Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  32    33    34    35    36    37    38    39    40    | 41 |    42    43    44    45    46    47   następna
2006.05.17    Lato
Kochani, skończyła się wiosna i czas dojo. Jesteśmy w lecie. Może dlatego, że zapowiadają zimne lato, powinniśmy łapać słońce oczami, ciałem w każdej wolnej chwili. Ponieważ ziemia jest jeszcze niewygrzana, ciepłe dni są zdradliwe – powinniśmy być bardzo ostrożni z lekkim ubieraniem, mam na myśli głównie dzieci. Sprawdzajcie rano temperaturę, bo ranki potrafią być bardzo zimne. Czas letni to czas naszego dogrzewania, czas „ładowania akumulatorów”. A więc latem, nawet jeżeli będzie upał, nie powinniśmy się schładzać zimnymi napojami, lodami, chłodnikami, owocami czy kąpielami. Stosując się do naszych zasad, możemy w komfortowym stanie przeżyć lato zjadając stale ciepłe posiłki i pijąc ciepłe napoje. A z naszych dojrzałych owoców przygotowujemy pyszne potrawy (pierogi z jagodami, ryż zapiekany z jabłkami), można też upiec tartę z owocami. Wszystko oczywiście doprawiamy przyprawami i miodem. Przeżywajmy to lato świadomie i cieszmy się nim! Życzę Wam szalonych wakacji i dobrego wypoczynku.
Dobry wieczór. Znalazłam tę strone przez przypadek. Doczytalam,że piszecie o p.Ani. Nie wiem o co chodzi.O jakich ksiązkach mówicie. Proszę napiszcie o co chodzi. Jestem bardzo ciekawa.Mam na imię Jola.Jestem matka dwójki dzieci. Znalazłam Was szukając czegos o pseudononas w gardle. Własnie dowiedziałam się,że moja roczna córcia to ma. Pozdrawiam
data: 2007.12.28
autor: Jola
mam pytanie odnosnie rytualow tybetanskich. kazdu rytual powtarza sie 21 razy. przy pierwszym cwiczeniu nalezy obracac sie 21 razy czy tez 21 razy powtorzyc cwiczenie od poczatku ( obracac sie powoli potem przyspieszac zatrzymac i powtorzyc znowu zaczynajac powoli i tak 21 razy). mam angielska wersje ksiazki i sa male niejasnosci
data: 2007.12.28
autor: ciekawska
Jeśli ktoś troche wie na temat anginy prosze z kontaktowa sie ze mną i wadomości przesłac na adres email madzia37@o2.pl bardzo dziękuję! :)
data: 2007.12.28
autor: Barbara
Pani Aniu, dziękuję bardzo za odpowiedź na temat nerczycy i polecenie książki na temat szczepień. Uważam, że przeczytanie jej jako, że jest tam również mowa m.in. o przyczynach chorób i sposobach obrony organizmu poleciłabym każdemu.
data: 2006.09.24
autor: Edyta
Witam ciepło i jesiennie:) Dawno już nie pisałam choć czytam raczej systematycznie tak więc się lekko przedstawię bo wiele nowych Osób poznałam przez to czytanie:)
Mam na imię Donka, prowadzę się zgodnie z zasadami około 4lat, oczywiście z odpływami i przypływami, aktualnie jestem bliżej niż dalej;)
Jestem mamą dwuletniej Amelki i rocznej Michasi, obie bardzo zrównoważone, zdecydowanie bardziej od swojej mamy;).
Byłam na 1 kursie w Poznaniu i na 2 gdzieś:) pod Poznaniem w gospodarstwie Pani Małgosi, tak więc Panią Anię troszkę znam:) i bardzo ją lubię:)
Dla mnie wszystkie zasady o których pisze i mówi Pani Ania są Prawdą, nie mam potrzeby dyskutowania o nich z osobami wątpiącymi i bronienia ich, szukania argumentów na ich poparcie, dlatego też takie listy od nie podpisujących się nie wchodzą w centrum mojej uwagi.
Prawda się dzieje.
Panie Darku ja odebrałam Pana list inaczej, odczytałam w nim sugestię, że powinniśmy bardziej myśleć samodzielnie, otwierać się na przekaz, być odpowiedzialnym za swoje, chęci przypodobania się Pani Ani nie odczytałam:) no chyba, że jak będziemy realizować Pana sugestie i staniemy się bardziej „uwolnionymi” uczniami od swojego Mistrza to Pani Ania z pewnością się do Pana uśmiechnie, gdyż Mistrz jest spełniony wtedy gdy uczeń już go nie potrzebuje i wtedy to Mistrz wykona swoje zadanie a Pan będzie miał w tym swój udział;)))
Zgadzam się z Panem, że tylko przez pracę nad sobą zmieniamy świat, to właśnie te nasze udziały, nici pajęczynki, wszystko się łączy, przenika i tworzy, to jest oczywiście cudne, ale jakże odpowiedzialne.
Osobiście mam odczucie, że dzisiejszy świat nie ma świadomości tej odpowiedzialności.
Człowiek powinien wiedzieć, że jest wielki, ale do tej wiedzy musi być odpowiednio przygotowany, właśnie przebudzony, ja uważam, że Pani Ania przygotowuje a co dalej będzie z tym człowiekiem to już jego praca.
Jakie wnioski wyprowadziłam z Waszych odpowiedzi na list Pana Darka? to, że Pan Darek napisał o swoich wrażeniach „forumowych” nie oznacza, że nie można pytać, jeśli ktoś chce zadać pytanie to mimo wszystko powinien je zadać, najpierw trzeba ufać sobie, skoro ktoś nie zada pytania z powodu listu Pana Darka to dla mnie to oznacza, że to pytanie dla niego nie było ważne.
A rozważania Pana Darka o swoim drugim, czającym się ja:) dają mi do myślenia, że nie możemy szukać siebie tylko w oczach i słowach drugiej osoby i jej wrażeniach o nas. Jak zwykle wszystko musi być wyważone czyli zrównoważone:))
Chciałam Wam jeszcze napisać o Aniołach, otóż jeszcze przed wakacjami byłam na spotkaniu kółka filozoficznego, tematem mini wykładu były właśnie Anioły (Angeologia), Tomasz z Akwinu w swej opasłej pracy na tematy anielskie stwierdził min., że Aniołów jest bardzooo dużo i że każdy z nich to osobny gatunek, a jakie są więc różnice między tymi gatunkami?? zapytywał logicznie:) i odpowiada tak;) różnice są takie, że zachwycają samych Aniołów:) hmmm zrobiło mi się słodko jak to usłyszałam i wyobraziłam sobie, że te Anioły się tak odwiedzają i odwiedzają i ooooch i aaaach robią z wrażenia nad sobą;), CUDO
Oby i nam się tak odwiedzało:) pozdrawiam naprawdę serdecznie i do następnych odwiedzin:)
data: 2006.09.24
autor: Donka
Bardzo mnie zaciekawiło to co napisała Smutna.Opowiem,jak było ze mną:poznałam teorię 5 przemian dzięki książkom p.Ani prawie 3 lata temu,konkretnie pod koniec stycznia.Było to działanie Opatrzności w czystej postaci,bo nie wiem jak przeżyłabym następne przedwiośnie-od około 10 lat był to dla mnie okres ogromnego oslabienia,walki z anginami,zapalenem zatok a przede wszystkim ciągłych silnych bólów brzucha (diagnoza lekarska po serii nieprzyjemnych badań - zespół jelita spastycznego i przewlekłe zapalenie błony śluzowej żołądka).Teraz jest dla mnie oczywiste że wszystkie te dolegliwości były wywołane permanentnym wyziębieniem.Ale nie o to chodzi,niepotrzebnie sie rozgadałam.U mnie jednym z pierwszych zauważalnych objawów zmian,gdy zaczęłam gotować 5przemianowo -poza poprawą samopoczucia naturalnie-było notoryczne drżenie wręcz tik powiek,zwłaszcza lewej.Działo się to z bardzo dużym nasileniem.przez około 2 tygodnie ,bywało połaczone z silnym łzawieniem,tez zwłaszcza lewego oka.Chociaż byłam dwukrotnie na kursach u p.Ani jakoś nie przyszło mi do głowy o to zapytać-uznałam po prostu ,że tak musiało być.Przez cały miniony czas stosowałam się do zasad 5 przemian prawie bez grzechów i ustępstw przed słabościami i byłam wręcz nieprzyzwoicie zdrowa ,nawet w najbardziej grypowych sezonach.Widac było mi za dobrze i potrzebna mi była mała lekcja "równania w pionie".Tego lata zdażyło mi się niestety sporo grzeszków typu śniadanie dopiero około 10 i to w postaci kanapki lub piwko do grilla.I teraz jestem potwornie zaziębiona-nos zapchany, głowa pęka a w piersi rzęzi....Leczę się po naszemu :imbirówka ,rosołek,kilerka ,aspiryna i z pokorą czekam na poprawę.Ale co się stało?Znów powieki zaczynają mi drżeć jak szalone!Pani Aniu,proszę bardzo o wyjaśnienie co to się działo wtedy i teraz ,bo bardzo mnie to już teraz intryguje...I uwierzcie mi-naprawdę każdy jest kowalem swojego losu...Na dobre samopoczucie i zdrowie trzeba sobie po prostu zapracować...podobnie jak na złe(: ):Pozdrowienia,wracam pod pierzynę a może i pod dwie!
data: 2006.09.23
autor: Gosia z Zielonej Góry
Drogi W K, jest taka przypowiesc w Prawdziwej Ksiedze Poludniowego Kwiatu o cesarzu ktory przyjmowal dary bedac swiadomym ze dzieki swej obecnosci zycie jego poddanych przebiega tak jak powinno. I zeby "zejsc na ziemie" od opowiesci o mistrzach powiem tylko tyle ze takie zasady obowiazuja w kazdym miejscu gdzie zbieraja sie ludzie ktorzy chca sie czegos nauczyc. Oni ufaja temu ktorego obieraja za nauczyciela. Oczywiscie gdy pojawia sie milosc natychmiast wokolo pojawia sie tez zazdrosc! Tak dla informacji - nauczyciel Rumiego - jego ukochany Szams z Tabrizu zostal zamordowany przez zazdrosnych czlonkow wspolnoty... Drogi W K - czytajac listy jak Twoj - ponownie odkrywam grozbe tego co czai sie w kazdym z nas i nad czym kazdy z nas sam musi pracowac... (do takiej wlasnie pracy nad samym soba Twoj list mnie inspiruje!)
data: 2006.09.23
autor: Darek
Proszę rozwiejcie moje wątpliwości :)
Na przykład gotuje jakąś zupke, wsypuje sobie składniki i ostatni składnik kończę na metalu. Następnie dalej ją gotuje np ok 20-30 minut, po czym chcę wrzuć znowu coś. Teraz pytanie, czy wrzucam w przemianie wody (ewentualnie metalu), czy ognia. Pytałam kilka osób, które gotuja wg PP i usłyszałam, że jak się dłużej gotuje "coś", to trzeba zacząć od początku, bo to znowu jest już wrzątek - ogień. Sama nie wiem...
data: 2006.09.23
autor: Livia z Anglii.
napisz i wyslij swoja opinie, a moderator ci powie czy twoja opinia sie nadaje he he. (juz tu kiedys porownywano forum do forum na onecie, ale onetowi forumowicze widza ta subtelna roznice). a po co M ma pisac imie? ja juz kiedys napisalam cos negatywnego na forum, nie nie krytykowalam kuchni pp - bardzo mi ona smakuje, ale rownoczesnie tak jak tu ktos juz niedawno napisal nie robie z zywienia religii i napisalam tylko swoja opinie. i co list sie nigdy na forum nie ukazal. nie uzywalam zadnych przeklenstw czy niemilych zwrotow. wydaje mi sie ze jestem osoba myslaca, a konstruktywna krytyka jeszcze nikomu nigdy nie zaszkodzila. krytyka uczy i kazdy mistrz o tym wie. roznica polega tylko na tym, ze prawdziwy mistrz nie uwaza sie za wszechwiedzacego mistrza laknacego poklasku i pochwal(znam anne ciesielska osobiscie, wiec nie wysysam informacji z palca) pragnacego bycia autorytetem, prawdziwy mistrz nigdy sie tak nie nazwie, a slowo autorytet jest mu obce. wybieranie tylko niektorych negatywnych listow i publikowanie ich na forum na pozarcie to bardzo tania zagrywka niegodna mistrza. i ja tez sie dzis nie podpisze i nie dlatego ze nie mam odwagi, ale dlatego, aby sie zsolidaryzowac z M i innymi, ktorych listy nigdy sie na forum nie ukazaly. pozdrawiam
data: 2006.09.23
autor: W. K.
Kochani! Dziekuje za wszystkie Wasze odpowiedzi, gdyz Wasz odbior tego o czym pisalem w dwoch ostatnich listach daje mi obraz siebie, ktory bardzo potrzebuje. Zastanawiam sie czy rzeczywiscie pisalem zeby "przypodobac sie pani Ani"... coz, jesli tak to znaczyloby ze gdzies w glebi sam nie bardzo sie sobie podobam. A to znak ze trzeba nad tym solidnie popracowac. Wasz odbior wskazywalby na to ze chcialbym siebie umiescic pomiedzy Wami a pania Ania - a to juz byloby bardzo niebezpiecznie. Tak czy inaczej uruchomilem lawine m.in odpowiedzi w stylu M, co rowniez mocno mnie zastanawia. Byc moze wasz respons jest wynikiem jakichs ukrytych intencji z ktorych sam nie zdawalem sobie sprawy - zapewne istnieje ten drugi ja ktory ukrywa sie w cieniu pierwszego i znienacka atakuje... Poniewaz ucze sie samego siebie, kazda odpowiedz - nawet ta najmniej przyjemna - jest dla mnie inspirujaca. Musze jednak przyznac, ze moja swiadoma intencja nie zostala niestety przez nikogo odebrana... I dlatego pomyslalem ze moze nadeszla w koncu pora zeby sie przedstawic. W szkole Pieciu Przemian jestem juz szosty rok i ksiazki Pani Ani czytalem kilkakrotnie, choc nia sama mialem okazje poznac dopiero w kwietniu tego roku. PP wiaze sie z bardzo osobistym okresem w moim zyciu, kiedy gotowanie bylo ostatnia bronia ktora pozostala mi w walce o zycie osoby z ktora wowczas bylem. Ten czas nauczyl mnie pokory i pokazal ze PP nie jest dla kazdego i ze ostatecznie kazdy z nas jest odpowiedzialny w pierwszym rzedzie za siebie. I ze chec ratowania swiata moze sie powiesc tylko na sobie samym. Z zawodu i zamilowania jestem artysta i to co powiedzial Michail Glinka: "Muzyka - dusza moja!" w pelni odnosi sie do mojego zycia. Nie tylko muzyka jednak - bo literatura, poezja, teksty sredniowiecznych mistykow, starozytne ksiegi o duchowosci - wszystko to swiat ktory kocham i z ktorym chce sie dzielic z innymi. Nielatwy jednak jest dostep do tego swiata i niebezpieczne sciezki don prowadzace - stad pewnie nieodczytane intencje... Tu pare slow o jodze ktora cwiczylem przez piec lat. To byla naprawde duchowa sciezka i rezygnacja z niej byla w pewien sposob pozegnaniem starego boga, ze sie tak wyraze. Nie latwo bylo to zrozumiec mnie samemu i nie jestem przekonany czy ostatnie spotkanie z moja nauczycielka jogi bylo dla niej tak owocne jak dla mnie... Byc moze to co cwiczy Anita to po prostu gimnastyka inspirowana joga - nie wiem. I nie moja to rzecz mowic Anicie co ma robic. To o czym pisalem to wylacznie moje wlasne swiadectwo. (Tak czy inaczej trudno mi zrozumiec ludzi ktorzy wyjezdzaja na seshin by uczyc sie tego jak obierajac ziemniaki walczyc ze swoim ego... Ziemniaki - jesli trzeba je obrac - to sie po prostu obiera - nie trzeba po to jezdzic na seshin...) Nie dane mi bylo poznac zadnej ponczowej kobiety ani tez rodzynka gdyz moje zycie biegnie inna droga. I pewnie nie bedzie mi dane - co nie znaczy ze nie jestescie mi bardzo bliscy i czasem - sam przyznaje - zazdroszcze ponczowym mamom tych wszystkich drobnych klopotow "z luzna kupka" itd... Wierzcie mi ze w tej "kupce" wiecej prawdy niz w wielu "ksiegach". Pragne tez odpowiedziec Osobie M, gdyz mam wrazenie ze rozumiem co chce powiedziec. Kazdy kunszt wymaga nauki, kazda szkola - nauczyciela. I jesli jest to Szkola Prawdziwego Kunsztu - z pewnoscia pojawi sie Milosc: zarowno Nauczyciela do Uczniow, ale tez Uczniow do Nauczyciela, oczywiscie! I roztropny Nauczyciel bedzie wiedzial jak poprowadzic te Milosc po to by Uczen mogl sie wlasciwie rozwijac. Dla osob "z zewnatrz" byc moze wyglada to jak sekta, byc moze jak zwyczajne szalenstwo... To zrozumiale! Czyz nie tak samo patrzymy na Zakochanego kiedy z maslanymi oczami opowiada o swej Kochance...? Pozostalo wiec jeszcze na koniec wyjasnienie intencji: jakkolwiek tworcze bylyby wizje opisujace rzeczywistosc, jakkolwiek madre porady Mistrza i goraca uczniowska milosc - Prawda bedzie sie objawiac kazdemu z nas stopniowo - odpowiednio do jego mozliwosci i NIEZALEZNIE od wizji i porad, a czasem nawet wbrew im... I na tej sciezce wszyscy jestesmy bracmi i siostrami niosacymi swe obowiazki. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
data: 2006.09.23
autor: Darek z Brukseli
A teraz z innej beki - dla rownowagi :-) Chciałabym "uściskać" wirtualnie Gosię R. (kurs III i pewnie wiele innych). Gosiu całuski ode mnie i Marcela :-)) do usłyszenia i zobaczenia :-))) Pozdrowienia dla Forumowiczów
data: 2006.09.22
autor: Ela Marcelowa
Osobo M, jesteśmy na ziemi. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo!!!
data: 2006.09.22
autor: Ela Marcelowa
Tak, sekta, osobo M! Ale za to jaka zajebista!!! (przepraszam, ale nie wytrzymałem):-)
Droga Jagodo i Inni, których poruszyła wypowiedź tajemnicze-(-go?)(-j?)M. Nie ma co się oburzać, ponieważ słowo "sekta" nie zawsze musi być wydźwiękiem pejoratywnym. Odłamem kościoła nie jesteśmy, a podążanie za mistrzem jest praktykowane od dawien dawna, co niniejszym z radością czynimy :-).
Zgadzam się, Jagodo, żeby podobne wypowiedzi pomijać milczeniem. To najlepszy sposób na anonimowych (delikatnie mówiąc) malkontentów.

Pozdrawiam.
data: 2006.09.22
autor: Marcel
Proponuję zbiorowo olewać wypowiedzi typu M - osobnika, który nawet nie miał odwagi podpisać się imieniem. Krytyka jest ok, pod warunkiem, że konstruktywna. Każdy ma prawo się wypowiedzieć na forum i Pani Ania to zamieszcza, ale też każdy ma prawo do własnego zdania. Przy okazji sugeruję M zajrzeć do encyklopedii i sprawdzić znaczenie słowa sekta - jakieś niedobory wiedzy tu zaistniały.
data: 2006.09.22
autor: Jagoda
Panie Darku,
proszę zwrócić uwagę, że większość Forumowiczów, to osoby z problemami i dolegliwościami. Zatem, jaka jest przyczyna, że ludzie interesują się zdrowym odżywianiem (?)- cierpienie (fizyczne lub psychiczne) lub umiejętność przewidywania, że takowe wkrótce może się pojawić. Człowiek beztroski raczej nie zwraca uwagi na ból, bo go po prostu nigdy nie odczuwa, nie ma więc potrzeby poszukiwania, jest w pewnym sensie pozbawiony wrażliwości na to, co go otacza. PP jest filozofią, która pobudza nie tylko podniebienie, ale (co należy podkreslić) skłania do głębokich refleksji. Pani Ania, to nie tylko Matka, ale przede wsszystkim AUTORYTET, do którego wręcz należy się zwracać i służy to zapewne obu stronom. Proszę pamiętać, że na forum gromadzą się ludzie z przeróżnych środowisk, z różnym bagażem doświadczeń, zarówno silni jak i słabi. Dla jednych mały problem jest dużym, dla drugich błahym. Ale każdy ma prawo do swoich wypowiedzi czy decyzji - nawet błędnych lub pozornie śmiesznych i należy to uszanować.
Pozdrawiam.
data: 2006.09.22
autor: Marcel
Czytając zapisy na tym formu mozna odnieść wrażenie że czyta się rozmowy ludzi z jakieś sekty .Ludzie opanujcie sie . Zejdzcie na ziemię
data: 2006.09.22
autor: M
Anito.Też lubię Twoje posty:))) zgadzam się z tym , co napisałaś Darkowi, choć pan Darek chcąc przypodobać się pani Ani też ma rację :)))To prawda, że lecimy z każdą głupotą do p.Ani, jednak dzięki wyszukiwarce nie musimy zadawać kolejny raz tych samych pytań.Każdy, kto początkuje w PP ma masę pytań, tych pytań jest z czasem coraz mniej. Też wolę czytać wasze przemyślenia pokursowe i o tym, jak bardzo filozofia Porządku zmienia wasze życie, natomiast chętnie czytam również posty typu "pani aniu a moje dziecko ma luźną kupę"....bo sama jestem mamą i potrzebuję mądrych porad. Poza tym panie Darku, w większości naszych domów jest chłop, którego mierzi samo wspomnienie o Annie Ciesielskiej więc trzeba być ostrożnym i umiejętnie postępować z w/w osobnikiem, a pani Ania cóż..radzi doskonale jak to zrobić !!Sam Pan widzi ilu tu rodzynków płci męskiej, którzy kochają panią Anię tak, jak my:)))Uwielbiam jak pani Ania pisze o AKCEPTACJI, dla mnie to najważniejsza lekcja, jaką od niej dostałam.... A propos jeszcze tej nieszczęsnej jogi, najpierw poznałam Anitę, a potem przeczytałam, że ma dorosłe dzieciaki prawie, no i przysłowiowo szczęka mi opadła....coś musi w tym być :)))
Ps. Czy ktoś może mi wytłumaczyć co znaczy "szczerze wątpić i jednocześnie bez wątpienia stosować"?****Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów ****
data: 2006.09.22
autor: Rene
Witam!
Anito z Poznania mam dwóch synów w podobnym wieku jak twoi tzn. 11 i 16 lat, bardzo mi trudno ich przekonać do tego jedzenia, zwłaszcza jeśli chodzi o śniadania i II śniadania. Jeżeli możesz to napisz na mój adres bardzo bym chciala abyś podzieliła się ze mną swoimi doswiadczeniami!
przedwojska@interia.pl
data: 2006.09.22
autor: 
W nawiązaniu do uwagi p. Anity, że forum jest z natury dyskusyjne pragnę wyrazić swoją opinię, że szczerze wątpię, że metoda jest jedyna 100% rewelacyjna dla wszystkich. Bez wątpienia jednak będę ją stosowała gdyż na mój obecny stan wiedzy jest raczej najlepsza jaką wymyślono. Pozdrawiam Forumwowiczów
data: 2006.09.22
autor: Ewa
jestem chora na cukrzycę gotuję według PP, ale cały czas mam wątpliwości czy wszystki potrawy z Pani ksiażek są dla mine odpowiednie, czy wystarzy je odpowiednio przyprawić i poziom cukru nie będzie się podnosił? ciekawa jestem , które potrawy są dla mnie apsolutnie zakazane.
data: 2006.09.22
autor: ola z wielunia
Panie Darku, ciekawe kiedy po Pana wypowiedzi odezwie się ktoras z mlodych mam, ktorej pani Ania tak cierpliwie tlumaczy i zyczliwie pomaga... O innych osobach z prozaicznymi pytaniami nie wspomne. Jestem na kuchni pp od kilku miesiecy, forum czytam od czasu do czasu i wlasnie zdecydowalam sie zabrac glos raptem kilka dn temu. Tez zadalam pytanie, zachecona lektura dwuletniego archiwum z ...pytaniami Forumowiczow i odpowiedziami Pani Ani, Jej cierpliwocia wyjasniania zagadnien, czasami wylewnie, czasami bardzo krotko i konkretnie, a zawsze ku radosci czekajacych na odpowiedz. I co i ani ja, ani Pan Marcel (kolejny "rodzynek w ponczu") mamy sie juz wiecej nie odyzwac, nie pytac, nie dociekac? Mysle, ze Pani Ania, wyjatkowo bezposrednia osoba, zapewne sama przekazalaby nam informacje, by jak dzieci do Niej JUZ nie biegac i JUZ pytan nie zadawac. Forum jest z zasady dyskusyje. A Pani Ania w razie dyskusji wielkich ucina je elegancko w kazda srode bezpowrotnie. Ja, i inni zapewne, czytamy zawsze z przyjemnoscia wszystkie Pani Ani wypowiedzi, nie tylko odpowiedzi na swoje pytania. Panie Darku, Pani Ania polecila swego czasu lekture obowiazkowa, ksiazke pt Mewa. I jest Aniolem dla jednych, guru dla drugich, ale na pewno DAREM oraz ... Johnatanem dla wszystkich zainteresowanych nauka Nowego Lotu. A a propos jogi. Ja wlasnie wrocilam ze swoich zajec, czuje sie wspaniale. Po konsultacji z Pania Ania sprawia mi jeszcze wieksza przyjemnosc cwiczenie i prowadzenie zajec. Przy okazji wizyty w Poznaniu zapraszam :) Moze sie Panu spodoba:). Pozdrawiam tych co pytaja i tych co odpowiadaja. PS Moze za jakis czas nie odpowiedzialabym Panu. "Przebudzenie nie jest rzecza najbardziej przyjemna". Ja dopiero otwieram jedno oko;)
data: 2006.09.22
autor: Anita
Pani Aniu, ja po prostu czuje z forumowej atmosfery ze wszyscy jestesmy jak dzieci i z kazdym drobiazgiem lecimy zaraz do Pani... A jesli odpowiedz nam sie nie podoba - to zamiast pomyslec troche samemu, zastanowic sie, rozwazyc, popracowac z problemem - to nie, zaczynaja sie wielkie dyskusje. Kochani czy i wy nie czujecie ze Pani Ania poza tym ze jest aniolem jest tez czlowiekiem. I ze ona podobnie jak Swiety Porzadek nie zalatwi za nas naszych problemow...? To tyle po ostatnim liscie. Ale mam jeszcze pare slow do Pani co sie niepokoila joga: droga Pani, tyle tylko chcialem Pani powiedziec ze po letnich forumowych wypowiedziach dotyczacych jogi oraz po rozmowie telefonicznej z Pania Anna zdecydowalem wystapic z Sangi i nie cwicze juz wiecej jogi. Ten etap w moim zyciu sie zakonczyl. Pozdrawiam wszystkich!
data: 2006.09.21
autor: Darek
Witam, kurs I stopnia odbędzie się 24-26 XI 2006 w Poznaniu. Proszę się zapisywać telefonicznie pod numerem Centrum. Pozdrawiam
data: 2006.09.21
autor: Anna Ciesielska
Dobry dowcip Panie Marcelu. Troche mi zajelo, zeby zjarzyc, ale jak juz zczailam to smialam sie na cale gardlo (rano mam problem z zalapywaniem niektorych rzeczy:). Dziekuje Pani Ani za odpowiedz. Ja sie pochwale: mam juz termin konsultacji na grudzien :) Wracam do Polski i zamiast do domu do Krakowa, to bilet na samolot kupilam do Poznania...Czego nie robi sie dla Pani Ani (no dobra, dla mnie bo to w koncu o moje zdrowie chodzi). I nie moge sie doczekac - dostane pewnie solidny ochrzan.
Ostatnio zrobilismy z chlopakiem pierogi ruskie wedlug przepisu PP. Mialo byc z pol kilo maki, ale poniewaz uzylam maki z grubego przemialu, to musielismy dosypac jeszcze drugie pol kilo, zeby sie nam ciasto skleilo- efekt: jest czwartek a moj chlopak dalej je pierogi (zrobilismy ciasto w sobote)...:) Ale ile bylo smiechu. Strasznie fajna rzecz takie wspolne gotowanie. Zrobilam poza tym wolowinke w bialym winie i zapiekanke z polenty i mowie wam jakie jedzenie ! A moj chlopak, ktory przyjechal do mnie tylko na dwa miesiace, cierpiacy na notoryczne biegunki i zatrucia pokarmowe, bedac na PP, przez te dwa miesiace mial biegunke tylko 3 razy (raz po winie-bardzo tanim, raz po hamburgerze, i ostatni raz po pizzy). Po powrocie do domu ma miec tysiace badan, w tym gastroskopie. Ale oboje widzimy, ze on chory nie jest, tylko sie napychal swinstwem. Troche sie boimy o jego powrot do domu, bo tam nikt o PP nie slyszal. I chyba moj chloptas macho bedzie musial ubrac fartuch i sam sie wziac do gotowania wedlug PP albo sie wykonczy...
No to koncze moje wynurzenia. Tylko takie pytanko do Pani Ani albo do kogokolwiek, kto moze zna na to sposob. Od jakis dwoch tygodni potwornie skacza mi powieki. Lekarz stwierdzil, ze to brak magnezu, wiec lykam ten magnez jak cukierki i nic... Nie wiem czy nie przyswajam tego magnezu, czy to cos innego. Wiem, wiem, zyje w stresie i brak snu. Ale w ten weekend przeprowadzam sie do Londynu, no i jak tu sie nie denerwowac? No dobra, nie skarze sie. Buziaki dla Dobrych Ludzi z Forum. Fajnie was miec
data: 2006.09.21
autor: Smutna z Paryza
Bóg wysłał Dziewicę Orleańską do piekła, żeby nawróciła zbłąkane duszyczki.
Za tydzien telefon:
- Tu Dziewica Orleańska, zaczełam palić papierosy!!!
- Trudno, wykonuj zadanie!
Minął kolejny tydzień. Telefon:
- Tu Dziewica Orleańska, zaczęłam pić alkohol!!!
- To już gorzej, ale nawrócisz się. Będzie ci to przebaczone.
Po kolejnym tygodniu telefon:
- Hellou, kotku... tu Orleańska...


Pozdrawiam :-)
Marcel
data: 2006.09.21
autor: Marcel
Pani Aniu,
w imieniu Eli i moim własnym dziękuję za (tak długo wyczekiwaną) odpowiedź na forum. Wydawałoby się, że od "naszego kontaktu" minął wiek cały, ale uświadomiłem sobie, że czas wydłuża się tu metaforycznie, w miarę stopniowego angażowania się w tajniki PP :-)
Ja też jestem rozczarowany faktem, że nikt "z Wąsowa" (poza mną i Elą) nie pojawił się na forum. Znając jednak (z bezpośredniego przekazu) realia życia większości uczestników III kursu, rozumiem ich milczenie. Nieliczni nie mają dostępu do internetu, inni - bądź boją się go lub nie umieją obsługiwać owego wynalazku, a reszta wróciła do szarości życia, niezliczonych i pozornie niekończących się problemów albo do prozaicznie (dopadającego wszystkich) braku czasu. Nie usiłuję nikogo tłumaczyć, ale po prostu, staram się rozumieć sytuację. Istnieje również tzw. trema przed publicznymi (bo taki charakter ma forum)wystąpieniami. Myślę, że trzeba te wszystkie Panie po prostu wezwać, by nas wspierały i niczego się nie bały: Ewo, Ewelino, Julito, Agato, Ulu, Olu, Kasiu, Gosiu... odezwijcie się, czekamy!!!!!:-)
Już kilka razy korciło mnie, by "opowiedzieć" dowcip, ale...
Gdy już byłem gotowy, ktoś napisał o chorobie, gorączce, a ja tu z jakimś kretyńskim żartem... Wszystko w swoim czasie :-)
Rozumiem doskonale Pani przesłania, Pani Aniu: cynamon, wanilia, kakao... Dawniej powiedziałbym, po co potrzebne: dla zaspokojenia ego: jego "fantazji", by lepiej "smakowało", ale skoro jesteśmy na "ciesielstwie", to rzeczywiście: po co nam to, skoro niczemu dobremu nie służy? A chmury nad Wąsowem były i zawsze się zdarzą, ale chodzi o to, byśmy wreszcie zrozumieli, że będąc przy Pani Ani nie staniemy się nieśmiertelnymi CYBORGAMI, tylko mamy szansę (dzięki owemu "ciesielskiemu" odkryciu i objawieniu) przeżyć nasz czas w miarę sprawnie, radośnie, spokojnie, w sposób intensywnie i mocno zrównoważony :-). A kto w to nie wierzy, nich łyknie sobie "imbirówki", po której się skrzywi, ale potem uśmiechnie, wyluzuje i może zaśpiewa... :-)
Dobrej nocy i dni dla absolutnie Wszystkich...
Marcel
data: 2006.09.21
autor: Marcel
Hejka, mam 17 lat i od ok. 1,5 roku jestem na diecie pani Ani.Nie przepadam zbyt za mięsem, a nawet za jakimikolwiek szynkami czy kiełbasami.Lubie z kolei dania jarskie.Nie poświęcam zbyt duzo czasu na śniadania, ponieważ dojezdżam do szkoły i wstaje dość wcześnie.Zazwyczaj zajadam wtedy kukurydzę na gorąco z chilli z tostami, bądz jajka w różnorodnych postaciach.Trochę mi się to juz znudziło, więc jeśli ktoś z czytelników mógłby się ze mna podzielić jakims fajnym przepisem na szybkie, smaczne i CIEPŁE danie, byłabym bardzo wdzięczna.Prośbe ta kieruje tez do pani Ani.wielkie dzięki za wszelkie porady.buźka
data: 2006.09.20
autor: Nulka
Witam wszystkich, Pani Moniko z Łodzi, cieszę się, że wszystko dobrze i że wyciąga Pani właściwe wnioski. Pani Ewo, ma Pani prawo się nie zgadzać, ja mam prawo mieć swoje zdanie. Problem dotyczący żywienia dziecka ma podłoże w Pani błędach – niewielkich, acz znaczących. Rzecz jest w tym, że nie powinna Pani pochopnie wyciągać tak ważnych wniosków, bo to nie służy dziecku. Skoro jest Pani po konsultacji i też po kursie, powinna się Pani raczej konsultować ze mną telefonicznie i rozwiązywać problemy-błędy na bieżąco. Kwestia mini sanatorium jest mało realna – biorąc pod uwagę to, że między pracą powinnam żyć swoim życiem. A podobne pomysły wysuwają ludzie w każdym wieku i dodatkowo oczekują dobrej restauracji z pp. I jeszcze chcecie kursów i konsultacji, a zapisy są już na listopad. Renatko, dołączam się do Twoich uwag – rzeczywiście, jeśli jagnięcina służy dziecku, można ją podawać, odpowiednio całość równoważąc. Można też kombinować łącząc jagnięcinę z cielęciną, z indykiem, z królikiem. Jagódko, napisałaś pięknie, nic tu po mnie. Pani Ewo, powtarzam, robi Pani błędy w równoważeniu potraw dla dziecka. Proszę o ewentualny kontakt telefoniczny. I proszę wybaczyć – nikomu niczego nie muszę udowadniać, bo te zasady potwierdzają tysiące ludzi korzystających z nich na co dzień. Pani Agiśko, rozmawiałyśmy, myślę, że jest wszystko dobrze. Pani Ewo K., opisała Pani zespół swoich dolegliwości, w większości może sobie Pani z nimi poradzić dosyć szybko, zmieniając sposób żywienia i styl życia. Niestety, nie pomogę Pani na forum. Niezbędne jest tu czytanie i dokładne stosowanie książkowych zaleceń i konsultacja. Marcelu, miło, że napisałeś. Z uśmiechem wspominam Twoje świetne dowcipy –opowiadane przez Ciebie miały smak zgodny z pp. Przyznam się, że po kursach spodziewałam się więcej listów... Chociaż poniekąd rozumiem wszystko, bo kiedyś napisanie paru słów wymagało ode mnie nie lada odwagi. Pani Agato z Poznania, albo Pani je to, co Pani lubi, albo się dyscyplinuje i jest zdrowa. Z pewnością życie świadome jest trudniejsze, ale ciekawsze. Życzę wytrwałości. W sprawie karmienia dzieci i siebie proszę zajrzeć do archiwum i książek, a męża proszę zmuszać do jedzenia śniadania. Pani Krystyno, mrożonej pietruszki nie polecam, suszoną tak. Pani sałatki również nie akceptuję. Proszę zaglądać do forum i książek – surowa zielona pietruszka nie jest trawiona. Pani Joanno D. z Warszawy, wiele razy wspominałam o tym, że wszelkie mikroby mamy swoje własne, a zdrowie zależy wyłącznie od naszej siły i odporności. Kontakt z osobą chorą nie ma znaczenia. Ze szczepieniami musicie sobie radzić sami, ja się w tej sprawie nie będę wypowiadała. Pani Ewie odpowiedziała Pani bardzo mądrze. Pani Edyto, gdy przyjeżdża córka, załapuję się czasami na miksowaną owsiankę wnuków, która też smakuje mi jak budyń waniliowy. Proszę was wszystkich, kombinujcie z owsianką tak, aby ona wam smakowała. To są wasze doświadczenia, uczcie się, nie mam tu nic do gadania. Nerczyca zaś może się pojawić po typowych chorobach zimna – przeziębieniu, grypie. Może być określona jako marskość nerkowa, twarda nerka. Nasza dieta jest podstawowym czynnikiem regenerującym i leczącym – ciepło, ciepło i jeszcze raz ciepło. Bez energii i ciepła nie da się uaktywnić narządów. Jeśli ktoś będzie wyłącznie na lekach, nawet ziołowych, ale nie zmieni żywienia, doprowadzi nerki do ruiny. Elu Marcelowa, bardzo się cieszę, że się bawicie gotowaniem, doprawianiem, smakowaniem... To chyba było wam potrzebne. Pani Haniu z Warszawy, ten pieprz jest godny polecenia, jak najbardziej. Madziu, dzięki za odpowiedź Pani Adzie, wiem, że jesteś zalatana, ale czasami do nas zaglądaj. Pani Moniko z Częstochowy, gorącej wody proszę nie pić, bo ona bardzo wysusza, a imbirówkę tylko przy konkretnej potrzebie. Kawa zbożowa musi być ugotowana jak nasza prawdziwa. Właściwie po kolacji dziecko już nie powinno dostawać żadnego napoju – wtedy nie będzie w nocy siusiać. Pani Agiśko, ja też się cieszę, że Pani wytrwała. Powtarzam, że choroba dziecka z taką temperaturą jest sprawdzianem dla rodziców. Przy właściwej opiece dziecko da sobie z nią radę. W razie czego proszę dzwonić. Pani Edyto, kaszę gryczaną proszę zjadać na obiad, a owsiankę jako owsiankę. Sprawę szczepień przede wszystkim proszę załatwiać odważnie, z pewnością siebie, bo inaczej Panią zjedzą. Panie Darku, moja wzmianka o Wąsowie dotyczyła tego, iż zebrały się chmury – czarne i gradowe, strasznie się nadęły, dmuchnęły wichurą, zagrzmiało, lunął deszcz i po chwili było słońce. Całe to zawirowanie było testem dla chmur – czy przestraszą kursantów i dla kursantów – czy stawią czoła nawałnicy. Kursanci egzamin zdali z wyróżnieniem, zwarli się i stawili opór, a chmury odpłynęły równie szybko jak przyleciały. Cieszę się, że zagląda Pan na forum i wyłapuje niuansiki. Pani Marto z Warszawy, jak fajnie, że opisała Pani swoją przygodę z herbatką TLI :) Takie listy są bardzo potrzebne. Tak, Grażynko z Lubonia, Twoje doświadczenie dziecięco-szczepienne jest bardzo cenne i dobrze, że przekazujesz je na forum. Pani Ewelino, tak, oczywiście, na Zachodzie jest coraz głośniej na temat wątpliwości dotyczących szczepień, ale proszę pamiętać, że przemysł farmaceutyczny to potęga. Panie Marcelu, do owsianki możecie dodawać wanilii, oczywiście, ale po co? To samo z kakao. Lubczyk proszę dodawać w smaku kwaśnym, estragon to smak gorzki, zioła prowansalskie chyba mają przewagę smaku gorzkiego, cząber ostry, curry ostre., mieszankę 18 ziół proszę wziąć na język i spróbować, jaki smak jest dominujący. Mieszankę grillową proszę zużyć również w takim smaku, który przeważa.. Marcelu, ciasto czekoladowe nie może być wysokie, bo nie ma mąki – powinno być delikatne i niziutkie. Pani Agato z Poznania, wzdęcie u męża po rosole ma przyczynę nie w rosole, ale w jego błędach przed i porosołowych. Pomału powinna Pani przyzwyczajać dzieci do termosów – najlepsze są małe, metalowe. Pani Aluśko, córce może pomóc obmywanie twarzy zielem ostrożenia, ale proszę pamiętać, że to są błędy żywieniowe, a więc baba musi się zdyscyplinować: zero słodyczy, zero owoców, zero jogurtów itd. Magdo z Sopotu, jasne, że warto zjadać kukurydzę w kolbach. Trzeba ją ugotować z imbirem. Piotrusiu, miły list, pozdrawiam serdecznie. Pani Anito, w sprawie jogi, tak jak Pani zauważyła w następnym liście, wypowiadałam się już na forum, jak również omówiłyśmy tę kwestię na czwartkowym spotkaniu, więc już nic więcej nie dodam. Pani Agato z Poznania, dziw bierze, że Pani jeszcze u nas nie była, zapraszamy! Terminy kursów ogłoszę jutro albo pojutrze. Miwi, daj spokój już z tą owsianką, gotuj tak jak Ci smakuje. Pani dziecko może zjadać 2-3 jajka tygodniowo, ale małe. Jest to też zależne od ilości mięsa, które zjada. Może mu Pani dodawać żółtko do owsianki, ugotować jajko na miękko i podać 2-3 łyżeczki. Za mało – źle, za dużo – niedobrze. Pani Livio z Anglii, życzę wytrwałości. Renatko, dla tak małego dziecka jedno jajko dziennie to za dużo. Pani Moniko z Częstochowy, ja bym do tego słonecznika dosypała chili lub imbiru, cynamon trochę dla mnie za słaby. No i się nie objadaj tym specjałem! Marcelu, rzeczywiście zrobiło się owsiankowe zamieszanie. Dodawajcie co chcecie, ale nie zapomnijcie o płatkach owsianych i kolejności składników. Pani Agiśko, dziecko powinno zjadać chleba jak najmniej, mięsko zmielone w gulaszyku albo zmiksowane w zupie, żadnych powideł!!!, jajecznica delikatna na odrobince masła z przyprawami, żadnej paróweczki!!! Głównie puree ziemniaczane z cebulą i czosnkiem, kasza gryczana niepalona! z gulaszykiem. Proszę wzmacniać dziecko piersią (Pani właściwe odżywianie), zupkami i imbirówką. Pani Joanno, proszę przedzwonić, ale wieczorem. Pani Anito, bardzo dziękuję za miły list. Pani Aniu, nutella, jak kaszel ustąpi i posypana imbirem. Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.09.20
autor: Anna Ciesielska
Dzień dobry! Dawno mnie nie było na forum, ale nie mogę odnaleźć nigdzie podobnego wątka, więc zapytam: co myślicie o krioterapii (leczenie zimnem)???
Moja mama wybiera się na takie seanse i nie wiem, czy jej zabraniać... ;)
Pozdrawiam serdecznie,
data: 2006.09.20
autor: Kaśka
Pani Aniu, pieknie dziekuje za kolejna rozmowe. Troche sie uspokoilam, zwlaszcza, ze maly pokasluje coraz mniej, temperatury nie ma... Zaczynam miec nadzieje, ze da sie go jakos utrzymac z dala od tych owocowych pokus w szkole. Czy moglabym mu dawac odrobinke nutelli? Oczywiscie z przyprawami i nieduzo, z nalesnikami, bo on bardzo nalesniki lubi, ale dostawal do tej pory zawsze z tym samym czyli miodem i cynamonem. Tak mi jakos ta nutella ostatnio wpadla w oko na polce, ale boje sie mu dac, bo a nuz znowu sie zasluzuje? Co Pani sadzi?
Pozdrawiam serdecznie i dzieki za cierpliwosc.
data: 2006.09.20
autor: Saisanka (vel Ania z Londynu)
Witam, to moje drugie pojawienie się na Forum :) co mnie cieszy, bo od dawna zamierzałam coś napisać, głównie by wyrazić radość i zadowolone z wejścia na tę drogę przemian (kuchnia, my, nasze życie), ale jedynie czytałam. Na początek jeszcze słówko a propos owsianki. Owsiankę JEM od kilku dni… i SMAKUJE mi wyśmienicie, a do niedawna jeszcze nawet słyszeć o niej nie chciałam :) A więc sypię troszkę więcej płatków niż mniej (6, 7 łyżek) i daje do niej - jak juz wspominałam - obok cynamonu szczyptę kardamonu oraz na koniec przy smaku słodkim (masełko, miód) troszkę cynamonu. Ponieważ też miewam skurcze mięśni (pewnie niedobór magnezu) dodaję kilka orzechów – co poradziła na Forum Pani Ania). Polecam gorąco!!! Pani Aniu, mam nadzieję, że może być. Aha, no właśnie, znalazłam kilka postów na temat jogi z lipca. Znam już Pani zdanie. Jeśli dobrze rozumiem, to ćwiczenia (siła, rozciąganie, równowaga) i oddech TAK, kwestie duchowe (dla mnie zawsze jakieś zawiłe i nie do końca zrozumiałe) zostawić lepiej w spokoju. Jeśli coś jeszcze zechce Pani dodać na temat jogi f i z y c z n e j, będę baaaardzoooo wdzięczna. Zaczęłam wczoraj prowadzić po letniej przerwie kursy, cieszę się bardzo, bo jestem jedną z tych, które na Ciesielskiej Kuchni jedząc spore ilości chudną, a więc ćwiczenia są koniecznością. A a propos herbatki kombinuję cały czas, cóż, taka pyszna jak u Pani to mi jeszcze nie wychodzi. Aha i podzielę się z innymi Mamami swoja radością: moje chłopaki - 13, 17 lat - jakby się odblokowały na tę kuchnię, jędzą coraz chętniej, zaczynają szczerze chwalić i jakimś cudem udało mi ( ??? ) się ograniczyć im soki, wyeliminować jogurty, wprowadzić ciepłe wszystkie niemal posiłki. Trochę podejrzliwie zaglądają w tosty, albo ostrożnie testują każdą pierwsza łyżkę nowej zupy (ich ulubiona juz zupa dyniowa znika w mig :)) ale jest OK> Jeden do drugiego mówi "przecież mama nie chce nas potruć" :) Dziś do szkoły dałam i ZABRALI termosy z herbatą ( jeszcze taka bardziej czarna niż naszą - mieszam ;) ale może nie kupią wody po treningu, lub wypiją jej mniej. Na koniec dodam jeszcze, iż byliśmy wszyscy ostatnio przeziębieni. Ja katar mega miałam i zniknął po 1 DNIU!!! Dzięki rosołkowi na jesienne smutki ( co za pychota ) i imbirówce. W pracy wzbudziłam tym sensacje: w czwartek wychodziłam do domu zasmarkana, w piątek przyszłam zdrowiuteńka. Do kaszlu nawet nie doszło, jak bywało zawsze kiedyś. Rosołkiem i ciepłym zrównoważonym (w miarę akceptacji) z aspiryną wyleczyłam także mojego starszego syna. Tydzień to trwało (katar, kaszel), ale ufał mi chyba i o żaden medykament nie zawołał. Pił nawet imbirówkę. U niego oczyszczanie trwać będzie dłużej, dziecko alergiczne 17 lat chowane „zdrowo” na kilku jogurtach dziennie i czasem litrach soku/zimnej wody... W moim i wszystkich domowników imieniu jeszcze raz serdecznie dziękuję za światło w tunelu, za książki pełne mądrości i przepisów na same smakowitości. "Przez żołądek do serca" … i całej reszty. Gorąco pozdrawiam wszystkich, życząc zdrowia i radości, a zwłaszcza uczestników październikowego kursu II stopnia. Do zobaczenia:)
data: 2006.09.20
autor: Anita z Poznania ( choć na razie jedyna:)
Joasiu! przeczytaj poniżej opis choroby mojego synka! Może coś wymyslisz. mi pomogła konsultacja telefoniczna z panią Anią.
A z tymi jajkami, to tylko na miękko mozna codziennie? Mój maluch wcina tylko jajecznicę??
data: 2006.09.20
autor: Agiska
Poradźcie proszę!Tydzien temu we wtorek,moja 5 letnia córka wrócila z przedszkola z katarkiem.Trwał 2 dni,potem pojawił sie mokry kaszel.Temperatura jedynie 37,5.Owsianka,czosnek,imbirowka,herbatka,rosolki,ziemniaczki...bylo ok.W nocy z niedzieli na poniedzialek temperatura pow.39.I tak do dzisiaj.Zbijam jak dochodzi do 40.Brak apetytu,słabiutka,mdlosci po 2-3 lyzkach jedzenia,kaszel trwa,zapchany nos.Nic jej nie smakuje,nie chce jeść,a ja nie wiem co jej dac jesc.Rosolku nie,herbatki nie,imbirowki nie,ziemniaczki nie....wezwałam lekarza.Stwierdził ze to angina,antybiotyk "niezbedny".A ja zakręcona.Nie wiem co robić.Rodzina mnie niedługo zlinczuje,bo dziecko "wykańczam".Patrzą mi na ręce.Boję się dać antybiotyk i boję nie dać.Dziecko naprawde wyglada mizernie,niknie w oczach.Czym ją wzmocnić?Co robić?Jak ją wyleczyć.Nigdy nie dawałam jej antybiotyku.To jej pierwsza taka choroba.Pomóżcie!
data: 2006.09.20
autor: Joanna,Poznań
Informacja dla Poznaniaków - w Piotrze i Pawle znalazłam sól atlantycką niejodowaną:) pozdrawiam
data: 2006.09.20
autor: Jagoda
Witam! Malutki poradził sobie z temperaturą pięknie, jeszcze w niedzielę miał ok 37,5 a od poniedziałku juz wcale, katarek lekki został ale to taka woda z noska leci. Jednak jest pewne ale... maluch jest bardzo osłabiony, często śpi, bardzo sie poci i z apetytem nienajlepiej. Je zupke śniadaniową potem jakąś kanapkę z mięskiem albo powidłami, albo jajecznicę, albo paróweczkę. Przed drzemką zawsze zupka jarzynowa. Z drugim daniem jest kłopot bo po południu nie chce jeść, więc najczęściej na kolację dostaje znów zupę jarzynową lub śniadaniową , no i oczywiście herbatka neutralna i pierś dowolnie. Pani Aniu, czy mogę go czymś jeszcze wzmocnić?
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.09.20
autor: Agiśka
Witam Wszystkich :-)
Dziękuję Anicie i Piotrowi za cenne rady :-)
A propos dodatków do owsianki (cynamon, wanilia, kakao, kaszka kukurydziana)- ten "spór" niewątpliwie musi rozstrzygnąć nasza Pani Ania :-)
Moim skromnym zdaniem przewaga kaszki w naszej "śniadaniówce", czyni z niej raczej "kukurydziankę", ale może się mylę? :-)
Pozdrawiam serdecznie...
data: 2006.09.20
autor: Marcel
Na SŁODKIE czas!!! Kochani,dziś ogarnięta ochotą na słodki smak (jutro okres;)),sporządziłam taką słodkość: 100g słonecznika podprażyłam na suchej patelni,aż do zarumienienia. Potem wsypałam go do miseczki i do gorących ziarenek dodałam 2 łyżeczki miodu,wymieszałam,a na koniec cynamonu dodałam! MNIAMMM!!! Co Pani Ania o takim deserze sądzi oraz forumowicze drodzy? Pozdrawiam słłłłodko!;)
data: 2006.09.19
autor: Monika z Częstochowy
O ile sobie dobrze przypominam zalecenia z książki dziecko może jeść jedno jajko dziennie na miękko, koniecznie z solą, pieprzem i czymś kwaśnym np. odrobiną ketchupu lub serka koziego. Jajo jest monosmakiem, smak kwaśny jest niezbędny, moje dziecko kiedyś dusiło się po jajku, bo ciotka zapomniała o ketchupie i nie mogło go strawić. Pisałam o tym na forum. Z tym jajem jednak trzeba uważać, jeśli dziecko jest mocno alergiczne ( było ? ), jak moje...Dlatego ja daję jedno na tydzień, nie licząc tych małych ilości w klopsikach, naleśnikach czy lanych kluskach.
Jeśli chodzi o owsiankę, to moje dziecko najchętniej jadłoby na śniadanie polentę czyli samą kaszkę kukurydzianą, bo uwielbia, jednak ja staram się mu dawać z płatkami owsianymi. Myślę, że więcej kaszki kukurydzianej niż płatków też jest ok.
Tak Alicjo, to ten sam sklep.
A w kwestii szczepień, moja lekarka z Wildy nigdy mi nie przypominała o szczepieniach, chyba sprawę zlewa, od kwietnia mam jedno zaległe i wcale nie dzwoni. Agatko Poznanianko w każdy drugi czwartek biegniemy do pani Ani do Centrum, pan Kazik z Małgosią gotują pyszną kawę i herbatkę, kobitki przynoszą słodycze ( a jakże ! ), czekamy na spóźnialskich :))) no i gadamy sobie o różnych rzeczach z Panią Anią, np. o jesieni, tak było ostatnio, bardzo miły i przyjemny czas ********Pozdrawiam serdecznie******
data: 2006.09.19
autor: Rene
Rene, dziękuję Ci za przepis. Faktycznie zupka z płatków smakuje przepysznie :)) Pochwale się jeszcze; od kilku dni nie odczuwam wogóle bólu pod żebrami, nie mam skurczy jelit, nie marznę. Wszystko idzie gładko i lekko. Fajnie :)))
data: 2006.09.19
autor: Livia z Anglii.
Czytając wasze listy widzę, że do owsianki dajecie większą część płatków owsianych.
A ja robię odwrotnie, bo daje więcej kaszki kukurydzianej, bo taka nam najbardziej smakuje. Czy tak też może być?
Mam jeszcze pytanie odnośnie tego ile razy w tygodniu prawie dwu i pół letnie dziecko może jeść jajka?
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.09.18
autor: miwi
Witam. Pani Aniu dziękuję bardzo za odpowiedż w sprawie magnezu . A i mojej małej lepiej po konsultacjach telefonicznych. Strasznie się stresowałam tym katarem. Może to dlatego ,że to jej pierwszy poważny. Rene dziękuję za wiadomość o jagnięcinie. Jutro sprawdzę. Czy to jest ten słynny sklep pod szyldem "Pokarm dla psów i kotów"? Parę lat temu było to jedyne miejsce w Poznaniu, gdzie można było dostać baraninę. W sklepie funkcjonowała tzw. gazetka ścienna ze zdjęciami pupili klientów. W rogu gazetki był.... artykuł z wywiadem z panią Anią zachwalający baraninkę , oczywiście ze zdjęciem pani Ani.Mam nadzieję,że gazetka się zmieniła a jagnięcina jest dobra. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.09.18
autor: Alicja Poznań
Czy mogę się dowiedzieć co to są klubowe czwartkowe spotkania. Chętnie bym również w nich brała udział. Mam jescze pytanie do Pani Ani kiedy będą sie odbywać szkolenia i stopnia bo z chęcia bym wzieła w nich udział.
data: 2006.09.18
autor: Agata z Poznania
Witam wszystkich serdecznie. Gotuję wg PP w oparciu o przepisy z ksiażek Pani Ani od maja( tylko kilka swoich przerobilam wg PP, ale jeszcze sie uczę, i dluuuugo będę, więc wolę nie kombinować, wszystko w swoim czasie). Bardzo sie ciesze, iż los podsuną mi Pani książki ( pozdrowienia dla Marysi :). Pisząc to czuję jakbym sie powtarzala, tyle razy czytalam podobne wypowiedzi na Forum... Staram się by wszystkie posilki byly zrównoważone i cieple. Przepada za nimi mój chlopak, przekonują się powoli dzieci. Mam za soba nielada doswiadczenie. Moje pierwsze lato bez wody. A lato, jak pamiętamy, bylo upalne, zwlaszcza lipiec. Nigdy wody nie lubilam i zmuszalam się do picia chociaż litra, z zalecanych póltora do dwóch dziennie. W minione lato ( już mamy jesień :) pilam tylko gotowaną kawę (z cynamonem, kardamonem, imbirem i miodem - przepyszna) oraz neutralną herbatkę. Może raz zachcialo mi sie wody... Jeden lyk doslownie wystarczyl, by sie przekonac, że jest slona i mi wcale nie smakuje. W te najbardziej gorące dni gotowalam także kawę zbożowa. Zdarzylo mi się jedynie kilka razy wypić letnią czarną herbatę z miodem. I zaobserwowalam niesamowite zjawisko. Organizm sam sie ochladzal: w najwieksze upaly na skórze pojawialy się kropelki wody. Na czole, na karku... Zimne, kojące. Pierszwy raz w to lato nie wlaczylam w pracy klimatyzacji. Wszyscy z klimatyzowanych pomieszczeń narzekali, że gorąco, ja nie. Zamiast litrow lodowatej wody pilam cieplą herbatę z termosu:)
Od czasu zainteresowania PP wpadam na kawe / herbate oraz dawkę mądrości, energii i magii do Pani Ani w klubowe czwarkowe popoludnia.
Pani Aniu nawiązując do ostatniego spotkania mam dwa pytania.( Bo juz się zakręcilam:) Po 1 Jak to z ta joga jest? Ja - jestem instruktorem - po moich ćwiczeniach czuję się wspaniale, na skrzydlach wracam do domu - po nich plus po cieżkim - emocjolalnie - dniu w pracy. W czasie lata mam przerwę i wlaśnie za dwa dni zaczynam kolejne kursy. Ćwiczę zazwyczaj dwa razy w tygodniu. Bez zbytniego forsowania wzmiacniam cale cialo, dotleniam je glebokim regularnym oddechem, pobudzam do pracy jelita, ale przede wszystkim buduje rusztowanie - wzmacniam kregoslup. Jestem po rehabilitacji i sama mam kregoslup krzywy, więc bardzo ostrożnie dobieram ćwiczenia. Po tych ćwiczeniach czuję się i ja, i ćwiczące ze mną osoby, bardzo dobrze. Naturalnie dużą rolę odgrywa wylączenie myśli, koncentracja na cwiczeniach, zrelaksowanie, godzinny dystans do swoich, czekajacych za drzwiami sali, problemow. Kilka razy wspomniala Pani przed wakacjami, iż joga jest w starym i bym dala sobie z nią spokój (zapamiętalam). W miniony czwartek poznalam u Pani instruktorkę jogi z Zielonej Gory ( pozdrowienia :), która także najwyraźniej, podobnie jak ja, nie wnika w meandry jogi, nie medytuje, nie lewituje. Ćwiczy dla zdrowia, sylwetki, lepszego samopoczucia. Powiedziala mi, że joga jest Pani zdaniem ok. Pani także, na moje pytanie to potwierdzila. Ja natomiast mialam latem nie lada dylemat. Nie dość, że sama ćwiczę tę yy joge to jeszcze innych nauczam... Uradowala mnie więc informacja, iż joga f i z y c z n a jest OK. Proszę jeszcze raz o wytlumaczenie na czym joga fizyczna polega i ile razy w tygodniu ją najlpiej ćwiczyć. I jeszcze 2 pytanie, o herbatę neutralną. Wspomniala Pani w czwartek, że w ksiażce jest owszem przepis na herbatę neutralną 1/2 lyżeczki tymianku + 1 lyżeczka lukrecji plus imbir, ale książki czytają rożni ludzie i Pani preferuje inne proporcje 1 - 1. Czy dobrze zrozumialam? Czy tymianku może być = czy nawet > ? I ile dodaje Pani cynamonu oraz owocu anyżu dodatkowo przed imbirem? Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie Panią Anię oraz wszystkich czytelnikow/autorów Forum:)PS dla Marcela :) Owsianka ugotowana - dodalam cynamonu na końcu zamiast rodzynek - to dla Kasi z Kanady oraz z imbirem szczyptę kardamonu dodalam, Twojego ulubionego. Ooops! lecę już spać, bo znowu późno, a ja sobie od miesiecy obiecuje, że wreszcie polożę sie wczesniej... I dziś znowu nici z tego. I woreczek cierpi... Dobranoc***
data: 2006.09.18
autor: Anita
Drogi Marcelinni :) tu Piotruś zglasza sie z odpowoiedzia :)
/chyba ostatnia osoba jakiej bys sie spodziewal :)
Lubczyk [znalazlem w wyszukiwarce] - Pani Ania napisala jest w smaku kwasnym. Z ksiazki nr 1 /ktora podwedzilem Anitce :) wszedzie z nia chodzi :) >> estragon - gorzki, curry - ostry i papryki odpowiednio ostra i slodka. Co do tych zabojczych mieszanek 18 ziolowych to jak na moje oko to misz masz totalny, ktory powinien wyladaowac w koszu :) [w smietniku]. Ksiazek wprawdzie nie czytalem, chociaz dzisiaj zagladalem, ale duzo slyszalem / w zasadzie tylko to slysze przez ostatnie miesiace :) ale nie tylko slysze ale i testuje i samkuje :) MNIAM !!!!! I TU WIEKLIMI LITERAMI POKLON W STRONE PANI ANI !!!

Tymczasem Marcellini szykuj zarelko / oczywiscie tylko po Ciesielsku / bo wpadam jutro do Ciebie i mam nadzieje, ze cos pysznego przekasze :) Tak jak ostatnio:) i byle do syta bylo jak zaleca pani Ania / to moje ulubione zalecenie :)
ps
Ciesze sie ze moja kochana Anitka zainteresowala sie kuchnia PP - nic, tylko jesc :) a w domku tak pieknie pachnie. Nasze dwa kotki z uwielbieniem rozkladaja sie na gornych szafkach w kuchni i leniwie sie przeciagajac, wdychaja cudowne Ciesielskie zapachy. [psss liczac na smakowity kasek np indyczka ;)]
data: 2006.09.18
autor: Piotruś Pan :)
Czy warto (można?) jeść kukurydzę w kolbach? Jak ją przyrządzić?
data: 2006.09.18
autor: Magda z Sopotu
Ela, czy mogłabyś się na forum inaczej podpisywać niż Ela, bo tu już jedna Ela jest:))) Dzięki z góry
data: 2006.09.18
autor: Rene
Edytko, w przychodni lekarz podyktował mi do napisania odpowiednią formułkę. Przestrzegał przed Sanepidem, który może nałożyć jakieś kary, grzywny itp. Pozdrawiam
data: 2006.09.18
autor: Grażyna z Lubonia
Witaj Edyto, na szczęście nikt do tej pory nas nie ściga za nieszczepienie naszego dziecka. W przychodni rejonowej oświadczyłam, że po konsultacji z innym lekarzem wstrzymujemy szczepienia. Lekarz nie był zachwycony, ale zaakceptował nasz punkt widzenia. Tak na prawdę są dwa wyjścia: albo złożysz oświadczenie w przychodni i podpiszesz stosowne dokumenty, albo dostarczysz zaświadczenie od lekarza, że dziecko szczepione być nie może.Takim lekarzem może być homeopata, ponieważ homeopaci są w znacznej części przeciwni szczepieniom. Serdecznie pozdrawiam
data: 2006.09.18
autor: Joanna D
Witajcie! Od jakiegoś czasu jestem na diecie pani Ani i jestem bardzo zadowolona.moim dzieciom smakują prawie wszyskie potrawy, a w szczególności smazone banany.od niedawna zajadamy też zuypkę śniadaniową. czasem mamy małe scesy, ale ogólnie jest ok. na herbatkę lukrecjwą przychodzi nawet przyjaciółka mojej 17- letniej córki.Pani ANI, imienniczce mojej Anulki życzę duzo, dużo sił, by mogła jeszcze wielu innym pomóc tak jak nam!całuski
ps: córka chciała by się jeszcze dowiedzieć co może zrobić by pozbyc się trądziku( bardzo lubi slodycze, a mimo to ograniczyła je do jednej kostki dzinnie i nie chce iść na dalsze ustępstwa). uwielbia surowe owoce, ale zrezygnowała z nich.od czasu do czasu zajda dzem bananowy z tostami albo kukurydze na gorąco z chili.
data: 2006.09.17
autor: Aluśka
Agato z Poznania, najlepiej kup lukrecję i inne potrzebne zioła i przyprawy u Pani Anny w sklepiku! Ja kupuję je tam hurtowo i nigdy niczego mi nie brakuje, nie muszę więcej biegać po aptekach ani szperać w spożywczakach:) Zrezygnowałam z tego "sportu" odkąd wykupiłam z pobliskiego samu cały zapas kolendry i już nigdy więcej jej nie sprowadzili... Pozdrowienia!
data: 2006.09.17
autor: Marta Rusiecka z Warszawy
Witam serdecznie. Skorzstam z rady Marty Rusieckiej z Warszawy jak tylko uda mi sie kupić lukrecję. Mam te same kłopoty z gardłem.
Mój rosołek i wołowinka na kanapki są przepyszne. Niestety mój mąż po rosołku dostał wzdęcia.(nie uświadamiam rodziny w zmianie odżywiania nie chcieliby jeść nic co ugotuję)Cozrobiłam nie tak, że bolał go brzuch i wzdęło go?
Jeśli chodzi o jedzonko na cały dzień to rozumiem że ja mogę sobie nosić termos zzupką ale co dzieci do szkoły? Nie dam im termosu, a wracają późno do domu. Zawsze dawałam kanapki i owoce a co teraz?
Dziekuję z góry za pomoc
data: 2006.09.17
autor: Agata z Poznania
Witam Wszystkich :-)
Jeszcze coś a propos owsianki. Na kursie słyszałem (nie pamiętam od kogo), że można ją zmiksować, więc tym bardziej będzie przypominała budyń. Co do dodawania wanilii... - ciekawy pomysł, trzeba zapytać Panią Anię. Można też przed miksowaniem dodać odrobinę kakao i wówczas otrzymamy budyń czekoladowy :-) Oczywiście wszystkie te koncepcje musi potwierdzić Pani Ania.
A przy okazji, od rana robię porządki ze swoimi przyprawami i w związku z tym mam dylemat, co wyrzucić a co zostawić i jeśli zostawić, to co jest w jakim smaku? Pytania dotyczą lubczyka, mielonej papryki (słodkiej i ostrej), estragonu, ziół prowansalskich, cząbru, curry, gotowej "Mieszanki 18 ziół" (w składzie: anyż, bazylia, czarnuszka, cząber, estragon, gorczyca, hyzop, jałowiec, kminek, kolendra, koper włoski, kozieradka, liść lubczyka, nasienie lnu, majeranek, rozmaryn, tymianek, wiesiołek) oraz "Mieszanki grillowej" (w składzie: chilli, koperek, tymianek, oregano, cebula, pieprz, gałka muszkatołowa, por). "18 ziół" i "grillowej" przed przejściem na PP używałem do zup, mięs i kanapek, dawały niepowtarzalny smak. Reszta przypraw, to pozostałości po innych dietach, których sporo w swoim życiu zaliczyłem.
Pani Magdo, ciasto czekoladowe było przepyszne! Jestem pełen podziwu i uznania dla Pani kulinarnej inwencji twórczej i jej efektów. Na początku owszem, ciasto wyrosło, ale po wyjęciu z piekarnika nieco zmniejszyło się. Być może problem tkwi w zbyt szybkim właśnie wyjmowaniu go z piekarnika? Można poeksperymentować. Ja jeśli chodzi o kuchnię, jestem bardzo "niepokorny" lubię wyzwania i udziwniania. Prawie nigdy nie trzymałem się ściśle przepisów, bo zawsze coś musiałem zmienić lub od siebie dorzucić :-). W PP nie mogę tego robić, bo jestem jeszcze zbyt "kwaśny, surowy i zimny" :-). Dziś gotujemy grochówkę i sznycle cielęce z jajkiem sadzonym. Kto jest w pobliżu, zapraszam !!! :-)Pozdrawiam lukrecjowo Panią Anię, Panią Magdę, Edytę i Wszystkich pozostałych :-)
PS.
Oczywiście LADIES first! Za błąd, Panie i poliglotów, przepraszam!:-)
data: 2006.09.17
autor: Marcel
Grażynko z Lubonia czy w przychodni kazano Ci podpisać stosowny papier, czy sama napisałaś to oświadczenia?I czy straszono Cie tylko Sanepidem? Dziękuję za poprzednią odpowiedź i pozdrawiam.
data: 2006.09.17
autor: Edyta
Słyszałam,że w niektórych krajach zachodnich np.w Niemczech nie szczepi się już dzieci? Czy ktoś coś wie na ten temat? Pozdrowienia dla wszystkich.
data: 2006.09.17
autor: Ewelina
W sprawie szczepień u dzieci. Mam 2 dzieci: 3 i 5 lat. Metodą małych kroków eliminuję te szczepienia, które wydają mi się szczególnie zbyteczne. Przed ponad rokiem nie zaszczepiłam młodszego synka szczepionką przeciwko odrze, śwince, różyczce. Podpisałam w przychodni stosowny papier, że nie zgadzam się na to szczepienie. Póki co nie miałam interwencji sanepidu. Jaki można mieć argument? Szczepienie to, jako obowiązkowe wprowadzono niedawno i nie są to ciężkie choroby. Rejonowy pediatra powiedział, że od 20 lat nie spotkał się z przypadkiem odry, a stwierdzenie, że świnka może spowodować bezpłodność u chłopców, to bzdura. Zachorowanie na świnkę daje pełną odporność na tę chorobę, a szczepionka nie i oczywiście trzeba podawać dawkę przypominającą. Planuję nie zaszczepić chłopaków szczepionką przeciw WZW (kolejna dawka przypominająca). Nie podjęłam decyzycji, co do DTP i polio. Na pewno pewno odpłatna szcepionka przeciwko polio (Immovax) jest bezpieczniejsza, niż proponowana rodzicom nieodpłatnie doustna. Książkę o sczepieniach na pewno zamówię. Pozdrowionka
data: 2006.09.17
autor: Grażyna z Lubonia
Witam, kilka słów ode mnie ku chwale herbatki: Moja zakręcona historia zdrowotna ma wiele wątków a jeden z nich dotyczy gardła. Dziesięć lat temu zaczęłam pracę jako nauczycielka. Niemalże natychmiast pojawiły się problemy zawodowo-gardłowe: ból a raczej nieznośne, niewyobrażalne swędzenie, wciąż chrypa, suchość, niemożność odchrząknięcia, suchy kaszel, zaniki głosu itp. Lekarstwa, tabletki do ssania na dłuższa metę nie pomagałay. Na pewno miały tu sporo do powiedzenia również moje emocje. W kulminacyjnym momencie (po kilku latach) musiałam się przekwalifikować i rozpoczęłam pracę biurową, bo lekarze zgodnie okrzyknęli mnie kandydatką do utraty głosu. Przez 2-3 lata było lepiej ale zapragnęłam wrócić do swojego zawodu. Wtedy zaczęłam nasze jedzenie, choć jeszcze nie nazbyt rygorystycznie. Gardło miało się lepiej ale prawdziwą rewolucję zauważyłam kiedy KATEGORYCZNIE odstawiłam wszelkie napoje na rzecz naszego picia a w szczególności herbatki TLI (tymianek-lukrecja-imbir)- nawet na wakacjach. Pracuję głosem ze zwielokrotnioną siłą bo uczę małe dzieci tańców polskich: muzyka gra, dzieci jak to dzieci, albo tupią albo pokrzykują, nie zawsze wtedy kiedy trzeba a moje polecenia, liczenie taktów i inne uwagi muszą być słyszalne dla wszystkich. No i zapewne domyślacie się zakończenia? Moje gardło ma się cudownie, lekarze przy okazji badań okresowych nie widzą ŻADNYCH uszkodzeń. Chrypka pojawia się jedynie wtedy gdy nadmiernie się emocjonuję (nie muszę wtedy nic mówić a gardło i tak trzeszczy) lub raz czy dwa gdy podczas przerwy w zajęciach zdarzyło mi się wypić kilka łyków czarnej herbaty (już tego nie robię-nie warto). Mam z natury słaby i cichy głos ale powoli zaczyna nabierać mocnej, dźwięcznej barwy. Oczywiście chodzę do swoich prac z termosem. Wystarcza półlitrowy, bo zaledwie kilka łyków zaspokaja pragnienie i działa jak cudowny balsam... Jeśli wśród czytelników forum są nauczyciele lub inni pracujący głosem, którzy jeszcze nie mogą się przekonać do tego napoju, to naprawdę szczerze polecam! Pozdrowienia!
data: 2006.09.17
autor: Marta Rusiecka z Warszawy
Edyto, nie dodaję wanilii, nie dodaję też innej kaszy, tylko płatki owsiane. i w sumie nie wiem, dlaczego tak dobrze smakuje :-), bo owsianka - jak widzisz - jest w zasadzie soute (bez żadnych fajerwerków). Poza tym bardzo lubię ją gotować (pewnie dlatego, że tak dobrze mi wychodzi :-)) Pozdrawiam nieustająco
data: 2006.09.16
autor: Ela
Pare slow o Porzadku - zainspirowanych ostatnimi slowami listu Pani Ani. Rozczarowanie ze "Porzadek nie zapewnia raju..."? Na Boga! Przeciez to kazdy z nas musi sobie ten raj zapewnic. Zyjac, dzialajac, popelniajac bledy... Porzadek nic za nas nie zrobi. I nie rozumiem skad ta koncentracja na cierpieniu. W zyciu tyle cudownosci...
Jak mowi Rumi: rodzimy sie jak kartofelki - surowe i przez to - niejadalne. Musimy sie troche pogotowac i wtedy wszystko bedzie dobrze. A sam proces gotowania... coz? skoro kartofelki moga to my tez. (choc przeciez nie bede zaprzeczal ze czasem nie jest latwo...) Nawiasem mowiac - Rumi byl tez swietnym kucharzem a przepisy na niektore sufickie potrawy zawieraja naprawde DUZO przypraw...
Usciski dla wszystkich
data: 2006.09.16
autor: Darek
Elu,myślałam,że dodajesz wanilii do owsianki,ale nie zapomniałaś o kaszy kukurydzianej? Ja dość często dodaję jeszcze kaszy gryczanej białej, z nadzieją,że będzie zdrowsz,ale może się mylę.Dziękuję za przepis.Wielkie dzięki tez Pani Ani za książkę o szczepieniach.Zawsze przeżywam stres jak mam iść, bo synek nigdy nie znosi tego obojętnie.Ostatnio tak zwlekałam, że kilka razy mnie wzywano.Czy ktoś wie,jak to zrobić żeby nie szczepić,czy to jest jakoś karalne? Joanno czy nikt Was nie ścigał,jak nie szczepiliście dziecka do roku? Pozdrawiam.
data: 2006.09.16
autor: Edyta
Uffff! Noc za nami. Pani Aniu było bardzo cięzko ale przetrzymałam. Po powrocie z pracy pojechałam z małym do lekarza, wizyta trwała 3 minuty. Osłuchowo czysty, gardło czerwone, no i oczywiscie antybiotyk. Antybiotyk oczywiscie kupiłam pod czujnym okiem babci ;) Babcia została wyprawiona do domu a ja z małym do łózka ( dziękuje opatrzności za to, że karmię jeszcze piersią) mały do piersi i wziełam na przeczekanie. Temperatura powyżej 40 stopni, mały parzy, i oddycha jak parowóz, trwało to 2 godziny ale kiedy doszło do 40,6 stopni pekłam i podałam nurofen około 19.00. W miedzyczasie imbirówka, rosół i herbatka oraz owsianka. Kładłam się do łóżka o 22.00, mały nie miał temperatury. Około 2 w nocy znów powtorka, parzy, temperatura doszła już "tylko" do 40,5 ale wytrwałam, o 4 zaczeła spadać, mały zasnął, ja też. Myślałam naiwnie, że już po wszystkim. O 6.30 powtórka z rozrywki, z tą różnicą, że temperatura doszła tylko do 40 stopni i szybciej spadła. Mały zasnął ok.9.00 i śpi do teraz, nie wiem czy to juz koniec ale cieszę się, że wytrwałam. Pozdrawiam serdecznie Pani Aniu!
data: 2006.09.16
autor: Agiska
Pani Aniu,daję synkowi (2 lata,3 mies.) wieczorem do picia herbatki ziołowe,w tych kombinacjach,które Pani zaleca: tymianek-lukrecja-imbir, tymianek-anyż-lukrecja-cynamon-imbir. Jednak od ponad tygodnia mały budzi sie rano cały zasikany (śpi w pampersie). W zasadzie nie martwię się,ale jestem ciekawa co Pani na to. Dodam,że dzieje sie tak pomimo zmniejszenia ilości płynu z 220 do 180 ml.
Pozdrawiam! :)
data: 2006.09.16
autor: Monika z Częstochowy
Agato z Poznania! Ja do pracy dzielnie taszczę termos litrowy z pięcioprzemianową zupą i cały litr tejże strawy zjadam na dwóch przerwach w pracy. Nawet koleżanki zaraziłam i też przynoszą swoje zupy!:) Czasem zabieram też w szczelnym pojemniku sałatkę, np.tuńczykowo-jajeczną z czosnkiem. Piję rzadko lub wcale,bo zupa zaspokaja apetyt i pragnienie. Ale jeśli już to kawę zbożową, napar z imbiru lub gorącą wodę. Odkryłam tez ostatnio w supermarkecie termosy 2l na jedzenie. Kosztują ponad 30zł,więc po wypłacie się skuszę,bo mężowi też chcę serwować ciepłe jedzonko do pracy! Pozdrawiam serdecznie!!!
data: 2006.09.16
autor: Monika z Częstochowy
Dobry dzień, ja do Ady z Niemiec. Ado w F. Zycia, na stronie 312 jest przykład gulaszyku dla małego brzdąca. Osobiscie często gesto robie gulaszyk na miesku z zupy-cielecina lub indyk które mielę maszynka do mięsa i wrzucam do podduszonych warzyw np marchewki, pora, cebuli, pietruszki białej, rózyczki kalafiora. Do tego tradycyjne poduszone ziemniaczki. O smak sama zadbaj, jeśli tobie podejdzie to i małemu tez.Dodaj troche masełka. Często gesto robie sznycelki wołowo-cielece lub same cielęce. Przepis na str. 245 F. Zycia ale wzbogacony o roztopione masło - ok 150 gr i 1 szklanke wody. Mamusia mi to kiedys podpowiedziała i wtedy sa sznycle delikatniejsze i nie kurcza sie przy smażeniu. A jak nie mam pomysłu na obiad to robie dobre puree z ziemniaków, marchewki i cebuli i masełka i z imbirem i sola a zmielone miesko zalewam paroma łyzkami zupy wymieszanymi np z 2-3 łyzkami naszego sosu gulaszowego. Tez pyszne.Mam nadzieje że choc trochę Ci pomogłam. Ciekawam tego owsiankowego budyniu waniliowego. Panie Marcelu a czy ciasto czekoladowe tym razem choc ździebko wyrosło ?? Miłego dnia.
data: 2006.09.16
autor: Magda Ciesielska
Pani Aniu, wracam do arabskiego pieprzu ziołowego "Schawerma".
Dzwoniłam do dystrybutora i dowiedziałam sie,że nie jest on oryginalny lecz jest mieszanką sporządzaną w Polsce.Czy mimo tego, jest wg Pani godny naszej uwagi, czy raczej zrezygnować?
Pozdrawiam.
data: 2006.09.15
autor: Hania z Warszawy
Witaj Edyto. Marcelowi rzeczywiście bardzo smakuje moja owsianka, chociaż nic niezwykłego do niej nie dodaję. Normalna Ciesielska owsianka :-) ale podam Ci, może coś Ciebie zainspiruje :-) Na 1,5 l wrzącej wody wrzucam szczyptę kurkumy, troszkę masła (pół łyżeczki - 3/4 łyżeczki), 5-6 łyżek płatków owsianych, imbir na końcu łyżeczki, sól do smaku (to jest dla mnie ważny moment, próbuję i myślę o tym, że przecież dodam jeszcze trochę wrzątku i miód) gotuję 20 min., odstawiam na 10 min., potem zagotowuję, dodaję łyżeczkę soku z cytryny, wrzącą wodę, gotuję 10 min. (chociaż nie ma orzechów ani rodzynek:-), potem dodaję troszkę masła (symbolicznie) i miód (teraz też smakuję, żeby nie dodać za dużo). Owsiankę gotuję wieczorem. Pani Aniu, mam nadzieję, że to jest oki :-) Przy okazji pytanie od Kasi Kanadyjki: czy można dodać cynamon do owsianki, np. w miejsce rodzynek? Pozdrawiam serdecznie Panią i Wszystkich
data: 2006.09.15
autor: Ela Mamoniowa :-)), czyli Marcelowa :-))
Czy mogę prosić o proporcje owsianki, która smakuje jak budyń waniliowy? Moje dziecko też kiedyś reagowało kaszlem-strasznym na cielęcinę i wołowinę. Kilka miesięcy byliśmy na indyku, co jednak dało w efekcie suchy , długotrwały i bardzo męczący kaszel, który nie chciał się zmienić.Powoli doszłam do tego, że to moje "drobne" błędy i bardzo powoli zaczęłam równoważyć dziecko i siebie aż teraz juz je wszystko. Pani Aniu,mam prośbę,czy może Pani napisać o wpływie diety na nerczycę. Czy nasza dieta może pomóc ?
data: 2006.09.15
autor: Edyta
Witaj Ewak. Wśród różnych dolegliwości, z którymi w życiu się borykałam, była też nerwica żołądka z początkiem choroby wrzodowej. Lekarstwa, które otrzymywałam, pomagały, ale problem nie znikał. Najgorzej było zawsze wiosną i jesienią - wtedy ból się nasilał. Rozwiązanie problemu było oczywiste - zmiana dotychczasowych nawyków jedzeniowych. Zapraszam Cię serdecznie do lektur Anny Ciecielskiej; zacznij gotować, stosować się do jej zaleceń, a dolegliwości miną. Tak było ze mną. Serdecznie pozdrawiam.
PS. Pani Aniu, dzięki za książkę o szczepieniach, już ją zamówiłam. Postanowiliśmy z mężem nie szczepić córeczki do roku, w związku z powikłaniami przy jej porodzie, ale zastanawiamy się, co dalej. Zbieramy informacje na ten temat. No właśnie: a może forumowi rodzice mogliby napisać jak sobie radzą z wątpliwościami. Co robią, gdy dziecko ma kontakt np. z osobą chorą? Co z przedszkolem?
data: 2006.09.15
autor: Joanna D. obecnie z Warszawy ;-)
Mam pytanie do pani Ani - czy ma sens mrożenie pokrojonej zielonej pietruszki. Albo w jaki sposób zagospodarować większą jej ilość? Czy można wykombinować taką sałatkę do chleba: oliwa (sł), czosnek (o), sól (sn), Pietruszka zielona (k), sok z cytryny (k).Bardzo proszę o ustosunkowanie się.
data: 2006.09.15
autor: Krystyna
Zastanawiam sie jak sobie radzicie pracując. Co jecie w ciągu dnia. Co dzieci dostają na śniadanie do szkoły i przed wyjściem do szkoły? moje na szczęście wogóle chcą coś zjeść przed wyjściem najczęściej są to kanapki. Mąż za to potrafi do 16 nic nie jeść. Ja w przedszkolu zawsze coś skubnę ale nie jest to kuchnia Pani Ani.
data: 2006.09.15
autor: Agata z Poznania
Zaczynam właśnie gotować pierwszą zupę z książki Pani Ani
rosół. To mój początek ze zdrowym żywieniem. Jak wy sobie kobiety i mężczyźni radzicie?
chcę jeszcze zrobić wołowinkę na kanapki dla dzieci do szkoly. czy zawsze jest tak trudno?
moje kamienie w woreczku żółciowym na razie są spokojne staram sie stosować do zaleceń Pani Ani nic zimnego, surowego i kwaśnego. Ciężko bo to wszystko co lubię.
Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.09.15
autor: Agata z Poznania
Ewo, kup książki Pani Ani, przeczytaj, zacznij stosować i umów się na konsultację. Nie ma innej rady. A jeśli trafiłaś na to forum, znaczy, że dostałaś szansę wyjścia z tego koszmaru i powrotu do normalności, której chyba łakniesz jak kania dżdżu :) Nie z takimi przypadkami Pani Ania sobie poradziła, więc do dzieła! Pozdrawiam
data: 2006.09.15
autor: Jagoda
Witam Uroczą Panią Anię, Wszystkie wspaniałe Dziewczyny z III kursu w Wąsowie, Forumowiczki i Forumowiczów :):):)
Po powrocie z pachnącego jedzonkiem folwarku niecierpliwie zaglądaliśmy na forum z nadzieją, że ktoś ze znajomych się odezwie. Oczywiście chciałem wyrwać się pierwszy, jak Jaś do tablicy, ale pomyślałem, że przecież... ladys first :)Nasze myśli wciąż krążą wokół atmosfery Wąsowa, a z naszej kuchni wydobywają się zrównoważone zapachy wyprowadzające pozytywnie z równowagi naszych sąsiadów. To nic, że pierwszego ranka przewaliliśmy owsiankę, że zrobiliśmy (wbrew wewnętrznym zakazom!)ciasto czekoladowe Pani Magdy - chodziło o to, by go nie zapomnieć :) I spokojnie Pani Aniu, już poczuliśmy palec Boży - wielki jak kolumna poczciwego Zygmunta. Teraz Ela gotuje taką owsiankę, że smakuje jak budyń waniliowy, uwierzycie??? Zacząłem pić herbatkę i chyba zaprzyjaźniłem się z lukrecją, bo "kółko" z gardła odjechało bezpowrotnie. No cóż... to chyba cud, bo atmosfera w naszym domu jest iście anielska, filozofia Pani Ani króluje w każdym zakamarku naszych serc, umysłów i pod podrygującą na garnku pokrywką. Dziękujemy za WSZYSTKO raz jeszcze i nieustająco!
Idę zobaczyć, czy rower stoi :)
Marcel
data: 2006.09.22
autor: Marcel
Świeża jagnięcina do kupienia we wtorki i środy w sklepie na ul. Poznańskiej 1/3 w Poznaniu ( wejście również od Rynku Jeżyckiego ) tel. 0605061785 lub 061 8472551 sklep czynny genialnie 9-16....
Ciekawa ta strona o szczepieniach....
data: 2006.09.15
autor: Rene
Prosze o rade, od roku czasu mam potworne problemy z wypróznianiem sie i ogólnie z samopoczuciem.
Wszystko zaczęlo sie niewinnie zgaga, pękaty brzuch, częste odbicia. jedzenie straciła dla mnie smak.Jadłam z rozsądku ale ciągle byłam głodna i ciągle burczało mi w brzuchu. Potem pojawił się ogromny ból, pieczenie w mostku. Byłam już u ośmiu gastrologów, miałam dwie gastroskopie ciągle faszeruje sie tablemtkami. Jest ulga ale na miesiąc potem ból powraca z podwojoną siłą. Lekarze stwierdzili że mam zaawansowaną nerwice żoładka, kwasy w żołądku.
Teraz jest gorzej gdyż ból jest w okolicach pępka, zaparcia są tak silne, że toalety nie odwiedzam przez tydzień czasem dwa, albo jak już pójdę to kał jest mały i żółty. Potworne bóle pojawiły sie podczas miesiączki.
Zauważyłam jeszcze taką prawidłowośc, że gdy nie mogę się wypróznic przez tydzień to dostaję zapalenie pęcherza wtedy ból jest bardzo przenikliwy i wszystko boli u lekarza dostaje dwa opakowania furagin, spokój mam na 3 tygodznie, a pózniej wszystko na nowo.
Nie wiem co mam robic do jakiego lekarza jeszcze pójśc. Wydaje mi sie że teraz mam problemy również z jelitami.
Jeżeli można mi jakoś pomóc to prosze o rade, gdyż lekarze do tej pory nie pomogli mi a bóle mam coraz większe.
pozdrawiam ewa
data: 2006.09.15
autor: ewak@law.com.pl
Kochani, dostałam od znajomego ważną książkę, którą wam polecam:
Ian Sinclair "Szczepienia - ukrywane fakty", dystrybucja i sprzedaż wysyłkowa Idea Contact Sp. z o.o., ul. Spółdzielcza 6, 62-800 Kalisz, tel. 062 501 11 81, szczepienia@jut.pl, http://www.jut.pl
data: 2006.09.15
autor: Anna Ciesielska
Agiśko, zadzwoń do mnie
data: 2006.09.15
autor: Anna Ciesielska
Proszę o radę. Starsza córka przyniosła ze szkoły katarzysko, trzy dni temperatury na poziomie max.37,5 i nasze "jedzonko" (imbirówa, rosól, zupki, owsianka) i własciwie zostały resztki katarku!!! Natomiast młodsze dziecię (2lata) przechodzi to strasznie, tzn. najpierw temperatura ale taka na poziomie 40 stopni (nawet 40,2) zbijana tylko jak zbliża się do tej granicy (czyli co ok. 7-8 godzin) i wczoraj po 3 dniach tej wysokiej temperatury wybił się paskudny zielony katar ale temperatura nie spada.
Mały oczywiście je tylko to co trzeba plus wisi na piersi bez przerwy. Rozumiem, że temperatura jest dobrym objawem ale mam pewną wątpliwość. Synek ma od urodzenia drożny przewód tetniczy (tzw. przewod Botalla) i obawiam się czy tak wysoka temperatura nie obciąża nadmiermie i tak już obciazonego serduszka, krótko mówiąc czy taka wysoka temperatura nie wyrzadzi szkody w serduszku synka?? czy moge dopuszczać do tak wyokiej temperatury??? Prosze o odpowiedź.
data: 2006.09.15
autor: Agiśka!
Dziękuję za odpowiedź Paniom Rene i Jagodzie.
Jednakże. Wiedza zawarta w książkach Pani Anny, zresztą oparta na wiekowej, jeśli nie tysiącletniej tradycji chińskiej jest bardzo logiczna i racjonalna i dlatego się do niej przekonałam. Traktowanie organizmu jako całość, rozgrzewające działanie potraw - to wszystko jest dla mnie bardzo jasne. Mi, mojemu mężowi i córce dieta bardzo służy. Pani Rene mam wrażenie, że nie czyta Pani dokładnie moich wypowiedzi. Ja zaufałam tej metodzie; byłam na szkoleniu, konsultacjach, bardzo dobrze znam książki (Pani powtarza rady z książek - to mi nie wystarcza) bo przypadek mojego syna wskazuje, że to nie działa. Poprosiłam o konkretną pomoc, nie za darmo - naukę gotowania u mnie w domu. Pani Jagodo ja gotuję rodzinie z przyjemnością. Zwaliłam winę na siebie. Skoro nie wychodzi mi z synem źle gotuję. Wiec niech ktoś mnie nauczy. Ja chcę gotować. No więc dlaczego rozgrzewająca jagnięcina nie doprowadza mojego syna do stanu, gdzie rzuca się cały dzień z nerwów a indyk i cielęcina tak? Dlaczego po kaszy kukurydzianej rozgrzewającej nie ma wysypki i nie swędzą go uszy, a po płatkach owsianych tak? Dlaczego skoro tyle osób jest tak pewnych tej metody i skorych do pouczeń nie przeprowadzić warsztatów udowadniających, że to działa?
data: 2006.09.14
autor: Ewa
Pani Ewo, Rene odpisała o żywieniu dziecka, a ja chciałabym się odnieść do Pani wątpliwości, czy musimy same gotować. Też się kiedyś nad tym zastanawiałam, bo pracuję, wracam późno, jestem zabiegana. Ale jak mamy odnaleźć nasz kamień filozoficzny, odkryć naszą wewnętrzną mądrość i intuicję, jeśli to nie my same będziemy stać przy garach, dogrzewając ogniem nasze kobiece sprawy, dosmakowując i dogadzając sobie i rodzinie? Od kartofanki do duchowości... Trudno tu tę kartoflankę scedować na kogoś innego, bo cały proces bierze w łeb. Proszę zajrzeć do pierwszych rozdziałów "Filozofii życia" - Pani Ania pięknie tam o tym pisze. Może jeszcze za mało ufności jest w Pani, może tak bardzo chce Pani wszystko wytłumaczyć sobie racjonalnie, że ucieka zasadniczy sens tego sposobu żywienia, w którym nie chodzi jedynie o "techniczne równoważanie" potraw, ale przede wszystkim o alchemię, która dzięki temu zaczyna działać w naszym życiu. W tym właśnie tkwi sens i cała magia tego, co robimy. Myślę, że jeśli powierzy Pani gotowanie, szczególnie dla osłabionego dziecka, komuś innemu, będzie ono miało mniejszą moc, czyli proces zdrowienia będzie dłuższy i bardziej mozolny. Nikt w tym Pani nie zastąpi. Na marginesie parę słów o wakacjach. Przez tydzień byłam w Bułgarii, gdzie starałam się jeść rzeczy dla nas najbliższe i to był pierwszy raz, gdy przez parę dni jadłam "normalnie", czyli po staremu. Zdrowotnie tego nie odczułam (póki co), ale emocje siadły na maxa - nagle ucichła intuicja i zaufanie, a obudziły się demony - strachy, o których dawno temu zapomniałam, wyobraźnia podsuwała mi bardzo plastyczne sceny, które pewnie nigdy nie miały miejsca, ale stanowiły uosobienie tego, co mnie w życiu kiedyś przerażało. No na przykład - w czasie spaceru po urokliwej starówce Sozopolu patrzę - wielka kotwica wmurowana w deptak. A ja nie zobaczyłam statku, zielonych wysp i błękitnego morza, tylko nadzianego na jej ostrze psa. Ratunku!!! Nie zdawałam sobie sprawy, że to aż tak działa. Wróciłam, ugotowałam co trzeba - i już nie mam problemu. Nasze jedzenie to pancerz ochronny nie tylko dla zdrowia, ale też dla podświadomości. Zastanawiam się, jak to było kiedyś, co robiłam z tym myślami, strachami i doszłam do wniosku, że dobre samopoczucie było kwestią przypadku - jeśli sprawy układał się mniej więcej po mojej myśli, ok, było mi dobrze i przyszłość malowała się w różowych kolorach. Jeśli nie - rozpacz, czarne myśli i cały świat bez sensu. Nie ma porównania pomiędzy tym, co było i do jakiego stopnia - będąc w tej wiedzy - żyje się nam lepiej. Też biegnę na kawę do Pani Ani:)) pozdrawiam
data: 2006.09.14
autor: Jagoda
Droga Ewo, masz prawo nie zgadzać się z tym, co pisze Pani Ania, ale gdybyś choć troszkę zaufała jej i jej radom, byłoby inaczej...Może to przypadek, że dziecko dobrze reaguje na jagnięcinkę, pamiętaj, że jest to mięso w smaku gorzkim i można je podawać dziecku sporadycznie, a na pewno nie non stop.Królik jest wychładzający więc też odpada, pozostaje wołowinka i cielęcinka, mięsa słodkie, tylko one będą służyły naszym dzieciom.Indyk też ale rzadziej.Oczywiście wieprzowina i kurczaki w żadnym wypadku.
Ja i mój 2,5 letni synek to przykład dla Pani wiele mówiący. Od prawie roku jesteśmy na kuchni PP, moje dziecko to typ strasznego alergika, drapanie do krwi, zakażenia gronkowcowe skóry, zerowa odporność, grzybica,tak było kiedyś. Pilnowałam i pilnuję go do bólu, żadnych grzechów na naszym koncie, a on jeszcze się drapie.... Oczywiście sporadycznie, ale jeszcze. Też na początku byłam w chciejstwie i nie rozumiałam dlaczego efekty nie są natychmiastowe. Odkąd zaczęłam w pełni akceptować jego i jego alergię jest lepiej, nie myślę, co będzie za miesiąc, myślę tylko o tym, co będzie jutro w garnku.No i pracuję nad swoją emocjonalnością, ta zrobiła wiele szkody mojemu dziecku.....Ufam, że to, co robię jest słuszne, jego odporność jest dużo lepsza, ostatni katarek miał jeden dzień i nawet obyło się bez imbirówki, rosołek, owsianka i piure ziemniaczane załatwiły sprawę.
Poza tym choroba mojego synka była mi potrzebna, żeby się obudzić z letargu, w jakim tkwiłam....
Pozdrowienia, biegnę na kawkę do pani Ani :)))
data: 2006.09.14
autor: Rene
Pani Anno,

Ponieważ jest to kolejny mój list, problem jest znany. Nie ma sensu powtarzać, że dziecko jest osłabione po mnie. Czyli 2 letnie dziecko na cielęcinę, indyka, płatki owsiane - produkty polecane reaguje katarem, kaszlem, nerwowością, wysypkami. Czyli typowa reakcja alergiczna. Skoro reaguje tak na produkty dobre, rozgrzewające Pani tłumaczy, że jest to proces oczyszczania dlaczego w takim razie nie reaguje tak na jagnięcinę - bardzo rozgrzewającą (na szczęście w Warszawie mam do tego mięsa dostęp). To nie jest logiczne. Po jagnięcinie również powinien się oczyszczać.

