Takie tam zupy, na lepszy humor :)

Kochani! Poniżej rosołowe wariacje ratujące nas, gdy energię mamy w piętach :) Zakładam, że macie gar rosołu czystego, doprawionego, po prostu „nówka sztuka”, ponad pięć litrów, przepis z Filozofii Smaku. Z tego proponuję zrobić:

- rosół zaciągnięty kaszą gryczaną – dwa litry rosołu wlewam do teflonowego garnka lub innego nieprzywierającego, doprowadzam do wrzenia, dodaję pół łyżeczki soli oraz niepełną łyżkę cytryny, następnie wsypuję kubek kaszy gryczanej niepalonej lub krakowskiej, niecałe 0,3litra. Przykrywam i na mrugającym gazie trzymam około godziny. Następnie sprawdzam i gdy jest dla mnie za gęsta dolewam rosołu, dopieprzam ;) Uwielbiają to-to moi panowie i ja również, no i często ląduje u nas na stole. Zupa jest gęsta i sycąca. Jest naprawdę pyszna!

- zupę cebulową – potrzebny jest kilogram cebuli, dokładnie obranej, pokrojonej w ćwiartki. W garnku zagotowujemy litr wrzątku, doprawiamy szczyptą tymianku, łyżeczką masła i płaską łyżeczką kminku mielonego oraz łyżeczką imbiru. Dodajemy cebulę, przykrywamy i cichutko gotujemy przez godzinę. Następnie dokładnie miksujemy i wlewamy do garnka, w którym mamy dwa litry rosołu, doprowadzamy do wrzenia, solimy (około łyżka soli), do tego łyżka cytryny, szczypta kurkumy, pół łyżeczki kminku mielonego i łyżeczka pieprzu czarnego lub wg. uznania. Zupa stawia na nogi przy zmęczeniu, kacu, po głupotkach wczasowo-letnich ;)

-porcyjkę rosołu zjadam z makaronem, marchewką, cebulą i pietruszką. Uwielbiam to danie, zniewala mnie i zawsze mam na nie ochotę :)

-możemy też zrobić zupę czosnkową – na trzy litry rosołu bierzemy dziesięć główek (!) czosnku, przygotowanego wg. przepisu z „Filozofii Smaku”. Zmiksowany czosnek wlewamy do rosołu, doprawiamy cytryną, kurkumą, kminkiem i pieprzem. Wyśmienita zupa, najlepsza z kubka i może być z grzanką. Jej ciepło rozchodzi się po ciele, aż do pięt i ciągnie stamtąd naszą energię :)

Powyższe zupy stawiają na nogi. Czy mogą zaszkodzić? Oczywiście! Np. gdy przed zupą zjesz talerz czereśni, a po niej wypijesz kubek zimnej wody. To tak, jak w tej historii – operacja się udała, ale pacjent zmarł, bo rodzina przyniosła mu coca colę. To wcale nie śmieszne, to tragiczne! Ale my się nie damy, hej!

P.S. I jak tu nie kochać rosołu…