Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  1    2    3    4    | 5 |    6    7    8    9    10    11    12    13    14    15   następna
2016.03.21    Wiosna! Ach to ty :))
Wiosna, cieplejszy wieje wiatr... i znów nam ubyło lat...
Ciekawa, do odpowiedzi Elzbiety dodam jeszcze, ze potrawe energetyzujesz gotujac ja...im dluzej tym wiecej energii w takim jedzonku.
data: 2016.06.08
autor: Ewa
Ado, od 15 minut zaczynasz przyzwyczajanie skory do slonca. Na PP nie uzywamy zadnych chemicznych filtrow, okularow i kapeluszy. O ile dobrze pamietam to odkryte glowa i ramiona juz wystarcza aby adaptowac sloneczko. No i sprawne, CIEPLE narzady do produkcji wit D3 ;-) A pozniej, jesli przyjmujemy pozycje; jak zaba na lisciu, to chyba godzina max, no w kazdym badz razie z umiarem. A ogolnie, z godzinami to najwygodniej jest kiedy mniej tego zaru leje sie z nieba, nie? :-). Jakby co to w Jagodalicji jest przepis na smarowidelko ochronne na sloneczne dni Moniki mamy J&A. Jeszcze nie zrobilam ale swoje wiem to polecam :-). Poki co, dowiedzialam sie, ze Zuza kursy parzenia herbaty rozpoczela wsrod sasiadek, (i zeby nie bylo, sasiadki ksiazki maja) wiec produkty zamawiam i do produkcji kremow zaprzegam ;-). I niech ja Anioly prowadza, zeby nie raczyla ich kilerka jak kiedys siebie 3 razy dziennie przez tydzien....na szczescie pozalila mi sie do sluchawki, ze musi czekac na lukrecje bo szybko jej sie skonczyla i tak mnie tknelo; zeby zapytac dlaczego...i wez tu babo spij spokojnie ;-).
Zdroweczka dla Wszystkich.
data: 2016.06.08
autor: Ewa
Ewo od noworodka, dlaczego nie możesz karmić piersią? Pytanie dosyć zasadnicze:). Może powinnaś się skontaktować z położną, doradcą od laktacji? Jeśli jest choć cień szansy, to nie rezygnuj tak łatwo:). Dużo zdrowia dla Ciebie i Maluszka:). Pozdrawiam!
data: 2016.06.08
autor: Marcela
Witam Was Kochani ! Kłaniam się Pani Aniu . Zazdroszczę tym , którzy mogą korzystać z tych spotkań z Panią Anią . Proszę więc te kobietki , które mają tę możliwość o dzielenie się perełkami . Mam nadzieję i wiarę , że spełni się moje marzenie i dotrę do Was . Dziękuję , że Jesteście . Ada , przesyłam link , o którym dowiedziałam się chyba z naszego forum . Jak coś pokręciłam , to mnie poprawcie . Pozdrawiam Was i ściskam :))) .
http://www.akademiawitalnosci.pl/tag/witamina-d/page/2/
data: 2016.06.08
autor: Nesca
Ciekawa w kwestii szybkowaru - powiedz mi z jakiego materiału jest zrobiony taki garnek ? Wytłumacz mi też na czym polega jego sens ? Jak odpowiesz mi / sobie na te dwa pytania to pewno sama dojdziesz do wniosku czy możemy w nim gotować czy raczej nie.
data: 2016.06.08
autor: Elżbieta z Krakowa
Ado, każdy jest inny - taki urok życia :)) Jeden będzie potrzebował więcej czasu przebywania na słońcu, inny mniej. Zależy to od wielu, wielu czynników. Genów, karnacji skóry, alergii, różnych przebytych chorób, zażywanych lekarstw, jedzonych posiłków, wykonywanych czynności.
Nie możemy podać jedynej słusznej wskazówki dla wszystkich. Mogłabym napisać: każdy (bez wyjątku) powinien codziennie przebywać na słońcu dwie godziny między 10.00 a 12.00 spacerując lekko ocienioną aleją parkową oraz jedną godzinę między 15.00 a 16.00 leżąc nad brzegiem rzeki. Tylko czy to realne ??? Ja mogę leżeć do woli i mojej skórze, oprócz tego, że chwycą ją szybciej zmarszczki, nic nie będzie, jako że mam ciemną karnację, ciemne włosy i w genach mieszankę kolorowej nacji. Dodatkowo od lat używam tylko naturalnych olejów, maseł i ZERO chemii więc mam inną odporność skóry niż moja koleżanka - naturalny rudzielec o alabastrowej karnacji używająca codziennie wszelkiej maści kremów znanych marek.
Obserwuj siebie i co dla Ciebie jest dobre i korzystne. Jak się czujesz ? Wolisz iść po zacienionej stronie ulicy czy wybierasz instynktownie tę bardziej nasłonecznioną ? Jesteś wiecznym zmarzlakiem, czy masz nadmiar słońca w pracy i mieszkaniu ? Każdy podąża własną ścieżką, na której mozolnie kładzie kolejne kamyczki, na tym też polega podążanie drogą PP. Autostradą zajedziemy szybko, drogo ale bez zdobywania cennych doświadczeń. Krętą drogą dojedziemy za darmo, wolniej ale bardziej świadomie, bo z konieczności trzeba będzie skupić się na sobie i swoim otoczeniu. Nie oczekujmy od wszystkich gotowych recept, wytycznych i przepisów. Sami kreujmy swoje życie - to jest najpiękniejsze - mamy wolność i możliwość swobodnego kształtowania swojej ścieżki :)) Życzę samych słonecznych dni !
data: 2016.06.08
autor: Elżbieta z Krakowa
Dzieki Imbirko.
data: 2016.06.08
autor: Nzetka
Witam, ja w kwestii korzystania ze słońca. Wiadomo że potrzebne. Ładowanie akumulatorów, wit. D3 itd. Tylko ile tego słońca tak naprawdę potrzebujemy ?
Jedni mówią że wystarczy 15 min. dziennie inni że co najmniej 1 godzina.
I co to znaczy przebywać na słońcu ? Opalać się leżąc czy iść na zakupy po słonecznej ulicy ?
I o jakiej porze dnia najlepiej korzystać ze słońca ? W godzinach porannych i popołudniowych czy wręcz przeciwnie - w samo południe ? Tu też są zdania podzielone.
data: 2016.06.07
autor: Ada
Nzetko, w wydarzeniach jest wszystko
data: 2016.06.06
autor: imbirka
Moniko i Imbirko, a kiedy dokladnie jest ten zjazd w Puszczykowie, prosze podajcie date, chyba, ze cos przeoczylam.
data: 2016.06.05
autor: Nzetka
Kochani, jeszcze mały P.S. :)
Postawiliśmy na integrację, wspólne spędzanie czasu na rozmowach, wymianie doświadczeń, energii. Nie będzie wspólnego gotowania, nie tym razem, ten czas spożytkujemy inaczej.
A że imbirówka będzie pod ręką, obiad \"na mieście\" krzywdy nam nie zrobi, prawda? :)
Za to kolacja będzie PP-owa, pod okiem szefowej skomponowana :)))
Ściskamy raz jeszcze, do zobaczenia <3
data: 2016.06.05
autor: Monika & Imbirka
Ewo, Twoj maluszek to jeszcze drobnica :) Nie przejmuj sie, mleko modyfikowane to nie koniec swiata, na pewno lepsze od zwyklego, krowiego, jesli oczwiscie nie mozna karmic piersia. Mialam duze wyrzuty sumienia na poczatku z tym karmieniem, mialam za malo mleka i wszyscy dookola tylko podstawiali butelke, Mala tracila na wadze no i sie poddalam. Staralam sie tylko aby woda byla gotowana na ogniu, nie z czajnika elektrycznego. Za kila tygodni sprobuj podawac jeszcze herbatke TALI, nie musi to byc duzo, po 10-15 ml jednorazowo na poczatek, kilka razy dziennie. Glowa do gory, bedzie dobrze! Trzymam kciuki zeby synek sie zdrowo chowal, tak jak nasza Bunia. Pozdrawiam.
data: 2016.06.05
autor: Basia z Bristolu
Witam Basiu, dziekuje za odpowiedz. Maly ma 5 dni teraz, na razie wiec podaje mu mleko modyfikowane i pozniej tak jak radzisz sprobuje owsianke. Jeszcze raz serdecznie dziekuje. Pozdrawiam.
data: 2016.06.04
autor: Ewa
Kochani!
Zgodnie z obietnicą, przekazujemy nowe informacje dotyczące lipcowego spotkania w Puszczykowie.
Ośrodek ostatnio odrestaurował część pokoi, podnosząc ich standard. Kładąc na szali, połowa pokoi jest w standardzie normalnym, druga połowa w podwyższonym. Podwyższenie oznacza odmalowane ściany, nowsze meble, lodówkę i suszarkę do włosów. A Koszt tylko o 20zł większy od standardu pierwszego. Więc jeśli ktoś życzy sobie z osób jeszcze niezapisanych nocleg w odnowionym pokoju z lodóweczką, prosimy o taką informację ma maila kaesa7@wp.pl i wpłatę adekwatnej kwoty, tj 260zł. Jeśli ktoś z osób już zapisanych również ma takie życzenie, oczywiście można taką chęć do nas zgłosić i dopłacić 40zł do sumy już wpłaconej. Dotyczy to oczywiście ceny za osobę.
Druga kwestia, Tak jak wspominałyśmy, w dobie hotelowej jest śniadanie. Czyli sobota i niedziela rano. Zjeżdżamy się w piątek, proponujemy coś na kształt szwedzkiego stołu, chętni biorą ze sobą w ramach integracji, słodkie lub słone przekąski - na współny stół.
No i kwestia trzecia, po dokładnych ustaleniach z ośrodkiem, obiadu w tej cenie nie jesteśmy w stanie zorganizować, więc tutaj każdy na własną rękę zapewnia sobie posiłek. Może to być obiad zabrany w termosie (oczywiście jest możliwość odgrzania) lub posiłek w dowolnej restauracji, niekoniecznie w ośrodku, Będzie przerwa obiadowa w sobotnim programie. Kolacja natomiast jest w cenie. Kolacja będzie przy ognisku - menu jest w trakcie ustalania.
Nasza kawa, herbata - będziemy gotować na bieżące potrzeby.
Kolejne szczegóły już niebawem :)
Pozdrawiamy ciepło!
data: 2016.06.04
autor: Monika & Imbirka
Ewo od noworodka, ile dziecko ma dni, tygodni? Bylam w podobnej sytuacji. Podawalam mleko modyfikowane na samym poczatku. Gdzies po skonczeniu 3 miesiecy wprowadzilam nasza owsianke rozrobiona tak by dalo sie pic z butelki. Przepis i dokladne wskazowki sa w Filozofii Smaku i wczesniejszych ksiazkach. Kaszke cedze dodatkowo przez bardzo drobne sitko tak by zebrac niestrawne farfocle i dolewam troche mleka modyfikowanego. Mala bardzo to lubi :)
data: 2016.06.04
autor: Basia z Bristolu
Witajcie, co sadzicie o szybkowarze ? czy możemy w nim gotować ?
data: 2016.06.04
autor: ciekawa
Witajcie!
Mam intrygująca zagwozdke, ciekawe czy ktoś z Was spotkał sie z takim tematem, mianowicie coś tak naknocilam ze mój 11 miesięczny maluch, nadal karmiony piersią budzi sie codziennie punktualnie o 21.30, u zasypia po około 15 min bujania... Albo dłużej
Będę wdzięczna za jakieś sugestie doswiadczonych :)
Pozdrowienia z deszczowego Krakowa
data: 2016.06.03
autor: Początkująca Ania
Witam dziewczyny, pilnie potrzebuje namiaru do dziewczyny ktora przetlumaczyla ksiazki Pani Ani na jezyk angielski, polecilam ksiazki pewnej Angielce, zakupila tylko filozofie zycia, chcialaby jescze zdrowia ale nigdzie nie moze znalezc.
data: 2016.06.01
autor: kamila
Dzień dobry, pozdrawiam Panią Anię :) w tym roku bez sensacji, dzięki Pani bo uratowała mnie Pani rok temu chyba w lipcu :) ogarnęłam się i o siebie zadbałam. poleciało parę spraw lecz zdrowie weryfikuje wiele i w gąszczu skrzyżowań i rozstajuff we mgle jest wspaniałym drogowskazem.. i natury nie oszukamy i ruszymy ze sprawami nowymi jak się zregenerujemy porządnie. a to trwa. taka refleksja skromna ;) i Szanowne Forum pozdrawiam serdecznie :) co powiecie o babce płesznik? i jeśli jest ok to jak ją zjadać? zrobiłam pasztet grochowo soczewicowo marchewkowo cebulowy porowy z ogromem ziół wiadomo i babki sypnęłam. i nie wiem czy to jakaś koniunkcja na niebie.. noo ledwo dobiegłam takie przyspieszenie. jak radzicie jeść babkę żeby nie spidować do toalety? pozdrawiam serdecznie :)
data: 2016.05.31
autor: marta naturalnie 77
Witam, co moge dac do picia noworodkowi w zastepstwie mleka z butelki jezeli nie moge karmic z piersi?
data: 2016.05.31
autor: Ewa
Słuchajcie, zrobiły mi się na języku białe, malutkie kropeczki-krosteczki. Takie małe białe punkciki, lecz bolą! Nie wydaje mi się, żeby to były pleśniawki... To tak jakby zrobić grubszą igłą punkcik na języku - takiej są wielkości. Co to może być?
data: 2016.05.28
autor: 
Sylwio z Lodzi, dalas mi ciekawy temat do przemyslen. Jak to jest kiedy to mezczyzna zajmuje sie gotowaniem wedlug PP dla domownikow? Czy dzialaja tu takie same zasady? Czy my kobiety wywrazliwiamy sie w taki sam sposob? Moze razem z mezem powinniscie przeanalizowac posilki i Twoj obecny stan. Dodatkowo, mowisz, ze tu nie chodzi tylko, o ostatnio zaistnialy, brak checi na bliskosc z mezem ale ogolnie o brak checi na wszystko. Bratka zwrocila uwage na fizycznosc. Moze badania tarczycy i jajnikow bylyby dobre. Tam moga zachodzic zmiany, ktore tez daja podobne do Twoich objawy. Ale moze byc tak, ze to kwestia cwiczen wlasnie. A moze Ty po prostu masz urlop ;-). Tez taki kiedys wzielam :-). Dzisiaj, oprocz wspomnianych juz Rytualow Tybetanskich praktykuje Qigong. To w polaczeniu z PP pozwolilo mi obalic “teorie skal” Malgorzaty :-). Aczkolwiek fakt, jest inaczej. Dzisiaj potrzeba bliskosci ma jakby inne zrodlo, dodatkowo czuje sie jakbym odzyskala czucie w calym ciele i jest to po prostu piekne :-).Pomalutku, znajdziecie przyczyne na pewno. Pozdrawiam Cie I Wszystkich obecnych.
data: 2016.05.25
autor: Ewa
http://porozmawiajmy.tv/michal-wynalazca-czesc-2-poranne-cwiczenia-dla-zdrowia/rytuały tybetańskie
data: 2016.05.25
autor: Erna
Książka nazywa się Źródła Młodości. Do dostania u pani Ani w sklepiku.
data: 2016.05.24
autor: Yamka
Chodzi o rytuały tybetańskie.Pani Ania zawsze poleca, a książka do kupienia w sklepiku.Jak będziesz zamawiać przyprawy to weź i książkę.Pięć prostych ćwiczeń powtarzające po 21 razy.Pani Ania zaleca zacząć od 3 powtórzeń i co tydzień zwiększać o 2.Najszybsze efekty są przy dużej liczbie powtórzeń,ale możesz nie dać rady energetycznie.Ćwiczymy codziennie rano,lub wtedy kiedy Ci najlepiej pasuje.Miłej zabawy.
data: 2016.05.24
autor: Yamka
Dziewczyny, bardzo dziękuję Wam za cenne rady i pomoc. Mam nadzieję, że coś się w końcu zmieni. W uzupełnieniu dodam, że mam czteroletnią córeczkę. Zaglądam wgłąb siebie i szukam przyczyn ale nie umiem ich znaleźć.
Jamka o jakich rytuałach piszesz, gdzie je znaleźć ?
data: 2016.05.24
autor: Sylwia z Łodzi
Sylwio z Łodzi,jeżeli się nie mylę to chodzi tu o niską energię.Przynajmniej w moim przypadku.Pomimo jedzenia energia nie idzie dostatecznie do góry.Miałam podobny problem i wszystko minęło gdy zaczęłam ćwiczyć rytuały.W książce pokazane są wiry energetyczne człowieka i najwyraźniej twoja energia znajduje się poniżej najniższego wiru.wystarczy uruchomienie pierwszego a ochota na seks powraca.Po uruchomieniu reszty sama zaczniesz biegać za mężem.Ja przynajmniej tak mam.Pozdrawiam serdecznie .
data: 2016.05.24
autor: Jamka
Sylwio z Łodzi, Lusiu i inne Dziewczyny / Kobiety do porad Wam już przesłanych przez stałe Forumowiczki dodam jeszcze, że o tym temacie przede wszystkim należy rozmawiać ze swoją Połówką - on pierwszy wie, że coś jest nie tak. Nie piszesz Sylwio czy masz dziecko / ci, to też ważna informacja. Inny jest sex przed ciążą, a inny po. I choćby "srały skały" tego nie zmienimy. Jeszcze inaczej jest gdy myślimy w ogóle o ciąży. Jak zawsze ważne jest pozbycie się "spinki". Łatwo mówić "otwórz się", "podejdź na luzie". Mnie pomaga ćwiczenie rytuałów. Może dobrze byłoby abyś sięgnęła pamięcią - od jakiego momentu zmniejszyła Ci się ochota ? Może coś się wydarzyło ? Czasem pierdoła ma wpływ na naszą podświadomość. Jakiś zapach, jakiś żarcik, jakiś dotyk. Wiesz, że najlepszym psychoanalitykiem jesteś sama dla siebie pod warunkiem, że znajdziesz czas na autorefleksję. Pozdrawiam,
data: 2016.05.23
autor: Elżbieta z Krakowa
Mam pytanie odnośnie moczenia mięsa, przeczytałam na forum, że nie powinniśmy moczyć w lodówce, proszę o podpowiedź czy dobrze zrozumiałam?
Poza tym w 1 książce jest przepis na wątróbkę z kurczaka i poniżej informacja, że można w ten sposób zrobić z indyka, nie ma niestety podanego smaku kwaśnego, co możemy dodać? Cytryna ? wino?
Czy wątróbka jest ok? czy jest zalecana dla wybranych tych o silniejszych organizmach?
data: 2016.05.23
autor: Dorota z Warszawy
Witajcie
Sylwio z Łodzi, ja podobny problem miałam kilka lat temu, winą był brane przez lata tabletki antykoncepcyjne. Odstawiałam je, natomiast zajęłam się po prostu mężem. Organizuję wyjścia do restauracji, wyjazd na weekend, pooglądanie wspólnie filmu, wypicie lampki szampana ( ale na tym się kończy :) przynajmniej dla mnie bo bardzo uważam na nadmiary, spacery w parku. Konieczne jest pobycie razem w neutralnym miejscu, skoncentrowanie na sobie, w domu nie jest to możliwe. Oprócz tego dbam o niego pod kątem garderoby, razem wybieramy, żeby dobrze wyglądał, gotuję na PP dzięki temu jest szczupły i świetnie się czuje, razem jemy posiłki. On jest dla mnie zawsze czuły, gorzej bywało ze mną. Ja staram się po prostu nakręcać, książką, filmem, wyobraźnią. Gdy jesteśmy razem poddaję się chwili, koncentruję na nim na dotyku, angażuję, kiedyś myśli leciały mi w planowanie różnych rzeczy:) i nic z tego nie miałam. Znamy się od 20 lat więc podtrzymywanie tego nie było łatwe. Pomaga mi w tym, że kocham męża i wyznaję zasadę Pani Ani, że my musimy dawać od siebie 2 razy, mężczyźni tego nie mają, zwraca się, ja tego doświadczam.
Mężczyźni potrzebują żeby ich akceptować takimi jacy są, dawać miłość , przytulać a odwzajemnią. Jeśli my jednak tego nie damy to niestety też nie otrzymamy.
Ja pracuję cały czas nad swoimi emocjami i wiem, że to działa. Nie czepiam się męża tylko zastanawiam po co jest to mi potrzebne, co mam zrozumieć.
data: 2016.05.23
autor: Dorota z Warszawy
Bratko, Ty tak na serio tę "poradę" strzeliłaś ???
data: 2016.05.23
autor: Elżbieta z Krakowa
Dzień dobry!
Pragnę z radością powiadomić, że Wnuczusia czuje się lepiej. Wymioty i rzadkie stolce ustąpiły po wydaleniu skórek z
data: 2016.05.23
autor: 
Witam wszystkich !
Znalazłam się tutaj,ponieważ potrzebuję pomocy dla mojej wnuczusi - 2.letniej istotki.
Moja przygoda z PP datuje się od 3.11.2015r - ostry ból brzucha po zaordynowanych lekach przez panią gastrolog zmusił mnie do działania.Okazało się,że w mojej biblioteczce posiadam 2 książki p.Anny Ciesielskiej. Zupełnie nowe spojrzenie na jedzenie, przygotowywanie potraw... Pomyślałam, cóż mi szkodzi spróbować. I tak to się zaczęło.Nie mam wzdęć, nie dokucza mi refluks, żadnego bóui ze strony przewodu pokarmowego, pożywienie smaczne - same dobre efekty.
W kwietniu pojechałam do córki i dla wszystkich zaczęłam gotować wg Filozofii... Smaczne,dobrze doprawione zupy, szybko były zjadane. Wnuczce bardzo posmakowała nowa dieta, lubi jeść :).Miała kaszel ,stopniowo znikał i już go nie ma, kataru także, pojawiały się i znikały wysypki w różnych miejscach ciała, regulował się stolec, nocki zaczęły być przesypiane z małymi przerwami na karmienie piersią. Mnie już tam od tygodnia nie ma, córa nadal gotuje wg przepisów PP.
Niestety od trzech dni zmartwienie, mała wymiotuje, pojawiły się rzadkie kupy biegunkowe, gorączki nie ma. Dostaje marchwiankę na przemian z rozgotowanym lekko posolonym białym ryżem i nic nie działa. Córka mówi, że to wygląda na zatrucie pokarmowe. Proszę podpowiedzcie coś...
Wnuczusia w tym roku miała już raz jelitówkę i dwa razy wysoką gorączkę niewiadomego pochodzenia tzw 3.dniówkę. Lekarze przepisywali paracetamol i przechodziło. Tydzień temu wszyscy przyjęli lek na owsiki.
Czy na nagłą zmianę diety organizm mógłby tak zareagować?
data: 2016.05.22
autor: zmartwiona babcia
Sylwio z Łodzi ten problem dotyka wielu par, że on chce a ona nie ;) Tak się dzieje z czasem, z upływem lat... Mężczyzna jest nieco inaczej skonstruowany, kobiecie zmienia się to i owo z wiekiem. Mamy coraz więcej obowiązków, rozdrabniamy swoją energię na pierdylion rzeczy a na sprawy istotne nam jej nie starcza... Poza tym stajemy się bardziej intro, rozgrzebujemy to, co w środku, szukamy inkszych iknkszości - innych jakości życia. A mężczyzna...? Mam wrażenie, że pozostaje ten sam :) Jego zadowalają proste przyjemności a i apetyt na nie nie maleje ;)
Piszesz o zmęczeniu... Przewartościuj priorytety. Co jest najważniejsze? Czasem poranny seks smakuje o niebo lepiej niż wieczorny ;) Bliskość z mężem, satysfakcjonujący seks są podwalinami udanego związku. Do paleniska trzeba dorzcać, dbać o to, by ten ogień jarzył się strzelając iskierkami :) Spróbuj wygospodarować czas na weekend, gdzieś za miastem, tylko we dwoje.Może zacznij od tego? Wróć do tego, co było, przypomnij sobie początki i najważniejsze - ciesz się bliskością, baw się, czerp z niej. Dwoje ludzi może być dla siebie niewyczerpaną skarbnicą przyjemności, otwórz się na to, wpuść do swojego życia, odkurz te zakamarki Twoich potrzeb, które przygasły, przykurzyły się.
Jedzenie również jest bardzo ważne ale skoro mąż gotuje Ci po naszemu to powinno być ok :) Wiosna to taki słaby czas... Wiele z nas jest pozbawionych energii do życia. Ale za nami dojo i początki lata mamy :) Czerp energię ze słoneczka, bierz chłopa nad wodę, do lasu i cieszcie się sobą w obecności przyrody :) Ładujcie akumulatorki!
P.S. Koleżanka miała podobny problem i zapisała się z mężem na taniec latino ;) uruchomiła bioderka i apetyt na seks jej wrócił, że hej! Poza tym mąż jest zachwycony widząc ją wirującą w tańcu... :) Może spróbuj..? Są tez inne zajęcia, jak np. joga ta tzw. kobieca, uruchamiająca te obszary kobiecego ciała odpowiedzialne za poczucie kobiecości.
A może taniec brzucha...?
Spróbuj Kochana ;) Pozdrawiam ciepło :)
data: 2016.05.21
autor: Monika mama J&A
Ania Majka - rzeczywiście, skład zupek dla malca to ziemniak, marchew, kawałeczek pietruszki, por, cebula, fenkuł, czosnek. Nie burak! (ew. kawałeczek dla urozmaicenia od czasu do czasu dla dziecka w dobrej kondycji i do tego latem). Cukinia o tej porze roku to chyba nowalijka? My nie jemy. Czekamy na sezon cukiniowo-kabaczkowy. Co do kasz, nie wiem co tam dokładnie wrzucasz do gara, ale z ryżem przy wysypce - ostrożnie. Kasza jęczmienna - uwaga na nią, wcinać sporadycznie. Ania Majka - przejrzyj FZ i FS pod kątem karmienia maluszków, bo chyba się troszeczkę zakręciłaś... Co do imbirówki to nie jestem pewna - jeśli to sprawa wychłodzenia to ja bym raczej skupiła się na dowsrtościowaniu narządów, czyli gulasz, zupka, owsianka. Rozważ czy nie przedzwonić do Pani Ani. Serdecznie polecam! :) W sprawie mleka, na forum swego czasu pojawiało się hasło "krowa zdechła, mleka nie ma" :) i wszystko jasne :)
data: 2016.05.21
autor: Dziewanna
Pani Aniu, dziewczyny, dziękuję za podpowiedzi. Myślę, że te bóle brzucha syna, były po trochu wszystkim o czym pisała Pani Ania. Dużo z nim rozmawiałam, popieśliliśmy się, sama też wiele przemyślałam. Popłakałam, poużalałam się nad sobą, a następnego dnia ugotowałam najpyszniejszą owsiankę. Dawno taka mi nie wyszła. Staram się panować nad emocjami, ze spokojem podchodzę do gotowania i dyscyplina, tylko to może nas uratować. Z brzuchem od paru dni spokój. Nowe postanowienia, nowy porządek dnia i więcej radości i pokory.