Nie zgadzam się z Panią, że tylko ja mogę gotować dla mojego dziecka. A propos nikt się nie zgłosił:( Czy myślała Pani o takim minisanatorium chociażby dla dzieci, gdzie przyjeżdżałyby matki z dziećmi powiedzmy na 2 tygodnie i wspólnie z Panią gotowały, tak by nie popełniać żadnych błędów i obserwować dobroczynne skutki diety? Widziałam kolejki rodziców z dziećmi z całej Polski w klinice alergologicznej na Działdowskiej w Warszawie i jestem przekonana, że wiele osób by do Pani przyjechało... Ja na pewno.

Pozdrawiam
data: 2006.09.14
autor: Ewa
Witam wszystkich, Pania Anie przede wszystkim. Dziekuje za troske, nie pisalam bo wiedzialam, ze i tak Pani kursuje, a trzymajac sie Pani zalecen zdrowialam w oczach. Bol trwal jakies 2 tygodnie. Temperatura po jakis 5-ciu sie ustabilizowala. Bardzo sie kontroluje i zupki popijam caly czas. Poki co koniec z eksperymentami. Milym efektem tej sytuacji jest moje "cudowne" schudniecie. Mam plaski brzuch na urlop:))) Ale powaznie to troche mnie ten urlop stresuje. Zapas przypraw i ziol zrobiony. Przeczytalam wszystkie porady z forum adnosnie takich wyjazdow. Wiem ze tylko cieple mam jesc - gorzej z piciem;)i licze ze jakos przetrwam. Na szczescie w drugiej polowie pazdziernika zobaczymy sie na konsultacjach. Obiecuje skorzystac ze slonka nie wychladzajac sie przy tym zbytnio. Pozdrawiam Pania Anie i wszystkich bardzo serdecznie
data: 2006.09.14
autor: Monika z Łodzi
Witam, Kochani, już jestem, trzeci kurs zaliczony. Refleksja na temat kursu potem, teraz odpowiem na listy, których trochę się nazbierało. Pani Agiśko, u takiego małego dziecka zachwiania w poziomie hemoglobiny są normalne, nie polecam ani vibovitu, ani miodu pokrzywowego, a tylko dyscyplinę w jego odżywianiu. Skłonności do zaburzeń w procesie krwiotwórczym może mieć z okresu życia płodowego, mogła mu Pani przekazać genetycznie osłabienie narządów. Ważne jest podawanie takiemu dziecku tych produktów, o których wspominam w „Filozofii życia”, czyli młoda wołowina, cielęcina, ewentualnie indyk, niewielkie ilości podrobów – wątróbka, jajka – żółtka, zawsze z odrobiną kwaśnego dla lepszego przyswajania żelaza, trochę zieleniny i wszystkie warzywa w odpowiednich ilościach. Proszę się nie denerwować, wszystko się unormuje. Trzeba dać dziecku szansę na to, aby poprzez właściwe odżywianie jego narządy wzmocniły się i dojrzały. Pani Ewo, parę tygodni minęło od Pani listu, myślę, że już wiele Pani przemyślała. Dziecko jest rozregulowane, ponieważ Pani zdrowie pozostawia wiele do życzenia. Taka jest reguła – zawirowana matka i cierpiące dzieci. Nie radzę brać kogoś do gotowania, musi się Pani sama tego nauczyć. Reakcja dziecka na nasze potrawy – katar, kaszel, wysypka i pobudzenie to bardzo normalny objaw, ponieważ dzięki energii zawartej w tym pożywieniu dziecko zaczyna się oczyszczać ze śluzu, który gromadziło - można powiedzieć - od poczęcia. Powinna Pani sobie i dziecku dać czas na to, aby jego narządy wzmocniły się i przestały produkować kolejny śluz. Natomiast proces oczyszczania i ustąpienie kataru i kaszlu nastąpi w czasie nieokreślonym, który zależy od Pani dyscypliny. Jeśli Pani niecierpliwość i strach wezmą górę i wprowadzi Pani leki i inny sposób odżywiania , kaszel i katar znikną, ale dziecko nie będzie zdrowieć ani się wzmacniać, a więc w naturalny sposób bronić się przed infekcjami. Życzę też Pani, aby więcej uwagi i troski miała Pani dla siebie. Pani Mario, temat który Pani poruszyła, to temat-rzeka. Nie wiem, czy w kilku zdaniach uda mi się go wyczerpać. Przypominam wszystkim, że oczyszczanie naszego wnętrza może się odbywać wyłącznie dzięki energii ognia, którą my wzbudzamy w naszym pożywieniu zrównoważonym. Nie ma właściwego efektu, gdy dostarczamy do ciała żywność niezrównoważoną lub tzw. suplementy dlatego, że energia ognia, która w założeniu ma oczyścić i wzmocnić, może nas „spalić” albo wprowadzić w niewłaściwe przestrzenie naszej świadomości. Energia ognia musi być „związana” z właściwą, zrównoważoną energią jin pożywienia, które będzie nas regenerowało i odnawiało esencję. Ten wewnętrzny proces da właściwe zakorzenienie – stabilizację i uchroni nas przed tzw. odlotami. Czyli w Pani przypadku stosowane pożywienie nie było właściwie wzmacniające (bez mięsa) i w sposób od siebie niezależny wchodziła Pani w przestrzenie świadomości, które stanowiły wielkie zagrożenie, ponieważ nie była Pani na to przygotowana. Podejrzewam, że Vilca cora nie miała z tym nic wspólnego, natomiast z relacji osób stosujących nasz sposób żywienia, a które w swoich poszukiwaniach – chciejstwie stosowały jednocześnie Vilca corę wynika, że zawsze rodziło to problemy. Mój wniosek jest jeden: jeżeli jesteśmy w naszym żywieniu, proszę nie stosować żadnych innych preparatów. Nie jest to dla nas dobre, ponieważ są one przewidziane wyłącznie dla ludzi w starym jedzeniu. A więc nie rozpraszajcie się, pilnujcie dyscypliny, a wszystko będzie się samoistnie dokonywać – i wzmocnienie, i oczyszczanie. Pani Minio, jednym zdaniem: wszystkie reguły dotyczące gotowania odnoszą się w identyczny sposób do gotowania i na gazie, i na prądzie. Jedynie efekt jest inny – w potrawach gotowanych na prądzie nie ma energii ognia. Pani Marto z Warszawy, przepis uwzględnia 50 g pokrzywy i pół litra miodu. Pani Joanno obecnie z Warszawy, cieszę się z takich listów, bardzo proszę o więcej, również serdecznie pozdrawiam. Pani Moniko z Częstochowy, tak, herbatka neutralna może być podawana o każdej porze dnia, proszę do niej dodawać odrobinę anyżu, cynamonu, czasami kolendry, posłodzić miodkiem, aby się dziecku lepiej spało. Rano po przebudzeniu proszę mu podać kawę zbożową z przyprawami i odrobiną miodu. Pani Moniko z Łodzi, jak tam boleści,
data: 2006.09.20
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu, wiem, że jest Pani teraz na kursach, ale może jakimś cudem zajrzy Pani na forum. Bardzo potrzebuję pomocy. Pod koniec czerwca przyplątało mi się zapalenie piersi, potem zrobił się z tego nawracający ropień, mam za sobą kilka cięć i wciąż niezagojone, ropiejące rany. W posiewie wyszedł gronkowiec (staphylococcus aureus) i pomimo ładnie brzmiącej nazwy jest oporny na wszystkie możliwe antybiotyki za wyjątkiem biseptolu. W trakcie leczenia po pierwszym zabiegu (na początku lipca) weszłam w sepsę, podano mi mnóstwo różnych leków, w tym również antybiotyki ale na szczęście bardzo szybko zareagowałam i uszłam w miarę cało, za to mam wrażenie, już bez własnej odporności. Teraz ten gronkowiec rozpanoszył się tak bardzo, że mam zapalenie stawów i bardzo cierpię. Staram się rozgrzewać i unikać wszystkiego co wychładza, mam jednak świadomość własnych błędów jakie popełniam, czuję to zaraz następnego dnia. Jestem zapisama na konsultacje w 2. połowie października, bardzo proszę o jakieś wskazówki, co mogłabym zrobić już teraz. Do października jeszcze tak bardzo daleko, chciałabym w końcu już przestać chorować i zająć się normalnym życiem.
Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję.
data: 2006.09.13
autor: Ania z Łodzi
W książce pani Ani to "Przepis dla dziecka karmionego piersią" w rozdziale przepisy dla małych dzieci czy coś takiego.Mój przepis to 1,5 l wrzątku, kurkuma na czubku łyżki, 4 łyżki kukurydzianej, 9 łyżek owsianych, imbir, kardamon, sól, gotuję pół godziny co chwilę mieszając bo kukurydziana się przypala, potem łyżka soku z cytryny, kurkuma, miód, oliwa z oliwek lub masło, kończę znowu na kardamonie. To jest przepis dla mojego dziecka, ale ja jadam z nim.
Małgosiu z Krakowa, mięso to podstawa naszego odżywiania, ja osobiście ubolewam, bo nie mogę znaleźć ostatnio jagnięciny, miałam baraninę,ale wylądowała w koszu, była zbyt intensywna w smaku i nikt nie chciał jej jeść...Pewnie nie umiem robić....Ale jagnięcina to zupełnie inna bajka, polecam:))
data: 2006.09.13
autor: Rene
Dziękuję bardzo wszystkim, już mi lepiej. Mam dużo motywacji do uzdrowienia :)
Rene, możesz mi podać dokładny przepis na te płatki śniadaniowe z kaszką?
Pozdrowionka
data: 2006.09.13
autor: Livia z Anglii.
Droga pani Anno!
Od wielu lat interesuję się dietami,zdrowym stylem zycia ,ale nie trafiłam jeszcze na nic takiego co kompleksowo pomogłoby mi naprawdę i trwale w mojej alergii nadwadze i innych dolegliwościach.
Pani propozycja jest logiczna i ciekawa.Zupka poranna z płatków i kaszy rozgrzewa i trzyma bez głodu do 11. Mam jednak pare pytań.Skąd wiedzieć że dobrze komponuje się te przyprawy.Według pani ksiązki ja powinnam być na diecie neutralno-rozgrzewającej.Ale jak komponować kanapki do pracy-co wówczas jeść.Jeśli robię np. smażone boczniaki jaka ma być kolejność-można sciągnąć z innego przepisu?Przepisy Pani w książce -wiadomo- nie obejmują całej palety możliwości-jak radzić sobie w przypadku innych potraw?Jaki schemat przyjąć? czy mogę jeść soję?A mięso czy muszę?Pozdrawiam
data: 2006.09.13
autor: Małgosia z Krakowa
Witam serdecznie.Mam pytanie do wszystkich doswiadczonych mam .Moj Hendrik ma 13,5 miesiaca i duzy apetyt. Rano i wieczorem wcina pelny talerz owsianki , w poludnie i popoludniu po pol talerza zupki.Nadszedl czas , zeby mu wprowadzic drugie danie. Moje pytanie , od czego zaczynalyscie, jak przygotowac purre ziemniaczane , zeby smakowalo, co do tego, jakie warzywa?I czy drugie danie tez mozna przygotowac na dwa dni?Moje dziecko jest od poczatku na PP, rozwija sie cudownie i jest zdowiutkie. Tutaj chcialabym podziekowadz p.Ani za to , ze Jest a jest Pani FANTASTYCZN:
P.S.Wczoraj zrobilam ciasteczka z platkow owsianych, ktoras z dziewczyn podawala tutaj przepis, przepyszne!!!
data: 2006.09.13
autor: Ada , Niemcy
hej. sluchajcie a jakiej kaszy gryczanej uzywacie na codzien,prazonej czy nie? wiem ze jak sie rozchorujemy to robimy tę tak zwaną rozmaźną z nieprazonej.ucieszylam sie dzis ze chleb z mojej najblizszej piekarni z pieca na gaz pochodzi;) fajnie bo smakuje mi.pozdrawiam i zycze zdrówka szczególnie Livii z Anglii.pa
data: 2006.09.13
autor: aga spod wrocławia
Pani Anno! Chciałabym poznać Pani opinię odnośnie choroby zwanej sarkoidozą. Co to za świństwo?- jak Pani to interpretuje. Kilka lat temu - dokładnie cztery jeździłam do Pani z małą córką, która miała zwichnięty staw biodowy. Mala skacze, biega, jest zdrowa... Teraz szukam info o tej sarkoidozie w Pani książkach- ale nic nie znalazła. Czy to dziadostwo to jakaś "dziwna" choroba? Czy moge prosić o Panią o wyrażenie opinii na temat tego "choróbska"?
data: 2006.09.12
autor: Iwona
po raz pierwszy odważyłam się tu zajrzeć i zabrać głos a raczej zapytać. Ostatnio fatalnie się czułam, myślałam,że dokucza mi żołądeklub wątroba niestety ostatnio zdarzało mi sie spędzać noce nad wc wymiotując żółcią. udałam sie na USG i niestety okazało się że mam kamienie w woreczku żółciowym. Oczywiście zalecono mi od razu operację. Ja sie nie zgadzam i szukam pomocy aby spróbować w inny sposób pozbyćsię kamieni.Czy ktośmi poradzi co mam robić. Dopiero poznaję książkę Filozofia zdrowia. trochę mnie przeraża, dotąd uznawałam Tombaka i dr dąbrowską czyli dużo surowego i nic z mięsa same warzywa. a przed chwilką czytałam uwagę ponizej o Tombaku. jestem trochę zagubiona. ale znam osoby które odżywiają sie wg pani Ciesielskiej i dobrze się czują. co wy mi doradzicie, jak wam udało sie np.pracować i gotować wg przepisów z książki?
data: 2006.09.14
autor: Agata
Witajcie Wszyscy!:)Ja tez jestem ta co od kilku lat gotuje i od jakiegos czasu czytam ( i tu chce pozdrowic Was wszytkich i podziekowac za dzielenie soba!A pani Ani podziekowac szczegolnie,bo bardzo duzo wniosla w moje zycie!).
Gotuje z przerwami, musze przyznac-tj. z przerwami na mocno doprawiane potrawy. Lekarz medycyny Chinskiej w Krakowie, u ktorego sie lecze powiedzial mi ze moja choroba( fibromialgia) to zespol, na ktorego sie sklada "depresja nerek", "stagnacja watroby", oslabienie sledziony ale i wewnetrzne, wypalajace plyny i krew goraco. I stad ta ostroznosc z przyprawami.Uparta jestem i ciagle do nich wracam ale-kiedys, wczesniej czy pozniej nie moge spac w nocy, zaczyna mnie palic brzuch, czuje silny lek i niepokoj-az do drzenia rak i nog i pojawiaja sie inne przykre rzeczy, w tym silny bol w uszkodzonych stawach skroniowo zuchwowych(tak, jakby tam byla jakas blokada i juz...). Czy ktos z Was ma podobne problemy?Wiem, ze musze wzmacniac sledzione, nerki no i cale cialo, nie chce zrezygnowac z PP zywienia ale ciagle powtarzaja sie te w/w przykrosci..Smutne to dosc.Ale-pani Ania wspominala w ksiazkach ze w niektorych stanach,tzw.ogniach trzeba byc bardzo ostroznym z przyprawami...Wiec jestem.Co Wy na to?
Serdecznie pozdrawiam,
data: 2006.09.12
autor: Hania z Krakowa
Kapusta pekińska jak wszystkie kapusty jest w smaku ostrym.
Pani Livio kasza jaglana przy pani dolegliwościach raczej w odstawkę, niech pani pogrzebie w wyszukiwarce, dużo o niej pisano. Niech Pani jada na śniadanie gotowane pół godziny płatki owsiane z kaszką kukurydzianą, pychotka. A w ogóle to niech się Pani już nie martwi, teraz będzie tylko z górki, pozdrawiam
data: 2006.09.12
autor: Rene
To co napisała Livia Angli odpowiada zaleceniom "zdrowotnym" M Tombaka -i to dość dokładnie.Miałem okazje przetestowac na sobie te zalecenia .Przez parę lat stosowałem się do nich ,tym ściślej im bardziej pogarszało mi się zdrowie itd. itd .itd.CIESZE SIĘ ,ŻE USZEDŁEM Z ŻYCIEM.Droga Livio miałem to co Ty i powoli, powoli ,powoli dochodzę do jako takiego stanu zdrowia.Tak to jest, ale ogromną rolę przypisałbym cznnikom genetycznym jakie indywidualnie mamy.No cóż-podobno są tacy ,którym to wychodzi na zdrowie?Znam wielu wegetarian i tych byłych()pewne jest jedno-nie są zdrowi- a często jest to ich najpilniej strzeżona tajemnica.Nawet gdy ledwo stoją na nogach twierdzą ,że ich dieta jest qul,jedynie właściwa , i zdrowa.Szkoda ,bo to naprawde fajni ludzie,gotowi nawet by czasem cierpieć za ideały(idealiści)Pozdrawiam...
data: 2006.09.12
autor: gafcio
Proszę o pomoc. Odkąd tylko pamiętam miałam silne wzdęcie. Zainteresowałam się zdrowym odżywianiem, przeszłam na wegetarianizm (i czułam się o wiele lepiej), ale wzdęcia nie ustąpiły. Przeczytałam gdzieś w necie, że pomoże mi lewatywa z dodatkiej soku z jednej cytryny, więc postanowiłam zrobić sobie taki zabieg. Lewatywe miało się robić przez pierwszy tydzien codziennie, drugi tydzien co drugi dzien, w trzecim co trzeci, a czwartego raz w tygodniu i tak jeszcze przez trzy miesiące. Tak też i ja zrobiłam. Na początku było fajnie, wzdęcia ustąpiły a ja sama czułam się jakaś lżejsza i fajniejsza :) Kłopoty zaczęły się nieco później. Najpierw jakieś silne skurcze pod lewym żebrem, i ból gdy tylko coś zjadłam. Poszłam do lekarza, porobiłam badania, okazało się że wszystko ok, tylko niedobór żelaza. Wyrok innych specjalistów jest taki, że wypłukałam sobie flore bakteryjną jelita i przez to stało się ono nadwrażliwe :( Zmieniłam diete, bo mało co mogłam jeść nie odczuwając po tym bólu. Acha...dodatkowo strasznie mi było zimno, szczególnie prawa część ciała (ręce). W tej chwili na śniadanie jadam kasze jaglaną z marchewką, w ciągu dnia gotowane ciepłe warzywa albo zupy. Nic innego. Wszystko gotowane wg PP. I czuje się o wiele lepiej. Przestałam marznąć a i bóle w większości ustąpiły. Jednak nadal nie mogę jeść nic innego, czasem jak zjem jakieś smażone warzywa to już pojawiają się wzdęcia, boli mnie pod lewym żebrem i w podbrzuszu po lewej stronie. Dodatkowo, często czuję jakby jakieś pieczenie w podbrzuszu po lewej. Nie wiem jak sobie z tym poradzić i nie wiem jak odbudowac na dobre flore bakteryjną którą wypłukałam :( Acha po obiedzie zawsze (nawet tak lekkostrawnym jak zupka czy gotowane warzywa), muszę wypijać koper włoski, bo inaczej też źle się czuję.Mam 25 lat.
Pozdrawiam
data: 2006.09.11
autor: Livia z Anglii.
Jak zrobic sok z aroni i jak go spożywać prosze o odpowiedz
z góry dziekuje
Ps pozrowienia dla wszystkich .
data: 2006.09.09
autor: Bzenka z miasat
Mam pytanie, jak należy traktować kapustę pekińską? W jakim jest smaku i jaką ma naturę?
Ostatnio jadłam ją u kogoś przyrządzoną na gorąco - duszoną Była bardzo smaczna. Mam ochotę zrobić ją wg zasad PP z przyprawami. Czy to dobry pomysł?
Pozdrawiam.
data: 2006.09.09
autor: Hania z Warszawy
Witam,chyba znowu coś knoce , jestem po kilku nocach z fatalnymi skurczami łydek.Wiem z przeszłości ,że to z braku magnezu. Kiedyś wystarczyła czekoladka lub pasta z migdałów i było ok. Teraz zjadłam magnez w tabletkach i jest lepiej. Co z naszego jedzenia może dawać organizmowi magnez? Owsianka pewnie, ale ją jem, a reszta? Nadal karmie piesią. I jeszcze do Magdy dwa słowa , może mały budzi się , bo go za wcześnie kładziesz? A może księżyc? Ostatnio chyba była pełnia. A tak poza tym piąta rano to dla mnie ranek, nie noc..... Moja Marysia też znów się budzi dwa razy w nocy, ząbkowała więc było i częściej, i oczywiście z wygodnictwa daję jej pierś.A za dwa tygodnie wracam do pracy.... Jest dobrze. Może po tym magnezie będę trochę spokojniejsza, bo różne sytuacje wokół się spietrzają i znów zdarza się ,że nie daję sobie rady. Pozdrawiam
data: 2006.09.08
autor: Alicja Poznań
Witam wszystkich Forumowiczów. Nurtuje mnie , czy biorąc leki hormonalne na niedoczynnosć tarczycy, a ściślej na jej brak, mogę pić imbirówkę i wszystkie rosołki ? Zdaję sobie sprawę , że jest to pytanie skierowane wprost do Pani Ani. Ale może ktos ma podobny problem.
data: 2006.09.08
autor: Marzena z Gdańska
Serdecznie witam,Pani Aniu,czy moglaby Pani podac dokladny przepis na "Nalewke Mlodosci" tzn, jakie wino slodkie czy kwasne,czy potem po dodaniu czosnku trzeba to wszystko przecedzic, czy pic nalewke i zjadac ten czosnek, ile czasu ma stac ta nalewka, zeby zaczac ja pic?
data: 2006.09.08
autor: Halina
Witam ,Pani Magdo dziękuję serdecznie za odpowiedz.Mam szczęście,że mój synek swej niechęci do jedzenia niektórych pokarmow nie okazuje w drastyczy sposób,po prostu nie je i idzie do swoich zajęć. Postanowiłam zastosować się do zaleceń i wierzę,że wszystko potoczy się we właściwym kierunku,wystarczy być cierpliwą. Wczoraj zjadł w przedszkolu pulpety[w domu nie jadł] wiadomo,że nie wg PP,ale to dla mnie sygnał,aby wkroczyć do akcji.Takich pozytywnych sygnałów w ciągu ostatnich dni jest więcej.Będę się temu bacznie przyglądać,książki-są, forum-jest, dobrzy ludzie- są więc do dzieła! Pozdrawiam.
data: 2006.09.07
autor: Maja
Witajcie, czytam,ze i was równiez dopada brak dyscypliny. Chcialabym wiedzieć, jak sobie z tym radzicie.Po 6 latach praktyki odżywiania wg pp, ciagle przylapuje sie na tym,ze chcialabym zjeść coś co jadalam normalnie wcześniej, a wiem, ze mi tego nie wolno. ostatnio np. zachcialo mi sie odrobine wędlin, a wieczorem wypilam piwo, efektem tego, nawet po dodaniu przypraw bylo wychlodzenie, a emocje do tego fatalne. Chyba tkwi w nas to male dziecko, które lubi eksperymenty i bunt przeciw zasadom, ale jak zaczyna cierpieć od razu znajduje drogę do domu. Bardzo interesujace sa dla mnie wasze wypowiedzi na temat wychowania dzieci, sama 20 lat zajmuje sie dziećmi, pracuje jako pedagog i teraz tak marzę, żeby tak wszyscy rodzice dbali o swoje pociechy jak wy ( ale oczywiscie bez przesadnej nadopiekuńczości).
Pani Aniu, dziekuje z telefon do Alicji z Łodzi. Przeszlam pierwszy stopień i bardzo mi to pomaga, czekam na kolejną Pani książkę. Pozdrawiam i życzę pomyślności.
data: 2006.09.06
autor: Ewa 33 ze Szczecina
Ugotowałam dziś zupę-krem z selera naciowego. Oczywiście wg zasad PP z przyprawami. Zajrzalam potem na forum, gdzie doczytałam sie że seler naciowy jest w smaku ostrym /myślałam że jest kwaśny jako zielona część rośliny/ i wychładzjący.Trochę mina mi zrzedła.Prosze bardziej doświadczone osoby o podpowiedź jak to jest z tym selerem i czy ze względu na naturę wychładzającą nie nalezy go spożywać o tej porze roku?
Pozdrawiam
data: 2006.09.06
autor: Hania z Warszawy
Miłe Panie i Panowie.Cd małego poradnika domowego. Faktycznie jak pisałam o imbirówce to myslałam o okresie wczesnociązowym a nie porodowym. Przejęzyczenie było ale w tym wszystkim najważniejsza jest imbirówka.Dziekuje za uprzejme wytkniecie błędu. Miód pokrzywowy robi sie albo z surowej albo suszonej pokrzywy, wymieszana z miodem da albo soczek albo cos w rodzaju lepkiej plasteliny.Jemy 1 łyzke tej świeżej lub 1 łyzeczke tej suszonej raz dziennie, świeża trzymamy w lodówce. Dla tych z niedoborem żelaza i anemią to bardzo dobry srodek na podreperowanie krwi ale uwaga, za długie spozywanie odbija sie niekorzystnie na jelitach bo to niestety zielone zielsko. Wiec bardzo prosze uwazajcie z jedzeniem pokrzywy zwłaszcza u dzieci. Dwa lata temu bedac w drugiej ciązy tez miałam anemie i bito na alarm przedporodowo. Zjadałam pokrzywę suszona popijając herbatka przez tydzień, po czym poziom hemoglobiny wrócił do praktycznie naturalnego poziomu i przestałam ja jeśc.Czułam że nie jest mi juz ona potrzebna. Chciałabym tylko zwrócic uwage że obnizony poziom hemoglobiny nie jest dramatem i dotyka wiele osób. Nie traktujcie pokrzywy jako złotego środka na zlikwidowanie jakiejs bolaczki. Poszukajcie w F Zdr. rozdziału o zelazie, w jakich produktach mozna go znależc i dajcie sobie troche czasu na wyregulowanie organizmu. Co do tabletek antykoncepcyjnych i rosołów tudziez imbirowki, hmmm tez kiedys byłam fanka tabletki, piłam imbirówke i jadłam rosoły i jakos nie było zakłóceń. Po dzieckach przerzuciłąm sie na spiralke bo uważam ze to srodek naturalniejszy, mniej chemii, zwłaszcza że wciąz karmie piersią drugiego. Mysle ze wybór jest osobisty, same dziewczyny powinnyscie czuc co wam pasuje, co mniej szkodzi, na pewno imbirka i rosół i herbatka załagodza negatywne działanie tabletki hormonalnej. Co do innych leków hormonalnych to sie nie wypowiadam bo nie wiem i przeba to przedyskutowac z Mamą. Elu, nalewke młodości najlepiej zrób na winie czerwonym. Wino białe jest bardzo wychładzające.Haniu z W-y, radziłabym osobiscie, jako że jesien idzie, zrób rosół nie z kurą ale z jednym skrzydełkiem indyczym i jednym kawałkiem wołowego rozbefu, dodaj 6 przetartych zabków czosnku, nie dawaj selera, porów tylko sama cebule i pietruszke biała i marchew, kminek mielony zastap ziarenkami, nie zapomnij o peczku zielonej pietruszki i chili. Mieso gotuj min. 2 godz.+ jarzyny 1 godz.Taki rosół bedzie lepiej Ci słuzył, zobaczysz jaki jest pyszny i jak poprawia humor.Aha czosnek na normalnej duzej kanapce, ma być maźniety jednym orzeszkiem laskowym serka koziego lub tłustego białego. Mówie o czosnku duszonym-smazonym .Czosnek surowy zjadamy w towarzystwie wędliny wiec o serze nie ma mowy.Starałam sie sobie wyobrazic te ilosci okruszków i orzech laskowy jest chyba najbardziej optymalnym rozwiazaniem...Ago,z rodzajami miodow trzeba poczekac do powrotu Mamy, wiem że kiedys jak mój dziadek miał ule i pszczólki to lipowy miód tez był w obrocie i akacjowy chyba tez.Ilono, z Twoimi problemami skóry ja nie umiem Ci pomóc, musisz poczekac na powót Mamy z kursu. Joasiu, Max znowu sie budzi w nocy.... ale tylko raz koło 5-ej, tak mu sie porobiło jak bylisy w Polsce u dziadków i nie wiem od czego.Ukłony dla wszystkich.
data: 2006.09.11
autor: Magda Ciesielska
Hej Pani Aniu! Nareszcie skonstruowałam te pyszne kulki miodowe!! Co prawda zamiast 8 łYżECZEK kakao dałam 8 łYżEK (małe nidoczytanie tekstu ;)),ale nie przeszkadza to bynajmniej w konsumpcji-są nawet bardziej wykwintne! Przepis natychmiast skradła przyjaciółka. Pozdrawiam!
data: 2006.09.06
autor: Monika z Częstochowy
Droga Pani Aniu. Dopiero od niedawna stałam się czytelniczką Forum, ale od około 4 lat jestem zagorzałą zwolenniczką Pani mądrości. Zupełny przypadek sprawił, że zetknęłam się z Pani książkami i mam wielką wdzięczność dla losu za tę możliwość. Jestem posiadaczką obu Pani książek i stanowią one dla mnie swoisty modlitewnik. Niemalże w każdej sytuacji życiowej myśli moje biegną do sformułowań i mądrych myśli w nich zawartych. Wielokrotnie potwierdziły się w moim życiu zastosowane reguły z książek. Przez wiele lat byłam wiecznie chorującą lub cierpiącą na jakieś dolegliwości osobą. Jednakże od czasu stosowania reguł pp bardzo wiele problemów przestało istnieć. Skończyły się wieczne przeziębienia, częste anginy, choroby kobiece, nadmierna nerwowość i ciągłe niezadowolenie z samej siebie. Ponieważ zawsze uwielbiałam gotować i ogromną wagę przywiązywałam do tego, co jemy, nie było dla mnie trudne zastosować się do wskazówek. Jestem babcią dwojga wspaniałych wnucząt, matką świetnej córki i córką fantastycznej matki. W dziedzinie zrównoważonego żywienia w 100% porozumiewam się z moją 78 letnią mamą. Obie hołdujemy od kilku lat tej metodzie i osiągamy z tego wymierne korzyści. Mama dzięki zmianie sposobu odżywiania uregulowała swoje “skaczące” ciśnienie (jest po 2 zawałach) i okazało się, że nie ma wrzodów żołądka, których istnienie stwierdzały badania lekarskie. Odzyskała po śmierci taty równowagę i chciałabym zobaczyć młode dziewczyny, które budząc się rano mają tyle uśmiechu i radości w sobie co moja mama. Nie wspomnę już o energii i zapale do gotowania i samego życia. Mimo już kilkuletnich, własnych doświadczeń z pp miewam różne wątpliwości i cieszę się, że znalazłam możliwość, by móc się nimi dzielić na forum forum.
Niestety nie udało mi się przekonać mojej córki Asi do reguł pp. Córka jest z wykształcenia technikiem żywienia zbiorowego – nie pracuje w zawodzie – i sądzę, że wpojone w nią metody wyuczone w szkole, a także moje “błędy” kulinarne utrudniają jej przyjęcie tych “rewolucyjnych” zasad. A przecież Pani, Pani Aniu też jest “żywieniowcem” i udowadnia Pani, że należy szukać własnych dróg. Trudno mi znaleźć sposób na zainteresowanie jej metodą pp, którą uważam za jedno z najlepszych rozwiązań jej problemów, bo boryka się z ciągłymi chorobami dzieci i własnym stanem zdrowia. Sądzę, że przyczyną są kardynalne błędy żywieniowe fundowane rodzinie przez moją córkę. Pani Aniu pisze Pani w jednej z książek, że na siłę nie należy nikogo przekonywać do teorii pp, chyba, że chodzi o własną rodzinę. Niestety nie mieszkamy razem i tym samym mam utrudnione możliwości oddziaływania. Zastosowałam metodę pośrednią: w miarę wolnego czasu (a nie mam go za wiele) gotuję smakołyki z przepisów książkowych (wszystkie zawarte tam dania są smakołykami) lub własne wg metody pp i zapraszam dziatwę na jedzonko. Generalnie wszystko zjadane jest ze smakiem, ale nie obywa się bez komentarzy typu: “nie lubię pikantnych potraw”, “on nie jada tego czy tamtego”, “udziwnione jedzenie”. Przecież potrawy są pyszne, co sami to przyznają. Nie odpowiadam na te uwagi, lecz innego jedzenia u mnie rodzina nie otrzymuje. Wierzę jednak, że przyjdzie kiedyś taki moment, iż córka zafascynuje się, tak jak ja, Pani metodami. Najtrudniej mi jest czekać ze świadomością, że moja córka i wnuki mogłyby już we wcześniejszym etapie swojego życia poprawić sobie zdrowie i uniknąć problemów w przyszłości. A może coś źle robię? Może jest jakiś pomysł? Druga myśl, która od dłuższego czasu mnie nurtuje, to rozwiązanie jakie znalazłam, by mimo mojego chronicznego braku czasu (bardzo aktywnie pracuję zawodowo) stosować metodę pp. Wiemy, że aby dobrze ugotować, to trzeba się temu poświęcić, a więc jest potrzebny czas i spokój. Rozwiązałam to w ten sposób, że gotuję (z wielką radością i przyjemnością) głównie w weekendy. Sporządzam główne posiłki (a przede wszystkim zupy) i “wekuję” je lub zamrażam np. gołąbki czy pierogi, co pozwala mi w ciągu zapracowanego tygodnia rozkoszować się tymi pysznościami. W tygodniu, w miarę czasu, uzupełniam menu wykonane w weekend o potrawy wymagające mniej “zachodu”. Czy poprzez takie działanie nie psuję jakieś zasady? Bo może gdzieś czegoś nie doczytałam? Niestety nie brałam udziału ani w warsztatach, ani nie korzystałam z konsultacji. Może powinnam?
Kochana Pani Aniu jest Pani dla mnie, mojej mamy i paru znajomych lekiem na wszystko. Na zdrowie, miłość, radość. A w ogóle to piękny jest świat. Wiem na pewno, że na naukę nigdy nie jest za późno, a Ci którzy Pani zaufali nigdy tego nie pożałują. Serdecznie pozdrawiam, dziękuję, że Pani jest i obiecuję, że następnym razem napiszę krócej.
data: 2006.09.06
autor: Agnieszka z Kołobrzegu
Witam! Poradźcie proszę jak stosowac ostrożeń w prypadku problemów ze skórą (trądzik)tzn. w jakiej proporcji parzyć i co dalej przecierać wacikiem moczonym w naparze, przemywać jak wodą czy jeszcze inaczej? jak często?
Przejrzałam archiwum wpisując w wyszukiwarkę słowo ostrożeń
ale nie znalazłam odpowiedzi.
data: 2006.09.06
autor: Anna P.
Moniko z Łodzi! Wybieram się z dwiema, być może trzema znajomymi z Łodzi na konsultacje. Napisz proszę na moją skrzynkę: przedwojska@interia.pl
data: 2006.09.03
autor: Anna P.
Witajcie. Dzięki Rene za rade..tak barszczyk będzie kiedy indziej, dzis juz drugi rosół na gardłowe sprawy powstał :)Co do innych pokarmów to jak to jest z kukurydzą, tez wychładzająca? Tak Magdo to skuszenie sie na odrobine lodowej słodyczy akurat w moim przypadku ponownie długo nie nastąpi(ależ mnie to zdołowało, dobre samopoczucie uciekło za góry za lasy),mam nauczkę..a na osłodę mam kulki.Aha no i w zwiazku z tym mam pyt.o miody, wiem ze pani Ania poleca rzepak i wielokwiat a ja obecnie mam do dyspozycji np akacjowy, lipowy i gryczany, czy tez mogą być? Bo podejrzewam ze gryczany jest ok ale nie wiem co z energia tych pozostałych? pozdrawiam,pa
data: 2006.09.03
autor: aga spod wrocławia
Czy ktoś z farumowiczów dysponuje jakimiś artykułami o żywieniu według PP lub tłumaczeniem książek Pani Anny w języku angielskim. Bardzo chciałbym przesłać dalekiej rodzinie w USA informacje o tym sposobie żywinia (są bardzo zainteresowani), ale niestety nie znają języka polskiego. Czy i gdzie takie materiały można znaleźć?
data: 2006.09.03
autor: Jerzy z Gdańska
Mam pytanie dot. rosołu wołowo-drobiowego z książki Filozofia Zdrowia.Czy jeśli gotuję go bez dodatku drobiu, by był bardziej rozgrzewający, powinnam zwiększyć /podwoić ?/ ilość wołowiny lub cielęciny, czy też wystarczy 0,5 kg tak jak jest podane w przepisie.I jeszcze jedno pytanie dot. czosnku. Dlaczego zawsze na forum podkreślane jest, że powinno zjadać się go z okruszkiem sera ? I co to znaczy ten okruszek. Jaka ilość sera jest w tym przypadku dozwolona?
Dziękuję i pozdrawiam.
data: 2006.09.03
autor: Hania z Warszawy
Chyba masz na myśli nudności wczesnociążowe, a nie wczesnoporodowe.
data: 2006.09.03
autor: Helena
Madziu,raz jeszcze Ci dziękuję.Jak dla mnie to godnie zastępujesz mamusię.Jestem też Jej wdzięczna,że martwi się o nas nawet na odległość. Staram się czytać wszystko na forum a wypowiedzi Twoje i mamy drukuję sobie do segregatora. Dlatego nie wiem dlaczego przeoczyłam Twoją radę odnośnie nudności. Napewno spróbuję. Jestem ciekawa, czy Maksio dalej przesypia Ci całą noc.Ja wyniosłam się do drugiego pokoju,żeby nie moje dziecko się tak często nie budziło.I teraz budzi się 1-2 razy,ale tak długo woła mamo,aż go nie nakarmię.Dla nas jednak ta ilość jest juz sukcesem.Niestety zwykle pije koło pół godziny- w nocy.
Sciskam wszystkich.
data: 2006.09.03
autor: Joanna
Witajcie.Joanno, pisałam niedawno nt idealnego środka na wczesnoporodowe nudności-pita rano na pusty żoładek imbirówka. Zmuś sie do tego a obiecuje że to działa. Ja w drugiej ciazy tez na początku czułam sie fatalnie, nie cierpiałam kawy i wszystko inne było beee ale po tygodniowym reżimie imbirówkowym wszystko wróciło do normy, zapewniam Cie. A starszemu dzieciakowi wstrzykuj do buzi imbirówke znienacka, kiedy jest np bardzo zajety plasteliną, małą strzykaweczką . Optentowałam to z moimi synami i tez dzała.Czasami trzeba im robic chwytu judo by ich zakleszczyc ale w końcu ulegaja.Nie powinnas stresowac starszego odmawianiem mu piersi tylko dlatego ze masz niechec smakową. On nadal potrzebuje mamy wiec zareaguj odpowiednio. Trzymaj sie ciepło. Mamusia prosiła bym czasem cos napisała pod Jej nieobecność i poradziła niektórym Paniom.Ostrożeń-paczke, wsypuje sie na ok 4 litry zimnej wody, doprowadza do wrzenia na bardzo małym gazie a nastepnie gotuje na takim gazie min. 40 min. i odstawia do naciagniecia. No i sie moczymy nawet codziennie jak nam to potrzebne. Na bolace gardło i anginy u mam i dzieci jest tylko rosól na jesienne smutki, imbirówka mocna koniecznie, czosnek i aspiryna. I przestajemy jesc lody......Jutro napisze nt tego nieszczesnego miodu pokrzywowego i nie tylko. Pozdrawiam.
data: 2006.09.02
autor: Magda Ciesielska
Witam pani Aniu! karmię piersią i cierpię na atopowe zapalenie skóry stan bardzo fatalny i silny świąd skóry co by mi pani doradziła ?
P.S. Dziecko ma dopiero miesiąc
data: 2006.09.02
autor: Ilona
Pani Magdo,dziękuję bardzo za odpowiedź. Niestety mój problem polega na tym,że jestem na początku drugiej ciąży ciągle mam nudnosci,źle się czuję i nie mogę patrzeć na większość tych rzeczy ,którymi zajadałam się do tej pory a głównie na nasze herbatki, wołowinkę a nawet kawa mi tak nie smakuje. I ciągle bym jadła to co zabronione. W związku z tym staram się karmić dziecko jak najrzadziej, ale i tak juz widzę konsekwencje. Od kilkunastu dni bardzo dużo sika i boję się, że to się żle skończy. Trudno mi sobie z tym poradzić, tym bardziej,że próby wmuszenia mu imbirówki nie njlepiej wychodzą. A niestety czarna herbata mi smakuje no i może jeszcze gorąca woda. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
data: 2006.09.01
autor: Joanna
Podpisuję się pod tym, co napisała na temat dzieci Madzia. To właśnie pania Ania uświadomiła mi ( za pośrednictwem tego forum m.in.), że dzieci trzeba przytulać, akceptować, ale przede wszystkim trzeba trzymać je KRÓTKO ! A jeśli się jest w tym konsekwentnym, to żadna krzywda im się nie dzieje, panuje spokój , a z talerza znika wszystko !!!Przykład z ostatnich kilku dni, bunt przeciwko rannej owsiance i opijanie się herbatką. Któregoś dnia synek ( 2,5 roczku )dostał jak zwykle rano kawę zbożową, po czym zakomunikowałam, że żadnej herbatki nie będzie dopóki nie zniknie owsianka z talerza. No i płakał ( WYŁ właściwie )...2 h...a ja twarda, babcia obok załamywała ręce, no i co, po dwóch godzinach owsianka została zjedzona i teraz po kawie pyta się grzecznie czy może dostać pół herbatki, dostaje i woła owsiankę :)))
Ago, barszcz jest ok, ale raczej nie przy chorym gardle, bo buraki słodkie ale wychładzające, teraz to raczej rosołek:)))
********Pozdrawiam serdecznie *******
data: 2006.09.01
autor: Rene
Pani Magdo, dziekuje za trafne ujecie tematu. maoja sytuacja jest dosc nietypowa i nie bede o niej rozpisywac sie na forum, jednak Pani wypowiedz bardzo pomogla mi wrocic do pionu. Przeicez to my rzadzimy w naszej kuchni nie dzieci:)
data: 2006.09.01
autor: monika z łodzi
Hej!Moje dziecko ma angine.Chcialabym mu pomoc bez podawania antybiotykow.Wiem,ze ropne migdaly i gardlo mozna plukac wywarem z ostrozenia.Nie wiem tylko jak go przygotowac,jakie proporcje.Jesli ktos z obecnych teraz na forum posiada wiedze na ten temat,prosze mi jak najszybciej odpisac.A jesli posiada doswiadczenie jak poradzic sobie z angina,to tez prosze o udzielenie mi porady.Prosze.I z gory dziekuje za pomoc.Zaznaczam,iz stosuje sie do polecen z ksiazki p.Ani.
data: 2006.09.01
autor: Dorota ze Szczecina
Witajcie! Pani Aniu ja tym razem mam pytanie o barszcz. Wiem ze polecany jest raczej w wiosennej porze ale chyba taki dobrze przyprawiony czosnkiem i pieprzami, ukraiński( np ja robie z groszkiem zamiast fasolki lub z fasolką adzuki(ostra w smaku))można przygotowac takze teraz? A tak wogole to w zeszlym tyg pozwolilam sobie na odrobine lodów malaga i teraz cierpi moje gardlo, jejku az chcialabym dostac goraczki zeby sobie organizm z tym niezytem poradzil...szybciej. Poki co plucze ostrożeniem. pozdrawiam
data: 2006.09.01
autor: aga spod wrocławia
Witajcie, wróciłam do domu wypoczeta i rozluźniona jak po wizycie w SPA, mimo codziennej kotłowaniny z dzieciakami i krzataniny domowej która nawet u Mamy obowiazuje. Męża wywaliłam równiez na dwutygodniowe wakacje u jego osobistych rodziców, więc nie suszył mi głowy ze jest samotny i zagubiony beze mnie. Jestesmy dla siebie łaskawi bardzo i mili, oby to troche potrwało. Zajrzałam na forum i wpadły mi w oko dwie wypowiedzi. Pierwsza to Maja ze Szczytna. Maju zafrasował mnie bardzo Twój list. Wybacz ale nie może mi sie w głowie pomieścic żeby 5-letni maluch teroryzował mamę i dyktował jej co lubi a czego nie lubi jeśc. Mądrze sama napisałaś ze gdzieś jest twoja wina i niedopatrzenie, nie wiem czy moge Ci je wskazac ? Z listu wynika jasno i prosto ze Ty sie synka boisz i w rodzinie on jest szefem a nie Ty i Twój mąż. Wy a dokładnie Ty i wszystkie Twoje poczynania zalezą od przyzwolenia i zgody małego terrorysty.Nie rozumiem dlaczego ograniczasz twoja fantazje i chec gotowania i dostosowujesz sie do humoru i kaprysów kulinarnych synka ?? Maju rozwiazanie jest jedno: robisz obiad na jaki Ty masz ochote a on albo je albo nie. Jeśli odmawia to zabierasz talerz, przegładzasz do wieczora albo i do nastepnego rana i ponownie na drugio dzien proponujesz to samo co wcześniej. Byc może stwierdzisz ze jestem zbyt radykalna, inne dziewczyny byc może tez ale włosy mi sie jezą na głowie jak słysze systematyczne historie o dzieciach które turlaja sie po dywanie w ramach kaprysów, bija rodziców, ida spac o 23-ej, nie chca nic jesc, krzycza, tupia i popychaja. Jakoś sie tak porobiło dziwnie że wielu rodziców jest pod pantoflem u pociech i boi sie przeciwstawiac małym aniołkom. Zlenistwa ? wygodnictwa ? wyrzutów sumienia bo pracuja i są w domu nieobecni ? Zgodą na wszystko dzieci sie nie uszcześliwi, wręcz przeciwnie one nie lubia nie mieć reguł zycia, wytyczonych ramek, rygoru. Chciałabym Cie Maju pocieszyc ze mój 5-letni Piotrus też kiedys chwilowo nie lubił kapusty czerwonej, kabaczków, papryki duszonej, sznycelków. Gdybym sie zgodziła to jadłby tylko i wyłacznie makaron, frytki, steki, keczup, chleb z miodem i ciastka. Obecnie je wszystko bo nie odpusciłam. Młodszy Max tez zaczyna mnie próbowac i pluc chlebem lub marchewka. Ale wystarczyło chuknac dwa raży, podniesc głos i mały zrozumiał ze nie podyskutuje ze mną.To ja decyduje co dzieci beda jadły, bo jestem ich mama i wiem lepiej co jest dla nich dobre, poza tym w naszej kuchni słowo niedobre nie istnieje. Ja narzucam reguły gry a nie dzieci. I to musisz jasno dac do zrozumienia Twojemu maluszkowi. Mam nadzieje że Cie nie uraziłam i znajdziesz intuicyjnie wyjście z sytuacji czego Ci zycze. Joanno herbata czarna z jaśminowa nigdy nie bedzie wystarczająco rozgrzewajaca. Bedzie wysuszajaca i wychładzająca. Po co chcesz pic czarna herbate jeśli karmisz dziecko piersia ?? Chcesz miec problemy z maluszkiem ?? Jesli masz ochotę na mięso wieprzowe, ciasto i zupe ze smietana to moze nie jedz tego wszystkiego w jednym dniu ale po odrobinie i patrz jak reaguje maluch. On będzie dla Ciebie njleprzym papierkiem lakmusowym. A z frytkami to tez bym jeszcze poczekała, całe życie przed nim by je zjadac. Dla takiego maluszka nie ma nic lepszego niz zwykłe , nudne ziemniaczki, lane kluseczki i zupki. Nie pamietam co dawałam jeśc Maxowi jak miał 16-e mieś ale na pewno nie frytki. Raczej nasze sosiki, kawałeczek uszlachetnionej szyneczki, paróweczki, jajeczniczke, troszke rozgryzionego ryzu lub niepalonej kaszy gryczanej, kawalatek naleśnka. Serdeczności.Ukłony dla Wszystkich.
data: 2006.09.12
autor: Magda Ciesielska
Witajcie! Wiele mówicie o ostrożeniu .. Chciałabym więcej wiedzieć na ten temat jakie jest zastosowanie,jak parzyć,i jak długo używać? Bardzo prosze o jakieś informacje :) Dziękuje z góry
data: 2006.09.01
autor: "Frida"
Od ponad 2 lat jestem na PP i karmię piersią 16-o miesięczne dziecko.Czy mogłabym już czasami zjeść mięso wieprzowe, zupę na śmietanie czy kawalek naszego ciasta? I czy takie dziecko może już posmakować frytek, albo ile jaśminu trzeba dosypać do czarnej herbaty,żeby był rozgrzewająca? Wiem,że Pani Ani narazie nie ma, ale może ktoś inny wie? Serdecznie pozdrawiam.
data: 2006.08.31
autor: Joanna
Podpisuję sie pod pytaniem Sun: czy można rozgrzewać organizm biorąc pigułki antykoncepcyjne? I co w takim razie z imbirówką oraz energetycznymi bulionami?
data: 2006.08.31
autor: Monika z Częstochowy
Co do miodu czy pokrzywa ma być suszona czy prosto z łąki? Dziękuję
data: 2006.08.31
autor: Maja
Witam,
ja mam takie pytanie: czytałam Tu u Pani o "nalewce młodości" i proszę o radę jakie wino ma być dodane do tej nalewki?czerwone? białe? słodkie? wytrawne? nie mam pojęcia które dodać??
data: 2006.08.31
autor: Ela
Jeszcze sprawa tego nieszczęsnego miodu ;). Jak go przechowywać w lodówce czy wystarczy w temperaturze pokojowej?
data: 2006.08.30
autor: Agiśka
Serdecnie dziękuję za gratulacje.To wielka radość i energia dla nas.Pozdrawiamy was-nasze FORUM!!!
data: 2006.08.30
autor: gafcio
Pani Aniu!
Mam pytanie, jak wczesniej wspominałam synek (2lata) ma niski poziom hemoglobiny. Pediatra twierdzi, że jest on wynikiem niedoboru wit.B. Zrobiłam miód pokrzywowy i nie wiem jak go podawać, tzn. ile na dobę. Jakimi jeszcze pokarmami mogłabym go podleczyć?
Pozdrawiam serdecznie!
data: 2006.08.29
autor: Agiśka
Witam, mam bardzo wazne pytanie dotyczace rozdzaiłu: Przepisy pomagajace rozgrzac i wzmocnic organizm". Jest napisane ze ponizszych przepisów nie stosujemy z jednoczesnym stosowaniem lekoów hormonalnych.czgy to rozniez dotyczy pigułek antykoncepcyjnych?czyli nie moge stosowac imbirówki?
pozdrawiam
data: 2006.08.29
autor: Sun
Pani Aniu mam problem z moim 5-letnim synkiem, który ma dość często silne krwotoki z nosa, muszę zaznaczyć, że miał przypalane naczynka 2 lata temu ale nic nie pomogło. Stosuję się do PP,ale największym wyzwaniem jest mój syn a to dlatego, że jedyne co je to: ruskie pierogi ze śmietaną, schabowy, rosół, mielone, duszona marchew, placki ziemniaczane, chlebek z czekoladą (nutella), niestety słodycze również naszczęście w niedużych ilościach, ale jednak. Nielubi owoców, innych warzyw, wędlin, pieczeni itp. Za mlekiem nie przepada jedynie w płatkach owsianych, które naszczęście zjada z miodem lub syropem klonowym. Pije herbatki wg PP (tymianek, lukrecja, imbir) ale czasem kaprysi i co robić wtedy. W związku z tym co napisałam nie mogę pozwolić sobie na fantazję kulinarną, mam ochotę na bogatą kuchnię (bo potrafię i uwielbiam gotować i piec) ale nie sprawia mi to przyjemności skoro wiem, że On tego nie je i w domu jest "wojna". Proszę poradzić w jaki sposób zacząć ( bo wiem, że jest tu moja wina, jakieś niedopatrzenia wcześniejsze) jak to wszystko naprawić by zmienić mu nawyki smakowe i chęć rozkoszowania się dobrym, właściwym pożywieniem, które zaowocuje zdrowiem w Jego obecnym i póżniejszym życiu a mnie i reszcie rodziny pozwoli rozwinąć skrzydła i fantazję kulinarną. I jeszcze jedno jak z imbirówką dla takiego malca ponieważ wczoraj moja mama ugotowała mu ze świeżego imbiru ( kilka plasterków) z miodem i potym wszystkim udrożnił mu się nos a po pewnym czasie zaczęła mu się pojawiać krew ( prawie krwotok). Ostatnio jest na etapie, że wszystko jest głupie ( zupa głupia, płatki głupie) i od tego wszystkie już ja zgłupiałam już nie wiem co robić. We wrześniu idzie do przedszkola i widzę, że tutaj się dopiero zacznie. Acha parę dni temu pojwiły mu się na ramionach pod pachami krostki. Proszę o radę każdego kto może. Forum odktyłyśmy z mamą kilka miesięcy temu i każdy dzień zaczynamy od tej strony. Dziękujemy, że jesteście w dzisiejszym zwariowanym świecie potrzeba nam takiej właśnie normalności, życzliwości i ludzkiego wsparcia. Pozdrawiam
data: 2006.08.29
autor: Maja ze Szczytna
Chcialam podziekowac Pani Ani za czwartkowe wsparcie. Moze to niewiarygodne, ale zaraz po rozmowie zaczela spadac mi goraczka. Czuje sie juz o niebo lepiej, choc brzuch nadal boli. Jesli trzeba , to pocierpie nawet i te 3 tygodnie, Pani Aniu (sama nabroilam:)). Martwi mnie troche zbyt niska (tym razem) temperatura-ok 35, ale wierze, ze i to sie unormuje. Jeszcze raz bardzo dziekuje i na konsultacje niedlugo sie zapisuje- bez nich sie nie obejdzie:)) Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, i gratuluje Grzesiowi i jego rodzicom zdrowego przyjscia na swiat!
data: 2006.08.28
autor: Monika z Łodzi
Gafcio, GRATULACJE!!! dla Ciebie i Żony! P.S. Właśnie delektuję się powidłami śliwkowymi z przepisu Pani Ani - są przepyszne(!) a ja jestem dumna, że odważyłam się je zrobić! Pozdrawiam Wszystkich.
data: 2006.08.28
autor: Agnieszka z Wrocławia
gafcio!! Serdeczne gratulacje dla dumnego tatusia, a synuś niech rośnie zdrowo i pięknie się rozwija ku uciesze rodziców. Jeszcze raz gratuluję :)
data: 2006.08.28
autor: Agiśka
Pozdrowionka-w piątek urodził mi się synek-Gześ-zdrowiutki,piękniutki-10/10pkt ,3,40kg i ma carne włoski po mamie.
data: 2006.08.28
autor: gafcio
Witam! Zrbiłam gulasz z piersi indyczej i pogubiłam się , co powinno się podsmarzyć a co wrzucić bezposrednio do rondla.Wyszedł dobry, ale mam wrażenie , że zrobiłam cosnie tak.
data: 2006.08.27
autor: Marzena z Gdańska
Pani Aniu, czy wie Pani cos na temat boreliozy (zakazenie od ugryzienia kleszcza) i co w takich wypadkach robic? Bardzo zalezy mi na odpowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.08.27
autor: Anna z Londynu
Kupiłam gotową mieszankę ziołową: Arabski Pieprz Ziołowy "SHAWERMA". Ma nastepujący skład: pieprz biały, pieprz czarny,pieprz cayenne,kardamon,sól ziołowa, imbir, kminek,gorczyca i kurkuma.Używam jej do posypywania smażonych i duszonych potraw np smażone ziemniaczki - pycha, a także do kanapek. Naprawdę smakuje bardzo dobrze. Czy ktoś z Was zetknął się z tym pieprzem?
A w jakim smaku są zioła prowansalskie?
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.08.26
autor: Hania z Warszawy
Dziękuję Pani Ewie, Rene, Ewelince i Annie za odpowiedzi. Znalazłem w nich wszystko o co pytałem. Więc na razie pozostaje praktyka. Jeszcze raz dziękuję za wiedzę.
data: 2006.08.25
autor: Pablo
Witam w sprawie grilla. Co do kiełbaski to nie wiem, chyba grillowałabym zwyczajnie ale karkówkę wkładam w przyprawy wg przepisu na pieczeń wp z czosnkiem z dodatkiem oliwy, żeby było "mokre" (w plastrach a nie w całości) kilka godzin przed imprezą, do tego sałatka z ziemniaków (ugotowane, zimne, pokrojone i wymieszane z sosem vinegrette w wersji z musztardą). Czasem marynuję plastry mięsa w tym sosie vinegrette i serwuję z sałatką jarzynową-tradycyjną i pieczywem. No i do tego te obłędne sosy, ostatnio odkryłam szafranowo-czosnkowy i tatarski (mniam, mniam) Oczywiście wszystko wg naszych książek! Smacznego!
data: 2006.08.25
autor: Marta Rusiecka z Warszawy
Cześć dziewczyny i chłopaki! Zrobiłam wczoraj paj z dynią. Danie jest pyszne i doskonałe na jesień! Jeżeli ktoś będzie zainteresowany podaję przepis.
Składniki. na ciasto:30 dag mąki,kurkuma,2 jaja,120 g masła,imbir,sól
na nadzienie: 800g dyni,3 jaja, 80 g kwaśnej śmietany,150g sera typu camembert, 1/3 szklanki jarzynowego bulinu, sól, pieprz, garstka pestek z dyni
Sposób przyrządzania: z podanych składników zagnieść ciasto, owinąć w folię i włożyć na ok 40 min do lodówki. W tym czasie miąższ z dyni pokroić w kostkę i włożyć na rozgrzany olej. Dusić pod przykryciem na niewielkim ogniu do miękkości przez ok 20-25min.Po ok 10min dodać pieprz, chili, imbir i zalać bulionem, posolic. Zmiksować. Wymieszać ze śmietaną, kurkuma, jajami. Ciasto rozwałkować, wykleić nim wysmarowana tłuszczem lub wyłożoną papierem do pieczenia fomę to tarty. Ciasto nakłuć w kilku miejscach i podpiec w rozgrzanym do 200st piekarniku przez ok 10min. Na podpieczone ciasto wylać masę, posypać pokrojonym serem i pestkami z dyni. Piec 50 min. Pycha!
Pozdrawiam i życzę smacznego!
data: 2006.08.25
autor: Agnieszka (Ostrów Wlkp)
Witam wszystkich ponownie :) Oczywiscie wiem, ze to nie jest zbyt dobre, ale prosze powiedzcie mi jak przygotowac karkowke i kielbaske na grilla (z czym zestawic) zeby bylo hmmm... jak najmniej szkodliwe ;) Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.08.25
autor: Tomasz25
Moniko z Łodzi, prosze zadzwoń.
data: 2006.08.24
autor: Anna ciesielska
Witam wszystkich; ja wczoraj cos tak totalnie sknocilam, ze jestem zdruzgotana:( bol brzucha i utrzymujaca sie goraczka. Wiem, ze to jakas niestrawnosc..choc ten bol tak z okolicy wyrostka, klujacy...no oczywiscie oslabienie przy takiej goraczce...nie wiem, czy imbirówka, czy raczej jakas rozkurczowa herbata, typu rumianek, lukrecja mieta?? chyba za bardzo sie zapedzilam w eksperymentach...
data: 2006.08.24
autor: monika z łodzi
Witam wszystkich kosmicznie!Pragnę podzielić się dobrą nowiną,otóż mój dwuletni Wojtuś sam odrzucił najpierw sztuczne,a potem kozie mleko!Czyli "krowa" zdechła śmiercią naturalną.Dodam,że dzieciak zna pięć przemian od poczęcia:))Mam pytanie:czy podawanie przed snem herbatki neutralnej (tymianek-lukrecja-imbir) jest absolutnie OK,czy też są lepsze napoje na tą porę?Lubię eksperymentowac i chętnie poczytam Wasze propozycje!
A poza tym cieszę się,że jesteście ludki kochane,pozdrawiam Wszystkich,z Panią Anną na czele!!!Czyż życie nie jest piękne?!;)
data: 2006.08.24
autor: Monika z Częstochowy
Agiśko, oto przepis na miód pokrzywowy: 50g pokrzywy należy zmielić i wrzucić do słoika 0,9l. Zalać to 1/2l miodu sklepowego (tak powiedziała Pani Ania - ma być rzadki). Rozmawiałam z Panią Anią na początku lipca i te proporcje usłyszłam, zapisałam i dla pewności powtórzyłam. Ja mam brać 2x dziennie płaską łyżeczkę i popijać naszą herbatką. Pozdrawiam Wszystkich z Panią Anią na czele.
data: 2006.08.23
autor: Agnieszka z Wrocławia
Witam, jeśli chodzi o miód pokrzywowy, ja zrozumiałam ten przepis tak, że 50 g pokrzywy umieszczamy w litrowym słoiku i zaleamy miodem rzepakowym do pełna. Pozdrawiam
data: 2006.08.23
autor: Marta Rusiecka z Warszawy
Witam!Prosze o pomoc bo troche mi sie pomieszalo. Nie moge i naprawde nie mam jak zainstalowac u siebie gazu. Nie pozostaje mi nic innego jak prad.Ale ostatnio wyczytalam na forum, ze gotowanie na pradzie to zawsze energia wody. Wiec jesli gotuje rosolek i zagotowuje wode na wrzatek na pradzie, to nie jest to energia ognia tylko wody? I wtedy musze dodac kwasne, i nastepnie gorzkie i miesko? Dziekuje za odpowiedz, bo troche mi sie miesza. No i np. jesli praze platki na pradzie, to w jakim to jest smaku?Normalnie prazone platki maja smkak ostry, ale jesli to jest na pradzie to bedzie slony? Troche sie pogubilam. Ktos z wiekszym doswiadczeniem albo wiekszym IQ, prosze o pomoc!
data: 2006.08.23
autor: Minia
Dziękuję Jagodo za odpowiedź! Niestety w przepisie jest tylko podane, że należy zalać pokrzywę miodem ale nie ma podanej ilości miodu :(. Może ktoś wie??
data: 2006.08.23
autor: Agiśka
Pani Anno gotuję z pani książką już prawie 4 lata,
kiedy moja mama zachorowała a było to 2 lata temu,
zaczęła oczyszczać organizm preparatami z vilca cory
a ja razem z nią, gotowałam różwnież z pani książek, ale
prawie wcale nie jadłam mięsa. W książce pisze pai o nadświadomości, nie rozumiałam tego, ale moje odczucia wtedy były bardzo dziwne, czułam się jakbym miała kontakt...
czułam że byłam jakby inną osobą, i to było niesamowite,chciałabym żeby pani mi odpisała co pani sądzi o tym. Czy te leki nie szkodzą, czy można je stosować np na wzmocnienie organizmu? lub na oczyszczenie oczywiście co jakiś czas. Pozdrawiam!
data: 2006.08.23
autor: Maria
Pani Anno,

Bardzo chciałabym pomóc mojemu dziecku jak wiele matek, o których pisze. Gotowałam owsiankę i zupkę śledząc krok po kroku Pani przepisy (gdzie szukać lepszego wzorca w przyprawianiu), byłam na konsultacjach i rozmawiałam z Panią kilkakrotnie przez telefon. Po cielęcinie, indyku, owsiance i innych potrawach, które chciałabym bardzo Mu dawać ma katar, kaszel, wysypkę i robi się nerwowy. Pewnie nie umiem gotować:)
Bardzo chętnie godziwie zapłacę temu kto przyjedzie do mnie do Warszawy i tak ugotuje indyka, cielęcinę, że mojemu synkowi to nie zaszkodzi. Udostępnię pokój powiedzmy na tydzień. Z tym, że proszę o zgłoszenia osoby, które mają sukcesy w stosowaniu tego żywienia, a nie tylko te, które cytują Pani książki. Bo oczywiście nie chcę by synek cierpiał. Dla wprowadzenia. Jestem typowym przykładem efektów odchudzania od zawsze, po bulimii, anoreksji itp. co oczywiscie odbiło się na dziecku. Dodatkowo przez całą ciążę, prawie co dnia pływałam w basenie, wiadomo niezbyt ciepłym. Jeżeli ktoś mi udowodni, że ta dieta jest również dla mojego synka rozgłoszę to szeroko:)
data: 2006.08.22
autor: Ewa
Witam, Pani Aniu dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam:)
data: 2006.08.22
autor: Asia z D.G.
Agiśko, pogrzeb przez wyszukiwarkę w archiwum - o ile dobrze pamiętam, przepis na miód pokrzywowy już kiedyś był:) pozdrawiam
data: 2006.08.22
autor: Jagoda
Witam po przerwie urlopowej! Mieliśmy domek z kuchnia i gotowaliśmy sami :) było cudnie:)
Mój 2 latek ma troszkę niski poziom hemoglobiny. Pediatra zaleciła podawanie vibovitu a ja chciałam spróbować z miodem pokrzywowym, tylko nie wiem czy te ziele pokrzywy zalewać 1 litrem miodu czy tylko tyle, żeby przykryć tą pokrzywę. Proszę pilnie o wskazówki. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.08.22
autor: Agiśka
Witam, odpisuję wyjątkowo dzisiaj, a potem będzie dłuższa przerwa, a potem znowu kurs. Jolu, dziękuję za wsparcie i również pięknie pozdrawiam (Jagoda też:) Ewelinko, nie podam zaleceń na cukrzycę i guza piersi, nie znam tej osoby i powinna Pani wiedzieć o tych zasadach. Proszę czytać II książkę – jest tam rozdział i o cukrzycy, i o nowotworze piersi. Agnieszko, nie umrzesz, tak szybko się nie umiera, tym bardziej jak przestaniesz pić wodę. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia przeżyłaś szok po przeczytaniu książek. Tak właśnie jesteście zakręceni tą cywilizacyjną modą żywieniową, a to zwykły biznes. Pomalutku oswoisz się ze wszystkim. Pani Haniu z Warszawy, pietruszkę zieloną używamy do zup, rosołów, duszenin, gulaszy, a do kanapek proszę dodawać smak kwaśny w innej postaci: musztarda, chrzan, kleks keczupu, okruszek sera koziego lub owczego. Temperatura pokojowa w naszym przypadku jest zbyt niska, a więc potrawy i napoje powinny być ciepłe – inaczej są wychładzające. Pani Beato, bardzo mnie cieszą Pani wspomnienia z kursu w Wąsowie – odebrała Pani właściwie przesłanie kursowe, bo widzę, że zmieniła Pani stosunek do otaczającej rzeczywistości. Bardzo mnie cieszą takie refleksje. Pani spostrzeżenia dotyczące sposobu jedzenia i jakości potraw są również bardzo akuratne – tak właśnie się dzieje, że jemy smacznie, do syta i nie tyjemy. A że potrawy wychodzą nam pyszne.... Smutna z Paryża, pilnuj się, babo, nie pozwalaj sobie na żadne skoki w bok. W Pani przypadku, w Pani kondycji emocjonalnej i fizycznej może to być niebezpieczne. A więc powściągaj się i dyscyplinuj, tylko tak dojdziesz do mistrzostwa, czyli równowagi. Pani Asiu z Dąbrowy Górniczej, o ilości dodawanych przypraw już kiedyś wspominałam: szczypta w dwa palce to dla początkujących, szczypta w trzy palce dla odważniejszych, w cztery dla weteranek, a ja biorę w pięć. A więc wszystko zależy od naszego zezwolenia i świadomości, a żeby imbirówka pomogła, musimy się odciąć od przyczyny zastoju. Często zastój jest olbrzymi i potrzeba naszej cierpliwości. Jedzenie wówczas jak dla rekonwalescenta, czyli mini mini. Tak, lukrecja w naszej herbacie nie podnosi ciśnienia. Panie Pablo, nie podam Panu rozwiązania, jak uleczyć liszaje u dziecka – nie znam go, nie znam jego mamy, nie wiem, czym się żywią, więc polecam albo konsultacje, albo samodzielne przedzieranie się przez meandry pp. Owsianka dla dzieci, nawet alergicznych, jest wskazana, ważne są ilości dodatków (masło na czubku łyżeczki, przyprawy). Selera absolutnie nie polecam. Bardzo ważne jest, co zjada mama, jej dyscyplina i emocjonalność. Tak jak dziewczyny Panu odpisały, nawet plasterek pomidora może zaszkodzić dziecku. A do mnie oczywiście można się dodzwonić. Pani Magdo z Sopotu, gratuluję sukcesu. Pani Joanno, list Pani jest bardzo mądry i potrzebny forumowiczom. Z pewnością niejedna osoba utwierdzi się w swoim wyborze. Dziękuję za życzenia i Państwu też życzę wszystkiego dobrego. Tak, Pani Ago spod Wrocławia, rzeczywiście mogą nas inspirować różne publikacje. Polecam miesięcznik „Kuchnia” – mają ciekawe przepisy. Rzeczywiście, dzięki właściwej energii pożywienia nasze ciało zmienia formę i - jak to Pani określa – „odpucha”. Pani Ewo, wypowiada się Pani bardzo obszernie na temat żywienia dziecka, natomiast my nie wiemy, czy Pani jest w naszym sposobie żywienia, bo Pani sugestie i sposób rozwiązywania problemu dziecka są dla nas nie do przyjęcia. Proszę pamiętać, że dzieci alergiczne objawiają reakcję na złe pożywienie z poślizgiem – nawet po kilku dniach. Jeśli nie uporządkuje Pani energii poszczególnych produktów dla dziecka, nie jest mu Pani w stanie pomóc. W tej chwili produkty, z których Pani korzysta, nie zapewniają dziecku właściwie zrównoważonego, czyli leczącego pożywienia. Może być Pani pewna, że huśtawka dziecięcych dolegliwości będzie powracać. Renatko, co ja bym bez Ciebie zrobiła?... Tłumaczysz bardzo dobrze. DZIDKO, GRZYBY LEŚNE SĄ W SMAKU SŁONYM, A ROBAKI Z NICH – NIE WIEM. Jemy i suszone, i świeże. Duś, po kolei dodając przyprawy – sól, szczypta bazylii, trochę kurkumy, masło, cebulę, imbir, podpraw kwaśną śmietaną. Proporcje dopasuj do własnych oczekiwań. Panie Radku z Ostrowa, super, że gotuje Pan rosoły, proszę pozwolić Agnieszce wyjadać z garnka (ja też tak robię :) Pani Asiu, przede wszystkim imbirówki nie pijemy stale, tylko w sytuacjach zastojowych, ewentualnie profilaktycznie po naszych grzeszkach. Oprócz imbiru, potrzebna nam jest dyscyplina. Bezimienna mama 15-miesięcznego synka., musi Pani odstawić czy chce? Przypominam, że krowa zdechła i mleka krowiego nie podajemy. Jeśli dziecko jest zupełnie zdrowe, może Pani dodawać do owsianki troszkę mleka koziego, ale o tym piszę w II książce. Panie Pablo, masło nie jest złe, ale ważne są ilości. Bardzo się cieszę, że właściwie Pan analizuje problemy dziecka. Proszę nie podawać żadnego mleka po przerwaniu karmienia piersią. Oj, Miwi, pisałam już o tym, również dzisiaj. Proszę smaku kwaśnego używać niewiele. Bazylia nie wystarczy. W sprawie konsultacji proszę dzwonić do Centrum. Pani Julio, zioła suszone są koncentratami, czyli mają silniejszą energię poszczególnej roślinki. To samo dotyczy imbiru. Imbir ma energię silnie rozpraszającą. Gdy rozprasza zastój, uaktywnia krążenie, a tym samym jest nam cieplej. Przy naszym sposobie odżywiania - DLA NAS - imbir nie jest gorący, lecz rozpraszający i nie jest dla nas zagrożeniem. Natomiast przy każdym innym sposobie odżywiania stosowanie imbiru w takiej ilości jak u nas może być niebezpieczne. Wielokrotnie to wyjaśniałam. Amarantus jest w smaku ostrym (zachęcam do korzystania z wyszukiwarki). Emanuelo, nie jesteś jedyną, która czyta po wielokroć i stale coś nowego odkrywa, a dzieci się dziwują. Ewelinko, nie będę nic dodawała, bo Twój list jest akuratny, dzięki! Pani Ewo, nie sądzę, żeby sobie Pani poradziła z problemami dziecka ufając jedynie własnej intuicji – nie odróżni jej Pani od zakusów podświadomości. Pani potrzebna jest raczej dyscyplina, wytrwałość i cierpliwość. My nie traktujemy wszystkich problemów szablonowo, natomiast dzięki naszemu doświadczeniu staramy się pomóc odpowiadając na Pani wątpliwości. Od Pani będzie zależało wyjście ze starych przyzwyczajeń i wejście w nowe, pomocne zalecenia. Takich matek jak Pani jest wiele – jedne przyjmą porady, a inne nie. Ja na to nie mam wpływu. Pani Magdo z Sopotu, proszę zajrzeć do archiwum, dziewczyny już o tym pisały. Przygotować sobie Pani może absolutnie wszystko. Pamiętam, że córka czekając na poród, kilka razy odnawiała zapasy :) Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.08.21
autor: Anna Ciesielska
Odliczam ostatni miesiac do porodu i właśnie zastanawiam się jak przygotować rosół, żeby mógł postać w lodówce kilka dni - no właśnie jak długo on tam może postać - bo do tej pory znikał w góra dwa dni? Myślę jeszcze o zrobieniu jakiegoś gulaszyku z cielęcinki w słoiczki, pieczonego indyka na chlebek. Co można jeszcze przygotować, żeby zaopatrzyć siebie i rodzinkę na te szczególne dni?
data: 2006.08.21
autor: Magda z Sopotu
Zastanawiałam się, czy polemizować z Rene w sprawie liszajów:) Myślę jednak, że to powinno skłonić do refleksji. Dużo Państwo piszecie o ufności i spokoju. Ja zapewniłam sobie ten spokój eliminując produkty, które dziecku (w moim mniemaniu na razie szkodzą): a objawy oprócz wysypki na skórze to katar, kazsel i ogólne rozdrażnienie. Być może powinnam próbować przez tydzień różnych wariacji na temat smaków w owsiance, czy z cielęciną; mniej cytryny, więcej soli czy odwrotnie. Być może poszłam na skróty, bo wydawało/je mi się, że jest dobrze, kiedy dziecko nie płacze i nic go boli, nie swędzi. Myślę, że nie można wszystkich problemów traktować szablonowo. Może czasem warto zaufać intuicji nawet jeżeli chciałoby się inaczej...
data: 2006.08.21
autor: Ewa
Ja w sprawie skóry maluchów karmionych piersią. Już kiedyś pisałam, że synek mój miał od 3 tyg. życia AZS (swędzące,pękające liszaje) na policzkach,brodzie,później na prawej łydce. Porzucenie metod konwencjonalnych i początek gotowania nastąpiło, gdy mały miał 6 miesięcy. Panie Pablo,"huśtawka" (odwrót-nawrót) trwała u nas długo,miałam zalecenia, żeby karmić TYLKO piersią jeszcze miesiąc -dwa jeśli się da, dlatego wiem na pewno, że dieta matki wymaga Waszej czujności i stałego prześwietlenia. Kilka moich obserwacji z pierwszych tygodni gotowania - mały reagował nawet na niewielkiego pomidora jedzonego przeze mnie w smaku kwaśnym w gulaszu, w duszonych patisonach- używałam zatem cytryny, która dla niego była bezpieczna; na sporadycznie jedzony makaron (nawet w porządnym rosole wołowo-indyczym); na wieczorne kolacje-ciągle smażone ziemniaki-bo jang chciałam jak opętana ładować w nas. To była jesień, na wiosnę jadłam już niewiele pomidirów, rzdko makaron a teraz po niespełna 2 latach mój synek z ochotą zjada gulaszyki i zupki z podduszonym pomidorem,pikantny ketchup lub musztardę do jaja, czasem makaron "czarniecki" w zupce, albo zrobiony domowo , na skórze nie ma ZADNEJ skazy, zaczerwienienia, NIC! Pije też ciągle moje mleko a ja już też mam taki wybór w żarciu, że nie narzekam. Zaintygowana kanapką naszej Pani Jagódki nabyłam kozi serek, zjadłam ją z wielkim smakiem, mały też zjadł ten serek na jajo, żadnej reakcji. Mam pytanie do Pani Ani, czy taki ser traktowac jak "rozrywkowy skok w inny smak", czy regularnie przyzwyczajac do niego 2,5 letnie dziecko? Coś mi mówi,że to pierwsze. Jeszcze do Pani Ewy chciałabym parę słów. Też na początku miałam wrażenie, że owsianka, marchwianka małemu szkodzi, a ona była po prostu źle doprawiaona ( np. za dużo cytryny, za mało soli, za dużo imbiru- wtedy się "lała", nie chciała zgęstnieć). Szanuję Pani decyzję o eliminacji pewnych produktów, jednak jestem pewna, że można inaczej.. Że gdzieś tam poszła Pani na skróty, owsianka to przecież taaaaaki frykas dla dzieciaków (znam taką, która zjada owsiankę z 4 łychami miodu na 3 l! - ale jest w niej też niepal. kasza gryczana). Kochani rodzice, będźcie cierpliwi a przede wszystkim PRZYZWÓLCIE SOBIE NA BŁĘDY, inaczej nie da się poznać Porządku. Po wielu miesiącach gotowania dopiero dotarła do mnie prawda słyszana wcześniej ale puszczana "mimo", że żeby pomóc dziecku trzeba je i jego choroby zaakceptować BEZWARUNKOWO, a jeszcze wcześniej myśleć o sobie...
data: 2006.08.20
autor: Ewelinka
Wczoraj mój syn zapytal mnie -mamo, jak od 3 lat możesz czytać tą samą książkę w kółko ,rano i wieczorem,umiesz ja chyba na pamiec!No właśnie Pani Aniu jak można czytać Pani książki tak w kółko i dowiadywać się z nich nieustannie coś nowego.To niesamowite!!!Dziękuję.
data: 2006.08.20
autor: emanuela
Panie Pablo, kąpcie dziecko w ostrożeniu.Po karmieniu piersią miałam tzw. okres nutramigenowy, czyli dziecko piło to ohydne mleko polecane dla alergików, ale na szczęście coś mi zatrzepotało koło głowy, to mleko powodowało tylko zaostrzenie się objawów alergicznych, no i całkowicie je odstawiłam konsekwentnie stosując się do zaleceń pani Ani i książkowych. Krowa zdechła i tyle. Mleka w naszym jadłospisie brak.Niech żona karmi dziecko jak najdłużej, nawet jeśli pójdzie do pracy, to nie rezygnujcie, warto :))
data: 2006.08.20
autor: Rene
Nie jestem początkująca , ale i tak mam problemy -chciałabym wiedzieć czy zioła suszone i świeże mają taki sam charakter? np tymianek świeży i tymianek suszony?,czy imbir świeży ma taką samą moc jak suszony? Pozwoliłam sobie na lekturę innych książek o gotowaniu wg 5 smaków i teraz mam problemy, np imbir suszony ma nie dość,że smak ostry to jeszcze charakter gorący i należy go używać z umiarem bo można przesadzić z rozgrzewaniem. Imbir świeży jest ciepły więc można go używać więcej itd z innymi rzeczami. Równoważeę potrawy od dobrych kilku lat, ale tak się zapędziłam ,że chyba tochę błądzę. Chciałabym wrócić do książek pani Anny, ale ciągle brakuje mi w nich swego rodzaju słowniczka-ściągi z informacją o smku wg 5 przemian. zaczęłam używać różnych nowych produktów jak np mąka z amarantusa , mogę z niej zrezygnować ale chcisałabym wiedzieć jaki ma smak wg p.Anny. sama posmakowałam ją i myślę, że jest gorzka. Niestety należę do osób bardzo niepewnych swoich opinii i wolę polegać na opinii fachowców -to bardzo czasakmi uciążliwe. Już więcej nie gadam, wygląda na to , że muszę zacząć wszystko jeszcze raz od początku, ale znając siebie ciągle będę miała wiele pytań i wątpliwości. Acha , pomimo moich indywidualnych wyczynów z 5 smakami, myślę, że mam efekty-nikt nie wierzy w mój prawdziwy wiek, wszyscy biorą mnie za osobę o wiele młodszą, mam 52 lata i kiedy to mówię wprawiam innych w osłupienie.
data: 2006.08.20
autor: julia
Witam wszystkich serdecznie. Ja znowu z pytaniami. Mam problem mianowicie taki, co kłaść w smaku kwaśnym na kanapki. Poza pomidorami, ogórkami kwaszonymi, pietruszką to mi nic innego do głowy nie przychodzi. A te produkty to są raczej z czarnej listy przy karmieniu dziecka piersią i nie tyko. A może wystarczy tylko posypać bazylią?
Chciałam się jeszcze zapytać ile kosztują konsultacje i ile prędzej trzeba się umawiać? Bo coś czuję, że bez bardziej szczegółowych wskazówek Pani będzie ciężko.
data: 2006.08.20
autor: miwi (walcząca z przeciwnościami losu i nie tylko)
Dziękuję za odpowiedź na moje pytania - Rene i Ewie. Więc jeszcze poczekamy. Dzisiaj Pawełek miał trochę bladsze te liszaje. Owsiankę gotujemy od początku i nie mamy do niej zastrzeżeń. Tylko to masło budzi wątpliwości. Ale wygląda na to, że mimo zrównoważonej potrawy, to jednak masło (lub seler) może wywoływać reakcję. Za jakiś czas zbadamy jeszcze czy to masło czy może seler uczulił? Czy stosowałyście jakieś dodatkowe "medykamenta" typu imbirówka na skazę białkową? (Dla matki oczywiście!)Podając dziecku zupkę z cięlęciny miałem wątpliwości jak to zadziała, ponieważ wyczytałem, że cięlęcina może uczulać, ale wszystko było w porządku. Podobne obawy mieliśmy odnośnie miodu, ale też okazał się "zjadliwy". Mam jeszcze pytanie jak długo karmiłyście piersią i czy przy odstawianiu dziecka od piersi trzeba koniecznie zacząć podawać jakieś zastępcze mleko?
data: 2006.08.19
autor: Pablo
mam piętnastomiesięcznego synka.Chcę odstawić go od piersi.W jaki sposób podawać jemu krowie mleko?Teraz gotuję mu kaszkę,ale na wodzie-oczywiście według pięciu przemian.
data: 2006.08.19
autor: 
Witam wszystkich serdecznie, Pani Beato dziękuję za odpowiedź, jestem uspokojona, bo najlepiej się czuję po daniach gotowanych zgodnie z przepisami w książkach. A jeśli chodzi o imbirówkę to zastanawiam się czy organizm może się na nią "uodpornić" tzn czy z czasem trzeba będzie dodawać troche więcej imbiru? Ale jak to piszę to dochodzę do wniosku, że po prostu czasami, w zależności od sytuacji, trzeba stosować ją dłużej żeby zadziałała. Proszę o sprostowanie jeśli się mylę. Pozdrawiam ciepło:)))
data: 2006.08.18
autor: Asia z D.G.
Ja chciałem naskarżyć na moją Panią - Agnieszkę z Ostrowa tę, która była w Wąsowie na kursie. Wczoraj z racji swoich zajęć pozalekcyjnych poprosiła mnie o ugotowanie rosołu - tego na jesienne smutki ze strony 233, czerwona książka. Dzielnie zabrałem sie do gotowania, dodałem wszystko jak należy, no i trzy godziny gotowania na "malutkim ogniu". W drugiej godzinie gotowania wróciła moja Pani, bardzo głodna i chciała zaatakować mój rosół! Przed czasem! Ledwo go wybroniłem. skończyło się na kanapce, oczywiście wg. pięciu przemian. Rosół spróbujemy dzisiaj. Podobno poprzedni był dobry. Czy na przyszłośc mogę się zgodzić na przedwczesną konsumpcję? Pozdrawiam wszystkich przemianowców. Bąźcie cierpliwi bo mojej mamie i Agnieszce to pomaga.
data: 2006.08.18
autor: Radek...z Ostrowa
WITAM. PROSZE NAPISZCIE W JAKIM SMAKU SA GRZYBY LESNE TYPU PRAWDZIWKI ITP. CZY JEMY TYLKO SUSZONE CZY MOZNA GOTOWANE SWIEZE I W JAKIEJ POSTACI. POZDROWIONKA
data: 2006.08.18
autor: DZIDKA
Panie Pablo, gotujecie króciutko, więc trzeba czasu, a na pewno będzie wszystko dobrze. Musicie być ufni, a żona, która karmi spokojna i zrelaksowana.Proszę nie używać selera, jest wychładzający, pania Ania raczej go w ogóle w swoich przepisach nie stosuje, jako warzywo w smaku ostrym bez żadnego problemu zawsze można stosować czosnek, por i cebulę, czasami listek kapusty.Z masłem proszę ostrożnie, ja w smaku słodkim czasami dodaję zamiast masła oliwę z oliwek, bo mój synek też różnie reaguje na masło.
Pani Ewko, owsianka jest na pewno ok i z niej nie rezygnujmy. Pisze pani , że pani dziecku nie służyło mleko krowie czy owoce, przecież to jest w ogóle NIEWSKAZANE w żywieniu dzieci, stąd na pewno te liszaje. No i ten kurczak...? Ziemniaków pani dziecko nie tolerowało...? Ziemniaki to podstawa naszego odżywiania. Cielęcinka też na pewno jest ok, trzeba tylko ją dobrze równoważyć, moje dziecko właściwie nie je innego mięsa, czasami wołowinę i indyka, no i jagnięcinę też , ale rzadko, bo kupić trudno.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, również Początkującą z W-wy :)))
data: 2006.08.18
autor: Rene
to zwrócę do tych łyżeczek: sztańska imbirówka to NAPRAWDĘ PEŁNA łyżeczka imbiru - taka z górką na szklankę wrzątku.
Co do innych przypraw: jeśli p. Ania pisze o szczypcie, to ok, dajemy szczyptę, ale jeśli pisze o łyzeczce, to jest to pełna łyżeczka, chyba, że mówi o kopiastej - to jest to wtedy łyżeczka z piramidką na górze:)
data: 2006.08.28
autor: Beata Szabla
Panie Pablo,

Zapomniałam dodać, że liszaji niczym nie smarowaliśmy. One same ustępowały przy nie powodującym je odżywianiu.

