekarska dobija. Jak kiedys tlumaczylam, ze po zjedzeniu owocow, czy jogurtu jest mi bardzo zimno. a nie kiedy dostaje jakiegos strasznego ataku, ze cisnienie jak oszalale idzie do gory i jest mi potwornie zimno. Nikt zaden lekarz nie umial tego zrozumiec. mowili ze jestem przewrazliwiona, ze za bardzo slucham wewnetrza. Ze mam nerwice. I faktycznie, troche leki na uspokojenie, czyli mlotem w leb. I co tu mowic o lekarzach...dlaczego ta szkolna medycyna nie jeste wlasnie z taka filozofia polaczona. Przeciez to nie jest tak daleko. A mysle ze super by byl skutek. Dziewczyny macie jakis przepis na podroby. Znalazlam tylko ze podroby indycze dla kota...kurcze a my tak z corcia chetnie same jemy. Nasze koty nawet sie nie popatrza w ta strone. Sa nawet obrazone, ze im cos takiego proponuje. Za jakis przepis z gory dziekuje!!!
Pozdrowionka
data: 2008.04.26
autor: KIKU 35
Dziwczynki mam pytanie .Czy teraz w czasie dojo uchylamy jeszcze pokrywki czy juz nie.Latem wiem ze nie ale w dojo?
data: 2008.04.26
autor: Magda Kaspianowa
Witam! Jestem tu nowa.Byłam dość dawno temu na konsultacji u pani Ciesielskiej.Stosowałam PP , ale niestety, z powodu wyjazdu za granicę , sobie przez jakiś czas odpuściłam.Teraz postanowiłam do tego wrócić,bo bardzo mi służyło.Mam znajomych na PP.Z ich komputera będę korzystać, żeby czytać to forum.Na razie zaczynam od archiwum i jest to bardzo ciekawe.Pozdrawiam.
data: 2008.04.26
autor: Ata
Witam.Mam w dalszym ciągu problem kupkowy u mojego synka(2latka i 3m).Już po raz 3-ci nie robi kupki 4 dzień.Najgorzej,że nie chce jeść owsianek,buntuje się płacze godzinę,albo i więcej i histeryzuje.Jak zjadał cała michę owsianki,to i tak był głodny.Je co 2 godziny b dużo nie wiem gdzie sie to miesci.Chcialby jeść ciągle chleb , jak mial przed zaparciami biegunkę to mu nie dawałam i teraz jest b.spragniony chleba.Je bardzo dużo zupy na cielęcinie.Dobrze zakwaszam.Nie chce tez pić herbatki,ani na zaparcia ani normalnej.Już mu dałam,jogurciku łyzeczkę a on chce wiecej i krzyczy za tym jogurcikiem az się trzesie cały dzien potrafi płakać.Proszę pomózcie,może ktoś wie co zrobić z tymi zaparciami.Pozdrawiam.
data: 2008.04.26
autor: Alicja
Jeszcze o ogniu: gotując od półtora roku potrawy pp (na tym nieszczęsnym "prundzie") brakuje mi w tej kuchni tego specyficznego dla ognia nastroju. Na gazie u mojej mamy to jedzenie inaczej pyrka, tam domowo i czuje się, że coś tam w tym garze zachodzi. A u mnie tylko bezduszna płyta, garnki na niej tańczą (bo stawiam emaliowane, chociaż to), ale chyba w konwulsjach i cierpieniu :-) Wiec już za dni kilka - ogień wejdzie do mnie a mnie chyba będzie roznosić do reszty!
data: 2008.04.26
autor: Kamiczek
Kiku, zgadzam się z Joasią. Pani Ania mi powiedziała na konsultacji, że mogę sobie na prądzie gotować rok, półtora, ale potem poczuje, jak bym waliła głową w mur. I tak chyba sie teraz dzieje...co sie polepszy, to się pop...y. Dlatego stajemy teraz na głowie, żeby ten gaz do kuchni wciągnąć, musimy zapłacić za jakieś bezsensowne mapki i rozwalić ścianę na zewnątrz, umieszczając tam taka okropna skrzynkę (dobrze,m ze chociaż w kolorze żółtym:-)), ale czuję, ze ognia mi brak i jestem zdeterminowana. A głowa aż mnie boli od tego stania na niej...a może raczej z braku tego ognia? :-)
data: 2008.04.26
autor: Kamiczek
Kostko, w moim ogródku ziołowym rośnie też, z powodzeniem zimując szałwia, lawenda, melisa, cząber. Bazylia jest jednoroczna, rozmaryn też zimą przemarza. Warto posadzić odhodowane sadzonki. A gdzie Ty mieszkasz? Może mogłabym Ci kilka podesłać? Kupowałam niejednokrotnie sadzonki na Allegro i dochodziły w dobrym stanie.
data: 2008.04.26
autor: Kamiczek
Hej! Jestem poczatkuja, od jakiegos juz czasu przeszlam na gotowanie wedlug ksiazek Pani Anny, ktore mnie niesamowicie zainspirowaly. Staram sie trzymac zasad i jestem coraz bardziej ufna (choc nadal jeszcze mam wiele pytan i czasami metlik w glowie). Ostatnio odkrylam to super forum i staram sie znalezc odpowiedzi na moje pytania. Mam synka 6 m-cy. Karmie piersia i podaje mu rano i wieczorem owsianke, a po poludniu zupke. Odstawilam mu preparat witaminowy (wit. A, C i D). Wiem ze tamat juz byl walkowany, jednak dreczy mnie mysl czy bedzie mial wystarczajaco witamin - zwlaszcza wit. D. O jakiej porze dnia powinnam z nim wychodzic na slonce, na jak dlugo i czy uzywac krem z filtrem? A co jesienia i zima kiedy jest mniej slonca?
Rowniez - co sadziecie o masle orzechowym, czy jest ono wychladzajace?
Dziekuje za cierpliwosc i pozdrawiam.
data: 2008.04.26
autor: Anka z USA
Kiku, nie wiem czym chcesz wyrównać brak gotowania na gazie. Może choćby podgrzewaniem na świeczce :) ? Ogieńjest nam niezbędny do prawidłowego funkcjonaowania, więc skoro odpuszczasz z beztaleniciem literackim, to może też puścisz sobie intencję na zmianę prądu na gaz. Wszystko w twoich rękach. I nie próbuj niczego udowadniać lekarzom czy sobie, bo się sparzysz i nic ci nie zadziała. Wszystko powinno mieć właściwą intencję. Liczy się Twoje zdrowie, Twoje życie, Twoje samopoczucie, a nie lekarze czy reszta świata. Gotuj i karm się po prostu, bo dobre, bo gotowanie jest piękne i przyjemne, bo zapach unosi się taki, ze pan z gazowni zawsze pyta co dziś dobrego (to u mnie, bo mam gaz :) )...
data: 2008.04.26
autor: Joanna - MamAsik
Anito wyczuwam w Twoich postach do mnie jakas nute nostalgii do Paryza. Pozdrawiam paryz od Ciebie! Wierza wyglada pieknie w sloncu.
Dziekuje Wam za odpowiedzi, nie umiem jeszcze kombinowac tak jak Wy i mam problem z tym,ze nie powinno sie wkladac za duzo warzyw do zupek dzieciecych, wiec zadne warzywo oprocz ziemniakow tam za bardzo nie moze dominowac. Ale wychodza mi chyba coraz smaczniejsze, a niedawno mialam troche dolek,ze nie potrafie zupy dobrzj dzieciom ugotowac.
No nic, podam przyklad moich zupek z nadzieja,ze mnie poprawicie jak cos bedzie nie tak jak ma byc. Zupy sa na 2 dni, raz w tygodniu ze skrzydelkiem indyczym, reszta na zeberku cielecym, troche wiecej niz litr wody, przypraw podstawowych daje po plaskiej lyzeczce, 1 kg ziemniakow, albo 2 lyzeczki polenty albo 4 jeczmiennej, 2 marchewki, 1por i kawalek cebuli, zabek czosnku w calosci, czasem troche fenkula.
Gulasze gotuje na plasterku poledwicy wolowej albo na plasterku jagnieciny z nogi dokladnie. Dotychczas bylo duzo dyni i troche marchewki, teraz bedzie z tona marchewki i cebula albo por czasem troche fenkulu. Raz albo 2 razy w tygodniu do gulaszu kasza gryczana niepalona z pierzyny a najczesciej z puree ziemniacznym.Co sadzicie? Te puree to jednak takie samo codziennie....Ale tak jak mowicie to chyba tylko moj problem.
Rowniez czy mozecie mi powiedziec jak przyzadzic jajecznice dla 3latka? Czy ze wszystkimi smakami? Co mozna dac w smaku kwasnym? Dziekuje za wszystkie podpowiedzi.
data: 2008.04.26
autor: paryzanka
Kostko jestem pod wrażeniem Twojego listu.Podarowałas mi słowa,których potrzebowałam.Rozjaśniłas dlaczego warto, intuicja mowiła mi, ze tędy Moja droga, ale ta druga część mnie jest czasami leniwa, ma zachciewajki czekoladowo-podobne .Jestem na początku przygody z PP, za krótko aby rozpoznawać czy ból glowy, gardła wczoraj to czekoladka 2 dni temu o stres wczoraj.Myślę, że za wcześnie by nazywać to zastojami, za mało czasu jestem na PP.Narazie zauważam jakies reakcje organizmu, ale nie martwi mnie to bo wiem, że powoli samo się wszystko poukłada.I jeśli teraz robię coś źle to za jakiś czas się o tym dowiem od Was albo sama.Myślę, że tej drogi nie ma co przyspieszać.Najważniejsze jest to, że od 3 miesięcy moje śniadania, obiady...są PP- owski a przynajmniej starają się być.
Pozdrawiam
data: 2008.04.26
autor: Monika z Barcelony
Kamiczku, mam pytanie odnośnie twojego ogródka ziołowego. Wydaje mi się, że tymianek i oregano to roślinki, co zimują, wieloletnie. Powiększyłam właśnie swój areał działkowy, chciałabym założyć także taki ogródek. Czy jeszcze jakieś zioła można wsiać na stałe?
data: 2008.04.26
autor: Kostka
Kiku
kocia mamo najśliczniejsze są te trzy razem na podusi
data: 2008.04.26
autor: ostróżka
Kiku, jasne że walcz z diagnozą "lek do końca życia". Ja też tarczycę mam chorą, i nie mam zamiaru się poddać.
data: 2008.04.26
autor: Kostka
Często tzn raz na 1,2 miesiące hehe, bo konsumuję po kawałeczku przez kilka tygodni:)
data: 2008.04.25
autor: Anita
Halinko, w sumie masz racje. Ja często piekę piernik babci Zosi, w którym i soda i proszek jest, więc juz zaakceptowałam je w kuchni. A o olejku napisałam, bo też tu kiedyś o nim wyczytałam. Sama zrobiłam z ilościa śladową skórki pomarańczy. Pyszne są, ale nie namawiam:) *** Kiku, życzę wiele radości z malutkich kotków. Więcej nas tutaj ma koty:) ja mam trzy. Pozdrawiam:)
data: 2008.04.25
autor: Anita
To znowu ja...calkiem inny temat...chcialm sie czyms pochwalic. Moja kotka bedzie miala male babyczki. Juz nie moge sie doczekac!! Jeszcze tylko kilka dni po moich wyliczeniach! Tak sie ciesze ze musialm sie tym podzielic! Jak macie ochote to zagladnijcie do mnie na http://www.bkh-essen.de Jest tam kilka fajnych zdjec. A jak male przyjda to tez tam umieszcze.
Buziole dla wszystkich
data: 2008.04.25
autor: KIKU 35
Paryżanko, dzieci lubią monotonię. To dorośli wg swojego gustu chcą im wciąż urozmaicać. Ważne, żeby nie jadły monosmaków (ale to w naszej kuchni się nie zdarza-jedynie pod postacią imbirówki:) i żeby raz było w zupie więcej tego a raz owego. Nie pamiętam ile lat mają Twoje dzieci, ale z wypowiedzi p.Ani pamiętam, że wystarczy dać inną kaszę lub więcej ziemniaków i dla małych dzieci to już jest urozmaicenie. To my dorośli, rozpieszczeni wystawami sklepowymi i grubymi książkami kucharskimi chcemy ciągle nowości. Poza wszystkim, pp-owski, zrównoważony, nie jedzący słodyczy organizm wyczuwa różnice znacznie subtelniejsze niż "zepsuty" codzienną porcją smaków ekstremalnych czyli np słodyczy i czipsów. Pamiętaj, że każda zupa smakuje nieco inaczej (choćby ze względu na aurę czy nastrój kucharki), więc Twoje dzieci mają wszystko, czego im w tej kwestii potrzeba. Pozdrowienia
data: 2008.04.25
autor: Marta R.
