Miałam ostatnio sporo telefonów dotyczących właśnie problemów „pogłupotkowych”. Były to najczęściej wysoka temperatura, wymioty, fatalne samopoczucie, zarówno u małych dzieci, jak i u dorosłych. Dzwoniący, jak zwykle nie „łapali” przyczyny, byli przerażeni skutkami.
Tłumaczyłam więc – jest czas ognia i organizm potrzebuje ciepła, energii. „Głupoty” zaś to zimno i ciało reaguje natychmiast. Dolegliwości tym są większe, dotkliwsze, im przed „zadymą” było więcej zaniedbania. A więc dyscyplina – temperatury nie wolno zbijać, bo będzie się utrzymywać i nie dacie sobie z nią rady. A tak, dzień, dwa i sama spadnie. Łóżko koniecznie. Jeżeli bez wymiotów, to rosół, bulion jagnięcy, imbirówka lub kilerka, pure ziemniaczane, rosół z kaszą krakowską.
Jeżeli wymioty – imbirówka przede wszystkim, aż do uspokojenia, potem delikatny kleik owsiankowy, rosół do popijania, potem z kaszą, pure ziemniaczane i pomału włączamy potrawy mięsno – warzywne dobrze doprawione, bo jest niebezpieczeństwo, że dziecko może wejść w osłabienie wątrobowo-woreczkowe no i nerkowe. Możecie się przestraszyć, bo pojawiają się wówczas zawroty głowy, bezwiedne ruchy, słaby kontakt. Dajecie kubas rosołu i jest dobrze. Pilnujcie właściwego jedzenia, nie można „delikwenta” osłabić. Dzień, dwa i wszystko wraca do normy. Dyscyplina jest jednak niezbędna!
Jaki morał z powyższego? Otóż wpadki zdarzają się każdemu. Będą się zdarzać bo, dzięki nim uczymy się i mądrzejemy. Ale aby wyciągać właściwe wnioski i umieć zaradzić, potrzebna jest świadomość tego, co się z nami i w nas dzieje. Tę mądrość daje nam babcia, mama, nasza wrażliwość, intuicja, no i oczywiście Porządek (jin-jang i pięć przemian). Od takich małych wpadek może rozpocząć się – poprzez nawarstwianie i spiętrzanie – prawdziwy problem zdrowotny. Bądźcie czujni!