Aktualny temat |
ARCHIWUM
| 2015.09.10 Jesień, jesień, jesień... | I jak tu nie kochać jesieni.. Najpiękniejsze wiersze o jesieni http://www.zosia.piasta.pl/o-jesieni.htm | | Podpis gdzieś mi zginął data: 2015.12.11 autor: Marynia | | Witam wszystkich forumowiczów. Zaglądam tu prawie codziennie, dziękuję za wiedzę i doświadczenie którym się dzielicie, uczę się ciągle. Teraz pojawiły mi się problemy z sercem i rwa kulszowa i moja pp- wa wiedza rozsypała się zupełnie (dużo leków, uboczne ich działanie..) Bardzo dziękuję p. Ani za wczorajszą rozmowę w której uświadomiła mi, w jakim tkwię dole energetycznym. Próbuję się z niego wygrzebywać, wczoraj rosołek, na kolację grzanki z piekarnika z pieprzem ziołowym, cebulką i wędliną, wołowina na gulasz dojrzewa, imbirówka też chyba koło południa może być? Na rwę p. Ania radzi też uciskanie p.36 po obu stronach kolana, tylko że u mnie to jest właśnie miejsce zaatakowanego nerwu i bardzo boli, będę uciskać chyba tylko zdrową stronę. data: 2015.12.11 autor: | | Zanet, robię od jakiegoś czasu własne wędliny. Głównym składnikiem (około 60%)jest wołowina/cielęcina, po 20% mięsa z indyka i słoniny wieprzowej. Na kg mięsa daję 13g soli i dużo przypraw w każdym smaku. Mi w wędzeniu pomagają rodzice, mają swoją wędzarnię i doświadczenie w wyrobie wędlin. Rok temu robiłam wędzony udziec wołowy. Leżał w zaprawie z tydzień albo i dłużej. Nie nastrzykiwałam go zaprawą więc nie był bardzo soczysty ale suchy też nie był, za to był bardzo smaczny. Jednak dość szybko wysychał i robił się twardy. data: 2015.12.11 autor: e-Agnieszka | | Kochani, zdradźcie, co dobrego robi ta czarna rzepa..??
Ściskam ciepło :) data: 2015.12.11 autor: Joanna z Krakowa | | Witam,
wiem, że mogę uszlachetnić gotowe już wędliny. Ale jak to jest z samodzielnym wędzeniem wędlin? Czy ktoś próbował przygotować zaprawę wg "pięciu smaków"? data: 2015.12.09 autor: zanet | | Mam pytanie o rzepe. U mnie tylko czarna dostepna. Dobra będzie? data: 2015.12.09 autor: lili-elżunia | | Kochani w Wydarzeniach jest wiadomość, zaglądnijcie proszę :) data: 2015.12.08 autor: Anna Ciesielska | | Vilwio, no tak to jest. Pójście do przedszkola opłacone jest potężnym stresem. To akurat zostało naukowo udowodnione. Dotychczas zdrowemu dziecku z dnia na dzień spada odporność. Nawet jak ma już 4 lata. Przedszkolne jedzenie jest tylko małym szkodliwym dodatkiem. U nas wyglądało to identycznie - nie mogłam uwierzyć, że moja zdrowizna tak nagle zaczęła niedomagać. Katar, kaszel i tak na okrągło. Musisz przetrwać, nie ma rady. Kilka praktycznych wskazówek. Dawkuj przedszkole, nie zostawiaj małej na 5-6 godzin, tylko zacznij od 2, potem 3. W przedszkolach waldorfskich jest zasada, że przez dwa tygodnie dzieci mają okres adaptacji i rodzice mogą być w pobliżu. Może spróbuj ponegocjować podobną możliwość. Następna sprawa - dawkowanie rozgrzewania w razie kataru czy kaszlu. Ewidentnie przewalasz właśnie z rozgrzewaniem. Nawet jak córeczka smarka i kaszle, wszystko trzeba robić z umiarem. Jeśli zaczyna się od suchego kaszlu, trzeba doprowadzić do mokrego, ale nie za pomocą samych rosołków, imbirówki czy kilerki, smalcu i bursztynówki, bo robi się zbyt intensywnie i pojawia się zaburzenie krążeniowe. Nierównowaga, czyli nadmiar potraw rozgrzewających lub z małą ilością smaku kwaśnego daje ruch energii tylko w górę, wysuszasz tym dziecko (sucha wątroba nie kieruje właściwego nawilżenia do płuc, dziecko nie może odkaszlnąć). Bazuj na normalnym jedzeniu, zupki, ziemniaczki (puree z cebulą, masłem i kropelką cytryny), raczej staraj się nawilżać. Ostatnio w sytuacji, kiedy Rafał cały czas sucho odchrząkiwał, p. Ania zaleciła nam kogel mogel z miodem, aby uaktywnić śledzionę i uspokoić wątrobę. Podawałam go wieczorem, pomogło. Ale też tylko 2-3 razy, a potem normalne jedzenie. Rosołek tak, ale kilka łyczków. Rano można z jajkiem (ale wtedy już nie kogel mogel). 2-3 razy dziennie ziemniaczki (świeżo ugotowane), herbatka, kawka z dodatkiem naturalnej, zupa, klopsik. Jak już kaszel robi się mokry, odstaw kogel mogel, możesz wtedy zaciągnąć rosołek kaszą gryczaną, a oprócz tego znów normalne jedzenie. Smalcem gęsim nacieramy na noc klatkę piersiową i plecy, bursztynówką skronie, za uszkami, dłonie i stópki. Do tego czerwona chusteczka na szyję. Uważaj na przemarzanie - stopy muszą być zawsze ciepłe. Najważniejsze - zachowaj spokój, to jest normalna reakcja na stres. Nie daj się sprowokować (ja ciągle słyszę, że dziecko trzeba \"doleczyć\" lekarstwami) - to nie tak. Kiedy suchy kaszel przechodzi w mokry, wiesz, że jesteś na dobrej drodze, że organizm sam się broni. Mokry możesz pogonić, ale bez przesady, bo znowu wysuszasz wątrobę i masz od początku kołomyję. Najważniejsza jest baza, a tą jest po prostu nasze jedzenie. W końcu będzie lepiej :))) Trzymaj się! data: 2015.12.08 autor: Jagoda | | zapomnialam podpisac - Anka!!! data: 2015.12.07 autor: | | Dziewczyny , mozecie cos doradzic w sprawie mojego szkraba? do tych dolegliwosci o ktorych pisalam doszlo jeszcze ... no wlasnie nie wiem jak to opisac. taka jakby opryszczka na dolnej wardze. zaczyna sie od czerwonej plamki a potem robi sie taki bialy pecherzyk. Utrzymuje sie zwykle ok. tygodnia. i bardzo czesto sie pojawia .czy to wszystko swiadczy o blokadzie watroby? data: 2015.12.07 autor: | | Czy mogłam przegrzać swoją córkę? A może popełniłam inne błędy, których nie widzę.Jestem mamą 4 letniej córki. Mała od urodzenia na pp. Nie dawałam jej nigdy surówek, soczków, jogurcików, słodyczy i innych niedozwolonych rzeczy. Każdego dnia 4 cieple posiłki. Rano kawa gotowana i owsianka, potem zupka na cielęcinie lub indyku, potem jakiś gulasz cielęcy lub wołowy lub z mięsa indyczego, pulpety itp. kotlety indycze, sporadycznie może z 5 razy w roku kotlet schabowy, do tego puree, ryż, kasze, czasem makaron. Wieczorem też coś ciepłego jakaś owsianka, zupa, Wszystkie przepisy z książek Pani Ani. Gdy córka skończyła 4 lata dawałam jej trochę swoich zup np. zimówkę czasami i swoich gulaszy. Do picia codziennie kilka razy TLACI. Mała standardowo chorowała tak 3 razy do roku. Katar i kaszel. Od września poszła od przedszkola i już po 4 dniach była chora. Katar i kaszel. Zaczełam rozgrzewanie rosołkami. Smarowidła z nalewki bursztynowej i smalec gęsi itp. Odkaszlała przez 2 tygodnie. Po 3 dniach spokoju znowu katar kaszel plus gorączka. Znowu rozgrzewanie znowu odkaszlała przez 2 tygodnie i po 3 dniach spokoju na nowo kaszel katar i ból ucha. Więc znowu rosołki i cała procedura. Odkaszlała i po kaszlu mokrym dosłała kaszel suchy. Przez pierwszy tydzień kaszel suchy trwał 1 do 2 godzin po położeniu się spać. Potem kaszel suchy był już przez cały dzień i noc. Rozgrzewanie nic nie dało. Dałam sól emską. Kaszel zmienił się na mokry i kaszlała tym mokrym 2 tygodnie Gdy mokry się skończył to po jakichś 3 dniach znowu zaczął się suchy kaszel, który trwał prawie cały listopad. Rozgrzewanie i sól emska nie pomogły.Dawałam rosołki prawie cały czas, plus puree i zupki plus smarowidła. Ręce mi opadły gdy nagle 26 listopada doszedł katar i kaszel zrobił się mokry. Właśnie go odkasłujemy. Praktycznie prawie w każdym tygodniu rosół (wołowo-indyczy, lub z dodatkiej cielęciny)do popijania lub zjadany z dodatkami. Proszę pomóżcie jak wyjść z tego błędnego koła. Skąd ten suchy kaszel? Córka praktycznie cały czas w domu, więc nie mogę tego chyba zwalić na jedzenie przedszkolne. W nieliczne dni gdy była w przedszkolu to jadła jedzenie przedszkolne plus nasze herbaty TLACI jeżeli panie jej je podały. Zapomniałam dodać, że w ostatnie 4 dni bolał ją brzuch, nie miała biegunki ani wymiotów i nie chciała nic jeść.Dawałam imbirówkę i w jeden dzień kilerkę po kilka łyżeczek parę razy dziennie. Dziś powoli wraca jej apetyt. data: 2015.12.07 autor: Vilwia | | Przepis na czarną rzepę ( pani Aniu proszę o prawienie)
rzepę (około 20 dag) zetrzeć na grubej tarce, na dużym sitku przelać wrzątkiem, ostudzić, wycisnąć, przełożyć do salaterki i dodać
imbiru płaską łyżeczkę, biały pieprz do smaku
sól do smaku płaska łyżeczka
cytryna niecała łyżka
szczypta kurkumy
majonezu dwie łyżki, dobrze wymieszać, popieprzyć
kładziemy na chleb i na to plasterek najlepszej szynki (a co?!), spróbujcie, warto! Ale dobrze gryźcie!
Poprawiłam i pozdrawiam wszystkich Ciesielska data: 2015.12.07 autor: Dorota z Warszawy | | Dziękuję ślicznie, Ewo:) data: 2015.12.07 autor: Aneta z P. | | Ja tez niestety nie widzę marchewki. Ponadto kupiłam już czarną rzepę i czekam. data: 2015.12.07 autor: Julka | | Aneto - coś takiego:
w dziale WIOSNA:
marchewka tarta, podsmażona na patelni, z miodkiem, pieprzem, solą i cytryną.
to cały przepis :)
Pozdrawiam data: 2015.12.07 autor: Ewa S. | | Dziewczyny, coś ze mną nie tak- szukam Ci ja tej marchewki z patelni z miodkiem w Refleksjach - nie widzę! Tak mnie nazwa podkusila jakoś. Więc proszę te bardziej spostrzegawcze i w materii szukania oblatane- wklejcie przepis.....No wiem, powinnam sama, ale naprawdę patrze-a nie widzę..Pozdrawiam:) data: 2015.12.07 autor: Aneta z P. | | Kochani, są w Wydarzeniach zdjęcia, zaglądnijcie :)) data: 2015.12.06 autor: Anna Ciesielska | | Pani Aniu dziękuję za sugestie. Trochę mi9 dzwoniło, że to wątroba. Muszę ją dopieścic. Pozdrawiam. data: 2015.12.06 autor: lili-elżunia | | Witam serdecznie!
Jestem mamą 2,5 latka. Na PP od 7 lat. Dziecko nie je owoców , słodyczy, jest ze mna w domu. Z grzeszków które popełniamy to grzanka z masłem. Od jakiegoś czasu zauważyłam że ma czerwone policzki. Nie jest to jednak stan który sie utrzymuje cały czas , poza tym czesto pojawiaja sie u niego liszaje na twarzy głównie przy ustach, Od dłuższego czasu mamy tez problem z katarem. Dodam,że przeważnie rano kiedy odsmarkuje pojawiaja sie nitki krwi. Czasami jest to krew lekko brazowa. Poza tym od czasu szczepienia na świnke odre rozyczke przyplatało sie nam zapalenie stawu biodrowego które czasem sie tez przypomina. Trochę duzo sie tego nazbierało. Czy mozecie dziewczyny coś poradzic. data: 2015.12.06 autor: Anka | | Chciałabym Wszystkich przywitać na forum, jestem od roku na PP, kuchnia Pani Ani trafiła do mnie nie przypadkiem bo ich w życiu nie ma. Byłam na kursie 28-29.11 i było cudownie, „ podsumowanie z kursu” to moje zapiski. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny.
Mam potrzebę podzielenia moim doświadczeniem…
Przez całe życie zgłębiałam pożywienie, poszczególne składniki i ich oddziaływanie na organizm, potrzeba piękna i bycia szczupłym było cały czas najważniejsze w moim życiu, lubiłam przygotowywać posiłki, mięso oczywiście dla męża dla mnie sałatka lub coś lżejszego.
Niby wszystko zdrowe a jednak coś było nie tak, wgryzałam się coraz głębiej, testy itp..
Mąż od lat nie był odporny, grypa 40 stopni gorączki i przeziębienia to był standard, mi i córeczce udawało się być odpornymi mimo to uważałam że to nie jest normalne.
Ja z kolei miałam problemy z krążeniem i ciągłym zimnem, słaba psychika, niskiepoczucie wartości ( 40 lat) były już nie do zniesienia.
Książki Pani Ani były dla mnie eureką, odpowiedzią na wszystkie nurtujące pytania. Weszłam od razu. Przyprawiałam delikatniej bo taka ilość przypraw nie byłą dla mnie normą i zawsze jakiś lęk się pojawiał, czy aby nie zaszkodzi.
Pani Ania na szczęście dawała jasny przekaz „ jak się boisz to nie gotuj” lubię takie kopniaki pomimo delikatnej natury. Kilka razy się zastanawiałam zanim zadzwonię Dlatego jest taka cudowna.
Piszę dlatego, że po roku gotowania odporność męża jest dużo lepsza, ustąpiły bóle pachwinowe, też w piłkę nożną, inna jest regeneracja po wysiłku, szybciej goją się rany, pięknie rosną włosy.
Jestem zachwycona.
Ja z kolei mam więcej siły i energii żeby żyć, inną świadomość, częściej się śmieję i zaczynam kochać siebie i się akceptować.
Kuchnia jest wymagająca, nie jest trudna, natomiast napewno czasochłonna. Przepyszna, jesteśmy zachwyceni smakiem, trawieniem, kompozycją dań.
Często oczywiście mam dylematy, złość, gniew, bezsilność dlaczego to ja, kobieta wszystko muszę zmieniać, dawać, karmić, kochać, przytulać czy to jest sprawiedliwe.
Ja tego nie dostawałam!
Jak zrobię awanturę i się wykrzyczę bo np. córeczka ( 9lat) na widok zupy ma taką minę a nie inną , a mąż, choć mógłby coś ugotować bo ja też chętnie zjem, to patrzą na mnie tymi swoimi szerokimi oczami, ze skulonym ogonem i nic. Tylko się pozbierać i robić swoje. Mają inną świadomość , dziecko swoją, a mąż swoją.
Wszystkie mądrości Pani Ani wcześniej czy później do nas trafią, taka jest droga PP-owców.
Od momentu kursu wertuję forum do 2005r, jestem pod wrażeniem wszystkich treści i porad pani Ani.
Mogę zdecydowanie stwierdzić, że po roku na PP jestem bardziej pewna tego co robię, bardziej sobie ufam w dodawaniu przypraw , że gotowanie z sercem i świadomością naprawdę działa i inaczej smakuje. data: 2015.12.06 autor: Dorota z Warszawy | | Kochani, przed nami noc magiczna, noc Mikołajkowa... :) Nie mogłam, no nie mogłam nie opisać Wam dzisiejszej sytuacji z moimi dziewuszyskami :)
Szykując się do spania, szykujemy - jak co roku zresztą - "zestaw" dla św. Mikołaja i jego reniferów. Zapożyczony zwyczaj - rodem z USA ale to nic, grunt, że dzieciarnia ma ubaw - szklanka mleczka z ciasteczkami na parapet dla "Grubego" i kilka marcheweczek dla Rudolfa i reszty bandy reniferskiej ;)
Moje starsze dziecko pt. Alicja, coś duma, kombinuje i wyraźnie coś jej nie pasuje... Pytam zatem - co jest? Odpowiada:
"Mamo, św. Mikołaj na bank nie jest na PP, ma spory brzuszek, bo pije mleko, obżera się tymi ciastkami i ma to, jak mu tam, wzdęcie i na pewno niestrawność (!!!) mamoooo, my nie możemy mu tego dać... "
Parsknęłam, oplułam się i już miałam wylądować na podłodze tarzając się ze śmiechu, kiedy dodała...
"A Rudolfowi podgotujemy marcheweczkę z przyprawami, niech się chłopak rozgrzeje trochę, długa podróż go czeka..."
No i umarłam ze śmiechu :D
Przygotowałyśmy dla Mikołaja kanapeczkę z mięskiem porosołowym, w kubku termicznym obok - TLACI do popicia :D Rudolf i reszta dostali marcheweczkę z rosołku :D
Ot, taki PPowy poczęstunek na "Grubego" u nas czeka :)
Pozdrawiam wszystkich w tę magiczną noc :))) data: 2015.12.06 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochani parę słów.
Nowawa, jeżeli wciąż masz problem z jelitami, proszę zadzwoń.
Justyno, jeżeli nadal w nocy masz zapchany nos, to jest to problem krążeniowy spowodowany; brakiem ruchu, niewłaściwym pożywieniem, przemarzaniem, emocjami, ewentualnie jakąś chroniczną niedyspozycją. Pomyśl i przedzwoń. Z pewnością pomoże Ci się wyregulować mocny ucisk - pazurem lub grubym gwoździem - w punkcie 36 na meridianie żołądka, na obydwu nogach pod kolanami. Punkt 36 znajdziesz - siedząc na krześle - gdy położysz środek dłoni lewej ręki na czubku kolana/rzepki lewej nogi, rozsuniesz mocno palce, to pod serdecznym palcem będzie kulka (kość) a pod kulką lekko na zewnątrz jest dołek i w ten dołek wciskaj się, ile się da. Polecam wszystkim!!! W nocy; uspakaja, lepiej się oddycha, lepiej się śpi, reguluje żołądek, wątrobę, jelito grube.
Lili, problemy z uchem mogą wynikać z jakichś problemów równie krążeniowych w meridianach biegnących wokół ucha ; potrójny ogrzewacz, żołądek i woreczek żółciowy. Spróbuj uciskać punkty najbliższe ucha. Ale pomyśl też o zewnętrznych przyczynach (zimno!). Jakby co dzwoń.
Dziewczyny przekazujące kursowe wieści zapomniały się podpisać. Lada chwila będą zdjęcia, zaglądajcie do Wydarzeń! Było dobrze.
Pozdrawiam wszystkich mocno :)) data: 2015.12.04 autor: Anna Ciesielska | | Dzięki za perełki pokursowe:))Aniu-surówka z marchwi?Zaciekawiło mnie to, może któraś zna przepis?:) data: 2015.12.03 autor: Aneta z P. | | Dziewczyny, wielkie dzięki (!!!), że chciałyście się z nami podzielić tym DOBREM od p. Ani :).
Ściskam Was Wszystkich serdecznie! data: 2015.12.02 autor: Joanna z Krakowa | | Z zapisków pokursowych...
Droga Środka to cieniuteńka niteczka, dlatego tak trudno zachować nam równowagę, próbujemy zbyt bardzo się nie kolebać, balansujemy, bo zawsze coś się przecież dzieje, wszystko co na zewnątrz i wewnątrz nieustannie się zmienia, dlatego zakłóceniom równowagi też nie ma końca.
A kiedy przychodzą trudności, potyczki, ból i cierpienie i uda nam się z tego błotka wyłowić perełkę, to z poziomu naszej nieustraszoności, ukaże się cale bogactwo tych trudnych chwil, przyjdzie zrozumienie. radość, szczęście, do następnego Łup i znowu w dół, w ciemność, zniecierpliwienie, szczególnie, że nigdy nie wiemy czego tam w tej ciemności mamy szukać, jednak świadome przeżywanie tych chwil jest istotą naszego bycia, może nawet największym szczęściem:) a skoro i tak będziemy co jakiś czas nurkować w ból, to zróbmy z niego pożytek:)
dlatego też musimy dbać o stan naszej świadomości - w każdym momencie, bez kompromisów, stale i rozpoznawać nasze emocje, tak by w miarę przyzwoicie balansować na cienkiej niteczce. data: 2015.12.04 autor: Karola | | Aniu, piękna perełka z ostatniego spotkania:) cenne wskazówki na tu i teraz. Już nie mogę się doczekać następnego weekendu:)
Pozdrawiam z różową mgiełką w tle:) data: 2015.12.01 autor: Ewa | | Witajcie, zebrałam garść informacji z kursu
Emocje
Koniecznie dyscyplina świadomości, Ty musisz analizować, bądź cały czas współczująca, czujna z dystansem.
Jeśli się starasz się komuś przypodobać to zależy Ci na tego kogoś ocenie, nie masz poczucia swojej wartości. Popracuj nad tym.
Egol: demony, musisz umieć poskromić swoją demoniczną część istnienia,
Demony to jest natura Twoich cieni, Twojego podziemia: agresji, gniewu, pychy, strachu, obaw, niepewności,lenistwa …
Ego tworzy Twoją istotę należy współgrać z tą naturą.
Przerabiamy schematy naszych rodziców, zachowujemy się tak jak oni. Rodzimy się po to żeby coś zrozumieć, coś przerobić, przedzieramy się mozolnie, powoli, nie ma tzw. Gongu, że to już.
21 wiek- Przebudzenie. Mamy sprawy do załatwienia i powinniśmy je załatwić jak najszybciej, wybaczać wszystkim a przede wszystkim sobie.
Nie litujemy się nad nikim, pytamy czy pomóc jeśli nie, zostawiamy.
Zaufanie do losu, że wszystko się dobrze poukłada. Nie zamartwiamy się. Nie wracamy do przeszłości, nie budujemy skrupułów, poczucia winy. Załatwiamy Tu i Teraz ( Dzisiaj)
Żadnego chciejstwa- chcenie powoduje nie manie . Im bardziej jest w Tobie chcenia tym bardziej nie dasz rady. Uwolnij to.
Zrozumieć winę, zaakceptować. Gdy ktoś nam wyrządza krzywdę zrozumieć motywację tej osoby, nie analizować, odcinamy się poprzez zrozumienie. Zapominamy, wybaczamy, akceptujemy
Jeżeli coś nam ciąży nie załatwionego analizujemy klatka po klatce, łapiemy moment, rozumiemy i wybaczamy. Myślimy co ja dzięki temu zyskałam.
Jeśli mamy problemy, choroby … wyciągamy tylko same korzyści z tego przez co musimy przejść. Nigdy nie jesteś bezradna, zawsze dasz radę, zawsze wiesz co masz zrobić. Jak nie wiesz co zrobić nie rób NIC.
„ Jeśli jesteś w stanie coś zmieniać zmieniaj, jeśli nie to módl się o siłę żeby dać radę zaakceptować „
Rodziców kochamy takich jakimi są, nie zmieniamy.
Mężczyźni mają być, zrób się kobietą bez chciejstwa i ego powściągaj. Przez całe godne życie trzeba go ( mężczyznę) wypełniać .
Jeśli chodzi o dzieci, tworzymy ich swoim dobrym przykładem. Dziecko nie rozumie co do niego się mówi, jest na innym poziomie świadomości. Tworzymy ramę ograniczeń oraz budujemy zaufanie.
„ Idź, ufam Tobie, wiem, że zrobisz”
Nie pytaj co w szkole, nie narzucamy się rozmową, żadnych trudnych tematów przy obiedzie.
Jeśli przerabiamy stale ten sam program to znaczy że niczego się nie nauczyliśmy, nie łapiemy.
Np. zawsze trafiamy na takiego samego drania…
Jeśli wchodzi się w związek z mężczyzną to nie po to żeby go zmieniać ale akceptować takim jaki jest.
Przyciągasz takich żeby się czegoś nauczyć, każdy następny będzie taki sam. data: 2015.12.03 autor: Dorota | | Chciałam pozdrowić wszystkich uczestników kursu "andrzejkowego" u Pani Ani. Było cudownie, pachnąco, inspirująco...Nie da się tego opisać w kilku słowach, a tak by się chciało. I ta surówka z marchewki...
Myślę, że każdy z nas dostał więcej niż się spodziewał. W drodze powrotnej, w pociągu (uściski dla Kasi) przyszły myśli, refleksje, i mocne postanowienie by właściwie wykorzystać wiedzę, która przyszła. A przyszło tego dużo. Cokolwiek chcę zrobić, zmienić, poprawić muszę zacząć od podstawy - wzmocnić siebie, poprawić swoją kondycję fizyczną (drabinki :), przepracować to, co schowane głęboko w sercu i jeszcze niezałatwione - \\\"a bo przecież nie ma kiedy, zostawię to na później\\\". Jeśli mam dawać więcej, muszę mieć z czego, muszę najpierw wypełnić siebie aby napełniać innych. I tego wszystkim życzę, abyśmy znaleźli czas na wypełnienie siebie po brzegi. Pani Aniu dziękuję, że Pani jest. data: 2015.12.01 autor: Ania z Wrocławia | | Co może znaczyć przechodzący ból lewego ucha. Laryngologicznie ok.Pobolewa i mija. Czy to wątroba?Szukałam na forum ale nic mi nie wyskakuje. Może cos mi zasugerujecie?Na PP od kiklku lat data: 2015.11.30 autor: lili-elżunia | | Kochane forumowiczki potrzebuję porady . Dopadł mnie nieżyt nosa-paskudna sprawa . Od wielu lat jestem na pp i dopiero teraz doczytałam się , że przewaliłam z ogrzewaniem . Mam pytanie co myślicie o przepłukiwaniu nosa ostrożeniem ? Kataru już prawie nie mam został obrzęk w nosie z dnia na dzień ciut mniejszy lecz i tak męczy okrutnie. W pracy przez nos mówię a w nocy spać nie mogę. data: 2015.11.30 autor: Justyna K-B | | Haniu z Warszawy, ssanie oleju kokosowego pomaga w higienie jamy ustnej, poprawia stan uzębienia, działa antybakteryjnie, łagodzi podrażnienia dziąseł, zapobiega osadom i powstawaniu kamienia. W tym celu warto to robić. Jednak w kwestiach oczyszczania organizmu - ja zaufałam PP. Organizm na PP oczyszcza się sam i nie potrzebuje dodatkowych wspomagaczy.
Nowawa, odpowiadając na Twoje pierwsze pytanie, a czy masz stwierdzone robaki? Robiłaś biorezoznans? To że jesteś kociarą, psiarą, czy chomikarą, wcale nie oznacza, że je masz. Ja latem zrobiłam biorezonans bo w tym czasie było tu o nim głośno, były opinie niektórych forumowiczek, że jeśli masz w domu zwierza, znaczy - masz robale. Szłam zatem w przeświadczeniu, że mam co najmniej tasiemca, bo zwierzaki towarzyszyły mi od zawsze, w domu rodzinnym był zawsze pies i kot, teraz i ja mam dwa właśnie takie sierściuchy - pościelowe. Ale ku mojemu zaskoczeniu biorezonans żadnego nawet owsika nie znalazł. Zarówno u mnie jak i u córki. Więc dopiero jeśli wiesz, że je masz - pomyśl o ich zwalczeniu, a o zapobieganiu po prostu nie myśl :) jeśli mocno Ci to w głowie siedzi, orzechy i pestki dyni, po 3-4 dziennie, dobrze Tobie zrobią :) data: 2015.11.30 autor: Imbirka | | Droga Nowawa, co do robali i naturalnych sposobów - polecam lek Vernicadis - to ziołowa nalewka, dostępna w każdym zielarskim sklepie - działa zarówno leczniczo jak i profilaktycznie. Z innych naturalnych metod - chrup pestki dyni, podlewaj sobie jedzonko olejem z pestek dyni, możesz używać olejku z oregano ale uważaj - jest bardzo intensywny.
Najlepiej jednak jest się zdyscyplinować na naszej kuchni ;) Dyscyplina na PP uchroni Cię przed robactwem ;)
Podobnie rzecz się ma z zemstą Faraona ;) Również byłam w Egipcie i przeszłam to, co Ty ale po gruntownych czyszczeniu - górą i dołem - już po tygodniu byłam jak nowa. Dodam, że nie byłam wtedy na PP. Nie pamiętam jednak, żeby trzymało mnie tak długo. Możliwe, że załapałaś jakąś bakterię...? Nawet jeśli - zachęcam do naszego ciepłego, zrównoważonego jedzonka i dyscypliny!!!
Myślę, że to szybciej wina zimnych jelit... jeśli pogryzasz "inne" niż nasze jedzonko, popijasz np. zimną wodą, jesz owoce czy surowe warzywa... wyziębiasz jelita.
Daj sobie czas i zdyscyplinuj jedzenie :) Unikaj szczególnie nadmiarów kwaśnego, słodkiego - ja mam podobne rewolucje żołądkowo - jelitowe właśnie po nich ;)
Pozdrawiam ciepło :) data: 2015.11.30 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochane forumowiczki, potrzebuję Waszej porady a w sumie dwóch.... przyznam się od razu ze zgladam tu sporadcznie, z braku czasu i jezeli kogoś obraże, ze pytam po raz kolejny o to samo to przepraszam :)
Piersze pytanie dotyczy - zapobiegania/pozbywania się robaków (wszelakiej maści). Jestem kociarą i nic nie poradze, mimo tego ze nie siedzą u mnie w talerzu to spią ze mną w łóżku. Czy słyszałyście/liście o natrualnej metodzie zwalczania takowych?
Drugie - od powrotu z wakacji VI 2014, z Egiptu, kiedy to zapadłam na tzw zemstę Faraona. Mimo kuracji przebytych tam i tu, mam problemy z przewodem pokarmowym. Bez względu czy gotuję wg 5 przemian czy nie, jakiego rodzaju produkty kupuje, ekologiczne czy nie..... ciągłe wzdęcia, gazy i często rozwolnienia.
Łącze to po części z powodem mojego pierwszego pytania (ale po przebadaniu nie wykryto niczego).
Nie wiem juz jak sobie radzic.
Moze Wy miałyście/mieliscie podobne dolegliwości.
Proszę o pomoc.
Dziękuje i pozdrawiam
Nowawa data: 2015.11.29 autor: Nowawa | | Witam. Od dłuższego czasu stosuję metodę ssania oleju. Spektakularnych efektów nie widzę. Ale myślę że tak czy inaczej jest to metoda korzystna, pomaga organizmowi usuwać wiele zanieczyszczeń, bakterii. Robię to raz dziennie rano przez ok20 min. Czasem krócej gdyż czasami , w trakcie ssania , mam napad swędzenia w gardle i kaszlu. Nie wiem czemu tak się dzieje ?
Czytałam że przy dużych problemach powinno się ssać olej nawet częściej.
Myślę że na pewno nie zaszkodzi a może wspomóc nasz organizm i może niekoniecznie trzeba oczekiwać jakichś spektakularnych efektów . Choć niewidoczne , na pewno jakieś są. data: 2015.11.29 autor: Hania z Warszawy | | Czy ktos probowal metode ssania oleju? Jakies widoczne rezultaty? data: 2015.11.27 autor: | | Kochane dziewczynki ... byliśmy z moim 11 miesięcznym maluchem na biorezonansie., wyszło nam uczulenie min. na gluten. Czy ja jako mama karmiąca powinnam zupełnie zrezygnować nawet z czerstwego chleba pszenno żytniego ???. Dodam że mały jest atopikiem z dużymi problemami skórnymi. Pozdrawiam wszystkich ciepło. data: 2015.11.27 autor: Mama Jasia | | własnie czytam posty na temat kawki zbożowej i natknęłam się na słowa Danusi: "marzeniem moim jest babcia, która swoje wnuki raczy kawą zbożową z kulkami rozgrzewającymi, zupą zrównoważoną lub chociażby kanapką z miodem i imbirem.... o imbirówce nie wspomnę :) Ukłony dla Was wszystkich kochane, dojrzałe Kobiety."
Danusiu, ja takową babcię mam! :) nie stosuje ona PP na 100, ale na 80%, ale dzieciom podaje dokładnie to na co ja pozwalam :) a co więcej to moja Teściowa, i to ona kupiła mi pierwszą ksiązkę! :D Ponieważ w moim domu rodzinnym toczę walkę z mamą przy każdej wizycie, trzykrotnie bardziej doceniam wartość tego spokoju gdy jedziemy do teściów. Zyczę tego wszyskim! i wierzę, że coraz więcej osób odnajdzie swoją drogę życiową z PP.
pozdrawiam ! data: 2015.11.27 autor: początkująca Ania | | Asiu, cytat piękny.. Idealny, powinien być opatrzony ramką i wisieć przy lustrze w łazience. Przy lustrze w korytarzu, przy każdym lustrze. To takie ważne, takie proste i takie trudne zarazem. Zapisałam go w moim kursowo - czwartkowym notatniku, obrysowałam mu ramkę :) Lubię być najmojszą wersją mnie, ale nie jest to u mnie takie oczywiste, mam nadzieję - jeszcze :)
Ściskam i dzięki Asiu :*
Moniczko :) różowa mgiełka idzie do Ciebie, posłałam dziś pocztexem :))) za zwrotnym potwierdzeniem odbioru :*
:) data: 2015.11.26 autor: Imbirka | | Dziewczyny wrzucajcie perełki ze spotkań. Chociaz tak będziemy mogły te co daleko w tym uczestniczyć data: 2015.11.26 autor: lili-elżunia | | Hahaha :) I jak tu się w miłości i zachwycie nie rozpływać, kiedy tyle cudnych duszyczek to forum skupia :)
Dziewczyny jesteście boskie!!! Każda jedna i wszystkie razem!
Anula7777 - Witaj kochana :)
Beatomoniko - Gratulacje dumna babciu malutkiej Hani :) Gratulacje dzielna kobito za to wszystko, co osiągnęłaś, kim jesteś, gdzie podążasz i jaki wydźwięk to ma dla Twojego zdrowia, samopoczucia! :)
Asiu z Gdańska - Ja również dziękuję i trzymam kciuki za nasze wspólne zmagania ;) Ty wiesz... tam gdzie mamy podobnie nakołtunione i gdzie ten luz tak nam potrzebny ;) Ściskam Cię kochana :)
Skoro Imbirka wyciągnęła już na światło dzienne - forumowe mojego bloga, to nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić wszystkich do zaglądnięcia, poczytania moich przemyśleń, pewnych PPowych treści jak i śledzenia moich zmagań kulinarnych w ramach Ciesielskiego Wyzwania Kulinarnego :D Ot, tak przyjęłam sobie za cel wypróbowanie wszystkich przepisów z trzech książek Pani Ani :) Gotuję, komentuję, zamieszczam zdjęcia :) Zapraszam :)
Pani Aniu zima zimą a mnie ta różowość rozgrzewa, podgrzewa i zapomnieć o sobie nie daje :))) Rozpływam się w niej i cieplej na sercu jakoś bardziej niż zwykle. Mało tego, ogarnąć się i przedsięwziąć coś mi ciężko :D Leniwiec pospolity mnie rozbiera ;) Jak żyć...? :D
Tak, tak wiem... ze skrajności w skrajność też źle... :D
A zgniłe banany ciach do kosza, bez zbytniego analizowania przyczyny i skutku :) Zrobić miejsce na świeże, które przyjdą jak przyjdzie ich czas... :D
Pozdrawiam wszystkich na różowo!!! data: 2015.11.26 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Imbirko, ten Twój opis szkatułki rozwalił mnie na łopatki…bo jest taki prawdziwy…i taki trudny do pracy. Rewitalizacja puszki to niezłe wyzwanie, ale ta puszka chyba sama już się otwiera :)
Chciałabym się jeszcze podzielić z Wami myślą, którą przeczytałam ostatnio i która we mnie została. Może dlatego tak do mnie trafia, bo moja napinka często związana jest z oczekiwaniami w stosunku do siebie samej.
„(...) nie ma na świecie drugiej takiej osoby jak ty. Tylko ty możesz być „najtwojszą” wersją ciebie. Poznawanie i akceptacja tego, kim jesteś - w swoich możliwościach i ograniczeniach - może być najtrudniejszym elementem całego procesu. (...) Kiedy raz wkroczysz na drogę samopoznania i autentyczności, poczujesz, jakie to wspaniałe uczucie być sobą, wiedzieć, dokąd dążysz, co ci służy i jak wielką jest ulgą, gdy nie trzeba udawać nikogo innego - ani przed sobą, ani przed innymi. (...) Z akceptacji i sympatii dla siebie rodzi się prawdziwa siła, wiara, że to, co robisz, ma sens, oraz wsparcie udzielane sobie w momentach, gdy napotykasz trudności albo chwilowo tracisz zapał.” data: 2015.11.26 autor: Asia z Gdańska | | Anula777 :) witaj! Fajnie, że jesteś :) zamówione książki pewnie pojawią się lada chwila, a przepisy i niezbędna teoria właśnie tam.. Póki co zajrzyj do refleksji, tam znajdziesz te kilka przepisów, albo kilkanaście :) zajrzyj też na bloga naszej Moniki, http://www.jagodalicja.blogspot.com - tam też jest miłe co nieco nasze \"ciesielskie\" :)
Trzymaj się ciepło!
Beatomoniko! Jak miło Cię \"słyszeć\" i to jeszcze w tak świetnej kondycji :)) oby tak dalej dzielna kobieto! Ściskam mocno :)
Pani Aniu :))) Wizualizuję sobie tą różową mgiełkę, tak mi sielsko i anielsko, aż tu nagle zgniły banan każe mi zejść na ziemię i jeszcze mam coś przedsiębrać :D jak żyć??
No to idę do refleksji, a tam perełka :)
Tak właśnie jest, czerwone gacie, wełniane skarpety, dobre jedzonko i piciu, a w głowie zadymka. Ta tajemna szkatułka brzmi cudnie, chciałabym by moja puszka po konserwie z kulkami ołowiu w środku i zamknięta szczelnie, schowana głęboko i hałasująca przy turbulencjach - nabrała kiedyś takiej właśnie formy. Tajemnej szkatułki z najprawdziwszymi skarbami w środku. Z odrobionymi lekcjami, zrozumiałymi doświadczeniami.
Piękne :) może to przedsięwezmę? rewitalizacja puszki.. Tak właśnie :)
Dziękuję i czekam na rzepkę :) data: 2015.11.25 autor: Imbirka | | Witajcie :) siadam wysłać do Was kilka myśli, które układały mi się ostatnio w głowie, a tu taka perła w refleksjach! :) dokładnie tego teraz doświadczam, o czym pisze pani Ania. Jakiś czas temu zauważyłam, że bardzo szybko i często blokuje mi się wątroba. Zresztą trudno tego nie zauważyć- puchnie mi gardło, zbiera się śluz, aż w końcu czuję, jakby na gardle zaciskała mi się obręcz i wtedy nieźle boli. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdybym narozrabiała, ale żadnych wyskoków na koncie nie mam. Ciągle ciepłe, zrównoważone jedzenie i imbirówka. A samopoczucie fizyczne fatalne i pytanie z tyłu głowy: „o co chodzi?”. Jeśli jedzenie jest ok, to co szwankuje? Emocje? Już wcześniej zauważyłam, że kiedy jestem osłabiona i się zdenerwuję, to następnego dnia na bank kondycja mi siada jeszcze bardziej i gardło wariuje. Na początku było mi trudno uwierzyć, że to aż TAK działa, ale po kilkunastu razach obserwacji jestem tego pewna.
No więc co jest nie tak z tymi emocjami? I taka przyszła odpowiedź: niby robisz bardzo dużo, niby dbasz o Bliskich najlepiej jak potrafisz, a w tym całym zalataniu gubisz po drodze coś, co jest najważniejsze: uważność, spokój , pilnowanie emocji. Chwila nieuwagi i Roszczeniowiec pojawia się nie wiadomo kiedy, a przed szereg wyskakuje żal, pretensje, frustracja. Napinka, gula w gardle i pozamiatane. Ciągle zdumiewa mnie, jak ważne są emocje w układance zwanej zdrowiem.
Dzięki również Tobie Monika za Twoje, bardzo na czasie, przemyślenia, miłość, radość, AKCEPTACJA dane drugiemu człowiekowi działają cuda. Traktowanie życia z humorem pomaga włączyć luz i już jest lżej :)
PS. Dziś moje 4-letnie dziecko, bardzo charakterne dziewczę, w chwili niepowodzenia krzyknęło: „Obrażam się na swój los!”. Ja się obrażać na swój los nie zamierzam :) Uczę się odpuszczać :) Uściski :) data: 2015.11.25 autor: Asia z Gdańska | | Drogie Panie , dopiero wchodzę w tajniki PP dzięki Pani Marzenie z programu "2" tvn , gdzie mam szukać kilku przepisów. Książki zamówiłam i oczekuję na ich przesyłkę. Pozdrawiam Anula 7777 data: 2015.11.25 autor: Anula7777 | | Kochani, w Refleksjach małe co nieco czeka na zaglądaczy :)) data: 2015.11.25 autor: Anna Ciesielska | | Dziewczyny, założę się, że przyczajone siedzicie w kącie, oczy szeroko otwarte, a z Waszego Otwartego Serca wylewa się delikatna różowa połyskująca mgiełka. Nic o niej nie wiedziałyście a jest jej tyle! Sądziłyście, że jesteście zwyczajne, bardzo zwyczajne, szare, zrzędliwe, nadęte. Gdybyście wiedziały, że w Waszych sercach wciąż zalegają tony Różowego Cacuszka/Miłości, które czeka, aby za Waszą świadomą myślą dawać i łagodzić obyczaje. I teraz patrzycie, bo zaczęło się dziać!
Ale baby, do roboty! My tu gadu, gadu a banany gniją... :)) Należałoby coś przedsięwziąć, coś zrobić, coś zarobić, coś kupić, ogarnąć się! Ale jest dobrze, tak trwajmy, ku chwale Ojczyzny!
Czy wiecie, że już jest zima? data: 2015.11.25 autor: Anna Ciesielska | | Witam kochane kobietki:)
Jestem bardzo szczęśliwa...zostałam poraz 2 babcią wnuczka ma na imię Hania:)wyniki onkologiczne bardzo dobre...nastepne badania w lutym.czego od życia więcej?nadal jestem na PP nie zawsze na 100 procent bo róznie to bywa ale jestem z Wami :)wiem że to działa że jedzenie wg.PP pomaga...dzięki temu przeszłam chemię radioterapię dobre wyniki krwi miałam.dziękuje Pani Aniu dla mnie pani jest ważna w moim życiu dziękuje kobietki moje kochane za wasze wsparcie...jesteście światłem gdy błądze:)pozdrawiam serdecznie:) data: 2015.11.25 autor: Beatamonika | | Kochani, krótka informacja w Wydarzeniach, może kogoś zainteresuje :) data: 2015.11.25 autor: Anna Ciesielska | | Moniko,pięknie napisałaś.
Ci nasi mężczyźni są warci poświęcenia,czasu,sa naszymi połówkami.... .Pani Ania dzisiaj w refleksjach opisała dokładnie naturę mężczyzn i kobiet.Wydawałoby się,że życie razem tak różnych postaw ,to ciężki kawałek chleba ,ale natura tak właśnie to ułożyła i tak ma być. Rozwijając ten temat polecam wykłady na yuotube Mark Gungor ,,Czym się różni mózg mężczyzny od mózgu kobiety".Dopiero teraz zaczynam rozumieć mojego męża,a on mnie..... . data: 2015.11.23 autor: Ania z Bydgoszczy | | Witam Was Kochani :) . Pani Aniu , dziewczyny , zaglądam tu stale i czytam , uczę się przede wszystkim życia , w zgodzie z sobą i z naturą . Pani Aniu , refleksja piękna , na czasie i jak zawsze , bardzo potrzebna . Kłaniam się i bardzo dziękuję .Moniko mamo Jagódki i Ali , uściski za ten ostatni post . Masz cudownie ciepłe i kobiece pióro . Kocham Was , bo to dzięki Waszym sercom , umysłom i słowom jestem silna i mogę tę energię miłości i szacunku do każdego człowieka przekazywać dalej . Dziękuję :) data: 2015.11.23 autor: Nesca | | Zbliżają się Andrzejki, posiadanie męża o tym imieniu zobowiązuje ;) W ramach imieninowego upominku zabrałam swojego chłopa na weekend... tylko we dwoje. Wybrałam miejsce zaciszne, urokliwe. Takie, w którym zwalnia czas. Dookoła góry, lasy, nawoływania puszczyka o północy...
Wśród tej scenerii my. Nagle - tyle czasu dla siebie. Nagle - nic nie musimy, jedynie chcemy. Jest czas na bliskość, na rozmowę, na spojrzenie sobie głęboko w oczy, na głupawy chichot i przytulone czytanie książek - każdy swojej a jednak razem :) Nagle - czuje, że zwalniam, że staję się jakaś "inna", że ten chłop mój - wygląda jakoś "inaczej" w tej odmienionej scenerii, jakoś zmarszczek mu ubyło, uśmiecha się jakoś częściej. Idziemy na szlak trzymając się za ręce, zupełnie jak kiedyś... Pomimo listopadowej aury cudowność obcowania z naturą zachwyca, ładujemy akumulatorki i chcemy, by czas się zatrzymał, choć na chwilę...
Wracamy - tacy sami, jednak "inni"... Do naszego kołowrotka, naszych dziewczyn ukochanych, stęsknionych - rozwrzeszczanych :D Wracamy z bajki do normalnego życia ale ta "bajka" w nas trwa.
Ta magia jest w nas dziewczyny... Trzeba tylko sobie zadać trudu, żeby, ją z nas wydobyć, żeby znaleźć na nią czas, żeby wpuścić ją do naszego obecnego życia. To powinno być obowiązkowe!!! ;)
Wracam, wskakuje na forum a tu taka Refleksja... zaczynam wierzyć w magiczną moc tej strony :D Wpisy zawsze są na czasie, akuratne i trafiające w 10!
A od męża dostałam właśnie "uśmiechniętego" smsa :) Nie o prasowaniu ulubionej koszuli na super ważne biznesowe spotkanie czy przypomnieniu o kończących się płatkach owsianych... ;)
ale takiego po prostu, od serca :)
Nie bądźmy egoistkami, podzielmy się miłością... Wypuśćmy z siebie trochę tego różowego puchu i otulmy nim tych najważniejszych, mniej ważnych i zupełnie przypadkowych.
Światu potrzeba miłości a ona jedyna mnoży się, jeśli się nią dzieli... :) data: 2015.11.23 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochani, zaglądnijcie do refleksji :)) data: 2015.11.23 autor: Anna Ciesielska | | Doroto, dzięki za zaufanie! Jasne, że możemy spotkać się na kawie - w Czekoladzie dają z imbirem i z miodem:))) Zadzwoń do mnie, umówimy się. Serdeczności! data: 2015.11.22 autor: Jagoda | | Ewelino, zupa z dyni na słodkim mięsie może spowodować zastój, za dużo słodkiego.
W przepisie Pani Ani jest mięso kurczacze (czyli kwaśne) ale można również zrobić np. na skrzydełku indyczym (smak ostry) ja taką preferuję .
Patrz uważnie z czego komponujesz zestaw obiadowy, poza kolejnością, przyprawianiem itd.
Pozdrawiam! data: 2015.11.22 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witam serdecznie, dziękuję ślicznie za odpowiedź i przepraszam, że odpisuję z takim opóźnieniem.
U mnie pełna mobilizacja, widzę efekty ( u mnie, ale przede wszystkim u córeczki) już od pierwszego dnia przejścia w 100 % na kuchnie PP i to jeszcze bardziej mobilizuje do samokontroli i dyscypliny. Po wyjściu ze szpitala dwa pierwsze dni były nerwowe i zapaliła mi się czerwona lampka, że to wina złego jedzenia i picia na potęgę kompotu z jabłek (a byłam w szpitalu przez wiele położnych i nie tylko chwalona za mądry wybór).
Dziś gotuję zupkę z dyni, na cielęcinie bo wołowiny nie mam. Mam nadzieję, że też dobrze. ;-)
Pozdrawiam serdecznie.
Ps. Dziękuję za rady i to forum, dzięki Wam czuję się pewna, że dobrze robię. Dziękuję p. Aniu za książki, przepisy i za wszystko co Pani robi. data: 2015.11.21 autor: Ewelina | | Co do kompetencji Dziewczyn z Forum to nie mam najmniejszych wątpliwości. Czytam przecież codziennie i podziwiam bardzo. Ja do niektórych rzeczy dochodziłam kilka lat a niektóre Dziewczyny po miesiącu czy dwóch już wiedziały... Moim "problemem" jest to że ja jakoś mało czasu mam na takie rozpisywanie się... Jestem pod ogromnym wrażeniem Dziewczyn - Matek i to kilkoro dzieci a udzielających się jakby czas na loterii wygrały. Oczywiście jest to kwestia organizacji czasu pracy a nie jego nadmiaru także naprawdę chylę nisko czoło przed Wami. Ale skoro się Jagoda do mnie odezwałaś to pomyślałam, że z Tobą się na tą kawę umówię i Tobie "wrzutkę" zrobię :-) Na pierwszym spotkaniu czwartkowym dostałam Twój numer telefonu - że ja na to wcześniej nie wpadłam... Pisałam już wcześniej - gapa jestem i tyle... Dziękuję data: 2015.11.20 autor: DorotaJ | | Doroto, całe forum pełne jest mądrych kobiet, dawaj, wesprzemy, pomożemy, utulimy :))) data: 2015.11.20 autor: Jagoda | | Nie spotkałyśmy się dzisiaj... Widocznie tak miało być... Trochę mi smutno bo bardzo potrzebowałam takiego mądrego, kobiecego spotkania. Oczywiście życie przygotowało dla mnie inne atrakcje w zamian, ale.. ale to już nie to samo :-) pozdrowienia dla całego Forum i szczególne ukłony dla Pani Anny data: 2015.11.20 autor: DorotaJ | | Dobre miejsce, dobry czas :)) data: 2015.11.19 autor: Jagoda | | Witajcie Kochani!!!
Abstrahując nieco od zasmarkanej rzeczywistości, w której przyszło nam obecnie żyć ;) Chciałyśmy podzielić się z Wami tym, co wykluło się podczas ostatnich kilku tygodni.
Otóż, możemy oficjalnie ogłosić miejsce i termin II ZJAZDU PEPOWICZÓW!!! :D
Kolejne spotkanie odbędzie się w ostatni weekend czerwca 25 - 26. 06. 2016r.
