Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  1    2    3    4    5    6    7    8    | 9 |    10    11    12    13    14    15    16    17    18    19   następna
2014.09.07    Jesień już od dawna
Mówię Wam, jak ja lubię jesień - tak mi się miękko i błogo robi, to ciepło takie spokojne, dojrzałe :) No to tyle w temacie jesieni!
Dzięki Doroto z Wrocławia, używam sporadycznie mąki orkiszowej i niestety też nie jest dla mnie dobra... Ranki na szyi, plecach, w nosie pojawiają się gdy zjem glutenu więcej.. niestety...
Niemniej jednak dziękuję za radę i ściskam jak zawsze serdecznie :).
data: 2014.12.19
autor: Joanna z Krakowa
Sylwia możesz podaś przepis na ciacha owsiane,które robisz swojemu synkowi? Ja dziś zrobiłam takie na wigilie klasową synka:) wyszły całkiem dobre,zrobiłam małe placki,zlepiłam jak pierogi-w środku mięcho mielone z gulaszu wołowego z groszkiem.
250g mąki owsianej,czubata łyżeczka soli,pół łyżki cytryny,szczyptę kurkumy,1 całe jajko i 1 żółtko,łyżka masła i łyżeczka oleju kokosowego,pół łyżeczki imbiru i szczyptę czarnuszki,ok pół szkl.wody

Joanno z Krakowa mi Pani Ania kiedyś proponowała zamienić mąkę pszenną na orkiszową,też miałam problem z pszenicą,to też smak kwaśny.
Od paru dni mam nadwrażliwy język,po bokach i na czubku piecze i jest czerwony. Zupy smakują za ostro,nawet pasta do zębów jest za ostra a nie zmieniałam,miał tak ktoś? Pani Anno jakaś sugestia co znowu spartoliłam?;)
data: 2014.12.19
autor: Dorota z Wrocławia
Pani Aniu, dziękuję za ostatnią refleksję, bardzo mi spasowała:-) A co do rozwoju duchowego, to jak napisał i narysował Janusz Kapusta żeby się rozwijać, trzeba się najpierw nawinąć. Gorąco pozdrawiam
data: 2014.12.18
autor: Sasanka
Witam.Polecam stronę Jarosława Kuchty http://www.infelmark.com.pl "elektoakopunktura dla każdego" są pokazane meridiany i można sobie poprzyciskać tj. przyciskamy oznaczony punkt co sekundę, 60 razy /1 minute/ idziemy do następnego punktu itd.robimy 3-5 rund, ale nie więcej jak 30 min. i tak 10-14 dni.Można też sobie kupić książki, mam, bardzo dobre i przydatne.Pozdrawiam.
data: 2014.12.18
autor: 
Naprawdę ślepa jestem :D. Przeglądałam dzisiaj każdą książkę i nie zauważyłam.. Dziękuję Ci Moniko, mamo Jagódki :). Muszę jednak poszukać innej mąki, bo pszenna mi nie służy. Może migdałowa (zmielone migdały) albo gryczana, a może kukurydziana..??? Dylematy, dylematy...

Ściskam serdecznie :)
data: 2014.12.18
autor: Joanna z Krakowa
Pani Aniu, Pani refleksje stawiają mnie do pionu, bardzo dziękuję i pozdrawiam zimowo - świątecznie Panią i forum.
data: 2014.12.18
autor: cayenka
Dziękuję dziewczyny :) Z lukrowych postaci raczej zrezygnuje ze względu na możliwość zjedzenia tych chemicznych ulepków :/ Pokombinuje z konstrukcjami ciasteczkowymi :) Coś, mam nadzieję, wymyślę :)

Joanno z Krakowa, w FZ jest przepis na PIERNIK BABCI ZOSI, nie wiem czy to jest "nasz" piernik ale sprawdzony i pyszny, wg mnie bardzo świąteczny :) A ten marchewkowy jest boski i dzieci go uwielbiają, robię nawet w wersji muffinek.
Pozdrawiam jeszcze przedświątecznie :)
data: 2014.12.18
autor: Monika mama Jagódki
Basik,dzięki.Na pewno spróbuję,
Pozdrawiam
data: 2014.12.18
autor: Barbara
Barbara, ten ostrożeń to dobry pomysł, nie zaszkodzi a pomóc może......przypomniało mi się jak jakiś rok temu pojawił się u mnie w prawej stopie ostry ból + opuchlizna nieznaczna i wymoczyłam ją właśnie w ostrożeniu, i ból ustapił...cudowne ziółko:) serdeczności
data: 2014.12.18
autor: Basik
Dziękuję Pani Aniu za przesyłkę, dotarła błyskawicznie :).

Dziewczyny,
mam dylemat w sprawie przepisu na piernik :/.. Czy gdy piszecie "nasz" piernik, myślicie o pierniku z marchewki z FS?? Czy też jest jeszcze jakiś inny piernik świąteczny?

Ściskam serdecznie!!!
data: 2014.12.18
autor: Joanna z Krakowa
Monika, gdzieś w tv widziałam, że kobiety lepily domki, całe miasteczka z ciasta kruchego. Możesz zrobić ciasto owsiane gdzieś chyba w FS byl przepis na coś z płatkami owsianymi. Ulep domek albo zamek dla księżniczki, księżniczkę tez wytnijctez z masy owsianej.Tylko poglowkuj jakie elementy potrzebujesz i czym to pokleic jak upieczone. Świeczka na czubku zamku, sorry 2 świeczki i potem jest demolka i jecie herbatniki/ciasteczka owsiane ;))) Moje dziecko wciąga codziennie jednego gingerbread man's czyli facecika usmiechnietego wykrojonego z masy na ciasteczka owsiane... I jest pełnia szczęścia ☺Pozdrawiam.
data: 2014.12.17
autor: Sylwia V.
Moniko, ulep moze jakies figurki z gotowego lub samodzielnie zrobionego lukru plastycznego i postaw na torcie. Sprawiają dzieciakom - i nie tylko - wiele radości, a sa tak obrzydliwe, ze kuszą sie na nie tylko najwięksi amatorzy słodyczy. Jeśli nie chcesz inwestować w wiele kolorów, możesz ja przykład kupic jeden lub dwa kolory, rozwałkować i powykrawac litery lub kwiatki/ serduszka, co Ci w duszy gra. Wiem, ze można je tez podbarwiac naturalnie, jeśli ktos nie ma ochoty na sztuczne kolory typu błękit - Bleee. Z jednym kwiatkiem taki tort dla młodej damy moze wyglądać bardzo szykownie:), a kwiatek w odpowiednim momencie można ukryć lub zaproponować pozostawienie na pamiątkę zamiast konsumpcji:)
data: 2014.12.17
autor: Very.ewa@gmail.com
Piszę dzisiaj ponownie i mam nadzieję na dobrą radę na zlikwidowanie bólu mięśnia między stawem udowym a początkiem miednicy.Trwa to około miesiąca i nasila się dając ból różnego stopnia.Dzisiaj zwróciłam się o poradę medyczną i otrzymałam skierowanie na prześwietlenie stawu i kręgosłupa...Cały mój problem zaczął się w ostatnim okresie dojo,a właściwie pod jego koniec, okropnym bólem lewej piersi ciągnącym na ramię i pod pachę.Strasznie w tamtym okresie byłam zakręcona pracą itp. i nie spostrzegłam, ze to właśnie dojo...Oczywiście zrobiono mi odpowiednie badania i wykluczono absolutnie przyczynę choroby piersi. Specjalista zasugerował kręgosłup.Ból piersi w końcu ustąpił a za chwilę zastąpił go ból, który stał się moim obecnym problemem.Dodam, że od ponad roku biegam 3 - 4 razy w tygodniu dystans 6-cio kilometrowy, który mnie uskrzydla daje chęci do życia.Teraz muszę trochę przystopować a najgorsze to,że nie wiem na jak długo.Może znajdzie się dla mnie jakaś rada na Forum ? Myślicie ,że ostrożeń by podołał?
data: 2014.12.17
autor: Barbara
Miśka, tak jak Sylwia V. Ci napisała - kawkę robimy w trzech krokach i 3 smakach (gorzki, słodki, ostry), koniec i kropka. Nie wiem dlaczego szukałaś przepisu na nią na forum, skoro pochodzi z książki Pani Ani - FZ (z tego co kojarze) masz książki? Czytasz? :)
Dalej nie wiem co z tym miodem, bo jak słodzę po ugotowaniu i przestygnięciu to, chociaż niewiele go daje, czuje słodycz w ustach, taką wręcz nieprzyjemną. Inaczej sprawa się ma gdy dodaję go w smaku słodkim i kończę na ostrym, wtedy czuję jak rozgrzewa a ciepło rozchodzi się po całym ciele. Pani Ania pisze "pić posłodzoną" więc domniemam, że słodzimy po wszystkim.. Ehhh... nie wiem.
Co do wzdęć, to ja muszę przyznać, że dzięki tej kuchni i przyprawom już nie pamiętam co to wzdęcia :) Kiedyś bywało różnie, zwłaszcza po surowiznach i mleku/nabiale. Mi ta kuchnia bardzo służy, mojej rodzince również, ciągle się uczę i wiem, że jeszcze sporo przede mną ale efekty już widzę zaskakujące. Zaskakująco pozytywne :)

Mam jeszcze pytanko, bo młodsza córcia kończy w tym tyg 2 latka, chciałabym upiec dla niej tort... Słodyczy nie dostaje żadnych, myślałam o wersji biszkopta - w formie ciasta marchewkowego (piernik marchewkowy wg przepisu pani Ani) i jeszcze zostaje kwestia kremu... Czy dać sobie spokój? Czy może istnieje jakaś "bezpieczna" forma kremu, choć intuicja mi podpowiada, że nie ma czegoś takiego... Chciałabym dziecku sprawić przyjemność, choć na urodziny ale boje się, że bardziej zaszkodzę niż uprzyjemnię ten dzień :/
data: 2014.12.17
autor: Monika mama Jagódki
To ja pisałam o paznokaciach i suchej skórze. Zapomniałam się podpisać.
data: 2014.12.17
autor: Nzetka
Witam,

Od pewnego czasu mam bardzo słabe i łamiące się paznokcie (srodkowy i serdeczny) u obu rąk oraz sucha skóra na dłoniach czasami nawet rogowacieje na brzegach wskazujących palców. Oprócz tego od czasu do czasu robią mi się czasami takie małe, bolące pęknięcia na palcach przy paznokciach. Nigdy nie miałam czegoś takiego. Czytałam forum i niektórzy mówią o suchości wątroby, inni o nadmiarze indyka i ryżu, pani Ania pisała o piciu tranu, a więc sama nie wiem od czego zacząć. Jestem początkująca, bo na PP przeszliśmy dopiero w kwietniu tego roku. Proszę zatem o pomoc.
data: 2014.12.17
autor: 
Danusiu, bardzo dziękuję.
Pozdrawiam
data: 2014.12.17
autor: Barbara
Przepis na rosół z kaszą gryczną jest w refleksjach: "takie tam zupy na lepszy humor" z 13 lipca 2014 r. :)
data: 2014.12.17
autor: Danusia
Ciekawa świata, to z tego jęczmienia zielonego się je łodygi czy ziarno? Ja myślę, że koniecznie powinnaś spróbować i to w większej ilości i potem koniecznie napisz jak się czulas. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.12.17
autor: Sylwia V.
Miska, wodę na kawę gotujemy, wsypujemy kawy zbożowe, naturalnej, zoledziowej tyle ile nam pasuje, oczywiście bez przesady, potem dodajemy co lubimy czyli cynamon, kardamon, goździki, zawsze imbir. Kawa mruga przez 2 minuty. Wyłączamy i slodzimy. Innych kombinacji nie ma - kropka. Jeżeli chcesz wiedzieć więcej proszę poszukać w archiwum. Jeżeli masz gazy, tzn. że coś jest nie tak, przypraw za mało bądź źle skomponowane posiłki. Bez przypraw się nie da, na początku można dawać mniej. Dziecku przyprawami nie zaszkodzisz , kawa naturalna tez nie... Pozdrawiam.
data: 2014.12.17
autor: Sylwia V.
Kochani, gdzieś mi "mignął" przepis na rosół z kaszą gryczaną teraz nie mogę znaleźć.Pomóżcie,proszę.
data: 2014.12.17
autor: Barbara
Witam. Chciałam poradzić się w pewnej sprawie, a mianowicie wiele słyszy się w ostatnim czasie o młodym zielonym jęczmieniu. Że wspomaga trawienie, oczyszcza z toksyn itp. Pani Aniu co pani o tym sądzi i jak stosowanie tego może odnosić się do naszego żywienia? Pozdrawiam Ciepło!
data: 2014.12.17
autor: ciekawa_świata
Dziękuje bardzo Mamo małej Jagódki za tak szybką odpowiedź Jeśli dobrze zrozumiałam (jestem dopiero na początku gotowania wg 5 przemian…) przy sporządzaniu tej kawy nie przechodzimy przez wszystkie smaki? Brakuje mi w tym przepisie smaku słonego i kwaśnego… Tak się zastanawiam, czy nie można by miodem kawy posłodzić na koniec, jak już przestygnie, a nie dodawać go zaraz na początku, tylko dodać cynamon? Reasumując czy może być następujący przepis: wrzątek+jedna łyżeczka kawy zbożowej (gorzki), szczypta cynamonu (słodki), szczypta imbiru oraz kardamonu (ostry), odrobinę zimnej wody (słony), odrobinę soku z cytryny (kwaśny), szczypta kurkumy (gorzki), wszystko chwilę gotujemy, a po przestudzeniu dodajemy łyżeczkę miodziku kończąc na smaku słodkim. Nie wiem, czy coś nie przekombinowałam… Proszę o pomoc Mam jeszcze jedno pytanko, co najlepiej jeść na kolację (lekką) bo przyznam, że po PP strasznie męczą mnie szczególnie wieczorami „gazy” i chyba wzdęcia (jakoś ciężko jest mi to stwierdzić), w nocy spać nie bardzo mogę i jest mi gorąco, dodam że jestem w 6 miesiącu ciąży. Nie wiem co źle robię, może jednak przyprawy w PP są nie dla mnie… a nie chciałabym zaszkodzić dziecku… Proszę o pomoc, za którą z góry dziękuję i pozdrawiam.
data: 2014.12.17
autor: Miśka
Witam,
bardzo proszę o podpowiedź bo się ostatnio troszkę pogubiłam, mój chłopak w czerwcu tego roku miał zdiagnozowane wirusowe zapalenie wątroby typu C (WZW C) - wirus HCV, leczy to lekarz TMC ziołami i akupunkturą oraz zalecił dietę lekkostrawną, bez cebuli, czosnku i imbiru. Zastanawiam się co powinnam gotować w takiej sytuacji i jak mogłabym pomóc. Ja w 2006 roku miałam usuniętą lewą nerkę bo zachorowałam na raka, a w 2008 roku trafiłam na książki Pani Ani i myślę,że dzięki nim jest dobrze ze mną. Ja nie mogę pić herbatki z lukrecją bo wzrasta mi ciśnienie, ale to jest tylko mój problem bo nie mam tej nerki. Bardzo dużo czytałam na temat mojej choroby i doszłam do wniosku, że po operacji powinnam wszystko w życiu zmienić bo coś starego spowodowało, że zachorowałam dlatego gotuję w/g książek z produktów nieprzetworzonych, naturalnych, dużo więcej odpoczywam, kupiłam sobie wymarzonego psa, przeprowadziłam się i jestem lepsza dla siebie bo tak trzeba.

Pozdrawiam
data: 2014.12.16
autor: 
Kochani, mała chwilka do zatrzymania się w Refleksji :))
data: 2014.12.16
autor: Anna Ciesielska
Miśka, ja tez miałam dylemat odnośnie tego czy słodzimy miodem w trakcie czy po ugotowaniu... Pijemy jednak codziennie - małe zbożówkę z okruszkiem normalnej, ja zwykłą/dorosłą, robię to tak: na ok 1 szklankę wrzątku wrzucam pół torebki anatola (bądź innej zbożowej jeśli masz dostęp, NIE instant!) dodaje szczyptę normalnej, potem w słodkim słodzę odrobiną miodu (z różnych źródeł wiem, że miód traci swoje właściwości w gotującej się wodzie, dlatego miałam rozterki czy dobrze robię..? jak coś dziewczyny - korygujcie proszę :) po miodku leci cynamon (szczypta) potem imbir (szczypta) czasem ze dwa goździki na koniec rzucę, bo lubię ten aromat :) Sobie i mężowi gotuje dokładnie tak samo ale "dorosłą" kawę, w ostrym daje czasami kardamon, goździki, gałkę muszkatołową - zależy co mam pod ręką i na co mamy ochotę. Ściszam gaz i pozwalam pomrugać ze 2 minutki, potem do kubeczków i chlup :)Zarówno ja jak i dzieci pijemy po dwa kubasy dziennie - rano na czczo, staramy się do 8.00 mieć ją już z głowy i potem po południu do 16.00 drugi kubeczek. Uwielbiamy ją a w słabych - kaszlowych momentach ratuje nam życie :)
data: 2014.12.16
autor: Monika mama Jagódki
Witam! Proszę podajcie dokładny przepis na poranną kawę zbożową, bo chyba coś źle robię... Szukałam na forum ale dokładnego przepisu niestety nie udało mi się znaleźć... Rozumiem, ze można ją spokojnie pić codziennie? Z góry dziękuję za pomoc :) Pozdrawiam
data: 2014.12.16
autor: Miśka
Hej Wszystkim;)
Dzwoniłam wczoraj do Pani Ani, której serdecznie dziękuję za poświęcony czas;) I cóz, poza tym, że mam przyblokowaną wątrobę i muszę ostrożnie z mięsem to Małej też ją przyblokowałam cielęciną i wołowiną w nadmiarze, i teraz trzeba z nimi ostrożnie. Więc zupki, zupki, i...zupki. I oczywiście CIERPLIWOŚĆ - co nie jest moją mocną stroną.
A wątroba ma się nieco lepiej.

Sylwia i Dorota - dzięki wielkie za rady! Dziś ugotowałam sobie tego fenkuła, i był bardzo spoko.
Pozdrawiam ciepło,
data: 2014.12.16
autor: Marlena
Dzień dobry Pani Aniu. Bardzo dziękuję za poradę. Zrobiłam miód pokrzywowy i zajadam. Jak tylko znajdę chwile to napiszę coś więcej. Nadal mam problem z uczuciem pełności żołądka, odbijaniem, bekaniem. Natomiast jelita zachowują się wzorcowo.Pierś mnie nie boli ale czuję czasem ból, jakby w środku piersi i zawsze w nocy, nie wiem o której godzinie, muszę zaobserwować.
data: 2014.12.16
autor: aszkah
Danusiu, ja wiem ze za nabial na PP "idzie sie do piekla". Po roku religijnego rezimu zaczelam odpuszczac swoje kajdanki aby wymienic je na bardziej swiadome I glebiej rozumiane zasady. To byl jeden z etapow.
Wracajac do tematu - biale plamki mialam od zawsze. Moja siostra mowi ze tez jej sie zdarzaly, ale w duzo mniejszym nasileniu. Ten wysyp bialych plamek jakis czas trwal. Nie pamietam niestety jak dlugo. Moje cialo nadal przepracowuje rozne objawy z mojego zycia.
Pozdrawiam
data: 2014.12.16
autor: Mama Ineczki
Miodkowo, o ile mnie pamięć nie myli, wiele lat temu w poradni językowej PWN prof. Bańko "zezwolił" na używanie obu form, chociaż debata trwa i pewnie trwać będzie. Na marginesie, odmiana nie ma tu wiele do rzeczy, raczej końcówka rzeczownika i jego łacińskie pochodzenie - tak żeby mieć juz zupełny porządek.
data: 2014.12.16
autor: Forumowiczka od zarania forów:)
Bezimienna, smak następny niszczy, niweluje, pomniejsza smak poprzedni. Zadziałaj smakiem ostrym, przyprawami,fenkułem, cebulą, ryżem. Pozdrawiam.
data: 2014.12.16
autor: Zenek
A ja tak gwoli porządku nie tylko w garach. Słowo forum odmienia się tak jak muzeum, więc jego uczestnicy to forowicze,pozdrawiam
data: 2014.12.16
autor: Miodkowa
Mamo Ineczki, :) ja jestem totalną przeciwniczką mleka od wielu lat i u nas w ogóle nie gości na stole, ale czasami gdzieś jakieś mleko w proszku w ciasteczku może się zdarzyć (chociaż ja mam fioła na punkcie sprawdzania etykiet i tego co jest w danym słodyczu ;). Te plamki rzeczywiście pojawiły się u mnie i dwójki moich szkolnych dzieci, jak przeszliśmy na pp. Nie ma ich dużo 2 - 3 na 10 palców u rąk. Tak coś mi się kojarzy, że czegoś brakuje, albo jest za dużo w organiźmie... czyżby wapnia? Jemy dużo zup, na kościo-mięsach i może się to wszystko źle wchłania, a może rzeczywiście coś się "wyrzuca". Nie wiem.
data: 2014.12.16
autor: Danusia
Zablokowała mnie jedna z zup zimowych. Podejrzewam, że dodany słodki ziemniak był jednak ZA DUŻY! Czy ma ktoś pomysł jak taką zupę odratować?
Ika - wątróbki cielęcej nie dane mi było w życiu kosztować, jednak drobiowa nauczyła mnie, że nie lubi być zbyt długo na ogniu, oraz że soli się ją pod koniec przygotowywania (czyli nie za wcześnie) - w przeciwnym razie twardnieje właśnie. Może wątroba cielęca ma zbliżone upodobania ;)?
data: 2014.12.16
autor: 
Mi jedna Pani doktor piecioprzemianowa w Bialymstoku powiedziala patrzac na moje biale plamki na paznokciach ze to nieszczelne jelita. Jej wiedza o PP jest duza, ale przekonalam sie ze plytsza i bardziej "krotkowzroczna" niz to Nasza Szefowa wyklada.
Moje plamki pojawiaja sie jak zjem cos z produktami mlecznymi: ostatnie slady mam po przepysznym canoli (wloskie rurki z kremem) zaserwowanymi na chrzcinach.
Jak przeszlam na PP to obsypalo mi paznokcie tymi plamkami - tak jakby organizm chcial to wszystko wyrzucic. Nawet na paznokciu duzego palucha u nogi mi wyszla biala plamka. Smiem przypuszczac ze biale plamki to faktycznie reakcja jakiegos organu(watroby?), ale produktem wyzwalajacym moze byc cokolwiek.,
Pozdrawiam
data: 2014.12.16
autor: Mama Ineczki
Dziewczyny, białe plamki na paznokciach.... od czego to może być?
data: 2014.12.16
autor: Danusia
Witam Forumowiczów!
Zrobiłam odkrycie...w Poznaniu trafiłam na restaurację piecioprzemianową, jest tam pysznie, kolorowo i bardzo klimatycznie, jest na ul. Taczaka 23/1 nazywa się "Dom Pięciu Smaków". Ciekawe jak oceniłaby ją nasza Szefowa - a może już tam była ?
Pozdrawiam Pania Anię i Forum.
Hortensja
data: 2014.12.16
autor: Hortensja
Marta ja też byłam u Pani Kasi Pokrywki i potwierdzam że jest bardzo uważna i poświęca dużo czasu twoim problemom.Dodatkowym atutem jest to że zna pp i bardzo popiera to żywienie:)
data: 2014.12.15
autor: Dorota z Wrocławia
Dziewczyny, zrobiłam wątróbkę cielęcą z FS. Sos wyszedł pyszny a wątróbka twarda. Czy któraś w Was ma sprawdzony sposób na przygotowanie wątróbki tak aby była miękka?
data: 2014.12.15
autor: Ika
MARTO, ja polecam Ci we Wrocławiu Kasię Pokrywkę. Chodziłam też do Maćka Brzezińskiego (polecanego poniżej) i mam porównanie. Wg mnie ona więcej poświęca Ci czasu. On poświęca Ci 5 min. a ona tyle ile potrzebujesz. Oczywiście bez przesady ;) Namiary na nią znajdziesz na jej str. http://akupunktura.wroclaw.pl/. Pozdrawiam
data: 2014.12.15
autor: Iwona
Witam,
choruję na endometriozę, czy któraś z Pań na tę przypadłość stosowała zioło o nazwie niepokalanek.
Jeśli tak, proszę się odezwać.
Z tego co wyczytałam w sieci jest on skuteczny, ale ważna jest dawka, gdyż za mała dawka, wpływa jeszcze bardziej na produkcję estrogenów.
Pozdrawiam Panią Anię i całe Forum
data: 2014.12.15
autor: Justyna
Moniko u nas synek też tak reaguje-teraz już coraz mniej ale kiedyś za każdym razem była jazda prez 3 doby.Pomaga kawa,imbirówka,pure ziemniaczane,kilerka i spokój:)świsty mogą jeszcze być jakiś czas. Dawaj do picia tlai lub tlaci,imbirówka 2-3 razy dziennie i powinno być ok. My ostatni taki atak mieliśmy po za dużej ilości produktów kukurydzianych. Makaron kukurydziany,polenta na rosole,kukurydza z puszki do obiadu i przyplątały się jeszcze chrupki kukurydziane od cioci dodane do zupy-w przeciągu tygodnia dały opłakany efekt. Do tego jeszcze dowaliłam chlebem z miodem i ataczek na całego. No cóż...mamunia chciała dogodzić tym co synek lubi najbardziej i przesadziła:/

Marlena no jak kawa nie smakuje to na razie odstaw.Rano napij się tlaci,a fenkuł kroisz, wrzucasz do małej ilości wrzątku z kurkumą i imbirem do tego sól gotujesz do miękkości kropisz cytryną,troszkę kurkumy,masła,pieprzu i już:) ma smakować
data: 2014.12.15
autor: Dorota z Wrocławia
marlena, jeżeli na kawę nie masz ochoty to nie miej, dopóki ochota nie wróci. Jeśli mięso nie wchodzi, możesz sos jeść. Mysle, ze to dość szybko minie. Co do ziemniaków i candidy to raczej powinnaś zapytać pani Anny. Mi polenta nie wchodziła i nie wchodzi, poza tym dla grupy 0 kukurydza nie jest polecana. Można, ale z rzadka.
Marlena, ja wciąż przewalam, z nadgorliwości i z tego, że chce wciąż lepiej, choć jest dobrze...
Pozdrawiam ☺
data: 2014.12.15
autor: Sylwia V.
Hej Dziewczyny,
córcia przeszła niedawno zapalenie oskrzeli z dusznościami. Pierwszy raz dałam radę bez leków wziewnych - sterydów, noce miałam z głowy bo noszenie, tulenie, podawanie naszej kawki. Po kilku dniach duszności minęły, kaszel zaczął się mokrzyć, pięknie odrywać. I tak było ok tydzień temu, teraz jest już "prawie" super ale świsty i furkoty, gdzieś głęboko - podejrzewam, że w płucach zostały - słychać je szczególnie jak śpi na wydechu. Poczytałam forum i dotarłam do postów Magdy Kaspianowej, która pisze, że te furkoty to nic innego jak śluz, który tylko czeka na wyrzucenie na zewnątrz i że kaszel i świsty mogą trwać nawet i miesiąc... Jagódka jest pogodna, ma apetyt - z pozoru zdrowe dziecko, tylko te "głębokie świsty" mnie niepokoją... Dziewczyny, uspokójcie mnie proszę.... Mam nadzieje, że to dziadostwo samo przejdzie z czasem, że mała tylko się oczyszcza...
data: 2014.12.14
autor: Monika mama Jagódki
Hej Dziewczyny,

Dzięki za rady!
Bez mięsa nie mogę żyć, natomiast nie wiem, jak z nim teraz- tzn., ile mogę go jeść, gdy przyblokowałam sobie wątrobę? Podobnie z tą kawą, która normalnie bardzo mi smakuje, teraz nie smakuje mi w ogóle. To może lepiej poczekać, aż wątroba się uspokoi?

Z zupami zdążyłam już zauważyć, że faktycznie tym bez mięsa brakuje esencji i nie nawilżają.
Natomiast sporo rozjaśniłyście mi z komponowaniem obiadów, i zresztą jest to bardzo logiczne.
Poza tym, to chyba jestem tym cięższym przypadkiem 'swieżaka', i ewidentnie mam problem ze skrajnościami - o ironio - ujawnia się to też właśnie w kuchni zrównoważonej..Albo wszystko opierałam na krowie, albo na jaglaku, jak już go dorwałam (choć przyznam, że to z czystej chytrości, bo ubóstwiam jagnięcinę z przepisów Pani Ani).

Za wpisy forumowe Fox Indii,Magdy Kaspianowej,Joanny Mamasik się wzięłam, choć wolniutko mi to idzie.

Polenta i wszystko, co kukurydziane, u mnie odpada. Z ziemniakami też muszę uważać,ze względu na tę zbandyciałą kandydę... A podpowiedzcie mi proszę, czy do obiadu mogę przyrządzić puree z dyni podstawiając dynię w miejsce ziemniaka? I gdzieś na forum przeczytałam o fenkule z wody z cytrynką. Czy mogłybyście mi podpowiedzieć, jak go przyrządzić?

Mimo, że jestem całkowicie świadoma tego, że Małą sypie i będzie sypać, bo organizm się oczyszcza, to gdy przyblokowałam sobie wątrobiaka,i zobaczyłam, że ma zaśluzowany język, spanikowałam, że to przez moje rażące błędy w sztuce...
A emocje...staram się bardzo trzymać je na wodzy, ale czasami puszczają - zresztą w tym samym czasie, co wątroba.
data: 2014.12.14
autor: Marlena
Marlena, czy możesz mi wyjaśnić z jakiego powodu nie chcesz jeść mięsa, szczególnie, że jesteś grupa krwi 0? Dla Ciebie rosol, to rosol wolowo-indyczy z FS. Wszystkie zupy, które jesz powinny być na mięsku z kawałeczkiem kości, nawet skromnym, inaczej się nie nawilżasz, a Ty szczególnie tego potrzebujesz, bo dziecko z Ciebie ciągnie... i nie ma znaczenia czy zima czy lato. W zimie jemy mięsa więcej, ale zupy są zawsze na kości. Poza tym drugie dania, które jadłas to były totalne monosmaki gorzkie. Dlatego zablokowałas watrobe. Przykładowo, jeżeli masz pieczona jagniecina, do tego ziemniaki i buraczki na cieplo, albo Marchewka z niewielką ilością groszku. Jeżeli masz jagniecine jako gulasz w sosie, to mogą być ziemniaki, albo ryż, por na cieplo. Jak komponować posiłki jest przy końcu książki pierwszej, po tabelach. Jeżeli zupy gotujemy na jagniecinie, możesz mieć klopsy wołowe czy cielęcina na obiad, zrównoważ to ostra bądź słona jarzynowa. Możesz jeść zupy zimowe z fasola mi, ale fasoli dajesz ze 2 lyzki i obserwuj siebie i dziecko. Uważaj na buraczki, bo są wychladzajaca, a cykoria to już jest bardzo zimna i to nie jest warzywo na zimę, szczególnie dla matki karmiącej. Jeżeli czegoś nie wiesz, albo nie jesteś pewna to pisz albo dzwon do pani Anny. Pozdrawiam ☺☺☺
data: 2014.12.14
autor: Sylwia V.
Marlena kawy nie odstawiaj(jak dzwonisz do Pani Ani to jej słuchaj) Rano kawa z miodem ale niedużo tak żeby smakowała a nie była ulepkiem,potem owsianka,też nisłodka(można i bez miodu tylko trzeba dobrze dosmakować. Po godzinie zupa na jagniaku(porowa,dyniowa,kartoflanka,zimówki-malutko fasolowych,do 2 łyżek),rosoł raz w tygodniu,potem możesz zrobić z niego zupy,zaciągnąć kaszą-przepisy w refleksjach i filozofii smaku,cykoria w odstawkę,mięcho cielęce leczy i daje ci siłę do działania:)-nie odstawiaj.zupy,zupy,zupy i gulasze z ziemniakami,kaszą gryczaną,polentą.Z warzyw dynia,fenkuł,por,cebula czosnek czasami fasolka szparagowa(mało).
Jesteś na początku pp,organizm będzie się czyścił i na początku będzie większy wysyp,potem będzie lepiej. Kąp dziecko i siebie w ostrożeniu i spokojnie gotuj,pij imbirówkę,zadzwoń jeszcze raz do Pani Ani jeśli czujesz niepewność i poczytaj jeszcze raz książki,początkowe wpisy forumowe Fox Indii,Magdy Kaspianowej,Joanny Mamasik.Ja też karmię teraz piersią,nasza dieta jest mocno ograniczona ale nie wolno przesadzać z eliminacją. Dyscyplina na 200%(emocjonalna też;),ulubiona muzyka na full i do garów;)Powodzonka
data: 2014.12.14
autor: Dorota z Wrocławia
Hej Wszystkim,
Pomóżcie mi, proszę, w następującej kwestii:

Na PP jestem od dwóch miesięcy, ponieważ u córki pojawiły się zmiany skórne. Po badaniach kupy wyszła też candida…;/ Oczywiście w czasie ciąży było mnóstwo błędów żywieniowych, a po porodzie, byłam tak skupiona na tym, żeby wyprodukować wystarczająco dużo pokarmu dla mojego Pochłonka, że objadałam się wołowiną i cielęciną, i to głównie smażoną (wstydzę się swojej niewiedzy w temacie karmienia bardzo…) pewnego dnia Zuzię wysypało na skórze.
Gdy przeszłam na PP nie wystrzegłam się niestety błędów - jadłam głównie puree z ziemniaków, zupy i owsianka na sniadanie, praktycznie nie jadłam mięsa, ale niestety nie umiałam odmówić niedzielnych obiadów u teściowej (było mi głupio po prostu). Oczywiście nabiał, słodycze i chleb odstawiłam od razu. Po miesiącu sporadycznego jedzenia mięsa, a jedzenia zup i owsianki wysypka się powiększała, ale buzia była gładziutka i skóra się wygładziła.
Potem znów zaczęłam jeść mięso (ale tylko gulasze i pulpety z wołowiny i cielęciny) i stan skóry zaczął się pogarszać. Obiadki u teściowej z indykiem też nie pomogły. Oczywiście dzwoniłam też do Pani Ani, i okazało się m.in, że za mało przyprawiam (także mam dobrą nauczkę). Na candidę dostałam też zalecenia: więcej gorzkiego i ostrego (jagnięcina, kasza gryczana, poranna kawa). A że mamy zimę, to zupy miksowane też gotowałam na mięsku z kością. I po tygodniu jedzenia owsianki na siadanie, zupek na mięsku dwa razy dziennie, rosołku (wołowo-drobiowy FZ)raz w tygodniu, jagnięciny+kasza gyczana+duszona cykoria lub sama kasza gryczana/kaszoryż+cykoria i od czasu do czasu chlebek waza z pasztetem z mięsa porosołowego, ja mam zastój wątroby (zaczęło się od kwaśnego smaku w ustach, potem bóle głowy, mięśni i atak grypy jelitowej w nocy, język obłoży śluzem), a skóra córki jest w makabrycznym stanie: cała wysuszona, mega ciemieniucha, plamy z wysiękami na całym ciele i buzi, język również obłożony nalotem. I pewnie córka ma zastój już od pierwszego razu, gdy ją tak sypnęło.
O tym, jak się czuję, gdy widzę, jak Zuzia się męczy i drapie (przez moje błędy), nie będę się rozpisywać. Wsparcie ze strony rodziny żadne: mąż sugeruję sztuczny pokarm, teściowa (w dobrej intencji, ale chce mnie karmić kurczakiem)ale tu umiem już odmawiać, a mama tylko narzeka, że źle się czuje po moich zupach i żebym mniej przypraw dawała (uległam jej raz, i dostałam słuszny opr od Pani Ani).
Ale dalej jestem przekonana, że gotowanie według PP, Pani Ani i Wasza pomoc oraz moja determinacja, wyprowadzą i mnie i Zuzie na zdrowy tor!!!
To, co już zrobiłam:
Przewertowałam forum pod kątem zastoju wątroby i candidy. Odstawiłam kawę, piję imbirówkę po posilku, zero mięsa na obiad i popijam miksowanki (daję troszkę więcej cytryny niż w przepisach)z filozofii zdrowia.

Chciałam zapytać, jak jeszcze mogę sobie pomóc przy zastoju wątroby i jaką strategię jedzeniową przyjąć na najbliższy czas. Karmię Zuzię piersią, muszę jeść mięso choć czasami, inaczej padnę (grupa krwi 0). Poza tym, czuję się chudo...

Dodam, że wcześniej najbardziej przerażała mnie candida, teraz wiem, że jeśli wątroba będzie dobrze pracować, śledziona też będzie prawidłowo działać i rozprawi się z tymi małymi potworkami.. Owszem, przy candidzie więcej gorzkich i ostrych ‘dań’, ale puree ziemniaczka od czasu do czasu la równowagi również. Poprawcie mnie, jeśli jestem w błędzie.

@Marta, Tobie PP-owe raczkowanie wychodzi, dzięki Bogu, dużo lepiej!!! Trzymam kciuki za radosne rozwiązanie i jeszcze bardziej fantastyczny czas, który już niedługo u Was się nastanie;)))
data: 2014.12.14
autor: Marlena
Kobietki, czy macie jakieś pomysły na dania świąteczne dla ciężarnej? Mam na myśli głównie sałatki i inne przystawki. Proszę o Wasze pomysły bo nie mam weny :-(
data: 2014.12.14
autor: Mama Kacpra
Witaj we Wrocławiu jest dr Brzezicki , przyjmuje ( lub przyjmował - ostatni raz korzystałam 5 lat temu ) na ul Trzemeskiej tel 602 706 446 . Polecam + dieta + toaleta zatok solą morską ( porządne przepłukanie ) + ciepło , ale tylko na drożne zatoki .
data: 2014.12.13
autor: ankak
Bardzo mnie zainteresował sposób leczenia akupunkturą bardzo proszę o namiary do dobrego lekarza we wrocławiu- mój problem to zatoki. Teraz jestem pi operacji nosa i zatok ale niestety źle się to wszystko goi. Gotuje w pp od onad pół roku. Niestety jeszcze na kuchence ale mąż obiecuje że zmienimy na gaz dla nas to większy koszt bo musimy całą instalację zmienić na gaz.pozdrawiam wszystkich którzy mają okropne problemy z zatokami, naprawdę nie mam już chyba siły żeby więcej pisać i mieć lepszy nastrój.
data: 2014.12.13
autor: Marta
Kochani, jeszcze raz ryby w Refleksjach :))
data: 2014.12.11
autor: Anna Ciesielska
Marta, kiedy urodziłam i juz mały był w domu stałam się na parę miesięcy otworem gebowym , a dalej zamiast żołądka była "czarna dziura" ta kosmiczna oczywiście, bez dna... Mogłam jeść w kolko i na okrągło, bo dziecko nadrabialo i tak przybieralo , że pielęgniarka przychodząca co tydzień ważyć gagatka miała zazwyczaj oczy jak spodki. Młody zarl jak dziki dzień i noc, a ja wyglądała jak zombie. Na miesiąc miałam tutaj mamę, ona mi gotowała, niestety nie bylam zbyt czują, bo przemęczenia i tylek mnie wciąż bolał bo bez przeciwbólowych i polykalam wszystko jak leci. Moja mama ma coś do ziemniaków i zaczęła gotowac dużo ryżu i kaszy jeczmiennej. Po 2 tygodniach maluch dostał "wiatry", nie kolki. Miał wzdety brzuszek, a system trawienny nie był na tyle dojrzały aby puścić baka. Jedzenie było zbyt wysuszajace , ciezkostrawne i źle zrównoważone, to ja niedopilnowalam. Był telefon do pani Anny i "wiatry"jak je tutaj zwa po paru tygodniach ustąpiły...Mysle, ze ryż i kasza jeczmienna w dużych ilościach nie idą w parze, plus ryż nie jest zbyt jesienny.
Danusia, małe conieco dla siebie, zawsze poprawia kobiecie samopoczucie
data: 2014.12.11
autor: Sylwia V.
Marta, z dziadkami nie wygrasz ;), nie możemy walczyć. Jeśli w domu będą inne smaki, to dzieci powolutku (ale bardzo wolno) przejdą na twoją kuchnię. Moje za jabłkami piszczały, a po 4 miesiącach nie pamiętają, że są takie owoce. Chyba że ... są u dziadków, którzy wtykają im po kawałeczku jabłuszka. Ja już się tym nie przejmuję. Cały tydzień jedzą pp jedzenie i jak czasami coś tam jeszcze skubną - trudno (u nas jest to raz na 2-3 miesiące, wizyty zostały świadomie ukrócone, ponieważ dziadkowie w żaden sposób nie akceptowali i nie brali pod uwagę naszych próśb odnośnie jedzenia.... słodycze lały się strumieniem) nerwy cię zjedzą jak będziesz się tym przejmowała. A dziecku wytłumacz, że teraz jest zima, a owoce są kwaśne i zimne, a brzuszek lubi ciepło... takie tam "bajki". Dzieci bardzo ufają rodzicom, tylko nam się wydaje, że nie słuchają. Sylwia V dzięki za wsparcie. Te natrętne myśli są jak jakieś choróbsko. A z zakupami, to trafiłaś w sedno :). Kupiłam sobie czerwony golf, (czytaj bluzka ;). Uściski
data: 2014.12.11
autor: Danusia
Marta, musisz peklowac w sloiki wiec... Mój mąż gotuje tylko inaczej, ale dostał wskazówki i gotowal po mojemu i o tyle było łatwiej, ale takie mi herbatki tlaci przynosił intensywne, że włosy trochę stawały dęba, cóż ja przeżyłam, dziecko też ☺ Raz skusilam się na szpitalny catering i było mocno ble... coś co mialo być fajne z nazwy nie miało smaku ani zapachu, chociaz wyglądało tak jak miało wyglądać... Będzie dobrze.. ☺☺☺
data: 2014.12.11
autor: Sylwia V.
Sylwia V.
Czy mogłabyś określić proszę co to znaczy przewaliłam z ryżem i kaszą. Dedukuję, że Cię wysuszyło, czy jak? i jak to się miało we wrześniu. Mogę Cie prosić o wyjaśnienie co się działo, tak na przyszłość, żebym 5P slang rozumiała :)

Dzięki
data: 2014.12.11
autor: Marta
..poprzedni wpis jest mój

Marta
data: 2014.12.11
autor: Marta
Dziewczyny bardzo dziękuje za odzew i wskazówki. Z tymi fasolówkami to będę ostrożna zwłaszcza, że w większości zjada ze mną pierwsza córcia 4,5l. I tak rosół z kaszą i purre z marchewką to u nas hity nie do przebicia. Kartoflanką też nie gardzimy, chociaż wczoraj zrobiłam krem na rosole z marchewką ziemniakiem cebulą i czosnkiem, który idealnie wpasował się w aure na zewnątrz, spadł pierwszy śnieg, 2 kubeczki w ciągu dnia a ja w 9msc mogłam góry przenosić :) po południu dostałam takiego strzała energi, że bez problemu zniosłam towarzystwo 5 czterolatków w domu, piekąc im pyszne 5P gofry....Ciocia te gofry są super!!!! nic lepszego nie mogłam usłyszeć od ferajny. Dzieci są niesamowite, a najbardziej ich prawdziwa szczerość, jak to mnie ładuje.

Sylwia V.
Jeżeli chodzi o szpital, to miałam okazję pobyc 2 tyg temu na 12h obserwacji bo trochę się fizycznie przeforsowałam, trafiłam na oddział w sobote ok 19 a po porannym KTG jak lekarz stwierdził, że skórczów nie ma, wypisałam się na własne życzenie jak tylko zoabczyłam \"piekną\" gróbą parówe z 2 kromkami posmarowanymi margaryną, oczywiście najtańszego bialego pompowanego pieczywa. Zwiałam do domu i od razu zabrałam się za duszenie cebuli do jajecznicy...to było to. Niestety mieszkam w małym mieście i rest. hinduskiej brak, najbliższa w Poznaniu lub Zielonej Górze, a ja po środku :/ za to ze 3 turasów :) ale tam oproćz pizzy niestety nic ciekawego nie ma, a i sama pizza po porodzie odpada. Zmykam zaraz po świeży rostbeff i kości na rosołek, ogarnę 5 litrów i podziele na czysty oraz kremy, do tego owsianka i mąż będzie mógł dowozić, co bym połowy lodówki nie musiała ze sobą brać.
Liczę, że wszystko pójdzie sprawnie i po 2 dobach wrócimy z dzidziusiem do domku.

Marleno,
ja też raczkuję, bo co to od września, ale cieszę, się że przypadło to na ten okres, bo gdy przestałam pracować miałam w końcu czas, żeby ze skupieniem podejść do tematu. Książki wertuję, czytam, za każdym razem am wrażenie, że coraz więcej do mnie dociera. Do Pani Ani dzwoniłam tylko 2 razy żeby poratować się w sprawie zapalenia krtani u córki i potem przeziębienia. Jeżeli chodzi o alergie, cóż, ja się zorientowałam w zeszłym roku w grudniu, że coś jest nie tak u Nataszy, oczywiście zrobiłyśmy testy, które obecnie i tak są schowane w szufladzie. Dajemy rade, chociaż ręce opadają jak widzę minę teściowej lub nawet mojej kochanej mamy na moje sugestie, gdy dziecko zostaje na weekend. Mała lgnie do dziadków, z czego bardzo się cieszę, ale szafeczki z cukiereczkami, ciasteczkami i lizaczkami to bym...no wiecie co!!!


Pozdrawiam Was
data: 2014.12.11
autor: 
Irlandia, to nie ma znaczenia czy zupa nawet na rosole jest, ma znaczenie ile my dajemy fasoli. Masz malutkie dzieci jeszcze, mój ma 4 lata i przeliczanie, że jeżeli dla dorosłego na na 3 litry wrzatku jest puszka fasoli bez zalewy, to dla malucha może być jedna łyżka. Teraz jak patrze jak ja przewalilam, to zawsze mi się przypomina jak kiedyś pani Anna mi powiedziała, że ja gotuje dla małego dziecka a nie drwala... Mysle, ze lepiej jest mniej niż za dużo, bo potem jest kuku. Zaczynać od malutkich porcji, zwiększać i obserwować, ale czujnie. A to trudne, bo jest potrzebna uważnosc, ja widziałam, że od około tygodnia coś się świeci, ale zignorowalam to. Karmienie dzieci wymaga uwagi i ostrożności, nam dużym jest łatwiej, wydmuchamy nos, walniemy imbirowke taka, że ledwie przelkniemy czy coś tam innego, a taki maluch zalatwiony przez mamusie czy tatusia, w dobrej wierze zresztą się potem buja z gilami w nosie i kaszlem aż się dach unosi... Nie sek w tym aby się biczowac, ale żeby myśleć i zapobiegać... Ach, czego i sobie życzę...
Danusia, bedzie dobrze, zrób sobie imbirowke, i obejrzyj komedie, a może też czas z kuchni wyjść i iść na spacer i za prezentami popatrzeć dla siebie tez? ☺☺☺ Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.12.10
autor: Sylwia V.
Ja tez zauwazylam ze zupy z duza iloscia fasoli nawet na rosole nie sprzyjaja moim dzieciom (3 i 5 lat) i z kasza jeczmienna tez ostroznie, bo przyczynily sie do oslabienia moich dzieciakow i kataru.

Jakie argumenty trafiaja do waszych dzieci jak tlumaczycie czemu nie powinny jesc m.in jablek. Moj trzy latek chodzi do przedszkola i podjada jablka od swojego kolegi i tlumaczenia ze my owocow nie jemy nie trafia do niego. teraz sie rozchorowal i tlumacze mu ze jabuszka byly przyczyna. obawiam sie ze po powrocie znowu sytuacja sie powtorzy. corka 5 lat rozumie a z chlopcem trudniej. doradzcie jakie argumenty zadzialaly u was.
data: 2014.12.10
autor: irlandia
Witajcie, a ja dla odmiany mam "doła" żywieniowego... wkradł się bezsens gotowania pp'owego. Masakra. Zastanawiam się tylko czy gotując z takimi myślami, nie "zaszkodzę" jedzeniu, które gotuję. Wiem, że to przejdzie, ale tak sobie myślę, że dziewczyny, które spotykały się z panią Anią na cotygodniowe pogaduchy miały szczęście, bo na bieżąco rozwiewały się ich wątpliwości. Miałam Wam tego nie pisać, ale jakoś nie potrafię być z tym sama :). Z dobrych wieści... kaszel mojego dziecka jest malutki i ewidentnie to są zimne płuca i w ogóle cały organizm, katar, który miał codziennie rano w ilościach ogromnych jest już dużo mniejszy.... A mnie jakoś to nie pcha do przodu, tylko złapałam się na ogromne wątpliwości (które przezwyciężam myślą, że już nic lepszego nie ma od PP i w ogóle nie szukam innych rozwiązań). Czytam Forum, dzisiaj zacznę też czytać książki od początku. Kartoflanka gotuje się na gazie, a dla was uściski.
data: 2014.12.10
autor: Danusia
Aszkah proszę przedzwoń!
data: 2014.12.10
autor: Anna Ciesielska
Hej,

Dopiero zaczynam raczkować w PP (ratując córeczkę z opresji AZS i candidy), ale chciałam się podzielić z Wami moim spostrzeżeniem. Zamówiłam u Pani Ani w sklepiku kilka przypraw i jestem bardzo zadowolona! Po pierwsze znakomita jakość (pierwszy raz trafiłam na tak aromatyczny suszony imbir), po drugie bardzo duże torebeczki za małe pieniądze.
Pewnie nie odkryłam Ameryki, ale jeśli ktoś zastanawia się, gdzie kupować przyprawy, to te od Pani Ani są warte grzechu;)
Pozdro 600;)
data: 2014.12.10
autor: Marlena
Marto, ja byłam w szpitalu 7 dni, bo małego miałam na intensywnej. Mąż przynosił zupy gęste, kawę, herbatę, trochę mi gotowal według moich rozpisek, a w sytuacjach kryzysowych przynosił jedzenie z restauracji hinduskiej ;) Mleko było i było go mnóstwo... Ja karmiąc mlodego kiedy miał miesiąc przewalilam z ryżem i kasza jeczmienna, ale to był wrzesien/październik i jesień, cieplutka zresztą. Rozmawialam rano z pani Anna, bo mam zawirowanie u mlodego, wygląda na to, że byłam za szczodra sypiac mu fasolę do zup zimowych, trzeba ostroznie... Jak zaczniesz karmić masz bardzo uważać ile dajesz fasoli do zimowek , zaczynasz od malutko i obserwujesz dziecko. Kasze jeczmienna tez należy sobie darować... A odnośnie soczewicy, jest to bardzo indywidualne, u każdego może być inaczej, nie ma znaczenia czy soczewica czerwona czy zielona. Życzę szybkiego porodu i rzeki mleka.... ☺☺☺ Pozdrawiam.
data: 2014.12.10
autor: Sylwia V.
Marta a rosół to ten z filozofii smaku, na czas porodu lepsze zupy miksowane. Rosół jest super ale nie przesadzaj z nim. Raz, dwa razy w tyg . potem zupy.
Pozdrawiam
data: 2014.12.10
autor: Dorota z Wrocławia
Marta odpowiem z własnego doświadczenia. Karmię juz 6 miesiąc, podczas laktacji 200% dyscypliny. Zupy zimowe możesz do 2 razy dziennie tylko zacznij od małej ilości fasoli czy ciecierzycy. Nie wiem czy zaraz po porodzie można te zupki ale to pewnie Pani Ania dopowie:) A tak poza tym to co? Dużo zup,nawet co 2 godziny, różne wariacje rosolowe, gulasze, pieczenie,ziemniaki,kasze.Chleba niewiele i tylko do zupy lub owsianki.No i nasze herbatki oczywiście. Poczytaj posty moje, Fox Indii, Joanny mamasik, Sylwia V. Dużo ciekawych i przydatnych informacji znajdziesz:)
Pani Aniu czy soczewicy do zimowek tez można sypać? I czy to możliwe ze mi Alicja dostała kataru od za dużej ilości fasoli w zupach?
Próbuje właśnie dojść od czego ta woda z nosa,wprowadziłam jej owsianke i oprócz zup zimowych nic nowego nie dodałam do swojego menu. No chyba ze to przez zęby, żyć nam wszystkim czasem spokojnie nie dają. ,
Imbirko u mnie zimno z karku zniknęło. Zimowki działają jak złoto, a jak u ciebie? ?:)
Pozdawiam
data: 2014.12.09
autor: Dorota z Wrocławia
Kochani, w Refleksjach małe co nieco :))
data: 2014.12.09
autor: Anna Ciesielska
Od miesiąca zmagam się z niedyspozycją mojego ciała, zaczęło się od silnego kaszlu, częstego siusiania, kataru. Ratowałam się imbirówką i kawą z aspiryną. Po dwóch tygodniach refleksyjnego gotowania sprawa wydawała się być zażegnana . Rozsmakowywałam się w rosołach z kaszą krakowską, w pieczonej wołowinie. Wszystkie posiłki zajadałam ciepłe, za wyjątkiem kanapek do pracy. W mojej pp kuchni było jednak sporo przypadkowości i spontaniczności. Nie zawsze pory zjadanych posiłków były adekwatne do cyklu dobowego i rocznego. Zdarzały się pokusy słodyczowe, pogryzanie orzeszków, migdałów do kawki porannej popołudniowej. Jednocześnie w codzienności pojawiało się sporo stresu związanego z pracą zawodową, ale również związanych z przeżyciami mojej rodziny. Mimo obowiązków i trudności zdecydowałam się na fitness w pobliskim klubie. I tu bezpośrednia przyczyna moich aktualnych zmagań zdrowotnych. Zanim zaczęłam ćwiczyć i rozruszać się , rozgrzać mięśnie, to zmarzłam. Kilka takich chłodnych wizyt zakończyło się osłabieniem i ogromnym bólem gardła promieniującym na uszy. Do obecnej mojej kondycji przyczyniło się również wakacyjne szaleństwo, sporty wodne(wychłodzenie i przewianie), brak posiłków zrównoważonych latem.
Dzięki rozmowom z p. Anią udało mi się uporządkować moje szaleństwo kuchenne. Rano kawa z aspiryną, potem zupa zimowa lub jajecznica na cebuli, rzadziej owsianka ( teraz mi nie smakuje). Po śniadaniu imbirówka, TLI do popijania lub mała filiżanka kawki. Zupa zimowa między 14 a 15. Potem mała kawka z aspiryną, o 17 kilerka ( przepis w trzeciej książce), na kolację 19-20 zupa jarzynowa z kromką chleba. Włączyłam gimnastykę ale zaraz po porannej kawce, tak by pobudzić krążenie jeszcze przed śniadaniem. Gardziołko bolało okropnie i było tak spuchnięte, że nie mogłam przełykać, ból uszu był kłujący. Mimo tych dolegliwości cieszę się bardzo, że mam wpływ na swoje ciało, na to co zjadam i powolutku dochodzę do siebie. Świadomego gotowania życzę wszystkim forumowiczom. Pani Aniu, serdecznie dziękuję za pomoc.
data: 2014.12.09
autor: Małgosia
Witam Kobietki,
na PP zaczęłam się przestawiać we wrześniu br. dodam, że byłam wtedy w 6msc ciąży. Okropnie żąłuję, że na książki Pani Ani nie trafiłam wcześniej. Przyznam, że z racji ciąży nie mogę w pełni korzystać z pełnego wachlarza przepysznych przepisów, z wiadomych względów, część składników jest dla mnie nieodpowiednia, mimo to moja rodzinka tzn mąż i córcia lat 4,5 wcinają to co przyrządzam z zachwytem. Od lat jestem fanką kuchni hinduskiej, tajskiej i chińskiej, tak więc na szczęście różnorodność przypraw nie była mi obca, kurkuma, chilli, kmin i itp od dawna goszczą w mojej szafie z przyprawami. Dzięki poradom z książek Pani Ani, cały czas systematyzuje swoją wiedzę dot. gotowania wg 5P ale nie ukrywam, iż zdarzyły się momenty że chwyciłam za telefon do Pani Ani. Regularnie śledzę też forum. Wiele porad jest bardzo pomocnych, za co dziękuję Wam Dziewczęta/Kobiety zwłaszcza za te odnośnie zawirowań kaszlowo/katarowych u naszych pociech. Skupiłam się na przyczynach i sądzę, że jest to dobra droga, gdyż mamy grudzień a mój przedszkolak przechodzi ten okres bez większych turbulencji. Oczywiście udało mi się doświadczyć, co uważam za bdb lekcje, efekty moich błędów, braku dyscypliny, ale jak sama P.Ania pisze, gotuj babo, popełniaj błędy/ucz się i wyciągaj wnioski.
Najtrudniejsze przyznam jest to, jak ciężko wytłumaczyć 4-latkowi dlaczego tak a nie inaczej, dlaczego to, co do tej pory było \\\"teoretycznie\\\" ok już nagle nie jest i to tak tak z dnia na dzień. Zasady PP przyjęłam, na początku ciężko mi było przestawić myślenie na nowy tryb, bo przecież witaminy, nabiał, owoce, suróweczki itp....każda z Was to zapewne zna. Teraz po zaledwie kilku miesiącach widzę ile jest w filozofii PP prawdy.
Obecnie jestem już na tzw. ostatnich nogach i czekam na rozwiązanie. Owsianka w zapasie do szpitala ugotowana, pasztet z mięska porosołowego właśnie się dopieka, bo przecież coś trzeba w tym spzpitalu jeść a i mleka naprodukować :)
Pozostała kwestia rosołu.... moje pytanko brzmi, który rosół? Wołowo-drobiowy, czy na jesienne smutki czy ten z \\\"Filozofii Smaku\\\". Przygotowuję się do porodu naturalnego wiec wiem jaki wysiłek przede mną, czymś trzeba będzie uzupełnić spadek Czi po porodzie, z tego co wyczytałam to rosołek czysty do popijania będzie najlepszy do tego....czy może raczej z racji pory roku, jaką mamy lepiej przygotować sobie bulion wołowy silnie rozgrzewający z FZ, bardzo proszę o poradę tutaj....
Dodam, iż borykam się z lekką anemią, i odkąd skończyło się dojo trochę narzekam na sucha skórę dłoni i ud po bokach. Tutaj też proszę o wsparcie.

I została ostatnia rzecz, tak zachwalacie zupy zimowe....czy ja coś mogę dla siebie z tych przepisów uskutecznić aby wzmocnić nerki? Czy raczej definitywnie fasole odpadają na czas karmienia. Może zastąpić je czerwoną soczewicą? Proszę o wskazówki? Ewentualne porady jak przetrwać zimę na PP karmiąc maleństwo, abyśmy oboje byli z dokonanego przeze mnie świadomego wyboru zadowoleni.