Pozdrawiam
data: 2006.08.18
autor: Ewa
Dzień dobry,
Chciałam podzielić się moimi doświadczeniami z panem "Pablo" z Wrocławia. Mój w tej chwili 2 letni syn miał podobne problemy, tzn. liszaje szczególnie na twarzy, pod kolanami, na zgięciach rączek. Reagował w ten sposób na mleko krowie, kozie, gluten - również ten z owsa - nie polecam zatem owsianki. Źle znosił i znosi wszelkie owoce, z warzyw nie toleruje np. ziemniaków, kalafiora, selera. Z mięs nie toleruje cielęciny, wieprzowiny, indyka. Gotujemy zatem królika, jagnięcinę, kaczkę i kurczaka. Z warzyw: pora, brokuła, cebulę, czosnek, trochę kapusty, marchew, pietruszkę, cukinię, bakłażan. Je kaszę kukurydzianą i ryż (gryczanej i jęczmiennej nie może jeść).
Chciałam nadmienić, że próbowałam gotować zupy na cielęcinie i owsiankę ściśle wg przepisów p. Ciesielskiej - niestety Syn reagował tak jak Pana dziecko. Zatem zrezygnowaliśmy ze wszystkiego czego nie toleruje. Je natomiast prawie same ciepłe posiłki i bardzo lubi pić herbatę: tymianek, lukrecja, anyż, imbir.
Mały jest bardzo szczupły, ale wysoki i nie choruje i to chyba najważniejsze:)
Powodzenia.
data: 2006.08.18
autor: Ewa
witajcie!ja tez zauwazam ze dzieki dobrze przyprawionym potrawom szczegolnie pieprzom cialo pozbywa sie nagromadzonej wody, wlasnie "odpucha". jestem tez ciekawa coz to za ilosc imbiru w tej szatanskiej imbirowce ;) indyka zazdroszcze, moze ktos poda przepis? ja tymczasem planuje zrobic wlsny pasztet no i troche smalcu walsnie. podobnie jak Weselsza Smutna z Paryza(pozdrawiam) mialam problemy z zolądkiem a takze grzybicą, niskim cis.(nawet dostawalam tabl. na podwyzszenie) i inne. zimne konczyny i ogolnie szybkie marzniecie bylo tym co przede wszystkim skierowalo mnie na poszukiwania sposobow rozgrzania i wtedy trafilam tu. ciesze sie z tego niezmiernie, caly czas sie duzo ucze, ukladam, badam jak reaguje moj organizm. Pani Aniu dziekuje za ostatnia odp., nigelle tez czasem ogladam,tez potrafi ispirowac:).przestudiowalam niedawno cala ksiazke "kuchnia polska", maja tam ciekawe przepisy na torty bez mąki np. daktylowo-migdalowy, orzechowy, wszystko do przerobienia i wykorzystania na odpowied. okazje.dzis byly knedle, oczywiscie zaczarowane przyprawami, pyszne. trzymajcie sie , pa
data: 2006.08.18
autor: aga spod wroclawia
Witam wszystkich serdecznie! Na forum goszcze pierwszy raz, ale jestem stala czytelniczka i od 3 lat "zyje" wraz z cala rodzina zgodnie z madroscia plynaca z ksiazek Pani Anny Ciesielskiej. Z tego miejsca pragne podziekowac Pani Annie za WSZYSTKO, a szczegolnie za zdrowe i piekne niemowle, ktore urodzila moja mlodsza siostra 4 dni temu, a ktora przez caly okres swojej ciazy stosowala sie do rad zawartych w Pani ksiazkach. Podczas ciazy przytyla jedynie 5 kg, wygladala pieknie i szczuplo. Rosl tylko niewielki brzuszek. Byla sprawna az do konca i nie skarzyla sie na zadne dolegliwosci. Nadmienie, ze jest to jej pierwsze dziecko a ma 31 lat! Kazda zazdrosna znajoma oskarzala ja o glodowki i przestrzegala przed konsekwencjami z tym zwiazanymi. Mowily: "nie pijesz mleka? Skad wezmiesz pokarm dla dziecka? Nie pijesz wody? Jak zniesiesz te upaly i jak wplynie to na twoje cialo i dziecko?" Miala momenty zwatpienia, ale cala rodzina wspierala ja do konca, rozpieszczajac wszystkimi przysmakami z Pani ksiazek. I co? Prosze bardzo, dziecko i mama czuja sie WSPANIALE, pokarm ma PIERWSZA KALSA, wyniki sa SUPER, a cala ciaza i porod (jak to okreslily polozne ze stazem) przebiegly KSIAZKOWO i bez zadnych komplikacji!!! Takze przyszle mamy: NIE MARTWCIE SIE i NIE PRZEJMUJCIE uwagami zwyklych TOKSYNOZERCOW, zazdrosnych, nie majacych zielonego pojecia o "naszym", NORMALNYM, ZDROWYM sposobie zywienia!!! Jak mowi moj tata, do tego trzeba troche inteligencji i checi! A w dzisiejszych czasach wszystko co szybko i szybkie jest NAJLEPSZE, na szczescie nie dla nas! I za to Pani Anno bedziemy DOZGONNIE WDZIECZNI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Pozdraimy, zyczymy zdowia, wytrwalosci i czekamy cierpliwie na kolejne publikacje! W imieniu rodziny Florek z Kolobrzegu, malutkiej Kornelki, jej szczesliwej mamy i jeszcze bardziej szczesliwszej cioci: Joanna.
data: 2006.08.18
autor: Jo-anna.
A mój mąż kupił sobie wczoraj termos i poszedł dziś do pracy z herbatką tymiankowo-lukrecjowo-anyżkowo-imbirową!:))
data: 2006.08.17
autor: Magda z Sopotu
Proszę o radę jak wyleczyć czerwone liszaje pod kolankami (wynik skazy białkowej) u mojego 9,5 miesięcznęgo synka. Gotujemy posiłki dla Pawełka i dla nas ściśle wg. PP od ok. 6 tygodni i poprawa jest bardzo nieznaczna. Ostatnio do owsianki dodałem trochę masła, a żona do zupki dodała seler i pojawiły się nowe czerwone liszaje na twarzy. Na razie delikatne. Ale raczej masło i seler nmusimy odstawić. Proszę o praktyczne rady co gotować, aby lepiej wspomóc leczenie. Żona ciągle karmi dziecko piersią, więc jedzenie dotyczy także mamy. Potrzebujemy praktycznych wskazówek kogoś, kto miał podobny kłopot. Czy do pani Anny można się już dodzwonić?
data: 2006.08.17
autor: Pablo (Wrocław)
Aaa jeszcze jedno Pani Beato tzn że zamiast szczypty przypraw, która jest w przepisie należy dodawać łyżeczkę? Sama dodaje więcej niż szczyptę ale nie łyżeczkę. Ile miała w sobie imbiru ta szatańska imbirówka? Ostatnio miałam zastój gigant, piłam imbirówkę z jednej łyżeczki imbiru ale czuję że nie do końca się wszystkiego pozbyłam. Jeśli chodzi o mężów i lukrecję to mój przekonał sie do daktylówki, niestety podniosło mu sie ciśnienie (ma do tego skłonności) i zaprzestał. Ja wiem że nie od lukrecji mu się to ciśnienie podniosło tylko w wyniku mojego menu (w ciągu jednego tygodnia postanowiłam nam zaserwować tyle potraw z dużą ilością smaku kwaśnego i słonego, że zdziwiłabym się gdyby nie było żadnej reakcji. To na pewno dlatego że byłam taka dumna z siebie, że ją pił. No to jeszcze raz pozdrawiam serdecznie:))))
data: 2006.08.17
autor: Asia z D.G.
A i jeszcze zapomnialam. Chcialam takze powiedziec cos dla tych, ktorzy sa sceptyczni i nie wiedza, czy sie zdecydowac na ten sposob gotowanie, ale przede wszystkim na ten sposob zycia.
Od czternastego roku zycia przeszlam na diete. Bardzo specyficzna zreszta, tzn, dokladnie to czego nie wolno jesc na diecie P.Ciesielkiej (o ile slowo 'dieta' jest odpowiednie -chyba wole 'sposob naladowywania siebie energia':). Tak wiec glownie biale serki (chude oczywiscie), litry bialych jogurtow, jablka, jablka a jesli nie jablka... to jablka; szuszone owoce, salatki, chude mieso na parze, warzywa na parze. Skutek: owszem stracilam i utrzymalam wage (ok. 20 kilo). Ale jest pare 'ale'. Otoz, najpierw zaczely sie problemy z ukladem trawiennym. Stale zaparcia, mdlosci po kazdym posilku, bule brzucha i skurcze. Nie spalam calymi nocami z powodu zoladka. I oczywiscie tony lekow na niestrawnosc. Nastpenie slabe krazenie, zmeczenie, niskie cisnienie, grzybica (w tym miejscu, gdzie kobieta jej najmniej potrzebuje, w czestotliwosci co 2 miesiace), anginy, przeziebienia, alergia sezonowa, problemu skorne. Na koncu zanik miesiaczki i depresja. No i tak doprowadzilam siebie nie tylko do poczatkow anoreksji a potem do bulimii ale w dodatku wyniszczylam swoj organizm.
Odkiedy stosuje sie do wskazowek P. Ani (i przyznaje, ze nie robilam tego 'bez grzeszkow') a dokladnie odstawilam wszelki nabial, oprocz kozinki, odstawilam surowe owoce i zimne zarelko, problemy z trawieniem ustapily jak reka odjal. Trawie wszystko. Zapomnialam co to bol brzucha i mdlosci czy wzdecia. Ide spokojnie spac i przesypiam cala noc. Przez lata nie moglam jesc kalafiora, cebuli, a od czosnku, nawet okrucha, dostawalam konwulsji. Nic smazonego nie wchodzilo w rachube. Myslalam, ze juz nigdy nie bede normalna i bede jadla tylko papki podawane ludziom bezzebnym w domach starcow...Obecnie, codziennie wcinam duszona cebuline, wszystkie mozliwe kombinacje smazoncy i duszonych warzyw z mieskiem i nic mi nie jest!I, uwaga, uwaga- od czterech dni jem suszony czosnek (na razie suszony, i niedlugo, jak sie troche wiecej przyzwyczaje, to sie przerzuce na 'naturalny'). To dla mnie prawdziwa rewolucja. Dzieki temu czuje, ze zyje a nie wegetuje. No i wczoraj dostalam miesiaczki!Bez hormonow... Po wielu latach zaczynam znowu miesiaczkowac, zaczynam byc znowu kobieta. I jestem tez kobieta w innym znaczeniu- gotuje, z ogromna przyjemnoscia mojemu mezczyznie. I wiem, juz co to znaczy, ze milosc okazuje sie przez karmienie.
Niesamowita zmiana zaszla tez w moim rodzinnym domu. Mama rowniez gotuje scisle wedlug przepisow pp. Owszem, spedza pol dnia przy garach, ale jak wszyscy wapadamy do domu i objadamy sie tym co zrobila, mlaskajac i klepiac sie z rozkoszy po brzuchu, i mowiac jakie to pyszne, to chyba nic nie sprawia jej wiekszej przyjemnosci. No i chyba tez czuje sie spokojna , bo widzi, ze jej corka, ktora przez lata sie katowala, po raz pierwszy od dluzszego czasu je to co przygotowala mama , i odzywa. Fajnie jest tez gotowac razem z mama albo dyskutowac o nowych przepisach. Tata jeszcze jest oporny. Lubi bardzo tradycyjne jedzonko - golonko i piwko, i narzeka, ze mama 'cuduje' z tym jedzeniem. Ale w gruncie rzeczy chyba jest zadowolony. A ja nie moge sie doczekac, kiedy wracam do domu i czeka tam na mnie gar rosolu:).
Mam nadzieje, ze moj post pomoze wielu osobom podjac decyzje.
Nie wszystko jeszcze wyleczylam. Dalej mam problemy z niskim cisnieniem, sennoscia i zimnem w konczynach. Ale postanowilam cierpliwe czekac. Lat wychlodzenia nie da sie nadrobic w pare miesiecy. Wiec bede sie stosowac i ufac. A przy okazji moze uda mi sie uleczyc mojego chlopaka z uporczywej alergii i egzemy.
Niezmiernie dziekuje. Ciesze sie, ze Pani z nami jest. I ciesze sie, ze moge znalezc tyle pozytywnej energii na tym forum. Pozdrawiam
data: 2006.08.17
autor: Smutna (no moze troche weselsza) z Paryza
Droga Pani Aniu!Bardzo ucieszyla mnie Pani odpowiedz. Postanowilam wziac to na powaznie i solidnie sie przylozyc do gotowania.Niestety gotowanie na gazie nie wchodzi w gre.Mieszkam w pokoju dziewieciomterowym, na poddaszu. Nawet moja mama -zagorzala zwolenniczka PP i fanka pani ksiazek, stwierdzila, ze nie mozna tam postawic butli bo byloby to niebezpieczne. A ona naprawde zrobilaby wszystko, zebym tylko byla zdrowa. Za to bylam wczoraj u rzeznika i mam juz cielecinke i wolowinke z koscia i bede rosolki dla mnie i mojego chlopaka:). On zajada Pani jedzenie tak, ze az mu sie uszy trzesa:) i prosi o dokladke. Wracam do Polski w grudniu i napewno sie u Pani zjawie. Marze tez o kursie. I moze uda mi sie namowic mame, zebysmy przyjechaly razem na kurs.Serdecznie pozdrawiam i dziekuje za swiatlo nadziei. Nic nie jest nam bardziej chyba potrzebne, wlasnie jak nadzieja.
P.S. Jesli, ktokolwiek takze cierpial na podobne zaburzenia i udalo mu sie z tego wyjsc, to bardzo prosze o podzielenie sie ze mna choc czescia, tego jak wam sie to udalo... Caluje Pania Anie i do zobaczenia.
data: 2006.08.17
autor: Smutna z Paryza
Witam wszystkich serdecznie,forumowiczów, panią Anię i moje kochane współlokatorki z Wąsowa oraz dwa męskie wyjątki:).
Zastanawiam się, dlaczego wcześniej nie napisałam - bezpośrednio po kursie, bo czułam potrzebę podzielenia się moimi spostrzeżeniami, a z drugiej są to tak "intymne" odczucia, że wydaje mi sie wręcz krępujące dzielić sie nimi...
Jedno Wam mogę powiedzieć, TO NIE JEST TYLKO GOTOWANIE I DBAłOść O ZDROWIE, dzieje się coś znacznie więcej.
Coś, co powoduje, że wiedza, która teoretycznie jest zawarta w książkach pani Ani, przestaje być teorią, a zaczyna być praktyką i sama zaczyna zmieniać nasze życie: szczególnie wiedza zawarta w Filozofii Życia (stan zdrowia a emocje).
Nagle dostrzegam, że nie warto koncentrować się wyłącznie na negatywach, bo one wtedy człowieka osaczają, że można patrzeć z radością na nowe pomysły na życie, nawet będąc na zakręcie:), kiedy człowiek przestaje histerycznie i na siłę trzymać się jednej zaplanowanej koncepcji zyciowej.

I, o dziwo, spodziewając się oporu ze strony meżowskiej drugiej połowy, nagle ta (zwykle uparta jak stado baranów) druga połowa z dużą potulnością słucha i je, co każą:)) a nawet bez protestu daje się "zawlec" na konsultacje. Oczywiście pozostawia sobie margines niezależności: nie picie herbat na bazie lukrecji i tymianku, ale czuję, że i ten bastion padnie.

Pomijając ten aspekt kursu, to zostaje jeszcze równie ważna sprawa: praktyka w gotowaniu: otóż teraz rozumiem, dlaczego pani Ania ciągle pokrzykiwała na nas "nie oszukuj, syp całe łyżki, czy łyżeczki" - choć kocham ostre jedzenie, to łapię sie na tym, że wciąż oszukuję z tymi łyżeczkami (czy to stare nawyki?). Zawsze gotowałam rzeczy mocno przyprawione, ale na kursie wszystko było i tak dużo ostrzejsze, nie mówiąc o szatańskiej imbirówce, po której człowiek czuje się lekki i radosny, no i głodny bardzo szybko:)
Acha, powiem Wam jeszcze, że przebojem kulinarnym (prócz niewiarygodnego kasztanowego indyka!!!) był smalec (z przepisu zresztą książkowego): co tam ciastka i lody - kanapka ze smalcem i cayenne to czysta rozkosz:).
Zaskoczeniem były dla mnie też ilości jedzenia, nigdy chyba tak dużo i często nie jadłam (zwłaszcza, że całe życie mam skłonności do tycia) i nie przytyłam, a nawet schudłam ok. 2-3 kg, a przede wszystkim jakoś tak "odpuchłam".
Czuję sie teraz tak pełna zapału do gotowania i życia w ogóle, że postanowiłam przestać sie zastanawiać, ile czasu stoję samotnie przy garach, bo to co robię, jest jak alchemia, szczególnie patrząc jak ten "system" działa na emocje.
Pozdrawiam serdecznie kursowiczów i forumowiczów, panią Anię, Irka specjalnie (Ireczku, śniłeś mi sie i byłeś w tym śnie prawdziwym królem w koronie!?), Gosię (fascynatkę ciem:))) i Mariolę (z syndromem IS, :)))).
data: 2006.08.17
autor: beata szabla
Dziękuję za odpowiedź Pani Ani i Jagodzie.Wrócę do natki pietruszki. Jeśli surowa jest niestrawna to jak ją stosować? Czy dodawać w trakcie gotowania potraw, czy też mimo tej niestrawności stosować do wykończenia potrawy/np ziemniaki, kanapki/, ale wtedy po co, jesli nie ma z niej pożytku dla naszego organizmu.
I jeszcze jedno czy potrawa lub napój o temp. pokojowej jest zimna? Czy można pić np taką kawę, herbaty, czy trzeba jednak trochę podgrzać?
Dziękuję i pozdrawiam.
data: 2006.08.17
autor: Hania z Warszawy
Przeczytalam ksiazke Filozofia Zycia i jestem bardzo zakrecona.Wlasciwie to najlepiej gdybym przestala jesc, byloby najzdrowiej. Jak ja mam przestac pic moja ukochana wode, ja umre.
data: 2006.08.17
autor: Agnieszka
Pani Anią czy by mogła pani mi podać zrycorys jedzenia dla osoby która ma cukrzyce i ma guza na pierśiach .Bardzo pani dziekuje za odpowiedz ale bardzo prosze o to .