Miejsce, w którym tym razem będzie dane nam się spotkać, poleciła Szefowa. Jest to niezwykle urokliwy pałacyk klasycystyczny położony we wsi Szelejewo, gmina - Piaski, powiat - gostyński. Obiekt znajduje się w dogodnym położeniu - w centralnej części Polski, mamy nadzieje, że każdemu będzie "po drodze" ;)
Zarówno obiekt jak i tereny należące do niego są iście przecudnej urody i aż serducho raduje się na myśl, że będziemy tam razem biesiadować :)
Mamy nadzieję, że będzie pięknie! Dołożymy wszelkich starań, żeby tak było! Jeszcze sporo czasu mamy więc możemy popracować nad programem.
Wiem, że zależało Wam na jak najszybszym poznaniu terminu, prosiliście o to w mailach, by móc zaplanować przyszłe wakacje. Więc mamy i termin i dobre miejsce.miejsce.
Podobnie jak rok temu, będziemy podawać wszelkie informacje na bieżąco, zbierać zapisy itd. ale to już na spokojnie, po Nowym Roku... ;)
Pozdrawiamy serdecznie!!! :))) data: 2015.11.18 autor: Imbirka, Monika mama Jagódki i Ali | | Dziekuje ślicznie za odpowiedź,zapomniałam się podpisać data: 2015.11.18 autor: Mama Marysi | | Hej, w sprawie ząbkowania i zapchanego noska. Wiem, że niektórych brzydzi posługiwanie się tym sprzętem, ale nas w ciężkich chwilach ocalił aspirator do nosa \"Frida\". Powodzenia. data: 2015.11.17 autor: Mama Brykającej Tosi | | Anonimowa matko ząbkującego dziecka, dla Ciebie dyscyplina i solidny rachunek sumienia, imbirówka popijana w międzyczasie. Dla dziecka akuratne jedzonko, skoro bolą dziąsła to bardziej papkowate niż zwykle, półpłynne i koniecznie też imbirówka! Jeśli olejki nie pomagają spróbuj plastrów Aromaktiv. Jest też żel w wersji AromaktivBaby, bo plastry są chyba od 3 roku życia - ja jednak swojej dwulatce dawałam plastry i spokojnie oddychała całą noc. Możesz też spróbować inhalacji z majeranku, użyć maści majerankowej pod nosek ale to bardziej w ciągu dnia, bo w nocy wiadomo... nerwy, płacz i jeszcze większy problem z zasmarkańcem ;)
Co do dziąseł - nie wiem w jakim są stanie, możesz spróbować użyć olejku goździkowego - odrobinę do kieliszeczka, rozrób zwykłym olejem spożywczym (jest bardzo intensywny!) na palec i masuj dziecku obolałe dziąsła. Olejek działa cuda, jest przeciwbólowy, antyseptyczny i daje ulgę na dłużej niż te cudowne żele i kremiki dostępne w aptekach.
Trójki górne to tzw. zęby oczne i przy nich zawsze jest mały meksyk ale nie taki diabeł straszny, bo to jednak kły - jak się przebiją, reszta pójdzie już gładko.
Poza tym spokój, przytulanki, dużo do popijania - herbatka/cyc jak najczęściej i wyjdziecie na prostą :)
Pozdrawiam! data: 2015.11.17 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Dziewczyny serdecznie prosze o pomoc, jak mogę pomóc 20 miesięcznemu dziecku, podczas zabkowania, przyszła kolej na trójki, jest ciężko , nos zapchany, dziecko nie może oddychać, podczas snu, jak ułatwić oddychanie?nie pomagaja olejki, główka boli , jest karmione piersia, oczywiscie gotuje wedlug PP data: 2015.11.16 autor: | | Pani Aniu - w tej zasmarkanej rzeczywistości przyszło nam niestety żyć :D
Nikt nie przysposabiał nas do niej - wykoślawione, połamane przez życie idziemy - próbując prostować grzbiet, wypinając dumnie cyca i ucząc się przy okazji każdego dnia miłowania, karmienia, chowania mordy w przysłowiowy kubeł...
O tak, podręcznik by się przydał, traktujący o m.in. nas kobietach, o powrocie do instytucji kobiety - żony - matki - pieczołowicie dbającej o ognisko domowe, o odpowiedzialności za wybór określonego człowieka na męża i ojca, o nowopoczętym życiu - miłości do siebie, jego ojca i do niego. O rozumieniu i zrozumieniu. Cierpliwości, akceptacji, byciu dla siebie tu i teraz. O gotowaniu... To takie piękne i proste "jeśli kochasz - gotuj" :)
Ewelino - jeśli kochasz - gotuj :) Obowiązuje Cię dyscyplina na 200%, jeśli chcesz mieć zdrowe, pogodne dziecko a sama korzystać z uroków macierzyństwa :) Zupy są podstawą, treściwe, gęste, z mięskiem. Na rosole też, czy dyniowa czy marchewkowa. Do obiadu i na kolację. Musisz się nawilżać od środka. Jajka jak najbardziej, jajecznicę, omleta, gotowane na miękko koniecznie z przyprawami nie zapominając o czymś kwaśnym. Duszeniny mięsno warzywne są dla Ciebie super, mięsko cielęce, wołowinka, jagnięcina. Kasze, ryż, różnorodność w dodatkach gotowanych jarzyn. Grzaneczkę z miodkiem i przyprawami też możesz sobie czasem chrupnąć, do kawki, dla osłody życia... Kawę pij, ja piłam normalną ale możesz zacząć od zbożówki na czczo, do tego herbaty nasze i spokój :) Sen z malutką :) Odpoczynek, ładowanie akumulatorów :) Wierzę, że dasz sobie świetnie radę :) data: 2015.11.16 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochani, odniosę się do Eweliny i do wszystkich dziewczyn w ciąży, planujących zajść w ciążę, karmiących piersią - chcecie mieć zdrowe dzieci, być w dobrej formie i mieć radochę z macierzyństwa - weźcie się do roboty, ale dużo wcześniej, nim zaplanujecie dziecko. I zapaliło mi się czerwone światełko! Nikt nas przecież nie przysposabiał do bycia odpowiedzialną i rozumiejącą matką, akceptującą i kochającą żoną czy konkubiną. Nikt nie nauczył jak żyć, karmić, miłować - bez zakaszlanych, zasmarkanych, drapiących się, rozwrzeszczanych dzieci. Nikt nie nauczył jak żyć bez awantur, pretensji, rozwodów. I tak myślę, że przydałby się w tej materii podręcznik...
Dyżurne, odpiszcie Ewelinie, ja dzisiaj nie mam już sił. Pa, idę poprzemyśliwać co nieco. data: 2015.11.15 autor: Anna Ciesielska | | Opowiem o rogalach. Ciasta nie jadam, nie służy mi. Kupiłem dwa, najlepsze w Poznaniu. Zjadłem jednego, całego, nie dało się odłożyć. Mieli rację, dobry był. Popiłem imbirówką, potem kawą. Na drugi dzień byłem przymulony, zwaliłem to na pogodę. Następnego dnia o rogalu zapomniałem. Nic mi się nie chciało, ani wstać, ani poćwiczyć. Nie wiedziałem co by tu zjeść, żeby lepiej się poczuć, a czułem się byle jak. No i wlazłem na drugiego rogala i zjadłem połowę. Były dwie imbirówki, nie dały rady. Przez następne trzy dni czułem się fatalnie i wciąż nie rozumiałem dlaczego. Zapomniałem o rogalach. A już myślałem..Pozdrawiam wszystkich zapominalskich data: 2015.11.15 autor: Zenek | | Absolutnie się z Wami Dziewczyny zgadzam, pani Aniu, Moniu Moniko Mamo Jagódki i Ali. Dzisiaj zobaczyłam wpis na Facebook'u mojego ulubionego zespołu LemON; podzielę się nim z Wami:
"Nasze myśli i modlitwy dziś przy bliskich i rodzinach ofiar w Paryżu...
Nie dawajcie lajków... Zamiast tego - spróbujcie jutro, pojutrze... cały tydzień... miesiąc... powstrzymać się od złości. Agresji. Bądźmy dobrzy. Bądźmy lepsi. Tylko to ma sens. Nawet jeśli wydaje się bez sensu... Spytajmy kogoś bliskiego, jak się czuje... czy wszystko dobrze u niego? Na tym dziwnym świecie, jedyne co nam pozostaje, to kochać.."
<3 <3 <3 data: 2015.11.15 autor: Joanna z Krakowa | | Dzisiaj rano, przy kawusi, przeczesywałam jak co dzień internet i wieści z zalanego krwią Paryża dosłownie mnie poraziły... Pierwsze co się pojawiło - szok! Niedowierzanie... a zaraz za nimi agresja, współczucie, poczucie krzywdy, oburzenie i pewnie jeszcze setki innych negatywów przeplatane osłupieniem, zszokowaniem, znowu - niedowierzaniem! Jak człowiek człowiekowi może zgotować taki los?
I gdy zapędziłam się w tej gonitwie myśli, nagle w głowie pojawił się pstryk! Reagując nienawiścią na nienawiść, agresją na okrutne akty morderstwa - nakręcamy tylko spiralę nienawiści, zatracamy się w mściwości, okrucieństwie, zwyczajnym złu szeroko pojętym i przybierającym ludzkie kształty oraz reakcje, działanie z samego piekła rodem... Na nic to.. Tego na pewno światu teraz nie potrzeba.
Światu potrzeba miłości. Dobroci. Ciepła. Mądrości i zrozumienia.
Zwłaszcza teraz. Szczególnie teraz.
Pani Aniu dziękuję :) Pięknie opisała Pani to, co mi w głowie dzisiaj nieśmiało zaświtało a czego nie potrafiłam do końca ugryźć, zrozumieć.
Pozdrawiam w ten trudny dla ludzkości czas... data: 2015.11.14 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochani w Refleksjach, dzisiejszy mój tupot myśli,zaglądniecie? data: 2015.11.15 autor: Anna Ciesielska | | Witam wszystkich, jestem matką karmiącą 10 dniowej córeczki. Od jej narodzin całkowicie przeszłam na kuchnie PP (wcześniej korzystałam z przepisów i stosowałam się częściowo do zasad PP). Mam wszystkie książki p. Ani, ale mam problem co mam zjadać na śniadania i kolację (oprócz mięska z zupek, mielonego mięsa z warzywami i gęstej zupy na kolację, a na śniadanie zupy śniadaniowej). Czy mogę zjadać jajecznicę, omleta? Czy mogę zjadać zupę dyniową na rosole? Proszę o jakieś propozycję. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. data: 2015.11.14 autor: Ewelina | | Czasem tak miewam, że zaglądam na forum, okazuje się że nic nowego się nie pojawiło, przechodzę w inne miejsce. I czasem zapali mi się taka żaróweczka i zadaję sobie pytanie czy chodzi mi tylko o nowe informacje, a może skoro już tam jestem to czemu nie zerknęłam na wcześniejsze refleksje, albo nie wyfiltruję sobie jakiegoś tematu, który akurat u mnie na tapecie, przecież gdyby pojawił się nowy wątek i dyskusja miałabym czas by je przeczytać, pomyśleć o tym. Więc o co mi chodzi, coś bym zjadła, coś przeczytała, nastawiam się na odbiór, ale nie wiem czego. Ta wirtualna rzeczywistość pulsuje bardzo intensywnie, daliśmy sobie wmówić, że ciągle potrzebujemy nowych wrażeń. Ale to odnosi się nie tylko do świata wirtualnego, koleżanka z pracy przynosiła katalogi z kosmetykami, co miesiąc pojawiały się nowe katalogi, i w każdym mnóstwo nowości, rany, jak oni nadążali z produkowaniem co chwilę czegoś nowego, nowe opakowania, nowe palety kolorów, do tego jeszcze wynalazki typu dziesięć w jednym, siedem w pięciu, tusz z parasolką, szalik z breloczkiem, no musisz to mieć. Mam też wrażenie, że podobnie jest z informacjami, musisz to wiedzieć, przeczytaj, zostaniesz ekspertem w każdej dziedzinie. Ale informacje nie tworzą jeszcze wiedzy, wiedza choć z informacji się składa nie jest ich sumą, ale skomplikowanym systemem. I jak tu nie kłaniać się pani Ani za cierpliwe przekazywanie tej wiedzy nam niecierpliwym uczniom? Jak nie podziwiać stałości tego forum? data: 2015.11.12 autor: Sasanka | | Soniu, wiesz dobrze, że wszystko w naszym życiu dzieje się PO COŚ. Pewnie jeszcze nie umiesz przyjmować swojego POCOŚa z otwartością, spokojem, ufnością. POCOŚe uczą nas cierpliwości, akceptacji dla różnorodności boskiego stworzenia, dystansu do przeciwności, zgody na zmiany. Soniu miło, że tęsknisz, może zadzwonisz? :) data: 2015.11.12 autor: Anna Ciesielska | | Soniu, a zaglądnęłaś do zakładki wydarzenia? :) Refleksje nie spadają z nieba, musi pojawić się okoliczność, myśl, inspiracja. Co do przepisów późnojesiennych - wariacje fasolowego gara z zeszłego roku - wciąż aktualne, o tym było ostatnio :) zimówki.. Jest ich sporo.
Pozdrowienia :)
Jagoda - jak miło wstać rano i przy kawusi przeczytać Twój wpis :)
Ściskam Cię! data: 2015.11.12 autor: Imbirka | | Jak myślicie, dlaczego p. Anna przestała zamieszczać wpisy ? bieżący temat oczytany z każdej strony, podobnie jak refleksje, późnojesiennych przepisów też nie ma, pusto tu i jakoś smutno bez niej... data: 2015.11.12 autor: Sonia | | Raczkująca świeżynko, napiszę o swoich ostatnich doświadczeniach. Może Tobie coś się z tego przyda. Dokładnie od tygodnia moja córka ponownie ma zatkany nos i zielony katar. Zupełnie jak w "przedpepowych" czasach. Miała tak od zawsze w związku z alergią na roztocza kurzu. Ja też się zastanawiałam cały ubiegły tydzień skąd? Pani Ania zawsze mówi, że to jakieś stare albo młode grzeszki, więc próbowałam przypomnieć sobie kiedy coś przeskrobaliśmy i dlaczego akurat teraz taki skutek. I znalazłam:
"5. Reguła 90 Dni
Mówi, że każdy czyn i wydarzenie w naszym życiu, wszystko, co myślimy i mówimy przyniesie skutek po 90 dniach. Dotyczy to również jedzenia i leczenia – ostateczne efekty użycia pokarmów i leków (również te negatywne) pojawią się po trzech miesiącach. Nagła i niespodziewana, naszym zdaniem, niedyspozycja nerek może być długofalowym efektem działania antybiotyku lub innego leku zaaplikowanego 3 miesiące wcześniej przy okazji np. grypy.
Stąd wniosek, że niespodziewana choroba czy wydarzenie w życiu, spadające „jak grom z jasnego nieba” mogą być, i z dużym prawdopodobieństwem są, efektem naszych czynów lub przebytej terapii sprzed trzech miesięcy dawno uznanych za zakończone i nieistotne w dniu dzisiejszym. Zrozumiałe jest, że nie potrafimy tego dostrzec, gdyż nikt nigdy nas tej prawidłowości nie nauczył." Dokładnie 3 miesiące temu rozpoczęły się w Polsce upały a my się cieszyliśmy, że wreszcie lato - a o grzeszki wtedy nietrudno. Do tego moja rodzinka wyjechała na nieppepowe wakacje z wszystkimi "atrakcjami". Równo po 90 dniach mam efekty. Wszystko się zgadza i nasze ciało działa jak najlepszy zegarek. Żaden komputer na świecie nie jest tak precyzyjny jak my. Pani Aniu Wielkie dzięki, że Pani ten majstersztyk dla nas odkryła i ma niewyczerpalne złoża cierpliwości, żeby tym pogubionym duszyczkom cały czas na nowo go objaśniać. A moje osobiste dzieciątko kuruję rosołkami, kilerkami, ciepłym jedzonkiem i z dnia na dzień jest lepiej:).
Raczkująca świeży przypomnij sobie te pierwsze dni naszego lata - może też poszaleliście i teraz taki nieszczęsny skutek. Powodzenia:)
Pozdrawiam znad Świętomoarcińskiego nieppepowego niestety rogala:)) To dzisiaj pierwszy i ostatni ale wart grzechu:) data: 2015.11.10 autor: Ewa | | Hej, hej, jeszcze w sprawie kursu poznańskiego - wpadłam na chwilę, zaproszona przez Gospodynię i ... poczułam się, jakby czas wykonał jakąś dziwną pętelkę :) Zatrzymałam się i pomyślałam "trwaj, chwilo!" Atmosfera, wzajemne zrozumienie, wgląd, szczerość - znam to z wcześniejszych kursów i poczułam, że to wróciło - choć oczywiście w jeszcze dojrzalszej, piękniejszej formie. I że to jest właśnie takie, jak powinno być. Dziewczyny uważne, mądre, charakterne. Można by tydzień przegadać i tematów by nie zabrakło. Tylko się cieszyć, że z tych uparcie i konsekwentnie (oj, bardzo konsekwentnie...) sianych nasionek takie zbiory się udają :))) Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie lata trwania tego forum i powrót - po paru niełatwych latach - czwartków, kursów i zobaczymy, czego tam jeszcze, jest jedną z tych spraw, których doświadczanie wywiera wpływ na całe życie. Moniko, Imbirko - dzięki! (wiecie za co :))), uściski dla Asi, Agnieszki i reszty ekipy. Haneczko, dla Ciebie całusy i szacunek. data: 2015.11.10 autor: Jagoda | | Kochani, mała informacja w Wydarzeniach, zaglądnijcie :) data: 2015.11.09 autor: Anna Ciesielska | | Witam,
Dziewczyny potrzebuję pomocy. Kolejna jesień z suchym napadowym kaszlem. Pilnuje jedzenia, pilnuje ciepłych nóg.... Ręce mi opadają. Trzy lata na PP. Nadal mam na twarzy przebarwienia. Czy ktoś może się podzielić uwagami? Będę bardzo wdzięczna :) data: 2015.11.09 autor: Raczkująca świeżynka PP | | Dziękuję Basiu z Bristolu :-) właśnie uciskam punkt na stopach odpowiadający za nerki, bo bardzo mnie dziś rozbolał, a jutro gotuję marchwiankę i zimówkę . data: 2015.11.08 autor: początkująca Ania | | W tych 30g - momentami 35g siedzi... opakowanie!!! Bez niego Biedronkowy jagniaczek waży 300g jak w mordkę jeża strzelił!!!
Co do chleba, to zakwas ma być zakwasem. Ten kto próbował łączyć wodę z mąką żytnią i hodować z nich zakwas, ten wie ile pracy, cierpliwości, czasu, nerwów trzeba - by zakwas był zakwasem, nie tylko wodą i mąką... Kiedyś chleb był tylko na zakwasie, teraz mamy dostępne wszelkie kombinacje zakwasu z drożdżami, innymi spulchniaczami... bleeee.... Polecam samemu piec, wtedy się wie, co się je :) Może nie codziennie (tak Pani Aniu, troszkę odpuściłam... ;) ale od święta - czemu nie...? Wtedy taki chlebuś jeszcze lepiej smakuje i jak pachnie podczas pieczenia... Mmmmm... ;)
Biedroniacze zwyczajnie naginają rzeczywistość i kłamią!!! Jak można pisać, że chleb jest na zakwasie skoro spulchnił go jedynie Pan Drożdż a Pan Zakwas nawet nie maczał w tym palców... Dla mnie to przeginka, nie lubię...
Jagniaczek za to wyborny :))) Idę zatem do Biedry po jagniaka, słyszę od Pani na kasie - "po co tyle tego Pani i co zamierza Pani z tym robić..?" - uśmiecham się perliście i mówię - będę jeść :) Na resztę uwagi zbytnio nie zwracam, nie przyglądam się, do ręki nie biorę, bo po co...
P.S. Po cichutku, po malutku rozglądam się dookoła i widzę, że coś się zaczyna dziać... że nasze PP już nie jest tylko takie "nasze", że zaczyna się przebijać przez szare zgliszcza rzeczywistości i coraz więcej ludzi po nie sięga. Pani Rogalska, Pani Sobczak... kto wie, kto jeszcze...? Medycyna konwencjonalna zapędziła się w kozi róg, więcej złego niż dobrego z jej ręki obecnie się dzieje... Ludzie odwracają się od niej, szukają alternatywy. Czyżby tu było miejsce na nasze cudowne Ciesielskie PP? ;) data: 2015.11.08 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Imbirko, dzięki za przesyłkę:-) Nie doczekawszy się kuriera zabrałam chłopaków i poszliśmy szukać wiatru w polu, tzn nie poszliśmy, tylko pojechaliśmy i nie w polu tylko w dzikim lesie, było cudnie, co za kolory, a ile zapachów, słowo daję wyczuwałam nawet nadmorskie nuty, to tak bliżej sosen. Taki spacer polecam każdemu, nie tylko dla płuc, dla całego ciała, dla umysłu, dla ducha. Gorąco pozdrawiam. data: 2015.11.08 autor: Sasanka | | Tak Ewo, wchodzimy w inną wibrację, nasza świadomość zaczyna szybować.Pamiętam jak Pani Ania pisała po kolejnej zadymie na forum że musi być pstryk:) w głowie, abyśmy zrozumieli o co chodzi.Pstryk zaczyna działać i serce się raduje.Serdecznie pozdrowienia dla Pani Ani i całego forum. data: 2015.11.08 autor: Erna | | Witam wszystkich,
Dziś rano w Radiu Zet gościła Pani Maja Sobczak i opawiadała o swojej nowej książce \\\"Qmam kaszę\\\" czyli powrót do korzeni. I opowiadała dokładnie o naszym PP. Mam nadzieję, że dzięki takim programom (ktoś niedawno pisał o PP w telewizji śniadaniowej) PP będzie miało coraz więcej zwolenników i duch w narodzie nie zginie:).
Pozdrowienia dla całego forum. data: 2015.11.07 autor: Ewa | | Imbirko, ja bym się bała tej jagnięciny, nie wiadomo co w tych 30 gramach nadwagi siedzi :D data: 2015.11.07 autor: fanka pp | | Ewo S, zgadza się, zakwas powstaje z mąki żytniej i wody, ale w efekcie jest osobnym składnikiem i tak powinien być traktowany. Dla porównania w sprawdzonej piekarni kupuję chleb co się tak ładnie nazywa - staropolski - a w składnikach można znaleźć kolejno: mąka pszenna, mąka żytnia, woda, zakwas żytni, drożdże, sól. To ja rozumiem! Bo już nie chodzi o same drożdże.. Jak nie upichcimy same chlebka, to nawet chleb na zakwasie będzie miał w składzie drożdże, takie realia ;) ALE niech ten zakwas tam kurczę jest! Podejrzewam, że tak jak mówisz właśnie wybroniłaby się Biedronka przed ewentualnym rzecznikiem konsumenta, i być może takie wyjaśnienie by wystarczyło. Nie zmienia to faktu, że jest to jawne oszustwo. Luki w prawie, można by rzec.
Ale jako ciekawostkę - wracając do mięs - podam przykład zupełnie odwrotny,ale chyba jedyny taki ;) jagnięcina w rzeczonej nieszczęsnej Biedronce, dobra, ekologiczna z Irlandii - przy wadze 300g na opakowaniu i cenie 17zł, faktycznie waży 330g :D
Aktualnie w ofercie - dla zainteresowanych :) data: 2015.11.07 autor: Imbirka | | Poczatkujaca Aniu, sluz w kupkach (doroslych tez) to zimne jelita. Probowalas moze ratowac sie marchwianka? Przepis jest w kazdej z pierwszych dwoch ksiazek. Moze dziecko gdzies przemarzlo, albo jakies emocje kraza wokol Ciebie? Rozgrzewaj sie przede wszystkim zupami. Zimowki chyba najlepsze, ale ostroznie ze straczkowymi, Mysle, ze soczewica jest w takich przypadkach lepsza od fasoli. Pozdrawiam. data: 2015.11.06 autor: Basia z Bristolu | | Imbirko, ale zakwas to przecież też woda i mąka żytnia, czasami tylko to piszą nawet w piekarniach małych, zauważyłam ostatnio, podając skład, gdzie na pewno jest chleb na zakwasie. Oczywiscie, to że też są drozdźe to już inny temat..
Pozdrwiam data: 2015.11.06 autor: Ewa S. | | Sasanko, uśmiałam się z tej odpowiedzi bez odpowiedzi :)) no po prostu nie potrzebujesz płatków owsianych, potrzebujesz kukurydziane, a przecież są w ich asortymencie! :) a jakże!
jestem pod wrażeniem wagi w Twojej Biedronce, wow :) w moim 50tys mieście jest 6 biedronek i żadna tego wyróżnienia nie otrzymała :) zatem może będąc przy okazji, wrzucisz jakieś mięcho na ową wagę z czystej ciekawości? Bo być może takie zabiegi są stosowane w tych bezwagowych Biedronach? ;)
Zagłębiłam się wczoraj w temat i poszperałam trochę w necie, znalazłam to:
http://supermarket.blox.pl/2014/09/Ten-mem-bije-w-reputacje-Biedronki-Chwyt-ponizej.html
A więc już ktoś to odkrył przede mną ;)
No i jak żyć? ;)))
Sasanko, wiaterek puściłam pocztexem, mówili, że do jutra dotrze ;))) data: 2015.11.06 autor: Imbirka | | hej Isia,
ja traktuje produkty ugotowane w takim smaku jaką maj anaturę. czyli ziemniaki ugotowane, które zakonczyłam na smaku słonym, a z których teraz robie kopytka traktuje jako smak słodki- ni wiem czy dobrze, ale tak mi sie wydaje, ze byc powinno. No chyba ze były przesolone i mocno słone w smaku, to chyba trzebaby było je wziąc jako smak słony, ale moze ekspertki nam tu jednak pomogą :)
Inaczej podchodze do dania, które kontynuuje następnego dnia, wtedy po prostu kontynuuje dodawanie smaków.
sosy mięsno warzywne traktuje jako smak slodki, chyba, że sa bardzo ostre, to jako ostry :)
zastanawia mnie też traktowanie gotowanego mięska, jezeli jest mieszane to traktuje je jako smak słodki, ale jeżeli jest to tylko indyk, to chyba powinnismy nadal go traktowac jako ostry? :)
ja gotuję tak i mam nadzieje, że dobrze,chociaż dzis rano mocno sie wysraszyłam, gdyż mój 4miesieczny synek zrobił juz drugą kupkę z zielonym śluzem :( a mnie pobolewa przepuklina pociążowa i troszke mi sie powiększyła. Wydaje mi sie, że trzymam dyscypline, bo jem wsyztsko gotowane, kompletnie zrezygnowałam z mleka i jego przetworów, chleb tylko do zupy, itd. Jednak miałam ostatnio dosyć dużo indyka ( zupa na indyku i duszenina tez z indyka przez 3 dni z rzedu) i zastanawiam się, czy to mogło mieć wpływ.. ponadto skosztowałam jedną małą łyżeczkę dzemu jabłkowego, który gotowałam- czy to mogłoby miec aż taki skutek? :( Pani Ania pisała o zimniej śledzionie, ale ja już nie wiem co mam jeszcze robić żeby ją rozgrzewać...
ps. Wczoraj uciekłam z Krakowskiego smogu na Roztocze, bo mam taka możliwość, będą na macierzyńskim, ale trzymam kciuki ze wszytskich, którzy musza pozostać! :( ja jestem juz zdecydowana i planuje zakup maski, bo to powietrze nas zabija, a moze to także miało wpływ na taki objaw u małego?
hmm chyba zaczęłam głośno myśleć, ale tylko z Wami mogę podzielić się moimi rozterkami :) pozdrawiam serdeczne wszytskie Panie i Panów! :) myslę, że nawet nie wiecei ile dajecie inspiracji poczatkującym :) data: 2015.11.06 autor: początkująca Ania | | Kochani,zakupy należy robić wyłącznie w polskich sklepach, a nie zachodnich. data: 2015.11.05 autor: fanka pp | | Imbirko, z marketami jakoś se poradzimy, a nie załatwiłabyś trochę nadmorskiego wiatru, coby znad Krakowa ten wstrętny smog przegonił? Dobrej nocy, pozdrawiam i znikam. data: 2015.11.05 autor: Sasanka | | ps. u nas jest waga przy warzywach, moje dziecko lubi warzyć, ale to jest tylko taka do orientacji, naklejek nie drukuje;-) data: 2015.11.05 autor: Sasanka | | Imbireczko, rzuciłaś temat to się wypowiem, bo mam ten sklep pod nosem, są rzeczy które najczęściej tam kupujemy bo się sprawdziły, np. ręczniki papierowe, a gdy potrzebuję batata do zimówki albo jakieś szalotki to też tam znajdę. Ale jeśli chodzi o mięso, to nie ulegam już żadnym pokusom promocyjnym odkąd kawałek wołowiny na rosół kupiłam i w czasie gotowania w domu tak dziwnie śmierdziało, że miałam ochotę uciec, mięsko porosołowe też ochydne było, nie chodzi o nieświeżość, to było ok, ale nie chcę więcej tego, nigdy, zwłaszcza że wiem jak pachnie gdy gotuje się rosół i wiem jak mięsko smakuje. Kilka lat temu napisałam do nich, że brakuje w ich ofercie płatków owsianych, najlepiej ze Stoisławia, zadałam bardzo konkretne pytanie - czy będą płatki owsiane w biedronce i nawet dostałam odpowiedź, toż dopiero był tekst, arcydzieło nowomowy, odpowiedź bez odpowiedzi, że jak to dobrze że napisałam, że dla nich zdanie klienta jest ważne, że mają wszystko czego klient potrzebuje, a skoro czegoś nie ma to klient nie potrzebuje,mniej więcej w ten deseń, tylko bardziej mętnie i uroczyście;-) Mój list z pytaniem składał się z trzech zdań, odpowiedź miała ze dwie strony. No ale od jakiegoś roku płatki owsiane w ofercie mają. Co do chleba, oj to nie tylko oni bałamucą że chleb na zakwasie, a w składzie - szkoda gadać, oby tylko drożdże drażniły. Ale z tą różnicą na wadze to naprawdę przegięcie. data: 2015.11.05 autor: Sasanka | | Dzień doberko :)
Do dziewczyn, które zakupują się w Biedronkach (mi też się zdarza, bez bicia przyznaję) ale uważajcie, bo robią nas w bambuko ostro :( zakupiłam ostatnio mięso, bo na szybko potrzebowałam, goście i te sprawy, na porządny mięsny czasu nie starczyło. Waga na opakowaniu 500g. Moja waga kuchenna wybiła całe 383g..
Dziś zakupy robił mąż. Dumnie zakomunikował, że kupił "nasz chleb" czyli przenno żytni na zakwasie - w Biedronie! Myślę- no nie wierzę. Na opakowaniu faktycznie napis stoi jak byk: Chleb pszenno żytni na naturalnym zakwasie. Ale że ja niedowiarek, to zerknęłam w skład. A tam co?.. Mąka pszenna, mąka żytnia, drożdże, woda i sól.
Tania Biedroneczka? Być może tania, ale bardzo nieuczciwa. Chleba i mięsa już tam nie kupię na pewno.
Btw, zwróciłyście uwagę na to, że w Biedronkach nie ma takiego urządzenia jak waga dla klienta? Żeby np statystyczny Polak mógł zobaczyć ile jabłek do siatki naładował i jakiej ceny może się spodziewać w kasie?
Myślę że wagi nie ma - nie bez powodu.. A bo ktoś by jeszcze wpadł na pomysł, żeby mięso zważyć i dym by zrobił, a po co to komu..
Pozdrowienia znad morza data: 2015.11.05 autor: Imbirka zniesmaczona ;) | | Strączki z łódzkiego, napisz do mnie proszę: ika_e@poczta.onet.pl data: 2015.11.05 autor: Ika | | dziewczyny jeżeli została wam się dynia i nie wiecie co z nią zrobić to może makaron razowy z dynią i parmezanem . oto przepis : 30dkg miąższu rozparzonego , 3 łyżki startego miąższu z dyni , 25 dkg makaronu razowego (ja zrobiłam z zytnim razowym) , 3 ząbki czosnku , 5 łyżek masła 2 łyżeczki majeranku , 4 łyżki parmezanu , 150 ml śmietany 30 , 3 szalotki , gałka muszkatałowa, sól i pieprz. Pokrojoną w kostke dynię rozparzyć do miękkości na dwóch łyżkach wody dodać przeciśnięty czosnek i pół łyżeczki imbiru pieprz i sól do smaku łyżeczkę soku z cytryny iub zieloną pietruszkę garść, chwilę jeszcze potrzymać na gazie . Ugotować makaron , odcedzić i dodać do przygotowanej dyni , posypać majerankiem . Sos : na patelni rozgrzać masło i zeszklić pokrojone w plasterki szalotki doprawić gałką muszk. dodać 1/4 łyżeczki imbiru , dosolić , szczypta bazylii szczypte kurkumy , 3 łyżki startej dyni . trzymać na maleńkim gazie około piętnaście minut , dodać śmietankę, szczyptę pieprzu szczyptę soli i parmezan . polać sosem makaron . Zjedliśmy ze smakiem , żadnych skutków ubocznych. Pani Aniu bardzo proszę o opinię . Tereśka bardzo mądra ta twoja córunia. Pozdrawiam serdecznie ! ps. fajne zdjęcia z kursu widać że było wam tam bardzo fajnie i takie ciepełko od was bije. data: 2015.11.04 autor: Aina | | Hej Ika ,ja się wybieram na kurs a jestem z województwa:) czyli okolice Skierniewic.Ja jeszcze nie wiem czy pojade sama autem czy małż mnie podrzucie, a Ty jakie masz plany,możemy coś wspólnie pokombinować.Pani Aniu po wczorajszej przed południowej rozmowie zrobilam gulasz aromatyczny z 2 lyzkami mąki pszennej i ryżem.No i kurdę ta mąka to jednak z moją łuszczyca i celiakią się nie lubią:((efekt -przeczytalam cala książkę w nocy w łazience hehe.Ale już pożegnalam się z ketchupem,przecierkami ,marynatami i zostawilam cytryne z octem.Jestem dobrej myśli i dziękuje za poświęcenie mi wczoraj czasu.Pozdrawiam forum:). data: 2015.11.04 autor: straczek z lodzkiego | | Czy ktoś z okolic Łodzi wybiera się na kurs 28-29 listopada 2015 ? data: 2015.11.04 autor: Ika | | Aina, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź (jeszcze z października). Dla uściślenia podam, że dwie łyżki ostrożenia zalewam litrem wody i gotuję 45 min - tak mi poleciła Pani Ania. Serdeczne dzięki za pomoc. Niestety skończyło się antybiotykiem miejscowo (w zębie). Doustnie nie dostałam bo karmię - i tak córunia uratowało mamusię! data: 2015.11.04 autor: Tereśka | | Imbirko, bardzo dziękuję za odpowiedź! Bardzo proszę o jeszcze jedno rozwianie wątpliwości: gotuję od niedawna, uczę się. Jak wygląda przemiana po ugotowaniu? Przykład: gotuję na obiad pure ziemniaczane, kończę je na smaku słonym dosalając. Następnego dnia z tego pure chcę zrobić kopytka-w jakim smaku je traktuję? słonym, bo proces gotowania zakończyłam soląc czy słodkim-traktując naturę ziemniaka? Podobnie ma się rzecz z gotowanymi warzywami: brokuł jest w smaku ostrym, a jaki będzie po ugotowaniu we wrzątku z dodatkiem miodu, imbiru i soli? W jednym z przepisów \\\"Filozofii smaku\\\" po takim gotowaniu jest kwaśny. Czemu??? Pomocy :)
Z góry dziękuję :D data: 2015.11.03 autor: Isia | | Kochani, ważna informacja w Wydarzeniach, zaglądnijcie :) data: 2015.11.03 autor: Anna Ciesielska | | Moniczko kochana, nie bądź taka skromna, bo od tego marszczy się czoło :)))
Praca była of course wspólna, taki efekt naszej burzy mózgów ;) i dwóch pogryzdanych notatników.
Szczypta papryki brzmi wykwintnie, hmm, zobacz Monika, przy naszych tendencjach do komplikowania, tutaj uprościłyśmy do minimum głębię tej barwy, do zwykłej pomarańczy :D
Pani Aniu, zdjęcia cudne! Tak właśnie było, ciepło, serdecznie, ale z jajem! Uwielbiam :) data: 2015.11.03 autor: Imbirka | | Kobietki kochane, to miło, że dziękujecie za notatki z kursu ale prawdziwe podziękowania należą się Imbirce nie mnie!!! Ja jestem "wodolejacz" pierwszej wody ;) tylko jej namąciłam w konkretnym, zwięzłym przekazie, wersję niepotrzebnie wydłużyłam, potem bidulina skracać przez mnie musiała ;)
Zdjęcia cudne Pani Aniu, chociaż na tym drugim wyglądam jak Wielki Ptak :D Ale to nic, to nic...
Obłędny pomarańcz ścian i tak nadaje mi odpowiednio cudowną aurę... :D :D :D
Ja prosta dziewka jestem i może nie rozróżniam tych paprykowych niuansów w pomarańczowej głębi ;)
Kłaniam się nisko i pozdrawiam listopadowo :))) data: 2015.11.02 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochani, w Wydarzeniach zdjęcie z kursu, zaglądnijcie :) data: 2015.11.02 autor: Anna Ciesielska | | Isia, słodki ryż jest opisany na opakowaniu, rzeczywiście nie kupisz go wszędzie. Bywa w Auchan, czasem w Piotrze i Pawle, ale najpewniej dostaniesz go w sklepie zielarskim. Ja kupuję słodki ryż okrągły z NaturBio.
Pozdrowionka :) data: 2015.11.02 autor: Imbirka | | Ja również bardzo dziękuję Monice Mamie Jagódki i Ali za informacje z kursu. Wiem że potrzeba na to chęci i czasu i tego zaangażowania, że nie tylko ja coś wiem, ale potrafię się tym podzielić z innymi. Dla tych co mieszkają daleko od Poznania (i nie tylko) jest to ogromne wsparcie.
Dzięki :-) data: 2015.11.02 autor: Mekcyk | | Dzień Dobry! Zwracam się z pytaniem: słodki ryż to jaki? chciałabym ugotować zupę z dodatkiem słodkiego ryżu ale nie wiem jakiej odmiany mam szukać w sklepach. Czy jest to "zwykły" biały ryż czy może Arborio do risotta? Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam całe Forum :) data: 2015.11.02 autor: Isia | | Erna - ja od siebie dodam, ze są tak naprawdę trzy dni w roku kiedy nie możesz nic zrobić.To wczoraj i jutro, a jak jesteś kobieta, to dzisiaj wtedy, kiedy masz pierwszy dzień miesiączki :) (Dalajlama oczywiście o tym nie może pamiętać, bo to nie w jego repertuarze doświadczeń).
A dla moich pięknych popowiczow, artykuł dość ciekawy na temat jedzenia. Ściskam ! http://zwierciadlo.pl/zdrowie/kocham-nie-truje/co-dzis-jedza-bogowie/3
I specjalny "Cmok" dla Szefowej ! data: 2015.11.01 autor: Kamila z Paryza | | Tak, „żyć tu i teraz” staram się od dłuższego czasu i jak już wydaje mi się, że załapałam, dzieje się coś, co mnie rozkłada na łopatki i zaczynam od nowa...:) …całe życie nauki przed nami….PS. Co do nauki, to ja na pewno muszę jeszcze poćwiczyć sosy gulaszowe, bo moje nawet nie stały przy tych, które jadłyśmy w Poznaniu ;) Aksamitne, puszyste, przepyszne..…i znów głodna jestem :)) data: 2015.10.31 autor: Asia z Gdańska | | Moniko mamo Jagódki and company..wielkie dięki za wiadomość,,,bezcenne,dla tych co nie moga być w Poznaniu. :) data: 2015.10.31 autor: lili-elżunia | | "Są takie dwa dni w roku - tylko dwa.Nic nie możesz wtedy zrobić.To wczoraj i jutro.Dziś to właściwy dzień,by kochać,wierzyć,działać i żyć".Dalajlama Pozdrawiam. data: 2015.10.31 autor: Erna | | Asiula :) Pięknie napisałaś...
Podpisuję się pod tym obiema rękami i chciałam dodać od siebie swoją prywatną perełkę, taką najbardziej trafiającą do mnie, w tym - nie innym - czasie.
Jest tylko tu i teraz, wczoraj jest iluzją, jutra jeszcze nie ma. Żyjmy tu i teraz, mierzmy siły na zamiary i nie rozdrabniajmy się na pył, bo może tak się zdarzyć, że dla tych, których kochamy najbardziej nas nie wystarczy... Bo zaledwie dotkniemy zamiast mocno przytulić, bo lecimy, biegniemy, zaprzątamy myśli niepotrzebnym. Chrońmy swego terytorium, wyznaczmy wyraźną granicę, poza którą nieproszonym gościom wstęp wzbroniony. Bądźmy pokorne ale asertywne, chrońmy tego, co nasze. Nie róbmy z siebie ofiary pozwalając światu na "za dużo"... Dokonujmy mądrych wyborów.
Jagoda, ja również dziękuję za wyjaśnienie tej subtelnej - a jednak znaczącej - różnicy oraz za całą resztę :)
Ściskam raz jeszcze :) data: 2015.10.30 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Komosa ryżowa jest w smaku słonym nie gorzkim jak się okazało. Znalezione w poście Pani Ani z 2013 r. data: 2015.10.30 autor: Mama Jasia | | Adminie
Przeglądarka Mozilla Firefox najnowsza wersja. data: 2015.10.30 autor: Jotka | | Witajcie Monika z Imbirką jak zwykle pięknie zdały relację z kursu, rzeczywiście było coś bardzo wyjątkowego w tym spotkaniu. Zapisanych pereł mam mnóstwo, ale jedna z nich wyraźnie domagała się pierwszeństwa , kiedy wróciłam do domu.
W każdej chwili dokonujesz wyboru. Od Ciebie zależy, jakie myśli popłyną, w jaki sposób spojrzysz na daną sytuację, na bliskich Tobie ludzi. W każdej chwili decydujesz się na radość lub na smutek.
Złapanie odpowiedniego dystansu do tego, co się wydarzyło lub właśnie dzieje, chwila milczenia może nawet niemyślenia, nie dopuszczanie do głosu lawiny lęku, złości i żalu pozwala spojrzeć na sytuację o wiele spokojniej i łatwiej wtedy poczuć, że nie warto, by negatywne emocje wzięły górę.
Pani Ania nie raz o tym wspominała, niby o tym wiedziałam, ale mam wrażenie, że na wiedzy się kończyło.
Przez ostatnie 5 dni codziennie to ćwiczę i wiecie co? To działa Jestem pod wrażeniem, jaki to ma wpływ na mnie, na moje emocje i moje otoczenie.
Dziękuję wszystkim dziewczynom z kursu, każda z Was bardzo wiele wniosła, z każdej rozmowy coś cennego mi zostało. Dziękuję Jagodzie, że znalazła czas by podzielić się z nami swoją mądrością
i oczywiście Pani Ani, bez której to spotkanie nie mogłoby być takim, jakie było. DZIĘKUJĘ. data: 2015.10.30 autor: Asia z Gdańska | | Ja korzystam z Safari, ale z tego co widzę wsio wróciło do normy :). Dzięki! data: 2015.10.30 autor: Joanna z Krakowa | | Mam Chroma i problem pojawił się gdzieś w ok. wczorajszego południa, teraz wsio gra, śmiga i jest jak było, czyli cudnie :) data: 2015.10.30 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witam
Jeżeli coś wygląda inaczej niż powinno, to prosiłbym o podanie wersji przeglądarki data: 2015.10.30 autor: Admin | | Ja korzystam z Mozilli i źle wyświetla. Sprawdzałam też u kumpeli i u niej to samo. To już nie wiem o co chodzi skoro u Ciebie jest ok. Może ktoś ma jakiś inny pomysł jak sprawić, żeby działało?
Dzięki za odpowiedź. data: 2015.10.30 autor: Jotka | | Tyyyle czekania i już za nami... Kurs 24 - 25.10.2015 był absolutnie wyjątkowy, bogaty w wiedzę jak i cudowne spotkania, wymianę myśli, energii... Szast, prast i już po... i znowu trzeba wgryźć się w szarą codzienność... A tu zmiana czasu - zimowa era nastała, nowa rzeczywistość polityczna... Jak żyć Pani Aniu, jak żyć...??? :D
Hasłem przewodnim, było oczywiście - "Nic w życiu nie dzieje się przypadkiem, bez przyczyny..." Nasza ekipa - była taka, jaka być miała. 11 osóbek (w tym 6 z Białego) stworzyło kompozycję idealną :) której dopełnić mogła jedynie ONA - Szefowa. Poczucie humoru, gesty, mimika twarzy, cudownie wyważone komentarze - wprawiały nas w zachwyt, zadumanie jak i kwik ze śmiechu :) Jest jedyna taka... nasza i absolutnie niepowtarzalna :)
Pytacie jak było, prosicie o perełki :) jako, że atmosfery opisać się nie da, poruszonych zostało wiele kwestii różnej maści, od techniczno – jedzeniowych począwszy – na emocjonalno – spirytualnych skończywszy. Te drugie były jednak bardzo intymne, zatem przekażemy wam co nieco z tej pierwszej puli.
Temat jelit przewijał się kilkakrotnie. Tak wiele zależy od ich sprawności, a ich sprawność od nas. Niezmiernie istotne jest gryzienie. Przeżuwanie. Mieszanie ze śliną. Każdy kęs, przede wszystkim węglowodanowy powinien być dokładnie pogryziony. Pszenica, gluten, nie taki diabeł straszny jak go malują. Może ona być właściwie strawiona i wchłonięta. Warunkiem jest właśnie gryzienie i zadbanie, aby wokół takiego posiłku nie stanęło nic, co osłabi jelito. Odpowiednie zestawienie.
Przy okazji tematu pszenicy wspomniana została płaskurka, o której niedługo powinno być głośno ze względu na jej zdrowotne właściwości i przewyższanie zwykłej pszenicy pod wieloma względami.
Bardzo ważna sprawa - jemy w spokoju! Nie wolno przy stole powodować zbędnych napięć - nie wypytujemy rodzinki przy obiedzie o to jak minął dzień np. w szkole ;) Skupiamy się na posiłku, przeżuwamy dokładnie w cichości :)
Często bywa tak, że mamy przekonanie o tym, iż coś nam zaszkodziło - odbija nam się, czujemy się wzdęte, niekoniecznie tak być musi, że ta konkretna rzecz nam zaszkodziła, to mogło być coś "dookoła" - trzeba podumać co zjadło się w okolicach posiłku, czy przypadkiem nie osłabiło już wcześniej organizmu. Można ratować się imbirówką.
Było o meridianach, było uciskanie punktów, drobne palce Pani Ani skrywają niewymierną siłę fizyczną i każda chętna do ucisku, kwiliła z bólu ;)
Nadmiar zimna, wiatr powodują spastykę - przykurcz mięśni, należy masować odpowiednie punkty na stopach.
Ból głowy - rzadko kiedy pojawia się z przegrzania, może być wynikiem zastoju, także emocjonalnego, jednak zwykle oznacza niedożywienie, niedotlenienie, słaby ruch energii. Sport, ruch! Są konieczne.
Temat chleba zjadanego do zupy - nie popijamy zupą, aby ułatwić gryzienie, gryziemy i połykamy każdy kęs chleba, dopiero wówczas łyżka zupy.
W okresie jesienno - zimowym na pomidory mogą pozwolić sobie tylko Ci, co mogą Uważamy na nie! Zawsze mniej aniżeli więcej.
Kompunując zestaw obiadowy możemy jako dodatek zrobić ziemniaki, ryż, makaron - po łyżce na talerz i polać wszystko jakimś sosikiem z mięskiem oraz warzywkami. Dla urozmaicenia i gdy dzieci marudzą na ryż czy kaszę, niech dziubną wszytskiego po troszkę ;)
Czosnek niedźwiedzi - jest w smaku kwaśnym, świetny do pieczarek, do rosołu.
Powiedzenie, aby kolację oddać wrogowi jest błędne, zatem jemy kolację! Najlepiej między 19.00 a 20.00.
Na koniec pointa: Bawcie się życiem...
Dziewczyny, to co podajemy, to kropla w morzu. To perełki spisane wężykiem. Korzystajcie mądrze :)
Pani Aniu, już tęsknimy, dziękujemy!
Było absolutnie wyjątkowo.
Z ciepłymi pozdrowieniami dla Asi, Grażyny, Agnieszki, Kasi, Ani, Magdy, Bożeny, Iwonki, Dagmary :) data: 2015.10.30 autor: Monika mama Jagódki i Ali & Imbirka | | Dziewczyny, nie korzystajcie z przeglądarki Explorer, bo to ona zniekształca forum. Mozilla, Chrome, Opera wyświetlają poprawnie. Sprawdziłam :) data: 2015.10.30 autor: Imbirka | | Dowiedziałam się, że Marzena Rogalska z Pytania na śniadanie gotuje również wg książek Pani Ani czym pochwaliła się Polakom i poleciła książki szefowej, super reklama w telewizji śniadaniowej :-) cieszy niezmiernie fakt, że coraz więcej ludzi urzeka, fascynuje wiedza Pani Ani.
Kto nie oglądał podaję link:
http://pytanienasniadanie.tvp.pl/22390031/who-ostrzega-czerwone-mieso-i-wedliny-moga-przyczyniac-sie-do-nowotworow
I jeszcze jedna techniczna sprawa, od jakiegoś czasu nie wyświetlają się całe strony centrum, gdzieś koło połowy giną i pokazują się na końcu. Nie można obejrzeć całej strony tzn. wszystkich wpisów. Sprawdzałam na dwóch komputerach więc błąd nie dotyczy mojego komputera. Też tak macie? Proszę o interwencję zarządzającego stroną.
Pozdrawiam wszystkich gorąco. data: 2015.10.30 autor: Jotka | | Witajcie!