Z góry dziękuję
Marta
data: 2014.12.09
autor: 
Macku, Twój organizm się nie odsluzowywuje tylko pora, o której kaszlesz wskazuje na osłabienie płuc. Zupy zimowe na jagniecinie w termos na delegacje, i to dwa razu dziennie... Pozdrawiam.
data: 2014.12.08
autor: Sylwia V.
Witam
Na pp od dwóch lat ale w 60 %. Czyli 40 procent tego co jem nie jest PP. Łuszczyca zaleczona do minimum kostek. Sporo jeżdżę w długie delegacje i nie mam jak sam sobie gotować. Będąc w hotelach czy restauracjach zawsze wybieram sie gdzieś gdzie podają chińszczyznę albo inne orientalne jedzenie. Szukam zestawów smaków i tak jak żyję:)
Mam pytanie: otóż od jakiegoś czasu budzę się w granicach 3-4 w nocy i wypluwam bardzo dużo białej flegmy.
Nie wiem czy to wychodzi z płuc czy z układu pokarmowego ale jest jej tak dużo że budząc się aż się dławię.
Czy ktoś wie co to jest od czego i może ktoś tam miał? Może tak intensywnie zaczął się organizm oczyszczać?
Proszę o jakieś info
data: 2014.12.07
autor: Maciek OLN
Dzień dobry. Dostałam słoik syropu z sosny od znajomego zielarza, poczytałam w internetach i zastanawiam się czy go wydać, czy zostawić, wydaje mi się, że kwaśny nie jest. Dostałam też słoik soku z czaneo bzu, ale ten w prezencie dostanie koleżanka eko-bezglutenowa-wegetarianka. Pozdrawiam!
data: 2014.12.07
autor: Aster
Elu z Centrum gotuj te zupki,ja je gotuję na wołowinie,cielaku lub jagnięcinie. Do porowej dodaję więcej przypraw. Od biedy,jak nie masz mięsa to możesz zrobić i bez niego:)Ale rzadko,zwłaszcza w zimie.Teraz mięcho jest nam bardzo potrzebne.
data: 2014.12.07
autor: Dorota z Wrocławia
Elu z Centrum, złocista miksowana z I książki jest pyszna na indyku. Nie będzie tam wtedy żadnego nadmiaru.
data: 2014.12.07
autor: Ika
Witam.Trochę się pogubiłam:skoro zupy mamy gotować na mięsie,to czy gotować te zupy miksowane z pierwszej książki?Ja je gotuję na mięsie np.wołowinie,nie wiem czy dobrze robię,czy to nie jest nadmiar smakowy?
data: 2014.12.07
autor: Ela z Centrum
Marcela bardzo dziękuje za podzielenie się Twoimi doświadczeniami z wyrywaniem ósemki Przydadzą się na pewno. Na razie odwlekłam termin o tydzień i wzmacniam się jedzeniem.
Pani Aniu zupy \\\\\\\"zimowe\\\\\\\" dają kopa. Wraca po nich chęć do życia. Na moje nerki działają rewelacyjnie. Synowi też wcina. Cud miód;-)Mieliśmy jeszcze trochę zawirować z dochodzeniem Dziecia po zastoju ale dałam radę.
\\\\\\\"Leczenie wg. zasad TCM polega na wyrównywaniu zaburzeń qi, przez osiąganie równowagi we wszystkich aspektach zgodnych z fenomenami tej medycyny. Te fenomeny to qi, pięć elementów, meridiany, zasada yin/yang.\\\\\\\" Czyli trzeba brać wszystko całościowo nie iść na skróty i łączyć jedzenie z ćwiczeniem, akupresurą itd.A w ogóle to naprawdę trzeba znaleźć dobrego specjalistę który będzie nastawiony na pomaganie nam a nie branie pieniędzy. Moja zaufana osoba powiedziała mi kiedyś że najpierw musze zrobić porządek ze swoimi emocjami wyciszyć się bo nie ma sensu mnie odblokowywać bo tylko sprawi mi większy ból.
ślę serdeczności dla pani Ani znad zimnego wilgotnego morza hej.
data: 2014.12.04
autor: Bombel
Elzbieto, tak nie zylysmy w tych czasach, wiec nie wiemy. Ale mamy literaturę, Henry James czy Edith Wharton, tak przykładowo oni mi przyszli do głowy, bo lubiłam ich czytać, ona pisali ze szczegółami jak się żyło w tamtych czasach. Szczególnie Edith jako kobieta pokazuje, jakie ograniczenia miała kobieta, jakim towarem była na rynku aranzowanych małżeństw, jak trudno było kobiecie się kształcić itd. Ona sama cierpiała na depresję, pomimo, że miała szansę się realizować i nieźle układało jej się w małżeństwie. Depresja i nerwice czy histerie były na porządku dziennym. Wracając do gorsetu, on nie tylko krepowal ruchy i utrudniał oddychanie przepona , on także trwałe deformowal sylwetke, kości, kręgosłup... W naszej teraźniejszości "noszenie" gorsetu to ciągnięcie schematu przez pokolenia czy od pokoleń. Mysle, ze może być ciężko go zdjąć. Pozdrawiam
data: 2014.12.04
autor: Sylwia V.
Wlasnie sie zastanawialam, czy taka zimowo/nerkowa zupe mozna by zrobic na rosole, no i prosze, mozna :) Dziekuje :) Tez chodze na akupunkture, 2 razy w miesiacu. Akupunkturzystka mowi, ze dobrze reaguje, czyli czi jeszcze krazy. W paru sprawach mi pomogla. Czasami mam jednak watpliwosci, czy ona aby wie o co chodzi, szczegolnie jak poleca jedzenie ogorkow i salaty, bo mam falszywy ogien (a mam, dzieki medycynie konwencjonalnej, ktora wypalila mi wszystkie plyny). W sprawach odzywiania jej nie slucham i robie swoje. Zupy zimowe rzadza :) Juz jest lepiej :)
data: 2014.12.04
autor: Basia z Bristolu
DanusiuA, z tym odbiorem mojego posta, to może jak z tym powiedzonkiem "Ooo ... patrz jak się krzywo uśmiecha !" ? Zastanawia mnie jakich słów i wyrażeń musiałabym użyć aby nie odczytała go Pani jako "czepialski" ? SylwioV ani Ty, ani ja nie żyłyśmy w tamtych czasach więc trudno zajmować stanowisko. Myślę, że gorsety wiele z nas wciąż nosi. Nakładają je nam własne matki, teściowe, nauczycielki, koleżanki w pracy, kościół, sąsiadki, szefowie, politycy, a przede wszystkim my same. Nie sztuką jest go zrzucić, sztuką jest go nosić tak aby nie krępował ruchów a sylwetce nadawał odpowiedni (długo zastanawiałam się jakiego użyć tutaj określenia, przecież nie mogę napisać kuszący, seksowny, powabny etc. ) kształt. Tak mi się wydaje, że każda krytyka nawet najlżejsza jest jak wsadzenie kija w mrowisko.
data: 2014.12.04
autor: Elżbieta z Krakowa
Pani Aniu, zupki zimowe proste i pyszne :) Zrobiłam tę z fenkułem i czerwoną fasolą ale na rosole i wyszło bardzo smacznie :) Dziękujemy!!
data: 2014.12.04
autor: Ewa S.
Pani Aniu, pewnie, że najlepiej kupować przyprawy w Pani sklepiku - są sprawdzone, wiarygodne, pachnące no i są ich słuszne porcje :) Jednakże przeszkodą w częstszym kupowaniu są koszty przesyłki - można za nie kupić parę porcji przyprawy, dlatego czekam, aż mi się uzbiera spore zapotrzebowanie, a w międzyczasie pojedyncze braki uzupełniam w sklepach zielarskich. Czy nie dałoby rady wprowadzić tańszych opłat za przesyłkę, np. z przedpłatą na konto, z dostawą do paczkomatu czy z osobistym odbiorem na poczcie? Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.12.04
autor: Kostka
Pani Elżbieto z Krakowa, a mnie się zdaje, że jeśli się chce kogoś zranić, to "ukwieconym" językiem, bardzo wyszukanym i kulturalnym można zrobić to równie dobrze, co - jak Pani określa - prymitywnym. Liczą się intencje i to "coś", co bije nawet ze słów pisanych: jad albo jego brak. I jeśli o to idzie, to Pani post, chociaż bardzo skądinąd kulturalny i językowo wręcz wzorcowy, odebrałam jako złośliwy, "czepialski", nieprzyjemny. Osobiście wolę te - jak to określiła Pani - prymitywne, za to płynące z serca.
data: 2014.12.04
autor: DanusiaA.
Mnie wbijanie igieł troszkę bolało. Miałam ich ok 30, na brzuchu,nogach i stopach. Do tego na pępka urządzono rozgrzewające brzuch. Dodatkowo Pani podgrzewala mi igły na stopach.Wywiad też przeprowadziła. Po zabiegu mam więcej energii,już nie padam na twarz o 19- tej. Zapewne poprawiły tez mój stan pyszne zimowe zupki, które zjadam w dużych ilosciach:)
data: 2014.12.04
autor: Dorota z Wrocławia
Elżbieto, to prawda, że jednych używanie wulgaryzmów nie będzie, innych trochę, a jeszcze innym uszy wiedna i uciekają... ☺ Zawsze uważam, że należy patrzeć na kontekst w jakim rzeczy się znajdują i tak samo jest z "brzydkim" określenia, a potem należy też się przypatrzec dokładnie sobie i zastanowić się bardzo poważnie, z jakiego powodu ja mam problem, a może to być juz znacznie bardziej skomplikowane niż tylko obrona "czystosci" języka. Poza tym tutaj nikt nie sądzę aby używał takich sformułowań co przecinek, myślę, że my używający porostu lubimy dosadnosc pewnych zwrotów w pewnych momentach, czasami też przeklac starczy siarczyscie jest niejako wentylem bezpieczeństwa i rozladowaniem emocji, a czasami też pozbycia się fasady typu zbyt duży Szacunek, do rzeczy czy osoby.... Mi stosunek do wulgaryzmów wiąże się nieodłącznie z grzecznoscia, a dla mnie to iście czasami w ekstremum społecznie akceptowalne, jak najbardziej. Zaś 150 lat temu to Forum jasne, że by wyglądało inaczej, pewnie nawet by go nie było, bo te 150 lat temu siedziałem zasznurowane w gorsety, nie mogąc prawie wziąć głębokiego oddechu, cierpiących powszechnie na koszmarne migreny i historię nerwice, spowodowane tym, że miejsce kobiety było wyraźnie określone i wara była przekroczyć linie wyznaczona odgórnie i wtedy naprawdę trzymanie "mordy w kubel" było norma, ale cenę placilysmy ogromną... Teraz trzymanie buzi na kłódkę naprawdę ma inny kontekst... Dywagacje rozczochrane z rana... Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.12.04
autor: Sylwia V.
Moje doświadczenie z akupunkturą też jest pozytywne. Chodzę do lekarki z Mongolii, która w swoim czasie uczyła akupunktury polskich lekarzy, m.in. z Centrum Leczenia Bólu w Wawie. Poszłam do niej z migreną, a ona sama mnie zbadała i zadecydowała o zabiegach. Na początku chodziłam 3x w tyg, potem 2x w tyg. Jak zeszłam do podtrzymującego 1x w tygodniu, to miałam regres z bólem głowy i wróciłam do 2x w tyg.A, i czasem moja lekarka robi mi masaż karku, szyi i uciska czaszkę. Co ciekawe, niekiedy mam tak "nabuzowaną" głowę, że potrafi sama wyskoczyć mi jakaś igła,która była wbita dość mocno (dosłownie czuję, jakby wewnętrzna siła wypychała tę igłe z głowy). Czasem, z któregoś miejsca mocno krwawię, co też jest pewnie oznaką nadmiaru. A igły mam wbijane w głowę, ręce, nogi, ale też w brzuch, w sumie 25-30 igieł (wcześniej polski lekarz wbijał tylko 10 igieł i bez brzucha). Z głową jest dużo dużo lepiej, ale jeszcze ból się pojawia, więc dalej obserwuję:) To tyle z mojego doświadczenia z akupunkturą. Pozdrawiam Panią A nię i całe Forum:):)
data: 2014.12.04
autor: Emka z Wawy
Jak to jest, że niektórych nie będzie drażnił zwrot "morda w kubeł", a innych tak ? Jedni nie lubią słów "żarcie, żryj, babo, chłopie etc.", inni nie zwracają na nie uwagi. Dlaczego ? Powodów jest kilka, pierwszy i najważniejszy - niestety upowszechnia się prymitywizm językowy, traktowanie z pogardą drugiego człowieka, poniżanie, dysklasyfikacja, aby tylko dotknąć, zranić, unicestwić. I na nic tutaj tłumaczenie, że z ust pana Tadzia to brzmi tak słodko, albo ja to tak lubię dosadnie ... Takie czasy. Akceptujemy coraz więcej prostych zachowań, aby nie powiedzieć prostackich. Wyobraźmy sobie nasze Forum 150 lat temu ... Nie przeszłoby mówiącemu przez gardło, a i pozwolenia wśród słuchających by nie miał. I szacunku nie zaznał ... :) Kolejny powód jest taki, że niektórym (na szczęście) pewne zwroty faktycznie nie kojarzą się źle. Ten kto spotykał się w życiu z osobą, która z założenia powinna być bliska, a mówiła "morda w kubeł" albo "żryj bez gadania" takie zwroty obojętnie nie przejdą. Wiadomo, każdy ma z sobą bagaż doświadczeń.
Osobiście jestem za pilnowaniem się z czystością, poprawnością języka. Tym bardziej w miejscu publicznym. Nie lubię wulgaryzmów, nie lubię prymitywizmów i zapożyczeń. W szczególności, ci którzy uważają, że już coś w życiu sobie uświadomili powinni zdać sobie sprawę, że świadomość, wiedza nie powinna być fragmentaryczna. Rozwój li tylko w dziedzinie kulinarnej jest dobry ale daleko mu do rozwoju ogólnego.
Tak więc pilnujmy się i twórzmy język życzliwości, sympatii a przede wszystkim szacunku dla człowieka.
data: 2014.12.04
autor: Elżbieta z Krakowa
Kasa mi się kończy, nie mam na to, nie mam na tamto, nie mam na owo... Samochód mi się zepsuł i już czwarty dzień "u doktora". A ja? No narzekam, i wpadłam też na dobre "w kanał" użalania się nad swoim parszywym losem. Po bezmyślnym ustawieniu paru pasjansów weszłam na Forum i... :) Pani Aniu, dzięki za "powściągnij się, morda w kubeł, cicho, spoko, jest ok". Dzięki po stokroć :) Już nie będę, jest jak jest - a wszystko przecież mija, złe dni też. Pozdrawiam i ściskam, ukłony dla Forum
data: 2014.12.04
autor: DanusiaA.
Dołożę słówko o akupunkturze: przeszło rok temu z powodu silnych bóli łokci tenisisty, ponieważ po sterydach było gorzej, poddałam się akupunkturze (u lekarza internisty z zawodu).Po 10 zabiegach nie było poprawy a mój wychłodzony organizm cierpiał dodatkowo boleści z powodu igieł.Lekarka-akupunkturka rozłożyła ręce i stwierdziła, że się żle odżywiam i wręczyła mi namiary na książkę jekiejś Anny Ciesielskiej. Nie tak od razu ją kupiłam, poboczyłam się trochę. Ale jak wzięłam się za gotowanie i po 3 miesiącach bóle łokciowe ulżyły, odważyłam się systematycznie kleić coraz mniejsze plastry HTZ (a mordowały mnie objawy menopauzy), po 6 m-cach brakło plastrów i tak już zostało . Rok temu zgłosiłam się na forum z tymi problemami. Pani Ania napisała wtedy do mnie, że jak się zdyscyplinuję to z tego wyjdę. Dziś meno-ok, łokcie-ok.i głowa otwarta na nowości. Ukłony dla Pani Ani.
data: 2014.12.04
autor: Dorcia
Czy przy chorej tarczycy i przyjmowaniu codziennie dawki leków hormonalnych można pic herbatki TLI oraz TLACI?
data: 2014.12.04
autor: Basia z Wwia
Sylwia V pięknie kwestię o akupunkturze ujęłas. Dziękuję Ci:) O akupresura też myślałam tyle że stwierdziłam (błędnie) że jak przywale od razu z grubej rury to będzie szybszy efekt (mój egol zaszalal). Akupresurzyste nawet mam sprawdzonego,bardzo dobrego,tyle że w Warszawie i czeka się do niego ok 4 miesiące. Terminy są na marzec. ja oczywiście w gorącej wodzie kapana, chciałam szybko, tu i teraz:/ No i mam za swoje.
Pani Aniu zupy pyszne, wyciągamy wszyscy z wielką ochotą:)
Pozdrawiam
data: 2014.12.04
autor: Dorota z Wrocławia
Nie wiem, czemu moj podpis się nie wygrał poprzednio.
Oczywiscie, ze moj akupunkturzysta mnie zbadał przed zabiegami, rożne zaskakujace rzeczy wyszły, trochę mnie zmartwiło, ale przelezalam przyszpilona do lezanki kilkanaście godzin i zaczęły się dziać dziwne rzeczy... Na początku w ogóle nie czułam igiel, co miało świadczyć do totalnym spadku Qi, ale dało radę - po jakimś czasie zaczęłam czuć przyjemne ciepło wokół tych szpileczek. Ogólnie odczuwam znaczną poprawę samopoczucia - moze właśnie dlatego tak bardzo odczuwalna, ze energia pełzła juz powoli z pięt w stronę śródstopia. Tak więc wydaje mi się, że da się leczyć akupunkturą nawet tak zdolowanych energetycznie, ale myślę, że do tego trzeba głębokiej wiedzy wbijającego.
Na masaż stop chodzę raz w miesiacu lub raz na trzy tygodnie. Nie sprawia mi on żadnej przyjemności, jest bolesny, chociaż potem stopy sa miło rozluźnione i lekkie. Traktuje to jak pójście na zabieg i tyle.
data: 2014.12.04
autor: Very.ewa na gmailu
Dzięki Sylwio, tez tak to rozumiem po przejściach..., zanim wdrapiemy się na wyższy szczebel świadomości tkwimy w niedopowiedzeniach. Niby spoko, niewiele kosztuje, a cena wygórowana.
Pani Anno obwieszczam publicznie, ze \\\"zimówki\\\" natychmiastowo docierają do palców stóp! a więc po drodze nerki z pewnością uszczęśliwione.
Ponieważ jesienią i zimą trochę więcej przypraw dodaję, zawsze podsusza się moja skóra na dłoniach, nie tak tragicznie, a jednak. W czym się poprawić, jasne, ze mniejsze ilości kawy, indyka a co z resztą ?
data: 2014.12.03
autor: GNV
Anonimko, co do określenia "morda w kubel", mnie ono nie bodzie, bo bywa, że uprawiam wulgaryzmy i dobrze mi z tym... Ale ja nie o tym. Zgadzam, się z tym, że trzeba rozmawiać, ale też bez przesady. Mysle, ze przeceniamy znaczenie rozmowy, a nie doceniamy jak ważna jest cisza i gesty. A my generalnie wygadujemy to co nam główka dyktuje, nie przepuszczajac wiele przez ciało, bo tak mniej boli. Wiec ogólnie psu na budę, często to całe gadanie... Nie obrażając psa oczywiście. A mowie z doświadczenia tez... Pozdrawiam
data: 2014.12.03
autor: Sylwia V.
Anonimko bezimnienna, pozwól, że odpowiem Ci odnośnie akupunktury. To co Dorota napisała odnośnie akupunktury odnosi się do niej, w tym momencie w jakim jest i przy tym poziomie energetycznym jakim jest. Akupunktura tak jak i akupresura pracują, powiedzmy, na energii Chi. Odblokowuja blokady przepływu energii Chi w ciele, usprawniają tym prace konkretnych organów i polepszają samopoczucie... Sek w tym, że jak uważają Chińczycy, benefity jakie czerpiemy z jakiegokolwiek leczenia są tym lepsze im wyższy jest nasz poziom Chi. Wiec jeżeli Dorota ma energię w piętach, to Akupunktura niewiele pomoże. Nie wiem nawet czy korzystnie jest aby z tego w takim momencie korzystała, ale to już moja dywagacje, bo za mało wiem na ten temat. Poza tym wydaje mi się, że im lepszy specjalista tym bardziej potrafi powiedzieć czy to co Ci robi coś Ci da, przy Twoim stanie energetycznym, który powinien też jakoś zbadać. Ja uważam, że w tym przypadku może masaż meridianowy jest lepszy, Akupunktura jest bardziej w pewnym sensie inwazyjna. Masaż meridianowy jest dla mnie blisko akupresury i nie działa tak szybko, daje czas i wtedy też można spokojnie podregulowac się samemu jedzeniem, zająć się główką ciężko pracującą, produkującą stresy, zmartwienia, podejście do życia i inne takie tam... Pozdrawiam.
data: 2014.12.03
autor: Sylwia V.
I jeszcze jedno pytanie, czy to ma znaczenie, czy ryż czarny, dziki, czy brązowy? Czy można, jesli np nie mam brązowego użyć czarnego?:))
data: 2014.12.03
autor: Aneta z P.
Pani Aniu, zupy przepyszne:)a kopa dają, ze hej! Mam pytanie o jaśka fasolowego. Mam tegorocznego, ale on już suchy, więc nie wiem, czy go przedtem normalnie namoczyć, czy takiego suchego do zupy? Też go uwielbiam:))Pozdrawiam.
data: 2014.12.03
autor: Aneta z P.
Kochani, w Refleksjach znów zimówka, może akuratnie ją polubicie :)
data: 2014.12.03
autor: Anna Ciesielska
w refleksjach, zapomniane dzięki Bogu, >Morda w kubeł< ... tak pozwalał sobie mówić do mnie ex, kiedy generalnie przestałam na to pozwalać - koniec wieloletniego związku. Czy jeśli mówię sobie samej \"morda w kubeł\" może być inaczej w relacjach, naprawdę inaczej, lepiej czy tylko pozorna cisza od nierobienia hałasu, milczenia ? Rozróżniam małe sprawy i ważne i też wiem, że słowa-nakazy w naszej głowie niosą ładunek samobójczy. Trzeba rozmawiać...
data: 2014.12.03
autor: 
Bardzo poproszę o wyjaśnienie, dlaczego akupunktura miałaby być głupotą, bo nie bardzo obejmuję rozumem. Moje doświadczenia w poddawaniu sie leczeniu tą metodą jakoś nie potwierdzają tej teorii.
data: 2014.12.02
autor: 
Doroto z Wrocławia, ja mam podobnie :) zawsze tak się okryję tą kołdrą, że tylko nos wystaje ;) też moczę nogi w imbirówce i gotuję zupy zimowe, ta ostatnia to mój faworyt!!! Jest przepyszna. Miałam problem, żeby dostać batata, ale w końcu znalazłam, drogie to cholerstwo ;) a teraz gotuję kolejną zupkę.
Pani Aniu dzisiejsza refleksja była mi potrzebna :)))) dziękuję i pozdrawiam!
data: 2014.12.02
autor: Imbirka
Witajcie, przekazuję co usłyszałam od Pani Ani. A więc wyniki tarczycy mam zostawić w spokoju, na moje problemy toaletowe i kompletny brak libido(efekt poporodowego deficytu energetycznego i wychlodzenia organizmu, zimna jestem jak sople lodu) gotować zupy zimowe podane w refleksja, zjadać dwa razy dziennie. Na początek nie dawać całej porcji fasoli. Moczyć nogi w imbirowce i więcej nie robić głupot czyli nie chodzić na akupunkture-zwlaszcza jeśli nie mam sprawdzonej osoby.
Pani Aniu miałam jeszcze zapytać o jedną rzecz.Wieczorem,po położeniu się do łóżka mam strasznie zimny kark i łopatki. Nie zasne puki nie założę golfu lub nie okryje sie szczelnie kołdrą. Masakra jakaś ze mną; )
Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.12.02
autor: Dorota z Wrocławia
Pani Aniu, dziewczyny pomocy... Córa znowu się pochorowała, katar/kaszel, kryzys za nami teraz walczymy z mokrym odrywającym się kaszlem - ładnym ;) ale przydałoby się go wreszcie pozbyć. Oczywiście pierwsza na myśl przychodzi imbirówka ale podawana dotąd strzykawką do dzioba, kiedy nie rejestrowała co to, bądź z zaskoczenia ;) niestety nie sprawdza się już - mała pręży się, histeryzuje, jak daje na siłę to kaszle a w rezultacie wymiotuje to, co wypiła... Mam pytanie skoro karmię ciągle piersią i pewnym jest, że mogłabym jej dopomóc sama pijąc imbirówkę to czy w takiej sytuacji mam zwiększyć jej ilość, robić intensywniejszą ??? Czy to coś pomoże??? Małej udaje mi się przemycić dosłownie łyczek po jedzeniu z zaskoczenia, kiedy myśli że pije swoją herbatkę TLI ;) Potem jest już plucie i chowanie się pod stół :)))
Poradźcie coś mądre kobiety!!! Z góry bardzo dziękuję...
data: 2014.12.02
autor: Monika mama Jagódki
Witam, stałam się dumna posiadaczką czarnego ryżu ;) i jak ją zawsze mówię, czlowiek się uczy cale życie... Z notatki na ryżu dowiedziałam się, że czarny ryż był nadzwyczajnym produktem w starożytnych Chinach, coś pewnie jak teraz te super foody, tylko teraz nijak ma się to do wartości produktu, a działa marketing, który wiadomo jest dźwignią handlu... Wiec czarny ryż w czasach zamierzchłych był tylko dla nielicznych i wybranych. Jako, że zapewniał zdrowe i długie życie, jadł go tylko cesarz Emperor i jego najbliższą rodzina, plus pewnie jeszcze paru krewnych i znajomych królika. Ale co najważniejsze, był to pokarm nie dla "maluczkich", był to pokarm zabroniony dla pospolstwa... A teraz proszę mamy go w sklepie i nikt nam głowy nie zetnie, że mamy go w zupie.... Pozdrawiam
data: 2014.12.01
autor: Sylwia V.
Aneto z P. proszę przedzwoń :)
data: 2014.12.01
autor: Anna Ciesielska
Czesc wszystkim! Zrobilam zupe na jagniecinie z pierwszego przepisu, bez czarnego ryzu za to z czarna fasola. Kolor ma niezbyt zachecajacy, ale w smaku jest zaskakujaco dobra :) Ze smakiem zjadlam ja dzisiaj na sniadanie :) Dziekuje za przepis!
data: 2014.12.01
autor: Basia z Bristolu
Bombel, rok temu miałam usuwaną 8 z kości żuchwy - nawet mi się nie wybiła do dziąsła, tylko była ukryta w całości w kości. Bolały mnie okresowo wszystkie zęby ulokowane po jednej stronie - powodowała to ta 8, bo pod ukosem naciskała na 7 i taki to dawało efekt. Po wydłutowaniu dostałam antybiotyk i środki przeciwbólowe. Antybiotyk wzięłam, bo bałam się trochę. Ból paskudny - z utęsknieniem patrzyłam na zegar kiedy będę mogła wziąć małą niebieską tabletkę:). Przygotuj sobie zupy miksowane i grubą rurkę do ich picia - w Jysku takie są na przykład. Przygotuj się także na dużą opuchliznę i ewentualne siniaki. Gdy w trzeciej dobie po zabiegu mogłam na tyle rozchylić usta, by umyć przednie zęby, to się poczułam świeżo jak po zabiegu spa. Opuchlizna do tygodnia czasu znika, waga ciała z powodu narzuconej diety też leci w dół. Jak pracujesz, to się licz ze zwolnieniem lekarskim. Powodzenia:)!
data: 2014.12.01
autor: Marcela
Witam wszystkie "ciezarowki" i nie tylko. Nie chce zanudzac cala historia zycia, prosze tylko o porade. Od roku na PP, obecnie w 26 tyg. ciazy. Od miesiaca koszmarnie wychodza zylaki na nogach, szczegolnie prawej. Podbrzusze i pachwiny spuchniete i wszedzie bol po nawet krotkim chodzeniu. Czekam na dotarcie pasa podtrzymujacego brzuch i ponczochy na zylaki, ale czy moglabym wspomoc sie dodatkowo pozywieniem? Ogolnie ciesze sie dobrym apetytem i zdrowiem, duzo i rozmaicie gotuje dla siebie i rodziny, ale to nie daje mi normalnie funkcjonowac. Dziekuje z gory za pomoc.

P.S. Pani Aniu, dziekuje za porade odnosnie Dojo. Po 15tym zaparcia minely i tylko te zylaki nieszczesne...
Pozdrawiam z Dublina
data: 2014.12.01
autor: Iza_bella_18.01
Hej,
Prośba do Gabrysi:

Czy mogłabyś odezwać się choć słowkiem na mojego maila: marlenakrasucka@gmail.com
Chciałam Cie prosić o radę w sprawie karmienia mojej trzymiesięcznej córeczki.

Pozdrawiam wszystkiego drogie Panie!
data: 2014.11.30
autor: Marlena
Kochani ostatnio natrafilam na bardzo ciekawe cwiczenia dobre dla wszystkich, dla mnie zbawienne szczegolnie w momentach "slabosci" kiedy egol krzyczy zjedz cos slodkiego itp a rozsadek cichutko ze nie warto. Chodzi ogolnie mowiac o uregulowanie rozregulowanego mozgu czylli "entswitchen" - filmik jest po niemiecku ale i nie znajac jezyka mozna sie tego swietnie nauczyc. http://www.youtube.com/watch?v=fXQqvMjKeec
a drugi zestaw jest szczegolnie dla pobudzonych dzieci, ktore powyzszych cwiczen nie lubia a te chetnie wykonuja. http://www.youtube.com/watch?v=IjbUvjcUBEw
Sama wyprobowalam na sobie oba zestawy, sa latwe, serdecznie polecam

Pani Aniu ostatnie przepisy genialne!!! Dzis od rana gotowalam te zupke na jagniecinie z ciemnym i bialym ryzem, dodalem ciutke fasoli bylo super nawet Yang pochwalil. Dzieki Dzieki Dzieki . Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.11.30
autor: AlinaSG
Imbirka ja takie mięcho z auchan wyciągałam z foli na talerz i do lodówki.
Podzielę się z Wami moimi ostatnimi przemyśleniami na temat tarczycy. Moje wyniki miesiąc po ciąży były ok. Od połowy ciąży nie jadłam glutenu. Teraz tsh znowu skoczyło do góry(3),gluten jem od 2 miesięcy. jestem 5,5 miesiąca po porodzie.Wnioskuję z tego, że gluten jednak ma wpływ na tarczycę. Moje problemy toaletowe nie minęły,u córki jest to samo. Alicja(5,5 miesiąca)tsh ma na poziomie 1,25 ale zapełnia pieluszkę co parę dni. Przez pierwsze 3 miesiące robiła kupki wzorowo,potem zaczęły się problemy(zaczęłam jeść gluten). Wszystko co glutenowe odstawiłam,zobaczymy jaki będzie efekt za parę miesięcy.
Pani Aniu a te zimowe zupki to karmiące mamy też mogą?
Pozdrawiam
data: 2014.11.29
autor: Dorota z Wrocławia
Dobry wieczór. Dziękuję za „gotujemy”, za każdy osobny przepis i za ogólne zasady, a szczególnie za zdanie „Dobrze by było coś przedsięwziąć – w myślach i czynach – dla przypomnienia i ugruntowania dyscypliny i mądrości owego czasu”. Biorę się do roboty. Obecnym moim stanem nie ma się co chwalić, centralnie na środku wargi bolesna oprycha, parę rzeczy się przyczyniło do osłabienia, między innymi słabość charakteru;-) Jakiś czas temu wzięłam sobie do serca poradę by zrezygnować z nabiału, efekty były odczuwalne i wiedziałam że warto. Ale jakoś tak wraz z dobrym samopoczuciem usypia czujność, niby wiem że nie mogę sobie pozwolić na pewne rzeczy, że ta pizza to tylko dla chłopaków, skubnę tylko kawalątek ciasta z brzegu, a słodkiego ciasta nawet nie ruszę…. Teraz bolesna warga uświadamia mi, że jednak nie warto do tego dzioba wkładać byle czego. Kam tak ładnie kiedyś napisała, że przecież my nie poświęcamy się, nie rezygnujemy z tych „dobrości” bez powodu, tylko wybieramy coś lepszego. Mam nadzieję, że dzięki temu doświadczeniu rozumniej przeżyję okres świąteczny. Najlepsza teoria nie działa tak jak bolesna praktyka. Podoba mi się pomysł Pati, by dzielić się na forum wnioskami z rozmów z panią Anią, choć oczywiście każdy problem jest w innym kontekście, ale nawet z tych odprysków czegoś możemy się nauczyć. Dla mnie np. bardzo ciekawa była opinia o gorących kąpielach, nie wiedziałam jak to z nimi jest. Na rozum wydawać by się mogło, że powinnyśmy siedzieć i gotować się w tych wannach, ale jednak człowiek choć niby dogrzany to słabiutki potem. Serdecznie pozdrawiam
data: 2014.11.29
autor: Sasanka
nie potrafię odmówić sobie owoców, na jedzeniu pp jestem od miesiąca, czuję zbawienny wpływ na siebie, powoli schodzi opuchlizna z kostek reguluje się ciśnienie, ale boję się że tymi owocami psuję wszystko, cóż skoro potrzeba zjedzenia jest silniejsza od tego strachu, jem surowe jabłka, pomarańcze banany i myślę sobie, czym zniwelować złe skutki wywołane ich jedzeniem jest mi trudno, żyć bez owoców lubię je. proszę o wasze doświadczenia w tej sprawie
data: 2014.11.29
autor: 
Witajcie..Dzielę się swoimi błędami i radami p. Ani. Mój 19miesiuęczny Dzieć budził się w nocy między 2-3 nad ranem tez był niespokojny wstał z temperaturą 38st. Diagnoza lekarza zapalenie migdałków-matka zrobiła wielkie oczy, dostała zwolnienie i od razu tel do p. Ani bo kompletnie nie wiedziałam od czego to mogłoby być. Pani Ania od razu że zablokowana wątroba io co jadł; owsianka, omlet zrównoważony ale bez dodatków, jarzynowa na rosole(marchewka, pietruszka, ziemniaki,cebula), na drugie pulpety cielęce z ziemniakami i marchewką z porem i od razu mnie olśniło. Diagnoza p. Ani zablokowana wątroba przez nadmiar smaku słodkiego, przegłodzić Dziecko, pic herbatę i podawać imbirówkę. Pierwszy dzień zjadł owsiankę o 7.30 a potem przez 7 godz nic, dostał w międzyczasie imbirówkę, po 7 godz rosół zaciągnięty kaszą(za pozwoleniem p. Ani) ale nie specjalnie mu wchodził. Po południu znów imbirówka i cały czas TLACI. Noc znowu kotłowana i z krzykami miedzy 12-1 2-3 pobudka z gigantycznymi zielonymi flukami-dobry znak. Drugi dzień też był na owsiance dobrze zrównoważonej gotowanej na spokojnie po każdym smaku próbowanie z większą ilością soli i cytryny, zupa jarzynowa zagęszczona ryżem, 3dzień prócz fluków doszedł kaszel. Dziś 4dzień jest już lepiej ale cały czas dyscyplina. P. Aniu ugotowałam zupę zimową z ciecierzyca na rosole jako bazie i zmiksowałam dla młodego. Mlaskał i zjadł wszystko -smakowało- mi też;-)
Czekam na wpis o rybach bo mąż przebąkuje żeby zjadł. A z innej beczki to ja mnie dziś obudził potworny ból zęba, spuchnięta wstałam, popukałam, że 7 zawitałam do gabinetu dentystycznego. Wykonano RTG i wyszło że to 8się przebija i napiera na 7 stąd ten ból. Czeka mnie dłutowanie proszę poradźcie jak się przygotować wg naszych zaleceń. Na forum znalazłam posty Cyranki dot. ósemek. Dostałam receptę na antybiotyk jakby działo się coś niepokojącego oraz mam brać przeciwbólowe jak już będzie nie do wytrzymania a wiadomo weekend za pasem. Zrobiłam wywar z ostrożenia, płuczę ale słabo pomaga. Robię też płukankę z szałwii i smaruje olejkiem goździkowym.
data: 2014.11.29
autor: Bombel
Kupiłam 4 fajne kawałki jagnięciny w Auchan :) i zaraz mam pytanie :) bo one są w folii, z datą ważności na kilka dni, czy wyjąć je i pozwolić dojrzewać na talerzu, czy trzymać w tej folii? Jak jest lepiej?
data: 2014.11.28
autor: Imbirka
Pani Anno, DZIEKUJE za ten dodatek/aneks do zup, to właśnie za mną chodziło, te detale... Alleluja! I telepatia działa, jak miło, w tych czasach wi fi czy jak im tam tym falom ... Pozdrawiam chmurnie z Wyspy
data: 2014.11.28
autor: Sylwia V.
Kochani w Refleksjach jeszcze o zupach :))
data: 2014.11.28
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu, dziękuję za odpowiedź :).
data: 2014.11.27
autor: Joanna z Krakowa
Nowa, wsyp ryż w tradycyjną (!) szklankę, taka ma 0,25 l i dodaj 1/5 z tej objętości szklanki = 0,3 l :). Poza tym są w sklepach takie pojemniki, które mają narysowane miarki objętościowe lub wagowe dla różnych produktów. Pozdrawiam wszystkich PP-owych i nie tylko.
data: 2014.11.27
autor: 
Kochani, w Refleksjach - Zima - zostawiłam małe PS. :)
data: 2014.11.27
autor: Anna Ciesielska
***BEZ PODPISU, a czy robiłaś sobie badania na boleriozę, na pasożyty? Ja ostatnio robiłam i się przeraziłam co mi powychodziło. Robiłam te badania biorezonansem magnetycznym. Te stany twoje mogą być przez jakiegoś \"przyjaciela\". Wszystkim polecam tę formę badania. Czasami niepotrzebnie się męczymy, a za to może odpowiadać jakieś paskudztwo, które żeruje w naszym organizmie.
data: 2014.11.27
autor: Iwona
Irlandia, tak możesz użyć suchej fasoli czy ciecierzycy. Zalewamy zimna woda na dwa palce więcej niż masz fasoli, zostawiasz na noc. Rano wrzucasz na wrzatek plus imbir i solisz. Gotujemy pod przykryciem do miękkości. Pamiętaj tylko, że nigdy nie gotujemy z ta woda w której moczyla się fasola. Pozdrawiam.
data: 2014.11.27
autor: Sylwia V.
Pani Aniu, dziekuje za wpis o zimowych zupach. W weekend nastawie gar takiej zupy. Czuje, ze tego mi teraz trzeba.
data: 2014.11.27
autor: Basia z Bristolu
a ja mam pytanie - ile to jest 0,3 l ryżu i 0,15 l czarnego ryżu..?mam wagę, mogę zważyc ale że w litrach, to nie wiem:( Pomożecie przeliczyć np na łyżki?
data: 2014.11.27
autor: Nowa
Również chciałam się podzielić informacjami jakie uzyskałam podczas konsultacji z P. Anią. Jednak uważam że każdy przypadek to inna historia i warto w trudnych sytuacjach zadzwonić do P.Ani.

Nasza historia dotyczy okresu maja tego roku. Moja córeczka (wtedy 4,5 lat) skarżyła się na ból w boczku i później na częste sikanie i ból przy sikaniu. Po kilku dniach sytuacja się poprawiła i ból przeszedł i to mnie zwiodło i córka dostała kaszę gryczaną z jabłuszkiem do przedszkola. Już rano kiepsko zjadła śniadanie i nie miała ochoty iść do przedszkola ale poszła. Po 2 godz musiałam ją zabrać do domu gdyż miała gorączkę 38 stopni. Po kolejnych dwóch godz temp była już 40,2 stopni. Pierwszy raz w życiu miała taką wysoką temp. Przestraszona dawałam jej paracetamol na zmiane z nurofenem i karmiąc ją PP. Temperatura utrzymywała się 2 dni . Widząc że nie dam rady sama dzwoniłam po pomoc do Pani Ani. Rozmowa mi dużo wyjaśniła i uświadomiła że dziecko ma osłabione nerki (spowodowane dodatkowo siadaniem w przedszkolu na zimnej ziemi i przy otwartym oknie oraz moimi błędami - za dużo kombinowałam przy gotowaniu). Byłam zdecydowana nie podawać więcej nic na znizenie gorączki i stosować się do zaleceń Pani Ani:
- do jedzenia rosól wołowo - jagnięcy z FS, kasza gryczana zaciągana rosołem, pure ziemniaczane, delikatne zupy na bazie:marchewki, ziemniaka, pora, cebuli, czosnku na bazie kości wołowej, TLACI, imbirówka
-leżenie w łóżku, wypocenie się, ciepła piżama(najlepiej czerwona), koniecznie przebrać ciuchy jak spocone.
-Przy temperaturze powyżej 39 stopni robić okłady na czoło, na rączki od łokci do nadgarstek i jeśli stopy gorące od kolan do kostek. Trzymać dziecko ciągle w łóżku. Pilnować i ściągać okłady jeśli kończyny są chłodne, zakładać ciepłe skarpety i dalej pod kadrę. I tak przez całe dwa dni przy niej czuwałam. Jak po północy temperatura dalej wysoka podać czopek na noc. (u nas obyło się bez). Nie kąpać dopóki jest temperatura.
Temperatura po dwoch kolejnych dniach zaczęła się normować. Przed telefonem do Pani Ani córka miała badanie krwi. Po weekendzie przyszły wyniki że dziecko musi dostać antybiotyk bo ma bakterię w moczu. Po 4 dniach kuracji w domu z pomocą Pani Ani córka zaczęła wracać do zdrowia. Po kolejnych badaniach okazało się że bakteria zniknęła jak stwierdziła pani doktor i antybiotyk nie jest konieczny. Pani Ania pomogła nam zwalczyć tą bakterię. Dziękuję jeszcze raz Pani Aniu. Od tamtej pory dzieci nie dostają owoców;)

Ta historia nauczyła mnie też bardziej wsłuchiwać się w dziecko gdyż ono zawsze daje nam jakieś znaki ( i to nie bez powodu
data: 2014.11.27
autor: irlandia
Pani Aniu, czy te nowe "zimowe" przepisy (wszystkie 3) są również dla "świeżynek"?? Pozdrawiam jak zawsze ciepło :).
data: 2014.11.27
autor: Joanna z Krakowa
Super ze obdarowala nas Pani kolejnymi przepisami.dziekuje. na pewno ugotuje. mam pytanie odnosnie ciecierzycy lub fasoli:czy moge wykorzystac taka nie z puszki? Pozdrawiam
data: 2014.11.27
autor: irlandia
Kochani, zaglądnijcie do Refleksji! :))
data: 2014.11.26
autor: Anna Ciesielska
Dziewczyny, mam ogon wołowy, grochówki bym na nim ugotowała. A mogę wrzucić do niej jakąś wędzonkę?
data: 2014.11.26
autor: Giovanna
SUPER i jasne, że TAK (!!!) Pani Aniu. Pytam, bo kiedyś wysłałam zapytanie o sprzedaż wysyłkową z formularza na tej stronie i nie otrzymałam żadnej odpowiedzi :(((. Stąd to pytanie na forum :). Ściskam!!
data: 2014.11.26
autor: Joanna z Krakowa
Dziękuje kochane kobietki:) bardzo się wzruszyłam...za kazde słowo ,za wasza energię dziękuje kazdej z was:)
juz zamawiam internetowo oleje i wierze że pomogą mi...
chciałabym spytac jak radzic sobie z brwiami i rzesami niewiem czy na czas chemii mogę wogóle cokolwiek robic w tym kierunku?
w chemioterapii zabraniaja ostrych przypraw lekko strawna dieta...wiadomo tupu białe sery makarony z nimi i nie ostro...ja osobiscie jem wg PP zauwazyłam ze szybciej dochodze do siebie...mam dylemat jak jest z imbirówką?
czy odstawic czy pic ? niewiem jak to jest?
pije duzo robionego barszczu oczywiscie doprawiam po naszemu bo bym nie przełkła tego takie mdłe...
wiem ze zawsze moge liczyc na wasze rady
mocno przytulam i pozdrawiam:)
data: 2014.11.26
autor: Beatamonika
Joanno z Krakowa, ja w sklepie zielarskim :)) a jak mam większe braki to zamawiam ze sklepiku :)
data: 2014.11.26
autor: Imbirka
Joanno i wszystkie dziewczyny, matki, żony i kochanki - jeżeli macie moje książki i gotujecie według moich zaleceń - nie bądźcie takie i kupujcie w moim sklepiku. To była taka mała "prywata", hej!
data: 2014.11.26
autor: Anna Ciesielska
Dziewczyny, nie mieszkające w Poznaniu, gdzie kupujecie/ zamawiacie zioła i przyprawy? Serdecznie dziękuję za odpowiedź i ślę ciepłe pozdrowienia :).
data: 2014.11.26
autor: Joanna z Krakowa
Marcelo droga ja w podobnej sytuacji- też porównana zostałam do tej matki co dziecko zagłodziła, bo słuchała znachora;)) Oj tak Pani Aniu niestety. Ręce opadają, bo cala rodzina podupada na zdrowiu, ale belki w swoim oku nie widzą tylko drzazgi w innym...
data: 2014.11.26
autor: 
Dzięki, Dziewczyny, za słowo otuchy. Muszę faktycznie przeanalizować jadłospis, a potem wrzucić na luz. Syn ma prawie 6,5 lat, ja na PP to chyba niedługo już 10 lat będę, a syn od poczęcia. Od początku tłumaczyłam mu co szkodzi, a co nie i starałam się robić to nienachalnie. Uparciuch z tego mojego potomka - kiedyś mi powiedział, że jak nie może pić mleka (akcja mleczna w klasie), to będzie jeść owoce, bo wszędzie mówią, że są zdrowe. Muszę nabrać do tego wszystkiego dystansu, bo czuję, że gryzę własny ogon. Jak się człek wyżali na forum to mu lepiej. Jeszcze raz dziękuję:).
data: 2014.11.26
autor: Marcela
Ach i Marcela, mamę się kocha i szanuje, ale słucha się jej wybiórczo i się nie bierze do siebie, jez li ona mówi w tym kontekście.. . Ja mówię na to selektywne słuchanie, mam też tak mężem... Pozdrawiam ☺☺☺
data: 2014.11.26
autor: Sylwia V.
Marcela, a z jakiego powodu Cie ochrzaniac? Moje dziecko, cztery latka, wraz z ostatnim dniem w przedszkolu, tutaj to koniec lipca, przynioslo mi - cieknac nos i kaszel...i to sie ciagnie do teraz, czyli 4 miesiace, raz mniej raz bardziej. Raz tatus wyslal do lekarza we wrzesniu, lekarz wysluchal, powiedzial, ze czysto ale antybiotyk, dziecko nie dostalo, maz i ojciec sie nie dowiedzial.. Pojechalismy do Portugalii w polowie wrzesnia, mysle, such tam, slonce wygrzeje, bedzie dobrze. Zapomnialam, ze tam zimny ocean i tatus dziecko moczyl, mlody kaszlal w nocy jak dziki, w dzien prawie wcale... w pazdzierniku bylismy w Polsce, dziadkowie poslali do pediatry. Na szczescie pediatra sensowna, stwierdzila niezyt gornych drog oddechowych, pluca i oskrzela czyste i dala krople do nosa i syrop, wszyscy odetchneli z ulga... wlasnie 2 godziny temu wrocilam od lekarza, tatus poslal, bo moj synek mowil wczoraj, ze cos tam ucho nie za bardzo i mial lekka goraczke w sobote. Mysle, cholera i co teraz? Maly dostal goraczki w nocy 39 stopni. Zrobilam sie na bostwo, perfumy Opium, zalozylam obcas, i obcisle spodnie, dziecko ubrane jak na Syberie i poszlam. Lekarz stwierdzil, ze pluca i oskrzela czyste, gardlo ok, uszy ok tylko troche wydzieliny, wiem, ze sluz mu idzie tez uszami... Lekarz nie dal nic, co tutaj jest cudem, kazal trzymac w domu do konca tygodnia, powiedzial, ze przeziebienie albo wirus... Teraz wnioski... Od juz dluzszego czasu wiedzialam, ze przewalam, tylko nie wiedzialam gdzie. Mialam zafiksowane, ze dziecko ma zjesc dziennie miche ziemniakow... wiec jego jedzenie bylo mniej lub bardziej monosmakowe i blokowalam watrobe, oprocz tego tato dawal czasami bananka... Od pani Anny dostalam po lapach wczoraj, jak juz doszlam gdzie przewalalam i teraz zobaczymy... Marcela tez byly kilerki, imbirowki, rosoly, buliony etc....
Teraz moj synek jest detka i spi. Tatus po wiesciach od lekarza spokojny... Ja ide zjesc zupe i gotowac. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.11.26
autor: Sylwia V.
Dziewczyny, zmartwiłyście mnie tą tarczycą i zadzwoniłam do Pani Ani. Więc sytuacja wygląda tak. Mimo właściwych wyników TSH i FT4 niekoniecznie z tarczycą wszystko w porządku, ale z tym mam poczekać, bo co innego jest moim głównym problemem teraz. Jestem energetycznie w piętach, bez energii, bez czi. Pani Ania mało z siebie nie wyszła, gdy usłyszała, że codziennie kąpię się w gorącej wodzie :) wiem, że to niewskazane, ale zawsze tak zmarznięta z pracy wracam, że to przynosiło natychmiastowy efekt ogrzania, no i wskakiwałam do tej wanny. A to mnie osłabia, osłabia serce i wypłukuje CZI. Zalecenia jakie dostałam są następujące: rano kawa i ćwiczenia (konieczna konieczność) zamiast owsianki- zupa na jagnięcinie! Do pracy kanapki z mięsem a najlepiej ciepłe grzanki, w termos gorąca TLACI. Robić przerwy, żeby się trochę poruszać, pomachać rękami i pobiegać po schodach ;)Po pracy w pierwszej kolejności nogi do wiadra z imbirówką! Nie jeść z zimnymi nogami! Porządny obiad może być jedzony kiedy nogi we wiadrze się grzeją :) potem znowu ćwiczenia, obowiązkowo trzeci rytuał, jest dobry na tarczycę. Jako że chodzę spać o 23ej, mam zjadać jeszcze między 20tą a 21ą talerz zupy. A po umyciu, okolice tarczycy nasmarować nalewką bursztynową. Codziennie. W dalszej kolejności - dogłębnie zbadać tarczycę. Dostałam pozytywnego kopa i zastosuję się w 100%, dam znać jak efekty gdy tylko je zauważę :) Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam, namawiam Was dziewczyny - piszcie co Wam zaleciła Pani Ania w rozmowie telefonicznej! To był super pomysł, który ostatnio padł na forum! Cenna wiedza może się przydać też innym osobom, często mamy podobne problemy, prawda? Pozdrawiam ciepło :)
data: 2014.11.26
autor: Imbirka
Marcelo, wrzuć na luz. Skoro Twój syn chodzi do szkoły to znaczy, że już dojrzały chłopak. Na PP też pewno jesteście nie pierwszy rok. Zamiast szukać winnych w postaci swojego taty czy dziadków POROZMAWIAJ z synem. Po dorosłemu. Na poważnie. Nie zamkniesz go w klatce. Będzie miał kontakt z dziadkami, z kolegami w szkole, z różnymi sytuacjami na koloniach i wakacjach. To on jest panem swojego losu. Tłumacz jemu, co jest zdrowe, a co nie jest odpowiednie dla niego. Pokazuj mu konsekwencje grzeszków. Nie w tonie "Twój dziadek mówi głupoty", ale w tonie "Twój dziadek nie choruje więc jemu lody /jabłko, sernik, koktajl, etc/ nie szkodzą, a Ty przez jakiś czas musisz nie jeść tych produktów aby być zupełnie zdrowym i móc (chodzić na wf, pojechać w zimie na narty - sama wymyśl cel)". Moja córka sama z siebie nie częstuje się tym czego my nie jemy w domu. Grzecznie odmawia. Umie na stole urodzinowym wybrać to co najmniej dla niej szkodliwe. I nie myśl, że to ewenement na skalę światową :) W mojej rodzinie jest dzieciak z AZS (lat 8), który bezbłędnie wie co może, a czego nie, oraz dziewczę z celiaklią (lat 10), które postępuje równie mądrze. Cierpliwie tłumacz. Nie zakazuj. Pokazuj. Na każdego działają inne metody. Sama ją znajdź. Trzymaj się !
data: 2014.11.26
autor: Elżbieta z Krakowa
Dziewczyny, pomóżcie. Ochrzańcie, postawcie mnie do pionu, poradźcie. Mój syn kaszle już dwa miesiące, okresowo pojawia się katar. To pewnie skutki letnich szaleństw jakie zafundowali dziadkowie: lody, owoce... Dwa tygodnie temu wrócił do szkoły po dwutygodniowej nieobecności, dzisiaj znów go nie puściłam do szkoły, bo rwie mu się kaszel, a nos zapchany. Stosuję imbirówkę, rosołki, puree ziemniaczane, zupy jarzynowe - słowem staram się go pilnować. Jakiś czas temu miał suchy kaszel, dopieszczenie wątroby i kilerka pomogły, potem już imbirówka. Do tego oklepywania, smarowanie gęsim smalcem, okłady z ciepłych ziemniaków w nocy na klatę. Jak już wychodziłam na prostą, mój Tato w nagrodę dał wnukowi cukierka czekoladowego, a 3 dni później syn zjadł w szkole jabłko, bo była akcja zdrowego odżywiania. Ręce mi opadają. Żadnego wsparcia w rodzinie. Wczoraj usłyszałam od Mamy, że jestem jak ta matka, co zagłodziła półroczne dziecko, bo się znachora słuchała... Jak dwa tygodnie temu byłam u lekarza, to osłuchowo płuca byĺy czyste, tylko wydzielina na oskrzelach. Przepisano nam Flegaminę i Mukosolvan do inhalacji. Syrop był, ale z cebuli, a inhalacja z tymianku. Jak syn chodził do przedszkola to czasem też się zaśluzował i wychłodził. Myślałam, że jak pójdzie do szkoły, to będzie lepiej, bo do szkoły moje kanapki i herbata, a na obiad to, co przywiozę do moich rodziców. Niestety, nie przewidziałam podkarmiania przez Dziadka. Jedyne wyjście to zwolnić się z pracy i uczyć dziecko w domu? Ech, to życie. Pozdrawiam gorąco!
data: 2014.11.26
autor: Marcela
Beatomoniko, pozdrawiam i trzymam kciuki! Imbirka, mialam podobne objawy co Ty, nie mam cukrzycy ani niedoczynnosci tarczycy. To sie zmienilo jak ograniczylam, mocno, spozycie kasz, ziemniakow i chleba. Sprobuj na sniadanie wlaczyc cos proteinowego, jakies jajka albo te odgrzewajki, o ktorych mowi pani Ania w Refleksjach. Zobaczysz czy robi to roznice. Owsianka to same weglowodany, a nawet te "zdrowe" powoduja duze wahania cukru we krwi, stad szybkie uczucie glodu, bol glowy czy slabosc. Ktos wczesniej zadal tez pytanie jak schudnac. Moim sposobem bylo wlasnie ograniczenie weglowodanow, co z kolei umozliwilo mi zjadanie, ogolnie, mniejszej ilosci jedzenia, bo nie bylam juz tak dziko glodna. Mam tez okresy, ze licze kalorie, bo tylko w ten sposob wiem ile tak na prawde jem, a oczy i zoladek niestety nie potrafia tego obiektywnie ocenic. Wiem, ze liczenie kalorii nie jest popularne na tym forum, ja jednak uwazam, ze nalezy korzystac z narzedzi, jesli pomagaja one w osiagnieciu celu. Oczywiscie nalezy korzystac z narzedzi z glowa, tak by nie zrobic sobie krzywdy. Dodam jeszcze, ze cwiczenia nie sa konieczne aby schudnac, chudniemy przy stole w jadalni. Cwiczenia sa konieczne do wspomagania zdrowia i dobrego samopoczucia, co z kolei przeklada sie na odzywianie. Pozdrawiam wszystkich!
data: 2014.11.26
autor: Basia z Bristolu
Czy Forum wciąż śledzi Beata z Jeleniej Góry ?
data: 2014.11.26
autor: Elżbieta z Krakowa
Osobiście zalecałbym duży dystans do tego co powiedział irydolog. Ja swego czasu poddałamsię takiemu badaniu i niestety irydolog nie wykrył, że mam guza w
śródpiersiu, a moj stan był wtedy bardzo ciężki.
Jeśli chodzi o twój organizm to muszę powiedzieć że mam bardzo podobnie. Muszę spożywać małe porcje ale często i jeśli jestem głodna to mam podobne objawy jak ty, a nie mam na pewno cukrzycy.
Mam niedoczynność tarczycy i może to ma jakiś związek?
data: 2014.11.26
autor: Basia z Wrocławia
Imbirko, zbadaj tarczycę, bo to mi na to wygląda. Ja ma niedoczynność.
data: 2014.11.26
autor: 
Dziewczyny poradźcie. Latem na jarmarku dominikańskim - z ciekawości - skorzystałam z konsultacji irydiologa. Pierwsze pytanie jakie mi zadał - czy ktoś w rodzinie choruje na cukrzycę. Stanowczo powiedziałam, że nie, choć gdyby głębiej poszukać, to babcia i dziadek od strony ojca chorowali. U mnie nigdy problemu tego typu nie rozpoznano, miałam badany cukier (9 lat temu) w ciąży - na czczo, w osoczu, z palca, po glukozie.. Było OK. Miałam też 3 lata temu i też było OK. Ale zawsze miałam problem tego typu, że gdy jestem głodna - nie czując jeszcze głodu - czuję słabość w nogach i drżenie rąk. Koncentracja totalnie spada i czuję się słabo. Mam tak odkąd pamiętam, ale ostatnio się jakby nasiliło. Nie wiem czy to wiązać z tym spostrzeżeniem irydiologa? Na ile wierzyć w tego typu diagnostykę? Czy moje dolegliwości z tym wiązać, czy raczej z czymś innym? Może to tylko taki organizm? Mój mąż na przykład może nie jeść cały dzień i nic mu nie jest. ja bym padła. Zjadam owsiankę o 8mej i po godzinie już muszę wcinać drugie śniadanie. Generalnie dużo jem i często. Może ktoś miał podobnie? Będę wdzięczna za jakieś wskazówki.
data: 2014.11.25
autor: Imbirka
Basiu z Wrocławia, ja wypijam codziennie litr TLACI. Zabieram termos do pracy i przynoszę pusty.
Beatomoniko, ściskam Cię dzielna kobieto, trzymaj się :)) będzie dobrze na pewno!
Do smarowania polecam oleje, zwłaszcza kokosowy i lniany, migdałowy też super.
data: 2014.11.25
autor: Imbirka
Ile dziennie kubków herbatki TLI moze wypijac dorosła osoba?
data: 2014.11.25
autor: Basia z Wrocławia
Dzięki serdeczne Ika :). Ślę pozdrowienia i uściski dla Wszystkich :).
data: 2014.11.25
autor: Joanna z Krakowa
Beatomoniko, ja słyszałam o oleju kokosowym, który rzeczywiście cudownie nawilża i pielęgnuje skórę, no i ma piękny zapach, ale przede wszystkim wysyłam Ci mnóstwo ciepła i miłości :). Wracaj Kochana do zdrowia, niech Bóg i Archanioł Rafael otoczą Cię swoją opieką :).
data: 2014.11.25
autor: Joanna z Krakowa
Beatomoniko ślę Tobie wiele uśmiechów i światła! Spróbuj masła ghee do smarowania. Sprawdza się zawsze. I jest dla wszystkich.
data: 2014.11.25
autor: Majka z Podlasia
Betamoniko, kończenie na kwaśnym?...to skurcz, moim zdaniem niewskazany w żadnej sytuacji zdrowotnej, ale może dziewczyny, które są dłużej niż ja na PP (4,5l), to potwierdzą lub mnie pogonią. Co do skóry, to na sobie wypróbowałam wyjątkowo kojące i regenerujące działanie nagietka. Olei polecanych przez Kleję nie próbowałam, myślę że są dobre i możesz spróbować zmieszać te oleje dodać sypki nagietek z apteki, lekko! podgrzać nie więcej niż 36,6 :), niech naciągnie dobrocią, odcedzić i się smarować. Ja robiłam na zwykłym oleju rzepakowym. Zapach jest taki sobie, ale nagietek szczególnie polecam, jest jednym z najwartościowszych ziół. Poczytaj, poszukaj. Na regenerację skóry, oprócz tego że przyspiesza regenerację kości np. po złamaniu. też wspaniały jest żywokost. Mój tato po ciężkim złamaniu maścią żywokostową leczył nogę, lekarz był zdziwiony szybką odbudową kości w jego wieku. Przy okazji korzystał z kąpieli w żywokoście i mama mówiła, że skóra robi się wyjątkowo gładka. Zdaje się, że kiedyś też o żywokoście pisała Fox_India. Ściskam i życzę przede wszystkim dyscypliny umysłu, pokoju ducha, ufności w łaskę Bożą.
data: 2014.11.25
autor: Sylwia z W.
Joanno z Krakowa, kup dla gości ciasto w cukierni, a sama go nie jedz :) Czas który w ten sposób zaoszczędzisz poświęć na odpoczynek. 40 urodziny to super sprawa :)
data: 2014.11.25
autor: Ika
Beatomoniko ślę ku Tobie dużo dobra! Niech ten czas leczenia minie prędko i niech Twój organizm nabiera sił. A co do pielęgnacji skóry - spróbuj kupić olej arganowy zimnotłoczony ze świeżych owoców oraz olej jojoba złoty także zimnotłoczony (ja kupuję na http://www.naturalne-piekno.pl/ albo na ECOSPA), pomieszaj je razem tak, aby olej arganowy był w mniejszej ilości. Bardzo delikatne oleje a równocześnie bardzo dobre i działające regenerująco oraz kojąco nawet na bardzo wrażliwą skórę (dzieci z AZS), przyspieszają gojenie i odbudowę warstwy naskórka i warstw głębszych, poprawiają elastyczność skóry. I cała litania innych dobrodziejstw. Pozdrawiam Cię!
data: 2014.11.25
autor: Kejla
Beatomoniko, będzie dobrze, jesteś dzielną kobietą, podziwiam Cię. Jesli chodzi o pielęgnację ciała, polecam olej kokosowy, możesz go stosować do wszystkiego. Ja zamawiam na stronie Helfy.Poczytaj tam sobie o właściwościach tego oleju. Trzymaj się, ściskam serdecznie.
data: 2014.11.25
autor: Aneta z P.
Witam wszystkich serdecznie
przeszłam 2 cykl chemioterapii,zauwazyłam ze jedzac wg.PP mimo mdłosci,potwornych bóli mięsni jest trochę lepiej,jak umiem tak próbuje owsianki ,zupy delikatne itd odrzuca mnie od mięsa nadal.
niemam juz włosów bardzo to przezyłam...wiem że odrosną itd ale przezyłam to mocno.
jeszcze 4 cykle i mam nadzieje że będzie dobrze...mam pytanie czy zioła paprzeckiego moge pic nadal w chemioterapii czy nie wchodzi to w intrakcje z chemią?
i drogie kobietki doradzcie mi jak teraz pielęgnowac głowę wogóle całe ciało bo nie toleruje kremów które przed tem używałam jest skóra bardzo wrazliwa...nawet na apteczne.
liczę na wasze rady....na jakim smaku mam teraz konczyc by odbudowywac organizm? na kwasnym? bo związany z wątrobą?serdecznie pozdrawiam życzac miłego wieczoru wszystkim:)
data: 2014.11.24
autor: Beatamonika
wpis o ziewaniu i łzawieniu,to nie mój.@Elka,jesli chcesz ja zmienię swój podpis
data: 2014.11.24
autor: Elka
Dziewczyny, mądre i piękne, wyprawiam mojemu ukochanemu małe party urodzinowe z okazji 40-ych urodzin. I się zastanawiam, upiec coś słodkiego, czy też nie.. I co ewentualnie najmniej szkodliwego (???). Naprawdę jestem w kropce.. A może po prostu urodziny bez słodkiego i już.. Wszyscy moi znajomi i tak mnie uważają za aliena w kwestiach żywieniowych.. hmm.. Pozdrawiam gorąco :)
data: 2014.11.24
autor: Joanna z Krakowa
Witam ponownie, urwalo mi początek i został tylko koniec ;)
Miałam pytanie, czy częste ziewanie ze łzawieniem spowodowane jest przemęczeniem zbyt dużym wysiłkiem umysłowym oraz ze zmęczeniem wątroby?. Jak pomóc sobie w tej sytuacji jeśli na odpoczynek od pracy nie ma co liczyć....i trzeba pracowć;( Kochani poradźcie
data: 2014.11.24
autor: Elka
Witam,
ziewanie i łzawienie oczu, czy to niewydolnośc wątroby i niedotlenienie mózgu ?
data: 2014.11.24
autor: Elka
Bez podpisu, no ostatnia refleksja, to lektura dla Ciebie! Dla mnie też:) Myślę, że przede wszystkim powinnaś zadbać o higienę myśli. Wiem, że to niekiedy jest bardzo trudno, ale każda myśl ma swoją energię, która wpływ na nasz nastrój. Jeśli w porę nie zareagujemy, wpadamy w poważniejsze stany, ocieramy się o depresję. Jakiś czas temu natknęłam się na książkę "Radość życia, czyli jak zwyciężyć depresję" Davida D.Burns'a. I choć jest ona napisana przez psychiatrę, to zdecydowanie odcina się on od podejścia do tego problemu, prezentowanego przez współczesną naukę. Nie będę tu opisywać szczegółów, ale przede wszystkim wykazuje on związek pomiędzy naszymi myślami, a naszym nastrojem (co paradoksalnie upraszcza sprawę), wskazuje też jakie nasze postawy (sposób postrzegania świata) narażają nas na depresję, a przede wszystkim pokazuje sposoby wyjścia z tego. A wracając do refleksji Pani Ani, to wszystko mi się klei...Pokombinuj i nie odpuszczaj. Pozdrawiam gorąco:)
data: 2014.11.24
autor: Emka z Wawy
Bez podpisu, sorry, ale ja mam dzisiaj winę z rana do pisania, wiec Bez podpisu, myślę, że dojrzewają, w tym emocjonalnie przez całe życie. To chyba tak jak z czerwonym winem ;) Mamy takie kawałki w sobie, które potrzebują dużo czasu aby dojrzeć i są inne kawałki nas, które aż tyle czasu i obróbki nie potrzebują. Wszystko jest względne, a co najważniejsze każdy jest inny, każdemu się życie inaczej układa, niektórzy w szczęśliwości władania ego żyją aż do późnej starości, taki świat... Nie wiedziałam, że tyle książek o tzw dojrzałości emocjonalnej splodzono, pewnie zapotrzebowanie jest, nawet nie wiedziałam, że takie pojęcie istnieje. Nie rozumiem tylko, jeżeli już przewalilas tyle literatury, po co prosisz o następna książkę w ten sam deseń ? Przecież to, że przeczytałam nie pomogło, wiec? Ach i podoba mi się bardzo o formowaniu ego, to ile procent tego ego Ci się uformowane 50%, a może tylko 30%? To w tych ksiazkach piszą takie rzeczy i co może test tez jest, że ego masz kiepsko uformowane, teraz tylko usiąść i płakać... Sorry, ja bym taka literaturę "pirznela" przez okno, tylko patrz czy nikt nie idzie, bo takim kaliber można komuś naprawdę krzywdę zrobić ;))) Zamiast czytać, zrób sobie przerwę i idź na spacer, kup kota. Ewentualnie można przeczytać coś Andrew Matthews, facet nie psycholog, nie terapeuta z papierem, a uczy się z życia swojego i ludzi naokoło i poczucie humoru ma i obrazki tez fajne.. Miłego dnia
data: 2014.11.24
autor: Sylwia V.
Pani Anno, ostatnia refleksja - super! Wypadałoby codziennie czytać, a codzienność miałaby inny posmak i koloryt.
Ja chciałam jednak dać przykład jak nie moje zapuszcza nie wędki na kiepskie emocje dało konsekwencje w postaci parogodzinnego doła, a nasz cukier ukochany. A, że ja cukier tylko w gosciach i tylko na jeden kop sobie pozwalam, to tym razem po dwóch dawkach zobaczyłam jak pięknie ciągnie w dół. Przyznaje, że słodkie w Anglii jest niedobre, za słodkie i mało smaczne, są wyjątki oczywiście, jeżeli ktoś dobrze gotuje, co też rzadkie tutaj, sorry... Ale na urodziny swoje mąż przyniósł duży "bread and butter pudding" i było to naprawdę smaczne. Goście nie wyciągnęli całego wiec my konczylismy w niedziele i porcję były solidne. I w poniedziałek rano zjazd miałam konkretny w Hades myślę... Pomogła imbirowka mocnego kalibru i zupa, ale czy to warto? Niestety święta idą, a tutaj coponiektore "mince pies" są grzechu warte.... Pozdrawiam ☺☺☺
data: 2014.11.24
autor: Sylwia V.
Nzetka, imbirowke strzykawka... Pozdrawiam.
data: 2014.11.24
autor: Sylwia V.
Witam dziewczyny Danusia, Bombel i Sylvia V.) i od razu dziękuję za poradę. Życie ostatnio pędzi tak szybko, że nie mam nawet czasu czytać Forum. Moja mała już ma się lepiej ale nos ma tak dziwnie zatkany. W nocy jest niby czysto a w dzień się leje. Kaszel powoli ustaje. Mała pije TLACI, imbirówką pluje. Marchwinkę już gotowałam wcześniej jeszcze przed pisaniem na Forum. Oczywiście nie mam jeszcze takiego doświadczenia w PP jak wy i pewno wydaje mi się, że jak mała zje marchwiankę i wypije herbaty to po dwóch dniach minie. A to wcale chyba nie tak. Trzeba czekać. Tak jak pisałam moje pierwsze dziecko nigdy mi nie chorowało i dlatego miesięczny katar i kaszel mnie trochę przeraził. Karmię jeszcze cały czas piersią (rano, południe, późnym popołudniem i przed snem). Wiem, ze to co jem jest bardzo ważne, także zajadam zupy, duszeniny, pije herbaty (TLACI, imbirówkę) i kawę gotowaną, nie jem słodyczy, nie używam białego cukru, nie jem nabiału. Cały czas czytam jeszcze książki, bo wiem, że pomimo dyscypliny w jedzeniu nie mam jeszcze takiej świadomości i wiedzy jak wiele piszących tu kobiet i z tego wynikają chyba moje błędy. Jeszcze raz dziękuję za porady.
data: 2014.11.24
autor: Nzetka
Witajcie, pochwalę się, a co; ) u synka nareszcie wprowadziłam białko jajka. Po 4 latach na pp, po wielu nieudanych próbach, w końcu się udało. Synek z zadowoleniem wcina makaron, naleśniki, kluski. Wreszcie nie muszę kombinować.
Coś dla bezglutenowcow:)
Przerobiłam makaroniki z żółtej książki. Nie dodawałam miodu za to wsypalam łyżeczkę soli ,robiłam z 0,5 kg mąki owsianej. Ciasto wyszło jak na tarte ,zjedliśmy do porannej owsianki. Pycha.
data: 2014.11.23
autor: Dorota z Wrocławia
Dobry pomysł! Mam problemy z nadwagą. Po rozmowie z panią Anną wiem, że muszę najpierw uporządkować swoje emocje, poczyniłam w związku z tym już nawet pewne poważne kroki zawodowe i prywatne. Mam tylko nadzieję, że nowy stres nie zastąpi starego :-) Mam ojca alkoholika i mam przestać walczyć z jego chorobą oraz z postawą mamy. Muszę to zaakceptować. podobno ta moja walka tak zaburza przepływ energii, że może nawet przekładać się na tycie.
Mam 39 lat, 166 cm i 80 kg!!! źlę się czuję w swoim ciele! mam prośbę do osób, które schudły, żeby podzieliły się ze mną swoimi doświadczeniami. znam książki pani Anny, od kilku miesięcy gotuję wg PP, ale na razie niestety spadku wagi nie odnotowałam.cierpię na niedoczynność tarczycy. uprawiam sport, chodzę na jogę i gram w tenisa, nie jem słodyczy i nie mam z tym problemu. Co jeść na śniadanie? przyznam, że nie cierpie owsianki, mogę ją znieść raz lub dwa razy w tygodniu, ale nie codziennie...