PS:pozdrowienia dla wszystkich
data: 2006.08.16
autor: ewelinka:);)
Witam serdecznie, ja tylko parę słów. Grazynko z Lubonia podpisuję się pod Twoim ostatnim listem obiema rękmi, pozdrawiam Wszystkich ,Jagódko buziaczki, Pani Aniu pięknie się kłaniam.
data: 2006.08.16
autor: Jola
Witajcie, Kochani, wprawdzie w domu rwetes, bo dzieciaki przyjechały, ale jakoś daję sobie radę i odpisuję. Magda odpoczywa, a dzieci szaleją. Jagódko, Twój list do Pani Ewki jest mądry i powinien jej bardzo pomóc. Panie Irku, witam z radością na forum po kursie. Jest Pan pierwszym, ale sądzę, że nie jedynym wypowiadającym się na jego temat. Dzwonił dzisiaj do mnie pan Włodek, obiecał, że przyjedzie na czwartkowe spotkanie. Cieszę się, że tak dobrze wspomina Pan Wąsowo. Początkująca, wspomniałam Pani w ostatnim liście, że nie wyjaśniła Pani kontekstu dotyczącego fruktozy i suszonych warzyw. Na rynku spożywczym jest mnóstwo specyfików i przeróżnych produktów – wszystkie zachęcane odpowiednią formułką reklamową i tylko od Pani będzie zależało, z czego Pani skorzysta. W obu książkach wyrażam jasno moje wybory i wyjaśniam ich motywy. Wyjaśniam również, że możemy jeść wszystko, ale najlepiej, aby było zrównoważone, natomiast gdy omawiam schorzenia, zawsze na końcu podaję ogólne zalecenia. Najczęściej podaję zakaz kwaśnego-surowego-zimnego, bo tym właśnie jesteśmy zniszczeni. Od Pani świadomości będzie zależało, czy skojarzy Pani przyczyny swojej choroby, wyciągnie właściwe wnioski i odpowiednio się zdyscyplinuje. Może to zrobić Pani sama – bez konsultacji i bez kursu, robi tak wiele osób. Chcę Pani powiedzieć, że już niejeden zafascynowany PP pomógł sobie w swojej chorobie – właśnie z wirusem C. Odstawił interferon i czuje się dobrze. Ale być może pasjonuje się Pani polemiką na forum zamiast zrelaksować się i ugotować sobie zupę. Na pozostałe Pani listy nie będę odpowiadać. Tak, Pani Mario, takie liściki są kroplą miodu na moje serce. Ciesz się tym momentem swojego życia, ale bardzo powściągliwie, bądź bardzo dyskretna. Nie odfruwaj, chodź po ziemi. Pozdrawiam. Jolu, dobrze, że już jesteś w domu. Dosyć tego łazęgowania. Róże podlewaj, okna myj, a list Twój jest słuszny, lecz nie sądzę, aby był właściwie przyjęty. I to właśnie ta różnorodność, którą mamy rozumieć i akceptować. Pozdrowienia również dla męża. Tak, Jagódko, popieram. Czy przypominasz sobie dzieci siostry, które krzyczały, że nie lubią, choć jeszcze nie spróbowały? Renatko, spoko! To gdzie ten Mazurek? Bo nie wpadł mi w oko :) Haniu z Warszawy, Jagoda odpisała Ci już na Twoje pytania, ja tylko dodam, że czosnku i cebuli używamy do naszych sałatek z warzyw gotowanych (surówek – oczywiście – nie zjadamy), możemy używać na kanapki, ewentualnie również szczypiorek, ale jest jeden wyjątek: gdy mamy bardzo podrażnioną wątrobę – wzdęcia, odbijania, wymioty, bóle, wówczas zjadamy TYLKO gotowane potrawy. Uwaga: surowej pietruszki nie trawimy. Pani Edyto z Bydgoszczy, czy w tej chwili Pani kuchnia jest tylko dla dzieci, czy również dla Pani? Z pewnością mięso dojrzałe ma intensywniejszy zapach niż świeże. Doświadczenie uczyni z Pani mistrza rozpoznawania mięsa. Proszę się nie bać. Mięso zepsute jest szare, śliskie i po prostu śmierdzi. Nalewkę bursztynową można pić, lecz proszę znaleźć dokładny przepis jak to robić i w jakiej intencji. Smutna z Paryża, mała podpowiedź – po prostu gotuj!! Dyscyplina!!!!!! Musisz mieć zawsze w domu garnek z zupą, najlepiej z rosołem i coś konkretnego ugotowanego (wołowina lub jagnięcina) i zawsze wtedy, gdy chce Ci się jeść, po prostu to zjadaj. Wieczorem, gdy chce Ci się słodyczy, musisz się dyscyplinować i zjeść talerz zupy, ewentualnie kromeczkę chleba z masłem, miodem i imbirem. Poza tym, musisz gotować na gazie, a do pracy zabieraj termosy. Jak Ci będzie bardzo źle, to zadzwoń. Gosiu z Jeleniej Góry, nie pomogę Ci, bo nie znam takiej książki. Ewelinko, poszukaj na półkach ogórki Rolnika, są idealnie doprawione i pieprzne. Jeśli chcesz sama kombinować, to: 1 część ostu winnego, 2 części wody, na litr zalewy łyżka soli i kopiata łyżka miodu, a przyprawy wg Twojej mądrości PP – dokładnie wg uznania. Powinny być ostre i aromatyczne. Zalewaj słoiki wrzątkiem i pasteryzuj dosłownie pięć minut, aby były chrupiące. Miła Moniko z Hamburga, buzia mi się śmiała, gdy czytałam Twój list. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do Poznania. Pani Jolanto, tak, dawno, dawno temu też mi się to zdarzało i też mnie to bardzo irytowało. Oparłam się na jednym źródle, przetestowałam na sobie i – najważniejsze postanowienie – nie czytam tego typu książek. O to was proszę w drugiej książce – musicie się zdecydować i komuś zaufać. Pani Grażynko, odczytuję podtekst Pani bardzo pięknego listu. Jedno jest pewne – tłumaczy Pani „świeżym” forumowiczom subtelności mojego działania. Robi to Pani właściwie - bardzo dziękuję. Jagódko, dziękuję za wsparcie. Tereso z Wrocławia, nie można też żyć bez ciała i radykalnie wybaczać. A więc, żeby mieć ciało, trzeba coś jeść, aby mieć ciało w miarę zdrowe – powinna Pani gotować. Proszę przede wszystkim radykalnie zaakceptować stan, w którym Pani jest i to, co ma Pani do zrobienia. Bez szacunku dla swojego życia, dla swojego ciała może się Pani zakręcić. Pozdrawiam
data: 2006.08.16
autor: Anna Ciesielska
Dal tych co mają problemy ze sobą polecam "Radykalne wybaczanie" Colina Tippinga (www.radykalnewybaczenie.pl) , byłam na seminarium z autorem- było bardzo ciekawie...
A moim problemem w stosowaniu jakiejkolwiek kuchni jest : "NIE LUBIE GOTOWAĆ" - dla mnie to strata czasu, a najgorsze jest sprzątanie... a ponieważ jestem sama nikt tego za mnie nie zrobi...;-), a przecież nie można życ na samych kanapkach :-) Pozdrawiam
data: 2006.08.16
autor: Teresa z Wrocławia
Witam, słówko jeszcze do Początkującej - jesteś kolejną osobą, która najpierw na forum prosi o pomoc, a kiedy ją otrzymuje, zaczyna atakować i osoby, które jej odpowiadają, i samą wiedzę, wg której kształtujemy swoje życie i zdrowie. Uważam, że to nie jest w porządku. Jeśli Ci to nie służy, zostaw, a jeśli nie chcesz zostawić, zastanów się nad popełnianymi przez siebie błędami. Kilka z nich widać od razu - niecierpliwość, brak chęci zrozumienia udzielanych odpowiedzi, podejrzliwość typu "ktoś chce tu na mnie zarobić". Napisz na inne forum i poczekaj, czy pomysłodawca zupełnie innego sposobu żywienia zajmie się Twoim problemem. Życzę sukcesów. Haniu z Warszawy, można szczypiorek na surowo, można też i cebulę, i czosnek. Byle z umiarem. Surowe są zawsze trudniej strawne, ale na śniadanko kanapka z jajkiem, odprobiną sera i surowym ząbkiem czosnku + oczywiście prochy - pycha!!! Kasza jaglana jest śluzotwórcza, więc raz na sto lat (pyszna do indyka :)) Jolanto, niedawno był ten problem poruszany - różni autorzy różnie kwalifikują poszczególne produkty. Wiem, że Pani Ania wszystkie sprawdza we własnej kuchni, na sobie, więc po prostu przyjmuję jej klasyfikację i nie mam problemu. Dla niej - jak już kiedyś pisałam - wiedza nt kuchni i medycyny chińskiej jest zaledwie punktem wyjścia. Na tę bazę nałożyła gromadzoną przez wiele lat wiedzę na temat naszych warunków klimatycznych, żywieniowych, uwarunkowań chorobowych i innych czynników kształtujących nasze zdrowie - dlatego to działa tak bezbłędnie. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.08.16
autor: Jagoda
Witajcie. Przeczytałam pierwsze wypowiedzi z Forum, te sprzed 2 lat. Pisały tam min. Jagoda, Agnieszka, Irena, Jola, Magda, czyli „stare” (przepraszam za określenie) zwolenniczki kuchni pp. Acha i „najstarszy” Paweł Ciesielski. Emanuje z nich ciepło, radość, uśmiech, pozytywna energia. Czas na małe podsumowanie z mojej strony. Jestem w „Tym” ponad 1,5 roku. I co? Często jest mi po prostu dobrze. Ja też czuję się jak czarodziejka w kuchni, tak jakby mi „ktoś” przy garach pomagał. Częściej się cieszę, nawet z drobiazgów, jak słoneczno-żółte zasłony w pokoju. Staram się nie zapominać o dziękowaniu zwłaszcza, że kłótnie z mężem są coraz rzadsze i mniejsze, bo wiem, że taka walka tylko niepotrzebnie nas spala. Wiem, jak dużo akceptacji (miłości) potrzebują moje dzieci i jak mi to pięknie oddają. Jak się zakręcę i jest mi źle, to wszystko wokół jest szarobure i byle jakie, poszukuję więc mojej perełki mądrości , by jak najszybciej uciec od tego stanu. Rozgryzam moje dzieciństwo, dotychczasową życiową ścieżkę i wyłaniającą się z mgły moją DROGĘ. Podziwiam piękno przyrody (Stwórca jest estetą!), staram się to piękno widzieć w innych ludziach. Poznałam wspaniałe „zrównoważone” koleżanki (dziękuję Irenko za mądrą radę). Uczę się odczytywać znaki, które daje moje ciało (tak, mam sporo pracy w tej kwestii, zbyt szczegółowe analizowanie i ciągły natłok myśli to moja pięta). Czuję nasz związek z przyrodą, porami roku, Staram się uczyć efektywnie wypoczywać, jest to trudne, ale niezbędne. I rozumiem, że mój mąż niekoniecznie od razu po powrocie z pracy ma być wrobiony w zajmowanie się dziećmi.
Podziwiam panią Anię za pasję, ogromną wiedzę i doświadczenie, odwagę, życzliwość. To przecież wspaniałe, że ta pasja, stała się jej pracą i ma z tego pieniądze. Życzmy sobie wszyscy pracy, która nas angażuje i sprawia radość, a jak jeszcze niesie się pomoc tym, którzy jej chcą, to nic dodać nic ująć. Są bezpłatne porady internetowe i telefoniczne, kawki czwartkowe i nikt do tego pani Ani nie zmusza.
Ta wiedza jest przepastna, ogromna i fascynująca. I mnie jest dane się z nią zetknąć i zrozumieć wiele rzeczy. Dziękuję wszystkim, którzy mi w tym pomagają.
data: 2006.08.16
autor: Grażyna z Lubonia
Od 3 lat stosuję w swojej kuchni pięć przemian i choć początkowo nie łatwo było sie przystosować to w tej chwili nie wyobrażam sobie innego sposobu przyrządzania potraw.Ale ostatnio wpadła mi w ręce książka innej autorki i muszę przyznać że zmęczłam się tym czytaniem.Dlaczego? Jeśli ktoś pisze książkę na określony temat to musiał zdobyć trochę wiedzy a tu czytam że niektóre produkty są w zupełnie innych przemianach niż u Pani Anny.Dotyczyło to np.musztardy,mięsa wieprzowego,liścia laurowego cynamonu,estragonu i kilku jeszcze.No i przyznam że mam dylemat.Muszę jeszcze gdzieś poszperać żeby nie mię wątpliwości.Czy komuś to się przdarzyło?
data: 2006.09.22
autor: Jolanta
Zagladam na strony Forum od jakiegos juz czasu ze wzgledu na pelne wdzieku porady Najdrozszej namu organizmowi Annie Ciesielskie, ktora jest u nas w domu kazdego dnia, przy kazdym posilku i nie tylko...Do dzis nie mialam potrzeby uzewnetrzniac sie z moimi "wybrzuszeniami" - tak nazywam sobie wszelkie rozwazania na temat odzywiania i filozofi zycia z nim zwiazanej. Poruszylo mnie wolanie o pomoc niejakiej Nieznajomej z Wawy. Kogos ukryrego pod niewiazacym pseudonimem, kogos kto potrzebuje pomocy i ma juz sile, by o nia zabiegac. Brawo! Dasz rade jesli tylko bedziesz tego chciala. Wszyscy my z jakichs tam powodow otworzylismy sie na nowe i pewnie wiekszosc z nas Bogu dziekuje za Anne Ciesielska i Jej prace. Jesli naprawde zalezy Ci, poradzisz sobie, nauczysz sie wszystkiego. Wreszcie ktoregos dnia odkryjesz, ze juz nie chcesz zyc inaczej, bedziesz potrafila odpowiadac sobie sama na pytania dotyczace fruktozy i kurczakow, bo odpowiedzi podsuwal bedzie Ci Twoj organizm. Dzieja sie po prostu cuda, jak napisala jedna z dziewczyn, i to prawda.
Poruszylas serca wielu ludzi. To juz cos. Wierze, ze odnajdziesz sie w Twej trudnej sytuacji.
Gotuj i ufaj. Czytaj listy Jagody, ona tak pieknie, cierpliwie tlumaczy.
Do konsultacji, czy kursow nikt Cie nie zmusza. Mnie marzy sie spotkanie z Pania Ciesielska, kiedys zorganizuje sobie takie swieto!
Jak Wy to robicie dziewczyny, ze znajdujecie czas na pisanie? Nam znowu konczy sie pasztet, a jarzynki nie bylo od tygodnia... Dzieci nie chca jesc byle czego. Pol godziny rano zajmuje nam gotowanie herbat. Obiad! Spacer.., tez by sie przydal, no ale co z ciepla kolacja?! A w miedzy czasie praca. Alez to uwielbiam!!!
Dzieki za pani wspaniala prace, Aniu Ciesielska. Sciskam cieplo. Monika Inglot z Hamburga.
P.S. Ewo, Moniko. Jestescie blisko? Tak mi za Wami teskno!
data: 2006.08.16
autor: Monika Inglot z Hamburga
Witam chciałam sie dowiezdieć ajk sie robi ogórki korniszony na zime ?
Ps :czekam na odpowiedż.
Pozdrowienia dla wszystkich
data: 2006.08.16
autor: ewelinka :);)
Dzień dobry wszystkim forumowiczom!
Mam małe pytanie: poszukiwałam w internecie książeczek na temat ćwiczeń izometrycznych. Okazało się, że opublikowano ich bardzo wiele. Czy może wiedzą Państwo, która mogłaby byc godna polecenia (chyba nie należy "napinać" się na czuja ;-) ). Ostatecznie ćwiczenia mają pomóc i nie chciałabym zrobić sobie i dzieciakom krzywdy. Dzięki za ewentualna pomoc i pozdrawiam szczególnie tych, którzy zwątpili i dostają (tak jak ja wiele razy) po nosie, bo to bezcenna lekcja.
data: 2006.08.16
autor: Gosia z Jeleniej Góry
Droga Pani Aniu, Drogie Gotujace i Zyjace wedlug PP. Pomocy. Nie wiem co robic. Mam bulimie. Nie wymiotuje . Ale jem bardzo duze ilosci. W dzien jest ok. Wioczerem po kolacji nie moge isc spac, potrzebuje slodkiego. Nie umiem nad tym panowac. Jestem na PP od roku. Popelniam na pewno mnostwo bledow. Niestety zyje za granica. Na konsultacje, jesli mi sie uda moglabym przyjechac dopiero w grudniu. A do tego czasu nie wiem co bedzie. Wiem, to zle emocje. Mam pomoc -psychoterapie. Zrobilam ogromne postepy. Juz siebie bardziej akceptuje. Juz wiem, ze to wszystko ze zlych i negatywnych mysli i emocji. Juz wiele rzeczy opanowalam. Wlasciewie, to kazdy dzien napawa mnie optymizmem dopoki nie przychodzi noc i musze cos slodkiego... Popelniam jakis blad, cos mieszam. Blagam pomozcie. Ja tak dluzej nie moge. Jak moge to opanowac. Wiem, ze nie ma rozwiazania cudu. Nie wymagam. Ale moze jakas mala podpowiedz, zeby troche lepiej sobie z tym radzic...
data: 2006.08.16
autor: Smutna z Paryza
Ja przeszłam na tę dietę wyłącznie dla dzieci z lęku o nie. Pewnie gdyby chodziło tylko o moje zdrowie, to nie wyrzekłabym się ani słodyczy ani owoców.Jestem bardzo wdzięczna, ze znalazłam uniwersalną receptę na zdrowie. A myślę, że Początkująca z W-wy, niestety nie pomoże sobie jak zrezygnuje. Przecież w książkach jest napisane, że potrawy z kurczaków są dla tych, którzy nie chca z nich zrezygnować, żeby uczynić je strawniejszymi. Pani Aniu jak kupuję mięso inawet jak poleży 1 dzień to często następnego dnia już wydaje nieprzyjemny zapach. Czy to znaczy, że jest już popsute czy też dojrzałe (nigdy nie mam pewności ile czasu leżało w sklepie). I jeszcze czy nalewkę bursztynową można pić w kroplach,jak zalecają to na opakowaniach z sieczką bursztynową? Serdecznie pozdrawiam.
data: 2006.08.16
autor: Edyta z Bydgoszczy
W dniu 26.07 br zadałam na forum pytanie dot. zieleniny, czosnku i cebuli spożywanych na surowo oraz kaszy jaglanej.Nie znalazłam do tej pory żadnej podpowiedzi. Może jednak ktoś z forumowiczów mógłby coś na ten temat podpowiedzieć.Chodzi o to czy przy zaleceniu nie jadania surowego trzeba 'zielsko" oraz cebulę i czosnek - surowe, wyeliminowac?
Jeśli chodzi o kaszę jaglaną to czy jest polecana czy raczej nie za często. Spotkałam się z różnicą zdań i stąd te wątpliwości.Pozdrawiam i z góry dziękuję.
data: 2006.08.16
autor: Hania z Warszawy
Droga Jagodo, serdecznie dziękuję za słowa wsparcia.
Droga Rene, widzę, że już nawet nie umiesz wypowiadać się w liczbie pojedynczej, nie ma już "ja", jesteśmy "my". Ktoś w cześniej na forum wspomniał o sekcie i chyba z pewną dozą racji. Fruktoza to nie "coś" w rodzju "czegoś tam", tylko cukier z owoców. Pani Anna używa cukru do wypieku ciast, stąd pytanie: czy nie lepsza byłaby fruktoza? Stąd kolejne, dlaczego go w ogóle używa, skoro stwierdza, że cukier to trucizna? takich przykładów braku konsekwencji można by podac wiele. Zbywanie laika odpowiedzią typu: "... bo my nie żyjemy już w jakichś tam stereotypach, nie naszym myśleniu, etc." świadczy o braku u Ciebie argumentów popartych rzeczywistą wiedzą oraz brakiem pokory i cierpliwości w tłumaczeniu ważnych rzeczy. Każdy ma prawo pytać i poszukiwać, każdy ma prawo wątpić i niedowierzać, a skoro filozofia PP jest również dążeniem do doskonalenia ducha i umysłu myślę, że zaniedbałaś inne lekcje. "Zmuszanie" ujęłam w cudzysłów, bo zdaje się nie ma innej drogi do pogłębienia wiedzy na temat PP, jak tylko konsultacje i kursy (to sprawna psychologiczna zagrywka). Do spornej kwestii suszonej cebuli i czosnku granulowanego należałoby dodać vegetę, która w składzie jest znacznie gorsza niż wymienione powyżej warzywa, a jednak... wszyscy "Wy" ślepo wierzycie w jej zbawienne działanie, bo Pani Anna powiedziała, że nie jest zła. Nie chciałabym być złośliwa, ale jeśli pewnego dnia Pani Anna stwierdzi, że należy wejść do pieca na trzy "zdrowaśki", to co wtedy? Jeśli czegoś nadal nie rozumiesz tzn., że nie potrafisz już samodzielnie myśleć (zupełnie jak przdstawicielka "ERY", która próbuje wcisnąć produkt nie używając mózgu, bo tak została na kursach zaprogramowana). Leczenie interferonem kosztuje od 7 tys. zł miesięcznie i pomaga mi w tym rodzina. Nie oczekuję żadnej innej charytatywnej pomocy od nikogo, zwłaszcza od Pani Anny , a jedynie jasnych odpowiedzi na nurtujące pytania. Powiem coś jeszcze, od około 2,5 miesiąca odżywiam się ściśle w/g książek i niestety, przytyłam 2 kg, boli mnie żołądek i wątroba, piję herbatki bez apetytu (ponieważ w ogóle mi nie smakują). Nigdy nie jadłam słodyczy ani lodów, nie piłam wody, mleka, nie unikałam przypraw i większości produktów zalecanych przez zwolenników PP. Może więc cała ta filozofia, to rodzj "placebo"? Przekonaj mnie, że się mylę, ale mądrze i rzeczowo. Demagogia na mnie nie działa. Pozdrawiam.
data: 2006.08.16
autor: Początkująca z Wawy
Odpowiedź pani Ani dla pani Początkującej była właściwa i nie wiem, o co się oburzać. Jakaś tam fruktoza polecana ludziom otyłym jak powiadasz to nie nasze myślenie, to są jakieś tam stereotypy, którymi my już nie żyjemy. Co to znaczy polecana ?? "Polecają" również schładzać się nam latem, czego nie robimy...Alergicznym dzieciom "nie poleca" się miodu, wołowiny, cielęciny, a my wiemy, że to jest dla naszych dzieci najlepsze, bo sprawdziliśmy to na własnej skórze, a właściwie na skórze naszych dzieci...Przykładów jest mnóstwo...Więc albo, albo...albo stereotypy, reklama w TV, durnych gazetach, lekarze, którzy najczęściej nie wiedzą co mówią, albo czyjeś, wieloletnie doświadczenie poparte olbrzymią wiedzą. A zmieniając temat na kursowy...zapewniam Cię, że nikt mnie do żadnego kursu nie zmuszał, a byłam na dwóch, była to dla mnie zawsze lekcja życia, bycia i wielkiej radości ze spotkania z panią Anią i ludźmi, którzy myślą podobnie jak ja, a na kursie nauczyli się pokory, akceptacji i nieoceniania innych....Nie wiem , ile kosztuje leczenie twego wirusa, ale zapewniam Cię, że konsultacje i kursy nie kosztują majątku, a pani ania to nie instytucja charytatywna (...)
******Pozdrawiam pani Aniu serdecznie. Ps. Oczywiście, że przejeżdża Pani koło Mazurka....
data: 2006.08.11
autor: Rene
Droga Początkująca, oczywiście odnoszę się z szacunkiem do Twojej decyzji, ale zastanów się, czy warto rezygnować zanim naprawdę zaczęłaś. I to z powodu kurczaków!!! To nie jest łatwa wiedza - zgadza się, burzy wiele schematów i stawia wymagania. Ale działa!!! I to jest najważniejsze. Ze spokojem przeczytaj jeszcze raz książki, umów się na konsultacje, jeśli to Twój czas - na pewno załapiesz. A na marginesie - Pani Ania podaje przepisy ogólne, nie ze wszystkiego w każdej sytuacji należy korzystać. Osoby ze schorzeniami, zwłaszcza tak poważnymi, powinny odbyć konsultacje. To chyba bardzo naturalne. Nie ma sensu unosić się ambicją, gdy grasz o swoje zdrowie. Pozdrawiam
data: 2006.08.16
autor: Jagoda
Droga Jagodo, dziękuję za wszystko, ale rezygnuję. Brak mi w tym wszystkim konsekwencji. Z jednej strony krytykuje się kurczaki jako produkt szczególnie szkodliwy dla człowieka, a zdrugiej, jest ich pełno w przepisach Pani Anny. Nie zamierzam wdawać się w szczegóły. Pani Anna poleca swoje przepisy każdemu twierdząc, że jeśli będziemy jedli w/g tego, co umieściła w książkach nie popełnimy błędów. Jak wiesz, ciasta są tam również i wieprzowina i kurczaki. Mówisz, że osoby chore powinny rezygnować z tych produktów, ale w książkach wyraźnie stoi, że należy jeść wszystko dla zachowania równowagi. Jak mam to rozumieć? Również sposób odpowiedzi Pani Anny na moje pytania pozostawiają wiele do życzenia. Jak można nie rozumieć o co chodzi w pytaniu o fruktozę na takim forum??? Czy ja powiedziałam, że fruktoza została mi przez kogokolwiek zalecona? Ogólnie poleca się ją osobom otyłym, stąd pytanie. Jeśli zaś chodzi o konsultacje czy kursy, nie zdajesz sobie sprawy, ile kosztuje leczenie wirusa typu C. Na nic tu pokora ni ufność. Jeśli ktoś decyduje się na napisanie takich książek nie może traktować tego jako "zabawki" rzuconej "dzieciom" bez należytej instrukcji, z którą człowiek sam sobie ma poradzić. Trzeba być za to w pełni odpowiedzialnym. "Zmuszanie" tym samym do konsultacji i kursów, to nic innego jak kolejny sposób na niezły biznes. Tak ja to widzę. Może twórcy i zwolennicy PP zaczęliby od nauki pokory w stosunku do samych siebie. Bawcie się dobrze, ale beze mnie, życzę zdrowia i wytrwałości tym, którzy uwierzyli.
data: 2006.08.11
autor: Początkująca z Wawy
Droga Początkująca z Wawy, mówisz, że przeczytałaś książki, a w "Filozofii życia" Pani Ania wyraźnie pisze, co sądzi na temat kurczaków i wieprzowiny, a także na temat ciast, bitych śmietan i galaretek. Zwróć na to uwagę, zwłaszcza, przy problemie z otyłością. Przecież to logiczne, że jeśli masz osłabioną wątrobę, tym bardziej powinnaś uważać na wszelkie nadmiary smakowe. Owszem, w książkach są przepisy na kurczaka, ale też mnóstwo na indyka, a przede wszystkim na wołowinę, a poza tym Pani Ania Ci odpisała, że można podmieniać składniki, tylko trzeba wiedzieć jak. No i po co jakieś granulaty, skoro można korzystać ze świeżych warzyw?? Mam wrażenie, że trochę zabrakło Ci pokory i ufności, nie oczekuj, że bez konsultacji, bez kursów, bez przemyślenia treści z książek i forum, ta wiedza sama spłynie na Ciebie. A z przyjazdem na konsulacje czy kurs dzieją się takie czary, że jeśli dasz sobie na nie wewnętrzne przyzwolenie - będziesz mogła pojechać. Gorąco polecam, nie z takich opresji przy tej filozofii żywienia ludzie wychodzą, trzymam kciuki za Twoje wewnętrzne przemienianie i pięknienie. Pozdrawiam
data: 2006.08.11
autor: Jagoda
Witam Wszystkich,ja już po fantastycznym urlopie,oczywiście "zrównoważonym",gotowalam sama i było cudnie.Własciwie chcialabym skierować ten list do Początkującej z W-wy.Bardzo rozumiem wszystkie żale i rozterki i no..takie trochę do nas pretensje że nie pomagamy tym poczatkującym.Na PP jestem już 4 lata i ciągle uwazam się za początkującą ,naprawdę!Kiedy zdecydowalam sie ze będę gotować przestaly mnie interesować inne sposoby gotowania, do dziś nie interesują!nie zastanawiam sie nad tym czy cebula suszona ,czy czosnek w kostce itd..poprostu kupuję swieżą, czosnek też i nie mam problemu, bo po co mi taki stres?Nic nie dzieje sie już i zaraz..bo już zjadlam kartoflankę od Ciesielskiej, trudno komuś radzić..bo kazdy z nas jest inny,mial inne nawyki zywieniowe.Porządek jest jeden,ale kazda z nas musi go znaleść w sobie!Na poczatku gubi nas NIECIERPLIWOŚĆ,kazda z nas miala taki okres, ja Cie rozumiem sama przez to przeszlam, musimy nauczyć sie pokory i UFAĆ!od 4 lat nie gotowalam kurczaka, zastąpilam go indykiem,choć są w ksiązce przepisy, ale skoro jest taki kwaśny to go poprostu nie gotuję, do rosolu do wolowiny dodaję indyka ,wiąchę zieleniny i ok.Kazdy przepis domowy można przerobić na PP, moje bitki wolowe z kaszą gryczaną uwielbia cala rodzina, gotowanie nie moze być stresem, bo przyjęłam sama od siebie zasadę ,ze im więcej radości i milości włoze do gara, to o tyle wiecej zje ich mój chlop. Powiem Ci i Wszystkim poczatkującym co uslyszalam wczoraj od serdecznych znajomych,którzy byli z nami na urlopie i wpadali do nas na kawkę/oczywiscie naszą/,spotaliśmy sie wczoraj na kawkę pourlopową a oni po odbiór ksązek P.Ani i przypraw,które zaraz po urlopie zamówiłam dla nich ,oczywiscie na ich prośbę.Otóz kiedy zapytalam co sie stalo ze chcą te ksiżki i przyprawy kolega odpowiedzał:barakuje nam twojej kawy ,ale tak naprawdę to znamy sie już pare lat i dopiero teraz na urlopie popatrzylem na was ,jacy potraficie być radośni,spokojni,bije od was taka inna energia, której przez te lata nie było..ze to napewno za sprawą tej Twojej filozofii, więc i my chcemy popróbować ,moze i nam sie uda"Opadla mi szczęka, bo to modzi ludzie,zestresowani,zalatani,niedojedzeni ..bo nie ma czasu.bo..coś tam, nie ukrywam ze na plaży dużo rozmawialiśmy "o zyciu", wierzę ze poprostu przyszedł na nich czas i super ze ludzie sie "budzą", ale wniosek też jeden że to nasze przebudzanie , zmiany,widzą inni. Sama bylam klębkiem nerwów, wpadalam w depresję, ciągle ze ścisniętym zolądkiem ze strachu,powoli to mija, nie zastanawiam sie co będzie dalej..gotuję..slucham Aniołów i...własnego serca nie rozumu..wlasnie serca.Nie denenerwuj sie..idz ta drogą..gotuj..obserwuj..miej zaufanie do Porządku, znajdziesz go w sobie napewno,potem pojedziesz do P.Ani na warsztaty..ja wiem ze dziś masz mętlik w głowie poukladasz to sobie wszystko, wierzę w to.Nie jest to łatwe, ale możliwe wystarczy wierzyć i chcieć, otworzyć się na nowe. Trzymam kciuki!
Pozdrawiam Wszystkich, Pani Aniu uklony dla Pani i Męza.
data: 2006.08.11
autor: Jola
Pani Aniu czy jest to możliwe aby stosując pani diete
-a stosuje już ją ponad 2 lata można zmienić swoje spojrzenie na świat? stać się inną osobą?, bo tak czuje
całkowita odmiana, wiem wszystko jest wytłumaczone w książce
ale musze się z kimś tym podzielić,widze to czego wcześniej
nie dostrzegałam, o czym nawet nie miałam pojęcia. Kiedyś bardzo dawno temu chciałam być kimś innym, chciałam mieć wielką odwagę, chciałam aby moje życie miało jakiś cel, może to jest właśnie to o czym marzyłam, pani Aniu najszczersze podziękowania!
data: 2006.08.11
autor: Maria
Pani Asiu dziękuję bardzo za porade,właśnie zaczełam
ćwiczyć, dużo czasu spędzam przy komputerze, pozdrawiam
serdecznie!:)
data: 2006.08.11
autor: Ewa z Ustki
Dziękuję za odpowiedź, Pani Anno. Przeczytałam wszystkie Pani książki i całe archiwum, ale nie znalazlam tam wypowiedzi nt. fruktozy i pozostałych przypraw, o które pytałam. Wydaje mi się, że moje pytania były dość jasne: czy fruktozę można używać w kuchni w/g PP zamiast cukru (np. do ciast, bitej śmietany, galaretek, itp.) czy jest po prostu "zdrowsza" (jestem osobą otyłą). Niestety, na osobistą konsultację lub kurs nie stać mnie, gdyż moje leczenie jest bardzo kosztowne i zmuszona jestem żyć skromnie. Pani sposób żywienia bardzo mnie zainteresował, ale nie jest to tania kuchnia. Pytałam również o kurczaki, ale nie uzyskałam żadnych wskazówek. Szkoda. Nie mniej jednak dziękuję za wszystko. Pozdrawiam.
data: 2006.08.11
autor: Początkująca z Wawy
Dziekuje P. Aniu za odpowiedź. Bede pamietać - zapasy w zamrażalniku to rozwiazanie absolutnie wyjątkowe. Pozdrawiam.
data: 2006.08.11
autor: Monika
Witajcie ! Musiało upłynąć trochę czasu od przyjazdu z Wąsowa żeby wszystko mi się poukładało.Niewątpliwie był to jeden z najbardziej magicznych tygodni w moim życiu.Efekty spedzonego tam czasu przyjdą jak zwykle"z nienacka",później ale jestem pewien że przyjdą.Spotkanie się ponad 20-tu osób z przeróżnych stron i w mocno zróżnicowanym wieku ale podobnie myślących, dla mnie było czymś niezwykłym.Właściwie nie wiem co było ważniejsze : zajęcia obowiązkowe czy rozmowy i dyskusje poza zajeciami.Pewien jestem jednego że nitki sympatii a może sznureczki jakie się tam zawiązały będą trwałe . Pozdrowienia i uściski dla wszystkich obecnych w Wąsowie ,a szczególnie dla czwórki zakręconych spacerowiczów. Pozdrawiam
data: 2006.08.11
autor: Irekmen
Ewko, też przeżyłam 2,5 roczny horror, gdy budziłam się w środku nocy zlana potem, przerażona. I nie były to strachy, tylko realne sprawy. Dobrze pamiętam nieustające napięcie i niemożność odczucia niemal niczego poza stresem. Najważniejsze w tej sytuacji jest zrozumienie, dlaczego jest nam dana taka lekcja do przerobienia. Co w nas samych taką sytuację wywołało - czy czujesz się gorsza, zagrożona, słabsza? Czy ten stres dany Ci jest po to, by zmierzyć się z rolą ofiary, w której często nieświadomie tkwimy? Na pewno ta sytuacja nie jest po to, by Cię udręczyć i utopić. Cytując książkę Pani Ani - perłę mądrości znajdujemy w totalnej ciemności, samotności, w jin. Mnie ta myśl trzymała przy życiu. Myśl, od której powoli zaczęłam zmieniać swoje nastawienie do tej sytucaji, zaczerpnęłam z Przebudzenia De Mello: jestem niebem, a pode mną przepływają chmury, które przeminą. Nic nie może trwać wiecznie, więc Twój stan również nie. Ale on się zmieni tylko wówczas, gdy zrozumiesz przyczyny. Jeśli tak się nie stanie - sytuacja wróci pod inną postacią, i wtedy będziesz musiała się z nią zmierzyć. Proś swoje Anioły o zrozumienie przyczyn, które tkwią w Tobie (na pewno tak jest!!), a gdy zrozumiesz, wszystko samo się zmieni lub Ty będziesz miała siłę, by to zmienić. Więc głowa do góry - to po prostu trudna lekcja. Złap trochę dystansu do siebie i włącz wewnętrznego obserwatora - to pomoże Ci zrozumieć, w czym tkwi problem. Trzymam kciuki za Ciebie, na pewno sobie poradzisz. Nasze lekcje nie są cięższe niż to, co możemy unieść. Pozdrawiam
data: 2006.08.09
autor: Jagoda
Witajcie! Kolejny kurs w Wąsowie udał się bardzo, ludzie wyjeżdżali zadowoleni i szczęśliwi, grupa była przesympatyczna. Chcieli wiedzieć dużo, cały czas mieli ochotę słuchać, gotowali pięknie, potrawy wychodziły smaczne, indyk również udał się wybornie. Zapraszam chętnych na następny kurs – widzę, jak bardzo ten czas jest wam potrzebny, jak się dowartościowujecie i wzmacniacie. Wracam do listów. Pani Edyto z Bydgoszczy, pięknie dziękuję za życzenia. Pani Tereso, Panie Kamilu, Jagoda wam odpowiedziała. Jagódko, dziękuję. Pani Emanuelo, dziękuję za wyjaśnienie Pani Karolinie problemu endometriozy i pozdrawiam. Agnieszko, zieleninę proszę suszyć, nie mrozić. Pani Renato, myślę, że przyczyną bulgotania są zimne jelita. Jelita to narządy elementu ognia, więc powinny być bardzo dowartościowane ciepłem (energia jang). Jeżeli do tej pory Pani dieta była zimna, kwaśna i surowa, to wszystko jasne. Może to być również objaw podrażnionej wątroby, która wysyła impulsy przykurczające lub stan dużego napięcia emocjonalnego. Musi być Pani bardzo zdyscyplinowana i cierpliwa – łagodzenie tych objawów może trwać miesiące, a nawet lata. No i żadnych serów, surówek, owoców, buraków, makaronów i zimnej wody. Pani Olgo z Rybnika, spokojnie, nie odwoła Pani sytuacji, które już się wydarzyły. Najpierw musi Pani przeczytać książki, zrozumieć przesłanie i zaakceptować je – bez tego nie powinna Pani niczego ruszać. Skoro Pani trafiła na moją stronę, dana jest Pani szansa wyjścia z problemu, ale do tego potrzebna jest Pani cierpliwość. Po przeczytaniu proszę pomału wprowadzać gotowanie zrównoważone, eliminację kwaśnego, surowego i zimnego i tak powoli będzie Pani wzmacniać swoje dzieci. Jednakowoż polecam indywidualne konsultacje. Tak, Renatko, Twoja odpowiedź Pani Oldze – jak zwykle – bardzo właściwa. Tak, Jagodo, przy takich dolegliwościach potrzebna jest cierpliwość. Panie Kamilu, jeżeli to bardzo dojrzała
brzoskwinia, jest słodka, ale to jednak owoc, więc jin. Miwi, bardzo fajny liścik, dzięki. Ago spod Wrocławia, pestki i orzechy poleca również Nigella z TVN Style. Patelnia, przyprawy i chrupanie. Z pewnością to lepsze aniżeli same pestki – orzeszki lub na słodko. Ale też proszę uważajcie, bez przesady. A warzywa z grilla róbcie wg uznania, jasne, że lepsze będą z ostrym, zrównoważonym sosikiem. Pani Ewelinko, cytryna na pewno w przepisie nie jest potrzebna, jeżeli są jabłka. Orzechów włoskich niewiele, żadnych daktyli. Macie, dziewczyny, tendencję do przedabrzania – chcecie do jednej potrawy wsypać wszystkie łakocie. Spokojnie. Przepis wydaje mi się smakowity, tylko jeszcze raz proszę o ostrożność w ilości i energii składników. Ma Pani rację, ryż biały trawi się lepiej niż kasza jęczmienna. Ja też 1-2 razy w sezonie robię ryż z jabłkami albo jabłecznik z książki. Pani Edyto, spirytus powinien być 90%, a karafki szukaj w kredensie u babci. Pani Alu z Poznania, na temat lukrecji wypowiadałam się wielokrotnie, ale powtórzę. Wszystko, co wkładamy do ust, ma energię. Jeśli będziemy zjadać „coś” w dużej ilości i codziennie (monoenergia), z pewnością nam zaszkodzi – nawet marchewka, chleb, ziemniaki, buraki. Dlatego potrawy urozmaicone (wielość energii) są bardziej wskazane. W przypadku lukrecji moje zalecenie, aby stosować ją z tymiankiem i imbirem, a nawet cynamonem i anyżem, jest właśnie zaleceniem mającym tę kwestię na uwadze. NIE ELIMINOWAĆ LUKRECJI, bo jest niezbędna, ale tak ją stosować, by nie szkodziła. Lukrecja aktywizuje funkcję śledziony, trzustki i wątroby, a dodatek tymianku i imbiru tę aktywizację kontrolują. Podczas upałów nie potrzebujemy większej ilości napojów, te z książek na pewno nie będą nam szkodziły. Panie Jerzy z Gdańska, moje zalecenia znajdzie Pan w moich książkach, a emocjami musi poradzić Pan sobie sam, co nastąpi, gdy zagłębi się w tę wiedzę. Proszę być cierpliwym! Polecam Panu konsultacje, można się już zapisywać. Kursy weekendowe I stopnia będą dopiero w listopadzie, może skorzysta Pan z tygodniowego kursu we wrześniu, na którym są wykłady oraz nauka gotowania. Pani Marii z K. też to polecam. Pani Ewko, proszę zadzwonić. Pani Jolu z Warszawy, do ciasta proszę dodać kurkumy, wkładać śliwkę lub jej połówkę bez przypraw, natomiast do polewania przyrządzić masełko z miodem i imbirem, a nawet podsypywać cynamonem. Początkująca z Warszawy, odpowiadam na Pani list pierwszy i drugi. Spokojnie, trochę cierpliwości. W ostatniej mojej wypowiedzi napisałam, że nie będę odpowiadała przez dwa tygodnie. Rzuciła Pani wzmiankę o fruktozie, cebuli suszonej i czosnku granulowanym – nie wiem, jakiej opinii Pani oczekuje. Przy Pani schorzeniu nie wiem dlaczego akurat fruktoza jest Pani zalecana. Ja polecam warzywa świeże niż suszone. Myślę, że powinna Pani przede wszystkim dokładnie przeczytać książki oraz poczytać posty z archiwum. Pani cierpliwość pozwoli zrozumieć, że zamiana jednego składnika na drugi jest bardzo prosta, ale trzeba znać zasady. Przy wirusie C występują z pewnością problemy emocjonalne, ale proszę się powściągać i wyciszać. Radzę przyjechać na konsultacje, będzie Pani spokojniejsza, gdy dostanie indywidualne zalecenia. Pani Renato, z pewnością przyczyna bólów głowy gdzieś tkwi – może Pani niewłaściwie wykonywać rytuały, to fakt, może Pani popełniać błędy w żywieniu, może to być stres. Jak Pani to przemyśli, proszę ewentualnie zadzwonić. Miwi, tak, to są knedle, robić tak samo, tylko dodawać kurkumy, imbiru, polewać miodem i masłem. Natalko, porady właściwe, dzięki. Pani Emanuelo, dziewczyny sprawę wyjaśniły. Pani Teresko, zbyt duża drobiazgowość i aptekarska precyzja w ilościach składników wpuści Panią w maliny. Powinna Pani wyczulić swoje poczucie smaku i swoim własnym wyczuciem określać ilości – czy to cytryny, kurkumy czy soli. Potrawy dla dzieci na pewno powinny mieć mniej smaku kwaśnego. Do kulek absolutnie proszę nie dodawać cytryny – mają być rozgrzewające. Są idealnie zrównoważone. 2-3 kawy dziennie to nie nadmiar dla zdrowej wątroby, natomiast dla zablokowanej to już nadmiar. A więc, Pani Teresko, określanie nadmiarów i niedoborów będzie zależne od naszej świadomości i naszego dystansu. Szczęśliwa Jagodo, właściwie prawie się umówiłyśmy w odpowiedzi :) Pani Krystyno, a ja się zastanawiam, czemu te świeże, czyli zielone dziewczyny, są takie niecierpliwe. Chcecie wszystko i od razu wiedzieć. Pomalutku i spokojnie. Forum jest dla wszystkich, każdy ma prawo wnieść na nie swoje trzy grosze. Ziemniaki z wody nie muszą mieć smaku kwaśnego, ponieważ niektóre potrawy nie zawierają wszystkich smaków. Pani Kaśko, w „Filozofii zdrowia” jest wyjaśniony problem dojo – więc o co chodzi? Dojo jest cztery razy w roku, po każdej porze. Pani Emanuelo, tak to jest, że wiele publikacji podaje inną klasyfikację smakową produktów. To my decydujemy o wyborze. Jolu, dzięki za liścik, cieszę się, że wakacje były udane. Pani Iwko, wzdęcia mogą być z niebobowej przyczyny – sądzę, że ma Pani słabe jelita. Renatko, tak, przypominaj dziewczynom o akceptacji odmienności. Dojrzewanie mięsa jest bezwarunkowo potrzebne w każdym przypadku. Właśnie wczoraj robiłam pieczeń z mięsa świeżego i musiała siedzieć dwa razy dłużej w piekarniku i była jak podeszwa. Przechowujcie mięso w lodówce minimum 3-4 dni, bez mycia, bez worka, najlepiej w salaterce bez przykrycia. Panie Tomaszu25, dziewczyny Panu pięknie odpowiedziały. Pozdrawiam. Pani Moniko Biblis, pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miły list. Jagódko, dzięki. Jolu, przepis na bób dobry:) Beatko, Twój przepis na bób również jest dobry:) Pani Ewo z Ustki, pogarszający się wzrok może mieć przyczynę w uwarunkowaniach genetycznych lub pochodzić z niewłaściwego stylu życia (za dużo czytania i za dużo komputera). Mogą to też być błędy żywieniowe. Pani Moniko Biblis, miło, że „Filozofia życia” cieszy Panią. Pani Marzeno z Gdańska, dużo roboty przed Panią. Przede wszystkim musi Pani wychować męża i teściową. Z dziećmi pójdzie łatwiej, ale też trzeba być cierpliwą. Renatko, gdzie są te pączki od Mazurka? Może koło nich przejeżdżam? Pani Elu z Płocka, Agnieszka Pani odpowiedziała. Gdyby coś się działo, proszę zadzwonić. Ago spod Wrocławia, picie wód źródlanych było dobre dla dawnych przyczyn chorób. Wody leczyły dużą koncentracją minerałów. Teraz przyczyny chorób są zupełnie inne. Przy naszej filozofii żywieniowej stosowanie tego typu kuracji jest bezzasadne. Dla innych to zależy od nastawienia, wiary. Pani Marzeno z Gdańska, czerwona pupa prosi się o linomag i na pewno nie jest po owsiance, która nie powinna być nadmiernie słodka. Jeśli do tej pory dzieci piły soczki, z pewnością będą grymasić na naszą kawę i herbatę. Spokojnie , wszystko się ułoży. Pani Ewo, wzmacnianie nerek to proces długi, wymagający cierpliwości i dyscypliny. Czytanie książek powinno Pani pomóc w zrozumieniu tego problemu. Renatko, pozdrawiam, wiem, że nie zginiesz w życiu. Agnieszko, dziękuję za rzeczowe wytłumaczenie. Pani Iwko, proszę się skontaktować się lekarzem i zrobić badania. Jeśli dziecko rzeczywiście ma owsiki, to znaczy, że jest zaśluzowane i ma niewłaściwą równowagę kwasowo-zasadową. Jeśli analiza będzie pozytywna, proszę zadzwonić. Tak, Pani Magdo, takie są reakcje naszego organizmu, gdy zaczynamy się równoważyć. Bardzo dziękuję za opis Pani przypadku. Pani Asiu, Pani porada dotycząca oczu jest bardzo cenna. Właśnie nie wspomniałam Pani Ewie o ćwiczeniach. Sama też o nich powinnam pamiętać, bo jestem krótkowidzem – wiem, co się dzieje z widzeniem, gdy jestem zmęczona. Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.08.09
autor: Anna Ciesielska
Droga Początkująca z Wawy trochę cierpliwości, gdy Pani Ania wróci z Wąsowa to na pewno odpowie na Pani pytania. Pozdrawiam serdecznie:))
data: 2006.08.09
autor: Asia z D.G.
Witam ponownie Wszystkich Państwa. Jakoś nie doczekałam się odpowiedzi na nurtujące mnie pytania odnośnie fruktozy (polecanej cukrzykom), czosnku granulowanego i suszonej cebuli. W książkach jest sporo przepisów na przyrządzanie kurczaków (ktore w schorzeniach wątroby są absolutnie zakazane),kaczek, gęsi, natomiast tak naprawdę niewiele potraw z indyka. Zupy w/g PP np. w swoim składzie zawierają kurczaka i mam dylemat, czy można wyeliminować go (zważywszy, że mam chorą wątrobę) i czy wówczas nie zburzę porządku i równowagi zalecanego przez p. Anię przepisu???
Gotuję od kilku miesięcy w/g PP, ale wciąż nie wiem, czy nie ze szkodą dla własnego organizmu. Rozumiem, że Wszyscy tutaj znają się na forum nie od dziś, ale kiedyś zapewne też byli początkującymi, o czym niektórzy tak łatwo zapominają pomijając pytania raczkujących w PP milczeniem. Po co zatem to forum? Są to w pewnym sensie wypowiedzi "publiczne" (bo do wymiany doświadczeń mogą równie dobrze służyć maile, gg lub skype i wówczas nikt do nich nie będzie miał dostępu poza zainteresowanymi), zatem trzeba wziąć za to, co się tu mówi, pisze odrobinę odpowiedzialności i pomagać tym, którzy są na początku drogi. Nieprawdaż? Pozdrawiam bardzo ciepło, nie tracąc nadziei na dobre rady.
data: 2006.08.31
autor: Początkująca z Wawy
Witam wszystkich po wakacjach:)) Pani Tereso w sprawie owsianki, z tego co pamiętam to wszystkie dania dla dzieci powinny być delikatniejsze niż te dla dorosłych, dla dzieci smak kwaśny potrzebny jest w niewielkich ilościach bo nadmiar nie pozwala im sie dobrze rozwijać. Ja lubię gęstszą owsiankę więc na 1,5 l wody wrzucam podwójne ilości wszystkich składników, kaszki kukurydzianej, płatków owsianych i cytryny no i troszke więcej imbiru. Taka mi smakuje. Pani Ewo z Ustki mam bardzo słaby wzrok (jestem krótkowidzem i dość długo pracowałam na swoje 8 dioprii co uświadomiłam sobie oczywiście dopiero po przeczytaniu książek), nie wiem czy przez ostatni rok mi się pogorszył czy nie bo jeszcze nie zdążyłam odwiedzić okulisty, ale mogę Pani polecić proste ćwiczenia na oczy (jesli Pani równiez jest krótkowidzem), bo je również trzeba ćwiczyć zwłaszcza jeśli dużo czasu spędza się przed ekranem komputera lub czyta: z zamknietymi oczami należy wykonywać gałką oczną ósemki ale takie w poziomie, takie jak znak nieskończoności, bardzo powoli zaczynać zawsze w prawą stronę i do góry, albo znależć sobie gdzież daleko za oknem mały punkcik i wpatrywać się w niego przez chwilę starając sie zobaczyć go wyraźnie, w miare możliwości, a potem patrzeć na coś co znajduje sie blisko i powtarzać przez chwilę, to poprawia akomodację. Warto wykonywać je nie tylko w przerwie w pracy z komputerem czy z tekstem (raz na godzine powinno się robić taką 5-minutową przerwę). Mam nadzieję, że trochę pomogłam:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie:))
data: 2006.08.09
autor: Asia z D.G.
Ja też mam alergię na miód potwierdzoną testami i trzydziestoletnim doswiadczeniem - i co? I jem miód od kilku miesięcy w owsiance i kawie i nalesnikach i ciastkach owsianych. Jeszcze się boję spróbować "surowy" bo nie jestem sama - w brzuszku rośnie mi drugie maleństwo - ale kiedyś kęs ciastka z miodem wywoływał u mnie wymioty i ból brzucha - a teraz...czary!! Pozdrawiam
data: 2006.08.09
autor: Magda z Sopotu
To prawda, prelekcję na temat energii ognia już dawałam - bez odzewu. Codziennie coś na temat gazu wspominam w celu oswojenia się z tematem / w domysle z zakupem/. Dziękuję za nową wersję herbatki. Trzymam sie jeszcze ściśle przepisów, bo dopiero raczkuję i boję się , że z czymś przesadzę. Pozdrawiam
data: 2006.08.09
autor: Marzena z Gdańska
Mój synek ma chyba owsiki!? Zgrzyta zębami ciągle się drapie po pupie, nie może spac bo go swędzi, boli go brzuszek i jeszcze kilka objawów potwierdzających ten fakt.
Naczytałam sie w internecie na ten temat i jestem przerażona.Pomocy co mam robić?
data: 2006.08.08
autor: Iwka
W sprawie jak postępować po hydrokortyzonie... Moje dziecko w zeszłym roku było 3 dni w szpitalu po ataku duszności i dostawało na rozkurcz ten właśnie specyfik. Po wyjściu ze szpitala nie robiłam nic specjalnego poza tym, aby bardziej "reżimowo" podchodzić w tym czasie do jedzenia małego. Rosołki, ziemniaczki z cebulką, wszystko bardzo dokładnie zrównoważone, zero śluzotwórczych produktów, wszystko ciepłe i gotowane. Hydrokortyzon spowodował rozluźnienie i reakcję pozbywania się śluzu przez organizm i moim zadaniem było jedynie pomóc jak najefektywniej w tym procesie. Ale bez żadnych nadzwyczajnych środków, a właśnie na drodze zwykłego, tylko "bezgrzesznego", jedzenia. Jakichś szczególnych skutków "pohydrokortyzonowych" nie stwierdziłam.
data: 2006.08.08
autor: Agnieszka M. (z Poznania)
Mam tylko synka 2,5 roczku. Pije bardzo dużo herbatki, myślę, że nawet 4,5 l dziennie ( wiem, wiem, to dużo, ale tyle woła )+ 2 kawy zbożowe dziennie, które uwielbia ! Herbatka tym-lukr-anyz-cynamon-imbir-miód, kawa z cynamonem i imbirem też posłodzona miodem.Na początku też wracałam z przerażeniem do domu, czy zdążę wszystko ugotować, jezu, czy oby na pewno zje to, co ugotowałam/ nawet wyłaziłam z nim na czas zupy na boisko ( wzięłam urlop ), żeby mógł sobie w tym czasie oglądać jak kopią piłkę, bo inaczej nie chciał jeść/ różne rzeczy się robiło, teraz mam coraz większy luz i dystans, jak nie zje czegoś, to trudno, zje jutro/ mam zaufanie do mojej cioci, która opiekuje się dzieckiem, wiem, że mu nic nie daje / w pamięci ma to, że z powodu danonków rozstałam się z moją mamą /. Ogólnie musi pani ze spokojem i luzem do wszystkiego podchodzić, no i pamiętać, żeby na tej rewolucji nie cierpiał mąż, o niego musi pani dbać najbardziej / tak radzi pani ania /- a on pewnie nigdy nie zakuma co to energia ognia, więc musi pani użyć podstępu jakiegoś np. włączać tę waszą kuchenkę na prąd jak nie widzi, ot tak sobie, żeby te rachunki były coraz większe, potem się zreflektuje :))Moje dziecko też się ostatnio buntuje jak widzi owsiankę i mówi na nią Brzydal, ale cóż, jak zje 4 łyżki to też jest ok. Musi pani spokojnie czekać aż domownicy polubią wszystko co nowe, to wymaga czasu, no i na pewno nie będzie wtedy synek musiał jeździć do sanatorium, musi mu pani to tak tłumaczyć.
*******Pani Aniu, stęskniliśmy się.... *******
data: 2006.08.08
autor: Rene ( co radzi, ale nie zawsze sobie sama poradzi....)))
Czy ktoś mógłby mi doradzić jak wzmocnić nerki? jakimi
potrawami jak je zestawiać? może jakieś prostsze przepisy,
pozdrowienia!
data: 2006.08.08
autor: Ewa z Ust.
Rene, dziękuje Pani za wsparcie.
Mam kolejny dzien zmagań ze słodyczami za sobą. Już sprawdziłam ceny kuchni gazowych do zabudowy i opowiedziałam o tym mężowi. Na razie szeroko otworzył oczy i powiedział , że na razie to niemozliwe. To "na razie" daje dużą nadzieję. Wiem , że ma Pani małe dzieci, czy one też nie chcą pić herbatki i kawy zbożowej. Jak sobie z tym poradzić, czy jest jakiś sposób? Moja mała córcia miała prawdopodobnie po owsiance obżartą pupę/czerwoną/. Byłam taka szcęśliwa , że udało mi się ją namówić na 4 łyżeczki, ale pupa mnie zaniepokoiła. Moze reaguje tak na miód. Mój starszy syn jest na niego uczulony. POzdrawiam gorąco.
data: 2006.08.08
autor: Marzena z Gdańska
Witajcie:)Pani Aniu jako ze moi rodzice właśnie przebywali w Krynicy Zdroju to zaczełam sie zastanawiac jak to jest z piciem tych zdrowotnych wód? Co z ich naturą? Czy są one nam potrzebne? Pewno spozywanie ich oczywiscie nie dla wszystkich. pozdrawiam
data: 2006.08.07
autor: aga spod wrocławia
Od 2 lat z powodzeniem stosuję pięć przemian, dzięki czemu zapomniałam co to jest alrgia i astma.
Niestety wczoraj miałam niemiłą przygodę, użądliła mnie osa.Ponieważ pamiętam,że jad os jest dla mnie zabójczy natychmiast skorzystałam z pomocy pogotowia i końskiej dawki dożylnego hydrokortyzonu. Mam pytanie, czy w związku z tym należałoby teraz jakoś szczególnie wzmacniać organizm, czy też czekać na ewentualne objawy i im zapobiegać? Jeśli ktoś mógłby mi udzielić odpowiedzi będę wdzięczna
data: 2006.08.07
autor: Ela z Płocka
Pani Marzenko, ja mam założony gaz w domku bardzo nieoficjalnie...bez żadnych pozwoleń....znalazłam super fachowca i mam. Moja połowa też nie chciała się zgodzić, jedynie wysokie rachunki za prąd były jakimś tam argumentem, płaciliśmy już 500 zł za 2 m-ce...Na pewno jest pani trudniej z ośmiolatkiem, mój synek patrzy jak jemy pączki ( pani Aniu polecam te od Mazurka z Lubonia, są pyszne....raz kiedyś oczywiście...)i nic go to nie rusza, no bo nigdy nie jadł słodyczy...Wierzę, że da sobie pani radę, niech pani przyjedzie na spotkanie do pani Ani, wzmocni to panią w swoich postanowieniach, zapewniam...Dla mnie każde nawet najmniej istotne spotkanie z naszą szefową / jak mówi mój chłop / było niesamowitą inspiracją i dawało wielką siłę. Warto.... Życie / jak napisała pięknie któraś z forumek /tu surfing i nie trzeba bać się fal...
data: 2006.08.07
autor: Rene
Dziękuję Pani Aniu za uświadomienie mi mojego EGO. Ciężko zrezygnować z czegoś, co przyszło z trudem i spełniło jakieś tam marzenia o "lepszym" bycie. Dojrzewam do rewolucji w mojej kuchni i zakupu choć butli turystycznej/tymczasowo/. Oczywiście szukam wsparcia i akceptacji męża, ale nie jest gotowy jeszcze na zmiany. Ponadto zmagam się z przyzwyczajeniami żywieniowymi mojego 8-letniego syna-alergika. Wiem ,że wiele z nich zafundowałam mu z osobistej wygody , a teraz mam za swoje. Niestety moja młodsza /córcia-3 latka/latorośl, która na pewno nie może pić mleka krowiego, traktuje swojego starszego brata jak "guru" i go naśladuje. Słodycze - na pierwszym miejscu. Już ich odkąd przeczytałam pierwszą z książek Pani Ani nie kupuję, ale kupuje je mój mąż i babcia. Trochę opadają mi skrzydełka. Myślałam , że wzmocnię synka przed jesiennymi chłodami i uda mi sie uchronić przed przewlekłym zapaleniem oskrzeli a tu nie wychodzi. A może za dużo chcę na raz. Pozdrawiam wszystkich gorąco.
data: 2006.08.05
autor: Marzena z Gdańska
Kochani,czytam od wczoraj "Filozofię życia" i serce mi rośnie,a u ramion skrzydła! Ostatnie wątpliwości i żale pierzchają w kąt,a ja znów kocham i akceptuję siebie! I zauważam prawidłowość: gdy uśmiechamy się do samych siebie-wszechświat uśmiecha się do nas! :) Dziękuję Pani Annie i Wam wszystkim-że jesteście! Kosmicznie pozdrawiam!!!!
data: 2006.08.04
autor: Monika Biblis
Metode pięciu przemian stosuje już od 4-ech lat,od tamtej
pory zauważyłam duże zmiany na lepsze, ale pogorszył mi się
wzrok czy ktoś miał podobny problem? czy to jest mój błąd,
w odżywianiu?
data: 2006.08.04
autor: Ewa z Ustki
Witam, ja w sprawie bobu. Moje gotowanie bobu - na wrzatek dodaję na czubku łyżeczki miód, większą szczyptę imbiru, bób w smaku słonym i sól. Podaję z tartą bułką - na roztopione masełko, szczypta imbiru i bułka tarta. Nie wolno przypalić masła! Smacznego!
data: 2006.08.04
autor: Beata Błajet
Witam , ja w sprawie bobu, no do tej pory gotowałam :wrzątek-kurkuma-kminek-bób-imbir-sól, ale jesli wyszło ze bób jest slony, to należy go wrzucić po imbirze i posolić. Jest bardzo smaczny i tak gotowany nie powoduje wdęć, polecam.Jagódko serdeczności,pozdrawiam Wszystkch.
data: 2006.08.04
autor: Jola
Witam, Iwko, dzięki za dobre słowo, ale nie przepadam za bobem, więc nie podam Ci sprawdzonego przepisu. Może Jola by tu pomogła? :) Tomaszu, zaczynamy od takiego smaku, w jakim jest produkt początkowy, to nie ma znaczenia, ma znaczenie natomiast smak, na którym kończymy. Najlepiej na ostrym. Najmniej wskazaną opcją jest słony lub kwaśny. W niektórych potrawach nie muszą występować wszystkie smaki (kawa, herbata, ziemniaki, kalafior, fasolka szparagowa itd.), czyli to, co na pewno nie jest głównym posiłkiem. Wiadomo, że do ziemniaków zjemy coś, co będzie zawierało smak kwaśny. Proponuję trzymać się przepisów, a reszta wiedzy sukcesywnie przyjdzie. Serdeczności dla wszystkich
data: 2006.08.03
autor: Jagoda
Pani Anno!!
Dziesięć lat temu,jako poszukująca osiemnastolatka,poznałam żywienie wg Pięciu Przemian oraz yin-yang i od tamtego czasu moje spojrzenie na pożywienie (oraz otaczający świat) zmieniło się w dużym stopniu.Ale dopiero "Filozofia zdrowia" była perłą,która potoczyła się tuż pod moje stopy i odtąd nieustannie mnie inspiruje.Szczególnie nieocenioną
pomocą stała się gdy urodziłam dziecko.Karmiłam piersią
do 14-go miesiąca,i oczywiście radośnie stosowałam
zasady PP.Nie obyło się jednak bez wielu starć z rodzinką,która usilnie próbowała mi wmówić,że słodycze,soczki i jogurciki to dla dziecka samo zdrowie!!!Przetrwałam z właściwym sobie uporem te trudne chwile,bo dowodem na właściwy kierunek drogi jaką obrałam był i jest tryskający zdrowiem,niespożytą energią i ciekawością świata mój 2-letni synek oraz moje własne znakomite samopoczucie!
Dziś kupiłam "Filozofię życia".
Dzięki,Pani Anno,WIELKIE DZIĘKI!!!:)
data: 2006.08.03
autor: Monika Biblis
Witam wszystkich. Od niecałych 2 miesięcy powoli, sukcesywnie staram sie zmieniać swój jadłospis tak aby odżywiać sie zgodnie z zaleceniami Pani Anny - narazie korzystam tylko z wiedzy książkowej. Chciałbym zapytać jak to jest z tymi smakami, bo nie za bardzo mogę to w tej chwili zrozumieć. W każdej potrawie musi występować 5 smaków:
- czy ważne jest od jakiego smaku zaczynamy?
- czy zawsze należy kończyć "tworzenie" potrawy na jakimś
konkretnym smaku?
- czy "dosmakowując" potrawę np. solą i kurkumą (przykład
teoretyczny :) muszę dodać wszystkie pozostałe smaki?
(wiem że jest o tym w 1 książce ale już sie gubię). Z góry dziękuję za podpowiedzi i pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.08.02
autor: Tomasz25
Oj, ale narobiłam zamieszania tą fasolą szparagową. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i pozdrawiam.
data: 2006.08.02
autor: miwi
Mylić się rzeczą ludzką...a my tu pani Krystyno z pełną akceptacją do wszystkich zabierających głos wychodzimy...Sama jestem początkująca i też czasami zabieram głos, a jak czegoś nie kumam i pochrzanię, to pania Ania mnie do pionu postawi. Nie ma wśród nas chyba osoby, która by tak jak Pani Ania wiedziała wszystko, a jak miałaby nam odpowiadać na wszystkie nasze nawet te podstawowe pytania,to musiałaby siedzieć non stop przed kompem ********* Pani Aniu, jak to jest z tym dojrzewaniem mięsa, czy każde mięso powinno nam w lodówce dojrzewać, jeśli jest świeże?? Wiadomo, że wołowina tak, ale czy jagnię i cielę też?? Jak to mięso przechowywać wtedy, w worku foliowym chyba nie....****Pozdrawiam cieplutko****
data: 2006.08.02
autor: Rene
Jagódko kochana ty wszystko wiesz, więc powiedz jak ugotować bób,żeby nie mieć wzdęć? Bo ja niestety mam; może coś chrzanię?
data: 2006.08.02
autor: Iwka
Witam, Kasiu, a propos nagłówka, chodziło o dojo wiosenne:) Dojo jest 18-dniowym czasem pomiędzy każdą z pór roku. W tym czasie nie można również przesadzać z ilością tłuszczu i mięsa. Informacje w sprawie dojo konsultowałam z Panią Anią, aby nie było żadnych wątpliwości. Jolu, uściski:)), bób jest jednak słony - to nowina z któregoś z ostatnich czwartków. Krystyno, spox :)), wszyscy - jak jeden mąż - mamy tu dobre intencje, a w razie czego nieścisłości zawsze sprostuje Pani Ania. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.08.02
autor: Jagoda
Witam Wszystkich serdecznie! pisze , iz poszukuje osoby w pobliżu mojej miejscowosci (podkarpacie okolice Krosna) ktora odbyla szkolenie z zakresu zdrowego żywienia.Bardzo prosze o kontakt , chcialabym porozmawiac oraz doradzic sie w kilku kwestiach.Mój adres to kasiaszep@o2.pl .Pozdrawiam i prosze o kontakt
data: 2006.08.02
autor: Kasia
Witam, Jagódko czy bób aby nie z elementu Ziemi?więc neutralny, bardzo zdrowy, gotowany po naszemu nie powoduje wdeć, polecam.Panie Jerzy o kursach pisze na stronie tytułowej, albo proszę zadzwonic do Centrum, tam zawsze miło nawet przez telefon, na konsultacje do Pani Ani można po przeczytaniu ksiązek, poprostu trzeba wiedzieć dlaczego nie jemy róznych rzeczy i znać zasadę i mieć ogólne pojęcie o czym P.Ania mówi. Emocje....to trudne..przy pelnej dyscyplinie żywieniowej przychodzi samo, polecam Panu kursy, naprawdę warto.
Pozdrawiam.Pani Aniu klaniam się pięknie,zyję, w Chorwacjii było cudnie!Uklony dla P.Kazika.
Panie Jerzy zawsze na początku mamy mętlik w głowie,trzymam kciuki! Warto!
data: 2006.08.02
autor: Jola
Przepraszam,faktycznie przed publikacjami Pani Ani czytałam wiele książek z zakresu medycyny chińskiej.Tam fasolka szparagowa jest sklasyfikowana jako słodka.A u Pani Ani jako słona.Tak mi pozostało w pamięci i odpowiedziałam pochopnie.Dziękuję Jagodo ,że mnie poprawiłaś.Pozdrawiam.
data: 2006.08.02
autor: emanuela
Chciałam zwrocic uwagę na pewną nieścisłość. Według Pań czas dojo trwa w najlepsze. W nagłówku strony widnieje zapis, że już się skończył... Jak to rozumieć??
Pozdrawiam
data: 2006.08.02
autor: Kaśka
Codziennie śledzę forum i często tak jest, że ktos zadaje pytanie (najczęściej początkujące osoby) i otrzymuje odpowiedź od osób niewiele więcej zorientowanych. Wkurzające jest to, że oczekujemy odpowiedzi od osób kompetentnych a nie zawsze tak jest i robi się wielki mętlik w głowie. Więc proszę,jeżeli ktoś nie do końca jest "mocny" w tej kwestii - to proszę niech nie mąci, bo wszystkie wypowiedzi zostają, a mamy możliwość od niedługiego czasu szukania tematów w wyszukiwarce i są tam wszystkie (nawet te błędne) wypowiedzi. To naprawdę zniechęca, jeżeli co jakiś czas krążą diametralnie różne zdania na ten sam temat.
Dzisiaj przy gotowaniu ziemniaków, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w przepisie na "ziemniaki z wody" nie ma smaku kwaśnego?
Wiele serdeczności.
data: 2006.08.02
autor: Krystyna
Emanuelo, parę słów sprostowania do Twojego listu, żeby nie było zamieszania. Fasola szparagowa nie jest słodka, ale słona, podobnie zresztą jak wszystkie fasole, a nawet bób. W czasie dojo, które trwa 18 dni i zaczęło się 28 lipca i potrwa do 14 sierpnia, musimy idealnie równoważyć jedzenie i generalnie uważać, bo to czas stabilizacji organizmu. Na pewno nie powinniśmy w tym czasie zjadać więcej potraw słodkich, a tym bardziej gotowanych zbóż (to nie ta dieta!). Dojo oznacza zwiększoną aktywność śledziony, w związku z czym nie można dopuszczać do zastojów. A więc raczej imbirówka i inne smaki ostre (rozpraszają). Wiele książek z zakresu medycyny chińskiej różni się od zaleceń Pani Ani, dla której ta medycyna jest jedynie punktem wyjścia - może nie warto czytać wszystkiego, a tym bardziej wprowadzać w życie. Pani Teresko, chyba powinna Pani po prostu smakować swoje potrawy:)) Robić je z taką ilością cytryny, by miała Pani na nie ochotę - szczypta dla każdego oznacza inną miarę, a to zależy od naszej świadomości i potrzeb. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.08.01
autor: Jagoda (zapracowana, ale szczęśliwa :))
Ja znowu o nadmiarach i niedoborach, równoważeniu potraw. Analizując dwa przepisy owsianki to w pierszym 3 łyżki płatków owsianych zrównoważonych jest łyżeczką soku z cytryny, a w drugim (kaszka dla dziecka)2 łyżki płatków równoważona jest kilkoma kroplami soku. Pierwsza zupa to 1,5l wody, a druga 0,5 l wody i nie wiem czy gotując gęstą owsiankę mam przeliczyć sobie sok z cytryny na ilość płatków np 6 łyżek płatków zrównoważy 3 łyżeczki soku z cytryny bez wględu na ilość wody, czy może chodzi o to, że 1łyżeczka soku na 1,5 l wody bez wględu na ilość płatków. Jeszcze jedno, kulki owsiane nie są równoważone smakiem kwaśnym. Dodałam na 0,5 kg płatków 2 łyżki soku z cytryny nie wiem czy dobrze zrobiłam, miałam na uwadze to co wyczytałam w czerwonej książce przy płatkach owsianych, że smak kwaśny chroni przed gubieniem minerałów.
Sama nigdy nie uporam się z nadmiarami i niedoborami, wnikliwie się obserwuję, czytam ksiąki i dalej nie wiem co jest dla mnie nadmiarem lub niedoborem. Najlepiej nadmiar wytłumaczony jest przy kawie - 2, 3 kawy dzienne to jeszcze nie nadmiar. Taki przewodnik po PP byłby dla mnie idealny . Serdecznie pozdrawiam Panią Anię i wszystkich Forumowiczów.
data: 2006.08.01
autor: Tereska
Miwi, fasolka szparagowa jest z przemiany Ziemi-smak słodki, jest neutralna.Bardzo ją lubię.Wszystkie produkty o smaku słodkim należy spożywać szczególnie w porze dojo.Według kalendarza chińskiego pora dojo pomiędzy latem ,a jesienią przypada w przybliżeniu na okres od 28 czerwca do 14 sierpnia.Potem zaczyna się jesień.W porach dojo nasz organizm z powodu zmian klimatycznych (przechodzenie jednej pory roku w drugą )jest narażony na niestabilność.Trzeba wówczas przyjmowac pokarmy wzmacniające narządy Ziemi.Dobrze jeść w tym czasie gotowane zboża i słodkie warzywa.Smacznego!
data: 2006.08.28
autor: emanuela
Witam wszystkich i dziękuję za słowa otuchy!
Do Pani z Wodzisławia:Czy mogłaby Pani skontaktować się ze mną na mailu, mój: olga123@tlen.pl
Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.08.01
autor: Olga z Rybnika
mam ochote pomoc osobom z pytaniami. ja mam nalewke w zwyklej szklanej , zakrecanej butelce, zalenej tym mocniejszym spirytusem, dziala bez zarzutu! fasolka jest w smaku slonym, herbatka z lukrecji nie bedzie nam szkodzic w tych podanych przez p.anie zestwach przyprawowych, 2,3, kawy dziennie to nie nadmiar. Jak mam jakas sprawe to do CENTRUM poprostu dzwonie w godz. 10-17. w brzoskwiniach zawsze wyczuwam kwas, tak samo jak w kupionych ostatnio morelach na placek, do warzyw z grilla np. cukini bardzo mi odpowiada kleksik sosu czosnkowego z czerwonej ksiazki,a te prazone nasiona to chyba niespecjalnie, czasem pare ziarenek nieprazonych, teraz w ogole nie mam na nie ochoty, zima bardziej nam beda sluzyc, bo to koncentraty.pozdrawiam
data: 2006.08.01
autor: NATALIA RAJKOWSKA (Pobiedziska)
Dołączam do prośby Joli z Warszawy. U nas na takie kluski nazywane są knedlami i do tej pory wszyscy je bardzo lubiliśmy, a teraz nie wiem jak mam je zrobić!
data: 2006.08.01
autor: miwi
Pani Aniu, dziękuję za odpowiedź. Na konsultacje zgłoszę się na pewno. Pozdrawiam!
data: 2006.08.01
autor: Malutka z Poznania
Mam pytanie do osób, które ćwicza rytuały tybetańskie i moze trochę wiedzą na ich temat,niż ja. Cwiczę je od miesiąca i nie wiem czy to jest związane właśnie z nimi, czy to jest zupełnie inna przyczyna. Mam mniej więcej od tego czasu silne bóle głowy, szczególnie z tyłu. Nigdy nie wiedziałam co to ból glowy, sa okropne, ale czy to ma jakiś zwiazek z tym, że zaczęłam ćwiczyć rytuały, a może jest jeszcze inna przyczyna. Odżywiam się wg pp, nie wychładzam się mimo tych upałów, więc gdzie tkwi problem. Czy moze mi ktoś pomóc wpaść na logiczną odpowiedź.
data: 2006.08.01
autor: Renata
Proszę o opinię nt. fruktozy, cebuli suszonej, czosnku granulowanego, suszonych warzyw. Jak gotować w/g przepisów p. Ani w sytuacji, gdy bezwzględnie muszę unikać kurczaków i wieprzowiny (choruję na zapalenie wątroby typu C).
Dziekuję, pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
data: 2006.07.31
autor: Początkująca z Wawy
Chciałabym zrobić kluski ze sliwkami (z gotowanych ziemniaków, jajek, mąka ziemniaczana, kasza manna, mąka tortowa).Proszę o pomoc jak to wszystko skomponować by było wszystko zrównoważone wg PP. Co mam dodać, jakie przyprawy, by było smaczne i zdrowe.
data: 2006.07.31
autor: Jola z Warszawy
Jestem maxymalnie zestresowana. Nie wiem zupełnie jak wyeliminować strach. Pomóżcie
data: 2006.07.31
autor: Ewka
Panie Jerzy z Gdanska, moje pytania sa identyczne
data: 2006.07.31
autor: maria z K.
EMANUELO,dziękuję ci za informacje odnośnie endometriozy oraz za dobre rady. Pozdrawiam
data: 2006.07.31
autor: Karolina
Od ok. 3 miesięcy żywię się stosujac Pani zasady. Sam gotuję zupy sobie i żonie. Jednak chciałbym skorzystać z doświadczeń osób bardziej zaawansowanych. W zwiazku z powyższym mam kilka pytań organizacyjnych. Ponieważ nie znalazłem adresu e-maila do tego typu korespondencji wysyłam go na forum.
Jak zapisać się na kursy? Jakie są ich koszty? Czy kiedy będą wznowione kursy weekendowe?
W jakiej literaturze znaleźć zalecenia, jak poradzić sobie z emocjami, bo z tym mam największe problemy?
W jakim czasie przed należy zapisać się na konsultacje?
Pozdrawiam.
data: 2006.07.31
autor: Jerzy z Gdańska
wyczytałam,że zażywanie lukrecji powodje zatrzymywanie jonow sodu i utratę jonów potasu a to może powodować obrzęki .Są przeciwskazania do stosowania jej przy problemach z krążeniem.Czy picie herbatek z "książki pomarańczowej" w ilości ok. 1,2l dziennie (podczas upałów) +2kawy jest szkodliwe? Pozdrawiam i bardzo proszę o odpowiedz.
data: 2006.07.31
autor: Ala z Poznania
W jakim smaku jest świeża fasola szparagowa?
data: 2006.07.31
autor: miwi
Czy ktoś wie, gdzie można dostać kryształową karafkę i czy do nalewki bursztynowej lepszy jest spirytus 90 czy 70 procentowy?
data: 2006.07.31
autor: Edyta z Bydgoszczy
Postanowiłam rozpowszechnić swój przepis na ryż z jabłkami, którego niemożliwy aromat rozpostarł sie wczoraj na całe mieszkanie a smak na kubkach smakowych mojego męża i starszego syna. Skomleli już długo o jakoweś nowe odkrycie kulinarne z zawartością jabłka... Wydaje mi się, że był wystarczjąco przyprawiony (szybko strawili), ale poprawcie jak widzicie jakąś "przewałkę". Pryzgli na nosach, językach nie było, spali dobrze, ale obserwuję dalej. Obgotować w dużej ilości wrzątku 1,5 kubka ryżu ( 1 kubek białego, 0,5 kubka brązowego) aż napęcznieje i odcedzić. Wrzycić tę papkę na łyżkę masła i lekko podgrzewać dosypując: imbir (o), sól (sn), łyżka cytryny (k), kurkuma, orzechy włoskie (g), miód, pokrojone daktyle, cynamon (sł), kardamon (o). Do tej papraniny, która już pachnie kusząco dodać utarte 2 zółtka + łyżka masła+ łyżka miodu+ imbir, ponownie wymieszać i włożyć do żaroodpornego , wysmarowanego masłem naczynia. Na to warstwa podsmażonych na łyżeczce masła słodkich jabłek w plasterkach (4 małe), polanych miodem,cynamonem, na końcu skropionych koniakiem. Na koniec ubita piana z białek z łyżeczką miodu, całość posypana delikatnie cynamonem. Zapiekać w niewysokiej temperaturze 15-30 min- tak , by piana na wierzchu nie zbrązowiała. Dużo tu słodkiego, podsmażonego masła, ale bazą jest przecież ostry ryż, no i są procenciki. Na pewno nie jest to danie dla wszystkich i uwaga ! uzależnia! Chłopy sobie życzą raz w tygodniu toto aż do końca sezonu! Tak na marginesie dodam, że już dawno zauważyłam, że ryż, nawet biały, (chociaż częściej jemy brązowy) lepiej mi służy niż też ostra- neutralna kasza jęczmienna, która pływa teraz tylko czasem w zupie... Pozdrawiam wszystkich, a zamiast tego ryżu zróbcie lepiej klopsy Renaty (uwaga :dopieszczone poprawkami Pani Ani)!
data: 2006.07.31
autor: Ewelinka
Witajcie. Wiem jak to jest z pestkami slonecznika czy tez dyni ale czy takie uprazone na patelni z przyprawami to dopuszczalna przekaska. kiedys tak przygotowywalam je i czasem mam ogromna ochote.A jak przygotowujecie warzywa z grilla,np kukurydze, papryke?mozna sobie takie zjesc prosto z rusztu czy raczej jakis sosik dodac?na razie :)
data: 2006.07.31
autor: aga spod wroclawia
Witam wszystkich serdecznie, szczególnie pozdrawiam Olgę z Rybnika ja mieszkam całkiem nie daleko, bo w Wodzisławiu. Najpierw proponuję spokój i oczywiście wczytanie się w książeczki Pani Ani. Ja tez mam dwójkę maluchów, starszy ma ponad 2 latka a młodszy 3 miesiące. Odkąd się młodszy synek urodził bardzo rygorystycznie podchodzę do żywienia mojej rodziny. Wcześniej to bywało różnie z tym jedzeniem, gotowałam po swojemu, mimo że wiedziałam o książkach i je znałam a one leżały sobie na półce i cierpliwie czekały. Czekały do czasu jak mój starszak po raz kolejny zachorował na zapalenie oskrzeli, oczywiście lekarze twierdzili, że to alergia a za jakiś czas z tego się zrobi astma, oczywiście proponowali cudne leki, jakieś tam wziewy sterydowe itd. Ja wtedy już dalece sfrustrowana matka przestałam słuchać mądrych rad od babć, cioć no i oczywiście lekarzy i wzięłam się za gotowanie. Gotuję, co prawda krótko a już mamy małe sukcesiki, które nas bardzo cieszą, mały przestał chorować, wszyscy jacyś spokojniejsi, uśmiechnięci (no, ale przestaje o tym pisać, bo zaraz tu mnie okrzyczą, że mam postawę oczekującą).A więc Olgo gotuj, a zobaczysz, że wszystko się ułoży, ja i moja rodzina to już wiemy.
Mój mąż to nawet ostatnio każdy ranek cały talerz owsianki zje a wcześniej to dla niego było nie do pomyślenia, mówił, że kaszki są dobre dla dzieci.
data: 2006.07.31
autor: miwi
Witam , dziękuję za odpowiedź co do sezamu i siemia lnianego, chciałbym się jeszcze dowiedzieć jakiego smaku są brzoskwinie. Przepraszam za ciągłe wypytywanie o smaki.Pozdrawiam.
data: 2006.07.31
autor: Kamil
Pani Renato, dziękuję za zaufanie, ale nie czuję się tu autorytetem :) Myślę, że Pani Ania odpowie na to pytanie, pewnie się okaże, że to osłabienie jelit albo coś w tym rodzaju. Miałam takie objawy jak Pani, ale Pani list mi uświadomił, że same ustąpiły nie wiedzieć kiedy. Więc może trzeba dać sobie trochę czasu ma wyregulowanie organizmu. Takie bulgoty kiedyś miałam, gdy zjadłam owoce lub napiłam się czegoś zimnego. Albo jedno i drugie jednocześnie. Mam nadzieję, że również u Pani samo ustąpi. Pozdrawiam :)
data: 2006.07.28
autor: Jagoda
Pani Olu z Rybnika.Mam nadzieję, że dzięki książkom pani Ani otworzą się pani oczy tak, jak otworzyły się wielu z nas, dzisiaj wielbicieli kuchni PP i jej propagatorki, naszej kochanej pani Ani.Nie sądzę jednak, żeby jakaś natychmiastowa pomoc pani była w tym momencie niezbędna, chyba tu na forum nie znajdzie pani innej rady, jak ta, żeby wyeliminować na początek wszystko co KWAŚNE, SUROWE, ZIMNE, SŁODYCZE, WIEPRZOWINĘ W NADMIARZE, KURCZAKI,stres, złe emocje, no i TRZEBA SIĘ WZIĄĆ ZA GOTOWANIE, GOTOWANIE I JESZCZE RAZ GOTOWANIE POTRAW ZRÓWNOWAŻONYCH. Wszystko będzie dobrze, trzeba ufności i akceptacji chorób pani i dzieci, to minie, trzeba jedynie czasu. A my to wiemy, nasze dzieci zdrowieją na kuchni PP z każdym dniem, o lekarzach zapominamy.Jeśli jest pani gotowa to najpierw do książek a potem ....sama pani zobaczy....cuda w zasięgu ręki !!!! ps.A nasze dzieci chorują, bo my matki tak beznadziejnie ( nieświadomie...?) je karmimy....dzisiaj to wiem na pewno....
data: 2006.07.28
autor: Rene ( co radzi, ale nie zawsze sobie sama poradzi....)))
Witam Wszystkich!! Dopiero kilka dni temu odkryłam stronę intrentową Pani Ani. Wiem jaka moja strata, że tak późno! Zmówiłam już książki ale dopóki ich nie mam, a Pani Ania na urlopie to błagam o pomoc!!! Mam dwie dziewczynki 3 i 5 lat, które cały czas chorują, ja z mężem zresztą też. Oczywiście sądziłam że rodzinka odżywia sie "zdrowo" - dużo świeżych owoców i warzyw itd. Aktualnie starsza ma wirusowe zapalenie opon mózgowych a młodsza już od 1,5 lat astmę oskrzelową. Jak walczyc z bardzo wyskoką gorączką? Co to imbirówka, zdrowe rosołki i owsianka? Minimalne pojęcie o PP mam ale bardzo mało praktyki. Proszę o pomoc!
data: 2006.07.28
autor: Olga z Rybnika
Nie chciałabym juz meczyć pani Ani moim pytaniem, więc moz któras z pań, może Jagoda (wspaniałe porady) pomoze mi w mojej dolegliwosci. Cóz sie kryje za tym,że często po posiłkach mam straszne przelewania, bulgotania(chyba w jelitach), słychać je na 2km nie wiem co sie przelewa- soki trawienne,czy cos innego. Jest to strasznie nieprzyjemne i oczywiscie okropne (mój syn nie lubi lezec na mamy brzuszku, bo tam bulgocze), co moze byc tego przyczyna. Za odpowiedź dziekuję.
data: 2006.07.28
autor: Renata
Dzień dobry! Czy można zgromadzić zapasy zieleniny susząc ją lub mrożąc?
Dziękuję za odpowiedź.
data: 2006.07.27
autor: Agnieszka
Karolino z Krakowa!Endometrioza to nie taka prosta choroba.Jeżeli masz ją tylko na ściankach szyjki macicy to jeszcze nie tak żle.Najważniejsze żeby nie rozwijała się w jajowodach,pęcherzu.jelitach bo i tam lubi zawędrować.Jeśli jesteś jeszcze młoda to zajdż w ciążę,jeśli przekwitasz to menopauza ten problem sama załatwi.Bardzo rzadko dochodzi do zezłośliwienia.Na endometriozę ma wpływ wysoki poziom estrogenów.Zatrzymaj się,nie pędź tak.Gotuj dalej,ale konsekwentnie.Ćwicz rytuały one doprowadzą do harmonii w Twoich czakrach i ćwicz świadomy oddech.Sama nauczyłam się go niedawno.Na ćwiczenie to składaja się 4 serie po 5 oddechów:cztery krótkie oddechy i na zakończenie każdej serii krótkich oddechów - długi oddech.Wykonujemy 4 serie takich 5 oddechów ,pamiętając ,by zarówno wdech ,jak i wydech wykonywać nosem.Wdech płynnie przechodzi w wydech(z książki L.Orr -"Świadomy oddech")To oddychanie polecam wszystkim ,na mnie działa.Karolino głowa do góry!Ja też miałam endometriozę.Nie wiem czy nie mam jej w jelitach,bo jednym ze sposobów jej rozprzestrzeniania jest układ limfatyczny i krwionośny.W związku z tym dbam o siebie i gotuję z ksiązek Pani Ani.Kończę już bo czeka na mnie moja ulubiona fasolowa śródziemnomorska.Innym życzę też smacznego!Pozdrawiam.
data: 2006.07.27
autor: emanuela
Pani Tereso, odpowiadam w imieniu Pani Ani - przeczytałam jej Pani list i oto zalecenia: proszę natychmiast odstawić wszystko kwaśne, surowe i zimne (bułki, chleb pszenny, sery, owoce jogurty itd.). 5-6 ciepłych posiłków dziennie, dużo zup warzywnych gotowanych wyłącznie na wołowinie lub cielęcinie. Wszystko przyprawione (zrównoważone!!!) i zjadane na ciepło. Proszę być ufną i spokojną. Panie Kamilu, sezam i siemie lniane są słodkie. Pozdrawiam
data: 2006.07.27
autor: Jagoda
Szanowna pani Aniu proszę o poradę ponieważ jestem na pani diecie od marca 2005r mojen dolegliwości to cukrzyca, kamienica żółciowa, ciśnienie, choroba wieńcowa serca oraz "były" biegunki od 20 nawet do 28 razy na dobę. Przy pani diecie cukier obniżył się tak, że o 10 jednostek mniej insuliny podaję na dobę a biegunki ustąpiły do 1-2 razy na dobę. Obecnie jestem po operacji usunięcia woreczka żółciowego przez co jestem na ścisłej diecie: bułki, masło, kleiki. Przy stosowaniu takiego odrzywiania
data: 2006.08.09
autor: Teresa z Wojnicza
Witam , jakiego smaku są sezam i siemie lniane, prosze o w miarę szybką odpowiedź, te informacje mi są bardzo potrzebne.
data: 2006.07.27
autor: Kamil
Dołączam się do wszystkich dobrych życzeń dla Pani Ani, dziękując przy okazji imienin za cierpliwość, wyrozumiałość i to wszystko czym tak chętnie się z nami dzieli (a czego nie dostała za darmo tylko kosztowało lata pracy)
Dziękuję też Beacie G.za odpowiedź w sprawie miodu.
data: 2006.07.27
autor: Edyta z Bydgoszczy
Witajcie, Kochani, wiem, że powinnam siedzieć na ciachu z bitą śmietaną polaną czekoladą i się bawić, no ale... Odpisuję szybciutko, bo upał straszny. Pani Agiśko, właśnie tak, studzenie wieczorem zagotowanej zupy ma się odbywać w misce z zimną wodą i zaraz do lodówki. Należy też pamiętać o tym, aby nie przelewać zupy do innego garnka, bo ją napowietrzamy i szybciej się psuje. Pani Agnieszko J., guzy na macicy to skutek wieloletnich problemów emocjonalnych i błędów żywieniowych. Przez narządy rodne przechodzą meridiany wątroby, więc wszystko, co się w niej i z nią dzieje rzutuje na ich funkcje. Podobnie jest z guzami piersi – w obu przypadkach decydującą rolę odgrywa frustracja, bezsilność, poczucie krzywdy i szereg innych silnych emocji. Potrzebny jest Pani dokładny rachunek sumienia, wejście w nową świadomość – nowe odżywianie, nowy styl i sposób życia, inne myślenie. Przyda się Pani konsultacja, ale to jesienią, a na razie dyscyplina i nasiadówki w zielu ostrożenia. Pani Agnieszko z Wrocławia, to miłe, że nakręcają Panią dobrze i rytuały, i Shambhala, i dyscyplina. Ale proszę pamiętać, że naszą powinnością jest zadbać o to, byśmy mieli tak dobry nastrój nawet wówczas, gdy na pozór nic nas nie podkręca, czyli przywoływać się do porządku również wtedy, gdy jest szaro, buro i nijako. W tym bardzo pomocny jest właśnie krupnik albo kartoflanka. Emanuelo, Twoje słowa są bardzo mądre i rozważne. Dzięki! Tak, Agatko, masz rację. Iwko, cieszę się, że łapiesz z nutką refleksji moje wypowiedzi. Pani Marzeno z Gdańska, jestem pewna, że znajdzie Pani rozwiązanie swojego problemu, już Pani Alicja z Brighton podsunęła je. Pani, stwierdzenie, że nie ma gdzie postawić butli, jest zwykłym wykrętem. Pani Moniko, cieszę się, że się wkręcacie w zrównoważone jedzenie. Przypominam, że zostawianie zapasów w zamrażalniku powinno być rozwiązaniem absolutnie wyjątkowym. Agnieszko, Twój liścik na temat przebudzenia i określenia swojego miejsca w tym czasie, z należytą akceptacją wszystkiego wokół, jest bardzo budujący. Tak trzymaj. Alu z Poznania, ja też nie wiem, co knocisz, ale z czasem będziesz wiedzieć. Natalko, miła wspominka Wąsowa. Cieszę się, że Ci Wąsowo również zagrało. Zdjęcia są sympatyczne, obiecuję, że niektóre niedługo umieszczę na stronie. Pani Iwko, czas gotowania naszych zup nie jest ponad miarę. Gotujemy je tyle, ile trzeba. Mięsko, aby było miękkie, ok. 1,5 godz., potem jarzynki ok. 0,5 godz. Zimą gotujemy jarzyny dłużej. Pani Alicjo z Poznania, flora bakteryjna w jelitach jest wytworem naszego organizmu i jego środowiska. Zielone ogórki i jogurty nie mają właściwej mikroflory, a poza tym w żołądku jest tak stężone środowisko kwasu solnego, że nie przemknie się przez nie ani bakteria, ani enzym. Jest to nasz naturalny posterunek zabezpieczający przed inwazją szkodliwych drobnoustrojów. Warunek jest jeden – żołądek musi być silny i zdrowy. Jogurty i ogórki kwaszone są nam potrzebne, ale jako czynnik smaku kwaśnego i o tym mówię w książkach. Pani słaba śledziona nie wzmocni się smakiem kwaśnym, lecz potrawami ciepłymi i zrównoważonymi. Pani Wiolu, problem dziecka jest niepokojący. Pierwszą podstawową przyczyną takiego stanu może być silne napięcie emocjonalne w waszej rodzinie, brak akceptacji dla dziecka, brak przytulania, dziecko zbyt długo przebywa w środowisku rówieśniczym lub zbyt długo ogląda telewizję!! Mogą się do tego dołączyć oczywiście błędy żywieniowe. Bez rozmowy i konsultacji nie jestem w stanie Pani pomóc. Pani Moniko, mogę Pani tylko odpowiedzieć, że opalanie kobiety w ciąży powinno polegać na przebywaniu na słońcu przed południem lub po południu pół godziny, ale nie w takie upały jak teraz. Natomiast nic Pani nie powiem na temat badania cukrzycowego, bo się na tym nie znam. Jeśli to jest konieczne, proszę je zrobić i zapomnieć o nich. Pani Karolino z Krakowa, to że gotuje Pani od trzech lat, nie oznacza, że nie popełnia Pani błędów. Jak już wspomniałam, przy tych schorzeniach niezbędna jest dyscyplina żywieniowa i emocjonalna oraz nasiadówki w zielu ostrożenia. Możliwe, że potrzebna będzie Pani konsultacja. Panie Darku, miło jest mieć świadomość, że mogę wpaść do Brukseli na jajeczko a la Gombrowicz. W horoskopie mam dużo podróży zagranicznych, więc kto wie :) Pani Magdo z Sopotu, dobrze jest dać dziecku po przebudzeniu coś do picia – kawę zbożową lub herbatę, a dopiero po pół godzinie, godzinie śniadanie. Pani Izo W. z Wrocławia, nic Pani nie powiem na temat wodniaka u dziecka bratowej. Nic o nim nie wiem i Pani też nie radzę się w to wtrącać. Pani Mania 24, list Pani jest dla mnie niezrozumiały. Wszystkim dziewczynom pięknie dziękuję za życzenia. Dobre życzenia mają moc, więc będę dzisiaj fruwać. Poza tym w przyszłym tygodniu mnie nie będzie, bo zaczyna się drugi kurs w Wąsowie, mam nadzieję, że temperatura. Przypominam, że trzeci termin kursu I stopnia jest we wrześniu – są jeszcze miejsca. Czyli spotykamy się za dwa tygodnie. Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.07.26
autor: Anna Ciesielska
Witam i pozdrawiam dziś szczegolnie serdecznie wszystkie Anie i Hanie, z naszą Panią Anią na czele.
Ale mam też pytania.
Czy zalecenia nie spożywania surowego dotyczy absolutnie wszystkiego? Co z koperkiem, natką pietruszki, nacią selera, szczypiorkiem, cebulą i czosnkiem?
Wszystko to jem w dużej ilości na surowo jako dodatki do potraw. Czy to błąd????????
I jescze kasza jaglana. W książce przeczytałam, że jest polecana nawet w przypadku b. poważnych chorób. Na forum, zaś, Pani Ania radzi by nie przesadzać z tą kaszą gdyż jest śluzotwórczą. Jak to więc jest naprawdę? Jeść czy raczej nie? A co z innymi kaszami?
Jeszcze raz pozdrawiam.
data: 2006.09.17
autor: Hania z Warszay
Pani Aniu dzwoniąc do Pani dzisiaj zapomniałam o imieninach. Dołączam się do życzeń innych osób. Życzę dużo uśmiechu na co dzień, koło siebie wiele ludzkiej życzliwości i zrozumienia, aby grono Pani wielbicieli i zwolenników kuchni PP wciąż rosło i rosło.
Nawiązując do naszej dzisiejszej rozmowy telefonicznej chciałam powiedzieć coś co mi ciągle plącze się od dawna po głowie. Odżywianie jest bardzo ważne w naszym życiu, ale jeżeli nasze emocje nie są uporządkowane to nie możemy dojść do całkowitej równowagi. Tak jest na pewno w moim przypadku.
data: 2006.07.26
autor: Urszula
1.w ciazy mozna pic kawa?(ile dziennie)?? 2.jestem w ciazy okolo 2 tygodnie mam chora kaszel mi szwedzic co mam robic czy szkodzic dziecko cy mozna jesc chlem z maslem czosnek?? czekam odp
data: 2006.07.26
autor: Mania24
Odpowiadam Edycie z Bydgoszczy. Mam miód bez cukru i z domieszką cukru. Porównałam je sobie i zauważyłam, że ten bez cukru jest jaśniejszy, jego konsystencja jest podobna do kremu, masa jest jednolita, jest gęsty. Nie wiem tylko, czy odnosi się to do wszystkich rodzajów miodu, ale jestem pewna, że oba pochodzą od jednego producenta ( moja mama kupiła od chłopa).
data: 2006.07.26
autor: Beata G
Pani Aniu w dniu Pani święta życzę Ciepła-dzięki ludzkiej życzliwości, odrobiny światła w mroku-dzięki szczeremu uśmiechowi, radości w smutku-dzięki ludzkiej miłości i nadziei na lepsze jutro w chwilach niepokoju
data: 2006.07.26
autor: karolina tomaszów maz.
ja równiez dołączam sie do życzeń dla Pani Ani. Nieustającej równowagi:)
data: 2006.07.26
autor: monika z łodzi
/kontynuujac, bo cos rozłaczyło/Skad u takiego malucha takie chorobsko/?dziecko nie jest na naszym jedzeniu, wiec na pewno kwasne, zimne i surowe...ale nadmiar czego mógł to spowodowac/który organ jest osłabiony/Bardzo mnie to martwi i zastanawia, oczywiscie nie bede nikogo uswiadamiac, polece tylko ksiazki , ale za odpowiedz bede bardzo wdzieczna. pozdrawiam
data: 2006.07.26
autor: iza w. z wrocławia
Kochana Pani Aniu !!! W dniu Pani święta chcemy życzyć, aby była Pani zawsze radosna, szczęśliwa, uszczypliwie dowcipna, zadziorna, kulinarnie perfekcyjna, w naszym żarciu wytrwała, otwarta na towarzyskie szaleństwa - krótko mówiąc taka, jaka Pani jest !!!! Ukłony i podziękowania za to, że Pani jest....
data: 2006.07.26
autor: nieustające wielbicielki ELA i RENE
Serdecznie pozdrawiam Panią, Pani Anno oraz wszystkich forumowiczów z urlopu!ładujemy akumulatory, gotujemy i jest cudnie. mam pytanie Pani Anno dotyczące wodniaka jądra u 18 mies.dziecka mojej bratowej.Ską
data: 2006.07.26
autor: 
Pani Aniu ! składam Pani serdeczne życzenia imieninowe.Zyczę zdrowia, dużo radości zarówno w życiu rodzinnym jak i zawodowych. Miłości od kochanych Pani osób.Ogromnej energii i usmiechu. Zadowolenia.
data: 2006.07.26
autor: Basia z Buku
Proszę o radę w sprawie poranka: mojemu 2,5 letniemu synkowi na dzień dobry serwuję owsiankę a potem jeszcze kawałek chlebka z masłem do zagryzienia - ale nie daję mu nic do picia. Dopiero potem gotuję herbatkę i po wystudzeniu mu podaję - ale to jest już sporo później. Ja sama zaczynam od kawy, dopiero potem jest owsianka itd. Czy powinnam dawać mu pić po przebudzeniu?
data: 2006.07.26
autor: Magda z Sopotu
Pani Anno! Bedzie Pani najmilszym z gosci! Czekam w Brukseli lub wszedzie tam gdzie jestem... Karmie sie ostatnio Prorokiem Khalila Gibrana oraz jego listami milosnymi (jest tez o jedzeniu i piciu... ;-) Sciskam Pania mocno o pozdrawiam wszystkie ponczowe kobiety!
data: 2006.07.25
autor: Darek
Kochani, gotuję od trzech lat i wciąż rozwijam się w tym kierunku.Mam jednak problem jakim jest endometrioza szyjki macicy.Zabieg chirurgiczny (pól roku temu)nic nie zmienił.Proszę o radę,wskazowkę jak się z tym uporać?Pozdrawiam serdecznie Pania Annę i wszystkie forumowiczki.
data: 2006.07.25
autor: Karolina z Krakowa
witajcie. Agnieszko M. z Poznania bardzo trafnie ujełaś w swej ostatniej wypowiedzi procesy, ktore zachodzą niewatpliwie jesli chodzi o mnie, ale mysle ze i w wielu innych osobach. Rzeczywiscie są takie chwile kiedy slyszę przykre słowa,bolące tym bardziej gdyz takie niespodziewane.Nie oczekuje na pochwały ale krytyka...?Lubie to uczucie wolnosci i obym umiala je wypracowywac czesciej i sprawniej. Pomocne w tym moze byc oczywiscie konstruktywne wykorzystanie krytyki. Podpisuje sie pod Twą wypowiedzią i pozdrawiam.na razie
data: 2006.07.24
autor: aga spod wrocławia
Czy kobiety w ciąży też mogą się opalać? Albo, czy któraś z Was karmiła piersią będąc jednocześnie w ciąży? I jeszcze mam pytanie w sprawie badania w ciąży-chodzi mi o obciążenie glukozą celem wykrycia ewentualnej cukrzycy u ciężarnej-jak sobie z tym radzicie i do Pani Ani czy jest to tak samo szkodliwe jak zjedzenie cukru i czy z tego zrezygnować?Pozdrowienia.
data: 2006.07.24
autor: Monika
Kochani, gotuję od pół roku, dyscyplinuję się, z różnym skutkiem:( ale cały czas staram się:)i lepiej nam się żyje. Jednak pojawił się teraz nowy problem u mojego pięcioletniego synka - od jakiegoś czasu pojawiły się u niego tiki: przewracanie gałką oczną, ściskanie nóg, wciąganie nieistniejącego kataru. Pewnie związane jest to z emocjonalnością, synek jest wyjątkowo żywy, gadatliwy, wrażliwy. Ale nie wiem, czy nie jest to może jakaś inna przyczyna. Trochę się zakręciłam, wiem, że to nie pomaga, a wręcz przeciwnie, więc piszę ten liścik, by jakoś uporządkować swoje myślenie, przeczucia. Tiki te pojawiły się już w czerwcu i nie znikają lecz chyba się jeszcze bardziej utrwalają. Co robić? Pozdrawiam serdecznie. Wiola
data: 2006.08.31
autor: 
Witam. To już prawie pięć miesięcy jak jemy z Marysią wg PP. Schudłam i mam więcej sił a i skóra Marysi jest ok. Niestety ciągle mam dużo siniaków , wiem wiem - słaba śledziona która potrzebuje czasu, no i poranne biegunnki... wiem wiem słaba śledziona , stres , szybkie jedzenie . Pracuję nad tym i trzymam się ściśle zaleceń, ale zastanawiam się czy to nie brak jakieś flory bakteryjnej w jelitach. Jogurtów nie jem juz od lat , ale może plasterek kiszonego ogórka mógłby coś wspomóc. W naszym jedzeniu nie ma nic surowego, ale i nic z żywymi bakteriami (kiszonki).Pozdrawiam i życzę wszystkim chłodniejszej pogody.
data: 2006.07.24
autor: Alicja (Poznań)
Ja mam pytanie z innej beczki pewnie bardzo głupie - Czy latem, gotując zupy na mięsie nie można by było gotować je krócej, a energię jang czerpać w zamian z leżenia na słońcu? Ja niestety bez zup ani rusz, muszę mieć codziennie zupke często gotuję na dwa dni ale i tak w kuchni nie da się żyć tak gorąco.Ostatnio ugotowałam zupę jarzynową na wołowinie ale nie czekałam półtorej godziny tylko po pół godzinie powrzucałam warzywka i gotowały się razem z mięsem,czy bardzo schrzaniłam?
data: 2006.07.24
autor: Iwka
Emanuelo i AM !!! Dziękuję Wam serdecznie za słowa otuchy.
Jesteście kochane! Wiem, że jest głębsza przyczyna tych guzów. Wiem, że robię w życiu coś nie tak. Wiem, że nie mogę się teraz zamartwiać, tylko stawić czoła wyzwaniu. Póki co, mam wskazanie do jak najszybszej operacji. Emanuelo, chciałabym z Tobą porozmawiać osobiście. Bardzo serdecznie pozdrawiam.
data: 2006.07.24
autor: Agnieszka J.
witam serdecznie wszystkich!mimo, iz minelo juz troche czasu od naszego przyjazdu z Wasowa,ja chcialam jeszcze sredecznie podziekowac pani Ani za cudowne wyczucie ludzi, miejsca, czasu, tematow rozmow i pysznych potraw, wszystko bylo "akuratne", oraz moim niezwyklym,pieknym, szalonym kolezankom za ten cudowny czas,po buziaczku jeszcze dla moich wspollokatorek z pokoiku z pod zoltej wstazeczki:Eli, Alinie i Agnieszce, podziekowania rowniez za pomoc przy kursie dla p. Kazika!
data: 2006.07.24
autor: NATALIA RAJKOWSKA (Pobiedziska)
Pani Aniu dziękuje za wszystkie odpowiedzi.Od roku staram się gotować a co knocę tego nie wiem.Pozdrawiam,może do zobaczenia.
data: 2006.08.31
autor: Ala z Poznania
Jeszcze tylko parę słów o pozbywaniu się iluzji. Czasem się wydaje, że we własnym związku panuje idealna harmonia. Zero kata i ofiary. Aż tu nagle zasłonka spada i pojawia się naga prawda, że ofiara jednak jest. I kat oczywiście też. I ta ofiara dlatego stała się ofiarą, że sama to sobie uczyniła. Bo miała złe intencje. Chciała być dobra i miła, żeby ją lubili (tzw. syndrom grzecznej dziewczynki). Ego jak nic. I faktycznie ją lubili, tylko właściwie nie ją, a tą grzeczną dziewczynkę, którą ona nie była. A dziewczynka zaczęła dorastać i z wiekiem zmieniać się w wiedźmę (tą, która wie). Coraz częściej spontanicznie zapominała o byciu grzeczną. Stopniowo stawała się autentyczna. I dowiedziała się, że już nie jest taka fajna jak dawniej. Dziewczynce coś się nie zgadzało, bo jej zdaniem było odwrotnie. Częściej niż kiedyś miewała chwile autentycznej radości z tego, co robi. I sama sobie wydawała się fajniejsza niż kiedyś. Słowa trochę zabolały. Dziewczynka początkowo chlipała po kątach, ale potem uświadomiła sobie, że już nie ma się czego bać. Co miała stracić, straciła. I nawet zrobiło jej sie lekko na duszy po tej stracie. Widocznie to nie było nic cennego, tylko ciężkiego do dźwigania. I zaczęła budować od początku (Porządku?). Prawda (czytajcie: Porządek) czyni wolnym? Od złudzeń z pewnością tak. I cieszy. Pozdrawiam wszystkie dziewczynki i wszystkich chłopców.
data: 2006.07.24
autor: Agnieszka M. (z Poznania)
Agnieszko z Ostrowa, pytasz o "Amazing Grace" (dzięki za miłe słowa) - najlepsze wykonanie, jakie znam, pochodzi od niejakiej Joan Baez (Amerykanka). W Polsce płyty rzadkie, ale na kilka jednak udało mi się w mniej modnych sklepach z CD trafić. Jakby co, mogę Ci płytę z tym właśnie utworem przegrac jeśli stawisz się kiedyś u Pani Ani na czwartkowym spotkaniu i mnie o tym stosownie wcześniej uprzedzisz. Pozdrawiam wieczorową porą.
data: 2006.07.24
autor: Agnieszka M. (z Poznania)
Dziękuję za radę P. Alicji z Brighton. Najlepsze są proste rozwiązania. Wezmę ją sobie do serca, lecz zdaję sobie sprawę, że nie jest to na dłuższą metę. Zwłaszcza, że nie mam tego , gdzie postawić. Pozdrawiam
data: 2006.07.24
autor: Marzena z Gdańska
Pani Aniu, jak miło,pozdrawiamy i dziękujemy z mężem za odpowiedź. Nasza przygoda z jedzeniem, tak jak napisałam, rozpoczęła się 2 lata temu. Wszystko zawdzięczam szwagierce i Jej koleżance Ewie z Gdańska - ucaławania kobiety, może właśnie to czytacie. Jestem świadoma popełnionych błędów ale trening czyni mistrzem, będziemy brnąć do przodu i wypatrywać sukces :-). Muszę zadbać o męża, dużo pracuje i jest przemęczony. Jutro wyjeżdzam - zostawiłam zapasy w lodówce (barszcz w słoikach, pierogi i mieso w zamrarzalniku). POZDRAWIAM!
data: 2006.07.21
autor: Monika
Do P. Marzeny z Gdanska, Prosze sie nie zalamywac tylko kupic kuchenke turystyczna gazowa i butle z gazem,i gotowac na niej to co sie da i ile sie da. Glowa do gory i do dziela ;o)
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.07.21
autor: Alicja z Brighton
Witam wszystkich! Piszę , bo martwi mnie to, że ulgłam 2 lata temu namowom "nowoczesnych" pań i założyłam sobie kuchnię na prąd. Tym bardziej ,że jestem jedyną osobą w klatce, która chciała być taka "nowoczesna" i tylko do mnie nie doprowadzono instalacji gazowej. Do mojego mieszkania doprowadzona jest jedynie siła, a budynek jest jeszcze na gwarancji i nie mozna kuć i doprowadzać rur. Zmiana na gaz niesie za soba takze koszty , na które nie mogę sobie obecnie pozwolić, bo spłacam kredyt a w wystrój i funkcjonalne urzadzenie kuchni włożylismy wszystkie oszczędnosci. Zauważyłam, że odkąd gotuję wg PP , czuję się lepiej/ nie mam sensacji żołądkowych/. Pomoc sobie jest dla mnie bardzo ważna/już wcześniej pisałam o swoich problemamch zdrowotnych/. Co zrobić , żeby gotowanie wg PP nie tylko odżywiało? Gaz nie wchodzi na razie w rachubę. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.07.21
autor: Marzena z Gdańska
Ja również bardzo dziękuję Pani Aniu za potrząśnięcie mną i uświadomienie mi moich błędów. To prawda,że za szybko chciałam osiągnąć mój cel. Rodzina to nie wojsko, w którym wszyscy podporządkują sie na rozkaz, już teraz wiem w czym rzecz i nawet przychodzi mi łatwiej zaakceptować moich najbliższych. Chociaż marudzą nie przeszkadza mi to, robię swoje tzn. gotuję ćwiczę a oni jedzą albo nie. Wczoraj mój synek miał potworne zaparcia i bardzo płakał z bólu więc wytłumaczyłam mu, że musi jeść zupkę śniadaniową i nie jeść dużo słodyczy bo to dla jego dobra. Myślę,że zrozumiał. Jestem pełna nadziei,że nam się uda wytrwać będę się starać.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!!!
data: 2006.07.21
autor: Iwka
Dziękuję Agiśka za słowa otuchy, jest mi trochę lepiej. Agnieszko J całe życie to chyba nie jesteś na "Ciesielskiej" więc nie mogłaś dabać o siebie należycie. Z tego co wiem to wszelkie guzki to problemy emocjonalne, ale przy odpowiedniej dyscyplinie myślę że się rozejdą. Ja wyleczyłam się z padaczki stosując przykazania p.Ani więc myślę, że ty też będziesz zdrowa. Pozdrawiam.
data: 2006.07.21
autor: AM
Agnieszko nie martw sie tak tymi mięśniakami.Nie twierdzę ,że trzeba to zbagatelizować.Sama kiedyś tak jak Ty miałam mięśniaki i jeszcze na dodatek endometriozę.Ja w przeciwieństwie do Ciebie miałam guza na prawym jajniku.Potem po operacji okazało się ,że to guz endometrialny.Następnie wstrzykiwali mi lekarstwo na zatrzymanie miesiączki przez 6 miesięcy.To i zapewne mój sposób odżywiania spowodowaly ,że weszlam we wcześniejszą menopauzę.Wiesz ,że podobno mięśniaki to wołanie macicy o dziecko?Wiem co teraz czujesz.Ja też byłam załamana.Jedz wedlug 5 przemian ,żyj w spokoju ,uprawiaj sport.Zatrzymaj się.Codziennie zrób dla siebie coś dobrego.Pozdrawiam Cię serdecznie.Podobno co 3 kobieta ma mięśniaki.Każdej aplikują hormony.Tylko w Twoim przypadku jeden z guzów jest trochę duży.Może zadzwoń do Pani Ani?Teraz patrzę na to co mnie spotkalo zupelnie inaczej.Wtedy przez zamartwianie wyniszczyłam swój organizm jeszcze bardziej.Wierzę ,że dasz sobie radę.
data: 2006.07.21
autor: emanuela
Pani Aniu, pięknie dziękuję za wszystkie Pani odpowiedzi i podpowiedzi. Pracuję chwilowo więcej (w sensie dłużej - dzieci wyjechały na cały miesiąc i nie mam wymówki, żeby wyrwać się wcześniej z pracy (mamy z mężem własną firmę i ZAWSZE jest coś do zrobienia)), więc kuchnia na tym cierpi, ale próbuję się DYSCYPLINOWAĆ wszędzie indziej, np. już drugi tydzień ćwiczę rytuały, a wczoraj nie tknęłam ze stołu u znajomych ani ptasiego mleczka, ani mlecznej czekolady, za którą kiedyś przepadałam (specjalnie używam czasu przeszłego, żeby to trafiło do mojego ego). Również wczoraj odwiedziła mnie przyjaciółka i (to chyba też dyscyplina?) spędzałyśmy razem miło czas gotując KRUPNIK z Pani książki. Poza tym czytam właśnie "Tajemnicę Shambhali" i rozmyślam o przepływach "energii". Nie wiem Pani Aniu, co działa: rytuały tybetańskie, czy "Tajemnica ...", czy poranna kawa i codzienna herbata neutralna(?), ale tyle energii, ile mam teraz, to nie pamiętam, kiedy miałam. I ciągle mam dobry humor! (A w pracy zapowiadały się dwa ciężkie tygodnie! I oto jeden dobiega końca, a ja jestem w świetnym nastroju!). Z gotowaniem jestem teraz na bakier, ale dobrze się zastanawiam zanim coś połknę. Zaraz idę na krupnik (będzie też na jutro!), a jutro ugotuję coś z wołowinki. Dziękuję za przepisy z dyni!!! Pozdrawiam serdecznie WSZYSTKICH!!!
data: 2006.07.20
autor: Agnieszka z Wrocławia
Dzień dobry. Bardzo proszę o wsparcie i radę. Wczoraj badanie usg wykazało u mnie dwa guzy na macicy (2cm i 4cm), prawdopodobnie mięśniaki. Jestem w szoku!!! To jest ostatnia rzecz, jakiej bym się spodziewała. Całe życie byłam przekonana o wyjątkowej sile i zdrowiu mojego organizmu, a tu taka niespodzianka. Pogubiłam się. Staram się nie załamywać, ale to trudne. Ratunku....
data: 2006.07.20
autor: Agnieszka J.
Pani Aniu dziekuję za odpowiedz i serdecznie pozdrawiam
data: 2006.07.20
autor: Magdalena K.
Magdo z Sopotu! Ja chłodzę jedzonko w ten sposób, że wstawiam garnek do zlewu z zimna wodą a potem do lodówki!
Mam pytanie - jakie części jagnieciny najlepiej kupić? W Mosinie mozna zamówic w mięsnym ale muszę okreslić co mnie interesuje a ja nie mam bladego pojecia.
AM! Zobaczysz wszystko się ułoży, ja to przerabiałam pół roku temu i jakos poszło a teraz nie wyobrazam sobie nie pracować. wszystko lepiej mam zorganizowane choc czasu ciągle brak, ale warto!
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.07.20
autor: Agiśka
Witam! Piszę, ponieważ los zesłał mi kolejne lekcje do przerobienia. Z mężem podjeliśmy decyzję, że nadszedł czas po pięcioletnim urlopie wychowawczym na podjęcie pracy. Potrzebuję waszej pomocy w znalezieniu opiekunki do dzieci(3i 7 lat) jeżeli któraś z was chce u mnie pracować to zapraszam, mój numer telefonu 602226449. Poza tym proszę o wsparcie ponieważ jest to dla mnie trudny moment. Wierzę , że wszystko się ułoży, pewnie nie jedna z was przerabiała ten moment w swoim życiu.Pozdrawiam AM
data: 2006.07.19
autor: AM
Witajcie, Kochani! Hej, Malutka z Poznania, do szczepionki na różyczkę proszę się tak samo ustosunkować jak do wszelkich innych szczepionek. Dla nas są one zbędne, w niczym nie pomogą, jeśli będzie Pani zdyscyplinowana, nic Pani nie grozi, a szczepionka tylko niepotrzebnie osłabia. Dla własnego spokoju proszę się zapisać na konsultacje. Przypominam, że różyczka to skutek dużego zimna w organizmie. Tak, potwierdzam, wyszukiwarka to dobry pomysł. Pani Alu z Poznania, nogi jak kłody to przejaw zaburzeń środkowego ogrzewacza, osłabienia wątroby, a przede wszystkim śledziony. To zastoje spowodowane złym krążeniem. Coś Pani ewidentnie knoci. Nawet nie wiem, czy Pani jest w naszym jedzeniu. A gdzie gimnastyka i dyscyplina myśli? Dawno temu też miałam spuchnięte i bardzo obolałe nogi. Pani Marzeno, zapraszam do Wąsowa. Pani Agnieszko z Wrocławia, jeżeli anemia jest silna, mogą się pojawić się zawroty głowy, ale w Pani przypadku to skutek niewyspania i stresu, czyli zaburzeń wątrobowo-woreczkowych. Proszę się dyscyplinować. Temat dyni wielokrotnie był poruszany na forum, a poza tym proszę poszukać przepisów w czasopismach i je równoważyć. Pani Iwko z Łódzkiego, jedynym problemem Pani i wielu innych kobiet-matek jest to, że chcecie coś od razu, jesteście niecierpliwe. A niecierpliwość to zły towarzysz. Pamiętam, że moje starszaki przez wiele lat miały dostęp do szafki z łakociami. Zrozumcie, że wasza dyscyplina i dyscyplina waszych dzieci to proces otwierania się świadomości, przyjmowania nowego. To nie zakazy i nakazy Ciesielskiej, ale wasz wybór. I jest pewne, że łakocie będą pojawiały się coraz rzadziej w waszej myśli, ale musicie dać sobie na to czas. Dotyczy to i starego, i małego dziecka. Ważne, aby Pani swoim zachowaniem sprzyjała dziecku w jego trudnym zadaniu życia bez słodyczy. Czego oko nie widzi, sercu nie żal – czyli słodycze schowane. Nie powinno być domu cukierków, ale można umówić się na dwa kruche ciasteczka do kawy i pyszne deserki sobotnie czy niedzielne. Powinna się Pani starać, aby dziecko miało dostęp do jakiegoś małego łakocia. A poza tym, nie daj się, kobieto, zakręcić szlochaniem dziecka – ono Cię próbuje. Pani Marto R., odpisała Pani Iwce pięknie, duże dzięki. Pani Grażyno z Lubonia, to pewne, rytuały nie są do tego, aby się dusić :) Potrzebna jest właściwa umiejętność zgrania oddechu i ćwiczeń. Głównym waszym błędem jest to, że ćwiczenia wykonujecie zbyt długo, kontemplujecie je. A nie są do kontemplacji, ale do intensywnego uaktywnienia ciała. W każdym otwarciu jest wdech i napięcie ciała i zaraz zamknięcie, wydech i rozluźnienie. Musi to być miarowe, sprężyste – wtedy się nie zapowietrzycie. Przy właściwym rytmie pięć ćwiczeń powtarzanych po 21 razy zabiera 15-20 minut. Pani Ewo z Gliwic, w sprawie chleba proszę zajrzeć do archiwum. Tak, Agnieszko, zupa dyniowa jest w II książce, a za Twoje przepisy dziękuję. Pani Alu z Poznania, potrzebne będą Pani 2-3 słoiczki konfitury do zrobienia tortu imieninowego, proszę zrobić je wg starego babcinego przepisu, a zamiast cukru dodać miodu i oczywiście przypraw. Pani Haniu z Warszawy, monotonne śniadania to brak wyobraźni, a brak wyobraźni to słaba wątroba albo przyzwalanie sobie na bylejakość. Weź długopis i spisz wszystko, co mogłabyś zrobić na śniadanie: np. omlet z groszkiem, z pieczarkami, z wędliną, z duszonymi jarzynkami, jajka sadzone na szynce lub bekonie, jajecznica na masełku, na wędlinie, kanapki z jajkami na twardo, majonezem, kleksem keczupu i cebulą, wszelkie sałatki itd. Idąc tym tokiem myśli możemy wymieniać jeszcze pół godziny... A więc w czym problem. Problemem jest raczej to, że na śniadania nie mamy czasu, bo się spieszymy do pracy. Więc dogadzaj sobie w soboty i niedziele. Pani Iwko, te problemy dotyczą wyłącznie organizacji Pani pracy. Pani Magdaleno K., przy naszym jedzeniu witaminy są zbędne, ale jeśli chce mieć Pani lepsze samopoczucie i być spokojniejsza, to proszę sobie ten kwas foliowy aplikować. Ago spod Wrocławia, w sprawie herbaty z kory wierzby nic Pani nie powiem, bo nie testowałam. Proszę spróbować. Panie Darku, pozdrawiam i wpadnę kiedyś na te jajka a la Gombrowicz. Panie Gafcio, nic nie wiem na temat oleandra białego. Agnieszko z Ostrowa, to miło, że ciepło wspominasz Wąsowo, dobrze, że tyle dla siebie zgarnęłaś. Pani Moniko, pozdrawiam serdecznie i życzę jeszcze rzadszych katarków:) Pani Moniko, nic o Pani nie wiem, prolaktyna to hormon, na którego wydzielanie ma wpływ cały Pani sposób życia – i stres, i żywienie. Z pewnością nasze neutralno-rozgrzewające jedzenie Pani nie zaszkodzi. Pogorszy za to Pani stan niezdecydowanie i chwiejność. Proszę zadzwonić. Pani Joanno z Poznania, czy nie przesadziła Pani z tym tranem? Jest lato, słońce. Pani wysypka jest objawem jakiegoś zaburzenia. Proszę zadzwonić. Renatko, gratulujemy Marzence córy, cieszymy się, że wszystko jest ok.:) Pani Alu z Poznania, przyprawy jeśli zamknięte są w szafce, mogą być w słoiczkach, a jeśli stoją w świetle – w puszkach. Pani Moniko, dajcie sobie spokój z tymi preparatami witaminowymi. Jeśli będziecie się właściwie odżywiać i nie będzie was zżerał stres, są niepotrzebne. Madziu, dzięki za liścik, zadzwoń do mamusi :) Magdo z Sopotu, zadzwoń. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.07.19
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu, czy jest jakiś naturalny środek przeciwskurczowy, który można zażywać w ciaży? Mój brzuszek (koniec 7-go miesiąca) trochę "się stawia" i pani doktor zaleciła branie no-spy. Od początku ciąży nie łykam żadnych tabletek - na szczęście w tym roku nie mam problemów z alergią - i chciałabym tak dotrwać do końca. W poprzedniej ciąży też miałam problem z przedwczesnymi skurczami i brałam lek Fenoterol - teraz wolałabym tego uniknąć.
I jeszcze pytanie techniczne: Jak schładzać potrawy przygotowane na dwa dni. No bo takiego gorącego garnka nie włożę przecież do lodówki a jak zostawię w kuchni to się zepsuje.Na razie stawiam na podłodze na kafelkach bo to najzimniejsze miejsce ale i tak długo trwa zanim wystygnie na tyle, żeby wstawić do lodówki.
Pozdrowienia z lasu nad morzem
data: 2006.07.19
autor: Magda z Sopotu
Witajcie. Usiadłam w końcu przed komputerem by napisać parę słów. Jestem zawalona robota po uszy i przyznam że w tym upale siedziec przed kompem trudna rzecz. Chciałabym wesprzec duchowo, nieco spóźniona Małgorzate W. z Anglii. Małgosiu przechodziłam z moim drugim synkiem to samo co Ty. Max do 9 mieś zycia jadł tylko matczyne mleko i radośnie budził sie w nocy 2-3 razy. Wczesniejsze podtykanie zupek, owsianek robionych specjalnie dla niego spalało na panewce. Za to nasze talerze były dla niego góra smakołyków i zwykłe polizanie palca umoczonego w sosie było szczytem ekstazy. Dlatego odpuszczałam i czekałam aż SAM będzie gotowy do jedzenia swoich posiłków. Starszy Piotrus wszystko robił tak jak jest napisane w podręcznikach dla młodych mam, wszystko w czasie i zgodnie z norma a Max chadza własnymi drogami i pewnikiem twój synek jest taki sam. A może jak pisze Mama jego posiłki są zbyt delikatne smakowo ?? A on nauczony na matczynej piersi woli pikantnie, dosolone , konkretnie ?? Kiedy zauwazyłam że Maxowi nie podchodzą zupki, spróbowałam mu podawać puree ziemniaczane z ociupinka naszego mięsno-jarzynowego sosu i paroma łyzeczkami jego zupy. Rozpływał sie nad tym. A przede wszystkim odpuściłam myśli, że nie je tak jak trzeba i może mu brakowac jakichs składników odzywczych. Dziecko się nigdy nie zagłodzi samo z siebie. widocznie Twoje mleko jest dosc treściwe i mu to na razie wystarcza ?? Mam nadzieje ze Cie uspokoiłam, pozdrawiam Wszystkich serdecznie i lece do roboty.
data: 2006.07.19
autor: Magda Ciesielska
Chciałabym się przyłączyć do prośby Magdy K.o podanie nazwy preparatów witaminiowo magnezowych dla kobiet w ciąży.Serdecznie pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.07.19
autor: Monika
w czym najlepiej przechowywać przyprawy?
data: 2006.07.19
autor: Ala z Poznania
Dzisiaj Marzenka z Lubina urodziła drugą córeczkę Polunię, pozdrowienia Kochana !!!
data: 2006.07.19
autor: Rene
Matki karmiące!Czy bierzecie w czasie karmienia jakies witaminy?Ja przyjmuję tylko tran w kapsułkach(4 dziennie).Jak długo mogę go stosować?Mam problem z cerą,może to nadmiar wit.A(chociaż wątpię).Wysypało mnie,gdy mała skończyła 2 miesiące.Męczę się już 4 miesiąc.Diety nie zmieniałam,nie grzeszyłam(z jedzeniem oczywiście),więc skąd to paskudztwo?Poza tym swędzi mnie skóra po kontakcie ze słońcem,wychodzą mi krostki.Może to hormony?Po pierwszym dziecku nie bylo problemu,a teraz...Czy któraś z Was miała podobny problem?
data: 2006.07.18
autor: Joanna,Poznań
Odpowiadam Marcie z Warszawy. Ja kupuję czerwone farbki w sklepie chemicznym i w drogerii. Powodzenia.
data: 2006.07.18
autor: -
Mam problem z prolaktyna - jest ponad norme. Czy ktoś miał podobny problem - mam zjadać rozgrzewajace potrawy?
data: 2006.07.18
autor: Monika
Serdecznie pozdrawiam :-)Gotujemy z mężem wg Pani przepisów 2-gi rok. Bardzo smaczne jedzenie ...To prawda, zimy są dla nas łaskawsze, "katar" pojawia się sporadycznie - po słodkich pokusach. Dziękujemy za napisanie książek. Czekamy na kolejną :-).
data: 2006.07.18
autor: Monika
Może ktoś mi podpowie gdzie kupuje się farbki do bielizny (oczywiście czerwone)? Może ktoś posiada namiary na producenta? Ja znalazłam wytwórcę pod Warszawą ale jedyny kolor jaki proponują to ultramaryna. Pilnie potrzebuję, bo górka ciuchów do farbowania rośnie a farby w sklepach ani widu ani słychu...
data: 2006.07.18
autor: Marta R. z Warszawy
Malutka z Poznania dziekuje za odpowiedz a jeszcze odnosnie tych preparatow witaminowo - magnezowych mozesz podac konkretnie ktore najlepsze?
data: 2006.07.18
autor: Magdalena K.
Witam! Agnieszko, króra byłaś na kursie w Wąsowie i pięknie grałaś na gitarze oraz śpiewałaś "Amazing Graze". Ta melodia już zawsze będzie mi sie kojarzyła z kursem!
Chciałaby kupić płyte artysty, który wykonuje ten niesawity utwór. Czy możesz jakąś polecić? Może Ty nagrałaś swoją płytę?:)
Mienęło już sporo czasu a ja cały czas jestem pod wrażeniem rzeczy jakie sie zadziały w Wąsowie! Przede wszystkim zrozumiałam wreszcie, że naprawde ja sama kreuje swoja rzeczywistość, swoimi myślami, słowami, czynami. Jeżeli są one jasne, czyste, pełne miłości, akceptacji i bez zbednej drobiazgowej analizy i szukania "dziury w całym" jest pięknie. Chodzi mi teraz głównie o relacje z mężczyzną. Pani Aniu zrozumiałam, że problem tkwił głównie we mnie a był nim brak akceptaji oraz oczekiwania wobec partnera. On zawsze był i jest OK. Teraz kiedy to w końcu dostrzegłam i zrozumiałam i zmieniłam swoje zachowanie energia popłynęła! Dzieją sie cuda! Dziękuję p.Aniu!
Dziękuję również Dorocie, która pomogła zrozumieć wiele spraw!
Pozdrawim wszystkich a szczególnie Natalię (zrobiła świetne zjęcia w Wasowie), Elę i Alę.
data: 2006.07.18
autor: Agnieszka z Ostrowa
Hello-witajcie drogie panie i tajniacko czytający forum panowie!Czy macie jakoweś informacje o zielu zwanym oleander biały?Roślinka ze wschodu i to chyba sjewiernego i z tego co wiem tam stosowana w mjestije naszej kawy (oprucz picia wrzątku).Gdyby tak Ktoś i coś to tak dzięki i jakoś tak ,ze fajnie by było-conie?
data: 2006.07.18
autor: gafcio
Droga Agnieszko z Wroclawia, panowie nie tylko czytaja... gotuja az iskry leca i niektorzy to juz piec lat... tez jestem fanem dyni i uwielbiam zupe dyniowa z czerwonej ksiazki! (jesli gotuje ja na skrzydelkach z kurczaka to potem te skrzydelka obsmazam wedlug przepisu na kurczaka z wodka i szalwia - robia sie takie pysznie chrupiace - i podaje gosciom jako przystawke; na codzien gotuje na wolowinie z koscia i dodaje na koncu kwasnej smietany - wszystko tak jak mowi Pani Ania ;-) pozdrawiam Cie serdecznie!
PS.: w kwestii sniadan - 2 jajka na miekko a la Gombrowicz (oczywiscie po wiedensku z maselkiem pieprzem i sola) a do tego grzanka z chleba pszenno-zytniego z kozim serkiem nie tylko mi sie nie nudzi ale powiedzialbym wyznacza rytm mojego zycia... to doskonala kombinacja przy obecnym trybie zycia. Usciski!
data: 2006.07.18
autor: Darek
Rozmawialam o tymz pania Ania w maju. Polecila brac kwas i inne witaminki z grupy B polaczone z magnezem.Najbardziej mnie emczy ta szczepionka przeciwko rozyczce, pani Ania mowi, ze nie radzi, a lekarz bardzo nalega...Zmienic lekarza? Pozdrawiam
data: 2006.07.18
autor: Malutka z Poznania
witajcie. Pani Aniu a co Pani powie o herbatce z kory wierzby?Czy można by ją pić zamiast aspiryny?
data: 2006.07.18
autor: aga spod wroclawia
Pani Aniu kochana, co Pani mysli o kwasie foliowym przed i w pierwszych miesiacach ciazy? a moze ktoras z dziewczyn mi odpowie, pozdrawiam cieplutko
data: 2006.07.17
autor: Magdalena K.
Dzięki Wam dziewczyny za wsparcie oczywiście zrobię te ciasteczka może zasmakują mojemu wybredniakowi!
Marto ja już gotuję wg PP i przepisy z książki są moją podstawą narazie tylko z nich korzystam bo sama nie potrafię odpowiednio wywarzać smaków. Te przepisy Pani Ani są "PYSZNE" ja sama chyba nigdy tak nie ugotuję. Niestety korzystając z książki idzie trochę wolniej to gotowanie ale przecież kiedyś zapamiętam wszystko:)Mam jak większość z Was problem ze śniadaniami i kolacjami ale tylko dlatego,że moi chłopcy czekają aż podam im pod nos śniadanie i kolacje a sami już nic nie próbują wymyśleć a ja jak wrócę z pracy to nie wiem gdzie ręce włożyć.Pozdrawiam!
data: 2006.07.17
autor: Iwka
Pani Ania już kiedyś napisała, że przetworów z owoców nie robimy, ew. powidła śliwkowe, na kóre przepis jest w pomarańczowej książce.
Jeśli chodzi o śniadanko, ja zjadam oprócz owsianki grzankę z czosnkiem, jajecznicę, mięso z zupy na kanapce, wędlinę z indyka na ciepło (oczywiście nie wszystko jednego dnia:)), może być też nasz pyszny pasztet i co jeszcze...?
Może ktoś ma więcej propozycji.
Pozdrawiam
data: 2006.07.17
autor: Marzena z Piastowa
Ja w kwestii śniadań. W moim wydaniu są bardzo monotonne. Najczęściej zupa śniadaniowa. Od czasu do czasu jajka na miękko lub sałatka jarzynowa tradycyjna Ciekawa jestem jakie macie pomysły na śniadania i np kanapki /z czym/?
Pozdrawiam
data: 2006.07.17
autor: Hania z Warszawy
proszę podajcie dobry przepis na dżem wiśniowy lub konfiturę,pozdrawiam
data: 2006.07.17
autor: Ala z Poznania
Z dyni w zeszłym roku zrobiłam placki wg przepisu na placki ziemniaczane z książki p.Ani. Były pyszne i ciekawe w smaku. Jedliśmy je i na słodko z miodem (to zwłaszcza z myślą o maluchach) i na konkretnie z sosem czosnkowo-jogurtowym. Druga rzecz z dyni to zupa. Mam taki przepis: ok. 70dag dyni(po obraniu), 2 pory, 5 ząbków czosnku, 1l rosołu, 1 strąk czerwonej papryki, 1 łyżka oliwy. Do wrzącego rosołu (sł) wrzucam podsmażone na oliwie: dynię, paprykę, pory i czosnek (sł) + ok.1/3 - 1/2 łyżeczki imbiru (o) + Vegeta i sól do smaku (sn) i gotuję do miękkości (ok. 20 minut), potem miksuję (sn), cytryna lub podduszony na oliwie pomidor (k), kurkuma (ew. wrzątek, jak komuś za gęsto) (g) + wiórek masła i ok. 1/3 łyżeczki słodkiej papryki (sł) + szczypta cayenne (o) na koniec. Nam zupa bardzo smakowała, tym bardziej, że jedlismy ją z podsmażonymi na maśle grzankami. Pozdrówka!
data: 2006.07.17
autor: Agnieszka M. (z Poznania)
a czy ktoś ma może przepis na chleb "zrównoważony"?
chciałabym sama piec w domu...
data: 2006.07.17
autor: ewa gliwice
Iwko, Agiśka 26.06.06r. podaje przepis na ciasteczka
data: 2006.07.17
autor: Edyta z Bydgoszczy
Agnieszko, też zastanawiałam się, jak ćwiczyć rytuały, żeby się nie udusić, czyli co na wdechu, a co na wydechu. Koleżanki z kursu powiedziały tak: głowa (broda) w dół - długi wydech, głowa w górę - płynnie, powoli nabieramy powietrza. Musisz czuć, że oddychasz naturalnie, a nie jakoś dziwnie z długim bezdechem. Ważna uwaga: oddychamy przeponą. Pozdrawiam
data: 2006.07.17
autor: Grażyna z Lubonia
Droga Iwko, zacznij gotować koniecznie; w naszych książkach jest wiele, wiele cudownych przepisów. Najlepiej przejrzyj je powoli i pozwól swojej intuicji wybrać coś na dobry początek. Ja aktualnie mam w lodówce zupę fasolową na sposób śródziemnomorski a jutro robię ziemniaki Figaro - mniam mniam - oba przepisy z czerwonej książki. A co do słodyczy, to świetnie, że je ograniczyliście, to już naprawdę milowy krok-przecież te sklepowe są najgorsze. Musisz też wiedzieć, że przy regularnym spożywaniu potraw PP łaknienie na słodycze przechodzi. Owszem, czasem wraca, głównie po to aby nas sprawdzić ale łatwiej je przepędzić kolejnym zrównoważonym daniem. Nie mam doświadczenia w gotowaniu dla dzieci, niech się raczej wypowiedzą inne dziewczyny, koniecznie jednak spróbuj. Jestem pewna, że wśród książkowych propozycji znajdziesz wiele dla siebie i swojej rodziny i wtedy mały na pewno się nie wyprowadzi :)) Tłumacz mu cierpliwie jakie sa konsekwencje jedzenia słodyczy, jogurcików i owocków a po jakimś czasie przyzwyczai się i zrozumie, że to nie dlatego, że tak stoi w książce, tylko, że po prostu tak jest i koniec. Pozdrawiam i życzę miłego mieszania w garach (nie bójmy się tego słowa:)
data: 2006.07.17
autor: Marta R. z Warszawy
Mój pięcioletni synek wczoraj z łezkami w oczkach i z wielkim żalem oznajmił, że lepiej było bez tych książek od "tej Pani" co pisze że owocki i słodyczki są niezdrowe.Jemu się chce aktimelka albo innego słodyczka i pytał czy już u nas zawsze tak będzie? Bo jeśli tak to on wyprowadza się do babci!Co mogę zrobić słodkiego dla takiego malucha?(zeby się nie wyprowadzał), przyznam się, że od kiedy kupiłam książki(maj br.)nie kupiłam nic słodkiego w sklepie! Piekłam kilka ciast, czasem smażę banany i naleśniki z jabłkiem, kulki owsiane(nie lubi ich), ale nie mam odwagi zrobić coś sama według PP.Może ktoś poda mi przepis na coś fajnego, będę bardzo wdzięczna!
Ta wyszukiwarka to fajna rzecz! Pozdrawiam!!!
data: 2006.07.14
autor: Iwka z łódzkiego
Wyszukiwarka jest super. Już nie trzeba mozolnie przeglądać całego forum by znaleźć to co trzeba.
Pozdrawiam
data: 2006.07.14
autor: Hania z Warszawy
Dziękuję Pani Aniu za odpowiedź i za pochwałę. To prawdziwy zaszczyt dla mnie. Rytuały ćwiczę od czterech dni: wczoraj czułam się niesamowicie (pozytywnie energetycznie!), za to dzisiaj niekoniecznie (ale może jest to związane z lodami, na które się połakomiłam). Duży nacisk kładę na oddychanie no i tu pozwolę sobie zapytać panie, które ćwiczyły: na początku 2,3 i 4 rytuału głowę (brodę) zbliżamy do klatki piersiowej i robimy głęboki wdech i czy mam rozumieć, że na tym jednym wdechu wykonujemy dalszą część ćwiczenia? Na razie tak robię, ale wtedy zostaję przez
data: 2006.09.24
autor: Agnieszka z Wrocławia
Ulżyło mi, że "bezkarnie" mogę pić kawę, bo bez niej nie wyobrażam sobie poranka. Już wieczorem tego samego dnia myślę o kolejnym poranku i o kawie, a wtedy, gdy mój nastrój niedomaga, od razu się poprawia.
Gdy tak czytam opowieści o Wąsąwie, marzy mi się wyjazd (już mi sie nawet śnił), przyjdzie i na mnie czas:)
A wyszukiwarka to faktycznie bomba pomysł no i działa idealnie.
data: 2006.07.13
autor: Marzena z Piastowa
moje nogi są jak twarde kłody i do tego pieką podeszwy stóp co ztym zrobić, upały mnie wykończą
data: 2006.07.13
autor: Ala z Poznania
wyszukiwarka bomba pomysł!!
data: 2006.07.12
autor: Tijs
Dziewczyny kochane, byłam dziś u ginekologa i myślę i myślę...Pan doktor kazał mi się szczepić na różyczkę (przed ciążą). Powiedzcie,czy to dobry pomysł? Czy mi coś grozi, jak się zaszczepię. Od roku gotuję według PP i chyba mam poważny problem z ufnością, jak widać. Ale trzymam się nieżle i walczę z demonami:)Życzę trochę chłodku na te gorące dni. Pozdrawiam wszystkich!
data: 2006.07.12
autor: Malutka z Poznania
Witajcie, Kochani, mimo upału siedzę i odpisuję:) Agnieszko z Wrocławia, mieszankę pana Paprzęckiego wykorzystaj – po 1 łyżeczce dziennie. Początek Pani listu jest bardzo pogodny i sądziłam, że jest Pani w dobrej kondycji. Skąd zawroty głowy i słabość? Gdyby nie ustępowały, proszę zadzwonić. Jestem dumna z przygotowanej przez Panią biesiady. Proszę do rytuałów podchodzić z dużym dystansem i spokojem. Ważny jest oddech. Pani Lidio z S. – przyszła kursantko, mam nadzieję, że jest Pani ukontentowana wypowiedziami o kursie w Wąsowie. Miwi, każde rozpoczęte dzieło wymaga od nas zaangażowania, uwagi, dyscypliny, w przeciwnym wypadku sknocimy robotę. Życzę więc wytrwałości. Agnieszko z Wrocławia, rytuały są na pewno dobre. Pani Marzeno z Piastowa, Pani uwaga na temat lukrecji jest bardzo ważna – napój gasi wówczas nasze pragnienie, gdy dowartościowujemy śledzionę i odbywa się właściwa produkcja esencji, a to jest nasze nawilżanie. Lukrecja jest niezbędnym czynnikiem aktywizującym i regenerującym śledzionę, trzustkę i wątrobę. Jako matka karmiąca może Pani pić codziennie 2-3 kawy, oczywiście nie „siekiery”. Dodatek kolejnych smaków do potraw nie musi być w odstępach 1-minutowych, wystarczy, że zupa się „przewróci”, a w przypadku sosów czy sałatek trzeba zamieszać. Parówki cielęce traktowałabym jako smak słony – z cielaka mają bardzo niewiele. Panie Irekmenie – bób to jednak fasola, czyli smak słony. Pani Haniu z Warszawy, przyznam, że Pani pomysł z drożdżami na kanapce jest szalony, nie wpadłabym na to. Drożdże suszone nie są martwe i zjadać ich nie powinniśmy. Poza tym, bardzo osłabiają wątrobę. Witaminy, które mają, są w naszym codziennym jedzeniu. Czyli Pani wątpliwości były słuszne. Pani Edyto z Bydgoszczy, bardzo proszę – żadnych pogryzaczy między posiłkami dla maluchów!!!!! Cztery szklanki kawy to może być nadmiar, proponuję 2-3 i niezbyt mocnej. Tak, Panie Darku, nasza duchowość to Nicnierobienie. To nasza świadomość. Łączymy się z Duchem w wyższej wibracji. Ale żeby nasze ciało zajaśniało blaskiem wyższej wibracji, musimy zapanować nad myślą, słowem i uczynkiem. Żeby tego dokonać, potrzebna jest świadomość i koło się zamyka. A świadomość przyjdzie, gdy zaakceptujemy fizyczność. Ponczowe kobiety pozdrawiają rodzynka. Elu, dzięki za miłe słowa o Wąsowie. To fakt, było czarownie. Każdy z nas Coś złapał i wywiózł. A ze znajomymi, miła Elu, tak już jest, że pojawiają się i znikają. Nie przywiązujmy do tego zbytniej wagi. Nie obciążaj się skrupułami i wyrzutami. Jeśli znajomość ma się utrzymać i nas radować, wytrzyma wszelkie próby. Ja też na początku sądziłam, że będę tylko od właściwego gotowania, a dzieje się inaczej. Moja świadomość zmienia się, może proporcjonalnie do wieku:) Agatko, dobrze, że napisałaś ten list. Był bardzo potrzebny, z pewnością niejednemu pomoże w życiowym zakręcie. Dajesz szansę potwierdzając, że nawet z bardzo trudnych sytuacji życiowych – jeśli tego chcemy – możemy wyjść. Rene, Ty jak coś powiesz.... :) pozdrawiam Cię cieplutko z Puszczykowa. Pani Marto R. z Warszawy, na pewno dziewczyny zlitują się nad Panią i pomogą w pozyskaniu takiej literatury, przecież na przykład w „Panu Tadeuszu” jest wiele smakowitości.... :))) Mam nadzieję, że wyszła już Pani z wąwozu. Pani Alicjo z Poznania, dziecko 9-miesięczne ma jeszcze prawo do chwiejnego apetytu, tym bardziej, że karmi Pani piersią. Na smak zupy na pewno ma wpływ garnek stalowy – proszę gotować w emaliowanym (ciemna emalia wewnątrz). Zupki można pasteryzować, tylko proszę uważać na upały i za długo ich nie przetrzymywać poza lodówką. Zupka dla dziecka musi być smaczna, ale zależy to od Pani. Zmieniając ilości i rodzaj warzyw, zmienia Pani smak zupy. Tak, Jagódko, zauważyłaś, że na kursie była odpowiednia równowaga pracy i wypoczynku. Szanuję to dlatego, że przyjeżdżacie na kurs zazwyczaj bardzo przemęczeni waszą codziennością. Poza tym grupa, którą stanowiłyście, to grupa bardzo zaawansowana i wystarczyło wam niewiele, abyście łapały właściwą refleksję. Z pewnością Wąsowo to dobre miejsce na nasze kursy. Witaj, Beatko, na kursy przyjeżdżacie zawsze z jakimiś oczekiwaniami (choć nie powinnyście tego robić), miło mi słyszeć, że jesteście na tyle otwarte, aby przyjąć to, co was dotyczy, uzdrawia i wzmacnia. To jest super. Gratuluję zdanego egzaminu! Pani Małgosiu W. teraz z Anglii, myślę, że na Pani wątpliwości najlepiej odpowie Magda. Podejrzewam, że zupki, które dziecko dostaje, nie są właściwie dosmakowane. Poza tym, dziecko 8-miesięczne, jak wyczytuje Pani w innych listach, jeszcze ma prawo do dziwnych smakowych zachowań. Niech Pani wróci do swojego spokoju, mądrości, dystansu, miała ich Pani wiele. Gdzieś to się pogubiło, ale rozumiem, macierzyństwo. W razie czego może Pani dzwonić. Pani Krystyno, kurs kosztuje 800 zł, a ilość uczestników jest oczywiście ograniczona. Pani Asiu z Dąbrowy, tak, z pewnością słońce górskie jest ostrzejsze. Proszę w miarę możliwości unikać go w godzinach południowych. Pani Moniko z Łodzi, przyznam się, że dawno, dawno temu budziłam się codziennie z bólem głowy, ale wówczas nie wiedziałam o tym, że można na czczo wypić gotowaną kawę z przyprawami i że działa ona magicznie. Nie uważam, że jestem uzależniona od kawy – po prostu służy mi i sądzę, że u Pani jest to samo. Pani Haniu z Warszawy, brak tymianku na początku nie był zbyt dużą wsypą, bo sam wrzątek jest gorzki. Można dodać tymianek i kurkumę w kolejnym obiegu. Następnym razem, gdy zapomni Pani o jednym składniku, może Pani cofnąć się, a potem już dodawać wg kolejności, czyli zrobić tzw. pętelkę. Miło, Agnieszko, że wspominając Wąsowo, piszesz o jedzeniu, faktycznie udawało się nam, zupy były pyszne, reszta też, a indyk przeszedł samego siebie. Mam nadzieję, że ludzie na kursy będą przyjeżdżać specjalnie dla tych smakowitości :) A jeśli jeszcze są one oprawione w przepiękne otoczenie i wkomponowane w „sielską-anielską-ciesielską” atmosferę, to kurs wart jest świeczki:) Rozumiem Twoje zmagania, sama kiedyś też przez to przeszłam. Nie dramatyzuj i nie użalaj się nad sobą. Trzymaj pion, a zobaczysz, jak to się wszystko pięknie poukłada. Ten sen o myciu Twoich szyb był proroczy. Moje dwa zdania w sprawie Wąsowa. Ten kurs był pierwszym w ty miejscu, przyznam, że miałam obawy, jak się to wszystko ułoży. Okazało się, że miejsce zdało egzamin, jest czarowne, funkcjonalne i wygodne, a otoczenie – przepiękny park i okolice – dają uczestnikom chwile radosnej kontemplacji. Poza tym, Kochani, mamy upały, nie dajmy się zwariować presji otoczenia, trwajmy przy swoim. Nie gorąca, ale ciepła kawa i herbata, zupy też ciepłe i to wystarczy, żeby nie zlewać się potem i nie mieć pragnienia. No i poza tym, zauważcie, w prawym górnym rogu działa wyszukiwarka. Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.07.12
autor: Anna Ciesielska
Wsi spokojna, wsi wesoła... Takie było Wąsowo w tym roku. I tak jak wcześniej pisały dziewczyny z kursu, gotowanie, codzienność, gimnastyka (dla tych, które na nią chodziły, oczywiście, bo ja jakoś nigdy nie mogłam zdążyć ;-)) i wszędzie jak okiem sięgnąć - sielsko i anielsko (i ciesielsko). Poziom kuchni najwyższy. To co jadłyśmy przez te parę dni żadne słowa nie są w stanie opisać. Powiem tylko, że kolacja z pożegnalnym indykiem z nadzieniem z kasztanów została zakończona owacją na stojąco (dosłownie), aby uczcić kunszt Artystki - Autorki tego Dzieła.
Każdy zapewne co innego docenił w ciągu tych dni. W istocie czar tego miejsca i ludzi, którzy je wypełniali, długo pozostaną w pamięci. Zachody słońca wśród tysiącletnich dębów; bajki z tysiąca i jednej nocy to pikuś w porównaniu z tym widokiem. A ze spraw tzw. merytorycznych, ja sama postrzegam ten wyjazd jako już nie trzęsienie ziemi, jakim był kurs w Karpaczu, ale jako zdjęcie kolejnej "koszulki" z cebuli, odsłonięcie tego, czego można się było domyślać, że jest pod spodem, ale nie było się pewnym, że jednak jest. Zobaczyłam całą swoją rzeczywistość w lepszej rozdzielczości. Dzięki temu wyłoniło się z niej parę szczegółów, które wcześniej jakoś mi umknęły. Niby nic, a jednak wiele. Wydawało mi się, że już wiele spraw domowych posprzątałam i generalnie jest ok, a tu nagle okazało się, że od Wąsowa dopiero wszystko zaczęło się sypać i wyłazić z kątów. Zmiana optyki? Być może czysty klimat Wąsowa tak działa na oczy (duszy?). Oczywiście, nie oszukujmy się, samo Wąsowo, rzecz jasna, odpręża, ale to dzięki Pani Annie udało mi się tak dobrze doczyścić okulary. A teraz, jak już zobaczyłam te koty w każdym kącie, trzeba wziąć się do roboty. Na szczęście inna jest energia do sprzątania, jak wiadomo co i gdzie sprzątnąć, a nie jak się tylko wie, że jest wprawdzie miło, ale zgniło.
Dzięki również dziewczynom (i jednemu chłopakowi) za atmosferę, w której to "przeglądanie na oki" miało miejsce. Niejedna eureka też była efektem tych kuluarowych rozmów poza czasem regularnych zajęć. Jak to się dziwnie składało, że często rozmawiałam z kimś o czymś, z czym właśnie sama miałam jakiś problem. I to wcale nie ja zaczynałam tę rozmowę. I niby wcale nie mnie ona dotyczyła. Anioły jakie czy co? Skąd ci ludzie to wszystko wiedzieli, o czym ze mną gadać?
Dziękuję, że mogłam tam być. Komu dziękuję? Wszystkim, których to może dotyczyć... ;-) (jak to mówią niektórzy – „to whom it may concern”)
data: 2006.07.12
autor: Agnieszka (M.) w nieco czystszych okularach
Gotuję wg PP od niedawna i niestety zdarzają się błędy.Dziś gotuję rosół i na samym początku popełniłam błąd wsypując od razu kminek bez tymianku, który powinien być przedtem. Co w takim przypadku robić? Czy stosować składniki w odpowiedniej kolejności bez uwzględniania tymianku czy też uzupełnić ten tymianek i wtedy znów dodać kminku i dalej wg PP. Wiem że robi się wtedy bałagan i że tak gotowana potrawa to już nie to. Mam tego świadomość.Mam nadzieję że z czasem takich wpadek będe miała coraz mniej.
Pozdrawiam
data: 2006.07.12
autor: Hania z Warszawy
Naszą kawe pijam codziennie rano, po przebudzeniu, przed sniadaniem. Ostatnio kilka razy zdarzylo mi sie z niej zrezygnowac. I wtedy dopada mnie po sniadaniu bol glowy. i mimo pozniejszego wypicia kawy bol nie przechodzi. CZyzby to byla forma uzaleznienia sie od niej?? Jakos wierzyc mi sie nie chce. Oczywisice kawe pijam z imbirem , cynamonem, slodzona miodem. Macie jakis pomysl?? Mam zaprzestac picia mojego ulubionego napoju??:)
data: 2006.07.12
autor: monika z łodzi
Witam, zastanawiam się czy słońce wysoko w górach jest dla nas równie bezpieczne jak to niżej. W sobotę wyjeżdżam do Zakopanego (wreszcie!!!) pogoda na razie zapowiada sie niezła i troche sie martwię o oczy (jestem krótkowidzem a moje okulary przeciwsłoneczne uległy zniszczeniu i na pewno nie zdążę zakupić nowych). Wydaje mi sie że indyk nie zmienia swojej natury po ugotowaniu. Pozdrawiam:)))
data: 2006.07.12
autor: Asia z D.G.
Ostrym
data: 2006.07.12
autor: irekmen
Witam
Czy gotowane mięso z indyka jest w smaku ostrym czy słodkim?
data: 2006.07.12
autor: Marzena z Włocławka
Chcę zadać dosyć pragmatyczne pytanie. Z jakim kosztem trzeba się liczyć, chcąc wyjechać na kurs tygodniowy do Wąsowa, i czy liczba uczestników jest ograniczona?
data: 2006.07.12
autor: Krystyna
Witajcie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Moja przygoda z 5 przemianami trwa już 6 lat, wszystko jest O.K. tylko teraz mam problem, z którym zwracam sie głównie do młodych mam już z doświadczeniem. Mój synek ma 8 m-cy. Był i jest cały czas karmiony piersią do 6 a nawet prawie 7 m-ca tylko piersią. Potem zaczęłam wprowadzać stały pokarm zaczynając od kaszki dodając czasem marchwiankę. To były początki, więc mały zjadał powoli kilka łyżeczek. Później musieliśmy wyjechać na 2 tyg. i w większości znów jadł tylko pierś. Obecnie stan rzeczy jest taki że jestem załamana, więc dlatego zwracam sie o pomoc i dobre rady. Po powrocie regularnie gotuję kombinuję kaszki z marchewka i bez z żółtkiem, chciałam wprowadzić też już zupę jarzynową ugotowałam, ale mały w ogóle przestał jeść. Czasem cudem uda się, że przełknie kilka łyżeczek i potem zaciska buzię. Gotuję co dwa dni aby wszystko było w miare świeże, ale większość i tak się marnuje. Nadal więc jego głównym pożywieniem jest pierś. Wcześniej nie miałam nawet problemu z przesypianiem nocy bo mały juz ok. 4 m-ca spał. Zastosowałam sie do rad z książki Tracy Hogg " Język niemowląt" rewelacyjna pozycja polecam wszystkim przyszłym i obcnym rodzicom. Dla mnie to biblia tak jak książki Pani Ani.Tylko rozdział o karmieniu stałym pożywieniem nie bardzo, bo chciałam, aby mój syn był 5- cio przemianowym dzieckiem. Ale teraz to już zgłupiałam. Stan rzeczy jest taki że mały budzi sie o zgrozo 3 razy w nocy i chce pierś. Nie chce za bardzo jeść tych przygotowanych dla niego zupek. A gdy my jjemy i dałam mu kilka razy coś dosłownie na czubku łyżeczki to aż z wrażenia wyciągał ręce i sam szeroko otwierał buzię. Uciekałam sie juz do różnych sposobów wstawiałam jego miseczke obok swojego tależa gdy z mężem jedliśmy tak aby mały jadł razem z nami i jak tylko kiedykolwiek próbuje mu dać coś przygotowanego specjalnie dla niego to może i spóbuje i jakims cudem czasem przełknie parę łyżeczek i koniec. Jakby wiedział że to coś innego niż jedzą dorośli a on chce to samo. Powinien już zajadać z apetytem bo jest na to gotowy, i chciałabym aby przestał się już budzić w nocy. Martwię się ponieważ tak sobie myślę że teraz budzi sie dlatego, że ma za mało pożywienia i cennych składników do rozwoju, skoro praktycznie cały czas jedzie tylko na mleku. Wiem rozpisałam sie bardzo drobiazgowo, ale to dlatego aby dobrze przedstawić sytuację. Zwracam się więc o pomoc i dobre rady. Będe niezmiernie wdzięczna i z góry dziekuję. Muszę zacząc od początku, tylko jak to zrobić bo naprawde już nie wiem. Serdeczności.
data: 2006.07.12
autor: Małgorzata W. z Anglii.
Witajcie! Mam ochotę podzielić się z Wami wrażeniemi z Wąsowa.Jak było?
Była codzienność - poranna kawa, gimnastyka, śniadaniówka, obieranie warzyw,obsmażanie mięs, smakowanie, równoważenie a nawet zszywanie indyka. Codzienność doprawiona rozmowami,
wykładami i dyskusjami. O czym ? mam wrażenie, że każda z nas otrzymała odpowiedź na swoje wątpliwości. Ja jechałam do Wąsowa ze sporym bagażem pytań i rozterek. Wyjechałam spokojniejsza i przede wszystkim ufna. Anioły są wszędzie i codziennie. Tylko patrzeć, słuchać i analizować. Mi podpowiedziały, żeby na egzamin dyplomowy zabrać termos z kawą i poczęstować komisję. Zdawałam egzamin w aromacie kawy i niezwykłej atmosferze. Podsunęły artykuł w lipcowym "Feniksie" na temat "piramidek", który określa lata poszczególnych szczytów.
Odrabiam lekcje z codzienności radośnie i ufnie, bo Anioły w Ludzkiej Postaci są wszędzie. Wszystkim, spotkanym w Wąsowie, dziekuję i pozdrawiam.
data: 2006.07.12
autor: Beata Błajet
Witam wszytstkich, Alu, cynamon jest słodko-ostry, można go używać i w tym, i w tym smaku (ja używam pomiędzy:))) W Wąsowie - ktoś pytał o kurs - sama nie wiem, w jakich proporcjach było sielsko, a w jakich anielsko. Słowem, które przewijało mi się przez głowę, była równowaga - czuć ją było w każdym detalu. Wystarczająca ilość zajęć i odpoczynku, jedzenia i gotowania, rozmów i ciszy, odkryć i zwykłości. Jakąś magię ma to miejsce, wszystko dzieje się tam w przedziwnej harmonii, którą dyryguje nasz Anioł alias Anna:)) Jednym słowem, tydzień małych-wielkich cudów. Pięknie. I jeszcze tylko słówko o tym, że nawet w małych sprawach jesteśmy prowadzeni, a co tu mówić o wielkich. Otóż niedługo się przeprowadzam na drugi koniec miasta, a dokarmiam takiego kociego nieboraka, który wiernie co wieczór przychodzi pod drzwi. Nie miałam żadnego pomysłu, co w tej sprawie mogę zrobić, więc rzecz poleciłam wyższej instancji. I wczoraj gdy wracałam z pracy, zaczepiła mnie jakaś nieznana mi niewiasta, która mówi: Nie tylko pani karmi te koty, tu sąsiadka codziennie im wystawia i jedzenie, i picie, a ja też im dorzucam, i inni. I poszła. Klasyczny anioł w ludzkiej postaci. Sprawa się sama wyjaśniła - teraz z lekkim sercem zmienię moje lokum. Drobiazg, ale krzepi. Pozdrowionka dla wszystkich
data: 2006.07.11
autor: Jagoda
w jakim smaku jest cynamon ? w 1 książce raz jest słodki raz ostry,juz się pogubiłam
data: 2006.07.11
autor: Ala z Poznania
Pozdrawiam wszystkich. Marysia budzi się kilka raz w nocy, ale dostaje tylko raz !!!!!!!! pić cycusia. Tak jest od kilku dni. O chwilo trwaj !! Wiedziałam ,że nie jest głodna , wieczorem zmiatała ogromną porcje kaszki plus cycuś. Kupiłam ksiązkę Anette Kast-Zahn Hartmut Morgenroth - "Każde dzieco może nauczyc się spać". Po przeczytaniu stwierdziłam że to nic dla mnie , ale utkwiło mi zdanie,że 6 miesięczne dziecko nie potrzebuje dokarmiania nocnego. Marysia ma 9 miesięcy...... Starm się zachować też regularne pory drzemek w ciągu dnia. No i nie podskakuje na każde kwilenie w nocy. Czyli znowu sama sobie mieszałam. Dziękuje pani Aniu za wskazówki odnośnie chrypki. Jadłam 3 dni rosoły, imbirówka itd. i jest dobrze. Wiecie jak smakuje rosół gdy na dworze jest 35 stopni w cieniu? Wszyscy mi współczuli. A mnie było z tym dobrze i Marysia jest ok. Niestety ciągle mam wątpliwości co do zupek. Chyba coś knoce, mała raz zje raz nie chce wcale z tej samej porcji. Moja przykładowa zupka: wrzątek, kurkuma tymianek, kminek cielęcinka ok.7dkg 1.5h gotowania potem marchewki ok.3 , 2 ziemniaki, kawałek fenkułu , czosnek, por lub cebula, kolendra mielona, imbir, sól gotowanie do miekkości, miksuje, cytrynka, kurkuma,masełko imbir. czasami dorzucam po kolendrze platki jęczmienne. Może to gotowanie i przechowywanie w garnku stalowym ? Ale kaszkę też gotuje w stalowym garnku.A je ją bardzo chętnie.Jeszcze mam pytanie , czy zupki można pasteryzować? Jeżeli się wyjeżdza, jest lato i żeby się nie denerwować ,że się nie ma małej co dać.Czy mogę małej podać czerstwy chleb , ma już dwa ząbki. Pozdrawiam
data: 2006.07.11
autor: Alicja z Poznania
Kochani Forumowicze, zabieram się za pracę magisterską nt filozofii jedzenia, a konkretniej jakie miejsce zajmuje jedzenie/pokarm w różnych kulturach (Wschodu i Zachodu). Zebrałam już z grubsza literaturę ale pomyślałam o Was, czytacie przecież tyle pięknych książek... Może macie na myśli jakiś tytuł, który mógłby mi pomóc? Szczególnie chętnie skorzystam z fragmentów z literatury pięknej.
AM, dziękuję za Twój list, mam wrażenie, że jest napisany specjalnie dla mnie, choć mój "ogródek" wygląda zupełnie inaczej. Widzę, że potrzebowałam tych słów dokładnie w tym momencie. Ostatnio dostałam potężnie po nosie z powodu pychy i chciejstwa, oj, jak trudno było wyjść z dołka (wąwozu chyba!), zapętliłam się na amen. No ale idę po rozum do głowy (nie muszę iść daleko, zaledwie do kuchni) i świat powoli nabiera innego koloru. I teraz wiem, że się uda. Zauważyłyście jak łatwo się zdołować (A SZCZEGÓLNIE NA WŁASNĄ PROŚBĘ)? Myk, myk i już dno. Za to wychodzenie na światło dzienne trwa długo, a i droga kręta, i pułapka na każdym rogu... Życzę wszystkim powodzenia!
data: 2006.07.11
autor: Marta R. z Warszawy
Gdyby wszyscy stosowali się do zaleceń pani Ani na ziemi zapanowałby RAJ, tu na tym forum trochę nim pachnie...nie uważacie? Pozdrawiam cieplutko znad Bałtyku...
data: 2006.07.11
autor: Rene
Witam!
Poczułam,że przyszedł czas i na mnie żeby napisać parę słów.
A oto one:
Pięć lat temu było mi dane spotkać anioła- Annę Ciesielską.
Moje zycie wtedy: > zdiagnozowana padaczka pourazowa, nabyta po dwóch wypadkach samochodowych
> ataki jeden po drugim, zbieranie z ulicy przez karetę pogotowaia
> leki dupakinechromo i zwiększana dawka po każdym ataku
> przebyta tężyczka poporodowa
> niemożność zajmowania się swoim dzieckiem spowodowana chorobą
> sprawa rozwodowa w trakcie
> nieudana próba samobójcza
Z tym bagażem przychodzę 5 lat temu na konsultację dowiaduję się, że mam odstawić leki, wrócić do męża, GOTOWAć a wszystko się ułoży.
I się ułożyło.
Najpierw był kurs pierwszego stopnia, potem drugiego, tysiąc telefonów, kurs w Karpaczu i kurs w Wąsowie. Pokora, dyscyplina, akceptacja no i ten anioł.
Teraz efekt:
!rodzina w komplecie
!drugie dziecko
! skończone studia na UAM
!napisana praca magisterska o Filozofii zdrowia i Filozofii życia Anny Ciesielskiej (anioła)
!No i JESTEM ZDROWA
!ATAKI USTAłY I MOGłAM ZAJść W DRUGą CIążę I ZAJMOWAć SIę DZIEćMI
Tą analizę udało mi się przeprowadzić właśnie na kursie w Wąsowie właśnie tam zdałam sobie sprawę z przebytej długiej drogi z moim aniołem.Ten anioł dał mi drugą szansę,na normalne życie. Moje zdrowie to cud, a pomyśleć,że wszystko zaczeło się od kartoflanki.
Życzę miłych wakacji w Wąsowie mam nadzieję, że dla Was też pobyt w tym cudnym miejscu będzie tak znaczący jak dla mnie!
pozdrawiam
AM
lat 28
ps. Za życie chyba się nie dziękuje.
data: 2006.07.11
autor: AM
Witam, to już ponad tydzień po kursie Wąsowie, Było cudnie, niesamowity czas i niezwykła energia. Miejsce tak inne niż wszystkie, niepospolite, pachnące wolnością i wielką swobodą... latem, błogością i znowu latem... Nigdy jeszcze nie czułam się tak dobrze wśród ludzi i tak wielkiej akceptacji. No bo trzeba podkreślić - miejsce to jeszcze nic, ale dziewczyny tak magiczne, że brakuje słów żeby opisać. Po powrocie do Poznania nie mogę sie pozbierać do kupy, moja Wilda przywitała mnie tak kontrastowo w porównaniu do Wąsowa, że przeżyłam lekki szok. Zamiast śpiewu ptaków – dzwoniący tramwaj, zamiast szumu drzew – gwar, kompletny brak ciszy, skupienia i dookoła tak dziwna energia, aż ściąga mnie pod ziemię. No i nie widać widać nieba, horyzontu, zieleni a tam w Wąsowie - energi moc, wysokie wibracje - MEGA POWER. Zauroczyły mnie wielkie, piękne dęby, niebo, zieleń, kozy, wieczory przy kominku .... no tam wszystko jest piękne... rozmarzyłam się. Dość tego rozmyślania bo nie mogę się zebrać w jedną całość, powrót do rzeczywistości jest ciężki, czuję się jakbym wróciła z kosmosu, z innej panety a to tylko 50 kilometrów od Poznania :) Dzięki wszystkim za te niesamowite chwile i za wielką lekcję pokory i akceptacji. Dużo się tam nauczyłam choć wydawało się, że ten czs to takie tam... „nicnierobienie”. Teraz po powrocie co chwilę mam testy na cierpliwość, na akceptacje, na ufność anołom i wiele inych. Jest też kilka rzeczy na które teraz bardziej zwracam uwagę, tak jakby mi się oczy otworzyły, jakbym wspięła się na taras widokowy. Na razie z testami radze sobie lepiej niż się spodziewałam (odpukać) i ciągle się uczę. No i muszę się pochwalić, jak sobie poradziłam w sytuacji, w której kiedyś nie miałam szans. W sobotę i w niedzielę byliśmy z mężem oglądać mecze u naszych starych przyjaciół. Ogólnie przyjęte jest, że mecz idzie w parze z piwem, no i super sobie strzelić zimne piwko w taki upał :) ale ja wyjełam z torby termosik z herbatką i popijałam małymi łyczkami. Znajomi mieli ze mnie niezły ubaw, przecież tak gorąco a ja herbatę pije, no i może jednak to piwko bym wypiła, a może wodę mineralną, może loda, a może ja jestem chora albo mi odbiło, albo coś ieszcze innego skoro zawsze to piwo z nimi popijałam a teraz już nie. No jeszcze miesiąc temu pewenie bym się skusiła i pomyślala sobie, jak wrócę do domu to imbirówkę wypiję i jakoś to będzie. Nawet nie musiałam być za bardzo twarda bo nie miałam ochoty na piwo, nie myślałam też, że ta nasza herbata taka smaczna, nawet nie wiem skąd mi się to tak nagle wzięlo. Nabijali się ze mnie, a ja nic sobie z tego nie robiłam bo przecież jeszcze rok temu zareagowałabym identycznie, śmiałabym się jakby mi ktoś powiedział, że mam się w upał nie wychładzać. Powiedziałam im, że mają się przyzwyczajać bo zawsze już tak bedzie, a jak chcą coś dla mnie zrobić to niech się zaopatrzą w imbir i dobrą kawę, jak wpadnę do nich z niespodziewaną wizytą to zamiast piwa czy coli, żebym mogła sobie kawkę nagotować. Nie wiem jak to bedzie z naszą „przyjaźnią”ale myślę, że uruchomi się w nich akceptacja i przyzwyczają się do mnie, no i zaakceptują :) jest to test dla nas, dla naszej znajomości, czy przetrwa - zobaczymy. Czuję, że część moich znajomych powoli się wykrusza, ale wiecie co, nawet nie jest mi żal. Czasem sama widzę, że do starych przyjaciół już mnie nie ciągnie, Pytam siebie – czy jeśli moje jedzenie, ma być powodem zerwania jakiejś znajomości to co warta była ta znajomość? Oczywiście to o czym tu napisałam P.Ania już kiedyś wspominała i pewnie dla niektórych nie jest to wielkie odkrycie, ale dla mnie tak. Na początku sadziłam, że PP to tylko gotowanie, ale teraz dopiero zaczyna się dziać. Pani Aniu, dziękuje. Pozdrawiam wszystkich, szczególnie dziewczyny z mojego pokoju w Wąsowie: Natalkę, Alinkę i Agę. Rene, trzymaj pion :). dobranoc
data: 2006.07.10
autor: Ela
Pani Anno, coz za wiadomosc!!! Bog oczekuje mnie w tancu! "Czego szukam? Jestem tym czym On. Jego istota przemawia przeze mnie. Szukalem samego siebie!*" O dostojny Mistrzu Witoldzie, to Ty uczyles nas ze sztuka ktora tworzymy powinna sprawiac przyjemnosc przede wszystkim nam samym! (Ty, ktory jadales na sniadanie 2 jajka - na miekko w parzyste a na twardo w nieparzyste dni tygodnia...) DUCHOWOSC PLYNACA Z ROZKOSZOWANIA SIE ZYCIEM! Zegnaj jogo...
Pozdrawiam drogie PP Siostry plawiac sie w Waszej kobiecosci jak rodzynak w ponczu... [* Mewlana Dzalaludin Rumi - XIII wiek.]
data: 2006.07.10
autor: Darek
Pani Aniu, dziękuję, że pozwoliła mi Pani zadzwonić, ale mam nadzieję, że narazie nie będę musiała zawracać Pani głowy w urlopie, bo mały juz chyba wychodzi z tego co poknociłam. Nie ma kataru i kaszlu, tylko jeszcze czasami zaczerwienione i swędzące oczy i pojedyncze krostki na ciele.
Jeżeli mu to nie przejdzie to pozwolę sobie zadzwonić do Pani. Tak sobie myślę, czy podawanie mu czasami chrupek kukurydzianych na zakupach, nie przyspieszyło tego?(ma 14,5 miesiąca). W sprawie naszej kawy, to matka karmiaca może ją pić.Tylko czy 4 szklanki dziennie to nadmiar? Pozdrawiam.
Acha,w czwartek albo w piatek ma być w Auchan w Bydgoszczy świeża jagnięcina.
data: 2006.07.10
autor: Edyta z Bydgoszczy
Czasem do chleba /kanapki/ jako smak kwaśny dodaję drożdże suszone, kupowane w sklepach ze zdrową żywnością. Czy to jest
właśćiwe, czy nie popełniam błędu. Mam wątpliwości.
Pozdrawiam
data: 2006.07.10
autor: Hania z Warszawy
Witajcie ! Kupiłem sobie bobu .Już go zjadłem ale na przyszłoś chcialbym wiedzieć w jakim smaku go gotować.Prosze o małą podpdwidż.29 jadę do Wąswej.Pozdrowienia
data: 2006.07.10
autor: Irekmen
Bardzo dziękuję Pani Aniu za podpowiedź. Nie pomyślałam, że moje dziecko budzi się tak często, bo jest głodne. Zaczęłam podawać Michałkowi kaszkę przed snem i teraz budzi się tylko raz, czasem dwa razy w nocy. Jednak w takie upały to pewnie z pragnienia. Jeśli już o pragnieniu mowa...nie uzupełniłam zapasu lukrecji w mojej kuchni i zastępowałam ją miodem w herbatce z tymiankiem. Wyobraźcie sobie, że bez lukrecji mi nie smakowała no i oczywiście nie gasiła pragnienia tak, jak powinna. Zapasy już uzupełniłam , herbatka znów mi smakuje, smakuje mi również kawa gotowana, chyba stała się moim nałogiem (tak jak to forum:)).Mam więc pytanko: czy jako matka karmiąca mogę pić kawę codziennie?
Kolejne pytanie to, czy ważne jest dodawanie kolejnych smaków w odstępach 1 minutowych (tak jak Pani Ania zaleca w książce)? Nie zawsze mi się to udaje ze względu na mojego Malucha, który często mnie "pogania" swoją niecierpliwością. I jeszcze jedno: w jakim smaku traktować parówki cielęce, które w składzie mają 50% wieprzowiny? Bardzo wszystkich serdecznie pozdrawiam
data: 2006.07.10
autor: Marzena z Piastowa
Asiu z Dąbrowy G., zajrzałam na stronę rytuałów i już przećwiczyłam! Podobają mi się. I mówicie (Asiu, Emanuelo, Iwko i Pani Aniu), że DZIAŁAJĄ? Naprawdę? Bardzo dziękuję i pozdrawiam!
data: 2006.07.10
autor: Agnieszka z Wrocławia
Dziękuję pani Aniu za odpowiedz. Agiśko tobie także dziękuję za wyjaśnienie pewnych kwestii. Oj, te początki czy one muszą być aż tak trudne?!
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.07.09
autor: miwi
Witam, tak sie śpieszyłam, że nie podpisałam sie pod ostatnim listem. Przepraszam. Pani Aniu dziękuję za kolejne odpowiedzi. Pozdrawiam:)))
data: 2006.07.08
autor: Asia z D.G.
Witam serdecznie na forum,wybieram się na warsztaty do Wąsowa i proszę o podzielenie się wrażeniami uczestników z pobytu na poprzednim turnusie w Wąsowie
data: 2006.07.08
autor: Lidia z S
Kobietki! Właśnie czytam ostatni list Pania Ani oraz odpowiedzi na moje pytania o rytuały (DZIĘKUJĘ!) i popijam kawkę (z cynamonem i imbirem). Choć do późna miałam gości czuję dziś moc energii - nic mnie nie przeraża, nawet wielkie sprzątanie, które sobie planuję - ile zrobię, tyle będzie posprzątane - może MAGIA zaczyna działać? Może to dzięki temu, że odpowiadacie, jak o coś pytam, może dlatego, że rozmawiałam wczoraj z Panią Anią? Nie wspomnę o naszej kawie, herbacie, owsiance, zupach itd.Wypróbowałam wczoraj na gościach kurczaka z ananasem, kiełbasę po węgiersku, sałatkę z rzodkiewką i kukurydzę z puszki. Zrobiłam też sos do jajek z sera Feta (z dużą ilością czosnku, ze śmietaną i koperkiem (czy śmietana z kubka jest w smaku słodkim?)) wg kolejności smaków, oraz nasz sos vinegrette do sałatki po grecku. Do tego na stole był chleb (nikt z niego nie skorzystał) i oliwki. Słuchajcie było pysznie i jeszcze do tego miło bardzo, bo goście byli mocno zainteresowani, a że to ludzie "światowi" robili porównania do kuchni meksykańskiej, tajskiej i innych południowych. Nie wiem, czy taki zestaw na przyjęcie, w dodatku późne ma sens, poproszę o uwagi, jeśli Wam się takie nasuną. Pani Aniu, poradziła mi Pani, żeby się skupić na wołowinie, cielęcinie i odrobinie indyka, biegnę więc zaraz do sklepu. Będę teraz próbować wszystkie po kolei przepisy z wołowiną. Cudownie jest gotować potrawy, które naprawdę smakują! Pani Aniu, co zrobić z tą mieszanką Pana Paprzęckiego, skoro już ją mam przygotowaną? Nie chcę być niegrzeczna, bo przecież Pani powiedziała, że to dla ludzi bardzo chorych, ale skoro w przepisie stoi "Pomaga w regeneracji i odbudowie krwi w każdym przypadku", to może chociaż w jakiejś zmniejszonej dawce bym ją brała (np. co drugi dzień pół łyżeczki?). Proszę się mną nie irytować, po prostu chyba się źle czuję (zdarzają mi się zawroty głowy i robi mi się słabo). Dzięki Pani Aniu za te wszystkie odpowiedzi, których nam Pani udziela. To takie miłe, gdy widzę, że zwraca się Pani bezpośrednio do każdej z nas. Dziękuję też za Pani uwagę dot. "Źródeł młodości", mam tylko wątpliwości, czy dam radę właściwie wprowadzić tekst w praktykę. Ale spróbuję. Pozdrawiam wszystkich i życzę cudownej soboty!
data: 2006.09.17
autor: Agnieszka z Wrocławia
Witajcie, dzisiaj druga część odpowiedzi. Panie Poznaniaku, i pomyśleć, że kończyliśmy tę samą uczelnię. Nie będę komentować listu, zrobiły to dziewczyny (dzięki za wszystko, dziewczyny!). Pani Alu z Poznania, swego czasu miałam tendencję do żylaków, teraz ich prawie nie widać. Ale oczywiście dyscyplina musi być. I gimnastyka. Pan Optymalny z Poznania, dlaczego zależy Panu na naszej opinii? Pani Edyto, to Pani decyduje o swojej antykoncepcji. Jeśli odpowiada Pani kalendarzyk, proszę go stosować. Madziu, właśnie, w przypadku Pana Poznaniaka potwierdziła się reguła: strach jest matką agresji. Pani Kasiu z Londynu, po "bujnych" przeżyciach to cud, że trzyma się Pani jeszcze pionu. No ale dobrze, że zabrała się Pani za siebie. Proszę czerpać z książek jak najwięcej mądrości, dyscyplinować się i wszystko będzie się powoli porządkować. Proszę wpaść, jak będzie Pani w Polsce. Pani Haniu ze Zgorzelca, z tą pokrzywą to nie wiem - pasuje mi na ziemię, może trochę drzewa, bo zielona. Na pewno nie metal i nie ogień. Guaranę może Pani wsypywać do kawy, ma ona bardzo podobne działanie. Pani Aniu z Londynu, jeśli widzi Pani, że dziecku nie służy zimna morska woda, proszę go do niej nie puszczać. Na takie wątpliwości musi sobie sama Pani odpowiadać. Pani Haniu z Warszawy, widać jeszcze jesteś młodą osóbką, skoro łazisz po nocach, a nie śpisz. Przyjdzie czas i to zmienisz, a wtedy Twój rozkład dnia na pewno się uporządkuje. Jeśli masz poczucie winy, to się ustatkuj! Tak, Renatko, guru zezwala pić kawę w czasie porodu. Pani Edyto z Bydgoszczy, weź Ty lepiej zadzwoń, coś mieszasz. Reakcje dziecka nie wynikają z nadmiaru jang, lecz ze złego równoważenia. A czym Pani knoci swoje jedzenie, tego nie wiem. Pani Grażyno z Lubonia, właściwa dyscyplina gwarantuje, że żylaki będą się zmniejszać. Pani Gosiu B., znam uczucie dojrzałego macierzyństwa, rzeczywiście duża frajda i dużo akceptacji. Pozdrawiam! Pani Emanuelo, proszę zadzwonić, dam Pani namiary na dobrego osteopatę. Mam wrażenie, że powinna Pani nadal ćwiczyć. Pani Klaudio z Poznania, czy myśmy już na ten temat nie rozmawiały? Mówiłam Pani, że nie podajemy żadnego mleka po zakończeniu karmienia piersią. Tak, Jolu. Jak Twoje róże? Sięgają komina? Ale Ci zazdroszczę. Pani Miko, rodzicami się nie martw, to ich ścieżka życia. Pomyśl raczej o sobie, bo się sypiesz. Ropny migdał to problem wątrobowy, płucz w dalszym ciągu gardło ostrożeniem, rosół, aspiryna i wszystko minie. No i imbirówka! Pani Iwko z Łódzkiego, w książce podają 21 powtórzeń, skąd Pani wzięła 30? Ale ćwiczyć proszę nadal. Pani Marzeno z Gdańska, 10 uderzeń w piersi z okrzykiem "moja wina", potem czosnek, rosołek, imbirówka, aspiryna, no i pełna dyscyplina. Pani Alicjo z Poznania, poruszyła Pani bardzo ważny problem. Moglibyśmy brodzić po zimnym strumyku i po trawie ranną rosą, ale do tego jest potrzebna siła przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jest inaczej. Każde następne pokolenie jest słabsze - o przyczynach piszę w książkach. Może nasze wnuki lub prawnuki będą biegać po rosie, a potem wypiją gorącą herbatę i będzie im dobrze. Pani Haniu z Warszawy, to Pani wybór, co Pani pije - czy zbożówkę, czy prawdziwą kawę. Na przyjęciach wybiera Pani zawsze mniejsze zło i bawi się Pani świetnie. Pani Magdo z Sopotu, tak, może Pani taką herbatę wypijać. Co będzie w książce? nie wiem! Pani Ewelinko, nie będę komentowała Pani listu, bo wszystko Pani wyjaśniła . Tak, Madziu, przypominaj dziewczynom często, że mają smacznie gotować dzieciakom. Paniu Asiu z Dąbrowy, jak ma Pani wątpliwości, po co Pani te pierogi? Iwko, przepis na ciasto pierogowe jest w książce. Edyto z Bydgoszczy, oczywiście, że w upały dzieci nie mogą przebywać na słońcu. Pani Magdo z Wrocławia, w książkach ma Pani przepisy na różne ciasta z różnymi owocami. Jest Pani świeża, więc proszę wczytywać się w książki i forum i pomalutku odnajdywać się na nowej drodze. Informacje, o które Pani pyta, znajdują się w książkach. Pani Emanuelo, w sprawie rytuałów - zalecam, aby przed rytuałami przez 15-20 minut prowadzić ćwiczenia rozluźniające i wzmacniające mięśnie. Jesteście za słabe i wasze mięśnie nie trzymają kręgosłupa. Pani Aniu z Londynu, rosół może Pani robić na wołowinie bez kości. Oczywiście, można dodać kawałeczek baraniny. W przypadku Pani dziecka wysypka na nogach to zaburzenia trawienne. A serka okruszek - białego, koziego lub owczego, nie żółtego, bo to po nim dziecko ma wysypkę. Ago spod Wrocławia, zatoki to długi proces oczyszczania ze śluzu. Cierpliwości! Ziele ostrożenia też by się przydało, no i niezbędna jest imbirówka. Pani Krystyno, kardamon można i mielić, i wrzucać całe ziarenka. Chili to chili, a pieprz cayenne to ostrzejsza mieszanka. W naszym żywieniu mięta nie jest potrzebna, źle działa na wątrobę. W upały gasi pragnienie ciepła kawa zbożowa, nasza herbata. Pani Edyto, jak odnajdę książkę z informacją o miodzie, to Pani odpowiem. Pani Doroto, cieszę się! Miwi, może dziecko zareagowało na chlor, może się zachłysnęło, może woda była zbyt zimna? W te upały proszę dziecka nie rozgrzewać, dawać imbirówkę i pilnować właściwego jedzenia. W razie czego proszę zadzwonić. Agiśko, Miwi i inne mamy, zbyt lekko podchodzicie do odpowiedzialności za dzieci, zbyt często zdarzają się wam wpadki, a potem pojawia się zniecierpliwienie. W każdym przypadku musicie zrozumieć, że Porządku nie przeskoczycie. Energia zimnej wody, owoców, soczków, serów, słodyczy, lodów jest taka, a nie inna. Albo nauczycie się to szanować, albo będziecie zmagać się z dziećmi. Ja naprawdę nie mam na to wpływu. Piszcie petycje do Stwórcy. Pani Asiu z Dąbrowy, proszę dokładnie przeczytać wstęp do rytuałów - tam znajdzie Pani wyjaśnienie, jak ćwiczyć. Pani Iwka właściwie tłumaczy, że trzeba samemu wyczuć, w czym rzecz. Pani Agnieszko z Wrocławia, polecam "Źródła młodości" Petera Keldera. Dziewczyny, dzięki za czujność! Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2006.07.07
autor: Anna Ciesielska
Agnieszko, myślę, że nie ma sensu opisywać rytuałów,a ztego co piszesz wnioskuję, że to dla Ciebie będzie dobre. Zamów u Pani Ani książkę "Źródła młodości" a nie pożałujesz. Poza tym wydaje mi się,że Asia pytała o trzeci rytuał a nie piąty.Pa
data: 2006.07.07
autor: Edyta z B.
Iwko dzięki za odpowiedź, ja miałam na myśli ten gdzie sie klęczy i odchyla tułów do tyłu opierając ręce na udach. To które opisujesz też bardzo lubię:))Agnieszko z Wrocławia gdzieś niżej podałam adres strony internetowej gdzie znajdziesz opisy lub ksiązka do zakupienia w sklepiku. Pozdrawiam:))
data: 2006.07.07
autor: 
Mam pytanie do Iwki i Emanueli (również innych Pań, które ćwiczą lub ćwiczyły "rytuały"). Bardzo zachęcająco piszecie o tych ćwiczeniach, proszę opiszcie na czym polegają? Nie powiem, że bardzo zaintrygowało mnie opisywane przez Was ćwiczenie - w ogóle nie mogę sobie wyobrazić układu ciała?? Napiszecie? Bardzo proszę. Dotychczas "najprzyjemniej" ćwiczyło mi się callanetics, co było dosyć dawno... Po urodzeniu pierwszego dziecka bardzo dużo spacerowałam (w szybkim tempie),a po drugim ćwiczyłam z kasetą Cindy Crowford (przepraszam, jeśli błędnie napisałam). Teraz na szybkie spacery nie mam czasu, a jeśli chodzi o ćwiczenia, to wolę takie, przy których można się raczej zrelaksować niż "wyskakać", stąd moje pytanie o rytuały. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie informacje. Pozdrawiam!
data: 2006.07.07
autor: Agnieszka z Wrocławia
Asiu ja najbardziej lubię właśnie to ćwiczenie. Musisz sama wyczuć odległość między nogami a rękami aby nie zaryć nosem w podłogę. Wyginasz się maksymalnie do oporu, gdy przenosisz ciężar ciała na ręce to prawie brzuchem dotykasz podłogi i wisisz swobodnie na wyprostowanych rękach i palcach stóp.Musisz jakby wyważyć swoje ciało a później to idzie jak z nut! Ja z kolei nie lubię tego układu z siadaniem na podłodze i podnoszeniem pupy do góry i przesuwanie do przodu. Nie mam siły w rękach, żeby unieść swoje ciało, chociaż ważę 53kg:).Pozdrawiam!!!
data: 2006.07.07
autor: Iwka
Witam, dziękuję Pani Aniu za odpowiedzi, Emanuelo ja tez mam problem z trzecim rytuałem nigdy nie wiem jak daleko mogę sie wygiąć i czy podczas wyginania powinnam napinac mięśnie pleców czy tylko mięśnie nóg i pośladków, no i jak daleko można odchylić głowę. Może ktoś mnie uświadomi. Pozdrawiam serdecznie:)))
data: 2006.07.07
autor: Asia z Dąbrowy Górniczej
Miwi! Możesz jeść cebulkę i czosnek (przynajmniej ja jem i karmię mojego dwulatka bez zadnych sensacji).
Co do kataru i kaszlu, zauważyłam, że po przejsciu na pp, jeśli cos sknoce i maluchy dostają kataru i kaszlu to leczone jedzeniem maja ten katar dłuzej niż przy podawaniu lekarstw. Ostatnio np. mały po zjedzeniu truskawek :(( podawanych przez babcię, dostał strasznego kataru i potwornego kaszlu (przyznam szczerze, że po dwoch tygodniach kaszlu - jeszcze takiego nie słyszałam, chciałam juz iść do lekarza), ale po powtórnej wnikliwej lekturze książek i scisłej dyscyplinie żywieniowej minęło. Trwało w sumie ok. 2,5 tygodnia i urwało się z dnia na dzień. Wieczorem jeszcze potwornie kaszlał a rano obudził się zdrowiutki.

