Uwaga na litość – to czysta postać ego.Litując się przekazujemy złą energię. W akcie litości jest zamknięte serce, nie ma współodczuwania. Litowanie się pogłębia problem i cierpienie, które właśnie nas poruszyło. Podobnie jest z naszą reakcją agresji, złości, zniecierpliwienia, z uporczywym czekaniem - na zmianę w zachowaniu męża, dzieci, rodziców, teściów, pracodawcy, koleżanki itd. Taka reakcja zwiększa jedynie ich opór, gdyż wysyłamy ładunki niszczącej energii.
Co więc robimy? Współodczuwamy! Nasze serca otwieramy, akceptujemy wszystkich i wszystko. Kochamy, ale dajemy każdemu możliwość rozwoju, dojrzewania, przebudzenia w jego czasie, według jego losu, jego woli. Sporną kwestię stawiamy/rozwiązujemy jasno, wyraźnie i puszczamy – nie wisimy, nie sprawdzamy, nie stękamy (roszczeniowiec). Czekamy ufając. Zawsze są dwa wyjścia – albo sprawa się załapie/rozwiąże, albo nie. Rzeczy nie zawsze dzieją się według naszego wyobrażenia/oczekiwania, szczególnie gdy dotyczą dorastających dzieci, małżonków, rodziców, wnuków.
Otwarte serce/współodczuwanie zobowiązuje nas do rozumienia i do akceptacji cierpienia najbliższych, znajomych, nieznajomych. Nie ingerujemy! Oczywiście, gdy sytuacja wymaga - pomagamy, troszczymy się – gdy proszą, dajemy. W naszym działaniu nie powinno być biadolenia, litowania się, zamartwiania, ironizowania, pouczania, złości, agresji! Bądźmy zatem spokojni, ufni i łapmy chwile radości, bo o to przecież chodzi.
I to by było na tyle :))) `