Mój adres mailowy barbaram1@poczta.fm, gdyby ktoś miał więcej do napisania, a nie chciał zanudzać reszty na forum ;-) z góry dziękuję za odpowiedzi.
data: 2014.11.22
autor: 
Dziewczyny, a może by tak, jak która po dyskusji na forum zadzwoni do pani Ani i dowie się, co i jak - napisała - co i dlaczego pani Ania zaleciła? Z naciskiem na dlaczego. To są takie kawałki układanki, które wpisują się w logikę wnioskowania i nawet jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio wszyscy na tym bardzo skorzystamy. Pozdrawiam serdecznie wszystkich :)
data: 2014.11.22
autor: Pati
Witam Forum, dużo ostatnio czytam o dojrzałości emocjonalnej, i o tym jak wiele osób tej dojrzałości nie posiada. Z różnych względów. A zmiany, które chcemy wprowadzić w nasze życie (również te PP-owe) wymagają jednak dojrzałości.. Nikt, kto z różnych względów zatrzymał swój rozwój emocjonalny gdzieś we wczesnej młodości, nie da rady długoterminowo zmienić się, otworzyć na nowe, a i samo dojrzewanie w dorosłym życiu nie jest takie oczywiste, i nie do końca wiem czy to w ogóle możliwe (szczególnie samodzielnie). Ok, niejako kontrolujemy nasze ego, ale co jeśli to ego nigdy porządnie się nie uformowało. Co wtedy? Czuje, że ja się dawno zatrzymałam, z różnych względów, ale nie chcę teraz obwiniać genów, środowiska, etc.. Nie wiem tylko co robić, bo to bardzo negatywnie wpływa na moje życie, nie mam żadnych kontaktów z ludźmi, baaa! ja na prawdę jestem przekonana, że żyję gdzieś obok, że związki, przyjaźnie, ciepło, życzliwość są dla wszystkich. Wszystkich, oprócz mnie.. Nie wiem czy PP może w tym pomóc, Mam wrażenie że i dobry psychiatra niekoniecznie pomoże, czuję się przegranym, choć na pozór mam dobre życie, dobrą pracę, stabilizację finansową, ale non stop myślę o samobójstwie i braku sensu tego wszystkiego. Jestem sama, ale to jest takie intensywne uczucie że prawie czuję jak mnie wyżera od zewnątrz, to nie jest nic w sensie: oj, jest weekend a mi się nudzi;) staram się życ wg PP choć często zdarza mi się odbiegać od tego, mam bardzo destrukcyjne zachowania...Dziewczyny, bo Wy mądre Kobiety jestescie, napiszcie cos, jakaś książkę polećcie, cokolwiek.. Dziękuję
data: 2014.11.22
autor: Bez podpisu
Przepraszam, zapomniałam się podpisać ostatnim razem, to pisałam ja, Magneska :)
Bombel tak jak napisałam - potrzebuję od Was wsparcia, żeby na przyszlosc nie dawać takiemu małego dziecku, niemowlakowi jeszcze leków przeciwgorączkowych. Ostatnio gorączka 39,3 była nie efektem przegrzania ani wychłodzenia tylko tzw trzydniówki, czyli wirusa. Ugięłam się i dałam paracetamol bo maluch bardzo zle wyglądał, a po drugie wszyscy na mnie wsiedli, że trzeba dac lek, bo mały wpadnie w drgawki, czego się bardzo bałam.
W linku ze strony dziecisawazne.pl który podawałaś, jest mowa o tym, że jeżeli gorączka jest wysoka i trwa powyzej 2 dni, konieczna jest porada lekarska. Dokladnie tak zrobilam, po 2 dniach gorączki powyzej 39 st zadzwonilam do pediatry i ta kazała nam zbijac gorączke paracetamolem i nurofenem...Wy nie boicie się drgawek trzymając dziecko z taką gorączką dłużej niz dwa dni?
data: 2014.11.21
autor: Magneska
Witajcie :) Mam pytanie odnośnie kawy zbożowej... Wiem, że na rynku jest kawa z burakami - ta odpada, Anatol - żyto i cykoria jest OK. A jakie macie zdanie o kawie w skład której wchodzą: jęczmień, żyto, pszenica, cykoria, ciecierzyca albo sam jęczmień?
data: 2014.11.21
autor: Danusia
Magneska jakiej odpowiedzi byś oczekwiła tzn. która Cię uspokoi-ta ze masz podawać paracetamol czy ta że masz przetrzymać gorączkę. Musisz sobie sama odpowiedzieć co jest dobre dla Twojego dziecka, jaką droge obrać. Głównie to musisz obserwować dziecko o jakiej porze dnia/nocy pojawia sie gorączka wtedy będziesz wiedziała czego dotyczy-przegrzania organizmu czy wychłodzenia.Pani Ania pisała w refleksjach o goraczce poczytaj.Podrzucam link o leczniczej działalności gorączki http://dziecisawazne.pl/co-to-jest-goraczka-wedlug-medycyny-naturalnej/. My goraczki niczym nie zbijamy trwa ona 3-4dni i przechodzi. Zamykasz się z dzieckiem w pokoju, odcinasz się od dobrych rad i tyle. Spokoj mamy jest ważny.Dajesz imbirówke do popicia TLACI, małymi łyżeczkami zupę miksowaną i jesz/pijesz to samo jeśli karmisz piersią.
data: 2014.11.21
autor: Bombel
Anonimie, mamo 7 m-cznego malucha, zadzwoń do Pani Ani :)
data: 2014.11.21
autor: Carmen
Ja się nieśmiało przypominam w sprawie mojego pytania zadanego kilka dni temu - czy gorączkę ok 39,5 st i wyższą u malucha 7 miesięcznego przetrzymujemy bez żadnych leków? Szukałam w wyszukiwarce i wszystkie pytania do których dotarłam dotyczyły dzieci starszych niż moje, dlatego jestem skonsternowana i boję się, że mogę zrobić dziecku krzywdę. Mój maluch zle znosi wysoka temperaturę, powyżej 39 st lezy bez siły i tak ciuchutko pojękuje a mnie serce pęka. Boję się dawać mu paracetamol, bo wiem, że to syf, ale nie dawać tez się boję, bo rodzina mnie straszy drgawkami. Potrzebuję otuchy albo/i kopniaka :) co robić w takich sytuacjach.
Pozdrawiam Forum i Panią Anię
data: 2014.11.20
autor: 
Jeszcze słówko w sprawie żarcia :) słowa niosą energię, ale jej jakość jest zależna głównie od tonu wypowiadającego. Kto rozmawiał z Panią Anią choć raz przez telefon, ten wie o czym mówię :) \"babo weź się w garść i ugotuj porządne żarcie\" z ust Pani Ani brzmi uroczo.
Pozdrawiam wszystkich w ten pochmurny, zimny dzionek
data: 2014.11.20
autor: Imbirka
Nzetka nikt Ci wcześniej nie odpowiedział bo Ty sama musisz wiedzieć co zjadasz(bo nadal karmisz piersią), lub co podajesz swojej córce .Katar to zaśluzowanie (mi tu jakoś pasują słodycze do twojego opisu) a kaszel to po prostu kolejny etap kataru. jeśli karmisz piersią to Twoje jedzenie musi być 200%dyscypliny a córci ugotuj marchwiankę, zrób purée. Nie piszesz jakie ona pije herbatki-daj jej TLACI i imbirówkę. A jak czujesz że nadal nie wiesz dzwoń do p.Ani ona zawsze znajdzie rozwiązanie. Bulion jagnięcy za silny dla takiego szkraba.
Sylwio V. ja po przeczytaniu Prekop miałam jedną myśl że znowu sprawdza się to żeby mieć zasady i konsekwencje i się poruszać w tym polu. I kochać, przytulać, słuchać, być po prostu z dzieckiem.A tak a propo rodzicielstwa bliskości- właśnie na ostatnim szkoleniu dla rodziców jedna jak miałam o granicach to jedna mam zarzuciła mi że ona nie ma granic stawianych w domu bo to sprzeczne z rodzicielstwem bliskości które ona stosuje...
Pani Aniu refleksja jak zawsze przydatna. To trochę jak w tej indiańskiej przypowieści o wilkach siedzących w nas. Zależy którego wilka w danej chwili karmimy-dobrego czy złego.
Pozdrawiam
data: 2014.11.19
autor: Bombel
Ja jeszcze o żarciu :) Jak powiem, że się "najadłam" to jakoś tak słabo... A jak "nażarłam" to wiadomo, że konkretnie, smakowicie i do pełna :D
Dla mnie to zdrowa moc niesiona przez treściwe słowo :)
Pozdrawiam wszystkich :)))
P.S. U nas ani śladu śniegu... :( ....
data: 2014.11.19
autor: Monika mama Jagódki
NZetko, w sprawie pokarmów to dziewczyny pewnie Ci podpowiedzą, ale ja zaproponuję spokój. Jak mój syn miał kaszel, suchy (wciąż jeszcze kaszle, ale minimalnie), to zaczęłam być czujna na wszystko tylko nie na siebie. Pani Ania podczas rozmowy telefonicznej powiedziała, że kaszel bardziej przeszkadza rodzicom, a nie dziecku... to prawda. Miałam jednak w głowie, że przecież robię wszystko!, aby był zdrowy, więc dlaczego ten kaszel. Jednocześnie dzień za dniem zmuszałam się wręcz, aby się tym nie przejmować. Ciężko mi było, bo momentami kaszel był jeszcze większy. Nie miałam jednak nic do stracenia.... i wiesz co? kaszlu jest coraz mniej, malutko.... robię wszystko co podpowiedziały mi książki, dziewczyny na forum, Pani Ania... i nie myślę o najgorszym, że to w coś się przerodzi. Spokojne podejście do tematu kaszlu rzeczywiście działa leczniczo na kaszel :). Pomyśl, co właściwie może się stać? Nic. Dajesz dziecku dobre, wartościowe jedzenie, daj też sobie spokój i pogłaszcz się po głowie, że tak dużo jako kobieta dajesz swojej rodzinie. I nie porównuj dzieci. U mojej trójki dzieci kaszle trwały różnie, miesiąc, 2 miesiące, a u trzeciego trwa nadal od końca sierpnia (ale jest coraz lepiej). Uściski
data: 2014.11.19
autor: Danusia
Neta, przez 3 ostatnie tygodnie to było dojo. Wtedy nie łapie się za tak mocny kaliber jak bulion jagniecy. Bulion jagniecy pijemy do 3 dni, poza tym nie wiem czy można go podawać tak malutkiego dziecku. Z jakiego powodu nie dajesz jej porostu imbirowki i wtedy obserwuj. Ty mogłabyś odstawić ta herbatę daktylowa. Trudno mi powiedzieć, nie wiem co Ty jesz, może przewalilas czy przewalasz przez czas jakis przed dojo.? Zadzwoń do pani Anny... Pozdrawiam.
data: 2014.11.19
autor: Sylwia V.
Pani Aniu i Forum. Moja 13 miesięczna córka (karmiona od początku PP) jest non stop zakatarzona (od 3 tygodni) a teraz strasznie kaszle tak oskrzelowo już od tygodnia. Pisałam wcześniej ale nikt nic nie poradził. Zaczęło się od zaropiałych oczu i kataru (najpier lejący potem zielony) a więc zredukowałam mięso, jaja i tłuszcze. Ropa minęła. Potem katar jakby ustał i zaczął się kaszel ale taki ostry odrywający się ale brzmi jak oskrzela, bo harczy i świszczy. Mała nie miała gorączki.
Rano daję jej owsiankę z FS, potem gęstą zupę II z FŻ (różne kombinacje warzyw) a potem ok.16 dostaje drugą zupę na wywarze z cielęciny albo gulasz z zimniakami a na kolację owsiankę. Czasami daję jej jajko na drugie śniadanie jak jest głodna wczesniej (ale rzadko) i nic poza tym oprócz herbatek i mojeg mleka. Zrobiłam też bulion jagnięcy i daję jej jakoś godzinę po sniadaniu. Widzę, że ją to rozgrzewa i wypływają smary i odkaszluje. Nie wiem juz co mam robić. Trwa to już prawie miesiąć. Piję imbirówkę, TLACI, herbatę daktylową i oczywiście kawę gotowaną.
Syn, którego nie karmiłam według PP nigdy mi tak nie chorował jak ona a więc jestem strasznie zbita z tropu, bo nie wiem czy może robię coś źle. Proszę o poradę lub podzielenie się swoimi doświadczeniami. Nie wiem dlaczego to tak długo trwa i zaczynam się martwić, że to może przerodzić sie w coś poważnego.
data: 2014.11.19
autor: Nzetka
Witam serdecznie.
Moja córka (14 miesięcy) ma po raz drugi suchy kaszel. Jak powinnam ją odżywiać, by uchronić ją po raz kolejny przed tą dolegliwością?
data: 2014.11.19
autor: Gonia
Masz rację KaM, POCZUCIE HUMORU!. Tak łatwo o tym zapominamy, ja też, tak generalnie, w każdej sytuacji. Powinno się to oprawic w konkretne ramki i pierdolnac na ścianę. Bez obrazy za wyrazy... Pozdrawiam serdecznie ☺
data: 2014.11.19
autor: Sylwia V.
KaM, skonczylam Jirine Prekop i jej małego tyrana już czas jakiś temu, ale jakoś potrzebne mi było aby z tym pochodzić... Zgadzam się z Prekop, że sporo elementów podejścia bliskości, które są sugerowane przez psychologów patrząc na dzieci wychowywane w innych kulturach i innych czasach są wyciągnięte z kontekstu i się nijak mają do naszej rzeczywistości i nie da się tego porostu podciac, dociac i naciągnąć coby pasowalo. Oprócz tego, jak zwykle, rzecz się rozbija o rodziców i ich świadomość. Nie znamy siebie, boimy się zagłębić w swoje przepastne dziury i je nazwać, boimy się nawet nie nazwania ich, ale nawet pomacac się boimy. I wtedy jakże łatwo je przeprojektowac nasze niespełnione, nasze niedokochanie itd na nasze dziecko. Ktoś kiedyś powiedział, że zanim zdecydujemy się mieć dziecko to powinniśmy się poukładać z sobą, poprzygladac sobie, poznać siebie, zanim się weźmiemy za lepienie małego człowieka. Chyba tu jest ten nieboszczyk w szafie. To tak w skrócie. Jeszcze co mi się podobało, na końcu Prekop podała listę technik terapeutycznych do zastosowania coby dziecku pomoc, za mały nacisk byłbym dla mnie, żeby rodzice też mocno spojrzeli w siebie najpierw. Grunt, że okazało się po latach, że większość z tych technik terapeutycznych nie działa, bo Prekop poszła pod prąd w stronę techniki, powiedzmy kontrowersyjnej... Ja tam lubię kontrowersje, zawsze coś się dzieje ;) Teraz KaM możemy podyskutować ☺☺☺ Pozdrawiam.
data: 2014.11.19
autor: Sylwia V.
Żarcie, żarełko, zeżreć, czemu nie? Dla mnie też nie ma tutaj niczego negatywnego a raczej dużo w tym entuzjazmu i ochoty na coś co jest smaczne i dobre ;) KaM, a gdzie spadło już tyle śniegu? U nas dziś także pierwszy raz spadł śnieg, ale tak ciut ciut poprószyło. Pozdrawiam!
data: 2014.11.19
autor: Majka z Podlasia
Elżbieto, słowa są ważne, ja przywiązuję dużą wagę do wypowiadanych i pisanych słów. Znałam pewną dziewczynę, która opisywała rzeczywistość głównie dwoma określeniami, było albo "zajebiście" albo "przejebane", kiedyś zapytałam jak określa stany "pomiędzy",ale nie dowiedziałam się, nasze drogi się rozeszły. Jednak nie o niej chcę napisać, tylko o słowie żarcie, któremu się dzięki Tobie przyglądnęłam i faktycznie ma ono energię, w zależności jak go używamy. Nigdy nie powiedziałam dziecku ani mężowi "żryj", to byłoby agresywne, negatywne. Natomiast gdy słyszę w domu "ale wyżerka!" to oznacza po prostu radochę. Zdarza nam się też obżarstwo, zwane ładniej nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu, za które ponosimy konsekwencje jeszcze na tym świecie;-) Samo słowo "żarcie" ma w sobie coś drapieżnego, co lubię, bo wiem, że daje mi siłę do przetrwania w brutalnej rzeczywistości. Gorąco pozdrawiam.
data: 2014.11.19
autor: Sasanka
Elżbieto, widzisz, mnie nie razi słowo "żarcie", ale ile innych sytuacji przychodzi do mnie takich (a ile przychodziło dawniej!), które pokazują (i pokazywały mi), jak bardzo (ZA BARDZO!) poważnie biorę moje życie. Poczucie humoru, dystans do świata i do wszystkiego innego są potrzebne, żeby nie zgorzknieć.
Mądrze też napisała Sylwia. Pokarm (jedzenie, żarcie, Pani Ania pisze jeszcze żarełko - to brzmi jak masełko :) ) ma być drogą, a nie celem. Patos jest więc tu zbędny. A może w ogóle właśnie rozchodzi się o to, żeby próbować żyć po prostu "lżej"? Żeby oprócz tego wszystkiego, co jest oczywiście ważne, a co "wkładamy" do jedzenia, włożyć jeszcze uśmiech, a może i porządną łychę radosnego śmiechu?
Dziś u nas 3 cm śniegu. Byłam już z córą na śnieżkach. Wyśmiałyśmy się na całe nasze gardła. :)
data: 2014.11.19
autor: KaM
Elzbieto, dlaczego na przykład ja zżeram żarcie.? Bo ja nie uważam, że to powiedzenie ma wydźwięk pejoratywny, szczególnie, że jeżeli ja tak mówię to używam to w pozytywie emocjonalnym, nie ma do tego podpiętych dziwnych, niefajnych emocji. Poza tym, uważam, że trzeba uważać, żeby jedzenia nie ustawić na piedestale, czy modlić się do niego, bo to nie o to chodzi. Ja się obawiam bałwochwalczego stosunku do rzeczy czy ludzi tak generalnie. Owszem jedzenie trzeba szanować, bo dzięki jego energii my mamy energię do życia i działania. Jedzenie powinno być czymś jak powietrze, oddycham, jem, jedna z czynności życiowych, nie gorsza, nie lepsza... Pozdrawiam mgielnie...
data: 2014.11.19
autor: Sylwia V.
Dzień dobry Forum! Skoro jesienne dojo ujawnia stan naszej wątroby, to przyznaję - moja popadła w ciężką niedolę. Obrzydliwie kwaśno w ustach było mi po każdy posiłku, łącznie z owsianką i puree, Nie miałam wcześniej takiego doświadczenia. Zalałam sprawę kilerką przez kilka dni, a na śniadanie niemowlęca owsianka, reszta posiłków delikatna. Rosół gryczany pewnie też byłby dobry na tę przypadłość, ale nie miałam na niego najmniejszej ochoty. Teraz jest dobrze. Rosół wraca do łask. A jako, że wątroba kocha ruch, po raz kolejny postanawiam - żwawy spacer na świeżym powietrzu codziennie! (czemu tak trudno jest mi wdrożyć w życie tak proste postanowienie, to ja naprawdę nie wiem ;) ). Pozdrawiam Czytających.
data: 2014.11.19
autor: Dziewanna
Refleksja osobista, poranna lecz nienaganna - skoro to, co wkładamy do ust jest naszą esencją, naszym energetycznym paliwem, naszym uzdrawiaczem, skoro przygotowujemy każdy posiłek z miłością, ufnością i wiarą, skoro całujemy kruszynę chleba to dlaczego nazywamy to zżeranym żarciem ?? Słowa niosą energię.
data: 2014.11.19
autor: Elżbieta z Krakowa
Kochani, w Refleksjach mała jesienna zaduma. Pozdrawiam Wszystkich, hej :)))
data: 2014.11.19
autor: Anna Ciesielska
dzieki p.irlandio,to fakt z miodem trzeba ostroznie.korca mnie te wszystkie ciasta no ale cuz..,za to z nalesnikow raz na dluugi czas nie moge zrezygnowac.tak wogole to zauwazylam ze po mleku wieczorem na drugi dzien gorzej(i do tego te platki) choc sypne cos ostrego.no ale jak tu kolezanki pisaly moze recepta totalnie odpusic, wtedy wszystko odpusci.za to odkrylam cos slodkiego co nawet pomaga na zyly -niektore chowaja sie nawet na 2 dni-kulki rozgrzewajace,nienajlepiej mi po kakao ale tu widze na+.ciekawe czy na wszystkich to tak dziala .od czasu do czasu podkasic.widac jest jednak jakis zwiazek miedzy ostrym, watroba a zylami.a i zoladkowicza ze stanem zapalnym nie polecam uzywac p.cayenne.a nie wiem np.pawalikowska bodajze pisala cos na swoim blogu o jedzeniu zrownowazonym i tam byla pasta do kanapek ze slonecznika czy cos.moze ktos korzysta albo ma jakis fajny przepis z nasionek.nie moge ciagle tylko tych powidel i cieciorki,nienajlzejsza ona
data: 2014.11.19
autor: ola z opola
minęło dojo i moja egzema też sobie poszła:) wysypało mnie na dłoniach przeokropnie,już dawno tak nie miałam.Widocznie musiał wyjść cały syf którym mnie nafaszerowali podczas cesarki. Męczyła mnie przez ok 3 tygodnie aż w końcu puściła,cóż za ulga.
Czeka mnie niestety powtórka za jakiś czas ponieważ mam przepuklinę pępkową i nie ominie mnie operacja
:( ehh nie ma lekko.
Pytanko do mieszkańców Warszawy lub pobliskich miejscowości:Ma ktoś możliwość i ochotę wynająć pokój na 2 doby dla mnie i mojej rodzinki( 2 dorosłych,5-latek i niemowlak) z naszym wyżywieniem oczywiście:) ?Wyjazd mamy w połowie marca.Jakby ktoś był chętny to piszcie na pocztę: dolores24r@interia.pl
Pozdrawiam
data: 2014.11.18
autor: Dorota z Wrocławia
KaM ale czad:) super rokowe brzmienie Arki zaskakuje. Słyszałam parę ich utworów ale to zupełnie co innego;)no i tekst całkiem nietuzinkowy,super.
data: 2014.11.18
autor: Dorota z Wrocławia
Dziewczyny, bardzo dziękuję za odpowiedzi :) teraz wiem, że to chodzi głównie o lukrecję. Będę jej dawać mniej. A wodę gorącą pijam samą, albo z imbirem i miodem właśnie.
data: 2014.11.18
autor: ala
Pani Aniu, miałam się odezwać po wszystkim. Melduję, że antybiotyk nie podany. Okazało się, że dwie rzeczy złożyły się na stan mojego dziecka. Mianowicie, ten nieszczęsny upadek i ząbkowanie. Jestem dumna z mojego męża, bo nie zostawił dziecka w szpitalu, jak mu kazali, a później posłuchał mnie i nie podaliśmy antybiotyku :) Teraz dziecko jest znowu radosne i już nie ma gorączki, ani napadów złości. Ale po tych wszystkich zdarzeniach nie dziwię się jemu, też byłabym zła. A przecież to tylko dziecko. Pozdrawiam i dziękuję Pani za słowa wsparcia, a także, jak to przeważnie dziewczyny piszą, postawienie do pionu! I ku przestrodze wszystkich mam, jak dziecko ma zapalenie ucha, to zaglądnijcie im do buzi, czy jakieś ząbki nie idą.
data: 2014.11.18
autor: Iwona
Olu z Opola. Ja tez mam problem z zylakami. Moge Ci podpowiedziec co u mnie pomaga i co przynosi ule bolacym nogom. Ja mam prace ciagle stojaca i do tego tylko wieczory, wiec dodatkowo utrudnia pozbycie sie zylakow. Na pewno musisz ograniczyc slodycze do maksimum (nie wspomne nawet o tych nie PP), gdyz zauwazylam ze po nich moje nogi robia sie ociezale i bolace. Podjadanie nocne rowniez nie wchodzi w gre. Unikaj goracych kapieli i po kazdej kapieli zlej prysznicem nogi od stop po pachwiny. najpierw letnia a pozniej chlodniejsza woda (nie lodowata). i kiedy tylko masz chwile nogi do gory aby krew zaczela w zylach lepiej krazyc.
Moze nie pomoze Ci to pozbyc sie zylakow ale nie zaczna pojawiac sie nowe i przyblakna juz istniejace.
data: 2014.11.17
autor: irlandia
Dzień dobry. Bardzo proszę o pomoc w rozwiązaniu pewnego problemu. Mam 38 lat, trzeci sezon przytrafia mi się następująca sytuacja: od jesieni na 7-10 dni przed miesiączką mam plamienie, potem miesiączka w normalnym terminie. Trwa taka sytuacja mniej więcej do lutego-marca. Do tego dochodzą dość silne poty o bardzo przykrym zapachu. Pracuję w biurze, więc nawet już nie wspominam o tym jak dla mnie stresująca i przykra sytuacja, która powoduje jeszcze większe pocenie się z powodu stresu. Pocenie nasila się jesienią, ustępuje w marcu-kwietniu. Staram się ubierać dosyć lekko, więc przyczyną nie jest zbyt gruby ubiór. Zdarzają mi się skoki żywieniowe w bok, ale niezbyt często. Ginekolog powiedział mi, że te krwawienia to brak progesteronu. Na razie niczego nie biorę, wiosną wszystko się wyrównuje. Potliwość jest pewnie efektem zbyt dużego jang w stosunku do jin, tak sądzę. Staram się nie pić zbyt dużo kawy, piję tlaci oraz jem zupy. Spożywam dość mało fasoli i ryb, czy to może być przyczyną? Jeśli możecie, to pomóżcie:)
data: 2014.11.17
autor: Metka
Dziewczyny, czy Wy słyszałyście już te cuda? https://www.youtube.com/watch?v=C5yKQ5Hji3s :) i to jeszcze: https://www.youtube.com/watch?v=Rfke8qAatcc
data: 2014.11.17
autor: KaM
Emko z Wawy, doskonale mi znane to o czym piszesz, aż chciałoby się rzec witaj w klubie - z tymi natrętnymi myślami i przesadnym wsłuchiwaniem się w swój organizm. Ja to ciągle coś czuję, coś u siebie znajduję i się zadręczam, i tak od dziecka! Nic przyjemnego. Fajnie, że znalazłaś na to sposób, ja wciąż walczę, mam świadomość że to rodzaj nerwicy, ale sama świadomość to za mało, bo zawsze jest gdzieś z tyłu głowy \"a jeśli jednak coś?\"
Pozdrawiam Was dziewczyny, fajnie że jesteście
data: 2014.11.16
autor: Imbirka
KaM, świetne pomysły podrzuciłaś, jajecznicę już dziś wypróbowałam, grzanki i hamburgery czekają na swoją kolejkę :) a na początku nie mogłam zrozumieć, co ta KaM ma na myśli z tą jajecznicą na wodzie ;) znałam tylko wersję na maśle lub oleju :)) ale ta jest świetna. Kiedyś, jeszcze przed PP, dodawałam do rozbełtanych jajek - mleka lub wody - tak byłam nauczona z domu ;) także fajna sprawa z tą wodą, bardzo delikatna wchodzi, kto nie próbował temu polecam :) a ja miałam jeszcze w lodówce kilka "pysznych pieczarek" z FS i jej dodałam do tych jaj, no mówię Wam cud miód :))
data: 2014.11.16
autor: Imbirka
No widzisz, Moniko, znasz odpowiedź. Grunt, to mieć zaufanie do Siebie, do tego co się widzi, do tego, co się czuje, mając jednocześnie na względzie pewne ramy, tu akurat ramy PP :)
Serdeczności!
data: 2014.11.16
autor: KaM
Dzięki dziewczyny :) Tak jak pisałam wcześniej, mała zaczęła odmawiać miksowanego jedzenia więc nakarmienie jej przed naszym dorosłym posiłkiem stało się niemożliwe, dlatego napisałam tutaj chcąc uzyskać poradę w zakresie rozszerzania diety maluszka o niemiksowane pożywienie. Ulubiona zupka przestała smakować, nawet miksowaną owsianką zaczęła pluć wprost na moje zmartwione czoło ;))) Owsiankę gotuję długo aby była bardzo rozmiękczona i obie jemy taką samą - niemiksowaną. Dzisiaj zjadła rosół z domowym makaronem, zajadała aż jej się uszy trzęsły :)
Tak KaM, chyba masz rację, chyba pora na zmiany. Dziecko samo w sobie jest najlepszym wyznacznikiem gotowości do zmian. Najważniejsze to wsłuchać się w siebie i wnikliwie obserwować malucha. Skoro chce poznawać nowe smaki, chętnie próbuje to moja w tym rola by pożywienie było odpowiednio przygotowane i tak mięciutkie, by jej mordka przeżuła wszystko dokładnie :) W przypadku mojego dziecka jest mowa o dziecku "skażonym" normalnym - powszechnym jedzeniem. Jesteśmy na PP od sierpnia więc wcześniej mała próbowała chlebka, kanapeczki, mięska czy gotowane warzywka. Przeszła więc z powrotem na miksowane i chwilę był spokój ale teraz widzę że wyraźnie chce jeść to co i my jemy. Nic na siłę, ważne, żeby w ogóle jadła i by jej nie szkodziło a tutaj już moje w tym zadanie ;)
Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze :)
data: 2014.11.16
autor: Monika mama Jagódki
@ala,ostatnio był przepis na dobre picie:gotujemy wodę,wlewamy do szklanki,do tego kładziemy łyżeczkę miodu i plasterek albo szczyptę imbiru.
data: 2014.11.16
autor: Elka
Alu, FS jest kontynuacją, trzecią częścią, co za tym idzie, uzupełnieniem. Książki czytamy po kolei. A przy hormonach nie należy pić kilerki, TLI jest delikatna i szkody nie zrobi. Chodzi tu głównie o lukrecję, daj jej i pozostałych składników po prostu mniej jeśli masz obawy.
data: 2014.11.16
autor: Imbirka
Moniko mamo Jagódki ja z kolei uważam, że przede wszystkim powinnaś podążać za intuicją i za Swoimi obserwacjami. Jeśli Mała tak reaguje a nie inaczej, to może nie trzeba od razu negować i stawać okoniem do rzeczywistości a zastanowić się nad nią? Skoro Mała jest w równowadze i czegoś nie chce, to chyba możemy wziąć pod uwagę, że to wcale nie musi (choć może) być foch. Może przyszedł właśnie czas jakichś zmian... może wcale nie spektakularnych, ale zmian? Myśl. Może Córka, skoro wykazuje chęć na zmiany, to trzeba jakieś wprowadzić? Niekoniecznie od razu jakieś wynalazki i nie od razu nie wiadomo ile, ale może to moment, kiedy Mała Twoja chętnie nauczy się nowych smaków (nowych gęstości itp) i jeśli przegapisz ten moment, to potem będzie wymyślać, i jak będzie miała 5 czy 6 lat to będziesz miała dopiero wyzwanie. Oczywiście to takie moje może. Tylko, kto wie, czy nie prawdopodobne. Zmieniaj powoli co nieco i obserwuj. Gdzieś kiedyś Pani Ania pisała, żeby dzieciaczka nakarmić Jego jedzeniem przed obiadem dorosłych, a potem do obiadu postawić i Jemu talerzyk i nałożyć troszkę, żeby sobie maluch próbował.
Rozwiązanie zawsze leży, tak jak punkt równowagi i jak prawda, gdzieś po środku :)
data: 2014.11.16
autor: KaM
Moniko, Mamo Jagódki, Twoja córka zachowuje się normalnie reagując w ten sposób na jedzenie dorosłych i raczej jej nie przejdzie:). Jedynym rozwiązaniem jest wcześniejsze nakarmienie dziecka jego posiłkiem, a potem wspólny posiłek z rodzicami podczas którego dajecie jej pobróbować swoich potraw gotowanych lub duszonych. W wieku 2 lat dzieci nie przeżuwają dokładnie, posiadając nawet komplet zębów. Sposób naszego żywienia i postępowania z tym zakresie z dziećmi jest na pewno trudniejszy od przyjętych standardów. Traktować jednak trzeba ten wysiłek jako inwestycję w prawidłowy rozwój naszych dzieci. Pozdrawiam i życzę powodzenia:)!
data: 2014.11.16
autor: Marcela
Alu, pij TLACI, przepis też jest w książkach :)
data: 2014.11.16
autor: DanusiaA.
Dzień dobry :)
Pierwszy raz odzywam się na forum, a podczytuję od jakiegoś czasu.
Mam pytanie o herbatkę TLI. Piję ją od niedawna, przepis wzięłam z książki "Filozofia smaku" i dopiero dziś przeczytałam w "Filozofii zdrowia", że herbatki tej nie powinny pic osoby, które przyjmują hormony. Ja przyjmuję i nie wiem czy powinnam ją pić, skoro w "Filozofii smaku" nie ma wzmianki o takim "zakazie". Co w zamian radzicie pić?
Dziękuję za odpowiedź i wszelkie uwagi :)
Pozdrawiam.
data: 2014.11.16
autor: ala
Ok, nie zadaje więcej głupich pytań tylko gotuje/miksuje/rozdrabniam :) Nie pisałabym tutaj gdyby mała jadła bez problemu, nie interesowała się naszym jedzeniem, gdyby było po staremu - nie byłoby problemu ;)Ona jednak zaczęła odmawiać miksowanego a coraz częściej domagać się "naszego" jedzonka. W rezultacie musimy niektóre rzeczy spożywać w ukryciu ;) inaczej jest dramat/pisk/krzyk. Mam nadzieje, że jej to przejdzie... Co do tego nieszczęsnego tosta to ja sobie sama przygotowuje go w ten sposób a córcia wyje przyczepiona u nogi dlatego dałam jej ostatnio gryzków parę i bardzo jej smakowało, żadnych rewolucji potem nie zaobserwowałam. Co do cebuli to jej surowość jest złamana podczas zapiekania na ogniu, ma wręcz słodki smak po dłuższym opiekaniu. Ale wiem Marcelo o czym piszesz... Ok, zostajemy zatem przy papach, papkach, papeczkach :))) Pozdrawiam :)
data: 2014.11.16
autor: Monika mama Jagódki
Dynio, Ocado to supermarket online, wiec przywioza Ci zakupy do domu :) Czy jest jakies miejsce w Anglii, do ktorego nie dotra? :)
Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.11.15
autor: Anieszka S
Olu z Opola, z mojego doświadczenia wiem, że absolutnie nie można skupiać wszystkich myśli na naszym problemie, bo niejako doenergetyzowujemy ten problem. Jakkolwiek to nie zabrzmi, energia idzie za myślą. Sama tego doświadczyłam, jak natrętnymi myślami napędzałam sobie śledzionę. Wsłuchiwałam się w nią w sposób chorobliwy, no i miałam tego efekt. Jak na zwołanie niemal mi tętniła, potem strach i było jeszcze gorzej (bardzo niemiłe przeżycie). Każdego dnia wstawałam i pierwszą myślą było, czy coś czuję. Jak jeszcze nie czułam, to za moment już coś było. To był obłęd! I pewnego dnia powiedziałam sobie stop. Odpuściłam. Odcięłam się od tych negatywnych myśli, co wcale nie było łatwe. Jak tylko coś przychodziło mi do głowy, to niemal siłą to kasowałam i zastępowałam czymś pozytywnym. I autentycznie, było coraz lepiej. Nawet sama nie wiem, czy rzeczywiście było coś na rzecz. Na początku pewnie była jakaś niedyspozycja, ale to co zrobiłam z tym później, to był ewidentny dowód na korelację pomiędzy naszymi myślami a odczuwaniem w ciele. No w sumie na tym polega nerwica (coś siada nam w głowie, a potem ciało daje nam całe spektrum objawów). Nie chcę tu pisać, że u Ciebie nic nie dzieje się z żyłami, ale to, że sami potrafimy spotęgować problem, autentycznie! Odpuść sobie, ja sobie w ekstremalnych sytuacjach myślałam, co ma być, to będzie (ale szczerze). Rób wszystko, jak najlepiej potrafisz, a efekt pozostaw siłom wyższym. Zajmij się czymś innym, nowym, idź na spacer, wyjdź ze starych schematów, co pomoże odciągnąć natrętne myśli. Mnie to uwolniło. Ewidentnie miałam problem z nadmierną potrzebą kontrolowania wszystkiego wokół, nie mówiąc o własnym ciele. I choć niekiedy natrętne myśli chcą powrócić, to mocno pracuję nad ich niedopuszczaniem do siebie. A swoją drogą, jak wiadomo, dany problem zdrowotny coś nam sygnalizuje. Jak sprawdziłam, żyły, ich zapalenie może świadczyć o złości i frustracji, o oskarżaniu innych za własne ograniczenia i brak radości w życiu, zaś żylaki, o trwaniu w znienawidzonej sytuacji, zniechęceniu, poczuciu przepracowania i nadmiernego obciążenia...Może warto coś sobie uświadomić i coś z tym zrobić. Wiem, że nie zawsze jest to proste, ale warto próbować. Pozdrawiam Cię gorąco i nie dawaj się:)
data: 2014.11.15
autor: Emka z Wawy
Nowa,
Gulasz nie obsmazany jest delikatniejszy. Z tego co pamietam o ile nie knocilam przepisow to gulasz po obsmazaniu jest i tlustszy i intensywniejszy w smaku. Moja mala wychodzi dopiero z wieku oddzielnego gotowania (4 lata skonczy w marcu), a ja jestem w ciazy ktora mnie rozklada na lopatki. Wiec gotuje dla nas obu, a sobie podostrzam moim ulubionym cayenne i dodaje troszke innych roznosci, bo moja mala ma morze alergii i u niej gotowanie jest maksymalnie ostrozne.
Pozdrawiam
data: 2014.11.15
autor: Mama Ineczki
@Ola zOpola,może znasz ten sposób,to przypomnę:do termoforu leję gorącą wodę i kładę pod pierzynkę,na kołdrę kładę kocyk,albo grubszy koc,zależnie od tego jaki jest silny ból w nogach.Kiedyś myślałam ,że mam żylaki i jest to choroba która podstępnie mnie dopadła.Teraz czuję jak nogi mi się rozgrzewają.Lewa noga jest w gorszym stanie i nieraz ,kiedy jest chłodno,to czuję zimno w lewej nodze od góry do dołu.Mogę powiedzieć że prawa już doszła do siebie.A jeszcze w maju ubiegłego roku miałam w kości miednicowej taki ból,że nie mogłam wejść na łóżko ani z niego zejść,utykałam czasem.(w Łodzi to się nazywa "w d..ie Łódź)Jakby ktoś gwoździa wbił w kość.Teraz czasem noga boli jakby w środku mięśni.jednak w porównaniu z tym co było to teraz "latam jak szesnastka".Bądź cierpliwa i tyle.
data: 2014.11.15
autor: Elka
Moniko Mamo Jagódki, skoro pisze, że do 3 roku życia gotujemy osobno, to chyba w coś w tym jest:). W dodatku ma być przetarte lub zmiksowane;). Wspólne dorosłe jedzenie to chyba tak od 4-5 roku życia. Moim zdaniem taki tost z surową cebulą i kozim serem to hardcore dla dwulatki. Karm córkę dalej jedzeniem dla niej odpowiednim, a ze swojego talerza dawaj do popróbowania produkty gotowane i duszone. Poszukaj na forum o karmieniu maluchów, było tego sporo. Pozdrawiam:).
data: 2014.11.15
autor: Marcela
Hej Dziewczyny, mam pytanko do mam dzieci około 2 letnich. Do tej pory gotowałam dla małej oddzielnie - osobna zupka, gulaszyk, owsiankę jadłyśmy wspólnie. Zauważyłam, że ostatnio córcia coraz częściej zagląda nam do talerza i domaga się wręcz dorosłego jedzenia. Dostaje kawałek marcheweczki, mięsko mięciutkie do pogryzienia i inne kąski. Mam zatem pytanie czy mogę powoli wprowadzać dorosłe jedzenie tzn. nie wszystko miksowane/mielone dodam, że córka ma komplet zębów oprócz piątek (na razie rozpulchnione dziąsła dają znać, że te ostatnie są już w natarciu ;) 2 latka kończy w grudniu. Czy w grę wchodzi przy takim maluszku kawałeczek chlebka/grzaneczki z miodem i przyprawami albo tościk - cieniutko masełko, cebulka w cieniutkich plasterkach, pieprz ziołowy, plasterek pieczonego indyka, sól, szczypta bazylki i plaster koziego twardego serka na góre - wszystko zapiekam na patelni bez tłuszczu/pod przykryciem? Ostatnio zrobiłam pierogi ruskie wg przepisu z czerwonej książki z gulaszem wołowym dla reszty rodzinki - mała aż się śliniła na sam widok, dostała 2 i zjadła ze smakiem. Czytałam, że do 3 roku życia dzieci powinny mieć gotowane osobno... stąd moje pytania.
KaM - masz córcię w podobnym wieku, co Twoja królewna jada a co wciąż jest niedozwolone?
Pozdrawiam cieplutko i bardzo proszę o ewentualne wskazówki :)
data: 2014.11.14
autor: Monika mama Jagódki
Dzięki, dziewczyny. O oleju ryżowym też słyszałam, mam ochotę wypróbować. Oliwy z oliwek dobrej jakości,używam również, głównie do krótkiego obsmażania. a także do polewania gotowych potraw lub do maczania chlebka:))),ale to rzadko. Właściwie chodzi o olej rzepakowy do podsmażanie mięska, kotlety indycze- tu masło klarowane, naleśniki czasem.Mamo Ineczki - to mnie zadziwiłaś, ze nie obsmażasz mięsa do gulaszu..hm..ciekawe jaki smak ma potem potrawa? czy to nie jest tak, jak mięso gotowane? Słyszałam też, żeby to oleju dodać łyżeczkę zimnej wody, na patelni już,ale czy to nie jest już pomieszanie smaków?Wszak zimna woda to smak słony. Ale to takie szczegóły .
data: 2014.11.14
autor: Nowa
Z tluszczy roślinnych do smazenia tylko olej ryżowy (ma wysoka temperaturę września), wszystkie inne cuda uznaje za groźne dla zycia;) Nierafinowanych z kolei szkoda do smazenia. Najchętniej używam frytury wolowej, uwazanej za najzdrowszy tluszcz do smazenia (ale same wiecie, jaka prasę maja tluszcze zwierzece...), czasem gęsiego smalcu - w zależności od potrzeb.
data: 2014.11.14
autor: Very.ewa na gmailu
Dla jasnosci: do kazdego innego smazenia I pieczenia niz wymienione wczesniej uzywam oliwy z oliwek extra virgin. Ale gwoli scislosci miesa nie podsmazam do gulaszow bo to dla mnie i dla malej za ciezkie.
data: 2014.11.14
autor: Mama Ineczki
Nowa,
Ja po swoich poszukiwaniach doszlam do nastepujacych wnioskow:
olej kokosowy extra virgin do ostrego smazenia (mi pasuje do dyni do zupy dyniowej) i pieczenia (gorzkie miesa mi sie komponuja: jagniecina i kozka). Do calej reszty uzywam extra virgin olive oil. Uzywam naprawde malo i te smazenie to takie przechodzace w duszenie. Jakis artykul mnie przekonal ze extra virgin jest lepszy (zdrowszy) do smazenia niz rafinowany - istota sprawy byl czas: im krotszy czas smazenia tym wieksza przewaga olejow nierafinowanych.
Buziaki
data: 2014.11.14
autor: Mama Ineczki
Dziękuję Dziewczyny! Macie rację z tym niejedzeniem. Piję imbirówkę i rosół na zmianę. Trochę puree czasem. Na razie wszystko inne zbyt ciężkie. Obserwuję i czekam. Będzie dobrze! Jest nadzieja. No i dojo już się kończy. Z serca Wszystkich pozdrawiam!
data: 2014.11.14
autor: Majka z Podlasia
Dziękuję Imbirko za odzew. Tak też robiłam do tej pory, ale zaczęłam bliżej przyglądać się tematowi.
Np. Rafinacja

Bardziej zaawansowanym procesem jest rafinacja, którą wykonuje się traktując olej związkami chemicznymi takimi jak: kwas fosforowy, soda kaustyczna, ziemie okrzemkowe i inne. Składa się na nią szereg procesów chemicznych : odszlamowanie, bielenie oraz dezodoryzacja. Rafinowane oleje są zazwyczaj przejrzyste i pozbawione smaku, koloru i zapachu. Dlaczego więc stosuje się tą technologię? Rafinacja oleju wyciska z surowca dodatkowo 6-15% tłuszczu oraz zwiększa okres przydatności oleju do spożycia, niestety kosztem eliminacji dobroczynnych dla zdrowia substancji takich jak: lecytyna, woski, naturalne witaminy A, D, E, naturalne karoteny, minerały, enzymy (pozostawia w nim jedynie puste kalorie)."

Oczywiście za i przeciw jest tyle samo argumentow:) I nie chodzi mi o licytowanie się, tylko zdaję sobie sprawę, że my, konsumenci, jesteśmy coraz bardziej manipulowani..Pytam tutaj, bo tu samę mądre kobiety:))
data: 2014.11.14
autor: Nowa
Olu z Opola, przydałby Ci się ktoś, kto by Cię wyprzytulał, co? Jakaś Wszystkorozumiejąca Pani Ania na przykład :) albo inny Dobry Duch. Olu te zmarszczki co masz wszędzie to mogą być od braku esencji, od tego, że taka "sucha" jesteś w środku. O żyłach i żylakach nic nie wiem, więc tu nie pomogę. Ale - gotuj zupy na wołowinie z kością. Obowiązkowo. Cielęcina nie da Ci teraz wystarczającej porcji energii. Zupa dziecięca jest taka dziecięca na 100% czy doprawiasz ją mocniej ostrym smakiem? Podsmaż przed dodaniem do wywaru marchewkę, albo pora czy cebulę - zupa zmieni smak i więcej energii będzie jeszcze. No i mięso duszone czy pieczone (wcześniej podsmażone) jedz; o jajach też nie zapominaj i nie zjadaj pół bochenka chleba na śniadanie. Pokrój podsuszony chleb w małą kostkę podsmaż na suchej patelni, na koniec posyp pieprzem ziołowym i solą i wrzuć masło; pomachaj patelnią i na talerzyk wyrzuć. Zrób jajecznicę z jajek ale blenderowanych, usmaż ją na wodzie, a pod koniec smażenia dodaj masło i jeszcze trochę pieprzu. Pilnuj tylko, żeby jaja się nie ścięły, taka jajecznica jest przepyszna, ale musi być lekko mokra. Możesz podsmażyć też trochę boczku z imbirem i wrzucić jeszcze na jaja. Albo zrób na śniadanie takie niby hamburgery z mięsa mielonego przygotowanego na kotlety: spłaszczony kotlet nie za długo podsmażany bez panierki, schrupiony chleb, dobrze podsmażona i doprawiona cebulka, majonez, ketchup (po troszku, wiadomo), odrobina ogórka konserwowego - ja kroję w malutkie paseczki i posypuję, więc niewiele wystarcza, i kozi ser. Kolejności żadnej nie zachowywałam pisząc. Najesz się porządnie i na bardzo długo. Może jak będziesz porządnie najedzona i wyspana to te demony odejdą w najciemniejszy kąt. Nazbyt się wsłuchujesz w siebie. Znajdź powód, dlaczego tak jest. Kiedyś u nas mówiło się, żeby nie liczyć pryszczy bo wyjdzie drugie tyle... zawsze jednak traktowaliśmy to z przymrużeniem oka. A może to wcale nie taki żart, jakby się wydawało.... wiesz, o co chodzi? Trzymaj się!
data: 2014.11.14
autor: KaM
Majko, powiedzmy tak, jeśli nie będziesz jeść to: nie pozbędziesz się napięcia, nie rozkurczysz ciała, generalnie nie wyjdziesz na prostą. Gorzej pociągniesz się jeszcze w dół, bo z głodu będziesz pewnie zagryzac czasami jakimś biszkoptem albo czymś podobnym, bo w stanie niejedzenia nia, możesz mieć zwis co jesz i co pijesz. Wiec łatwo możesz się znaleźć na równi pochylej w dół. Jako kobieta dostałaś od Bozi zdrowy rozsądek, nawet jeżeli stalas na końcu kolejki, albo przyszlas później ☺Wiec użyj go. Poza tym, jeżeli nie będziesz jeść i pić to schludnie szybko i mocno i wyschniesz na wior i będziesz wyglądać mocno kiepsko. Opłaca się.? Pozdrawiam.
data: 2014.11.14
autor: Sylwia V.
Nowa, kupuję zwykły olej rzepakowy w sklepie, np wielkopolski. Z nierafinowanych kupuję lniany, kokosowy, z pestek z dyni i oliwkę z oliwek. Tych używa sie dużo mniej, no i nie do smażenia.
data: 2014.11.14
autor: Imbirka
chyba nie tak latwo bedzie w wyciagnac ta energie z samego hadesu Pani Aniu.bardzo chcialabym pozanc role prostogladyn w organizmie.to kolejna rzecz ktora mnie nurtuje odkad o nich przeczytalam. wg medycyny wpoilam sobie ze to one sprawca mojej zaglady,ze przez nieskora sie starzeje,oskrzela, jelita macica przestana sie kurczyc-zaniknie okres-ostatnia oznaka kobiecosci w moim przypadku
data: 2014.11.14
autor: ola z opola
mialam sie odezwac,wiec jestem ,wlasciwie to sama tego potrzebuje.nie pislam dlugo bo musialam rozwiac swoje watpiwosci,zniknely jedne,pojawily sie nowe.uplynelo sporo wody w rzece zanim przekonalam sie do lukrecji,gdyz przez zoladek unikalam lata sub.przeciwzapalnych-kwas salicylowy,koszenila,daktyle itp.no nic,wyleczylam sie z tego,pije i jest ok.:)troche czasu zajelo mi sprawdzanie jak zol zareaguje na to jedzenie przed okresem,zawsze obawialam sietego momentu bo wtedy jest najgorzej,byly krwawienia,klucia pieczenie ale nic,wyszlam na prosta :)i moze b.dobrze.teraz to tylko gdy zle cos zestawie i ciagle opycham sie na noc,przesalam i przeostrzam ale z tym walcze:)szalka w gore,to musi byc szalka i w dol-zylaki mialam na lydkach,pojawil sie zyg-zag na udzie(prawie z nika przez noc) przeswituja mi przez skore naczynia z kazdej strony nogi,w dzien gdzies boli a wieczorem nowa zylka na wierzchu.ja juz w sumie sama nie wiem ile tak naprawde tych zylakow mam,ktory to juz typowy zylak ,ile przybylo od ostatniego badania ,wyglada na to zezmierzam do stanu mojej matki-wszystkie naczynia na wierzchu.strasznie mnie to przygnebia i coraz bardziej trace sens.moze lepiej opychac sie na codzien rutinoscorbin?,sama nie wiem.wiem ze to watroba z wynikami nie bylam ale wskazniki podwyzszone byly,no i zupy sniad.z poczatku ciagle robilam za slodkie z kukurydz zreszta tez.pewno to ze ubieralam ponczochy uciskowe w ciagu dnia-dopiero przed praca tez zrobilo swoje,a moze 6 godz na nogach to dla mnie za dlugo,z chleba nie potrafie doszczetnie zrezygnowac z rana mam taki apetyt ze czasem nawet pol boch. zejdzie:),za to wieczorem staram sie go czyms zastapic,a moze to ze robie wywary na miesie a nie na kosciachtez ma znaczenie,a moze te zupy dla dzieci mi nie sluza.no i stres nad tym ciagle nie mam kontroli,bardzo ciezka sprawa.ale kiedy czuje bol i widze kolejna zyle tak strasznie mnie to przytlacza ze rozne mam wtedy mysli.wiem ze te jedzenie niweluje bol,to juz sprawdzone ,no ale jak dalej.kto mi powie co nie tak?zaczelam pochmurnie bo ciezko mi z tym bardzo,ale tak poza tym to zmiany zaszyly,i to nie male.ludzi w kolo zastanwia co mnie tak zmienilo w ostatnim czasie.stalam sie taka jakby bardziej odporna na wszystko,moze nawet troche egoistyczna(i pomyslec ze kiedys posadzalam brata nielmalze o bezdusznosc:)),nie przezywam jak dawniej,widze duzo rzeczy z innej perspektywy,no i dla mnie najwazniejsze bardzo zmnieszyly sie moje problemy z pamiecia i koncentracja co bylo zmora za czasow szkolnych.wszystko byloby fajnie ,cieszylam sie z tej metamorfozy,taki czlowiek zagadka,kazdy sie doszukuje co sie stalo,nawet zabawne to. tylko czuje ze znow lapie sporego dola.zjem \"wsciekla zupe\"jest lepiej to mnie nakreca,cos na porach tez dziala.ale ide do pracy i czuje ze znow gdzies w nodze boli to wiem co czeka wieczorem. strasznie dobija.ogolnie bardzo przebieram w jedzeniu przez ten zapach .w tyg. staram sie jesc to co neutralene i w zupach tez ,ale poki co,musi tak byc.a i skora sie starzeje zmarszczki w zgieciach nawet na brzuchu.moze ktos wie co z tymi nogami.niech napisze bo bladze
data: 2014.11.14
autor: ola z opola
Z dziennika matki sześciolatka-pierwszoklasisty: dzisiaj dzieci przygotowywały na lekcji sałatkę owocową. Mój syn nie wyraził zgody na zabranie do szkoły ugotowanych jarzyn i sporządzenie z niej sałatki - chciał to, co inne dzieci. Dałam więc mu banana - obiecał, że jeść nie będzie, tylko pokroi. Okazało się, że nie umiał obrać banana, przypuszczam, że próbował kroić ze skórką:). Wychowawczyni była bardzo zdziwiona, że nie ma doświadczenia w tej materii...
data: 2014.11.14
autor: Marcela
Witajcie. Powiedzcie proszę, na jakim oleju smażyć. Wiem, ze rzepakowy jest ok, ale czy tłoczony na zimno, czy rafinowany?czy to może wszystko jedno....Czytam o tym ostatnio i są tak różne opinie, ze się zapętliłam..Pani Aniu..?
data: 2014.11.13
autor: Nowa
Majko z Podlasia, stres i cierpienie jest jedną z większych zagadek ludzkiego istnienia i nie powinno go być. Jednakże jeść musisz, nawet na siłę. Na chłopski rozum, może lepiej babski ;) pij po prostu rosoły, po małej filiżance, co jakiś czas.... , nawet jak Ci się nie chce. Może jakąś zmiksowaną zupę... i tylko to. Po kilka łyków kawy czy herbaty. Zobaczysz wszystko minie. Uściski
data: 2014.11.13
autor: Danusia
Kochana Pani Anno, Drogie Forum! Ostatnie dni w moim życiu były przepełnione silnymi emocjami, stresem i nieprzespanymi nocami. Nie skarżę się i nie lamentuję, bo wiem, że to jest potrzebne, gdyż wiele rzeczy sobie dzięki temu uświadomiłam i wielu się o sobie rzeczy dowiedziałam. Ale pomimo różnych metod i sposobów by pokonać w sobie napięcie i skumulowany stres, zrelaksować się wciąż mam skurczone ciało i wszystko w środku. Nie mogę jeść. Wszystko się jakby zablokowało. Po każdym posiłku odbija mi się i mnie mdli. Przyszło zniechęcenie do wszelkich potraw. Nie mam w ogóle apetytu. Nie jedzenie przez cały dzień nie jest dla mnie trudnością. Pragnienia też nie mam. Jak z tego wyjść? Co najlepiej jeść, by pobudzić w środku organy? Czuję, że słabnę i zwalniam obroty. Z góry dziękuję za wszelkie rady!
data: 2014.11.13
autor: Majka z Podlasia
Joasiu przepraszam adres mail becia53@ovi.com tamten mam nieaktualny od lat
pozdrawiam ciepło
data: 2014.11.13
autor: Beti
Dziewczyny, dojo sie konczy wraz z koncem tygodnia, poczekajcie moze z ta jagniecina, a szczegolnie z bulionem jagniecym. Prosze spojrzec w refleksje i bylo tam o terazniejszym dojo dwa razy, i co jesc bylo jak kawa na lawe. Pozdrawiam.
data: 2014.11.13
autor: Sylwia V.
Witam, Pani Anno , dziekuje za poswieceni mi dzisiaj swojego czasu I rozmowe to ja dzwonilam dzis z angielskiego nr do Pani, mam na imie agnieszka. Prosze jeszcze mnie pokierowac chodze czesto do toalety w nocy wstaje czesto oddawac mocz wczesniej byl ciemnego koloru zimno mi caly czas wymoczylam nogi w goracej wodzie z imbirem natarlam nogi olejkiem kamforowymi klatke piersiowa jadlam zupe na jagniecinie malutki kwaleczek z kostka plus slodkie warzywa , nie gotowalam jeszcze rosolu bo nie dalam rady pojechac po pokskiego sklepu po skrzydlo z indyka, mam pytanie czy moze lepiej ugotowac jutro bullion jagniecy zamiast rosolu ? a czy moge do tego jeszcze duszona jagniecine do tego czy za duzo bedzie razem jagnieciny razem , nie jadlam dzis miesa za duzo I mi go brakuje czuje sie glodna, Prosze czy moze Pani odpowiedziec na moj post? w filozfofii zdrowia na str 220 jest baranina duszona il dodac cytryny do niej a moze wcale nie rownowazyc jej cytryna? Dziekuje z gory I pozdrawiam.
data: 2014.11.12
autor: agusb
Dziękuję za miłe slowa. Od 5 lat śledze forum, czytam, mój post to był impuls. Wszyscy piszą o dzieciach, ciężkich chorobach narządowych. problemach emocjonalnych, relacjach w rodzinie i otoczeniu. o mieszaniu w garnkach i przyprawach. Ja borykam się również też z tymi kłopotami czyli z utrzymaniem równowagi . Ale ten dodatkowy mol który mnie gnębi :) nie daje mi spokoju i mnie pokonuje. Dziękuję za wysłuchanie. Beti napiszę.
data: 2014.11.12
autor: Joanna
Joanno poruszył mnie twój post jeśli możesz napisz na mojego maila
beti70@ovi.com pozdrawiam cieplo.
data: 2014.11.12
autor: Beti
Witajcie, problem dotyczy mojego męża który je nasze obiady PP i zupy również i pije kawe gotowaną ale jednoczesnie dogadza sobie piwem i kanapkami z kiełbasą czy szynką nie PP. Teraz dopadł go ból kręgosłupa oraz silny skurcz mięśni-jak jest schylony(skurczony ) to mu przynosi ulge ale jak się wyprostuje to bardzo go boli. Domyślam się że skurcz spowodowany jest zimnem. Jak mu teraz pomóc. Mam ugotowany rosól z kaszą gryczaną. Czy nie będąc w pełni na PP może jeść takie silnie energetyczne dania i pić imbirówkę czy kilerkę czy go wieść na pogotowie. Będę wdzięczna za wskazówki. Czy ktoś miał taki problem?
data: 2014.11.12
autor: 
Joanno, od czego chcesz mieć "luz"? Musisz mieć jakiś problem, od którego próbujesz się "wyluzować". Przemyśl - czy to jest samotność? nielubiana praca? poczucie bezsensu - dlaczego? Jesień sprzyja takim stanom szczególnie, ja myślę, że potrafisz sama - spisz sobie na kartce rozkład dnia tak, żeby był czas na najważniejsze rzeczy, krótki odpoczynek taki jak lubisz, gotowanie, może spacer. Po prostu wprowadź ład i jakiś harmonogram dnia - brak porządku i chaos w codziennych obowiązkach sprzyja depresji - nie piszesz o tym co prawda, ale przemyśl, może o to chodzi? Jeśli zauważasz problem, to dobrze - alkoholicy raczej go nie zauważają :) Pozdrawiam, dasz radę, tylko weź się w garść :)
data: 2014.11.12
autor: DanusiaA.
Witam, moja córka ma 13 miesięcy i od początku karmię ją według PP. Jakiś tydzień temu zatkał jej sie nos, potem zamieniło się to w smarki, najpierw lecące, potem zielone. A wczoraj zaropiały jej oczy. Na forum wyczytałam w pani Ani poradzie , że to może byc chwilowe przegrzanie wątroby - nadmiar tłuszczu, mięsa, jajek. Chciałam zapytać mamy z forum, co gotują w takim przypadku. Karmię ją jeszcze piersią, może też mogę cos zmienić w mojej diecie żeby od razu nie przesadzić w druga stronę. Mam w lodówce jeszcze bulion z jagnięciny, bo gotuję go dla starszego syna. Czy ona może to pić już w tym wieku?
Proszę o poradę.
data: 2014.11.12
autor: Nzetka
KaM, tak właśnie :) kto by pomyślał, że jeden zwykły banan może tak narozrabiać, a może :) mój brzuchol pomału dochodzi do siebie, ale jest mocno imbirówkowany i dopieszczany zupkami. Pozdrowionka z nad morza
data: 2014.11.12
autor: Imbirka
Joanna, alkoholik to nie jest ten cuchnący pan, który śpi na przystanku. W alkoholizmie niekoniecznie idzie tez o ilośc, a częstotliwość, z grubsza rzecz ujmując, i o motywacje picia.
Terapeuta jest tak nauczony, zeby Ci nie wlazic w życie. Wchodzisz Ty sama. W zasadzie nie wiadomo, co jest bardziej przykre, ale skoro juz zauważyłas problem, to warto szukać rozwiązań, a nie tkwić w tym mule.
Poszukalabym jeszcze dobrego akupunkturzysty, siedząc w poczekalni u swojego podsluchalam, ze leczy alkoholizm.
data: 2014.11.11
autor: Very.ewa na gmailu
Dopiero po wyświetleniu mojego postu uswiadomiłam sobie jak bardzo intymne było to zwierzenie a tym samym jaki ciężar niesie.Dziękuję za reakcję czyli trzeba nazwać ten stan alkoholizmem? inaczej wyobrażam sobie alkoholika. Dla mnie wyczynem było napisać tutaj na forum o tym co mnie męczy a już rozmowa z terapeutą? ktoś ma wejść w moje życie i wypytywać o problemy? bardzo trudne. Dziękuję Marcelo za zainteresowanie.
data: 2014.11.11
autor: Joanna
Kochani,
synek 7 mcy, przez trzy dni miał gorączkę dochodzącą do 39,3, swoją pierwszą zyciu, poza tym, zadnych innych objawów. Spanikowałam i po przekroczeniu 39 st podałam paracetamol, bo mnie rodzina nastraszyla, że drgawek dostanie. Temp. w ogóle nie chciała spadać, pediatra zadecydował o włączeniu przeciwzapalnego nurofenu. W czwartej dobie choroby gorączka w końcu spadła, a młody dostał drobnej różowej wysypki, okazało się, że to tzw. trzydniówka.

