No niestety, lato mamy z głowy. Dało nam tym razem do wiwatu. Najpierw się ociągało, by potem rzucić nas na rozpalony ruszt. Trudno było funkcjonować bez zdroworozsądkowej dyscypliny. Oj wiemy, jak takie chwile potrafią nas zbałamucić.
Zróbmy więc analizę czasu letniego, aby w porę złagodzić straty. Usiądźmy z ołówkiem i spiszmy potulnie, co trzeba. Tylko się nie targujcie, wszelkie skargi kierujcie do Wyższej Instancji, bo ja wykonuję tylko swoją robotę :))
Z rozmów z czytelnikami i gotującymi już wiele lat pepowymi wyjadaczami – które codziennie prowadzę – zawsze otrzymuję potwierdzenie, że dyscyplina to podstawa dla zachowania względnego zdrowia, czyli równowagi fizycznej, emocjonalnej i umysłowej. Ale dyscyplina, która czerpie swą moc z naszej Kuchni PP! Bo jedynie w naszej Kuchni podkreślam wagę natury produktów, potraw i wagę utrzymania narządów we właściwej kondycji fizjologicznej (i termicznej) oraz konieczność dodawania przypraw. W innych interpretacjach zasady jin-jang i reguły pięciu przemian nie znajdujemy zrozumienia problemu.
Moje wieloletnie doświadczenie potwierdza, że choroby budują się w organizmach zimnych, z narządami niedoczynnymi. Wiemy już, jakie czynniki sprzyjają wychłodzeniu i niedoczynności narządów. Są to przemarzanie, przemęczenie, nieodpowiednie pożywienie i stres.
Dlaczego o tym piszę teraz, na początku jesieni, gdy za oknem w cieniu + 35 stopni, więc lato! Zależy mi, abyście zrobili mądry bilans lata, okresu szczególnego dla naszej tężyzny. Właśnie latem jest czas ładowania akumulatorów ciepłem i energią, dogrzewania jelit, uaktywniania krążenia. Dzieje się jednak inaczej. Wciąż jest w nas irracjonalny lęk przed przegrzaniem, odwodnieniem, niedoborem witamin, wapnia. Trwając w takim schemacie dajemy przyzwolenie na bałagan i patologię. Nieświadomie sprzyjamy tworzeniu się zastojów krążeniowych, śluzu, niedoczynności narządowej i wychłodzeniu, budowania chorób zimna oraz sprawa najważniejsza – zezwalając na niedoczynność narządów i zimno dajemy zgodę na wysychanie naszego organizmu (niedobór jin). Chcąc odbudować jin MUSIMY zadbać o jang i czi, czyli ciepło i energię, inaczej pogłębimy wychłodzenie.
W organizmie z suchością wątroby może pojawić się fałszywy ogień, ale jego praprzyczyną nie jest przegrzanie (gotowanie, przyprawy), a właśnie niedoczynność narządów i zimno w organizmie.
Czy służą nam owoce, lody, surówki, jogurty, chłodniki, litry wody, sami sobie odpowiedzmy. Gdzie mamy wówczas energię, jak chodzą nasze nogi? Znikający optymizm robi miejsce postępującemu pesymizmowi, a bóle nagle się pojawiające, to brak odporności czy zbliżająca się starość, płytki oddech, zadyszka to serce czy śluz w płucach? Krzyczycie, że Bozia dała i nie wolno? Nie chodzi o zakazy, ale o znalezienie swojego własnego złotego środka :))