Szczypty refleksji

Refleksje

Kochani, tutaj będę wrzucać moje spostrzeżenia, myśli, uwagi, refleksje, a czasem nawet jakiś przepis.

Wracamy do naszego Ego!

Czym powinna charakteryzować się osoba dojrzała? W naszej kulturze, osobą dojrzałą jest ten/ta, kto jest zrównoważony emocjonalnie. A co przez to rozumiemy? A no to, że osoba taka potrafi we właściwym momencie powściągać swoje emocje, potrafi współżyć w społeczności, nie jest infantylną „ofiarą” lub krzyczącym agresorem, lecz przedsiębiorczym, ciekawym życia człowiekiem. Rodzimy się jako absolutny kłębuszek Ego, kłębuszek emocji, wydzierganych w naszej duszy. Dajemy dziecku czas na „ucywilizowanie”, trwa to do osiemnastego roku życia. Po tym czasie powinno być dobrze, ale jak to w życiu bywa, jest różnie. Nie zawsze potrafimy właściwie reagować na dziwne, szokujące reakcje,  zachowanie dziecka, osoby dorosłej czy nawet siebie. Nie wiemy, że dziecku  musimy pomóc w tym poskramianiu emocji, bo samo sobie nie poradzi. Tu potrzebna jest stanowczość, konsekwencja w reagowaniu na histerię, agresję, upór z jednoczesnym zapewnianiem dziecka o naszej miłości i akceptacji. Ten nasz kłębuszek emocji z którym się rodzimy, to najczęściej kołtun lęków, obaw, braku poczucia własnej wartości, odrzucenia, cierpienia. Te nasze udręki i traumy staramy się poskramiać, rozumieć, pracować nad nimi. Efekty tego są różne, czasami udaje nam się osiągnąć jako taki poziom ogłady. Często jednak nasze Ego czyni z nas ludzi niedojrzałych, niezrównoważonych i to nie z naszej winy tak się dzieje. Nikt nam nie mówił, że jako kobiety rodzimy się wypełnione miłością, czułością i możemy obdzielać nimi wszystkich w około, nic nie tracąc. Podobnie z chłopakami, rodzą się z odwagą, walecznością. Ten przekaz byłby zbawienny dla osób rodzących się z karmicznym brakiem poczucia własnej wartości, w pokoleniowym wzorcu ofiary.

Na wielu terapiach dla osób z problemami emocjonalnymi przedstawia się ego – nieposkromione emocje – jako „ja, małe dziecko”, z nakazem „pokochaj swoje wewnętrzne dziecko”! Poprzez utwierdzanie osoby w tym, że jest rozkapryszonym mały dzieckiem, pobłażaniu, folgowaniu jego chciejstwom, osoba miast dorośleć i być dojrzałą oraz zrównoważoną, staje się infantylna, dziecinna, domagając się stale adoracji i zapewnień o miłości.

Idąc w dorosłość powinniśmy wiedzieć, że partnerstwo to nie zniewolenie lecz duża samodzielność i umiejętność pójścia na kompromis w byciu razem. W partnerstwie należy koniecznie nauczyć się samotności, nieczekania, mądrze zagospodarować czas i dla swojego wzrastania i dla utrzymania dobrych relacji z partnerem i dziećmi.

Słowo na sobotni chłodny wieczór…

…”wzywają Cię do usunięcia starych wzorców w sposobie  odczuwania,  myślenia i funkcjonowania,  ponieważ utrudniają one przepływ woli boskiej,  która jest znacznie silniejsza i ważniejsza niż nasza,  ludzka”.

.

Czy wiecie, że…

Czy wiecie, że załapanie „przebudzenia” to drobiazg – pewnie, że ważny. Ale to dopiero początek… Obieramy, obdzieramy, zrywamy te swoje warstwy starych wzorców, schematów, przyzwyczajeń i sięgamy coraz głębiej w to nasze „szambo” podświadomości. Staramy się zrozumieć boską różnorodność i boski zamysł w cierpieniu i zaakceptować jego okoliczności oraz uwalniać się z karmicznych zobowiązań. Zrozumcie, że akceptacja naszych życiowych zadymek pozwala nam z klasą iść przez życie.

Dziewczyny szarpiecie się często dlaczego bliscy nie łapią, są agresywni, zbuntowani? Każdy ma swój czas! I wszystko co się wydarza między Wami jest niezbędne, niesie zrozumienie, wolność! Pytacie
„kiedy, jak długo” – bądźcie cierpliwe – dziesięć, dwadzieścia, czterdzieści lat… To nie tylko oni przerabiają, Wy również.