Ja również podpisuję się pod pytaniem o zmianie
zmianę czasu :-)
Ponadto chciałabym się z Wami podzielić radością pierwszego namacalnego sukcesu. Mój 2,5 letni synek po szczepieniu (hib i polio- te, które powinien mieć w 7 m-cu) rozchorowal się na zapalenie krtani. Ledwo oddychał, kaszlał jak\"stary pies\" i miał 41 stopni gorączki. Cała rodzina odchodziła od zmysłów i wysyłali mnie po antybiotyk, że to zbyt poważne żeby mogło przejść \"samo\" bo przecież rosoły, zupy i kaszki to nie lekarstwa, o herbatkach juz nie wspominając ;-) ja wytrwałam przy swoim i dziś maluch jest juz zdrowy, a ja spokojna, że mam taką broń jak pp na nadchodzącą zimę :-D data: 2015.10.30 autor: początkująca Ania | | Basiu wystąpił problem przy publikacji mojego posta i wywaliło mój autograf. To ja mama Jasia pytałam o komosę. Nie myśl że poszłam na łatwiznę :) o nie .sdczukałam ale znalazłam rozbieżności że ostry jak ryż i słodki. AA wiem że na Was można zawsze liczyć. Dzięki Pani Aniu za drogowskazy i cierpliwość. Mój Jaśko ma "najlepsze" azs jakie mogło nas dopaść co by letko czasem nam nie było. Wysyp mamy na maksa przy naszych dyscyplinach 200 % . Pani Ania doradziła żeby wyeliminować kukurydzę z owsianki i do jedzonka wprowadzić po trosze ryżu w tym brązowego i komosy właśnie. Może komuś ta wieść kiedyś się przyda . Ja bym nie pomyślała nigdy a Pani Ania naprowadziła . No i lepiej rownowazyć kwaśnym bo tu może też knocę. Więc do roboty. Dziękuję wszystkim i ściskam Wszystkich przedzimow.o data: 2015.10.30 autor: mama Jasia | | Autorze anonimowy, wpisz w wyszukiwarke na gorze slowo "komosa" Dzieki! data: 2015.10.29 autor: Basia z Bristolu | | Dzień dobry Wszystkim!
Komosa ryżowa/quinoa/winna być dodana w smaku gorzkim,czyli w przemianie OGNIA.Ma naturę neutralną.
Pozdrawiam, ponawiając moje pytanie-czy osoby z grupą krwi 0 mogą spożywać olej kokosowy? data: 2015.10.29 autor: | | Kochane w jakim smaku dodajemy komosę ryżową ?? :) data: 2015.10.28 autor: | | Danusia - u mnie chętnie wchodzą krokiety z kaszą gryczaną i mięskiem porosołowym - doprawiam jeszcze przyprawami, bułką tartą , jajkiem , obsmażam jak kotleciki i podaję z np. ketchupem, albo grzanki z tym samym porosołowym smarowidłem. Czasami jak zostanie z obiadu zapiekanka ryżowo-dyniowa to też wtedy innego dnia na kolację. Chętnie też wchodzą grzanki z pastą z makreli wędzonej ( z jajkiem gotowanym lub fasolą czerwoną). Pozdrawiam data: 2015.10.27 autor: Ewa S. | | Witajcie. Mam mało pomysłów na kolacje. Czym się karmicie :) obok zupy i tarty? Dotyczy szczególni dzieciarni w wieku szkolnym:). Uściski data: 2015.10.27 autor: Danusia | | a jesli nastapilo teraz te przesuniecie czasu,to o ktorej powinno sie pic kawe i zimowki,no bo nie wiem jak na to teraz patrzec data: 2015.10.26 autor: ola z opola | | :) Wczorajszy wieczór był pierwszym od 3 tygodni bez kolki!!!
Co do masaży- jestem fizjoterapeutką, masaże stosuję cały czas. Martwiło mnie tylko, że każdego dnia problem wracał. Właśnie karmię Antosia, który spokojnie zasypia (a jest 19:30). Drugi dzień i jak na razie cisza :D
Bardzo Wam dziękuję za dobre słowo i wsparcie. Bardzo mi to pomogło. Może i ja mogę Wam pomóc? Jeśli macie pytania do fizjoterapeuty to chętnie odpowiem- jestem specjalistką od sportu, ale diagnozowanie postawy też jest moją pasją. Tak więc pomagam w różnego rodzaju urazach oraz bólach, które nie wiadomo skąd się biorą (a nawet często powracają)- takie bóle często mają początek w postawie ciała :)
Podam mój e-mail (o ile nie łamie to regulaminu) firmasowa@o2.pl w razie potrzeby piszcie- często pomagam w ten sposób różnym ludziom. data: 2015.10.25 autor: Oleńka | | Oleńko, cukier na pewno zrobił swoje, jak i pofolgowanie w dyscyplinie, przy takim maleństwie mama musi być na 200%... Pilnowanie jedzonka to jedno a drugie to masaż. Mi przy starszej córeczce pomógł Paweł Zawitkowski i jego książki, filmiki na Youtube, przy drugiej praktykowałam masaż Shantala - poszperaj może w necie..? Zresztą nie potrzeba tu znanych nazwisk, czy innych cudów na kiju - wystarczy Wam wieczór, zamknięty pokój, jakaś spokojna muzyczka, olejek np. migdałowy i po wieczornej kąpieli - masowanko, nacieraj ciałko małego, głaszcz, przytulaj, całuj stópki, podciągaj nóżki po klatki piersiowej, rób rowerek i - bardzo ważne - kładź jak najczęściej na brzuszku - szczególnie wieczorem, nie będziesz wiedziała kiedy a maluszek zacznie "sypać pierdkami" ;) Kiedy się już zmęczy, wtedy ubieranko, cyc i spatki.
Zwróć uwagę również na to, czy Ty jesteś spokojna, jeśli się denerwujesz, napinasz - myśląc "o kurcze znowu wieczorny dramat!!!" - mały może to wyczuwać i sam się niepokoić, może w niepokoju mały źle ssie, łyka powietrze i wtedy zaczynają się bulgoty w brzusiu... Nie wiem, nie ma mnie obok ale wiem, że takie maluszki doskonale "łapią" stany emocjonalne mamy i same się wkręcają w stresowe historie.
Spokojnie, dasz radę, czas zrobi swoje, jedzonko postawi Cię na nogi - wyprostuje co trzeba u Ciebie i małego a resztę załatwisz masażem. Jest cudowny i działa cuda u takich maluszków ale Ty mamusiu wrzuć na luz!!! Koniecznie :)
Pozdrawiam ciepło! data: 2015.10.22 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Oleńka, podam moją metodę na ulżenie dziecku, kiedy jeszcze nie byłam na PP. Kolki to też, albo głównie gazy, a kiedy odchodzą? jak siadamy do ciepłej, dłuższej kąpieli w wannie. Wiem, że to działanie na skutek, ale doraźnie na pewno ulży zanim uregulujesz odżywianie. Ja zwyczajnie kapałam dłużej synka w wannie, mąż regularnie dolewał ciepłej wody, bo stygła - myślę, że to bylo min 15 minut, a ja w tym czasie trzymałam małego i masowałam brzyszek ruchem kolistym, unosiłam nóżki - tj. przyciskałam do brzuszka kolana - wszystko jak wiesz z wyczuciem, lekko i delikatnie rozchylałam śliskim gładkim patyczkiem zwieracze, bączki wylatywały, i powtarzanie do skutku, aż brzuszek się zrobi miękki. Ciepłą wodą polewaj brzuszek. wszystko ostrożnie:), tak rozluźniony, tylko popłakiwał lekko, potem sie ustabilizowało (a wcześniej to jak by dziecko ze skóry obdzierali, niezła przeprawa - zawsze równo o 12 w nocy). Ostrożności, ciepła,miękkiego brzuszka życzę, wszystko wieczorem - więc do dzieła. Pozdrawiam. data: 2015.10.22 autor: Sylwia z W. | | Kochani, książki (dwie pierwsze) mam od 10 lat, kiedy to mój najstarszy synek był niemowlakiem. Wychowałam na kaszkach i zupkach też młodszego synka. Teraz mam kłopot :( 15 września urodziłam trzecie szczęście- Antosia, który urodził się w 38 tygodniu z masą 4130, czyli był dość duży, teraz ma już 5,5kg, a minęło dopiero 5 tygodni. Karmię oczywiście piersią co sprawia mi niesłychaną radość. I radość ta znika każdego wieczoru zastępowana zmartwieniem i smutkiem- mój maluszek ma kolki.
Przyznam się bez bicia, że te 10 lat temu znałam wszystkie zasady i gotowanie nie sprawiało mi kłopotów. Później stopniowo rozleniwiłam się i zaczęłam gotować na zasadzie biernego odtwarzania przepisów z książki. Zaczęłam też biegać i uzależniać się od cukru- przed każdymi zawodami ładując węglowodany... Wstyd. Teraz, karmiąc małego słodziłam herbatę, piłam soki!!!, jadłam ciastka, kanapeczki z miodem itp. Zaczęło się w 3 tygodniu- kolki wieczorami, po kilku dniach zaczął się zatykać nosek i oprzytomniałam. Cukier odstawiony, imbirówka cały czas w ruchu, kasza i zupki gotowane wyjątkowo uważnie, już wcześniej brało mnie na marchwiankę, więc jadłam ją kilka dni przed \\\"przebudzeniem\\\". Trochę się poprawia- kupki przestały się pienić (bo już do tego doszło), nosek zatyka się tylko na godzinkę poranną pobudką... Ale wieczorne karmienie to nadal koszmar ;( Już zaczynam płakać razem z nim. Dostawiam, kilka łyków i burczenie w brzuszku, potem krzyk bólu. Strasznie się męczy. Już 5 dni po zmianie mojej diety. Jak jeszcze mu pomóc? Jak stosować herbatkę na kolki? Oczywiście robię ją, ale nie mam pojęcia ile i kiedy i jak często podawać.
Doradźcie proszę bo moje wyczekane i upragnione trzecie macierzyństwo zamienia się w stresowe oczekiwanie na \\\"co będzie wieczorem\\\". data: 2015.10.22 autor: Oleńka | | Tereska ostrożeń najlepszy ! Dwie lyzki ostrozenia zalać zimną wodą i na maluśkim gazie doprowadzić do wrzenia gotować 20min przecedzić i płukać często. data: 2015.10.21 autor: Aina | | Gosia ja mam grupę krwi zero i używam olejku kokosowego naturalnego ale zewnętrznie na skórę i nie ma żadnych skutków ubocznych. data: 2015.10.21 autor: | | Witam, nad zębem wyczuwam zgrubienie (pęcherzyk) być może to ropa?Jeszcze nie boli ale pod naciskiem odczuwam coś w rodzaju rozpierania. Nie byłam jeszcze u dentysty ale boję się z tym iść żeby nie skończyło się antybiotykiem (zwłaszcza że karmię piersią). Czy jakiś specyfik byłby skuteczny? Myślałam o ostrożniu, ale nie wiem jak go przygotować i jak i ile razy go stosować. Dodam, że od miesiąca jestem na imbirówce (2x dziennie szklanka) w związku z moją niedyspozycją - (katar, ból gardła, spływający katar po gardle, obecnie zostało spływanie po gardle) oraz mojej córki karmionej piersią - katar a teraz zatkany nosek bez kataru. Ona też 2x dziennie na imbirówce po 6 ml.
Mam jeszcze dwa pytania: czy zimówki są odpowiednie dla matki karmiącej, córka ma już 10 miesięcy?
czy zupkę z mięsem mogę podać dziecku 10 miesięcznemu ok 17, czy o tej porze już tylko warzywną na wywarze ale bez zmielonego mięska? Z góry dziękuję za dobrą radę:) data: 2015.10.20 autor: Tereśka | | Dzień dobry !
Mam pytanie-czy osoby z grupą krwi 0-mogą spożywać olek kokosowy?
Pozdrawiam i bardzo proszę o informację. data: 2015.10.20 autor: Gosia | | Ika, właśnie te punkty o których pisze Aina :) punkt woreczka żółciowego, prawa stopa, śródstopie - bliżej zewnętrznej krawędzi.
Aino, trzymaj się kobieto :) data: 2015.10.17 autor: Imbirka | | Imbirko mnie naprawdę przez kilka lat bycia na PP nie szczypały oczy przy cebuli i teraz od kilku dni szypią mnie nie za każdym razem . chyba woreczek mi się uspokaja bo od połtora tygodnia dyscyplina sto procent i żadnego ataku bólu. Punkt na prawej stopie uciskam i masuję . Kilka nocy temu przez dwie godziny między godz 23 a 01 strasznie bolało mnie miejsce na stopie jak sprawdziłam to dokładnie w punkcie woreczka żółciowego i dopiero jak rozmasowałam i uciskałam to przestało boleć. Kochane PP!. Imbirko i Małgorzato też musicie się zdyscyplinować bo w którymś momencie wam przywali tak jak mnie . Pozdrawiam ! data: 2015.10.16 autor: Aina | | Imbirko, a które punkty na stopach masz na myśli? Zaciekawiłaś mnie :) data: 2015.10.16 autor: Ika | | Aino, ja dalej płaczę :) płakam jak norka! Więc kroję tylko przy otwartym oknie, bo inaczej cały dom płacze, wliczając psa i kota :) A uciskasz punkty na stópkach? data: 2015.10.16 autor: Imbirka | | Ups ! W takim razie Małgorzatę przepraszam !!! Miałam na myśli post niepodpisany z 14.10.2015r. A tak przy okazji to "uwielbiam" takie anonimy. Niby coś napiszę ale się nie podpiszę, wrzucę słów kilka, zamieszam i zniknę. Ale może inni przeczytają i coś im mój wywód da ? :) data: 2015.10.16 autor: Elżbieta z Krakowa | | chcialam spytac szanowne grono czy mozna podac osobom w depresji, ktore nie sa na naszym jedzeniu rosol na sloty,smutki.bo sytuacja wyglada tak ze jedna osoba jeszcze chodzi,funkcjonuje tylko tyle ze bierze tabletki i ma teraz wiekszy kryzys,a z kolei druga wogole nie wstaje z lozka.chcialam spytac co wy na to,czy mialabym sie spodziewac jakies niemilej reakcji organizmu, co wtedy.moglabym jeszcze wtedy rano podac owsianke zalozmy,zeby zelzyc.moze moglabym pomoc ale nie wiem czy moge
a z moim strachem walcze.przyjelam taktyke -ide na zywiol,poprostu nie mysle o tym co mam zrobic, co moze mnie za chwile spotkac,nie czekam na sytuacje lekowa, stresujaca,bo kogos moge spotkac,z kims sie zderzyc mijajac rog czy drzwi, poprostu nie czekam na to,nie mysle i chyba dziala. to my mamy sterowac organizmem a nie emocje.wiem ze kiedy jestem po jedzeniu nadal to jest i kawa tez tak dziala ale to sprawa zolad.
bardzo prosze o opinie w sprawach rosolu,bede czekac.wiem ze powrot w lozko to bledne kolo data: 2015.10.16 autor: ola z opola | | Dziewczyny ja ostatnio odkrylam że przed pp zawsze bardzo płakałam przy cebuli ,będąc jakiś czas na pp cebula przestała działać na moje oczy i nawet kilo cebuli i żadnej łezki a córka z pokoju krzyczała mama zamknij drzwi bo oczy mnie szczypią, córka nie jest na pp ale uczy sie ode mnie i mówi że kiedyś będzie jak znalazł. Teraz od kiedy mam problemy z woreczkiem żółciowym znowu bardzo szczypią mnie oczy i plączę przy cebuli. Chyba to też jest znak ze cos dzieje się z woreczkiem i trzeba reagować. Czy moze tez macie takie objawy ? data: 2015.10.15 autor: Aina | | Elu z Krakowa ty napisałaś ten post do anonimki a nie do Małgorzaty. Bardzo fajnie to napisałaś. Ja tez mam takie myśli ale nie wiedziałam jak to mądrze napisać. data: 2015.10.15 autor: Aina | | Pani Aniu, stwierdzono u mnie początki jaskry - z normalnym ciśnieniem w oku. Ogolnie mam niskie ciśnienie krwi, nie mam nadwagi, cukrzycy.. w jaki sposób szczególnie wzmocnić nerw wzrokowy w takim przypadku? Czy kawa gotowana jest wskazana - piję tak 3 filiżanki w ciągu dnia. Na co bardziej zwrócić uwagę bądź wyeliminować aby wspomóc oczy w tym przypadku? Często mam zimne dłonie, stopy, czy jaskra może z tego wynikać? Ze słabego krążenia? I jak poprawić to krążenie? Staram się trzymać PP choć nie zawsze to pełna dyscyplina. Będę wdzięczna za wskazówki. Czy ktoś z Was miał podobny problem? Pozdrawiam serdecznie data: 2015.10.15 autor: Ewa S. | | Małgorzato oraz inni Forumowicze, czy mając hobby np. jeździectwo albo krawiectwo opieracie swoją wiedzę tylko na jednej książce ? Jednym autorze ? Pani Anna Ciesielska jest autorką trzech mądrych książek ale wiedzę swą oparła na innych publikacjach, a przede wszystkim na medycynie chińskiej dostosowując ją wraz z przepisami do naszych realiów nie tylko pogodowych ale także tego co nam oferują sklepy i nasze lokalne targi. Czy w związku z tym nie szukałaś, nie poszerzałaś swojej wiedzy ? Czy przeczytanie nawet dwa razy i nawet od deski do deski ale tylko jednej pozycji jednego autora ma rozwiązać absolutnie wszystkie problemy wszystkich wchodzących na drogę PP i tych świeżo narodzonych i tych w kwiecie wieku, i kobiet i mężczyzn ? Studia trwają pięć lata ale w ich trakcie nie studiujemy jednej Trylogii . Czytamy różne publikacje w danym temacie. Skoro zdecydowałam się jakiś czas temu na coś i poświęciłabym temu trzy lata swego pięknego życia to widząc po tym czasie, że coś jest nie tak poszukałabym wyjaśnienia po to aby zrozumieć samego siebie. Można całe życie skakać z płatka na płatek i nie mam tutaj na myśli tylko związków damsko-męskich czy nawet tej samej płci :) Dziś nie służy mi PP to sobie fundnę dietę Kwaśnego, a po dwóch latach skoczę na wegetarianizm, a po kolejnym roku niespokojna, rozdrażniona nie otrzymawszy spektakularnego efektu zacznę dietę saszetkową albo będę jadła sam nabiał ... Usiądź spokojnie i zrób rachunek sumienia. Koleżanka ma inną konstytucję. Każdy z nas jest inny, ma inne geny, inną karmę, inną grupę krwi, inne warunki psycho-fizyczne. Czy w ostatnich trzech latach oprócz wrzucania do garnka po kolei różnych smaków praktykowałaś FILOZOFIĘ PP ? Nikt tu nie pisze o tym jaki wpływ na nas ma tak wiele czynników jak np. nasze otoczenie, nasze warunki lokalowe, ludzie z którymi się spotykamy, kolory którymi się otaczamy, gimnastyka, sex, emocje jakie mamy w naszych głowach, jakimi kierujemy się etc. PP to nie dieta. To FILOZOFIA. To holistyczne podejście do człowieka i potraktowanie każdego indywidualnie. Pozdrawiam. data: 2015.10.15 autor: Elżbieta z Krakowa | | Dzięki Dziewczyny za raporty! Wszystkie są na wagę złota :).
Ściskam Was ciepło! data: 2015.10.19 autor: Joanna z Krakowa | | Aino ,zapomniałam się podpisać post z 10 14 data: 2015.10.15 autor: Małgorzata | | Witajcie :)
Chcę się podzielić z Wami moim doświadczeniem, bo dostałam znowu po uszach, właściwie moje dziecko dostało, przez moją nieuwagę. A zaczęło się w sobotę od pomysłu na sernik. No i powstał wieczorem taki piękny, pachnący, z niteczkami szafranowymi. W niedzielę na śniadanko była owsianka, po czym wyjazd na próbę taneczną córki, wróciłyśmy głodne około 13tej, więc coś na szybko.. Co by tu..? Może pomidorówkę uczynię z rosołku który się ostał z wczoraj. Pomidorówka z ryżem!! Córka - taaaak, dawno nie było, mama zrób. No to mama zrobiła. Trochę później zrobiłam smażone ziemniaczki z sadzonym jajkiem i do tego kalafior. Było pysznie. Aaaale przecież jest sernik! No to po kawałku, a jakże. Następnego dnia obudziłam się z lekkim bólem głowy, ale po kawie przeszło. Budzę córkę do szkoły, jemy owsiankę, jest jeszcze trochę czasu, a ziemniaczki zostały z wczoraj, to odgrzałam.. No i zjadłyśmy. Już bez jajka - z kalafiorem. Po jakichś 20 minutach córka powiedziała, że boli ją oko. Zajrzałam czy nic nie wpadło, wszystko ok, to jedziemy do szkoły, do pracy. Po godzinie zadzwonił mój telefon, pielęgniarka ze szkoły, że córkę boli głowa, że płacze, ale w sumie nic jej nie jest, gorączki nie ma, więc ona nie wie o co chodzi i w sumie to dobrze by było gdybym przyjechała. Odebrałam córkę i faktycznie płakała, bolało ją czoło. Pokazywała konkretnie punkty nad oczami. Pielęgniarka kazała jechać do lekarza, no to wystraszona pojechałam. Lekarka zbadała, stwierdziła tylko że nie ma objawów oponowych, ale trzeba badania porobić, bo może coś w zatokach, a może cukier wysoki, może żelazo niskie, a w sumie to może jaskra, bo też daje takie objawy, plik skierowań i rozkład jazdy na leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Doszłyśmy do domu, córka zasnęła, ja chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Pani Ani. Kilka pytań, moich odpowiedzi i wszystko się rozjaśniło. Woreczek żółciowy zablokowałam córce, była zdołowana, a ja tutaj z pomidorówką, potem sernikiem, a na to ziemniaki i kalafior, do tego jesienią. I stąd ból głowy. Miałam dać córce się wyspać, po czym podać imbirówkę, później rosołek z lanymi kluskami (córka pokochała lane kluski) jakaś lekka jarzynówka z kropelką cytrynki, będzie OK. Tak też zrobiłam. Już po południu Oliwka tańczyła i śpiewała. Zapomniała o bólu. Badania jednak zrobiłam - a bo w sumie czemu nie. Wyniki piękne, cukier, żelazo, hemoglobina, wszystko książkowe. Pani doktor stwierdziła, że może to jednak od stresu, albo takie migrenowe. A niech jej będzie ;) Napisałam Pani Ani, że uwielbiam PP i pukam się w czoło za moje zamotanie :) Nie wiem o czym myślałam komponując menu, o niebieskich migdałach może :)
Aino masz rację z tą uważnością, tracimy ją kiedy nic się nie dzieje, a potem spada na nas okoliczność, która przywołuje nas do porządku. I to jest w porządku :) ja znowu zasiadłam do książek. Czytam od początku. Matka wariatka, ale bogatsza w doświadczenie :)
Trzymajcie się i nie róbcie takich głupot jak ja :) data: 2015.10.15 autor: Imbirka | | Anonimko twoja wola ale nie rezygnuj tak szybko , masz chyba jakiegoś dola jakiś spadek energii ,też kiedyś miałam takie zachwiania ale nie dalam się egolowi jadlam zupy energetyczne nie raz tylko same zupy i cwiczylam i piłam imbirowke i tak po malu po malu bylo coraz lepiej a koleżanki moje tez stosuja różne diety np.białkową lub nie łączenia,kopenhaską i inne , na poczatku chudną czuja się świetnie a po paru miesiącach zaczynają chorować i alergie i głowy bola i kilogramy zaczynają im przybywać i patrzę na nie i obserwuję ze jest im coraz trudniej . Pp nie chca bo za dużo gotowania, no trudno ja nie namawiam. Przemysl to jeszcze przeanalizuj bo ciezko bedzie pozniej wrócić i nadrobić to wszystko. Pozdrawiam data: 2015.10.14 autor: Aina | | Anonimko może dopadł Cię kryzys a może dusza Cię boli? Coś w Twoim świecie, otoczeniu się zmieniło, coś ciągnie w dół - szukasz substytutu - często w takich sytuacjach łakniemy słodyczy... Chcemy osłodzić sobie życie, coś nas gniecie i w czymś innym folgujemy, nie znajdujemy motywacji, nie chce nam się spinać działając na najwyższych obrotach. Napisałaś, że jakiś czas temu pofolgowałaś sobie, żeby zobaczyć "co z tego będzie?" - nie myślisz, że może teraz zbierasz żniwa tego folgowania? Organizm się roztroił, energia spadła do pięt a skołtunione emocje i zimno za oknem są złym doradcą w tej chwili :(
Może daj sobie czas, nie rezygnuj, spróbuj przeczekać dyscyplinując się. Może to próba..?
Pozdrawiam Cię ciepło :) data: 2015.10.14 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Aina, choć wystąpiłam jako anonim, to jestem stałym uczestnikiem Forum, niejednokrotnie zabierałam głos, pytałam o rady, dzwoniłam do Pani Ani i to nie jest tak, że stosowałam pp samopas - bardzo skrupulatnie przestrzegałam zaleceń...Ale, jak mam być szczera, to zalecenia pp pomagały mi jedynie w przeziębieniach. Na przestrzeni 3 lat dostrzegłam jakby dodatkowe uwrażliwienie (wszystko bardziej odczuwałam - wcześniej o śledzionie, czy woreczku nie miałam pojęcia, a tu pojawiały się nagle uciski itp.), również psychiczne i to, co miało mi przynieść ulgę, stało się obciążeniem...Być może przechodzę jakiś kryzys, być może są to sygnały, że nie jest to droga dla mnie...A, że byłam tutaj od ponad 3 lat, to postanowiłam się z Wami tym podzielić, choć może nie powinnam, bo boję się nieprawidłowego odczytania mojej intencji. data: 2015.10.14 autor: | | Aino dziękuje za szybka odpowiedż.Jeśli chodzi o kawę to juz mi tak nie smakuje jak na poczatku i dlatego myślę żeby z niej zrezygnować ale jest mi strasznie trudno to zrobić i ciągle ją piję rano i popołudniu do 17 godz.Jem podobnie jak Ty ale te słodycze chyba mnie gubią . Chodzisz do pracy objuczona jedzeniem tez tak kiedyś robiłam ale jakoś nie mam teraz czasu albo juz tak mi się nie chce ,bo ogólnie nie mam jakichś większych problemów .zdrowotnych.Ostatnio mam zgagę i nudności i myslę że może to właśnie woreczek żółciowy i wątroba . Będę dalej szukać .Właśnie przeczytałam że przy zgadze nie wolno nic podgryzać żadnych orzechów iciasteczek i jeść tylko gotowane jedzenie .Niby sie wie a robi się swoje. muszę się zdyscyplinować . Dziękuję jeszcze raz za odpowiedż. data: 2015.10.14 autor: | | Anonimowa dziewczyno na pewno mozesz i powinnaś tu pisać i to juz dużo wczesniej bo być może robisz coś źle. Może napisz nam co jadasz co pijesz opisz jak wygląda twój dzień z jakim stanem zdrowia weszłaś w pp. PP jest na pewno dla wszystkich i pani Ania to potwierdzi że dla wszystkich,oczywiscie dla tych którzy tego chcą.Nie załamuj się dziewczyno tylko pisz bo pewnie robisz coś źle . Po trzech latach dyscypliny to nie wierzę że nie odczuwasz żadnych zmian.Ja zmiany na lepsze czułam już po paru tygodniach i aż nie dowierzałam że to się dzieje naprawdę. data: 2015.10.14 autor: Aina | | :)))) <3 <3 <3
Dziewczyny, ależ się cieszę, że Wy się cieszycie..!!! :D
Ściskam Was Wszystkich! data: 2015.10.14 autor: Joanna z Krakowa | | Aina- wielkie dzieki za raport!
Bez podpisu (Pp na minus)- ja przed Pp tez znalazlam diete optymalna i faktycznie energie dawala, ale problemow moich I corci nie ruszyla. Jak weszlam na Pp to od samej TLACI moja egzema zaczela mnie "palic". I tak jakby wypalala kolejne miejsca do zdrowej skory. W niektorych porach roku wychodza nowe egzemki I znikaja. Ale u mnie problemy sa glebokie - jak sie urodzilam mialam rany do ok. Roczku, ze moj tata wstydzil sie wyprowadzac mnie na spacer. Podsowujac potrzeba czasu zeby organizm dotarl do problemu (czyli nie mial obciazen I byl w rownowadze)i jeszcze potem przerobil rozwiazanie. data: 2015.10.14 autor: Mama Ineczki i Rocha | | Anonimku z bolącą głową po imbirówce, nie pozostaje Ci nic innego jak przejść na tą cudowną dietę Kwaśniewskiego :) Nie ma co się męczyć :) data: 2015.10.14 autor: Ania | | Witam wszystkich:)
Może nie powinnam zabierać głosu, ale po 3 latach dyscypliny w pp nie odnotowuję takich efektów, jak obecne tu na forum dziewczyny. Nie wiem, w czym rzecz...Staram się, jak tylko mogę, możecie mi wierzyć lub nie, ale nie pozwalałam sobie na wyskoki...i nic. Ostatnio zrobiłam eksperyment i świadomie przewaliłam . .. i też nic extra się nie zadziało. Moja bliska znajoma, którą zresztą cały czas namawiałam na pp, zaczęła stosować Kwaśniewskiego, pojechała na jego turnus, oprócz żywienia miała prądy i pijawki, i czuje się super. Stosuje tę dietę od pół roku i oprócz tego, że schudła 8 kg, ma więcej energii (ode mnie napewno), zapomina, co to migrena (a miewała ją regularnie), spadł jej cholesterol - i nie jest to chwyt piarowy, bo widzę to na własne oczy. A ja po 3 latach nie mogę się niczym \"pochwalić\". Podniósł mi się cukier, dalej mam wysoki cholesterlol, odczuwam jakieś dodatkowe dolegliwości (śledziona, wątroba), od roku pojawiają mi się pryszcze, no i ból głowy, wcześniej dokuczliwy, ale sporadyczny, obecnie bardzo regularny, a po imbirówce, to jak w banku. Może pp nie jest dla wszystkich....Ostatnio dziewczyna pisała o złogach w woreczku żółciowym, po 5 latach stosowania pp. Ja wiem, że mogła mieć to już wcześniej, ale ma to nadal...Proszę dziewczyny, nie naskakujcie na mnie, bo ja wcale nie chcę nikogo tu atakować. Pp przez ostatnie 3 lata było moim życiem, tyle że teraz zrobiłam rachunek i wyszło mi na minus. A może są dolegliwości, które fajnie schodzą na pp, a inne już nie tak łatwo? data: 2015.10.14 autor: | | Joanno z Krakowa - szalona kobieto!!! Uśmiecham się do Ciebie najpiękniej jak tylko potrafię ;)
Imbirko - no jak nie jak tak?!? Liczymy Kochana, liczymyyyyy :D
Ja również ubolewam nad odległością Poznania od innych części kraju... gdyby nie to, że wybieram się na kurs, na pewno starałabym się dotrzeć na każdy Ciesielski czwartek - chociaż PKP i PKS rzucają kłody pod nogi i każą na siebie dość długo czekać... a w domu dzieci płaczą ;)
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco :)
P.S. Pani Aniu dziękuję... :) data: 2015.10.13 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | DorotaJ, nie było mnie na ostatnim czwarteczku :( ubolewam bardzo, że Poznań leży tak daleko, bo aż 350 km ode mnie. Ostatnio jechałam samochodem i uwierzcie mi, 700 km jednego dnia za kółkiem, to hardcore :) leżałam plackiem cały następny dzionek! A PKP czy PKS chcą zawieźć mnie do Poznania ale z Poznania z powrotem to już nie ;) gdybym tylko mieszkała choć trochę bliżej, mknęłabym na skrzydłach, bo atmosfera wspaniała, kawa pyszna, a obecność Pani Ani to balsam dla duszy ;)
Ale wybieram się na kurs i już liczę dni :) właściwie liczymy, prawda Monika??? :)
Pozdrawiam wszystkich ciepło! data: 2015.10.13 autor: Imbirka | | Małgorzato nie rezygnuj z kawy , chyba że ci nie smakuje. z kawą trzeba uważać i pić ją w odpowiednim czasie , rano u mnie kawa na pierwszym miejscu o piątej bo tak wstaję , następną piłam o trzynastej a to przecież minimum energetyczne dla woreczka żółciowego , Pani Ania zasugerowała żebym piła drugą kawę o dziesiątej czyli godzinę przed drugim śniadaniem i tak jest ok. tzn. lepiej wypić godzinę przed posiłkiem niż godzinę po posiłku.Ja do pracy chodzę na godz.7 więc owsiankę biorę w termosik i zjadam ją w pracy między ósmą a ósmą trzydzieści o jedenastej jem śniadanie i teraz w ostrej dyscyplinie jest to jajko na miękko z kroplącytryny i kromki kilku dniowego chleba z cieniutko posmarowane masłem i posypane miesznką ziołowo przyprawową , zjadam też kanapki przygotowane w domu z mięskiem porosołowym z przepisu na precle z mięsem , kaszę gryczaną z jakąś duszeninoą którą podgrzewam sobie w pracy . zjadam też zupę i staram się żeby ta zupa była miksowana , robię tez rosół z kaszą gryczaną . o szesnastej jem obiad i ostatnio to są ziemniaki z cebulą i klopsiki lub jajko sadzone i ziemniaki brokuły lub kalafior ale po troszeczku , mięsko z zupy przyprawione wszystkimi smakami ale za każdym razem nie ukrywam że bardzo się boję że znowu dostanę boleści , kolacji już nie jem tylko zupę tak po dziewiętnastej i to wszystko. żadnego cukierka żadnego ciasteczka , jak mam chęć na soś to piję naszą herbatkę i chęć przechodzi szkoda że dopiero teraz jak mam lęk przed bólem. mam prośbę do dziewczyn które też maja lub miały problemy z woreczkiem żeby podały jakieś propozycje co można jeść z czystym sumieniem a czego unikać. POZDRAWIAM ! data: 2015.10.13 autor: Aina | | Pozwolę sobie na rozwianie wątpliwości dotyczącej organizowania spotkań czwartkowych, o których napisała KP. Niezwykle zazdroszczę tym 5 osobom, które się spotkały bo to znaczy, że mogły bardziej naczerpnąć dla siebie i rozwiązać osobiste rozterki, a przy większej ilości osób nie jest to takie proste. Na pierwszym spotkaniu wyszłyśmy zadowolone, ale… ale jednak wszystkiego od razu nie można omówić na jednym spotkaniu bo Pani Anna też ma ograniczone siły. Spotkania czwartkowe to przecież nie nauka gotowania, a rozważania o nas, o naszych wyborach, o tym co nas popycha, o relacjach, o tym jak być silnym i o tym kiedy wyciągać wnioski gdy nas coś dotknie. Osobiście traktuję spotkania z Panią Anną i Dziewczynami jako spotkania rozwojowe a nie Koło Gospodyń Wielkopolskich. Zazwyczaj po rozmowie z Panią Anną coś mi się tam otwiera w głowie i więcej rozumiem.
Pierwsze spotkanie po tak długim czasie odbyło się w większym gronie bo przyjechały Dziewczyny z Zielonej Góry i jeszcze z innych miejscowości znacznie oddalonych od Poznania. Niektóre Dziewczyny wzięły urlop żeby dotrzeć na spotkanie i słychać było, że wolą spotkania w soboty. Pani Anna jak widać usłyszała te głosy bo zorganizowała kurs weekendowy. Myślę, że ten kurs też miał wpływ na frekwencję – po co przyjeżdżać na kilka godzin jak można spędzić z Panią Anną 2 dni. SZCZĘŚCIARY!!!! Moje weekendy wyglądają tak karkołomnie że spotkania w Centrum już nie wcisnę. Podsumowując moje wywody, może nieco chaotyczne uważam, że spotkania czwartkowe mają sens. Jak nie raz w miesiącu to może raz na dwa albo raz na trzy miesiące, ale Pani Anno i Was Dziewczyny nie zarzucajmy tego co sprawiło nam tyle radości i pozwoliło wejść na trochę inny poziom myślenia… proszę WAS…. data: 2015.10.13 autor: DorotaJ | | Kochani, szepnę Wam na ucho, że "Monika mama Jagódki i Ali" obchodzi dziś urodziny :).
I przykro mi, że tak mało nas na czwartkowych spotkaniach.. ;o((.. (Boże, żeby tak chociaż nie trzeba było płacić za podróżowanie...).
Ściskam Was serdecznie! data: 2015.10.13 autor: Joanna z Krakowa | | Kochani, moze Pani Ania sie wypowie. Mam kosci na ktorych jest troche miesa. Upieklam jedna porcje w piekarniku - z przyprawami, zalane woda. I wyszla galaretka. Mam wiecej takich kosci do przerobienia. Czy takie "studzieniny" dla rekonwalescentki w dodatku karmiacej egzemowe dziecko sa dozwolone? Zrobiona galaretke oddalam zjadlam tylko obskubane miesko. Chodzi o te dawke wapnia... Co wy na to?
Pozdrawiam Cale Forum data: 2015.10.13 autor: Mama Ineczki i Rocha | | Isia, jak mój syn chodził do przedszkola do którego nie mogłam przynosić jedzenia, to wytargowałam przynoszenie herbaty w termosie i pił TLACI w przedszkolu. Oprócz tego miał dietę eliminacyjną w przedszkolu, to znaczy nie jadł mleka i nabiału, pomidorówki itp. To rozwiązanie nie przyniosło jakiś rewelacyjnych efektów, ale ograniczyło produkty szkodliwe. Przeczytaj co na ten temat pisała Elżbieta z Krakowa. A czy Twoja córka pije kawę rano i je owsiankę przed wyjściem do przedszkola? To bardzo ważne. data: 2015.10.13 autor: Ika | | Jestem nowicjuszką na tej stronie i na spotkaniach z Panią Anią. Na PP jestem od ponad 5 lat. Systematycznie czytam wszystkie wypowiedzi i opinie. Byłam na ostatnim spotkaniu w Centrum. Nie zawiodła tylko Pani Ania, mimo że zgłosiło się tylko 5 osób. Dlatego odpowiadała na konkretne bardzo indywidualne pytania. Była pyszna kawa i atmosfera przyjaciółek, które dawno się nie widziały. Pojawiła się wątpliwość organizowania następnych spotkań przy tak niskiej frekwencji.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Pani Ani za serdeczne i przyjazne nas przyjęcie. data: 2015.10.13 autor: KP | | dołączę swoją prośbę do Megan - napiszcie, chociaż coś. Imbirka ostatnie podsumowanie zrobiła rewelacyjnie więc najlepiej ją wkręcić w takie podsumy spotkań. A ja tym razem nie byłam i tej kawy nie piłam i tych pięknych twarzy nie widziałam bo... harowałam.... Napiszcie poproszę... data: 2015.10.13 autor: DorotaJ | | Aino czy mogłabyś napisać jak przestrzegasz dyscyplinę .Podobnie jak Ty na PP jestem 5 lub 6 lat .Ogólnie mogę powiedzieć że przestrzegam zasad , nie jem nic surowego zimnego i kwaśnego.Ale prawie codziennie jem słodycze głównie czekoladki no i w barze jadłam zupy na przerwie w pracy , chyba tak od roku . Czytajjąc Twojego posta wydaje mi się że podobnie postępuję , czasami też mam takie bóle i myślę cz to nie woreczek żółciowy .Piję też gotowaną kawę , może powinnam ją odstawić.Napisz ,proszę jak przestrzegasz dyscyplinę. data: 2015.10.13 autor: Małgorzata | | Witam serdecznie i zawracam się z gorącą prośbą do wszystkim mam małych dzieciaczków o udzielenie porad. Mam dwójkę dzieci w wieku 5 i 2,5 lat. Ma kuchni PP jestem od kilku miesięcy. Mój problem dotyczy starszego dziecka-córki, która rok temu w wieku 4 lat poszła do przedszkola. Wówczas zaczęła się batalia z chorobami, przeziębienia i katary, niebawem bardzo ostre zapalenie spojówek z uszkodzeniem rogówki oka (powikłanie po ropnym katarze), następnie angina, ostre zapalenie ucha środkowego i moje ogromne zdziwienie?!?! Dlaczego dziecko nie reaguje na kuracje antybiotykowe? -bardzo wysoka gorączka-szpital-CRP o wartości około 230 i zatrzymanie na oddziale z podejrzeniem sepsy. Po tym zdarzeniu postanowiłam przeprowadzić kuchenne rewolucje i zaczęłam gotować wg PP. stan dziecka się poprawił, juz tak ciężko nie chorowała....ale musiała wrócić do przedszkola. I tu moje dylematy. Bo chodzi do państwowego przedszkola w dużym mieście. Absolutnie nie ma mowy o przynoszeniu własnego jedzenia do przedszkola (!!!!). Zatem w domu popija tylko herbatki i je kolację najczęściej w postaci zupy. Przez lato pilnowała diety, zero lodów, minimalnie owoców, i (jeśli babcie czegoś nie przemycały) to brak słodyczy. a jednak po powrocie we wrześniu do przedszkola natychmiast pojawiła sie gorączka (trwała 1 dobę) i katar. Katar i ciągle ten katar-gęsty, ropny, o ciemnożółtym zabarwieniu, a z kataru kaszel. i tak po dzien dzisiejszy. wiem, że dieta przedszkolna to zaprzeczenie PP, czyli wszystko co "zdrowe" pałaszuje moje dziecko. Nie mogę jej zatrzymywać w domu, bo to zerówka, zatem przygotowanie do szkoły, ale najważniejsze jest to, że córka uwielbia chodzić do przedszkola-dla niej pozostawanie w domu jest jak kara. Wspomnę, że drugi maluch (2,5 roku) jest w domu, do żłobka nie chodzi, wogóle nie choruje, od siostry niczego nie "łapie". I tu moje pytanie? Czy u Was są podobne dylematy? Jak radzić sobie z takimi "niedyspozycjami" u dziecka? Czy wplatając jej pokarmy z kuchni PP (niektóre wysokoenergetyczne) nie robię jej krzywdy? data: 2015.10.12 autor: Isia | | Witam wszystkich bardzo serdecznie,
Dziewczyny, które były na czwartkowym spotkaniu napiszcie choć troche o tematach omawianych spraw , jakieś perełki wrzućcie na forum..Z góry dziękuję data: 2015.10.12 autor: Megan | | Witam wszystkich serdecznie . Pani Aniu bardzo dziękuję za rozmowę w sprawie woreczka żółciowego , bardzo pomogły mi pani słowa i rozjaśniło mi sie mocno w głowie. Teraz spróbuję opisać co mi się przytrafiło bo być może komuś się przyda ku przestrodze. Jestem na PP już ponad pięć lat wyleczyłam sobie łuszczycę chodz nie do końca bo został mi ślad na prawej pięcie i nie mogę tego się pozbyć ale to z mojego braku dyscypliny , miałam chory żołądek , zgagę refluks i cała byłam taka jak bym to teraz nazwała nie zrównoważona, łuszczyca zeszła mi z całego ciała a miałam ją już nawet na twarzy, żołądek się uspokoił zgaga znikła i refluks też i stało się to w parę miesięcy od przejścia na PP , pózniej wszystko było ok i w domu się poukładało i nerwy się uspokoiły samopoczucie wspaniałe no i tak zleciało kilka lat. straciłam czujność i zaczełam sobie pozwalać na różne złe rzeczy z poprzedniego życia z przed PP , coraz więcej słodyczy ,jakieś fastfudy na mieście imieniny nie pepowe , teraz latem piwo nawet woda do picia bo tak gorąco a przecież nic mi nie jest , jestem zdrowa, no i przyszła jesień a ja bez energii ,zrobiło się chlodniej no i katar łamanie w kościach i zastój wątrobowy. zaczełam pić imbirówkę katar znikł ale zimno i zastój zostały. włączyłam kilerkę ale za ciężkie jedzenie { parowki z musztardą jajko na twardo z majonezem } , zupa zaraz po drugim śniadaniu za godzinę druga kawka no i zaczął się ból rozpierający pod żebrami i piersiami , nie samowity silny ból trwający z 20 minut , nie wiedziałam co to było , nigdy nie miałam takiego bólu. na drugi dzień powtórka o tej samej godzinie , po kilku dniach znowu to samo . Lekarz zalecił usg , wyszły złogi w woreczku żółciowym czyli kamica i już mi wypisywał skierowanie do szpitala na usunięcie. Zadzwoniłam do pani ANI , po rozmowie zdecydowałam że na usunięcie tak łatwo się nie zgodzę, od razu dyscyplina i od czwartku nie miałam żadnego ataku. jestem trochę wystraszona ale dam radę a w razie czego pomożecie ?, na pewno pomożecie !. Jest to tak że nie można przestać czuwać i trzeba cały czas się dyscyplinować bo bez pracy nie ma kołaczy , odczuła m to na własnej skórze dość boleśnie. Pozdrawiam wszystkich! data: 2015.10.11 autor: Aina | | Olu z Opola, gotuj Kochana (jeśli masz problem z żołądkiem, to ja osobiście zrezygnowałabym z makaronu, chyba że ten najdrobniejszy Czanieckiego i nie pół miski, tylko troszkę..). Mnie kiedyś pomógł "Sekret" Rhondy Byrne.. Kup sobie, jeśli nie masz. I gotuj w spokoju, bądź cierpliwa.. Nie wierz w żadne amulety, bo moc jest w nas Dziewczyno. Odkryj ją w sobie.. I bądź wdzięczna za wszystko, nawet te najdrobniejsze rzeczy w życiu..
Aaa i co najważniejsze wyeliminuj cukier (dla mnie to wróg nr 1) z diety całkowicie! Miodu też niewiele.. I rozgrzewaj żołądek przez cały dzień.. Będzie dobrze, bądź cierpliwa..
Ściskam! data: 2015.10.11 autor: Joanna z Krakowa | | Czy jest tu ktoś kogo dziecko choruje na cukrzycę typu I? Czytałam na temat cukrzycy, jednak mam wrażenie, że wszystko w książkach odnosi się do II typu cukrzycy. Co dawać dziecku na przekąski? Co do szkoły? Czy jest możliwość wyleczenia dietą tego rodzaju cukrzycy? data: 2015.10.11 autor: Mama | | chyba powinnam przeproscic za moj paniczny post o polocy,ale naprawde mocno uprzykrzalo mi to zycie.do dzisiaj-tak mysle.teraz chyba wiem skad to sie bierze.chyba chodzi o zoladek,poprostu za malo nosialam zoltego kolorku ktory pobudza unerwienie zoladka a winowajca byl ametyst+krysztal gorski ,co w tym polaczeniudziala mocno uspokajajaco.stad klopoty z trawieniem strach a przez to zlosc, ze nad niczym w zyciu nie mam kontroli.na trop naprowadzil mnie niepokoj po kawie,co nie oznacza ze zamierzam z niej zrezygnowac,bardzo ja lubie i chyba mi sluzy,poprostu po nitce do klebka.wyciszylam nerwy tu powod.
tak wogole to polecam dokument-brzuch,nasz drugi mozg.i jesli moge jeszcze troche pohalasowac to skorzystam-filtry do wody,naprawde dobra rzecz ,dziasiaj pierwszy raz pilam kawe na nieoczyszczonej wodzie,zupelnie inny smak,moja to taka szlachetna =D,jak kiedys znajde to podam namiary na firme.
A!a makaron i tak sobie kupilam,z barku laku=D data: 2015.10.10 autor: ola z opola | | @ola z opola,czasem dało odetchnąć(nie zawsze):zapal białą albo różową świecę,usiądź wygodnie,wiedząc że nikt ci nie przerwie albo zaszyj się w jakimś kąciku i pozwól żeby myśli te najstraszniejsze nawet przelatywały przez głowę.Jeśli głowa zatrzyma się na jakiejś to ją obejrzyj.Spróbuj. data: 2015.10.10 autor: Bratka | | a ten rosol na jesiene smutki musi byc koniecznie z makaronem? data: 2015.10.10 autor: ola z opola | | nawet slyszalam opinie ze w poprzednich wcieleniach musialam nabalaganic data: 2015.10.10 autor: ola z opola | | ktos moze uporal sie ze strachem wywolanym czynikiem ludzkim,obcym ,niech pomoze bo ja juz dluzej tak nie moge,mam serdecznie dosc jestem w kompletnej rozsypce fizycznej i psychicznej,moj wysilek o kant tylka..,mam ochote wyc do nieba.jestem kompletnie sama,czuje ze warjuje.otoz jakis czas temu pewne osoby wywolaly u mnie maksymalny strach z ktorym wogole sobie nie radzilam.ponad polmiesiaca miala kompletnie rozwalony organizm.skakalam ze starchu na byle odglos a razem z tym szarpalo mi zoladkiem za kazdym razem .mialam strasznie obruszony,krwawil mi zoladek, bolalo mnie serce ,nie moglam oddychac,uzywalam kamieni kolorow az siegnelam po tabletki ziolowe bo chyba bym, sie wykonczyla.troche przeszlo i znow to wraca,drygam na byle slaby obcy odglos,boje sie ludzi,niepotrafie z nimi rozmwiac bez stresu.sytuacja sie nasila rano,wieczorem gdy jestem najedzona ,wtedy to juz wogole nie panuje nad strachem.robie sie nerwowa i kolo sie zamyka.czuje ze sie rozpadam bola mnie nerki serce kregoslup mam juz dosc pomuzcie bo nie recze za siebie,to grozba odnosnie mnie samej,jestem totalnie zalamana ja juz nie wytrzymam ani chwili dluzej.moze ktos mam sprawdzony sposob jak szybko podniesc ta energie.cholerne batony pewno tez zdzialaly swoje.blagaam.swiat sie ode mnie odwrocil,nie mam juz wiecej sily,to chyba jakas kara data: 2015.10.10 autor: ola z opola | | Anno, wiem o czym piszesz, znam, doświadczyłam. PP wyprowadziło mnie na prostą, a kiedy zdarzają się gorsze dni (co jest naturalne), robię rachunek sumienia. Wtedy ważne jest podnoszenie tej energii z pięt do przyzwoitego poziomu, w czym jedzonko pomaga bardzo, dyscyplina i ruch, konieczny jest ruch! Dobrze robią rytuały tybetańskie, ale też spacery po lesie, może z kijkami, regularny głęboki oddech. Dotlenienie.. Przeczytaj posta Jagody z 2010.10.01, mi swego czasu baaardzo pomógł, do tej pory lubię do niego wracać w tych gorszych chwilach.
Pamiętaj, że każdy dostaje w życiu taki krzyż, jaki jest w stanie unieść..
Jesteś silną kobietą :)
Sciskam Cię! data: 2015.10.09 autor: Imbirka | | Dziekuje Moniko, mamo Jagódki i Ali. Czytam \\\" Filozofię zdrowia\\\" już drugi raz :) Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się podnieść za pomocą diety :) Produktów nabiałowych od dawna nie jem ( nie toleruję laktozy), fast foodów również nie jem i nie jadłam. Z cierpliwością u mnie ciężko ale dam sobie jeszcze czas. Pozdrawiam Ciepło :) data: 2015.10.09 autor: Anna | | Droga Anno,
Ważne, że trafiłaś na Pięć Przemian, że jesteś tu. Teraz musi zadziałać czas. Zaufaj i bądź cierpliwa. Czytaj książki, po wielokroć. Za każdym razem odkryjesz w nich coś nowego dla siebie. Nawet w bezsenne noce, bierz do ręki i czytaj. Gotuj, gotuj i jeszcze raz gotuj! Ze spokojem i pokorą, wielu rzeczy będziesz musiała się nauczyć, wielu potrwa/produktów wyrzec.
