Aktualny temat |
ARCHIWUM
| 2013.01.24 Jeszcze zima | Jesteśmy w zimowo-grypowej zawierusze. Nam łatwiej, wiemy, dlaczego, skąd przychodzi osłabienie, kaszel, katar czy nawet temperatura. Wiemy, że epidemia nie spada z nieba, że nikt nie rozsiewa wirusów, że one są – jedni zachorują, inni nie. Przedświąteczna aura rozpieściła nas, poczuliśmy się bezkarni, zaszaleliśmy na Święta, no i są skutki, świńska grypa. Aby się przed nią uchronić, dyscyplina musi być w 150%:) Pamiętajcie, żadnych owoców, zimnego jedzenia, kwaśnych zup, serów, piwa. Gotujcie duszeniny i zupy na mięsku – jagnięcina, cielęcina, wołowina, ewentualnie indyczyna, pomoże czosnek, jajecznica na cebuli (patrz: Filozofia smaku), kilerka, imbirówka, nasza kawa + aspiryna. Pamiętajcie, że niebezpieczne jest pomaganie naszymi sposobami osobom, nawet bliskim, które nie są na PP. Powinni absolutnie korzystać z porady lekarza, a jeżeli wyciągną wnioski na przyszłość, coś zmienią w sposobie życia, to z korzyścią dla nich. Natomiast my, PP-owcy, powinniśmy utwierdzać się w tym, że jedynie przez dobre dogrzanie, wzmocnienie organizmu możemy ominąć świńskiego wirusa, lęk i poddawanie się antybiotykowej kuracji na pewno nie pomoże. Byle do wiosny, trzymajmy się ciepło!... | | Dziewczyny! Jak można skutecznie i szybko obniżyć wysoki cholesterol i trójglicerydy? data: 2013.02.19 autor: Edyta | | ## Iko, doprecyzuję, bo nie wiem, czy dobrze się zrozumiałyśmy - ja na drugie śniadanie ni zjadam zupy tylko obiadowe drugie danie. Zupą owszem, najadam się ale na krótko i to nie jest "to". Gdybym wróciła do pracy to zaopatrzyłabym się w termos obiadowy (był temat na Forum) i taszczyła pełny mięcha kaszy czy ziemniaków i warzyw. I może nie umarłabym z głodu wtedy. I z bólu głowy, który miałam zawsze. ## AlinoSG też sprzątam jak goście idą i prężę się wtedy w kuchni i często niepotrzebnie stresuję. Zazwyczaj nie zdążę się już "ogarnąć", ale co tam, nie wyglądam znów jak strach na wróble. Często kuchenka w mojej kuchni jest tak oblepiona, że strach, ale ja nie obrabiam mojego zagona na fest - nie wystarcza mi doby - uzupełniam regularnie Kwadrat Eisenhowera (świetne narzędzie porządkujące nasze zadania do wykonania) i lecę według niego. Dużo nie zdążę zrobić, bo wciąż dochodzą nowe bardziej ważne i pilne. Taki mam czas w moim życiu. Minie. :) Więc dobrze, że Ci goście są od czasu do czasu. Jest bardziej czysto dzięki temu :) data: 2013.02.17 autor: KaM | | KaM my też na drugie śniadanie zjadamy zupę :) ale to za mało na cały dzień i potem dojadamy w pracy kanapkami. Drugie danie w drugi termos dla męża? Może ktoś z łuszczycą podpowie jak sobie radzi z posiłkami w pracy, aby tego chleba było jak najmniej albo wcale. Moja córka była przez pewien czas na diecie bezglutenowej. Piekłam i smażyłam różne placuszki z mąki ryżowej, gryczanej, ale nie było to najwyższych lotów :) data: 2013.02.17 autor: Ika | | Ha ha myslenie nie boli a wrecz przeciwnie taka burza mozgow jaka teraz czuje na linii z Toba i innymi na Forum daje wiatru w zagle. A z tym nie to ktos kiedys tez powiedzial, ze czasami trzeba sie nauczyc powiedziec NIE dla tego co nam rzuca klody pod nogi. Ale mozna tez powiedziec stop. A inne cwiczenie: obserwowac swoje zachowania w sytuacjach kiedy kiedys podporzadkowalismy sie starym schematom np. kiedy ktos zaczyna negatywny temat, ocene innych, biadolenie o chorobach (oj ulubiony temat) itp, to wlasnie swiadomie reagowac inaczej i cieszyc sie z tych malych albo wiekszych sukcesow.
Basiu z Bristolu zlapalam sie dzis wlasnie na schemacie poczucia wlasnej wartosci. Mamy za pare godzin odwiedziny a ja szoruje dom no i w tym momencie przypomniala mi sie madrosc z ksiazki ktora wczoraj przeczytalam: czy sprzatasz wtedy kiedy maja przyjsc goscie, ubierasz sie dla innych a na codzien zakladasz stare zuzyte ubrania "po domu" No i co? Dobrze? Ano to uzmyslawia mocne postanowienie: Dla SIEBIE przede wszystkim ma byc dobrze pieknie naokolo, pysznie ugotowane a ja zadbana ubrana i usmiechnieta. No niby wiadomo ale... Warto sobie takie prostoty codziennie swiadomie uzmyslawiac. No ide dalej sprzatac ale tym razem silniejsza o nowe doswiadczenie i krok blizej do poznania siebie. Dziewczyny zycze wiary w siebie! data: 2013.02.17 autor: AlinaSG | | AlinaSG świetny ten Twój pogromca strachów. Od jutra spróbuję, jeśli zajdzie potrzeba. Czy może masz jeszcze coś ciekawego w zanadrzu do "poćwiczenia"? Co do "nie", to wiadomo, że jest to jeden aspekt z wielu, ale myślę, że również istotny. A w ogóle, to kręcą mnie zabawy w "łamanie mózgownicy" i utwierdzanie się, że myślenie jednak NIE boli ;) data: 2013.02.17 autor: KaM | | KaMto pewnie tylko poczatek z tym nie. Bo: jestes tym co slyszysz czyli selekcjonujesz czego chcesz sluchac (tv itp) i jestes tym co mowisz /myslisz bo nie tylko wazne co do ust wkladamy ale tez co z nich wychodzi - jaka to ma energie. Wiec jestes tym czym sie odzywiasz, jak ubierasz, czym otaczasz itp. A ja mam takie praktyczne cwiczenie od terapeutki na strach i inne negatywne emocje: kiedy przychodza to dajesz im miejsce bytu, jezeli sa to trzeba je przyjac: siadasz wygodnie i doslownie obejmujesz tzn zataczasz krag rekami i spokojnie zastanawiasz sie czego sie boisz czy dlaczego jestes smutna itp i trwasz tak dopoki te emocje powoli sie "rozplywaja" i dochodzisz do wniosku ze wlasciwie zniknal powod leku czy smutku.
Podobno jest to dobre cwiczenie rowniez dla mlodziezy przed szkolnymi egzaminami itp. Wazne zeby nazwac emocje, przyjac je i dac im sie "rozplynac". Staralam sie i chyba mi sie udalo bez nie. Tez fane cwiczenie. Nasze zycie to szkola poznawania siebie. Pozdrawiam data: 2013.02.16 autor: AlinaSG | | A gdy jest mi smutno i źle, i boję się, że wszystko idzie "w ciemność" i gdy wszystko, o czym marzę, to schować się pod kołdrę i przeczekać, albo "w spódnicę mamy", albo zasnąć i obudzić się, gdy będzie już "po", wtedy powtarzam sobie w kółko, że tędy droga właśnie, że ufam, ufam, ufam, że właśnie tedy wiedzie moja droga, chwilowo przez tę ciemność... z naciskiem na chwilowo i na ufam. data: 2013.02.16 autor: KaM | | Witam wszystkich serdecznie. Mam pytanie odnośnie mojego poltorarocznego alergików . Synek jest na po od początku z małymi przerwami alergii ładnie sie wycofuje, jednak w wieku siedmiu ośmiu miesięcy zastosował z przybieraniem na wadze teraz waga delikatnie sie zwiększa ale bardzo powoli. Od momentu kiedy waga zastosowała lekarka (homeopatka) poradziła mi dawać do Owsianki mleko dla alergików. Do tej pory dawalam małemu, ale niedawno zdecydowałam ze koniec z sztucznym mlekiem. Mam jednak obawy czy aby waga znowu nie stanie i czy nie powinnam dodawać wiecej maselka do Owsianki jak i do zupek . Proszę bardzo o radę. Jestem niestety nadal bardzo słaba, cieżko mi przekonać innych do moich racji w tej kwestii, a czAsem i sama siebie .pewnie to kwestia wychowania moich rodziców.
Z góry przepraszam za błędy ale dotykowy klawiatura mi nie służy :) data: 2013.02.16 autor: Badeve | | Ja jeszcze chciałam słowo w sprawie tego świadomego unikania słowa "nie". Tu oprócz zabawy jest coś jeszcze - zmiana całych konstrukcji zdaniowych a w konsekwencji sposobu myślenia. Zamiast: "nie rób tego!" powie się "a może spróbowałbyś tego?". Użycie "nie" wymusza poniekąd używanie trybu rozkazującego i wykrzykników. Lżej jest żyć bez "nie". I zdaje się, że bardziej kolorowo. Pozdrawiam serdecznie i lepszej soboty życzę! data: 2013.02.16 autor: KaM | | Iko, u mnie na razie sprawdzają się na drugie śniadania... obiady :) teraz "siedzę" (nie mylić z siedzę) w domu, więc jest to łatwiejsze, ale, gdybym wróciła do pracy, to na pewno razem z termosem obiadowym wypchanym po brzegi. Zjedzenie obiadu na drugie śniadanie daje mi siły na dosyć długi czas. Nic na razie innego nie wymyśliłam, nawet nie mam takiej potrzeby, bo takie coś bardzo mi odpowiada. Keks na słono z pistacjami jest pyszny. Na prawdę pyszny. Ale odpowiedź ze strony łuszczycy była natychmiastowa. Więcej nie upiekę, bo nie umiem się powstrzymać, gdy stoi w kuchni i tak na mnie patrzy. Przymierzam się upiec chleb bezglutenowy na zakwasie również bezglutenowym. Nie wiążę z nim specjalnych nadziei, no ale zobaczymy, może coś tam się uda. data: 2013.02.16 autor: KaM | | Witam Pani Anno ! Pragnę poinformować iż wczoraj byłam u onkologa na kolejnych badaniach /raz w roku/ i markery/w normie/ , morfologia i inne parametry są bardzo dobre ,mammografia i USG piersi prawidłowe , ginekologicznie też prawidłowo tylko muszę wspomóc się niepokalankiem/ wcześniej tez brałam i się zmniejszył/ jak rok temu bo endometrium jest w górnej granicy.Jest to Pani bardzo duża zasługa.Żywienie PP pomaga .Bardzo dziękuję. data: 2013.02.15 autor: | | @Basiu z Bristolu;"brak poczucia wartości,to stan nabyty poprzez tresurę społeczeństwa i rodziny".Bedę powtarzać to zdanie innym ludziom,bo sama dochodziłam do tego przez kilkadziesiąt lat.A ty tak pięknie i zgrabnie to ułożyłaś.Tylko nie wiem co z tymi którzy innych próbują ustawiać w przekonaniu że tak trzeba. data: 2013.02.15 autor: Elka | | Dziewczyny, moc serdeczności Wam przesyłam :) data: 2013.02.15 autor: Ika | | KaM Super! Kupuje i ten pomysl. I nagle mi sie przypomnialo, ze kiedys, przed laty moj maz mial taka tablice na biurku, ktora mi zaimponowala: Chciec to moc. i wtedy to on mi imponowal pozytywnym stosunkiem do zycia a teraz i ta tablica i ten jego optymizm gdzies sie zawieruszyly. Pewnie mu cos takiego zafunduje na urodziny.
Ika, a moze dla odmiany sprobujesz keks na slono z pistacjami, ja do niego dodaje czasami startej marchewki, czasami ciecierzycy itp. Albo kotlety z indyka na zimno z plasterkiem cieniutkim chleba. data: 2013.02.15 autor: AlinaSG | | AlinaSG, mam jeszcze jedną fajną "zabawę". Na lodówce mam literki z magnesikami - dwa komplety. Dzieci bawią się mniej, ja więcej. Pomiędzy machnięciami łychą w garze (garach) latam i układam pozytywne myśli :) do bólu, im więcej liter zużyję tym lepiej. I mi wtedy lepiej, jak czytam sobie ("Have a nice day", albo "mów mi dobrze". Na przykład.) data: 2013.02.15 autor: KaM | | KaM co zamiast tego chleba? Myślę nad tym od jakiegoś czasu, bo mąż zmaga się z łuszczycą. Co dać mu do pracy zamiast kanapek? Zupa to za mało... Sałatka - za zimno. Często wyjeżdża... data: 2013.02.15 autor: Ika | | Dziewczyny, pozdrawiam Was serdecznie :) Mamy duzo wspolnego, nie tylko PP :) data: 2013.02.15 autor: Basia z Bristolu | | KaM wspanialy pomysl ze swiadomym pozbyciem sie slowa nie.
Ide w twoje slady. A ja z kolei przestaje uzywac slowa problem (po lekturze Lise Bourbeau) bo: zycie nie sklada sie z problemow tylko doswiadczen i wyzwan. A ja wprowadzilam od siebie okreslenie "plac budowy" bo tu i zburzyc co niepotrzebne mozna i przebudowac co sie da i na nowo tez cos pieknego wybudowac.
Ja tez tak jak ty mam problem z chlebkiem no i cudownymi makaronikami wg przepisu Pani Ani. Dalam sobie pozwolenie na schrupanie kilku malutkich dziennie - i sie nimi delektuje - a jak chce mi sie siegnac po wiecej to pytam sama siebie co chce tym zrekompensowac - no i raz z lepszym raz z gorszym skutkiem reaguje. Ale staram sie zaakceptowac, jezeli okazalam sie slaba - no to jutro mam okazje popracowac na "placu budowy. POzdrawiam data: 2013.02.15 autor: AlinaSG | | ## Fox_India, to jest to – to „dobre” przychodzi samo właśnie wtedy gdy człowiek zaczyna układać swoje porozsypywane puzzle. A to „lepsze”, to zwykłe podszepty naszego Egola - DaniusiaA fajnie o tym napisała. Fox_India, Ty naprawdę wierzysz w to, że przyjdzie taki czas, że przestaniesz biegać? Ja wiem, że to moje bieganie, to taki mój sposób na życie. Gdybym przestała biegać, umarłabym. Gdy Kam w dzień leży, znaczy, że chora. Kiedyś miałam z tym problem, bo mąż mój mało ruchliwy ;) i zanim On pomyślał, to ja już cztery rzeczy od tamtej pory zrobiłam. Stresowało mnie to niesamowicie, bo szala w robotach domowych ciągle przeważała na moją stronę. I w sumie tak jest dalej, tylko perspektywa mi się zmieniła. Wiem przecież, że Jang do Jin pretensji też nie ma za to, czym jest a czym nie, więc co, ja będę miała? ;) no to już nie mam. Czasem się pośmieję tylko „na głos”, żeby był świadomy tego, że ja widzę, jak On się guzdra mocno i jakie zwiechy czasem zalicza.
## Arnuszko, jestem dokładnie tego samego zdania co Basia z Bristolu – trzeba pozwalać sobie na odczuwanie tego, co przychodzi samo. Usiądź w ciszy, zamknij oczy i pozwól sobie poczuć Twoje czarne myśli. Daj im wyjść, niech zrobią z Tobą co chcą. Uczucia nie biorą się znikąd. Są jakimś sygnałem wysyłanym do naszej świadomości z prośbą o zmianę czegoś ewentualnie o podtrzymanie jakiegoś stanu (o ile mówimy o uczuciach pozytywnych). Smutno i każde generalnie „źle” zawsze jest z jakiegoś powodu – naprawdę zawsze. Bardzo ciężko się czasem dokopać do pierwotnej myśli, ale to jest możliwe. Najważniejsze to zaakceptować Swoje trudniejsze stany świadomości, uświadomić sobie, że one miną, że na pewno nie będą trwać wiecznie i skupić się na poszukiwaniu przyczyny. Czasem to trwa krócej, czasem dłużej, najważniejsze to rozpocząć proces, a z każdym krokiem będziemy bliżej „dobrego”. Jeszcze odnośnie „myślenia pozytywnego” odkryłam ostatnio jego drugi aspekt, to znaczy formułowanie myśli bez używania „nie”. To jest fajna zabawa, mówię Wam. Trudno jest się przestawić, bo głowa jest przyzwyczajona. Ale się da! I jeszcze o pierwszym aspekcie „pozytywnego myślenia” chciałam, bo też wydaje mi się, że zamęczanie się wskazane nie jest. Ja nauczyłam się myśleć pozytywnie (haha nie chciałam użyć tego zwrotu, ale pewnie wszyscy wiedzą, co mam na myśli) w taki sposób, że w każdej sytuacji starałam się znajdować jej pozytywne aspekty. A przynajmniej jeden. Podobno nawyk u człowieka wyrabia się miesiąc czasu. Może warto poświęcić ten jeden miesiąc na zmianę nawyku myślenia? Poświęcić, znaczy świadomie kierować myślami przez ten miesiąc i zmuszać głowę do wyszukiwania tych pozytywnych stron. Ja teraz mam tak, że głowa mi automatycznie „przeskakuje” ponad myślą negatywną, która wcześniej byłaby główną, o ile nie jedyną panoszącą się po mojej czaszce. Oczywiście ona gdzieś tam jest, pamiętam o niej, ale nie dominuje. Po prostu nieagresywnie sobie gdzieś tam bytuje. Przykład. Toczę obecnie dużą batalię o chleb. Sama z sobą oczywiście. Uwielbiam chleb. Problem chleba ciągnie się za mną jak ogon od urodzenia córki. Niby walczę, ale ciągle i ciągle temat wraca. No i ostatnimi czasy pozwoliłam sobie. Był i zbyt dużo, i zbyt często. I już są efekty. Gardło boli. Ucho swędzi i kłuje. Swędzi w sumie wszystko. Najgorsza ta łuszczyca, co pali i boli równocześnie. Na nic rewelacyjny artykuł, co przeczytałam. Lekcja musi być odrobiona. Mała nogi ma jakby ktoś pędzlem machnął – od góry do dołu, w czerwonych, większych i mniejszych suchych plackach, refluks, i przeokropnie odparzona pupa. No i ufam, że taka moja droga, no. Nie mam innej. Ja muszę wszystko sama na własnej skórze. I wiem, że to już niedługo koniec moich zmagań z chlebem, bo lekcja boli mocno. I nie zagłębiam się w to, co teraz wokół mnie. Piecze mnie skóra? Moja córa cierpi? Jak nie zjem więcej, to nie będzie. Musi to gdzieś tam wejść do głowy i zacząć dawać efekty w postaci mojego świadomego wybrania tak a nie inaczej. To jest moim zdaniem pozytywne myślenie. Szukanie czegoś dobrego w tym złym; na pewno nie oszukiwanie się, że jest dobrze, gdy nie jest. ## Basiu z Bristolu pozdrawiam Cię serdecznie. Zgadzam się z Tobą w stu procentach. data: 2013.02.15 autor: KaM | | witam forum, mam pytanie, chleb z nowej ksiazki wyszedł mi twardy jak kamien juz drugi raz i oczywiscie nieupieczony w srodku - pierwszy raz ciasto wyszlo mi pardziej mokre tym razem bylo luzne ale zbijało sie w mniejsze kawałki. choc osobiscie jem bardzo mało chleba to jednak chleb u mnie w domu jest bardzo ważny a tu w Ameryce to sobie mozecie wyobrazić jaki jest chleb - nie do zjedzenia, tak mięki ze sie go nie da posmarowac, mozna go trzymac miesiącami w lodówce i jego smak to czysty cukier - help :) data: 2013.02.14 autor: Karolina | | Halo Dziewczyny a propos lektur to podpisuje sie pod Basia z Bristolu, czyta sie wtedy kiedy czuje sie potrzebe i trzeba na to troche czasu. Ja jakos rano nie moge spac, wstaje ok 5 rano, w domu cichutko, zmierzch za oknem i wtedy najlepiej mi sie czyta i chyba tez najlepiej dociera.