Skąd masz wiedzieć czy być cierpliwą czy brać rozwód? No hej, Babo! Potrzebna jest intuicja, analiza, następnie przewalasz przez serce (współodczuwanie), przez rozum, i zawsze powściąganie – musisz czuć, co masz zrobić!

Wtorkowa noc

Z naszym powściąganiem emocji jest podobnie jak z trzymaniem dyscypliny żywieniowej - dokładnie sobie pobłażamy, sądzimy, że jesteśmy bezkarni, nikt nie widzi… A tu niespodzianka, gdyż każdy kęs włożony do ust i każdy łyk jest energią. Podobnie każda myśl, zachowanie, emocja. Nie ma zmiłuj.
Zastanówcie się, czy opłaca się iść w zaparte i przekonywać świat i siebie, że truskawki Wam służą. Czy irytacja, zniecierpliwienie, smutek, rozżalenie, to na pewno „obrona Twojego kawałka podłogi”, Twoja niezbędna asertywność?
Nic to, ja sobie tylko tak myślę…Czasami bez zapowiedzi pojawiają się „wyładowania”, nieplanowane…
Kochani, w każdym przypadku, gdy jesteśmy świadomi tego co się dzieje,analizujemy i wyciągamy wnioski, wdrapujemy się mozolnie na wyższe połacie swej niezgłębionej świadomości.

Dystans…

Żeby nie zwariować, trzeba mieć dystans. Do wszystkiego! Ale to jest możliwe wówczas, gdy ufamy sobie, swemu sercu, gdy wiemy co nam w duszy gra.
Na to trzeba dać sobie czas, sprawdzić się, czy nasze ego nie podkłada nam świni, nie manipuluje nami. Przypomnę, że „egolowe” emocje takie jak: lęk, obawa, strach, żal, smutek, płacz, złość, agresja, chciejstwo, itd, to nieciekawe, szare, brudne energie – wiadomego pochodzenia – ściągające nas do czarnej dziury.
Nasza dojrzałość polega na umiejętnym powściąganiu tychże emocji i bardzo pomocne jest w tym momencie właściwe zdystansowanie się do sprawy, właściwy ogląd.Ta sztuka niezbędna jest od zaraz, codziennie, abyśmy mogli z klasą, na bieżąco załatwiać potyczki partnerskie, rodzicielskie, zawodowe czy towarzyskie. A więc dystans, przepuszczenie przez rozum i serce, następnie analiza, zrozumienie i decyzja. Często wystarcza sam dystans i stoicki spokój i się dzieje…
To co powyżej przyda się zawsze.
Kochani nie ma stałych reguł w układzie kat – ofiara. Mogą pojawiać się chwilowe, nagłe, nic nie mówiące przepychanki.
Natomiast istotne są powtarzające się zachowania, burzące harmonię: rodziny, partnerów, biura, społeczności. Można być w domu ofiarą – mąż pod pantoflem – a w pracy krwawym kierownikiem, i na odwrót. Matka wobec dzieci gra rolę ofiary, gdy są sam na sam z ojcem, jest dla niego katem, bo on jest w roli ofiary.Takich wariantów jest mnóstwo.
Skupcie się na najważniejszym dla siebie i bądźcie cierpliwi! Ciekawostka, gdy zauważysz, że ktoś wyraźnie się podkłada, robi z siebie ofiarę, a to Cię irytuje, wzbudza agresję, po prostu zmień temat, odwróć uwagę, pochwal, powiedz komplement. Działa.

Rozmowy z ciszą

Przed Świętami dostałam od Pani Anny Fornal z Lublina tomik Jej rozmów z ciszą. Są szczególne…

MIŁOŚĆ
Boże,Ty kochasz człowieka
a on ma niebiańską rozkosz
kiedy Tobą manipuluje

a to Cię przebierze, usadzi
a to prosi, grozi
szantażuje – jeśli nie, to…
ubija interesy – jeśli tak, to on…
albo krzyczy, że Cię nie ma

a Ty nic

Boże, Ty kochasz człowieka

DELIKATNOŚĆ

cisza
miłość w spojrzeniu
uśmiech akceptacji
brak słów z zachwytu

wstrzymany oddech
bezruch ciała
przycupnięte myśli
cisza

delikatność

Myśli niepoukładane we wtorkowy ciepły wieczór…

Mądrość zapewnia harmonijne porozumienie między sercem a rozumem. Mądrość łączy, wiedza dzieli.

Wiedza mówi; mam plan, są procedury, mam prawo, im szybciej tym lepiej , nie czekaj, należy mi się, dlaczego ja, tyle już zrobiłam, dałam.
Serce zaś mówi; poczekaj, uspokój się, nie teraz, zmień formę i treść, bądź cierpliwa, milcz, rób swoje, nie obrażaj się, poczekaj na właściwy moment, daj i niczego nie oczekuj.