Dziękuje jeszcze raz. Pozdrawiam
data: 2016.05.21
autor: olgagolga
@Sylwia z Łodzi,przypomnij sobie co słyszałaś w dzieciństwie i młodości o :"mąż jej nie zadowolił","stara panna"to "nieprzeczyszczona"i inne epitety,kiedy kobieta przyzna się że ma chęć na seks,to dziwka ,i tak dalej i temu podobne.A może jakaś fizyczność ci dokucza,z tym będzie łatwiej.
data: 2016.05.20
autor: Bratka
Sylwio z Łodzi, czytając Twój problem podniosłam wrażenie, że opisałaś mój przypadek. Nie potrafię Ci pomóc, bo u mnie jest dokładnie to samo. Po przejściu na kuchnię Pp, mój mąż poczuł się jak nastolatek, ja przeciwnie, straciłam cały zapał, seks mógłby dla mnie nie istnieć. Również odczuwam zmęczenie, fizyczne i psychiczne, choć jestem okazem zdrowia (tak twierdzą lekarze). Dlatego ponawiam prośbę- czy ktoś wie, o co chodzi????
data: 2016.05.20
autor: Lusia
Witajcie Dziewczyny,
Może któraś z Was ma / miała podobny problem. Otóż od pewnego czasu nie mam ochoty by mój mąz mnie dotykał, całował, nie wspomnę już o tym, że ochota na seks przeszła mi bezpowrotnie. Mogę bez niego żyć tygodniami. Oczywiście jak kocham się z mężem to czerpię z tego przyjemność, ale żebym sama wyszła z inicjatywą lub czuła potrzebę seksu to nie powiem bym miała. Dla mnie seks może nie istnieć. Nie chcę by mnie przytulał i całował, mimo że Go kocham. Kocham się z mężem, bo zależy mi na nim, ale co zrobić by mi się samej chciało. Bo coraz bardziej mnie to przeraża. Poza tym coraz częściej czuje się zmeczona, i nie mam na nic ochoty mimo że praca spokojna i nie powinna mieć na to wpływu. W domu tez ok. Posiłki przygotowuje mój mąz podobno ściśle wg PP (wielki fan książek p. Ani – podziwiam że chce mu się siedzieć w kuchni i gotować te wszystkie smakołyki i to już od przeszło trzech lat). Wcześniej tego typu „problemów” nie miałam. Jak sobie pomóc? Posiłki są źle przygotowywane ? Czy raczej cos ze mną nie w porządku - może coś mam zablokowane (i nie mowię o psychice :-) Mąż bardzo czuły i kochać by sie mógł kilka razy w tygdniu (co mi się nie mieści w głowie)
Błagam pomóżcie. Mam dopiero 29 lat.
data: 2016.05.20
autor: Sylwia z Łodzi
Ania Majka nie podawaj dziecku buraka jest bardzo silnie wychładzający :/
Moim zdaniem lepiej dać dziecku mniejsze porcje a częściej niż odwrotnie. Moje dzieci nigdy nie piły mleka (poza tym moim, osobistym ;)), żyją i maja się dobrze.
Jak masz problemy z równoważeniem zupek dla takiego malucha to zajrzyj do książek, w nich są fajne przepisy dla dzieci, po co sama eksperymentujesz ? ;)
Zajrzyj też do książek np. Jarosława Kuchty i zobacz jakie meridiany przebiegają na linii żuchwy (coś mi dzwoni w uszach, że chodzi o osłabiony żołądek ;)). Podawaj też maluchowi imbirówkę ;)
Pozdrawiam
data: 2016.05.20
autor: Ania
Dziewanna dziękuję za odpowiedź. Gulaszu jeszcze nie dostaje, przymierzam się do niego bo w książkach p. Ania pisała, że od ok. roczku zacząć podawać, a on dopiero co skończył rok :) z jajek dostaje na razie żółtko do zupki. porcje je naprawdę duże i nie wiem czy dałby radę jeszcze jeden posiłek....muszę spróbować :) a czy orientujesz się co z mlekiem po odstawieniu piersi? czy mogę już żadnego nie podawać, bo trochę szukałam i nie znalazłam miejsca z którego mogłabym kupować świeże mleko kozie?szukałam na forum info ale nic nie znalazłam... pozdrawiam
data: 2016.05.20
autor: Ania Majka
Poprawiam się- Filozofia smaku, str. 56
data: 2016.05.20
autor: Dziewanna
Ania Majka, czy to wszystko co zjada maluszek w ciągu dnia? Bo jeśli tak, to uważam, że mało... Czy zjada gulasz? Jajko? Herbatkę dostaje? Rozkład posiłków dla maluchów jest w FZ na str. 56, jest to 5 zupek, przy czym około roczku jedną z nich zastępujemy drugim daniem. Ja karmię 15-msc brzdąca. Pierś proponuję tylko po posiłku, więc traktuję to jako dodatek do posiłku, a nie osobne danie :) Jeszcze tran dostaje. Pozdrawiam.
data: 2016.05.20
autor: Dziewanna
Witajcie, Kochani,
szybkimi krokami zbliża się II ZJAZD PEPOWCÓW, na który zapraszamy w imieniu Pani Ani najserdeczniej wszystkich zahaczonych na PP-owym jedzeniu - i tych początkujących, i tych, którzy wraz z Szefową współtworzyli Ciesielską historię - udzielali się na forum, byli na kursach, zaliczali konsultacje i czwartkowe spotkania, prowadzili długie, nocne rozmowy o sprawach wagi mniejszej, jak i tej większej :)
Kochani, to dzięki wam archiwum jest kopalnią wiedzy, z której codziennie czerpiemy pełną garścią.
Spotkajmy się wszyscy razem w pięknej okolicy, która zdarzyła się nam jak zwykle przedziwnym zbiegiem okoliczności i pogadajmy przy talerzu kartoflanki i ognisku - jest o czym. Kto nie jest na bieżąco w sprawach organizacyjnych - niech zajrzy do Wydarzeń. A tymczasem ściskamy, pozdrawiamy, zapraszamy i czekamy.
data: 2016.05.19
autor: Monika & Imbirka
Bardzo dziękuję za porady. Serdecznie pozdrawiam. Cieszę się, że mam wsparcie wśród tak cudownych osób:) łącznie z panią Anią
data: 2016.05.19
autor: Dorota z Warszawy
Doroto z Warszawy ,
U mnie pojawiają się hemoroidy zawsze kiedy przesadze ze smakiem kwaśnym. Mam wtedy sprawdzony sposób , któy sprawdza się u mnie, bo już kilka razy niestety miałam problemy z hemoroidami. Robię nasiadówki z ostrożenia, sam wawar , a potem smaruje maścią homeopatyvzną Avenoc, która natłuszcza i łagodzi . Nie polecam żadnych reklamowanych procto hemolanów, bo uczulają i bardziej podrażniają. No i podstawa to zero kwaśnego/tylko do równoważenia potraw/ plus zupy miksowane i imbirówka. Mnie wystarczą dwa trzy dni i jest lepiej po takiej kuracji. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie .
data: 2016.05.19
autor: Megan
Aneto, z Twojego postu wynika, że wiesz lepiej od innych... A może wcale tak nie jest, może dla Ciebie to dobre, a inni wolą inną drogę. Nie nam to oceniać.Może i Twoja znajoma nie tak zabrała się do oczyszczania, ale na pp też wiele osób cierpi z powodu różnych błędów...Ile razy tu na forum pojawiało się hasło wolniści, nie oceniani, akceptacji itp...Ja jestem chyba już byłą pepowiczką ciesielską, choć pp nadal jest mi bliskie...Z uwagi jednak na to, że pp okazało się kompletnie nieskuteczne w przypadku m.in. migren, szukałam gdzie indziej....Nie będę się tu rozpisywać nt moich przemyśleń, bo nikogo one tu nie interesują, nie są bowiem związane stricte z jedzeniem. Ale nie zachowujmy się tak, jak byśmy pozjadali wszystkie rozumy, bo wiele jest prawd i mądrości, tylko może akurat nie udało nam się ich zgłębić, tak jak pp. Pozdrawiam
data: 2016.05.19
autor: elle
Witajcie!
Jestem "przemianowcem" już prawie 15 lat, a jednak życie i ludzie nadal nie przestają mnie zadziwiać :) Wydaje mi się, że skoro ja odżywiam się świadomie, to inni też... No a jednak.
Do meritum.
Jest wiosna i jak zwykle o tej porze wszystkie pisma, portale, "dobre ciocie" i inni pożal-się-boże doradcy trąbią - OCZYSZCZANIE! Piją soki z pokrzyw, zbierają mniszek etc...
Pojawiła się u mnie znajoma. Poprosiła o kawę z kafetiery (a nie "te moje wynalazki"). I tak siedzimy, rozmawiamy, a ona wierci się coraz mocniej i powoli przestaje móc ukrywać, że jej coś dolega.
Okazało się, że na swoim blogu, pani AGNIESZKA MACIĄG poleca oczyszczanie i odmładzanie (cuda panie!) za pomocą picia soku z cytryn! Kuracja trwa kilkanaście dni i wypija się sok z 5 cytryn dziennie - duszkiem.
Moja znajoma w to uwierzyła, kupiła worek cytryn. Okazało się, że po kilku dniach zareagowało jelito grube. Potworne parcie, objawy hemoroidów. Śluz z nosa i z odbytu.
Kontakt z panią Maciąg nic nie dał - wykręciła się "osobistymi przeciwwskazaniami do stosowania kuracji".
Namówiłam znajomą na picie imbirówki i gorące kąpiele dla rozluźnienia. Pomogło.
Moje pytanie do WAS, bo szczerze powiedziawszy, ręce mi na to wszystko już opadły - co doradzić NIE-przemianowcowi w kwestiach żywienia, zwłaszcza w takim stanie?

Pozwól Anetko, że już odpowiem :) Nic! Wyluzuj dziewczyno, możesz mieć kłopoty. Nie doradzaj osobie niebędącej na naszej kuchni. Ta pani musi sama!
data: 2016.05.19
autor: Aneta, Olsztyn
Erna, dziekuje za Twoj komentarz :) poczytam co zapomnialam...ale jest do demotywujace co chwile wpadac w chorobe...

Dorota, u mnie na sprawy hemoroidowe sprawdza sie pokrzywa w lisciach, dodaje ja co kilka dni do herbatki pp (tymianek, lukrecja, imbir).

pozdrawiam wszystkich
Violka
data: 2016.05.19
autor: violka
Witam serdecznie,
piszę pierwszy raz na forum i bardzo proszę o pomoc.Chodzi o mojego rocznego synka. Na PP jest od urodzenia, wciąż karmię go piersią (2razy na dobę). Ja jestem na PP od niecałego roku. Synek nie miał żadnych wysypek, czerwonych policzków i tym podobnych problemów aż do teraz. Od około 2 tyg pojawiła się wysypka(krostki, szorstkie) na szyi, głównie na linii żuchwy po bokach. Początkowo tylko z jednej strony a potem się rozszerzyło na większą część szyi. Zupełnie nie wiem od czego to się mogło stać i jak to pielęgnować?Przemywać ostrożeniem?Dodam, iż synek je 2razy na dobę mleko z piersi, 2 razy na dobę owsiankę i 2 razy na dobę zupkę. Zupy przygotowuję na cielęcinie lub indyku, zawsze z wielu warzyw(marchew, ziemniaki, pietruszka, cukinia, burak) z dodatkiem różnych rodzajów kasz. Czy może jest to wina zupek?za dużo smaku słodkiego?a może za mało płynów?
Mam jeszcze pytanie dotyczące zakończenia karmienia piersią. Jak pisałam wyżej synek ma rok i powoli chciałabym zrezygnować z piersi.... Tylko nie wiem co dalej? nie podawać żadnego mleka, wystarczą zupki, obiadki i owsianka?czy może powinnam zastąpić je np mlekiem kozim?Proszę o poradę, gdyż mam wątpliwości czy nie jest jeszcze za mały na zupełny brak mleka?pozdrawiam wszystkich i dziękuję!!!
data: 2016.05.19
autor: Ania Majka
Mam do Was pytanie jakie macie sprawdzone metody na hemoroidy? I jakie potrawy możemy jeść a jakich unikać? Będę wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam
data: 2016.05.18
autor: Dorota z Warszawy
Witam wszyskich prosze o podpowiedz czy zielona kolendra lubczyk jarmuz liscie chrzanu to smak kwasny czy przypisany do nich wiem wiem kazda zielenina to kwasny a jednak mam watpliwosci prosze
data: 2016.05.18
autor: 
Violka tak jest na pp, każdy kęs który wkładamy do ust ma znaczenie,słodycze i ser blokują wątrobę,a kiedy ona jest w niedyspozycji to i całe wnętrze siada.Zaczerwienienie przy oku to punkt meridianu woreczka żółciowego-blokada.Czytaj książki po wielokroć ze zrozumieniem i nie zwracaj uwagi na innych, skup się tylko na sobie.1,5 roku na pp to jak 5 minut.Dlaczego inni nie chorują,nie jest to prawdą-przejdź się po przychodniach,aptekach zobaczysz ile tam "zdrowych ludzi".Mieszkam w niedużym miasteczku gdzie jeszcze 20-30 lat wstecz były 3 przychodnie i dwie apteki,dzisiaj ponad 20 przychodni i tyle samo aptek,7 gabinetów rehabilitacji,a stan osobowy mieszkańców taki sam.Resztę sama sobie doczytaj.Pozdrawiam.
data: 2016.05.18
autor: Erna
Witam wszystkich

Jestem juz prawie 1.5 roku na PP i widze ze corce najbardziej pomaga to na AZS. Skore ma ladna po roku stosowania, jednak nadal nie trawi surowych owocow, wiec dieta jest dosc restrykcyjna. Jak o mnie chodzi to stosuje wiekszosc zalecen- nic surowego, zadnego nabialu, kwasnych rzeczy jedynie jakis slodycz od czasu do czasu a jednak widze duze pogorszenie odpornosci. Z mies glownie wolowina, indyk, a teraz czasem zdarzy sie kurczak czy wieprzowe. Zaczynam chorowac co kilka miesiecy, mam wrazenie po kilku spozyciach slodyczy lub wiekszej ilosci sera zoltego jest choroba. Chcialabym zrozumiec tak na chlopski rozum jak to dziala, patrzac na innych niepepowcoch jedzacych mase slodyczy, kwasnych produktow nabialu a jednak nie chorujacych, i patrzac na siebie "cudujaca", nie jedzaca z mikrofalowki na niby innej kuchni a tu jednak rezultatu nie ma. Na dodatek od miesiaca mam jakies zaczerwienienie przy zewnetrznym kaciku prawego oka i mam wrazenie ze cos moze jednak jest nie tak z tym moim zywieniem.

Czy moze ktos z was mial podobne doswiadczenia ?

dziekuje za rady
pozdrawiam wszystkich
Violka
data: 2016.05.17
autor: violka
Wtrącę parę słów do Olgiolgi. Pewnie po rozmowie wiedziałabym więcej. Olgo chłopiec mający pięć lat, ma już sporo za uszami :) Nie wiem, czy o wszystkim Ci mówi, czy macie dobre relacje, czy jest szczery, bo się Ciebie nie boi, ufa Ci, bo traktujesz Go właściwie. Takie bóle mogą być wywołane stresem/lękiem, bo ma tajemnicę i boi się kary, konfliktem z rówieśnikami, albo nawarstwiającymi się błędami żywieniowymi. Ważne by je rozpoznać. Mogła się temu przysłużyć mama nietrafionym obiadem (sałata zimna+sos/jaki?, mięso źle pogryzione), babcia niesforna, no i osobiste grzeszki chłopca. Wystarczy. Wytworzył się zastój na niestrawności -osłabiony/zimny żołądek, jak i trzustka i śledziona, słabe funkcje z elementu ognia, słabe krążenie, jelito cienkie. A wątroba ma to wszystko uciągnąć? Co robić? Wyłapać i usuwać błędy. Potrzebne jest ciepło, ruch, i potrawy dobrze doprawione, tylko! gotowane, tylko nasze herbaty, imbirówka słuszna. Mamo musisz sama wszystko przemyśleć i zadziałać :) Przypomnę jeszcze cichutko, że odzywa się teraz zeszłe lato, święta itp. Jakby co, dzwoń!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
data: 2016.05.17
autor: Anna Ciesielska
Olgagolga, może marchwianki ugotuj? W pierwszej książce jest przepis, zawsze rewelacyjnie działa na brzuszek. Plus imbirówka. I ja zadzwoniłabym do Pani Ani, bo 5 dni u dziecka to wg mnie już długo.
data: 2016.05.17
autor: Ika
Witam Wszystkich.
Olgagolgo, trudno mi doradzac komus, kogo nie znam ale tak pomyslalam, ze moze tego jedzonka jest za duzo. Moze przez chwilke powinna byc taka troszke glodowka. Delikatne zupki, szczegolnie na kolacje, do tego nasza herbatka przez caly dzien I dodatkowo imbirowka.
Pozdrawiam.
data: 2016.05.16
autor: Ewa
Mamo Jasia, ja na taka bablowa skore przykladalam lod albo cos zimnego zeby zneutralizowac ta fale goraca na skorze. No i zakrywac...
Pozdrawiam
data: 2016.05.16
autor: Mama Ineczki i Rocha
Mamo Jasia, chyba moje dzieci maja dermografizm... Aczkolwiek dla mnie jest to dowod na brak rownowagi w organizmie. Moje dzieci maja to w stopniu ograniczonym - wysypka wystepuje tylko jesli narzedzie drapiace jest czyms zanieczyszczone - pazurki u raczek glaskaly kotka, trzymaly cukierka, grzebaly w ziemi, bawily sie patykami, itd. Moja corcia kiedys miala to rowniez jak robilo jej sie cieplo: budzilam ja ze snu, a tam nogi w plamy. Wyciagalam ja z samochodu, a tam rece i nogi i wszystko w wybrzuszone plamy. Nie wspominam nawet kapieli. Dzialo sie to kiedy jakis czas wczesniej jadla indyka (na ktorego pozniej testy pokazaly uczulenie), kukurydze i tym podobne. Pani Ania opisala to chyba w pierwszej ksiazce jako chwilowy nadmiar jang.
Suma sumarum: dziecko ma mala pojemnosc energetyczna i kontakt z elementem zaburzajacym jego slaba rownowage tak wlasnie sie objawia. Dodam ze temperatura juz tak nie dziala na moja mala, tylko mleko, w malym stopniu jaja i zwierzaki.
Pozdrawiam
data: 2016.05.16
autor: Mama Ineczki i Rocha
Kochani, pomóżcie. Od środy (5 dni) mój pięcioletni syn narzeka na ból brzucha, głównie w nocy. Kotłuje się, karze masować i przykładać termofor. Chwila spokoju i za jakiś czas to samo. W ciągu dnia jest znośnie, trochę ponarzeka, ale noce są koszmarne. Analizuję i mogłam mu zablokować wątrobę, w środę coś mnie podkusiło i sałatę podałam do cielęciny. Pewnie to nie ten czas, zwłaszcza, że nigdy nie jadł. Miał też w ciągu tego czasu wizytę u babci, może tam jeszcze coś skubnął i dodatkowo zablokował, już utykającą wątróbkę. Daję imbirówkę, miksowanki, ziemniaczki z cebulką. Apetyt jest, wręcz bym powiedziała natarczywy, ale noce to porażka. Jak długo zablokowana wątroba może się buntować? Jak pomóc? Masowałam punkty pod kolanem wg zaleceń Imbirki, bąki się pojawiły, ale poprawa na krótko. Doradźcie, co robię nie tak.
Pozdrawiam
data: 2016.05.16
autor: olgagolga
Kochane dziewczyny wiem że na Was można zawsze liczyć... czy miałyście do czynienia z takim cholerstwem jak Dermografizm . Wygląda to tak że natychmiast po podrapaniu skóry dziecka pojawia sie na niej pokrzywka z szklisto białymi bąblami. W zasadzie po kilku minutach znika ale mały (1,5 roczku) bez przerwy sie drapie na skutek czego z pokrzywki wycieka osocze i powstają ranki. Czy istnieją jakieś sposoby jak można to świństwo niwelować ? Dzięki za pomoc
data: 2016.05.15
autor: Mama Jasia
Kochani, podałam nowe terminy kursów w Wydarzeniach, zaglądnijcie proszę :)) Pozdrawiam, hej!
data: 2016.05.13
autor: Anna Ciesielska
Moja klucha, Elżbieto to takie coś właśnie lepkie, flegmowate i takie mam jakby powiększone migdały, czuję to całymi dniami. Dzisiaj jest trochę lepiej, zmieniłam tlaci na tli... Wcześniej miałam takie wrażenie, że po tli mam jakby poprawę, myślałam, że to tylko wrażenie, ale dziś od rana piję tli i naprawdę jest lepiej. Zastanawiam się czy miodu za dużo nie spożywam, bo do kawy dodaję łyżeczkę, a kawy wypijam trzy lub cztery, bo ogromnie mi smakuje, dodam, ze i imbiru słusznie dosypuję do nich
data: 2016.05.13
autor: Lilijka
Lilijko, możesz opisać "kluchę" ? To jest coś na kształt flegmy, coś na kształt ścisku, coś na kształt niezidentyfikowanego obiektu latającego ? :)) To ważne, bo jak ścisk, to raczej emocjonalny (coś Cię chwyciło za szyję i ściska), a jak flegma to wiadomo ... Opisz kluseczkę :) Napisz kiedy ją zauważyłaś i kiedy Ci dokucza.
Anonimie, pasty ajurwedyjskie znam (Dabur Neem) i polecam tyle o ile. Mają specyficzny smak więc nie każdemu pasują. Mnie nie :(
data: 2016.05.12
autor: Elżbieta z Krakowa
Hmmm, właśnie chyba Ewo najbardziej brakuje mi tego luzu w tym wszystkim, a do tego dochodzi jeszcze brak czasu, gonię ze wszystkim, mam wyrzuty,że za mało czasu poświęcam dzieciom, bo to praca, potem gotowanie, sprzątanie, dodatkowe zajęcia, a chciałabym mieć wszystko zrobione, a okazuje się, że niekoniecznie się tak da... no chciałabym nabrać takiego dystansu i powoi staram się...;)
A tak ze zdrowotnej beczki - od kilku tygodni czuję taką kluchę w przełyku, szukam na forum, ale nie znajduję podobnego problemu. Trzymam dyscyplinę, jem zupy trzy razy dziennie, piję imbirówkę wieczorem. Może coś mi ktoś poradzi...:)
data: 2016.05.12
autor: Lilijka
Kochani, w Wydarzeniach kolejna informacja dotycząca naszego zjazdu, zaglądnijcie proszę :))