Obecnie czytam juz 4 ksiazke Lise Bourbeau. Te jej ksiazki sa wspaniala wskazowka na nasze schematy z bagazem karmy i tematow ktorych nasi rodzice nie dali rady przerobic. A co bardzo ciekawe i zastanawiajace to konkretne powiazanie naszych "tematow" z wygladem zewnetrznym, budowa ciala itp.
Chyba najcenniejsze czego sie ucze z tych ksiazek to byc szczera w stosunku do samej siebie, obserwowac swoje mysli i emocje, zaakceptowac je, zrozumiec schematy i starac sie znalezc rozwiazanie. Smieje sie Basiu z Bristolu do ciebie bo ja tez krotko ale bezposrednio bez ogrodek mowie mezowi co czuje, czego chce, oczekuje od niego i co mnie drazni a czego nie akceptuje - oczywiscie spokojnie. Na razie reaguje jak male obrazone dziecko. Kiedys bym nabrala wyrzutow sumienia i prawie prosila o wybaczenie. Teraz wiem na pewno ze poczucie winy mozna miec tylko wtedy kiedy sie komus swiadomie chcialo zrobic przykrosc. Teraz daje czas mezowi na przemyslenie -nawet kosztem "cichych " godzin albo dni. Jako konsekwencje wczorajszej szczerosci nie dostalam Walentynki ale to pikus. Za to jestem zadowolona ze odwracam schematy a moj kochany po jakims czasie zrozumie.
A propos ksiazek Pani Ani to szczerze mowiac tlumacze juz wiele przepisow bo mnie wszyscy naokolo o to prosza.
Mam nadzieje ze Pani Ania nie ma nic naprzeciwko.
Pozdrawiam wiosennie chociaz naokolo metrowa sniezna pierzynka. data: 2013.02.14 autor: AlinaSG | | Kilka lat temu przeszlam kolejny etap rozwoju, mozna powiedziec. Jego poczatkiem bylo doglebne uswiadomienie sobie, ze brak mi poczucia wlasnej wartosci. Moja niska wartosc siebie rzucala cien na absolutnie kazdy aspekt mojego zycia. Do tej pory nie wiem, albo nie potrafie w prosty sposob napisac jak sie buduje swoja wartosc. Wlasnie wtedy duzo czytalam i stopniowo odkrywalam schematy w ktorych tkwilam. Zrozumienie, zobaczenie ich, pozwolio mi stopniowo sie z tych schematow wyzwalac. Przestalam na przykad myslec, ze musze sie tlumaczyc z tego co jem, jak zyje, ze jestem taka, a nie inna. Przestalam tez miec oczekiwania w stosunku do otoczenia, juz nie musialam karmic kompleksow uznaniem innych. W relacji z partnerem zaczelam glosno mowic, co mi nie pasuje i dlaczego, ale nie w formie wyrzutow i pretensji ale krotkich, jasnych komunikatow. Nie mowie, ze praca zakonczona, bo czy kiedys bedzie? Chcialam tylko zwrocic uwage na prblem z ktorym boryka sie wielu ludzi, a szczegolnie kobiet - NISKA WARTOSC SIEBIE. Brak poczucia wlasnej wartosci wpedza nas w role ofiary albo kata. Brak poczucia wartosci to jest czesto stan nabyty, poprzes tresure spoleczenstwa i rodziny. data: 2013.02.14 autor: Basia z Bristolu | | Basiu z Brystolu, dziękuję za Twojego maila! coś w tym jest, ze myślom trzeba po prostu pozwolić być, ale tez nie przywiązywać może do nich całej naszej uwagi, i to jest chyba coś, czego można się nauczyć, m.in na skupianiu się na teraźniejszości.. próbuję i będę dalej... choćby jedzac poranną owsiankę.
No i to już wiosna, dobrze wiedziec, choc chciałam sobie tłumaczyc swoją drobną niedyspozycję właśnie dojo, ale cóż, wiosna to zawsze dobra nowina! Pozdrawiam Forum data: 2013.02.14 autor: Arnuszka | | Arnuszko, juz po dojo, wiosne mamy :) Tez kiedys bylam w blednym kole, podobnym do Twojego. Im bardziej staralam sie "myslec pozytywnie" tym wieksza frustracja we mnie narastala, tym wiecej zgrzytow bylo, na roznych plaszczyznach. Powiedzenie ze "trzeba pozytywnie myslec", bo dobre mysli przyciagja dobro, to sciema. Przeczytalam wiele ksiazek. Najbardziej trafil do mnie DeMello, "Potega terazniejszosci" i Ogorevc. Czytac absolutnie trzeba, ale tylko wtedy kiedy jest na to ochota. Zmuszac sie do czytania nie ma co, zmiany maja swoj czas. Wyczytalam miedzy innymi to, ze z myslami nie ma co walczyc, trzeba im pozwolic byc, przemijac. One sa konsekwencja stanu ducha, dlatego warto sie skupic nad przyczyna, dlaczego takie a nie inne mysli nas nachodza. "Pokonanie" negatywnych mysli przychodzi wraz ze zrozumieniem skad i dlaczego powstaja. W tym wzgledzie duzo mi pomogla "Potega terazniejszosci". Jak sie dobrze wczytac w ksiaki Pani Ani, tam tez wszystko jest. Na wszystko trzeba czasu i cierpliwosci. Powodzenia! data: 2013.02.14 autor: Basia z Bristolu | | Radna, a dodajesz cytryne do tego czosnku? Mi sie robi siny wlasnie po zakwaszeniu cytryna. Moze dlatego do duszonego czosnku na chleb Pani Ania radzi dodac serka koziego, zeby czosnek nie zzielenial w czasie smazenia? data: 2013.02.14 autor: Basia z Bristolu | | dla wszystkich poszukujących książek w innym języku, jest mnostwo książek zazwyczaj kryjących się pod nazwami 5 elementow lub żywienie czy dieta chińska np niemiecki autor Joerg Kastner, ale radze czytac uwaznie. wiekszośc tych książek nie jest tak ładnie skonstruowanych jak książki Pani Ani, zazwyczaj są ogólna wiedzą niedostosowaną do klimatu i bez przepisów, a poza tym spotkałam się w książce z zaliczeniem kurczaka do smaku słodkiego i o naturze ciepłej. Też mam nadzieje, że Pani Ania zdecyduje się tlumaczyć książki na przynajmniej podstawowe języki obce, w dzisiejszych czasach rodziny są tak porozrzucane po świecie...a każdemu chciałoby sie przynajmniej zasugerować pomoc. Jak u mnie np polowa rodziny w niemczech ledwo czyta po polsku bo sa tam juz od 25 lat i cześć sie tam urodziła, a rodzina męża z kolei to latynoamerykanie jak jeden wszyscy chorują na cukrzyce a wielu z nich mieszka obecnie w podobnym klimacie do Polski, pozdrawiam data: 2013.02.14 autor: karolina | | Jagnięcina Wrocław: CH Auchan, ale dzwońcie i sie dowiadujcie kiedy przywożą świeżą (ja sie też upewniałam w dniu kiedy miała byc czy aby jest) :) data: 2013.02.14 autor: Karolka | | O co chodzi z czosnkiem, któy staje sie po obróbce niebieskai/zielonkawy??? Zrobił sie taki np. w masle czosnkowym oraz czasem smaruję nim pieczywo i zapiekam w piekarniku, a tam klops - zielonkawo-niebieskawy. Kupowanyjest jako polski. Nie wiem po prostu czy jest bezpieczny i czy można taki spozywać(dzieci). Czy Wam sie zdarzyło cos takiego i co może byc powodem? pozdrawiam! data: 2013.02.14 autor: Radna | | parówki z Sokołowa są dla męża :) dla dzieci są cielęce z Krakowskiego Kredensu :D Ja parówki średnio lubię, wolę jajeczko na miękko, wieprzowina w ogóle smakuje mi jakoś kwaśnawo.. (wbrew słoności) data: 2013.02.13 autor: Fox_India | | Fox India... dziękuję :-) i w Twoją stronę mnóstwo serdeczności wysyłam :-) Renato... niestety nie podam Ci nic konkretnego. Świadomie zmagam się z tematem jakieś pięć lat. Oprócz endokrynologa odwiedzałam regularnie ginekolożkę Preeti Agrawal z Wrocławia. Zażywałam i chemię i naturę, którą ona polecała. Czasami pozwalałam sobie na eksperymenty i chemię odstawiałam... a efekty były bardzo zaskakujące tyle, że dosyć krótko się nimi cieszyłam. Tarczyca i cały nasz organizm potrzebuje spokoju, relaksu generalnie wszystko co już wiesz - równowagi. W moim życiu od pewnego czasu panuje harmonia (oprócz kotłujących się myśli o których wspominałam) naprawdę jestem z mojego życia zadowolona. Rozmowa z Panią Anną na temat czakry gardła też miała swój niebagatelny wpływ - polecam gorąco. Domyślam się, że nie jesteś zadowolona z mojej wypowiedzi, ale okazuje się, że w tym życiu są takie powiązania i połączenia na które nie ma tabletki a zanim do nich dojdziemy kosztuje nas to dużo czasu. A jak my kobiety myślimy o czasie to zazwyczaj narasta w nas strach, bo przecież on ucieka a my chcemy jeszcze.... Porozmawiaj z Panią Anną zwróci Ci uwagę na sprawy, o których teraz może nawet nie myślisz. Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę duuuużo spokoju data: 2013.02.13 autor: DorotaJ | | Tak mnie zaciekawiłyście chwaleniem tych parówek z Sokołowa ze poszłam i kupiłam.Na etykecie ..bez fosforanów i glutaminianu...a ztyłu wyszczególnienie....hydrolizat.....regulator...przeciwutleniacz..octan...azotyn sodu...Dziewczyny może i smak maja dobry, ale czy naprawdę trzeba je podawać dzieciom.?Naprawdę bym sie bardzo zastanawiała.Ja wolę zrobić pasztecik w słoiki, pomielone mięsko na klopsiki w słoik.Pozdrawiam :} data: 2013.02.13 autor: Lili-Elżunia | | Doroto J. zdradź swoją tajemnicę wyleczenia się z tarczycy- bardzo jest to ważne- też chciałabym odstawić leki. Pozdrawiam data: 2013.02.13 autor: Renata | | ptaki faktycznie wiedzą co w trawie piszczy. u mnie też trele wiosenne maksymalne. ja mam porozszczelniane okna i ćwierkają jak głupie. ale do karmnika nadal się zlatują :) ja też czuję wiosnę! a jak przyjdzie wiosna to ja się znowu w huk roboty rzucę, bo ja umiaru chyba nigdy znać nie będę :) ale powiem tak, a propos "lepsze jest wrogiem dobrego." odkąd jestem na PP moje życie porządkuje się. i taki porządek robię wokół siebie we wszelkich aspektach. albo dzieje się tak zwyczajnie, samo :) nie chodzi o to, że robię to wszystko dlatego, że chcę lepszego, ja właśnie osiągam to "dobre." może jak już ogarnę co nieco to przestanę tak latać od rana do wieczora jak messerschmitt :) Jeżeli chodzi o parówki z szynki 93% (w owadzie najtańsze:)) to potwierdzam, że są naprawdę dobre, jadamy je od czasu do czasu. czy cztery tygodniowo? czasem tak a czasem wcale albo więcej :) smakowo od razu można wyczuć tekturę i prawdziwe mięso. zawierają, owszem, konserwanty ale kto nie ryzykuje ten nie jedzie ;)*DorotoJ pozdrawiam! ** Kejla oraz wszystkie mamy nowo narodzonych plonków - gratuluję! Ja już powoli zapominam co to szarańcza w wieku niemowlęcym :) przesypiamy noce, młody zaczyna sam jeść. w przyszłym miesiącu szkoła z internatem w Szwajcarii hihi ;) pozdrawiam o mało co wiosennie data: 2013.02.13 autor: Fox_India | | Lili-Elżunia, dziękuję za odpowiedź. Co do ziemniaków, to myślałam, że jako warzywo można je gotować z dodatkiem soli i imbiru (jak inne warzywa), a że te ziemniaki z przepisu są jedną z proponowanych przez Panią Anią wersją. Zresztą nie wszystkie proste potrawy / napoje mają wszystkie smaki...A zatem miałam nadzieję, że nie popełniam aż takiego błędu. Jeśli chodzi o parówki, to kupuję parówki z szynki (Sokołów), bez fosforanów i bez glutaminianu sodu. W składzie z etykiety - mięso wieprzowe z szynki 93%, nie ma tam MOM-u...Zdecydowanie lepsze od Berlinek...:) Pozdrawiam data: 2013.02.13 autor: Emka z Wawy | | Teoria a praktyka. Teorię chłonę jak gąbkę, ale kiedy odrywam się od książki do normalnego życia, to jednak tylko zamotanie ogarnia człowieka. Nie wiem jak to Dziewczyny na forum robicie, że bije od (większosci z Was) taki optymizm, spokój, równowaga.. Chyba to dla mnie nie do osiągnięcia.. nawet jeśli wmawiam sobie codziennie że jest dobrze, kiedy próbuję z całych sił byc optymistką, to i tak siedzą we mnie te czarne myśli, których nie daję rady pokonac... może one nie są po to żeby z nimi walczyc. więc co z nimi zrobic? łapę się już na tym, że bardzo odgradzam się od ludzi, nawet partnera do siebie zrażam, jedynie w takich formalnych relacjach międzyludzkich jest w miarę ok, bo wtedy umiem przykleic uśmiech na twarz. ale wewnątrz czuję się zgniła, nie wiem jak to inaczej okreslic..radzicie dalej czytac mądre książki? czekac? Pozdrawiam Was wszystkie. i chciałam jeszcze sptyac czy to juz dojo? data: 2013.02.13 autor: Arnuszka | | Sylwio, dziękuję za odzew :) data: 2013.02.13 autor: Carmen | | Carmen ja jagnięcinę we Wrocławiu kupuję na"Młynie" na placu ze starociami przy centrum handlowym Korona.Można ją tam kupić tylko raz w tygodniu w niedzielę.Jedyny minus jest taki że trzeba tam być wcześnie rano tzn ok 7 bo mięsko szybko "znika" ale warto zawsze świeże i pachnące. data: 2013.02.12 autor: Sylwia | | Ika, "Potęga teraźniejszości" przeczytana i cała masa innych pozycji rónież, ale... jak słusznie zwróciłaś uwagę co innego przeczytać a co innego wprowadzić w życie. Czasami się człowiek zamota... a może częściej niż czasami... ;-) Ale fajowo, że o niej przypomniałaś bo trochę o niej zapomniałam... :-) Pani Anno!!!!!!! Moja tarczyca wg wyników działa prawidłowo :-) od maja ub.roku nie biorę żadnych leków i hurrrraaaa!!!! a chcieli mi "gady" ją wyciąć... Kłaniam się nisko Pani i Naszemu Forum data: 2013.02.12 autor: DorotaJ | | ** Sylwio z Białegostoku, niestety nie mam namiarów na "w miarę elastyczne przedszkole w Białymstoku". W jednym z prywatnych niedaleko mojego miejsca zamieszkania Pani Dyrektor powiedziała mi, że razem z dzieckiem dostarcza się listę, co dziecko może jeść, czego nie i oni tego pilnie przestrzegają, ewentualnie jeszcze rozmawia się z Panią Kucharką. Swoje posiłki (przynajmniej na tym etapie pewnie) nie wchodzą w grę bo z każdego posiłku pobierane są próbki dla Sanepidu (jest w przedszkolu kuchnia). Informowałam, że wyleczyłam dziecko z silnej alergii samą dietą. Kto wie, czy może przy nawrocie choroby z jakiegoś powodu, po jakimś czasie, nie pozwolono by w drodze wyjątku, powiedzmy, przynosić jednak tego jedzenia. Ciężko jest oczekiwać takich deklaracji na początku samym; z czasem wszystko się zmienia przecież. Kiedyś miałam taki zamysł stworzyć catering PP właśnie ze względu na dzieci i ich przedszkolną przyszłość, myślałam o ludziach chorych, w szpitalach, o matkach, które czasem nie wyrabiają na zakrętach i nie mają "lepszej" alternatywy. Zamysł na razie odszedł na daleki plan. Widać nie czas jeszcze. ** Axa, na opakowaniu kozieradki jest napisane, że pobudza apetyt. Spróbuj dodaj dziecku do zupki. A w ogóle, to radzę zrobić Ci taki "test". Innym Mamom Niejadków również. Nalejcie sobie taką swoją porcję zupki Waszego Malucha i spróbujcie zjeść. Jeśli Wam będzie smakować, nie będzie Was mdliło i tym podobne, to znaczy, że zupka jest ok. Nalejcie sobie potem jeszcze dla porównania tej zupki, co Wasze Dzieciaczki tak do niej mlaskają. Wychwyćcie różnice i "poprawcie" dziecięcą zupkę. Powinno zadziałać. data: 2013.02.12 autor: KaM | | Emka co do ziemniaków to masz tylko smak sł, sn i częsciowo gorzki.Gotuj z wszystkimi smakami, cebulką czosnkiem itd/wg przepisu / bo dopiero wtedy masz zrównoważoną potrawę.A wody mało na dużym ogniu,tak że pod koniec gotowania jej prawie nie ma . A parówki....nie ma tam Mięsa Mechanicznie Odkostnionego..czyli tego ,,,,przemielonego wszystkiego co nie należy jeść. 90% mięsa szynki...aż nie wierzę, a reszta cudownych chemikaliów,wzmacniaczy. Ja bym nie jadła. Upiecz sobie wieprzowinę z czosnkiem/ z książki/.Super na kanapkę. A to z forum "Od czasu do czasu można podać dzieciom parówki,. Parówki proszę grzać z przyprawami, najlepiej bez skórki, podawać do tego chlebek z odrobiną czosnku, a do picia podajemy naszą herbatę."A.C. data: 2013.02.11 autor: Lili-Elżunia | | Witam, mam pytanie dotyczące kozieradki. W nowej książce jest napisane, że można ją stosować m.in. w przypadku problemów z przybieraniem na wadze u dzieci. Moja córka (8m-cy) waży niecałe 6kg i waga albo lekko idzie w górę, albo stoi w miejscu (od ok.2m-cy), jej apetyt pozostawia wiele do życzenia. Czy mogłabym jej dodawać tę przyprawę, np. do zup? Czy ma ona rzeczywiście takie działanie? Najgorsze jest to, że dopadają