Mam pytanie - czy w przypadku takiego malucha powinnam jednak w przyszłości w podobnych sytuacjach twardo obstawać przy swoim i nie podawać leków przeciwgorączkowych żeby organizm sam zawalczył? A jeżeli rzeczywiście wpadnie w drgawki? Za wszelką cenę chcę unikać szpitala (wtedy trzeba wezwać pogotowie), bo synek z wychowu \"naturalnego\" - szczepiony tylko szpitalnymi szczepionkami, cały czas karmiony piersią, dietę powoli rozszerzamy - po ciesielsku oczywiście.
Czy w wieku 7 mcy mogę już dziecku zacząć podawać tran (jaki najlepszy?), żeby wzmocnic jego odporność? Będę bardzo wdzięczna za wskazówki.
data: 2014.11.11
autor: Magneska
Witam,
pragnę podzielić się moim przeżyciami jakich ostatnio doświadczam, otóż od przeszło miesiąca biorę leki od nadciśnienia, z początku miałam noce nie przespane budziłam się 1, 2, 3 godzina w nocy, nie raz było mi gorąco, musiałam się odkryć po czym znowu chłodniej i tak na zmianę, niejednokrotnie szum w lewym uchu, jakby dudnienie. Było to w trakcie kończenia się miesiączki , która przeciągnęła się o kilka dni. Profilaktycznie zapisałam się na wizytę do ginekologa dopiero na grudzień – taka nasza służba zdrowia.
Pierwszym lekiem był Zenofil 30 i po 28 dniowej kuracji tego specyfiku, Pani doktor zmieniła mi lek ponieważ ciśnienie skurczowe było podwyższone. Teraz przepisała mi Co Valsacor 80mg + 12,5mg i biorę go od tygodnia, ciśnienie troszkę lepiej zobaczymy jak będzie dalej.
Noce już bardziej przespane, natomiast w pracy więcej godzin spędzonych przy komputerze bo testujemy nowy system i bardziej nerwowo, tak to wszystko trwa samo życie…
W czasie naszego dojo dostałam dwie opryszczki wokół ust i co gorsza nie dostałam miesiączki. Mam 48 lat i nie wiem czy to wszystko spowodowane jest z lekami, czy to jest przedwczesna menopauza? Czy może inne przyczyny? Proszę o rady doświadczone kobietki ;)
Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.11.11
autor: Angela
Gaz na ryczałt - w życiu nie myślałam, że będę się tak z tego cieszyć:-) Dobrego dnia!
data: 2014.11.11
autor: Giovanna
Moja Droga Imbirko, metoda prób i błędów polega na tym, że najpierw podejmujesz próbę, a potem popełniasz błąd. Metoda, jak widać zadziałała. Teraz tylko trzeba wyciągnąć konsekwencje. :)
data: 2014.11.11
autor: KaM
Dobry wieczor, dziekuje za pomoc w namierzeniu przepisu na rosol z kasza gryczna - to nasz nowy domowy hit! Dzieci juz dopytuja kiedy znow bedzie ta zupa KASZOWA, cala trojka wsunela ostatnio po 2 porcje. Dziekuje Pani Annie za ten pomysl; pozdrowienia - Rosemonde
data: 2014.11.11
autor: Rosemonde
Joanno, na Twoim miejscu w środę rano zadzwoniłabym do Pani Ani, bo roczny problem alkoholowy to jest już wyczyn godny audiencji u Szefowej. Spróbuj się ogarnąć, uporządkować sprawy prywatne i zawodowe. Za mało sypiasz, stres w pracy lub w domu? Rozczarowanie życiem prywatnym lub zawodowym? Kiedyś doświadczyłam podobnej sytuacji (stany depresyjnopodobne) - powodem był brak snu (5-6 godzin snu przez kilka lat). Dyscyplinuj się w jedzeniu, włącz wysiłek fizyczny, znajdź dobrego terapeutę. Jeśli masz rodzinę to zdajesz sobie sprawę, że na alkoholizm choruje cała rodzina? Może moja odpowiedź brzmi surowo, ale tak trzeba:). Jak poczujesz chęć na kielicha, nalej sobie talerz zupy lub kubek rosołu. W domu nie trzymaj alkoholu, bo nie dasz rady się powstrzymać. Trzymaj się ciepło:)!
data: 2014.11.10
autor: Marcela
to raz jeszcze ja;))
Czy awokado jest dla nas dobre?
wczoraj zrobilam pyszna paste I... za 6godz. wysypalo mi plecy...
oprocz awokado zjadlam rowniez ciasto z serem I kromal makowca(nie nasze)
doszukuje sie co moglo byc przyczyna,krostki sa male podskorne ale bardzo bolesne I swedzace....
Moze powinnam zrobic jakies badana???
data: 2014.11.10
autor: AgataLon
Wtam...
Zawsze mam dluzsze myslenie co dzis na sniadanie I jak zawsze od kilku mc kawa a pozniej owsianka.
Pozostale rzeczy wyjada sie zbyt ciezkie...
a tu prosze,Pani Ania je... cytuje:
"Często moje śnia­da­nie to wła­śnie takie odgrze­wanki — zupa, zapie­kanka, risotto, hisz­pań­ska tor­tilla, czyli pyry zapie­kane z cebulą i jaj­kami (prze­pis F. Życia str. 256), pyrki polane cebulą zezło­coną na oli­wie (pychotka) plus fasolka szpa­ra­gowa i jajko, krąży też stale rosół zacią­gnięty kaszą :))"
Ufff to I ja sprobuje cos ciezszego...
data: 2014.11.10
autor: AgataLon
Chciałam Wam dziewczyny ku przestrodze napisać, że ten nieszczesny koktajl bananowy był z przepisu Pani Moniku Biblis, pięcioprzemianowy, zaprezentowany został w programie "Na problemy ABC". Niepokorna Imbirka dała się skusić i teraz odrabia bolesną pracę domową. Uczymy się na błędach, grunt to nie popełniać ich ponownie, ja na pewno tego nie zrobię. PP wg Pani Moniki B., na pewno nie jest dla mnie i Wam też nie polecam. Z pozrdowieniami
data: 2014.11.10
autor: Imbirka
Witajcie, od 3 dni boli mnie ucho prawe. Takie skurcze co jakiś czas (jak przy porodzie), masakra. Dzisiaj to już przełykać nie mogę. Czasami to pół głowy za uchem łupie. Nie wiem czy to są błędy, czy dopiero zaczynają działać moje narządy... (na PP od września). Chciałam Was zapytać czy dobrze robię rosół do popijania, czosnek rano, imbirówka kilka razy dziennie. Nie wiem czy barć aspirynę, wyczytałam, że przy anginie można 1 raz dziennie wieczorem, ale ja nie mam gorączki. Czy można pić kawę i imbirówkę w ciągu dnia? Imbirko banana nie powinnaś w ogóle dotykać, to jest bomba chemiczna ;) Uściski
data: 2014.11.10
autor: Danusia
Pani Aniu wielkie, wielkie dzieki za 100% refleksje walczymy, zmagamy sie, zbieramy doswiadczenia, nastepuje rozwoj, ale ciagle jeszcze jest ta nutka smutku, zalu, zozczulenia sie nad soba - bo przeszlosc, uwarunkowania, geny pokolen itp - no i wpada sie w pulapke . A przeciez to cudowne przypomniec sobie o tym aniele, ktory mowi: wstan porzuc swoje tchorzostwo i walcz!!!! Tego mi wlasnie bylo trzeba i bede te reflekscje dotad czytac az dotrze do najglebszych zakamarkow. Klaniam sie bardzo bardzo nisko za to przeslanie. Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.11.10
autor: AlinaSG
Witam, proszę o pomoc. Codziennie mam ochotę na alkohol, albo wypijam piwo albo potrójnego (50gram) drinka z cola dzisiaj to była cała butelka wina. nie ma dnia żebym nie wypiła. tak jest od roku. Co mam zrobić żeby to przerwać. Gotuję według pp piję kawę rano gotowaną, zrobiłam się depresyjna i spowolniona życiowo. Lubię ten luz po wypiciu ale potem się źle czuję jestem odwodniona i przygnębiona. Obiecuję sobię ze to był ostatni raz i jutro już koniec z alkoholem... i nici z tego.Proszę o pomoc
data: 2014.11.10
autor: Joanna
Sylwio dobre określenie z tą pomrocznością :) oj cierpi teraz me ciało, za karę że tak mu się zachciało :( czuję się jakbym połknęła kij od miotły :( nigdy więcej!
data: 2014.11.09
autor: Imbirka
Pani Anno, Pani serca nie ma, takiego kopa mojej ule­głości, leni­stwu i lito­wa­niu sie nad soba i to w niedziele wieczorowa pora, no nie... Ja rozumiem w poniedzialek rano, tak na start w nowe, ale teraz, buuu... ;)))

Imbirka, tym koktajlem bananowym mnie powalilas, naprawde kobieto, mialas chyba moment pomrocznosci coby tak se strzelic w "kolano"...:)
Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.11.09
autor: Sylwia V.
Ach i te syfki. Cztery syfki ropne na brodzie mi wyskoczyły, jeden na czole. Ale to jeszcze przed koktajlem, już wczoraj rano je miałam.. Grrr. Czy to wątroba?
data: 2014.11.09
autor: Imbirka
Pani Aniu piękne anielskie słowa i interpretacja cudna <3 ja też studiuję aniołki cały czas :) dodatkowo wczoraj skończyłam czytać shambalę, tam też o nich wiele.
A tak w ogóle chciałam podpisać się pod kolejnymi dolegliwościami \"dojowymi\" które Pani opisała w ciągu dalszym grypy jelitowej. Moja już co prawda minęła, ale te jelita dalej nie pracują jak trzeba. No i wczoraj strzeliłam sobie w kolano koktajlem bananowym na podwieczorek :(( już pół godziny po wypiciu czułam że to nie był najlepszy pomysł, było mi ciężko i zimno w żołądku. Kolacji już nie zjadłam. Kładąc się spać czułam że ten koktajl dalej tam zalega i nie strawił się. A dziś od rana boli mnie głowa, brzuch, żołądek, apetytu zero i okrutnie zamulona jestem, senna. I znowu zła na siebie że uległam zachciance. Leczę się imbirówką. Już trzecia dziś. To dojo daje mi w kość..
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2014.11.09
autor: Imbirka
Kochani, w Refleksjach dwa słowa - tak dla ugruntowania. :))
data: 2014.11.09
autor: Anna Ciesielska
@Marcelo,rzeczywiscie topinambur jest trochę mdły,ale ugotowałam go jak ziemniaki w/g pięciu smaków(potraktowałam jako słodki) i był całkiem dobry.Ale po ugotowaniu obiera się trochę lepiej niż kartofle.Zrobiłam początek,to grunt!
data: 2014.11.09
autor: Elka
Sasanko, bardzo się cieszę, że masz Ścieżki snow☺ ale uważam, że spacer na leśnych ugorach to priorytet. Książka nie ucieknie, a będą jeszcze dni chmurne na koc z książką w tle... Pozdrawiam serdecznie!.
data: 2014.11.08
autor: Sylwia V.
Beatomoniko, polecam ci ksiazke Jerzego Zieby http://ukryteterapie.pl/strona/uterapie, no i filmiki z wywiadem z tym panem na You tube! Pani Aniu, zagladam tu czasem choc brak mi czasu i sil by sie udziekac, sprobuje cos skrabnac wkrotce, moj nowy skarb juz prawie 3 m-ce ma:)
data: 2014.11.08
autor: Biba
@Sasanko,dzięki,nie wiedziałam jak zacząć,teraz już wiem.
data: 2014.11.08
autor: Elka
Elko, topinambur jest zdrowy, tylko baaaardzo mdły (jak dla mnie). Można z niego zrobić zapiekankę lub placki. Najlepsze wychodziły jak dałam pół na pół z potartymi ziemniakami.
data: 2014.11.08
autor: Marcela
Munia bardzo dziękuje :) wszystkim za wsparcie dobre słowo,rady...jest to dla mnie bardzo ważne
jestem wzruszona,tyle wartosciowych ludzi ostatnio w moim życiu niewiem moze dzięki PP dostrzegam to czego nie widziłam dotychczas...serdecznie wszystkich pozdrawiam:)
jedzenie na PP ma sens wierzcie mi coraz lepiej to doceniam...przygotowujac sie do nastepnej chemii
Pani Aniu miała byc radioterapia jest chemioterapia mam przerzuty dalsze po 4 miesiacach od operacjii
pozdrawiam
data: 2014.11.07
autor: Beatamonika
Elko, ja dwa lata temu mialam większą porcyjkę topinambura, wypróbowałam parę przepisów znalezionych w internecie, najlepszy był taki na oliwie z czosnkiem i zieloną piertuszką, wysłałabym Ci linka, ale niestety nie udało mi się odnaleźć. Ale powiem tak, trochę było roboty z obieraniem i przygotowaniem, a entuzjazmu u moich panów żadnego. Wpadłam więc na pomysł by ugotować toto bez obierania, tylko szorowałam bulwy, wrzucałam na wrzątek, plus przyprawy, tymianek, kminek, imbir, sól - potem wyjadasz pyszny środek, skórki wyrzucasz, taka wersja smakowała mi najbardziej. Chyba się rozejrzę za tym cudem. Sylwio V - właśnie kurier przyniósł mi Ścieżki snów, ale zapowiada się na ten weekend niezła pogoda, więc ciągnie mnie na leśne ścieżki. Gorąco pozdrawiam.
data: 2014.11.07
autor: Sasanka
Mamo Kacpra, i co ja mam Ci powiedzieć.? Nie będę Cię odsadzac od czci i wiary ani nic z tych rzeczy... Juz dawno uważam, że każdy robi co uważa, każdy ma swoje do przerobienia, ja też nie odstaje od tej powiedzmy normy. Widzisz ze mną jest tak, ja weszlam w pp zdrowa, ok, powiedzmy byłam "zdrowa", tak lepiej zrozumiemy, a tutaj wyszło mi, że sporo mam przetarte, poza tym jeszcze też, NADAL z premedytacją czasami, potrafię sobie nagrabic, z różnych względów... Nauczyło mnie to wszystko i wciąż uczy pokory i uwagi coby nie szarzowac... Z mojego doświadczenia to nie był dobry pomysł, bo jedno i drugie to była surowizna, a i jeszcze buraki są wychladzajace, a Ty chyba w ciąży jesteś..? Pozdrawiam.
data: 2014.11.07
autor: Sylwia V.
Zapomniałam dodać, że mała miła też temperaturę przez 2 dni. A wieczorem i w nocy bardzo wysoką. Ale nie zbijałam jej. Przypomniało mi się również, po przeczytaniu posta Kejli, że mąż w lecie dawał jej owoce z krzaczka. Mało, bo upominałam, ale jednak dawał.
data: 2014.11.07
autor: Iwona
Pani Aniu i całe forum, pomóżcie proszę jeśli możecie. Otóż moja 1,5 roczna córcia, na PP od początku, już nie karmiona piersią, ale też nie karmiona sztucznym mlekiem, ma od kilku dni ataki agresji. Płacze, bije.Jeśli dobrze zauważyłam zaczęło się to od upadku i uderzeniu głową o kafle. Byłam z nią u lekarza, ale nic niepokojącego nie stwierdziła. Jednak też nie wysłała na dodatkowe badania. Zachodzę w głowę co może być tego przyczyną. Czy czas dojo (?) Na policzkach po obu stronach wyskoczyły jej krosty. Doczytałam, że to wątroba się odzywa. Oprócz tego nie ma apetytu. Martwię się bardzo, bo to zawsze było pogodne, uśmiechnięte dziecko z dużym apetytem. Nie wiem co mam robić...
data: 2014.11.07
autor: Iwona
Sylwio V.
Tak z surowego pora. Zaryzykowałam :-) A jest przepis pp na sok z buraków? Ja zrobiłam tradycyjny, babciny. Wycięłam dziurę w buraku, zasypałam cukrem trzcinowym (zamiast zwykłym, to taka moja własna inicjatywa) i pozostawiłam na noc. Burak puścił sok więc podawałam małemu i sobie bo nas trochę przewiało.
Pozdrawiam
data: 2014.11.07
autor: Mama Kacpra
Pani Aniu ściskam Panią za ten parasol rozpostarty nad głową pełną wątpliwości... Córeczka już jak nowa, choć trzymało ją do wczoraj z temperaturą.
A teraz trochę wskazówek o co chodziło. Jak to w refleksjach Pani Ania wszystko krok po kroku wyjaśniła czas dojo daje w... popalić ;) U nas zaczęło się kaszlem, takim typowym oskrzelowym u Męża, zaraz po tym niespełna dwu letni synek też dołączył do orkiestry, a na koniec z przytupem i z wysoką gorączką córcia. Powód? Lato... słońce, ciepło, borówki, maliny w lesie... jakże tu ich nie dzióbnąć z krzaczka? Poza tym innych grzeszków nie było i tak lato przeszło w zdrowiu z jednym wodnistym katarkiem u dzieci. Myślałam, że po ptokach i będzie spokój. Ale jak napisałam wcześniej zaczął się u nas ten kaszel dwa tygodnie temu. Dzielnie walczyliśmy imbirówką, rosołami na jagnięcinie, zupy, klopsiki... I myślałam, że wytrwam dzielnie, ale jak córcia zaczęła nam 2 noce z rzędu gorączkować do 40,3 *C, temperatura trzymała całą noc aż do rana, potem zupełny brak apetytu, brak kupy (co u niej się nie zdarza). Trzecia noc także z gorączką, rano znów bez kupy, więc zaczęłam bić się z myślami.
Koło ratunkowe rzucone przez Panią Anię: zastój, który spowodowały wybryki letnie, plus jak sobie przypomniałam kawałek zimnego pasztetu pochłonięty przez małą po zupie kilka dni wcześniej... zastój z wychłodzeniem jelit, stąd brak wypróżnienia. Recepta: rano owsianka - wciskałam ile wlazło, ale po 10 łyżeczkach było po jedzeniu, marchwianka nawet nie ruszona, ale Pani Ania kazała mi nagotować gar zupki na rosole, takiej z ziemniakami, marchewką, dużą cebulą, czosnkiem, zrównoważona łyżką cytryny i jak wiadomo wszystkimi smakami, oczywiście zmiksowana. Mała jadła ją przez kolejne dwa dni, poza owsianką rano to tylko zupa szła. Ponadto podałam 2 czopki glicerynowe i 4 dzień przyniósł poprawę. Rano kupa, noc bez temperatury, ale apetyt kiepski. Kolejne 2 dni to powrót do normy - temperatura tylko w ciągu dnia, trwająca 3 - 4 godziny, raz rano, na drugi dzień od 16:00 do 18:00. Apetyt wrócił dziś, czyli w 7 dniu zawirowań. Pomiędzy owsianką i zupami podawałam tylko po kilka łyków imbirówki (2 łyki do gardła, jeden na koszulkę ;)) A moje chłopaki, Mąż i synek - kaszleli, smarkali i przeszło bez temperatury.Taki scenariusz dojowy. Ale przyznam szczerze, że zaczęłam bać się tej wysokiej gorączki, bo po raz pierwszy córcia miała ponad 40 stopni. Pani Ania otoczyła ramieniem i dała kopa. Dziękuję! Pozdrawiam i życzę Wam wszystkim zdrówka.
data: 2014.11.07
autor: Kejla
Moja corka dostala jakis tydzien temu 4 syfki na buzi - jakby tradzik. Jeszcze takich nigdy nie miala. Nie dostawala owocow praktycznie od czerwca. W pazdzierniku miala urodziny i dodalam troche rodzynek do ciasteczek owsianych- nie wiem po co;( Myslicie ze tak wlasnie zareagowala na nie? Czytam refleksje ostatnia a tu Pani Ania pisze o wypryskach w czasie dojo..... Jakby nas Pani przeswietlala. Zawsze kazda refleksja trafiona.
data: 2014.11.07
autor: 
Kupiłam topinambur,"całe" ćwierć kilo i nie wiem co z tym zrobić,ha ha ha.W internecie jest tyle opisów,że zgłupiałam.Może któraś z was doradzi jak to w prosty sposób ugotować?
data: 2014.11.07
autor: Elka
Pani Aniu, bardzo dziękuję za dzisiejszy wpis, super podsumowanie i jednocześnie ściągawka:)) Gorące pozdrowienia
data: 2014.11.06
autor: Emka z Wawy
Kochani, jeszcze okruszek przypomnienia :))
data: 2014.11.06
autor: Anna Ciesielska
Jakiś czas tu nie zagladałam. A tu takie wspaniałości w refleksjach. Korzystam nacodzień z książek ale seria gotujemy jest SUPER. Przypominanie nawet prostych rzeczy jest potrzebne. Bardzo dziękuje pani Aniu, wzbogaca to forum. Pozdrowienia dla wszystkich PPowców :)
data: 2014.11.06
autor: Lili-Elżunia
Beatamoniko,
przesyłam Ci olbrzymią moc pozytywnego myślenia, światełko i ciepełko z głębi serca. Jest dobrze, będzie lepiej. KONIECZNIE zapoznaj się ze stroną http://leczenieraka.blogspot.com/ Polecam tą stronę każdemu, jest tam tyle mądrości. A forum Pani Ani czytam regularnie, stosuję zasady PP od kilku lat, ale dzisiaj pierwszy raz piszę, aby Beatamoniko dodać Ci otuchy.
data: 2014.11.06
autor: Munia
Witam wszystkich. To jest szok dla mnie jak PP dziala na nas i na nasze emocje. Jestem szczesliwa ze ide ta droga gdyz dzieci maja sie super, egzema u corki zarzegnana i ciagly kaszel u syna rowniez. Ciagle czytam forum i sie ucze nowych rzeczy. Moja swiadomosc i myslenie uleglo zmianie. Mialam wachania czy dobrze robie ale od roku jestem przekonana ze to jest to czego szukalam - kuchnia PP. Na poczatku myslalam ze to tylko gotowanie. Nie rozumialam co robie zle bo efekty nie byly takie jak oczekiwalam.Pozniej doszlam ze emocje psuja wszystko co udalo mi sie jedzonkiem dokonac. Nastepnie zrozumialam jak bardzo ruch jest wazny aby utrzymac zdrowie. Kupilam rolki jakis czas temu i nie moglam uwiezyc ze wrocilam z takiej przejazdzki z wieksza energia. Chcialo mi sie tanczyc, gotowac, cos zrobic. Ciekawa jestem jak u was wygladaly poczatki PP. Czy to tez byly takie etapy? Czuje sie jak bym wchodzila po schodach i na kazdym odkrywala cos nowego;) Dzieci (3 latka i 5 latek) sa zdrowe i mimo ze mlodszy zacza przedszkole rozne wirusy omijaja nas. U kazdego znajomego juz byl antybiotyk i jakas niedoczynnosc- szkoda ze nieswiadomie robia dzieciom krzywde wciskajac soczek, bule czy lizaki....
Pozdrawiam
data: 2014.11.05
autor: Irlandia
Pani Aniu, dziękuję za dzisiejszy wpis :) dokładnie tak miałam!!! W niedzielę obiad u teściowej, rosół z kaczki.. nie PP ale głodna na gościnie, zjadłam.. Wieczorem burczenie w brzuchu, biegunka. W nocy 2 wizyty w toalecie, zmiana koszulki bo się pociłam.. W poniedziałek musiałam zwolnić się z pracy. Wymioty paskudne :( górą i dołem jednocześnie szło, nie życzę nikomu! Noc spędzona w toalecie. Pani Ania jak zwykle mnie uratowała :) dwie imbirówki, luźna owsianka skończona na słonym. Delikatna, prawie dziecięca zupka. Wtorek w łóżku spędzony, przespany. Na szczęście już bez wymiotów. W nocy jeszcze raz przebierałam koszulkę, bo mokra. Dziś już dużo lepiej. Wciąż osłabiona, koncentracja sporo poniżej normy, ale myślę że to zrozumiałe po takiej zadymie. Czas na imbirówkę :) A i dodam, że ostatnio zrezygnowałam z popołudniowej kawy, bo mi nie smakowała, potrzebowałam więcej imbiru, mniej miodu ale to dalej nie było to. Martwiłam się co jest nie tak, dodatkowo czułam się ciężka, mimo że waga bez zmian. Pani Aniu, uwielbiam Panią :))
Pozdrawiam dziewczyny z forum :)
data: 2014.11.05
autor: Imbirka
Sasanki, Elko w weekend zaliczyłam OGROMNY SMUTEK "bez powodu", płakałam jak małe dziecko. Sama się dziwiłam, ale nauczona doświadczeniem, że trzeba przetrzymac przetrzymałam. Nie było konkretnego powodu, tylko te powracające myśli. Smutne czasy, które zmieniły moje życie. Z czasem wszystko się ułożyło, ale było cieżko. Elko, nie mam sposobu na smutek, bezsilność..... Może właśnie te przekleństwa są dobrym sposobem ;). Na pewno sytuacje mijają, ale po latach przychodzą te smutne myśli. Moja mama po śmierci mojego taty nie doszła do siebie od 26 lat. Zachowuje się normalnie, żyje, zajmuje się wnuczka, ale wciąż jest w niej smutek. Nie potrafi zostawić tego co było, wciąż uważa, ze spotkało ja mega nieszczęście i koniec. Kiedyś żyłam tym jej smutkiem, a teraz to wiem, ze to jej orbita i sama powinna sobie z tym radzić. Ja ostatnio w czasie takich "smutnych" chwil wole pobyć sama i nie opowiadać. Chociaż dobrze jest czasami przegadać sytuacje z koleżanka, obca kobita z warzywniaka... I nie oczekiwać porady, ale wyrzucić to z siebie. Najważniejsze to iść do przodu.
A wracając do dzieci, to nie ma śladu po wysypce. Wyczytałam na forum, że to zimny żołądek i płuca. Co by się zgadzało. Pasożytów nie mamy bo badaliśmy się miesiąc temu. Zauważyłam też, że kaszel pojawia się po rosółach i po czymś cieżko strawnym na kolacje (tortilla). Wywnioskowałam, że cały czas ma słabą wątrobę i płuca. Pozostała dwójka dzieci tak nie reaguje. Dlatego robię, tylko delikatne jedzenie, zupy warzywne, duszeniu, klopsy, puree. Trochę nie mam pomysłu na kolacje. Zauważyłam, ze mój dziesięciolatek lepiej śpi jak porządnie zje. Nie wstaje w nocy z tekstem, że ma zły sen. Ale tortilla odpada, a sama zupa z kanapka, to ewidentne za mało. Nie wiem może naleśniki, kiełbaska na gorąco ? Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale dojo
data: 2014.11.05
autor: Danusia
Dziewczyny, u mnie bóle głowy są typowo migrenowe w okolicy miesiączki, ale też czasem owulacji i ok 20 dnia cyklu, a więc jak "dobrze" pójdzie, to w każdym tygodniu boli. W czasie miesiączki nawet do 5 dni. Na pp bóle mi się wręcz ustabilizowały co do cykliczności tyle, że dość często nasza kawa pomaga (niekiedy muszę wypić aż 2 kubki pod rząd i jest ok, wiem, że dużo, ale po jednym nie przechodzi). Czasem się zastanawiam, czy nie powinnam bardziej zwrócić uwagi na moją grupę krwi (A), bo jednak jem sporo wołowiny. Byłam też u osteopaty, było lepiej, a potem znów. Od sierpnia chodzę na akupunkturę, która już kiedyś mi pomogła. I już jest dużo dużo lepiej, obywałam się bez prochów / tryptanów, a tu nagle nastąpiło załamanie właśnie teraz - 8 dni pod rząd, z czego 3 dni przez cały dzień. KaM, co do kilerki, to też kiedyś mi pomogła tyle, że jakoś ostatnio o niej zapomniałam. Z imbirówką natomiast muszę uważać, bo ona u mnie często wywołuje bóle głowy, szczególnie wypita pod wieczór. Mój sposób na złagodzenie bólu głowy, to zawsze olejek miętowy (smaruję nim bolącą część czoła i szyi przy potylicy, pod nosem zaś olejek lawendowy). Też czasem gorące powietrze suszarki (to jak grzanie głowy nad garem:) ale spróbuję zakładać po tym czapę) i rozgrzanie stóp w gorącej wodzie (bo często mam wówczas zimne - krążenie się kłania). No, ale jak chciałabym podsumować różne metody, to akupunktura chyba jest najbardziej skuteczna (choć stare dolegliwości dłużej się zwalcza). Sylwio V., nie znam masażu meridianowego. Ciekawe, jak on się ma do akupunktury...Ale jestem gotowa spróbować wszystkiego:)) Pozdrawiam gorąco Panią Anię i całe Forum.
data: 2014.11.05
autor: Emka z Wawy
Pani Aniu jak w pysk strzelił z tym postem w refleksjach. Tak siadła mi wątroba, ze mam wszystkie objawy opisane przez Pania plus wywaliły mi syfki na meridianie wątroby na policzkach.... To wszystko przez jedzenie z firmowej stołówce (mega tłuste i niezrównoważone). Wybieram jak mogę (gotowane warzywa plus jakieś mięsko), a mimo to co najmniej raz w tygodniu żołądek i moje jelito nadwrażliwe mi z jego powodu siadają i mam nieprzespaną noc bo mi się odbija jak dzikowi i jest alarm w kibelku do trzeciej nad ranem. Mam tez pytanie, co takim okresie robić z suplementacja w OMEGA 3 ? Czy te kapsułki mogą tez obciążać wątrobę ? Pozdrawiam wszystkich !
data: 2014.11.05
autor: Kamila z Paryża
DZIĘKUJĘ ALINKO I POZDRAWIAM CIEPLO;)
data: 2014.11.05
autor: Beatamonika
Zasiadłam na chwilkę, bo młoda zasnęła, chciałam napisać kilka słów o tym jak bosko się czuję, jak PP mi służy, jak dziecię zdrowieje/ładnieje-skóra/mądrzeje w oczach, zaglądam w refleksje i wrrrr... grypa jelitowa?!?! Mam świadomość trwania dojo, dyscyplinujemy się z córcią na maxa (mąż oporny, słodyczków sobie nie odmówi..), pogoda za oknem przepiękna a w serduchu takie uczucie, że góry mogłabym przenosić :) Mam nadzieje, że to załamanie nas nie złamie ;) Jak na razie jest na prawdę cudnie. Wpadłam już w rutynę, dzień ma swoje pory jedzenia/picia, poznajemy nowe smaki, próbujemy nowych przepisów. Wszystkim nam wychodzi to tylko na zdrowie. Pomimo tego, że jem za trzech, bo taki mam apetyt, bo wszystko mi smakuje - chudnę, już 4 kg na minusie od sierpnia. Cera wygładzona, włosy lśniące a energii mam tyle, że biegam z dzieckami po placach zabaw a wracając tacham dzieciarnię, zakupy na 3 piętro i nawet nie kwiknę :) Kiedyś był dramat...
Skupiam się teraz na najbliższej rodzince, od dalszej troszkę się odsunęłam. KaM napisałaś święte słowa - najpierw trzeba się odsunąć, poukładać sobie wszystko, dojść do równowagi, by później ewentualnie powrócić do gniazda na innych zasadach. Nie uzależniam swojego samopoczucia czy poczucia własnej wartości od tego co wokoło, coraz mniej interesuje mnie to co myślą inni. Ważna jestem ja, dzieci, mąż. Reszta niech żyje własnym życiem. Uspokoiłam się, uspokoiły się we mnie emocje. Na spacerach wystawiam twarz do słońca i czerpię z niego ile wlezie, w sercu czuje nieopisaną błogość. Wiem, że jestem na dobrej drodze. Wiem, że to co robię nam służy i dziękuję Bogu za to, że na tą ścieżkę trafiłam :) Pozdrawiam ciepło i zmykam na gorący rosół, bo znowu głód :D
data: 2014.11.05
autor: Monika mama Jagódki
U mnie brak apetytu, drapanie w gardle i przelewanie w jelitach....trochę grzeszków było ;)... na razie kawa w odstawkę, rosół już się gotuje, imbirówka i dyscyplina ...
data: 2014.11.05
autor: Ewa S.
Dziewczyny, nie wiem, jakie te Wasze bóle głowy są, więc nie wiem, na ile pomocna może być moja obserwacja. Mi wczoraj na taki tępy ból głowy - okolice czoła i oczodołów pomogła kilerka plus nagrzanie czoła nad garem z wrzącą wodą i do tego na koniec ciepła czapa naciągnięta na oczy prawie. Cuda normalnie.
data: 2014.11.05
autor: KaM
Emka, moje bóle głowy stały się lżejsze, nie wszystkie, kiedy przeszłam na PP. Potem zniknęły kiedy byłam w ciąży, potem wróciły. W sierpniu byłam na pierwszym w życiu masażu meridianowym, potem masaż powtórzyła w pazdzierniku, od tego czasu, bóle są minimalne, tylko ucisk czy szmerek i trwają 1 czy 2 dni. To jeszcze krótki czas by oceniać, ale jest duża zmiana. Nadal muszę uważać, aby nie chodzić na głodniaka, czyli wrzucić coś na ruszt co parę godzin... Pozdrawiam ☺
data: 2014.11.05
autor: Sylwia V.
Paniu Aniu, a czy za dojo może stać trwający już 8 -my dzień ból głowy? Co prawda miałam w międzyczasie okres, ale ten już się skończył, a ucisk / ciężar w głowie pozostał ( czubek głowy, czoło, oczy, a zatem to nie typowa jednostronna migrena). No i moja ukochana kawa jakoś mi nie idzie, choć często pomaga w bólu głowy, dlatego z niej nie rezygnuję. Dziś np. mnie trochę od niej odrzucało, ale ją wypiłam i ucisk w głowie ustąpił. Choć nie ukrywam, że emocjonalnie też się w tym czasie nadwerężyłam. Po okresie chipochondrii, pojawiły się trudne relacje rodzinne (z bratem), akurat teraz.....Nie wiem skąd u brata taki nadmiar negatywnych emocji się pojawił i kąsa najbliższe otoczenie....Jak widać nie ppowi też odczuwają dojo. Z kolei z problemów trawiennych, to mój mąż od ponad tygodnia skarży się na co chwilę pojawiające się bóle / skurcze żołądka, ale bez wymiotów, gorączki. No to chybaj nie grypa żołądkowa. Leczę go imbirówką, ale na chwilę się poprawia, a potem znowu skurcze...No i sama nie wiem, czy dalej podawać imbirówkę, do skutku? Wcześniej w podobnej sytuacji efekt był natychmiastowy. Jak widać dojo daje się we znaki. Dziękuję Pani Aniu za przypomnienie:) Pozdrawiam:):)
data: 2014.11.05
autor: Emka z Wawy
Pani Aniu, dziś na zajęciach jogi pewna dziewczyna skarżyła się na bóle żołądka, wysoką temperaturę i niemoc jedzenia wszystkich potraw. Teraz lekko się usmiechnęłam do siebie jak zobaczyłam Pani wpis o panującej grypie jelitowej. Pewnie i ją to dopadło. Ale, co ciekawe po zajęciach zwierzyła nam się na temat tego, co jej ciało podpowiedziało i jakie wysłało do niej sygnały w związku z tą niedyspozycją. Otóż, w okolicy szczęki i szyi czuła drżenie jakby wibrację i myślała o takich smakach, jak gorzki albo kwaśny. Mówiła, że momentami miała skojarzenia związane z kwaśną kapustą. Dziwne były te jej refleksje i wcale nie dotyczyły okolic brzucha. Nie wiedziałysmy jak to zinterpretowac. Ja jedynie poleciłam jej herbatkę imbirową, która jest przede wszystkim rozgrzewająca. NIE naszą imbirówkę, bo ona nie jest PPowa. Ale potem zastanawiałam się, czy nie chodziło tutaj o jakieś emocje, które w niej zawibrowały?
data: 2014.11.04
autor: Majka z Podlasia
Pani Aniu czy to jest naprawdę takie proste a zarazem takie trudne. Nasze zawirowania zdrowotne to tylko przez jedzenie i/lub wychłodzenie. Ja właśnie się zastanawiałam dlaczego mnie nie złapał wirus jelitówki w pracy a wymiótł on połowę ludzi(pracuje w dużym skupisku ludzkim).Hmm ciekawa ta refleksja i pouczająca na przyszłość.
Pani Aniu piję kawę chociaż bardziej mi smakuje ta między 16-17 czy dobrze kombinuje że jednak mnie to zimno kąpielowe w jeziorze jeszcze trzyma. a przez ostatni tydz między 18-20mam napad głodu 2 talerze zupy nie wystarczą. O co chodzi?
Sylwia V. ja też jestem ciekawa twojej opni co do Prekop. KaM nie obwiniaj się, że nie zrobiłaś tego czy owego dla dziecka lub siebie. Było minęło lepiej nie wracać i nie rozdrapywać ran. Ja rodzicom w ramach szkoleń z 'szkoły dla rodziców" zawsze mówię na koniec że to ile z niej wyniosą i ile wezmą dla siebie to ich. Żaden podręcznik czy szkolenie nie pomogą w 100% w wychowaniu dziecka, nie ma gotowców. Powiem Ci że mimo że w swojej pracy terapeutycznej dużo wiem i się superwizoruje to czasami brakuje mi takiej superwizji domowej. Mimo ze jestem świadoma swoich emocji i procesów które zachodzą we mnie to niestety nie da się być 24h w pracy. . .
data: 2014.11.04
autor: Bombel
Witam wszystkich,
szukam pomysłu na piękną szynkę z dzika, którą od kilku dni mam w zamrażalniku.
Zamierzam ją upiec. Według książki "Zioła w gospodarstwie domowym", można dodać :estragon, jałowiec, kolendrę, kminek, melisę i rozmaryn. Jest tu kilka osób, którym też się trafia czasem dziczyzna, może ktoś coś podpowie?
A może Pani, Pani Aniu coś wymyśli - choć wiem, że Pani w tym nie gustuje.
Nie mam w tym wprawy, a szkoda takiego ładnego kawałka popsuć.
Pozdrowionka z Jeleniej G.
data: 2014.11.04
autor: NIULA
Kochani, małe co nieco w Refleksjach. Ciekawa jestem kogo dopadła ta grypa jelitowa i jak sobie radzi, piszcie :))
data: 2014.11.04
autor: Anna Ciesielska
@KaM,Dziękuję,znalazłam.
data: 2014.11.04
autor: Elka
Beatamoniko jezeli moge doradzic to przede wszystkim odrzcilabym wszelkie sery i wedliny. Z mieska porosolowego mozna robic do sloika paste do smarowania no a sery i slodycze powoduja zakwaszenie a co za tym idzie bole kosci i stawow (niezaleznie od twojej choroby) , no nie wiem gotowany sok z buraka to moze byl dobry latem teraz to radze raczej jarzynke na cieplo z gotowanych buraczkow. Oczywiscie ze zupy sa najlepsze sprobuj moze teraz jednak na kostce czy miesku bo potem z jarzyn i mieska mozesz zrobic zdrowe zastepstwo za wedline. Pani Ania przy chemii polecala mieszanke pana Paprzeckiego. POszukaj na Forum, moze dobrze by bylo w Taki sposob wzmocnic krew. Mysle ze bez miesa w rozsadnych ilosciach trudno bedzie sie wzmocnic. Na pewno znajdziesz dobre rozwiazanie no i przede wszystki staraj sie zachowac rownowage emocjonalna jezeli zdecydowalas sie na Chemie to nie mysl o niej jako o truciznie tylko o czyms co ma ci pomoc wyzdrowiec. I dlatego to co sama mozesz kontrolowac czyli jedzenie rob rozsadnie i swiadomie unikajac kwasnych zimnych i surowych a gotujac cieple delikatne zupki i duszeniny nie zapominajac o przyprawach. Ufaj ze bedzie dobrze. Zycze ci tego z calego serca
data: 2014.11.04
autor: AlinaSG
Dziękuję Alinko:)
To co napisałaś jest ważne dla mnie napewno przy następnej chemii
Mam podawana w szpitalu ...napiszę Y choćby w myślach
Bardzo źle się czułam
Najbardziej mięśnie kości myślałam ze z wariuje
Z bólu...jem według PP odrzuca mnie od wędlin...
Owsianka dobrze się czuje i wszelkie kasze warzywa
Nie Mam wzdęcia jak zjem wędliny
Biały ser masakra wogole chleb nie bardzo podchodzi mi
Jem wszelkie zupy jarzynowa nie na wywarach mięsnych trochę masła
I dużo soku gotowanego z czerwonych buraków
Chcę odbudować się do następnego cyklu mam18.11
I tak jeszcze 5do lutego...muszę i chcę wiem ze to trucizna ...Mam przerzuty i inaczej nic nie mogę
Wszystkich pozdrawiam cieplo
data: 2014.11.04
autor: Beatamonika
KaM, czytam, czytam, to nie tak hop siup czasami u mnie, bo brak czasu... Ale skończę i pogadamy... ☺☺☺Znalazłam te "Niespokojne dzieci" ale nie mogę ich zrzucić na komorke bo pdf dziwny a ja jestem cienka komputerowo, mój mąż jeszcze gorszy, więc zobaczymy. Pozdrawiam słonecznie :)
data: 2014.11.04
autor: Sylwia V.
Danusiu, taka piękna wysypka może być oznaką bytności "przyjaciół". Jak się już trochę wzmocnicie na PP, to zrób badania na pasożyty. Są przyczyną naprawdę przeróżnych przypadłości. Jak je wykluczysz to się zajmiesz już tylko gotowaniem zrównoważonym.
Pozdrawiam!
data: 2014.11.04
autor: Marcela
Elka, może dotarłaś do takiego miejsca, z którego nie potrafisz się sama wygrzebać? Wiesz, jest taki wspaniały człowiek, nazywa się Anna Choińska (kolejna cudowna Anna). Jest Ona powiązana ściśle ze środowiskiem hellingerowskim w Polsce. Prowadzi spotkania i robi różne cuda w zakresie pomocy w uzdrawianiu relacji z rodzicami. Poszukaj sobie o Niej w necie, też na Facebooku.

Sylwia, no i jak "Mały Tyran"? Ja wykopałam kolejną publikację pt: "Niespokojne dzieci. Poradnik dla zaniepokojonych rodziców" i doczytuję, ale tej już nie łykam jak szalona (może dlatego, że to poniekąd rozwinięcie tematu). Po spisie treści sądzę, że to również będzie ciekawa lektura (Jeden z nagłówków: Największa przyczyna niepokoju rodziców - obawy przed popełnieniem błędów).
data: 2014.11.03
autor: KaM
Betamoniko przede wszystkim chce ci dac moc i wiare w uzdrowienie, na pewno dostaniesz duzo dobrych rad co do odzywiania, oczywiscie leciutko delikatnie, zdaj sie tez na intuicje ktora ci podpowie co ci dobrze robi, co mdli itd. A ja posylam ci najlepsze zlote mysli, duzo pozytywnej energii, wspolodczuwania i na deser moja mala rada (po takich warsztatach z tzw nowej homeoterapii): jezeli mozesz to na pojemniku z lekiem namaluj albo flamastrem (jezeli wolno) albo chocby niewidzielnie palcem albo naklej karteczke z symbolem duzym Y - jest to Symbol wspomagania, wzmocnienia poprawy dzialania ( w tym wypadku leku) . Mozna sie z tego smiac ale w ksiazce o tzw leczeniu symbolami czytalam ze wiele osob malujac Y na pojemniku z chemia lepiej ja znosilo. To akurat mozesz na pewno wyprobowac na sobie i gwarantuje bez dzialan ubocznych. Duze ogromne usciski Betamoniko. Trzymaj sie.
data: 2014.11.03
autor: Alina SG
Danusiu, pytasz o sugestie w przerabianiu emocjonalnych zadań, ale choćby były one bardzo podobne to każdy po swojemu, każdy w swoim czasie. Ostatnio udało mi się coś ważnego zrozumieć, rozsupłać coś co od lat uwierało w moim życiu, ze zrozumieniem przyszła jakaś taka ulga, poczucie lekkości. W tak zwanym międzyczasie ugrzęzłam w kieracie, ale trudno, takie czasy, stan zapracowania nie jest stanem wyjątkowym. Ale nawet fajnie mi się zasuwało, świadomość tych osobistych odkryć i olśnień ułatwiała też życie na innych polach. Aż tu ni stąd ni zowąd „kuku” i to z peryferyjnych obszarów, znalazłam się w jakimś konflikcie i w dodatku mnie to boli. Może przyjdzie olśnienie o co chodzi. Czy to aby nie jest tak, że jak wypełni się te największe dziury, to dopiero wtedy możemy dostrzec że przecieka też w innym miejscach? I pojawiają się nowe zadania do przerobienia? A może to po prostu brak dyscypliny, za dużo pracy, za mało relaksu i przychodzi trzepnięcie z jakiejś innej strony, muszę się temu przyjrzeć na spokojnie. Dobrych parę dni temu w refleksjach pojawił się cudny wpis, jak znalazł dla mnie, lekkość i konkret, o takiej mocy, że chodzi za mną i dmucha w moje żagle. Chyba rozumiem, czemu nie był jakoś specjalnie komentowany – bo to tajemnica, którą mówi się szeptem. Dobrego tygodnia, pozdrawiam.
data: 2014.11.03
autor: Sasanka
@Danusia,książka pamięci otwiera się kiedy chce i na której chce stronie.Ja nie mogę nic na to poradzić.Zaczyna sie około 45 roku życia i nasila się z wiekiem:idę ulicą i przypomina mi się zdarzenie kiedy miałam 17 lat,albo 13(teraz mam 64)co mówiła matka,kiedy chciałam iść na randkę.Pamieć niesie te przykre zdarzenia.Rozmowa przy kawie albo kieliszku,jest o czym pogadać.Wściekam się.Jakoś nie idzie mi wybaczanie.Mieszkam sama to mogę sobie pokląć z bezsilności.Przed PP też tak było.Jeśli masz jakiś sposób na poczucie krzywdy z młodości,to się podziel,może u mnie też zadziała.
data: 2014.11.02
autor: Elka
Danusiu na PP jesteście bardzo krótko. Cierpliwości :) Jestem mamą dziesięciolatka, który jest na PP od ponad ośmiu lat. Młody jest w dyscyplinie. Wchodził w PP jako totalny alergik – astmatyk. Od ośmiu lat nie byliśmy u lekarza, nie brał żadnych leków. Moje dziecko czasami tak kaszlało, że nie wiedziałam czy zatykać uszy czy uciekać. Dziś już wiem, że często te jego niedyspozycje były moimi błędami. Dziś się z tego śmieję ale uwierz mi, wtedy nie było mi do śmiechu. Wielokrotnie Pani Ania stawiała mnie do pionu, ratowała.
Jak już ZROZUMIAŁAM, to kaszel suchy u mojego dziecka zawsze leczyłam naszymi słodkimi zupami.
Trzeba rozluźnić wątrobę. Dzień zupowy zawsze skutkuje zmianą kaszlu na mokry. Pomaga też kilerka.
Jak kaszel się zmieni to już wiadomo co robić. Pytasz czy jak wzmocni się PP to nie będzie sucho kaszlał?
A ja myślę, że to zależy od Was, bo przecież wszystko zależy od nas :) Napiszę Ci tylko, że dzieci pięknie regenerują się na PP, są mądre i silne.
Pani Aniu kłaniamy się w pas (cała nasz czwórka) i przesyłamy same dobre myśli :-))))
data: 2014.11.02
autor: Ania
WITAM CIEPŁO
JESTEM PODCZAS CHEMIOTERAPII,ZA MNĄ PIERWSZY CYKL JESZCZE CZEKA MNIE 5
JAK MOGĘ WZMOCNIC ORGANIZM PODCZAS CHEMII,CZEGO UNIKAC A CO JESC?
DZIĘKUJE I POZDRAWIAM WSZYSTKICH
data: 2014.11.01
autor: Beatamonika
Jeszcze mam przemyślenia odnośnie emocji. Ostatnio dopadają mnie silnie negatywne emocje, okropne wręcz depresyjne stany... są to stany z sytuacji traumatycznych z przed kilkunastu lat. Dokładnie jak bym się przenosiła w czasie i wsiadała w te emocje. Jak myślicie, czy to jest PP'owe przerabianie stresowych sytuacji, czyszczenie, wygładzanie ich, prośba o zrozumienie? Może miałyście podobne doświadczenia i przerobiłyście to we właściwy sposób.
data: 2014.11.01
autor: Danusa
Witajcie dziewczyny, dzisiaj mojemu dziesięciolatkowi wyskoczyło uczulenie na klatce piersiowej, dokładnie w kształcie płuc. Ciekawe i zaskakujące. Przemywam mu to ostrożeniem i przysycha. Jak myślicie emocje, toksyny mu wywala? W każdym razie, ja uznałam to za pozytywny znak. Kaszel wrócił mu suchy, ale tak przyobserwowałam, że reaguje tak na stres szkolny (Pani Aniu - miała Pan rację :). Czy jak wzmocni się na PP, to nie będzie tych suchych kaszlów? Moja mała rocznica 2 miesiące na PP ;). Uściski.
data: 2014.11.01
autor: Danusia
“Możemy narzekać, że krzak róży ma kolce, lub cieszyć się, że krzak pełen kolców ma róże.” Abraham Lincoln
data: 2014.11.01
autor: szyszka
Nowa, może nie udało mi się przekazać tego, co chciałam. Sednem sprawy nie jest to, że ktoś chce pomóc, a to, że ktoś pomocy oczekuje i to w formie bardzo dokładnie sprecyzowanej.
data: 2014.11.01
autor: KaM
KaM - tak, czasem prawdziwie pomagać, to nie przeszkadzać, więc jeśli nie znasz odpowiedzi.....Pozdrawiam.
data: 2014.11.01
autor: Nowa
Ja też słyszałam, że niektórym pojawiają się bóle głowy po naszej herbatce. Ja nigdy nie miałam takiego bólu głowy, nie ważne ile jej wypiłam. No, ale gdyby mi się przytrafił to nie pytałabym ani Pani Ani, ani nikogo na Forum, bo kto może wiedzieć jaka porcja czego jest dla kogo jeszcze dobra a już nie? Przecież łatwo jest dojść metodą prób i błędów w herbatce cztero czy pięcioskładnikowej który składnik powoduje dziwne stany. No, tylko trzeba spróbować pomyśleć samemu, a nie szukać odpowiedzi wszędzie tylko nie u źródła.
data: 2014.10.31
autor: KaM
Nowa, może i nie ma limitu na TLACI, ale mężczyźni sama wiesz wiedzą lepiej i mają swoją "dyscyplinę".
data: 2014.10.31
autor: Sylwia z W.
jak ktoś w życiu nam pomaga, to pomaga faktycznie? a może jednak trochę przeszkadza? a może prawdziwie pomagać, to właśnie nie przeszkadzać? https://www.youtube.com/watch?v=LmokzlrsH3s
data: 2014.10.31
autor: KaM
To ile Tlaci można bezpiecznie wypić w ciągu dnia? Ja kawy w ogóle nie pijam, nie lubię od dziecka zbożowej i naturalna też mi niesmakuje. Głównie piję Tlaci około 6 szklanek dziennie, czyli rozumiem, że to zdecydowanie za dużo? Czyli lepiej pić TLI, zamiennie z Tlaci, czy TLI jest tak samo niebezpieczne?
Sylwio czy myślisz, że to lukrecja powoduje wzrost ciśnienia?
Głowa boli mnie od tygodnia ale to chyba od skoków ciśnienia ( raz w skroniach a raz w części potylicznej) kiedyś bolała mnie bardzo bardzo rzadko (tzn. przed pp).
data: 2014.10.31
autor: jotka
Pani Aniu, to jest jakiś limit dzienny w piciu naszej TLACI?
Przyznam, ze piję po kilka kubków dziennie...
data: 2014.10.30
autor: Nowa
KaM, Słońce, żeby rozwijać pasje i wyzywać się w nowych hobby, to trzeba mieć ze 2 nianie, bo musisz jeszcze mieć "beauty sleep" okolo 8 godzin przynajmniej, no nie.? Zajrzyj do kolorowych pisemek i zobacz jak sobie dobrze radzą gwiazdy wszelakie, wyglądają jak milion dolarów, spełniają się w zawodzie, dziecko też przewina, raz na tydzień pewnie, tylko zapominają dodać, że mają nianie, która z nimi mieszka, a może dziecko mieszka z niania oddzielnie, hm, ktoś to wie.? Bo życie partnerskie też im kwitnie... ☺☺☺
Ja mam prośbę do Ciebie abyś to poczucie winy wywalila przez okno, odnośnie bycia matka wcześniej. Robiłaś wszystko co mogłaś, dziecko nie dostajemy z instrukcją obsługi, jak mi zawsze tu mówiły położne i do macierzyństwa nie ma przycisku z instrukcją obsługi też. A świadomość masz teraz. Tak miało być i kropka. I tak jesteś matka idealna... Pozdrawiam i idę pić kawę i zaserwować ja mojemu małemu "jin/jang" tez.
data: 2014.10.30
autor: Sylwia V.
Bystrooka, wiadomo, że pewnych rzeczy nie jemy za późno, bo nie przerobimy, w ogóle nie jemy za późno niczego oprócz zupy do popijania ewentualnie. Tak to działa u mnie, za dużo chleba, nie daj Boże podsmazone ziemniaki po 19, większy posiłek o tej porze i leżę i kwicze później.. . Natomiast senność po posiłkach jest sygnałem ostrzegawczym i jeżeli dobrze pamiętam to pani Anna opisała to na początku Refleksji, proszę poszukaj. Możemy być senni, jeżeli jesteśmy przemeczeni i tego snu mamy zdecydowanie za mało. Po detale do Refleksji... A stres jest nieodłącznym składnikiem każdego kuku. Pozdrawiam rannie ☺
data: 2014.10.30
autor: Sylwia V.
Co zrobić z piaskiem w nerkach u niechodzacej dorosłej osoby. Lekarz przepisuje rozwatinex i żurawinę.Czy zastosowac te środki? jak nie dopuscic do formowania się kamieni. proszę o pomoc.
data: 2014.10.29
autor: 
Elu z Centrum, doświadczenie mojego męża: nadmiar ilościowy TLACI (3,4,5 szkl/dziennie) też spowodował wzrost ciśnienia i poranne migreny w weekendy. Musiał w wolne dni wstawać wcześniej prawie jak do pracy w tygodniu by nie mieć migreny, przy tym ciśnienie miał podwyższone, prawie nadciśnienie - ten zakres gdzie jest 1 nogą tu a drugą tam, przeanalizuj co jesz co robisz. Pozdrawiam.
data: 2014.10.29
autor: Sylwia z W.
Witam wszystkich w piękny, słoneczny poranek. Tak jak przypuszczałam, nikt nie odezwał się w sprawie nadmiernej senności w dzień i bezsenności w nocy. Czy to znaczy, że nikt nie ma takich problemów? Czy po prostu jest to zbyt skomplikowany temat, żeby cos poradzić? Jeżeli tak, to rozumiem. Zatem napiszę jakie sama wyciągnęłam wnioski. Głównym winowajcą takiego stanu jest niewłaściwe jedzenie. Gwoździem do trumny u mnie okazała się zupa gulaszowa, a jeszcze wcześniej zapiekanka ziemniaczano-jajeczna z przepisu z książki. Zastanawiałam się, czy mogę jeść takie wcześniej usmażone ziemniaki, a potem podpieczone z jajkiem i okazało się, że nie. Byłam skopana, zamulona, w nocy obudziłam się z bólem głowy. Zdaję sobie sprawę, że większość czytających osób ma takie doświadczenia za sobą, ale piszę to dla świeżynek, które przez to przechodzą, lub jeszcze przejdą. I co zrobiłam? Było ciężko, bo myślenie się wyłącza, nic się nie chce, nie ma się sił, ale musiałam zresetować się, ugotować gar zupy neutralnej, jarzynowej, część zmiksowałam z jarzynami, a część z ryżem, do tego delikatne mięso, klopsy, ziemniaczki i jest dużo, dużo lepiej. Ważne dwie rzeczy: nie dopuszczać do ssącego głodu i nie objadać się na maksa. To wtedy nie ma senności po jedzeniu, a dzięki temu lepszy sen w nocy. Drugim bardzo ważnym elementem przyczyniającym się rozregulowanego snu są emocje/stres/nerwy. Ale o tym to można wiele wyczytać z archiwum pod słowem „nerwica”. Cóż, okazało się, że rzeczywiście odpowiedź przychodzi sama, wcześniej lub później, mało tego, ja to wszystko wiedziałam już dawno, ale jakoś tak to ucieka z głowy.
KaM, bardzo ciekawe posty. I znowu można powiedzieć: przecież ja to wszystko wiem, trzeba się przytulać, obejmować, głaskać, ale dopiero jak ktoś zwróci na to uwagę, to wtedy robimy, bo jakoś to ucieka…..
Pozdrawiam słonecznie 
data: 2014.10.29
autor: bystrooka
Tak Sylwio (w kwestii artykułu jeszcze), ja bardzo, ale to bardzo długo tkwiłam w pułapce kosztów alternatywnych. Urodził się Syn, a ja zamiast czerpać całą sobą z macierzyństwa, z bliskości z tym małym cudem świata co robiłam? Próbowałam zrobić jak najwięcej fascynujących mnie rzeczy, raptem zapragnęłam mieć mnóstwo hobby, bo przecież nie musiałam już chodzić do pracy i ciągle "siedziałam" w domu; miałam skądś (ale skąd?!) takie wyobrażenie, że dziecko trzeba nakarmić i ono pójdzie sobie spać, można je odłożyć do łóżeczka i będzie wtedy czas na swoje zajęcia, potem zmienić pieluszkę znów nakarmić i znów czas dla siebie. No cudownie! Mój Syn szybciutko sprowadził mnie na ziemię różnymi metodami, (szczególnie efektywne były wszelkie choroby), ale ciągle z tyłu głowy dzwoniły mi rzeczy, które zmuszona byłam tracić z powodu tego ciągle czegoś chcącego dziecka. A im bardziej mi dzwoniły te moje koszty alternatywne, tym moje dziecko bardziej domagało się mojej uwagi, tym ja bardziej sfrustrowana byłam, no i kończyło się, jak się kończyło, wtykaniem zabawek do rączek, odciąganiem uwagi czymkolwiek, brakiem umiejętności skupienia się na tu i teraz. Konfrontuję się z tym obecnie, i dotyka mnie to bardzo, bo teraz już wiem, jaką szkodę dziecku wyrządziłam. I czuję się w tym momencie mocno temu winna, choć wiem, że działo się to bez udziału mojej świadomości i wtedy najpewniej inaczej nie umiałabym postąpić. Dziś widzę jak mocno Syn uzależniony jest od posiadania rzeczy, jak często porównuje się do innych; widzę, że nie jestem w stanie złapać z Nim takiego kontaktu jak bym chciała. Liczę na to, że nie jest jeszcze za późno, że mam jeszcze czas, by spróbować choć trochę to odkręcić.
U nas dziś piękne słońce!
data: 2014.10.29
autor: KaM
Witam wszystkich bardzo serdecznie,
dziś rano zauważyłam na środkowym palcu prawej stopy od spodniej strony wylew na palcu, siniak jest prawie czarno-brunatny. Nie wiem co to może oznaczać, jak to można odczytać ten objaw. Czy ktoś miał takie objawy i może pomóc ?
data: 2014.10.29
autor: Angela
KaM, jaki miły artykuł na początek dnia. Cena jaka płacimy za zaprzyjaznienie się z konsumpcjonizmem i wiara w to co nam lądują media każdego dnia i co lykamy jak młode wieloryby zgadzając się na pranie mózgu czy permanentne odmozdzenie z brakiem kontroli nad tym... Ciekawe chcemy kontrolować wszystkie inne aspekty życia a sami rezygnujemy z kontrolowania jak się nam czyści zdrowy rozsądek, intuicję, czucie i takie tam... Jak byłam ostatnio w Polsce to przeczytałam sterte niby porządnych, drogich i grubych magazynów dla kobiet i stwierdziłam po tym wszystkim, że warto było to przewalic dla może 3 artykułów, może 4. Reszta to była moja strata czasu, mogłam pogadać z tata albo zrobić sobie jajecznica na boczku i przytyć trochę... Odpowiedzią też jest selekcja i decyzyjnosc, czas jak z ciuchami, rzucamy okiem i oddajemy innym bądź potrzebującym. Nie zapominamy też o byciu świadomym i uważnym, nie tylko na potrzebę chwili. Ach, takie myśli nieuczesane z rana...
Zaczęłam czytać Małego tyrana, skończę, to popisze co mysle... Pozdrawiam deszczowo ☺
data: 2014.10.29
autor: Sylwia V.
Upolowałam świetny artykuł. Niestety po angielsku, ale się podzielę, bo jest dobry! http://markmanson.net/you-cant-have-it-all
data: 2014.10.29
autor: KaM
Nie robiłam badań w kierunku pasożytów. Wydawało mi się to bezcelowe. Widać je gołym okiem. U małego pojedyncze, u mnie na początku setki, dziesiątki ale z czasem coraz mniej. Nie wiem czy to dobry znak, czy lepsze widoczne czy nie. Tak jak piszecie licze się z tym, ze towarzyszów może być więcej i różnorodnych. Ale czy badania by to wykazały? Dziękuję wszystkim za wsparcie i mobilizację do walki. Zabiera się za lekturę.
data: 2014.10.28
autor: Ania z Bielska
e-agnieszko, zgadzam się. Wymagania! Brrrrr..... potrafią zabić, a nawet jeśli nie, to odebrać chęci do wszystkiego...
data: 2014.10.28
autor: KaM
KaM, z tego co ja zapamiętałam, to oprócz karmienia piersią, w książce tej była poruszana kwestia odizolowania dzieci od rodziców: łóżeczka, spanie w innym pokoju niż rodzice, nie reagowanie na płacz dziecka itp. Pamiętam również, że było o okazywaniu emocji oraz o zaspokajaniu potrzeb.
Moim zdaniem karmienie piersią jest jednym ze sposobów zaspokajania potrzeby bliskości, tak samo jak noszenie dziecka, współspanie, przytulanie itp.
Jeśli chodzi o stawianie granic, zgadzam się, że rodzice powinni stawiać dzieciom granice, w końcu to rodzice pokazują dzieciom świat. Jednak uważam za istotne, aby te granice, czy też nasze oczekiwania wobec dziecka były dostosowane do wieku, rozwoju, ich możliwości. Sama łapię się na tym, że oczekuję od dzieci czegoś, czego nie są jeszcze w stanie zrozumieć lub zrobić. Staram się wyłapywać takie zachowania (moje) i je zmieniać. Pamiętam, gdy miałam tylko jedno dziecko- córkę, oczekiwałam od niej rzeczy, na które była za mała. Teraz, gdy mam troje dzieci, granice (niektóre), które stawiam dzieciom, są inne, niż kiedyś.
Pozdrawiam
data: 2014.10.28
autor: e-agnieszka
No właśnie Stresy!Mam ich ostatnio dużo.Dzięki Kam.Pozdrawiam.
data: 2014.10.28
autor: Ela z Centrum
A może w "W głębi kontinuum" wcale nie było stricte o karmieniu piersią, tylko ja akurat wtedy tego szukałam i tak mi się utarło w głowie... nie pamiętam. Niech ktoś skoryguje, jeśli wie.
Pozdrawiam!
data: 2014.10.28
autor: KaM
Sylwio nie wiem, czy znam literaturę na temat rodzicielstwa bliskości. "W głębi kontinuum" może jest o tym? Tę akurat czytałam, przyswoiłam, dała mi ona dużo do myślenia, ale nie dała żadnych wskazówek, co i jak robić w zastanej rzeczywistości. Pięknie tam Pani mówi o tym, jak cudnie było u Indian, w plemionach pierwotnych. No i zgadzam się całkowicie, ale nie mam jak powrócić do natury i to w dokładnym odwzorowaniu, bo tylko wtedy by mogło to zadziałać jak trzeba (trochę może cohousing byłby rozwiązaniem, ale dla mnie to takie marzenie jak wylot na księżyc). O tym właśnie też pisze Prekop w książce, ale jakość nie mogę teraz uchwycić istoty więc na tym poprzestanę.
Jest tylko jedna rzecz, która się tu nie zgadza. Liedloff mówi, że ten brak, który odczuwa olbrzymia liczba ludzi, to brak matczynej piersi, Prekop natomiast, że to brak poczucia bliskości. Wydaje mi się, że to Prekop ma rację.

