Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  28    29    30    31    32    33    34    35    36    | 37 |    38    39    40    41    42    43    44    45    46    47   następna
2007.06.13    Jeszcze lato
Kochani, niedługo połowa lata, a my jeszcze w wiośnie... Czas stanowczo za szybko ucieka. A ja tradycyjnie przywołuję was do porządku. Korzystajcie ze słońca codziennie, po troszku, 30-60 minut maksymalnie, ale bez filtrów. To jest wam konieczne dla uaktywniania witaminy D. Słońce to nasze zdrowie, nasza radość, ładny wygląd, ale tak jak ze wszystkim – nie wolno ze słońcem przesadzać. Przywołuję was też do porządku z napojami. W upały muszą być ciepłe, czasami nawet gorące, wtedy będą uaktywniały narządy do właściwej produkcji esencji, a tym samym do nawilżania, no i gaszenia waszego pragnienia. Im więcej zimnego, kwaśnego i surowego, tym większe będzie wasze pragnienie, tym bardziej będziecie się pocić i odczuwać dyskomfort upałów. Przypominam też o właściwym żywieniu – nie byle jakie, na szybko, owockowo-surówkowe, ale gotowane, zrównoważone, dobrze przyprawione posiłki mięsno-warzywne, warzywno-węglowodanowe. Pamiętajcie, że wszystkie warzywa to energia jin, samo gotowanie jeszcze nie wprowadzi ich we właściwą dla nas wibrację. Trzeba je doprawić, zrównoważyć, czyli gotujemy zawsze w wodzie z dodatkiem kminku i imbiru, polewamy masełkiem z dodatkiem imbiru i bułki tartej, ewentualnie robimy sosy na bazie beszamelu – intensywne i w różnych smakach – pieprzowe, cebulowe, czosnkowe, musztardowe. Albo po prostu doprawione jarzyny dusimy. Jeżeli będziemy korzystać z grilla, to niech to będą biesiady mięsne, nie wędlinowe, mięska powinny być właściwie przyprawione, do tego sałatki z warzyw gotowanych, znów właściwie doprawionych. Jeśli warzywka będziemy obsmażać na grillu, to też z odpowiednimi dodatkami (dressingami). Owoce jedynie na kruchym cieście (tarta) i do piekarnika. Ale na pewno nie kwaśne. Kochani, życzę wam upojnych wieczorów i rześkich poranków, bawcie się tym latem dobrze!
Witam!mam pytanie, ostatnio chciałam kupic do czarnej herbaty kwiat jaśminu....ale nigdzie nie można go dostac. C wiecie kochani gdzie sprobowac go zdobyc, bo w sklepiku Pani Anny równie go niestety nie ma.....bardzo mi zależy, bo podobno jest silnie rozgrzewający a przy tym herbatka jest pyszna.
data: 2007.09.11
autor: Początkująca Anna
Witajcie! Nadrobiłam już trzy tygodnie nieobecności na Forum – dużo było tych postów i wiadomości:) Co do ostatnich wpisów muszę powiedzieć pani Ostróżko że głęboko poruszył mnie Pani list. Wszyscy tak pięknie odpowiedzieli, że nic dodać, nic ująć. Przesyłam Pani dużo pozytywnej energii, mam nadzieję, że rosół się teraz uda:). Joanno MamAsik – kto jak, kto, ale jestem przekonana, że mieszając Pani talent, wiedzę i luz wyjdzie skuteczna mieszanka na urlopowy wypoczynek! Ja niedawno wróciłam sama z pobytu w Kijowie. Na szczęście mogłam sobie gotować na gazie, inaczej chyba trudno by mi było gdzieś wyjechać. Jestem, tak, jak i inne dziewczyny, rozrywana dylematem – jechać, czy nie, jeśli nie ma naszego jedzonka. W każdym razie teraz nie jestem przygotowana na wyjazdy bez PP, nie chcę wyjeżdżać gdzieś, gdzie nie będę mogła jeść po swojemu. Tym bardziej, że moje ciało krzyczy i domaga się odpowiedniego traktowania. Kamilo, mi afty też się czasem robią w jamie ustnej lub czasem na języku, ale zauważyłam, że robią mi się, kiedy wątroba szczególnie źle funkcjonuje i dowalę jej czymś słodkim – bynajmniej nie słodyczami, bo tych nie jem wieki całe – ale miodem. Ostatnio zjadłam miód z pokrzywą i po tym momentalnie poczułam, jak po boku języka robią mi się nabiegłe krwią bąble. Myślę, że smak ostry nie szkodzi w tym przypadku. Ale pani Ania na pewno nam wyjaśni przyczynę. A ja też proszę o pomoc. Z żołądkiem jako tako mi się uregulowało, ale nadal czuję się szybko najedzona, jem 3 razy dziennie, na kolację często tylko 2 łyki zupy – często jest to próbowanie gotowanej owsianki, bo nic mi się już nie mieści, a jak jadłam mimo, że nie byłam głodna wieczorem, to tyłam. Ale nie o tym miało być. Zeszłą jesienią zaczęłam tak bardziej dla mnie zauważalnie być zmęczona i senna. Zaczęłam też wstawać w nocy do łazienki. Od stycznia jestem na PP, ale nadal towarzyszą mi – przede wszystkim zmęczenie, a wstawanie nocne się nie skończyło, trwa nadal. Jest to męczące i dziwne dla mnie, bo nic mnie nie boli. Myślałam początkowo, że to z powodu stresu, ale bez przesady – od dobrych 10 miesięcy to mnie męczy i nie wiem, co z tym zrobić. Nie piję dużo na noc, staram się na noc w ogóle nie pić, ale i tak w nocy wstaję minimum dwa razy. Jak się gorzej czułam, to bywało, że i cztery, pięć. Zrobiłam teraz badania ogólne i tym razem wyszły bardziej nieciekawie niż ostatnio. Jeśli chodzi o badania krwi, to mam mało białych krwinek 3.4 (dolna granica 3.5), choć nigdy z tym nie miałam problemu, krwinek czerwonych jak zwykle w dolnej granicy normy, ale hemoglobina trochę lepsza. Niepokojące są wyniki moczu, bo wyszedł dość niski ciężar właściwy – 1010, co mogłoby wskazywać np. na piasek w nerkach, bardzo dużo fosforanów i odczyn zasadowy. Byłam dziś u lekarza to kazał mi łykać Urosept i Rowatinex i kazał powtórzyć badanie za miesiąc. Pytał się o moje zmęczenie, wypadanie włosów, brak miesiączki, problemy z poceniem się i dał skierowanie na badanie hormonu tarczycy TSH, tym bardziej, że w rodzinie jest trochę osób z chorą tarczycą Pani Aniu, co ja mam zrobić? Wiem, że te problemy to nierównowaga, ale jak mogę jeszcze sobie pomóc? Mam już dość tego zmęczenia i senności, nie mam naprawdę na nic ochoty...Szukam teraz pracy, ale jak pomyślę, że taka jestem ciągle zmęczona, to jak tu iść do pracy – jeśli się takowa oczywiście znajdzie. Trzymam dyscyplinę cały czas. A jak byłam teraz w Kijowie i duuuużo zwiedzałam, chodziłam, to nieraz czułam się bardzo słaba. Dwa dni w międzyczasie zrobiłam sobie wolne, odpoczywałam, bo bolała mnie głowa i gardło. Wiem, że to wątroba – wyśniwały mi się też czasem bardzo męczące sny, a raz to koszmar taki, że prawie bałam się znów zasnąć. No i na dłoniach pojawiają się od dawna brodawki. W zeszłym roku byłam miesiąc w Alpach i hasałam jak ta kozica na wysokościach, gdzie już śnieg leżał, a w tym roku już dużo chodzenia dało mi w kość (choć nie po równym, tylko po stromym, gdyż Kijów leży na dwudziestu paru wzgórzach). A jadłam owsiankę, ziemniaki, kasze, jajka, trochę mięsa (tyle co przywiozłam zawekowanego bo tam mięso niepewne), piłam jedną kawę i litrami TLI bo upał był i mimo ruchu byłam zmęczona, cały czas mam zaparcia ( a rytuały ćwiczę codziennie), no i to wstawanie nocne od bardzo długiego czasu. Nie rozumiem też dlaczego wszyscy, którzy przeszli na PP piszą, że mają więcej energii, a ja tu betka, zmęczona i senna. Dyscyplinuję się bardzo, a energii nie mam. Mimo że jem nie tak dużo to mam problemy z tyciem (nawet jak nie jem wieczorem). Jestem w kropce. Co mi jest? Czy to przede wszystkim nerki? Jak sobie jeszcze pomóc? Czy mam to olać? Ale jak tu olać, jak nic się nie chce...Ojej, ale się rozpisałam. Ale sama nie wiem, jak tu reagować na moje problemy. Myślałam też o kursie weekendowym – czy myśli Pani, że lepszy dla mnie będzie kurs I stopnia, czy też może bardziej II stopnia - dla tej mojej psychiki? Pozdrawiam serdecznie!
data: 2007.09.11
autor: Anna z Mainz
Dziewczyny, podpowiem raz jeszcze w sprawie węglowodanów dla dzieci: Baza to ziemniaki, potem płatki owsiane na owsiankę, następnie kasza kukurydziana - du zup, na poelntę, możę też być do owsianki, kasza gryczana niepalona (również krakowska, bo to niepalona łamana) raz w tygodniu do duszeniny, czasem do zupy, 2-3 łyżki ryżu do 3 litrów zupy (w której jest ful ziemniaków i marchewek), najlepiej takiego lux włoskiego jak do rizotto (ciemnego dzikiego ryżu dzieciom nie podajemy), lub drobniutka jęczmienna do zupki a la krupnik. Ale ryż i jęczmienna to nie za często. A kasza jaglana to kasza gorąco polecana przez lekarzy TMC, ale wykluczona przez panią Anię jako, że jest silnie śluzotwórcza. * Dzięki dziewczyny za połechtanie Ego, dam sobie radę z tym gotowaniem dla 4 sztuk dzieci. * Ciumaski dla pani Ostróżki
data: 2007.09.11
autor: Joanna - MamAsik
Mamo Magdo dziekuje za odpowiedz.W ksiazce pisze ze jaglana jest rozgrzwajaca wiec myslalam ze mozna.Ja daje jeszcze jeczmienna i ciemny dziki ryz.Mam nadzeje ze dobrze??
A starsze dzieciaki maja moje obiady gdzies-wola glodowac lub kanapke zjesc.No cuz przyjdzie jeszcze koza do woza.
data: 2007.09.11
autor: Magda mama Kaspiana.
Ostróżko, oj, wzruszyła mnie Pani. Przecież u Pani widać ogromną pracę nad sobą, otwartość, ufność i życzliwość, więc jakże tu Pani nie przytulić w ciężkiej chwili. I proszę się nie porównywać, bo wtedy - jak mówi Pani Anna - wpadamy albo w pychę, albo w kompleksy. Niech Pani po prostu będzie tą radosną Ostróżką, którą znamy:))) Ściskam
data: 2007.09.11
autor: Jagoda
Pani Ostróżko, to nie jest tak, jakich piet... Ja cały czas się uczę, trzy kroczki do przodu i jeden lub dwa do tyłu... Nie oceniamy świadomości innych i nie porównujemy się. Bo to albo pychę albo kompleksy rodzi! Jest Pani bardzo ciężko z chorobą Mamy. Jest Pani bardzo dzielna. Każda ma jakieś swoje bolączki i słabości i poletka większe lub mniejsze. Każda czasami zapłacze. Nawet takie siłaczki (w moich oczach) jak Jagoda, Karolina, Renia czy Asik. Też mają SWOJE. Karolinka kiedyś napisała, wybrani dostają najtrudniejsze zadania. Yadania specjalne. Pozdrawiam ciepło.
data: 2007.09.11
autor: Anita
Pani Aniu, postaram się dobrze sprecyzować moje tlące się jeszcze w głowie pytanie... Czy młodzież, która w zasadzie już je wg PP, bo posiłki ma tak właśnie szykowane przeze mnie, ale podjada na boku to czipsy to batony to pije Cole (coś w tej Coca-Coli jest)lub wodę z filtra z cytryną brrr, można w przypadku zawirowań energetycznych czy potocznie nazywanych przeziębień (gardło, katar) leczyć "po naszemu"? Kacper, 14 lat, bardziej sceptycznie do mojej-kuchni nastawiony, którego od soboty BOLI gardło nie chce iść do przychodni po receptę tylko sam poprosił o moje wsparcie i chętnie już trzeci dzień pije rosół, imbirówkę, kanapki z czosnkiem je, herbatką TLI popija aspirynę. Po prostu nie wiem, czy dobrze robię. Bo latem folgował sobie na całego, mnie tym denerwował, bo nie zawsze umiałam olać, a teraz chce się kurować po ciersielsku. A ja sobie myślę, że może specjalnie tę drogę wybiera, bo mimo wszystko ja się bardzo cieszę (i nawet jestem radosna i miła, czyli wg zaleceń "mama w anielskim spokoju") i w dodatku pozwalam mu zostać w domu zamiast do szkoły z tabletkami do ssania iść. Poza tym obawiam się, że już doskonale wie, co robić (zjeść, wypić) by gadło bolało i katar się pojawił, a za szkołą jak większość dzieci nie przepada:) choć bystry i zdolny jest, oczywiście;) Dopatruję się tu spisku, może ze mną coś nie tak? nadmiar jakiegoś smaku? Zawirowanie któregoś z narządów? Czy ...siódmy zmysł;)? Co robić? Pozdrawiam serdecznie :)
data: 2007.09.11
autor: Anita (ta Anita:)
Gdybym przeczytała posty pani Jagody z 4 i 5 września to pewnie zamiast płakac w poduchę i chlipac na forum zaczęła bym myślec o tym co zraniło moje ego że tak sobie nie radzę z mojej mamy chorobą. Przyznaje się .Ale to tak miło byc trochę przytulonym .Pani Jagodo pani Anito ,Firanko i Joanno , Karolino ta stara Ostróżka nie sięga wam do pięt ze swoją Swiadomością pozdrowienia także dla Pani Ani Ciesielskiej
data: 2007.09.11
autor: 
Smutna Jola dziękuje wszystkim za podpowiedzi.
data: 2007.09.11
autor: smutna Jola (a właściwie to radosna)
Witam,
Ja chcę się podzielić z Wami i dodać otuchy innym mamom dzieci z AZS - PP działa! U nas skóra gladka jak nigdy - od urodzenia zawsze mieliśmy szorstka sucha skóre, drapanie, teraz corcia ma 2 lata i 2 miesiace i jest prawie idealnie, Na PP przechodziłam stoponiowo od czerwca. Mała miała stwierdzoną alergie na mleko krowie i roztocza, ale mimo zabiegów, specjalnej diety nie pomagało - drapała się bardzo, praktycznie cały czas.Pomagał nam Elidel, na jakiś czas, potem wracało. Bałąm sie wprowadzić PP w 100% - bałam sie cieleciny, masła więc gotowałam na indyku, schab, wieprzowina. Bylo lepiej, ale wracały i liszaje, drapanie. W sierpniu po poście p. Ani i innych dziewczyn zdecydowalam się pójść na całego, czyli cielęcina jako podstawa, wieprzowiwna w odstawkę, indyk czasami i jest prawie idealnie! Wyjechaliśmy nad morze gdzie skóra się szybciutko zregenerowała. Niestety po powrocie zafascynowana poprawą dałam jej arbuza - 3 kawałki jednego dnia, i drugiego i znów liszaje i drapanie wróciło. Ugotowałam rosołek i wszystko znika. Córcia się nie drapie - wreszcie. Nawet nie sądziłam ze tak szybko będa efekty. No i ta gładka skóra którą się nie mogę nacieszyć. Piszę o tym aby inne mamy nie bały się i stosowały PP w 100% a przyniesie to efekty. Dziekuję wszystkim w szczególności p. Ani.

Ps. Mam jeszcze pytanie: czy kulki można robić bez kakao? Mi jakoś z nim nie smakują, zrobiłam ostatnio bez - wyszły pyszne choć troche twarde, ale moczę sobie je w kawie i jest pycha. Córcia tez uwielbia. Czy ten smak gorzki jakim jest kakao musi być w nich czy nie? Pozdrawiam!
data: 2007.09.11
autor: Ewa S.
Bardzo dziekuję za słowa otuchy MamoMagdo:)Już niedługo planujemy z moim narzeczonym starania o dzidziusia, więc naprawde chcę się przygotować...na początek postaram sie być bardziej cierpliwa i spokojna, podchodzić do wszystkiego z większym dystansem:) Natomiast mimo to wszelkie rady i wskazówki przyjmę z wielką radością. Kiedy przeszła Pani na PP? Czy jeszcze przed zajściem w ciąze? Nie wiem za bardzo jak mam sie do tego przygotować...czy tylko stosować się do zaleceń zawartych w książce, na początku zacząć uczyć się gotować-bo już jedną ksiazeczke mam (Filozofia zycia, ale po przeczytaniu jej to juz wiem, ze powinnam zacząć od Filozofii Zdrowia)i parę przepisów. No nic zabieram się do pracy i jeszcze raz wielkie dzięki:)
data: 2007.09.11
autor: Magkar
Magdo mamo Kaspiana widzę że u Ciebie niezłe rewolucje ... Trzymam kciuki bo pewnie szybciej niż się spodziewasz wszystko wróci do normy. Z kaszą jaglaną jest tak, że jak wyczytałam wychładza organizm więc lepiej jej dużo nie używać - ja w ogóle z niej zrezygnowałam póki co ... Dlatego sama jestem w kropce - bo książce jest napisane żeby stosować różne kombinacje kasz - a ja stosuję tylko kaszę kukurydzianą ... bo już nie wiem :) Czy mama karmiąca może jeść jakieś cista z przepisu czy nie? Np. kulki rozgrzewające albo jakieś ciastka owsiane - czasem tak bardzo mi się chce ...
data: 2007.09.11
autor: mamaMagda
Barbaro - a do do czego używa się mączki kasztanowej? W ogóle w tym sklepie tyle fajnych produktów ... A kasztany jeść możemy? A za Ciebie Joasiu trzymam kciuki na wyjeździe! Pamiętaj że zawsze robimy wszystko tak jak umiemy najlepiej. Więc rób co w Twojej mocy a resztę przyjmij z uśmiechem! Powiem Ci, że ja nad tym morzem to się pochorowałam bardziej ze stresu niż z zimna (wciąż się martwiłam że nie mogę w stu procentach trzymać diety ...) LUZ
data: 2007.09.10
autor: mamaMagda
"(...) proszę do słoików zamykać te warzywa, których zimą nie ma, czyli poddusić paprykę, ewentualnie cukinię. Zimą proszę korzystać z tych półproduktów, odpowiednio je doprawiając.(...) "
Pani Aniu, czy warzywa dusimy na oleju same (bez żadnych przypraw?) i po prostu zamykamy w słoikach? Czy należy je jeszcze pogotować w kąpieli wodnej?
data: 2007.09.10
autor: Martynka
Barbaro: http://www.domsmakow.pl lub http://www.bogutynmlyn.pl
data: 2007.09.10
autor: Marta R.
Pani Aniu, na co dzień gotuję dla 4-osob. rodziny. Wiosną kupiłam obie Pani książki i zaraz potem reklamówkę przypraw. Wcześniej obcy mi był imbir czy kurkuma. Zauważam pierwsze pozytywne efekty dzięki Pani pysznym przepisom: rozgrzałam się, nie marznę już tak w stopy, przestały mi łzawić oczy tak na słońcu jak i przed komputerem, przebywanie na słońcu w upalne dni (odpowiednio krótko) nie jest uciążliwe, no i patrzę na świat znów bardziej pogodnie. Co do smaków, nie rozumiem dlaczego cebula smażona na maśle czy oleju jest nadal słodka, a nie ostra? Jakie są grzyby leśne - słone, nie słodkie?! A pieczarki są słodkie? Jestem na etapie przerabiania wielu swoich przepisów.Kiedy wyda Pani kolejną swoją wspaniałą książkę z przepisami? Jak "ulepszyć" surówki z pomidorów na wzór Pani mizerii z ogórków? Czy mogłaby Pani napisać na forum coś więcej o pomidorach? Są one w naszych polskich ogrodach aż przez 4 miesiące. Czym je doprawiać poza bazylią, oliwą, cebulką, pieprzem, solą? Pozdrawiam.
data: 2007.09.10
autor: Małgorzata z lubuskiego
Dziewczyny mam kolejne pytania.Napiszcie mi co jest z kasza jaglana nie tak w ksiazce pisze ze jest zasadotworcza i rozgrzewajaca a na archiwum nic znalezc nie moge.
Pytanie 2)dzis ugotowalam zupke taka:
kurkuma indyk kminek.Po ponad godzinie.6 marchewek ,1 pietruszka,2 ziemniaki,kawalek kabaczka,por,czosnek 2 zabki,2 lyzki platkow owsianych,imbir.Po zmiksowaniu cytryna ,kurkuma,maselko,imbir.
Kaspian ma jesc mieso ale unikac kapustnych.Napiszcie czy dobrze sobie to wykombinowalam czy moze cos zmienic??
Ostrozen nabylam i dzis kapiemy sie w nim.
Mam jeszcze pytanie co do tranu.Kaspian dostaje Biomarine 570.To jest olej z watroby rekina.Czy moze taki byc czy macie cos sprawdzonego??
data: 2007.09.10
autor: Magda mama Kaspiana.
Kochani.Kiedyś na tej stronie pojawił się adres internetowego sklepiku,w którym m.in.można było nabyć kasztany, mączkę kasztanową itp.Ponieważ nie mogę do niego "trafić" bardzo proszę o ponowne podanie.
Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.09.10
autor: Barbara
Paula, nie dostalam maila.Sprobuj wyslac na kamila.waciega@gmail.com. Te bakalie to chyba maja cos wspolnego z biegunkami. Ja po bakaliach umieralam.
Buzka
data: 2007.09.10
autor: Kamila z Londynu
Witam, mam od dłuższego czasu pewne nieprzyjemne dolegliwości- biegunki. i zastanawiam się czym to spowodowane- nadmiarem któregoś ze smaków ( słodkiego czy ostrego??), no bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Wcześniej zrzuciłabym winę na coś nieświeżego, ale raczej teraz wszystkiego pilnuje, tyleże może za dużo tego ostrego jest. ewentualnie jeszcze smak słodki wchodzi w grę, bo podjadam czasem bakalie;-( //ale walcze z tym// czy ktoś mial podobne dolegliwości? byłabym wdzięczna za jakąś radę.**** Kamilo z Londynu, czy dostałaś mojego maila?**** Odnośnie cynamonu- ja kupuję takie gałązki cynamonowe i ścieram na tarce- mam pewność że producent niczego nie dodaje do proszku, z tymże kora cynamonowa jest dosc twarda i moze to byc uciążliwe, jęsli używamy tej przyprawy w dużych ilościach. Pozdrawiam
data: 2007.09.10
autor: Paula/Wwa
" Sorry,za wcześnie wkleiłam tekst" wklejony przypadkowo.
Przepraszam.
data: 2007.09.10
autor: Halina
Droga Marto,
Ja ostatnio zupę jarzynową gotowałam.
Przyprawiałam oczywiście w PP kolejności,
A z soleniem, to od dawna mam kłopoty.
Popieprzyłam, imbiru też sporo dałam.
Zupa wyszła smakowita.
W słoiku do pracy ją nawet zabrałam.
I jak myślisz, Marto?
Co w niej tylko brakowało?
Oczywiście. Odrobiny soli.
Ale my przecież ciągle się uczymy.
I na pewno wnet każdą zupę dobrze posolimy.
Sorry, za wcześnie wkleiłam tekst.
Pozdrawiam.
data: 2007.09.10
autor: Halina
Wiem,nie można ciągle o to samo pytać,ale może warto o cynamon spytać drugi raz. Cynamon jest od dawna na Forum „sławny” .Strach o zdrowie to pozytywny odruch.
Ostrożności w tej materii nigdy dość. Nie wszystkim niestety jest po drodze do Centrum.
Ja w krytycznej sytuacji kupuję w sklepie EKO (Dystrybucja P.W. dr Kadysz Poznań ul. Romana Pollaka 13). Jak dotąd nie udało mi się kisielu ugotować, ale może jeszcze wszystko przede mną .
A teraz niech będzie też trochę książkowo:
„Cynamon jest znaną i cenioną przyprawą korzenną stosowaną w kuchni wielu narodów.
Stwierdzono, że przy cukrzycy insulina szybciej metabolizuje glukozę w obecności cynamonu”.
Warto więc używać, ale trzeba wiedzieć gdzie (oprócz Centrum) jest ten dobry produkt.
Skoro temat wrócił, to może nie patrzeć na strach, tylko podmuchać na zimne i rozwiać obawy.
Pozdrawiam.
data: 2007.09.10
autor: Halina
Mam takie male pytanko: mam w buzi (na wewnetrznej stronie policzka), rane, ktora krwawi dosc obwicie. Nie wiem za bardzo skad sie to wzielo i sie zastanawiam, czy nie za mocno przyprawiam (sypie dosc obficie cayenne i chilli do wszystkiego).Czy dobrze mysle, czy to poprostu totalna nierownowaga?
P.S. Pani Aniu,nie moge zadzwonic w tygodniu do Centrum bo jestem od 9-18.00 w pracy codziennie. Czy moglaby mnie Pani wpisac na kurs weekendowy na poczatku pazdziernika? Bylabym bardzo wdzieczna.
Pozdrowienia
data: 2007.09.10
autor: Kamila z Londynu
Marzeno z lubina dziekuje.To ze przyjdzie taki moment to ja wiem ale jeszcze tak trudno pozbyc sie tego w co sie przez cale zycie wierzylo.Trzeba to przez kilka dni i nocy przegryzc.Mysle ze bedzie mi o tyle latwiej ze z zasadami pozytywnego myslenia spotkalam sie 4 lata temu.I wierz mi dzieki temu tu jestem bo szukalam bo nie pozwolilam sobie wmowic ze moj syn to alergik i tylko leki histaminowe moga mu pomoc.Ja wiem ze slonce swieci nad jego glowa tylko musze otworzyc okno aby go ogrzalo.Musze to wszystko sobie poukladac i troche sobie zaufac jako matce bo wiesz akurat tego mi przy tym dziecku brakuje.Starsze dzieci wychowywalam na wyczucie i mysle ze to je od alergii uratowalo.Robilam to co ja uwazalam ze jest sluszne a nie lekarze i cala reszta swiata.Widzisz przy tym trzecim sie pogubilam ale juz siebie szukam i bedzie wspaniale.
data: 2007.09.10
autor: Magda mama Kaspiana.
MagdomamoKaspiana, choć nie jest to proste, wsłuchaj się w swój instynkt macierzyński, a reszta przyjdzie sama...potwierdzę Ci tylko, że kąpiele w ostrożeniu są o wiele mniej stresujące i skuteczne niż maści sterydowe, smarowanie spirytusem i innymi chemikaliami dla alergików... odwaga żeby ich nie stosować, a potem wyrzucić do śmieci (mi sprawiło to niebywałą frajdę, a jak czytałam skład i efekty uboczne to włos jeżył mi się na głowie, i zastanawiałam się jak mogłam tym smarować kilkumiesięcznego malucha) przyjdzie pewnego dnia do Ciebie, tak jak przyszła do każdej z nas. za TO przebudzenie trzymam kciuki i pozdrawiam wszystkie Mamy alergików.
data: 2007.09.09
autor: Marzena z Lubina
Jolu o smutnych oczach, tak sobie jeszcze myślę, że podkrążone oczy to generalnie wątroba, ale też za dużo pracy przy komputerze, niedosypianie, smutek (może niezałatwione sprawy, które podgryzają), a przede wszystkim przemęczenie. Może narzuciłaś sobie za dużo, może w tym wszystkim, co robisz jest dyscyplina, ale brak radości i kreatywności. Sama mam podobne objawy, gdy się zapomnę, więc może warto się przyjrzeć emocjom i trybowi życia. Równowaga między pracą a odpoczynkiem to mój klucz do piękniejszych oczu:)) Pozdrawiam
data: 2007.09.09
autor: Jagoda
Jeszcze raz wrócę do sprawy cynamonu, ale tak naprawdę nie o cynamon tu chodzi, a o strach. Strach pozbawia nas możliwości samodzielnej oceny sytuacji, spojrzenia na nią z innej - szerszej perspektywy. Zastanawia mnie, dlaczego dociera do nas tak wiele informacji negatywnych, a tak niewiele pozytywnych. Wiadomo, tragedie, afery itp. sprzedają się lepiej, a media muszą z czegoś żyć. Ale karmieni przez wiele lat tymi emocjami zaczynamy zachowywać się tak, jakby zewsząd groziło nam niebezpieczeństwo, a to prowadzi wprost do manipulacji. Jednym z najważniejszych przesłań "PP by Ciesielska" jest wolność od obaw, które nękają większość współbratymców: my nie musimy drżeć przed wirusami, przed chorobą, która spadnie nie wiadomo skąd, przed zatruwanym jedzeniem, przed przyszłością, która jest wielką niewiadomą - my mamy szansę iść przez życie w ufności, że zawsze dostajemy to, czego nam potrzeba. Taka ufność pozwala przetrwać wiele burz, a tych przecież nikomu z nas nie brak. Tylko że my mamy inne spojrzenie, bo nieważne jest to, co mnie spotyka, ale jak na to zareaguję. I to jest miara świadomości. Ale to oczywiście oznacza wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, czyli nie decyduje lekarz, guru czy ksiądz, ale JA decyduję, wsłuchując się w głos swojego serca. W każdej sytuacji, którą odbieramy jako trudną, niesprzyjającą jest moment, w którym podejmujemy decyzję: albo uruchamiamy WOLĘ i stajemy z tą sytuacją twarzą w twarz, albo uciekamy w emocje, do których dajemy sobie prawo - w żal, strach, poczucie winy, niemoc. Oczywiście, nasza pierwsza reakcja to są emocje i one muszą być, trzeba się czasem wypłakać czy rozzłościć, ale później przychodzi ta chwila, kiedy albo łapiemy dystans i bierzemy się z sytuacją za bary, albo tej sytuacji ulegamy, tylko że wtedy nie my decydujemy, a okoliczności. I w takiej chwili nasza moc tworzenia nie ma nic do roboty, a szkoda... Pozdrawiam
data: 2007.09.09
autor: Jagoda
Pani Aniu!Wiem, że będąc na naszym pożywieniu zrównoważonym, ćwicząc -można zatrzymać osteoporozę. Ale mam pytanie czy to wystarczy żeby na przykład zregenerować kości? Mam w nich odwapnienia, ciągle czuję- nawet gdy odwracam głowę- że coś w tych kościach "klika", "szczyka".Czy można brać jakieś preparaty lub wspomagać się dodatkowo "naszymi sposobami"?Wiem że picie wapna szkodzi, ale wspomina coś pani o tranie w książce.Może to coś pomoże?A jaka jest Pani opinia na temat zmielonych skorupek jajka?
Chciałam dodać że przez "nasze jedzenie" pozbyłam się alergii, jest lepiej z moją trzustką i z tymi koścmi jest w porównaniu do zeszłego roku lepiej.Ale może można zrobić coś więcej. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
data: 2007.09.09
autor: Iwona z Kościana
Dziewczyny jeśli pamiętacie napiszcie proszę kiedy było coś pisane o diecie mamy karmiącej (3 m-ce), gdzieś mi się obiło o oczy ale teraz nie mogę znaleźć; chodzi głównie o produkty zakazane (mam obawy wobec czosnku i wołowiny). Z góry dziękuję.
data: 2007.09.09
autor: Ola
Witam
Bylam dzis z Kaspianem u kontroli.Skore ma ladniejsza o wiele.Smarowalam go 2 dni Triderm-em(sterydem) a teraz smaruje spirytusem calego i na to krem z forever living niebieska galaretka(to krem aloesowy bardzo go sobie chwale).Kaspian ma brac jeszcze przez 10 dni antybiotyk na tego gronkowca.I przepisala mu zyrtec .Zyrtekowi mowie nie.A tak wogole to w okropnej prozni jestem(tak sie czuje).Nie pisalam wczesniej bo nie chce przysmucac ale moj maz ma bolerioze.2 tygodnie temu to odkrylismy i juz sama niewiem co mam z tym fantem zrobic.Przydal by sie ktos taki kto dal by klapa w pupe i nakazl robic tak i tak abym oprzytomniala i wkoncu to jakos poukladala.
data: 2007.09.09
autor: Magda mama Kaspiana.
Asik, jak Pani Ania już nie raz pisała, na wyjazdach robimy wszystko najlepiej jak się da (to nie znaczy zupełnie bez knocenia...) i się nie martwimy na zapas, nie "dramatyzujemy", a ufamy, że będzie ok. Kto jak kto, ale Ty dasz radę na pewno:) Cmok*
data: 2007.09.08
autor: Anita
Smutna Jolu, ćwicząc zużywamy energię jang. Może trochę za dużo tego sportu:)? Sama jestem instruktorką jogi, byłym "sportowcem" po awuefie. I wiem, że cwiczenia, zwłaszcza siłowe są koniecznie potrzebne. Oby nie za dużo. Pani Ania pewnie na temat i ćwiczeń i Twych oczu wypowie się, może już w tę środę:) Pozdrawiam.
data: 2007.09.08
autor: Anita
Pani Ostrózko:) Właśnie mój rosół na jesienne skończyłam. WG przepisu z FŻ, dodałam tylko na końcu po marchewkach i pietruszce jeszcze 2 gałązki selera naciowego i fenkul - koper wloski. Myślę też, że wlałam od samego poczatku trochę więcej wody i dlatego wszystkiego dawałam ciut więcej. Jest PP, czyli PrzePyszny:) ***Pani Aniu, dziewczyny kochane... Jak tu się zachować, jak i czy zareagować, co myśleć jak się widzi w centrum handlowym maleńkie, około roczku dziecko, płaczące, ze spoconą główką, które mama - niemal nastolatka - wykrzywiając maleństwu dławiącemu się rączki poi sokiem jabłkowym z gwinta... Serce mnie rozbolało. Sama zmęczona tłumem usiadłam nieopodal na ławeczce i uśmiechnęłam się do tegoż maleństwa. Gryzłam się w język... Kiedyś bym COS powiedziała... Ale dziś się tylko uśmiechałam, moimo ścisnietego serca. Mały też się uśmiechnął, a raczej uspokoił. Chwilę na siebie patrzeliśmy. Pomyślałam o Jego Aniołkach... O tym, że dzieci malutkie widzą różne rzeczy, by i Je czasem zobaczył. Mama schowała soczek na później. Położyła maleństwo siłą na plecki. Zarzadziła spanie i odjechała... Pewnie ruszyła na większe zakupy. A ja zostałam na tej ławeczce jeszcze trochę. Film mi się urwał.
data: 2007.09.08
autor: Anita
Magdo jestem na diecie dopiero od miesiąca - z lekkimi zawirowaniami - tydzień urlopu i wciąż mam jeszcze kuchnię elektryczną (zmiany w toku), ale mimo to czuję się lepiej i Lena nie ma wysypek i bardzo rzadko kupki ze śluzem ostatnio ... A najważniejsze, że mimo niewyspania czuję jak powoli wracają mi siły - wcześniej wciąż spałam - spałam z córcią każdą drzemkę - teraz mam więcej czasu bo jak ona śpi to ja sobie czytam albo robie coś tylko dla siebie :) Poza tym to niesamowite - bo jem do syta - naaaaprawdę duże porcje a wszystkie spodnie ze mnie spadają :) czuję się wspaniale z moją figurą jak z pierwszych lat studiów - właśnie mi teraz przyszło do głowy, że potem przestałam jeść mięso i może dlatego troszkę tyłam (chociaż nigdy gruba nie była to tak się czułam)- bardzo nadrabiałam słodyczami ... Mój brat jak dziś zobaczył że jem wołowinę omal nie spadł z krzesła ...
data: 2007.09.08
autor: mamaMagda
MamoMagdo, ten syrop z żelazem to ciężka sprawa. Swego czasu Zuzia też dostała żelazo. Jeść nie przestała, bo to jej pasja, ale wszystko stanęło, zero wypróżnień, sińce pod oczami (lekarz uznał, że taka jej uroda). Czyli totalnie osłabiony, wychłodzony organizm, któy nie trybił. Ale powolultku to się poukładało. Na piersi też wisiała. Jako roczne dziecko miała taką cudną nockę, że na chwilę jej nie odstawiłam, ssała całą noc. A co noc budziła mnie co 2 godziny. I dostała szlaban. Jak zaczynała płakać, to wstawał do niej tata. Ja właziłam pod kołdrę, żeby nie słyszeć jak wymusza płaczo-krzykiem cyca. W ciągu tygodnia udawało się doprowadzić ją do normy i grzecznego spania przez całą noc. Udawało, bo jak tylko był jakiś wyjazd, jakieś przeżycie, goście, to znów jej się przypominało. Ale jak kwiliła nad ranem, to już ja do niej wstawałam, ale wtedy to piła i spała dalej. Ale pilnowałam żeby wieczorem się najadła - tyle że jadła chętnie. * Mamo Kspiana, antybiotyki silnie zaśluzowują organizm, "upychając problem do wnętrza", natomiast imbirówka ma działanie rozpraszające śluz. Czyli są to przeciwne, zwalczające się energie. Łącząc je można wywołać niezłą, nieprzewidywalną burzę w organizmie. * Wiecie co, mi to nie cierpliwości ale skupienia brak. Co wyjazd, to coś knocę i gorzej się czuję, a dzieci też jakoś inaczej niż w domku funkcjonują. Eh. A tu jest przede mną wizja gotowania dla 4 dzieci przez tydzień i to w trybie wyjazdowym, poproszę o wsparcie moralne, bo nie wiem czy podołam. :)
data: 2007.09.08
autor: Joanna-MamAsik
Szanowna Pani Aniu
Jestem mężem jednaj z gorących zwolenniczek Pani filozofii. Ja jestem biernym zwolennikiem. Jednak odkąd zaistniała Pani (pod postacią filozofii) w naszym domu zaszły istotne zmiany. Słowo "równowaga" w rozmowach rodzinnych pojawia się równie często jak słowo "wybory" w telewizji. Kuchnia pp podbiła moje podniebienie szybciej niż Alianci zdobyli Bagdad a słoiczków z przyprawanmi na półce wkrótce będzie więcej niż posłów na Wiejskiej. Zwrot "globalna wioska" nabiera nowego wyrazu. Wszelkie bieżące wydażenia mają alternatywę w moim domu. Przed chwilą zjadłem wyśmienite żeberka z sosem śliwkowym, na kolację będą grzanki full wypas i tylko skażę je chłodnym piwem. Ale w końcu dziś gra Polska z Portugalią. W domu nastały znakomite czasy! Nie tylko związane z jadłem. Pozdrawiam gorąco!!
data: 2007.09.08
autor: mąż Joli z Wrocławia
Mamo Magdo dziekuje.Kaspek po imbiroce lepiej.Przestal kaszlec za co dziekuje pani Ani Ciesielskiej.
Mam pytanko dlaczego nie wolno podawac imbirowki przy antybiotykach??
Mamo Magdo a ile czasu jest juz na diecie twoje dziecie??Mnie tez czasem cierpliwosci brak.Czlowiek by traktowal wszystko jak jakis eliksir magiczny ktorego sie uzyja i juz jest ok.Niestety tak nie ma.Ja mimo moich smutnawych i narzekajacych postow musze was zapewnic ze jestem niesamowicie zdeterminowana i oczyma wyobrazni od 8 miesiecy widze szczesliwe zakonczenie.
data: 2007.09.08
autor: Magda mama Kaspiana.
mammoMagdo,podobno nie było na świecie dziecka, które by się samo zagłodziło.Lenka też na to nie pozwoli.Na pewno nie będzie tym pierwszym.Choc nam rodzicom trudno czasem jest z tymi Lenkami, Nelkami Kaspiankami Izabelami,Kornelkami i nie wymienię wszystkich forumowych dzieci bo nie jestem władna,ale jakie to szczęście ,że tu jesteśmy.To nasz fundament ,a reszta się ...Ciekawe ,co za rok tu napiszemy?Pozdrawiam.
data: 2007.09.08
autor: Bożena K.
P. Aniu mam okazję śledzic losy jednej cioci z rodziny.Od roku wyjątkowo o śiebie DBA.Soki wg Tombaka ,dużo surowizny , nie stroni od oczyszczania głodówkami, ,lewatywy,zielona herbatka z cytryną ,z mięty.3 miesiące temu zaliczyła kolejne łyżeczkowanie z powodu krwawienia.Wczoraj dowiedziałam się , że żle się poczuła i musi kupic aparat do pomiaru ciśnienia.Okazało się u lekarza ,że jest za wysokie.A tak zdrowo żyje?.I nic z tego nie rozumie.A ja już tak.Wiem o co tu chodzi.Kolejna osóbka to nastolatka. Widuję ją kilka razy w roku,bo mieszka daleko.Od 2 lat nie je mięsa.Zaobserwowałam,że byle wysiłek ją strasznie męczy.No i jej waga jest grubo powyżej normy.Pozdrawiam.
data: 2009.07.27
autor: Bożena K.
Dziękuję Ci Gosiu ... Też się pocieszam, że Lenka się nie zagłodzi ... Nie ma podjadania u mnie a mimo to nie je - wszystkiego po kilka łyżeczek.. Na razie nie odstawię jej od piersi - bo myślę że od mojego mleka szybciej wyjdzie z alergii ... poza tym ona tak strasznie płacze w nocy gdy zamiast piersi ją bujam tulę itd. że aż się zapowietrza - potem to wpada w taką histerię, że już nawet cycuś nie pomaga ... nie mam siły na razie jej odstawić ale też brakuje mi sił na te nocne maratony ... ach nie wiem co to będzie ....
data: 2007.09.08
autor: mamaMagda
Witajcie kochani. Stwierdziłam,ze trochę napiszę o swoich dzieciach - szczególnie do mamyMagdy. Ja karmiłam swojego małego Kajtka przez rok i 8 miesięcy i niestety było tylko coraz gorzej-w nocy budził mi się co 1,5 godziny, cyckał, pokrzykiwał i uspokajał się na moment. Także miewał dni, kiedy nie chciał nic jeść, tylko dyduś i tyle. Nie miałam już dłużej siły i po prostu ze łzami w oczach i ściskiem w gardle oznajmiłam małemu potworkowi, że to niestety koniec. I ku mojemu zdziwieniu wcale nie były te pierwsze dni takie złe - jedynie jak się denerwował przy zabawie, to rzucał się na podłogę, krzyczał i płakał. Tak było przez jakieś dwa tygodnie. Czasem trochę fikał przed zaśnięceim. Już pierwszej nocy nafutrowany owsianką (którą wcześniej nie jadał na kolacje - tylko czekał na cycka) przespał do rana, zaczął porządnie jeść i teraz cieszę się ogromnie, że mam to już za sobą. W końcu cała rodzina normalnie śpi, je a jest to duża ulga. A co do jedzenia, to zawsze myślałam, że mam w domu dwa niejadki - od kiedy stosuję zasadę, że jemy tylko główne posiłki i nie ma podjadania pomiędzy - normalnie wszystko znika z talerzyka. Oczywiście czasami nie mają ochoty - nie zmuszam, ale informuję, że następny posiłek będzie dopiero za czas jakiś i nic nie dostaną. Kiedyś nie zjedli kolacji - dostali dopiero śniadanie - od tego czasu kolacyjka jest zmiatana bez gadania. I nic na siłę. I z niejadków zrobiły się jadki - ale nie ma już chrupek, bananków i całej masy innych wypełniaczy. Mój Tymek ledwo otworzy oczy to już woła, że chce owsianki! Oczywiście, każde dziecko jest inne, ale myślę, że konsekwencja i normalne zdrowe podejście. Dzieciak też czasami po prostu nie ma ochoty na jedzenie, i trzeba to uszanować, potem to nadrobi, teraz już się o to nie boję, ale jak pomyślę, że kiedyś podgrzewałam co pół godziny zupkę, żeby tylko coś zjadło - byłam wykończona. teraz wiem, że spokój tylko nas ratuje, a dziecko nie da sie zagłodzić. To tyle, pozdrawiam serdecznie
data: 2007.09.08
autor: gosia z Margonina
Bardzo dziękuję Anicie za wykład o owsiance Niezwykle to ciekawe . Mnie ostatnio owsianka wychodzi bardzo dobra ale rosół PASKUDA.
data: 2007.09.08
autor: ostróżka
Rozumiem Cię magkar - ja też miałam moment, że chciałam wszystko tu i teraz - złapałam się kurczowo PP - jako ostatniej deski ratunku - i chciałam wszystko JUŻ. Ogólnie mam taką bliźniaczą naturę - wiele energii, duża niecierpliwość - Też miałam żal, że mi tu dziecko choruje, płacze, nie je, ja gonię w piętkę, wszystko mi z rąk leci, a ONI każą mi czytać to archiwum ogromnych rozmiarów - jakby nie mogli napisać prosto z mostu. Ale teraz widzę to zupełnie inaczej - zapanował spokój - idę do przodu małymi kroczkami, czytam, gotuję, wertuję archiwum i to ma swój sens i urok - po każdym zerknięciu do książki i do archiwum wiem coś więcej. Więc ulepszam ... Wciąż wiem mało - ale wiem, że tak to ma iść, powoli spokojnie, tylko tyle ile jestem gotowa teraz przyjąć. Myślę, że tak to się odbywa - nawet Pani Ania wciąż poszukuje i zgłębia - czego przykładem jest np. opinia o kaszy jaglanej (dopiero z forum dowiedziałam się, że niekoniecznie jest dobra) - i to jest chyba fajna - rozwój, stopniowy wzrost, a nie rewolucja.
Zacznij od "Filozofii zdrowia" - potem "Filozofia życia" i codziennie choćby mała dawka archiwum :) Matko i pomyśleć, że ja mięso zaczęłam jeść w 4 miesiącu ciąży (natura nie dała się oszukać hahha), a wołowinę kupiłam 2 dni temu pierwszy raz w życiu! Nawet nie wiem jakie są części - kupiłam ligawę - pojęcia nie mam skąd (pierwszy raz słyszałam taką nazwę nawet) pychaaa. W żadnym sklepie nie mogę dostać za to skrzydełek indyka, bardzo rzadko spotykam cielęcinę ... jenyyyyyyyyyyyyyyyy to mnie to trochę wnerwia :) - Aha właśnie co może by zamiast skrzydełek indyka? Zwykła pierś indyka?
data: 2007.09.08
autor: mamaMagda
Magdo mamo Kaspiana - Ja gotuję owsiankę według przepisu Joasi - MamAsik - znalazłam gdzieś w archiwum : 1,5l wody, kurkuma, 4 łyżki kaszy kukurydzianej, 9 łyżek płatków owsianych, imbir, kardamon, sól, miksowanie, łyżka soku z cytryny, miodek, troszkę masła (lub żółtko) i na koniec szczypta imbiru lub kardamonu - wychodzi pyszne i dużo - mi wystarcza na 2 dni - trzeba tylko pilnować żeby się nie przypaliło ... Mam nadzieję, że nic nie poknociłam - mam tylko pytanie - czy to żółtko na koniec się daje surowe i się chwilę gotuje jeszcze? Macie jakiś sposób na niejadka?
data: 2007.09.08
autor: mamaMagda
Dziewczyny mam pytanie.Czy moge owsianke gotowac na 2l wody i dodawac wszystkiego poczwornie bo mnie ta z pol litra na jeden raz starcza?A jesli moge to czy np imbiru wtedy 4 szczypty dodac?
data: 2007.09.07
autor: Magda mama Kaspiana.
Anitko, właśnie miałam coś wyszperać o tej owsianej w necie ale dzieci.... ech, dzięki że odrobiłaś za mnie zadanie. Buźka
data: 2007.09.07
autor: Ola
Joasiu - MamAsik, bardzo dziekuje za odpowiedz. Mysle ze to rowniez kwestia oragnizacji i przyzwyczajenia. Ja wlasciwie mam cala liste pytan bo mimo ze ksiazki napisane sa prosto i skladnie. Czy moglabym sie umowic na telefon z Pania Ania albo wyslac ta liste pytan do Centrum? Pozdrawiam cieplo
data: 2007.09.07
autor: Agnieszka z Londynu
Olu, owsianka na mleku może tak, bowiem zbyt dużo wapnia powoduje jego ograniczone przyswajanie. Dla nas ważna jest nie ilość wapnia, a jego przyswajalność. I poniwaz nasze krowy zdechły ;) źródłem wapnia dla nas jest każda zupa gotowana na wołowince z kością. Płatki owsiane natomiast to z naukowego punktu widzenia samo dobrodziejstwo. Są źródłem "(...)węglowodanów złożonych, z których w jelicie cienkim powstaje tryptofan, aminokwas niezbędny do wytwarzania w mózgu hormonu serotoniny. Serotonina to hormon, który bierze udział w przekazywaniu impulsów nerwowych między komórkami mózgu, bierze udział w regulacji ciśnienia krwi, w procesach krzepnięcia krwi i w czynnościach ośrodkowego układu nerwowego. Zbyt niski poziom tego neuroprzekaźnika zaobserwowano u osób agresywnych i będących w depresji. Obecność serotoniny w komórkach układu nerwowego ma wpływ na apetyt i wytrzymałość na ból. Niedobór serotoniny powoduje zakłócenia we wzajemnej "rozmowie" komórek nerwowych. Czujemy się zdezorientowani i popadamy w skrajne nastroje, pojawiają się myśli samobójcze. Podczas nocy zachodzi biosynteza serotoniny w inny hormon - melatoninę. Serotonina i melatonina odgrywają bardzo ważną rolę w regulowaniu snu, temperatury ciała, nastroju, przebiegu procesu dojrzewania, odnawiania się i wzrostu komórek oraz w menstruacji, wpływają na nastrój psychiczny. Pomagają przy skurczach brzucha szczególnie z przyczyn menstruacji, w stanach depresyjnych i zmęczeniu. Wraz z melotanioną, serotonina opóźnia proces starzenia się komórek, daje zdrowy sen i pogodny nastrój, przyczyniając się tym samym do ogólnego wzmocnienia systemu odpornościowego organizmu. Ludzie doświadczający stanów złego samopoczucia często zaczynają się przejadać, aby zwiększyć stężenie serotoniny. Gdy takim osobom podaje się węglowodany złożone ich stan ulega poprawie na dłużej (niż po węglowodanach prostych czyli cukrach) i przestają odczuwać przygnębienie, lęk czy zdenerwowanie. Spożywanie produktów wysoko-węglowodanowych może zmniejszać objawy stresu i złego nastroju. Idealne pod tym względem są produkty zbożowe np płatki owsiane. Źródłem węglowodanów złożonych są także: ziemniaki, kasza jęczmienna, kukurydza, rośliny strączkowe. Po spożyciu określonej ilości węglowodanów, należy odczekać określony czas, aby zacząć odczuwać ich działanie. Na zmiany, które muszą zajść w mózgu trzeba poczekać około 30 minut. Uspokajające działanie węglowodanów złożonych trwa mniej więcej 3 godziny. I jeszcze jedna ciekawa rzecz. Im więcej serotoniny powstaje w mózgu tym mniej kalorycznego pożywienia potrzebujemy, a tym samym łatwiej wybrać nam pokarmy pozwalające utrzymać szczupłą sylwetkę.(...)" Dużo dużo więcej w kolorowym internetowym świecie, ale po co. A więc owsianka rano i kulka popołudniu:) Renia kochana napisze zakręciłaś się w serotoninę:) Ale przyznaję, alchemia mnie fascynuje. Czy to nie Ela Pela napisała kiedyś, że jadąc do pracy z owsianką w brzuszku uśmiecha się od ucha do ucha? Pewnie nie tylko ona. Elu jeśli tu zaglądasz to Cię pozdrawiam bardzo serdecznie.
data: 2007.09.07
autor: Anita
Jagoda, bardzo dziękuję za ten cytat. Chyba przegapiłam ten post.
data: 2007.09.07
autor: Lidia
Lidio, pozwolę sobie zacytować odpowiedź Pani Anny z 17.04 tego roku, a więc wcale niedawną. "Oj, Martynko, Martynko, namieszałaś z tym cynamonem. Kumaryny to duża grupa organicznych związków pochodzenia roślinnego, które mają różne znaczenie i różne działanie. Oczywiście przemysł stosuje w celach zapachowych związki otrzymywane chemicznie i ich działanie rzeczywiście może być niebezpieczne. Ale nam przecież chodzi o cynamon, który używany jest od wieków w ogromnej ilości, ceniony pod wieloma względami jako czynnik chroniący ludzkie zdrowie. Nasz cynamon o barwie cynamonowej :) jest właściwej, dobrej jakości. Ela i Firanka dobrze odpisały, ufaj i bądź spokojna – robimy wszystko jak należy." Mam nadzieję, że teraz rozumiesz, skąd wynika moje niemartwienie się kumaryną:)) Jeśli kupujesz przyprawy w Centrum, możesz być spokojna. Pozdrawiam
data: 2007.09.07
autor: Jagoda
smutna Jolu, z tego co wiem to opuchnięte oczy świadczą o chorych nerkach, to limfa się tam zbiera. Mam często takie "wory" pod oczami, ostatnio nie mogę się ich pozbyć po ostatniej ciąży (ciąży zagrozonej, starsze dziecko ciągle chore - stres, nieprzespane nocki - to bardzo osłabia nerki). Chociaż w twoim wypadku to chyba masz bardzo uporządkowane życie... więc nie wiem, może mnie ktoś wyprowadzi z błędu.
data: 2007.09.07
autor: Ola
Jagoda, ja właśnie piję kawę i herbatę z cynamonem od Pani Ani. Ale wcześniejsze posty o cynamonie kazały mi zastanowić sie nad tym problemem (kiselowatość) no i wpadłam na podane wyżej informace, którymi się z Wami podzieliłam. Nic więcej.
data: 2007.09.07
autor: Lidia
Jagodo, oczywiście, że jestem na pp. Ślubny stwierdził, że tak zdyscyplinowanej osoby jak ja nie spotkał. Zresztą to, że egzema zniknęła mi z rąk w ciągu 2 miesięcy potwierdza jak wielkie jest moje posłuszeństwo dla stosowania pp. Aktywność sportowa nieprzeciętna, powiem więcej odkąd pamiętam zawsze coś ćwiczyłam; a to tenis, siłownia, joga. I ćwiczę nadal rzecz jasna - 2x w tygodniu odwiedzam siłownię, a w domu "wskakuję w jakąś asanę". O gimnastyce porannej rozpisywać się nie będę, bo ona po prostu codziennie jest. Mimo to, od lat ten smutny wyraz twarzy - przez te poduchnięte oczy. Problem jest wiadomo wewnętrzny, ale jaki. Może mnie ktoś naprowadzi, kto miał podobnie "smutną buźkę" i się tego pozbył. Bardziej oczekiwałam podpowiedzi, co jeść wg pp, by wzmacniać szczególnie jakiś narząd. Ale może zbyt wiele bym chciała. a to nie takie proste. Pozdrawiam wszystkich promiennych i tych mniej promiennych również.
data: 2007.09.07
autor: smutna jola
A ja gdzieś czytałam dawno temu że owsianka odwapnia organizm. Co wy na to?
data: 2007.09.07
autor: Ola
No, Lidio, jak ładnie dałaś się wkręcić. Po pierwsze, nas interesuje jedynie cynamon, a nie żadne musy jabłkowe czy gumy do żucia. Cynamon kupujemy w Centrum, w którym czuwa Szefowa, a możesz mi wierzyć, że jej smakowi i oku nic nie ujdzie. Potwierdzą to wszyscy bywalcy Wąsowa. Po drugie nie stosujemy go w nadmiarze, po trzecie nasze żywienie chroni nie tylko ciało, ale i umysł przed podobnymi rewelacjami a to o lukrecji, a to o imbirze, itp. Trochę zaufania do życia, do tego, co robisz. Może czas, który poświęcasz na wyszukiwanie takich artykułów, możesz spożytkować w przyjemniejszy sposób? Na przykład pijąc z uśmiechem i na luziku naszą cudną kawę z cynamonem o zgrozo:))))) Pani Ostróżko, a propos "pracy nad duchowością". Zawsze wpajano mi, że czytanie książek to bardzo szlachetne zajęcie, o wiele "lepsze" niż inne. Gromadziłam więc książki, czytałam bez umiaru, aż kiedyś P. Anna mi powiedziała, że czytanie to takie samo uzależnienie jak każde inne i że nie w książkach mamy szukać naszych perełek, a w życiu. Książki łapiemy na chwilę po to, by do tego naszego doświadczania dodać brakujące ogniwo lub potwierdzić, że wpadliśmy na właściwy trop. Czyli najpierw życie, potem książki:))) Agnieszko z Londynu, z własnego doświadczenia polecam Ci termos z obiadem. Po 19 to za późno na obiad (kiedyś też tak jadałam), wtedy lepiej zjedz zupę i grzankę z masłem i pieprzem ziołowym na przykład. Obiad zjedz w porze obiadu (zapachy naszych potraw u mnie w firmie wywołują zbiorowy ślinotok). Wychodząc na 9 i pracując do 17 zabieram 4 termosy: z kawą, herbatą, obiadem i zupą, do której mam kanapki. Trochę to czasochłonne rano, ale baaaardzo się opłaca. Mamo Kaspiana, pamiętaj, że seler jest wychładzający, lepiej go nie dodawaj póki co do zupek Małego. Smutna Jolu, a Tyś na PP? Jak z dyscypliną? a z emocjami? a z gimnastyką? Nasza buzia jest odzwierciedleniem wnętrza - na PP zazwyczaj buźki zaczynają promienieć. Pozdrawiam
data: 2007.09.07
autor: Jagoda
I jeszcze jeden artykół na temat cynamonu. Cytat"Szkodliwy cynamon
Porady
W cynamonie oraz produktach z jego zawartością zakupionych w polskich sklepach wykryto groźną dla zdrowia kumarynę. „Świat Konsumenta” zlecił akredytowanemu laboratorium zmierzenie zawartości kumaryny w produktach z polskiego rynku: w czterech markach cynamonu oraz w siedmiu produktach z jego zawartością, takich jak herbaty, płatki śniadaniowe, deser dla dzieci i guma do żucia.

Co to jest kumaryna?
Kumaryna to naturalna substancja zapachowa. Występuje w niektórych roślinach, głównie trawach, a także w cynamonie – w największych ilościach w cynamonie gatunku cassia (Cinnamomum cassia). Jest on tańszy i uznawany za gorszy od cynamonu cejlońskiego (Cinnamomum zeylanicum), w którym znajduje się znacznie mniej kumaryny. To kumaryna odpowiada za przyjemny zapach świeżego siana. Jednak spożywana w zbyt dużych ilościach może uszkadzać wątrobę. Zgodnie z unijnym prawem, obowiązującym również w Polsce, w produktach spożywczych maksymalna dopuszczalna zawartość kumaryny wynosi 2 mg/kg produktu.

Jedynie w przypadku cynamonu jako przyprawy nie ma regulacji prawnych odnośnie limitu kumaryny. Mimo to wykryte ilości kumaryny w badanym cynamonie są alarmujące. Naukowcy wyliczyli bowiem maksymalną bezpieczną dawkę kumaryny, jaką możemy dziennie spożyć, czyli TDI (tolerable daily intake). Jest to 0,1 mg na kilogram masy ciała. Czyli osoba ważąca 60 kg może bezpiecznie zjeść 6 mg kumaryny w ciągu dnia. Z badań „Świata Konsumenta” wynika, że dawkę tę łatwo przekroczyć, tym bardziej, że kumaryna trafia do organizmu z różnych źródeł, w tym i z kosmetyków.

Co wykazały badania?
Badania wykonane na zlecenie „Świata Konsumenta” wykazały, że w każdej testowanej próbce znajdowała się kumaryna. W przypadku herbat badaniu poddano produkt suchy przed zaparzeniem.
Oto zawartości kumaryny wykryte przez laboratorium (w mg/kg):
· Cynamon mielony Appetita: 3710
· Cynamon mielony Kamis: 2510
· Cynamon mielony Kotanyi: 2370
· Cynamon mielony Prymat: 2280
· Mus jabłkowy BoboVita Szarlotka z cynamonem: 0,6 (w tym przypadku zawartość kumaryny znajdowała się poniżej dozwolonego limitu)
· Lipton Morocco mięta z przyprawami: 752
· Tetley herbata z jabłkiem i cynamonem: 122
· Herbapol herbata cynamonowa: 121
· Płatki śniadaniowe Cini Minis: 15,8
· Pierniki Anna’s: 12,9
· Guma do żucia Big Red Cinnamon: 5,1 (mieści się w normie, ponieważ górna dopuszczalna granica zawartości kumaryny w gumach jest wyższa niż w pozostałych produktach i wynosi 50 mg/kg)
Wyniki dotyczą badanych partii produktów.

Eksperci radzą, by ze względu na zawartość kumaryny cynamon jeść nie częściej niż jedną porcję raz w tygodniu"
Pozdawiam forumowiczów.
data: 2007.09.07
autor: Lidia
Moi Drodzy.
Dziękuję za wsparcie.
Myślę,że ten kto wie czego ma szukać,
ten na pewno znajdzie.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.09.07
autor: Halina
"Cynamon jest moze i smaczny, ale niebespieczny dla zdrowia. Trzeba zwrocic uwage na to jaki cynamon kupowac. Sa dwa rodzaje: Caylon-ten jest drozszy, ma jasniejszy kolor i zawiera tylko 0,02g Cumarynu na 1 kg cynamonu; Cassia- ten cynamon jest tanszy, ciemniejszy i uzywany we wszystkich gotowych produktach z cynamonem, zawiera 2,00g cumarynu na 1kg. Cumaryn to substancja trujaca dla naszego organizmu!!!! Wywoluje choroby watroby, a nawet raka. Ten dobry cynamon mozna kupic w aptekach, w sklepach ze zdrowa zywnoscia. Smacznego!!!" to oczywiście cytat
Jak odnieść się do takiej informacji umieszczonej na stronie internetowej? które firmy produkują dobry cynamon?
data: 2007.09.07
autor: Lidia
Magda, mamo Kaspianka, Ty dziś możesz zadzwonić do Pani Ani. Trzymam kciuki za Was.
data: 2007.09.07
autor: Anita
Witam.Anita ogolnie to nigdy dezynfekcji nie robie tylko teraz musze bo maly ma gronkowca w gardle w nosie na skorze i Bog wie gdzie jeszcze.Bierze na to antybiotyk i nie moge dopuscic da wtornego zarazenie wiec dezynfekuje wszystko.
Dzis w nocy Kaspian dostal kaszlu.Ma bardzo oslabiony organizm.Dziwi mnie tylko to ze przy antybiotyku wiec znalazlam na to teorie.Jak wiecie na dworze niesamowita wilgoc u mnie w domu tez pranie schnie marnie a jest nas w domu 5 wiec cala suszarka zawieszona i sznurki w lazience.Wytlumaczylam sobie ze to wilgoc jest winowajca.Czy moze tak byc??Kaspian jest na PP od niecalych 2 tygodni wiec jeszcze napewno nie zaczelo dzialac do tego bierze antybiotyk a wczesniej juz od poczecia byl "zdrowo "odzywiany (wiecie o czym mowie).Napiszcie mi prosze jak mu pomoc.Herbatki dzis nie chce pic tylko marchwianke.Rozrzedzam mu woda aby do picia byla.Przypominam ze ma 9 miesiecy i jest alergikiem (ciezko mi to slowo przez gardlo przechodzi bo nie dopuszczam takiej mysli ale jak narazie tak jest).
data: 2007.09.07
autor: Magda mama Kaspiana.
Pani Ostróżko, będzie dobrze:) Napisała Pani "ci którzy nasz los czynią ciężkim są naszymi najlepszymi nauczycielami". Ja też Pani dziękuję za tę perełkę. A Reantce za to, że nie miała głowy do mojej wołowiny;) a Joasi za dzisiejszą inspiracje:) Została mi wołowinka z rosołu. Zmieliłam ją, lekko przesmażylam i nie wiedzialam co zrobić dalej. Warzywka poszły do sałatki, a indyka zjedliśmy z potrawkowym. I dziś mnie olśniło, po owsiance (mówię Wam serotonina... owsianka to podstawa!). I zrobiłam z tej wołowinki dwie pasty do kanapek. Jedną z majonezem, cebulka, białym pieprzem, oliwkami, bazylia, tymiankiem i papryczkami chili. Drugą z kminkiem, sosem od pieczeni indyczej plus cebulka tylko, bo sos jest już intensywny. Te wołowinę to pewnie można na różne zrównoważone sposoby, z chrzanem, musztardą, jak kto lubi. Dla Asika i Reni cmok* Karolinko, Ciebie przytulam mocno. Wszystkich pozdrawiam.
data: 2007.09.07
autor: Anita
Droga Halinko,bramy otworzyłaś nie tylko do Pałacu ale i do naszych serc.
data: 2007.09.07
autor: Inka
Dziękuje Wszystkim za dobre słowa, serdeczności i cenne perełki do rozważenia. Parę spraw muszę na nowo przemyślec a przede wszystkim własne reakcje na na mojej mamy reakcje i ogólnie jej chorobę.Słowa lekarza że sobie z tym sama nie poradzę zwaliły mnie z nóg.Bo prawda że sobie nie radzę i wpadłam w panikę.Ale po tym co napisałyście tu do mnie to przyszło mi do głowy że ja sobie ze sobą nie radzę w tej sytuacji jaką mam. Muszę to jeszcze przemyślec.Zyczę miłego dnia bo już jest jutro
data: 2007.09.07
autor: ostróżka
Pani Halinko brawo, brawo! Gratuluję luzu i UMIEJĘTNOŚCI CZYTANIA Z PRZYMRUŻENIEM OKA. Bardzo mi się podobała przyśpiewka. Pozdrowienia
data: 2007.09.06
autor: Buła
Witam po powrocie znad morza. Jak wiecie pogoda zupełnie nie dopisała ... Tak prawdę mówiąc bardziej mnie zmęczył ten wyjazd niż pozwolił odetchnąć. Około 3, 4 dnia wszyscy złapaliśmy katar ... Byłam naprawdę załamana tym wszystkim (ciągłym deszczem, wiatrem, siedzeniem w pokoju)- ale "kilerka" postawiła mnie na nogi! Pierwszy raz katar u mnie i u Lenki trwał tylko 2 dni!! cud jakiś ... Ale mąż oczywiście - cola, pizza, goferki i rezultat jest taki, że do dziś ma katar i wciąż jest zaziębiony :( Na wyjeździe miałam swoje słoiki, a Lence gotowałam na miejscu - na gazie! czyli lepiej niż w domu. Tylko nie wiem co się znów dzieje ... chcę o tym napisać, bo może ktoś z was miał podobnie z maluszkiem ... Lenka poza piersią nie chce nic jeść - zaczęło się 2 dni przed wyjazdem (chociaż przed wyjazdem jadła tylko kaszki) i trwa do dziś. Nie chce jeść ani kaszki ani zupek ani nawet gulaszu. Moja lekarka stwierdziła, że musimy poczekać aż zacznie działać żelazo ... tylko ja się boję, że to błędne koło - bo mam wątpliwość, czy ten syrop z żelazem sam w sobie nie powoduje braku apetytu .., Moje podejrzenia pojawiły się po rozmowie z Panią u której spaliśmy nad morzem - bo ona sama miała anemię, cukrzycę i Bóg wie co jeszcze - i powiedziała, że jej po żelazie właśnie jest niedobrze i kompletnie traci apetyt. A tak notabene to Pani bardzo się zaciekawiła PP i przez cały pobyt wertowała moje książki ... może więc był jakiś sens tego wyjazdu ... chociaż ja czuje się potwornie zmęczona ... a i po raz kolejny stwierdzam, że nie mogę sobie pozwolić na brak dyscypliny (1 goferek) bo Lenka od razu na to reaguje.
Co robić z tym brakiem apetytu? Dodam jeszcze, że Lena budzi się w nocy co 1,5-2h i chce jeść - ja już czasem nie mam siły ... bolą mnie piersi, jestem wciąż niewyspana, aż chwilami żałuję, że wciąż karmię piersią, choć wiem, że to dla małej najlepsze, nie wiem co robić ...
czemu ona nic nie je? :( bardzo się martwię ...
data: 2007.09.06
autor: mamaMagda
Drogie doświadczone mam! Mój mały skończył 12 miesięcy(zaczyna chodzić) od urodzenia jest na PP. Pije jeszcze moje mleko jak jest śpiący bo inaczej nie zaśnie. Troszeczkę mnie to przeraża, że zrobił sobie ze mnie smoczka.Z jednej strony cieszę się, że może pić to co najlepsze dla niego, ale z drugiej strony on bez piersi nie zaśnie i w nocy też kilka razy pociąga co powoli robi się męczące( po roku chciałoby się przespać całą noc). Jestem ciekawa jak to wyglądało lub wygląda u was. Dziękuję za podpowiedź i radę.
data: 2007.09.06
autor: mamaa
Worki pod oczami które nadają twarzy smutek i zmęczenie. I to tak od kilku lat. Jest to wam znajome? Jak się tego pozbyć i cieszyć promiennym wyglądem.
data: 2007.09.06
autor: smutna jola
Agnieszko z Londynu, ja staremu do pracy daję kanapki z mięsem obiadowym - z dodatkiem kwaśnym i pieprzem ziołowym, czasem z gęstym sosem warzywnym, a w termos do tych kanapek zmiksowaną zupę i jest bardzo zadowolony. Do tego jeszcze herbatka. A jak czasem i do wieczora siedzi, to ładuję mu jeszcze kawę i kulki. Ale obiad ma szansę zjeść przed 18.00 więc się porą nie muszę przejmować. Ale obiad też możesz brać, tyle że w termos obiadowy, a wtedy do kanapek herbatka, a zupa zostaje na wieczór. Albo zakombinuj jeszcze inaczej. Anitka biega po pracy z kuchenką. Rene kazała zakupić kuchenkę gazową. Różnie sobie ludziska radzą. Ty w tym Londynie pewnie się nie chcesz wyrywać, więc termosik obiadowy (chińczycy też takie noszą, ja mam nawet taki z miejscem na pałeczki) jest dość dobrym rozwiązeniem. * Mamo Kaspjana, dzwoń do pani Ani, dzwoń, bo niezły masz zakręt. I nagotuj gar ostrożenia i wykąp małego i siebie. Pa
data: 2007.09.06
autor: Joanna - MamAsik
Magdo, mamo Kaspiana. Pani Ania na pewno wypowie sie na temat takiej precyzyjnej dezynfekcji. Ja myślę, że bakterie powinny być w naszym otoczeniu. Nawet usłyszalam ostatnio taka wypowiedz, ze to m.in. przez zbytnie sterylizowanie środowiska małych dzieci mamy tak dużo alergików. No ale nie wiem. Wspaniale, że Mały je ze smakiem co Pani mu przygotuje. On wie, co dla niego dobre:) O siebie też powinna Pani zadbać, choć troszkę.
data: 2007.09.06
autor: Anita
Halinka, oj wesoło w Twojej kuchni! Wszystkim nam tego luzu życzę! Wracam do garów uczyć się dosalania. Pozdrowienia
data: 2007.09.06
autor: Marta R.
Witam wszystkich bardzo serdecznie.Ostatnio sie nie pokazuje bo mam mega dezynfekcje w domu.Gotuje ubrania sssusze i prasuje .Wszystko sterylizuje a zabawki elektroniczne malego przemywam spyrytusem.Wczoraj padlam ze zmeczenia.Sadlam tylko do oiadu , sniadanie jadlam na stojaco a kolacji wcale.Bylam u innej pediatry.Mowie wam komedia.Stwierdzila ze tego gronkowca nie warto leczyc.Ona mi da namiary na dobrego alergologa (koszt 2-3 tys pln) on zrobi dziecku wszystkie testy i przepisze leki histaminowe.A wogole to nie mogla przebolec ze Kaspian zadnego mleka nie je jak hipoalergiczne nie uczulaja a karmie go zupkami z czosnkiem i co gorsza z odrobina selera.Jakby tak czlowiek wszystko do serca bral to by sie zdolowal.Bo co ze mnie za matka ze soczku jablkowego nie daje.Przepisala mi w koncu antybiotyk doustny i masc sterydowa Triderm.Znow steryd ale nie wiem czym go leczyc a stan jest powazny.Oczywscie karmie go scisle wg przepisow i dobrze mu to jedzenie robi chyba.Ciezko zoabserwowac przy antybiotyku i sterydzie a wczesniej przy hemoopacie.W kazdym razie je bardzo chetnie duze ilosci jakby wlasnie tego bylo mu trzeba.Dodam ze zanim przeszlam na PP jadl tylko do zaspokojenia glodu i wcale nie chcial pic a teraz calkiem inne dziecko.Czuje ze dobrze mu to robi.Dziekuje wam wszystkim za wsparcie i pomoc
Pani Aniu dziekuje bardzo zadzwonie jutro napewno.
data: 2007.09.06
autor: Magda mama Kaspiana.
Myślę, że w tym cynamonie coś jest czasami faktycznie przemycone. Kupując cynamon w Centrum albo inny firmowy jest zawiesina owszem, tylko na dnie rondelka... A jak kupilam - bo przed wakacjami sie nie zaopatrzylam odpowiednio - w innym zródle (sklep turecki na Solnej - Poznań) to z kawy robił się właśnie jakiś śliski napój, brrr... Najpierw myślałam, że coś knocę. Więc zwolniłam sie jednego dnia chwilę z roboty (bo po cynamon muszę hehe...), i na łeb na szyję dawaj na Święty Marcin, i zdążyłam przed 17:00 i kawa na powrót jest wspaniała, aż chce się rano wstać:)
data: 2007.09.06
autor: Anita
Witam. Mam pytanie dla pracujacych. Jak to zrobic zeby bylo dobrze, zeby byl Porzedek? Jestem w pracy ponad 9 godzin (w trakcie godzinna przerwa na lunch). Wychodze rano, wracam o 19. Moj obiad laduje na stole przed 20. W pracy niestety tylko mikrofalowka i czajnik? Czy zestawy obiadowe moge jesc po 19? Co zabierac do pracy, oprocz kanapek, zeby bylo cieplo i tresciwie. Narazie zabieram kanapki ale po nich jestem bardzo glodna. Czy moge zamienic obiad z kolacja i brac zupe w termosie do pracy a miesko jesc wieczorem? Czy moge brac salatki do pracy czy lepsze sa na kolacje? Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.09.06
autor: Agnieszka z Londynu
Pani Anno, powrócę do cynamonu, bo to jakaś dziwna sprawa.
Otóż zdarzało mi sie kupić cynamon, który tak jak to opisywała Pani Ola, po ugotowaniu robił się jak kisiel. A i kawa gotowana posiadała taką dziwna, jedwabistą konsystencję, jak właśnie mocno rozwodniony kisiel.
Ponieważ źródło zakupu było niepewne ktoś powiedział mi, że najprawdopodobniej przyprawy są zafałszowane siemieniem.
Kupiłam więc tzw firmowy cynamon w sklepie i po ugotowaniu tego kiślu nie ma. Po tym co Pani napisała sama już nie wiem co o tym myśleć .
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.09.06
autor: Hania z Warszawy
Droga Buło,
Jeśli przy tym gotowaniu masz przechodzić męki.
Możesz nucić proste słowa tej piosenki:
" Cielecinka,wołowinka z tymiankiem do wrzątku.
Gotuj babo gotuj,w PP Porządku.
Czosnek może tylko zerkać,
kiedy do gara idzie marchewka.
No i jeszcze po marchewce pyrki wrzucić trzeba.
W kolejce już stoi brzuchata cebula.
W smaku ostrym może też być głowiasta kapusta.
Potem będzie przypraw wór.
No i nasza polska sól.
Napuszona zielenina też nie może już wytrzymać.
Może by tak jeszcze dać soku z cytryny?
Za to pyszny majeranek pozostanie na ostatek".
Tak dobiega gotowanie zupy dziarskiej,
nie tak znowu takiej jarskiej.
A wieczorem, moi mili chochlę w zupie zanurzymy.
I na pewno o dokładkę poprosimy.
Gotuj,gotuj,gotuj nie szczędź żadnej chwili,
bo baby z Mariota już się poduczyły.
Będzie zdrowo i wesoło.
A jeżeli tego teraz nie zrozumiesz.
To przed zimą lepiej zaszczep się kobito.
Pani Ania tylko lepiej Ci doradzi
z czego wszyscy na tym FORUM będziem radzi.
Pozdrawiam.
data: 2007.09.06
autor: Halina
Z tą indyczką to nie była taka znowu prosta sprawa.
W jednej chwili (może Wiecie?) bezrobocie u nas spadło,
bo się wszyscy zatrudnili.
Ciężka to była robota i potrzeba było chłopa.
Zatrudniono tam rzeźnika,masażystę i chirurga.
Wycinano i zszywano,no i przyprawy wcierano.
Każdy starał się jak mógł,bo pod okiem Pani Ani
byle jak nie można.
Ja też w tym swój udział miałam,bo wyrwałam tej
indyczce dwa piórka z ogona.
Pomyślałam ciżba taka-może by tak dać drapaka.
Jednak to się chyba wcale nie opłaca,
bo w życiu tyle dostajesz,ile serca dajesz.
No, a potem było tylko oglądanie,smakowanie i mlaskanie.
Brak mi słów,żeby o tym opowiedzieć.
I przepisu też nie podam,bo aby to wszystko dokładnie zrozumieć,trzeba chyba wyrwać trochę więcej piórek.

Pozdrawiam.
data: 2007.09.06
autor: Halina.
Ostróżko przytulam Cie do serca bo czas taki i czuje że tak trzeba:) Cokolwiek zrobisz to Twój wybór a wybory są własne tak jak i gusta więc nie wolno mi odbierać Ci tych wątpliwości, które teraz przerabiasz.... Nie ma uczucia które było by tylko w jednym człowieku i nie ma bólu który był by ostateczny i nie prowadził do przebudzenia, do nowej drogi i nowego dnia. Nie jesteś sama w niełatwej sytuacji, z myślami, emocjami, ludźmi - patrz co sie dzieje z Agatą, mnie teraz też niełatwo i myślę że jest więcej osób które gdzieś zadają sobie różne pytania. Myślałaś czasm po co je zadają? skąd znał byś uczucie sytości jeśli nie zaznasz głodu? Jak poznasz miłość jeśli nie zaznałeś samotności, nienawiści, pustki... Przecież to wszystko to TY! Dlaczego tak bardzo chcesz zdać na piątkę, dlaczego tak bardzo chcesz się zrehabilitować? A może po prostu chcesz żeby ktoś zauważył jak się starasz? Ostróżko musisz dostrzec to sama - swoją siłę, swoje emocje, swoich bliskich... Skupiając się na ego dajesz mu przyzwolenie do popisów, skupiajac się na synowej dajesz jej powód do złości a sobie do żalu (ofiara+kat), skupiając się na zachowaniu mamy pozwalasz jej puścić wodze fantazji, bo przecież ma widownię i tyle bólu w sobie i opowiada Ci o nim tak jak umie przecież... Ostróżko, dawno już nie pisałam dłużej bo poczułam że nie mam prawa, że czoło oparte o bruk odbiera mi głos aż do pozbierania i zobaczenia pierwszych chmur i pierwszych ptaków na nowo i od nowa i czytając Twojego posta właśnie je zobaczyłam... Nic nie dane jest nam raz na zawsze, nawet jak obrazisz sie na cały świat i wyniesiesz Coelho do piwnicy... Wiesz dlaczego oni ciagle piszą o tym samym? Żeby znaleść drogę do różnych serc bo przecież każde jest inne ale pragnie tego samego - miłości, akceptacji, ciepła, dobra... Uwolnij się od lęku - jestem z Tobą z serca:)
data: 2007.09.06
autor: karolina
Pani Ostróżko, ile mądrości, siły i poczucia humoru w Pani. Jestem pod wrażeniem. Niezbyt często trafiają się takie dojrzałe wypowiedzi. Miło czytać. Jest Pani bardzo silna. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.09.06
autor: Jola z Wrocławia
Ostróżko, tyle poruszyła Pani wątków... Dzielna Pani jest i tyle. Wszystko, absolutnie wszystko co nas spotyka jest nam niezbędnie potrzebne. A cierpimy nie tyle ile możemy znieść (stary schemat) tylko tyle ile właśnie mamy znieść by ewoluować, by się przeobrażać, by wskakiwać na wyższe kręgi świadomości. Tak mawia Pani Ania i ja wykułam to na pamięć i często sobie powtarzam. Dodam słówko na temat planowania, posiłków jak i w ogóle planowania. Dobrze mieć zarys planu, co chcemy zrobić, załatwić, jak spędzić dzień. Ale musimy być przygotowani na niespodzianki. O ile pozytywne zwroty akcji zawsze nas cieszą o tyle coś co idzie nie po naszej myśli, a gorzej, zawsze zbija z tropu i w mniejszym czy większym stopniu denerwuje. Bądźmy gotowi na zaskoczenia, zwroty akcji. (O tym jest pokrótce serial, którego emisja zostanie wznowiona w niedziele na Polsacie, polski tytuł "Skazany na śmierć". Nieważna fabuła, tam bohaterowie cały czas mają pod górkę, jak to się mówi ciągle coś, i właśnie nie reagują, a działają, nie załamują rąk, a szukają rozwiązania. Polecam, a nie jestem fanem tv;) I podobnie nie planujemy menu na cały tydzień. Pani Ania nie oferuje nam jadłospisów celowo. Z grubsza sobie coś planujemy (pieczeń, gar rosołu, z którego można inne zupy skomponować) a potem resztę dorabiamy jak wypadnie. Grunt by było zrównoważone, dosmakowane, odpowiednio doeneretyzowane i ciepłe. I było z czego:) a więc planujemy zakupy. Na początku trzymamy się książek. Pilnujemy szczypt. I ziarenek. I z czasem się okazuje, ze już same sobie coś wymyślimy z tego co zostanie z obiadu, a i nie odmierzamy tak dokładnie szczypt przypraw.