Anitko. Jak na mój „gust”, to w tych ciasteczkach zdecydowanie za dużo chemii:
olejek zapachowy, 1 łyżeczka sody +3 i pół łyżeczki proszku do pieczenia.
Trochę tego dużo. Może już lepiej zostać przy kulkach owsianych.
Pozdrawiam.
data: 2008.04.25
autor: Halina.
Kamiczek, Urszula, Ostrozka, Kostka i inne bratnie dusze!!! Dziekuje Wam bardzo! Wszystko co mowicie to prawda. Super ze tu jestescie. oczywiscie ze oczekuje tylko prawdy...a moze za delikatna jestem... ah kurcze. Moze to tak spadlo na mnie. Kamiczku ja tez mam tylko prad...ale u mnie sie nie zanosi na to zeby byl gaz...musze to jakos wyrownywac. Nie moge powiedziec, ale dobrze sie czuje. Moja tarczyca narazie nie szaleje. Teraz biore 100mg, a juz bralam 150. Najgorsze jest to beznadziejne wypowiedzi lekarzy. Z tym do konca zycia. Niemoge juz tego sluchac. Uparam siew glowie ze udowodnie sobie i lekarzowi, ze bedzie dobrze!
AHA KAmiczku juz teraz rozumie...Twoje slodycze...no tak to masz teraz skutki. Ja to doslownie wzielam...a poniewaz P. Ania pisze ze od czasu do czasu mozna wypic sobie koniak . To i bylo moje takie zdziwienie. Ja alkoholu w ogole nie pije. Sam zapach jest dla mnie okropny. A co do tego jeszcze takie mocne trunki. Myslalam , ze Ty sobie na cos takiego i wiecej pozwolilas...
Ale napewno nie dlugo sie z tego wyciagniesz.
Dziekuje Dziewczyny!
pozdrawiam
Juz nie bede pisac beztalencia, niech Wam bedzie ;o)))
data: 2008.04.25
autor: KIKU 35
Paryżanko, monotonia na dłuższą metę yy. Postaraj się by zupki miały co rusz inne dominujące warzywko. Podobnie z gulaszami - sosami. A poza tym dobrze kombinujesz. Czas na dynie nasze polskie to wrzesień, pażdziernik. Przypominają nam słoneczne dni odchodzącego lata. Pozdrawiam Ciebie i Paryż:)
data: 2008.04.25
autor: Anita
Hej, podaję przepis na kruche ciasteczka tzw imbirki do południowej weekendowej kawki:). Sprawdziłam na sobie - brak zakłóceń fizjologicznych po. Do miski po kolei: szczypta sli, starta skórka z wyszorowanej pomarańczy (ja dałam łyżeczkę, ale może być olejek zapachowy), 350 gr mąki pszennej (ja dałam 200 gr a przy smaku słodkim 150 gr maki kasztanowej), szczypta kurkumy (można dodać grubo mielone orzechy włoskie - kilka sztuk), w rondelku rozpuścić 125 g masła i 75 gr miodu, dodać do miski, 1 jajko roztrzepane, 1 łyżeczka sody, 3 i pół łyżeczki proszku do pieczenia, 1 łyżka imbiru (można dodać kardamon, cynamon - mamy różne wersje). Wychodzi dość gęsta masa, z której można formować kulki i spłaszczać, można ja rozwałkować i wycinać dowolne kształty. Piec na wysmarowanej oliwą blaszce 160 st 15-20 min. Ciasteczka przechowywać w puszce, będą cały czas kruche. Pozdrawiam seerdecznie Was wszystkie kochane dziewczyny, naprawdę wspaniale, że jesteście. To Forum jest wspaniałe. I Pani Ania. Pa:) PS Kiku - podpis już jest ok:)
data: 2008.04.25
autor: Anita
Zaczynam sobie skladac w glowie wszystko a propos sezonowosci warzyw. Pani Aniu prosze mnie poprawic jezeli zle mysle, dynia sie juz skonczyla, bo zaczyna sie robic cieplo, do czasu az pojawia sie warzywa z gruntu do gulaszu dla dzieci pozostaje wiec tylko marchewka i fenkul, por i cebula (pietruszki u mnie nie ma) Myslalam,ze bede mogla wiecej pokombinowac z warzywami, bo dzieci jedza ciagle to samo, chociaz im to chyba nie przeszkadza. Mysle sobie,ze nawet jak im wkroje pozniej ciut selera czy kapusty czy jakiegos brokula to w niewielkich ilosciach i tak to smaku gulaszu nie zmieni.
Trzeba kombinowac wiec z przyprawami bo warzywa sie dodaje w zasadzie ciagle te same. Na razie jedza pieknie, mam tylko nadzieje,ze im sie nie znudzi takie monotonne jedzenie. Bo zupy tez sa w zasadzie takie same.
data: 2008.04.25
autor: paryzanka
Pani Kostko świetnie to Pani określiła"zestaw cywilizacyjny".No to ja już swój mam ,co dziennie acurenal ale dopiero od 2 miesięcy.Martwie się tylko że jak jeszcze pożyje tyle ile planuje to będę się składała z samego acurenalu. Może PP pomoże
data: 2008.04.25
autor: ostróżka
Pani Aniu wreszcie mam dłuższą chwilę i postanowiłam napisać do Pani.Dziękuję za wszystkie słowa skierowane do mnie.Zawsze po Pani postach robie sobie rachunek sumienia,szczególnie rzetelnie, jeżeli zwraca się Pani do mnie.Nie zawsze reaguję na forum od razu ,bo obawiam się napisać do Pani jakąś głupotę.Już sam fakt ,że przyjechałam na konsultację, żeby siebie przekonać że Pani istnieje naprawdę,mówi sam za siebie.No i także dlatego bo bałam się że oddam PP tak ,jak oddaję wszelkie swoje zdobycze życiowe jako coś, co mi się nie należy. Starałam się walczyć z tą swoją skorpionową naturą ,co to lubi siedzieć tam ,gdzie "aż gęsto" i najciemniej. Z czasem dorobiłam się kilku miejsc pełnych światła i piękna,Rozmowa z Panią dodała mi odwagi do spojrzenia na te miejsca świetliste jako na swoje własne ,do których mam prawo. I bez uczucia że zaraz będę za to ukarana,Dziękuję Pani za to.Jestem przekonana że mam w życiu wielkiego, niezwykłego fuksa ,tylko bałam się nim cieszyć,bo coś mi w środku mówiło że jak skorzystam, ucieszę się, to zaraz spadnie jakieś nieszczęście, na mnie lub co gorsza, na moich bliskich.Kiedyś pomyślałam że nie zasłużyłam na nic dobrego,ale przestraszyłam się tej myśli.Bo czyż może być prawdą że Bóg aż tak się pomylił i obdarował mnie, zamiast kogoś innego?Okazuje się że to nie pomyłka. W dodatku , wszyscy jesteśmy obdarowani i także zaproszeni do współpracy i starań, aby to co piękne, ważne i świetliste i co każdy posiada nie zmarnowało się.To prawda ,jak ktoś tu na forum pisał, że człowiek boi się własnej wielkości.I pewno nawet w nią nie wierzy.Ale też myślę że nie zawsze dobrze rozumiemy na czym ta nasza wielkośc polega. Ja się chyba do tych nieświadomych jeszcze zaliczam Przepraszam że tego tak dużo bo wiem że zabrałam Pani sporo czasu . Dziękuję i pozdrawiam.
data: 2008.04.25
autor: ostróżka
Witam wszytskich serdecznie. Właściwie nie jestem uprawniona do korzystania z porad, bo nie zawsze jem posiłki zrównoważone, a te które jem jako zrównoważone... No cóz, nie wiem czy tak naprawde dobrze je gotuję. Ale staram się. Mimo to mam pytanie do P. Ani. Znalazłam na str. http://www.luskiewnik.pl/autoimmunologia mieszankę ziołową na choroby autoimmunolog.: korzeń szczawiu, ziele rdestu ptasiego, korzeń mydlnicy i korzen lukrecji. Czy uważa Pani, że mieszanka ta moze byc pomocna? Czy tez powinnam ograniczyc sie do imbirówki i TLI. Bardzo bym była wdzięczna jakby mi Pani napisała choć: "może zaszkodzić", bądź "nie powinna zaszkodzic". Czy stosowanie wszystkich mieszanek innych niż herbaty pp jest zakazane? Przekonał mnie artykuł o roślinach wspomagajacych regulację ukł. odpornościowego, szczególnie, że autor wymienia wśród nich lukrecję... Bardzo proszę o odpowiedź.
data: 2008.04.25
autor: Renata z Krakowa
Pani Kostko świetnie to Pani określiła"zestaw cywilizacyjny".No to ja już swój mam ,co dziennie acurenal ale dopiero od 2 miesięcy.Martwie się tylko że jak jeszcze pożyje tyle ile planuje to będę się składała z samego acurenalu. Może PP pomoże
data: 2008.04.25
autor: ostróżka
Kiku, kochana dzioucho, co Ty mówisz, że wsparcia tu czasami brakuje? Toż my tu cały czas Cię wspieramy. Tylko Ty chcesz usłyszeć coś innego, gotową receptę na to i owo i głucha jesteś na to, co my Ci piszemy, przytłumiona tym, co chcesz usłyszeć. Otwórz się na informacje od Kostki, Marty, Ostróżki i moje i zobaczysz, jak wiele tam jest bezcennych wskazówek. Daj sobie przyzwolenie i bądź dla nas sprawiedliwa. Często uważamy, że dobry przyjaciel to ten, co mówi to, co chcemy usłyszeć. A realia są takie, że tylko prawdziwy przyjaciel nami potrząśnie i powie nam do słuchu, bo pragnie naszego dobra, a nie być uwielbiany za pianie peanow na naszą cześć. Pozdrawiam
data: 2008.04.25
autor: Kamiczek
Droga Magdo Kaspianowa! Ja coś chyba nie tak mam z tym gg, bo nie mam żadnej wiadomości :-( Może zły nr podałam? Fakt, nie korzystam z niego, więc może coś poknociłam... Tak czy siak, podaję swój nr tel. 501 189 688. I teraz na pewno się zgadamy!
Pozdrawiam serdecznie!!!
data: 2008.04.25
autor: Monika z Częstochowy
Marto R., dziękuję, napisałaś Kiku dokładnie to, czego nie miałam czasu już napisać:-) a co już kiedyś pisałam. Kiku, jestem na pp od półtora roku, to tzw. pikuś w porównaniu z innymi dziewczynami, więc nie jestem bardzo doświadczona. Ale wiem już, co mi służy a co nie...i reaguje i to jest piękne, I z jaką pokorą się znosi skutki picia wódki, bo organizm wszystko nam pięknie zasygnalizuje. Ja mam jeszcze taki dodatkowy problem, że gotuje na prądzie i co zrobię krok do przodu, to potem przez ten prąd trzy do tyłu. Ale, Pani Aniu, przebijam sie przez nieludzkie meandry przepisów i wymysłów gazowni i już po długim weekendzie przyjdzie pan gazownik doprowadzać nam gaz do kuchni i podłączać kuchenkę!!! Hurra!! A moja nowobogacka kuchnia z płytą ceramiczną (po byłych właścicielach) powędruje na wystawkę, jak będą zbierać stary sprzęt na ulicy. Nie moge się doczekać! Pozdrawiam
data: 2008.04.24
autor: Kamiczek
Pani Aniu od jakiego wieku wiec mozna dziecku pulpety podawac?