mnie wątpliwości i już nie jestem pewna tego, co robię. data: 2013.02.11 autor: Axa | | ***Stykrotko gratuluję dzidziusia, mój młodszy tylko o 3 dni :) Jeśli chodzi o Twoje pytanie o zaparcia to po mojej poprzedniej cc i obecnej jadłam tylo PP-owo. Owsianka, zupy, zupy i zupy, ziemniaczki z duszeninami i wiele warzyw duszonych, zwłaszcza marchewka z czosnkiem. Problem mam jedynie z czasem aby sobie spokojnie "usiąść" (jak jedno dziecko śpi, to drugie coś chce), jednak zaparć nie miałam wcale. Mam nadzieję, że problem Ci się zmniejszy albo zniknie :) Pozdrawiam! PS. Jabłka i śliwki tylko mogą pogorszyć sprawę, bananów też bym nie jadła na Twoim miejscu - pamiętaj że to co jesz, je Twoja córeczka. Moje menu jest tylko pod synka... Tobie też tego życzę. data: 2013.02.11 autor: Kejla | | Pani Aniu, dziękuję za pozytywne myśli w moją stronę :) Ano już po porodzie (14.01), cc jak to cc, ale musiałam się szybciej pozbierać, bo w domku przecież stęskniona ponad dwuletnia córeczka czekała. Do szpitala wzięłam grzałkę i choć w ten sposób nie PP-owy, ale jednak miałam naszą kawę gotowaną! Chleb też swój, no i omijałam jak się da wszelkie kurczaki szpitalne ;) buraczki też w odstawkę. Marzyłam cały pobyt w szpitalu o naszych rosołach i mięsku duszonym, mielonym itp... Synek pięknie na wadze przybiera, rośnie jak szalony, mnie tylko sił brakuje do tych dwoje teraz. Ale ukłony w stronę Fox_Indii - teraz Cię rozumiem ze stanem inwentarza :) Ja czasem muszę naszą poranną kawę z zachustowanym synkiem robić, bo inaczej bym ją piła po 12:00 ;) (choć i tak bywa...) Pani Aniu, nie pisałam tak długo, bo powalił nas wszystkich w domu jakiś wredny wirus - najpierw mnie dwa tygodnie po porodzie - wysoka temperatura, ponad 39*C i ogólna niemoc, myślę że to osłabienie po porodzie oraz niemożność odpoczynku. Następnego dnia temperatura wyskoczyła mężowi, a ja byłam prawie zdrowa. Kawa z aspiryną poszła w ruch dla niego i po 2 dniach był na chodzie. Cały czas piliśmy imbirówkę i rosołki. Jednak córcię też dorwało i gorączkę miała 2 dni, a właściwie dwie noce. Przetrwałam i było już z górki. Później lekki kaszel i na tym koniec. Mojego noworodka też umęczyło, ale na końcu samym i to tylko jeden dzień. Właściwie na temperaturze się skończyło, choć niewielki katar też miał. No i w sumie zachodzę w głowę co zawiniłam, poza brakiem odpoczynku? Może z czymś przewaliłam w jedzeniu? Bo raczej wychłodzenie nie wchodziło w grę. Ale już po sprawie, najważniejsze że wszystko przeszło "domowymi" sposobami. Teraz tylko sił by się więcej przydało :) Żylaki znacznie się zmniejszyły i cieszy mnie to ogromnie! Raz jeszcze dziękuję Pani Aniu za pamięć i dobre słowo. Pozdrawiamy już w szerszym gronie! data: 2013.02.10 autor: Kejla | | Droga KaM,mam pytanie do Ciebie odnośnie przedszkola.Masz trzylatka,więc może rozglądałaś sie lub słyszałaś o w miarę elastycznym przedszkolu w Białymstoku?Najbardziej zależy mi na możliwości utrzymania jedzonka PP u syna.Niedługo rozpoczyna się nabór,a ja już dłużej babci nie mogę wykorzystywać.Należę do tych osób co to na zaś piszą scenariusze,więc zaczynam się zamartwiać.Gdybyś gdzieś coś słyszała,daj znać,proszę:-)Pozdrawiam ,też z czwartego piętra bez windy,też na własne życzenie i też tęskniąca za lasem:-) data: 2013.02.10 autor: Sylwia z Białegostoku | | Witam wszystkich:) Mam pytanie, czy robię duży błąd gotując ziemniaki tylko w osolonym wrzątku (potem odlewam wodę)? Chodzi mi o taką najprostszą wersję...Także chciałabym zapytać o parówki (takie z szynki, 93% mięsa). W Archiwum wyczytałam, że należy je podgrzewać z przyprawami. Czy te przyprawy, to te z uszlachetniania wędlin? Rozumiem, że parówek nie uszlachetniamy w tradycyjny sposób, bo jak je gotować przez dłuższy czas? I czy 4-5 parówek tygodniowo to za dużo? Bo jakoś na zmianę z jajkami najbardziej mi pasują na II śniadanie. Pozdrawiam wszystkich, jeszcze zimowo:) data: 2013.02.10 autor: Emka z Wawy | | Hmmm, lepsze jest wrogiem dobrego, ale według mnie czym innym jest spokojne, ufne i przemyślane życie, podejście z szacunkiem do priorytetów - ja myślę, że wtedy lepsze nas nie omija; natomiast uparte, wbrew wszystkiemu, niepokorne dążenie, to według mnie czyste chciejstwo, które "rodzi niemanie" :) Co nie znaczy, że czasem nie trzeba się zbuntować. Pozdrawiam. data: 2013.02.10 autor: DanusiaA | | Moja niepełnosprawna córka (21 lat), jest po operacji wyrostka
od lata jesteśmy na 5 przemianach po operacji utrzymuje się u niej podwyższona temperatura, jak ją teraz karmić. Pozdrawiam serdecznie ! data: 2013.02.10 autor: Luiza R. | | Jednak idzie wiosna. Ptaki spać nie mogą, a raczej już nie chcą. Zimno trochę, ale ubrałam się, otworzyłam okno i nasłuchać się mogę. To takie moje trzecie poranne małe szczęście. :) Dobrej niedzieli! data: 2013.02.10 autor: KaM | | Beata, pierwsza książka do przeczytania - rozdział o nadwadze. Ja schudłam 10 kg mimo, że nie było to moim celem, córka moja schudła 15 kg w ciągu roku. Wygląda świetnie, ale to nastolatka :) Ja jestem jak KaM w rozmiarze XS. Tyle jeżeli chodzi o ubytek wagi, a i inne korzyści też się pojawiają :) Dasz radę :) DorotaJ - jest tak książka "Potęga teraźniejszości". Polecono mi ją tu, na forum i jak zaczęłam czytać to mi wyszło, że to o mnie :) No, ale przeczytać, a zastosować to już inna historia. data: 2013.02.09 autor: Ika | | Erna, Tobie również dziękuję :-) generalnie jak w moim życiu pojawia się stabilizacja i DOBRE to szukam czegoś dalej, inaczej wg mnie LEPIEJ i zamiast się cieszyc tym dobrym to tęsknię za lepszym. Oczywiście ta tęsknota nie powoduje u mnie nieszczęścia, ale... potrzebuję zmian i dążę do nich, a jak czuję że się kręcę wokół "swojego ogona" to cel pozostaje, ale drogę zmieniam... Od wczoraj ćwiczę "docenienie teraźniejszości" miła błogość się pojawiła w moim serduszku, pomimo tego, że nic wielkiego się nie wydarzyło - podoba mi się ta droga :-) Dziękuję Wam dziewczyny i kłaniam się nisko Naszemu Formu :-* data: 2013.02.09 autor: DorotaJ | | To jeszcze ja w temacie "lepsze wrogiem dobrego". Dla mnie osobiście odnosi się to do sytuacji, kiedy nie potrafię cieszyć się tym, co mam, jestem wiecznie niezadowolona z siebie (kompleksy?), nie wierzę, że to co robię jest dobre, ulegam motywacjom zewnętrznym (bo ktoś mnie może ocenia/krytykuje/krzywo patrzy/nie docenia)... To takie życie pod presją nieustannego dążenia do perfekcji, która przecież jest niemożliwa. I to jest pułapka tego "lepszego". Nie chodzi tu o to, żeby stać w miejscu, ale żeby widzieć i przeżywać w pełni to, co jest tu i teraz, wyciągać wnioski na przyszłość, ale przede wszystkim słuchać swojego wewnętrznego głosu/intuicji/sumienia. Pozdrawiam serdecznie :-) data: 2013.02.09 autor: Prymulka | | Dziękują Aggi :-) ważnym fragmentem z Twojej wypowiedzi jest dla mnie "trzeba docenić swoją teraźniejszość". Muszę się na tego nauczyć bo jak się okazuje raczkuje w tej kwestii. Bardzo Ci dziękuję za chwilę, którą mi poświęciłaś. Pozdrawiam serdecznie data: 2013.02.09 autor: DorotaJ | | Witam
Mam na imię Beata,mam 43 lata.całe życie miałam problem z nadwagą.wiele diet...ostatnia Montignaca,w prawdzie schudłam
ale potem znów przybrałam.jestem po raku,ciezkich przejsciach.
zle sie czuje,boje sie zgrubnac,bo byłam wielka juz niewiem jak zaczac by choroba nie wróciła.dziekuje za kazde słowo
pozdrawiam data: 2013.02.09 autor: beata | | Dziewczyny, bardzo dziękuję za namiar na jagnięcinę. Teraz tylko pozostaje kupić i ugotować :) A ile mieszkanek Łodzi na forum :) Miłego wieczoru! data: 2013.02.09 autor: Ika | | ** A u mnie za oknem ptaszki już wiedzą, że wiosna za pasem. Świergolą jak szalone skubańce małe. Mogłabym cały dzień siedzieć przy otwartym balkonie :) kiedyś, gdy jeszcze nie wiedziałam co to Pięć Przemian, Medycyna Chińska, filozofia wschodu w ogóle, o "dojo" nawet nie wspominając, właśnie ten mniej więcej moment mnie "dotykał" bardzo; bo niby zima, niby śniegu dużo ale... coś zawsze wisiało w powietrzu... i rośliny doniczkowe zaczynały powracać do życia i zaczynało się na duszy lżej robić jakoś, no i te świergoty za oknem. Podobnie było zawsze w czasie dojo poprzedzającego jesień - niby ciepło, niby środek lata a jednak znowu coś w powietrzu. Dosłownie. To jest wyczuwalne nosem. Uwielbiam swój nos. ** Agnieszko, mamo Piotrka tak zbieram się i zbieram na odpowiedź dla Ciebie, ale widać chyba sama muszę najpierw temat porządnie przerobić bo straszny chaos w mojej głowie panuje. Jak się poukładam to napiszę. ** Ja "Lepsze jest wrogiem dobrego" traktuję dosłownie i wydaje mi się, że Aggi ujęła temat bardzo dobrze. Ja też jestem z tych co wszystko XXL i emocje, i robota i wszystko inne też (w opozycji do rozmiaru, który XS ;)) Powściągliwość ponad wszystko. Ale nie z przymusu, tylko świadomy wybór. Ciągle nad tym pracuję, bo ciągle robię ponad miarę (karmiąc piersią i niańcząc trzylatka w domu). Już chyba ze sto razy kończyłam "z ręką w nocniku" (podejrzewam, że dalszy ciąg zdarzeń następujących po przemęczeniu dla wielu jest znany), ale nie, jest jakiś opór, jakaś blokada we mnie, widać mój kielich się ciągle nie przepełnił. Robię swoje, mając przed oczami cel i nie naprężam się ponad miarę. Widać jeszcze zanim dojdę do równowagi w tym temacie, muszę odrobić kilka innych lekcji po drodze. Najstraszniejsze potwory zostają na koniec. :) data: 2013.02.09 autor: KaM | | Lepsze jest wrogiem dobrego - masz dobrze i nie chce Ci się dążyć do lepszego,stoisz w miejscu mimo że cierpisz,ale jest dobrze.Kiedy zrozumiesz o co chodzi w życiu zawsze będziesz chciała lepiej.Pozdrawiam data: 2013.02.09 autor: Erna | | DorotoJ, pozwolę sobie skomentować, bo zdanie to jest bardzo bliskie memu sercu. Kiedy przeczytałam je pierwszy raz w nowej książce aż się uśmiechnęłam, wiedziałam, że szefowa napisała je specjalnie dla mnie! Jak określiła mnie kiedyś moja koleżanka, jestem maksiarą, czyli przejawiam czasem tendencję do przesady. Jak robię, to już robię! Czyli interpretując tę myśl jak najbardziej dosłownie, należy zachować umiar i się dyscyplinować. Czasem aż mnie rozsadza, żeby "dogodzić" mojemu małemu alergikowi i w jeden dzień zrobiłabym mu naleśniki, pierogi, ciasteczka, kulki miodowe...a potem przychodzi okres, że karmiłabym go tylko ziemniakami. Wiem, że muszę uważać i się hamować żeby nie przedobrzyć ani w jedną ani w drugą stronę. To jest chyba właśnie ta równowaga, o której tyle tu mówimy. Idąc w kierunku bardziej metaforycznym, trzeba docenić swoją teraźniejszość, tak by sobie za bardzo nie dokładać na każdej płaszczyźnie. Często ponosi mnie chęć uszczęśliwiania innych, choć wiem, że biorę na siebie za dużo. Czyli znowu równowaga. Trzeba tylko albo aż wsłuchać się w siebie i wtedy ta granica staje się jasna. Wtedy wie się czy jest dobrze tak jak jest czy trzeba coś zmienić, po prostu. Pozdrawiam data: 2013.02.08 autor: Aggi | | Witam Szanowne Forum i Panią Annę! Pozwolę sobie na nutkę refleksji… w końcu po rozmowie z Panią Anną jestem więc mnie pewnie rozumiecie :-) Kilkakrotnie podczas naszej rozmowy padło zdanie „lepsze jest wrogiem dobrego”… odłożyłam słuchawkę i… generalnie ma to sens, ale… że jakaś rozchwiana ostatnio się czuję to chciałam „podyskutować” - gdy miałam 18 lat i śpieszno mi było do wyjścia za mąż, moja Mama powtarzała „dziecko, teraz masz tak DOBRZE, nikt Cię tak nie zrozumie jak ojciec i matka i nikt nie będzie cię tak kochał jak my, po co ci wchodzić w obowiązki, tobie wydaje się, że będzie ci LEPIEJ…”. Oczywiście nie posłuchałam i za mąż wyszłam jak skończyłam szkołę i 19 lat. Teraz po ponad 20 latach mogę ocenić że to był trudny czas dla mnie i dla mojego męża. Absolutny brak dojrzałości, zrozumienia i tolerancji. Efekt był taki, że związek po 10 latach zakończył się rozwodem. Komentarza mojej Mamy Wam nie będę pisała, bo sami wiecie jaki był klimat. Nastał czas, że byłam sama. Delektowałam się swoim towarzystwem, znajomych i pracą, a pracowałam zawsze dużo, mega dużo i szkolenia, wyjazdy, ach to było życie… niestety nastał czas refleksji że te wyjazdy, szkolenia, praca, praca, praca to nie jest takie życie jakie chcę prowadzić, chcę mieć przy swoim boku faceta – męża i chcę być kobietą, która gotuje, piecze, troszczy się i wykonuje wszystkie prace, które zazwyczaj kobiety wykonują. Rozmawiam z mamą o swoich przemyśleniach a moja mama „dziecko tak jak teraz masz DOBRZE to rzadko kto ma, po co ci obowiązki, troski, znowu ci się wydaje, że będzie ci LEPIEJ, a życie w związku to naprawdę wysiłek…”. Mamy zawsze słucham z dużą uwagą, tyle tylko, że robię swoje… i po kilku latach poznałam... mmmm… jest facet – mąż. Moje życie się zmieniło o 180 stopni bo nawet się przeprowadziliśmy za miasto i dojeżdżam do pracy ponad 30 km, zakupy, gotowanie, pranie , sprzątanie domu a nie mieszkanka i wszelkie obowiązki łącznie z pracą w ogrodzie latem przyjęłam na klatę z godnością i radością. Jestem szczęśliwą kobietą.Oczywiście, że jest jeszcze element, który bardzo, bardzo chcę, ale żeby nie marudzić i nie przedłużać przemilczę. To moje LEPIEJ wygląda tak, że je
stem zmęczona jak stary pies, ale kurcze… tak się dobrze czuję w tym wypełnionym dniu. Praca zawodowa, która była dla mnie najważniejsza i którą mogłam wykonywać 24h już nie jest taka ważna. Jeśli mogę, idę na skróty bo chcę do domu, do mężulka i garów… Może jeszcze nie przyszedł czas żeby podsumować, że „lepsze jest wrogiem dobrego”, ale z drugiej strony zastanawiam się czy faktycznie pozostawanie w tym samym miejscu, bo mi jest dobrze, nie hamuje rozwoju, doświadczeń i uszlachetnienia… Podsumowując – nie chcę podważać tego zdania tylko proponuję dyskusję bo odnoszę wrażenie, że nie do końca czuję jego głębię… data: 2013.02.08 autor: DorotaJ | | Karola - tak, mam czas napisać posta z prośbą o poradę, bo jego napisanie zajmuje mi sekundę piszac na klawiaturze bezwzrokowo. Zresztą przy dziecku raz się ma więcej czasu a raz przez cały dzień nie znajdzie sie prawie ani chwili data: 2013.02.08 autor: stykrotka | | Po 4 latach na PP też będąc w ciąży byłam pewna że jak urodzę to moje dziecko będzie okazem zdrowia, wszystkie dolegliwości niemowlęce nas ominą itd.
Tak moje ego podszeptywało-jesteś na PP, mądrzejsza od innych matek, sprytniejsza i taaka uduchowiona :) Ha ha ha... Też patrzyłam z politowaniem, współczuciem na Ciężarówki czy Karmiące objadające się KSZ-myśląc "o będziecie miały kłopoty z dzieciakami jedząc to co jecie...".
Synek urodził się zdrowy ale oczka zaropiałe miał 2 miesiące, kupki różne, a to nie było tydzień i kolki a to rzadzizny częste, nosek zapchany, katarek, gorączka, ciemieniucha itd. Oczywiście znałam przyczyny, radziłam sobie doskonale bez leków, stresu żadnego ale z zewnątrz naprawdę moje kłopoty niemowlęce NICZYM nie różniły się od problemów matek nie PP-owych.
Ego, które urosło mi wielkie w ciąży dostało po nosie od mojego maleństwa :)
Mój synek jest moim największym nauczycielem-często stawia mnie do pionu jeżeli uważam się lepsza od innych bo PP-owa matka.