Jak to ja kiedyś napisałam, życie to spływ kajakowy (nie spacer dla mnie Pani Aniu niestety, bo w życiu, moim zdaniem, nie jest tak miło zawsze jak na spacerze, na którym ścieżkę z grubsza na pewno znamy, ekwipunek i obuwie odpowiednie, a prognoza pogody sprawdzona i nie tak daleko do domu, gdzie czeka gar zupy). Więc oczy i uszy otwarte i mocno wiosło w dłoniach trzymać trzeba. Czyli niestety, czujnym trzeba być, bo zło nie śpi, czy się nam to podoba czy nie... A i postawa wyprostowana jest konieczna, by plecy nie bolały. I by nie prowokować kata. Nawiązując do postu Firanki, "nie myśl bo zostaniesz myśliwym". Kiedyś sprzątałam, myłam naczynia i O TYM co robię myślałam, a teraz jak mi sie unosi pokrywka szamba (wątroba niedomaga) to idę do kuchni, i kroję, mieszam, albo choćby przeglądam przepisy:) Nasze narządy (wątroba też, ale dokładnie nie wiem :) lubią i sen, i relaks i trochę ćwiczeń. Niby mało, ale i to wymaga mega dyscypliny. Na koniec powiedzonko joginów "to życie jest po to by asan sie nauczyć, następne by je praktykować". A więc uczymy się w tym życiu i przerabiamy. W następnym będzie lepiej :) Ale SAMI, sami płyniemy kajakiem, sami obrabiamy poletko, sami pchamy wózek, jak pisze ...DeMello, co było dla mnie przy czytaniu nowością i prawdziwym wstrząsem. Pani Ostróżko, to co, gotujemy rosołek na jesienne smutki?:) Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.09.06
autor: Anita
No wiedziałam , ze zaraz tu kochana Pani Ostróżka dostanie wsparcie.Pani Firanko i p.Joasiu jesteście...(brakło mi wręcz właściwego wyrazu).No fajnie ,że jesteście.P. Ostróżko samych dobrych energii życzę.Pozdrawiam.
data: 2007.09.06
autor: Bożena K.
ostróżko puść kobieto-analiza jest przez nas błędnie uważana za ciągłe myślenie i rozdrapywanie a jak dziewczyny pisały i u mnie sie sprawdziło jak człowiek NIE MYŚLI, cieszy sie gotowaniem to po zjedzeniu nagle "olśnienie i z góry po drucie leci". Nie czytałam de Mello, Cohelo mi nie podchodzi(poza Alchemikiem i Na brzegu...) ale mi pomógł Hellinger "Porządki Miłości" czytany w naszej perspektywie. Myślę że "na górze" ktoś pilnował żebym to przeczytała. To trudne walczyc z całym światem i synową - możesz jej pomóc jak dziecko ma lekkie objawy przeziębienia i ugotować np marchwiankę lub herbatę, a synową z uporem maniaka częstować jak przychodzi kawą z naszymi wkładkami + 2 kulki i dać na luz - ona NIE JEST TOBĄ Ą TY NIĄ. Pierogi z Moją Teściową ostatnio mi wyszły bo usłyszałam jak jej mąż na niej jeżdźi za otyłość (a on nie jest adonisem) i pomyślałam że ta kobita potrzebuje wsparcia a nie walczącej synowej i dlatego te gryczane pierogi były takie pycha! Można wybrać z Filozofii Zdrowia cos co nas cieszy i co lubimy robić, co wiemy że jest pycha i próbować poczęstować może kiedys coś drgnie- nadzieje zawsze można mieć. Ta wątroba to szaleje przez emocje- nie ma jakiś zajęć tanecznych, filatelistycznych czy ogródka żeby oderwać myśli od męża, wnusi i synowej, matki? Niech jedzą między twoimi posiłakmi co chcą, nie bądź namolna i nie ględź że to niezdrowe. Daj czas SOBIE i IM WSZYSTKIM. Ty KUCHNIĄ MASZ SIEBIE I TYLKO SIEBIE WSTAWIĆ DO PIONU- reszta PRZYJDZIE SAMA!!! A jak uznasz że już jest tak smutno i ciemno to pisz na forum albo dzwoń do pani Ani. Jak Pan Bóg zamyka drzwi to otwiera okno jak pisł ks.Twardowski. Ciepłe uściski na ten zimny dzień.
data: 2007.09.06
autor: Firanka
Czy de Mello pisał o nieustannej pracy nad sobą czy raczej o skupieniu na tym czym właściwie jest życie, na przeżywaniu tego co nam Bóg ofiaruje? Rzeczywiście skupianie się na sobie (EGO) niewiele daje i prowadzi na manowce. A odpowiedzi nie szukamy w sobie (Ego) tylko w Bogu, który nie daje odpowiedzi ale jest Odpowiedzią. Ego żyje na zewnątrz i jest nam potrzebne, Ja żyje wewnątrz i to ono może się zbliżać do Boga. Wieszanie się na słowach de Mello, na powieściach Coelhio to chyba nie jest właściwy wybór. A Prawdę i Mądrość znaleźć można wszędzie i nawet "głupek wioskowy" potrafi ją dostrzec, byle patrzeć umiał. Pani Ostróżko, miała pani taką euforię jadąc na wakacje i chyba jednak się pani przemęczyła. I teraz dolina. Mamę może pani przytulić, choćby swoimi myślami, skupieniem na niej, jeśli fizyczne nie daje pani rady. A jako teściową to panią ostrzegam!!! Z punktu widzenia synowej. ZERO!!! wtrącania. Bo ucieknie, przestraszy się, wywoła wojnę i będzie gorzej niż źle. Każdy kroczy swoją drogą i każda droga, choc inna i z naszego punktu widzenia skrajnie niewłaściwa, może prowadzić do Celu. Bóg każdemy wytyczył jego własną drogę do przebycia i nie możemy jej oceniać. Żadnego targowania się, żadnych myśli o ustępstwach. Jest wolność, każdy ma prawo decydować co je (z tym wyjątkiem, że to matka decyduje o tym co je dziecko). Łączenie pp ze "zwykłym" jedzeniem nie jest niebezpieczne. Przecież nie poi pani bliskich imbirówką, tylko serwuje pani posiłki. Moim nie ppowym członkom rodziny obiady u mnie nie szkodzą. I może nie trzeba tyle planować? Nie tropić, nie podglądać? Tylko trochę lżej żyć. W skupieniu pokroić chleb i cebulkę we właściwy sposób, zjeść ze smakiem i nie zżymać się. Cisza, spokój, podziękowania za swój los i prośba o siły na przebycie swojej drogi, przeżycie swojej Legendy. :)
data: 2007.09.06
autor: Joanna - MamAsik
Zrezygnuję chyba z tego rozwoju duchowego nad którym pracuję od kilku lat.Po prostu mi ta praca nad sobą nie wychodzi.To ciągłe analizowanie podglądanie i tropienie siebie, swoich myśli i czynów.Te rozważania czy jestem w stanie zakleszczenia czy zawieszenia czy to zaprzeczenie czy wyparcie.To wszystko powoduje że nie przybywa mi rozumu tylko dodatkowego stresu. Już mi się wydaje że poznałam najgłębszą przyczynę i wiem o co chodzi a tu się okazuje że jestem zawieszona na jakimś temacie czy osobie,często wiszę na sobie samej,prezentując tym nie tyle chęc rozwoju i poznania co zwykły egocentryzm.Tak czy owak De Mello i Coelho emigrują do piwnicy. Tak naprawdę to oni niczego nowego nie wymyślili.Do tych samych mądrości doszli ludzie już parę tysięcy lat temu. A nasze przysłowia ludowe? W nich jest ta sama mądrośc tylko podana jakby na glinianej misce bez pięknego ornamentu. Oczywiście ozdoby są konieczne, rozbudzają naszą wyobraznię a ona w życiu niezbędna. Zdrowa wyobrażnia.Ale w moim mózgu już się chyba nic więcej nie rozwinie bo chora wątroba to chory mózg,u słyszałam w radio. W ogóle nie lubie wyrazu wątroba.Musiał te nazwe wymyślec ktoś kto miał do tego narządu wiele pretensji. Ostatnio przyłapałam siebie na rozmowie ze swoją wątrobą i postanowiłam wymyślec dla niej jakąś sympatyczną ksywke która uczyni ten narząd bardziej mi bliskim. W dodatku to gotowanie w/g PP jest dla mnie coraz trudniejsze. Nie myli mi się już kolejnośc przypraw ale trudno mi szybko i prawidłowo skomponowac dwudaniowy obiad żeby nie musiało byc tylko w/g przykładów z książki. Jak ułożę sobie meni na cały tydzień to zawsze coś się takiego stanie że nie mogę trzymac się tego co sobie ustaliłam. I w dodatku trapią mnie wyrzuty sunienia że ja jem prawidłowo a moi bliscy popełniają kwaśnosurowozimne błędy żywieniowe. Nie wiem co dzieje się z moim mężem.Ja mu doprawiam i dosalam a on póżniej obstawia się coca colą owocami jogurtami i wafelkami. Odnoszę wrażenie że myśli jakobym ja chciała mu odjąc od ust coś co mu się należy .Moja 14 miesięczna wnusia ma anemię a synowa bazuje na zupkach g erbera i kleikach z torebki tzn. kupnych błyskawicznych. Kiedy ostrożnie zaczęłam z nią rozmawiac o gotowaniu to zaraz talerz na stole postawiła o dwa tony głośniej.Niedługo kupują mieszkanie w tym samym bloku co ja mieszkam więc muszę byc bardzo dyplomatycznai nie wtrącac się Ale będę gotowac i częstowac może utarguję jakies ustępstwa.Tylko przeczytałam że mieszanie starego z nowym jest nie dobre i nie zdrowe. Czy jest jakieś wyjście? Pozatym opiekuję się moją mamą i bratem , obydwoje niedomagają szczególnie mama fizycznie i psychicznie. Mama cierpi na wszystko, leczyła się zawsze sama raz była miesiąc w szpitalu Po pracy siedziałam u niej do wieczora bo lekarz tego wymagał. Mama wypluwała leki bo były trujące, utrudniała zrobienie koniecznych badań, wylewała na podłogę obiad jak jej nie smakował, ubliżała i naśmiewała się z pacjentów, kłóciła z lekarzami. Kiedy chore odmawiały różaniec chodziła w kółko po sali i śpiewała głośno. Wreszcie zaczęto jej podawac środki na uspokojenie ,jak się zorientowała to uciekła ze szpitala. Posądza mnie że chciałam ją razem z lekarzami uśpic na śmierc nie pozwala sobie pomóc bardzo złośliwie urągliwie wyśmiewa się ze mnie cokolwiek robie uważa że z krzywdą dla niej. Lekarz rejonowy powiedział że z taką chorą nie dam sobie sama rady potrzebna konsultacja z psychiatrą ale psychiatra chce mame widziec a ona za nic w świecie nie chce.Twierdzi że jest chora przezemnie i że mi za wszystko odpłaci.Pamiętam jeszcze z mojego dzieciństwa że potrafiła po kilka miesięcy się nie odzywac do nikogo, obrażona.Kiedy byłam na skraju rozpaczy łykałam kilkanaście tabletek chorowałam i mama wtedy zwracała ku mnie swoją uwagę.Kiedyś pomyślałam że sama też nie byłam idealną matką bo przecież mój syn został narkomanem więc przeprosiłam go za wszystko co wycierpiał a on na to odpowiedział [już 12 lat zachowuje abstynencje] że gdyby nie te narkotyki to by nie wiedział ile w nim siły. Bo trzeba wiele siły aby wyjśc z takiego nałogu i on te siłe w sobie poczuł i uwierzył w siebie i nie ma do mnie o nic żalu. Mój syn jest mądrzejszy odemnie.Gdzies czytałam że ci którzy nasz los czynią ciężkim są naszymi najlepszymi nauczycielami. Czy moja mama przez swoje cierpienie wybuchy gniewu a nawet nienawiści też mnie uczy ? Czego? Może odporności, wolała bym ją przytulic niż uczyc się na jej cierpieniu bo przecież taki samotny wiecznie rozzłoszczony człowiek cierpi A ja czuję się bezradna i pełna winy.Dawniej tłumiłam żal strach i złośc czekoladkami i ciastem a teraz nie mam ochoty na słodycze A może zamiast zjeśc ciacho to piszę Przepraszam że zajęłam tu tyle mjejsca to przecież nie gabinet u psychiatry Mam po prostu dośc tej własnej bezradności bo wiem że bywa jeszcze gorzej i ciężej i jakos sobie ludzie radzą .To wszystko .Pozdrawiam panią Anie i Wszystkich
data: 2007.09.06
autor: ostróżka
Dziś już ostatni raz, obiecuję. Może ktoś z poznańskich pięcioprzemianowych forumowiczów chciałby kotka rudego zaadoptować? Ma już roczek (więc do domku bez kotka lepiej by trafił), jest śliczny, właścicielka (nie znam osobiście)zapadła na alergie... Coż to będzie z tymi stworami, ludzi sałatkowo wodnych coraz więcej. Nam "alergia" nie straszna, a i kot do mieszających w garach pasuje jak ulał;)ODP na e-mail anita@garma.eu
data: 2007.09.05
autor: Anita
Firanko, na wołowince nie polecam raczej. Za dużo słodkiego smaku. Jeśli chcesz zajrzyj w archiwum pisałam kiedyś przepis ciut zmodyfikowany na dyniową, który uzyskał akceptację Szefowej:) Dodałam elementy przepisu z Australii na ichnią papkin soup. M.in. gałkę muszkatałową w ostatnim kółku po miksowaniu i obsmażanie /przed gotowaniem z wywarem/ na cebulce, imbirze i czosnku. Niebo w gębie i ukochana zupa mojej młodziezy.
data: 2007.09.05
autor: Anita
Firanko, następna dyniowa to chyba na jagnięcinie lub indyku, bo słodkie na słodkim to może być zastój. Pamiętam z zeszłego roku. Smacznego
data: 2007.09.05
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu dziękuję za odpowiedzi i ...kolejną lekcję. Lekcję słowa czytanego, tym razem. Darkowi chylę czoła i po rzucie okiem na archiwum nawet się podpisuję pod Jego /Twoim Darku/ postem. ***Agato, otrzymałaś wiele ważnych i cierpliwych odpowiedzi w przeciągu roku. Ten ostatni Twój post jest jakby oderwany z kontekstu. Osoby pomagające to dobre duszki, takie forumowe dyżurne, które sama nazywałaś "kochanymi babeczkami", owszem, nie zawsze głaskają po głowce, ale my wiemy że "budzimy się przez kopniaki". Ja olałam akurat słowo klan w Twym poście, ale słowa mają moc. I swoje właściwe znaczenie. Odrób zadanie domowe, złap krótko Ego wiadomo za co i się nie obrażaj, bo to się TOBIE NIE KALKULUJE:) *** Jagodo, niezmiennie dziękuję za c.d. Czytam po wielokroć, jak kartę z Aniołkiem.*** Dziewczyny, super się czyta wszystkie Opowieści z Wąsowa. Więcej ich w tym roku niż w ubiegłym. Pani Aniu, ja już się zapisuję na rok przyszły:) Pozdrawiam:)
data: 2007.09.05
autor: Anita
Po tej dyniowej i po przeczytaniu poooostu pani Ani jest dobrze. Nastepna dyniowa na wołowinie.Jak jedzenie jest ok to emocje są ok i nawet słońce dopisuje. Jeszcze tylko częściej "mordawkubeł" i już będzie super! Pozdrowienia. PS Wiecie za co lubie kursy Pani Ani że jak sie kończą (w Wąsowie też) to wszyscy gnają do domów żeby swoje poletka obrabiać i nikt nie marudzi że mogłoby trwac jeszcze i nie przedłuża.
data: 2007.09.05
autor: Firanka
Paula napisz do mnie. k.o.waciega@lse.co.uk
data: 2007.09.05
autor: Milla Kamilla z Londynu
Cóż można napisać o Wąsowie, nie powielając tego, co już dziewczyny napisały a nie popaść w gadulstwo? Więc... Wąsowo... jest. Tak samo jak Porządek jest. Niesamowite wydaje mi się to, że na każdym kursie są inne zestawy zasobów ludzkich, a komentarze "po" wskazują na jeden kierunek działania. Pewnie właśnie dlatego, że Porządek jest jeden. A w tym Porządku ta sama "Szefowa", te same przyprawy, te same gary, kominek, dobra energia, anioły i co tam jeszcze. Więc jeśli ktoś chce poczytać o Wąsowie (p. Bożenko:), to dużo wypowiedzi pasuje do każdego z kursów. No dobra, pozwolę sobie na trochę gadulstwa, może tym razem nie ucieknie...:) Przywiozłam z folwarku cudowne, pachnące jarzyny, w ilości "pół zieleniaka" i przerabiam jeszcze raz potrawy wąsowskie, żeby zatrzymać ten smak na dłużej. Na kursie spędziłam w kuchni chyba więcej czasu niż w domowej przez ostatni miesiąc, chociaż absolutnie nie stronię od stania przy garach. Co prawda nie narobiłam się tam tak jak niektóre babeczki, bo z uwagi na mój błogosławiony stan, wyrywano mi z ręki prawie każdą robotę:) Jeśli chodzi o przemyślenia i nowe zwyczaje kuchenne, to w pełni podpisuję się pod postem Inki-Ani. Dokładność, myślenie i smakowanie. Kropka. Potrawy były cudowne, rozpływające się w ustach i co chwila słychać było okrzyk: moja/mój w domu tak nie smakuje! Każda kawa, herbata czy owsianka były inne, choć przepis wisiał jak wół przy kuchence. Ochom i achom nie było końca. Kulminacyjnym momentem była indyczka z nadzieniem, ale pieczeniom: wołowej, jagnięcej i wszystkim innym potrawom NIC nie dało się zarzucić. Jeszcze daleko mi do doskonałości w kwestii dosalania, ale skromnie przyznam, że moje grzanki, jak i jajecznica, w domu smakowały jakoś podobnie:)) Co do ludzi, każda kobitka miała swoją, ciekawą historię, często tak niesamowitą, że aż trudno uwierzyć. Każda była w Wąsowie (po naszemu: w Mariocie) potrzebna, każda miała tam swoją misję. Pokoje "przydzieliły się" same, niewątpliwie trafnie. Ja w swoim nauczyłam się więcej niż mogłabym przypuszczać, i to tak mimochodem. W ogóle wszystko działo się samo i trwało dokładnie tyle ile trzeba. Z równym zaangażowaniem gadałyśmy o metafizyce, co o kupach czy bąkach, wychodząc z założenia, że nic co ludzkie obce nam nie będzie:) Wykłady, dziesiątki pytań, odpowiedzi, zapisków w zeszycie - kopalnia wiedzy! No i ten system żywieniowy all inclusive! Całą dobę dostęp do pyszności, jakich długo by szukać w kurortach, w ilościach przemysłowych, pochłanianych momentami hurtowo. Uśmiecham się od ucha do ucha na samo wspomnienie...:) A teraz w Warszawie leje, ja w domciu, w lodówce obiadek z wczoraj a na marznące stopy kupiłam u góralki haftowane papucie na miśku(!) a na noc gryzące skarpety z owczej wełny. To gryzienie nieźle poprawia krążenie, polecam! Która to godzina? Za dziesięć kawa! Lecę! Pa!
data: 2007.09.05
autor: Marta R.
Witam,
Wczoraj wróciłam z moich 5-cio tyg wakacji we Francji. a mój potworny katar zaczął się jakieś 4 tyg temu- bardzo to męczące, jakoże wcześniej mialam katar rzadko kiedy, więc potwornie utrudniało mi to życie, sen, no i ogólnie wakacyjny wypoczynek.
Francja piękny kraj, jeśli chodzi o żywienie- to teraz na topie jest dieta śródziemnomorska, mnóstwo owoców morza, pomidory, melony. Mimo że nie spotkałam się aby moja kuzynka przyrządziła choć raz jakieś danie przypominające choćby danie PP ( no czasem czosnku dodała gdzieniegdzie;), to nie mogłam sie nadziwić że od ludzi bije taka pozytywna energia.. Ja co 2 dni okropny dół, nie raz i nie dwa przeleżałam w łóżku cały dzien, a oni od rana uśmiech, zero marudzenia, ludzie na ulicy ślą uśmiechy, czuć tą pozytywną atmosferę. I chociaż mają dużo problemów ze zdrowiem ( moja kuzynka to by mogla chyba aptekę założyć z tym domowym zapasem leków) to skąd u nich ta dobra kondycja psychiczna?? Może nie zależy to tylko od żywienia...? może ma się to już we krwi- od urodzenia, to jak postrzegamy świat i nasze życie? no sama nie wiem. w kazdym bądź razie, po miesiącu jedzenia fatalnego biore sie za siebie i nawet mam pozytywne nastawienie, czuje że to tylko ode mnie zależy- jeśli chcę to mogę zmienić stan mojego organizmu na lepsze, i to daje siły ( a może to tylko resztki tej 'energii wakacyjnej'- i szybko ją zgubię tutaj na starych śmieciach...)
Mam jeszcze pytanie. Choruje na bulimię ( chociaz jest coraz lepiej). ale od pazdziernika chcialam zapisac sie do psychoterapeuty, żeby skonczyc z tym na zawsze. juz nawet wybrałam miejsce- w Warszawie, u dr Gutkowskiego, w ośrodku gdzie używają hipnozy w leczeniu.. ale jakoś nie jestem o tym wszystkim przekonana. nie umiem podjąć żadnej decyzji, nie wiem czy to dobry pomysł- bo nie mam pewności czy osoba z zewnatrz jest mnie w stanie naprawde zrozumieć i tym bardziej pomoc w problemach..pozdrawiam mimo to, i wierze że pogoda sie nam poprawi, i że resztki naszego kalendarzowego lata bedą bardziej słoneczne, bo coś za mało słonca jak dla mnie w to lato;)
data: 2007.09.05
autor: Paula/Wwa
Dzień dobry.Ja z podziękowaniami.Właśnie wróciłam w ten zimny i deszczowy poranek ze szkoły.Torba 4 klasisty jest imponującej ciężkości.Trzeba miec końskie zdrowie i mocne kości żeby to dżwigac.No nie, wyszło mi jak w reklamie z telewizora?Ale my jemy owsiankę na śniadanie to raczej szanse dzieci z tego forum są większe wtych zmaganiach.P. A niu właśnie przeczyałam Pani poooost.Nigdy się nie mogę zresztą doczekac.Bardzo dziękuję za odpowiedzi.Było ich kilka, a ,ta ostatnia to mnie tak spionowała,aż się serdecznie roześmiałam Tak to do mnie dotarło,ta cała esencja.Całkiem mi inaczej na duszy się zaraz zrobiło.Dziękuję i pozdrawiam .
data: 2007.09.05
autor: Bożena K.
Pani Aniu, jak to miło poczytać. Ja i cierpliwość, hmm, czasem ta cierpliwość zanika zwłasza jak wieczorem dwa maluchy na raz piszczą że chcą siusiu, a mnie już łapy od wszystkiego bolą. Ale, między innymi na forum i przy moich garnuszkach uczę się tej cierpliwości... I jak się staje zamglona, to głębiej oddycham, dmucham i wkraczam ponownie do akcji by poukładać dziecioki do snu. I ma pani rację pani Aniu, zagnieździł się w moim domu stan ucieczki od nijakości i zrzucania z siebie odpowiedzialności. I jeszcze tylko w kwestii homeopatii. Namiar na FZ i FŻ dostałam właśnie od homeopaty, a czytając książki biłam się z myślami co robić, gotować i dawać kropelki czy tylko gotować. Postanowiłam gotować (oczywiście nie z dnia na dzień), bo wolałam wiedzieć dzięki czemu dziecko wraca do zdrowia. I wraca, a właściwie wracają obie, a ja z nimi. Dziękować, dziękować. Dobranoc
data: 2007.09.05
autor: Joanna - MamAsik
Agnieszko z Londynu, kurkuma po angielsku to 'turmeric' dostaniesz ja w indyjskich sklepikach. Pozdrawiam
data: 2007.09.04
autor: Darek
Witajcie, Kochani! Ostatnie, trzecie Wąsowo zaliczone. Pogoda jak zwykle dopisała, bo nie było upału. Dziewczyny mlaskały nad potrawami, które pichciły, a indykiem były zachwycone. Były zszokowane tym, jak niewiele potrzeba zachodu, aby właściwie dosmakować - trzeba tylko wiedzieć, o co chodzi. Wyjechałam przekonana, że nauczyły się tego, czego chyba w domu same by nie załapały. MamoMagdo, nie będę Pani nic podpowiadać (oprócz tego, że jako karmiąca matka powinna się Pani bardzo dyscyplinować), ponieważ dziewczyny pięknie to zrobiła, m.in. Joasia, Ania M., Marta M. Mamaa, oczywiście zupki kończymy na ostrym, również dla dzieci. Darku, Twoja refleksja pomazurska daje nam do myślenia. Dzięki! Gosiu z Margonina, miło, że napisałaś – i o Wąsowie, i o sobie. Odzywajcie się, Kochani! Również Pani Anno Mario, dzięki za miłe słowa o Wąsowie. Firanko, bardzo chętnie bym się załapała na te Twoje pierogi z kaszą gryczaną. Pani Bożeno K., Iza w szkole poradzi sobie, byleby w Pani czuła wsparcie, więc proszę nie pokazywać po sobie, że się Pani denerwuje. Proszę ją traktować jak normalną dziewczynkę w pełni sił, a jeśli będzie wymagała dodatkowej ochrony, to proszę to robić dyskretnie. A przede wszystkim proszę zaprawiać ją w boju o samodzielność, o poczucie własnej wartości i o indywidualizm. Środowisko dziecięce i młodzieżowe jest okrutne, proszę o tym pamiętać. Ale w każdym przypadku niezbędna jest Pani dyscyplina. Renata odpisała Pani mądrze. Pani Izo z Jeleniej Góry, mam wiele sukcesów w nawracaniu dziewczyn z wegetarianizmu. Może przywiezie Pani córkę na konsultację, pogadam z nią chwilę. Pani Olu ze Zgierza, rozmawiałyśmy chyba telefonicznie o dziecku. Pani Bożeno K., my wiemy, że imbirówka leczy nie tylko psy, ale też koty. Miwi, dobrze, że się pozbierałaś. Agato M., pytasz jak się nazywa wasza lekcja życiowa? Chyba to jest stale ta sama. Jest to z pewnością „powtórka z rozrywki”. Dostajemy tyle cierpienia, ile nam potrzeba do naszego przemieniania, przeobrażania, ewolucji. I Ty dobrze wiesz, o czym mówię. Podam Ci tylko trzy słowa-hasła: pokora, Porządek, hierarchia. Nie poddaj się – walcz! W dzisiejszym poście Jagoda ujęła ważną kwestię mądrymi słowami. Karolino, ściskam Cię również. Joasiu, tych parę słów do Agaty bardzo mądre. Firanko, Twoje życiowe mądrości są bardzo ważne dla dziewczyn. Anno Mario, oczywiście tylko mieć ochotę i czas na takie małe słoiczki pełne cudów. Jagodo, aż dziwne, że wszystkie jak gdyby umówiłyśmy się i Agacie odpisałyśmy to samo. Joasiu, Ty oczywiście jesteś na posterunku z dobrym słowem. Anito, słoiki z zaprawami na zimę przechowujemy najlepiej w piwnicy. Jeżeli masz w mieszkaniu lodówkę na całą ścianę, to może Ci się te słoiczki zmieszczą. Panie Radku z Opola, starajmy się unikać mięsa głęboko mrożonego – sklepowego, potrawy z niego zawsze będą słabsze energetycznie. Jeżeli sami chcemy sobie robić mały zapas, to na 2-3 tygodnie, nie dłużej. A poza tym nasze lodówki to inna temperatura mrożenia. Magdo, Mamo Kaspiana, dziewczyny Pani wiele wyjaśniły, powinna się Pani uzbroić w cierpliwość i pomału wprowadzać zmiany i dyscyplinę w żywienie dziecka. Gdyby coś pilnego, to proszę dzwonić. Anito, w sprawie sosu gorgoncola do spaghetti, nie wiem, dziewczyno, jaką macie kondycję. Jeśli nic wam po tej potrawie nie jest, to raz na pół roku możecie ją zjadać. Innym nie radzę. Katarzynko78, witaj wśród żywych, ale pilnuj się. Cieszymy się, że z mamą masz dobre układy. Znajoma mamy – o ile oczywiście przeczyta książki – może zacząć się odżywiać wg PP. Agiśko, liścik do Magdy bardzo mądry. Pani Bożeno K., cieszą mnie Pani posty, bo z nich widzę, że robi Pani postępy. Firanko, w naszych przedszkolnych zmaganiach jedno jest bardzo ważne: pilnuj dzieciaka i proszę dystans do całej instytucji przedszkolnej. Nie daj się zakręcić. Gabi z Poznania, widzi Pani, jak ważna jest nasza własna mądrość?.. Renatko, oczywiście Twój list jest dziewczynie potrzebny. Mamo Kaspiana, powinna Pani wyeliminować leki homeopatyczne, bo zgubi Pani kontakt z dzieckiem – ono musi reagować na to, co Pani mu daje do jedzenia. Leki będą te reakcje wyciszać i wówczas może Pani popełniać błędy. Grażynko z Lubonia, i Twój pościk bardzo pomoże mamie Kaspiana. Magkar, to, co przekazuję dziewczynom, to nie gotowe rozwiązania, lecz zachęta do samodzielnej żmudnej pracy. Proponuję dwie książki – dwa podręczniki. Żadnej drogi na skróty, żadnego omijania Porządku. Proszę się nie niecierpliwić i nie niepokoić, a zacząć od czytania, rozumienia, akceptacji, gotowania, smakowania i decyzji, że zmienia Pani swoją kuchnię. Innej kolejności nie ma. A na naszym forum są i doświadczeni, i świeżynki, ponieważ zagląda każdy, kto chce – więc Pani nie pierwsza i nie ostatnia, która się z tą wiedzą parę dni temu zetknęła. Weź się do roboty, babo i nie panikuj. Gdy będzie miała Pani szczególny problem, proszę zadzwonić. Pani Bożeno K., szczupłość w przypadku Izy jest normalnością, więc nie rozumiem Pani pytania. Proszę, tak jak dziewczyny radzą, zaakceptować i robić swoje. A dzieci potrafią dokuczać nawet „normalnym”. Wszelkie uwagi proszę pomijać milczeniem. Dziewczyny, w tym Joasia, mądrze Panią wspomagają. Pani Olu, cynamon gotowany zawsze daje galaretowatą zawiesinę, należy więc go dobrze roztrzepać. A zabielanie zup jogurtem jest zbrodnią. Możemy to robić wyłącznie okazjonalnie. Mam wrażenie, że brakuje Pani wiedzy książkowej. A jeśli córka jest kapryśna, to Pani ją tego nauczyła. Pani Heleno z Bierzglinka, w sprawie męża proszę zadzwonić, ale jutro dopiero po 17. Firanko, kochanie, spoko, cichutko, przestraszysz małego. Tak Renato, popieram. Pani Marto R., szukaj postu o Wąsowie :) Pani Haniu z Warszawy, nie sądzę, aby w dzisiejszych czasach znane firmy dodawały do cynamonu siemienia. Cynamon daje zawiesistość – taką ma urodę. Pani Magkar, skoro jest Pani świeżynką i oczekuje Pani od nas wsparcia i porady, proszę uzbroić się w akceptację i cierpliwość, i z dystansem reagować na słowa starych forumowiczek, tym bardziej, że z brzuchem pod nos. Jasne, że może Pani o wszystkim nie wiedzieć, ale tym bardziej proszę być zdystansowaną. Kamilo z Londynu, gratuluję, że urodziłaś tę swoją pracę. Kiedy obrona? A te nasze wyjazdy do mamy - wówczas gdy jesteśmy już dorosłe, pędzimy do domu, aby naładować akumulatory, podotykać się, popieścić, porozmawiać, nacieszyć, a gdy to się dokona, pędzimy znowu do siebie. Dom mamy już nie jest Twoim domem, a więc nie dziw się, że po czasie nie możesz tam znaleźć miejsca. Wracamy do swojego kącika, aby pchać swój mały wózeczek. A na kurs się zapisz. Mamo Kaspiana, jeżeli się Pani zdecyduje, proszę zadzwonić w piątek. Anito, oczywiście, dla Pani Magkar zapaliło się światełko, powinna z niego skorzystać, ale to wymaga pewnego zachodu. Bo my się już tym bawimy. Joasiu, no przecież, że masz rację. Jakże można jeszcze mieć pretensje do dziewczyn – do Was, które tak troskliwie i tak mądrze podpowiadacie poszukującym. Pani Agato, może Pani napisać dużo więcej, tylko aby to zrobić, trzeba mieć wyższą samoocenę. Albo chociaż nie mieć kompleksów. Bo inaczej będzie Pani źle odbierać ludzi i rzeczywistość. Firanko, mądrze i bez skrupułów odpisałaś dziewczynom. Pani Bożeno K., babo, nie irytuj się tymi szkolnymi sprawami. To rozkaz. Darku, no oczywiście, przez całe życie wszyscy uczymy się pokory i szacunku dla otoczenia. Tylko tak jakoś niektórzy są – mam wrażenie – oporni. Pani Halino, wąsowska twórczość jeszcze Pani pozostała:) cieszę się, bo jest to objawem dobrego samopoczucia. Inko-Aniu, również Twoje słowa o Wąsowie są ciepłe i sympatyczne. Pozdrawiam was serdecznie! Pani Buło, ja jestem przekonana, że my wszyscy mamy dosyć bylejakości, szarości, podróbek. I Panią zachęcam do tego, aby trzymać klasę, perfekcyjnie dosmakowywać, wciąż się zmieniać i doskonalić. Elu Cz., dziękuję za miły pościk. Tak, Firanko, masz rację. Anito, bronię Darka. Miał prawo się oburzyć. Rosoły na jesienne słoty można już gotować, tym bardziej, że za oknem zimno. A Bułce odpisałaś bardzo mądrze. Joasiu, dzisiaj jesteś bardzo cierpliwa. Pani AM z Nowego Jorku, może Pani wszystkim gotować w jednym garnku, nie będzie to z krzywdą dla rodziny. Jeśli oni będą coś zjadali swojego, to będzie ich własna decyzja i ich własna szkoda. Dyscyplina nasza potrzebna jest w przypadku małych dzieci i nas samych. Jagodo są to mądre słowa dla nas wszystkich. Tak, Firanko, musimy mieć dystans do wszystkiego. Pani Agnieszko z Londynu, witamy w klubie, dziewczyny na pewno Pani pomogą. Kawa tylko ziarnista, drobno mielona, gotowana z przyprawami i posłodzona miodem. Rosół może być wołowo-indyczy, tylko proszę dodać więcej czosnku. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.09.04
autor: Anna Ciesielska
Kochani,
Mam strasznego dola. Zycie bylo cudowne kiedys, dawno jak mama ugotowala cieplutki obiad, co prawda nie wg zasad Pani Ani, ale cieply kojacy zoladek i nerwy posilek. Teraz po ponad 5ciu latach poza domem, na obczyznie, na dwoch obczyznach obiadam sie modnymi salatkami, wszelkiego rodzaju nabialem, jogurtami, i wypijam (a jakze!) butelke wody mineralnej dziennie. Niby zycie piekne i udane, niczego mi nie brakuje, maz najlepszy na swiecie to spokoj mi gdzies uciekl. I nie chce wrocic. Jak wraca to na chwile, kilka tygodni, miesiecy i znow dol. Z dolem przychodza bole szyi, plecow, o katarach i kaszlach nie wspomne , dziwne wysypki na twarzy, wypadanie wlosow. Zyczliwi sugeruja brak witamin, problemy z tarczycza, winia twarda angielska wode. Narazie jestem po pierwszej lekturze ‘Filozofii zycia’ i archiwum (wieczorem zabieram sie za ‘Filozofie zdrowia) i smiem twierdzic ze jest nadzieja. Jest wlasciwie 100% pewnosci ze sie uda. Nie jestem osoba otwarta i dlugo myslalam czy wlasciwie podzielic sie tym co we mnie siedzi z tyloma nieznajomymi ludzmi. Ale czytajac wszystkie posty stwiedzilam ze nie mozna was nie lubic, nie sposob wam nie ufac skoro tyle tu szczescia, pozytywnych mysli i doladowania a przede wszystkim rezultatow!!
Ciesze sie ze tu jestem. Mam nadzieje ze do konca tygodnia uda mi sie skompletowac wszystkie przyprawy i spedze przepiekny weekend w kuchni gotujac!!! Narazie mam imbir i piewsza imbirowke za soba!!
Mam jednak kilka ‘technicznych’ pytan na poczatek. Jesli mozna prosze o pomoc. Jaka kawe mam gotowac? Zwykla mielona czy moze byc rozpuszczalna? Jesli macie jakies propozycje na kawe z przyprawami lub inne ‘wariacje’ kawowe to ja chetnie skorzystam bo bez kawy zycie nie jest takie same:) a szczegolnie poranki.
Pytanie dla dziewczyn z Anglii: pod jaka nazwa angielska szukac kurkumy i gdzie? W tych kilku sklepach w ktorych bylam nie bardzo wiedzieli o co mi chodzi.
W przepisie na zupe czosnkowa ktora bardzo chce zrobic w weekend jest podany jako jeden ze skladnikow rosol wolowy. Jak dotad w przepisach znalazlam tylko rosol wolowo-drobiowy. Nie wiem czy to jest to samo, a nie chcialabym niczego pomylic. Prosze o przepis.
Z gory dziekuje i pozdrawiam wszystkich!!!
data: 2007.09.04
autor: Agnieszka z Londynu
Dziewczyny, dzięki za te miłe słowa, ale każdy ma to wszystko w sobie, jest jedynie kwestia przyzwolenia, za które sobie (masz rację, Anito:)) trzeba dziękować, obserwacji i wyciągania wniosków. Jeszcze na fali tej pierwotnej intencji przyszło mi do głowy, że praca nad nią to tak właściwie kierowanie swoim życiem. "Nieważne, co robisz, ważne, jakie masz intencje" - bo właściwa intencja i tak przywiedzie nas we właściwe miejsce i przyciągnie właściwych ludzi i zdarzenia. A więc wówczas żyjemy pełnią, nawet jeśli czegoś po drodze musimy się nauczyć, co może czasem boleć. Pozdrawiam
data: 2007.09.04
autor: Jagoda
Buła napisała że dopieprza potrawy które gotują inni - cos mamy problemy CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM? Ale mam znajomych z Zielonej którzy mieli bardzo alergiczne dziecko i około poł roku wcinali "po ciesielsku" i mała "wyszła z alergii" a teraz gotuja "normalnie" dzieci chorują oni utyskuja na wiruski, grypki jelitowe więc wg niektórych możemy być w okresie "prania mózgu" jeśli stale gotujemy w PP i gadamy jak maniacy o świadomości albo ego. Najbardziej lubie jak p.Ania mówi że do wszystkiego trzeba mieć dystans "nawet do Ciesielskiej." Tyle że ja np.wsiąkłam. Jagoda gdzie mi do ciebie i Karoliny - 1 września minęły 2 lata odkąd mój Synek zaczął wszystko jeść w PP (choć była wpadka z jogurtami) a ja to krócej jem więc ciągle więcej "zaklejam dziur energetycznych" (jak to było "hektary do obrobienia") i Ego podśmiewuje sie ze mnie żem ślepa i niecierpliwa. Jagoda Twoje słowa to perełka ale ty wiesz. *Anita przerobiłam Demonki w Aniołki w rodzinie i od lipca mi lepiej- na razie więcej robie na własnymi i dawnym własnym podwórku.Trzymajcie się-Buła też.
data: 2007.09.04
autor: Firanka
Jagódko, Ty to zawsze napiszesz coś do przemyślenia. Daleko mi do Ciebie, ale uwielbiam to. I Cię pozdrawiam. I AM z Nowego Yorku też i Nowy York:) I love New York, jak śpiewa Madonna. U mnie taki dziwny czas. Właśnie przyglądam się po co mi moje TU i Teraz i co za tym stoi. Powoli wiem i się cieszę. Wszystko w Porządku.
data: 2007.09.04
autor: Anita
Firanko, jesteś super z tą autorefleksją dotyczącą wagi słów. Umiejętność spojrzenia na siebie z dystansu i dostrzeżenia, że coś tam mogło kogoś dotknąć, to już sztuka. Myślę, że to ważne dla nas wszystkich - umiejętność zastanowienia się, po co piszę i jaką mam pierwotną intencję. A z tą pierwotną intencją to niezła jazda. Jeśli jest zgodna z Tym, Kim Naprawdę Jestem , czyli z głosem naszego serca ma ogromną pozytywną moc - wszystko jakoś przedziwnie układa się w harmonijną całość. Gorzej, jeśli zamiast głosu serca realizujemy głos naszego drogiego Ego. I nie jest to element "mamienia" czy jakiejś "klanowej świadomości". Jest to naturalne prawo, Porządek w czystej postaci. W każdej sferze życia można dostrzegać albo jej jasną, albo ciemną stronę, wybór należy do nas. Ale wszystko po kolei - najpierw wzmocnienie ciała jedzeniem, żeby mogło unieść naszą emocjonalność, którą w kolejnym etapie trzeba "rozpracować" - zrozumieć, zaakceptować i okiełznać. Jeśli próbujemy przeskoczyć jakiś etap, życie nas zawraca, tak długo tkwimy w tym samym punkcie, bezradnie przebierając nóżkami, dopóki nie zrozumiemy, w czym rzecz, jaki mechanizm kieruje nami jak nakręconą zabawką. Więc jeśli coś nas w życiu uciska, wkurza, jest niewygodne, trza się przyjrzeć, co tak naprawdę za tym stoi. Pozdrawiam
data: 2007.09.05
autor: Jagoda
Witam wszystkich forumowiczow , oraz Pania Anie .
Jestem na forum po raz pierwszy , tzn. pisze po raz pierwszy, ale codziennie tu zagladam i zawsze znajduje cos dla siebie.Oczywiscie jestem po lekturze ksiazek i gotuje wg pp od pol roku , a wlasciwie ucze sie gotowac . Generalnie cala filozofia bardzo do mnie przemawia , a gotowanie sprawia mi wiecej przyjemnosci niz dawniej i przyznam , ze sama nie wiem skad biore czas na przygotowywanie posilkow , gdyz nie mam go za wiele. Byly rowniez chwile zwatpienia i czasami jeszcze sie pojawiaja i wlasnie chyba jestem w takim momencie , dlatego chcialam prosic o opinie Pania Anie , jak rowniez Was forumowicze. Problem dotyczy mojej rodziny . Wszyscy to juz dorosle osoby i choc zjadaja to co przygotuje i w wiekszosci im smakuje , to jednak nie sa zainteresowani calkowitym przejsciem na pp . Dlatego zastanawiam sie czy nie wyrzadzam im tym krzywdy , czy nie robie im w organizmach jakiegos balaganu ? Pani Ania czesto wypowiada sie w ksiazkach , ze nie mozna byc jedna noga w "nowym" , a druga w "starym". Dlatego tez jestem troche zagubiona i nie wiem co z tym fantem zrobic , zwlaszcza ze gotowanie tylko dla siebie , odbiera polowe przyjemnosci.
Bardzo prosze o opinie i pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2007.09.04
autor: AM z Nowego Jorku
Firanko, a ja nie wiem czy mama Kaspjana jest z Poznania, posta o cenie ostrożenia pisałam do ciebie, bo cena 3.50, to wcale nie "tylko" jak trza dzieci kąpać kilka razy w tygodniu. :)
* Buło, to miło, że tak lekko możesz podchodzić do warzenia strawy dla dzieci. Widocznie jedne są wrażliwsze inne nie. Również dorosłym, czasem tawienie siądzie gdy zjedzą coś nie tak a innym nie. Każdy swoją rzepkę skrobie, a raczej marchewkę. :) Ja potraw nie mogę uzdatniać, muszę je gotować i dosmakowywać od poczatku do końca. I mam w tym pewne macierzyńskie poczucie misji, ale tylko w stosunku do moich dzieci. Pozdrawiam
data: 2007.09.04
autor: Joanna - MamAsik
Buła, masz chorujące dzieci... A może tak zamiast dopieprzać, dorabiać sosy zaczniesz równowazyć. Dziewczynom gotującym wg zasad PP po ciesielsku dzieci zdrowieją:) I nie są omamione tylko wiedzą, że tak jest ok, że tak chcą. Właśnie pisałam o uniesieniach i oliwie do ognia:) Wrzuć na luz:)
data: 2007.09.04
autor: Anita
Darku:) znam Ciebie troszkę tzn na tyle, że wiem, że miły i spokojny facet z Ciebie. No i taki zrównoważony:) Skąd ta złość?:) Agata napisała, że czuje się nieswojo. Widocznie tak się czuje. Ma co przerabiać:) A Magkar akurat trafiła na dzień Firanki demonki "z poprzedniego wcielenia" czyli Asi Agresorki:) Firanko, przebudzanie to otwieranie się na miłość, a nie na olewanie i "nie ruszanie" z którymi tak Ci dobrze:) Kiedyś Jagoda tak ładnie napisała posta o "czułości" i myślę, że tej nigdy za wiele, a każdy kolejny post "niezrównoważony" to dolewanie oliwy do ognia. AKCEPTACJA Kochani ponad wszystko, a każdemu (Mądrym Głowom Także) Ego robi numery i z tą akceptacją różnie bywa:) Pani Ania napisała kiedyś do mnie by świadomości innych nie oceniać... Ale przecież ją czujemy i tym z wyższej spiralki powinno być łatwiej zrozumieć tych z niższej... Forum jest moderowane i posty wykraczające poza normy przyzwoitości nie są na nim umieszczane, jak kiedyś po dużej debacie na temat sekty ogłosiła Szefowa Forum, czyli Pani Ania, która ma ostatnie słowo (bo to Jej Forum). Zresztą czytając posty trudno odczytać do końca nastrój autora, czy się dowcipnie uśmiecha czy kpi... Już i Asik o tym pisała. Pozdrawiam serdecznie. ***Pani Aniu czy można już gotować rosoły na jesienne słoty i smutki czy jeszcze nasz całoroczny słuszny acz lżejszy może być? Ukłony *** Karolinko, czekam na fotki kociaków.
data: 2007.09.04
autor: Anita
PS Miałam na mysli sklepik internatowy przy centrum p. Ani.
Natchnęło mnie że mam pewien feler kilka lat mieszkałam z psycholożką i kontaktowałam sie z jej podobnymi ludźmi i wtedy nabyłam maniery "mocnego" słownictwa. Oni wiele rozmawiają o emocjachi i potem człowieka nie "kręcą" (jak oni mawiali) rozmowy o pogodzie. A dostałam kiedys po uszach od p Ani, bo to tak jest że jak sie nie wyważy słowa to ono, w pisaniu szczególnie, okazuje sie byc odbierane inaczej niż my mielismy intencje. Jest przysłowie słowo wylatuje ptakiem a wraca kamieniem nie wiem czy polskie? *Pani Bożenko ale pani Iza to będzie HEROSKA - już jest niech ją Pani wspiera a nie umartwia sie do czegoś przecież jej to potrzebne jeśli w domku dostanie od pani całusy, uśmiechy i tuliki+dobre żarcie to nie ma nic co by ją zmogło nawet w "czarnej z pani perspektywy" szkole? A może jacyś fajni koledzy?
data: 2007.09.04
autor: Firanka
Dzień dobry! Od momentu kiedy usłyszałam o pp i Pani Ani codziennie podglądam forum, gotuję smaczne jedzonko i jemy je ze smakiem (mam dwóch chłopaków; alergicy, w tamtym roku brali pulmicort w tym tylko w kwietniu później już nie. Mało piszę, bo jeszcze nie mam wiedzy ani ... odwagi. Ale... chciałam wam powiedzieć coś ważnego; dziewczyny i nieliczni chłopacy: dziękuję, że jesteście, dziękuję bardzo. Pani Aniu dziękuję bardzo, że jest Pani TU I TERAZ razem z nami.
data: 2007.09.04
autor: Ela.Cz.
Asiu a skąd wiesz że mama Kaspiana jest z Poznania? Ja też uwielbiam jeżdźić do rodzinki w lubelskie i jeść ich obiadki z pieca ogrzewanego drewnem i chlebuś co 2 tyg wytrzymuje upieczony przez ciotkę!
data: 2007.09.04
autor: Firanka
Ludziska, chyba przeginacie z tą swoją "świadomością", "misją" itp.. Ja i wielu moich znajomych "uzdatniamy" wg PP potrawy, które ktoś inny nam ugotuje i jest ok, żadnych skutków ubocznych, coś się popieprzy, do czegoś się sos dorobi, do mikstury przypraw wleje się zupę, itd. Przyglądam się temu forum i przyznam że waszą wiedzę wykorzystałam wielokrotnie, ale na miłość Boską! nie dajcie się omamić, bo to jakieś pranie mózgów!!!!!!!!!!! Po prostu nawiedzenie. PS. Też mam chorujące dzieci.
data: 2007.09.04
autor: Buła
Witam serdecznie po kursach w Wąsowie.Chcę podzielic się z Wami moimi wrażeniami.To był bardzo pouczający dla mnie tydzień.Pojechałam tam po to by nauczyć sie gotowania.Jako pierwszy spakowałam fartuszek i listę pytań.A otrzymałam duuuużo więcej:nowe spojrzenie na Porządek,akceptację "inności",super koleżanki...Pani Aniu,dziękuję za wszystko.Choć powoli,to czuję jak otwieraja się w mojej głowie kolejne klapki.Ten kurs to nie tylko zabawa kulinarna,choć wiele z nas na to liczyło.Pani Ania uczyła nas gotować i myśleć,myśleć przy tym.Jak nie włączysz zmywarki na czas to zabraknie ci naczyń na obiad...A więc musimy być cały czas SKUPIENI. I najważniejsze co zrozumiałam,to sens słowa "dosmakować".Wcześniej szukałam smaku w końcowej fazie gotowania,w ostanim obiegu.Teraz wiem,że smak wydobywa się powoli i zmienia w trakcie dodawania kolejnych składników.A my mamy tego PILNOWAĆ-smakując cały czas.To wazne,bo wtedy na koniec nie zaskoczy nas "mydlinka". Porządek...mhm...Porzadek jest.W życiu i w kuchni.Obserwując kuchenne zabiegi zobaczysz go bardzo dokładnie:jeśli nierówno pokroisz słoninkę czy kabaczka-nierówno ci się usmaży.To samo,gdy kotlet będzi byle jak rozbity.Zatem wszysko co robisz,rób DOKŁADNIE. Zacznij od siebie,od kuchni.Pani Aniu,bardzo dziękuję.Pozdrawiam Panią Małgosię i wszyskie baby z Mariota.
data: 2007.09.04
autor: Inka (Ania z Mariota)
Kiedy wrócisz znowu w dolinę Wąsowa,pomyśl tylko szybko jaka będziesz zdrowa.
A w naszym Porządku nie jest łatwo na początku.
Nikt nie mówił:BĘDZIE LEKKO.
Więc - kobito gotuj sobie i rodzinie zupę znakomitą!
Pozdrawiam Panią Anię i baby z Marriotta.
data: 2007.09.04
autor: Halina.
Wielkie dzięki dobremu duszkowi oraz Agacie za słowa otuchy...jutro kupię pierwszą książkę:)Zły demonie :))) :)życzę Ci sukcesów w agresywnych zmaganiach- tymczasem zmykam śnic o moich mam nadzieję ekscytujących i z pewnością trudnych początkach. Mam motywację, więc kto wie, może połknę bakcyla!
Dobranoc i wszystkiego dobrego na początek jutrzejszego dnia wszystkim:)
data: 2007.09.04
autor: magkar
Tu dobry duszek do demonka. Rany, ale szufladkowanie. Olac to olać. No więc, po prostu Firanko, w aptece na Szamarzewskiego, koło sklepu zielarsiego kupuję ostrożeń za 2.90. I to ten dobry (Herbex). Kuchenka gazowa to taki niezbędnik, ale marzenie to kuchnia węglowa. Kiedyś pisałam o kolorze płomienia gazowego i węglowego lub z palącego się drzewa. Są zupełnie inne. Nasz upragniony gazowy ma taki siny kolor. A tamte to istna czerwień. Pisałam to wtedy i trochę się śmiałam, ale teraz to mam nadzieję na kuchnię węglową w wymarzonym przez Ego domku. (żeby nie było, że to ja marzę). * Rany pani AGATO, aż tak pani źle?
data: 2007.09.03
autor: Joanna - MamAsik
Doprawdy - NIE DA SIE! - bez pokory i szacunku dla osób bardziej doświadczonych w gotowaniu. Aroganckie lisciki, które sa podziekowaniem za cierpliwe odpowiedzi i poswiecony czas naprawde donikąd was nie zaprowadzą! A nazywanie osób doswiadczonych, pomagających udzielac na forum odpowiedzi - klanem - uwazam za niesmaczne!!
data: 2007.09.03
autor: Darek
No niewiem co to ma znaczyc, bo nawet coś lub ktoś nie pozwolił mi się porządnie podpisac.Zwyczajnie ,samo mi się nacisnęło enter.Nawet sobie błędów nie zdążyłam sprawdzic.No.Pozdrawiam.
data: 2007.09.03
autor: Bożena K.
Pani Helenko Bierzglinkowa może to faktycznie emocje - niech pani zerknie poza tym na jesieńn(I kurs) - narząd aktywniejszy PŁUCA, Z KLIMATU cecha charakterystyczna: SUCHOŚĆ. Pani Ania zna pewnikiem panią lepiej, męża też więc powie pani konkretniej.Ja nie mam takich umiejętności i wiedzy.Pozdrowienia.
data: 2007.09.03
autor: Firanka
Muszę napisac opierwszym dniu Izy w szkole.Niedośc ,że nie mogła przełknąc śniadania z nerwów ,to jeszcze się okazało, że jej najlepsza koleżanka nie chodzi już do tej szkoły.W klasie są jeszcze 3 dziewczynki,w tym 2 papużki nierozłączki.Z tą ostatnią coś nie za bardzo się rozumieją.No czemu ta góra nam takie numery wywija!?Nic już z tego nie rozumiem.Jedno jest pewne.Iza jest w trudnej sytuacji.Miło jest jak się ma bratnią duszę.Jestem zła już chyba na cały świat,nie wspomnę już o '"górze".Tam bym dopiero się przejechała po wszystkich...Pozdrawiam.
data: 2007.09.03
autor: 
Magkar dla twojej wiadomości w sierpniu wylęgły sie ze 3 osoby nowe z dziećmi alergicznymi jeśli my siedzimy na forum już czas jakiś to po prostu nie ma sie siły i cierpliwości pisać to samo po kilka razy, przestałam się dziwic że Renatka pisze sporadycznie, to samo z Jagodą czy Karoliną. Nie rusza mnie że ci popsułam tydzień. Ignorancja kosztuje - bo zawsze się obruszamy i obrażamy (ja też). Nota bene jeśli Joasia to dobry duszek to ja jestem złym demonkiem? (wpasowuje sie to w moje agresywne zmagania)hi hi. *Mamo Kaspiana w sklepiku kup ostrożeń z 10 paczek i kąp dziecko jedyne 3,50za opak.(Asia wspominała!) i tonę przypraw , jeśli coś ci sie zawali to dzwoń do pani Ani żeby przez telefon coś skonsultować poza tym się założę że jutro pani Ania sie odezwie i jeśli uzna że coś ją niepokoi to sama powie żebyś dzwoniła. Poza tym ta sama uwaga co do Magdy od Lenki kup dziecku na początek czerwone ciuchy i ubieraj, z 1 zmianę pościeli żółtej lub czeronej i gotuj dla siebie wg PP to będzie łatwiej potem. Poza tym (Asiu czy ja jestem upierdliwa z tym pytaniem ludzi o kuchenki gazowe?) szybciej sie uzyskuje efekty gotując na gazie (w pp slangu to gotowanie "na żywym ogniu") więc jeśli masz ceramiczną płytę to zmiany zajmą troszkę więcej czasu i warto myśleć o tym już teraz żeby to zmienić jeśli odpowiedź- jest na tak.Poza tym przyjrzyj się malcowi i zastanów czy antybiotyk jest konieczny ja mam gronkowca złocistego w gardle ale jest nieaktywny - 80% populacji go ma, problem jest gdy stworzymy mu warunki do rozkwitu (zachwiana równowaga zasadowa o której cos pisalaś może być za to odpowiedzialna). Ja zawsze miałam w LO zapaść z gardłem jak nażarłam sie mandarynek albo pomarańczy. *Kupiłam DYNIĘ i jutro dyniowa. Poraz pierwszy!!! Lubię sezon cukiniowo kabaczkowo dyniowaty leczo mogłabym codziennie:)))Ale sie rozpisałam.
data: 2007.09.03
autor: Firanka
Pani Haniu z Warszawy, w życiu bym się nie domyśliła że to siemię lniane, a tak często piłam ten klej na dolegliwości żołądkowe... Jakiej firmy wobec tego Pani kupuje? Ja mam od Kotanyi.
Jeszcze pytanie o produkty kozie do Wrocławian - gdzie można kupić mleko i serki kozie produkcji "chałupniczej", nie lubię sklepowych bo mi śmierdzą chemikaliami.
Pozdrawiam
data: 2007.09.03
autor: Ola
magkar,proponuję wizytę u Pani Ani w centrum;) książki to filozofia zdrowia i filozofia życia. Co do klamu jaki jest na forum to ja już nic nie pisze bo najwidoczniej jestenm za mało mądra a moje osobiste posty są źle odbierane,więc muszę być sama sobie... Najwidoczniej nie ten poziom świadomości... ale jestem z Tobą;) tyle mogę napisac i zrobić;)
data: 2007.09.03
autor: AGATA
Imbir do posiłków jest niezbędny. A ta szczypta to może być nawet w 4 palce. :) Cierpliwości życzę.
data: 2007.09.03
autor: Joanna - MamAsik
Joanno-MamAsik dziekuje za odpowiedz.Tak karmie go PP.Mam nie tykac imbirowki a czy imbir do jedzonka dodawac po szczypcie tak jak w przpisie?Czekam na te konsultacje jak na zbawienie.Niestety jest dopiero pod koniec pazdziernika.
data: 2007.09.03
autor: Magda mama Kaspiana.
No tak, Magkar, tak to jest, że dostajemy czasem burę choć oczekujemy głaskania i prowadzenia za rączkę. Pierwsza książka do przeczytania to Filozofia Zdrowia, która druga, to wiadomo. Matki alergików same szukają rozpaczliwie, najczęściej jest tak, że kupią książki, zerkną w pierwszy rozdział, w przepisy i już by chciały tak jak Ty, żeby się wszystko poukładało, żeby było łatwo i przyjemnie. A tu się okazuje, że ktoś im każe czytać, rozważać, gotować, obserwować, wyciągać wnioski, brać odpowiedzialność za swoje życie. Mądre głowy już tyle razy odpowiadały na te same pytania, że poprosiły panią Anię, o takie oto zdanie "Zanim zadasz pytanie, sprawdź, czy nie ma odpowiedzi w moich książkach lub w archiwum forum!" I ono jest, tam u góry, na początku strony. Więc jak jakaś mama ląduje na forum i zrozpaczona pyta. To dostaje krótką i rzeczową odpowiedź i wskazówkę, jak przez to brnąć dalej. A jak już zapozna się z tematem i ma nadal wątpliwości to pyta na forum i tyle. Także spokojnie, nikt ich z kwitkiem nie odprawia. Życzę miłego całego tygodnia, mimo felernego poniedziałku. :) * Firanko, a może ty walnij w stół i uświadom męża na temat tego, kto w domu napełnia i czym żołądki. Bo potem i tak wszystko spadnie na twoją głowę. Zobacz, nawet w zegarze przemian matka jest odpowiedzialna za dziecko i go kontroluje. Rola ojca jest deczko inna. :) * Mamo Kaspiana, gronkowiec to silna nierównowaga w organizmie. Pewnie teraz musisz przejść przez antybiotyki, ale będziesz musiała Kaspjana po prostu wziąć i wyleczyć. Nie rezygnuj z ppowego żarełka. Ono jest neutralno-rozgrzewające i krzywda się po nim dziecku nie stanie. Spokojnie możesz podawać herbatkę, zupki, owsiankę, ale przy antybiotykach nie tykaj imbirówki (kawy chyba też nie, choć nie jestem pewna). Czyli karmisz go dalej zrównoważonymi posiłkami, poisz i czekasz na konsultacje u pani Ani, po których wyprostujesz te jego problemy. Póki co cierpliwości, wiele spokoju i mądrości. * Droga Olu, twarożek na kanapce z czosnkiem, to nie żart, tylko element równowagi smakowo-energetycznej, albowiem jedzonko ma być zrównoważone. Ale nie myśl o twarożku, tylko o kozim lub owczym serku, w ilości "okruszek". A córci inaczej zakwaszaj zupki (cytrynka), bo jogurcik nie dla niej. Zabielanie to nie zbrodnia, ale inna świadomość. Na pp zupy wychodzą i bez zabielania, inaczej się je dosmakowuje, a robić to należy w skupieniu i należycie. * Rozpisałam się, bo dziewczyny odsypiają upojny weekend z babcią i bilźniakami mojej siostry (wszystko pod moją kontrolą kulinarną i przy pieczeniu udźców z jagnięcia, fajnie było)
data: 2007.09.03
autor: Joanna - MamAsik
Magkar, "nie ma cudu bez trudu". Kiedyś dziękowałam za PP Marysi, która mi o tym jedzeniu i filozofii wspomniała, dziś dziękuję przede wszystkim sobie. Za gotowość i przyzwolenie.
data: 2007.09.03
autor: Anita
Magkar, tak jak dziewczyny napisały, to Twoje życie. Nikogo do PP nie przekonujemy i nie namawiamy (a każda się trochę tego uczyła, bo kusiło, bo chciałyśmy jak misjonarki POMAGAĆ=nawracać hehe) bo to tak jest, że każdy ma swój czas. Piszesz o sobie i myślę, że w Twej hostorii każdy z nas znajdzie troszkę siebie. Dolegliwości fizjologiczne lub emocjonalne, diety, cudowne eliksiry, zauroczenie nowinkami, wiara w etykiety, reklamy, trendy i rozczarowanie... i kolejne poszukiwania. I ciągle nie to. A tu, w Twoim przypadku, światełko w wielkim internetowym i kolorowym tunelu zaświeciło się dla Ciebie, światełko tego Forum. Albo to kolejna nowinka, bo przerosną Cię obawy i strach przed Nowym, i "za dużo zachodu", albo poczujesz jak my tu wszyscy, że mimo tego strachu, mimo pytań... to jest to, jakbyśmy zawsze tego właśnie szukali i tego potrzebowali. Dla zdrowia, codziennej radości, dla naszej ewolucji i pracy nad sobą. Jeśli poczujesz, że TAK to jest, to zamawiaj książki i czytaj, gotuj, bo warto:) A i chęci i siły i czas się SAM znajdzie. Bo czas jakby płynie inaczej... Ale to może innym razem. Serdecznie pozdrawiam:)))
data: 2007.09.03
autor: Anita
A moj Kaspian ma gronkowca wyszedl wszedzie tam gdzie byl badany czyli w nosie w gardle i na skorze .Wzrost bardzo obfity.Mial juz kidys wytepionego w nosie homeopatia ale jak widac rozsial sie znowu.Kaspian jak wiecie jest na PP od niedawna.W ksiazce pisze ze przy antybiotykoterapi nie rozgrzewac organizmu tzn przy co poniektorych potrawach jest taka notka zeby przy antybiotykoterapi nie stosowac.W zwiazku z tym mam pytanie czy moge go leczyc i karmic wg diety 5 przemian ?? czy na czas karmienia mam nie dodawac do potraw czegos np czosnku.Dodam ze Kaspian ma 9 miesiecy.A moze robic mu te herbatke przy biegunkach zastojach i kaszlu?? Prosze o pomoc.Dodam ze grzbalam w archiwum ale nic co mnie interesuje nie znalazlam.
data: 2007.09.03
autor: Magda mama Kaspiana.
Pani Marto, niech Pani pisze ,bo ja uwielbiam czytac o tym Wąsowie.A tego ;odgórnego: działania też doświadczyłam...No pilnują nas tam,pilnują.Oprócz P. Ani , wiadomo.Pozdrawiam.
data: 2007.09.03
autor: Bożena K
Czesc Dziewczyny (i nieliczne chlopaki)!
Skonczylam prace magisterska.....Ufffff i juz czuje, ze odchoruje. Oczy mi z orbit wylaza od komputera, ze zmeczenia ledwo na nogach sie trzymam.Plus moje zeswirowane wspollokatorki. Teraz to mi sie juz nawet smiac z nich chce. Poddalam sie i nie gotuje jak sa w domu. Gotuje jak ich nie ma i tylko odgrzewam w piec minut. Ale nawet jak podgrzewam sobie zupe przez chwile (po czym oczywiscie wietrze, i zapalam swieczke zapachowa i psikam Breese),to i tak w pare minut potem slysze jak moja wpollokatorka wypada z pokoju i znowu psika odswiezaczem). Opad szczeny. Ale juz nie walcze. Z roznymi ludzmi ma sie do czynienia, a ta dziewuczka ma jeszcze wieksza nerwica jak ja. Wiec daje sobie sera. Jem co moge i niestety nie jem dobrze. Ale trzyma mnie mysl, ze za pare tygdoni zjezdzam do domu i bede sie zajadac rosolem, zupa czosnkowa i wszytkim czym chce- i bede sobie gotowac i podrzewac ile bede chciala:).Yupiiiii. Prawdopodobnie nie wyjde z kuchni przez dwa dni :) A i moja mama bedzie szczesliwa, bo ona uwielbia mnie karmic. Moze jakos dojde do siebie. I tak Pani Aniu, ja wiem, ze musze usiasc na tylku i troche odpoczac, boje sie tylko, ze jak zawsze w domu, kiedy nic nie mam do zrobienia, to lapie okropeczna kape (dolek) i siedze poplakujac w koncie. Inne dziewczyny, ktore pojechaly w swiat pewnie to znaja. Do domu sie teskni, ale kiedy sie wraca, to jest sie tak zagubionym, ze nie wiadomo co ze soba zrobic. Moze to tez dlatego, ze w domu wlasciwie ma sie wiekszy kontakt ze soba, i dopada nas ten smutek, ktore jest czescia nas, a przed ktorym sie ucieka na sile. Moze to tez dlatego,kiedy wracam, to zdaje sobie sprawe z tego jak moj dom i moje rodzina zyje beze mnie i napawe mnie to smutkiem. Nie wiem czy to co pisze ma jakis sens. Prawdopodobnie uzalam sie nad soba, bo jak widac, kazdy ma swoj wozeczek do pchania. A moj w porownaniu z problemami innych, to taki plastikowy, lekki, rozowy wozeczek-zabawka dla malych dziewczynek.
Widze, ze coraz wiecej osob 'wchodzi' w PP i bardzo mnie to cieszy. Dobrze jest wiedziec, ze sa na swiecie ludzie, ktorzy sa tak otwarci.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Pani Aniu, ja chce na kurs weekendowy w pazdzierniku!Musze podlapac troche madrosci, swiatla i energii.
Buzka
data: 2007.09.03
autor: Milla Kamilla z Londynu
Aha, Firanko nie musisz się nade mna roztkliwiać, co wiecej nie musiałaś sie fatygować z odpowiedzią...jestem nowa, nie zanm reguł, filozofii itd. i racjonalne było skorzystanie z forum na którym są osoby obeznane w temacie. TO raz. A dwa to czy nie można było napisać swojej opini w nieco przyjemniejszy sposób-trochę niefajnie jest zaczynać poniedziałek jak ktos zarzuca braki poznawcze i niedojrzałość.Pozdrawiam.
data: 2007.09.03
autor: magkar
Dzięki za komentarz...rzeczywiscie najpierw sięgne po książki, natomaist nie rozumim dlaczego na tym forum matki alergików muszą rozpaczliwie szuakć w archiwum przepisu czy porady, gdy tyle tu mądrych głów???Ja to co innego, może rzeczywiście poszłam troche na łatwiznę z prośbą o ukierunkowanie mnie, pewnie wynika to z mojej niecierpliwości. Coż sprawdze, poczytam, zastanowię się czy to dla mnie...Mam mimo wszystko jedną prośbe, mianowicie czy moge uzyskać radę, która ksiazka jest najlepsza na początek...tak dla zupełnego laika w tej dziedzinie:)
Dzięki dziewczyny jeszcze raz za odzew:)
Pozdrawiam
data: 2007.09.03
autor: magkar
Pani Olu ma Pani kiepskiej jakości cynamon z domieszką siemienia lnianego. Niestety nieuczciwi producenci tak robią. Siemię jest ogólnie dostępne i tanie. Kolor ma taki,że po domieszaniu do innych oryginalnych przypraw np do cynamonu nie widać specjalnej różnicy. Ja kiedyś tez taki kupiłam. Lepiej wydać trochę więcej a kupić dobry firmowy.Pozdrawiam
data: 2007.09.03
autor: Hania z Warszawy
Pisałam przed chwilą post o Wąsowie, ale zniknął mi z pola widzenia. Nie wiem, czy się wysłał czy nie, ale na pewno wiem, że było to "odgórne" ukrócenie mojego gadulstwa:) Jeśli się wysłał, urwany w pół zdania i bez podpisu, to wiedzcie, że to ode mnie, a jak się nie wysłał, to poczekam na lepszy moment:)
data: 2007.09.03
autor: Marta R.
Magkar,szczerze rozbawił mnie twój post. Może jak przeczytasz książki dowiesz się dlaczego.Ale na poważnie to powiem ci, że wątpliwa sprawa, żeby PP pomogło ci w osiągnięciu równowagi, skoro nawet jeszcze nie zaczęłaś a już starasz się nie dopuszczać myśli o gotowaniu. PP to ciągłe gotowanie, stanie przy garach czasami bez chwili wytchnienia.Ale jak widzisz coraz więcej z nas pcha ten wózek, bo warto, nawet nie wiesz jak. My też dużo pracujemy, wychowujemy dzieci, często gęsto znikąd pomocy, ale to wszystko jest mało istotne, bo radość, że jesteśmy TU i TERAZ jest z dnia na dzień coraz większa, a jedyne co zaprząta nasze głowy to gdzie kupić dobre mięcho i ładne warzywka:)))Ukłony
data: 2007.09.02
autor: Rene
Dodam, że moja córka zjada pół litra takiej zabielonej zupy, a nie zabielonej zjada w mękach tylko 5 łyżek i wyjada z niej co jej pasuje (głównie marchewkę i cebulę - dobre i to:); chciałabym żeby wróciła do formy - ma silną pyłkowicę, infekcje przebiegają z dusznościami.
data: 2007.09.02
autor: Ola
Magkar popieram co napisała Asia weź se zamów książki a jak dojrzejesz to spadniesz. I tyle. My nie dajemy przepisów bo one są w książkach w archiwum grzebią nawet zrozpaczone matki alergików więc czemu mamy się roztkliwiać nad tymi co niepewni. Możesz ponarzekać że nie jesteśmy przyjemni/-e ale It's your life. *Coś za różowo było bo dziś sie posypało z mężusiem ...kurde chyba czuję się tak jakbym to ja miała jutro iść do przedszkola.Poza tym niektóre wychowawcze metody męża utrudniają mi życie bo w ostatnim trymestrze nie jestem już łanią biegającą, poza tym zastanawiam sie czemu męczy mnie roztkliwianie się i przydługie tłumaczenia męża przeznaczone mojemu Synowi - mam wrażenie że się odpala jego EGO i mam niejasne wrażenie małych manipulacji Syna względem ojca i szlag mnie trafia. Dziś młody wypioł sie na rosół a mąż poszedł z nim do restauracji z ogródkiem dla dzieci i opchał go frytkami+ sok jabłkowy.Coś do przeróbki znowu, tylko nie wiem jeszcze co.
data: 2007.09.02
autor: Firanka
Proszę o pomoc, mój małżonek ma kaszel suchy, ale uwaga!!! tylko pojawia się wtedy, gdy jest w ruchu. czy ktoś może mi powiedzieć, w czym może być problem, co złego mogło się przydarzyć, czy to zwykłe przyziębienie, czy błędy gospodyni? Dawno się nie odzywałam, ponieważ dużo w moim domu niepokoju, a ma on związek z opieką nad chorą osobą starszą . Muszę to swoje życie troszkę przeorganizować i ustawić. Troszkę potrzebuję czasu. Pozdrawiam.
data: 2007.09.02
autor: Helena z Bierzglinka
mam pytanie czy jak dodajecie cynamon do kawy czy herbaty to tez Wam kochani robi sie taki glut na dnie szklanki, czy ja mam po prostu lewy cynamon?
A po drugie - czy zbrodnią jest zabielanie zup jogurtem? (to taki mój nałóg, nie jadam właściwie nabiału ale zupa jogurtem zabielona musi być! - 1 łyżka do talerza), czy zupy tracą na tym?
Po trzecie - czy czosnek podsmażany musi być podany z 'odrobiną twarożku' na chlebie czy to tylko chwyt żeby lepiej smakowało. Z góry dziekuje za odpowiedz
data: 2007.09.02
autor: Ola
Pani Bożeno, już się kiedyś wszystkie chudzielce forumowe zastanawiały dlaczego grubym nikt słowa nie powie a chudym się dowala na każdym kroku (jestem z grona chudych wyssanych po karmieniu mamusiek i też czasem ktoś się czepia). Te doskwierające docinki to taki test na wytrzymałość i nauka dystansowania się do świata. Ktoś, komu ten temat jest akurat obojętny nie zauważa go, ale za to z innej, sprawy robi widły. Czyli ja nie zauważam gdy Ktoś uzna, że jestem za chuda, ale krew mnie zalewała gdy ten sam Ktoś zaglądał moim dzieciom w talerze i komentował. (już nie zagląda, stracił szansę na tak okrutne czyny hi hi ) Czyli lekcja o tym, że każdy prostuje swoje ścieżki, Iza też musi, nie tylko wyjść z duszności. * Magkar, odpowiedzi o tym jak łatwo i przyjemnie przygotować sobie posiłek nikt ci nie udzieli (raczej). Skoro nic do ciebie nie przemawia to poczekaj aż przemówi. It's your life. Każdy wędruje swoją ścieżką, ty musisz być pewna, że pp a la pani Anna Ciesielska to twoja droga, wówczas będziesz wiedziała co i jak i czas na gotowanie znajdziesz.
data: 2007.09.02
autor: Joanna - MamAsik
P.Aniu.Mam pewien problum.Jest nim szczupłośc Izy. Iza właściwie to wygląda na dziecko które jada 1 raz dziennie.Nawet obcy ludzie na głos się dziwią co Ona taka chuda?Ręce i nogi dosłownie jak piszczele.Myślałam że zjadając 5,6 posiłków trochę przybierze na wadze ,a tu nic.Wiem ,że ma na pewno rozchwianą równowagę hormonalną.Sterydy brac 8 lat to nie byle utrudnienie dla organizmu.Koleżanki ją przezywają chudzielec, lekarka dopytuje się czy Ona wogóle coś konsumuje.Ostatnio każdy załamuje nad nią ręce.My jesteśmy szczęśliwe ,że duszności są bladym wspomnieniem,ale widzę że zaczynają jej te uwagi doskwierac.Swoją drogą to ludzie nie mają wyczucia.Czasami to bym kogoś mogła udusic z zimną krwią.No trochę taktu i kultury jeszcze nikomu nie zaszkodziło.No ale tego kupic się przecież ni da ,a głupich podobno nie sieją.Pozdrawiam
data: 2007.09.02
autor: Bożena K
Drodzy uczestnicy forum,

własnie buszuje w internecie i staram się dowiedziec czegos na temat odzywiania wg. 5 przemian. Wszystko natomiast jest juz na pewnym etapie zaawansowania w posiadaniu wiedzy na ten temat. Domyślam się, ze powinnam zacząć od ksiązek, ale czy może ktos by mi pomógł wytyczyc droge nauki tej filozofii...chce dodać, ze ciągle mam bardzo zimne dłonie i stopy, kołatanie serca i zaburzenia w miesiączkowaniu (biore bromergon i duphaston). Czytałam już wiele na temat róznych diet i sposobów odżywiania, ale nic do mnie nie przemawiało w 100% i na dobrą sprawę po niczym nie czułam się swietnie, wiec jadłam i nadal jem duzo surowizny(zwłaszcza owoce)i piję litrami kefir w przekonaniu, ze robię przysługe dla organizmu...wiem, ze to sprzeczne z 5 przemianami...Przepraszam, ze zaczęłam wchodzić w moje zdrowotne szczegóły, ale czy 5 przemian mogłoby mi pomóc w osiągnięciu równowagi??? Dużo pracuję i studiuję, wiec za dużo czasu na gotowanie nie moge poswięcić, ale być może są jakies proste przepisy na proste dania, ktore zabierałabym do pracy? Dużo piszecie o owsiance, kartoflance, mięsku (którego własciwie nie jem)-tylko jak to doprawic:)? O jakich porach jeść itd.?Będę wdzięczna za wszelkie komentarze i rady:)dziękuję serdecznie wszystkim za uwagę i chęć pomocy:) Z pozdrowieniami:)
data: 2007.09.02
autor: magkar
Dziewczyny kochane jesteście. Tak pięknie i mądrze odpowiadacie potrzebującym. ***Renatko, Pani Ania pogoni za tę gorgoncolę na kolację na pewniaka:-) ale pomysł na seler obiadowy z odrobinką sera i pieprzem może przejdzie. ***Jesień już na rogatkach, coraz więcej zimnych dni przed nami, koty łapią ostatnie promyki słońca i zaczynają wylegiwać się na górnych szafkach w kuchni:) Lecę tam do nich gotować rosół. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.09.01
autor: Anita
Magdo, mamo Kaspiana. Ja też z moimi dzieciakami alergikami przerabiałam homeopatię. Ale ona nie leczy przyczyn, tylko skutki. Pomału staraj się od niej odchodzić. Kąp małego w ostrożeniu (patrz archiwum), pomaga na problemy emocjonalne i zdrowotne. Alergicy są wychłodzeni i zasluzowani. Nie bój się wysypek, katarów, kaszli i goraczki. Pewnie, jak my wszystkie będziesz przez to przechodzić. Ale śluz musi z dziecka wyjść, a gorączka podniesie wibracje, rozgrzeje narządy. Daj sobie pozwolenie na błędy. Z czasem nauczysz sie własciwie równoważyć, komponować posiłki. Szkodliwe są nadmiary, badź niedobory. Najwazniejszy jest Twój anielski spokój, to czyni cuda. Mój starszy synek w wieku 3 miesięcy miał całą !! powierzchnię skóry na ciele saczącą i swedzącą i związane rączki, żeby sie nie drapał. Mi też sie chciało płakać. Wiem, że to wszystko było mi potrzebne i Tobie pewnie też.
To wspaniale, że trafiłaś tutaj, jak maluszek ma dopiero 9 miesiecy. Ja pojawiłam się u Pani Anny prawie 3 lata temu, z roczniakiem i 3-latkiem. Młodszy był w gorszym stanie, ale znacznie szybciej "wydobrzał", a starszak jeszcze ciagle wychodzi. Trzymam kciuki. Przytulajcie się często i pamietaj o mężu...
data: 2007.09.01
autor: Grazyna z Lubonia
No comments Dandelion, co? I tak jest ze wszystkim. Szok.
data: 2007.09.01
autor: Joanna - MamAsik
Radku z Opola!Swieżą jagnięcinę kupisz na naszym opolskim cytrusku od górala,który sprzedaje również dobre owcze sery.W Opolu na rynku jest w każdy piątek.
data: 2007.09.01
autor: Agusia z Opola
Do Poznaniakow a propos jagnięciny, jak ktoś będzie w wielkiej potrzebie niech się odzywa, mogę pomóc zorganizować jagniątko. Problem z nim taki, że trzeba kupić całe, czyli nie tylko giczkę czy comberek, ale trzeba sobie poradzić i z żeberkami, i wątróbką. Póki co mam drugą sztukę i jest piękna.
data: 2007.09.01
autor: Joanna - MamAsik
Wklejam to,bo pokazuje,jak to wszystko funkcjonuje(dotyczy karmienia piersią):