data: 2008.04.24
autor: paryzanka
Na początku drogi pp też zastanawiałam się, jak to możliwe, że odżywiając się zgodnie z Porządkiem można być tak karanym za nawet małe odstępstwo, a jedząc byle co, byle jak, tego zjawiska nie ma. Skąd ten zastój, skąd to cierpienie, chyba jednak coś tu nie tak z tym pp? Z czasem doszłam do wniosku, że postępując zgodnie z Porządkiem coraz większą wagę przykładamy do życia w harmonii, równowadze, prędzej zauważamy odchylenia od normy. Więcej uwagi poświęcamy temu co jemy, jesteśmy bardziej świadomi wpływu jedzenia na nasz organizm. Myślimy. Jak było przedtem? Ból głowy - tabletka, przecież wszyscy biorą. Ból brzucha - tabletka. I do przodu. Bez specjalnego zastanawiania się. Uznawałam za normę wspomaganie się farmaceutykami - przecież biorę je tak rzadko. "Po trzydziestce (czterdziestce) musi boleć, to znaczy że żyjesz". Aż do wizyty u lekarza (panie doktorze, czemu tak mi puchną nogi?). "Te leki będzie pani brała do końca życia" - beznamiętny komunikat. Nie dowiedziałam się, czemu nogi puchną, ale reakcja lekarza dała mi do zrozumienia: to nic takiego, to norma, tylu ludzi bierze leki "do końca życia". Tabletki na nadciśnienie, podwyższony cukier? "Nic takiego, to bardzo słabe tabletki, tu jeszcze tragedii nie ma, ale proszę brać codziennie" - oznajmił kolejny lekarz. A, i jeszcze "witaminki" dla serca. Uspokajający termin, ale lek z witaminami nic wspólnego nie miał. I przyszło przerażenie: jak to, mam teraz pilnować, aby lek był zawsze w domu, regularnie odwiedzać lekarza po recepty, pilnować, ten lek na czczo, ten po obiedzie itd. Moja mama-lekarz, wezwana telefonicznie na pomoc (mieszka w innym mieście), załamała się "kompletem cywilizacyjnym", kategorycznie zażądała że mam coś robić - przede wszystkim schudnąć, bo stąd te wszystkie problemy. Ale jak? Oczywiście, nasz świat żąda rezultatów od razu, więc uzgodniłyśmy, że idę na drakońską dietę, bo tu nie ma się co pieścić. Warzywa i owoce (te "chude"), zdaje się że to wszystko miało być surowe. Szczegółów diety nie pamiętam, wiem że 6 tygodni pijałam soki warzywne, albo owocowe bez cukru i jadłam warzywka. Była jesień. Dieta zakończyła się spadkiem ciśnienia, cukru (ale leki były cały czas brane) oraz... obustronnym zapaleniem płuc. 3 tygodnie chorowałam. Komuś na pp - i to jest ta różnica - trudno uwierzyć, że można nie powiązać jednego z drugim. Ktoś "nie na pp" nie skojarzy absolutnie "diety zdrowotnej" z zapaleniem płuc. "Pewnie przemarzłaś, złapałaś bakterie czy wirusa". Byłam już pół roku na pp, kiedy sobie przypomniałam to choróbsko i zrobiłam duże oczy, jak zrozumiałam skąd się wzięło. Bez wiedzy o Porządku żyje się jak we mgle, namiastką życia. Napisałam to wszystko, jednak... Uważam, że najcenniejsze jest samodzielne przejście tej drogi od początków pp, wątpliwości, pytań, błądzenia, buntu, do zrozumienia, poukładania sobie wiedzy i doświadczeń, obserwacji siebie i najbliższych, łączenia skutku z przyczyną.
data: 2008.04.24
autor: Kostka
Magda Kaspinowa dziekuje Ci bardzo za wsparcie! Tego niestety to tutaj czasem brakuje. Dziekuje Dziewczyny ze jestescie!
Mam znowu pytanie, czy dobrze. Poniewaz mialam chcice nawatrobke, a przepisu tutaj zadnego nie znalazlam. Wykombinowalam sama. W sklepie znalazlam tylko watrobke wieprzowa. Wiec: slodki- oliwa, ostry-szczypta dwie imbiru, slony- watrobka. podpieklam na srednim pradzie, az nie bylo krwi, kwasne-bazylia+ cytryna kilka kropli, gorzki- majeranek+ kurkuma. troche na patelni podpieklam dalej. i na koniec pieprz i sol. Jako tako smakowalo...ale nie wiem czy dobrze wywazone. Dziekuje Wam bardzo
data: 2008.04.24
autor: KIKU 35
Kiku nie poddawaj się złym nastrojom.Jest wiosna ludzie są osłabieni trochę po zimie , niektórym dolega wątroba i troche się żalą.Przecież na tym forum siedzą głównie ci którzy mają jakieś dolegliwości albo ich dzieci mają.To nie znaczy że PP nie pomaga Każda zdrowa wątroba miewa zastoje tylko przed PP mówilo się ;ucho mnie boli bo mnie gdzieś zawiało a na PP mówi się że mam zastój wątrobowy i to jest ta prawdziwa przyczyna.Zaczynasz po prostu rozumieć jak działa i co mówi twój organizm,A pisaniem się nie przejmuj ja np. piszę bardzo zawile chaotycznie i na okrągło ale lubie pisać i często robie to dla własnej frajdy.
data: 2008.04.24
autor: ostróżka
KIKU35! Nazwałaś siebie beztalenciem literackim i Twoja podświadomość to zapamiętała i będzie robić wszystko aby tak pozostało. Dlaczego sama sobie to robisz?? Dlaczego zapakowałaś siebie do szuflady o tak małej wartości? Nie masz od tego uciekać, tylko dumnie podnieść głowę i pomyśleć, że taka Twoja uroda (przynajmniej na razie). Będzie to pierwszy krok do składniejszego formułowania myśli, ani się obejrzysz kiedy. Mimo, że - jak kiedyś pisałaś - mieszkasz za granicą, to tutaj, na tym forum masz styczność z Twoją mową ojczystą i jest to najlepszy zadatek ku lepszemu. Wierzę w to głęboko. A że komuś się nie podobało że robiłaś błędy? Gdyby wiedział, że nie masz na codzień styczności z językiem polskim pewnie zastanowiłby się zanim napisałby coś takiego. Ale skoro napisał ...to jego problem, bo na pewno nie Twój. Co do faktów, to my na PP zdajemy sobie doskonale sprawę, że weryfikuje je nasze podejście. Zaś nowicjuszom daj się poznać jako wartościowa kobitka bo jesteś tutaj wcześniej niż oni. Uwierz w siebie!!!! Wszystkiego dobrego!
data: 2008.04.24
autor: Urszula
Kiku, nie przekręcam oczami :-) u mnie to było z powodu słodkiego, bo mnie częstowali i nie wypadało odmówić :-)Serio, wątroba wtedy szaleje i serducho jak głupie wali. Wrzuc w wyszukiwarkę ciśn i autora Kamiczek, a wyskoczy Ci mój wcześniejszy post. Byla tez odpowiedź Pani Ani. Poszukaj, bo ja teraz muszę spadać :-) Pij imbirówkę, rosołek, jedz ziemniaczki i w ogóle jak rekonwalescent się obsluguj. Powodzenia!
data: 2008.04.24
autor: Kamiczek
Karmiczku, dziękuję, zrobiło mi się bardzo miło:) Dzisiaj nie było jak, ale może jutro? Jak się pogodziłam z tym, że się do niego odezwę, to już jestem spokojniejsza. To nie bedzie nic waznego, tak po prostu chce cos powiedziec do niego. Paulo - naprawde dobrze Cie rozumiem, mnie samej czesto przychodza mysli dotyczace kalorii, godzin posilkow, weglowodanow, bialek, tluszczy... Stare nawyki po prostu. Mysle, ze powinnas dac sobie czas. Z calego serduszka starac sie przestrzegac zasad pp, gdy czujesz glod - jesc. Mysle, ze wtedy sie wszytsko unormuje. Sproboj robic potrawy wg pp, ktore naprawde bardzo Ci smakuja, zeby nie ciagnelo Cie do jogurtow, owocow itd. Mnie tez jest ciezko przestrzegac i jestem na siebie zla jak "zgrzesze". Szczegolnie trudno jest mi w szkole, gdzie wszyscy beztrosko jedza. Ale sie staram. Wiem, ze popelniam bledy, ale wiem tez, ze to dobra dla mnie droga. Bedzie coraz lepiej, przestrzeganie wszystkich zasad staje sie latwiejsze. Dostzregam teraz wiecej mozliwosci. Rosnie zapal, zarazam nim nawet moja mame. Sama przyrzadzam posilki i mam z tego radosc. Jestem specem od past, salatek itd. Moze sproboj cos przyrzadzic, podejdz do tego tworczo?Trzymam za Ciebie kciuki:) Mysle, ze jak wyjedziesz - bedziesz z siebie dumna, ze sie odwazylas. Powodzenia:)
data: 2008.04.24
autor: Madlen
Kiku nie przejmuj sie tak ta pisownia.Ja tez byki robie az czasami boda.Ale kto by sie tym przejmowal.Oczywiscie staram sie wszystko jak najlepiej napisac ale jak nie wyjdzie to swiat sie nie zawali dalej bedzie istnial.Nie wleze z tego powodu w kat i nie bede milczec.Ktos musi robic te byki aby inni mogli je poprawiac.***Moniko z Cze-wy jak chcesz na ten spacer to mysle ze jest pogoda ku temu.Podalam ci nr.tel na gg napisz eska to sie umowimy.Ja jestem codziennie od 13 do po 15.Potem mam przerwe na zupke i kawe.***Pozdrawiam wszystkich cieplutko z wiosennej Cze-wy.
data: 2008.04.24
autor: Magda Kaspianowa
Paulo, nasz świat jest odbiciem nas, nie odwrotnie:) Od siebie musimy zacząć wszystko, decycja, zamysł, intencje, czestotliwość naszego Światła. Zmiana w nas => zmiana w naszym świecie. Jeśli masz jechać - pojedziesz, jeśli masz jeść wg pp będziesz:) Pozdrawiam.
data: 2008.04.24
autor: Anita
Droga Marto R. Dziekuje Ci bardzo za odpowiedz. Czytam posty i to dokladnie. I wlasnie to mnie przykulo ze duzo jest negatywnych. Dlatego to moje pytynie.POniewaz na moje rozumowanie jezeli trzymamy sie zasad pp to takiego drastycznego czegos nie powinno byc. Przerazilo mnie to wrecz. Moze wlasnie tak jak powiedzialas moje mysli krazyly kolo tej tabletki...zastosuje i bedzei ok. Ciezko jest walczyc ze soba. po tylu latach innych nawykow, i rozumie ze mozna zgrzeszyc. Ja np. jadlam kilogramy owocow!!!To bylo moje glowne pozywienie. Nie moglam jesc normalnych obiadow, albo w malych ilosciach. Teraz moje zycie jest dogory nogami przestawione. Wczoraj na straganie byly paaachnaace truskawki. Kupilam-do ciasta. Ale bylam tak ugotowana z tego faktu ze nie mogla ich zjesc. Chyba zaczynam rozumiec co to znaczy nalog. Oczywiscie skusilam sie na jedna...reszte zamrozilam. Nie wiem co bedzie latem...Ah a co do podpisu...to super odebralas moje untencje. Ale ja wiem o tym ze jestem beztalenciem. Nie chce od czegos uciekac. A ze juz sie kilka razy tak podpisalam to i tez tak zostalo. Nie chce zeby sie ktos na mnie obrazal..bo moja pisownia wywiera jakis negatywne uczucia. Ze moze bledy itd. Wytlumaczylam czym to jest spowodowane. A nowych forumowiczow chce uprzedzic z kim maja doczynienia. Wiem ze nie mozna sobie takiego czegos czy innego wmawiac. Ale moja Droga to jest FAKT ;o)))
DZIEKI BARDZO
serdecznie pozdrawiam
data: 2008.04.24
autor: beztalencie literackie KIKU 35
Dziekuję bardzo Gabi i Kamila. My już byłyśmy Kamilo w kontakcie, ale może napiszę Ci mojego maila jeszcze raz;] galopka@tlen.pl
Wiem, ze wszystko jest w nas; w końcu jesteśmy odbiciem całego wszechświata...ale wstając codziennie w podłym nastroju myśli się poprstu jak tu zająć czymś myśli.. jesli brak motywacji do działania, bo'wszystko mi jedno', bo nikogo, kto by czasem wsparł nie ma... to wszystko wysysa z człowieka resztki sił..poprostu uciekam od siebie, a jedzenie i całe z tym zawirowania to jeden ze sposobów..
szkoda tylko, że akurat taką metodę kiedyś sobie znalazłam, bo teraz niestety trudno się odzwyczaić... dziekuję
data: 2008.04.24
autor: Paula
Bardzo przepraszam ale moja wnuczka wcisnęła mi się znienacka i poklikała. Nie wiem co z mojego postu dotarło więc na razie żegnam muszę się nią zając bo moja synowa w potrzebie.
data: 2008.04.24
autor: ostróżka
Paula-bede w domu w Polsce w na tydzien.Moze chcesz zadzwonic i pogadac? Mam troche doswiadczenia w z podobnymi co Twoje problemami.Moze jak sie wygadasz, komus, kto potrafi sluchac pomoze? Daj znac jesli chcesz, przesle ci moj nr telefonu.