Tak więc dziewczyny-uważajcie :) data: 2013.02.08 autor: ewulka | | Witam :) a gdzie Wrocławianki zaopatrują się w jagnięcinę? Miłego dnia :) data: 2013.02.08 autor: Carmen | | Witam p. Aniu i wszsytkie Forumowiczki. Zdecydowałam się wkońcu napisać na forum swoja opinię. Na PP jestem od 3 lat- czasami pozwalam sobie na mini szaleństwa ale potem wiem skąd moje złe samopoczucie. Obecnie jestem w 8m-cu ciąży czuję sie b.dobrze, wszsytkie wyniki mam dobre i wiem że to zasługa mądrości, gotowania i przyprawiania. Ostatnio bylam na zajęciach szkoły rodzenia z zywienia dzieci i karmienia piersią i do tego chciałabym się odnieść w moim poście. Wiem, że mało ludzi wie o PP a jak wie to niedowierza bo nie spróbowało lub spróbowało ale cos sknociło i się odechciało. Jednak jak słuchałam co wolno jeść a co nie to przysłowiowy nóż mi sie w kieszeni otwierał. Wszsytko to co MY PP-owcy jemy i uważamy za zdrowe i lecznicze jest zakazane- nabiał krowi dozwolony, owoce itd. Jak próbowałam racjonalnymi argumentami przemówić do gra kobiet że np. cytrusy to nie sa nasze owoce krajowe i naprawde można spokojnie poczekać do czerwca z pierwszymi truskawkami to tylko dziwnie się na mnie popatrzyli. Oczywiście nauczona mądrością p. Ani że do niczego nie zmuszać i wierzyc w swoje racje zamilkłam i słuchałam dalej co mi wolno jeść a co nie. Oczywiście będę nadal na PP i będę jadła to co dotychczas i miała sie dobrze, nie chorowała i mam nadzieję, że jak urodzi sie Synek też będzię zdrowy. POZDRAWIAM całe Forum i trzymajcie sie ciepło mimo że za tydz. wiosna wg PP data: 2013.02.08 autor: bombel | | @Ika Ikae,ja kupowałam jagnięcinę tuż przed Św.Boż. Narodz.w starej hali na Górniaku.Stoiska po północnej stronie hali,trzeba pytać sprzedawców. data: 2013.02.07 autor: Elka | | Ika Ikae! Też jestem z Łodzi i od lat zaopatruję się u "ZYGI"(mieszkam w okolicy)wprawdzie sklep nie wygląda jak na zdjęciu (nie wiem skąd taka fotografia na stronie), ale mają naprawdę dobry towar. Jest u nich też dobry chleb, na zamówienie, chyba, że będziesz rano, to można wtedy kupić na bieżąco. Ja zamawiam na konkretny dzień, płacę i odbieram po pracy. Smacznego! data: 2013.02.07 autor: Panka | | DanusiA dziekuje za odpowiedz, wiem ze na sile nic sie nie da i nawet nie chce probowac, z tym ze dziewczyna stoi na granicy utraty nerki wiec powiedzialam jej tylko ze nic jej nie zaszkodzi sprobowac "przeciez to tylko jedzenie" a lekarze nie zalecili jej zadnej diety nawet. data: 2013.02.07 autor: karina | | Ika Ikae przy rynku bałuckim, przy nowej hali, to jest ul. rynek bałucki 6, przy przystanku autobusowym. Warto sobie zobaczyć na mapie gdzie to jest dokładnie, bo ja dziś tam trafiłam przez przypadek a myślałam o tym sklepie z dwa lata. I co ważne jagnięcinę mają raz na dwa tygodnie w środy. Akurat dzisiaj i jutro rano jeszcze ma być.
a oto ten sklep: http://www.zyga-smak.pl/ data: 2013.02.07 autor: agnieszka, (nie)madra mama piotrka | | Hej Dynia, dzieki za odpowiedz. No to calkiem niezle, 3-4 godziny na pelnycm gazie;-) mozna poszalec. Juz sie nie moge doczekac. data: 2013.02.06 autor: Mefka | | Agnieszka, a gdzie można kupić jagnięcinę w Łodzi? Chętnie kupię. data: 2013.02.06 autor: Ika Ikae | | KaM to, że wszystko nam się przytrafia z jakiegoś powodu to niby o tym wiem, ale ciężko mi to przełknąć. Życie jest naprawdę trudne. Więc niech moja świadomość pp wzrasta jak najszybciej to będzie mi łatwiej ;)
Aneczko ja to wszystko wiem, ale jeszcze nie dojrzałam do tego żeby wyrzucać danio do kosza. Ta pomidorówka się zdarza raz na rok, słodycze i nabiał częściej ale i tak rzadko. Spróbuję twojego sposobu z kilerką, ale będę to musiała zrobić na siłę niestety.
Dobra wiadomość jest taka że znalazłam wreszcie w Łodzi świeżą jagnięcinę i mam zamiar coś z niej ugotować chociaż raz w miesiącu. Myślę też o pasztecie z nowej książki. Czy warto go zrobić, smakuje wam? pozdrawiam i dzięki odpisywanie ;) data: 2013.02.06 autor: agnieszka, (nie)madra mama piotrka | | Promocja na przyprawy w holland & barrett zostala przedluzona do 14.02. data: 2013.02.06 autor: Dynia | | Mamo Ineczki, u mojego synka z ciężkim azs pokrzywka też pojawiała się bardzo często. Przed pp co kilka dni był "atak bąblowca" nie wiadomo skąd. Zaraz po przejściu na pp (tylko u nas to było od razu 100% i zero leków)wysyp był taki, że pokrzywki bym chyba nawet nie zauważyła. Po kilku tygodniach jak skóra się polepszyła mogłam dopiero zacząć łączyć przyczynę i skutek, ale do tego potrzebna jest dyscyplina - wtedy wiesz co dziecko je i jakie dany produkt ma działanie, naturę. Pokrzywka to zaburzenie równowagi energetycznej, o co u wrażliwego malucha nietrudno. Myślę, że powinnaś uważać na produkty mocno energetyczne, rozgrzewające i wprowadzać je powolutku. Gotuj delikatne zupki na mniejszej ilości mięska. Mój mały miał pokrzywkę po zbyt intensywnej porowej, żółtku, czosnku i miodzie. Przez ponad rok gotowałam małemu niezwykle prosto, wręcz jak niemowlakowi, tylko podstawowe produkty, czyli ziemniaki, marchewka, pietruszka, cebulka, por, fenkuł, ociupinka czosnku, miodu po kropelce, zero mąki pszennej, kasza gryczana (też wprowadzana stopniowo) i wyłącznie cielęcina, potem także baranina, cukinia, po łyżeczce groszku, kilka fasolek. Pokrzywka jeszcze jakiś czas się pojawiała i jakoś ostatnio tak sobie przypomniałam, że nie pamiętam kiedy to było ostatni raz! Także uszy do góry i nie martw się, że gotujesz za prosto i biednie - mój mały pięknie się rozwija i dzielnie opiera się chorobom. Zdecydowanie cytatem nr 1 dla mnie w książkach pani Ani jest "Lepsze jest wrogiem dobrego". Pozdrawiam data: 2013.02.06 autor: Aggi | | Witam . Pani Aniu dziękuję , jak znajdę chwile to na pewno zadzwonię, na razie mam Ferie ;-D . Mamo Mineczki Pilnie zadzwoń do Pani Ani i czytaj stare posty Mamy Kaspiana – Magda Kaspianowa. O ile pamiętam, Indyk to nie jest odpowiednie mięsko dla twojego maluszka, wołowina tak, ale nie opieraj się na mojej pamięci szukaj postów i dzwoń do Pani Ani. Zawsze mnie dziwi, że robi się testy alergiczne takim maluchom. Jak ja miałam problem ze starszym synkiem i byłam w klinice Gastroenterolologi we Wrocławiu to tam Pan Profesor zawsze powtarzał, że takie maluchy maja niewiarygodne wyniki testów uczuleniowych. Nie pozwolił mi ich mu robic –żeby nie komplikować sobie życia i zaśmiecać niepotrzebnymi sprawami a co za tym idzie lekami dziecka. Dopiero po ukończeniu 3 lat miał zrobione niektóre badania uczuleniowe . Było ok. .Skup się na egzemie i obserwuj maluszka, Poszukaj postów i powodzenia Kaspiana miał duże problemy a wygląda świetnie. data: 2013.02.06 autor: aszkah | | Mialam na mysli 3-4 godziny na pelnym gazie, wiec moim zdaniem butle wychodza bardzo korzystnie dla tych z nas, co maja kuchenki elektryczne w domu. data: 2013.02.06 autor: Dynia | | Hej Mefka! Ciesze sie, ze przydala sie Tobie moja informacja na temat butli gazowych :) obecnie na amazonie cens 28 butli spadla do 24.99 funtow (K & Jay). Dokladnie nie wiem na jak dlugo starcz butla, powinna na 3-4 godziny, ale nie sprawdzalam he he. Jestem baaardzo zadowolona :) poczatkowo bylam zasmucona, ze nie powinnam uzywac nowej plyty elektrycznej, ale potem stwiwrdzilam, ze poswiecajac tyle czasu i pieniedzy na gotowanie bez gazu, to mi sie nie kalkuluje. Teraz juz nie marnuje tyle czasu w kuchni, bo gotowanie jest moim relaksem :) 2 pojedyncze kuchenki rowniez zakupilam na amazonie: yellowstone gas portable stove za rewelacujna cene 11.49 funtow. Nie wiem czy do Irlandii bedziesz miala darmowa przesylke. Ostatnio mezowi powiedzialam, ze mam pomysl na moje prezenty gwiazdkowe, urodzinowe itd na nastepne 10 lat, a mianowicie kuchenke i piekarnik na gas. Poki co nie ma mowy, ale moze kiedys... :) male pytanko: na forum wyczytalam, ze na zupki dziecie kupowac gorke cieleca. Obecnie kupuje zeberka. Nie chcialabym przewalic z iloscia wapnia, wiec tylko chcialabym sie upewnic, ze dobrze robie. Wedlug mnie jest ok. Synek ma bardzo ladna skore :) szkoda tylko, ze maz nie wierzy, ze to sprawka jedzenia. Dziekuje Pani Aniu :) serdeczne pozdrowionka i zycze wszystkim milego dnia data: 2013.02.06 autor: Dynia | | witajcie. ciekawostka nt. kaszy gryczanej http://akozlowski.wordpress.com/ (strona lekarza, pediatry, homeopaty)
czy macie kaszę jakiejś sprawdzonej firmy, nie ekologiczną?
pozdrawiam serdecznie. data: 2013.02.05 autor: Cyranka | | Dynio, dzieki za informacje o butlach gazowych. Mieszkam w Irlandii, gotuje wg PP od ponad 2 lat. Niestety na pradzie no i ta energia wody sciaga jednak w dol, ze hoho. Chce zakupic kuchenke turystyczna i zastanawiam sie na jak dlugo wystarcza taka mala butla? Bede wdzieczna za podpowiedz. Pozdrawiam cieplutko Pania Anie i cale forum. data: 2013.02.05 autor: mefka | | Agnieszko, mamo Piotrka, mówiąc że robisz błędy nie chodziło mi o sztukę gotowania ale raczej o rodzaj produktów które zjada Twoje dziecko, tzn. m.in. pomidorową, od czasu do czasu soczek, danio, to w tym okresie jest raczej bardzo niewskazane. Spróbuj wyeliminować te produkty całkowicie na jakiś czas i podaj małemu kilerkę przez np. 3 dni ok. 12-13 godz. zobaczysz co się będzie działo. Mojemu dziecku pomogło.
Pozdrawiam data: 2013.02.05 autor: Aneczka | | Agnieszko, u nikogo nie było na początku PP idealnie. U niektórych nadal nie jest. U mnie na przykład nie jest. Ale to przecież nie chodzi o to, by było idealnie. To ma być na naszą miarę. Nasza świadomość PP wzrasta razem z nami, bo to wszystko jest proces, stały rozwój każdej sfery naszego życia. Wszystko nam się przytrafia w jakimś celu i z jakiegoś powodu. I te Twoje myśli o naleśnikach i mleku i zrobieniu w tył zwrot również. data: 2013.02.05 autor: KaM | | Jesli ktos wie - bardzo prosze o pomoc. Moja corcia od 3 tygodnia zycia ma egzeme. Ma tez alergie na mnostwo rzeczy - oprocz jedzenia rowniez pylki, kurz, pies itd. Teraz ma 22 miesiace. pare miesiecy temu odstawilam jej cukier (z wszelkimi owocami i zbozami). Zostaly zwykle warzywa gotowane na parze, mieso i tluszcze (olej kokosowy, Oliwa z oliwek). Jej egzema od poczatku zmieniala sie z ostrej (saczace, swedzace ranki pod kolankami) w uporczywa i mniej dramatyczna - skupiska kropek tam i siam, czasami swedzacych. Ale wlasnie od momentu odstawienia cukru zaczela jej sie pojawiac pokrzywka w 99% po wstaniu ze spania kiedy byla ciepla, przy kapieli, na poczatku w miejscu gdzie cisnie zapiecie pampersa, a raz jak podalam jej zielona papryke z parownika - tyci kawaleczek. Jak zaczelam wprowadzac zasady PP - odstawilam kurczka i zaczelam dawac indyka - jej pokrzywka zaczela sie potegowac. Odstawilam idyka a dalam parowki wolowe - zero pokrzywki. Podalam zupe porowa (wg przpisu z Filozofii Zycia) - na trzeci dzien znowu pokrzywka. Po zupie dyniowej na wywarze z idyka na trzeci dzien - to samo: pokrzywka.
Czekam az mama podesle mi Filozofie Zdrowia (mieszkam pod Nowym Jorkiem). Normalnie widze ze cos sie dzieje, a nie wiem jak to ugryzc. Co ona tak na tego indyka i cieplo reaguje. Gdzies wyczytalam cos o goracej krwi u ludzi z AZS (corcia to ma) ale nie bylo wytlumaczenia. Trace zmysly bo nie wiem co mam robic. data: 2013.02.05 autor: mama Ineczki | | Aneczko na pp staram się być już 2,5 roku więc chyba powinnam nauczyć się już gotować, mimo to może potrawy mięsne są zazwyczaj za ostre (a robię według przepisów). Fakt, forum czytam doraźnie jak już sobie sama nie mogę poradzić, bo to dla mnie za dużo, czasami filozofowanie części piszących dziewiczym wpędza mnie w zły nastrój (przepraszam). Ale owsiankę robię tak jak piszesz. Pewnie jest coś z tym miodem jak pisze Ikae, przy wiejskim miodzie owsianka się tak nie rozwadniała, a ja rzeczywiście teraz używam najtańszego miodu sklepowego.
Elżbieto z Krakowa, a ja myślałam że u ciebie było idealnie od początku pp ;) Z owsianką Piotrek się od nowa oswaja i nie jest najgorzej, ale zup nie je!
Jeśli chodzi o pozytywny wpływ diety, to widzę że złagodniała moja astma, choć oczywiście biorę teki nadal. Ale mój Piotrek jest najbardziej chorowitym dzieckiem jakie znam, a wszystkie inne dzieci odżywiają się dużo gorzej, chyba żadne z nich nie jadło nigdy cielęciny czy wołowiny a nabiał owszem. Piotrek ma po prostu bardzo słabą odporność i nie wiem czy tylko stosowanie diety wystarczy. Nawet lekarz zabronił mu chodzenia do przedszkola bo obawia się że jak mocno zachoruje, to ciężko go będzie z choroby wyprowadzić. Bardzo się o niego boję.
Kontynuuje dietę chyba tylko dlatego że zaważyłam poprawę przy mojej astmie, ale w głębi ducha mam dość wołowiny, która mi się przejadła, chcę zjeść naleśniki na mleku z dżemem i śmietaną, ulubioną pomidorową, pić kawę z mlekiem, jeść słodycze i nabiał i letnie sałatki i owoce. Zawsze gdy czytam wasze wypowiedzi czuję się wyjątkowo niemądra. pozdrawiam data: 2013.02.05 autor: agnieszka, niemadra mama piotrka | | Kiedy ja zaczynałam gotować wg PP to nie wiedziałam o istnieniu Forum. Długo myślałam, że miałam z tego powodu nieszczęście. Widzę jednak, że nie do końca to jest tak. Dziewczyny "głodujących" dzieci - rzucacie na Forum pytania które pozostają bez odpowiedzi. Mijają dni, Wy powracacie z tymi samymi pytaniami, z jeszcze jakimiś z dodatkowymi niusami, co o nich wspominać nie będę nawet. Co robiłyście przez te dni pomiędzy jednym a drugim postem o niejedzeniu? Oczekiwałyście, że ktoś Wam coś poradzi i jesteście zawiedzione, że tak się nie stało? Widzę, że jednak miałam sporo szczęścia z tym, że byłam zdana tylko na siebie. Przynajmniej od razu w odpowiednią stronę kierowałam pytania - ZAWSZE DO SIEBIE. Najpierw pytam. Potem "zamykam się" na podszepty racjonalnej części głowy, akceptuję zastany stan, akceptuję to, że może jednak coś mi nie wyszło i z tym wszystkim czekam na "podszept" intuicji lub czegokolwiek innego, co przychodzi "skądś", na pewno z wewnątrz mnie, na pewno nie z zewnątrz. I to Wam, Dziewczyny radzę zrobić. Posłuchać w największej ciszy samych siebie. Tam macie wszystkie odpowiedzi. Uwierzcie samym sobie. To znaczy zaufajcie. data: 2013.02.05 autor: KaM | | Karino, ja myślę, że chyba najpierw sama musisz się upewnić co do PP. A kuzynce rewolucji nie proponuj, bo na razie, jak sama piszesz, jest przerażona i woli słuchać lekarzy. W takim stanie ducha i tak nic się do jej świadomości pewnie nie przebije, a swoimi namowami i dyskredytowaniem zaleceń lekarzy możesz spotęgować mętlik w jej głowie i wystraszyć jeszcze bardziej. Wrzuć na luz, na siłę nic się nie da :) Oczywiście pozdrawiam Forum i jego Gospodarzy :) data: 2013.02.05 autor: DanusiaA | | witam, weszlam do archiwum i słowo wodonercze pojawilo się raz jedyny w listopadzie 2008 roku i do dzisiaj nie ma zadnej odpowiedzi i rady na ten temat, wiem ze forum nie jest obowiazkowe, ale jesli moglabym prosic o jakiekolwiek rady na ten temat. nie jest to dla mnie lecz dla kuzynki, ktora wlasnie jest po operacji, probowalam ją przekonac do pp ale ona strasznie wystraszona i robi tylko co lekarze karza, moze gdy bede jej w stanie dokladnie okreslic co i jak (sama jestem na pp od 8 miesiecy wiec nie czuje sie zbyt pewnie udzielajac rad)szczegolnie ze to powazna choroba i grozi jej utrata nerki data: 2013.02.05 autor: Karina | | Co mozna zrobić (jakies danie) z jagnięciny z bulionu energtycznego? 0,5 kg mięska szkoda bardzo, ale nie mam pomysłu jak go doprawić...może na duszonej cebulce podsmażyć i nawet z makaronem wtedy rodzinie dać? Podpowiedzcie proszę:) data: 2013.02.05 autor: Karolka | | Mam prośbę o pomoc przy ustaleniu diety dla mojego męża, który w przyszłą środę idzie na operację podcięcia migdałków i prostowania przerody nosowej pus zmniejszenia podniebienia miękkiego (ze względu na uciążliwe i męczące chrapanie).