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,4450652.html?skad=rss
data: 2007.09.01
autor: dandelion
Dziekuje wam bardzo z calego serca za wsparcie i serce.Kaspian mleka nie je juz 2 miesiace.Czuje ze bedzie juz teraz coraz lepiej.Mam jeszcze pytanko czy mozna dietke laczyc z hemoopatia?Kaspian dostaje hemoopat aby mu egzema schodzila i aby przyswajal jedzonko.
Jesli o mamy chodzi moja juz w ksiazki zaopatrzona i gotuje.Oczywiscie nam z tego jej gotowania tez cos skapnie.
Pysznosci.
Jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam.
Ps na konsultacje juz jestem umowiona .Termin mam niestety dopiero na koniec pazdziernika.
data: 2007.09.01
autor: Magda mama Kaspiana.
Mamo Kaspiana. Nie ma co wracać do przeszłości, zamknij ten rozdział swojego życia. Myślę, że książki masz i przeczytałaś, choć o tym nie piszesz.Nie myśl również o przyspieszaniu odkwaszania, raczej o dochodzeniu do równowagi. Może to się odbywać powoli. Jeśli zaufasz będziesz spokojniejsza. Pani Ania zawsze to podkreśla, cierpienie naszych dzieci jest nam potrzebne po to, żeby zrozumieć i zaakceptować Porządek.Poza tym te problemy skórne to nie tylko efekt złego odżywiania, złego diagnozowania, czy nieodpowiedniego leczenia, to przede wszystkim zakręcenie, czyli emocjonalność. Bez spokoju, luzu, uśmiechu, akceptacji swojego chorego dziecka nie pójdziesz do przodu, dlatego nie płacz i nie miej pretensji do siebie, nie warto, to się nie kalkuluje. Dbaj o rodzinę, gotuj, raduj się tym, że dane ci było poznać książki p.Anny, one odmieniły niejedno zakręcone i schorowane istnienie.Ze swojej strony mogę ci polecić oczywiście posty naszego forumowego duszka Asika, Grażynki z Lubonia, Ewelinki, Madzi Ciesielskiej,Aguśki a z innej beczki posty Darka, szczególnie ten, w którym tak pięknie kiedyś pisał o PP w wydaniu ciesielskim.Znajdź na nie czas, warto.****I jeszcze w temacie jagnęciny, którą rzeczywiście niełatwo kupić. Jest taka firma Połonina w Lesku w Bieszczadach, telefonu poszukajcie w necie, zaopatrują w to mięso pół Polski, warto tam zadzwonić i podpytać, czy w wasze strony i gdzie dowożą. Jagnięcina jest przednia.***Anitka, już czuję jak pani Ania cię pogoni za ten makaron z sosem gorgonzola i to na kolację, kiedyś to notorycznie jadałam, teraz jakoś nawet nie widzę tego sera w sklepach, choć wiem, gdzie leży na półce:)))Ukłony
data: 2007.09.01
autor: Rene
Witam, Magdo mamo Kaspiana. Mnie też lekarze i położna mówili, że moje dziecko jest uczulone na moje mleko. Miałam małej podawać nutramigen, ale jak sama to spróbowałam, to dziecku tego nie podałam. W odpowiednim momencie trafiłam na ksiązki Pani Ani i karmiłam małą przez 18 miesięcy.
data: 2007.08.31
autor: Gabi z Poznania
Powiedziałam kiedys mojemu mężczyźnie że jest Opoką a Tym to moja Inspiracja, gdyby nie on nie byłabym z Wami.Magdo od Kaspjana niech on będzie Inspiracją dla ciebie. Już ktoś pisał że NAJTRUDNIEJ JEST CZEKAĆ ale jeśli 9 miesięcy patrzyłaś bezradnie, poprawiałaś i niewiele dało, to ze spokojem kup książki i ugotuj owsiankę (zupę śniadaniową ale szukaj dobrej wersji w archiwum) i marchwiankę z imbirkiem. Jedzenie powoli przynosi zmiany ale je przynosi. WARTO UZBROIC SIE W CIERPLIWOŚĆ. Moj Mały idzie do przedszkola nowe wyzwania ale i nowe inspiracje. CAŁUSY wSZYSTKIM I TULKI
data: 2007.08.31
autor: Firanka
Pani Aniu jak to wszystko się układa w logiczną całośc.Kidyś jak mnie gardło bolało to go zawinełam szalikiem ,ssałam orofary ,chlorchinaldiny i inne pastylki , teraz po prostu wypijam imbir bez ww. wymienionych ,bo wiem, że to wątroba woła o pomoc.Jak na razie zawsze pomaga.No bo jak Iza nie widzi ,to czasami mnie poniesie na coś.Pięknie to organizm sygnalizuje.A przede wszystkim ta jasnośc i klaronośc sytuacji.Przynajmniej w moim przypadku.Kiedyś by mi do głowy nie przyszło, że ból gardła to wątroba.Zachodziłam raczej w głowę gdzie ja jakiegoś wirusa złapałam...I jak by go tu zlikwidowac.A teraz to już wiem co w trawie piszczy.Dzięki Pani wiedzy.
data: 2007.08.31
autor: Bożena K
Jeśli chodzi o apteki to ja też cos wiem.Tam idą pieniądze jak ucikający strumyk.Tylko zdrowia nie można nijak dogonic.Ja już od kilku miesięcy się tam nie muszę zaopatrywac.Przed wczasami się tam udałam po zapas leków , bo jechaliśmy za granicę i trochę też się bałam że...,ale nic nas nie zmusiło do zażywania czegokolwiek z tych cudowności aptekarskich.Kiedyś to uroczyście wywalę na śmietnik We właściwe miejsce.Pozdrawiam.
data: 2007.08.31
autor: Bożena K
Magdo mamo Kaspjana!
Tak jak dziewczyny radzą, przede wszystkim archiwum i konsultacja u p. Ani! Moje dzieci na PP rosna jak na drozdżach i są zdrowe ( pewnie, że czasem dopada je kaszel albo katar, ale wtedy wiem co sknociłam) a było tragicznie.
Julka (8lat) przez 5 lat była dzieckiem alergicznym, ze zdiagnozowana astmą, azs itp. Łykała tony leków i wciąż była chora :(, synek (3 lata), chorował na uszy od urodzenia i miał problemy skórne. Na szczęście trafiłam na książki p. Ani i intuicyjnie wprowadzałam stopniowo zmiany w naszym żywieniu. Teraz po prawie 3 latach na PP wiem, że to działa!!!!!! Dzieciaki zdrowe, po astmie ani śladu po alergii ani śladu, jeśli pojawi się wysypka to wiem od czego i szybko mija.
Twój synek ma dopiero 9 m-cy i jest po wielu przejściach, ja na Twoim miejscu zrezygnowałabym całkowicie z mleka, podawałabym rano owsiankę czystą (czasem z żółtkiem), na drugie sniadanko zupkę jarzynową (bez mieska), na obiadek zupkę jarzynową na mięsku zagęszczaną kaszami, na kolację znów owsianka. Świetnie by było gdyby udało Ci się wrócić do karmienia piersią ale wtedy Ty też musiałabyś przejść na PP. Trudno tak radzić, jedno wiem na pewno - WARTO dla dobra naszego i naszych dzieci. Ja zapomniałam jak wyglądają lekarze i zaoszczędziłam majątek na lekach, które kupowałam. Pozdrawiam serdecznie i odwagi życzę.
data: 2007.08.31
autor: Agiśka
Witajcie kochani:))ostatnio piałam jak moja mama przeszła na pp i stan jej zdrowia i ogólna kondycja sie poprawiły.A najważniejsze,że...dogadujemy się teraz, jesteśmy w tej samej "świadomości".Ja mam problem znowu z obżeraniem się chlebem-koniecznie 5dniowymi sucharami.Potrafię do każdego talerza zupy wepchnąć i z 6-7 skibali,jem jak oszalała,bez opamiętania!!!Nie czuję,żeby mi to szkodziło jakos choć ewidentnie to nadmiar.Nie mogę się nasycić tym chlebem!Czy wynika to z faktu,że ma słodką naturę?*Z czego robić najlepiej zupy jesienne?Macie jakieś ulubione?*Wracając do mojej mamy.Ma ona koleżankę z bardzo dużą nadwagą,rozchorowaną(wycieta tarczyca,teraz cukrzyca doszła).Zażywa leki hormonalne.Chodzi do dirtetyka,ale z tego co mi mama mówiła to je głównie talerze sałaty z pomidorami i surowe kiełbasy:0 Czy może ona stosować naszą dietę,bardzo ją zainteresowała.***A tak w ogóle czuję się super,depresja minęła,jem tak że hej,już po anorektyczce sladu nie ma.Nie boje sie ludzi i mogę patrzeć im prosto w oczy.Czuję się ...silna!!!Tak,tak, wiem ,zaraz mnie tu dziewczyny pouczą,że mam uważać żebym w sufit łbem nie walnęła hihihi:))Jak walnę to walnę przynajmniej se trochę polatam;)pozdrowionka!!!!
data: 2007.08.31
autor: katarzynka 78
Witaj Mamo Kspjana. Wyżal się wyżal i zapomnij, każda z nas się żaliła i czasem jeszcze żali :) Nie wiem czy jesteś po lekturze książek pani Ani, ale jeżeli chcesz korzystać z pomocy na tym forum, to powinnaś się z nimi zapoznać (Filozofia zdrowia, Filozofia życia - póki co są 2 pozycje). Drugi krok, to zapytania w archiwum tego forum. I właśnie w archiwum znajdziesz wiele odpowiedzi-podpowiedzi. Ostatnio była sesja z Mamą Magdą, zerknij w jej posty i odpowiedzi jakie dostała. Prześledź cały aktualny wątek, a potem poczytuj, w miarę możliwości, kolejne wątki wstecz. A tak poza tym, to zastanawiam się czy lekarze nie są czasem uczuleni na wiedzę (którą zgodnie z przysięgo, którą składają powinni czerpać z różnych źródeł), bo dziecko na pokarm matki nie może być uczulone, to matka może się źle prowadzić i "truć" pokarmem dziecko, ale nie jest to mechanizm bezprzyczynowy polegający na tym, że pokarm matki uczula to podajemy preparat chemiczny. No dobra, ale nie ma się co zżymać tylko dbać o siebie i swoje dzieci. PA
data: 2007.08.31
autor: Joanna - MamAsik
Do Anity.
Słoiki z zaprawami przechowuję w piwnicy tylko tam jest dla nich dosyć miejsca, choć to niewygodne bo nie lubie tam schodzić.
Całuję.
data: 2007.08.31
autor: Anna Maria
Jagódko i inni Poznaniacy. Wybrałam sie dziś na łowy do Auchan w Swadzimiu i jagnieciny nie upolowałam. (A Renia upolowała bliżej, bo w Puszczykjowie hehe.) Ma być może dopiero w następny czwartek. Za to na pocieszenie kupiłam kilka róznych serków z koziego mleka, jeden z czosnkiem, i :) segregatory, ktorych wszedzie szukalam, mianowicie formatu A5, by przelozyc do nich ksiazki Pani Ani, bo sie rozsypuja :) I mam jeden pomarańczowy drugi malinowy z dziecięcej serii, mojej istatnio ulubionej, tzn Witch (Czarownica hehe). Nie było mięcha do przygotowywania więc wymyślałam sobie zajęcia w kuchni. Chlopakom zrobiłam super sos dwa w jednym : do potrawkowego dodałam w kwasnym smaku typowy pomidorowy. Lepszego nie jedli, cytuję:) A sobie (niczym Nigella, lub Kevin sam w domu) kolacje na winie, tzn z tego co się nawinęło. Zrobiłam extra sos gorgoncola do spaghetti. Podaję przepis, bo jeśli ktoś lubi to bedzie jadł ze smakiem. Na rozgrzane na patelni masło wsypałam szczypte kminku mielonego, dodałam pokrojone w 0,8 cm (0,5 za cienkie 1,0 za grube:-) paski łodygi serela naciowego, zeszkliłam seler niczym cebulkę, az lekko zbązowiał i dodałam ciut imbiru, soli i pokrojony w kostkę ser gorgoncola (moze być nasz niebieski Lazur). Ser jest niby słony niby kwasny więc właśnie między sola, a kwasnym na patelni sie pojawił, troszke bazylii i sporo tymianku, do tego pudełko śmietanki 30% i duuużo czarnego pieprzu na końcu. Chwilę na małym gazie go dusiłam, tak by ser sie rozpuścił i storzył ze smietanką gęstą masę. To taki mój stary przepis przerobiony na PrzePyszy (PP). I jak, raz na pół roku, Pani Aniu, może być? :)Dobrej nocy życzę, do miłego*** Pani Magdo mamo Kaspiana, znam sporo dziewczyn na PP ktorym dzieci wspaniale rosną i ba, zdrowieją... Na pewno sie odezwą i wesprą Panią swymi doświadczeniami. Proszę poczytać posty Rene (Renata z Lubonia - początki Jej wpisów) i Joanny MamAsik. Jak na moje to musi Pani przede wszystkim jednak z Panią Anią porozmawiać, jest na kursie w Wąsowie i wraca w sobotę... Odpowiednie wskazania, dyscyplina, mama w anielskim spokoju i ufność i wszystko bedzie dobrze z Małym. Dobranoc***
data: 2007.08.31
autor: Anita
Witam
Jestem nowa na forum.A jestem tu dlatego ze mam problem z najmlodszym dzieckiem.
Oto jego historia:
W ciazy "dobrze" sie odzywialam-serki ,jogurty, owoce,warzywa.Nie jadlam slodyczy aby nie przytyc za duzo .Do tego zestaw witamin:feminatal N, luteina(to na podtrzymanie), magnez 2 razy dziennie ,no i 2 razy po 2 tableti wit C i rutinoscorbinu.Kaspian urodzil sie 3 tyg przed czasem jako zdrowy noworodek.Polozna ktora byla u mnie kazala mi jesc wszystko a szczegolnie duzo warzyw owocow (Szczegolnie bananow) nabialu bo to zrodlo biakla i wapnia.No to znow sie "zdrowo odzywialam" tym bardziej ze lekarze zalecali to samo.Gdy maly skonczyl 3 tyg pojawil sie tradzik niemowlecy ktory szybko przerodzil sie azs i "ciemieniuche".Pisze w cudzyslowiu bo to byly poczatki egzemy.Ciemieniucha byla gruba zolta warstwa na jego glowie i brwiach .Lekarze kazali mi to natluszczac roznymi specyfikami i wyczesywac podczas kapieli.Po tych zabiegach Kaspian mial glowe jak oskalpowana cala skore krwawo czerwona a z tego ciekla przezroczysta lepka ciecz po czym zamieniala sie znow w skorupe.Gdy maly mial prawie 3 miesiace byl to ostatni lutego (urodzil sie w mikolaja).Tej daty nie zapomne nigdy .Wtedy wybralismy sie do ponoc swietnego alergologa ktory po wywiadzie stwierdzil ze maly jest na moj pokarm uczulony a ze byl dzieckiem MOCNO ulewajacym (potrafil prawie wszystko zwrocic co zjadl) dostal mleko Enfamire ar .Dziecko po tym mleku w mekach robilo kupke a po 3 dniach kal bym z krwia.Alergolog oczywiscie przez ten okres twierdzil ze mleko sie musi zaadoptowac.Wycifaklam to mleko niestety do karmienia juz wrocic nie moglam bo bralam tabletki na zgubienie.Kilka dni pozniej trafilismy do hemoopatki dietetyczki.Kaspian mial wtedy mokra egzeme na twarzy(policzki i czolo) 2 place na plecach .Nozki na zewnetrznej stronie lydek i raczki na lokciach.Pani Dr postawila diagnoze maly ma dziurawe jelita.Dostal skwalen aloes zwiekszona dawke wit d3 oraz zakaz karmienia go czym kolwiek innym jak mlekiem nutramigen.Po 5 miesiacach leczenia sie u niej Kaspian nie mial zdrowego miejsca na ciele.Wtedy zaczelam wprowadzac marchewke i o dziwo minimalnie skora sie poprawila.Wycofalam mleko calkowicie z jego diety niestety po nieiwielkiej poprawie znow bylo pogorszenie.Zmienilam hemooptae i zaczelam szukac pomocy na forach.Tak trafilam na PP.Kaspian ma niesamowicie zakwaszony organizm (kwasochlonne 24% zasadochlonne nie ma) do tego od 3 miesiecy zapchane zatoki.Skora po ostatnim hemoopacie ulegla poprawie w 30% ale jak tylko oslabia sie dzialanie leku wszystko zaczyna wracac.Kaspian obecnie zjada z rana rzadka marchwianke z butelki i spi dalej .Potem dostaje marchwianke pol na pol z owsianka nastepnie do wiecaora zupki.Narazie pierwsze 3 dla malenkich dzieci chociaz ma juz prawie 9 miesiecy.Narazie nie miele mu mieska bo jeszcze nie mial wprowadzanego.Poradzcie czy jeszcze moge mu jakos pomoc?Jakos przyspieszyc to odkwaszanie?Dodam ze kupki od dzis zaczely byc papkowate wkoncu i od jakiegos czsu pachna kwasem.Czy z tej diety mam cos odjac lub cos dodac?
Ps.Przepraszam za post przepelnieny zalem ale jak patrze na moje dziecko ktore sie drapie to plakac mi sie chce i mam pretensje do siebie ze nie ufalam wlasnej intuicji tylko lekarzom.
data: 2007.08.30
autor: Magda mam Kaspiana
W sprawie zakupów we Wrocławiu:
jagnięcina w Makro to głównie nowozelandzka mrożona ,nie znalazłam innej, w Auchan ani w Tesco na Długiej nigdy nie udało mi się znaleźć,za to często bywa w Carrefour - świeża,pakowana - niestey ceny jagnięciny to w granicach 40 zł/kg,więc w porównaniu do innych wysoka.
Za to dzisiaj w Tesco na Bielanach kupiłam kaszę gryczaną niepaloną z gospodarstwa ekologicznego (tam gdzie produkty sojowe),a były tam też inne dobre rzeczy do kupienia.
Dla mamy wegetarianki : do chleba dobra jest pasta np z ciecierzycy (FŻ),a inne znajdziesz w książkach B.Cyran.
data: 2007.08.30
autor: Tereska
Jolu, we Wrocławiu widziałam jagnięcinę w Makro. W Auchan nie szukałam, więc może tam jest, zgodnie ze wskazówkami Jagody. Pozdrawiam.
data: 2007.08.30
autor: Agnieszka z Wrocławia
W sprawie jagnięciny i cielęciny: w czwartki to mięso - świeże, tyle że pakowane - jest w sieci Auchan. W Poznaniu, a więc pewnie we Wrocławiu takoż. A dzisiaj czwartek...
Agato, jak zobaczysz coś ziemskiego, co Cię zachwyci, daj mi znać. Całuję. Karolino, my Tobie również przesyłamy mega-uściski i do zobaczenia:)))
data: 2007.08.30
autor: Jagoda
A propos pytania Joli - Właśnie, jagnięcinę i baraninę także, gdzie je można dostać. Nadmieniam, że kiedyś w którymś z marketów (Tesco) spotkałem się z takim mięsem, zamrożonym, więc nawet nie widać było czy to tak zwany ładny kawałek czy "same kości", poza tym nie wiem czy takie mięso po przyrządzeniu posiada swoją "moc" ogrzewającą. Bardziej mnie interesują sklepy ze świeżym mięsem, choć to pewnie mało prawdopodobne żeby ktoś sprzedawał nie mrożone bo mało ludzi je kupuje ze względu na cenę. Może ktoś wie.
data: 2007.08.30
autor: Radek z Opola
Kochani Forumowicze z Wrocławia! Może podpowiecie gdzie można kupić jagnięcinę w naszym mieście. Pozdrawiam wszystkich na forum i dziękuję za informacje.
data: 2007.08.30
autor: Jola
Anno Mario, dziękuję pieknie:) Ty mi sprawiłaś jeszcze większa radość odpowiedzią. Fajnie, że słońce świeci, pomidorki do zapraw będą piękne i pachnące we wrześniu. Nasunęło mi się oczywiście kolejne pytanie (radości nigdy nie za wiele;). Czy te (i inne np. z kapustą, dynią, fasolką np) zaprawione już słoiczki, by dotrwały do zimy, przechowujemy w lodówce? czy w innym chłodnym miejscu typu spiżarnia? czy po prostu w kuchni pod stołem? :) Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.08.30
autor: Anita
O, mamy kolejny patent słoiczkowy, ale fajnie. * Panie Radku, taki napój sojowy z kartonika to kategoria "niezdatna do picia", myślę, że ostro wychładza, i chyba rzeczywiście jest to energia wody.
data: 2007.08.30
autor: Joanna - MamAsik
Do Anity:
Kochana,w sprawie sosu pomidorowego. Robię go dokładnie tak,jak jest w przepisie w "Filozofii zdrowia" na stronie 300 ale tylko w części sos jest w klasie I, tzn. pomidory bez pestek, a w częsci w klasie II, z pestkami. Jak widzisz, ide trochę na łatwiznę, ale pestki mi specjalnie nie przeszkadzają. Uduszony na wielkiej patelni sos jeszcze bardzo garący wkładałam do słoiczków, które zakręcałam oczyszczając czystą ściereczką brzegi bo często je oblewałam przy tej czynności sosem. Natychmiast odwracałam do "góry nogami". W ten sposób słoiki twistowe doskonale się zamykają. Po kilku minutach je odwracam, często aby utrwalić zamknięcie wstawiam je do jednej z komór zlewozmywaka i pokrywam ściereczką mocno nawilżoną zimną wodą. Wszystkie słoiki przetrawły bez szwanku. Tak zresztą postępuję z wszystkimi innymi przetworami.
Sprawiłas mi radość tym pytaniem.
data: 2007.08.30
autor: Anna Maria
Witam Państwa raz jeszcze, bardzo mnie ta imbirówka pali nawet przemałymi łyczkami pita (dziekuję za odp.); zapytam jeszcze do jakiej kategorii zalicza się napój sojowy z kartonika w którego skład wchodzą ziarno soi, cukier trzcinowy, sól morska; zgaduję, że niesie energię wody ale czy jest wychładzający? Buziaki
data: 2007.08.30
autor: Radek z Opola
AM, bardzo ostrożnie zwracam się do Ciebie. Może to lekcja powrotu do korzeni, do źródła, do akceptacji, intencji i wiary? Rozumiesz o czym piszę... Jakby trochę o przysłowiu, że nie zawrócimy kijem biegu rzeki. Wspieram Cię i życzę by za kolejnym zakrętem pokazało się słonko i polanka i się woda uspokoiła... Buziaki. Jeśli nadal chcesz się spotkać napisz na anita@garma.eu *** Karolinko, witaj:) Fajne te Twoje tulkiprawiemisiowe:) I w ogóle. *** Anna Maria, też mam ochotę zrobić pierwszy raz w życiu troszkę zapraw, czy te pomidorki takie już obrane i bez pestek dodajemy do sosu surowe i potem cały sos przygotowany wg przepisu do słoików i potem wekować czyli gotować słoiki w wodzie? Oj NA PEWNO to JEST głupie pytanie, wybaczcie :) *** Joasiu, oj tak idzie jesień. Pozdrowienia serdeczne dla wszystkich.
data: 2007.08.29
autor: Anita
AM, ja się domyślam, że Eckharta znasz. To dla mnie jest on odkryciem, dzięki temu, że podlewam kwiatki u przyjaciół. :) Jakby się dało pogłaskać po głowie, a to by pomagało, to każdy z nas by Cię pewnie pogłaskał. A tak stoisz ze swoimi problemami prawie sama, prawie, bo przecież Ktoś jest stale przy Tobie. * Drogi p.Radku, zjadamy potrawy o temperaturze wrzątku i palą od przypraw i temperatury!!! :) A tak poważniej to, zjadamy ciepłe lub gorące, ale tak, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Imbirówkę najlepiej gorącą małymi łyczkami, tak jak w ksiażce napisane. A resztę jak się da. Byle ciepłe trafiało do żołądka, to nie będzie musiał, ten żołądek, tracić energii na podgrzewanie tego co mu przyjdzie strawić. * Alicjo, mejle niestety nie doszły. Będę ich szukać wieczorem. :) * I a propos kanapek dla wegetarian. W liceum na rejsie Kapitan i Drugi uparcie kazali smarować koleżance wegetariance kanapki odrobiną konserwy zanim się jej tam położy coś innego. Bo gotowe zestawy kanapkowe lądowały na stole. I co? Nie jadła. Lepiej jednak zostawić "mięsoniejadka" w spokoju, ustalić kompromis np. wg propozycji Firanki, lub inny i pozwolić dziecku żyć po swojemu. My też nie lubimy jak nam się o ostrości przypraw truje. Prawda?
data: 2007.08.29
autor: Joanna - MamAsik
Firanko robiłyśmy wczoraj z Mamą pierogi ruskie z kaszą gryczaną. Niebo w gębie :)
Pozdrowienia dla Miwi i całej reszty
data: 2007.08.29
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
witam Was drodzy wielbiciele PP i pani Ani. Chciałbym zapytać w jakiej temperaturze zjadacie potrawy i pijecie imbirówkę, bo ja gdy chcę zjeść zupę o temperaturze "starej" zupy to mnie normalnie rura pali (tzn przełyk) i mam wrażenie że nabawię się poparzenia żołądka albo czegoś gorszego co w rzekach zyje. O wrażeniu podczas picia imbirówki nie wspomnę. Jestem jakby początkujący, na PP od 2 miesięcy. Całusy ogromne
data: 2007.08.29
autor: Radek z Opola
Jagódko ja wiem że nikt za mnie nic nie załatwi, ale tak jak kiedyś pisałaś mierze się z czymś zasadniczym w sobie i nie jest mi łatwo nie poddawać się lękowi. Joanno - MamAsik dziękuje za te słowa o ta łąskę będę się modliła, znam Eckharta, jednak jest mi trudno zastosować w każdej sekundzie te mądrości, choć wiem ze powinnam.
data: 2007.08.29
autor: AM
Agato, lekcja ciągle ta sama i tylko TY wiesz, jak ona się nazywa. Zacznij widzieć rzeczywistość i hierarchię zadań. Wiesz przecież, że sytuacja odpuszcza, gdy masz wolę prawdziwej zmiany. Jakie masz pierwotne intencje? Hanka nie załatwi tego za Ciebie i nie mają sensu pretensje do Porządku. Daj wsparcie mężowi, akceptację, zrozumienie, a przede wszystkim przestrzeń na to, by mógł też zrozumieć i działać. I trzymaj się - masz moc, żeby z tego wyjść. Ściskam Cię mocno
data: 2007.08.29
autor: Jagoda
Do MamAsik, Pisze do Ciebie i pisze i chyba moje e-mail'e nie dochodza do Ciebie i dlatego postanowilam zapytac na forum czy dostalas informacje na temat szczepien.Wszystko wyslalam tego samego dnia. Przesylam buziaczzki dla Twoich slicznych dziewczynek. Do zobaczenia w Listopadzie na kursie u P.Ani ;o) xxx
data: 2007.08.29
autor: Alicja z Brighton
Do Jeny w sprawie sosu pomidorowego.
Skórki należy zdjąć z pomidorów obowiązkowo, inaczej nie nadają sie do jedzenia. A pestki likwidować, gdy chcemy to robić "z klasą". Wówczas sos jest aksamitny, jak powiedziała pani Ania ,gdy ją o to pytałam.
W ubiegłym roku pięknie dojrzewały pomidory i zrobiłam mnóstwo słoiczków z sosem. Był to doskonały dodatek do dań śniadaniowych i kolacyjnych przez całą jesień,zimę,wiosnę i lato. Musi być mocno przyprawiony bo stosuje się w małych ilościach a powinien trochę "krzyczeć". Teraz zbieram się do tej roboty we wrześniu bo wówczas są dojrzałe gruntowe pomidory. Oby słońce w tym czasie im dopisywało.
Życzę dobrego nastroju przy tej pracy.
data: 2007.08.28
autor: Anna Maria
Chciałam wam opisać jak radziłam sobie z mężem i jego niechceniem brania picia i kanapek - podobnie możecie robic wegetarianom z wyboru (do pani Izy) córce wegetariance warto powtórzyc słowa Pani Ani że być może zadaniem takich osób jest zadbać o to żeby zwierzęta były chowane w ludzkich warunkach i nie cierpiały w transporcie ale w naszym klimacie bez mięsa nie damy rady przeżyć. Z mężem robiłam tak że zaczęłam dawać termos z herbatą i kanapki z pierzami a jak przynosił i nie wypił to z uśmiechem prosiłam żeby wylał ale z równie pięknym uśmiechem na drugi dzień też dawałam termos i kanapki. Nie pamiętam po jakim czasie skapitulował ale drgnął i zaczął jeść bo było mu szkoda że trzeba wylać- teraz zastanawiam sie nad zupą do termosu. Zeleży ile córka ma lat ale można próbować też dawać jej kanapki z warzywami gotowanymi w zupach. I obstawać przy swoim - nie gadać , nie kwękać, nie biadolic jej nad uchem tylko dać czas i pozwolić odczuc konsekwencje decyzji - katary, kaszle leczyc z uporem imbirówką i rosołami i te wegetariańskie rzeczy niech sama przyrządza jeśli jest na tyle duża. No bo śniadaniówka musi byc obowiązkowo z rodzicami w kuchni o 7 wyjedzona z talerza tak jak u mnie:-) Inaczej sobie już nie wyobrażam!
data: 2007.08.28
autor: Firanka
AM, lekcja zapewne cały czas ta sama. Cisną mi się pod palce słowa współczucia, ale to nie one są pani potrzebne, prawda? Dlatego wspomnę o tym, jak zmagałam się z tym jak się modlić, bo modlitwy mi trza jak kartoflanki. I wpadły mi w ucho słowa pani Ani, że najpiękniejsza modlitwa to modlitwa dziękczynna. I tak należy czynić. Dziękować stwórcy za każdy kolejny dzień i w Nim tylko szukać pocieszenia. Wiem, że chwilowo jestem lekko nawiedzona, bo lipiec miałam z de Mello, sierpień kończę z Eckhartem (taki średniowieczny de Mello :) ), ale to musi być Prawda. U Eckharta znalazłam dzisiaj taką oto przypowieść, z Księgi Ojców, z opowieści o pewnym mężu, który się skarżył jednemu z Ojców, że musi tyle cierpieć. Na to usłyszał taką odpowiedź: "Synu, czy mam prosić Boga, żeby ci odjął cierpienia?" Tamten odparł: "Nie, ojcze, bo przyznaję, że są one dla mnie zbawienne. Wyproś mi natomiast u Boga łaskę chętnego ich znoszenia." I tej łaski AM tobie życzę z całego serca. I w ogóle łaski, a Bogu dziękuję, że mam tak łatwo i tylko gotować i dzieciaków pilnować muszę, choć i tak czasem łamię się i padam jak Miwi.
data: 2007.08.28
autor: Joanna - MamAsik
Anitko:) ale mi się podoba Twój pościk! Ta lodówka to jak u mnie tylko jeszcze nikt do niej oprócz mnie nie zagląda... a kafka i ofsianka sfffłaszcza:)Odzywam się też po czasie i robocie w pocie czoła w hotelowej pracy i nad sobą. Cały czas Was podczytywałam i sercem byłam a teraz pozdrawiam Wszystkich i daję znać ze żyję i że jest ok - chociaż mam wrażenie że pomiędzy mną a mną teraz lata świetlne... Anitko gratulację nowej pracy i podejścia, Jagódko i Darku cmok megaogromniaśny, dla Pani Ani ukłonik a całej reszcie forumowiczów tulkiprawiemisiowe:)
data: 2007.08.28
autor: karolina
Witaj Haneczko!
Mąż stracił znowu prace, telefony nam wyłączyli wiec nie mam skąd zadzwonoć. Czy może wiesz jak ta lekcja sie nazywa. Staram się zachować spokój ale....
data: 2007.08.28
autor: AM
Pani Jagodo dziękuję za odzew!! W niedzielę nastąpił chyba kryzys, moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Emocje to chyba za wiele powiedziane, chyba byłam po prostu przemęczona, dwójka małych łobuziaków potrafi wykończyć. Najzwyczajniej w świecie zapomniałam o odpoczynku i sama zapędziłam się w przysłowiowy „kozi róg”. Jak zwykle odpowiedzi na wszystkie moje problemy znalazłam w książkach P. Anny!! Jedzenie wg Pięciu Przemian po ciesielsku czyni cuda! Pomogła bardzo mocna imbirówka, rosołki, rytuały które zaczęłam ćwiczyć (w końcu), uciskanie punktów, no i totalne nieróbstwo.
Dzisiaj jest już powiedzmy lepiej, acz jeszcze nie idealnie. Ale powoli mam nadzieję się zregeneruję.
A książka „Świetlista siła aniołów” ma przyjść już podobno w tym tygodniu, więc czekam z niecierpliwością. Jeszcze raz bardzo dziękuje za wsparcie. Pozdrazwiam.
data: 2007.08.28
autor: miwi
Miwi,co z Panią.Czy już lepiej?Proszę się odezwac.Dla Izy P.Ania zaleciła kawę w razie duszności(nienawidzę tego słowa), no i lek .Pozdrawiam.
data: 2007.08.28
autor: Bożena K
P.Rene dziękuję za wsparcie.Nie wiem , czy Iza da radę woóle chodzic.Jej odpornośc jest(była?)tak niska że...Do niedawna świat dzielił się na rzeczy alergiczne i nie. Tak można zwariowac.2 dni temu Iza kupiła poduszkę z piór puchowych.Spi na niej i nic.U nas nawet pies jest niealergiczny.Dzięki niemu pewien specyfik odmieniany na tym forum we wszystkich przypadkach zostaje gwiazdą nr.1 Psiątko Izy wymiotowało całą noc,rano znowu dwa razy Patrzę na niego,bez życia ,osowiały.Myślę co by tu wykombinowac?I nagle olśnienie:IMBIR.Przygotowałam,wlałam do pyszczka.Psisko się zmyło .Myślę czy go nie otrułam ,bo waży tylko 2,5 kg.Po ok pół godz. Max się melduje z zabaweczką swoją ,merdający ogonkiem.Normalnie ożył.I taki to ten imbir jest cudowny.Pozdrawiam
data: 2007.08.28
autor: Bożena K
Miwi, spokojnie, co to za emocje tak Cię zablokowały? Potrafią nieźle namieszać, jeśli się ich nie przytrzyma krótko. Puść je, co w języku PP-owców znaczy olej, zostaw, niech się dzieje swoim torem. Czy to czakra gardła Ci się zablokowała? Coś powinnaś powiedzieć, a nie możesz? Zajmij się przyczyną, żeby skutki mogły odpuścić. Oddychaj spokojnie i poproś Anioły o wsparcie. Będzie dobrze:) Pozdrawiam
data: 2007.08.27
autor: Jagoda
Pani Bożeno.Iza jest mądrzejsza niż nam się wydaje,poradzi sobie na pewno.A przy mądrej matce to już tylko z górki.P.Ania zawsze powtarza - wszystko jest takie jak być powinno. Niech idzie do szkoły ze swoją kanapką, termosem z zupą i herbatką, a na obiad wróci do domu i co tu dużo myśleć? Znajome dzieci z podwórka mają koleżankę w klasie z cukrzycą, mają dla niej dużo akceptacji,opowiadają, że dziewczynka jako jedyna może mieć włączony telefon i ma swoje pory posiłków. Czyli ta szkoła chyba nie taka straszna. Poradzicie sobie. Od bezradności do zaradności, jak pięknie to kiedyś ujęła Aguśka. Nawet owoce w smaku słodkim są śluzotwórcze, wychładzające i wątroba ich nie lubi,więc trzeba ostrożnie. I na pewno nie Izie. Ukłony
data: 2007.08.27
autor: Rene
Dyscyplinę trzymamy.Brzoskwinia miała byc w smaku słodkim.W domu Iza nie jest "wodzona na pokuszenie".Może to była zaprawa przed szkołą.Bo co za cudności na śniadanie można zobaczyc...u innych dzieci.Dziecku jest chyba trudniej z tym sobie radzic.10 letni rówieśnicy są trudnymi partnerami.A raczej wogóle nie są.Jak ktoś się różni to ma ciężko.Z dorosłymi jest problem,a co dopiero z równolatkami.Ale oddam te duszności za każdą cenę.Pozdrawiam.
data: 2007.08.27
autor: Bożena K
W temacie jeszcze lato, a ja już taaaaką jesień czuję, że ho ho. Nie, nie doły czy depresje, ale wszystko jakoś się wycisza, znów robię na drutach i nawet ciepłe dni są inne. Już nie wychodzę na plac zabaw o 8.00, żeby zdążyć przed mega upałem - choć w tym roku dni takich było niewiele, to przypomina mi się zeszła jesień. Ranki już były chłodne, a my nadal punkt 9.00 meldowałyśmy się na placu zabaw. Coż z tego, że zimno, trza się hartować. I tak się nahartowałyśmy, że pół jesieni i zimy wyłaziły katary i kaszle. Teraz już wiem, że jak idzie jesień, to warto coś na siebie założyć, porę spaceru przesunąć na "po drugim śniadanku" i pozwolić organizmowi wyciszać się. A jak będzie znów wiosna, to znów się dzieci ożywią, będą biegać jak perszingi, zrzucą rękawiczki i czapki... Przyglądam się po raz drugi w swoim życiu porom roku według pp i stwierdzam, że to jest idealnie przemyślane przez Naturę. Fakt, że zostało to opisane i przeczytane (przeze mnie) to jeszcze nic. Ale jak człowiek zaczyna doświadczać tych naturalnych przemian, to się dziwuje i raduje, że to tak pięknie poukładane. Mam nadzieję, że tej wiosny popełniłam mniej błędów w żarełku (szczególnie dzieci) i będę miała spokojniejszą jesień. * Anitko, marzenia o spiżarni, wielkiej lodówce, kuchni węglowej, a nawet kawałku poletka... :) ? Hmm... Czuję jesień w tym co piszesz.
data: 2007.08.27
autor: Joanna - MamAsik
Kobitki, podpowiedzcie jakie zapasy robicie na zimę do słoików. Czy " typowy sos pomidorowy" - to to samo co sok pomidorowy do zupy? i czy koniecznie trzeba obierać pomidory ze skórki i wyciągać pesteczki? Czy z pestkami szybciej się psuje, czy o co chodzi?
A poza tym jakie zapasy?
data: 2007.08.27
autor: Jeny
Wtajcie Moi drodzy ! Zwracam się do Was z problemem który mnie spotkał. Jestem na PP ok. 10 miesięcy czyli ja i moja córeczka 1,5 roku. Do tej pory raczej było wszystko w porządku poza niewielkimi wpadkami do których przyczyn później dochodziłam. Dodam, że córka jest żywiona od samego początku na PP według przepisów książkowych moim zdaniem dobrze się rozwija i wygąda ładnie.Wczoraj jednak zauważyłam na brodawce mojej córeczki zgrubienie pod skórą coś w postaci landrynka, lekarz pierwszego kontaktu stwierdził, że są to zaburzenia hormonalne tzw. fitohormony, które ujawniają się w okresie dojrzewania, a w naszym przypadku na dojrzewanie jest co najmniej za wcześnie, kazał udać się do endokrynologa dziecięcego na dalsze badania, które pozwolą stwierdzić co mogło spowodować te zaburzenia. Ponieważ jeszcze karmie piersią zaburzenia mogą być z mojego powodu. Lekarz stwierdził, że to błędy w odżywianiu i spytał się czy jem soję. Ja przecież nie jem soi i od wczoraj zastanawiam się czym mogłam zaszkodzić dziecku i sobie. Proszę o radę jeśli ktoś wie coś na ten temat, pani Ania będzie dopiero w przyszłym tygodniu. Nie ukrywam, że jestem zmartwiona tą sytuacją, bo jak na razie nie moge doszukać się jej przyczyn. Pozdrawiam Ola
data: 2007.08.27
autor: Ola ze Zgierza
Kochani!Pomocy!Moja córka jest zajadłą wegetarianką.Staram się ją przekabacić na swoją stronę .Zbliża się rok szkolny a ja nie wiem z czym mam jej dawać kanapki do szkoły żeby były jak najmniej szkodliwe a w zgodzie z jej przekonaniami.Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.Z góry dziękuję bo wiem że nie zostawicie matki w kłopocie.
data: 2007.08.27
autor: Iza z Jeleniej Góry
nie wiem co pani Ania powie,ale - pani Bożeno - wydaje mi sie ,że w takiej sytuacji,gdy duszności dopiero od miesiąca nie ma - nie mozna sobie pozwolic na brak dyscypliny.Przecież to opóźnia proces dochodzenia do siebie.
data: 2008.01.08
autor: karo
MamaMagda, Mamaa i inne mamy, znalazłam w archiwum, zerkając na owsiankę Pani Ani z 28/02/07, cytat dla Was:"tak, potrawy dla dzieci też kończymy na smaku ostrym – lepsze jest wtedy trawienie i bekanie". Darku też uwielbiam przeglądać stare regionalne księgi kucharskie (a mam kilka takich od Babci) i zadumać się nad zapachem nie tylko ich pożółkłych kartek. W ogóle wzięło mnie ostatnio na stare, garnuszki emaliowane, duże zdobione talerze, ciężkie brzęczące sztućce, i marzy mi się duuuża spiżarnia. I jeszcze większa lodówka. Bo dużą mam, a jakby miejsca w niej ciągle brak;) Z lodówką to w ogóle dziwnie się porobiło, na pierwszy rzut oka, zwłaszcza dla niewtajemniczonych, wygląda jakby nic ciekawego w niej nie było... nie tylko miejsca. Serów ilości śladowe, jogurtów zero (od półtora roku), ani soków, ani wody, ani mleka, zero owoców, surowych jarzynowyc
data: 2008.09.18
autor: Anita
Pani Aniu.Iza za 5dni idzie do szkoły.Czy da radę,czy kolejny rok nauka w domu.Wróciłyśmy z 3tyg. pobytu na wakacjach.Gotowalismy na prądzie.Żadnych duszności już od około miesiąca .Leków też.Była jedna wpadka.Mąż upiekł jej naleśniczka z odrobiną brzoskwini.Po zjedzeniu silny ból głowy, nudności ,wymioty.Pomógł termofor na brzuch, imbir,no i czopek z pyralginy.Dałam Jej go bo była aż blada z bólu.Byliśmy w domu pełnym ciast,ciastek,owoców,sałatek,śliwek,gruszek itp.I bez przerwy słyszałam ,że jej tą ilością przypraw szkodzę.Ale ja wiem ,że dzięki tym przyprawom Iza przestała się dusic.Teraz już wiem co znaczyły usłyszane 7 lat temu słowa Aidy,że przyczyna jej choroby leży w brzuchu.Pozdrawiam.
data: 2007.08.27
autor: Bożena K
Właśnie wracam od Teściów i podzielę sie przepisem na pierogi z kaszą gryczaną - myślę że są lepsze niż ruskie ale oczywiście też nienazbyt często. Dwie kostki sera tłustego lub półtłustego+ kasza-Kaszę (40 dkg)ugotować na sypko wg przepisu dodać do sera, potem dodać zezłoconą na maśle cebulę (2 dużę pokrojone w kostkę), łyżeczka kminku mielonego, łyżeczka kopiata kolendry, pieprze (czarny, biały,kajeński), sól, troszkę bazylii, majeranek i to nakładać do naszego ciasta od ruskich z kurkumą, imbirem. Pycha. Jestem z siebie dumna bo mimo wysypki na plecach u mojego syna nie odrywałam go przemocą od brzoskwiń w ogrodzie, winogrona i jabłek czy śliwek i nie wrzeszczałm na teścia o batonika czy paluszki . Teraz myślę że jeszcze potrzebuję czasu dla siebie i maleństwa, powoli jakby otaczał mnie kokon i bez względu na to co zjem emocje są ważniejsze. Też uszczknęłam winogron ale jest mi na tyle niedobrze po nich już teraz że wiem że nie było warto ale kiedy są na wyciągnięcie ręki to trudno mi sie oprzeć. Więc jeśli Tym przegląda sie we mnie to co on widzi? To pytanie dla wszystkich Mam które maja małe dzieci i czasem grzeszą jedzeniem lub emocjami. Od tego nie da sie uciec. Teściowie nie obdzielali nas kilogramami owoców przy powrocie do domu i sądzę że to już jest zmiana. Oglądam notatki z Wąsowa, każde zdanie co dnia nabiera nowego sensu. Przyjrzałam sie mężowi i widzę że jest lepiej - tylko ja czasem sie doczepiam że mogłoby byc jeszcze lepiej a w tym wypadku Lepsze Jest Wrogiem Dobrago. Całusy dla Pani Ani, Gosi z Margonina, Anny Marii, Małgosi Szerwentke i Całej Reszty Świata która też dokłada sie do mojego rozwoju (a nie tylko własnego).
data: 2007.08.27
autor: Firanka
Jeszcze parę słów o kursie w Wąsowie. To jedne z moich najlepszych wakacji. Czekałam na nie długo i nie zawiodłam się. Było wiele, tak jak oczekiwałam o sporządzaniu potraw ale jeszcze więcej było "dla ducha". Czas był wypełniony pracą,odpoczynkiem,słuchaniem nauk i spacerami w pięknym plenerze. Do obiadu gromadziliśmy się w kuchni przygotowując posiłki i chłonęliśmy każde słowo pani Anny a
po południu zasiadaliśmy przy długim stole by dowiadywać się od pani Ani tego, co jest ważne, a może nawet najważniejsze dla każdego z nas. Nauczyłam się koncentrować uwagę a właściwie moją świadomość przy sporządzniu potraw i teraz z każdym dniem odkrywam jak to jest ważne i jak ta świadomość przenosi się na wszystkie pozostałe dziedziny mojego życia ze znakomitym skutkiem. Dziękuję pani Annie za ten kurs i za wszystko,czego mnie nauczyła. Dziękuję Aniołom za ich opiekę nade mną. Dziękuję wszystkim uczestnikom kursu za serdeczność z jaką spotkałam się z ich strony. Przy okazji chcę polecić wszystkim tę wersję owsianki,którą gotowaliśmy na kursie, bez ingrediencji, którymi chcemy ją zwykle udoskonalić. Przepis na nią podała pani Ania na Forum w dniu 28.02.2007. Jest prosta w wykonaniu i po kilku razach uznałam, że jest najlepsza w smaku. Po prostu pyszna.
data: 2007.08.26
autor: Anna Maria
Marto, płatki ze Stoisławia gotujemy normalnie, jak w przepisie. Pytasz o to czy można je długo gotować czy trzeba? Płatki owsiane są dużo lepiej strawne gdy gotujemy je około pół godziny, dla dzieci nawet 40 minut. Nawet jak prażymy je na kulki to trzeba je dobrze przygotować przez przynajmniej 15 minut, tak, żeby z obu stron uprażył się każdy płatek. :) Także "długie" gotowanie im nie szkodzi, jeśli o to chodziło :) Poza tym na opakowaniu jest napisane "zamiast gotowania wymagają tylko zalania wrzątkiem", co przecież wcale nie oznacza, że nie wolno ich gotować (to li tylko marketingowy chwyt dla tych, co żyją szybko i nie lubią tracić czasu na jedzenie). Poza tym, co producent tych pychaśnych płatków może wiedzieć, o ich pięcioprzemianowym przygotowywaniu do spożycia. Smacznego!!!
data: 2007.08.26
autor: Joanna - MamAsik
Ludzie kochani nie odzywałam się jakiś czas ale teraz chyba muszę, bo sama nie dam sobie rady. Tak się zakręciłam, że wpadłam w jakąś dolinę i nie umiem z niej wyjść.
Cztery dni temu dostałam duszności, mam płytki oddech, moje emocje chyba wzięły górę.
Ja wszystko doskonale rozumiem, że dostajemy to co nam jest w danej chwili potrzebne i ma mnie to czegoś nauczyć ale boje się, że się uduszę. Pije codziennie mocną imbirówkę, ugotowałam sobie rosół na smutki i też popijam, jem delikatną owsiankę, wołowinkę i nie widać na razie poprawy. Wydedukowałam z książek Pani Ani, że to zimno nerek i płuc. Co ja jeszcze mogę zrobić...proszę doradźcie.
data: 2007.08.26
autor: miwi
Pani Marto ,czy na tych płatkach ,nie pisze błyskawiczne?
data: 2007.08.26
autor: Bożena K
witajcie drodzy pp-sekciarze,ja trochę spóźniona, ale zawsze. Tak to jest w naszej psychice, że człowiek zadowolony opowie o tym dwóm osobom, a niezadowolony 17 - gdzieś to wyczytałam. Pewnie dlatego tak mało nas pisało o Wąsowie. Ja cieszyłam się na wyjazd całe pół roku i nie zawiodłam się. Nawet nie będę pisać o gotowaniu - bo nasza P.Ania jest mistrzynią i tyle,smkowitości, którymi nas raczyła zybciutko wypychały nasze brzuchy. A ogólnie olbrzymi krok na przód, następne klapki się otwierają i powoli czyszczę swoje zakamarki w mózgownicy. Dla mnie było to niesamowite,że podpowiedzi przychodzą naprawdę z góry, tylko trzeba sie na nie otworzyć. I to jest włąśnie takie cudownie naturalne,tak jak to, że jedzenie ma ogromne znaczenie dla naszych emocji. Sama to przerobiłam, jak za bardzo nawpychałam się ruskich pierogów - wątroba od razu się zakręciła i wyszła mi agresja uszami. Głupia baba, myślałam, że nic nie będzie... Od tygodnia mam większą lodówkę i powoli zapełniam ją słoikami, ogólnie to jeszcze dłużej i chętniej stoję przy garach a wydaje mi się, że coraz mniej - a niby nie ma się czasu;-))). Dzieciaki wcinają, mąż jakiś mniej upierdliwy, a teściowa zapłakana, bo chyba dociera do niej powoli to, że jestem nieugięta, aczkolwiek ostatnio stać mnie było na to, żeby chwycić ją za rękę, pogłaskać, dać dwa buziaki i poprosić, żeby nie walczyła już ze mną, bo jest na przegranej. I normalnie chyba coś zaczyna się dziać dobrego.A ogónie to pozdrowienia dla wszystkich z Wąsowa, w szczególności dla Marietty, Gosi i Tomka - niestrudzonego gracza, dzięki którym w końcu od 4 lat miałam cały tydzień laby!!! A najpiękniejsze podziękowania oczywiście dla mojego męża, który dzielnie opiekował się dwójką naszych dzieci - w tym jednym kaszlącym - co oczywiście nie stało na przeszkodzie, żeby wciąć cały słoiczek nutelli. Rozmowy, obżarstwo, gotowanie, spanie, mądrości po południu i gra w remika - to był naprawdę udany turnus - a tak naprawdę atmosferę stworzyli ludzie, bardziej lub mniej zakręceni, ale przeogromnie sympatyczni. Pozdrowienia dla wszystkich i do zobaczenia.
data: 2007.08.26
autor: gosia z margonina
Kochani, własnie wrócilismy z Mazur, pelni wrazen, zafascynowani ta bajkowa kraina... Nie obylo sie bez zakupow lokalnych ksiazek kucharskich, głównie po to by - czytajac starodawne przepisy - poczuc atmosfere kulinarnych obyczajow tamtego regionu i - zainspirowani potrawami zapowiadajacymi sie najsmakowiciej - sprobowac przeniesc je na nasze zrownowazone gotowanie. Pierwsza refleksja jaka nasunela sie podczas lektury to ta, ze realia naszego zycia zmienily sie tak bardzo ze odtwarzac starych przepisow w ich pierwotnej formie sie nie powinno. Potrawy chlopskie i krolewskie dzielila przepasc ktorej dzis juz nie ma - nie ma wiec sensu ani przygotowywanie 7 daniowych uczt w stylu dworskim, ani opartych glownie na macznych i wieprzowinie dan wiejskich. Zyjemy w czasach gdzie te dwa swiaty jakos sie polaczyly i chcac takie przepisy wskrzeszac trzeba byc tego swiadomym. Po drugie - wcale nie bylem tym zaskoczony - okazalo sie wiele wykwintnych przepisow zawiera mnostwo przypraw wliczajac w to imbir i inne nasze piecioprzemianowe cudenka. Jest oczywiste ze przyprawy te byly niedostepne dla kuchni chlopskiej, gdzie sam zakup soli byl nielada zadaniem... Nie jest wiec prawda to co niektórzy powiadaja, ze kuchnia tradycyjna nie znala przypraw. Trzeci wniosek to taki ze dzis nasza rzeczywistosc pozwala nam gotowac iscie po krolewsku, gdyz zarówno przyprawy jak i specjalne rodzaje mies sa dostepne dla kazdego kto tego zapragnie, co kiedys bylo zupelnie nie do pomyslenia. Oczywiscie potrzebna jest swiadomosc i nasz wybor... ale o tym my wiemy. Wydaje sie ze tak samo dzieje sie na przyklad w muzyce: dysponujemy radiem, telewizja, nagraniami na coraz to doskonalszych nosnikach i ogolnodostepne stalo sie piekno, niegdys zarezerwowane tylko dla wybranych. Ale i tu potrzebny nasz wybor i nasza swiadomosc. Ciesza mnie te odkrycia, bo rzucaja jakies zupelnie nowe swiatlo na nasze dotychczasowe gotowanie i zycie ktore staja sie wielka szansa na to by poczuc sie jak krol i z wdziecznoscia rozkoszowac sie czasami w ktorych przyszlo nam zyc... Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
data: 2007.08.26
autor: Darek
Czy ktoś może mi powiedzieć czy płatki ze Stoisławia można gotować tak jak inne, tzn. długo (ok. pół godz.)? Na opakowaniu jest napisane że jest to produkt do szybkiego przyrządzania i nie należy ich gotować. Pozdrawiam wszystkich i przy okazji dziękuję za całą masę dobrych rad :)
data: 2007.08.25
autor: Marta
Witajcie, dziś doświadczyłam skutków mega braku skupienia podczas gotowania. Otóż gotując jednocześnie owsiankę i kawę, wsypałam płatki owsiane do ...kawy, wstyd, bo nie jedną łyżkę ale zdążyłam już trzy zanim się opamiętałam. Pierwszy i mam nadzieję ostatni raz:)
A teraz szybka zmiana tematu:), zastanawiałam się, czy można zamiast anatola spróbować kawę Inkę ale coś mi się wydaje, że aby uzyskać taką piękną, rozpuszczalną formę, musiała zostać potraktowana chemicznie-taj jak kawa rozpuszczalna. Pani Aniu, czy mam słuszne przypuszczenia?. Spróbowałam też ostatnio chlebka pytlowego, podobno pszenno-żytni z jakimiś płatkami (niestety Pani w piekarni tylko tyle wiedziała). Czy taki chlebek nadaje się do jedzenia? Dodam, że jest bardzo smaczny:)
Pozdrowionka
data: 2007.08.25
autor: Marzena z Piastowa
Witam! Ludzie , proszę napiszcie, czy płatki ze Stoisławia też trzeba długo gotować? Na opakowaniu jest napisane że można ich wcale nie gotować...Pozdrawiam wszystkich :)
data: 2007.08.25
autor: Marta
Mammo, konczyć na ostrym!!!
data: 2007.08.24
autor: Joanna - MamAsik
Właśnie ... dobre pytanie - bo ja też kończę na słodkim ...
data: 2007.08.24
autor: mamaMagda
Dziękuję za odpowiedzi - zawsze pomocne! :) Na razie nie odkryłam jeszcze jaki przepis na zupkę podpasowałby małej ... Myślę że będę chwilowo urozmaicać jej owsiankę - marchwianką i może właśnie zupką wg przepisu z książki. Dziś gorszy dzień - kupki ze śluzem ... nie wiem czy to ząbkowanie czy to że zjadłam wczoraj na urodzinach 4 łyżeczki tortu i gotowaną kukurydze :( - na wszelki wypadek nie tykam już niczego - sama się zresztą źle po tym czułam - ciekawe - bo kiedyś pochłaniałam tony słodyczy ... I racja - nie komentować tego co robią inni - tego się muszę trzymać - nie jestem w końcu misjonarzem. Pozdrawiam :))
data: 2007.08.24
autor: mamaMagda
Witam po przeczytaniu postów skierowanych do MamyMagdy nasunęło mi się pytanie czy dobrze robię kończąc każdą zupkę na smaku słodkim, czy powinnam na smaku ostrym tak jak Pani Ania M z Rudy Śląskiej?
data: 2007.08.24
autor: mamaa
MamoMagdo moje dziecko ma 21 miesięcy i nie ma problemów z brakiem urozmaicenia w jedzonku. Uwielbia wszystko co mama mu da, wręcz wylizuje talerze:). Nie jestem żadnym ekspertem-jestem na PP dopiero jakieś 3 miesiące i uczę się ale wydaje mi się że zawsze możesz na podstawie przepisów z książki wpowadzać delikatne zmiany zamieniając poszczególne składniki innymi lub dodając coś jeszcze ale wtedy trzeba pilnować zeby nie przedobrzyć z którymś ze smaków.
ważne żeby było smaczne:)
Pozdrawiam,
data: 2007.08.24
autor: Marta M.
MamoMagdo jeśli chodzi o zupki dla dzieci to ja na początku gotowałam tylko te z książki. Teraz czuję się już na tyle pewnie, że komponuje sama. Do wrzątku wrzucam tymianek, jagnięcinę lub cielęcinkę, kminek, imbir, sól i zieloną pietruszkę. Gotuję ok. 1h. Potem dodaję kurkumę, warzywka słodkie do wyboru (ziemniaki, marchewkę, dynię, pietruszkę) potem warzywa ostre też do wyboru(cebula, czosnek, fenkuł, por), przyprawy (kolendra, pieprze), sól i miksuję. Jako wypełniaczy używam kaszy kukurydzianej, gryczanej niepalonej, ryżu lub jęczmiennej - oczywiście wrzucam w odpowiednim smaku. Na koniec jeszcze doprawiam - kończę zawsze na smaku ostrym i zawsze wychodzi pycha, a moje Małe się zajada. Mam nadzieję, że się przydałam :)
Paniu Haniu z Warszawy gorąco pozdrawiam :)
uściski dla wszystkich
data: 2007.08.24
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
MamoMagdo, ugotuj też marchwiankę i dodawaj co drugi dzień do owsianki (po łyżce), już będzie jakieś urozmaicenie. No a przepisy na zupki dla dzieci przecież są na końcu drugiej książki. Takiego przepisu na tip top ile przypraw i jakie to nie dostaniesz, bo sama musisz te zupki dosmakowywać. Smaki zmieniasz proporcjami warzyw i dodatkami z kasz; czyli na przykład wrzucasz dużo marchwi, kilka ziemniaków, cebulę, ryż i już masz jeden typ zupy, albo teraz na indyku czy jagnięcinie gotujesz dyniową - z przepisu pani Ani, albo może lepiej taką wersję dziecięcą z dodatkiem ziemniaków, a dalej z cebulą i do tego jeszcze z ząbek dwa czosnku, bo do dyni pasuje. I tak sobie tworzysz. Możesz zrobić dziecięcą wersję krupniku, z łyżką drobnej kaszki jęczmiennej i listkiem kapusty włoskiej. Musisz pamiętać, że punktem wyjścia zupy dla dziecka są ziemniaki i komponujesz wokół nich co ci tam przyjdzie do głowy - z właściwą świadomością. Ja do tych zup mam właśnie takie podejście. Czasem tylko nałowię z rosołu warzyw, zmiksuję, doprawię i serwuję dzieciom jako "rosołek" do polenty. Kornelce jak była malutka gotowałam polentę, tylko rzadszą; a ostatnio nawet zostawiłam przepis na poradzie laktacyjnej, bo mama 4 miesiecznej dziewczynki bała się, że mała jest niedożywiona, no i pediatra w poradni oceny rozwoju zatwierdził jej ten przepis. :) I wiesz co MamoMagdo, zero patrzenia na to co robią inne mamy, zero komentowania i tłumaczenia; odpuść sobie okres mesjanizmu (mój do teraz odbija mi się czkawką), skup się na swoim świecie, reszta nie istnieje, dzieje się obok, ale cię nie wzrusza. Niech się inne dzieci dławią śluzem, jak cię nie poprosi nikt o pomoc, to się niw wyrywaj i nie oceniaj. Im szybciej do tego dojdziesz tym lepiej będzie dla ciebie. :) * A tak poza tym to znów Anioły mi chyba pomogły. Od 2 tygodni dołowałam się wyjazdem do "rodzinnego miasta", już myślałam, że autko padło i się udało, ale na szczęścia Anioły wymyśliły - w dniu, w którym stwierdziłam, trudno, trza jechać - że lepsza będzie opcja zawalenia mojego męża pracą. I nie jedziemy. Co się odwlecze to nie uciecze, ale mam jeszcze 3 tygodnie na odpuszczenie sobie i tym, co tam nas (wnuczek) wypatrują. :) Ale od razu mi lżej, a mąż stwierdził, że przestałam zasysać energię i znów czuć ode mnie radość. A na wątróbkę imbirówka i pyrki
data: 2007.08.24
autor: Joanna - MamAsik
Rzeczywiście Pani Aniu złapałam bakcyla ... Pewnie nie wszystko robię jeszcze jak należy, ale jest lepiej i lepiej. Codziennie staram się czytać archiwum i co dzień coś nowego znajduję dla siebie i córeczki (kopalnia wiedzy to archiwum!). Nie mogę wciąż jeszcze doszukać się przepisów na zupki dla małej ... Pomóżcie :) Problem w tym, że Lenka nie chce w ogóle jeść zupek - wystarczy, że zobaczy i już koniec ... Za to rozsmakowała się w TLI i w owsiance! to dla mnie wielka ulga, bo wcześniej jadła tak tylko sinlac. Je 2,3 porcje dziennie (rano, wieczorem i czasem zamiast zupki jej daję). Wyczytałam, że można mieszać owsiankę z zupką (?). Może mi coś doradzicie z tymi zupkami ... Troszkę mi z nimi pilno bo w niedzielę wyjeżdżamy nad to morze i muszę ułożyć sobie w głowie plan gotowania dla małej ... A tak z innej beczki - szkoda, że wcześniej nie odkryłam PP - mieszkałam bowiem przez 6 lat w Poznaniu (w czasie studiów i chwilę po), tak macie fajnie teraz - spotkania, szkolenia, wszystko na miejscu ... :) Ach często myślę z nostalgią o Poznaniu :) A co poza tym? Ja czuję się coraz lepiej, a Lenka póki co nie ma żadnych wysypek (!)- ale jednego dnia, gdy "sweet-junkie" wygrał we mnie (najadłam się ciastek - delicje itp) to reakcja na skórze Leny od razu postawiła mnie do pionu! Nawet coraz mniej mi brakuje. A zmiany zauważają moi bliscy - lepsza cera, lepszy humor i więcej energii. Tylko teraz z tą świadomością ciężko mi się patrzy na to jak w moim bliskim otoczeniu popełnia się takie kardynalne błędy ... ale co ja mogę ... powiedziałam co myślę ... za resztę odpowiedzialni są oni sami - tylko żal mi dzieci - za nie my jesteśmy odpowiedzialni , a moje 2 przyjaciółki wciąż podają soczki, słoiczki itp. chociaż dzieci zdrowiem nie grzeszą - czuję się taka bezradna w tej kwestii. Ale świata nie zbawię. Cieszę się, że mam swoje pp :) - troszkę jeszcze takie z małych liter pisane - ale wciąż się uczę :) Napiszcie mi proszę parę słówek o zupkach. Aha - a czy polenta jest odpowiednia dla 10,5 miesięcznego dziecka? Pozdrawiam :)
data: 2007.08.24
autor: mamaMagda
Czy ktoś mógłby podzielić się przepisem na zimową paprykę w słoikach?Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.08.23
autor: Ala
Pani Aniu M z Rudy Śląskiej mam takie same objawy co i Pani. Po zjedzeniu niektórych potraw dosłownie leci mi z nosa. Czasem bywa to krępujące. No bo wszyscy jedzą i nic, a ja muszę dyskretnie wycierać nos. Jeśli to oczyszczanie, jak wyjaśniła to pani Ania, to chyba nawet dobrze że tak to sie dzieje? Ja też myślałam że mam na jakieś potrawy lub ich składniki dziwne uczulenie. Pozdrawiam.
data: 2007.08.23
autor: Hania z Warszawy
Małgosiu Szerwentke, naprawdę miło było poczytać znowu o Wąsowie. Szczerze Ci zazdroszczę, że byłaś tam ponownie, no ale to nie był mój czas, jak się okazało, właśnie w trakcie trwania tegoż turnusu zmieniałam pracę, a więc wszystko ok:) Pozdrawiam Cię serdecznie, oraz moich znajomych kursantów czyli Tomka i Gosię, Mariettę i Gosię z Margonina też:) A dodam jeszcze słówko do tematu żelaza i vit C, jakoś tak mnie dziś naszło naukowo, że po lekturze wiadomości encyklopedycznych i pewnie ciut zakręcających zajrzałam do swoich notatek tych czwartkowych, szkoleniowych i konsultacyjnych... Ah, ileż tam mądrości, nie mojej naturalnie, ale dla mnie. Dziękuję Pani Aniu:) To był faktycznie ciężki czas (w sumie od dawien dawna ciągle coś), ale nie ukrywam, że zdyscyplinowanie większe mi się przyda. *** Pozdrowienia od Piotrusia Pana, nie ma dostępu do internetu, ale dzielny jest bardzo, nauka z obserwowania i sluchania nie poszła w las :), sam sobie całe wyżywienie szykuje w obcym mieście i ostrożeń na oczy gotuje też. Przekażę Mu Pani notatkę kierowaną do Żanety, a propos wyjazdów. Święte słowa. Ukłony i dobrej spokojnej nocy***
data: 2007.08.22
autor: Anita
Witajcie, Kochani, ach, te wakacyjne zawirowania. Jeszcze chwilkę, jeszcze jeden kurs, a wszystko się ustabilizuje. Ponieważ listów jest bardzo dużo, będę odpowiadała tylko na te z nierozwiązanymi problemami. Małgosiu Szerwentke, miło, że jako jedna z niewielu opowiedziałaś trochę o Wąsowie. Karolino, dziękuję Ci za wyjaśnienie, ale Tobie nie odpowiem, bo to, że przyprawy zjadamy wiadrami, to u nas jest i konieczność, i przyjemność. Pani Moniko, problem krwawień u męża proszę traktować poważnie, powinien się dyscyplinować. Kamilo z Londynu, pomyśl o tym, kiedy dasz sobie dłuższy, kilkumiesięczny urlop dla regeneracji. Anulo27, dziewczyny Pani odpowiedziały właściwie, proszę pilnować siebie i na zapas się nie martwić. Pani Mamo Magdo, po naszej rozmowie kontaktuje się Pani z dziewczynami na forum, dostaje Pani właściwe odpowiedzi, więc ja się nie wtrącam. Pani Krystyno, moc na uleczenie ma Pani w sobie, potrzebuje Pani dyscypliny w myśleniu, w swoich wyborach i decyzjach – nikt Pani w tym nie pomoże. Moje zalecenia z książek Pani zna, proszę przede wszystkim wyeliminować wszystko, co kwaśne, surowe i zimne. Firanko, również bardzo miło, że odezwałaś się po kursie. Pozostali są z pewnością wakacyjnie zabiegani i dlatego milczą. Renato, Aguśko, Firanko, Joanno MamAsik, wszystkie pięknie pomagacie świeżynkom. Pani Elu Cz., ziemniaki może Pani podawać dziecku tak często, jak ono ma na nie ochotę, ale zawsze proszę świeże. Dziewczyny dobrze Pani podpowiedziały. Nitko, oczywiście ciasteczka bez rodzynek. Aniu M. z Rudy Śląskiej, oczywiście dla maluchów gotujemy pulpety. Ilości mięska są określane i w książce, i w wypowiedziach na forum. A takiemu 16-miesięcznemu bakłażana i papryki nie podajemy, może być cukinia i kabaczek, ale bez skóry i nasion. Mamaa, jajecznica dla rocznego dziecka na odrobince masła, bardzo delikatnie podgrzewana, dobrze roztarta widelcem + przyprawy: odrobina pieprzu i soli. Inko, potrawy, które stają się mdłe w smaku i mydlane w zapachu są po prostu niedoprawione. Czego Pani daje za mało – proszę pomyśleć. Pani Marto R., proszę dawać mężowi, który ciężko pracuje, bardzo treściwe śniadanie. Niech zjada tyle, na ile ma ochotę, byle to doprawiła Pani właściwie. A smarowidło do kanapek jest ok. Paulo, wszyscy PP-owcy wiemy, że nie PP-owe dłuższe odżywianie dołuje nas bardzo konkretnie, tylko że niektórzy udają, że tego nie czują. Tak więc trzymaj się babo i wytrwaj. Pani Dzidko, proszę odnośnie rytuałów dla kobiety w ciąży przeczytać „Źródła młodości” – tam są wszystkie informacje. Pani Haniu M. z Rudy Śląskiej, oczywiście, mamy całą mądrość Wszechświata w sobie, tylko powinniśmy się na nią otworzyć i dać jej przyzwolenie. Pani Mamo Magdo, cieszę się, że już Pani złapała bakcyla PP, życzę wytrwałości i sukcesów. Pani Ewo S., zupa fasolowa dla 2-latka jako dopełnienie jego posiłku (czyli kilka łyżek), ale musi być zmiksowana. Może Pani dodawać dziecku do zup łyżeczkę groszku zielonego, żółtego, soczewicy lub ciecierzycy, ale musi to być miksowane. Proszę zakwaszać dziecku jajko nie bazylią, lecz odrobiną chrzanu, keczupu lub musztardy. Polentę może Pani podawać, jeżeli dziecku to smakuje. Pani Agato, zastój przejdzie, jeśli pomoże sobie Pani imbirówką, delikatniejszym, acz regularnym jedzeniem, no i puszczeniem emocji. Pani Agusio z Opola, jest Pani mądrą mamą. Mamo Magdo, zup dla dziecka proszę nie „konserwować”, lecz gotować świeże. Czas „udręki macierzyńskiej” szybko mija, dziecko rośnie. Panie Joanna i Aguśka odpisały Pani mądrze. Pani Agato, chili, jeśli weźmie Pani na język, jest ostre, to oczywiste. Zioła prowansalskie proszę używać wg uznania. Kabanosy może Pani wziąć w rękę i zajadać albo polać spirytusem i zapalić – podobno są pyszne. A do czego Pani kogel-mogel? Grochu do grochówki nie moczymy, bo używamy łuskany. Jak stosować bakłażan? Pomyśl i zajrzyj do książek kucharskich. Panie Januszu z Wrocławia, dziękujemy za ważne biwakowe spostrzeżenia. Pozdrawiam! Pani Agato, takie łakocie jak świeże mamine pierogi przewozimy z należytym szacunkiem, czyli w pudełeczku. Ale to nauka na przyszłość. Panie Mietku z Arizony, witam serdecznie wśród fanów PP, proszę się odzywać, gdy będzie już Pan po lekturze. Pani Aguśko, kasza owsiana i dla dziecka, i dla Pani jest dobra. Pani Żaneto, stres w przypadku wyjazdów pojawia się tylko na nasze życzenie. Wyjeżdżamy i robimy to, co możemy zrobić z korzyścią dla naszego zdrowia, a resztę puszczamy. Jeżeli wyjazd byłby dla nas dużym zagrożeniem, wówczas po prostu nie jedziemy. I bez cierpienia! A więc proszę nie dramatyzować. Kamilo z Londynu, następny bardzo mądry post! Katarzynko78, miły pościk. Bywa tak, że mamy niechęć do herbaty TLI, wówczas proszę pić gorącą wodę z miodem i imbirem, potem proszę wrócić do TLI , ale dodawać więcej imbiru, ewentualnie słodzić miodem. Imbir w kawie jest niezbędny, jego ilość zależy od naszych potrzeb. Pani Ewo S., do sałatki proponowanej przez Panią nie dodawałabym jogurtu, a raczej trochę cytryny, reszta jest ok. Pani Mysiu, mieszankę pana Paprzęckiego zalecam w przypadku poważniejszych stanów. Jeśli jest tylko niedokrwistość, proszę zdyscyplinować się w jedzeniu i zastosować miód pokrzywowy. Oczywiście, że analiza krwi po pół roku jest niezbędna. Na wątrobowe dolegliwości lepsze są Sylicynar, Sylimarol lub Sylivit – są to właśnie tabletki ziołowe na bazie ostropestu. Proszę się nimi wspomagać, a samego ostropestu proszę nie używać. Pani Renato, tak, proszę na zalecenia żywieniowe dotyczące grup krwi patrzeć z dystansem, gdyż nie uwzględniają one naszych polskich realiów i naszego zniszczenia, czyli również naszych genetycznych uwarunkowań. Adriano z Niemiec, ach, gdyby wszystkie kobiety były takie mądre jak Pani! Pani Marto R., cieszę się, że wróciła Pani do formy. Pani Marto, proszę do słoików zamykać te warzywa, których zimą nie ma, czyli poddusić paprykę, ewentualnie cukinię. Zimą proszę korzystać z tych półproduktów, odpowiednio je doprawiając. Tak, Aniu M. z Rudy Śląskiej, Pani doświadczenie z małym dzieckiem i chlebkiem jest bardzo ważne. Uważajcie, mamy, na malutkie dzieci i na chleb – jest dla nich niestrawny!! Katarzynko78, kawa z cayenne jak najbardziej. Pani Ostróżko, proszę się szybko zregenerować i powrócić do rzeczywistości – należy się Pani odpoczynek. Firanko, jesienią nie odchodzimy od kapustnych, lecz zjadamy te produkty z wielką ostrożnością, dobrze przyprawione i bez przesady. Podobnie z pomidorami – podduszone jako dodatek zakwaszający do potraw zawsze mogą krążyć. Za to likwidujemy letnie łakocie i wprowadzamy większą ilość czosnku i cebuli oraz w razie potrzeby rosoły. To na pewno. Kamilo z Londynu, może rzeczywiście rada na Twoje sąsiadki to coś dobrego im ugotować. Albo po prostu się wyprowadź. Bo jeśli jest problem, to albo go rozwiązujemy, albo akceptujemy, ale w tym przypadku akceptacja jest ze szkodą dla Ciebie, czyli problem musisz rozwiązać. Pani Marto R., renesansowe zielniki to duża frajda dla nas. Proszę mi wierzyć, że też myślałam o imbirze, ale „imbir dla kmiotków”? – nie bardzo mi to pasowało... Tak więc mamy pod rękę coś swojego, uniwersalnego a la imbir, i tego nie szanujemy, a to właśnie czosnek. Pani Agato, przy zastoju jemy wszystko, mądrze zrównoważone wszystkimi smakami, w tym wiadro przypraw. Pani Agato, może tak na kurs by się Pani wybrała? Przydałby się Pani. Wiadomość dla Anonima, rybka ze smażalni tak, ale bez surówki. Haniu z Warszawy, to normalne, że po kawie jesteś lekko zgrzana – ona ma energię ognia. Nie jest to nic groźnego. Pani Jolu z Wrocławia, nasze forum jest dla wszystkich i o wszystkim, oczywiście a propos PP, a więc pojawiają się również posty osób, które chwilowo są w gorszym samopoczuciu, a takie momenty przecież wszyscy miewamy. Proszę się nie dziwić i starać zaakceptować różnorodność. Fanatyczne nawiedzenie na tym forum nie przejdzie, bo dziewczyny są zbyt mądre i na to nie pozwolą. Nasze życie to jest swobodna jazda rydwanem albo też jeszcze pchanie wózka. Jest to zależne od naszej świadomości. Musimy mieć dużo otwartości dla ludzi z zewnątrz. Powinna Pani cieszyć się, że Pani świadomość jest już na takim poziomie, że czerpie Pani z kontaktu z PP wyłącznie radość i nie miewa Pani chwili zmęczenia, zniechęcenia czy rozgoryczenia. Proszę to przemyśleć. Pani Małgo, post jest zbyt obszerny, porusza Pani zbyt wiele wątków. Nie mogę odpowiedzieć na forum. Może Pani zadzwonić jutro między 10 a 12. Renatko, jak dobrze, że już wróciłaś z tych wywczasów, pusto tu było bez Ciebie. Długi, sympatyczny post od Anity – cieszę się, że wszystko ok. Anito, w sprawie żelaza i witaminy C: witamina C nie jest koniecznością, potrzebny jest po prostu smak kwaśny, może to być nawet kwas solny. Czyli stosowanie niewielkiej ilości smaku kwaśnego to konieczność fizjologiczna, nie tylko smakowa. Ale nadmiar osłabi śledzionę i będzie równie niebezpiecznie. A Twój spadek hemoglobiny pojawił się, ponieważ czas przeszły był dla Ciebie i stresujący, i bardzo męczący, a tego środkowy ogrzewacz, a głównie śledziona nie lubi. Początkująca Anno, wygrałaś los na loterii, masz przyzwolenie na ratowanie siebie i pomaganie sobie. Proszę, niech Pani wejdzie w tę wiedzę z otwartością, radością i ufnością, a to się będzie Pani opłacało. Przez zrozumienie tej wiedzy i dyscyplinę zlikwiduje Pani alergię i wszelkie dolegliwości. Powodzenia! Pani Aniu M. z Rudy, oczyszczamy się ze śluzu często wiele lat, a i na bieżąco ten proces trwa. W sprawie organizacji swojego czasu w kuchni – oczywiście, to wszystko zależy od nas. Pani Elżbieto C., proszę przedzwonić jutro między 10 a 12. I to by było na tyle, w przyszłym tygodniu znów jestem na kursie w Wąsowie. Gdybyś ktoś miał ochotę, bardzo proszę, zwolniło się kilka miejsc. Przypominam też o spotkaniu czwartkowym, które we wrześniu wyjątkowo odbędzie się w 3. czwartek. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.08.22
autor: Anna Ciesielska
wtam! Pani Aniu mam pytanie.Czy herbatki ziołowe typu daktylowa z imbirem anyżem i lukrecją lub z owoców kwaśnych z przyprawami można pic bez umiaru?chodzi mi konkretnie o to czy mogą zaszkodzic gdy wypije sie w ciągu dnia za duzo? ja piję je codziennie. Jakie napoje jeszcze można pic w upalne dni?
data: 2007.08.22
autor: początkująca Anna
Pani Anno proszę o pomoc jestem na pp od ponad 2 lat, teraz mam taki problem, zdjęcie rtg kręgoslupa szyjnego nie wykazało dużych zmian, jednak mam bóle kręgosłupa szyjnego i bardzo mocne bóle głowy, zaczęlo się od tej wiosny, miałam krwawienia z nosa , i słabości, niskie ciśnienie, trzymam dyscyplinę, ale męcze się 2 miesiące, czy masaże nie zaszkodzą? wydaje mi się że odpłacam to moimi nerwami i emocjami. proszę o rade.
data: 2007.08.22
autor: elżbieta c.
O, tak sobie myślałam A"nikto", że to może jednak ty, druga część posta mi to sugerowała. Smacznej wołowinki ci życzę na tę twoją krew. Myślę, że jednak czasem jednak lepiej zapytać niż błądzić, co?
data: 2007.08.22
autor: Joanna - MamAsik
Witam. Jakby to powiedzieć,hmm, na razie nie ma poprawy... Ja wiem,że trzeba być cierpliwym,że to dopiero 3dni minęły...ale myślałam,że będzie choć troszkę lepiej:( Co prawda oczy mnie mniej swędzą, ale nadal są mocno przekrwione,pełno popękanych żyłek. Stan podgorączkowy utrzymuje się i jęzor nadal obłożony na żółto. No i oczywiście wywaliło mi na twarzy taki trądzik,że zdecydowanie nie mogę się pokazywać publicznie;))Nie mam w ogóle apetytu, jedynie mogę odżywiać się rosołem,no i owsianką rano, tylko to mi wchodzi. Mama oczywiście swoje,że to od nadmiaru ostrych przypraw(!) i powinnam sobie zrobić wyniki...Taa...Nawet nie chce mi się jej tłumaczyć,bo i tak nie uwierzy;) Ehh, nie wiem,co jeszcze mogę zrobić, zaczynam się łamać. Chlip, chlip.
data: 2007.08.22
autor: Małgo
Joasiu, Anita to ja, czyli Anitka od Piotrusia Pana (i Czarodzieja z OZ w jednej osobie:) a więc i Wendy i nie tylko czyli AniTa AniTamta. Cmok dla Ciebie i Twoich ślicznych dziewczynek*** Wiem, że takie pytanie to może sugerowało, że ta Anita to ktoś nowy:) No cóż uczymy się całe życie, a kto pyta nie błądzi (choć może to... schematy:) Pozdrawiam Wszystkich ciepło, jak zawsze, mimo chłodniejszej dziś aury. U nas już jesień...
data: 2007.08.22
autor: Anita PiotrusioPanowa
Po zjedzeniu ostrej, gorącej zupy zawsze "leci" mi z nosa, czyli pojawia się taki niby katar. Mam tak odkąd pamiętam - taką samą przypadłość ma Tata. Zastanawiam się, czy to dobry, czy zły znak. Oczyszczam się to chyba dobrze, ale że
ciągle jest z czego to już chyba gorzej. Czy ktoś ma podobne objawy?? Co do "pchania wózka" i ciągłego spędzania czasu w kuchni, o których ciągle mowa na forum, to mam wrażenie, że to wiele hałasu o nic. W końcu, czy ktoś jest na PP, czy nie, to i tak gotuje, tylko inaczej. Ja tam nie wspominam dobrze tych czasów - ciągle nie wiedziałam, co ugotować i nie zawsze było smaczne. Teraz wiem, że będzie pycha. Gotuje osobno dla nas, osobno dla dziecka i naprawdę mam jeszcze czas dla siebie. To tylko kwestia organizacji i ustalenia priorytetów. Książki P. Ani czytałam od końca tzn. od przepisów. Najpierw zaczęłam gotować, a potem dopiero czytałam czemu to takie dobre i jakoś łatwiej mi było zaakceptować to nowe :)
pozdrawiam wszystkich
data: 2007.08.22
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Anito, chyba nie jesteś Anitką od Piotrusia Pana? Czy się mylę? Jeśli nie jesteś z Nibylandii, to pewnie pojawi się prośba nie tylko ode mnie, byś podpisywała się inaczej niż dłuższa stażem na forum Anita PiotrusioPanowa. (a podobno to Wendy była) * Firanko, dzięki za przypomnienie, że jarzębinę można nie tylko rozdeptywać. :)
data: 2007.08.21
autor: Joanna - MamAsik
witam! książki Pani Ani przeczytałam niedawno i bardzo mi się spodobały.Mam silną alergię do tego od pewnego czasu mam duże problemy z żołądkiem(ból,pieczenie)i doszłam do wniosku, że wreszcie znalazłam coś co może mi pomóc. od dwóch tygodni stosuję się do zaleceń P.Ani i jestem ciekawa co będzie. Powiem szczerze,że troszkę się obawiam takiej radykalnej zmiany w żywieniu. Mam nadzieję,że w razie potrzeby będę mogła zwrócic się do was o poradę...jak narazie jestem zadowolona ból żołądka występuje dużo rzadziej. Cieszę sie że znalazłam małe światełko w ciemnościach.........pozdrawiam wszystkich i dziękuję Pani Aniu za to,że podarowała mi Pani NADZIEJĘ
data: 2007.08.21
autor: początkująca Anna
Pani Aniu, mam pytanie w kwesti żelaza i przyswajania tegoż minerału w towarzystwie vit C. Mam bowiem ciut obniżoną hemoglobine, ale czytałam w archiwum, że się to zdarza i także o miodzie pokrzywowym czytałam i go już mam i spożywam. Nie wszystko co kwaśne vit C posiada. A więc jak tu sobie poradzić, bo wydaje mi się, ze vit C np w postaci soku z cytryny dodawana w czasie gotowania czy duszenia traci swoje właściwości. Może się mylę, może coś kręcę. Czy faktycznie można te kilka kropel cutryny gotować w owsiance, lub w pieczeni dusić? Bo jajek i miesa jem wiecej niż kiedykolwiek, owsianka to u mnie w ogóle nowość, a towarzyszy mi od kilku miesiecy kilka razy w tygodniu, a jednak ta hemoglobina... Z góry bardzo dziękuje za odp. Mam do Pani zaufanie i dlatego Panią pytam, zamiast szukać odpowiedzi w innych, mniej kompetentnych źródłach. Zresztą nasze jedzenie wg Pięciu Przemian po ciesielsku nijak się ma do wszelkich porad żywieniowych. A raczej one nijak się mają do naszego jedzenia. Od lekarza medycyny pracy usłyszałam np o surowym soku z buraków i owocach naturalnie;)Łączę cieplutkie słoneczne pozdrowienia (siedzę właśnie przy otwartym oknie, a słonko ładnie świeci i grzeje, ah jak przyjemnie:)
data: 2007.08.21
autor: Anita
Robiłam dziś z Tymem korale jarzębinowe. Miały być dla mamy a synek je nosił. Fajowo, ostatnie dwa dni to jakby czas stał w miejscu i... jest mi dobrze. Gołąb nas odwiedził, brzusio kopie, jedzonko jakby sie samo robiło:-)
data: 2007.08.21
autor: Firanka
Rene mądra z Ciebie babka,ktoś po przeczytaniu mojego postu stwierdził,że czuję się lepsza od innych bo jestem na PP, a ja najzwyczajnej chciałam opisac swoje odczucia w danej chwili, podzielić się z wami tym co czułam.No cóż... nie zawsze można liczyć ,ze każdy zrozumie moje słowa.A to,że pcham swój wózek też się nie spodobało a i tak go pcham;)
Pozdrawiam gorąco mając nadzieję,ze moja słowa nie będą wywoływac obużenia ;)
data: 2007.08.20
autor: AGATA
Melduję się po kolejnej długiej przerwie. Ktoś kiedyś napisał, że jak jest ok to siedzimy cicho. Może w wiekszości przypadków tak jest, ale nie do końca. Ja zmieniałam pracę na przełomie miesięcy i początkowo nie miałam komputerka w nowej, a ostatnie dni w poprzedniej to było istne urwanie głowy. Zamiast trzech miesięcy wypowiedzenia poprosiłam o 10 dni:) I dostałam:) Istny cud:) Pani Aniu, a przecież do Pani to trafiłam kiedyś właśnie z powodu PRACY, ryczałam i gniewałam się na zmianę i w ogóle nie umiałam zaakceptować, iż inni (przełożeni) idą swoją drogą, robią swoje, i tylko mój wewnetrzny komputer jest zaprogramowany TAK by mieć do nich pretensje, że nie działają po mojemu. Dziękuję Pani za De Mello..., oraz z Panią mądre na ten temat rozmowy (konsultacje!). Tak miło się wszystko skończyło, że aż "łza się w oku zakręcić " powinna. Mi się nie kręciła jednak już. Kręciło mi się trochę za to w głowie. Tyle lat... a ja tak po prostu odchodzę... Tak, właśnie po prostu. Czułam, że wybrałam jaśniejszą drogę, słuszną drogę, a więc powinnam się cieszyć tylko. I tak właśnie było. Z umiarem naturalnie. Bo skok pod sufit, wiadomo, może się guzem skończyć. I kwiaty były i nawet prezent na pożegnanie:) od szefa. Wow:) A ludzie u nas odchodzą i ...znikają jak duchy... najcześciej. No, ale to było minęło. Od sierpnia pracuję w nowym miejscu. Z moim dawnym szefem, którego całe lata wspominałam i cytowałam w nadarzających okolicznościach, bo mądry i ok jest. Aniołkom dziekuję za wsparcie (w tamtych dniach towarzyszyły mi te z Różowego Promienia) ale za tę pracę Pani Ani także, zamysł i intencja i cicho sza działają (wszystko się od Pani zaczęło, a gdybym owego czasu wprowadziła swoje absurdalne pomysły kiepsko mogłoby dziś ze mną być... np najbardziej pragnęłam szefowi kawę na ławę). Oj miałam do przerobienia sporo. Teraz NA PEWNO będą i inne lekcje, bo tak będzie już zawsze, wiem. Ale póki co w pracy odmiana i oddech. Aż mi jakoś tak dziwnie, bo spokojnie i miło jest. Jakoś niby normalnie, ale ja wiem, ze normalność w pracy bywa na wagę złota... A więc nie czytałam Forum już od końca lipca, ale myślami byłam z Wami codziennie. Teraz nadrobię zaleglości powolutku. Na koniec coś dla lasuchów, bo choć wiemy, że piekarnik ma nam służyć do wszelakich pieczeni mięsnych... to od czasu do czasu coś słodkiego niektórych pokusi, choćby po to by się znowu przekonać, że nie warto...:) A więc ostatnio czeko kubki Nigelli zrobialm dwa razy:) Dodałam do jej przepisu kurkumę do mąki, a cynamon, kardamon i duuzo imbiru plus ciut soli do czekolady i wyszły wyśmienite babeczki czekoladowe, po których ani kataru ani chrypki ani nic więc spoko są, zwłaszcza, że autorka zaleca je jeść jeszcze gorące, prosto z pieca:) *** Tak Reniu coś mnie na to słodkie naszło, może to to, że Piotruś Pan wyjachał na trochę (też do nowej pracy). Buziaki dla Ciebie i Karolinki.***Pozdrowienia dla Wszystkich. ***Te czeko-kubki to Kamila może Ty zrobisz swoim sublokatorkom i im zasmakują i "pozwolą Ci" podgrzać sobie obiad... Trzymaj się dziewczyno! Byle do końca września:)*** Pani Aniu ukłony i do miłego zobaczenia także we wrześniu na czwartkowym:)
data: 2007.08.20
autor: Anita
Hej Rene, a ja z okazji moich urodzin upiekłam sobie "tartę" cebulową, a mężowi gruszkową. Pojechaliśmy na Ranczo w dolinie tylko z gruszkową, bo cebulową wciągnęliśmy na drugie śniadanie. I było lux, nawet miałam dobrego duszka co się bez pytania i pozwolienia dziećmi zajął i "nie miałam co robić" :) Pozdrów swojego lwa.
data: 2007.08.20
autor: Joanna - MamAsik
Doprawdy nie mam pojęcia kto z was wpędza się w męczeństwo na własne życzenie, kto dołuje siebie i innych, a kto czuje się lepszy. Oświećcie mnie proszę!
****Z okazji urodzin męża zrobiłam w sobotę ciasto marchewkowe ( przepis Karoliny, zamieniłam jedynie olej na roztopione masło ). Znakomite! Pozwoliłam spróbować mojemu 3,5 letniemu synkowi, było to jego pierwsze ciasto w życiu. Dla osób inaczej jedzących jestem pewnie nawiedzoną fanatyczką, niech tak zostanie, nie robi to na mnie większego wrażenia.... Urodziny wyszły fajne, jedzenie było pyszne, wszyscy dobrze się bawiliśmy. Polecam sałatkę ziemniaczaną wg niemieckiego przepisu, która jest bardzo smakowita: około 2 kg ugotowanych na średnio ziemniaków polewacie sosem przyrządzonym z 0,5 l rosołu + prochy typu pieprz biały,czarny,gałka, posiekana cebula,2 ząbki czosnku, sól,ocet winny, musztarda, kurkuma, kminek, gotować 5 min, polać, odczekać chwilkę, aż w ziemniaki wsiąknie sos, na półmisek wykładać same ziemniaki bez sosu. Sos musi być intensywny, dobrze dosmakowany!!!**** Gosiu, od sytuacji rodzinnych nie możesz się odcinać, musisz je zaakceptować**** Kuchenka gazowa na kartusze sprawdza się świetnie, jeden nabój wystarcza na około 4 h gotowania. Ukłony
data: 2007.08.20
autor: Rene
Częściowo się nie dziwię tym położnym ale jak czytam Uriela: "Porzuć swoje tchórzostwo i walcz bo słabość nie przystoi Wielkiej Duszy jaką posiadasz" to dedykowałabym to położnym. Oddziały położnicze świeciłyby pustkami gdyby ktoś wreszcie doszedł do tego że poród w domu jest tańszy i spokojniejszy ale wibrujemy wciąż w emocjach strachu i za tym idzie dodatkowo niejasność przepisów którą ferują nam w ministerstwie. Ale tyle ile dam radę to dołożę się do tego żeby część kobiet które marzy o takim porodzie tak jak ja, wiedział i czuł że można i trzeba o położne- dawne akuszerki walczyć i że warto żeby one były i dobrze zarabiały w zgodzie z odpowiedzialnością jaką będą miały. W Holandi ponad 60% kobiet rodzi w domu - i tu jesteśmy w średniowieczu. To się zmieni ale kiedy i na jak duzą a raczej małą skalę??? We Wrocławiu położne w podziemiu przyjmują porody, Poznań zastraszony. Beznadzieja.
data: 2007.08.20
autor: Firanka
Firanko, dobrze, że ta kobitka do ciebie zjedzie, bo mam odpowiedź od T.D., że, cytuję: "Atmosfera negacji
doprowadziła do tego, że wszystkie położne , które parały się porodami domowymi zrezygnowały bojąc się utraty praw wykonywania zawodu." Taki to jest nasz świat. Dlatego pewnie czasem jest we mnie "fanatyczne nawiedzenie" bo czuję, że choć niezmienię świata, to mogę zmieniać siebie i żyć zgodnie z tym, co mi służy i co jakimś dziwnym cudem pogłębia moją świadomość. Szokujący jest dla mnie fakt, że kobiety boją się służyć innym kobietom, mimo że potrafiłyby prawdziwie im ulżyć. Utrata pracy to dla nich jak spalenie na stosie. Pytanie, czy "średniowiecze" mamy za sobą i czy przypadkiem oświecenie nie gorsze niż średniowiecze.
data: 2007.08.20
autor: Joanna - MamAsik
MartoR. cieszę się, że udało Ci się kupić takie fajne rzeczy. Przepraszam ale nie mogłam napisać nic o Panu z garnkami, ponieważ akurat wczoraj nie chciało mi się otworzyć forum, mogłam czytać tylko przez archiwum a wtedy nie ma możliwości pisania.Tak się dzieje czasem z moim komputerkiem ale ważne, że można poczytać. Pozdrawiam i życzę miłego gotowania w nowej emalii:)
data: 2007.08.19
autor: Marzena z Piastowa
Wielkie dzięki za odpowiedź. Już wiem, co jest grane. Przekopałam się przez tony postów, znalazłam pomocne słowa. No i najważniejsze- jęzor mam zawalony żółtym nalotem, zastój jak nic... Biały też się pojawiał... Ehh,ale czuję, że idzie na lepsze. Kuracja rozpoczęta i wiara odzyskana. Tylko, kurczę, trochę trudno się odciąć od domowych "sytuacji",a te to potrafią wyprowadzić z równowagi. Pozdrawiam i idę preparować imbirówkę:)
data: 2007.08.19
autor: Małgo
Teraz to ja was nie rozumiem bo ja stoję jeden dzień w kuchni a potem mam 2 zupy w słoikach (łącznie 4 słoiki) i mięcho w słoiku (jakiś gulasz) do którego trzeba dogotować ziemniory. Ostatnio nawet lepienie kulek było z uśmiechem że synek zapakuje do buśki i będzie z radością mlaskał. Część człowiek odpuszcza na część sypie pieprz i heja. Fajowo jest jak sie jeździ do mamy (też na PP). Ale bywało że się umęczałam poki się uczyłam co po czym i w jakim smaku ale nie najgorsze było to. Najgorsze że zupy były bezsmakową "cziorbą" jak mawia mój tata. * Małgo włacz sobie jakieś ćwiczenia (przy jakiejś energicznej muzyce) do tego rozgrzewania wydaje mi sie że i tak trudno ci odpowiedzieć coś klarownego - ja nie czuję sie kompetentna na tyle więc lepiej zadzwoń do Pani Ani. Joasiu MamAsik już dojedzie do mnie w tym tygodniu położna z Piły więc poszukiwania odwołuję. Papatki
data: 2007.08.19
autor: Firanka
Marzeno z Piastowa, wybrałam się na "Twój" bazarek, odnalazłam właściwego pana, zamówiłam co chciałam (w tym czerwony dzbanek do gotowania kawy:)i jestem bardzo zadowolona:)) I jeszcze mąż mi tam wynalazł śliczny mały dzbanuszek do kawki dla dwojga, emaliowany, z przykrywką, dzióbkiem i do tego żółty w żyrafy! Bardzo optymistyczny-dzisiaj premiera:) Dzięki za namiary! Pozdrowienia
data: 2007.08.18
autor: Marta R.
Czy ktos mógłby polecic gazowa kuchenke turystyczna(nazwa),która sie dobrze sprawdziła w gotowaniu?Zalezy mi na informacjach omałych kuchenkach na kartusze.Czy ktos ma jakieś doświadczenia z tym?
data: 2007.08.18
autor: Marta
Maugo, nie traktuj się kilerką tylko imbirówką. I jedz delikatnie, a nie rozgrzewaj się. Zupy - począwszy od śniadaniowej, dobry obiad, zupy, herbatka, kawka. W sumie diagnoza nie jest tak istotna jak delikatne doprowadzanie organizmu do równowagi. :) Zdaje się, że Ania z Mainz przechodziła ostatnio mega kryzys. Znajdź jej posty - w tym wątku - a potem prześledź jakie dostała odpowiedzi i co napisała pani Ania, może to cię natchnie i doprowadzisz się do formy.
data: 2007.08.18
autor: Joanna - MamAsik
Pani Jolu z Wrocławia - popieram !!!!!!
Pozdrowienia
data: 2007.08.17
autor: Hania z Warszawy
Jolu z Wrocławia!Masz rację z tym nastawieniem.Jest ono chyba najważniejsze w tym naszym gotowaniu.Przyjechałam z Kołobrzegu i za nic nie chciało mi się tam gotować.Doprowadzam się teraz do porządku.Na wakacjach bolała mnie głowa od tego normalnego żarcia.Ale powiedz sama-chce Ci się na wczasach stać przy garach w kuchni jak rodzinka na plaży?Nie zawsze da się wszystko zaplanować.Zwłaszcza w przypadku kiedy pogoda nie dopisywała i biegliśmy na plażę żeby wygrzać kości,gdy słońce się pojawiło na poł godzinki.Być może robić z drogi na PP misję to przegięcie, ale przyznasz że cała to nasza filozofia zdrowia i życia sprawia że życie zaczyna się intensywniej kręcić wokół jedzenia i kuchni.Jest to czasami trudne.Mimo tego sami wybraliśmy tę drogę i nie ma co narzekać!Idę gotować zupkę.Pozdrawiam wszystkich!(a może kiedyś Pani Ania otworzy sieć restauracji?;-)
data: 2007.08.17
autor: Iwona z Kościana
Witam wszystkich! Pierwszy raz ślę posta na forum, nie myślałam, że kiedyś będę musiała, bo jak na razie dobrze sobie radziłam... Do czasu... Zwracam się z prośbą o jakąś podpowiedź, bo sama mam mętlik w głowie i już nie wiem, co dalej robić;(
Od czego by tu zacząć... Otóź jakiś czas temu wróciłam z Anglii. Mój pobyt trwał miesiąc i był to dość ciężki czas dla mnie. Robiłam co w mojej mocy,żeby się odżywiać, jak zawsze, ale wiadomo- tamtejsze produkty żywnościowe to zupełnie inna bajka:( Poza tym przez cały czas lało jak z cebra, ciągle przemarzałam, no i stresowałam się, że nie mogę znaleźć pracy. Zaczęłam chorować, bolała mnie głowa, no i straszny kaszel. Stwierdziłam, że nie takie było moje zamierzenie i cel wyjazdu i co ja tu w ogóle robię!? Po co na siłę próbować się dopasować do innych realiów, skoro w Polsce mam wszystko czego mi potrzeba? Dłużej się nie zastanawiałam i wróciłam. To była chyba jedna z lepszych moich decyzji. Ale do rzeczy...;) Po powrocie rzuciłam się na jedzonko i pochłaniałam więcej niż moi rodzice razem wzięci. No i stwierdziłam,że po takim dobijaniu organizmu należy się mocniej rozgrzewać. Ruszyłam więc z wołowiną, rosołami, kilerką. Było wtedy bardzo upalnie i mam przeczucie, że mam niedobór jin, oczywiście po uprzednim dobiciu jang za granicą...Po przyjeździe dodatkowo bardzo nasilił mi się trądzik (walczę z nim od dawna). Od ponad roku stosuję się do PP, w ogóle nie jem słodyczy i owoców, jestem bardzo restrykcyjna, ale wiem, że robię błędy i mam świadomość, że jeszcze długa droga przede mną. Uświadomiłam to sobie dobitnie niedawno,bo nie potrafię zdiagnozować,co mi dolega- od jakiegoś czasu zaczęły mnie swędzieć oczy, są wrażliwe na światło i bardzo przekrwione, tak jakbym uczyła się całą noc... A obecnie w ogóle się nie przemęczam (pewnie także w tym tkwi problem),wręcz cierpię na bezczynność, często zdarza się, że w ogóle nie wychodzę z domu, w ogóle się nie ruszam. Wpadłam w jakąs deprechę, nie mam powodu, żeby wyjść z domu, niedawno też wyprowadziła mnie z równowagi sytuacja rodzinna i ciągle się tym zamartwiam.
Wczoraj dostałam niewielkiej temperatury i ciągle się utrzymuje. Poza tym wzdęcia, nawet jak zjem niewiele, nawet rano, gdy nic jeszcze nie zdążyłam zjeść...
Nigdy nie miałam takiej temperatury bez kaszlu i kataru. Pierwszy raz mam takie przekrwione i swędzące oczy. Zwracam się z zapytaniem, czy to może być efekt uboczny nadmiernego rozgrzewania? W FZ pani Ania pisała, że swędzenie oczu może pojawić się w takim wypadku i należy wtedy zjeść coś kwaśnego, np.kawałek twarogu... Ale ja nie nie jestem pewna,czy dobrze myślę. Z dugiej strony może po prostu "coś mnie bierze" i mam dalej wspomagać się kilerka? Obawiam się, że może to być niedostatek krwi w wątrobie albo ogień...? Ja po prostu już wariuję i nie wiem, co mam począć.
Przepraszam za te majaczenie, spowodowane jest ono zdrowotną niedyspozycją;) Będę wdzięczna,jeśli ktoś mi podpowie, co jest grane. Pozdrawiam.
data: 2007.08.17
autor: Małgo
Czytając niektóre posty mam wrażenie że wpędziliście się w jakieś męczeństwo na własne życzenie. Skąd tyle dołowania samych siebie i innych przy okazji. Czy to jakieś "fanatyczne nawiedzenie". To "pchanie wózków pod górkę i inne podobne dziwadła". Sama gotuję wg pp (pracuję nad wyjściem z egzemy), owszem jest przy tym więcej zachodu ale jednocześnie wiele radości, inne nastawienie do wszystkiego. Odnoszę wrażenie że czujecie się lepsi od innych (tych którzy nie są na pp), jak wybrańcy. Wyluzujcie i nie zachowujcie sie jakbyscie spełniali jakąś specjalną misję. Hehe, ale nagadałam, zaraz posypią się kamienie na moją głowę.
data: 2007.08.17
autor: Jola z Wrocławia
Często krótko po wypiciu naszej kawy czuję, że jestem spocona. Co to może oznaczać i czy powinnam coś zmienić może delikatniej doprawiać?
Choć taka jaką gotuję- lekko ostra od cynamonu, imbiru, kardamonu i cayenne jest bardzo dobra . Pozdrawiam.
data: 2007.08.17
autor: Hania z Warszawy
kochani jadę na morze i zastanawiam sie czy rybka ze smażalni oczywiście obrana z podsmazonej skórki popieprzona jest dopuszczalna,
data: 2007.08.17
autor: 
Często dopadają mnie dziwne myśli nad ,którymi trudno zapanować,depresyjne? Mój masażysta jak mnie zobaczył we środe w takim dziwnym stanie powiedział tylko jedno- nie komentowac! Jak przychodzą myśli,których nie powinno byc natychmiast muszę je wymazac.Trudne to jak w pracy nie mogę komentować zachowań innych, tłumie je wewnątrz i już nie wiem co gorsze.Mówię,tłumacze a owce swoje to już nic się nie odzywam...
Co do tych najgorszych myśli to tak jak Kamila też czasem mam dość gotowania i zazdroszę innym jak jedzą stare.wiem ,że muszę gotować bo zdecydowanie czuję się lepiej,mniej się pocę ,widzę co się dzieję z organizmem kiedy tak jak teraz rozbrykałąm się i wypiłam piwko (śluz).
Powoli wracam myślami do normalności,gotuję ,pcham swój wózek i jak trzeba to przemilczam pewne zachowania pracowników choć przychodzi mi to z ogromną trudnością.
PP to moja droga w życiu,którą odnalazłam w wieku 27lat i tak już będzie,lepiej lub gorzej ale zawsze do przodu.
data: 2007.08.17
autor: AGATA
mamoMagdo rób sobie kopie tego co cie interesuje w archiwum będziesz do tego wracać! Widać na tobie zawirowania z emocjami sama się wpuszczasz w panikę, z tą kaszą to dajesz czadu. Owsiana to owsiana (mamy na myśli płatki ze stoisławia). Rodzynki daj mamie albo teściowej - ja tylko na początku lata dawałam do owsianki z orzechami. Tym zaczął kwiczeć o rodzynki to je schowałam i udałam że nie ma bo przeginał z chęcią ich zżerania. Z Zielonej była kiedyś pani Gosia na archiwum poza tym nie masz tam co narzekać na końcu deptaka (kierunek Policja i jakis pomnik z fontanną) jest sklep ze zdrową żywnością i choć jego właścicielka jest trochę dziwna to pamiętam że zawsze miała dobre przyprawy z firmy kawon i dobre książki - jest tam troche PP-owcoów tylko " niezrzeszeni" nigdzie. I ZOSTAW TE POMIDORY są kwaśne. *Agatko żaden zastój nie jest wieczny!!! Napij sie jeszcze raz imbirówki i spójrz jak ładnie za oknem a potem w to co ci Asia napisała. Ja jem wołowina, wołowina wołowina (hemoglobina) - mam świadomość że galopuje jesień ale do pyrów dziś zrobiłam czerwona kapuchę dla równowagi (słodkie słodkie- ostre z dużą ilością kwaśnego w postaci balsamicznego octu). Kukurydza jest ok zwłaszcza z chili, brokuł jak zrobisz z kukurydzą z majonezem w formie sałatki z II książki to też nie powinno ci nic byc bo równoważysz te warzywko. Paulino Tylińska Filozofia zdrowia a nie życia. str 252 NIE MOGŁO ZGINĄĆ. Pozdrawiam
data: 2007.08.17
autor: Firanka
Tia, czosnek, no tak, to też ziółko, i to niezłe. A ja tylko imbir, imbir. Fajnie. * MamoMagdo, zakreciłam się w tym czego nie wiesz na temat owsianki. Bo ja tylko się przejęzyczyłam i napisałam owsiana zamiast płatki owsiane. Wszystko jest ok, wiesz co trzeba. :) Pomidorki w do zrównoważenia duszeniny dla ciebie raczej mogą być. Ale podduszone wcześniej na oliwie. A czy małej coś jest czy nie, to musisz obserwować.
data: 2007.08.17
autor: Joanna - MamAsik
Prawidłowa odpowiedź brzmi: czosnek! Niezłe ziółko, co nie? Pozdrowienia:)
data: 2008.09.18
autor: Marta R.
Joanno - MamAsik! Już nic nie rozumiem, ja gotowałam owsiankę z kaszy kukurydzianej i właśnie płatków owsianych (!!!) Więc zamiast płatków kasza owsiana (nie wiedziałam że taka jest!!) Czy mogę do duszenin dodawać pomidory? Czy małej nic nie będzie?
data: 2007.08.16
autor: mamaMagda
MartoR. nie wiem czy nabyłaś już garczuszki ale i tak będę w sobotę na bazarku więc dam znać, czy jest Pan z "garami" :)
Ja też stawiam na tymianek, chodzi mi po głowie jeszcze imbir... no nie wiem nie wiem:)
Wrócę jeszcze do tematu gazu, dokładnie rok wstecz.. Mąż stwierdza, że nie zgodzi się na zakup turystycznej kuchenki z butlą, że niebezpiecznie,odpada itp. Po kilku tygodniach dzwoni do mnie z pracy i każe wejść na aukcję allegro, podaje mi nr produktu i mowi, że mogę sobie zamówić. Do głowy mi nie przyszło, że to ...kuchenka gazowa turystyczna. Ale po pewnym czasie chciałam więcej i, tak jak Adriana, przy każdej okazji: urodziny, imieniny, święta delikatnie podpowiadałam, że nie chcę prezentów ale... płyta gazowa uszczęśliwiłaby mnie bardzo. Nie naciskałam jednak, a gdy wróciłam z wakacji u mamy, czekała na mnie niespodzianka: piękna płyta gazowa:) Każdy partner, tak jak i mój musi dojrzeć do decyzji a najlepiej kiedy dochodzi do niej obserwując polepszenie zdrowia i samopoczucia dzięki jedzonku pp. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.08.16
autor: Marzena z Piastowa
imbir!!! Marto R:)
data: 2007.08.16
autor: monika z łodzi
Pani Marto, czy to imbir?
data: 2008.09.18
autor: Anna Ciesielska
Pani Paulino Tylińska, najprościej byłoby pdesłać swojego mejla i ja wyślę, bo sobie wklepałam to do kompa, ale sensowniej będzie cierpliwie usiąść nad przepisami i po kolei prześledzić kilka i zrobić wg nich listę. * Katarzynko, oczywiście żartujesz nie, przecież to lukrecja jak nic. :) hi hi, taka o imbirowym posmaku, nie? Prawda, że mam rację, prawda? * Agato, jak tylko? Wołek i cielaczek, jagnię, raz w tyg. indyk, jaja, kasza raz w tygodniu, głownie pyry, ale jest też polenta, od czasu do czasu do duszeniny może być i makaron, ale nie za często. Ja się czasem łapię już na tym, że tydzień minął, a mąż nie upomniał się o makaron. Firanka już ostrzegła - kapustne ograniczyć do minimum, czasem coś do zupy czy duszeniny można dodać, ale po sezone nie powinny występować jako jarzynka - tak sobie myślę - pani Ania sprostuje jak coś źle myślę. * MamoMagdo, owsianka dla dziecka składa się z kukurydzianej i owsianej plus przyprawy i cytrynka do zakwaszenia. Jak mała podrośnie, to będziesz mogła rozłożyć taką owsiankę na składniki i gotować ją na płatkach owsianych w dni, w które na drugie śniadanie albo podwieczorek będziesz potrzebowała polenty. Ale do tego czasu doczytasz i na ten temat. :)
data: 2007.08.16
autor: Joanna - MamAsik
Ewo S. Przepis na ciasteczka jest na pewno dobry. Ja jak robiłam ciastka, kleiły mi się w dłoniach, też mi sie rozsypywały, ale jakoś się udało i po upieczeniu były twarde. A jaki dawała pani miód?? Bo ja płynny dodałam. Być może brak orzechów tak podziałał, że nie się nie skleiły. Proszę włożyć 7 łyżek miodu.
data: 2007.08.16
autor: Nitka
Marto R. strzelam pierwsza.Czy to może...tymianek ???
data: 2007.08.16
autor: katarzynka 78
Próbuję znaleźć opisy do przypraw, produktów, napojów pod względem ich żywiołu i smaku, czy mogłabym uzyskać informację o tym gdzie takowy spis mogę znaleźć? Był załączony owy spis do książki Pani Anny Ciesielskiej pt 'Filozofia Życia' ale niestety go zgubiłam.
data: 2007.08.16
autor: Paulina Tylińska
Codziennie po trochu przebijam się przez archiwum i przeczytalam zeby nie używać raczej kaszy jaglanej. Więc do kaszki dla dziecka tylko kasza kukurydziana - i do zupek tez? czy może stosujecie coś innego ... A czy do zupy śniadaniowej nie można dać rodzynek? To była taka przyjemność ... Lena zjadła dziś rano kaszkę i wieczorem też a w dzień 4 łyżeczki zupy - coś zaczyna być lepiej :) Poza tym zrobiła dziś sama chyba z 5 kroczków! A mi się poprawiła cera :) Aha - a gaz niedługo będę miała!! Rodzina mnie wspiera (szczególnie moja mama, która fascynuje się Tombakiem - a Tombak też pisał że ta kuchnia elektryczna do niczego). Czy jest tu może ktoś z Zielonej Góry? Pozdrawiam !
data: 2007.08.16
autor: mamaMagda
Kamilo z Londynu dzieki za madry list// jak narazie wakacje plyna wooolno// ale co mi pozostaje- tylko sie nimi cieszyc i pomyslec ze po powrocie juz w 100 procentach wroce do starego jedzenia// pozdrawiam z deszczowej Francji/ narazie sie trzymam tylko ze stracilam chec do robienia czegokolwiek a tu jeszcze musze sie przygotowac do egzaminu poprawkowego// pozdrawiam i naprawde milo zajrzec na forum kiedy jest sie daleko od domu;*
data: 2007.08.15
autor: Paula
Firanko,MamAsik i inne dobre duszyczki!
Jak już wiemy,że miałam zastój i obecnie robię wszystko aby doprowadzić organizm do pionu (łącznie z wyłączeniem z jadłospisu mąki i mącznych oraz potraw z przewagą kwaśnego).Czy w takim razie pozostaje mi tylko mięsko wołowe,rosół,marchew,kasza grycz.i ziemniaki? A co z warzywami takimi jak kapusta,kalafior,brokuł czy kukurydza?
data: 2007.08.15
autor: AGATA
Kamilko zanikająca w fogu :) Uszy mi zwiędły jak przeczytałam twojego posta. Poważnie. Właśnie szykuję się na mój test rodzinny i opanowuję się by nie zaliczyć doła i nie s... tematu, a tu czytam ciebie i... I co to ma być? No co, zapitowywuję? Dziś rano przeczytałam zdanie u mistrza Eckharta: "... naszym obowiązkiem jest bowiem czerpać z wszystkich rzeczy możliwie jak największy pożytek, cokolwiek by to było, gdziekolwiek byśmy się znajdowali, cokolwiek widzieli czy słyszeli, bez względu na to jak obce i niestosowne by nam się to wydawało. Wtedy dopiero, nie wcześniej, będziemy na właściwej drodze." Cytat jest trochę dłuższy, ale tu się zatrzymam. Mi daje do myślenia. Może i tobie na coś się przyda. Nie znikaj w mgle pozbawionej zapachu przypraw, cebulki i czosnku, a kysz a kysz, odczarowałam cię. :)
data: 2007.08.15
autor: Joanna - MamAsik
Uwaga:) Mam dla wszystkich zagadkę z przymrużeniem oka;) Zacytuję 2 fragmenty renesansowych zielników (litera w literę, znalazłam je we współczesnej książce o ziołach) a pytanie brzmi: O czym mowa?
1) "... żywot odmiększa y puruie, zwłaszcza świeżego pożywając... mocz zawściągniony wywodzi y pędzi... wątrobne żyły zamulone otwiera... wyciera y gładzi piszczałkę, przez którą tchnienie miewamy... kaszel zastarzały uspokaja... dychawicznym bywa ratunkiem... ciało rumiane y twarzy rumieńcu dodawa... czerw wszelaki w żywocie morzy..."
2) "... jest lekarstwo na parchy, które pochodzą z zimnej przyczyny... dobry jest bardzo ludziom prostym kmiotkom, którzy jadają grube rzeczy zimne, a piją wodę, tedy... trawi w nich ty karmie i niemocy broni..."
A więc o czym mowa? W obydwu cytatach chodzi o tę samą rzecz. Dla ułatwienia dodam, że odpowiedź jest blisko, bo wszyscy mamy tego sporo w naszych kuchniach:) Zgadujcie, zgadujcie. Prawidłową odpowiedź podam jutro! Pozdrowienia
data: 2007.08.15
autor: Marta R.
Dziewczyny, a propos wiader przypraw, to ja tez zauwazylam, ze teraz to juz nie lyzeczki a lyzki sypie do wszystkiego. Kawa zbozowa (tylko robie jej dosc duzo bo pija ja rano przed wyjsciem do pracy i zabieram do termosu na ranek) to wsypuje cynamon, lyzke kardamonu, lyzke imbiru, i pieprz. I im pikantniejsza tym bardziej smakuje. To samo jest z jedzeniem. Lyzki przypraw....A imbiru to juz prawie nie czuje w jedzeniu:)
Co do wspollokatorek to sie poddalam. Przedwczoraj kolejna awantura, bo przyprawy w jedzniu im 'smierdza'.Jedna z dziewczyn dostalam ataku i wpadla do kuchni sprawdzajac moje garnki i co ja gotuje. Troche sie przestraszylam. Porozmawialysmy i niestety, sie nie da, bo one nie czuje sie jak u siebie w domu kiedy ja gotuje i im 'smrodze' przyprawami. Zrobilam wszystko co moglam, zorganizowalam sie, przestalam uzywac czosnku i cebuli (bo wtedy bylo trzaskanie drzwiami).Ale tak czy siak smierdzi. Miesa mi tez nie wolno gotowac. Tak ze niestety wracamy do punktu wyjscia czyli przygotowywac bede jedzenie sobie kiedy ich nie ma, pakowac i jesc na zimno bo co mi innego pozostaje. Awantura tez byla o lodowke- za duzo miejsca zabiera moje jedzenie w porownaniu z ich.Co oznacza, ze musze sie pozegnac z moimi zupkami w sloiku. Nerwowo nie bardzo daje rady. Staralam sie byc asertywna, ale przy takiej ilosci pasywnej agresji, nie bardzo da sie normalnie zyc(nie odzywanie sie do mnie, trzaskanie drzwiami, przestawianie garnkow, ktore posprzatalam, spyrskiwanie odswiezaczem do powietrza przez 10 minut itp) Przykro mi dziewczyny, ze skapitulowalam. ALe pomyslalam, ze odpuszcze bo bede tam mieszkac do konca wrzesnia a potem na miesiac do domu i bede leczyc anemie i inne dolegliwosci:).Grunt ze mam ranna kawe:)
Pozdrawiam wszystkich i jak czytam zeby sie przestawic na czosek i cebulinke to mi sie plakac chce:(.Nie dla tego psa kielbasa, przynajmniej nie do konca wrzesnia.
Buziaki i pozdrowienia dla Pani Ani
data: 2007.08.15
autor: Kamila z Londynu
Marto M. Dzięki! Ja dotychczas wiedziałam tylko o sklepie http://www.naczynia.olkusz.pl, ale nie byłam usatysfakcjonowana, bo opisy produktów słabe, zdjęcia małe, mały wybór itp. A do tego jakaś recenzja, że ktoś tam przesłał pieniądze a nie dostał towaru i zero odzewu i takie tam. Normalnie koty w worku. Zaraz przejrzę tę "Twoją" www, ale już widzę, że piszą tam o pojemnościach garnków, czego na "mojej" mi brakowało. A co do garów z brązową emalią w środku, to pan w firmowym sklepie w Olkuszu powiedział mi, że produkują tylko beżowe. Czerwone mieli w latach 80-tych. No i nigdy też nie wypuścili na rynek tego nostalgicznego kafejnika z brązowym środkiem a szkoda. Dziękuję Ci bardzo za odzew. Pozdrowienia
data: 2007.08.15
autor: Marta R.
Pani Ania pewnie niedługo zmieni wstęp propos jesieni ale to co powiedziała w Wąsowie to "nie zwracać uwagi na sezon pomidorowy" czy kapustny bo w drugiej połowie września będą ludzie narzekać na grypy i "wirusówki", pomidory w słoiki, powoli odchodzić od jarzyn kapustnych, włączać imbirówkę, rosoły i cebulę + czosnek. A jak ktoś nie zdążył zjeść szczawiowej, żurku, pomidorówki to raczej też powininie sobie przełożyć do przyszłego lata.
data: 2007.08.15
autor: Firanka
Witajcie,
Marto R. zamówiłam właśnie garnki emaliowane z Olkusza ze sklepu internetowego http://stank.abc24.pl. Wydaje mi sie że cenowo nie wychodzi to źle, a i kolor można chcieć jaki się chce tzn. ja zamówiłam beżowe z brązem w środku, mogą byc czerwone itp. wydaje mi sie to godne polecenia. Pozdrowienia dla wszystkich
data: 2007.08.15
autor: Marta M.
Przeczytałam książkę Intymnośc kobiety Harriet Lerner. Polecam wszystkim córkom i matkom tym które się rozumieją i tym które nie potrafią się zrozumiec.Właściwie jest to książka dla całej rodziny.Może ktoś ją czytał?Książka nie jest poradnikiem ale przewodnikiem po życiu w rodzinie lub w innym związku.Jest bardzo pomocna w sytuacjach gdy walka o bycie sobą doprowadza do bardzo bolesnych konfrontacji których się pragnie uniknąc ale nie umie.Tyle na dzisiaj
bo tu nie miejsce na bloga.
data: 2007.08.15
autor: ostróżka
AniuMzRS, zakręt z tymi naszymi szkrabami co? Ja teraz mam na tapecie Kornelkę, bo chyba przy okazji tego, że Zuzia już taka duża, to i Nelka dostaje czasem do jedzenia doroślejszy kąsek i to jej nie wyszło na zdrowie. Wysypało nadwrażliwca. Ale jest i dobra strona medalu. Zaczął się proces wychodzenia z pieluch z powodu nadwrażliwej pupy. I woła, czasem siada na nocnik już po wszystkim, ale jak skojarzy fakty, to biegnie wołając po swojemu "kibelek". I tak już 3 dzień. * Katarzynko, ja też lubię taką kawę. Teraz jesienią to się pewnie na czosnku musimy skupić. :) I mięsku. Mniam.
data: 2007.08.14
autor: Joanna - MamAsik
Wróciłam z nad jeziora w Lubikowie.Było cudownie. Mąż pilnował wnuków brzechtających się w jeziorze, ja gotowałam a po poludniu dotrzymywałam im towarzystwa.Teraz jestem na rechabilitacji powczasowej. Dotrzymywanie towarzystwa dwóm wnukom własnym i trzem prawnukom teściowej{razem pięcioro od 8 do 13 lat} jest nieco wyczerpujące ale nie żałuję. Oczywiście nie zawsze udało mi się gotowac i przestrzegac wszystkich zasad pp i pewnie dlatego czuję się znużona i taka jakby nadgnita od środka ale chyba mi przejdzie.Na koniec witam i pozdrawiam Wszystkich .
data: 2007.08.14
autor: ostróżka
Marzeno z Piastowa, nie widziałam Cię na forum od jakiegoś czasu, ale jeśli czytasz, to mam do Ciebie pytanie. Czy bywasz czasem na tym bazarku koło stacji? Jeśli tak, to czy widziałaś ostatnio tego pana z emalią Olkusz? Chciałabym uzupełnić zapasy a nie wiem czy nie ma on np przerwy wakacyjnej (bo na moim bazarku to posucha, co drugi pawilon zamknięty) więc nie wiem czy jechać czy nie jechać. Jeśli dysponujesz taką wiedzą to będę wdzięczna. Pozdrowienia:)
data: 2007.08.14
autor: Marta R.
Marto, w zeszłym miesiącu (i nie tylko) temat był poruszony, zdaje się, że przez Ankę M. Poszukaj w archiwum. Pozdrowienia
data: 2007.08.14
autor: Marta R.
Joasiu taka kawa tylko mi smakuje i jeszcze z cynamonem,kardamonem i cayenne na końcu.Pyyyycha:)zaczyna sie jesień....co zmienić w naszym menu i na co zwrócić szczególną uwagę?pozdrowionka
data: 2007.08.14
autor: katarzynka 78
A propos jajecznicy - ja zaczynam od smaku słonego - podsmażam boczek, dodaję pomidory z bazylią, potem tymianek, jaja i pieprze. Wychodzi super i mam nadzieję, że jest ok.
Co do butli gazowej - jestem szczęśliwą posiadaczką takowej od paru miesięcy. Sprawdza się super - wystarcza na miesiąc przy ostrym gotowaniu. Jak się kończy dzwonię do miłego Pana i jeszcze tego samego dnia mam nową. Nie oglądałam się na opinie innych i nie przeszkodził mi fakt, że mam teraz w kuchni 2 kuchenki i gazową i elektryczną, co budzi powszechne zdziwienie. Dociekliwym tłumaczę, że gotowanie na gazie jest tańsze i to wytłumaczenie większość zadowala. Kiedyś przy projektowaniu kuchni zachciało mi się wyspy na środku i teraz jak ulał wyspa przydała się na płytę gazową :) MamoMagdo niech Cię nic nie zniechęci - w końcu to w imię zdrowia. Co do marchewki - mój Mateusz też chodzi pomarańczowy. Gotuje mu zupki i gulaszyki przy użyciu marchewki, pietruszki, ziemniaka, pora, cebuli i czosnku. Ciężko wyeliminować marchew, bo niewiele zostaje, ale mam zupkę porową na bazie ziemniaków i porów - to ratunek bez marchewki. I jeszcze przestroga na koniec - dziewczyny uwaga na chlebek - mój Maluszek go uwielbia, ale mama przesadziła z ilością i Mały miał straszne zaparcie przez cały dzień i problemy ze spaniem w nocy. Teraz jestem ostrożniejsza.
pozdrowienia
data: 2007.08.14
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Kochani! Czy może ktoś robił warzywa duszone do słoików na zimę? Jak to zrobić i jak długo wytrzymają? Potrawę zrobiłam z cukinii, papryki, cebuli i pomidorów. Wszystkim bardzo smakowało :)) Pozdrawiam wszystkich ciepło..
data: 2007.08.14
autor: Marta
MamoMagdo, nie dalej jak 11.08 polecałam Ci hasło "słoik" wpisane do naszej wyszukiwarki. Polecam wciąż, bo pytasz o weki. Znajdziesz wszystko o przechowywaniu dań, również na wyjazdy. Pani Anno, dziękuję za wczorajszą, poranną poradę. Wszystkie zalecenia wprowadziłam w czyn. Dzisiaj jest duża poprawa. Zresztą już wczoraj proporcje czasowe pomiędzy skurczem a rozkurczem zmieniły się na lepsze. No i nastrój o niebo lżejszy:) Maleństwo w brzuchu figluje jak zwykle, ale teraz ma łatwiej:). Pozdrawiam
data: 2007.08.14
autor: Marta R.
MamoMagdo, to tak jakbym slyszala moja historie, kiedy moj maz uslyszal o gazowce, to o malo nie spadl z krzeselka i tez sie zdenerwowal , ze wymyslam.To bylo jakies poltora roku temu , przy kazdej okazjii wspominalam o niej , odpowiadajac na pytanie co zycze sobie na urodziny , imieniny , B.Narodzenie itd.,jakgdyby sie plyta zaciela.Maz tak byl juz znudzony tym gadaniem o gazowce , ze pewnego dnia sam oznajmil " Ada , kupujemy gazowke..." . Od 3.sierpnia gotuje na slicznej gazowce.Hura!.A wiec MamoMagdo nie poddawaj sie , jezeli chodzi o gazowke .Pozdrowienia
data: 2007.08.14
autor: Adriana\Niemcy
Pani Aniu, będąc dziś w księgarni zerknęłam w książkę na temat jedzenia według grup krwi. Z ciekawości odczytałam, że pprzy mojej grupie A w ogóle nie należy spożywać takiego mięsa, jak wołowina, cielęcina, jagnięcina, czy indyk. Natomiast wskazany jak najbardziej drób. Wiem jednak, że na naszym żywieniu to właśnie ten rodzaj mięsa jest najlepszy, a nie drób. Czy po prostu patrzeć na te rady z dystansem? Myślę, że chyba tak, a co Pani na to?
data: 2007.08.14
autor: Renata