Dziewczyny, dzieki za ta wasza niesamowita madrosc na forum. Buzka,
data: 2008.04.24
autor: Kamila z Paryza
Witaj Paulo, sporo pracy Ciebie czeka nad Twoimi własnymi przekonaniami :-)) Od tego wszystko się zaczyna (i tu też często się kończy, szczególnie jesli chodzi o Twoje przekonania ogranczające). Jeśli będziesz traktować owsiankę jako posiłek kryzysowy gotowany na wodzie, to z całą pewnością będziesz czuła się po nim głodna już po godzinie. UWIERZ, że jest to pełnowartościowe śniadanie, że żaden jogurcik świata tego nie jest w stanie zastąpić. Twoje złe dośwaidczenia związane z jedzeniam wcale nie muszą mieć miejsca, jeśli TY sama ich nie będziesz chciała mieć. Żaden psycholog świata Tobie nie pomoże, jeśli najpierw Ty sama nie będziesz chciała sobie pomóc. Piszesz, że dzieje się z Tobą coś, co nie zależy od Ciebie. To nieprawda. Uwierz, że wszystko masz wpływ na wiele rzeczy. NLP mówi, że "masz to, co chcesz". Czym szybciej nabierzesz przekonania do tego, tym prędzej zaczniesz być świadoma na jak wiele rzeczy masz wpływ. I w tym miejscu życzę Tobie wiele powodzenia we wdrażaniu tego programu do Twojej głowy :-) Dlaczego tak sceptycznie podchodzisz do wyjazdu do Kopenhagii? Potraktuj to jako sznasę, której później możesz już nie mieć. Pozdrawiam mocno i życzę powodzenia.
data: 2008.04.24
autor: Gabi z Poznania
Kiku 35, zadałaś pytanie Kamiczkowi (Kamiczce?), ale spróbuję Ci na nie odpowiedzieć. Oczywiście nie o przypadku Kamiczka, a ogólnie o osłabieniach, co to przychodzą nawet do baaardzo zrównoważonych. Otóż nasze PP nie jest tabletką na wszystkie dolegliwości. Pomaga, pomaga, ale tylko przy pełnej dyscyplinie, a nawet największym ortodoksom może zdarzyć się grzeszek. A (wiele razy już o tym było na forum) im bardziej zrównoważony organizm, tym szybciej i ostrzej reaguje na szkodliwe czynniki, co jest błogosławieństwem, choć wydaje się być przekleństwem... Kolejna rzecz: nie wszystkie zalecenia p.Anny są jednakie dla wszystkich, nie każde danie dla każdego (pamiętasz swoje rozczarowanie faktem, że ciasto nie dla osłabionych?). Dodatkowo, to, co się dzieje w przyrodzie też ma na nas wpływ. P. Ania pisała, że jak zimą jest jesienna pogoda, wiosną też, to nasze organa wariują, bo nie wiedzą o co chodzi. A jak wątroba zwariuje, to sama czytałaś jak jest. No i jeszcze każdy z nas ma "gdzie indziej przetarte", czyli jednemu wylezie takie a innemu owakie paskudztwo. Wielu z nas ma bagaż doświadczeń i bagaż zaniedbywanego przez lata zdrowia (często nieświadomie) i to się odzywa w trudniejszych momentach przez lata. No i emocje. Nie wystarczy akuratne jedzenie. Jest niezbędne, ale wystarcza na "rozruch" machiny, dalej jest praca nad emocjami. Ta kolej tutaj przychodzi jakoś sama z siebie. Jako, że wątroba to emocje, a wiosna to czas wątroby - bywa różnie. A w ogóle, to wszystko, co napisałam, pojawiło się już na forum ostatnio, więc polecam UWAŻNE czytanie wszystkich postów. I jeszcze rada dla Ciebie:) Podpisując się w ten sposób, fiksujesz się w swoim "beztalenciu" (co można wyczytać w polecanej tu ongiś lekturze "Słuchaj swojego serca"). Kiedy zobaczyłam Twój podpis po raz pierwszy, zrozumiałam go jako pełną poczucia humoru, żartobliwą odpowiedź na zarzut niedbałego piśmiennictwa. Ale teraz już w sobie tego nie utrwalaj, bo talent już idzie w Twoim kierunku:) Pozdrowienia serdeczne
data: 2008.04.24
autor: Marta R.
Witam,
Pomimo, że za oknem już bardzo wiosennie, to ja jednak niestety ( na własne życzenie oczywiście) cieszyć się pogodą jak i wieloma innymi rzeczami, nie umiem..
Nie piszę, że jestem naPP, bo to by było za dużo powiedziane- raczej bardziej pasuje do mnie określenie- zdarza mi się zjeść zrównoważony posiłek... Problem z tym, że jeśli zacznę dzień od owsianki, to jestem cały dzień głodna- znaczy nie czuje pustki w żoładku, ale taki psychiczny przymus jedzenia.. A że mam problemy z tym ( wieloletnia bulimia) to przeważnie źle to sie dla mnie kończy. Myślę ze może to być taki głód 'energii'. no ale nie można się w końcu przejadać, nawet zrównoważonymi potrawami.. poza tym wraca mi 'chętka' na jogurty i soki i swieże warzywa, ale pocieszam się że może to na wiosnę normalne.. Problem w tym, że Wy- Drodzy Forumowicze zapewne nie dajecie się tym zachciankom, a u mni eróżnie bywa.. Tym bardziej że tkwię jeszcze w błędnym przekonaniu ze kalorie się liczą.. ehhh, no i siedzę przygnębiona i tak marudzę...ale tak strasznie trudno zachować dyscyplinę, tym bardziej, że bulimia to nałóg; jeżeli się włączy, to mnie nie ma, poprostu to co się wtedy dzieje- nie zalezy ode mnie..(znaczy- wiem że zależy, ale STRASZNIE TRUDNO postawić opór)..a psycholog nie za bardzo się zdał na cokoliwek, bo ja nawet nie umiem o tym rozmawiać...aha jeszcze jedna prośba o radę..mam okazję wyjechać na wymianę studencką do Kopenhagi..tyle że nie jestem przekonana czy w ogóle chcę jechać, boję się że tam już zupełnie 'stoczę się na dno' ( jeśli chodzi o żywność), brak mi zecydowania, nie widzę zadnych zalet wyjazdu, ale zostać tutaj też nie chcę..
PRZEPRASZAM że trochę marudzę, wiem że w porównaniu do was jestem niedojrzałą pesymistyczną dziewczyną; ale filozofię PP mam w głowie już od tylu lat, wiem że już mnie nie opuści...tyle że trudno mi wcielić ją w życie w 100%.. Pozdrawiam, dziękuję za możliwość napisania.
data: 2008.04.24
autor: Paula
Hello Kochaneczki. A ja swój dzisiejszy, cudny, słoneczny dzionek, takim oto cytatem rozpoczęłam: „Najpoważniejsze sprawy w naszym życiu są jedynie zabawą duszy, która uczy się bycia jednością przez doświadczanie emocji i działanie w świecie materii”. No to pa – uciekam bo natura wzywa.
data: 2008.04.24
autor: Beata z Jeleniej Góry
Kamiczku...prosze nie przekrecaj oczami, ze to znowu ja..ale mam pytanie. Przeciez Ty jestes b dlugo na pp. Masz b duze doswiadczenie. Mysle ze sie caly czas stosujesz do polecen Pani Ani. To wytlumacz mi jak doszlo to takich zaburzen u Ciebie? Z tego co pisalas to chyba cisnienie...a ja mam problemy z cisnieniem, i troche sie wystraszylam
Dziekuje i serdecznie pozdrawiam
data: 2008.04.24
autor: beztalencie literackie KIKU 35
Madlen, wyczytałam, że jesteś młodziutka. Zdziwiłam się, bo listy piszesz bardzo dojrzałe. Ale do rzeczy: porozmawiaj z nim, porozmawiaj. Jak nie spróbujesz, nie będziesz wiedziała i tak będziesz chodziła z tym znakiem zapytania w sercu. Dumę warto odrzucić na bok, aby sie oczyścić...Trzymam kciuki, dziewczę!
data: 2008.04.23
autor: Kamiczek
Podpisuję sie oburącz pod radami Joasi, Piotrusia Pana, Anity odnośnie zastoju. Jadłam to, co zalecają i dziś już jest dobrze, a było nieciekawie: serce jak oszalałe chciało mi wyskoczyć, głowa pulsowała bólem w rytm walącego serca, bolały uszy...cała mdlałam, energia spadła. Dzisiaj już nawet w ogródku popracowałam, delikatnie. Na kolankach :-) *Beato z Jeleniej, jest dobrze, samym swoim pisaniem wprowadzasz nas w radosny nastrój, więc nie mów, że tylko bierzesz, bo akurat jest tak, że tez coś tym swoim pogodnym, harmonijnym i pełnym humoru pisaniem nam dajesz. Pozdrawiam wszystkich słoneeecznieee
data: 2008.04.23
autor: Kamiczek
Dziękuję, Anitko:) Już po testach. Zawsze to lżej. Jak mówi Pani Ania - jak się czegoś boimy, stawmy temu czoło. Pomaga. Naprawdę. Czuję się lżej, ulżyło mi bardzo. A smuteczki - smuteczkami. Pozwoliłam im być, tym czarnym myślom i póki co, przeszły. Chcę się odezwać do tego chłopaka, o któym Wam wspominałam. Tzn. podejść i o coś się zapytać. Może to i głupie, ale ja nawet jak sobie wyobrażam, że teraz rozmawiamy, to jakieś takie przerażenie mnie ogarnia. I jego chyba tez. Taki nieśmiały typ. Tak mi się wydaje. A ja to nie wiem nawet, bo nie wstydze sie nigdy takich rzeczy jak rozmowa itd, no chyba...ze mi na kims zalezy. Chcialabym nawet zamienic z nim kilka slow, mam wrazenie, ze to wcale nie takie trudne jak mi sie wydaje, a moze troche oczysci nasze relacje? Przynajmniej ja bede spokojniejsza. Bardzo bym chciala to zrobic. Mam nadzieje, ze Aniolki mi pomoga i znajde odpowiednia sytuacje, ze moze nawet nawiazemy jakas rozmowe. Tak na luzie, ale to bedzie dla mnie duzo znaczylo. Bede sie z siebie dumna. Nie moge sie go bac. Po tej imprezie wszystko jakies takie dziwne, zamotane. Myslicie ze to dobry pomysl? Pozdrawiam Was Kochane Duszyczki:)
data: 2008.04.23
autor: Madlen
Karolino, wczoraj intensywnie myślałam o Tobie, tym bardziej cieszę się, że oznaki życia wysyłasz. Swego czasu zaesemesiłam pod 0510........., ale może „tajniacy” przechwycili i nie dotarło. A jak dotarło to OK! Tak, każda z nas jest inna (mimo, że jak Anitka swego czasu pisała z tej samej gliny lepiona) – a ta różnorodność nasza, to ku chwale „ojczyzny”. Skrupuły – oj, może się zdarzyć, pycha – raczej na tym etapie zakompleksienia nie grozi, czyste intencje – oj tak bezcenne i pożądane, nerki – święta racja, tyle, że ja ten tyłek i całą resztę to na „puchowym” legowisku i w domku (okno na stryszku otwieram, a słonko na razie jeszcze nisko i kąt padania akuratny, by mnie całą , w zaciszu cieplutkiego pokoju leżącą objąć). Pozdrawiam cieplutko
data: 2008.04.23
autor: Beata z Jeleniej Góry
Madlen, słówko do Ciebie jeszcze. Jak nie wiesz co robić to nie rób nic (np szkoła). A złe emocje i myśli puść przez siebie niech przelecą, nie zatrzymuj ich i nie rozmyśluj nad nimi. Nie warto. To takie obłoki na naszym Niebie (Niebem jesteśmy my:). Trzymaj się cieplutko dziewczynko (jestes w wieku moich synów tak pomiedzy nimi). Jak Pani Ania w letnim wstępie napisała "co nas nie zabije to nas WZMOCNI". Ty też wyjdziesz silniejsza ze swych zmartwień. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.04.23
autor: Anita
Dziękuje za informację o gotowaniu w szklanym dzbanku .Pozdrawiam
data: 2008.04.23
autor: Janusz z Wrocławia
Mimik, przeczytaj ostatni post Piotrusia Pana, jeden z ostatnich Joanna Mam Asik. Pisali o tym co im było i jak sobie radzili. Na pewno troszkę imbirówki, nasze ziemniaczki duszone z okruszkiem serka koziego, do popijania nasza herbatka, albo wrzatek z miodkiem i imbirem, i miksowane dobrze zrównoważone smakiem kwaśnym zupki np złocista, po troszku, lub troszkę rosołku. Ważne by odpoczywać w pozycji leżącej, ciut poćwiczyć - to wątroba bardzo lubi. Myśl, że niedługo już będzie dobrze. Jak Joasia pisała dopiero co, wizualizuj że JUŻ JEST dobrze. I co jeszcze ważne, odetnij się od przyczyny, jeśli to coś zewnętrznego np emocje, stres, zimno. A może zadzwonisz do Pani Ani...? Bo zastój zastojowi nie równy. Trzymaj się.