Daj sobie czas a zaczną się dziać cuda :)
Pozdrawiam Cię ciepło! data: 2015.10.08 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witam, na nerwicę choruję ponad 20 lat, doszła depresja...wybudzam sie w nocy o 2,3, lub 4 rano i już nie mogę zasnąć. Oprócz tego mam stwierdzoną chorobę hashimoto i początek osteoporozy :( jestem wyczerpana i fizycznie i psychicznie :( Proszę o pomoc, bardzo bolą mnie stawy, kości i mięsnie, jestem cały czas zmęczona i ten brak snu...W tej chwili nie biorę hormonu tarczycy bo endokrynolog stwierdził, że na dzień dzisiejszy nie ma takiej potrzeby. Jestem osobą początkującą, w temacie gotowania wg. pięciu przemian. data: 2015.10.08 autor: Anna | | Kochani, odpowiem na parę postów.
Lianko, czas poporodowy jest bardzo trudny dla mamy, a tym samymi dla dziecka. Twoje mleko jest tym, co wkładasz do ust plus twoje zmęczenie, stres, przemarzanie. Śluz w kupie u dziecka, to objaw zimna i braku energii w śledzionie jego i mamy. Jeżeli przejdzie to w stan chroniczny, zaczną się problemy z wchłanianiem i dziecko nie będzie przybierać na wadze. Dziewczyno przemyśl wszystko, czy gotujesz na gazie, jak gotujesz, najlepiej zadzwoń.
Iko, to że jesteś kilka lat na PP, nie chroni Cię przed brakiem ostrożności. U Ciebie podobnie jak u Lianki, zimno i brak energii w śledzionie. Śledziona zbyt słaba, nie przetwarza pożywienia, stąd problemy z mięśniami, bo nie ma regeneracji. Dziewczyny macie czerwone światełka, uważajcie. Pozdrawiam wszystkich :)) data: 2015.10.07 autor: Anna Ciesielska | | Bardzo dziękuję za odpowiedzi, co do stresu to rzeczywiście coś jest na rzeczy... Soniu, w awitaminozę i brak wapnia ciężko mi uwierzyć, ale spojrzę uważniej na swoją dietę, dziękuję. Oczywiście dentysta też już umówiony :) data: 2015.10.05 autor: Ika | | Ika, poczytaj w archiwum o paradontozie (myślę że osunięte szyjki zębowe należy traktować pokrewnie), problem prawdopodobnie leży w środkowym ogrzewaczu, dotyczy niedoboru jin. Potrzebne Ci zupy, zupy, zupy. I spokój :) Pomyśl nad tymi emocjami, o których pisała Monika, stres zawsze wysysa z nas soki..
Trzymaj się! data: 2015.10.05 autor: Imbirka | | Monika, tu nie ma co polemizować, tu trzeba działać i to szybko, bo można zęby stracić, nie ja to wymyśliłam - poczytaj. Mnie też na studiach dotyczył ten problem, z powodu niedożywienia, braku witamin i wapnia. Lekarz przepisał witaminy i minerały, mama podkarmiła i było dobrze. Stres pozostał - jak to na studiach - a problem zniknął. Ja nie piszę o zmianie diety tylko o jej większym urozmaiceniu
Pozdrawiam ciepło data: 2015.10.04 autor: Sonia | | Ika, miałam ten problem jeszcze na studiach... Po bardzo "treściwej" sesji stało się i już, wtedy stomatolog powiedziała mi, że jest to wynik silnego i długotrwałego stresu. Drugim powodem jest niewłaściwa higiena jamy ustnej, pojawiające się osad i kamień nazębny, w którym namnażają się bakterie powodują stan zapalny przy granicy z dziąsłem, dziąsła zaczynają puchnąć i odstawać a w rezultacie cofać się...
Wierzę, że o ząbki dbasz należycie ;) więc może to silne emocje w ostatnim czasie, efekt przeżytego stresu...?
Co do tej awitaminozy i braku wapnia to bym polemizowała... ;)
Pozdrawiam!!! data: 2015.10.04 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Nachodzi mnie taka myśl.Jak przestawiamy zegary, to kawe pijemy o 12 zamiast 13????? data: 2015.10.04 autor: lili-elżunia | | Ika, uważaj to poważna awitaminoza, brak wapnia - chyba trochę musisz urozmaicić dietę. data: 2015.10.04 autor: Sonia | | Kochani
Potrzebuje pilnie przepis na żołądki PROSZE:))
Jestem u znajomych i chce im ugotować :)
Sa pyszne
Z góry dziekuje data: 2015.10.04 autor: Agata | | Dziewczyny, ale pięknie napisałyście, przybijam piątke, a jakże! Moniko, podziwiam eksperymenty i sukcesy chlebowe, i to tak od samego zakwasu, szacun:-) data: 2015.10.02 autor: Sasanka | | I ja wrzosy kupiłam... I wystawiam twarz do tego, jakże cudownego jeszcze słonka :)
I swoje dziewczyny na spacery zabieram, szuramy ścieżynkami leśnymi, zbieramy kasztany, oglądamy mnogość kolorów pojawiających się na liściach, leśnych owocach, suszkach, trawach...
I w temacie chleba też zwariowałam :) Zainspirowana cudnym bochenkiem przywiezionym do Białego przez Irenkę z Kołobrzegu - zaparłam się - wyhodowałam zakwas i też bawię się w wypiekanie swojego :) Zabawę mam przednią - bo za każdym razem bochenuś wychodzi inny :) Jednakowoż, każdy jeden pyszny, inny w smaku, kolorze, zapachu...
Przepiękna ta dotychczasowa jesień, chciałoby się powiedzieć - chwilo trwaj! Ale wtedy pozbawilibyśmy się tego nowego, nieodkrytego, tego - co jeszcze przed nami. I w tym sekret życia, zagadka przemijania, odwieczne prawo Porządku...
Sasanko - piątka! Cioteczko Imbireczko - Tobie też! Ja wiem, a jakże :)
Jesienne uściski dla wszystkich!!! data: 2015.10.02 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Na PP jestem od kilku lat i od jakiegoś czasu odsłaniają mi się szyjki zębowe. Jaka może być tego przyczyna? data: 2015.10.02 autor: Ika | | Sasanko, chciałoby się przybić piątkę, bo i ja tak mam :) jesień to dla mnie takie głębokie zwrócenie ku wnętrzu, skupienie na tym co ze środka, otulenie "tego" ciepełkiem zrozumienia, akceptacji. To czas rozpalania domowego ogniska dbając o palenisko, które ma trzymać ogień przez całą zimę. To także czerpanie radości z popołudniowej kawy wypitej pod ciepłym kocykiem, przy pachnącym kadzidełku, podczas gdy za oknem wieje pada. Piękny czas, lubię jesień. Niech trwa :)
Monika, i Tobie piątka, Ty wiesz :)
Pani Aniu, okruszek cudny, potrzebny, dziękuję :) data: 2015.10.02 autor: Imbirka | | Cudowne "Tu i Teraz".. Dziękuję Pani Aniu za przypomnienie :).
Od razu przychodzi mi na myśl obraz Akiane Kramarik "I am" (Jestem) i to, że w Królestwie Niebieskim czas nie istnieje. Nie ma początku, ani końca, nie ma dnia, ani nocy, albo jest nieskończenie piękny dzień i panuje wieczna radość i miłość.. Nie ma wczoraj, ani jutra, liczy się tylko dziś.. <3
Kochani, ściskam Was! data: 2015.10.02 autor: Joanna z Krakowa | | Ostatnio usłyszałam, że jesień to taka pora, kiedy człowiek spotyka się z samym sobą. Spodobała mi się ta myśl, zwłaszcza że mnie akurat cieszy to spotkanie i oto otwieram forum i czytam, że to nie tylko ja tak mam:-) Zimóweczka jest wspaniała, słońce za oknem bajeczne, kupiłam cudne wrzosy i przy okazji na moim placu w jakimś sklepiku z garmażerią znalazłam chleb na zakwasie, pieczony w tradycyjnym piecu z szamotki. A jesienne dania odgrzewane na żeliwnej patelni mają moc! Gorąco pozdrawiam panią Anię i całe forum:-) data: 2015.10.01 autor: Sasanka | | Witajcie
U mojej 6 tygodniowej córeczki zauważam w co którejś kupce od 2 dni domieszki śluzu. Mała jest wyłącznie na piersi. Jaka może być przyczyna? Co powinnam robić? Pozdrawiam serdecznie!
Lianko, pomyśl co jesz :) - Anna Ciesielska data: 2015.09.30 autor: Lianka | | Och jak cudownie jest rozpoczynać nowy dzień, czuć podniecenie na samą myśl o tym, co nowego przyniesie :)
Jestem na rozdrożu, nie wiem w którą udać się stronę... Wrzuciłam na luz, nie spinam się, nie histeryzuje... Czuje w sobie wielką gotowość do zmian i otwieram się na to, co mi życie przyniesie :) Z miłością w sercu ufam, że przyniesie to, co dla mnie w tej chwili najlepsze, najodpowiedniejsze...
Przeszłość szanuje, bo przywiodła mnie tu, gdzie jestem teraz. Dla niej za to wielkie dzięki. A w przyszłość patrzę z uśmiechem, spokojem i jakąś taką ekscytacją dziecka, które odpakowuje szeleszczący cukierek :)
A to efekt zimówki, zawsze jak się jej nawtykam to tak mam :)))
Pozdrawiam całe forum i dziękuję Pani Aniu za cudowny, słoneczny okruszek :) data: 2015.09.30 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Wyobraźnia podpowiada mi, że wysuszający ryż dobrze czuje się w towarzystwie nawilżającej fasoli - podobne zestawienia występują też w zupach zimówkach... Dodam jeszcze myśl (nieryżową ;)), która towarzyszy mi od jakiegoś czasu i bardzo ją polubiłam: "Co było, przeszło, nie wróci, wczorajszy smutek niech już nie smuci..." a wyśpiewuje ją pan Zbigniew Wodecki :) data: 2015.09.30 autor: Dziewanna | | Aneto poczytaj sobie w Refleksjach wpis Pani Ani z 26 września 2014 roku. Wrzucając do tej miski ja stosuję kolejność, ale nie zachowuję jakiś tam specjalnych przerw :)
Tak Imbirko, naleśniki też tak robię :) i gulasz ostatnio też tak zmontowałam - ten o którym mowa w Refleksjach z 23 września 2014 roku. Wyszło pysznie i rozgrzewająco :) data: 2015.09.30 autor: Ania | | Dziękuje Pani Aniu za wpis poranny-tak, tu i teraz.Życie jest cudne. data: 2015.09.30 autor: Erna | | Kochani, dziś w Refleksji okruszek, zaglądnijcie :))
Dziewczyny z ryżem to kwestia energii współtworzących potrawę (pozostałe składniki) i gatunku samego ryżu. Proszę włączcie wyobraźnię :) Elżbieta pięknie podała wszelki ciekawostki ryżowe! Pozdrawiam wszystkich! data: 2015.09.30 autor: Anna Ciesielska | | Dzięki, Aniu:) ale z tą miską...to bez zachowania kolejności?czy przerw? Bo coś mi tu nie pasi, ale może się mylę....Pozdrawiam wieczorową porą:) data: 2015.09.30 autor: Aneta z P. | | Mnie również zdziwiły te 10-minutowe przerwy międzysmakowe :) ja stosuję zasadę chwil kilku. Około minuty generalnie. Aniu myślę, że to o czym napisałaś, warto doprecyzować. Zasada nieuporządkowanego wkładania określonej ilości składników ma rację bytu przy potrawach mieszanych na zimno. Sałatki, naleśniki, ciasta. W gulaszu czy zupie już nie przejdzie, nawet jeśli wiemy dokładnie ile czego.
No i muszę Wam powiedzieć, że risotto z ostatniej refleksji jest pyyycha! Nie miałam ryżu dzikiego, więc dałam czerwony i trochę czarnego, tego co mi niegdyś zimówkę na barszcz zafarbował. Tu też lekko farbkę puścił, ale to nic! Mniam! Kto nie robił - niech zrobi koniecznie a nie pożałuje :)))
Dobrej nocki :) data: 2015.09.30 autor: Imbirka | | W wielu postach P. Ania pisz że ryz jest wysuszający.Na mnie tak działa. też jestem ciekawa co na temat ryżu napisze. data: 2015.09.30 autor: Małgorzata | | Aneto nie wal głową w mur :)
Już kiedyś była mowa o tych przerwach. Pani Ania wtedy napisała, że przerwy nie są konieczne ale trzeba pomiędzy dodawaniem kolejnych smaków przemieszać potrawę.
Natomiast jeżeli znamy dokładną ilość składników/przypraw składających się na daną potrawę, to wszystkie je (te składniki/przyprawy) możemy wrzucić do miski bez konieczności zachowania kolejności. Jak już wszystko mamy w tej misce :) i jesteśmy pewne, że nic tam więcej nie powinno się znaleźć - wtedy mieszamy.
Ja tak robię np. kotlety mielone i sałatki :) data: 2015.09.29 autor: Ania | | Ja również z zadowoleniem przeczytałam informację P.Ani o ryżu, też kojarzył mi się wysuszająco..Dziękuję Elżbieto z Krakowa za wyczerpujące wiadomości o jego właściwościach:) Natomiast post Sonii o zachowaniu przerw miedzy dodawaniem przypraw spowodował u mnie....no powiedzmy lekki "ból głowy"...albo raczej popłoch. No zapomniałam o tych przerwach......no nic, dobrze, ze ktoś przypomniał (P. Ania pisze o 1-min przerwach, ale nawet o nich zapomniałam:)). Jakie to forum przydatne!!! Pozdrawiam Was gorąco. I idę walić tępą łepetyną w mur.... data: 2015.09.29 autor: Aneta z P. | | Dziewanno, a ja się nie dziwię :) Wręcz zastanawiałam się kiedy wreszcie pojawi się o nim informacja. Nie wiem skąd u Ciebie przekonanie, że ryż wysusza. Hasło „ryż” przywołuje w naszych głowach obraz białego, kleistego lub sporadycznie białego, sypkiego dodatku do pomidorowej, czasami mięsa, oraz słodkiego owocowego musu. Ale to już relikt przeszłości …. Obecnie w naszych sklepach mamy całą gamę różnych rodzajów ryżu do wyboru. I tak ryż basmati jest lekko chłodzący, słodki, lekki i wodnisty. Łagodzi stan podrażnienia jelit i stany zapalne. Jest łatwostrawny. Proces parboilingu jest częścią przygotowania ryżu basmati przed wprowadzeniem go na rynek, zmniejsza zawartość witaminy B w porównaniu z ryżem brązowym. Jednak dzięki tej obróbce ryż staje się łatwiejszy do strawienia i zmniejszają się jego właściwości gazopędne. Ryż brązowy oddziałuje inaczej niż ryż basmati; należy on do innego gatunku i jest inaczej przygotowany. Jego łuska pozostaje nienaruszona, przez co jest bardziej rozgrzewający, cięższy i wilgotny, a jego działanie mocniejsze. W smaku jest słodki i cierpki. Ryż brązowy zawiera duże ilości błonnika i witaminy B, dzięki czemu leczy zaparcia. Dziki ryż ma podobne cechy i działanie jak brązowy, niemniej jednak zawiera o 50 procent więcej białka, dlatego jest bardziej rozgrzewający. Dodatkowo ryż ceni się za zdolność usuwania zmęczenia, ma właściwości moczopędne, natłuszczające, pobudzające seksualne, wzmacniające. Jest łatwostrawny, pobudza łaknienie, dodaje sił, korzystnie wpływa na głos i zdrowie. Leczy choroby skóry, cukrzycę. Pozdrawiam, data: 2015.09.29 autor: Elżbieta z Krakowa | | Ufff ! A już myślałam, że na wstępie Szefowa zada pytanie "To o czym jest napisane na stronie 49 w mojej drugiej książce ?" :)) Pani Aniu, ładnie to Pani ujęła. Otwartość jest najważniejsza. Zresztą wszystkie pozytywne mocje wywodzące się z serca : akceptacja, zaufanie, wiara. Jestem na liście rezerwowej więc może się spotkamy ? Pozdrawiam, data: 2015.09.29 autor: Elżbieta z Krakowa | | Kochani w Wydarzeniach umieściłam wyjaśnienie dotyczące pytania Elżbiety o kryteria zaawansowania, zaglądnijcie proszę :)). Elżbietko myślę, że wyjaśnienie Cię zadowoli.
Zapisy na kurs zakończyły się już o 11 tej. Muszę pomyśleć o następnym :)) data: 2015.09.28 autor: Anna Ciesielska | | Zatem - ryż??? Jak to? Przepis z refleksji owszem, smaczny, ale jednak spowodował zamęt w mojej głowie ;) Jak to z tymi ryżami jest? Czy przepis nadaje się dla matki karmiącej? Z tego co kojarzę ryż wysusza, no i ta fasola... Mój bobas w sumie nie narzekał, ale idzie już w 8 miesiąc, a i fasoli dodałam trochę mniej (tygodnie wcześniej po fasoli w duszeninie bobas był baaardzo niezadowolony). Przy okazji - od jakiego wieku można dodawać dziecku ryżu do zupek miksowanych? W FS jest przepis na zupkę z kaszą jęczmienną, ale z niewyjaśnionych przyczyn kasza ta wybitnie mi w zupce nie pasuje - może dlatego że sama jej nie znoszę? Stąd poszukuję zamiennika. Czy ryż podany doustnie (a nie za pośrednictwem matczynego mleka) będzie służył takiemu malcowi?
P.S. Informacja o Panu Fenkuł - bezcenna! data: 2015.09.28 autor: Dziewanna | | Elu, rozmawiałam o tym z Panią Anią, nie ma określonych ram, chodzi głównie o świadomość, która daje pozwolenie, aby z tej wiedzy korzystać. Znajomość książek - no to wiadomo :) data: 2015.09.28 autor: Imbirka | | Pani Aniu, jakie są kryteria "zaawansowania" w stosowaniu PP ? Tak z ciekawości ? :)) Pozdrawiam ze słonecznego Kraka. data: 2015.09.28 autor: Elżbieta z Krakowa | | Mąka gryczana to raczej smak gorzki, tak jak kasza gryczana :).. data: 2015.09.28 autor: Joanna z Krakowa | | Świetnie! Dzięki za informację, Imbirko! Wpadnę do Lidla na pewno! :) data: 2015.09.28 autor: Megi | | Jaki smak i jaką naturę ma mąka gryczana? Mam ochotę na mufiny z dodatkiem tej mąki i nie wiem w którym momencie ją wrzucić do michy :)))
Ktokolwiek wie proszę o informację :) data: 2015.09.28 autor: Ania eksperymentująca :) | | Witajcie!
Uprzejmie donoszę, że do Lidla zawitał Szanowny Pan Fenkuł! Są też bataty w dobrej cenie. Zimóweczka będzie jak się należy!
Pozdrowionka :) data: 2015.09.28 autor: Imbirka | | Aaaaa jeszcze w temacie usznym, może się komuś przyda..? ;)
W tym roku, na wiosnę przypomniała mi się nalewka konwaliowa, którą moja babcia zawsze przyrządzała. Nalewka w typie bursztynowej - nie do picia ale do użytku zewnętrznego - smarowania bolącego właśnie uszka! Babcia zbierała konwalie, obrywała ich małe dzwoneczki - kwiateczki i wsypywała do ciemnej buteleczki. Kiedy uzbierało się ich ok 1/2 butelki - całość zalewała spirytusem, wstawiała do ciemnej szafki. Pamiętam, jak taką miksturką smarowała mi okolice wokół ucha (uprzednio posmarowane tłustym kremem Nivea!) i zakrapiała ucho wkładając do niego jeszcze wacik nasączony tym płynem. Potem wkładała czapę i tak chodziłam w ciągu dnia. Na noc przyrządzała słoną pieluszkę, o której już pisałam :) Po takiej kuracji - dzień/noc - po bólu ucha nie było śladu.
Pozdrawiam całe forum!!! :) data: 2015.09.28 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Basiu z Olsztyna jeszcze w sprawie uszka, nie wiem czy próbowałaś kłaść małego na pieluszkę tetrową czy poszewkę na podusię wypełnioną podgrzaną na patelni solą..? U mnie zawsze pomagało, kiedy dziecko już zasypiało - kładłam główkę na soli, która ma właściwości higroskopijne czyli wiążące wilgoć. Zawsze rano, znajdowałam na pieluszce z solą plamkę wydzieliny z uszka a ból mijał, jak ręką odjął. Dodatkowo taka nagrzana sól rozgrzewa, uśmierza ból, sama sobie również serwowałam ten babciny sposób kiedy miałam ból ucha. Ale to było - na szczęście - dawno temu ;)
Co do przedszkola, żłobka i dzieci tam jedzących to jest niestety dramat. Menu przedszkola pozostawia wiele do życzenia, wspólna "zastawa" i sztućce wątpliwie wysterylizowane są siedliskiem zarazek.
Na szczęście mam już dziecko szkolne, które ma za sobą przedszkolne przeboje i dziecko, które za rok zacznie edukację przedszkolną. Już teraz gotuję po dwa obiady - na dziś i na jutro ;) Rano wstaję przed wszystkimi i gotuję kawki, termosy herbatek, owsianki, grzaneczki, drugie śniadanka itd. Sporo tego ;)
Młodszej zamierzam gotować do przedszkola - nie widzę innego wyjścia. Kiedy dzieci są w naszej dyscyplinie nie boję się gorączki, spokojna jestem o kaszel, który teraz jest błogosławieństwem (wiem, że się oczyszcza) kiedyś był przekleństwem (Boże! znowu chora!) - generalnie ogarniam jakoś temat i jestem spokojna, bo wiem co robić w chorobie.
Wiem, że to nie jest łatwe ale nasz trud daje rewelacyjne efekty a to dodaje skrzydeł i siły na więcej :)
Pozdrawiam Cię cieplutko :) data: 2015.09.27 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochani, wiadomość o kursie podałam :)) data: 2015.09.27 autor: Anna Ciesielska | | Basiu z Olsztyna trzymam kciuki :) Poza efektem zdrowotnym zupy na jagnięcinie są przepyszne :) data: 2015.09.27 autor: Ika | | Dziękuję Ika za odpowiedź. Herbatkę z koprem oczywiście robiłam, zakrapiam również po 2 krople wody utlenionej do ucha. Gorączka i ból ucha ustąpił. Do noska wkrapiam pipetką sól fizjologiczną. Ugotowałam rosół wołowo - indyczy. Nawet mój mąż po przeczytaniu Twojej odpowiedzi Ika powiedział, że kupi jagnięcinę i ugotujemy zupę:) Życie z PP jest piękne:)))) Czy jest ktoś z Olsztyna (warm - mazur) z kim mogłabym nawiązać kontakt? data: 2015.09.27 autor: | | Słuchajcie - w Warszawie leje jak cholera, ponuro i zimno, a ja mimo późnej pory, właśnie gotuję rosół na jesienne słoty i smutki ( Filozofia życia s.230 ) i piszę bo chcę
się pochwalić - słuchajcie - rewelacja, czegoś takiego w życiu nie doświadczyłam, radość z gotowania, radość z próbowania i to otulające ciepło, po przełknięciu nawet tylko łyżki tego cuda. Zachęcam, kto jeszcze nie próbował - naprawdę warto - dziękuję p. Aniu.Na co dzień nie trzymam ściśle dyscypliny, nie mogę się obejść bez owoców, zieleniny, soków i koktajli ale gotuję ściśle według przepisów p.p. Jednak potrawy, które przygotowywałam, były owszem, dobrze skomponowane ale nie uwodziły tak jak ten rosół. Błąd jaki popełniałam polegał na tym, że nie zachowywałam odstępów czasowych, w czasie przechodzenia od jednego smaku do innego. Zachowując kolejność zbyt szybko ładowałam do gara wszystkie smaki. Gdzieś jednak doczytałam, że przy przejściu z jednego smaku na drugi należy zachować co najmniej 10 minut wolnego gotowania - zastosowałam i efekt jest powalający. Zachęcam wszystkich zmarzniętych, zatroskanych i zasmuconych może niekoniecznie dzisiaj ale niedzielne przedpołudnie opłaci się spędzić w kuchni dla takich efektów. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. data: 2015.09.27 autor: Sonia | | Elżbieto z Krakowa bardzo Ci dziękuję za odpowiedź. W wolnych chwilach czytam forum - a jest co czytać, a czasu wolnego tak niewiele...Pozdrawiam data: 2015.09.27 autor: Tereśka | | Basiu z Olsztyna, na temperaturą świetna jest herbatka z koprem włoskim. Przepis w czerwonej książce - Herbatka I. Na ból ucha Otinum do ucha jeśli masz, maść kamforowa. Ugotuj rosół, a jeśli masz jagnięcinę to zupę na jagnięcinie. Na rosole warto ugotować kaszkę krakowską. Przepis w refleksjach. data: 2015.09.26 autor: Ika | | Witam wszystkich,
Na PP przeszłam w grudniu 2013 r. Miałam straszne bóle żołądka, nawet w nocy, które już minęły. Niestety tylko ja. Mój mąż zjada moje duszeniny popijając pepsi (ma nadciśnienie i częste bóle głowy) Mam dwoje dzieci. Chłopiec ma 4 latka (mając trzy latka poszedł do przedszkola), a dziewczynka 2 latka (mając rok i m-c poszła do żłobka). Jasio przeszedł na PP mając rok i 9 m-cy. Pierwszy raz zachorował mając rok i 4 m-ce, drugi raz 3 latka i 4 m-ce (już w przedszkolu) i od tego czasu zaczął często chorować na zapalenie ucha oczywiście przez katar (co trzy miesiące). Zadzwoniłam do p. Ani pytając, czy jeżeli dzieci poszły do przedszkola i żłobka, to mam przestać gotować PP, ale p. Ania odpowiedziała, że mam dalej gotować.Właśnie teraz Jasio leży z temp. 38 st. C i bólem ucha. Przy poprzednich zapaleniach ucha były antybiotyki:( Dzieci przeszły teraz ospę i myślę, że za szybko puściłam Jasia do przedszkola, a Zosię do żłobka. Dzieci oczywiście przed pójściem zjadają owsiankę. Zosia odkąd poszła do żłobka prawie cały czas ma katar. Teraz też ma katar i kaszel. Byłam z nią u lekarza. Ma wirusówkę. Nie mam już siły. Jestem już zmęczona. Wstaje bardzo wcześnie i kładę się za późno. Pół roku temu zrezygnowałam z porannej kawy na czczo (piję tylko w weekend) i TLI, ponieważ strasznie łuszczyła mi się skóra na dłoniach. Wyglądało to strasznie. Zaczęłam pić ziołowe herbatki Korżawskiej, m.in. herbatkę mistrzowską, która ma w składzie ziele majeranku, owoce anyżku, kminku, głogu i kwiat dziewanny. Dłonie przestały się łuszczyć.Przeczytałam na forum, że herbatki ziołowe działają wychładzająco, więc wróciłam do TLI. Wiem, że gdzieś popełniam błąd żywieniowy. Mimo, że ma 42 lata, mam trądzik szczególnie na plecach, ramionach, szyi i bardzo tłustą cerę. Ponadto w gardle czuję przy przełykaniu jakbym miała \"kluchę\" od kataru. Dziewczyny co mam robić z Jasiem. Jutro mąż będzie mi kazał jechać na pogotowie:( data: 2015.09.26 autor: Basia z Olsztyna | | Karkówka z grila
Mam pytanie czy karkówkę z grilla P. Ani można upiec w piekarniku albo smażyć w nacyzniu żarododpornym teflonowym? Ot takie dylematy niewprawionej kucharki :-) data: 2015.09.25 autor: mama Kacpra i Adasia | | początkująca Aniu :)))
P.S. Ja również nauczona już doświadczeniem, jak gdzieś jadę - pytam w pierwszej kolejności o kuchenkę gazową :) Ostatnio chłopina zachwalał mi swoją miejscówkę, że luksus, że basen, wi-fi i tv z milionem kanałów... ja mu na to, że mnie to nie kręci a połaszczę się jedynie na gazówkę ;) Wymowna, przydługa cisza w słuchawce była... bezcenna :D
Pozdrawiam ciepło wszystkich :))) data: 2015.09.25 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Dziękuję Moniko Mamo Jagódki i Ali ;-) rzeczywiście wybiorę ta lokalizację gdzie jest kuchenka.
Ps. wynajmujący nieco się dziwili, gdy pierwsza rzeczą o jaką pytałam była kuchenka a dopiero potem cena:-) pozdrawiam wszystkich! data: 2015.09.25 autor: początkująca Ania | | początkująca Aniu - mam za sobą dwa pobyty nad morzem w tym roku. Również szukałam zakwaterowania z kuchenką gazową w tle, niestety takowego nie znalazłam... Powiem Ci że odczułam zarówno ja, jak i moje kaszlate dzieci, brak możliwości gotowania na ogniu... O ile w przypadku kuchenki elektrycznej jeszcze jako tako było, chociaż osłabienie dawało się we znaki, to przy drugim pobycie i korzystaniu z płyty indukcyjnej (o zgrozo! co to w ogóle jest za wynalazek?!?) miałam wrażenie zmienionego smaku potraw... a nam zimno było, nie potrafiłam się rozgrzać ani kilerką ani imbirówką :/
Ja na Twoim miejscu wybrałabym tę drugą opcję, zwłaszcza jeśli masz na uwadze dobro dzieci - osłabionego malucha i drugiego takiego malusiego bobaska :)
Poza tym... przy tej porze roku, jak Was wiatrzysko wygwizda, to ratować się dacie radę jedynie ogniem, tego ciepełka nijak podrobić się nie da... :) Żadna elektryczna Wam tego nie da, co dać może gazowa :D
Pozdrawiam ciepło :) data: 2015.09.24 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | witam :) szukam noclegu nad morzem i znalazłam jedna lokalizacje, ktora mi sie baaardzo podoba, ale ma tylko kuchenke elektryczna :/ drga lokalizacja mniej mi sie podoba,ale ma kuchenke gazowa... i nie wiem co wybrać, czy gotowanie napojów i odgrzewanie na pradzie dań (wczesniej przygotowanych na gazie przed wyjazdem) przez 10 dni moze nam teraz bardzo zaszkodzic?
dodam ze jedziemy z kaszlacym dwulatkiem ( zywienie w publicznym zlobku) i 2 miesiecznym synkiem.
Bardzo prosze o pomoc :) data: 2015.09.24 autor: początkująca Ania | | dzień dobry. jest dobrze. jak tylko trzymam dyscyplinę i nie objadam się wynalazkami typu owoce jest ok. dziękuję za rady Pani Aniu podziałały natychmiast. mam natomiast pytanko do Forum - czy ktoś miał kontakt z dystonią? dystonia ogniskowa. Mamę mam z tym, dzielna i robi swoje, ale chciałabym ją jakoś wspomóc. pozdrawiam serdecznie data: 2015.09.23 autor: Marta | | Kochani, w Wydarzeniach pojawi się kilka informacji, zaglądajcie :))
A jak się niebawem wyrobię, to napiszę coś i tu i tam, poważnie. data: 2015.09.22 autor: Anna Ciesielska | | Dzięki serdeczne Imbirko :) data: 2015.09.22 autor: Joanna z Krakowa | | No dobrze, to z zapisków moich poplątanych kilka perełek z czwartkowego spotkania przekazuję.
Uwaga na ziemniaki, są śluzotwórcze. Nogi mogą puchnąć właśnie od nadmiaru ziemniaków.
Nie znaczy to, aby zaraz z nich rezygnować, ale zestawiać mądrze i nie dzień w dzień. Dotyczy to także (a nawet tym bardziej) batatów. ALE przy suchym kaszlu, puree z ziemniaków z cebulą - jak najbardziej, chodzi o rozluźnienie wątroby.
Były pytania o modne ostatnio napoje alkalizujące, np woda z cytryną. Pani Ania skwitowała to krótko: organizm ludzki to nie probówka.. W tym jednym zdaniu tak wiele.. Poza tym zasadowość ma być w jelitach, nie w żołądku. Zatem pić nasze herbaty, zupy miksowane, jeść, jeszcze raz pić i jeść. Dogrzewać jelita - wężykiem, wężykiem.. (wężyk pojawiał się kilkakrotnie;))
Uwaga na pomidory, są bardzo kuszące i zdradliwe. Jeśli już mowa o pomidorach, to tylko nasze krajowe, dla zrównoważenia w kwaśnym. Pomidory w wersji zimowej - sklepowe, to już nie pomidory.
Do leczo - łyżeczka koncentratu/cytryny/octu balsamicznego.
Uważać na ogórki. Do sałatki musztarda, ewentualnie mały ogóras konserwowy przy sałatce z mięsem (korniszony trzeba szanować ;))
Konieczny jest ruch! Gimnastyka codzienna, najlepiej poranna to absolutny obowiązek. Rytuały tybetańskie wciąż aktualne, te dziewczyny które nie miały, zakupiły na miejscu \"Źródła młodości\" :)
Równie dobre inne typy aktywności fizycznej. Byle był ruch, bo bez tego energia spada, a samo jedzonko jej nie dźwignie.
Lektura obowiązkowa dla każdego PP-owicza - Garnuszewski lub Kuchta.
To co przekazuję to mała pigułka. Pewnie bardzo spłaszczona, bo każde zdanie było w konkretnym kontekście.
Trzymajcie się :) data: 2015.09.22 autor: Imbirka | | witam całe forum.mam pytanie do szyszki,kiedyś wspomniałaś o oleju z papryczek chilli ,możesz podać przepis,a może ktoś zna ,gdybyś znalazła chwilę proszę zadzwoń. 603-202-849 Danka data: 2015.09.21 autor: Danka | | Iko, dzięki za podpowiedź. Gorąco pozdrawiam data: 2015.09.21 autor: Sasanka | | Tak, tak poprosimy o smakowite kąski z rozmowy. data: 2015.09.21 autor: lili-elżunia | | Dziewczyny, uszczknijcie odrobinę co było na czwartkowym spotkaniu.. :). I co z tymi "opuchniętymi nogami" (??), bo sama się z tym zmagam od kilku dni..
Ściskam serdecznie! data: 2015.09.21 autor: Joanna z Krakowa | | Ach te pomarańczowe ściany w Centrum.. Pani Aniu, już tęsknię!
Kasiu z czwartkowego spotkania, proszę odezwij się kaesa7@wp.pl.
Chyba źle zapisałam Twój adres, bo odbija mi pocztę.
Pozdrawiam wszystkich! data: 2015.09.21 autor: Imbirka | | Witajcie:) Pani Aniu, czy zupę Fasolowy garnek z żółtek książki, można na wołowinie? I pytanie drugie- fasole w róźnych odsłonach to już?:)Bo coś tak za mną chodzą.....Pozdrawiam. data: 2015.09.21 autor: Aneta z P. | | Mam prośbę , nie moge sobie poradzić z popekanym językiem , nie wiem i lekarze równiez jak jest przyczyna i gdzie popoęlniam bład w zywieniu? data: 2015.09.20 autor: | | Kochani, w Wydarzeniach mała relacja, zaglądnijcie :) data: 2015.09.20 autor: Anna Ciesielska | | witam moze jest tu jakas osoba z ktora moglabym popisac maile indywidualnie? data: 2015.09.20 autor: Anna SP | | Witam ponownie. Krem aloesowy forever przetestowany i tu klops... podrażnia Jasiową skórę i to bardzo ( a tak mi coś w środku podpowiadało po cichutku że ten aloes to nie dla nas. Ale myślę innym pomaga to czemu nie nam ? ale nam jednak nie). Tak na przyszłość to warto słuchać głosu swojej intuicji bo to chyba najlepszy doradca. Dokopałam Się tez do postów Magdy Kaspianowej gdzie do zupek dla tak atopowego dzieciaka szatkuje zielona pietruszkę ..... no nie wiem jak się do tego odnieść bo raczkuję w temacie, ale u nas nie przejdzie nawet pół gałązki :(. I mam jeszcze jedno pytanie mamy teraz ząbkowanie i od pewnego czasu nadmierne pocenie Jaśka głowa plecki raczki. Przy nocnym karmieniu poduszka jest wilgotna ? czy to się zdarza przy zębach czy ma to związek z osłabieniem dziecka a co za tym idzie złym żywieniem dziecka np zbyt mała ilością mięsa ( dajemy ok 7 dkg na pół litrowa zupkę) . Pozdrawiam Was wszystkie Dziewczyny cieplutko. Mama Jasia data: 2015.09.20 autor: Mama Jasia | | Pani Aniu ja również dziękuję, po stokroć i za wszystko... Pani słowa mają wielką moc, są uniwersalne a zarazem indywidualne - trafiają chyba do każdego - jednak inaczej, w innym wymiarze, poruszając inną czułą strunę. Nie ma dnia, żebym nie trawiła w sobie tego, co Pani powiedziała... Pracuję zatem... nad sobą, nad sobą, nad sobą... i gotuję rzecz jasna :)
Ach jakże cudownie było zobaczyć się z Panią i dziewczynami w ten upalny, wrześniowy czwartek w tętniącym życiem Poznaniu :)))
Pozdrawiam najcieplej jak tylko potrafię :) data: 2015.09.20 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Pani Aniu,dziękuję za spotkanie czwartkowe.Poruszyła Pani na nim tak wiele istotnych spraw,a wśród nich bodaj najważniejsze- miłość i ego.Mam dużo do myślenia, a potem do roboty, czyli pracy nad sobą.Pozdrawiam serdecznie.;-) data: 2015.09.19 autor: Irena Trzmielewska z Kolobrzegu. | | Agnieszko ze Szczecina, mi w ubiegłym roku Pani Ania powiedziała, że dziecko musi się odśluzować, wykasłać... a ten kaszel to przeszkadza najbardziej rodzicom i .... nauczycielom :) Ja gotuję z 3 książki rosół wołowo-indyczy, a przepis na rosół z kaszą jest w refleksjach "takie tam zupy na lepszy humor". Kasza niepalona jest łagodniejsza w smaku i ja tylko takiej używam, ale to nie ma znaczenia. Też panikowałam, a teraz jak słyszę kaszel (bo najmłodszy skończył jeść w przedszkolu i wywala z siebie kotleciki schabowe, surówki, pomidorówkę), to się cieszę, bo coś tam idzie w dobrą stronę. Sama się dziwię swojej reakcji. Poczytaj też posty Jagody o kaszlu. Tak jak piszą dziewczyny spokojnie i wytrwale gotuj i po jakimś czasie będzie lepiej, a Ty się uspokoisz. Ja swoim dzieciom na jesień, popołudniową kawę serwuję ze szczyptą "dorosłej" profilaktycznie na rozluźnienie i odśluzowanie, tego co może jeszcze zalegać. Nie wiem czy dobrze robię, ale jakoś tak intuicja podpowiada takie "lekarstwo". Dużo o kaszlu jest w 2005, 2006 roku...:) data: 2015.09.19 autor: Danusia | | Witam. Bardzo mi pomogłyście, bardzo, bardzo. Dziękuję Wam. Trudno mi tak samej, bo kiedy mała zaczyna kaszleć to moja intuicja zdycha po prostu i nic mi nie mówi. Zastępuje ją strach i nic nie wiem. Muszę czynić gigantyczne wysiłki, żeby choć trochę się opanować. Chciałam jeszcze spytać o rosoły. Czy to ma być sam wołowy, czy może być np. wołowo – indyczy lub ten wołowo – drobiowy? I co z tą kaszą gryczaną? Może być taka niepalona z woreczka? Oczywiście bez woreczka. Czy jest jakaś drobniejsza gryczana, szczerze mówiąc nie spotkałam. data: 2015.09.18 autor: | | Pani Aniu, dziewczyny, co z tymi pomidorami? Ja nie tykam, ale coreczka moze na imprezach jesc frytki tylko z komcentratem pomidorowym, a jak nie ma to z keczupem. Inaczej ma odparzona pupe (jak w dyniowej za malo cebuli to tez). Nie wiedzialam ze zasluzowuja... data: 2015.09.18 autor: Mama Ineczki i Rocha | | Agnieszko ze szczecina. Przy kaszlu mokrym podawaj syrop z cebuli ale na miodzie nie na cukrze. Odstaw slodkie i wszystko co dodatkowo zasluzowuje np. pomidory!!! Podawaj imbirowke. Kaszel przejdzie tylko przestan na niego zwracac uwage. Dodatkowo nacieraj ja smalcem gesim i nalewka bursztynowa, ubierz w czerwona pizame, daj jej sie wygrzac. data: 2015.09.17 autor: irlandia | | Agnieszka ze Szczecina... kawa jest ok, zupy najlepiej miksowane, rosoły do popijania, rosół zaciągnięty kasza gryczana, puree bez gulaszu + najlepiej na śniadanie i potem przez cały dzień, syrop z cebuli ma być na miodzie - ja nie podawałam . Imbirowke podaj jak będzie mokry, teraz to lepiej kilerke około 12 albo 18. Słodycze zakazane do odwołania. Ja podawałam kawę nawet o 21 i dziecko spokojnie zasypiało. Cala jesień, zima i wiosna w ubiegłym roku była kaszląca, w tym cisza.
Violka ja zawsze miałam problem z wypadającymi włosami. Po roku na pp nie mogę zrobić sobie kuczka, bo mam mnóstwo odrostów, krótkich włosów, które nagle zaczęły rosnąc i odstawać to tu to tam. Nie pomyślałam nawet o takim skutku ubocznym pp. Poczekaj, wszystkie nie wypadną, zaczną pomału odrastać. Wydaje mi się, ze to nie jest kwestia powrotu do pracy. Nie wiem, możne dziewczyny coś podpowiedzą. data: 2015.09.17 autor: Danusia | | Witam. Moja 5 letnia córka ma kaszel o niedzieli. Najpierw był 7- days, wieczorem suchy kaszel, więc zaczęłam go „rozmiękczać”. Podawałam kawę zbożową z dodatkiem naturalnej ode mnie, zupy jarzynowe na wołowinie – zjadała z dodatkiem mięsa, puree ziemniaczane z gulaszem cielęcym (jest to przepis z pomidorem), jajecznicę z grzanką i syrop z cebuli i czosnku z cukrem. Teraz ten kaszel jest mieszany. Rano na słuch co nieco się odrywa, ale po południu i wieczorem suchy. Nie jest go dużo nie jest męczący w nocy raczej nie. I teraz nie wiem co dalej. Czy kontynuować rozgrzewanie, czy podać imbirówkę. Dodam jeszcze, że wczoraj zrobiłam kulki rozgrzewające i pozwoliłam zjeść jedną malutką. Oczywiście TLI do picia. Dziś rano znów było sucho i mokro w jednym. Widzę, że nie jest to infekcja, bo Kornelka zjada ogromne ilości jedzenia i nie jest apatyczna, ale nie mam pojęcia co dalej.
Przeczytałam, rzecz jasna, starsze wpisy o kaszlach, ale ten jest jakiś nietypowy. Może ktoś mógłby coś podpowiedzieć. data: 2015.09.17 autor: Agnieszka ze Szczecina | | WItam wszystkich
Karmie juz rok a na pp jestem od lutego. Bardzo dobrze sie czuje, tylko jest problem z wypadaniem wlosow i mam wrazenie ze wypadaja jeszcze bardziej, ze wzgledu na moj powrot do pracy na pelny etat. Ktos pisal ze Pani Ania napisala jakis artykul o wypadaniu wlosow. Czy moglby ktos wkleic linka bo nie potrafie go odnalesc.
Z gory dziekuje za wszelkie rady.
pozdrawiam wszystkich data: 2015.09.17 autor: violka | | Drogą Izo, u mnie problem z kamieniem występował do momentu kiedy nie odstawiłam mąki pszennej i nabiału, których mój organizm nie trawi. Od tego momentu mam spokój z kamieniem nazębnym i wieloma innymi dolegliwościami:)
Pozdrawiam całe forum i Panią Anię, data: 2015.09.16 autor: Ewik | | Dzięki Sasanko, tak zrobię. Borówki brusznice pewnie wyschły, nie widziałam ich w tym roku w ogóle, ani na rynku, ani w lesie. Za to żurawiny obrodziły, no i można nazbierać, bo bagna w tym roku "bezpieczne" :) Serdeczności :) data: 2015.09.16 autor: DanusiaA | | Dzień dobry. Jakiś czas temu ktos pytał o ostre zapalenie trzustki i dietę potem. P. Ania odpowiedziała, że ścisła dieta. Mama 2 miesiące temu trafiła do szpitala z tym problemem. Od 3 tygodni jest w domu. Zarówno w szpitalu jak i w domu je zupy miksowane gotowane na cielątku. Ścisła 100 % dyscyplina. Obecnie stwierdzone 2 pozapalne torbiele. Zrobiłam wyciąg dla rekonwalescentów, popiła kilka dni wg zaleceń z książki. Może podpowiecie czy już można wprowadzać mniej miksowane , gulaszyki, itp. Może ktoś miał torbiele i wspomoże swoim doświadczeniem.
Co do jedzenia trawy przez pieski to dzieje się tak gdy chą sobie poprawić trawienie. Nie jedzą byle jakiej trawy, tylko wybierają taką trochę ostrą. Ja żartuje, że sunia piele mi grządkę bo na jednej właśnie takowa wyrasta jako chwast. Teraz jej nie wyrywam bo ona z innego miejsca nie zjada. data: 2015.09.16 autor: Dzidka | | Aniusiaibolus, ja uzywam pasternaku zamiast pietruszki bo tutaj korzenia pietruszki nie moge dostac. Jest on rowniez w smaku slodkim. W porownaniu do pietruszki ma posmak goryczki tak jakby wychodzacy ze slodyczy, a nie ma tego kwaskowego posmaku ktory wyczuwam w korzeniu pietruszki. Uwielbiam oba warzywka. data: 2015.09.16 autor: Mama Ineczki i Rocha | | Sasanko, najlepsze patelnie jakie mam, to żeliwne firmy Skeppshult. Ciężkie jak nie wiem co, ale smaży się na nich wspaniale. I myje się je bez detergentów :) data: 2015.09.16 autor: Ika | | Danusiu, ja bym tę świeżą żurawinę rozparzyła w rondelku, dosłodziła nieco, przyprawiła cynamonem i imbirem, masz już takie jak kupne w słoiku, tylko lepsze:-) Nie wiem co tam na Twoim ryneczku, ale od żurawiny jeszcze lepsza jest borówka brusznica.
Mam pytanie, czy ktoś ostatnio kupował patelnie? U mnie przyszedł czas na nową patelnię i może ktoś coś doradzi. Pozdrawiam serdecznie data: 2015.09.16 autor: Sasanka | | dziekuje Elzbieto chodzilo mi o wodke paprykowke czasem na wyjezdzie zamiast imbirowki data: 2015.09.16 autor: anita | | Witam,
Czy ktoś miał problem z kamieniem nazębnym? Jestem na PP od 3 lat, a to paskudztwo ciągle nawraca, czy znacie jakieś sposoby na usunięcie przyczyny kamienia. Czy problemem jest coś w diecie, trawieniu czy jeszcze w czym innym.
Proszę o rady. data: 2015.09.16 autor: Iza | | Pani Aniu, dziewczyny,czy używacie do potraw pasternaku? Kupiłam myśląc że to korzeń pietruszki i leży ☺. Macie może jakieś sugestie dotyczące w/w? data: 2015.09.16 autor: Aniusiaibolus | | Dziewczyny, ja zamawiałam w płynie, islandzki firmy ISLA. Nie wiem czy występuje w kapsułkach. Moja Jagoda go łyka i mówi "mmmmm pycha" data: 2015.09.16 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Elu, mogę polecić dobrą, sprawdzoną Omegę w kapsułkach, według mnie warta swojej ceny. Firma Amway, NUTRILITE Omega-3 Complex. Nie odbija się po niej fiszem ;) Tran jednak ponoć najlepszy w płynie - islandzki. Monika ostatnio zamawiała w necie :)
Pozdrowionka data: 2015.09.15 autor: Imbirka | | Elżbieto, ja ostatnio miałam ecomer, to tran z rekina, poleciła mi go lekarka, przekonując że ma on status leku, czyli na pewno jest czysty i każda partia jest przebadana. Z kapsułkowych używałam też tranu z dorsza firmy Gal. data: 2015.09.15 autor: Sasanka | | Pani Aniu popieram jesienną dywersyfikację węglowodanów;-) A i te pomidory mnie zaintrygowały, jak to z nimi jest? Ja używam do różnych potraw, do duszonych warzyw, do gulaszu, czasem do zakwaszania zupy. Bywają pachnące i smakowite i potrafią nieźle namieszać.
Imbirko, moja labradorka też lubi trawę, czasem żartujemy że trzeba popaść psa w parku. W moim rodzinnym domu, gdy ktoś bardzo nie chciał czegoś jeść mówiło się, że chwyta się jak pies trawy, nie wiem o jakim psie to powiedzonko:-) Pozdrawiam data: 2015.09.15 autor: Sasanka | | Pani Aniu, przepiękne te wiersze. Dziękuję za tę stronę :) Pozdrawiam jesiennie i ciepło wszystkich :) Choć dziś to jakby wiosna..;) data: 2015.09.15 autor: Ewa S. | | Helou, wiem, że temat tranu był mielony wiele razy ale mam pytanie jaki koniec końcem kupujecie? Tzn. jakiej firmy? Pytam o ten w kapsułkach, inny w moim domu nie przejdzie :) data: 2015.09.15 autor: Elżbieta z Krakowa | | Witam, mam pytanie - jak zrobić żurawiny do mięsa, ale ze świeżych żurawin? Bo kupiłam na ryneczku, z części zrobiłam nalewkę, reszta czeka na jakiś przepis; jak coś, to najwyżej jeszcze jedną nalewkę zrobię; w FS są przepisy na sosy żurawinowe, ale z żurawinami ze słoika, nie świeżymi. Pozdrawiam :) data: 2015.09.15 autor: DanusiaA | | Anito, czy chodzi Ci o przepis na zrobienie wódki paprykowej czy o shota z sokiem ? Jak shot to najpierw do kieliszka o pojemności 40 ml wlewasz 2/3 wódki, a później bardzo delikatnie lejesz na wierzch sok malinowy własnej roboty. Do tego 2-3 krople Tabasco. Jeśli chodzi o wódkę kupujesz taką gotową w Makro firmy Nemiroff. Pozdrawiam, data: 2015.09.14 autor: Elżbieta z Krakowa | | Pani Aniu, przepis na ryż z Refleksji fantastyczny!!! Dziękuję!!!
Kochani, szukam niedrogiego noclegu z kuchnią w okolicach Słowińskiego Parku Narodowego!!!
Ściskam Was!!! data: 2015.09.14 autor: Joanna z Krakowa | | podajcie prosze orzepis na wodke paprykowke - proporcje data: 2015.09.14 autor: anita | | Pani Aniu, zupki zimówki są super :) Musiałam to z siebie wyrzucić :) data: 2015.09.13 autor: Ania | | Pani Aniu przepis na ryż z refleksji super ale nie mogę się połapać. Czy to wszystko co podsmażymy na patelni dodajemy do gara z ryżem i dalej dusimy razem?