MamoMagdo, napisane jest, że zaczynamy od smaku gorzkiego (wrzątek) albo od słodkiego - tłuszcz, na którym obsmażamy. Czyli jak robisz jajecznicę, to po jajkach idzie smak ostry - pieprze. Jeśli zaś robisz naleśniki, to nie ma mocnych, zaczynasz od smaku kwaśnego mąki pszennej - głupio zacząć od kurkumy czy oliwy. ;) A co do smaku słodkiego, to nasze potrawy, a szczególnie zupki są energią smaku słodkiego i dzieci też je zajadają ze smakiem. Coś mi się o miodzie w zupie obiło o uszy. Mam koleżankę, która synkowi do krupniku dodawała (ale oni nie pp) :) A Firanka, to chyba nie czarnowidztwo, tylko realne spojrzenie na panujące nad naszym morzem warunki atmosferyczne. Ten wiatr, wilgoć, niestabina pogoda wyłażą potem z dzieci katarami, kaszlami. Dobrze, że wyłażą, ale nie jest przyjemnie jak to się dzieje. * Agato Agato, pierogi ruskie... a jadłaś je z gulaszem wołowym? Przecież to przewaga smaku kwaśnego. * Katarzynko, miło cię czytać!!! Kawa imbirówka, czasem jak sypnę to tak stwierdza mój mąż, ale jak mi smakuje i nic złego się nie dzieje, to luz.
data: 2007.08.14
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich. Pani Aniu, jak długo można wspomagać się Mieszanką Pana Paprzęckiego (niedokrwistość)? Dopiero zaczęłam ją przyjmować, ale chciałabym wiedzieć czy jedna kuracja wystarcza? Czy powinnam po niej zrobić morfologię krwi?
W związku z moimi dolegliwościami wątrobowymi zakupiłam ziele ostropestu i mam kłopot z określeniem jego smaku. Chciałam dodawać go do potraw. Czy mogę pić napar z niego?
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.08.14
autor: Mysia
Mój mąż stuka się w głowę - a jak usłyszał o gazie to była afera! Butla nie przejdzie - ale kombinuję jak zmienić płytę na gaz ... zrobię bez pytania. Ale chwilowo płyta ... chwilowo!! (programuję się pozytywnie). Piszecie ze pomidory nie - ale takie uduszone tez nie? a słodycze - to jasne! ale czy ciasta wg przepisu tez nie? szukałam wczoraj na forum o tym wekowaniu - albo jestem ślepa albo nie wiem - bo nic nie mogę znaleźć ...
data: 2007.08.14
autor: mamaMagda
Robiłam ciasteczka z przepisu podanego przez Nitke. Zupelnie mi nie wyszlo - ciasteczka w ogole sie nie skleily i byly sypkie po upieczeniu. Robilam z polowy porcji i bez orzechow. Czy przepis jest na pewno dobry?
data: 2007.08.14
autor: Ewa S.
AGATA miałaś zastój. Mączne ze serem to niezbyt dobry pomysł lepiej zupa albo mięcho pamiętaj że już prawie jesień. Pierogi prędzej z wołowinką zmieloną. Dlatego sie śmiałam że Aniołki cie pilnowały i po co ci je mrozić żeby jeszcze się później dołować. Zresztą już po roku wiem że naleśniki, placki słodkawe, tak jak ciasta w zwiększonej ilości dają emocjonalne zawirowania i zastoje.Moje dziecko dostaje właśnie chrostek na plecach i szyji po owocach, gdy wpadł do ogrodu teściów na śliwy i jabłka, słodyczki od nich no i ja i moich parę byków tez zrobiło swoje bo odpowiedzialności nie da się zwalić tylko na innych. mamoMagdo pogadamy po zimie, nie czarnowidzę tylko życie mnie zweryfikowało parę razy. Poza tym na konsultacjach nie byłam i jak zosia-samosia sama pcham do przodu powolutku jak mówi pani Ania Jedźcie na morze w tym tyg póki ciepło.
data: 2007.08.14
autor: Firanka
Asiku, cały czas pracuję nad odpowiednią ilością marchewki w Tymkowej zupie i coś tam zmieniam, wczoraj dostał pierwsze mięsko, tylko chyba coś poknociłam, bo jak ugotowałam wywar, to wyjęłam cielęcinę, wrzuciłam warzywa, ugotowałam zupkę do końca. Troszkę mięsa dałam do porcji zupki, zmiksowałam wszystko w smaku słonym, doszłam do ostrego i Tymo zjadł. Dziś zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam.
Znalazłam post Magdy Ciesielskiej, gdzie pisze o porcji wielkości orzecha włoskiego, rozumiem, że do jednej porcji zupki tyle dawać. I czy teraz jeśli je dwa razy dziennie zupencję, to każda porcja ma być z mięskiem? na gulaszyki jeszcze za młody:)Firanko pytałam o Twojego Tyma, bo mój to Tymon. U nas każdy oczy otwiera, wielu nie słyszało w życiu o takim imieniu, mylą z Szymonem, a jak się okazuje Tymonów i Tymoteuszów coraz więcej:) A z tym morzem,to faktycznie noce już bardzo chłodne,a na kwaterach różnie bywa i taka rozlazłość była w naszym decydowaniu, więc odczytaliśmy to jako znak - na "nie" i jedziemy do przyjaciół. mamoMagdo odkąd pamiętam moi rodzice gotowali na butli z gazem (normalna gazowa kuchnia i duża butla), ja też mam w domu kuchnię z butlą i nawet mi do głowy nie przyszło martwić się, czy pewnego dnia przypadkiem nie wylecimy w powietrze.Raczej martwię się, żeby gaz się nie skończył w środku największego gotowania:) Przez tyle lat nic nikomu się nie stało. Niestety moja kuchnia ma piekarnik elektryczny, który zaczął zarastać kurzem, bo wszystko teraz idzie na palnik. Obojętnie od którego smaku zaczynasz, ważne, żeby zachować właściwą kolejność i kończyć na ostrym. Po raz kolejny polecam archiwum, bo temat wielokrotnie i dogłębnie wyjaśniony, a i sposoby na jajecznicę też są:)
data: 2009.07.27
autor: Aguśka
Kochani, czy ktoś może mi wytłumaczyć różnicę między chiroterapią a osteopatią ? Pozdrawiam
data: 2007.08.14
autor: Magda
Witam, chcialabym podzielić się przepisem na wzbogaconą sałatkę z brokułami, jest pyszna, jesli coś nie tak dodałam to proszę mnie poprawić:
sł - 2-3 jajka ugotowane i pokrojone, można dodać pól puszki kukurydzy (choc ja wolę bez), pół łyżeczki kminku, 1-2 łyżki majonezu
o - kawałek filetu z indyka (ugrillowanego w przyprawach, ostygnięty) pokroić w małą kosteczkę, 1-2 ząbki czosnku rozdrobnionego, pieprz czarny i biały
sn - sól do smaku
k - ugotowane kawałki brokuła, 3 łyżki jogurtu naturalnego
g - troszkę rozkruszonego tymianku
Wszystko wymiesząć i dosmakować - sł - kminek, ew. majonez, o - pieprz
Smacznego!
data: 2007.08.14
autor: Ewa S.
Aha Aguśka! Jedź nad morze jak możesz! Ja też mam zamiar dla nas troszkę zawekować a dla Lenki na miejscu będę mieć dostęp do kuchni. Dieta dietą ale należy nam się też odpoczynek! Firanka troszkę lubi "czarnowidztwo" - ale nie dajmy się programować - będzie wspaniale! - pewnie wymagać to będzie większego wysiłku ale te zachody słońca i zapach morza wszystko wynagrodzą. Mi już w kuchni idzie coraz sprawniej - choć wciąż wertuję książki i doczytuję. Lena polubiła kaszkę :) - tylko zupek nie chce mi jeść za nic. Wydaje mi się, że ona lubi tylko słodki smak - jak wiecie poradźcie mi co robić - bo chyba bez sensu słodzić zupki miodem ... chociaż ... Mam jeszcze pytanie (może banalne ale nie mogę tego zrozumieć) Przyprawiamy w określonej kolejności ... ale od jakiego smaku zaczynamy? w książce jest napisane, że od gorzkiego - ale czy ma znaczenie też co przyprawiamy? Chodzi mi np. o jajecznicę - jajka to smak słodki - więc zaczynamy je przyprawiać gorzkim czy ostrym? Nie mogę tego zrozumieć .... tak więc na razie robię tylko książkowe przepisy ... Pozdrawiam.
data: 2007.08.14
autor: mamaMagda
Firano myślisz ,ze ruskie to taki bardzo zły pomysł? Czemu,czemy?
data: 2007.08.14
autor: AGATA
Witajcie kochani'!dawno mnie tu nie było,znowu walczyłam z depresją,ale już widzę światełko w tunelu i.. OTO JESTEM:) Agatko dzięki za słowa wsparcia i otuchy, kochana jesteś:)Widzę,że tylu nowych pp-owiczów się pojawiło,że aż miło.Dziś obliczyłam,że na pp jestem już 8 miesiąc.Kamilko, ja też mam chwile zwątpienia,ale zaraz wracam do pionu i wiem,że idę właściwą drogą.I kiedy wątpię w to co robię zawsze pojawiają się na mojej drodze te "anioły".Niedawno byłam u mojej pani od chiropraktyki,która przez wiele lat obserwowała moje "dietowe"wariactwa i dziwactwa i zawsze mi powtarzała,że od tego się mój kręgosłup rozsuwa.I przyznałam jej się,że zmieniłam dietę na pp.A ona na to do których autorów dotarłam?A ja,że trafiłam na pania Anię Ciesielską a pani chiro taaaakie oczy i mówi,że ona jest od 8 lat na pani pp ciesielskim!I strasznie mnie tym podbudowała wiecie?*Agatko a propos spraw mama-córka.Moja mama odkąd pamiętam miała nadwagę.Jej menu to dużo mięcha i kiełbas wieprzowych,chleb,surówki,owocki,dużo nabiału i dużo zimnej wody.Ja odkąd przeszłam na pp starałam się ja namówić na tą dietę,tłumaczyłam,że to dla niej będzie dobre itp.-ona pozostawała oporna.I wiecie ,że się wkurzałam bo moje chciejstwo było taaaakie duże.I wiecie co się stało? W momencie,gdy ja odpuściłam moja mam postanowiła spróbować pp.Było to 3 tyg temu a mojej mamy jest już 8kg mniej!!!I czuje się wspaniale i ekstra i chce góry przenosić.A mi to pasuje,bo gotujemy razem i razem jemy:)No ii nie czuję się już taka osamotniona*dziewczyny mam wstręt do TLI.Nie wiem co mi się stało.Jak były upały to wypijałam jej sama 1,5 l dziennie i czuje że się ...przepiłam!Po 2 łykach dostaję jakiś mdłości i potwornej zgagi.Co to może być?Co teraz pić?Zjadam 4 talerze zupy dziennie i rano piję jedną kafffkę czy tyle płynu mi wystarcza?Ostatnio zauważyłam,że do kawy wsypuje imbiru prawie jak na imbirówkę.czy to nie za dużo,jak myslicie? pozdrawiam wszystkich serdecznie,całuski******
data: 2007.08.14
autor: katarzynka 78
Joasiu Dzięki Wielkie:-))) MamoMagdo to do kuchni butla z gazem i to ci wszyscy powiedzą łącznie z p. Anią i to przy zawirowaniach jakie masz z Lenką OBOWIĄZKOWO. Poza tym dla ciebie żadnych surowizn:sałaty, ogórków, pomidorów (na te sezon!) bardzo ostrożnie z selerem, kapustnymi (mało, nawet do zup). Słodyczy zero, no ewentualnie kulki do 5 dziennie np do kawy gotowanej ok 10 lub 17. Kup małej jedną zmianę czerwonej pościeli i to co blisko ciała też na czerwono w miarę możliwości.
data: 2007.08.14
autor: Firanka
MamoMagdo, można zakupić butlę i kuchenkę gazową i gotować z butli z gazem. Wiem, wiem, niebezpieczne i w ogóle mąż się nie zgodzi. :) Ale może odezwą się dziewczyny, które tak gotują i zobaczysz, że się da to załatwić. Oczywiście, jeśli się tego potrzebuje. A co do zupek, to Rene napisała kiedyś takie zpupowe standardowe menu dla dzieci, spokojnie można je zastosować dla mamy karmiącej. Jak weźmiesz sobie przepisy na zupki dla dzieci, i zwiększych proporcjonalnie ilość składników i konkretnie dosmakujesz przyprawami, to też będzie z grubsza ok. I przeglądaj tabelki z tym co kwaśne, surowe czy zimne, zanim coś wrzucisz do gara, to sprawdź czy nie wychładza lub nie zakwasza. I wtedy dodaj to w ilości minimum lub wcale. * Aguśka, marchewki się nie bój, ale nie przewalaj. Może nie do każdej zupki? Zuzia też chodziła pomarańczowa czas jakiś i wszyscy ją podziwiali. Bo była zupa z marchewką, na drugie gulaszyk, z marchewką wśród składników, a co drugi dzień do kolacyjnej kaszki marchwianka, ale nie łyżka, tylko tak prawie pół na pół. Koń by nie strawił takiej ilości. :)
data: 2007.08.14
autor: Joanna - MamAsik
Firanko- ja niestety mam kuchnie elektryczna - i już dawno stwierdziłam ze jest do niczego - ale nie mam jak poprowadzić gazu, ale myślę o tym i pewnie jakieś rozwiązanie się znajdzie - ale to kwestia kilku miesięcy. Dzięki Aguśka. Aha - a czy w przepisach zawartych w książce jest coś jeszcze czego powinna unikać karmiąca mama? Moje dziecko w zasadzie nie ma jako takiego azs - tylko od czasu do czasu wysypki i kupki ze śluzem no i brak apetytu
data: 2007.08.13
autor: mamaMagda
Mój Mały to Tymoteusz. Też albo nie, bo nie od Tymona:-)AGATKO Anioły cię pilnowały z tymi ruskimi: wywaliłaś i ciesz się po tych piwkowych zastojach to byłabys się znów urządziła!!! Agiśko od wtorku ma być upał to jak nad morze to chyba ostatni moment w tym tygodniu ale na wiater to sie tam zawsze trzeba przygotować.
data: 2007.08.13
autor: Firanka
A, Firanko, napisałam mejla do dr Dmochowskiego, może podpowie kto jeszcze odbiera porody w Poznaniu, choć o pani z Piły wiem od koleżanki z branży, co podobno temat ma ogarnięty na całą Polskę, choć mieszka w Zabrzu. Zobaczymy. I wiesz co sobie pomyślałam? Nawet gdybym cię jakoś oceniała czy cóś, to i tak powinnaś to "olać" bo co to w tobie zmienia, nic. Pozostajesz i tak taką a nie inną Firanką, niezależnie od tego co inni myślą. Przecież o tym wiesz, prawda? I pilnuj swojego malucha i brzucha. Pa
data: 2007.08.13
autor: Joanna - MamAsik
No Żanetko, będą i ppowe obozy, jak nasze bachorki podrosną. Firanko, niestety w okolicy jest tylko ta położna z Piły. Kiedyś porody w domu przyjmował również doktor Dmochowski (anioł nie człowiek, to moja o nim opinia, ale właśnie znalazłam taki oto o nim artykuł http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36031,3814622.html), teraz nie wiem jak to u niego z czasem w tych sprawach. A tak poza tym Firanko, czy ty myślisz, że ja cię jakoś oceniam? Ano nie, tylko mnie czasem zastanowią te twoje bułkowo-konfiturkowe klimaty, na spiskową teorię wszechświata chyba nie pomagają, a cebulowa tak, i to jak. pa Dobrego porodu w odpowiednim terminie.
data: 2007.08.13
autor: Joanna - MamAsik
Paulo!
Nie tylko ty masz takie rozterki. Ja po kazdej wizycie restauracji czuje sie jakbym zjadla posilek razem z kelnerem- taki ciezar na zoladku.A potem pol nocy nieprzespanej plus zastoj na drugi dzien. Mimo, ze chodze glownie do chisnkich i hinduskich (czyli bardzo ostre zarelko). Tez sie zastanawiam czasem czy to wszystko ma sens. Czy nie place za duzej ceny za bycie na PP. Jak bedzie w przyszlosci. Moj chlopak na razie akceptuje, ale jak bedzie jak bede starsza, bede chciala miec rodzine i czy zaakceptuje moje wybory w sprawie dzieci i ich karmienia? To samo tyczy sie wakacji. Juz teraz zastanawiam sie czy jest sens jechac, skoro przez tydzien np. nie bede mogla sobie zrobic np.naszej kawy. I czesto mysle sobie, czy moze tym wszystkim nie rzucic i nie wrocic do 'starego'. Tyle mniej pracy i wysilku i stresu zwiazenego z reakcja otoczenia. Bedzie prosciej, latwiej, wygodniej. Ale zaraz potem zadaje sobie pytanie, o co tak naprawde tutaj chodzi. Bo w koncu jesli zrezygnuje z PP, to bedzie oznaczalo, ze sie poddalam presji, ze pozwolilam innym o sobie decydowac, ze nie mam sily i wiary,w to ze moje wybory sa trafne. A tego nie chce. Bo bycie na PP to jest test na to jak bedziemy sie zachowywac w innych sferach naszego zycia. Czy bedziemy odwazne/odwazni, aby bronic siebie i swoich przekonan przy innej okazji? Wlasnie dlatego jeszcze nie zrezygnowalam. Poza tym, kiedys jeden nauczyciel (z pochodzenia Chinczyk) powiedzial nam na lekcji, ze tylko rzeczy, ktore sa trudne i wymagaja trudu maja jakakolwiek wartosc. I tak jest wlasnie z PP. NIe jest latwo, nie jest prosto. Ale tak wlasnie ma byc, bo dzieki PP otwiera sie swiadomosc. A na to trzeba zapracowac.
Odwagi Paula. Nie jestes sama. Na codzien zdarzaja sie ludzie otwarci i na wyzszym poziomie swiadomosci, ktorzy bede zainteresowani i z entuzjazmem podejda do tego co robimy. Inni z kolei 'warcza i atakuje' bo ludzie mniej swiadomi piekielnie boja sie zmian i nieznenego. I to jest wlasnie rownowaga. A nasza madrosc i odwaga ma polegac nie na omijaniu tych drugich, ale na uczeniu sie bycia soba, naprzekor/ czy nawet dzieki ich atakom.
Druga istotna rzecza jest to, ze jak to zrozumialam na PP, w zyciu jedyna stala rzecza jest zmiana. Musimy umiec sie dostosowac do zmian. Plynac z pradem rzeki a nie pod prad. Tak tez rozumiem moj stosunek do PP. Jestem wierna temu co robie i wiem, ze robie dobrze, ale czasem zycie ode mnie wymaga, abym sie troche 'nagiela' i wtedy robie odstepstwa od PP, jak np, bycie na weselu czy pojscie do restauracji czy zjedzenie posilku specjalnie dla mnie przygotowanego przez kogos kto mnie kocha. Mysle, ze prawdziwy PP -owiec to osoba, ktora potrafi czasem zrobic wyjatki bo jest swiadomo, i widzi zycie takim jakim jest.
Moze sie myle, ale tak wlasnie sadze.
Pozdrawiam wszystkich i sciskam. Moja praca magisterska ani rusz. Moze moj Aniol Sophia cos doradzi:)
data: 2007.08.13
autor: Kamila z Londynu
No i po obozie =D. Przeżyłam =). Było świetnie! W końcu byłam ze znajomymi i byłam w górach, które przecież uwielbiam. A jak było z jedzeniem…?
Mieszkaliśmy w 4 miejscowościach. Pierwsza, niestety nie mieliśmy kuchni do swojej dyspozycji, więc codziennie rano chodziłam do recepcji po wrzątek zaparzałam sobie herbatę. Jedna recepcjonistka chyba nie potrafiła mnie zrozumieć, bo za każdym razem jak tylko się pojawiałam robiła skwaszoną minę =). Ale cierpliwie to zniosłam. W pokoju pachniało przyprawami=) Wspinaliśmy się na szczyty w upały. Wszyscy popijali zimną wodę, a ja wyciągałam z plecaka termosy z ciepłą herbatą. ”Co tak śmierdzi”(aromat się roznosił)”A to znowu ta narkomanka” =)Ale spróbować, spróbowali i zasmakowało =)Jedna koleżanka, kupiła sobie nawet pieprz ziołowy i dosypywała do obiadów i kanapek. Kupiła również zeszyt i spisała przepisy, które ją zaciekawiły, m.in. rosół=). Kilka koleżanek w wolnym czasie czytało wyrywkowo książkę.
Kolejna miejscowość, a wraz z nią: kuchnia gazowa!=) Od razu wzięłam się za robienie owsianki. Ta(niestety) nie zasmakowała znajomym =)Zapach przywiódł do kuchni pewną panią, która bardzo zainteresowała się, co ja takiego robię i spróbowała moją herbatę.. W następnych miastach pozostało mi gotować na prądzie.
Pewnego dnia, na spacerze piłam kawę z termosu. Nagle jakiś mężczyzna wyprzedza mnie i pyta: „A co to kawa z rumem tak pachnie, bardzo dobrze ze pani nosi ze sobą kawę” =).
Niestety nie było samych pozytywów. Przez cały obóz utrzymywał się kaszel. Musiałam odchorować w domu…I tutaj mogę zgodzić się z paulą(2007.08.09), że teraz każdemu wyjazdowi towarzyszy stres i związana z nim choroba. Uważam ,że dorosłym łatwiej jest wybyć z domu, ponieważ mogą mieć jako taki wpływ na to, gdzie będą przebywać(na kuchnię). A dla mnie (16latki) przy PP obozy nie są wskazane… Nie wiem, co już o tym wszystkim myśleć. Jedynym rozwiązaniem byłyby PP-owe obozy i kolonie =)=) Pozdrawiam.
data: 2007.08.12
autor: Żaneta
Kochani, znalazłam w sklepie kaszę owsianą, kiedyś jadłam ją bardzo często, jest naprawdę pyszna. Czy dla mamy karmiącej alergika nada się taka kasza np. raz lub dwa w tygodniu? Pewnie tak, ale jak zwykle wolę się upewnić.
Pozdrawiam już prawie jesiennie:)
data: 2007.08.12
autor: Aguśka
Czytałem Pani artykuł w Nieznanym Świecie 1/07 i bardzo mi przypadł do gustu Postaram się zdobyć książki i potem cosik więcej napisać .zajmuje sie od lat medycyną niekonwencjonalną
i myślę że już niedługo przeniosę się na stałe do Peru gdzie przebywam już od 1991 roku tam skończyłem medycynę specjalność Fitoterapia i Klimatolecznicwo. Moja strona
http://www.dzikimietek.com Pozdrawiam Mitch
data: 2007.08.12
autor: Dziki Mietek z Arizony i Central Salva Peru
Joasiu ale pani Ania mówiła że nie jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji widocznie też taka jaka jestem - jestem potrzebna dla równowagi. Ale Aniołek Sophia w Wąsowie to nie bez przyczyny. Niestety wyznam że chlebek ze śliwkami i banankiem był przedwczoraj bo robiłam selekcje w piwnicy co mam pooddawać rodzicom. Poczułam sie po nim jakbym miała deprechę. Zupka cebulowa pomogła mi dopiero. Z mężem sie nie idzie dogadać: powiedział że twierdzenie o owocach powodujących jesienią grypy to "spiskowa teoria dziejów" - byłby luz, tylko jak mały ma 40 stopni to on mi go wyrywa i chce wozić do lekarza po antybole. Jak idę czasem po południu na spacer wracam-radośnie oświadcza od drzwi "zrobiłem owsianke na kozim mleku" (zdążył polecieć do sklepu bo ostatnio udawałam że zapomniałam). Wiem wiem mam go zaakceptować. Zabrałam się więc za siebie metodą Karoliny "morda w kubeł" cytat z p.Ani i powtarzam licząc do 10 że widocznie tak ma być. Przeszukuję internet szukając położnej do porodu w domu jedna jest w Pile, jak ktoś by wiedział o takowej w Poznaniu to dajcie znać. Pani Aniu zakupiłam hantle i ćwiczę moje chude ramionka. Mamo Magdo czajnik elektryczny na wyjściu wywal z pokoju a kuchnia powinna byc gazowa (mam nadzieje że doczytałaś w książce że energia prądu to energia wody) . Dlatego pisałam że nie wiemy zbyt wiele o tobie (tak na bazie wyjazdu nad morze) - jaka kuchnię i piekarnik masz w domu? Ja też w świnoujściu sie zrobiłam w konia pisze w internecie że jest kuchnia - kuchnia ale elektryczna... to są te małe smaczki życia no nie? Idę spać bo 22. I NIE BĘDĘ SIĘ ODZYWAĆ PRZEZ CZAS JAKIŚ. Dobrze mi to zrobi:-) Trzymcie się.
data: 2007.08.12
autor: Firanka
Dziękuję za odpowiedzi! Więc odstawiam owoce leśne. Bardzo lubię herbatkę TLI - Lena też. Idę dalej kopać w archiwum - dużo tego :) Pozdrawiam!!
data: 2007.08.12
autor: mamaMagda
Wróciłam własnie od mojej mamy;) i wiecie,że było całkiem sympatycznie.Umówiłyśmy się na pierogi,ciasto robiła mama a ja kiedy nie widziała dosypywałam przypraw(hi,hi) sama była zachwycona jakie ładne i jaki kolor! Farsz kazdy robił swój oczywiście robiłyśmy ruskie.Smiech ,zabawa i opowiesci mogły trwać do rana ale wszystko ma swój czas.Ugotowałam porcje pierogów,zjadłam, pozegnałam sie i do swojego domku. Resztę pierogów spakowałam do torebek po 3,4 sztuki chciałąm je zamrozić w domu i to był błąd! po powrocie do domu okazało się ,że pierogi to może były ale kilka godzin temu u mamy a teraz to w każdej torebce jest jeden wielki pieróg! Mam nauczkę trzeba gotować i zamrażać ale to nic bo najważniejsze jak miło spędziłam czas.Czas uczy i pozwala zrozumieć.BUZIAK
data: 2007.08.12
autor: AGATa
Witam wszystkich miłośników porannej owsianki! Wróciłem z trzytygodniowego pobytu w lesie nad jeziorem pod namiotem. Zabrałem również butle gazową z kuchenką i chciałem się podzielić swoimi doświadczeniami z gotowaniem w prymitywnych warunkach. Kawę poranną gotowałem i w termos, owsiankę gotowałem i gorącą przelewałem w słoiki ( trzy dni wytrzymywały bez problemu, jak było bardzo gorąco wkładałem do strumienia, można również trzymać w wykopanym dole 0,5 m). Podobnie postępowałem z zupami tylko gotowałem bez mięsa i słoik z zupą wytrzymywał nawet 7 dni. Zestaw przypraw przechowywałem w szczelnych pudełeczkach po filmach fotograficznych i nic nie wilgotniało. Myślę ze w każdych warunkach można sobie poradzić. Pozdrawiam serdecznie .
data: 2007.08.12
autor: Janusz z Wrocławia
mamoMagdo, p. Ania poleciła mi pić właśnie TLI (tymianek, lukrecja, imbir) albo wersję wzbogaconą - TLACI (tymianek, lukrecja, anyż, cynamon, imbir)można dodać też kardamon(pyszny pomysł z forum).Ja się tego trzymam. Zdaje mi się, że owoce leśne to niezbyt dobry pomysł przy azs. Wszystkie herbatki słodzimy miodem, pijemy tyle, na ile mamy ochotę, do ugaszenia pragnienia. Ja kiedyś też żłopałam dużo, a na PP ze dwa kubki dziennie herbatki, bo na więcej po prostu nie mam ochoty. Nas nawilża wewnętrznie dobrze zrównoważone żarełko i to normalne, że z czasem pragnienie staje się coraz mniejsze - zresztą p. Ania to wyjaśnia. Rano, na czczo możesz pić kawę naturalną gotowaną (płaska łyżeczka na szklankę wody) z przyprawami. Ja sypię cynamon, kardamon, imbir i też słodzę miodem, już w filiżance, czasem też piję jeszcze jedną po południu. I naprawdę więcej wymyślać nie trzeba, bo i po co,po prostu gotuj tak, żeby Ci smakowała. A my właśnie siedzimy i gdybamy czy jechać na tydzień nad morze do Ostrowa (blisko Karwii) z gotowaniem na gazie oczywiście. Gdybamy, bo to byłby pierwszy dłuższy wyjazd i tak daleko z Kluskiem, a tu jeszcze Firanka pisze o tym chłodku:) Jeśli zdecydujemy na tak, to dla nas - starych żarcie zawekowane w słoiki, a dla Tyma gotowanie na bieżąco, dla takich malusich azs-ów generalnie musi być świeże, tzn. najwyżej na dwa dni. I przetrząsaj archiwum, bo jest tam całe mnóstwo dobrego na temat gotowania na wyjazdach z dzieckami, i o mamach karmiących, i o wszystkim prawie:). Trzymaj się>>
Firanko, czy Twoje dziecię to też Tymon?:)
Aha, moje dziecię nabiera ocienia marchewkowego od marchewki w zupkach zdaje się, plus ta odrobina słoneczka. Czy to norma, czy dostanę po głowie, że przesadzam z marchewką?
data: 2007.08.12
autor: Aguśka
Hej, mamoMagdo, w temacie "konserwowania" naszej żywności to szukaj w archiwum pod hasłem "słoik" - znajdziesz dużo. A naszą herbatkę TLI można pić i pić, możesz ją sobie wzbogacić o anyż i cynamon (TLACI). Ta z owocami leśnymi nie jest zalecana przy problemach zdrowotnych i dla matek karmiących. Pozdrawiam
data: 2007.08.11
autor: Marta R.
MamoMagdo, owoce leśne powinnaś wyłączyć z zestawu herbacianego - na dłuższą metę osłabiają śledzionę (jest to gdzieś w postach pani Ani, ale wierzę, że ciężko się przez wszystko przekopać), a herbatki możesz pić ile pragniesz, byle były też właściwe posiłki - czyli zupki, podstawa, podstawa. No i poranna kawa (niekoniecznie zbożowa), a potem może jeszcze 1,2 filiżanki. Szczerze mówiąc współczuję ci, że jedziesz nad morze, bo ja się w tym roku wkopałam, ale może tobie się uda. Za dużo zupek i tak nie zakonserwujesz :) Dzieciom, niestety ;), trzeba na świeżo. :) W archiwum (jeszcze w tym letnim wątku) jest o słoikach i zabieraniu w nie zupek. Wrzuć słowa klucze w wyszukiwarkę i sprawdź, wszystko znajdziesz. Przed wyjazdem poczytaj też jak znajdziesz czas o imbirówce. No i trzym się. * Firanko, szukaj tego co cię kusi i prowokuje, szukaj. A może to te bułeczki z kruszonką, lub za lekko w kuchni. Hi, hi, uciekam, zanim dostanę po uszach. :)
data: 2007.08.11
autor: Joanna - MamAsik
A ja dziś z rana rowerkirm na rynek po warzywa;) od razu lepszy humor.Teraz powoli dusi się sos pomidorowy.Dziś na targowicy widziałam chili białe hm... nawet nie wiedziałAm,że takie jest.Do czego można stosowac białe i jaki ma smak? I teraz zestaw pytań:1) do czego stosujecie zioła prowansalskie
2)czy może ktoś ma jakiś pomysł na kabanosy ,niby sucha kiełbaska ale jak ją doprawić? Co prawda jem je sporadycznie i zawzse robię jak kiełbasę smażoną z przepisu ale może jakieś inne pomysły?
3)a teraz... kogiel mogiel,który pamiętam z dzieciństwa był bardzo dobry i tak naprawdę nie wiem czy dobry czy nie według PP.Czy surowe żółtko z kakao i miodem plus imbir(???)
4)ile trzeba moczyć groch do grochówki?
5)jakie pomysły do przyrządzenia bakłazana?
POzdrawiam już po łowicku...buziaki
data: 2007.08.11
autor: Agata
Firanko - jadę na 8 dni nad morze i mam zamiar jakoś się trzymać zasad. Czy można jakoś "zakonserwować" zupki? Macie jakieś pomysły? Będę tam mieć do dyspozycji kuchnię i mały aneks w pokoju (lodówka, czajnik). Wierzę ze dam rade - ja to jednak optymistką jestem. Mam pytanie - czy herbatki lukrecja-tymianek-imbir mozna pić dużo? Wciaż chce mi się pić. Piję jeszcze owoce leśne-anyż-lukrecja-tymianek itd. i kawe zbozowa co jeszcze przy karmieniu piersią? Pić ...
data: 2007.08.11
autor: mamaMagda
Oj dużo tego... Joasiu MamAsik wiem co mnie sprowokowało do pisaniu o lekach do Magdy-w ciągu kilku dni mamaMagda napisała 4 posty, teraz ma 2-gą książkę i coś gotuje, spróbuje w 3 tygodnie coś zrobić a potem jedzie nad morze (nie wiemy na jak długo) tam bez gazówki (żarcie knajpiane czyli wołowiny+pieprze), chyba że kupi małą butlę z palnikiem. Jeśli jedzie nad polskie morze to we wrześniu zimno i już chłodne noce, co może zaowocować niezłą explozją zaśluzowania z wyziębienia u Leny. Według mnie trzeba więcej czasu na kupno ziół, przypraw i naukę PP ale chylę czoła i mam respekt bo może ja jestem pesymistką? Dzis doszłam do wniosku że może "sądzę wg siebie" - mi zajęło z 5 miesięcy ugotowanie takiej herbaty że ona wreszcie nam smakuje. Każdy pracuje w swoim ogródku i na własny spokój i mamie Magdzie też tego życzę spokoju i uwolnienia od chciejstw, które wszystkie mamy.
MARTO R ja miód jem godzinę po śniadaniu i kolacji (wychodzi raczej między posiłkami). I jeszcze do DZIDKI - o rytuały lepiej zapytać jogina -bo rytuały to zbliźona forma- moja babka nie chciała mnie widzieć przez I trymestr (choc książki mówią że można jogę ćwiczyć do 5-tego miesiąca włacznie) potem musiałam przynieść od lekarza że mogę ćwiczyć. Jeśli się dobrze czuje to myślę że trzeba ćwiczyć żeby zdrowo i sprawnie urodzić chyba że ma problemy. Jeszcze WĄSOWO na koniec: Chodziła mi dziś po głowie pani Małgosia - w Wąsowie siedziała często milcząca z uśmiechem Mony Lisy słuchała pytań o jedzeniu czasem wrzuciła swoje 5 groszy ale za to konkretnie. W ogóle to chyba dzięki niej zauważyłam że istnieją dwie grupy - jedni przyjechali posłuchać więcej o przepisacha, drudzy fixowali na tematy popołudniowe. Smiać mi się chce jak z rozpaczą w głosie"molestujemy" panią Anię "a czy zielona część pora jest ostra czy kwaśna?" Dla mnie żelazne są zasady ale już w kuchni to lubię jak jest lekko i z finezją nawet jak trzeba potem zaliczyć imbirówkę. Dotarło to do mnie np gdy robiliśmy naleśniki.
data: 2007.08.11
autor: Firanka
Droga Ewo S.Ja również mam w domu dwulatkę, ale jak gotuję dla rodziny zupę fasolową,to jednak dla małej planuję np. jarzynówkę na mięsku cielęcym,lub indyczym.Fasola to smak słony,a zupa z niej(nawet bez tej fasoli) jest zbyt intensywna dla takiego malucha.Wg.zaleceń p.Ani można dodać do zupki kilka ziaren grochu lub fasoli dobrze roztartych,a to już zupełnie co innego,niż zupa fasolowa.Myślę,że te nasze dwulatki musimy jeszcze karmić jednak gotując im oddzielnie.Ja do jajka małej dodaję kilka kropli cytryny i chlebek z odrobinką czosnku.Pozdrawiam
data: 2007.08.11
autor: Agusia z Opola
Mam mega zastój.Wsztstko zaczęło się od przeprowadzki i od ciągłego myślenia o sprawach,które i tak same się rozwiązały bądź wyjaśniły.Codzienne inni goście i codziennie czymś ich częstowałam a ,że na PPjestem tylko ja tak,więc postanowiłam im kupić ciasto ze sklepu i piwko czy coś w podobie.Oni jedli swoje a jak wychodzili to ja swoje ale zdarzyło się ,że dla towarzystwa wypiłam pół szkaneczki piwa czy zjadłam kawałek ciasta!!! No i mam za swoje.Mało zastoju to pogubiłam się troszkę (znowu) w życiu.W pracy po raz kolejny mam new załogę a w gazecie pomylili teksty pod reklamy i takie tam dziwności i ryczec ,ryczeć się chce bo klient nie zawsze jest wyrozumiały.Uffff i jak zawsze wygadałam się i wyżaliłam.;)
ps. Katarzynko78 po burzy wychodzi tęcza a po złym dniu lepszy bądź wspaniały,bardzo mądrą z Ciebie babeczka trzymaj się ciepło.Buzik
data: 2007.08.11
autor: AGATA
Joasiu,dziękuję za cenne podpowiedzi-oczywiście wypróbuję.Pozdrawiam.
data: 2007.08.10
autor: Inka
Witam! Kiedy najlepiej jest zażywać miód pokrzywowy, aby się efektywnie przyswoił? Ja przyjmuję po jedzeniu, ale wydaje mi się, że popijanie go zaburza trawienie posiłku, więc może zmienić to na pomiędzy posiłkami? Pozdrawiam
data: 2008.09.18
autor: Marta R.
Witam wszystkich. Mam pytanie : Czy zupa fasolowa z FZ nadaje sie dla dwulatka? Oczywiscie po zmiksowaniu i okazjonalnie, nie na codzien, Czy jesli fasola nie jest wskazana to po jej wyjeciu i zmiksowaniu reszty bedzie ok? (gotowana na kosci wołowej).
I jescze mam drugie pytanie - wczoraj córcia zrobiła nieciekawą kupke - dość luzna papke, w ogromnej ilości i drobnym czarnymi kropkami - co to moglo byc? Jadla odrobine bazyli (suszonej) do jajka (wiem ze nie jest to najlepszy smak kwasny) ale te kropki to raczej nie byla bazylia (byly drobniejsze (kiedys w przeszlosci tez jej sie zdarzalo tak, ale b. rzadko) Jej menu jest jak należy czyli, owsianka, chlebek, zupka, obiadek (ziemniak, gulaszyk/pulpet), czasem kasza grycz., W ostatnim czasie codziennie je troche polenty, na podwieczorek, albo do zupki. Czy to wlasciwie? Pozdrawiam!
data: 2007.08.10
autor: Ewa S.
Propos owsianki jeszcze: puszczają wiązania (jakaś reakcja chemiczna?) gdy jest kukurydziana + płatki i np. ktoś wyłączy i po ostudzeniu doda miodu , masła, imbiru. Dlatego nie robię owsianki wieczorem bo rano już czasem coś się działo albo robię wieczorem samą z płatkami owsianymi. Na półtora litra wody pod koniec daję ok łyżeczki cytryny, wrzątek lub szczyptę kurkumy i łyżeczkę masła i miodu wg zapotrzebowania (na szczęście coraz mniej) i imbr.
data: 2007.08.10
autor: Firanka
Chciałam sprowokować i zadziałało tylko Joaśka miała się nie czepiać a się czepiła. Żartuję... Wielu mamom zwyczajnie (to też fakt) że się nie chce stosować rygoru PP- są dzieciaki które po 8 -10 miesiącu dostają leki na alergię na noc. Przypominam że jest dojo a 15 zacznie się już JESIEN. Dziś po jednej suchej bule z kruszonką wylałam sie na męża (plus zmęczenie po całym dniu na dworze bo u mnie to zawsze musi być dodatek stresu lub zmęczenia). Kurde pani Aniu czemu nawet małej z dżemikiem nie można?- tak krótko przy ryju to odczuwam! Ale znaczy się działa-działa:-)
data: 2007.08.10
autor: Firanka
MamoMagdo; Dobrze, że mała chociaż cycem nadrabia. Czyli jest szansa na leczenie Lenki mlekiem z piersi, a reszta posiłków przyjdzie z czasem, może już za chwilę. :) Pamiętaj, że nocne mleczko jest bardzo treściwe i wyrośnie ci super inteligentne dziecko od tego. (choć zastanów się czy nie ma tu podłoża emocjonalnego - twoje zmęczenie, niepokoje, to przełazi na dziecko i może przez to ma potrzebę łączenia się z tobą mleczną pępowiną; no i spróbuj karmić przez sen, jak Afrykanki, do których doradcy laktacyjni uwielbiają robić porównania). Poza tym: 3-6 łyżeczek to na początek i tak dobrze. Moja Nelka jak miała 10 miesięcy dawała sobie wcisnąć na siłę 1 kawałek luźnej polenty. I co? I teraz wciąga jak smoczyca. Z tymi dziećmi to trzeba powolutku, dać im czas. I pamiętać, że mogą być kapryśne. I wtedy też trzeba dać spokój. A kapryśne potrafią być, ale wtedy to tylko uważna obserwacja i szukanie przyczyny - jak poniżej pisze Ania - a potem konsekwentne i zdecydowane postępowanie mamy. A równowaga? Różnie przychodzi. A jak się zaniedbamy to odchodzi. A potem coraz rzadziej odchodzi i huśtawka wzlotów i upadków maleje. :) Nie patrz też na spojrzenia innych. Niech cię w ogóle nie interesują. Nie pozwalaj się oceniać, nie tłumacz się... Doczytaj drugą książkę, poczytuj forum i rób swoje. Dasz sobie radę. Skup się na sobie, na małej, odpoczywaj gdy się tylko da, choćby 5 minut. Ja "siedzę" z dwiema malutami w domu, Stary w pracy, bo dużo jemy i musi na nas zarobić; nie wiem kiedy wyskoczyć do dentysty, okulisty, ... ale co tam. Kiedyś tam pozałatwiam te sprawy. Na czwartkowe we wrześniu dotrę. :)
data: 2007.08.09
autor: Joanna - MamAsik
Mam jeszcze pytanie - czy to możliwe, że mała się teraz oczyszcza ze śluzu? Od kilku dni robi bardzo śluzowate kupki - chociaż trzymam się diety ... jest jednak postęp - kilka dni wcześniej było ich od 3 do 6 - dziś tylko jedna. Wczoraj w nocy też bardzo źle spała - budziła się co pół godziny - i chyba miała jakąś wysypkę. No i dziś nic a nic nie zjadła z tego co ugotowałam :( - jestem twarda nie dostaje sinlac. Tylko czy ona się nie zagłodzi ... tylko pierś i pierś ...
data: 2007.08.09
autor: mamaMagda
To forum to coś najbardziej niezwykłego co mnie spotkało od kilku miesięcy. Bardzo wam dziękuję za uwagę i pomoc.Na pewno przeszukam archiwum - muszę tylko znaleźć czas, bo na razie to nowe gotowanie, czytanie książek i opieka i w dzień i przez niemal całą noc nie dają mi wytchnienia. Nie mam niestety nikogo do pomocy - dopiero w weekendy. (Mąż wraca późno, moja mama zapracowana). FIRANKO - nie pojadę na lekach i na sinlacu - leków nie stosowałam (jedynie homeopatię, ale i to już dawno skreśliłam jako mało skuteczne w Lenki przypadku). Sinlac wylądował w koszu - chociaż to było jedyne co Lena chciała jeść. Od 3 dni jestem na ścisłej diecie i ja i Lena. Jest tylko jeden problem - Lena nie chce jeść. Je 3-6 łyżeczek i to jest koniec! Potem nadrabia i pije całą noc z piersi (co jest dla mnie bardzo wyczerpujące). Kiedy pisałam poprzedniego posta nie wiedziałam, że jest druga książka - a w niej aż tyle o maluszkach :) Tak więc na razie wracam do czytania i gotowania. Tylko czemu nie ma apetytu? Ile mniej więcej czasu potrzeba żebyśmy wróciły do równowagi (jak to było u was) - DZIĘKUJĘ WAM! To bardzo ważne mieć wsparcie, bo w moim otoczeniu jakoś wszyscy sceptycznie patrzą na moje poczynania ...
data: 2007.08.09
autor: mamaMagda (madzia@friend.pl)
Dziewczyny dzięki za rady. Pomyślałam, że dla zachowania równowagi, ja też podzielę się swoimi doświadczeniami - a nóż jakaś mama skorzysta.
Na bazie swoich doświadczeń mogę z pewnością stwierdzić, że całą mądrość dotyczącą wychowania i karmienia dzieci mamy w sobie. Trzeba tylko otworzyć oczy i patrzeć, nastawić uszy i słuchać, bo dziecko nam wszystko sygnalizuje. Co jest dla niego dobre, a co złe. Kiedyś zaprosiłam do siebie koleżanki z dziećmi - półrocznymi - przyszły z całym arsenałem pieluch, chusteczek i śliniaków. Cały ten majdan dlatego, że dzieci bardzo ulewają po jedzeniu. A jak miały nie ulewać, jak po obiadku ze słoika mama wlała
w nie całą buteleczkę soku. To ulewanie to nic innego, jak sygnał dla mamy - nie chcę teraz pić, dopiero zjadłem.
Podobnie było z karmieniem mojego Malucha. Do 8 miesiąca był tylko na cycu. Wszystkie pokarmy stałe wypluwał. Dawał mi sygnał, że jeszcze nie jest gotowy. Nie chciałam słuchać więc gotowałam i zjadałam sama jego zupki. To samo było z jabłuszkiem,które rzekomo takie dobre dla dzieci - potrzebowałam 3 nieprzespanych nocy, żeby zrozumieć, że Mały źle się czuje po jabłuszku ze słoiczka i nie powinnam mu go dawać. I pomyśleć, że wtedy jeszcze wcale nie byłam na PP. Takich doświadczeń każda z nas ma mnóstwo - są one dla nas bardzo cenne, bo wiele się można z nich nauczyć. To nie pediatra, babcia, ciocia, czy koleżanka są dla nas kopalnią wiedzy o wychowaniu dzieci. To one same - nasze maluchy nam wszystko mówią - trzeba tylko nauczyć się ich słuchać i bacznie obserwować, obserwować, obserwować, a na koniec wyciągać wnioski. Tyle mądrości na dziś lecę na zupkę :)
pozdrawiam serdecznie
data: 2007.08.09
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Inko, skup się na dosmakowywaniu. Skontroluj przede wszystkim czy jest słona. Sól wyciąga smak. Potem dodaj kwaśnego. Pamietasz, na kursie padło zdanie, że kwaśne wypełni i podkreśli (jakoś tak, nie do końca pamiętam, ale już zauważam, że jak nie ma kwaśnego, to się robi mdło, albo niesmacznie, więc czasem warto jeszcze kroplę lub dwie soku z cytryny dodać), uzupełnij wszystko resztą przypraw. Dobry jest kardamon na koniec, bo się zbryla (przynajmniej ten mój) a i świetnie pasuje do "mdłych" potraw - i wtedy nie są już mdłe. :) Powodzenia z mydlinkami. pa (ps. o grzybach nic nie wiem)
data: 2007.08.09
autor: Joanna - MamAsik
Czy w ciązy można spokojnie ćwiczyć rytuały? Obecnie siostra jest w 10 tyg. a lekarz nawet nie wie co to są rytuały, więc nie wiem co odpowiedzieć ,czy nie ma żadnych ograniczeń / na PP jest od 1,5 roku/
data: 2007.08.09
autor: Dzidka
Witam, wlasnie przekonuje sie na wlasnej skorze jak zywienie nie-pp wplywa negatywnie na mnie!jetem na 5-cio tygodniowych wakacjach we Francji, do powrotu zostaly jeszcze 4// jem tylko nasze zupy sniadaniowe plus kawa a reszte posilkow jem z moja kuzynka i jej rodzina/ mam katar, skora szybko sie wysuszyla (w to jest mi tak trudno uwierzyc- ze po tyg mam straszniz wyschniete rece) i samopoczucie dosyc zle, juz sie wszystkim doluje i wogole to nie jest nastroj wakacyjny// no i jak zawsze lato to byla ulubiona pora roku to teraz zawsze musi towarzyszyc stres ze wyjazd ze jedzenie nie takie... no nic przepraszam ze marudze ale same rozumiecie ze to ciezko jak bez jedzenia odpowiedniego zyc musze:) pozdrawiam z deszczowej Francji i postaram sie wydobyc z siebie resztki jakiegos usmiechu:)
data: 2007.08.09
autor: paula/
Dzień dobry wszystkim; Pani Anno czy jeden uszlachetniony margez do 2 jajek i pieczywa na śniadanie dla silnego chłopa to dobry pomysł? Mój najchętniej by tak jadł codziennie (dużo i ciężko pracuje)i nie wiem czy się przychylić czy może to już "za dużo szczęścia". A prawdziwe jajka, co to ich tak długo kiedyś szukałam same przyszły:) Prosto ze wsi, od wyluzowanych kur, malutkie i śliczne:) Skończyło się za to w moich okolicach prawdziwe masło, ale jestem na dobrej drodze, bo wiercę dziurę w brzuchu pani z innego sklepu (podałam jej producenta) i obiecała, że będzie zamawiać:) A tak z innej beczki, to odkryło mi się przypadkiem super smarowidło do kanapek. Robiłam pieczeń z indyka w jarzynach z F.Ż., tę z fenkułem, i jak zwykle sosu wyszło dużo za dużo. Zazwyczaj później odgrzewałam do innych mięs a tym razem spróbowałam na chleb nieodgrzane i... cóż to był za smak! Dla kolorytu posypuję cayenne i po prostu jest to odlot, porównywalny z kiedyś tu opiewanym bakłażanowym "orgazmem dla podniebienia":)) W ogóle mam teraz jazdę na fenkuła, pewnie zrobię dzisiaj z kasztanami, co to je kupiłam u Karolinki w Domu Smaków. Pozdrawiam.
data: 2007.08.09
autor: Marta R.
Dzien Dobry.Zdarzyło mi się kilka razy,że moja owsianka pod koniec gotowania stawała się mdła i mydlana w zapachu i smaku,po prostu nie do przełkniecia.Nie moge wyłapać szczegółu,który to sprawia.Czegoś chyba jest za mało.Tylko czego?Może ktoś miał takie doświadczenia?A moje drugie pytanie,to czy wołowina pasuje do sosu z suszonych grzybów i czy te grzyby latem to dobry pomysł?(wydaje mi sie,że tak ale proszę o odpowiedź)
data: 2007.08.09
autor: Inka
Witam, mam pytanie odnośnie jajecznicy.Kilka wersji znalazłam w archiwum, ale jaka będzie najlepsza dla rocznego dziecka?
data: 2007.08.09
autor: mamaa
Hej Renatko, miłych tych wakacji wam życzymy. Chyba będę musiała znaleźć sobie kogoś do pary do gotowania na przyszły rok, żeby mieć takie ppowe luz wakacje. :) Może domek na Prowansji? Kto się pisze? :)* Aniu, papryki bym nie podała, a bakłażana Zuzia nam podjadała w zeszłym roku, ale wtedy nie umiałam jeszcze dobrze obserwować i nie wiem jak reagowała, pewnie trochę śluzem. Mięsko dzieciom chyba jednak lepiej podawać gotowane, no chyba że skubnie twój kawałek z talerza, ale jego własny to raczej w pulpeciastej formie. Pulpetami trochę oszukać można (bo masz w nich i cebulę przemieloną i bułę i robi się tego więcej), i wtedy zawsze można do jednego pulpeta zrobić dokładkę z połowy lub kolejnego, małego pulpecika. * Kamilo, dzięki za wątek słodyczowy, gdzieś się znów za dużo chlebka z miodkiem przemyciło do menu i to zaraz bokiem wychodzi. Dużo lepsza jest zupka i więcej człek po niej potrafi zdziałać. * Firanko, a czemu Magda ma jechać na lekach i sinlacu? O lekach nic nie pisała, a Sinlac to zwykły bezglutenowy produkt zbożowy - ryż, mączka chleba świętojańskiego i do tego nie wiadomo co. Już lepiej owsiankę zrobić, co? Jak tam Magdo, owsiana ugotowana? * Elu Cz. myślę sobie, że to nie puree zaszkodziło. Warto raz w tygodniu ugotować gryczaną niepaloną, raz polentę do obiadu, ale podstawa to ziemniaczki - z wody lub puree. Mniam.
data: 2007.08.09
autor: Joanna - MamAsik
Elu Cz. czy u ciebie nie istnieje kasza kukurydziana i np.kasza gryczana. No dla 7 latka to te ziemniaczki 365 dni w roku na obiad ? No sama pomyśl.. Aniu zRudy mój syn ma 2 lata i 10 miesięcy (ostatnio się doliczyłam) i robię pulpety na wodzie dla wszystkich - zjadamy to co on. Paprykę polecam jako dodatek do różnych mieszanek warzywnych , z piekarnika obrane ze skórki, bakłażan nie wiem ale w leczo pewnie bym dała. O bakłażanie myślę z czułością bo on ma najbardziej neutralny kolor choc może wydać się dziwne ani zimny ani ciepły. Marzy mi się taki pokój ale z jasną podłogą i meblami - odjazd!!!
data: 2007.08.09
autor: Firanka
Do mamy Magdy też odnosi się uwaga żeby zacząć od siebie jeśli mówisz że jesteś po lekturze książki to znaczy jednej a jest jeszcze druga z przepisami dla dzieci albo pomarańczowa jeśli masz czerwoną. Dwa miesiące o ile znam życie pojedziesz jeszcze z lekami i tym sinlac... i doczłapiesz się do pani Ani która niezmiennie powie proszę wyeliminować kwaśne surowe zimne. Radziłabym odstwaić słoiczki - WSZYSTKIE SĄ KWAŚNE w smaku wiem że brzmi obrazoburczo ale niestety tak jest. Moje dziecko miało po nich zatwardzenia. Poza tym co z karmieniem piersią? Jeśli karmisz to jeśli ty zjesz surowe i zimne i kawśne to dziecko też to dostanie. Moja mama narzekała że jej drugi wnuk ma biegunkę a potem peplała że gotuje mu tylko wg przepisów. A ja wiem że moja siostra karmi go piersią, daje mu brzoskwinie itd, itp. No i co. KUCHA! NAWET BABCIE NIE URATUJĄ WNUKÓW JAK MATKA NIE JEST W PP.
data: 2007.08.08
autor: Firanka
Dziewczyny podpowiedzcie, czy pulpety dla Maluchów (16 miesięcy)gotujecie, czy smażycie na masełku. Ja do tej pory gotowałam w wodzie z przyprawami, ale zastanawiam się, czy mogę je zrobić na tłuszczu. Mam jeszcze pytanie o ilość mięska dla dziecka - Mały rośnie i potrzebuje zjeść coraz więcej. Teraz robię zupkę na mięsku i gulaszyk z mięskiem na drugie. Kawałki mięska są takie ok 1cm na 2cm. Zastanawiam się, czy to nie za mało.
Podajcie dzieciom paprykę albo bakłażana? Zastanawiam się czy spróbować, czy lepiej dać sobie spokój.
pozdrawiam serdecznie
data: 2007.08.08
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Witam. Chciałam podać świetny przepis na pyszne ciasteczka.
Ciastka z płatków i rodzynek.
Składniki: 4 szklanki płatków owsianych, 5-6 łyżek miodu, 3/4 szklanki wody, 1/3 szklanki oleju, 1/2 szklanki rodzynek, 1/2 szklanki posiekanych orzechów, łyżeczka imbiru, 1/4 łyżeczki cynamonu. Zmiksować miód, olej, imbir i wodę, dodać rodzynki lub jeśli jak kto woli parę kropli cytryny do smaku, orzechy, cynamon, płatki, imbir. Pozostawić na 10 minut. Na wysmarowaną tłuszczem blachę nakładać za pomocą łyżki stołowej.( Ja robiłam kulki i spłaszczałam je). Piec 25-30 minut w temperaturze 180 st.C. Ciasteczka są przepyszne!!! Tylko, że ja robiłam bez rodzynek. Pozdrowienia
data: 2007.08.08
autor: Nitka
Mam pytanie, czy można dziecku z AZS podwać codziennie do obiadu puree ziemniaczane? Dziecko ma 7 lat. I czy można je odgrzewać następnego dnia? Coś mu zaszkodziło. Gośno się zastanawiam co to mogło być. Wiem, że pomożecie. Dziękuję bardzo.
data: 2007.08.08
autor: Ela. Cz.
Krystyno,
Spokojnie, powoli i systematyczne. Najpierw trzeba wiedziec co jest przyczyna. Po pierwsze na pewno zle jedzenie. PP nam wyjasnia jak to co jemy na nas dziala. I to co zjadasz, zeby zagluszyc nieprzyjemne dolegliwosci, potenguje je. Tez wsuwalam banany na zoladek i pomagaly na chwile a bol w lewym boku (zoladek, troche ponizej serca). Zawsze sie tak dzialo , kiedy primo: przekichalam cos z jedzeniem, secundo: zeschizowalam sie na amen (nieladnie mowiac). To jest glownie nerwowe. Ale zle jedzenie jeszcze pogarsza stan. Ja tez 'robilam sobie dobrze' slodkosciami, i nie tylko nie pomagalo, ale bylo zle a nawet jeszcze gorzej, bo zaczynala sie spirala w dol, i strach i niechec do siebie i wszystkie zle emocje, ktore gdzies tam siedzialy. Po pierwsze Krystyno, wszystkie slodyczne do kosza. Wszystko co slodkie, nawet miod i suszone owoce. (odrobina miodu tylko do slodzenia kawy). Dwa: reszta jedzenia, tylko PP. Biorac pod uwage stan zoladka, to najlepsze bedzie jedzenie dla dzieci, bardzo delikatne miksowane zupy z odrobina miesa (ciut indyka, wolowina, jagniecina, baranina), lub z kaszami (drobno mielonymi i bez jaglanki). I tak jesc takie zupy, cieple i dobrze przyprawione, za kazdym razem jak jestes glodna. I po troche. Obserwuj. Na poczatek niech te zupy bede na 'bezpiecznych' warzywach tzn : marchew,dynia, ziemniaki, pietruszka, cebula, troche czosnku i duzo imbiru. Potem mozna wprowadzic pory i troche selera. Ale na poczatek bez ryzykowania. Owsianka rano musi byc. Nie ma odwortu. Mozesz sprobowac cos zmienic w skladzie, zeby lepiej 'wchodzila'. Albo zjesc troche mniej. Nie bedzie latwo i na poczatku mimo zmiany diety, nie bedziesz odczuwala zadnej poprawy. To jest normalne- ja czasem musialam swoje przecierpiec przez 2 tydognie. Ale potem jakos sie samo normowalo. Wiec dyscyplina, cierpliwosc i swiadomosc, ze to co sie dzieje teraz z Toba, to okazja, znak z gory, ze trzeba cos zmienic, bo jest nie tak jak powinno byc.
Wiem, ze bedzie ciezko ze slodyczami, ale uwierz mi Krystyno, nie ma innego wyjscia. Naprawde, probowalam wszystkiego, i po prostu juz nie tykam w zadnej formie, bo wiem, ze to nic dobrego i to tylko karmienie ego a nie 'mnie'. A poza tym, mimo tego ze na poczatku 'gryzlam sciany' kiedy odstawilam slodycze, bo taka mialam ochote na cos slodkiego, zwlascza wieczorami, ale jak juz odstawisz, to po pewnym czasie sie zorientujesz, ze nie masz juz zupelnie ochoty. Mnie np. juz zupelnie nie smakuje Martini, a bardzo lubilam sie od czasu do czasu napic. Teraz nie moge. Po prostu trzeba byc konsekwentnym.
Nie bedzie latwo. No a inna sprawa to emocje. Mowisz, ze to nerwica. Tutaj sie zamykam, bo sama z tym walcze. A moze wlasnie w tym jest problem, ze nie tylko z nerwica walcze ale i calym swiatem. Nie dam zadnej rady dopoki sama sobie z tym nie poradze. Pani Ania moze pomoc i inne dziewczyny, troche bardziej ulozone.
Jesli masz ochote napisac, to moj mail : k.o.waciega@lse.ac.uk.
Mam nadzieje, ze to pomoze. Zeby odwrocic uwage od zlych mysli, idz Krysiu do warzywniaka, kup pare kilo warzyw i ugotuje zupy do sloikow. I mysle tylko o tym gotowaniu, kiedy to robisz. Buzka, bedzie dobrze.
data: 2007.08.14
autor: Kamila z Londynu
Mamo Magdo, dziewczyny napisały Ci wszystko:) ja mogę tylko dodać coś ze swojego doświadczenia, mój synek ma teraz 8-m-cy, też przechodziliśmy horror, właściwie to samo co Ty, tyle, że bez anemii, bo karmiłam tylko piersią,a syn ciągnął cyca niemal na okrągło i taki prawdziwy, pulchniutki Kluseczek z niego. Jak pierwszy raz zadzwoniłam do p. Ani,byłam po lekturze pierwszej książki nie wiedziałam, że jest to wspaniałe forum i natychmiast chciałam gnać na konsultację, ale też (już spokojniutko) czekam na wrzesień:) oczywiście, to co serwowałam sobie i dziecku to lęk, poczucie bezradności i złość pt:"dlaczego nas to spotkało", a p. Ania ze spokojem na to - dziewczyno, kombinuj drugą książkę, masz książki, to masz już co potrzeba i zaglądaj na forum.Masz gotować, być najedzona i SPOKOJNA// To jest praca, którą trzeba wykonać samodzielnie, a na to potrzeba czasu, spokoju, akceptacji i ufności, naprawdę nie da się inaczej, na skróty i natychmiast. Na początku jest to trudne, ale spoko,dyscyplina w jedzeniu i emocjach a stopniowo pięknie dojdziesz ze wszystkim do ładu, daj sobie na to czas i też przyzwolenie na błędy. My jesteśmy na PP dopiero 2 m-ce, a poprawa jest OGROMNA, w zasadzie po liszajach na całym ciele pozostały jedynie blade ślady tylko na nóżkach i co dziwne w pępuszku. Moje dziecko zajada kaszkę - owsiankę, zmiata zupy na cielęcinie, na zmianę z indykiem,a za kilka dni dostanie swoje pierwsze mięsko i jest super, bo jest na PP:)żadne słoiczki, sinlac-ki i inne "dobrodziejstwa",tylko dobre żarcie ugotowane przez spokojną, wyluzowaną mamę.I jeśli karmisz piersią, to oczywiście żelazna dyscyplina w Twoim jedzeniu i emocjach, przekop archiwum, a znajdziesz masę informacji, bo temat wałkowany. Ja mnóstwo czasu spędzam na grzebaniu, a jak już naprawdę czegoś nie wiem to pytam. Rene i Asik to wspaniałe doświadczone i mądre mamy(co ja bym bez Was zrobiła;)
data: 2007.08.08
autor: Aguśka
Mamo Magdo, jest pani po lekturze książek i pyta pani czy podawać jedzenie ze słoiczków? Polecam posty Aguśki, dziewczyna przeczytała książki, wzięła się od razu za gotowanie,nie rozczulała się nad sobą i swoim chorym dzieckiem, a na forum zadawała bardzo przemyślane pytania, które niejednego wprawiały w zdumienie.Polecam również posty Marzenki z Lubina, jej Lenka już dawno nie pamięta swojej alergii, ale mama gotuje nawet na wakacjach, czego właśnie doświadczam, bo spędzamy je razem, nad polskim morzem, gdzie wszyscy zajadają się rybą i fastfudami a my przygotowujemy pyszne posiłki i naprawdę korona nam z głowy nie spada. Na plaże taszczymy pewnie po 5 termosów na rodzinę, nie wylewamy jednak z siebie litrów potu, jak sąsiedzi popijający piwko na zmianę z colą. W naszej kuchni panuje średniowiecze jak ostatnio to trafie ujęła Joasia, na buźkach za to nieustający uśmiech od ucha do ucha, więc wszystko jest ok. Idę posmarować spalone plecy linomagiem, jest super !!!Pozdrowienia znad Bałtyku:)))
data: 2007.08.08
autor: Rene
Wąsowo ach Wąsowo... Jeszcze chyba w takim spokoju nigdy dotąd nie wracałam do domu. Co prawda do Anioła Sophii to mi daleko ale te wiadra przypraw pewnie pomogą.Ciężko nam pojąć że nawet te zakręcone dzieci i alergiczne potrzebują Silnych Matek. Chyba tego nie widziałam że powoli "przepchnęłam coś do przodu" jak powiedziała pani Ania właśnie dzięki temu że zadbałam o siebie. Odstawiam Tyma od owocków i słodyczy których najadł się i co chwila słyszę zdziwienie że nie ma w domu jabłuszek, rodzynków i innych cudów. Za to Gosiu (z Margonina ) wprowadzam Twój pomysł żeby rano kawkę sobie a Tymowi zbożówkę. Jesień idzie, a jest dojo. Mężowi sie przejadło moich czułości ale dla równowagi dziś była kłótnia. Ni chce mi się pisać no bo co bym nie napisała to nie odda tego co było w Wąsowie. Tulki dla Basi i Bożenki, całej drużyny z Wąsowa. Pani Aniu mam nadzieję że wierszyk z bukietu - jak bukiet zwiędnie, ostanie się gdzieś na pamiątkę po nas. Ucałowania i uściski dla Pani, Pana Kazika, Małgosi.
data: 2007.08.08
autor: Firanka
No i się uaktywniłam Kamilo. :) I znów zapomniałam przekazać, że chleb z piekarni na Junikowskiej 5 w Poznaniu jest przeprzepyszny. Dziękuję tej, która go znalazła, tej, która mi o tym powiedziała, a pani Ani za to, że przypomniała o nim jakiś czas temu. To po prostu chleb. Jak go mąż przywozi, to cały dom pachnie. No, już się nie rozczulam. :)
data: 2007.08.07
autor: Joanna - MamAsik
Bardzo dziękuję PANI ANI oraz PANI KAMILI z Londynu za zainteresowanie moją osobą i wsparcie. Bardzo potrzebuję pomocy gdyż poruszam się w błednym kole - ciągle muszę jeść, a po jedzeniu zaczynam się źle czuć (po ok. 30 min.). Więc znowu coś jem żeby zagłuszyć ten ból w lewym boku, ale poprawa jest chwilowa. Po zadnym pokarmie nie czuję się dobrze i na tyle syta, a ból ciągle się pojawia, po zjedxzeniu czegoś słodkiego psychicznie czuję się lepiej ale tylko na ok. godzinę - i znowu muszę coś zjeść. nie wiem jak sobie z tym poradzić, czym wspomóc trawienie, a za razem nie podrażniać żołądka, którego mam przewlekły nieżyt i stan zapalny od wielu lat. Nie potrafię obejść się bez kawałka banana. Jak zagłuszyć ten ból. Biorę obecnie leki homeopatyczne na żołądek i nerwicę. Wydaje mi się, że odczuwam minimalną poprawę. Nie wiem od czego zacząć śniadanie bo po owsiance też czuję się źle. Co mam robić? Proszę Boga o pomoc. Niech mi ktoś pomoże. Wpadam w coraz większą depresję. czy mogła bym uzyskać kontakt poza forum z Kamilą z Londynu?
data: 2007.08.07
autor: Krystyna
Mamo Magdo na tysiąc pytań odpowiedź jest jedna - ARCHIWUM. Dla ułatwienia podam ci autorów wypowiedzi: Magda Ciesielska (p. Anna oczywiście też), Ewelinka, Rene, Grażynka z Lubonia, Joanna MamAsik (czyli ja). Pewnie jeszcze sporo dobra w innych, ale te znam prawie na pamięć, więc polecam. :) Słoiczki i chemia w odstawkę. Poza tym cisza, spokój, gotowanie, jedzenie, spanie, czas dla dziecka - takie tam, zwykłe życie.
data: 2007.08.07
autor: Joanna - MamAsik
Mamo Magdo!
Zaraz sie Joanna MamAsik tutaj uaktywni i powie co trzeba. Ja dodam tylko, ze po pierwsze to spokoj. Nie jestes pierwsza i nie ostatnia na tej drodze. Boisz sie bo, to poczatek i wyglada, ze to wszystko strasznie skomplikowane i trudno do zrobienia. To normalne, ze tak sie czujesz. Dzieciaczek wyglada na totalnie wychlodzonego i zasluzowanego. Wiec trzeba bardzo powolutku Lenke przestawiac na jedzenie PP. Przede wszystkim przeczytac ksiazki (obie i najlepiej ze dwa, trzy razy na poczatek) i gotowac przepisy z ksiazki dla dzieci. Jesli karmisz piersia, to bez przejscia na PP dla Ciebie sie nie obejdzie. Tutaj sie musisz zastanowic i podlac decyzje. Ale ta decyzja, czy swiadomosc sama do Ciebie przyjdzie. Forum to kopalnia wiedzy. Szukaj postow Rene, Jagody, Joanny MamAsik, Magdy Ciesielskiej. Pelno rad w sprawie alergicznych dzieciakow (jedzenie, wyjazd, radzenie sobie z rodzina). Moze sie troche podbudujesz swiadomoscia, ze inne dzieci powychodzily z alergii i anemii wlasnie na PP. Ja tez mam nadzieje, ze jak moje dzieciaki sie pojawia na tym swiece, to bede przekopywala forum i szukala odpowiedz:)
A teraz spokoj bo niepokoj i strach sa normalnym stanem na poczatku. Moge byc szkodliwe, ale tez mobilizuja do zmiany. Wiec wszystko jest tak jak ma byc. A ksiazki dostalas Magdo nie przypadkiem, tylko od Twojego Aniola :)
Sciskam i pozdrawiam. Mam nadzieje, ze Lenka juz niedlugo poczuje sie lepiej.
P.S. Budzenie sie Lenki to moze byc nie tylko jedzenie, ale tez fakt, ze mala czuje niepokoj mamy. Wiec jak mowi Rene, tzeba wrzucic na luz. I anielski nastroj.
Wyjazdem sie na razie nie martw, bo masz przed soba jeszcze trzy tygodnie okrywania PP. Wszystko po kolei. Wiedza co robic przyjdzie sama i z pomoca forum:)
data: 2007.08.07
autor: Kamila z Londynu
Witajcie!
Po raz pierwszy pojawiam się na forum. Jestem świeżo po lekturze książki, która trafiła w moje ręce całkiem przypadkiem - a może nie :)
Znalazłam się w punkcie zero. Obaliłam dotychczasowe myślenie, a nowe jeszcze wciąż jest dla mnie trudne i nie do końca zrozumiałe. Moją sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że od kilku miesięcy zmagam się z alergią u mojej 10-miesięcznej córeczki Lenki. Sprawa stała się poważna, bo mała od jakiegoś czasu nie chce nic jeść (poza pokarmem z piersi) i ma anemię na którą dostaje żelazo. Bardzo źle sypia - budzi sie często w nocy z płaczem, budzi się co 1h-2h. Robi kupki ze śluzem. Wciąż ma różne wysypki. Jestem zrozpaczona i przemęczona. Proszę o pomoc osoby, które przeszły podobną drogę. Może mogłabym otrzymać jakieś specjalne przepisy dla dziecka? (poza tymi w książce) Jakieś wskazówki? Pani Anna jest osiągalna dopiero we wrześniu - a ja już nie wiem co robić ... Czy nadal mogę jej podawać produkt dla alergików - "sinlac", jedzenie ze słoiczkow? I jeszcze jedno ... jak radzicie sobie na wakacjach? za 3 tyg jedziemy nad morze - nie będę mogla tam gotować - co najwyżej odgrzewać posiłki. BARDZO PROSZĘ O POMOC! Dziękuję za poświęcenie czasu.
data: 2007.08.07
autor: mama Magda
Anulo, proszę o kontakt mejlowy jeżeli chcesz porozmawiać o laktacji - jo.adamiak@gmail.com. I natychmiast przestań zastanawiać się nad tym co będzie za kilka miesięcy. Wszyscy uczymy się żyć chwilą obecną i nie kombinować; wycisz się w tym temacie. Karmimy głową, przestrzegając przy tym kilku zasad, więc niczym się nie martw. Wszystko się poukłada. :)
data: 2007.08.06
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich. Mam pytanie i prosze o odpowiedz. Moja pierwsza corke karmilam 1ms piersia,do tego w nocy juz dokarmialam sztucznym pokarmem. Od kilku ms jestem na kuchni p. Cisielskiej,jestem w 5 ms ciazy i nie wiem dokladnie co zrobic jesli przy drugim dziecku tez nie bede miala pokarmu i co przygotowywac dziecku kilkudniowemu? Jak go karmic?
data: 2007.08.06
autor: anula27
P.S.2
I zazdroszcze straszliwie dziewczynom (i jednemu chlopakowi), ze byli na kursie. Marzy mi sie taki kurs, oj marzy.
Piszcie duzo jak bylo. Przynajmniej tak mozemy lapac pozytywna energie.
data: 2007.08.06
autor: Kamila z Londynu
Pani Aniu!
Ja moich wspollokatorek nie nawracam ani nawracac nie zamierzam. Jesli sie czegos nauczylam na PP, to tego, ze kazdy ma prawo do swoich wyborow i ja sie do tego nie wtracam. Niestety jeszcze nie doszlam do tego, ze skoro ja mam takieg podejscie to inni tez powinni je miec. Zwykle chciejstwo. Tak czy siak, ja dziub na kludke trzymam i robie swoje. Upal dzisiaj byl straszny a ja gotowalam warzywa z miesem i moje wspollokatorki patrzyly na mnie jak na E.T.:)
A co do mojego listu, to Pani Aniu, madra nie jestem. Bylabym madra, gdybym umiala te moje rady poprzec wprowadzaniem ich w zycie. A na razie to ciezko idzie. Wiec znowu, dziub na klodke:)
Pozdrawiam,
P.S. Upal mnie rozlozyl na lopatki i znowu caly czas spie. Tak zle i tak niedobrze:)
data: 2007.08.06
autor: Kamila z Londynu
Pani Aniu, krwawienia u meża ustąpiły po 2 dniach. Ugotowaliśmy rosół, mąz popija marchwiankę i herbatkę z owoców kwaśnych, tymianku, anyżu, lukrecji i imbiru.U lekarza byliśmy- Pan nie stwierdził zmian w jelicie grubym :-). Badania jelita cienkiego zostaną przeprowadzone we wrześniu. Dziękuję za odpowiedź. Dodzwoniłam się do Pani męża :-),przekazał że jest Pani na kursie:-).Pozdrawiam.
data: 2007.08.06
autor: Monika
Pani Aniu,Kamilo, dziękuję za cenne rady- to było mi potrzebne;).Przepraszam za użycie słowa surówka(tfu,tfu) oczywiście miałam na myśli warzywa smażone i tak mi już w krew weszło,że to dla mnie surówka;) Buziaki
data: 2007.08.05
autor: Buziaki
Pani Aniu no wyjaśniam jak Pani oczekuje:))) Było tak że jadłam i gotowałam i spałam i dyżurowałam i ciągle w kółko bo dyżurki 12 godzinne i dniówka później następny dzień nocka i 24h przerwy.Drugi miesiąc mojej pracy minął a mnie wciąż coś się haczyło więc się wyłaczyłam z działań zewnętrznych i nawet na forum tylko zerkałam ale dziób w ciup i czisza. Wyszło mi tak koło Pani święta że mistrz jest wiecznym uczniem i wiadra są by mógł być mistrzem i żeby mu gwiazdy i na głowę i pod nogi spadały a nie gdzieś...W hotelu w którym pracuję podaje się kurczaka na 100 sposobów lub świnkę na jakieś 30 więc nie trudno się domyślić jak jest lub może być z gośćmi i załogą bo przecież są obiady pracownicze. Ja "taka bieda" hi hi hi bo "uczulona" na kurczaki a świnkowe ewentualnie moje psiska zjadają ale to już nieoficjalnie - chodzę z termosami jak Nomad. I wydawało się że przygotowana jak zawsze więc spoko ale tu się minęłam z rzeczywistością jak nic. Jak się pojawiłam w hotelu to ciągle były jakieś spięcia i zgrzyty i pioruny wisiały w powietrzu i goście byli niemili a teraz jest burza i ja krok w tył i inni patrzą co się dzieje - zdziwienie i konsternacja i nie rozumieją co zacz ale lezą za mną:) Efekt chwilowy ale zdziwienie długoterminowe:) Bo ja od roku tak że najpierw krok w tył i bez interakcji (co po asertywności zostało:)Rezultat taki że przyprawy wiadrami i moje turbodoładowanie działa a oni nie wiedzą do dziś skąd ja właściwie spadłam. Szef spokojniejszy i bacznie się przygląda bo też zdziwiony że jak dzwoni to nigdy nie mam dla niego żadnych problemów personalnych do rozwiązania i spokój we mnie i uśmiech dla gości i uśmiech dla siebie i wiadrami i wężykiem:) Wszystko ok w tym temacie teraz się biorę za domek i przeprowadzkę (mam nadzieję że za chwilę:)) Tulkiprawiemisiowe dla wszystkich:)))
data: 2007.08.05
autor: karolina
Kochani,już zakończył się kolejny kurs lipcowo-sierpniowy w Wąsowie, ale tak rozgadanej grupy jeszcze nie przeżyłam. Wszyscy byliśmy(miałyśmy wśród nas jednego, co prawda z żoną, mężczyznę Tomka) po II stopniu (szkoda panowie, że Was jest ciągle tak niewielu)i chcieliśmy to nasze gotowanie uszlachetnić i wysubtelnić, ale to chyba jeszcze za wcześnie (znowu pewnie ja weszłam w pychę), bo ciągle byliśmy korygowani przez p.Anię( łyżeczki myliły się Ani przy robieni panierki do kotletów z indyka z łyżkami) , a kunszcie dosmaczania okazało się, że jeszcze mamy wiele do odkrycia. Musieliśmy nasze improwizacje domowe poskramiać,żeby wydobyć te niebiańskie smaki z baraniny, wołowiny w sosie bolonese albo chociażby z ognistego leczo czy przepysznej z pięknie rozgotowanymi pyrami kartoflanki. Nauka nie szła w las i z każdym dniem owsianki, herbaty i kawy ( a w szczególności kawa Eweliny z pieprzem cayenne) były coraz bardziej w smakach głębokie, intensywne. A przy daniach głównych wykazywaliśmy się zdolnościami manualnymi, ale jakże ważnymi. Ja najlepiej mieszałam, Ania z Zielonej Góry najlepiej oprawiała piersi indycze i równiutko oklepywała kotlety, dając szanse nauki też innym. Tomek rewelacyjnie machał patelnią i przewracał w powietrzu przepyszne, mięciutkie, cieniutkie naleśniki, a Ewlina w sposób mistrzowski - jak najlepszy chirurg- rozprawiła się z indykiem, a raczej jego szyją i kończynami, ale nie byłby on tak doskonały bez wprawnej rączki Małgosi, która go(oczywiście tego indyka)niciami niestety nierozpuszczalnymi bardzo zręcznie zacerowała.
Ale te nasze między sobą gadanie( oczywiście na temat) i ciągły gwar w kuchni były dla mnie męczące.
A p. Ania aż dwa razy wyciągnęła Aniła Sofię - anioła milczenia. Tego musimy się jeszcze uczyć.
Ten kurs był dla mnie jeszcze z innego powodu bardzo ważny.
Olśniło mnie w końcu, kto to jest ten woźnica w rydwanie i z którymi końmi mam największe kłopoty i co najważniejsze : dlaczego. Serce moje napełniło się ciszą i spokojem
( nawet kula złocisto-czerwona, którą Danusia widziała w nocy za oknem na korytarzu) nie zmąciła mojej chwilowej szczęśliwości, której wszystkim PP- owcom i nie tylko życzę.
Szerwentke
data: 2007.08.05
autor: Szerwentke
Witajcie, Kochani! W pierwszej kolejności chciałam pięknie podziękować za wszystkie dobre życzenia. Przyznam, że to duża frajda czytać wasze ciepłe słowa. A poza tym, właśnie dzisiaj wróciłam z Wąsowa, było jak zwykle sielsko-anielsko, pogoda dopisała, czyli było zimno i nikogo nie ciągnęło na dwór, więc gotowaliśmy, jedliśmy, rozmawialiśmy, no i spaliśmy – z założeniem, że tego w domu nie mamy. Potrawy wychodziły czarodziejsko smaczne, grupa była jak zwykle zszokowana ilością przypraw i pomysłami na kombinacje, ale też bardzo otwarta i bardzo chłonna tego, co się mówiło w sali wykładowej. A był to przecież kurs już dla zaawansowanych! W kuchni rozmawialiśmy o gotowaniu, a po południu o nas, o życiu, o zrozumieniu i akceptacji. A teraz po kolei. Panie Pawle z Wrocławia, nasz sposób żywienia, czyli kuchnia PP, to nie metoda na załatwianie naszych dolegliwości, lecz styl i filozofia życia. Nie sądzę, żeby stosując wybiórczo zalecenia, zdołał Pan sobie pomóc, zresztą Renata odpowiedziała Panu mądrze. Panu również życzymy udanego, ale już jesiennego wypoczynku. Magdo P-K, dobrze, że piszesz – z listów wynika Twoja mądrość. A na swój problem z zaparciami sama sobie umiesz pięknie odpowiedzieć. Pani Marto M., nie pamiętam, w jakim wieku jest Pani synek, ale kromka chleba nie pasuje mi w jego menu, no i jajko oczywiście na drugie śniadanie, a nie na kolację. Bardziej czerstwy chlebek pasuje do drugiego śniadania. Pani również dziewczyny dobrze radzą. Pani Anko M. z Wrocławia, Pani sposób na cukinie i kabaczki jest dobry, tylko proszę używać te warzywka młode, bo stare mogą mieć zbyt grubą skórę i konieczne będzie wyrzucanie środków. Gotować półlitrowe słoiki wystarczy raz przez 40 minut. Czarodzieju z Krainy Oz, proponuję, aby podobne formułki stosował Pan i w innych przypadkach. Życie na pewno będzie radośniejsze. Mamaa, problem u dziecka to problem wchłaniania żelaza, jest to skutek Pani stanu zdrowia przed ciążą i w czasie jej trwania, do tego na pewno dołączył się ojciec. Czyli potrzebne są Pani spokój, dyscyplina i cierpliwość w doprowadzaniu dziecka do równowagi. W przyszłym tygodniu proszę przedzwonić. Firanko, wypróżnienia reguluje nie tylko imbir, ale przede wszystkim czosnek, no i nasz luz-blues. List to Mamyy napisała Pani mądry, Joanna również. Pani Joanno z Tarnowskich Gór, Pani wpadka z cukinią to prawdopodobnie zbyt gruba skóra i zbyt dojrzałe nasiona – należało je usunąć. Kasiulo, nie wiem, skąd masz informację, że fasolka jest ostra, szparagowa skądinąd. Fasolka gotowana z imbirem i solą, potem polana masełkiem z dodatkiem imbiru i bułką tartą, nadal jest w smaku słonym. Czwartki to spotkania nieodpłatne i może przyjść na nie każdy. Karolino, oczekuję wyjaśnień:) Pani Elżbieto C., krążenie to element ognia, więc proszę pomyśleć, czym sobie może Pani je poprawić. Z pewnością jedzeniem, myśleniem i ruchem. Pani Paulo z Warszawy, nie zakręcaj się, dziewczyno, w swoje irracjonalne myśli. Jeśli miłość to nie powinna być nieszczęśliwa – samo uczucie miłowania jest już szczęśliwością. Gorzej z tym, gdy łączymy to z naszym chciejstwem, czyli wzajemnością. Z pewnością bulimia to rozhuśtana emocjonalność, dlatego proszę nie myśleć o rzyganiu, ale o tym, by poskromić rozbrykane emocje – to może Pani zrobić, stać Panią na to. Proszę się cieszyć wyjazdem, a o wszystkim innym Pani zapomni. Bezimienna z bolesnymi miesiączkami, dziewczyny poradziły Pani bardzo mądrze. Agato, brak apetytu to zero energetyczne w środkowym ogrzewaczu, w śledzionie. Zacznij karmić się zupkami niemowlęcymi, a wszystko Ci przejdzie:) Kamilo z Londynu, żyjesz? To fajnie:) Pani Doroto z Poznania, zadając pytania o przyczynę pogorszenia zdrowia dziecka, sama sobie Pani odpowiedziała. Czyli wyjazd na wakacje, rozwalenie równowagi, prawdopodobnie małe co nieco, Pani rozkojarzenie, brak dyscypliny – wszystko to sprawiło, że dziecko stało się rozchwiane. Tak jak dziewczyny radzą, proszę małymi kroczkami zacząć od początku. A w przyszłości będzie Pani ostrożniejsza. Pani Asiu z Dąbrowy Górniczej, ma Pani rację z tą cukinią. W sprawie miesiączki również. Uwagi Pani Ani M. z Rudy Śląskiej są dziewczynom również bardzo potrzebne. Joasiu, list do Pani Doroty jak zwykle bardzo dobry. Magdo P-K, oczywiście, masz rację. Pani Doroto z Poznania, nie takie dawały sobie radę, więc dlaczego Pani wątpi w siebie? Pani Alicjo z P., schorowane oczy to problem wątrobowy i nie tylko. Proszę porządkować żywienie, a pomału, pomału będzie się uspokajało. U nas na wsi też ślicznie, chociaż błota na naszych piachach nie ma. Joasiu, masz Ty zdrowie i cierpliwość anielską. List do Pani Doroty przemiły. Pani Magdo G., bardzo się cieszę, że dziecko ma takie uwielbienie do mojego wizerunku, ale nieśmiało proszę Panią o większą dyscyplinę, bo dziecko alergiczne do końca życia będzie alergicznym, tzn. nie będzie akceptować niczego, co kwaśne-surowe-zimne i proszę mu tego nie dawać. Mysiu, Kochanie, Ciesielska pisze albo mówi: cierpisz i to są skutki picia wódki. Optymistyczne jest to, że Pani wątroba niezupełnie jest zepsuta, bo jeszcze przed chwilką była dobra, tylko jej Pani dowaliła. A więc teraz jedzenie jak dla rekonwalescenta, aż się wątroba uspokoi i wybaczy Pani ten wybryk. Proszę się nie zastanawiać, czy to ogień, czy nie – z pewnością jest to niedoczynność wątrobowa, czyli zimno. Agato, tytuł magistra zobowiązuje do pewnego zdecydowania. A więc jeśli jesteś na PP i piszesz do nas, to skąd u Ciebie surówka i takie długie przerwy między posiłkami?? Poza tym na studiach zapomniałaś nauczyć się samotności i chyba to ona Ci dowala. Joasiu, ja też pamiętam z dzieciństwa słowo mamałyga. Pani Magdo, pisałam na forum, że korzonki to przykurcz mięśni pośladkowych (gruszkowatych), które dają ucisk na nerw kulszowy. Może się to pojawić po przemarznięciu, stresie i po kwaśnym-surowym-zimnym. Czyli imbirówka, dyscyplina w jedzeniu, ogrzewanie. Pani Ewo S., przyczyny pogorszenia już Pani zna. Jeśli córcia zjadła banana, to proporcjonalnie tak, jakby Pani zjadła na jeden posiłek 5-6 bananów!! Skąd u Pani takie pomysły?? Proszę całą kurację z córką rozpocząć od początku. I tak jak napisałam wcześniej jednej z mam – na przyszłość będzie Pani ostrożniejszą. Cielęciny proszę absolutnie nie unikać, nie ona jest przyczyną. Pani Moniko, nie może się Pani dodzwonić? Widocznie nie ma Pani zasięgu:) Jeśli mąż jest od czterech lat na PP i pojawia się krwawienie, to znaczy, że musi popełniać bardzo konkretne błędy. Ma nadwrażliwe jelito, które reaguje natychmiast na każdy kęs kwaśnego i surowego lub na alkohol, w tym piwo. Proszę, niech mąż pomyśli, co zjada. Jeśli po zdyscyplinowaniu krwawienia nie ustąpią, proszę się udać do lekarza. Kamilo z Londynu, nie znam tego gorzkiego preparatu. Ale jedno wiem: nie da się wyregulować funkcji wątroby i oczywiście woreczka bez smaku gorzkiego. A więc nasza kurkuma, tymianek, rozmaryn, majeranek, szałwia robią to, co chyba ma zrobić ta polecana miksturka. I proszę, nie próbuj nawracać swoich współlokatorek, daj im pożyć:) Malutka z Poznania, informacji o szczepieniach poszukaj w archiwum. Joanno, list do Pani Ewy bardzo właściwy. Pani Ewo Cz., dziecko z AZS musi być prowadzone z wielką uwagą i dyscypliną. Proszę zaglądać do archiwum, zbierać informacje. Jeśli rosół, to z ziemniakami albo z kaszą kukurydzianą, jeśli pomidor, to duszony i niewiele. Nie ma mowy o owocach ani serach. Pani Marto, nie znam tego sposobu, nic nie wiem na temat odparzania mięsa – wieprzowiny. Nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto stosuje nasze PP, coś Pani na ten temat powiedział. Pani Magdo, rozpuściła Pani dziecko butlą słodkiego, łatwo płynącego mleka. Tak jak Joasia zaznaczyła, dopóki Pani karmi piersią, wszelkie dodatkowe mleko jest zbędne. Nie ma normy na ilość wypitego mleka przez 14-miesięczne dziecko. Jest to zależne od sposobu karmienia. Pani Joasia wyjaśnia wszystko dokładnie. Pani Agato, przeżywa Pani rozterki większości córek, macie skrupuły, czy wypada, czy możecie odmówić mamie. Tak, możecie, spokojnie, patrząc w oczy mamie z miłością powiedzieć: dziękuję, ale my tego nie jadamy. Uścisnąć i następnym razem upiec mamie ciasto. Ale tylko wewnętrzna akceptacja naszych zachowań, stanowczość mogą odnieść skutek. Zresztą Kamila z Londynu pięknie od siebie na ten temat napisała. Kamilo, przyznaję, że list napisałaś całkiem, całkiem. Skąd Ty taka mądra?:) Kochani, na zakończenie proszę, kupcie sobie Nexusa lipcowo-sierpniowego, jest tam wiele dobrych artykułów. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.08.04
autor: Anna Ciesielska
Agato!
Wiem co czujesz. Twoja mama jest po prostu na troche innym poziomie swiadomosci. Robi to co uwaza, za dobre, bo inaczej nie potrafi. Nie akceptuje Twojego sposobu odzywiania i Twoich wyborow, bo uwaza, ze nie sa sluszne, gdyz tylko ona ma monopol na zyciowa madrosc. Trzeba tak na to patrzec, nie zapominajac, ze jest matka i robi wszystko dla swojego dziecka, bo je kocha. A, ze tak robiac czyni komus krzywde, to juz inna historia. Trzeba mame zaakceptowac. Przy czym powiedziec stanowczo i bez emocji, ze bardzo doceniasz, co robi, ze wiesz, ze to jest wyraz jej uczuc, ale ze uwazasz, ze wiesz co jest dla Ciebie dobre, i, ze kiedy bedziesz potrzebowac jej pomocy, to na pewno o to poprosisz. Jak mama zareaguje? Trudno powiedziec, ale na to juz nie masz wplywu. Musisz zaakceptowac kazda reakcje. Tak juz jest. Rodzicow nie zmienimy, mozemy siebie. Sama przez to przeszlam, wiem jak to jest z mama, ktora chce bardzo dobrze a czasem nawet 'za dobrze'. Ale przynajmniej wiem, ze bardzo mnie kocha, i dlatego to robi. Mysle, ze o wiele gorzej byloby Agato, gdybys miala mame, ktora zupelnie mialaby Cie w nosie. Nie sadzisz? Jesli wiesz co jest dla Ciebie dobre, i ze Twoje wybory sa wlasciwe, to reakcje innych po prostu nie maja znaczenia. Mamie oddaj czesc, i ja szanuj za to ze jest mama, bez osadzania.
Dobra, ja sie juz nie wymadrzam.
Mam nadzieje, ze to pomoze, chociaz wiem jakie to trudne, wprowadzic 'made rady' do zycia. Kazda z nas sie z tym boryka na codzien.
Pozdrowienia dla wszystkich madrych mam i nie mam. Ania z Mainz co tam tak cicho siedzisz i sie nie odzywasz?
data: 2008.09.18
autor: Kamila z Londynu
Do wszystkich mądrych i doświadczonych głów;) Po przeprowadzce a raczej po wyprowadzeniu się od mamy zdecydowanie jestem spokojniejsza, mam czas na spotkania i na gotowanie I NIKOMU NIE SMIERDZI JAK GOTUJĘ ROSÓŁ!Jednak martwi mnie moj obecny stosunek do mamy jak ją odwiedzam.
Chce faszerowac mnie tą "starą" kuchnią, na siłę pakuje mi do domu ciasta, jerzyny... ogromnie jest to irytujące.Denerwują mnie te wizyty i nie mam na nie ochoty ale czy to nie jest okrutne? Może mama poprostu chce być mamą kokoszką a nie wyrozumiałą,akceptująca i majacą świadomość co jest dla mnie ważne bądź ważnejsze...
data: 2007.08.04
autor: AGATA
Przy sobocie, do magdy (nie P-K); Magdo, niezależnie czy jesteś na pp czy nie, jeżeli karmisz dziecko piersią nie musisz podawać dziecku dodatkowo mleka (sztucznej mieszanki, krowiego, ani koziego). 14 miesięczne dziecko powinno wypić tyle mleka ile wyprodukuje mu jego mleczna mama. I więcej nie trzeba. Resztę niezbędnych mu do życia składników dostarcza również mama serwując właściwe posiłki. Skoro powołujesz się na przepis z książki, to zakładam, że wiesz o jaki typ żywienia chodzi. Jeżeli mały nie chce już piersi, to ugotuj mu przed śniadaniem kawę zbożową z cynamonem, imbirem, kardamonem, posłodź miodem i daj ciepłą do picia. I pamiętaj, że każda porcja płynów lub spożywanych posiłków zmniejsza produkcję pokarmu, bo dziecko mniej ciągnie. 14 miesiąc życia dziecka, jeżeli odstawia się samo, jest zupełnie właściwym momentem. Piszę ci to jako doradca laktacyjny, który marzył o tym, by karmić drugie dziecko lata całe, a ono się wypięło i zrobiło ble na cyca gdy miało 11 miesiecy. A jako że krowa zdechło (po raz pierwszy u Rene ;) ) to przesiedliśmy się na owsianki i zupki. Pa
data: 2007.08.04
autor: Joanna - MamAsik
Joasiu bardzo dziękuję za odpowiedź. Zyczę pięknej soboty i niedzieli :-)))
data: 2007.08.04
autor: Magda P-K.
Dobry wieczor, moj syn ma 14 miesiecy. Przez ostatnie dwa tygodnie dostawal 250 ml krowiego mleka z miodem przed snem, a rano jeszcze piers. Zauwazylam, ze od wprowadzenia butelki poranne karmienie zaczelo sie zkracac. Stasiu nawet "odmawia" cucucha! Co w takim razie podac rano dziecku do picia? Mleko krowie? Ile mleka powinno wypic 14 mesieczne dziecko? Czy dolewac go do kaszek? ( dotychczas jadl owsianke rano i wieczorem bez mleka, wg. przepisu z ksiazki. Serdecznie dziekuje za odpowiedz.
data: 2007.08.03
autor: magda
Witam! Mam pytanie w sprawie odparzania mięsa. Do gorącej, przyprawionej 5-smakowo wody wkładam mięso np. niezbyt gruby schab. Doprowadzam do zagotowania, gotuję dosłownie chwilę. Studzę, nie wyjmując mięsa z wody. Powtarzam to jeszcze 2 razy. Mięso wyjmuję po 3-im zagotowanu z już zimnej wody. Dodam jeszcze że oprócz różnych przypraw do wody dodaję sporo soli i cukru. "Zabieg odparzania mięsa" wykonuję po południu, mieso wujmuję z wody rano. Czy jest dopuszczalne takie przygotowanie mięsa. Proszę o radę doświadczonych forumowiczów. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.08.03
autor: Marta
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Oczywiście prześledzę archiwum.
data: 2007.08.03
autor: Ela. Cz.
Magdo, pani Ania odpowiedziała na to pytanie, cytuję: "Mleko napływa z poślizgiem co najmniej 1-dobowym, ale często obserwowałam, że proces ten jest przyspieszony." :-)
data: 2007.08.03
autor: Joanna - MamAsik
Chciałabym ponowić laktacyjne pytanie Joasi-MamAsik: jaką energię ma pokarm danego dnia? z dnia obecnego czy może energię tego co zostało zjedzone przeze mnie dnia poprzedniego? Ukłony;)
data: 2007.08.03
autor: Magda P-K.
Elu, na pierwsze danie gotuj dzieciom zupę jarzynową, rosół dla dzieci raczej do popijania, ja daję czasem do kaszki kukurydzianej na gęsto (czyli do polenty). I raczej nie codziennie, ale raz, dwa razy w tygodniu, chyba że masz inne zalecenia, lub gdy dziecko jest katarząco-kaszlące. No i jajo nie codziennie. Jak wrzucisz w wyszukiwarkę temat drugośniadaniowy, to na pewno zbierzesz pomysły. A zbożówkę poranną gotujesz? Bo jak nie, to istnieje ryzyko, że odbierasz dziecku wielką przyjemność popijania kawy z mamusią. :) Pozdrawiam i zachęcam do przetrząsania archiwum, bo o tym co zamiast makaronu było. pa
data: 2007.08.02
autor: Joanna - MamAsik
Mam pytanie do Jaonny - MamAsik chociaż jak ktoś wie to również proszę o odpowiedź. Moje jedno dziecko ma AZS, po niewinnych grzeszkach walczę również ze skórą na całym ciele. Mały ma 6 lat, na pp jesteśmy 4 m-ce. W ostatnim poście jest o makaronie, którego nie można podawać. Co w takim razie mam podać do rosołu? Ryż? Czy może lepiej, żeby pił sam rosół? Rano je owsiankę, później jajko z cebulą, przyprawinne oczywiście, zamiast bazylii pomidor. Na obiad rosół z makaronem a później gulasz bądź na cielęcinie bądź na wołowinie z ziemniakami. Wszystko wg przepisów pani Ani. i TLI oczywiście przez cały dzień na razie bez miodu. Proszę o skorygowanie jeżeli coś jest nie tak. Dziękuję bardzo.
data: 2007.08.02
autor: Ela. Cz.
Oj oj oj, a przecież zmienianie/naprawianie świata trza nam zaczynać od siebie. :) Wyrywaj się Ewo ze starego, wyrywaj.
data: 2007.08.02
autor: Joanna - MamAsik
Joasiu, dziekuje ci bardzo! Niestety - jeszcze we mnie wiele "starych" przyzwyczajen i ja sama nie umiem calkowicie przejsc na PP, ale u dziecka staram sie... Mam tylko nadzieje ze porcja mleczka jak Mała wyciaga ode mnie i tak ja bardziej wzmocni niz oslabi, bo jednak to najlepsze mleczko. Probowalam ja odstawic calkowicie (wtedy bylaby w 100% na PP bo ja nie potrafie sie jednak zdyscyplinowac) ale dziecko nie daje za wygrana..;)
data: 2007.08.02
autor: Ewa S.
Ewo, nie pamiętam jak długo jesteś na pp, ale tutaj wszystko wymaga czasu, a nawet mały błąd dużo czasem kosztuje. Renia jeszcze niedawno zmagała się z mega gorączka i podrapanym Tomkiem, który podjadł przy kolacji makaron. Ja 2 tyg. temu miałam wpadkę. A twój lód i banan, to nie lada gratka. Lód osłabia, wychładza, a banan zaśluzowuje. Gdzieś ten śluz musi wyjść. Najłatwiej mu się objawić na skórze. I chyba generalnie powinnyśmy się cieszyć, jak coś wyłazi na skórze, z katarem lub kaszlem. Przynajmniej nie kumuluje się w organizmie. A neutralno-rozgrzewające jedzenie czasem pozornie sprawę potęguje, ale tak właśnie organizm wraca do równowagi. W diecie osłabionego dwulatka, czyli takiego z AZS, nie powinno być bananów, wieprzowiny, zimnych przekąsek (no, czerstwa kroma z miodem i imbirem może być na podwieczorek, bez przesady. ;) ). Twoje myślenie Ewo, to takie myślenie "po staremu", znasz zasady pp, niby rozumiesz, ale jeszcze się ich boisz. I kombinujesz co uczula, a powinnaś eliminować to, co osłabia i szukać tego, co wzmacnia. Czyli nadal cielęcinka, indyk raz w tygodniu, wiadrami cebula i czosnek i ziemniaczki, imbirówka i luzik. Zerknij w przepis Rene na kartoflankę, przyda ci się. :) Z nauczycielskim pozdrowieniem... ;)
data: 2007.08.02
autor: Joanna - MamAsik
Drodzy forumowicze, czy posiadacie jakieś informacje nt. szczepień, wzory pism, które pomogłyby mi w rozmowie z sanepidem? Bardzo chcą mnie poznać:) Mój adres anurek@o2.pl
data: 2007.08.02
autor: Malutka z Poznania
Pani Aniu,
Ja troche jak zwykle poznawo, ale zycze z okazji imienin wszystkiego naj, naj i naj, i aby otrzymala Pani to, czego potrzebuje. Duzo ciepla i swiatla na drodze zycia. I spelnienia.
Przy okazji, chcialam zapytac czy spotkala sie Szefowa z gorzka woda wegierska (do kupienia w zdrowej zywnosci). Moj lekarz (specjalista TMC), polecil mi ja na watrobe i woreczek zolciowy (ponoc moj woreczek jest totalnie zablokowany) i na zaparcie. Nie wiem czy Pani sie tym specyfikiem zetknela, jesli tak to prosze o komentarz. Nie mam pojecia jaka to energia. Gorzkie to piekielnie.
Co do tematu zaparc to moze pomoc tez Magnesia Carbonic (5ch), od homeopaty. Ale to chyba tylko w sytuacjach podbramkowych.
Sciskam wszystkich bardzo bardzo cieplo. Pogoda sie w Londynie poprawila. I od razu chce sie zyc.Chociaz ciezko pracuje nad tym, aby sie chcialo zyc nawet jak zabami wali z nieba :) Poranna kawa z rana jest w tym bardzo pomocna.
P.S. Mala obserwacja- pisalam o moich wspollokatorkach. Jedna z nich zjada glownie surowe salatki z pomidorami i zimne jakies takie badziewia. Ja sie nie wtracam, nie odzywam. Ale jak z nia rozmawiam, to jest ciezko. Stale zmeczona, zniechecona, sfrustrowana, znudzon i marzy o wakacjach. Rozumem wszystko, ale ciezko sie tego slucha. Czyzby kolejny przyklad na to jak jedzenie na nas dziala?
data: 2007.08.02
autor: Kamila z Londynu
Pani Aniu-trudno się uzewnętrzniać na forum ale nie mogę się do Pani dodzwonić.Na PP wraz z mężem jesteśmy od 4 lat. Przeglądam forum, wertuje książki szukajac podpowiedzi. W naszej rodzinie dzisiaj rano pojawił sie problem - krwawienie z odbytu. Przeczytałam, że obiawy te pojawiają się przy ogniu serca i wątroby.Nie należy podawać pożywienia jin.
Pani Aniu, nie wiem gdzie tkwi przyczyna owych dolegliwości.Oboje odrzywiamy sie tak samo. Mąż ćwiczy rytuały.Stres próbujemy niwelować.Czuję się odpowiedzialna. Pozdrawiam.
data: 2007.08.02
autor: Monika
Witam. Jakis czas temu radzilam się w sprawie corci z AZS (2 latka) i oczywiscie otrzymalam wiele cennych rad i wskazowek za ktore dziekuje Pani Ani, Joannie i innym. Moja corcia miala potwierdzona alergie na bialko krowie. Wyjechalismy na urlop w gory - skora sie mocno poprawila, i jest gladziutka nawet teraz (gotowalam na urlopie owsianke, ale zupki i obiadki zgodne z PP mialam zawekowane) Niestety, mama (karmie ja raz dziennie) zjadla loda (raz) i sie dziecku pogorszylo, potem dziecko zjadlo banana..Pogorszenie bylo lekkie - lekka wysypka w typowych miejsach dla AZS). Po powrocie z urlopu odwazylam się podać jej cielęcine, czytając ze nie powinno szkodzic jesli jest zgodne z PP. Niestety, AZS sie mocno zaostrzylo - córcia sie drapie i miejsca typowe dla AZS u niej sa bardzo zaognione, drapie sie pod kolankami, na karku wysypka i rowniez sie tam drapie i mimo ze jej zywienie jest zgodne z PP to z dnia na dzien zmiany sa coraz mocniejsze. Czy to moze byc efektyem podania cieleciny? Czy w tej sytuacji nadal podawac jej cielecine, czy jednak zrobic przerwe. Do tej pory nie jadala tego mięsa, tylko indyk, czasem wieprzowine, oczywiscie jajko i na tym bazowalam. Teraz mysle ugotowac rosolek (wczesniej tez tylko na indyku) a tez nie wiem czy na cielecienie bo mam watpliwosci czy to zaognienie zmian moze miec zwiazek z wprowadzeniem z nia czy jednak nie. Czy podawanie tego co wiem ze wczesniej uczulalo i powodowalo reakcje mozna od poczatku wprowadzenia zywienia PP czy po pewnym czasie gdy organizm dojdzie do rownowagi?
Z gory dziekuje za odpowiedzi i pozdrawiam!
data: 2007.08.02
autor: Ewa S.
Powiało pedagogizmem. Hi hi. Ciekawe. Prywatności mi nikt nie ruszy jak nie pozwolę, proszę się nie martwić. Będę się zastanawiać nad tym pedagogizmem. :) Polentę gotuję z imbirem, czasem z papryką, różnie, różnie, czasem to nawet dookoła, zależy do czego ma mi posłużyć. Po prostu kombinuję i sprawdzam. I staram się nie przekombinowywać. A wiecie, że polenta (nazwa z północy Włoch), to zdaje się rumuńska mamałyga? :)
data: 2007.08.01
autor: Joanna - MamAsik co marudzi po powrocie z knajpy
Pytanie dlatego,że ja jestem nauczycielką i chyba mi w tych Pani radach odrobinę powiało "pedagogizmem" Spytałam tak o, bo fajnie wiedzieć coś więcej o osobach z którymi się rozmawia (tak mi się wydaje). Z góry przepraszam jeżeli naruszyłam granicę prywatności.Apropo polenty to z takimi przyprawami jak w książce,papryka, gałka muszkatułowa?
data: 2007.08.01
autor: mamaa
Oczywiście, że Asik to nauczycielka. Wystarczy poczytać jej posty, dla początkującego PPowca to skarbnica wiekiej wiedzy, nie tylko tej znad pokrywki gara.Jedyne czego sama musi się nauczyć to nie marudzić na knajpiane obiadki:)) Całuski moja Kochana:))
data: 2007.08.01
autor: Rene
Mamoo, czy ja "wyglądam" na nauczycielkę? :) Uczyłam kiedyś kilka lat. A dlaczego to pytanie?
data: 2007.07.31
autor: Joanna - MamAsik
Mamoo, możesz spokojnie gotować jak gotujesz. I z kukurydzianą i z dodatkiem gryczanej raz w tygodniu. A możesz czasem na samych płatkach (w smaku słodkim masełko, albo li też cynamon - czysto owsiankowy przepis był wiosną od pani Ani, a o owsiance z cynamonem pisała Rene), a wtedy polenta, tylko trochę rzadsza na drugie śniadanie z jakimiś duszonymi jarzynkami; albo z rzadkim z zupki. Kombinuj. * Mysiu, imbirówka pewnie tak, ale przede wszystkim super owsianka, zupki, duszeniny i puree ziemniaczane, czyli rozsądne jedzenie, a nie ogórkowe wyskoki. Sezon ogórkowy się nie opłaca. Trzym się i dochodź do siebie.
data: 2007.07.31
autor: Joanna - MamAsik
Wiem jak wazny jest spokój i luz.Po obronie już dawno i właśnie od niej wszystko się zaczęło! Od rana po kawie nie mam apetytu na nic a dziś jedynie grzanki z pasztetem i surówką i teraz około 19 rosół.Może właśnie teraz odzyska m spokój? Przeprowadziłam się tydzień temu i jestem sama ;)co prawda w innym końcu miesta ale już z dala od rodziny.Uczę się siebie od nowa, potrzebna mi ta samotność a może raczej spokój,takie bycie samej ze sobą... hm... Dobrze ,że jesteście;) Buziolki
data: 2007.07.31
autor: AGATA
Zdecydowałam się napisać, bo czuję że sama sobie nie poradzę. Od trzech miesięcy żywię się wg zasad PP. I nawet mi to nieźle wychodzi już teraz. Bo na początku lekko nie było. Do gotowania wg PP skłoniły mnie moje dolegliwości brzuszne oraz niedokrwistość. USG brzucha wykazało jedynie troszkę podwyższone echo wątroby, reszta ok. Próby wątrobowe też w porządku. Odkąd przeszłam na PP powoli pobolewania brzucha (środek i prawa strona) ustąpiły. Byłam szczęśliwa - do czasu ... aż przegięłam i zjadłam na przyjęciu u znajomych sałatkę ze świeżymi ogórkami i wypiłam za dużo alkoholu :-( Na drugi dzień spuchła mi wątroba (tak myślę, że to wątroba, choć bolał mnie znowu środek brzucha pod mostkiem i prawy bok). Wiadomo konsekwencje trzeba było ponieść. Teraz już jest ok, ale ciągle myślę, czy z tą moją wątrobą wszystko ok? Czytam książki Pani Ani - fragmenty dot. pracy wątroby i nie umiem sama określić, czy moja wątroba jest zimna, czy jest w stanie ognia. Dobrze śpię, nie mam męczących snów, nie budzę się między 1.00 a 3.00. Tak sobie myślę jak mam słabą krew to napewno istnieje u mnie brak jin, czyli wszystko wskazuje na ogień wątroby. Czy dobrze rozumuję? Czy w takiej sytuacji można leczyć się imbirówką? Pozdrawiam
data: 2007.07.31
autor: Mysia
Witam! Trafiłam tu dziś po raz pierwszy chociaż książki pani Ani znam od pół roku i gotuje według nich. Mam półtoraroczną córeczkę. Miała straszną alergię pokarmowa na białko krowie i nie mogła jeść żadnego pożywienia z tym składnikiem. Gdy zjadla cokolwiek z białkiem to od razu dostawała wysypkę na całym ciele a na łokciach i nóżkach to aż miała strupy od popękanej suchej skóry, oczywiście żadne kremy nie dawały rezultatów na dłuższa metę. Po pół roku gotowania zup według PP moje dziecko może jeść wszystko, nie ma alergii na masło, na ser biały, kefir itp. Tak sobie właśnie myślę że duża zasługa w tym właśnie diety PP. Poza tym nie choruje i wspaniale się rozwija. No i co ciekawe uwielbia patrzeć na zdjęcia pani Ani, które są z tyłu książek. Nosi wszędzie ksiazki ze sobą, siada i ogląda je mimo że nie ma tam kolorowych obrazków to jest nimi bardzo zainteresowana, pokazuje na zdjęcia pani Ani i mówi : baba, i całuje je wciąż. Nie powiem jak te moje książki wyglądają od tych jej ciągłych czułości ale na pewno moja córeczka wyczuwa bardzo pozytywne fluidy od pani Ani. Te ksiażki posuneła mi moja mama i powiem że zwolenników PP przybywa wokół mnie coraz więcej.
Życzę milych wakacji i pozdrawiam serdecznie panią Anię i wszystkich czytelników forum.
data: 2007.07.31
autor: Magda G.
Joanno-Mam Asik gotuję owsiankę z kaszką kukurydzianą a raz w tygodniu w smaku gorzkim daję troszeczkę kaszy gryczanej niepalonej czy tak może zostać czy lepiej same owsiane , ale co w smaku słodkim wtedy przed płatkami? Czy polente taką jak w książce dla rocznego dziecka i o jakiej porze dnia? Czy Pani jest nauczycielką z zawodu? Wiem, że duzo pytań idę sklejać dalej pierwszą książkę Pani Ani bo cała się rozsypała. Dziękuję i pozdrawiam.
data: 2007.07.31
autor: mamaa
Asiu z D.G.dziękuję za radę dot.cukini.
Pozdrawiam:)
data: 2007.07.31
autor: Joanna z Tarnowskich Gór
Doroto, nie wiem ile mu dajesz imbirówki. Myślę, że 2-3 razy dziennie wystarczy (czyli z 20 min. po śnadaniu i po kolacji, i gdzieś w ciągu dnia po 10-20 ml); nie wiem jak duży jest twój maluch, jak mi dziołchy niedomagają, to ścigam je kilka razy dziennie, i daję ile wlezie, czyli 2,3 małe strzykawki. Większe dzieci pewnie powinny deczko więcej, ale jak łyknie choć trochę, to i tak będzie już dobrze. O imbirówce więcej jest na forum niż w książce. Jak znajdziesz kiedyś czas, to poczytaj. I wiesz co,chyba niedomagasz bardziej niż dziecko. Zadbaj o siebie, tak na poważnie. Ty, królowa matka, masz prawo odpocząć, zjeść najlepszy kąsek, poćwiczyć rano, wykąpać się, nawet codziennie, w ostrożeniu. Piszę to trochę dla siebie, bo często o tym zapominam i w domu wszystko siada. Może ci nic nie podobać, bo się zaniedbałaś, a teraz musisz się poużalać jaka jesteś biedna. Zerknij niżej w posta Magdy P-K i zwróć uwagę na anioły. Otrzyj się o swojego. I nie kombinuj z "niedawaniem" rady. Zastanów się. Jeść przestaniesz? Nie dodasz przypraw? Kupisz sos z Pudliszek do makaronu? I nie zapieraj się, nie siłuj. Wycisz się i puść. Skup się nad tym skąd ten kop od życia i czego masz się nauczyć, o sobie przede wszystkim. Ustal sobie jakiś plan realizacji obowiązków i przypilnuj żeby w ciągu dnia znaleźć czas na ćwiczenia, relaks i odpoczynek. Spać musisz chodzić zaraz po 22.00. Już lepiej wstawać o 4.30 - 5.00 niż sterczeć przy jakiejkolwiek robocie do północy lub dłużej. Da się przestawić na wczesnoporanny rytm, trzeba tylko się zdyscyplinować. A rano czas płynie inaczej i jest go znacznie wiecej. Pa, do zobaczenia jesienią na czwartkowym - free i dla każdego. * Martom zjeść można w Stawisku koło Pyzdr.
data: 2007.07.31
autor: Joanna - MamAsik
Tak, zrozumiałam to P. Aniu po przeczytaniu przepisu od sympatycznej Rene, Która tą duchową miksturę mi zaproponowała. Jest nie tylko smaczne ale sympatyczne i dowcipne. Dziękuję i będę z Wami się delektować ową miksturą /czytaj kartoflanką/.Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.07.31
autor: Helena z Bierzglinka
Naszej Drogiej Solenizantce, choć sóźnione, ale z serca płynące życzenia - spełnienia marzeń, nawet tych najbardziej skrywanych oraz zdrowia i cierpliwości życzą H. S. Michalscy z Bierzglinka
data: 2007.07.31
autor: Helena z Bierzglinka
Witam, śledzę pilnie wszelkie wieści odnośnie jęczmienia na oku, ponieważ sama borykam się z tym tematem już parę lat.Pojawia się i znika.... Czarodzieju z Oz uśmiałam się na to "nie orze..." i machanie łapkami. Pomogło? Moje oczy nadal dają mi popalić teraz od kilku miesięcy zdiagnozowano u mnie skrzydlika. Czy ktoś miał z tym zjawiskiem do czynienia? Nie mogę brać maści zapisywanych przez lekarzy, bo karmię małą piersią. Stosuję ostrożeń, teraz również okłady i będę patrzyła co się dzieje. A u nas na wsi jest ślicznie i pomimo,że tęsknimy za słońcem, świetnie się bawimy na krótkich spacerkach w kaloszach po błocie. Dla wszystkich ciepełka.
data: 2007.07.31
autor: Alicja z P.
Dziękuję bardzo Joannao - MamAsik za poradę, uzmysławianie prawdy.... Jak wiele nie wiem a jak wiele chciałabym wiedziec. Chce koniecznie jesienia iśc na kurs Pani Ani. Ile razy tą imbirówke teraz powinnam mu podawać, bo może zbyt mało i zbyt rzadko? A moze to jest w książce? Tylko nie mam kiedy doczyytać. Pracuje na cały etat, mam troje małych dzieci i... gotuje. Spię niewiele, bo nie ma kiedy.... i.... przestaje mi sie to wszytsko podobać. czy mozna nie dać rady? A ja sie zaparłam, ze dam... No i cóz z tego wychodzi? Jeszcze raz dzięki i proszę o jeszcze. Pozdrawiam
data: 2007.07.31
autor: Dorota/Poznań
A gdzież to jest taka knajpa, w której dają jeść po ciesielsku? Pytam z czystej ciekawości, bo sama się przekonałam, że nie ma to jak domowe posiłki a i pewnie ode mnie to strasznie daleko.
data: 2007.07.31
autor: Marta R.
Droga Agato! Mogę Ci odpowiedzieć na własnym przykładzie. Jestem można powiedzieć specjalistką od zaparć. I wiem, że moje jedzenie jest teraz naprawdę akuratne, a pomimo to, to paskudztwo znowu się do mnie przyczepiło. Okazało się, kolejny raz zresztą, że są to moje emocje, moja nadpobudliwość. Wzięłam się więc w kupę i wrzuciłam na luz, odpuszczam jak tylko umiem, dostrzegam co ważne, a co ważniejsze; nie ma co się pierdołami wkurzać. Działa! Oczywiście niezawodne jest ziele ostrożenia- robię 1-2razy dziennie nasiadówki. Pomaga! Bardzo pomaga też poranna gimnastyka!!! Ja ćwiczyłam do ostatniego dnia ciąży i już 3tyg. po porodzie. Nie wiem Agatko czy Ty ćwiczysz, ale bardzo Ci polecam. W "Filozofii Zdrowia" Pani Ania pisze, że "jelito grube ceni sobie właściwe przeżuwanie i ruch" ..., nie wolno też być smutną, rozżaloną, pamiętać starych urazów. Staram się stosować i do tego radośnie gotować i wtedy jest OK. Poza tym, jeśli mogę doradzić, kontaktuj się Agatko ze swoim Aniołem Stróżem, tak często jak tylko tego potrzebujesz. On jest tuż obok i zawsze pomoże! Czyli pierś do przodu i do roboty. Musimy nieustannie nad sobą pracować! Ja kończę właśnie imbiróweczkę i biegusiem pędzę karmić Julcię( ona chyba taki żarłok jak jaj matka;)))
data: 2007.07.31
autor: Magda P-K.
Gotujemy owsiane z przyprawami. :) Dzieci lubią monotonię i znajome smaki. A kukurydziana jako polenta do obiadu lub na drugie śniadanie albo do zup. Może być? Nie tykaj Mamao pszennych, bo kwaśne, jęczmienne też zostaw na zupę od czasu do czasu. papapapa
data: 2007.07.31
autor: Joanna - MamAsik
Drogie mamy czy owsiankę dla dziecka gotujecie codziennie taką sama (kukurydziana + owsiane)czy gotujecie też płatki jęczmienne lub pszenne)?
data: 2007.07.30
autor: mamaa
Ja również pozdrawiam mocno przemiłych wczorajszych zjadaczy sznycelków i zrazików itd. Ja jestem jeszcze "przedkursowa" więc wczorajsza akceptująco- nieoceniająco-wyluzowana atmosfera to dla mnie perełka. Dzięki!
data: 2007.07.30
autor: Ewelinka
Doroto z Poznania. Nic się nie stało nagle, oj nic. Niewinne wejście do jeziora? Pani Ania przestrzegła mnie przed wyjazdem z moimi dzieciokami na Mazury. Wilgoć, wszechobecna wilgoć. A u ciebie było jezioro i to na konkretnie. Czyli jeden z elementów łańcuszka, który musisz poskładać. Pyleniem się nie przejmuj. Ale unikaj stresu, nerwów, niepewności i wilgotnych i zimnych miejsc, to szkodzi śledzionie. (Przypomina mi się wiersz o żabie, która miała unikać wilgoci) A dziecko pomału przywracaj do formy. Niech je to co miał przykazane, choćby malutkimi porcjami. Krok po kroku wróci do normy. Zobaczysz. Tylko się pilnuj, nie zamarwiaj i dyscyplinuj SIEBIE!!! Syna również, wiadomo, ale zacznij od siebie. I gotuj z uczuciem. To strasznie ważne. Wczoraj miałam okazję zjeść knajpiany obiad pp po ciesielsku, ale mimo że smaczny, to jednak nie był obiad domowy. Super było nie gotować obiadu, ale tamten zrobiony był tak pod nikogo. Ten, kto gotował nie zaprzątał sobie głową ekipą jedzącą, bo i po co. Podsumowując, było smacznie, ale tego rodzinnego serca zabrakło. Przynajmniej mi. :) No i przypraw było niecałe wiadro. hi hi. W domu nawet moje maluchy jedzą ostrzej. :) Ciekawie było sobie to uświadomić. Cmokam wszystkich obiadowiczów.
data: 2007.07.30
autor: Joanna - MamAsik
Dziewczyno od bolesnych damskich przypadłości doskonale wiem, o czym piszesz. Męczyłam się z tymi boleściami latami - lekarze przekonywali, że po porodzie przejdzie - nie przeszło, ale po PP przeszło :) Jedyne co robię, to bardzo pilnuje diety - szczególnie wtedy, gdy wiem, że ten dzień nadchodzi. Żadne grzeszki nie wchodzą w grę. Jem delikatnie - jak mój Maluszek, wrzucam luz i wszystko gra. Zupka, kawka, dobry obiadek i nie ma mocnych. Życzę powodzenia w walce z bólem.
data: 2007.07.30
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Pani Joanno z Tarnowskich Gór cukinia żeby była smaczna nie powinna mieć więcej niż 20cm. W sprawie bolesnej miesiączki to chyba trzeba sie uzbroić w cierpliwość. Mi udało sie po ponad roku wyleczyc z bolesnych miesiączek, wcześniej 4 tabletki przeciwbólowe w ciągu dnia (jeden taki dzień)później stopniowo coraz mniej aż w końcu doczekałam się bezbolesnej miesiączki, wystarczała kawa gotowana z cynamonem, kardamonem i imbirem, taka kawa też pomaga łagodzic ból. Pozdrawiam:))
data: 2007.07.30
autor: Asia z D.G.
Pani Aniu, z okazji Imienin serdeczne życzenia samych radosnych chwil,które złożą się na całe dłuuuugie cudowne życie,wiele odpoczynku i podziękowań za to że Pani jest.
Sedeczne życzenia również dla wszystkich Ann.
data: 2007.07.30
autor: Barbara
Kochani
Może ktoś z mądrzejszych w PP na forum pomoże mi odnaleźć odpowiedź na pytanie: Co sie nagle dzieje z moim ddzieckiem? (Na razie nie udalo mi sie dodzwonic do Pani Anny, bede próbowała...)
Od grudnia jestesmy na PP, po wizycie u Pani Anny - zobaczyłam u mojego syna, który cierpi na AZS + paskudną postać wyprysku atopowego, prawie natychmiastową poprawę i wszytsko dobrze szło, skóra była bardz często prawie czyściutka od zmian - pełnia szczęscia, ąż nie zaczął się czerwiec! Od drugiej połowy czerwca zaczęło sie pogarszać, - wyjazd na wakacje?, rozwalenie równowagi przedszkolaka? moje zmartwienia? pylenie dużej ilości zielonych? A dieta jest- imbirówka jest - ale wszystko z walką. Przedtem chetnie jadł wszystko nie marudził, teraz jednoczesnie z pogorszeniem samopoczucia odrzuca wszelkie jedzenie. O wszystko trwa walka, nawet o owsiankę, którą już uwielbiał. Co robić? Zastanawiałam się czy jedna kapiel w jeziorze mogłą pogorszyć sprawę, było to ze dwa tygodnie temu? Dziś rozprzestrzenia się wielkimi krokami zmiana - wysypka, która wędruje od brody przez szyję, sięga juz pępka i zajmuje pomału całe ręce... Wróciło wszystko c spędzało nam sen z powiek całe 4 lata? Gdzie popełniam błąd? Co robić????
Pozdrawiam
data: 2007.07.30
autor: Dorota/Poznań
Agato! Mozesz miec mega zastoj pokarmowy. Jesli masz zaparcia, to automatycznie, nie bedziesz miec apetytu. Wiem z autopsji. Moze pomoc imbirowka i lek na przeczyszczenie. Pani Ania polecila mi Alax- na sytuacje podbramkowe. Inna mozliwosc, to jakies niedobre emocje. Moze siedzisz w dolku i o tym nie wiesz. Zastanow sie nad tym. Czesto depresja sie tak wlasnie objawia. Bo jedzenie, to nasza energia, nasze zrodlo zycia, a twoj organizm sie teraz zachowuje, jakby nie chcial tej energii.
Zycze powodzenia i mam nadzieje, ze to tylko pierwsza opcja.
data: 2007.07.30
autor: Kamila z Londynu
Pani Anno! Z okazji imienin, życzę wszelkiej dobroci i spełnienia wszystkiego, co Pani sama uznaje za najważniejsze w swoim życiu. Dziękujemy, że Pani jest!
data: 2007.07.30
autor: Kamiczek z Ostrowa z mężulem Ollem
Dziewczyny, dzieje się coś dziwego bo od dwóch tygodni prawie nic nie jem... nie mam apetytu.Ledwie co wmuszam w siebie rano kawe i mowę cały dzień nic nie jeść.O wypróżnieniu nie wspomnę...
data: 2007.07.29
autor: AGATA
Dziewczyny!
Czy znacie jakis sposob na bolesne miesiaczki? Ogolnie to ja nie mam miesiaczki, ale dostalam wczoraj (moja teoria, ze w obecnosci mezczyzny w moim zyciu, dostaje miesiaczki, sie znowu sprawdzila) i zupelnie zapomnialam jaki to bolesny bizness. Wlasnie leze jak worek na lozku i masuje brzuchal olejkiem lawendowym zmieszanym z oliwka. Jesli znacie jakies cwiczenia, aby troche zmniejszyc bol, to bylabym bardzo wdzieczna. Albo jakis PP przepis (oprocz oczywiscie trzymania dyscypliny). Sciskam wszystkich i zasiskam zeby, zeby jakos przetrzymac objawy mojej kobiecosci:)
data: 2007.07.29
autor: 
Witam, dawno nie odwiedzałam forum bo pora wakacyjna i jakoś staram się mniej czasu przed komputerem spędzać.. jutro wakacyjny, 5-cio tygodniowy wyjazd do Francji zaczynam, mam zamiar gotować sobie tam śniadania moje i kawę..a pozostałe rzeczy...hmm bede starała sie ograniczac do min to co mi nie służy... niesety ostatnio bardzo zdenerwowana chodzę, nie wiem czym to wytłumaczyć.. pewnie tą nieszczęsliwą miłością.. i aż boję się rano oczy otworzyć i powitać nowy dzień, a to dlatego że jako bulimiczka (teraz już coraz lepiej jest, ale tak mnie kusi żeby spróbować raz jeszcze..) - życie w stresie mi nie służy(raczej każdego to dotyczy//)/ a co w tym wszystkim najgorsze- to że jak już mnie najdzie to uczucie o zblizającej się porażce to nie dam rady NIC zrobić, bo to silniejsze ode mnie...no niestety.. narazie sie ni epoddaje, jak przetrzymam tą niedzielę to będzie sukces, bo jutro już jadę a we Francjio wymiotować nie będę, bo też objadać się nie mam zamiaru.. dziekuję Wam wszystkim za to że jesteście i zawsze idziecie do przodu;-) ciągnę się gdzieś tam za Wami ale zawsze do przodu;) pozdrawiam,
data: 2007.07.29
autor: Paula/Wwa
Anno z Meinz teraz czytałam listy, nie wiem co na to pani Anna c. na żołądek pomagają mi granulki homeopatyczne:arsenicum album 15 lub 30 ch,wzmacniają i czuje ulge na żałądku, lub na stres ignatia 15 ch.jestem na pp od ponad roku. Czy ktoś może miał problemy z krążeniem ,prawdopodobnie mam zle krążenia krwi tzn czuje to z tyłu głowy i mam lekkie zawroty głowy i ból na szyi. Może ktoś miał ten problem. Nie mogę sobie z tym poradzić. Elżbieta C.
data: 2007.07.29
autor: 
Pani Aniu,przesyłam nieco spóźnione,serdeczne życzenia w Dniu Pani Imienin.
data: 2007.07.29
autor: ...Aida
Pani Aniu gwiazdka z nieba miała być dla Pani a spadła mi na głowę z wieczora:) Pozdrawiam i już rozumiem co z tymi wiadrami przypraw i efektami ich działania:)Turbodoładowanie działa:) Pozdrowienia dla wszystkich!
data: 2007.07.29
autor: karolina
Witam Was,