Proszę o sugestię co będzie mógł jeść plus jakieś pomysły na to by szybko doszedł do formy ! Z góry dziękuję. data: 2013.02.04 autor: Elżbieta z Krakowa | | Agnieszko mamo Piotrka, Twój Syn jest Twoim zadaniem do przerobienia/odrobienia :) Jedni mają trudności z dziećmi, inne z mężami/partnerami a jeszcze inne mają problem z teściami i rodziną, które nie akceptują NOWEGO, INNEGO. Dla nich dziwnego, nietypowego etc. Cierpliwie podchodź do tematu, bo jak się poddasz to niestety nie ma gwarancji, że nie ulegniesz przy innych zachciewajkach i widzimisiach. Na pewno w gościach nie odbiegaj od stałego programu żywieniowego. Nie dawaj wtedy soczków czy danonków, bo kiedyś wybierze "głupią" ciotkę a nie mądrą matkę:) Wiedz też (wiem to z autopsji), że w późniejszym wieku (moja córka ma 10 lat) lepiej mieć w domu coś "zakazanego" raz na ruski rok i zjedzonego razem i pod kontrolą niż totalny reżim, bo może zrobić głupotę za chipsa. Ale to osobny temat. Wszyscy tutaj zebrani wiemy, że nie żyjemy na bezludnej wyspie, żyjemy w epoce TV, reklam, żarcia z dyskontów i innych supermarketów, zalewu tanich produktów, zalewu słodyczy i fast foodów. Musimy sami i nasze dzieci nauczyć jak mądrze iść w tym labiryncie i nie zaginąć. Ja tłumaczyłam córce o konsekwencjach jedzenia słodyczy, nie jedzenia naszych potraw. Być może źle to robiłam, bo pokazywałam na zasadzie "popatrz a gdyby Ala nie jadła bananków to dzisiaj nie miałaby wysypki, katarku etc" ale w inny sposób nie umiałam. To działało. Działało też dawanie wyboru : dzisiaj na śniadanie jesz pastę rybną (której niecierpiała) czy owsiankę z mamą ? Dawałam jej też poczuć się dorosłą i ważną. Na PP przeszła gładko w wieku 3 lat ale nie było łatwo z owsianką. Dłuuuugo błądziłam i nie trafiałam ze smakiem. Więc codziennie dawałam CIEPŁE śniadanie (tosty z masłem + jajka na miękko, lub frankfurterki, lub jajecznica, lub kaszanka, lub parówki, lub zapiekanki, lub rosół ). Wiem, wiem nie powinnam ale przynajmniej zjadała coś ciepłego rano i sycącego a ja nadal eksperymentowałam ze smakiem owsianki aż pewnego wcale nie słonecznego dnia zblendowałam i zrobłam płynną do picia z kubeczka a do tego pajda chlebka opiekanego. I to był przełom. A potem poszło z górki, zagęszczałam stopniowo i nie dawałam już chleba. Jakby co to podam Ci przepis który u nas zadziałał czyli na płynną owsiankę: 6 szklanek wody zagotować, dodać 1/3 łyżeczki kurkumy, 1/3 łyżeczki masła, 1/3 imbiru. Wsypać 5 łyżek kaszki kukurydzianej i 5 łyżek płatkó owsianych dobrze oczyszczonych (ja kupuję Sante). Dodać szczyptę soli i trochę soku z cytryny. Gotować na małym oniu 15 min. Odstawić na bok. Po 15 - 30 min. dodaję miód (lubimy słodką owsiankę więc czubatą łyżkę), 1/3 łyżeczki cynamonu, 1/3 łyżeczki kardamonu i 1/3 łyżeczki imiru. Miksuję. Wystarcza mi i mojej córce na dwa dni a gotuję wieczorem. Pozdrawiam, data: 2013.02.04 autor: Elżbieta z Krakowa | | Dwa male pytanka: 1) czy jest roznica w czosnku przeciscietym przez praske a pokrojonym? 2) czy mozna w zupkach dzieciecych zastapic galazke pietruszki tym samym ziolem ale suszonym? Jesli tak to jaka to ilosc? Sedecznie pozdrawiam data: 2013.02.04 autor: Dynia | | W sprawie pomyj z owsianki. Winowajcą jest zły miód. Ugotowałam coś takiego na miodzie sklepowym. Od tamtej pory miód kupuję u pszczelarza i nigdy więcej nie udało mi się ugotować czegoś takiego :) Ktoś kiedyś na forum napisał, że owsianka powinna być jak budyń i taką staram się gotować. Agnieszko, Twój synek po prostu zaparł się, ale jak jego opór przełamać - nie wiem. U nas goście jedzą to co my i już. Nie zdarzyło się, żeby nie smakowało. Jeżeli goście konserwatywni to robię kotlety indycze. Wszyscy wiedzą, że mleka nie pijemy i do kawy też nie mamy. Gdy było w lodówce, zawsze powodowało dyskusje i podpijanie przez dzieci. data: 2013.02.04 autor: Ikae | | No i dziewczyny, oprócz tego że dzieci nam odmówiły jedzenia nie wiemy nadal dlaczego i jak to zmienić (a może nie robić nic, czekać?). Czy jest mama której dziecko tak zareagowało i co było później?
Mój kluch nadal mówi nie na swoją owsiankę i zupy zaciśniętą buzią-na nasze zupy, ziemniaki, owsiankę taty (z jabłkiem) mówi taaaakkk mlaskaniem, i głośnym mniam-mniam... data: 2013.02.04 autor: liliana | | Agnieszko, żeby z owsianki nie wyszły "pomyje" musisz ją po dodaniu miodu zagotować ok. minutę. Jak długo jesteś na PP? Mam wrażenie że popełniasz jeszcze dużo błędów, jeśli chodzi o jedzenie. Czytaj dużo forum z niego naprawdę można uzyskać mnóstwo cennych porad. Ja też jeszcze rok temu robiłam sporo błędów.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości:) data: 2013.02.04 autor: Aneczka | | Prymulko śmietanę, jogurt i mleko dla gości mam w lodówce zawsze i używam ich w odpowiednim smaku zgodnie z przepisami. I jemy to samo! Zup dalej nie chce jeść, z drugich dań ostatnio tylko mięso(!), ale rano i wieczorem je troszkę dziecięcej owsianki z nowej książki. Chociaż przepraszam, zjadł w gościach całą miskę pomidorówki z makaronem i śmietaną, czego u nas w domu nie widział nigdy. Chyba szkoda gadać na ten temat.
Jednak mam pytanie czy muszę dodawać miodu do owsianek, bo zauważyłam że wtedy owsianka jest jak pomyje, nie znoszę takiej. Czasami po podgrzaniu na talerzu sobie ewentualnie dodaję.
Pani Aniu czekam na książkę o emocjach, bo może tu robię błąd. pozdrawiam data: 2013.02.04 autor: agnieszka | | Czy chlebek z 3 książki jest taki mokry jakby niedopieczony...czy dałam za dużo wody. Czy ktoś piekł i mniej wiecej ile wody dawał?. zazwyczaj piekę chleby na zakwasie i wg, przepisu i dlatego się zgubiłam. data: 2013.02.03 autor: Lili-Elżunia | | Pani Aniu, bardzo Pani dziękuję za te kilka słów do mnie skierowanych. Miło jest, jak zgłoszony na forum problem zostaje zauważony przez naszą Guru, tym bardziej, że na początku drogi jest ryzyko zadawania głupich pytań, wynikających z niedostrzeżenia treści zawartych w książkach i na forum. Staram się skrupulatnie odrabiać lekcje, ale wiadomo, że jest to jednak ogromna wiedza, wymagająca czasu...A ostatnio miałam małą przerwę w nauce - byłam w rozjazdach, ale już powracam do dyscypliny, nie ukrywam, że z ogromną chęcią...Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam wszystkich:) data: 2013.02.03 autor: Emka z Wawy | | Agnieszko z Poznania - gratulacje :) życzę dużo zdrowia dla Ciebie i synka. Zaparcia odeszły w niepamięć. Widocznie tak po porodzie musiało być. Szczególnie po znieczuleniu. Pozostał mi tylko potworny ból kości ogonowej.. ale zanim minie to potrwa... data: 2013.02.03 autor: stykrotka | | IS mi dieta nie wystarczyła na niedoczynność. Mimo, że rytuały codziennie stosowałam. Potrzebne były hormony- choć w minimalnej dawce.
Aneczka, dziękuję za słowo w sprawie syropu. data: 2013.02.03 autor: Marzena z Gdyni | | Stykrotko, a na siedzenie w internecie masz czas??? data: 2013.02.03 autor: Karola | | Informacja do mieszkajacych w Anglii: do 06.02 jest promocja w Holland & Barrett na ziola: przy zakupie 2 paczek placisz za jedna pelna cene, a za druga tylko 1 p (mix n match). Jestem posiadaczka 2 pojedynczych kuchenek turystycznych; najtansze butle jakie znalazlam sa na amazonie. Zamawiajac 28 sztuk place niecalego funta za 1 butle. Brakuje mi pomyslow na warzywka do obiadu. Karmie synka, wiec mam ograniczona liste produktow. Czy jedzac gulasze, ktore zawieraja warzywa, jarzynka jest konieczna? Pewnie tak... Co moge jesc oprocz marchewki (samej lub z groszkiem). czy kukurydza z cayenne jest ok? Jestem od prawie 6 m-cy na pp i ostatnio coraz czesciej odczuwam spokoj wewnetrzny i pewnosc, ze jestem na dobrej drodze, aby wlasciwie zadbac o synka i siebie. Maz nadal nie chce jesc moich potraw z malymi wyjatkami, ale musze robic swoje. Moze pewnego dnia zmieni zdanie... ostatnio czesto powtarza, abym synkowi (9 m-cy) dala troche dzemu do owsianki dla poprawienia smaku. Zostawie to bez komentarza :p twardo mowie nie :) Serdecznie pozdrawiam data: 2013.02.03 autor: Dynia | | Pani Aniu, dzięki za słówko do mnie :) U mnie w porządku, mam przymusowy urlop bo złamałam prawą rękę. Znajomi mówią, że nowy rok zaczął się dla mnie pechowo, bo zaraz po 1. stycznia zachorowałam na grypę i tydzień spędziłam w domu, a po chorobie nawet nie zdążyłam wrócić do pracy, bo wyszłam na spacer z psem i upadłam na oblodzonej jezdni - no i 6 tygodni znowu na L4. A ja myślę, że dostałam czas na różne przemyślenia. I cieszę się z tego niespodziewanego urlopu, bo ostatnio pracowałam za dużo. Ale dzięki PP umiem wyluzować i wiem, że nic nie zdarza się przypadkiem. Dlatego zamiast psioczyć pobłogosławiłam lód, na którym pojechałam, a teraz siedzę w domciu i uczę się kroić cebulę do zupy lewą ręką. Nawet wychodzi. Pozdrawiam Forum. data: 2013.02.01 autor: DanusiaA | | Witam serdecznie. Czy ktoś ma jakieś informacje o oczyszczaniu organizmu kroplami dr Jonasza. Tonący brzytwy sie trzyma, ja też. Z uwagi na swoje złe samopoczucie, postanowiłam skorzystać z badania metodą Silvy i przepisano mi w.w.krople. Zastanawiam sie teraz nad ich skutecznością i zasadnością używania. Nadmieniam, że od 5 lat jestem na PP. Poradźcie co robić. data: 2013.02.01 autor: Monia | | Stykrotko, ja urodziłam synka 10.01, tez cc:) na zaparcia swietnie działa lactuloza-kupowałam w pierwszej ciazy duphalac (prawie 9 mies to piłam;), teraz po cc tez sie nim poratowałam i po paru dniach zazywania problem zniknął data: 2013.02.01 autor: Agnieszka z Poznania | | Hello z głębi lasu! Pani Aniu, pozdrawiam serdecznie, ślemy ukłony jak nas tu czterech :) Skąd te morele.. Pani Aniu słowo harcerza, że gotowałam wołowinę z morelami i migdałami dla gości ale one jakoś takoś się pchały do strawienia. *Big problem, nie masz dziewczyno większych zmartwień? Zignoruj gościa, coco jumbo i do przodu. No facet no problem. Następnym razem jak będziecie gadać powiedz gościowi, że sama zrobisz badania tylko po to, żeby przekonać się czy to on Cię czymś nie zaraził. Kto wie gdzie ewentualnie rumakował ;) *Iko, mi też zdarza się zrobić rosół z suszoną pietruszką (jak mnie najdzie na rosół a nie najdzie na zakup natki :)) ale powiem szczerze, że tę różnicę czuć. Świeża pietruszka daje rosołowi pewien smaczek. *Magdaleno, dla mnie osobiście wszystkie określenia, które wymieniłaś oznaczają "wcale" albo "raz w roku." Nie dam rady bardziej precyzyjnie :) A jeśli chodzi o dzieci i apetyt to powiem Wam szczerze, że temat jest mi zupełnie obcy. Jak napisałam kiedyś ja mam w domu dwa chodzące przewody pokarmowe na dwóch nóżkach. Jeśli starszemu zdarzało się nie zjeść to albo mu nie smakowało (mamuna dała ciała z dosmakowaniem ;)) albo akurat nie miał ochoty, na przykład na mięso. Dodam jeszcze, że mam o tyle dobrze, że mój starszy jest wrażliwy na smaki i potrafi mnie nakierować. Potrafi powiedzieć do mnie: dziś kawa jest lepsza bo bardziej słodka ale innym razem powie, że za słodka :) mówi kiedy owsianka mu lepiej smakuje a ja wiem, że lepiej dosoliłam albo dokwasiłam :) Plonek potrafi powiedzieć, że w mięsie jest za mało "ostrości." A poza tym uderzę w ten sam deseń co KaM, z dzieciakami trzeba rozmawiać, tłumaczyć, pytać o ich odczucia smakowe. Mój młodszy ma rok a potrafi się ze mną komunikować jak stary! "Mamuśka daj kawkę, herbatkę" - "mniam mniam" słyszę na okrągło:) Mój mąż często żartuje, że stworzyliśmy potwora :D
KaM uprzejmie aczkolwiek ze wstrętem donoszę, że zdjęć zaśnieżonego lasu nie będzie.. Okazje były.. Aparat jakoś nie pod ręką. Las stał jak stoi, śnieg się topi.. Może jeszcze zima wróci na kwilę, to coś się zrobi :) Z wyrazami szacunku, Pozdrawiam serdecznie! data: 2013.01.31 autor: Fox_India | | Dzięki za pomoc. Powoli się normuje. Niestety nie jest łatwo być na PP z takim niemowlakiem :( właśnie wcinam bułkę z szynką mimo, ze w lodówce duszeninka wołowa. Ja po prostu nie mam kiedy jej odgrzać/zjeść. Mała ciągle się przebudza i płacze. Podejście do zjedzenia rosołu miałam 5. Co chwilę go odgrzewać musiałam. Umieram z głodu i potrzebuję coś szybko zjeść. Mam nadzieję, że ten okres minie. Słodycze odstawione, ale nie omieszkam siegnąć po banana jeśli znowu zgłodnieje a mała nie pozwoli mi zjeść. Rano jem oczywiście owsiankę. data: 2013.01.31 autor: stykrotka | | IS, pani Anna pisze sporo o tarczycy w swoich postach, poczytaj sobie też wpisy innych osób. Może jeszcze się uda ją poruszyć do pracy naturalnymi sposobami, koniecznie codzienne ćwiczenia 5 rytuałów, refleksologia mogłaby pomóc. Ale też nie przeginaj, jak się nie da, trzeba brać hormony. data: 2013.01.31 autor: Urszula ze Szczecina | | Ewa. Z Twojego postu wyczuwam zniechęcenie i frustrację, bo chciałabyś efektów w postaci zdrowia swojego 4latka, których niestety brakuje. Jesteś zdesperowana, bo gotujesz od długiego czasu wg PP a Twoje dziecko często choruje? Byłabyś spokojniejsza wiedząc, że w naszych gotowanych potrawach jest wystarczająco dużo witamin i składników potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu? A może chciałabyś mieć więcej zaufania do siebie i swoich wyborów, żeby było ci łatwiej brać lub odrzucać to, co nie rezonuje z tym, czego pragniesz lub nie dla siebie i swojej rodziny ? Na pewno wiesz, że nasze PP-owe życie to nie tylko gotowanie, lecz również praca z samym sobą. Być może jesteś tak zagoniona w swoim życiu, że najnormalniej w świecie zapominasz o tym, że niezrozumiałe, trudne dla bliskich nasze emocje mogą być bardziej dotkliwą przyczyną różnych zawirowań zdrowotnych niż przemarznięcie lub wychłodzenie. *** Pozdrawiam serdecznie :) data: 2013.01.31 autor: Rene | | Hej! już nie wiem gdzie szukać pomocy. Mam problem z niedoczynnością tarczycy (wynik oscyluje między 6 a 8- dopuszczalna norma to 4). Na PP od 1,5 roku, synek mój ma 20 miesięcy, zdrowy:), wszyscy w mojej rodzinie na PP. Jakieś 3mies temu zaobserwowałam pewne objawy (m.in.przytyłam w momencie 10 kg, ospałość, wypadające włosy) i zrobiłam właśnie badanie TSH. I wyszedł kiepski, jutro wizyta u endokrynologa, pewnie przepisze hormony, ktorych nie chce brać, czy może któraś z Was słyszała coś o Kelpie? Lub czy ktoś miał podobny problem? Nadmienię, że od miesiąca oczyszczam organizm swój i maluszka kroplami dr Jonasza.. data: 2013.01.31 autor: IS | | Liliano, mam dokładnie te same rozterki. Moja cyckowa panienka też nie ssie smoczka od butelki. Wycięłam jej po prostu większą dziurkę i teraz gdy go gryzie owsianka delikatnie z niego wypływa. Uznałam, że lepsze to niż pukanie łyżeczką w zaciśnięte dziąsła. Co jakiś czas próbuję łyżeczki, ale jak na razie jest bunt. Zachodzę w głowę o co może chodzić, bo zupy są naprawdę pyszne, a ona i tak najbardziej na świecie kocha maminego cyca. Pozdrawiam serdecznie. data: 2013.01.30 autor: Willow | | Liliano moja córka (8m-cy) też cyckowa - przy butli urządza histerię więc nie podaję. Jej początki jedzenia wyglądały tak, że ładnie jadła owsiankę zupy niekoniecznie, mało przybierała, ja lekko nerwowa z tego powodu. Wzięłam sobie do serca słowa Fox_Indii, żeby poszerzyc granice i zachować spokój. Tak zrobiłam. Młoda dopiero po ok. 1,5 m-cu zaczęła jeść zupki, ale ma też dni, że zaciska dziąsełka i ni hu hu. I co ja mogę?? Chyba tylko zachować spokój i przeczekać.
A mam jeszcze pytanie czy zupki powinny być zawsze na mięsie, czy czasem ugotować na masełku? data: 2013.01.30 autor: Mamuśka | | Czy my jednak tym dzieciom za małego kwaśnego dajemy bo kwaśne taaakie straszne? Skoro dla nich cytryny czy ogór kiszony jak batonik? data: 2013.01.30 autor: liliana | | Butla nie wchodzi w grę, były próby a jakże, cyckowy jest klusek i już, żaden smoczek nie przejdzie. Po prostu trzymał w buzi nie ssąc lub gryzł i tyle.
Czy on chce mi powiedzieć że ma ochotę na coś innego a ja to przeoczam?
Niby drugie dziecko a człowiek nadal taki pogubiony... data: 2013.01.30 autor: liliana | | Agnieszko, mamo Piotrka! Żelazna zasada, która obowiązuje w moim domu: żadnych produktów w szafkach/lodówce/spiżarce, których nie powinny jeść moje dzieci. Jeśli odmawiasz dziecku czegoś, co jesz sama lub inni domownicy (np.śmietany), nie dziw się, że się buntuje :-) W mojej kuchni jemy wszyscy to samo i jest to menu dostosowane do najmłodszego smyka. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal :-)Życzę cierpliwości, bo wiem, że dzieci "próbują" rodziców nieustannie. I chyba najskuteczniejsza jest tu konsekwencja i stałość przekonań. ///Mój dziesięcioletni syn pojechał w czerwcu na zieloną szkołę. Pił dużo wody (bo upał i wszyscy pili) i sprawiał sobie codziennie przyjemność: paczkę krówek (chociaż wiedział, że nie powinien, ale przecież mama nie widzi). Następnego dnia po powrocie gorączka, wymioty itd. Nie zdziwiło mnie to, bo pozostali uczniowie pochorowali się już w trakcie pobytu. Ale zdziwiło mnie wyznanie mojego syna, leżącego z obolałą miną w łóżku: "Mamo, ja płacę za swoją głupotę". A potem spowiedź, rozgrzeszenie i imbirówka za pokutę :-) Dzieci muszą przetestować na sobie, ale dobrze jest, jeśli wcześniej wiedzą, jakie mogą być skutki. Szybciej wtedy dochodzą do dobrych wniosków :-) data: 2013.01.30 autor: Prymulka | | Liliano, mój syn ma tak z cytryną i tez nie wiem, co z tym zrobic. Daje mu czasem parę kropli na łyzeczce, w ogóle sie nie krzywi, wręcz usmiecha i mówi, ze pyszne.Nie wiem, o czym to świadczy. Ma tak od zawsze. data: 2013.01.30 autor: Agnieszka z Poznania | | Dzień dobry, czy wiecie może kiedy dokładnie zaczyna się dojo w tym roku? Wydaje mi się, że ono jest ruchome - pani Ania pisze, że po każdej porze roku - w takim wypadku jeśli chiński nowy rok jest 10 lutego (początek chińskiej wiosny)to dlojo zaczynałoby się 18 dni wcześniej - czyli już jest?