No i spada mi na głowę holding Jiriny Prekop, który od razu poczułam, że jest tym, czego "trzeba". Holding to mocne trzymanie, przytulanie dziecka czy dorosłego nie tylko wtedy, gdy jest cudownie, a właśnie wtedy gdy jest wręcz przeciwnie, gdy jest złość, wrogość, agresja, wyrzuty. Trzymanie pełne miłości, akceptacji, zrozumienia, współczucia, z otwartym sercem (czakrą serca, jakkolwiek by tego nie nazwać), przy tym całowanie, głaskanie, pokazywanie całym sobą chęć bycia blisko z trzymaną osobą. Punktem wyjścia jest gwarancja poczucia bliskości, poczucia bezpieczeństwa w KAŻDEJ sytuacji. Czego my zostaliśmy nauczeni? Odrzucenia. Najsurowszą karą było zawsze odrzucenie (to jak wygnanie z raju za najgorszy grzech świata). Wychodzi na to, że jest to później podstawa wszelkich problemów w kontaktach międzyludzkich. Bardziej lub mniej uświadomiony strach przed byciem niezaakceptowanym. Przez jednostkę, przez grupę. Jak dziecko źle się zachowuje - kąt, kara, kąt, do swojego pokoju, kąt itp. Izolacja dziecka jako metoda wywarcia wpływu sprawdza się świetnie. Dziecko zrobi wszystko, bo zasłużyć na dobry gest czy przychylność ze strony rodzica. A jak powinno być w praktyce? Rodziców obowiązkiem jest stawiać dziecku granice. Dziecko musi wiedzieć dokąd może, a gdzie już nie. Kto ma go tego nauczyć jak nie rodzice? Dziecko rodzi się bez żadnych granic. Granice budują się w miarę jak dziecko rośnie. Rodzice, którzy nie potrafią wyznaczyć dziecku granic jawią się dziecku jako mniejsi, słabsi, stawiają wtedy dziecko w sytuacji dla dziecka nie do udźwignięcia - dziecko jest tym większym, rodzice są mali. A Porządek musi być. I to jest aksjomat, to jest pierwsze. No, więc dziecko ma doświadczać tych granic stawianych przez rodziców w ich ramionach, w poczuciu bliskości, we wzajemnym szacunku, a nie w odrzuceniu, w kącie, w swoim pokoju. Można się wtedy złościć, można wyrażać gniew, można mówić złe rzeczy, do momentu aż wszystkie żale i krzywdy odejdą w kosmos. Wtedy przychodzi spokój ducha, lekkość, spokój, uziemienie. A w ogóle, to holding działa dwustronnie. Każdy może wyrazić swoje emocje - i dziecko i dorosły. Jedynie warunek szacunku i bliskości musi być spełniony no i jeszcze ten, że trzymanie trwa do do momentu aż nastanie spokój.
Wydaje mi się, że to jest rodzicielstwo bliskości. Świadomej bliskości.
data: 2014.10.28
autor: KaM
Pani Aniu dziękuję za życzliwą rozmowę. Dziewczyny kaszel mojego dziesięciolatka jest mokry, a ja dużo muszę się nauczyć o sobie, pożywieniu. Odnośne pasożytów to mam temat przerobiony perfekcyjnie. Zaznaczam jednak, że nie jest to wypowiedź osoby, która doświadczyła pasożytów będąc na PP. Otóż suchy kaszel mój syn miał 5 lat temu, był po tygodniowej wizycie w szpital, bo gorączka nie spadała i dali mu dożylne mocniejszy antybiotyki, aby był mocniejszy kop.... takie tam mądrości medycyny. Ja oczywiście nic nie wiedziałam nt. żywienia NIC. Potem stan dziecka się pogarszał... był osowiały, apatyczny, zaliczyliśmy totalne odwodnienie. Trafiliśmy w końcu do przychodni w W-wie, która leczy holistycznie, co było dla mnie wtedy nowością i tam zbadano dzieci biorezonansem (każdy organizm wytwarza drgania i znając częstotliwość drgań pasożytów, można stwierdzić czy są w ciele). Oczywiście były... owsiki, glista, candidia, uczulenie na roztocza, grzyby, włosogłówka... Dostaliśmy preparaty chemiczne pyrantellum, zentel, orzech włoski. Lekarka, która to przepisała... rozpisała to ile dni, jaki preparat zażywać itd. Suchy kaszel przeszedł po 2 dniach, a ja byłam w szoku, dlaczego lekarka dziecięca nic nigdy nie mówiła mi o pasożytach, innym odżywianiu, szkodliwości mleka, kaszek w proszku itd. Powtórne badane po 2 miesiącach wykazało brak pasożytów. Co pół roku badanie i profilaktycznie i vernicadis - ziołowy preparat na robale. 90 procent populacji posiada owsiki (takie odżywianie;), glistę można \"łyknąć\" w piaskownicy....ALE to dziadostwo nie miałoby szans, gdyby organizm pracował prawidłowo... Lekarze w czasie sekcji zwłok znajdowali pasożyty u ludzi w żołądkach w kwasie solnym, co z logicznego pkt widzenia nie powinno mieś miejsca, wiecie jednak dlaczego to nie pracuje dobrze i jak do tego dochodzi. Przedszkole jest prawdziwą wylęgarnią owsików. Tam wszystkie dzieci leżą na dywanach, nie myją dokładnie rączek, itd. To jest moje doświadczenie pasożytnicze, jednak nie wystarczy zwalczyć chemicznie, czy ziołowo pasożytów... trzeba doprowadzić organizm do porządku. Ja 5 lata temu tego nie wiedziałam, ale tamten pierwszy krok doprowadził mnie do tego gdzie jestem dzisiaj. Bo ten kaszel 5 lat temu, był taki sam jak tydzień temu (i dlatego tak spanikowałam), i wtedy organizm był żywiony chemią, kwaśnym, surowym, zimnym, słodkim. Śluz był a tam robadztwo znalazło warunki potrzebne do życia. Ja dzięki temu doświadczeniu zaczęłam przyglądać się temu co jem, czytałam, uczyłam się, i popełniałam kolejne błędy: już bez chemii, ale \"zdrowe\" kwaśne, \"zdrowe\" surowe, \"zdrowe\" zimne, \"zdrowe\" słodkie. Wkręciłam się w eko, suplementy, dziwne potrawy, drogie dodatki do żywności. Na koniec śluz jak siedział, tak siedział, dzieciaki krzywiły się na kolejne specyfiki i udziwnione potrawy... ja widziałam, że mnie osobiście to te cuda nic nie pomagają (żylak pojawił mi się na nodze, chociaż ważę 53 kg, cera w wieku czterdziestu lat \"lekko trądzikowa - to samo od 20 lat), a miłość do siebie samej, rodziny i otoczenia prysła... Dostawałam prawe nerwicy, że nikt nie lubi tego co gotuję, że wszyscy się krzywią... i że nic nie idzie. I jeszcze... wydawało mi się, że jestem przemęczona trójką dzieci i zabieganiem codziennym...., ale wtedy stawała mi przed oczami moja babcia, która wychowała czworo dzieci i nigdy nie widziałam jej zirytowanej i niezadowolonej. Tak się rozpisałam, ale sama sobie uzmysłowiłam, że tam kiedyś zaczęła się moja droga do PP i trochę przeorała mój umysł konsekwencjami złego odżywiania. Przed wakacjami stanęłam pod ścianą swojej własnej bezsilności wtedy książki pani Ani \"przemówiły\" do mnie, a ja staram się zrozumieć co do mnie mówią, bo już przerobiłam wszystko wokół i wiem, że to nie dla mnie. Moje dzieci w tej chwili nie mają pasożytów i uczę się energetyzować towarzystwo od środka:) Uściski.
data: 2014.10.28
autor: Danusia
KaM, dzięki wielkie za małego tyrana ;) niedługo zacznę czytać. Ciekawa jestem podejścia Prekop vs rodzicielstwa bliskości, kiedy dziecko dużo może decydować... Masz jakieś opinie w tym temacie.? Mój gagatek jak byliśmy u dziadków przez tydzień też zgrzytal zębami kiedy spal, ale myślę, że to było odstresowe, bo słuchałam go ostatniej nocy i nic nie słyszałam... Pozdrawiam słonecznie - dzisiaj 17 stopni!. Ha, wiwat Wyspa ;)
data: 2014.10.28
autor: Sylwia V.
Aniu z Bielska, jeśli jeszcze nie widziałaś artykułu dotyczącego pasożytów, to przeczytaj koniecznie: http://zdroworodzinni.blogspot.com/2008/07/irena-wartoowska-metabolity-pasoytw.html. Przeczytaj i sto razy jak trzeba, potem wyciągnij wnioski i działaj. Mój Syn w nocy zgrzyta zębami. Nie wiem, czy to od stresu, bo ma go ostatnio sporo, czy to jednak nie stres... chwilowo nie widzę innych objawów. Ma apetyt, sińców pod oczami nie ma, cuda jakieś się nie dzieją, więc tylko wzmagam czujność. Przygotowuję się jednak psychicznie na to, że pewnie i tak nie da się ustrzec od pasożytów. Środowisko szkolne, szczególnie okołokibelkowe jest okropne. Małe dzieci nie potrafią załatwiać się w powietrzu, siadają tam, bidulki w tym ekhmmm, smrodzie, i łapią co się napatoczy. Pijemy imbirówkę codziennie, czasem dwie, czasem jedną porcję ok 50 ml na łepek ale wiem, że nie podałabym chemii dzieciom. Kiedyś nasza pediatra powiedziała mi, że jak się wybija pasożyty to podaje się taką dawkę, żeby nie zabić wszystkich, trochę zawsze się zostawia po to, żeby z resztą organizm poradził sobie sam. Nie wiem, jak postąpiłabym teraz, gdybym miała pewność, że w domu są pasożyty. Chwilowo nie będę się zastanawiać.
Dobrego dnia wszystkim i uściski dla Pani Ani!
data: 2014.10.28
autor: KaM
Aniu z Bielska, ja podawałam ParaFarm, i firmy Now z orzecha włoskiego. Czy taka kuracja Wam wystarczy to nie wiem. Ja proponuję Ci udać się do mądrego lekarza który zna się na pasożytach. Ja znalazłam takiego na rejonowej przychodni. Wg mnie skoro je widać od wiosny to długo i to poważna sprawa. Robiłaś badania w kierunku pasożytów?
data: 2014.10.28
autor: Ika
E- Agnieszko dziękuję Ci za wieści o karmieniu, zatem uzbrajam się w cierpliwość :) Poza tym ten czas mimo że daje nieźle w kość, to jednak jest niezwykły, bo my Mamusie jak długo mamy nasze dzieci blisko? Czas tak szybko leci, że ani się nie obejrzymy, jak nasze dzieci zaczną budować swoje związki i będziemy babciami :) Wtedy można nadrobić z wnukami ;) Myślę, że czas karmienia to nasz czas - czas z dzieckiem i dla nas samych, na myśli spokojne i bez pośpiechu, na myśli o sobie i o innych, a najważniejsze dla mnie jest to, że wtedy mogę spokojnie się pomodlić :) Nie ma innego czasu w ciągu dnia, żeby był większy spokój i chwila dla mnie z Nim. Taka dygresja, albo i fundament. A jutro pora na rosół z kaszą gryczaną bo jesteśmy w fazie smarkających i kaszlących -
ostałam się tylko ja Mama, reszta poległa.
Pani Aniu wołowina z soczewicą palce lizać - mlaskała i córcia i synek, tylko Tata biedny, bo mu wyżarli z talerza... Pozdrawiam!
data: 2014.10.28
autor: Kejla
Mamo Kacpra, ta sałatka to z surowym porem.? A sok z buraków na kaszel to nasz przepis.? Odważna jesteś kobita , tuż tuż przed zimą.. Mi by narządy zadygotaly, gdybym się wzięła za taaaki kaliber... Pozdrawiam.
data: 2014.10.28
autor: Sylwia V.
No to jeszcze ja o słodkim. Wychodzi na to, że tu się niektórych nie da oszukać - co słabszemu (i nam też, niestety) pójdzie w pięty po drobnostce. Słodkie pozostanie słodkim zawsze. Czymkolwiek nie będzie. Te wszystkie super ekstra przepisiki, całe blogi poświęcone słodyczom dla alergicznych latorośli. Ludzie, bzdura totalna i jedno galopujące oszustwo (albo może kasa po prostu?). Słodkie nigdy w nadmiarze nie będzie zdrowe (każdy ma swój nadmiar, żeby nie było). Trzeba przestać się oszukiwać. Kiedyś miałam przyjemność rozmawiać o kulkach miodowych z Fox_Indią (hej Fox_Idnia, uściski dla Ciebie! :) byś napisała, jak Córa rośnie) i zastanawiałyśmy się jak to jest. Kiedyś Pani Ania mówiła, że jedną czy dwie, czy nawet trzy kulki miodowe można bezpiecznie zjeść. No u nas nie ma takiej możliwości. Trzy dni pod rząd mój Syn zjadał po dwie czy trzy kulki (w odstępach, nie na raz) i od razu kaszel, kaszel, kaszel. Wystarczy, że ja zjem dwa dni pod rząd coś "słodszego" córka (ssąca cyca) od razu ma popsuty humor, piszczy, stęka, płacze. No do bani po słodkim u nas, wię'c słodycze są sporadycznie (te wyprodukowane przeze mnie, oczywiście). Teraz mam problem szkolny, Syn przynosi resztki takiego syfu w plecaku, że patrzeć mi się nie chce nawet (oczywiście kaszle już trzeci tydzień, ale widać Swoje lekcje odbiera sam).
Także im mniej słodkiego tym lepiej. Ot i tyle.
data: 2014.10.28
autor: KaM
Sylwio V, mam wydanie Jacek Santorski & co. Kupiłam przez allegro. Poszukaj na necie, może coś znajdziesz i dla Siebie. ;) co ja mogę o tej książce napisać... jestem świeżo "po" i ona ciągle jeszcze we mnie pracuje... jeszcze o niej z nikim nie rozmawiałam, więc wciąż w głowie niewiele poukładane. Jest z pewnością bardzo o mnie. Tak, teraz to wiem z pewnością, byłam małym tyranem, ciągle jeszcze ciągną się za mną okropne ogony, ale pracuję nad nimi :) tak przeczuwałam zawsze, że to może być problemem, ale, że nigdy nigdzie nie spotkałam się z takim podejściem, w żadnych mądrościach psychologicznych się nigdy na coś takiego nie natknęłam, więc szukałam źródła moich "problemów" gdzie indziej.
No więc w wielkim skrócie książka mówi o tym, że w obecnych czasach (przesytu wszystkim, łatwego dostępu do zabawek, do dużych mieszkań, oddzielnych pokoi dla dzieci, ciepła w mieszkaniach, bezproblemowego podgrzewania jedzonka w nocy itp.) to rodzice przystosowują się do dziecka, a nie tak, jak było zawsze, że dzieci do rodziców a nawet całych rodzin. W naszych czasach dzieci od najmniejszego mają możliwość czucia władzy; (płacze w nocy - przybiega mama nosi na rękach, przynosi jedzonko; ma dziecko pilot od tv - i ten nieszczęsny pilot daje mu uczucia boskie - sprawcze). No a gdzie ten problem? Problem zaczyna się bardzo wcześnie, w różnych momentach niemowlęctwa (zależy od przypadku oczywiście), wtedy kiedy dzieciaczek bardzo potrzebuje bliskości. Potrzebuje jej nawet bardziej niż pożywienia. No i wtedy właśnie, kiedy dziecko odczuwa przeogromną potrzebę bliskości mogą zadziać się przeróżne rzeczy. Pierwsze jest permanentne niezaspokajanie potrzeby bliskości. Dalej dziecko musi siłą rzeczy dostosować się do nowych warunków (tzn tej niezaspokojonej potrzeby) no i tu okazuje się, że maluszki łapią w lot, że swoim zachowaniem sprawiają różne rzeczy, a to znaczy, że mają władzę nad otoczeniem; potem zachowanie się utrwala, dalej przechodzi w schemat, a potem schemat rozszerza się w miarę rozwoju dziecka na różne obszary życia dziecka. Była jeszcze taka ciekawostka, że jak na potrzebę bliskości dziecka zareagujemy wsadzając mu ciągle zabawkę w rączkę, to potem dziecko będzie uzależnione od potrzeby posiadania (będzie mu się kojarzyło posiadanie z zaspokojeniem pierwotnej potrzeby bliskości) i podobnie może być np. z jedzeniem (gdy w zastępstwie poczucia bliskości dostawało butlę) i z wieloma innymi. No i jest jeszcze jedna ważna sprawa, że pierwotna, najważniejsza potrzeba bliskości nigdy nie zostanie zaspokojona poprzez zaspokajanie potrzeb zastępczych. Zawsze będzie niedosyt i czegoś będzie brak. Będą frustracje, nerwice itp. Dużo tam tego było, wszystko, jak dla mnie, niesamowicie istotne, pochłonęłam książkę na trzy czy cztery razy i teraz jak myślę, co mogłabym jeszcze napisać to to jedno zazębia się o drugie i gdybym zaczęła tak ciągnąć wywód, to skończyłabym pewnie ok 23ciej. Ogólnie warto przeczytać. Szczerze polecam.
data: 2014.10.28
autor: KaM
Ika a jaki ziołowy preparat podajesz, vernikabon? Pyrantelum nie odważyłabym się dac mojemu trzylatkowi. Pytanie jaki środek ziołowy podać i czy to wystarczy...? My we dwojke ziołową kurację a pod jej koniec reszta rodziny mocny lek- tak mogłoby być? Dziękuje za rady!
data: 2014.10.28
autor: Ania z Bielska
Elu z Centrum a jakiej się spodziewasz odpowiedzi, powiedz? Jeśli już coś to nadciśnienie może mieć wspólnego z PP, to problemem może być nie samo PP, a ewentualnie Twój jego przekład. Rozumiem, że wszystkie inne możliwości wykluczyłaś? Stresy, ukryte choroby?
data: 2014.10.28
autor: KaM
Pani Aniu, kiedy pojawi sie filozofia smakow po angielsku? Polacy w UK ( zwlaszcza Ci, ktorzy zyja w dwu-narodowosciowych zwiazkach) bardzo nania czekaja!!
data: 2014.10.28
autor: Marlena
Witam.Zawsze miałam niskie ciśnienie.Teraz jestem u progu nadciśnienia.Czy to możliwe,że to przez PP?
data: 2014.10.27
autor: Ela z Centrum
Aniu z Bielska, owsiki trzeba wyleczyć. W tej chwili to masz je nie tylko Ty i dziecko, ale wszyscy domownicy łącznie z Babciami i wszyscy muszą się poddać leczeniu. Ja leczyłam owsiki przed PP po prostu Pyrantelum. Sztuką jest aby pasożyty nie wracały, a więc dieta i dyscyplina. Ja i tak od 4 lat co jesień podaję ziołowy środek odrobaczający.
data: 2014.10.27
autor: Ika
A postanowiłam wkońcu zrobić sałatkę z porem a z buraków sok na kaszel :-
data: 2014.10.27
autor: Mama Kacpra
Dzień dobry wszystkim. Chciałabym poruszyć temat nadmiernej senności/bezsenności. Często po zjedzonym posiłku, mniej więcej po godzinie dopada mnie ogromna senność, zarówno po drugim śniadaniu, jak i po obiedzie. Nie mam tego po owsiance i kolacji. Taki stan trwa już długo, jeszcze przed pp tak miałam. Z perspektywy ponadrocznej kuchni pp były dni, kiedy nie byłam senna, ale częściej bywały te z sennością. Do tego dochodził taki jakby ból brzucha, ciężkość. Czy przyczyną może być jedzenie chleba? Dzisiaj np. zjadłam jak zwykle kanapkę z pasztetem i do tego zupa miksowana warzywna. I ledwo patrzę na oczy, tak mi się kleją. Po obiedzie sytuacja się powtarza, ale tu nie jem przecież chleba. Za to wieczorem wszystko mija i jest odwrotnie, nie chce mi się spać, zasypiam późno i śpię krótko, bo się budzę. Chciałabym wierzyć, że organizm się kiedyś ureguluje, ale może popełniam stale błędy? Obecnie jem prawie wszystko, bez kapustnych i strączkowych. Uważam na smażone i tłuste. Mam tylko pytanie odnośnie zupy gulaszowej. Przeczytałam, że wg p. Ani jest to „danie dla drwali”. Dlaczego? Wydaje się, że zupa jest delikatniejsza od zwykłego gulaszu wołowego, a jednak jest odwrotnie. Czy ktoś może mi to wytłumaczyć?
data: 2014.10.27
autor: bystrooka
KaM, popisz trochę o tym małym tyranie Prekop. Nie wiedziałam, że jest taka książka jej autorstwa. Masz wydanie Czarnej Owcy czy inne.? Moze ściągnę sobie z Polski... Dzieki ☺☺☺☺
A propos kaszlu i slodkiego, wczoraj byliśmy w podróży i dzieki temu mój młody pozarl był dwa ciastka owsiane, mojej produkcji na miodzie, ale jednak to była porcja większą niż podwojna i tak mi gagatek pokaszliwywuje, ale w nocy juz nic a rano tylko trochę, a po tych ciastach, to w nocy odkaszliwal na mokro i teraz cały ranek, po kawie już lepiej... To tak odnośnie slodkiego i kaszlu, to się niestety wiąże... Pozdrawiam.
data: 2014.10.27
autor: Sylwia V.
Rosemonde, zajrzyj do refleksji, wpis Pani Ani z dnia 13 lipca br.
data: 2014.10.27
autor: dynia
Rosemonde wpis o rosole zaciągniętym kaszą gryczaną jest w Refleksjach (na górze zakładka) w poście z 13 lipca 2014r. pt. TAKIE TAM ZUPY, NA LEPSZY HUMOR :)
data: 2014.10.27
autor: Monika z Lutomierska
Dziekuje Agnieszko S., ale niestety nie kupuje w tych sklepach, bo nie mam ich na miejscu, a tez nie kalkuluje mi sie zamawiac od nich przez internet. Myslalam ze moze tesco, morrison, m&s. Do Sainsbury o ktorym wspomniala Aska mam juz duzo dalej, ale moge sie tam czasem wybrac.
Odnosnie karmienia piersia to moj synek ma 2,5 roku i bardzo chetnie pije i w dzien i w nocy ku lekkiemu niezadowoleniu mojego meza. Dziekuje e-agnieszko za info, ktorym sie z nami podzielila :) ostatnio zastanawialam sie jak to bedzie za jakis czas. Z Twoich wpisow wnioskuje, ze najstarszy synek sam zakonczyl karmienie. Nie wiem jak to bedzie z moim gagatkiem, czas pokaze.
Pozdrawiam
data: 2014.10.26
autor: Dynia
Dziękuje Ika za odpowiedź. Widoczne są od wiosny. A jak długo faktycznie sama nie wiem.. Kiedyś byłam u irydologa i twierdził że mam je od dziecka i osłabiły już cały organizm. Faktycznie zawsze byłam ospała, cienie pod oczami od dziecka, problemy gastryczno-jelitowe. Może coś w tym jest. Czas zrobić jakiś krok, bałam się specyfików ze wzgledu na problemy małego z brzuszkiem. Ale tak też mu nie pomagał. Mały ma trzy latka, jeśli mam owsiki od dawna on pewnie też od poczatku...
data: 2014.10.26
autor: 
Aniu z Bielska, najprawdopodobniej nie Twoje "knocenie" jest przyczyną niedyspozycji tylko owsiki. Bóle brzucha, infekcje to typowe dla robaczycy. Tym bardziej, że pasożyty rzadko występują same. Od dawna macie owsiki?
data: 2014.10.26
autor: Ika
Pani Aniu dziękuję. Dziewczyny od rana zaliczam depresję żywieniową, płakać mi się chce. Nie będę Wam smuciła w niedzielę, ale trochę staję pod ścianą... przecież jedzą to co zawsze chcieli ziemniaki, mięsko, rosołki... Nic nie kwestionuję, bo nie mam zamiaru zrezygnować, ale czuję w sobie coś takiego jak gdybym chciała ich potruć...bez sensu. Dziewczyny, które zaglądacie tu po raz pierwszy... nie przestraszcie się :) mojego wywodu. Po prostu się boję. Dziwne. Miłej niedzieli i uściski.
data: 2014.10.26
autor: Danusia
Dynio, mieszkam w Anglii i kiełbaski kupuje na Ocado z farmy Laverstock Park lub Duchy from Waitrose.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.10.26
autor: Agnieszka S
Zrobiłam rosół z kaszą gryczaną polecany przez Panią Annę - rewelacja !!!!!!!!!
Można jeść rano, wieczór, wednie, w nocy ....... Amen.
data: 2014.10.25
autor: Lewirka
Kochani, w Refleksjach okruszek...
Danusiu, wszystko rozumiem - troska, troską, ale za mocno chcesz - daj dziecku pochorować. Kaszel burzy Wasz spokój mamy, a Wy tego nie lubicie :)) Przedzwoń w poniedziałek.
data: 2014.10.25
autor: Anna Ciesielska
Doroto z Wrocławia,
Mam książki Pani Ani i są całe pozakreślane ale jak babcię kocham nie znalazłam mięs z porem i buraczkami :-(
Pozdrawiam,
data: 2014.10.24
autor: Mama Kacpra
Danusiu, a miód masz na 100% pewny? Mnie się zdarzyło kiedyś kupić miód fałszowany cukrem od pszczelarza. Dzieci kaszlały przez całą zimę. Miód się skończył, kaszel minął. Pozdrawiam :-)
data: 2014.10.24
autor: Prymulka
Dziewczyny, zaliczam niezłe załamanie tym kaszlem. Jest źle, kaszel jak był tak jest. Do tego doszły uwagi nauczycieli, aby syn nie chodził do szkoły jak ma taki kaszel i katar bo pozaraża innych. Sam też się tym już męczy, bo końca nie widać. Dodatkowo mój mąż podniósł kwestię miodu, że przez 4 lata był ksylitol, bo zdrowszy niż wszystkie inne cukry, a teraz miód i do tego pozwalam na kanapki z miodem (wieczorem po zupie 1-2 małe kromeczki z imbirem), który za pewne podrażnia gardło dziecka. Od dwóch dni płakać mi się chce, a dzisiaj jak gotowałam zupę, to się nad nią wręcz modliłam, aby dała zdrowie dziecku... :). Szarpie go ten kaszel okropnie. Uściski.
data: 2014.10.23
autor: Danusia
Zapomnialam sie podpisac po tej opowiesci z sola!
Dodam ze na PP jestem ok. 1,5 roku, jestem szczuplejsza niz srednia przewiduje na moj wzrost- z natury.
data: 2014.10.23
autor: Mama Ineczki
Hej dziewczyny!
Chcialam sie z wami podzielic dziwnym odkryciem, a moze ktoras z Was ma jakies spostrzezenia.
Jestem w 22 tygodniu drugiej ciazy, ktora w odroznieniu od pierwszej bardzo daje o sobie znac. Mdlosci na szczescie juz przeszly, ale silne zawroty glowy I uczucie bycia pijana co mnie dopadlo jeszcze 3 temu.
Jakos w niedziele zorientowalam sie ze razem z energia rosnie mi poczucie napiecia mentalnego, jakiejs frustracji, gniewu. Chcialam poszukac winnych, ale zorientowalam sie ze to cos u mnie w glowie. Nastepnego dnia dostalam zgagi. Zdziwilo mnie to bo w ciagu calego zycia mialam ta dolegliwosc chyba 2 razy plus w pierwszej ciazy (2-3 trymestr). Kolejny dzien: bez sil, zgaga dokucza, swedzaca wysypka na zewnetrznej stronie lydki ( wedlug internetu 35 lub 36 punkt woreczka zolciowego). Na ostatniej konsultacji moje cisnienie 105 na 90. Wyczytalam ze ludzie z nadcisnieniem powinni unikac soli: czyli ja nie. Pani Ania w ksiazce napisala ze przy zgadze popatrzec na ilosc soli... No wiec uleglam swojej slabosci i pozarlam paczke czipsow ziemniaczanych posypanych dodatkowo sola himalajska. Rezultat: zgagi brak, moj nastroj powindowal do nieba. Nie wiem o co chodzi z ta sola, ale chyba jej potrzebuje...
data: 2014.10.23
autor: 
Kejlo, dobrze kojarzysz :) maść cały czas mam i stosuję regularnie :) pominęłam tylko z konieczności jeden składnik- wosk pszczeli. Nigdzie nie mogłam go dostać, takiego czystego wosku bez dodatków. Ale maść i tak jest świetna. Przez kilka pierwszych dni była lejąca - oleista, potem zaczęła gęstnieć, teraz ma konsystencję lekko krystalicznego miodu z delikatnymi grudkami. Jeśli pytasz o skuteczność, to smaruję raz dziennie na noc, dodatkowo wykonuję po dwie serie ćwiczeń na odcinek szyjny i kręgosłup milczy :) a maść dodatkowo przyjemnie rozgrzewa i ciepłoooo pachnie :))) tak więc serdecznie polecam!
data: 2014.10.23
autor: Imbirka
Droga wrocławianko - ja nie liczę, że mnie ktoś za karmienie piersią czy gotowanie wg PP doceni!!! Nie, nie, nie - absolutnie NIE. Robię to bo uważam za słuszne, robię to dla moich dzieci, siebie, męża. Nie szukam pochwały, docenienia, nagrody za mój trud.
Liczę i cierpliwie czekam na tolerancje, uszanowanie mojego sposobu gotowania. Tylko albo i AŻ tyle. I o tym pisałam w związku z otaczającą krytyką. Nagrodą największą dla mnie jest i będzie zdrowie moich dzieci :)
Pozdrawiam ciepło :)
data: 2014.10.23
autor: Monika mama Jagódki
Mąż puścił mi ostatnio filmik o parówkach,odechciało nam się parówek na zawsze:)
Jestem tylko ciekawa czy są parówki które są z czystego mięsa?Chyba jak sobie sama zrobię:)
https://www.youtube.com/watch?v=ey-m577O7pw
data: 2014.10.23
autor: Dorota z Wrocławia
Mamo Kacpra a czy ty masz książki Pani Anny?
średnio co trzeci jest z porem a z buraczków też się coś znajdzie;)Szukaj:)

Pani Aniu u nas lepiej,małą puściło,pielucha zapełniona codziennie.Pomogło odstawienie masła,w zamian używam oleju kokosowego lub rzepakowego.No i imbirówka 2-3 razy dziennie małe porcje.
Olafek też trochę mniej jęczący,zmniejszyłam ilość mięsa,rosół co 2 tygodnie.
Podzielę się z Wami moimi ostatnimi pomysłami na mięso porosołowe.
1. Robię ciasto na tartę na słono,odrywam po kawałku,rozpłaszczam na 0,5 cm placuszek kładę trochę mięsa i zawijam jak pieroga.Piekę w piekarniku ok 50 min. Olaf przepada za tym
2.Robię ciasto jak na kluski śląskie odrywam po kawałku,robię placek,kładę mięso,zawijam w kulkę i na wrzątek z kurkumą,odrob.miodu,imbirem i solą. Podaję z miksowaną zupą lub resztkami gulaszu już bez mięsa.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
data: 2014.10.23
autor: Dorota z Wrocławia
Witam dziewczyny, witam Moniko mamo Jagódki ;-)
Piszesz że liczysz na to, że ktoś kiedyś ciebie za to karmienie piersią doceni i za gotowanie wg. PP.
Nie wiem czy pomogą Ci moje słowa, może trochę.
Ja osobiście gotuje od 6 lat wg.pp i przeszłam mękę. Moja rodzina nie mogła wyśmienitej kuchni jaką jest PP zaakceptować i zdrowej filozofii życia która za nią idzie. Karmiłam pierwsze dziecko do ukończenia 2 lat piersią, dałam z siebie wszystko i też liczyłam na akceptacje ze strony rodziny.
Od ok. 2 lat zmieniłam troszeczkę swoje podejście, zaczęłam się uśmiechać, otwierać do ludzi bo cóż byłby to za świat dobrej kuchni w którym zostałam sama i nie mam czasu na nic innego, a co za tym idzie dzieci patrzały na mnie i tez zostawały same.
Dzieci mam zdrowe jak to się mówi jak ryby i odporne na wszelkie choróbska. Ale od rodzinki troszkę się w tym czasie oddaliłam.
Rodzinka moja ma dużo nawyków żywnościowych złych jak ja to nazywam, ale jest to moja rodzina i innej nie mam. Zauważyłam że bez nich cała moja filozofia PP zdrowego żywienia nie miała by możliwości funkcjonowania. Robią zakupy, pilnują i opiekują się moją trójką jak mogą i na ile czas pozwala.
Ale tak naprawdę Wszystko zaczęło się zmieniać jak zaczęłam traktować kuchnie jako dodatek do życia, bo nie tylko garami, sprzątaniem, zmywaniem, zakupami człowiek żyje, w życiu i na świecie jest też wiele innych wspaniałych miejsc, ludzi i czynności, które są piękne.
Zauważyłam że muszę dzieciom poświęcać więcej czasu na rozmowy. Zaczęłam z nimi wychodzić na spacery. Do gotowania dołożyłam dużo ruchu na świeżym powietrzu i wszelkiego rodzaju gry oraz zabawy, w głowie zaczęło robić się jakby lżej. Ta zmiana mojego podejścia pozytywnie wpłynęła na naszą rodzinkę i sprawy sercowe też zmieniają się ku pozytywnemu. Mąż w zamian zaczął pomagać w kuchni bo jak to on mówi nie chciałby abym znowu zapędziła się w kozi róg. Nawet stara się gotować wg. PP. A babcia i dziadek teraz wspierają mnie jak mogą, zresztą sama nie wiem czy nie robili tego przez cały okres tych ciężkich lat, tylko ja tego nie widziałam.
Pozdrawiam
data: 2014.10.23
autor: wrocławianka
Bardzo Wam dziękuję dziewczyny, szczególnie KaM, Giovanna. Tak, przede mną wielka lekcja pokory i ubierania się w "grubą skórę" :)
Trzeba mi uzbroić się w cierpliwość, ufać temu co robię i robić to najlepiej jak tylko potrafię :)
KaM piszesz o domu rodzinnym, o uzależnieniu papierosowym... czytam i jakbym własny dom widziała. Podobnie z karmieniem piersią - ile jeszcze zamierzasz TO robić? Dodam, że również należę do pokolenia karmionego piersią góra 3 miesiące, resztę moich słodkich niemowlęcych dni spędziłam z kolegą BEBIKO ;) A teraz mamy takie mleka, taaaakie możliwości z ułatwiającymi trawienie bakteriami, błonnikami, budującymi odporność cudami a ja głupia gęś niedosypiam, jem określone rzeczy, bo karmię piersią, no jak można... Trzeba przemilczeć uśmiechając się pod nosem. Kiedyś może odpuszczą, uszanują, zrozumieją albo tak jak piszesz przestane na to liczyć i może się miło kiedyś zaskoczę ;)
Z koleżankami jest tak jak piszesz... Zresztą ja zawsze byłam troche "inna" , nie zadowalało mnie to co ogólnie dostępne, co powszechnie uznane za wiadome, dobre i pożądane. Zawsze miałam swój rozum i lubiłam iść "pod prąd". Nie spotykało się to z uznaniem otoczenia, raczej prowokowało konflikty. Nie chcę być inna na siłę, za wszelką cenę, chcę być wierna temu w co wierzę a przy tym dość ambitnie podchodzę do życia - nie lubię jak jest łatwo, wolę trudno ale ze smakiem ;) Koleżanki poszły sobie w siną dal, większość z pracy a z niej odeszłam na urlop wychowawczy, bo młodsza córka sporo chorowała, zeszły rok to pasmo tragedii - podejrzenie astmy oskrzelowej, alergii i jedno zapalenie oskrzeli za drugim, zakończone w Wielkanoc z przytupem i zapaleniem płuc (świąteczny pobyt w szpitalu...) Zdaję sobie sprawę, że długa droga przed nami, że jeszcze nie raz będzie ciężko jeśli nie bardzo ciężko, mała ma obniżoną odporność spowodowaną podawaniem antybiotyków i ogólnie jest wyziębiona, słabiutka. "Siedzimy" więc sobie razem w domku, chcę skupić się na dziecku, gotowaniu bo ono jest teraz najważniejsze. Dzięki Bogu za odkrycie tego forum, bo przynajmniej wiem, że są takie "wariatki" jak ja :) I już mi o parę dobrych kilo lżej na duszy :) Swoje kontakty towarzyskie i tak ograniczyłam do minimum w myśl zasady - nie rozumiesz, nie szanujesz, nie pomagasz to przynajmniej nie przeszkadzaj ;)
Pewnie nie raz jeszcze tu zaglądnę :) Pozdrawiam baaardzo ciepło w ten "uroczy" jesienny wieczór i jeszcze raz dziękuję za wsparcie :)
data: 2014.10.22
autor: Monika mama Jagódki
Dziekuje Aska :)
data: 2014.10.22
autor: dynia
Monika, z czasem myślę nabiera się "grubej skóry". Ja jeszcze tego nie potrafię... Ostatnio poddałam się będąc z dziećmi u rodziców. Przychorowali mi i pod naciskiem uległam i podałam antybiotyki. Katastrofa... Szczególnie u młodszego dziecka. Śluz na maksa! Budził się po 3 rano (max płuc), siedział i kaszlał. Do tego "wymiotował". Nie pozbywał się treści żołądkowej ale wymiotował śluzem właśnie! Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałam. Wyglądało jakby zwracał białko kurze. I dopiero jak zwrócił to się uspokajał. Potem doszła do tego grzybica narządów płciowych. Teraz powoli dochodzimy do siebie. A mama nadal nie chce słuchać, choć widziała efekty antybiotyków. Sami z tatą łykają kolejne leki - ma cholesterol, nadciśnienie a ostatnio mama na poziom cukru a tata na osteoporozę. Ale chyba taka lekcja jest konieczna, żeby na przyszłość się nie dać. Trzymaj się! Pozdrawiam:)
data: 2014.10.22
autor: Giovanna
Moja mała ma rok. Od początku karmię ją według PP i ja też tak jem, bo oczywiście karmię ją jeszcze piersią. Na początku września dostała takiego konkretnego kataru, który utrzymał się przez prawie 3 tygodnie z temperaturą przez 3 dni, gdzieś tam wtrakcie. Potem był chwilę spokój i teraz trzy dni temu znowu ma taki katar, że leje jej się non-stop. Katar oczywiście zmienia konsystencje, raz jest lejący i czysty a raz zielony i gęsty. Gotowałam bulion jagnięcy i puree ziemniaczane, podawałam do picia i do ziemniaczków a katar nadal jest. Mała nie chce pić imbirówki, wykręca się i strasznie płacze. Nie chcę jej tego wciskać na siłę, bo się w ogóle zrazi. Co robić? Mam już dosyc tych nieprzespanych nocy. Starszy syn już się nauczył i pije i jest dobrze. Poradźcie kobity.
data: 2014.10.22
autor: Nzetka
Hej Danusiu,też dołączam się do opinii że rosół nie zawsze i nie dla każdego, niestety,buuu.Ja choruje na łuszczyce i celiakię i u mnie rosół nie przechodzi.Jest to za potężna energia dla słabego organizmu.Jak robię zupy na rosole to go jednak bardzo rozcieńczam.Ale i tak lepiej służą mi zupy na wołowinie,jagnięcinie,gęsinie,dobrze zrównoważone smakiem kwaśnym aby nie zapychał się nos.Słodycze zupełnie aut przy zapchanym nosie i kaszlu.Pozdrawiam forum.Ps Pani Aniu kupiła sobie Pani patelkę z dołkami o której kiedyś pisałam:)),ciekawa jestem,dalej polecam innym.
data: 2014.10.22
autor: strączek z łodzkiego
Moniko, dobrze Cię rozumiem każdą komórką mojego ciała. Też oczekiwałam zrozumienia i akceptacji i szacunku do podejmowanych przeze mnie decyzji a im bardziej oczekiwałam, tym bardziej byłam odrzucana i otrzymywałam dokładnie coś przeciwnego. No była to pułapka, no. Takie umiejętności jak akceptacja, zrozumienie drugiego człowieka, tego co czuje, czym się kieruje w życiu, szacunek do niego, dla jego decyzji, do tego, że może układać sobie życie nie według naszego planu a właśnie według swego - 120% empatii znaczy to, tak mi się wydaje, strasznie deficytowy towar u nas w kraju (nie chcę uogólniać na wszystkich ludzi, bo nie mam bliskich kontaktów z obcokrajowcami). Przestań brać do siebie to, że się podśmiewają z Ciebie. Niestety (a może stety właśnie) to nie ma z Tobą nic wspólnego, tylko z tym, że oni nie potrafią uszanować Twojego prawa do posiadania własnego planu na własne życie. Ci którzy głośno informują, że czymś gardzą, albo coś wyśmiewają, prawdopodobnie równie mocno coś wypierają, coś od siebie odsuwają. To może być zazdrość o umiejętność zdyscyplinowania się, albo poukładania, albo bycia wierną swoim przekonaniom, albo możesz wzbudzać w kimś poczucie winy, bo tyle czasu poświęcasz swojemu dziecku, a ktoś może nie mógł? Sama nie wiesz, co się tak w kimś rozgrywa wtedy. Wyciągnij z tych cudzych reakcji dla siebie odpowiednie wnioski i koryguj co trzeba.
Moja córa ssie cyca a ma 2,5 roku już. Kiedy jakiś czas temu w moim domu rodzinnym zaczęto się "podśmiechiwać" z mojego dziecka centralnie do niej a jak zauważyłam potem, że Ona wstydzi się podejść i poprosić o cyca to jasno, bez krzyku, ale konkretnie powiedziałam, że nie życzę sobie żadnych komentarzy kiedy dziecko jest w pobliżu i że jak ktoś chce wyrazić swoją opinię co do karmienia to proszę na osobności. No, ale u mnie w domu istnieje przekonanie, że cyca jest gorszym uzależnieniem niż papierosy; ja byłam karmiona do 3go miesiąca życia a byłam taka "wredna", że pogryzłam mamie sutki; a córka mojej siostry, która karmiła swoją córkę długo (!), bo do ok 1,5 roku została namówiona do wyjazdu na tygodniową wycieczkę tylko z mężem. Córkę zostawiła z babcią (moją siostrą znaczy), po powrocie wysmarowała sutki ketchupem czy czymś tam i powiedziała małej, że cycy są bardzo chore; Dziewczynka jeszcze w wieku 5ciu lat potrafiła podchodzić do mamy i wkładać jej ręce pod bluzkę. Moja mama kiedyś napomknęła, że jej mama (moja babcia) też miała kiedyś taki "problem", że musiała wyjechać, żeby odstawić któregoś syna od piersi. To wszytko razem utwierdziło mnie tym bardziej w przekonaniu, że tak, jak robię jest DOBRZE. Źródła naszych problemów życiowych są podawane jak pałeczka w sztafecie. Trzeba odnaleźć pałeczkę i albo jej nie wziąć, albo wyrzucić. Trzeba się liczyć jednak z tym, że może się ktoś chwilowo zezłościć na nas. Bo to jakby wyparcie się dziedzictwa, tego, co było przekazywane z matki na córkę i dalej na córkę.... kolejnym krokiem jest powrót. Ale najpierw trzeba odejść.
Koleżanki.... hmmmm to długi temat.... pomyśl o tym... Życie i Okoliczności weryfikują kto jest naszym przyjacielem, koleżanką a z kim czas się rozstać... na co Ci takie koleżanki? żeby pogłębiały Twoje frustracje? A Ty zamiast na spokojnie zająć się Swoją Rodziną to zachodzisz w głowę, dlaczego te dziewczyny nie chcą Cię zaakceptować. I trwonisz energię na coś na co wpływu nie masz żadnego. Puść te koleżanki wolno, niech idą poszukają lepszej od Ciebie a Ty zajmij się tym, co masz blisko. Prędzej czy później znają się nowe i uwierz mi, będą pasowały do Ciebie akuratnie. Cierpliwości. I weryfikuj to, co chcesz komuś powiedzieć o gotowaniu, o tym "jak" i o tym "skąd"; o właściwościach nie opowiadaj "naszym" językiem nikomu prócz ludzi z "branży" :)
Mleko kozie śmierdzi wtedy gdy koza je syf albo mieszka w syfie. Ja kupuję mleko kozie i kozi ser, które smakują w 95% jak krowie. Na końcu pozostaje delikatny (!!!) posmak. Nic więcej.
Od czopka jeszcze nikt nie umarł. Długo u nas w domu stał syrop czerwony jakiś od gorączki. Mój mąż czuł się bezpieczniej, gdy on był. Kilka razy na PP nawet podałam. Potem syrop stracił ważność, mój mąż nabył dużej ufności do tego, co robię i syropu nie ma już dawno.
Powolutku. Jesteś na dobrej drodze.
data: 2014.10.22
autor: KaM
Drogie Panie (i Panowie :-)
Czy znacie może jakiś przepis pp na danie mięsne z burakami lub porem? Mam trochę tych warzyw w nadmiarze i chciałabym je wkońcu użyć :-)

Pozdrawiam,
data: 2014.10.22
autor: Mama Kacpra
@Monika mama Jagódki,jest sposób na ucho,ale dla dorosłych:łyżkę soli grzeję na suchej patelni i zawijam w szmatkę,kładę się uchem na kompresie, wieczorem.Robiłam taki kompres za dnia swojej wnuczce(2 łyżeczki soli),ale godziła się na okład kiedy ucho już bardzo bolało.Sól zawinęłam w chusteczkę jednorazową i przytykałam do uszka:przyłożyć odjąć,przyłożyć odjąć.Trzeba pamiętać że sól długo trzyma ciepło i może trochę parzyć.
data: 2014.10.21
autor: Elka
Szukałam mocniej, aż znalazłam w Rekleksjach.. Dużo o zupach, tych jesiennych:)
data: 2014.10.21
autor: nelisa
Jeszcze jedna rzecz, dziewczyny jak sobie radzicie z krytyką Waszego sposobu gotowania/jedzenia? Bo podejrzewam, że podobnie jak ja zmagacie się z tym na codzień.. Nie chwalę się tym jak gotuję/jem, nie opowiadam wszem i wobec jak cudowne widzę tego efekty, staram się jak mogę w ciszy i spokoju gotować dla siebie i rodziny oraz cieszyć się z efektów jakie dieta PP daje. Nie wiem czy to kwestia nieodpowiednich osób na które trafiam ale do nich również należą najbliżsi - rodzice, teściowie. Przypadkowa Pani w warzywniaku daje córeczce lizaka a gdy proszę by tego nie robiła to puka się ostentacyjnie w głowę... To tylko czubek góry lodowej, bo przecież brak owoców w tym soków, nabiału i to "dziwne czarowanie w garach" to tylko zasługuje na pełne politowania spojrzenie i puknięcie się w głowę. Długo nie reagowałam, milczałam, ignorowałam zaczepki, komentarze ale na dłuższą metę tak nie można... Albo mam kryzys bo mała chora albo już sama nie wiem, wiem jednak, że tolerrncja w społeczeństwie polskim nawet związana ze sposobem żywienia - nie istnieje!!! Pozdrawiam Was serdecznie drogie forumowiczki i prosze o jakieś zgrabne metody/sposoby na radzenie sobie z krytyką ;) Trafne odzywki, cięte riposty są w tej chwili na wagę złota :)) Pozdrawiam ciepło!!!
data: 2014.10.21
autor: Monika mama Jagódki
Witam,
Pani Aniu - dzwoniłam jakieś 2 tyg. temu, poradziła mi Pani, poprowadziła i wyciągnęłam córeczkę z zapalenia oskrzeli, malutka zajadała puree, popijała imbirówkę, odkasływała i doszła do zdrowia. Niestety w ubiegły weekend pojechaliśmy w góry, żeby zmienić klimat, skorzystać z uroków tej pięknej tegorocznej jesieni, córcia po powrocie tarła uszko, zrobiła się marudna a wieczorem płakała tak strasznie, że nie umieliśmy z mężem jej uspokoić. Oczywiście dokuczał ból ucha... I co w takiej sytuacji robić??? O ile w kaszlu, katarze jestem w stanie dyscyplinowac córkę i siebie (nadal karmię piersią, córcia ma 22 mies.) o tyle w bólu, w tym przypadku ucha jestem bezsilna i nie moge patrzeć jak dziecko się męczy zanosząc od płaczu. Podałabym doustny lek przeciwbólowy ale wiem, że zaszkodzę a co w przypadku czopków doodbytniczych? Czy w momencie bólu można dziecku podać choć czopek z paracetamolem...? Dodam, że nie dramatyzuje, córka "odpływała" nam w spazmach płaczu, wytrzymaliśmy pół nocy i podaliśmy czopek... Rano z uszka wylała się ropna wydzielina, wyczyściłam, zakropiłam olejkiem kamforowym. Niestety po 3 dniach rozbolało drugie uszko a laryngolog stwierdził zapalenie ucha środkowego i oczywiście przepisał antybiotyk... Pani Aniu, dziewczyny - co robić gdy malucha strasznie boli ucho, jak złagodzić ból, by przetrwać ten stan zapalny...? Będę wdzięczna za podpowiedź, przeczesałam forum ale nie znalazłam odpowiedzi... Pozdrawiam serdecznie :)
data: 2014.10.21
autor: Monika mama Jagódki
KaM. Dziękuję. Oczywiście na drugie danie jest puree plus jakaś duszenina, albo gulaszyk. W ubiegłym tygodniu robiłam te z przepisów dla maluszków, bo dziewczyny zasugerowały, że trochę za "ostro" potraktowałam dzieciaki. Głowię się nad jarzynkami do obiadu... czasami buraczki na ciepło, czasami fasolka z bułką tartą, czasami.... nie mam pomysłu :) Dodałam imbirówkę jak radziłaś. Indyka używam tylko raz w tygodniu do rosołu, ale potem przez trzy dni jemy jakieś zupy na rosole, więc może to za dużo. Zwykłe zupy robię na cielęcinie, taka fajnie kleista. Oko jest już normalne. Dam znać jak ten kaszel będzie się zmieniał. Codziennie dostają albo kulki rozgrzewające, albo ciasto dyniowe (ostatnio hit). Czy powinnam zabronić tych słodyczy? Poza tym dzisiaj dopadły mnie natrętne witaminowe myśl;) ".... a może tak coś surowego, jakaś suróweczka, bo gdzie te witaminy?...." puszczam to mimo uszu jak chmury a'la de Mello. Czytam Forum, Przebudzenie i staram się trwać w spokoju, i milczeniu. Staram się o ciszę w sobie.
data: 2014.10.21
autor: Danusia
Jotko, wielokrotnie robiłam te ciasteczka kukurydziane. Są przepyszne! Jak dla mnie nr 1 w sekcji ciasteczka do kawy. Ale za każdym razem wychodziły inaczej. Przede wszystkim dawałam dużo mniej cukru i troszkę więcej mąki kukurydzianej. Ważne jest także porządne schłodzenie przed pieczeniem. A pieką się krótko i trzeba uważać, żeby za mocno się nie spiekły. Chyba czas znowu na te ciasteczka. Mniam.
data: 2014.10.21
autor: 
Witam. Chwilę mnie tu nie było i widzę, że dużo przegapiłam. Rosół zaciągnięty kaszą gryczaną niepaloną. Kaszę dodać ugotowaną, czy zagotować w rosole? Brzmi bardzo zachęcająco, ale nie mogę znaleźć przepisu. Proszę o pomoc. Lub choć wskazówkę.
data: 2014.10.21
autor: nelisa
Haniu z Warszawy rozmiary na około 2 - 2,5 roku, 3 latka i około 3,5 - 4 latka. Może napisz na joanna@szarotka.art.pl jeśli Cię coś zainteresuje napisz a ja podeślę Ci zdjęcia. Pozdrawiam! ***Mamo Brykającej Tosi... ja bym się odważyła :) Przecież jeśli się nie spróbuje to nie będziesz wiedziała, mąż się skutecznie odczula. Poprawa jest znaczna! Trzymam kciuki! A sama zresztą wiesz, jak pięknie reaguje dziecko, które ma kontakt ze zwierzęciem. No i czasem ma się te 5 minut dla siebie, jak dziecko zamęcza kota ;) Żarcik figlik. ***Imbirko, to Ty robiłaś może moją maść golteriową? Czy mi się coś pomieszało? Daj znać jak wyszła i czy stosujesz?
data: 2014.10.21
autor: Kejla
Dynia, ja kupuje kielbaski jagniece w Sainsburys (linia taste the difference). Sa bardzo dobre i w sam raz od czasu do czasu dla mojej prawie trzylatki. Dlugo tez nie moglam znalezc szynki bo bardzo, bardzo rzadko jadamy a te sklepowe byly dla mnie za duze, ale ostatnio znalazlam taka malutka w calosci tak ze mozna ja uszlachetnic w M&s, chyba nawet na niej pisze "mini". Jest bardzo dobra, nie pompowana woda wiec troche bardziej "solid" ale nam smakuje. Ja raz daje na grzanki a reszte zazwyczaj do tarty jarzynowej tez ze nic nie zostaje i nie trzeba zamrazac.
Pozdrawiam
data: 2014.10.21
autor: Aska
Dzięki za odpowiedź o ciasteczkach, tadiki robiłam też są bardzo dobre ale te kukurydziane to mistrzostwo świata w smaku, takie pysznie maślane tylko chciałabym wiedzieć jak to zrobić, żeby zachowały swój kształt.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.10.20
autor: jotka9109@wp.pl
Marzeno, wydaje mi się, że chodzi o stronę http://www.greensign.pl. Ja ze swej strony polecan również stronę http://www.zielonyzagonek.pl oraz http://www.herbiness.com
Pozdrowienia dla wszystkich :-)
data: 2014.10.20
autor: Mekcyk
Kejlo, jeśli to jeszcze aktualne to bardzo proszę napisz jakie posiadasz rozmiary bawełnianych pajacyków. Jestem zainteresowana. Pozdrawiam
data: 2014.10.20
autor: Hania z Warszawy
Kejla, cóż, w takim razie może znajdziecie dla siebie coś z bardziej odpowiedniej dla Was tkaniny:) Ja nie marznę tylko w polarze. Mamy w domu tak zimno, że czasem zakładam nawet 2+wełniane skarpety:P W sprawie kotka - bardzo Ci zazdroszczę, ale nadal boimy się odważyć. Dzwoniła do nas pani, która musi zrezygnować z opieki nad kociakiem, bo jej 4 letni wnusio się uczulił (mają kota od miesiąca). Mam złamane serce po stracie tamtego kocura, był trochę jak mój dzieciak, trudno to opisać. I teraz jestem w kropce. Pozdrawiam
data: 2014.10.20
autor: Mama Brykającej Tosi
Danusiu, hmmm, no to tak:
1. katar i kaszel, dobrze że są (te poranne); dawałabym dwa, trzy razy dziennie imbirówkę, ale po pół porcji ( i tak przez kilka dni, ale obserwuj, czy następują jakieś zmiany), żeby rozgonić flegmę;
2. ten kaszel popołudniowo-wieczorny to płaczą niedomagające organy. Potrzeby jest dzieciakowi obiad porządny; napisałaś o dwóch zupach a nic o mięsie i sosie i jakichś węglowodanach; jeśli płuca (minimum płuc od 15tej) dostaną odpowiedniej energii i staną się silne, wtedy kaszel będzie spełniał swoją funkcję oczyszczającą; zrób wołowinę z soczewicą z Refleksji, co ją Pani Ania polecała niedawno. Ja nie miałam żółtej, ale miałam czerwoną i też dodałam i się wołowina nie pogniewała ;) a wino to się wygotuje, to się raczej nie przejmuj.
3. czerwone oko syna może wynikać z tego samego powodu, co suchy kaszel ok 19tej; oko jest organem wydalniczym i tak myślę, że może "wypływać" przez nie suchość z jelita grubego (minimum jelita od 19tej). Trzeba pamiętać, że jest jesień (a jesienią właśnie płuca i jelito grube są narażone na perturbacje), że ta jesień to suchość i strasznie sobie łatwo wprowadzić ją do wnętrza. Dobrze, że te zupki Twoje są dwie. A na czym je gotujesz? (indyk powinien być naprawdę rzadko) U mnie niedawno odpadła z zup cielęcina. Gotowałam na niej całe lato. Teraz zupa jest zdecydowanie smaczniejsza i czuć, że lepiej działa właśnie na wołowinie. A czy Twój Syn nie narzeka na senność? Nie ma zatwardzeń?
Jak Twój synek ma to oczko czerwone, to spróbuj raz ugotować rano zamiast owsianki mocno rozgotowany kleik ryżowy z ryżu basmanti. Sporo wody, nie za dużo ryżu i chodzisz przy tym i pilnujesz. Przypraw go delikatnie tak, jak trzeba, dodaj oczywiście masło. Mojej córce, jak zafundowałam przegrzanie, to pluła owsianką na prawo i lewo i wtedy nie chciała jeść już żadnej, ani gęstej ani rzadkiej. Ten kleik jednorazowo wystudził ją trochę chyba.
No to reasumując, obowiązkowo obiad z mięsem, z węglowodanami, pilnuj różnorodności to wzmocni płuca. No i dawaj imbirówkę, nią rozgonisz flegmę, którą udało Ci się poruszyć. :) dobrze sobie radzisz, serio!
data: 2014.10.20
autor: KaM
Witajcie. Trochę się jednak martwię tym kaszlem u mojego syna. Wciąż jest... pojawia się rano około godz. 6 - 7 razem z katarem, którego jest dużo i jest biały. Potem kaszle do śniadania... ostatnio bardziej na mokro. Po powrocie ze szkoły kaszel pojawia się około 15. I jeszcze od 19 do zaśnięcia suche pokasływanie. Wieczorem również zaczyna się katar. Dzisiaj dodatkowo zaczerwieniła mu się spojówka w lewym oku. Męczy go to już. Dostaje rano owsiankę, jajko na miękko, drugie śniadanie kanapki z mięsem, potem na obiad zupa miksowana, na kolację zupa miksowana i kanapka z miodem i imbirem (bardzo ją lubi). Córka również ma kaszel
mokry), ale wyraźnie się zmniejsza. Katar również jest mniejszy. Nie wiem co robię źle.Może powinnam dać mu imbirówkę? Proszę o podpowiedź.
data: 2014.10.19
autor: Danusia
Dziekuje za to, ze dzielicie sie swoja madroscia :) caly czas ide moja sciezka pp, rzadko pisze, ale regularnie czytam. Synek (2,5 roku) od niedawna ma w samolocie ataki paniki przy starcie i ladowaniu. Chce koniecznie siedziec na moich kolanach, abym go trzymala. Nawet moj maz nie dal rady zmusic synka, aby siedzial na swoim miejscu... prosze o rade... Probowalam odwrocic uwage synka, zainteresowac go nowa gazeta z naklejkami, nawet ciastem, ale nic nie dziala.
Sylwio V. Twoj przepis na klopsiki jagniece z pasta harrisa - palce lizac! :)
data: 2014.10.19
autor: dynia
Agnieszko S. napisz prosze gdzie kupujesz kielbaski i szynke. Z gory dziekuje :) pozdrowienia dla Pani Ani i forum :)
data: 2014.10.19
autor: dynia
Dacie wiarę? Na śmierć zapomniałam o grochówce! TAKA pyszna wyszła :) sielskiej niedzieli!
data: 2014.10.19
autor: KaM
Jotka ja robiłam te ciastka tyle że na samym miodzie,wyszły super dobre.Miękkie jak biszkopty:)
data: 2014.10.19
autor: 
Jotko, polecam tadiki kukurydziane, zawsze wychodzą super :)
data: 2014.10.18
autor: Imbirka
Dziewczyny robiłyscie może kruche ciasteczka z mąki kukurydzianej str. 274 FS? Ja spróbowałam, zrobiłam według przepisu i mi się rozpłynęły w piekarniku. Zrobiła się z tego taka bąbolada a nie kulki. Włożyłam do nagrzanego piekarnika a może trzeba wstawić do zimnego albo w przepisie brakuje jajek?
data: 2014.10.18
autor: jotka9109@wp.pl
Ale naskrobałyście przez ten tydzień dziewczyny :) muszę nadrobić zaległości!
Pani Aniu dziękuję za najnowsze inspiracje! Już iem co będziemy jutro jeść :)))
Miłego wieczorku!
data: 2014.10.17
autor: Imbirka
Ktoś podał link do strony z ekologicznymi kosmetykami,nie mogę go odnaleźć,poproszę o powtórzenie.
data: 2014.10.17
autor: Marzena
Olga, dziękuję Ci za Twoje uwagi. Zapewne masz rację z tym pęcherzem, bo pojawił mi się on dokładnie po leczeniu infekcji z bardzo wysoką gorączką (no oczywiście było rozgrzewanie). Wówczas Pani Ania zaleciła przejście na potrawy neutralne, bardzo dobrze zrównoważone. Niesamowite, jak to wszystko działa! A teraz, jak o pęcherzu i woreczku już zapomniałam, to mam wrażenie, że odczuwam śledzionę (ale to nie ból, tylko takie czucie, też nie cały czas, jak sobie przypomnę, ha ha). I tak sobie myślę, jak to jest, że wcześniej, nawet nie wiedziałam, gdzie jest śledziona, nie mówiąc o wsłuchiwaniu się w nią...Czy rzeczywiście na pp stajemy się bardziej uwrażliwieni na energię pokarmów. A swoją drogą, jak odróżniać problemy z danym narządem. Bo dla przykładu, ostatnio rwały mnie potwornie jajniki, a po usg okazało się, że mam znów polipy w jamie macicy, a z jajnikami wszystko w porządku. Albo czuję, że z pęcherzem jest ok, a z badania moczu wyszło, że mam ślad krwi (reszta parametrów, łączni porządku. e z morfologią wzorcowa)..Choć to ostatnie może akurat wynikać z tego, że robiłam badanie w okresie okołoowulacyjnym...No dobra, już przestaję baręczeć. Ale tak to jest, jak w jednym czasie robi się wszystkie coroczne badania kontrolne. No i mam jescze do zrobienia usg jamy brzusznej, a jeszcze rok temu podeszłabym do tego na luzie a teraz, skoro czuję śledzionę...Dziewczyny, też tak macie z badaniami? Pozdrawiam Panią Anię i całe Forum:)
data: 2014.10.17
autor: Emka z Wawy
Jotko, dzięki za podpowiedź z puree zemniaczanym ale nie wiem dokładnie co masz na myśli pisząc "dukasz po ugotowaniu".
data: 2014.10.17
autor: Nzetka
Pani Aniu bardzo dziekuje za ostatnia refleksje. U nas rosol tez raz w tygodniu przygotowany i rozne zupy kremy na rosole caly tydzien jemy. Bardzo nam smakuja. Z niecierpliwoscia czekam na propozycje wykorzystania miesa porosolowego bo narazie to ciagle pasztet robie mielony z warzywami z rosolu. Zupy na rosole sa super!!! Kilka razy pomogly przy oslabieniu organizmu, bo w Irlandii jesien deszczowa i wietrzna