Tak oczywiście :)) Ciesielska data: 2015.09.13 autor: Fanka z Łodzi | | Kurczaki wydało się, mój pies ma zapędy witariańskie, trochę mnie to przeraża, ale cóż zrobić, trawy wyplewić się nie da ;)
Pozdrawiam wszystkich :) data: 2015.09.12 autor: Imbirka | | Witam, pp stosuję już ok. 10 lat,(MAM 45) od młodości miałam problemy z jelitami, przez pp ten stan wyciszałam, teraz mam taki problem, boli mnie prawa strona jakby wątroba, ale myślę ze też jelito grube, bo wrażliwy jest cały prawy bok i mam wzdęcia, jakieś 2 tyg. temu bardzo zmarzłam. Jest to jakby taki ucisk, jakby coś tam przeszkadzało, czy może to zastój, nie miałam tego nigdy wcześniej teraz sobie nie radzę. staram się jeśc lekkie potrawy, kawy nie piję bo mi szkodzi pieczywa mało, zupy miksowanie, a z mięs to wołowina, indyk, cielęcina. Muszę uważac na rozgrzewające np kasza gryczana czy rosół itp bo czasem po nich się źle czuję (czasem mam nawet krwawienia z przewodu pokarmowego) Praca mnie wyczerpuje szybko się męczę, nie robiłam dokładnych badan, pani Anno lub dziewczyny proszę o poradę! data: 2015.09.12 autor: E. Maria | | Kochani, powinna być JESIENNA CZUJNOŚĆ a tekst jest aktualny, przepraszam! :)) data: 2015.09.11 autor: Anna Ciesielska | | Pani Aniu, nie widać nic nowego w refleksjach... data: 2015.09.11 autor: | | Witam wszystkich serdecznie! Chciałam zadać pytanie w zwierzęcym temacie: czym karmicie koty? Za miesiąc zostanę kocią matką zastępczą i zastanawiam się jak takiego kota żywić mądrze. Co podajecie? Słyszałam, że wołowina surowa musi być przemrożona, ale to tak nie bardzo PP. Będę wdzięczna za sugestie.
Pozdrawiam! data: 2015.09.11 autor: Marcela | | Monika mamo Jagódki i Ali dzięki raz jeszczejeszcze za podpowiedzi. Wbrew wszystkiemu nasza skóra nie jest aż tak sucha pod kolanami gdzie teraz najbardziej nam wywalilo to się raczej sączy takie jest mokre i lepkie Forevera zamowimy bo się przyda.Pozdrawiam i dziękuję data: 2015.09.11 autor: mama Jasia | | Mamo Jasia - chodzi o ALOE LOTION z firmy Forever Living, nie żel. Spróbuj zamówić tutaj - http://www.aloes-uroda.pl/60,emulsja-aloesowa-aloe-lotion.html
Jest coraz rzadziej dostępny ale na tej stronce akurat jest!
Spróbuj posmarować małego i zająć czymś na chwilkę, żeby się nie drapał, przytrzymaj, poczytaj książeczkę itp. Po ok 10-15 min świąd ustępuje a skóra robi się cudownie miękka w dotyku :)
Pozdrawiam Cię i całą resztę !!!
P.S. A pies Imbirki zjada jeszcze namiętnie okoliczne trawniki :D Wiem, bo widziałam ;) data: 2015.09.10 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Kochani, w Refleksjach pojawiły się jesienne rozważania, zaglądnijcie proszę :))
Przypominam również, że za tydzień Czwartkowe Spotkanie, no chyba wpadniecie? Czas się zobaczyć, uścisnąć :)) pozdrawiam hej!
Ps dziewczyny odpowiadają akuratnie, więc się nie wtrącam. data: 2015.09.10 autor: Anna Ciesielska | | Dziękuje Drogie Kobietki za wsparcie. Kilka słów a tak wiele daje zwłaszcza jeśli człowiek sam na polu boju. Czytam wertuję w międzyczasach na karmienie a gotowaniami i obrabianiem reszty czeredy. Czasem jednak brakuje mi takiego mądrego głosu podpowiadacza. Dobrze że jesteście :). Używam dermawel u i natłuszczam bepantenem. To juz mój drugi atopik w domu , starszy już wyrósł a teraz zmagamy się z Jasiem ale po nowemu bo na PP teraz juz świadomie tym razem nie dam dzieciny zmarnować :) Moniko mamo Jagódki i Ali czy ten krem Forever to lotion czy galaretka bo sa dwa rodzaje i nie mogę wyczaić o który to chodzi. Tak karmię piersią tez jestem w dyscyplinie bo bardzo mi zależy i zrobię wszystko żeby tego mojego chłopinę z doła wyciągnąć. Pozdrawiam wszystkich i dziękuje raz jeszcze Wam oraz Pani Ani za to ze jesteście :) data: 2015.09.10 autor: | | Dziękuję za podpowiedzi. Póki co piłam wczoraj taką herbatę z pierwszej książki na herbacie owocowej. Zasmakowała mi bardzo, ale wypróbuję też Wasze podpowiedzi. A co do ziół to ja w tym roku zasuszyłam na działce i wpakowałam do słoików takie suche bez dodatków. Oczywiście słoiki wyparzone. na razie się trzymają. mój mąż też wkłada zioła w olej, tyle, że potem ten olej wykorzystuje do robienia kremów. Wiem jednak, że jadalne zioła również można przechowywać w leju.. data: 2015.09.10 autor: | | Danusiu, nie gotuję oddzielnie dla psa, nie mam na to czasu. Zjada on to, co mu do michy wpadnie z naszego stołu ;) ale sucha karma zawsze jest w szafce, choć nie jest to jego ulubione danie ;) w ogóle moje zwierzaki są dziwne, pies uwielbia naleśniki, placki dyniowe i ziemniaczane, kaszę gryczaną, kot z kolei jest fanem owsianki. Mi zwierzaki od zawsze towarzyszyły, w domu rodzinnym był pies i kot. Teraz powielam ten schemat u siebie, dlatego też idąc na biorezozans byłam przekonana, że mam co najmniej tasiemca, a tu zonk ;) Pan który mnie badał śmiał się, że widzi moje rozczarowanie brakiem robaków, że bardzo mu przykro że mnie zawiódł ;) rozmawiałam z nim o PP (jest Rosjaninem obcykamym w te klocki) stwierdził że zna i bardzo poleca. Tak więc nie myśl o tym, gotuj, jedz, ciesz się sierściuchem ;) trzymaj się!
Agnieszko ze Szczecina, to co gotowałaś dotychczas, to nie była TLI :) to jakaś lura była ;)
Pozdrowienia znad morza :) data: 2015.09.10 autor: Imbirka | | Agnieszko ze Szczecina, spróbuj TLACI z ostatniej książki, jeśli za mocna, te same proporcje w 2 litrach wody, my tak pijemy, smakuje:) aha, po lukrecji daję łyżeczkę miodu. Ale zaczynałam od 1/2 łyżeczki wszystkiego na 1,5 litra wrzątku.Pozdrawiam. data: 2015.09.10 autor: Aneta z P. | | Dziewczyny, mam bardzo dużo ziół w ogródku (tymianek, bazylia, lubczyk itp.) i mnóstwo pietruszki naciowej. Chciałabym jakoś to przechować do zimy, ale nie wiem jak. Zasuszyć? Zamrozić? Podpowiedzcie co robicie z takimi nadmiarami :) data: 2015.09.10 autor: Ika | | Agnieszko ze Szczecina... może pij TLACI... na 1,5 - 2 litry wrzątku: pięć szczypt tymianku - wychodzi 1,5 łyżeczki; pięć szczypt lukrecji, 4 szczypty anyżu, 4 szczypty cynamonu, 5 szczypt imbiru...
Imbirko odnośnie psa - co mu dajesz do jedzenia? My mamy w domu od miesiąca psa, który je suchą karmę, ale ona tak śmierdzi, że robi mi się..... ble. Przeczytałam na Forum, że psy jedzą tylko gotowane, a koty surowe.... jeśli gotujesz psu, to używasz przypraw... czy bez?. Dawno temu jak miałam w domu rodzinnym psa, to dostawał resztki z obiadu, żył 18 lat i zdechł ze starości. Teraz to nawet psy żyją w innej rzeczywistości żywieniowej. Super,że piszesz o robalach. My długo zwlekaliśmy ze zwierzakiem właśnie ze względu na pasożyty. data: 2015.09.09 autor: Danusia | | Witam. Mam wielki problem napojami. Do tej pory gotowałam TLI w następujący sposób: wrzątek około 2 l., duża szczypta tymianku, mała szczypta lukrecji. Dwa dni temu zajrzałam do książki z prawdziwym przepisem i zgorzałam. Zrobiłam herbatę wg książki i mam dwa wrażenia smakowe i żołądkowe: 1. "moja" herbata jest płaska w smaku i mam po niej zgagę jeśli nie dosłodzę; 2. herbata wg przepisu jest pełna, jakaś taka treściwa, łagodzi natychmiast żołądek; choć dałam radę wypić tylko pół kubka. I nie wiem co mam zrobić. Smak tej przepisowej jest dla mnie okropny i zapach też. Zwłaszcza ta lukrecja. Przeczytałam sporo Forumowych wpisów o herbatach, ale znalazłam tylko przepis na wodę z imbirem i miodem. pić mi się chce jak nie wiem, czarna herbata, ani woda mi nie smakują. Jak ja mam do tego podejść?może ktoś miałby jakiś pomysł? data: 2015.09.09 autor: Agnieszka ze Szczecina | | Mamo Jasia, spokojnie :) to naturalne, że na początku "wysypuje". To dobry znak. Po przejściu na PP organizm wyrzuca to co boli. Zatem objaw naturalny, ciałko synka zaczyna łapać system ;) bądź ostrożna, cierpliwa, obserwuj. Monika i Elżbieta dały Ci cenne rady, cenne tym bardziej, że przerobione.
Elu, właśnie z tym psem to niekoniecznie :) mam psa i kota i zrobiłam biorezonans z czystej ciekawości i nie mam nic, nawet najmniejszego owsika, w tej kwestii jestem czysta jak łza ;) moja córka tak samo (9 lat). Czary mary? Może jednak PP ;)
Pozdrawiam Cię :)
i wszystkich data: 2015.09.09 autor: Imbirka | | Elżbieto z Krakowa, nie byłabym tak radykalna w stwierdzeniu, że pies = pasożyty. Zwierzęta trzeba regularnie odrobaczać, dbać o higienę swoją i psa, to wiadomo, ale obcowanie ze zwierzakiem przynosi same korzyści :) Pasożytami można się zarazić w różny sposób. Mamo Jasia, ostrożeń i krem z Forevara są świetne, wypróbuj to na swędzenie. Warto też mieć oczar wirginijski w sprayu. data: 2015.09.09 autor: Ika | | Mamo Jasia, wertuj posty Magdy Kaspianowej głównie z 2009r. Piszesz co dajesz wewnętrznie, a co na zewnątrz? Umyj syna w ostrożeniu, najlepiej co drugi dzień, później zmniejsz częstotliwość. Czym smarujesz skórę ? I jeszcze jedno - pies = pasożyty. data: 2015.09.09 autor: Elżbieta z Krakowa | | Mamo Jasia - przepraszam, teraz dopiero doczytałam, że karmisz piersią ;) Więc dyscyplina obowiązuje i Ciebie i małego :) data: 2015.09.09 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Mamo Jasia - wszystko idzie jak najbardziej "tak" ;) Daj sobie i synkowi czas. 3 miesiące na PP to naprawdę niewiele. Uruchamiasz dopiero jego małe ciałko i organy do prawidłowej pracy, skóra oczyszcza się, wyrzuca. Zmiany skórne świadczą o utracie równowagi w płuckach oraz wątrobie. Teraz mamy jesień, czas płuc... Weź pod uwagę Twoje jedzenie w ciąży, nie wiem czy synka karmiłaś - karmisz piersią czy mm? To wszystko ma znaczenie, dobrze, że trafiłaś na PP, teraz pomalutku, nie oczekuj natychmiastowych efektów jak po posmarowaniu ciałka maścią sterydową ;) PP lubi czas i rządzi się swoimi prawami. Cierpliwości - zaufaj, gotuj, karm małego i obserwuj :)
Moja córeczka również trafiła na PP wczesną jesienią, na początku zmiany atopowe były znaczne, w okolicach zimy uspokoiły się troszkę, na wiosnę znowu się pojawiły. Przez lato miała piękną skórkę a teraz na jesień już malutkie plamki na twarzy się pojawiają... Poprawa jednak jest znaczna, to jak było a jest teraz to niebo i ziemia ;)
Tak jak Ela z Krakowa pisze w poprzednim poście, poczytaj sobie posty Magdy Kaspianowej z archiwum, ona zmagała się z AZS synka. Na swędzące miejsca - kąpiele w ostrożeniu, osuszanie ręcznikiem - nie wycieranie! i krem aloesowy firmy Forever Living taki biały z niebieskimi napisami. Stosowałam też krem Dermaveel, nie wiem czy znasz? Podstawą jednak jest nasze jedzonko, kremami jedynie łagodzisz dolegliwości, pomagasz w swędzeniu.
Powodzenia! Zobaczysz, że nasze jedzonko działa cuda :) Moim zdaniem jagniaka nigdy dość, szczególnie przy słabszym maluszku ;) To najbardziej energetyczne mięsko.
Ja nie eliminowałam niczego - ani miodu ani masła - chociaż córka ma alergię na mleko krowie, odpowiednio przyrządzone, zrównoważone produkty mleczne jako element złożonych dań nie stanowią w tym momencie żadnego dyskomfortu w postaci złego samopoczucia czy wysypki, zmian atopowych. Generalnie jemy wszystko i mamy się nieźle :) Początki są najgorsze ale potem już tylko lepiej :)
Pozdrawiam ciepło :) data: 2015.09.09 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witam wszystkich cieplutko. Jesteśmy z synkiem karmionym piersią na PP od 3 miesięcy. Mały zaczął właśnie 9 miesiac. Nasz problem to AZS prawie 80% ciałka. Jesteśmy w 200% dyscyplinie. Skóra znacznie sie poprawiła ale nigdy całkiem czasem sypło czasem było lepiej.Po cielecinie tez było rożnie więc jesteśmy na jagniaku plus sporadycznie indyk gotujemy tez owsiankę z FŻ bez miodu i masła bo tez były sensacje. Skóra właściwe do końca nigdy nie była ładna a teraz od dwóch tygodni zaczyna wywalać coraz bardziej idzie znów brzuch buzia nóżki. Nie wiem juz co robimy nie tak chwilami ręce opadają mi do kolan . W domu łącznie jest nas piątka trójeczka chłopów dzieciątek i my dorośli plus pies (tez samiec) :). Do zupek niczego nowego nie dodaję węglowodany to kukurydziana i gryczana niepalona kaszka płatki owsiane. Zupkę gotuję na mięsku potem dzielę na pół . Jedna cześć miksuję z łyżeczką mięska drugą cześć mam na samym wywarze. Nie mam juz chińskiego pojęcia co idzie nie tak i czy my zawsze musimy mieć pod górę.Ja zaś zjadam duszeniny na wołowym z warzywami (marchew pietruszka czosnki i cebule) miksy warzywne i kanapki zapiekane pszenno żytnie z mięskiem porosołowym. Czy przesadzamy z jagniakiem ? czy on daje znać na skórze ? Pomóżcie dziewczynki bo krucho z nami i drapie się ta moja biedota bez przerwy. :) data: 2015.09.08 autor: Mama Jasia | | Tereśko, poczytaj w Archiwum posty Magdy Kaspianowej. Co do wymiotowania dziecka to przyczyną może być albo przewalenie słodkim albo nadmiar śluzu. A jako piszesz, że jest alergikiem i astmatykiem więc stawiam na zalegający śluz. Poczytaj moje posty w Archiwum także jako Elżbieta z Chorzowa. Sama borykałam się z podobnym przypadkiem. Po kilku miesiącach ścisłej diety PP wszystko ucichło, zarówno alergie, jak i AZS, a u mnie astma. Daj Mężowi do poczytania mój wpis - serio. Po co dziecko truć i obciążać jego organizm sterydami skoro można dobrym i właściwym sposobem odżywiania ? Moja córka na PP przeszła w wieku 3 lat. Zupełnie odstawiłam cały nabiał, wszystkie owoce, surówki, soki, kurczaki, ryby i prawie wieprzowinę. I co ? Ma 12 lat. Jest zupełnie zdrowym dzieckiem, Dobrze się rozwija. Ma zdrowe, mocne zęby. Raptem jedną plombę !!!! Nie ma trądziku, nie ma przedwczesnych objawów dojrzewania, jest dobrze zbudowana, a przede wszystkim nie choruje. Dobrze jest w życiu spróbować różnych możliwości i być otwartym na nowe. data: 2015.09.08 autor: Elżbieta z Krakowa | | Witam Wszystkich . Od jakiegoś czasu wchodzę w tajniki odżywiania wg PP i czytam to wspaniałe forum oraz równie ciekawe refleksje Pani Ani. Pani Aniu dziękuję za rozmowy, pomocne podpowiedzi i cenne uwagi bez ciaćkania. Będę pracować nad dyscypliną i uspokojeniem emocji, jeszcze nie mam pomysłu na męża, który nie akceptuje mojego sposobu na życie i pomimo moich uwag podaje synowi - w niewielkiej ilości - serki, jogurciki, owocki. Mówi, że zepsuję mu żołądek ostrymi przyprawami, i niepotrzebnie przesiaduję w kuchni wiele godzin, ale nie o tym chciałam pisać. Podziwiam Waszą wiedzę i mądre rady i zdaję sobie sprawę, że przede mną wiele pracy i nauki. Dzisiaj potrzebuję pomocy, ponieważ posłałam do przedszkola mojego synka (4 letniego alergika z okresowymi napadami duszności astmatycznych - i niestety ze względu na zagrożenie życia - leczonymi sterydami i lekami rozszerzającymi oskrzela, zaś na stałe ma singulair, który zdecydowałam się podać po tym jak mimo wprawdzie niecałkowitego tzn. z grzeszkami wprowadzenia diety PP duszności nadal okresowo występowały). Zdecydowałam się dawać mu swoje posiłki, ale brakuje mi pomysłów na urozmaicone dania. W domu przed wyjściem dostaje kawke zbożową z przyprawami (czy to nie za mało?) a do przedszkola potrzebuję zestawów na I śniadanie, II śniadanie, obiad i podwieczorek. Kupiłam mu termosiki na owsiankę i zupkę dlatego I śniadanie i obiad mam z głowy ( w przedszkolu je zupkę a w domu II danie). Pozostaje II śniadanie i podwieczorek, i tu myślałam o suchych zimnych przekąskach. Kanapeczki z mięskiem porosołowym. A co myślicie o takich rozwiązaniach : 1. Mięsko na klopsiki zamknięte i gotowane w słoikach (wychodzi fajna mieloneczka na kanapki), 2. Zmiksowana ciecierzyca z FS str. 236, 3. Zmiksowana wątróbka cielęca z cytrynką zamiast wina i bez śmietany (tu znów fajny pasztecik). 4. A może omlecik tylko nie wiem czy będzie ok. na zimno? Na podwieczorek czasami sałatka jarzynowa czy ziemniaczana, ciasteczko owsiane też chyba z FS, kromeczka z miodem i przyprawami, kromeczka z pastę z makreli, grzaneczka z masłem i pieprzem ziołowym, a może mięsko porosołowe, groszek, marchewka i jajeczko w galarecie z rosołu? Wczoraj przygotowałam takie ciasto na pizze, które znalazłam na forum i myślę, że po zmodyfikowaniu też będzie dobre na podwieczorek (20 dek ziemniaków, 15 dek mąki pszennej, 5 dek mąki żytniej nie graham, drożdże i przyprawy: kurkuma, tymianek, kminek, kolendra, pieprz, bazylia cząber, po wyrośnięciu uformowane placuszki smarowałam oliwą z czosnkiem i przyprawami i piekłam w piekarniku w temp. 250 stopni). Myślę, że na II śniadanie i podwieczorek muszą być na zimno, gdyż chyba żaden termos nie utrzyma temperatury dań do 14 a poza tym nie mam możliwości rano przygotować wszystkich dań na ciepło, gdyż już mam zajętą cała kuchenkę – kawa, herbata, zupa, owsianka. Czy ktoś może mi „sprzedać” fajne pomysły lub nakierować na stare wpisy z przepisami? Pani Ania mówiła, że można na Was liczyć Czy jakieś „gotowce” ze sklepu typu wafle ryżowe, pieczywo chrupkie, dobrą kiełbaskę wieprzowo cielęcą ugotowaną w przyprawach czy pasztet gęsi z wieprzowiną z kleksem ostrej musztardy byłyby dopuszczalne? Mam jeszcze jeden problem mój synek już trzy razy zwymiotował pół roku temu, tydzień temu i wczoraj i nie wiem z jakiego powodu? Pierwsze dwa razy nie miał żadnych innych objawów natomiast wczoraj był słaby, senny, miał gorszy apetyt. Dzisiaj już wrócił do formy. Wczoraj ratowałam go imbirówką 2 razy po pół kubka i leciutką dietą, tzn. owsianka, pure z ziemniaków i cebulki, zupka na jagnięcinie od młodszej siostry. Wiem że pewnie gdzieś coś sknociłam ale co - i tu wychodzi moja niewiedza, szkoda, że ze względu na odległość nie mam możliwości bywać na czwartkowych spotkaniach. Aha do przedszkola dostaje również naszą herbatkę do bidona termoizolacyjnego – polecam alfi termobidon Isobootle 500 ml, ilość wystarczająca a herbatkę wlewam dobrze ciepłą i do końca pobytu jest ciepła. Pozdrawiam cieplutko pomimo tej wietrznej pogody data: 2015.09.07 autor: Tereśka | | Buzia się uśmiecha, patrząc na Wasze zdjęcia. Musiało być Wam bardzo dobrze na zjezdzie :) Moniko, dzięki za relacje z wykładu. Jak zwykle, bardzo urzyteczne rady od pani Ani. **** Odnośnie ostatniej refleksji, w UK lato nas nie rozpieszczalo w tym roku i dzięki temu było mało okazji do pokus. Nie chodziły mi już lody po głowie, ale zupy ;) Pozdrawiam. data: 2015.09.05 autor: Basia z Bristolu | | Nasza Wspaniała Pani Anno! chcę podziękować za naszą ostatnią rozmowę w poprzedni piątek o relacjach matka-córka... Niestety ja taka jakoś mało bystra jestem i do mnie pewne sprawy o których Pani pisze czy mówi docierają z opóźnieniem... Ale tak jak Pani mówiłam, po rozmowie z Panią tak jak by mi ktoś głowę otwierał.. i tym razem też tak się stało :-) W kontekście naszej rozmowy przypomniał mi się Pani post o \"roszczeniowcu\", który w tamtym okresie, oczywiście mnie nie dotyczył ;-) Zadzwoniłam do mojej Mamy :-) tak bez nastawienia jak będzie i to był dla mnie ciepły i miły czas. Pani Anno... nie wiem jak mam Pani dziękować. 17.09 może jeszcze zdążę się zapisać żeby uścisnąć Pani dłoń i bardzo serdecznie podziękować... Przy okazji chcę Wam Dziewczyny Forumowe napisać, że podziwiam Was bardzo, za to że tu piszecie, że zorganizowałyście spotkanie, że jesteście matkami, córkami, żonami, koleżankami i znajdujecie jeszcze czas na forum. Ja chyba jestem źle zorganizowana bo napisać nie mam czasu, poczytać Was to obowiązkowo muszę i bardzo Wam dziękuję, że Wam się chce a przede wszystkim ten czas, że go jakoś wygospodarowujecie... data: 2015.09.04 autor: DorotaJ | | Fajne zdjęcia :) Szkoda, ze do Poznania mam daleko, no ale nigdy nie wiadomo, może kiedyś Mazury i Wielkopolska się przybliżą :) Pozdrawiam Wszystkich słonecznie, choć za oknem leje. Łapię równowagę po półtoramiesięcznym pobycie za granicą i gotowaniu na prądzie. Jest prawie dobrze :) data: 2015.09.04 autor: DanusiaA | | Pozdrawiam Panią,Pani Aniu, i zaraz dzwonię,pod wskazany telefon ,żeby "zaklepac" miejsce na czwartkowe spotkanie.Dziewczyny,przyjezdzajcie,to nieczęsta okazja.:-)IrenaTrzmielewska. data: 2015.09.04 autor: Irena Trzmielewska z Kolobrzegu. | | Gdy pisałam poprzednią wiadomość, przemknęło mi przez myśl że to moja wina ale zdusiłam to podejrzenie w sobie. No mam parę grzeszków na sumieniu Pani Aniu :-( ogarniam się zatem. Znowu przechodzę na 100% data: 2015.09.03 autor: mama Kacpra i Adasia | | Kochani w Wydarzeniach pojawiła się informacja o spotkaniu czwartkowym :)) data: 2015.09.03 autor: Anna Ciesielska | | Ach,jak dobrze zobaczyć na zdjęciach ze spotkania ppowego tyle młodych twarzy!! To pocieszające i dobrze rokujące na przyszłość-może ludzie nauczeni Waszym (naszym,bo i ja z rodziną ,to ppowicze)przykładem -pójdą po rozum i po zdrowie do mądrych ,a nie do koncernów farmaceutyczno lekarskich nastawionych na złoto płynące z chorowitych i oszołomionych reklamami nieszczęśników. Niech Wam Wszystkim niosącym radość i zdrowie płynące z pysznych zupek,pokarmów ppowych-niech Wam przybywa przyjaciół,naśladowców ,wierzących,że zwykłe jedzonko potrafi czynić cuda! Niechby zniknęły w przychodniach i szpitalach tłumy zatrutych tonami pyszności sklepowych. Z wyrazami wielkiego szacunku i pozdrowieniami dla Pani Anny i Jej Dzieła-kreśli się data: 2015.09.03 autor: Lesa | | Wydarzenia super, aby takich więcej.Jak bozia da to w przyszłym roku też się przyłącze.Moc serdeczności dla organizatorek.Pozdrawiam . data: 2015.09.03 autor: erna | | Kochani, z lekkim opóźnieniem - z przyczyn ode mnie niezależnych :) - pojawiła się podstrona Wydarzenia, na której umieściłam zdjęcia z naszego białego spotkania, zaglądnijcie ! data: 2015.09.03 autor: Anna Ciesielska | | Pani Aniu - fakt - to nie okruszek, a ciacho :) smaczne, do kawy wręcz idealne, dziękuję :) data: 2015.09.02 autor: Imbirka | | Witam,
podaję przepis na pastę do zębów. Czas wykonania 3 minuty. Składniki na słoiczek po majonezie : 6 łyżek płaskich sody oczyszczonej, 6 łyżek oleju kokosowego, 3 łyżki ksylitolu (opcjonalnie). Wymieszać i stosować nakładając na szczoteczkę. A tak przy okazji jakich używacie szczoteczek? Bo ja bambusowej :)) Pozdrawiam Towarzycho powakacyjnie! data: 2015.09.02 autor: Elżbieta z Krakowa | | Kochani w Refleksjach podano ciacho :))
Mamo Kacpra, mama niemowlaka coś knoci, powinna ostro zabrać się za siebie, ewentualnie niech zadzwoni.
Kasiu koniecznie zadzwoń!
Mamo córki bez okresu też zadzwoń!
Dziewczyny/dyżurne bardzo mądrze odpowiadacie i podpowiadacie, wszystkie! Duże dzięki! Pozdrawiam wszystkich! data: 2015.09.02 autor: Anna Ciesielska | | Mokry kaszel u niemowlaka
Witam. W jaki sposób mogę pozbyć się mokrego kaszlu u niemowlaka 8 miesięcznego karmionego piersią i owsiankami i zupkami pp wg p. Ani Ciesielskiej? data: 2015.09.02 autor: mama Kacpra i Adasia | | Potwierdzam, fenkuł najczęściej w lidlu, czasem w kauflandzie. także w sklepach sieci "groszek". data: 2015.09.01 autor: DanusiaA | | fenkul mozna dostac przez okragly rok w Tesco data: 2015.09.01 autor: | | Fenkuł zapełnia półki sklepowe od póznej jesieni. Niemniej staje się na tyle popularnym warzywem, że np w mojej uroczej, niewielkiej miejscowości uzdrowiskowej jest cały rok w podrzędnych sklepikach warzywnych. Myśę , że o tej porze można go kupić u zapobiegliwych i prężnych sprzedawców, którym to się opłaca, bo maja na niego zbyt. Powodzenia w "polowaniu" No i ta susza może ma wpływ na wielkość produkcji.. Pozdrawiam. data: 2015.09.01 autor: Ogrodniczka | | Megi, ja u siebie widuje fenkuły w Lidlu i Kauflandzie ale nie są non stop w sprzedaży, trzeba trafić. data: 2015.09.01 autor: Florka | | Megi, właśnie ciężko z fenkułem. Bywa w Lidlu, ale też go długo tam nie widziałam. Ubolewam, bo bardzo go lubię :) zatem przyłączam się do pytania, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.. ;)
Pozdrowienia data: 2015.09.01 autor: Imbirka | | Dziewczyny, a ja mam takie prozaiczne pytanie: gdzie kupujecie fenkuł? Możecie podać jakieś nazwy sieciowych supermarketów, gdzie można go dostać? Bo na osiedlowych bazarkach to ciężko... Wczoraj patrzyłam w Carrefourze - też nie było :( Z góry dzięki za każdą odpowiedź. data: 2015.09.01 autor: Megi | | Agnieszko ze Szczecina, mój syn miał podobny problem jako malutkie dziecko, a ja wtedy jeszcze nie byłam na PP, w ogóle nie słyszałam o tym. Też zalecono sterydy, ale synek źle się po nich czuł, mówił, że "w środku jest zły, chociaż nie chce". Odstawiłam, chociaż lekarze straszyli wszystkimi plagami egipskimi i nie tylko :) Po prostu odstawiłam, bo coś mówiło mi, że MUSI być inny sposób i że ja go znajdę. Z książki księdza Klimuszko wyszukałam przepis na mieszankę ziołową - i stosowałam. Potem koleżanka podsunęła mi książki Pani Ani i zmieniłam nam dietę :) Zioła odstawiłam, rzecz jasna. W międzyczasie zapisałam syna do szkoły muzycznej, na naukę gry na instrumencie dętym. Dziś ma pojemność płuc jak dorosły (ma 18 lat), nieco ponad 5 litrów. Choruje rzadko, chociaż mieszka w internacie. Gdyby coś, potrafi sobie zrobić imbirówkę. Co chcę Ci przekazać, opisując to wszystko - to miej zaufanie do swojego matczynego instynktu, wiarę w to, że jako mama wiesz lepiej niż lekarz, co dla Twojego dziecka dobre i cierpliwość. Pozdrawiam Forum - jak dobrze być w Polsce :) data: 2015.08.30 autor: DanusiaA | | Agnieszko ze Szczecina nic Wam nie jest potrzebne, tylko dyscyplina. Moje dziecko jest na to najlepszym dowodem. Jak młody miał 1,5 roku to miał zdiagnozowaną ciężką alergię (nawracające zapalanie oskrzeli co miesiąc, duszności, sterydy i inne cuda i wianki na kiju ;)) Wszelkie atrakcje szpitalne też były wliczone w pakiet. Oczywiście ja w tym wszystkim i milion dylematów. Zaparłam się jak osioł, wbrew całej rodzinie. Dzisiaj młodzieniec ma ponad jedenaście lat. Od czasu wejścia na pp nie miał zapalenia oskrzeli (a może miał gdzieś tam na początku ale nie byłam z nim u lekarza, leczyłam go naszymi sposobami ;)) Jest fajnym człowiekiem, któremu mama i tata już też :) uświadamiają iż za przyczyną zawsze idzie skutek hi hi. Gotuj więc Kobieto i wrzuć na luz :)
Odnośnie stosowania ziół rozmawiałam kiedyś z Panią Anią na temat ziół od chińczyka (też po pewnych z nimi przygodach ;)). Pani Ania stwierdziła, że zioła mogą być bardzo jin. Dlatego po latach uważam, że pp wystarczy.
Pani Aniu przesyłam dla Pani same pozytywne myśli od całej naszej ferajny :) :) :) data: 2015.08.30 autor: Ania | | Witam serdecznie,
Mam problem z 3 letnią córką i mam nadzieję, że tu znajdę pomoc. Otóż od 7 lat stosuję się do zasad nie jedzenia kwaśnego, surowego i zimnego. Tak samo jedzą moje dzieci. Córka do 2 roku życia była okazem zdrowia - nie była też na nic szczepiona. Ponieważ starszy syn miał wycięty wyrostek robaczkowy postanowiłam ją zaszczepić na WZW B w wieku 2 lat. Po pierwszej dawce chorowała dwa tygodnie, po drugiej dawce był dramat. Dziecko dostało wysokiej gorączki, pojawiły się bóle brzucha, dwa razy zrobiła kupkę w pieluszkę w nocy - nie czuła, że jej się chce - i od tamtej pory przestała się w ogóle załatwiać. Chodzenie po lekarzach nie przynosiło żadnych rezultatów, zaczęła dostawać czopki glicerynowe.Po jakimś czasie uraz jej minął i problem załatwiania był z głowy. Jednak bóle brzucha nie ustępowały. Wpadła mi w ręce książka o szkodliwości pszenicy i spróbowałam ją odstawić. To zadziałało. Wydawało się, że już wróciła do równowagi, gdy pojawiły się u niej hemoroidy. Córka jest bardzo wybredna w jedzeniu, więc wiem, że popełniam błędy żywieniowe. Czy są jednak jakieś konkretne produkty, które powinnam jej dawać do jedzenia, żeby wyleczyć ją? Czy chorobę tę można wyleczyć całkowicie czy tylko zniwelować objawy? Z góry dziękuję za wskazówki. data: 2015.08.29 autor: Kasia | | Dziękuję za podzielenie się ze mną Waszymi doświadczeniami. Przewaliłam i to ze wszystkim. Po prostu kompletnie rozluźniłam dyscyplinę, kiedy okazało się, że skóra jest ok. Jestem tego boleśnie świadoma, ale nic to. Myślę, że sobie poradzimy. jakby co będę pytać. Mam jeszcze pytanie. Czy do Pani Ani można zadzwonić tak po prostu, czy trzeba się umówić, czy jak to wygląda? Od jakiegoś czasu chodzi mi to po głowie, ale jakoś nie mam śmiałości. data: 2015.08.28 autor: Agnieszka ze Szczecina | | Ewo Z Wpisz w wyszukiwarkę - smakoterapia majonez - Pozdrawiam. data: 2015.08.28 autor: Ogrodniczka | | Agnieszko ze Szczecina, mogę podzielić się tylko swoim doświadczeniem. Otóż uległam onegdaj namowom teściowej, żeby pójść na konsultację do bardzo znanego zielarza. Poszliśmy całą rodziną, zdiagnozował nas, kupiliśmy od niego paczuszki z różnymi mieszankami (500 zł!!!!) i zaczęliśmy je stosować. Było tego dość dużo. Po jakimś czasie zaczęła się jazda - jelitowa, bóle głowy, złe samopoczucie, utrata apetytu i inne. Dziecko się rozregulowało. Jak się w końcu przyznałam p. Ani do tego procederu, to zapytała - jak myślisz, co się stało? Zioła to bardzo konkretna energia. W większości są zielone - a więc albo kwaśne, ewentualnie gorzkie. A więc przy naszej zrównoważonej kuchni okazały się po prostu nadmiarem smakowym. Przerwaliśmy tę kurację, wszystko wróciło do normy. Piszesz o ziołach w kontekście kąpieli i kremów, ale może dawałaś jej coś, czym zwyczajnie przewaliłaś? Do października masz trochę czasu - wzmocnij córkę nie czystkiem, tylko rosołkami, zimówkami, klopsami, duszeninami, zupami i zobacz, co się będzie działo. Dyscyplina naprawdę działa cuda. Jest już jesień, więc próbuj nieco konkretniej. Pozdrawiam! data: 2015.08.28 autor: Jagoda | | Kobieto od corki bez miesiaczki. Jezeli mowa o problemie w jelitach, to mozliwe, ze wchlanianie jest zaburzone. Jezeli tak, to czy surowe czy gotowane problem bedzie istnial, albo tez narastal. Moze corka ma niewykryta celiakie? Tak czy inaczej, na Twoim miejscu skonsultowalabym sie z pania Ania. Pozdrawiam. data: 2015.08.28 autor: Basia z Bristolu | | Agnieszko ze Szczecina, mam na koncie podobne przejścia z córeczką ale dużo młodszą - obecnie 2 lata 8 mies. Również miała zmiany atopowe skóry ale najgorsze były zapalenia oskrzeli (nawracające co miesiąc) i towarzyszące im duszności. Oczywiście skierowano nas na szczegółowe badania pod kątem astmy oskrzelowej, alergii... Dokładnie rok temu stałam przed jedną z najważniejszych decyzji w życiu - iść drogą medycyny konwencjonalnej i podawać dziecku sterydy (codziennie!!!) plus leczyć nawracające infekcje... dodam, że mała nikła w oczach... czy spróbować "inaczej" żyć, gotować, karmić małą. Wybrałam tą drugą opcję i nie żałuję. Córeczka weszła na drogę PP dokładnie rok temu, jesień była ciężka, pojawiło się zapalenie oskrzeli, potem zapalenie płuc i duszności... Nie podałam sterydów, do lekarza poszłam po to, by usłyszeć, że to kolejne zapalenie płuc i dostać kolejny antybiotyk, którego oczywiście nie podałam... Leczyłam małą dyscypliną na 100% i tak przez zimę aż do wiosny, na wiosnę troszkę przychorowała ale zawsze wtedy, gdy poluźniłam dyscyplinę żywieniową albo zaznała zimna.
Reasumując, również mam dziecko słabowite, zdiagnozowane jako alergiczne, z osłabioną odpornością. Czystka nie podaję, bo PP nie lubi herbatek jednoskładnikowych a mała pije swoją TLI TLACI i jest przeszczęśliwa :) Od niedawna podaję tran islandzki na poprawę odporności i pilnuję jedzonka, bo w końcu jesień już mamy :) Ten rok za nami to kamień milowy, z dużo większym spokojem patrzę w przyszłość i kolejny sezon grypowy. Ja zaufałam PP i dostałam wiele w zamian :) data: 2015.08.27 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witam. Wróciłam właśnie od alergologa. Byłam z córką na kontroli. Półtora miesiąca temu moje dziecko wylądowało w szpitalu z obturacyjnym zapaleniem oskrzeli. Wyszła po czterech dniach z zaleceniem, aby pójść do alergologa. Miesiąc temu poszliśmy z nią do pani alergolog, mała dostała 3 sterydy - Singular, Seretide i jakiś psikacz do nosa, nie pamiętam nazwy.Skóra mi się zmarszczyła, kiedy mój mąż przeczytał o działaniach ubocznych z ulotek. Dodam, że od wyjścia ze szpitala zaczęłam bardzo ściśle przestrzegać diety PP. Tak więc po przeczytaniu ulotek zdecydowaliśmy się podawać jej 1 z tych sterydów 1 raz dziennie wziewnie zamiast dwa razy.
Dziś właśnie pan doktor ją osłuchiwał i jest ok, jak stwierdził. Podejrzewa astmę, więc umówił nas na kolejną wizytę ze spirometrią i testami skórnymi na październik. Do tego czasu nie podawać jej leków, tylko jeden do nosa, bo pociąga. Pytałam lekarza czy dieta i konkretne zioła nie mogłyby pomóc zamiast sterydów. Otóż nie mogłyby. Zioła nie działają na nic, po prostu nie leczą. Jeśli ktoś mówi ,że wyleczył się ziołami i dietą to po prostu nie był chory. Leczą tylko sterydy, ot co!
Dodam jeszcze, że moja córka ma 5 lat. 3 lata temu podejrzewano u niej AZS, zastosowałam zatem bardzo ścisłą dyscyplinę żywieniową, mąż bardzo zagłębił się w ziołolecznictwo, więc wyszły nam prócz właściwego jedzenia częste kąpiele ziołowe i własnej roboty kremy, których używamy do dziś. Pani doktor, która wówczas ją leczyła po pół roku stwierdziła, że to nie musi być AZS. Na tym się skończyły wizyty. Po następnym półroczu rozluźniłam dyscyplinę. I teraz bęc - astma!
Odnośnie czasu teraźniejszego muszę dopisać, że moje dziecko po dwóch tygodniach z kawałkiem diety dostało uporczywej wysypki na brzuchu i pod kolanami. Na brzuchu zeszła po tygodniu, pod kolanami ją swędzi. Myślę jednak, że organizm zaczął się chyba oczyszczać.
Dlaczego piszę ten długi post? Bo mam prośbę do mam w podobnej sytuacji. Co zrobiłyście? Zamknęłyście oczy i podałyście sterydy?Nie podawałyście, tylko stosowałyście ścisłą dietę?Nie chcę gotowej recepty, wiem, że każdy przypadek jest inny. poprosiłabym o jakieś refleksje, komentarze, czy własne doświadczenia.
Chciałabym jeszcze spytać co myślicie o podawaniu dzieciom czystka. Sama piję i jestem zadowolona, a czytałam, że dzieciom można. Chciałabym wspomóc jej odporność. data: 2015.08.27 autor: Agnieszka ze Szczecina | | Witajcie. Na pp jestem od ładnych paru lat. Od początku wyeliminowałam jedzenie surowe, w tym owoce i warzywa. No i piszę do Was, bo mam problem. Córka boryka się z problemem miesiaczki, właściwie jej brakiem. Badania hormonalne, ok, badanie ginekologiczne ok. Ponieważ nie chce wspomagać się hormonami, a tak regulują brak miesiaczki ginekolodzy, zainwestowaliśmy w dobrego, polecanego ginekologa. No i ...stwierdził, że problemy leżą w jelitach...jak usłyszał, że córka jest na pp od kilku lat, ze nie je owoców, wykluczyła też nabiał....powiedział, że miał już takich pacjentów od pp P Ciesielskiej, że w kiepskim stanie, spowodowanym niedoborami witaminowymi (brak świeżych owoców, warzyw, tych sezonowych, kefirów, jogurtów )....Nie piszę po to, żeby siać zamęt, czy krytykować. Jestem szczerze zmartwiona. Mam do Was pytanie -jak u Was jest z surówkami, owocami.....nabialem....Może coś podpowiecie. Pozdrawiam. data: 2015.08.27 autor: | | Kochani, w Refleksjach leży okruszek :)) data: 2015.08.27 autor: Anna Ciesielska | | Świetny przepis na ten majonez, tylko dziewczyny - boję się surowych jajek, szczególnie dla dzieci. Może ktoś zna jakiś zamiennik, próbowałam serek wiejski - rozciera się dobrze tylko nie pasuje mi w przemianach i nie smakuje tak jak majonez. Na razie z majonez zastępuję gęstym jogurtem z oliwą przyprawionym według przemian ale wiem, że nie można za dużo jogurtu, podpowiedzcie coś data: 2015.08.27 autor: Ewa Z | | Dziewczyny, kiedyś pojawił się na forum link do strony na której Pan opisywał swój przypadek leczenia raka, stosując jednocześnie psychoterapię. Nie mogę tego znaleźć. Pamiętacie może? data: 2015.08.27 autor: Ika | | Witam,
podbijam pytanie - jak się robi wódkę paprykówkę ??? Do kupienia raczej niemożliwa. W necie znalazłam tylko przepis na nalewkę o tu:
http://twojenalewki.blogspot.com/2014/05/ostra-nalewka-paprykowa-z-chili.html
Wygląda całkiem przyzwoicie, Pani Aniu, co Pani na to?
Pozdrawiam :) data: 2015.08.26 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | kochani jak sie robi wodke paprykowke data: 2015.08.26 autor: | | Olgo najlepsze pijawki,ale też bardzo dobra maść z arniki data: 2015.08.25 autor: | | Witajcie, wczoraj miałam wypadek na rowerze, nic poważnego się nie stało. Uderzyłam głową i twarzą (tomografia w porządku). Twarz z prawej strony opuchnięta, oko podbite. Wyglądam jakbym z ringu zeszła. Poradźcie co przykładać na opuchliznę oprócz ostrożenia. Lekarz w szpitalu kazał lód, ale mnie od razu zimno przeszywa po całym ciele. I ból straszliwy. Nie chce brać przeciwbólowych, bo po nich boli mnie żołądek. Czy ktoś ma jakieś porady? data: 2015.08.25 autor: Olga legionowianka | | Witam dziewczyny, bardzo proszę o informację czy do diety candidowców można dodać jeszcze cukinię oraz z węglowodanów ryż oraz ryż risotto? Moniko mamo Jagódki i Ali dziękuję Ci bardzo za ostatniego posta do mnie. Gotuję cały czas - bardzo podoba mi się ta nowa kolekcja słoiczków w kuchni :) data: 2015.08.24 autor: Paulina Z | | Anno SP. W książkach jest mnóstwo przepisów na łakocie :) makaroniki, tadiki kukurydziane, kulki miodowe rozgrzewające.. A owsiankę jak zblenderujesz, to masz budyń.. Ale przede wszystkim powinnaś nasycić rodzinkę dyszeninami i zupami, wtedy apetyt na słodkie zmniejszy się, u nas tak właśnie było. Ja nie układam menu na cały tydzień. Może wynika to z mojej natury, jakiś spontan być musi bo się inaczej człowiek udusi ;) Co nie znaczy, że nie ma porządku, dzień zaczynamy od kawy, potem owsianka, jakieś grzanki bądź jajka róźnego rodzaju, zupa miksowana bądź inna (czasem rosół), drugie danie - w książkach masz multum przepisów. Później druga kawa, ciut słodsza od tej porannej - tak już mam, na kolację zwykle zupa + kanapki czy grzanki. To tak mniej więcej. Mówisz, że nie ma w ksiażkach przykładowych menu, a przeczytałaś wszystkie 3 książki?
Z pozdrowieniami data: 2015.08.24 autor: Imbirka | | witam
o PP dowiedzialam sie niechcacy i zaczelam przygode z gotowaniem,jednak nie wiem jak do tego dojsc co i kiedy gotowac,jak ukladac menu na tydzien,bo spontanicznie sie nie da,jakie to sa dania na jesien i co mozna jesc a czego nie bardzo,wiem ze kwasne surowe i zimne,ale sama nie jestem mam tez dzieci i nie raz one chca budyn czy kisiel ,albo ciasteczko a w ksiazkach jest tylko kilka przepisow na ciasteczka czy przekaski dla dzieci,moze mnie ktos naprowadzic??? nie mam czasu na komputerze siedziec a nieraz tu zagladam
pozdrawiam data: 2015.08.23 autor: Anna SP | | Witajcie. A propo sosu majonezowego.... robie na majonezie wlasnej roboty-pycha...Sprobujcie
Do sloika (wielkosci aby zmiescil sie blender) wlewam po kolei skladniki -bez mieszania:
Z-2 umyte jajka, 250 ml oleju (u mnie pol na pol rzepakowy i slonecznikowy-dobrej jakosci)
M- szczypta pieprzu
W - 0,5 lyzeczki soli
D - 1 lyzeczka musztardy, 2 lyzki soku z cytryny
O - szczypta kurkumy
Z - szczypta kminku
Wlozyc blender do sloika ze skladnikami i zaczac blendowac na max obrotach trzymajac blender na dnie sloika. Jak zacznie sie robic majonez podnosic delikatnie blender ciagle blendujac gora-dol az majonez zrobi sie w calosci. Taki sos przechowywac zamkniety w lodowce do 2 tygodni.
Na koniec wcisnac ok 2-3 zabki czosnku aby uzyskac SOS CZOSNKOWY
Pozdrawiam
Ja ubieram czesc i dodaje chrzan. I w ten sposob mam dwa sosy;) data: 2015.08.23 autor: Irlandia | | Paulino Z dieta PP nie jest dietą eliminacyjną, jej fenomen polega na tym, że możesz jeść (prawie!) wszystko ale w odpowiednich proporcjach, odpowiednio przyprawione (!!!) - w zależności oczywiście od kondycji organizmu. Z tego co pamiętam, to grzybica pojawia się w organizmie cechującym się nadmiarem wilgoci, osłabiony środkowy ogrzewacz domaga się uwagi a co za tym idzie zaburzona jest przemiana materii, produkuje się patologiczny śluz. Powinnaś zamiast eliminować produkty skupić się na ich jangizowaniu, Twój organizm potrzebuje energii Jang.