Pozdrawiam:) data: 2013.01.30 autor: Marcin z Wrocławia | | Liliano, u mnie (mówię o moich doświadczeniach) z cytryną było tak, że wtedy, gdy dawałam radę ją polizać i nie wykręcało mi twarzy, to uwierz lub nie, ale była dla mnie słodka, pyszna, smakowita. W normalnej sytuacji (tak jak dziś na przykład) wykręca mnie na samą myśl o polizaniu cytryny. A zdarzyło się kiedyś dwa razy chyba, że "zapuściłam" sobie kilka kropelek prosto do buzi do momentu uczucia, gdy cytryna zaczynała smakować jak cytryna. Dla dziecka to raczej proponowałabym lepiej doprawiać kwaśnym - tak będzie bezpieczniej. data: 2013.01.29 autor: KaM | | Aneczko dzisiaj mój Piotrek ma kolejny dzień głodówki. Wróciłam z zakupów i zobaczył śmietanę i się wściekł że nie może zjeść. Więc poszliśmy na ugodę i polał sobie sobie słodką śmietanką zupę porową i zjadł małą miseczkę!!! Coć niezbyt chętnie.
Liliano miałam i mam ten sam problem, ciekawa jestem jakie dostaniesz porady. data: 2013.01.29 autor: agnieszka | | Słówko do liliany. U mnie podobnie :-). Moja półroczna córeczka robi tak samo. Pierwsze spotkania z owsianką szły gładko, paszcza otwierała się szeroko i wszystko w niej znikało. Później dołączyła pierwsza zupa warzywna, też gładko. Aż tu nagle się wzięło i skończyło. Teraz pierwsze łyżeczki po cyrkowych akrobacjach jakoś się udaje przemycić, ale potem następuje tak skuteczne zaciśnięcie dziąseł, że ja wymiękam... Nie odpuszczam jednak i podaję owsiankę, zupę, zupę + owsiankę butlą, co też wymaga nie lada umiejętności gdyż moje dziecko nie umie ssać nic oprócz cyca :-). Ale jakoś tam idzie, nie mogę powiedzieć jednak, że gładko :-). A oczywiście rzuca się na dorosłe jedzenie :-). Spróbuj butelki. Powodzenia. Pozdrawiam. data: 2013.01.29 autor: Willow | | Witam. Dziewczyny, potrzebuję wskazówki. Mam wątrobowy problem. Na PP jestem od trzech lat. Pół roku temu zostałam po raz drugi mamą, mam dwie śliczne córeczki. Wiem, że ciąża to czas, w którym wątroba szczególnie dostaje w kość (fajnie to zabrzmiało:-), że nie lubi ucisku itp. Moja dostała chyba za wszystkie czasy, bo nie chce się uspokoić. Jestem w dyscyplinie bo czas mamy jaki mamy, a poza tym karmię piersią. Owsianka, zupy, pure ziemniaczane + gulasze. Od czasu do czasu imbirówka. Staram się więc nie przewalać. Jednak nie mogę się pozbyć wątrobowych dolegliwości,: oczy - a to szczypią, a to łzawią, a to się uwrażliwiają (w ciąży dwa jęczmienie, które pamiętam wyłącznie z czasów podstawówki), dziąsła krwawią przy każdym myciu zębów, przed kilkoma dniami zwalczyłam dość potężny stan zapalny, no i te codzienne wzdęcia i idące razem w parze...wiatry (to chyba najłagodniejsze określenie jakie znam), które przeszkadzają mi najbardziej i utrudniają funkcjonowanie wśród domowników:-). Żeby ich uniknąć odstępy między kawą a posiłkami mierzę z zegarkiem w ręku (min. 2 godz. po posiłku lub 1-1,5 godz. przed, nigdy między 13.00 a 15.00), a i tak niewiele to daje. Nastrój też ciut jakby taki wątrobowy. A to krzyknę, a to się wścieknę bez wyraźnego powodu, a to znowu zakręcę, że mi się wyć chce. Brrr. Dziewczyny, jak radziłyście sobie po ciąży? Czy któraś z Was miała podobnie? Jak ugłaskać wątrobę? Proszę, poradźcie. Z góry bardzo dziękuję za wsparcie i pozdrawiam wszystkich serdecznie. Ukłony dla p. Ani. data: 2013.01.29 autor: Willow | | A propos chęci na konkretne produkty. Czy po 4 latach na PP można już zaufać organizmowi jeżeli mu czegoś brakuje że da znać? Mój starszak (5 lat) ma teraz fazę na kwaśne, tzn ogórki kiszone by wyjadł ze słoika, błaga wręcz o pomidorową, liże cytryny itp. Czy może mu brakować np wit C? data: 2013.01.29 autor: liliana | | Mamy maluchów! Mój 7,5 miesięczny klusek zajadał do tej pory owsiankę i zupy w ilości większej niż jego starszy o 5 lat brat :), karmienie małego było czystą przyjemnością, zero śliniaków bo nic nie mogło wyciec z buźki. Od ok tygodnia-koniec. Po 4,5 łyżeczkach zaciska usta i koniec jedzenia, nie da się niczym przekupić a jak otworzy jednak na chwilę usta i wcisnę łyżeczkę to idzie wszystko rozbryzgiem z prędkością światła. Wypluwa i end. Próbowałam wydłużyć czas między karmieniem, dziś nie jadł prawie 4 godz a i tak zjadł tylko 4 łyżeczki i wypluł resztę. Owsiankę zjada trochę lepiej ale i tak duuuużo mniej niż jeszcze tydzień temu. Zupy są smaczne, dorośli PP-owcy i nie PP-owcy próbują i smakują-nie wierzą że to niemowlęce zupki takie dobre. Zresztą jadł do tej pory więc chyba mu smakowały. Czym może być spowodowana taka nagła utrata apetytu? Nie choruje, zęby też raczej nie. Oczywiście na nasze jedzenie, zupy, ziemniaki się rzuca i wyjadł by wszystko z talerzy. data: 2013.01.29 autor: liliana | | Ago z Opola przeczytaj z FŻ str.25 "Postawa kundelka".Pozdrawiam data: 2013.01.29 autor: Erna | | Ago z Opola.Co prawda pytałaś p.Anię , ale może moje doświadczenia w tej materii Ci pomogą. Sądzę ,że prosta sylwetka to przede wszystkim świadomość.Jeżeli jest się zgarbionym to mięśnie , które są za to odpowiedzialne , przyzwyczajone są do takiego napięcia i potrzeba naprawdę dużej wytrwałości i czasu żeby to zmienić.Ja , staram przypominać sobie w każdej chwili , cokolwiek bym nie robił
[Irek wyprostuj się]. W wielu sytuacjach pamiętam o tym , ale mam jeszcze w tej materii dużo zrobienia. Pozdrawiam serdecznie Ciebie oraz całe forum. data: 2013.01.29 autor: Irek | | Dzień dobry, mój 3-latek zaczął ostatnio nie na żarty dobierać się do maselniczki. Niepilnowany wyjadałby łyżeczką za każdym razem jak jest w kuchni. Chyba mu czegoś brakuje? Bardzo mało wychodzi na pole(lub też na dwór, wedle uznania:), bo u nas ciągle poniżej -10 stopni, a przy jego spastycznych oskrzelach dłuższy spacer kończy się obturacją lub zapaleniem krtani. Z tłuszczy podaję mu oliwę, zgodnie z przepisami z nowej książki, od kilku miesięcy je też już masło, ale niewiele, i żółtko - około 3-4 razy w tygodniu. Generalnie nic smażonego i tłustego, mięska do zup i duszenin obieram z tłuszczyku. Dostaje też codziennie 1 kapsułkę tranu ecomer. Będę wdzięczna za wszelkie sugestie, bo ta chętka na masło wydaje mi się podejrzana. Pozdrawiam data: 2013.01.29 autor: Aggi | | Bardzo dziękuję za odpowiedź w sprawie gorączki. Pozdrawiam serdecznie. data: 2013.01.29 autor: Dardanele | | Mam pytania do Pani Anny.Jakie ćwiczenia polecałaby Pani na zgarbione plecy (poza oczywiście ciepłym, zrównoważonym jedzeniem).Parę lat ćwiczę jogę dwa razy w tygodniu, ale nadal się zapadam.Proszę o wskazówkę. data: 2013.01.29 autor: Aga z Opola | | Witam
Od czasu urodzenia córeczki i jej karmienia (2,5 roku) mam zaczerwienione sutki. Czy PP może jakoś pomóc. PP stosuję od 2 miesięcy. data: 2013.01.29 autor: Zakunia | | Witam serdecznie! Przekopuje archiwum i trudno znalezc mi odp na moje watpliwosci dotyczace smaku kwasnego... W miare czesto jadam gulasze z wolowinki lub cielecinki z ziemniakami; czasami dodatkowo marchewka. A przeciez to wszystko jest w smaku slodkim... Domyslam sie, ze lepiej byloby zamienic ziemniaki na kasze. Czy do kazdego dania obiadowego powinnam dodac cos w smaku kwasnym, np: pomodorka podduszonego na patelni? Poradzcie prosze. Pozdrawiam :) data: 2013.01.29 autor: Dynia | | Marzeno z Gdyni, myślę że można "od święta" użyć go jako np. dodatek do naleśników data: 2013.01.29 autor: Aneczka | | Ponawiam zapytanie, proszę o podpowiedź- czy syrop daktylowy możemy stosować, czy raczej nie? data: 2013.01.28 autor: Marzena z Gdyni | | Agnieszko!
Ostatnio moje 4 letnie dziecko też jest z owsianką na bakier ale wpadłam na pomysł ( nie wiem czy słuszny i co na to p. Ania) dodaje do owsianki w smaku gorzkim kakao i mówię dziecku że dziś na śniadanie będzie owsianka czekoladowa. Dziecku bardzo ta wersja posmakowała. Nie wiem też jak ty przyrządzasz owsiankę tzn. czy miksujesz ją w smaku słonym? jeśli nie to spróbuj jak dla mnie jest wtedy znacznie lepsza.
Alusha, ty natomiast jeśli chcesz schudnąć to niestety musisz się wziąść w garść i trzymać dyscyplinę czyli nie tylko obiady wg pp. Ja zaczęłam moją przygodę z PP pół roku po porodzie i muszę powiedzieć że moja waga spadała w ciągu 3 miesięcy z 62 kg do 50 kg. i tak trzymam do tej pory tj. ok 4 lata. Warto odstawić świeże pieczywo zwłaszcza białe,no i oczywiście cukier w każdej postaci, a tak poza tym to dyscyplina, dyscyplina i jeszcze raz dyscyplina:) Powodzenia
Pozdrawiam data: 2013.01.28 autor: Aneczka | | Ewa, Pani Ania nie zaleca eliminowac kwasnych czy zimnych itd..., ale madrze je dozowac.Oczywiscie, jezeli ktos ma stan zdrowia nie pozwalajacy mu na jedzenie przez pewien czas pewnych produktow, to jest w tym madrosc. Zrownowazyc organizm. A pozniej..... juz tylko trzymac reke na pulsie, zeby nie przesadzic z ktoryms z produktow. Tak ja to rozumiem. Dodatkowo aby organizm byl zrownowazony potrzebne sa zrownowazone emocje, zrownowazony styl i higiena zycia, nasza swiadomosc. Szczegolnie pluca maja z tym wiele wspolnego....... Pozdrawiam data: 2013.01.28 autor: Agnieszka P z Londynu | | ** Pani Aniu, bardzo dziękuję za dobre słowo; tak ciepło mi na duszy i błogo, gdy ktoś mnie szczerze doceni taką jaką jestem. Uzewnętrzniłabym się jeszcze bardziej, ale czas i okoliczności wybitnie nie sprzyjają. ** Agnieszko metoda malutkich kroczków działa. Zrób Synkowi kanapki i usiądź obok Niego z jakąś neutralną zupą. Daj jedną łyżkę rzadzizny. Jak mocno będzie oponował - odpuść i zacznij następnego dnia. Ugotuj malutko - 0,5 litra? zupy z samych warzyw ew z odrobiną masła i oczywiście przypraw i znów - siadaj obok i łyżka, albo pół; ważne, żeby Go przełamać, a może się zawziął, kto wie? może to potrwa tydzień, a może dwa, ale jest szansa, że zadziała. Może przestraszył się wielkich porcji? Ciężko tak gdybać. Próbuj po troszeczku, żeby nie zrazić. Ja też miałam "w tył zwrot" od zup i kaszy i tak mi się udało wrócić z powrotem na dobry tor. Ja tłumaczyłam jeszcze, że zdrowy i ciepły brzuszek jest najważniejszy, że jak go mamy, to możemy sobie czasem pozwolić na nasze małe "conieco". I że ciepły i zdrowy brzuszek to przede wszystkim zupka i kasza. ** Dziewczyny dzieciate - Jest taka bajka: "Przygody Adasia i Tosi" - mówię Wam! przepiękna! magiczna! jak ze snu! Jest w niej owsianka, miodek, siatka na gwiazdy, bańki mydlane, akordeon, magia po prostu, zakochałam się w niej. Cudo! data: 2013.01.28 autor: KaM | | Rozumiem przyczyny problemów płucnych u osób które nie są na PP-wiadomo-jedzenie-wychłodzenie itd. Ale jak wytłumaczyć ciągłe problemy z płucami (kaszle, katary, zatoki, gardło) u dziecka żywionego od urodzenia PP-owo, gdzie i czym ono się aż tak wychładza?? Czy 4 lata PP nie wystarczy aby środkowy ogrzewacz był ciepły skoro pisze pani że kilka miesięcy wystarczy aby już się wzmocnił? A może jednak w diecie tej są braki mineralno-witaminowe i organizm jest osłabiony przy czym wychodzi to dopiero po kilku, klikunastu latach? Skoro zaleca pani podawanie omega, tranu, magnezu-czyli nie ma tego w diecie która powinna być zrównoważona-te wszystkie składniki powinno się otrzymać z pożywienia a nie z suplementu. Może strach przed wychłodzeniem każe eliminować pewne produkty kosztem braków cennych składników. Bo ryby nie-zimne, pestki, orzechy-śluz, owoce-zimno, niektóre kasze, ryż-rzadko, strączki-zimno. kiszonki-zimno itd. A przecież każdy z tych produktów oprócz natury cieplnej wnosi coś do organizmu. Eliminacja tychże powoduje na dłuższą metę braki w orgazniźmie które min mogą manifestować się brakiem odporności. Z nas wszystkich tylko pani jest na tyle długo na PP aby móc stwierdzić że to odżywanie nie pokrywa pełni zapotrzebowania na wszystkie składniki potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu-dlatego zaleca teraz pani suplementy. A co jak za kilka lat okaże się że jednak jeszcze coś innego brakuje w diecie-co z naszymi dziećmi żywionym tak od urodzenia, to że teraz mają się dobrze nie poskutkuje problemami w przyszłości? data: 2013.01.28 autor: ewa | | Też jestem zdziwiona tym że komosa jest słona, jadam ją dość często i jakby nie smakować jest gorzka-czyż nie smak jest głównym czynnikiem kwalifikującym dany produkt do przemiany? Jest nawet zalecenie aby moczyć quinoa 15-30min przed gotowaniem właśnie w celu pozbycia się goryczy (tak robią znani kucharze-nie PP-owi ale z dobrze wyrobionym zmysłem smaku). No i jak pisze Aggi jest to roślina z tej samej rodziny co amarantus, gryka. data: 2013.01.28 autor: lili | | Aggi, ja mam 3 letniego atopika. Komose ryzowa dajemy mu pod postacia placuszkow, porannej zupy czy kaszki z miesem lub warzywami. Jest lekkostrawna, dziala lagodnie na system, I dobra dla skory. Przyznam, ze moj syn jest bardzo wrazliwy na wiele produktow. A co do amarantusa - po podaniu malej porcji zareagowal za 15 min wysypka. Amarantus jest zbyt intensywny,ciezki, skondensowany. Mysle, ze nawet dla doroslego, zdrowego organizmu nalezy uwazac z ilosciamy jakie zjadamy.Pozdrawiam data: 2013.01.28 autor: Agnieszka P z Londynu | | Big problem, zrób badania dla swojej wiedzy i swojego zdrowia. Nawet jak wyjdą pozytywne, to powiedz mu, że wyszły negatywne. Będziesz musiała podjąć leczenie, więc zaoszczędź sobie na jego pretensjach do Ciebie. Twoje wyniki to Twoja prywatna sprawa i wyśmiej go jeśli Cię poprosi o wgląd do nich. Poza tym niektóre choroby ujawniają się po czasie, więc nawet Ty nie masz pewności czy to właśnie on Cię nie zaraził. data: 2013.01.28 autor: | | Problem... Jestem na PP bardzo dlugo, bardzo .
Nie mam rzadnych infekcji, nie choruje.
Miesiac temu rozstalam sie z chlopakiem z ktorym sypialam byl tak zimny,ze o uczuciach towarzyszacym tym spotkaniom trudno mowic.
Kilka dni temu dostalam telefon,ze badanie moczu wykazalo bakterie, sugeruje,ze z oststnia dziewczyna robili sobie wspolne badania I byli "czysci"
Coz pomijam fakt,ze nawet nie bierze pod uwage nazwac mnie swoja byla...
Przykre to ale zasugerowal,ze go zarazilam.
Faktycznie nigdy badan nie robilam pod katem chorob wenerycznych.