Poświąteczne rozważania – akceptacja.

Kochani, no wiem, że od akceptacji zaczyna się to coś, na które tak czekamy: przebudzenie, duchowość…

– Wyobraźcie sobie swoją ewolucję jako drabinę, po której się wspinacie i jest to proces często nieuświadomiony.
– Akceptacja, to chwytanie z dołu coraz głębszego „syfków, które nam leżą na wątrobie” i – poprzez ZROZUMIENIE – zaakceptowanie ich i puszczanie. Ten dół to nasza podświadomość, pamięć komórkowa.
– Akceptacja to nie podporządkowanie! Podobnie jak asertywność. To nie egoizm!
– Właściwa akceptacja wymusza właściwą świadomość i odwrotnie!
– Jedynie właściwa (wyższa) świadomość jest w stanie zaakceptować bezdyskusyjnie Różnorodność Boskiego Stworzenia! Kłaniają się przeciwieństwa i wszystko to, co buduje los człowieczy.
– Jeżeli ewolucja to drabina, nasza świadomość to warstwy – wyobraźcie sobie kamień rzucony do wody, powstała fala rozchodzi się warstwami (koła).
– Każdy z nas znajduje się na innym poziomie, zależy to oczywiście od tego, po co przyszedł do życia, co ma przerobić, czyli jaka jest jego karma.
– Moment narodzin to punkt zerowy. Przechodzimy na wyższe poziomy świadomości zawsze pod wpływem jakichś bodźców, zawsze poszerzając swoje horyzonty myślowe.
– Wchodząc coraz wyżej, jesteśmy w stanie zrozumieć i zaakceptować tego poniżej (bez pychy), zaś ten poniżej nie zrozumie nas i trudno mu będzie akceptować – gdy się stara i jest na właściwej drodze, jest to możliwe. Stąd taka różnorodność w ludzkim zachowaniu, wyborach, sposobach na życie – każdy ma prawo do bycia innym!
– Nasze życiowe tarapaty, to nic innego, jak zaliczanie testów z naszego powściągania emocji, akceptacji różnorodności, ufności, z umiejętności odczytywania znaków ciała, intuicji, szacunku dla siebie, rozumienia otaczającej nas rzeczywistości. Do tego służą nam właśnie relacje partnerskie, rodzinne, towarzyskie, zawodowe, lokalne, państwowe itp.
– Przerabianie akceptacji zaczynamy od siebie i swych relacji z rodzicami. Cierpliwie analizujemy wzorzec ofiary i kata w relacjach aktualnych i pokoleniowych.

Na zakończenie bardzo ważne:
– rodzimy się i kobietą i mężczyzną, czyli przerabiamy to samo; raz to, raz tamto
– mężczyzna jest jang – energia, pusty, branie
– kobieta jest jin – esencja, wilgoć, dawanie. Matki, żony i kochanki, jeżeli oczekujecie od mężczyzny czułości,akceptacji, szacunku, wypełnijcie najpierw jego pustkę czułością, akceptacją jego dziwactw, szacunkiem dla jego istoty. Jak mu się wypełni, to zacznie obdarzać tym samym. Jeżeli bierzesz chłopa z felerem myśląc, że go naprawisz, to masz przechlapane.
– ofiara prowokuje oprawcę (kata), nie odwrotnie!!!

Kochani, całe to nasze przebudzenie, wskakiwanie na wyższy szczebelek, przemieszczanie na wyższe warstwy świadomości, dokonują się gdy nasza świadomość na to pozwoli! Niczego nie przyspieszymy, niczego nie załatwimy za pieniądze. Trzeba mieć dużo pokory, siły i ufności aby właściwie odebrać kopniaki, nie wpadając we wzorzec ofiary, rozżalanie, a nawet w pychę. Jeżeli dobrze przyjmiecie cierpienie, świadomie, da Wam ono ogromne pokłady mądrości. Nie ma jasnych i prostych rozwiązań, wszystko jest zależne od naszej świadomości, czy przepuścimy problem przez serce, czy przez rozum.

To na razie tyle, przykłady pomogą lepiej zrozumieć. Podam niebawem.

Bardzo tradycyjny obiad

Schab z „kwiatkiem”, pure ziemniaczane i kiszona kapusta.