Najlepsze Dziewczyny Dyżurne!!! Dziękuję Wam najmocniej, za Waszą pomoc, gotowość, uważność i mądrość Waszą.
Jakoś tak się poukładało, że bardzo na Was liczę kochane :))
Duże dzięki dla Ewy, Elżbiety z Krakowa, Erny, Jagody, Moniki, Imbirki i dla tych, których nie wymieniłam :))
data: 2016.05.11
autor: Anna Ciesielska
Czy slyszal ktos cos o ajuwerdyjskiej pascie do zebow? Moze ktos stosuje? Jest ona bezpieczna?Pozdrawiam
data: 2016.05.11
autor: 
Dzień dobry Wszystkim,
Lilijko, Ty się w ogóle nie stresuj. Ja nim załapałam ten luzik, o którym pani Ania mówi, trochę tego koniaku wypiłam ;-). Później podpatrzyłam moją mamę i nauczyłam się bawić w kuchni. A propos tego mięsa po-rosołowego..dobrze przyprawione jest obłędne jako farsz do kopytek..Zuza tak kiedyś nadziała a potem podsmażałyśmy na masełku...i Lilijko moja Wiktoria nie cierpi kopytek więc dla niej (z tego samego ciasta :-)) były “pyzy”..stwierdziła, że przepyszne ;-). Dzieciaki to są dzieciaki. Gotuj tak jak masz ochotę a one będą powoli łapać. Bez stresu, i żeby nie wpaść w chciejstwo..ja wpadłam :-), a jak braknie czasu to i kanapka dobra. Obiady przecież wcinają. Kiedyś Wiktoria TLI piła tak sporadycznie a ja przeczytałam słowa pani Ani, żeby zostawiać w garze dla dzieciaków, jak wrócą ze szkoły...i tak zaczęłam robić...niby dla siebie niby dla kogoś..i to dziecko po prostu wpadło kiedyś i zapytało; czy herbatka może jest? I teraz jest już zawsze. Pasztecików z mięs po-rosołowych też nie chciała, bo jej nie smakowały a nagle sama zapytała czy może zrobię, skoro rosół jest. Taaakie oczy miałam. To samo było z kawą. Przytaszczyła kiedyś rozpuszczalną i mnie co dzień rano nią wkurzała.. ale myślałam sobie; spokojnie, poczekamy na ból brzucha..przyszedł dość szybko ;-). Teraz na wyjazdy zabiera dodatkową kuchenkę i kawkę w słoiku. Wozi nawet to co do TLI potrzebne. Jeśli chodzi o dzieciaki to moje zdanie jest takie, że na PP wyrabiamy sobie smak a im przy okazji i tak powoli będą się uczyć co i jak powinno smakować, działać. Poza tym tu dzieje się coś jeszcze ;-). Osobiście uważam, że moja herbatka jest zaczarowana ;-). A może to ja czaruję herbatą..Dodatkowo trafił mi się mistrz patelni ;-), który przypraw używa po mistrzowsku. ALE często jest poza domem i je to co sama ugotuje albo to co gotuje jej tato,( a jest w tym dobry) albo na wyjazdach albo kiedy musi to idzie do “Mongolii”, gdzie sama dobiera składniki, przyprawy i zioła i idzie do kucharza, który to wszystko pięknie obsmaża na wielkiej płycie pod którą pali się żywy ogień. Niby ok..ale PP to to nie jest a my swoje wiemy. Póki co pozostaje mi objaśniać; przyczyna - skutek ….;-). Ale nadzieja jest...Dziecię me prowadzi kuchnię harcerską, bo tak zdecydowała mając 9 lat. Harcerze twierdzą, że to co przyrządza to mistrzostwo świata jest więc kiedyś zapytałam; kochanie, a może chciałabyś nauczyć się kolejności dodawania?... pani Aniu i Magdo proszę wybaczyć ale cytuję; ooo zapomnij! Ciebie i córkę Tej Ciesielskiej, takie ciasto z Lidla to by chyba zabiło..póki co to ja się nie piszę!...i po co ja tyle gadam??...nic to, pocieszam się tym “póki co” :-). Tym bardziej, że na temat kurczaków już się w szkole wykłóca. Ale tak pisząc myślę sobie, że z drugiej strony można też trafić z tym gadaniem na takiego, co to żywcem z ostatniej refleksji pani Ani wyjęty i wy do niego; Wiesz, jak będziesz grzeczny, to na urodziny zrobię Ci wreszcie to ciasto czekoladowe Magdy. A tu; Skarbie, a jesteś pewna? bo mówiłaś kiedyś, że czytałaś, że od tego ciasta to się ma “doła”....i teraz: na jednym ramieniu jeden kolo szepce; zrób i sama pożryj..bo nigdy go nie spróbujesz..a na drugim wasz Anioł; Idealnym ten, kto jednakoż myśli, mówi i czyni...no łapy opadają ;-).
A propos Zuzy..dzwoniła ostatnio...opętało ją coś i dalej po lekarzach lata..i donosi..raków brak (nie pamiętam, żeby mówiła, że były ale ok), wrzodów brak ( o tych to całe swoje życie), ma 4 kilo mniej a na koniec pan doktor dodał; pani Zuzanno, wiem, że lato zaraz ale surowych owoców to proszę unikać :-).

Pozdrawiam Wszystkich a dwa dzielne Pingwinki najmocniej, nawet trzy, bo tam po drodze i jakiś mały był a o brać to trzeba dbać ;-).
data: 2016.05.11
autor: Ewa
Witajcie...

Powiedzcie mi co najlepiej jest jeść teraz na chory pęcherz...Może macie jakieś sprawdzone przepisy?
Czym go energetyzować najlepiej?

Pozdrawiam
data: 2016.05.10
autor: Rita
Ewelino, przepis na pasztet jest w Filozofii Zdrowia str. 208. Przynajmniej w moim wydaniu ... Poza tym robię różne wariacje : mięso porosołowe mielę w maszynce, mieszam z jajkami i przyprawami według kolejności kończąc na ostrym i podlewam rosołem (bez podlewania pasztet wychodził suchy, a wręcz twardy). Przekładam do foremki i zapiekam w piekarniku. Można też zrobić inną wersję - mięso porosołowe podlać rosołem i zblendować na gładką masę (konsystencja pasztetowej), dodać przyprawy i przełożyć do małych słoiczków, a następnie postępować według wskazówek lili-elżunia (post 25.02.2016).
Zresztą Archiwum jest kopalnią wiedzy i pomysłów. Pamiętaj tylko, żeby w rubryce słów w tekście wpisywać jedno hasło i najlepiej bez końcówki np. "porosołowe", "wysypk", "zup" etc.
Pozdrawiam,
data: 2016.05.10
autor: Elżbieta z Krakowa
Witam, dziękuję pani Elżbieto za wskazówki.
Zainteresował mnie ten pasztet z mięsa porosołowego. Przeszperałam książki i przepisu brak ;-) więc proszę o przepis (ale dokładny ;-), gdyż jestem na początku swojej drogi z PP i nie załapałam jeszcze wszystkiego) to też zrobię taki pasztet.
Pozdrawiam
data: 2016.05.10
autor: Ewelina
Wczoraj zrobiłam jarzynkę do obiadu - marchewka + fenkuł ,rewelacja.W smaku słodkim dodałam więcej miodu i masełka jak do samej marchewki.Polecam.
data: 2016.05.09
autor: Erna
Ewelino, pomalutku i konsekwentnie :) Najważniejszy przykład z góry i cierpliwość. Tłumaczenie też. Krótkie i niezmienne. Według mnie za dużo w menu trzylatka słodkich potraw. Jeśli chodzi o herbatkę to spróbuj mimo wszystko TLACI w następujących proporcjach - podam Ci jak ja robię, a Ty sobie odpowiednio zmniejszysz / zwiększysz ilość. 3 litry wrzącej wody, daję dwie czubate łyżeczki tymianku, 2 czubate lukrecji, dwie czubate anyżu, szczyptę cynamonu, czubatą jedną imbiru. Odstawiam pod przykryciem i czekam aż opadną fusy. Przylewam przez sitko do termosów i słodzę miodem rzepakowym (ewentualnie lipowy lub akacjowy). Herbatę mam zawsze pod ręką. Lubimy słodką (wiem, wiem nie powinnam ale jak jest niesłodka to marudzą, że "wodzianka"). Nie mamy NIC innego w domu do picia z wyjątkiem kawy, herbaty 7 ziół z Lidla (Bukiet ziół na wszelki wypadek albo jak ma ktoś przyjść) oraz wody mineralnej Cisowianki bez gazu głównie ze względu na ... świnkę morską :) Jak będą soki, kompoty zawsze TLACI wyda się be. Jak nie będzie nic innego w domu to i TLACI wyda się delicją :) A delicją jest!!! Co do owsianki. Dla mnie nie potrzebne jabłko, morela i rodzynki. Za słodko. Owsianka powinna być inaczej skomponowana : 6 szklanek wody wrzącej, szczypta kurkumy, 4 kopiate łyżki kaszy kukurydzianej (najlepsza drobna KUPIEC), 4 kopiate łyżki płatków owsianych zwykłych (KUPIEC), kilka kropel soku z cytryny, łyżeczka masła, szczypta soli (sprawdź kolejność, bo piszę z głowy). Gotuję na b. małym ogniu, później odstawiam na całą noc. Rano doprawiam na zimno : 1/2 łyżeczki cynamonu, 1/2 łyżeczki kardamonu, 1/4 łyżeczki goździków mielonych, łyżeczka imbiru. Kopiata łycha miodu. Całość blenduję i podgrzewam mieszając drewnianą łyżką. Jest gęsta. Do tego robię tosty z masłem.
Omlety za słodkie ! Urozmaicaj drugie śniadania. Może być tost / chlebek z podrasowaną wędliną (ja daję z mięskiem pieczonym, z pasztetem z mięsa porosołowego, jajka na miękko z solą, pieprzem i odrobiną np. musztardy. Czasami daję ciut majonezu. Jajka na twardo. Jajecznica, jajka sadzone na masełku ze szczypiorkiem. Robię parówki - wiem, wiem jaki mają PR ale czy nie są lepsze niż płatki czekoladowe które PR mają, że hej ? :) Obiady piszesz, że je. To dobrze. Dawaj mu treściwe, to o podwieczorku zapomni :)) A jak nie to nie dawaj mu owoców i znowu słodkiego. Moja, mając trzy lata po treściwym obiedzie nie chciała już podwieczorków. Więc w tym temacie nie pomogę - może dziewczyny, które mają dzieci w zbliżonym wieku do Twojego ? Na kolację zupa !!! Jeszcze raz i do znudzenia : Ty jesteś dla niego PRZYKŁADEM, WZOREM.
Pozdrawiam,
data: 2016.05.09
autor: Elżbieta z Krakowa
Bardzo fajne forum! Widzę, że dowiem sie tu mnóstwo nowych rzeczy o zdrowym żywieniu :) Miłego dnia!

Pozdrawiam Ania
http://dietoteczka.pl
data: 2016.05.09
autor: Ania35
Ewo, dziękuję za podpowiedzi. Czasem te z pozoru łatwe rzeczy są dla mnie trudne. Mam nadzieję, że powoli rodzina mi się wdroży w pełne wyżywienie PP. Sama się dyscyplinuję i jest mi dobrze, choć czasem palnę głupstwo słodyczowe , bo taką mam słabość życiową;)
data: 2016.05.08
autor: lilijka
Pani Aniu dzień dobry :) Co Pani sadzi o wszechogarniającej połskie księgarnie i kuchnie modzie na wyciskane a zwłaszcza wytłaczane soki owocowe warzywne bądź mieszane ? Moja dusza i moj organizm mówią nie. Zdecydowanie lepiej sie czuje po ciepłych zupach a owoce lub warzywa z całym szacunkiem dla ich istnienia wole od czasu do czasu spożyć w całości jako one lub jako ciepła / zimna jarzynke lub w zrownoważonej sałatce. Czy dobrze czuje ze to nam - ludziom - nie posłuży? Ze wychodzi zakwasi ? Wytłoczyny z owoców i warzyw to przecież także ważne elementy żywieniowe... choćby błonnik, a w produkcji soku sa przeznaczone do wyrzucenia. Mam przeczucie, a nawet przekonanie, ze to znowu jakas szarlatańska moda. Co Pani o tym myśli ? Kłaniam sie. Nie moge doczekać sie odpowiedzi :)
data: 2016.05.08
autor: Anita - ta sprzed lat, pierwsza na forum
Bardzo dziękuję, pozdrawiam wszystkich, a panią, p.Aniu szczególnie serdecznie.
data: 2016.05.07
autor: Sonia
Pani Aniu, skoro jesteśmy przy zupie że szparagów, to oba rodzaje szparagów, białe i zielone, są w tym samym smaku? Smaku słodkim? Które Pani bardziej poleca do zupy?
data: 2016.05.07
autor: Isia
Kochani w Wydarzeniach nowe wiadomości o Zjeździe, tym razem od organizatorek, zaglądnijcie ;))

Soniu, proponuję taki pomysł. Masz rosół lub wywar z mięska, jarzyn i prochów oczywiście, zakończony na ostrym. Szparagi zalewasz niewielką ilością rosołu/wywaru dodając imbiru, gotujesz, miksujesz i wlewasz do rosołu/wywaru, solisz, itd, po kolei, pomalutku i kończysz jak zwykle :) Pozdrawiam !
data: 2016.05.07
autor: Anna Ciesielska
Ponawiam swoją prośbę do bardziej doświadczonych ode mnie, o przepis na zupę ze szparagów. W Filozofii smaku znalazłam sugestię p. Ani, że da się ją przygotować po naszemu, jednak żadnych wskazówek, nie wiem nawet w jakim smaku dodać zmiksowane szparagi.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2016.05.07
autor: 
Witam wszystkich,
mam wiele pytań, ale zacznę powoli...
Mam w domu trzylatka, który częściowo jest na pp, tzn. wypija kawę zbożową z przyprawami, herbatek nie chce, spróbuję go przestawić (wypija na moje nieszczęście mleko modyfikowane, wiem, że to źle, ale to długa i bolesna historia..., wypija również domowe soki i kompoty i herbatkę czarną z pigwą - domową) Wiem, że to niedobrze, ale popracuję nad tym. Może podpowiecie mi co mu dać do popijania bo herbatki (tymianek, lukrecja i imbir nie lubi- spróbował zmusił się do 4 łyczków, ale go aż go otrzęsło i mi powiedział, widzisz aż mi głowa się zatrzęsła- niedobre ;-)
Zjada owsiankę - ale muszę wprowadzić codzienny zwyczaj. I jaką owsiankę wy robicie, bo zupki śniadaniowej z \"Filozofii zdrowia\" nie chce, ja robię taką:
- ok litra wrzątku, szczypta kurkumy, 7 łyżek płatków owsianych, szczyptę imbiru, soli do smaku. Gotuję ok pół godziny. Potem dodaje potarte jabłko, jedną pokrojoną morelę i 2 łyżeczki pokrojonych rodzynek. Gotuję 10 minut. Dodaję łyżeczkę miodu. Nie wiem czy dobrze. ;-)
Zjada omleta - ale dajemy mu z jagodami lub innymi owocami na ciepło, mój mąż to wymyślił i mu to smakuje. I co teraz ;-/
Zjada zupki z przepisów z książek i drugie danie również z przepisów, choć nie zawsze. Czasami moja mama coś ugotuję innego, ale nad tym też popracuję.
Ale mam problem z podwieczorkiem... i tu popełniam błąd - dostaje banana lub inny owoc. Czasami racuchy. Chlebek opiekany w jajku. Czasami coś słodkiego - np babkę upieczoną przeze mnie z książki. Innych słodyczy nie je. I nigdy nie jadł. Uwielbia jabłka i ogólnie owoce np borówki, i jak teraz 3 latka przestawić i wytłumaczyć całej rodzinie, że to nie jest zdrowe... i co wtedy dać do przekąszenia takiemu maluchowi.
Na kolacje chlebek z szynką, rzadko z serem żółtym, pasztetem, jajecznicę. Wiem, że ta szynka i ser żółty to przesada.
Chciałabym go całkowicie przestawić na PP i mam prośbę o pomoc co wy przygotowujecie swoim pociechą na śniadania, kolację i podwieczorki. Bo z obiadem to nie problem.
Wcześniej cieszyłam się, że synek zjada wszystko, bo nigdy nie chorował, a w tym roku ma już drugi raz katar i pierwszy raz opryszczkę. Rodzina mi mówi, że to nie opryszczka tylko od skubania, ale mnie się wydaje, że to jednak opryszczka. I po chwili refleksji i po przeczytaniu o opryszczce w książce stwierdziłam, że dziecko jest wychłodzone i tak jak pisze pani Ania trzeba wyeliminować zimne jedzenie.
Więc proszę o podpowiedź jak to zrobić tzn. od czego zacząć? Może od zmiany popitek.
Dziękuję, że jesteście i że mogę się do Was zwrócić, bo z rodziną muszę walczyć ;-)
Pozdrawiam Ewelina
data: 2016.05.07
autor: Ewelina
Dzien dobry Wszystkim,
Lilijko, mialam ten sam dylemat ale uznalam, ze inaczej sie nie da jak tylko gotowac, karmic i tlumaczyc. Wazne jest Twoje podejscie do PP? To czy sama trwasz w dyscyplinie i czy objasniasz, na czym ona polega, swoim domownikom? Dla mnie stalo sie wazne; w co zaopatruje lodowke? U nas jest zawsze smarowidlo z mies z zupy poprzyprawiane i zamkniete w sloiki lub pasztet, pasta jajeczna albo jakas salatka jarzynowa, uszlachetniona wedlina, (zeby nie bylo awantury, ze nie ma) itp..zawsze sa jajka gdyby ktos chcial gotowane lub smazone, ponadto obowiazkowo zupa i drugie danie. Czasem do kanapek dla nas do pracy i dla dziecka do szkoly sa kotlety z obiadu. Jak mam czas to przygotowywuje na kolacje; pizze, omlety, cebularze czy inne smakolyki, ktorym zaden nieletni sie nie oprze ;-). Ksiazki pani Ani to zrodlo pomyslow niewyczerpane ale stety, niestety trzeba to wszystko przygotowac i tym samym wiekszego wyboru w kwestii “samowolki” nie pozostawiac ;-). Owocow czy sokow w domu nie ma. Za to ugotowana herbata zawsze w dzbanie dla tych co termosow ze soba nie zabieraja..tak aby po powrocie ze szkoly bylo co sie napic. Kawka z rana dla wszystkich. My zjadamy owsiane codziennie, cora nie tyka bo ma traume z dziecinstwa ale czasem zje zwykla zupe, jajecznice czy kanapke.
Wazne jest abys Ty wiedziala po co nam i naszym rodzinom to wszystko. Dlaczego musimy objasniac i tlumaczyc. Jesli nie poczatkowo, (bo mozna przestraszyc) to pozniej, stopniowo i powoli ale niestrudzenie. Przyczyna - skutek, przyczyna - skutek. Powoli ich organizmy zaczna same eliminowac niepotrzebne produkty albo beda wychwycac, ze na przyklad po owocach nie czuja sie dobrze i t.p.