Ps przepraszam za literowki ale klawiatura taka;(

Pozdrawiam Pania Anie i cale forum.
data: 2014.10.16
autor: Irlandia
Kochani, małe co nieco w refleksjach, zaglądnijcie :))
data: 2014.10.15
autor: Anna Ciesielska
Drogie Panie, od kilku miesięcy mamy z córką odstawione zimne i kwaśne. Śluz z jelit i zatok poszedł w siną dal.
Chciałam córkę wspomóc (bardziej profilaktycznie) olejem z pestek dyni, zaczęła szkołę. Po trzech dniach (łyżeczka rano) zauważyłam, że córka kilka razy dosyć mocno drapała się po głowie, a u mnie wyszły czerwone twarde bąble w okolicy skroni(zatoki?) i tęż świąd skóry głowy. Podpowiedzcie coś, proszę. Olej odstawiłam.
data: 2014.10.15
autor: Olga
Witajcie
Chcę zafarbować ciuszki na czerwono(prawie wszystko dla malutkiej mam białe),możecie polecić jakiś barwnik bezpieczny dla alergików?Najlepiej żeby była możliwość zafarbowania w pralce:)

Dla tych z was co mieszkają we Wrocławiu i szukają jagniaczka i cielęciny,super mięcho jest w hali targowej na ul.Piaskowej. A do tego jak klimatycznie,aż się chce robić zakupy;)
Pozdrawiam
data: 2014.10.15
autor: Dorota z Wrocławia
Dziewczyny, mam taki problem. Mój mąż zabiera obiadki do pracy (oczywiście ugotowane wg PP ) i niestety podgrzewa je w mikrofalówce. Macie może pomysł jak unikać podgrzewania w mikrofalówce ? Pozdrawiam
data: 2014.10.15
autor: Renia - Krk
Ewelina, zamknij w słoiczki, ja gorące wkładam do słoików i odwracam, jak złapią to zakrętka jest wklęsła. Mrożenie - nieeee....
data: 2014.10.14
autor: Sylwia z W.
Mamo Tosi, podasz może linka jak wyglądają Wasze wdzianka do spania? Mój syn ma połączoną kołdrę z poduszką, ale i tak potrafi się rozkryć :)
data: 2014.10.14
autor: Ika
Witajcie, jestem tu nowa, moje pytanie jest może banalne, ale nie mogę znaleźć odpowiedzi na temat, który mnie interesuje - czy gotując dla 6 miesięcznego dziecka owsiankę, zupki - mogę je sobie pozamrażać, nie tracąc nic z ich wartości? Wiem, że najlepsze są dania energetycznie świeże dla takiego malucha, ale nie zawsze mam tyle czasu, by codziennie przygotowywać świeże :) a nie chcę korzystać z gotowców typu "gerberki", z góry dziękuję za podpowiedź. Ciepło pozdrawiam.
data: 2014.10.14
autor: Ewelina
KaM i Sylwio V., dziękuję za Wasze uwagi, dają mi inną perspektywę:) Muszę wrzucić trochę (a nawet bardzo) na luz, bo niestety mam tendencję do zapętlania i nadmiernej kontroli tego, co się wokół mnie dzieje, no i tego dzielenia włosa na czworo (nie wiem, jak moje otoczenie to znosi, tym bardziej, że oni nie w temacie - szczególnie, jak niedawno im wykazywałam, że nie mogę pić ostatnio modnej wody z cytryną!!!). Co do mojego nadmiernego wsłuchiwania się (ostatnimi czasy) w siebie, to było makabrycznie męczące doświadczenie, choć mam świadomość, że odczuwanie akurat trzustki / śledziony, czy woreczka pojawiło się dokładnie po tym, jak pomyślałam, że "a może coś tam jest nie tak", bo gdzieś coś przeczytałam...Aż głupio o tym pisać......jak można zakodować się samą myślą. Inaczej jest z głową, czy też z problemami, które pojawiły się niezależnie od moich "wydumanych przemyśleń" - tych na jawie (np. pęcherz). Tu ewidentnie mam coś do przerobienia! Dziewczyny, dziękuję jeszcze raz, fajnie że jesteście:)
PS. KaM, refleksja o przemianie rewelacyjna! Ja właśnie tego doświadczyłam przechodząc na pp. Wiedziałam, że coś muszę zmienić, bo inaczej nie dam rady. Pozdrawiam gorąco całe Forum i oczywiście Panią Anię:):)
data: 2014.10.14
autor: Emka z Wawy
Kejla, a propos odkrywania: zarówno Tośka jak i ja śpimy w eleganckich wdziankach z polaru, przypominających dziecięcego pajaca: pantera i zebra:) Boskie są i superciepłe:) Polecam.
data: 2014.10.14
autor: Mama brykającej Tosi
Emka, ale se zrobiłaś odpowiedzialność przytlaczajaca bo idziesz według pp. Czemu nie pomyslisz, że najważniejsza odpowiedzialnością to jest robić sobie dobrze, a to robisz.? Dobra, bez medrkowania i dzielenia włosa na czworo , co też jest moim hobby i robienia z igły widły ...
Ja wracam do książki Caroline Myss "Anatomia duszy", tam o czakramach i jak na to patrzeć.. Popatrz co pani Anna pisze w ksiazkach o organach, jakie emocje idą jak mamy tam przetarte itd. Poza tym pamiętaj, wszystko jest bardzo indywidualne, przyczyna Twojego bólu głowy jest pewnie inna niż moja, dam sobie głowę za to obciąć ☺☺☺☺. Dlatego mówię Ci aby przystanac i spojrzeć w siebie, tam wszystko jest.... Pozdrawiam deszczowo...
data: 2014.10.13
autor: Sylwia V.
Cierpliwości Emko, wszystko ma swój czas. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że jeśli czegoś nie jesteś w stanie zobaczyć to nie zobaczysz, choćby ktoś Ci to wsadził prosto w ręce. Grunt to trzymać podstawową dyscyplinę - być najedzonym, wyspanym, w miarę pozbawionym napięcia. Reszta przyjdzie sama. Chociaż, czasem podczas nietrzymania dyscypliny również nabywamy jakichś doświadczeń, najprawdopodobniej istotnych z naszego punktu widzenia. I znów wpadło mi w ręce niesamowite zdanie: "Przemiana odbywa się na dnie morza, na dnie naszego lęku i rozpaczy, nie tam, gdzie jeszcze możemy z bezpiecznego brzegu spoglądać na nasz lęk".
Pytasz o ból głowy. Ja migrenowe bóle widziałam u żon alkoholików. Ale widziałam też je u siebie i zniknęły one zupełnie po CAŁKOWITYM odstawieniu słodyczy, mleka i surowizny i wieprzowiny. Wydaje mi się, że przekombinowujesz trochę. Nie ma potrzeby rozkładania wszystkiego na czynniki pierwsze. Nie odróżnisz problemu do przerobienia od skutków naszych błędów w gotowaniu, bo to jakby jedno wynika z drugiego i wpływa na siebie nawzajem. To jest wąż, który połknął własny ogon. Ciężko znaleźć początek i koniec. Złap się tego, na co masz w tej chwili wpływ. Pomyśl, co możesz zrobić i zrób to. I tak krok po kroku rób to, co w tej chwili jesteś w stanie zrobić.
Ból głowy nigdy nie będzie skutkiem oczyszczania organizmu. Raczej zapchane śluzem zatoki będą wołać o dwie porcje imbirówy albo zmrożona surowym i zimnym głowa żebrać będzie o kilerkę. Albo jeszcze wiele innych rzeczy, co ich nie zgadniesz, o ile sama na to nie wpadniesz. Mi w uporządkowaniu pomogła dieta matki karmiącej. Z moją "silną" wolą wiem, że nie zdziałałabym nic. Oto Okoliczności czuwały nade mną i przy pierwszym dziecku "naświetliły" mi moje problemy, a przy drugim dostałam szansę na radykalne zmiany. Może i Tobie przydałaby się dieta jak u małego dziecka, tyle, że z dorosłym systemem przyprawiania? W Filozofii Smaku na końcu jest ściąga co mogą dzieci alergiczne. Pomyśl. Od czegoś trzeba zacząć. Może od zupy :) Zupa (100 wariacji kartoflanki) zagania wszystkie dzikie myśli do klatki.
Pozdrawiam! :)
data: 2014.10.13
autor: KaM
Kejlo, bardzo Ci dziękuję za podniesienie na duchu:) Pozdrawiam Gorąco
data: 2014.10.13
autor: Mama Brykającej Tosi
Sylwio V., no to dałaś mi do myślenia...Z tym niedojadaniem ostatnimi czasy może być coś na rzeczy i to mogę łatwo zmienić. Gorzej z tą komunikacją z ciałem, co też ono ma mi do powiedzenia. Patrząc po "objawach", chyba wiele...I to niestety mnie przerasta, bo niby nad tym się już nie raz zastanawiałam, ale brakuje mi budujących wniosków. Kiedyś na forum pytałam o wzorce myślowe, kryjące się pod daną dolegliwością (chodziło mi o ból głowy, bo jest to coś, co na stałe u mnie występuje i na pp, jakby dodatkowo ustaliła się pewna regularność występowania tego bólu), ale chyba to nie to samo, co tematy do przerobienia...Nie za bardzo wiem, jak się za to zabrać i jak odróżnić problem do przerobienia od skutków naszych błędów w gotowaniu, od np. oczyszczania się organizmu, czy wychodzenia na prostą (w wyciszonym organizmie bardziej odczuwamy jakąkolwiek nierównowagę). Dziewczyny, jak sobie dajecie z tym radę? A tymczasem dziękuję za to, że można się tu wyżalić i złapać inną perspektywę dzięki przemyślanym uwagom. Dzięki Sylwio:)
data: 2014.10.13
autor: Emka z Wawy
Mamo Brykającej Tosi - sierściuszka mamy od miesiąca ponad, bo dawno temu w moim życiu też zawsze był kot, a że dzieci szalały za małymi zwierzakami postanowiliśmy przygarnąć znów. Córka miała i miewa nadal mega wysypy alergiczne (ale to alergia pokarmowa), ale kotka nic a nic jej nie uczuliła, syn spoko, a uczulony na koty mąż powoli się odczula ;) Moja teoria jest taka, że alergia na kota przechodzi jak się dostarcza alergenów ;) Ja jako dziecko uczulona byłam przez jakieś 10 lat, ale przeszło :) A tak na poważnie to czytaliśmy, że lepiej wziąć kotkę niż kocura, bo kocury mają bardziej alergiczną ślinę, zatem jeśli jest jakieś ryzyko, to warto je zmniejszyć. A dla wszystkich mam, które mają problem z odkrywającymi się nocą dziećmi, z rozkopanymi kołdrami i zimnymi stópkami rada: PRZYGARNIJCIE KOTKA :) U nas na problem odkrywania nie było rady i sposobu (śpiworki odpadają), od kiedy jest mała kocia wariatka, która wieczorami skacze po kołdrze i gryzie wszystko co się rusza - dzieci same przykrywają się poszyję ;) A w nocy wystarczy szepnąć, przykryj stópki bo kotek Cię złapie, w momencie kołdra wraca na właściwe miejsce :) Dobre nie? Zatem polecamy sposób :) Do tego mała kociczka zjada też owsiankę... To tyle w temacie kocim. Pozdrawiam z serca jesiennych gór...!
data: 2014.10.13
autor: Kejla
Emka, może za mało jesz, chodzisz głodna.? Ja jak niedojem do mam zawichrowania myślowe. Albo może nadszedł czas, że masz coś przerobić, coś się przebija, a Ty wchodzisz w problemy zastępcze. Może ten lęk to o coś bardzo konkretnego, wcale nie o zdrowotne jakieś tam... Tez pamiętaj, że kuku w konkretnych miejscach ciała też nam o czyms mmówi, daje wskazówki, sugeruję... Popatrz na to... Pozdrawiam ☺
data: 2014.10.12
autor: Sylwia V.
KaM, dzięki za Twojego posta...Ja ostatnio chyba za dużo myślę, kombinuję w głowie, co dobre, co nie...Doprowadza mnie to do jakiejś schizy, wpadam w hipochondrię, za bardzo się we wszystko wsłuchuję...No i ten lęk. Oczywiście trzymam się pp, ale wcześniej miałam większy spokój w sobie. Nie wiem skąd ten brak zaufania do życia się pojawił. Higiena myśli na poziomie zerowym. Jestem na pp od 2 lat, gotuję sumiennie, choć zapewne błędy się zdarzają. W te dwa lata miałam do czynienia z dziwnymi przypadłościami, których wcześniej nie miałam (zapalenie
pęcherza z krwiomoczem, bóle korzonków, woreczka, ból śledziony/trzustki...), stąd zapewne pojawiły się chwile zwątpienia (no bo skoro wreszcie wzięłam się za siebie, przewróciłam swoje życie do góry nogami, to dlaczego bywa gorzej). Mimo to jednak nie znoszę niekonsekwencji i skoro od dwu lat stosuję pp i z jakiś względów do mnie to przemówiło, to nie zamierzam tego porzucać w chwilach słabości. Zresztą nie widzę logicznej alternatywy:) Tyle, że właśnie na pp poczułam tę ogromną odpowiedzialność, no bo skoro tak wiele ode mnie zależy...I to mnie niekiedy przygniata. Ale właśnie KaM fajnie o tej odpowiedzialności napisała, bo zapewne trzeba odróżnić różne rodzaje / zakresy tej odpowiedzialności, a ja niestety mam skłonność do brania wszystkiego na swoje barki...Pozdrawiam Panią Anię, KaM i całe Forum:)
data: 2014.10.16
autor: Emka z Wawy
KaM, no i się popłakałam :) Dzięki, tego potrzebowałam.
data: 2014.10.12
autor: Danusia
Danusiu byłam świadkiem takiej sytuacji ostatnio: mojej siostry córka (pozdrawiam, jeśli czyta! ;) ), która nie miała okresu dobry już czas, a wcześniej tylko go miewała (ma 25 lat) poszła do ginekologa. Z badań z krwi wyszedł podwyższony testosteron. Dostała tabletki antykoncepcyjne. Nie zaczęła ich brać. Zaczęła za to pić TLAI. No i pisze do mnie wczoraj, że dostała okres, że boli ją brzuch, ale jest najszczęśliwsza na świecie. I sama pisze, że to dzięki herbatce. No i teraz ogień pytań: czy to działa PP, czy to w głowie coś działa, a może to właśnie PP wpływa na to, że w głowie coś zaczyna działać a potem reszta się naprawia "sama"? A może po prostu człowiek, gdy skupia się na gotowaniu, na czynieniu dobra sobie i najbliższym wtedy nie ma czasu wtrącać się w to, co powinno załatwiać się samo, a raczej bez naszego udziału; bo gdy człowiek zaczyna naprawiać rzeczywistość według własnych wyobrażeń, to powstaje duże napięcie - bo w sytuacji, gdy tak wiele zależy od tego człowieka, to zaczyna przytłaczać go ten ogromny ciężar naprawienia świata. A człowiek taki malutki, a odpowiedzialność taka ogromna. Gdzieś podświadomie każdy z nas czuje, że nie nam decydować o niektórych rzeczach, ale bezpieczniej nam, gdy mamy wrażenie, że kontrolujemy sytuację. To jest chyba moment powstawania napięcia w organizmie - dysonans między tym, co czujemy każdą komórką naszego ciała a tym, co stoi w naszych głowach.
No i jeszcze w tym kontekście cytat B. Hellingera:
>> Dusza nie potrzebuje odpowiedzi. Wie dokładnie, jak się poruszać.
Często chcemy kierować lub kontrolować to, co dzieje się w duszy. Wtedy dusza się wycofuje.
Ona wie więcej niż głowa. Nie żeby wyłączać głowę, to byłoby bez sensu. Ale pytanie brzmi: kto kieruje?
Głowa czy dusza? Kiedy włączamy głowę, wtedy może nam się przydarzyć to, co spotkało mieszkańców Kolonii. Czy znasz tę historię?
Dawno temu w Kolonii wystarczyło wieczorem położyć się spać, a rano cała robota była wykonana. I tak było długo, aż ktoś zapytał: "Dlaczego?" Pytanie: "Dlaczego?" jest właściwie najgorszym pytaniem. Ciekawość pochodzi z głowy. Dusza nie jest ciekawa. Dusza płynie. <<
data: 2014.10.11
autor: KaM
Kochane Babeczki-Kociary, doradźcie proszę. Straciliśmy ukochanego kota. może to dziecinne, ale jestem tak zrozpaczona, że nie mogę spać, jeść, słowem - jest fatalnie. Zastanawiam się nad przygarnięciem kolejnego futrzaczka. Kocur był trafił do nas rok przed urodzeniem Tosi, która ma AZS. Alergolog twierdził, że kot jej nie uczulał, bo był na miejscu, gdy Tosia się urodziła. natomiast gdyby przyszło nam do głowy wziąć następnego kotka, istnieje obawa, że pojawi się uczulenie na sierść. Jesteśmy obie 2,5 roku na PP, po ostrej alergii Tosi ani śladu. Zastanawiam się więc czy któraś z Was mających dziecko z AZS zdecydowała się na przygarnięcie kota i jakie to miało skutki. Będę Wam wdzięczna za odzew. Przesyłam ukłony dla Pani Ani i pozdrawiam Was gorąco!
data: 2014.10.11
autor: Mama Brykającej Tosi
Pani Aniu, dziękuję za rozmowę. To prawda, że kaszel bardziej przeszkadza rodzicom, a nie dzieciom. Jak sobie to uświadomiłam, to jakoś jaśniej zrobiło się wokoło. Chociaż psychicznie czas jest trudny i nachodzi mnie całe mnóstwo wątpliwości dot. składników, braku witamin, surowego zielonego, tyle mięsa, to puszczam to wszystko mimo "uszu" i krok po kroku do przodu. Rosoły przestałam podawać na kolację, na obiad i wieczorem miksowana zupa... kanapki z miodem i imbirem, albo z mięskiem. Na śniadanie, przed wyjściem do szkoły, dorzuciłam po owsiance grzankami z przepisu KaM z Forum. W owsiance nikt już nie chce rodzynek albo daktyli. A i jeszcze na obiad zawsze puree - dobre jakieś się zrobiło :) jedzą wszyscy, czasami nawet odpuszczam mięsko... tak jak radziłyście. Efekt - kaszlu jest bardzo mało, w porównaniu z przed kilku dni - w ogóle :). Buzia się zaróżowiła i since pod oczami zniknęły. Czy to możliwe, że to tak szybko działa?:) Uściski
data: 2014.10.11
autor: Danusia
Witam Pani Aniu, mam pytanie, jaki serek będzie lepszy - kozi pasteryzowany czy krowi niepasteryzowany?
Tak mi narobilyscie smaku dziewczyny, ze chyba tez dzisiaj zrobię kulki...
Dziękuje i pozdrawiam.
data: 2014.10.10
autor: Agnieszka S
KaM , nie robilam kulek w tej wersji tylko tak pomyslalam , ze moze to jakis nowy smaczek dla odmiany.Mam duze ograniczenia w diecie I nie mam wielkiego wyboru , a czasami cos tak za mna chodzi :).Mysle ,ze trzy lyzki rumu na ta ilosc skladnikow bedzie ok . Mam przepis na inne ciasto ze starej diety I tam mowia o trzech lyzkach rumu. Jak uporam sie z tymi co zrobilam , to sprobuje zrobic z rumem.
data: 2014.10.10
autor: Kasia z Kanady
Dziewczyny mam 50 słoiczków pasteryzowanych leśnych jagód. Męczyłam się w wakacje, aby dzieci miały samo zdrowie na zimę :) Czy można je wykorzystać w kuchni PP, może sos a'la śliwkowy?
data: 2014.10.09
autor: Danusia
KaM, wpis o którym mówię (omega3) był na blogu pepsi ;)
data: 2014.10.09
autor: Imbirka
KaM, na tym blogu czytałam ostatnio ciekawy wpis na temat Omega3, wniosek był taki że najkorzystniejsze są te pochodzenia -jednak zwierzęcego.
A co do kulek to robiłam je ze sklepowym miodem. Muszę spróbować z czystym rzepakiem :)
data: 2014.10.09
autor: Imbirka
No i jeszcze raz ja. Coś dziś tak trafiam w tych internetach na interesująco podane rzeczy: http://www.akademiawitalnosci.pl/najwazniejsza-rzecz-oslabiajaca-odpornosc-twoja-i-twoich-dzieci/ Długi tekst, napisany bardzo ekspresyjnie, obrazy biją po głowie tak, że zmęczyłam się nie będąc jeszcze w połowie. Ale jest dobry.
Pozdrawiam!
data: 2014.10.09
autor: KaM
Witajcie,
Pani Aniu, dziękuję bardzo za poniedziałkową rozmowę dotyczącą nadciśnienia, byłam u lekarza i tabletki poszły w ruch. Ciśnienie spadło tylko zauważyłam że po naszej kawie jest znacznie wyższe , czy to zbieg okoliczności czy powinnam ograniczyć picie kawy ( piję 2 x dziennie, rano i około 15 lub 17 godz.). Ponadto bardzo często budzę się w nocy, co godzinę albo dwie, przez co noce są dla mnie meczące. Byłam też u okulisty stwierdził pierwszy stopień zmian ciśnieniowych na dnie oka. Zbyt długo upierałam się od niebrania tabletek i tak to się skończyło... Myślałam że 5 lat na PP unormuje wszystkie pagórki ;) z uwagi że przed wejściem na drogę PP miałam niskie ciśnienie... Pozostaje mi tylko z pokorą wykonać swoje zadanie....:) Proszę wszystkich doświadczonych o rady w tej kwestii. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2014.10.09
autor: Angela
Kasiu z Kanady, Twoje kulki z rumem brzmią smakowicie. Szczególnie, że buteleczka rumu w lodówce mieszka. Robiłaś już takie? Dużo tam tego dobrego dodałaś?
Imbirko, a jakiego miodu używasz do kulek? Ja tylko raz zrobiłam z innego niż rzepakowy i wtedy i moje były twarde. Potem, według wskazówek Pani Ani, robiłam tylko z rzepakowym. Już nigdy nie wyszły twarde.
data: 2014.10.09
autor: KaM
Cześć Forum! uśmiechnęłam się bardzo szeroko, gdy przeczytałam wypowiedź zadeklarowanej >niezjadaczki< mięsa. Nie wiem, jaka tam u tej Pani jest forma, czy wegetarianka, czy witarianka, bo znalazłam się na Jej stronie przez przypadek, no ale, proszę Państwa w tym momencie trzeba tą Panią zacytować: "Niestety muszę to napisać, ale bulion z kości i warzyw pomaga naprawiać wyściółkę jelit i nie zawiera żadnych cukrów. Niestety są wskazane nawet podroby." (stąd: http://www.pepsieliot.com/luszczyca-wyleczona-olejkiem-z-oregano-p73/)
Pozdrawiam!
data: 2014.10.09
autor: KaM
Witam , bardzo Wam wszystkim dziekuje za to , ze jestescie . Nie widzac sie mozemy pomagac I wspierac sie w slabym dniu I dobrym dniu . Dzielimy sie radoscia I smutkiem . Bardzo lubie Wasze dyskusje I przekazywanie wlasnych pogladow i opinii na wiele istotnych spraw w naszym zyciu. To jest tak - wielu z nas oglada ten sam film , ale kazdy z nas inaczej go odbiera . Potem dyskutujemy o tym I dzieki temu mozemy zobaczyc I nauczyc sie czegos nowego o drugim czl owieku .Uczy nas to kompromisu.I tolerancji dla pogladow drugiej osoby. Kazdy z nas jest inny ,ale idziemy ta sama droga , droga PP , ktora prowadzi nas Pani Ania. Bardzo , bardzo dziekujemy. Pani Aniu dziekuje za rozmowe telefoniczna I za dobre wskazowki . Jest lepiej. Balam sie zrobic ten pierwszy krok. Teraz wiem , ze bede dzielnie maszerowac droga PP razem z Wami . Serdecznie wszystkich pozdrawiam. Mam duzo szacunku I podziwu dla Waszej wiedzy
data: 2014.10.09
autor: Kasia z Kanady
No i czy tą kąpiel stópek w imbirze mogę też zafundować córce gdy zmarznie? Ma 8 lat. Pamiętam, że jak ja byłam mała, wracałam zmarznięta z podwórka to babcia podsuwała mi michę z gorącą wodą z solą i też stopy moczyłam aż parzyły ;)
data: 2014.10.08
autor: Imbirka
Doroto z Wrocławia, dziękuję za przepis :) mam tylko pytanie, czy mi wolno? Nie mam żylaków, ale mam pajączki. Nie są jakoś mocno widoczne, ale jakby spojrzeć bliżej to nie ukryją się.
data: 2014.10.08
autor: Imbirka
mój przepis na kąpiel imbirową dla nóg:): gotuję pół litra wody,sypię 2 łyżeczki(czubate) imbiru gotuję ze 3 min na malutkim gazie.Wlewam bardzo ciepłą wody do wiaderka(taką żeby się nie poparzyć),moczę nogi aż woda będzie ciepła i dolewam imbirówki(wody ma zakrywać łydki). Relaksuję się tak ze 20-25 min,potem zakładam grube skarpetki i pod kocyk.Dla tych co mają żylaki Pani Ania radzi ostrożność z takimi kąpielami.
Zdaje się że moje jelita zaczęły pracować jak trzeba,wszystko wraca do normy-trzeba teraz tylko pilnować ciepełka i dobrze jeść:)
Dziękuję Pani Aniu:)
Pozdrawiam
data: 2014.10.08
autor: Dorota z Wrocławia
Do tej pory jak przeczytałam jakąś nowość żywieniową, to zawsze nurtowała mnie myśl, dlaczego ja wcześniej tego nie wiedziałam... dlaczego dawałam dzieciom takie paskudztwa. Teraz po miesiącu na PP również pojawiły się takie myśli... Były i już. Po ostatnim Waszym prysznicu dotyczącym mojego gotowania dla dzieci, zbyt energetycznego (było mi ciut przykro, przecież do tej pory jak był przepis to się wg niego gotowało i już, a teraz to nie przepis, to pokarm-życie-lekarstwo-energia-zdrowie... zaczynam mieć przebłyski, że o to chodzi) doszło do mnie, że skoro nie było dobrze od początku, to teraz jest początek. Dzieci witajcie, to ja wasza mama - będzie o Was dbała, bo się trochę nauczyła .... I wskoczyło mi, że zarówno ja w gotowaniu, jak i one w życiu to takie niemowlaczki, więc zaczęłam od przepisów dziecięcych. Zupy dla wszystkich, a mięska dla dzidziusiów. Nie wiem jak długo to potrwa, ale Pani Ania trafia w sedno pisząc o samodzielnym myśleniu. Nawet nie chodzi o podejmowanie decyzji, ale o myślenie i słuchanie siebie.... takie delikatne jasne przesłanie dla mnie i mojej Rodziny jest mi dane, tylko muszę się wsłuchać. A i jeszcze nie wiem jak Wy Dziewczyny, ale ja jak gotuję, to muszę mieć absolutną ciszę, żadnego radia, pogaduszek... cisza, ja, przyprawy, garnki .... i już. Uściski dla Wszystkich.
data: 2014.10.08
autor: Danusia
Kasiu z Kanady, uwielbiam kulki :) ale moja córka trochę mniej, bo są twarde i bolą ją zęby ;) więc te babeczki i inne łakocie robię głównie dla niej, żeby nie kusiły ją kolorowe paskudztwa w sklepiku szkolnym staram się zapewnić jej jakiś łakoć PP-owy do szkoły. No i sama przyjemność wspólnego pieczenia, ona wypełnia foremki ciastem i sprawia jej to wiele radości, potem obserwowanie jak rosną, rumienią się :) będzie z niej kiedyś pasjonatka czuję ;)
A Twoja propozycja dodatku rumu do kulek brzmi intrygująco i rozgrzewająco bardzo, w sam raz na chłodny wieczór przy książce pod kocykiem ;) ciekawe co na to Pani Ania i dziewczyny?
data: 2014.10.08
autor: Imbirka
Kasiu z Kanady, kulki miodowe z rumem? Mniam mniam :) Ja kulam kulki (i tu mnie zganicie) w zmielonych orzechach lub wiorkach kokosowych i mam ferrero rocher domowej roboty :)) ale to tylko dla starych, dziecku takich nie daje, żebyście nie myślały...
data: 2014.10.08
autor: Agnieszka S
Pani Aniu chciałabym jeszcze raz podziękować za pomoc. Mały dochodzi do siebie, powoli wraca mu apetyt(chociaż jest zawsze problem z pierwszym kęsem, jak spróbuje to zajada ze smakiem). Ja powoli uczę się pić kawę na te moje zimne nerki(trudno mi się przestawić na to bo ja naprawdę nigdy nie lubowałam się w kawie-zawsze wolałam herbatę).
Danusiu twój post z 6.10. bardzo trafny PP to nie tylko wrzucanie przypraw w określonej kolejności- ja zawsze powtarzam ze to filozofia(zdrowia, życia, smaku, emocji). trzeba brać to całościowo bo jak bierzemy kawałek to nam ta układanka nie wychodzi.
Zaskoczyło m nie Twoje zdanie odnośnie integracji(tym bardziej ze ja z branży)ale masz rację to temat rzeka na który składa się dużo elementów. Ja dorzucę tylko, że mam podobne myślenie i doświadczenie jak Sylwia V. a wszystko to tworzymy my ludzie. I jeżeli zagra miedzy dzieckiem-rodzicem-nauczycielem to nie ważne czy szkoła masowa, specjalna czy OREW to każdy będzie mógł czerpać z tego plusy. Pracowałam w szkole integracyjnej jak i specjalnej i powiem Ci że wiele plusów i minusów widziałam i tu i tu.
Teraz z mojej innej pracy odnośnie depresji i innych chorób psychicznych.. http://www.youtube.com/watch?v=QhEVs3Cu5u4 film o doświadczeniach fińskich na temat leczenia epizodów psychotycznych. Warto obejrzeć, w Polsce wprowadzony od 5lat poprzez Reginę Bisikiewicz jako Otwarty Dialog. i znowu jak pisze Sylwia V. mniej by tego było gdyby psychoterapia była u nas tak popularna jak np. w USA. Psychoterapia bez leków plus nasze PPowe gotowanie mogłoby to być alternatywne leczenie.....
Odnośnie moczenia stóp-ja robiłam to tak. Gar 3 litrowy wody zagotować dodać 50g imbiru(czasami w zielarskim udaje mi się zakupić pocięty imbir podobnie jak lukrecja, jeżeli nie ma to proszkowany)go ok10min. Ja brałam kąpiele ze względu na moje nerki, wody do wanny tyle żeby nerki były zamoczone a serce powyżej lustra wody. Pani Ania odradziła, mówiąc że można osłabić serce więc mocze nogi tylko do kolan i tez daje efekty.(oczywiście na moczenie nóg nie gotuje tyle imbiru)
Pozdrawiam
data: 2014.10.08
autor: Bombel
Imbirko , probowalas kulki miodowe rozgrzewajace z Filozofia Zdrowai . Sa delikatne dla zoladka I jak Pani Ania napisala moga zastapic slodycze . Ja teraz musze bardzo uwazac na to co jem 200 % dyscypliny , ale czasami cos tak za mna chodzi , ze mam ochote troche sie dopiescic :) zjadam taka kulke jedna lub dwie. Jest OK . Pomyslalam , czy w smaku ostrym mozna dodac troche rumu ? wersja dla " doroslych ".

Dorato z Wroclawia , ja tez jestem zainteresowana ta receptura na moczenie stop w imbirze . Mysle , ze znajdzie sie wiecej takich potrzebujacych. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2014.10.07
autor: Kasia z Kanady
Kasiu z Kanady, czyli dobre babeczki nam wyszły, bo skoro dwóm "babom" oklapły, to znaczy że tak jest prawidłowo ;) ale były pyszne.
Doroto z Wrocławia, piszesz o moczeniu stóp w imbirze, możesz podać recepturę? ;) chętnie się dodatkowo dogrzeję.
W pracy marznę na kość. Jeszcze nie grzeją a ja siedzę z farelką między nogami i to też niedobrze chyba, bo od frontu bije mi chłód a spod biórka bucha gorąco. No i efektem tego jest suche gardło.. No i zaobserwowałam, że mam często prawą rękę znacznie zimniejszą od lewej... Dziwne, co?
Pozdrowienia dla wszystkich
data: 2014.10.07
autor: Imbirka
właśnie przeczytałam (...) " Człowiek myślący musi zawsze kroczyć własną ścieżką, którą przeciera po to, by stać się przewodnikiem ludzkości. Prędzej czy później ktoś inny pójdzie tym szlakiem, ale wówczas człowiek myślący będzie znów przecierał dziewicze ścieżki." (...), Michał Heller, Podglądanie Wszechświata
data: 2014.10.07
autor: Danusia
Tak sobie myślę i myślę o żywieniu mojego 5-latka i wychodzi na to że ja faktycznie za dorosło,intensywnie mu gotuję:/ (dzięki Kreolko). Niby ja nie świeżynka a o tym nie pomyślałam zupełnie. Za dużo było wołowiny,za mało jagniaczka,wcale cielęciny) Natychmiast się poprawiam:) Rosół będzie raz w tygodniu,zupy robię już od dawna na jagnięcinie a gulasze zacznę robić na cielaku,kilerkę już mu odpuściłam teraz pora na imbirczana(jak to mówi mój mąż);)
Siedzę sobie z nogami w tym imbirze i wiecie co? To rzeczywiście działa:) 20 minut w misce z gorącą wodą potem skarpety i pod kocyk.Stopy po 5 minutach robią się gorące(pierwszy raz to aż sprawdzałam czy nie są czerwone-nie były).Jelita zaczynają pracować na zwiększonych obrotach,jakie to proste:)

Pani Aniu zrobiłam tą koninę dla męża,faktycznie jest słodka,podobna do wołowiny,ciut delikatniejsza. Zrobiłam kotlety(mężowska wola);),zaprawiłam jak na sznycle wołowe.Wyszły trochę twarde,za grube były albo za długo na patelni trzymałam.Do tego ziemniaki i fasolka szparagowa. Połówce smakowało:)
Pozdrawiam serdecznie
data: 2014.10.07
autor: Dorota z Wrocławia
Znak SHOU - to znak zdrowia i długiego życia. Pozdrawiam :))
data: 2014.10.07
autor: Anna Ciesielska
Sylwio mój pięciolatek je na śniadanie codziennie po owsiance kanapkę lub grzanke z/i: omlet (albo same jajka z przyprawami, albo z jarzynkami, które akurat sa w lodowce i w zależności od pory roku może to byc szpinak, pomidory, papryka, bardzo rzadko pieczarki, jeśli sa jakieś ugotowane jarzyny z poprzedniego dnia to tez wrzucam, a jeśli zostały ziemniaki to tortilla; pasta jajeczna; pasztet (robię sama z przepisu z książki na danie obiadowe str. 255); pasztety jarzynowe (z jarzyn porosolowych, lub zapiekanych w piekarniku jarzyn dyniowych, kabaczkowych itd. z masłem i przyprawami (teraz na nie pora i ładnie sie miksują na pasztet), szybko obsmazane jarzynki na patelni z położonym na gore serkiem kozim typu feta, 2 razy w tygodniu serek kozi - raz stopiony na grzance na patelni z pieprzem ziołowym i muśnięty ketchupem, drugi raz twarozkowy z przyprawami na grzance (teraz staramy sie go unikać, albo dajemy na jajko, wtedy jajko już bez ketchupu), lub ten feta z jarzynkami; pasta z ciecierzycy; od czasu do czasu kiełbaska wołowa lub wieprzowa (ponieważ mieszkamy w Anglii mamy dostęp do pysznych ekologicznych kiełbasek, 98% mięsa, bez azotynow i innych konserwantów, a jedynie z dodanymi przyprawami), od czasu do czasu szynka (rownież bez azotynow, z farmy ekologicznej), może tez byc jajko sadzone na szynce; jak już sie wszystko znudzi to daje po prostu miód na grzanke i posypuje imbirem - taka prosta słodkośc czasami rano tez jest potrzebna po tych wszystkich jajkach, jarzynkach, pastach, szynkach :), ale to bardzo rzadko. Do szkoły na kanapkę (teraz jesienią i zima) zawsze jest pokrojone mięso z poprzedniego dnia z obiadu (z musztarda lub majonezem - w zależności od mięsa), a jak sa klopsiki z sosem na obiad, to do termosu do szkoły - uwielbia! Pozdrawiam i przepraszam za literówki - pisze z telefonu.
data: 2014.10.07
autor: Agnieszka S
Dzień dobry. Mam pytanie do Pani Ani. Co oznacza symbol z okładki książki "Filozofia życia"?
data: 2014.10.07
autor: 
Książki fantastyczne, rodzina poczatkowo sceptyczna teraz korzysta z przepisów. Brakuje jednak pomysłów skierowanych do dzieci, może jakieś dzieciące przysmaki, szczególnie na sniadanie na ciepło dla dzieci? takiech 2 i 5 letnich :) Szukam inspiracji, może ktos pomoże ?
data: 2014.10.07
autor: Sylwia
A czy ja się podpisałam? O tym łobuzie i roli ojca....
data: 2014.10.06
autor: Sylwia z W.
Danusia, dobra zostawmy integrację, bo ja zdanie też mam wyrobienie, a twardoglowa jestem ☺. Co do dziecka osobistego wracającego z siniakami ze szkoły, to ja myślę, że rodzice najpierw powinni się przyjrzeć dokładnie sobie, a na końcu ewentualnie swojemu dziecku. Co powoduje, że moje dziecko zbiera siniaki a jego kumpel z ławki nie.? A bawią się z tym samym małym agresywnym.... Nic nie dzieje się przypadkowo. Co też nie znaczy, że nie należałoby zapisać swojego osobistego dziecka na sztuki walki... Pozdrawiam.
data: 2014.10.06
autor: Sylwia V.
Dziewczyny, co do agresji w szkole, moje doświadczenia i przemyślenia poczytajcie, a dzieci moje to już 19 i 20 lat:
Taka sytuacja: przeprowadzamy się od września do innej miejscowości, nowa szkoła, syn w ostatniej klasie szkoły podstawowej, dziecko szczere, prostolinijne, na jednej z pierwszych lekcji WF grali w piłkę nożną, wpadł pewnie z impetem na kolegę (a z racji, że mąż bardzo wysoki, syn zawsze o głowę wyższy od reszty, większy) i ten miał złamaną rękę. Okazało się, że to jeden z największych łobuzów szkoły. Tak nakręcił towarzystwo szkolne, pyskatą mamę też, że mało mi oczu na wywiadówce nie wydrapała, że moje dziecko celowo! wpadło na jej i stąd ten wypadek. Łobuz tak nakręcił inne dzieci, że codziennie była jakaś akcja: zabierali piórnik, książki, przebijali opony w rowerze, bójki,etc. trwało to tak ze 3 tygodnie, w końcu postanowiliśmy zainterweniować w szkole. Panie się przejęły, rozmawiały z łobuziakiem i może matką, ale nic to nie dało. Doszło do tego, że dziecko jak wyjechało do miasta, na trening zdaje się, to ten łobuz namówił starszych jeszcze od siebie i zrobili nagonkę na mojego syna. Wtedy mężowi to już się przelało, wziął samochód,w samochód syna i pojechali do miasta na poszukiwania. Znaleźli łobuziaka, mąż z nim porozmawiał, jak mówił: jak "facet z facetem":), wyjaśnił, że Wojtek nie celowo wpadł na niego, i że syn nic od niego nie chce. Chłopak trochę się przestraszył, bo mimo wszystko rozmawiał z nim dorosły, a wiem, że mąż mój większy dyplomata ode mnie i bardzo dobrze językiem włada:), i wszystko miękko powiedział. Dopiero od tej pory wszystko się uspokoiło. Łobuziak pochodził z rodziny gdzie braci miał jeszcze większych łobuziaków, jego mama - pewnie bardziej ćwiczy się w potyczkach "jęzorowych", zamiast problemami dzieci, ale co dostała, to może i oddaje, a że niewiele...to też nie jej wina. I co tu poradzić...To tak a propos tego brania co nasze i co nie nasze....a co czasem oddać mężczyznom. Ja doszłam do wniosku, że feminizm to tylko mi bokiem wyszedł, albo w pięty może pójść. Mężczyzna jest bardzo ważny dla dzieci i dla nas, dobrze jeśli pozwalamy mu pełnić swoją rolę, nie wymądrzamy się na każdym kroku, choć czasem to...niech się tylko w garnki nie miesza, ale kawę i herbatę już robi :). Nasze dzieci muszą przede wszystkim wiedzieć, że mają w nas oparcie:w ojcu i matce, nie tylko matce, że je rozumiemy, że zostaną wysłuchane. To daje im siłę, szczególnie ojciec, bo oni się nie rozdrabniają jak my baby tylko myślą prosto, nie utrudniają sobie rzeczywistości. Tak, że dziewczyny oddajcie trochę mężom, to i w tych garach łatwiej będzie, pozdrawiam wszystkich:).
data: 2014.10.06
autor: 
KaM ugotowałam dzisiaj trochę więcej puree i jak średniak podchodził i pytał o jabłuszko... i że on wie, że to jest zimne i może by tak podgrzać w piekarniku :), to ja mu wtedy cyk: a może ziemniaczki ? I łapie się na te ziemniaczki, zjada porcyjkę wielkości jabłka :) uff może dotrwamy do kolacji. Dzięki za podpowiedzi, bo ja doszłam do ściany pt. wiem, że nic nie wiem i te PP to nie takie tam wrzucanie w określonej kolejności przypraw i itd., ale ogromna wiedza... trochę mnie to przeraża, ale nie podążam za tą myślą robię kawę i do przodu... minuta po minucie. Tak bardzo, bardzo nie mam już siły na zmiany sposobu odżywiania, te nowości, preparaty, super żarcie, koktajle. Cały wrzesień jadłam i jadłam. Najadałam się. Zjadałam pierwsza posiłki i dużo, dużo ... teraz czuję się najedzona. I trochę zaczynam inaczej myśleć o PP, ale nie kombinuję bardzo dużo czytam Forum i zaczynam wyłapywać oprócz konkretnych porad takie "smaczki", pokazujące o co chodzi. Wy już to wiecie, a każda nowa osoba... pisze i pisze te swoje przemyślenia... :)
data: 2014.10.06
autor: Danusia
:) Szyszko, Sylwio V integracja temat rzeka. Mogłybyśmy dyskutować wiele godzin. Jeśli myślicie o integracji jako o sposobie na poznanie "zdrowych" dzieci ze "zdrowymi inaczej", to jest dobry pomysł... ale na warsztaty. Natomiast szkoła to też edukacja i dzieci upośledzone, autystyczne, z mpd, z ZD, itd muszą mieć kadrę, która nauczy ich tego, czego mogą się nauczyć. Integracja powinna być już na podwórku, w piaskownicy, a tak nie jest. Mamuśki odciągają dzieci od chorych rówieśników, niepotrafiąc wytłumaczyć najprostszej sprawy, jaką jest wózek inwalidzki.
W szkole publicznej są dzieci lepiej się uczące i gorzej, lepiej się zachowującej i nie za bardzo... tak jak w życiu. I bardzo dobrze. A jak ktoś trafił na super prywatną szkołę, to tylko należy się cieszyć. Przynajmniej wie za co płaci. Jeśli chodzi o normę intelektualną, to określa się nią stopień upośledzenia i tylko to miałam na myśli (czyli upośledzenie w stopniu umiarkowanym, znacznym i głębokim), bo upośledzenie w stopniu lekkim ma bardzo płynną granicę i często takie dzieci chodzą do masowych szkół, bez orzeczeń bo nie sprawiały do tej pory dużych problemów. Dziewczyny ja znam ucznia, który bardzo dobrze radził sobie intelektualnie, był jednak dzieckiem spastycznym i należało pomóc mu wyjść do toalety... nikt tego w szkole integracyjnej nie robił, bo bez przesady... dziecko siedziało w klasie na przerwach samo. A jest to przeuroczy chłopach, zdolny na miarę swoich możliwości, jak każdy, tylko rodzice uparli się na integrację i.... mama cały rok siedziała na przerwach na korytarzu, a po roku przeniosła go do szkoły, gdzie dla pracowników było oczywiste jak "być z takim dzieckiem". Trudny temat, chociaż ja mam wyrobione zdanie i nie wydaje mi się, że integracja przynosi, aż tak dużo korzyści dzieciom zdrowym, bo wiedzą, że są na świecie inne dzieci. Poza tym integracja jest dobra, dopóki osobiste dziecko nie przyjdzie do domu z siniakami, itp. które będą powtarzały się codziennie i codziennie... i jak wytłumaczysz dziecku: że kolega tak ma i należy to zaakceptować? Uściski, Dziewczyny i dzięki za wskazówki żywieniowe....
data: 2014.10.06
autor: Danusia
A ja Danusiu nie zgodzę się z tym że szkoły prywatne są dla dziwnych dzieci dziwnych rodziców. Mój syn do zerówki chodził w szkole publicznej-nauczycielka ciągle niezadowolona i krytykująca, nie mogłam usłyszeć nic pozytywnego od niej-ciągle tylko "syn leniwy, nie słucha, zamyślony=głupi itd", do dzieci też ciągle była na nie. Świetlica-porażka, każdy mógł wejść, wziąć moje dziecko i wyprowadzić ze szkoły, nikt nie pytał kim jest osoba odbierająca dziecko, często bywało że pani w świetlicy po prostu nie było a dzieci biegały samopas po szkole i po podwórku przed szkołą. Interwencja u dyrekcji została zbyta i nic nie zrobione. I właśnie w szkole publicznej odczułam jak nadal rodzic się nie liczy, jak panie nauczycielki z panią dyrektor są nadal z wyższej półki. Syn zraził się do szkoły. Zdecydowaliśmy się z mężem na szkołę prywatną i syn uwielbia do niej chodzić, dyrektorka WSZYSTKO ustala z rodzicami, żadnej wizji nie narzuca. I jest klasa integracyjna i tak jak pisze Sylwia-dzieci mieszczące się w normie (kto ją ustalił??) uczą się razem z tymi co są poza normą i widzę że dzieci (gdy nie wtrącają się dorośli) świetnie sobie wszystkie radzą. A agresji więcej akurat widziałam w szkole publicznej-ale nie demonizowałam tego mimo wszystko.
data: 2014.10.06
autor: szyszka
KaM dzięki za Twoją opinię. W przepisie rzeczywiście jest dużo słodkiego, ale gorzkiego też sporo i po upieczeniu przeważa smak gorzki. Jak na razie nie mamy żadnych "objawów ubocznych" :), ale oczywiście będziemy obserwować. To przecież tylko na specjalne okazje - nie będziemy się tym przysmakiem objadać, tak jak nie objadamy się żadnym innym ciastem :) no i takie wyskoki tylko dla zdrowych przecież :) Mnie akurat bardziej posłuży smak słodki (nawet w nadmiarze) niż smak kwaśny.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
data: 2014.10.06
autor: Agnieszka S
Sorry, nie bylam zbyt precyzyjna, ja z dziećmi "specjalnymi" byłam/pracowalam w normalnych, publicznych, tez zdarzyło się raz prywatnych przedszkolach i szkołach podstawowych. Stąd moje obserwacje i stąd czerpie swoje doświadczenia. Pozdrawiam...
data: 2014.10.06
autor: Sylwia V.
Danusia, co do szkół integracyjnych czy klas integracyjnych. Dla mnie Twoja wizja, że powiedzmy dzieci ze specjalnymi potrzebami czyli m. in. lepiej funkcjonujących autystykow, dzieci z Aspergerem, dzieci z nadpobudliwości, dzieci z rodzin patologicznych czy dzieci, które wolniej się uczą itd nie integrujemy z dziećmi, które mieszczą się w jakiejś tam wymyślone sztucznej normie, ta wizja mnie przeraża. Pracowałam przez 7 lat z takimi dziećmi co się w normie nie mieszczą. Byłam z nimi w ich przedszkolach czy szkołach podstawowych i byłam tam kiedy różne sytuacje miały miejsce. To jak to ma być.? W szkole publicznej kryterium jest kasa, nie ma rodzic kasy, dziecko tam chodzić nie będzie. A w szkole publicznej ma być ładnie i sympatycznie, kto nie pasuje do szuflady i nie da rady go przyciąć, to dziękujemy, niech idzie gdzie indziej. Niech go nasze normalne, grzeczne, dobrze uczące się dzieci nie widzą, rodzice też. Ja uważam, że świat jest różnokolorowe, bogaty w formy i treści. I ja bym chciała, żeby moje dziecko widziało, ze inny świat istnieje, są inne dzieci, które mają problemy w domu i są sfrustrowane, są dzieci, którym ciężej nauka przychodzi, są dzieci, które jedna noga stoją w naszej realności a druga noga w innej i to jest ok. Taki jest świat. Te dzieci nie są gorsze, są inne. Gdy pozwolimy im żyć razem z nami, bedzie im łatwiej się odnaleźć w dorosłym życiu. Nasze dzieci też powinny mieć kontakt z agresja, frustracja, tym, że ktoś wolniej mówi, że trudno mu usiedziec... itd. one też powinny się z tym konfrontowac. Są oczywiście dzieci mocno opóźnione i one potrzebują tych miejsc gdzie pracują wykwalifikowani specjaliści. A pracownicy szkoły, nauczyciele, jeżeli otworzą się na inne przy współpracy rodziców to dzieci - wszystkie odniosa z tego korzyści.... Pozdrawiam.
data: 2014.10.06
autor: Sylwia V.
Dziewczyny naprawdę mądre z Was Baby. Podziwiam siłę, determinację, zorganizowanie i ciężką orkę w kuchni. Ja ma kłopoty z dyscypliną żywieniową,czasem głupia jak dziecko, a wy tu tłumaczycie,dzielicie się mądrością , poradami, motywujecie bardzo. Żadnej nie jest łatwo, (można pomarudzić jak sił nie starcza) ale po chwili bierzecie się w garść i do przodu, działacie! i jak czytam jak wychodzicie z dołka to dajecie mi siłę i wiarę ,że ja też mogę, że dam rade,że wcale nie jest za ciężko, tylko trzeba mądrego sposobu ! Wielkie dzięki, jesteście super !
data: 2014.10.06
autor: Gocha
Bystrooka, z opóźnieniem pisze, ale byłam na wczasach.. Bardzo się cieszę, że Lizbona Ci się podobała, to miasto z atmosfera i tradycja. Piękna kolonialna architektura i te wąskie uliczki, to tyle co pozostało po ciekawej portugalskiej przeszłości.... ja tez uważam, że warto podróżować, chociaż dla mnie podróże od teraz będą przez pryzmat smaku czyli raczej będę jeździć tam gdzie karmią dobrze i wtedy można nie gotowac, albo będę jeździć z garami ☺☺☺Mi tam w Portugalii wiatr hulal w trzewiach, bo do paleniska nie było czym dokładać , tak Kamila ten wszedobylski zapach grilla, wszystko z grilla, brrr... i picie naszej kawy, imbirowki i jedzenie owsianki nie wystarcza aby utrzymać się w równowadze. A zaręczam, że nie jadłam ryb, tylko raz czy innych owoców morza, owoców i nie zalewalam tego winem czy woda, lodów nie jem wcale... Tylko slonce i ciepło i tamtejsza suchość klimatyczna trzyma nas w przeświadczeniu, że wszystko jest cacy... Natomiast już pierwsza godzina z powrotem w naszym klimacie pokazała mi, że jest cienko... Dziecko w 99.9% na naszym gotowaniu wyszło prawie bez szwanku, tylko, że moczenie mu tyłka w wodzie wyszło kaszlem, tez juz tutaj w chwilę po wyjściu z samolotu... To tyle o zrobieniu sobie jesiennego "kuku"....
Chciałam teraz się odnieść do tego o co zapytałas panią Anne odnośnie depresji/nerwicy i terapii farmakologiczne... Wiec, według najnowszych badań wszelkie pigułki typu Prozac i spółka tylko 50% pacjentów przynosza ulgę, reszta wyników pokazuje, że działanie tabletki jest takie same jak działanie placebo. Te 50% trzeba pamiętać, że też tam jest jakiś współczynnik błędu, bo nie jest możliwe aby populacja poddana badaniu nadawała się idealnie do tego celu, że względu na wiek, predyspozycje psychiczne, fizyczne, inne leki, które biorą, wydarzenia w ich życiu wtedy kiedy są badani etc. Leki te, podobno są tak skonstruowane, że wpływają czy powiedzmy inaczej regulują równowagę chemiczna w mózgu pacjenta, bo jak było klarowane wszędzie od lat, równowaga chemiczna w mózgu osoby z depresja czy nerwica jest inna od osoby zdrowej. I znowu najnowsze badania nie udowodniły, że równowaga chemiczna czyli poziom czy wydzielanie serotoniny czy dopaminy w mózgu osoby depresyjne różni się od chemii w mózgu człowieka zdrowego. Wiec mamy sytuację patowa myślę... Nie zmienia to faktu, że leki takie są przepisywanie non stop i to w ogromnych ilościach przez lekarzy i idzie to w buliony dolarów profilu dla wielkich firm farmaceutycznych. Moim zdaniem tabletki Prozac i spółka mają efekty uboczne, bo jednak ingeruja w równowagę bio-chemiczna całego organizmu, taka ich konstrukcja i tak jak np. homeopatia potrafią zaciemnic obraz widzenia siebie, czucia i swojego ogólnego samopoczucia. Możemy lecieć w różowych okularach przez czas jakiś, jak odstawiamy jest gorzej niż było, bo nic nie przerobilismy, bo było nam dobrze, mniej lub bardziej, a i sygnały od ciała, że wątroba wierzga czy nerki też nam umknely. Tak to widzę... Poniekąd lepiej iść i odpocząć na kozetce u miłego Pana czy pani, ucinajac sobie miła pogawedke, tym milej jeżeli terapeuta ma poczucie humoru, może nam wpadnie jakąś złota myśl w tym czasie.? Któż to wie.? Wypisalam się bo temat to interesujący. Pozdrawiam ☺☺☺
data: 2014.10.06
autor: Sylwia V.
Basiu z Bristolu, ja w czasie jesiennego doła spałam, spałam, spałam. Od września mam "syndrom pustego gniazda", w domu tylko pies, papug i ja :( Na początku nie mogłam się ogarnąć, ale już wychodzę na prostą, nawet pracować mi się chce :) Jak mnie czasem łapie dół, to robię sobie coś pysznego (nie, nie ciasto! No chyba że tartę z porem i marchewką), albo dawkuję kielonek naleweczki mojej roboty, albo i jedno, i drugie, włażę pod koc i włączam fajny film :) Pozdrawiam Panią Anię i Forum.
data: 2014.10.06
autor: DanusiaA.
Tak, Kreolko, zgadzam się z Sylwią. Żaden, nawet najlepiej skonstruowany podręcznik do wyrabiania muskulatury nie spowoduje, że mięśnie same wyrosną. Niestety (a może na szczęście, właśnie) trzeba ćwiczyć! Dziewczyny jak widać, ćwiczą, więc nie podcinaj im skrzydeł i nie studź zapału, proszę. Jest dobrze!

Agnieszko S, dla mnie mąka pszenna też jest "złem", ale zawsze, gdy chcę ją zastępować czymś i robię to smakiem słodkim (zamiana mąki pszennej na choćby kokosową, czy kukurydzianą) to zapala mi się w głowie wielka czerwona lampa, bo jakoś tak mam, że zawsze, ale to zawsze po zjedzeniu takiego cudu (dopiero potem wychodzi, że z nadmiarem słodkiego smaku) zaczyna mnie boleć gardło. To potłuczona wątroba krzyczy prawda?