Schab z kwiatkiem – to określenie pozostało w mojej pamięci jeszcze ze studiów; profesor Pezacki określał w ten sposób kawałek mięsa, wytrybowanego z tuszy tak aby pozostała na nim cieniutka warstewka słoniny. Dawało to efekt należytej soczystości, czy to właśnie w pieczonym schabie, czy w szynce.
– 1kg schabu zbić dokładnie tłuczkiem i zaprawić,
– zaprawa: łyżeczka mąki ziemniaczanej, pół łyżeczki kminku mielonego, pół łyżeczki imbiru, pół łyżeczki chili, pół łyżeczki czarnego pieprzu, pełna łyżeczka soli, łyżeczka warzywka (według uznania), łyżeczka sosu sojowego, łyżeczka octu balsamicznego albo łyżeczka cytryny, pół łyżeczki kurkumy, pół szklanki zimnej wody, zamieszać, wlać na mięso, dokładnie wetrzeć ręką i odstawić na noc do lodówki,
– następnego dnia schab obsmażamy na kilku łyżkach oleju, przekładamy do rondla, obkładamy „kwiatkiem” (czyli cieniutko pokrojoną słoniną, 10 dag), posypujemy łyżeczką kminku całego lub mielonego, połową łyżeczki pieprzu lub chili, delikatnie solimy i posypujemy tymiankiem lub majerankiem, do rondla wlewamy resztkę zaprawy, tłuszczyk po obsmażaniu, co najmniej 10 ząbków czosnku w całości, 2 pokrojone w ćwiartkowe plasterki duże cebule, przykrywamy i wkładamy do piekarnika ustawionego na 150 stopni na minimum 2,5h. Co jakiś czas zaglądamy, polewamy sosem aby było smakowite, gdy mięso będzie już kruche wykładamy na talerz, po 10-15 min kroimy, a sos uzupełniamy zimną woda, dosmakowujemy solą, ewentualnie zagęszczamy mąka pszenną albo ziemniaczaną. Czosnek i cebulę można rozgnieść tłuczkiem.
– ziemniaki gotujemy z kurkumą, cebulą, imbirem, solą, gdy je tłuczemy, możemy dodać masła, białego pieprzu i trochę wody z gotowania, aby pure nie było zbyt suche.
– kapustę dobrze ukiszoną – czyli żółtą i szklistą (niecałe 0,5kg) – wkładamy do rondla, zalewamy wrzątkiem 0,75l, posypujemy płaską łyżeczką tymianku i kurkumy, dodajemy 5 dużych marchewek startych na grubej tarce i obsmażonych na oleju lub maśle klarowanym, dodajemy 3 duże cebule pokrojone w kostkę i 6 dużych ząbków czosnku przeciśniętych przez praskę podsmażonych razem, następnie łyżeczka imbiru, pieprz i chili do smaku, solimy do smaku; około 2 łyżeczki. Kapustę dusimy minimum dwie godziny na malutkim gazie; można dolać zimnej wody, gdy będzie potrzeba. Smak tej kapusty powinien być łagodny ale wyrazisty.

Dlaczego schab i kapusta?
Kochani, staram się uświadomić Wam istotę Waszego częstego zakręcenia; obaw, lęków, braku wiary, uleganiu trendom, nowinkom, nonszalancji. Otóż, gdy zrozumiecie istotę odżywiania zrównoważonego, którą przekazuję w moich książkach, wówczas pojawi się przed Wami perspektywa prawdziwej wolności, dowolności. To Wy będziecie decydowali o tym, co możecie zjeść bo poznacie swoje możliwości, poznacie energię produktów. Wieprzowina dobrze przyprawiona jest ok, kapusta kiszona również. Rzecz jest jednak w tym, jak często i czy Wasz stan zdrowia na to pozwala, czy nie obowiązuje Was w tym momencie dyscyplina.

Ciąg dalszy analizy świątecznej jutro.

Poświąteczne wnioski, czyli nauki ciąg dalszy.

Ja podam swoje, a Wy kochani piszcie na Forum o swoich przemyśleniach;
- a wiec,święta spokojne, choć z ważkim dla rodziny wydarzeniem. Wiedząc, że pomóc możemy tylko wówczas, gdy ta pomoc będzie przyjęta, omówiliśmy jedynie okołopomocowy plan działania,
- jedzonko bardzo tradycyjne, klasyczne, na przykład; panowie zażyczyli sobie na pierwszy obiad, schab pieczony z „kwiatkiem”, z pure ziemniaczanym i kapustą kiszoną (jutro podam jak robiłam),
- okruszek „słodkiego” mąż miał kupić w cukierni ale zapomniał…
- za „słodkim” nie tęskniliśmy,
- jemy coraz mniej,
- jest nam potrzebna chwila relaksu, kontemplacji, wytchnienia, rozmowy
Wszystkie przedstawione przeze mnie wnioski niosą w sobie „nowe” reakcje.