Dyscyplina to eliminowanie przede wszystkim; kwasnego, surowego i zimnego, ponadto ograniczanie kurczakow, wieprzowiny, slodyczy.
Kiedy narzady sie rownowaza, zaczynaja wylapywac nieprawidlowosci a to wiaze sie zawsze z konkretnymi dolegliwosciami, ktorych przyczyny nie sposob wychwycic u dziecka, jezeli nie mamy swiadomosci co tam zajadalo sobie ostatnimi czasy. Jezeli ktos decyduje sie na PP musi pamietac, ze kazdy regularny wyskok typu soczek, slodycz, jogurcik czy serek bedzie budowal konkretny nadmiar albo prowadzil do niedoboru i wczesniej czy pozniej doprowadzi do konkretnej dolegliwosci. PP niekompletne moze nam bardzo w zyciu namieszac. Tak mysle. Nierownowaga w narzadach to nierownowaga rowniez w emocjach. Takie, jedna noga tu, druga tu to mozliwosc rozregulowywania narzadow. Dla kogos, kto nie je kwasnego, surowego i zimnego, angina, grypa czy goraczka nie straszna. Lozio i jedzonko wystarcza ale dla tych pol na pol to juz brak lekow moze byc niebezpieczny. Sama wiem po corce. Pomimo jej wlasnej drogi (ma 17 lat) zawsze przybiega po pomoc i slysze; ratuj, wypije i zjem wszystko co podasz! I dawalam rade az do momentu kiedy jakies 2 lata temu zaczely pojawiac jej sie na ciele duze, czerwone, swedzace bable, ktore pozniej znikaly. Od roku jest cisza ale za to czesto jest kaszel , ktory raz nie ustepowal przez kilka tygodni, potem byla poprawa i biwak pod namiotami i znowu kaszel i wyslalam ja do lekarza. Uznalam, ze odpuszczam bo nie slucha i robi po swojemu to niech leczy sie rowniez po swojemu bo ja balam sie juz decydowac tylko na leczenie jedzeniem. Kaszel byl bardzo oskrzelowy wiec dostala antybiotyk i syropek, elegancko to wybrala, przestala kaszlec a po ok miesiacu dostala zapalenie pecherza, bole nerek i ogolnie byl dramat wiec jej wyjasnilam, ze tak prawdopodobnie zadzialaly “cukiereczki” od pani doktor. W tym czasie byla u mojej mamy wiec wszystko jak trzeba bylo nagotowane ale do lekarza tez znow poszly. I byly kolejne leki. I starch przy kazdym kaszelku, ze znow antybiotyk trzeba bedzie zjesc I znow pozniej bedzie bolalo. Ale teraz juz przynajmniej wie, ze ma wybor, I ze mamusia prawde gada i dobrze chce i nie na darmo na trzech kuchenkach turystycznych od kilku lat jedzie ;-)

Z drugiej strony nie jest jednak tak, ze natychmiast mamy panikowac i wprowadzac ostra dyscypline, kiedy rozpoczynamy nasza Droge i odzywianie wedlug PP. Robimy to powoli zaczynajac od dyscyplinowania przede wszystkim siebie. Chyba, ze ratujemy chore dziecko czy wyprowadzamy z choroby siebie ale to juz chyba lepiej dzwonic po konkretne wskazowki.
Po prostu najwazniejsze jest Twoje zrozumienie tematu i podjete przez Ciebie decyzje. Ja uznalam, ze wiecej zlego narobi McDonald niz moja zupa czy gulasz.
Pozdrawiam Wszystkich z nienaturalnie zimnej tego roku Irlandii.
data: 2016.05.06
autor: Ewa
Kochani, ważna informacja o naszym Zjeździe! Zaglądnijcie proszę do Wydarzeń :))
data: 2016.05.06
autor: Anna Ciesielska
Dziewczyny, czy zupa ze szparagów to nasza bajka, czy niekoniecznie ? i jak ją po naszemu przygotować ?
data: 2016.05.05
autor: Sonia
Mam taki dylemat, bardzo proszę o wsparcie. Ja jestem całkowicie na PP, ale reszta domowników niekoniecznie... To znaczy, jedzą PP kiedy ja ugotuję, czyli obiad, ale śniadania, kolacje - jedzą po swojemu. Czy PPowe jedzenie im nie zaszkodzi? Myślałam, że jak chociaż obiad zjedzą zrównoważony, to lepiej niż wcale, ale tak przemknęły mi takie informacje na forum, że to może być niekoniecznie "na zdrowie".
data: 2016.05.05
autor: Lilijka
Witam szanowne grono, mam nadzieję, że udzielam się we właściwym miejscu. Temat, który chciałam rozwinąć to przeziębienie u dzieci. Niby banalna kwestia, ale pojawia się w moim życiu coraz częściej. Nie wiem już, czy to być może nie efekt złego żywienia? Dotychczas swoją wiedzę na temat tego schorzenia czerpałam stąd: http://www.pelavo.pl/przeziebienie-u-dziecka.html Wspomniany syrop Pelavo dawał radę. Czy znacie jakieś inne metody?
Pozdrawiam serdecznie!
data: 2016.05.04
autor: Lukrecja
Witam Was Kochani...kiedyś pisywałam u Was ,ale przyznaje, ze już od dluzszeggo czasu zaniedbałam Wasze grono..jak mi mocno przystawi to dzwonie do pani Ani...Pani Aniu dziekuje serdecznie za rozmowe w sprawie moich zatok i mamy bo faktycznie zagubiłam się na chwile...dziekuje pomoglo oczywiście...dziewczyny może cos podpowieci w sprawie nietolerancji może znow się blakam i niepotrzebnie zapędzam , ale robiłam ostatnio test nietolerancji w przedziale igg na czterdzieści kilka produktów i oniemialam z wrazenia jak zobaczyłam u mojego alergika pięcioletniego nietolerancje tylko na Owies !! dodam, ze wychowal się na owsie ale ostatnio zjada go prawie z placzem co rano ...czy w zrownowazeniu organizm nie reaguje nietolerancja ??? na razie się tym zbytnio nie przejelam, ale przyznaje ,ze chodzi mi to po glowie .Pomozecie w tym temacie? pozdrawiam Was wszytkich cieplutko...Pani Aniu całusy.
data: 2016.05.04
autor: leila
witajcie, jestem na początku PP-wej drogi i mam kilka pytań. Jeśli dobrze rozumiem (jeśli nie to mnie poprawcie). Gotujemy tak, by w każdej potrawie przygotowanej przez nas było 5 przemian (smaków). Jeśli tak to jak to się ma np. do kawy gotowanej (mamy smak gorzki -wrzątek, słodki - miód lub cynamon, ostry - imbir, kardamon a gdzie słony i kwaśny) ? Przecież do kawy nie dam cytryny ;)
Druga sprawa mamy gotować wg określonej kolejności nie pomijając kolejnej przemiany, czyli po gorzkim, słodki, później ostry, słony itd. Przykład - imbirówka (przykład oczywiście z książki p. Ani) mamy tylko wrzątek i imbir a gdzie słodki ? Przecież jak nie damy słodkiego to przeskakujemy jedną przemianę? A tak chyba nie powinniśmy robić?
data: 2016.05.04
autor: newppman
Cherokee mnie powalili, Staram się te powołania spełniać jako kobieta,tak mi sie zdawało, a z tej męskiej strony nie potrafiłam dostrzec starań, a może raczej intencji.Dzięki za to.
Pozdrawiam-Wierna obserwatorka i ciągle się ucząca- Dorcia
data: 2016.05.03
autor: 
Dzień dobry Wszystkim :-),

Jeśli ktokolwiek poczuł się przeze mnie urażony, musi wiedzieć, że takich zamysłów nigdy nie miałam. Pisząc to co napisałam bardzo dbałam o to aby, przypadkiem, nikogo nie obrazić. Jestem tu, aby oddać co mam oddać, bo wzięłam to co wzięłam.
Czy odsyłam kogokolwiek do Archiwum? Oczywiście..wszystkich, którzy na prawdę chcą się uczyć.
Archiwum jest kluczem do drzwi u których już stoicie.

Moniczko, dzięki ;-)..Ty nie mogłaś mnie nie zrozumieć bo moja przemiana dokonała się w Jagodalicji. Tam wraz z Waszymi sercami zamieszkała magia.
Grzegorza rodzice, zapowiedzieli się swojego czasu z wizytą w Irlandii...moich baranów będą próbować ;-). W tego akurat opływam dostatki..kupuję zawsze u muzułmanów od wielu, wielu lat. Grzegorz kiedyś zwrócił moją uwagę na to, że Oni kiedy dotykają mięsa albo je kroją, robią to z taką czcią.
A widzieliście kobiety przygotowywujące kawę..i jak drobinki wsypywanego kardamonu rozbłyskają spalane ogniem, i ten zapach....poezja.
Ale do rzeczy. No sobą bym nie była, gdybym zaplanowała, że sznycle podam..i co z tego, że są obłędne? Nieee, ja musiałam rozmyślać i kombinować. I tak sobie coś tam zerkałam do Forum i wpadłam na trop Jagodalicji :-). A tam..shepards pie :-)..później próba go dosmakowywania...i chodząca po głowie “szczypta”..( wyszło podobno pyszne ;-)..niech będzie..ale ja tam swoje wiem, brakowało tej charakternej, ostatecznej nuty)..Później kolejne podejście do Kartoflanki.. i Archiwum i pani Ania, mówiąca: dla początkujących w dwa palce..średnio obyci w trzy..zaawansowani w cztery..a ja biorę w pięć. To i ja w pięć..a co? I bingo!..Olśnienie..Ewka, ty gotujesz tak jak żyjesz..jak dla teściowej!..I jak sypnęłam i jak poszłooo ;-). Mua, cmoq, cmoq..Swoją drogą..jagnięce sznycelki z Filozofii smaku też podałam ;-)
Ja Ci mówię Kochana..Cuda się tam w tej Twojej krainie wyprawiają..A zdjęcia zapewne są ukłonem w stronę tych, którzy kiedyś prosili panią Anię o zdjęcia jej potraw..I te cacuszka, których nawet pani Ania na oczy nie widziała - “bo jej nie wychodzą”...pączki ;-).
I tak wpadam tam sobie..od czasu do czasu..coś ugotować..muzyki posłuchać..odpocząć troszkę....i..u siebie jestem...w Domu..nareszcie..

Imbirko, Ty nawet nawet nie wiesz jak to światełko, o którym piszesz płoonie ;-). Wiesz co teraz odczytuje się studentom na uczelniach w Irlandii na rozpoczęcie roku?? “Przebudzenie” Antoniego de Mello. A, całkiem dobry Coach krzyczy; trzy osoby tutaj są przebudzone..reszta śpi i nawet o tym nie wie!..zapraszam do siebie..no i jeszcze, że dwa euro płaci od CV, któremu nie będzie miał nic do zarzucenia ;-). I wiesz co, Kochana, tak myślę, że może rzućcie oczkiem na książkę polecaną kiedyś przez panią Anię, (nie wiem nawet, czy nie jako lekturę obowiązkową), “Kabała pieniędzy żydowska filozofia bogacenia się” ...I jasną stanie się “koncepcja, zgodnie z którą to, co proste, pozwala zrozumieć to, co złożone, konkret prowadzi do abstrakcji, a szczegół do ogółu”. I jeszcze, że “pieniądze należy traktować tak jak naszą cielesną egzystencję. Doceniając wagę duszy oraz intencji, Żydzi uznali, że rzeczywistość cielesna jest niezastąpionym narzędziem poznania tego kim jesteśmy oraz jaką ścieżkę powinniśmy obrać w życiu”. Bo w końcu;
“Jesteśmy tacy jak nasze reakcje jesteśmy tacy jak nasze przesądy, a nasze pieniądze stanowią przedłużenie naszych reakcji i sądów”.

Pani Aniu..kłaniam się nisko, jak saikeirei.

Ściskam Was Pingwinki i Wszystkich obecnych :-)
data: 2016.05.01
autor: Ewa
Witajcie :)
Przede wszystkim a wstępie, z wielkim uśmiechem, wpisuję się do zacego pigwiniego grona! To nieprawdopodobne wręcz dziewczyny, Moniczko i Ewko, otóż mój najgorszy a świecie kuzyn co mi połowę dzieciństwa struł dowcipami typu: szczoteczka do zębów umoczona w sedesie, gdy się pokłóciliśmy ciut bardziej (dzień jak co dzień) nazywał mnie właśnie.... pingwinem!!! Tadaaaam :D nigdy nie wiedziałam dlaczego i nie zastanawiałam się nad tym zbytnio, a tu bach, mam odpowiedź. Teraz kuzyn siedzi sobie w Holandii, ale przy najbliższej okazji nie omieszkam z nim genezę pingwina omówić :)
I to jest to za co bardzo kocham PP, spotykasz sobie swoje pingwiny i nic już nie jest takie samo ;))))
Ściskam Was pingwinice moje dwie! Oby jak najmniej pingwinich ruchów nam :)
A teraz do dziewczyn którym te nasze niejedzeniowe, płytsze lub głębsze rozmowy przeszkadzają. Czy dla Was PP to naprawdę tylko mieszanie w garze? Przecież nie samym żarełkiem człowiek żyje. Od kartoflanki do duchowości.. znacie? To filozofia dziewczyny, nie dieta. Owszem, jedzenie jest tu fundamentem, podstawą, konieczną bazą. Ale są też piętra. Są emocje, jest duchowość. Czemu mamy o tym nie mówić? Według mnie zwężenie tematyki tego wielowymiarowego forum do czysto kulinarnej, byłoby, no kurcze kastracją ;)
Majóweczkę mamy, wystawmy buziole do słońca.
Trzymajmy się wszyscy :)
Kisses z Kaszub ślę Wam!
data: 2016.04.30
autor: Imbirka
Kochani, wiem, że mi nie podarujecie tym razem i żywnościowy pakunek na najbliższy czas muszę Wam wysłać. No dobra, czekajcie grzecznie, coś tam gotujcie a w głowach przerabiajcie słowa, które umieściłam w Refleksjach. Pozdrawiam cieplutko wszystkich, a nabzdyczone dziewczyny bardziej :)
Przypominam o łapaniu słońca, 15 minut!
data: 2016.04.30
autor: Anna Ciesielska
Dziewczyny, kurcze... trochę więcej luzu...
Chcecie piszcie, nie chcecie - nie piszcie, czytajcie - jeśli Was to interesuje, jeśli "na tapecie" temat aktualnie nie dla Was, to skoczcie gdzie indziej i już. O co tyle krzyku...?
Dlaczego naditerpretujecie słowa Ewy...? Nie sądzę, że miała jakieś ukryte powody czy pragnienia wywyższania się, pokazywania innym "na niższym poziomie świadomości i duchowości" gdzie ich miejsce... Ja tego tak nie odebrałam, nic a nic. Wyluzujcie...
Jeśli chodzi o tematykę tego forum, to dotyczy ono filozofii Pięciu Przemian, która wg mnie zaczyna się od podstaw - gotowania a kończy na duchowości. Stąd to całe filozofowanie... Dlaczego? Ponieważ, gdy ciało osiągnie równowagę dzięki naszemu jedzeniu, dusza dochodzi do głosu i serducho się otwiera na inny wymiar. I to jest piękne w PP, że nie jest to tylko zwykła dieta jakiegoś Ducana czy Hay'a ale pełna filozofia odmiennego stylu życia łącząca w sobie elementy kuchni, samopoczucia, zdrowia, pracy nad emocjami, rozwoju duchowości by Anna Ciesielska. Kto spróbował, oddał się w pełni, ten wie o czym piszę.
By taki stan osiągnąć potrzeba jednak dyscypliny. I nie wymądrzam się tutaj i nie karcę tych niezdyscyplinowanych. Broń Boże! Każdy z nas ma na swoim koncie doświadczenia związane z utrzymywaniem dyscypliny bądź jej brakiem. Każdy przerabia ten temat po swojemu i to jest piękne. Skoro Hortensji służy jej styl gotowania, jedzenia to pięknie, niechaj służy jak najdłużej i najlepiej. Ja, ze swojego punktu widzenia oraz korzystając z tobołka doświadczeń mogę jedynie stanowić o sobie i swoich "grzeszkach". Poluzowałam gacie nie raz, tu i ówdzie, dostałam po głowie, obraziłam się na PP, przetrawiłam swoje ale i pokornie wróciłam... I trwam. Ufam swojej prawdzie. I każda z nas prawdopodobnie ma podobnie. Jesteśmy różne, mamy różne organizmy, różnią się nasze dzieci... Niechaj każda dba o to swoje gniazdo najlepiej jak umie. Po swojemu. I już. Jak nie lubi filozofowania - niechaj nie czyta.
Przecież to proste :)
Pozdrawiam, kłaniam się nisko i uśmiecham szeroko mimo wszystko :)))
data: 2016.04.30
autor: Monika mama Jagódki i Ali
Oj Ewa, Ewa. Chyba się zagalopowałaś. Głosisz hasła aby szanować innych bez oceniania, a sama właśnie oceniłaś nie zostawiając suchej nitki.... I Małgorzatę i Hortensję i Piotra... i wszystkich "nie na tym pożądanym levelu". Ale historia Zuzy super, bardzo mi się podobała.

Haniu z Gdyni, serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję z ostatni wpis. Wiele dla mnie znaczy.
data: 2016.04.29
autor: Ika
Drogie Forum, muszę przyznać, że zrobiło się bardzo enigmatycznie...niektóre Panie, np. Ewa, weszły na wyższy lewel świadomości i chyba dają do zrozumienia przyziemnym robaczkom, które chciałyby co nieco zgłębić na temat zdrowia lub gotowania, by wyniosły się do archiwum... Jak mam to rozumieć??? Czy obecne pisanie na Forum jest dla "wybranych", na innym stanie duchowości???? Jak mam to rozumieć?
data: 2016.04.29
autor: Isia
Drogie Forum,
No i lekko dostałam od Was po głowie. Nie wiem za co... Może za to, że reżim napisałam w cudzysłowie? ;))))
Dla wyjaśnienia, trenowałam taniec, jeśli ktoś cokolwiek trenował, to wie, że słowo dyscyplina i reżim są na porządku dziennym i bez tego ani rusz... Inaczej wynocha z zespołu, bo szkoda na Ciebie czasu.
Te słowa nic a nic mnie nie przerażają. Uważam, to za naturalne...
Ci co jedzą owoce codziennie, też są w reżimie. W reżimie zjedzenia owoca codziennie, by być zdrowym (wg ich metody odżywiania oczywiście). Przy okazji: ja jestem zaskoczona, jak łatwo przyszło mi odstawienie owoców. Nigdy nie jadłam ich kilogramami, ale lubiłam. A teraz mogę nie jeść i żyję. Zdrowiej...

Moja zachęta do luzu dotyczyła tylko i wyłącznie, by nie wpadać w panikę, bo zrobiło się odstępstwo. (Świadomie, nieświadomie, nie ważne, ale było "odstępstwo"). Ten strach robi dużo szkody. Więcej niż to jedzenie. A przyzwolenie dane sobie na ewentualne odstępstwo nie powoduje, że robimy je. Tylko psychicznie czujemy się mniej stłamszone / zdenerwowane / ograniczone (szukam słowa i nie umiem znaleźć więc proszę się "nie czepiać" ;)).
Ostatnio widziałam świetny filmik. Dziewczyna tłumaczyła czemu z reguły diety odchudzające nie działają. Właśnie z powodu braku "przyzwolenia na odstępstwo". Jak osoba na diecie odchudzającej zje coś spoza listy jest tragedia, rwanie włosów, załamanie... Często potem następuje rezygnacja z diety. A jakby miała przyzwolenie w sobie, to uświadomiłaby sobie: "ok, potknęłam się, ale teraz biorę się w garść i idę dalej wg reguł". Jej (dziewczyny z filmu) propozycja była, by mieć zasadę 90/10%. Czyli max 10% odstępstwa. Oczywiście każdy może sobie zrobić własny współczynnik. Ale chodzi o to, by jak zjesz ciastko od razu nie panikować, tylko wziąć się potem w garść, bez strachu i nerwów.
Niestety się z tym zgadzam. Niestety, bo pewnie znowu dostanę po głowie, że tylko 100% PP jest ok.
Ja to także znajduję w książkach Pani Ani. "A potem w domu wypij imbirówkę lub kilerkę". Na szkoleniu mówiła to samo: jeździła na urlopy i nie zawsze gotowała. A potem reżim i przywrócenie równowagi. I nie mówiła P.Ania, by się stresować, a DZIAŁAĆ. I dokładnie do tego nawiązywała moja wypowiedź.
Dyscyplina nie jest fe, Moniko, zdecydowanie źle mnie zrozumiałaś. Ona jest wow! Dyscyplinę nasz wszędzie, w każdej dziedzinie życia... W szkole, w domu, w pracy itd. To co osiągnęłam, osiągam i jeszcze osiągnę w życiu jest dzięki mojej wewn. dyscyplinie.