Znalaząlm informację, że fasolka jest w smaku ostrym i należy ją przygotowywać w następujący sposób: "Gotujemy ją z imbirem i solą, polewamy masłem z bułką tartą.". Czy tak przygotowana fasolka jest nadal w smaku ostrym?
Mam jeszcze jedno pytanie. Czytałam o Waszych czwartkowcyh spotkaniach. Czy na takie spotkanie może przyjśc każdy i czy wstęp jest płatny (jestem nowa i dopiero próbuję z PP, dlatego może takie głupie pytanie)
data: 2007.07.29
autor: Kasiula
Dziewczyny,które gotujecie potrawy z cukinią, bardzo Was proszę o radę.Ugotowałam dziś zupę jarzynową z dodatkiem cukini.Niestety zupa nie nadawała się do jedzenia,gorzka,że nie można było przełknąć nawet łyżki.
Jak to z tymi cukiniami,czy rzeczywiście zdarzają się gorzkie(tak jak w przypadku ogórków).Czy one z natury są takie,a jest może jakiś sposób,żeby pozbawić je goryczy?
Czy może przyczyna tkwi w wielkości warzywa.Ta,którą pokrojiłam do zupy, była dosyć duża.
Będę wdzięczna za wszelkie rady.Pozdrawiam.
data: 2007.07.29
autor: Joanna z Tarnowskich Gór
Pani Aniu najserdeczniejsze życzenia; zdrowia, spokoju, miłości, zrozumienia, nowych pomysłów na "lepsze życie", cierpliwości w stosunku do "nas" i dużo uśmiechów tych wysyłanych i tych co wracają. (Trochę spóźnione, ale szczere). Wszystkim Annom również mnóstwo kwiatów i "ciepłych" dni.
data: 2007.07.29
autor: Ela.Cz.
Hej Mamoo, nie jestem żelazowym ekspertem, ale oprócz spokoju i braku lęku przed lekarzem, który niczego nie może ci kazać :) radzę ci żebyś usiadła i na spokojnie przeanalizowała dietę swoją i dziecka. Do menu możesz już powoli wprowadzić kawę zbożową z cynamonem i imbirem, słodzoną miodem - działa na organizm pobudzająco, a twoje dziecię chyba trza trochę pobudzić. Tylko nie żałuj przypraw. :) Sprawdź swoje przepisy na zupki, czy nie ma w menu za mało kasz, przypraw, cebuli, porów i czosnku. O mięsie nie wspominam, bo zwykle z mięsem przewalamy, więc pewnie dziecko dostaje ile trzeba. :)No i uważaj na siebie. Zero słodyczy, kwaśne tylko do równoważenia potraw, a tak to wiadomo: zupy, jaja, mięsko, kasze, warzywa, przyprawy, wiadra przypraw. Może czas na konsultację u pani Ani?
data: 2007.07.26
autor: Joanna - MamAsik (jo.adamiak@gmail.com)
Pani Aniu życzę Pani wszystkiego NAJ...Dziękuję, że PANI JEST i wspiera wszystkich razem i każdego osobno.
data: 2007.07.26
autor: musia M.
Pani Aniu, w dniu Pani święta najserdeczniejsze życzenia wszystkiego, wszystkiego najlepszego. Wspaniale, że Pani jest, zawsze konkretna, przywracająca do pionu i wysłuchująca. Wszyskiego ciepłego i radosnego.
data: 2007.07.26
autor: Li
Pani Aniu,cierpliwości,wyrozumiałości dla "owiec" ;),radości oraz uśmiechu;)
data: 2007.07.26
autor: AGATA
Samych cudowności- Pani Ani i Wszystkim Aniom życzą - Ela i Marcel
data: 2007.07.26
autor: Ela i Marcel :-))
Mamoo miałam identycznie z moim Tymem tyle że anemia została wykryta przy salmonelli (niedługo już dwa lata ale to po tym przeszłam na PP).Po pierwsze jeśli karmisz piersią badasz poziom hemoglobiny u siebie bo dziecko w dalszym procesie krwiotwórczym zabiera ją tobie z mleka! Jeśli jest kiepsko to ty robisz miód pokrzywowy i jesz dwa razy dziennie przepis w archiwum -dziecko nie bo jest za małe!!! A małemu rosołki na wołowince i cielęcince np z polentą, możesz do owsianki dodać drobno pokrojone daktylki 2-3 też mają żelazo , buraczków nie polecam bo p. Ania mówi ze wychładzają. Dla pani Ani najserdeczniejsze życzenia dużo Twórczości i nowych pomysłów, cierpliwości dla nas i nowych pasjonatów! Życzą Firania z Rodzinką.
data: 2007.07.26
autor: Firanka
Pani Aniu.Wszystkiego najlepszego .Niewiem co tak ZROWNOWAŻONA OSOBA jak Pani może sobie życzyc , ale niech się spełni.Dziękuję za wszystko.
data: 2007.07.26
autor: Bożena K.
Pani Aniu życzę Pani spokojnego snu
i radosnego przebudzenia;
...aby czasami mogła Pani sobie pozwolić na to,
czego od dawna pragnęła,
a nie tylko na to, co musi Pani wystarczyć;
...tylu dobrych wspomnień, aby dzięki nim
mogła Pani przetrwać złe chwile;
tej radości, gdy czyjaś twarz
rozjaśnia się na Pani widok,
radości myślenia, ostrości spojrzenia,
triumfu zrozumienia
i satysfakcji tworzenia...
data: 2007.07.26
autor: Karolina Tomaszów Maz.
Magdo PK może zwiększ ilość imbiru (w ogóle tych ostrych rozpraszających) ewentualnie gorzkich (kurkuma i cała reszta). Przyznam że nie mam innego pomysłu - słyszałam tylko że to imbir wyregulowuje wypróżnianie ale w dużym nadmiarze może powodować biegunki (zwłaszcza jak ktoś miesza Stare z Nowym).
data: 2007.07.26
autor: Firanka
Witam i proszę o radę. Zrobiłam dziecku badania kontrolne (ma 11 miasięcy) żeby się upewnić czy wszysko jest ok, bo waży tylko 7200 i okazało się że ma żelaza 2.9 a norma jest od 10. Jak pójdę do lekarza to będzie mi kazał podawać żelazo a nie chcę. Na żywieniu PP jestem prawie rok i staram się go karmić właściwie tzn owsianki, zupki, herbatki od niedawna czerstwy chlebek i jeszcze moje mleko. Co mam zrobić żeby lepiej przyswajał to żelazo i dlaczego tak się dzieje, a może muszę jednak mu coś podać mimo że nie chcę?????? Proszę o radę i pozdrawiam
data: 2007.07.29
autor: mamaa
Witam, goście już dobijają, ale udało mi się znależć wolna chwilkę, by Pani Ani życzyć wszystkiego naj naj z okazji imienin - słońca wokół i w sobie! Pozdrawiam!
data: 2007.07.26
autor: Anna z Mainz
Najserdeczniejsze życzenia z okazji Imienin, dużo słonecznych dni, uśmiechu, radości z tego co mamy i dostajemy każdego dnia, i jak najwięcej pozytywnie zakręconych myśli,
Zyczy Pani Annie Ciesielskiej i wszystkim Annom na forum ich imienniczka :)
data: 2007.07.26
autor: Anka M.z Wrocławia
Anno 3 dni oznacza, iż trzeba raz dziennie przez 3 dni po ok 20 min
będą wówczas trwalej zamknięte. ja jak miałam w tamtym roku wysyp cukinni to zrobiłam z nich leczo i zawekowałam w słoiczki i do piwnicy. w chłodnym miejscu lepiej i dłużej się przechowują :) ale długo nie wytrzymały z wiadomej przyczyny (pyzności:) )
data: 2007.07.26
autor: Ula S.
Kochana Pani Aniu! Wszystkiego najpiękniejszego i najwspanialszego i najcudowniejszego Pani życzę z okazji Pani dzisiejszego święta i jeszcze raz dziękuję za Pani Anielskość i Spokój i Mądrość. Za Wszystko...
data: 2007.07.26
autor: Agnieszka z Wrocławia
Pani Aniu, z samiutkiego raneczka, w dniu tak pięknym- bo na niebie słoneczko, i dniu tak wyjątkowym- bo to przecież Pani imieninki, ślemy do Pani moc serdecznych życzeń i podziękowań za wszystkie dobre myśli i słowa, które Pani do nas kieruje. Zawsze. Niech Aniołki będą zawsze z Panią!!! Jest Pani WIELKA!!! Duże buziaki od Julki. Osobne i cieplutkie życzenia od mojego męża i moich rodziców.
data: 2007.07.26
autor: Magda P-K.
Witam. Czy ktoś orientuje się gdzie można w Warszawie znaleźć makaron czaniecki? I jeszcze jedno. Ostatnio "zdradziłam" płatki ze Stoisławia na rzecz innych, firmy Sante, na skutek nieobecności tych pierwszych na półce w sklepie. Efekt: nie polecam. Co prawda są smaczne, ale co z tego, kiedy łuska na łusce łuskę pogania. Ciężko zjeść miskę śniadaniówki. Wniosek: warto szukać stoisławskich aż się znajdzie:) Pozdrowienia
data: 2007.07.26
autor: Marta R.
Ja jeszcze w sprawie dżemu ze śliwek.Coś czuję że Iza raczej niedostanie pozwolenia na te powidełka śliwkowe,choc zagląda mi przez ramie na ekran i się oblizuje.Ale mam jeszcze 17-letniego syna który chętnie sie poczęstuje.Pozdrawiam panią Rene od Izy{jestem skontrolowana}.Pozdrawiam wszystkich...
data: 2008.09.18
autor: Bożena K.
Dziękuję bardzo za wskazówki:) Dzisiaj obyło sie bez chlebka:) :przepis" na jajko na pewno wykorzystam najpóźniej w sobote-jak będę sama karmić Małego- brzmi smakowicie:)Mały już czuje się dobrze- jest marudny najprawdopodobniej z tęsknoty za mamą:( Przestaje marudzić jak wracam do domu a w ciągu dnia to i zjedzeniem jest ciężej niż zwykle.
Niedawno miał mnie przez 14 dni bez przerwy a teraz w tygodniu dopiero od 16.30 do spania czyli do ok 20.Mnie tez jest z tego powodu trochę smutno- no ale cóż poradzimy sobie z tym- cieszmy sie tym co mamy:) Jeszcze raz dziekuję i dobrej nocy
data: 2007.07.26
autor: Marta M.
Witajcie Czarownice I Czarodzieje :) Dziękuję Pani Aniu za odpowiedz. Okłady stosuje i jestem dobrej myśli :) W internecie natomiast znalazłem poradę jak sie pozbyć jęczmienia, którą cytuje: "najlepszym sposobem na pozbycie się jęczmienia na oku (wiem że to śmieszne ale pomaga w 100%) jest wypowiadanie słów "nie siałem nie orałem i zbierać nie bede"(3x)i jednocześnie wykonujemy machanie prawą ręką na lewą stronę i lewą ręką na prawą stronę na przemian (wykonujemy to przed oczami)"