data: 2008.04.23
autor: Anita
Mimik,nie jestes sama-mam dokładnie to samo i tez nie mogę sobie poradzić.Jestem już cztery lata na PP p.Ani i gdybym dostała pozwolenie chętnie zadzwoniłabym po jakies wsparcie....jeszcze tak bezradnie się nie czułam,czy to jakaś kolejna próba?Nie to ,że mi się zdawało,że juz zjadłam wszystkie rozumy,ale nie spodziewałam się takiego totalnego zastoju i fatalnego wręcz samopoczucia fizycznego plus spadek nastroju,czarne,najczarniejsze myśli,brak snu itp. itd.Wydaje się ,że tym razem nic nie działa.....
data: 2008.04.23
autor: Gosia z Zielonej Góry
Dziewczyny mam wielka prosbe: mam typowy zastoj i ledwo zipie.Nie moge sobie zostac w domu i pospac, bo pracuje a w nocy nie spie, bo wzdecia i bol brzucha mi nie daja spac. Szukalam w archiwum informacji na temat sposobow radzenia sobie z zastojem. Chcialabym prosic was (albo jedna z was, ktora bedzie miec na to ochote) na napisanie krotkiej listy potraw, ktore nalezy jesc i pic w trakcie zastoju.Ja sie lecze po swojemu. Ale bardzo pomoglybymi wasz wskazowki. I taka lista tez na pewno przyda sie innym. Dziekuje z gory. Buzka,
data: 2008.04.23
autor: Mimik
Gabrielo jak ja zaczęłam gotowanie w/g PP to też wszyscy mówili że to za ostre a teraz nie narzekają.Z pozdrowieniem
data: 2008.04.23
autor: ostróżka
Dziękuje Magdo za podpowiedz.Rzeczywiście nie dodałam do marchwianki cytrynki.Zupki już zakwaszałam.Wczoraj juz zrobił kupkę,ale po 4 dniach.Na początku twarda pózniej rzadka,ale już bez śluzu.Boję sie mu dać chlebka,ale on bardzo chce.Strasznie zrobił się przy tym nerwowy.Najgorsze jest jednak jak kochani dziadkowie biegną do wnuczka z ciastkiem i mówią,że to ja wpędzam dziecko w nerwicę,bo wszyskie dzieci przecież to jedzą.Trzeba sobie dać z tym radę,dobrze,że słoneczko dzisiaj wyszło to uciekniemy na spacer do lasu.Pozdrawiam ciepło.
data: 2008.04.23
autor: Alicja
Beato z Jeleniej Góry to nie jest tak że każdy na forum ma jedną rolę - radzić... Radzi nam Pani Ani, dziewczyny dopowiadają, są takie co obsztorcują jak trza a Twoja rola widać taka żeby promyczek pod strzechę, powałę i czerep nieść. Byle byś nie popadła w skrupuły lub pychę i niosła czyste intencje:) a tyłka to nie wystawiaj bo nery wyziębisz i będzie klops. Rób to co czujesz i uważasz za słuszne a czas albo ludzie zewryfikują co i jak:) Wszystko ok (jak dla mnie babo:))cmokam
data: 2008.04.23
autor: karolina
Januszu z Wrocławia co do szklanych dzbanków to sobie odpuść przeszłam przez trzy i wychodzi na to że szkło ma pewien czas przydatności i wytrzymałości a później pęka (bez zapowiedzi:)) zazwyczaj z herbatą w środku więc i niebezpiecznie i niefajnie. Kup sobie pożądny garneczek z brązowm środkiem i też będzie ok:) Cmoki dla wszystkich:)
data: 2008.04.23
autor: karolina
Dzień dobry Pani Aniu. Ponad tydzień temu zachorowałam na zapelenie uch środkowego. Przez caly zeszły tydzień brałam antybiotyk. Bol ucha przeszedł, ale wciąż bardzo słabo słyszę i mam uczucie korka w obydwu uszach. Od lekarza dostałam kolejne tabletki i krople do nosa. Czy mogłaby Pani jakoś pomóc i poradzić? Dodam tylko że jestem alergikiem, choruję na AZS i równo tydzień prze zachorowaniem zaczęłam ćwiczyć rytuały tybetańskie. Z góry dziękuje za pomoc.I pozdrawiam.
data: 2008.04.23
autor: Ania z Gdańska
Witam słonecznie .Pani Anitko jestem niezmiernie wdzięczna za przepis "pietruszkowy"i krótki kurs poruszania się po archiwum.Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo słoneczka i ciepełka.
data: 2008.04.23
autor: Wiesia
Janusz z Wrocławia.Herbatę gotuj w szklanym dzbanku żarootpornym.Bez obaw możesz postawić na gazie.
Ja podkładam płytkę metalową (specjalna na palniki gazowe zmniejszająca możliwość przypalanie potraw) średnicy dzbanka.
Tym samym dzbanek zachowuje stabilność.
Pozdrawiam.
data: 2008.04.23
autor: Halina.
Panie Januszu, na forum bylo wspominane, ze jednak herbate gotujemy w garnuszku, dzbanki za szybko sie tluka:)
Mam-Asik, dzieki za Twoje nieprzemijajace wsparcie. Wizualizacje robie jak mam dosc odwagi lub dla sprawdzenia czy cos sie u mnie zmienilo, lecz jak na razie caly czas dzialaja u mnie na opak. Jedyne co mi pomaga to glebokie przekonanie, ze jest tak jak ma byc (aby mnie, leniwa jednostke, zmusic do dzialania), a bedzie jeszcze lepiej.
Pozdrawiam wszystkich b. serdecznie
data: 2008.04.23
autor: Magda z Aachen
Witam!
W książce jest napisane że "..herbaty gotujemy w dzbanku szklanym żaroodpornym..." Mam pytanie szklany dzbanek można postawić na gazie i gotować .czy są to specjalne dzbanki i gdzie je można kupić? Dziękuje za podpowiedz
data: 2008.04.22
autor: Janusz z Wrocławia
Beatko podoba mie sie twoj styl pisania ale chyba nie tylko mnie.Uwielbiam czytac twoje posty.:)))***Alicja
data: 2008.09.18
autor: Magda Kaspianowa
Magdo z Aachen, spróbuj jakoś widzenie i myślenie swoich rąk opanować. Spójrz na nie i zobacz je gładkimi i pięknymi. Trenuję to ponownie - po pozastojowym powrocie do świata żywych i lubiących kawę - spoglądając na rączki Kornelki. I w duchu się śmieję, że co sezon to coś wyskoczy. Wyszłyśmy zwycięsko z podrapanej do krwi szyi, zapomniałyśmy, że pupa była żywą raną, teraz mam test "ręczny". Wszystko to działo się zawsze wiosną, ze słońcem i latem mijało. Tak będzie i teraz. A minie zupełnie jak mama z córką i gotowaniem właściwie się poukłada. Ty się sama z sobą poukładasz i też bedzie dobrze. * Beato z Jeleniej - temat ciężkich snów/koszmarów nie jest mi obcy. Pamiętaj, że nasze jedzenie powoduje coś tak pięknęgo, że przestajemy się tych snów bać i umiemy je przepędzić albo zrozumieć z nich coś dla siebie, albo załatwić w nich jakiś emocjonalny temat, którego nie umiemy przerobić na jawie. Zawsze trzeba zapewnić sobie ciszę w głowie przed snem, zawierzyć duszę i sny właściej opiece i z ufnością kłaść się spać, a z czasem nabieramy w tym wprawy - jak napisała kiedyś pani Ania. Nie wiem tylko co myśleć o śnie, w którym ratuję panią Anię przed białymi niedźwiedziami pędząc z nią przez zamarznięte morze - tego nijak nie umiem poukładać, a nie chce się ten sen zapomnieć. :)
data: 2008.04.22
autor: Joanna - MamAsik
A ja znów mam ochotę coś skrobnąć. Tyle, że zażenowanie puka, bo wy w większości z mądrymi, trafnymi radami w stronę potrzebujących tu przybywacie, a ja na dawcę nijak na razie się nie nadaję - wiedza ma minimalistyczna, zdecydowanie w szeregu biorców mnie ustawia. Póki co stać mnie jedynie na: „u mnie to...., a ze mną tamto....” - a że niezręcznie tak, jako anonimowy podglądacz, ciągle tylko z wiedzy cudzej korzystać – to piszę, kręcąc się wokół własnego ogona (gdyby okazało się, że srebrną mą mowę, złotym milczeniem czas zastąpić – to walcie jak w dym – proszę). ....... Relacjonując zatem dni ostatnie, wspomnę, że u mnie zdecydowanie z dnia na dzień, wszystko coraz jaśniejsze... i milej... i spokojniej. Ale nocą to jakieś licho we łbie kiełbie, bo sny tak koszmarne, że wieczorową porą, paraliż na myśl o ponownej konieczności przyłożenia głowy do poduszki. I choć na tyle duża ze mnie już dziewczynka, że władzy snom oddawać nie wypada – to jednak w ciągu dnia oczka troszeczkę na zapałkach wsparte. Szukanie rozwiązania po omacku efektów żadnych nie przyniosło – nie wiem co robić - a jak nie wiem co robić, to nic nie robię, tylko siadam cicho w kącie, pozycję obserwatora przyjmuję, ucho i oko czujne, szeroko otwarte pozostawiając. Nagle ucho wyłapuje, niespodziewany przekaz od brata mego, rodzonego: „ „przy głowie” teraz nie majstrować i bieżącym życiem doczesnym się zająć”. Zaraz potem oko me widzi Joasiowo-MamAsikową radę: „By sen był wypoczynkiem i pobudka z uśmiechem i silnym organizmem, to organizmowi należy wydać właściwą dyspozycję, a Anioły poprosić o opiekę nad duszą w czasie snu...”. Proszę więc ufnie Anioły, o nocne ukojenie, o klarowność obrazów, o poranne zrozumienie...........i powoli czarne mary odchodzą. „Obrazy” choć nadal nieprzyjazne, to sensowne i przede wszystkim „jaśniejsze”. A poranne zrozumienie - to już temat rzeka... I znów potwierdzenie, że podpowiedzi i odpowiedzi zawsze przychodzą, a rozwiązania proste i w zasięgu ręki. No i fala wzruszenia – bo oto kolejny dowód, że my tu, na tę ziemię, to grupowo, i że na wsparcie zawsze liczyć można. ........ Aha...........i jeszcze jedną zmianę w sobie zdiagnozowałam. Otóż mawia się, że kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d..ę – u mnie zaś, wynikiem okoliczności przeróżnych zawsze i d..a i serce raczej skaliste. Wspominana już kiedyś twarz kamienna, łzowa posucha i stalowa powieka. A teraz, co rusz wzruszenie – a to nad pięknem kwiecia, a to nad ludzką mądrością, a to nad synchronicznością zdarzeń i doświadczeń – znaczy się, chyba mięknę – czyżby jakaś wrażliwość kobieca wyłazi?; a może czas łaskawy nastał i przyzwolenie mam, by zarówno środek mej klatki piersiowej jak i mięśnie pomiędzy plecami i udami rozluźnić nieco? Buźki – szczególnie dla Mamy Joasi -MamAsik – to miłe, że się czwartkowym z nami podzieliłaś – dla mnie to była trampolinka – dzięki Kochana. Pozdrawiam wszystkich i słonka, życzę (ledwo goły tyłek na słonko wystawiłam, a ono zniknęło – a może to moja wina – wybaczcie – na drugi raz założę gatki)
data: 2008.04.22
autor: Beata z Jeleniej Góry
Moje egzemplarze książek pani Ani są wyczytane, ale się trzymają. Ale nie używam ich do czytania przepisów. Nie znoszę zniszczonych książek, dlatego skserowałam przepisy i umieściłam je w segregatorze. Myślę, że takie kserowanie nie narusza praw autorskich, bo książki posiadam, a ksera służą tylko mnie. Dodatkowo, te przepisy które wykorzystuję najczęściej, skserowałam i... ponalepiałam na kafelki w kuchni. Tak samo zrobiłam z tabelką ze smakami. Esteci przeżywają szok, jak wchodzą do mojej kuchni, ale ja się w niej, dzięki 'zrównoważonym kartkom', bardziej swojsko czuję.
data: 2008.04.22
autor: Kostka
Pani Aniu, mam sąsiadkę, która zachorowała na zakrzepicę po porodzie ma złe wyniki krwi. Namawiam ją na nasz sposób życia i odżywiania ale nie wiem od jakich potraw powinna zacząć gotować aby nie mieć innych powikłań.