Sukcesów i spokoju wewn. życzę!

ps. Mój straszy syn, jak go coś pochłonie i się nakręci, także drepcze jak pingwin :))) Widać nie tylko dorośli tak mają :)))
data: 2016.04.29
autor: Hania z Gdyni
Moniko Mamo Jagódki i Alicji z ust mi wyjęłąś to : \" zaufać i pójść swoją droga bez względu na wszystko \" yes, yes, yes. Właśnie teraz to robię i pomimo przeszkód i to często ze strony najbliższych ,satysfakcja i radość są bezcenne. Chociaz mam wyższe humanistyczne wykształcenie to jednak twarda proza życia i brak czasu na samorozwój spowodowało, że moja japa też się otwiera przy czytaniu komentarzy opartych na dużym oczytaniu, wielu przemyśleniach. Nie zazdroszczę lecz doceniam takie głosy. Zasada równowagi chyba jakby wymaga aby bylo i o gotowaniu i o tym co dookola niego. Warto czasami nad poziomy wylatywac i równać w górę, choc to trudne i stąd ta japa otwarta. Bardzo radzę też Mozarta posłuchac, bo jest bardzo energetyczny. Serdeczności.
data: 2016.04.29
autor: Ogrodniczka
Nadal filozofowanie.A tak w ogóle to mam grupę krwi O i nie jadam kartoflanki ,ale z Golemanem jestem "w rozsądnych relacjach" już jakiś czas.Pozdrawiam i niestety opuszczam forum/mam nadzieję,że tylko na jakiś czas/
data: 2016.04.29
autor: Małgorzata
Małgorzato, fakt, dosmakowanie Kartoflanki zgłebiam do dziś...sama...w skupieniu...pochylona nad garem.
Magia i Moc...nawet kiedy smak nie ten ;-)
Mądrość ma taką fajną cechę...sami potrafimy podejmować decyzje.
To co istotne dla kogoś, niekoniecznie musi mieć znaczenie dla Ciebie więc szanuj innych bez oceniania ich dylematów.
Może;
Wejdź w Archiwum, w wyszukiwarkę z datą wpisz 2004, wciśnij SZUKAJ, po czym zjedż na sam dół strony..czytając, po pierwsze, zdziwisz się, jak wiele można się nauczyć na temat PP. Po drugie, będzie to piękna lekcja akceptacji, obserwacji, itp. Za każdym razem, kiedy będziesz chciała glośno skomentować czy ochrzanić..zorientujesz się, że to rok 2004, 2005...
Może zrozumiesz, Droga Małgorzato..,że na odnalezienie nieograniczonego, energię mamy ograniczoną..
Życzę Wszystkim Happy Friday :-)
data: 2016.04.29
autor: Ewa
Ewciu... :)
Jak miło, że mnie zauważyłaś i kompankę moją najlepsiejszą Imbirkę :D Jesteś z naszego świata Dziewczyno :D Ja również jak się "nakręcę" dreptam jak pingwin :D
Czytałam Twoją pisaninę z Jagodą czy Piotrem, z otwartą japą i nawet nie potrafiłam niczego wtrącić ani skomentować... Pewne zagadnienia, to jeszcze nie mój level :) Ale uczę się tutaj od forumowych mistrzów. Albo przynajmniej staram się przyswajać pewne, nowe dla mnie treści... ;) Analizuję, odnoszę do siebie, mielę w głowie, rozkminiam z Imbirką :P
Golemana czytałam przed egzaminem na studia, Lowena mam na swojej liście... jednak ostatnio jedynie książeczki moim dziewczynom do snu czytam, dla mnie samej zostaje praca, nowe wyzwania, jakieś zakręty życiowe i próby wybrnięcia z nich ;) Staram się jednak trzymać fason, klasę i ... brnąć do przodu, mimo wszystko.
Zaryzykowałam i postawiłam na siebie, nie jest lekko, momentami zadziwiająco ciężko, bo ze strony osób najbliższych dostaje po nosie i nie tylko... ale cudowne w tym wszystkim jest to, że TO wszystko dzieje się dokładnie tak, jak ma się dziać. Moje życie teraz to zapierający dech w piersiach film :) Pełen cudownych rozwiązań, nagłych i oszałamiających zwrotów akcji, jednak wszystko co się dzieje, nawet to z pozoru "niefajne" ma dla mnie pozytywny wydźwięk... i to jest piękne <3
Zaufać i pójść swoją drogą, bez względu na wszystko :)
Jeśli o dźwiękach już mowa, to Bethoven właśnie rozbrzmiewa w moich wieczornych czterech ścianach :) Dziękuję Ci Ewo :)
Jagodalicja zeszła na dalszy plan ale wrócę do niej, bo to moja bajka, moja kraina :) Jak pięknie, że ktoś ją dostrzega i odbiera na tym samym poziomie drgań, co ja... :)
Pozdrawiam Cię Ewo i przesyłam uściski dla Wszystkich tutaj :)
Mniej mnie teraz jest czy będzie... na pewno zaglądam, czytam, z pisaniem może być ciut gorzej ;)
data: 2016.04.29
autor: Monika mama Jagódki i Ali
Małgorzato też tak czuje jak Ty i wolę zgłębiać tajniki gotowania niż filozofować no ale każdy ma prawo pisać co go akuratnie ochlania
data: 2016.04.29
autor: TeżMałgorzata
A może zamiast filozofować należałoby zgłębić tajniki gotowania wg 5 przemian.Przyznam,iż często zaglądam na forum,ale zaczynam się powoli zniechęcać.Prócz tego czy siteczko to przypadkiem nie to samo co sitko.Nie do końca mam ochotę uczestniczyć w tego rodzaju "rozmowach".Według mnie forum powinno służyć czemuś innemu,a poruszane ostatnio problemy winny być traktowane indywidualnie między zainteresowanymi.Jeśli się mylę to proszę mnie przekonać,może czegoś nie rozumiem.
data: 2016.04.28
autor: Małgorzata
Imbirko! Jestem przerażona! Wgóglałam tę “Duchowość Ciała” A.Lowena, co ją teraz czytasz a tam; że Świętość i kompletność przejawia się we wdzięku ruchów...a moje super, extra, szczere, cool dziecię ostatnio powiedziało Grzegorzowi, że jak się wkurzam to chodzę jak...pingwin...no coś w tym musi być ;-). Przeczytam na pewno.
A jeśli czytałaś pierwszą część “Inteligencji Emocjonalnej” to polecam Ci drugą “Inteligencja Emocjonalna w praktyce”.
Moniko, mamo Jagódki i Ali, wczoraj wieczorem pomyślałam o Twoim zabieganiu i braku czasu dla siebie..a dziś rano dalej myślałam, (może dlatego, że też kiedyś miałam podobnie), i nastawiłam Piano Concerto No.5 Emperor 2nd movement, Bethovena. Może spodoba Ci się..do tej chwilki w ciągu dnia..tylko dla siebie ;-)..a może już znasz.
Kłaniam się Wszystkim.
data: 2016.04.28
autor: Ewa
Witam, mam pytanie do dziewczyn, które miały/mają włókniaki w piersiach, czy wtedy "obowiązuje" jedzenie jak przy guzach nowotworowych sutka ? pozdrawiam
data: 2016.04.27
autor: Marta34
Dzięki Imbirko :-). Nie zgadniesz kto był jedną z moich Inspiracji...Ty i Twoja parująca na stole micha ziemniaków z cykorią no i oczywiście Jagodalicja - blog Moniki, mamy Jagódki i Ali, który rozsiewam teraz po świecie :-). Mam nadzieję, że nie macie mi za złe dziewczyny? Ale tak jest z Wami pięknie..
Ale o tym może jutro bo dziś już trzeba spać ;-)
Pozdrawiam Was i spokojnej nocy Wszystkim życzę.
data: 2016.04.27
autor: Ewa
Ewo!
Jak cudownie się Ciebie czyta :)
btw. Golemana czytałam jakieś 10 lat temu i wówczas wiele mi dał.. Później jeszcze Frances Wilks, inteligentne emocje.. Gdzieś mam te książki i z pewnością do nich powrócę.. Tym bardziej, że właśnie teraz pojawiły się tu.. Zapaliło się światełko.
A jak już w temacie książek jesteśmy, to kończę właśnie "duchowość ciała" A. Lowena..
Znacie? Tam też jest wiele.. Są propozycje ćwiczeń, dzięki którym docieramy do dawno zapomnianych, nieodczuwanych na co dzień zakątków ciała, które przecież są.. I .. zaczynamy je czuć znowu.. Piękne :)
data: 2016.04.26
autor: Imbirka
Pomiędzy ciałem a umysłem jest taki przepływ informacji, że wszystko, co zrobimy ciału ma wpływ na umysł i wszystko, co tworzymy umysłem, ma wpływ na ciało. Pomiędzy nimi musi istnieć równowaga. Emocje są ściśle z nim powiązane. Wypływa to z faktu, że każda emocja jest ściśle powiązana z odpowiednim narządem w naszym ciele. Jeżeli nastąpi nierównowaga w danym narządzie, czyli w ciele, jak trudnym może być do zaakceptowania fakt, że odbije się to echem w naszym umyśle? emocjach? samopoczuciu?. Kiedy następuje zrozumienie ciała znikają również choroby a aby zrozumieć ciało trzeba z wielką uwagą go nasłuchiwać. Zakorzenienie natomiast może nastąpić tylko poprzez ciało. I tak się zastanawiam czy obserwując w sobie brak strachu, odwagę w wyrażaniu siebie, większą lekkość w podejmowaniu decyzji, czy to wszystko oznacza, że zaczynam “zapuszczać korzonki”?
Daniel Goleman w 1995 roku wydał swoją pierwszą książkę “Inteligencja emocjonalna”. Uznał on, ze sukces w życiu zależy nie tylko od intelektu, lecz także od umiejętności kierowania emocjami, jak również, od rozpoznawania emocji u innych. Goleman, w swej książce pisze;
“ Samoświadomość emocjonalna, która polega na umiejętności rozpoznawania swoich emocji i ich skutków, dotyczy wiedzy o własnych stanach wewnętrznych, możliwościach, preferencjach i intuicyjnych ocenach. Ważne zadanie odgrywa poprawna samoocena, czyli poznawanie swoich silnych i słabych stron oraz wiara w siebie, która jest związana z własnym poczuciem wartości”.
Większość uniwersytetów światowych wdrożyło już z powodzeniem praktyczną naukę o emocjach, opartą na wieloletnich badaniach Golemana, jako program obowiązkowy. Dlaczego? Ponieważ ludzie tracąc kontakt ze sobą powoli, albo szybko, utracili te tak naturalne zdolności.
I tak Sasanko, nie wyobrażam sobie osiągania czegokolwiek bez wykonania trudu mozolnej pracy ogarniania własnego ogródka :-). Mogę zrozumieć co znaczy bycie obserwatorem, rozumieć stan bez ego, że ego to iluzja ale zanim się stan ten osiągnie należy zrozumieć mechanizmy, które nas do niego doprowadzą. Aby zacząć żyć naprawdę, trzeba to życie najpierw zrozumieć. A:
“ Ono składa się z tak prostych rzeczy jak z picia herbaty, rozmowy z przyjacielem, wyjścia na poranny spacer bez jakiegoś konkretnego celu, po prostu aby pospacerować, bez celu, tak, byś w każdej chwili mógł zawrócić. Życie to przygotowanie czegoś do jedzenia dla ukochanej osoby, ugotowanie czegoś dla siebie, bo kochasz także siebie, pranie swoich ubrań, mycie podłogi, podlewanie ogrodu... Te małe sprawy, te maleńkie rzeczy... (...) Szanuj swoje życie. Z tego szacunku zrodzi się respekt dla życia innych”.
Niby tak proste…ale jeśli dodatkowo trzeba ogarnąć co znaczy szczypta robi się skomplikowanie...wieki mi zajęło a nauka trwa ;-).
Życzę Wszystkim spokojnej nocy,
Ewa
data: 2016.04.26
autor: 
Przepraszam że tak wtrąciłem ni z gruszki ni z pietruszki...Chciałem tylko zwrócić uwagę na pewne rzeczy które zauważyłem po latach obserwacji...
Po różnych perypetiach...ale to nie ważne :) Może ktoś z nich skorzysta :)
Chciałem podziękować pani Ani, za to że chyba 16 lat temu zaszczepiła we mnie CIEKAWOŚĆ...Jej autentyczność trafiła do mnie i od tego czasu zmieniła całe moje życie...
Ja jednak poszedłem swoją drogą...bo nie widze innej możliowści.
Jeszcze tylko ostatnia dygresja i już nie zawracam Wam gitary...
Nie staraj się nic zmienić...żyj swoim życiem..Obserwuj.Gdy coś zmieniasz miej świadomość że to Twoje ego... Jeśli chcesz się zmieniać, pamiętaj ze Ty nie musisz się zmieniać żeby się odnależć, to Twoje ego chce się zmieniać...Prawdziwa zmiana dokonuje się sama, pod wpływem przyjęcia określonej postawy...pod wpływem zrozumienia prawdy!
Jeśli masz tego świadomość, nie ugrzężniesz w tym schemacie. A jeśli nie ugrzężniesz, to otwierasz sie na nowe ...
Jeśli starasz się być świadomym, to miej świadomość że Ty nie musisz sie starać, stara się Twoje ego...Czyli trzeba być świadomym gdzie się jest w danej chwili...TO BARDZO WAŻNE !!!

Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam wszystkich...:)))
data: 2016.04.25
autor: Piotr Czewa
Dzien dobry Wszystkim,
Witaj Piotrze :-),
Nigdy nie było moim zamiarem łapać Cie za słówka. Poruszamy się po obszarach niezwykle trudnych o których nie łatwo jest pisać a które tym bardziej trudno zrozumieć kiedy piszą osoby wzajemnie dla siebie nieznajome. Spróbuj spojrzeć na to z mojego punktu widzenia. Twoj wpis byl krotki ale poruszal (wedlug mnie) kilka watków, próbowalam to sobie uporzadkowac i dodac moje przemyslenia w temacie który jest dla mnie równie, jak dla ciebie, wazny.
Ale do rzeczy bo bedzie dlugo ;-).
“Rezim” i “eliminacja”, czyli jak zostalam Mao z czerwona ksiazeczka.

Kuchnie PP stosowalam juz na dobre na dlugo przed tym jak moja mama przyleciawszy do mnie do Irlandii miala powazny wypadek i przeszla skomplikowana operacje kolana. Bylo to mniej wiecej 3 lata temu. Ksiazki pani Anny mama znala, nie znala ale gotowala sobie co tam jej sie podobalo. Ale slyszec o niejedzeniu owocow, szczegolnie z dzialki, bialego sera na sniadanie, dzemow wlasnej roboty i ciast nawet nie chciala. A ja wcale przyjemnie konsekwencji nie objasnialam. Pamietam jak moja corka zalila sie na wakacjach mojemu bratu, ze mam taka czerwona ksiazeczke, w ktorej jest przepis na swinstwo, ktore codzien rano probuje w nia wmusic :-). I dalam sobie spokoj. Zadowolona bylam, ze po przyjezdzie mam swoje dania na stole, ktore byly niebo lepsze niz moje ;-).
W czasie jej wypadku przestudiowalam regeneracje kosci. Zabronilam jesc to co podaja w szpitalu i kupilam pierwszy termos. Rosoly i zupy na kosci, owsiana, tran, omega, maslo, jaja i mieska z kaszami albo ziemniakami staly sie podstawa naszego codziennego menu. Do tego kawka...bo wiadomo...jak to moj Aniol mawia; tak po prostu ;-) a poza tym pila to co chciala. No serce mam miekkie ;-). Przelezala mi tak mama 2,5 miesiaca na kanapie z malymi wyskokami nad morze...na szczescie mamy winde. Jej wyskok drugi to zakumplowala sie z pilka do cwiczen, ktora glownie lezy w salonie i udaje krzeslo. Dodatkowo doszly rehabilitacje i mama zaczela cwiczyc. W Polsce wszyscy spodziewali sie powrotu kuleczki...69 lat i lezenie swoje potrafia. A Zuza zagiela wszystkich. Wrociala szczesliwa, bo juz w domu, zadowolona, ze cytuje; brzuszyska sie pozbyla, I z energia zabrala sie za odkarmianie brata, ktory z racji zawodu przeszedl na wczesniejsza emeryture i mogl wiecej czasu u niej spedzac. Przyzwyczaila sie tak ta moja Zuza do “rezimu”, doszla do wniosku, ze skoro przez te pare miesiecy swietnie sie po jedzeniu czula, nie miala ochoty na podjadanie pomiedzy to teraz zostanie przy kawie na czczo, owsiance pozniej, kanapkach (znow z serkiem albo dzemem bo cytuje; bez przesady, nie bedzie sobie wszystkiego odmawiac). Pozniej zupy i drugie dania i ciasta oczywiscie. A owocki swoja droga. I tak minely dwa lata a Zuza w telefonie; wiesz, mi chyba ten serek na sniadanie nie sluzy. I zolty tez nie. Boli mnie brzuch. Pozniej slysze, upieklam babeczki bananowe bo dawno owocow nie jadlam i co myslisz? w babeczce ten banan mi chyba nie zaszkodzi? A sama zdecyduj kobieto..pozwol, ze przypomne Ci tylko twoja jelitowke ciezka po tym zapewne, jak sobie z ciocia w swieta dogadzalas serniczkiem i drinkami na bazie sokow z kartonu. Zuza podjela meska decyzje...Tak wlasnie myslalam...rozdam je ;-). A niedawno, jak dzwonila to pytala czy te herbatke z tymianku, lukrecji i imbiru to mozna tak caly czas i codziennie bo jej juz niczego innego pic sie nie chce :-).
I jeszcze, ze wyniki od lekarza odebrala I sa...idealne. A kiedys na ironiczne pytanie mojego brata czy moze jak doda wszystko w innej kolejnosci to wyjdzie inaczej? Odpowiedziala: a wyjdzie..sprawdzilam :-).
I naszla Zuze ochota na zmiany...lata teraz po miescie, polujac na czarnuszke bo chleby zaczela wypiekac... c.d.n. :-)

Odpowiedz musze podzielic na czesci bo nie jestem pewna czy wolno takie dlugie wpisy robicic :-).

I wybaczcie, prosze, balagan w pisowni ale raz dostep do polskiej klawiatury mam a raz nie.