Radzę ścisła dyscypline i cierpliwość a przede wszystkim ufność!
Niestety nadal coś knocę bo mały od wczoraj ma wysypkę na dolnej części brzuszka i nie wiem od czego? Pewnie znów zjadł coś od babci :(
Serdecznie pozdrawiam, popijam ciepłą zbożówkę i nie czuje potrzeby picia zimnych napojów :)
data: 2006.07.07
autor: Agiśka !
Witam wszystkich serdecznie. Ja znowu o swoich problemach tym razem ze starszym synkiem, który ma dwa latka. Otóż mały dostał kataru po kąpieli w basenie. Zaczęłam rozgrzewanie, na śniadanie i na kolację je kaszkę, na obiad swoją zupę na cielęcinie oprócz tego dawałam mu mocniejszą herbatę(tymianek, lukrecja, imbir) i rosoły. Po kilku dniach po katarze pojawił się kaszel a ja dalej rozgrzewałam. Kaszel minął a katar nadal jest i ja jestem w kropce, co robię nie tak, bo sączy mu się z tego noska się już prawie drugi tydzień. Mały nigdy nie miał alergii, czyżby się ujawniła po przejściu, na pp, myślę sobie też, że może był tak zaśluzowany i teraz musi się wyczyścić. Muszę podkreślić, że to i tak sukces, bo do tej pory nie dostał żadnego lekarstwa, wcześniej jak dostawał kataru to zawsze kończyło się zapaleniem oskrzeli no i antybiotykami.
Jeszcze mam pytanie czy jak karmie piersią młodszego synka czy mogę jeść surowy czosnek i cebulę?
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie a szczególnie panią Anię.
data: 2006.07.07
autor: miwi
witam goraco!!! jedyne co chcialam dzis powiedziec to dziekuje pani Aniu, jakis czas temu dzwonilismy w sprawie niskiego poziomu hemoglobiny przede wszystkim u mamy, no i jest o niebo lepiej wzrost o ponad 2,5%. milego weekendu :o)))
data: 2006.07.07
autor: dorota
Mam pytanie,czy ktoś wie jak rozpoznać, czy miód jest bez domieszki cukru?
data: 2006.07.07
autor: Edyta z Bydgoszczy
Na forum zaglądam codziennie, książki czytam w kółko i nigdzie nie doczytałam się (a czasami na forum piszecie, że pijecie takową )jak gotować kawę z kardamonem - mielić czy wrzucać cały owoc? Czy chili to, to samo co pieprz cayenne? Jeszcze jedno pytanie: czy zestaw mięta melisa i anyż to odpowiednie zestawienie na herbatkę w upały? Liczę na odpowiedź Pani Ani. Wiele serdeczności.
data: 2006.07.07
autor: Krystyna
Witajcie. Co poradzicie na bolące zatoki? Odpowiednio jem, pije imbirówkę ale może to za mało albo poprostu jeszcze za krotko aby wyleczyc.pozdrawiam,pa
data: 2006.07.06
autor: aga spod wrocławia
Pani Aniu! Ja w sprawie rosolow. Nie jest to wielki problem ale jednak. Nie moge w tej Anglii kupic miesa na kosci, (nie dotyczy kurczakow), za wyjatkiem baraniny, z tym, ze nie chcialabym ciagle na niej robic wywarow. Czy polaczenie kosci baranich i np miesa wolowego lub indyczego w jednym rosole byloby O.K? Podejrzewam, ze baranina i wolowina razem odpada, ale same kosci? No bo rosol na samym miesie to nie jest rosol...
Z tymi potowkami to chyba jednak jeszcze troszeczke niedowierzam, ale bede obserwowac. Te krostki to sie pojawiaja rowniez na udach, po wewnetrznej stronie lub od tylu, ale nigdy nie pod kolanami, tylko zawsze nad. Przyznaje tez, ze troszke sie zgubilam z tym rozgrzewaniem...Sadzilam, ze wlasnie powinnysmy rozgrzewac , zwlaszcza przy sklonnosciach do przeziebien i sluzu...Dobrze, ze mnie Pani przywolala do Porzadku, i w ogole dziekuje bardzo za niepomijanie nawet najmniejszcyh zapytan milczeniem, bardzo mi pomagaja Pani odpowiedzi. A czy dziecku mozna podawac troche czosnku z serkiem profilaktycznie, od czasu do czasu (bardzo lubi serki, po prostu)?
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
data: 2006.07.06
autor: Ania (Londyn)
Witam Pani Aniu! Cieszę się, że wsparła mnie Pani w moim raczkowaniu. Sama czuję, ze konieczna jest konsultacja. Ale to nie takie łatwe, bo ... wymaga zorganizowania niemal całej rodziny, łącznie z babciami. Ale intensywnie myślę nad tym, a tak naprawdę , to jest Pani daleko od Gdańska. Jednak spróbuję. Marzę o warsztatach, ale to pozostaje na razie tylko w sferze marzeń. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.07.06
autor: Marzena z Gdańska
Dziękuję Pani Aniu za odpowiedzi. Kiedy napisała Pani o gotowaniu warzyw w wodzie bez tłuszczu, zapaliła mi się żarówka. Pisze Pani w książce, że nie jest ważne co się robi, ale jakie są nasze intencje. No i dostałam po nosie od Góry. W liście do Ali, która dziwi się, że nie jemy owoców wyszło szydło z worka, czyli moje Ego. Bo przecież JA skończyłam technologię żywności, specj. owoce, warzywa i jestem taaka MĄDRA. I JA nie wpadłam na to, że odlewając wodę z warzyw gotowanych z tłuszczem, wylewamy w "kanał" rozpuszczone w tymże tłuszczu witaminy A, D, E i K z warzyw. Ale Wstyd.
data: 2006.07.06
autor: Grażyna Z Lubonia
Witam, a ja myślałam, że pojechaliście wszyscy na wakacje, a wy zawaliliście mnie listami:) Dzisiaj odpiszę pewnie tylko w części. Pani Haniu z Warszawy, szukamy wokół siebie chleba najlepszego, który można dostać. Staramy się, aby był czerstwy, pszenno-żytni, a o reszcie nie myślimy. Asiu z Dąbrowy, zasada, o której zawsze pamiętaj, to: „nieważne, co robisz, ważne, jakie masz intencje”. Joga jest dla ciała właściwą formą aktywizacji narządów i mięśni. Ale joga nie jest ścieżką duchową i o tym pamiętaj. Więc jeśli ćwiczysz umiejętnie i te ćwiczenia Cię wzmacniają, jest to dobre. Panie Darku, przykro mi, ale w obecnej erze Wodnika joga nie jest już ścieżką duchową, ale to nie znaczy, że ma Pan z niej rezygnować. Duchowość zaś proszę „łapać” swoją świadomością. Przyznaję, że nauczyciel jest tu bardzo ważny. Pani Alu, w sprawie owoców chodzi nam o coś zupełnie innego. Pani Alicjo, dziękuję za wyjaśnienie udzielone Ali. Tak, Moniko z Łodzi :) Madziu, oczywiście, nie będziemy jeść owoców. Pani Ulo z Elbląga, nic nie wiem o ostrożeniu japońskim, a sól emską kupuje się w aptece, ale używa się jej wyjątkowo rzadko. Ma Pani rację w kwestii owoców południowych – nie mają dla nas żadnej wartości. Ogólnie życzę wytrwałości i dobrego samopoczucia. Elu, miły liścik, pięknie opisałaś zmagania z Panem Smutkiem i Panią Doliną. Ważne, że dałaś sobie z nimi radę. Cieszę się również z Twoich zachwytów nad smakowitością żarcia, które przygotowujesz. Miwi, pomyśl troszku – kombinuj, wyzwalaj swoją twórczość i inwencję! Pani Grażyno, bardzo ważna uwaga przy gotowaniu warzyw wówczas, gdy wodę odlewamy – nie dodaje się do nich tłuszczu. Osobiście nie dodaję żadnych przypraw, oprócz imbiru, który podkreśla smak. Wyjątkiem są ziemniaki, do których dodaję kurkumę, czosnek czy cebulę. Zaś list do Ali jest bardzo właściwy. Również list Pani Edyty z Bydgoszczy dla Pani Uli jest mądry. No właśnie Renatko, trąbią, że mamy pić wodę i soki, a my nic. I tak trzymać. Pani Marto z Warszawy, dzięki za przydatne forumowiczkom informacje na temat chleba. Pani Ewo W., cieszę się, że załapała się Pani na życie „po ciesielsku” – wszystko przed Panią, wzloty i upadki, odkrycia – proszę być ufną. Pani Asiu, rytuały są dobre pod jednym warunkiem – że traktujemy je wyłącznie jako ćwiczenia dla ciała. Proszę pilnować oddechu. Dziewczyny z Warszawy, dobrze że się organizujecie i wspomagacie. Pani Edyto z Bydgoszczy, donosiły mi panie z różnych rejonów, że inne ostrożenie nie działają, są za słabe. Pani Grażyno z Lubonia, trochę Pani przesadziła z tym rozgrzewaniem w momencie, gdy zrobiło się upalnie. Poza tym dzieci w ciągu dnia powinny się bawić w półcieniu. Jeśli słońce, to tylko wczesnym rankiem i późnym popołudniem. Niepotrzebnie tak szczegółowo Pani te sytuacje analizuje, wystarczy „myśleć, kobieto, myśleć”! Dzieci chronimy: przed południowym słońcem, nie podajemy czosnku bez serka, kładziemy do łóżka w letnich podkoszulkach, zasłaniamy okna – to dosyć oczywiste. Pani Aniu, wysypka na pupie to najnormalniejsze potówki, czyli przegrzanie ubiorem. Dziecko, które biega, trzeba rozebrać, jeśli bawi się na podłodze, trzeba je ubrać. Od tego jesteście matkami. A przyczyna nadmiernej ekspresji dziecka wynika z Twoich problemów emocjonalnych, a nie z rozgrzewania. Poza tym, nie macie rozgrzewać swoich dzieci, macie je chronić przed wychładzaniem. Nasze jedzenie jest neutralne, nie rozgrzewające, a imbirówka nie rozgrzewa, tylko eliminuje zastoje, rozprasza. Więc już przestańcie z tym rozgrzewaniem. Latem nic lepiej nie ugasi pragnienia u dzieci niż ciepła kawa zbożowa, ewentualnie herbata. Pani Marzeno z Piastowa, tak, w większości ludzie „zdrowo” odżywiający się są szarzy, a strawność ciasteczek będzie zależała od ilości, którą Pani zje. Pani Alu z Poznania, proszę nie kupować żaroodpornych dzbanków, bo się tłuką, tylko garnki z ciemną emalią w środku. A termosy najlepsze są niemieckie, więc jedź do Berlina. Włosy malujemy w największej aktywności nerek, czyli po południu, ale kiedy ma Pani oczyszczać twarz – nie wiem. Pani Teresko, dziewczyny odpowiedziały na Pani pytania. Pani Alicjo z Poznania, Pani Marzeno z Piastowa, może powinnyście Panie dawać już dziecku przed snem owsiankę? Pani Agnieszko z Wrocławia, ważne jest zrozumienie przyczyn, które spowodowały, że ma Pani niski poziom hemoglobiny. W naszym przypadku nic się nie dzieje szybko – wszystko musi mieć swój czas. Proszę przedzwonić. Pani Ewo, na jarmuż nie mam pomysłu. Tak, Madziu, masz rację – dzieci budziły się z głodu. Pani Etko, joga nie jest zła, tylko ludzie mogą ją stosować z niewłaściwą intencją. Pani Marzeno, czy kapusta młoda nie jest biała? Proszę gotować ją krócej. Dlaczego bez ziemniaków? Pani Asiu, Pani wyjaśnienia są właściwe. Pani Celino, uderzenia gorąca i poty są wprost proporcjonalne do ilości pożywienia kwaśnego-surowego-zimnego oraz stresu. Więc musi się Pani zdyscyplinować, jadać mądrze, eliminować stres, a jeśli nie poradzi sobie Pani sama, proszę jesienią przyjechać na konsultację. Pani Ago spod Wrocławia, nasze szaleństwa są dopuszczalne, ale trzeba nad nimi panować. Pani Marzeno z Gdańska, proszę się uczyć podstaw i proszę dać sobie czas. Pomału opanuje Pani wszystko – i obiady, i śniadania, i kolacje. W Pani przypadku konieczna jest konsultacja, proszę nie oczekiwać ani ode mnie, ani od dziewczyn z forum szybkich porad. Przede wszystkim proszę wyeliminować pożywienie kwaśne-surowe- zimne i na tym bazować. Pani Agiśko, Pani Asia z Dąbrowy wyjaśniła już problem miksowania. A pytanie dotyczące owoców jest dla mnie niezrozumiałe, ponieważ temat ten przewija się stale i już go powinna Pani rozumieć. Raz w tygodniu proszę zaproponować dziecku jakiś owocowy deser – mus z przyprawami i miodem lub tartę. Amarantus to smak ostry, nie wiem, czy będzie Pani służył – proszę spróbować. Zdołowana nieznajoma, oczywiście, chwile zwątpienia dopadają nas. Radzę Pani spisywać na kartce przez najbliższy czas przyczyny, które mogły spowodować ten stan rzeczy – to wiele Pani wyjaśni. Pani Alicjo z Poznania, po odstawieniu dziecka od piersi nie podajemy żadnego mleka. Pani Edyto, zakaz stosowania dotyczy bulionów energetycznych, a nie naszych normalnych rosołów. Wyżej już wyjaśniłam sprawę problemów menopauzalnych. Z pewnością nasze pożywienie będzie wsparciem dla mamy. Pani Ewelinko, bardzo sympatyczny list wyjaśniająco-zachęcający. Renatko, pięknie piszesz i piękne dzięki za wszystkie komplementy! Agnieszko z Wrocławia, zapraszam! Tak, Madziu, co my mamy z tymi naszymi chłopami. Tak, Pani Gosiu, o menopauzie pisałam wiele razy. Ale proszę uważać na leki, nawet te ziołowe, one też usuwają jedynie skutki, nie przyczyny. Musicie pilnować dyscypliny. Pani Urszulo z Wrocławia, w wytwarzaniu hemoglobiny główną rolę odgrywa śledziona – daje esencję, jednak końcowy proces odbywa się przy udziale lewej nerki i szpiku kostnego. A więc przyczyny zaburzeń krwiotwórczych mogą być różne, a najczęstsza to zimny środkowy ogrzewacz. Pani Karolino, proszę zadzwonić. Kochani, reszta odpowiedzi za 2-3 dni. O kursie w Wąsowie napiszę w piątek, a teraz tylko informacja o dodatkowym terminie kursu tygodniowego I stopnia 2-9 września. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.07.05
autor: Anna Ciesielska
Dziękuję Pani Asi z Dąbrowy G. . Już zaczynam gotować...
data: 2006.07.05
autor: Marzena z Gdańska
Pozdrawiam Cię Iwko z łodzkiego.W odpowiedzi na Twoje pytanie potwierdzam ,że ćwiczyłam wszystkie 5 rytuałów.Te bóle w kręgach szyjnych zaczynały się po 3 rytuale-wyginanie kręgosłupa w łuk.Moze coś nieprawidłowo robiłam?Zachęcam wszystkich "pięcioprzemianowców" do ćwiczenia rytuałów.U Pani Ani można kupić książkę z praktycznymi wskazówkami do ćwiczeń.Wszystkiego dobrego na wakacyjny czas!
data: 2006.07.05
autor: emanuela
Witam,
mam pytanie kulinarne: czy zamiast truskawek na ciasto drożdżowe /przepis z 'pomarańczowej'/ można położyć wiśnie lub jagody? Z tabelki wiem, że truskawki są kwaśne, a wiśnie słodkie, jagód tam nie ma, ale intuicja mi podpowiada, że raczej są kwaśne. To proszę o poradę, co jeszcze można?
Dodatkowo chcę się pochwalić, że od paru dni gotuję pysznie 'po ciesielsku'. Zawsze chciałam, a teraz po prostu to robię, przkonało mnie to forum i forumowiczki :) Od paru tygodni mam łuszczycę stóp i dłoni, leczenie farmakologiczne nie daje w moim przypadku efektów. Na początku byłam załamana, że mnie, taką zadbaną, ładną dziewczynę TO spotkało, wychodziłam z założenia, że choroby, czy schorzenia zdarzają się innym. Powoli uczę się akceptować siebie z łuszczycą, chociaż nawet, gdy o tym piszę, to buntuje się i protestuje jakaś część mnie. Ale swoim tempem wychodzę na prostą - tydzień temu zaczęłam chodzić w sandałach :)
Proszę również o informacje, na co pownnam zwrócić uwage w diecie przy łuszczycy.
Pozdrawiam
data: 2006.07.05
autor: Magda z Wrocławia
Dziękuję za rady Ewelince i Magdzie. Ale mam znowu pytanie w sprawie słońca.Ta godzina dziennie to może być w od 11 do 16, czy raczej po godzinach szczytu, tak, żeby dziecko nie dostało udaru?
data: 2006.07.05
autor: Edyta z Bydgoszczy
Jeżeli już mowa o pierogach to z jakiego ciasta może być z ziemniakami tak jak na knedle? Oczywiście odpowiednio zrównoważone.Pozdr:)
data: 2006.07.05
autor: Iwka
Witam wszystkich, mam pytanie jak przyrządzić farsz jagodowy do pierogów? Trochę mam obawy czy te pierogi nam nie zaszkodzą ale myslę że jak zjemy raz to jakos przeżyjemy, zwłaszcza że P. Ania napisała że można. Pani Haniu ja też kawy naturalnej prawie nie piję, tylko jak mam zbyt niskie ciśnienie i zasypiam na stojąco no i kiedy mam ochotę na słodycze (po kawie zazwyczaj przechodzi)a tak poza tym to tak jak Pani rano piję zbożówkę gotowaną z cynamonem i kardamonem, a później herbatki. Pani Marzeno na katar i gardło to chyba rosół, imbirówka i czosnek, tak mi przynajmniej radziła P. Ania zimą, to rozluźni wątrobę i się Pani oczyści.Jeśli się mylę to mam nadzieję, że ktoś mnie poprawi. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:))
data: 2006.07.05
autor: Asia z Dąbrowy Górniczej
Witajcie Dziouchy, co Wy niektóre macie z ta cielecina dla dzieci ?? czemu sie jej tak boicie i twierdzicie że po niej dzieciatka maja zastój albo alergie ?? Dla maluszków nie ma nic lepszego niz właśnie młoda cielęcinka a na niej zupka. Taka np górka cieleca poporcjowana, wrzucacie kawałek do zupy a potem miesko obrane z kostki, do zmielenia w zupie albo do gulaszyku to same delicje. A Wy tylko ten indyk i indyk ?? Ja robie na indyku tylko jedna zupe z b. duża ilościa marchwki, ziemniakami, cebula i 2 łyzkami ryżu. No i przyprawy oczywiście. A eszte zup to robie tylko na cielecinie albo razem na małej kostce cielęcej i indyczej. Podejrzewam jednak że Wy za mało doprawiacie i bardzo często boicie sie mocniej doprawiac i tu jeśt problem z ta cielęciną. A tu trzeba słusznie i kminku i imbiru i pieprzu czarnego i chili ( tak tak dzieciom tez ) i kolendry i kurkumy i soli sporo i cytryny. MA BYC KONKRETNIE A NIE MDłO. I wtedy dzieciak strawi bez problemu. Spróbujcie.
Edyto z Bydgoszczy, zobacz jak sobie sama pieknie odpowiedziałaś na pytanie dlaczego mały ma katar i kaszel... co jadłaś karmiąc piersią ? Sama widzisz że nie potrzebujesz porady innych mam. Musisz teraz wilgoć wypedzic: imbirówka, dla ciebie rosół, to Ty wyleczysz małego Twoim mlekiem. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.07.05
autor: M.Ciesielska
PANI ANNO, DZIęKI za sobotnio-niedzielne wskazówki, mały obudził się w poniedziałek rano już zupełnie czysty. A ja ciągle analizuję słowo po słowie z naszych rozmów, przykładam Pani rzucane mimochodem sugestie i przypuszczenia i mam całą furę wniosków a będzie ich pewnie jeszcze więcej. Napiszę Wam po krótce, co nawywijałam, myślę, że P. Edyta skorzysta. Jak się żyje bez katarów, tempetatur to się kombinuje, frytki, kisielek jagodowy, pietogi dla 2,5 letniego dzieka po AZS, które słabo przybiera na wadze- więc układ trawienny nie pracuje jeszcze właściwie. A że matka karmiąca ponownie ćwiczy rytuały, czuje się anielsko, oddycha lżej, bo już prawie odśluzowana(prawie czysty język, skóra, miejscami już bez plam a pozostałe prawie przezroczyste)) to trzeba z rozkoszą przymknąć powieki i... pieprznąć w jakąś latarnię, co nie? W piątek moje dziecko dostało głaz na swoją wątróbkę- po swojej zupie zjadł 4 pierogi z jagodami polane stopionym miodem, po 3 godzinach dużo swojego gulaszyku cielęcego z ziemniakami a za chwilę był mecz i 2kg frytek, które zjadla tez matka a synuś też niemało.. ALARM włączył się nad ranem - pokrzywka na całym ciele, rozlana w pachwinach przegubach, plecy brzuch, stopy, dłonie, swędziało na zmianę- to spuchły brwi-zniknęło, to szyja-zniknęło- a ja nie wiedziałam, czy podać wodę z cytryną, czy imbirówkę? Okazało się ,że IMBIRÓWKĘ-bo tylko ona jest w stanie ruszyć stojącą, zdołowaną kwaśnym i tłustym wątrobę + ścisła dieta- kleik i ziemniaki z małą ilością przypraw. Ale p.Edytko, niechże Pani poszuka przyczyny tej pokrzywy na rączkach,może to coś smażonego lub przekwaszonego bo dziecko gdzieś ma zator w przepływie energii. Pożar trwał 1,5 doby, ciągłego drapania dziecka materiałem, żeby nie uszkodzic skóry, przeciwświądowo stosowałam za radą P. Anny balsam Nivea do skóry wrażliwej, kąpiel w kartoflance. Jeszcze czopki glicerynowe, żeby to świństwo usunąć. Imbirówka chyba była za słaba, bo dopiero gdy (dzieki, Grażynko!) dostał imbirówkę- siekierę 2 ml w niedzielę wieczorem to widziałam,że ruszył. Lekcja to była porządnie pouczająca, mały z dnia na dzień odzyskał humor, już biega i świergoli jak wróbel, zaciska zęby i zaczepnie szczypie brata. A wiecie, że styczniowy spadek formy u mojego 5-latka o którym tu pisałam, z którego nie mógł wyjść też pogłębiały właśnie smażone na kolację ziemniaki. Czasem nawet z czosnkiem na noc. Tarta bułka z bużą ilością masła. Brrr.. Biedna wątróbka krzyczała, żeby ją pogłaskać, a ja myślałam, że tak rozgrzeję...a dołowałam... Pomogły wtedy zupy jarzynowe, równiez miksowane,bratowe. No, idę zapisywac sobie wnioski, które narzucaja sie teraz same. Na temat jedzenia na imprezach rodzinnych- przeciez pani wie P. Haniu- może pani zabrać nasze lub jeść "ichnie". To Pani decyzja, ale nic pysznego w tym menu nie widzę... Ani rolady wolowej, ani ziemniaków? Ja sie czuje niezręcznie, bo wyobrażam sobie jak pozostalym gosciom pachną, gdy nakladam na nasze talerze np. bitki z rozmarynem, buraczki zasmażane- do tego kasza,na co nam schabowy? Do ciasta mój mąż leje pachnącą kawę z kardamonem, obdzieli ile sie da, bo chętni zawsze są- a ja ide z dzieciakami na dwór, albo kolorowac i jest pysznie! Pozdrawiam, pa! Ps. A kisielu jagodowego mój synuś zjadł 3 łyżeczki i mówił, że dobre jagódki,ale juz nie chce, mądre dziecko.
data: 2006.07.05
autor: Ewelinka
Ja jeszcze raz w kwestii picia: czy w upalne dni można pić letnią (taką stojącą w kuchni)herbatkę neutralną(tymianek, lukrecja, imbir)? Bo ona mi tak smakuje a do napicia wystarczy kilka łyków.
Pani Aniu, czy zdradzi Pani o czym będzie ta nowa książka? Bo mam ogromną nadzieję, że będzie w niej jeszcze wiecej o maluszkach a może jakieś szczegółowe zalecenia na czas porodu i połogu?
data: 2006.07.04
autor: Magda z Sopotu
Witam, w wielu listach piszecie o kawie- że rozpoczynacie nią każdy dzień, że trudno byłoby się bez niej obejść, że świetnie smakuje itd. Nigdy kawy nie piłam,źle na nią reagowałam. Czułam w sobie, po wypiciu choćby niewielkiej ilości, wewnętrzny dygot.Natomiast bardzo lubię i smakuje mi kawa zbożowa gotowana z przyprawami -cynamon, goździk, imbir + ew.daktyl-słodzona niewielką il. miodu.
Czy pijąc tylko taką kawę coś tracę? Czy wbrew upodobaniom
powinnam zmusić się do picia tej normalnej?
Jadę jutro z wizytą.Już się denerwuję jedzeniem. Pewnie będzie pysznie i niezdrowo.Ciasta, lody,owoce ,kotlety schabowe, surówki. Zgroza. Jak masymalnie to zneutralizować?
Tłumaczyć nie będe bo i tak nikt nie zrozumie a pewnie unano by mnie za dziwoląga.Proszę o podpowiedź. Pozdrawiam.
data: 2006.07.04
autor: Hania z Warszawy
dziękuję Grażynce z Lubonia,szkoda ,że żylaki nie znikną
data: 2006.07.04
autor: Ala z Poznania
Witam wszystkich. No coź uzależniłam sie od forum..... ale jak dobrze porozmawiać z osobami będacymi na tej samej drodze.Gosiu B. dzięki za twój list, ja też uwielbiam być z moja malutką , również w nocy. A to że nie jest ci ciężko to cudownie. Może jesteś już na tyle wzmocniona PP,że radzisz sobie lepiej niż ja. To święta prawda,że one tak szybko rosną. A przez moją głowę ciągle przewijają się jakieś pytania. Pewnie jestem za mocno załadowana różnymi teoriami odżywiania i przeszłam za duzo różnych kursów rozwoju (hi), które wypróbowywałam na sobie przez wiele lat. Teraz na przykład zastanawiam się czy nie wychowujemy dzieci na małe mimozy , które nie wejdą do wody latem bo zimna i się wychłodzą, nie pobiegają boso bo się wychłodzą itd. Tu mi się przypomiał Keipp , moja mama stosowała zawijania gdy byliśmy mali na przeziębienie ( z dobrym rezultatem).U niego sama woda i to zimna..... Rozumiem chronić przed zimnem, ale czy latem trzeba zrezygnować z wszystkiego? Pani Aniu, mimo wszystko ufam.Pozdrawiam
data: 2006.07.04
autor: Alicja z Poznania
Klaudio powinnaś karmić piersią tak długo jak możesz, bo później już innego mleka nie będzie mógł dostawać na PP.
data: 2006.07.04
autor: Edyta z Bydgoszczy
Jestem przeziębiona. Mam katar, drapie mnie w gardle i trochę kaszlę i mokro i sucho. Co mam robić - poradźcie Kochane, bo nie chcę faszerowac się lekami, a dopiero raczkuję w kuchni PP.
data: 2006.07.04
autor: Marzena z Gdańska
Mam pytanie do Emanueli, Czy ćwiczyłaś te tybetańskie ćwiczenia 5 rodzajów?(o Czakrach) Ja też je ćwiczyłam kiedys gdy byłam gruba i bardzo chciałam schudnąć ćwiczyłam rano po 30 razy każdego rodzaju i wieczorem też 30 i po 90 dniach zrezygnowałam, bo za bardzo schudłam i już mi się nie chciało.Bardzo dobrze się po nich czułam i teraz, gdy zaczełam gotować według PP znów zaczęłam ćwiczyć. Koleżanki śmieją się że osiągnęłam równowagę nie tylko w jedzeniu ale w ogóle wszystko mi się chce i patrze na świat inaczej z ufnością i nadzieją.Dzięki PP mogę normalnie żyć a myślałam już, że koniec mój bliski bo mam chore jelita, jednak życie wg tej diety zaczyna się na nowo. Pozdrawiam wszystkich!!!
data: 2006.07.04
autor: Iwka z łódzkiego
Witam wszystkich serdecznie :) Staram się odżywiać według pięciu przemian od ponad roku. Nie jest to łatwe, gdyż nadal studiuję, nie jestem samodzielna finansowo i mieszkam z Rodzicami.Okupacja kuchni nie zawsze jest mile widziana i co to dużo mówic- wprowadzam w domu małą rewolucję :)Mama i tak wykazuje dużo zrozumienia- hurtowo kupuje kurkumę, imbir, pieprz biały i miód, bez którego kawa nie będzie już nigdy smakowac :)Oczywiście od gotowanej kawy uzalezniłam się i mówiąc krótko nie wyobrażam sobie bez niej życia. Herbatę z lukrecji także polubiłam, choć wiem, że wiele osób tutaj ma z tym problemy :)Skończyły się zupki gotowane na kurczaku, wszyscy jemy więcej indyka, wołowiny.
Dawniej dręczyłam Rodziców z powodu zbyt malej ilości owoców którą zjadali.( obowiązkowe kiwi raz dziennie bo to przecież bezcenne źródło witaminy C ! :)) Dziś wszystko obróciło się o 360 stopni i biegam za Nimi, gdy wcinają czereśnie, jedzą kanapki z żółtym serem i zimną wędliną- mogłabym wymieniać bez końca. Często ogarnia mnie bezsilność, gdyż zdaję sobie sprawę z ich złego stanu zdrowia( Mama choruje na kamicę żółciową,ma problemy z sercem, ze stawami, Ojciec ma problemy gastryczne,sercowe, z kręgosłupem. Właściwie łatwiej byłoby wymienić na co Rodzice nie chorują )
Mimo tego, iż nie stosuję się rygorystycznie do zaleceń Pani Ani odstawiłam: jogurty, makaron z sosikiem pomidorowym i tuńczykiem jedzony nałogowo, owoce, a także wiekszość produktów będących na czarnej liście :)
Poszukiwania dietetyczne rozpoczęły się u mnie dość dawno.Mam 23 lata i masę problemów ze zdrowiem: kręgosłup w dość kiepskiem stanie,problemy z sercem, refluks, niską odporność,ciągle jestem zmęczona.
Po roku stosowania diety czuję się znacznie lepiej- bardzo się cieszę, że udało mi się wejść na tą drogę, choć wiem, że to dopiero początek.
Postanowiłam napisać, gdyż przedwczoraj nagle dopadł mnie koszmarny ból gardła, migdałek zrobił się wielki i cały pokrył się ropnym naciekiem :( Ból jest naprawdę spory, dziś rano dla "świętego spokoju" zrobiłam wymaz z gardła, wyniki w piątek. Co robić do tego czasu..? Czy po ewentualnym wykryciu jakis drobnoustrojów obejdzie się bez antybiotyków? Płukam septosanem ( mieszkanka m.in z szałwią ) , apiryną, ostrożeniem. Co jeszcze robić ? Oprócz gardła czuję się nieciekawie, "grypowo". Nie ma to jak chorować w samym środku lata :(Jeśli ktoś z Forumowiczów, lub w wolnej chwili Pani Anna lub Pani Magda będzie mógł mi coś podpowiedzieć będę bardzo wdzięczna. :)Mimo kiepskiego nastroju serdecznie pozdrawiam, cieszę się że Jesteście :)
data: 2006.07.04
autor: Mika
Witam, na forum jestem codziennie, czytam wszystkie listy, więc mam parę słów do P. Poznaniaka. Drogi Panie liczył Pan zapewne że po Pana wypowiedzi wszystkie rzucimy sie na Pana jak to ..w sekcie bywa,otóz musi Pan wiedzieć ze P. Ciesielska pokazuje drogę akceptacjii, zrozumiena i..tolerancjii, no ale tego na studiach nie uczą.Powinien Pan równiez wiedzieć jako czlowiek wykształcony że nie wolno nikogo obrazać i bezpodstawnie posądzać o zle intencje.Mnie i mojej rodzinie to w/g Pana "zdrowe jedzenie"popijane litrami zimnej wody doprowadzilo do bardzo powaznych ,tragicznych skutków, to ze od 4 lat jestem PP będę wdzięczna losowi ze spotkalam na swojej drodze P. Ciesielską, która miala odwagę glosno powiedzieć NIE!ksiązki jej są proste ,oparte na osobistym doświadczeniu, zrozumiale, Panu nie muszą sie one podobać,bo one nie są dla wszystkich, ale proszę mnie więcej nie umoralniać!nikt tu Pana nie zapraszał!Ma pan prawo o wlasnego zdania i..koniec!Jak mi sie nie podoba niegrzeczna dla klienta ekspedientka ..to chodzę do innego sklepu...poprostu, bo to mój wybór!!Nie pozdrawiam.
data: 2006.07.04
autor: Jola
Drogie Mamy! Mam rocznego synka wychodzacego z AZS, karmię piersią i od 5 miesiecy jemy zgodnie z PP. Jakie mleko podać gdy przestanę karmić piersią? Kozie? Krowie? Nutramigen czy jakieś inne?Proszę napiszcie jak sobie radzicie. Pozdrawiam
data: 2006.07.04
autor: Klaudia Poznań
Witam wszystkich!Ci ,którzy wypowiadają się negatywnie na temat naszej filozofii mają do tego prawo.Oni i tak nie zmienią mojego pozytywnego nastawienia do pięciu przemian.Stosuję książkowe zalecenia Pani Ani i dobrze się czuję.Ćwiczyłam wcześniej rytuały tybetańskie (doszłam do 21 powtórzeń dziennie)przez prawie pół roku.Wcześniej dowiedziałam się ,że mam skoliozę prawostronną.Po tych ćwiczeniach trochę pobolewał mnie kręgosłup w odcinku szyjnym,więc przestałam.Teraz mam urlop i kusi mnie ,aby zacząć od nowa.Te ćwiczenia dawały mi tyle energii!Jak myślicie czy mogę zacząć znowu?Cieszę się wolnym czasem,gotuję ciepłe śniadanka,obiady i kolacje.Czuję wewnętrzny spokój,upajam się słońcem i zielenią,rysuję mandale.Czego chcieć więcej?Pozdrawiam wszystkich!
data: 2006.07.04
autor: emanuela
Witam! jak dobrze, że jest forum :) szczególnie dziękuję pani Magdzie C. która dzieli się z doświadczeniami o małych dzieciach:)Chcę również napisać parę słów do innych mam małych dzieci.Ja mam 15 miesięczną Klarę, która nadal się budzi w nocy :)jest karmiona piersią:)- w dzień owsianki, zupa jarzynowa, drugie danie a moje mleczko na żądanie ale uwielbiam karmić malutką nawet w nocy! brać ją na ręce i tulić ją :)nie jest mi ciężko bo wiem jak szybko dzieci rosną (starszy syn ma 17 lat:) więc korzystam z każdej wolnej chwili by być razem i patrzeć jak się rozwija:) Ja jestem na tym żywieniu od 4 lat i ciągle się uczę, doświadczam :):):):) Pani Aniu choć się nie odzywam to jednak czytam i myślę a nie długo zamierzam wybrać się do Poznania :) pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
data: 2006.07.04
autor: Gosia B.
Do Ali z Poznania. Ja też mam problem z żylakami. Uwidoczniły się przed miesiącem (gotuję wg. PP ponad 1,5 roku). Od bardzo dawna mam popękane naczynka krwionośne, a to słaba śledziona. Zylaki, to zimne jelita, płuca. I chyba to rezultat nadmiaru smaku słodkiego. I z tego co mówiła Pani Ania raczej się nie schowają. Co robię? Moczę nogi i polewam ciepłym, nie gorącym, wywarem z ostrożenia. Na pewno od jesieni rosoły. I te moje żylaki utwierdzają mnie w tym, że mam pełne ręce roboty (dyscyplina+ufność) i że nie ma powrotu do Starego... Pozdrawiam
data: 2006.07.04
autor: Grażyna z Lubonia
Witajcie. Haniu z Wa-wy podpisuje sie pod Twym zapytaniem co do rozkladu dnia. Jestem zatwardzialym nocnym markiem i zastanawiam sie co zrobic bo mam wrazenie ze wprowadzam sobie sama tym trybem zamieszanie..napiszcie o swych doswiadczeniach.na razie
data: 2006.07.03
autor: aga spod wrocławia
Acha, jeszcze w spraie Poznaniaka. Myślę, że tacy ludzie nie osiągną swojego celu, jeżeli będziemy pomijać ich milczeniem.
data: 2006.07.03
autor: Edyta
Temelie w swojej książce podaje, że pokrzywa to ogień.
A ja mam znowu problem ze swoim 14-o miesięcznym dzieckiem.Dostał kataru i kaszlu i myślałam, że to po cielęcinie, którą zaczęłam ponownie wprowadzać. Od kilku dni jednak swędzą go oczy, ma czerwone i podpuchnięte. I teraz myślę, że wyszła mu alergia.Może po owocach, które podjadłam przed kilkoma dniami(jeszcze go karmię piersią) i dodatkowo dlatego, że przez kilka ostatnich miesięcy był tylko na indyku-nie mogę w Bydgoszczy znaleźć nie mrożonej jagnięciny. Pani Ania pisze, że jak jest nadmiar yang to podać coś kwaśnego - nie wiem, czy takiemu małemu też mogę ?
Jestem pewna, że to po moim jedzeniu, bo mi na przedramoinach wyłazi pokrzywka. Pani Magda C. pisała, żeby nie radzić się innych mam, ale nie wiem, czy dalej go rozgrzewać, czy neutralnie?
data: 2006.07.03
autor: Edyta z Bydgoszczy
Marzenko !! Zapomniałaś dopisać, że my lubimy przecież, jak nazywa się nas sektą pięciu smaków !!!A tak w ogóle to myśl już o swoim porodzie zbliżającym się wielkimi krokami. No i kawę naszą pij w trakcie, tak każe nasza GURU a my się słuchamy przecież !!!! :))))
data: 2006.07.03
autor: Rene
W książce Bożeny Cyran dot. kuchni PP znalazłam inf., że pokrzywa to Ziemia /smak słodki/. Też się zdziwiłam.
Ja z kolei chcę zapytać o rozkład Waszego dnia. Mam z tym problem. Zwykle kładę się dość późno spać, po 12. Wiem, że po 19 nie powinno się już jeść. Niestety tą zasadę regularnie łamię.I mam poczucie winy.Czy rzeczywiście jest to tak ważne dla naszego organizmu ? I jak sobie z tym radzicie ?
data: 2006.07.03
autor: Hania z Warszawy
Drogie Mamy malych lobuziakow! Jak sobie radzicie z kapielami w morzach? Moje dziecko dzis poszalalo w wodzie, nawet nie za dlugo, wszystkiego razem ze 40 min, ale nie jednym ciagiem, no i juz z noska leci. W domu zaaplikowalam imbirowke ale zastanawiam sie, czy w ogole dziecko wpuszczac do wody (upal byl nieziemski) i czy w zwiazku z tym maja sens wypady nad wszelakie zbiorniki wodne? Pozdrawiam serdecznie,
data: 2006.07.03
autor: Ania S.
Witam, mnie nie irytują tylko bardzo dziwią wpisy na forum w stylu pana Poznaniaka.Nawet jeśli czytuję inne fora internetowe, to nie zabieram głosu, jeśli nie znam dobrze tematu i nie mam swoich doświadczeń...a czy powinno się tak
szybko osądzać innych w tonie eksperta tylko dlatego, że: się spróbowało jakiejś potrawy i nam nie smakowała,czy
jest się " branży"? argumenty mało merytoryczne, jak dla mnie i wcale mnie nie przekonują. Wymiana opinii na temat diety optymalnej mnie również nie interesuje. Pan Poznaniak pomylił chyba strony,a swoim zaczepnym tonem chciał sprowokować burzliwą dyskusję i przeżyć swoje 5 minut.Tylko, że nasza strona służy do innych celów...
Pozdrawiam wszystkich uświadomionych i nieuświadomionych również:-)
data: 2006.07.12
autor: Marzena z Lubina
Cześć, Foremki! Forum śledzę na bieżąco, zabieram głos czasami. I to na ogół w kwestii... picia. Dzisiaj też z prośbą o odpowiedź w tym temacie: pokrzywa to Drzewo czy Metal? I sprawa druga - do naszej kawy, kiedy pracuję w nocy, sypię łyżeczkę guarany. Wygląda mi ona na Ogień i tak ją traktuję. Napój ogólnie mi służy, ale chciałabym się upewnić czy guarana to na pewno Ogień. Poradzicie coś, dziewczyny? Pozdrawiam Was wszystkie (i wszystkich) bardzo cieplutko
data: 2006.07.02
autor: Hania ze Zgorzelca
witam wszystkich serdecznie. od czego tu zaczac. moze od kataru i przeziebienia, bo to mnie dopadlo, a poza tym sennosc w ciagu dnia, brak energii, nadzerka i aktualne setne juz chyba zapalenie jej towarzyszace. ja jestem z tych eksperymentujacych. przerabialam tombaka, wegetarianizm, nawet optymalnie ciagnelam przez miesiac. u pani Ani tez bylam (o rany to juz kilka lat temu bylo), gotowalam pp, ale braklo mi dyscypliny i wytrwalosci. pozostal niepokoj, ktory jak bumerang, co jakis czas przypomina o pp (szczgolnie gdy mam katar i z powodu zablokowanego nosa nie spie cala noc) i ze jeszcze czegos dla siebie nie zrobilam.
mam gleboka wiare, ze my sami znamy swoj organizm najlepiej wystarczy poobserwowac. kiedy mialam okrotne reakcje alergiczne jako nastolatka teorii lekarskich bylo wiele, a wraz z nimi dieta i lekarstwa. a ja sama odkrylam, ze to zdarzalo sie regularnie raz w miesiacu w czasie miesiaczki, kiedy bole brzucha uspokajalam tabletkami. leki przeciwbolowe wyeliminowalam i problem minal, a z brzuchem sobie jakos radzilam. to tylko jeden z przykladow. jestem zazwyczj na bakier z lekarzami, bo rzadko traktowali mnie po ludzku w gabinecie, choc na szczescie nie musialam tam chodzic za czesto, a moj organizm na wszelkie leki reaguje pozniejsza wysypka (raz nawet wygladalam jak leopard) i mysle, ze naturalnie broni sie przed zatruwaniem go lekami. staram sie unikac ich jak tylko moge i w moim slowniku figuruja jako chemikalia. ale do czego zmierzam? do tego, ze filozofia pp jest mi bliska, ze jak czytam ksiazki pani Ani to czuje, ze znalazlam wlasciwy dla mnie sposob odzywiania. pozostaje tylko pytanie czy wytrwam tym razem? tak mnie jakos naszlo, aby sie podzielic wlasnymi myslami po porannej kawie. moze za jakis czas podziekuje za ten katar i nadzerke.
data: 2006.07.02
autor: Kasia z Londyny
Nie chciałabym się wypowiadac za każdym razem kiedy pojawia sie post osoby krytykującej PP, bo moze to właśnie wyglądac na opinie stronniczą tudziez sekciarską . Czytając tak sobie wypowiedź Poznaniaka ( czy to ta sama osoba co Optymalny z P-a ??? )zastanowiłam sie przez chwile dlaczego osoby posiadajace inne zdanie nt odzywiania sa tak strasznie agresywne i niewybredne w opiniach ? I dlaczego nie maja odawgi podpisac sie pełnym nazwiskiem i imieniem tylko chowaja sie za pseudo jak mali chuligni za płot i strzelajacy z procy do przechodniów ?? Boją sie byc rozpoznani ?? Mi osobiście nie chce sie zagladac na strone zwolenników Tombaka, optymalnej i innych wyznań. A zwolennicy tych diet tu na forum zagladaja i krytykuja. Dziwne to. Moim skromnym zdaniem agresja i atak są wyrazem czyjejś frustracji, problemów osobistych lub strachu. Uwazm ze pozostaje nam - zwolennikom PP, zachowywac sie godnie i przechodzic obojetnie obok takich ludzi bo pochodzimy z róznych światów i nigdy sie nie zrozumiemy. ps. a na AR w P-u swiat sie nie kończy, sama mając dyplom z wydziału technologii żywności nauczyłam sie wiele juz po studiach, czytając najrózniejsze publikacje, artykuły i książki. Trzeba tylko miec otwarty umysł i chciec sie zmieniac i poznawac Nowe. życze Wszystkim miłej niedzieli.
data: 2006.07.01
autor: Magda Ciesielska
Jeszcze jedno zdanie do Pana Poznaniaka, napisał Pan, że miał Pan okazję "spróbować" potrawy gotowane wg pp, daje to Panu raczej niewielkie podstawy do kwestionowania skuteczności kuchni i filozofii pp. Rozumiem, że każdy może mieć własne zdanie i je wyrażać ale zaskakuje mnie łatwość z jaką przychodzi Panu krytykowanie Pani Ciesielskiej i oskarżanie jej o naciąganie ludzi podczas gdy nie ma pan żadnych dowodów na potwierdzenie słuszności swojego zdania. Proszę wybaczyć ale fakt, że ukończył Pan Akademię Rolniczą jeszcze o niczym nie świadczy.
data: 2006.07.01
autor: Asia z Dąbrowy Górniczej
Drogi Poznaniaku może miałeś przyjemność próbować coś nieudolnie ugotowanego?
data: 2006.07.01
autor: Asia z Dąbrowy Górniczej
Karolino nic o sobie oprócz wapna nie napisałaś. Powiem Ci więc tylko, że moja córka tak wyglądała, kiedy musiała jadać to co dawali w przedszkolu. Przez wakacje jednak wyzdrowiała. Pani Aniu ja jeszcze w sprawie antykoncepcji. Jakoś nie mogę zgodzić sie z tą spiralą. Z tego co wiem wywołuje ona w drogach rodnych kobiety ciągły stan zapalny jako ciało obce i w ten sposób jej działanie jest wczesnoporonne , bo działa już po zapłodnieniu.A przecież my uczymy sie obserwować siebie, więc czy nie dużo łatwiej przy prawidłowym żywieniu zaobserwować dni płodne u kobiety, których jest raptem od 4 do 7 w ciągu cyklu(zależy od jego długości)?
data: 2006.07.01
autor: Edyta
Jestem ciekawy Waszej opinii na temat żewienia optymalnego.
data: 2006.07.01
autor: Optymalny z Poznania
czy ktos ma jakieś doświadczenia z żylakami związane z PP?
data: 2006.07.01
autor: Ala z Poznania
Dzień Dobry
Co za sekciarska strona. Od razu widać że zależy tej Pani tylko na sprzedaży swoich książek, które moim zdaniem są kiepskie i o prawidłowym żywieniu człowieka niewiele mówią (jestem absolwentem Akademii Rolniczej - więc z "branży" :-) ) Co do jakości potraw - tak się złożyło że miałem okazję spróbować - tego się nie da przełknąć - gdybym mósiał jeść to na codzień to chyba miałbym problemy z jelitami. Ani nie są to dania reprezentacyjne a zapach, smak!! , zawartość wysoce wątpliwa. Co do filozofii kuchennej widać że są to nieudolnie połączone zlepki kilku kultur i kuchni, jednak zrobione na tyle nieudolnie, że eksperyment nie wyszedł.
Sorry za szczerą opinie.
Pozdr. i współczócia dla wszystkich nieuświadomionych.
data: 2006.07.01
autor: Poznaniak
Madziu, ale się uśmiałam czytając o zatykaniu uszu !!! A swoją drogą pięcioletnia przemiana męża to pocieszające średnio....:((( Myślę, że ty też sporo w tym czasie przerobiłaś, stąd on też popłynął...Pozdrawiam cieplutko
data: 2006.07.01
autor: Rene
Jestem czerwona na twarzy...A raczej na policzkach mam dziwne placki ktore swedza wiec nie jest to jakas nadwrazliwosc skory. pod oczami jest najgorzej i nie wiem co mam robic i czy jest to spowodowane tym ze bralam ostatnio wapno do picia w tabletkach musujacych ,czasem chyba w zaduzej ilosci.Jedna z pan pisala cos o "łupież różowy Giberta" a ja mam podobne objawy wiec moze to to? PROSZE O ODP NA MAILA.... nie wiem co robic:(
data: 2006.06.30
autor: karolinqam@wp.pl
Mam duzy problem i nie wiem czy jest on wywolany nadmiarem wapna ktore pilam. Nie wiem co robic wiec prosze oi kontakt ze mna na emaila z wiadomoscia jakie sa skutki picia za duzej ilosci wapna i co robic w takim przypadku. PROSZE ODP...
data: 2006.06.30
autor: karolinqam@wp.pl
Pani Agnieszko miałam ten sam problem co Pani. To znaczy całe lata miałam tak niski poziom hemoglobiny jak Pani, nie wiem czy to ta sama przyczyna. Ja wcześniej jadłam bardzo mało mięsa i jajek, no bo odżywiałam się zdrowo. Jak przeszłam na odżywianie wg PP to zwiększyłam dawki mięsa i jajek. Często robię pasztet z książki. Nie powiem czy to bardzo szybko zadziała. Ale mój obecny poziom hemoglobiny to 14,3 wyszedł przez przypadek kiedy robiłam badania okresowe i strasznie się zdziwiłam. Bardzo dużo krwi tracą kobiety przy długich i krwawych miesiączkach. Za prawidłowy poziom hemoglobiny jest odpowiedzialna śledziona, bo to ona jest odpowiedzialna za produkcję krwi, w więc w tym przypadku jest osłabiona śledziona, jak coś pokręciłam to Pani Ania mnie poprawi w środę na forum.
data: 2006.06.30
autor: Urszula z Wrocławia
Pani Celino, Edyto z Bydgoszczy pani Ania wypowiadała się już na temat obiawów towarzyszących menopauzie oraz homeopatii. Proszę poszukac w archiwum. Ze swej strony mogę powiedzieć, że sama brałam leki homeopatyczne. Początek był rewelacyjny ale po krótkim okresie ich działanie spadło do 50%. Miałam bardzo uciążliwe uderzenia gorąca (co 0,5 godz. oblewałam się potem i robiłam się czerwona na twarzy jak burak). Teraz od 8 miesięcy biorę MACĘ lek ziołowy. Wszystkie obiawy ustąpiły z wyjatkiem tych momentów kiedy się bardzo zestresuję. Dolegliwości wracają ale na szczęście na krótko a ich nasilenie jest zdecydowanie mniejsze. Jezeli chodzi o kuchnię według PP to staram się ją stosować od pewnego czasu.
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.06.30
autor: Gosia
Dzień dobry, ja tez cos dopisze osobie bez podpisu, chciałam wczoraj ale czasu nie starczyło. Jak zwykle podam przykład z własnego podwórka. Mój kochany maz jest byłym otyłym. Miał z waga problem w dzieciństwie i wieku młodzieńczym.Wziął sie za siebie , uprawiał sport i nic nie jadł i zacał ważyc 55 kg przy wzroscie 173. Poznał Magde która zaczęla mu robic smakowite pp-owe obiadki i nie tylko a on jako że apetyt ma to jadł i jadł. Ale... ale oprócz normalnych obiadków tu było piwko, tu białe wino, tu wędliny, tu serek na sniadanie - duzo serka, tu częste wyjazdy w trase i jedzenie byle czego i Pan mi sie rozrósł. Po paru latach widząc ze zmieniam rozmiary spodni na wieksze zaczął sie w końcu zastanawiać co robi nie tak skoro je wg PP a tyje . Głębsze rozmowy nt wagi były z mężem niemozliwe bo jak kazdy były otyły i znów tyjący jest osoba bardzo przewrazliwiona na własnym punkcie. Sama z siebie wyeliminowałam z męza jadłospisu sery, piwo, wędliny, wino. Niestety waga wciąz była ta sama znaczy wysoka. Jaka zatem jest przyczyna ? Bardzo prosta - totalny brak ruchu = siedzący tryb zycia - fotel przy biurku, w samochodzie, przy stole oraz spore porcje stresu zwiazane z pracą. Mąz--typowy mężczyzna zakręca sie z byle powodu jak korkociąg. I tyje. Zrozumienie problemu zajeło mu ok 5-u lat. Dopiero teraz zaczyna akceptować, rozumiec i miec ochote cos zmienić. Przede wszystkim zaakceptowac swoje ciało, pokochac je obojetnie jakie jest.Bo z mojej strony nie ma wymówek, niechęci, krytykanctwa. To są jego małpy, jego cyrk. Sam musi to przerobić. Dlatego Ktosiu tyjący i sie nie lubiący: inne Panie juz tyle napisały, wyjście z sytuacji zawsze jest tylko trzeba być obiektywnym i uczciwym z samym soba i nie szukać winy u innych lub w czymś co działa rewelacyjnie i odchudzająco dla innych. Sama bedąc na PP miałam okres stresu, smutków, osamotnienia i przybrałam na wadze 8 kg bo podjadałam głupoty i sie stresowałąm. Ale wyszłam z tego szybko jak mi się w głowie poukładało. Pwodzenia życzę.
Alicjo z Poznania, mam nadzieje że spanie malutkiej sie wyreguluje, ja w pewnym momencie zaczęłam wkładac do uszu( moich ) zatyczki, by go nie słyszec, przetrzymałam Maxa 2 noce i przestał sie budzic. Bo dla cycających dzieci takie budzenie w nocy to jak przytulanie, ale jak zobaczą ze nie wstajemy do nich to im sie płakanie nudzi i zaprzestaja procederu. A krowiego czy koziego mleka to raczej nie podawaj bo wapn i inne minerały masz w wywarach mięsnych i jak robiz dzidzi zupki to ma swoja porcje witamin i minerałów bez problemu. Ide pozbierac malinki...i wydam je sąsiadce. Ukłony dla Wszystkich.
data: 2006.06.30
autor: Magda Ciesielska
Ago spod Wrocławia dziękuję za radę. Marzeno z Gdańska dla mnie też obiady są łatwiejsze niż reszta więc bardzo zastanawiam się nad kursami i spotkaniem z Panią Anią. Mam na to wielką nadzieję... Pozdrawiam wszystkich.
data: 2006.06.29
autor: Agnieszka z Wrocławia
Byłam jeden dzień w Wąsowie, pani Ania prowadzi tam teraz kurs. Nie mogłam niestety dłużej, ale dobre i to. Powiem wam , że jeśli możecie to jeździe tam na następny turnus,to się nie zdaży często.Magiczne miejsce, wiejskość i sielskość, kozy, cudne fluidy, pyszne jedzonko, a pani Ania...? Jak ją zobaczyłam, to mowę mi odjęło. Strzaskana na mahoń, jeansy, t-ishrt, adidaski, po prostu nastolatka ! Popatrzyłam w lustro i wstyd mi się zrobiło, ale co tam, kuchnia PP posłuży również mnie, trzeba tylko czasu, bo jestem jak wielu z was na początku drogi.Dlatego mówię wam to działa !! Pamiętajcie jednak o emocjach, bo jeśli te wami rządzą, gotowanie może iść na marne.No i akceptacja wszystkiego dookoła to podstawa, punkt wyjścia.Ja też się tego cały czas uczę, kursy są w tym wypadku niezbędne, jestem po dwóch i mi mało ! Jak mój Mały podrośnie, pojadę na każdy:)))Do pani , która się nie podpisała.Jest pani na kuchni PP od tak dawna w sumie, ale brak w pani akceptacji swojego ciała, gdyż pisze pani o jakimś obrzydzeniu na jego widok. No i chciejstwo przemawia przez panią " a miało być tak pięknie"...to nie tak....sama pani się wpuszcza w maliny. Jak już wcześniej pisałam gotowanie to nie wszystko, trzeba pracować nad sobą i poprzerabiać pewne kwestie, a wtedy przyjdzie czas na CUDA, na pewno !!!!
data: 2006.06.29
autor: Rene
Ja do Pani/Pana bez podpisu. Chwile zwątpienia to przede wszystkim moment na zastanowienie się, gdzie knocę, jeśli to stan permanentny, to czas na wielką rewizję spojrzenia na PP. To nie żadna dieta! To sposób spojrzenia na swoje ciało, odkrywanie co szwankuje wewnątrz na podstawie oglądu zewnętrza, to również sposób pojmowania swojej świadomości- jej potęgi a także zdolności do destrukcji. Zaręczam Pani,że wcale nie miało być "tak pięknie", ale właśnie TAK JAK JEST TERAZ. To jest Pani potrzebne, by nabrać pokory i zinterpretować swoją sytuację, by mogła Pani zaakceptować, nabrać sił, popłynąć. W dodatku nie musi Pani tego robić sama, bo jest osoba, która po kilku latach mozolnej pracy nad sobą, postanowiła pomagać dając wskazówki innym! Nikt jednak nie zrobi nic ZA NAS. Możemy dostac niezbędne wskazówki, przecież to SKARB! Jak myślę o swoich początkach to wierzyć mi się nie chce, że tak długo nie przyjmowałam tego, tylko gotowałam, gotowałam, wściekałam się, gdy coś nie wychodziło,restrykcyjnie przestrzegałam zaleceń konsultacyjnych, by po 10 miesiącach usłyszeć, że jestem w depresji poporodowej, w ciągłym skurczu, stresie. Miałam biały jęzor- porządną warstwę nalotu, grzybicę skóry , źle śpiące dziecko z AZS i jeszcze furę problemów, które sama tworzyłam. I chyba tylko DZIĘKI temu stanowi rzeczy mogłam sie zdyscyplinować. Do dziś jeszcze parę rzeczy na mnie wisi, ale dostałam TYLE, że to już nieważne kiedy uporam się z pozostałymi śmieciami. A nowe, drobne śmietki, które trzeba regularnie usuwać to też normalka.A propos wagi, wydaje mi się, że osoby, które tyją na PP podjadają wieczorami, albo mają niekorzystny rozkład posiłków, np. kolacja później niż 19.00. Większość osob jednak gwałtownie chudnie, cyfry: ja przy wzroście 160cm schudłam po 2 mies. do 47kg!Później 45,a jak zobaczyłam że jest jeszcze mniej to przestałam sie ważyć-ciągle jadłam fury ziemniaków, gulaszy, warzyw duszonych, owsiznek. Jeszcze kilka miesięcy, ćwiczenia fizyczne i nie wiem kiedy wróciłam do wagi 48-50 kg. Teraz od kilku miesięcy mam 52kg i nie zastanawiam sie ile bym chciała i czy mi to odpowiada, bo po co. Mężowi odpowiada, bo mięśnie jędrne, nic nie wisi, miska D. Zatem kochana Pani wątpiąca, nie jest dobrze, to nie jest to, z pewnością czas na konsultację i dalsze zgłębianie tajemnic kuchni PP.
Początki nie są łatwe i do niczego nie namawiam, mówię tylko glośno, że ma Pani wybór i że wszystko jest możliwe!
No i szczerze życzę powodzenia! Czy potrafi Pani poczuc sie szczęsliwa już teraz? Proszę spróbowac, to możliwe!
data: 2006.06.29
autor: Ewelinka
Moje mama ma 55 lat i duze nasilenie objawów około menopauzalnych m. in. zawroty głowy, omdlenia, bóle stawów czy zakrzepowe zapalenie żył. Już nawet zdecydowała się na naszą dietę. Czy może ktoś ma doświadczenia ze stosowaniem diety w takim przypadku. Wiem, ze mama stosuje jakieś estrogeny i nie może pić imbirówki ani rosołów. Czy pożywienie neutralno rozgrzewające może zmniejszyć objawy ?
data: 2006.06.28
autor: Edyta z Bydgoszczy
Droga Magdo, moja Marysia jest na PP od piątego miesiąca. Od dwóch miesięcy je już cztery posiłki i wygląda kwitnąco, pierś jest tylko dodatkiem, więc głodna pewnie nie jest. Gratuluję,że Maxsio przesypia noce inni straszą mnie ,że to może jeszcze dłużej trwać.Denerwują tylko rozmowy z innymi mamami, w stylu a mój to dostaje wieczorem butle z kaszką na mleku i śpi całą noc..... Prawda jest taka, że jak wysłałam tego pierwszego maila to Marysia budziła się już tylko dwa razy w nocy,i kiedy nie złoszczę sie na ten nocny stan rzeczy, czyli pełna akceptacja to i sił przybywa.Nawet jeśli zdecyduję sie na odstawienie małej od piersi to co jej podam za mleko, kozie lub krowie?Właśnie wychodzi ze spraw skórnych i nie wiem czy to nie byłoby ryzykowne. A więc niech żyje cyc.Pozdrawiam wszystkie mamy
data: 2006.06.28
autor: Alicja z Poznania
Pani Alicjo, dzbanki zaroodporne w rozmaitych rozmiarach mozna kupic w kazdym supermarkecie, maja te wade, ze latwo sie tluka, i trzeba uwazac na raczke - jesli jest zbyt dluga moze sie za bardzo nagrzewac a nawet topic. Ostatnio pojawily sie tez te z nietlukacego tworzywa, ale nie nadaja sie do gotowania czegokolwiek bezposrednio nad plomieniem, trzeba uzywac rozdzielacza.Pozdrawiam
data: 2006.06.28
autor: Ania S.
czy chwile zwatpienia sa czyms normalnym??? po ponad rocznym zyciu wg PP wszystko sie zmienilo, tylko pojawia sie pytanie czy na lepsze??? 10kg wiecej chyba nie jest rzecza pozytywna, prawda??? czlowiek traci wiare zwlaszcza w siebie, traci checi do zycia i nabiera obrzydzenia na swoj wlasny widok, a mialo byc tak pieknie
data: 2006.06.28
autor: 
Pani Teresko!
Być może popełniam błąd? ale ja dodaję te płatki w smaku ostrym a miksuję w słonym ( sugerowałam się wskazówkami p. Ani na temat miksowania zupek dla dzieci, p.Ania każe je miksować zawsze w smaku słonym ale nie wiem niestety dlaczego :(). Jeśli popełniam błąd to mnie poprawcie.
Mam pytanie odnośnie owoców, jakie są dozwolone w ograniczonych ilościach? te ze smaku słodkiego, czy wszystkie są be..., co można z nich robić?
Moje dziecie 7 letnie dostaje jakiegoś amoku na widok owoców i stanowczo się ich domaga. Co mogę jej zaproponować?
A co z amarantusem, jaki to smak? i czy jest dla nas korzystny?
data: 2006.06.28
autor: Agiśka
Jestem po operacji prawego płata tarczycy. Postanowiłam zainteresować się swoim zdrowiem, które zaczęło ogromnie szwankować , a mam dwoje małych dzieci. Zaczęłam szukać inspiracji, aż w końcu wyjechałam do Polanicy Zdroju do sanatorium z synkiem i tam spotkałam panią, która zaczęła mnie wprowadzać w tajniki kuchni pp i ukierunkowała mnie na odpowiednią lekturę. Zaczynam powoli się wdrażać, ale każdy dzień rodzi wiele pytań i mam wrażenie , ze sobie nie radzę. Najprościej przygotować obiad, ale wiele problemów mam ze śniadaniami i kolacjami. Wracam już do pracy i z przerażeniem myślę o tym, że nie starczy mi czasu na przygotowanie trzech posiłków wg pp. Ponadto borykam się po operacji z nadciśnieniem,czasmi z palpitacjami serca, nadwagą i podbno skłonnościa do cukrzycy. Na razie przyjmuję tylko leki hormonalne na tarczycę , ponieważ pozostawiony płat lewy nie pracuje tak jak tego wszyscy oczekiwaliśmy. Jak sobie pomóc, by nie wpędzić siebie w matnię ogromu lekarstw? Czy jest jakaś na to rada? Pozdrawiam Panią Anię i wszystkich , którzy potrafia sobie pomóc.
data: 2006.06.28
autor: Marzena z Gdańska
Cześć. Dzieki Agiśko za proporcje:) Agnieszko z Wrocławia z tego co pamiętam to na poprawę poziomu hemoglobiny dobrze wpływa miód pokrzywowy a takze mieszanka Pana Paprzęckiego, ktorej skład mozesz znalesc w drugiej ksiązce. Muszę pomarudzić trochę..tęskno memu podniebieniu za twarozkiem, śmietaną, w końcu przez tyle lat się regularnie jadało. Postanowiłam że nie będę całkiem sobie odmawiać i czasem takiego superprzyprawionego sobie na chlebek nakładam. Nic na siłe. pozdrawiam mundialowo bo kibic ze mnie duży,pa.
data: 2006.06.28
autor: Aga spod Wrocławia
Witam. Od 1,5 roku stosuję zasady kuchni Pani Ania, a od 3 miesięcy śledzę forum i korzystam z Waszych doświadczeń. Widzę, że 95% aktywnych uczestniczek forum to młode mamy, ale może ktoś może mi podpowiedziec jak radzic sobie z klimakterium (głównie poty i uderzenia gorąca ).Biore leki homeopatyczne, ale one w niewielkim stopniu łagodza te skutki. Nie chcę brac hormonów,ale jestem już tym zmęczona i do tego jeszcze te upały, które potęgują efekt.
data: 2006.06.28
autor: Celina
Pani Teresko płatki miksowane nie przechodzą w smak słony tylko miksowane są w smaku słonym , dlatego że mikser elektryczny to energia wody tak jak kuchenka elektryczna, czyli smak słony. Jeśli chodzi o termosy to ostatnio dostałam świetny z firmy Tatonka, niemiecki ze stali nierdzewnej trzyma grubo ponad 24 godziny, można poszukać w internecie. Mam też litrowy ze stali nierdzewnej z makro też jest niezły, kosztował koło 20 złotych, ale trzyma krócej. Dzbanki można kupić w każdym hipermarkecie, takie jak na kompot. Coś ciężko znoszę te upały mimo że piję herbaty z lukrecji hektolitrami. Pozdrawiam serdecznie:-)
data: 2006.06.28
autor: Asia z Dąbrowy Górniczej
Ja mam termos 0,5 litra z IKEI - metalowy - nawet z rana następnego dnia trochę jeszce trzyma ciepło.
data: 2006.06.27
autor: Magda z Sopotu
Witam. Stawiam pierwsze kroki w zgłębianiu tajników kuchni Pani Ani. Gotuję zupę z młodej kapusty, czy mogę ją ugotować podobnie jak z białej , ale bez ziemniaków?
data: 2006.06.27
autor: Marzena z G.
Mam pytanie-co z ta jogą? dlaczego jest niedobra? wiem ze sa rozne rodzaje, niektóre niebezpieczne dla psyche ,ale zwykła hatha joga ...?
data: 2006.06.27
autor: etka
Alicjo z Poznania. Mała sie budzi bo jest głodna. Czy karmisz tylko i wyłącznie piersią ?? Jeśli, tak to na pewno jest głodna i dlatego budzi sie co 2 godz. Mój Maksiu tez był tylko na cycu do 9 mieś. ale nie dało sie dłużej bo nocami nie spał. Poczytaj w książkach Mamy nt jedzonka dla malutkiej a jakbys miała jakiegos watpia to napisz na mój adres. Pociesze Cie jednak że dzieci karmione piersią budza sie w nocy bardzo długo - Max ma 19 mieś i przesypia całe noce od tygodnia....... a żre jak smok. Głowa do góry.
data: 2006.06.27
autor: Magda Ciesielska (mciesielska@optima-france.com )
Czy ktoś zna wypróbowany przepis z zastosowaniem liści jarmużu? Pomóżcie - zanim smętnie zwiędnie w lodówce!!!
data: 2006.06.27
autor: Ewa W
Dziewczyny, czy macie pomysł, jak najszybciej podnieść poziom hemoglobiny (10,3)? Nigdy nie lubiłam truć się lekami a tymbardziej teraz, kiedy zaczynam "myśleć bardziej świadomie". Stosuję Kuchnię PP od niedawna i pewnie robię sporo błędów, ale może Wy macie już przetestowane przepisy, które są "bardziej wzmacniające"? Pozdrawiam wszystkie Świadome Panie i Panów oraz Panią Anię i Panią Magdę C.
data: 2006.06.27
autor: Agnieszka z Wrocławia
Mam podobny problem, co Ala z Poznania. Jednak nie zastanawiałam się nad tym jak oduczyć mojego 9-cio miesięcznego Michałka od tak częstego karmienia w nocy, ponieważ wszyscy w okół powtarzają mi, że to normalne, że budzi się tak często, szczególnie w upały. Może jednak nie musi tak być? Pozdrawiam.
data: 2006.06.27
autor: Marzena z Piastowa
To, że cebula duszona (przesmażana) przechodzi w smak słodki wiem z książek pani Ani, ale dlaczego miksowane płatki owsiane przechodzą w smak słony ?
Pani Agiśko, czy mogłaby Pani to wyjaśnić.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
data: 2006.06.27
autor: Tereska
Pani Aniu, wiem, że pisała Pani kiedyś, że włosy najlepiej farbować koło siedemnastej a czy mogłaby Pani podąć jak najlepiej umówić się na oczyszczanie twarzy do kosmetyczki? Pozdrowienia.
data: 2006.06.27
autor: Agnieszka
gdzie w Poznaniu można kupić żaroodporny dzbanek do gotowania herbaty oraz dobry termos pozdrawiam
data: 2006.06.27
autor: Ala
Kochane Mamy!Czy macie pomysł jak nauczyć prawie dziewięciomiesięczne dziecko spania w nocy....... Karmię piersią, mała budzi się co dwie godziny.Już czasamami brak mi sił.... A co do płatków owsianych, kupuję płatki z firmy Vita-Natura, to tak zwane bio- płatki, są dostepne w sklepach ze zdrowa żywnością. W Poznaniu na Zeylanda u adwentystów. Prawie zero łusek. Pozdrawiam
data: 2006.06.27
autor: Alicja z Poznania
Witam wszystkich:) Ja jeszcze o "cudownych" właściwościach owoców i innych "zdrowych" produktów. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego moja znajoma, jedząc dużo owoców, jogurów oraz pijąc litry zielonej herbaty, jest taka szara, wiecznie zmarznięta i niewyspana? Przecież powinna tryskać energią??? Teraz już wiem... Jest to oczywiście jeden z niewielu przykładów osób "zdrowo odżywiających się" i Wy pewnie też znacie takie osoby.
Do Agiśki: robiłam ciasteczka podobne do Twoich, ale dodawałam jeszcze szklankę uprażonych ziaren słonecznika. Smaczne bardzo, zastanawiam się tylko, czy ten słonecznik nie spowoduje, że ciasteczka będą ciężkostrawne? Jak myślicie?
Pozdrawiam
data: 2006.06.27
autor: Marzena z Piastowa
Wiecie, ja też miałam opory, żeby wypróbować cytryniadę Madzi Kalety (dzięki!)dla mojego prawie sześciolatka, opory spowodowane właśnie mało elastycznym spojrzeniem na jego grymasy przy jedzeniu ostatnio. Rzuca się na fasolkę, czy kalafior z tartą bułą, makaron, mięso poskubie tylko symbolicznie, może w końcu zrobię jekirgoś karpika + frytki. Myślę Grażynko, że również w sprawie herbatki wnioski Twoje są słuszne. Nawet mój młodszy zaczął wreszcie ją pić - jak już zawołał "Herbatki!" zamiast ciągle tego cyca, to chyba wreszcie robię dobrą. Oświeciła mnie Renia, która spróbowała i plując z obrzydzeniem zakomunikowała, że to same goździory (czyt. goździki) i zrobi swojemu małemu sama, bo w życiu by takiej nie wypił. DZięki, bo niemożliwe stało się faktem a moje "mleczka" trochę odpoczną sobie. Wiecie, on nawet widząc plakaty, czy okładki czasopism z porozbieranymi seksownymi kibitkami o wydatnychkształtach krzyczy : "Mleko, mleko pani ma, choć zobaczyć!". Buziaki!
data: 2006.06.26
autor: Ewelinka z Kosciana
Moje proporcje na ciasteczka:
1 jajo, 1/2 szkl.miodu, 1/2 k. masła, cynamon, imbir, kardamon, 2 szkl.płatków owsianych, szczypta soli,1/2 szkl. mąki, kurkuma, kakao.