Wspomnę tylko że ja różnie przechodziłam początki przemian.
Bardzo proszę o poradę i pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.04.22
autor: Iwona z Łodzi
Magdo z Wrocławia, moje ksiązki juz dawno pozbyły się części przepisowej, która to część została wpięta do takiego zgrabnego segregatorka, w kolorze przemianowym. I tak, wszystkie przepisy mam pod ręką w kuchni, poukładane tematycznie. Pozdrawiam
data: 2008.04.22
autor: Kamiczek
Witam.Chciałam się zapytać,co zrobić gdy dziecko po 10 dniowej biegunce,ma problemy z wypróżnianiem.Przy biegunce dostawało kleik z marchwianka i od razu dostało zaparcie.Nie udaje mi się podać mu herbatki na zaparcia.Wyczuwa zapach koperku,nawet jak rozcieńczę w normalnej herbatce.Co podawać do picia,czytalam w archiwum,że tymianek jest nie za bardzo dobry przy zaparciach.Je cały czas owsianki i gotowane zupki.Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc.Pozdrowienia.
data: 2008.04.22
autor: Alicja
Magdo w Wrocławia, fruwające kartki ujarzmiamy metodą włożenia ich do koszulek i wpięcia tychże do segregatora - a przynajmniej części z przepisami. Łatwo wszystko znaleźć i nie niszczą się kiedy je przewracamy łapami utytłanymi w buraczkach:) Pozdrowienia
data: 2008.04.22
autor: Marta R.
Magdo, Wrocław. Fruwające kartki z książek wkładamy w „foliowe koszulki”,
wpinamy do segregatora i tak ubrane mogą sobie fruwać po kuchni.
To książki ”narzędzia” i dlatego nie mogą leżeć na półce.
Pozdrawiam.
data: 2008.04.22
autor: Halina.
Magdo z Wrocławia, dziewczyny, polecam Wam mój pomysł. Książki, wielokrotnie juz sklejane tasmą w końcu rozkartkowałam dokładnie i przedziurkowałam i do małego segregatora - każdą do osobnego w odpowiedniej kolorystyce - włożyłam. Nic już po kuchni nie fruwa i można pojedynczą kartke wyjąć w razie potrzeby. Pozdrawiam :) Aha, Asiu, super pomysł na Słoneczko. Wybróbuję, pa.
data: 2008.04.22
autor: Anita
Joasiu, dziękuję, dziś zadziałam bo i inne zastojowe objawy mnie dopadły. Imbirówka już poszła w ruch.Pozdrawiam ciepło, choć na dworze...eh, szkoda gadać :-)
data: 2008.04.22
autor: Kamiczek
Pani Aniu bardzo dziękujemy za poświęcenie nam czasu ponad miarę w poniedziałkowej rannej konsultacji. Pozdrawiamy serdecznie!!!
data: 2008.04.22
autor: ninson
Witam, chciałabym kupić książki ale z szytymi kartkami, czy jest gdzieś taka możliwość? We Wrocławiu do tej pory nie udalo mi się znaleźć, a moje dwie filozofie fruwają sobie kartkami po kuchni :)
pozdrawiam serdecznie!
data: 2008.04.22
autor: Magda, Wrocław
Pani Aniu, cwicze sie w akceptacji, enargiach, milosci i widac tego efekty w kontaktach z bliskimi. Nawet dotarlo do mnie, ze faktycznie aby uzyskac jak najwieksza energie z pozywienia, to trzeba je swiadomie jesc:) Generalnie jestem na etapie coraz to bardziej swiadomego zycia i odkrywania po raz kolejny Ameryki:) Wiem, ze jeszcze niejednokrotnie bede o tym zapominala, ale tez raz odkryta umiejetnosc bedzie latwiejsza do odtworzenia. Jedyne co mnie hamuje (a moze wlasnie popycha we wlasciwym kierunku?) to moje uczulenie. Rece mam opuchniete, popekane i saczace sie jak w najgorszych momentach. 'Co nas nie zabije, to nas wzmocni' - prawda? Jesli jednak nie dam sobie rady do czwartku to sprobuje do Pani zadzwonic, jesli mozna. Pozdrawiam serdecznie ze wspanialej sciezki zycia i jeszcze raz dziekuje za pokazanie kierunku i wsparcie
data: 2008.04.22
autor: Magda z Aachen
Kamiczku, z moich doświadczeń - ucho też może być z zastoju (nie licząc przewiania). Tak kiedyś przytkałam moje małe. Zdołowałam Zuzię brakiem kwaśnego - bo przemarzła a ja przegięłąm; i tak ją pociągnęłam, że ropa (czyt. śluz) podeszła aż do uszu i bolało. Wygrzewałyśmy się kamforą - po kropelce do ucha, była imbirówka, odrobina rosołu (bo to małe dziecko i z nadmiaru rosołu zaraz przesuszone i podrapane łapki się pojawiają), puree z sosikiem lub serkiem, zupy i w jeden dzień sprawę załatwiłyśmy - choć nocka była ciężka. * Chciałam wam napisać o naszym porannym rytuale - tuż przed 8.00 słońce zagląda nam do pokoju i rozlewa się na fotelach. Wówczas otwieram górne okno i na przeciwnej ścianie, na fotelach sadzam dwa małe golasy i ich tatusia i póki słońce tam świeci to siedzą. Ja czasem też zdążę. Nigdy nie wiadomo jak się pogoda rozwinie i czy będzie szansa na spacer w słońcu. :) Polecam takie naświetlanie wszystkim, co do jednego, pani Ania też tak łapie słoneczko - sama na czwartu mówiła :); zawsze o tym mówi, a ja w końcu znalazłam prosty sposób jak to w moim mało słonecznym domu wykorzystać. :)Pozdrawiam słonecznie.
data: 2008.04.22
autor: Joanna - MamAsik
Od wczoraj boli mnie lewe ucho, dziś dołączyło solidarnie prawe....czy ktoś może ma pomysł, skąd to może być? I co na to poradzić? Bo to meczące takie jest....od języka aż do ucha albo odwrotnie...sama nie wiem :-) Pozdrawiam
data: 2008.04.22
autor: Kamiczek
Pani Aniu dziękuję za odpowiedź w kwestii mięska, tak też po cichu myślałam:)Pozdrawiam serdecznie
data: 2008.04.22
autor: Aguśka
Tak, pani Aniu, jakby odczytała pani moje mysli, to własnie mam ochote robic: krzyczeć jakie to szczęście!!! Szczęście, ze jestesmy obdarzeni wolna wolą, wolnością, mozliwością wyborów i świadomością, że to od nas tak wiele zalezy. A wiele znaków pojawia się, które przypominają, napominają i wspierają, prawda? Ja dopiero zaczynam to wszytsko odkrywac i jak nigdy dotąd moje serce spiewa: Kocham cię, życie!
data: 2008.04.22
autor: Nowa Gdynianka
Pani Wiesiu, jeśli szuka Pani czegoś w archiwum, proszę początek słowa wpisać w wyszukiwarkę, autora Anna Ciesielska. I tak wpisując "pietr" znalazłam: "Wywar z pietruszki proszę przygotować z pół kilograma na półtora litra wody, pietruszkę obrać i pokroić w cienkie plastry." A czytając posty Pani Ani natrafiłam dalej na informację, iż nijaka Joanna podała pani Barbarze prawidłową poradę pietruszkową. I tak po nitce do kłębka mamy więcej szczegółów: "Pani Barbaro jeżeli dobrze pamiętam to na litr wrzątku dajemy 2-3 pokrojone wzdłuż korzenie pietruszki i gotujemy godzinę. Pijemy 3 razy dziennie po szklance." Kto szuka ten znajdzie:-) Pozdrawiam:)
data: 2008.04.22
autor: Anita
Pani Aniu, zaczynam wątpić czy ja potrafię własne myśli przekazać, pisząc na forum ;). Aż własne posty przeczytałam żeby zobaczyć gdzie ja o tym szufladkowaniu napisałam, ale się nie doczytałam :). A z tą obecnością, to żart miał być, ale jak widać nie 'wyszedł', a raczej wyszedł i poszedł swoją drogą :)).
data: 2008.04.22
autor: Jolik
Święte słowa Beatko. Też tak w sercu czuję, ale nie umiałabym tego tak ładnie opisać słowami jak Ty. Myslę, że wyraziłas się w imieniu wielu z nas. Pozdrawiam Cię serdecznie~słonecznie, wszystkie staromodnie prowadzące się dziewczyny i Panią Anię, którą i ja uwielbiam :) także. No i Piotrusia Pana, który napisał ładny yangowski post o swoich zdrowotnych perypetiach. Nie było tak źle:) choć następnym razem, jak zapowiedziała Pani Ania, będziesz musiał radzić sobie sam;) Zapomniałeś dodać jedynie, że ziemniaczki pire z okruszynką serka koziego okazały się zbawienne w najgorszym momencie, kiedy i nerki bolały i serce mocno waliło, a musiałeś wyruszyć w daleką drogę do pracy.
data: 2008.04.22
autor: Anita
Pani Anno, kolanka w stanie nienaruszonym - sama się dziwię, że taka ze mnie „gwiazda tańcząca” na rolkach. A ja droga Pani Anno, odniosę się jeszcze do skierowanych do mnie w przedostatnim Pani poście słów, cytuję : „Beato, miło mi czytać list Pani w temacie tak bliskim (czytaj partnerskim)”. Zdałam sobie sprawę, że to właśnie Pani wrażliwość, wyczucie i zaangażowanie w wyżej wymienione relacje, z taką mocą pociągnęły w stronę „Ciesielstwa” (oczywiście, zdrowemu, pysznemu jedzonku nie umniejszając). Moje dotychczasowe poszukiwania, w różne miejsca i okoliczności mnie doprowadzały – za wszystkie doświadczenia jestem oczywiście ogromnie wdzięczna, bo na tamten moment, widocznie w takiej a nie innej formie były mi potrzebne. Miałam przyjemność spotykać niezwykłe kobiety, ale gdzieś tam po czasie zawsze odpadałam, bo drogą do samorealizacji, było raczej skupianie się na swoich potrzebach i „nastawienie bojowe” wobec gatunku męskiego. Pani natomiast, droga Pani Anno, zamiast bojowego nastawienia, zaleca tulenie, a jako drogę do naszej osobistej samorealizacji (w moim odczuciu oczywiście), proponuje „dopieszczanie” naszego bezcennego, domowego ogniska. Jakież to zgodne z moją wewnętrzną, kobiecą tęsknotą, za modelem babciowo-dziadkowego domu, gdzie babcie były od garów i dzieci, a dziadkowie od innych „zadań specjalnych”. I choć nie było bogato, to jednak w swym porządku i prostocie, sielsko-anielsko. A Pani, Pani Anno, w związku z tym, że taka fajowo-rodzinna, to jeszcze do tego wszystkiego jak widzę, takie dziewuchy do siebie przyciąga. Jakże to miła i uzdrawiająca świadomość, że są jeszcze takie „niemodne środowiska”, gdzie nie ma presingu na „nowoczesność” i „kobiece wyzwolenie”, że nie trzeba dzieci do szkół prywatnych posyłać, musowo „bywać” - bo wypada – brrrrrr......., świata wzdłuż i wszerz oblatywać – bo na topie, no i żeby gadać było o czym – brrrrrrr........ Tylko można sobie tak po ludzku, a to o kotlecie, a to o ilości i konsystencji dziecinnych kupek, innym razem o dupce w ostrożeniu – wow........, a pomiędzy tymi debatami, parę perełek dla duszyczki naszej istotnych wychwycić - ahhhhhh.......... I za to Was wszystkie, z Panią, Pani Anno na czele, UWIELBIAM. Buźki
data: 2008.04.21
autor: Beata z Jeleniej Góry
Pani Aniu, dziękuję za odpowiedź. Dziewczyny, również dzięki:-) Pa
data: 2008.04.21
autor: Ela Marc
Ah...pani Aniu meczy mnie takie pytanie...Czy piec przemian ma polaczenie z piecioma komnatami z feng shui. Jestem zwolenniczka. A PP jest praktycznie odpowiedzia na wiele pytan.
