Gotowanie 6 – nadal zimówki

Widzę, że dużą radochę macie z tych zimowych zup. Trzeba przyznać, że są dobre. A przypomnę, że wzmacniają nerki idealnie. Zwróćcie uwagę na to, że zjadamy fasolę prawie codziennie i trawimy bez problemu. Kiedyś to było nierealne.Podaję następną zimówkę, którą ugotowałam wczoraj. Wyborna, nic dodać, nic ująć.

Gar rosołu wstawiłam z rana. Ugotowałam intensywniejszy niż zwykle, właśnie mając na uwadze wszelkie zupowe kombinacje. Więc zimówkę tym razem zrobiłam na rosole. Postanowiłam wykorzystać tegorocznego jaśka, którego udało mi się jeszcze dostać  w warzywniaku.

Podaję zatem przepis na kolejną zupę – garnek 3 l, wrzątek ok.1,5 l, 1 łyżeczka tymianku, 2 duże cebule pokrojone i podduszone na 3 łyżkach oleju, łyżeczka kminku mielonego, łyżeczka imbiru, 1/2 łyżeczki chili, łyżeczka kolendry, kubek ryżu brązowego, jasiek umyty, nie moczony, ok.o/4 kg, no i wolniutkie gotowanie. Gdy zaczęło gęstnieć dolewałam rosołu. Jednocześnie wszystkie jarzyny z rosołu zalałam niewielką ilością rosołu i zmiksowałam. Gotowanie jaśkowej zupy trwało ok. 2/5 – 3 godziny i w tym czasie uzupełniłam ją i miksowanką i rosołem, posoliłam do smaku ok.łyżką soli, warzywkiem. Gdy ilość zupy była już ustalona, a fasola prawie miękka dodałam łyżkę cytryny, 1/2 łyżeczki kurkumy, troszkę kminku mielonego no i pieprzu i jeszcze pomrugała.

Oczywiście, możecie używać fasolę każdą, jaką macie pod ręką. Ja jaśka uwielbiam. I jeszcze jedno – do miksowania nie dodaję całej zielonej pietruszki, aby zupa nie była zbyt szara. Jeżeli te zupy Wam służą to zjadajcie ile chcecie.  O jednym jednakże pamiętajcie -  jemy spokojnie, dokładnie przeżuwając każdy kęs, pamiętamy o ciepłych stopach i podczas jedzenia nie rozmawiamy o sprawach drażliwych, irytujących, o szkole, o pracy :))