Ja w smaku słonym te płatki miksuję, ponieważ daję czasem kawałek mojemu 2 latkowi i miał problem z pogryzieniem tych płatków.
Myślę, że mozna te proporcje jeszcze dopracować, żeby ciasteczka były bardziej kruche.
Pozdrawiam :)
data: 2006.06.26
autor: Agiśka
Pani Grazynko, bardzo jestem ciekawa, co odpisze Pani Ania na pani post, bo moje dziecko miewalo czesto wysypke na pupie wlasnie no i poci sie dosc obficie przy kazdej okazji, zwlaszcza podczas picia herbatek czy jedzenia cieplych zup i kiedy spi. Poza tym jest dosc aktywny , biega non-stop, mowi glosno i dobitnie, sporo krzyczy. Nie potrafilam dojsc przyczyn, jeszcze pol roku temu latalam do homeopatki i to niewiele w sumie dalo. Byc moze wlasnie przyczyna jest zbyt duzo czynnika rozgrzewajacego, ale ja - podobnie jak Pani - zawsze staralam sie go rozgrzewac bo ma tendencje do zasluzowywania sie, jego katary i kaszle bywalo ze trwaly miesiacami. Teraz tez chyba za duzo daje mu kawy zbozowej a za malo herbatek. Jednak trudno o te rownowage. Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.06.24
autor: Ania (Londyn)
Hej, hej. Znowu trochę narozrabiałam z dzieciakami. Pamiętacie: moje dzieciaki często mają katary.. Więc mam zakodowane w głowie: rozgrzewać! Dwa tygodnie temu zmarzły i znowu był katar i kaszel. Cieszyłam się, że nadchodzi ciepło, to ich wygrzeję. Zakończyłam rosół i wysłałam na słoneczko. Grzało pięknie, aż za pięknie. A ja jedzenie robiłam raczej jang. Tj. często na drugie śniadanie grzanka z czosnkiem duszonym, bez serka koziego (bo rok temu małego załatwiłam camembertem kozim i miał mega wysypkę, którą przepędziłam rosołkiem), chlebek oczywiście z imbirem, czasem chili. Puree ziemniaczane z czosnkiem, cebulą, kaszoryż. A do tego wysuszałam, czyli b. ciepła kawa zbożowa 2xdziennie, za mało naszej herbaty (tymianek, lukrecja, anyż), dużo zupy na indyku (mam ciągle kłopoty z doprawianiem zup na cielęcinie i wołowinie). Wędlina indycza do chleba, bo wieprzowa jest be. W domu gorąco, pocą się niemiłosiernie przy zasypianiu. Efekt: prawie natychmiast po gorących słonecznych promieniach (specjalnie nie zaganiałam dzieciaków do cienia) pojawiła się wysypka u dzieciaków. Tym razem zmarzlak, starszak ma mniejszą, a mały raczej ciepłokrwisty 2,5 latek większą na pupie po bokach i coś a’la ciemieniucha na głowie. Tym razem to nie nadmiar wapnia, tylko nierównowaga: silne jang, brak silnego jing, czyli płynów wytwarzanych przez śledzionę. Mam nadzieję, że to chyba słuszne wnioski. Zbliżają się upały. Jak chronić dzieciaki? Nie za dużo energii w pożywieniu, trochę wieprzowiny (kiełbaski na ciepło jednak do grzanki) nawet dla alergików, placuszki z jabłkiem, fasola szparagowa, bób bez łupinek, czyli to, co napisała Pani Ania. I znowu coś mnie „zamuliło”. Jesteśmy mikrokosmosem, tak pięknie wplatamy się w naturę, a ja tylko rozgrzewam, zamiast nawilżać. MYŚLEĆ KOBIETO, MYŚLEĆ. Poprawcie mnie, gdybym coś pokręciła..
data: 2006.06.23
autor: Grażyna z Lubonia
Dziekuję wszystkim za podpisywanie postów z miejscem zamieszkania. Myślę, że tak jak ja, dużo osób czeka na wiadomości czysto praktyczne o zasobach jakie oferują im miasta czy wioski w których mieszkają no i dają orientację odnośnie tego czy jest jeszcze ktoś...Mam jeszcze pytanie, czy ostrożeń może być innej firmy niż Herbexu?
data: 2006.06.23
autor: Edyta z Bydgoszczy
Cześć wszystkim:) Mam pytanie do Agiśki, a dokładnie o ciasteczka-alternatywę dla kulek. Robiłam niedawno cos podobnego i eksperymentuje z proporcjami skladnikow. Mozesz podać mniej więcej jakie proporcje stosujesz?jak długo pieczesz i w jakiej temp?
data: 2006.06.23
autor: Aga spod Wrocławia
Dziękuję Marcie R. z Warszawy za odpowiedź. Jak dobrze że jest forum i możemy się wzajemnie radzić i wspierać.Z podanych informacji wynika że mieszkasz w okolicach Saskiej Kępy. Ja też niedaleko - Grochów, więc myślę że nie będe miała problemów z odnalezieniem pieczywa zwłaszcza Magnackiego.
Czytałam też w prasie a potem w internecie ,że w Warszawie jest piekarnia SZWEDKA, która jako jedyna w naszym mieście ma certyfikat Fundacji Chleb Polski i wypieka pieczywo o jakie nam chodzi. Niestety nie wiem gdzie ten chlebek dostarczają, bo nawet na zapytanie mailem nie odpowiedzieli, więc może ktoś przypadkiem wie coś na ten temat.
Jestem jeszcze na początku stosowania PP więc tym bardziej takie,nawet najdrobniejsze informacje, ułatwiają mi /i myślę że nie tylko/ życie.
Jeśli chodzi o baraninę i jagnięcinę- widziałam wczoraj przy hali Mirowskiej - paw. 118 więc może komuś będzie bliżej.
Przyznam się że jeszcze nic z tych mięs nie gotowałam, ale mam wielką ochotę spróbować.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.Dobrze,że jesteście.
data: 2006.06.23
autor: Hania z Warszawy
To jeszcze raz ja, o pieczywie: wróciłam właśnie z zakupów, nabyłam też nowy chlebek (jak młyńskie koło) u "Czubaka". Nazywa się "magnacki". Pani w sklepie powiedziała, że od wspomnianego w poprzednim poście "chłopskiego" różni się jedynie tym, że "chłopski" jest na zakwasie z dodatkiem drożdży a "magnacki" na czystym zakwasie. Pozdrawiam
data: 2006.06.23
autor: Marta R. z Warszawy
Ulo z Elbląga ćwiczę rytuały tybetańskie polecane przez P. Anię. Książkę Petera Keldera "Źródła młodości" z opisem ćwiczeń można zakupić w sklepiku o ile sie nie mylę. Dostępna tez jest na stronie http://www.rytualytybetanskie.prv.pl, w czytelni. Ćwiczę wieczorem choć ponoć idealnie jest ćiwczyc rano ale niestety rano nie mam czasu. Efekty i tak są. Poprawił się znacznie stan moich mięsni no i poza tym ćwiczenia pomagają sie wyciszyć. POzdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2006.06.23
autor: Asia z Dąbrowy Górniczej
Witam wszystkich !!! Jestem "nowa" na forum.Pół roku trwa moje spotkanie z gotowaniem i filozofią życia po "ciesielsku".Zmiany w funkcjonowaniu mojego oranizmu i zmiany w życiu duchowym sa przeze mnie odczuwalne ( no i oczywiście przez moich bliskich).Wielokrotnie przeczytałam obie książki "żółtą " i "czerwoną" i wiem że wiele tematów jest dla nie nie zrozumiałe.Mam nadzieję, że na tym forum poprzez wymianę obustronną myśli i doświadczeń coś niecoś zrozumiem!
data: 2006.06.23
autor: Ewa W
Eluś na pewno ugotuję!!!Pięknie, że się odezwałaś, no i że przepędziłaś Demony Smutku. A propos truskaweczek, tych najpyszniejszych...żarłam je bez opamiętania karmiąc moje dziecko piersią, piłam soki WITa bo najlepsze, no i doprowadziłam je do takiego stanu że tylko usiąść i płakać, co oczywiście robiłam, no bo lekarze rozkładali ręce.... Ale sru !!! To przeszłość !!! teraz i tutaj jest CUDOWNIE, dziecko marchewkowe jak malina, wyłazi powolutku z tej ohydnej alergii, matka zdyscyplinowana do bólu ( gorzej z ojcem, mecze=piwo=mega katar=na własne życzenia ), a truskaweczki mogą leżeć i kompletnie mnie do nich nie ciągnie. Pani Alu, wszędzie trąbią, pijcie wodę, soki, jedzcie owoce, ochładzajcie swoje ciała od wewnątrz. Tylko że my jesteśmy odporni na te informacje i dobrze nam z tym.
A tak w ogóle to patrzę na słońce bez okularów.....Pozdrawiam cieplutko********
data: 2006.06.23
autor: Rene
Ulo z Elbląga, myślę, że powinnaś zwolnić i nie panikować - uspokoić się.Ja ostrożeń i korzeń lukrecji kupuję w sklepach zielarskich, nie wiem jak to się samemu wytwarza. Sól emską natomiast w aptece. A dopóki nie znajdziesz lepszego chleba to jedz 4-5 dniowy pszenno-żytni. Ja też nie wiem gdzie w Bydgoszczy można taki kupić( tylko na zakwasie). W Eko są, ale tylko razowe albo żytnie. Pani Aniu, czy to, że dziecko czegoś nie trawi znaczy, że nie przyswaja i wydala, czy , że wytwarza śluz? Muszę przyznać, że jestem na diecie od 2 lat - ale z owoców zrezygnowałam dopiero podczas karmienia piersią dziecka i niestety, że ostatnio zjadłam kilka truskawek. Były pyszne, ale zaraz odczułam je w żołądku a nieco później efekty wyszły mi na twarzy. Wcześniej nigdy bym nie pomyślała, że kłopoty z cerą mogą być po owocach. Dodam jeszcze, że na początku stosowania tej diety, wierzyłam w dobroczynne działanie kilku innych, teraz już jestem całkowicie przekonana do PP.Dziękuję też tym, którzy dzielą się negatywnymi skutkami jakich doświadczyli stosując np. Tombaka czy jogę. Nigdzie bowiem wcześniej nie udało mi się tego wyczytać.
data: 2006.06.23
autor: Edyta z Bydgoszczy
Alu. Ja też coś dodam. Skończyłam technologię żywnosci, specjalizacja: owoce i warzywa. Odżywiałam się w związku z tym bardzo zdrowo. Jak myślisz, czy jedzona przeze mnie w ciąży surowa natka pietruszki (dosłownie garściami, włos mi się jeży na głowie, jak pomyślę co wyprawiałam) podniosła lecący w górę i tak niski poziom żelaza we krwi? Odpowiedź: NIE. A czy wmuszane mojemu alergikowi soczki i deserki pomogły na zaparcia? NIE! Bolał go brzuch, a kupę rodził w bólach. Młodszy trochę lepiej, bo miał luźną, raz na około 10 dni i nie przybierał na wadze. Więc jak to jest z tymi witaminami? Gdyby to wszystko było takie proste, wystarczyłoby łykać preparaty witaminowe lub surowe warzywa i owoce (żeby broń Boże nie zniszczyć witamin obróbką cieplną) pogrupowane wg. zapotrzebowania na odpowiednie składniki. Nasz organizm to nie probówka w laboratorium, to CUD. I żeby dobrze funkcjonował potrzebuje wielu rzeczy. Jakich? O tym w książkach. A jak mu ich dostarczamy odwdzięcza się przepięknie. Pozdrawiam
data: 2006.06.22
autor: Grażyna z Lubonia
Gapa ze mnie, nie podpisałam się pod tymi warzywami.
data: 2006.06.22
autor: Grażyna z Lubonia
Do Eli. Jak gotuję Warzywa? Wrzątek, troszkę kurkumy (g), warzywko słodkie lub odrobina masełka, imbir lub warzywko ostre, sól. Do tego tarta bułka (zrumienić w rondelku mieszając bez tłuszczu, masło, odrobina imbiru. I nałożyć na ugotowane: kalafior, brokuł, szparagi, młoda kapusta itp.
A do ziemniaków jako smak otry ząbki czosnku, cebulę, czasami odrobinę imbiru. Smacznego
data: 2006.06.22
autor: 
Proszę napiszcie jak robić grzanki z piekarnika i kanapki, bo jakoś tego w archiwum nie umiem znaleźć. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2006.06.22
autor: miwi
Witam. Dawno nic nie pisałam, jakoś nie mogłam. Pan Smutek i Pani Dolina mnie odwiedziły, że niby na chwilkę, że to krótka wizyta a tu masz, tak pomieszkiwać u mnie bez pozwolenia – nieładnie.... i trzymały tak z dobry miesiąc, ale puściły już. Chciały zostać na dłużej ale przepędziłam na cztery wiatry i już jest Ok, jest miejsce na Panią Radość i jakiegoś Pana Pozytywnego.... niech sobie ona przyprowadzi :) he he. Napisze Wam co pysznego ostatnio ugotowałam. Wczoraj i jeszcze dziś miałam na obiad gulasz po irlandzku z jagnięciną. Tym pysznym mięsem zaraziła mnie Renatka, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Pewnego dnia przyszła do mnie przyniosła girę jagnięcą i powiedziała: „Kochana ugotuj se, to jest pyszne mięcho”. No i ugotowałam, to było ze 3 miesiące temu bo wcześniej nigdy nie jadłam, a tym bardziej nie gotowałam jagnięciny, od tej pory uwielbiam. Szukam różne przepisy nie-pięcioprzemianowe i przerabiam na nasze. Więc ten gulasz po irlandzku to robiłam tak: do naczynia żaroodpornego włożyłam mięso (g) oczywiście wcześniej dwa dni leżało w zaprawie z mąki ziemniaczanej, imbiru, dużo czosnku, pieprzu, soli, troche wody, cytryny, i rozmaryn i kurkuma, po mięsie wrzuciłam ziemniaki (sł), cebule czosnek, seler naciowy (o) i natkę z pietruszki (k) i w miedzyczasie sypałam prochami a na końcu odrobina rosołku wołowego no i ponad 2 godziny w piekarniku, pyszne przepyszne. Rene gotuj, zajebiste żarcie. Alu, po biotechnologii może Ty też ugotujesz??? Jeszcze chciałam napisać że jest to moje pierwsze lato pięcioprzemianowe czyli bez wody, bez owoców (troche mi pachną ostatnio truskawki, ale daje radę), bez zimnego piwa, bez lodów które zawsze uwielbiałam i jadłam po kilka dziennie i wiecie co, jest mi dobrze!!! a nawet bardzo, nie sądziłam, że herbatka z lukrecji którą właśnie popijam tak rewelacyjnie gasi pragnienie, że kubek kawy pomoże przetrwać upały. Pozdrawiam Wszystkich forumowiczów :)
data: 2006.06.22
autor: Ela
Ach zapomniałam!! Dziękuję Magdalenko za wsparcie!!! dziś było mi potrzebne gdyż dziś wkroczyła babcia moja! Było ciężko ale się nie dałam! akceptuję to że ona tak myśli w końcu miała wpajane że owoce to superwitaminki przez przeszło 60 lat!!! powiedziałam, że rozumiem że tak myśli ale gdzie w np w bananie są witaminy?? dowiedziałam się jak dojrzewają i straciłam na nie apetyt całkowicie choć jeszcze nie dawno były moim nałogiem!!!banany są bzidal!! nie radzę i jeść pod rzadną postacią!!!!
Jeszcze raz bardzo dziękuję Madziu!!!
data: 2006.06.22
autor: ula z Elbląga
witam wszystkich bardzo serdecznie!!!
Prosze o rade w sprawie ćwiczen???? o jakiej porze i co? moż jakas kniżka?? Asiu z dąbrowy może T^y? pomożesz?? zaawansowane panie PP (PięcioPrzysmakowe).??? upiłam w internecie nasionka osrtrożenia japońskiego i zaczęłam już chodowlę bo wiem że będzie mi potrzebny tylko pytanie jakie części takowej roślinki się używa? liście czy kwiatki? to samo z lukrecją - czytałam w archiwum coś o proszku a u mnie dostępny jest tylko korzeń w wersji płatkowej suszonej(czy to jest to to samo co wy stosujecie!! Wiem że dużo tych pytań ale pytałam się w sklepach też o sól emską i patrzą się na mnie jak na UFO!!! chleb piekłam sama zakwas też sama robiłam ale dowiedziałam się o piekarniku że gazowy jest niezbędny a ja mam elektryczny i opadły mi ręce.:( Pozatym kuchenkę mam gazową naszczęście choć wiem że to nie to samo co ognisko czy palenisko!! Rodzice mnie karcą że gotując warzywa dosypuję "świństwa" bo warzywa lubią ale nie z z przyprawami!!! jak wy gotujecie warzywa dodajecie przypraw czy samej soli bo rodzice są źli że marnują gaz gotując drugi raz TO SAMO tylko według mnie bez smaku!!!! Co robićć??

pozdrawiam wszystkich Bardzo gorąco
Kobiety i rodzyneczki(mężczyźni)PP jesteści the best! Tworzycie harmonię tego forum poprzez początkujących harmonizowanie!!!!!!
P.S. Chciałabym Was wszystkich poznać!!! Pani Aniu dziękuję że pani nie mówi wzystkiego namawia do wypróbywania i szukania samemu, może czasem bładzimy ale wiem gdzie jest światełko i jak tego będziemy chcięli to je znajdziemy nawet w najciemniejszym tunelu. Kłaniam się niziutko pani Aniu i dziękuję innym forumowiczkom za porady!!! Dziękuję Kasiu z pułtuska za wzytsko za tą wyciągniętą rączke Aniołku
Sciskam wszystkich!! OK lecę bo mi się owsianeczka przypali! Dzięki wam moje śniadaneczka terazsą urozmaicone i przepyszne!!! Buziaki :*
data: 2006.06.22
autor: ula z Elbląga
Dzień dobry. Uwielbiam takie listy jak ten Ali. Jest on typowym wyrazem poglądu osoby która wpada na to forum jak przysłowiowa śliwka w kompot, przeczyta pare wyrywkowych postów i wymachuje swoja łyzeczką bo uważa że ona ma rację. Miła Alu, poradzę Ci , a zapewne nie ja jedna, nie każ nam robic ani jeśc czegos na co my zwolennicy PP nie mamy wcale ochoty. Jeśli chcesz wyrobic sobie jakiekolwiek zdanie na temat naszego niejedzenia surowych owoców to przeczytaj najpierw obie ksiażki Pani Anny. I dopiero potem dyskutuj z nami. Witaminy sa nie tylko w owocach ale również w warzywach, roslinach strączkowych,przyprawach (!!!!) mięsie, itp itd. Jako ze jestes po biochemii powinnas to wiedziec. Zapewniam Cie, nikt z nas zwolenników PP nie ma szkorbutu, galopujacej anemii a gładkościa cery i świezym wygladem prześcigamy niejedna przewitaminowaną osobę. Dlatego ja powiem głośno: Ulo z Elblaga, tak trzymaj, nie jedz surowych owoców, jeśli masz na nie ochote to rób sobie duszone z miodkiem i cynamonem i imbirem, takie sa przepyszne. Polecam również dla Twoich rodziców jak dla Ali stara wysłużona pozycje pt. Popularne tabele wartosci odzywczych zywności Piekarskiej Janiny oraz moja ukochaną Irene Gumowska Od ananasa do ziemniaka.
data: 2006.06.22
autor: Magda Ciesielska
no zes sie wstrzeliła Alu. gratuluje braku subtelnosci
data: 2006.06.22
autor: monika (z łodzi)
Dzien Dobry Paniu Alu! Mam pytanko: czy czytala Pani ksiazki P Ani, ktore sa podstawa to tego aby sie wypowiadac na tym forum? Kazdy ma wolna wole i moze sam decydowac czy je owoce czy tez nie. Po przeczytaniu ksiazek zrozumie Pani o co w tym chodzi. Zycze milej lektury ;o)- napewno przewroci ona Pani swiat do gory nogami. Na poczatek zycze zrozumienia ksiazek. Pozdrawiam serdecznie. ;o)
data: 2006.06.22
autor: Alicja ( Brighton)
Ludzie? O czym ja tu czytam? Owoców nie jecie? A to dlaczego? Bo mają za dużo niezbędnych do zycia witamin? Wolicie je łykać w tabletkach? A może chodzi o zawartość cukru? Proponuję mniej słodzić herbatę a z owoców i warzyw nie rezygnowac, naturalne witaminy to najlepsze co może być i nic tego nie zastąpi! Uwierzcie mi..jestem po biotechnologii i coś w tym temacie wiem. Ulu z Elbląga - rodzicie maja rację! Jedz owoce!
data: 2006.06.22
autor: Ala
Kochani, cwicze joge od pieciu lat i jest dla mnie jednym z najwspanialszych podarunkow jakie w tym zyciu dostalem... Wielu z moich przyjaciol grajacych na instrumentach detych podziela moja opinie z uwagi na swiadomosc oddechu i ciala ktore dzieki niej uzyskuja, ale sa tez tacy dla ktorych joga "to nie to". Oczywiscie wiele zalezy od nauczyciela. W koncu jest to przeciez duchowa sciezka... Nie wiem jak to jest w Poznaniu - tym bardziej w Michigan, ale wierze ze w Stanach mozna znalezc naprawde dobrych nauczycieli. Sciskam wszystkich!
Postscriptum: Droga Pani Anno, oczywiscie ze wpadne na slowko! Dlatego pewnie ta czapka...
data: 2006.06.22
autor: Darek
Witam wszystkich, nie rozumiem o co chodzi z jogą. Wydawało mi sie że rytuały maja coś wspólnego z joga dlatego informacja o jej szkodliwym działaniu mnie zaniepokoiła, ale po odpowiedzi Pani Ani wnoszę, że chyba jednak wszystko w porządku i mogę dalej spokojnie ćwiczyć. Zaczęłam ćwiczyć miesiąc temu a efekty były widoczne juz po kilku dniach. Udało mi sie też znaleźć kwaterę nad morzem z dostepem do kuchni i kuchenką gazową, bardzo mnie to cieszy bo jak ostatnio byłam nad morzem to na pytanie o kuchnię wszyscy odpowiadali dziwnym spojrzeniem. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:))
data: 2006.06.21
autor: Asia z Dąbrowy Górniczej (wcześniej tylko Asia, zmiana podpisu za sprawą Pani Edyty)
Chcę jeszcze wrócić do sprawy pieczywa. Oczywiście na codzień chlebek pszenno-żytni i najlepiej wypiekany w sposób naturalny na zakwasie.Mieszkam w Warszawie i korzystając z internetu szukałam miejscowych piekarni, które taki chleb pieką. Niestety. Nawet te które chwalą się tradycyjną recepturą wypiekają pieczywo w nowoczesnych piecach elektrycznych, a do pieczywa na zakwasie dodawane są najczęściej jeszcze drożdże, a czytałam że spożywanie pieczywa z dodatkiem drożdży nam nie służy gdyż niszczy, korzystną dla nas, flore bakteryjną.Używany do wypieku zakwas też podobno najczęściej nie jest zaczynem naturalnym, tylko jest uzyskiwany w sposób nie do końca naturalny.
W związku z tym wszystkim mam pytanie czy należy szukać pieczywa bezdrożdżowego/czasem takie można nabyć/ czy też nie jest to dla naszego zdrowia tak istotne i wcale się tym nie przejmować i kupować to co oferuje większość sklepów.Pozdrawiam.
data: 2006.06.21
autor: Hania z Warszawy
Witajcie, odpisuję przed wyjazdem na kurs, następne odpowiedzi za dwa tygodnie. Kochani, są jeszcze wolne miejsca – w tych dniach zrezygnowały cztery osoby, możecie skorzystać. Pani Teresko, odpowiedziały Pani pięknie dziewczyny, nie będę nic dodawać. Pani Renatko, na ugryzienia, nawet najbardziej wrażliwych dzieci, najlepiej działa nalewka bursztynowa (5 dkg sieczki bursztynowej zalać ½ l spirytusu w karafce kryształowej z oszlifowanym korkiem, codziennie wstrząsać, nalewka będzie aktywna po 2-3 tygodniach). Na problem mięs grilowych odpowiedziałaś właściwie – możemy jadać wszystko, byle to było z odpowiednią powściągliwością. Urszulko, dobrze Pani odczytała moje grilowe przesłanie :) Pani Beato, pięknie Pani dziękuję za list, myślę, że inni forumowicze również – tak działa kuchnia i filozofia pp, jeżeli się do niej pozytywnie nastawimy. Jest wtedy lekiem na całe zło. Natomiast w sprawie Pani cukrzycy proponuję, aby jednak jesienią zgłosiła się Pani na konsultacje, by unikać błędów. Pani Aniu, w sprawie chronicznej temperatury proszę przedzwonić, o ile zdąży Pani jeszcze w tym tygodniu. Aspiryna jest potrzebna tylko w przypadku wychłodzenia, przemarznięcia. Przestrzegam Panią przed jakimkolwiek wynagradzaniem i przekupywaniem dziecka. Na spacery proszę zawsze zabierać ciepłe okrycia dla ochrony w pomieszczeniach klimatyzowanych, a do torebki łakoć dla dziecka lub kanapkę z miodem i imbirem. Pani Urszulo, cukrzyca nie jest tylko chorobą od nadmiaru cukru – jest to zniszczenie trzustki i śledziony. O przyczynach piszę w „Filozofii życia”. Słodzenie kawy niewielką ilością miodu nigdy Pani nie zaszkodzi. Pani Iwono, cieszę się, że wylądowała Pani w Swarzędzu i już ma Pani propozycję przedszkola dla dziecka. Pani Grażynko, już dziewczyny Pani dziękowały za list – bardzo mnie raduje, że się tak pięknie przemieniacie, że z ortodoksyjnych, zakręconych matek stajecie się akceptującymi dobrymi mamami. Pięknie Pani wszystko analizuje. Renatko, Twoje odpowiedzi na listy dziewczyn są dobre. Grażynko i tu Cię złapałam, masz dobre intencje, ale gubisz się w braku dyscypliny. To, że dziecko podnosi na podwórku wyplutego cukierka, nie wynika z jego braków żywieniowych!!! Jeśli będziesz pilnowała mycia rąk po każdym przyjściu z podwórka, przed każdym posiłkiem, uczulisz go na jego czystość, gdy odpowiednio zareagujesz, kiedy podniesie cukierka z ziemi – zdecydowanie mu go obrzydzisz wizją robali i innych obrzydliwości, dziecko więcej tego nie podniesie. W poprzednim liście zauważasz znaczenie Twojej akceptacji dla samopoczucia dziecka, a w następnym już marudzisz, że dziecko chude. Daj mu odtajać. Daj mu w spokoju nabrać właściwej kondycji. Po co mu połówka orzecha i suszony daktyl?! Dawaj mu jeść, może częściej. Kulki miodowe tak, jak najbardziej, kilka dziennie. Naleśniki z miodem, a nie z bananami. Zrób mu placuszki z jabłkami, tzn. do ciasta naleśnikowego wetrzyj jedno jabłko i daj więcej cynamonu. Kruche ciasto jak najbardziej do pizzy, ale pizzy mały kawałek, a kiełbaskę w formie parówki. Pani Aniu, myślę, że na wiele Pani pytań odpowiedziałam już wcześniej innym dziewczynom. Twoje cierpienia związane z pobytem mamy czy teściowej będą powtarzały się tak długo, aż wreszcie przemienisz się, uwolnisz, czyli przerobisz problem. W ten układ weszłaś z pewnością z własnej, nieprzymuszonej woli. Pani Agiśko, ciasteczka są ok. Twoja postawa wobec poczęstunku u rodziny była właściwa. Z pewnością dorośli mogą sami decydować, jak się chcą żywić, natomiast za dzieci jest Pani odpowiedzialna i należy je dyscyplinować. Właściwe relacje z dzieckiem nie powinny dopuszczać do sytuacji, kiedy zjada ono coś po kryjomu. Jeśli będą pojawiały się sensacje po tzw. grzechach, proszę wtedy dobitnie podkreślać, z jakiej przyczyny się tak dzieje. Dziecko powinno to zapamiętać. Oczywiście, bez leków możemy się obejść, ale tylko wtedy, gdy odetniemy się od przyczyn. Miwi, owsiankę gotujemy ok. pół godziny, na większym gazie, tak, aby uniknąć przypalania, które może być spowodowane kaszką kukurydzianą – ona się przykleja. Też mam wątpliwości co do gotowania na parze. Szczypiorek ma smak ostry, jednak w nadmiarze będzie oddziaływał jako smak kwaśny. Tak, Madziu, już odpisałam Grażynce, że pięknie się wydabrzacie :) Tyle w was cierpliwości, dobrej woli przemieniania. Pani Alicjo, wszystko, ku czemu się skłaniacie, co zaczynacie akceptować, musi przejść przez waszą świadomość. Wokół nas wiele jest teorii – na temat żywienia, na temat aspiryny, na temat homeopatii, a my powinniśmy trwać w swojej świadomości, przy swoich przekonaniach. Wspominałam wcześniej, że homeopatia jest dobra dla ludzi w starej świadomości, w starym jedzeniu, dla nas jest już niepotrzebna. Nie uważam, że filozofia pięciu przemian jest placebo i działa tu tylko nasza autosugestia. Natomiast z pewnością sukcesy będą tym większe, im będziemy mieli więcej ufności. Pani Benko, na Pani pytanie nie odpowiem – tutaj potrzebny jest długi wywiad i dyscyplina żywieniowa. Ostrożeń na pewno pomoże, proszę zajrzeć do archiwum. Pani Agiśko, ale te ciastka są duże, proszę dawać najwyżej połówkę. Panie Łukaszu, ja nie zaglądam do Pana ogródka i nie komentuję kwiatków, które Pan zasadził, a więc... Panie Darku, miło mi, że się Pan odezwał, czy pamiętasz o czapce, która została na wieszaku w Centrum? Filozoficzne przesłanie z Prawdziwej Księgi Południowego Kwiatu jest na czasie. Swoją świadomością musimy zaakceptować fakt, że zwierzęta, które decydują się, aby być naszym pokarmem, przedłużają swoje życie, ponieważ budują w nas życie. To samo możemy powiedzieć o roślinach. Nie będę tego tematu rozwijać, bo my to rozumiemy i akceptujemy. To budujące, że ciągnie Pana do takich rozważań, że wciąż szuka Pan potwierdzenia stanu swojej świadomości. Książeczkę Babci dostałam, oczywiście, zrobię z niej pożytek. Dzięki! Mam nadzieję, że wpadnie Pan kiedyś na słówko. Pani Edyto z Bydgoszczy, rosół esencjonalny to rosół esencjonalny, jest szkodliwy, bo ma za dużo soli mineralnych, szczególnie wapnia. Nadmiar mąki ziemniaczanej w klopsach spowoduje, że będą zbyt twarde i glutowate. Pani Ulko z Elbląga, gratuluję zwartej postawy i dyscypliny. Tak trzymać! Pozdrawiam serdecznie. A suszonych owoców proszę też nie jeść, chyba że kilka daktyli. Miła Joasiu z Ameryki, mam podobną opinię na temat i jogi, i lata :) Iwko, ciepełko jest ogólnie zniewalające i ogólnie dostępne :) W taki upał najlepiej się schładzamy zupą jarzynową, fasolką szparagową, bobem, czasem kawałkiem wieprzowiny, a nawet kurczaka. Właściwie nas to nawilża. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.12.28
autor: Anna Ciesielska
Chyba wszędzie tak gorąco, ale po tak srogiej i długiej zimie cieszmy się gorącym latem i wygrzewajmy się. A propos upałów mam pytanie. Mieszkam na wsi i mam ogródek, w którym rośnie: mieta, melisa, tymianek i wiele innych ziół. Do tej pory zawsze gotowałam herbatki ziołowe, ale teraz nie wiem jak je komponować, w jakiej kolejności wkładać do garnka? do zimnej czy gorącej wody? czy można zrobić mieszanki ziołowe i wsypywać do garnka za jednym zamachem czy też jak produkty przy gotowaniu wrzucać w okreslonej kolejności? Tyle pytań odnośnie samych herbat ziołowych.
data: 2006.06.21
autor: Krysia
URSZULO - diabetycy (cukrzycy) oczywiście nie mogą przesadzać ze słodkościami, ale są wyjątki, kiedy po zbadaniu sobie stężenia cukru we krwi okazuje się, że jest niski. Gdy gotuję kawę używam miodu symbolicznie (1/3 łyżeczki na dzbanudzek półlitrowy), aby zaakcentować smak słodki.
data: 2006.06.21
autor: Beata G
Witajcie!! Czy u was też tak gorąco? U nas w łódzkim 37 stopni w cieniu już nie wyrabiam za tym biurkiem. Ma ktoś pomysł na ochłodę i lepsze myślenie? Pozdrawiam!
data: 2006.06.21
autor: Iwka z Łódzkiego
Nazywam sie Joanna. Mieszkam w Michigan w USA. Ostatni raz bylam w Polsce w 1999. Urodzilam sie w Czestochowie i mam 37 lat. Przez ostatnie 5 lat cwiczylam yoge. W tamtym roku w lecie zakonczylam. Yoga ktora nigdy nie byla dla mnie.
Yoga ktora moze byc ,niebezpieczna, jak rowniez ci co ucza. Spowodowala, ze oddycham bardzo niereguralnie i jest mi trudno formulowac koncepty, czasami pisac i wypowiadac sie.
Lato - cieple, powolne, odychajace, zniewalajace.
Lato - pelne konceptow, czerwonosci i radosci,
Lato - majace soneczna bajeczna upalna niekonczonca sie sile - pasjonujaca pulsujaca zniewalajaca promiennosc
ktora ogrzewa i ociepla uswiadamia i rozbrajajaco upaja.
data: 2006.06.21
autor: Joanna Jakubiak
Potrzeba mi wsparcia! Rodzina (mama i tata) to nie to że ma mnie za dziwaczkę ale to negują i robią mi pretensje, zabraniają! jak nie chcem jeść owoców słyszę; "kiedyś to wiaderkami jadłaś a teraz co odbiło Ci , skad masz brac witaminy". Ale jestem twarda. Jak patrzę to mi ślina cieknie po pachy ale wytrwałam( byłam na bazarku po warzywa a owoce lśniły jak słoneczko w upalne dni) może nie odczuwam tego tak jak wy (jeszze) bo od bardzo krótkiego czasu stosuję się rygorystycznie, zaledwie tydzień ale juz czuję zmiany oczywiście na lepsze!!!!! Było mi tego trzeba przy dzisiejszym upale nie miałam nic do picia a mnie suszyło jak na pustyni, wszędzie napoje nic ludzkiego ale kupiłam sobie gorącą wodę wrzuciłam anatolka i po sprawie!!! jestem z siebie dumna ze wytrwałam! może to pycha ale sie ciesze z sukcesów że nie udaje im (rodzina i sklepy)się mnie złamać!
marzę o kursie ale mi chyba na to fundusze nie pozwolą :( i to jeszcze tak daleko - bo ja skrajna północ!!! Mam pytanko jeszcze małe pytanko co do owoców- suszone banany w olejkiem kokosowym i inne suszone owoce!! Tak samo szkodzą - proszę o rdę!!Jak trzeba zrezygnować to będę twarda!!! z góry dziękuję postrófki dla WSZYSTKICH pięciosmakologów!!!! jesteście the best! Zmieniacie ten trudny światek na lepszy , bardziej przyjazny!! To jest cudowne!! Tylko kilka dni a ja fruwam, zawsze rozumiałam ludzi tak mam od dawna, ale jeśli chodzi o samopoczucie to ... nie da się opisać!! Jest mi trudno z rodziną ale jak zobaczą to uwierzą, bo ja wierzę!!!
data: 2006.06.21
autor: ula z Elbląga
Wiecie, im więcej czytam forum i przestrzegam diety, tym mam więcej pytań. Czy rosół nazbyt esencjonalny to z powodu zbyt dużego kawałka mięsa, czy też z braku dolania wrzątku na koniec gotowania?Albo dlaczego może szkodzić zbyt dużo mąki ziemniaczanej w klpsach i czy matka karmiąca może jeść zupę pieczarkową? Acha, nie udało mi się jeszcze znaleźć płatków o których pisała Pani Magda C.ale o wiele mniej łusek mają płatki owsiane Solgera niż Kupca. Tak sobie pomyślałam, że dobrze byłoby gdybyśmy wszystkie oprócz podpisu na końcu postu pisały skąd jesteśmy, wtedy wiedziałybyśmy o wiele więcej.Pozdrawiam.
data: 2006.06.20
autor: Edyta z Bydgoszczy
Droga Pani Anno,
juz dluzej nie moge opierac sie przed wstapieniem do Forum... Pisze bo chcialem podzielic sie dwoma wspanialymi tekstami. Pierwszy pochodzi z Prawdziwej Ksiegi Poludniowego Kwiatu Mistrza Czuang-Tsy (tej samej ktora podaje Pani w bibliogafii swej Czerwonej Ksiazki) i opisuje mistrzostwo pewnego Rzeznika ktory poznal Tao. Pisze o tym gdyz kilka miesiecy temu, podrozujac pociagiem z pewna mloda Tajwanka - uzyskalem wreszcie odpowiedz na nurtujace pytanie o jedzenie miesa... Otoz tajemnica Rzeznika byla taka znajomosc Tao iz oddzielajac mieso od kosci potrafil utrzymac wolu przy zyciu. Jakiez to inspirujace! Czyz my kucharze w Pani Szkole nie czynimy podobnie? Gotujac swiadomie czyz nie przedluzamy zycia?
Drugi tekst jest znacznie mlodszy i pochodzi z Satipatthana Sutta ktora znalazlem w ksiazeczce Mistrza Thich Nhat Hanha pod angeilskim tytulem The Miracle of Mindfulness. Sutra o ktorej pisze nosi tytul The Foundation of Mindfulness i... jest w niej mowa o Pieciu Zywiolach! (W tlumaczeniu jest mowa o czterech, co jak sadze wynika ze znacznie mlodszego i przystosowanego do realiow zachodnich - przekladu). Otoz buddyjski mnich kontemplujac "cialo w ciele" jest doskonale swiadomy tego, ktory jego organ przynalezy do ktorego Zywiolu. To fascynujaca sutra!
Pozdrawiam Pania serdecznie, jeszcze raz dziekujac za niezapowiedziane spotkanie 6 kwietnia... Mam nadzieje ze kopia Zeszytu Kucharskiego z roku 1927/28 mojej Babci znalazla sie juz w Pani rekach. Usciski dla Wszystkich Forumowiczow!
data: 2006.06.20
autor: Darek
Agiśko, przedzwoń do mnie.
data: 2006.06.20
autor: Anna Ciesielska
Potrzebuje pomocy! Czy wiecie może co moge podać mojemu maluchowi na rozwolnienie(innych objawów oprócz katarku nie ma) nie jadł żadnych owoców itp. Podaję mu do picia żeby się nie odwodnił herbatkę uniwersalną (tymianek, anyz, lukrecja,imbir) ale słabiutką. Czy to o.k.? A co do jedzenia???
Rozwolnienie ma od wczoraj :(
data: 2006.06.20
autor: Agiśka
najlepiej ubierzmy się w kożuszki i przeczekajmy do zimy
data: 2006.06.20
autor: Łukasz
Proszę o radę! Mały (22 m-ce) ma od wczoraj rozwolnienie (nie jadł żadnych owoców itp.), co moge mu podać? Czy herbatka z tymianku, lukrecji, anyżu i imbru, do popijania jest o.k., a co do jedzenia???
data: 2006.06.20
autor: Agiśka
Droga Madziu!! :)
To co piszesz to miód na moje serce. Sytuacja z Twoim Piotrusiem bardzo przypomina sytuację z moją córeczką. Zakręciłam się strasznie przez co wciąż byłam zła, zniecierpliwionai fukałam na biedne dziecię ile wlezie. A jak zaczęła się moczyć w nocy to zaczęłam podejrzewać zapalenie pęcherza, chore nerki i co jeszcze się dało...
Ale pewnego dnia doznałam olśnienia, to przecież moja postawa tak na nią wpływa. Zaczeliśmy z mężem odpuszczać, akceptacja na maksa, i właśnie mija 2 tydzień suchych nocy.
Dziecko powoli odmienia się i wychodzi ze skorupy.
Co do słodyczy to kupię te ciasteczka owsiane i raz po raz jej podam, niech wie, że może też jak inne dzieci coś ze sklepu ;)))
A ten sklep na Ratajczaka to dokładniej w jakim miejscu??
Pozdrawiam serdecznie i słonecznie z upalnego Poznania!
data: 2006.06.20
autor: Agiśka
Witam wszystkich. Czy ktoś ma doświadczenie z leczeniem liszajca, czy przemywania skóry ostrożeniem mogą pomóc? A tak na marginesie, jakie właściwości ma ostrożeń i kiedy się go stosuje?
data: 2006.06.20
autor: Benka
Witajcie. Zajadam się z moją ośmiomięsieczną córcią jedzonkiem wg PP od czterech miesięcy i jest dobrze. Oczywiście jestem cała zestresowana tym niekończącym się gotowaniem, upałem w kuchni. Targają mnie wyrzuty sumienia,że zamiast iść na spacer duszę małą w domu bo muszę gotować...... Ale problemy skórne Marysi dużo dużo lepiej, no i ja nie jem zalecanych przez lekarzy bułek z margaryną i szynką brrr.Wszystko trzeba było eliminować.Dziękuję pani Aniu! Piszę też bo zdziwiła mnie informacja o aspirynie. W moim dawnym okresie makrobiotycznym byłam na wykładzie młodego lekarza, który przestrzegał przed aspiryną, bo hamuje działanie enzymów, ból mija, ale nie problem, podanie połówki aspiryny powoduje wyłączanie pewnych enzymów, co uszkadza układ odpornościowy. Tyle znalazłam w notatkach. Również Annemarie Colbin w książce "odżywianie a zdrowie"s.330 pisze o szkodliwości aspiryny.No i homeopatia, to cudowna tajemna dziedzina medycyny, nie można jej naukowo zmierzyć i zbadać więc ma wielu przeciwników. Mnie dwie granulki pomogły pozbyć się wieloletniego bolesnego zapalenia pęcherza.Dlatego wierzę,że może pomóc w wielu sprawach. A wogóle ta wiara, może PP działa bo tak mocno wierzymy.... Pozdrawiam gorąco .
data: 2006.06.20
autor: Alicja
Kochane Mateczki. Witajcie. Oj te dylematy z pociechami. Cos Wam znowu opowiem. Starszemu Piotrusiowi wyszła na buzi, w kaciku ust czerwona plamka wielkości paznokcia. Obserwowałam, podawałm imbirówke, pilnowałam jedzenia a plamka trwała. Pracuje w domu, ciągle w biegu i zaczynałam sie robic napieta, poszturchiwałam, kazałam słuchac, wieczorne bajki starszemu opowiadałam w locie, młodszy Max bardzo rozrabia i sie zakręcałam. Piotrek zrobił sie nieznosny, nie słuchał, szarpał sie z młodszym, miał szlaban juz na wszystko ale wciąz wszystko było nnie tak, płacze, robienie głupot i na przekór itp, itd. Cos mi podskórnie mówiło,ze powinnam zmienic postepowanie z Piotrem bo juz parę razy Mama zwróciła mi uwage ze wciąz mu nadaje, opierniczam, wymagam i stękam.Poza tym czułam że syn mnie denerwuje bo jest taki sam jak ja w dzeciństwie: slamazarny, głowa w chmurach, strachajło, delikatny, jak bysmy to nazwali ? moze ciepłe kluski. A ja teraz jestem energiczna superwoman i to czym byłam kiedys mnie irytuje. Dodatkowo mąż tez trabił na tej samej trabce i mały był sam przeciwko nam obojetnie czy robił glupoty czy nie. Powiedzialam stop. Zmieniłam z dnia na dzień postepowanie( uczuliłam równiez męża) i dałam mu to czego bezgranicznie potrzebował; jeszcze więcej ciepła, uwagi, akceptacji. Tego o czym tak fajnie napisała Grazyna. Dzieck
data: 2006.09.24
autor: M.Ciesielska
Witam wszystkich serdecznie! Ja najpierw do pani Grażynki, oj pięknie pani o tej akceptacji pisała, dało mi to wiele do myślenia, bo mam w domu łobuzującego dwulatka.
A teraz o moim gotowaniu no i problemach z tym związanych. Mianowicie chodzi o owsiankę, którą gotuję dla siebie i starszaka. Gotowałam w takim zwykłym garnczku no i się przypalała, (chociaż się gotowała na bardzo wolniutkim ogniu przez ok. godzinę). Ostatnio dokonaliśmy zakupu takiego specjalnego garnczka do gotowania mleka z podwójnym dnem i w to podwójne dno wlewa się wodę. No a teraz siedzę i kombinuję nad tym zakupem czy aby dobrze zrobiłam. Bo owsianka, mimo że gotuje się na ogniu to jednak na parze i nie wiem czy tak można. Oj zakręcony ten mój liścik, no cóż, ale moje początki w gotowaniu też nie są łatwe. Proszę wiec doradźcie początkującej!
Mam jeszcze pytanie dotyczące szczypiorku, jaka on ma naturę? Wydaje mi się, że jest ostry a jednak jako zielona część warzywa powinien być kwaśny. Ja już sama nie wiem.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2006.06.19
autor: miwi
To i ja dołączę do pytań Grażyny :). Moje starsze dziecię jest juz mocno "uświadomione" pięcioprzemianowo, jednak ma juz 7 lat i chodzi do szkoły a tam wiadomo, łakocie na każdym kroku i wiem, że ona często z tego korzysta niestety. Wie jakie są tego skutki ale nie potrafi się oprzeć :( pokusa jest za silna. Strasznie sie o to wściekałam kiedys ale stwierdzam, że ona sama musi dokonać wyboru i kombinuję....
Wymyśliłam np. ciasteczka, i tutaj pytanie do pani Ani czy one są "zjadliwe"?
Skład: miód, masło, jajko(s), dużo płatków owsianych, imbir, kardamon i cynamon(o), szczypta soli(sn) troche mąki pszennej(k), kurkuma,kakao(g)

Wiem, że to słodycze, ale wolę jak córka zje takie ciastko, niż batonika czy czekoladę którą ją ktoś poczęstuje.

Wczoraj mieliśmy znów "akcję" z babcią. Zaprosiła nas na kawę i mimo, że wie, że nie jemy słodyczy, na stół wjechał tort truskawkowy i inny tort.
Dzieciaki oczywiści się domagały, ale byłam twarda, ciasto szybko zniknęło ze stołu, niestety starsza pociecha dąsała si
data: 2006.09.24
autor: Agiśka
Uffff!!! Jest to okrzyk ulgi jaki wydalam z siebie po przeczytaniu listu pani Grazynki. Naprawde super, ze sie Pani dzieli swoimi watpliowsci
data: 2006.09.24
autor: Ania S. (vel z Londynu)
Pani Aniu, ja jeszcze w sprawie odżywiania i dyscypliny żywieniowej naszych alergicznych dzieci. Kiedy mój 4,5 latek podnosi na podwórku z ziemi jakiegoś (wyplutego?) cukierka i oblizuje palce po nim, ciarki mnie przechodzą. Zastanawiam się wtedy, czy jestem aż tak ortodoksyjna w kwestiach łakociowych, czy ma poważne braki żywieniowe. Jest bardzo szczupły i miał zawsze niski poziom żelaza we krwi (ostatnie badania robiłam około roku temu).
Myślę sobie wtedy, co powiedziałaby pani Ciesielska? W kwestii szczupłości: dawaj więcej jeść. Pewnie też trochę więcej mięsa. Ale łakociowo? Na co pozwolić, na połówkę orzecha włoskiego, suszonego daktyla raz na 2 tygodnie? Czy nasze kulki miodowe działają śluzotwórczo? Dawno ich nie dawałam z racji dość częstych i przydługawych katarów. Proszę jeszcze o potwierdzenie (żeby dzieciaka nie łudzić, że jak będzie gorące lato, to mama zrobi), czy można mu RAZ zrobić ryż z jabłkami, RAZ naleśniki z bananami (ja znowu o tych bananach…), kiełbaskę wieprzową na ciepło (uwielbia!) raz w miesiącu, czy wcale, kruche ciasto jako spód do pizzy? Dziękuję z góry. Kombinująca Grażyna.
data: 2006.06.19
autor: Grażyna
Dziękujęęęęęęęę pani Aniu, Grażynko i Jagódko za pomoc:))) Kryzys minął, jest lepiej.********Iwonko, to chyba dobrze, że wylądowałaś w Swarzędzu, pani Ania "pod ręką":))) Chyba lepiej nie mogłaś trafić, przedszkole pięcioprzemianowe rusza od września w Pobiedziskach, to przecież żabi skok od Ciebie.Ja mam nadzieję, że znajdę coś bliżej Lubonia, albo gdzieś w Poznaniu w okolicach mojej pracy na Ratajach i na pewno tak będzie. Pewnie pani Natalia do Ciebie napisze. Szczęściara z Ciebie, że hej !A gdyby Ci było do tych Pobiedzisk jednak nie po drodze, to zrobisz tak, jak mówiła to nam pani Ania na kursie, zrobisz się na bóstwo, założysz obcasy, wejdziesz do przedszkola X z podniesioną głową i powiesz, że twoje dziecko jest alergikiem, je tylko cielęcinkę, bo wszystko inne może spowodować u niego konwulsje, więc nie ma innego wyjścia, musisz przynosić swoje żarcie, powodzenia!!**********Hurra, Ania z Londynu umie mówić NIE !!!!Tak trzymać koleżanko !!!No ale jeszcze tak a propos tego twojego braku wyjścia, zdyscyplinowanie się to jest właśnie WYJŚCIE i to jeszcze musisz zrozumieć :)))A z witaminkami to ty sobie daj spokój, ugotuj rosół, wypij imbirówkę i przeczekaj, coś z tą twoją równowagą średnio...Musisz zaglądać do tych centrów handlowych? Wyślij męża....Pozdrawiam cieplutko :)))
data: 2006.06.19
autor: Rene
Witajcie. Dawno mnie nie było na forum. Działo się sporo, nie wiem od czego zacząć. Pamiętacie moje menu na drugie śniadanie dla dzieciaków? Sucha polenta, kopytka prawie suche, czyli z rosołkiem. Brakowało czegoś, a więc właśnie zrównoważonych wielosmakowych sosów. Tylko monosmaki, przewaga smaku słodkiego bombardującego śledzionę. Do czego zmierzam. Mój 4,5 latek „wychodzi” z alergii. A kiedy alergik jest zdrowy? Kiedy pożywienie jest urozmaicone, czyli nie ma monosmaków, nie je nabiału krowiego nawet w miniilościach (dziękuję Pani Aniu, teraz już wiem), nadmiar smaku kwaśnego, wapnia (zbyt intensywne rosoły). I bardzo ważna rzecz: stres. Dziecko przestraszyło się czegoś lub czuje się odrzucone przez rodziców. I to jest moja pięta achillesowa. Czemu ja znowu o dzieciach, a w zasadzie o tym starszym, z którym miewam „kłopoty wychowawcze”? Bo to ze mną jest problem. On mnie wychowuje i kiedy nie akceptuję go na dobre i na złe, pokazuje różki. A dyscyplinowanie dziecka, czyli uczenie go pewnych zasad, poprzez na przykład polecenia i zakazy jest możliwe wtedy, kiedy dziecko ma napełniony swój „zbiornik emocjonalny” przez miłość rodziców (matki) , czyli akceptację bezwarunkową. I żaden lekarz nie powiedziałby mi, że popuszczanie siusiu w ciągu dnia i czasami w nocy ma miejsce wtedy, kiedy mama użala się nad sobą i narzeka jaka jest zmęczona, „tworzy” potrawy w nowonabytym PIEKARNIKU GAZOWYM, a tu jeszcze bachor przeszkadza, znowu coś chce, psoci, leje młodszego. Tak, to Pani Ania powiedziała mi, że starszy syn jest najważniejszy. I nie chodzi o to, żeby mi wlazł na głowę. Mam zakodowane słowa: akceptujcie łobuzującego dzieciaka, a on się zmieni. Czyli bez akceptacji ani rusz. To wraca do mnie jak bumerang. Widzę, że akceptacja czyni cuda, dzieciak staje się łagodny, posłuszny i … szczęśliwy.
Nie tylko dzieciak, mąż również. Ma swoją pracę, czasochłonną i stresującą, więc żonie nie wolno gderać.
A teraz o obronie kawałka własnej podłogi, czyli o dosyć długiej (przymusowo, bo w domu było malowanie) 10 dniowej wizycie u moich rodziców, którzy jadają po staremu. Jechałam tam jak na ścięcie. Oczywiście pamiętałam, że mam akceptować WSZYSTKO, co mnie tam spotka. Zapomniałam jednak o UFNOŚCI. I trochę sprowokowałam swoje zakręcenie. Odwiedziny cioć, wujków, niezrozumienie rodziców. Nie potrafię jeszcze z uśmiechem mówić: tego nie jemy, tamto nam szkodzi. Mało tego: 4,5 latek Bartek biegał jak spuszczony ze smyczy: maczał paluchy w cukrze dziadka, w maśle, mówił, że będzie pił wodę, bo przecież potem wypije lekarstwo - imbirówkę, nadawał, czemu on nie może jeść jabłek a babcia i dziadek jedzą itp. Ja tylko biegałam i chowałam po dziadkach „nie nasze” rzeczy. Domyślacie się jakie były moje emocje.. Wykrakałam sobie brzydką pogodę, było okropnie zimno. Po drodze do domu dzieciaki zmarzły. Po powrocie nadeszły WWW (Magdo, ja też chłonę Twoje e-maile i dużo z nich korzystam), czyli katar i kaszel. A przy okazji zaserwowałam Bartkowi lekcje odpowiedzialności za swoje czyny. Dzień przed katarem wyjadł ze słoika miód (powiedział mi o tym sam i że było tego sporo). Wykorzystałam to mówiąc, że ten miód, podjadanie cukru spowodowało właśnie katar i kaszel. I chyba powooolutku coś do niego dociera. Też mam problem w tłumaczeniu dlaczego czegoś nie jemy. Przeważnie, że jest na coś uczulony. Ale na dłuższą metę to się nie da. Mówię, że jak zacznie chodzić do szkoły, to spróbuje cukierka itp. i sam będzie wiedział, czy jest jeszcze uczulony i czy jego żołądkowi i płuckom to służy. Przecież zetknie się tam z wafelkami, chipsami, jabłkami i wtedy ja go już nie upilnuje. Będzie sam wyciągał wnioski. Pocieszam się, że jest NAS coraz więcej i może taki sam „inny” kolega pojawi się gdzieś blisko niego. Tutaj też potrzebna jest nam drogie mamy ufność, że nasze dzieci będą szczęśliwymi i zdrowymi indywidualistami. I bez ufności również ani rusz.
Pa pa.
data: 2006.06.19
autor: Grażyna
Witam wszystkich serdecznie! Życie płata czasami niespodzianki. Z mężem miałam konkretne plany związane z pracą i mieszkaniem w Gdańsku, jednak wylądowałam w Swarzędzu. Udało nam sie kupić małe mieszkanko z pięknie urządzoną kuchnią,oczywiście z kuchenką gazową (od razu można gotować). powstało jeszcze jedno zmartwienie: zapisanie dziecka do przedszkola. Oczywiście szukam przyjemnego przedszkola dla pięcioprzemianowego dziecka. Przede mną wizyty w przedszkolach w Swarzędzu, a jeśli sie nie uda to w Poznaniu. Stąd pytanie do mam przedszkolaków w jakich placówkach najlepiej zapisać dziecko? Może jakaś mama do mnie napisze? Zawsze łatwiej naszym dzieciom będzie funkcjonować w większej grupie i będą się one lepiej czuły ze swoją odmiennością a personel lepiej zaakceptuje całą tą sytuację.
Iwona (witgar2@wp.pl)
Pozdrawiam serdecznie Renatę z Lubonia i Ewę z Kłodzka
data: 2006.06.18
autor: Iwona (witgar2@wp.pl)
Adres Stawiska http://www.ampodlipami.slupca.Im.pl.Mam pytanie do Pani Beaty, a może Pani Ania może mi odpowiedzieć. Czy przy cukrzycy można używać miodu ( ciągle mi to chodzi po głowie, jak wcześniej pisałam moja mama chorowała na cukrzycę) a ja pytam z czystej ciekawości, bo wiem że cukru na pewno nie można a jak jest z miodem.
data: 2006.06.18
autor: Urszula
Pani Aniu, bardzo dziekuje za odpowiedzi i jeszcze raz za rozmowe. "Ania z Londynu" i "Ania S." to jedna i ta sama osoba czyli ja, przepraszam, ze namieszalam z tymi podpisami. Dyscyplinowanie sie wychodzi mi juz bardzo ladnie (nie mam wyjscia, hehe), chociaz synek testuje mnie na kazdym kroku, a najgorsze jest dla mnie, szczerze mowiac, patrzenie na jego zawiedziona minke, kiedy mama na kolejny pomysl zakupu gumy rozpuszczalnej, batonika etc. mowi "nie". W ramach kompensacji kupilam mu wczoraj kanarka. A to lato ma swoje pulapki: latwo sie przeziebic (i dziecko rowniez) wchodzac z upalu do klimatyzowanego np centrum handlowego. Wlasnie mi sie to przytrafilo i dlatego mam pytanie o aspiryne: na co pomaga (oprocz zbijania temperatury) i ile mozna jej brac (mnie na ogol od chemii wysiada zoladek, nawet, paradoksalnie, od syntetycznych witaminek).A moze dac sobie spokoj (chociaz temp. w okolicach 39 C a tu upal taki...)
Serdecznie pozdrawiam wszystkich forumowiczow i Pania, Pani Aniu, dziekujac za cierpliowosc.
Aha, a ja jakos nie moge natrafic na zdjecia ze Stawiska w sieci...
data: 2006.06.18
autor: Ania S.
Kochani, bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum, choć był to całkowity przypadek. Chciałabym podzielić się swoim wielkim szczęściem jakiego doświadczyłam dzięki gotowaniu według pięciu przemian. Zaczęłam gotować dzięki mojej siostrze, która około pięć lat temu miała kontakt z Panią Anną. Na początku podała mi przepis na gotowaną kawę, potem okazało się,że jest wiele innych przepisów, które jak sami wiecie wymagają dokładności, cierpliwości (na początku) i zaufania, bo przecież bardzo trudno jest zrezygnować z przyzwyczajeń i stać się odpornym na reklamy, komentarze otoczenia. Byłam lekko przerażona kiedy zaczęłam wnikać w szczegóły poszczególnych przepisów, myślałam że długo nie będę trzymała się nazwijmy to rygorów tej filozofii. Na szczęście ( choć brzmi to dziwnie) straciłam pracę, więc miałam dużo czasu na eksperymentowanie. W chwili obecnej mam 37 lat, a od lat dwudziestu choruję na cukrzycę insulinozależną. Nie macie pojęcia jakie to niesamowite uczucie wiedzieć, że ja i moja rodzina odżywiamy się zdrowo. Szczególnie ja, po wielu latach fatalnych doświadczeń z kuchnią, bo przecież dla cukrzyka prawie wszystko jest niezdrowe. Wiem, że forum odwiedzają również niedowiarki więc chciałabym ich przekonać do tego sposobu gotowania. Gdy zaczęłam gotować ważyłam 85 kg przy wzroście 160 cm. Na wagę długo nie wchodziłam, bo nie wierzyłam, że ja mogę stracić kilogramy, ponieważ jak każdy cukrzyk nie mogę opuszczać racji żywieniowych. Po około roku gotowania PP weszłam na wagę i doznałam szoku. Nie robiąc zupełnie nic, aby schudnąć, ponieważ nie mogłam jeść już mniej (ja nigdy nie jadłam dużo)schudłam 3 i pół kilograma. Doznałam olśnienia! To działa również na mnie! Dzisiaj ważę 56-57 kilogramów, poprawiła mi się cera, zniknęły lęki o przyszłość, bo po 20-tu latach choroby mam prawo bać się starości, choroby oczu, nerek, stóp itp. Mój lekarz wyobrażcie sobie powiedział mi, że gdyby nie wiedział, że choruję 20 lat na cukrzycę, to po moich rewelacyjnych wynikach badań nigdy by nie uwierzył, że jestem cukrzykiem-weteranem. Kochani gotujcie i nie przejmujcie się innymi, bo trzeba zaufać sobie, a wszystko będzie dobrze. Z pozdrowieniami BEATA
data: 2006.08.19
autor: BEATA G.
Pani Teresko Pani Ania jak zrozumiałam dała odpowiedź ogólną dla wszystkich. Ja po kosulacji wiem, że nie mogę jeść wieprzowiny ani kurczaków i tego nie będę jadła z grilla, no chyba że mnie licho podpuści.
data: 2006.06.17
autor: Urszula
Renatko, kup w aptece nalewkę bursztynową i smaruj miejsce ugryzienia. Na pewno pomoże.
data: 2006.06.19
autor: Anna Ciesielska
Witam, czy ktoś ma może namiary na kwatery nad morzem z dostępem do kuchni? Pozdrawiam:-)
data: 2006.06.17
autor: Asia
dziewczyny, co robić jeśli dziecko zostało ugryzione przed jakiegoś owada czy coś tam i mu rączka puchnie? ma niezłą gulę, odpiszcie coś, przecież nie będę z pierdołami dzwonić do pani Ani, wielkie dzięki/ ps. nalewki z bursztynu nie mam i nie wiem, skąd ją brać....pozdrawiam moje drogie, a za oknem deszczowo...można odsapnąć po wczorajszym upale :)))) Pani Teresko kto ma problemy zdrowotne? Bez przesady, trochę dyscypiny i po chorobie, więc czasami jakieś kwaśne mięso nie zaszkodzi, przecież grilujemy sporadycznie/ dzisiaj też lecimy na grila, ja już swoje mięsko i bakłażana uszykowałam, sama sobie coś upichcę, no i sałatkę z czerwonej fasoli też zrobiłam, poskręca nas od tego czosnku, papapa :))))
data: 2006.06.17
autor: Rene
Nie rozumiem, większość z nas ma problemy zdrowotne, gdzie zabronione są kurczaki, wieprzowina, a na grila możemy kłaść wszystkie mięsiwa?
Pozdrawiam
data: 2006.06.16
autor: Tereska
Witam, Kochani! Aniu z Londynu, nie będę już nic dodawać, myślę, że wyjaśniłyśmy wiele przez telefon, poza tym forumowiczki również pomogły Ci zrozumieć wiele kwestii. Madziu, ja w sprawie Maksia, wyjaśniam nie tylko Tobie, ale wszystkim mamom małych dzieci, że wszelkie nadmiary smakowe (produktów) wywołają prędzej czy później u każdego określone reakcje. Reakcje te są zawsze zależne od naszych skłonności i predyspozycji, czyli – jak to mówię – od tego, w jakim miejscu mamy przetarte (uwarunkowania genetyczne), nie ma bowiem w naszych czasach ludzi idealnie zrównoważonych. Nawet jeśli kilka lat jesteśmy na naszym jedzeniu, wzmacniamy się i energetyzujemy, zawsze będziemy doświadczać huśtawki jin-jang. Ponieważ ta równowaga nigdy nie osiąga constans (stałości), dzięki temu nie pakujemy się w poważniejsze tarapaty, tylko na bieżąco korygujemy nasz układ energetyczny. Dziecięce katarki, kaszelki, sensacje żołądkowe czy temperatura to nie są choroby – to zawirowania energetyczne. Naprawdę, drogie mamy, macierzyństwo jest usłane takimi doświadczeniami, nie liczcie na to, że wejdziecie w czas całkowicie wolny od Tego typu problemów. Wiem, Magdo, że Ty już masz tego świadomość i jesteś spokojna. Najważniejsze są dla was dystans i właściwa analiza przyczyn. Wszystkie się tego nauczycie. Pani Edyto, Renatka Pani już odpisała, ja również dzieciom baraniny nie polecam, jagnięcinę owszem. Madzia niedokładnie wyjaśniła kwestię masła klarowanego – masło klaruje się dwukrotnie: raz roztapiamy w rondelku doprowadzając do zagotowania, schładzamy przez noc w lodówce, następnie wyjmujemy krążek masła, oczyszczamy z maślanki i ponownie doprowadzamy do zagotowania. Wówczas resztki zanieczyszczeń osiądą na dnie. Wolniutko zlewamy do czystego słoika i możemy przechowywać w lodówce kilka miesięcy. Takiego masła używamy do obsmażania mięska lub jarzyn, możemy też łączyć z oliwą i olejem. Nie nadaje się do smarowania chleba i polewania jarzynek – jest zbyt intensywne. Masło to jest bardzo popularne w Indiach (ghee). Oj, Samajo, Twój liścik był jak czekoladka na popołudniowe zamyślenie, dzięki! Tak, Madziu, poprawiłam Twoje trochę nieprecyzyjne masło klarowane. Dobrze, że zrozumiałaś, co było przyczyną ponownego kataru Maksia. Sanko, taka piękna pogoda, a Tobie chce się stać przy garach. Nie podam Ci żadnych przepisów na przetwory - sałatki, bo ich nie robiłam. Jeśli któraś z was będzie chciała je tworzyć, to z dodatkiem miodu, octu winnego, przypraw, czosnku, cebuli, proszę układać wg kolejności smakowych i kombinujcie. Natomiast powidła mogą być tylko z bardzo dojrzałych, słodkich owoców, a więc truskawki odpadają. Pani Marzeno z Lubina, już z Anią rozmawiałam na temat Pani listu – jest bardzo właściwy. Rene, za Twoje jagnięce aktualności dziękujemy. Malutka uwaga z propos klopsików – nie powinno być tak dużo mąki ziemniaczanej, no i gotować krócej, takie malutkie wystarczy 15-20 minut. Dobrze by było przed ich włożeniem pogotwać sam wywar przyprawowy z dodatkiem, jarzynek, cebuli (czosnku) i zieleniny ok. pół godziny. Tak, Renatko, ego trzeba trzymać krótko, przypominam to wszystkim, Jagodzie też. Pani Tereso, przypominam jeszcze raz, że homeopatia dla osób pozostających w innej świadomości i decydujących się na nią jest ok., choć z pewnością nie usuwa przyczyn. W naszym przypadku jest już niepotrzebna, wyjątkiem są ząbkujące dzieci. Pani Kasiu, na początku mojego listu odpowiedziałam na Pani wątpliwości. Pani Magdaleno K., cieszę się, że buzia ładna, ale katar to już nie wina trawy. Czerwiec jest najtrudniejszym miesiącem dla alergików - intensywne słońce, czas ognia, ciało jeszcze przykurczone, niewyregulowane. Proszę pamiętać, że w początkowym czasie wystarczy okruszek – serka, śmietany, mleka, ciasta, czegoś kwaśnego, żeby katar rozhulał się na miesiąc. Kiedyś też byłam alergikiem i doskonale pamiętam te reakcje. Potrzebna jest dyscyplina – rosołki, czosnek, imbirówki, może nawet aspiryna do porannej kawy. No i zero stresu, bo stres to skurcz. Dziecko reaguje tak samo, a więc proszę je identycznie dyscyplinować. Miwi46, daj dziecku spokój, Czego oczekiwałaby Pani od okulisty? W tej chwili najważniejsze jest, aby Pani jako matka karmiąca dyscyplinowała się właściwie. Życzę powodzenia! Pani Iwko, jeśli żal Pani pięciolatka, proszę usuwać mu z pola widzenia łakocie. Co z oczu, to z serca. Jagoda podała Pani przykłady kanapek. Jeśli herbatki nasze zniewalają Panią, proszę dodawać więcej imbiru. Jesienią powinna Pani zaliczyć konsultacje. Tak, Jagódko, Twoja czujność jest mi potrzebna. Pani Olu, już trochę napisałam o alergii, ale jeszcze przypomnę o gimnastyce. Astmatycy i alergicy bardzo dobrze reagują na ćwiczenia, zwłaszcza tułowia, wymachy rąk – chodzi o dokrwienie i dotlenienie płuc. Po 20 minutach ćwiczeń mamy kilka godzin komfortu bez kataru. Może Pani uciskać sobie klatkę piersiową, tzn. punkty między żebrami wzdłuż mostka, głęboko oddychając – mnie to pomagało, ale uciskałam je aż do momentu, kiedy poczułam rozluźnienie w płucach i odkaszliwałam. W herbacie proszę zmniejszyć ilość lukrecji, dodać anyżu i więcej imbiru. Pani Renato, nie wiem, jaka jest przyczyna zaburzeń w miesiączkowaniu. Proszę zadzwonić w przyszłym tygodniu. Pani Ago spod Wrocławia, problem żołądkowy to problem nie wołowiny, ale niezrównoważonego posiłku – za mało przypraw, zjedzony w stresie, zbyt obfity, w pośpiechu, nadmiernie mięsny - choć z pewnością cielęcina jest delikatniejsza. Podejrzewam, że ma Pani problemy z wątrobą, więc czosnku surowego nie radzę, za to polecam imbirówkę, minimum dwa razy dziennie. W sprawie zęba powinien wystarczyć ostrożeń, ale nie wiem, w jakim jest Pani stanie. Na litr wody proszę dać 4 łyżki ostrożenia i płukać nie rozcieńczonym, trzymając dość długo w ustach. Madziu, wyjaśniając, co było przyczyną kataru dzieci, dajesz matkom kolejną ważną informację dotyczącą czujności w czasie lata – jest wówczas dużo więcej pokus, więc imbirówka i rosół powinny być stale pod ręką, z tym, że rosół głównie przy przeziębieniu (przemarznięciu). Przypomnę jeszcze, że w momencie, gdy zadziałamy czynnikiem skurczającym (zimno, stres, nadmiar kwaśnego, nadmiar wapnia, np. sery), powstaje w organizmie skurcz mięśni oraz niedotlenienie i niedokrwienie skóry, a także nadmierne uaktywnienie wątroby, serca i płuc. Wtedy właśnie pojawiają się sensacje skórne lub katary, kaszle, ataki astmatyczne - naszym zadaniem jest doprowadzenie do rozluźnienia, a nasze jedzenie, imbirówka, rosoły, czosnek tak właśnie działają. Pani Joanno M., kasza jęczmienna jest rzeczywiście ostra. Sos pomidorowy, który podaję w II książce, zmodyfikowany wg Pani uznania, może być również keczupem. Pani Aniu z Londynu, jednym zdaniem tylko jeszcze raz przypomnę – problem z synkiem to Pani osobisty problem, czyli uwolnienie się od mamy i uwierzenie w siebie jest warunkiem właściwych relacji z dzieckiem. Renatko, ten Prosiak jest po drodze do mojej pracy. Skąd Ty to wszystko wiesz? :) Pani Agiśko, jeśli chce się Pani przekonać, jaką szkodę wyrządzą owoce dziecku, proszę spróbować. Jak zdyscyplinować babcię? Kombinuj. Swoje ego, dzieci i babcię trzeba trzymać krótko :) Kisielu z truskawek zabraniam !!!! Z późniejszych słodkich owoców tak, ale po odrobince, bo dzieci małe. Aniu S., mam nadzieję, że to, co napisałam wcześniej, wyjaśniło Twoje wątpliwości. Nie myśl o zimie, ciesz się latem. Dyscyplinuj się, pij imbirówkę i będzie wszystko ok. Tak, Renatko, mecz też oglądałam i byłam zachwycona grą naszych chłopaków – zrehabilitowali się. Poza tym cieszę się, że Twoja świadomość pozwala Ci mieć właściwy dystans do dziecka i właściwą akceptację – czułość dla swojego mężczyzny. Jest to dla mnie bardzo radujące!! Ani również odpisujesz właściwie. Pani Ulo, o kanapkach wspominałam wcześniej, proszę zajrzeć do archiwum. Przypominam, że kanapki nie muszą być wg kolejności, ale muszą mieć przyprawy, jakieś mięska, jarzynki. Myślę, że dziewczyny się tutaj wykażą i Pani odpowiedzą. Proszę się nie przerażać, wszystko się ułoży. Pani Urszulo, na grila możemy kłaść wszystko, na co mamy ochotę – warzywka (bakłażany, kabaczki, cebula w połówkach, ząbki nie obranego czosnku) oraz mięsiwa – kotleciki z piersi indyka, ze schabu, z karkówki, skrzydełka kurczaka, polędwica wołowa, mielone, kiełbaski. Doprawiajcie mięsa dużą ilością przypraw, mogą oczywiście być marynowane w naszej zalewie lub posypywane bezpośrednio. Bawcie się i fantazjujcie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2006.06.16
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu mam pytanie.Oglądałam kiedyś zdjęcia ze Stawiska w internecie (ciągle tam są) i widziałam Panią na zdjęciu przy grillu, w związku z tym, że zaczyna się sezon grillowania, pytam czy możemy coś na grillu upiec, jeżeli tak to co? A tak na marginesie to ja się też bardzo cieszę, bo mam 4 dni wolnego, mogę coś upichcić,pogrzać się na słoneczku i trochę odpocząć.Miło mi również,że mimo upalnej pogody ciągle ktoś się odzywa na forum i można poczytać.
data: 2006.06.16
autor: Urszula
mam małe pytanko po lekturze książek co najlepiej kłaść na kanapki bo troce sie zdezorientowałam
data: 2006.06.16
autor: ula
No i przegraliśmy mecz, chłopaki walczyli w tej Germanii jak lwy, trzeba to uczciwie powiedzieć.Napędzili Niemcom stracha. Też tak walczcie dziewczyny, zawsze i wszędzie, a ty Aniu z Londynu weź się za siebie i pilnuj swoich emocji, bo kto wie, czy twoje problemy zdrowotne nie są proporcjonalne do twojego stanu ducha :)))Wyluzuj i zaakceptuj wszystko to, co dzieje się koło ciebie. Weekend przed nami, oj jak dobrze. Będziemy siedzieć w domku, bo tego pragnę najbardziej, będę pichcić i wystawiać buźkę na słońce.Mój chłop pewnie kupi sobie truskawki, niech mu tam będzie, a jutro zamiast marchewki gotowanej sięgnie po kiszonego na obiad, ale co tam, przecież z tego powodu nie będę go kochać mniej, co?Pozdrawiam jak zwykle cieplutko, a Madzi C dziękuję za to, że tak często pisze na forum, jej posty to prawdziwa lekcja pokory, dla mnie oczywiście.
data: 2006.07.12
autor: Rene
Witam ponownie. Jesli mozna, to mam jeszcze pytanie do Magdy: czy naprawde "zakatarzone lato = zdrowa zima"? Troszke mnie to zaskoczylo.Przepraszam, ze tak sie o wszystko dopytuje, ale akurat to lato przechodze fatalnie, najpierw mialam objawy kataru siennego (pierwszy raz w zyciu!!!) a teraz w upaly niezbyt dobrze pracuje mi zoladek i w dodatku przy najmniejszym wiaterku potwornie bola mnie uszy (potem bol przechodzi, ale nic z nich nie wycieka)i zatoki. Stosuje masc kamforowa, rosoly, imbirowke, i tak az do nastepnego razu... I juz sie boje zimy, bo w ostatnia ciagle bylam przeziebiona,a wiecej imbirowki niz ja obecnie pic sie juz chyba nie da, hehe.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam, bo gdyby nie to forum, nie wiem, jak dalabym sobie rade na tej obczyznie.
data: 2006.06.14
autor: Ania S.
Dziękuję za przepis na klopsiki. Jagnięciny w Auchan niestety nie dostałam ( czy ona jest tylko w określone dni?)ale zrobiłam wczoraj klopsiki z indyka w jarzynach. Mały śmigał aż miło. Zjadł 2 wielkości piłeczki pingpongowej, ale miał apetycik na więcej.
Mam dylematy z babcią, wiem że daje małemu podczas mojej nieobecności np. owoce. Babcia się nie przyznaje ale ja jestem pewna, że tak jest bo wiem to od innych osób :(
Zastanawiam się jaką szkodę może wyrządzić mu jedzenie np. 2-3 razy w tygodniu kawałka jabłka czy kilku truskawek. Kurczę, nie wiem jak wyegzekwować "posłuszeństwo".
Mam też powód do dumy (obym zaraz nie dostała po głowie).
Byliśmy nad morzem, przed wyjazdem oba dzieciaczki dostały kataru do pasa i temperatury na poziomie 38-38,5 stopni.
Ja załapałam zaraz po nich i myślałam juz, że nie pojedziemy. Czułam się okropnie (maluchy pewnie też). Ale pierwszy raz przy takim przeziębieniu i paskudnym kaszlu na dodatek nie podawałm nic oprócz naszych rosołków, imbirówek itp. Przeszło po tygodniu jak ręką odjął.
Jestem pewna, że jeszcze pół roku temu poleciałabym do lekarza i dała tone leków :((

Pani Ania kiedyś mi napisała, że wierzy iż nadejdzie czas, że nie dam dzieciakom żadnych leków. Wtedy nie byłam tego taka pewna, teraz wiem, że tak można. Poprostu jestem PEWNA, że można inaczej, choć nie zawsze krócej, ale o ile bardziej naturalnie :)))

Wczoraj zadzwoniła do mnie koleżanka, i prosiła o rade jak podawać dziecku leki (jestem w tym naprawdę ekspertem, moje starsze biedne dziecko zjadło ich w swoim krótkim życiu kilogramy:(( ). Powiedziałam jej jak te leki aplikować, ale całą soba krzyczałam "po co??". Niestety wiem, że świata nie zbawię. Ważne, że mój mały świat żyje już inaczej i wierzę w to,że lepiej.