I jak ?:) Ja idę machać :)
Serdecznie pozdrawiam
Czary mary, hokus pokus, abra kadabra :)
data: 2007.07.26
autor: Czarodziej z krainy OZ
Pani Marto M. wydaje mi się, że z kromką chleba nawet bardzo czerstwego powinna sie Pani jeszcze wstrzymać, aż sytuacja zdrowotna synka troszkę się ustabilizuje. A jajko wieczorem to na pewno nie, bo jest zbyt ciężkostrawne i na noc nie polecane nawet dorosłym. za to na drugie sniadanko dla maluchów w wersji na miękko z solą, pieprzem i okruszkiem serka koziego i czerstwym chlebkiem pychotka i super frajda dla Małych Smakoszy. pozdrawiam
data: 2007.07.25
autor: 
Pawle z Wrocławia. Nie sposób odpowiedzieć Panu na zadane pytanie nie zahaczając o problem jedzenia lub niejedzenia mięsa. Proszę tego od nas nie wymagać. Niejednokrotnie p. Ania pisała, choć może nie wprost, że trudno jest nam - osobom, w których świadomości jedzenie mięsa jest absolutnie niezbędne – radzić wegetarianom. Możemy jedynie zachęcać do ograniczania wszystkiego co kwaśne, surowe i zimne. Natomiast PP w wersji wegetariańskiej ma niewiele wspólnego z wiedzą, jaką przekazuje nam p.Ania, wiedzą, dzięki której odzyskaliśmy zdrowie i radość życia, a nasze dzieci są silne, zdrowe i pięknie się rozwijające. Na pewno za sprawą NASZEGO odżywiania kamienie na nerkach nie wytworzą się na nowo ( przy kamicy nerkowej niewskazany jest nadmiar smaku kwaśnego ). Polecam rozdział z FŻ nt. przemiany materii, której zaburzenia są przyczyną wszystkich chorób. Panie Pawle, czy zastanawiał się Pan kiedyś nad faktem, dlaczego ludzie podobnie myślący jak Pan tak licznie zaglądają na nasze forum? Odpowiem cytatem z wypowiedzi p.Ani : „Nasza wiedza daje stabilizację i bezpieczeństwo, spokój i zakorzenienie. Tego nie ma u innych. Wciąż szukają, wciąż są niepewni, mają niedosyt sami nie wiedzą czego. Nasza wiedza nas nasyca. Myślę, że to wszyscy potwierdzacie”. Ukłony***** Asik, zadzwoń do mnie DZISIAJ koniecznie.
data: 2007.07.25
autor: Rene
Pani Aniu dziękuję za odpowiedzi.Zwłaszcza za te jabłka.Ich cudny zapach wciąż czuję po wejściu do kuchni.Naprawdę pięknie go wspominam,choc już w wyobrażni tylko no i najważniejsze, że bez żalu.A jeszcze czekają mnie śliwki.No,a może jakiś dżemik stworzyc?
data: 2007.07.25
autor: Bożena K
Witam wszystkich i bardzo proszę o pomoc! Nigdy nic nie pasteryzowałam, a w tym roku bardzo obrodziły mi kabaczki, cukinie i patisony. Nie chcę tego mrozić bo przeczytałam na forum, żeby mrożonych warzyw nie używać. Smażę krótko i wsadzam bez dolewania wody do słoików. Błagam napiszcie ile czasu mam gotować w kąpieli wodnej - czy od zagotowania 40 min wystarczy? i czy na drugi i trzeci dzień gotować to jeszcze raz tyle samo minut czy krócej? chciałabym żeby postały parę miesięcy.Czytałam post na ten temat, niedawno, ale nie znalazłam w książce co to znaczy wekować przez trzy dni.Bedę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
data: 2007.07.25
autor: Anka M. z Wrocławia
Witam, dziękuję bardzo Pani Aniu za wyczerpującą odpowiedź. Owszem wszystko się zgadza- hcyba za szybko chciałam wprowadzić wszystkie zmiany w sposobie żywienia i życia w mojej rodzinie i książki faktycznie tylko przejrzałam ale zaczęłam od razu gotować a to przecież nie od tego powinnam zacząć:( za szybko chciałam mieć efekty bez rozpoznania tematu- myślałam że to proste i wystarczy tylko gotować a tymczasem moje dziecko pokazało mi że tak nie można. Zatem zacznę jeszcze raz od początku- może tym razem mi się uda wdrożyć PP w moje i mojej rodziny życie z lepszym skutkiem. Na razie Małego obowiązuje dyscyplina- rano dostał zbożówkę, potem owsiankę, na drugie śniadanie przygotowałam rozrzedzoną polentę i przed snem zupkę, po drzemce ok 15-16 znowu dostanie zupkę, potem moze kromkę chleba i wieczorem znowu owsianka i jajko. Czy taki jadłospis może być na razie dla niego- dodam że ostatnio (od poniedziałku) jest bardzo marudny i dlatego zgodnie z sugestią Joanna - MamAsik jest chwilowo na jedzonku bezmięsnym.
Jeszcze raz dziękuję za "naprostowanie mnie" i cenne wskazówki- Pozdrawiam
data: 2007.07.25
autor: Marta M.
Cześć dziewuchy! podpowiedzcie karmiącej i wiecznie głodnej matce co knoci? już wyjaśniam. Wszystko było ok i od około 5-6 dni mam zaparcia. Mam je od zawsze, ale odkąd przeszłam na pp (6lat)moje wypróżnienia się w miarę uregulowały. Na chwilę obecną, gdy karmię piersią i przy tych już bledszych bólach u małej Julki bardzo uważam na komponowanie mojego żarełka, przepysznego zresztą, ale widocznie coś robię źle!!! Jest 6 rano- piję kawkę, zaraz gimnastyka, czosnek, później owsianka, po drodze herbatka TLAI,kawka, rosołek, zupka jarzynowa 2-3razy dz.,kanapka z mięskiem z zupy z prochami i trochę musztardy lub chrzanu, jarzyny duszone,nasze ziemniaki z wody, raz w tyg. kasza grycz., raz w mies. makaron i codziennie różne mięska pod różnymi postaciami:cielęcina, indyk, wołowina ,gulasze i do tego różne kompozycje dodatków: kapusta modra, marchewka z groszkiem lub sama, fasolka szpar.z masełkiem imbirem i tartą bułką, buraczki na ciepło( wszystko ze swojego ogrodu).Na kolację (19)talerz zupyi kanapka. Kubek zupy zjadam jeszcze ok.21.30.I na tym bym skończyła. Proszę poradźcie kochane kobity. A może to moje emocje?jestem trochę nerwusek.Dziękuję i serdecznie Wszystkich pozdrawiam:)))
data: 2007.07.25
autor: Magda P-K.
Dzień dobry,
Mam pytanie odnośnie kamieni. Ostatnio dowiedziałem się, że mam kamień w lewej nerce. W związku z tym mam pytanie czy przy pomocy diety 5P można uniknąć wytwarzania się nowych kamieni? Muszę jeszcze dodać, że jestem wegetarianinem, ale staram się odżywiać wg. 5P (w odmianie wegetariańskiej).
Wiem co p. Anna sądzi o diecie wegetariańskiej, ale prosiłbym, żeby o tym się na razie nierozpisywać.
Życzę wszystkim forumowiczom udanego letniego wypoczynku.
data: 2007.07.25
autor: Paweł z Wrocławia
Witajcie, Kochani! Pani Marto M., w swoim poście przedstawiła Pani cały swój problem, a problem ten to Pani niewiedza, niezrozumienie tego sposobu żywienia i mam wrażenie, że bazą tego wszystkiego są nieprzeczytane książki. W pierwszej kolejności powinna Pani czytać, uczyć się, uświadomić sobie, że dziecko ma dopiero 1,5 roczku. Szuka Pani przyczyny wysypki u dziecka, a przyczyna jest wyraźna – była nią głównie szynka, którą mały się częstował. Nie wiem, kto się opiekuje dzieckiem. Proszę to wszystko uporządkować, nie szukać pomocy u sąsiadek i znajomych, lecz samej zabrać się do roboty. Imbirówka nigdy dzieciom nie smakuje – to jest lekarstwo. Poza tym dyscyplina w jedzeniu na pewno dziecku pomoże. Dla dziecka 1,5 rocznego nasz rosół się nie nadaje, jest za intensywny. Powinna Pani zrobić delikatniejszy, na samej cielęcinie + jarzyny i przyprawy. Pani Asiu z Londynu, proszę nie pytać, co ma Pani robić, a raczej, czego ma Pani nie robić. Czyli nie jeść owoców, serów, niczego kwaśnego-surowego-zimnego – to jest podstawa. Pomoże Pani nasza kawa gotowana 3x dziennie + aspiryna, kilerka 2x dziennie lub imbirówka 2-3x dziennie, czosnek, rosół i nasze jedzonko. Kamilo z Londynu, tłumaczenia na razie nie ma, zaproponuj przyjacielowi, aby uczył się polskiego:) Pani Agnieszko z Dąbrowy Górniczej, dziecku proszę podawać wyłącznie kawę zbożową lub herbatę!!!! Radzę dawać dziecku do mycia zębów pastę Elmex, ale ja nie sądzę, aby przyczyną wysypki był fluor. Prawdopodobnie wychłodziła Pani dziecku żołądek i jelita i stąd taka reakcja. Proszę być zdyscyplinowaną. Krakowianko, byłaś na kursach i się nie dowiedziałaś, co z tym napięciem przedmiesiączkowym?? Proszę mi wierzyć, że na naszym jedzeniu to napięcie się wycisza. Więc jaki stres, jakie grzechy? Małgosiu-Świeżynko, nie wiem, dlaczego nie umiecie jeść bobu, ja chwytam każde ziarno w palce, nagryzam i wyciskam środek. Idzie mi to bardzo sprawnie. Tyle, ile mogę, zjadam na ciepło, a potem pogryzam na zimno. Łupinek nie jem, bo są ciężkostrawne, chyba że zrobi Pani coś miksowanego. Pani Bożeno K., obce dzieci dziwnie reagują na nasze potrawy tylko dlatego, że w ich domach już się na ten temat rozmawia i są przez to ukierunkowywane. Jeżeli w ich domach mówi się pozytywnie na temat naszej kuchni, potrawy im smakują. Ot wszystko. Joasiu, wszystkim paniom wysyłasz mądre rady. Pani Bożeno K., nie wiem, co Pani robi z tą kurkumą, skoro wszystko jest upaprane. Z ubrań w pralce schodzi. A zalecenie Hipokratesa cenne. Potwierdza Pani w swojej wypowiedzi dokładne odbicie u dzieci tego, co się mówi i robi w domach. Agato, duchową kartoflankę robimy tak jak potrafimy – wczoraj tak, dzisiaj inaczej, a jutro jeszcze inaczej. Pani Agnieszko z Warszawy, zupa kalafiorowa na giczy cielęcej za słodka? – a wystarczyło dać więcej imbiru, cebuli, trochę cytryny, kurkumy i byłoby ok. Czyli dosmakować. A zupy z brokułów nie gotuj, po co? Pani Anito*, tak jak dziewczyny radziły, proszę korzystać z wolnego czasu – ma Pani jeszcze dwa miesiące laby. Pani Edyto, oczywiście, że Pani posiłki właściwie zrównoważone i lekkostrawne są przez dziecko lepiej przyjmowane – to, co Pani zjada, jest w mleku. Cielęcinę starszemu dziecku może podać Pani każdą, byle była właściwie pokrojona lub zmiksowana. M., mamy rodziny, mamy przyjaciół, ale w rzeczywistości jesteśmy sami. Ucz się samotności, to ważne. Pani Agnieszko z Dąbrowy Górniczej, myślę, że wyjaśniłam Pani przyczynę problemu u dziecka, do Pani dalszych wywodów nie będę się ustosunkowywała. Jedynie zaznaczę, że musi się Pani dobrze orientować, jakiej wody Pani używa, aby właśnie nie przesadzić z minerałami. Pani Aniu M. z Rudy Śląskiej, Pani post skierowany do Anity* jest bardzo mądry, duże dzięki. Pani Edyto, ja również mam to samo odczucie, że Pani Agnieszka z Dąbrowy popełnia błędy w żywieniu dziecka. Anito, oczywiście na jęczmień nie tylko przemywanie, ale głównie okłady z ziela ostrożenia – 15 minut leżeć z wacikiem na oku. Pani Ostróżko, tak magicznie działa to nasze zrównoważone jedzenie, ale wystarczy, że przyjdzie stres i kilka błędów, a wątroba znowu spuchnie, więc się pilnuj. Kamilo z Londynu, tak pamiętam, też kiedyś miałam afty, ale z czasem to wszystko minęło. Mówić się nie dało, jeść też nie, więc pilnuj się, ciało nie puści. A płukanie zielem ostrożenia na pewno pomoże. Pani Anno Jordan, oczywiście, ma Pani rację. Karolino, o czym Ty w ogóle opowiadasz? O jakiej kulce na nodze? Dobrze, że ja o wszystkim nie wiedziałam. I z pewnością PP to styl życia, a nie dieta. Pani Ostróżko, będziemy się uczyć tego stylu do końca swoich dni, odkrywając co chwilę coś nowego, coś niezbędnego. A nasze ego będzie nam mąciło, próbowało ściągnąć do starego. Refleksja na temat kartoflanki bardzo właściwa. Pani Alicjo, myślę, że to ostatnie doświadczenie z temperaturą u dziecka bardzo dużo Panią nauczyło – jest teraz Pani silniejsza, spokojniejsza, odważniejsza. Pani Krystyno, w poście zwraca się Pani do mnie z prośbą o udzielenie konsultacji. Nie znam Pani, nie wiem, jak się Pani odżywia, nic o Pani nie wiem. Dziewczyny dobrze Pani radzą. Proszę przeczytać książki, zdyscyplinować żywienie, a w przyszłości zapraszam na konsultację. Pani Martyno, zaszkodził Pani wyraźnie zabieg u kosmetyczki, twarz proszę obmywać zielem ostrożenia 2-3 razy dziennie, a poza tym może jednak były jakieś błędy w Pani żywieniu. Proszę pomyśleć. Kamilo z Londynu, miło, że odpisałaś Pani Krystynie, uwagi są cenne. A w Twojej sprawie, może wreszcie zrozumiesz, że jeśli zmieniasz świadomość, ciało daje znać o sobie. Musisz go słuchać, musisz dać mu prawo do odpoczynku, musisz się zregenerować. W przeciwnym wypadku będziesz co chwilę się przewracać. A zamiast popcornu ugotuj sobie zupy, bo zasmrodzisz nim całą kuchnię:) Karolino, z pewnością dodaje nam siły stwierdzenie, że jak już tyle przetrwałam... Firanko, rada dla Kamili, by zrobiła sobie kukurydzę z puszki z cayenne, jest bardzo mądra. Pani Barbaro, dziękujemy za pozdrowienia. A od Aniołków proszę na razie niczego nie wymagać, proszę się z nimi kontaktować i cieszyć – jeśli coś ma przyjść, to przyjdzie samo. Pani Ostróżko, oczywiście, wszystko zależy od naszej świadomości, a zrozumienie tego, że Pani jest najważniejsza, że Pani należą się najlepsze kęsy i najlepsze miejsce na świecie, wymaga od nas sporego otwarcia. A gotowanie w skupieniu to zwykły trening wyciszający umysł, a o to nam przecież chodzi. Pani Bożeno K., podaną stroną, przyznaję, nie jestem zachwycona. A to, co Pani opisała w bocianiej przygodzie, jest Pani wrażliwością. Z pewnością nie jest to jeszcze duchowość, choć duchowości niezbędna jest wrażliwość. Bo duchowości nie da się określić i zmierzyć, jest to stan naszej świadomości. Proszę o tym nie myśleć, bo samo zastanawianie się, czy to, co przeżyłam, jest duchowością, już nas wpuszcza w maliny. Renatko, cieszy mnie to, że siedzisz cicho i czuwasz. Buziaki. Aniu z Mainz, weź Ty się zakop pod kołdrą, każ sobie donosić zupki i się regeneruj. To nasze wielkie bum, czyli totalna rozsypka, jest przez nas Tworzona bardzo długo, choć tego nie widzimy. I potem wyjście z tego stanu upadłości trwa też długo. Wiem coś na ten temat, bo miałam tak wiele razy. Kąp się w zielu ostrożenia, a jak trzeba, to zadzwoń. Pani Bożeno K., za pozbycie się tony jabłek duże uznanie. Pani Magdo, porady dla Ani mądre, choć niekoniecznie Silivit jej pomoże. Pani Barbaro, również Pani uwagi dla Ani są bardzo właściwe. Kamilo, oczywiście, że jak się rozsypujemy, nasze cierpienie trwa – czasami tydzień, dwa, trzy – jemy wówczas ukradkiem, po parę łyżek, delikatne zupki, bo boli, bo ściska, bo mdli, ale z czasem wszystko się wycisza i wracamy do życia. Enya, Pani przewałka z TLI była konkretna, nie sądzę, aby u Ani było coś podobnego. Pani Heleno z Bierzglinka, oczywiście, że prosi Pani o zbyt wiele. Przepisu na kartoflankę nie ma, bo jest to duchowa kartoflanka. Aniu z Mainz, Twoja aktualna refleksja mówi, że wracasz do formy, inaczej byś bredziła. Pani Ostróżko, nie chwal bab, bo się spłoszą, sądzę, że wszyscy reagują spontanicznie i nie ma w tym sensacji. Jest dobrze i niech tak zostanie. Ile tych wnuków będzie miała Pani koło siebie na tym wyjeździe? Nie zmęczy się Pani? Proszę, niech Pani przerobi szybko tę kartoflankę, by stała się ona dla Pani odmiennym wspomnieniem. Renato, chyba Twoja kartoflanka jest lepsza od mojej. Normalnie mnie pogoniłaś:) Czarodzieju, na drugi raz zastanów się dobrze, nim coś włożysz do ust – czy Ci się będzie opłacało. Bo jesteś przecież po czarodziejsku bardzo wrażliwy. Małgosiu Świeżynko, nie wiem, jak to jest z tym ciśnieniem, po co się nad tym zastanawiasz? Aniu z Mainz, to normalne, że ranki będziesz miała coraz sprawniejsze, a popołudniami będzie wracało choróbsko, aż w końcu zupełnie wydobrzejesz. Kamilo, niemoc niemocą, ale w głowie powinnaś mieć jednak moc. Więc śpij, czasami coś ugotuj, zjedz, śpij, robota nie zając, nie ucieknie. Anito, jesteś dzielna z pewnością, nie tylko z powodu guzów. A skrzydełka są dobre i właśnie w niedzielę je zrobiłam. Gabi z Kołobrzegu, dziecku z okazji roczku daj cyca, połóż spać, a Ty z mężem zrób dobrą kolację i się bawcie. A tak poważnie – zrób najpyszniejszy tort dla dorosłych, bo dziecko i tak nie może go jeść!!! A poza tym jadę na kurs, więc nie szalejcie, bądźcie grzeczni. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.07.24
autor: Anna Ciesielska
"Sik" jest niczego sobie, prawda? Przyjemności na wyjeździe pani Ostróżko. Ja na szczęście wróciłam z "nadmorza" pod Czersk i już znów można urlopowo chwilę odsapnąć. Nad morzem trafiliśmy w kiepską pogodę i okropny domek. Koszmar. Przekroczyliśmy próg i coś nas wyssało. Zero energii. Nic nam się nie chciało. Udało się na moment wyskoczyć nad morze i to nas ukoiło, ale ogólnie kochani strzeżcie się złych miejsc. I uciekajcie z nich jak najdalej i jak najszybciej się da. Brrr. * Czarodzieju jęczmieniowy, a jakby twemu oku potrzebny był masaż oka, to polecam, jeśli można, Gabinet neuromasażu i estetyki twarzy
tel. 0 61 822 23 30. * Malutka z Poznania, roztrzaskałam telefon, odezwę się jak znajdę nowy aparat. A do Poznania wracamy we czwartek. * Pani Aniu, dobrze, że poczytałam posty Magdy, bo przywieźliśmy na urlop zatkaną Zuzię i właściwie cały urlop krążył wokół usuwania kataru. Przyczyna? 2 dni podjadanie brokuła (mało, z talerza taty do biadu, ale zawsze), wyjazd na zakupy w markecie - klimatyzacja, a do tego silny wiatr na dworze, a w dniu wyjazdu Zuzia mówiąca przez nos. Potem dwa dni lekkiej gorączki, sączenie się z noska, zakończone mega katarem - chińczycy nazwali by to pewnie gorącą wilgocią, albo gorzej. Było duuuuużo i zielono. Dobrze, że miałam 4 litry rosołu w słoikach, dobrze też, że w końcu należycie poddusiłam czosnek. Tylko tak tyci tyci i na chleb. W nosie aż się zagotowało i poszła taka flegma, że się Zuzionek aż dławił. A ja prawie brawo biłam. Nauczyłam się też obserwować jej język. Śledziona tam słabiutka, czubek-serce często zbyt zaczerwienione, często białe naloty. Oj muszę ci ja jej pilnować. Żadne przedszkola (non stop zasypywana jestem pytaniami o przedszkole, ale i tak jej nie puszczę), tylko mama, żarełko, wypady na plac zabaw, do znajomków, na jakąś rytmikę. Wystarczy. I tak mija urlop. Marzył mi się przy spokojnym gotowaniu i na nauce korzystania z życia i właściwie to się udało. Nie licząc wyskoku nad morze, ale to też była dobra lekcja. * Anitko, jak ktoś lubi zaglądać na forum, to znajdzie czas między dziećmi, zabawą, garnkami, nicnierobieniem. Zwłaszcza, jak między wierszami innych doszukać się można pomocy dla siebie. Pozdrawiam wszystkich ciepło.
data: 2007.07.24
autor: Joanna - MamAsik
Mam pytanko odnośnie ciasta marchewkowego-ile oleju dajecie dziewczyny i czy można takie ciasto zrobić dla dziecka na roczek zamiast tortu?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!
data: 2007.07.24
autor: Gabi z Kołobrzegu
Karolinko* dzielna z Ciebie dziewczyna. Ja dwa razy pozbywałam się guzów chirurgicznie. Może w pewnym sensie też byłam dzielna... Ufamy i się nie damy:)Pa* Rene, cmok za super przepis. Aż ślinka leci:) Pozdrawiam wszystkich, a mojego kochanego Czarodzieja z OZ najbardziej. Z jęczmieniem też sobie poradzimy!:) Pani Aniu, skrzydełka panierowane pyszne - zrobiłam próbę przed 18-tką. Ukłony i serdeczności.
data: 2007.07.24
autor: Anita
No Aniu chya tak wlasnie jest. Podobne jestemy, nie ma co:)
Mam nadzieje, ze niedlugo przejdzie. Tzn, na pewno przejdzie samo, tylko trzeba poczekac i nigdy nie wiadomo ile to potrwa. Gratuluje zdanych pieknie egzaminow. Mnie niestety nie bardzo poszlo, ale sie juz zamykam, bo to moje paskudne ambitne ego krzyczy.
Pozdrawiam wszystkich w swiecie PP. Ja musze cos ze soba zrobic, bo jestem w takiej niemocy, ze nie bardzo wiem juz o co chodzi. Chora znowu i tylko spie i spie. Musze troche wiecej z tymi aniolami pogadac.
Buzka
P.S. Ania jak chcesz pogadac to to jest moj mail: k.o.waciega@lse.ac.uk. Zawsze troche razniej dwom 'nerwicom' we dwoje :)
data: 2007.07.24
autor: Kamila z Londynu
I znowu coś mi się kliknęło jak nie potrzeba i z kartoflankowego przepisu wyszedł galimatias. Ale nie będę nic poprawiac bo to co napisały inne panie to kartolankowe cuda nic dodac nic ując.Przepis p. Rene zapisuję sobie do zeszytu . mam tam już kilka nietypowych przepisów i mądrości Rene Darka Karoliny i Joanny MamAsik.Pani Joanno na mnie moi synowie wszysc troje wołali munia sik więc Pani nick jest bliski memu sercu. Spadam do pakowania.
data: 2007.07.24
autor: ostróżka
Cóż, w południe znów pojawił się ciężar w żołądku i wzdęcia itd., ale już wiem, że może być lepiej:) Dzięki Kamilo za radę, będę gotować zupki dla dzieci i będę cierpliwa, choć wiadomo, że to trochę trudno, gdy już by się chciało jeść normalnie...Co do objawów i emocji, to Kamilo my to prawie jak rodzone siostry;). Pozdrawiam Wszystkich!
data: 2007.07.24
autor: Anna z Mainz
Słuchajcie jak to jest,że człowiek ma niskie ciśnienie od zawsze 90/60, 85/50 czuje się jak młody Bóg nie jest senny, rwie sie do roboty a puls ma 70, 75 gdzie tu jest logika? Lekarz powiedział że jest to cisnienie idealne, ale nic na temat pulsu no ale mnie to nurtuje. Mam koleżankę z taką samą "urodą cisnieniową",może to emocje coś tłumionego w sobie skrycie? nie wiem jak to interpretować.
data: 2007.07.24
autor: Małgosia-Świeżynka
Kochane Czarownice i Towarzysze Czarodzieje ! Dziękuję serdecznie za odzew w sprawie mojego jęczmienia. Zgodnie z zaleceniami pociarałem zlotem i przygotowałem napar z ostrożenia. Złoto niestety nie podziałało natomiast przemywam cały czas oczy ostrożeniem. Jęczmień się pomniejsza a oko wydziela dużo ropy. Najprawdopodobniej jęczmień wyskoczył mi dlatego, ze uległem pokusie w upalne dni i napiłem się COCA COLI i moja wątroba dostała czadu.
/ tak wywnioskowała moja UKOCHANA CZAROWNICA :) Serdecznie pozdrawiam i dziękuję.
data: 2007.07.24
autor: Czarodziej z krainy OZ
Pani Helenko kartoflanka to kategoria "metafizyczna pani Ania nie podaje przepisu i każdy ma ją ugotować według własnego pomysłu. Jej smak zależy od poziomu %
data: 2008.09.18
autor: Firanka
Pani Helenko. MÓJ przepis na bardzo smaczną choć jeszcze nie wszystkimi składnikami (...) dobrze dosmakowaną K A R T O F L A N K Ę )): otwarte, radosne serce, dużo akceptacji, luz blues, nierozpamiętywanie przeszłości, uśmiech od ucha do ucha, zero frustracji, właściwe poczucie własnej wartości, czysty umysł, dziękowanie Stwórcy za to co mam i za to, czego nie mam (...), właściwy kontakt z Aniołkami i poczucie boskości :)) Taka kartoflanka nigdy nie osłabi, nie zaszkodzi, a zawsze doda mocy )) Ukłony
data: 2007.07.24
autor: Rene
Pani Helenko z Bierzglinka kartoflanka to najbardziej znienawidzona przeze mnie zupa mojego dzieciństwa siedziałam nad nią wybierając wszystkie listki zielonej pietruszki i
i pietruszka póżniej cebula seler i czosnek imbir wreszcie sól po chwili siekanazie lenina (brrr) na koniec troche wrzątku a nieraz majeranku i łyżeczka masła.Doświadczone na PP koleżanki może troche zmodyfikują poprawią będą miały rację.Jeszcze na koniec wszystkie jarzyny grubo są pokrojone a ziemniaki to tak na cztery części
data: 2007.07.24
autor: ostróżka
Zaczynam jeszcze raz bo mi się niechcący kliknęło nie tak jak trzeba.Otóż jestem bardzo podbudowana objawami troski jaką okazujecie po liście pani Ani z Mainz i nie tylko jej. Z waszych rad też sama wiele korzystam.Na tym forum nie można czuc się samotnym.Pozatym chciałam się pożegnac bo nieoczekiwanie wyjeżdżam z wnukami na 10 dni Z gotowaniem poradzę sobie tak jak będzie to możliwe i jak będę umiała.Zyczę wszystkim dobrego humoru i zdrowia . Sobie też.
data: 2007.07.24
autor: ostróżka-
Kochani, dziękuję za Wasze odpowiedzi. Tak dziewczyny, macie rację, to nic tylko ten stres...Na szczęście od wczorajszego wieczora jest lepiej, już nie czuję tego kamienia w żołądku. Jem trochę i delikatnie, na razie była tylko owsianka, potem zjem purre ziemniaczane i purre z marchewki, rosół. I piję herbatkę. Doszłam do wniosku, że mój organizm pokazał mi, jak reaguje na stres. Odcięłam się już od tego stresu, ale co już przeżyłam, to przeżyłam. Powiedziałam sobie teraz, że nawet jak mi na czymś bardzo zależy, a się to nie udaje, to luzik. Widocznie tak miało być. Bo w końcu dostajemy nie to, czego bardzo chcemy, tylko to, co nam w tej chwili potrzebne. I trzeba zrobić porządek z emocjami. Bo to one mi brużdżą. Moja mama od dawna mi powtarza, że bym była dawno zdrowiutka gdyby nie ta moja psychika...Wiem, że ma rację, staram się zmieniać. Jak to Firanka napisała, trzeba hektary przerobić:). W rodzicach mam wielkie wsparcie, ale życie jest moje i sama muszę sobie poradzić...Pozdrawiam Was serdecznie, dzięki za Wasze wsparcie i pozytywną energię! Od razu weselej na duszy:-)
data: 2007.07.24
autor: Anna z Mainz
Martyno faktycznie w okolicach Poznania jest Martynka która w maju urodziła i niedawno sie odzywała:-)
data: 2007.07.24
autor: Firanka
P.Anno z Mainz. Co z Panią? Czy już odrobinkę lepiej?Pozdrawiam i posyłam same dobre energie.
data: 2007.07.24
autor: Bożena K.
Pozdrawiam serdecznie i proszę wytrawne w gotowaniu koleżanki o wskazanie przepisu na kartoflankę. Czy proszę o zbyt dużo?... W archiwum nie znalazłam przepisu. Zyczę dobrej pogody i tej na dworze i tej w sercu. Pa.
data: 2007.07.24
autor: Helena z Bierzglinka
Do Anny z Mainz. Po przeczytaniu Twojego postu doszłam do wniosku, że ja miałam podobne objawy (wzdęcia, ból wątroby i dodatkowo obrzęki nóg). W moim przypadku okazało się, że stosowałam niewłaściwe proporcje TLI. Używałam mniej wody a zioła odmierzałam łyżkami stołowymi, a nie łyżeczkami jak jest to opisane w książce. Może też czegoś używasz za dużo? Pozdrawiam.
data: 2007.07.23
autor: Enya
Aniu z Mainz,
Dokladnie to samo co opisujesz, dzialo sie ze mna w ciagu ostatniego razy pare razy. Okresowo poprostu nie moglam jesc. Bol po kazdym posilku w lewej czesci zoladka, wzdecia gigant i zaparcia. I tez myslalam, ze sie zaglodze, bo nie dalam rady jesc.Po kazdym posilku gorzej.
Dzwonilam do Pani Ani- kazala, jest zarelko dla dzieci. Miskowane delikatne zupki, z odrobina miesa i cierpliowosc. Pogotuj moze jedzenie dla dzieci z ksiazki P. Ani i zobaczysz co bedzie. Ale nic innego jak cierpliwosc nie pomoze.
Jesli o mnie chodzi, to to jest glownie nerwowe. Nie wiem jak jest w Twoim przypadku. Wiem, ze sie pewnie denerwujesz. Ja w pewnym momencie myslalam, ze mam wrzody albo jeszcze cos gorszego. Ale trzeba przeczekac.
Sciskam,
data: 2007.07.23
autor: Kamila z Londynu
Anno z Mainz.Myślę,na postawie moich doświadczeń,że u Ciebie to ciągle wszystko stres...Mimo,że żyję po naszemu już bez mała rok, to w przypadku zdenerwowania zawsze mam kamlot w żołądku (wątrobie ?).Piję imbirówkę, ale w tym przypadku nie pomaga tak błyskawicznie jak po zjedzeniu czegoś "be".Czasami moja podświadomość sama zarejestrje jakiś problem, który tak na trzeźwo myśląc, nie istnieje, a już u mnie żołądek jak bania..i wówczas szukam w pamięci czym się to moje wnętrze przejęło i oczywiście znajduję...Błędne koło.Wypieram to z siebie imbirówką, próbą snu a ostatnio rozmową z Aniołami. I jakoś zwalczam. Trzymam za Ciebie kciuki,że także sobie poradzisz. Jesteś bardzo młodą osobą, postawiłaś sobie znaczne wyzwania i to jest to co Cię rozpiera.Oddychaj zatem jeszcze głębiej i wszystko minie.Pozdrawiam Cię serdecznie.
data: 2007.07.23
autor: Barbara
Droga Aniu z Mainz. Miałam kiedyś podobne problemy z żołądkiem, było to związane przede wszystkim ze stresem, z nerwami, które gromadziły się właśnie w żołądku. A żołądek jest bardzo czuły na emocje. Jednak w dużym stopniu pomógł mi lek ziołowy z Herbapolu o nazwie Sylivit 150 . Pani Ania zezwala na ten preparat./ wyczytałam w archiwum / Chroni on wątrobę, ale jest skuteczny również na żołądek. No i podstawowa sprawa, musisz przede wszystkim zapanować na emocjami, jeśli nie "puścisz" żołądek będzie się cały czas odzywał. A propos imbirówki, ona jest chyba za mocna na Twoje stany. Zdecydowanie przerzuć się na herbatkę. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i zastanowienia , czego się boisz, bo to Twój strach siedzi w Żołądku.
data: 2007.07.23
autor: Magda
Właśnie oddałam tonę jabłek.Sąsiadce je popchałam.Była bardzo zadowolona.Ja czułam się sama przed sobą co najmniej jak dziwoląg....P. Rene ,no znowu nie powiedziałam nieeee w momencie kiedy sama je otrzymywałam.Wiedziałam że nie powinnam,że mogłam powiedziec ;nie jemy jabłek ,a wolałam to wziąśc i miec święty spokój,uniknąc pytań itp.Sama się zastanawiam jak Iza sobie radzi na obcym terenie.Jestem pewna że lepiej niż ja.Wogóle to się mnie zapytała po co brałam te jabłka?Skoro ich nie będziemy jeśc.No sama Pani widzi....Co to ja jestem za durna baba.Bo nawet jedno zjadłam i już jestem w pionie .Mam wyrzut jakiejś egzemy na ręce.I jeszcze przed Izą muszę to ukrywac.Bo co sobie omnie pomyśli?Przecierz jestem dzielną i mądrą mamą.Hmmmm....
data: 2007.07.23
autor: Bożena K
P.S. Dodam, że rodzice, widząc, jak się męczę, chcą mnie wziąć do lekarza, chcą kupić mi lek na rozlużnienie mięśni i Persen. Ale ja nie chcę się faszerować. Nie mowiac juz o tym, ze moja ciotka miala kiedys zastrzyki na zoladek i mama mi o tym przypomniała...Jest mi naprawdę ciężko, ale wierzę, że uda mi się z tego wyjść. Nie wiem tylko, co mam robić...Tak bym chciała znów móc normalnie jeść i się cieszyć z różnych, nawet tych najdrobniejszych rzeczy. A ta niestrawność odbiera mi całą radość i wpycha mnie w myślenie o tym, że tak mi źle, bo ból trwa cały czas i nie daje o sobie zapomnieć. Oj, dostaję w kość...
data: 2007.07.23
autor: Anna z Mainz
Witam. Myślałam, że dam radę się wykurować, ale muszę się zwrócić o pomoc. Cóż, mam wakacje – na początku lipca pięknie się obroniłam, profesorowie gratulując mi powiedzieli, że co jak co, ale ja sobie w życiu poradzę:). Byłam dumna z siebie, że przed egzaminem się nie denerwowałam, dobrze spałam, dużo odpoczywałam i rozmawiałam z moimi bliskimi. Po obronie zjechałam do domu sobie odpocząć i zacząć szukać pracy. Ze zdrowiem różnie w czerwcu bywało, ale starałam się jakoś dojść do równowagi. Przeniosło się też to trochę na lipiec, ale mogłam jeść i nie było najgorzej. Oczywiście cały czas ścisła dyscyplina. Ok.10 lipca było super, dobrze się czułam i język zaczął ujawniać swój piękny kolor i przestał być obłożony. Ale trochę mi się coś znów pogorszyło, chyba po kakao z miodem i przyprawami, język znów był obłożony. Nie to myślę jednak było powodem mego teraźniejszego stanu zdrowia. W zeszły poniedziałek niestety niespodziewanie znalazłam się po wpływem bardzo silnego stresu, trwało to gdzieś z trzy godziny. I od tego czasu było już coraz gorzej, mimo że codziennie ćwiczyłam, a od ponad tygodnia chodziłam na 5-kilometrowe, szybkie spacery (ruchu więc mi nie brakowało). Jadłam i jem bardzo mało, owsiankę, rosół, z dwa razy krupnik. Odstawiłam wszelkie mięso, jajka. Wszystko smakuje i jest dobrze doprawione. A objawy to na okrągło potworne wzdęcia (nawet po owsiance!) i stałe uczucie ciężaru w żołądku. Wiążą się też z tym zaparcia. Ale najgorsze jest to uczucie kamienia w brzuchu, które od tygodnia mi nie przechodzi! Dziś w ogóle nie miałam rano ochoty na jedzenie, zjadłam parę łyżek owsianki o 11.30, o 14 znów trochę owsianki, ale to bardziej z rozsądku. Tak jem od tygodnia. Tyle że po południu piję rosół, dwa razy zjadłam go z dwoma ziemniakami. Wczoraj to w ogóle ból mnie złapał z lewej strony po „obiedzie” (rosół+ziemniaki). Piję cały czas TLI i mega mocną imbirówkę (kopiasta lyżeczka+jeszcze ciut) i nic mi nie lepiej. Jak piję nasze „lekarstwo”, to czuję, jakbym miała w brzuchu taką kulę i imbirówka na nią spływała, a temu wszystkiemu towarzyszy uczucie, jakby ta kula mnie bolała. Jakby ta imbirówka ją próbowała rozproszyć, ale nie jest w stanie...Piję też jedną kawę dziennie i wtedy uczucie jest podobne. Nie umiem sobie z tym moim stanem poradzić. To już długo trwa i nie jest mi lepiej. Co mam jeść, czy w ogóle mam jeść, jeśli mam taki problem? Apetytu nie mam, oczywiście zjadłabym sobie coś smacznego, ale nie przy tym, jak się czuję...Myślałam, czy suchary by nie pomogły, ale u mnie to i tak nie wchodzi w grę, bo tu w moich rodzinnych stronach nie ma naszego chleba, pszenno-żytnie są wyłącznie na drożdżachL. Chleba w ogóle więc nie jem. Najchętniej to bym się wygłodziła, ale chyba nie można ze względu na wątrobę, prawda? Wczoraj to w ogóle z desperacji połknęłam No-Spę, ale chyba nie pomogło. Grzeję brzuch termoforem. I tak siedzę przed komputerem i piszę, bo mam dosyć tego, bardzo trudno jest mi z tym wytrzymać. Chciałbym się pozbyć tego okropnego uczucia...Tydzień mnie to męczy i już nie mam pomysłu, jak sobie pomóc. Proszę, pomóżcie!
data: 2007.07.23
autor: Anna z Mainz
Pani Rene.Spieszę Pani donieśc , że Iza czuje się dobrze.Gdybym mogła użyc złotych liter to one wyjaśniły by wszystko.Po5 miesiącach mamy sukcesik.Od 10 dni nie pojawiły się duszności.W ciągu tych 8 lat choroby nie zliczę ile dramatycznych chwil przeżyliśmy.Raz Iza odeszła Była po drugiej stronie.Tak jak doradziła mi P.Ania z leków wycofywałam się stopniowo.Wcześniejsze próby kończły się nawrotem duszności.Nie jest łatwo z tym sobie radzic.Oj nie jest .Pozdrawiam.
data: 2007.07.23
autor: Bożena K.
P.Bożeno a może coś o Izie pani napisze? jak się czuje, czy jest jej lepiej? Bo wspomniała pani jedynie kiedyś , że jest postrzegana jako dziwoląg. Skoro pani o tym pisze, to chyba pani to ciąży, a nie powinno. Wszystkie Ciesielskie Dzieci są postrzegane jak dziwolągi, tylko my matki w ogóle się tym nie przejmujemy. Nasze dzieci to pączki w maśle. Mają mądre choć często zagubione matki i tego się trzymajmy. Na szczeście jest p.Ania, do pionu postawi i po sprawie.Pani Ostróżko, kartoflanka pani służy, oj bardzo :))Ukłony
data: 2007.07.23
autor: Rene
Witam wszystkich na forum ale zwracam się do Pani Uli S.G, która ma podobny problrm co ja. Moje dziecko waży 7250 i skończyło dzisiaj 11 miesięcy. Podaję mój mail adwys@wp.pl, bo mam kilka konkretnych pytań co do karmiania. Fajnie gdyby się pani odezwała . Pozdrawiam
data: 2007.07.23
autor: mamaa
Firanko,pomyliłas mnie z kimś.Zanim sie podpisałam ,wpisalam "Martyna" w wyszukiwarkę i wyskoczyła mi tylko Martyna z Krakowa,która wypowiadała sie tylko raz.Chyba mnie zkims pomyliłas.Moze z jakąś Marta?Ale dziekuję za odpowiedź.Ropne wypryski wyszły mi kilka godzin po kosmetyczce,więc to raczej na pewno ta przyczyna.Forum czytam od dawna,na PP tez jestem od dawna i bardzo mi słuzy - generalnie jestem super zdrowa.Nie wiem co sie teraz stało.A o ostrożen chodziło mi o przemywanie twarzy,bo dziewczyny pisały ,że on jednak wysusza,i stad moje pytanie.Jeden raz dziennie wydaje mi sie troche mało,ale nie chce sie nadmiernie przesuszyć,a nie da sie skóry nasmarować żadnym kremem ,bo przy najmniejszej próbie wypryski otwieraja się.
data: 2007.07.23
autor: Martyna
Ja jeszcze o duchowości.Ostatnio otrzymałam ją z telewizora.W sąsiednim mieście założono podgląd na bocianie gniazdo. Te piękne ptaki złożyły 4 jaja.Wykluły się 2.Można je było obserwowac tydzień.Jeden umarł.Postanowiono ratowac drugiego.Zabrano go do ptasiego azylu.Podawano lek. Niestety po tygodniu zmarł.Wiele ludzi było pełnych nadziei.Moja więż ztym bociankiem była bardzo SILNA.Wdniu kiedy przyszedł... kryzys był włączony telewizor.Nie oglądałam go.Rozmawiałam z Izą.I nagle usłyszałam zdanie;Ptak który nigdy nie zazna szczęścia latania;.Do teraz nawet nie wiem jaki to był progogram Za dwie godziny dowiaduję się że bocianek nie żyje.Straszny smutek mnie ogarnął.Pomyślałam sobie że dostałam tę informację wcześniej...Siadłam na balkonie i pomyślałam ;maluszku daj mi znak że jesteś już szczęśliwy Gdy za jakis moment podniosłam wzrok na niebo to z chmury ukształtował się ptak .Wiem że to On .Miał rozpostarte skrzydła.Latał.To chyba ta duchowośc.Bo takich dziwnych rzeczy doznałam więcej razy.Pozdrawiam.
data: 2007.07.23
autor: Bożena K
P.Aniu.Jeśli uzna Pani że nie jest to na miejscu to proszę nie drukowac.Jest taka strona http://www.epokaserca.pl Może ktos się czegoś dobrego dowie ,albo zaduma nad tymi aniołkami.Pozdrawiam.
data: 2007.07.23
autor: Bożena K
Z tą kartoflanką jest poważniejsza sprawa niż myślałam,odkryłam dzisiaj że ma ona dla mnie jeszcze wiele tajemnic które muszę odkryc. Np.dzisiaj gotowałam bardzo uroczyście i w skupieniu coby się nie pomylic i odkryłam że nadal staram się miec dobry nastrój iprawidłowo ugotowac dla innych czyli dzisiaj dla męża i wnusia.A dlaczego nie dla siebie też?Dlaczego nadal często nieświadomie ale nadal obarczam się winą.No bo skoro niewiele potrafie zrobic dla siebieto znaczy że nadal czegoś sobie nie mogę wybaczyc albo komuś.Jakie z tego korzyści czerpie moje ego? Nie będę na forum głębiej tego rozważac ale wniosek jest jedenkartoflanka nie tylko reguluje nasze narządy ale prowadzi nas na drogę bliższego poznawania siebie.To jest ta druga tajemnica tej zupy-idei.Ciekawe ile ich jeszcze odkryje.Ipomyślec że ja tu Pani Ani marudze o mojej chorej wątrobie a okazuje się że nie o wątrobe chodzi tylko o te scenariusze myślowe czy inne głęboko uśpione upiory.I właśnie teraz doszłam do trzeciej tajemnicykartoflanej.Jak będę starała się gotowac w skupieniu to przynajmniej przez około 2 godzin dziennie po mojej głowie nie będą buszowały niepotrzebne myśli. No to super.Zyczę wszystkim miłego tygodnia
data: 2007.07.23
autor: ostróżka
Przeczytałam "Świetlistą siłę Aniołów" i jest mi z tym cudownie.Nie potrafię niestety przenieść się w "inne światy" aby czuć pełne zespolenie.Rozmawiam z Nimi ale to co sugeruje autorka mnie się nie udaje.Wiem,że to musi potrwać...Wiem,że to też nie jest temat na forum ...Faktem jest jednak,że uczestniczyłam w katakliźmie jaki spowodował 20 lipca huragan w okolicach Częstochowy, kiedy wracaliśmy do domu i wtedy,tym bardziej rozmawiałam z Nimi...Zatrzymaliśmy samochód, zatkałam uszy ( grad wielkości czereśni bębniący o karoserię) i stało się,że wróciliśmy,tylko wgniecenia w karoserii).Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.07.22
autor: Barbara
Witajcie Kochani! Właśnie wróciliśmy z górskich wędrówek (10 dniowych) i wcale nie"zgrzeszyliśmy" jedzeniowo!!Dało sie w schroniskach jadać po Ciesielsku.Może nie dokładnie, ale sedno było właściwe.Pzdrawiam serdecznie Wszystkich a Panią Anię w szczególności.
data: 2007.07.22
autor: Barbara
Kamila zrób sobie lepiej kukurydze z puszki z cayenne. Eksperymentowałam z popcornem miesiąc temu i nie wyszło na zdrowie. A pani Krystynie dodam do tego co mówi Kamila że jest napisane że Pani Ania nie udziela porad na forum- wiem że w razie mocnych objawów aż kusi - to już lepiej dzwonić i spróbować porozmawiać przez telefon. Jedzenie pp plus silne leki to naprawdę może być mieszanka wybuchowa. Martynka może to krostki to jakieś emocje albo zmęczenie pamiętaj że karmisz w nocy - jeśli jedzenie jest ok i maleństwo nic nie ma. Dziewczyny pisały że ostrożeń (ale nasiadówki) można robić codziennie jeśli taka potrzeba tym bardziej wysypkę potraktowałabym ostrożeniem. Ucałowania Martynko.
data: 2007.07.22
autor: Firanka
Ostróżko wyciągałam w chwilach braku wiary aniołeczni i nie raz wyciągałam tego co to mawia że najlepsi uczniowie dostaja najtrudniejsze zadania i było mi moze nie raźniej ale przynajmniej pewniej że to wszystko nie jest losowym podłożeniem nogi tylko moją lekcją do zaliczenia ale i łzy leciały i krzyki były i pytania dlaczego ZNOWU ja a z tyłu głowy ja uspokajało: no jak zaliczysz to będzie co innego a nie ZNOWU:) cierpliwości - więc jak kark przyginałam i do garów szłam i gotowałam czasem na siłe i wbrew sobie bo ego jak to ego gderało - po co Ci tyle starań jak to wszystko na marne (patrz skubańca:)) Ostróżko to przeciez nie jest tak że nic nas nie dotyczy i nie dotyka - tylko ja sobie myślę że jak już przetrwałam tyle różności to trudniej mnie "zwiać" bo nie jestem ziarenkiem piasku tylko całkiem sporym już kamieniem:) Trzymaj sie kochana:)Tulki dla wszystkich
data: 2007.07.22
autor: karolina
Pani Krystyno, mam nadzieje, ze moja obserwacja nie jest trywialna, ale Pani odczucia wygladaja, jak skutki uboczne stosowania ataraxu. Wiem, bo na tym leku bylam. Kazdy, tego typu lek (tzn. przeciwlekowy) ma ogromne skutki i nieprzewidziane efekty na naszym ciele a takze duchu. Zmieniaja one chemie mozgu, i czasem zupelnie nieoczekiwane symptomy sie pojawiaja.
Podejrzewam, ze Pani Ania zaleci konsultacje i kursy. Pani problemy sa natury emocjonalnej- wypisz wymaluj dokladnie to samo sie ze mna dzialo jeszcze pare lat temu.
Kardiolog, gastrolog etc, nie pomoga, bo to wszystko to sa objawy somatyczne problemow emocjonalnych. Pani Ania pewnie poradzi zajecie sie ta sfera i bezwzgedna dyscyplina jedzniowa. Zywcze powodzenia, Pani Krystyno.
P.S. Ja sie rozlozylam na calego. Z nosa leci jak z kranu i czaska mi oczy przygniata :) Od dwoch dni spie i spie i spie. Poddalam sie. Moje cialo poprosilo o wakacje i je dostalo, czy moje ego tego chce czy nie.
P.S. Dopoki pamietam, to czy ktos ma jakis pomysl na popcorn po Ciesielsku? I czy w ogole popcorn jest wskazany, skoro sama kukurydza jest ciezkostrawna? (powinnam sama cos wymyslic, ale jak widac moja watraba odpowiedzialna za kreatywnosc, jest w zlym stanie:)
Buzka
data: 2007.07.22
autor: Kamila z Londynu
Słabo się znam na ostrożeniu,przeszukałam forum,wiem jak przygotowac,ale nie moge wpaśc jak często stosowac w moim przypadku.byłam u kosmetyczki na oczyszczaniu skóry;chodze regularnie od 2 lat,na PP jetem od lat 4.Po raz pierwszy zdarzyło sie tak,ze kilkanascie godzin po oczyszczeniu jestem obsypana - cale policzki- małymi ropymi wypryskami,które swędza - jak często moge obmywac twarz ostrożeniem.Na razie zrobiłam to dwa razy - mozna więcej?troche sie bjoe nadmiernego wysuszenia i nie chce przesadzic.z gory dziekuje za wskazówki
data: 2007.07.22
autor: Martyna
Pozdrawiam Pani Aniu
Mam do Pani pytanie. Może Pani mi poradzi, ulży w moim cierpieniu. Mam bóle w lewym podrzebrzu, ciągle czuję niepokój, zatykanie w uszach, duszności, zmuszam się do oddychania, ciągle ziewam. Stosuję zrównoważone odżywianie, a mimo to ciągle mój organizm reaguje dziwnie. Po zjedzeniu ok. 0,5 godz. jest mi ciężko. Po 1 godz. znowu muszę coś zjeść lub napić się. A jeżeli tek nie robię to jest mi słabo, jestem rozczęsiona, odczuwam ból w ww. miejscu, nasilający się z czasem niepokój, zatykanie uszu, trudności w oddychaniu. Moje ciśnienie jest niskie. Puls jest zawyżony, czasem mocno (90 - 100). Serce ma arytmię. Tak jest przed każdym posiłkiem. O moim stanie psychicznym i oddziaływaniu na otoczenie nie wspomnę. Co dziwne jednego dnia czuję się dobrze po zjedzeniu lub wypiciu czegoś, następnego dnia to już mi szkodzi. Czuję jedzenie w żołądku - ból i niepokój. Bardzo mi się chce pić - ale nie mam cukrzycy. Mam trudności w zasypianiu, muszę brać atarax. Spiąc wzdrygam się, każdy dźwięk mnie budzi. Czuję się słaba, boję się chodzić ulicą - uginają się mi nogi. Szybko się męczę, dostaję zadyszki. W iele lat chodzę do lekarzy: ogólnego, gastrologa, kardiologa, każdy z nich niby pragnie mi pomóc. A ja mam tego dosyć i bardzo proszę o poradę co mam robić, jeść i pić. Mam raka? Słyszała, że picie nafty może mi pomóc. Opisałam moje oczucia, lecz wiem, że opis nie odda tego co czuję. Jeszcze raz proszę o pomoc i dziękuję za wszystko.
data: 2007.07.22
autor: Krystyna
Witam wszystkich, Agnieszko z DG to fakt że u nas woda jest obrzydliwa, ja stosuję filtry do wody, różnica w smaku jest znaczna i nie ma osadu. Cieszę sie że w końcu napisałaś na forum, pamiętaj że Mira miała alergie więc obowiązuje ją większa dyscyplina żywieniowa niż pozostałe dzieci. A wysypka to pewnie błędy żywieniowe, musisz analizowac co sie dzieje z małą po tym co je kiedy sie nasila itd. Czytaj posty Joasi MamAsik, Rene i chyba Eweliny o ile dobrze pamiętam, one wiedzą najwięcej o dzieciach "alergicznych". Ja jestem właśnie w trzecim miesiącu ciąży i musze sie pilnować a nie zawsze mi to teraz wychodzi, na szczęśćie nie mam żadnych uciążliwych dolegliwości typu nudności i smaki na kwaśne zimne itd, jeśli już to na kaszę jęczmienną na przykład:) I wiem że to dzięki naszemu jedzonku. Agnieszko trzymaj sie i pilnuj jedzenia Miry a wszystko bedzie dobrze. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:))
data: 2007.07.22
autor: Asia z D.G.
Pani Aniu w piatej dobie goraczki u synka, czyli w ostatnim dniu(niedziela) kiedy do Pani dzwoniłam spanikowałam (temp.39,7 mimo użycia srodka przeciwgorączkowego, dziecko słabiutkie nie chciał nic pić, nawet na siłe się nie dało). Bałam sie że po tym szczepieniu mogło stać sie coś poważńego.Pojechalismy do szpitala,zrobili badanie moczu,krwi podali jakis środek na zbicie temp.do picia, ale wypił połowe.Zasnął i w nocy sie pocił, rano temp.juz była 37,1.Wyniki z krwi i moczu dobre. lekarz stwierdziła, ze ma wirusowe zapalenie gardła (jakies małe białe plamki-poniedziałek rano, choć w sobote był u nas lekarz z pogotowia i w niedziele zaglądał mu do gardła lekarz z izby przyjeć i nic nie widzieli).Przesiedzielismy w szpitalu poniedziałek, dziecku dali jakis lek 3* dziennie do picia malutko-jak sie wylało z tego pojemniczka to niecała łyzeczka wiecej zostało na sciankach. Mama przywiozła mi owsianke ,zupe dla małego i dla mnie.Synek nie chciał dalej nic jesć,ale temperatura juz go nie męczyła. Otworzyłam mu na sile buzie i wlewałam czesto, ale po pare łyzeczek owsianki,zupki i herbatke.Przystawiałam go do cyca,ale też nie chciał pić,nie poddawałam sie jednak.We wtorek rano pojawila sie lekka wysypka na brzuszku i plecach mało widoczna doktor stwierdziła ,ze to moze byc gorączka trzydniowa ,która konczy sie wysypką,tylko ze ona trwała 5 dni.Dziecko zaczęło chrypiec (żadnego kaszlu ani kataru)i w tym dniu, czyli we wtorek wypisano nas ze szpitala z zaleceniem podawania tego leku. Leku nie podajemy, karmimy owsiankami i zupkami,żołtko do owsianki na sniadanie. Chłopak nabiera sił,tylko ma lekko zmieniony głos- grubszy, ale juz nie chrypi.Bardzo dziekuje pani Ani i Rene za pomoc.Brakło mi wytrwałosci,ale dobrze ,ze zaczęlam go w końcu karmić na siłe mimo płaczu, wspaniałym pożywieniem Pani Ani bo tak nie wiem jakby sie to skończyło .Pewnie kroplówką albo czymś gorszym.Życzę wszystkim dobrej i spokojnej nocy.
data: 2007.07.22
autor: Alicja
Karolino podziwiam Cię za odwagę ja czekałam na wynik biopsji guza przy tarczycy i po prostu wymiękałam. Nikomu nie życzę ale jak zastanawiałam się czy w ogóle jest po co życ na tym marnym świecie to nagle zrozumiałam że moje życie jest bardzo dobre tylko ja nie patrzę na nie swoimi oczami tylko cudzymi .Długo i dużo by o tym pisac ale to było dla mnie wielkie i pożyteczne odkrycie, Swiat jest piękny a życie czasem fascynujące a czasem daje w kośc. A co do tego że PP to styl życia to się z Tobą w pełni zgadzam tylko ja muszę się ten nowy styl nauczyc chronic głównie przed własnymi błędami i emocjami.Pozdrawiami życzę miłej niedzieli.
data: 2007.07.21
autor: ostróżka
Dziewczyny ale o jaką dietę chodzi? Bo dla mnie PP to styl życia a nie dieta!!!! Ostróżko 5 lat temu na lewym udzie "wyrósł" mi w przeciagy miesiąca guz wielkości połowy jajka. Najpierw spanikowałam i poszłam sprawdzić co to - diagnoza: rak, a ponieważ babcia na raka umierała więc i mnie przygotowano na operację, chemię i kto wie jakie licho jeszcze. Więcej do szpitala nie poszłam - najpierw ze strachu a później już świadomie bo jeśli mam przegrać to tak się stanie a jeśłi wygrać to przecież muszę dać sobie szansę. Na moim guzie kładłam ręke i myślałam o czasie w którym powstała i powodzie z którego się wziął. Mówią że rak to choroba ludzi niepogodzonych ze sobą i ja do tego dotarłam i grzebałam i przekopywałam i doszłam skąd on. Ale ponieważ temat się od dzieciństwa ciągnął to i czasu trza było. Jadłam i uczyłam się nie myśleć i nie wymyślać scenariuszy. Od 3 tygodni guz maleje:) Sporo załatwiłam, sporo przerobiła i puściłam no i gdyby nie PP wiem że było by znacznie gorzej a może i wcale:)
data: 2007.07.21
autor: karolina
Lekarze medycynę konwencjonalnej tez czasem maja coś mądrego do powiedzenia:) Moja okulistka ostatnio powiedziała mi, ze z tym jeczmieniem, to nie chodzi o to ze to złoto czy srebro tylko, ze zwykły masaż, niezależnie jakiej maści pierścionkiem.Tak, ze pocierac to czym delikatnie, i tak jak dziewczyny radza, konska dawka ostrozenia.Powinno pomoc.
U mnie ostatnio w buzi zagoscil taki babel (a raczej otwarta rana), ze nawet pic nie moglam. Piekelny bol, palenie swedzenie etc. Ale stwierdzilam, ze place za wyskoki, za niespanie w nocy, za duzo pracy, za duzo zakrecania, i za malo jedzenia na PP (jak wspomnialam ograniczylam gotowanie do mimimum), no i prosze. Piekna rana. Ale postanowilam nie panikowac (choc w pewnym momencie jak sie w robocie pobeczalam z bolu, to sie zastanowilam, czy jednak nie isc z tym do lekarza), i przeczekac. I goi sie samo, z pomoca ostrozenia. Tak, ze tylko spokoj, prawda kobity?
A dzisiaj obudzilam sie chora:) No ale tylko spokoj moze nas urotowac. A imbirowka juz w termosie jest.
Sciskam
data: 2007.07.21
autor: Kamila z Londynu
Pani Aniu no dług to ja spłaciłam sama-aniołki to mi umorzyły wielgachne odsetki:)no idzie do przodu, idzie:)i jeszcze tulki dla Joasi - MamAsik i Jagódki i Anity i całej reszty forumowiczów:) miłej sobotki - ja w robocie na 12 godzinnym dyżurku ale dziś mam samych miłych i zadowolonych gości:)
data: 2007.07.21
autor: karolina
mieszkam w Częstochowie i za przesyłkę książek zapłaciłam 8 zł
data: 2007.07.21
autor: ostróżka
Mam chorą wątrobę i różni ludzie znający się na rzeczy( zielarze lekarze znajomi)polecali mi różne diety czytałam także w książkach o wielu rodzajach diet.Ale dopiero zadbanie o to aby potrawy były zrównoważone według teorii pp spowodowały że od miesiąca nie czuję się napchana opuchnięta w talii nie piecze mnie wgardle nie kręci mi się w głowie i nie mam rozkołysanego chodu nie czuję się też ciągle senna i zmęczona nie wiadomo czym.Więc myślę że jednak jest duża różnica w pojęciach "dieta" i "zrównoważone pożywienie"
data: 2007.07.21
autor: ostróżka
cmok Anitko :)
data: 2007.07.21
autor: Joanna - MamAsik
Jaką kwotę trzeba doliczyć do zakupu książki czyli ile wynosi opłata pocztowa za wysyłkę?
data: 2007.07.20
autor: Ala z Zielonej Góry
Dziękuję Jagódko:) Joasiu Mam-Asik, zawsze jest 1% niepewności:) Czarodziej biedak różczki może dobrze nie widzi, konkurencja rośnie w siłę (patrz - pojawił się Nowy Harry P.) więc przypomniałam:) W końcu mógł pomylić bajki...;-) Czasami podziwiam Cię dziewczyno, malutkie dziewuszki, gotowanie pełną parą i tyle dla nas wszystkich wsparcia i mądrości. I jeszcze dla tych mam karmiących. Cmok*) i do zobaczenia we wrześniu na czwartkowym.
data: 2007.07.20
autor: Anita (limit na dzis wyczerpany:-)
Jęcznień z tego co mi wiadomo pociera się złotem zaraz po wyskoczeniu a on już trochę ma chyba? Po mojemu możnaby spróbować ostrożeniem lub zielem skrzypu okłady. Skoro to jęczmień to oko jak oko to coś nie tak z wątrobą! mi pomogło złoto bo to od razu trzeba działać! może to z wątrobą to zły tok myślenia ale proszę w razie o sprostowanie :) postrófki
data: 2007.07.20
autor: Ula S.
Ha, Anito, dobrze, że przypomniałaś. Na jęczmień działa potarcie złotem (czy to wystarczająco czarodziejskie?). Jednak ten urodzaj skądś się wziął, więc dobrze będzie zajrzeć do książek i zbadać skąd.
data: 2007.07.20
autor: Jagoda
Hejko, jakby który dobry duszek wiedział Anitko, to pewnie dałby już jakąś odpowiedź. Jestem tego na 99% pewna. Pewnie trzeba wykonać telefon do ... :) * Agnieszko z DG zauważyłam więcej niż oprawkę dietetyczno-żywieniową. :) napiasałam więc co wiedziałam, dokładnie post poniżej. Resztę już kobiełki dopisały. Życzę cierpliwości i fury miłości przy garach. * Karmiąca Anito, karm, karm i jeszcze nie myśl co będzie za odległe dwa, trzy miesiące. Póki co przeglądaj archiwum w temacie dziecięcym. * I jeszcze pytanie do mieszkańców Koszalina i okolic. Musimy jutro w okolicy Koszalina zaopatrzyć się w cielaczaka, wołka i indyka, inaczej koniec wakacji. :) Czy ktoś podpowie gdzie szukać??? !!!!
data: 2007.07.20
autor: Joanna - MamAsik
Anita* z malutkim synkiem, mam do Ciebie serdeczną prośbę, czy możesz podpisywać się inaczej, tzn nie zmieniać imienia absolutnie, bo wiadomo, że fajne imię mamy, ale może dodać jakieś pseudo lub dopisać np. skad jesteś:) Nie bedziemy się nikomu mylić. Z góry dziękuję:)
data: 2007.07.20
autor: Anita
Dziewczyny i chłopaki, napiszcie proszę co radzicie na ten tzw jęczmnień:) Czarownik z OZ, chyba zdesperowany sytuacją, napisał "dramatycznego posta" i oczekuje czarów, jak to Czarownik;) ale sama jestem ciekawa jak/czym by tu można skutecznie zadziałać. Dodam, że znam tego Czarownika i jest na PP od ponad roku:P Pozdrawiam jak zawsze ciepło i serdecznie****
data: 2007.07.20
autor: Anita
Pani Agnieszko D.G., gdyby przeczytała Pani ostatni post Pani Ani i odpowiedź skierowaną do Ani z D.G., wątpliwości związane z wodą natychmiast by się rozwiały. Polecam lekturę. A na marginesie, tzw. wody mineralne to najczęściej zwykła woda z dodanymi substancjami mineralizującymi lub różnej jakości woda źródlana.
data: 2007.07.20
autor: Jagoda
Pani agnieszko m. z DG,z tego co pisała Pani wcześniej wynika,że robi Pani błędy w żywieniu dziecka, nie myślę więc,że wysypka jest od wody, o której filtrowaniu Pani Ania już pisała na forum o butelkowej też.A czytałam,że fluoru mamy za dużo,więc szkodliwe jest nawet stosowanie past z fluorem, nie mówiąc o dodatkowym floryzowaniu dzieci w szkołach.
data: 2008.09.18
autor: Edyta
m czy nie jesteś samotna z wyboru? w twoich słowach brzmi coś ... wołającego! coś się stało?
data: 2007.07.20
autor: Ula S. z El
Do Anity - mamy 4 miesięcznego synka. Maluch ma cyca i to prawdziwy skarb. Nie potrzebuje niczego innego. Jest taka teoria, ze do pół roku może jeść tylko mleko mamy. To jednak tylko teoria, mój Maluch do 8 miesiąca jadł tylko cyca. Nie dostawał nic dodatkowego do picia i do jedzenia. Ciesz sie dziewczyno tym stanem, bo to prawdziwy luksus - zawsze masz w pogotowiu najlepsze rarytasy dla dziecka. Jak się zacznie gotowanie, to będziesz wspominała te czasy z łezką w oku :) A tak na poważnie - około 6 miesiąca możesz zacząć wprowadzać owsiankę (przepis z książki) i zupki bez mięska. Z czasem zaczniesz gotować je na mięsku, a potem dorzucisz drugie dania. Dzieci lubią monotonię, to my dorośli kombinujemy. Doświadczyłam tego na sobie. Teraz już się nie przejmuję mało urozmaiconą dietą. Odkąd Maluch ma stałe potrawy - czuje się świetnie i nic mu nie dolega (nie zapeszam) - a ja mam większy spokój, bo wiem, ze daje mu to, co mu służy. Powodzenia i cierpliwości.
Acha i jeszcze słowo do Agnieszki z Dąbrowy G. - Joasia MamAsik to taki forumowy dobry duszek :)))Wszystkim dobrze radzi - nawet, jak jest na wakacjach :)) Nie doszukiwałabym się złośliwości w jej wypowiedziach. Czasami czujemy się bezradne i zniecierpliwione - zwłaszcza, jak coś dolega naszym najbliższym, ale trzeba się brać w garść i szukać przyczyn najpierw w sobie. Takie życie. Trzymam kciuki za wszystkich wątpiących
pozdrawiam serdecznie
data: 2007.07.20
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Pani Bożenko K. nic mnie nie wkurza a na pewno nie p.joasia. Martwie sie tylko o moja coreczke. i mam proste pytanie: czy to mozna gotowac herbatki na wodzie mineralnej?? czy rodzaj wody wplywa na nature napoju?? maja one bowiem rozny sklad chemiczny... jak juz wspomnialam u mojej coreczki wystapila wysypka wokol ust: drobne czerwone kropki wygladajace z daleka jak plamy (nie swędzące).trwa to juz ok 3miesiecy. dermatolog stwierdzila ze jest to uczulenie prawdopodobnie na fluor. zmienilam wiec paste na bezfluorowa i niestety smaruje jej teraz buzke specjalnym robionym kremen : jest w nim hydrokortyzon i antybiotyk (TO MNIE PRZERAZA). ta wysypka powiekszala swoja objetosc tworzac wielka czerwona plame.teraz jest lepiej(ale te leki!!!).Martwi mnie to bardzo!!! i jesli ktos sie oriemtuje -jeszce raz prosze o pomoc- jak jest z ta woda?? Wiem , ze w mineralnej tez jest fluor...natomiast woda z kranu jest bardzo zanieczyszczona i chlorowana.Wcześniej mala pukala ząbki rowniez przegotowana woda mineralna co, podejrzewam, dodatkowo przyczynilo sie do zwiekszenia ilosci tego pierwiaska w organizmie. I to jest wlasnie ten problem ,z ktorym zwrocilam sie o pomoc. takze pani Bożenko K. i pani Joasiu w tym nomęcie nie pezejmuje sie zadnymi definicjami ani nie ukrywam zlosci. martwie sie tylko o moja coreczke i zwyczajnie szukam pomocy ( i to nie u dr.miodka ani psychologa tylko u osob, ktore maja doswiadczenie w dietetyce opartej na zasadzie PP).I jest mi tylko przykro, ze panie nie zaineresowal moj problem a tylko "pozlacana" oprawka.Pozdrawiam pani Bożenko i pani Joasiu.naprawde szczerze i serdecznie!!! Moja filozofia zyciowa (buddyzm) nie toleruje niepotrzebnej zlosci ani zlego nastawienia do ludzi. moga mi panie wierzyc. Nie chce tez udzielac zadnych rad ani "sypac madrosciami" ale moze powinny panie troche... wyluzowac.
data: 2007.07.20
autor: agnieszka m. zDG
Poszukuję przyjaciół bo jestem strasznie samotna co robic:(
data: 2007.07.20
autor: m
Nie iem czy dobrze kojarzę ale wydaje mi się-karmie piersią
4 miesięczne dziecko,że jak jem mięso gotowane to lepiej mu służy niż smażone? I mam pytanie jak nie ma górki cielęcej,to co jeszcze z cielęciny dobrze jest podać dwulatkowi? Pozdrawiam.
data: 2007.07.20
autor: Edyta
Joasiu Mam Asik jesteś the best jeśli chodzi o pp przez te Swoje Małe AZS-y:-)Anita jak karmisz piersią to czekasz do pół roku a może i dłużej. Niedawno ktoś pytał o to samo co ty w okolicach marca może wcześniej może troszkę później. Pierwszy posiłek to chyba była marchwianka o ile pamiętam dobrze a jeśli owsianka to na samych płatkach ze wszystkimi przyprawami. Nie śpiesz sie babo z tym karmieniem czymś innym bo łatwo sie zakręcić - ile mam jęczy potem że dziecko je monotonnie - chociaż dzieciaki jedzą chętnie i nic im nie jest a to najlepsze.
data: 2007.07.19
autor: Firanka
Pani Agnieszko zDG.Właśnie się zastanawiam co Panią tak naprawdę wkurza ?Bo jestem pewna że to nie P.Joasia.Pięknie ta złośc jest zakamuflowana.Naprawdę.Czasami sami jestesmy swoimi przeciwnikami.Pani złośc na coś lub na kogos lub na pewną sytuację właśnie wyskoczyła w pięknym opakowaniu. Czasami bodziemy rogami w zywopłot i zaplątujemy się jeszcze bardziej.Pozdrawiam Panią.I życzę szybkiego wyjaśnienia Pani problemu.
data: 2007.07.19
autor: BożenaK
do Joanny-MamAsik. Rozumie co mialas na mysli. ale wiem tez ze dieta z definicji oznacza racjonalny sposob odżywiania sie a nie tylko eliminowanie niektorych skladnikow. musisz wiedziec ze nie tu tkwi moj problem.zwrocilam sie o pomoc w konkretnej sprawie. szkoda ze tylko ten szczegół wydal ci sie wazny.
data: 2007.07.19
autor: agnieszka m zDG
Dzień dobry. Mam pytanie. Oczywiście jestem na PP. Mam 4-miesiecznego synka. Od kiedy będę mogła podać pierwszy posiłek?? Jaki to ma być posiłek. Marchwianka czy owsianka?? Prosze o odp. Pozdrawiam.
data: 2007.07.19
autor: Anita*
Pani Aniu, dziekuje za odpowiedz. Aby wzmocnic swoj "srodkowy ogrzewacz" moje menu sklada sie glownie z ziemniakow/czasem kasza gryczana (ktora b.lubie) / cielecina i warzywa gotowane - wiec zapytywalam czy jest cos jeszcze, czym moglabym wzbogacic swoj jadlospis. Poki co uparcie trwam w dyscyplinie, ale znow jade za granice, na kilka dni tylko ale to ponowne "wybicie z rytmu". Wciąż zmagam się z wlaściwym rownoważeniem potraw: zupa kalafiorowa na giczy cielecej wyszla za slodka :) a zupa z brokułów za ostra :) a reakcja organizmu jest błyskawiczna - w ciągu pół godziny pojawia się ból głowy lub niesmak w ustach - więc to wszystko jeszcze przede mną. Chciałabym zapisać sie na kurs weekendowy w pażdzierniku (19-20). Wciąż jeszcze nie mogę się opanować aby nie opowiadać o tym żywieniu innym (bo jestem nim zachwycona):), zwłaszcza jak mówią o swoich dolegliwościach :) zajmie mi to jeszcze chwilkę, wiem, że przyjdzie taki moment, kiedy "nabiorę wody w usta" / jak ze wszystkim, to tylko kwestia czasu. Moc pozdrowien dla wszystkich.
data: 2007.07.19
autor: Agnieszka z w-wy
babeczki a ja mam pytanie jak robicie tą tajemniczą ;) kartoflankę? No niby każdy ma sam ją stworzyć ale jak??? Może ktoś zdradzi sekret;)?
Pozdrawiam
ps.Moniko z łODZI duże buziaki;)
data: 2007.07.19
autor: AGATA
Pani Joanno zgadzam sięz Panią Od dorosłych można usłyszec wow ,ale ostre!!!!!!!óbce dzieci jak skomentują po poczęstunku to...fuja,ochydne itp.Ja mam zawsze chipsy ,rogaliki nadziewane {pół roku gwarancji),gumy,soki,prażynki i co tam jeszcze w sklepach można zakupic.Oilościach jakie jedno dziecko potrafi pożrec(przepraszam za wyrażenie)to nie wspomnę.I są zadowolone.Im starsze dzieci tym trudniej.Często słyszę jak mówią między sobą że się odchudzają.Pytam co jedzą?Słyszę że surówki ,nie jedzą mięsa itp.Mówię żeby nie jadły czipsów,ale to wogóle nie wchodzi w grę.Tak naprawdę to one są świadomością swoich rodziców.Ale na tym forum to każdy przecież wie.Tak mi się marzy że przychodzę do rodziny i nie muszę przynosic herbaty,ani walczyc z ciastami.W mojej rodzinie bez ciasta to obciach.Był taki czas że nie szłam do nikogo .A zwłaszcza do babci (teściowej).No nie chcą nas zaakceptowac.CZy dac nam spokój raczej.No nie wiedziałam że to takie trudne jest to życie Zanim stanie się proste.Kiedyś.Pozdrawiam.
data: 2007.07.19
autor: BożenaK
Pani Aniu.Dziękuję za uwagę i odpowiedż.Zawsze Panią podziwiam jak to Pani tu wszystko oięknie ogarnia.Każdemu kto potrzebuje daje radę i wsparcie.Lubię to Pani ;babo dyscyplinuj się'.Czasami sobie też tego używam.Iza też to polubiła.Co do przypraw to mam kłopot.Kurkuma pofarbowała mi piec , meble kuchenne.Bardzo mi się daje we znaki na ubraniach[Iza się czasami uplami].Ale skoro jest taka miła i leczy to się na nią nie obrażam.Ostatnio czytałam Hipokratesa ;Mięso zjedzone przez zdrową osobę leczy ją,zjedzone przez osobę chorą działa na nią jak trucizna."Pozdrawiam.
data: 2007.07.19
autor: Bożena K
Dzięki wielkie za odpowiedź:) Mały pije z nami ciągle TLACI- my ją uwielbiamy, tylko imbirówka szczypie go w język i potem już nie chce- ale spróbuję jak tylko pójdę do domu:) Czy rosołek tez mu ugotować- jeśli tak to wtedy na samej wołowinie czy wołowo drobiowy? Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
data: 2007.07.19
autor: Marta M.
Jeszcze dwie sprawy, Marto M. przy gorączce nie podawaj mięsa, wówczas obowiązuje dieta wegetariańska. I tak a propos, Agnieszko z DG, ciesielstwo to nie dieta, to żywienie zrównoważone, zastanów się nad różnicą.
data: 2007.07.19
autor: Joanna - MamAsik
Bożeno K. jest coś w tym przyprawianiu, oj jest. Kiedyś rzeczywiście sypałam szczypty, teraz idą łyżeczki. Kiedyś do kawy była mgiełka cynamonu, teraz dochodzę do tzw. przeze mnie w myślach "słusznej ilości" i jest pycha. Czasem zastanawiam się czy dzieciom nie sypię za dużo, ale skoro wcinają, a to co wcinają jest smaczne... To się już nie zastanawiam, ale widzę, że jak obce dziecko chce się poczęstować, to wymięka, nawet przy chlebku z miodkiem i imbirem. * Małgosiu-Świeżynko, myślę, że młody bób wejdzie ci z łupinką, ale ten starczy to już pewnie niekoniecznie. :) * Agnieszko M z DG, dziecko pije rano i np. po południu kawę, a w międzyczasie herbatkę i nic więcej nie musisz wymyślać; no chyba, że niedomaga, to idzie rosołek i imbirówka. * Marto M. zdaje się, że przyczyny temperatury i kataru znasz. Maluch nie powinnien częstować się wędlinką, choćby uszlachetnianą, jeszcze będzie miał swój czas, jeśli zechce kiedyś. Teraz w ruch musi pójść imbirówka. Podaje się ją dziecku strzykawką, w kącik ust. Ma być taka jak w przepisie w książce. Także teraz herbatka TLACI i imbirówka kilka razy dziennie (poczytaj o imbirówce w archiwum). I przeczytaj o kalafiorze w poście pani Ani. I wstęp na lato, tu u góry strony. I w ogóle zabierz się do rozwiewania wątpliwości przy pomocy wyszukiwarki. PA.
data: 2007.07.19
autor: Joanna - MamAsik
Witam.odnośnie przypraw to zwiększanie ilości samo przychodziO.rganizm się przyzwyczaja.Ostatnio poczęstowałam cebulowązupąkoleżankę Izy.No niestety oddała ją.stwierdiła że za pikantna iOna nie może jej zjesc.Iza się bardzo zdziwiła.stwierdziła że wcale nie jest ostra.To mi uświadomiło że niejako pozdrawiamautomatycznie ilosc przypraw idzie wgórę.Może kiedyś dojdę do przysłowiowych dwóch wiader jak P Ania.I nawet tego nie zauważę.pozdrawiam
data: 2007.07.19
autor: BbożenaK
dlaczego przed zjedzeniem bobu należy go obrac z łupinek? w łupinach jest ciężej strawny?pytam bo z reguły po ugotowaniu rzucam się do jedzenia.jakbym go wpierw obierała to musiałby wystygnąć a zimnego to nie jemy, czyli co znów podgrzewać,poza tym Pani Ania pisała że któregoś razu zjadła z łupinkami.ostatnio jak obierałam go po ugotowaniu to moje ślinianki zaczęły tak ostro pracować, że w połowie zaprzestałam i zjadłam bób w ubranku:)
data: 2007.07.19
autor: Małgosia-Świeżynka
to jeszcze raz ja : agnieszka m zDG. nie jestem pewna czy moj liscik pokazał sie na forum.pozdrawiam wszystkich!!! i teraz tylko to sprawdzam.
data: 2007.07.19
autor: agnieszka m z DG
witajcie! przed miesiączką (3-4 dni przed) puchnę (mam wrażenie, jakby całe moje ciało równomimernie pęczniało :) ) i mam wzmorzony apetyt, nie na słodycze, ale na jedzenie w ogóle. przeglądałam forum nt. napięcia przedmiesiączkowego i dowiedziałam się, że napięcia są efektem śledziony i w związku z tym wątroba jest w niedoborze wilgoci, stąd skurcze. ale czy to ogólne puchnięcie i wzmorzony apetyt można zrzucić też na karb śledziony i wątroby? jakieś dobre rady? z góry bardzo dziękuję, Krakowianka (świeżynka po kursie I i II stopnia, na PP od grudnia 2006 :) )
data: 2007.07.19
autor: Krakowianka
na początek pragnę wszystkich powitać!!! Jestem na diecie PP (wraz z całą rodziną : córeczka 3,5lat i mąż)od około roku. Początki były jednak dość koślawe.Do tej pory łapiemy sie z mężem na różnych błędach np; zupa selerowa dla dziecka (wywołała biegunkę!!). cały czas mamy też dylemat z napojami dla dziecka.:czy wystarczy podawać tylko kawę zbożowa i herbatkę TLI? czy można czasami po prostu wode??lub kompot??
Teraz mamy ogromny dylemat ponieważ nasza córeczka nabyła jakies uczulenie, ktore objawia sie wysypka wokoł ust. Dermatolog twierdzi ze moze to być uczulenie na fluor) (z pasty do zębów i lakierowania ząbków u dentysty). I rodzi sie nastepne pytanie: wszystkie napoje gotujemy małej na wodzie mineralnej;czy to nie szkodzi?? bo przecież w wodzie tez jest fluor....dodam, że mieszkamy w Dąbrowie Górniczej a tu woda z kranu jest ...no wiecie... podejrzana. Pragnę podkreślić, że dieta nam naprawdę służy. i prosze o pomoc: jak walczyc z taka przypadloscia jak ta wysypka wokół ust??
może ktoś już sie z tym spotkał?? co robic?? i jeszcze chce podziekowac asi z dąbrowy górniczej za zapoznanie mnie z dieta pani ciesielskiej!!! pozdrawiam!!!
data: 2007.07.19
autor: agnieszka m. z DG
Pani Aniu,
Dziekuje za komentarz. Zdaje sobie sprawe, ze nie jestem jedyna w tej sytuacji, i ze wiele osob, nawet dojrzalych i z doswiadzczeniem, i o wiele bardziej zaradnych niz ja zmaga sie stale z problemem bycia ofiara. Jestem tego swiadoma. Ale jak wiadomo, to jest nasza wlasna droga. Trzeba przebyc i przemielic to na wlasny rachunek. Dluga droga przede mna. Chociaz zgadzam sie, ze dobrze, ze wczesniej sie zalamalam, i zaczelam wczesniej to wszystko analizowac i zmieniac.
Mam tylko pytanie natury praktycznej. Mam tutaj bardzo dobrego przyjaciela. I bardzo czesto rozmawiamy o zyciu i filozofii etc. I czesto mowie o PP . Ale nie moge nic znalezc na ten temat w jezyku angielskim, a moje zdolonsci jezykowe sa dalekie od tego, zebym mogla mu wylozyc w sposob jasny i czytelny o co chodzi. On jest bardzo otwarty, i ciekawy. A takze 'naturalnie' bardzo swiadomy i tolerancyjny. Czy i kiedy bedzie tlumaczenie ksiazek na angielski? A jesli to nie jest opcja, to moze ktos na forum ma info na ten temat, tzn zna jakies dobre na ten temat opracowania po angielsku. Chociaz wiadomo, ksiazki P. Ani to ksiazki P. Ani i basta.
Pozdrawiam,
data: 2007.07.19
autor: Kamila z Londynu
Witam, PP zaczęłam interesować się od maja po diagnozie lekarza: alergia, kwasica, przebiałczenie organizmu i zaleceniu ścisłej diety, na której właściwie nie wolno było mi nic jesć:( Tak myślałam do momentu aż koleżanka podsunęła mi książkę Filozofia zdrowia. Od tamtej pory gotuję wg przepisów, przekonałam męża, którego od tamtego czasu tylko raz bolała głowa (migrenowe bóle) i gotuję synkowi (20 miesięcy), z którym od urodzenia również miałam problemy z alergią- niby skóra nieżle wyglądała ale jak tylko zjadłam choćby odrobinkę masła to zaraz luźne, śluzowate stolce i czerwone lakierowane policzki. Niestety w sobotę wróciliśmy z 12-dniowych wczasów, na których nie mogłam za bardzo gotować, tylko cichaczem na własnej butli- wykorzystałam to do gotowania owsianki synkowi i herbatek czy kawy dla całej trójki. Poza tym pogoda nie bardzo nam sprzyjała- wiało strasznie nad morzem i chyba przez to Mały się trochę wychłodził- wróciliśmy do domu z katarkiem- ale na domowym jedzeniu jakby mu przeszło,a tu dziś kolejna niespodzianka- Michaś ma wysypkę na ciałku- na klatce piersiowej i na plecach nad pośladkami i lekką gorączkę (poniżej 38st). Kazałam mu dawać do picia herbatkę dla dzieci ta do podawania przy temperaturze, mięsko tylko w drugim daniu ( bo nie wiem czy to nie jest od tego że wczoraj jak Mąż uszlachetnił szynkę to Mały się nią częstował:)). Wiem że dobrze by mu zrobiła imbirówka ale on jej w ogóle nie chce pić, czy cos jeszcze mu ugotować? Co jeszcze może mu pomóc- jest marudny:( Może ktoś może przypuszczać co mogło mu zaszkodzić i jak mogę mu pomóc? ja dopiero się uczę, mam pewne wątpliwości, ale staram się je zwalczyć wspomagając się ksiązkami i forum. A może jest ktoś z Torunia z kim mogłabym porozmawiać "na żywo".
i jeszcze mam pytanko- czy jakMałemu gotuję do drugiego dania kalafiora albo brokuła to też powinnam dodawać do wody imbir?
data: 2007.07.19
autor: Marta M.
Witajcie, Kochani! Joasiu MamAsik, oczywiście, nawet gdy karmimy, możemy jeść surową cebulę i czosnek, tylko nie w takich ilościach jak duszone. Poza tym, dodajemy do gotowanych potraw tyle, na ile mamy ochotę, nawet bardzo dużo. Firanko, z herbatki z dodatkiem owoców leśnych wyskakuje się szybko. Ona – nawet gdy jest smaczna – nie służy naszej śledzionie i wątrobie. Nie dziw się „swojemu przerabianiu” – wszyscy mamy tego pod dostatkiem. Joasiu MamAsik, wspominasz Piotrusia i Maksia – właśnie siedzą w Puszczykowie i rozrabiają:) Pani Ilono z Jaworzna, proszę zadzwonić do mnie – dam Pani telefon do mojego terapeuty, który może kogoś polecić. Marcelu, wody są dwie: gorąca, czyli smak gorzki i pozostała, czyli smak słony. Jeśli nie jest gorąca, jest słona. Joasia odpowiedziała dobrze. Agnieszko M., widzisz, widzisz, jak trudno być dobrym nauczycielem i ile trzeba mieć cierpliwości – to a propos filmu. Oczywiście, że ludzi, którzy zmieniają swoją świadomość, jest coraz więcej. Weszliśmy w czas Wodnika i jest to czas budzenia świadomości. Pani Edyto, dwuletnie dziecko może skubnąć grzankę czy zjeść naleśnika, ale to nie mogą być jego podstawowe posiłki. Agnieszko M., uczciwość wobec siebie połączona z odpowiedzialnością za swoje uczucia i emocje to wyższa szkoła. Tego się nie da Zrobić, to trzeba Zrozumieć, czyli trzeba mieć właściwą świadomość – świadomość otwartą. Ale przecież, Agnieszko, my o tym wiemy. Kamilo z Londynu, Twój szczery i miły list do Agaty M. jest bardzo mądry. Tak to już jest z nami, że pięknie umiemy radzić, a potem gubimy się w swoich własnych życiowych zawirowaniach. Pani Ostróżko, dziewczyny odpowiedziały Pani mądrze – gdy gubimy jeden smak, robimy pętelkę – wracamy, uzupełniamy i jedziemy dalej. Pani Aguśko, dziecko powinno dostawać rano i wieczorem owsiankę, popijać cycem, w ciągu dnia może być kilka razy zupka, też popijana cycem. Tak, Firanko, masz rację, cokolwiek robimy, powinnyśmy to robić w koncentracji. Pani Ago, dziewczyny odpowiedziały Pani bardzo mądrze. Pomalutku. Proszę równoważyć to, co Pani lubi, eliminować to, co Pani nie służy. Za jakiś czas okaże się, że dyscyplinę narzuciła sobie Pani sama, bo tak chciało ciało:) Joasiu, ja tam nie wiem, czy drabinka przy takich małych dzieciach jest bezpieczna? Nie pospadają? No, ale skoro wchodzą na parapety (o zgrozo!). Pani Agnieszko J., herbatkę TLI może Pani pić bez przerwy, jest zrównoważona i nam nie zagraża. Ale jest normalne, że czasami mamy na nią większą albo mniejszą ochotę. Proszę powiedzieć mamie, że to nie jest leczniczy wywar ziołowy. Kamilo z Londynu, nie będę zabierać głosu w sprawie Twoich domowych perypetii, dziewczyny pomagają Ci bardzo mądrze, a i sama w ostatnim poście wyciągnęłaś dobre wnioski. Karolino, widzisz, rzeczy niemożliwe stają się możliwe. Myślisz, że to tylko dzieło Aniołków? Sądzę, że również Twoje. Kamilo z Londynu, dziewczyny Ci piszą mądre rzeczy, ale najważniejszą rzecz napisała Ci Ostróżka – o tym, jak mądrą i wartościową jesteś dziewczyną. Pamiętaj o tym w każdej chwili. Pani Agnieszko S., lekarze wiele chorób uważają za nieuleczalne, w tym również bielactwo. Ale ja bym radziła się nie poddawać, jest Pani młoda, wszystko przed Panią. Proszę przyjechać na konsultację, by omówić dokładnie przyczyny i zalecenia. Agnieszko z Warszawy, wszyscy mamy osłabiony środkowy ogrzewacz, czyli śledzionę, trzustkę, wątrobę, wszyscy zaczynaliśmy od niedoboru jin z jednoczesnym zaśluzowaniem. W przyszłości proszę zaliczyć konsultację, a teraz gotować, gotować, gotować, gotować. A czemu nie może jeść Pani ziemniaków, cielęciny i słodkich warzyw? To one właśnie powinny być bazą dla Pani zrównoważonych potraw – wówczas śledziona tworzy esencję. Ale przyprawy są niezbędne. Następny Pani post świadczy, że właściwie Pani analizuje i wyciąga dobre wnioski. Panie Wojtku, jak Pan musi, to niech Pan doda to kakao do owsianki, ale nie radzę codziennie. Nie będzie to służyć bowiem Pana zdrowieniu. Ostróżko, do Kamili napisałaś piękny list, ale przywołuję Panią do porządku – NIE WOLNO Pani tęsknić za synami. Ucz się mądrej samotności – trudne? Z pewnością tak. Pani Alicjo, rozmawiałyśmy telefonicznie, ciekawa jestem, jak się sprawy potoczyły. Renatko, dostojna jubilatko, liścik do Alicji jak zwykle potrzebny. Joasiulek, no chyba Pani nie sądzi, że w Niebie otwierają worek z cierpieniami i na kogo wypadnie, na tego bęc?? Cierpienie to albo wyrównywanie rachunków – co zasiałam, to zbieram, albo – i to najczęściej – uświadamia nam, że mamy coś zmienić, coś zrozumieć, z czegoś się uwolnić, poznać swoją istotę. Cierpienie zawsze pomaga nam doskonalić się, przemieniać, ewoluować, a jeśli tak się nie dzieje – cierpienie się nasila. Anito, list do Kamili jest bardzo mądry. Pani Celino, przede wszystkim nie rozumiem pytania. Czy chodzi Pani o przetwory, które oczywiście są kwaśne. Pani Aniu M. z Rudy, proszę pilnować jedzenia, odpowiedniej ilości przypraw, raz-dwa razy dziennie pić imbirówkę, unikać kwaśnego-surowego-zimnego, a nic wam się nie stanie. Pani Aguśko, wszystkie zieleniny są jednakowe, a więc w smaku kwaśnym, proszę latem dodawać ich do duszenin i zup – myślę, że garść na garnek 4 l wystarczy. Natomiast botwinka użyta w większej ilości może Panią osłabić. Oczywiście, może Pani używać kapustnych, ale również bez przesady. Pani Różo, dziewczyny również Pani odpisały bardzo mądrze, wchodzi Pani w PP na luzie, zjada Pani to i owo, ale już właściwie przyprawione i z czasem będzie nabierała Pani większej czujności, a ona wymusi na Pani dyscyplinę. Ot, cała filozofia. Ja też czasami zjadam kawałeczek ciasta do kawy, ja też czasami zjadam rybę. Ale musimy wiedzieć, jakie to energie. Pani Ostróżko, oczywiście, ma Pani rację. Pani Bożeno K., inna woda jest w rzece, a inna w basenie. Sądzę, że w rzece jest za zimna dla Izy. A poza tym proszę ją wpuścić – jak zacznie się dusić, to więcej do wody nie wejdzie. Mokra Agato, myślę, że już wyschłaś. Gratuluję obrony, a teraz się weź za siebie. Pani Martynko, nigdy nie chwal dzieci, męża i dnia przed zachodem słońca. A poza tym dziewczyny odpisały Pani mądrze. Suchą kiełbasę sobie podaruj, a jeśli wędlina, to tylko uszlachetniona, ale niewiele. Dla Pani najlepsze są mięska obiadowe. Firanko, post do Bożeny i Martyny bardzo mądry. Kalafior nie wychładza, tylko stwarza zastoje. Gotowany właściwie – z imbirem i zjedzony w normie jest ok. Małym dzieciom możemy dodawać niewiele kapusty włoskiej i od czasu do czasu odrobinkę selera. Pani Marleno, ostatni post Renaty na temat gorączki u dzieci jest dla Pani właściwą odpowiedzią. Temperatury u dzieci nie zbijamy, oczywiście pod warunkiem, że dziecko jest na jedzeniu PP. Jeśli czuje Pani taką potrzebę, proszę zadzwonić. Pani Jolik, w sprawie kursu proszę przedzwonić do Centrum. Pani Krystyno z Łodzi, pięcioletnia mądrość się latem przeziębiła? A czymże to? Jeśli trzeba, proszę zadzwonić. Pani Moniko z Łodzi, oczywiście, słowa do Pani Róży są bardzo mądre. Właśnie, z czasem wiemy, czego nam nie wolno. Pani Bożeno, proszę uczyć córkę indywidualności, odmienności, ochrony swoich upodobań, prawa do własnych decyzji. To dla dziecka jest bardzo ważne, aby nie być w przyszłości masą, tłumem, tylko człowiekiem. Mamaa, Pani Joasia odpisała Pani mądrze. Proszę wprowadzić dziecku – jeśli potrzebuje – drugie danie, a suchy chlebek tylko do pogryzania. Karolino, to gdzie Ty byłaś? Myślę, że opowiesz jeszcze raz. Firanko, przerabiaj, przerabiaj, tylko proszę trochę spokojniej i mądrzej. Joasiu, pomoc dziewczynom bardzo dobra. Baw się dobrze na tych wakacjach. Agnieszko z Wrocławia, miło, że piszesz, obudziłaś nasze wspomnienia. Cieszę się, że wszystko dobrze, a Magda również przesyła Ci ucałowania. Kamilo z Londynu, pocieszam Cię, że wszyscy przerabiamy uwalnianie się z roli ofiary, to znaczy z braku poczucia własnej wartości, ze schematów, skrupułów i jednocześnie wszyscy uczymy się pokory. Może Ci to pomoże, że nie tylko Ty, ale nawet my, starsze, też jeszcze o takie problemy się potykamy. Dobrze, że już teraz zaczęłaś to przerabiać Świadomie. Masz szansę załatwić to szybciej. Anitko, cichosza, otaczającej nas rzeczywistości nie oceniamy, czy jest wyżej, czy niżej. Michu, oj marudzisz... W Piotrze i Pawle naprawdę można dostać dobre serki i tak jak Joasia napisała – nie patrz na cenę, bo używasz go niewiele. Joasiulek, wtrącę dwa słowa, niepokój, który ma Pani w sobie jest prawdopodobnie objawem Pani wewnętrznej przemiany, wychodzi on z podświadomości. Nasze Ego boi się nowego, zmian, a wchodzi Pani w zupełnie inny świat. Czyli spokojnie, proszę to obserwować i się nie lękać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i idę na herbatkę, bo Magda woła
data: 2007.07.18
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu RATUNKU !!! MAm jęczmienia w oku ! LUb na oku jak kto woli. I na dodatek mam przerzuty na drugie ! Ostrożeń nie pomaga. CO prawda Jęczmień sie zmniejszył ale nadal uwiera w oczy. JA wiem , ze pora żniw nadchodzi ale ja tak dłużej już nie moge. / Trwa to 3 tyg / CZy można sie tego jakoś pozbyć ? proszę o rade. A może Wy Kochane Czarownice coś mi polecicie ? :) jakieś Ciesielskie czary :) Bo czarcie ziele nie działa na moje oczy :( pozdrawiam serdecznie /
ps
Mimo żartobliwego tonu SPRAWA JEST POWAŻNA :)
data: 2007.07.18
autor: Czarownik z Krainy OZ
Firanko ale stetyniestety jest tak że raz jest słodko a raz jest dupa... to przecież sinusoida życia - nasze górki i dolinki nie? Im płytsze i delikatniejsze tym lepiej dla nas...No jak dla mnie z tym Helingerem to powód do zastanowienia. Zobacz, pomyśl co to za znak. Czemu się zryczałaś, co tam sobie otwarłaś - pomyśł co sie stało i skąd przyszło, bo przecież nie przez roztargnienie...:)Na metody z książki i kursów uważaj - my to załatwiamy inaczej. Próbowałam trochę ale tylko złudzenia i wulkan emocji i szarpanie góra-dół i karuzela więc odpuściłam. Moje potrząsanie Tobą to kierunkowzkaz ale to Ty to przerabiasz sama i w sobie tylko znanym tempie. Mogę Cię wesprzeć i pokazać inny punkt widzenia ale to przecież nie oznacza że się nie mylę czy nie pcham nosa w nie swoje sprawy i jeśli chcesz i coś z tego masz to ok ale jeśli nie to też ok bo to w końcu Twoje życie nie? Kochana wszyscy mamy hektary do przerobienia ale drogę i ilość przebytych hektarów widać dopiero po przejściu. Obracasz się za siebie a tam widać czy szłaś w siedmiomilowych czy na bosaka. Czym się tak denerwujesz, co Cie tak blokuje i tłamsi odśrodka? Idź na spacer albo pod jabłonkę na leżak a nie żreć paznokcie. Całe dzieciństwo żarłam bo mnie od środka podjadał lęk że niejestem dość dobra i wystarczająco zdolna żeby zasłużyć na miłość ojca. A teraz ojciec dumny bo i pogodzeni jesteśmy od kilku lat i pazury odrosły i nawet na czerwono maluję czasem dla swojej wewnętrznej "małej kobietki". Daj sobie odrobinę luksusu a może to właśnie o to chodzi co? Luksus i nie zasługiwanie na niego... Nie wiem pomyśl. Puść wszystko co Cię trzyma bo i wiążesz emocje swojej drobince do nogi a po co babo co? Tulę Cię do serca bo i dla mnie teraz trochę zbyt dużo emocji i zmęczenie materiału za duże więc skórę mam cienka jak pajęczynka i marzę o chwili wolnego żeby znów we mnie nastał spokój i ciałko było wyspane i dokarmione i opalone ehhh... Ukłony dla wszystkich:)
data: 2007.07.18
autor: karolina
Kochana Ostróżko!!! Bardzo dziekuję za słowa skierowane do mnie. Przeraża mnie mój stan wiedzy, a raczej nie wiedzy. Twoje słowa czytam w każdej wolnej chwili i staram się złapać pion.Czytam też słowa Darka. Mąż teraz gotuje mi pyszne obiadki PP więc ja powinnam sie wyluzować i tylko odpoczywać, a jednak ciągle mam w sobie jakiś dziwny niepokój...
A z drugiej strony cieszę się bardzo ponieważ jak do tej pory po mojej mega alergii i AZS nie ma śladu - a to dzięki żelaznej dyscypliny w kuchni oczywiście.
Dziękując raz jeszcze bardzo serdecznie pozdrawiam Ciebie Ostróżko i P. Anne.
data: 2007.07.18
autor: JOASIULEK
Michu, pycha peccorino owcze i całkiem niedrogie jest w Macro. Polskich serów nie bierz, bo rzeczywiście nie podchodzą. A nawet jak cena tych z Włoch czy Francji zdaje się być zabójcza, to zważ na fakt, że używasz go tyci. Ser to ser, jemy go niewiele. * Marcelu, jak woda była wrząca a już nie jest to przez kilka sekund może jest ogniem, ale później to znów woda. Ciekawe co pani Ania nam na to powie. pa. Spadam do ciszy leśnej.
data: 2007.07.18
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich ! Odnalazłem w archiwum przepis Pani Ani na grzanki( 20.12.2006 r).Jest tam kozi lub owczy ser. Na owczy ser nie trafiłem.Kupiłem kozi ("Piotr i Paweł"-Poznań)produkcji "Turek" typu Camembert i mi nie pasuje.Proszę napiszcie jakiego typu sera koziego używacie ( większość dostępnych w "Piotrze i Pawle" pochodzi z zagranicy, no i sporo kosztują) ? Nadmieniam,że walczę z alergią .
Pozdrawiam !!!
data: 2007.07.18
autor: Michu
Agnieszko z Wrocławia, jak miło, że się odezwałaś dziewczynko:) Z Wąsowa ja także wracałam ciekawa jak to będzie w REALU. I w przeciwieństwie do innych powrotów z wakacji było dobrze, ba, wspaniale. W domu z rozbiegu i jakby stęskniona wskoczyłam w obowiązki (w niedzielę zaserwowałam jagniecinkę kupioną w drodze powrotej). W pracy też ok, spokojnie i z poprawnością, ale już z mniejszym sercem... "Serce zostaw dla najbliższych" - wzięłam sobie do serca:) Rzeczywistość nas otaczająca, w większości przypadków, jest na niższym kręgu świadomości, owszem. Może to i utrudnienie, ograniczenie, może budzić niepokój czy dyskomfort. Ale przecież z wyższego pułapu/kręgu świadomości lepiej widać, łatwiej rozumieć i akceptować. A my po tygodniowym zrownoważonym ciesielskim żarełku na pewno wskoczyliśmy na -każdy swoje- wyższe półpięterko:) Ehhh.... Wąsowa mogłoby być więcej:) *** Znalazłam kontak w Poznaniu na tamtejsze pyszne jaja (tudzież inne tamtejsze "przetwory domowej produkcji"). Jagódko:P, może skorzystasz? Tel do zamówień 515-168-302, pani Jadwiga; sklep ul. Śniadeckich 23/2 czynny od 7:00 do 16:00 pn-pt. *****Pozdrawiam serdecznie***** PS Elapela, myślami bywam ostatnio blisko Ciebie i Twoich postów, przede mną to co już za Tobą, ufam i nie pozwalam sobie na zbytnie rozmyślania. Już wiem, że to się nie opłaca. Buziaki***
data: 2007.07.18
autor: Anita
Witam ponownie.
Dziekuje wszystkim za posty i wsparcie. No coz, zaproponowalam moim wspollokatorkom kompromis i postanowilam sie tak zorganizowac, zeby im nie przeszkadzac. Ale nerwy mi troche dalej siadaja. Przemykam sie po mieszkaniu cichaczem, wracam wczesniej z pracy, zeby wszystkiego nagotowac i juz wieczorem nie wracac do kuchni, kupilam swieczki zapachowe, zeby pochlanialy zapach jedzenia. Ze swojej strony zrobilam wszystko. Jesli to nie pomoze, to juz chyba nie bede miec innego wyjscia jak stamtad spadac. Na razie jest ok, to znaczy cicho i nie ma awantur. Zobaczym jak dlugo:) Stwierdzilam, ze wyprowadzka, nie bylabym dobrym rozwiazaniem. To bylaby tylko ucieszka od problemu. A ja faktczynie musze skorzystac z tej okazji, zeby troche dojrzec, zeby zrozumiec, dlaczego stale wchodze w role ofiary. To jest wlasnie problem: ja duzo rzeczy rozumiem, obserwuje, wiem- ale jednak nie wiem, bo nie umiem tych rzeczy zmienic. Np. ta kwestia ofiary caly czas mnie przesladuje. Mysle, ze nie jestem jedyna osoba na forum z tym problemem. Jak to jest, ze stale staramy sie wszystkich zadowlic, nikomu nie robic krzywdy (co jest naturalne), baaaa, nawet nikomu nie przeszkadzac. Najlepiej to w ogole nie oddychac bo zabieram komus powietrze...Paranoja, skad sie to bierze? Nie mam pojecia. Rozmawialam o tym ze znajomym i rece mu opadaja, bo on tez tego nie rozumie. Kurs u Pani Ani na pewno by sie przydal. Tylko, ze na razie nie ma takiej mozliwosci. Pewnie mozliwosc bedzie w odpowiednim czasie, ktory dla mnie przewidziala opatrznosc. Nie umiem jeszcze zaufac, zawierzyc, caly czas sie szarpie, i jestem zla na siebie, ze za malo robie, za malo sie staram. Ze jestem zupelnie nieodpowiedzialna, we wszystkim co robie. Wydmuszka- jak juz wspomnialam.
W poniedzialek byl konkretny zjazd w dol. Objadanie sie cichaczem w moim pokoju, bo boje sie zblizac do kuchni jak dziewczyny sa w domu. Idiotyczne? Nawet bardzo. I znowu zaliczylam dola. I znowu musialam sie podniesc.I zaczynac od nowa.
Chyba taki nasz los, nieprawdaz?
Dziekuje za madre komentarze dziewczyn.
P.S. Korzystam z okazji, aby zapytac, czy moge co wieczor pic super -mocna imbirowke? I czy znacie dziewczyny jakis dobry sposob na rozstepy? Jakis naturalny krem? Mloda jestem niby, ale z okresu 'pyzalowatosci' zostaly mi rozstepy tu i owdzie i tak sie zastanawialam jak sie ich pozbyc. Chociaz, moze one tam wlasnie sa po cos.
Buzka i pozdrowienia z ciagla wietrznego, mokrego i jakby jesiennego Londynu. Tesknie za polskim latem i lezeniem leniwie w hamaku na balkonie w domku, w Wadowicach:(
data: 2007.07.18
autor: Kamila z Londynu
Pani Aniu, znów nie mogę pisać (i tak już jest od dwóch tygodni:) )- bo nie mam albo klawiatury, albo (od wczoraj) całego komputera w domu. A w pracy patrzą mi na ręce! Teraz korzystam z porannego jeszcze rozgardiaszu:) Muszę się też przyznać, że listy, jakie napisały Renia i Jagoda tak mnie onieśmieliły, że cóż ja mogę dodać do "Wąsowa"? Było pięknie... i tyle. Pani, pani Aniu, te wszystkie kobitki, które zgodnie obierały te wszystkie ziemniaczki, marchewki i in. (i Wojtek z cebulą też), i te wszystkie ważne rozmowy. Cudownie po prostu. A rzeczywistość teraz jest dla mnie jakaś taka łaskawsza. Mam więcej spokoju, tego wewnętrznego, mam lepsze pomysły na gotowanie (i słoiki) i w ogóle luzik. A tak się bałam wrócić do domu... (po tym kursie oczywiście). Obawiałam się zderzenia z rzeczywistością, ale widać coś mi w głowie zostało:)) Jeszcze bym tu chętnie została (na Forum) ale muszę popracować. Pięknie dziś u nas pada... Pozdrawiam wszystkie te wspaniałe Dziewczyny, które było mi dane poznać (i Wojtka też) a Panią, Pani Aniu dodatkowo jeszcze ściskam mocno! Całusy dla zaganianej(?) Magdy!:) P.S.Pani Aniu, jeszcze raz dziękuję za wszystkie słowa, które od Pani usłyszałam. Bardzo pomogły!
data: 2007.07.18
autor: Agnieszka z Wrocławia
No i co z tego, żem jest na wakacjach? Forum to forum, jak mąż zabrał kompa z netem, to i wśród iglaków, komarów i świerszczy da się poczytać i coś napisać. Szczególnie zakręconym mamom. (vide autor postu również) :) * Mammo; Roczne dziecko może uczyć się gryźć na skórce czerstwego chleba, ale podjadać go z pastą z wątróbki czy dżemem śliwkowym nie może absolutnie. Podroby nie są dla maluchów, dżemy to słodkie i kwaśne, nawet jeśli pp. Śledzionę i tak osłabią. Zupka może być z mięskiem, ale mięska ma w niej być niewiele. Czy to powinno być inne mięsko? Hmm, nie mamy tych mięs tak wiele do wyboru, za tydzień się zakręcisz, że dziecię je monotonnie i zaczniesz kombinować z królikiem, kurczakiem, dzikiem. To czasem tak działa. :) * Hej Martynko, ale masz jedzeniowy koncert życzeń. Z wymienionych dodatków to podpowiem ci tyle, że w niewielkiej ilości, każde z tych warzywek może być, choć pamiętać musisz jaką niosą ze sobą energię, czyli np.: pieczarek w gulaszu możesz mieć 2-3 ;) Ogórka sobie lepiej odpuść, a podduszanych pomidorków używaj do zakwaszania duszenin, do jajecznicy... O racuszkach ja bym na twoim miejscu zapomniała, i o kiełbasce, ale pamiętaj, ja to ortodox. Śmietanę, twaróg też bym ci z diety wyrzuciła. Ale ze wszystkim trzeba działać tak, żeby wiedzieć dlaczego coś się robi. I to, że ja ci podpowiem, że tego nie tamtego nie, to niewiele pomoże, bo musisz wiedzieć dlaczego, ok? Więc z grubsza pamiętaj pepowe zasady, gotuj, jedz i obserwuj. Zdaje się, że nie przytrafił ci się AZSik, co? :) * Aguśko, brukselki nie jadłam wieki całe, nie trafiła na moją listę z TAK/NIE. Więc z kapustnych dodaję tylko włoską, pekińską, czasem kalarepkę, z bułą tartą trafia się czasem brokuł. * Aniu M., a ty na chmurce byłaś. Zastanów się dobrze co tam w menu i okolicy jeszcze grasuje. A do pani Ani, to warto spróbować zadzwonić, zawszeć to mega konkretne wsparcie i pomoc. * Alu, w zestawie ziemniaczano, marchewkowo, groszkowym marchew i groszek powinny być dobrze zakwaszone, coby podziałały równoważąco. I choć wszystko będzie słodkie, to dadzą one tym smakiem kwaśnym właściwą energię równoważącą. * No a wracając do urlopu, to jest prawie idylla. Gotuję a żarłoki jedzą, nic nie robimy, snujemy się bez życia od 11:00 do 16:00 taki mamy upał. Chyba zaczniemy wstawać o 3:30 żeby z dnia pokorzystać. :) I co najlepsze, to nie mamy poczucia bezsensu. Zwłaszcza ja, którą nieróbstwo i zwykłe życie zawsze dołowało, bo przecież każdego dnia trzeba zrobić coś pożytecznego. I to niekoniecznie dla siebie. papa, spadam pod śpiwór na balkon spać
data: 2007.07.17
autor: Joanna - MamAsik
mamaao(?)dzieci nie gryzą do 3 roku życia II książka więc się nie śpiesz z tym chlebkiem a dżem jest kwaśny nawet z banankiem odradzam ale przypominam że mamy wolną wolę dawania abo nie. Optuję by nie dawać.
Karolino ale jestem hedonistką chciałabym żeby ciągle było słodko a tu D U P A. Chciałam sobie kupić Prządki mądrości o kobietach a kupiłam Porządki miłości Helingera i kurde się zryczałam wczoraj! To co na forum to ułamek tego z czym borykam(y) się w realu i taaak naprawdę nawet Twoje potrząsanie mną swego czasu niewiele dało bo musiałam przecikać sie przez wszystko po swojemu i na własny rachunek. No azeby nie było zbyt hedonistycznie to powiem że skrewiłam-odpuściłam miód pokrzywowy i erytrocyty poniżej normy hemoglobina 10,5 a było 11,9 i hematokryt też poniżej. Jak nie zadbam to mąż mnie wywiezie do Poznania rodzić. Poza tym agresja jest ciągle w tle (autoagresja bo gryzę paznokcie do krwi)po krytyce mamy, od 3 dni piję rano imbirówke a nie kawę. Hektary do przeróbki, h e k t a r y.
data: 2007.07.17
autor: Firanka
Firanko ale Ty się zrobiłaś konkret baba:) No się podpisuję pod Twoim postulatem i pozdrawiam Wszystkich trafffkowo i leżakowo:))))Jagoda a Ty to wiesz jak mnie skrobnąć niewinnym pytaniem po ważnych sprawach - cmokam Cię szczególnie:)i ukłon głęboki dla Pani Ani (pani Aniu to nie sen był tylko podróż - teraz juz jestem pewna)
data: 2007.07.17
autor: karolina
Witam! Niedługo moje dziecko skończy roczek i zastanawiam się kiedy mogę mu wprowadzić np. czerstwy chlebek z pastą z wątróbi lub dżemem śliwkowym wg przepisu z książki i jeszcze jedno jak dostanie drugie danie z mięskiem to zupa zjedzona wcześniej ma być bez mięsa czy na innym mięsie? Do tej pory jadł 2 razy owsiankę rano i wieczorem, dwa razy zupkę trochę herbatki , czerstwego chlebka i w nocy moje mleko. Pozdrawiam i dziękuję za wskazówki i rady.
data: 2008.09.18
autor: mamaa
Pani Firanko bardzo dziękuję za uwagę.Właśnie boję się wychłodzenia.Wiadomo woda zimna.Wszystkie koleżanki zajadają lody ciastka piją soczki itd itp.Wiem większośc wygląda koszmarnie.Nalane wręcz opuchłe te 10 letnie dziewczynki są.Ostatnio jak otwierałam czipsy dla jej kpoleżanki taki fetor buchnął że nietrudno się domyic że korzystne to jest , ale dla producenta ,a raczej dla jego kieszeni. Nawet zawołałam Izę żeby sobie to powąchała.Ona wie że to nie jest jadalne,ale zmłodszymi myślę że jest łatwiej.Nie poruszają się po swiecie samodzielnie .Nie odwiedzają rówieśników.Wszędzie jest częstowana różnosciami.Odmawia i....Zaczyna uchodzic za dziwoląga.Dziwią się wszyscy ,dorośli dzieci.
data: 2007.07.17
autor: bożena K
Gratulacje dla AGATY po podniesieniu;) i po obronie:))) I kilka slow do Rozy; wlasnie dlatego zaczynamy od ksiazek... Jak to pani Ania powiedziala na kursie, "ksiazki sa dla świezynek, tam mowie o szczypcie, wy sypiecie juz lyzki, a Ciesielska sypie wiadro". Co poniektore sypia juz dwa wardra:))) Zatem sugeruj sie ksiazkami wchodzac na PP. Bez stresu i na luzie, przyprawiaj i zajadaj... Z czasem sama ograniczysz wieprzowine i inne atrakcje. Forum to wielka pomoc...szczegolnie gdy cos sknocimy i zaczynamy niedomagac. Zatem gotuj z ksiazkami, ograniczaj kwasne surowe i zimne, a odpowiedzi same przyjda. Osoby zaczynajace PP nie sa w stanie od razu przestawic sie na "nowe", dlatego pani Ania podaje przepisy surowek, kurczakow i wieprzowiny dobrze skomponowanych, by chociaz byly latwiej strawne:)) A do dyscypliny i rezygnacji ze starych przyzwyczajen potrzeba czasu..... To tyle. Dodam jeszcze w ramach porownan mala przygode...ostatnio skusilam sie na gofra z nutelka... Koszmary nocne nie byly tego warte. Mojej kolezance ktora jest na PP dopiero od 2 miesiecy nic takiego sie nie przytrafilo... Wlasnie o to chodzi, ze z czasem wiemy czego nam nie wolno, reagujemy od razu i latwiej nam unikac bledow:) Pozdrawiam Pania Anie i wszystkich serdecznie.
data: 2007.07.17
autor: monika z łodzi
Kochani Forumowicze, Pomocy !!
Wiem,wiem.Sama narobiłam a teraz pomocy. Jestem mega przeziebiona i ledwo tu siedzę. Ale od początku. Na PP jestem 5 lat. Kurs pierwszego stopnia też zaliczyłam, powinnam być mądrzejsza, a mimo to coś wzięło górę. Całe plecy mam w chrostach, czerwonych, teraz trochę zbladły bo od niedzeli nic nie jem i boli mnie prawa stopa. Łykam aspirynę,ale po niej zaczynam się żle czuć. Od niedzieli wypiłam gar rosołu ale i tak boli mnie w piersiach a z nosa leci ciurkiem. Od jutra pilnuję wnuczkę (dwa lata i trzy miesiące)której nie widzałam pół roku. Jak mnie taką chorą zobaczy synowa to mnie wyrzuci za drzwi i moje aniołki wysy łane do niej diabli wezmą. Może mogłabym zadzwonić do Pani Ani.
data: 2007.07.17
autor: Krystyna z Łodzi
Celinka czy ty babo masz książki? W pierwszej jest w drugiej w przepisach na np mizerię też, rusz się rusz! bo będziemy cie ignorować.Będę złośliwa i ci nie napiszę. Oba w tym samym.
data: 2007.07.17
autor: Firanka
Witam forumowiczki i p. Anie. Pisalam w kwietniu o moich przezyciach z zimy. Po euforii jaka mnie wtedy opanowala przyszedl straszny dol, bo sie okazalo, ze moj maz sobie nie zyczy drugiego dziecka :-(. Jego argumenty byly dla mnie niezrozumiale, dyskutowac o tym nie chcial, wiec pozostalo mi zaakceptowac. Dlugo sie z tym bujalam, ale teraz jest juz w miare dobrze, tyle ze jeszcze podchodzimy do siebie jak pies do jeza. Za to zeby nie bylo tak pesymistycznie: moj maz zazadal zebym znowu zaczela gotowac po "ciesielsku", bo sie na tym zarelku lepiej czul :-). Tyle, ze tym razem nie dam sie juz zakrecic samym gotowaniem (mam nadzieje). Mam pytanko, czy ktos wie ile kosztuje weekendowy kurs I stopnia? Pozdrowionka.
data: 2007.07.17
autor: Jolik
Witam serdecznie wszystkich,
od dwóch dni dziecko (trzy latka) ma 40 st. gorączkę, bardzo proszę o pomoc, co robić żeby zbić gorączkę?
anielin@o2.pl
data: 2007.07.17
autor: marlena
Patrzę na kapustne które królują w menu i może pani Ania skoryguje ale wydawało mi się że kapusta i seler są zabronione dzieciom do lat 3 i osobom starszym - ja nie polecam mojej mamie a ma ona 61 lat a resztę warzyw ostrożnie każdego organizm jest inny ja bym zjadła trochę i obserwowała bo też ciągle czekać co powie pani Ania też jest ciężko podziwiwm p. Bożenkę np że czeka co pani Ania powie o kąpieli - z drugiej strony jak dziecko ma dostać ataku astmy to jestem w stanie zrozumnieć.
data: 2008.09.18
autor: Firanka
Pani Bożenko można jeśli kto zdrowy ale jeśli chodzi o astmatyka to chyba trzeba poczekać na p Anię pytałyśmy o siebie: pół godziny i potem coś rozgrzewającego: kawka, herbatka ja biorę nawet rosołek do jednego z termosów.
Martynko ogórek małosolny w ogóle bym nie radziła, popatrz na wstęp te warzywa które masz wymienione (nie wszystkie) tam są masz gotować ze solą kminkiem i imbrem ale pamiętaj że np kalafior będzie silnie wychładzał i maleństwo może dostać gorączki czy zwymiotuje także lepiej pomalutku bez zjadania całego kila fasolki na raz albo połowy kalafiora, myślę że kilka różyczek do obiadu albo do zupy -pani Ania myślę że coś ci jeszcze dopowie. Pozdrowionka i trzymaj sie. Mnie niedługo też to czeka...
data: 2007.07.17
autor: Firanka
Witam serdecznie po bardzo długiej przerwie :) Mój synek Jacuś ma już dwa miesiące i jest zdrów jak ryba. Jako mama karmiąca piersią chciałabym poradzić się w sprawie niektórych produktów – czy mogę zjadać w niewielkich ilościach i oczywiście w formie zrównoważonej takie warzywa jak: podduszony pomidor (jako dodatek do potraw), kalafior, kalarepa, pieczarki (do gulaszu), brokuły, bób (bez skórki), świeża fasolka szparagowa, groch, ciecierzyca, soczewica, szparagi, botwinka, ogórek małosolny? Czy mogę czasem stosować śmietanę i twaróg jako dodatek do sosów/zapiekanek (przepisy z książki) ?
Czy zjedzenie raz na dwa tygodnie makreli, pasztetu z wątróbek, kurczaka i klopsików wołowo-wieprzowych wchodzi w grę ? (przyrządzonych wg przepisów z książek)
A raz na jakiś czas racuszki z jabłkiem słodkim można?
Odkryłam ostatnio w Piotrze i Pawle w Toruniu pyszną suchą kiełbasę o nazwie chorizo katalońskie. Jest wieprzowa, ale bardzo ostro przyprawiona – czy można czasem...?
Wiem, że tych pytań mnóstwo, ale tak sobie pomyślałam, że zadam hurtem – spisywałam sobie te produkty przez jakiś czas, przejrzałam archiwum i nadal nie mam pewności ;) Serdecznie pozdrawiam panią Anię, panią Joannę MamAsik (której dziękuję jeszcze raz za pomoc w kurowaniu obrzęku piersi na samym początku karmienia i inne cenne rady ;) oraz dziewczyny z kursu: Firankę, Miwi i Grażynkę z Lubonia :)
data: 2008.09.18
autor: Martynka
Kochani! Dzis wielki dzień gdyż jestem po obronie.Od rana kawa i owsianka,później szybka CZEKOLADA z automatu (jedna niezaszkodzi),obrona do przezycia.Droga powrotna do domu była koszmarna,miałam tak mokre ciało,że głowa mała a bluzkę mogłam spokojnie powiesić do wyschnięcia.Jak zatzrymałąm sie na stacji benzynowej to wyglądało jakbym założyła świeżo wyjętą z prakli , a właściwie z miski z woda. Wiem,że to po obronowe odreagwowanie stresu ale... znowu powraca do mnie koszmar morkego ciało.Znowu zapomniałam o śledzionie i teraz sie przypomina?
data: 2007.07.17
autor: AGATA ... ta co się szybko podniosła po.... koledze hi,hi
Pani Aniu.Mam pytanie o kąpiel w zimnej wodzie typu rzeczka,basen...Iza [astma] ma wielką ochotę się popluskac...Czy można?
data: 2007.07.17
autor: Bożena K
Droga Rozo na forum {o ile dobrze zauważyłam] siedzą głównie mamy z dziecmi chorymi na AZS lub inne alergie ,także te które karmią piersią.Ich dieta jest bardziej rygorystyczna niż dorosłej zdrowej osoby.Stąd może wydaje ci się że w książkach jest większy luz a na forum wojskowa dyscyplina i strach przed surowizną.Ja też surowego nie mogę więc lubie siedziec na forum i cieszyc się że inni też oblizują się tylko na widok pachnących czereśni i wuzetki.Zyczę ci zdrowia i dobrego apetytu bo często tylko tyle naszego co zjemy.
data: 2007.07.17
autor: ostróżka
Witam serdecznie! Jestem lekko zdezorientowana, juz pisze dlaczego. Przeczytalam ksiazki pani Ani, szczegolnie skupilam sie na pierwszej. Interesujacy jest opis skladnikow pokarmowych, produktow, przepisy. Bardzo przemawia do mnie ten styl jedzenia. W ksiazce jest napisane, ze wlasciwie mozemy jesc wszystkie produkty ale odpowiednio przyprawione i laczone. Z ksiazki czuje sie swoisty luz, sa przeciez przyprawy, ktorymi mozna zneutralizowac niekorzystne dzialanie niektorych potraw. Tymczasem na forum panuje troche inna atmosfera i mnostwo zakazow. Mowi sie tylko o wolowinie, baraninie i indyku. A ja lubie schabowe i najlepsze sa z wieprzowiny. Nie wspomina sie o rybach, a w ksiazkach nawet pani Ania dostrzega ich dobroczynne dzialanie raz dwa razy w tygodniu, nawet dla kobiet w ciazy karp. Osobiscie nie przepadam za rybami, ale raz na jakis czas moj organizm sie ich domaga. W przepisach jest wiele salatek z surowych warzyw - a tu biedne surowe warzywka sa tak ostro krytykowane. Nie zrozumcie mnie zle, ja sie nie buntuje przeciw pp - sama sie tym sposobem zaczelam odzywiac i mnie ta filozofia zafascynowala, ale tak sobie mysle, ze przeciez wszystko jest dla ludzi, a jedzenie przyjemnoscia. Nie jestem za zjadaniem slodyczy ze sklepu, batonikow i innych smieci, soczkow itp., ale nie uwazam rowniez, aby kawalek ciasta do kawy raz na miesiac albo 2 tyg byl az tak szkodliwy. Jeszcze raz podkresle, ze przeczytalam ksiazki pani Ani i taki byl moj wniosek po ich tresci - gotowanie, odpowiednie przyprawianie potraw i umiar jak zreszta we wszystkim. Ciekawe co wy sadzicie?
data: 2007.07.17
autor: Tyle jest juz tu imion, ze trudno byc orginalna. Moze zostane przy Rozy
Mam takie pytanie, bo wciąż nie wiem do końca jak to jest z zieleniną u mamy karmiącej piersią dziecko z azs? wiem, że można tylko jako dodatek w smaku kwaśnym, ale czy wszystkie zieleninki są jednakowo bezpieczne? tzn. pietrucha, koper, liście kalarepy, botwinka? Gdzieś na forum spotkałam się z opinią, żeby uważać na koper:) I czy mogę też jako dodatek używać warzywa kapustne?np. kalarepę, brukselkę. Będę wdzięczna za rozjaśnienie mi w głowie. Pozdrawiam oczywiście
data: 2007.07.17
autor: Aguśka
Witajcie
Wygląda na to, że przegrywamy z bakterią coli. Jakiś czas temu mieliśmy skażoną wodę. Teraz podobno wszystko jest ok, ale my wciąż nie czujemy sie dobrze. Mój 15-miesieczny Mateusz nadal robi podejrzane kupki, a my z mężem też nie czujemy się dobrze (sensacje jelitowo-żołądkowe). No i teraz jestem w kropce. Musimy jeszcze potwierdzić nasze podejrzenia (mam nadzieję, ze wyniki będą ok), ale zupełnie nie wiem, co robić, jeśli nie będą. Pediatra przepisuje oczywiście antybiotyk... proszę o pomoc
data: 2007.07.17
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Bardzo proszę pomóżcie nam rozwiązać problem:w jakim smaku są ogórki,czy papryka konserwowa. Czy to jest smak ostry, czy kwaśny?
data: 2007.07.16
autor: Celina
Joasiulek,sądzę że bardzo wiele zależy od tego jak rozumiemy te słowa:życie jest okrutne tylko na nasze życzenie.Możemy je rozumiec jako wyrok;sama sobie jestes winna lub jako szansę;a więc tak wiele zależy tylko ode mnie Nie jest to wszystko łatwe i rozumienia tych słów człowiek uczy się całe życie. Bardzo wiele wyjaśnia post P Darka o scenariuszach tworzonych przez nasze myśli a P.Ania daje rewelacyjnie skuteczną radęjak walczyc z destrukcyjnymi scenariuszami po prostu skupic się na gotowaniu kartoflanki.Nasz umysł skupiony na pożytecznej czynności wycisza się i emocje tracą na sile..Jak stare przysłowie głosi:w zdrowym ciele zdrowy duch tylko dotychczas ja to kojarzyłam wyłącznie z salą gimnastyczną a nie z prawidłowym odżywianiem.Jadłam jak byłam głodna albo miałam ochotę na jakiegoś pozołda no oczywiście dzieci jadły żeby urosnąc większym od tatusia ale jeśc dla zdrowego ducha!?To jest odkrycie na miare całej naszej zachodniej cywilizacji.Pozdrawiam Ciebie Joasiulek i wszystkich.Przed P Anią bije czołem
data: 2007.07.16
autor: ostróżka
Karolinko, cmok:>) Ale tak cichutko, bo Ty pewnie jeszcze śpisz:)
data: 2007.07.16
autor: Anitka
Joanno MamAsik, dziękuję za odpowiedź w sprawie wody. Problemu jednak wciąż nie rozwiązałem, bo jeśli woda była już wrzątkiem, wystygła i stała się ciepłą? Do jakiego smaku możemy ją wówczas zaliczyć?
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie :-).
data: 2007.07.16
autor: Marcel :-)
Anitko:) no to cmokam Cię na dobry dzionek i resztę forum też:) Rozpisywać się nie będę bo stan u mnie właściwy to znaczy właśnie 5:52 ja po nocce w hotelowej recepcji, po grzecznej, miłej i rzetelnej pracy, w głowie cicho, w sercu ciepło.tulkiprawiemisiowe:)
data: 2007.07.16
autor: karolina
Witam,Pani Aniu dlaczego można połączyć jajko+ziemniaki+marchewka z groszkiem?Która z jarzynek jest jarzynką odświeżającą?Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.07.15
autor: Ala
Kamilo cześć. Czytam Twoje posty i dokładnie wiem, co czujesz. Nie mam wprawdzie podobnych doświadczeń, ale chyba wysoki poziom empatii. Masakra te współlokatorki. Ale może i na nie znajdzie sie sposób. Chcesz zmienić innych zmień siebie. Nie mam pomysłu JAK to zrobić. Ale wiem ze działa w najbardziej niemożliwych sytuacjach i relacjach. Wiem, bo doświadczyłam tego i z szefem i całą moją rodziną. Było różnie (na samą myśl zawsze ryczałam, tzn ryczało moje ego), a jest ok. I nawet schematycznego "nie zapeszam" tu nie dodaję, bo wiem, że to ode mnie zależy JAK JEST. Jak nic przydałoby Ci sie szkolenie II stopnia:) Pani Ania prowadzi na nim wykłady z tematyki ról ofiary-kata. Przedtem nawet nie znałam takich pojęć - tzn słowa tak, ale w znaczeniu relacji z innymi nie. Moim zdaniem podkładasz sie tym dziewczynom. I one tak działają za Twoim cichym przyzwoleniem. Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć, ale to tak jest, ze jak drżysz wyciągając garnki i myśląc, ze zaraz będzie afera, to ta afera ZARAZ JEST. To sie potocznie nazywa pewność siebie... tego Ci brak i one to czują. Wychodząc z roli ofiary musimy i innym wybaczyć ich zachowanie, ale i SOBIE wybaczyć, że sie podłożyłyśmy. Wybaczyć, zapomnieć i zacząć od nowa. Może coś wymyślisz. Pokoik masz ładny jak piszesz. I może nie powinnaś sie na niego decydować. Ale widzisz dzięki niemu coś przeżywasz, czegoś sie uczysz. Może wychodzenia z roli ofiary właśnie. Ja w najgorszych dniach zawirowań z dziećmi (młodzieżą już) powtarzałam sobie do znudzenia, ze po coś jest mi to potrzebne, ba nawet niezbędne, nie wiedziałam po co, ale akceptowałam ten stan. Zaakceptuj ten swój problem. Obserwuj go jakby z boku. Obserwuj, czuj, ale nie przezywaj. No bo w końcu co Cię obchodzi to, ze tym laskom coś tam śmierdzi, ze je to denerwuje. Zapłaciłaś z góry... Albo Cie spłacą i poszukasz czegoś nowego albo rób, gotuj swoje. Robisz to dla siebie, potrzebujesz dobrze jeść, zwłaszcza w sytuacji kiedy tyle pracujesz. Może złożycie się na większa lodówkę? Może LOS ma dla Ciebie jakaś niespodziankę i problem sie niebawem rozwiąże. Tego nigdy nie wiemy. Ale ufać powinnyśmy, bo sprzyjają nam zawsze nasze Anioły. Ja ostatnio kupiłam taka fajną kuchenkę gazową na naboje. Owszem, by wszystko było correct zadzwoniłam do Straży Pożarnej upewnić sie czy w biurowej kuchni mogę jej używać. Mogę. Więc paraduje ostatnio w porze lunchu ze skrzynką, która wygląda jak narzędziową i odpalam kuchenkę bez żadnego skrępowania (a jeśli nawet coś tam sobie myślę to udaje, ze sama tego nie słyszę)i podgrzewam już rosołki i jedzonko nie w mikroweli. Na uwagi, że ja to znowu coś wymyśliłam, uśmiecham się tylko i mowie, że owszem, bo nie chce mikroweli używać. I jakoś po kilku dniach moja kuchenka sie spodobała i ktoś ja nawet chce sobie na biwaki kupić a inny ktoś teściom w prezencie na działkę. I wiem, co czujesz, bo ja też mogłam iść do kuchni przestraszona i na pierwsze krzywe spojrzenie zareagować ucieczką albo co najwyżej podkulonym ogonem. Nie przejmuj sie dziewczyno. Te koleżanki nie sa warte tego. Jak De Mello pisze a Pani Ania mówi: nie uzależniaj swego samopoczucia od innych, od otoczenia. Zło jest nam potrzebne, cierpienie jest nam potrzebne - tylko w cierpieniu łapiemy perełki mądrości. Badz świadoma swojej wartości, doceń swoje walory (jak mądrze pisze Ostróżka) i do przodu! Może daj znak na Górę, że chcesz coś zmienić i poczekaj, ufaj, a zacznie sie dziać. Pozdrawiam:) Karolinko, u mnie jest ok:) Trochę cudów, trochę testów, które zdaje lepiej gorzej ale staram sie najlepiej, praca nas sobą i nad uważnością, poprawnością, powściąganiem. Mieszanka luzu i dyscypliny (myślę, że jedno jest jin drugie jang:)i też muszą istnieć RAZEM i granicy miedzy nimi wyraźnej nie ma).I tak pewnie do końca naszych dni już będzie. Do przodu. Gotuje smakołyki, które poznałam w Wąsowie i fajnie jest bo sa wakacje - moich dzieci, a wiec i moje od szkoły (moje od szkoły? co ja tu plotę:) szkołę na końcu roku olałam, tzn zrozumiałam, ze szkoła dzieci to ICH problem). Myślałam, ze spotkamy sie w Wąsowie, ale skoro nie, to innym razem. Ja też myślę, ze Aniołki SĄ i są wspaniałe i za nie Pani Ani często dziękuję. Tulki dla Ciebie dzielna /jak my wszystkie/ dziewczynko*()*()* I pozdrowienia dla wszystkich bliskich duszek i Pani Ani.
data: 2007.07.15
autor: Anita
Pani Aniu mam prawdziwą "zagwostkę" z tym co mi Pani napisała i teraz wiem to napewno, że jestem na zbyt niskim poziomie świadomości by zrozumieć w pełni
Pani słowa:(./CYTAT:ŻYCIE JEST DLA NAS OKRUTNE TYLKO NA NASZE ŻYCZENIE/
Myslałam, że już zaczynam wyżej wibrować i dam radę ale jeszcze niestety nie ten czas.
Czyzbym sama szkodziła sobie w życiu własnym >egoA póki co to gotuję, rzadziej czytam i w wolnej chwili /choć o nią b.krucho/ rozmyślam.
Czyżby brak równowagi?
POMOCY dziewczyny nie chcę sobie i rodzinie szkodzić przez swoje ego. Co robić jak znaleść w sobie ten porządek?
data: 2007.07.15
autor: JOASIULEK
Alicjo, ja też będąc już na PP zaszczepiłam dziecko tę właśnie szczepionką.Oczywiście temperatura przyszła i była, ale ja tak nie panikowałam! Przypomnę ci tylko, że jeśli nie wiesz co robić, nic nie rób.Po prostu czekaj.Myślę, że już zadzwoniłaś do p.Ani i jesteś spokojniejsza. Temperatura u dziecka to żadna tragedia, wierz mi.Poszukaj posta Marzenki z Lubina kiedy będąc w zaawansowanej ciąży "walczyła" tydzień z 40stopniową gorączką u swojej wtedy dwulatki i dała sobie radę, nie podała nawet żadnego środka przeciwgorączkowego.Też sobie dasz radę, musisz jedynie być bardziej ufna i wyluzowana.Tym bardziej, że karmisz piersią, nie możesz sobie pozwalać na takie skoki nastrojów.Dyscyplina żywieniowa i matka w anielskim nastroju, tylko o tym musisz pamiętać, dziecko na pewno wydobrzeje.Ukłony
data: 2007.07.14
autor: Rene
Alicjo, zadzwoń do mnie
data: 2007.07.14
autor: Anna Ciesielska
pomocy.nie wiem co robic.pod presja rodziny(meza,rodzicow) zaszczepiłam dziecko(18 miesiecy) szczepionka infarnix ipv+hib.dziecko strasznie goraczkuje 39,9 to juz zaczyna sie 4 doba.srodki zbijajace temperature słabo sobie radza. daje mu herbatke na temperature pani Ciesielskiej.jak go wzmocnic karmie piersia jem owsianki rosol wolowy-indyczy zupa jarzynowa moze powinnam jesc cos ochładzajacego w przypadku temperatury poszczepiennej.winie tylko siebie.prosze o pomoc jezeli Ktos jest w stanie jej udzielic alicja
data: 2007.07.14
autor: 
Kamisiu dziecko drogie z Ciebie jest mądra i dzielna dziewczyna znasz język obcy studiujesz za granicą jesteś całymi dniami wśród obcych ludzi musisz o wszystkie swoje sprawy zadbac sama.Można i trzeba cie tylko podziwiac. Zdaj sobie sprawę ze swoich sukcesów skup się na nich bo Ty chyba o nich zapomniałas. Teraz czujesz się jak wydmuszka bo jesteś przemęczona przecież masz za sobą egzaminy izamiast. zafundowac sobie zasłużone wakacje to poszłas do pracy.Zacznij Kamilko siebie podziwiac postaraj się pobyc w wesołym towarzystwie i zbieraj siły bo musisz je miec na pisanie magisterki.życzę ci wielkich sukcesów. Ate twoje koleżanki to chyba ten sam rodzaj kobiet co siostry cioteczne mojego męża własnie niedawno słyszałam że kobieta nie powinna pozwolic zrobic z siebie trepa do gotowania michy zupy one całe życie odkąd je znam jedzą surówki chleb wasa jogurty i leki na odchudzenie na zaparcie na bóle głowy i inne nie do zliczenia dolegliwosci.A Ty jedząc wg.PP będziesz młoda i zdrowa a po pięcdziesiątce będziesz miała lat 30.POzdrawiam Cię
data: 2007.07.14
autor: ostróżka-bardzo tęskniąca za swoimi 2 synami co mieszkają w Angli
Odnośnie owsianki z kakaem. Zapomniałem dodać, że chodzi (oczywiście) o totalnie wychłodzone nieco już zdezelowane (mimo że młode) ciało, z alergią pokarmową i pyłkową, przewlekłym zmęczeniem trudnym do opanowania (itd), powoluutku wracające do stanu używalności. Kakao na ciepło powinno chyba ocieplać? Ale czy z owsianka będzie strawna?
data: 2007.07.14
autor: Wojtek (Bić pszenicę!)
Witam wszystkich! Od roku wierzący, ale pierwszy raz dzisiaj piszę. Jestem m. in. uzależniony od OWSIANKI i tak się zastanawiam, czy dobrze jest do niej dodawać KAKAO? Różne są opinie nt kakao na forum. A świetnie idzie z owsianką! Mam wątpliwości, bo pani Anna raz pisała, żeby owsiankę robić bez zbędnych dodatków (31.01.07). Pozdrawiam współfanatyków!
data: 2007.07.14
autor: Wojtek
Wracam do Was z odpowiedzią, bo już wiem! Ach, ten brak cierpliwości. Nad ranem przychodzą do mnie wszystkie "złote myśli", więc wracam, w szczególności do tych świeżynek. tak naprawdę wszystko jest napisane w książkach, ale też musi się otworzyć to "okienko świadomości" aby czytać tekst i "zajarzyć" :) A więc tak: jeśli wchodzimy z żywienie pp, znaczy, że już nam się "ulało" w życiu i trzeba to zmienić. Zawsze jest to zachwianie jin-jang / zimno-gąrąco. U mnie jest to "niedobór jang (ciepło i energia), czyli uczucie zimna, ale również niedoczynność narządów i niedobór jin, czyli płynów wewnętrznych i esencji" Aby wyprowadzić organizm na prostą potrzeba dużo czasu, spokoju i cierpliwości. Dyscyplina w jedzeniu jest niezbędna, bliscy radzą co musisz zrobić i wszelkie dolegliwości, ktore obecnie przechodzisz składają na karb nowego żywienia (pp). Dlatego też, aby nie wzbudzać niepotrzebnych wątpliwości i siać niepokój, lepiej o tym nie rozmawiać z osobami "nie wtajemniczonymi" - bo przecież te rady stosowałaś wcześniej i dziś jesteś w punkcie wyjścia. Odnośnie potraw neutralno-rozgrzewających, wszystko napisane str 264-5, aby potrawy nie były zbyt rozgrzewające (dla tych co mają symptomy ognia) dodajemy więcej warzyw i przypraw, produkty jin, gotujemy,smażymy, dusimy+ cebula, czosnek, ostre. Natura neutralno-rozgrzewająca jest zrównoważona wszystkimi smakami, dużo warzyw, + wołowina, cebula, czosnek i ostre przyprawy. Ja ze względu na grupę krwi A (mniejszy apetyt na mięso) muszę trochę to zrównoważyć kaszą gryczaną, fasolą wszystko w różnych potrawach. Potrzeba jeszcze dużo cierpliwości i czasu a rezultaty przyjdą same. Z perspektywy czasu, każde cierpienie uważam za błogosławieństwo bo ono zmusza nas do zmiany: nawyków, myślenia, mówienia i działania. Bez tego człowiek kręci się w kółko. Tylko moment samego cierpienia jest przykry i tu potrzebna jest "bratnia dusza", która da wsparcie :) Pozdrawiam Wszystkich!
data: 2007.07.14
autor: Agnieszka z w-wy
Kamilo,pomyśl kochana, do czego ta sytuacja jest Ci potrzebna, skoro już się w niej znalazłaś, nawet jeśli nie jest gładko i miło jak chciałaś.Nie próbuj tego obchodzić nawet jeśli teraz wydaje Ci się, że nie dasz rady przez to przebrnąć. Piszesz, że czujesz się pusta jak wydmuszka i pozwalasz aby otoczenie Tobą manipulowało...może właśnie to jest czas, żeby zmierzyć się z własnymi lękami? żeby zawalczyć o siebie, o swój teren..."mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc, co mam robić" To Ty wyznaczasz swoje granice, jeśli ustępujesz - pozwalasz innym włazić, to włażą, decydują za Ciebie. Wracaj więc do garów, zostaw te wafle, ugotuj sobie coś dobrego:) lęk się przecież karmi naszą energią. Jak piszą dziewczyny, rób swoje, bo nikt nie zrobi tego za Ciebie, ale to Ty decydujesz:)trzymam za Ciebie kciuki!!!
A swoją drogą Joasiu - też polecam "Kolegów" Maleńczuka i Waglewskiego, Ci to mają dystans, no gęba się sama uśmiecha.
Pozdrawiam ciepło
data: 2007.07.14
autor: Aguśka
Kamilko, jaka znowu siła z wafli ryżowych, toż to brak siły. Olać, olać, olać. Szukasz u nich akceptacji? Musisz zaakceptować siebie i to że jesteś nienormalnym gotującym osłem. Temat myślę, że jak najbardziej na forum. Nawet nie wiesz jakie gule w gardle miałam w zeszłym roku gotując na wyjazdach. Było mi głupio, niekomfortowo. No i moja świadkowa-ukochana funfelka, jak znów wyleciałam ze skrępowaniem właśnie u niej, powiedziała mi, że jak trza, to trza i mam robić swoje. I gary myć z uśmiechem. Taka mądra, a wcale nie na pp. Pewnie po prostu wyższy poziom świadomości, jak mój mąż. Hi hi. A wracając do konkretów, to nikt a nikt za ciebie nie wyluzuje. Musisz to zrobić tam gdzie się zakotwiczyłaś na moment, albo wiać do tipi pod most i na ognisku przed namiotem warzyć strawę. :) "Praca na skaksach szkodzi na maxa" jak śpiewa Maleńczuk z Waglewskim (polecam płytę "Koledzy", posłuchasz i wyluzujesz). A i jeszcze mój mąż pyta czy znasz ripostę wujka Staszka mistrza ciętej riposty? Bo warto by jej użyć, może... :)
data: 2007.07.13
autor: Joanna - MamAsik
Spedzilam dzisiaj caly dzien na poszukiwaniu "leczenia" dla siebie, przefiltrowalam archiwum i ksiazki, i wiem, ze nic nie wiem! Im dalej w las tym ciemniej...potrzebuje krotkiej konsultacji czy jestem na dobrej drodze: 3 m-ce na pp, jestem przegrzana (brak jin lewej nerki - palace dlonie i stopy), wiec imbirowka nie jest wlasciwa. Zatoki i uszy przyblokowane-nadmiar śluzu, niedostatek krwi w wątrobie - bolesne skurcze mięśni w nocy. Wszystkie te skutki wynikają z osłabionej śledziony. Zaczęłam inhalacje z tymiankiem, herbata TLI (słaba), rosół. Wyszukalam, że pożywienie powinno być bazą dla śledziony i żołądka, ścisła dyscyplina (kwaśne-surowe-zimne wykluczyć) słodycze też, i kanapki (te zabierane do pracy) też. Odżywianie wyłącznie pożywieniem neutralno-rozgrzewającym. Produkty z elementu Ziemi. Nie wiem, czy moja "dedukcja" jest właściwa - proszę poradzcie. i druga sprawa, prosze o przykłady takich posiłków, bo nie moge jeść głównie ziemniaków, cięleciny, słodkich warzyw :) Przepraszam, że absorbuję Was takimi błachostkami gdzie akurat na "tapecie" są znacznie poważniejsze problemy. Z góry dziękuje za cierpliwość. Moc pozdrowień!
data: 2007.07.13
autor: Agnieszka z w-wy
Witam wszytkich! Jestem 30-letnią żoną i matką. Z książkami Anny Ciesielskiej obcuje od lutego. Jest to powolne wdrażanie i jeszcze do końca nie odnalazlam sie w tym świecie. Gotuje ścisle według przepisów. Choruje na bielactwo od urodzenia, dermatolodzy twierdzą ze jest ono nieuleczalne. Chciałabym znać waszą opinię na ten temat. Poza tym wypadaja mi bardzo wlosy i mam słabe paznokcie. Czy wynika to z moich blędów w gotowaniu??
data: 2007.07.13
autor: Agnieszka S.
Dziewuchy!No dzieki za wsparcie. Wszystko co mowicie ma sens. Z mama rozmawialam, dostalam opiernicz, ze sie daje. Ale ja nie wiem co sie ze mna dzieje, ze caly czas przepraszam, ze zyje i staram sie nikomu nie przeszkadzac. I tak sie to konczy, ze ludzie faktycznie zaczynaja mnie traktowac, jakbym byla kawalkiem papieru to podtarcia zadka (przepraszam za dosadnosc).Nie wiem skad sie to u mnie bierze. Jakis totalny brak szacunku do siebie. Czuje sie tak jakbym naprawde nie miala prawa do niczego. Nawet jesli zaplacilam za to cholerne mieszkanie. Boje sie wracac do domu a jak juz jestem w kuchni to z dusza na ramieniu.Wczoraj wieczor, nawet nie gotowalam, tylko zezarlam wafle ryzowe zamknieta w pokoju, bo balam sie isc do kuchni...Paranoja?No zgadza sie.Co do gotowania i wsadzania do sloikow, nie za bardzo opcja bo lodowka tak mala, ze sie nie da. Plus dostalabym opiernicz, ze one nie maja miejsca z powodu moich dziwncyh sloikow. Moje zarelko nie smierdzi. Nie smaze, tylko gotuje i dusze warzywa i kasze i ziemniaki, troche miesa i basta. Ale im nieladnie pachnie. Fakt, mamy bardzo male miszkanie, i spierniczony wiatrak w kuchni. Staralam sie to zalatwic i poprosic zeby zalatwily to z agencja (bo inaczej sie nic w domu nie da zrobic).Ale oczywiscie okazalo sie, ze agencja nie zajela sie rzeczami, o ktore prosily wczesniej. A inne rzeczy sa wazniejsze, jak to ujely, niz moj wiatrak (czy wyciag jak kto woli). No wiec okna otwieram i wietrze, ale nie pomaga i ponoc wszystko moim zarciem smierdoli. A ja mam taka nerwice, ze az mnie brzuch zaczyna bolec i chyba skonczy sie na tym, ze nie bede musiala gotowac, bo nie bede mogla z nerwow jesc.Czuje sie winna, ze tyle jem, ze gotuje, ze jestem na PP, ze nie jestem 'normalna'...Wiem, ze to brzmi okropnie, ale wlasnie tak sie teraz czuje. Zupelnie nie radze sobie z tego rodzaju konfliktami. Wiem, dziewczyny, ze tez macie podobne problemy, jak trzeba negocjowac z rodzina i przyjaciolmi (to znaczy z prawdziwymi przyjaciolmi to nie trzeba nic negocjowac). Wiem, ze rozumiecie. Tylko, ja sie czuje tak jakbym w srodku byla pusta, i nie nia miala do niczego prawa. Jakbym zupelnie nie miala kontaktu ze soba. Wydmuszka- taka, ktora tylko wiatr pomiata na prawo i lewo. Chyba sie to skonczy wszystko tym, ze spakuje rzeczy i pojade do domu....Napisalam maila do moich wspollokatorek i zaproponowalam kompromis, ze ogranicze gotowanie do minimum, ze wyznaczymy godziny, kiedy moge gotowac etc. Zobaczymy, co z tego bedzie. Ale nawet z takim harmonogramem, wiem, ze sie bede potwornie denerwowac, ze np. zostalo mi tylko 5 minut w kuchni a ja mam nie skonczone etc. Wlasciwie, to wiem , ze to nie bardzo jest temat na forum. Ale jakos dostalam tak centralnie ta cala sprawe po nosie, bo uswiadomila mi ona jak slaba jestem. I ze znowu wrocilam do punktu wyjscia jesli chodzi o poczucie wlasnej wartosci. Nie rozumiem juz nic. Wszystko niby wiem, a jest wlasnie tak jak jest.
Joanna -MamAsik, kolacja udala sie wysmienicie.Przede wszystkim dlatego, ze moi znajomi to strasznie rowni ludzie. Nie denerwowalam sie wcale, bo wiedzialam, ze nawet jesli spinkole, to oni bede wyrozumiali. Bardzo im smakowalo i spedzilismy cudowny wieczor, zakrapiany winem i kupa smiechu. Co do nowego lokum to sie obawiam, ze nawet moj chlopak dostalby czerwona karkte. I tak oto mieszkam sobie w super dzielnicy Londynu, w super pokoju, za to sama jak palec i bez dostepu do tego co daje nam sile -czyli jedzonka. Wyciagnelam z tego znowu nauke. Dostajemy to czego potrzebujemy a nie to co chcemy. Ja bardzo chcialam miec ten pokoj i okazalo sie, ze nie jest on dla mnie najlepszy.Nie sluchalam siebie, bo kiedy spotkalam pierwszy raz moja wspollokatorke, od razu poczulam, ze bede problemy. Ale stwierdzilam, ze znowu mam jakies uprzedzenia i zobaczymy. No i sie okazalo dzisiaj rano, kiedy powiedziala mi ze jak widzi moje garnki rano to robi jej sie niedobrze i nie moze zjesc sniadania. Znowu mi rece opadly..
Buzka, dziewczyny.Sciskam mocno moja resztka sil z wafli ryzowych
data: 2007.07.13
autor: Kamila z Londynu
Ago "niedoświadczona" wszystko czego szukasz jest w archiwum. Droga na skróty to nuda i niczego ciekawego dla siebie nie odkryjesz. Krótko powiem, że śniadanie to zupa śniadaniowa zwana "owsianką" (wrzucasz hasło owsianka w wyszukiwarkę i wiesz wszystko na temat), a kolacja to najlepiej dopbra zupa. Szukaj szukaj i baw się dobrze gotowaniem i szukaniem. :) * Kamilo, a jak ci się udała kolacja dla przyjaciół? Nic nie napisałaś. Do nowego gazowego lokum to pewnie nikogo nie zaprosisz żeby nie drażnić rekina, co? Jagoda fajnie napisała o tej skowyczącej wątrobie współlokatorów. Rób swoje kochana. A wiesz, że w Poznaniu za oknem też pada i pada, tylko jak się przejaśnia to wybiegam z dziećmi choć na moment przed kamienicę. A tak to się snujemy po domu z kąta w kąt i budujemy w tych kątach wigwamy (czyli tipi jak sprostował tatuś). Może sobie wigwam albo tipi skleć w jakimś kąciku. Żartuję oczywiście. Pocieszający jest fakt, że w Australii to na pewno słońca nie brakuje. Trzym się.
data: 2007.07.13
autor: Joanna - MamAsik
Agnieszko M(atysiak) piekny ten cytacik:) Dokładnie tak jest jak piszesz. Długo sie zmierzałam z sobą - pisałam o tym niedawno w poście do AM i wydawało mi się (przed listem) że szast prast i dałam radę ale dopiero przy pisaniu listu zobaczyłam że wszystko ms swój strat i metę. List do AM był moją metą. Pisałam a łzy leciały mi same bo pewnie w niewielkim stopniu ale jednak wiem, czuję co przeżywa. Zmierzając się z historią tamtego czasu wciąż miałam do załatwienia kilka spraw finansowych na bagatela 5 tyś i w głowie kołaczące się błaganie do aniołów coby mnie nie dały uziemnić tą sytuacją. Dzień po napisaniu postu udałam się z ciężkim sercem negocjować kolejny termin na definitywne rozwiązanie sprawy bo kasy tylko część miałam, i nie wiadomo jak dalej. A pani która mnie obsługiwała powiedziała od drzwi: mam dla pani dobre wieści sprawa jest zamknięta i nic więcej (oprócz tego co miałam przygotowane) nie musi pani płacić - aż przysiadłam a łzy poleciały mi same ze wzruszenia bo przecież o to prosiłam anioły - żeby jakimś cudem uwolnić się od tego długu i cud się stał... Przeszłam przez rubikon, przepchnęłam wielbłąda przez ucho igielne, napisałam uczciwego posta AM i napis meta pojawił się sam. Kobita wzruszyła się moją reakcją i tak się ciepło i miło zrobiło... Proście a będzie wam dane:)) aniołka Wszystkim na dziś:)i cmok Firance, Ostróżce, Anicie (co tam u Ciebie babo?:)), Jagodzie i P.Ani oczywiście
data: 2007.07.13
autor: karolina
Kamilo, to tylko 3 miesiące - koleżanki dadzą radę. Umów się, że będziesz gotować raz w tygodniu, ugotuj wówczas dwie zupy, dwa drugie dania i zamknij w słoiki. A koleżanki tego dnia wyślij do baru sałatkowego, a potem na lody:)) Jesteś przemęczona, więc nic dziwnego, że tak reagujesz, a one ni w ząb nie rozumieją, po co Ci to całe stanie przy garach i afera gotowa. Poza tym nasze jedzenie pachnie tak, że jeśli ktoś wcina surowe warzywa, to dostaje małpiego rozumu, miej wzgląd na ich skowyczące wątroby. Zanim się wyprowadzisz, spróbuj trochę wyluzować, wejdź poziom wyżej (jak mówi P. Ania) i zwyczajnie się z nimi dogadaj. Trzymaj się ciepło
data: 2007.07.13
autor: Jagoda
No,a ja nie rozumiem,Kamilo - skoro mieszkacie razem,płacicie wszyscy, i jest kuchnia,która - z natury rzeczy słuzy do gotowania - to czemu nie masz z niej korzystac?To jest normalne,ze wszystko ,co żyje produkuje zapachy - ludzie,zwierzęta ,jedzenie.Nie produkujesz w tej kuchni bomb ani niczego toksycznego ,prawda?Ja musiałam sie zmierzyc kiedys w pracy z zażaleniami ,ze pachnę...anyżkiem i cynanamonem.Niestety,po wielu kręceniach nosem i uwagach,odwazyłam sie byc..no chamska,niestety;), i powiedziałam ludziom,którzy pija kawę zaparzana kilka razy dziennie ,zeby zaczęli sie wąchac nawzajem po wypiciu rzeczonej kawy..Ja wolę zionąć anyzkiem...No i..uwagi się skonczyły.Twoje koleżanki na pewno tez produkuja jakies zapachy,moze nie "jedzeniowe",moze kosmetyczne na przykład no i co?Zakazujesz im uzywania kremów,lakierów itp?
data: 2008.09.18
autor: dandelion
No i znowu moje ego dostalo po garach.Myslalam, ze bede miec gaz i spokojnie gotowac przez 3 miesiace chociaz.I co?Guzik.Moje wspollokatorki zrobily mi awanture (a dokladnie ataki gniewu, komentarze,ze caly czas gotuje etc, ze smierdzi w mieszkaniu od mojego gotowania etc), i bede sie chyba musiala wyprowadzic.Rece mi opadly.Jestem na skraju. Nie wiem co robic i nie umiem sie bronic. Nie mam sily na kolejna przeprowadze i nie mam gwarancji, ze znajde miejsce,gdzie moje gotowanie nie bedzie problemem. Zaplacilam z gory i nie mam juz nawet kasy na nowe mieszkanie. Dobra, wyzalilam sie. Caly czas sie ucze.Widze, ze PP jest dla ludzi,ktorzy maja wlasne mieszkanie albo bardzo mocne nerwy i umieja jakos sie wybronic z atakow innych.Ja nie umiem. Rozumiem moich wspollokatorow bo skoro w ogole nie gotuja i jedza tylko surowe warzywa, to bedzie im przeszkadzac gotowanie i ja w kuchni. Nie wiem co robic.Jestem bezsilna. Buzka
data: 2007.07.13
autor: Kamila z Londynu
Bardzo proszę mi powiedzieć, czy herbatkę TLI można pić bez przerwy? Ja już ją piję 1,5 roku, i może jeden dzień w tym okresie się zdarzył, że jej nie piłam. Moja mama mi truje, że nie raz czytała o tym, że picie ziół należy przerywać na jakiś czas, i że na pewno sobie szkodzę tym ciągłym piciem. Do tej pory jakoś udawało mi się nie reagować, byłam pewna, że takie ilości ziół nie mogą zaszkodzić, ale taraz już się zaczęłam zastanawiać.
data: 2007.07.13
autor: Agnieszka J.
Dziękuję pani Aguśce za odpowiedz ,kilka razy korzystałam z wyszukiwarki ale teraz jakoś nie przyszło mi na myśl zresztą jakbym m y ś l a ł a to bym nie myliła kolejności.Czasem tak bywa że człowiek tylko czuje albo reaguje a dopiero póżniej puka się w czoło.Ale moim sąsiadom zupa bardzo smakowała.
data: 2007.07.12
autor: ostróżka
Wymyślaj Aguśka wymyślaj z tym jedzonkiem dla Kluska, za jakiś czas już nie będziesz wiedziała jak doszłaś do pełnego menu i to samodzielnie. :) Dzięki za życzenia wakacyjne. Przeglądam sobie jeszcze forum w poszukiwaniu inspiracji na wakacyjne gotowanie. Mam ochotę ze spokojem mieszać w garach i nie napinać się, bo maluchy chcą na plac zabaw, a tu coś się jeszcze nie dogotowało. No i bez wyrzutów sumienia, że ja znów w kuchni, a one same. Choć z drugiej strony widzę, że jak im się nie wtryniam za bardzo w zabawy, to sobie świetnie organizują czas. Teraz mają fazę wspinania i co jakiś czas muszę je zdejmować z parapetu. Po wakacjach zawieszamy drabinkę rehabilitacyjną. :)
data: 2007.07.12
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich Doświadczonych i chylę czoła! Właśnie 'wchodzę" w "nowe pojmowanie świata i siebie" i chcę to zrobić dobrze. Intuicyjnie szukałam właśnie tej folozofii od lat. Ale wiele we mnie niepewności. Zaczynam gotować obiady wg przepisów p. Anny Ciesielskiej(korzystam z "Filozofii zdrowia" i "Filozofii życia"), staram się stosować do zaleceń w sprawie płynów itd., ale nie mam pojęcia, jak rozwiązać w sposób ZRÓWNOWAŻONY śniadania i kolacje - w książakch na ten temat jest kilka słów, że można jeść wędlinę z dodatkiem ... itd. Proszę, podpowiedzcie jakieś kanapki, pasty, sałatki. Nie chcę popełnić błędów, a wiadomości z książki wciąż jeszcze mam nieopanowane. Proszę, pomóżcie.
data: 2007.07.12
autor: Aga
Ostróżko pytałyśmy pani Ani na kursie powiedziała objechać wszystko dokoła żeby np wrzućić to co sie zapomniało i kończyć w ostrym. Pani Ania to spyta czemu przy gotowaniu nie jesteśmy uważne. No bo czemu pozwalamy się czemuś rozpraszać?
data: 2007.07.12
autor: Firanka
Ostróżko, otóż jestem niedoświadczona :), ale kiedyś też szukałam odpowiedzi na to pytanie w archiwum i było, że jak się pomyli kolejność, to robimy pętelkę (od smaku na którym skończyliśmy lecimy przez pełne koło) i kończymy tradycyjnie na ostrym. Sama tak właśnie robię, bo przy małym dziecku, kiedy trzeba osiem rzeczy na raz zrobić, to zdarzają się takie wpadki. Joasiu MamAsik,cudnego, słonecznego czasu na wakacjach życzę:)A co do surowych cebuli i czosnku, to p. Ania zezwoliła mi dawać jako dodatek w niewielkich ilościach, więc spokojnie.Ja pomału rozwiązuję moje supełki:) doszłam już do ładu z kaszką, Kluseczkowi bardzo smakuje - dostaje na razie rano, ale zastanawiam się czy mogę już też wieczorem podać, czy teraz rozszerzam o zupkę, a dopiero potem przyjdzie kolej na kolacyjną kaszkę???
Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.07.12
autor: Aguśka
czy ktoś doświadczony może mi powiedziec czy jak się pomyli kolejnośc smaków to można zacząc przyprawiac drugi raz od początku zachowując kolejnośc czy lepiej wylac i zacząc od nowa gotowanie Oczywiście o ile można wylac bo nie raz nie można i wówczas oddaje danie sąsiadom bo im nie zależy
data: 2007.07.12
autor: ostróżka-
Witam wszystkich po dlugiej nieobecnosci na forum. Ja juz po egzaminach. Napisalam resztkami sil.Wyniki w listopadzie. Do 3 wrzesnia mam napisac prace magisterska. Ups. I zaraz po egzaminach polazlam do pracy. Mialo byc pol etatu a siedze w pracy po 9 godzin dziennie. Jestem tak zajechana i zestresowana, ze czasem wydaje mi sie, ze wybuchne. Tak sobie skomle, bo wiem, ze to moje zycie i moje decyzje i nikt za mnie o mnie nie zadba. No ale co zrobic.
Agato - pisze teraz, troche pozno, bo pewnie juz jestes po glownym kryzysie (tym lepiej dla Ciebie). Tez przechodzilam przez rozne fazy. Pamietam dwa lata temu na Uniwersytecie, zamykalam sie w pokoju, zjadalam na jedna posiedzenie sloik miodu, a potem plakalam i nienawidzilam siebie za wszystko. Dol totalny, zero perspektyw (przynajmniej wtedy to tak widzialam). Strach,strach i jeszcze raz strach. Dlugi? W zeszlym roku wzielam kredyt na 21 tys. Euro, zeby zaplacic za czesne za moj ostatni rok w Londynie. Jak z tego wyjde? Nie mam pojecia. Z praca jest ciezko. Caly czas dostaje po glowie, bo moi znajomi dostaje wyrabane w kosmos prace a ja jestem jakas zafajdana asystentka sfurstrowanego szefa. I mysle, ze tak jest, bo wydaje mi sie (a wlascie to jestem przekonana, ze jest tak dlatego, ze wierze, ze na nic wiecej mnie nie stac). Wiem, wiem- dostajemy to czego potrzebujemy a nie to co chcemy. Ja to wiem, ale jeszcze nie dotarlo)Teraz jest lepiej niz bylo. Podnioslam sie z dola. Odstawilam wszystkie slodkosci (znam siebie i sie nie da). I ide do przodu. Przekonuje sie, ze w zyciu, nie jest tak, ze jest dol albo euforia. Jest caly czas cos pomiedzy, i cala sztuka polega na trzymaniu sie jak najblizej punktu, ktory znajduje na srodku dystansu pomiedzy dolem a euforia (nie bardzo wiem, czy to jest po polsku). Wstaje rano i staram sie nie zakladac, ze bedzie do chranu bo spalam tylko 4 godziny, ze jakos to bedzie, i ze dam rade.
Wiele osob tak pieknie odpisalo Tobie, Agato. Na niewiele sie przyda to co ja napisze, biorac pod uwage moj stopien swiadomosci. I moje 'zakleszczenie ego'. Komentarze innych zreszta bardzo cenne i musze je sobie wydrukowac i powtarzac w momencie 'zejcia'. Dziekuje wam. Fajnie, ze jest takie miejsce, gdzie mozna czerpac garsciami z madrosci innych. Moze kiedys tez bede umiala cos dodac do tego zrodla. Na razie to sie platam we wszystkim.
Paulina- znam z autopsji Twoje doswiadczenia. Dostaje 'owczego pedu'.Potem przechodzi, spada sie na ziemie i wraca do normalnosci. Wiec chyba nie masz innego wyjscia, jak przeczekac.
Pozdrawiam wszystkich z Londynu, gdzie lato jest obrzydliwe i przygnebiajace.
data: 2007.07.12
autor: Kamila z Londynu
I jeszcze jedno. Wpadł mi ostatnio w oko pewien fragment tekstu. Dedykuję go wszystkim bez komentarza.
„Odkrycie, kim naprawdę jesteśmy, wymaga nowego rodzaju uczciwości wobec samego siebie. Nie chodzi tutaj o osądzanie siebie, moralizowanie czy przyglądanie się swojemu zachowaniu: uczciwość wobec samego siebie to całkowicie szczere przyznanie przed samym sobą, co czujemy, myślimy i jakie są motywy naszego działania. Ten nowy rodzaj uczciwości wobec siebie to również rezygnacja z ciągłego wypierania się siebie, rezygnacja z udawania, że wszystko jest w porządku, podczas gdy nasze uczucia dają nam sygnały,
że tak nie jest. Uczciwość to danie sobie prawa do odczuwania tego, co czujemy, i równocześnie wzięcia odpowiedzialności za swoje uczucia i emocje.” C.P. Sisson
data: 2007.07.12
autor: Agnieszka M.(atysiak)
Pani Aniu o kursie narazie nie mam co marzyć,bo mam około 2 letnie i 3 miesięczne dziecko,więc nie przekonam się naocznie ile tych przypraw.Ale mam pytanie czy starszemu można już podawać grzanki czy naleśniki? Pozdrawiam.
data: 2007.07.12
autor: Edyta
Witam wszystkich...
Ja tylko na chwilkę, aby podzielić się wrażeniami z ciekawego filmu - może znacie - "Wiosna, lato, jesień, zima i wiosna". Opowieść o mistrzu i uczniu ;-)))))). O buddyjskich mnichach w tzw. "pięknych okolicznościach przyrody". Cierpliwy nauczyciel i pełen namiętności, porywczości, niepokorny smarkacz, dopiero co poznający smaki życia. Nie zawsze zgadzający się ze swoim mentorem, rzecz jasna... Więcej nie powiem. A film warto zobaczyć. Ludzi, którzy myślą i czują podobnie do naszego "kółka PP" jest masa na tym świecie - tak mi się wydaje. Co jakiś czas można ich poznać po różnych przejawach - choć nie zawsze mówimy tym samym językiem.
Pozdrawiam Was wszystkich aksamitnie.
data: 2007.07.12
autor: Agnieszka M.(atysiak)
Marcelu, woda póki nie jest wrzątkiem jest słona. To tak na 90%
data: 2007.07.12
autor: Joanna - MamAsik
Małgosiu Świeżynko i Mała, cieszę się że herbatka smakuje :-).
Mam pytanie, w jakim smaku jest ciepła woda?
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
data: 2007.07.12
autor: Marcel :-)
Witam serdecznie wszystkich i mam zapytanie. Czy mmógłby ktoś polecić dobrego osteopatę kręgarza w rejonie Katowic lub Krakowa?
data: 2007.07.11
autor: Ilona z Jaworzna
Jedziemy na wakacje!!! A przed wakacjami miałam ochotę na forumową dawkę czegoś o dzieciach. I sięgnęłam do archiwum po posty p. Magdy Ciesielskiej. Ale kopalnia wiedzy i doświadczeń. Zawsze mi się w poszukiwaniach te posty przewijały, ale nigdy całościowo w kontekście dziecięcym. Warto było poczytać. Moja Zuzia to przykładny i książkowy Piotruś, a Kornelka to chadzający swoimi drogami Maksio. Również po masażach, ale w terapii cranio-sacralnej (okrężną drogą, ale znalezionej dzięki pani Ani). Napakowałam w głowę kilka wakacyjnych tematów, wiem, że jakby co to do garów. I jedziemy się pobyczyć. Pozdrawiam.
data: 2007.07.11
autor: Joanna - MamAsik
Jeszcze gdzieś słyszałam że medytacja i refleksja, która nie prowadzi do codzienności nie jest prawdziwą medytacją.Czasem zazdroszczę tym którzy piszą że zaczynają i są 2 tyg na diecie - mają czas na błędy a z drugiej strony często czuję się jak na początku Drogi. Każdy dzień nawet dzisiejszy pokazuje mi ile jeszcze do przerobienia i że ciągle jest na nowo i na nowo. Wiecie do herbatki TLAI +kardamon dodaję jeszcze goździk bez niego mi nie smakowała ale od miesiąca nie piję już np. wersji "leśnej"z książki. Myślę że jak mi się załatały dziury (energetyczne) to smak sie poprawił bo nawet by mi teraz smakowała TLI w wersji czystej(propos muszę spróbować) poza tym jak patrzę to przed rokiem starczały mi przyprawy 10 gramowe z kamisa czy inne na około miesiąc czy dłużej a teraz to opakowania od pani Ani wydają mi sie małe... To też zabawne.Pozdrawiam
data: 2007.07.11
autor: Firanka
Marcelu! dziekuje za przepis na pyszna herbatke!:-) przy lyzeczce kardamonu lekko mi sie reka zawahala, ale wsypalam. nie zaluje. pyszna
pozdrawiam
data: 2007.07.11
autor: Mala
Pani Aniu, afera z kaszą gryczaną i jajkami skończyła się chyba nieźle, bo mała obudziła się po drzemce bez bąbli, chyba lekko ją potem przeczyściło i pilnujemy się, żeby nie było wpadek. Jak pisałam o jagniątku do gryczanej, to miałam na myśli gulasz, bo tak właśnie pani mówiła, zdaje się, że na kursie. A dla dzieci jajecznica, dobrze. Ale żółtko na kanapkę też może być, prawda? :) A Wąsowo się będzie kiedyś, już ja to poukładam jak przyjdzie czas. Póki co zrobiłam sobie rezerwację na kurs jesienią. Ale zanim kurs, to mam pytanie: surowy czosnek i cebulkę można jeść? Bo się zakręciłam. Miałam powiedziane, że duszone. Więc surowego nikt nie dostaje, szlaban. Bo ja to taki ortodox, jak nie wolno, to nie wolno. :)
data: 2007.07.11
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie, Kochani! Agatko M., Twój szczery list przyjęłam ze spokojem i ogromnym zrozumieniem. Nie mogłam wejść w dyskusję, bo byłoby to bez sensu. Ja musiałam Cię podrażnić, ZAINSPIROWAĆ, sprowokować. I pięknie to zrobiło to określenie, że masz kaca moralnego. To zadziałało. Spokojnie czekałam na Twój telefon. Wiedziałam bowiem, że to była Twoja ucieczka przed rzeczywistością, która Cię otoczyła. Wiedziałam też, że to wcale nie depresja, tylko lęk. Zadzwoniłaś i jest dobrze. Ale nie wyjdziesz z tego – tak jak sama twierdzisz – nagle, to raczej proces, który się w Tobie będzie odbywał. Daj mu przyzwolenie. Już nie musisz się niczego bać. Naprawdę nic Ci nie grozi. Czytaj jeszcze raz z nową świadomością „Czarownicę z Portobello” – jest tam tyle mądrości. Ściskam Cię. Pani Iwono z Kościana, zdrowia, szczęścia i słodyczy... Abyś się nie zakręciła w partnerskie problemy, kurs II stopnia jest Ci niezbędny. Pani Lidio, nie przechodziłam nigdy magnetoterapii i nie poradzę Pani niczego. Proszę chodzić na zabiegi i obserwować, jak się będzie Pani czuła – to będzie Pani doświadczenie. Anitko, oczywiście, masz rację, wszystko mija i te smutne dni również. Ale chyba najważniejsze jest to, że te nasze smutki my sami projektujemy, czyli potwierdza się, że sami stwarzamy swoją rzeczywistość. Pani Moniko z Częstochowy, podkrążone oczy u dziecka świadczą o osłabieniu, o problemie. Przemyśliwuj więc dokładnie. Pani Małgorzato z Lubuskiego, liść laurowy jest ostry, a bakłażan słodki. Rukola nie wiem, bo jej nie jadłam. Pani Magdo z Sopotu, oczywiście, że od czasu do czasu może sobie Pani zjeść owsiankę kilka razy dziennie, ale myślę, że ta ochota szybko Pani minie. Dziewczyny dobrze wyjaśniły, że potrzebna jest nam różnorodność. Pani Paulino, no nie wiem, jaką Pani ma świadomość, ale coś mi się wydaje, że byle jaką. Zakochanie zakochaniem, ale jeść trzeba. Imbirówka może być dodatkiem, jednak podstawa to dobry obiad. Życzę radości, szczęścia, ale też i rozsądku. Pani Etko, pewnie AM miło, że przejęła się Pani jej problemem, myślę, że Agata poradzi sobie, bo to naprawdę mądra dziewczyna. Gabi z Kołobrzegu, oczywiście ziemniaki gotujemy z różnymi dodatkami, ale imbiru zawsze możemy dosypać. Panie Irku, dziękuję ślicznie za pozdrowienia, Pana również pozdrawiam. Małgosiu Świeżynko, widzisz, że to PP wcale nie takie straszne:) Marcelku, cieszę się, że czuwasz. Joasiu, pościk a propos Agaty M. bardzo właściwy, a jeśli Wąsowo masz już zaplanowane, to jestem pełna podziwu. Karolinko, list do Agatki miodzio. Za Twój sen dzisiejszy pięknie dziękuję – mam dużo do myślenia. Darku, miło, że wtrąciłeś Agacie M. kawałek swojej mądrości. Porzucona Agato, myślę, że jest Ci już dobrze – jesteś bardzo dzielna. Jagódko, tak pięknie piszecie do siebie wspierając się dobrym słowem... Agnieszko z Warszawy, Pani post przekonuje nas w tym, że można jechać w dalekie strony trzymając się swojego rytmu, swojej własnej dyscypliny, choć z pewnością taki czas zawsze zostawi nam jakiś ślad. Ale my sobie z tym przecież poradzimy. Pani Nastko, do snu trzeba się odpowiednio przygotować. Lekka kolacja, ciepły prysznic, sen o stałej porze – ok. 22. Przed snem relaks na kocu na podłodze, umiejętność zatrzymania myśli, sen przy otwartym oknie, odpowiednia krótka myśl nakazująca rześkie poranne wstanie i odpływamy. Kilka tygodni treningu i będzie Pani wstawać w innym nastroju. Proszę też pamiętać, że stres żywi się naszą energią, może być Pani wyzerowana energetycznie i potrzebuje Pani dużo snu, aby się zregenerować. Ostróżko z nowej drogi życia, jest Pani kobietą „po przejściach”, ale naprawdę z Pani słów bije tyle radości i optymizmu, tyle mądrości, że tylko pozazdrościć. Młoda Mamo, podpisuję się pod poradą Ewelinki. Magdo P-K, dobrze, że napisałaś ten post. Uświadamiasz dziewczynom, że dziecko, które leży w chłodnym domu, nawet gdy jest upał, może zmarznąć. No a poza tym, to pilnuj się i bądź czujna. Joasiu, jeszcze dodam swoje trzy grosze. Uważam, że najlepszą jajeczną formą dla małego dziecka jest delikatna jajecznica. Oczywiście, jeśli dziecko jeszcze nie gryzie właściwie. A z kaszą gryczaną nie przesadzajcie. Raz w tygodniu wystarczy. Do tego najlepiej gulaszyk cielęcy lub wołowy, ale dobrze zrównoważony. Daj znać, jak się zakończył incydent. Pani Haniu z Warszawy, jajko sadzone najbardziej pasuje do ziemniaków, do tego można podać groszek z marchewką, ale dobrze zrównoważony smakiem kwaśnym. Pyszny, delikatny posiłek. A z cebulą proszę nie przesadzać, może Pani podrażnić wątrobę. Nie radzę kanapek z cebulą zjadać do owsianki, natomiast dodatek cebuli do sałatek obiadowych oczywiście może być. Darku, dobrze, że wyjaśniasz to, co było niejasne w Twoim poście. Argumentujesz oczywiście właściwie, ale przyznam Ci się, że my to odbieramy nieco prościej. Taka jest już ta kobieca świadomość, że uważamy, iż podstawowe zasady są bardzo proste. Pani Agiśko, tak, oczywiście, gulasz wołowy z kaszą, jarzynką jest właściwy. Natomiast gdy będzie Pani szła na spotkanie z rodziną, z bliskimi, proszę nabrać powietrza w usta, uśmiechać się i milczeć. Ładnie opisuje Pani zmiany, które zauważa Pani w relacjach z otoczeniem. Ja też uwielbiam gzić się w ogrodzie z dzieciakami – dużymi i małymi. Jagódko, słowa o Wąsowie radują wszystkich wąsowiaków, a u innych budzą chęć posmakowania tego miejsca:) Dobrze napisałaś, mądrze napisałaś, a z jajkami trzeba umieć się obchodzić:))) Pani Aguśko, przypominam, że do kaszy gryczanej mogą być bitki cielęce z czosnkiem, ale jarzynka musi być odświeżająca. Do gotowania ziemniaków nie dodajemy nic kwaśnego. A dzieci trzeba trzymać ciepło. Renatko, obejrzałaś Jasminum, a ja jeszcze nie. Obiecuję, że to zrobię szybciutko. Jak odebrałaś Gajosa? Przecież można go garściami jeść. Tak, Anito, to jest rzeczywiście cudne, może i w psy:) Joasiu, super jagnię do kaszy gryczanej nie bardzo, chyba że w formie gulaszu dobrze zrównoważonego smakiem kwaśnym. Z ostrożeniem masz rację. Inko ze Strzelec, Jagódka odpowiedziała Pani właściwie. Ewentualnie do bułki również można dodać imbiru. Agato M., dobrze, że napisałaś parę słów, ale proszę Cię, nie analizuj tego wszystkiego tak drobiazgowo. Nie zastanawiaj się, czy Ci się coś podoba, po prostu zero myśli! Obiecałaś mi to. Oczywiście, będziesz musiała się pilnować, żeby Cię nie znosiło na manowce, ale tylko tyle masz robić. Żadnej analizy, pusta głowa. Joasiulek, życie jest okrutne dla nas tylko na nasze życzenie. Ale to dłuższa historia. Agusiu z Opola, owsianka jak najbardziej rano i wieczorem, przezroczysty plasterek koziego serka do jajecznicy, pod spodem z odrobiną startej cebuli albo czosnku. A mleka do owsianki nie potrzeba. Firanko, no, cieszę się, że Twój post zawiera właściwą refleksję. A propos kleszczy – jeśli jesteś na naszym jedzeniu i się dyscyplinujesz, niczego się nie musisz obawiać. O czym Ty myślisz, o jakich antybiotykach? Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.07.10
autor: Anna Ciesielska
Pani Aniu fakt przepraszam mówi Pani zawsze że Porządek trzyma nas krótko a to męża mamy trzymać krótko... Dziś śmieszy mnie moja własna naiwność bo oglądając zapisy z tego co piszę po różnych zeszytach to święcie wierzyłam nawet jeszcze w czerwcu że w wakacje to sie można obżerać owocami ... dziś dodaję z pokorą ...i migrenka gotowa. W lodówie 1,7 kg wołwoinki hmmm bitki z zieleninką? pieczeń? ślinka mi leci. Dokopałam się do Marty R i... mam umowę do końca sierpnia i gdy przychodzi zawiadomienie od lekarza o porodzie dostaje sie aneks do umowy a potem zasiłek macierzyński z ZUS. Kobity nie są aż tak chronione. Dam radę po nawałnicach jakie były we mnie już jest ok. Wiem że będą kolejne ale u Dalajlamy przeczytałam nieważne co nam sie przydarza ale JAK na to reagujemy. No i propos tego powiedziałam dzis mężowi że piwo maślanki może jeść ile chce na jego pytanie "czy może iść po piwo" i powiedziałam że Mały może od teściów lody i cukierki bo widocznie jego CHOROBA jest Nam (mi i jemu) potrzebna...tu pauza a on na to że "TO JA NIE IDĘ PO TO PIWO".Hi hi hi. Let it go... Dobrze że stałam to sobie usiadłam. I to olśnienie przyszło z Góry Już wiem też że to mojej niepewności trzeba dać w pysk bo co mi po analizowaniu kiedy ja nie mam pewności. I nawet post z lodami Gosi z Margonina mi to uświadomił. Gosiu całusy dla Kajtka i Tymka:) Chciałam pouczać ludzi w swoim otoczeniu a tu sama okazałam się największą ignorantką. Głupio mi ale i lżej i jaśniej. No i znów przesadziłam z ilością i chaosem. Pani Aniu pogonić mnie z tego forum pogonić! Jak mi się Małe urodzi to chyba sie zakopię w czytaniu archiwum bo teraz to też niejasno widzę że mi sie wydaje że daje radę z tym gotowaniem. Mąż postawił winko czerwone ohyda, już setke bym wolała. Idę wylać winko. Pozdrawiam chaotycznologicznie.
data: 2007.07.10
autor: Firanka
Cześć Dziewczyny i Faceci znów po poście ścisłym od Was, wracam do forum. Zanim się dogrzebię co mi napisaliście na moje jęki sprzed tygodnia lub dwóch to powiem że wiele odp przyszło samo, wiele zwidów uciekło, i łez było i radości. To co się podziało było dla mnie tak ważne i niesamowite że nie zrezygnuję z Porządku ale WRESZCIE dotarło do mnie co znaczy odpuścić na innym kolejnym poziomie i Karolinko bujam sie na chmurce a na przełomie lipiec sierpień jadę do Wąsowa i jestem ciekawa jak będzie. Miło było siedzieć u mamy która gotuje na pp i wiedzieć ze rano jest kolejka po moją owsiankę i że przyprawy są te co trzeba. Na koniec dostałam po garach za synka ale mimo emocji które sie pojawiły dzis jest jaśniej bo zrozumiałam co to znaczy być niesprawiedliwie ocenianą i że dostałam za własne ocenianie. Pukałam się w czoło że pani Ania tyle razy mówiła nie oceniajcie bo ... i nie rozumiałam. Tak wiele odpowiedzi przyszło w działaniu a nie ANALIZOWANIU że winna jestem WAM DZIEWCZYNY DZIĘKI (Krolinie i Joasi-Mam Asik) i za to co napisałyście bo się zmaterializowało!!! PS jutro idę na morfologię, zaczynam się uroczo zaokrąglać zobaczę jak hemoglobinka. Rzucę jeden temat sezon jest wakacyjny ale zastanawiałam się nad kleszczami bo miałam stracha że w małego mi się wgryzł na strachu się skończyło- czy brałybyście te antybiotyki lub dawały dzieciakowi które profilaktycznie dają lekarze żeby zdusic boleriozę chorobę leśników?? Tulki
data: 2007.07.10
autor: Firanka
Ja w sprawie mleka i serków na śniadanie.Mam córkę,trzy m-ce temu skończyła 2 latka.Karmiona jest wg.naszej kuchni.Chciałabym zapytać,czy można i jak często podawać do owsianki kozie mleko.Ile razy w tygodniu owczy lub kozi serek do kanapki i czy okruszek to plasterek? Dziecko zjada owsiankę rano i wieczorem.Czy to nie za często?Będę wdzięczna za podpowiedż.
data: 2007.07.10
autor: Agusia z Opola
Bardzo współczuję AM Twój list mnie poruszył do łez...- wierzę jednak głęboko iż odzyskasz to co wydaje Ci się stracone czyli sens, jest mi ogromnie przykro, sama też przechodzę drogę cierniową, podobną do Twojej i Ostrożki. Cieszę się, że są osoby wrażliwe/mądre/wyjątkowe na forum i pomagają by wyjść na prostą- ja również korzystam z ich mądrości na co dzień. Wszystkim im bardzo dziękuję za głębokie myśli /dla mnie b. głębokie i potrzebne/.
Nastko ja również mam bardzo niskie ciśnienie od wielu lat, teraz na PP jest już dużo lepiej. Odnośnie senności i stresu ciśnie mi się na usta informacja zasłyszana od pani psycholog iż mając stresujące problemy nasz organizm dąży do tego by je „przespać”, w ten sposób broni się przed nadmierną eksploatacją. Dodatkowo napiszę, że znam to doskonale z autopsji i mogę to potwierdzić - przy mega stresie-uciekam w sen /mój mąż również/ i przyjaciółka też.
Pani Aniu jak my mamy nie brać życia zbyt serio skoro ono bywa/jest tak okrutne dla nas?
data: 2007.07.10
autor: JOASIULEK
Witam Was Wszystkich Serdecznie!
Dziękuję za to że jesteście tak blisko. Kiedy czytam wasze słowa mam wrażenie,że każdy kto zaczyna się budzić ze złudzeń i chce zejść na ziemie musi przedrzeć sie przez swoje wyobrażenia.
To co teraz przezywam chyba ma coś z tym wspólnego.
Tylko prawda o sobie i o otaczajacym świecie jest jak narazie nie do przyjęcia dla mnie.
Wszystko co widzę boli i zaskakuje, jednoczesnie zastanawia czy to nie jest kolejne złudzenie. Juz nie jestem pewna niczego, która ja jest prawdziwa i który z tych światów w którym zyję jest prawdziwy.
Jednak dzięki wam mam wrazenie że jak raz się tak porządnie zejdzie na ziemię to już się na niej jest.
Tylko jak narazie ta ziemia mi się niebardzo podoba.
Pozatym mam wrazenie, ze moje stare mechanizmy już na niej nie działają i dlatego muszę stworzyć nowe. Tylko nie wiem jak mam to zrobić.
Darku Twoje słowa sprawiły, ze zrobiło mi się ciepło.
Kochana Aniu po naszej rozmowie poczułam się lepiej, ale jeszcze wiele nas takich czeka zanim polubię prawdę i porządek.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Przeszłam wiele terapii, chyba na drugie mam terapia, ale takiego wsparcia jak od was wszystkich nie dostałam nigdy.
Dzięki wam czuję, ze doczekam się światła w tunelu.
Wiara powraca.
data: 2007.07.10
autor: AM
Inko, fasolka szparagowa jest przystawką, podobnie jak groszek z marchewką. Można ją oczywiście od czasu do czasu przegryźć z chlebem, nad jeziorem czy na wycieczce - miły dodatek. Ale dlaczego chcesz ją mieć w menu jako samodzielne danie? Gotujemy ją z imbirem i solą, ona sama również jest w smaku słonym, polewamy masłem z bułką tartą.
data: 2007.07.10
autor: Jagoda
Nie wiem czy fasolka szparagowa może być jako samodzielne danie , a jeżeli tak to jak powinna być prawidlowo przyrządzana ?
data: 2007.07.10
autor: Inka ze Strzelec
No i odezwały się mądre głowy. Dzięki za te wszystkie słowa z Wąsowa. Wy tu tak niby o sobie, a ja tu sobie skubię coś dla siebie. To tak trochę jak z tą moją gryczaną wpadką. Kilka osób skorzysta. A propos dodam tylko to co wiem na jej temat. Z porządnie zrównoważoną duszeniną mięsną kasza gryczana jest ok. Zdaje się, że nawet super jagnię uduszone z jarzynkami by się nadało. No ale indyk to już raczej nie. :) * Rene, "a co się dziwisz?" że to właśnie Zdrówko został klasztornym świętym? ;) Wiem, wiem, nie dziwisz się, ale tekst, "a co się dziwisz" przejęłam i używam jak Zuzia za często pyta "a dlaczemu?". Odpowiadam i pytam "a co się dziwisz" i działa, nie ponawia przez jakiś czas pytania. * Aguśka, nie bój się tego ostrożenia. Kornelka też mi się jakiś czas bardziej po nim drapała, ale jakoś wierząc ślepo w działanie ostrożenia nie przejmowałam się tym. Nie kąpię jej w koncentracie ostrożeniowym, zawsze trochę wody dolewam i tyle. Skoro kąpiel ma być, to jest. I ZERO stresu przy tym. Jak się zaczniesz bać ostrożenia, to wam jeszcze zaszkodzi. hihi
data: 2007.07.10
autor: Joanna - MamAsik
Poznany niedawno we Wrocławiu pan numerolog rzekł "jeśli chcemy zobaczyć SWOJE odbicie, a nie posiadamy zwierciadła to obraz świata NAS otaczającego jest NASZYM odbiciem". Tak jak Rene uważam, że to cudne (i prawdziwe!!!) w psy, więc się tą złotą myślą z Wami dzielę. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.07.10
autor: Anita
Obejrzałam ostatnio polski film „Jasminum”, nie od razu go zrozumiałam. Zauroczyła mnie jednak postać mnicha o dziwnym imieniu Zdrówko. Rzecz się dzieje w dość ascetycznym klasztorze. Wiara żyjących tam mnichów w Boga jest bardzo autentyczna, choć na pewno nie ortodoksyjna. Zdrówko jest mnichem kucharzem, dba o mieszkańców klasztoru, robiąc to z wielkim sercem i oddaniem. To taki bardzo ludzki mnich, dla świeckich ma wielki szacunek, bo miłość w ludzkim wymiarze jest mu tak samo bliska, jak ta boska. Cud na który wszyscy w klasztorze czekają zdarza się i doświadcza go właśnie owy mnich. Czyli wszystko jasne. Można dążyć do ideałów i być boskim, trzeba jednak twardo stąpać po ziemi, dbając o tych których kochamy i z którymi przyszło nam żyć. Kochana AM. Od kartoflanki nie ma ucieczki. Nic więcej ci nie napiszę, bo ty wszystko wiesz.Ukłony
data: 2007.07.10
autor: Rene
Joasiu, oj dobrze, że piszesz o tej gryczanej, bo jak widać są wokół niej dylematy. Ja też zastanawiam się, czy jako mama karmiąca 7 m-cznego azs-a dobrze robię, jedząc gryczaną do bitek cielęcych z czosnkiem plus jarzynka(marchew, cebula lub por, czosnek,cytrynka, przyprawy) czy powinnam dodawać do niej coś kwaśnego? i podobnie z ziemniakami, czy do gotowanych z wody dawać kwaśny? Ostatnio pani Ania uświadomiła mi, że do czosnku duszonego cytryna to nie najlepszy dodatek, obowiązkowo okruszek serka koziego. A ja cytrynkę wszędzie niemal, nawet w czosnek:)I do tego okazało się, że Tymek i ja wychłodziliśmy się tym letnim chłodkiem, podobnie jak Magda P-K. To nie prawda co mówią pediatrzy, że dziecko może mieć chłodne i spocone stópki albo rączki, bo ma niedojrzały układ termoregulacji. To jest objaw wychłodzenia i trzeba tego pilnować. No i siebie pilnować przede wszystkim - cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Tylko jeszcze nie mogę z ostrożeniem dojść co i jak, bo Tymon po takiej kąpieli ma strasznie suchą skórkę i dosłownie napady wzmożonego drapania, nawet intensywne nawilżanie nie pomaga.Tak więc kąpiele stały się stresujące, bo po wyjściu z wanienki jest drapanie i płacz. Może słabszy wywar dla niego przygotować? bo teraz robię z całej paczki na 4 litry wody. Kąpiemy go też na zmianę w krochmalu.
Marcelu, masz rację - kardamon dodany do TLACI sprawia, że to prawdziwa pychotka!
Jagódko, Rene tak pięknie piszecie o Wąsowie...oj przyjdzie mi poczekać:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.07.10
autor: Aguśka
A w Wąsowie... W Wąsowie cuda :))) Niecodzienna codzienność, dzięki której zobaczyłam, jak pięknie wpadłam w rutynę. Praca, późne powroty, zmęczenie spowodowały, że straciłam radość gotowania, radość tworzenia. Przypomniałam sobie, ile daje wypoczynek, gdy zrobione jest to, co było do zrobienia, a reszta czeka na swoją kolej. Zobaczyłam, co znaczy dać komuś, kto się jeży, przestrzeń i jak pięknie takie sytuacje się rozwiązują. I wiele innych, m.in. że jajka przewozi się owinięte i na podłodze:)))) i nie wyprzedza się na ograniczeniu (zwłaszcza koleżanek:))). Nie wiem, jak to się dzieje, że obierając marchewki i ziemniaki, pogadując, biorąc udział w wykładach wchodzi się w totalne odprężenie, przetykają się zwoje, uruchamiają uśpione styki i do głowy przychodzą zupełnie nowe myśli. Co prawda, potem ziemia wita, mała dolina pokursowa również zaliczona, no ale to już wyższe prawo:)) W końcu wszystko się wyrównuje, a przemyślenia i tematy zostają. Tak jak pisała Rene - każdy dostaje to, po co przyjechał. Ja pojechałam po lustro swojej codzienności, kreatywności, po to, by głębiej spojrzeć na to, co łączy mnie z moją rodziną i zrobić kolejny krok, by uwalniać się ze schematów. Wobec schematów czuję się jak wojownik sumo, którego przeciwnik najpierw okrąża, przestępuje z nogi na nogę, sypie piaskiem – wszystko po to, żebym straciła odwagę i kontakt z ziemią. O tyle trudno jest je oddzielić od prawdziwej siebie, że wrosły, są częścią skóry, myślenia, każdej reakcji. W Wąsowie miałam czas, by przyglądać się niemal każdej myśli, każdej intencji, każdemu odruchowi – taki film w lekko zwolnionym tempie. No i dostrzegłam co nieco – że moja potrzeba zaakceptowania mnie przez mamę czy siostry to zwykłe chciejstwo, że żal, który czuję to po prostu ego, że więzi, które łączyły mnie z ojcem wymagają oglądu w innym świetle niż dotychczas itd. Generalny wniosek dla mnie jest taki, że trzeba iść przez życie w koncentracji, ale z luzem i dystansem, że trzeba być czujnym i umieć kojarzyć fakty i przesłanki, ale też dobrze się tym wszystkim bawić. Czyli, cytując ulubioną reklamę Szefowej: „nie bierz życia zbyt poważnie” :)))) Pozdrawiam
data: 2007.07.10
autor: Jagoda
Witam! A czy kasza gryczana niepalona z gulaszem z wołowiny i czymś kwasnym jako jarzyna może być? czy też zbyt intensywna? Nie ukrywam, że nam tak bardzo smakuje i nic się po tym nie dzieje.
Jestem na PP już 3 rok, przechodziłam już bardzo różne etapy, zwątpienia, euforii, spokoju, niepokoju i cały czas łapię się na tym, że dotyka mnie bardzo często krytyka innych, zwłaszcza najbliższych, którzy nie rozumieją jak można nie jeść owoców, paróweczek, kiełbaski. Ale boli tylko chwilkę :)
Niewątpliwie się zmianiam, naprawdę malutkimi kroczkami i prawie niezauważalnie ale jednak....:)
To co najbardziej zauważalne dla mnie to takie okrojenie tego co ważne do "mojego podwórka". Kiedyś bardzo lubiłam wypady z domu, najczęściej do koleżanek, ze znajomymi, właściwie codziennie, co prawda z rodziną, ale wiadomo w dużej grupie trudno być naprawdę blisko. Dzisiaj najbardziej na świecie lubię przebywać z mężem i dziećmi, łazimy na wycieczki, gzimy się na ogrodzie albo w domu, poprostu jesteśmy razem :) i to jest piękne.....
Pozdrawiam serdecznie!
data: 2007.07.10
autor: Agiśka
Krótkie wyjasnienie: pisząc w poscie do Agaty "niech kazdy oddech zbliza Cie do tych wszystkich ktorzy w tej chwili przezywaja to samo" nie mam oczywiscie na mysli by "łączyć sie w cierpieniu" ani zadne takie. Stan Agaty to zakleszczenie w ego i nie chodzi mi absolutnie o to aby laczyc sie w takim momencie z innymi zakleszczonymi w ego - to przeciez bylby kompletny absurd. Przypomnialem tu starą buddyjska technike tonglen ktora polega na nielgnieciu do ego poprzez koncentracje na oddechu i otwieraniu wspolczujacego serca. Chodzi tu o to ze cierpimy dlatego ze zamiast widziec rzeczywistość wkręcamy się w historie ktore rodza sie w naszych myslach a nasze reakcje i odpowiednie konsekwencje w zyciu realnym bardzo czesto wynikaja wlasnie z tych buszujących w naszej głowie scenariuszy a nie z rzeczywistosci. Płacimy za to słoną cenę, a cierpienie właśnie pokazuje nam że coś jest nie tak. Poprzez koncentrację na terażniejszości, na smakowaniu potraw ktore spozywamy, na dotyku talerza ktory wlasnie myjemy, czy na oddechu (przeciez caly czas ten falujacy proces oddychania sie toczy!) mamy szanse oderwac sie od schizy ktora produkuje sie w glowie i skupic sie na
r z e c z y w i s t o s c i . Jak mowil Dżalaladdin Rumi: kiedy insekty kąsają Cię w głowę - zanurz się cały w wodzie życia (w rzeczywistości). To jeden sposób. Drugi polega na rozpuszczeniu egola poprzez świadomość tego że przecież inni też przez to przechodzą - nie tylko ja sam. Kiedy zakleszczamy się w cierpieniu wydaje się że jesteśmy najbiedniejszym stworzeniem na świecie a "nasze" cierpienie jest największe. Na PP powiedzielibyśmy - apoteoza roli ofiary. Kiedy potrafimy dostrzec siebie w kontekście tych wszystkich innych którzy znajdują się w dokładnie takim samym jak my momencie - już nie jesteśmy "najbiedniejsi". Dla ego to nie jest dobra nowina. A poprzez oddech - wprowadzamy ruch do tej zatkanej arterii i cały proces może przebiegać dalej. Jeśli dotrzemy do tej głębiny naszego serca gdzie mieszka współczucie (nie mylić z użalaniem się nad sobą!) tam i tak spotkamy tych wszystkich którzy są w tym samym momencie procesu co my. Wtedy zrozumiemy ze jestesmy jednoscia (egol zniknie!). Przesyłając Agacie swoje życzenia to właśnie miałem na myśli. Wiem jednak że to nie są praktyki szkoły Pięciu Przemian więc jeśli w jakikolwiek sposób naruszają one porządek proszę o usuniecie tego zdania z mojego postu. POST SCRIPTUM: słowa mają moc! pisząc to wszystko Agacie - poprzez Wasze posty i poprzez sytuacje które wydarzyły się w konsekwencji - sam bardzo duzo dostałem i zrozumiałem ze rzeczy o których pisałem również mnie "się" dotyczą. To troche tak jakbym wysłał duzo dobrej energii Agacie a ta energia jakos się rozmnożyła i jeszcze obdarowała mnie. Jaja... Sciskam wszystkich, usciski dla Szefowej!
data: 2007.07.10
autor: Darek
Mam dwa pytania. Czy połączenie kaszy gryczanej z jajkiem jest niewłaściwe tylko dla maluchów, czy też nie służy wszystkim ? Dlaczego? I czy spożywanie cebuli surowej praktycznie do większości posiłków - kanapki, chlebek do owsianki i dodatek do dań drugich może być przesadą ? Uwielbiam cebulę i tak ją zjadam. Jest to średnio 1- 2 cebul surowych dziennie.Pozdrawiam
data: 2007.07.09
autor: Hania z Warszawy
WIADOMOŚĆ DLA EWELINY TROCZYŃSKIEJ:

PKP
18:05 - jedzie do Zbąszynka, Ty wysiadziesz w Buku
18:59 - do Nowego Tomyśla - bliżej do Wąsowa

PKS
18:35 - do Buku, z Buku, albo z Nowego Tomyśla musisz pokombinować

W razie wątpliwości czekam na telefon.

Pozdrawiam.
data: 2007.07.09
autor: Małgosia
"Taka mądra a taka głupia" chcecie wiedzieć dlaczego tym razem? :) Skończyło się w domu mięsko, tatuś po pracy miał zrobić zakupy, no to my dzisiaj zamiast tradycyjnie jajo na drugie śniadanie, zjadłyśmy sobie kaszę gryczaną niepaloną, z odrobiną cebulowego sosu (resztka z niedzieli) i doprawionym czym trzeba jajeczkiem. I co? Ja i Zuzia z grubsza nic, ale Kornelka oddając talerzyk miała rączki całe w bąblach. Do tej pory dostawała tylko żółtko, a dziś pierwszy raz był żółtko z prawie całym białkiem. Oczywiście był telefon do pani Ani, i co usłyszałam: "Kto łączy kaszę gryczaną z jajkiem?" Ano ja. :) Poszedł na to łyk kwaśnego. Po południe będzie z imbirówką (solidarnie wypiję ją z dzieckiem). A ja mam nową lekcję. Zestaw kasza gryczana z jajeczkiem jest niewłaściwy, zbyt intensywny. Poza tym jak podajemy dziecku coś nowego, "niebezpiecznego" to podajemy tego odrobinę. Oj oj oj. * Magdo P.-K. jeszcze dużo przed nami, co? * I wiersz z książki moich dzieci: ~Modli się kret~ "Jeżeli jestem prawie ślepy/ to żeby nie martwić się mrokiem/ żeby chwalić te ciemności głębokie/ żeby się uparcie przebijać przez wilgoć czarnej ziemi/ cieszyć się zapachem korzeni/ ślepe sztolnie zgłębiać na przestrzał/ i tym wdzięczniejszm być/ za każdy łyk powietrza."
data: 2007.07.09
autor: Joanna - MamAsik
Do mammy.Moja córeczka ma roczek a na bilansie lekarz twierdził, że wzrost i wagę na pół roku.czyli wzrost poniżej 70cm;waga 7400 no i wiek kostny też na pół roku.wizyta u endokrynologa dopiero w sierpniu.jak będę coś wiedziała to dam znać.A jak to wygląda z Pani dzieckiem?Dziękuję za miłe słowa na forum i uświadomienie,że faktycznie nasze dzieci nie są " tuczone sztucznie"to moje określenie,więc mają prawo być drobniejsze.Pani Aniu dziękuję za wskazówkę co do konsultacji,jest mi to potrzebne.Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.09.18
autor: Ula S.G
Droga Młoda mamo, wpisz w wyszukiwarkę po prostu skrót "AZS", a otrzymasz zestaw bezcennych listów: Rene, JoannyMamyAsik i innych doświadczonych mam na interesujący Cię temat . Ja też mojego po-AZS-a opisywałam szczegółowo ze 3 razy i nie chce mi się znowu powtarzać. Nie spiesz się tak, uspokój i do roboty! Pozdrawiam.
data: 2007.07.08
autor: Ewelinka
Gdy nasza córka Julia Cecylia miała 2m-ce, na szyjce poniżej podbródka zrobiła się jej ropna krostka wielkości łepka od szpilki. Pojawiło się też kilka podobnych- na nóżce, przedramieniu, policzku, ale po 2-3 dniach znikały. Ta na szyjce zaczęła się jednak powiększać. Julka przybierała na wadze i robiła się słodką pyzunią, nie było więc zbyt dużego dostępu powietrza i krostka zaczęła się szybko powiększać i sączyć zniej ropa. Po rozmowie z p. Anią zaczęłam przemywać szyjkę zwilżonymi w zielu ostrożenia tamponami i zmieniłam jedzenie. Ale poprawy nie było. Przeciwnie, podobne krostki pokazały się za uszkami, pod pachami i w bruździe między pośladkami. A ta pierwotna krosta na szyi przybrała ogromne rozmiary, wygląda teraz jak długi i szeroki jak cała szyja łańcuch. Po kolejnych telefonach do p. Ani okazało się, że wyziębiłam siebie i to samo zafundowałam córce. Owszem, złe było też moje jedzenie, tzn. za słodkie, za dużo ziemniaków, marchewka na okrągło, za dużo mięska, masełka, miodu, jajek, ale główną przyczyną były wyziębione jelitka. Stąd prawie cały czas zimne i wilgotne rączki i bardzo śluzowate kupki. Nie obyło się bez czosnku rano na chlebku czerstwym pszennym z odrobiną masła, prochami i ociupinką białego sera koziego i bez imbirówki dla mnie i Julki. Codziennie też kąpiele w zielu ostrożenia, częste osuszanie i obmywanie zielem wszystkich tych miejsc. Oczywiście poranna gimnastyka, rosołki, zupki jarzynowe i tylko trochę czerstwego chlebka. Tak więc po lekkim załamaniu wzięłam się ostro do roboty. Do tej pory wydawało mi się, że po 6 latach na pp, wiem co to rygor i że moje jedzenie jest akuratne.Tym bardziej, że karmię Julkę piersią. A tu wielka kicha, nie jestem taka mądra i jeszcze mało wiem! Dopiero teraz zaczynam się właściwie dyscyplinować i bardzo ściśle przestrzegać zasad. Jest to dla mnie bardzo trudne bo poprawa nie następuje szybko. Jest dużo lepiej, ale goi się bardzo bardzo wolno. Dostałam i nadal dostaję mocno po głowie, uczę się i ufam, że wyciągam odpowiednie wnioski. Jeszcze długa droga przede mną, także jeśli chodzi o moją emocjonalność!, przede mną też radosne gotowanie, pełna akceptaja i nie oglądanie się za siebie. Anioły są ze mną więc jest OK, a uśmiechnięta, rozgadana i pyzata Julka(14.07.skończy 4m-ce) wynagradza mi wszystko!!! Acha, do lekarza oczywiście nie poszłam! i nie pójdę, haha. Mamy kochane, nie bądźcie tak lekkomyślne jak ja i nie wychładzajcie swoich malutkich pociech, nawet gdy na dworze jest 28 stopni. Pozdrawiam niedzielnie i serdecznie;)))
data: 2007.07.08
autor: Magda P-K.
Jeżeli ktokolwiek z internautów ma taki problem to BARDZO PROSZĘ O JAK NAJSZYBSZĄ ODPOWIEDZ-Mój synek ma Atopowe Zapalenie Skóry,ma 9-miesięcy.Co w takim przypadku Wy rodzice dawalibyście swoim pociechom do jedzenia.Wiem,że każdy to osobny przypadek,ale mimo wszystko dzi9ękuje za wszystkie cenne uwagi,porady,przepisy.
data: 2007.07.08
autor: Młoda mama
Droga AM.Aż mnie ciarki przeszły jak czytałam co tutaj napisałaś.Przecież to o mnie tej sprzed 10 lat.Mogę ciebie samą zacytowac:od wielu lat próbuję odnależc siebie.Sama wiesz co robiłam do kogo chodziłam żeby zrozumiec o co chodzi na tym świecie.Większośc mądrych pisze o rozwoju i przemianie.Jednak ja jestem zmęczona tym biegiem do mądrości.Nie wiem gdzie ani czym ona jest. Odpowiem Ci na te wątpliwości cytatem z książki która mi pomogła "Stawanie się świadomym nie jest łatwe.Nieustannie poszukujemy jakiejś medytacji cwiczenia diety ideałow które pozwoliło by niejako zdjąc zasłone z oczu i poczuc się świadomym tego po co się żyje jaki to ma sens jakie jest nasze przeznaczenie jakim ideałom mamy służyc czy też je wyznawac.Istnieje tylko jedna słuszna droga i metoda.Brzmi ona: Daruj sobie...myślenie o tymjak powinno wyglądac twoje życie,przyjmij je tylko a ono samo na swój sposób i tylko dla ciebie przemówi do twojej świadomości." Reszta to w większości -jak pisze pan Darek bardzo słusznie-tzw. podpórki mentalne.Kochanie te słowa pisze do ciebie kobieta która ma sobą troche przeżyc walke z narkomanią syna 2 lata pracy na saksach aby spłacic długi po nieumiejętnym prowadzeniu firmy strach o męża którego w Rosji uwięziono jako zakładnika mase różnych kursów warsztatów cwiczeń odkryc duchowych i mentalnych{jeśli można tak się wyrazic] różne książki które były dla mnie odkryciem iposzerzały moje widzenie i rozumienie świata. Czasem trudno dokonac wyboru co potrzebne i korzystne dla nas a co tylko wydłuża drogę.Najważniejsze pózniej jest odzyskanie naszego ducha z tych różnych zakamarków i ścieżek.Ja odzyskuję go poprzez skupienie się na tym co najbliższe mnie i dnia dzisiejszego.Oczywiście ja to także co ja chcę zrobic dzisiaj np. na obied dla moich najbliższych bo od tego dobrego obiadu zależy moje samopoczucie izadowolenie że im smakuje no i dobrze miec jakieś swoje hobby .Ja szyje patchworki.Ajak się pozbyc lęków związanych z codziennymi trudami po prostu codziennie zrobic cos drobnego co napewno się uda i cieszyc się z tego człowiek wtedy nabiera siły i wiary że póżniej uda się coś trudniejszego.tak odzyskuje się wiare w siebie i sens tego co się robi.Masz beznadziejną pracę w biurze ja też ale myślę o tym co będę robiła po wyjściu i to poprawia mi samopoczucie a jak mam lepsze samopoczucie to łatwiej znosze to co mnie drażni a wreszcie przestaje drażnic Latwiej też o optymizm że z czasem będzie lepiej.Zdaje sie że zaczynam doradzac samej sobie więc już kończę No cóż podobno sukces to umiejętnośc rozwiązywania problemów a według Coco Chanel; brak wulgarności w życiu.To jest nawet nie głupie bo ta wulgarnośc z jaką człowiek na codzień się styka jest porażająca. Pozdrawiam Ciebie AM a jak tutaj nabajdurzyłam no to przyjmij że na nic innego mnie stac na razie nie było taki poziom mojej swiadomości.Tulki dla wszystkich
data: 2007.07.08
autor: ostróżka na nowej drodze życia
Moi Kochani! Zawsze mialam niskie cisnienie i, co z tym zwiazane, problemy z wczesnym wstawaniem. Ostatnio jednak bardzo mi sie pogorszyło. Potrafilabym spac spokojnie 11 godzin a i tak w dzien jestem senna. wstawanie z lozka jest udręką, koszmarem po prostu... Jestem na pp od 2 miesięcy, ale ostatnio miałam duzo strasow... Czy to mozliwe, ze organizm tak reaguje na stres? Jesli ktos mial cos podobnego i to pokonał, to prosze o rade... Nie chce przesypiac zycia!
data: 2007.07.08
autor: Nastka
Mam pytanie dla Pani Uli S.G, ponieważ mam podobny problem z dzieckiem. Jaki wzrost i jakę wagę miała mała na tym bilansie? i co powiedział endokrynolog? Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam
data: 2007.07.07
autor: mamaa
Agato M., myślę, że ten Twój czas to narodziny nowej Agaty. Narodziny - czyli "czas maksymalnego skupienia, ciemności, jin, czas absolutnej samotności". Nikt Ci nie jest w stanie pomóc, poza Twoją własną WOLĄ. Myślę też, że tak ciemną doliną idziemy tylko raz w życiu - wtedy, gdy rozwiązujemy najważniejsze zadanie. Budzimy się do tego, by dotknąć ziemi, by spojrzeć w oczy rzeczywistości, bo gdy dotykamy rzeczywistości, dotykamy Prawdy. To nasze błogosławieństwo, choć gdy tam jesteśmy - jest przekleństwem, bo zaczynamy wymagać od siebie przejścia przez coś, co przekracza nasze dotychczasowe granice. To bardzo boli - obnażeni jak ślimaki bez skorupy, bezradni, zagubieni, nie widzący sensu. Tak jak napisała Karolina - jeszcze to lubisz, jeszcze skamlesz, by pozostawiono Ci Twoje złudzenia, by nie odbierać Ci ideałów. Może to jeszcze musi potrwać, może zejdziesz w jeszcze większe podziemie. Ale w pewnym momencie zapali się małe światełko w tunelu i wtedy szala przechyli się na stronę życia. Zobacz - wszystkie znaki, wszystkie zdarzenia, ludzie prowadzili Cię do jednego wniosku: stań na ziemi, zobacz rzeczywistość i weź odpowiedzialność za swoje życie. I teraz - choć się jeszcze opierasz, ale zaczynasz to rozumieć - niektóre sprawy już zaczynają się układać: właściwe sytuacje, ludzie, miejsca. Może światełko w tunelu już się pali?... Mocno Cię przytulam
data: 2007.07.07
autor: Jagoda
Kochani,stokrotnie dziękuję za wszystkie słowa otuchy. Darku,dziękuję;)A.M.chyba przyszedł czas aby pomyslec tylko o sobie.Dziekaki juz duże,teraz czas abyś zajęła się sobą. Takie jest moje zdanie czy trafne - nie wiem ale tak pomyślam i chciałam Ci to napisać.Tulki,buziaki
ps.Wracając do mojego kolegi Remka, był,jest i zawsze będziekol.Nie mam do niego ani do siebie pretansji bo jeśli los by chciał inaczej to z pewnością nadał byłby moim Remkiem a tak jest tylko Remkiem.A kto powiedział,że to on właśnie miał dać mi szczęście?
ps.2 ;)ufff wygadałam się !!!
data: 2007.07.07
autor: AGATA
Agato, to wszystko czego doswiadczasz jast tak prawdziwe, tak wazne i tak swiete, ze wlasciwie brak mi smialosci zeby w ogole Tobie odpisywac. Rzadko pisze w imieniu innych ale mam wrazenie ze gdybysmy wszyscy choc w czesci byli w stanie dotknac tego co przezywasz i przez co przechodzisz - malo kto odwazylby sie cokolwiek napisac. A to z wielkiego szacunku, ktory nalezy sie kazdemu w takim momencie. Jesli wiec odwazylo sie az tylu to z pewnosia dlatego ze jestes dla nas wazna i motorem w tym wszystkim jest prostu milosc a nie chec pouczania. To milosc chce do Ciebie dotrzec pod postacia tych wszystkich madrych slow i porad. Umiec ja widziec to sztuka czy raczej łaska, ktora nie w kazdym momencie zycia jest nam dostepna - o tym tez trzeba wiedziec. Czesto zawracamy sobie glowe tym c o ci inni chca nam powiedziec, a to jest naprawde duzo mniej wazne... Dlatego nie chce polemizowac z Twoim ogladem sytuacji w ktorej jestes. Przesyłam tylko usciski i pelne milosci pozdrowienie: niech kazdy oddech zbliza Cie do tych wszystkich ktorzy w tej chwili przezywaja to samo,
data: 2007.07.07
autor:  Darek
Oj Kochani, cuda, cuda... zaraz po napisaniu posta wpadł mi do głowy pomysł, żeby obdzwonić hurtownie, namówić na sprzedaż detaliczną i udało się!!!znalazłam płatki w Płocku:)a dzwoniłam nawet do samego Stoisławia. Tak więc dziękuję, już nie trzeba podawać mi adresów. Pozdrawiam serdecznie i pędzę na zakupy:)
data: 2007.07.07
autor: Aguśka
Kochani, jeśli jest ktoś z Płocka ewentualnie Warszawy lub Włocławka, bardzo, ale to bardzo proszę o namiary na płatki ze Stoisławia - adresy sklepów. Pojedziemy sami, albo wyślemy rodzinkę:)
data: 2007.07.07
autor: Aguśka
Pani Aniu :) A tak jak stoje przy garach i chochlą mieszam to mi czasem coś spadnie na głowę a czasem pod nogi a czasem jak u Jagódki leci po kablu - różnie bywa:) a co do wątróbki to i chciejstwo i brak akceptacji - uczę się nie być kierowcą wszystkich autobusów w okolicy a mój malutki tak się powoli ale do przodu turla:)Iwono z Kościana myj naczynia, szydełkuj albo sadź kwiaty i myśl tylko o tym co robisz:)Etko człowiek uczy się tylko przez ból i na własnym tyłku,az łapie czasem coś pomiędzy ale jeśli ma być pogodzoną z życiem i sobą uroczą staruszką to po dupce musi dostać żeby przy każdym kolejnym razie wiedzieć że tak ma być, poboli, wnioski wyciagnę, przestanie, pójdę dalej. Różne rzeczy mamy do zrobienia więc nas różnie boli. Granic bólu ani rozpaczy ani chciejstwa, ani ego nie ma jak się człowiek dobrze zastanowi-pomyśl. Wszyscy jak mi się zdaje trzymamy kciuki za AM ale to jej historia i jej droga i jej problem. Ze specjalistami jest tak że często mają sporo nierozwiązanych własnych problemów i rozwiązują czyjeś problemy teorią bo praktyki sami nie przerobili i życie też im się haczy więc zastanowiłabym się polecając takie rozwuiązanie.Może lepiej za aniołkami powtarzać sobie że najlepsi uczniowie dostają najtrudniejsze zadania i wierzyć że tak właśnie jest było i będzie.Ukłony dla Pani Ani i tulki zwyczajowe dla wszystkich:)
data: 2007.07.10
autor: karolina
Agato (AM) - pamiętasz jak się poznałyśmy? Bardzo Cię wtedy polubiłam. Też miałaś pod górkę i tyle zapału i tyle schizy... Ostatnie 2 lata jak bym Cię nie znała wcale, jak byś była obca całkiem. Każda z nas była i jest inna ale to co się z Tobą dzieje jest podobne. Jak myślisz dlaczego uciekłam? Też mam długi... Zeszłe lato w łóżku i w biedzie i w przykurczu i depresji i strachu i też prosiłam o śmierć. Zawsze chciałam mieć rodzinę a tu co - cholerna niby kariera... Ciągłe wydmuszki, żaden konkret tylko jak trzeba wyglądać, jak się trzeba zachowywać z kim przyjaźnić a pod tym nic i we mnie coraz bardziej nic i Karpacz a tam niby raj ale tak naprawdę jeszcze większe złudzenia że można czymś rządzić i że można być kimś, coś mieć i może w tym wszystkim znajdzie się ktoś dla mnie i wreszcie to o czym zawsze marzyłam. Bo przecież miał być dom i facet i trójka dzieci pies, koty i może koń - taki ideał, laurka. Wszystko się skończyło w 3 miesiące. Najpierw się dowiedziałam że nie ma nic, że moje poświęcenie nie było nic warte, ani ja, ani moja praca, zaangażowanie - budynek stoi do dziś martwy, nikt go nie umiał tak samo poprowadzić. A ten przy którym sie budziłam wybrał inną - dowiedziałam się ostatnia. Ta inna była moją prawą ręką... Wiem że tylko Ty wiesz gdzie Cię boli, tak jak tylo ja wiedziałam jak bolało mnie. Chaiłam umrzeć, nie wstawałam z łóżka, nie jadłam, bolało mnie całe ciało, każda myśl, każde słowo i myślałam że nie wytrzymam ale człowiek tego nie wie. Mówisz - nie wytrzymam a później wytrzymujesz daleko więcej niż Ci sie wydawało. Ten stan zawieszenia trwał prawie 5 miesięcy. Przestałam wisieć pomiedzy niebem a piekłem, żałować pracy którą włożyłam żeby nie moja przecież firma kwitła (a traktowałam ją jak swoją niepotrzebne), przestałam kochać kogoś dla kogo byłam zbyt trudna (przecież to co wybrał było najlepsze dla niego i dla mnie też - jak mogła bym polegać na kimś kto poległ na pierwszym zakręcie - nie mogłabym)Agato dopiero jak byłam o krok od skoczenia w przepaść kotła Łomniczki zrozumiałam że po miesiącach wiszenia w próżni z której ani do góry ani do dołu wreszcie stoję na ziemi i ta ziemia mówi do mnie: naucz się brać odpowiedzialność za własne życie, za każdy krok, każdą myśl i każdą chwilę - nie jesteś skrzywdzonym dzieckiem ani też dziecko w tobie nie jest skrzywdzone, to wszystko złudzenia. Skup się na kolejnych krokach, nie na sytuacjach, uczuciach, strachu, braku - wszystko co Ci jest potrzebne już masz. Czas nie ma znaczenia. I było jak bym się wszystkiego uczyła na nowo - wszystkich zachowań, poczucia odpowiedzialności, spłacania długów, ufania ludziom, intencji, myśli, słów i ich znaczenia. Ciężka powolna droga przebyta z głową na wysokości kostek... Nie ma takiego uczucia które jest tylko w jednym człowieku. Przed nami byli i po nas będą tacy których też będzie boleć ale tylko oni będą wiedzieć jak bardzo...Agato jak dla mnie jeszcze lubisz swój ból i lubisz się z nim przytulać - taki etap. Dopóki go nie przyjmiesz do końca - nie minie. Sama musisz to zrobić bo nawet brzytwy trzeba łapać się samemu... Zostaw myśli o dzieciach i mężu oni bez ciebie dadzą radę i Ty bez nich też. Któregoś dnia świt będzie inny i jeśli zobaczysz tą różnicę zacznie się droga do góry ale najpierw musisz spaść i musisz sobie na to pozwolić. Jeśli chcesz napisz karolinagarczynska@gmail.com
data: 2007.07.07
autor: karolina
A ja przypomniałam sobie wczoraj i chcę Wam polecić inny film. Jest akuratny dla AM, ale i dla wszystkich na zakretach. Dla tych jeszcze przed zakretami też :) bo wiadomo, prosta droga nie trwa wiecznie... Magnolia. Od zawsze mi się podobał. Teraz jakby jeszcze inaczej go postrzegam. Piosenka przewodnia mówi sama za siebie "It won't stop, till you wise up, it won't stop, so ...just give up." (tłumaczenie "to się nie skończy póki nie zmądrzejesz, to się nie skończy póki nie zrezygnujesz - tu - nie puścisz"). Tyle lat temu to ułyszałam, a dotarło dopiero za sprawą kartoflanki... Pozdrawiam weekendowo. PS pędzę zaparzyć sobie imbirówkę biurową/ekspresową, bo dostałam paczkę kamyczków od kolegi i tak jakoś odruchowo, pisząc tego posta, zjadłam 3/4 paczki... Oooops;)
data: 2007.07.06
autor: Anita
Etko, ale właśnie o to chodzi, nie dorabiać ideologii, żyć swoim zwykłym, codziennym życiem. Tylko ta codzienność bywa czasem bardzo trudna. I zdaje się, że u AM jest bardzo poważny zakręt. Ale u psychologa można znaleźć tylko chwilową ulgę i jak człowiek sam się nie dźwignie to żadem psycholog nie pomoże. (pracowałam kilka lat z pewną panią psychiatrą, sama chora, w trakcie terapii, miała pomagać innym, ciekawi mnie jak, bo sama była non stop w chorobie). We mnie też tkwiło słowo do AM, może dlatego że nie takam mądra i jeszcze mało wiem. Chciałam przypomnieć taki popowy film. "Matrix". Przebudzenie i wyjście z Matrixa to wcale nie wejście w bajkę. Jest lepiej bo dotykamy rzeczywistości, nikt nas nie programuje, nikt nie decyduje za nas; rzeczywistość jest wręcz przerażająca, ale mimo to rzeczywistość to Prawda. A Droga do Prawdy to Życie. Można sobie obejrzeć Matrixa co by sobie porobić analogie, można też poczytać klasykę - Nowy Testament - i zobaczyć, jak to robił Chrystus, można też sięgnąć do inspirujących słów mistyków. Jeśli mają pomóc, to czemu nie. Ale kopa trzeba sobie dać samemu. Bóg daje nam każdy kolejny dzień i narzędzia do jego przeżycia. Trzeba się zbierać, z mniejszych i większych kłopotów. Nie ma innego wyjścia, tylko iść do przodu. Nie oglądając za siebie. A tak dla relaksu polecam "Annę Inn w grobowcach świata" Olgi Tokarczuk. * A tak poza tym, to pani Aniu, a czemu ja do Wąsowa dopiero za kilka lat? Mój marido pięknie to obmyślił, on się z dziećmi zaloguje gdzieś nieopodal, będą nam wykradać jedzenie i bedzie pięknie. :) * Magdo z Sopotu, owsianeczka na śniadanie, a potem to już tylko pochlipać przy wieczornym gotowaniu. Choć przyznam się, że czasem zjadam drugi raz jako puddding na podwieczorek. Albo koło 21 jak mnie zassie z głodu. Ale z tego co wiem, to za zalewać się owsianką nie można, bo to będzie przewałka.
data: 2007.07.06
autor: Joanna - MamAsik
Magdo z Sopotu, kiedyś na forum zadałem identyczne pytanie, bo też mam świra na punkcie owasianki :-). Pani Ania dała mi do zrozumienia, że owsianka tylko na śniadanie, bo nasz organizm dla równowagi potrzebuje również zupy i drugiego dania. Nieprawdaż? Pozdrawiam serdecznie :-).
data: 2007.07.06
autor: Marcel :-)
Marcelu, ten twój przepis na herbakę do picia który podałeś "Małej" jest rewelacyjny, chodzi mi konkretnie o proporcje , jeszcze nie piłam tak dobrej herbatki.Owszem gotowałam sobie TL/AC/I,mieszałam,kombinowałam ale w smaku była jak siano.Muszę ci powiedzieć że teraz jak piję ją w twojej wersji smakuje mi jak napój Bogów.DZIĘKUJĘ!!!!
data: 2007.07.06
autor: Małgosia-Świeżynka
Pozdrowienia dla pani Anny ze Żnina.
data: 2007.07.06
autor: Irekmen
Pani Aniu,moja córa ma 11 mies.,a jeśli chodzi o ziemniaki to miałam na myśli przepis na ziemniaki z wody.W którymś poscie przeczytałam o dodatku imbiru do nich i zastanawiam się czy reszta zostaje bez zmian?
Pozdrawiam forumowiczów!!!
data: 2007.07.06
autor: Gabi z Kołobrzegu
Nie moge sie oprzeć aby nie napisać kilku słów do AM.Może nie jest to zgodne z filozofią pani Ani zewarto poszukać pomocy u specjalisty-dobrego psychologa.Ból uczy to prawda ale są tez jego granice.AM,daj sobie spokój z mądrościami,rozwojem,spłacaniem długów i dorabianiem ideologii do swojego zycia.Chyba troche sobie wymyslasz te problemy w glowie:)Ktos kiedys powiedzial ze najwieksza madrosc to pzrestac szukac i zaczac zyc swoim zwyklym,codziennym zyciem.Am zycie ma tyle do zaoferowania ....)pozdrawiam i zycze powodzenia
data: 2007.07.06
autor: etka
Witam, dawno mnie nie było, bo sesja. ale to już za mną. Cały czerwiec wyprowadził mnie kompletnie z równowagi.. znaczy to ja sama siebie wyprowadziłam, i jescze na dodatek przyszło wielkie zauroczenie, nic praktycznie nie jem, a jak od trzech lat byłam zdrowa jak koń, to teraz ledwo żyję.. i nic nie pomaga. straszny gęsty katar, bóle głowy,a le o śniadaniu nie myśle. no poprostu młodzieńczy żywot;-) jak taki ostry stan zauroczenia wpływa na organizm> oprócz tego że się wymęczyłam, to jednak uskrzydlona chodziłam ( chodziłam bo teraz ledwo się trzymam) ale jak wrócić do równowagi względnej? no bo nie bede chyba przesadzac z imbirówką..a jutro obiecałam sobie wreszcie obiad porządny przygotować.. ehh, dziś czuję się źle, ale z perspektywy nie żałuję;-) bo to jednak piękne!
data: 2007.07.06
autor: Paulina
Takie małe pytanko - czy można jeść kilka razy w ciągu dnia owsiankę (zupę śniadaniową)? Np. rano i wieczorem i jeszcze raz w ciągu dnia? Czy to może za dużo tego owsa? Pytam bo ostatnio mam świra na punkcie owsianki i jadłabym do każdego posiłku - ale się hamuję i nie jem (tylko rano talerz i wieczorem parę łyżek przy gotowaniu).
data: 2007.07.05
autor: Magda z Sopotu
Proszę napisać, w jakim smaku są:
liść laurowy, bakłażan, rukola ?
data: 2007.07.05
autor: Małgorzata z lubuskiego
Dziękuję Pani Anno za wskazanie mi przyczyn ciemieniuchy. Czyli to wątrobowo-tłuszczowe sprawy. A mój mały ma od jakichś trzech miesięcy trochę podkrążone oczka, a nigdy nie miał. Sprawę przemysliwuję, dzięki raz jeszcze!
data: 2007.07.05
autor: Monika z Częstochowy
AM. Jedyne co mi przychodzi do głowy od razu po przeczytaniu Twego zwierzenia (spowiedzi nijako) to przekonanie (na podstawie kawałka mego życia), że nic, ale to nic, nie jest stale, nic nie jest niezmienne. Twój stan duszy (serca, umysłu) także. Czasami jest tak źle, ze może być tylko lepiej... Nie będę cytawać De Mello ani innego mistyka czy mistrza. Ty to wszystko doskonale znasz. Ja Tobie życzę z całego serca (bo Cię poznałam i polubiłam) radosnych poranków i spokojnych snów. Pewnie przyjdą w SWOIM CZASIE, ale oby to okazało się jak najszybciej. Caluję*** A na tę kawę pójdziemy jak dasz znać, więc czekam, pa.
data: 2007.07.05
autor: Anita
Pani Aniu, ze względu na bóle krzyża otrzymałam od lekarza rodzinnego skierowanie na magnetoterapię. Czy wg Pani ta metoda leczenie nie zakłóci naszego sposobu jedzenia.Pozdrawiam.
data: 2007.07.05
autor: Lidia
Witam wszystkich!Już po ślubie.Wymyśliłam sobie że będzie romantyczny tydzień po imprezie, a tu...codziennie przychodzi ktoś komu trzeba postawić wódeczkę weselną i mój ukochany małżonek ma codziennie "bombę".Zaznaczam, że kawalerski tydzień też nieźle zakropił.Znowu moje chciejstwo obróciło się przeciwko mnie.Zamiast księcia ,spity Shrek.Cały tydzień dzielnie milczałam, ale dzisiaj poszło...awantura, a potem cztery kawałki roladki truskawkowej.Dziewczyny...jak się nauczyć tej akceptacji bo siły wystarcza mi na parę dni.Póki co idę wypić imbirówkę.Pa!
data: 2007.07.05
autor: Iwona z Kościana
Kochana Aniu!
Dziękuję Ci za te słowa. Naprawde myślisz, że to tylko kac moralny jak stąd do nieba. Ja nie jestem przekonana czy to prawda. Na pewno zachowuję się jak małe dziecko to wiem w tym masz rację. Jednak najprawdopodobniej robię to po to, żeby upewnić się ze jestem kochana, ze komuś na mnie zależy, może to dziś dla mnie jedyny powód do życia.
Być może to nie depresja, tak jak piszesz, ale co to jest. Być może kiedy to zdiagnozuje będę mogła zrobić następny krok.
Piszesz,że na ideały przyjdzie czas, ale może ja nie umiem bez nich żyć.
Od wielu lat próbuje odnaleźć siebie, sama wiesz co robiłam do kogo chodziłam żeby zrozumieć o co chodzi na tym świecie.
Większość mądrych pisze o rozwój, przemienianie.
Jednak ja jestem zmęczona tym biegiem do mądrości.
Nie wiem gdzie ani czym ona jest.
Ja po prostu tracę wiarę, że to wszystko ma sens.
Praca, dzieci, mąż to wszystko mnie nie interesuje.
Mam poczucie, że wszystkiego próbowałam, żeby pomóc Olkowi, Tymkowi i Przemowi, już mi się nie chce. Nie widzę efektów mojej pracy.
Chodzę do pracy bo tak trzeba, ale moimi dziećmi zajmuje się mama.Jedzą co chcą i ona z nimi przebywa. W ogóle nie wiem po co rodzić te dzieci jak cały dzień jestem w pracy i nie mogę ich wychowywać. Pięć lat siedziałam w domu i najważniejszym zadaniem było żeby zajmować się rodzinom myślałam, że to jest najważniejsze a teraz mam pracować bo to niby dla rodziny, coś muszą jeść przecież, ja nic z tego nie rozumiem naprawdę wszystko mi się pomieszało. Wartości jakie wyznawałam wcześniej teraz są bezużyteczne bo mam długi i mąż nie daje rady zarobić na rodzinę.
Wszystko mi się przemyka przez palce ja już niewiem co jest ważne.
Piszesz że popełniłam kolejny błąd, do którego mam się przyznać ale co ja właściwie zrobiłam? Wyjechałam chcąc poprawić sytuacje rodziny i znaleźć to, co mogłabym robić w życiu i nie dałam rady tego uczynić byłam za słaba.Piszesz, że to doświadczenie uczyniło mnie silniejszą, mądrzejszą, ale ja się taka nie czuję. Czuję tylko beznadziejność i nie wiem gdzie jest jej źródło bo myślę że nie w kacu.
Przeczytałam Czarownice Z Portobello, dzięki niej wstałam z łóżka, on i jej rodzina ponosili wielką cenę za to że ona chciała odnaleźć siebie. Ja też ją płacę i moja rodzina przyjaciele.
Tylko jest jedna różnica, ja nie moge siebie znaleźć od tylu lat nie wiem już co jest ważne w rodzinie i w świecie.
Która droga jest dla mnie, NIE ROZUMIEM!!, NIE CZUJE!! już żadnej z dróg, a praca w biurze sprawia że moja dusza kwili.
Chodzę tu tylko dlatego żeby nie leżeć cały dzień w domu i jeszcze bardziej nie martwić innych.
Zagubiłam się naprawdę i dyscyplina, rozwój, świadomość te słowa nic mi już nie mówią.
Chyba nie zabijam się tylko dlatego, że gdzieś w środku została jeszcze resztka wiary że po coś to wsztstko jest ale nie wiem na jak długo starczy.
Nie wiem czy tym listm znowu manipuluję czy proszę o pomoc, bo sama nie rozumiem, ale też nie wiem co mi pomoże.
Kartoflanka powiesz, ale ja ją gotowałam skrupulatnie przez 6lat, wyleczyłam się z poważnej choroby dzięki niej, tylko nie wiem po co jestem zdrowa, dla dzieci, rodziny- może. Powinnam się tym cieszyć być wdzięczna, ale nie jestem.
Tak naprawdę to jestem na tym świecie, ale naprawde nie wiem po co, mam wiedzę ogromną ale nie umiem z niej skorzystać tak jak mój ojciec. Który czytał masę, nawet wiersze napisał- piękne tomiki poezji, twierdzi że zyje po to, aby spłacić długi bo nie chce zawieść ludzi.
Ja mam te same długi ale i poczucie że i tak was wszystkich zawodzę, powinnam mieć wolę żeby spłacić długi i chociażby poto chodzić do pracy, żeby umrzeć "czysta" bez nich. JEDNAK JA NIE MAM TEJ WOLI.NIE WIEM DLACZEGO.
PO PROSTU WSZYSTKO MI SIĘ POMIESZAŁ KOMPLETNIE NIE WIEM DOKĄD ZMIERZAM, CZY WO GÓLE ZMIERZAM.
data: 2007.07.05
autor: AM
Witam, Kochani! Wróciłam z Wąsowa zmęczona, ale bardzo zadowolona. Wąsowo to naprawdę dobre miejsce dla nas – otoczenie przepiękne, a pensjonat wygodny. Było smacznie, spokojnie, acz twórczo. Niby nic, a każdy złapał swoje perełki i o to nam właśnie chodziło. Jestem pewna, że tygodniowy kurs to dobra szkoła myślenia, gotowania i czucia wg PP. A teraz do roboty. Pani Beato, spokojnie, proszę najpierw zająć się czytaniem książek, zrozumieniem wszystkiego i pomału zacznie Pani wprowadzać to w życie. Dzieciom przez ten czas nic się nie stanie, wytrzymają. Przy eliminacji kwaśnego-surowego-zimnego już Pani wiele zyska, bo starszemu powinna minąć migrena, młodszy powinien mieć sprawniejsze płuca, no a małemu niepotrzebne będą antybiotyki. Poza tym dziewczyny pięknie Pani radzą. Michu, dziękujemy za optymistyczną piosenkę. Dario, na temat gotowania warzyw już pisałyśmy, kawę gotowaną możesz pić, ale przede wszystkim staraj się jeść posiłki gotowane, dobrze zrównoważone. Pani Aniu M. z Rudy Śląskiej, dziewczyny już Pani odpisały, ale podkreślę jeszcze raz: dziecko kilkunastomiesięczne, tzn. jakie – jedenasto czy dziewiętnasto? To jest różnica, a my tego nie wiemy. Makaronu proszę nie podawać w ogóle, ryż tylko w zupie, lane kluski tylko jak niteczki i to nie za często, kasza gryczana tylko niepalona. Podstawą powinny być właśnie te warzywa, które dziecko odrzuca. Oczywiście, pomidor, kalafior, kalarepa, brokuły odpadają. Posiłki częściej – tak, aby unikać chleba. Wszystko, co będzie Pani przygotowywała dziecku, proszę dokładnie przyprawiać i równoważyć. Joasia odpowiedziała Pani właściwie. Pani Nato, przede wszystkim, gdzie Pani ma te popękane naczyńka? Taki objaw oznacza nadmiar emocji, nadmiar słońca lub niewłaściwe zrównoważenie esencją płuc i serca lub słabość śledziony. Nasze potrawy są właściwie zrównoważone i nigdy one Pani nie zaszkodzą, chyba że będzie Pani popełniać błędy. Pani Agato, mąki kukurydzianej może Pani używać do zagęszczania sosów, zup, w jakiejś części dodając do wszystkich potraw mącznych. Pani Anito, nie wiem, co to jest Vigantol – domyślam się, że to specyfik z dodatkiem witaminy D. Nie znam Pani ani dziecka, nie znam przyczyn. Może i powinna Pani ten Vigantol podawać. Pani Beato z Lubonia, czemu chce Pani robić tartę z mąki orkiszowej? Nie może być z normalnej? Przecież będzie ją Pani robiła nie częściej niż raz w miesiącu, więc lepiej dobrą. Po co kombinować? Mama Gabi, nie pamiętam, ile dziecko ma miesięcy. Być może, daje Pani do zupek za dużo mięsa. Natomiast nie rozumiem, o co chodzi z ziemniakami – proszę je gotować z kurkumą, imbirem, czosnkiem i nie robić problemu. Pani Ulo S.G., nie wiem, jaka może być przyczyna tego, że dziecko jest małe. Być może rzeczywiście są to zaburzenia genetyczne, w tym hormonalne. Jedyne, co jest pewne – że nasze jedzenie nigdy dziecku nie zaszkodzi. Może Pani spróbować do mnie przedzwonić, a w ogóle potrzebna jest Pani konsultacja. Pani Iwono z Kościana, dzisiaj już powinny pokazać się terminy kursu II stopnia i już może się Pani zapisać. Katarzynko78, bardzo się cieszę, że masz tak piękne objawy braku akceptacji owocowej:) A doświadczenie zebrane w przeszłości uczyniło Cię taką, jaka teraz jesteś doskonała. Karolinka napisała Ci bardzo właściwy pościk. Pani Żaneto, nie programuj się niepotrzebnymi określeniami typu „męcząca i nudna gimnastyka korekcyjna”. Jeśli tak będziesz robiła – ona Ci nie pomoże. Zmień to na pozytyw. Pływanie sobie podaruj, na treningi chodź, ale pod okiem fachowca. A w ogóle, Twój kręgosłup jest trzymany przez mięśnie, które należą do pęcherza moczowego, wątroby, a głównie do śledziony. Więc jak nie zadbasz o narządy, o ich właściwą kondycję i nie zaczniesz dyscyplinować swojego jedzenia, to Twoja gimnastyka psu na budę. Katarzynko78, dawno, dawno temu w pierwszych miesiącach mojej przygody z PP, na potrawy, które wymieniasz, reagowałam bardzo podobnie – zgagą i paleniem w żołądku. Uświadamiało mi to, że trzeba poczekać, aby moje wnętrze się zrównoważyło. Starałam się jeść delikatniej, mniejsze porcje, aby nie osłabiać narządów. Warzywa zawsze obsmażam, ale na małej łyżce oleju i krótko. Marchew możesz mieć zrównoważoną w lodówce i zjadać ją, gdy będziesz miała na nią ochotę – do wszystkiego. Post Joasi jest bardzo mądry. Pani Asteruz, pięknie dziękuję za miły pościk. Donko, Twoje uwagi na temat Naszych dzieci są bardzo mądre. Pani Firanko, latem nie kończymy kąpieli zimnym prysznicem – myjemy się w ciepłej wodzie. A to, że nasze jedzenie łagodzi problem popękanych naczyniek – to pewne. Nowy, nic o was nie wiem – nie poradzę Ci. Gdy będzie bardzo źle, proszę, niech żona zadzwoni. Pani Edyta odpisała Panu właściwie. Firanko, dobrze, że się wzięłaś za siebie, bo szkoła to młyn przez cały okrągły rok. Pani Ulo, nie wiem, w jakiej intencji chce Pani zjadać pyłek z miodem. Może Pani mieć po nim zawirowania funkcji żołądka. Jestem córką pszczelarza, z tymi preparatami często miałam do czynienia, ale nie najlepiej się po nich czułam. Jednak decyzja należy do Pani. Marcelku, nie będę Ci już odpisywać na forum, bo rozmawialiśmy w Wąsowie. A tak poza tym, to przypominam wam, że o Wąsowo trzeba jednak zahaczać co roku. Moniko z Częstochowy, na ciemieniuchę owszem, oliwka, czesanie itp., ale proszę pamiętać, że ciemieniucha to problem wątroby, a najczęściej nadmiar tłuszczu. Więc pomyśl. Pani S., nadpotliwość jest udręką, owszem. Mogę Pani jedynie zagwarantować, że wchodząc w jedzenie PP powoli, bo powoli, ale wyjdzie Pani z tego w 100%. A więc życzę cierpliwości i dyscypliny. Pani Agato, ja na podobne cierpienia dziewczyn odpowiadam: to są skutki picia wódki...:) Tak działa na nas ciasto. Więc następnym razem zastanowisz się, czy Ci się będzie kalkulowało je zjeść. Pani Haniu z Warszawy, jeśli jest Pani w naszym jedzeniu, to proszę zrobić sobie raz pierogi z jagodami, raz tartę i po jagodach. Joasiu, no, czarnuszka to tylko na chlebek, chociaż podobno Hindusi gdzieś ją tam jeszcze wsypują. Karolinko, Twoje listy takie akuratne;) Już sama nie wiem, skąd Ci się to bierze. Anko M. z Wrocławia, ja gotuję bób z imbirem i solą, potem siadam i zjadam, ale bez skórki i tyle nie myślę. Joasiu MamAsik, oczywiście, masz rację. Pani Agato, oczywiście, odpowiedziała Pani S. bardzo mądrze. Pani Moniko z Częstochowy, cieszę się z dobrych wyników ciążowych, ale przed wyskokami przestrzegam. Elu Marcelowa, Ty nawet myśleć i mówić o truskawkach nie powinnaś, a co dopiero zjadać. Bardzo Cię proszę, pilnuj się, bo w ucho. Pani Magdo, w sprawie osteopaty proszę przedzwonić, ale dopiero w przyszłym tygodniu. Pani Ewo S., córka jest jeszcze mała, a więc potrzebuje ochrony. Osłabiła jej Pani jelita. Przede wszystkim nie wolno podawać dziecku grzanek, tylko czerstwy chleb pszenno-żytni. Jaką kaszę Pani podaje – nie wiem, a makaronu nie wolno żadnego, również brązowego, ani soczewicy, ani ryżu brązowego. Jeśli kasza – to tylko gryczana niepalona i kukurydziana. Proszę właściwie doprawiać i regularnie podawać posiłki co 2-3 godziny, mniejsze porcje, a chleb proszę ograniczyć. Dziecko jest małe, z AZS, ma zniszczone jelita, więc wymaga ochrony. Proszę czytać posty Joanny MamAsik – są dobre. Madziu, oczywiście Twoja porada jest właściwa. Pani Basiu K., Pani sposób na bób jest dobry, a nawet pyszny, tylko pracochłonny. Madziu, o ekscesie ciasteczkowym i nalewkowym porozmawiamy, jak przyjedziesz do domu:) Agato, na temat Twojej osobistej masakry nie będę nic dodawała, bo dziewczyny Ci pięknie napisały. Pani Elżbieto C., jeśli ma Pani sprawdzone leki homeopatyczne i pomagają na Pani dolegliwości, to proszę je stosować. Nie wiem, dlaczego ma Pani niskie ciśnienie – może być tego wiele przyczyn. Proszę dyscyplinować jedzenie, z czasem wszystko się uporządkuje. Joasiu, jak zwykle rady dla dziewczyn właściwe. Tak, Karolino, Ty również masz dużo racji w sprawie facetów, oczywiście:) Agusiu z Opola, smaruj się czymś dobrym, co nie zawiera filtrów:) Szukaj, szukaj, szukaj! Renatko, przyznam, że zaskoczyłaś mnie swą gotowością – z samochodu prosto do forum? Ale to miłe, bo list jest bardzo mądry. Ściskam Cię mocno. Beatko, ano jakoś pijemy tę imbirówkę, robimy straszne miny, ale pijemy. Inko, dziewczyny już Pani odpisały, a ja tylko dopowiem, że jajecznica to bardzo intensywny smak słodki. Może zablokować funkcje wątroby i woreczka, pojawiają się wówczas mdłości, a nawet biegunka. Indyk jest smakiem ostrym i lubi słodkie, a więc ziemniaki, ryż rzadko. Kaszę gryczaną może Pani łączyć z najróżniejszymi duszeninami. Agato, to, że się poryczałaś po waszym rozstaniu, nie jest oblaniem testu, bo widać, że się pięknie zbierasz i wyciągasz właściwe wnioski. A więc test zaliczysz albo już zaliczyłaś. Firanko, może i mówiłam coś takiego na czwartkowej biesiadzie, ale wybacz – nie używam słowa pysk. Czasem potrzebna nam jest powściągliwość nie tylko w jedzeniu, ale i w słowie. A aspirynę możesz, ale pod jednym warunkiem: jeśli będziesz się dyscyplinować. Pani Barbaro, pęcherzyk nie ma nic do gadania w sprawie bobu, proszę się tylko nie przejadać i dobrze dopieprzyć. Karolinko, to co z tą wątrobą? Czy nie jest ona znowu w jakimś chciejstwie albo braku akceptacji?... Co o tym myślisz?:) Joasiu, kotlecik z kaszy gryczanej niepalonej z koperkiem, serem? Nieee, takie kotleciki to tylko dla starych. Daj tym dzieciom pożyć. Mleko napływa z poślizgiem co najmniej 1-dobowym, ale często obserwowałam, że proces ten jest przyspieszony. Tak, Dandelion, masz rację. Gabrysiu z Kołobrzegu, oj coś jesteś rozkojarzona. Przecież o wszystkim, o co pytasz, już było. Mała, nie smakuje herbata? Może ma Pani jakieś zawirowania wątrobowe lub śledzionowe? Proszę pić przez jakiś czas wodę z miodem i imbirem. Pani Ewo S., a czy ta Pani zdrowa córcia nie ma przypadkiem AZS-u? Nie wiem, dlaczego dziecko jest obsypane bąblami, jakie błędy Pani popełnia. A z Pani postów wynika, że popełniła i popełnia ich Pani całe mnóstwo. Ząbkowaniem proszę nie tłumaczyć takich objawów. Tak, Moniko, przywołuj Agatę do porządku. Pani Inko, na temat chleba dziewczyny podały Pani właściwe wyjaśnienie. Joasiu, dzieci alergiczne – AZS-y mogą na pewne produkty reagować bardzo dziwnie, nie zastanawiajmy się nad tym, lecz porządkujmy ich żywienie. Pani Ewo S., proszę nie oczekiwać, że na forum zdobędzie Pani całkowitą wiedzę, jak prowadzić dziecko z AZS. Proszę nie zadawać tak drobiazgowych pytań, bo ja nie znam ani Pani, ani dziecka. Jeśli chce Pani korzystać z wiedzy PP, proszę to robić samodzielnie, wgryzając się w treści książkowe, obserwując reakcje dziecka, analizując poprzednie błędy. Wejście w żywienie PP to przede wszystkim samodzielna praca. Dziewczyny Pani odpisują właściwie, ale nie wyciąga z tego Pani żadnych wniosków. Gosiu B., myślę, że nie chętnie posłucha Pani, ale poczyta Pani posty w archiwum – tam będzie Pani szukała mądrych przekazów dla siebie. I do pracy. No, Agato, widzę, że łapie Pani pion. Czyli test zaliczony. Joasiu MamAsik, jak zwykle post bardzo mądry. Joanno, matka karmiąca może zjeść dwie pieczarki do wołowiny i pięć w zupie:) A poważnie, proszę je raczej ograniczać. Pani Ewo S., o wszystkich Pani wątpliwościach piszę w książce. Myślę, że czytając po wielokroć książki zrozumie Pani wreszcie, czym jest choroba oraz w jaki sposób możemy doprowadzić organizm do równowagi, a w jaki ją utracić. Dziecięcą owsiankę może Pani zjadać, oczywiście. Pani Jolu z Łodzi, klub sobie zorganizujcie, róbcie sobie spotkania, zaliczajcie, ale nie sądzę, żebyście mogły same we właściwy sposób przerabiać trudne sprawy partnerskie. Bardzo łatwo możecie wpaść w pułapki schematu albo we własne Ego. Pani Marto R., jaka mądrość, jaki rozsądek? Pani Aniu M. z Rudy, dziękujemy za wróżkowe wieści o szczepieniach. A z powodu wody jest nam przykro. No, Renatko, za list o Wąsowie pięknie Ci dziękuję. Opisałaś ten czas serdecznie i mądrze, z poczuciem humoru. Fakt, że nie przerobiłyśmy „Czarownicy z Portobello” (bardzo polecam). Obiecuję, że na najbliższym niespodziewanym naszym spotkaniu omówimy ją dokładnie, a jest co omawiać i nad czym się zastanawiać. Tak, Joasiu, masz rację. Pani Edyto, jak nie zobaczysz, to nie uwierzysz, czyli musi Pani zaliczyć kurs w Wąsowie, aby się o ilości przypraw przekonać naocznie. Pani Ostróżko, dla mnie najważniejsze jest to, że odebrałam Pani post nie jako objaw doliny kobiety 58-letniej, tylko objaw młodzieńczej przekory na stan, który się w Pani życiu pojawił. Usiłuje Pani zrozumieć, pogonić, z humorem zlekceważyć i robi to Pani uroczo. Niech Pani tak trzyma, a nic się Pani nie stanie. Wszyscy takie chwile mamy i szybko one przemijają. Pani Moniko, może Pani podać dziecku imbirówkę, oczywiście, ale przede wszystkim niech Pani ją pije, bo Pani mleko może być dla dziecka szkodliwe. W razie czego proszę dzwonić. Tak, Marcelu, dziękuję za czujność. Anito, Tobie również dziękuję za dobre słowa o Wąsowie. Pilnuj terminu kursu w przyszłym roku, żebyś zdążyła się zapisać:) Joasiu, tak słowa skierowane do Pani Ewy S. są bardzo mądre i tak sobie myślę, że pewno Ci tęskno za Wąsowem, bo jeszcze parę lat będziesz musiała posiedzieć w domu, a tam tak czarownie. Śmiałyśmy się na kursie, że Coelho tę książkę napisał specjalnie dla nas. Dandelion, po cichu podaję Ci adres: Junikowska po lewej stronie:) Tylko nikomu nie mów. Agatko M., myślę, że zajrzysz do forum niebawem i przeczytasz te moje dwa zdania, ale najpierw usiądź. Uświadamiam Ci rzecz bardzo ważną: nie masz depresji, masz po prostu kaca moralnego jak stąd do nieba. Jest Ci wstyd i głupio i obraziłaś się na siebie, na swoje życie, na Boga, na świat, weszłaś w niską wibrację Ego (małe dziecko), usiłując – może nieświadomie – manipulować zewnętrzem, aby nie krzyczeć głośno: „tak, popełniłam kolejny błąd”. Manipulujesz zewnętrzem poprzez prowokowanie naszych skrupułów, troski, litości, naszego martwienia się o Ciebie, lęku o Ciebie. Zachowujesz się tak jak to robi małe dziecko. A Ty powinnaś przyznać się do tego, co się stało, wiedzieć, że dzięki temu jesteś dużo mądrzejsza, dużo szlachetniejsza, dużo doskonalsza, ugotować kartoflankę, przytulić dzieci i męża, iść do pracy, jutro znowu, pojutrze znowu, bo teraz jesteś szóstką, a szóstka to rodzina. Na ideały będziesz miała czas. Nie leć do ognia, bo się spalisz. I jeszcze, Agato, cytat z Aniołów: „Każdy nowy dzień jest nowym początkiem. Każdego dnia możesz zrzucić brzemię przeszłości i przeżyć odnowienie”. Ściskam Cię mocno, a wszystkich pozdrawiam serdecznie
data: 2007.07.04
autor: Anna Ciesielska
Wczoraj Klusek dostał pierwszą kaszkę owsiano-kukurydzianą(łyżka kukurydzianej i 2 łyżki owsianych) plus przyprawy - z przepisu z drugiej książki, zjadł dwie łyżeczki, może nawet niecałe i ze dwie godziny potem straszny ból brzucha, wił się i płakał biedaczek prawie godzinę...a rano zrobił kupkę z kilkoma łuskami z płatków(Joasiu, miałam czuja, że poknocę. A swoją drogą Klusek to Tymon). Podejrzewam siebie - że dałam zbyt małą szczyptę przypraw. Podejrzewam też płatki owsiane. Nie miksowałam ich, tylko powybierałam wszystkie łuski gotowałam całe płatki, ale potem wszystko zmiksowałam blenderem i dodatkowo jeszcze przecisnęłam przez gazę. Nie ma u nas płatków ze stoisławia, bo wszyscy piszą, że tam najmniej łusek. Jeszcze przychodzi mi do głowy przetarcie płatków przez sitko...Poradźcie w kaszkowych dylematach i pozdrawiam zaprawione w boju mamuśki
data: 2008.09.18
autor: Aguśka
Oj babeczni.... coś mi mdło i tak mi dziwnie hm... Może coś poknociłam z jedzeniem bo tak naprawdę to jem słodkie.Ciagle wszystko smażę na oleju.Ziemniaki, wołowina, marchewka itd... wszystko z przepisu po naszemu ale zawsze słodkie.W pracy zawsze mam zupę ale juz pracuję po 10-ciu do 11-stu godz.Oprócz tego ,że się objadam to dochodzi taka złość, nadpobudliwość.Znowu wsztstkich w firmie ustawiam... oj!
data: 2007.07.04
autor: AGATA
Prosze o krotka info na temat herbatek zalecanych przez p.Magde w swoich ksiazkach.
Powiem tylko ze stosujemy cale "zarelko" zalecane przez p. Ciesielska od 2 lat a moja Zona i Siostra byly w ubieglym roku na praktycznych zajaciach pod Poznaniem.
Stosowanie sie do zalecen przynioslo w naszej rodzinie i u znajomych wiele pozytywnych skutkow.
Jednak pijac w ciagu dnia ok. 1.5 litra herbatek (prawie nie stosujemy juz tych wszystkich liptonow itp...) mam czasami uczucie zgagi ( od zawsze mam problemy z nadkwasota i zapaleniem przelyku).
Czy w takim przypadku nie nalezy zmodyfikowac przepis na herbatki
data: 2007.07.04
autor: waldek
Czy ktoś z Poznania mógłby mi polecić jakiś dobry chleb pszenno-żytni.Ten który kupowałam ostatnio zrobił się dość niesmaczny.Z góry dziękuję.
data: 2007.07.04
autor: dandelion
Moniko, możesz podawać dziecku imbirówkę, 5 mililitrową strzykawką, kilka razy dziennie, ciepłą imbirówkę, o mocy takiej jak ta dla dorosłych. * Ewo S. medycyna zachodnia ma genetykę, medycyna chińska ma jing, Esencję, czy też "wzorzec na życie". Wyobraź sobie ziarno pełne energii. Połowa esencji tego ziarna potrafi się odnawiać, służy na codzień i przy właściwym sposobie życia odnawia się. Część druga jest nieodlawialna, to materiał na czarną godzinę - stąd czerpie organizm, gdy esencja odnawialna się skończy - część ta jest tak ważna również z tego powodu, że przekazujemy ją naszemu potomstwu. Nie można sprawdzić, zmierzyć, policzyć ile nam tego dostarczyli rodzice, ani ile przekazaliśmy dzieciom. Jedno jest pewne, musimy o siebie dbać, przede wszystkim o siebie, zaraz potem o naszych najbliższych. A tym czy inne dzieci czy inni ludzie chorują nie powinniśmy się zajmować. Zająć musimy się swoim podwórkiem, jego obserwacją i zrozumieniem tego co na nim się dzieje. Jeżeli chorujesz ty lub dziecko, to szukasz przyczyny tej choroby. Regenerujesz ile się da i idziesz do przodu. Nie oglądasz się. Stajesz przy swoim pługu i ruszasz na swoje poletko. Z tego, że akurat twoje dziecię ma AZS powinnaś się w sumie cieszyć, bo skoro trafiłaś na pp po Ciesielsku, to znaczy, że jakieś klapki opadły i oczy ci się trochę otworzyły. :) I pewnie będą dalej otwierać. Na genetykę nie ma się co oglądać, trzeba regenerować co się da i żyć spokojnie i szczęśliwie. * Anitko, ja myślę, że Coelho pił poranną kawę i siadał do pisania. A potem to szedł na czerstwy chlebek z czosnkiem i serkiem, na obiad miał pieczoną jagnięcinę, a na kolację cebulową zupkę. Może nawet załatwił sobie stołowanie u pani Ani. hi hi.
data: 2007.07.04
autor: Joanna - MamAsik
A oto cytat, bo się gdzieś zawieruszył "Wystarczy zrozumić i stale pamietać, że jesteśmy tu nie bez powodu i mamy do spełnienia pewną powinność. Wtedy możemy się śmiać z naszych wielkich i małych cierpnień i iść bez lęku, ze świadomością, że każdy nasz krok ma sens." Wężykiem ~ ~ ~ wężykiem ~ ~ ~
data: 2007.07.04
autor: Anita
Na temat Wąsowa zacznę nieskromnie, że z tym moim gotowaniem to okazało się nie jest tak źle;) Zamienię wiadro przypraw na dwa i już bez obaw wezmę się za większe ptaki;) Nie ma czego się bać, prawda Goniu?;). Było super, wszystkiego po trochę, i pracy w kuchni i relaksu (uwaga, relaks to nie czytanie książek) i refleksji, zadumy i śmiechu, i czytania i spacerowania. Wspaniale było przede wszystkim (...najeść się do syta ; pst...) spotkać bratnie dusze, pogadać z nimi, albo milczeć, czy to w promykach Słońca w ogródku czy przy ogniu kominka wieczorem. Ale najwspanialsze było spotkanie i p r z e b y w a n i e z Panią Anią, Naszą Mistrzynią. Chciałabym, *jeśli taka Twoja wola Panie*, pojechać do Wąsowa także za rok. Na koniec mój, jak na razie, ulubiony cyctat z czytanej ostatnio książki P.Coelho "Czarownica z Portobello". <> Nie zdziwiłabym się na wieść, że Paulo C. piję kawę gotowaną co rano ;) Buziaki dla WSZYSTKICH kursantek i ukłony dla Pani Ani. Polzwólcie, że slangiem allegrowiczów zakończę posta na temat Wąsowa: GORĄCO POLECAM!!!
data: 2007.07.04
autor: Anita
Witam, zwłaszcza "Małą" od herbatki. Na ten temat już pisałem, ale poradzę Ci coś, co przetestowałem na sobie. Na 1,5 do 1,75 litra wody dodaj kolejno: 1/3 płaskiej łyżeczki tymianku, lukrecji, cynamonu, anyżu, imbiru, 1 łyżeczkę kardamonu. Gotuj około 5 minut. Na koniec dosładzaj solidną łyżeczką miodu rzepakowego (może być więcej w zależności od upodobań). Stopniowo, z czasem zwiększaj dozowanie przypraw (np. po pół łyżeczki, itd.), ale zawsze tyle, by dobrze smakowało. Mam nadzieję, że pomogłem :-).
Pozdrawiam Wszystkich!!!
data: 2007.07.04
autor: Marcel :-)
Mam serdeczną prośbe, proszę mi powiedziec czy dziecku 8- miesięcznęmu moge podać imbirówke trochę słabsza niż nasza. Pytam dletego,że mój duzo starszy syn gdy tylko pojawia sie katar bądź przeziebienie wystarczy ze wypije imbirówke i zazwyczaj dolegliwosci mijają, a moja 8- miesięczna córeczka ma od dłuższego czasu katar i trochę kaszlu, pomimo karmienia piersia i przestrzegania diety mie mija. Więc proszę o radę. Pozdrawiam
data: 2007.07.04
autor: Monika
W moim świecie jak po bombie, ludzie mnie drażnią, praca mnie męczy, myli mi się kolejnośc smaków zaczęłam objadac się słodyczami nie potrafię zając się niczym co sprawiło by mi przyjemnośc w domu bałagan coraz większy bezwarunkowa akceptacja zdarzen i ludzi o jakiej pisze Rene na razie w ogóle nie wchodzi w rachubę .Zaczynam myslec że albo jestsm złym człowiekiem albo faktycznie pokręconą wariatką.Taka zapaśc nie pasuje dojrzałej 58 letniej kobiecieI teraz jak to napisałam to wydaje mi się że może użalam się nad sobą a to jeszcze większy wstyd.Zgodnie z zaleceniami z forum i książek pani Ani powinnam isc do kuchni i wziąc się za robotę i tak jak pisze w książkach Mulforda jak zmywasz to myśl o garnku który myjesz.No dobra wiem co robic ale nie idzie mi to. Z ostatniego postu Rene oWąsowie wnioskuję że ten mój nastrój też powinnam zaakceptowac bo on czegos chce mnie nauczyc coś żle robię lub coś za mocno trzymam czuję się jak zawieszona na kołku Ciągłe rozważania też są dla mnie nie do zniesienia.Pozdrawiam wszystkich zdesperowanych.Może przejdzie mi względnie szybko wszystko co było słodkiego w domu już wyjedzone opróczcukru od którego bardzo szybko się odzwyczaiłam nie ciągnie mnie do słodzenia napoju tylko wciąż tańczy mi przed oczami wielkie ciacho z bitą śmietaną ozdobione kanduzowaną wisienką albo wuzetka taka podwójna albo sernik z brzoskwiniami albo lody zbakaliami o retyO rety śmiechu to warte ale taka prawda o mnie. Pozatym pewnym rodzinnym problemom nie jestem w stanie zaradzic ale to problem większości ludzi.Ach przypomniała mi się z forum rada wojsko w kuchni emocje pod butem No to ide do kuchni serio! Troche mi ulżyło.serdeczności dla Wszystkich
data: 2007.07.03
autor: ostróżka
Rene,dzięki za post "poWąsowski",dla mnie był najlepszy ze wszystkich pisanych tu po odbytych kursach.Czy naprawdę zwiększyć ilość przypraw?
data: 2007.07.03
autor: Edyta
Amen mój kochany Kaznodziejo. :) A ja myślałam, że ElaPela wie, że ją kochasz. Hmmm.
data: 2007.07.03
autor: Joanna - MamAsik
Wąsowo...cudnie tam i magicznie, sielsko i anielsko. Weekendowych kursów już za mną pare, taki tygodniowy był pierwszy. Na pewno pojechałam tam po to, żeby się przekonać, że wg zasad ciesielskich NIE UMIEM GOTOWAĆ wcale, choć wydawało się, że robię to od 1,5 roku... Czyli do roboty, wiadro przypraw trzeba zamienić na 2 wiadra, i będzie dobrze. Gotowanie i smakowanie potraw w wykonaniu i pod okiem p.Ani to kunszt i mistrzostwo, trudno temu dorównać, ale próbować trzeba. Nie sądziłam, że po zjedzeniu smalcu czy pasztetu można aż tak odjechać. Indyk nadziewany kasztanami to poezja a pieczeń barania to przysłowiowe niebo w gębie. I chociaż na pożegnalnym wieczorze rapowaliśmy, że dyżury w kuchni to golgota, wiemy, że za rok znowu będziemy płakać przy obieraniu worka cebuli i wystawiać nie tylko dekolty na słońce:)). Każdy z nas przyjechał po coś innego i każdemu z nas spotkanie z p.Anią było potrzebne. Gosia już wie, że do kawy trzeba sypać imbir i że nie należy jeść za dwóch nawet jak smakuje doskonale i nigdy w życiu się czegoś takiego nie jadło. Bo potem to już tylko na kolację imbirówka zostaje.... Alinka musi uważać na kleszcze, a Natalka wie, że my już tylko wespół w zespół. Do Elapeli już dotarło, że jak na nią krzywo patrzę to tylko dlatego, że ją uwielbiam, a krzywe spojrzenie to moja natura:)). Ale obiecałam sobie częściej patrzeć w lustro, będzie dobrze. Jagoda musi delikatnie obchodzić się z jajami, tymi kurzymi oczywiście, zamiast zgrzewki ekologicznych dowiozła do domu same wydmuszki ( śpieszyła się.. wiadomo, że nie do kota:)). Moje dziecko nie tęskniło za mną w jakiś tragiczny sposób, wprost przeciwnie wyciszyło się i wygrzeczniało, babcia i mąż dawali z siebie wszystko i co najważniejsze nie wpędzali mnie w poczucie winy. Jechałam spokojna i ufna. Wróciłam i świat się nie zawalił. No może ten stary trochę... Ale przecież o to poniekąd chodziło. Pani Ania posiada niesamowity dar uświadamiania nam zakręconym często kobietom po co jesteśmy i po co Bóg nas stworzył. A to takie proste. Dogadzać najbliższym, hołubić ich, a przede wszystkim akceptować wszystko dookoła, bezwarunkowo. A co niby trzeba akceptować ? Wszystko to, co wydaje się nam najtrudniejsze, a co okazuje się najłatwiejszą rzeczą pod słońcem, wystarczy tylko zrozumieć. Akceptujemy dzieci chore i zdrowe, grzeczne i niegrzeczne, męża chudego i grubego, lubiącego seks i nielubiącego, faceta, który jest przy mnie na dobre i na złe i takiego, który chce odejść, szefa złego i dobrego, rodziców mniej lub bardziej nas akceptujących, a może nawet w ogóle nas nie akceptujących, pracę lub jej brak, dom lub jego brak, urodę lub jej brak, pieniądze lub ich brak...Wymieniać można by długo.... Ile lat powtarzamy w kółko „bądź wola Twoja Panie”?? A czy rozumiemy te słowa ?? Tak, tak powie niejeden z was, rozumiem, ale jak wysokie schody do pokonania albo inne bolesne rzeczy się dzieją, to płacz i zgrzytanie zębów... Naprawdę nie warto. Wyciągamy z podziemia swoją ukrytą gdzieś kobiecość, po stokroć czytamy rozdział FZ „od kartoflanki do duchowości” i do roboty. Będą działy się cuda, zobaczycie.Ukłony
data: 2007.07.03
autor: Rene
Witajcie Kochani,