Doroto z Wrocławia, ja też swojego czasu marzłam w stopy gotując. I dodatkowo jeszcze w nerki, bo kuchenkę mam obok okna, w kuchni gorąco, więc żeby było czym oddychać to przy uchylonym gotowałam. Potem zakupiłam w Castoramie dwa tkane chodniczki - jeden pod zlew, drugi pod kuchenkę. Jak siadam obierać warzywa to tyłkiem prosto w chodniczek. Jak dzieciaki przychodzą z zabawkami to pilnuję, by siedziały na chodniczkach. Zakładam też kamizelę na plecy i krótki rękawek, bo ręce nie marzną a nerki i to bardzo. No i zakupiłam bambosze z owczej wełny. W nic teraz nie marznę. Polecam :)

Danusiu, wiesz te puree ziemniaczane, i ziemniaki w ogóle mają duże znaczenie dla nawilżania organizmu. Trzeba bacznie się temu przyglądać szczególnie teraz, gdy jest wybitnie sucha pora roku (jesień znaczy). Nadmiar jang w pożywieniu również wysusza (wypala znaczy). Jak widzisz, że dzieciaki ciągają się pomiędzy suchym a mokrym kaszlem, to lepiej wystopuj i z imbirówką i z bombami jang. Powolutku. Powolutku trzeba.
data: 2014.10.06
autor: KaM
Danusia, rosol raz na tydzień raczej wystarczy. Tam jest sporo wapnia, inne zupy też gotujemy na kosciach, prawda.? ☺
data: 2014.10.06
autor: Sylwia V.
Kreolka , detali od dyplomowanego dietetyka nie podałaś. Tego co on uważa, za kwaśne czy ostre, bo jego widzenie może być zasadniczo inne od mojego. I pewnie jest ☺A dziewczynom daj spokój, dziewczyny się uczą i uważam, że świetnie im idzie. Mój zawsze mówi, bez rozbicia jaj nie ma omletu, czyli uczymy się na potknięciach ... Ja się dotąd uczę a to już tyle lat... Pozdrawiam.
data: 2014.10.06
autor: Sylwia V.
Sylwio V. dzięki :) My nie smarczemy, tylko od czasu jak jesteśmy na PP (drugi miesiąc), to dzieciaki kaszlą raz mokro, raz sucho. Poczytałam.... i po jednym rosole jagnięcym im nie przeszło, no to cyk w przyszłym tygodniu powtórka... rosoły (wołowo indycze) są 2 x w tygodniu i duszeniny, i zupy. Co prawda nie miksowałam ich, ale od jutra zacznę. I "0" jabłek, nawet jak będą błagali. Wydawało mi się, że dzieciaki mają objawy złego żywienia z przed PP, ale może przesadziłam z tym rozgrzewaniem narządów ;). Najstarszą dodatkowo boli jeszcze gardło, ale ją często bolało gardło, więc nie jest to jakiś "nowy" objaw. Mam takie wrażenie, że to wszystko nie jest jednostkowym objawem, bo coś złego zjedli, ale oczyszczają się. W każdym razie zastosuję się do waszych porad. Uściski :)
data: 2014.10.06
autor: Danusia
Dziewczyny bardzo dziękuję za wskazówki. Robić do tego puree jakieś duszeniny?
data: 2014.10.05
autor: Danusia
Czesc wszystkim! Refleksje pani Ani zaczne chyba drukowac, bedzie kolejna ksiazka na polce :)
Lapie mnie jesienny dol i mam zamiar sprawdzic jak dziala rosol z czosnkiem na takie dolegliwosci.
Pozdrawiam
data: 2014.10.05
autor: Basia z Bristolu
Danusiu, te buraczki raczej na razie bym sobie je odpuściła, chyba że troszkę do obiadu. Kapusta kiszona tym bardziej, no i to jabłko...
Dziewczyny a ja mam pytanie o babeczki z kwaśnej śmietany z FŻ, robiła któraś może? Piekłam je dziś pierwszy raz z moją córką, bo kupiłyśmy nowe foremki ;) i na początku pięknie wyrosły ale później oklapły i mają może 3cm. Są bardzo smaczne, ale takie cienkie i lepkie :) czy takie mają być, czy coś sknociłam?
data: 2014.10.04
autor: Imbirka
A ja w innym temacie chciałam zagadnąć, poszukuję pasa ciążowego podtrzymującego brzuch i wspierającego lędźwie. Może macie jakieś z tym doświadczenia lub chcecie się tego i owego pozbyć... Co prawda plecy mnie jeszcze nie bolą, ale wolę wyprzedzać nieuniknione i sie przygotować.

Kreolko, trzeba się zdecydować kogo słuchasz.. Inaczej nigdy nie będziesz przekonana do tego co robisz.
Ostre moze wysuszyć, ale jeśli dostarczasz odpowienią ilość jin(odzywisz ciało i zdrowo nawilżysz), to do tego nie dopuścisz tylko pięknie oczyścisz organizm z toksyn.Z całym szacunkiem, ale chyba nie doczytałaś książek Pani Ani...
Pozdrawiam
data: 2014.10.04
autor: Mtd
Kreolko, tak dla Twego uspokojenia w temacie ostrych przypraw - usiadłam przed telewizorem i kliknęłam na KUCHNIĘ+, było przed 17- tą. Właśnie kończył się angielski film "Wyprawy po przyprawy". To co jeszcze złapałam - film był o Kambodży, o wykorzystaniu pieprzu czarnego w tamtejszej kuchni. Otóż powszechnie stosuje się tam kurację pieprzową w pierwszym miesiącu po porodzie - chroni się tym samym dziecko i matkę przed infekcjami, a najważniejsze matkę przed depresją poporodową. Natomiast "gorącą wilgoć" omówię w Refleksji, bo widzę, że fizjologia to pięta achillesowa.
data: 2014.10.04
autor: Anna Ciesielska
Beata, bobasek wyrośnie z bycia bobaskiem i będzie jadł inaczej. Poza tym nie demonizujemy z tym siedzeniem wiecznym w kuchni, czasami się siedzi więcej czasami mniej. Dzieci mogą siedzieć obok i wrzucać przyprawy albo siedzieć obok na blacie i rozmawiać z mama... Co do modlitwy, to zapamietalam urywek z jednej z gospel, Jezus powiedział: idź na łąkę, podnieś kamień, odwróc go i tam zobaczysz moja twarz.... znaczy możesz modlić się wszędzie o każdej porze... Cóż, przynajmniej ja tak to widzę. Przyznaj porostu, że jest Ci ciężko. Macierzyństwo i związane z tym obowiązki to ciezka orka, ciała prawda, a pp wcale nie powoduje, że jest ciężej, bo daje sporo dodatkowych korzyści. Ale wybór zawsze mamy, albo rybki albo pipki... Pozdrawiam ☺
data: 2014.10.04
autor: Sylwia V.
Beato, czas, kiedy bobasek jest w domu jest faktycznie trudnym czasem i dużym poświęceniem ze strony Matki-Gotowaczki. U mnie w skrajnych momentach były gotowane na przykład trzy obiady: pierwszy dla malucha, drugi dla mnie i starszego dziecka i trzeci dla Męża (nie PP). Przyznaję, że Mąż ma z tego powodu uraz do mojego gotowania do dziś, choć teraz jest jedna zupa, jedna owsianka i jeden, czasem dwa obiady (Mąż nadal nie PP). Jest to jednak pewien rodzaj inwestycji, która zwróci się wielokrotnie w postaci zdrowia Twojego dziecka. To, jak chorują obecnie dzieci to makabra. Im więcej tego widzę wokół siebie tym bardziej jestem pewna, że jestem na tej drodze, na której być powinnam. Dla mnie innej nie ma.
W takim czasie, w którym jesteś teraz, faktycznie trzeba czasem zacisnąć zęby, czasem też odpuścić, a czasem po prostu iść się wyspać. No i pamiętać, że to minie. Moje młodsze dziecko ma teraz 2,5 roku i już od jakiegoś czasu je to samo co ja i starszy syn.
Powodzenia!
data: 2014.10.04
autor: KaM
Witam.Opiszę jak działa PP na nasz organizm.W kwietniu rozbolało mnie ramię a właściwie mięsień trójdzielny,zasugerowałam sobie że to od ćwiczeń z ciężarkami tak zwany orzeł,ból narastał,po dwóch miesiącach nawet nie mogłam się przekręcić w łóżku i dołączył się ból drugiej ręki.Wizyta u lekarza,diagnoza nijaka,wizyta u rehabilitanta,wskazówka odciążyć ramiona.Jak to zrobić?Dałam sobie spokój-samo weszło samo wyjdzie.W lipcu Pani Ania pisze o kluskach serowych - możemy zrobić raz bo mogą wejść w pięty,dziwne, ja jem co piątek i nic mi nie jest.Jeszcze lampka mi się nie zapaliła.Ból nie odpuszcza.Gotuję i pilnuję jedzenia.Tak mi się wydaje.Tydzień temu w piątek,kluski serowe sobie odpuszczę i zrobię rosół zasypany kaszą krakowską,robię często,ale czytam wpis Pani Ani -rosół ma mrugać godzinkę,dziwne,a ja po 15 min.już jadłam.Posłuchałam i też godzinę mrugał.Był tak smaczny że litr zjadłam.Całą noc przespałam,ból ani razu mnie nie obudził.Rano zdziwiona,zaskoczona i szczęśliwa bo nic mnie nie boli.Analiza, kluski serowe weszły nie w pięty tylko w ramiona.Cudny rosół uratował i czegoś nauczył.PP jest cudem w naszym zdrowieniu i godnym życiu bez chorób,ale musimy w to włożyć maksimum pracy.Serdecznie pozdrawiam Panią Anię i całe forum.
data: 2014.10.04
autor: Erna
Danusiu, wielkie, wielkie dzięki! Bardzo dużo mi wyjaśniłaś, bo wychodzi na to, że chciałam zawrócić kijem rzekę. Chciałam coś zmienić, wpłynąć na zwiększenie poczucia bezpieczeństwa maluchów w szkole. Poprosiłam o zamknięcia w toaletach - dostałam. Poprosiłam o nadzór personelu szkolnego nad tymi najmniejszymi - przynajmniej w teorii (bo sama jeszcze nie sprawdziłam) dostałam. Ale wychodzi na to, że problem jest większy, szerszy, bardziej głęboki i nic nie da nawet przeniesienie sali pod samą toaletę (bo pierwsze problemy zaczęły się właśnie w niej), bo przecież dzieciaki są wszędzie. Dam sobie jeszcze trochę czasu na podejmowanie ostatecznych decyzji, poobserwuję jeszcze chwilę co się tam dzieje ale chyba będę szukać już alternatywy, żeby w każdej chwili móc szybko zadziałać. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!
Pozdrawiam,
data: 2014.10.03
autor: KaM
Ktos sie pytal o zatoki i bolace ucho. Ja na noc wkladam do uszu waciki nasaczone olejkiem kamforowym. Przewaznie ropa z zatok ladnie mi rano schodzi a ucho przestaje bolec. Pani Aniu, dziekuje za refleksje!

Bylam w piatek w Poznaniu i zaszlam do Centrum przywitac sie z panem Kaziem :) Caly pokoj pachnie przyprawami :)

Jakis czas temu pisalam, ze mam problemy z hemoroidami. Wszystko juz dobrze, przeszlo. Mysle, ze to dzieki ograniczeniu weglowodanow w kazdej postaci, sledziona odetchnela.

Pozdrawiam wszystkich.
data: 2014.10.02
autor: Basia z Bristolu
Skoro pani zatrzymała tego posta to trudno, tak miało być. Chciałam tylko serdecznie podziękować wszystkim dziewczynom biorącym udział w spokojnej, merytorycznej dyskusji. Cieszę się, że każda "baba" przedstawiła swój punkt widzenia i nikt nikogo nie pouczał ani nie obrażał. To tyle w temacie wiara-religia.
Może ktoś bardziej doświadczony odpowie mi na dwa pytania:
1. Czy wołowinę z soczewicą można jeść z innymi dodatkami oprócz ryżu?
2. Jak często można jeść "jaśka" z wołowiną jesienią?
data: 2014.10.02
autor: bystrooka
Dziewczyny, Mamy dzieciaków wczesnopodstawówkowych (no i nie tylko, jeśli ktokolwiek mógłby podzielić się swoim doświadczeniem)! Chciałam zapytać, czy zetknęły się Wasze pociechy z jakimikolwiek formami znęcania w szkole? Ciężko mi by było uwierzyć, że dziwne sytuacje spotykają tylko moje dziecko i akurat tylko w szkole do której uczęszcza.
data: 2014.10.01
autor: KaM
Nzetko zadzwoń - jak będziesz miała chwilkę :))
data: 2014.10.02
autor: Anna Ciesielska
Faktycznie dziewczyny się zapędziły. A ja tu nie mam nawet czasu sobie usiąść i wysnuć żadnych reflekcji na ten czas, bo albo dzieci płaczą, albo smarkają, albo gotuję zupę albo duszę coś (lub kogoś - hehehe). Prosiłam wczoraj o radę w związku z nawrotem gastralnych problemów. Czy ktoś czytał i może mi doradzić? Proszę.
data: 2014.10.01
autor: Nzetka
Bystrooka i Fox-Indio, nie przepuszczę Waszych postów, gdyż uważam, że się trochę zapędziłyście w tych pouczeniach. To nie to miejsce. Każdy sięga i bierze z PP tyle ile potrzebuje - według własnej świadomości, według własnego uznania, według własnej wiary i według własnych intencji. A teraz do roboty!
data: 2014.10.01
autor: Anna Ciesielska
hmmm to jak to w końcu jest z religią katolicką? Czy mogę zgeneralizować, że wszystko co inne (co nie mieści się w kanonach katolicyzmu/chrześcijaństwa) jest z automatu wrzucane do wora z napisem ZŁO? Bo jeśli tak, to taka to niedaleka droga do wielu naszych polskich przypadłości...
Mój Syn przyniósł ostatnio ciekawostkę z zerówki, a dokładniej z lekcji religii. Pan od religii powiedział dzieciom, że czarny kolor (kredki itp) to kolor zły. Szczerze mnie zatkało. Powiedziałam Synkowi, że chyba Panu się musiało coś pomylić, bo czarny jest dokładnie taki sam jak inne kolory. No ale temat religii w szkole i wprowadzania dziecka w arkana wiary katolickiej to inny i do tego temat rzeka.
Pozdrawiam.
data: 2014.10.01
autor: KaM
Hildegarda cieszyła się wielkim uznaniem i szacunkiem w swoich czasach. Jej wielka mądrość była inspiracją dla możnych tamtych czasów. Z jej rad korzystali i z jej opinią liczyli się zarówno cesarz Fryderyk I Barbarossa jak i papież Eugeniusz, który uczynił Hildegardę osobą znaną i szanowaną odczytując publicznie jej pisma. Ona sama była osobą pokorną w swym cierpieniu, która zawsze i wszędzie wskazywała na wierność Bogu i na fakt pochodzenia swej wielkiej mądrości właśnie od Niego. Co się odwlecze to nie uciecze. Nie oskarżałabym o wszystko złośliwości kleru.
data: 2014.10.01
autor: Fox_India
Ostróżko, pewnie jeszcze kilka razy dasz się wkręcić i za którymś z kolei czerwone światło zapali Ci się w głowie w odpowiednim momencie. Bywa tak u mnie czasem, że stoję już z zakasanymi rękawami i z tą moją skumulowaną energią, gotową do "niesienia pomocy", i taka pełna napięcia jestem, co go potrafię rozładować tylko poprzez niesienie cudzego. A te cudze to różnie się na te moje plecy dostaje; czasem sama je tam sobie włożę, a czasem wepchnięte mi zostaje po cichaczu wtedy, gdy ktoś kiełbasą na sznurku mi macha przed oczami. Któraś dziewczyna kiedyś tak trafnie napisała i stosuję to często, bo pozwala rozładować napięcie i złapać odpowiedni dystans:
prrrrrrrrr szalona!

Dorośli ludzie wcale nie są mądrzejsi ani od zwierząt ani od małych dzieci. Może to z powodu tego, że dzieciaki i zwierzęta się uczą, a stary musi się najpierw oduczyć. Pies Pawlowa szybko załapał, że jak dzwoni dzwonek to będzie pełna miska. Małe dziecko też palucha dwa razy przytrzaśnie a za trzecim zdąży rączkę zabrać. My, zanim zrozumiemy co się stało, to widzimy że znów nam coś ktoś na plecy podrzucił (a jeszcze lepiej, jak same klapę otworzyłyśmy i zaprosiłyśmy). Ja ostatnio zrobiłam w tył zwrot w momencie, w którym pewna Osoba siedziała już na moich plecach jedną nogą. Z przestrachu zwiałam dosłownie i w przenośni. Rozchorowałam się na dwa tygodnie wespół w zespół z dzieciakami, urwałam kontakt i tym spowodowałam, że Osoba się chyba obraziła. Lekcja z uważności odrobiona, kolejna będzie pewnie ze sposobu reakcji, bo tego ewidentnie w tym podejściu nie zaliczyłam. :)
Bystrooka, wydaje mi się, że nie ma poczynań złego ducha tam, gdzie jest pokora, czyste jasne serce, gdzie są dobre intencje, gdzie działanie prowadzi do szeroko pojmowanego Dobra. To każdy musi rozważyć sam w swoim sercu.

Pozdrawiam
data: 2014.10.01
autor: KaM
I jeszcze słówko do Danusi, w każdym dojo najważniejsze jest dbanie o śledzione
data: 2014.10.01
autor: ostróżka
Mądra ta Hildegarda była a hierarchowie kościelni aż prawie 900lat potrzebowali aby uznać Ją za Świetą.Pewnie Jej na tym nie zależało.A moze szczeliny choć poswiecone szczelnie obsadzil" Sami wiecie kto" i dlatego na wyswiecenie musiala kobieta tak długo czekać.
data: 2014.10.01
autor: ostróżka
Średniowecze! Hildegarda z Bingen, co za kobieta! W roku 2012 beatyfikowana przez Benedykta XVI. Dobranoc
data: 2014.10.01
autor: Sasanka
Pani Aniu, dzieki za pamięć o mnie, a co do ostatniego refleksyjnego okruszka to dla mnie ma on spory ciężar ale cóż robić wszak jestesmy Polaki a nasza dewiza to od zamierzchłych czasów walka o wolnośc WASZĄ a pózniej......I ta dewiza przeklada się na moją codzienność i ja mimo starań zawsze sie wkrece.Tyle mojej 65-letniej madrosci ze teraz wiem ze sie wkrecam, widzę jak to pracuje i czasem udaje mi sie wycofac choć przed poturbowaniem to mi się jeszcze nie udalo . Serdeczne usciski dla mojej Cesarzowej Pieciu Przemian.
data: 2014.10.01
autor: ostróżka
Dziewczyny! Już pisałam na forum w związku z moimi dziećmi a teraz i mnie dopadło. Na kuchnię PP przeszliśmy dopiero pół roku temu. Miałam problemy z żołądkiem i dwunastnicą. Biorę również leki na tarczycę ale słabe, bo TSH nie jest aż takie złe. Po przejściu na na PP zaczęłam czuć się naprawdę coraz lepiej. Sciśle stosuję przepisy p.Ani i ciągle czytam książki a tu nagle 5 dni temu jak grom z nieba wróciła okropna gorycz w ustach i bóle w obrębie brzucha, gazy i ogólnie rewolucja żołądka. Jaka może być przyczyna nawrotu?Czy może jeszcze czegoś nie doczytałam? Czy to może pora roku? Proszę o pomoc i z góry dziękuję
data: 2014.09.30
autor: Nzetka
Bystrooka skoro piszesz że wiara katolicka zabrania rytuałów to czymże jest np. msza; zawsze w niedzielę, o tych samych godzinach,cały jej przebieg scisle określony od niemal setek lat. To jest dopiero rytuał. A Wigilia u nas, w naszym kraju z karpiem obowiązkowym niemal.To według Ciebie moze są tzw. Swiete obrzędy, obyczaje na pamiatkę nie rytuały. A więc czy problem jest w kolejnosci sypania pieprzu i soli czy w slowie "rytuał" Co znaczy to slowo? zespół czynnosci stanowiacych formę zewnetrzna obrzędu zwykle religijnego.Tyle najkrócej ze słownika języka polskiego.Pod formą zewnetrzną obrzędu kryje się treść głębsza,duchowa.Ale kryje się owa treść pod kazdym naszym uczynkiem i słowem, na co dzień, nie tylko w kosciele.Czasem ktoś napisze na forum ze poranna kawa i owsianka stala się niemal codziennym rytualem, To po prostu taki styl pisania.który oznajmia, że coś stalo się dla nas waznym,pozytecznym nawykiem moze nawet obyczajem.Tylko tyle. Słowo rytuał jest mocno obciążone skojarzeniem z rytualami satanistycznymi ale tak dzieje się z wieloma slowami ale o satanizm chyba nas nie podejrzewasz?Boisz się tylko ze sypiąc sól po pieprzu tworzysz taką szczelinę przez która moze wśliznąć się "Zły"No to wyobraz sobie ze ten"Zły" ma prawo wciskania się we wszelkie szczeliny.Takze te poswięcone.I nie myśmy mu to prawo dali.
data: 2014.09.30
autor: ostróżka
Bystrooka, generalnie nie wchodzę w dyskusje na temat polityki i religii. Ale zrobię mały wyjątek. Pani Ania nie nakłania nikogo do wiary, raczej do myślenia, do świadomych wyborów, wiara zaś, również wiara katolicka także wymaga myślenia, otwartości, owszem towarzyszy temu zaufanie do tego czego nie możemy pojąć, ale nie na zasadzie ślepego strachu, myśląc w ten sposób to nawet na książki kucharskie musiałoby być imprimatur. Powierzchowna wiara podobnie jak ślepe gotowanie jest jakimś kierunkowskazem, ale czy o to chodzi? Choć gotujemy wg tych samych przepisów, każda ma zupełnie inny mikroklimat w kuchni, inny wszechświat, dlatego też każda zupa, każda owsianka smakuje inaczej, a to takie proste sprawy, cóż dopiero kwestie duchowe! Podam taki przykład, polecałam tu kiedyś psychoanalityczną książkę Boginie w każdej kobiecie, dla mnie książka bardzo wartościowa, ale nie brałam wszystkiego dosłownie, np sugestii by w sytuacjach gdy brakuje nam waleczności modlić się do Ateny i przyzywać jej siły, no cóż, nie modlę się do greckich bogiń. Nie wyśmiewam tego, ale po prostu wybieram, jaką ścieżką podążam, z kim się kontaktuję z kim nie. Może demon posługuje się kłamstwem i omamianiem, ale już Duch Święty gwarantuje światło prawdy, poproś o to. Amen. I już ani słowa wiecej.
data: 2014.09.30
autor: Sasanka
Bystroka, jestem chyba ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać w kwestii wiary, bo po pierwsze jestem nie pytana, a po drugie jestem niewierząca. Wydaje mi się, że powinnaś sobie odpowiedzieć na pytanie czym jest dla Ciebie wiara? Czy jest to dla Ciebie codzienny kontakt z bogiem wg Twoich wyobrażeń czy też życie wg zasad ustalonych i narzuconych przez instytucję jaką jest kościoł katolicki? To są dwie różne sprawy. Równowaga ducha i ciała, którą osiągamy dzięki naszemu gotowaniu, otwiera umysł. Kościół wiele rzeczy pokazuje w negatywnym świetle, nadając sprawom zwykłym rangę niezwykłych i odwrotnie. Jeśli wierzysz w boga prawdziwie, to kieruj się przede wszystkim głosem serca. Poza tym ponoć bóg jako miłujący ojciec stworzył rośliny i zwierzęta, aby służyły człowiekowi, czyż nie tak? Więc czemu nie miałabyś z tych boskich dobrodziejstw korzystać:)?
data: 2014.09.30
autor: 
Bóg to nie natura. Bóg jest Osobą. Bóg stworzył świat, naturę i dał człowiekowi rozum, aby czynił sobie ziemię poddaną i mądrze z niej korzystał. A rozmyślania Bystrookiej są jak najbardziej na miejscu. Również się nad tym zastanawiam, zresztą jak nad każdą nowością żywieniowo - uzdrawiającą. Wiecie przecież, że joga jest to coś zarezerwowane dla wybranych joginów, którzy wspinają się na drodze duchowości... sami wiecie. A jak się dowiadują, że na Zachodzie jogę ćwiczy się ot tak sobie, bezrefleksyjnie, wybierając sobie "jakieś ćwiczenia", to stukają się w czoło. Joga również może być "niebezpieczna", można posłuchać i poczytać o tym w Internecie, na youtube. Dlatego są to ważne tematy i rozważania. A jeśli chodzi o duchownych, to ich zadaniem nie jest ewangelizowanie ludzi do posiłków, tylko mówienie o Bogu. Sami są tylko ludźmi takimi jak my i myślę, że nie należy wymagać od chłopa, że będzie się znał na jakości mięsa. Pani Ania (tak mi się wydaje) książki pisze przede wszystkim dla kobiet ... karmcie chłopa, karmcie dzieci, dbajcie o dom, o miłość, o spokój.... Bystrooka ja osobiście mam ogromną nadzieję, że to nie jest czary mary, ale prawa natury, które czasami odkrywamy i nie jest to obcowanie ze złem.
data: 2014.09.30
autor: Danusia
Hej Bystrooka, też sobie kiedyś na ten temat filozofwałam, ale musisz chyba rozgraniczać myślenie o Bogu jako Stwórcy i Ojcu Praw Naturalnych od myślenia ProKościelnego. Jak dla mnei to troche rozwidlające się filozofie.
Z jednej strony Bóg mówi " Ja jestem Twoim lekarzem", co wg mnie narzuca pewien sposób życia, z drugiej Kosciół(mam na myśli Europejskie/Polskie Klimaty Katolickie) nie zwraca uwagi na Prawa Natury - cykliczność pór roku, jedzenie naturalne, zioła/jedzenie jako lekarstwo, życie zgodnie z naturą itp. Szczerze nie mogę patrzeć na obżerających się/poddtytych duchownych, którzy ignorują prawidłowiści naturalne. Nie zastnawiają się nad takimi drobiazgami, jak jedzenie wieprzowiny(jeszcze 100 lat temu gros społeczeństwa unikało tego mięsa w Polsce), objadanie się słodyczami, czy owocami zimą. To tylko smieszne przykłady, ale dla mnie bardzo przemawiaja... Ci sami duchowni z wielu spraw, mniej uważam istotnych społecznie, robią poważne afery(np. spektakle teatralne/wystawy/joga itp... które kazdy sam powinien przerobić we własnym zakresie). Często w takich sytuacjach kojarzy mi się powiedzenie" źdźbła w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie.. " No ale cóż, zagryzam język i robię swję. Dla mnie Bóg to Natura i jego Prawa i tylko ciężką pracą nad sobą mozna osiągnąć dobre efekty(skoro poważne dolegliwości takie jak cukrzyca, celiaklia, łuszczyca można wyregulować jedzeniem, to dlaczego nie wszystkie). Już dawno stwierdziłam, że najważniejsze to żyć zgodnie z naturą i nie czynić bliźniemu, co Tobie nie miłe...Tu trzeba rozgraniczyć Stary Testament od Nowego(który dominuje w wierze katolickiej). Swoją drogą w Starym Testamencie jest dużo mądrości na temat jedzenia. Podobno dlatego w Izraelu jest świetne jedzenie i słyszałam od znajomych, ktorzy tam byli(Katolicy dodam), że nic im nie dolegało po jedzeniu w tamtejszych restauracjach - co jest rzadko spotykane... Oczywiście nie zawsze udaje mi się żyć zgodnie z powyższą filozofią - egol robi swoje;) Pozdrawiam

PS. Pani Aniu wołowina z soczewicą bardzo dobra:)! Może jeszcze jakiś przepisisk:)) Taki dla Matki w ciąży z częsta zgagą(czy mogę sobie pozwolić teraz na leczo z kiełbasą wołową - dostałam dobrą suszoną, coś a la mysliwska).
data: 2014.09.30
autor: Mtd
Bystrooka od siebie napiszę, że szanuję Twoje rozterki i nie oceniam Cię. Jednak uważam, że chrzescijaństwo jest jedną z wielu teorii stworzonych przez człowieka, Bóg jest jeden. Ahmed z Iranu też może mieć rozterki ale troszke innego typu. Każdy ma własne, przewidziane dla jego przekonań religijnych. No właśnie, religijnych. Ale czy nie ważniejsza jest duchowość od religii? Religia brzmi płytko, w duchowości jest głębia. Bóg stworzył świat idealnie uporządkowany. Czerpanie inspiracji z natury, z jego dzieła, jego cząstki, nie może być czymś złym. Po zimie nastaje wniosna, później lato, schyłek lata, jesień i znowu zima.. Czy to nie naturalny rytuał? W naturze jest prawda... Pozdrawiam i daj sobie czas jeśli tak czujesz.
data: 2014.09.30
autor: Imbirka
Dzień dobry pani Aniu, witam całe forum. Dawno się nie odzywałam, ale miałam wakacyjny wyjazd, a potem dołożyły się pewne wątpliwości stosowania kuchni pp,………… ale po kolei.
Na początek chciałam bardzo serdecznie podziękować pani, pani Aniu za słowa skierowane do mnie, wyjaśnienie tego, co się dzieje w człowieku, gdy nie tylko wątroba dołuje, ale jeszcze emocje i nerwy dają popalić. Ja niestety musiałam rozpocząć terapię farmakologiczną na nerwicę/depresję lękową, ale na szczęście już byłam na kuchni pp. Czyli połączyłam jedno z drugim. Nie rozumiem natomiast słów pani „może się zdarzyć, że podczas terapii farmakologicznej czy innej dochodzi do tego, że nie jesteśmy w stanie zapanować nad tym, co się dzieje w organizmie. Ciało fizyczne może wpaść w taką nierównowagę, że pojawią się objawy innej bardzo poważnej choroby. Z kolei sfera psychiczna może wejść w kontakt z energiami, które będą wyniszczały organizm i spowodują, że problem emocjonalny stanie się poważniejszy. A wtedy to już zaczyna się jazda.” Czy to znaczy, że leczenie może nie tylko nie pomóc, ale jeszcze bardziej zaszkodzić? I o jakim kontakcie z innymi energiami pani mówi? Proszę o wytłumaczenie.
Aha, zapomniałam napisać, że udało mi się ją zatrzymać biegunkę, która trwała ponad miesiąc. Po prostu poszłam do lekarza i ku mojemu miłemu zaskoczeniu pani doktor powiedziała, że nie będzie leczyła objawów, potrzebne będą badania wskazujące na przyczynę tej biegunki. Na szczęście dla mnie wyniki badań były dobre i poleciła wziąć dobry probiotyk i elektrolity. I pomogło. Musiałam się ratować, bo czekał mnie wyjazd i zupełnie inna kuchnia, a w związku z tym kolejny stres. Ale było dobrze. A wyjazd był bardzo udany. Dziękuję dziewczynom, szczególnie Sylwii V. za portugalskie wskazówki. Lizbona jest przeurocza: stara, zagrzybiona, z mnóstwem malutkich knajpek, ciasnych uliczek, tramwajem 28, tęsknym fado, itd., po prostu piękna. Bardzo bałam się wyjeżdżać, bałam się braku jedzenia pp, innego klimatu, innego łóżka. A okazało się, że było wszystko dobrze, poznałam kolejne zakątki, zobaczyłam ocean, cudowne miasteczka, zupełnie innych ludzi. Warto wyjeżdżać. Gdziekolwiek. Czy to w góry, nad morze, nad jeziora, do chatki, przyczepy kampingowej. I odpocząć od gotowania też warto. Oczywiście jeżeli można, to lepiej zrobić sobie trochę zapasów na wyjazd, ale jak to jest niemożliwe, to nie warto tym się stresować, bo można zepsuć cały wyjazd.
Pani Aniu, nie dzwoniłam, ponieważ pojawiły się u mnie inne wątpliwości. I to nie chodzi o działanie kuchni, tylko o samo stosowanie tej kuchni. Absolutnie nie mam zamiaru robić zamieszania na forum, nawet nie oczekuję żadnej odpowiedzi, po prostu chciałabym podzielić się swoimi wątpliwościami, a kiedy będę gotowa, to chciałabym porozmawiać na ten temat z panią, pani Aniu. Chodzi o moją wiarę. Wiem, że były już poruszane te tematy, ale chyba nie w tym kontekście. Wiara katolicka zabrania stosowania rytuałów, a takim jest wg mnie kolejność wrzucania smaków do gara. Do tego dochodzi wiara w ten sposób przyprawiania, wiara w energie, a to również jest sprzeczne z chrześcijaństwem. Wiem (lub tez wierzę w to) doskonale, że ta kuchnia usuwa dolegliwości, przywraca równowagę, ponieważ sama tego doświadczam. Nie powiem, przez rok stosowania pp były wzloty i upadki, ale z tendencją do zdrowienia. Jednak czy sprawiła to kuchnia pp, czy wiara w nią? Tego nie wiem. I nie chodzi mi absolutnie o tzw. bojaźń Bożą, bo wierzę, że Pan Bóg jest dobry i nie karze za tego typu rzeczy. Chodzi o niedopuszczenie do siebie tego złego, który tylko czyha, żeby wniknąć w nas i nami zawładnąć. Może kilka osób się uśmieje, kilka pomyśli, że kolejna psychiczna; nieważne, ja jestem przekonana, że zło próbuje wszelkich sposobów, żeby zawładnąć nami, nawet pozornie tak niewinnych, jak książka, muzyka, film, czy gotowanie.
Dobra, wystarczy. Jak pisałam są to moje wątpliwości, które muszę sobie przemyśleć, a być może z kimś mądrzejszym przedyskutować. Na razie gotuję, bo przez rok utrwaliłam w sobie sporo nawyków: kawa, owsianka, herbatka, zupa, …………. Pozdrawiam