Czy mogę dzieciom ugotować kisiel z truskawek, miodu i prochów??

Pozdrawiam bardzo serdecznie.
data: 2006.06.14
autor: Agiśka
Pożeracze jagnięcinki z Poznania i okolic, uwaga!!W Prosiaku na Wildzie pojawiła się wczoraj świeża jagnięcinka, oczywiście połowę wykupiłam, pani powiedziała, że na próbę kupili, czy się będzie sprzedawać. Więc jedźcie i wykupcie wszystko, żeby znowu zamówili.Patrzyła trochę na mnie jak na dziwoląga, bo tak serdecznie się ucieszyłam, jak zobaczyłam comberek !!!! No i zapytała mnie czy to dobre ??? :)))) No cóż na okrągło ma przecież fanów wieprzowinki i kurczaków zapewne :)))Dzisiaj biorę się za przyrządzanie.******************Pozdrawiam cieplutko****
data: 2006.06.14
autor: Rene
Pani Aniu, bardzo Pani dziekuje za nasza ostatnia rozmowe. Na pewno nie bede juz dziecka ciagala po cmentarzach bez potrzeby. Mam jeszcze male pytanko odnosnie slodu jeczmiennego: mozna toto jesc? W smaku calkiem niezle, ale chcialabym sie upewnic co do energii.
Renatka, dzieki za przepis na klopsiki, nie robilam jeszcze, ale juz widze, ze przypraw to ja dodawalam znacznie mniej. W ogole to pozdrowienia.
Chcialabym tez odpowiedziec pani Marzenie: po przeczytaniu Pani postu poczulam sie jakby mnie ktos lekko zdzielil palka, ale chyba bylo mi to potrzebne. Myslalam nad tym calym zagadnieniem i wyciagnelam wnioski. Pozostaje jeszcze wprowadzic je w zycie. Ksiazki jeszcze nie kupilam, mam nadzieje, ze mozna ja nabyc wysylkowo, bo na angielskich psychologow jakos nie mam ochoty... Aha, i slusznie Pani zauwazyla, ze nie bylam ostatnio w najlepszej formie, stad ten rozpaczliwy mail: odwiedzila nas moja mama, ktora twierdzila, ze dziecko przez te wszystkie ograniczenia ("no przeciez jemu nic w ogole nie wolno!!!") jest takie wybuchowe, ze mu robie krzywde i ze w przyszlosci bedzie mial duze problemy ze zdrowiem, bo jak tylko zje cos nieodpowiedniego, to bedzie mial bardzo gwaltowne reakcje. Wiem, oczywiscie, ze przyjazd babci mnie nie usprawiedliwia, tak naprawde problemem jest moja obawa przed byciem "inna".
A tak przy okazji: moze sa w Londynie jakies 5-przemianowe mamy prawieprzedszkolakow, ktore maja (lub nie) podobne rozterki?
Dobranoc.
data: 2006.06.14
autor: Ania S.
Witam.Planuję jutro zrobić krokiety z kaszy jęczmiennej wg książki Pani Ani.W przepisie podane jest,że gotowana kasza jęczmienna jest w smaku słodkim, czy tak jest rzeczywiście?
I jeszcze jedna prośba,czy któraś z dziewczyn mogłaby podać przepis na keczup wlasnej roboty.Bardzo byłabym wdzięczna (:
data: 2006.06.13
autor: Joanna M.
Dzień dobry a raczej dobry wieczór. Połozyłam w końcu dzieci spac, w domu błoga cisza, piszę zatem m.in. odpowiadając Kasi na jej wątpliwości i pytania. Miła Kasiu, jakby Ci powiedziec......ja bardzo lubie katary i kaszle. Dla mnie to nie choroby tylko WWW - Wielkie Wywalacze Wilgoci. Nie wiem czy pamietasz-pierwszy katar był spowodowany przedobrzeniem mieskiem a drugi juz rozwikłałam - dzieci w pierwszy upał taplały sie w misce wody. Przy czym starszy syn cichcem dolewał zimnej wody z węża. Po pół godz. mieli mokre nogi, spodenki, gacie. Pewnie imbirówka jakos by i ten katar popchnęła ale znów zrobiłam solidny, dobry rosół( po 3-tyg przerwie) i Max tez pare łyków wypił. Ma teraz piekny miesisty kaszel i obfity katar. Łaże za nim, wycieram nos, smaruje klatke piersiowa bursztynem, uwazam z mięsem, daje na słońce i czekam az sie porządnie oczyści. Bo przyznam sie bez bicia że mógł sie tak zasluzować miesem ale i równiez okruszkiem ciasteczka albo nie wiem czym ( ciągle karmie piersia i czasem cos zjem nieodpowiedniego )i fajnie jest że tak samoczynnie, jego małe ciałko sie oczyszcza. Ja sama jak zjem ciastko lub serek to na drugi dzień rano mam katar, czyli oczyszczanie. Wiec nie nazwałabym tych dolegliwosci chorobami tylko wybawieniem. Co innego jak ktos je byle co i byle jak i smarka na okragło.Pomyslisz, jest lato, ciepło, nie powinnismy niedomagać. Wiedz jednak że zakatarzone lato = zdrowa zima. Piotrus tej zimy nie miał grypy i kaszlu a do przedszkola chodzi. Inni padali jak muchy a on trwał. Twój synek na razie nie choruje ale im dalej w las tym więcej krzaków czyli organizm bardziej czujny i wrażliwszy na nieodpowiednie bodźce. Reaguje od razu na naze emocje, stres, jedzenie. Mysle jednak że lepiej radzic sobie teraz z malutkimi choróbkami niz później z zawałem ,rakiem, cukrzyca, bezplodnoscia czy osteoporoza ?? To na tyle. Mam nadzieje ze Cie uspokoiłam. zycze dobrej nocy wszystkim.
data: 2006.08.22
autor: Magda Ciesielska
Witajcie! Pani Aniu mam pytanie. Czeka mnie usunięcie zęba-ósemki i oczywiście lekarz przepisze mi antybiotyk, wiem jak to jest bo dwa lata temu usuwalam. Zamierzam sie tym razem uchylic od tego zalecenia. Co robić? Oczywiście pomyslalam o płukaniu jamy ustnej ostrożeniem. Większe ilości czosnku i cebuli na czas gojenia i nie wiem co by tu jeszcze? Prosiłabym o podanie sposobu przygotowania ziela jeśli będzie mi przydatne. Z innej beczki, przechodzę dość burzliwe zmiany w świadomości. Czasem az za duzo bolu ale wiem że potrzeba mi zmian. Mam chyba dość osłabiony żołądek bo ostatnio po zjedzeniu wołowiny miałam problemy-mdłości. Chyba przydalaby sie cielęcina. Jesli chodzi o czosnek to duszony chyba tez jest łatwiej strawny? Kończę już bo z czymś sie gryze i nie mogę sie skupić. Dużo serdeczności dla wszystkich Forumowiczów. czesc
data: 2006.06.13
autor: Aga spod Wrocławia
Mam pytanie odnośnie zaburzen hormonalnych, bo raczej z nimi wiąze sie moj nieregularny cykl miesiączkowy. Ostatnie zmniejszył sie nawet do 22 dni, koszmar. Jeszcze troche a zapewne nabawie sie anemii. Jak mam postepowac w tym przypadku, czy potrzebuje jeszcze wiekszego czasu, aby bardziej doprowadzic wszystko do normy(gotuje wg PP od 1 roku). Za pomoc dziekuje.
data: 2006.06.13
autor: Renata
Witam serdecznie:) Dawno tu nie zagladalam i zaleglosci mam mnostwo. Najpierw podziele sie jednak swoja radoscia - jestem w 9 tyg. ciazy:)) Ogromnie sie ciesze, bo byla dlugo wyczekiwana. Jestem alergikiem i astmatykiem i ta piekna pogoda za oknem zbytnio mnie nie cieszy, bo to oznacza, ze trawy kwitna i pyla jak szalone. Jem wedlug PP mniej wiecej od pazdziernika i juz kiedys piaslam o zbawiennym wplywie tej diety na moje zdrowie. Nie biore zadnych lekarstw i czuje sie dobrze, ale juz niestety nie komfortowo. Lekko zaczelo mnie przytykac i niewatpliwie obok pylkow, maja na to wplyw takze moje bledy zywieniowe (ciagnie mnie do lakoci:() W zwiazku z tym mam pytanie do Pani Ani o uciskanie punktow na klatce piersiowej. Czy dobrze rozumiem, ze te punkty leza po skosie od obojczyka do srodka klatki?, jak dlugo powinno sie je uciskac?, czy wystarczy raz ucisnac wszystkie punkty, czy nalezy to powtorzyc kilka razy pod rzad? I jeszcze jedno pytanie - czym zastapic herbate lukrecjowa, ktorej teraz nie moge pic? Pozdrawiam cieplo:)
data: 2006.06.13
autor: Ola
Iwko, a propos dzieci poradzą Ci pewnie doświadczone mamy, mogę tylko przypomnieć sobie, co o tym mówi Pani Anna - zmiany trzeba wprowadzać powoli, tłumacząc rodzinie, że słodycze są szkodliwe, bardzo osłabiają wątrobę, zabijają naszą intuicję, że po owocach źle się czujemy, że jednoczesne jedzenie posiłków zrównoważonych z przegryzaniem różnych tam niewskazanych rzeczy jest ciągłym szokiem dla organizmu. Natomiast mogę Ci poradzić, co robić w pracy, żeby nie umrzeć z głodu:)) Po pierwsze zabieraj do pracy zupę w termosie (tę normalną, obiadową) i popijaj nią kanapki. Kanapki z kolei przygotowuj z mięskiem z zupy + oczywiście prochy i np. musztarda albo szczypiorek. Do tego niezbędna jest kawa w termosie, ja zabieram normalną, nie zbożową. Dobrze jest mieć też herbatę (to moja pięta achillesowa). Może jest Ci po niej niedobrze, bo źle ją dosmakowujesz (za dużo lukrecji na przykład - ostatnio tak miałam) albo nie dodajesz odrobiny miodu do termosu? Zrewiduj sprawę. Mam nadzieję, że z takim zaopatrzeniem łatwiej Ci będzie przetrwać:)) pozdrawiam wszystkich
data: 2006.06.13
autor: Jagoda
Ja jestem jeszcze laiczką w tym temacie ale od maja b.r. gotuje z książkami i rygorystycznie stosuje się do zasad P.Ani. Niestety tylko sama bo moja rodzinka zjada tylko ciepłe posiłki które im ugotuje i które im bardzo smakują ale między posiłkami objadają się słodyczami, owocami itp.
Najbardziej mi szkoda mojego 5-letka bo wiem, że robimy mu krzywdę podtykając mu słodyczki, które niestety uwielbia.
Nie jest łatwo tymbardziej,że cały dzień jesteśmy poza domem w pracy a maluchem opiekują się dziadkowie. Mam takie ważne pytanie,co jeść w pracy? Zabieram ze sobą oczywiście kanapki ale nie mam pomysłu na urozmaicenie ich , przeważnie zjadam je z musztardą i cebulą lub serkiem śniadaniowym.
Właśnie zjdłam kanapki w pracy a tu koleżanki zajadają smaczne nowalijki a ja nic surowego? Herbatek też nie mogę pić bo jest mi po nich nie dobrze ale zabieram ze sobą kawę zbożową w termosie.Wspomnę tylko, że mam chore jelita ale po tym ciepłym jedzonku to nawet nie łykam lekarstw.Pozdrawiam!!
data: 2006.06.13
autor: Iwka
Witam wszystkich gorąco! Gotuję mojej rodzinie według książek od ok. 3 miesięcy. Wiem, że to bardzo krótko, na pewno popełniam jeszcze mnóstwo błędów i długa droga jeszcze przed nami. Mam tu pytanie do p. Ciesielskiej mianowicie mamy synka który ma teraz 2 miesiące. Jak miał 5 tygodni zauważyliśmy że żrenice w jego oczkach są nierówne, poza tym nie widać problemu. Mały śmieje się do nas pełną buzią, wodzi oczami za przedmiotami. A wiec mam pytanie, czy stosując ten sposób żywienia można zniwelować mu ta „wadę”? Czy wybrać się już teraz do okulisty, czy konsultację u Pani by pomogły? Dziękuję z góry za wyrozumiałość i pozdrawiam.
data: 2006.06.13
autor: miwi46
Pani Anno, bardzo dziekuje Pani za porade, stosuje wszystko, co Pani zalecila no i efekty zaskakujace, moja buzka teraz jest prawie idealna i kto by pomyslal, ze meczylam sie z tym 4 miesiace a tu wystarczyl tydzien, zeby wszystko wrocilo do normy. Jednym slowem jest Pani WIELKA!Ale niestety trawy koszenie nieuniknione i alergia sie odezwala, katar , łzawienie oczu, okrutny swiad, to samo moja corcia 3 letnia. i mam pytanie czy na to moge stosowac imbirowke? czy to cos pomoze? czy poprostu trzeba przeczekac? pozdrawiam cieplo
data: 2006.06.13
autor: Magdalena K.
A bardzo proszę.Przepis na klopsiki jagnięce ( wg tego przepisu robię również cielęce i indycze,z zachowaniem odpowiedniej kolejności smaków )

jagnięcinka około 0,5 kg ( G )
łyżeczka mąki ziemniaczanej ( SŁ )
jajko ( SŁ )
starta cebulka i ząbek czosnku przez praskę, pieprz biały (O)
sól (SN )
połowa bułki przennej zmoczonej i wyciśniętej (KW) - najczęściej przepycham ją również po mięsie przez maszynkę, żeby całe mięso wyszło
majeranek, kurkuma,rozmaryn (G)
trochę kminku lub oliwy z oliwek ( sł )
imbir (O
)

zanim ukulam, mięso sobie leży przynajmniej godzinę w lodówce.......:)))

Klopsiki wrzucam do wrzątku z kurkumą i tymiankiem, potem trochę kminku, gotuję 1 h. potem starta marchewka z cukinią przykładowo, por z cebulą, czosnek, sól, natka pieruszki, kurkuma etc. zagęszczam mąką ziemniaczaną, kończę na ostrym

Dla nas to samo, tylko panierowane na patelnie, albo potem na chlebek, jak zostaną. Smacznego:)))
data: 2006.06.12
autor: Rene
Renatko! Nie daloby sie tego przepisu umiescic na forum? U nas jagnieciny w brod, od czasu do czasu daje malemu gotowana z rosolu, ale jakos nie pomyslalam do tej pory o klopsikach! Cielece nie bardzo mi wychodza, moze te z jagnieciny bylyby lepsze? Pozdrawiam,
data: 2006.06.12
autor: Ania S.
Pani Teresko!Na temat homepatii p. Ania pisała wcześniej.Mozna znaleźć jej wypowiedź na str.3 w archiwum.Pozdrawiam
data: 2006.06.12
autor: akacjuszka
Witajcie!

Mam pytanie do Rene:) czy mogłabyś mi na priva podać przepis na te klopsiki z jagnięciny, będę dziś w Auchan i może dostanę mięsko a wiem, że trzeba je odpowiednio przyprawić!
Mój synek jest bardzo mięsożerny i nie wiem już co mu wymyślać.
Ostatnio zajada się krokietami z kaszy jęczmiennej z mięskiem i warzywami.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.06.12
autor: Agiśka (agnieszkakasp@tlen.pl)
Mam pytanie do Magdy! - jeżeli można? Tak się zastanawiam, ty karmisz swoje dzieci od początku wg PP, więc powinny być bardzo doenergetyzowane i odporne na wszelkie infekcje. A tu co jakiś czas piszesz o katarkach i innych niedomaganiach swoich dzieci. Chcę byś mnie dobrze zrozumiała - tu nie chodzi o naskakiwanie na Ciebie i poddawanie w wątpliwość słuszności diety, ale o zrozumienie pewnych prawideł. Ty bardzo dobrze potrafisz wyciągać wnioski z błędów żywieniowych, które popełniasz, ale dla mnie to jeszcze bardzo długa droga. Tak myślę o swoim cztero-letnim synku, ktory karmiony był piersią dwa lata, zawsze mial dobry apetyt i zjadał potrawy zróżnicowane (czosnki, cebule, pietruszki - po prostu wszystko)i raczej nigdy nie chorował, a dietę PP stosuję od marca tego roku. Wiem, że teraz pomyślisz, że na choroby pracuje się latami - racja, ale czy przy naszej diecie nie można się obyć bez żadnych chorób i dolegliwości?
To takie moje myśli, ktore mnie naszły dzisiaj czytając forum i popijając kawkę gotowaną, przy otwartym oknie, za ktorym cudnie śpiewają ptaszki. Miłego dnia.
data: 2006.06.12
autor: Kasia
Mam pytanie do Pani Ani. Jaki ma Pani stosunek do homeopatii.
data: 2006.06.12
autor: Teresa
Ja kupuję jagnięcinkę w auchan, mają raz na dwa tygodnie z bieszczad z firmy Połonina, natomiast w makro też jest z Połoniny, choć mrożona, to na pewno nie długo ( jest też z Nowej Zelandii ale ta chyba wieki mrożona no bo jak inaczej tyle kilometrów ?).Dzwoniłam do tej Połoniny i robiłam wywiad jak często kupują do makro i okazało się , że co tydzień z Bieszczad do nich jedzie, więc raczej nie długo mrożona. A z Połoniny bezpośrednio też mi brat kiedyś przywiózł, można kupić połowę jagnięcia w częściach zapakowanych w taką folię z wyciągniętym powietrzem, może leżeć w lodówce nawet 2 tygodnie. Jest pyszna, ja mojemu małemu robię klopsiki gotowane w warzywach, z dużą ilością czosnku i ostatnio po wskazówce pani Ani dałam rozmarynu, jejku jak mu podchodzą, nie uwierzycie, ale zjada na obiad 7 klopisków wielkości orzecha, zaraz mnie tu pewnie zlinczujecie, że mogę zaśluzować, ale on je tak lubi !!! A my to samo mięsko smażone w panierce z patelni wsuwamy, taka pychota, że hej !Oczywiście do tych klopsików zawsze pure ziemniaczane. *********Aniu z Londynu, nie pamiętasz jak pani Ania pisała już nie raz, że Ego i dziecko trzeba trzymać krótko przy ry....??? To jest odpowiedź na twoje wieczne pytanie, jak sobie radzić? na pewno nie wafelkiem...Dlaczego uważasz się za outsaidera, też nie kumam. Sama projektujesz bycie nim....Samaja, pięknie napisałaś, pani Ania to prawdziwa nitka Annriadny....*************Pozdrawiam cieplutko**************
data: 2006.06.12
autor: Rene
Paniu Aniu S. z Londynu, myślę, że skupia się Pani nie na istocie problemu po prostu, stąd Pani rozterki. Wymówki dla dzieci z placu zabaw, czy ich mam są tutaj najmniej ważne. Może Pani powiedzieć cokolwiek,bo to ani dla nich ani dla Pani nie ma znaczenia. Ja mówię, że "dziękujemy, ale tego nie jemy, bo nie jest to zdrowe", czasem, ze mamy alergię pokarmową, a czasem, że tego po prostu nie lubimy.Może pani pofantazjować sobie do woli :-) A bycie ufoludkiem bo ktoś nie lubi chipsów, lodów?to chyba za dużo powiedziane...bo co z tymi, którzy nie znoszą szpinaku, buraków,mięsa czy pietruszki?Poszanowanie gustów innych to podstawa. Za to powinna się Pani raczej skupić na swoim braku konsekwencji wobec siebie i dziecka, które jako 4 latek doskonale to czuje i wie, że Pani "NIE" to tylko pozorna odmowa, bo jak głośniej tupnie lub krzyknie, zapłacze itp (bo arsenał to ma potęzny)to i tak dostanie, to czego chce.Wiem, bo sama to przerabiam codziennie, bo moje dziecko próbuje wymuszać,rządzić (ponoć zdrowy objaw), a ja kombinuje, jak się nie dać... Pozostaje nam rodzicom być twardym jak stonka, bo inaczej dzieciaki powchodzą nam na głowę. Poza tym, dla dziecka bardzo ważne są jasne i czytelne zasady, które określą co wolno , a czego nie.i niestety jak je sie ustali z drugim rodzicem, przekaże dziecku, to absolutnie nie można ich łamać, bo robimy największą krzywdę właśnie dziecku, a na "stare lata" sobie. Nie chcę się wymądrzać, bo nie jestem specjalistą. Polecam książki Wojciecha Eichelbergera np "Zdrowa miłość" lub wizytę u psychologa.Dodam tylko, że jak moja siostra poszła do psychologa między innymi w sprawie swojej czasem zbyt emocjonalnej i rozhisteryzowanej córki, to Pani psycholog od razu stwierdziła, że problem ma mama, a nie dziecko...Tyle moich spostrzeżeń, a Pani zrobi , jak Pani uważa.Poza tym czterolatkowi, to można naprawdę wiele wytłumaczyć i on wszystko rozumie, ale i tak ma prawo się buntować.A Pani jest Matką i to Pani podejmuje decyzje o tym, co jest dla niego dobre, a co zle, bo ono jeszcze tego nie potrafi, ma na to przecież tyle czasu.Pozdrawiam i życzę wytrwałości i niezłomności, których to większości z nas często brakuje, zwłaszcza jak jesteśmy w gorszej formie.
data: 2006.06.12
autor: Marzena z Lubina
Pani Magdo bardzo dziękuję za odpowieź.
data: 2006.06.11
autor: Edyta
Pozdrawiam. Wracam do mojego pytania o domowe przetwory. Nejpierw zaznaczę że dietę zaczynałam przed sezonem owocowo-warzywnym 2005. Na zimę z przetworów zrobiłam sobie tylko powidła (dżem śliwkowy). Obiady gotowałam przez lato, jesień, zimę, wiosnę do teraz według przepisów książkowych a do nich brałam jakieś sałatki gotowe ze słoika, ze sklepu - najczęściej buraczki. Do stosowania diety skłoniło mnie kilka dolegliwości zdrowotnych (dosyć uciążliwych i przewlekających się właściwie powikłanych powikłań). Pomimo tych niezrównoważonych dodatków stłoikowych z każdym posiłkiem czułam się coraz lepiej aż do wyregulowania organizmu i zdrowia.
To takie moje doświadczenie. Acha jeszcze jedno - cały czas stosuję vegetę wg. przepisów i ona też nie zablokowała procesu zdrowienia. To doświadczenie moje dla tych co się wahają co do stosowania vegety. Nie taki diabeł straszny jak go malują. I wracając do mojego pytania a raczej wątku o przetwory. Mam ochotę coś sobie przyrządzić i coś tam wyprodukuję ale w takim razie chyba nie za wiele.
data: 2006.06.11
autor: sanka
Rany jaki upał !! u nas juz sie zaczął - 30 st., zaczynamy sie rozbierać jak do rosołu. Nie pisze tego żeby innym było smutno, wcale nie. Gotuje rosół, zrobiłam sałatke groszkowo-kukurydziana z czosnkiem i paroma świeżymi rzodkiewkami, jest zupa. Dzieci rozebrane, prawie gołe biegaja po dworze.Ja do Edytki, Edytko nie dawaj mięsa długo mrozonego małemu dzieciaczkowi. Kupuj na bieżąco, najwyżej na miesiąc. Takie głeboko mrozone to nie bardzo, bo traci swoja energie.Poza tym nie podawaj dziecku baraniny tylko ew. jagniecinę. Baranina ma bardzo intensywny smak i nie podejdzie maluchowi. Sama pamietam z obozów wędrownych po Mazurach mielone z baraniny z kminkiem, pachniały okropnie. Nawet z kostka jagnieca w zupie uważaj bo to naprawdę smak bardzo intensywny i nie wszystkie dzieci za nim przepadaja. Rób raczej na cielecince i indyku albo ew. na bardzo młodej wołowince ale i to sporadycznie. A masło klarowane o ile pamietam z mojej młodości - jak czasem zawitałam łaskawie do Mamy by zapytac co robi i czy Jej pomóc to masło roztopione powoli na patelni i odczekane aż maślanka taka biała osiadzie na dno i zlane samo żółte do słoiczka i schowane do lodówki. Słuzyło do smażenia i sie nie przypalało. Twarde jak kamien i trzeba było dziubac widelcem. Jakbym sie pomyliła co do wspomnień to niech mnie rodzicielka szturchnie i poprawi. Ide wymyslac obiad na jutro.Miłej niedzieli wszystkim. A Max znowu ma katar, ciekawe co znowu namieszałam ?? ukłony.
data: 2006.06.16
autor: M.Ciesielska
Witajcie. Weszłam na stronę spokojna, po-godna prawie. W ciągu pięciu minut wszystko się nagle zmieniło pod-z wpływem nastałych wydarzeń.Na co nie miałam wpływu.
Ktoś lub coś nad tym wszystkim czuwa. Nasza w tym sprawa, żeby do wszystkiego podchodzić Swiadomie.Z uwagą. Tak wyobrażam sobie zdrowie,kiedy o nim myślę.
Pani odpowiada nawet na kilka słów.Dziękuję.
Nie znając Pani, się tu lgnie, do tych pogodnych stron.
Bo tu nagle żółto, radośnie, ktoś odważnie i śmiało rzuca w dal kłębek rad, który się niby niteczka jaka (Ann-riadn-y ?)rozwija, wskazuje, zszywa jedno z drugim, trwa. I nagle nawet ja, mogę tę właśnie nitkę złapać i w drogę.
A tu można odpocząć - przed, po i w drodze. Po-być chwilę w bezruchu, jak jaszczurka przy ciepłym, słońcem rozgrzanym kamieniu. Spijać ciepło promieni, wy-trwałość kamienia. Siłę s-pokoju. Nie zatrzymując się ani na chwilę. Nie tracąc Czasu.
Wszystkich w drodze pozdrawiam.
data: 2006.06.09
autor: samaja
Mam pytanie czy dziecku 13-o miesięcznemu można podawać zupki na jagnięcinie albo baraninie z kawałkiem mięska? Czy lepiej kupować powyższą głęboko mrożoną z makro czy lepiej nie? I jeszcze jedno co to jest to klarowane masło z przepisu na mleko kozie ? Serdeczne pozdrowienia.
data: 2006.06.09
autor: Edyta
Dzień dobry, miałam Wam raz opowiedziec jak udało mi sie 18-mies Maxa doprawic mięskiem. Synus zupki jadł z apetytem. Z mieskiem w środku. jadł z takim wielkim apetytem że patrząc na niego zaczęłam dodawac do każdej porcji nie orzeszek mięska ale prawie ze mandarynke. Mięsko w zupie, miesko w gulaszyku......skończył sie apetyt a zaczął katar. Mysłałam sobie ot zimno na dworze , zawiało go. Po paru dniach zaczęło mu cieknac prawe ucho i nie dawał sie wokół niego w ogóle dotknac. To już nie wiatr tylko co ?? mysłałam cały dzien i mi sie przypomniało że kiedys starszy Piotrus tez sie przejechał na mięsku - szalona mama tuczy jak gęsi na pasztet - tyle że on był bardziej radykał i od razu wymiotował i miał temperature zastojową.Więc zaczęłam podawac Maxowi imbirówkę 3-4 razy dziennie, odchudziłam zupy,mięsko podaje tylko raz dziennie zwłaszcza że mały często dziubie z naszego talerza i próbuje nowości, apetyt wrócił ale ucho kapało prakycznie 2 tyg. Inni by zastosowali antybiotyk na ucho a tu chodzi o za duzo mięsa na takie szkraby. Kto by wpadł na te zaleznośc mięso = ucho ??? Pisze to ku przestrodze młodych mam. A teraz ide sie poopalać....bez filtrów heheh. Pozdrawiam
data: 2006.06.09
autor: Magda Ciesielska
Witam! Czasem rece mi opadaja bardzo nisko i wlasnie dzisiaj jest taki dzien; na placu zabaw moje dziecko bylo czestowane ciasteczkami, bo takie fajne (dziecko, nie ciasteczka) i musielismy wyjsc w trybie przyspieszonym przy akompaniamencie wycia mojego czterolatka, a po drodze do domu natknelismy sie na samochod z lodami i udalo mi sie wykpic... wafelkiem samym, ale po paru krokach dziecko zazyczylo sobie loda do srodka. Moze ktoras z forumowiczek moglaby mi poradzic, co robic kiedy inne dzieci jedza chipsy i czestuja, mowic, ze dziecko uczulone? Ale czy ono nie bedzie sie czulo jak ufoludek? Pani Ania mowi, ze on bedzie indywidualnoscia i nalezy to w nim wzmacniac, ale wiem z wlasnego doswiadczenia, ze nie jest latwo byc outsiderem... Gdyby ktos mial pomysl na wymowke dla mam innych dzieciakow, to bardzo prosze... Podam swoj adres rowniez: saisanka@msn.com
Pozdrawiam serdecznie (i smetnie)
data: 2006.06.09
autor: Ania S. (Londyn)
Bardzo dziękuję za odpowiedzi na moje pytania - szczególnie paniom C. :))
Chlebek, który jemy jest rzeczywiście pszenno-żytni tylko niestety nie ma na nim karteczek - na tym samym ale krojonym są - więc sobie doczytałam. Płatków ze Stoisławia jeszcze nie znalazłam ale w weekend czekają mnie duże zakupy więc będzie okazja. Dobrej nocy
data: 2006.06.07
autor: Magda z Sopotu
Witam, Kochani, wracam jeszcze do listów sprzed mojej ostatniej wypowiedzi. Pani Elu z Wrocławia, przede wszystkim nie wiem, czy Pani karmi jeszcze piersią, jeśli tak, to głównym napojem powinno być Pani mleko i dodatkowo herbatka (ale niewiele), ewentualnie słaba kawa zbożowa z przyprawami. Nie rozumiem pytania o przyprawy dla dziecka – przecież w książce podaję wyraźne wskazówki. Przyprawy musi Pani dodawać prawie wszystkie, akurat goździki niekoniecznie. Dziecięce jedzenie powinno być smaczne, dobrze doprawione, ale delikatniejsze. W sprawie męża Pani nie pomogę – on musi sam zdecydować. Nie ma takiego sposobu, aby kogoś wbrew jego woli wyleczyć – widocznie woli mieć łuszczycę. Pani Gosiu M., jest Pani po kursie i na jakiś czas jest chyba Pani ukontentowana:) Pani Joni, jeżeli ma Pani liczne pieprzyki i przebarwienia, nie jest temu winne słońce, lecz niewłaściwy styl życia i odżywiania. Stosowane przez Panią filtry dadzą o sobie znać w przyszłości. Pogadamy za 20 lat. Tak, Renato, to pewne, że osoby, które stosują nasz sposób żywienia, nie muszą obawiać się słońca – pod warunkiem, że są rozsądne. Oczywiście wszystkie lekarstwa i specyfiki ochronne wymyślane są nie przez lekarzy, ale przez laboratoria koncernów farmaceutycznych i to jest ich interes, aby preparaty pojawiły się na rynku i dobrze się sprzedawały. Jagódko, cała jestem z Tobą – właśnie, o co chodzi, przecież jest tak zimno, po co filtry?....... Pani Ewo, wspomina Pani o okularach przeciwsłonecznych. Musicie zrozumieć, że wrażliwe na światło słoneczne są osoby wychłodzone, przemęczone i zestresowane. Gdy te czynniki wyeliminujemy, możemy patrzeć w słońce. Przecież przez oczy dostają się do naszego organizmu niezbędne dla życia fotony. Jolu, o co chodzi, gdzie jesteś, co się dzieje – odezwij się! Akacjuszko, mój przepis na szparagi to szparagi polane masełkiem z bułką tartą. Nawet nie robię zupy, tylko je zjadam w całości. Renatko, dzięki za komplementy! Panie Pawle, to właściwie Pan włożył kij w mrowisko. Swoim listem podważył Pan moją wiarygodność. Nie znamy się przecież, nie zna Pan książek, choć podobno Pan je czytał, nie stosuje Pan moich wskazówek, więc nie wie Pan, jak to działa – nie wypada więc, aby Pan w takiej formie wypowiadał się na tym forum. Ma Pan prawo tego nie akceptować, ja to szanuję, ale oczekuję tego samego z Pana strony. Wspomina Pan o polecaniu mojego sposobu żywienia swoim pacjentom, proszę tego nie robić – dopóki przez lata nie będzie Pan testował tego na sobie, nie będzie Pan wiarygodny. Pani Joanno, mam wrażenie, że to chyba Pani jest zakręcona – o jakim besztaniu Pani myśli? Jagodo, dzięki Ci za zdanie De Mello – ja naprawdę mogę jedynie tańczyć swój taniec. Jeśli ktoś z tego korzysta, to super, jeśli nie – ja i tak tańczę dalej. Nie namawiam. Żeby wejść w tę wiedzę, w tę mądrość, trzeba to czuć sobą, a nie być przekonaną przez artykuł z gazety. Pani/e m., w sumie nie wiem, po co to śledzenie forum, czyżby dla sensacji? Pani Ewelinko, Pani długi wyjaśniający list był bardzo potrzebny w tym momencie, dzięki. Tak, Jagodo. Tak, Pani Asiu, mam anielską cierpliwość i nie wiem, skąd mi się to bierze :) Pani Akacjuszko, jabłko na Drzewie Życia w moim logo to symbol pokusy, w związku z tym musi Pani „wykazywać się” wolną i silną wolą – takie jest nasze życie. Tak, Pani Ewelinko, dzięki za wyjaśnienia. Pani Anielo, coś Pani ta Boska precyzja nie pasuje. Bóg stworzył również i dobro, i zło – czy w związku z tym jest Pani jeden dzień dobra, a jeden zła, czy też stara się Pani powściągać emocje i ewoluować pozytywnie? Różnorodność Boskiego stworzenia jest po to, by mogła Pani dzięki wolnej woli wybierać to, co Pani w danym momencie służy. Te wybory oczywiście będą zależne od Pani świadomości. Jeśli już wie Pani, jaką energię mają wszelkie produkty, to Pani decyduje o swoim zdrowiu. Jolu, pięknie wytłumaczyłaś Panu Pawłowi naszą najważniejszą zasadę. Magdo, wiem, że wy, moje dzieciaki, zawsze mnie bronicie. Ok., nie mam nic przeciwko temu :) Tak, Jagodo, takie zawirowania ujawniają istniejące w ludziach głębokie pokłady lęku, niepewności, braku poczucia własnej wartości, agresji. No, ale my o tym na szczęście wiemy. Pani Tereso z Wrocławia, osobiście jestem przeciwna wszelkim tabletkom hormonalnym, lepsza jest spirala i też bez hormonów. Wybór należy do was, dziewczyny. Hormony zawsze niszczą wątrobę. Dlaczego Pani nie może schudnąć? – proszę się zastanowić nad swoimi błędami. Do pracy może Pani zabierać w termosach kawę, herbatę, zupę i kanapki z mięskiem z zupy. Renatko i Magdo, dobrze, dobrze, wiem, że mnie kochacie :) Anonimie, po co zagląda Pan/Pani na fora, skoro nie znajduje na nich potwierdzenia swoich oczekiwań. Jeśli mi nie odpowiada wegetarianizm czy dieta optymalnych, nie zaglądam do nich – właśnie dlatego, że szanuję wybory innych ludzi. Czy uważa Pan/Pani, że ja na tym forum powinnam przytakiwać wszystkim?? Moniko S. (Aniu), dzięki za Twój list, to miłe, że się zebrałaś i napisałaś. Wiem, że czasami i ręce, i nogi opadają, ale to tylko na chwilkę. Musimy się zbierać. Ja o tym wiem, i Ty również. Pani Aneto R., trudno mi cokolwiek doradzać – nie znam Pani historii choroby, sposobu żywienia. Jedno jest pewne – przy problemie, który Pani ma, czynnikiem niszczącym jest pożywienie śluzotwórcze, czyli kwaśne-surowe-zimne. Ale w zrównoważonych potrawach smak kwaśny w niewielkiej ilości musi być. Proszę się tym kierować korzystając z książek. Kaszę jaglaną proszę wyeliminować, jak również wszelkie owoce i ich przetwory. Resztę znajdzie Pani w książkach. Pani Aniu z Londynu, za mądry, miły list dziękuję. Asiu, Edyto, odpowiedź Pani Anecie bardzo rzeczowa. Dzięki! Pani Joanno M., sałatki z rzodkiewką, pomidorem, sałatą róbcie nie za często i tylko wtedy, gdy jesteście zdrowi i nie karmicie piersią malucha. Raczej proponuję na śniadanie, na kolację lepsze są zupy. Tak, Ewelinko2, wszyscy, którzy z korzystamy z tego jedzenia, czujemy to samo, co Pani – jesteśmy wolni, nie czujemy się bezsilni wobec chorób. Renatko, Twoje listy czytam z przyjemnością – są akuratne. Pani Haniu, domyślam się, że jest Pani „świeża”. Określenie „żadnych owoców i ich przetworów” obejmuje również suszone owoce. Proszę dokładnie czytać książki. Pani Roksado, wcale nie jest powiedziane, że wszyscy muszą być na kursach, choć z pewnością można z nich wiele skorzystać. Może sobie Pani radzić sama, a mleka, również koziego, w Pani stanie nie polecam. Pani Ewo z Gdańska, sympatyczny pościk, przyznam, że też mi było przez chwilę smutno i wasze listy były na ten smutek jak plaster miodu. Magdo z Sopotu, chleb jeżeli jest pszenno-żytni, czerstwy i długo go przeżuwamy mieszając ze śliną, ma naturę neutralno-słodką. Rzadko można spotkać teraz chleb na samym zakwasie. Najczęściej jest pieczony w piecach elektrycznych. Najważniejsze zasady zjadania chleba: chleb gruboziarnisty, żytni czy graham – rzadko i tylko czerstwy, podobnie chleb z nasionkami, na co dzień pszenno-żytni, również czerstwy (3-5 dniowy). Owsianka dla takiego małego dziecka powinna być bardzo dobrze zmiksowana, dlatego, że taki maluch jeszcze nie przeżuwa. Na resztę pytań odpowiedziała już Pani Magda. Pani Teresko, czy musi Pani kombinować z nowymi przepisami, skoro tyle jest ich w książkach? Czy już wszystkie Pani wypróbowała? Na pewno nie namówicie mnie na kącik z przepisami. Z własnego doświadczenia wiem, że eksperymentować możemy raz na jakiś czas, na pewno nie stale. I namawiam was do pracy nad precyzyjnym dosmakowywaniem potraw. Ta sztuka wymaga czasu! Magdo, rzeczywiści polecane przez Ciebie płatki są najlepsze. Mama_Luni, proszę dokładnie miksować owsiankę. W sprawie problemów z krwią u dziecka proszę zadzwonić. Miodu pokrzywowego takim małym dzieciom nie podajemy. Pani Krystyno, proszę nie oczekiwać porady na forum w tak ważnej sprawie. Pani Urszula z Wrocławia odpowiedziała Pani właściwie, proszę zaglądać do książek. Pani Sanko, nie do nas z prośbą o przetwory. Na powidła przepis Pani ma, soków nie robimy, pomidory i sałatki ma Pani w sklepach na półkach, a wolny czas proszę wykorzystać na leżenie w hamaku. O esencji truskawkowej z nutą lukrecji, Pani Kiko, to też nie do mnie. Pani Aniu ze Śląska, porady, jak ma się żywić matka karmiąca, ma Pani w książce. Proszę też sięgnąć do archiwalnych postów. Rosoły nie muszą być tłuste, a sałatki powinny być tylko z warzyw gotowanych. Jeśli się Pani właściwie odżywia (jajka, masło, mięso) i wyłapuje słońce, to witamina D nie jest potrzebna. A ze szczepieniami radźcie sobie jak umiecie – walczcie, kłóćcie się, wszystko zależy od waszej siły przebicia i miejscowej służby zdrowia. Jedno jest pewne – szczepienia nie są potrzebne. A przynajmniej nie szczepcie wówczas, gdy dziecko jest osłabione. Pani Urszulo, list mądry, rzeczowy, dzięki. Pani Joanno, ja miejsce po kleszczu smarowałabym nalewką bursztynową przez kilka dni i nic więcej. Pani zrobi, jak Pani uważa, nic więcej nie powiem. Pani Iwko, owsianka nie jest lecznicza – jest normalna do jedzenia. Proszę dziecku ugotować bez owoców i orzechów, z samych płatków i kaszki kukurydzianej, a na końcu, po posłodzeniu miodem, dolać 1/2 szklanki koziego mleka. Z czasem będzie Pani zmniejszać ilość mleka, a za kilka miesięcy dziecko będzie jadło owsiankę bez mleka. Budyniu nie gotujemy. Pozdrawiam wszystkich
data: 2006.06.24
autor: Anna Ciesielska
Witam ! Właśnie zaczynam gotować wg PP i powiedzcie mi jak ugotować taką leczniczą owsiankę? Czy to jest zupa śniadaniowa z przepisu p.Ani? Moje 5-letnie dziecko nie chce jeść tej zupy on lubi tylko na mleku.Jak ugotować budyń?Mam masę pytań ale jakoś sobie radzę z książkami. Pozdrawiam wszystkich!!
data: 2006.06.07
autor: Iwka
Witam.U mojej córki znalazłam dzisiaj kleszcza, zdążył się już dość mocno wgryżć,ale udało mi sie go wyciągnąć w całości.
Ponieważ miała wokół ugryzienia mały rumień,poszłyśmy do lekarki.Stwierdziła,że niezbędny jest antybiotyk, bo dziecko może w przyszłości zachorować na boleriozę i dla własnego spokoju lepiej go podać.
Paniu Aniu co robić,gotuję wg PP już prawie czwarty miesiąc,ostatnie przeziębienie córki wyleczyliśmy tylko rosołkami,owsianką i imbirówką .A teraz takie coś.
Podawać jakieś paskudztwo i to profilaktycznie.
Na razie nie wykupiłam leku,bardzo proszę o radę.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.06.07
autor: Joanna M.
Spróbuję Pani Krysiu odpowiedzieć na pytanie, czym można karmić cukrzyka. Myślę, że chodzi o osobę dorosłą. Moja mama (zmarła w wieku 81 lat) chorowała na cukrzycę 19 lat w tym 6 lat była na insulinie. Mieszkała razem ze mną, więc ja chcąc nie chcąc musiałam zapoznać się z tą chorobą, podawać insulinę strzykawkami a potem penem. Lekarze mówią, że jak na cukrzyka to i tak długo żyła. Kiedy dowiedziała się, że ma cukrzycę to pierwsze co zrobiła to wyrzuciła z pożywienia cukier i to był bardzo dobry krok. Czyli zero słodyczy, ciast. Na pewno nie można spożywać gotowych wędlin choć są zalecane. Przede wszystkim cukrzyca to rozregulowany cały organizm, to również organizm bardzo wychłodzony , czyli należy go rozgrzać, a więc nic kwaśnego, surowego, zimnego. Przy tej chorobie bardzo ważne jest wypróżnianie, wtedy nie wzrasta poziom cukru, a więc bardzo dużo warzyw ale tylko gotowanych, na pewno co dziennie owsianka, zupy jarzynowe, rosoły bez kurczaków. Z warzyw to głównie te co obniżają poziom cukru – czosnek, cebula, por, koper włoski a również groch, fasola. Z mięs wołowina i cielęcina a również jajka.Moja mama na szczęście nie miała problemu z nogami. To tylko ogólne wskazówki. Dużo więcej znajdzie Pani w książkach Pani Ani, gdzie są rozdziały poświęcone cukrzycy. Myślę, że bez konsulatcji u Pani Ani się nie obejdzie, bo sprawa jest poważna, ale to zależy od Pani.
data: 2006.06.07
autor: Urszula
Mam pytanie do Kiki. Co to jetst ta asencja truskawkowa? Do czego się ją stosuje ? I jak się ją robi?
Pozdrowienia
data: 2006.06.06
autor: Hania
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Piszę po raz pierwszy na forum a książki p. Ciesielskiej znam już jakiś czas. Oczywiście nie będę ukrywać, że po przeczytaniu ich przeżyłam szok. Staram się stosować do zaleceń z książek jednak nadal mam wiele pytań. Rodzinka bardzo chętnie pałaszuje to co im ugotuję. Jesteśmy rodzicami dwóch maluchów (starszy ma dwa latka a młodszy sześć tygodni). I tutaj pojawiają się moje pytania co ja mam jeść jak karmię synka piersią? Już czytałam w archiwum że jak najwięcej zup oczywiście nie kwaśnych tak też robię. A co z rosołami czy aby nie są za tłuste dla matek karmiących? A co z sałatkami z książek bardzo mi smakują ale nie wiem czy mogę? Proszę doradzcie jeszcze w sprawie szczepień i braku witaminy D w taką pogodę, czy mogę ponad miesięcznemu dziecku podawać tran zamiast tych kropel i czy szczepić małego na HiB? Starszego synka szczepiliśmy ale wtedy nie mieliśmy jeszcze pojęcia o tej filozofii.
Wiem dużo tych pytań i wątpliwości ale może znajdzie się jakaś życzliwa duszyczka która mi na nie odpowie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2006.06.06
autor: Ania ze Śląska
Przeczytałam kiedyś w Wysokich Obcasach o esencji truskawkowej z nutą lukrecji. Dodawało się tam sproszkowaną lukrecję. Czy ktoś z forumowiczów mógłby mi powiedzieć ile sproszkowanej lukrecji dodać na 1 kg truskawek, aby zmienić naturę truskawek na słodką. Lukrecja z racji swej natury to ogrom słodyczy, więc może wystarczyłaby 1 łyżeczka ?
data: 2006.06.06
autor: Kika
Ja chciałam dołączyć prośbę w sprawach kulinarnych o przepisy na domowe przetwory. W zeszłym sezonie zrobiłam tylko powidła ślwikowe, o których już w grudniu pozostało wspomnienie. Teraz chciałabym zrobić dżemy, ogórki kiszone (oczywiście trochę), jakąś sałatkę, sok pomidorowy, soki owocowe. Proszę forumowiczów o podzielenie się przepisami: co robimy, ile, jakie proporcje.
data: 2006.06.05
autor: sanka
Co z tym chlebem ? Też najbardziej smakuje mi mieszany. Ale tyle sie naczytałam, że pszenica jest be, że zakwasza, że najlepiej jej unikać, że lepszy już jest orkisz a najlepiej jeść pieczywo żytnie, No i zaczęłam szukać takiego.
Znalazłam 100% żytni bez domieszek, bezdrożdżowy, na zakwasie.
Nie smakuje mi specjalnie, ale dotej pory jadłam go w poczuciu że robię coś dobrego dla zdrowia. A do tego mam grupę krwi -A, więc żyto powinno być dobre. Aż tu czytam, że niekoniecznie bo jest ciężko strawne. W tej sytuacji mam mętlik w głowie i już naprawdę nie wiem co jest dobre.
Będe wdzięczna za jakąś wskazówkę i komentarz.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.06.05
autor: Hania
Mam pytanie. Czy ktoś ma doświadczenia, w jaki sposób karmić cukrzyka - czego unikać a co polecać. Chodzi mi o stadium, kiedy przyjmowana jest insulina dwa razy w ciągu dnia oraz występuje problem z palcami w nogach (sinienie) czyli stan bardzo poważny. Jeżeli ktoś ma jakieś własne przemyślenia i doświadczenia proszę napiszcie.
data: 2006.06.05
autor: Krystyna
W kwestii chleba.Magdo z Sopotu jestem z Wrzeszcza i kupuję wspaniały chleb pszenno-żytni,pieczony w specjalnym piecu,na ogniu z gospodarstwa ekologicznego.Można go nabyć w poniedziałek,potem bywa,że jestem niedostępny,w skelpie ze zdrową żywnością w starym centrum handlowym Manhattan.Jest to chleb godny polecenia,ciężki(wagowo)bez ulepszaczy.Ponadto jest adres i można się dopytać.
Ciepło pozdrawiam.W razie wątpliwości w sprawie chleba,podaję moją emalię:ewleo@wp.pl
data: 2006.06.05
autor: Ewa z Gdańska
Witam wszystkich serdecznie. W kwesti owsianki - też używam Kupca, moja niespełna roczna córeczka jada ją bardzo chętnie po uprzednim zmiksowaniu, ale nie całkiem na papkę, tylko tak "do połowy":)Łuski się wtedy praktycznie nie trafiają. Borykam się natomiast z innym problemem, od pewnego czasu lekarz mojego dziecka wciąż kieruje nas na badania krwi i wciąż jest niezadowolony. Wyniki są na granicy normy, Emilka łyka żelazo i wytaminy z grupy B, ale ja przestałam widzieć jakikolwiek sens tego łykania, bo skoro nie widać żadnych efektów? Karmię ją piersią do dzisiaj, tak na deser:)zjada kaszki i zupki książkowo, pije herbatki. Widać jednak, że gdzieś popełniam błąd. Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Czytałam tutaj kilka dni temu wspaniały przepis na miód "pokrzywowo-rzepakowy". Czy można podawać go małym dzieciom? Pozdrawiam i życzę zdrowia
data: 2006.06.05
autor: mama_luni
Magdo z Sopotu. Chleb pszenny jest w smaku kwasnym więc uważaj z jedzeniem onego. Niemożliwe by w Sopocie nie robili choc jednego dobrego pszenno-żytniego chleba. Jeśli chodzi o pieczenie chleba albo w piecu chlebowym-na ogniu albo w elektrycznym - jesli bardzo chcesz wiedziec to na chlebie sa zawsze naklejane takie małe karteczki info z adresem piekarni i miejscowością. Możesz zadzwonic, zapytac jak go pieką. Ja bez pszenno-żytniego bym nie wyżyła i moje chłopy też. Dlatego co tydzień mam dostawę do Francji 4-ch bochenków naszego świeżego polskiego powszedniego. Ale tylko dlatego, że taką mamy z mężem pracę, że są transporty to można przy okazji podrzucic. A na miejscu wyszperałam te chleby robione tradycyjnie i w piecu chclebowym i dobre.Polecam płatki owsiane górskie z młynów w Stoisławiu. Takie niebiesko-białe papierowe opakowanie. W tych nie ma łusek i nie trzeba pluć. Inne sa okropne , tez sie raz nacięłam. Jajecznice jak zrobisz z pieprzem czarnym i sola będzie najlepsza, do tego kleks keczupu. A jeśli chcesz na pomidorku, to go najpierw sparz, obierz ze skórki, podus na masełku z kurkuma koniecznie i potem dawaj jaja , pieprz i sól. Albo spróbuj raz na masełku poddusic ząbek czosnku, jaja itd - jest super ale musi byc smak kwaśny. Ide robic jagniecinke z rozmarynem. Ukłony
data: 2006.06.08
autor: Magda Ciesielska
Podpisuję się pod pomysłem Hani dotyczącym kącika przepisów kulinarnych, ale konieczny byłby nadzór Pani Ani. Czytając forum widać jak na dłoni że nie tylko moja "inwencja twórcza" jest do kitu. Nigdy sama nie wpadłabym na to, że mąka żytnia jest ciężkostrawna. Zmieniam niektóre przepisy z książek PP zamieniając lub eliminując z potraw te produkty które wg mnie są szkodliwe i teraz zupełnie nie wiem czy moje przemyślenia, a co za tym idzie zmiany nie są przypadkiem do chrzanu !
Czasami piekę ciasto: ubijam 6 jajek z 2-3 łyżkami miodu (ubjam na zimno)dodaję lekko mieszając zmielone na mąkę migdały lub orzechy laskowe 100 - 150g Migdały uprzednio sparzam, obieram ze skórki lekko prażę na patelni żeby je całkowicie wysuszyć i dopiero później mielę w młynku. Oczywiście dodaję imbir, sól, szczyptę mąki pszennej, kurkumę i piekę jak normalny biszkopt. Polewa czekoladowa wg przepisu z ksiżki PP. Jestem ciekawa czy ciasto jest godne uwagi czy lepiej nie zawracać sobie więcej nim głowy.
I jeszcze pytanie do Pana Pawła - czy ma Pan chociaż jednego pacjenta wyleczonego całkowicie, a nie tylko chronionego ciagle zmienianymi maściami, filtrami i lekami?
Bo ja wyleczyłam się stosując kuchnię PP z uczulenia na słońce. Przy pierwszych promieniach słonecznych dostawałam niesmowitego swądu sóry, zaczerwienienia ognistego i wysypki. Stosowałam maści i kremy z najwyższymi filtrami, a tej wiosny zdążyłam się już trochę opalić bez śladu uczulenia.
Serdecznie Wszystkich pozdrawiam.
Tereska
data: 2006.06.05
autor: 
Chciałabym zapytać o chleb nasz codzienny. W "żółtej" Filozofii pani Ania pisze, że ma naturę neutralną, słodką, wzmacnia wszystkie narządy. Z książek i konsultacji wiem, że chodzi tu o chleb pszenno-żytni na zakwasie. Od kilku miesięcy testuję więc różne chlebki z najróżniejszych piekarni ale najlepiej się czujemy po zwykłym chlebku – niestety pszennym – z naszego sklepu osiedlowego. Jemy go zawsze z „pewnym opóźnieniem” – dwu-, trzydniowy. Mam jednak kilka wątpliwości: Czy taki chleb powinien być traktowany jako smak kwaśny? Skąd wiedzieć, czy dana piekarnia piecze na ogniu a nie na prądzie i czy używa zakwasu prawdziwego a nie drożdżowego? Czy ktoś z Państwa sam piecze chleb? Czy można prosić o przepis?
I jeszcze mam pytanie o jajecznicę – jak ją przyrządzić, żeby była naprawdę pięcioprzemianowa? Ostatnio do jajecznicy dodaję w smaku kwaśnym odrobinę pomidora – czy można taką jajecznicę podać dwulatkowi powolutku wychodzącemu z AZS?
I jeszcze płatki owsiane – codziennie bawię się w wybieranie łusek ze śniadaniówki – mam takie skrzywienie, że mi to strasznie przeszkadza podczas jedzenia i mój synek jak wyczuje to też wypluwa. Używam płatków z Kupca – zwykłych. Czy ktoś ma jakieś sprawdzone, które nie miałyby tych łuseczek?
Dziękuję i pozdrawiam znad morza
data: 2006.06.05
autor: Magda z Sopotu
Hola!Hola!Droga Pani Rene!Ponieważ bardzo lubię czytać Pani listy(**dziękuję za pozdrowienia**), to pozwolę sobie powstrzymać nieco Pani płaczące EGO(no,te niskie wibracje z powodu tych niepięknych listów).Otóż mnie one też gryzą, zwłaszcza kiedy nie są poparte żadnym doświadczeniem.Ale wyciągam z nich dla siebie sporo nauki.Ja też kiedyś oceniałam,krytykowałam, bałam się.Teraz też mi się zdarzy,nie powiem.Każdy dochodzi do tego swojego kawałka prawdy inaczej, jedni siadają w kąciku i kombinują,inni walczą bezpośrednio,jeszcze inni przyjmują i odkrywają ją z takim optymizmem jak Pani.Więc proszę się nie dołować i pisać o tych codziennych,zabawnych i malowniczych potyczkach z życiem, w "naszej przemianie",tak jak robiła to Pani dotychczas, bo bez Pani tu smętnie.A poza tym nie ma przypadków,może *przypadkowi* forumowicze właśnie tak muszą pisać.Przecież poruszają wiele tematów,o których my już nie mówimy,bo są za nami.
Ciepło pozdrawiam Rene.Swoją drogą ja też walczę z emocjami,bo synek je zbiera i wiadomo.A maluch z niego jezcze bo 8miesięcy,więc wielki kocioł nauki przed nami.Moją nauką jest systematyczność,już wiem,że bez tego nie ma Porządku. I
Pozdrawiam raz jeszcze znad morza.Plaże w Trójmieście jeszcze puste.Wiatr wieje,chmury pędzą.Ludzie nielicznie spacerują.Papatki.
data: 2006.06.05
autor: Ewa z Gdańska
Witam wszystkich, jakiś czas temu pisałam już o sobie i swoich dolegliwościach na tym forum. Chruję na rzs(reumatoidalne zapalenie stawów) inaczej gościec przewlekły postępujący. O maja 2005 jestem na diecie Pani Ani. W lipcu 2005 byłam u niej w Poznaniu na wizycie. Mój stan określiłabym jako stabilny. Dietę mam bardzo restrykcyjną a najmniejsze od niej odstępstwa to powrót dolegliwości. Nie mniej jednak pozytyw tej diety jest dla mnie EWIDENTNY. Niestety z powodu bardzo trudnej sytuacji finansowej, nie byłam na żadnym kursie prowadzonym przez Pnaia Anię. Mam pytanie czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy mleko kozie i jego przetwory są bezpieczne skoro w tabeli są w smaku gorzkim? jaki charakter ma mleko kozie? Jest ochładzające czy z uwagi na swój smak gorzki(ogień) ma naturę rozgrzewającą? No mam z tym wszystkim jeszcze trochę problemów.. Gdyby ktoś mógł mnie oświecić byłabym bardzo wdzięczna. Może nawiązałyby ze mną kontakt osoby z większym doświadczeniem i wiedzą, ponieważ poprostu nie mam funduszy aby pojechać na taki kurs. Po prostu proszę o pomoc... Czy ktoś mógłby?:(:(:(
data: 2006.06.04
autor: roksada@interia.pl
Witam, uczę się gotować wg PP i rad Pani Anny a także doświadzonych forumowiczów.
Jestem osobą bardzo zaśluzowaną i przeczytałam na forum, że w takim wypadku nie należy spożywać owoców pod żadną postacią nawet gotowanych jak np jabłka w owsiance. Czy ta uwaga dotyczy również owoców suszonych np śliwki , morele, daktyle...
Czy gotowany wg PP ryż z przyprawami i suszonymi owocami jest w takim przypadku do przyjęcia ? Czy koniecznie musi być owsianka i dlaczego korzystny jest dodatek do niej kaszki kukurydzianej ?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za tę "kopalnie cennej wiedzy" jaką jest nasze Forum.
Wiele osób pisze o kąciku wymiany przepisów ale nic z tego wyszło. Wiem, Pani Anna chcę pobudzić naszą inwencję i dba o to by ta tematyka nie przesłoniła innych ważniejszych zagadnień. Ale myślę że tak by się nie stało. Wszystko jest ważne. Wypowiedzi na forum czytam systematycznie i wciąż wracam do archiwalii. Za każdym razem znajduję dla siebie coś nowego. Myślę więc że kącik kulinarny nic by nie zepsuł, a wielu znas by pomógł. Co o tym sądzicie?
Jeszcze raz pozdrawiam i w tym chłodnym dniu życzę dużo ciepła także w naszych sercach.
data: 2006.06.04
autor: Hania
podłączam się do pytania o antykoncepcje!!!jak maja sie do tego wsyztskiego tabletki anty??
data: 2006.06.04
autor: Joanna
Rene,
ja rozumiem ,że muszę zrezygnować z surowego jabłka . Piszac "na jakis czas zrezygnować Z kwasnego" mam na mysli np żurek, czy pomidorowa ugotowana po ciesielsku.
data: 2006.06.04
autor: Aneta R
Pani Anetko, musi Pani czytać książki, tam jest wiele odpowiedzi na pani pytania.Kasza jaglana ( proso ) jest słodka, śluzotwórcza i osłabia trawienie,dlatego w odstawkę.Tego nie ma w książce, to pamiętam z kursu.Natomiast w książce jest na pewno o wszystkich smakach, że trzeba równoważyć, że smak kwaśny jest nam niezbędny, a tylko jego nadmiar jest szkodliwy. Pa
data: 2006.09.24
autor: Rene
Forum śledzę systematycznie od czasu przejścia na dietę PP tj. niecały rok czasu. Wcześniej miałam bardzo duże komplikacje jelitowe, hormonalne, krążeniowe. Na starym pożywieniu powoli ale systematycznie upadałam na zdrowiu. Przez cały czas szukałam ratunku w medycynie tradycyjnej. Przechodziłam szeregi badań - mało przyjemnych - aby np. dowiedzieć się, że tak mósi być (tzn. mam taki organizm i tego wyleczyć się nie da). Łykałam tabletki, które pomagały jakoś przetrwać kolejny dzień, ale nigdy nie powodowały powrotu do zdrowia. Dziś, po prawie rocznym stosowaniu diety PP (ścisłym) stwierdzam, że mój organizm powrócił do zdrowia. Od czasu pierwszego zrównoważonego posiłku do tej pory, nie podawałam sobie żadnych tabletek ani nie szukałam ratunku u lekarzy - bo niepotrzbowałam już ani jednych ani drugich. Czuję się silna i szczęśliwa i dodam, że coraz bardziej szczęśliwa i silniejsza. Jestem wdzięczna za tą dietę Opatrzności, która mnie tu skierowała i propagatorce Pani Ani. Dzielę sie swoim doświadczeniem z dietą PP, tak jak kiedyś ktoś podzielił się swoim doświadczeniem ze mną. Wokół mnie tak wielu (za wielu!!!)ludzi jest chorych - dzieci, młodzieży, dorosłych, starych. Ja natomiast czuję się jak by mnie uwolniono z MATRIX - a. Czuję sie jakbym otrzymała panaceum na wszystko i chciałabym sie tym z wszystkimi dzielić ale nie da się w ten sposób. Każdy z nas ma swoją drogę. Myślę, że wszyscy, którzy zaufali Pani Ani doskonale to rozumią.
data: 2006.06.04
autor: ewelinka2
Witam.Ja jeszcze w sprawie jedzenia surowych warzyw.
Pani Ania w "Filozofi zdrowia" podaje przepisy sałatek kolacyjnych własnie z rzodkiewką,sałatą,pomidorem.
Czy spożywanie ich w tej formie,z przyprawami, również nie jest wskazane?
Pozdrawiam cieplutko.
data: 2006.06.04
autor: Joanna M.
A moje zdanie to , ze wszystko jest dla ludzi.Pocoś Bóg wymyslił i surowe i zimne i kwaśne, zeby z tego korzystać ale w odpowiednich proporcjach. I wiem, że w lecie, dojrzały pomidor do kanapki mnie nie zabije, ani jabłko.Wiec mam zamiar trzymać sie dewizy, ze wszystko dla ludzi.
data: 2006.06.04
autor: Daria
Pani Aneto, Pani Ania pisała,że do września nie udziela konsultacji , bo ma urlop. Z tego co wiem ,jednak nie ma rzeczy niemożliwych - przyjeżdżają ludzie nawet zza granicy. Myślę, że narazie powinna Pani zadzwonić. A wracając do tego co było wcześniej.Kiedy ja pojechałam na konsultację, a znałam Panią Anię ze zdjęć na książkach, to kiedy ją zobaczyłam , najpierw musiałam się upewnić, że to ona. Wygląda tak młodo, że jej nie poznałam. W diecie na Pani dolegliwość proszę nie patrzeć z punktu widzenia węglowodanów, tylko rozgrzania organizmu i innych potrzebnych rzeczy i nie dodawać do niczego owoców, nawet gotowanych. Pozdrawiam.
data: 2006.06.04
autor: Edyta
Pani Aneto kasza jaglana mimo, że jest w smaku słodkim niestety jest śluzotwórcza, podobnie zresztą jabłko i rodzynki w owsiance. Ja kiedyś miałam problemy z grzybami, regularne stany zapalne, ginekolog serwował mi kolejne serie clotrimazolu i powracały. W zeszłym roku miałam wymrażaną nadżerkę i od tamtej pory spokój. Być może to ona powodowała stany zapalne albo odwrotnie, stany zapalne nadżerkę mój lekarz powiedział, że nikt tego dokładnie nie wie. Do czego zmierzam, jem ogromne ilości kasz, owsiankę codziennie ale z kaszką kukurydzianą i bez jabłka (cytryna w smaku kwaśnym)i nie mam żadnych problemów. Mam nadzieję, że trochę Pani pomogłam, a na pewno bardziej doświadczone forumowiczki dorzucą coś od siebie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.
data: 2006.06.03
autor: Asia
Mam kolejne pytanie. powinnam przez jakiś czas zrezygnowac z wszystkiego co zimne kwasne i surowe.Chodzi mi s smak kwasny. Czy jeśli gotuje zupe sniadaniowa to nie dodawać jabłka? Czy w gotowaniu pomijac smak kwasny dajac wszystkie inne?
data: 2006.06.03
autor: Aneta R
Witam. Przygladam sie dyskusji od jakiegos czasu i najdziwniejsze jest dla mnie to, ze z niektorych postow wynika, jakoby p. Ciesielska wymyslila sobie cokolwiek z tego, co propaguje. Tymczasem poprawnosc wiedzy zawartej w jej ksiazkach mozna sobie przy odrobinie trudu skonfrontowac z zawartoscia jakiejkolwiek pozycji n/t medycyny chinskiej. Jej "nieomylnosc" wynika z faktu, iz "siedzi" w temacie znacznie dluzej niz ktorykolwiek z Forumowiczow, i moze teorie poprzec doswiadczeniem!
Uwagi krytyczne o PP nie dziwia mnie jakos szczegolnie, bo tak sie sklada, ze otaczaja mnie glownie "watpiacy", a i ja sama dlugo nalezalam do ich grona. Docenilam te wiedze dopiero po niezliczonych innych ekperymentach, ktore niestety wszystkie spalily na panewce a zdrowie mi sie pogarszalo z dnia na dzien w tempie zastraszajacym, tak ze w wieku 25 lat czulam sie jak schorowana staruszka, zupelnie pozbawiona energii i checi do zycia przede wszystkim. Nie jest latwo ludziom Zachodu zaakceptowac odpowiedzialnosci za wlasne zdrowie i samopoczucie - wszak od tego mamy lekarzy i inne autorytety? - ale sie oplaca. Nie chodzi tu przeciez o samo jedzenie ale swiadome zycie w ogole. Uwazam, ze na forum mozna sobie watpic i zadawac pytania (mam ich zawsze cale mnostwo w zanadrzu) liczac na wsparcie i wiedze innych ale ironizowanie i rzekome wspolczucie to juz jest lekka przesada. Wszak nikt nikogo do niczego nie przymusza, no i zawsze warto przetestowac Pp na sobie ZANIM sie czlek wypowie na "nie". No a jesli juz sama idea niejedzenia jablek w stanie surowym brzmi dla kogos jak herezja kompletna, to moze sobie chwilowo w ogole odpuscic PP...?
Pozdrawiam serdecznie wwszystkich.
data: 2006.06.03
autor: A. Saisani (Londyn)
Przepraszam w Poznaniu nie we Wrocławiu - jeszcze dalej
data: 2006.06.03
autor: Aneta R
I jeszcze jedno pytanie. pani Ania mieszka we Wrocławiu a ja jestem dokładnie a drugiego końca Polski. Taka konsultacja jest b. trudna do przeprowadzenia.Zadzwonic?
data: 2006.06.03
autor: Aneta R
proszę o wytłumaczenie jednej kwesti . Jesli moim problemem jest drożdżak candida to ze względu na to że odzywia sie on glukozą własciwym dydaje sie ograniczanie weglowodanów.W proponowanej diecie wyklucza sie wpradzie cukry proste ,ale weglowodanów złozonych sie niw ogranicza - tak zrozumiałam. jak to wpływa na drozdżaka. Po części sama sobie odpowiem . Stosuje diete niskoweglowodanowa już ponad rok . Cukry proste wykluczyłam zupełnie 3 lata temu a drożdzaka jak miałam tak mam. ale tak mi gdzies w głowie siedzi hasło weglowodany -be ,że trudno mi sie opanowac paralizuje mnie strach a tu prpozycja zupy sniadaniowej kasz jaglana ,płatki owsziane jabłoko rodzynki - same weglowodany. a może w moim przypadku jednak powinnam ograniczac weglowodany. zwłaszcza ,że Renia wczesniej przestrzegała mnie przed kasza jaglana . Dlaczego?
data: 2006.06.03
autor: Aneta R.
Kochani podpisujcie sie pod swoimi postami !!! tak sie spieszycie z pisaniem że zapominacie podac imie i nazwisko.Pani lub Panu który mi współczuje że nie jem surowizn z działki - czyzby Pani Anielka ? powiem tylko ze nie ma czego współczuc bo mam sie bez rzodkiewki i pomidora świetnie i gdyby mozna było pokazac zdjęcia to bym zamieściła moje i rodziny całej, w swojej okazałości żywionych zupami, owsiankami, jarzynami gotowanymi, chlebem, mięsem, herbata i kawą. Powiem tylko że na początku PP jadałam to i owo surowe ale stopniowo, pomalutku organizm sam wszystko odrzucił.Na to potrzeba jednak czasu. Reniu ja wiem że ty i inni wiedza ale jak cos pisze to dla tych którzy tu na forum zaglądaja i nie wiedza i wątpia i neguja.
Bardzo sie ciesze Joasiu ze trafiła Pani na solidnych oddanych lekarzy. Oby takich było jak najwiecej.ukłony
data: 2006.06.02
autor: M.Ciesielska
Przyznam,że zajrzałam na forum i ręce mi opadły do samej podłogi.Oj długo nie mogłam ich z powrotem położyć na klawiaturze.Dosłownie czytałam i nie wierzyłam.Drogie Panie i Panowie skąd tyle zamieszania:(Zamiast spokojem przekazywać swoją wiedzę i obserwację,warczycie na siebie nawzajem.Wiem,że łatwo się pisze słowo "SPOKÓJ",zaś w rzeczywistości dogania nas rozgniewane,krzyczące i zagubione EGO.
Może zacznę od początku i każdy po przeczytaniu tego,może wyciągnie coś dla siebie.Na forum piszę po raz pierwszy i nie wiem czy dam radę jeszcze kiedyś coś napisać,wolę czytać niż pisać.
Odkąd pamiętam jako nastolatka jadłam surowe,kwaśne i wychładzające jedzenie.I się w pewnym momencie doigrałam.
Na jedzeniu PP jestem od 2 lat.Niby długo,niby krótko.Ja mogę napisać jedno DZIĘKUJĘ,ŻE KTOŚ WSKAZAŁ MI TĄ ODPOWIEDNIĄ DROGĘ.
Drogie Panie i Panowie,gdy czytam niektóre wypowiedzi,to na usta ciśnie mi się zdanie"CZY WIECIE W OGÓLE CO TO BYĆ CHORYM CZŁOWIEKIEM I STANĄĆ OKO W OKO Z CHOROBĄ?"Jeżeli nie najpierw zastanówcie się a później komentujcie.
Od ponad 10 lat walczyłam z przenajróżniejszymi chorobami.Szybciej wypisałabym te,na które nie chorowałam.No,ale jak się chwalić,to się chwalić,wymienię najważniejsze:cysta na torbielu,serce w rozsypce,kamienie na lewej i prawej nerce wielkości 4cm,wszelkie choroby gardła w dzieciństwie,bóle głowy kończące się codziennymi omdleniami,ciśnienie itd.itd,no ale jak usłyszałam od lekarzy RAK MÓZGU,to już się załamałam.Dawali mi pół roku życia.Dzień za dniem stawał się dla mnie katuszą,niby chciałam się nimi cieszyć i radować,bo zostało mi ich zaledwie ok.180 dni,a jednak nie potrafiłam.Czekałam,jak każdy w mojej rodzinie,bo umieralność u nas jest właśnie na...nowotwór.Przypomniałam sobie wszystkich tych co odeszli i jak wyglądali w tych ostatnich dniach życia.Zaczęłam odliczać dni i skreślać,jak żołnierze,którzy mają wyjść do cywila.Dosłownie psychika mi siadła.Nawet przyznaję się,że myślałam o najgorszym.I nie tylko mi psychika siadła,ale i też mojej rodzinie.Tego się poprostu nie da opisać.
Łykałam tabletki garściami-rano,przed południem,po południu i wieczorem,i zastanawiałam się po co je łykam.No,ale lekarze kazali,więc grzecznie łykałam.Nie dość,że łykałam na raka,to jeszcze na cystę,na sercę i na kamienie.Do szpitala jeździłam codziennie,i gdy pogotowie mnie przywoziło,to nawet nie pokazywałam już książeczki,gdyż wszyscy mnie już doskonale znali.Lekarze,badania,lekarstwa- i tak w kółko.Specjaliści się zmieniali,zaś z moim zdrowiem było coraz gorzej.Po miesiącu wyglądałam jak wrak a nie jak człowiek.
Zaczęłam szukać jak najlepszych specjalistów,gdzieś dalej od mojego miejsca zamieszkania.
Znalazłam się w Bełchatowie.I wiecie co,PRZEŻYŁAM SZOK.Po badaniach okazało się,że ja w ogóle to nie mam raka.Tak poprostu lekarze się pomylili.Miałam jakiś ucisk nerwu w tylnej części czaszki(Operuję najprostszym nazewnictwem chorób,gdyż nie chcę używać medycznych nazw,abyście mogli je zrozumieć).Ale nie o to mi chodzi.
Dąże to tego,że PRZEZ POMYŁKĘ LEKARZY JA MOGŁAM STRACIĆ ŻYCIE.Przecież leczyli mnie specjaliśći.Przeprowadzali badania.A tu kuku:)Hmm...Czyżby nie potrafili czytać?
Nie zakończyłam na Bełchatowie,pojechałam dalej.Wszyscy wykluczyli nowotwór.Badania wykazały tylko cystę,serduszko,no i kamienie na nerkach.
Wiecie co ja wtedy czułam.WIELKĄ RADOŚĆ.I nawet nie byłam załamana pozostałymi chorobami.JUŻ NIE ODLICZAŁAM DNI:)))A moja mama aż zemdlała.Piszę do wszystkich tych którzy mają dzieci,postawcie się w ich skórze,jak przychodzi córka i mówi im,że lekarze dają jej pół roku życia.To smutne,ale prawdziwe.No i jak tu wierzyć lekarzom.Nie mówię,że wszyscy są źli,ale mi już wystarczy z nimi kontaktu:)
Przez przypadek od mojej kochanej znajomej dowiedziałam się o p.Ani.Wskoczyłam do autobusu i pojechałam do Poznania.Po konsultacji wzięłam się za swoje zdrówko.Odstawiłam wszystkie tabletki,tylko,że pod kontrolą p.Ani,bo tak z dnia na dzień nie mogłam.Wywołałoby to zbyt potężny szok dla organizmu.Ale już po 2 m-cach nie wzięłam żadnej tabletki.(a jeżeli teraz biorę to tylko aspirynę jak jestem przeziębiona,co bardzo rzadko mi się zdarza).
P.Ania kazała mi jak najwięcej OBSERWOWAĆ i wyciągać wnioski.I tak też robiłam.Ufałam temu co robiłam i robię.Gotowałam,pichciłam,i byłam CIERPLIWA.I jaki jest rezultat,JAK RĘKĄ ODJĄŁ,ZNIKNĘŁY WSZYSTKIE CHOROBY.Badania wykazują,że jestem"zdrowa jak byk":)
Dlatego drogie Panie i Panowie,bądźcie cierpliwi i wytrwali w tym co robicie.Nie od razu cud się stanie.To od Was zależy czy jesteście odpowiedzialni za swoje czyny.Mi jak powiedziała p.Ania nie wolno,to nie zastanawiałam się dlaczego,tylko robiłam jak mi kazano.A czas wynagradzał mi to.Niekiedy trzeba wielu lat.
Jedynie spokojem,opanowaniem i obserwacją do czegoś dojdziecie.
Usiądźcie i zastanówcie się,czy czasem nie zauważyliście u siebie już pewnych zmian?To może być w urodzie lub też w osobowości.Czy nie czujecie się silniejsze bądź silniejsi?
Na forum padło stwierdzenie,czy czasem takie diagnozy na odległość jakie wystawia p.Ania nie skończą sie może w konsekwencji jakimiś powikłaniami.Ja od siebie mogę dodać jedno,zawsze jak dzwoniłam do p.Ani z jakimś problemem,bo nie dawałam sobie rady,to NIGDY ta diagnoza nie była mylna.I WIEM,ŻE TEJ OSOBIE MOGĘ ZAUFAĆ.A wiecie dlaczego,bo jak człowiek jest pewny czegoś lub kogoś,to się nie boi i bezwarunkowo ufa.
Niektóre panie słusznie napisały,przecież nikt nikogo do niczego nie zmusza.Dajcie sobie czas,a wnętrze samo Wam podpowie.Każdy ma wybór i sam wybiera.
Ja opisałam swoją historię,gdyż stałam już na krawędzi.Leczyło mnie wielu lekarzy,którym powierzyłam życie.I przyznam Wam,że tak musiało być,gdyż teraz dopiero doceniłam życie,i wiem jak dużo znaczy jedzenie,które wkładamy do ust.Oj dużo:)
A dla tych co jeszcze się gubią,napiszę jedno;"Macie prawo być buntownicze,nie do końca wierzące w to i chwilami wątpiące,czy PP ma jakiś sens".Ale pocieszę Was...to wszystko po jakimś czasie minie.Uwierzcie mi:)A za jakiś czas,czy to będzie rok czy dwa,przypomnicie sobie siebie na początku tej drogi.Zapewne ciepło się do siebie uśmiechniecie i stwierdzicie:"Takie są prawa".Ale wtedy Wy drogie Panie i Panowie będziecie już bardziej doświadzceni i bogatsi wewnętrznie.Życzę WYTRWAŁOŚCI:)
P.S.Dziękuję p.Aniu:)))
data: 2006.06.02
autor: Monika S.
Zabawne.Na każdym, ale to kazdym forum tematycznym, jest dokladnie to samo.Jak na forum wege napiszesz, że jesz mieso -zlinczują.Jak na forum optymalnych, że nie lubisz tluszczu- juz po tobie.Na forum surówkowym, że jesz gotowańce- dostaniesz łatke toksycznego czlowieka.I co chcę podkreslic, jest to jak najbardziej naturalne.Do pana,Pawla Joanny i im podobnych.Na takich forach nie ma miejsca na merytoryczną dyskusję. Służą one umacnianiu ideii przewodnich, bez względu na to ile zawierają one w sobie rzeczywiście prawdy.Wiec albo poklepujemy sie wzajemnie po plecach, albo sie wuchylamy przed szereg i zbieramy ciegi.Tak czy inaczej to forum Pani Ani i ona dzierży tu dogmat nieomylności, tylko co zrobić z tymi wszyskimi zdrowymi "jedzacymi inaczej" Hmmm...
data: 2006.06.02
autor: 
obrot o 360 stopni to powrót do punktu wyjscia, wiec 180 stopni jest lepszym stwierdzeniem;)
data: 2006.06.02
autor: Paweł
A co do lekarzy, t moze pani trafiła pani Magdo na tych bez powołania. Ja cyba miałam sczescie i swoicyh lekarzy uwielbiam za rzetelnosci poswiecony mi czas.
data: 2006.06.02
autor: Joanna
Pani magdo to pani nie je w ogole dojrzałych pomidorów, jabłek, rzodkiewki itp?wspołczuje bardzo
data: 2006.06.02
autor: 
Madziu, Madziu, my to wszystko wiemy, a pani Ania - twoja mama - to przecież nasz Anioł i dziękuję Opatrzności, że miałam okazję ją poznać, i choć książki jej leżały u mnie rok na półce pokryte kurzem to i tak w końcu po nie znowu sięgnęłam i założyłam te wrotki !!! I jadę na nich coraz szybciej i ta jazda coraz bardziej mi się podoba :))) Panie Pawle, to nie zmiana życia o 180 stopni, ale o 360 !!! ***********Pozdrawiam cieplutko*****************
data: 2006.06.02
autor: Rene
Dzień dobry. W nocy mi jeszcze przyszło pare przemysleń do głowy nt tego bycia albo nie bycia lekarzem.Osobiscie do lekarzy mam stosunek pobłażliwy, przekonana na własnej skórze jak wygladaja konsultacje w gabinecie lekarskim. Wiejski ośrodek zdrowia - wchodzisz, mówisz co ci dolega, lekarz nie podnosząc głowy, mówi że to to lub owo, wypisuje recepte i po krzyku. Gdzie pytania o szczegóły, analiza, uwagi, wypytywanie ? Od razu zastrzyk, lekarstwa. we Francji to samo, dziecko ma zapalenie ucha - bum antybiotyk. Który lekarz pyta sie o to co jemy, jak sie ubieramy , jak spimy, jak żyjemy ?? Zaden. Jak byłam na studiach to miałam grzybice, łuszczyce i inne liszaje. I smarowałam i wcierałam różne kremy i nic nie pomagało. Przygasało na chwile i wracało ze zdwojona siła. A Mama nie bedąc lekarzem poświeca kazdemu pacjentowi minimum godzine lub wiecej a nawet czasem po kilka konsultacji jeśli jest potrzeba. I pyta o wzystkie szczegóły dotyczące zycia pacjenta, począwszy od stosunków rodzinnych ,relacji z mezem i dziecmi i na higienie zycia kończywszy.Wiem, wiem, lekarze zarabiaja marnie, nie ma dostatecznej liczby lekarzy , wszyscy wybywaja na Zachód. Ale to wszystkiego nie tłumaczy.
A Pani Anieli radze: Miła Pani Anielko, niech Pani je latem surowizny z działki i odezwie sie za pare miesiecy, moze jesienia albo zima i opowie jak sie czuje. katar ? kaszel ?? pryszcze na nosie ? rozwolnienia albo zatwardzenia ?? dziewczyny cały czas o tym mowią - każdy ma wolny wybór i do niczego nie jest zmuszany, niech Pani eksperymentuje z własnym ciałem i sama sie przekona. pozdrawiam.
data: 2006.06.02
autor: M.Ciesielska
Mam pytanko: co z antykoncepcją? chyba nie szklanka imbirówki zamiast? w końcu to głównie hormony, a tu mamy się regulować ;)
No i dlaczego nie mogę schudnąć? udaje mi się nie jeść słodyczy,ale do pracy nie jestem w stanie zabierać gotowanych posiłków... a jedzenie obiadu po 17 mi nie służy...co zrobić?
data: 2006.06.02
autor: Teresa z Wrocławia
Witajcie, pogoda się nieco poprawia, więc humory pewnie też:)) Ale i tak uważam, że gorące dyskusje, które tu się czasem przewalają, świadczą nie tyle o naszym zacietrzewieniu, ile o tym, że wszystkich nas to po prostu obchodzi. Szukamy, włazimy w maliny, odkrywamy kolejny kawałek prawdy, dzielimy się tym i znowu jakieś maliny się trafiają. Znaki na tej zawiłej ścieżce trafiają się różne - niektóre łapiemy od razu, inne omijamy i dopiero ze zdziwienienim odkrywamy je za piątym zakrętem. Jest to fascynująca podróż, o ile damy sobie trochę luzu i nikogo na siłę nie będziemy przekonywać do swoich wrotek. Pozdrawiam czerwcowo
data: 2006.06.02
autor: Jagoda
Miłe Panie i Panowie, Czytam i czytam juz od godziny zaległe posty i dyskusje, które mnie omineły przez tydzień. Miałam juz dosc listopadowego ziąbu w maju i wybyłam z dzieciakami do tesciów na południe Francji do Prowansji. 30 st. w cieniu , słoneczko, milutko.....taaak, dzieci biegaja po dworze, ja sie wyleguje na słoncu jak mucha a wszystko to bez kremów, okularów, czapeczek. Naładowalismy akumulatory, nałapalismy zdrowej ciepłej energii, odżylismy. Poprawił sie nam humor. Teścoiwa biegała za dziecmi zdenerwowana i próbowała im wcisnać na głowe jakieś znalezione na strychu czapeczki ale na szczeście wszystko było albo za małe albo za duże. Dzieci wygladają zdrowo, czerstwo. I żal mi tych innych biednych dzieci zasłonietych ogromnymi czapeczkami i okularami, zasłonietymi ubrankami po uszy by sie ochronic przed słońcem. Sa takie anemiczne, rachityczne, blade. I siorbia te soczki z kartonika a ich matki patrza z zawiścia na moich chłopaków i sie dziwia ich kolorytowi.Mówę ze to od zup i marchewki.... Dolewam pewno oliwy do ognia, ale potwierdzam że na PP udaru słońca i raka skóry nie można dostać. Wystarczy tylko sie opalać 1 godzine dziennie i posmarować zwykłym kremem Nivea.I uważać na jedzenie. Nikt nie mówi zeby siedziec na słońcu cały bozy dzień i sie smazyć jak pieczeń na chrupko. A co Pan Dermatolog powie nt opalania w solarium które jest takie modne i zachwalane i wygodne ?? A jak sie ma do słońca bardzo potrzebna wit. D ?? Pan Dermatolog i osoba podpisujaca sie m( czyzby brak odwagi by ujawnic imie i nazwisko ??) pisza że Mama nie jest lekarzem, hmm. Powiem tylko, ze na Akademii Rolniczej którą Mama i ja równiez kończyłam, a dokładnie na wydziale Technologii Zywnosci jest obowiazkowa anatomia i fizjologia człowieka, wizyty w akademii medycznej, kolokwia i egzaminy. Wiec mysle ze Mama nie jest laikiem, zwazywszy ze pisząc obie ksiazki opierała sie na niezliczonych publikacjach z zakresu medycyny - wystarczy spojrzec na biblografie. A pierwszą ksiażke we słowie wstepnym poleca dr.Frydrychowski - autorytet.Mama nie moze pozwolic sobie na nieznajomosc fizjologii, pojeć medycznych czy innych zagadnień, bo inaczej nie byłaby warygodna. Wiec te osoby które pisza że udziela porad na odległość bez konsultacji robia to samo - oceniają nie znając kogos osobiście.Renata z Lubonia słusznie powiedziała że Mama nie wyglada na swój wiek. Prawda to święta. Mój drogi mąż sam równiez zauwazył, że my wygladamy jakos młodziej, zdrowiej, lepiej niz te osoby które jedza inaczeja i są w naszym wieku.
W Alzacji zima : 10 st. pada. Na kolacje zrobiłam zupe jarzynowa, boczek i szynke gotowaną w prochach, jarzynki z wody, tarta bułeczke i cebule tudziez czosnek na surowo. Było pysznie, w piecu sie grzało, na dworze zawierucha.Jutro Wam opowiem jak sie ma mąż w czasie naszej nieobecności i jak robi sie bezradny, jak zaśluzowałam młodszego mięskiem, ale teraz to juz ide spac . Dobranoc wszystkim.
data: 2006.06.02
autor: Magda Ciesielska
Witam, oj widzę że zrobiło się chlodno i na forum, fajnie że kazdy tak broni "swojego", bo kazdy ma prawo do swojego zdania, sposobu życia, bo mamy wspaniały dar WYBORU, szanujmy to. Jestem już długo na PP,a Pani Ania uczy też tolerancjii, akceptacjii i zrozumienia i rację ma P. Paweł ze "nie wszyscy czują się na siłach zmieniać swoje życie",..ja się" poczułam ",ale to był mój wybór.Pozdrowionka dla Wszystkich
data: 2006.06.02
autor: Jola
Rozprawiacie drogie panie o spokoju, luzie, miłości i uprzejmośći, a kazda z uwag jest coraz bardziej kąsliwa i uszczypliwa. nie wszyscy czują się na siłach zmieniac swoje zycie o 180 stopni. A z panią Ewelinką nie bede dyskutował, przynajmniej ja ustąpię. DObranoc.Paweł.
data: 2006.06.01
autor: 
kiedyś pani Ania powiedziała ze surowych i zimnych nawet nie mozna jesc jak bysmy sie do Włoch przeprowadzili. To ja się pytam, bo co Bóg stowrzył te zimne surowe i kwaśne jak ich nie mozna nigdzie jesc??A czy nasze przyzwyczajenia zywieniowe (niektóre) nie pomagają rozładowac stres?W pełni lata tez zero owoców i warzyw z działki na surowo?dieta śródziemnomorskja (ksiażka druga) jest przecież super wiec?a przyjenośc jedzienia?
data: 2006.06.01
autor: Aniela
Ja jeszcze oko do pana Pawła, żeby sie nie martwił, że za przyczyną wieści Pani Ani przybędzie mu pacjentek, bo nikt kto RZECZYWIŚCIE pojął jak poszczególne energie działają na nasz organizm, synchronię w pracy narządów , swobodny przepływ energii w przypadku np. zaburzeń funkcji skóry nie szuka ratunku w podawaniu sterydów, czy leków antyhistaminowych, tylko wykluczając błędy żywieniowe, stres, zimno doprowadza do regulacji pracy gruczolow dokrewnych i sam ten hormon produkuje. To nie tylko teoria. Wspomaganie skóry z zewnątrz zniekształca tylko obraz wewnętrznego procesu zdrowienia lub popadania w głębszą chorobę- to przecież trzeba zweryfikować. Więc proszę nad nami i naszymi dziećmi nie biadolić, bo my buchające energią matki na ciepłym, zrównoważonym żarciu na prawdę damy sobie radę .
data: 2006.06.01
autor: Ewelinka
Pani Aniu!Śledzę forum od kilku tygodni.Książki przeczytałam a jakże!Z ciekawością śledzę to co inni piszą ale jakoś do tej pory nic nie pisałam...Gotowanie wg pp bardzo przypadło do gustu mnie i mojej rodzinie.Nie miałam nigdy problemów ze zdrowiem ale potrawy z ksiąźki dzięki temu bogactwu przypraw są naprawdę przepyszne!!!!Do książek dotarłam dzięki takiej jednej dobrej duszy którą pani zna.Nie wyeliminowałam jeszcze wszystkich "złych" rzezcy z jadłospisu ale się będę starała.Są to np. jabłka.I takie małe pytanie z tym związane.Jeśli te okrągłe, i małe ,i duże owoce są takie beee ("gorsze niż papieros")czemu ma Pani je w logo (na drzewku) swojego centrum.Pozdrawiam Panią Anię i wszystkich stałych bywalców forum.Wasze doświadczone opinie są niezwykłą skarbnicą wiedzy.
data: 2006.06.01
autor: akacjuszka
Witam klimat się zrobił jak po listach Opiumki. Droga lub Drogi M jeśli masz takie obawy to przestań śledzić pp i daj sobie spokój. Albo zamiast śledzić wypróbuj i sam/sama sie przekonaj jakie mogą byc efekty. A tak poza tym to chyba dojrzałam wreszcie do jedzenia wołowiny. Wczoraj ugotowałam rosół i był boski. Wszystkich serdecznie pozdrawiam. Pani Aniu musi mieć Pani anielska cierpliwość. Uściski dla wszystkich:-)
data: 2006.06.01
autor: Asia
Acha, i jeszcze słówko do Pani/Pana?? m. Cały post świadczy o tym, że nie zrozumiał/a Pan/i podstawowej zasady przekazywanej przez Panią Annę: otóż zrównoważenie ciała poprzez zrównoważone jedzenie JEST ANTIDOTUM na wszystkie choroby. Więc odsyłam ..... do książek, jak przyjdzie na nie czas. Co to stwierdzenia, że "byłoby o tym głośniej", proszę się zastanowić nad dwoma sprawami: po pierwsze prawdziwe idee nie nadciągają z łopotem flag i przy dźwięku orkiestry, one idą po cichu, od człowieka do człowieka. I o dziwo trwają, w przeciwieństwie do tych łopocących i grających. Po drugie, komu jest na rękę to, co mówi Pani Ania - tylko zwyczajnym ludziom, którym media, reklama i polityka koncernów robi kaszę z mózgu. I trzecia sprawa poruszana w tym poście, to strach. Padają tu słowa "obawiam się", "boję się" - wiadomo przecież, że wszystkie decyzje podejmowane na bazie strachu prowadzą na manowce. Również decyzje pt. co myślę na dany temat. Stwórca dał nam rozum, wolną wolę, intuicję - dobrze jest korzystać z tych darów...
data: 2006.08.21
autor: Jagoda
No właśnie, ja również proszę o spokój. Nie rozstrzygniemy tutaj różniącego nas poglądu na temat filtrów. Rozstrzygnięcie przyjdzie samo, do każdego z osobna za kilka czy kilkadziesiąt lat. Chcę jedak dorzucić kilka swoich spostrzeżeń, a propos innych nacji- zgoda, mają inną pigmentację, melaninę czy c
data: 2007.12.28
autor: Ewelinka
Ja śledzę pp od kilku miesięcy i cieszę sie,że cały czas ktoś dołącza do forum( mam na mysli np. dermatologa) Uważam że nie można wszystkich ludzi i ich chorób kłaść do jednego "worka" gdyby odkryto antidotum na wszystkie choroby to chyba byłoby o tym głośniej - nie uważacie?
Dlatego obawiam sie ze z całym szacunkiem dla P. Ani nie jest lekarzem, a nawet nie widzi często pacjenta, a zna receptę na jego zdrowie. Boje sie czy przy każdej chorobie to w jakims przypadku nie okaże się pojawieniem powikłań lub zaostrzeniem choroby.
data: 2006.06.01
autor: m.
He, he, dobrze, że dzisiaj dzień dziecka, więc życzenia boskiej nonszalancji i luzu bardzo na czasie - jak widać. Pani Joanno, Panie Pawle, przecież nikt tu nie nakazuje niczego, nie egzekwuje, nie krzyczy. Pięknie o tym pisze De Mello w przebudzeniu: "Ja mogę tylko tańczyć swój taniec, jeśli ktoś z tego korzysta, to świetnie, jeśli nie - ja i tak tańczę dalej"... To właśnie robi Pani Ania, tańczy swój taniec, daje nam wiedzę, my możemy z tego korzystać albo nie - decyzja należy do nas. Zarzuty besztania czy rozmijania się z ogólnie przyjętymi zasadami "zdrowego życia" są tu trochę nie na miejscu - Pani Ania łamie takie stereotypy i to jest oczywiste. Nikt nikogo przekonuje, nigdzie nie ciągnie, więc o co się oburzacie? Możecie przecież tańczyć do całkiem innej melodii. I też znaleźć szczęście i pewność, że wszystko, co robicie, jest ok. A na marginesie, jeśli Pani, Pani Joanno, może swobodnie się tu wypowiadać czy krytykować, każdy z nas ma prawo zwyczajnie się z tym nie zgadzać. I nie ma o co wywoływać burzy - Stwórca zostawił nam prawo wyboru. Pozdrawiam
data: 2006.06.01
autor: Jagoda
a dlaczego ktos kto ma inne zdanie niż reszta jest tak besztane??przeciez kazdy ma prawo robic i mowic co chce a do tego jest forum zeby mowic o tym, a nie "najezdzać" na te osoby ktorym sie to nie podoba-idea forum jest wyrazanie mysli. Mowicie tu wszyscy o zrozumieniu, wyluzowaniu, a tu taka piana na uwagę o kremach. Nie rozuemim. Trochę tolerancji.
data: 2006.06.01
autor: Joanna
Jezeli ktos ma ochote na kolorowa bielizne (rowniez czerwienie i zolcie zalecane przez P Anie) to bardzo polecam sklep http://www.yard.pl/
Duzo taniej niz w sklepach. Zanim dowiedzialam sie o stronie kupwalam bluzeczki po 28zl a teraz po 17zl.
data: 2006.06.01
autor: 
odniesienie do artykułu z onetu:Jezeli panie na forum (i panowie) uwazają, że palenie papierosów wpływa wspaniale na cere (oczywiscie przy jedzeniu zrównowazonym) to ja nie bede tego komentować.
data: 2006.06.01
autor: 
Witam państwa, przeczytałem ksiązki P. Ciesielskiej, jestem w stanie zaakceptować a nwet wprowadzić w życie zasady, które sa tam przedstawione, ale kilka rzeczy powaznie mnei niepokoi szczegolnie te, ktore czytam na tym forum. Trafiłem na tą stronę dzięki mojej pacjentce (jestem dermatologiem), która stosuje tą filozofię i dietę i przyszła ze swoją mamą do mojego gabinetu. Zachwalała wewnętrzną równowagę itd. Zacząłem przyglądać się zagadnienu i tak tu trafiłem. I chyba w dobrym monecie. Jestem specjalistą od dermatologii estetycznej i dermokosmetyki. Obserwuję najnowsze raporty w sprawie odkryć naukowych po ot zeby się rozwijąc i byc na bierzącą. I włąsnie wspomniana pacjentka powiedziłą mi ze ona nie ma zamiaru używać kremów z ochroną przeciwsłoneczną w czasie pracy na działace, opalania itp, ponieważ "Pani Ania" powiedziłą ze to jest złe!!Mowiąc szczerze włos jezy sie na głowie jak słucham takich bzdur.rozuemim ze odzywianie zrownowazone moze dobrze wpływac na organizm i dodatkowo go chronić, ale drogie panie, nie oszukujmy się,że każda z was chce mieć zmarszczki , ktore predzej czy pozniej bedą widoczne. Kazda kobieta pragnie głatkiej cery. Przeczytałem ostatnią wypowiedz autorki i pisze ona tak:"Katko, o czym Ty mówisz?? Nie śledzi Pani doniesień w sprawie filtrów. Lekarze i naukowcy stwierdzili, że właśnie te choroby, które Pani wymieniła, powstają za przyczyną filtrów. Nie ma ich bowiem u ludzi żyjących w krajach o gorącym klimacie, ale oni jednak inaczej jedzą"
Rozuemim, że Afrykańczycy inaczej jedzą, ale mają nieporównywalnie większą liczbę pigmentu w skorze ktory chroni przed poparzeniami słonecznymi.I zwracam się do Autorki, w jaki sposób uzywanie kremów z filtrem ma przyczynić sie do rozwoju czerniaka?Chciałem zauważyć, że P. Ciesielska nie jest lekarzem medycyny i nie ma wystarczającej wiedzy na ten temat.Przykro mi słyszeć takie rzeczy. A nawet , jezeli moje drogie panie chcecie opalać buzię to przynajmniej ochrońcie sie jakoś od swaitła jarzeniowego w pracy czy zanieczyszczeniem środowiska, smog, spaliny. Same świństwo. I mimo zrownowazonego jedzenia, sam organizm nie obroni sie przed wdychanym ołowiem.
Chciałem dodać, że piszę z Belgii a u nas piękna pogoda.Proszę szanować każdego decyzję. A argument o mieszkańcach innych narodowosci, i ich przystosowaniu do słońca, do mnie nie przemawia.
Mimo, że rozważam przjscie na to jedzenie, to bede kontynuować swoje zdanie, że zeby miec elastyczną skórę przez długi czas, prócz jedzie wh pp trzeba wspomóc sie od zewnątrz.
PS:a dzieci?je tez wystawiacie na słońce bez ochrony?