Pozdrawiam Wszystkich,

Ewa
data: 2016.04.25
autor: Ewa
Ludzkie ego jest skłonne do naklejania etykietek...ten taki, ten owaki, ten pseudo oświecony a ten to jest gość....Takich to cały internet haha
A tak na prawdę to jakie to ma znaczenie....Wszyscy jesteśmy tacy sami i każda ocena jest po prostu głupia....
Każda oceną zamykamy się na rzeczywisty odbiór...nie potrafiąc zrozumieć i zareagować na faktyczną sytuację...:) Im więcej pracujesz tym gorzej dla Ciebie...ego się tego chwyta i już Cię ma...Miłego Dnia życzę.
data: 2016.04.25
autor: Piotr Czewa
Ewa, ale cudnie napisałaś, abyśmy przestali śnić, że jesteśmy przebudzeni. Internet pęka w szwach od mądrości i świadectw oświecenia, a tu trzeba pracy i skupienia żeby własne podwórko ogarnąć i dogadać się z tymi kumpelkami:-) Gorąco pozdrawiam forum i panią Anię.
data: 2016.04.25
autor: Sasanka
:) Łapiemy sie za słówka, one nigdy nie oddadzą prawdy :)
Emocji nie da się zrozumieć..one są produktem utożsamiania sie z umysłem...
Można je jedynie obserwować i nie brać do siebie ... WSZYSTKO TO Z CZYM SIĘ UTOŻSAMIAMY PAKUJEMY W SIEBIE...To my mamy wielką moc. Jeśli uznajemy że jesteśmy ciałem, umysłem, emocjami to wiążemy się ztym wyobrażeniem wielką siła. Nawet cierpienie odczuwamy w inny sposób jako coś strasznego...A cierpienie jest naszym nauczycielem, uszlachetnia nas...Ale jeśli odczuwa sie je z punktu widzenia umysłu...to potrafi być straszne...
Wchodząc głębej w to co sie dzieje w nas , wszystko sie zmienia. Jeśli jest się tylko obserwatorem nic nie jest w stanie nas wyprowadzić z równowagi... Po prostu coś przychodzi i odchodzi...Nie dajemy temu mocy...
Piszesz o zapuszczeniu korzeni...siła woli czy reżimem jakimkolwiek tego nie dokonasz...Zakorzenienie przychodzi pod wpływem zrozumienia prawdy SAMO !!! KAŻDA NASZA PRAWDZIWA ZMIANA PRZYCHODZI SAMA POD WPŁYWEM ZROZUMIENIA PRAWDY...
Napewno nie dlatego że nasze ego tego chce :) Na pewno stan ciała nie ma wpływu na nasze zakorzenienie...
Zakorzeniamy się swoją swiadomością ...
Oczywiście nie twierdze że o ciało należy nie dbac... Ale na pewno nie z punktu widzenia umysłu..tylko z punktu widzenia tego kim naprawdę jesteśmy...
Normalne że nie pakujemy wszystkiego co się da do buzi :) PP na pewno jest bardzo okej :) Ale nie może to być środkiem do osiągniecia jakiegolwiek celu i reżimem na włąsne życzenie... Pozdrawiam.
Gdy sie jest obserwatorem wie sie co jest dobre dla nas na ta chwile ...
data: 2016.04.24
autor: Piotr Czewa
Nieznajomy,
Piszesz, ze ”80% chorób pochodzi z utożsamiania się z fałszywą tożsamością stworzoną przez umysł”. Jak mogę odnieść to do dzieci, których jeszcze nie zdążyliśmy w umysł wpakować?
A jak do zwierząt, które chorują coraz częściej...i coraz ciekawsze i “zdrowsze” frykaski do jedzenia dostają. A jak do roślin, dla których ego nie ma racji bytu?
Piszesz o kobiecie, która odrzuciła wszystko co ją trzymało i to spowodowało, że rozpoczął się proces zdrowienia. Możesz mieć rację, dla mnie mogła to być lekcja akceptacji? Kobieta zaakceptowała śmierć, puściła życie...i zaczęła żyć...Tyle tylko, że różnica pomiędzy lekarzami jest taka, że ci prawdziwi wiedzą. Bezbłędnie potrafią rozpoznać co było przyczyną choroby i gdzie nastąpiło “uwolnienie”, “rozkurcz”, “wyprowadzenie ze świata iluzji”, wszystko to co akurat lekarz uznał za tejże choroby przyczynę. Wielu z tych lekarzy o uniwersytecie czy studiowaniu medycyny tylko słyszało albo nawet nie..zależy ile mają lat albo po której dżungli akurat biegali ;-). I podkreślę słowo “rozpoczęcie” w zdaniu na temat procesu zdrowienia, gdyż wątpliwym jest dla mnie fakt wyzdrowienia bez pojawienia się..zrozumienia. Jest różnica pomiędzy “zdrowieć” a “wyzdrowieć”.
Piszesz, że są ludzie, którzy piją i palą i potrafią cieszyć się życiem. Zgadzam się. I nie pamiętam, żeby ktoś mówił, że się nie da. Pani Anna już o tym pisała..komu co i dlaczego “służy”. Mój ukochany, pamiętający wykład z technologii żywienia, wyjawił sekret kiedy palenie może przyczyniać się do powstania choroby. Dodam, że są również tacy, którzy rzucili wszystkie nałogi i zaczęli chorować. Być może zamiast podjąć próby zrozumienia emocji, która powoduje, że sięgali po wmówiony sobie, że jedyny, rozluźniacz za bardzo skupili się na walce z nim co spowodowało powstanie nowych blokad.. emocjonalnych..w umyśle?, ciele? no nie wiem, nie moją działką ocena innych. Ale mam małe pytanko: jesteś pewien, że te osoby, nawet jeśli mówią, że lubią, że piją albo palą lubią to naprawdę? I, że wolność, taka totalna, prawdziwa, może być ograniczona odczuwaniem niemocy względem jakiegokolwiek nałogu czyli dla mnie..zniewolenia?
Fakt, jeśli dajemy się ponosić emocjom i przy słabej Świadomości zezwalamy na ich “rządy”, nawet najlepsze jedzenie nam nie pomoże. Ale z drugiej strony jeśli nieodpowiednio a już na bank, jeśli nieodpowiedzialnie, będziemy do pysia wkładać wszystko na co mamy ochotę, nie znajdziemy drogi to tego aby z pod panowania tychże emocji się uwolnić. Uwaga w procesie przemiany jest niezwykle ważna. I od Świadomości człowieka zależy czy proces przemiany lub moment przebudzenia będzie płaczem czy serdecznym śmiechem.
Osobiście kumpelki, których tylko nasłuchuję i które rozpieszczam mam dwie. Jedna to; my liver, druga to; my spleen ( sorki, polskie nazwy są dla mnie nie do zaakceptowania...ach to ego ;-)). Inne cudowności chodzące po tym świecie...tylko obserwuję.
Życzę tym, którzy tego jeszcze nie pojęli (w tym sobie) aby zrozumieli co znaczy “zapuszczać korzenie” a zamiast starzeć się... dojrzewać. I abyśmy przestali śnić, że jesteśmy przebudzeni.
Jagodo, ech Jagodo...dziękuję, że jesteś :-)
Pozdrawiam Wszystkich,
Ewa
data: 2016.04.24
autor: Ewa
Ewo, dzięki za zaufanie, jakoś mi się tak ciepło zrobiło na sercu :) Ważne pytanie: przyzwolenie. Myślę, że granicę przyzwolenia wytycza wyłącznie świadomość. Świadomość panuje nad ego, pozwala zobaczyć siebie i innych we właściwym kontekście, zachować dystans - przede wszystkim do siebie. Cały łańcuch przyczynowo-skutkowy, którego początkiem jest intencja.
Moim zdaniem jest zasadnicza różnica pomiędzy słabszym momentem, słabszym czasem (te zdarzają się dokładnie każdemu) a przyzwaleniem sobie nie tylko na brak wewnętrznej dyscypliny, ale na robienie z tego pp-owego free stylu (pp-owego, bo akurat jesteśmy na pp-wym forum, ale dotyczy to wszystkich obszarów życia). Ale jak to - przecież jest wolność! Kilka oklasków (w końcu ktoś głośno powiedział, że brak dyscypliny jest cnotą) i ziuuu.... Gdzie jesteśmy..... I nie chodzi o to, że PP by Anna Ciesielska jest takie ortodoksyjne, bo nie jest. Ale to inny temat. Chodzi o dyscyplinę (a fe, jakie brzydkie słowo, takie .... przerażające....). A to tylko kwestia intencji i świadomych konsekwencji wyborów. Dobrze ustawione bardzo skutecznie diagnozują granicę, której przekroczenie nie jest żadną wolnością, tylko zwykłym ego. Można to widzieć, można też oczywiście pokrzykiwać i tupać nóżką. PP nie jest religią, nie jest jedyną w świecie drogą, nie jest przymusem. Jest opisem praw Natury - wg mnie tak trafnym - że po prostu chcę iść tą Drogą i traktuję to jako Dar. Dla mnie - bezcenny.
Ewo, specjalne uściski, Twoje pytanie rozwaliło system.
data: 2016.04.26
autor: Jagoda
80% chorób pochodzi z utożsamiania sie z falszywą tożsamocią stworzoną przez umysł...
Umysł ma niesamowitą moc, stwarza ciało...Jeśli utożsamiamy się z ego, które musi, które się boi, trzyma sie iluzji, chce cos zrobić żeby osiagnąć jakiś efekt...
Nawet najlepsze żywienie nam nie pomoże jak jesteśmy wpakowani w umysł...
Dlaczego są ludzie którzy np lubią wypić zapalić i nie trzymaja się jakiś sztywnych schematów żywieniowych, tylko po prostu cieszą się bogactem życia ? Bo nie zyją w umyśle , schematach w duzym stopniu... Nie żyją długo ci którzy odchodzą od siebie w stronę umysłu ...w stronę myślowej fałszywej tożsamości...
Wielokrotnie spotykałem się z sytuacja gdy ktoś chory np na raka, zdrowieje nie wiadomo skąd i jak. Lekarze nie potrafią tego wytłumaczyc.
Sytuacja wygląda tak że człowiek ma w sobie niesamowite pokłady o których mu sie nawet nie śniło...
Kobieta dowiaduje się że ma raka i pozostało jej ok 3 mies życia. Sytuacja w której się znalazła, powoduje to, że odrzuca wszystko co ją trzymało...
Zaczyna czuć totalny luz że juz nic nie musi. Każda chwila w życiu nabiera wielkiego sensu...Zyje chwilą, bez przyszłości bez przeszłości...
Właśnie wtedy rozpoczyna sie proces samoleczenia...
Wyzdrowienie uwarunkowane jest akceptacją siebie jakim by się nie było....
Większość naszych problemów wynika z nieakceptacji siebie i co za tym idzie otoczenia...
Czasami potrzebny jest wielki impuls zeby się obudzić, czasami nawet on nie wystarcza...
O ile łątwiej by się żyło gdyby człowiek nie przeszkadzał życiu...
data: 2016.04.23
autor: 
Dzien dobry Wszystkim :-)
Kilka dni temu naszla mnie potrzeba, aby zajrzec na forum...Tam akcja \"faworek\"...mysle; \"serio\"? \"znowu\"?...\"dobra, wracam do ksiazek\"...I nie moge sie skupic, i mysle i dumam..nad Hortensja, Anna, Hania z Gdyni, odpowiedzia pani Anny Ciesielskiej..i nie kumam dlaczego wciaz o tym mysle. Wiem jedno; jest mi zle. I teraz nie wiem; dyskusja na forum czy za duzo zjedzonego chleba w pracy ;-), (to zawsze dziala na mnie “drazniaco”, ale obiad tego dnia cienki mialam ;-) ). I kolejna mysl..blagalna..dobra, Pani Anno jest podraznienie, teraz balsam poprosze Kochana Nasza...i jest..\"ALICJA...\" znow kocham. Dziekuje. Nadal jednak myslalam i przerabialam. Az nastal dzisiejszy poranek..I sa..Odpowiedzi...Nosilam sie z pytaniem do Jagody ( no wybacz Kochana ale ja jakos najtrudniejsze pytania kieruje do Ciebie), o to: jak zrozumiec przyzwolenie?. Myslalam jak objasnic pani Hani z Gdyni, ze znajoma niekoniecznie odstraszylo forum i jak jej najlepiej wyjasnic pojecie Mistrza i ucznia i w glowie pojawila sie odpowiedz : Mistrz pojawia sie, gdy uczen jest gotowy. Wpisalam to w wyszukiwarke i za przyzwoleniem pani Anny wklejam tekst Jaroslawa Jodzisa.
http://chentaiji.pl/index.php?page=poszukiwanie-mistrza
A jesli chodzi o mnie,
Chora nigdy specjalnie nie bylam. Przy okazji corki zabkow - jej krzywego zgryzu, jej kamienia w nerce i mojej ciagnacej sie anginy spotkalam w zyciu 3 prawdziwych lekarzy, ktorzy wyjasnili mi dlaczego nie woda mineralna ani sztuczne witaminki, dlaczego nie soczki i antybiotyki a raczej przyprawy i ziola. Uslyszalam Wojciecha Cejrowskiego, ktory mowil, ze madry Indianin wie, ze nie nawilzy go woda ale ugotowana na niej zupa i jak Indianin rozumie pojecie chwili...albo raczej dlaczego ludzie zachodu tego pojac nie potrafia ;-). Dodatkowo sprzedalam telewizor. Kupilam fajny sprzet grajacy, odkrylam opere :-)...I PP pani Anny. Jej ksiazki uznalam za DAR. Jej nauki, cierpliwosc, prowadzenie nas rowniez za DAR. Jej forum za CUD, ktore dla mnie jest Ksiega Przemian - Ilu ludzi tyle histori. Forum i ksiazki to Madrosc, Kompas, Mapa, Swiatlo, ENERGIA. Autorka, nasza NAUCZYCIELKA. MISTRZ, “ktorego poziom zawsze odpowiada aspiracjom ucznia”.
I dalam sie zwariowac...i tak sie podzialo, ze nic juz mnie nie straszy...nawet tesciowa ;-). Pomieszkawszy z nami kilka dni przestala cytuje “byc przerazona ta moja dieta” i zrozumiala dlaczego nawet w swieta nie pieke….czasu kurnia przez to stanie przy garach nie mam :-). I dlaczego jej Grzes tak pokochal nasza herbatke i jakos do niczego innego go nie ciagnie...no chyba, ze do mnie ;-)

Pozdrawiam Wszystkich z nareszcie slonecznej Irlandii,

Ewa
data: 2016.04.22
autor: 
Aniu nie muszę zmieniać forum...Gotuję wiele przepisów z Książek Pani Anny bo mi smakują co nie znaczy ,że mam wybierać ...szanuję mądrość moich babć to co dała...natura ...zioła , aloes mój ukochany ,dziką różę i wiele innych...Dokładnie wiem czego chce..Mogę łączyć oba te światy i czuje się świetnie..
data: 2016.04.22
autor: Hortensja
Isu dzięki chyba tak zrobię :) odpuszczę to lakowanie...
Jeju ja wyskakuję tu z lakowaniem zębów moich dzieciaków - czytam, czytam i oczy przecieram a tu taka zadyma ;) Ja nie mogę :) Pochłonęły mnie chwilowo inne tematy ;) ale w garach zawsze musi być ciepło i dużo hi hi...
Hortensjo sama sobie zaprzeczasz. W pierwszym poście piszesz, że kuchnia PP jest ok, bo sama tak gotujesz a w którym z kolej piszesz, że uznajesz różne inne cudowności typu: sok z czystego aloesu, sok z czarnego bzu, sok z dzikiej róży, konfitury i podejrzewam wiele innych atrakcji ;) Zastanów się czego Ty chcesz. Może nasza sekta nie są dla Ciebie? ;) Może powinnaś zmienić forum? ;)
Hortensjo nie będę się z tobą w polemikę wdawała, bo to nie ma sensu ale jak to rasowa PP – owa Baba wtrącę dwa grosze i uciekam :)
Dla Ciebie dyscyplina jest koszmarem i dziwactwem a dla wielu z osób z tego forum jest czymś co pozwala doświadczać Cudu Kuchni PP. Dzięki niej zmieniamy nasze ciała i świadomość :) Wybieraj Hortensjo dla siebie to co uważasz za słuszne a innych zostaw w spokoju, nie oceniaj, bo nie znasz pobudek które kierują działaniami innych ludzi. To trudne, ja wiem, też to przerabiałam i przerabiam dalej ;) Nikt też nie powiedział, że PP jest łatwe. Potrzeba do jego stosowania akceptacji, cierpliwości no i ciężkiej roboty, wiem coś o tym bo gotuję dla siebie i trzech facetów w tym dwóch dorastających ;)
Hi hi to tyle moich mądrości, ściskam wszystkich tych zdyscyplinowanych i tych mniej a Panią Anię milion razy :)
Pani Aniu Refleksja jak zwykle cudna :*
data: 2016.04.21
autor: Ania
Aniu, moja opinia- ja bym ząbków nie lakowała, ich stan to efekt zdrowej diety. Sama widzisz jakie są jej efekty u Twoich synów :) Nadmiar fluoru jest szkodliwy a jest on w postach do zębów i w wodzie. Gratuluję mądrego odżywiania dzieciaczków, tak trzymaj, ucz, by przestrzegali higieny jamy ustnej i ciesz się efektami :)
Pozdrawiam
data: 2016.04.21
autor: Isia
Kochani, inny okruszek w Refleksjach znalazł się tym razem :))
data: 2016.04.21
autor: Anna Ciesielska
Odnośnie wyborów i naszych decyzji polecam książkę Paula Younga "Rozdroża". Autor również napisał "Chatę". Pozdrawiam serdecznie Panią Anię i całe forum. Powiem, że po 10 latach PPowego jedzenia widzę wyraźnie, jak i kiedy reaguje po nie naszym jedzonku. Dodam, że też wybieram czasem niezgodnie, jednak powinnam potem mieć świadomość, że właśnie sama to wybrałam.
data: 2016.04.21
autor: Dzidka
Drogie mamy. Mam problem a raczej pytanie czy lakujecie/lakierujecie zęby swoim dzieciom?
Moje dzieci są na PP od urodzenia tzn. młodszy syn od urodzenia a starszy od około roczku. Przyczyną wejścia w PP była ciężka alergia, właśnie starszego syna.
Chłopaki mają obecnie 12 i 10 lat. Byliśmy ostatnio (o zgrozo po trzyletniej przerwie !) na kontroli u dentysty. Młody nie ma żadnych ubytków, wszystkie zęby piękne, zdrowe. Natomiast u starszaka w górnej siódemce jest jakaś kropeczka poza tym wszystko super. Pewno to efekt naszych grzeszków :( nawet nie wiem z którym narządem siódemki są powiązane. Wie ktoś tak na szybko? ;)
No i była propozycja żeby polakować/polakierować ząbki (nie wiem czy teraz nie mylę pojęć). Jako jedyna w klasie a może i w szkole nie wyraziłam zgody na fluoryzację zębów.
Jesteśmy zdyscyplinowaną rodzinką :) no czasem zdarzy nam się szaleństwo w postaci jakiegoś gofra z bitą śmietaną czy ciastka z książki P. Ani. Chłopaki nie jedzą owoców, zero kwaśnego, surowego i zimnego. Wciągają zupy dwa razy dziennie i inne nasze PP- owe cuda. Zdrowi są odkąd są na PP. Lekarzy nie odwiedzamy. Mają coraz większą żywieniową świadomość, bo dużo o tym rozmawiamy.
Podpowie jakaś dobra dusza co począć? Intuicja matki mi podpowiada, żeby jednak nie ruszać tych ząbków. Pani Aniu Kochana ukłoniki do pasa od nas i przesyłamy sam pozytyw w myślach :)
data: 2016.04.21
autor: Ania
Haniu z Gdyni, mądrość jest w Tobie :) Nie znam ale ściskam :) Mama trzynastolatki wychowywanej na PP od 3 roku życia, a teraz jeżdżącej na kolonie, obozy i mającej własne pieniądze.
data: 2016.04.21
autor: Elżbieta z Krakowa
Dobrze mnie odebrałaś;) Pozdrawiam Cię Haniu z Gdyni.. i Panie które zgadzają się z moja wypowiedzią.. jak i te które mają zupełnie inne zdanie.
data: 2016.04.21
autor: Hortensja
Witam serdecznie,

Poruszymy mnie słowa Hortencji. Dlaczego? A dlatego, że czytając forum można się załamać, ciągle tylko straszenie i grożenie... Przepraszam, ale często tak odbierałam wiele wypowiedzi z forum.
A jak wspomniała Isia – mocna dyscyplina jest dla chorych / rekonwalescentów. Zdrowi, którzy po prostu chcą być zdrowsi i/lub zatrzymać ten stan, nie muszą „aż tak” się dyscyplinować, „aż tak” eliminować.
Przeszliśmy na PP. Jestem z tego zadowolona. Na początku drogi, po lekturze książek Pani Ani, dzwoniłam do P. Ani. Nakazała mi większą dyscyplinę niż Rodzinie (kłopoty zdrowotne). I to pomogło. A potem przeszłam do zasad dla Rodziny. Luźniejszych i mniej eliminacyjnych. I jest bardzo dobrze.
W domu lekarstwa tylko wyrzucam (przeterminowanie). Leczę jedzeniem, ziołami, PROPOLISEM (tylko mnie nie zlinczujcie). I mamy się świetnie. Powiem nawet, że ciągle lepiej i lepiej.

Z dziećmi rozmawiam i tłumaczę. Nie jest prosto (11 i 9 lat). Mają przyzwyczajenia i babcie... ;) Ale rozumieją też więcej niż maluchy i coraz częściej potrafią mądrze wybrać. Tak – jestem ich Matką i to ja decyduję o żywieniu w domu. Ale uwierzcie mi, nie tylko my Mamy mamy na to wpływ. Są babcie, stołówki, sklepy po drodze (dzieci mają własne pieniądze, a nie jestem przy nich 24h/dobę), koledzy i inne sytuacje.
I tu jest potrzebny luz... Inaczej zwariujesz! Serio. Jakbym rwała włosy za każdym razem jak kupili sobie chłopcy batona byłabym łysa. :)
Wypowiadały się mamy młodszych dzieci, ale uwierzcie mi, starsi to już inna sytuacja. Dyskusja. Argumenty. Czytanie składu. Itd. Istnieje możliwość, że jeśli dziecko od małego jest przyzwyczajone do „reżimu”, to tego nie będzie. Tego życzę... Ale ja tak „różowo” nie mam. I nie mogę zrobić rewolucji w 1 dzień. Muszę na raty. Na spokojnie.
Pilnuję by jedli PPowo (obiad musowo!). Ale co zrobić jak owsianką plują?!? Trudno. Trzeba znaleźć inne rozwiązanie.
Dlatego też w pełni rozumiem intencję Hortencji. Ten luz jest potrzebny. Straszenie chorobami odstrasza... Serio... Mam koleżankę, która zanim przeszła na PP poczytala forum. I nie przeszła. Dlaczego? „Bo jak zrobi odstępstwo to odchoruje!” Serio! Taki wyciągnęła wniosek z postów na forum.
Ja przeczytałam książki. Zrozumiałam wiele mechanizmów w organiźmie. Wiem, co może zaszkodzić. Ale nie boję się. I nie mam kłopotów, bo na święta byłam u Mamy i nie było PPowo. Sądzę, że zamartwianie się zrobiłoby mi większą krzywdę niż samo jedzenie. [Ale oczywiście żadne z nas nie ma alergii, łuszczycy, AZS i innych straszności cywilizacyjnych. No w czepku urodzeni ;). Bo tu rozumiem reżim i większą dyscyplinę.]
Dodatkowo (kiedyś ten wątek był poruszany na forum) – czytam dużo. Czytam o organiźmie. O tym jak działa. O innych sposobach leczenia niż chemia z leków. Czasem potencjalnie kłóci się to z PP Pani Ani. Ale jeśli spojrzysz ze zrozumieniem (ciśnie mi się na usta „szerzej”), to okazuje się, że niekoniecznie. A o ilości owoców czy warzyw można samemu zdecydować. O ich gotowaniu / gotowaniu na parze / surowości itd też. Wiedza dużo daje, a rozwaga i szersze spojrzenie pozwala dopasować do swojego światopoglądu.
Dodam tylko, że „skonfrontowałam” książki Pani Ani z gotowaniem Mojej Kochanej Babci. Babcia mówiła dokładnie to samo... No może nie negowała ogórkowej ;) Ale do rzeczy: w babci wypowiedzi zasady pokrywały się z PP, choć tego tak nie nazwała. Rozumowanie chorób było bardzo podobne. Potrzeba większej ilości jarzyn a nie surowizn także. U Babci zauważyłam też luz. Kierowanie się sercem, rozumem, słuchaniem organizmu i jego potrzeb, a nie chciejstwem. Co nie oznacza odrobiny szaleństwa od czasu do czasu.

Pani Aniu – dziękuję za krzewienie wiedzy PP. Forumowiczkom za mądre rady. Hortencji za spokój życia (bo tak Cię odbieram: spokój i luz życia a nie strach).
Rozpisałam się – przepraszam :)
data: 2016.04.20
autor: Hania z Gdyni
Do postów Anny i Ona.Każdy w zyciu wybiera .Kazdy ma do tego pawo. Ja akurat z poczatku tez myslała, że jest to wymyslanie np. dodawanie w kolejnosci przypraw., ale przekonałam sie o lepszej "zjadliwości" przyprawionych potraw. A rzeczy , które szkodzą to nie sa zabronione, tylko należy ich unikac. Sama przekonasz sie jak np. ma jakies imprezie skusisz sie na rzeczy nie ppowe, potem ból brzucha, głowy. Kiedyś mówiłam to cisnienie, pogoda itp. Dzisiaj wiem, że mnie pokusiło, bo truskawki tak pieknie pachniały. Chyba ,że byłyście na PP miesiąc i organizm sie nie przestawił.Ale róbcie co wy uwazacie. Ja wiem ,że ide dobra droga dla mnie, ale czasem tez jakies małe szleństwa sa. I to jest fajne///Pozdrawiam.Kiedys osoba wchodzaca w PP narzekała,że to gotowanie dłuzej trwa. Ja zapytałam, a czemu czegos dobrego dla siebie nie zrobić?POzdrawiam
data: 2016.04.20
autor: lili-elzunia
Witajcie,
poradźcie czym można usunąć brodawczaka na stopie na małym palcu. Mam go od dłuższego czasu i co jakiś czas mnie pobolewa gdy za bardzo zetrę go tarką. Pozdrawiam
data: 2016.04.20
autor: Elka
Hortensjo, Pani Ania przyrównuje Porządek panujący w przyrodzie do Kodeksu ruchu drogowego. Faktem jest, że kto żyje zgodnie z naturą, jest jej pokornym elementem funkcjonującym w zgodzie z całą resztą i na prawidłach wszechświata ten wygrywa - na poziomie fizycznym, emocjonalnym a przede wszystkim duchowym.
Kuchnia PP jest oparta właśnie na tym Porządku, z niej bierze swój początek, na nim się opiera i wdzięcznie tłumaczy zależności, wyjaśnia przyczyny, skutki wszelkie zawirowania będące odchyleniem od równowagi - PPowej normy.
Piszesz o babci i dajesz ją za przykład, kuchnia PP jest według mnie ukłonem w stronę tradycyjnej, polskiej, babcinej kuchni. Oparta na sezonowości, na gotowanych od podstaw pysznych, polskich potrawach - zapomnianych czy wypchniętych z naszych domowych menu przez szybkie zupy w proszku, sushi z bistro za rogiem czy inne fast foody. To zwrot ku temu co było, kiedy ludzie jedli prosto, leczyli się naturalnymi sposobami, dożywali późnej pięknej starości. Moja babcia nie jadła pomidorów w zimie, bo ich najzwyczajniej nie było, nie znała smaku jogurtów a w upały popijała z dziadziem kawę zbożową gotowaną, osłodzoną miodem.
Kuchnia Pani Ani bierze pod uwagę grupę krwi, autorka nie raz wspomina o zależnościach między posiadaną grupą krwi a predyspozycjami organizmu. Uważam, że sporo w kuchni PP elementów z Ajurwedy choćby mnogość przypraw...
Dodam raz jeszcze szanujmy i akceptujmy nasze wybory dotyczące wyboru konkretnej diety czy stylu życia. Pani Ania nie straszy chorobami, przypomina o ich istnieniu, podając przyczynę i skutek, byśmy ciesząc się młodością i tą naszą cudowną wolnością nie zachłysnęły się przypadkiem... Wszystko ma swój czas. Pani Ania ma na koncie sporo doświadczeń, którymi chętnie się dzieli. I chwała jej za to! Bo my możemy z tego doświadczenia czerpać, korzystać. Możemy - nie musimy. Mamy wybór i wolną wolę.
Każdy z nas jest inny, ma inny organizm, inne obciążenia, przetarcia, inaczej interpretuje słowa autorki i inne ma doświadczenia na polu kuchni Pięciu Przemian. Dla mnie może zahaczać ona o fenomen a dla Ciebie to może być jedynie opcja odmiennego sposobu gotowania, żywienia. I to jest ok, jesteśmy różne.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i całą forumową resztę :)
data: 2016.04.19
autor: Monika mama Jagódki i Ali
Ja zgodzę się z Hortensją. Jestem już 'jakiś czas na pp, niestety w moim przypadku stres związany z rygorystycznym przestrzeganiem 'ciesielskich' zasad doprowadził mnie do znacznego pogorszenia stanu mojej psychiki, a przez to i stanu ciała. Niestety...To straszenie mnie akurat nie pomogło...I mimo, iż Pani Ania zwraca uwagę na nasze emocje, to podsumowując moje lata na pp, jednak wolę trochę odpuścić, o czym pisała Hortensją i w efekcie złapać trochę luzu niż maltrenować się tym, czego nie wolno. No właśnie, bo kładąc na szalę sposób żywienia i tzw. luzik, to co jest Waszym zdaniem ważniejsze - jeśli nie umiem tego połączyć i jak niektóre z Was czerpać luz ze sposobu żywienia...???
data: 2016.04.19
autor: Ona
Witam, bardzo podoba mi sie wpis "Hortensji"juz dawno miałam zamiar właśnie w tym temacie zabrac głos , ale nie chciałam urazic Pani Ani , bo bardzo cenie sobie jej przepisy oraz madrości napisane w książkach i nie tylko(jestem w ich posiadaniu).Jednak kazdy organizm inaczej reaguje na pozywienie .W moim przypadku przestałam jeśc jogurty i niestety wcale nie wyszło mi to na dobre,zabrakło probiotyków, ktore sa niezbedne .I nie tylko to, np.w Pani Ani zupach jest moim moim zdaniem za duzo miesa i tłuszczu.Owoców tez Pani Ania nie zaleca, a ja nie jedzac miałam powazne kłopoty z trawieniem, ja uważam ze trzeba jeśc wszystko tak jak podpowiada organizm, oczywiscie zgodnie z wiekiem i umiarem. Wiem że naraziłam się , ale trudno , POzdrawiam
data: 2016.04.19
autor: anna
Dziewczyny.Napiszcie jakies perełki ze spotkań.
data: 2016.04.19
autor: lili-elzunia
Pani Aniu, jak miło pooglądać zdjęcia z kursu i powspominać:) Pozdrawiam wszystkich pepowiczów: początkujących i zaawansowanych. Róbmy swoje a życie poda nam na talerzu to co dla nas najlepsze - wiem po sobie. Już nie mogę się doczekać czerwcowego spotkania:)
Pozdrawiam wiosennie - uwielbiam kolor zieleni o tej porze roku:)
data: 2016.04.19
autor: Ewa
Witajcie..
Na wstępie chce podkreślić ,że nie mam na celu podważania Wiedzy Pani Anny Ciesielskiej ani jej autorytetu.