PS. Nawet, jeżeli odejdę od tej kuchni, tej filozofii, to będę niezmiernie wdzięczna za ogrom wiedzy jaką posiadłam z 3 książek i forum, za poznanie nowych przypraw, smaków, pysznej kawy i równie pysznych ziemniaczków. Poznałam naturę potraw, uczę się nadal o pracy naszych narządów, o tym co im pomaga, a co im szkodzi (to akurat jest najtrudniejsze), o emocjach, ćwiczeniach, odpoczynku, itd…… o pracy całego organizmu, jest tego bardzo, bardzo dużo. To w książkach pani Ani znalazłam odpowiedzi na wieloletnie moje problemy swędzących, łuszczących się powiek, bezsenności, nerwowości, bólów kręgosłupa, nadwagi, wiecznego głodu. Czytałam i byłam w szoku, że w końcu znalazłam wyjaśnienie tego, czego szukałam i intuicyjnie czułam, ze moje problemy mają swój początek w żołądku. DZIĘKUJĘ
data: 2014.09.30
autor: bystrooka
Kamilo z Paryża, wszystkie tu mamy doktoraty w dziedzinie nieświadomej degradacji swojego zdrowia ;) ale profesję zawsze można zmienić, co niniejszym czynimy ;) pozdrowienia z PP-owej edukacji wczesnoszkolnej :)) (może tu też kiedyś będzie doktorat? dla równowagi.. ;))
data: 2014.09.30
autor: Imbirka
Dziewuchy, mam doktorat z Nauk Politycznych, ale tak naprawdę to powinnam go mieć na temat tego jak się pozbyć całkowicie energii w nerkach. Kaput. Jak ktoś szuka sposobu, jak to zrobić, to piszcie do mnie. Znam wszystkie składniki :)
data: 2014.09.29
autor: Kamila z Paryza
Witam Wszystkich. No i dopadła mnie typowo jesienno-zimowa dolegliwość. Zatoki zawalone, nos i uszy zatkane. Rozgrzewam się czosnkiem, imbirem i kilerką. Co jeszcze mogę zrobić? Może samo rozgrzewanie nie wystarczy? Mam 33 lata. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę. Pozdrawiam :)
data: 2014.09.29
autor: Joanna WLKP
Dziewczyny, czy w każde dojo obowiązują te same zasady żywieniowe, bez względu na porę roku, która poprzedzają?
data: 2014.09.29
autor: Danusia
Taaak :) Pani Aniu, dziękuję za wyjaśnienie "mieszania".
data: 2014.09.29
autor: Sylwia z W.
Kochani, znów okruszek :))
data: 2014.09.28
autor: Anna Ciesielska
Już miałem robić jasiek z wołowiną z Filozofii Życia, ale po wpisie na temat ilości fasoli w potrawie jesiennej zwątpiłem - ten jasiek to chyba nie specjalnie jesienny, mimo że dobrze doprawiony?
data: 2014.09.28
autor: Marcin z Wrocławia
Pierwszego dnia obowiązującej urzędowo jesieni zmokłam, zmarzłam, przemęczyłam się. W ramię wlazł ból paskudniejszy niż poprzedni. Nowe zadania w pracy w tajemniczy sposób ożywiły bardzo stare demony. Ależ celna ta dzisiejsza refleksja! Długa droga i testy na luz, na dystans… Jest czas olśnień i czas przytłoczenia codzienną orką. Ostatnio najczęściej funkcjonowałam w tym drugim czasie. Tylko trzeba być czujnym skąd to przytłoczenie, czy wszystko co jest na tych naszych barach na pewno tam być powinno. Ale solidna orka to podstawa, nasze gotowanie i myślenie daje takie wspaniałe uziemienie. Wiemy co robić gdy się powiedzmy przemarznie, spokojnie wychodzimy z tarapatów. Nie zawsze jest to błogostan, czy ta ostróżkowa plaża, ale cokolwiek by się nie działo jest spokojniej, lepiej. PS 1.Pani Aniu, też odstawiłam nabiał wszelki, będzie taniej bez tych kozich serków;-) PS 2. Przyjaciółka dziwi się, jak ja mogę być tak uwięziona tą dietą, ale częściej pyta mnie skąd we mnie ten spokój, ten luz. No skąd? Gorąco pozdrawiam
data: 2014.09.28
autor: Sasanka
Co myślicie o tym sposobie na migrenę? http://www.greensign.pl/migrena-bol-glowy-skuteczny-sposob-na-bol/
W ogóle fantastyczna stronka z wieloma przepisami na ekologiczne środki czystości, kostki do zmywarki, proszki i płyny do prania itp. Zaglądnijcie, polecam.
data: 2014.09.28
autor: jotka9109@wp.pl
Kochani, optymistyczny okruszek w Refleksji :)))
data: 2014.09.27
autor: Anna Ciesielska
Aniu C., bardzo Ci dziękuję za podzielenie się swoim doświadczeniem i opinią. W moim przypadku lekarz kategorycznie nakazał antybiotyk i trochę brakuje mi sił, aby się temu przeciwstawić. Na początku października jadę na ostateczną konsultację i muszę podjąć decyzję...Dzięki za kciuki:) Mam nadzieję, że jakoś to przeżyję. A co do ubytków, to u mnie też nie chodzi o sprawy kosmetyczne, a zapewnienie prawidłowej funkcji żucia - dość mocno mnie to męczy już od kilku lat. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam:)
data: 2014.09.27
autor: Emka z Wawy
Jesienne pozdrowienia dla całego Forum :) A jak jesień to i kolorowe buczynowe liście na bieszczadzkich szlakach :) Podsyłam sprawdzone niedawno miejsce, drewniany dom pod pasmem Otrytu (więc na uboczu, ale do Wetliny 25 min jazdy). A co najważniejsze dla nas PP - owych ludzi - płyta gazowa, piekarnik niestety na prąd, ale jest, a najpiękniejsza rzecz to, kuchenny piec kaflowy na którym można upiec sobie podpłomyki :) Działa sprawnie, sama piekłam :) Kominek też jest, przestrzeń wokół domu, potok szumi cały czas, za płotem koń, miejsce na ognisko (ziemniaki z popiołu można mieć), grill i cisza... poza tym chlustem wody w potoku ;) Zamieszczam linka: http://www.bieszczady.pl/chaty_i_domy_jednorodzinne?catID=597&offerID=514&searchcategoryID=3&searchorder=regionID Aby obejrzeć ofertę trzeba zjechać na dół strony, tak lelawo zrobiony serwis... Przed i po sezonie Pan Gospodarz zgadza się na negocjację cen. Również sprawdzone! Jakby ktoś chciał dowiedzieć się więcej - piszcie. Raz jeszcze pozdrawiam, szczególnie Panią Anię!
data: 2014.09.27
autor: Kejla
Kochani, w Refleksjach - Gotujemy 2, zaglądnijcie proszę :))
data: 2014.09.26
autor: Anna Ciesielska
Emko z Wawy tak sobie myślę, że sama powinnaś zdecydować co zrobić bo to Twoje zdrowie ;). Kiedy wstawiałam implanty zdecydowałam,że wezmę antybiotyk. (chociaż raz implantolog zalecił mi wziąć antybiotyk a drugi raz niekoniecznie) Uważałam,że wybieram mniejsze zło a nasza dieta wspomoże mnie w tym okresie i po nim. Obyło się bez żadnych komplikacji i zawirowań a na dodatek uważam, że to była dobra decyzja (wstawienie implantów). Poprawa estetyki uzębienia, to nic w stosunku do możliwości właściwego przeżuwania pokarmów i odczuwania na podniebieniu wszystkich smaków naszego jedzonka :)
Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia.
data: 2014.09.26
autor: Ania C.
Wando, oczywiście dodaj coś kwaśnego po tej soli, to pewnie słowo pisane uciekło...jak to się zdarza, niemniej jednak mnie nurtuje stwierdzenie: "dopiero teraz mieszamy", hmmm pewnie tak może być, ale ja bym zamieszała po każdym sypanym smaku :). Co Wy na to dziewczyny?
data: 2014.09.26
autor: Sylwia z W.
Ach Pani Aniu, generalnie wszystko jest jak ma być :) Niestety po odstawieniu nabiału poprawy w wynikach hemoglobiny nie ma, ale samopoczucie lepsze z pewnością! Musze po prostu znów wpaść w rytm gotowania częsciej duszenin na wołowinie i jagnięcinie. A ostatnio za dużo u nas indyka było chyba. Poza tym przy dwójce w brzuchu i mojej wyjściowej wadze 45 to chyba ma też znaczenie dla żelaza i rozrzedzonych płynów organizmu. Wiec nie narzekam robie co do mnie nalezy na zwolnionych obrotach. Pozdrawiam mocno i dziekuje za wskazówki zyciowe:)!!!
data: 2014.09.25
autor: Mtd
Kreolka, zaczęłam czytać drugi raz. I czym dalej w las tym więcej pytań:). Nie wiem jaka jest konstytucja moich dzieci. Ha, a to dobre. A jak to sprawdzić ?
data: 2014.09.25
autor: Danusia
Witam Panią Anię i Forum;) Przedwczoraj miałam zabieg chirurgiczny (chirurgiczne usunięcie hemoroida/polipa) i w związku z tym mam pytanie, czy mogę bezkarnie pić naszą kawę z imbirem (odkąd piję naszą kawę, czyli tak od 2 lat, mam zdecydowanie rzadszą krew - teraz po zabiegu krew się nieco sączy i może powinnam wstrzymać się z kawą). Mam też drugie pytanie, które mnie nurtuje. Już jakiś czas temu pytałam się o implanty zębów (w moim przypadku jest to zalecane rozwiązanie). Z uwagi na ubytek kości i szczególne warunki w mojej jamie ustnej, będę prawdopodobnie miała tzw. rozszczepienie wyrostka zębowego z poszerzeniem ekspanderem - polega to na poszerzenie kości ekspanderem, wsadzeniu implantów (2 sztuki) i jednoczesne uzupełnienie kości. Zabieg jest zatem sporą ingerencją w kość i nie może się obyć bez antybiotyku (ewentualne zakażenie kości jest bardzo niebezpieczne i może skutkować utratą wszczepionych implantów, i nie tylko). Oczywiście zakładałam sobie nie branie antybiotyków do czasu, aż poczuję, że coś jest nie tak, ale czuję, że brak mi sił (ostatnio dużo się u mnie działo, sporo stresu, sprawy zawodowe, rodzinne...) i boję się ewentualnych negatywnych skutków nie rozpoznania infekcji...Pani Aniu, co robić? Jak mogę z tego wyjść w miarę obronną ręką?
data: 2014.09.25
autor: Emka z Wawy
Ewo S, dziękuję za namiar na fajny bidon, szukałam takiego dla córki :) zamówienie złożone!
Pani Aniu :) dziękuję za słówko do mnie, ale mnie Pani wyczuła :) jak Pani to robi? Właśnie chciejstwo i zniecierpliwienie przeszkadza mi w zrozumieniu właściwego przekazu.. Teraz to sobie uświadomiłam. Denerwuję się na siebie, przychodzą myśli, że nic z tego nie rozumiem... No i irytacja gotowa.
Biorę Pani rady do serca, jak zawsze :)
Ciepło pozdrawiam!
data: 2014.09.25
autor: Imbirka
Witajcie
Pani Aniu melduję posłusznie,u nas lepiej:)Egzema z rąk schodzi,kaszel powoli zanika,oczko małej nie ropieje.
Z wizytami w toalecie bywa różnie,średnio co 3 dzień i dużo bąków. Mała Alutka też zapełnia pieluszki raz na parę dni ale jak już zrobi to po pachy;)puszcza dużo bąków. Ostatnio był mały katarek,muszę bardzo pilnować żeby było jej ciepło bo straszny z niej zmarzluszek(2 grube pajace w domu to standard).Cały dzień jest spokojna,dużo śpi i je. Tylko wieczorami(od ok 19-stej do 21) od paru dni jest niespokojna,nie chce wtedy piersi,pomaga noszenie.Zasypia koło 22 i śpi do 4:30,zje i znowu śpi.
Piję dwa razy dziennie imbirówkę,czasem kilerkę.Uciskam punkt pod kolanami. Jem dużo zup(kartoflanka,porowa,cebulowa,rosół z kaszą),na 4 litrowy gar idzie łyżka cytryny,do owsianki na 2 litry daję łyżkę cytryny i miodu.Chleb jem bardzo rzadko i tylko do zupy lub owsianki. Do obiadu na przemian kasza gryczana niepalona i ziemniaki,czasem kaszoryż. Sosy zazwyczaj wołowe lub wołowo jagnięce,2 razy w tygodniu coś indyczego.Mam tylko zagwozdkę odnośnie tego minusa do obiadu. Mianowicie jak jest np. wołowina z czosnkiem do tego ziemniaki lub kasza to nie jestem pewna jakiej jarzynki użyć? marchewka z pomidorami?fenkuł z wody z cytryną?kilka fasolek szparagowych?
Ostatnio zrobiłam typowy sos pomidorowy w większej ilości(używam jako keczup dla męża i synka do kanapek) i się zastanawiam czy mogę go też jeść np z kaszą z warzywami i miesem z rosołu( sosu niedużo)?
Ale się rozpisałam:)Emocje czasem są ale staram się nad nimi panować:) To chyba tyle...
Pozdrawiam
data: 2014.09.25
autor: Dorota z Wrocławia
Witajcie. Mam pytanie odnośnie nowego przepisu szefowej na wołowinę.
Czy w po łyżeczce soli nie brakuje dodatku smaku kwaśnego i dopiero potem dodanie wrzątku?
data: 2014.09.25
autor: Wanda
Danusiu
Czytałaś dokładnie książki Pani Ani? Najpierw odstawiamy zimne, kwaśne a potem rozgrzewamy jeśli jest potrzeba, zdaje się ;)
Czy wiesz jaką konstytucję ma Twoje dziecko?
data: 2014.09.24
autor: kreolka
Kochani, odpowiem na najważniejsze pytania. Mtd czekam na wieści! Wspominasz o serze, sama odstawiłam wszystkie i podziwiam efekty. Okazuje się, że nie tylko "kwaśne, surowe, zimne" zaśluzowują, sery nawet te kozie, robią to samo. Alu jak stopa? Coś podejrzewam, przedzwoń jeżeli jeszcze boli. Gabrysiu, Danusiu - dzięki baby za dobre słowa :)) Agnieszko S, Olu z Opole jak postępy w nauce? Majko z Podlasia cieszę się, że nasza rozmowa wyciągnęła Cię z czeluści cierpienia :)), teraz Ty świadomie decyduj o tym, co się dzieje w Twojej głowie/umyśle - jakby co dzwoń. Imbirko mówisz, że masz Aniołki Świetliste Wypasione?! Oj, potrafią one mówić. Dziewczyno/babo, pomalutku, cierpliwie, bez chciejstwa - ucz się ich języka, myślenia, ich formy przekazu, skojarzeń. Pytania stawiaj proste, bo inaczej nie skojarzysz odpowiedzi. I najważniejsze - nie bój się, gdy wyciągniesz demona - to są właśnie nasze emocje, przeczytaj, pomyśl i do roboty:)) Doroto z W proszę o meldunek. Amando, dziewczyny odpowiedziały Ci mądrze w sprawie teściowej. Sasanko, czekam na to i owo :)) Mamo Ineczki, oj z tymi refleksjami różnie bywa, nie da się tego zaplanować. Agakam, reakcja dziecka na podawany syrop była właściwa - mokry kaszel to dobry objaw, dziecko odśluzowuje płuca i co z tym zrobiłaś mamo? A teraz jaglanka, mam nadzieję, że po raz ostatni. Jest zimna, gdy się ją połączy z owocami, może nas - wychłodzonych Polaków - zaśluzować. Jest jaka jest, ot jaglanka, kiedyś jedyna. Jaglanka polecana jest przy ogniu np. wątroby, a także jako środek zobojętniający przy nadkwasocie, właśnie z owocami. A przypominam, że obydwie te przypadłości mają swą przyczynę w zimnym środkowym ogrzewaczu (żołądek,śledziona, trzustka, wątroba). Czyli doraźnie pomaga, ale problem się zwiększa. Proponuję więc, aby jaglankę zawsze wyprażać na gazie (nie ogrzewać) i ewentualnie robić z niej krupnik na kawałeczku mięsa, dodawać po łyżce do zup, do gulaszy a nawet czasami wypiekać w piekarniku do jakiegoś obiadu. Wszystko według Waszych oczekiwań, zamiarów, świadomości. Jotka, przepis ok. Bombel może jednak przedzwonisz. Ostróżko wracaj, zaglądaj częściej! Wszystkich ciepło pozdrawiam, bawcie się dobrze!
data: 2014.09.24
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu, miałam dzisiaj sen z Panią w roli głównej...Pozdrawiam sedecznie i ślę cieplutkie myśli.
data: 2014.09.24
autor: Barbara
Dziewczyny, jeśli szukacie bidonu/termosu dla dzieci do szkoły, przedszkola w którym będzie długo ciepła herbatka to polecam bidon alfi isobottle: http://www.mamagama.pl/pacific-baby-bidon-termiczny-0-35l-swiat.html. Na tej stronie są też inne bidony termiczne (ze słomką). A na allegro czy innych stronach można znależć inne wersje kolorystyczne tych bidonów alfi. Są w pojemnościach 0.35 lub 0.5 więc idealnie i nie trzeba nalewać do kubeczka, można dokupić nowy ustnik. Moja córka ciagle przynosiła pełny termos, bo nie chciała nalewać sobie, a w bidonie z kolei szybko stygło i tez zimna nie smaczna .. Dla mnie to iedalne rozwiązanie. Tylko trzeba uważać coby gorącego nie nalać i się dziecko nie poparzyło. Długo szukałam czegoś takiego więc dzielę się i z Wami. Nie są tanie, ale wg mnie warto. Pozdrawiam.
data: 2014.09.24
autor: Ewa S.
Imbirko, bardzo Ci dziękuję, że odpowiadasz na moje pytania i wątpliwości. Pomimo oczywistej dla mnie prawdy PP, to jednak trudno zapomnieć o starych nawykach, wpadają do głowy ot tak i sieją zamęt. Jak wiecie jestem takim kurczaczkiem-świeżynką, która prowadzi swoją rodzinę na pp od 3 tygodni. I dzisiaj rano mój syn, który kaszlał, płuca "wypluwał" wstał i cisza. Czegoś mi brakowało... był przepisowo na pp i pił rosoły energetyzujące i rosół jagnięcy, wszystko wg przepisów Pani Ani i porad na Forum. Przestał kasłać :) Buzia rumiana, apetyt dopisuje. Tak sobie myślę, że brak nabiału w diecie mojej rodziny, od ponad 3 lat, ułtwia przechodzenie na PP. Dzięki, Pani Aniu, że chciało się Pani przerobić PP na dania polskie :)!!! A dla równowagi ;) dzisiaj w przedszkolu (w ten zimny, środowy poranek) przeczytałam w menu na śniadanie: kanapka z pastą rybną, pomidor, herbata z cytryną i cukrem. Ot i mamy przedszkolne rozgrzewanie. Dobrze, że moje dzieci przez cały dzień piją TLACI. Uściski.
data: 2014.09.24
autor: Danusia
Witajcie. Pani Aniu po każdej Pani refleksji siadałam i rozmyślałam i chyba zamiast rozmyślać to powinnam działać czyli wziąć się w końcu za swoje emocje bo ostatnio(3miesiące)to one biorą nademną górę. Jakoś nie mogę postawić się do pionu i odgonić je. Przed telefonem do Pani tez się wzbraniam(świadomie)chociaż pewnie jakbym usłyszała "babo weź się" to może by mi pomogło-jak się zbiorę to zadzwonię.. Złe emocje i znowu moje nerki proszą się o ratunek-ratuje się, żeby nie było gotuje ale nerki nadal zimne mam. Dziś nad morzem pierwszy prawdziwy dzień jesienny aż żałowałam że rano nie wzięłam rękawiczek do pracy. Nie mogę się rozgrzać od południa mimo naszej herbaty w termosie i obiadu. Na plecach dwa zimne miejsca tam gdzie są usadowione nerki-masuje miejsca meridanowe, byłam też na masażu meridanowym i nic. Cały czas zimno. Zanim dzisiejsza refleksja o gotowaniu wołowiny to u mnie był gulasz wołowy z fasolą hmm-intuicja mnie nie zawiodła szkoda ze latem jej nie słuchałam jak mi szeptała nie jedz loda, nie kąp się w jeziorze.
data: 2014.09.23
autor: Bombel
Danusiu surowe to surowe... i zimne. Nie chcemy się przecież wychładzać, tylko dogrzewać, prawda? Miksowane zupy do popijania - to jest to :)
data: 2014.09.23
autor: Imbirka
Pani Aniu proszę napisać jak dokładnie zaprawić tą wołowinę.
data: 2014.09.23
autor: Ala K.
Pani Aniu, w kwestii gotowania, "wiemy już prawie wszystko": a co to znaczy "DOPIERO TERAZ MIESZAMY"?, czy mieszanie po każdym smaku to gorsze wyjście? Gdzieś kiedyś spotkałam takie stwierdzenie: za dużo nie mieszajcie, pomyślałam, że chodzi o nie wprowadzanie nadmiaru elementu wody? czy tak? i co Pani ma na myśli w tym ostatnim przepisie z refleksji
data: 2014.09.23
autor: Sylwia z W.
Witam wszystkich. Przerobiłam na pp przepis na karmelizowaną marchewkę z orzechami Ani Starmach
sł- 500 g marchewki pokrój w plasterki,
sł- przełóż do rondla dodaj 1 łyżkę miodu, 1 łyżkę masła, 1/4 łyzeczki cynamonu,-
o- 4 szalotki pokrojone w ćwiartki, szczyptę gałki muszkatałowej,
sn- 100 ml wody, szczyptę soli,
k- łyżeczkę soku z cytryny , przykryj i gotuj na małym ogniu około 20-30 minut, gdy woda odparuje, miód zacznie się karmelizować, a warzywa będą miękkie
g- dodaj 70g orzechów włoskich ( bez orzechów też można)
sł- szczyptę cynamonu
o- szczyptę imbiru
Bardzo mi ta marchewka smakuje, czy szefowa zaakceptuje?
data: 2014.09.23
autor: jotka9109@wp.pl
Mam jeszcze jedno pytanie, a jak to jest odnośnie świeżo wyciskanych soków z warzyw. Dajecie czasami dzieciom do picia?
data: 2014.09.23
autor: Danusia
Imbirko w zasadzie to nic. Wgryzając się w pp, mam coraz większe przekonanie, że mrożenie to nie jest to, ale.... zawsze jest jakieś kombinowanie :) pomyślałam, że jak jest jakieś ładne mięso i kupię je, nie wykorzystam od razu, to może zamrozić. Dzięki za wskazówkę, pomysł z zamrażaniem ulotnił się. A odnośnie kurczaków, to ja jako zapobiegliwa i dbająca o rodzinę kupowałam, swojego czasu, 3 kurczaki od baby ze wsi (takie eko) i dzieliłam na porcje, i zamrażałam. One się tam mroziły do 2 miesięcy, zup na tym nie gotowałam (do zup dodawałam łyżkę oleju kokosowego), robiłam czasami piersi kurczakowe, pulpety, albo pieczone udka w piekarniku elektrycznym. Proszę tylko nie kiwać głowami ze współczuciem :) Moja euforia (zakochanie) pp już przechodzi, zaczyna się kroczenie na nowej drodze życia i żywienia (żż;). Jem, jem i jeszcze raz jem, chociaż czasami dopada mnie myśl.... no coś ty nic surowego, nawet małej sałateczki. Wyłazi ze mnie tyle złości i agresji i to nie jest w formie fizycznej, lecz w myślach i wręcz w takim "materialnym widzeniu tych emocji". Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale wiem, że są i tak wychodzą. Przypomina to oczyszczanie, obrazowo to mam czasami wrażenie, że wymiotuję tymi "syfami". Wiem, że to brzmi dziwnie, ale zapewniam Was, że jestem normalna, nie zaangażowana w jakieś sekto-ruchy...itd. Może też miałyście takie sensacje. Poza tym Pani Ania piszę w swoich książkach jak działają na nas sprawne bądź nie sprawne narządy. I jak zmienia się temperatura narządów i sposób działania to zmieniamy się i my. Ja ostatnio łapię się na tym, że wracam świadomością do dzieciństwa i okresu nastoletniego (odmładzam się od środka). A owsianka to działa tak uspokajająca, że czuję jak w krwiobiegu przemieszcza mi się taka ciepła dawka energii, która totalnie uspokaja całą mnie. Przepraszam za przydługie rozważania i dzięki, że jesteście. Uściski dla Wszystkich
data: 2014.09.23
autor: Danusia
Zaglądnijcie proszę do Refleksji :))
data: 2014.09.23
autor: Anna Ciesielska
Danusiu, a co chcesz mrozić? Mi czasem zdarzy się zamrozić mięso, ale staram się tego unikać. Jednak to yinizowanie, a my mamy yangizować co się da ;) myślę że inaczej rzecz się ma kiedy zamrozisz np baraninę (straci troszkę swojego yang ale przy długim gotowaniu/duszeniu trochę to odbudujesz) aniżeli kiedy zamrozisz kurczaka, bo temu już nic nie pomoże ;)
data: 2014.09.23
autor: Imbirka
Witam Pani Aniu,potrzebuje rady. Karmie piersią, zażywam hormon na niedoczynność tarczycy i mam egzeme na palcach u ręki . Od 4 tyg żywię się wg PP, pije gotowana kawę codziennie. Odkąd zmieniłam żywienie mam przewlekły kaszel, mam wrażenie że się odśluzowywuję:) Czy mogę pić herbatkę TLACI jak karmię piersią ( 2 m-czny bobas )?Czy powinnam organizm dalej rozgrzewać jak mam egzemę ? Pozdrawiam
data: 2014.09.22
autor: Mamuśka
Imbirko, może jak zmieni im się smak, to przestaną wołać o owoce (jabłka), pozostałe potrawy zjadają ze smakiem i jedzą bardzo dużo :) Jeszcze pytanie odnośnie zamrażania. Wiem, że czasami jest konieczne zamrożenie mięsa, ale czy to nie jest błąd? Czy będąc na PP dobrze jest zamrażać cokolwiek, takiemu pokarmu brakuje czi i nawet po ugotowaniu nie jest to już wartościowy posiłek. Może to nie jest, aż takie ważne? Nie zamrażam jedzenia, ale zastanawiam się czy jak będzie taka konieczność, to pokarmy nic nie stracą? Miłego wieczoru.
data: 2014.09.22
autor: Danusia
Nie zrozumieliśmy się :) ale taki czasami skutek uboczny pisanego słowa.. Z pozdrowieniami
data: 2014.09.22
autor: Ewa
Ariane, tran w każdej aprece, wybór ogromny :)
Marcelo przez ostatni miesiąc brałam omegę w dawce 1 kapsułka na dobę. Teraz biorę tran z omegą Moller's. Też 1 na dobę choć na ulotce wskazane są dwie.
Danusiu, ograniczają zdrowi, eliminują niedomagający - czyli prawie wszyscy ;) a na pewno większość.
Od jabłka na pewno lepsza będzie gruszka, ale to tylko mniejsze zło. Jeśli już to bardzo dojrzała, nasza klapsa. Moja córka już się nie domaga surowych owoców ;) smażony banan pojawia się sporadycznie w menu.
data: 2014.09.22
autor: Imbirka
Ewo wszystkie Twoje posty są przerzucone. Hm, ciekawe...
data: 2014.09.22
autor: Admin
Witajcie, mam prozaiczne pytanie dot. dyscypliny. Dla mnie osobiście zakaz jest zakazem, ale czasami na forum spotkałam się ze stwierdzeniem, ograniczyć surowe, kwaśne... czy teraz w czasie sezonu na jabłka i gruszki, mogę dzieciom pozwalać na jedno jabłko dziennie... Błagają oczami o owoc :) Dostają po jednym do szkoły i jedno w sobotę i niedzielę. Ja nie mam z tym problemu, bo jak nie wolno to nie wolno. Poza tym jedzą wszystko na PP, kawa, herbatki, kanapki do szkoły, obiady, kolacje, ciasta. Proszę jak to jest? A może dawać tylko tym dzieciom niekaszlącym, a kaszlące powinny dostać jak kaszel minie? :) Owoce na ciepło, to nie jest to co dzieci lubą najbardziej :) Dobrego dnia.
data: 2014.09.22
autor: Danusia
Zabawne jesteście w tym wybieraniu wygodnych postów i zamiataniu niewygodnych. Bez pokory. Z satysfakcją i wyższością. Nie o zagładanie mi chodziło ale dyskusję . Czyż nie o to chodzi w forum? Nie to nie.
data: 2014.09.22
autor: ewa
Imbirko, wydaje mi się, że takie cuda to robi przede wszystkim dyscyplina na PP:). Jednak kwasy nienasycone są bam bardzo potrzebne i dla nas zbawienne. Jaką dawkę tranu i omega brałaś? Zalecana dawka to porcja tranu lub kapsułka omega na dobę. Ja tran na zmianę z omega biorę cały rok, więc jeśli nie masz żadnych przeciwwskazań, w takiej dawce możesz kontynuować dalej.
data: 2014.09.21
autor: Marcela
Imbirka, tram i Omege3 bierzemy codziennie, chodzi o witaminy A,D,K i E a Omega3 to budulec mozgu i calego ukladu nerwowego.Ja i moje dzieci ( 9,4) lykamy prawie codziennie Omege3, tranu tutaj jeszcze nie znalazlam ( Niemcy), wiec pytanie ,gdzie to cudo kupujecie ?
data: 2014.09.21
autor: Ariane
Pani Aniu, dziewczyny. Mam pytanie. Zawsze miałam problem z kaszką na plecach i na przedramionach. Jeszcze przed PP chodziłam po dermatologach, zapisywano mi wszelkiego rodzaj maści bo to rzekomo jakiś rodzaj trądziku. Nic nie pomagało. Pilingi i smarowanie tłustym kremem czy olejem lnianym pomagały ale na chwilkę. Ostatnio zafundowałam sobie miesięczną kurację tranem z omegą, i wszystko zniknęło! Mam piękne gładkie plecy jak u niemowlaczka, aksamitne ramiona... No cudownie :) tylko pytanie, czy mam to brać dalej, cały czas? Czy mój organizm może tego po prostu potrzebuje? Bo obawiam się że jak przestanę łykać to problem wróci. Czy może lepiej stosować olej lniany jako dodatek do potraw? Będę wdzięczna za pomoc :)
Pięknej niedzieli wszystkim
data: 2014.09.21
autor: Imbirka
Ostróżko, trzymaj się dzielna mądra kobieto :) ten promyk od Ciebie bije nawet jeśli go nie czujesz :)
Miłego wieczorku wszystkim!
data: 2014.09.20
autor: Imbirka
Miłe dziewczyny, wzruszyłyscie mnie do łez. Oby mi ten ozór skiełczał. Ale do rzeczy. Nie udzielam się na forum bo pracuje,nie tylko zarobkowo i trochę trudno mi się ogarnąc.Myślałam ze już dobijam do do tego brzegu o którym pisałam w refleksjach do angielskiego forum. Już widzialam te spokojne brzegi, już witałam się ze złocistą plażą jak lisek z gąską, a tu powiało i wylądowalam na takich rafach ,że nikomu nie życzę.Połowę z tego fundowalam sobie sama przez ostatnie 30 lat/przyznaję bez bicia do tej 30 zaliczam takze stażowanie na PP/ i tylko wiara w nasze zdyscyplinowane PP pozwala mi mieć nadzieję ze to nie będzie na stałe. Z tą drugą polową jakoś sobie już radze.Z sytuacji "widze ciemność" weszłam w sytuację "widze promyk swiatla w tunelu"Na razie cytując ERCB macam się z wzorcami i podpatruję jak to pracuje no i podpieram się refleksjami P.Ani. Wszystkie dla mnie.Kazda przymiarka to potwierdza.Może utrzymam się na tym promyczku , może nawet się wygodnie rozsiądę.Wszak gdyby życie nie bylo nam zyczliwe to żyło by co innego na tym padole nie człowieki. Zdrowka wszystkim zycze.
data: 2014.09.20
autor: ostróżka
Mi chodziło tylko o to ze niektórzy mają radykalną ideologiczną niechęć do jaglanki bo zaśluzowuje choć do innych produkótw bardziej zaśluzowujących i mniej zdrowych już tego radykalizmu nie mają. Co im ta jaglanka takiego zrobiła.. pewnie nawet nie spróbowali..;)
data: 2014.09.19
autor: Ewa
Hehe, polubiłabym post Ostróżki, gdyby to był facebook :)
Miłego dnia dziewczyny
data: 2014.09.19
autor: Imbirka
Witam, jak tak sobie poczytałam to mysle, ze kto czyta nie błądzi, forum znaczy ☺ A co Ty tak Ewo chcesz zaglądać do cudzego talerza, chociaż może źle odebrałam intencje.? A dzięki Danusi to mamy 251 postów o jaglance, tylko zakasac rękawki i czytać droga MM czy Ewo, o pszenicy posty tez są, nawet jeżeli dobrze pamiętam to w refleksjach coś było... Wszystko jest, tylko poorac trzeba troszkę, aby przeorac pp troszkę, tak jak i my robilyśmy i wciaz robimy, bo człowiek się uczy cale życie. Plus nie zapominajmy, że teoria domaga się praktyki i powolutku zbierane doswiadczenia, bo bez tego to zbladzimy w malinowym chrusniaku... Pozdrawiam wieczorowa pora ☺☺☺
data: 2014.09.19
autor: Sylwia V.
Droga Kam, przecież nowe osoby nie od razu potrafią posługiwać się archiwum, więc moja informacja moze się przydać a zębów szkoda, na twój post lepsza miotła. Z pozdrowieniami.
data: 2014.09.18
autor: ostróżka
Danusiu, Dziewczyny przewałkują jaglankę każda od siebie i przestaną :) Daj sobie spokój, nie wstrzymuj nikogo, niech sobie każdy napisze - potem łatwiej w archiwum będzie znaleźć ;-p No i witaj na Forum :)
data: 2014.09.18
autor: DanusiaA.
Dziewczyny.... Indianin z nad Amazonki idzie na polowanie, a żona do niego: kochany zawieź dziecko do logopedy, odbierz pranie i kup nowe kapcie do przedszkola, facet wytrzeszcza gały stuka się w czoło i mówi: kobieto nie wiem ile to ma potrwać, dzień dwa, tydzień, a ty mi tu z dzieckiem itd. Żona obrażona stwierdza, że już jej nie kocha, że miało być partnerstwo, że ona ma co robić i jak się nie podoba, to ..... Świat nam wmówił, że jesteśmy kurami domowymi, jak chcemy być Kobietami, Żonami, Matkami w 100%. Nikt nie chce być kurą, lepiej już chyba facetem, więc zostajemy facetami i walczymy... ale nie jest to walka o miłość, życzliwość, uśmiech, radość, pokój tylko męska walka - kto ma rację? kto kogo przepchnie na argumenty. Po co? Ja pół roku temu, jak zaczynało mi świtać PP, PP, PP, to poszłam do księgarni i się przeraziłam w książkach Pani Ani tylko mięso i mięso. Widziałam tylko przepisy z mięsem. A ja taka nowoczesna, znająca się na rzeczy prawie weganka, gdzie będę sobie zawracała głowę mięsem (i to ma być pp?). Weszłam na tę stronę i wyszłam. Nie miałam najmniejszej ochoty nikogo nękać swoją "mądrością" i innym podejściem do żywienia. Nie walczmy ze sobą, bo jaglanka nie jest tego warta. (no, mięso może bardziej). Niech facet chodzi na polowania i przynosi żarło do domu, a my z uśmiechem gotujmy albo wg PP, albo wg ... mody, tradycji, itd.Każdy co chce i jak czuje.
data: 2014.09.18
autor: Danusia
Ewo tu nikt nie powiedział że nie używa w ogóle jaglanki :) np ja sporadycznie dodaję łyżkę do owsianki. Chodzi o to, żeby z nią nie przesadzić. Podobnie z pszenicą o której wspominasz. Zdając sobie sprawę z natury tych produktów mamy na uwadze ewentualne konsekwencje które mogą one wywołać, ale nie popadamy w skrajność którą nam tu wytykasz. Makarony mają różne składy, Czaniecki zdecydowanie jest najkorzystniejszy. A do gulaszu najlepsze ziemniaki, kasza gryczana, lub właśnie makaron.
data: 2014.09.18
autor: Imbirka
A czy te osoby które stronią od jaglanki tak samo nie używają pszenicy w żadnej postaci? Ona chyba jeszcze gorszą ma naturę... a makarony (zazwyczaj pszenne) do gulaszu są lepsze niz jaglanka do odpowiednio zrównoważonego gulaszu? Co bardziej zaśluzowuje?
data: 2014.09.18
autor: Ewa
MM nie fiksujmy się tak na kaszy jaglanej, bo nie warto. Proso jest natury termicznej neutralnej do ogrzewającej (zapewne po podprażeniu), smak słodki, lekko gorzki, wzmacnia qi i ochładza gorąco; przemiana woda (info z książki Terapia Pożywieniem, Joerga Kastnera, Galaktyka). Powinnyśmy omawiać jeszcze jagody goji, nasiona chia... bo teraz to jest na czasie. Guru od jaglanki (guru-bałabym się takiego określenia) gotuje potrawy na bazie jaglanki, a jak to się odbije na jego zdrowiu za jakiś czas nie wiemy (może ma rano mokry kaszel ;) i nie chwali się tym na swoim forum. Gotowanie na PP jest zrównoważone i nie opiera się tylko na jednym produkcie... to jest najważniejsze. Moja rodzina jadła kaszę jaglaną przez ostatnie 3 lata codziennie... lepsze to od mleka ;), ale mój syn, jak jesteśmy na PP( od 2 tygodni) to codziennie rano kaszle na mokro i katar ma, że ho, ho ... gdyby ta jaglanka była taka idealna, to nie powinien mieś takich objawów i być super zdrowy niekaszlący. A jeśli produkt ochładza gorąco, to logiczne jest, że ochładza wilgocią i tak ochładza, ochładza, że w końcu śluzuje ... proste. Pani Ania pisze, uważajcie z jaglanką, a nie zabraniam, wbrew temu co mówią "guru". Czasami tak, ale nie jako podstawa żywienia. Dla mnie jest to logiczne i proste. Uściski.
data: 2014.09.18
autor: Danusia
Kasza jaglana rulezzzz! :D
Ostróżka to już pewnie ostrzy zęby :)
data: 2014.09.18
autor: KaM
MM, myślę że nie ma potrzeby ponownego wałkowania już wyczerpanego tematu. Sprawa jaglanki na forum jest jasna. Jasna jest także geneza tej tezy, oczywiście powstała na podstawie wieloletnich obserwacji autorki, co niejednokrotnie zostało potwierdzone przez uczestniczki forum. Nikt Ci nie zabrania jej jeść, jedz do woli. Nie rozumiem tylko dlaczego skaczesz po forach szukając różnic w poglądach - myślę że to pokazuje brak obranej przez Ciebie drogi. Nikt nie ma obowiązku niczego Ci tłumaczyć, to Ty wybierasz własną drogę a skoro już tu jesteś, to o postawie roszczeniowej poczytaj w refleksjach.
data: 2014.09.18
autor: Imbirka
Nzetka może zadzwoń do Pani Ani? Na forum to trudno doradzić. Każdy pisze o swoich doświadczeniach. Ja gdy podaję bulion to nie podaję już imbirówki. Jak ma mokry kaszel to może ta imbirówka wystarczy?
data: 2014.09.18
autor: Ika
Ah! Jeszcze zapomniałam, że moja mała ma lekkie zaparcie. Tzn. zrobiła wczoraj kupę ale po dwóch dniach i dosyć twardą, trochę się z nią też pomęczyła zanim wyszła.
data: 2014.09.18
autor: Nzetka
Dziękuję za porade w sprawie bulionu jagnięcego. Rozumiem, że mogę podać go mojemu 6-latkowi, który kaszle (mokry kaszel). Podaję mu też imbirówkę rano przed szkołą, po śniadaniu oraz jak przyjdzie ze szkoły to jeszcze dwa razy. Poza tym gotuje wszystko wg PP. Od ostatniego razu moja mała 11 miesięczna dostała gorączki i już ma ja drugi dzień. Gorączkę ma od popołudnia i przez noc. Za bardzo nie chce jeść i tylko ciągnie cyca. Wczoraj w nocy wyciekła jej zółta wydzielina z ucha, tak jakby woskowina. Pamiętam z książek, że to dobrze i tak ma być. Mogę to zakropić olejkiem kamforowym, czy raczej nie?
Dawałam jej imbirówkę i tą herbatkę na gorączkę. Proadźcie czy mogę jeszcze coś zrobić coś dać jej do jedzenia. Bo chyba na bulion jeszcze jest za mała, prawda?
data: 2014.09.18
autor: Nzetka
Od dłuższego czasu śledzę jaglany blog Pana Marka Zaremby http://www.gotujzdrowo.com, który jest chyba jaglanym guru. Według niego oraz wielu innych źródeł w internecie kasza jaglana ma właściwości odśluzowujące, osuszające i rozgrzewające. Tylko tutaj znalazłam informacje ZUPEŁNIE Z TYM SPRZECZNE. Czy pani Anna mogłaby ponownie odnieśc się do tego tematu i wyjąśnić skąd ma takie informacje i zdanie na temat jaglanki.
data: 2014.09.18
autor: MM
Witam forum .Jezeli ktoś nie wie co robić w temacie kaszy jaglanej to tylko po ostróżkowemu przypomnę ze w archiwum jest ponad 250 postów w których omawiany jest temat jaglanki. Trzeba wpisać w wyszukiwarkę słówko "jaglan"
data: 2014.09.18
autor: oczywiście ostróżka
Hehe, Danusiu ja się nie gniewam :) ach ten słownik ;)
data: 2014.09.17
autor: Imbirka
Imbirka przepraszam za ten Imbirowy, bardzo, bardzo, bardzo....
data: 2014.09.17
autor: Danusia
Ika, dzisiaj siedziałam i 2 h szukałam przepisu na ten bulion. Dowiedziałam się wielu bardzo interesujących rzeczy, ale tego co chciałam nie. Teraz zaglądam i .... Dzięki, takie małe cuda pp. Imbirowy dziękuje za odpowiedz, moje szkolne dzieci jedzą pp posilki, a przedszkolak przedszkolne, nie jest alergikiem, ale się zastanawiam, czy nie zrezygnować z przedszkolnego jedzenia. Czytam, czytam i zastanawiam się jak ja się tego wszystkiego nauczę. Pozdrawiam Was serdecznie, uściski.
data: 2014.09.17
autor: Danusia
Nzetko, przepis na bulion jest na forum, zamieściła go Alicja z Brighton. Warto przeczytać jej post, może Ci to pomoże.
data: 2014.09.17
autor: Ika
Inka, przykro mi przekrecilam Twoje imię... Spójrz obiektywnie na Twój post i za bądź jak można go odebrać, zanim zaczniesz się odzegnywac, że czegoś nie zasugerowalas. Odpowiedź na swoje pytanie znajdziesz na forum, był też post Ostrozki odnośnie kaszy jaglanej, bardzo wskazane aby przeczytac. W skrócie to jest tak, ta kasza ma swoją naturę, uprazysz przez 3 godziny czy nie ;) wiec niektórzy moga więcej jaglanej tak jak Majka, niektórzy mniej, ale i tak wszystkiego zależy od tego gdzie mamy przetarte, albo czy żeśmy nie przewalili ostro tego lata, bo wtedy nawet garstka odbije się czkawka. Reszta w poście Ostrozki...
Nzetka, bulion barani i bulion jagniecy to zupełnie inna bajka. Mięso barana jest w latach wiec potrzebuje większej ilości przypraw, a jeżeli to gulasz to też znacznie dłuższego gotowania. Mięso jagniece jest mięsem mlodym i traktuje się je inaczej, ma inny smak i inne wlasciwosci. Przepis na bulion/rosol jagniecy był na forum, prosze przekopac... Pozdrawiam.
data: 2014.09.17
autor: Sylwia V.
Podczas ostatniej rozmowy Pani Ania powiedziała mi, że według mojej grupy krwi BRH+ kasza jaglana jest wskazana, ale mam ją przed przyrządzeniem podprażyć, ogrzać na patelni. I mogę jeść na jej bazie zupy, np. krupnik. Dlatego też myślę, że nie należy jej całkiem przekreślać.
data: 2014.09.17
autor: Majka z Podlasia
Dziewczyny, czy rosół i bulion barani z Filozofii Zdrowia, to jest to o czym mówicie, bo jagnięcina, to przecież młoda baraninia, no nie.
data: 2014.09.17
autor: Nzetka
A propos kaszy jaglanej to podzielę się przepisem na pancake z jaglanki i płatków owsianych. U mnie to się świetnie sprawdza jako II śniadanie do szkoły dla córki lub przekąska do pracy, zrobione dzień wcześniej. Przepis z netu przerobiony na PP, myślę ze jaglanka od czasu do czasu jest zdrowym urozmaiceniem i zastępnikiem np. mąki pszennej w placuszkach: 120gram zmielonych płatków owsianych, 300 gram ugotowanej kaszy jaglanej (można takze zblenderować, ale nie jest to koneiczne) , gorzka czekolada (starta lub zblenderowana) lub 2-3 łyżki kakao, 2-3 łyżki płynnego miodu (lekko podrzałam), pół szklanki mleka lub wody, 2-3 jajka (zależnie od wielkości), cynamon, kardamon, imbir, szczypta soli, 2 łyzki mąki np orkiszowej lub pszennej lub 2 łyżeczki cytryny. Wszystko razem mieszamy mikserem w kolejności PP: jaglanka, jajka, cynamon, zmielone płatki owsiane, kardamon, imbir, szczypta soli , woda jesli nie dajemymleka, mąka orkiszowa lub cytryna, czekolada lub kakao, ew mleko. Konsystencja ma być lekko gęsta. Smażymy na średnim ogniu na oleju lub klarowanym maśle jak placuszki, ok 2 min z każdej strony, trzeba uważac aby nie przypalić. Odsączamy na ręczniczkach. Są pyszne. P. Aniu - mogą być? W przepisie z netu podawane na ciepło z syropem klonowym i np malinami, ale my jemy bez niczego.
data: 2014.09.17
autor: Ewa S.
Inko, Magdo, wpiszcie w wyszukiwarkę "jaglan" i autora wypowiedzi "Anna Ciesielska". Inko, jeśli jesteś na PP i masz wątpliwości co do jaglanki, wypróbuj na sobie, sama ocenisz jaki ma na Ciebie wpływ :)
data: 2014.09.17
autor: Imbirka
Czy moglybyscie podpowiedziec mi gdzie znajde na forum watek kaszy jaglanej-chociaz w jakim temacie go szukac.Dzieki
data: 2014.09.16
autor: Magda
Przeciez ja tylko normanie zapytalam o kasze jaglana,bo pierwszy raz spotkalam sie z takim stwierdzeniem-to wszystko.Nie uwazam,ze jest fantastyczna czy modna,tyko zawsze myslslam ze zdrowa-duzo osob to potwierdzilo,dlatego poprostu zapytalam na tym forum.
data: 2014.09.16
autor: Inka
Ika, na forum o kaszy jaglanej było. Poza tym twierdzisz, że wszyscy jedzą, przepraszam - ja nie jem. I jeżeli uważasz, że taka ona fantastyczna, to dlaczego nie masz niby jeść? Przecież mamy wolny wybór... I nie sądzę, aby kasza jaglana mogła przesadzać o wyborze pp czy nie pp. Mysle, ze jeszcze parę innych produktów modnych by się znalazło, które nie znajdują np. mojego uznania i lista byłaby dluuuga myślę sobie, może nie doczytalas książek.? Pozdrawiam.
data: 2014.09.16
autor: Sylwia V.
Danusiu moja córka je w domu, nie ma wyjścia z domu bez owsianki, dla niej to poranny rytuał :) do szkoły dostaje termosik z herbatką i kanapeczki lub grzanki które zjada dopiero na dużej przerwie bo owsianką się najada wystarczająco. Dostaje też jakąś "naszą" słodycz żeby jej smutno nie było kiedy koleżanki i koledzy opychają się Lionami i żelkami. Zazwyczaj jest to kawałek ciasta dyniowego lub babki czekoladowej, ewentualnie "makaroniki", to jej ulubione ciacha. Nie powiem, czasem znajduję w plecaku papierki po lizakach lub gumach ;) asortyment sklepików szkolnych to dramat. Ale generalnie mała wie co zdrowe, co niezdrowe i zwraca na to uwagę czym czasami potrafi zirytować nie-PP dorosłych ;) ostatnio byłam z wizytą u koleżanki która ma 4-letnią córeczkę, pora była stosunkowo późna, kolacyjna więc mama zrobiła dziecku jedzonko - płatki nesquik z mlekiem z lodówki... Brrrr aż mi się zimno zrobiło a Oliwka skomentowała: Ciociu to zimne i bardzo niezdrowe.. Ciocia się obruszyła i powiedziała, że to nieprawda, płatki mają duuużo witamin i są bardzo zdrowe, a żeby być wielkim trzeba pić mleko. Koleżanka wie jak jemy, ale nie akceptuje tego i dla niej to śmieszne. Nie będę jej wyprowadzać z błędu i tematu żywienia przy niej nie poruszam, ale nad temperamentną 8-latką czasem nie panuję ;)))) pracujemy nad tym ;) zwłaszcza, że sama czasem ukradkiem pochłonie coś niefajnego typu lizak ;)) a kiedy zwracam jej uwagę to ona na to "ok, wypiję imbirówkę" ;)
data: 2014.09.16
autor: Imbirka
wITAM WSZYSTKICH !
Mialam wlasnie zaczac moja przygodne z gotowaniem wkuchni PP,ale zmrozila mnie jedna rzecz-mianowicie piszecie,ze Pani Ania nie poleca jagły bo zimna i sluzotworcza.Zdebialam,wszyscy naaokolo kupuja kasze jaglana,o odkwasza bo zasadowa lekkostrawna,osusza sluz wiec doskonale przy przeziebianiach.Nic z tego nie rozumiem,dodatkowo obserwuje wiele blogow kulinarnych zgodnych z kuchnia PP i tam az roi sie od przepisow z kasza jaglana.Pomozcie:(:(:(
data: 2014.09.16
autor: Inka
agakam, ja kiedyś jak jeszcze nie byłam na PP, to dzieci leczyłam syropami domowymi: miód + cebula, czasami trochę czosnku. Działa to tak, że z kaszlu suchego przechodzi na kaszel mokry, który się odrywa i płuca się oczyszczają. To było zdecydowanie skuteczniejsze i tańsze od syropów w aptekach. Na PP już nie musiałam go podawać, zaczęły wystarczać herbatki, kilerka, a na koniec imbirówka. Poczytaj na forum, wpisz słowo: kaszel, bo Pani Ania zdaje się, gdzieś tam polecała masaż w okolicy płuc, w każdym razie ja go dzieciom w krytycznych momentach stosowałam po kilka minut, szczególnie wieczorem i nocka była spokojna, działa.
data: 2014.09.16
autor: Sylwia z W.
Nzetka, ja na kaszel ugotawałabym bulion jagnięcy dla starszego dziecka. U nas się świetnie sprawdza. Poczytaj też posty Jagody o kaszlu. Pamiętaj też o tym, żeby nie wszystko na raz, tzn. jak killerka to nie bulion, jak kilerka to nie imbirówka itd.
data: 2014.09.16
autor: Ika
Nzetka, kilerka to cięższy kaliber, prosze doczytać na forum. Nie używamy jej wymiennie z imbirowka, bo imbirowka ble. Jeżeli dziecko ma mokry kaszel powinno pić parę razy dziennie imbirowke, im częściej będzie pilo, tym szybciej polubi bądź przyzwyczai się do smaku. Wiem to po moim czterolatku... O kaszy jaglanej było dużo na forum, tez proszę rzucić okiem. Poza tym wszyscy się prosicie o rosol myślę. Ach i to Twoje małe na piersi tez może dostawać imbirowki, tez na forum było.
Dziewczyny, forum to naprawdę kopalnia wiedzy i uważam, że obowiązkowa lektura uzupełniająca do książek. Przy okazji, jak napisała Sasanka, trafiamy "przypadkiem" na perełki, które są "akurat" przydatne na tu i teraz ☺ Pozdrawiam.
data: 2014.09.16
autor: Sylwia V.
Witam wszystkie dziewczyny i Panią Anię,
Gotuję według PP dopiero od marca i cały czas czytam jeszcze książki a więc wiem, że nic nie wiem. Na razie gotuję i tyle. No ale nadeszła jesień i jedno dziecko kaszle i smarka a drugie ma smarki jak wiszące świeczki ale nie kaszle. Do tej pory gotowałam im owsiankę z jaglanej kaszy ale dopiero niedawno doczytałam w trzeciej książce, że Pani Ania nie poleca jagły, bo zimna i śluzotwórcza. No i co teraz? Czy te moje dzieci po tej owsiance takie zasmarkane? Oczywiście od razu pobiegłam po kukurydzianą jak doczytałam w niedzielę.
To dziecko, co kaszle i smarka ma 6 lat a więc daję killerkę, bo z imbirówką kiepsko nam idzie. To co tylko smarka ma dopiero rok i cały czas karmię je piersią. A więc to ja piję imbirówkę. Czy coś jeszcze mam robić? Poradźcie dziewczyny.
data: 2014.09.16
autor: Nzetka
Witam Panią Anię i wszystkie forumowiczki :) . Dziękuję Ci Sylwio z W za pomoc . Jeszcze muszę potrenować , bo jakoś słabo mi wychodzi kreatywność i jak coś trzeba pomyśleć , to gubię się . Refleksje , to istne perełki Pani Aniu , bezcenne drogowskazy życia ! Dziękuję . Pozdrawiam Was i życzę pięknej , słonecznej jesieni :)
data: 2014.09.15
autor: Nesca
Imbirko, tak przeczuwałam :) A jak z waszym przedszkolem, szkołą. Córka je publiczne posiłki, czy tylko domowe? Moje szkolne dzieci jedzą tylko domowe przysmaki, a przedszkolak, drugie śniadanie i obiad w przedszkolu. W domu drugi obiad PP. Wczoraj przeczytałam, że surowa, zielona pietruszka nie jest trawiona. My piliśmy wyciskany sok z całych pęczków zielonej pietruszki ! ciekawe co też ona ciekawego robiła w naszych brzuchach ?;) może lepiej nie wiedzieć :) A z drugiej strony informacje dot. jedzenia są tak różne, że czasami można zwariować i to dosłownie. Uściski.
data: 2014.09.15
autor: Danusia
Danusiu moja córka miała 6 lat jak zaczęłam gotować wg Pani Ani i zawsze były to dorosłe potrawy, z początku tylko z ostrożności przyprawione ciut delikatniej. Teraz mała ma 8 lat i wcina wszystko razem ze mną ;) obserwuj :) odkąd jesteśmy na PP ani razu nie było antybiotyku w domu, a wcześniej non stop angina :)
data: 2014.09.15
autor: Imbirka
Idę już spać... czytałam Forum i tak sobie pomyślałam, czy ja dobrze robię gotując dla dzieci (12, 10, 6 lat) potrawy dorosłe z książek Pani Ani (oczywiście wszyscy je zjadamy). Może na początek powinny jeść te z rozdziałów dla dzieci? Prawda jest taka, że nie chce mi się gotować dwóch wersji zup "light" i "strong-normal" ;), ale jeśli trzeba, to będę tak gotowała. Proszę o sugestie.
data: 2014.09.14
autor: Danusia
Dziękuję za wskazówki, czuję, że się uśmiechacie :) Wczoraj miałam taki dziwne popołudnie. Robiłam pierogi z mięsa porosołkowego... ciasto wg przepisu PP Pani Ani... i tak sobie rozwałkowuję placek i wykrawam kółka ... super ciasto pierogowe.... i wtedy przeniosłam się do kuchni mojej Babci i Mamy. One też tak kiedyś lepiły pierogi i to ciasto było takie fajne podczas sklejania... płakać mi się zachciało. Piękne wzruszenie i tak bardzo chciałam być z nimi (Babcia już nie żyje, a Mama mieszka w innym mieście i nie lepi już pierogów). Takie "magiczne" PP. Dziwne, ale miłe :) Jeśli chodzi o dzieci, to po 2 tygodniu na PP dwoje jest po wysokiej gorączce, a czwarto-klasista kaszle. Rano na mokro, a wieczorem na sucho. Uwielbia kawę i mówi, że po niej odtyka mu się nos. Czytam książki i czekam co będzie dalej. A i jeszcze coś ważnego... przechodziłam w księgarni obok działu z książkami dot. diet i w ogóle przy niej się nie zatrzymałam... co za wolność. Byłam taka umęczona tymi nowościami, nowinkami. Pani Aniu w 100 % bazuję na Pani książkach. Nie szukam niczego innego, bo teraz widzę jak bardzo psychicznie byłam zmęczona tymi nowościami i odkryciami. PP wprowadza duże uporządkowanie do życia... do psychiki. Czyszczę i sprzątam, szafa po szafie, półka po półce. Zaczyna otaczać mnie spokój, trochę tak co ma być, to będzie :)takie zwolnienie myśli. Chłop zaczyna być potrzebny.... i to jest fajne. A i jeszcze zaczynam mieć własne zdanie, nie żebym nie miała, ale teraz nie chce podpierać się czyjąś podpowiedzią czy sugestią. Spokojnie idę przed siebie. Nie irytuję się tak, nie krzyczę na dzieci. Spokój. Po 13 latach zostałam z wyboru Mamą i Żoną w 100 %, tzn. jestem w domu, a pracę zawodową oddałam dla innych :) nie dawałam rady. Nie było mnie ani w domu, ani w pracy. Może fizycznie tak, ale psychicznie to sama nie wiem gdzie.... Dziewczyny na ten kaszel to może zupę na jagnięcinie (jakiej części?), czy na razie spokojnie czekać, aż wykaszle? Jeszcze jedno, obserwując swój organizm, to mam takie wrażenie, że wszystko w środku w brzuchu mam twarde, zamarznięte. Czuję to szczególnie rano jak piję kawę, wszystko mi się rozgrzewa, a wątroba, to chyba dopiero rozmarza ;) Uściski dla wszystkich 100 % Kobiet i Bab. Piękny dzisiaj był dzień :)
data: 2014.09.14
autor: Danusia
witam,
czy , któraś z Pań podawała 6 latkowi syrop z czosnku na kaszel mokry przeziębienie. Ja 3 dni podawałam synowi na owsiki po odrobaczeniu, żeby owsiki się nie powtórzyły i po 5 dniach pojawił się mokry kaszel nie wiem czy to syrop czy powrót do przedszkola i jedzenie przedszkolne robiswoje
data: 2014.09.14
autor: agakam
Pani Aniu, serdecznie prosze aby Pani wpisy jednak nie byly tylko o jedzeniu. Ostatnia refleksja byla odpowiedzia na pytanie ktore nie dawalo mi zyc przez pierwsze 30 lat mojego zycia. Pozniej pomyslalam ze tej odpowiedzi nigdy nie znajde.
Dziekuje
data: 2014.09.13
autor: Mama Ineczki
Sasanko, pięknie popisalas... ☺Dla mnie jesień jest "zadoscuczynieniem" po tym, że lato doszło do końca swojego czasu... I przychodzi jesień z tymi wszystkimi boskimi kolorami i zapachami i ulga natury po lecie, kiedy wszystko takie "rozbuchane" . Tutaj jeszcze na wyspie mamy to "indiańskie lato" czyli babie lato nasze i tu czasami, jak natura pozwoli, to ono trwa i do grudnia, co jest fantastyczne. Dla mnie jesień to czas przemijania, w przeciwieństwie do wiosny kiedy wyzwala się nowe życie. Jak tęsknię do Polski jesienią to tęsknię za świętem Wszystkich Świętych jako ukoronowaniem tego co przemija i poklonem dla tego co za nami i z czego możemy czerpać aby żyć pełniej...
A jak sobie tak popatrzyłam na mnie i moją ścieżkę pp, to widzę, że to się zmienia razem ze mną. Nieustanna zmiana, ale najpierw ją uczę się chyba coraz większego szacunku do siebie i mojej fizyczność, ciała i to idzie "w zespol wespół" z ewolucja pp-owa.
Tak mnie naszlo te myśli już uczesane, bo południe juz, kiedy pomyslalam jak się zmienia życie po czterdziestce... chociaż może to tylko ja tak mam.? ☺
Pozdrawiam z "Indian summer" ☺☺☺
data: 2014.09.13
autor: Sylwia V.
Mojej ścieżce pp towarzyszy forum, korzystam z niego na dwa sposoby, pierwszy to bieżąca lektura, drugi poszukiwania w archiwum kierowane najczęściej potrzebą, czasem ciekawością. Odkąd doszły refleksje stały się najważniejszą częścią forum, to taka lektura do której warto wracać, dobrze że są tam przepisy, bo przy odkopywaniu któregoś z nich trafiamy na jakieś ważne zdanie, znane wcześniej, a jakże! Tylko czemu to zdanie nagle jest odkryciem? Nie wiem. Pani Aniu, ja też lubię jesień, to zachwycające jesienne światło, gdzieś w tyle głowy szkolne wspomnienia pachnących nowością zeszytów, kredek, również z dorosłego życia mam dobre skojarzenia z początkiem roku szkolnego, gdy po pierwszych dniach organizacyjnego szaleństwa przychodzi regularny rytm… Co ja mam w głowie tej jesieni? Państwo pozwolą, że się przedstawię – w nowej roli – mój najstarszy syn się ożenił, wielkie to przeżycie, doświadczenie to mogę porównać chyba tylko z jego urodzeniem – byłam wtedy dorosła, ukształtowana, wiedziałam prawie wszystko;-) i nagle nagle dotarło do mnie, że uczestniczę w czymś znacznie większym ode mnie i od moich wyobrażeń, pojawił się nowy człowiek i ja będę mu towarzyszyć. Czułam się jakbym dostała nagrodę Nobla. To rozważania górnolotne, był też stres organizacyjny, przyziemny, związany z imprezą i zwyczajnymi obawami jak sobie poradzę przez dwa dni bez mojej kuchni. Poradziłam sobie bardzo dobrze, było wspaniale. Chciałam jeszcze to i owo napisać, ale teraz muszę kończyć, na razie pochwaliłam się że w mojej orbicie pojawiła się cudowna dziewczyna, a ja sama dałam radę zachować względną dyscyplinę, a teraz czas na spokojny wrześniowy rytm. Gorąco pozdrawiam
data: 2014.09.13
autor: Sasanka
Brawo! Pani Aniu, ależ to Pani Dowództwo zrównoważone. Napawa mnie to baaaardzo optymistycznie, że mam szansę tego dostąpić. Refleksje są po prostu bombowe! Pozdrawiam.
data: 2014.09.13
autor: Sylwia z W.
Dziękuję! Książkę już jej podsunęłam. Filozofię życia. Będzie chciała, to przeczyta. Macie rację, że nie warto sobie rwać włosów z głowy i na siłę próbować zmieniać jej jadłospis, bo zapewne efekt będzie odwrotny. Zastanawiałam się tylko, czy te problemy ze stawami itp itd. to nie jest właśnie efekt tego jej mleka.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
data: 2014.09.12
autor: Amanda
Amando, nic na siłę. Podsuń teściowej książki pani Ani, poczęstuj kawą gotowaną i dobrym obiadem. Ciekawie opowiedz o naszym żywieniu i... to wszystko co możesz zrobić. Nie angażuj się za bardzo, nie przeżywaj, gdy Twe zabiegi nie przyniosą skutku, bo Ty się rozchorujesz, a teściowej to nie pomoże.
data: 2014.09.12
autor: Marcela,
Amanda, tak jak Ty, Twoja tesciowa jest osobą dorosła i ma prawo podejmować swoje decyzje i ponosić ich konsekwencje. Nie jest naszym zadaniem próbować zmieniać jej podejście, przyzwyczajenia, tym bardziej, że jest jej z nimi dobrze, należy je uszanować i zająć się swoim podwórkiem. Co nie znaczy, że nie możesz czegoś fajnego jej podrzucić do jedzenia od czasu do czasu..bądź jakiejś delikatnej sugestii ale z rzadka... Pozdrawiam.
data: 2014.09.12
autor: Sylwia V.
Amando, każdy z nas ma własną drogę, własną historię. Każdy z nas może zmieniać tylko samego siebie. Nikt z nas nie wie, co będzie dobre dla innego człowieka ani nie wie, jaka droga dojścia do tego "dobrego" będzie dla niego najlepsza. Jedyne, co możesz, moim zdaniem, to dać świadectwo działania PP własnym życiem i własnym przemienianiem.
Pozdrawiam!
data: 2014.09.12
autor: KaM
Witajcie,

Moja teściowa - żywiąca się w bardzo dużej mierze owocami wszelakimi, w tym także grejfrutami zimą.. popija to wszystko mlekiem. Dwa razy dziennie - rano i wieczorem duży kubek ciepłego mleka.To jest około litra mleka dziennie. Latem podczas upałów jest to mleko zimne. Twierdzi, że to jej bardzo pomaga, kiedy ma zgagę i, że to 'uspokaja' jej jelita oraz, że nie zna innego sposobu, aby poczuć się lepiej.
Na nic moje tłumaczenie, że chyba sobie szkodzi. (argumenty mam chyba jeszcze dość słabe)
Ostatnio była u zielarki, która słuchając, że bolą ją stawy i przyczepy kości stwierdziła, że ma za mało wapnia i powinna pić mleko i jeść więcej serów, oraz m.in ananasa i inne owoce......
Zmaga się z bólami stawów oraz bólami reumatycznymi. Poza tym kilka lat temu przeszła radioterapie i skutek naświetlania jelit trwa do dziś. Twierdzi, że jak kiedyś próbowała odstawić mleko to miała skurcze we wszystkich mięśniach, nie tylko łydkach ale nawet u palcow rak, no i urolog mi powiedział, żeby nie odstawiać tego mleka
Jakich argumentów użyć? Skąd te skurcze po odstawieniu?0
data: 2014.09.12
autor: Amanda
A propos dyscypliny. "Najpierw kształtujemy w SOBIE nawyki, a później nawyki kształtują NAS".
data: 2014.09.12
autor: Majka z Podlasia
Nie wiem, nad czym się tak zastanawiacie, co siedzi w waszych głowach - za dużo jabłek, szarlotka, odrabiacie lekcje, czy ta jesień tak Was rozwala? Weźcie się w garść i przeczytajcie jeszcze małe co nieco w Refleksji :)) Następne wpisy będą tylko o żarciu, szykujcie pytania!
data: 2014.09.11
autor: Anna Ciesielska
Witajcie
Pani Aniu dziękuję za rozmowę i uświadomienie popełnianych błędów.Oczko małej już dużo lepiej,aczkolwiek jeszcze odrobinę ropieje.Doprawiam już porządnie,nie boję się sypnąć łyżeczki tego czy owego:)
Czuję się jakbym zaczynała gotować od nowa;)znów z nosem w książkach,odkrywam przepisy na nowo.
Wszystko wychodzi pyszne i aromatyczne.Nie ma to jak odkryć po 3,5 roku na PP że się knociło przez strach,że będzie niedobre.Niby ufałam tej wiedzy na 100% a jednak nie do końca:/
Czyści nas wszystkich pięknie-synek z katarem i sucho-mokrym kaszlem(wychodzą szaleństwa letnie),ja pokasłuję na mokro i bardzo niewiele,córeczka charczy i ma katar.Poimy się imbirówką.Moje dzieci zdaje się po mnie odziedziczyły delikatne organizmy.Mąż raczy się piwkiem,pozwala sobie na wiele i jojczy że głupiego chrupka dziecku dać nie może. Niby nic mu nie jest ale zmęczenie i zły nastrój daje mu w kość. No cóż już nie przekonuję,czasem tylko rzucę mimo chodem jakąś uwagę i podsuwam pod nos imbirówkę. Zrozumie jak przyjdzie jego czas.
Pani Aniu ostatnia refleksja to napisana jakby dla mnie,piękne dzięki:)
data: 2014.09.11
autor: Dorota z Wrocławia
Witajcie :)
Wczoraj przyszła moja zamówiona "Świetlista Siła Aniołów" więc dołączam do dumnych posiadaczek anielskich kart i zaczynam swą przygodę :) jeśli macie jakieś sugestie dla początkującej to ja chętnie :)
Równiesz uwielbiam to "babo" w wykonaniu Pani Ani :) aż chce się stanąć na baczność bez marudzenia :)))
Co do TLI/TLACI to widzę że każdy ma swoją wersję ;) ja wierna tradycyjnej, książkowej ;)
Miłego dnia życzę
data: 2014.09.11
autor: Imbirka
@ola z opola,ja robię naszą TLI tak:na półtora litra gotującej wody daję pół łyżeczki tymianku,czubatą łyżeczkę lukrecji i plasterek świeżego imbiru.Z większą ilością tymianku ,jest dla mnie za gorzka,ale świeży imbir jest smaczniejszy,gotuję minuty.
data: 2014.09.10
autor: Elka
Kochana Pani Anno!
Z serca dziękuję za tyle porad i wsparcie. Bałam się trochę tej rozmowy. Tak długo zwlekałam. Darzę Panią wielkim szacunkiem i cenię Pani wielką mądrość i byłam przekonana, że prześwięci mnie Pani ostro swoim słowem za tyle głupot, które mam na swoim koncie. A w Pani jest tyle ciepła i miłości. Taki Anioł Stróż zwracający się do nas przekornie "Babo" ;) Kiedy trzeba nie przyjemny i kiedy trzeba łagodny. A wszystko to dla naszego dobra.
Refleksja o marzeniach i planach bardzo mi się spodobała. Tyle podobnych myśli w niej odnalazłam. Tyle prawdy. Jak bardzo musimy uważać na swoje myśli. Gdy mam nastrój w piętach jak wiele chciejstwa jest wtedy w moich marzeniach. I nie wiem czy one są aby na pewno moje. Prawdą jest jednak, że w spokoju i w pełnym relaksie możemy naprawdę usłyszeć melodię naszej piosenki, czyli siebie i swoje pragnienia. Dlatego coraz częściej zapadam się w tą ciszę. Chcę być jeszcze bardziej świadoma siebie. Chcę postępować zgodnie z rodzącymi się we mnie intencjami i już nigdy wbrew sobie, dla trendu czy z poczucia braku wartości. Jedynie dla czystych i dobrych intencji. Inaczej nie warto.
Polecam w tym miejscu doskonałą książkę Marci Shimoff oraz Carol Kline „Sekret szczęścia. 7 fundamentów życiowej radości.”, która opisuje jak osiągnąć szczęście bez powodu. Tak, tak prawdziwe szczęście nie ma przyczyny.
Drogie Forum!
Jest już dobrze. Zrozumiałam to, co się zdarzyło. Zaakceptowałam. Powolutku, krok po kroczku łapię równowagę. Wiem, co mam jeść i co mam robić. Już się nie upieram i nie siłuję. Czy Szwajcaria da mi poczucie właściwego miejsca na ziemi i bezpieczeństwa? Zobaczymy. Ale na razie najważniejsza jest intencja. Jadę z miłości do męża, bycia przy nim, z troski o niego i o to, co już stworzyliśmy razem. Dobrze nam ze sobą i wiemy, że w naszej wspólnocie jest moc i siła. I dlatego warto.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie! I do następnego!
data: 2014.09.10
autor: Majka z Podlasia
Kochani, umieściłam w Refleksji nowy tekst, zaglądnijcie :)))
data: 2014.09.10
autor: Anna Ciesielska
Dziękuję Pani Aniu za odpowiedź. Z jelitami synka już lepiej. Ola z Opola podaję Ci moje proporcje TLACI, na czajnik 1,5l : 1 łyżeczka tymianku, 1 czubata łyżeczka lukrecji, pół łyżeczki anyżu, 1/8 łyżeczki cynamonu, 3/4 łyzeczki imbiru. Danusiu z tych rzeczy, które wymieniłaś to tylko kupowałam rodzynki eko, teraz już ich prawie nie używam.
data: 2014.09.10
autor: jotka9109@wp.pl
Olu z Opola, przepis na TLACI jest w Filozofii Smaku :) TLACIG to urozmaicenie goździkiem na końcu :)
Danusiu, ja też uwielbiam to "babo" w wykonaniu Pani Ani :) aż się chce stanoć na baczność bez marudzenia:))))
data: 2014.09.10
autor: Imbirka
Danusiu, gratuluję bardzo dobrego wyboru :)! Ja nie szaleję z EKO, ale może to nie ten etap. Bo każda z nas na jakimś jest, bardziej lub mniej zaawansowana. A mięso kupuję u zaprzyjaźnionego rzeźnika, który ma wołowinę od naszych hodowców i zawsze świeże wyroby, jest u niego trochę drożej. Ostatnio jak był na urlopie i się zgapiłam z zamówieniem, kupiłam w Biedronce wołowinę, hmmm potrawa wyszła bardzo dobra, tylko nie wiem dlaczego kot powąchał i odszedł, coś to pewnie znaczy, a zwykle szaleje jak wyciągam wołowinę...Poza tym wpisz sobie każdy składnik, który Cię interesuje w wyszukiwarkę na tej stronie, na pewno coś znajdziesz. Znajdziesz tu więcej niż się spodziewasz:). Powodzenia, dasz radę.
data: 2014.09.10
autor: Sylwia z W.
moze mi ktos podac przepis na TLACI I TLACIG? ,nie wiem co tam jeszcze macie,nie moge znalezc,a na innych stronach proporcje chyba lekko przesadzone.bede wdzieczna
data: 2014.09.10
autor: ola z opola
Pani Aniu, dziękuje bardzo za słówko do mnie. Rękawy już zakasalam i sytuacja sie bardzo ustabilizowała. Teraz do przodu, bo wiemy przecież co mamy robić :))) W domu, jak na razie, chaos ogarnięty wiec będę sie czasem zgłaszać :) pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2014.09.10
autor: Agnieszka S
Witajcie... czytam książki Pani Ani i gotuję :). Pierwszy tydzień na PP w 100% (mam tylko wątpliwości co do mojego 6-cio latka, który je w przedszkolu i w domu, czy tak można? czy ma jeść tylko w domu - nie ma AZS, alergii) i zaczęło się ;) w sobotę byliśmy na Jurze, na wycieczce.. ja przygotowana: kanapki z indykiem, ciasto PP, herbaty w termosie... a jak doszliśmy do celu to mój Kochany Mąż kupił dzieciom wodę z cytryną i soczek z porzeczki bo tak dzieci prosiły i jest gorąco....AAAAAA!!!!! nie mam do niego żalu, bo do tej pory woda z cytryną była super "zasadowym" napojem do popijania. I wieczorem się zaczęło. Mój sześciolatek dostał gorączki i to nie byle jakiej 39,2. Zrobiłam herbatki, wpakowałam go do łóżka i czekam... jedyne co zrobiłam to kompres na czoło... w nocy gorączka urosła do 39,7 i pomyślicie, ze zwariowałam, ale czym wyższa tym bardziej czułam, że organizm "coś leczy". "Oparłam" się na poradach Pani Ani z książek dot. gorączki i nawet wydawało mi się, że kompres na głowę chłodzi dziecko. Rano było 37,3... apetyt normalny, a do południa po gorączce... Oczywiście w w sobotę wieczorem zaczęłam gotować rosół.... i piliśmy go w niedzielę. Dzisiaj Maluch jest w przedszkolu. Nie dzwonię do Pani Ani, bo nie przeczytałam wszystkich książek od A do Z.... poczekam, poczytam... Starszy Syn na kaszel, "piękny":) sucho-mokry wieczorem i rano... dzisiaj nawet było o 1 w nocy.... działam z solą emską i wszystko wg przepisów w książkach... A i jeszcze Mąż się zdziwił dlaczego nie robimy zielonych koktajlów, przecież jest jarmuż, natka.... do tej pory piliśmy i było ok. Przeprowadziłam na spokojnie rozmowę, że PP, że logicznie, że odżywczo, że myliłam się co do nowinek.... zrozumiał i poprosił tylko o rozmowę, bo też chce wiedzieć jak to "działa"... Córka ma 11 lat i całe czoło w "trądziku".... Jak czytam książki Pani Ani, to czuję jakby były napisane dla mnie... i płakać mi się chce nad tym jak jadłam, jak jadły moje dzieci... niezdrowo, potem "zdrowo" -- soki jabłkowe, jabłka, zimna przegotowana woda, owoce, wyciskane soki, kasza jaglana codziennie rano na śniadanie... wszystko robione ręcznie w domu i w miarę możliwości eko, ale same rozumiecie, co tam się u dzieci i u nas porobiło ze Środkowym Ogrzewaczem - u nas z lodówką ;) Pozdrawiam Was wszystkie, a szczególnie Panią Anię. Mam trochę pytań, ale może innym razem... a takie dla mnie teraz najważniejsze...czy kupujecie płatki, rodzynki, przyprawy, mięso eko? czy nie? czy to ma jakieś ogromne znaczenie dla gotowania w PP? Jakoś tak zajmuje mi to ostatnio myśli. Pani Aniu uwielbiam to zwracanie się do kobiet: babo....:) sama tak mówię do moich ulubionych koleżanek :) Uściski
data: 2014.09.09
autor: Danusia
Po telefonicznych konsultacjach z Panią Anią i rozjaśnieniu wielu "ciemnych stron mocy", po DOCZYTANIU książek wiem że alergicznemu niemowlęciu odstawionemu od piersi nie potrzeba żadnego innego mleka. U nas sprawa od początku wyglądała kiepsko bo córka miała alergię na sztuczne mleko, lekarze natomiast z powodu małego przyrostu wagi kazali podawać tę sztuczniznę. Jeszcze wtedy nie byłysmy tak wkręcone w PP ale im dalej w las tym większa wychodziła alergia i pojawiały się okropne zaparcia. Dopiero pierwszy telefon do Pani Ani sprowadził mnie na równe nogi!!! Przede wszystkim odstawienie mieszanek, po drugie ostra dyscyplina (moja), po trzecie nie myśleć co będzie za miesiąc , dwa za rok. To mój wielki problem- zamartwianie się a co będzie później, a co jak skończę karmić a co..a co..a co...Dziękuję Pani Aniu za słowa "weź się babo do roboty, myśl o dniu dzisiejszym i ewentualnie o tym co jutro dobrego wrzucisz do gara !!!" Te i inne rady wzięłam sobie mocno do serca. Kolejny mój telefon do Pani Ani był w sprawie odstawienia dziecka od piersi. tutaj znowu dostałam kopa (pozytywnego) i już wiem że nie ma nic lepszego dla dziecka jak mleko matki i z kryzysu psychicznego wyszłam obronną ręką.nadal karmię cycem, dziecko rozwija się super, wyleczyłam je z alergii (zmiany na twarzy,łokciach, kolanach, łydkach i stopach) WŁASNYM MLEKIEM i ścisłą dyscypliną. To niewiarygodne. Chciałabym tutaj z serca napisać do wszystkich matek które mają jakiekolwiek wątpliwości czy PP jest dobrą i słuszną drogą - ŻE ABSOLUTNIE JEST JEDYNĄ DROGĄ prowadzącą do zdrowia dzieci i całej rodziny. Myślę że ja tak samo jak wiele z Was miałam na początku mnóstwo wątpliwości, lęków, obaw ale to chyba normalne. dziś patrząc na zdrowie,uśmiech, energię i cerę mojej córki jestem przekonana że obrałyśmy właściwy azymut.
Pozdrawiam mojego mentora - Panią Anię i wszystkich na forum.
data: 2014.09.08
autor: Gabrysia
Dzięki serdeczne za podpowiedz Szyszko ,poćwiczę tak jak piszesz . Pozdrawiam .
data: 2014.09.08
autor: Ala
Dziewczyny wiecie czym może być spowodowane lekkie uciskanie po obu stronach krtani, mniej więcej tam gdzie się sprawdza tętno? Nie trwa to cały czas i nie jest to ból, uczucie jakby coś mi tam zalegało, taki lekki ucisk zawsze po obu stronach jednocześnie, uciska i po paru minutach puszcza, powtarza się kilka razy w ciągu dnia. Badania tarczycy TSH i FT4 były w normie, mam problemy z szyjnym odcinkiem kręgosłupa, nie wiem czy to może być to? Gardło mam zdrowe. Ogólne samopoczucie też w porządku.. Może ktoś miał podobnie? Pozdrawiam Was wszystkie!
data: 2014.09.08
autor: Imbirka
Alu u mnie to był ucisk od kręgosłupa, dokładnie w tym samym miejscu, też nie mogłam chodzić. Podejrzewałam różne rzeczy, a to zapalenie żył a to masażem też próbowałam sobie ulżyć. Przez przypadek spotkałam się ze znajomym rehabilitantem, nie pytałam o to, tylko spojrzał na mnie i mówi-ta boląca stopa to ucisk w odcinku lędźwiowym, dysk się minimalnie wysunął i uciskał na nerw. Pokazał mi zestaw ćwiczeń (głównie odchylanie/wyginanie kręgosłupa do tyłu, leżąc na brzuchu), po kilku dniach przeszło i nie wróciło.
data: 2014.09.07
autor: szyszka
Witam Pani Aniu i Drogie Forum . Od 6 lat jestem na PP do tej pory sama ze wszystkim sobie radziłam . Ale pojawił sie problem boli mnie prawa stopa a raczej jej srodkowa część blizej pod palcami .Nie jest to ból ciągły Pojawia sie na kilka minut i wtedy bardzo boli do tego stopnia że mam problemy z chodzeniem .Jak mam możliwośc to stopę masuję ,uciskam i to czasami przynosi ulge. Trwa to od kilku mieśięcy i nie mogę dojść co może być przyczyną tego bólu .Jeśli ktoś wie bardzo proszę o pomoc .Pozdrawiam .
data: 2014.09.07
autor: Ala
WItam Pani Aniu, dzieki za te kilka słów. Potwierdzam z tym nabiałem, u mnie po letnich podjadaniach koziego sera(do jajecznicy do ziemniaków itp) wyniki czerwonych krwinek poleciały na łeb na szyję. Wiem, że to równiez kwestia ciąży, ale czuję, że główny winowajca to wapń, który blokował zapewne przyswajanie żelaza... Jezyk pobielał i ciagle zmęczona. No nic odstawiłam białe przysmaki i czekam na poprawę(miód pokrzywowy poszedł w ruch i większa dyscyplina),za nie długo dam znac czy wyniki lepsze.
Pozdrawiam w te piękna sobotę!
data: 2014.09.06
autor: Mtd
Witajcie, Kochani! Jestem, jestem, jestem, ten czas tak szybko leci. Sylwio V., dobrze piszesz, że zarówno kaszę jaglaną i kurczaka można – ale od czasu do czasu. I rzeczywiście nawet nasze przyprawianie nie zmienia ich natury – kurczak zostanie kurczakiem, a jaglanka jaglanką, a więc od nas zależy, na ile sobie możemy pozwolić. Pati, oczywiście, każdą ranę, która się ślimaczy i jest zanieczyszczona, możemy potraktować ostrożeniem. Olu z Opola, co u Ciebie? Jestem przekonana, że gotujesz i ciągniesz tę swoją energię spod podłogi w górę! Pamiętaj – depresyjność, słabość, nic niechcenie, to tylko kwestia Twojej energii. Możesz ją podciągnąć wyłącznie za pomocą gotowania i jedzenia. Prochy to chwilowa przejściowa pomoc, ale po nich stan zawsze się pogarsza. Więc nie niszcz siebie, tylko gotuj, gotuj, gotuj i jedz. Napisz parę słów albo zadzwoń. Elżbieto z Krakowa, tak, też jesteśmy uzależnieni od rosołu zaciągniętego kaszą gryczaną. Imbirówki nigdy nie piję gorącej, natomiast Jagoda przekrzykuje, że imbirówka to tylko gorąca, więc ja już nie wiem :) Bystrooka, ponieważ wspominasz o swojej nerwicy - wytłumaczę w czym rzecz. Nerwica to osłabiona, sucha wątroba. Brakuje energii i esencji. Skąd się to bierze – najpierw jest tendencja do stanów depresyjnych i lęków, nerki są już osłabione, bez energii jang i właściwej wilgoci. Czyli jak zwykle początek jest w środkowym ogrzewaczu, czyli braku właściwego pożywienia, które pozwalałoby na regenerację i odnowę jin i jang. Czym więc leczymy depresję i nerwicę? Wyłącznie jedzeniem, a przynajmniej jest to najważniejsza baza, na której możemy zawieszać innego rodzaju terapie! Pomyśl o wątrobie – nie lubi kwaśnego, surowego, tłustego, obżarstwa, nie lubi jałowego, nieprzyprawionego jedzenia. Jeśli sięgniecie pamięcią do lat wcześniejszych i pomyślicie, co wtedy zjadaliście – co dostawała wasza wątroba, trzustki, co dostawał żołądek, już wiecie, że te stany biorą się z niedostatków energetycznych czasów młodości i nie tylko. Jest bardzo niebezpieczne, aby z nerwic wychodzić za pomocą terapii farmakologicznych czy jakichkolwiek terapii – z pominięciem właściwego żywienia. Dlaczego? Ponieważ i nerwica, i depresja zagnieżdżają się w organizmie pustym (bez jang i właściwej esencji), zatem może się zdarzyć, że podczas terapii farmakologicznej czy innej dochodzi do tego, że nie jestseśmy w stanie zapanować nad tym, co się dzieje w organizmie. Ciało fizyczne może wpaść w taką nierównowagę, że pojawią się objawy innej bardzo poważnej choroby. Z kolei sfera psychiczna może wejść w kontakt z energiami, które będą wyniszczały organizm i spowodują, że problem emocjonalny stanie się poważniejszy. A wtedy to już zaczyna się jazda. Sylwio i dziewczyny, a propos Roszczeniowca, to jest szelma, wkrada się niepostrzeżenie, cichutko, niby go nie ma, niby załatwiamy swoje sprawy, niby bronimy oczywistych rzeczy, a tu pac – coś zaczyna zgrzytać i okazuje się, że to nasz Roszczeniowiec. Myślę, że nie jesteśmy w stanie się go pozbyć, wyeliminować – podobnie jak ego, bo nie byłoby celu i powodu naszego przemieniania, wdrapywania, nieustannego budzenia. Dlatego poniekąd szanujmy te energie, ale pamiętajmy, że istnieją, działają, więc powściągajmy się na tyle, na ile starczy nam świadomości. Dziewczyny, bardzo pięknie łapiecie tę kwestię, oczywiście każda na swój indywidualny sposób. Dzielcie się tymi spostrzeżeniami, bo naprawdę one są bardzo bardzo potrzebne. Absolutnie nie wystarczy raz się z tym rozprawić – to praca na zawsze. Janino B., jak sobie poradzić na wakacjach, wycieczkach, tzn. czyniąc przerwę w naszej kuchni PP – to zależy od was, czy będziecie szaleć bez opamiętania, jedząc wszystko, co wpadnie w łapy, czy też zachowacie umiar i świadomość tego, co wkładacie do ust. Zwątpiona, dlaczego brat się poczuł lepiej na ścisłej diecie owocowo-warzywnej? Najprawdopodobniej jego organizm zareagował na pożywienie absolutnie kwaśne i surowe stanem ognia, a to mogło spowodować wypalenie substancji i złej, i dobrej, nastąpiło więc oczyszczenie jak najbardziej – nawet likwidacja guza. Daj Boże, żeby było dobrze. Ale tego, co dalej, nikt nie jest w stanie przewidzieć. KaM, piszesz, że kiedy coś się zaczyna dziać, wchodzicie w strach i ograniczacie ilości przypraw. I tu jest największy problem – za mało kwaśnego, ostrych, za mało kminku i gorzkiego. Tu może tkwić przyczyna zaśluzowywanie płuc i tu się może zaczynać grzybica. Pilnujcie takiego przyprawiania, aby wasze potrawy były dobrze strawione – wtedy nie są przerabiane na śluz. Najbardziej zaśluzowujący jest nabiał, wywalcie sery i jogurty. No i słodycze. Wtedy zobaczcie, jak się będziecie czuć. Oczywiście – jak Sylwia wspomina – łapie nas tam, gdzie mamy przetarte, ale jednakowoż wszystko zaczyna się w środkowym ogrzewaczu, czyli od trawienia. Mtd, mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze, samopoczucie również. Daj znać! Gabryśko i co słychać? Chyba już dzisiaj wiesz, że Twojemu dziecku 8-miesięcznemu odstawionemu od cyca nie podajesz żadnego mleka! Tym bardziej, że dziecko jest alergiczne. Napisz, jak sobie poradziłaś. Doroto z Wrocławia, widzę, że problemy z doprawianiem nie mijają :) Daj znać, co u Ciebie. Mtd, a jak dzisiejszy Twój nastrój? Ogarniasz? Napisz, co słychać. Aszkah, dzwoniłaś w końcu, bo nie pamiętam? Giovanna, głupotka w postaci kilku śliwek dołożyła się do poprzednich głupotek. Mógł się pojawić problem w potrójnym ogrzewaczu, krążeniu, sercu. Raczej przyjrzyj się poprzednim grzeszkom :) Jotko, przy poważnym osłabieniu jelit trzeba naprawdę dużej dyscypliny przez czas nieokreślony, aby dziecko z tego wyszło, a więc bądź cierpliwa. Myślę, że jest już wszystko w porządku. Extra1, temat łuszczycy był wielokrotnie omawiany, albo poszukaj w archiwum, albo zadzwoń. Carmen, sprawdź tarczycę, zjadaj tran i jakby co, to dzwoń. KaM, młodzieńcze marzenia, oczekiwania, roszczeniowiec, ego – wiem, dziewczyny, bez pół litra nie rozbieriosz. Moniko, wszystko przed Tobą, możesz się zdyscyplinować – tak jakby woreczek był, bo fantom energetyczny nawet po usunięciu istnieje. Pozytywne efekty będziesz mogła obserwować, ale bądź cierpliwa. Sprawdź jeszcze, jak u Ciebie tarczyca, ale i tak rzecz jest we właściwym równoważeniu potraw. Bystrooka, powtarzam, jedna głupotka w Twoim stanie, lampka wina, a potem miesiącami odgarnianie. Może jednak przedzwonisz, powiem Ci co i jak, a potem przedstawisz to na forum. KaM, przekazy intuicyjne niekoniecznie pojawiają się tylko w stanie równowagi, stabilności, spokoju. Może dziać się coś intensywnego, gdzie ważna jest ta pierwsza myśl, którą trzeba wyłapać i przetworzyć. Marcelo, w tym roku listki brzozy wyjątkowo szybko żółkną. Taka to jesień… Patrycjo i co, jesteś na PP? Gotujesz wg naszych zasad? Jak córunia się czuje? Ago, my Ciebie też pozdrawiamy :) Bystrooka, nie odpowiem Ci na forum, za dużo mam do Ciebie pytań. Sasanko, zupa dla zdrowych tzn. nie dla rekonwalescentów, szpitalników i osłabionych, z problemami jelitowo-trawiennymi. Gocho, kopniaka da Ci życie/cierpienie. Wtedy pięknie pozbierasz się i ruszysz z entuzjazmem do przodu :) Tulipanko, to po prostu SKS … :) Elka, no właśnie o to chodzi, że wchodzimy w to PP-owe jedzonko z plecakiem pełnym treści zombi! Stara Czytelniczko, pozdrawiam Cię również. Kamilo z Paryża, pilnujesz jedzenia? Bardzo Cię o to proszę! Agnieszko S., przyznają, że z lodami dla dziecka zaszalałaś. Zakasz rękawy i bierz się do roboty, bo to zimno będzie trzeba z dziecka wygarnąć. A jego kondycja słabsza, więc pod specjalnym nadzorem. Dziewczyny, o autyzmie za dużo nie rozprawiajcie, bo licho wie, skąd to się bierze. Jedno jest pewne, nasze jedzenie powoduje, że te dzieci stają się spokojniejsze, mniej w nich agresji, normalnieją, łapią kontakt. Danusiu, witamy Cię! Majko, miałam ochotę Cię opieprzyć, ale skoro sprawy tak się mają to najlepiej zadzwoń. Pogadamy. Dziewczyny, papryka wędzona w proszku niedługo powinna być dostępna w Sklepiku. Sylwio V, wielkie dzięki za fajny pościk z 4.09, w którym mnie tak dzielnie bronisz :) Mtd, z bakaliami u małego dziecka bądź ostrożna. Dziewczyny słusznie Cię przestrzegają. Trzymajcie się ciepło, Kochani, jesiennym zawieruchom się nie dajcie, jest ok. Piękne dzięki za dyżury, za wspieranie się wzajemne. Ściskam Was
data: 2014.09.07
autor: Anna Ciesielska