Zima to czas nerek. Dobrze by było coś przedsięwziąć – w myślach i czynach – dla przypomnienia i ugruntowania dyscypliny i mądrości owego czasu. Zatem do roboty!
Zimą zapewniamy nerkom pełen komfort, aby dały nam wiosną dobre zakorzenienie i odnowę (woda jest matką drzewa). Niezbędna będzie esencja i energia/czi i ciepło, które pozyskają z potrawy sprawne narządy – żołądek, śledziona, trzustka, a silna wątroba przetransportuje w górę do płuc, zaś płuca przekażą nerkom.
Organizm/narządy inaczej teraz reagują na bodźce. Możemy być bardziej wrażliwi na zimno, na stres, na zmęczenie i na niewłaściwe pożywienie. Mogą uaktywnić się braki/niedobory ciepła i energii – odczucie ciągłego zimna, może pojawić się temperatura, niestrawność, wzdęcia, brak apetytu, ociężałość, senność, bóle oczu, ich łzawienie i suchość, nietrzymanie moczu, wielomocz. Zaś objawy niedoboru jin/esencji, czyli suchość, to ciągłe gorąco, gorące stopy i dłonie, ciemny mocz, suchość w ustach i ciągłe pragnienie. Przypominam, że maksymalne jin w organizmie – wychłodzenie, niedoczynność – przechodzi w jang/gorąco/fałszywy ogień. Pijąc zimne napoje, jedząc lody, owoce, surówki nie zlikwidujemy niedoboru jin, a jedynie powiększymy problem.
Proponuję następujące zupowe wariacje, proporcje na 3l zupy:
1) zupa energetyczna ratująca nerki i nie tylko : g – wrzątek 3l, tymianek 1/2 łyżeczki, rozmaryn 1/2 łyżeczki, jagnięcina z kością 30 – 50 dag, sł – 2 duże marchewki starte na grubej tarce, ryż słodki 0,3 l, kminek mielony 1 łyżeczka, o – por duży część jasna i duża cebula pokrojone i podsmażone na 2 łyżkach oleju, ryż czarny 0,15 l, imbir 1 łyżeczka, chili 1/2 łyżeczki, sn – sól do smaku, około 1 łyżka i ew. 1 łyżeczka warzywka. Gotujemy przez 3 godz. na malutkim gazie pod przykrywką. Następnie dosalamy – jeżeli potrzeba, dodajemy 1 płaską łyżeczkę bazylii i płaską :)) łyżkę cytryny, następnie kurkumy 1/3 łyżeczki, 1/2 łyżeczki kminku mielonego, dopieprzamy i nadal gotujemy delikatnie około godziny, wyjmujemy mięso. Zupę zjadamy na śniadanie między godz. 8 – 9, bez dodatków, drugie śniadanie po dwóch godzinach, mogą to być kanapki z tym mięsem plus musztarda i pieprz. Można też zjeść zupę w południe, między 2 a 3 godziną. Na kolację nie radzę.
2) Zupa podobnie energetyczna i ilości składników podobne : wrzątek 3l, tymianek, rozmaryn, jagnięcina 0,5 kg, kminek mielony, ryż biały 0,1 l, ryż ciemny o,3 l, imbir, chili, sól, warzywko i gotujemy 2 godziny, potem bazylia, kurkuma, pokrojone marchewka i słodki ziemniak, cały duży fenkuł pokrojony i podsmażony na oleju, 2 łyżki czarnej fasoli z puszki bez zalewy, gotować ponad godzinę. Dosalamy – jeśli potrzeba, łyżka cytryny, odrobina wrzątku, troszkę kminku, pieprzymy i jeszcze gotujemy około godziny. Gotujemy zawsze na maleńkim gazie i pod przykrywką!
3) Zupa też bardzo wzmacniająca : wrzątek, tymianek, rozmaryn, mięso z kością ze szpikiem - jagnięcina lub cielęcina, lub wołowina, około 0,4 kg, duża marchewka starta, kawałek dyni pokrojony lub 3 łyżki ryżu słodkiego lub białego, kminek mielony, 2 duże cebule pokrojone i 4 ząbki czosnku razem podsmażone, imbir, chili, pieprz, sól, ew. warzywko i 3 łyżki ciecierzycy z puszki. Gotujemy około 3 godz. Następnie dosalamy, dodajemy cytrynę, kurkumę, kminek, pieprzymy, ma być smaczne!
Ja wiem, że te zupy nie będą smakową rewelacją, ale dadzą się zjeść. Gotuję je ostatnio i jeszcze mnie z domu nie wygonili… Pozostawiam Wam duży zakres własnej inwencji, kombinacji. Pamiętajcie jedynie o tym, aby nie było przesady w smaku słodkim, aby zawsze coś było w smaku słonym – fasole, ciecierzyca, ryż czarny lub fasola czarna, no i nie zapominajcie o cytrynie – płaska łyżka – oraz długim gotowaniu.
Dzieciom, 3-4 latkom możecie też te zupy gotować, radzę jednak zmiksować. Pozostawiam Wam całkowitą dowolność w częstotliwości gotowania, ale zjadajcie słuszną porcję tylko raz dziennie. No i obserwujcie, myślcie, zapisujcie, będzie potem jak znalazł.
Ryby – jak bozia da – niebawem.
PS. Możecie oczywiście dodawać do zup suchą fasolę, nie zapominajcie jednak o jej namoczeniu! Świeżynki zaś, mogą i gotować i zjadać te zupy, pod warunkiem, że się dyscyplinują :)) A o,3 l – to bardzo kopiasta szklanka, zaś 0,15l – to ciut mniej niż połowa szklanki. Szklanka – ta z PRLu – zawsze ma 0,25l, hej!