Chleb jadamy pszenno-żytni na zakwasie, czerstwy, najlepiej schrupiony na patelni ;) Tak, jak Imbirka Ci pisze - gotuj wg przepisów - nasza zupa bez smaku?!?!?! hmmm... to niemożliwe!!! ;)
To co w tzw. "opinii publicznej" jest szkodliwe przy danym schorzeniu, tutaj w diecie Pięciu Przemian jest często akceptowalne a wręcz wskazane ;) Dla przykładu - osoby z podwyższonym cholesterolem mają zakaz jedzenia masła, dużej ilości jaj, mięsa czerwonego itd. Przechodzą na naszą dietę, zjadają to co przez lekarza medycyny zakazane i mają się dużo lepiej a poziom cholesterolu spada... czary..? Czary mary :)
Moja młodsza córka od maleńkiego maluszka nie tolerowała mleka krowiego jak i nabiału. Jako niemowlę wręcz zwracała jeśli zjadła coś zawierającego mleko, reakcja organizmu byłą tak silna. Teraz, kiedy zdarzy się, że zje coś mlecznego (bo jej nie dopilnuję, bo babcia da czekoladkę mleczną...) dostaje wysypki na skórze głowy, bardzo swędzącej oraz zmian atopowych na ciałku. Jednak gdy ja gotuję coś i dodam mleko, śmietanę bądź inny produkt mleczny, odpowiednio przyprawię wg naszej kolejności to jest ok. Mała nie ma zmian na skórze, nie drapie się i problemu nie ma. Oczywiście nie robię tego za często, bo małej nabiał ewidentnie nie służy ale zdarza się... Znowu... czary? :) Nie! Cudowne, świadome gotowanie :)
Czytaj, gotuj i wrzuć na luz :) Zamartwianie się czy jeszcze masz jakieś schorzenie i czy ono w konsekwencji nie zaprowadzi Cię na gorsze chorobowe manowce tylko pogorszy Twój stan zdrowia ;) Odpuść sobie, zaufaj i gotuj a reszta wyprostuje się sama ;) data: 2015.08.21 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witam Pani Aniu, forumowicze i gratuluję udanego spotkania. Muszę się pochwalić, że po 6 latach na PP wreszcie mam piekarnik gazowy!!! I to jaki - 90 cm :) mieści się cała impreza :) Przez pierwsze 2 tygodnie były tylko obiady piekarnikowe, aż chłopcy poprosili o kotleta smażonego!!! Biszkopt z piekarnika gazowego jest niesamowity... Synek i mąż oboje mają się bardzo dobrze - nawet nie nabroili tak bardzo w to lato :) Lody były tylko kilka razy... Jesienny rosół gotować zacząć czas - hej! data: 2015.08.21 autor: Agnieszka S | | Witam Moniko, dziękuję za odpowiedź. Trudno jest mi zapomnieć o problemie - objawy są bardzo dokuczliwe. Naczytałam się też dużo o candidzie i tym, że jest zalążkiem chorób nowotworowych, więc boję się tej wrogini :) Z książek i forum wiem, że produkty, które wypisałam na pewno mogę spożywać, ale szukam odpowiedzi na moje pytania. Imbirko i Tobie dziękuję bardzo za odpowiedź. Piszesz o grzance - myślałam, że chleba (mąki pszennej) nie wolno spożywać - z jakiego chleba mogą być grzanki - żytniego? Owsianka 2 razy ponieważ obiad jest około 13-14, a później zupa około 17 i o 19-20 znów chce się jeść. Najbardziej dokuczliwe (przynajmniej na początku) jest odstawienie chleba - ciągle chce się jeść :) Ugotowałam gulasz wołowy i był bardzo dobry, natomiast co do zup, to chyba jeszcze dużo muszę się uczyć - wyszyła mi taka zupa nie wiadomo jaka :) nie miała żadnego smaku :) Pozdrawiam data: 2015.08.21 autor: Paulina Z | | Milo sie czyta ze na spotkaniu bylo tak super az szkoda mi sie robi ze nie udalo mi sie tam zjawic. Jak bedzie data na nastepne czekam z niecierpliwoscia gdyz planuje wakacje w sierpniu w Polsce. Dzieki ze sie podzieliliscie szczegolami i perelkami;)
Jestem ciekawa co myslicie na temat ponizszego artykulu. Czy spotkaliscie sie wczesniej z taka opinia zeby az tak niebezpieczne bylo smazenie na oleju nierafinowanym rzepakowym?
https://zyciepodpalmami.wordpress.com/2015/07/10/tluszcze-jak-je-spozywac-by-sie-nie-zabic/ data: 2015.08.20 autor: Irlandia | | Wcześniejszy mój post był do Pauliny Z. :) ach to roztrzepanie ;) data: 2015.08.20 autor: Imbirka | | Mogę się tylko podpisać pod tym, co napisała Monika. Też kiedyś miałam ten problem, poszedł w niepamięć :) kwaśne, surowe, zimne "niet" i gotuj :) po prostu gotuj.. Poza tym rosół bez pietruszki byłby FE ;) jako początkująca - gotuj ściśle z przepisów, nie eksperymentuj. Wiadomo, że w książkach są przepisy tzw "dla zdrowych" ale ona są zwykle opisane przez Autorkę :) z ciastami wiadomo - nie ma co szaleć kiedy chcesz postawić się do pionu. Sosem majonezowym - tym wartym grzechu, wiadomo że nie będziesz się objadać :) ale jeśli posmarujesz nim grzankę raz na jakiś czas, nic się nie stanie :) Kukurydzianka do owsianki - jak najbardziej. No i czemu dwa razy dziennie jadasz owsiankę? Wystarczy na śniadanie :) wieczorem jakaś zupa, moze miksowanka.. Zdziwisz się w jak krótkim czasie świństwo candidowe zniknie i zapomnisz o nim ;)
Pozdrawiam i cierpliwości! data: 2015.08.20 autor: Imbirka | | Paulino Z. moim skromnym zdaniem nie powinnaś absolutnie niczego eliminować z wymienionych przez Ciebie produktów. Skoro czytałaś książki to wiesz, że wszelkie nasze przypadłości (w tym candida) spowodowane są niedoborami i nadmiarami i w związku z tym brakiem równowagi/harmonii w organizmie.
Gotuj, jedz, ciesz się z tego, co to gotowanie za sobą niesie i nie skupiaj na candidzie a ona sobie sama w międzyczasie pójdzie ;)
Dodam tylko, że kiedyś, będąc na studiach miałam ten sam problem, robiłam badania, leczyłam się a problem wracał... w końcu stwierdziłam, że to chyba taka moja uroda... :/ od kiedy jestem na PP problemu nie ma... zniknął. Niedawno nawet robiłam badania pod kątem zakwaszenia, zagrzybienia organizmu i u mnie pod tym względem czyściutko :) Za to mąż, który w dyscyplinie na 50% i przewala ostro ze słodkim candide ma, a i owszem ;)
Moja rada - dyscyplina, dyscyplina, dyscyplina!!! I problem pójdzie sobie w świat.. ;)
Pozdrawiam :) data: 2015.08.20 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witam bardzo serdecznie - jestem tutaj nowa. Mój problem to candida z którą walczę od 8 lat. Stosowałam wiele diet z internetu, ale nic nie pomogło, leczenie farmakologiczne również nie przynosi rezultatów. Na książki i forum naprowadziła mnie koleżanka. Przeczytałam wszystkie 3 książki oraz przebrnęłam przez forum w temacie grzybicy i jestem przygotowana, by zacząć gotować, ale mam kilka pytań na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Generalnie trudno jest znaleźć na forum zestawienie produktów, które należy stosować, a które wyeliminować. Pozwolę sobie zrobić takie zestawienie i prosiłabym uprzejmie o skorygowanie błędów oraz dodanie brakujących produktów.
W celu wyeliminowania candidy można spożywać jedynie warzywa, które zalecane są również dla alergików, czyli:
marchewka i pietruszka
ziemniaki oraz słodkie ziemniaki
dyniowe
cebula, czosnek i por
fenkuł
Węglowodany:
ziemniaki
kasza gryczana
płatki owsiane
Czy wolno spożywać kaszę kukurydzianą, jęczmienną, ryż słodki oraz produkty z mąki żytniej, np. chleb żytni na zakwasie bez drożdży? Czy wolno spożywać produkty na bazie mąki ziemniaczanej, np. kluski śląskie?
Mięsa:
wołowina
cielęcina
jagnięcina
indyk
Czy wolno spożywać smażone, np. smażone kotlety mielone z powyższych mięs, steki itd?
Napoje:
TLI, TLACI i kawa gotowana
Czy wolno kawę Anatol?
Przez jaki okres czasu można codziennie pić imbirówkę?
Czy można słodzić miodem?
Przykładowe menu w ciągu dnia to:
Owsianka
Gęsta zupa na bazie powyższych jarzyn i węglowodanów (głównie ziemniaków)
Gulasz mięsno-jarzynowy
Zupa
Owsianka
Nie wolno spożywać nic kwaśnego, surowego i zimnego w tym jajek, ketchupu, majonezu i octu. Czy wolno do zup i rosołu dodawać zieloną pietruszkę oraz vegetę?
Bardzo dziękuję za pomoc i podpowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie. data: 2015.08.20 autor: Paulina Z | | Dzieki wielki dziewczyny kochane za przekazanie tego co Pani Ania opowiadała i tłumaczyła. Wygląda na to, ze "zlot czarownic" (i czarowników) się udał :). Trochę jestem zazdrosna, ale na wszystko jest czas. Mam nadzieje, ze następnym razem do was dołączę. Buziol (szczególnie dla Naczelnej !) data: 2015.08.19 autor: Kamila z Paryza | | Imbirko,bardzo dziękuję za wskazówki.
Pozdrawiam data: 2015.08.19 autor: Gosia | | Dziękuję za "burzę mózgów",kobitki kochane,przeczytam jeszcze parę razy żeby spamiętać jak najwięcej. data: 2015.08.18 autor: Bratka | | Moniko bardzo dziękuję. Inne dziewczyny poprosimy o jeszcze:) data: 2015.08.18 autor: lili-elżunia | | :))))))) Dziewczyny, czyta się Was cudownie.. szczególnie Ciebie Moniko mamo J&A, naprawdę \"micha\" od ucha do ucha! Dzięki wielkie za relacje i sprawozdania, musiało być wyjątkowo.. Ufam, że następnym razem uda mi się dotrzeć.. Czekam również na zdjęcia z \"imprezy\" i ściskam Was Wszystkich serdecznie! data: 2015.08.18 autor: | | Gosiu, trochę zakręciłaś z tą herbatką :) przede wszystkim tymianek jest gorzki. Cytryna z tymi ziółkami się nie komponuje raczej, kurkuma może tu nie smakować.. No i coś ostrego by się przydało, jakiś imbirek czy coś ;) Jak już chcesz kombinować, to może z jakimś źdźbełkiem hibiskusa, rooibosem.. Ja jednak jestem fanką TLI/TLACI z wielu powodów :)
Pozdrawiam Cię! data: 2015.08.18 autor: Imbirka | | Podzielić się perełkami... Hmmm... Nie lada wyzwanie ;) bo tego tyyyyle było, sprawy bardzo indywidualne i takie ich traktowanie ale ok :) Zrobiłyśmy sobie z Imbirką wczoraj "burzę mózgów" ;) I zebrałyśmy do przysłowiowej kupy to - co nam w głowach najdłużej zostało :)
Oto nasze perełki:
- zimówka - nie sugerować się nazwą, bo dobra na każda porę roku, na wzmocnienie, na spadek energii, dół emocjonalny, jakieś zawirowania nieznanego pochodzenia ;)
- dużo było o jelitach - są obok mózgu naszym centrum dowodzenia, to co w nie wrzucimy - taka będzie kondycja naszego ciała - jelito grube - ważne by stworzyć w nim "przyjazne warunki" do bytowania dobrych bakterii, nie podawać probiotyków ale dbać przede wszystkim o środowisko - zasadowe, by dobre bakterie dostarczane wraz z pożywieniem chciały się u nas zadomowić - meridian jelita grubego - przechodzi pod nosem przez szyję jeśli mamy w tym miejscu krostki, zmienioną skórę to znak, że coś dzieje się nie tak mogą to być zimne jelita;
- w temacie meridianów - polecony został Garnuszewski i Kuchta - jako lektura do poczytania w zakresie akupunktury i akupresury, Pani Ania pokazywała miejsca na stopie, które np. w momencie silnego bólu należy uciskać, a gdy nas coś boli, kiedy np. kładziemy się spać i czujemy że nas rwie palec czy inną część ciała - trzeba złapać i masować, intensywnie uciskać - to nasz organizm i zaniedbany organ domagają się uwagi i zaopiekowania ;)
- dbamy o środkowy ogrzewacz - osłabienie go, głównie śledziony prowadzi do nagromadzenia śluzu w płucach - chorób układu oddechowego, duszności, napadów astmatycznych;
- należy bardzo dbać o wątrobę oraz powiązany z nią woreczek żółciowy - gotować, chuchać, dmuchać - operacja wycięcia np. woreczka nie załatwia sprawy, usunęliśmy skutek - nie przyczynę, organizm staje się niekompletny a powód naszych niedomagań nie został usunięty;
- miód pokrzywowy - robimy go przy niedoborach żelaza, szybkim tempie wzrostu dzieci, działa również na nerki, pokrzywa jest w smaku gorzka;
- wódka paprykówka - wypita z kilkoma kroplami soku z malin własnej roboty bądź tego z Kredensu - stawia do pionu podobnie jak imbirówka, doskonała przy zastojach, mdłościach itp. ;
- syrop z cebuli - ten znany nam z dzieciństwa, który nasza babcia nam podawała; cebula przelewana miodem NIE! cukrem - działa na mokry kaszel wykrztuśnie, można podawać, kiedy kaszel z suchego staje się mokry;
- ruch jest niezbędny, by energia krążyła w nas jak należy - należy ćwiczyć - rytuały tybetańskie czy inne formy ruchu - wszelkie formy mile widziane (wątroba lubi ruch!) ;)
- cholesterol - jeśli jest wysoki ale na stałym stabilnym poziomie (nie rośnie) to nie należy się zbytnio przejmować - taka widocznie nasza uroda;
- poruszona była również kwestia naszych relacji z bliskimi i ich wpływ na nasze zdrowie - temat trudny i bardzo indywidualny jeśli chodzi o kwestię przerobienia - dla przykładu, powiedziane zostało, że wszelkie przypadłości natury kobiecej - nowotwory piersi, macicy, przydatków są efektem "niedokochania" frustracji na tle seksulanym, coś w relacjach takiej kobiety "nie gra" bądź "nie grało" stąd negatywne emocje i stąd przypadłości spraw kobiecych;
- jeszcze w temacie emocji - jeśli z kimś nam nie po drodze, jeśli nie możemy znaleźć porozumienia, zaakceptować inności - znaczy to, że czegoś się boimy, dana osoba w czymś nam zagraża, chce nam coś odebrać bądź wkroczyć na nasze terytorium - musimy zmierzyć się z tym, co to takiego jest, kiedy to "namierzymy", przepracujemy, zaakceptujemy nasze lęki względem tej osoby odejdą;
- odezwa do młodych matek - jak wam dzieci wchodzą na głowę i macie już serdecznie dość - musicie się wyspać!!! szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci :)
- kiedy maluchy rozkopują się w upalne noce i świecą nad ranem tyłkami w chłodzie poranka - zapakować dzieciaka w poszewkę od poduszki - cieniutka, otulająca - zarówno malec jak i mama wyśpią się doskonale :) sprawdzony patent, polecam :)))
- korzystajmy ze słońca, pomału, zwiększając czas naświetlania o 15 min. - cieszmy się tą energią w czystej postaci płynącą do nas z nieba :)
- gary, rondle, patelnie - najlepiej żeliwne z grubym dnem jeśli teflonowe to te lepsze jakościowo, ze spodem pokrytym wytłoczeniem przypominającym plaster miodu;
- tran - najlepiej islandzki, dobrej jakości i Omega 3, podajemy zwłaszcza dzieciom ale i my sami łykamy - nie tylko w zimie...
To by było tyle od nas... Mamy świadomość, że było tego o wiele, wiele więcej - jeśli jeszcze ktoś, coś chce dodać - proszę piszcie!!!
Jeśli przyjdzie nam jeszcze coś do głowy - dopiszemy!!!
Pozdrawiamy całe forum!!!
P.S. Pani Aniu jeśli uzna Pani jakiś punkt za totalnie bzdurny, bo źle zapamiętany czy zinterpretowany - proszę nanieść poprawkę :))) data: 2015.08.18 autor: Monika mama Jagódki i Ali, Imbirka | | Witam!
Proszę o ocenę,czy można tak gotować herbatkę.
gorąca woda
lukrecja,anyż
tymianek
trochę zimnej wody
sok z cytryny
kurkuma
Pozdrawiam data: 2015.08.18 autor: Gosia | | Dziewczyny a może podzielicie się perełkami z rozmowy z p.Anią. Bardzo by to było interesujace dla tych co nie mogli być obecni.Poprosimy.... data: 2015.08.16 autor: | | Macie rację dziewczyny, to przecież nie były komercyjne występy a nawet gdyby zaplanowane było nagranie to i tak nie oddałoby atmosfery. No żałuję, żałuję, z tego żalu takie pytanie padło. Dbajcie o tę energię i zarażajcie nią forum:-))) data: 2015.08.14 autor: Sasanka | | Witajcie :)
Ogrodniczko, uśmiałam się :) Pozdrawiam Cię ciepło, ja również lubię posty Ostróżki :)
Sasanko i Basiu, energia z Białego wciąż w nas krąży i chcemy się nią dzielić :) nagrywania nie było, chyba nawet nie wpadliśmy na to.. Ale zdjęć jest sporo i są cudne :) pojawią się pewnie niebawem, opatrzone komentarzem, by jak najprecyzyjniej przedstawić klimat spotkania :)
U mnie drobne zawirowania, mama przy upadku złamała nogę, złamanie na tyle ciężkie, że wymagało leczenia operacyjnego. Anestezjolog jednak odmówił znieczulenia z powodu złych wyników jej krwi (silna anemia). Noga nie mogła czekać, więc przetoczono jej tą krew i operacja się odbyła...
W tym wszystkim ratuje mnie co? ZIMÓWKA :) i pokłady dobrej energii z Białego.
Pozdrawiam forum :) data: 2015.08.14 autor: Imbirka | | sasnko - z tego co wiem, wystąpienie Pani Ani nie było rejestrowane... Co prawda przed samym spotkaniem, ktoś mailowo zapytał mnie czy zamierzamy nagrać Panią Anię, utrwalić jej "słowo kierowane do nas", miałam tę kwestię z Panią Anią poruszyć, zapytać o zgodę - przyzwolenie na nagranie - ale mi uciekło... Szczerze powiedziawszy... myślę, że tak miało być :) Nasze spotkanie wyszło bardzo naturalnie :) Chyba nikt nie myślał o sztucznej oprawie i nagrywaniu, wprowadzaniu czynnika "stresogennego" ;) To był bardziej dialog między nami a Panią Anią, aniżeli sztywny wykład :) Osoby zadawały pytania i na ich podstawie Pani Ania tłumaczyła pewne zależności, dawała zalecenia, wyjaśniała obecny stan rzeczy - taki, nie inny. Wywiązała się żywa dyskusja, która była okraszona cudownymi ripostami Pani Ani a jej genialne poczucie humoru niejednokrotnie rozkładało na łopatki :D dodając lekkości i niepowtarzalności całemu wydarzeniu... oj żałuj Sasanko, że Cię nie było z nami i pilnuj koniecznie, by kolejnym razem BYĆ!!! koniecznie ;)
Pozdrawiam serdecznie :) data: 2015.08.14 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Wiadomo było, że spotkanie się uda, że będzie świetnie. Z relacji zamieszczonych na forum tryska tyle dobrej energii! I jeszcze pani Ania zamieści zdjęcia. A może filmik z nagranym wykładem? Pomarzyć przecież wolno. Było takie fajne powiedzenie żaluj Rudy, że Cie z nami nie było, chyba z Tolka Banana. Pozdrawiam serdecznie data: 2015.08.13 autor: sasanka | | Witam, jesteście dziewczyny wspaniałe, gratuluję Wam tej wspanialości. W wolnych chwilach czytam archiwalne posty Ostróżki.. Jakbym powieść czytała lub scenariusz do świetnego filmu jakieś "Smażone zielone pomidory" czy coś w tym rodzaju. Pozdrawiam Wszystkich. data: 2015.08.13 autor: Ogrodniczka | | Czesc wszystkim :) Bardzo sie ciesze, ze spotkanie sie udalo i bylo Wam wszystkim dobrze. Trudno bylo sie spodziewac czegos innego ;) **** Bywa, ze dziekuje Stworcy, ze urodzilam sie w Polsce w czasach PRL, bo gdyby nie to, nie doswiadczylabym normalnosci domowego jedzenia i tego, ze jak sie nie ugotuje, to nie bedzie co jesc. Moj dziadek musial miec codziennie zupe na sniadanie i na obiad. Kiedy o tym wspominam w pracy, to wszyscy sie dziwuja, a dla mnie to norma :) Pozdrawiam. data: 2015.08.12 autor: Basia z Bristolu | | Lato, lato i te upaaaały... To moje pierwsze PPowe lato, takie "od serca" bez udawania ;) Zastanawiałam się całą wiosnę - jak to kurczę będzie??? Czy dam radę oprzeć się owocom, lodom, zimnym napojom... Jeśli tak, to jak ja to zrobię? Jak zdołam wytrzymać w dyscyplinie opierając się tym "pysznościom" i ile to będzie mnie kosztowało... ile wyrzeczeń, frustracji, zmuszania się do ciepłego, gotowanego...? Jednym słowem - jak ja to przeżyję? I wiecie co? Jestem w szoku jak lekko mi to przychodzi! Po prostu nie mam tego łaknienia na zimne, surowe, kwaśne... Nie muszę ze sobą walczyć, bo nie mam z czym walczyć :) Ludzie dookoła mnie pukają się w czoło i mówią, że "umartwiam" się za życia odmawiając sobie "uroków lata". A ja tego jakoś w ten sposób w ogóle nie czuje... Popijam naszą kawkę i TLI, zjadam zupy, które uwielbiam i które stawiają do pionu jak nic! :D Mięsko smakuje, tak jak smakowało a z bogactwa warzywek korzystam do woli gotując, przyprawiając, dusząc i piekąc - pychota :P
Lody, kawa mrożona... kiedyś tak lubiane - to już nie moja bajka ;) A zupa - owszem... Zawsze na czasie. Pamiętam jak, jako dziecko wpadałam z podwórka napić się czegoś a babcia proponowała mi talerz kartoflanki - miałam ją za szaloną :D Teraz sama proponuje talerz zupki moim dziewczynom i myślę sobie, czy już mają mnie za szaloną...??? :)
Pozdrawiam upalnie :))) data: 2015.08.12 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Spotkanie 07-09.2015
Kochani:)) Ja ze swojej strony chciałam podziękować : Iwonce i Marcinowi za ogromną robotę i zaangażowanie. Wchodząc o szóstej rano do Naszej kuchni zwabiona zapachem kawy spotykałam ich uśmiechniętych gotujących Naszą kawkę i herbatkę:)) Po czym Marcin za chwilkę zabierał się za gotowanie owsianki.Kochany Marcinie wielkie dzięki za niedzielną robotę na zmywaku:) Iwonko bez Ciebie nie wyobrażam sobie Naszej kuchni.
Mariuszu Ty moja prawa ręko, przepraszam że tyle razy Cię wykorzystałam:) Dziękuję że się dałeś. Dagmaro Tobie również, zawsze byłaś w gotowości. Moniko \\\"od garów\\\" jesteś wielka. Izuniu, stworzyłaś kwiatowe dzieło, dzięki. Irenko z mężem, dziękuję Wam za otoczenie mnie swoimi skrzydełkami. I oczywiście za pyszną jajecznicę:)) Elżbieto z Krakowa mimo że Cię nie lubię;) dzięki za ... Ty wiesz za co:))) Agnieszko z mężem za Towarzystwo przy ognisku,pomoc i ciepełko które mi daliście.Karolino Tobie za zbiórkę pieniążków. Moniko za zebranie Nas w kupę i płynne i rzetelne przesyłanie informacji.
Z pewnością dużo osób pominęłam,wybaczcie ale to tylko z nieuwagi.
Dziewczyny i Chłopaki wszystkich imion nie pamiętam,przepraszam wybaczcie.
Wszystkim Wam bardzo,bardzo dziękuję . Dziękuję Wam za stworzenie Naszego wspólnego dzieła, tak potrzebnego każdemu z Nas.
W szczególności dziękuję Pani Ani że zaszczyciła Nas mimo ryzyka jakie niesie upał, swoją obecnością.To postawiło kropeczkę nad \\\"i\\\" Panu Kazimierzowi i Pawłowi że przywieźli Nam Naszą Panią Anię:))
Górze za piękną pogodę i cudne wieczory oraz za możność spotkania.
Jestem bardzo szczęśliwa że mogłam Was wszystkich poznać, to wielka przyjemność obcowania z tak wspaniałymi ludźmi. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie data: 2015.08.12 autor: Ewelina z Łodzi | | Dziewczyny,to fajnie,że na spotkaniu było fajnie data: 2015.08.12 autor: Bratka | | Witam :) Pani Ania jakiś czas temu prosiła o wpisy jak nam jest w upały... u nas to pierwszy rok na "przyprawionym" jedzeniu. Generalnie w lato dzieci nie są, aż tak bardzo nieszczęśliwe z powodu braku lodów - czasami (raz na tydzień) pozwalam na jedną kulkę, bynajmniej się tym nie stresując, wieczorem popijają lekką imbirówkę.W tygodniu jedzą zgodnie z zaleceniami czyli rosół, warzywna, zimówka. W ogóle nie kupuję kurczaków i wieprzowiny ( na kanapki uszlachetniona wędlina). Gotujemy i dusimy wołowinę, cielęcinę, indyka (skrzydło) i jaglaka. Na plaży oczywiście termosy z TLACI - letnią i kawą. W sumie jakoś tak spokojnie, jeśli chodzi o zachcianki żywieniowe dzieci. Nie kombinuję z kaszą jaglaną i cały czas poruszam się w obrębie diety jesiennej i zimowej (z dodatkiem jednej łyżki soku z cytryny do zupy:).
To co obserwowałam, to powrót mokrego kaszlu u mojego syna (podobny kaszel miał na jesień) od maja do praktycznie początku sierpnia, wraz z katarskiem (zielono, szarym)... smarkał tak jak na jesieni...Teraz kaszel się uspokoił, a kataru jest coraz mniej. Po ustaniu kaszlu bardzo zaokrąglił się na buzi, jak by przytył. (Moje dzieci są bardzo szczupłe; wszyscy się dziwią jak to możliwie skoro tyle jedzą: rano owsianka, drugie śniadanie, kanapki, zupa, drugie danie, podwieczorek, kolacja).
Przedszkolak również miał kaszl mokry rano i chrypkę, ale to po obiadkach przedszkolnych :). Jest jeszcze czoło i plecy mojej 12-sto letniej obsypane "trądzikiem"... teraz doszedł malutki mokry kaszel, ale nawet dobrze, bo ona nigdy nie miała kaszlu, a odżywiała się najdłużej z moich dzieci "zdrowo" czyli surowo-zimno-kwaśno.
Wiem, że Pani Ania nie wpuszcza już robaków na Forum, ale ze swojego doświadczenia... robaki jak najbardziej wytruć, ale nie zmieniać diety. Rozumiem radość Doroty, ja przeżywałam kilka lat temu tą samą euforię... i krok po kroku, zrobiła się ze mnie i mojej rodziny prawie wegetariańska grupa...Robaków nie mieliśmy, ale samopoczucie było takie jak kiedyś opisywałam.
Z miłych rzeczy.... jak wiecie paznokcie odpowiadają za stan wątroby, ja zaczynając gotować i przyprawiać zgodnie z zaleceniami Pani Ani, miałam paznokieć kciuka, prawej ręki prawię wklęśnięty, jakieś bruzdy, pagórki. Po roku wszystko się wyprostowało. Nie jest to co prawda gładka "tafla", ale wygląda normalnie.
I jeszcze babska sprawa. Dziewczyny pisały o zatrzymaniu miesiączki. Ja też przeżyłam taki incydent, 4 miesiące bez. Badania krwi wykazały, że jestem na granicy menopauzalnej.... brzmi brrrr. Po wakacjach miały być badania tarczycy i bardziej szczegółowe hormonów, chociaż z podstawowych wyników wynikało, że jest dobrze. I nad morzem, gdzie jod, słońce, pyszne jedzenie kupowane od miejscowych rolników - jajka SUPER!, mąż (powinien być na pierwszym miejscu)... i wszystko wróciło do normy.... zobaczymy co będzie dalej. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was swoimi opowieściami. Życzę wszystkim dużo odpoczynku i szacunku od najbliższych. data: 2015.08.11 autor: Danusia | | A oto fragment wypowiedzi prezesa jednego z największych światowych koncernów - Unilever. Polecam to o zupie :)
Sprzedaż lodów ma związek z temperaturą. Zwłaszcza w Polsce. Bo jeśli nie ma pogody, to niestety jakoś mniej chętnie kupujecie lody. Dziś na statystycznego Polaka przypada około 3,5 litra rocznie. Można pomyśleć, że to sporo, ale na zachodzie Europy je się ok. 7,5 litra, w Skandynawii 11 litrów, a w Nowej Zelandii aż 22 litry! Chcemy, by Polacy jedli ich więcej i wiemy, jak to zrobić. Pierwsza rzecz: być wszędzie tam, gdzie ludzie wyjeżdżają latem, obojętnie, czy to wycieczka rowerowa za miasto czy wczasy w Krynicy. Druga: namówić was, byście jedli lody także na deser.
Nie jemy?
W domach? Mało. Deserów nie unikacie, ale to głównie są ciasta.
Bo je ciągle sami pieczemy.
Nie tylko ciasta! Pewnie uzna pani to za normalne, dla mnie nie jest: w Polsce wszyscy gotują własne zupy.
To normalne.
No właśnie. Kogo nie zapytam, tutaj w biurze, nawet młode osoby: gotują sami. W Holandii nikt nie gotuje zupy. Otwiera się puszkę. Moja mama, gdy byłem mały, też gotowała, dziś kupuje sobie to, na co ma ochotę.
Dziwne.
Dla mojej mamy też było dziwne 30 lat temu.
....
pozdrawiam znad gara pyrkającej zupy :) data: 2015.08.11 autor: Jagoda | | To i ja dorzucę swoje 3 grosze :) Przede wszystkim dzięki za tę naprawdę super inicjatywę :)) Tak się zastanawiałyśmy już od jakiegoś czasu - może czwartki, może jakiś krótki kurs, a tu proszę, dziewczyny szast prast rzuciły hasło, zorganizowały całą imprezkę i przyjechała zacna ekipa. Żałuję, że nie starczyło mi czasu, żeby więcej pogadać, powymieniać się doświadczeniami, po prostu pobyć ze wszystkimi. Mam w pamięci kursy i atmosfera była podobna - otwartość, radość, ciekawość drugiego człowieka. Jakby nie patrzeć, tworzymy społeczność, taką trochę nieoczywistą, ale za to zwartą :)) Cieszę się i dziękuję dziewczynom, które wzięły na siebie niemały i nielekki ;) ciężar organizacji. Z tego co słyszę - powtórki są przewidziane, a więc pewnie do zobaczenia! Ściskam wszystkich, co byli, a tych, co nie byli, niech podgryza zazdrość :0 data: 2015.08.11 autor: Jagoda | | Witajcie. Obejrzałam zdjęcia ze spotkania (dziękuję bardzo za przesłanie ich na poczcie). Zakręciła się łezka w oku, bo taka super energia bije od tych, którzy zostali uwiecznieni. Nie mogłam przyjechać ale duchem byłam tam z Wami. Cóż, może następnym razem się uda. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie a zwłaszcza Panią Anię. data: 2015.08.10 autor: Dzidka | | SPOTKANIE 7-9.08.2015
Witajcie Kochani... i co?
Szast, prast - tyyyyle przygotowań i mamy to już za sobą...
Smutno, prawda....? ;)
Chciałybyśmy wszystkim i każdemu z osobna bardzo serdecznie podziękować za obecność, wspólną pracę i cudowne - razem spędzone - chwile :)
Bardzo przepraszamy za wszelkie niedociągnięcia, uchybienia, błędy czy nieporozumienia... To był nasz wielki debiut, same przygotowywałyśmy wszystko, większą część przez telefon ;) Mamy nadzieję, że niczego nie zbrakło!!! I że wszyscy czuli się komfortowo :)
Drogie forum i wszyscy czytający... - co tam się działo!!! :)
Białe powitało nas spiekotą totalną z żarem płynącym wprost z jasnego nieba... szukaliśmy wytchnienia od upału zagnieżdżając się w zaułkach budynku naszej szkoły :) Tam... rozmawialiśmy na tematy wszeeeelkiej maści i rodzaju popijając HEKTOLITRY TLI, TLACI i naszej kawki rzecz jasna ;) Dzięki Bogu za Elżbietę z Krakowa, która opanowała produkcję herbatki do perfekcji i serwowała nam co chwila pełne, aromatyczne gary ;)
Wspólnie szykowaliśmy nasze jedzonko, było ognisko, grill i rozmowy w Białem do białego rana ;)
Sobota była \"TYM\" dniem... Nerwowe oczekiwanie towarzyszyło nam od rana... Około południa sięgnęło zenitu, jedni poszli pochlupać się nad jeziorko, by ochłodzić emocje - inni gotowali kartoflankę. Czy z tych nerwów, czy z upału dostaliśmy chwilowego zaćmienia - zupa gotowała się sama a kucharek 6 zapomniało wrzucić do niej warzywka...
Nasza cudowna Iwonka - Yamka, na szczęście zjawiła się na czas i uratowała sytuację :) Zupa smakowała wybornie!!! Nakryliśmy wspólnie do stołu przy którym następnie zasiedliśmy. Jedli wszyscy - mali i duzi, pomimo 40 stopni za oknem pałaszowaliśmy gorącą zupę aż uszy się trzęsły :) Wspominałam już, że była prze-py-szna...? ;)
Po zupce przyszedł czas na kawkę i przywiezione łakocie... każdy się gdzieś zainstalował i pałaszował w spokoju, niczego się nie spodziewając... aż tu nagle zjawiła się ONA :) Tyyyle niecierpliwego oczekiwania i nagle jest - Szefowa!!! :)))
Wieczór z nią był magiczny... Siedzieliśmy razem, przy biesiadnym stole, w świetle świec, w chłodzie zbliżającego się wieczora, przy akompaniamencie cykających świerszczy :) Czas minął błyskawicznie! Pytaniom i śmiechom nie było końca :) Nie muszę tutaj dodawać, że moje najmłodsze dziecko śpi w chwili obecnej w poszewce na poduszkę...? :D Dziękuję Pani Aniu, patent sprawdza się idealnie! ;)
Na koniec wspólne zdjęcie i o 01.00 pożegnaliśmy odjeżdżający z Panią Ania i jej bliskimi samochód.
Niedziela obudziła nas grzmotami i zbliżającą się burzą... Po śniadanku zabraliśmy się za porządki, by około południa rozjechać się do swoich domów...
Nasze forum ożyło, przybrało na chwilę ludzką postać, podjęło inicjatywę i aktywnie ją zrealizowało :) To było niezwykłe. Mamy nadzieję i wielką ochotę na jeszcze... Teraz, bogatsze już w doświadczenia możemy dołożyć wszelkich starać by było jeszcze lepiej :) Niechaj nastąpi nowa era, niech to będzie piękny początek czegoś nowego. Inicjatywa serc, rąk gotowych do pracy i dusz rwących się z różnych zakątków kraju (i nie tylko... ;) )
Dziękujemy Pani Ani za przybycie i spędzone z nami cudowne chwile, dziękujemy Wam nasi drodzy Spotkaniowicze - gdyby nie Wy - nie było by nic!
Z radością informujemy, że zebrałyśmy tyle pieniążków, że po opłaceniu wszelkich różności \"co nie co\" zostało i chciałybyśmy przekazać te środki na poczet kolejnego spotkania, co Wy na to...?
Pozdrawiamy z głębi serc - naszych trzech :) data: 2015.08.10 autor: Monika mama Jagódki i Ali, Imbirka, Ewelina z Łodzi | | Hej Spotkanowiczki ! Jestem z Wami, życzę miłych wrażeń. data: 2015.08.09 autor: Barbara | | Witam,
Dziewczyny z Gdańska, potrzebuję dobrego chleba. Jaką piekarnię polecacie i chleb ?
Pozdrawiam Serdecznie data: 2015.08.07 autor: Kornelia | | Drodzy Spotkaniowicze!!!
Spotykamy się w najbliższy piątek w BIAŁEM, nad jeziorem BIAŁYM - gmina GOSTYNIN, województwo mazowieckie. Mam świadomość tego, że nie jednemu jezioru w Polsce BIAŁE na imię ;) jednak my spotykamy się nad tym, konkretnym, w centralnej Polsce :) Obyście nie pobłądzili!!!
Dokładny adres naszego obiektu to:
GMINNE CENTRUM KULTURY I TRADYCJI WSI GMINY GOSTYNIN W BIAŁEM (kiedyś to była szkoła)
Białe 33
09-500 Gostynin
Link do strony Gminnego Centrum tutaj:
http://www.gckbiale.pl/
Przybywajcie bezpiecznie :)
Pozdrawiam całe forum!!! Szczególnie tych, którzy chcieli do nas dołączyć ale z różnych przyczyn nie mogą... Będziemy z Wami myślami a wysyłana przez nas (grupowo ;) ) energia dosięgnie każdego, kto się na nią otworzy i zechce ją przyjąć :)
P.S. Zabierzcie ze sobą kostiumy kąpielowe, bo w ten szalony upał będziemy prawdopodobnie spędzać większość czasu nad samą wodą... pichcąc kartoflankę, zacieśniając więzi czy debatując nad losami tego świata ;)
Aha, a komarów, podobnie jak w innych częściach kraju w tym roku - brak! :D data: 2015.08.05 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Droga Pani Aniu serdecznie dziekuje za slowa do mnie. Zrobilam rachunek sumienia, mimo ze stgan zapalny nadal sie utrzymuje i w gardle dlawi mnie ropa z zatok to staram sie nie panikowac, wyciszyc emocje i przeanalizowac bledy. Rzeczywiscie bylo i zawirowanie emocjonalne i za duzo jedzenia poza domem no i w upaly co prawda nie lody ale woda (nie zimna alke jednak z butelki, malymi lyczkami) . Wierze ze spokoj i dyscyplina mi pomoga, upaly wrocily i wiem ze teraz szczegolnie wazna dyscyplina wiec staram sie jesc tylko domowe dobrze doprawione. Z radoscia ide na targ wybieram sezonowe warzywa, jagniecine z dobrego zrodla i wraca radosc do mieszania w gankach.
Beata Moniko wysylam ci duzo pozytywnej energii i radosci ze udalo ci sie zamknac za soba ten etap.
Tak jak i sobie tak Tobie zycze wytrwalosci i radosci w kuchni . Serdecznie pozdrawiam. data: 2015.08.05 autor: AlinaSG | | Witajcie spotkaniowicze :)
Sprawa techniczna - osoby które zamierzają jeszcze zrobić przelew proszę zróbcie go najpóźniej jutro. Chodzi o zaksięgowanie wpłaty. W czwartek po południu muszę wypłacić wszystkie środki, gdyż w piątek z samego rana wyruszam. Środki wysłane w czwartek nie zdążą się zaksięgować. Ale jest jeszcze opcja płatności na miejscu. Tak w razie czego :)
No i jak tam powiedzcie, gotowi? Spakowani? Opaleni? :)
Do zobaczenia! Pozdrawiam wszystkich i tych co jadą i tych co nie jadą! data: 2015.08.05 autor: Imbirka | | Natalio bezwzglednie wg ksiazek?Odrobine imbiru?A gdzie rano kawa gotowana z przyprawami? Nawilżą cie zrownowazone kartoflanki ale nie boj sie przypraw A twoje dolegliwosci to pozostalosc po poprzednim jedzeniu i miną ale musisz rownowazyc posilki czytaj uwaznie data: 2015.08.04 autor: | | BeatoMoniko, cieszymy się, gdy przychodzą od Ciebie dobre wiadomości. Jesteś doświadczoną dziewczyną a Twoja mądrość i uważność będą Ci wskazywać drogę. Idź spokojnie i ufnie :))
Aniu z Bielska, oprócz tego, że jesteś w ciąży, nic o Tobie nie wiem. Jeżeli problem jeszcze jest, zadzwoń.
Alino SG, w upały na pewno się nie schładzamy, gdyż przyniesie to odwrotny efekt od oczekiwanego. Będziemy osłabieni, będzie nam bardzo gorąco i pot będzie nas zlewał - a to za przyczyną zamkniętych porów skóry. Czyli odpadają zimne prysznice, zimne napoje, lody, chłodniki, jedzenie z lodówki. Obawa przed przegrzaniem jest złym doradcą a Ty właśnie tego się obawiałaś. Dałaś sobie przyzwolenie na błędy, zapominając, że lato to czas ognia. Twoje ciało oczekiwało na porcję dobrej energii i ciepła. Nie dostało, no i źle się czujesz. Alino przemyśl to wszystko. Latem, gdy są upały powinniśmy szczególnie dbać o nasze posiłki, a tyle pokus wokół :)) Pozdrawiam wszystkich! data: 2015.08.04 autor: Anna Ciesielska | | Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych na forum, a specjalne ukłony ślę jego założycielce, przed którą mam nadzieję będzie mi dane pokłonić się w podziękowaniu za wrócone życie. 5P od roku, a 99% dieta od pół roku. Książki - wszystkie trzy przeczytane kilka razy, ale cóż to jest za marne doświadczenie! Na 5P mam wiele wspaniałych zmian (nie mam kataru i nie idę na czyszczenie zatok!), ale są problemy, z którymi nie umiem sobie poradzić. Serdecznie proszę o porady tych bardziej doświadczonych, nie wiem co robię źle.
1. Pajączki. Wiem, że siniaki to kwestia śledziony. Pajączki - wątroby i śledziony. Ale czym dłużej jestem na 5P tym jest ich więcej! Jem zupy. Co zatem knocę, skoro idę BEZWZGLĘDNIE według książek? Siniaki robią się masowo na rękach - od nadgarstka do łokcia i na udach. Uda są przy tym takie napięte i bolesne, wychodzą pajączki, a krwiaki są wielkości pięści. Do tego codziennie mam białka przekrwione. Nie, nie piję kawy, ostrych przypraw biorę malutko. Co się dzieje? Czy któraś z Was też to przechodziła?
2. Nie wychodzi mi nawilżanie. Ciągle chce mi się pić - śledziona słaba. Mimo zup i duszenin. Imbiru suszonego malutko, żeby nie wysuszać płynów. Też tak miałyście?
3. Odstawiłam chleb (wyleczyłam się z kataru, który męczył mnie od 20 lat i nie idę już na czyszczenie zatok!). Na śniadanie, między 7-9, jem kaszkę kukurydzianą gotowaną we wrzątku z rodzynkami, odrobineczką imbiru, soli, cytryny. Potem zaczęłam ją dodatkowo mielić. Potem przerzuciłam się na płatki owsiane. Gotowane 40 minut. Według przepisu. Biorę ją w termosie do pracy, ale nie łykam jej jak pelikan - gorącej.
Kaszka/owsianka na początku rewelacyjnie mi służyła. A teraz "drapie" mnie w przełyk i żołądek. Nawet jeśli jest z jabłkiem, jest zmiksowana na mus, myślę, że można pić ją przez smoczek- drapie, pali, jakbym się domestosa napiła, a żołądek ma ochotę ją cofnąć. Co Waszym zdaniem robię żle? Też miałyście takie reakcje po roku owsianki? Dzisiaj dla treningu zjadłam kanapkę zaśluzowującego - kupnego - chleba (wcale nie była czerstwa) i przełyk oraz żołądek mnie nie palą. Co jest zatem w kaszce zbożowej? Mam przejść na ryż brązowy, jest delikatniejszy dla śluzówki? Ale wysusza, a ja już jestem sucha jak wiór.
Podzielcie się proszę swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. Nie wiem, co robię źle, a mnich tybetański, do którego poszłam, stwierdził u mnie ogień w wątrobie, zimną lewą nerkę i kazał żyć spokojniej. O jedzeniu ani słowa, jedzenie próbuję kontrolować książkami.
Pozdrawiam serdecznie i wracam do uważnej lektury archiwum 2006 r., mając nadzieję, że na przyszłorocznym spotkaniu będzie mi dane się pojawić. data: 2015.08.02 autor: Natalia z Łodzi | | SPOTKANIE 7-9.08.2015
Moi Drodzy,
do spotkania został tydzień... zaledwie tydzień...
Jeśli zaglądają tutaj chętni, którzy wahają się - przyjechać czy nie - czy świeżynki, które dołączyły do Bractwa PP niedawno ;) SERDECZNIE WSZYSTKICH ZAPRASZAMY!!! Wkładamy całe serducha w przygotowania, chcemy, żeby wszystkim było dobrze, żeby niczego nie zabrakło, żebyśmy wszyscy wynieśli ze spotkania sporą garść niezapomnianych chwil... :)
Dodatkowo dodam, że w pewnym, zaklepanym pokoju 3 osobowym w Białym zwolniły się 2 miejsca noclegowe, czy ktoś byłby chętny...? Bardzo proszę o kontakt na maila: mbuczylowska@gmail.com
Kochani mamy jeszcze 7 dni - tylko i aż - jeśli wahacie się... nie czekajcie już ani minuty dłużej!!!
ZAPRASZAMY!!! :) data: 2015.07.31 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Serdeczne życzenia wszystkiego co najlepsze składa Pani IrenaTrzmielewska data: 2015.07.27 autor: | | Witam serdecznie wszystkich:)
minęło 5 miesięcy od ostatniej chemioterapii wyniki mam dobre markery też w pażdzierniku czeka mnie tomografia z kontrastem...po tym wszystkim na początku podejrzewano przerzuty za gardłem miałam 3 Pet wszystkie to odrzuciły...poszłam do endokrynologa i dowiedziałam sie że mam autoimunologiczne zapalenie tarczycy...od dzieciństwa.Jak to możliwe że dopiero teraz po 40 dowiaduję się o tym?ćzy to jest grożne? zmian patologi niema i to ważne...jak dostosować PP? W moim organiżmie jeden wielki bałagan żeby dojśc do siebie to trzeba czasu...niedawno wróciłam z Włoch byłam w wielu cudownych miejscach chciałam odciąc się odpocząc nabrać sił obiecałam sobie to jak wyjdę z tego wszystkiego:)Włochy klimat Sycyli przywitał mnie okropnym bólem głowy nie do zniesienia przez tydzień potem się unormowało puchły mi nogi nigdy w życiu nie miałam tego problemu dzięki Bogu wróciło do normy:)jedzenie?nie moja bajka...brakowało mi przypraw PP zup naszego jedzonka makarony makarony ...ile można?:) mojemu ślubnemu zapowiedziałam że jak rok długi zobaczy tylko czaniecki w rosole:) eh kobietki widoki cudowne góry morze..upały do zniesienia .U nas teraz jest gorzej:)miałam czas na dziękczynienie przemyślenia i po przyjeżdzie wyrzuciłam wszystkie szlafroki wszystko co kojarzyło mi się ze szpitalami od 5 lat...takie zamknięcie rozdziału mojego życia kolejnego otwarcie sie na nowe...wiem że nie wszystko jest mi dane że sytuacje które przeszłam mają czegoś mnie nauczyć nabrać pokory zaakceptować to co jest doświadczenia złe uczą napewno choroba zmieniła mnie była po to bym zrozumiała co jest ważnee...dziękuje Wam za okazane serce wsparcie jestem z Wami:) czsem błądze ale wracam :) pozdrawiam <3 data: 2015.07.22 autor: Beatamonika | | Basiu z Bristolu, serdeczne gratulacje! To prawda, że dyscyplinujemy się do PP, gdy jest Nam źle. Jak jest już dobrze zaczynamy grzeszyć. Naturalne. Ludzkie. Pomimo ciągłych poszukiwań i poznawania siebie i swoich upodobań wciąż wracam do PP, bo wiem, że zawsze znajdę tam ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Za tą prawdę bardzo dziękuję Pani Ani! A latem zawsze mam smak na dania ostre, dobrze dosmaczone, nigdy łagodne i delikatne. Chociaż lato to ogień :) Pozdrawiam Panią Anię i Forum! data: 2015.07.21 autor: Majka z Podlasia | | Pani Aniu, dziewczyny, zacznę od tego, że od kilku miesięcy jestem w ciąży. Udało się nam dzięki IVF. Kuracja hormonalna i zabieg przeszły bezproblemowo. Bardzo pilowałam diety na kilka miesięcy przed zabiegiem (przyznam, że wtedy czułam się najlepiej odkąd pamiętam i to powinno być moją motywacją!), korzystałam z akupunktury, zażywałam dużo ruchu na swieżym powietrzu. Pierwsze miesiące ciąży również przebiegły w miarę spokojnie. Mimo mdłości miałam apetyt jak zwykle. Ciągnęło mnie do domowego jedzenia, szczególnie zup, gestych od warzyw. Oczywiście nie obyło się bez kawałka ciasta czy czekoladki tu i tam. Poluzowałam łańcuchy odkąd poczułam się pewniej w ciąży. Jeśli chodzi o to jak mi mija lato, jak z kondycją organizmu, to póki co jest dobrze. Chociaż trudno mówić o prawdziwym lecie w UK, upalnych dni jak na lekarstwo. Z pewnością ciąża trochę też zmienia reakcje organizmu. Kilka razy jadlam lody, trochę polskich truskawek i czereśni z działki. Po lodach nic takiego mi nie było, może troche bardziej mokry nos rano, ale po truskawkach wyraźnie czułam się gorzej, mąż też. Byliśmy zasmarkani prawie od razu po zjedzeniu kilkunastu sztuk (nie po jednej), a rano ból głowy i zatkany nos. Na szczęście szybko nam przeszło po dniu ciepłego, gotowanego jedzenia. Czereśnie są po prostu ciężko strawne, tak to odczułam. Jeden wniosek jaki mi się nasuwa jest taki, że trudno utrzymać dyscyplinę, jak wszystko jest dobrze i kiedy “grzeszki” uchodzą na sucho (przynajmniej na razie). Wtedy bardzo trzeba pracować świadomością, pamiętać dlaczego warto dokonać takiego wyboru, a nie innego, a to nie zawsze mi się udaje. Niby wiem na tyle dużo żeby sobie samej pomóc, mam doświadczenie w gotowaniu, wiem co, jak, kiedy i dlaczego, ale zawsze to chciejstwo gdzieś się wkradnie. Staram się po wpadkach nie rozpaczać za bardzo, bo są one potrzebne, aby później się podnieść i iść dalej, bogatszym o doświadczenia i wiedzę. Pozdrawiam wszystkich, a Szefową w szczególności :) data: 2015.07.21 autor: Basia z Bristolu | | Tak, koniec z robalami! Nie przeciśnie się już nawet najmniejszy!
Proszę napiszcie jak odbieracie latem swoje ciało i pracę narządów - kondycję - może nawet w kontekście czynników niszczących. Pomyślcie, czekam, postaram się wszystkie wypowiedzi omówić. Pozdrawiam wszystkich :)) data: 2015.07.20 autor: Anna Ciesielska | | Isiu44, uważam, że nikt tutaj nie obwinia robali "za całe zło tego świata" , upatruje w nich jednak podłoża niektórych dolegliwości organizmu, które - pomimo gotowania wg PP i sporej dyscypliny - nadal są i doskwierają wielu z nas. Nie uważam również, iż pasożyty powinny być "naszą integralną częścią" w przeciwieństwie do np. dobroczynnych bakterii, które są nam jak najbardziej potrzebne. Czy uważasz, że moja 7dnio latka uskarżająca się na poranne bóle brzuszka, miewająca niespokojny sen oraz nieodpartą wręcz napadową ochotę na słodycze żyje w cudownej równowadze ze swoją glistą ludzką, która została u niej zdiagnozowana...?
Co do szczepień - to osobny, bardzo szeroki temat - dlaczego zarzucasz, że nikt na to nie patrzy? Każdy indywidualnie ma jakieś określone zdanie na ten temat a decyzja czy szczepić dziecko w pierwszej dobie po narodzinach jest podejmowana przez matkę, która decyduje się na taki zabieg bądź nie. To kwestia świadomości, oceny tego, co wg nas jest dobre a co złe, co służy naszym dzieciom a co nie. Każda matka dbająca, kochająca dziecko podejmuje wg niej najlepszą dla dziecka decyzję. To jej wybór, jej decyzja. Podyktowana tym, co jej w sercu, duszy i głowie gra na ten temat.
Moje dzieci nie są na PP od poczęcia, ubolewam nad tym faktem niezmiernie - niemniej jednak robię wszystko, by doprowadzić ich ciałka do równowagi. Uważam nasze rodzinne oczyszczenie z pasożytów, jako mały reset organizmów, by móc pełniej korzystać z korzyści płynących z kuchni Pięciu Przemian. Efekty już zauważam, zarówno u dzieci jak i u nas starych - rodziców.
Doroto z Wrocławia, jak czytam to, co piszesz to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że PP nigdy nie było integralną częścią Ciebie, mam wrażenie, że wybrałaś tę kuchnię jako sposób, by osiągnąć pewne korzyści. Podczas swojej drogi w PP odmawiałaś sobie ulubionych produktów, skazywałaś na mękę i poświęcenie dla określonego dobra. Teraz, kiedy ktoś pokazał Ci inną drogę - zrzuciłaś kajdany i jak spuszczona ze smyczy czerpiesz z wszelakich dobrodziejstw pokarmowych próbując samą siebie i nas tutaj przekonać, jak słuszny był to wybór i jak cudownie, to wszystko TERAZ smakuje... Piszesz o zwycięstwie... Nie za szybko na takie mocne słowa...? Daj nam znać za rok, za dwa...