Dziekuje bardzo i serdecznie pozdrawiam
data: 2008.04.21
autor: beztalencie literackie KIKU 35
Dobry wieczor! pani Aniubardzo dziekuje za odpowiedz. Moja Corcia ma 14 lat. nie dalam jej zadnych lekarstw. Tylko w razie czego miala przygotowany inhalator na oskrzela. To bylo nie samowite, poniewaz w piatek wstala jakby nigdy nic. Kaszel i katar zostal. Ale sie b dobrze czula. Do tej pory kaszle i katar, ale to jest tak jak czulam oczyszczanie. Dziwne jest to ze najbardziej sie pp opierala. A najbardziej ja ruszylo. Tak jak w ksiazce, zadnego kwasnego, surowego, i zimnego. na wzmocnienie bulion z wolowiny i rano czosnek. I chyba pomoglo.! Jestem bardzo zadowolona. Juz nie jest taka bladziutka. Pani Aniu przykro i ze to tak wyszlo ze odebrala, czy tak bylo z jadem napisane czy nie. Nie wiem, czy mam z tym problem czy nie. Ale nigdy z nikim tak nie rozmawialam, ani nigdy nikt mi tak nie odpowiedzal, jak niektore forumowiczki. Ale biore to na poprawke, bo wiekszosc z nich jest bardzo sympatycznych i pomocnych. Nie chce tu nikomu tylka zawracac ...
Pozdrawiam bardzo sedecznie
data: 2008.04.21
autor: beztalencie literackie KIKU 35
P.Anno, nie włączam sie już w dyskusje na forum, ale czekałam na Pani post. I co? Jestem mile zaskoczona Pani dystansem do tej naszej wojny słów. Ciągle jeszcze czytam Pani książki (w wolnych chwilach)i nie tylko Pani. O medycynie chińskiej czytałam też z innych źródeł, ale oczywiście nie wszystko jest dla mnie jasne i proste. Nie będę sie nad tym głowić , bo to zrobiła już Pani. Narazie reguła jin-jang i pięciu przemian jawią mi się jako coś mglistego, mało uchwytnego. Jeszze nie umiem sie w tym odnaleźć, a gotuję jak lunatyk. Mam wielkie problemy z wyważeniem smaków i zachowaniem proporcji. Jak stosuję przepis ściśle z książki, to rodzinka pluje, że za ostre. Może dojdę do wprawy, czas pokaże. W każdym razie Pani książki polecam znajomym, a nawet sama kupuję na prezent i próbuję "zarazić" nowym.
data: 2008.04.20
autor: Gabriela
Pani Aniu, bardzo dziękuję za odpowiedź i za otuchę, której Pani słowa mi dodały. Rzeczywiście, w zeszłym roku o tej porze mała również miała problemy ze skórą. Tak się składa, że po wizycie u Pani (październik u.r)na skutek "małej kuchennej rewolucji" stan skóry poprawiał się z dnia na dzień. W styczniu tego roku byłam z nią na bilansie 2-latków i pediatra nie mogła uwierzyć, że dziecko z AZS, które nie bierze ŻADNYCH lekarstw ma skórę w takim super stanie. Proszę mi wierzyć, że byłam dumna jak paw i wdzięczna losowi, że udało mnie się Panią poznać :-) A tu pod koniec lutego się zaczęło - najpierw nadgarstki, od kilku dni wysypka na buzi. Od tygodnia jestem na zwolnieniu lekarskim (bo przestałam dowierzać dziadkom i opiekunce, że się nią właściwie zajmują i odpowiednio ją odżywiają) i bardzo skrupulatnie przestrzegam Pani zaleceń dotyczących przygotowywania dla niej posiłków. Cały czas wierzę w to, że już jutro będzie lepiej, a jak nie jutro to może następnego dnia. Terez, kiedy jestem z córką w domu jestem spokojna, że nie ma przemytu ciasteczka, jabuszka czy innych uznanych za "zdrowe" produktów. Korzystam z okazji, bo jestem w 27 tygodniu ciąży i też postanowiłam zadbać o siebie i maluszka, który jeszcze przez jakiś czas będzie mieszkał w brzuszku. Jeszcze raz dziękuję, że przypomnienie, że o tej porze roku tego typu objawy mogą się pojawić (proszę tylko mi powiedzieć, jak długo to może się utrzymywać??? a może zupełnie wyeliminować pieczywo - podaję jej tylko chleb pszenno-żytni, czerstwy oczywiście). Pozdrawiam serdecznie Panią i wszystkich piszących na forum.
data: 2008.04.20
autor: Gabi z Poznania
Pani Aniu, dziewczyny, faktycznie imbir ostatnio kupiony w Centrum pachnie podobnie jak swiezy, nawet imbirowka inaczej smakuje:) Dzis zrobie z nim ciasteczka imbirowe, jak wyjda dobre i nic mi nie bedzie - podam tu recepture. Pozdrawiam:)
data: 2008.04.20
autor: Anita
Pani Aniu dziękuję.Pozdrawiam wiosennie.
data: 2008.04.20
autor: Barbara
Witam wszystkich serdecznie!

Chcialbym sie podzielic swoimi spostrzezeniami dotyczacymi ZASTOJU :) Otoz niedawno dalo mi sie ono we znaki. Zaczelo sie dosc niewinnie od bolu glowy i gardla. Z tym oczywiscie momentalnie sobie poradzilem. I wszystko wskazywalo, ze bedzie ok. Niestety. Pierwszym objawem w moim przypadku byl: kawo-wstret i charakterystyczny nalot na jezyku, ktory systemtycznie sie powiekszal. Do tego doszedl przenikliwy skorcz brzucha - permamenty oraz klopoty z wydalaniem, brak apetytu i uczucie ciaglego pragnienia. Kawe odstawilem a raczej moj organizm, ktory na sam zapach reagowal wstretem. Przez pierwsze 3 dni nic nie jadlem jedynie popijalem wode z imbirem i miodem. Po 3 dniach kiedy poczulem sie lepiej zjadlem doslownie kes indyka. Bardziej z glodu niz z rozsadku. Ta mala ilosc nie zaszkodizla mi. Bol brzucha, ktory nasilal sie i znikal na zmiane wynikal z zastoju. Po konsultacji z pania Ania wzialem ziolowa tabletke na przeczyszczenie. / ALAX / na drugi dzien nic nie udalo sie wydalic natomiast wieczorem nastapil przelom. Wyproznilem sie i odczulem zdecydowana poprawe zdrowia, nadal pilem wode z imbirem i miodem. Rano zjadlem juz owsianke , male ilosci poniewaz rowniez mi nie smakowala. Po poludniu zjadem troche indyka pieczonego. Bol brzucha znikl po wyproznieni choc cialo bylo obolale. Stopniowo zaczal znikac zolty nalot na jezyku. Niestety po zastoju watrobowym dlugo sie wraca do rownowagi. Kawa zaczela mi smakowac po 12 dniach i zaczalem regularnie jesc. Dodam jeszcze , ze podczas bolow brzucha duzo spalem i organizm jakby sie sam rozluznial. kiedy ntomiast dlugo siedzialem bol ponownie sie nasilal. Podczas lezenia na wznak skurcze i bol zmniejszaly sie. Mimo bolu nie zazylem tabletek. Sen , woda z imbirem i miodem, alax na wyproznienie i niewielkie ilosci jedzenia i wszysto wrocilo do normy. troche to trwalo . ale organizm sam sobie poradzil. Wszystim tym, ktorzy borykaja sie z tym problemem wspolczuje ale troche cierpliwosci i minie. Dziekuje za pmoc pani Ani oraz mojej Anitce :) / ktora wykazala sie cierpliwoscia bo my faceci troche jestesmy upierdliwi podczas choroby :)

Odkad jestem na PP to dopiero 1 raz jak mnie tak sieklo. Wszystie inne problemy zdrowotne znikaja po 1 - 3 dnach :) nalezy jednak uwazac na grzeszki bo jak to pani Ania mowi czasem sama kawa nie wystarczy :) Pozdrawiam serdecznie wszystich forumowiczow! Uklony dla pani Ani i calusy dla mojej Anitki :)

PS Faceci nie wstdzcie sie zadzwonic do pani Ani :) wiem , ze ciezko sie zebrac ale warto!!!!! ps 2 kawa znow pzepyszna!!!! MNIAM!!!!!!!!!!!
/ przepraszam za brak polskich znakow /
data: 2008.04.20
autor: Piostruś Pan :)
Pani Aniu, serdecznie dziekuje za dobre slowa:) Co do reinkarnacji, to nie po to wybralam sobie ojca ateiste (z glebokiego przekonania) aby tak od razu we wszystko wierzyc:) A moja biedna mama nie ma juz sily walczyc z moim uporem:) Probuje na razie nie dawac wyprowadzac sie przez moja starsza corke z rownowagi. (nota bene, chcialam sie pochwalic, ze z mezem udaje mi sie to teraz prawie zawsze!). Martwie sie o nia bledzitka taka, z pecherzem znowu problemy no i brak jej rownowagi wewnetrznej. Czasami mi sie wydaje, ze jest zagubiona. Dobrze chociaz, ze mlodsza to okaz zdrowego psychicznie i fizycznie dziecka, a jak cos jest nie tak, to latwo to naprawic.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
data: 2008.04.20
autor: Magda z Aachen
Witam,na forum jestem pierwszy raz,czytam je uważnie i
chętnie korzystam z Pani Ani i Państwa rad.Jestem samoukiem
(jeśli tak można powiedziec), na kursy się nie dostałam,
(no cóż-nie mój czas).Najważniejsze,że jestem gotowa i znalazłam nauczyciela.
Czytałam w FILOZOFII ŻYCIA i w archiwum o wywarze z korzenia pietruszki.Proszę oprzepis i proporcje.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje że jesteście.