Cytując Panią Anne "A więc Wolność i cho­roby spa­da­jące z nieba, cią­głe zagro­że­nie i nie­pew­ność, i cier­pie­nie? " Dlaczego Pani straszy tymi chorobami? Wolność nie musi się równać cierpieniu..Moja babcia całe życie jadła to na co miała ochotę..Nigdy nie zastanawiała się czy coś jest surowe..ma za dużo cukru itd..Cieszyła się życiem i była zdrowa do samego końca...Jesteśmy wolni każdy ma wybór więc po co te straszące komunikaty ? Jakby chciała Pani powiedzieć "Macie wybór ale jak nie będziecie jedli z moimi zasadami to będziecie schorowani i cierpiący " Porównywanie zasad żywienia z zasadami "przepisów drogowych" miałoby sens gdyby był "jeden kodeks żywienia" Czy uważa Pani że kuchnia pp jest jedynym dobrym przepisem? A co z żywieniem według grupy krwi albo według starej medycyny hinduskiej i żywienia Ajurwedzie która jest znana od 5000 tys lat i która ma w sobie wiele mądrości . Nie mówiąc o innych.Czy uważa Pani ,że to brednie ? Ja rozumiem ,że zajmuje się Pani kuchnią PP i jej Pani broni ale to nie jest jedyny kodeks żywienia dla człowieka...Pozdrawiam wszystkich!
data: 2016.04.19
autor: Hortensja
Pani Aniu. Bardzo trafiona refleksja. Kazdy jest na innej pp-owej drodze i Ci ktorzy z niej schodza czesto na nia trafiaja. Cos ich jednak tu trzyma mimo wolnoci.

Hortensjo. Odnosnie jogurtow owocowych to wlasnie starsza corka je wczesniej jadla zanim trafilysmy tutaj. Jej ciagle problemy skorne skierowaly mnie na pp. I jestem bardzo z tego powodu szczesliwa bo zmienilo sie duzo- nie tylko jej skora ale tez nasze relacje, emocje i swiadomosc. Dlatego taka bylam szczesliwa jak odmowily tego jogurtu u znajomej. Duzo daja rozmowy z dziecmi i tlumaczenie im. Nie ustanie sa pytania 'dlaczego mamus nie mozemy' ale wytlumaczenie pomaga. Oczywiscie jak dorosna beda sami decydowac ale wiem ze daje im dobry poczatek ich dalszej drogi.
data: 2016.04.19
autor: Irlandia
Kochani, w Wydarzeniach jest pokursowa relacja, a w Refleksjach moja myśl po ostatniej dyskusji na forum :) Zaglądniecie? Proszę...
data: 2016.04.18
autor: Anna Ciesielska
U nas mokre, szarpiace kaszle się nie kończą . A teraz jeszcze rozbolało mnie gardło dość mocno i już sama nie wiem.
data: 2016.04.18
autor: 
Dziewczyny, co będziecie jadły w dojo?
Czy te same zasady obowiązują, co w poprzednim dojo?
data: 2016.04.18
autor: 
Znam mamę, która z powodu swoich przekonań nie kupuje i nie pozwala innym kupować jej dziecku zabawek typu pistolet, karabin. Dziecko wychodzi na podwórko i chce się bawić z innymi dziećmi. A one akurat bawią się w wojnę. Mają oczywiście "broń". Synek owej Mamy, bojąc się odrzucenia przez rówieśników, znajduje pierwszy lepszy kawałek patyka i też się bawi. A przecież Mama tyle mu tłumaczyła, że zabijanie jest złe. Dlaczego o tym piszę. Bo tak sobie myślę, że tak, oczywiście - zdrowie i kondycja naszych dzieci to nasza odpowiedzialność. Ale ta odpowiedzialność rozciąga się też na zdrowie psychiczne. Dziecko żyje wśród innych dzieci, chce być akceptowane, lubiane. Jego "inność" może być źle przyjmowana a nawet wyśmiewana. Miłość w rodzinie nie zastąpi dobrych relacji z rówieśnikami. Pomyślmy o tym, bo kiedyś dziecko może mieć do nas pretensje.
data: 2016.04.16
autor: Ilona z Lubuskiego
Oh, wspaniale! Wlasnie znalazlam na youtubie filmiki odnosnie raka z polskim tlumaczeniem :)
Wystarczy wpisac: prawda o raku
Uprzejmie prosze o podanie dalej tej informacji, gdyz zawieraja niesamowite informacje dajace nadzieje I moc :) dziekuje
data: 2016.04.16
autor: Dynia
Witam serdecznie,
Baaardzo ciekawy link na temat raka w jezyku angielskim, seria 9-ciu filmikow, poki co pojawily sie trzy, kolejne na dniach
go2.truth about cancer.com
Warto zapoznac sie z metoda leczenia w Rydze Rigvir
Pozdrawiam
data: 2016.04.16
autor: Dynia
To może jeszcze ja w temacie :-) Moje dzieci, ich zdrowie i kondycja to w dużej mierze moja odpowiedzialność. Skoro ja je wychowuję, karmię i leczę, to ja też decyduję, co mają jeść. Kiedy dorosną i wezmą swoje życie w swoje ręce, będą jadły co chcą i kiedy chcą. I same będą wyciągać wnioski ze swoich błędów. Wybór jedzenia dla dzieci, które mi powierzono, jest moim prawem i połączone jest z moją odpowiedzialnością za nie. Tu nie ma miejsca na demokrację. To ja, dorosła matka, wiem więcej o żywieniu i patrzę daleko w przyszłość na konsekwencje swoich wyborów. Dzieci otoczone zewsząd współczesnymi "frykasami" nie potrafią same ocenić, czy to, co świetnie smakuje, jest wartościowym jedzeniem, czy śmieciowym zapychaczem. Ja mogę je tego nauczyć, mogę tłumaczyć i dawać przykład. Ale dopóki mam możliwość i wpływ, one będą jadły to, co ja im zaserwuję. Co do gości i termosów.... To normalne, że dzieciom przynosi się swoje jedzenie, bo teraz jest tak dużo przeróżnych alergii i diet eliminacyjnych, że nikogo to nie dziwi. A dorośli zawsze mogą coś dla siebie wybrać. Wystarczy pozachwycać się wspaniałym puree ziemniaczanym i gospodarze nie zauważą, że pominęło się surówkę :-) Złoty środek potrzebny :-)
data: 2016.04.15
autor: Prymulka
Witajcie Kochani :)

Jest takie piękne słowo - szacunek. Dla siebie przede wszystkim, dla innych, dla każdej odmienności. Coś jest moje i tylko moje, coś jest Twoje i nic mi do tego - nie oceniam, nie komentuje ale szanuje, bo to Twoje, nie moje...
Każdego dnia dokonujemy wyboru, jak chcemy żyć, co chcemy jeść, jakich nawyków żywieniowych uczymy swoje dzieci. To nasze i mamy do tego prawo.
Każde działanie podyktowane miłością płynącą ze szczerego serca jest z natury dobre, pożądane i na miejscu.
Cokolwiek robimy, róbmy z to z sercem, szanując siebie i innych :) Dbajmy o własne podwórko szanując to, co znajduje się za płotem, u sąsiada ;)
Uściski dla wszystkich :)
data: 2016.04.15
autor: Monika mama Jagódki i Ali
Drogie dziewczyny, nie atakujcie Hortensji, bo myślę, że nie miała złych intencji. Z niektórych postów przebija histeria jeśli chodzi o jedzenie, przecież zanim trafiłyście na ścieżkę PP jadłyście owe " złe" produkty i jakoś żyłyście :) w żadnej z trzech książek Pani Ani, autorka nie zabrania jedzenia innego menu niż jej, daje wskazówki i opisuję skutki przewlekłego żywienia "zdrowymi" produktami. Ale zdania nie ma, że komuś stanie się krzywda po zjedzeniu posiłku innego niż przyrządzonego zgodnie z zasadami pięciu przemian :) Ja początkowo baaardzo osobiście podeszłam do filozofii zdrowia i...wywołała tym wojnę w najbliższym otoczeniu. Jestem postrzegana jako waritaka, żywieniowa faszystka, bo jak można dziecku odmawiać bananka, pomarańczę, soczek, kurczaczka(przecież to dietetyczne mięsko) czy paróweczkę. Przestano nas zapraszać na rodzinne uroczystości a dzieci jak jadą do babci to nie dostają nic, bo matka zrobi jazdę. I puknęłam się w głowę. Bo dzieci nic nie rozumieją, a atmosfera toksyczna. Nadmiarem miłości i opiekuńczość można zgłaszać na śmierć. Nie zmieniłam swojego nastawienia jeśli chodzi o jedzenia, wierzę w to, co Pani Ania pisze i staram się tego przestrzegać, gotuję wg PP, w domu nie ma wody mineralnej, soków, owoców i surówek, nie kupuję słodyczy, nie chodzimy na lody latem, a babciom starałam się wytłumaczyć, że moje dzieci nie czują się dobrze po owocach, a witamina C, której w cytrusach jest jak kot napłakał,jest w matce pietruszki czy w odpowiednio ugotowanych ziemniakach. A słodkie bułeczki czy Kinder czekoladki szczęście dają tylko przez chwilę na podniebieniu, a dziecko drapie się potem wściekłe przez całą noc. Chodzę na rodzinne uroczystości, tylko biorąc przykład z postów Magdy Ciesielskiej, proszę gospodynię o podanie przypraw, a po powrocie do domu nastawiamy kilerkę. I wiecie co-czuję się świetnie. A wyluzowana ja, to zdrowsze dzieci. Wspomnę jeszcze, że ścisłą dyscyplinę Pani Ania zaleca głównie osobom schorowanym. Więc czytajcie książki uważnie, kilku krotnie, gotujecie z miłością i głową...ale nie dajcie się zwariować :D
Serdecznie pozdrawiam, Isia
data: 2016.04.15
autor: Isia
Hortensjo i inne niezdecydowane pp-ki, stojąc w szerokim rozkroku, do przodu ani rusz, a rozkrok coraz szerszy i w końcu bęc.Zalecenia Pani Ani to nie dieta, to mądre,zgodne z porządkiem, zrównoważone odżywianie które jest naszym najlepszym na ten czas lekarstwem.Cały myk polega na tym że sami ponosimy odpowiedzialność za zdrowie fizyczne i psychiczne.Eureka!!!!!!!Pozdrawiam.
data: 2016.04.15
autor: Erna
Witajcie...

Zapewniam Cię Imbirko ze to nie żadna frustracja..Tylko obserwacja zachowania innych ludzi..
Do "Irlandia" Piszesz ,że Twoje dzieci nie zjadły jogurtów i wybrały co dla nich lepsze..Ale skąd to wiedzą "skoro w domu nie dostawały nigdy jogurtów. To tak jakby powiedzieć "nie zjem cebuli bo mnie zaraz rozboli brzuch" a tak naprawdę skąd mam wiedzieć jak będzie jak nigdy jej nie jadłam hmm?
Mówiąc o wyborze herbatki nie miałam na myśli soków w których jest masa cukru..Jest wiele innych cudowności do picia jak np. sok z czystego aloesu który smakuje jak winogrona albo sok z czarnego bzu który jest bardzo zdrowy. Sok z dzikiej roży...Sama zbieram owoce róży i robię konfiturę i soki. Organiczne owoce i warzywa można zmielić samemu....Herbarka z imbirem to nie wyrocznia;) Jeszcze odnośnie jedzenia na przyjęciu wszystkiego co popadnie przez dzieci . Czy ja mówiłam żeby jeść co nam w ręce wpadnie ? Każda mama potrafi z całego stołu różności wybrać coś odpowiedniego dla dziecka ...Nie sądzę by jednym nie ppowym obiadem można było zniszczyć kondycję organizmu...I wiem co mówię na przykładzie moim i dziecka ....Jeszcze raz napiszę NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAC;) Pozdrawiam wszystkich
data: 2016.04.15
autor: Hortensja
Droga Hortensjo. Piszesz... "nie dajmy się zwariować".. Co się kryje pod tą przestrogą? Moim okiem spod niej wyłazi trochę Twojej osobistej frustracji, może jakiegoś zażenowania, masz coś w głowie i złości Cię to, że inni mają coś innego. Ale czy tym innym potrzeba Twojej troski? Jak myślisz? I czy Tobie jest potrzebna troska o innych?
Ja myślę, że każdy bierze z PP tyle, na ile się otwiera i tyle, ile potrzebuje. To bardzo indywidualne.
To jak Ty to widzisz i traktujesz, jest OK -dla Ciebie. Moje "OK" jest trochę inne i zapewniam Cię, że moja rodzinka jeszcze nie zwariowała ;)
Z pozdrowieniami:
data: 2016.04.14
autor: Imbirka
Hortensjo, nie rozumie twojego rozgoryczenia. Jesli ktos lubi zabierac termosy z herbata czy zupa to w czym problem? A ty pytasz dzieci czy wola soczek czy herbatke? Oczywiscie ze wybiora soczek. My jestesmy dla dzieci wzorem I jak naucza sie jesc w domu tak pozniej beda dokonywac wlasnych wyborow jak dorosna. Ostatnio dzieci mnie zaskoczyly gdyz bedac u znajomej odmowily zjedzenia jogurtu owocowego gdyz nigdy takiego w domu nie dostawaly. Nawet mnie tam nie bylo a one same potrafily wybrac co dla nich dobre:) dzieci maja 4 I 6 lat.
Pozdrawiam wsxystkich. Tych co nisza termosy I tych co sie termosow wstydza:)
data: 2016.04.14
autor: Irlandia
Dir Hortensjo :) ... no fakt wszystko wszystkim ale każdy postępuje wg swojego porządku. Nie rozumiem dlaczego miałabym dawać dziecku faworka czy babeczkę dla dobrego samopoczucia gospodyni ???? u nas to jest tak ze znajomi nas akceptują albo rozumieją jak kto woli i szanują to co jemy i jak jemy. My sie wcale ale to wcale nie szarogęsimy z naszym jedzeniem. Wybraliśmy ta drogę podobnie jak inni tzw. kotleta. Być może nie miałaś większych problemów ze zdrowiem dzieci ale ja sobie nie wyobrażam karmić młodego na przyjęciu czym popadnie i zmarnować to co wypracowałam do tej pory. A co do katowania dzieci :) moja droga Hortensjo pracuję z dziećmi przedszkolnymi i powiem Ci w sekrecie ze zwyczaje żywieniowe 98% są fatalne. Z całej oferty jedzeniowej dzieci wybierają naprawdę niewiele najlepiej za to wchodzą im ciastka i cukierki. Moje roczne dziecko zjada więcej( ppowego )jedzenia niż dziecko pięcioletnie o zgrozo !!!! . No i na koniec powiem Ci że wolę Ciesielskie herbatki niż kubusie i tym podobne zlewki :). No to tak z grubsza :) Więcej luzu kochana ..... życzę odnalezienia własnej drogi w zgodzie ze sobą .
data: 2016.04.14
autor: Mama Jasia
Zapomniałam się podpisać. Przepraszam. Marta
data: 2016.04.14
autor: 
Hortensja, wspaniale to ujęłaś, ja też tak samo myślę, a Ty jeszcze zgrabnie to ujęłaś w słowa. We wszystkim umiar. Pozdrawiam Cię serdecznie:)
data: 2016.04.14
autor: 
Hortensjo, jestem tego samego zdania. No bo rzeczywiście, czy jeden faworek aż tak może zaszkodzić? (ani to zimne, ani kwaśne, ani surowe :-)) A i pani Ania podaje przepisy na różne słodkości. Może nie powinnam się wypowiadać, bo przyznam, że nie jestem na ścisłej diecie PP. Staram się - odpowiednio przyprawiam, piję TLACI,
PP-kawę, zupy itd. ale od czasu do czasu zjem jabłuszko (słodkie) albo gruszkę i nic się złego nie dzieje. Ale Wy może odczuwacie skutki takich "wyskoków". Pozdrawiam wszystkich wytrwałych.
data: 2016.04.14
autor: Ilona z Lubuskiego
Hortensjo, nawet nie wiesz jakie masz szczescie jesli piszesz ze jedzenie PP-owe z termosow na przyjeciach to horror.
Moja corka zjadla 4 plasterki kiszki ziemniaczanej (kiszka ziemniaczane wyglada jak kielbasa ale we flaku jest nadzienie ziemniaczane). Po 15 minutach zaczela sie pokladac, powiedziala ze jest zmeczona, potem zaczal ja bolec brzuch, potem glowa, no i wyszla pokrzywka na ciele. Okazalo sie ze do farszu ziemniaczanego dodano odrobine mleka i jajka.
Druga sytuacja: moja corka reaguje na zmiany pogody. Zauwazylam ze syn mojej kolezanki reaguje w tym samym czasie co moja Inia. Inka po 1 dniu roslkow z ziemniakami i powstrzymywania od nadmiernych szalenstw (zajecia Judo, bieganie na placu zabaw) gubi swoj kaszel. Moja kolezanka natomiast karmi synka jogurtami, i maly nadal ma katar.
Hortensjo, nie doswiadczylas pewnych sytuacji wiec trudno Ci zrozumiec pewne zachowania, ktore dla mnie sa koniecznoscia a nie fanaberia, ktore robie aby moje dzieci byly zdrowe i dobrze sie czuly.
Pozdrawiam
data: 2016.04.14
autor: Mama Ineczki i Rocha
Hortensjo masz troche racji, bo własnie nie chciałam przykrości robić nikomu.Czasem może ktoś tak to odbierze.No ale ja osłabiona a dziecko po chorobie więc wybieram to co uważam za słuszne.Jak idę na takie imprezy to herbate mam zawsze w termosie, z jedzenia coś wybiore dla siebie, mąż zjada wszystko a dziecku daje coś spróbować, jednak raczej obiad niż słodycze bo na jednym sie nie skończy.Poza tym jest tort i starczy.Dziecko,które nie ma nawet trzech lat umiaru nie ma a to żadna krzywda nie zjeść faworka.Nie potrzebne to jemu ani mi.A ja dziecku nie dam tego co wszyscy jedzą bo wypada a w restauracji też bywam i nie wariuję ale jak wszyscy zdrowi. I nie mam zamiaru sie smucić,że dziecko je z apetytem owsianke wg pp zamiast tego co wszyscy.Każdy ma prawo decydować o tym co będzie jadło jego dziecko,jak będzie wiekszy to sam zdecyduje
data: 2016.04.14
autor: MagdaWrocław
Hortensjo, uważaj, bo zaraz posypią się gromy. Jednak ja twoją wypowiedź zdecydowanie popieram. Rozumiem ideę zdrowego odżywiania, ale wszystko z głową i z umiarem. Nie rozumiem natomiast postawy typu: nie zjem tego pysznego wołowego rosołu, bo nie był ugotowany zgodnie z pp. Jak można iść na przyjęcie lub do swojej mamy, która bardzo mocno się stara i z miłością podaje najlepsze kąski dla kochanych dzieci, a dziecko wyciąga termos z gulaszem?! Przez jakiś rok tak postępowałam i ciągle było mi z tym niedobrze, w końcu powiedziałam dość. Jem zdrowo, rozsądnie i niekoniecznie według pp. I wiecie co? Totalna ulga. Jakby spadło ze mnie brzemię. Mogę wypić u koleżanki herbatę, czy jechać na wczasy i gorączkowo nie myśleć o tym, co teraz będzie. Aha i najważniejsze: ciągle gotuję z przepisów pani Ani, jestem wielbicielką niektórych, ale ............... nie stosuję kolejności dosypywania przypraw. I jest mi z tym bardzo dobrze. Pozdrawiam
data: 2016.04.14
autor: bystrooka
Witajcie...