Nigdy nie mialam problemow takiego typu.co o tym myslicie, miala ktoras z was choc w podobie takie zjawisko? data: 2013.01.28 autor: Big problem | | Pani Aniu! przyznam,że trochę zbiła mnie z tropu pani wypowiedź na temat komosy ryżowej, quinoa. Jest to, podobnie jak amarantus, roślina z rodziny pseudozbóż. Czy możliwe jest, aby rośliny z tej samej rodziny miały inną naturę? Jakiś czas temu odradziła mi pani podawanie dziecku amarantusa, co posłusznie uczyniłam. Odstawiłam też komosę, gdyż doszłam do wniosku, że pewnie będzie miała taką samą naturę jak amarantus. Teraz już nie wiem, czy mogę podawać oba czy tylko komosę. Ja używałam tych kasz przez kilka miesięcy już będąc na pp, ale mały wychodził wtedy z bardzo ciężkiej atopii, skóra była ze zmianami, a organizm całkowicie zatruty 1,5 rocznym leczeniem farmakologicznym. Dlatego nie potrafię stwierdzić jak mały reagował właśnie na te kasze. Po odstawieniu nie odnotowałam żadnej poprawy, ani na skórze ani w problemach z drogami oddechowymi, więc raczej mu nie szkodziły. Pozdrawiam serdecznie z zasypanego Podhala! data: 2013.01.28 autor: Aggi | | Witam serdecznie. Rok temu dostałam na gwiazdkę książki Pani Ani. Od tamtej pory traktuję je jak biblię. Mają nawet swoje miejsce w szufladzie i są bardzo zniszczone. Dzięki nim mój alergiczny dwuletni synek stanął na nogi (twu, twu żeby nie zapeszyć). Choruje nadal często, ale już nie tak gwałtownie. Ostatni lekarz laryngolog stwierdził u niego bardzo przerośnięty 3 migdał. Powiedział, że przez to synek chrapie w nocy, oddycha przez usta, często łapie infekcje. Obserwujemy ten migdał, ale zdaniem lekarza trzeba go wyciąć mimo tak młodego wieku. Chrapanie w nocy może powodowac bezdech i jest to bardzo niebezpieczne. Jestem ciekawa Waszej opinii na ten temat.
Ja też gotuję według PP, ale nie jestem konsekwentna. Wg PP gotuję tylko obiady. Na śniadanie jem nadal białe pieczywo z wędliną lub twarogiem. Mimo, że czuję się lepiej to przytyłam ostatnio 2 kg. Bardzo potrzebuję schudnąć i nie wiem jak to zrobić. Nie chcę stosować diet. Najbardziej chciałabym schudnąć wg PP. Macie pomysły jak to zrobić? data: 2013.01.28 autor: Alusha | | Stykrotko, gratulacje!:) W sprawie Twoich zaparć doczytaj o jelicie grubym, o spadku energii po porodzie. Nawilżaj się gulaszami, duszeninami warzywno-mięsnymi, zupami, itp. Od jabłek i śliwek to Ty się trzymaj z daleka - jesteś matką i odpowiadasz za zdrowie swego dziecka - karmisz piersią jak się domyślam? Obowiązuje Cię pełna dyscyplina w tym zakresie. Imbirówka rozprasza, ale wypijana w nadmiarze wysusza. Teraz jest Ci potrzebne bardziej "dziecięce" jedzonko - zupy, ziemniaki, wołowina, cielęcina i oczywiście nasza herbata. Kawę albo sobie odpuść na razie, albo tylko mała z rana. Poza tym poczytaj o meridianach jelita grubego, uciskaj odpowiedni punkt (z tego co pamiętam jest na ramieniu, chyba gdzieś tak ok. 1/3 wysokości kości ramieniowej, ale nie chcę w tej chwili pleść bzdur - sprawdź sama). Ponoć pomaga też w wypróżnianiu umieszczenie nóg na niewielkim stołeczku siedząc już na sedesie. To akurat ma przetestowane osoba z mojej rodziny. Poza tym jedz dobrze, karm dziecko piersią, śpij i ciesz się macierzyństwem, bo Maluchy zdecydowanie za szybko rosną:) Cała reszta przyjdzie sama. Pozdrawiam! data: 2013.01.28 autor: Marcela | | Witam forum. Jestem tu 1szy raz,wiec pare slow o sobie: mam ponad 30 lat, do tej pory okaz zdrowia, bez wiekszych problemow. Nie jestem na pp ale moja bardzo bliska przyjaciolka tak, od wielu lat (dlatego co jakis czas Was podczytuje). Ale nawet ona nie potrafi mi opdowiedziec na pytanie, dlaczego od jakichs 2ch lat osadza mi sie mnostwo kamienia na zebach. Kazda kontrola u stomatologa konczy sie sciaganiem tegoz, i nie moge dojsc przyczyny tego stanu rzeczy a moj dentysta tylkow wzrusza ramionami i mowi "taki ma Pani organizm". Ale mnie nie zadowala to tlumaczenie, tym bardziej, ze gdzies kiedys czytalam ze to moze byc zaburzenie funkcji nerek. Dodam, ze mimo ze nie jestem na PP w scislym sensie, od lat odzywiam sie wlasciwie wylacznie gotowanym pozywieniem, wynioslam to z domu rodzinnego. Nie uleglam modzie na surowki popijane jogurtem. CZy moze ktos z forum (lub pani Anna) moglby sie podzielic jakas rada na powyzszy problem? Pozdrawiam serdecznie data: 2013.01.27 autor: Sniezka | | Pani Aniu, dziękuję za odpowiedź. Trochę niepokoiły mnie pieprzyki, martwiłam się że ciągle "dowalam" wątrobie. Jeśli jednak taka nasza uroda, to wszystko jest już ok. Pozdrawiam Panią i całe forum:) data: 2013.01.27 autor: Marcela | | Elżbieto z Krakowa - wygląda to tak. Rzeczywiście jest tak, że jeśli Piotrek nie chce zjeść zupy to zazwyczaj czeka na drugie danie albo po kilku godzinach zada kanapkę z dobrą szynką. Nie potrafię go przekonać do zjedzenia czegoś, co mu nie smakuje. Śniadanie to właściwie zawsze jajecznica, jak pisałam owsianki już nie je, mimo że my ją jemy zawsze. W naszych szafkach i zakamarkach jest tylko chleb. Czasami jak mamy gości Piotrek dostaje jakiś soczek, ciastko czy np. danio, ale to są sporadyczne przypadki.
Wczoraj była łagodna zupa porowa, której oczywiście nie chciał zjeść. Całe popołudnie nic nie jadł wiec na kolacje dostał kanapkę z pulpetami cielęcymi.
Jeśli chodzi o picie to przyjmuję tylko kawę zbożową, czasami przełknie herbatkę daktylową jeśli akurat jest.
Nie wiem co się stało że przestał jeść owsiankę i zupy.
Poza tym nie potrafię zdiagnozować przyczyn naszych problemów zdrowotnych tak jak wy to robicie.
Jak uważasz, jak go przekonać do jedzenia niechcianych rzeczy? Rozumiem metodą "przegłodzenia", metoda "dobrego przykładu" cały czas bez skutku jest stosowana. Metoda wmuszania jest chyba niewykonalna, poza tym chyba nie dla mnie.
Nie jestem złą matką, jestem cierpliwa i konsekwentna. Naprawdę!
Aha, jedzenie ze słoiczków jadł tylko raz, dawno temu na zagranicznych wakacjach. Nie je wcale owoców, dżemów, ale gdyby mógł jadłby wszelkie nabiałowe artykuły i ciastka. Więc co je na co dzień: jajka, miód, chleb, ziemniaki, ryż, kasza niechętnie, buraczki na ciepło, mięso (wołowina, cielęcina, indyk), dobra szynka i kabanosy, naleśniki, w sezonie zapiekanki dyniowe i cukiniowe, rosół z makaronem i to by było na tyle. data: 2013.01.27 autor: agnieszka | | Stykrotko, zaobserwowałam, że na kasza gryczana u mnie daje spory "poślizg". Powstaje dużo takiego, nie wiem, jak to nazwać - śluzu? Efekt nieporównywalny z żadnymi innymi "ludowymi" środkami na problemy z wypróżnianiem. Ja używam kaszy niepalonej, ale myślę, że to nie ma znaczenia. i mimo Twojego zarzekania się sugeruję jednak regularnie jeść zupki PP, właśnie zupki. Te gotowane warzywa + przyprawy z dużym prawdopodobieństwem powodują wzmożenie pracy jelit (ja mam takie pozytywnie przeze mnie odbierane "uczucie" w jelitach po zupie:)). I tak coś musisz jeść;) Gotuj te zupki, kochana. I gratulacje:) data: 2013.01.27 autor: Pati | | Alergia na salicylany objawia się: zmiany skórne ( swędzenie oraz wysypka na głowie) oraz katary i problemy z oddychaniem.
Dodam,że miałm robione również testy alergiczne z krwi, które niczego nie wykazały.
Zauważyłam również, że gdy piję kawę z imbirem i jem owsiankę wg pp to katar łagodnieje. data: 2013.01.27 autor: Martyna | | Stykrotko, nie znam się na zaparciach, ale bardzo bardzo gratuluję Ci wspaniałej córeczki:) data: 2013.01.27 autor: Miszmisz | | Pani Aniu, serdecznie dziękuję, rosół ugotowałam i stawia nas na nogi :)Synek już lepiej. Ale pierwszy raz od bardzo dawna tak go ścięło z nóg po 4 dniach w przedszkolu. Mimo tego, że posiłki zjada swoje. Pani Aniu, zadzwonię :) data: 2013.01.26 autor: Ika | | Urodziłam 11.01. zdrową i śliczną córeczkę. Niestety mimo 11h męki nie udało się urodzić siłami natury, bo mała odchyliła głowę do tyłu. Jestem szczęśliwą mamą, ale pojawiam się tutaj z prośbą o radę. Niestety od czasu cesarskiego cięcia mam mega problemy z zaparciami :( i nie pomaga ani imbirówka, ani obiady PP, ani owsianka rano, ani suszone śliwki, ani jabłka. Próbowałam już wszystkiego. Być może któraś z Was miała podobny problem i jakoś sobie poradziła? Póki co muszą iść w ruch czopki glicerynowe co 2-3 dni data: 2013.01.26 autor: stykrotka | | Ika, ten rosół z dodatkiem suszonej zielonej pietruszki już pewnie ugotowałaś. Czy dziecko już dobrze się czuje? Aniu z Warszawy, przyczyną zapalenia płuc zawsze jest tzw zapaść energetyczna płuc, które zawalone są śluzem. Pojawia sie niewydolność oddechu, zaburzenia funkcji serca, arytmia. Często u ludzi starszych ten ciężki stan płucny kojarzony jest z zawałem serca. Przyczyną bezpośrednią jest zimny środkowy ogrzewacz, czyli żołądek, śledziona, trzustka, wątroba. Narządy te nie pracują, jak powinny. Tworzony jest wspomniany śluz, zaś wątroba nie wysyła energii do płuc, bo sama jej nie ma. Skąd to się bierze? Oczywiście, błędy żywieniowe, niehigieniczny tryb życia (zimno, brak ruchu,brak snu, stres). Martyno, czym objawia się Twoja alergia na salicylany? Czy to problemy żołądkowe, czy raczej zmiany skórne? Salicylany są w większości produktów spożywczych, w tym przypraw. Są one bakteriobójcze, antywirusowe i antygrzybiczne. To związki niezbędne w naszym życiu, chronią nasza równowagę wewnętrzną, chronią nas przed skutkami wychłodzenia. Słynna malaria jest chorobą zimna i leczy się ją chininą (aspiryną). Reagujesz alergicznie na salicylany prawdopodobnie dlatego, że jesteś wychłodzona. W związku z tym potrzebujesz kilkumiesięcznego czasu kwarantanny - odżywiania zrównoważonymi potrawami, neutralnymi, nie rozgrzewającymi! Twój środkowy ogrzewacz powinien załapać właściwą funkcję fizjologiczną. W razie czego dzwoń. data: 2013.01.27 autor: Anna Ciesielska | | Do Marceli: czy mogłabym prosić o skontaktowanie się ze mną (k.kaczmar@poczta.fm) lub o podanie namiaru do Ciebie? Mam senka w wieku Twojego i mam kilka szczegółowych pytań jesli nie miałabys noc przeciwko:)Pozdrawiam! data: 2013.01.26 autor: Radna | | Zdiagnozowano u mnie alergię na salicylany.
Między innymi nie powinnam (zalecenie lekarza)stosować przypraw takich jak kurkuma,tymianek i cynamon.
Proszę o pomoc czy stosując je nie zaszkodzę sobie? data: 2013.01.26 autor: Martyna | | Basiu z Bristolu bardzo dziękuję! Teraz mam pewność, że dobrze robię ;) Pozdrawiam ciepło :) data: 2013.01.25 autor: Delicja | | Alicjo z Brighton, usmiecham sie serdecznie czytajac Twojego posta :) Do tego bulionu jagniecego dodaje cale zabki czosnku (nie przeciskam przez praske).Reszta tak samo.
Mam ten przepis od mojej tesciowej z Azji. Tam kobiety gotuja go przy duzych oslabieniach organizmu, wycienczeniach pop orodowych,operacjach itp. Moje dzieciaki 9-letni I 3-letni zawsze go dostaja przy przeziebieniach. My, dorosli tez. Dziala rozgrzewajaco, stawia na nogi!
Gotuje czasami zupy na tym wywarze, ale oczywiscie trzeba uwazac z rownowazeniem smakow (szczegolnie kwasny).
Pozdrawiam serdecznie, data: 2013.01.25 autor: Agnieszka P z Londynu | | Magdaleno, ja nie znalazlam informacji jak czesto mozna jesc ogorki, czy moglabys napisac? Dziekuje i pozdrawiam data: 2013.01.25 autor: Nina | | Anieszko, mamo Piotrka - wytłumacz mi, proszę co to znaczy "nie potrafię prowadzić Piotrka według PP". Jak dobrze zrozumiałam Twój syn ma 3 lata, tak ? To nie 16-latek, który rano nie zje nic, w szkole chipsy, po szkole zapiekankę a wieczorem pizzę lub chipsy tyle, że w innym smaku :) Przecież jesteś jego Mamą, Autorytetem, Nauczycielką. Pamiętaj o dobrym przykładzie, konsekwencji i cierpliwości. Jeśli nie chce przykładowo jeść owsianki i Ty mu zaraz zaproponujesz coś innego np. kajzerkę z dżemikiem to oczywistym jest, że owsianki nie tknie. Jestem mamą 10-cio latki. Na PP przeszliśmy gdy Młoda miała 3 latka. Od razu w 100 %. Bez żadnej taryfy ulgowej. Z dnia na dzień. Nie było wyjścia. Trzeba było radykalnie opróżnić lodówkę, szafki i zakamarki. Wierz mi, że to zaowocowało nam zdrowiem. Pozbyliśmy się wszelich chorób i dolegliwości. Hurtem. Całą rodziną zbiorowo :) Wiedz, że i Ty masz w sobie siłę by pokazać swojemu dziecku świat w lepszych barwach, smakach i zapachach niż ten ze słoiczka G....a.
Pozdrawiam, data: 2013.01.25 autor: Elżbieta z Krakowa | | Paniu Aniu opisuje jak to bylo z bulionem energetycznym z jagnieciny. Moja coreczka ma 3 latka. Od urodzenia na pp. Przedszkole zaczelo sie we wrzesniu. Poczatek byl ok. Dzieci codziennie wychodzily do ogrodka na 30-45 min. slonko jeszcze bylo cieple ale z tygodnia na tydzien temperatura spadala.
Pewnego dnia, jak juz temperatura byla ponizej +15C dzieci poszly do ogrodka bez okrycia. W przedszkolu tez okna pootwierane bo tak mowia przepisy I dziecko przemarzlo. Lilya miala wysoka temperature, katar, bardzo dokuczliwy kaszel. Jak pojawila sie krew przy smarkaniu zadzwonilam do P Ani. Rozmowa z Pania Ania zawsze uspokaja panikujaca mame ;o) I stawia ja do pionu. Pani Ania podala mi przepis na bulion energetyczny z jagnieciny. Kazala podawac 3 razy dziennie po filizance. Oprocz tego totalna dyscyplina . Kaszel poprawil sie juz po dwoch filizankach a ja pomyslalma sobie- to chyba cud. Maz chcial juz jechac do lekarza ale przekonalam Go- choc nie bylo latwo, ze bedzie ok bez lekarstw. I tak tez bylo. Do kompletnego wyzdrowienia czekalismy jesczcze kilka dni. Potem byl sporadyczny kaszel do 2-3 tyg. Najwazniejsze ,ze dziecko zostalo wyleczone bez podania antybiotyku.Teraz Lilya chodzi do przedszkola ubrana w dodatkowy sweterek i ubiera kapciuszki od Polskich Gorali ;o)
Sama tez, wyleczylam okropna angine tym wspanialym bulionem. Migdaly moje byly tak wielkie I tak oblepione biala ropa, ze nie moglam nic jesc, bol byl okropny.
Podaje przepis: 0.5 kg Jagnieciny pokrojonej wrzucamy do 2 litrow wrzatku, dodajemy 2 lyzki ziaren kolendry, 2 lyzki kopru wloskiego, 2 duze cebule, 6 zabkow czosnku przecisnietego przez praske, 1 lyzka soli I gotowac 5-6 godzin. Pic po jednej filizance.