data: 2008.04.20
autor: Wiesia
Witajcie, Kochani! Już jestem, już jestem. Pani Agato, przypominam, że wszelkie sprawy dotyczące kursu (zapisy – odpisy) proszę załatwiać przez Centrum. Pani Beato z Jeleniej, jak tam kolana – całe? Chce Pani przyjechać na kurs z porozbijanymi?:) Mamaa, jasne, że tyle kupek u dziecka to za wiele. Sama Pani tego nie wie? Mam nadzieję, że już wszystko w porządku. Kiku, coś u Pani z tym czuciem na odległość mi nie pasuje. Ja nie wyczuwam u dziewczyn odpowiadających żadnego jadu. Chyba że to tylko Pani w ten sposób odbiera zewnętrze? Może ma Pani z tym problem. Włącz na luz, dziewczyno. Pamiętaj, że każdy problem, który nas boli, świadczy o tym, że to my mamy się zmienić, a nie zewnętrze. A odnośnie Pani zatok, też proszę pamiętać, że to problemy wieloletnie, biorące swój początek w zimnym środkowym ogrzewaczu, a głównie zimnym żołądku. Częste odsmarkiwanie może być oznaką oczyszczania, ale jednocześnie proszę pamiętać, że nawet małe wpadki będą uaktywniały produkcję śluzu, co również będzie połączone z silnym katarem. A więc dyscyplina, dyscyplina, dyscyplina. Kamiczku, Twoje listy są rozsądne i dziewczynom niezbędne. Madlen, Twoje cierpienia to normalność dla Twojego wieku. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia cierpisz z powodu złamanego serca. Zawsze tego typu przeżycia mają czegoś Cię nauczyć i wzmocnić, więc dziękuj Aniołkom, że możesz to przeżywać. Zaliczaj testy i do przodu. Pochlipać w podusię możesz, byle nie za długo i wstawaj silniejsza, piękniejsza, lepsza i mądrzejsza. Nowa Gdynianko, nasze sukcesy są konkretne, ale na pozór niewielkie. Dopiero gdy skonfrontujemy się z innymi, nagle krzyczymy: O kurczę, jakiego mam fuksa! Kingo, proszę dodawać do każdej owsianki po łyżce – dwóch kaszki kukurydzianej i oprócz tego może Pani jeszcze czasami dodać ją do obiadku. Kawę proszę gotować ok. 2-3 minut, zaś herbatę ok. 10. Pani Aneto, te objawy u dzieci, które Pani opisała, wynikają z jakichś Pani błędów. Coś mi to wygląda na wychłodzenie dzieci. Proszę o tym pomyśleć, ewentualnie zadzwonić, ale w poniedziałek. Jolik, traktuję tak samo Panią jak każdą inną dziewczynę – w każdym przypadku, gdy coś przewalicie – wam to wypomnę. Taka jest moja rola, ponieważ mam na uwadze waszą naukę, wasze chowanie dzieci, waszą szczęśliwość. Co Pani z tym zrobi – to już Pani sprawa. Proszę nie uważać, że ja w tym, co robię, oceniam ludzi i zamykam ich w szufladki. Każdemu z was ufam i daję szansę na rozwój. Pani Gabrielo, jak tam Pani przemyślenia, do jakiego wniosku Pani doszła a propos medycyny chińskiej, reguły jin-jang i pięciu przemian? Dandelion, Kamiczek, Jagoda, Ostróżka, Beata z Jeleniej i inne dziewczyny wyjaśniły Pani wiele spraw. Marcin, Twoje włączenie się do rozważań Madlen, jest dla mnie zrozumiałe, czujesz się młody, ale pamiętaj, że Madlen jest jeszcze dzieckiem. Ją trzeba przytulić i zrozumieć, ale jednocześnie zdyscyplinować. Więc inaczej te sprawy wyglądają w wieku 16 lat, a inaczej w wieku 25 lat. Myślę, że Dandelion i inne dziewczyny odpisały jej bardzo mądrze. Anonim nr 4, nie mieszaj Madlen w głowie mapą marzeń – ona ma lekcje, musi się uczyć. Mapę marzeń mamy w głowie, swoje zamysły, preferencje, intencje. To się dzieje na bieżąco, nie musimy nic robić ekstra. Rene, jasne, że piszesz mądrze, ale i Ty zapomniałaś o tym, że Madlen ma 16 lat. Piszesz zbyt trudnym językiem i zbyt wiele wymagasz od niej. Marcin, piszesz, że Madlen sama musi działać i wiedzieć, co jest dla niej dobre. Najważniejsza dla niej jest hierarchia: a więc zdrowie, nauka, dobre relacje z najbliższymi, a PRZY OKAZJI wzloty i upadki sercowe – dla wprawy:) Tak Renatko, na ugryzienia tylko nalewka bursztynowa. Pani Kostko, bardzo mądry list do Kiku. Paryżanko, trochę za małe jest to dziecko jak na klopsy, ale na czubek języczka możesz mu dać pomemłać – niech próbuje, niech się uczy nowych smaków. Ale nie może to być jego cały posiłek, a już na pewno nie ma mowy o wieprzowinie. Aniu, ale masz tych dzieciaków:) Na razie żadnej fasoli ani grochu, ani soczewicy, ani kwaśnego, ani surowego, ani zimnego, ani wieprzowiny, ani kurczaków, ani serów, ani słodyczy (w tym ciasta). Resztę możesz:) Bądź silna, babo! Gosiu z Margonina, dobrze, że miałaś wpadkę z tą piaskownicą, bo uświadomiłaś dziewczynom ich identyczne błędy. I udowadniasz babom, że choroba dziecka to sprawa matki. Pani Ewo, jakieś przepisy na dania wiosenne w głowie mam, ale nie dam:) Czytelniczko Paulo, Twój cytat jest dobry, ale mówiąc po naszemu: dystans i akceptacja:) Renato, no właśnie, ja też nie wiem, jak można mając alergiczne dzieci nie cierpieć i czerpać ze wszystkiego tylko radość. Przyznam, że to wielka sztuka. Pani Beato, po wielokroć przypominam, że w kuchni PP nie ma troski o kalorie, o przejedzenie, o przytycie. Jeżeli tylko jest w nas przyzwolenie na energetyzowanie, reszta dokonuje się sama. Nawet małe grzeszki (sic!) nie zmienią nam tego rytmu. Pani Gosiu, dzięki za miły pościk, jest Pani wzorem mądrych mam i teściowych. Jednak można akceptować życie swoich dzieci nie wtrącając się w nie:) Choć przyznam, że dla niektórych jest to bardzo trudne, czasem nie do przeskoczenia. Bardzo Panią pozdrawiam. Paryżanko, dlaczego mamy teraz coś zaczynać zjadać? Pyta Pani o nowalijki? Jeżeli będzie Pani miała takie z gruntu (!), to proszę szczypiorek, troszku rzeżuchy, czasami parę rzodkiewek. W następnej kolejności koło maja, czerwca szparagi, potem świeża kapusta i kalafiory, ewentualnie młode ziemniaki i przez cały rok przelatujące przez stragany dyniowate. Dzieciom proszę nie podawać ani pieczarek, ani papryki, a jeżeli – to odrobinę i papryka musi być obrana. Radzę Pani odlewać wodę z tych młodych ziemniaków, ponieważ są one z pewnością pędzone i trochę odkażania im się przyda. Fanko z Łodzi, mądrze Pani radzi Ani. Pani Igo, piasku z nerek nie pozbywamy się tak hop siup. Proszę poczytać również „Filozofię życia”, zdecydować, czy stać będzie Panią na dyscyplinę i cierpliwość i wziąć się za gotowanie. Ma Pani niedoczynne narządy, czego w Pani przypadku skutkiem jest piasek w nerkach. Na to, aby uaktywnić narządy, trzeba czasu. Pani Zosiu R, mąż Pani może najadać się naszymi potrawami pod jednym warunkiem: w żadnym wypadku nie wolno mu zjadać owoców, serów, słodyczy i pić zimnych napojów. Jego decyzja. Pani Kostko, gratuluję odwagi i samodzielności. Magdo Kaspianowa, proszę być ze mną raczej w kontakcie telefonicznym. Firanko, Tobie nie daje po tyłku wiosna, tylko Twoje nerwy. Ucz się akceptacji mamy, męża, dzieci i całego zewnętrza, bo to z korzyścią dla Ciebie, Firanko. Mama tak długo będzie Cię wpędzać w rolę ofiary, dopóki w Tobie ta ofiara będzie. O tym przecież wiesz. Karuś, dlaczego ziemniaki do gulaszu smarujesz jeszcze masłem i jogurtem? Tego nie rozumiem. Przecież gulasz jest zrównoważony. Prawdopodobnie daje Pani za dużo tłuszczu dziecku, no i ten jogurt. Proszę do owsianki dodawać marchwiankę regularnie przez jakiś czas – aż się wszystko uspokoi. A po przebudzeniu proszę podawać kawę zbożową. Mam podobne wrażenie jak Agiśka, że dziecko zbyt rzadko je. Agiśko, oczywiście, że może podawać Pani wieczorem dziecku dodatkowo owsiankę. Kolik51, dobrze, że Pani Gosia napisała swój pościk, bo czuję, że dzięki niemu jest Pani bardziej dowartościowana. Marzeno z G., rób sałatki, rób, dosmakowuj, ale jednocześnie bacznie obserwuj, jak się będziesz czuła. Jeśli będzie je Pani robiła regularnie, to skutek tego złapie Pani za jakiś czas – tydzień, dwa, trzy – osłabi Pani narządy i coś może zacząć się dziać. A może nie. Cebuli proszę dodawać do nich tyle, aby Pani smakowały – raczej więcej niż mniej. A w smaku ostrym 2 pęczki powinny być rzeżuchy lub rzodkiewki. Pani Magdo z Aachen, wiosna jest czasem alergików. Proszę sobie przypomnieć, co się działo w zeszłym roku o tej samej porze, bo to jeszcze wraca jak bumerang. Pani Ewo, pyta Pani o swoją piętę – nie wiem, co Panią czeka. W każdym przypadku pilnować jedzenia i moczyć nogę w zielu ostrożenia. Pani Jadwigo, musi to dziecko być bardzo emocjonalnie rozchwiane. Brak mu miłości i akceptacji rodziców. Jego problem alkoholowy musiał się zacząć dużo wcześniej, a wszystko to jest zasadzone na niedożywieniu i energetycznych brakach. Oj, będzie z tym dzieckiem problem i z jego rodzicami również. Paryżanko, nie dawaj 3-latkowi jajecznicy z cebulą. Skąd masz takie pomysły? Przecież to jest małe dziecko. Pani Magdo, czyżby Pani – tak jak ten facet, który się zwrócił do Boga z prośbą: Boże, zrób cud, żebym uwierzył, że jesteś – to tak a propos Pani wiary w reinkarnację:) Pani Agato Krak, w sprawie kursu proszę dzwonić do Centrum. Kurs II stopnia jest na początku czerwca, ale miejsc już nie ma. Paryżanko, 40 dag żeberek to ABSOLUTNIE za dużo na litr zupy. W II książce ma Pani zalecenia. Aguśko, ile mięska dziennie dla dzieciaków? To przecież zależy od dziecka – jakie jest duże, jakie ruchliwe, jaki ma apetyt, w jakim akuratnie jest nastroju. Nie trzymaj się, babo, norm, tylko działaj na czuja. Mamy coś takiego w sobie (program:), że wciąż mamy skrupuły, że za dużo lub za mało. Ogólne zalecenie masz, a dalej kombinuj. Pani Gabi z Poznania, przed chwilką właśnie odpisywałam przy podobnym problemie. Co się działo z dzieckiem rok temu o tej porze? I proszę dać przyzwolenie na to, że ta bardzo poważna choroba może się jeszcze odzywać. Nie ma się Pani martwić, tylko robić swoje i do przodu, oczywiście – nie popełniając błędów:) Pani Małgosiu W., ale z tym rosołem Pani przewaliła. Kiku – beztalencie kulinarne:) nasze sposoby na przeziębienie, katar i kaszel Pani zna. Imbirówka, rosół, nasze jedzonko, dyscyplina i spokój. Czy Pani tym razem sobie poradzi bez antybiotyku? – bardzo tego Pani życzę. A ile ta córcia ma lat? Bez imbirówki się nie da, proszę Pani. Ostróżko, jednego procha na ciśnienie musi Pani brać regularnie, co wcale Pani nie zwalnia z dyscypliny – inaczej rzeczywiście rozwali Pani serce. Pani Dzidko, rzeczywiście, nowa partia imbiru pachnie wybornie – świeżością i ostrością. Pani Ostróżko, tak, to, co stare, ciemne trudne, splątane – dla naszego bezpieczeństwa nie wchodźmy w to zbyt głęboko, lecz uczmy się akceptacji i zrozumienia tego, co boli, akceptacji i wybaczania sobie i wszystkim. Obdarowujmy wszystko, co jest wokół nas, w naszym polu energetycznym i przy naszej duszy miłością i światłem. To tak a propos reinkarnacji. A zastoje wątrobowe, Pani Ostróżko, powrócą, powrócą, niech się Pani o nie martwi:) Kiku, proszę podawać córce te leki, które pomogą jej oddychać, bez antybiotyku i porządkować jedzenie. W książkach znajdzie Pani wskazówki. Absolutnie nic kwaśnego, surowego i zimnego. Kostka i Ostróżka dobrze Pani odpowiedziały. Kamilko z Paryża, dobrze, że się odezwałaś. Twój pościk przyjęłam z uśmiechem i radością. Firanko, kochanie, za jakiś czas będziesz wiedziała, dlaczego teraz Ci się tak knoci – może tak właśnie ma być. Jak już poryczałaś, to teraz bądź spokojna. Gabi, nie kombinuj z plackami u małego dziecka. Przestrzegam. Kamiczku, w tym roku w ogóle nie mamy wiosny, od połowy maja będzie lato, a my jeszcze w ciepłych gaciach:) A duszeninka Twoja dobra, może być. Paryżanko, ja na zdrętwienie polecam jednak kieliszek koniaku. Pani Ewo ze Szczecina, weź się za gotowaną, zmiksowaną naszą zupę, a nie za siemię lniane. Przywołuję Cię do porządku. Karuś, no przecież odpisuję, czas po prostu za szybko ucieka. Agulko, jesteś typowym przykładem mądrej, zaradnej Polki – oby takich dziewczyn było jak najwięcej, wtedy sobie wszystko pięknie załatwimy. Elu Marcelowa, właściwie dziewczyny już Ci odpowiedziały. Masz zalecenia, dyscyplinuj się i koniecznie gotuj!!! To dla Ciebie jest niezbędne!!! Objawy, które masz na ciele, to drobiazgi, znikną, nawet nie będziesz wiedziała kiedy. A grzeszków masz sporo na sumieniu, nie tylko świeżutkich, ale też starych. Dotyczy to również Marcela. Dziewczyny mają rację, wystarczy, że gołąbki były źle zrównoważone, danie z papryką również i zastój gotowy. Pani Jolik, na forum jestem obecna codziennie, czytam pilnie wasze listy, ale odpowiadam wtedy, kiedy mam czas. Pani Barbaro, taki oderwany ból mięśnia zdarza się, gdy siadają nam pewne narządy – bo każdemu przypisana jest pewna grupa mięśni. Pomoże sobie Pani smarując tę część ręki nalewką bursztynową, wypijając imbirówkę, no i nie popełniając kolejnych błędów. Pani Jagodo S., proszę ponownie do mnie zadzwonić. Magdo z Aachen, o co Twoją biedną mamę tak zrezygnowało:)?... Anitko i Joasiu, dziękuję za wasz dyżur i potrzebne dziewczynom odpowiedzi. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.04.19
autor: Anna Ciesielska