Ja wcielam zasady PP w życie każdego dnia, każdego dnia uczę się zależności, pokory, porządku... Mam świadomość tego, ile jeszcze nauki przede mną. Im dalej w las - tym większe zauważam niuanse. To nie ikona, to nie lustro i próżna nim fascynacja. To świadomy wybór, pewna dojrzałość decyzji. To nauka zaczynana każdego dnia, by wieczorem wyciągnąć nowe wnioski, które pewnie kolejnego ranka obalę... ;) To jest coś dla mnie. To uczucie radości z pysznie przyprawionego posiłku, to uczucie błogości po jego spożyciu, to swobodna rezygnacja z owoców, kawy mrożonej czy ciacha serwowanego przez ulubioną aczkolwiek otyłą i schorowaną ciocię z wielkim sercem na dłoni... To już nie moje. Moje jest inne i nie jest kwestią wyrzeczeń, jest świadomym wyborem, którego dokonuje każdego dnia. data: 2015.07.19 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Isia nie każdy zdaje sobie sprawę z zagrożeń ze szczepień na początku. moje dziecko było szczepione tylko po urodzeniu. potem już nie. i było wszystko z nim ok, do czasu dwóch miesięcy. krwiste kupki się zaczęły, w badaniach z kału wyszły pasożyty. w trakcie porodu szprycowali mnie antybiotykami i na to nie miałam wpływu. są tu dziewczyny, które piszą, że mimo pp coś ciągle dolega. jak ma się tasiemca to też należy z nim żyć w zgodzie? bo nie czaję.. data: 2015.07.19 autor: AnkaBiała | | Drogie Panie! faktycznie ma się wrażenie grawitacji w kosmosie gdy czyta się wasze posty o robalach, obwinia się je za całe zło tego świata. A nie sądzicie czasem, że zarówno pasożyty jak i bakterie i wirusy są naszą integralną częścią, sama Pani Ania w jednej ze swoich książek zauważa, że totalna wojna wypowiedziana tym mikrobom grozi zachwianiem równowagi biologicznej, że nie powinniśmy z mini walczyć lecz zmieniać parametry podłoża, poprzez wzmocnienie organizmu, a te ustroństwa stracą swoją aktywność....biorezonanse i homeopatia, a nikt nie patrzy, że maleńkim dzieciom w pierwszych dobach po urodzeniu ładuje się końskie dawki szczepionek (właściwie nie wiadomo po co), klepie mamuski po ramieniu, że podjęły dobrą decyzję a później dziwi, że dziecko się wolniej rozwija albo ,że jest bardzo chorowite. No i jest. Ale to nie przez robale!!!!!!!!
Odpuście sobie troszkę, bo stres ma bardzo destruktywne działanie na nasze zdrowie...
Dobranoc! data: 2015.07.18 autor: Isia44 | | Doroto z Wrocławia, ostatnimi czasy miałam refleksje bardzo podobne do Twoich. Bo jak to może być, że sześcioletnie dziecko od poczęcia na PP dosłownie niknie w oczach? Nie tak przez cały czas - pierwsze trzy lata było super - okaz zdrowia, ideał! Potem doszło przedszkole, rodzinne dogadzanie słodyczami za moimi plecami i równowaga została zachwiana. Dwa tygodnie spokoju, dwa tygodnie suchy kaszel, katar gdzieś z tyłu - i tak na zmianę. Chcę dalej trwać w pp, ale to nie może być tak, że dziecko na małe odstępstwo od pp reaguje dwutygodniowym zawirowaniem. pozdrawiam :) data: 2015.07.18 autor: Ida | | Monika mama Jagódki i Ali to witaj w klubie. u nas też pojawiła się masa żyjątek.. my robiliśmy badania z kału w felixie i leczymy się najpierw pyrantelum, potem thinidazolem na lamblie. do tego wielkie sprzątanie i padam. roczne dziecko w domu to wiadomo, że wszystko musi być wyczyszczone, bo większość rzeczy ląduje w buzi. po sobie zauważyłam już poprawę stanu skóry- od 10 lat mam trądzik. czasem większy, czasem mniejszy. tak więc też jestem zdania, że należy się odrobaczać co jakiś czas i uważać na siebie. teraz już wiadomo dlaczego mój synek miał problemy ze snem.. i inne zawirowania brzuszkowe. może następnym razem spróbujemy tego biorezonansu, jak będą jakieś problemy. w sumie ciężko mi z myślą, że miałam te pasożyty od tylu lat i że zaraziłam dziecko. data: 2015.07.18 autor: AnkaBiała | | Doroto z Wrocławia - PP nie dla każdego... :) Każdy ma swoją drogę, jest osobnym bytem, kosmosem - tak zgadzam się w zupełności.
Piszesz - dlaczego jest tak, choć powinno być lepiej. A powinno...? Moje bycie w PP "tak jak jest" jest w zupełności wystarczające :) Nawet nie śmiem prosić o "lepiej"...
A Twoje 5 lat trzymania synka z daleka od przychodni i lekarzy - nie jest tym "lepiej" od tego, co było?
Tak tylko pytam :)
Życzę Ci powodzenia i bycia w zgodzie z samą sobą, bo to chyba najważniejsze :)))
Pozdrawiam! data: 2015.07.18 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Witajcie
Zdawałam sobie sprawę z tego , że moje wypowiedzi na tym forum związane z dietą pięciu przemian czy prędzej czy później będą potraktowane jak przysłowiowe wtykanie kija w mrowisko . Nie dziwi mnie to i nie zaskakuje . Nie dlatego , że pozjadałam wszystkie rozumy i uważam się za doświadczoną osobę praktykującą z pp , nie dlatego że przez pięć lat bez mała walcząc na "froncie żywienia" udawało mi się mojego synka pomimo iż był bardzo słaby i chorowity trzymać z dala od wszelkich przychodni i lekarzy. Nie dziwię się dlatego ponieważ około pięć lat temu byłam taka jak Wy moje drogie , pełne entuzjazmu i nadziei , patrzące w tą filozofię smaku jak w zwierciadło , w którym chciałybyście zobaczyć siebie bez tych wszystkich problemów z którymi weszłyście do " tego świata " .Tak , tez taka byłam . Byłam...
A co teraz ? Teraz pp nie jest już dla mnie wyrocznią. Ostatecznym werdyktem . Teorią nie do podważenia . Nie jest już tym " pięknym księciem " bez wad . Jest teraz takim dobrym przyjacielem podróży . Towarzyszem bardziej niż ikoną. Pięciu lat potrzeba było aby powiedzieć sobie : dość. Coś nie gra . Dlaczego jest tak choć powinno być lepiej .Ironia losu polega na tym , że to właśnie dzięki pp udałam się w innym kierunku . Bo czyż nasza filozofia nie uczy nas , że każdy człowiek jest innym bytem , kosmosem ? Może właśnie dlatego obserwując swoje JA postanowiłam pójść pod " prąd " . Poszłam , zobaczyłam , zwyciężyłam ! Czego i Wam życzę ! Pozdrawiam !
Ps : teraz pp to dopiero przyjemność ;) data: 2015.07.18 autor: Dorota z Wrocławia | | Ido - odrobaczamy się tym, czym zaleciła nam osoba przeprowadzająca badanie biorezonansem. Ostatnim etapem badania jest sprawdzenie leków - tzn. który ze specyfików zadziała na nas i nasze pasożyty najlepiej, w sensie najskuteczniej. Osoba przeprowadzająca badanie sprawdza zarówno leki ziołowe - tabletki, zawiesiny, leki płynne jak i typowe chemiczne w tym popularny Zentel. My z mężem dostaliśmy Zentel, najmłodsza córeczka również Zentel w zawiesinie, natomiast starsza córcia najlepiej zareagowała na lek ziołowy - Vernicadis (płynny). Takie leki wykupiliśmy i nimi się leczymy. Mamy przepisaną kurację - każdy z nas inną i tego się trzymamy - kilka dni brania leku, potem przerwa, znowu przez kilka dni.
Miałam dać znać jak to u nas przebiega... Ano ciekawie jest :) Byłam troszkę rozerwana wewnętrznie, sceptycznie podchodziłam do badania, czytałam skrajnie sprzeczne opinie... wahałam się. A jednak, poddałam się badaniu, zdecydowałam przeprowadzić kurację przepisanymi lekami... I wiecie co? Jestem w szoku. Dzisiaj, po 2 dniach kuracji naocznie i namacalnie mogliśmy sprawdzić co w nas żyło... Brak słów. Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły ;) Faktem jednak jest, że każdy nosi w sobie "życie", co do tego jestem już pewna. Chodzi w tym wszystkim chyba o to, by tych żyjątek było jak najmniej i w jak najmniej groźnej postaci...
Dodam, że kondycja mojej rodziny była niezła. Jedynie najmłodsza córeczka niedomagała - od urodzenia. Mąż jawił mi się jako okaz zdrowia, najsilniejszy, najzdrowszy, najmocniejszy... Badanie pokazało jak jest naprawdę. Nasza kuracja pokazała resztę...
Faktem jest - jeśli mamy pod swoim dachem dzieci żłobkowe, przedszkolne czy zwierzaki - musimy raz na jakiś czas przejść kurację oczyszczającą. Taką opinię usłyszałam i w zupełności się z nią zgadzam. Nie wolno nam jednak popadać w skrajną paranoję - trzymać odrobaczone dzieci pod kloszem, by ponownie problem nie wrócił. Trzeba umieć wypośrodkować i kierować się własnym rozumem i intuicją a przede wszystkim stworzyć warunki optymalne dla organizmu, by był w stanie zwalczać drobnoustroje sam, na bieżąco. Tutaj upatruję nadzieję w PP :)
Pozdrawiam wszystkich uuuupaaaaalnieeee :) data: 2015.07.18 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Moniko mamo Jagódki i Ali, czy odrobaczacie się na własną rękę? Tzn. bez zaleconej kuracji? Jeśli tak to czym? data: 2015.07.17 autor: Ida | | Wczoraj miałam okazję przebadać całą swoją rodzinę za pomocą biorezonansu. Bardzo ciekawe to było doświadczenie... Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć, posłuchać, zostać przebadaną. To ustrojstwo na samym początku bada tzw. obciążenia organizmu - pasożytniczne, bakteryjne, grzybicze itd. Sprawdza nasz ogólny stan i naświetla, w których ewentualnie strefach wymagamy wsparcia. Co się okazało... Całej naszej rodzinie wyszło obciążenie pasożytnicze, jednak ja z najmłodszą córeczką - w największej dyscyplinie PP - wypadłyśmy najlepiej. Z całej naszej czwórki niestety najgorzej wypadł mąż... Mąż, który owocków, mleka i nabiału, zimnego piwka a tym bardziej słodyczy sobie nie odmówi. Jest na PP powiedzmy w 50% - czasem skubnie naszej owsianki, obiad je z nami (bo inaczej musiałby sam sobie gotować ;) no i popija naszą kawkę oraz TLI. To wszystko. Grzeszków na koncie ma całą masę. To niestety w badaniu wyszło. Poza pasożytami (najpoważniejszymi i najliczniejszymi) ma najbardziej obciążony i osłabiony organizm - silne zakwaszenie organizmu, obciążenie grzybicze i bakteryjne...
AnkaBiała my dzisiaj również zaczynamy walkę z robalami :) Myślę, że bez dyscypliny i wsparcia PP nawet bym się za to nie zabierała... Niechaj moc będzie zatem z nami :))) Też będę dawała znać o postępach ;)
No i po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że PP to jest właściwa dla nas droga ;) Pozdrawiam wszystkich niedowiarków i resztę też :) data: 2015.07.16 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | według mnie pasożyty przyczyniają się do pogorszenia zdrowia i wielu problemów, ale przed pasożytami było złe odżywianie. każdy musi się przekonać na własnej skórze jak to jest. ostatnio zafundowałam sobie lody i efekty mam- wielka opryszczka na pół ust. co zrobić. głupota jednak boli :D albo moje obżarstwo. my dzisiaj lecimy z odrobaczaniem, więc będę Wam zdawać relację co i jak. mam nadzieję, że uda mi się wytrwać w diecie pp bez cukru, nabiału i mąki pszennej. mi i wszystkim domownikom. może być ciężko. data: 2015.07.16 autor: AnkaBiała | | Pegas, prosisz o pomoc w trudnej sprawie. Warunkiem, aby podjąć się tego zadania - posiłki dla chorego według PP - jest dokładna znajomość zasad tej kuchni oraz swobodne poruszanie się w smakach produktów i przypraw oraz pewne doświadczenie. Niezbędne jest przyzwolenie chorej osoby na ten sposób odżywiania. Nie da się pogodzić zaleceń dietetycznych lekarzy z naszym (pięcioprzemianowym) spojrzeniem na kuchnię i odżywianie. To, czy eliminujemy jakieś produkty, jest zależne od ich energii i potrzeb chorego. Jeżeli zdecydujesz się jednak, możesz zadzwonić pogadamy. Karin, Twoje sińce pod oczami to jakiś problem z nerkami i jest to sprawa genetyczna, bo ojciec ma podobnie. Pomyśl, pogadaj z rodzicami. Być może Twoje nerki potrzebują rzetelnego dogrzania, energii - z tym to mamy wszyscy problem. Rozeznaj się w sprawie i do roboty! Doroto z Wrocławia, jakiś czas temu krążyła wieść, że kosmici zrzucili na ziemię pleśnie i drożdże i one są przyczyną naszego wszelkiego cierpienia. Oczywiście pojawiła się jednocześnie właściwa terapia i zalecenia. Nie komentuję Twojej decyzji, bo dziewczyny zrobiły to mądrze. Pozdrawiam wszystkich cieplutko! data: 2015.07.15 autor: Anna Ciesielska | | Doroto z Wrocławia...az nie moge tego czytać."jemy wszysto...." po co? Napisz za rok co z tego wyszło,bo nie sądze ze cos dobrego. data: 2015.07.15 autor: lili-elżunia | | Co do pasożytów i PP. Trochę, niestety mam doświadczenie w tym temacie. Moje spostrzeżenia są takie, że jak ktoś się odrobaczy a dalej nie będzie się wspierał PP, to historia się powtórzy. To walka z wiatrakami. Ja z pasożytami mam spokój a moje przedszkolne dzieci mają nawroty. I wtedy ręce opadają. Dlatego warto się zastanowić nad przyczynami, później zabrać się za odrobaczanie, ale cały czas trzeba być na PP. W tym widzę szansę. Osoba przeprowadzająca biorezonans potwierdza mi to. Poza tym powiedziała mi, że ona bada najpierw pasożyty, czy są. Jeśli wyjdzie, że są to nie ma sensu badać alergii i różnych innych. Dopiero po wyleczeniu z pasożytów można kontynuować dalsze badania. One burzą obraz i często wychodzi coś co po wyleczeniu z pasożytów nie ma miejsca. Nie występuje. Pozdrawiam data: 2015.07.15 autor: Carmen | | Karina, a co ze słodyczami u Ciebie? Jeśli ciągnie Cię do nich to powinnaś przebadać się na obecność pasożytów. data: 2015.07.15 autor: Carmen | | Pegas78, zalecenia medycyky konwencjonalnej zawsze będą się różnić od tych wywodzących się ze starożytnej medycyny chińskiej. Wyboru trzeba dokonać wedle własnej świadomości. Życzę zdrówka. data: 2015.07.15 autor: Imbirka | | Drogie Forum,
Mam kłopot z pomysłami na przygotowanie zrównoważonych potraw dla osoby leczonej za pomocą chemioterapii nowotworów, która powinna przestrzegać zaleceń przedstawionych w pliku, do którego link wklejam: https://www.dropbox.com/s/pep2xq01czl4hra/dieta.pdf?dl=0
Zwraca szczególną uwagę zakaz jedzenia cebuli, czosnku, pieprzu, papryki, zup na wywarach, roślin strączkowych i kapusty. Szczególnie pierwsze produkty z listy są bardzo powszechnie stosowane w kuchni zrownoważonej. Czy można je czymś zastąpić? Które przepisy z z "Filozofii zdrowia/życia/smaku" są szczególnie zalecane?
Dzięki za pomoc. data: 2015.07.14 autor: Pegas78 | | witam, mam pytanie, probowalam znalezc na forum ale nie wiele pisze na temat podkrazonych oczu czy sincow pod oczami, jestem na pp od 4 lat i calkiem dobrze idzie ale ta jedna rzecz sie nie zmienia. Mam to po ojcu i zastanawiam sie czy cos mozna z tym zrobic czy tak juz poprostu bedzie. Chcialabym wiedziec co jest za to odpowiedzialne. pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Karina | | Doroto z Wrocławia, mnie poraża u Ciebie ten przeskok - ze skrajności w skrajność... Wybacz ale nie rozumiem. Piszesz o dobrych kilku latach w 200% dyscypliny... to co serwujesz teraz organizmowi to wg mnie niezły szok. Po co tyle pracy włożyłaś w doprowadzanie organizmów (swojego i rodziny) do równowagi skoro teraz tą równowagę niszczysz? Gdzie tu harmonia i zrównoważenie? Pomijając PP i inne diety - organizm ludzki nie lubi takich skoków i nadmiarów, niedoborów... to naprawdę może odbić się na zdrowiu.
Ktoś tu kiedyś pisał o tym, że organizm będący w stanie równowagi nie złapie pasożyta jednak jeśli w organizmie bytował już jakiś - bądź kilka - wejście na drogę PP ich nie zlikwiduje. Wg mnie trzeba się ich ewentualnie pozbyć a potem dbać o to zdrowe podłoże, jak pisze Imbirka, by na przyszłość się przed nimi zabezpieczyć, ustrzec.
Sama też wzięłam sobie temat "robali" do serca, głównie dlatego, że mam w domu dziecko, które odbyło pełną edukację przedszkolną ;) Nigdy nie odrobaczywialiśmy się, badania kału nigdy nie wykazały obecności pasożytów - jednak teraz już wiem, że badania kału nie są w tej kwestii miarodajne... Chcę przebadać w tym kierunku całą swoją rodzinę. Gdy badania potwierdzą obecność "nieproszonych gości" w naszych organizmach - na pewno poddamy się kuracji odrobaczywiającej ale nie sądzę, żebym zrezygnowała z PP. Powiem więcej, uważam, że jeśli będę działała chemią na pasożyty - mój organizm tym bardziej będzie potrzebował wsparcia i odpowiednio skomponowanego jedzonka - by po stanąc po takiej kuracji na nogi.
Wg mnie PP tworzy cudownie optymalne środowisko w organizmie - takie, które pozwala ciału być silnym a głowie wreszcie odpocząć :)
Tak na marginesie, moja młodsza córeczka jest na PP 10 miesięcy, w ubiegłym miesiącu robiłyśmy badania pod kątem odporności małej, która była sporo zaniżona - jak pokazały badania przeprowadzone w sierpniu 2014 roku. Po prawie roku jedzenia naszego PPowego jedzonka odporność - czynnik IgA organizmu - podniósł się znacznie, mała mieści się obecnie w granicach normy - wcześniej była poniżej dolnej granicy normy wyznaczonej dla dzieci w swoim wieku... Lekarka spytała mnie - co robiłam? Jak to się stało...?!? Opowiedziałam o naszym jedzonku o tym jak leczę małą w chwilach niedyspozycji "dyscypliną" ;) Lekarka pokiwała tylko głową i powiedziała - "Aaaa pani z tych nawiedzonych co mieszają w garze..." :D i dodała "Nieważne co pani robi - niech pani robi tak dalej, bo poprawa u córki jest znaczna."
Mi więcej nie trzeba, dla mnie to jest świadectwo tego, co PP robi z organizmem ludzkim.
Pozdrawiam Cię Doroto serdecznie i życzę zdrówka Tobie i całej Twojej rodzince :) data: 2015.07.14 autor: Monika mama Jagódki i Ali | | Doroto z Wrocławia, a co Ty sądzisz o stwierdzeniu, które wyczytałaś w artykule, cytuję: "alergii i chorób nie ma!!! Nasze wszystkie przypadłości są spowodowane zarobaczeniem,zagrzybieniem i zakwaszeniem organizmu". ?
Ja nie czepiałabym się tyle samego stwierdzenia, ile braku wskazania na jego przyczynę. Czy nie o tym mówi PP? Bakterie, wirusy, grzyby (robaki również) pojawiają się tam, gdzie znajdują odpowiednie podłoże. A jak powstaje niewłaściwe podłoże, wiemy..
Sądzę, że pasożyty były długo przed PP. Stwierdzenie "jemy wszystko" jest według mnie zbyt euforyczne. Pozbyłaś się robaków - to dobrze, ale pomyśl jakie podłoże organizmu tworzysz teraz - na przyszłość. Wytępienie robali raz, nie gwarantuje Ci dożywotniej na nie odporności, a cykliczne odrobaczania raczej nie obejdą się bez echa, bo to zawsze chemia, na jedno pomaga a na drugie szkodzi. Teraz warto zadbać jednak o to podłoże.
Pozdrawiam Cię
i wszystkich :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | AnkaBiała, zgadzam się w 100% jeśli chodzi o cukier. Widzę to po swoim dziecku - jeśli coś tam wciągnie, czymś nielegalnym się poczęstuje na podwórku, po prostu go roznosi. W ogóle to, co robi cukier z umysłem, powinno być jednym z tematów w szkole rodzenia. Czytałam, że jeśli dziecko z objawami ADHD przestaje zjadać cukier, objawy w dużej mierze ustępują. Warto też zwrócić uwagę na zawartość w produktach syropu glukozowo-fruktozowego, który s Stanach jest uznany za jedną z przyczyn otyłości i cukrzycy. Jeśli natomiast chodzi o mięso - w moim odczuciu poziom zapotrzebowania na nie (również na konkretne rodzaje mięsa) w dużej mierze zależy od grupy krwi. B i 0 potrzebują więcej. Ale to z czasem. Niestety, większość z nas wchodząc w PP jest skrajnie wychłodzona, z konkretnymi już problemami - i dzieci, i dorośli. Tylko mięso jest na tyle energetyczne, że jest w stanie podnieść naszą energię życiową do przyzwoitego poziomu. Nic innego - warzywa, ryby, a tym bardziej nabiał czy produkty surowe - nie udźwignie tej dawki energetycznej, jaka płynie z właściwego, konkretnego przyprawiania. Zobacz też, jaki mamy klimat. Nie wiem, czy PP zaleca jakieś mega duże ilości? Zupa na kostce, no i obiad, szczególnie dla dzieci. My mięso kupujemy po prostu w małych sklepikach, w niewielkich ilościach, od sprawdzonych dostawców (kupowanie w marketach powoduje, że subsydiowane są te wielkie hodowle). Rzadko robimy samo mięso, zazwyczaj są to duszeniny + zupy + rosoły. Staram się żyć i kupować świadomie - warzywa na rynku od tych, co sami je hodują, mięso też sprawdzone. A tak na marginesie - jeśli ktoś czasem chadza na Rynek Debięcki w Poznaniu, to tam na początku alejki jest wyłożony na taborecie (tak jest :) makaron gostyński. Najdelikatniejszy, jaki w życiu jadłam! Naprawdę warto :) Serdeczności! data: 2015.07.14 autor: Jagoda | | jak dla mnie zarobaczenie itd. wynika ze zbyt dużej ilości leków, antybiotyków, cukru, stresu, zanieczyszczonego środowiska i pożywienia. później do tego dochodzi złe trawienie, surowizna szkodzi, a potem to już wszystko może szkodzić. po sobie widzę, że najbardziej szkodliwy jest dla mnie stres i cukier. jak człowiek się odrobaczy to też nie można potem folgować z cukrem za bardzo, bo na nowo można się załatwić. tak jak wypowiadają się tu niektóre osoby, pp nie gwarantuje braku zarobaczenia, więc i tak trzeba uważać. zawsze i wszędzie :D
powiedzcie mi jak się odnosicie do spożywania tak dużej ilości mięsa jak to się zaleca wg pp? mięsa, które jest nafaszerowane stymulatorami wzrostu, często antybiotykami, a zwierzęta są karmione produktami GMO? czy kupujecie mięso ekologiczne? data: 2015.07.14 autor: AnkaBiała | | Doroto z Wrocławia, Twój post jest zaskakujący. Podsumowując: nieważne, co jemy - cukier, kwaśne, surowe, zimne, a całe nasze zdrowie, homeostaza, jin-jang, dogrzanie i dowartościowanie organizmu, odpowiedni poziom energii to tylko kwestia braku robaków? Hmm... data: 2015.07.14 autor: Jagoda | | Witajcie
Stosuję się do tego co mi P.Albert zalecił czyli : ZENTEL jedna tabletka i po 2 tyg. powtórka. Za kazdym razem po jednej tabletce. Do tego rapaholin na wypadek problemów z wypróżnieniem . Jedno opakowanie . Z tego opakowania trzy razy dziennie po dwie tab. Witamina A + E jeden raz dziennie przez 10 dni. do tego magnum forte 375 jedna tabletka raz dziennie przez 3 dni. Przerwa 7 dni i aj waj od nowa to sam. Ekomer 3 razy dziennie 2 tabletki. Zużyć trzeba dwa opakowania. Albert nakazał nie stosować żadnej diety. Rozkazał ograniczyć spożycie glutenu i całkowity zakaz spożycia piwa i surowych produktów mięsnych i owocowo - warzywnych.
Po odrobaczaniu zentelem byliśmy jeszcze na badaniu żywej kropli krwi,tam Pani laborantka wykryła matwą larwę glisty i do tego małego grzyba+kryształki moczu-czyli Olo za mało pił.Ma bardzo słabe nerki,przez to by wiecznie wystraszony,lękliwy.Dostaliśmy całą rozpiskę.Co drugi dzień miał pić mus z pietruszki i krople renol,na robaki vernicadis,olej z czarnuszki i ostropestu,vit.C z aceroli,napar z czystka,pau d arco,ziemia okrzemkowa do tego dieta. Odstawiliśmy gluten pszenny,wołowinę i cielaka(nasza grupa krwi nie lubi tego mięsa)-wogóle jemy bardzo mało mięsa,częściej ryby.Owoce tylko sezonowe+grapefruit,awokado i cytryna.Z nabiału tylko jogurty naturalne w wypisanymi szczepami bakterii na opakowaniu.Warzywa mogliśmy wszystkie w każdej postaci,zero cukru.Taka dieta przez 2 miesiące.Teraz tak jak pisałam jemy wszystko,niedawno wyczytałam w pewnym artykule że alergii i chorób nie ma!!! Nasze wszystkie przypadłości są spowodowane zarobaczeniem,zagrzybieniem i zakwaszeniem organizmu,należy jeszcze do tego dodać zanieczyszczenie środowiska i tykająca bomba zegarowa gotowa;)
Pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Dorota z Wrocławia | | Bardzo dziękuję pani Annie Ciesielskiej za telefoniczne porady żywieniowe dotyczące mojego refluksu żółciowego. Pomogło więcej niż jakiekolwiek leki. Stosuję zalecenia i powoli wracam do zdrowia. Pozdrawiam ! data: 2015.07.14 autor: Krzysztof z Poznania | | Doroto z Wrocławia, czy mogłabys na forum albo na priv fenix_zlota@gazeta.pl napisać jak przebiegła kuracja przeciw pasożytom? Jakie zioła, leki etc. Z góry serdecznie dziękuję. data: 2015.07.14 autor: Agafija | | Strączek, jak wracałam do pracy-miałam podobny problem. Dziecka nie karmiłam nigdy butelką, tylko łyżeczką i jak zostawało z nianią też było karmione łyżeczką. Poza tym w nocy, kiedy chciało, normalnie pozwalałam nam na przytulanie i cycanie :) Będzie dobrze. data: 2015.07.14 autor: DanusiaA. | | Drogie Forum,
jestem mamą 15 miesięczniaka, którego chciałabym (z ważnego powodu) zacząć odstawiać od piersi. W tej chwili karmię go rano przed wyjsciem do pracy, po pracy, wieczorem przed zasnięciem i 2-3 razy w nocy. Czy ktoś mógłby mi poradzić jak to zrobić żeby to było jak najmniej traumatyczne dla nas? Maluch jest bardzo cyckolubny, zasypia tylko przy cycu. Bez płaczów i prostestów się zapewne nie obejdzie i chyba muszę je dzielnie znieśc, ale jak mu to odstawienie ułatwić? On z butelki nie lubi pić, nigdy nie lubił, więc raczej rzadkiej owsianki na noc nie wypije. Bardzo proszę o pomoc szczególnie mamy, które były w takiej sytuacji. No i drugie pytanie - czy nasze jedzonko (rano owsianka/jajko, potem zupka ze zmiksowanym mięsem, zupka z samymi warzywami na wywarze z mięska, na kolację owsianka) - zastąpi mu wszystkie składniki mleka, czy dawać mu jeszcze mleko np kozie czy owcze (mam dobre źródło)? data: 2015.07.14 autor: Strączek | | Witajcie, dziękuje wszystkim za informacje odnośnie pasożytów.
@ Dorota z Wrocławia napisz do mnie na priv angela25pp@gmail.com
Pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Angela | | Witajcie
dawno nie pisałam choć czytam często. Postanowiłam napisać ponieważ już 2 miesiące minęły od odrobaczania.
Efekty widać gołym okiem. Jemy wszystko-dosłownie wszystko,łącznie z nabiałem,cukrem,zimnym,surowym i kwaśnym. Wszystko co było zakazane na pp teraz jest w naszym menu.Nic nam nie dolega,mam dużo więcej energii,wizyty w toalecie regularne,alergii na cokolwiek brak. Synek też je wszystko i nie kaszle.Kto czytał moje posty ten wie,że nie było u nas różowo.Na pp od 5 lat,dyscyplina na 200% i ciągłe borykanie się z różnymi przypadłościami. Teraz gotuję pp ale zasad trzymam się luźno,to znaczy tyle że sypię przyprawy w odpowiedniej kolejności i chyba nic poza tym. Mięsa nie jem prawie wcale,więcej jemy ryb. Czy odbije nam się to czkawką na jesień i zimę? Nie wiem. Zobaczymy.Odrobaczanie i wizytę u P.Alberta powtarzamy w październiku,na pewno napiszę co i jak.
Pani Aniu co Pani myśli na temat zarobaczenia mimo tylu lat na pp w tak dużej dyscyplinie?
Angela ja miałam dokładnie tak samo-wiecznie zmęczona,ospała.Zrób badanie żywej kropli krwi,inne niestety są niemiarodajne. Ciężko wykryć cokolwiek,skubańce dobrze potrafią się ukryć. Synkowi niestety w laboratorium przyszpitalnym nie wykryli robali mimo że w kupie były widoczne gołym okiem:/(badanie było robione z krwi)
pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Dorota z Wrocławia | | Zajrzalam na forum pierwszy raz od lat. Gotujecie wg pp, fajnie :) Teraz latwiej, i o produkty, i o akceptacje. O pp sie mowi w mediach i pisze w prasie kolorowej. Kiedy ja zaczynalam tak gotowac rodzina bala sie, ze wstapilam do sekty ... Czy teraz jest lepiej? Nie wiem. Ale lepiej, ze coraz nas wiecej :) Nas czyli swiadomie odpowiedzialnych za swoje zdrowie, za swoje decyzje, poczynania, zycie. To daje wolnosc, daje radosc i w koncu daje zdrowie. Wszystkich serdecznie pozdrawiam :) Pani Aniu, Panią szczególnie <3 data: 2015.07.14 autor: Anita 1 | | Angela możesz brać naturalne leki typu Paraprotex, pić zioła na pasożyty, łykać krzemionkę. Polecam laboratorium felix, jest wiarygodne i tanie. Jednak pp nie jest lekiem na całe zło.. Najpierw jednak trzeba usunąć pasożyty. Z lekarzy polecam dr Ozimka jak jesteś z Warszawy. Może brakuje ci też wit. D?
Finezja jak dla mnie Twój stan jest poważny, więc lepiej zadzwoń do Pani Anny.. data: 2015.07.14 autor: AnkaBiała | | Angela, zanim weźmiesz "profilaktycznie" leki zrób chociaż raz badania w kierunku pasożytów. Skąd wiesz, że nie wyjdą za pierwszym razem? A możesz zrobić w kliku laboratoriach, najlepiej przyszpitalnych dla pewności i wtedy będziesz mogła podejmować dalsze decyzje.
Pozdrawiam forum data: 2015.07.14 autor: bystrooka | | Witam Pania Anie i Forum.
Drogie cudowne proszę co mam zrobić powiedzcie.
40 lat usunięta sledziona wszystkie możliwe choroby układu pokarmowego. A aktualnie pożar w jelicie grubym takie uczucie oraz krwawienia. Czy bulion z 3 książki wystarczy ? Co jeszcze. Co absolutnie nie? Jestem zmęczona. Proszę o pomoc. data: 2015.07.14 autor: finezja | | Witajcie,
na pp jestem od 6 lat i jestem w „niby” dyscyplinie. Przez ten czas nie jadłam owoców, nabiału, lodów, słodyczy, surówek, nie piłam żadnych soków oraz wód mineralnych.
Ponad wszystko nie jest tak jak powinno być, jestem ciągle zmęczona, senna, brak chęci do działania a to ciągle zimno, troszkę zgrzytam zębami. Zadaje sobie ciągle pytanie co robię nie tak ???
Aż zaczęłam przeglądać posty i trafiłam na post Doroty z Wrocławia, która opisywała o pasożytach.
A może ja mam pasożyty? Nie robiłam żadnych badań w tym kierunku, z tego co przeczytałam na forum jest to trudne do zdiagnozowania.
W związku z tym mam pytanie czy można profilaktycznie brać leki na pasożyty? Jeśli tak to jakie?
Może ktoś pomoże co z tym zrobić?
Pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Angela | | cześć Forumowiczki!
piszę, ponieważ pomimo iz przeglądam juz od dwóch godzin forum nie udało mi sie znaleść odpowiedzi na moje pytania, a kilka ich mam i licze, że Wasze doświadczenie pomoże mi je rozwiązać :)
jestem mamą 2,5 latka i tygodniowego noworodka, ściśle na PP od 4 miesięcy, wcześniej znałam już przepisy Pani Ani, wiec cześciowo też sie do nich stosowałam, jednak bez dyscypliny. Tak naprawde to PP nauczyła mnie gotować i pozwoliła pokochać gotowanie :) uwielbiam stać w kuchni i tworzyć, a potem smakować te pyszności, w życiu nie sądziłam, że będę w stanie podawać na talerze takie jedzenie! :) dodatkowo mój mąż osteopata również zadowolony jest z obecnej kuchni, a nawet propaguje P. Anię wśród swoich pacjentów! juhu! (chociaż z dyscypliną to u niego na bakier :P )
Teraz jestem na urlopie macierzyńskim i bardzo mi zależy, żeby w tym czasie opanować PP w jak najwyższym stopniu, żeby po powrocie do pracy było to dla mnie najnormalniejszą rzeczą na świecie :)
Po pierwsze chciałam zapytać czy do porannej owsianki mogłabym dodawać \"dżemik\" z usmazonych słodkich jabłek z cynamonem imbirem, kardamonem i gozdzikami? oraz czy w póznijeszym okresie karmienia mogłabym zrobić z papierówek ryż z jabłkami czy kompot, oczywiście przyprawione czy powinnam je wykluczyć?
Kawę gotowaną z przyprawami piję już od dłuższego czasu- zalecenia lekarskie dla mojej mamy, jednak zawsze dodaje do niej troszke kakao w smaku gorzkim ( bez kakaa mi nie smakuje tak bardzo ) czy mogę przy tym pozostać? odnośnie kawy mój mąz ostatnio zrobił pół na pół kawe gotowana i zbożową- czy tak możemy czasem robić?
mam też trochę wątpliwości, czy dobrze rozumiem bazylię- ona nie równoważy potrawy smakiem kwasnym, dla zrównoważenia zawsze musi być np pietruszka lub cytryna? lub cos innego w kazdym razie bazylia nie wystarczy - tylko może być do przejscia przez smak?
no i najtrudniejsze zapytanie o nabiał- moja mama ma krowe i wizyta u niej wiąże się z dostępnością bardzo duzej ilosci przepysznego twarogu i mleka zarówno słodkiego jak i kwaśnego jak i jogurtów. Ponieważ bardzo nie chciałabym zrobić najmniejszej krzywdy mojemu dziecku (szczególnie ze wtedy wszyscy mnie po prostu zjedzą- i tak nikt (oprócz męża) nie akceptuje mojej diety :/) i nie wiem czy mogę sobie pozwolić np na pół szklaneczki kwaśnego mleka do talerza młodych ziemniaków z cebulką? albo czy w ogóle wchodzi w grę ten przepyszny serek ze smietaną i przyprawami na śniadanie, np łyżeczka przy owiance, czy kompletnie zrezygnować? a np sos jogurtowy z czosnkiem do ziemniaków? tez rezygnuję całkowicie, czy niewielka ilośc jest ok?
aa i jeszcze ryż i kasza jęcznienna- bo wiem , ze powinnam z nimi uważać podczas karmienia. Pokarmu mam wystarczająco, więc czasem mogłabym ugotować ryż do jakiejś duszeniny cielęcej, tylko czy powinnam? i podobnie nie do końca wiem jak postępować z kaszą jęczmienną którą uwielbiam (szczególnie w formie pęczaka) czy mogę ją czasem ugotować jako dodatek do mięska?
Troche mi głupio, że tak rozpoczynam od miliona pytań, ale boję się zapętlenia w jakimś błedzie, bo odpowiadam nie tylko za siebie :)
z góry dziekuję za pomoc!!
pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: AniaD | | Dziewczyny poradźcie coś proszę. Wychłodziłam się wyjazdowym żarciem i pogodą, a na koniec dowaliłam chwilowym ale silnym stresem. Od tygodnia "bujam się" z pęcherzem, po dwóch dniach ostrożenia, imbirówki i termoforu, krwiomoczu i płakania z bólu sięgnęłam po furaginę. Dziś właśnie kończę opakowanie a poprawa, owszem, jakaś jest, ale słaba - ciągle chodzę do toalety chociaż nie boli tak okropnie. Dziś od rana pobolewają mnie plecy na dole i prawie już dzwoniłam do lekarza... Piję tlaci, imbirówkę, kawę, gotuję właśnie cebulową. Co robić? data: 2015.07.14 autor: Tulipanka | | Sasanko, mój siedmiolatek też ma łupież - efekt owocków i słodyczków:). Tu głęboki ukłon dla moich rodziców-podkarmiaczy;). Rygor żywieniowy + imbirówka i po miesiącu powinno być dobrze. Nastolatkowi kup jakiś dobry szampon, przynajmniej szybciej mu łupież zejdzie, ale i tak nic nie zastąpi uporządkowanej diety. Pozdrawiam serdecznie! data: 2015.07.14 autor: Marcela | | Prosze, powiedzcie, czy mozna zupę jarzynową urozmaicona(ostatnia książka0 gotować na kawałku wołowiny z kością? Pilne, chce jutro ugotowac, a nie wiem, czy będzie odpowiednio zrownoważona. Liczę na pomoc:) data: 2015.07.14 autor: nowa | | Witaj Strączek z łódzkiego, a może się znamy tylko nie rozmawiamy o PP. W Rawie jest dużo osób gotujących w/g PP. Ja jadę na nasze sierpniowe spotkanie . Bardzo chętnie Cię poznam może napisz na priv tabaza122@wp.pl data: 2015.07.14 autor: Tara z Rawy Mazowieckiej | | Na głowie mojego nastolatka pojawił się łupież, nie jest to taki wirujący biały pył jak reklamach, ale takie tłuste dziadostwo przy skórze. Doczytałam na forum, że to problem wątrobowy, więc przede wszystkim trzeba by wyeliminować przyczyny. A może znacie jakieś naturalne sposoby na łupież?
ps. nie podpisałam się pod postem o mocy świeżo roztartego kardamonu, dzisiejsza kawa również jest wspaniała! Cudowny letni poranek, sobota, dobry nastrój - czegóż chcieć więcej! Może uważności, zatrzymania takiego stanu? data: 2015.07.14 autor: Sasanka | | Hej dziewczyny,czy znacie naturalne kosmetyki SYLVECO? Nie jest to wpis sponsorowany he,he one są świetne, bardzo polecam .Skład jest krótki,dużo wyciągów ziołowych ,rokitnik,brzoza,nagietek,lawenda,olej z pestek winogron itd.Nadają się dla wszelkich alergików,łuszczycowców,pryszczatych starych i młodych.Jest w czym wybierać,płyny micelarne,kremy,szampony,maseczki...a cena nie przekracza 30 zeta.Dostępne są w sklepach zielarskich i online.Tara z Rawy może się kiedyś spotkamy ,mieszkam rzut beretem od Ciebie na trasie Rawa -Skierniewice.Niestety nie mogę jechać na spotkanie w sierpniu no i naocznie poznać starych i nowych:).Pozdrawiam forum i ukłony dla szefowej. data: 2015.07.14 autor: strączek z łodzkiego | | Emigrantko, jak chcesz zrywać świeżą pokrzywę to sądzę że jej stadium nie ma znaczenia :) zapewne ta teraz jest ok. Ale możesz też ją zwyczajnie kupić na gotowca, jest w sklepiku i w każdym zielarskim. Kosztuje grosze.
Olu z opola, ja kupuję mieloną kolenrdę, mielony kminek. data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Justyna te bóle stawów i rumień to podejrzana sprawa. nie złapałaś kiedyś kleszcza? może to borelioza?
ostatnio na owsiki między innymi zrobiłam miksturę z soku z kiszonych ogórków i 10 główek czosnku. musi to stać 10 dni w lodówce, a potem się pije po 10 ml na noc. przepis znalazłam w necie. pożeranie ogromnych ilości pestek z dyni podobno też może pomóc. i jakieś zioła- piołun, liść orzecha. trzeba próbować, bo u każdego może skutkować coś innego. jeśli syn ma owsiki to wszyscy w domu je mają, na to nie ma zmiłuj. owsiki niekoniecznie widać w kale, bo siedzą głównie w górnym odcinku jelita cienkiego, więc brak ich naocznej obecności nie świadczy o tym, że ich nie ma. brak świądu odbytu też. do tego dieta bez nabiału, mąki pszennej i cukru.
ola z opola ja mam taki młynek ręczny, bardzo stary i nic nie jest w stanie go zniszczyć :D myślę, że w moździerzu kolendra się rozetrze. nie wiem jak z kminkiem. ogólnie moździerz tak czy siak może się przydać ;)
Emigrantka słyszałam, że najlepsza pokrzywa jest w maju, ale jak zerwiesz teraz to też się nada, bez przesady jak dla mnie ;) data: 2015.07.14 autor: AnkaBiała | | Azjatka, o pasożytach było bardzo dużo na forum, zarówno o naturalnych metodach jak i chemicznych lekach. Decyzja trudna. Jedno jest pewne, że jak będą pasożyty to nie będzie takich efektów PP jakich byś się spodziewała. Ciekawe posty zamieściła ostatnio o pasożytach Dorota z Wrocławia. data: 2015.07.14 autor: Ika | | Ola z Opola, ja kupuję kminek mielony. Kolendrę też:-)
Z pozdrowieniami data: 2015.07.14 autor: Monika Wsch. | | a powie mi ktos czy rozgniote kminek i kolendre w mozdzierzy?.ostatnio przez kminek poszedl mi plynek:), prze to nie wiem czy wartaloby kupywac nowy.mak ktos jakie zdanie?,jak wy to mielicie co? data: 2015.07.14 autor: ola z opola | | Czesc Dziewczyny,
Moj 10 letni synek ma owsiki. Jak sobie z tym radzicie? Czy sa jakies porzadne naturalne srodki i gdzie je kupic? A moze jedyne skuteczne leki to te chemiczne od lekarza? Dzieki, data: 2015.07.14 autor: Azjatka | | Dziękuję Imbirko :)
Może pytanie wydawać się głupie, ale podobno nie ma głupich pytań ;) Czy pokrzywa może być każda jedna czy w jakimś konkretnym stadium dojrzewania?
Z góry dziękuję raz jeszcze :) data: 2015.07.14 autor: Emigrantka | | Szanowna Pani Aniu i drogie Forumowicz-ki, na wstępie witam wszystkich serdecznie. Mam na imię Justyna, mam 37 lat i jestem szczęśliwą mamą dwójki dzieci. Przed Panią Anią składam szeroki ukłon za jej twórczość, zmieniła moje życie i światopogląd. Ku Pani pchnął mnie lekarz, polecając Pani książkę do przeczytania, twierdząc, że wskazówki w niej zawarte dotyczące żywienia wpłyną na zdrowie moje i mojej rodziny. Przeczytałam, sięgnęłam po kolejne tomy i tak od pół roku gotuję posiłki zgodnie z filozofią PP. Czy zauważyłam zmiany? Ogromne!!! Mój mąż schudł 28 kg, poprawiła się jego kondycja fizyczna i samopoczucie, obniżył się poziom cholesterolu i trójglicerydów, ustąpiła męcząca zgaga. Dzieciaczki chorują rzadziej i łagodniej, a ja? Nie dokuczają bóle pleców (kręgosłupa w odcinku piersiowo-lędźwiowym), ustąpiły przewlekłe zaparcia, ale....no i tu się pojawiły moje wątpliwości, czy jeśli chodzi o mój organizm, nie popełniam jakiś błędów??? Pojawiły się bóle nóg, bolesna skurcze łydek, uwidoczniły żylaki, dają o sobie znać hemoroidy, dość często boli głowa, o dziwo ból pojawia się o tej samej porze dnia około godz. 11-tej, i mimo, że o tej prze piję kawę gotowaną z cynamonem i imbirem, to ból nie mija. Czasem (to falowe epizody) pojawia się ból stawów, zwłaszcza łokcia i dłoni, zdarzyło się, że dwukrotnie towarzyszył temu swędzący rumień wokół łokci, kolan i nadgarstków, ustępował sam następnego dnia. I od czego to??? Nie wspomniałam o najważniejszym-13 lat temu wycięto mi tarczycę, były liczne guzki na niej, poszłam pod skalpel bez wcześniejszej konsultacji ze specjalistą. Obecnie mam pozostawione małe fragmenty tarczycy, które nie odrastają i uzupełniam hormon tarczycy czyli lewotyroksynę. Jak w takiej sytuacji powinna wyglądać moja dieta? Czy mogę się rozgrzewać (dotychczas było mi zawsze baaaardzo zimno) Aha, nie mam zamiaru rezygnować z kuchni PP i przepisów Pani Ani, bo jedzenie jest PRZEPYSZNE!!!!! Jeszcze nigdy nie byłam tak chwalona za dokonania kulinarne :) Będę Paniom wdzięczna za podpowiedzi!!!
Z góry bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam. data: 2015.07.14 autor: Justyna | | Emigrantko, 50g pokrzywy mielimy i umieszczamy w słoiku litrowym, zalewamy rzadkim miodem. Pozdrowienia :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Dziękuję za odpowiedź :-) W razie zamówienia będę się kontaktować.
A można prosić o przepis na miód pokrzywowy, skoro robi się go samemu? data: 2015.07.14 autor: Emigrantka | | Emigrantko, miód pokrzywowy trzeba robić samemu :) Nad mąką kasztanową pomyślimy. Niestety jej wadą jest to, że szybko traci ważność, więc pojawia się problem dotyczący robienia większych zapasów magazynowych. Co do wysyłki zagranicznej - jest możliwa, niestety nie możemy ujednolicić ceny w sklepiku, gdyż do różnych krajów są często stosowane różne stawki za wysyłkę. Jeśli jesteś zainteresowana, prosimy o skontaktowanie się z nami poprzez formularz kontaktowy na http://www.salciapieprzyk.pl lub po prostu składając zamówienie. Gdy będziemy znać kraj docelowy i wielkość zamówienia, będziemy mogli ustalić koszt wysyłki. Pozdrawiamy! :) data: 2015.07.14 autor: Sklepik | | Witam serdecznie wszystkich :)
Mam kilka pytań.
Czy w Waszym sklepiku będą dostępne kiedyś takei cuda jak miód pokrzywowy czy mąka kasztanowa?
I czy jest możliwość wysyłki za granicę, jeśli tak, to jaki koszt tej przyjemności?
Druga sprawa, co Pani Aniu, mogłaby Pani powiedzieć o Yerba Mate? Czy można ją pić? Jak i kiedy?
I trzecie, co najważniejsze, jak przekonać upartego niczym osioł Męża do zdyscyplinowania się, gdy pojawiają się cysty w głowie i dokuczają hemoroidy?
Książki czytałam wnikliwie, jednak na temat samych hemoroidów (gdy już się pojawia) jest bardzo niewiele :(
Pozdrawiam i podziwiam Waszą działalność :) Tak trzymać ;) data: 2015.07.14 autor: Emigrantka | | PRZEPIS NA KRÓLIKA Wprawdzie jest według pana Monignaca /tego od sposobu jedzenia z niskim indeksem glikemicznym/, lecz jest pyszny /królik oczywiście/ i wprawione PPówki na pewno go będą umiały odpowiednio przerobić /przepis oczywiście/ KRÓLIK PO STAROPOLSKU -królik podzielony na 6-8 porcji -oliwa z oliwek -sok z cytryny ekologicznej i starta z niej skórka -2 łyżki świeżych listków tymianku drobno posiekanych -2 łyżki świeżych igieł rozmarynu drobno posiekanych -3 ząbki czosnku, obrane ii przepołowione -2 cebule, podzielone na ćwiartki -10 + 50g masła -300-400 ml białego wytrawnego wina -pieprz i sol SPOSÓB PRZYGOTOWANIA -pokropić kawałki królika odrobiną soku z cytryny i posypać pieprzem i solą -podgrzać oliwę w garnku, obsmażyć na niej kawałki królika tak, aby nabrały złotobrązowego koloru wtedy wyjąć je -włożyć do garnka tymianek, rozmaryn,czosnek, cebulę i małą porcję masła/najlepiej klarowane/ .Mieszać i zeszklić cebulę, która rozpadnie się na poszczególne płatki. Doprowadzić na malutkim ogniu do zmiękczenia cebuli. -wlać wino i pozwolić mu odparować pi razy drzwi o jedną czwartą. Z tego się nie strzela więc super precyzja zbyteczna. Włożyć z powrotem królika do gara. A albo go w piekarniku w 120 stopniach piec 1,5 - 2 godz. ,albo dusić na małym ogniu tyle samo. Musi być miękki mięso ma odchodzić od kości. I tak się dzieje i jest pyszny, ja daję więcej cebuli, bo tak lubię. Na koniec dodać resztę masła, dokładnie rozprowadzić po całej potrawie. Odstawić garnek na chwilę, aby sos zagęścił się trochę. -do tego dania można upiec w piekarniku, razem z królikiem lecz w osobnym naczyniu, czerwoną cebulę, bo jej czas pieczenia jest taki sam jak królika i podać z masłem tymiankowym. Pyszny jest też po rzymsku, ale trzeba mieć tzw. rzymski garnek. Pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Ogrodniczka | | @Dzięki za odpowiedź w sprawie królika,znalazłam ,zapisałam,chyba zrobię na imieniny w lipcu:) data: 2015.07.14 autor: Bratka | | Bratka, wpisz w wyszukiwarkę królika, kiedyś Magda C opisywała jak go przygotowała. data: 2015.07.14 autor: Ika | | Witam ! Bratko , królik to smak słodki jednak natura wychładzająca . Co do przepisów , nie czuję się " na siłach " . Dziękuję Pani Ani oraz Wam wszystkim , że mogę być z Wami . Pozdrawiam serdecznie i życzę Nam słońca a więc energii , światła i wszelkich dóbr płynących z ich oddziaływania . Do następnego Kochani , pa pa :-) data: 2015.07.14 autor: Nesca | | Dziękuję Pani Aniu za odpowiedź:) data: 2015.07.14 autor: Aneta z P. | | Bratko, królik jest słodki, ale zimny. Osobiście nigdy nie robiłam. Na pewno trzeba go solidnie potraktować prochami ;)
Pozdrawiam! data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Powiedzcie w jakim smaku jest królik?,a może ktoś poradzi jak przyrządzić? data: 2015.07.14 autor: Bratka | | Znów odpowiem na parę pytań. Smak papryki wędzonej powinien być gorzki. Jednakże może zależeć od dawki dymu wędzarniczego. Jeżeli będzie niewielka, wówczas dominować jednak będzie smak surowca czyli słodki lub ostry.