Agnieszko z Londynu- jak podalam cos nie tak to popraw mnie ;o)
Pozdrowionka dla Pani Ani I calego forum. data: 2013.01.25 autor: Alicja z Brighton | | Delicjo, powiem tak, kazda imbirowka jest herbata imbirowa ale nie kazda herbata imbirowa jest imbirowka. Herbata imbirowa z "Filozofii Zdrowia" jest wlasnie imbirowka. W "Filozofii Smaku" tez jest przepis na imbirowke, juz bez dodatkowych komplikacji z nazewnictwem. Kminek i kumin to dwie rozne przyprawy, obie w smaku slodkim. Pozdrawiam:) data: 2013.01.25 autor: Basia z Bristolu | | Pani Aniu, a czy moglaby Pani jeszcze cos dopisać o przyczynach zapalenia pluc? Pozdrawiam data: 2013.01.25 autor: Ania z Warszawy | | Dziekuje Pani Aniu i Basiu z Bristolu za odpowiedzi na moje pytanka :) serdecznie pozdrawiam data: 2013.01.25 autor: Dynia | | Witam! Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Po 3 dniach walki mój organizm wygrał...trochę osłabiony ale jest sukces:) Inna Agnieszko leczę się kilkoma potrawami z obu książek. Dopóki nie przeczytałam postu P. Anny Ciesielskiej z 28.12.07: "Pani Ulo z Elbląga, imbirówka to nie to samo co herbata imbirowa. Imbirówka to lecznicza wścieklizna, a co to herbata imbirowa – nie wiem. Chyba kupuje się ją w sklepach." - czy to na temat tej samej imbirówki/herbaty imbirowej? Wiem, o tym że kminek to smak słodki ale zastanawiałam się czy polski kminek = indyjski kumin...Pozdrawiam serdecznie! Jeszcze raz dziękuję za pomoc i życzę dużo zdrowia w te mroźne dni:) data: 2013.01.24 autor: Delicja | | Synek mi się pochorował i chciałam ugotować rosół. Nie mam natki pietruszki. Czy uda się rosół tylko na suszonej natce? data: 2013.01.24 autor: Ika | | Pani Anno, moje ciało od tygodnia jak pupa bobasa, czyściutkie. gdy dość sprytnie ociepliłam siebie także od dołu- stopy na poduszce elektrycznej odizolowanej grubą poduchą od chłodnej podłogi, no i... przestałam skubać niewinnie pyszne michałki oraz dosypywać czasem 1/2łyzeczki kakao do owsianki i kawy. Organizm mi pokazał ile mogę kakao jeść bez wyrzutów na skórze : jeden michałek/tydzień! Smutniej mi trochę bez nich, ale skóra cała do całowania, nie czochram się jak przy świądzie i już na zawsze WIEM, ze wszystkie grzeszki się sumują wewnętrznie i nadmiary organizm musi wyrzucić na zewnątrz drogą najszerszą i najszybszą! SKÓRA to był,jest i zawsze będzie narządem wydalniczym(a Kosmetyka zawraca kierunek i niby wprowadza!). Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających i wspierających swe po3ne ogrzewacze, etc data: 2013.01.24 autor: Ewil | | Oj pani Aniu nie raz się zastanawiałam czy by nie porzucić raz na zawsze tej całej diety i mieć święty spokój! I jak to robię, to mi zawsze źle. Dam chyba spokój dziewczynom na forum, ale muszę się jeszcze zebrać na odwagę i zadzwonić do Pani w sprawie mojej astmy. pozdrawiam data: 2013.01.24 autor: agnieszka | | Witajcie, Kochani! Odrabiam zaległości:) Justyno z 14.XI, odpowiadam Tobie i innym osobom stawiającym na forum pytania bez dopisania kontekstu – nie wiem, ile masz lat, z jakiego powodu kaszlesz, od kiedy, jak długo jesteś na PP, czy jesteś zdyscyplinowana, gdzie pracujesz, ile jest stresu w Twojej codzienności. Gdybyś uwzględniła wszystkie te aspekty, to w oparciu o lekturę książek, sama potrafiłabyś sobie poradzić z kaszlem. Jeżeli jest zimny środkowy ogrzewacz (żołądek, śledziona, wątroba, trzustka), kaszel będzie suchy, płuca niewydolne, z nagromadzonym śluzem. Należy skupić się na dyscyplinie w żywieniu, wspomóc się kilerką, a gdy kaszel będzie mokry, odstawić kilerkę i wspomagać się imbirówką, przynajmniej raz dziennie. Uciążliwy katar świadczy o tym, że popełniasz błędy i jesteś słaba. Bardzo pomaga nasza gotowana kawa z aspiryną. Treści zawarte w książkach nie są łatwe, przyznaję, wymagają od czytelnika skupienia, uwagi i rozwagi, a przede wszystkim myślenia. Ale można z nich czerpać na co dzień, mając z tego duże korzyści. Olu z Opola, nie oczekuj, by ktoś Ci podał panaceum na Twoje bóle. Powinnaś co najmniej kilka miesięcy dyscyplinować się w swoim jedzeniu, nawet jeśli będziesz czuła jakieś sensacje w żołądku, w końcu śledziona załapie i będzie chroniła żołądek właściwym śluzem. Jak nauczysz się trzymania dyscypliny w żywieniu, pomyśl o dyscyplinie w stylu życia – gimnastyka, relaks, sen, wypoczynek. Dopiero wespół w zespół te wszystkie czynniki dadzą pożądany efekt. Basia z Bristolu dobrze Ci radzi. Nogi przed snem mocz w ciepłej wodzie z dodatkiem imbirówki. Anonimko, jak układają się Twoje rodzinne sprawy? Odezwij się. Mamo Lenki, na temat pasożytów ja się już nie wypowiem, radzicie sobie doskonale. Kasiu z Podlasia, jak tam akcje rodzinne? A podpowiadają Ci dobrze dziewczyny. Arnuszko, przeanalizuj dokładnie, po czym (kiedy) masz spadki nastrojów – wtedy będziesz wiedziała, jak sobie radzić. Kornelio, dla mnie Twoje roczne dziecko i robale to jakiś horror. Zadzwoń! Fox_India, a skąd u Ciebie suszone morele?:) Twoje filozoficzne pytanie: czego poszukujesz, Cyranko, w życiu? jest skierowane do wszystkich wątpiących, a zaglądających na forum. Czego poszukujecie? Ewil, pozdrawiam! Małgorzato, dziewczyny mądrze Ci odpisały, poza tym zawsze możesz do mnie zadzwonić. Lidko i co? Dzwoniłaś? Bo nie pamiętam. Amelo, dziewczyny dobrze podpowiadają w sprawie egzemy męża. Dynio, zupki oczywiście możesz dziecku gotować na ogonach cielęcych, pokrój je na kawałki, a również jak najbardziej na jagnięcinie. Nowawa, przyczyną wątrobowych dolegliwości męża nie są przyprawy, lecz jego podjadanie między posiłkami, potrawy nadmiernie tłuste i niezrównoważone. Halinko, jak Twoja alergia i katar zimą? Masz spokój? Cyranko, „róbmy swoje”… Wierz mi, jest nas naprawdę dużo. Alino SG, też jestem ciekawa szungitu. Jak macie jakieś z nim doświadczenie, napiszcie. Emko z Warszawy, jeżeli aktualnie jesteś w takim układzie energetycznym, że kawa z dodatkiem cytryny i cukru pomaga Ci na ból głowy, to ją stosuj. Natomiast, proszę, obserwuj się, bo to się może zmienić. Karolko, nie zjadaj ryżu w nadmiarze, jest to produkt sprzyjający suchości, a stosuj go z duszeninami mięsno-warzywnymi. Aniu z Warszawy, żadnego Twojego postu nie zatrzymałam, więc nie wiem, skąd ten foch. A na forum życie toczy się swoim rytmem, nie będę sztucznie wywoływać lub blokować tematów. Jeżeli widzisz, że nie podchodzi Ci temat, to idź oglądać telewizję albo spać. Agnieszko z Poznania, przecież to forum to wyłącznie wątek PP! Co chcesz w nim dzielić? Iko, pytasz o powiększone węzły chłonne, o torbiel na piersi, ale nic o Tobie nie wiem – może przedzwoń. Alicjo, opisz dokładniej swoje doświadczenie z bulionem jagnięcym. Fox_India dobrze Ci podpowiada. Ostróżko, dobrze, że jesteś, wyręczyłaś mnie:) Stykrotko, odpowiedź Ostróżki dla Ani z Warszawy jest również dla Ciebie. Cyranko, przypominam, fakt, że 3-latkowi psują się zęby jest efektem nie tylko tego, co robisz teraz, ale tego, co działo się w ciąży i w pierwszych miesiącach życia. Nie jest to wina złego szczotkowania, lecz błędów w ciąży i błędów w żywieniu dziecka. Oczywiście osłabienie nerek, niedobór witaminy D również. Lili, jak kaszel? Jeśli masz jeszcze problemy, to, proszę, zadzwoń. Kejlo, sól emska tylko w przypadku silnych chrypek, a dzieciom w ogóle nie. Lili, zupy, o których wspominasz, są neutralno-rozgrzewające. Jedynie czosnkowa może być bardziej energetyczna. Z pewnością, jeśli ktoś jest przemarznięty i zrobi zupę na rosole, ona zadziała bardziej. Kejlo, w sprawie problemu z lekiem nie wypowiadam się, dziewczyny dobrze Ci doradzają. Stykrotko, pytasz, jaką mam wiedzę w przyprawianiu? otóż: jeżeli jesteś w sałatce wprawiona i wiesz, ile przypraw wsypać na daną ilość składników, wsypujesz wszystkie przyprawy i mieszasz, i sałatka gotowa, ale jeśli nie wiesz, ile składników dać i ile przypraw, niestety, musisz to robić po kolei, o ile jesteś na PP ?... I to by było na tyle. Doroto z Wrocławia, na paznokcie bierz tran, to oczywiste i pilnuj wątroby. Na wysypkę postaraj się zjadać potrawy neutralne, ani nie nadmiernie kwaśne, ani nie rozgrzewające. Poza tym nie wiem, ile masz lat i jak długo jesteś na PP. Emko z Warszawy, postaraj się wytrzymać choć tydzień bez kawy, ale za to w absolutnej dyscyplinie, wszystko ciepłe, zrównoważone, przyprawione. Jakby ból głowy się pojawił, weź procha. Poobserwuj się, a potem zadzwoń. Dziewczyny dobrze Ci radzą. Amalo, zapytaj męża, czy chce się wyleczyć z egzemy, czy zjadać słodycze. Pogodzić się tego nie da – zjeść ciastko i mieć ciastko. Wiciu, zadzwoń, może w rozmowie coś nam się wyjaśni. Teresko, ja stewii nie polecam, raczej miód, ewentualnie cukier trzcinowy. Oj, Nesco, niech sobie młodzi sami wybiorą pierścionek. Ina, mak na cebularzu karmiącej nie szkodzi, natomiast z cebulą uważaj, trzeba ją dobrze przyprawić. Bergamotko, zima skończy się pod koniec stycznia. Olu z Opola, nasz sposób żywienia pomoże Ci zarówno na stan zapalny żołądka, jak i na obniżenie cholesterolu. KaM, Twoje posty z 11.12 wyjątkowo mądre, dzięki! Emko z Warszawy, cieszę się, że załapałaś smakowitość naszej kuchni. Krakowianko, nic innego nie mogę poradzić, tylko dyscyplinę w jedzeniu, bo na candidę nie zadziałają ani antybiotyki, ani inne specyfiki, tylko dyscyplina, aby doprowadzić organizm do równowagi. Jeśli potrzebujesz pogadać, zadzwoń. Aido, wpadasz i przypominasz nam o GMO, ja uważam, że jesteśmy w tym upaprani od bardzo dawna. Róbmy swoje, wybierajmy mniejsze zło, pilnujmy, żeby to, co zjadamy, było chociaż dobrze strawne. Dziewczyny, cebula, czosnek, pory po ugotowaniu są słodkie (surowe wrzucamy w ostrym). Równoważenie daje odpowiednia ilość przypraw ostrych i smak kwaśny oraz sól. Pati, z pewnością nadmierne poty są oznaką Twojego pogrypowego osłabienia, ale nie wiem, jak się czujesz w ciągu dnia, czy odczuwasz osłabienie, czy Twoja kondycja jest niższa. Ale samo poranne pocenie może też być skutkiem tego, że za ciepło masz w pokoju lub za ciepło się okrywasz. Dziewczyny, w sprawie żelaza i jego niedoborów w czasie ciąży. Żelazo będzie dobrze przyswajane w obecności smaku kwaśnego, np jajko plus chrzan. Nie przyswaja się, kiedy jest niedokwaśność żołądkowa, co w ciąży może się zdarzyć. Trzeba zadbać o właściwe środowisko kwaśne w żołądku, aby łykanie żelaza miało sens. Czyli dbajmy o środkowy ogrzewacz. Ostróżko, ach, te nasze rodzinne zawieruchy, musimy mocno trzymać pion, aby nas nie ściągnęło na manowce:) Jedno jest pewne, droga dziewczyno, że teraz właśnie, w tym naszym wieku, głupota na pewno nadal nas drażni, natomiast mamy w sobie więcej miłości (akceptacji, zrozumienia), aż nie wiem, skąd się to bierze... Z demonami damy sobie radę, bo przecież są koło nas odkąd ten dwubiegunowy świat istnieje, a my mamy wolną, nieprzymuszoną wolę i możemy wybierać. Szanujemy Boską wolę, czyli akceptujemy to, co dostajemy, zaś załatwiamy sprawy, które są nam dane, już po naszemu, z dystansem :). Ściskam. Pinezko, daj dziecku pić tyle, ile potrzebuje, ale bez szaleństwa. Joanno z Poznania, jak długo dziecko jest na PP? Pilnuj go i podawaj codziennie imbirówkę. Fox_Indio, i Ty, Ostróżko, macie rację, jeśli coś możemy zrobić, by ochronić Ziemię przed zniszczeniem, róbmy to, ale to nie może być naszą codziennością. Naszą codziennością ma być spokój, rozwaga i ochrona naszych najbliższych. Ado, ja osobiście grot solnych nie polecam – pamiętajcie, że sól działa jak zimno, ma działanie ściągające – wciągnie do środka śluz, i pozornie lepiej się będzie oddychać. Dynio, jeżeli do rosołu na jesienne smutki dodasz jeszcze kawałek jagnięciny, będzie on zbyt intensywny. Dodaj jagnięciny do normalnego rosołu (z Filozofii smaku), ale też niedużo. A w ogóle rób dla swojego wzmocnienia zupy na jagnięcinie. Ilonko, bez wywiadu, bez rozmowy nie powiem Ci, co jest przyczyną zaćmy u młodej dziewczyny. Agnieszko, uważaj z tym żelazem, taka dawka może osłabić lub zniszczyć żołądek. Neliso, nie pomożesz siostrzeńcowi, bo od tego ma rodziców. Kejlo, zjadaj jajka koniecznie z czymś kwaśnym i posolone. Jeśli nadal będzie Cię odrzucało, daj sobie z nimi spokój, widocznie Twoja wątroba jest nabzdycznona. A tran zjadaj po 1 kapsułce podczas posiłku. Rada, nie umiem Ci poradzić, może przedzwoń w sprawie czerwonych i białych plam na twarzy. Elżbieta z Krakowa dobrze Ci odpisuje i się nie denerwuj, a poza tym – jak będąc na PP można jeść za dużo mięsa? A może Twoje jedzenie przed PP było tak szalone, że to są jeszcze jego skutki? Aido, proszę o regularne Twoje meldunki, bo mi za często odpływasz. Dynio, w sprawie dodawania smaku słodkiego – jeśli nie jesteś pewna, daj sobie na razie spokój i pilnuj dyscypliny w dodawaniu tych smaków. Jeśli zdarzy się przypadkowo, że musisz dodać smak słodki np. po słonym, to potem będzie smak kwaśny. Sonia, ach, umiejętność połączenia przyczyny i skutku i eleganckie rozwikłanie problemu to oczywiście 150 czy 200% dyscypliny. Natomiast 100% to jednak pilnowanie, aby nie było wyskoków. Emko z Warszawy, masz tak gotować mięsko na pasztet, aby tego rosołu na końcu zostało niewiele, by pasztet nie był zbyt suchy i żeby można było namoczyć bułki. Jeśli rosołu jest zbyt wiele, włącz gaz na całą rurę i odparuj. Mamo brykającej Tosi, cieszę się, że u Ciebie ok. Aszkah, Twój pościk napawa optymizmem:) Tak trzymaj! Anonimko, proszę o uśmiech nie tylko na Boże Narodzenie, ale na codzienne przebudzenie – działa ozdrowieńczo. DanusiuA, co u Ciebie słychać? Odzywaj się częściej. Olu, jeśli nasze jedzenie Ci nie służy, odejdź ze spokojem i nie zaglądaj do nas. Masz tyle innych możliwości… Mtd, jeśli nadal tak kwilisz i nie dajesz rady, zadzwoń. Lli-Elżunio, właśnie o to nam chodzi, wężykiem, wężykiem… Marcelo, wasze pieprzyki to sprawa genetyczna, przestań je zliczać i oglądać, widać taka wasza uroda. Baw się gotowaniem i doskonal swoje ciało, jest dobrze. Karolino, niby jesz dobrze, ale Twoje małe potknięcia sprawiają, że nie będziesz miała efektów – ani woda, ani herbaty, które pijesz, nie są naszymi, a mięso raczej na obiad. Ty trochę bardziej się dyscyplinuj, a męża nie upilnujesz, bo to jest nierealne. Avocado jest po prostu owocem – takim jak każdy inny. Keithy, jeżeli chcesz 3,5 letniego alergika wyciągnąć z alergii, zastanów się, co będziesz robiła? Czy będziesz poddawać się dziecku, czy mądrze dyscyplinować jego i siebie, aby były efekty. Ewo, L-tyrozyna i ginko mogą Ci pomóc. Szukaj ginko silnego, ale jedno i drugie zjadaj mądrze i zadzwoń. Pati, na wieczorny ból zatok przede wszystkim dyscyplina w jedzeniu, bo pamiętaj, że zatoki to żołądek. Grypa też pojawia się przy zimnym i żołądku i zimnym środkowym ogrzewaczu. Pij po południu niezbyt mocną kawę + aspiryna, pilnuj kolacji – to może dać ulgę. A nogi wieczorem masz ciepłe? Może będziesz moczyła w wiadrze z imbirówką. Liza dobrze Ci podpowiada moczenie nóg. Rosół Anity jest sprawdzony, bo to nasz kursowy:) Amalo, dalszej cierpliwości Ci życzę:) Agnieszko, zawsze gotowanie na prądzie wychodzi drożej. Oczywiście, że na gazie możesz robić wszelkie duszeniny i pieczenie, byle w dobrym rondlu. Swoją kartoflankę albo źle przyprawiłaś, albo zjadłaś przed nią lub po niej coś, co zablokowało trawienie. Aszkah, weź Ty zadzwoń, babo, w sprawie polipa. Arnuszko, partnerstwo to kompromis, akceptacja odmienności. Próbujcie, może się wam uda. Kejla, trzymam kciuki, daj znać, co się dzieje. Hanko, nie ma najzdrowszego chleba dla wszystkich – każdy musi sam dojść do swojego sposobu. Chlebek z przepisu z „Filozofii smaku” na pewno nie jest na co dzień. Ale najważniejsze przy zjadaniu każdego chleba jest to, żeby był czerstwy i każdy kęs został dokładnie pogryziony i wymieszany ze śliną, bo tylko wtedy jest właściwie trawiony. Jakiekolwiek zaburzenia pojawiające się przy trawieniu mąki pszennej mogą wynikać z błędów żywieniowych, niesprawnych narządów, niedokładnego gryzienia i mieszania ze śliną. Kochani, to jest naprawdę bardzo ważne. Danko, nie wiem, co Ci poradzić na gradówkę, bo nie wiem, co wyprawiasz. Podobno dziewczyny pomagają sobie pocierając złotym pierścionkiem. Spróbuj. Basiu z Gdyni, przecież rozmawiałyśmy, wszystko Ci wyjaśniłam, więc czego oczekujesz od forum? Weź Ty się lepiej zdyscyplinuj. JotPe, na pewno nie polecam antybiotyków na helicobacter, wszyscy je mamy, ale one dokuczają wtedy, jak jesteś osłabiona i rozregulowana. Ewil, jak syfki? Skończyło się swędzenie? Dardanele, jasne, że jeżeli dziecko ma temperaturę przez kilka dni, może nie mieć apetytu, ale jeśli uda Ci się przemycić parę łyżek zmiksowanej zupy czy herbatki, to czuwaj i działaj. Mięsko można podawać tylko zmiksowane lub mielone, ale tylko wtedy jak dziecko będzie miało na to ochotę. Nic na siłę. Justa, komosa ryżowa jest w smaku słonym. Jest ona naprawdę polecana dzieciom alergicznym, które nie akceptują mąki pszennej ani nawet kukurydzianej. Można z niej robić placuszki, które dzieci traktują jak chlebek. Testuje ją z dobrymi skutkami właśnie Agnieszka P. z Londynu(Agnieszko P podaj przepis na bulion jagnięcy i napisz coś więcej, proszę). Agnieszko, widocznie mężczyźni tak mają, że zaczynają mówić później. Mój młodszy syn zaczął mówić poprawnie dopiero w wieku powyżej 3 lat. Twoje dziecko urodziło się już z problemami, musiało coś się dziać w czasie ciąży, pierwsze pół roku karmienia nie po służyło mu, a Twój brak dyscypliny i przekonania do PP-owego jedzenia, spowodowały, że dziecko ma tak poważne problemy. Albo się zdyscyplinuj i korzystaj z naszych podpowiedzi, albo daj sobie spokój. Kamo, a po Ci ten olej kokosowy? Agnieszka P. dobrze Ci radzi, nic nie rób z migdałami, to się samo wyciszy. Radna, Ewik dobrze Ci odpowiedziała w sprawie pietruszki. Jerzy G., na razie książki są dostępne tylko w polskiej wersji. I to by było na tyle. PS. Pięknie dziękuję za świąteczne i noworoczne życzenia. Wszystkim dziewczynom, które dyżurują na forum i dzielą się swoim doświadczeniem i swoją mądrością, duże dzięki. Kłaniam się szczególnie Fox_Indii, KaM i Marceli, a wszystkich gorąco pozdrawiam. data: 2013.01.24 autor: Anna Ciesielska | | |