Dieta pp dieta ...Ale swoje jedzonko...termosy zabierać na chrzciny albo np. ślub ...Tu nie chodzi nawet o to co inni pomyslą tylko o kulturę człowieka .Po prostu nie wypada tak robić.. To tak jakby powiedzieć \"Mam gdzieś Twoje starania moja kuchnia jest najlepsza a Twoja do d...\" No jak tak można? Nie dajmy się zwariować...do wszystkiego trzeba podchodzić zdrowo...Magda Wrocław pisała ,że dziecko nie mogło zjeść nawet faworka . A ja się pytam co by się takiego stało jakby zjadł? To już dla mnie przesada.. Jak można tak dzieci katować? Spytał ktoś te dzieci czy np. tak uwielbiają ciągle . pić herbatę z tymianku i lukrecji ? Czy nie chciałyby czasem czegoś innego? Mamusie są szczęśliwe bo dziecko je ze smakiem a ja się pytam ma inne wyjście? od malucha mu się coś narzuca ...Ja rozumiem ze kuchnia pp robi wiele dobrego bo sama tak gotuje ale we wszystkim trzeba zachować umiar...Nie zmuszam całej mojej rodziny do jedzenia tak bo to jest zdrowe a inaczej to już \"feee\" gdyby tak było wielu ludzi powinno już ledwo się trzymać a mają się świetnie...I nie robię cyrku w restauracji albo jak jestem gdzieś u rodziny na przyjęciu ..Jem jak inni i żyję i mam się całkiem dobrze.. Wystarczy jeść z umiarem a nie za 3:). Czasem jak czytam wasze wypowiedzi mam wrażenie , że jeden schabowy albo ten przysłowiowy \"faworek \" mógłby was zabić;) A to wcale nie jest zabawne...i zakrawa o horror...pozdrawiam,
data: 2016.04.14
autor: Hortensja
Mamo Jasia jesteś kochana,dziękuje.Ja też często swój garnek zabieram:)Załapałam jakiegoś doła i wszystkim się przejmuję.No ale ogarnę się.Na chrzinach zjadłam tylko ziemniaczka i zmarzłam okrutnie,stres był.Zjadłam w drodze powrotnej troche kartoflanki i ciepło czułam nawet w stopach! jest moc:)no ale przyplątało się zapalenie krtani ale wiem czemu. A mam pytanie odnoscie niemowlaka.Ma 3 mce, sapkę w nocy i czasem w dzień, raz tylko katar widziałam a na policzkach ma suchą skórę, takie dwie plamki.Czy jeden orzech brazylijski albo włoski może być?jadłam przez pare dni.Czy to może być powód? pije imbirówķe raz, czasem dwa. Ile mogę pić dziennie?no i czy ktos borykał sie z wodniakami? bo moje chłopaki mają i nie wiem o co caman.pozdrawian
data: 2016.04.13
autor: MagdaWrocław
Ewelino, co do kawy - na kolację jej nie pij, nawet zbożówki, bo sobie zablokujesz wątrobę. Kawka naturalna, nie za mocna, rano po wstaniu (tak po prostu ;), potem ok. 12 i ok. 17. Nie przewalisz taką ilością. Unikaj kawy z ekspresu. Wprowadzenie nowych smaków u dziecka to wyzwanie - pamiętam, jak z duszą na ramieniu gotowałam pierwszą owsiankę. Załapie czy nie? Tak załapał, że do tej pory każde pierwsze śniadanie to owsianka, a ma już 6 lat :) Zacznij od owsianki, po łyżeczce 2-3 dni, potem prosta zupka (zajrzyj do Filozofii smaku), a potem to już maluszek sam się będzie domagać stopniowego zwiększania porcji. Wprowadź też herbatkę. Nie podawaj monosmaków (tylko ziemniaczek, tylko marchewka), ale kompozycje w postaci zupek. Ale i tak cycuś długo jeszcze będzie centrum świata :) Moje dziecko dość długo jechało na owsiance, potem zaczęłam dodawać zupkę do owsianki na obiad, potem (ale kiedy miał już 10-11 miesięcy) gulaszyki z ziemniaczkami. Wszystko masz opisane w rozdziałach poświęconych żywieniu małych dzieci.
** Mileno, po nastu latach na PP też jestem zauroczona tą drogą, choć nieraz zaliczałam bolesne upadki. Wiem jedno - nasza zupa, rosół, kawa są azymutem nawet w najtrudniejszych momentach :) Jedzenie to początek, podstawa - za jakiś czas zauważysz, że na wiele rzeczy patrzysz z innej perspektywy, dużo bardziej obiecującej :)))) Pozdrawiam!
data: 2016.04.13
autor: Jagoda
Witam, jestem trzy miesiące na PP, wiem, że to krótko, ale bacznie się obserwuję i pewne rzeczy , które się u mnie zmieniły są dostrzegalne nie tylko dla mnie. Mam bardzo wyczulony smak i węch, przewód pokarmowy tez jakiś wrażliwszy, jak coś zjem, to czuję takie przyjemne łaskotanie - troszkę dziwne. Skóra bardziej nawilżona, fajna w dotyku. Byłam szczupła, a teraz jeszcze wysmuklałam, tak mi się nogi wydłużyły...:-))) Jem jak nigdy, 6 posiłków dziennie, 1 raz owsianka, 3 razy zupa, mięsko, kanapki, sosy, beszamele, zapiekanki - wszystko ppowe, no chodzę syta i najedzona. Piękna PPowa droga, po której chcę kroczyć dalej... Przyznam się, że raz w tygodniu mam wpadkę z jakimś słodyczem, czasem tylko troszkę, a czasem ciut więcej... To taka moja słabość, ale mam nadzieję, że po jakimś czasie moja głowa już nie będzie tego potrzebować-)
Pozdrawiam Wszystkich!
data: 2016.04.13
autor: Milena
Witam ponownie, mam jeszcze pytanie odnośnie popijania kawy naturalnej i kawy zbożowej...
Wyczytałam w książce, że jak piję kawę naturalną (ja zaczęłam pić Astrę) to nie należy pić kawy zbożowej.
Czy to oznacza, iż w ciągu całego dnia nie mogę się już napić kawy zbożowej? Czy np rano kawka naturalna, a do kolacji zbożowa?
Zalecane są również odpowiednie godziny do picia kawy naturalnej, tj rano między 6 a 7 godziną. Czy to oznacza, że jeśli wstanę później (co czasem się udaję przy moich dzieciach) to już nie powinnam jej wypijać?
Mam córcię, którą karmię piersią. Chciałam się upewnić, czy dobrze robię, że pozwalam sobie na kawkę naturalną, czasem 3 razy dziennie?
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za pomoc :-) Ewelina
data: 2016.04.13
autor: Ewelina
Witam, moja córka zbliża się do 6 m-ca i przed nami wprowadzenie stałych posiłków (oprócz karmienia piersią). W związku z tym wydarzeniem ;-) mam pytanie w jaki sposób mam wprowadzać nowe posiłki? Czy tak jak jest ogólnie przyjęte: najpierw łyżeczka marchewki, potem ziemniaczek itd. Ja myślałam najpierw o owsiance przez kilka dni, może tydzień oczywiście po kilka łyżeczek. A później zupka? Tylko też mam pytanie w związku z zupką: czy wszystkie produkty wrzucić od razu i prawdziwą zupkę mała ma zjeść, czy jednak dać jej pokosztować różne warzywka i sprawdzić jak zareaguje.
Z góry dziękuję za odpowiedź. Ewelina.
data: 2016.04.13
autor: Ewelina
P.s Madziu żeby było Ci raźniej to powiem Ci jeszcze że my w gości zabieramy nawet swoje ściereczki i własny emaliowany garnek do grzania owsianki oł jeee ..... uśmiechu i radochy Ci życzę
data: 2016.04.12
autor: 
Madziu Wrocławianko :) odnośnie Twoich dylematów i rozterek to ja nie wiem nad czym Ty jeszcze się kobito zastanawiasz :) męża masz podporę, jedzenie Wam służy, mały się nim zajada, to czego chcieć więcej ?? Ja osobiście mam w nosie co kto se myśli :) Wyciągam z torby termosy miseczki , cuda rożne i rozkładam nasz piknik.... W pracy np unosi się aromatyczna chmura z duszeniny i każdy tylko pyta i zagląda co to tak pachnie. Ja nigdy nie myślałam że TO może być coś dziwnego i żeby mnie żenowały termosy w towarzystwie i nasze osobiste jedzonko. Patrzyłam tylko żeby brzuszki były cieplutkie i pełne a inni niech se robią z tym co uważają, niech patrzą, kręcą nosami czy czym tam chcą to ich problem nie nasz :). Musisz się Madziuchna pozytywnie nastroić cieszyć się z tych termosów i tego jedzonka nie każdy ma zaszczyt tak jadać uwierz :) . Więcej wiary Madziula w to co robisz i myśl o sobie, Antosiu i mężu..... no i rób swoje a będzie Ci łatwiej. Pozdrówka i trzymaj się dzielnie
data: 2016.04.12
autor: Mama Jasia
Witajcie,
Od jesieni, z małymi przerwami dolega mi dzwonienie w lewym uchu. Teraz nastąpiło to ponownie, w ciągu dnia jest ok, ale około godz.21 zaczyna szumieć. Pani Ania pisała że „dzwonienie w uszach i wszelkie szumy mogą oznaczać zaburzenia nerkowe lub zaburzenia funkcji odcinka szyjnego kręgosłupa”.
Zaburzenia nerkowe – czy to niedobór jin/jang, coś knocę ale co? Podpowiedzcie proszę.
data: 2016.04.11
autor: Angela
Witam
Jestem nowa czytam aktualnie pierwszą książkę Pani Ciesielskiego , mam dwójkę dzieci chciała bym jak najlepiej je odżywiać. Proszę napiszcie jakich produktów powinno się jeść najwięcej, warzyw, kasz, ziemniaków, mięsa. Czy jest różnica w odżywianiu dzieci, dorosłych, i dojrzałychałych, sportowców, pracujących fizycznie i intelektualnie. Co sądzicie o Przenicy, wprowadziłam zasady z kuchni bezglutenowej i ustąpiło wiele dolegliwości u członków mojej rodziny.
Pozdrawiam Edyta
data: 2016.04.11
autor: Edyta
W nocy synek obudził sie na cycusia a ja czuje drapanie w gardle, do tego głos straciłam:/jest 2:30 nad ranem no to już po chwili popijam imbirówke i robię kulki miodowe bo jutro idziemy na chrzciny. Myśle sobie, że ponad tydzień mój 3 latek smarkał to lepiej sie przygotować na tę imprezę.Ostatnio nie miałam nic na urodzinach a dziecko rzuciło sie na faworki.Zapytał czy może ja mówie,że nie a gospodyni,że tak oczywiście...no i dym.ostatecznie dostał banana.Teraz mam kulki i nie zawacham się ich użyć:)Tylko jak tu pójść na te chrzciny żeby nie pogorszyć?hmm...Wszyscy i tak patrza na mnie jak na dziwadło no bo ja przychodze ze swoją herbatą,jedzeniem a Antoś nic tam nie zje, wg niektórych jak owoca nie je ani słodyczy to matka wariatka. Jak sobie radzicie z presją otoczenia? ja mam wsparcie męża ale czasem mi ciężko jak widze te spojrzenia.No ale trwam przy swoim i nie wdaje się w dyskusje:)a jeszcze naszła mnie taka myśl.Wprawdzie mój 3letni syn nigdy nie kaszlal ale teraz jak miał ten katar to ja wręcz na kaszel czekałam,hehe.Śmieje się w duchu do siebie.No bo jak to? zmiast unikać to ja wyczekuję,jak sie nie doczekałam to nawet zawiedziona byłam.Może nie umiem jeszcze gotowac jak trzeba?a może Antos nie ma tyle śluzu i jest ok.W każdym razie jest zdrowy,ma wilczy apetyt a owsianke kocha:)katar nie wplynoł ja apetyt,uwielbia ppowowe jedzonko i to raduje moje serce.To tyle, pozdrawiam z deszczowego Wrocławia i ide spac co by mieć siłe na te chrzciny.
data: 2016.04.11
autor: MagdaWrocław
Witam!
Czy któraś a Was dziewczyny miała problem z drgającą powieką, mam to już ponad miesiąc ani magnez ani kakao nie pomaga, wyczytałam we wcześniejszych forach , że to problem z wątrobą, co robić?(jestem na PP znowu po krótkiej przerwie). Staram się dyscyplinować, ale coś może żle robię.
pozdrawiam
data: 2016.04.09
autor: Zielona
A ja tym razem bardziej przyziemnie lub może przygarnkowo. Przyrzadziłam właśnie cottage pie z bloga Jagodalicja. Pyszny, pachnie takie danie jakoś swojsko i fajnie "wchodzi" Fotografia dwóch młodziutkich kuchareczek to sama radość. A w ogóle to dumna jestem z siebie, bo tu już 67 lat leci, a daję radę i jeszcze szczątkowo pracuję. Teraz remontuję i przygotowuję pewną inwestycję. No i ogród, kot, mąż, teściowa. Przedwczoraj, po przeżytych i bardzo przykrych emocjach okołoświątecznych taka jakaś zawirowana, po dość intensywnej gomnastyce, na tych pasach co się czlowiek na nich jakby uwiesza, lekko spocona, dopadnięta przez jednego z budowlańców, bez możliwosci odpoczynku przez godzinę. A potem na wieczór bezmyślnie zjedzony makaron pelnoziarnisty z brokułami w sosie pomidorowym, No i w nocy przez cztery godziny stalam przy kuchni. Imbirówka kleik, rosół. Na drugi dzień lekarz był bardzo zdziwiony, że tak bez lekarstw, gwaltowna infekcja krtani szla sobie do lamusa. Bąkał cos o tym, że jeszcze może wróci a wtedy antybiotyk. Ale na druga noc już miałam przygotowane termosy z napitkami, rosolami, Dwa lata temu po takiej jezdzie dwa miesiące z domu nie wychodzilam. No chyba warto z tą kuchnią romansować. Piszac o blogu Jagodalicja nie skojarzyłam , że dotyczy to Moniki mamy Jagódki i Ali. Taki przypadek. Pozdrawiam Cię Moniko, bo korzystam z Twojej pracy. I wszystkich tez pozdrawiam.
data: 2016.04.07
autor: 
Cóż to za zastój na forum się wkradł...?
Może podlać go imbirówką...? :D
Może ostatnie refleksje Szefowej, słowa Jagody i Ogrodniczki wprawiły nas w taką wiosenną zadumę...?
Kochani, któż jeśli nie ja...? Życie to czary, to magia w najczystszej postaci, kiedy tylko zaufamy, uwierzymy, damy się poprowadzić intuicji.... Doświadczam w swoim życiu dość nieprawdopodobnych zmian, radykalnych zwrotów akcji, tyle się dzieje... I wiecie co? Cuda dzieją się naprawdę :) One rzeczywiście dzieją się na co dzień :) Staram się nie ulegać cieniom, stawiam czoła przeciwnościom, bo uczynią mnie silniejszą, bardziej świadomą, bardziej taką jaka jestem, tam głęboko... to jedynie okoliczności życia mnie wypaczyły, wykrzywiły, poturbowały nieco. Wracam "do siebie". Tak Pani Aniu, stąpam lekko, z wypiętą piersią i uniesioną przyłbicą... Bez skrupułów, wyrzutów, ufając, że jeśli dzieje się źle to po to, żeby było lepiej, jaśniej, prościej, z szacunkiem, klasą i przede wszystkim miłością :)
Kochani dzisiaj nów księżyca, czas nowych początków... Ogrodniczka na pewno powiedziałaby, że ziarno dziś zasiane przyniesie najlepsze plony, prawda Ogrodniczko? :)
Ale to ziarno które dziś zasiejemy tyczy się również nas samych, naszych marzeń, naszych wyobrażeń naszej świetlanej przyszłości. Znajdźmy wieczorem czas na zadumę, zapalenie świecy, na chwilę wypełnioną medytacją, na podziękowanie za wszystko dobre, co nas spotyka i wysłanie świetlistych matryc w przyszłość... Zobaczmy siebie takimi jakimi chcielibyśmy, życzylibyśmy sobie widzieć, w takich okolicznościach życia jakie nam pisane. Nie, nie planujmy na siłę, bo ja sama jestem żywym przykładem na to, że to co zaplanowane w najdrobniejszym szczególe śmieszy Górę najbardziej... wtedy pokazuje nam swoją wersję wydarzeń i ta jest najlepsza, najodpowiedniejsza dla nas :) Trzeba nam tylko zaufać, iść lekko z podniesioną głową i otwartym sercem :)
Kochani, kto jeśli nie my...?
Cudownych nowych początków wszystkim życzę :)
data: 2016.04.07
autor: Monika mama Jagódki i Ali
Jagodo, niby takie oczywiste, ale wciąż porusza. To co nam przypomniałaś sprawiło, że dzień dzisiaj wydał mi się piękniejszy i lepszy. To się chyba nazywa wartości uniwersalne. Pozdrawiam i przesyłam Wam kolorowy obraz kręcących się po moim ogrodzie szczygłów, gili kopciuszków i innych cudeniek, A dwa lata temu nawet dżdżownicy w ziemi nie było. Chyba dostrzegam wszelkie przejawy życia i umiem im służyć.
data: 2016.04.02
autor: Ogrodniczka
Kroczę czystymi stopami po Matce Ziemi.

Przekraczam lęk i mogę spojrzeć z odwagą w ciemność i pustkę.

Pokój mieszka w moim sercu.

Odczytuję nauki przodków z łatwością, z ufnością kroczę przez życie,

wierząc, że zawsze znajdę schronienie i pożywienie.

Umiem dostrzegać wszystkie przejawy życia…umiem im służyć,

i służę z radością.

Mam siłę i jasność widzenia, tworzę świat pokoju, harmonii i równowagi.

Kroczę przez życie zgodnie z prawami Matki Ziemi w miłości i współczuciu dla wszystkich istot

...Brzmi jak z naszych Aniołów, a to Indianie Ute...
data: 2016.04.02
autor: Jagoda
Witajcie
Czy znacie jakieś dobre, sprawdzone metody na odciski na palcach stóp? Nic już nie pomaga a boli niemiłosiernie, pozdrawiam
data: 2016.03.31
autor: 
Kochani!
W ferworze walki, przy świąteczno-kuchennych rewolucjach, z kuchni całej w mące.. życzę Wam wspaniałych świąt! Niech czas się na chwilkę zatrzyma, po prostu "pobądźmy" tu i teraz.
Imbirkowe uściski dla wszystkich!
data: 2016.03.27
autor: Imbirka
Wszelkiej obfitości i umiejętności korzystania z tego, co zostało nam dane.
Dobrych Świąt i dobrego ich przeżywania.
Pozdrawiam
data: 2016.03.26
autor: Sonia
Kochane dziewczyny, a może tak zaprzyjaźnić się z sobą,ale tak na maksa.Refleksji,zadumy,uśmiechu na ten czas wiosenno - świąteczny.Pozdrawiam
data: 2016.03.25
autor: Erna
Moniko, w kwestii okien nie do końca się z Tobą zgodzę – przez umyte okna wpada słońce, nowe życie, nowa energia :)) Tego nam trzeba… Ale ad rem. Któż, jeśli nie ty… Szefowa nasza jak już przyłoży, to od razu operacja na otwartym sercu. Siedziałam nad tym tekstem i miałam w głowie: odpowiedzialność i korzenie. Ile zależy od tego, jak funkcjonuję – czy jestem zestresowana, w pośpiechu, niedojedzona i niedospana – czy stabilna w swoim sercu, w miarę poukładana, tu i teraz. „Ty walczysz, ale twoje serce trwa spokojne u stóp Lotosu…” Ile zależy od tego, czy sama siebie widzę – bez pychy – kim jestem, co robię i jakie to jest ważne. Spokój wynika z silnych korzeni, ale nie tych rodzinnych (choć bardzo pomagają), ale tych, które sami zapuszczamy w swoją własną glebę. Stabilna kobieta to stabilny dom. Jakie ma więc znaczenie moje samopoczucie? Kim jestem – nie z nadania, rodziny, stanowiska, ale z moich trzewi, świadomości, każdodniowych egzaminów? Wywoływać cuda codzienne – cuda się nie zdarzają, sami je produkujemy. Albo nie. Kiedyś miałam taką potrzebę, żeby „odkrywać siebie, swój potencjał, swoje talenty”. Grzebałam w tym, próbowałam na różne sposoby i czułam jedynie frustrację, bo malowane przeze mnie mandale były kiczowate, śpiew bolał mnie samą, o innych eksperymentach nie wspomnę. Wreszcie Eichelberger mnie oświecił w którymś z artykułów pisząc, że odkrywanie siebie jest ważne, ale ważniejsze jest budowanie siebie. A więc nie najpierw żmudna nauka, a potem praktyka, ale odwrotnie – budować siebie w robieniu rzeczy, a wiedza przychodzi właśnie z tego. Uff. Działam i z tego czerpię siłę i inspirację. Jeśli jestem spokojna, zaczynam słyszeć intuicję. Idę – i nie ma w tym fajerwerków, ale jest spełnienie. Bo któż, jeśli nie ja?...
data: 2016.03.25
autor: Jagoda
Pani Aniu, Drogie Forum...
Pięknych świąt dla Was, takich - jakimi mają one być - dla każdego z nas inne, "przygotowane" przez Górę specjalnie dla nas - właśnie tak, nie inaczej :)
Spokoju w sercach, światła, ciepła i miłości przez duże M.
Okruszek piękny Pani Aniu, tak bardzo trafiony i na czasie, jak zawsze. Dziękuję.
Weźmy sobie do serca garść tych słów zawartych w Refleksjach, znajdźmy czas na to, by spokojnie usiąść i podumać nad ich sensem. Umyte okna nie przygotują nas na święta... zrobią to spokojna głowa i czyste serce :) <3
Skupmy się na tym, co najważniejsze :)
Wielkanocne całusy dla wszystkich :*
data: 2016.03.25
autor: Monika mama Jagódki i Ali
Wesołych i spokojnych Świąt kochani:)
data: 2016.03.25
autor: MagdaWrocław
Błogosławionych, zdrowych, żółto-pomarańczowych i "pepowych" :) Świąt.
data: 2016.03.24
autor: DanusiaA
Kochani, w Refleksjach podałam okruszek, wpadnijcie proszę :))
data: 2016.03.24
autor: Anna Ciesielska
II ZJAZD PEPOWCÓW - SZELEJEWO 24-26.06.2016r.

Kochani, Wiosna Wiosną, Święta Świętami ale również nasz II ZJAZD PEPOWCÓW zbliża się wielkimi krokami :)
W chwili obecnej pracujemy nad tymi wszystkimi drobnymi szczegółami, które mają nam uświetnić tę imprezę :) Dwie sprawy fundamentalne już mamy - czas i miejsce. Kochani, zanim zarezerwujecie urlopy, poklepiecie wczasy last minute ;) wpadnijcie do Szelejewa, zobaczyć się nami :) Ostatni weekend czerwca to optymalny wg nas czas, dacie radę wpaść i pobyć, pocieszyć się ze wspólnego biesiadowania, rozmawiania, doświadczeń wymieniania..? Zapraszamy serdecznie!!! Tych wytrawnych, dojrzałych PePowców jak i Świeżynki ;)
Kto był w ubiegłym roku w Białym, ten wie, że była MOC :) Ubiegłorocznych uczestników chyba zachęcać nie trzeba, co kochani? ;)
Pragniemy zaznaczyć, że tegoroczny zjazd będzie miał nieco odmienny charakter - bardziej seminaryjny, skoncentrowany na rozmowie, wypełniony atrakcjami różnej maści i rodzaju. Chcemy pobyć ze sobą, pocieszyć się tym wspólnym byciem, pośmiać, pogadać, posłuchać Szefowej... Jedzonko PP będzie przygotowywane specjalnie dla nas, byśmy nie musieli stać przy garach tracąc czas, kiedy działo się będzie tyyyle dookoła ;)
Szczegóły już wkrótce.
W tym roku zapisy zbiera Imbirka (Karolina) - bardzo proszę, zgłaszajcie się podając imię/nazwisko/nr tel na jej adres mailowy - Kaesa7@wp.pl
Pozdrawiamy serdecznie i do następnego :)
data: 2016.03.21
autor: Monika mama Jagódki i Ali, Imbirka