Dopowiadam szybciutko, bo widzę, że dziewczyny już okruszkiem się pochwaliły. Szalone przyjechały z różnych stron, nawet z bardzo daleka. Było kameralnie i bardzo serdecznie. O czym mówiłam? Nie planowałam niczego, tematy wynikały spontanicznie.
Najpierw w nawiązaniu do mojego doświadczenia, podkreślałam wagę cierpliwości i akceptacji dla biegu rzeczy, jako że nic nie dzieje się niepotrzebnie. Więc siedzimy cicho i obserwujemy.
W życiowej wędrówce mamy własną ścieżkę ewolucji/przemiany, każdy z nas ma swój punkt widzenia, swój pasek świadomości. Szanujemy i akceptujemy zatem inne widzenie, myślenie, wybory. Do porozumienia dochodzimy przez kompromis, ugodę, negocjacje. Szczególnej troski wymaga miłość, która przykrywa niebezpieczne ego.
Były też pytania o gotowanie, o spuchnięte nogi, o zapalenie mięśnia sercowego i wiele innych.
Kochani, zdjęć jest tylko parę, ale są!