Aneto z P, możesz moczyć chorą nogę w ostrożeniu, byle nie za gorącym. Ja kiedyś w takiej sytuacji miałam polecony Altacet, smarowitko z apteki. Nie zaszkodzi też maść z arniki.
Imbirko, miło, że pomyślałyście o forumowych weterankach.
Justyno jak sobie radzisz na PP ? Masz organizm osłabiony, niedoczynny, zimny z tendencją do emocjonalnych zastojów, stwarzających chwilowe gorąco. Unikaj kwaśnego, zimnego i surowego i gotuj, gotuj ale się nie rozgrzewaj. Pozdrawiam wszystkich :). data: 2015.07.14 autor: Anna Ciesielska | | Dziękuję Sasanko za odpowiedź :) oczywiście będzie relacja i pewnie też fotorelacja :) będą też ciepłe myśli płynęły z Białego dla tych nieobecnych ciałem a obecnych duchem :)
Pozdrawiam Cię i wszystkich :)
Ostróżka, MamAsik, Fox_India, KaM, Kamiczek, jesteście tam?
Informacje od niewymienionych też mile widziane i równie ważne :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Witajcie. W jakim smaku jest papryka wędzona? data: 2015.07.14 autor: | | Imbirko, jeśli chodzi o mnie to niestety nie wybieram się do Białego. Ale przyznam, że zrobiło mi się szalenie miło gdy przeczytałam to zapytanie, być oldboyem takiego zespołu to jest dopiero coś! Ja z kolei w imieniu tych, co zostaną w domu poproszę o parę słów relacji ze spotkania, oczywiście wiem, że tego nie da się oddać reporterskim skrótem, ale sądząc choćby po tym, z jaką klasą odbywają się przygotowania będzie to ważne wydarzenie, o którym warto napisać. Pozdrawiam najserdeczniej data: 2015.07.14 autor: Sasanka | | Witam forum :)
Coraz bliżej sierpień!
Mam zatem pytanie do najstarszych stażem forumowiczek - pytanie które zadają zapisane uczestniczki spotkania - czy osoby takie jak: Ostróżka, MamAsik, Fox_India, Sasanka, KaM, przyjadą do Białego?
A może jesteście już na liście? Nie każdy zapisujący się podaje nick z forum, więc na to pytanie - pytającym - ciężko nam odpowiedzieć :) Wiemy, że będzie Jagoda :)
W każdym razie byłoby cudownie biesiadować z Wami, uczyć się od najlepszych. Będzie dużo świeżynek, będą średniaki jak my, mam nadzieję że starszaki również się pozjeżdżają :)
Dajcie znać, prosimy ładnie :)
Słonecznego dnia wszystkim!
Serdeczności :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Witajcie:) Proszę o poradę w sprawie opuchlizny kostki (uszkodzona torebka stawowa). Czy potraktować to ostrożeniem? data: 2015.07.14 autor: Aneta z P. | | Diano, Imbirka potraktowała Cię krótko, ale nie martw się, jestem pod telefonem :). Przedzwoń może nawet jutro, ale książki musisz mieć, bez nich nie da rady.
Elżbieto, fakt, pierwszy bób był pyszny ale drugi już nie. I jak tu żyć? Bajkalskiego specyfiku nie znam, nie stosowałam.
Janmorko jak uszy, słyszysz poranne ptaszki?
Marudo jeżeli masz jeszcze wątpliwości dotyczące fałszywego ognia, przedzwoń.
Ostróżko, dbając o siebie, mimochodem ratujesz świat i innych. To życie w sumie jest bardzo proste. Gmatwamy, gdy idąc w przyszłość ciągniemy za sobą całą przeszłość... pozdrawiam cię serdecznie i wszystkich też! data: 2015.07.14 autor: Anna Ciesielska | | Diana, nie piszesz w jakim wieku są dzieci, ale jeśli adoptowane to domyślam się że powyżej 6 miesięcy. W książkach masz wszystko.
Pozdrawiam Cię. data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Pani Aniu, bardzo proszę o poradę. Będę za chwilę adoptowała dzieci, ze zrozumiałych przyczyn nie będę ich karmić piersią, a nie chciałabym mlekiem modyfikowanym. Czy podpowie mi Pani, jaka jest alternatywa? data: 2015.07.14 autor: Diana | | Carmen, napisz do mnie na zielonykardamon11@gmail.com
Marynia data: 2015.07.14 autor: Marynia | | Soniu, przyczyn zatrzymania miesiączki może być naprawdę wiele, która zadziałała u Ciebie nie wiem. Pomyśl, czy to był silny stres, przemęczenie, przetrenowanie, błędy żywieniowe, cukrzyca, niedoczynność tarczycy, silne osłabienie, niedobór witaminy D? Bądź spokojna, to nie z powodu lukrecji. Sądzę, że pijesz nasze herbaty w których lukrecja jest właściwie zrównoważona innymi smakami Może przedzwoń.
Doroto chi to energia życiowa, jeżeli chcesz więcej poczytaj w moich książkach lub w necie.
Carmen, ból pod obojczykiem - punkt w połowie obojczyka - wskazuje na problem z żołądkiem (niestrawność z powodu stresu, zimna, przejedzenia, niewłaściwego pokarmu). Uciskaj te punkty (meridian żołądka) kciukami, po obu stronach, tuż pod obojczykiem, pośrodku jego długości, tak długo aż przyniesie ulgę. No i pomyśl, jaka mogła być tego przyczyna.
Maryniu, namieszałaś trochę dziewczynom. Meridian wątroby nie biegnie w tym miejscu! Od punktu pod piersią (wątroba 14) biegnie wewnątrz i dochodzi do szczytu głowy. Maryniu, jesteś młoda (tak piszesz), więc wszystko przed Tobą. Poskramianie emocji, rozumienie mowy ciała - to tylko niektóre zaklęte rewiry.
Trzmielinko, również pozdrawiam.
Imbirko dziękujemy za wiadomości!
Marcinie, dzięki za przypomnienie o opalaniu, ja też mam podobny artykuł, który polecam http://www.akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/
Skrępowana, masz typowe objawy zimna w elemencie ognia - jelita, osierdzie, potrójny ogrzewacz. Bolesność i sztywność barku i karku jest z tym związana - meridiany biegną właśnie tamtędy, no i brak ruchu. Przemyśl to, uratuje Cię dyscyplina, jakby co dzwoń. Pozdrawiam wszystkich gorąco :) data: 2015.07.14 autor: Anna Ciesielska | | Witam Was
Po konsultacji z Panią Anią wiem że nie potrzeba dziecku innego mleka. Żadnego mleka ani koziego ani modyfikowanego. Powinnam karmic jak najdluzej nawet jeśli będzie to po pracy wieczorem, to wystarczy jeśli gotuję zupy na kości szpikowej. Na atopówkę też lepsza jest jagnięcina od cielęciny, do której jak dotąd nie miałam dostępu, ale postaram się zdobyć.
Irlandio, proszę o kontakt emailowy na violetpodejma@googlemail.com w sprawie rzadkiej owsianki, bo nie wiem dokładnie jak ją zrobić żeby przechodziło przez kubek nie kapek lub smoczek. Ja robię ją bardzo gęstą, żeby mała pojadła i podaję łyżeczką.
z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie data: 2015.07.14 autor: violka | | Pani Aniu,
o kuchni 5 przemian dowiedziałam się dwa tygodnie temu. Kupiłam jakąś książeczkę, poczytałam. Zainteresowałam się. Zaczęłam wprowadzać. Wczoraj pożyczyłam Pani książkę ".. filozofia zdrowia". Czytałam długo. Dziś zamówiłam dla siebie w księgarni. Na razie powiem tyle. Jest to dla mnie światełko, którego potrzebowałam. Uczepiłam się go jak ćma. Daje mi nadzieję i radość (dawno już zagubione). Dziękuję, że Pani jest, że przekazuje Pani to dalej. Jeśli mi się uda napiszę znów. Pewnie nieprędko, potrzeba czasu, daję go sobie. Serdecznie pozdrawiam, Panią i wszystkich, którzy może niechcący to przeczytają. data: 2015.07.14 autor: Trzmielinka | | Świetny wykład ERCB (Życiowe sprawy 51) o systemie immunologicznym, o szczepieniach, lekach, suplementach, gorączce.. Wszystko takie nasze, polecam bardzo
Dobranoc *** data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Witam Was
dziękuję Irlandio za propozycje. Wiktorka zajada gęstą owsiankę dwa razy dziennie + raz do zupki. Nie ma problemu można zrobić taka do picia, tylko ze dziecko nie dostaje żadnego nabiału, a jak rozumiem z książek Pani Ani to do 3 roku życia dziecko potrzebuje jednak jakiegoś mleka. Chyba że się mylę, to poprawcie mnie proszę.
Okazało się, że Wiktoria ma mocną wysypkę po bebilon pepti... data: 2015.07.14 autor: violka | | Maryniu, bardzo trudna sprawa z tymi emocjami. U mnie one głównie są przyczyną. Wszystkie emocje które wymieniłaś pojawiają się u mnie. Na czym polegała u Ciebie ta praca nad emocjami? Może podpowiesz mi coś. Może znajdę dla siebie jakiś sposób, którego nie robiłam.
Też chodzę do lekarza medycyny chińskiej, bo w pewnym momencie nie dawałam już rady. Pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Carmen | | Witam drogie forum :)
Z uwagi na zbliżający się dużymi krokami termin naszego sierpniowego spotkania, wspólnie z dziewczynami (Moniką mamą Jagódki i Eweliną z Łodzi) poczyniłyśmy kolejny kroczek niezbędny na tej drodze, mianowicie oszacowałyśmy koszt biesiady i utworzyłyśmy konto do wpłat. Więcej szczegółów podałyśmy na naszej facebookowej grupie: CIESIELSKIE PP, na którą serdecznie zapraszamy! Magiczne, ciepłe miejsce z makami w tle :) omawiamy tam różne kwestie wspólnie, jesteśmy otwarte na Wasze sugestie. Warto tam być :)
Jeśli jednak ktoś z jakiegoś powodu nie może bądź nie chce zadomowić się w facebookowej dżungli, proszę o maila na kaesa7@wp.pl, a podam dane do przelewu.
Pozdrowienia znad morza :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Bób gotujemy z imbirem i solą data: 2015.07.14 autor: Malgorzata | | Marynia a co to jest chi? data: 2015.07.14 autor: Dorota | | @Marcin,ciekawe to było,choć ja i tak nie leżę plackiem i używam "nivejki"albo oliwki dla dzieci.Ale z artykułu wniosek:opalajmy się na golasa. data: 2015.07.14 autor: Bratka | | Podrzucę link do artykułu pochwalającego opalanie :) jest w nim kilka ciekawych informacji.
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=15699&Itemid=119
Pozdrawiam :) data: 2015.07.14 autor: Marcin z Wrocławia (obecnie Ostrowa Wlkp.) | | Witam wszystkich w ten gorący czas.
Jestem mama Wiktorii z AZS i skaza bialkowa, ma 8 miesiecy, do tej pory karmienie naturalne + 4 posilki wg PP. Stan AZS mam wrazenie jakby ustepowal, jestesmy 4 miesiace na kuchni PP. Wlasnie zaczyna brakowac mi mleka, a za 2 miesiace musze przestawiac ja na inne mleko bo wracam do pracy. Sprobowalam mleka koziego od gospodarza rozcienczalam pol na pol z woda, ale skonczylo sie straszna wysypka na karku. Nie moge patrzec jak mala jest glodna i chce jeszcze, a do tego nie przybierala super na wadze wiec musze szybko rozwiazac ten problem. Nie wiem jakie mleko jej podawac wiec kupilam bebilon pepti wedlug wskazowek Pani doktor. Na razie kiepsko jej to smakuje, moze kwestia czasu. Czy doswiadczone mamy podpowiedza czy jest cos poza modyfikowanym co mozna podawac dzieciom, kiedy nie ma juz mleka matki ? W ksiazkach nie znajduje informacji, jedynie ze starszym dzieciom mleko kozie lub krowie z imbirem/czosnkiem lub miodem.
Z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: violka | | Witajcie,
mam trochę krepujące pytanie, otóż od pewnego czasu mam pływające kupki, trudno je spłukać. Czy to moje płuca są bardzo niedoczynne czy coś innego? Kaszel z rana pojawia się tylko po wypiciu kawy, ponadto mam przykurcz a nawet bolesność barku, spowodowana długim siedzeniem w pracy. Na pp jestem od kilku lat. Może ktoś pomoże. data: 2015.07.14 autor: Skrępowana | | Marudo, (przyznam że dziwnie mi się tak do Ciebie zwracać ;))
Przeczytaj świetny, pasujący do problemu post Jagody z 2010.02.01
A dla męża po prostu gotuj, może zrozumie w swoim czasie, na uparciuchów to tylko pyszna zupa i spokój ;)
Pozdrawiam Cię data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Imbirka, ale mi narobilas smaka na te ziemniaki, a szczegolnie mizerie ;) **** Maruda, wg moich obserwacji lekarze TCM polecaja wychladzajace produkty dla osob z goracem jako tabletke, bo one rzeczywiscie ochlodza i dadza chwilowa ulge. Dobrze by bylo gdyby lekaz skupil sie na przyczynie tego stanu a nie na zaleczaniu skutkow. Wokol mnie tez jest kilka osob z goracem. Widze czym na codzien sie odzywiaja, wlasnie wychladzajacym pozywieniem i jakos im nie przechodzi. Potrawy neutralno-rozgrzewajace maja na celu uaktywnic sledzione i produkcje esencji, tak potrzebnej do ugaszenia goraca. Wiele razy juz na tym forum byla kwestia goraca poruszana. Czytaj wszystkie odpowiedzi pani Ani, na pewno znajdziesz duzo informacji. Pozdrawiam :) data: 2015.07.14 autor: Basia z Bristolu | | Witaj Marudo :)
Jest o tym w książkach, jest o tym na forum, że gorąco o którym mówisz - w naszym klimacie - jest praktycznie niemożliwe. Twoi bliscy (o ile są to nasi rodacy mieszkający w kraju) mogą cierpieć raczej na fałszywy ogień spowodowany zimnem właśnie. Propozycja PP według Pani Ani nie kłóci się z TCM, ale doskonale ją przekłada na nasze warunki klimatyczne. Nie musisz tłumaczyć niczego bliskim (bo domyślam się że nie chodzi tu o męża czy dzieci), dbaj o swój kawałek podłogi, a zainteresowanym podaj po prostu tytuły książek - jak będzie to ich droga i ich czas - to je po prostu kupią :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Uwielbiam kuchnię PP wg pani Ani i gotuję tak od dobrych kilku lat, z mniejszymi bądź większymi odstępstwami , ale jednej kwestii nie mogę zrozumiec i nurtuje mnie ona nieustannie. Jak to jest, że wg zaleceń z książek, wszyscy, bez względu na konstytucję, powinnismy jeść potrawy neutralno-rozgrzewające skoro wielu ludzi jest wyraźnie nadmiarowych w obszarze gorąca, bez względu na porę roku? Słuchałam ostatnio w radio rozmowy z dyrektorem instytutu medycyny chińskiej, który po raz kolejny powiedział to, o czym słyszałam/czytałam juz wielokrotnie, że rodzaj zjadanych pokarmów jest silnie uzależniona od tego właśnie, czy jestesmy wychłodzeni, czy mamy nadmiar gorąca. I że arbuzy, truskawki, czy inne owoce są jak najbardziej akuratne dla ludzi, którzy mogą sobie na takie owoce pozwolić. Ja tam diety zmieniac nie zamierzam, bo akurat jestem typem "wychłodzonym", ale nie jestem w stanie wytłumaczyć moim "gorącym" bliskim, dlaczego nie powinni jeść tego czy tamtego z listy produktów wychładzających. i to nie chodzi o przekonywanie ich do czegoś na siłę, wiem, że kazdy ma swoją drogę i świadomośc, chodzi o to, że moi bliscy są otwarci na moje propozycje dietetyczne, tylko zawsze muszą mieć przedstawione logiczne, rozsądne argumenty. A w tym przypadku wygląda tak, jakby kuchnia pani Ani była w niezgodzie z medycyną chińską. Proszę, rozwiejcie jakoś te moje wątpliwości. data: 2015.07.14 autor: Maruda | | Witam, po przeczytaniu 3 książek pogubiłam się trochę co do gorącej wątroby i nie wiem czy ten stan mnie dopadł. Moje objawy to od pół roku zmęczenie, teraz przewlekłe,mogłabym cały czas spać,(kumulacja między 12 a 15) jestem nerwowa (szybko się "zapalam"),ale i dopada mnie depresja, boli mnie całe ciało, jakbym biegła w maratonie. Kompletnie nie mam energii,nic mi się nie chce. Mój język jest biały z czerwonymi plamami. Zaczynam gotować wg PP ale nie chcę się pomylić. Od czego zacząć i czy to już gorąca wątroba czy może coś innego? Dziękuję za pomoc data: 2015.07.14 autor: Justyna | | Kochani spory okruszek czeka :)) data: 2015.07.14 autor: Anna Ciesielska | | Kochani w Refleksjach odrobinka do poczytania, zaglądnijcie :)) data: 2015.07.14 autor: Anna Ciesielska | | chałwa domowa z sezamu, karobu\kakao,miodu na smakoterapii data: 2015.07.14 autor: Ogrodniczka | | ostróżko - anielskie sprawy zostaw Aniołom, one doskonale wiedzą jak odnaleźć się w swoim świecie jak i na naszym, ziemskim padole...
Mój post adresowany był raczej do zagubionych w tym dziwnym świecie śmiertelników.
Hołubiąc i dopieszczając swój kawałek świata, zgodnie z własnymi wartościami, przekonaniami można dać cudowny przykład jak i świadectwo innym. Nie trzeba być "zadętym" ratownikiem, wystarczy żyć w zgodzie z samym sobą... taką postawę czuć na kilometr, taka postawa i sposób na siebie może dać komuś do myślenia i pomóc w ratowaniu tego dobrego, którego wokół jeszcze mnóstwo zostało...
Nie wolno nic na siłę, wręcz przeciwnie. Trzeba wrzucić na luz, odciąć się od przeszłości, skupić na tym co dobre i brnąć po swojemu do przodu - pomimo wszystko i wszystkich dookoła :)
Pozdrawiam Cię ostróżko bardzo ciepło :) data: 2015.07.14 autor: Monika mama Jagódki | | Słuchajcie ,czy ktoś z Was miał szczelinę odbytu?jezeli tak to jak sobie z tym poradził? bo lekarze twierdza ze należy zmniejszyć przyprawy. data: 2015.07.14 autor: PP | | Trudny ten czas, trochę to już trwa i jakoś nie mija, i jak piszecie mimo starań nie odpuszcza. A trzeba się w tym czasie odnaleźć. Pamiętam jakim olśnieniem była dla mnie refleksja "Słowo na słoneczny marcowy poranek", wyciągnęłam z niej wniosek, że trzeba wejść w głąb siebie i jednocześnie wyjść poza siebie,mimo trudności mieć w sobie ufność i radość, bez oczekiwania wygodnych rozwiązań. Jest nad czym pracować! data: 2015.07.14 autor: Sasanka | | Szefowo, to znowu ja... ;)
Zasiadłam na chwilkę, wzięłam wreszcie do ręki kupione już jakiś tydzień temu Zwierciadło... a tam wywiad z Kaśką Nosowską, którą bardzo cenię i szanuję z wielu powodów... a w nim takie cuda, że musiałam - no musiałam ;))) przytoczyć:
"Przeraża mnie to, że - biorąc pod uwagę fakt, jak długo ten świat już funkcjonuje i jak wiele doświadczeń ma na swoim koncie - ludzkość nadal robi totalne głupstwa. Że po tylu wojnach wciąż możliwe są sytuacje, w których człowiek człowiekowi zadaje śmierć... Ale mój najświeższy wniosek jest taki: jeśli coś człowieka naprawdę uwiera, jeśli chce na przykład wstać, bo drętwieją mu nogi, to po prostu wstaje. A skoro wciąż siedzi, to znaczy, że ten ból aż tak bardzo mu jeszcze nie przeszkadza. Może ludzie jako masa nie są jeszcze gotowi, by zmienić stary schemat? Może musi dojść do jakiejś megakatastrofy, by człowiek dopiero na tych zgliszczach pobudował coś innego? Nie wiem. Ja w każdym razie stałam się tolerancyjna w stopniu najwyższym, czyli pozwalam na to, BY RZECZYWISTOŚĆ PRZEBIEGAŁA WEDLE UZNANIA OSÓB NIĄ ZAINTERESOWANYCH. A MOJA W NIEJ WOLNOŚĆ POLEGA NA TYM, ŻEBY - I O TO WARTO WALCZYĆ - TEN MÓJ MALEŃKI ŚWIAT, ZUPEŁNIE NIEISTOTNY DLA RESZTY LUDZKOŚCI, BYŁ ZGRABNY, ŻEBY WSZYSTKO W NIM PRZEBIEGAŁO TAK, JAK SOBIE MARZYŁAM. Pielęgnuję więc, pieszczę i hołubię ten fragment kosmosu, który przynależy na ten moment życia do mnie, i tyle."
Musiałam... względem ostatniej refleksji wrzucić jeszcze tutaj ten kwiatuszek... ;) data: 2015.07.14 autor: Monika mama Jagódki | | Jagodo pozwolisz, że "pociągnę" jeszcze wątek... :)
Rzeczywiście, coś w tym jest, że "stare" nie działa i trzeba wypracować sobie "nowe". Kiedyś napisałabym - otworzyć się na nie ale dzisiaj już nie, bo to już nie kwestia porzucenia schematów, wyciszenia się i przygotowania siebie na to, co ma przyjść do nas. To "nowe" jest okupione ciężką pracą. To "nowe" trzeba sobie wypracować - ono do nas samo już nie przyjdzie, z tym nosem przy ziemi, kręgosłupem połamanym, czasem już o krok od rezygnacji, czasami resztkami sił...
Co do dziwności tego świata, to jakoś ostatnimi czasy, ten świat daje mi do zrozumienia, że to jednak ja jestem dziwna a nie on, ten świat. Wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... czy mojego zabiegania i perspektywy łapanej w tym zabieganiu ;) Tyle dookoła złych emocji, frustracji wylewających się kubłem zimnej wody na przypadkowego przechodnia, który śmiał przystanąć na deptaku i pomyśleć chwilkę, pęd życia szturmem wtargnął na niego i połamał obcasik bardzo drogiej marki, bardzo ładnych bucików...
I już mu się oberwało. I mi się obrywa, i dzieciom moim w duchu moich przekonań "staroświeckich" wychowywanych, one pytają "dlaczego mamo?", wybałuszają te swoje niebieskie oczyska a mnie żal za serce chwyta, bo nie umiem odpowiedzieć... Dla mnie moje jest normalne, takie "moje" im przekazuje a że świat serwuje coś innego w kantynie życia... trudno. Trzeba się tłumaczyć, i trzeba ponad wszystko o to "swoje" jednak dbać, troszczyć się, by zupełnie nie zwariować, nie dać się stłamsić, pogubić, pożreć temu dziwnemu światu. Czasem wymaga to nadludzkiego wysiłku, o zdolności do którego nie mamy nawet jeszcze seledynowego pojęcia...
Siły dziewczyny i wytrwałości życzę na ten dziwny czas, zimny maj, inny porządek... Trzeba jakoś szukać tego światła w sobie, skoro dookoła tylko szaruga i złośliwości. Nawet w dzień taki jak dzisiaj, kiedy imbir mi najzwyczajniej wyszedł... ;) Kawa za to nie wyszła, bo sam cynamon, kardamon plus goździki to już nie to samo...
Ciepło pozdrawiam... :) data: 2015.07.14 autor: Monika mama Jagódki | | Czuję się zaszczycona tym osobistym wpisem Szefowej :) No i dziewczyny szacun za wysiłek organizacyjny i kulturę współpracy. Pozmieniałam trochę plany i mam nadzieję dołączyć do spotkania - może uda się nam stworzyć nową tradycję :))) ***
We mnie również ta ostatnia refleksja zapadła głęboko. Obserwuję u siebie i wielu bliskich mi ludzi, że naprawdę czas jest dziwny. Zawsze wydawało mi się, kiedy miałam problemy, że wystarczy robić rzeczy najlepiej jak potrafię, nie odpuszczać sobie i prędzej czy później - przychodziło rozwiązanie. Teraz również staram się najlepiej jak potrafię, ale ten układ już nie działa. To wygląda trochę tak, jakby kiedyś odpuszczało, nawet jeśli została wykonana tylko część pracy. Teraz już nie odpuszcza, sytuacje trwają i chyba chodzi o to, że z nosem przy ziemi trzeba złapać właściwe widzenie - INNE, NOWE. Jakby trzeba było wykonać pracę nad sobą, ale o innej niż dotychczas jakości. I nie w 50%, a w 100%. Nauczyć się totalnego zaufania, wiary w przyszłość, radości, ale bez tych gwarancji, które dają tzw. poczucie bezpieczeństwa. Tak to dla mnie wygląda. Serdeczności dla wszystkich zamyślonych nad tematem :) data: 2015.07.14 autor: Jagoda | | Dziękuję Sasanko, jutro śmigam po daktyle do zielarskiego ;) brzmi pysznie!
Pozdrawiam :)) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Imbirko, dopiero jestem na etapie opracowywania receptury;-) ale znam ten stan, gdy ślinka cieknie i ciekawość trzeba zaspokoić. Pierwszą wersję zrobiłam ze świeżych daktyli, zgodnie z przepisem zmiksowałam daktyle z karobem, daktyle oczywiście bez pestek, na kubek daktyli łyżka karobu i to wszystko. Nie dodawałam żadnych przypraw, bo chciałam poznać orginalny smak tego kremu, nawet go już nie pamiętam, bo zniknął dość szybko. Do drugiej wersji kupiłam suszone daktyle, znacznie tańsze, ale smaczne też były, takie kremowe, tłustawe. Wg przepisu powinny się moczyć całą noc, ja moczyłam ze dwie godziny. Zmiksowałam, dałam kropelkę cytryny, po dwie płaskie łyżki kakao i karobu, odrobineczkę cynamonu, mgiełkę imbiru i jeszcze wlałam trochę ekstraktu waniliowego, nie mam już malutkich dzieci więc ten alkoholowy dodatek zrobiony przez moją siostrę stosuję do różnych łakoci, fajnie aromatyzuje też zwykłe ciasteczka owsiane. Daktyli zużyłam 30 dkg. Jeśli zrobisz, daj znać jak wyszło:-) pozdrawiam gorąco data: 2015.07.14 autor: Sasanka | | Sasanko, daktylowa nutella, mniamm :) zdradzisz recepturkę?
Nowa dziewczyno, kuchenka elektryczna niczego nie przekreśla :) czytaj, gotuj, smakuj, doświadczaj :) z czasem zapragniesz gazu i na pewno go zdobędziesz! Bez pośpiechu :) no i witaj w naszej PP-owej krainie :)
Słoneczka dla wszystkich! data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Witam jestem nowa,mam pytani od 2 tygodnu gotuje c,czytam ksiazki,ale mam wielka problem mieszka w niemczech, u mam tylko kuchenke elektryczna, czy to skresla moje starania o zdrowym gotowaniu? Bede wdzieczna za odp. data: 2015.07.14 autor: | | Krzysztof, kup wszystkie 3 książki, czytaj, jesli będziesz zmotywowany to dasz radę. Wiele tu zaglądających dziweczyn, mężczyzn... trochę mniej :), wracało do zdrowia z równie ciężkich i cięższych tarapatów. Zasada - sam musisz wziąc za siebie odpowiedzialność, czytać, czytać, stosować, przewracać się, wstawać, przewracać się wstawać, po każdej rundzie będziesz silniejszy, aż w końcu zaczniesz śmigać pionowo. Tego Ci życzę, ale to Ty wybierasz i Ty decydujesz. Wiedza jest w zasięgu ręki, tylko chcieć. Pozdrawiam. data: 2015.07.14 autor: Sylwia z W. | | Agnieszka Maciąg, na swoim uroczym blogu, podaje przepis na swietną zupę krem ze szparagów, imbiru i kurkumy. Polecam data: 2015.07.14 autor: Ogrodniczka | | Oh, BeatoMoniko :) jak się cieszę, myślałam o Tobie, gorące uściski. Tak rzadko ostatnio tu zaglądam, a to z braku czasu......no i dziewczynom gratuluję imprezy w sierpniu, tym razem odpadam, Pani Aniu ta wizyta tam, brak słów, zazdroszczę wszystkim:) uczestniczkom i uczestnikom i przesyłam pozdrowienia dla wszystkich wygrzewających się:) data: 2015.07.14 autor: Sylwia z W. | | Moniko mamo Jagódki, dziękuję. Serdeczności dla Wszystkich. data: 2015.07.14 autor: Ogrodniczka | | Isi, podoba mi się co piszesz, chociaż jest Hiobowe, to masz świadomość, że są w Tobie radość i światło. Trzymaj się. Jest moc, jak mówi młodzież. Jeszcze pozwolę sobie skomentować Twój podpis, fajny jest, wizualnie atrakcyjny, symetryczny, to S w środku nadaje mu dynamiki, mam też skojarzenia matematyczne i chemiczne:-) A u nas w Krakowie jakaś majowa zima stulecia, tęsknimy za słońcem. Zrobiłam krem daktylowy a'la nutella, wcześniejszy eksperyment to była nutella z czerwonej fasolki z dodatkiem miodu i kakao. Daktylowy ma ciekawszy smak, odrobina ekstraktu waniliowego dodatkowo go podkręca. Domownicy zachwyceni. Gorąco pozdrawiam. data: 2015.07.14 autor: Sasanka | | Witam, kilka dni temu mój wpis poleciał w kosmos. Spróbuje teraz odtworzyć, co chciałam powiedzieć. Na forum jestem nieznana, chociaż czytam i gotuję razem z wami te wszystkie pyszności. Jakiś czas temu zadzwoniłam do P. Ani w momencie, kiedy byłam zdruzgotana pod względem psychicznym, fizycznym i przed trudną decyzją czy mogłabym podjąć dalsze leczenie bez chemioterapii. Nie wiedziałam wtedy, że chociaż tyle już się wydarzyło, to dopiero początek mojego Hiobowego losu. Obecnie chociaż już zostałam zupełnie sama, układam wszystko od nowa i chociaż Hiobowe trwa, to jednak pojawia się też siła, może dam radę i uratuję, zrobię użytek z radości, która jeszcze we mnie tkwi. Zazdroszczę spotkania, niestety dla mnie to jeszcze nie ten czas, może uda się innym razem spotkać i poznać się z wami wszystkimi. Pozdrawiam wszystkich. Aha, mam dylemat, nie wiem jak się podpisać:) data: 2015.07.14 autor: Isi | | Ogrodniczko, "co autor miał na myśli" to chyba on a raczej ona wie najlepiej :) Cudowność refleksji Pani Ani polega m.in. na tym, że każdy odczytuje je adekwatnie do własnej sytuacji, własnych potrzeb, przesiewa czytane słowa przez sito własnej percepcji... Myślę, że każdy bardzo indywidualnie może wypowiedzieć się na ten temat. I to jest super, i to jest piękne.
Mi owa refleksja bardzo pomogła, przeczytana o poranku po burzliwym weekendzie wyborczym, wiadomo jak jest w naszym kraju... Polska podzielona, Polska walcząca, nienawiść atakuje ze wszech stron - co by się nie zrobiło - i tak znajdzie się ktoś, komu się to nie spodoba. Dziwny ach jakże dziwny jest ten świat...
I to co proponuje Pani Ania jest piękne. Wg mnie nawołuje do skupienia się na własnym gnieździe, na własnych sprawach, na tym, by na naszym podwórku, było poukładane tak jak sobie tego życzymy. Uspokójmy emocje, odgońmy złe myśli, dbajmy o sobie i bierzmy odpowiedzialność za siebie, bliskich, za to co tu i teraz.
Światu potrzeba miłości, dobra i piękna... Niezależnie od tego co się dzieje na gruncie politycznym, ekonomicznym czy innym... Potrzeba "ratowników", którzy sięgną po te najstarsze, najcudowniejsze wartości.
Każdy z nas może być "ratownikiem", wystarczy uspokoić emocje, wsłuchać się w siebie i iść w stronę światła :)
Pozdrawiam Cię Ogrodniczko bardzo serdecznie :) data: 2015.07.14 autor: Monika mama Jagódki | | Serdecznie pozdrawiam całe forum i przede wszystkim gratuluję realizacji przedsięwzięcia "spotkanie w realu". To naprawdę duża i wspaniała sprawa. Nie mogę uczestniczyć, ale kibicuję. Jednocześnie proszę o komentarz do ostatniej refleksji Pani Ani tzn "co autor miał na myśli". Jeśli ktoś ma czas to proszę także o napisanie, które przepisy na ten czas z książek są najlepsze zwłaszcza dla osoby, która już trzeci rok leczy się na zapalenie żołądka i żółć jej się zarzuca z dwunastnicy fuj. No i coby tu filozoficznego poczytać, aby podeprzeć swoją duchowość, zmusić umysł do refleksji. Na pewno jest tego dużo ale może coś ostatnio wywarło na Was szczególnie duże wrażenie. Prześledzlłam archiwalne wypowiedzi KaM bardzo przemawiają do mnie. data: 2015.07.14 autor: Ogrodniczka | | Kochani, rozmawiałam ostatnio z Zarządem organizatorów naszego sierpniowego spotkania - z Eweliną, Moniką i Imbirką - szalonymi, kochanymi dziewczynami, które oprócz meldunku jak sprawy się mają, prosiły, abym potwierdziła swój przyjazd. Zatem potwierdzam oficjalnie, że w sobotę będę rozdawać buziaki, uśmiechy, głaski , uściski, całusy, ukłony, no i słowa ku pamięci i dla radości. I przyjmować będę uśmiechy i dobre słowa i Waszą radość, optymizm, zadowolenie i ufność, hej! Do zobaczenia, przyjedźcie ładnie opaleni! Będzie też oczywiście Jagoda (jakby co, moja). data: 2015.07.14 autor: Anna Ciesielska | | Ale piękna refleksja. Dziękuję Pani Aniu :) data: 2015.07.14 autor: Ania | | Dziekuje Pani Aniu za refleksje. Ahh te nasze emocje. Trzeba ciagle je kontrolowac. Zauwazylam ze nasze jedzonko zrownowazone mi w tym pomaga. A jak pojawi sie jakis grzeszek w postaci sklepowej slodyczy to kolejny dzien moje emocje poza kontrola;( Wiec unikam tych grzeszkow jak moge bo strasznie mi balagania.
Pozdrawiam cale forum. Bardzo mi przykro ze nie dolacze na wasze spotkanie w sierpniu;( Mam nadzieje ze jeszcze sie kiedys taki pomysl pojawi data: 2015.07.14 autor: Irlandia | | A Ratowników jest wielu, a Wszechświat jak fraktal, więc jest nadzieja, Pani Aniu. Pozdrawiam! data: 2015.07.14 autor: KaM | | Pani Aniu, jakże cenna refleksja, dla mnie w sam raz, w sam czas! data: 2015.07.14 autor: Sasanka | | Beatamonika, ależ mnie ucieszyły te dobre wiadomości. Kochana, dbaj o siebie! Gorąco pozdrawiam. data: 2015.07.14 autor: Sasanka | | Pani Aniu, jakże cenna refleksja na ten dziwny czas, dziękuję :)
Olu z Opola, kwestia lukrecji jest bardzo dokładnie opisana w FS, może doczytaj a przestaniesz się jej bać. Nie pijemy jej przecież w postaci naparu jednoskładnikowego, mającego wywołać określone reakcje organizmu. Stosujemy ją w układzie zrównoważonym, jako herbatę wspomagającą pracę narządów, podtrzymującą ogień trawienny. Dlatego też jest to herbatka "dla wszystkich".
Beatomoniko, ściskam Cię, wiele pozytywnej energii wyczytuję w tych kilku Twoich zdaniach i wierzę że jest ona w Twoim sercu, niech Cię prowadzi :) duużo zdróweczka!
Pozdrawiam forum :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Kochani, zaglądnijcie do Refleksji :)) data: 2015.07.14 autor: Anna Ciesielska | | cofnij->.apteke gemini polecam solidnie z dostosowaniem do zyczen odbiorcy(malo wazne ale musialam;) data: 2015.07.14 autor: gyuk | | Beatamonika to cudowna wiadomosc szczerze sie z Toba ciesze i posylam gorace pozdrowienia. Teraz mozesz z radoscia pogotowac i powoli rozkoszowac sie naszymi specjalami. No i to ci powoli zapomniec o chorobie teraz trzeba myslec o zdrowiu. Uwierz ze jestes zdrowa i tak trzymaj. Usciski data: 2015.07.14 autor: AlinaSG | | anja a ktos z rodziny nie moze ci kupic tej lukrecji w internetowej aptece.np ziko,polecam,z dluzszym term.wazn i poprostu przeslac? data: 2015.07.14 autor: gyuk | | Beatamoniko, ale się cieszę:)) Pozdrawiam Cię serdecznie i mocno ściskam:) Będzie dobrze! data: 2015.07.14 autor: Aneta z P. | | Kobiety, podbijam pytanie, bo nie nie jestem wciaż pewna, jak dodawać warzywa gotowane np z dodatkiem soli.", tzn w jakim smaku je dodawać do innych potraw.Pani Ania pisze w jednym z postów " kapustę posoloną proszę dodawać do kapuśniaku w smaku słonym. Czasem przerabiam rożne przepisy i nie wiem, jak np z kaszą , ryżem mam dalej postepowac. Prosze o odpowiedź. Dziekuję i pozdawiam. data: 2015.07.14 autor: nowa | | Witam serdecznie:)Jestem po chemioterapii,radioterapii...jestem szczęsliwa że koszmar szpitali za mna...
chciałam podziękować Wam kochane kobietki za wsparcie w tym trudnym dla mnie czasie:)Basiu tobie szczególnie twoje słowa dały mi siłe,<3 .na dzis wyniki Petmam bardzo dobre niema zmian nowotworowych całkowita remisja raka jestem bardzo szczęsliwa :) choć jeszcze słaba pomału dochodzę do siebie gotuję wg.PP:) myślę że to jedzenie leczy pomaga...mi pomogło w tym trudnym okresie choć niee jadłam w 100% ze względu na szpitale ...przyprawnik jak to okreslam wszystkie przyprawy posypywałam dania...muszę dojsc do siebie przeszłam długą drogę wierzę że będzie dobrze:) dziękuje Wam kazdej z Was z osobna za serce i ciepłe słowa które były dla mnie ważne<3 serdecznie pozdrawiam:) data: 2015.07.14 autor: Beatamonika | | anja,a mnie sie wydaje ze herbaty jednak powinny byc z lukrecja a nie z samym anyzem.moze to jest powod twoich zaburzen.anyz pobudza produkcje sokow trawiennych,rozkurcza,z kolei lukrecja ponoc regeneruje narzady i dziala przeciwzapalnie,czyli ty pijac tylko anyz tak jakby zuzywasz a nie dokladasz do pieca-zol.,tak to sobie tlumacze.ja wiem ze dzialanie lukrecji ma mieszana opinie.niedawno ktos mnie nia postarszyl ze to lekarz zaleca,nie mozna tak samemu.ale to moj organizm i moj wybor.ja akuratnie juz nic nie trace i jak cos to szkodze tylko sobie:).wiec wyszlam z tego tak.jak byl czas pracy watroby,czyli wiosna pilam tli a tak mysle nad tym zeby pic ta z torebka owocowej herbaty-tam idzie tylko pol lyzeczki lukrecji.a monika ma racje sproboj chociaz przez kilka dni jesc tylko lekkie rzeczy-tyle regeneruje sie sluzowka.a ty chyba przedobrzylas.ja tak robie.rano cos lekkiego,moze nawet pieczywo z samym maslem got. jajkiem bedziesz widziala,zupe sniad.staram sie jesc zawsze,ziemniaki z wody ja zwykle odcedzam ale mozesz z maslem albo z mlekiem jak cos ,to na obiad i kolacje,czy na kolacje ewntualnie zupa mleczna albo grzanki z miodem. no i moze zwykla herbata z miodem naczczo,czy jak nic nie sluzy.sproboj kilka dni.a i ja z moim stanem zapalnym nie pije do dzisiaj kawy rano tylko nasza herbate,nie wiem czy to dobrze,zwyczajnie sie boje- moze kiedys.najlepiej to przedzwon,nie wyglada to ciekawie.takie moje rady.od kiedy jestem na tym jedzeniu i tak mam rzadziej te gorsze dni,chyba ze przesadze z ostrym i przed misiaczka tez sie b.pilnuje. data: 2015.07.14 autor: ola z opola | | Ja tylko mogę polecić we Wrocławiu dobrego lekarza medycyny chińskiej. Trojniaka Piotra. Daleko z Wro do Poznania nie jest. data: 2015.07.14 autor: Carmen | | Witam. Pilnie muszę znaleźć lekarza medycyny chińskiej. Możecie kogoś polecić z Poznania? proszę. data: 2015.07.14 autor: Danka | | Moniko (mamo Jagódki) dziekuje Ci bardzo za porady, sprobuje zadzwonic do Pani Ani-mam nadzieje ze sie uda! Bo naprawde nie wiem co jesc i boje sie eksperymentowac, a ilez mozna cianac na ryzu!
Dziekuje i Pozdrawiam! data: 2015.07.14 autor: Anja | | @Krzysztof z Poznania,tymczasem gotuj według książek ,trzymaj się się zasad pięciu smaków i zasad pięciu przemian i czytaj,cały czas przeglądaj książki.Po miesiącu -trzech,będziesz tyle wiedział,że poradzisz sobie z refluksem oraz innymi przykrościami żołądkowymi. Ja w 2009 r.w maju gotowałam tylko zupę śniadaniową i bez wiary jadłam ją codziennie rano.Po dwóch miesiącach poczułam ulgę w brzuchu i zniknęły mdłości po posiłkach.Uwierzyłam i kupiłam sobie książki na gwiazdkę.I oprócz rozwodu ,to był mój najlepszy ruch w moim życiu.Życzę ci cierpliwości.Z tej roboty ,same zyski.Moniko!,dzięki za pochwałę,przestałam już mówić i tłumaczyć,ale ciągle mam nadzieje że moje dzieciary wreszcie zrozumieją. data: 2015.07.14 autor: Bratka | | SPOTKANIE 7-9.08.2015
Bardzo proszę osoby chętne by nadal zgłaszały się :) Lista się wydłuża ale im nas więcej tym weselej, ciekawiej, radośniej!!!
Prośba do PANÓW, wiem, że takowi chcieliby uczestniczyć w spotkaniu ale obawiają się, że będą w mniejszości... Drodzy Panowie, dwa rodzynki to już nie jeden ;) a cała ich garść - słodycz nie do opisania ;) Dla pytających - mamy na liście panów - mężów przyjeżdżających Pań, dziadków dzieci, które będą uczestniczyć w spotkaniu... Spokojnie. Zgłaszają się nawet całe rodziny a pierwiastek męski jest w nich obecny w 100%.
Nie ukrywam też, że męska ręka będzie potrzebna w przygotowaniach naszej imprezy :) Tym bardziej Was, Drodzy Panowie, zachęcam i serdecznie zapraszam :)
Przepraszam za swoje chwilowe milczenie, choróbsko mi się wdarło do gniazda niepostrzeżenie i musiałam swoją uwagę i energię skierować gdzie indziej ;) Już kryzys zażegnany więc wracam :)
Zapraszam raz jeszcze wszystkich chętnych, przypominam, że zapisy przyjmujemy do końca maja.
Chętnych proszę o zgłoszenie swojego uczestnictwa wraz z nr tel na maila: mbuczylowska@gmail.com
Bratko - co ja bym dała za taką babcię/teściową PPową jak Ty :) U mnie sytuacja jest odwrotna, to dziadkowie podkarmiają owockiem, lodzikiem i dają wodę, soczek do popicia... taka mała dygresja ;)
Anja - wg mnie powinnaś zadzwonić do pani Ani i to jak najszybciej. Z tego co piszesz wynika, że cierpisz kobito... Co do żołądka i takich rewolucji to też miewam i zawsze pomaga jedzenie delikatne tzn owsianka na śniadanie, zupy łagodne ale dobrze doprawione, miksowane, puree ziemniaczane, marchewkowe, dyniowe zjadane same albo w towarzystwie gulaszyku z cielęciny, dzieciecych klopsików cielęcych itp. Generalnie jedzenie lekkostrawne ale dobrze zrównoważone. Nasz rosołek popijaj, TLI, naszą kawkę (ja piję Astrę, jest łagodna dla żołądka).
Temperatura może być znakiem, że Twój organizm "ruszył" z miejsca i zaczyna się ogrzewać...
Powodzenia!!! data: 2015.07.14 autor: Monika mama Jagódki | | PROSZE O POMOC!
MAM CHYBA WRZODY ZOLADKA:(
Od 2 tygodni mam bardzo mocne bole zolądka- uczucie jakby siedziala mi tam jakas kula betonu, uczucie pieczenia-palenia! oraz goraczki po prawie wszystkim co zjem oprocz marchwianki, ryzu i zupy jarzynowej, pijam tez imbirowke i mieszanke: lyzeczka tymianku ,anyzu(bo nie moge dostac lukrecji-nie mieszkam w polsce) i imbiru - po tym czuje zawsze ulge.
Przeczytalam wszystkie ksiazki pani Ani, zaczynam dopiero gotowac wg PP, wiec nie wiem za bardzo co moge jesc- tzn. co zjadac na sniadanie, drugie sniad., obiad, kolacje???
Nie chce isc do lekarza bo tak jak pani Ania wspominala-leki zobojetniajace nie rozwiaza problemu.
W zeszlym tyg.bylo juz tak zle ze myslalam ze zadzwonie jednak po karetke! ale udalo sie i goraczka zeszla.
Nie mam pojecia co robic, jestem oslabiona, musze chodzic do pracy (nie moge wziasc teraz urlopu) a nie mam na nic energii i ciagle zle sie czuje.
Szukalam na forum informacji ale nie znalazlam.
Czy mial ktos podobne objawy albo czy jest ktos kto moze dac mi jakies porady? Bede bardzo wdzieczna!
Pozdrawiam! data: 2015.07.14 autor: Anja | | @Ika,dzięki! Nie pomyślałam o telefonie, bo rodzice Dusi uważają że ja mam staroświeckie poglądy na żywienie.W końcu ugotowałam rosołu z F.Z.ze str.219,z lanymi kluskami,na cielęcinie.To przyszło mi do głowy.Na obiad podtykałam jej gotowane ziemniaki,a rosołek później.Teraz już będę wiedzieć. data: 2015.07.14 autor: Bratka | | Bratka, rosół na cielęcinie nie będzie dobry wg mnie. Na samej cielęcinie? A może nasz rosół zaciągnięty kaszką krakowską? Delikatne jedzenie, delikatna zupa jarzynowa, ja ugotowałabym na jagnięcinie. Telefon do Pani Ani byłby najlepszy. data: 2015.07.14 autor: Ika | | Może ktoś doradzi mi coś mądrego:mam 4-letnią wnuczkę,rodzice dają jej wodę i owoce,ale moja synowa gotuje w/g 5 smaków,ze wzgledu na mnie.Wnusia w ubiegłym tygodniu miał spore kłopoty jelitowe,bo rodzice dają jej wode i owoce.Dzisiaj nie poszła do przedszkola bo wczoraj i dziś miała gorączkę.Ale gorączka zeszła po południu,a więc :żołądek,wątroba śledziona są przepracowane.Najgorsze są brązowe cienie pod oczami.Zamierzam ugotować jej rosołku na cielęcinie. data: 2015.07.14 autor: Bratka | | Jedzie mężczyzna w tramwaju i myśli:
"Żona - zołza. Przyjaciele - oszuści. Szef - sadysta, idiota. Praca beznadziejna. Życie do dupy..."
A Anioł Stróż stoi za jego plecami i zapisując to wszystko myśli:
"Ale dziwne życzenia i to codzienne, ale cóż mogę zrobić, muszę je spełnić..."
Ciepłych myśli życzę wszystkim, dziś i codziennie :) data: 2015.07.14 autor: Imbirka | | Dzień dobry;-)
Pilnie potrzebuje przepis na gulasz wieprzowy:-))
Czy ktos z Was moze mi go napisać ?;)
Dziekuje data: 2015.07.14 autor: Agatek | | Witam !
Jestem tutaj nowy. Od dłuższego czasu cierpię na refluks zółciowy. Niedawno kupiłem książkę "Filozofia zdrowia". Bardzo ciekawa, ale ani w książce ani na forum nie znalazłem nic na temat mojej choroby. Pani Anno, czy zetknęła się Pani z refluksem zółciowym i czy coś mogłaby mi Pani doradzić ? Wdzięczny będę za wszelkie rady i sugestie. Pozdrawiam - Krzysztof. data: 2015.07.14 autor: Krzysztof z Poznania | | Isia badanie kału w 80% nic nie wykazuje,trzeba mieć szczęście.We krwi też jest 50% szans na wykrycie. Nas zdiagnozował Pan Albert Pawłowski specjalista medycyny manualnej,przy okazji nas ponastawiał.Potem jeszcze glistę potwierdziło badanie żywej kropli krwi,to badanie wykryło również candidę.Sucha skóra to też objaw słabej tarczycy. Cała nasza trójca ma z nią problem.,córeczka jakoś się uchowała. Mąż ma wola,ja i synek mamy niedoczynność.Wszyscy mamy suchą skórę,ja dodatkowo mam egzemę na dłoniach. Radzę też sprawdzić poziom wit.D3 ona też ma duże znaczenie.
Pozdrawiam data: 2015.07.14 autor: Dorota z Wrocławia | | |