Pozdrawiam Paweł
data: 2006.06.01
autor: 
A pani, która pisze, że nie wygląda na swoje 35 lat chciałam dodać, że pani Ania Ciesielska, której wiek oceniam na wiek mojej mamy wyglądem swojej pięknej cery zaskoczyłaby niejedną kobitkę, oj zapewiam !Dlatego dbałości o swoje ciało uczmy się o tych, u których tę dbałość widać gołym okiem !!! Pozdrawiam Jagodę i panią Ewę z Gdańska :)))
data: 2006.06.01
autor: Rene
Kochani, dzisiaj Dzień Dziecka, życzę więc Wam wszystkim Dziecięcego Zapału, Boskiej Nonszalancji i Pokory wobec Hierarchii
data: 2006.06.01
autor: Anna Ciesielska
czy ktos ma jakis fajny przepis ze szparagami w roli głównej?
data: 2006.06.01
autor: akacjuszka
Witam,moja energia jest slabiutka, staram się nad nią pracować,jestem na forum codziennie, nie mam nastroju do pisania, ale Jagódko moja Kochana jak przeczytalam o tych kozaczkach to śmieję się już do lez , racja z tym zimnem ja palę od rana w kominku. Jak się pozbieram to napiszę!
Pozdrawiam Wszystkich. Pani Aniu ukłony!!!Jestem i walczę!
Grażynko z By
data: 2006.09.24
autor: Jola
Ojej!Z tymi filtrami to niezłe zamieszanie.Uśmiałam się szczerze, bo także -Pani Jagodo-przeglądam te "zdrowe"artykuły na Onecie i..tylko przeglądam.Nic mi po nich nie zostaje.Kiedy pomyślę np.o okularach p/słonecznych, te same gadki-filtry itp.No tak, a ja chodzę sobie teraz w słońcu bez okularów i jakoś nie szkodzi.Zgadzam się z Rene, na "naszym żarciu" to już w innym świecie żyjemy.My tylko kaskę na super mięsko i super warzywa wydajemy.
Chciałam na kurs się wybrać ale niestety nie mogę.A tak mi tego potrzeba!No nic,może to moje niebycie jest teraz dla mnie najwłaściwsze.
Pozdrawiam serdecznie z Gdańska.
data: 2006.06.01
autor: Ewa
Dziewczyny, o co wam chodzi z tymi filtrami, leje jak z cebra, zięb, koleżanka przyszła do pracy w kozakach, w tu burza na temat filtrów do opalania!!.... Przecież to bardzo proste - jeśli ktoś wyleguje się całymi dniami na słońcu, popijając colę light (bo kalorie) i pojadając lody (bo gorąco), to niech używa dla czystego sumienia, z wielkim poczuciem odpowiedzialności za swoje zdrowie, tych specyfików (tu podpisuję się pod mailem Rene). Jeśli my, tak jak radzi Pani Ania, opalamy się godzinę dziennie, nic nam nie grozi. Burza w szklance wody. Z dużą satysfakcją czytuję artykuły na Onecie i śmieję się z całego serca z bzdur, jakie tam wypisują, często przecząc samym sobie. I dziękuję Górze, że ta maszynka już mnie nie mieli. Pozdrawiam wszystkich rozsądnych i sceptyków
data: 2006.06.01
autor: Jagoda
Pani Zuzanno, pani chyba pomyliła fora....Takie artykuły jak ten na onecie traktujemy tutaj przecież z równą powagą jak informację dotyczące tego, iż przykładowo jabłuszko jest najzdrowsze, a na śniadanie dla dziecka najlepsze mleko + świeżutka bułeczka z nutellą !!!!
data: 2006.06.01
autor: Rene
I ten, polecam:) http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=89045
zuz.
data: 2006.06.01
autor: 
witam, tez nie zgadzam się z negacją kremów z wysokimi filtrami, proszę przeczytac sobie ten artykul: http://zdrowie.onet.pl/1338377,2039,0,2,,prosty_sposob_na_mloda_skore,profilaktyka.html
pozdr Zuzanna
data: 2006.06.01
autor: 
Jeśli pani Ania zajęła stanowisko w sprawie filtrów i opalania, to na pewno chodzi o osoby będące w równowadze, czyli na "naszym żarciu"!!!! Tym osobom opalanie ( z głową ) nie zaszkodzi. Jeśli pani Joni odżywia się jedzeniem kwaśnym , surowym i zimnym, a do tego niezrównoważonym smakowo, to jak najbardziej niech pani sobie filtrów używa i niech pani je poleca z czystym sumieniem innym, niech tam sobie te koncerny zarabiają, czemu nie ? jak sobie przypomnę ile kasy płaciłam kiedyś za takie kremy, to stukam się dziś po głowie, oj jak mocno. ***************Pozdrawiam cieplutko***********
data: 2006.06.01
autor: Rene
Droga Pani Beato z Lubonia!! Co prawda mój guz na tarczycy jest odrobinę mniejszy ale dzięki losowi jestem pod opieką bardzo dobrego specjalisty, który ma duże zasługi w leczeniu takich problemów jakie my mamy. Jeżeli jeszcze nie wybrałaś zaufanego specjalisty to polecam swojego. e-mail: epcio@tlen.pl
data: 2006.06.01
autor: Grażyna z Bytomia
chce sie nie zgodzić w sprawie FILTRÓW!! słońce powoduje zmarszczki przebrawienia. Jako nastolatka opalałam sie własnie bez filtrtów, i dzieki temu mam "sliczne pieprzyki" i przebrawienia, ktore muszę usówać,żeby moc wyjsc na słońce i zeby sie nie powiększały.A tak gdzie jest gorący klimat, np w Afryce wiadomo ze czerniaka nie ma bo tam ludzie mają ciemniejszą skóre. A dziura ozonowa?moze 100 lat temu jak nie było takiego przemysłu mozna było się beztrosko opalać ale teraz to ryzykowne. Uzywam kremu z wysokim filtrem od prawie 10 lat przez cały rok. I nie wygląam na swoje 35 lat, chwalę sobie takis posób pilegnacji skóry. Azjatki (mam bliską przyjaciókę Japonke), również wiedzą ze filtr to podstawa i to nie od dzis (jak w PL) lecz od dobrych kilku lat.Dlatego nei rizuemiem takiego zanegowania filtrów.Ja bede polecać bo to niezawodny sposób na niepowstawanie zmarszczek i przeabrawien. nie chce wygladac jak rodzynek.pozdrawiam z Amstedamu
data: 2006.07.18
autor: Joni
Link do artykułu o którym pisze pani Ania.
http://www.przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1661&Itemid=51&limit=1&limitstart=0
data: 2006.05.31
autor: Rene
Witam, Kochani, Pani Doroto, do alergików mam sentyment. Czułam, że popełnia Pani jakiś błąd. W alergii niezbędna jest absolutna dyscyplina, przekazuję to wszystkim alergikom. Jest to choroba ULECZALNA, pod jednym warunkiem: trzeba zrozumieć, co jest jej przyczyną. Aby organizm był w równowadze, musi być odżywiany pożywieniem zrównoważonym (jin-jang). Gdy zjadamy pożywienie głównie jin (wychładzające: owoce, surówki, soki, woda, jogurty, serki, lody, słodycze, ciasta, wieprzowina, kurczaki), powstają w organizmie dysfunkcje narządowe, których objawy są nam znane: katary, swędzące oczy, wysypki, astma, biegunki itp. Więc jeśli chcemy żyć bez alergii, musimy wybierać. Albo jedzenie ciepłe, z przyprawami, gotowane, albo danonki i jabłuszko popite wodą. Oczywiście są jeszcze leki, które usuwają jedynie skutki, nie regulując organizmu, dzięki czemu po paru, parunastu latach jesteśmy już bardzo chorymi ludźmi. U Pani, Pani Doroto, były jabłka, domyślam się, że nie tylko. W sprawie kurkumy: proszę przeczytać w Przekroju z zeszłego tygodnia artykuł na temat „produkcji chorób” na potrzeby koncernów farmaceutycznych. Zrozumie Pani wiele. Być może nowinka na temat kurkumy była wypuszczona w intencji firm, którym zależy, aby ludzi chorych było jak najwięcej. Kurkuma jest niezbędną przyprawą smaku gorzkiego chroniącą nas przed chorobami nowotworowymi, zaśluzowaniem, wspomagającą pracę wątroby. O tym wie cały Wschód i wszystkiego kraje śródziemnomorskie. A więc do wszelkich nowinek w gazetach musimy mieć naprawdę wielki dystans. Pani Agato, lato już jest, ale zimne – wczoraj w Puszczykowie sypało gradem i śniegiem. Pani Paulino, jak tam salmonella? Myślę, że to był fałszywy alarm i że ostatni raz zrobiła Pani kogel-mogel, a przynajmniej na cukrze. Pani Gosiu, nie wiem, czy to, co ma Pani na policzkach i nosie to plamki – czyli piegi, bo plamy wątrobowe pojawiają się raczej z boku, w okolicach żuchwy i ust. Na piegi niepotrzebne jest lekarstwo, bo są piękne, a z plamami jeszcze się Pani trochę pomęczy – na pewno parę lat. Będą coraz bledsze, aż któregoś roku nie pojawią się w ogóle. Proszę opalać twarz 10-15 min dziennie, najwyżej, a w razie potrzeby osłaniać kapeluszem. Kremów z filtrami nikomu nie zalecałam i nie będę zalecać. Potrzebne nam są promienie i ultrafioletowe, i podczerwone, bo one aktywizują całe nasze ciało. Możemy się opalać max godzinę dziennie. Pani Etko, oczywiście, że imbir surowy można dodawać do wybranych potraw w celu uzyskania odpowiedniego bukietu smakowo-zapachowego. I oczywiste jest również, że sproszkowany ma silniejszą energię smaku ostrego. Nie uważam, aby można było używać świeżego zamiast mielonego. Imbir mielony jest podstawowym dodatkiem każdej potrawy. Mamo Luni, cieszę się z Pani radości i również pozdrawiam. Pani Ewelinko, przede wszystkim proszę powiedzieć mamie, żeby zamieniła kaczki na gęsi, parę indyków, hodowała też owce, kozy i cielaki. Kaczki nie są dla Pani, bo jest Pani matką karmiącą, i to jeszcze dziecka po AZS!! Rodzinie może Pani zrobić kaczkę nadziewaną, podobnie jak kurczaka nadziewanego (patrz przepis). Kaczkę trzeba tak piec, aby cały tłuszczyk się wytopił. I z tłuszczem kaczym proszę uważać. Pani Marzenko z Lubina, gratuluję sukcesu! Przeszła Pani chrzest bojowy i jest Pani Wojowniczką. Trzeba mieć nie lada moc, aby sobie z takim stresem jako matka poradzić. I Pani ten test zaliczyła. Najważniejsze – proszę nie dopuszczać do tego, aby takie sytuacje powtarzały się w przyszłości częściej. Pilnujcie swoich dzieci! Pani Joanno, przytoczonej książki nie czytałam i nic na temat kremu nie wiem. Z dzieckiem proszę uważać, bo taki ból może się powtórzyć. Wątroba kurczaka ma oczywiście taką samą energię jak kurczak. Pani Ewelinko, wieści o jagnięcinie sympatyczne, proszę jadać zamiast kaczek. A poza tym – od kiedy ogień wzmacniamy wodą? Chcąc uzyskać właściwe doenergetyzowanie latem, odżywiamy się pożywieniem zrównoważonym, ciepłym, a jedynie przy nadmiarze upałów możemy wspomagać się fasolą, wieprzowiną, większą ilością jarzyn, oczywiście gotowanych. Pani zagrzybienie powinno mocno Panią dyscyplinować. Pani Renatko, dziękuję za miłe życzenia. Wspomina Pani o koleżance zza miedzy, o jej zmaganiach z chorym dzieckiem – rzeczywiście ci państwo dali sobie radę, ale dodam parę słów o przyczynie choroby. Trzyletnie dziecko było nakarmione ciastem, a następnego dnia białą kiełbasą. Bądźcie więc, matki, proszę rozsądniejsze. Nie stwarzajcie dzieciom horrorów swoją bezmyślnością. A matka była tak zakręcona, że zapomniała, że powinna również sama jeść. I znów ważne zdanie do wszystkich matek: przy chorym dziecku powinnyście być uśmiechnięte, ufne, najedzone, w dobrym humorze – wtedy ono będzie szybciej zdrowieć. A jagnięcina jest pyszna z czosnkiem i rozmarynem! Katko, o czym Ty mówisz?? Nie śledzi Pani doniesień w sprawie filtrów. Lekarze i naukowcy stwierdzili, że właśnie te choroby, które Pani wymieniła, powstają za przyczyną filtrów. Nie ma ich bowiem u ludzi żyjących w krajach o gorącym klimacie, ale oni jednak inaczej jedzą. Pani Renato, można dawać dzieciom szparagi do ich zupek i duszenin, ale same łepki. Pani Joanno, jak radzić sobie z ciastem w rodzinie? Stanowczo i pogodnie. Wtedy, gdy rodzina pałaszuje, Pani może wyjść z dzieckiem na spacer, poczytać mu bajeczkę, poukładać klocki. Niemożliwe jest , aby dziecko siedziało przy stole z kolorowymi łakociami i zakazem ich zjadania. Tego żadne dziecko nie zniesie. Kombinujcie! Pani Aneto, Jagoda, Renata i inne dziewczyny pięknie już Pani poradziły. Proszę czytać książki i pomału wchodzić w tę wiedzę. Jeżeli jest Pani na homeopatii, nie umiem określić, jak będzie Pani reagowała. Panie Anonimusie, książki oczywiście są w sprzedaży detalicznej – proszę o nie pytać. Pani Renato, potwierdzam, że dziecku może nie odpowiadać smak szparagów i dało temu wyraz. W sumie dzieci są tradycjonalistami – lubią stare, dobre smaki. Pani Edyto, w sprawie koenzymu Q: nasz sposób żywienia aktywizuje wszystkie narządy i gruczoły wydzielania wewnętrznego. A więc i w tym przypadku możemy liczyć na dowartościowanie. Pani Teresko, proszę uważać z mąką żytnią – jest ciężkostrawna. Proszę raczej używać więcej mąki kukurydzianej z dodatkiem pszennej i kurkumy (ewentualnie trochę żytniej) – wtedy potrawy, o których Pani wspomina, może Pani od czasu do czasu zjadać. Jaka ilość będzie nadmiarem, musi Pani sama określić. Łyżki kurkumy nie może Pani wsypać do potrawy, bo będzie za gorzka. Poza tym, nie da się przedawkować przypraw, bo jedzenie będą za gorzkie, za słone, za kwaśne, za ostre albo za słodkie. Okti, nie odpowiem, bo nic w tej sprawie nie wiem. Jagódko, Renato i Edyto, dzięki wam za czujność i za odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.05.30
autor: Anna Ciesielska
Droga Aneto, śledzę od początku Twoje wypowiedzi, pytania i niepewności. Wiem że dziewczyny, które już były na kursach (ja wybieram się właśnie na czerwcowy) wiedzą dużo więcej, są na wyższym stopniu wtajemniczenia. Ja stosuje dietę od lipca poprzedniego roku i nadal mam wiele pytań. Cieszę się, że jest forum, bo na wiele nurtujacych pytań włańśie tu otrzymałam odpowiedż. Przy okazji dziękuję Jagodzie , która wcześniej udzieliła mi właśnie tego wsparcia na forum.
Chcę tylko Ciebie pocieszyć,że na pewno wiele osóbom początkujących "Życie po ciesielsku" reaguje tak jak TY. Ja też miałam poważne problemy kobiece. Jestem po operacji (4 lata temu) bo leczenie farmakologiczne nie przynosiło skutku. Po operacji musiałam coś zrobić , bo nadal nie było dobrze....no i znalazłam.........Po stosowaniu diety prezez pół roku okazało sie że jest ze mną dobrze. Oczywiście nie mam zamiaru rezygnować z tej drogi, bo stare błedy mogą spowodować znowu chorobę. Dlatego gorąco Ciebie namawiam: zaufaj i stosuj dietę ciesielską. A tak jak wcześniej dziewczyny podpowiadały: bez kwaśnego, surowego i zimnego, a efekty za jakiś czas będą. Ja w to głęboko wierzę bo przekonałam się na własnej "skórze". Życzę wytrwałości
data: 2006.05.30
autor: gosia m
Witam i zaczynam od podziękowań dla pani Ani za zdrowie i radość z wiosny. Gotuję wg PP już cztery i pół roku a ta wiosna jest moją czwartą bez kaszlu, bez kataru, bez uczulenia na słońce. A było ze mną naprawdę źle. Dziękuję, pani Aniu :)
Ale chcę nie tylko podziękować. Jestem mamą cudownego, dziewięciomiesięcznego chłopaka - rozbójnika, zdrowego, silnego, pięknie rozwijającego się, cudownego. Karmiłam go wyłącznie piersią przez 5 i pół miesiąca, a potem stopniowo, powolutku wprowadziłam kaszki i zupki gotowane wg książki. Syn rozwija się świetnie, błędów (przynajmniej grubszych) chyba nie popełniam, bo jak do tej pory ani razu nie był chory, nie miewa katarków, kaszelków, bólów brzuszka... Zastanawiam się ostatnio, co oprócz herbatki (tymianek-lukrecja-imbir) mogłabym dawać mu do picia? Pytam, bo o ile na początku pijał ją bardzo chętnie, to ostatnio smakuje coraz mniej :( Ja mu się oczywiście nie dziwię, ileż można pić to samo?
Ostatnio dałam mu odrobinę słabiutkiej kawy zbożowej, smakowało, żadnej niedobrej reakcji nie było, czy można dawać regularnie? I czym jeszcze poić?

Drugie pytanie, jak wprowadzać przyprawy takiemu maluchowi? Kaszkę urozmaiciłam już cynamonem (uh, jak smakowało :D), raz dałam goździk, ale czy są jakieś przeciwskazania? P. Ania pisze w książce, że do trzeciego roku życia przyprawianie powinno być inne? Ale czy to znaczy, że pewnych przypraw nie wolno? Czy tylko że powinnam ich dawać mniej?
Ech, to moje ego :( Ze sobą radzę sobie całkiem nieźle, obserwuję, widzę i ufam. A jeśli chodzi o syna to jestem pełna wątpliwości.

No i jeszcze jedno. Jak, drogie panie, radzicie sobie z Waszymi mężczyznami? Mój ma łuszczycę, ale w żaden sposób nie umiem namówić go, żeby zrezygnował z wody mineralnej (gazowanej, wrrrr) czarnej herbaty i innych takich (w tym sera żółtego z białą bułeczką, któren to specjał pochłania kilogramami, bo lubi). O ile kawę gotowaną od czasu do czasu z łaską wypije, to na herbatkę żadną skusić go nie potrafię. Lukrecja jest be, anyż gryzie w zęby :(
Myślę, żeby wziąć go podstępem i namówić na konsultacje u p. Ani :) Co myślicie? Nie dość, że czegoś mądrego się na pewno dowiemy, to może zewnętrzny autorytet podziała mobilizująco, co?
pozdrawiam serdecznie i dziękuję. Że jesteście.
data: 2006.05.30
autor: Ela z Wrocławia
Dzięki za wszystkie słowa otuchy . Przez te 4 dni popełniłam sporo błędów nieswiadomie .Tak chce mi sie pic wody . Herbatki i kawa nie gasza pragnienia. W czasie najblizszych 2 tygodni jade 2 x w delegację po kilka dni . Wiec z diety nicii...
data: 2006.05.30
autor: Aneta R.
Pani Aneto, głowa do góry, jest Pani na początku drogi, a od razu obudowuje się Pani z jednej strony murem lęku i przewidywania, że coś niefajnego może się stać, a z drugiej wchodzi Pani w chciejstwo (mówiąc naszym językiem) pt. "kiedy to poskutkuje". To trochę nie tak. Ten sposób żywienia (osobiście odmawiam nazywania go dietą) działa, ale to nie tabletka. Polega to na równoważeniu ciała, potem umysłu i ducha, ale ten proces trwa. Jednak efekty są takie, że warto jak jasna ch... Proszę zaufać, że skoro przywiało Panią tutaj, to przyszedł czas zmian. Proszę bardzo uważnie czytać książki- obie, nie tylko Filozofię zdrowia - znajdzie tam Pani wszystkie potrzebne informacje, np. jak działają poszczególne energie, a wtedy na pewno wykluczy Pani kaszę jaglaną z jabłkami (razem i osobno), o żurku nie wspominając. Zalecana jest cierpliwość i potraktowanie z miłością własnego ciała, któremu nieźle dała Pani w kość:)) Ono musi dostać czas i energię, aby się dźwignąć z tego dołka. Wszystko zaczyna się od pierwszego kroku i dobrze jest myśleć tylko o następnym (jak Saint Exupery - ten od Małego Księcia - gdy rozbił się na pustyni, przeszedł wiele kilometrów dokonując cudu przetrwania. Kiedy pytano go, jak to zrobił, odpowiedział właśnie, że myślał tylko i wyłącznie o następnym kroku). Życzę Pani wiary w siebie, we własną moc i intuicję, która dobrze Pani podpowiada, że "to jest to"!!!
data: 2006.05.29
autor: Jagoda
Mam pytanie...
Slyszalam ze jak sie zmiesza olejek rycynowy i wax to wlosy beda szybciej rosly, kupilam to sobie i teraz nie wiem jak to stosowac? po umyciu czy przed i jakie proporcje wlosy mam nie za dlugie
data: 2006.05.29
autor: okti
Dziękuję p.Ani, Gafciowi, Kasi za porady i podzielenie się swoimi doświadczeniami odnośnie wzdęć. Dzięki temu złapałam oddech, uspokoiłam się ,nabrałam znów wiary w siebie, jest lepiej, a są takie dni, że idealnie.
Moje jedzenie to prawie całkowite wyeliminowanie mąki pszennej ze wględu na gluten (tak zrozumiałam książkę w przypadku moich dolegliwości). Więc tylko chleb żytni, do lanych klusek i beszamelu mąka żytnia, zero makaronu, pierogów, ciast, naleśników. W temacie bieżącym na lato p. Ania pisze właśnie o pierogach, tartach owocowych... Stąd moje pytanie czy ja przy kłopotach jelitowych mogę to wszystko jeść oczywiście rozumię, że nie w nadmiarze, ale ile to jest nadmiar. Czy 3 - 4 łyżki ugotowanego makaronu na dzień jest nadmiarem czy nie, ile ( 2 - 3 szt) można zjeść pierogów z jagodami. Jeśli już jestem przy nadmiarach to czy można przedawkować jakieś przyprawy, czy jeśli ktoś lubi to może sypnąć łyżkę np. kurkumy a nie jak w przepisie szczyptę.Herbatki tymiankowo-lukrecjowo-anyżkowo-imbirowe przygotowuję nie ściśle wg przepisu tylko tak więcej ponieważ lubię mocne, aromatyczne i piję 3 -4 kubki na dzień i czy tutaj grozi mi jakiś nadmiar. Na forum p. Ania napisała, że imbirówka to nie to samo co imbir w herbatkach, czy to oznacza że przpraw w potrawach nawet w największych ilościach nie można się obawiać jako nadmiaru i jeśli ktoś lubi przyprawy może sobie sypnąć tyle ile lubi. W moich potrawach jest znaczna różnica np. w przepisie na końcu łyżeczki a u mnie łyżeczka a może i więcej i te potrawy mi smakują.
Serdeczne pozrdowienia.
data: 2006.05.29
autor: Tereska
Czy po przejsciu na te diętę należy sie spodziewać pogorszenia tak jak to zapowiadaja inne metody leczenia naturalnego? Za ile moge odczuc poprawę?Czy faktycznie potem każdy "grzeszek" odchorowuje sie katrem ,kaszlem itp...?
data: 2006.05.29
autor: Aneta R.
Aneto R. zanim poradzi Ci ktoś mądrzejszy - Ty nie możesz jeść nic kwaśnego, surowego i zimnego- nawet zrównoważonych z książki do jakich należy żurek! No i oczywiście żadnego cukru a reszta to od Pani Ani - bo sama nie dasz rady. Olej jest słodki ale lepszy dużo jest rzepakowy i oliwa a z aloesem daj sobie spokój. Mam jeszcze pytanie czy wątroby z kurczaka nie należy jeść tak jak jego smego? I czy nasza dieta uzupełnia niedobory koenzymu Q-10, bo podobno po 30-estce bardzo spada i raczej nie ma go w pożywieniu. Pozdrawiam
data: 2006.05.28
autor: Edyta
Anetko.Przepisy w książkach pani Ani są przepisami nie dla wszystkich.Jeśli ty jesteś osobą, która nie jest w równowadze ( chodzi mi o Twoje zdrowie ), to te przepisy musisz traktować jedynie jako inspirację do własnych poszukiwań.Zasada jest prosta, najpierw musisz wyeliminować wszystko, co KWAŚNE, SUROWE I ZIMNE oraz oczywiście SŁODYCZE, zero wieprzowiny i kurczaków, z nabiałem ostrożne, no chyba że serki kozie i owcze. Dlatego żurek w odstawkę, bo to kwaśna zupa, nie dla Ciebie. Podobnie pomidorowa, ogorkowa, czy inne kwaśne potrawy.Gotuj rosoły, pieczarkową, szparagową. Przyrządaj wołowinę, cielęcinę, indyka, jagnięcinę, jak lubisz, wszystko oczywiście równoważ. Tak, wiem, trudno to wszystko ogarnąć, ale to tylko pozory, jak w to wejdziesz, samo pójdzie.Dlatego niezbędna jest konsultacja u pani Ani, dostaniesz jak na tacy wszystko, mówię Ci, potem będziesz sama kombinować. No i kup drugą ksiażkę.Z tą kaszą jaglaną też ostrożnie,lepsza kukurydziana, no i jabłka wiadomo, surowe jabłko gorsze niż papieros...Jak pisałam ci poprzedniego posta przypaliłam dziecku obiadek, ale udało się pół uratować, więc jest ok:)) A ten aloes to po co ? Albo olej winogronowy? Aloes nie wiem ,ale ten olej to pewnie słodki. W książce jest też wiele przepisów na słodkości, nie myśl so
data: 2006.09.24
autor: Rene
Dziękuje Reniu za odpowiedż.na obiadek był zurek potem nalesniki , dla córki z serem dla mnie i męża z mięskiem i warzywami. O ile na początku mąż złapał sie za głowę i jęknął "o Boże znowu nowości"to w tej chwili twierdzi ,że moge sobie tak gotowac cały czas - bardzo mu smakowało . No i moja córka też jadła ze smakiem. Hmmm...
Czy ktos może mi powiedzieć do jakiego elementu należy aloes i olej winogronowy?
data: 2006.05.27
autor: Aneta R.
Książki pani Ani można kupić w Empiku i księgarniach zdrowia, tam je spotkałam, oczywiście w każdej księgarni internetowej.
Droga Aneto:)Trafiłaś w odpiwiednie miejsce, a jeśli tylko trochę się postarasz, wróci twoja siła i chęć do życia, no i zdrowie przede wszystkim. Pani Ania niejednego juz wegetarianina i na diecie Kwaśniewskiego wyprowadziła "na prostą", zapewniam Cię, musisz zaopatrzyć się jedynie w cierpliwość, zaakceptować siebie i swoje choróbska, przestać przejmować się stereotypami,a wszystko wróci do normy. Konsultacja w przypadku Twojej osoby niezbędna, choć pewnie teraz o nią trudno, bo pani Ania na urlopik poszła, żeby wreszcie dać nam swoją kolejną cudowną książkę, na którą z utęsknieniem czekamy:))No i nie pisz, że jesteś chora nieuleczalnie, bo to nieprawda....Trzymaj się ciepło, kup sobie ostrożeń i rób z niego nasiadówki, codziennie !!!! W każdej aptece go kupisz.***************
Dzisiaj ugotowałam ten krem ze szparagów, o boże jak moje dziecko się krzywiło,ale nam smakował. Jemu ugotowałam za to po raz pierwszy na drugie śniadanie ( wstyd się przyznać ) polentę na rosołku i wcinał, aż mu się uszy trzęsły, zjadł cały głęboki talerz !!!! Pozdrawiam was weekendowo i cieplutko********
data: 2006.05.27
autor: Rene ( co radzi, ale nie zawsze sobie sama poradzi )
Czy Książki Pani Ciesielskiej można kupić w zwykłych sklepach , czy wyłącznie przez interenet? Jeszcze ich nie spotkałem.
data: 2006.05.27
autor: Solum Minor
A więc groch jest słodki, wesoła to nowina poznać zmak grochu. Dziękuję za odpowiedź.
data: 2006.05.27
autor: Solum Minor (Anonimus)
Przed tygodniem odkryłam to forum Przedwczoraj zakupiłam ksiązkę"Filozofia zdrowia" którą pzeczytałam już 2 razy.
od 7 lat choruję na nieuleczalny stan zapalny narządów rodnych spowodowany drożdzakiem,paciorkowcem,gronkowcem. Koszmar. 4 lata leczenia u lekarzy, 3lata leczenia u naturoterapeutów. Diety od wegetariańskiej po Kwaśniewskiego. Nic nie pomaga. Jestem kompletnie załamana ,obolała, z nieustannymi ,silnymi dolegliwosciami. Bez siły i checi do życia. Spłukana finansowo...O ile dieta Kwaśniwskiego budziła moje wewnetrzne opory to dieta proponowana przez p. Ciesielską nastraja mnie optymistycznie,pozytywnie.Faktycznie jestem wiecznie zziebnietym sopelkiem lodu i 60 / 110. Co mam robić. Czy samo gotowanie wg przepisów w tej ksiażce pomoże, obecnie jestem na homeopati.Zaczęłam dzisiaj dzień od kawy gotowanej z cynamonem. Potem kasza jaglana z jabłkami ( wszystko gotowane zgodnie z zasadą). Proszę o radę
data: 2006.05.27
autor: Aneta R.
Pani Aniu bardzo dziękuję za poradę telefoniczną.Biegunka na szczęście trwała tylko jeden dzień.Pomogła marchwianka, owsianka prawie co dwie godziny, imbirówka i bardzo często herbatki.
Byłam zła na siebie,że nie obroniłam synka przed naporem babci(teścowej),która dała mu do zjedzenia petitki,wydawało się,że 2 ciasteczka nie powinne zaszkodzić,a jednak.
Oj bardzo ciężko babci tłumaczyć, że dziecko nie może jeść słodyczy.Słyszę,małe ciastko,czy trochę czekoladki nie może mu zaszkodzić,pewnie zjadł coś innego.
Wczoraj byliśmy na przyjęciu u babci,oczywiście na stole ciasta, ciasteczka.Mimo,że pół godziny wczesniej synek zjadł obiad i na pewno nie był głodny,widząc kolorowe ciasta koniecznie chciał spróbować,dosyć głośno się ich domagał.I znowu komentarz teściowej,że to domowe ciasta i spokojnie może zjeść,bo przecież zaraz mu się zachce.
Wzięłam synka i poczekaliśmy w drugim pokoju aż wszyscy zjedzą swoją porcje ciasta.
Przyznam,że sytuacja była dla mnie trochę niezręczna.
Pani Aniu,jak radzić sobie w takich sytuacjach?
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.05.27
autor: Joanna M.
Sezon szparagowy i pytanie czy można pani Aniu dawać je małym dzieciom ? Są słodkie prawda? Jakiś krem ziemniaczano-szparagowy? Jutro ugotuję, a jak nie zje to ja zjem z przyjemnością. ściskam cieplutko
data: 2006.05.26
autor: Rene
witam, ja do Gosi w sprawie plam od słońca. Gosiu jest tylko jedna rada-nie opalać się.Jak wiemy słońce, promenie UVA i UVB sa odpowiedzialne za czerniaka, zmarchy i przebarwienia właśnie. Spróbój tez kremu La roche posay Dermo Pediatrics 50+, no i niestety trzeba zrezygnować ze słońca. Polceam balsamy brązujące;) Buziaczki
data: 2006.05.26
autor: Katka
Drogie MATKI !!! Wszystkiego naj wam życzę, sobie również, a naszej pani Ani, która przecież nam stale i nieustająco matkuje należą się w tym dniu też najszczersze życzenia !!!!Pani Aniu, duża buźka od zakręconej ostatnio Rene, zwłaszcza , że moja rodzicielka, którą powinnam przytulać wyłączony telefon ma....
Dziękuję za ostatnie rady, rzeczywiście to rozżalanie się jest zgubne. Humor mi się ostatnio jednak w związku z tatą poprawił,wyrzeźbiony Anioł na cmentarzu stanął...jest piękny
************ A w kwestii gorączki u dzieci, po Marzence ( jesteś wielka Kochana !! )przyszła kolej na sąsiadkę Agnieszkę. Krótko gotuje, netu nie ma, na kursie nie była.Czyli wsparcia zero.Tak się zakręcili z mężem wokół gorączki u trzytelniej córeczki, że oboje się pochorowali, no i niewiele chyba brakowało, żeby trafili do lekarza. Nieoceniona okazała się ( jak zwykle ) pomoc telefoniczna pani Ani, a najskuteczniejsza rada :" Dziewczyno chlapnij sobie kielicha" poskutkowała natychmiast i przyniosła nieoczekiwany spokój.Wiem jedno, że to wszystko było im bardzo potrzebne, i te łzy, i te nieprzespane noce, no i ta radocha, jak wszystko przeszło i obyło się bez lekarza. A jeśli chodzi o mnie to sama byłam spanikowana tą 40 stopniową gorączką, ale nie tyle bałam się o dziecko, tylko o starych, że nie dadzą sobie rady, ale dali sobie i chwała im za to !!!
**********Ewelino droga, moim zdaniem kaczkę możesz sobie sporadycznie zjeść, nic ci nie będzie przecież, jak ją zrównoważysz, a jagnięcinkę też jedz, bo raczej przy grzybicy smak gorzki wskazany, pisała pani ania o tym w książce nawet. Pamiętaj, że do jagnięciny potrzeba tony czosnku, wówczas jest najpyszniejsza.*********
Pozdrawiam was cieplutko **********
data: 2006.05.26
autor: Rene ( co radzi, ale nie zawsze sobie sama poradzi....)))
Wczoraj kaczki, dzisiaj jagniaki mi się śnią- na jawie! Wyobraźcie sobie, że to cudne mięsko wyjeżdża sobie na zachód spod mojego Kościana! Tutaj nie mają zbytu! Może dlatego, że handlują tylko żywcem.Pojedynczą sztukę-żywą można od nich kupić.Waga: 25-30kg, cena ok.200zł.Nie wiem ile weźmie rzeźnik, mięsa po uboju zostaje ok.60%.To się przecież zje przez miesiąc, a można kupić w 2osoby. Dodam że w Auchan świeża jagnięcina z kością (Renia kiedyś wywęszyła, że to też z Bieszczad-jak ta mrożona w Makro) kosztuje 40-45 zł/kg, baranina oczywiście mniej.Kto nie lubi baraniny-niech skosztuje jagnięciny! Wierzcie mi, że różnica w smaku, delikatności jest przeogromna! Pani Aniu, teraz czas ognia, wzmacniamy się więc głównie elementem wody i drzewa, czy jagnięcinę w takiej ilości zostawić sobie na jesień? Dodam,że ciągle jestem zagrzybiona nieco, ale czy taką ilość gorzkiego mięsa jestem w stanie przez miesiąc uciągnąć, czy to przeszada w tej porze letniej, słonecznej, cudnej, lekkiej?Pozdrawiam letnio, przezroczyście, świetliście.
data: 2006.05.26
autor: Ewelinka
Moje dziecko się zaśluzowało, dzięki przyzwoleniu na słodycze. Pierwszy raz jednak zareagowało ostrym bólem ucha i po połowie dnia ścisłej diety i olejku kamforowym naprawdę przeszło. Mam jednak jeszcze pytania. Czy ktoś może czytał "Lepsze zdrowie dla każdej kobiety" T.Nocunia, albo stosował ten zalecany krem z naturalnym progesteronem? Czy wątroba z kurczaka jest tak samo szkodliwa jak sam kurczak? Groch jest słodki. Serdeczne pozdrowienia i podziękowania dla Pani Ani za wyrozumiałość i całą resztę oczywiście.
data: 2006.05.26
autor: Joanna
Witam wszystkich serdecznie! Chciałam podzielić się swoimi przeżyciami związanymi z gorączką u mojej 2 letniej córki. Oczywiście przytrafiło nam się to tydzień po kursie u Pani Ani.Ja taka wzmocniona, "naprostowana", akumulatory naładowne pozytywną energią i magią,a w perspektywie 2 tygodnie wypoczynku u moich rodziców na wielkopolskiej wsi.pogoda miała być super.Sielanka można rzec.Niestety albo stety-tak musiało po prostu być , po tygodniu dopadła Małą gorączka w południe. Pomyślałam dojo, przesilenie, osłabienie, bo przecież jeszcze rok wcześniej zapijała się "zdrowymi" soczkami, deserkami owocowymi, a poza tym pewnie jakis zastój pokarmowy itp.W dodatku ziemia zimna (patrz piaskownica), słońce grzeje, wiatr wieje.Pogoda zdradliwa. Pierwszej nocy byłam "twarda jak stonka", temperatura skoczyła do 39, non stop herbatka, towarzyszył mi jakiś taki spokój wewnętrzny...Pomyślałam przejdzie. Rano poprawa,ale juz kolo południa znowu skok, dziecko marudne, zmęczone, rozpalone, zero apetytu -uratowały nas litry owsianki i herbatki, no i imbirówka wciskana na siłę strzykawką, spokojne porady pani Ani, i Reni, która już przeszła gorączki ze swoim Tomusiem.Dziękuję za otuchę i rzeczowe rady, bo spanikowana mama musi mieć kogoś,
kto nią "potrząśnie" od czasu do czasu i "naprostuje". Oczywiście spanikowałam 4 nocy, bo wmówiłam sobie, ze to będzie taka trzydniówka, a tu znowu skok, tym razem zobaczyłam prawie 40 stopni. Oblal mnie zimny pot...naszły jakieś głupie myśli o powikłaniach przy takiej gorączce (zapalenia opon mózowych, śmierć i tym podobne bzdury, w które normalnie nie wierzę od kiedy jesteśmy na 5 PP), no ale myśl ze wytrzymałyśmy 3 noce to i wytrzymamy kolejną była silniejsza. Oczywiście moi rodzice nieśmiało proponowali wizytę u lekarza, bo przecież trzeba sprawdzić, co to może być (zero kaszlu, kataru itp), albo coś na zbicie gorączki.Nie uległam, bo po co stresować siebie i dziecko dodatkowo?Po tej 4 nocy zrozumialam też, że tkwię w moim chciejstwie po uszy!!!Nastawiłam się na 3 dniową goraczkę, a tu pstryk od mojego Ego.Każdego dnia wstawałam i liczyłam, że to już wkrótce się skończy, a moja córeczka poczuje się dobrze...PUŁAPKA!Przestawiłam się myślami na inne tory, spałyśmy, piłyśmy herbatkę, gotowałyśmy owsiankę i rosolek i dotarłyśmy do 6 dnia.Gorączka zniknęła.Uff!Odetchnęlam, ale zaraz okazało się,że to nie koniec.Zaczerwienione dziąsełka, afty na języku i ustach, nieprzyjemny zapach z ust.I znowu brak apetytu, osłabienie, ale jakby więcej energii.Tak przetrwałyśmy dzięki wsparciu Pani Ani. Pani Aniu, co my byśmy bez Pani zrobiły!!!Tobie Reniu też dziękuję! Zrozumiałam, że gorączkę u dziecka można przeżyć.Krzywda się żadna nikomu nie stała. Moja córcia bryka już i łobuzuje na całego, czyli wraca do siebie. A ja mam za sobą kolejną lekcję z chciejstwa za sobą....Pozdrawiam wszystkich, a wyjątkowo mamuśki!
data: 2006.06.12
autor: Marzena z Lubina
Ja w sprawie kaczej. Jadę na parę dni na wieś, do mamuśki, juz przez telefon mi zakomunikowała, że co jak co, ale świeżo ubitą kaczkę to chyba w tym swoim piekarniku mogę jakoś przyrządzić.Mamuśka zrezygnowała z hodowli kurczaków (takiej niedużej, na własnej rodziny użytek), chciała niby indyczęta zakupić, ale coś się nasłuchała, że to wybredne co do żarcia i woli kupić, a żeby kury-nioski miały towarzystwo to zdecydowała się na kaczki-szt.10. Kwaśne to, wiem i w dodatku bardziej tłuste od kurczaka, ale może mniej kwaśne? Wibracja smaku może miec przeciez rózne natężenie. Kurczaka nie miałam na stole do prawie 2 lat i już na nim nie zagości, lecz zastanawiam się co ta kaczka może nam zrobić. To że mnie ubogaci w kolejne doswiadczenie to pewne, tylko czy to mi potrzebne? Ja ciągle karmię, mały po AZS, starsze chłopy w dość dobrej kondycji- może im zrobię? To oczywiście pytania retoryczne, a te nie : Pani Aniu, czy te kaczki też tak dołują jak kurczaki? Jak ją zjeść, jeśli się da zabić? Z góry dziękuję i pozdrawiam.
data: 2006.05.26
autor: Ewelinka
Dzisiaj odkryłam to forum, te strony i czuję sie cudownie, jakbym wyszła z podziemia na słońce:)) Same książki i przepisy już mi nie wystarczały, wciąż do nich zaglądałam, żeby znaleźć coś nowego, sprawdzić, czy czegoś nie przeoczyłam, poczuć się choć przez chwilę jakbym z kimś rozmawiała, z kimś, kto rozumie, co mówię:) Dziękuje bardzo, kochana Pani Aniu, otworzyła mi Pani oczy:) Stoję dziś prosto, dbam o siebie i moją rodzinę, zrozumiałam co jest dla mnie najważniejsze i dziekuję też za to, że mogę o tym w końcu gdzieś napisać:))))
Pozdrawiam wszystkich :)
data: 2006.05.25
autor: Mama Luni
mam pytanie-czy imbir surowy ma taką samą wartość jak ten sproszkowany?Czy można go dodawać do potraw zamiast imbiru mielonego?
data: 2006.05.25
autor: etka
Witam serdecznie.Cieszę się,że słonecznych dni jest coraz więcej.Lubię wygrzewać się latem na plaży, jednak z pierwszymi promieniami słońca pojawiają mi się na twarzy przebarwienia.Są to brązowe plamki na policzkach i nosie.Nawet gdy stosowałam kremy z wysokimi filtrami, nie udawało mi się zapobiec kłopotliwym plamom.Istnieje jakiś sposob na to, by nie zostać plamistą salamadrą, czy też trzeba pokochac ten stan mojej skóry?Podejrzewam swoja wątrobę o to,że daje znać o sobie wlaśnie taką metodą.Staram się ją dopieszczac jedzonkiem od 9 miesięcy, ale to chyba mało.Pani Aniu,pozdrawiam serdecznie i proszę o opinię i doświadczenia dziewczyn ,ktore miały podobny problem.
data: 2006.05.25
autor: Gosia
Gdy robiłam sobie kogiel mogiel chyba mi się nie ubiły jajka,czułam jak bym jadła na pół surowe nastepnie troche wymiotowałam i dlatego pisze ponieważ boje się że jestem chora na salmonelle
data: 2006.05.25
autor: paulina
dziękuję pani Aniu za ponowne otwarcie moich lekko przymknietych oczu...choc o wielu rzeczach zapomnialam na dobre, tzn. krowa rzeczywiscie zdechła :), to wydawało mi sie że jedno jabłko raz na jakiś czas nie wywoła takich skutków.... wynika że jeśli ktoś ma problem podobny do mojego może już teraz zapomnieć o wszystkich owocach i ich przetworach, wędlinach, wieprzowinie za to pamiętać o czosnku, zupkach i wołowince...czyli gotowania dzisiejszego nadszedl czas...pzdr :)
data: 2006.05.25
autor: 
lato bedzie i powinno byc cieple bedzie na pewno
data: 2006.05.25
autor: agata benedykczak
Doroto z alergią, zadzwoń do mnie
data: 2006.05.25
autor: Anna Ciesielska
witam serdecznie!!! kiedy zaczelo sie robic cieplutko i zielono bylam przerazona, poniewaz dla mnie jest to czas silnego kataru i kichania az do zdarcia gardla, i zdawac by sie moglo ze w tym roku bedzie inaczej, ale niestety znowu mnie to dopadlo, oczy swedzace i czerwone, katar nie do powstrzymanie no i to kichanie, ktore budzi mnie nawet w srodku nocy i doprowadza do lez...mialam nadzieje, ze po prawie rocznym odzywianiu wg PP okres pylenia traw przejdzie niezauwazony, niestety juz wiem co pyli :( czy jest szansa zeby sobie tak na szybko z tym poradzic??? nie chcialabym zalewac sie wapnem dla alergikow, ani brac jakis tabletek, prosze o jakies wskazowki... mam tez pytanie, ostatnio slyszalam ze kurkuma ktora dostepna jest w sklepach jest ponoc szkodliwa, podobno badania dowodza ze sa tam jakies substancje rakotworcze, nie wiemy jak sie do tego ustosunkowac... pozdrawiam cieplo i slonecznie
data: 2006.05.25
autor: dorota
Witam , mam pytanie, jakiego smaku jest groch? Książka interesująca bardzo , Filozofia życia, pozdrawiam
data: 2006.05.24
autor: Anonimus
Witam wszystkich! Pani Magdaleno K., nie pomogę Pani na forum, proszę do mnie zadzwonić. Podejrzewam, że mimo iż jest Pani na naszym jedzeniu już od 10 miesięcy (wysypka od 4) – popełnia Pani jakieś poważne błędy. Oczyszczanie nie powinno nigdy przybierać tak ostrej formy. Pani Wioletto, dziękuję za mądry liścik i uwagi potwierdzające zgubne działanie zimna. Przesyłajcie, Kochani, więcej takich relacji. Pani Gosiu, Jagoda przekazała już Pani moje zalecenia, natomiast co do przyczyn Pani „załamania”: może to być zimno i błędy żywieniowe, nie tylko słodkie. Jestem pewna, że już doprowadziła się Pani do równowagi. Pani Marzeno z Piastowa, w naszym otoczeniu musi być równowaga – zawsze będą ci, którzy jedzą danonki, a obok będziemy my. Nie przejmujmy się tym i róbmy swoje. Tym mamom od danonków nie pomagamy, nie litujemy się nad nimi, bo one muszą same, swoją świadomością, zdecydować o zmianie żywienia. Ze swojej mamy, Marzenko, możesz się cieszyć. Herbatki nie są obowiązkowe po posiłkach dzieci – podawałabym raczej cyca po każdym, a w przypadku zastoju czy braku właściwego „odbicia” imbirówkę. Chyba że herbatka jest mocniejsza – wówczas parę łyżeczek. Odnośnie feng-shui nie udzielę żadnej odpowiedzi, bo nie jestem w tym fachowcem. Szukaj sama. Pani Maryniu, cieszę się razem z Panią! Cieszę się dlatego, że sama Pani pozwoliła sobie na zmianę stylu życia i na wyzdrowienie. Wiadomo, że przyjaciółka była dla Pani bodźcem, ale to jednak Pani sama zdecydowała, że się w to „wpakuje”. Tak trzymać:) Pani Beato, w każdym przypadku właściwe żywienie będzie dla Pani syna uzdrawiające. Proszę z tego skorzystać – proszę zadzwonić. Poza tym, wszelkie zaburzenia tarczycowe pojawiają się w organizmie wychłodzonym, z osłabioną przemianą materii, zestresowanym, a szukanie szybkich, doraźnych sposobów (różne terapie – m.in. jod) na usunięcie skutku (guzów) to igranie z ogniem. A więc powinna Pani przede wszystkim zastanowić się nad swoim sposobem żywienia i emocjonalnością. Wiem, wiem, już odpowiada Pani, że w Pani przypadku to będzie trudne. Ale ja odpowiem na to, że nic nie zwalnia Pani z dbałości o swoje zdrowie i kondycję, tym bardziej, że ma Pani pod opieką niepełnosprawne dziecko. Samajo, miłe, kojące słowa, proszę o więcej:) Panie Gafcio, odpowiedziałam już Pani Beacie na temat problemów z tarczycą. Pani Haniu, przypadków nie ma – to już Pani wie. Od czego zacząć? Na pewno od uważnego przeczytania książek i kupienia przypraw. W międzyczasie może już Pani zacząć gotować wg przepisów. W miarę zagłębiania się w tę wiedzę i akceptowania jej proszę się stosować do zaleceń, przede wszystkim eliminować wszystko, co kwaśne, surowe i zimne. Z pewnością będzie Pani przeżywała chwile grozy, bo cała kuchnia stanie na głowie, ale proszę sobie pozwolić na luz i dystans oraz wyrozumiałość dla samej siebie. To wszystko musi się w Pani samo ułożyć. W „Filozofii życia” wypowiadam się na temat i wegetarianizmu, i żywienia wg grup krwi. Liczę na to, że za jakiś czas sama Pani określi swój punkt widzenia w tych kwestiach. Pani Urszulo, dzięki za miłe słówka, sama nie wiem, co by to było i ze mną, i z wami, gdybym się nie wpuściła w tę robotę. Jagoda też o tym myśli i dochodzi do tego samego wniosku. Pani Edyto, szukała Pani w archiwum nie tego, co miała Pani znaleźć. Przede wszystkim pisałam bardzo dobitnie, że powinniśmy takie sytuacje olewać. Mama tego dziecka musi z WŁASNEJ WOLI, dzięki WŁASNEJ ŚWIADOMOŚCI zdecydować się na kontakt ze mną. Nie ma inaczej. NIE WOLNO Pani pomagać w takich sytuacjach. Proszę wyrzucić to zupełnie z głowy. Renatko, Twój tata na pewno nie chce, abyś myśląc o nim płakała. On chce Twoich wspomnień, Twoich myśli, Twojej radości, wdzięczności za uczucia, miłości, modlitwy, ale to powinno być w odpowiedniej wibracji – energii. Wtedy będzie to dla niego wzbogacanie. Twoje łzy natomiast osłabiają go. I przypominam Ci, że gdy wchodzisz w takie żale, wchodzisz w Ego. A z Ego jest jak z dziećmi. Znasz moje powiedzenie: trzeba je trzymać krótko przy ry.... Jeżeli pofolgujesz, jedno, i drugie (dziecko i Ego) wejdą Ci na głowę. No przecież o tym wszystkim wiesz! Jasne, możesz sobie pochlipać przez chwilę w podusię, ale tylko minutę. A jak przyjdzie myśl o tacie, zmów paciorek i do garów! Panie Gafcio, w „Filozofii życia” wspominam o tym, że wg mojego doświadczenia najbardziej wartościową treścią z książki o grupach krwi jest kwestia jedzenia większych bądź mniejszych ilości mięsa. Proszę zajrzeć. Pani Urszulo, Pani uwagi są słuszne. Pani Joanno, cieszę się, że dziecko wyszło z katarku, a jak tam biegunka? W sprawie kuchni indyjskiej, obiecuję, że na stronę zajrzymy. Oryginalną kuchnię indyjską bardzo sobie cenię, bo jest smaczna i dobrze strawna. Pozdrawiam serdecznie
data: 2006.05.24
autor: Anna Ciesielska
Po przeczytaniu wypowiedzi na forum chcialabym takze podzielic sie czyms, co poznalam dzieki wkroczeniu do swiata dalekiego Wschodzu, dzieki mojemu mezowi, wlascicielowi indyjskiej restauracji. Jest to nie tylko kuchnia indyjska, ale przede wszystkim PRZYPRAWY, ktore jak wiemy, (ale tak naprawde nie przywiazujemy do tego zbytniej wagi) maja wiele wlasciwosci leczniczych.
mozna poczytac o nich na stronie http://www.indianfoodsite.com/spices.htm
Powstaje tez polska wersja http://www.kuchniaindyjska.com gdzie mozna znalezc kilka ciekawych przepisow.
polecam!!!
data: 2006.05.24
autor: mak
Pani Grażynko, również dziękuję za dobre rady dotyczące choroby mojego synka.Kafusia(jak ją nazywa) bardzo mu smakuje:)Gorączka minęła a katarek też powoli znika. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.05.24
autor: Joanna M.
Moja koleżanko kursantko, miałam ten sam problem kiedy zmarła moja mama, z którą mieszkałam 51 lat, pod jednym dachem. Wiem,że nie powinno się rozpamiętywać, ale u mnie trwało to właśnie pół roku,nie mogłam sobie z tym poradzić. Najgorzej było z rzeczmi mamy, których nie mogłam dotykać, a ile razy wchodziłam do pokoju w którym zmarła wracały wspomnienia. Czas leczy rany. Dzisiaj odbieram to inaczej, rozmawiam z nią, czuje że mnie wspiera. Często korzystam z jej garnków, talerzyków i sprawia mi to radość, czuje jakby była koło mnie. To pani Ania na ostatnim kursie mówiła właśnie, że to najbliższe nam osoby mogą być naszymi aniołami.
data: 2006.05.23
autor: Urszula
Pozdrawiam!!Myślę ,że ten pomysł połączenia kuchni pp i dietą oparta na grupach krwi tociekawa sprawa, ale chyba nie warto zabardzo mieszać.Dojście do ładu i wprawy przy obecnie dostępnych materiałach pp to i tak niezła zabawa.Pani Haniu -wybór należy do Ciebie-POWODZENIA
data: 2006.05.23
autor: gafcio
Wczoraj wieczorem wpadłam w niską wibrację....złość, niepotrzebne emocje, które zdawałoby się trzymałam ostatnio na wodzy....jednocześnie zastanawiałam się dlaczego....żarcie takie jak trzeba, zero grzechu, a jednak....? Przypomniał mi sie kurs i słowa pani Ani na temat rozżalania się i rozpamiętywania, że to często wciska nas w niską wibrację....a tego właśnie dnia znalazłam się w domu mojego taty, który odszedł od nas pół roku temu, wróciły wspomnienia, te cudowne, bo innych nie ma, no i polały się łzy, no i ...? Czy już nawet sobie popłakać nie mogę wspominając mojego ukochanego tatę, bo zaraz wali się wszystko dookoła? Prawda jest jednak taka, że mi go cholernie brakuje, bo kochał mnie jak nikt inny na tym świecie i stale mówił mi o tym do końca swoich dni.Spadam stąd bo znowu mi kapią i nic już nie widzę....
data: 2006.05.23
autor: Wasza Rene
Paniu Aniu, wiem, że kiedyś już Pani o tym pisała, ale szukałam w archiwum i nie znalazłam. Chciałabym pomóc znajomej. Ma cztero miesięczne dziecko i nie karmi już piersią a mały już chyba piaty raz ma infekcję dróg moczowych. Jak ma karmić dziecko żeby doprowadzić je do równowagi? Pozdrawiam serdecznie.
data: 2006.05.23
autor: Edyta
Witajcie. Pojawiłam się dzisiaj jako 13679, bo tyle było wejść na forum od samego początku istnienia.Pierwsza wypowiedź pojawiła się 21.05.2004 czyli jak łatwo obliczyć, trwa to już 2 LATA. Pewnie tak jak ja,nie wyobrażacie sobie, że mogło by go nie być. To tu można się wypłakać, poradzić,a i uśmiać czasem też.
A PANI ANIA, to ONA tu jest najważniejsza, bez niej to wszystko nie miało by sensu.
data: 2006.05.22
autor: Urszula
Witam serdecznie, całkiem przypadkowo ???? znalazłam tę stronę i mam wrażenie, że być może to jest to czego od dawna szukam. Poza lekturą wypowiedzi na forum jeszcze nic nie wiem, nie czytałam książęk.
Mam 56 lat i czuję się źle, jestem pozbawiona energii + inne fizyczne dolegliwości.
Zdrowym stylem życia i jedzenia intersuję się od dawna. Mam mnóstwo książek, często ze sobą sprzecznych. Czytając je czuję się zagubiona. Co jest prawdą. Słaniam się ku diecie wegetariańskiej. Choć od czasu do czasu z przyjemnością jem drób i ryby. Ostatnio zainteresowałam się dietą zgodną z grupą krwi. To naprawdę trafia do mojego przekonania. Ale niestety mimo jej stosowania mój stan zdrowia i samopoczucia nie poprawiły się. Co więcej zrobiłam badanie - analizę z włosa, która pokazała że mój organizm jest rozregulowany brak w nim harmonii, za to jest szereg zaburzeń zwłaszcza na podłożu hormonalnym.
Z tego co do tej pory przeczytałam na stronie wiem że czeka mnie poważne wyzwanie. Alę chcę spróbować. Nie wiem od czego zacząć. Na początek kupię książki.
Chętnie powiązałabym wiedzę dot. sposobu żywienia zgodnie z grupą krwi z zasadami podanymi przez Panią Annę. Czy jest to możliwe? Czy ktoś ma tego typu doświadczenia
Pozdrawia - Hania2701
data: 2006.05.22
autor: 
Dzięki Gafcio.
Życzę szczęśliwego rozwiązania.Trzymam kciuki.Pozdrawiam Beata
data: 2006.05.21
autor: Beata z Lubonia
Pozdrawiam!Droga Beto z Lubomia-moja żona miała podobny problem tzn guzy na obu płatach tarczycy,podobnej wielkości.Dwa lata temu ,po innych terapiach ,zdecydowaliśmy się na jod.Dzięki temu unikneliśmy operacji,której i tak nasz specjalista nie polecał.Teraz, mamy wreszcie to szczęście ,być 5 miesiącu ciąży.Oczywiście pod stałą opieką lekarską ,z odpowiednio dobranymi lekami na ten czas.Polecam Ci poszukanie naprawde dobrego fachowca ,bo w przychodniach i za darmo to nie leczą a tylko rozkładają ręce i odsyłają pod nóż -tak po najmniejszej linii oporu(sorki-aby zbyć).
data: 2006.05.21
autor: gafcio
Witajcie...
Dobra, słoneczna strona. Wieczór. Za oknem deszcz, a tu ciepło. I pachnie imbirem. Pozdrawiam z zielonego lasu
data: 2006.05.20
autor: Samaja
Witajcie!
Od 14 lat mam synka Piotrusia, który ma porażenie mózgowe{podusił się przy porodzie był owinięty trzy razy pępowiną na szyji}.Piotruś nie mówi,0 samoobsługi, ale dzięki Bogu chodzi.Zastanawiam się czy i jak można mu pomóc ,żeby pobudzić jego mózg do budowania nowych połączeń neuronowych.Chodzi mi o dietę bo inne rzecz próbowaliśmy.I ja mam problem mam od trzech lat wykryte guzy tarczycy (niezłośliwe)największy 4 cm.Lekarze oczywiście chcą mnie ciąć,ale ja wierzę, że jest sposób żeby się ich pozbyć w sposób naturalny (w poczekalni jak czekam na USG jest mnóstwo kobiet, które miały operacje i wszystkim guzy odrosły więc wymyśliłam sobie ,że likwidują skutek a przyczyna zostaje ja jeszcze nie znalazłam drogi ale może ktoś miał podobne problemy i może Nam pomóc.Pozdrawim serdecznie i życzę zdrowia i radości. Beata z Lubonia
data: 2006.05.20
autor: Beata z Lubonia
Kochani! Muszę podzielić się z wami radosną nowiną,jestem po ostatniej chemii.Mieszanka P. Paprzęckiego pomogła mi przetrwać tę potworę rewelacyjnie.Od trzech miesiecy ja i moja rodzina przeszliśmy na normalny sposób odżywiania czyli wg.książek i zaleceń naszego MISTRZA.PANI CIESIELSKIEJ.Jestem ogromną szczęściarą, mam potężnego opiekuna ,który skierował mnie w stronę Poznania.Od kiedy wrócilam z kursu moje życie zmieniło się. Jestem innym człowiekiem.Zawsze lubiłam gotować,uważałam to za coś magicznego, teraz jest to nie tylko magia ale cos więcej.Już nic i nikt nie odwiedzie mnie od świadomego żywienia mnie i mojej rodziny.Kochani właśnie moja pani doktor oświadczyła mi:pani Marysiu JEST PANI ZDROWA!!!!! To jest ostatnia chemia ,profilaktycznie.Przetrwałam,wygrałam i mam zamiar wygrywać dalej,nie zboczę już z tej drogi którą wybrałam.Swiadomość,że karmię moją rodzię tak jak należy,że mamy szanse na zdrowie nie może mnie zatrzymać.Mój syn odstawił definitywnie inhalator i leki,czuje się świetnie.Pani Aniu szczególne podziękowania przesyłam do Pani.Gdyby nie Pani mądrość i wiedza ,którą dzieli się Paniz nami tak spątanicznie,to nie wiem co by było.Życzę wszystkim wspaniałych wakacji.Do zobaczenia na kursie II stopnia we wrześniu.
data: 2006.05.20
autor: Marynia 20 05 06
Nareszcie po spokojnym wyczekiwaniu na wyniki mojeko synka, wiem, że pozbyliśmy się bakterii, która wywołała zakażenie dróg moczowych. Zdyscyplinowałam sie, tak jak radziła Magda C. (Dziękuję bardzo za lekkiego kopa:), spokojnie dawałam synkowi imbirówkę. On też był bardzo dzielny, bo mimo iż płakał, otwierał buziunię, gdy w jej kierunku wędrowała łyżeczka z imbirówką. Po całkowitym zrezygnowaniu ze słodyczy uświadomiłam sobie (dopiero teraz!!!), ze podobnie jak kiedyś napisał Gafcio, byłam tajnym łasuchem. Tak się skupiłam na pilnowaniu męża przed podjadaniem czegoś słodkiego, że nie zauważyłam, jak "mały diabełek" na moim ramieniu przekonuje mnie, ze jedno ciasteczko lub troszkę czekolady nie zaszkodzi. "Aniołek" na drugim moim ramieniu nie dawał rady i takim sposobem, codziennie coś słodkiego znajdowało się w moim jadłospisie.
Dopiero teraz czuję (Michaś także)prawdziwe działanie właściwego jedzenia.
Nawet, gdy Michałek nabawił się kataru po jeździe w klimatyzowanym samochodzie, udało nam się go wypędzić w 2 dni dzięki imbirówce. Znikaja też objawy AZS, bardzo powoli wprawdzie ale jesteśmy cierpliwi:).
Szkoda tylko, że tyle jest mam nieświadomych skutków jedzenia danonków, lodów i picia soków. W moim otoczeniu też są takie mamy ale niestety nie można im pomóc, bo tego nie chcą a nawet doradzają, żeby dawać dziecku jabłuszko, soczki, mleczko krowie, co mi nie przeszkadza w kontynuacji tej drogi.
Cieszę się tylko, że do "naszej" kuchni udało mi się zachęcić moją mamę, która do wszelkich nowości jest nastawiona na "nie". Mam nadzieję, że wytrwa.
Na koniec mam 2 pytania. Ile herbatki podawać dziecku, które pije jeszcze mamine mleko a już zajada swoje zupki kaszki. Ja daję po każdym posiłku po kilka łyżeczek. Pani Ania pisze, że podawać odrobinkę?
Drugie pytanie dotyczy Feng-Shui: w jaki sposób nałożyć ba-gua na plan domu, który ma wiatrołap (ganek), czyli główne wejście jest do wiatrołapu, a następne drzwi zaraz po lewo do samego domu. Zadaję to pytanie na tym forum, bo pamiętam , że któraś s Dziewczyn polecała książkę dot. FengShui.Bardzo będę wdzięczna za pomoc.
Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie a tajnych łasuchów zachęcam do "nawrócenia":)
Marzena z Piastowa (Magena, bo tak krócej)
data: 2006.05.19
autor: 
Gosiu, piszę w imieniu Pani Anny: otóż rosołki na okrągło (oczywiście bezkurczakowe), aspiryna 1 na noc codziennie, czosnek, imbirówka i dyscyplina (wiadomo :))) Gardło płucz zielem ostrożenia. To chyba wszystko - trzymaj się cieplutko :))
data: 2006.05.19
autor: Jagoda
Drogie FORUMKI. Choć dietę stosuję już 9 miesięcy, i cały czas się trzymałam, lub też pottrafiłam sobie dać radę z przeziębieniem , teraz walczę od około 2 tygodni. Sama nie wiem czy to przeziębienie, choć zaczęło się chyba od przewiania, gdy wygrzewałam sie ponad tydzień temu na słoneczku. Wieczorem miałam "straszne bóle mięsniowe" jak przy grypie.Zastosowałam imbirówkę- wypociłam sie choć dreszcze mną targały w nocy. Było trochę lepiej. Łamanie przeszło, ale do teraz ciągnie się katar( nie wspomnę jaki), no i chrypka ( z dwoma dniami bezgłosu) nadal. Ból gardła przeszywający , jakby szpilki w gardle -nadal, choć już nie ciągle. Zrobiłam rosołek , który cały wysączyłam. Ale teraz na ten ból gardła i chrypkę nie mam już pomysłu. A byłam tak dumna siebie, że potrafie sobie poradzić. Nie załamuję się jednak i po chemię nie sięgam. Żadnychleków! ( no może poza aspirynką, którą wzięłam na początku).
MAm nadzieję że ktoś sie nade mną "ulituje" i doradzi,co mam zrobić.
Co jest przyczyną mojej wpadki? Przypuszczam, że słodkości zjedzone w święta "dopomogły mi", a teraz cierpię i ćwiczę silną wolę. A wszyscy dookoła kuszą...prosze o poradę.
data: 2006.05.19
autor: gosia m
Witam. Forum czytam od dawna; piszę poraz pierwszy. Chciałam napisać coś odnośnie zagroźeń lata. Lody, lody, lody!!! Nigdy nie potrafiłam ich sobie odmówić. Wg pp odżywiam sie niespełna pół roku (chyba to wystarczy aby organizm poczuł zmiany i przestał akceptować takie zimno). Skusiłam się ostatnio na małego lodzika, nawet nie miałam wyjątkowej ochoty - koleżanka poczęstowała. A w głowie już pracowało: "no dobra, zobaczymy jak organizm zareaguje; jutro sobota, więc jakby co, to będę miała warunki żeby odchorować". Dziękuję sobie za tę lekcję. Nie ciągnie mnie już do lodów. Po godzinie od momentu skosztowania jednego loda na patyku w polewie czekoladowej, cały mój brzuch przeraźliwie krzyczał- juz nie wiedziałam żołądek?, wątroba?, śledziona? - po prostu wszystko. Z trudem doszłam do domu. Imbirówka dała ukojenie. To Pani Ania na kursie podpowiadała: spróbujcie czasami się poobjadać czymś nieodpowiednim i obserwujcie. Dziękuję Pani Aniu. Skorzystałam z rady. Piękna lekcja; na szczęście bez wielkich strat. I tak sie coraz bardziej przekonuję, że latem można też na ciepło i gorąco.
data: 2006.07.12
autor: Wioletta W.
Dziekuje Pani Anno za odpowiedz, szczerze mowiac myslalm, ze kakao ma duzo magnezu a nie wapnia, to sie zdziwilam. Mam jeszcze jedno pytanie. Wiem , wiem nie udziela Pani porad na forum ale ja niestety w polsce bede teraz w czerwcu a nastepnym razem pewnie w przyszlym roku , wiec dlatego pytam. Mam potworna wysypke na policzkach od 4 miesiecy, taka kaszka, strasznie swedzaca i czerwone krosty. Juz chyba bardziej nie da sie dbac o pozywienie ja ja w chwili obecnej, i nie daje juz rady, nic nie pomaga! Zawsze mialam ladna cere a od 4 mies jest poprostu delikatnie mowiac fatalna. Przypomne tylko, ze Pani diete stosuje od 10 mies. Bardzo Pania prosze o porade
pozdrawiam
magdalena
data: 2006.05.18
autor: Magdalena K.
Witajcie, Kochani już jestem, już odpowiadam. Pani Edyto, dobrze by było, gdyby Pani kupiła sobie książki (2 części) do elektroakupunktury Kuchty – tam znajdzie Pani mapki meridianów i dokładne opisy punktów. Punkt 7 najprościej tłumacząc leży na środku przegubu (na wewnętrznym zgięciu dłoni) na obu rękach. Rzeczywiście, uciskanie tych punktów pomaga rozluźnić mięśnie pośladkowe i ból może ustąpić. Rwa kulszowa pojawia się nie tylko z powodu zimna (przemarznięcie i pożywienie), ale też ywołuje ją stres i pożywienie nadmiernie mięsne i tłuste. Natomiast nie poradzę Pani nic na temat reumatyzmu tkanek miękkich, ponieważ nie znam historii Pani choroby. Ale z pewnością właściwa dyscyplina żywieniowa może Pani przynieść ulgę. Pani Urszulo kursantko, również pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa. Panie Waldku, bardzo się cieszę, że ten sposób przygotowywania posiłków raduje Państwa. Ciśnienie pojawiające się w tym wieku jest najczęściej skutkiem zaburzeń funkcji wątroby. Ale pamiętajmy, że wątroba to przecież środkowy ogrzewacz, czyli i żołądek, i śledziona, i trzustka. Nie ma w naszym sposobie żywienia złotego środka na obniżenie ciśnienia – potrzebna jest dyscyplina, stosowanie przypraw, pilne wyeliminowanie wszystkiego, co jest kwaśne, surowe i zimne, wieprzowiny oraz kurczaków, chołubienie wątroby – wypoczynek, relaks, eliminacja stresu, gimnastyka. Jeśli Pan wie, że wątroba jest osłabiona (niedoczynna), może Pan zjadać Silivit (Silimarol + wit. z grupy B). Proszę obserwować, o jakiej godzinie i po czym skacze Panu ciśnienie. We wrześniu zapraszam na konsultacje. Pani Iwonko, lubię listy od zakręconych, ale już świadomych dziewczyn, bardzo mnie one cieszą. Jesteś młoda i wszystko przed Tobą. Możesz góry przenosić. Chłopem się nie przejmuj, uaktywniaj swoje poczucie humoru, to jest bardzo ważna cecha – ucz się śmiać z siebie. Pani Asiu, dzięki Pani mogę krzyknąć głośno:
data: 2006.09.24
autor: Anna Ciesielska