Wszystkich żywotnie zainteresowanych szczepieniami odsyłam do lipcowego numeru "Wróżki". Poruszyli ten temat po raz drugi ze względu na dużą ilość listów i pytań wysłanych do redakcji. Ostatnio słyszałam też w Faktach, że rośnie liczba osób odmawiających szczepień, ale informacja była pokazana dość tendencyjnie - że są to głównie osoby biedne, ze wsi, niewykształcone - "normalnie strach się bać" :))
W ostatnich dniach niewesoło było u nas w Rudzie. Gotowałam pyszności, a wszyscy chorowali (biegunka, bóle brzucha). Przeżywałam prawdziwy kryzys, analizowałam dosłownie każdy kęs, aż tu nagle ogłosili, że woda zakażona. Teraz podobno woda już czysta, ale jakoś niedowierzamy i kupujemy mineralną. Odkręcając dziś kurek z wodą w domu docenicie, jaki to skarb, bez niego bieda, oj bieda.
Na koniec mam jeszcze pytanie. Wczoraj złapałam się na tym, ze właściwie to nie wiem, jak gotować makaron...
pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.07.03
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
Firanko, niewątpliwie czas na zmiany przychodzi sam i znienacka, ale czy Twój dyrektor działa zgodnie z przepisami kodeksu pracy? Według mojej wiedzy trzeba przedłużyć umowę kobiecie w ciąży, jeśli miała ją na czas określony (chyba, że dzień zakończenia umowy jest przed 3 miesiącem ciąży). Jakoś podobnie chyba jest na macierzyńskim. A skąd wiesz, że urodzisz dokładnie tego dnia? Wystarczy 1-2 dni później i w momencie zakończenia umowy jesteś w ciąży i dyr. ma obowiązek przedłużyć z Tobą umowę. A 2 dni wcześniejszy poród i też Cię przepisy chronią, boś wtedy już na macierzyńskim. Niech się ten dyrektor nie rozpędza. Poszukaj przepisów albo skonsultuj się z kimś kompetentnym. Kobieta w ciąży jest nieźle chroniona. Owszem, ciągle słyszy sie o nadużyciach ale przecież nie w szkołach. To, czy chcesz tam wracać czy nie, to inna sprawa, ale umowa i świadczenia to coś co się może przydać, no nie?
data: 2007.07.03
autor: Marta R.
Hej dziewczyny z Łodzi! A może stworzyłybśmy "klub" wzajemnej adoracji i wsparcia w trudnych chwilach. Jak czytam Wasze maile, to widzę, że wszystkie mamy duże problemy emocjonalne. A może przydałoby się od czasu do czasu spotkać i wymienić pozytywne energie. Co Wy na to???
Mam na imię Jola, na PP jestem od blisko 1,5 roku, mam za sobą dwa kursy u Pani Ani i do "przerobienia" trudne sprawy partnerskie /mało kto ich nie ma/. Często potykam się na mojej nowej drodze i co prawda staram się jak tylko mogę naprawiać błędy, ale po co wyważać otwarte drzwi? może mogłybyśmy sobie jakoś pomagać? Nie wiem czy to do końca jest dobry pomysł czy też należy rozwiązywać swoje problemy samodzielnie. Pani Aniu co Pani na to?
data: 2007.07.03
autor: Jola z Łodzi
Witam. Czy jest tu może ktoś z Konina lub okolic? (Kleczew, Wilczyn, ślesin, Słupca). Jeśli tak, to czy wiecie gdzie można kupić dobry chleb pszenno-żytni na zakwasie? Ja szukam i nie mogę znaleźć...A jak tu bez niego żyć:) I jeszcze pytanie o jagnięcinę - jeśli ją tu gdzieś kupujecie, to napiszcie, gdzie można sie w nią zaopatrzyć! Dziekuję z góry i pozdrawiam słonecznie - akurat słońce wyjrzało po całodniowej ulewie...
data: 2007.07.03
autor: Justyna
Co do podjadania to staram sie aby nie bylo okazji ku temu, ale nie zawsze sie da. Ona obiad je ok. 15-tej a ja dopiero jak wrócę z pracy ok. 16-tej i wtedy podjada. W weekend staram sie jeść razem z nią. Dodam ze ciagle wola jeść tuz po zjedzeniu czegokolwiek, nawet chleba samego sie domaga - chyba po prostu z łakomstwa, bo nie sadzę aby była niedojedzona. Ale Twoje rady sa cenne ze należy troszke zdyscyplinowac dziecko w tym jedzeniu..
A co do alergii to chmm ja nadal nie rozumie mczemu inne dzieci sa "zdrowe" mimo niezdrowego jedzenia, a inne mają AZS czy cos innego. Sadzę ze genetyka w tym przyapdku ma cos do pwoiedzenia, ze skłonnosc organizmu do reakcji alergicznych jest genetycznie uwarunkowana, a my możemy jedynie doprowadzic organizm do rownowagi tak aby sobie z ta alergia sam radził, ale nie wyleczyć z alergii. Pani Aniu - czy się mylę ?
Jeszcze mam pytanie - czy kaszka/owsianka dla dzieci z ksiazki p. Ani jest takze odpowiednia dla doroslych? Czy gotując dla córci mogę zjeść tę samą czy jednak dzieciom ona służy a doroslym nie i dla siebie musze mieć inaczej zrownoważoną?
data: 2007.07.03
autor: Ewa S.
Firanko dopiero teraz wyłapałam że w tak zwanym międzyczasie pisałaś... No weź i daruj sobie te emocje-pomyśl że wszystko idzie zwyczajnie swoim biegiem. Gdzieś kiedyś rzuciłaś intencje że masz dość i chcesz do światła - może to najlepszy czas na ten krok. Sama decyzji pewnie byś nie podjęła tak drastycznie więc ułatwiają Ci sytuację. Wszystko jest i będzie ok kobito tylko się tak nie napinaj:) no i jeszcze jakie ciasto, jakie czerewśnie?? A główka to jak myślisz z czego boli? No hej? Ty to nawet nie myśl o takich ekscesach nie mówiąc już o robieniu!!! Myśl o swojej kruszynie:)Pomyziaj ją ode mnie (najlepiej po nóżce jak wystawi) Tulki
data: 2007.07.03
autor: karolina
Agata, probowalam Ci napisac, ze wlasnie nie dalam rady:( Oblalam test bardzo bolesnie, sama na siebie sciagalam kolejne cięgi. Chce Ci powiedziec, zebys uwazala z uzalaniem sie nad soba. Tym juz sprawy nie odwrocisz, a zdolujesz sie i wcisniesz w ziemie, skad bardzo trudno sie dzwignac. Mowi sie, ze czasami trzeba dotknac dna ,zeby moc sie podniesc...moze....Ale w nas tkwi sila. Znajdz pozytywy, nie pozwol sobie na obwinianie. Życie jest piekne i choc trudno w to uwierzyc, to zapewne to co Ci sie przytrafilo okaze sie juz niedlugo jedna z najbardziej pozytywnych sytuacji w Twoim zyciu. Pogadaj z Aniolami i szukaj swiatelka w sobie...ono tam jest, jestem pewna:)) Sciskam Cie mocno
data: 2007.07.03
autor: Monika z Łodzi
Czy matka karmiąca może jeść pieczarki np do wołowiny ?albo zupy?Dziękuję z góry za odpowiedź.
data: 2007.07.03
autor: Joanna
Powiadasz Ewo, że mała ma 2 lata, AZS i nie jest osłabiona. Hmmm. To skąd ten AZS? W terminologii med. chiń., która była, jakby nie było, punktem wyjścia pp a la A.C. nie istnieją takie pojęcia jak alergie czy uczulenia. Problem jest w osłabieniu konkretnego narządu. Tylko tyle i aż tyle. A nasze dzieci są osłabione i w dużej nierównowadze dzięki temu, co wyprawiałyśmy przez lata zanim się poczęły. A co do wojska i domagania się jedzenia, to powiem tak: Jedzenie to posiłek. Posiłki są w miarę stałych odstępach czasowych. Dziecko je więc albo co 2 albo co 3 godziny, (takie założenie, może jeść co 2,5 albo i 3,5 godziny) a w między czasie trawi, czyli nie ma podjadania. Jak jest głodne, to dostaje posiłek, ale podjadania nie ma. Obiad możesz jeść przecież w tym samym czasie co dziecko i nie będziesz miała problemu z podjadaniem z twojego talerza. Podsumowując; nie broni się dziecku jedzenia, ale się je dyscyplinuje również w sposobie jedzenia. Jeśli zaś chodzi o fenkuła, to albo był stary i łykowaty, albo go niedogotowałaś. Musisz wybierać bulwy duże, ładne, jasne, bez przebarwień. A więcej nitek nie będzie. * Gosiu B. my tu mamy prawie same dzieci alergiczne lub astmatyczne. Poszperaj w postach w archiwum wrzucając hasła dzieci, AZS, alrgia i inne. Zobaczysz ile tam dobra już napisanego. Pozdrówka.
data: 2007.07.02
autor: Joanna - MamAsik
Rene DZIĘKUJĘ za te słowa,skąd ta mądrość? Karolino , JoannaMamAsik naprawdę jestem wdzięczna za wsparcie... nawet nie wiecie jak sie cieszę,że jesteście;) Moniko z Łodzi jak dałaś sobie radę?
DZIEWCZYNY duże buziaki ,dziękuję;)
data: 2007.07.02
autor: AGATA
Witam! O diecie pp wiem dopiero od niedawna. W związku z tym chętnie bym posłuchała rad osób, które również mają dziecko alergiczne i astmatyczne!
data: 2007.07.02
autor: Gosia B
Co do szczepienia to byla szczepiona wg kalendarza szczepien, wiec ostatnio chmm. nawet nie pamietam kiedy - ale chyba ok. pół roku temu. Antybiotykow nie brala nigdy, ale biszkoptow faktycznie - mnóstwo bo żarłok ogromny. Teraz czasem zje chleb albo pieczywo chrupkie. Jak rozumiem żytnie nie jest dobre, ale pszenno-zytnie dla dzieci ok?
No i troszkę nam sie poprawiło z kupkami, tzn Mała robi ostatnio codziennie po trochu (ale dość lużną nie wiem czy dobrze?) wiec to mamy na plus. Problem brzuszkowy raczej był dlatego ze wstrzymywała dokąd sie dało..
Czy warzywa gotowane może jesc w dowolnyc ilościach albo ziemiaki? Np. między jej posiłkami jak ja jem obiad to i ona mi czasem wyjada - można jej nie ogranicząc za bardzo i dawać to co oczywiście dobre i zrownoważone? Pisałaś kiedyś o wojsku itp..Jeśli dziecko sie domaga, chce jeść to dlaczego mu bronić, jesli się daje to co dobre? Może ma skok rozwojowy, wzrostowy czy jakis tam i potrzebuje więcej cześciej , bo te małe żołądeczki nie zmieszcza na raz zbyt dużo.??
Jeszcze mam pytanie odnośnie fenkuła - robiłam z niego zupke ale wyszło pełno nitek takich, które córka wypluwala (mimo ze miksowalam). Tak powinno być? Czy można tak zrobić aby tych nitek nie bylo?
data: 2008.09.18
autor: Ewa S.
Ano Inko źle myślisz, bo grzanki, czy też czerstwy chlebek, i to jeszcze z masełkiem, dokładnie gryzione stają się słodkie. Ja oczywiście też kiedyś myślałam tak jak ty, nie miałam czasu poszukać na forum czy jest inaczej niż myślę, całe zeszłe lato zajadałam grzanki z czosnkiem bez serka, na placu zabaw. Ale przeżyłam. A w między czasie pojawił się post Rene, w którym komuś przypominała czym jest chleb, no i dotarło do mnie to i owo. :) * Ewo S., no to ci się dziecko z tych chrupek i biszkoptów oczyszcza. hi hi. A nie szczepiłaś jej na nic? Bo z tego też ma szansę się oczyszczać. Słyszałam na wykładach z tao zdrowia, że takie bąble z tyłu języka, to może być manifestacja złogów po antybiotykach i szczepianiach, które gdzieś jeszcze są w organizmie. Moje bąble są wielkie. A twoja mała może nie mieć ich wcale, bo się szybciej niż po 30 latach życia zrównoważy. ;) Tak, a propos, pani Aniu, może być takie pochodzenie tych bąbli?
data: 2007.07.02
autor: Joanna - MamAsik
Joanno-MamAsik dziękuję za wyjaśnienia:-)Pozostała mi tylko kwestia grzanek. Bo ja sobie myślę tak:grzanki czy kanapki są z chleba pszenno-żytniego,więc chyba są w smaku kwaśnym.Więc po co jeszcze rownoważyć je kwaśnymi dodatkami? Chyba,że źle kwalifikuję?
data: 2008.09.18
autor: Inka
Droga Agato, masz szczescie...tyle dusz dookola:) Slowa, ze wszystko bedzie dobrze sa dla Ciebie niewiarygodne, i nie warto sie na nich skupiac...nie warto tez szukac winy.... Blagam, nie stawiaj sie w roli ofiary. Przeszlam przez to pol roku temu, wiec jestem na swiezo. Dopiero przed dwoma miesiacami na kursach u pani Ani otworzylam sie i dostrzeglam pozytywy. Wiele dostrzeglam, a przede wszystkim zrozumialam i wybaczylam. Wierze, ze Tobie pojdzie szybciej:))) Trzymaj sie kobieto!!!! Przesylam Ci wiele usmiechów
data: 2007.07.02
autor: monika z łodzi
Joasiu! Dziekuje za odpowiedzi :) Jak to jest z tym oslabieniem, Córcia prawie w ogole nie choruje od urodzenia, b. rzadko zdarzy sie katar, wiec jakos nie wydaje sie byc oslabiona. Przed PP nasza odzywianie bylo i tak o niebo lepsze od jedzenia innych dzieci- zawsze jedlismy duzo kasz, warzyw, ze slodyczy jedynie biszkopty, chrupki, sama gotowalam jej pulpeciki itp choc nie bylo to tak zrownowazone jak PP ale patrzac na to jak inne dizeci jedza (duzo nabialu, slodycze, soczki, owoce, jogurty, paroweczki) i nic im nie jest to mam metlik w glowie. W kazdym razie nie wydaje mi sie aby moja byla oslabiona i miala z czego sie oczyszczac. O zabkowaniu p. Ania pisala ze bardzo zaburza rownowage organizmu, wiec nawet super zrownowazony organizm sie zachwieje. Tak rozumialam. Poki co nabralam dystansu i ze spokojem czekamy co bedzie dalej. Pozdrawiam
data: 2007.07.02
autor: Ewa S.
moja herbata mi nie smakuje :-(, probowalam juz roznych wariantow i z anyzem i z cynamonem. jakie proporcje wy sypiecie? prosze pomozcie
data: 2007.07.02
autor: mala
Hej Joanno-MamAsik,dzięki za przepis na kartoflankę,już wypróbowałam i bardzo mi smakuje,mój Tato się podłączył,prawie całą zjadł:) Masz jeszcze może coś w zanadrzu(jakiś przepis na coś dobrego?) A co do mięska w kanapce to chyba u nas jeszcze nie pora,bo Kornela nie ma ząbków,cały czas czekamy.
Pani Ania pisze o tych warzywach gotowanych z kminkiem i imbirem,tzn. jeżeli chodzi o ziemniaki to gotujemy tak jak w przepisie tylko dodatkowo imbir,czy tylko kminek i imbir??? A to masełko z byłką tartą i imbirem, to przyrumienić bułkę dać masło i imbir??? Dobrze zrozumiałam?
Pozdrawiam,pa pa!!!
data: 2007.07.02
autor: Gabrysia z Kołobrzegu
Beato!A ty jesteś na PP? Bo jeśli nie - albo "częściowo" - to nie powinnaś pić imbirówki - moze ci nawet zaszkodzić-tzn.jej efektów nie da sie wtedy stuprocentowo przewidzieć.
data: 2007.07.02
autor: dandelion
Rene dobrze że uściśliłaś ale u mnie jest tak że tylko czas bo jak myślę o mojej świadomości to wyłazi ego więc nie myślę a ona przychodzi i tak ale z czasem właśnie. Tylko tu i teraz a reszta z czasem ehhhh:)Agato cenne są dla tego kto chce z nich korzystać - tyle:)Joasiu MamAsik ty księżycowo a ja wątrobowo Cię pozdrawiam. Się przejęłam tym co przerabiam w związku z nową pracą i zestresowałam a wątroba mi na to "spadaj" i cały dzień mnie głowa boli i przepraszam ją i owsianeczkę ugotowałam pyszniastą i wcinam ale jeszcze nie dała się udobruchać... Cierp ciało coś chciało:)))
data: 2008.09.18
autor: karolina
Kochani, co sądzicie na temat zjedzenia pyszności z bobu w sosie winegrete w przypadku braku pęcherzyka żółciowego?
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.07.02
autor: Barbara
Ach jeszcze dużymi literami DZIEWCZYNY PYTAM czy jako ciężarówka mogę pół aspiryny na ból głowy? Na ulotce pisze że nie. Jak kiedys pytałam to umknęło pani Ani.
data: 2007.07.02
autor: Firanka
Dziewczyny Pani Ania mówiła w czwartek czerwcowy że im dłużej gotujemy w zgodzie z Porządkiem tym silniej trzyma nas za pysk. Pozwolłam sobie na pomidorki na kanapki i wpiątek ciacho na radzie. Boli mnie głowa (sobota niedziela)i dziś rano był kibelek zwróciłam nawet imbirówkę. Poza tym walnęło mi po emocjach-w pracy usłyszałam że umowę mam do dnia urodzenia dziecka. Niby nie ma się czym martwić ale To dotarło do mnie dziś. Jeśli nie wrócę bo nie będzie gdzie, to znaczy że albo sobie przepowiedziałam albo "kop" ma mnie gdzieś wypchnąć. Chyba liczyłam (tak cicho) że w wakacje pojem owoców ale mam stracha że agresja sie włączy i skończyło się na garstce czereśni wieki temu... Przemyśliwuję nad tymi teściami, że mi do czegoś potrzebni - jak Asia mam Asik powiedziała i powoli sie przedziera coś przez gąszcz. Chyba największe oczy ma strach że owoce, cukierki i lody które mu dadzą poskutkują wysypką i gorączką, i kaszlem. A dziś doszłam do tego że Mały też nie czuje że wysypkę ma po tym czy tamtym i zastanawiałam się że chyba czas dać mu to odczuć. Lecą mi łzy jak o tym myślę ona przecież ma 3 lata ale w przedszkolu jak dostanie nawet swój obiad i termos to nie będzie nikogo kto mu zabroni ciastek, owoców czy zabierze z rąk na podwieczorek. Jutro jadę po Małego Bąka. Całusy i tulki dla Joasi, Karoliny,Jagody i Rene.Dobrze że jesteście jak pani Ania zajęta bo byłoby ciemno bez światełek w wielu tunelach.
data: 2007.07.02
autor: Firanka
Hm... A może właśnie ten test oblałam po to aby to zrozumieć,ze go oblałąm;-/ a moze pewne sytuacje będą powracały do chwili kiedy nie postąpię inaczej a może tak się stało po to abyś mi teraz tak a nie inaczej napisała może... Przecież nigby bym czegoś takiego od ciebie nie usłyszałą;)
Potrzebny jest cios aby wstać z podwojoną siłą i aby go zrozumieć po co był...
data: 2007.07.02
autor: AGATA
Dzień Dobry.Podczas czytania forum i mojego gotowania nasunęły mi się pytania, na które nie znam odpowiedzi:dlaczego tak ważne jest równoważenie smakiem kwaśnym jajecznicy i grzanek oraz czy dobrze zrozumiałam,że indyk nie lubi kaszy gryczanej a z ryżem jest O.K.?Z czym najlepiej łączyć indyka i kaszę grycz.?Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.07.01
autor: Inka.
Zrobilam sobie pierwszą imbirowkę.Wypilam łyżeczkę a później miałam odruch wymiotny.jak Wy to możecie pić????
data: 2007.07.01
autor: Beata
Dobrze,że jestescie dziewczyny... Karlinko,Joanno- MamAsik ogromne tulki i buziaki. Czytam sobie Przebudzenie i chcę zamówić Aniołki z kartami.Nawet nie wiecie jak cenne sa wasze słowa dla mnie.... DZIĘKUJĘ
data: 2007.07.01
autor: AGATA
Kochana Karolinko, nie tyle czas nas uczy pogody, co nasza świadomość. Bo jak czekać aż czas zagoi rany, to dupa, można się nie doczekać...Czyli najpierw sprzątamy to, co do posprzątania w naszych główkach i po sprawie. Agata w swoim budzeniu się do Życia dostała piękny test z Góry, no i go oblała, bo siedzi i zalewa się łzami. Tylko od niej samej zależy, jak to długo potrwa. Szuka u nas wsparcia, tkwi w rozżalaniu się nad sobą, a to droga donikąd. Droga Agatko, teraz jesteś nieszczęśliwa, bo jak to zwykle w nas bywa uzależniasz swoje poczucie szczęścia od zewnętrza, od drugiej osoby. Radości z życia lub jak wolisz szczęścia poszukaj tylko w SOBIE, pozbądź się schematów, skrupułów, programów z dzieciństwa. De Mello w „Wezwaniu do miłości” pisał: „Popatrz na kwiaty, ptaki czy dzieci. To są doskonałe obrazy królestwa. Żyją oni bowiem chwilą w wiecznie trwającym TERAZ, bez przeszłości i bez przyszłości. Oszczędzono im więc poczucia winy i niepokoju, które tak bardzo dręczą ludzi, i przepełnia ich czysta radość życia. Rozkoszują się nie tyle osobami czy rzeczami, ile życiem samym w sobie”.... Pozbądź się złudzeń i iluzji, bo twoje życie jest w twoich rękach, a twoje szczęście - tylko w twoim sercu i wcale nie musisz uparcie stukać do drzwi innych stworzeń z żebraczą miską w ręce prosząc gorąco o uczucie i miłość. Jeśli to zrozumiesz, przestaniesz się bać, płakać, a na ziemi poczujesz Niebo. Ukłony.
data: 2007.07.01
autor: Rene
Ewo S., odpiszę ci słówko, wczoraj się do ciebie rozpisałam i albo nie wysłałam, albo inne czary. :) Makarony dla małych dzieci nie są właściwym "wypełniaczem". Czy to pszenne, czy żytnie. Te żytnie to pewnie jeszcze ciężej strawne. Kasze raczej nie są ciężkostrawne, zwłaszcza, że do zupy nie wrzucasz nie wiadomo ile, tylko tak trochę, dla dodania nuty smakowej - łyżkę, dwie, trzy. Zależy ile tej zupy i co to za zupa. I wiesz co, nie powinnaś szukać alergenu tylko tego, co dziecko osłabia. Skoro przy ząbkowaniu są dodatkowe negatywne reakcje, to znaczy, że organizm nie jest w równowadze, albo jest po prostu nadal mocno osłabiony. I nie bój się przypraw. Pozdrawiam cię ciepło i imbirowo. * Agato, trzym się mocno. Pewnie że boli, ale poszukaj w tym jakiejs nauki dla siebie i strzel sobie wieczór z jakąś romantyczną komedią (np. "Układ prawie idealny" - była w piątkowym dzienniku) i rosołkiem albo imbirówką. Chyba dobrze, że się wygadałaś, co? Poprzytulamy cię wirtualnie i będzie ci raźniej. * Karolino, pozdrawiam księżycowo.
data: 2007.06.30
autor: Joanna - MamAsik
Dziewczyny!Wyjeżdżam z rodziną nad morze.Nie chcę stosować kremów ochronnych z filtrami.Czym można smarować skórę?Będę wdzięczna za podpowiedż w tej sprawie.
data: 2007.06.30
autor: Agusia z Opola
Agato ale z perspektywy czasu dopiero widać co jest dla nas dobre a co złe i czy to co dziś jest przegraną będzie nia za rok... Przyjmij że to jest właśnie to co było Ci potrzebne żeby zrobić następny krok w swoja a nie czyjąś stronę idź ma Shreka i wrzuć na luz. Jak to w jednej piosence było? Czas nas uczy pogody:) Dorośniesz do siebie to facet Ci się znajdzie z samego nieba - spytaj Jagody ona takiego dostała...Przytulam Cię kobito:)
data: 2007.06.30
autor: karolina
zapomniałam sie podpisać jestem autorką gotowania bobu dla Anki M z Wrocławia z 29 czerwca 2007 roku
data: 2007.06.30
autor: Basia k.
Karolimo, skoro księżyc to księżyc, to ja jakoś mu się poddam, ale coś mi się ogólnie nie podoba w moim cyklu. Zawsze były z tym problemy, teraz pozornie nie ma, ale źle znoszę i jajeczkowanie i "księżyc". Przy pierwszym mam dolegliwości fizyczne, a przy drugim psychiczne. Muszę to jakos ładnie poukładać. Pewnie zafunduję sobie konsultację jak tylko nadarzy się okazja, do tej pory byłam tylko (i aż) w sprawie moich AZSów. A póki co, będę się układać "po swojemu". * Basiu K. ale bób jest w smaku słonym. Poza tym wszystko gra. Bób jest po prostu pycha, no nie? Tyle że nie ten wyjęty z woreczka. Na dwa woreczki się skusiłam i oba w lodówce wybuchły. :) * Ewo, może to i oczyszczanie, a skoro oczyszczanie, to znaczy, że ma z czego się oczyszczać. Na ząbki też można wiele zrzucić, ale skoro tak reaguje na ząbkowanie, to znaczy, że jest jeszcze słaba. Makaron dla małego dziecka nie jest właściwy, czy to pszenny, czy żytni. Skoro nie podajemy dzieciom żytniego pieczywa (i sami go nie jemy), bo go nie trawią, to przecież z makaronem będzie podobnie, per analogia. Ja jak gotuję ziemniaki to dodaję nie odrobinę kminku czy imbiru, ale nawet dość konkretnie. Pewnie nie nawiązałabym do przypraw gdybym się sama nie zastanawiała kiedyś, czy nie przewalam dziewczynom z przyprawami, a szczególnie z imbirem. I jakoś wychodzi na to, że nie daję ich za dużo. Nie bój się przypraw. I kasz również nie. Zupa ma być zupą, ale nie mogą to być same jarzyny (ziemniaki są właściwym zagęszczaczem zupy, żeby nie było). Warto dla zmiany smaku zupy dodawać po trochę jakiejś kaszy. Mając do wyboru kilka kasz, możemy sobie też zmieniać smaki zup i jest ciekawiej. :) Podsumowując, robić swoje i nie szukać alergenu tylko tego co dziecko osłabia. Nie jemy alergenów, tylko czasem zapodamy sobie lub bliskim coś, co osłabia. Wiem, bo jestem w tym specjalistką. Hi hi * Pozdrawiam tych co owiani wiatrem w Wąsowie. :)
data: 2007.06.30
autor: Joanna - MamAsik
Od niedawna znam tą stronę, metode pp stosuje od 2 lat,mam bardzo niskie ciśnienie,pani Anno czy może pani coś powiedzieć na ten temat lub ktoś inny, moze pani Jagoda,wcześniej miałam wrażliwe jelito no i oczywiście duże nerwy, gdyby nie pani książki nie dałabym sobie rady, nie wiem co by ze mną było więc serdecznie pani dziękuję i prosze o odpisanie.Czy można przy tej diecie wzmocnić się lekami homeopatycznymi, lub innymi gdy są jakieś dolegliwości i nie możemy zrezygnować z zajęć lub pracy, i jest ciężko. Elżbieta c.
data: 2007.06.30
autor: 
Jak już pisze wszystkim na forum o wszystkim tak i dzis napisze Wam co mnie spotkał bo serce mi pęka... mój ukochany stwierdził,że już nie będzie MOIM ukochanym bo brak mu dla mnie czasu i takie tam...!!! Rycze i analizuje czy to moja wina czy tak mi pisane... BOŻE jak to boli. To jakiś koszmar,masakra jakas... i jak tu dojść do równowagi jak takie kłody... no to sobie popłacze
data: 2007.06.30
autor: AGATA
Dwa cmoki dla Karoliny. Przez dwa dni poodjadałam pyszne ciasteczka czekoladowe znanej francuskiej firmy ciastkarskiej, tylko po okruszku i strzykneło mi w lędźwiach a nawet w pachwinach tak bolałao ze chodzic nie mogłam. A był tylko okruszek.... Synek sie nade mna wieczorem użalił, pomasował plecy a przede wszystkim kazał reszte wywalic do kubła mówiąc, ze my co najwyzej małe maslane ciasteczko możemy. A jak ostatnoi była impreza i sie martini do wódki skończyło to piłam z cola ale dosypywałam sobie imbiru a na końcu nawet chili !! I sie doskonale po tym czułam. Nalezy podejsc do mojego eksprymentu z przymruzeniem oka, bo nie wiadomo jak inni na taka miksture zareagują....To tak przed sobotą. Ukłony.
data: 2007.06.30
autor: Magda Ciesielska
Joasiu-MamAsik podoba mi się Twój tok myślenia - bardzo:)Księżyc to księżyc rady nie ma ... Haniu trzymaj sie :) te watpliwości sa Ci potrzebe żeby być bardziej pewnym swojego wyboru i drogi - patrz i wyciągaj wnioski i nie właź w interakcję:) czasem mam takie wrażenie że tylko o to tak naprawdę chodzi żebyśmy dały sie przeciągnąć na drugą stronę - nie wiem jak Ty ale ja ani myślę:) tulki dla Wszystkich i cmok specjalny dla Magdy C:)
data: 2007.06.29
autor: karolina
Anko M z Wrocławia .Ja gotuje bób nastepująco:zagatowuję wode, wrzucam odrobine tymianku,troche kminku i wrzucam bób, dodaję troche imbiru, odrobine oregano, soli. Teraz bób jest bardzo młody i gotuje sie niecałe 10 minut.Odcedzam.W drugim garnku na oliwce upróżyć dwie cebule pokrojone w piórka, troche pieprzu czarnego lub białego, może być odrobina chilli,posolić,szczypta bazylii,odrobina kurkumy.Wrzucam do tego ugotowany bób i wystarczy tylko przemieszać go z tą cebulką. Jest pyszny. Nieraz dodaję jeszcze w smaku ostrym sparzony wczesniej i rozdrobniony na różyczki kalafior oraz odrobinę oregano a w smaku słodkim łyżeczka zmielonych pestek z dyni, może być oliwka z pestek dyni.Moja rodzina uwielbia takie pasztety. Robię też podobnie kasztany, kalafior i cebulkę i duszę tym do ziemniaków.Można wtedy podawać na kanapki.Życzę powodzenia. Basia K.
data: 2007.06.29
autor: 
Dziekuje Joanno za odpowiedź. Wydawało mi się ze makaron brązowy jest dobry - co w nim złego? Chodzi o sposób jego przygotowania, czy mąka (żytnia)? Z tymi węglowodanami to nie wiedziałam ze ma tak być - ale czy to nie za dużo? Rano gęsta owsianka, w poludnie znów kasze, ziemiaki w zupce, na obiad znów ziemiaki, na kolacje znów kasza - owsianka? Te kasze nie sa zbyt ciężkostrawne w takich ilościach? Nie znam się dlatego pytam. Pozatym córcia jak juz wcześniej pisałam ma AZS, nie wiem czy nadal z powodów ząbkow ma zaosrzenie, ale skórę ma brzydką,drapie sie ale już nie tak mocno (kąpię ją i w krochmalu i ostrożeniu i soli morskiej itp.. na przemian) i to jej łagodzi. Ale teraz dostała nowych plam czerwonych na skórze glównie na nożkach - teraz praktycznie cale nogi w plamach takich wypukłych, zgrubiałych choć to nie są bąble. Zaczerwieniona miejscami też jets pupa,. mimo ze już tak rzadko nosi pieluchę - tylko do spania. Czy to może być efekt oczyszczania? (znalazłam cos takiego na forum) I nie przejmować się tylko robić swoje. Czy jednak szukać jakiegoś alergenu..moze za ostre te potrawy? Jak gotuję ziemiaki i warzywa dla córki to tez dodaje odrobine imbiru i kminku, jak Pani Ania zaleciła. Czy może jednak opgraniczyć to? Pozdrawiam ciepło
data: 2007.06.29
autor: Ewa S.
Bardzo dziękuję za słowa otuchy Pani Magdo.W takim razie kontynuujemy dietę,ja czuję się dużo spokojniejsza,małemu dzisiaj zaczął dość obficie schodzić z nosa śluz podbarwiony krwią.Imbirówkę polubił,jęczy okrutnie przy innych potrawach,ale nie ma zmiłuj się.Jeszcze raz dziękuję za "dwa słowa" jakże cenne i pozdrawiam Panią i forumowiczów.
data: 2007.06.28
autor: Monia 66
Hurra nareszcie mam gaz w kuchni, bez żalu pozbyłam się 2-letniej płyty ceramicznej.
data: 2007.06.28
autor: PP-wiczka
Kochane Kobitki - Karolino i Joanno-MamAsik, wielkie dzięki za przywołanie do porządku. Wszystko to wiem, ale jagódki takie pyszne i kuszą.Tak po cichu, troszeczkę /ale naprawdę tylko troszeczkę/ ze względu na te oczy liczyłam na przyzwolenie. Jednak wytrwam i tylko popatrzę na straganie.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.06.28
autor: Hania z Warszawy
Ewo S., tak na pierwszy rzut z menu małej powinnaś wyeliminować makaron (nawet brązowy), pastę z soczewicy (a to dlatego, że przy kłopotach z jelitami takich rzeczy powinno się unikać), ryż (no chyba, że łyżką ryżu zagęszczasz zupkę małej). I może więcej węglowodanów w zupce; pani Ania kiedyś zwróciła mi uwagę na to, że zupka dziecka ma być gęsta od węglowodanów, a nie jarzyn, czyli do zupy idą ziemniaczki albo kaszka kukurydziana, albo drobna jęczmienna, czasem płatki owsiane, czasem ryż właśnie (i nie wiem czy dla dziecka nie powinnien być delikatniejszy, taki jak na przykład włoski ryż do rizotto, drogi jest, ale jak wrzucasz dziecku łyżkę lub dwie do zupki, to cena nie jest aż tak przerażająca). No i może by trzeba było mała podratować trochę imbirówką? A jak karmisz piersią to i na swoją dietę nadal musisz uważać. * Karolinko, co mnie tak buja? Księżyc (miesiączkiem zwany). Zawsze dzień przed dopada mnie kryzys. Czasem go przeczekam w sobie, ale tym razem ... Może to ten akompaniament jakże uroczej wietrznej aury. A może każda wymówka jest dobra. :)
data: 2007.06.28
autor: Joanna - MamAsik
Witam ponownie dziekuje za wszystkie odpowiedzi na moje pytania, w szczegolnosci Pani Ani.
Mam maly problem. Moja corcia od niedawna (ok. miesiaca) zaczela kontrolować wypróżnienia (ma 2 latka), z siusiu nie ma problemu, kupkę niestety wydaje mi sie ze wstrzymuje i czasami robi po dwoch dniach. Ale jest problem, bo zanim zrobi kupkę to często skarży się że ją boli brzuszek, jest smutna, widać ze ją tam męczy. Po kupce jest zawsze ulga, i np. 1-2 dni spokój a potem znów męczy się bidulka, choć nie ma zatwardzenia. Kupke robi wowczas raczej strzelającą, taka jakby luźniejszą - sadzę że jej tam jeździ w brzuszku. Dodam ze ma b. duży apetyt i dużo je. Dostaje wszystko zgodnie z PP: rano owsiankę, plus ew. grzanke z patelni. W poludnie zupka jarzynowa miksowana z dodatkiem lub nie kaszy lub makaronu brazowego. Obiad: gulaszyk, ziemiaczek, jakas jarzynka. Kolacja - owsianka, pierś. Między obiadem a kolacją ciągle domaga sie jeść: dostaje wtedy chleb lub grznkę, pieczywo chrupkie z pasta z soczewicy czasami,czasem coś z mojego talerza jak ryż brązowy lub inna kasza z gotowanymi warzywami, albo ziemiaczek. Do picia herbatke TLAI lub zbożówkę gotowaną. Czy ma problemy bo za dużo je? Ale jak jej nie dać skoro sie domaga, nie jest grubaskiem, ladnie sie rozwija. Może teraz też ma skok rozwojowy i potrzebuje jeść więcej? Jak mogę pomóc jej na te problemy brzuszkowe? Co robię nie tak? Będę wdzięczna za jakiekolwiek rady. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.06.28
autor: Ewa S.
Witaj wszystkich forumowiczów. Czy ktoś korzystał z wizyty u dobrego osteopaty w okolicach Zielonej Góry lub Poznania.
Mam skrzywienie kręgosłupa i coraz bardziej mi ono dokucza . Bardzo prosze o telefon. Pozdrawiam
data: 2008.09.18
autor: Magda
Witam,proszę o poradę póki P.Ania jest na kursie.A konsultacja telefoniczna jest możliwa dopiero w poniedziałek.Sprawa dotyczy naszego 5letniego syna-objawy klasyczne:zatkany nos,powiększone migdały i pogorszenie słuchu-chyba zatoki.Na PP jesteśmy 2 tygodnie,katar przechodzi ale migdały b/z a słuch raz trochę lepiej raz cieniutko.Czy to już trzeba do laryngologa czy trzeba cierpliwości i konsekwencji...powoli pękamy.Może to alergia??Co czynić?Pozdrawiam.
data: 2007.06.28
autor: Monia 66
Pani Aniu, bardzo dziękuję za odpowiedź:-) Już Marcel zaprosił Panią i Małgosię :-) Jestem za!
A ja nie zjadłam ani jednej żywej truskawki, tylko w placku i tylko w ciesielskim. Chyba zaczęłam już myśleć, że to się po prostu nie opłaca. Nie było mi szkoda, bo wszyscy narzekali, że są bardzo kwaśne w tym roku. Mimo wszystko to wielkie osiągnięcie jak na mnie. Jako dziecko potrafiłam "jechać" cały dzień na truskawkach. Ale czasami zjem coś nie tak. Ostatnio byliśmy na imprezie , no i dziś boli mnie gardło (pierwszy raz od roku), więc za chwilę imbirówka i ew. aspiryna na noc. Pozdrawiam niezmiennie:-) i całuski dla Gosi oraz ukłony dla Forumowiczek i Forumowiczów
data: 2007.06.28
autor: Ela Marcelowa
Witam,proszę o radę w sprawie mojego syna(5 lat).Klasyczne objawy:zatkany nos,powiększone migdały i pogorszenie słuchu-to pewnie zatoki.Jestesmy na PP od 2 tygodni,katar ustępuje natomiast słuch raz jest lepszy raz gorszy.czy jeszcze czekać czy iść do laryngologa?Czekamy na poniedziałkową konsultację telefoniczną z P.Anią,ale do poniedziałku to cała wieczność...
data: 2007.06.28
autor: Monia 66
Joasiu M-A, postów objaśniających temat ciemieniuchy nie znalazłam, ale technicznie już sobie poradziłam: oliwka przed kąpielą, a potem mycie i czesanko :). Cóś na pewno sknociłam w garze, ale słonko plus czapa pewnie też swoje zrobiły. W ogóle mały jest ostatnio bardzo wojowniczy i mocno zaznacza swoje "nie!", lecz się temu nie dziwuję, bo ja byłam (jestem,hihi!) taka sama ;))
Chcę też pochwalić się czymś z innej beczki (ego,ego!), że pani ginekolog zachwyciła się moimi wynikami badań ciążowymi (4 miesiąc), szczególnie morfologią. Witamin żadnych nie biorę, a i wyskoki się zdarzają, ale pp to jednak pp! Pozdrawiam wszystkich!
data: 2007.06.28
autor: Monika z Częstochowy
Droga S. ja jestem chyba specjalistką od tej dolegliwości;)
Z tego co wiem to masz wychłodzony organizm ,problemy z nerkami... Ja już to przechodziłam i P.Ani trułam non stop! Noszę do pracy termos z zupami i jest jakby lepiej.Ciepłe posiłki to chyba podstawa.Myję się w ostrożeniu,masuję stopki,spię w skarpetkach i jest ciut lepiej.Jak kiedyś powiedziałą mi P.Ania ,że kolejny sezon będzie lepszy , bo jak przez ze 28 lat jadła to co jadłam to jak przez kilka miesięcy na PP chce oczekiwac cudów!!!
ps.Ja miałam nawet botox wstrzyknięty...
data: 2007.06.28
autor: AGATA
Agato, słodycze nas osłabiają, a czymże innym było twoje pyszne, jeszcze ciepłe ciasto marchewkowe? Wzmocniło ci ego i teraz nie potreafisz go poskromić. Zostaw tych, których kochasz w spokoju i poustawiaj siebie. Wczuj się w imbirówkę, wykąp w ostrożeniu, poćwicz i obudź się poukładana. Jak mnie coś takiego dopada, to zbieram się, zbieram, czasem pół dnia, zamiast zupki szukam kawy i kulek, ale w pewnym momencie zbieram się w sobie i już wiem, że nie skrzywdzę nikogo słowem, ani nawet myślą. Ale nie mogę wtedy chodzić głodna. Zajadam więc co 2,5 godziny, jak w zegarku. * Pani Haniu, coś mi się zdaje, że z tymi jagódkami, to możemy sobie dać spokój, choć pewnie na kruchym cieście (pani Ania wspomina o tartach we wstępie) będą smaczne. Mogę podesłać męża na degustację? Bywa czasem w Wawie. ;) * S. - jest kilka słów o poceniu w archiwum, poczytaj. Generalnie to osłabienie niewłaściwym jedzeniem, stresem... Twoim zadaniem, skoro już trafiłaś na książki pani Ani, jest zapoznanie się z ich treścią i wprowadzanie w życie zasad tam opisanych. Na forum znajdziesz odpowiedzi na wiele nurtujących cię pytań, korzystaj z wyszukiwarki, a jak nie znajdziesz to pytaj, pytaj. Zawsze znajdzie się ktoś, kto odpowie. Zobaczysz. Pani Ania też odpowada, ale teraz przez 2 tygodnie jej nie ma, masz więc czas na własne poszukiwania. Hmm, może właśnie udało ci się uniknąć operacji gruczołów potowych. :) Musisz jednak wiedzieć, że czasem na efekty porządków w organizmie trzeba trochę poczekać. Powodzenia na początku nowej drogi pełnej wyzwań.
data: 2008.09.18
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich serdecznie. Mam pytanie - jak najlepiej przygotowywać bób? Czy gotować w łupinach z kminkiem i imbirem, potem, już bez skórki polewać masełkiem z bułką tartą? Bedę wdzięczna za podpowiedź.
data: 2007.06.28
autor: Anka M. z Wrocławia
Agato,Haniu z Warszawy, Joasiu MamAsik pani Ania za płot a Wy już od bandy do bandy!!! Co Was tak buja hm... Agato ile Ty tego ciasta zjadłaś? Weź że się opanuj. Co się wyrównasz to zaraz gleba - nie męczy Cię to? A co z Twoimi bliskimi - zasłużyli na takie tłuczenie? No chciała bym być z Ciebie dumna ale niedajesz mi szansy... Tak czy inaczej to Twoje życie i Twoja sprawa jak chcesz się tak bujać to Twój wybór, każdy jest odpowiedzialny za własną historię i drogę...Jak tak wszystkich kochasz to pokochaj siebie najpierw i się uspokój - miłość nie tak się ma objawiać. Niedawno o zjadaniu przez nas ciasta - nawet marchewkowego pisałam... Haniu a po co Ci jagody? Dużo też piszą i mówią o arbuzach a propos nerek, aronii a propos serca - naprawdę muszę pisać dalej? Sama musisz wiedzieć co i jak. Joasiu z czarnuszką ostrożnie zawsze! Jak dla mnie tylko do chleba pomiędzy masełko a wędlinę.Pozdrowionka
data: 2007.06.28
autor: karolina
Joasiu masz rację z ta czarnuszką-nie można z nią przesadzać.Jak sobie na kanapki kiedyś walnęłam to też pół dnia mi się tylko czarnuszka odbijała hihi.Kurcze,coś zaczyna mi się w główce ładnie przestawiać,moi bliscy stwierdzili(cyt)Kaśka świadomość ci się chyba zmieniła! Oj mają rację i nie wiedzą co tracą "błądząc" w starym...ja już nic nie tłumaczę i nie forsują,dojrzeją,przyjdą,to ewentualnie! książki pani Ani im pożyczę...buźka
data: 2007.06.28
autor: katarzynka78
Panie Marcelu, a ja po tym jak poczytałam kiedyś o pańskich grzankach z czarnuszką do zupki, zakochałam się w czarnuszce. Ale wczoraj przegięłam. Postanowiłam wsypać trochę do ryżu, ze względu na efekt wizualny. Wyglądało dobrze. Ale powinnam była sypnąć mniej albo wcale, bo smak był dziwny i mąż wymiękł. Jeszcze w nocy mu się ta czarnuszka odbijała. :) * Moniko z Częstochowy, a czytałaś posty dziewczyn a propos ciemieniuchy? To po prostu jakiś błąd w jedzeniu, albo inny nadmiar (słońca, emocji, niedospania), ale to i tak zawsze w akompaniamencie błędów garnkowych. Tak myślę, ale chętnie się dowiem co wiedzący więcej napiszą na ten temat.
data: 2008.09.18
autor: Joanna - MamAsik
Zaczyna się sezon jagód. Wszyscy naokoło mówią jak wielkim dobrodziejstwem są dla naszych oczu. Zalecają je nawet lekarze.
Czy powinniśmy z nich całkowicie zrezygnować, a może w jakiś sposób można by je wykorzystać dla naszego zdrowia, czy też w ogóle , przy naszym żywieniu, nie są potrzebne ?
A może jagodowa nalewka ?
Pozdrawiam
data: 2007.06.27
autor: Hania z Warszawy
Dziewczyny i chłopaki! W nd zrobiłam ciasto marchewkowe i zajadałam jak było jeszcze ciepłe.Niby pozostałe posiłki jem regularnie i oczywiście nasze ale... od poniedziałku sama nie mam siły już ze sobą wytrzymać;) chłopaka męczę czym tylko moge,czepiam się sama nie wiem czego w pracy wszyscy są już poustawiani wedle mojego humoru w domu lepiej aby nikt nie wszedł mi w drogę. Hm... czy to naprawdę wina tego marchewkowego? Przeciez tak naprawdę to ja tych wszystkich ludzi bardzo lubie a nawet kocham.
Źle mi, nawet bardzo:( buuuuu
data: 2007.06.27
autor: AGATA
Witam wszystkich, jestem tu nowa i dopiero trzy tygodnie temu trafiłam na książki pani Anny. Lato, lato... A ja znów, bo już chyba czwarty rok, mam ten sam problem. Nadpotliwość - choroba, wobec której współczesna medycyna jest bezradna (nie licząc operacji gruczołów potowych). Doszłam do wniosku, że musi istnieć jakaś racjonalna przyczyna tego pocenia się. Podejrzewam, że z jednej strony jest to stres z drugiej złe odżywianie, ale takie ogólniki są niczego nei tłumaczą... Czy ktoś mógłby wytłumaczyć mi dlaczego mój organizm nawet gdy jest mi zimno wydziela pot? Ponadto wkrótce zacznę pracę w której absolutnie nie dopuszczalne sa wilgotne dłonie!!! Mam więc trzy miesiące, by zrobić lub przynajmniej zacząć robić porządki w swoim organizmie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2007.06.27
autor: S.
Witam Panią Anię i wszystkie mamuśki! Chcę zapytać o CIEMIENIUCHĘ u dzieciaka. Mój 3-latek ma coś takiego na główce, ostatni raz miał ciemieniuchę dawno temu, chyba jak miał z pół roku, ale szybko się z tym uporałam oliwką i czesaniem. Może ostrożeń będzie lepsiejszy? I ciekawam, Pani Aniu jakie są w ogóle przyczyny ciemieniuchy? Będę wdzięczna za podpowiedzi od wszystkich, pozdrawiam!
data: 2007.06.25
autor: Monika z Częstochowy
Witam, Pani Aniu :-)! Czy do napoju (wrzątek, miód,imbir) mogę dodawać również trochę kardamonu i mielonych goździków?
Jestem ostatnio dość mocno zalatany, ale w sposób absolutnie przyjemny. Nie zaniedbuję drastycznie naszego porządku, gotuję nieprzerwanie, tworzę i myślę, myślę i tworzę :-). Oczywiście są małe grzeszki. Np. świadomie zjadłem porcję truskawek ze śmietaną i cukrem! Dzięki temu wyleczyłem się z nich (jak z wielu innych zachcianek) raz na całe życie. Zaczęły się wakacje, a my z Elą zatęskniliśmy za Wąsowem i jego "ciesielską" atmosferą. W tym roku chyba jednak nie damy rady tam pojechać... chociaż może... kto wie...? Przecież wszystko jest możliwe :-). Na chlebek z masełkiem, prochami i innymi specjałami, bardzo, bardzo gorąco zapraszam!!! I wcale to nie jest takie nierealne. Po kursach i innych obowiązkach trzeba znaleźć czas na relaks, a w maszym domu na pewno go nie braknie. Zatem, proszę o tym pomyśleć i przyjechać z Małgosią, którą już rok namawiamy na wizytę w stolicy i...?
Serdecznie Panią i Małgosię pozdrawiam, jak również Wszystkich Forumowiczów. Marcel :-).
data: 2007.06.25
autor: Marcel
Joanno-MamAsik. Dziękuję za radę. Kontaktowałam się z różnymi lekażami od wady postawy, chodziłam na rehabilitecję itp. Wszyscy mówili, że przede wszystkim właśnie powinnam ćwiczyć, pływać, jeden nawet powiedział, że powinnam mieć operację...Aż tak źle nie jest, jak się wyprostuję, to jestem prosta =)ale czuję pewien dyskomfort. Proszę zapytać masażystki i z góry dziękuję.
data: 2007.06.25
autor: Żaneta
Firanko ja Cię też cmokam. Ostani tydzień i dla mnie ciężki i pracowity. Od uczniów dostałam tańczącego kaczo-łabędzia (żebym zawsze wznosiła się ponad i widziała więcej-doprawdy nie wiem jak na to wpadli:)Ostatnio też posiłki co 2 h żeby dać radę i było ok. Teraz wakacje w hotelowej recepcji i przełamywanie lęków i praca nad ego. Wracam do początku i buduję na nowo to co wcześniej pokopałam - teraz spokojna i asertywna:) i garnice wyznaczone i tyle radości z kontaktu z drugim człowiekiem. Firanko nie staraj się analizować tylko żyj i puszczaj myśli a odpowiedzi same przypłyną:) i nie będzie dobrze tylko jest dobrze:)z każdym dniem, godziną jezst lepiej:) Kasiu 78 dzięki tej przeszłości jesteś właśnie taka a nie inna więc nie psiocz na nią tylko zaakceptuj idź dalej i mądrzej babo a nie odcinaj się od tego co było akceptacja zmieni w Tobie odbiór tego co sie stało i wyciągniesz wnioski a o to przecież chodzi nie?
data: 2007.06.24
autor: karolina
Nowy moje starsze dziecko zawsze chorowało 2 tyg. po szczepieniu.Matka dziecka musi przejść na dietę leczniczą rosołki, imbirówka,poczytaj w archiwum a dziecku po parę kropelek imbirówki strzykawka z boku do buzi, nie kąpać żeby nie wyziębiać,tylko myć jakoś "pod przykryciem" w miarę możliwości nie zbijać gorączki żadnymi sposobami.
data: 2007.06.24
autor: Edyta
Witam wszystkich - jestem nowa- kupilam ksiazki 3 tygodnie temu i od razu zaufalam bo wszystko jest takie logiczne.Odstawilam zimne, kwasne i surowe.polubilam zupe sniadaniowa ale czy ktos moze mi poradzic czy mage wtym zrownowazonym jedzeniu brac co rano pylek kwiatowy z miodem/rozpuszczam poprzedniego dnia wieczorem w wodzie pol szklanki a rano uzupelniam goraca i pije zaraz po kawie porannej/.Moze z tego zrezygnowac, mam jeszcze kg pylku, papapa
data: 2007.06.24
autor: ula
Pani Aniu, dziękuję za zaproszenie.Chętnie skorzystam. Może też uda mi się załapać po wakacjach, na pierwszy dla mnie,kurs weekendowy. Do tej pory nie miałam szczęścia.
Agato,ja z mąki kukurydzianej upiekłam pyszną tartę z jagodami (moimi,zeszłorocznymi ze słoików)..Zamiast cukru użyłam miodu.Pychotka.
Wkrótce będę również miała problem gotowaniowo-wczasowy; ale w góry, do schronisk nie będę taszczyła cięzkich wecków z jadłem (kilka na początek owszem i uszlachetniony boczek-mniam).Później trzeba będzie wybierać mniejsze zło w schroniskach i dopieprzać.Na "naszą"ranną kawę jest rada - gazowe naboje>może Ktoś jest zorientowany na jak długo 1 nabój wystarczy, przy gotowaniu kawy dla 2 osób? Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.06.24
autor: Barbara
Katarzynko, zgaga to osłabiona śledziona. Osłabia ją coś innego niż kasza czy polenta. Szukaj, szukaj co to może być. A jeśli kasze nie służą, to ogranicz je na jakiś czas i przestaw się na ziemniaczki. Mój mąż orzekł ostatnio, że miał zgagę po pycha zupie cebulowej. Zapomniał, że do obiadu zamiast odrobiny kwaśnego pochłonął całą furę musztardy do mięska (zjadł więcej niż dodaję do całej duszeniny), a winę chciał zwalić na cebulową. Łobuz jeden ;). Ja warzyw do duszenin nie obsmażam, a i tak wychodzą mniami (znaczy czasem coś obsmażę, ale często wyjadam dzieciokom i te ichne, robione bez podsmażania też są ok). Zasada jest chyba taka, że jak nie służy to robimy tak, żeby nam służyło; no chyba że powód niesłużenia jest inny niż nam się wydaje. Ale logiczny zakręt. A marchewa to nie wiem, jedz do czego lubisz. Ja na wigilię miałam ją do ryby. * Nowy, jak dziecko choruje, to mama trzyma mega dyscyplinę, popija rosół z młodej wołowiny, zajada owsiankę, zupy i puree z czosnkiem lub/i cebulą, pije imbirówkę (2-3 filiżanki), jest spokojna i uśmiechnięta; a dziecko dostaje cyca, a do tego co kilka godzin 5 ml imbirówki ze strzykawki. * Donko, z tymi bilansami to masz rację. Lekarze cieszą się z "pędzonych" dzieci: wielkich, dorodnych i cherlawych. Ulo, dziecko na pewno trzeba obserwować, kontrolować niektóre sprawy, ale w tym wszystkim najważniejsze jest wykrycie przyczyny danego zjawiska. Życzę ci byś ze spokojem umiała podejść do trudnych spraw, które dzieją się wokół ciebie. Pilnuj swojej małej, tulknij ją ode mnie. * Żaneto, zupełnie nie znam się na wadach postawy, ale czy nie powinnaś skontaktować się z dobrym osteopatą-kręgarzem czy kimś takim? Nie wiem czy przy wadzie postawy ktoś taki potrafi w czymkolwiek pomóc, ale kręgosłup jest bardzo ważny i trzeba o niego dbać. Gimnastyka - nawet ta twoja korekcyjna, jest bardzo ważna, nie bagatelizuj jej. Zapytam znajomej masażystki co jeszcze można by z takim kręgosłupem zrobić, chcesz?
data: 2008.09.18
autor: Joanna - MamAsik
Michu piosenka jest naprawdę super- choc z męskich śpiewających ja lubię Miecza Szcześniaka zwłaszcza za-czekam. I uwielbiam piosenkę Urszuli z Kajah zaśpiewał na jakiejś składance o zazdrości. Piosenki też dodają energii czy skrzydeł.
data: 2007.06.23
autor: Firanka
Pani Aniu mam nadzieje że pani podgląda forum na tym kursie bo chciałam napisać ze wzięłam się za się. Odpuszczałam jedzenie żeby nie spitolić emocji - schudłam bo szkoła w ostatni tydzień to istny młyn wie ten kto pracuje.Ale zoakrąglam się od wczoraj i posiłki co 2 h. Uważam że niedojedzona troche ale ze spokojem... to bardziej mi wyszło na zdrowie. Pilnuję myśli słow i czynów staram sie przeanalizować. Będzie ok. Ucałowania dla Karoliny.
data: 2007.06.23
autor: Firanka
Witam ponownie.
Moja dwumiesieczna corka ,karmiona piersia przeziebila sie(pewnie ja przewialo).Jak ja leczyc ?
data: 2007.06.23
autor: Nowy
Nata zapewne na kuchni pp poprawi się szczelność naczyń i nowe pęknięcia sie nie pojawią - ja miałam pajączki na nogach i po pół roku jest ich mniej ale gorące prysznice czy kąpiele kończę zimnym polaniem wodą i używam z ATW żelu z kasztanowcem -to dodatki. Na odpowiedź pani Ani musisz czekac 2 tyg - jest na kursie.
data: 2007.06.23
autor: Firanka
Witam:) Do Uli S.G, moje dziewczynki nie były na żadnych bilansach, już nas zresztą wykreślili z przychodni, przeszkadzamy im w statystykach, ale patrząc na inne dzieci w ich wieku czyli 2latka i 3 stwierdzam, że nasze dziewczynki są ogólnie mniejsze. Uważam, że one są "normalne" a dzieci na "podrasowanym" chemikaliami pożywieniu są jakieś nadmuchane, nadmiernie wyrośnięte.
Generalnie staram się nie porównywać, najważniejsze, że są zdrowe, bardzoooo sprawne fizycznie i mądrutkie;)
Zauważyłam również, że nie są tak pobudzone jak inne dzieciaki.
Pozdrawiamy wakacyjnie
data: 2007.06.23
autor: Donka:)
SERDECZNIE POZDRAWIAM I DZIEKUJE ZA PANI 2 KSIAZKI I ZA PRACE JAKA PANI WLOZYLA ABY JE MOC NAPISAC.
TE KSIAZKI PISALA PANI DLA MNIE- MAM WIELKA PRZYJEMNOSC KORZYSTAC Z NICH W KUCHNI OD 2 TYGODNI.LUBIE GOTOWAC A PANI PRZEPISY SA REWELACYJNE-JAK WPLYNIE TO NA MOJE ZDROWIE NAPISZE-TERAZ PRACUJE NA PRZYSZLA WIOSNE-papa
data: 2008.09.18
autor: asteruz@wp.pl
Iwonko z Kościana!!! Cenię sobię każdą porade na forum, a w archiwum to szperam jesli tylko o czymś potrzebuję info. Musze Cię zmartwić bo niestety o mące kukurydzianej jest bardzo mało info jest jedynie dot.naleśników i ciasta marchwiowego.Hm... może w moim kompie jest inne archiwum;) Dlatego też pytałam ...
Ps. Karolino ,dziękuję za odp.
data: 2007.06.23
autor: AGATA
Szybkie pytanka------>1.Zawsze po zjedzeniu kaszy gryczanej mam zgagę i pali mnie żołądek.Tak samo reaguję na odsmażaną polentę,na świeżo gotowaną już nie.Dlaczego? 2.Czy warzywa do duszenin zawsze należy obsmażać na oleju?Jakoś mi to nie służy...3.Marchew dobra na wszystko:oprócz rosołku do czego mogę ją zjadać?Chleba,owsianki,puree?:):):):)
data: 2007.06.22
autor: katarzynka78
Witam serdecznie. Kiedyś pisałam już na forum- mam 16 lat =)i... odkąd pamiętam skoliozę i boczne skrzywienie kręgosłupa. Męcząca i nudna gimnastyka korekcyjna miała mi "pomóc". Kiedy jednak nie było widać oczekiwanych skutków zapisałam się na pływanie. Intensywne treningi...no właśnie, zawsze, kiedy je kończyłam zaczynałam mieć kaszel. Teraz już wiem, że to wychładzający sport. Zwracam się z prośbą o odpowiedzenie mi na pytanie: czy można sprawić,że mój kręgosłup stanie się nagle prosty(to niemożliwe...), chocby przez wykonywanie rytuałów?Czy po prostu moja wada postawy nie bedzie się pogłębiać? Pozdrawiam gorąco.
data: 2007.06.22
autor: Żaneta
Mamo-Gabi od córki Korneli :); ten przepis na sałatkę kartoflankę jest pi razy oko taki: pokrojone w kostkę ziemniaczki z wody, do nich czosnek - podduszony tak jak ten na zupę czosnkową (na oliwę, poddusić, na pozostałej oliwie zrobić grzanki), przeciskany przez praskę będzie miękki jak masełko; pieprze, sól, musztarda i majonez, kurkuma, czasem majeranek albo tymianek, w razie potrzeby kropla oliwy, kminek (dodaję mielony żeby nikt nie marudził), może być też jajo (czasem wkruszam samo żółtko), jeszcze odrobina pieprzu. Generalnie składniki podstawowe to ziemniaki i czosnek, reszta to przyprawy. Ja lubię tę sałatkę w wersji dwuskładnikowej, ale spokojnie można tę bazę poszerzać. My już jemy młode pyrki, bo chwilowo po stare nam za daleko. Gotuję je z kminkiem i imbirem wg zalecenia pani Ani, że trza wrzucić na luz i gotować tak, żeby jak najmniej szkodziło. A jak mała ma zupkę bez mięska, to mięsko może iść w mini kanapkę. Moim takie kanapki biorę na plac zabaw. pa
data: 2007.06.22
autor: Joanna - MamAsik
Hejka ludziska:)Tak sobie ostatnio myslałam o ...owocach,że ja mimo iz jestem na pp od 6 miesięcy żadnego owocu w ustach nie miałam od ajkichś 2 lat!!! Bo puchły mi usta,miałam jakieś dziwne obrzęki i mi wkręcono alergię na "prawie" wszystkie owoce i ich po prostu nie jadałam i może dlatego na pp mi ich nie brakuje,i dobrze:)A słodycza żadnego to nie jadałam z dobre ...5 lat...uwierzycie?Żadnego cukru,żadnych wypieków etc.Jak wchodziłam na pp to słodycz lukrecji była dla mnie powalająca i nie wyobrażałam sobie słodzenia nawet miodem.Myślę,że to dlatego tak w szybko na pp pani Ani sie zaaklimatyzowałam i jakieś efekty pozytywne wyłapałam I tu jest mi dobrze...:))Gdyby mi jeszcze tak moją przeszłość zresetować to wogóle cud-miód by był...pozdrawiam
data: 2007.06.22
autor: katarzynka78
Agatko!Wprowadź mąkę kukurydzianą do wyszukiwarki może coś tam wyskoczy.Ja dodaję do naleśników i na przykład do zupy z groszku według przepisu z książki.P.S.Pani Aniu na kurs II stopnia trzeba już się zapisywać na terminy po wakacjach?Pozdrawiam
data: 2007.06.21
autor: Iwona z Kościana
Witam wszystkich.Pisałam już kiedyś i uzyskałam odpowiedzi na moje pytania odnośnie choroby dziecka, które mi bardzo pomogły.od jakiegoś czasu trapi mnie niezrozumiała dla mnie sprawa.Będąc na bilansie z moim rocznym dzieckiem okazało się,że mała ma wzrost 6miesięcznego dziecka i wagę też dużo mniejszą niż powinna.Lekarz kazał zrobić zdjęcie rączki,aby sprawdzić wiek kostny, z którego wynikło, że wiek kostny też jest na ok. 6miesięcy.dostaliśmy skierowanie do endokrynologa.Zawsze myślałam, że mała jest zwyczajnie drobna,a odkąd wyeliminowałam mleko i dostaje owsiankę to nawet wzbogaciła się o niezły zapas brzuszka.Jestem ciekawa co o tym myślicie bo sama jestem zdezorientowana. Ula S.G
data: 2007.06.21
autor: Ula S.G
Pani Aniu przez ostatnie kilka dni gotoa=wałam Małej zupki bez mięska i zauważyłam ,że bardziej chętnie je!!! Może dla niej jeszcze za wcześnie na mięsko,albo ma jego dostatek (na razie) w moim pokarmie?
Joanno MamAsik Twoja córka ma na imię Kornela??? Czyli tak jak moja:)) Mam też siostrę Asię:) Proszę jak możesz to podaj mi bardziej dokładny przepis na tą słatkę z ziemniaków i podduszonego czosnku.
Kiedy będe mogła jeść młode ziemniaczki??? Dzięki,cieszę się, że dajecie tyle otuchy i piszecie takie mądre rady.
Wogóle jajnie ,że jesteście:)
Pozdrawiam wszystkich
data: 2007.06.21
autor: Mama-Gabi z Kołobrzegu,już powoli nie zaqgubiona
Kamilo z Londynu kacze jajo znosi się zdecydowanie boleśnie:) a jaka ulga jak już się je zniesie hihi. Nie wiem jaki janioł Ci się marzy więc rozmowę na temat sklepikowych zakupów przenieśmy na biuro@domsmakow.pl i cos wymyślimy:) a z tym gardłem i gilami do pasa to puść emocje i będzie ok. Rozgrzewaj co masz rozgrzać. U mnie zwyczajowo rosół, hektolitry owsianki czasem połaczonej z marchewką z rosołu i samym rosołem ( zauważyłam że szybko się przerabia na efekty taki zestaw) no i imbirówka i aspiryna na noc i z każdynm dniem bliżej nieba:)Agato do naleśników lepsza jest kasztanowa a kukurydziana to do ciasta. Olej imbirowy do steków i do sałatki z kasztanów i fenkuła Magdy Ciesielskiej i jako baza pod sosy do sałat a ostatnio wymyśliła mi się taka potrawka z indyka (wyglądała jak chińszczyzna) i usmażyłam na nim mięsko - pychotaka a w pyszczek jak piecze aż się świat wydaje piękniejszy:) Pozdrowionka
data: 2007.06.21
autor: karolina
Dario, no to jeszcze raz po kolei: ja gotujesz warzywa tzw. z wody, to nie dodajesz masła; gdy robisz puree lub duszone warzywa to dodajesz. Nasza kawa nie wysusza, pani Ania powtarzała to już nie raz i nie dwa. I nie musi to być zbożówka, może być nawet zwykła drobomielona. Także nie rezygnuj z porannej kawy. To też napisała pani Ania. :) * Aniu, mamy się z tymi bachorkami, oj mamy. Powiem ci w tajemnicy, że Kornelka jest cała wysypana na rączkach, trochę na nóżkach. Podejrzewam młode jarzynki, próbę z kalarepką, koperek. Dziś znów było trochę młodych ziemniaczków, bo nie było starych i zobaczę jutro czy nie pogorszy się. A czemu ci mały nie ruszy kaszy gryczanej? Kutka, moje zajadają "kuleczki". Jak im powiem, że coś na talerzu to kuleczki albo inny makaronik (np. porowy) to zajadają. Makaronu nie możesz małemu jeszcze podać. Ryż w zupie pewnie z raz na 2 tygodnie, a lane kluski własnego wykonania i bardzo bardzo drobniutkie raz w tygodniu możesz - ja nie robię, bo nie umiem. Nie kołuj się, bo sobie zrobisz zamęt. I spadniesz z chmurki. Ja zdecydowałam, że dyscyplina i koniec, a jak syfy wylazły to i syfy znikną. Pozdrówka. * Nato, poczytaj książki i znajdź sobie odpowiedź co jest przyczyną pękających naczynek i wzmacniaj co trzeba, żeby więcej nie pękały. Wskazówki znajdziesz też na forum, bo pojawił się ten temat całkiem niedawno. "Zanim zadasz pytanie, sprawdź, czy nie ma odpowiedzi w moich książkach lub w archiwum forum!" !!! :)
data: 2007.06.21
autor: Joanna - MamAsik
Witam!
Mam pytanie, czy ktoś piekł tartę z owocami z mąki orkiszowej? Proszę o przepis.Pozdrawiam Beata
data: 2007.06.21
autor: Beata z Lubonia
Witajcie. Podczas wizyty u pediatry dowiedziałam się, że mój dwumiesięczny synek ma miękką potylicę. Zalecił podawaanie nie jednej lecz dwu kropel wigantolu. Nie podawałam nawet tej jednej. Jem wg przykazań PP wychodzę na spacery i co mam zrobić podawać te krople czy czekać i nie podawać. Proszę o radę.
data: 2007.06.21
autor: Anita*
pytanko;) do czego używacie mąki kukurydzianej,może do naleśniczków lub hm.... no nie wiem;) a olej imbirowy???Pzdr.
data: 2007.06.21
autor: AGATA
Witam wszystkich mam pytanie mam sklonnosci do pękajacych naczynek i wszystkie źródla mowia ze nie mozna jesc ostrych potraw ani pic goracyh napoi po prostu unikac gorąca bo to pogarsza..Potrawy z ksiązki zawieraja same ostre przyprawy i rozgrzewaja czy to nie ma wplywu na powiekszanie sie naczynek?
data: 2007.06.21
autor: Nata
Witam wszystkich

Mam pytanie jak często można kilkunastomiesięcznemu dziecku dawać makaron, ryż, czy kluski lane do obiadu. Mój Maluch bardzo źle reaguje na nowe warzywa. Ziemniaki, marchewka, nawet pory. Zupełnie nie wiem, czym go karmić, po wyeliminowaniu części warzyw niewielki wybór mi zostaje. Puree odpada, kaszy gryczanej nie tknie, póki co daję mu polentę, ale tez nie mogę z nią przesadzać. Wczoraj na buzi z prawej strony na policzku (u dołu) pojawiła się brzydka wysypka mimo bardzo mocnej dyscypliny. Mały je tylko owsiankę, zupki i II dania. Mięsko tylko cielęcinkę i jagnięcinkę, od czasu do czasu indyk. Nie eksperymentuje też z warzywami - żadnych pomidorów, kalafiora itp. Pomiędzy posiłkami trochę czerstwego chleba. Niby wszystko gra, a jednak coś wyszło. Prawdę mówiąc trochę jestem skołowana. Proszę o radę i wsparcie. Nie karmię już piersią, więc to na pewno nie moje grzeszki wyszły.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich
data: 2007.06.21
autor: Ania M z Rudy Śląskiej
chciałabym raz jeszcze zapytać o sprawę gotowania warzym, konkretnie chodzi mi o ten tłuszcz dodawany do ich gotowania.Czyli jak gotujemy i odlewamy wodę to go nie dodajemy tak? jak dodajemy to wtedy gdy wodę się wygotuje?dobrze rozumuję? Jak gotuję warzywa czy to ziemniaki, buraki lub inne o kazdej porze roku to na kilogram warzyw dodaję po łyżeczce kminku, imbiru? czy kawę zbożową gotowana można pić codziennie rano z miodem nie wysuszy mnie to, pytam bo pracuję nad odbudowywaniem esencji i nie chcę się wysuszać, przeczytałam wypowiedź Pani Ani że śledziona lubi gorycz i rano kawa/ale nie wiem czy chodziło o zbożówkę/ stawia ją w gotowości twórczej:)
data: 2008.09.18
autor: Daria
Witam Wszystkich !
Podaję przepis na przełamanie wątpliwości,wyjście z dołka i inne kryzysy(z innej beczki,ale jest kapitalny).
To jest po prostu piosenka Piaska, a SŁOWA ROZWALAJĄ KAŻDY MUR !!! Skoro mamy się dzielić tym co POZYTYWNE , to proszę ( warto posłuchać - http://www.mp4.com.pl/index.php?str=linkif&teksty=1557 ) :
„Szczęście jest blisko”

Kiedy stawiasz pierwszy krok
Jesteś pełna wiary, pełna wiary
Z drugim zwykle jeszcze jest
Wszystko doskonale, doskonale
Trzeci prowadzi do celu drzwi
Ty odwracasz się i zejść
Z drogi chcesz wybranej
Chociaż na niej

Szczęście jest blisko
Co w głowie się nie mieści
Szczęście jest blisko
Na wyciągnięcie ręki

Kiedy dobra pierwsza myśl
Jednak myślisz dalej, nie przestajesz
Kiedy wielki dzień ma przyjść
Wierzę czekasz na ten dzień i na mnie
Lecz kiedy właśnie otwieram drzwi
Ty odwracasz się i już nie chcesz mnie zobaczyć
A tymczasem...

Szczęście jest blisko
Co w głowie się nie mieści
Szczęście jest blisko
Na wyciągnięcie ręki

autor słów utworu: Andrzej Piaseczny
kompozytor: Syweryn Krajewski


POZDRAWIAM !
data: 2007.06.21
autor: Michu
Pani Beato, bez pośpiechu, powolutku, prosze przeczytać początek postu pani Ani Ciesielskiej - poniżej. „Jeśli jest Pani świeżynką, (...), ale spokojne zagłębianie się w książki, a dopiero później – gdy przyjedzie zrozumienie – rozpocząć gotowanie. Tych parę dni nie zaważy na losie dziecka". Proszę poczekać na książki i dopiero zacząć gotowanie. Pozdrawiam
data: 2007.06.21
autor: Ela
Witam wszystkich.Pierwszy raz zetknęłam się z książkami:Filozofia życia i zdrowia, które pożyczyła mi znajoma.Otworzyły mi się oczy na wiele spraw.Przeczytałam bardzo wyrywkowo, ponieważ musiałam oddać.Teraz zamówiłam sobie i czekam na książki.Jestem mamą trzech synów;13 lat,7 lat i 9 miesięcy.Najstarszy choruje na migrenę , średni ma wysoką alergię na kurz.Najmłodszy trzyma się na razie ponieważ karmię piersią ale już dostał wcześniej dwa antybiotyki co uważam za ogromną porażkę.Bardzo chciałabym już zacząć gotować ale nie mam jeszcze żadnych przepisów.Może ktoś poda mi przepis na kaszkę dla mojego malucha.Pozdrawiam.
data: 2007.06.21
autor: Beata
Witam, Kochani! Pani Kasiu G., oczywiście, może Pani skorzystać z porad Renatki, ale jednak przypominam: to od Pani będzie zależało, jak będzie Pani prowadzić dziecko. Jeśli jest Pani świeżynką, nie lament, ale spokojne zagłębianie się w książki, a dopiero później – gdy przyjedzie zrozumienie – rozpocząć gotowanie. Tych parę dni nie zaważy na losie dziecka. Pani Zofio z Toronto, rozmawiałam z Panią, ale tego nie pamiętam. Zatem nie wiem, jak duże jest dziecko i w jakim zdrowiu. Proszę nie oczekiwać od ziela ostrożenia cudownej mocy, gdy Pani nie będzie dyscyplinować kuchni dziecka i swojej! Jak zaparzać ziele ostrożenia, proszę zaglądać do archiwum. Katarzynko78, przypominam sobie Pani początkowe zawirowania, potem była długa, długa cisza i odnalazła się Pani w pięknej formie. Rady Pani są bardzo dobre i dziewczynom potrzebne. Renatko, bardzo dobrze, że przypomniałaś Pani Kasi o emocjonalności jej jako matki – to bardzo ważne, Pani Kasiu. Katarzynko, syfki na twarzy to śluz, który Pani zgromadziła. Dzięki naszemu jedzeniu, imbirówce oczyszczasz się. Proszę dyscyplina i ziele ostrożenia. Kiedy pomoże? Nie wiem. List Jagody jest wielkim wsparciem i pouczeniem dla wszystkich „zasyfionych” ;) Pamiętam, Jagoda miała wtedy strasznego boja. Pani Ostróżko, na Pani post Jagoda i Darek odpisali, podzielam ich zdanie. Nie żyjemy dla pomagania, żyjemy dla swojej ewolucji, a przy okazji pomagamy tym, którzy nas poproszą. „Ścianę płaczu” proszę wyszorować i powiesić na niej pogodny obraz, a babcię pocieszycielkę proszę wysłać do Ameryki. Pani Kasiu G., powtarzam moje pierwsze słowa: najpierw musi być czytanie książek i przekonanie do ich treści, a potem spokojne gotowanie. Wówczas będzie Pani spokojniejsza, a to będzie miało uzdrawiający, cudowny wpływ na dziecko. Elu Marcelowa, cieszę się, że się odezwałaś, kursy za pasem, a was nie będzie! Łap trochę słońca, chociaż po 10-15 minut, a żeby zatuszować plamy, używaj make-up. Twoja wątroba wyluzuje się, gdy Ty jej na to pozwolisz. Będzie to trochę trwało. Jak będę w Warszawie, to wpadnę na kromala, ale kiedy ja będę?... Kamilo z Londynu, Twój opis „produkcji” dziecka alergicznego i z AZS jest typowy, niestety. Katarzynko78 i znów Twoich parę zdań jest bardzo pomocnych wszystkim mamom alergicznych dzieci. Tak, Renatko, po stokroć tak! Pani Heleno z Bierzglinka, właśnie, jak nie wiemy, o co chodzi, tak łatwo nam obwiniać za nasze cierpienia zboża, trawy, słońce, kwiatki, kurz – a przecież to wszystko zawsze było i będzie. Tylko myśmy się zakręcili. Nadmiar naszej herbaty w niczym Pani nie szkodzi, pod warunkiem, że będzie neutralna, niezbyt mocna. Za przepiękne życzenia dziękuję. Renatko, Twoje porady są właściwe, tylko przypominam, że przy każdej chorobie skórnej, proszę uważajcie z kalafiorem, brokułami, kalarepą, kapustą – tylko malutkie ilości. Obserwujcie, czy nie ma po tych dodatkach zaostrzenia. Jagódko, oczywiście list do dziewczyn potrzebny i właściwy. Pani Agato, czy Pani wie, że Pani wewnętrzne dziecko to Ego? Proszę się z nim nadmiernie nie cieciać, lecz je rozpoznać, zaakceptować i dyscyplinować – jak każde dziecko. Te sprawy omawiamy na kursach II stopnia. Pani Jjth, z kwaśnym smakiem w ustach nie ma Pani sobie dawać rady, tylko zastanowić się, co Pan sknociła z jedzeniem. Jest to problem wątrobowy – zastój. Myślę, że lekka dieta jak dla rekonwalescenta i imbirówka, no i czekać aż właściwy smak wróci. Może to być Pani ogólne osłabienie. Nowy, karm mamę dziecka właściwie, pój naszymi herbatkami, ewentualnie kawcią – to dziecku wystarczy. Zresztą, tak również radziły dziewczyny. Pani Barbaro, zapraszam na czwartki i również pozdrawiam. Pani Ostróżko, w pewnym momencie stwierdzi Pani, że Porządek, na którym teraz opiera Pani swoje życie, jest absolutnie wystarczający, żeby szczęśliwie tworzyć swoje dni. Kamiczku z Ostrowa, nasze wyzwania czy problemy nie są do zakręcania nas, lecz do tego, aby je rozwiązać i zaliczyć na 5+. To jest dla nas wygodniejsze. Mamma, odparzona pupa to albo błąd żywieniowy, albo przegrzanie, raczej nie ząbkowanie. Konieczny jest ostrożeń i linomag lub inne dobre!!! maści dla niemowląt. No, Darku, nic dodać, nic ująć. Czekałam aż w końcu się doczekałam, możesz częściej! Joasiu, maślane przypomnienie oczywiście właściwe. Masz rację, że masło klarowane nie nadaje się dla małych dzieci – jest zbyt energetyczne. Tak, Jagodo, oczywiście. Masło tylko wtedy, gdy nie odlewamy wody. Panie Batmarku, zwracam się do Pana i do wszystkich początkujących. To, że jest Pan wychłodzony, nie oznacza, że powinien Pan z biegu wejść w rozgrzewanie. Proszę nie stosować niczego w nadmiarze, lecz rozpocząć od wyeliminowania kwaśnego-surowego-zimnego i gotowania potraw neutralnych, ewentualnie neutralno-rozgrzewających. Proszę opierać się na przepisach książkowych i nie kombinować. Cebula i czosnek na surowo mają naturę ostrą, poruszającą, rozgrzewającą, ugotowane przechodzą w smak słodki. Papryka ostra ma naturę przypraw ostrych, czyli jest silnie rozpraszająca, chrzan też, natomiast rzodkiew na pewno nie jest rozgrzewająca, podobnie jak rzodkiewka. Gotowanie podnosi jang potrawy, czyli ciepłotę i chi. Ciepła woda z butelki może być tylko w sytuacji podbramkowej. Proszę nosić termos, tak jak dziewczyny Panu radzą. Pani Tuśko z Warszawy, przyczyną problemów u dziecka są źle doprawione potrawy. Może daje Pani za mało lub za dużo smaku kwaśnego, za mało kminku i przypraw ostrych, a za dużo masła lub jarzyn, w tym np. kapustnych. Proszę nad tym popracować. Gdy objawy się nasilają, konieczna jest imbirówka. Proszę pomyśleć i przedzwonić po kursie, czyli za dwa tygodnie. Pani Marto R., tak, ugotowałam bób, ale nie zdążyłam obrać, bo zjadłam :) Był duży, dorodny i bez robali. Pani Aguśko, tyle pytań – totalny chaos. Dlaczego zupy zagęszcza Pani płatkami owsianymi, skoro robi Pani dziecku owsiankę. Generalnie jemy więcej ziemniaków niż kaszy. Dlaczego Pani się ich boi? Kopytka może Pani jeść, oczywiście, kulki do pięciu dziennie również, chleb z miodem również. A dziecku na ząbki kulki homeopatyczne, tak jak dziewczyny radzą. Powinna być Pani najedzona i spokojna. Kamilo z Londynu, czym was tam w tej Anglii karmią? Dlaczego te wasze ziemniaki są takie trujące? Ja myślę, że to był jednak inny grzeszek. A że jesteś wrażliwa, to odrębna sprawa. Podejrzewam też u Ciebie nadwrażliwość na stres – może być to główna przyczyna Twoich rozsypek. Pani Ewo 33 ze Szczecina, miło, że się Pani odezwała i że jakoś sobie Pani radzi. Oczywiście, przypominam sobie Panią. Myślę, że potrzebny jest Pani kurs II stopnia. Pani Aneczko, garnki na co dzień emaliowane, teflonowe tylko do przyrządzenia jakiejś duszeniny, a potem przelać. Kamilo z Londynu, dobrze dusisz te warzywka – z masełkiem, bez odlewania wody. Pani Krystyno, taki sposób gotowania ziemniaków tylko wówczas, gdy nie odlewamy wody. Joasiu, pościk dobry. Anitko, niedługo się zobaczymy na kursie. Moje życie to nie spływ kajakowy, bo wody nie lubię, ale spacerek pod górkę i z górki, piękną alejką i przez chaszcze... Firanko, dobrze, odlewasz, ale bez masełka. Karolino, no dobrze, że się zgłosiłaś z tym sklepikiem, niech Ci się wiedzie. Mamax, kursy organizowane są tylko w Poznaniu, a latem w Wąsowie. Gabi z Kołobrzegu, pół postu to Twoje stękanie. Nie wiem, czy zupki są monosmakowe, to Pani musi wiedzieć. Jeśli dziecko nie chce ich jeść, znaczy, że są niedobre. Czyli proszę się do nich przyłożyć. Oczywiście, każdy przepis może Pani przerobić wg naszych zasad. Pierogów się Pani naje, jak dziecko dorośnie, i kurczakiem z ananasem przy okazji zagryzie. Nie dziękuj za pomoc, bo jej nie dostałaś, musisz sama. Tak, Joasiu, przywołuj te baby do porządku! Poza tym pięknie podsumowałaś post Gabi. Pani Ewo S., dobra mamo, jeszcze nie zaczęłaś dobrze gotować, a już szukasz jakiejś ulgi. Dziecko masz małe, wymagające nieustannej opieki, a Tobie się marzą wczasy i luz-blues. Przywołuję Cię do porządku. Proszę jechać w takie miejsca, gdzie codziennie lub co drugi dzień będzie Pani mogła ugotować świeżą owsiankę i zupę. Więc albo zabiera Pani swoją kuchenkę turystyczną – gazową!, albo daje Pani gospodyni parę złotych i gotuje u niej. Wakacje będzie Pani miała, jak dziecko będzie zdrowe. Pani Aniu M., mam nadzieję, że Pani list doda sił Gabi. Joasiu, tak, głośno krzycz, że jak się ma AZS-y w domu, to się jeździ z kuchnią. Żadne ulgi. Pani Katarzyno, trądzik to nadmiar pożywienia śluzotwórczego, słodyczy, mięsa, owoców, sera, mleka. Musi Pani wszystkie te produkty całkowicie wyeliminować, zjadać potrawy nasze, dobrze przyprawione i przemywać buzię zielem ostrożenia. Innego wyjścia nie ma. Jagódka odpowiedziała Pani bardzo właściwie. Karolino, Twoje porady odnośnie wekowania są dobre, ale dla starych koni, a nie dla małego AZS-owca. No, a poza tym dobrze, że się po raz kolejny pozbierałaś po trzęsieniu ziemi. Kamilo, przywołuję Cię do porządku, nerwy w konserwy, pusta głowa, żadnych myśli. I powodzenia. Pani Ewo S., jak się nie będzie Pani „babrać” z gotowaniem na wakacjach dla swojego dziecka, to się będzie Pani potem babrać z jego chorym ciałem. Mam wrażenie, że za szybko i za dużo chce Pani efektów. A z tym naszym Porządkiem trzeba pomalutku, z szacunkiem, z dystansem. A wakacje powinna Pani mieć w swojej głowie przez cały rok. Joasiu, ja wiem, że dwójka małych dzieci to totalny kołowrót w domu. Często powstaje napięcie nie do zniesienia. Możecie poradzić sobie tylko własną mądrością, nie da się inaczej i tego wam życzę. Firanko, Ty weź nie pouczaj, Ty weź zacznij dbać o siebie. To rozkaz! Kamilo, potwierdza się jednakowoż Twoje uczulenie na stres. Cichutko, spokojnie, wypij imbirówkę, ugotuj rosołku, wyśpij się, weź jakiegoś procha na tę alergię. Odezwę się dopiero za dwa tygodnie, po kursie. Pozdrawiam, całuski
data: 2007.06.20
autor: Anna Ciesielska
A propos zapamiętywania kolejności smaków: kolega mój, zapamietal sobie to w formie slowa SŁONKO, gdzie Sł=słodki, o=ostry, n= słony, k=kawśny, o(z ogonkiem w wyobrażni)=gorzki. taki to mój kolega z fantazją, pomyslałby kto, że inzynier?
data: 2007.06.20
autor: Kamiczek z Ostrowa
Kamilko ja mi Ciebie żal... Jak mnie boli gardło to piję emskie i zawsze rano płukam sobie gardziołko oliwą z oliwek.Mi zawsze pomaga;)Tulki,buziaki i tzrymaj się cieplutko;)
data: 2007.06.20
autor: AGATA
Ojojoj. Posypalam sie juz totalnie. Alergia gigant, leci ze wszystkich dziurek woda. Gardlo boli; uszy bola, lepetyna boli, biegunka i mdlosci i dreszcze. Nie mam pojecia co mi jest. Chyba pobilam rekordy nierownowagi....A tu dwa dni to egzaminu....
data: 2007.06.20
autor: Kamila Z Londynu
A ja do Gabi -jesteś człowiekiem i daj sobie luz na błędach się uczymy. Opchałam sie wczoraj snikersem no i była imirówka 2 h potem. A już niby taaaka wyedukowana w pp jestem. Kolejność smaków na ścianę w obindowanej kartce+ tabela produktów i jazda!!! A o kurczaku z ananasem pani Ania mówi zrobić raz i zapomnieć!Kurczak jest kwaśny więć nic nam po nim. A do ruskich tylko gulasz z winkiem czerwonym: ślinka mi leci...Waruję w szkole świadectwa itp itd.Schudłam znów a to 4 miesiąc. Nieregularne jedzenie robi ze mnie szkielet.Pozdrawiam
data: 2007.06.20
autor: Firanka
Ewo S. na ząbkowanie pani Ania poleca homeopatyczne kulki, zapytaj w aptece. Z ostrożenia nie rezygnuj. Przy ząbkowaniu może być różnie, a ostrożeń ci tego stanu nie pogorszy. Kąp dziecko codziennie; nie użalaj się nad nim; i nie czekaj na cudowne działanie pp, tylko działaj. Gotowanie to nie babranie, nawet w "cudzem słowie". Czasem ciężko w to uwierzyć, ale tak właśnie jest. I wiesz co, w zeszłym roku kaszka gotowała mi się aż 40 minut, a teraz gotuje się raz dwa w 40 minut. * Żeby nie było, że taka mądrala jestem, to dodam, że Kornelka drapie pupę - zamiast szyi jak kiedyś - i nie mam odwagi zabrać się za oduczanie od pieluchy. Gania w długich spodniach. A ja raz mam na to luz, raz doprowadza mnie to do szału. Czyli luzu tak naprawdę nie mam. I emocje we mnie szaleją po ostatnim weekendzie. Trza by jakieś kacze jajo znieść chyba. * Kamilo, jak gotuję dla kogoś obcego to się tak tym przejmuję, że knocę. Jak będziesz tym gościom pichciła to tańcz i wrzucaj czary do gara. Powodzenia.
data: 2007.06.20
autor: Joanna - MamAsik
Dziekuje Karolino za pomoc i wyjasnienie. Od razu lżej jak wiem ze nie bede musiala sie "babrać" z gotowaniem na wakacjach.. Co do mojego zeszłorocznego wekowania przez 3 dni - to robilam tak dlatego aby bez lodowki stały. I były bez zarzutu.
Moja córcia niestety ma straszne pogorszenie skóry, choć juz bylo jakby lepiej. Ja sadzę że to dlatego ze ząbki idą bo często palce gryzie - zawsze wtedy mamy pogorszenie - tyle ze nie wiem jak jej ulżyc, chyba trzeba przeczekac. Żadne żele nie wchodzą w grę bo zlizuje mi z palca zanim posmaruję, pozatym nawet nie da sobie dobrze zajrzeć do buzi. Kąpąłam ja juz w ostrożeniu ale jakby nie pomogło teraz przy tym zaostrzeniu, na drugi dzień skora miejscami zaogniona nawet bardziej. Skłaniam się do zastosowania Elidelu zeby ten stan zapalny złagodzić, ale boję sie ze wtedy już kompletnie nie zobaczę czy PP poprawia jej stan. Ale żąl mi jej ze się tak drapie... Czy można cos jeszcze zrobić?
data: 2007.06.20
autor: Ewa S.
Karolinko! Jak sie znosie kacze jajo?
Pewnie o tym nie wiem i jakies juz znioslam...Hihihi. Dzisiaj moje gardlo odmowilo posluszenstwa i juz nic nie mowie, moge tylko pisac na forum, z czego korzystam. Tik-tak,tik- tak, dwa dni do ostatniego egzminu. I bede wolna! No dobra, wiem, ze to zludzenia. Wolna to ja juz jestem tylko sobie takie tam nakladam i ukladam w glowce niewidzialne 'wodze'. W sobote zaprosilam znajomkow na kolacje. Bede dania z PP.Zobaczymy a)czy mi wyjda zjadliwe, b) jak wyjda zjadliwe, to czy bede smakowac mojemu towarzystwu z roznych regionow swiata. I sie pochwale na forum. Albo sie nie pochwale bo moje ego dostanie po nosie i spale pol kuchni:)
Karolinka sprawdzilam strone i nie moge sie doczekac. Cos czuje, ze tak sie rozrosnie, ze nie bedziesz mogla tego opanowac:) Ja sie pisze na janiola, tylko czy wysylacie za granice? A jesli tak to ile taki eksperyment kosztuje?
Buzka, ide dalej poudawac przed saba, ze jestem pasjonatka dyplomacji ekonomicznej
Sciskam i pozdrawiam Pania Anie
data: 2007.06.20
autor: Kamila z Londynu
Dzięki Wam dziewczyny za słowa otuchy,DAM RADĘ!!!
Będę śledzić na bieżąco forum i dzielić się z Wami spostrzeżeniami i uwagami.
Pozdrawiam serdecznie!!!
data: 2007.06.20
autor: Gabi z Kołobrzegu
Joasiu-MamAsik ale to własnie tak jest że pomimo wszystko i ponad wszystko pierś do przodu i z pieśnią na ustach hihi. Mnie bardzo ostatnio sponiewierało z powodu niezałatwionych emocji sprzed 2 lat. Myślałam że je załatwiłam a one mi wylazły w chwili jak zwykle najmniej spodziewanej. 40 stopni, rzyganko i ból w kolanach i uszach a w gardle wielkie kacze jajo. 5 dni zarastałam malwami:)aż zrozumiałam że wyrzygiwałam swoje lęki i napięcia, a przede wszystkim ego jak statua wolności, ból w kolanach bo nie odeszłam jak człowiek na czas tylko siedziałam i kwitłam jak ostatnia, no i nie słyszałam a może raczej nie chciałam słyszeć sygnałów które przeciez były... a kacze jajo bo tłumiłam i nie mówiłam co czuje i jak mnie uwiera to co sie wtedy działo. Teraz praca w tym samym temacie i jest mi jak na chmurce:) no nie żeby tak łatwo ale ludzie fajni i dużo wsparcia i opieki a szef to taki gość w zbroi z kątownika a pod spodem złote serduszko i myślę sobie że to nagroda. Mogłam przecież trafić inaczej - zdecydowanie nie na chmurke przecież... Jeszcze mnie gardło pobolewa po tym jaju ale uwolnione i ja wolna. Joasiu feel free albo lepiej bądź dzika i wolna albo wolna i dzika - ja Cię właśnie za to tuliłam że tak idziesz jak ten kowboj westernowy w stronę zachodzącego słonka:)
data: 2007.06.19
autor: karolina
Ewo S. co do wekowania to jest tak że owsianka dobrze przyprawiona po naszemu i nie gotowana drugi raz ze słoikiem wytrzymuje do 10 dni w lodówce. Jak będzie prawie dobrze zrównoważona wytrzyma nie więcej niż 3... a co do reszty żarła to bez przesady. W indiach używaja kurkumy jako środka silnie konserwującego a poza uszlachetniałaś kiedyś wędliny po naszemu? Dwa tygodnie są pyszne i pachnace więc nie musisz słoików gotować aż tyle. Ja gotuję od chwili kiedy zacznie się bulgotanie jakieś 15-20 minut i zostawiam w kąpieli do wystygnięcia i starczy. Co do owsianki jak wlejesz gotujacą do słoików solidnie zakręcisz i odwrócisz do góry dnem aż do wystygnięcia a później włożysz w turystyczna lodówkę z lodem to spoko wytrzyma dłuuuuugo:)pozdrowionka od biedronak:)
data: 2007.06.19
autor: karolina
Katarzyno, jeśli krosty po ostrożeniu na chwilę znikają, a potem znów wychodzą, popełniasz jakiś permanentny błąd. Jeśli byłoby to oczyszczanie lub chwilowa wpadka, ostrożeń by pomógł. Na naszym żywieniu zdrowie jest stanem naturalnym - pisze o tym Darek parę postów niżej. Nie ma czegoś takiego jak choroba - jest jedynie zaburzenie energii wywołane konkretną przyczyną. Krosty to tylko skutek i jednocześnie sygnał organizmu. W "Filozofii zdrowia" w uwagach końcowych Pani Ania pisze, że "ropne wypryski na skórze, trądzik to wynik stresu, zaburzeń hormonalnych, jak również problemów z jelitem grubym, płucami i wątrobą. Należy w tym przypadku wyeliminować pożywienie wychładzające, głównie słodycze, owoce, zimne napoje oraz nadmiar wieprzowiny i kurczaków." Jeśli jesteśmy w dyscyplinie, taki błąd można wyłapać. Pozdrawiam
data: 2007.06.20
autor: Jagoda
Ewo S. z wekowaniem nie mam doświadczenia. Zupy, gulasze w lodówce spokojnie przetrwają, co do owsianki to nie wiem. Pa
data: 2007.06.19
autor: Joanna - MamAsik
Droga Pani Aniu oraz dziewczyny z forum! mam 27 lat i od dwóch lat jestem na żywieniu pp .Od pół roku zaczęły mi sie pojawiać na twarzy bolące krostki,które leczyłam ostrożeniem ,przemywając i robiac oklady na twarz.Pomagało ,ale tylko na chwile ,bo za kilka dni pojawiają sie nowe.Poszłam więc do Pani dermatolog -stwierdziła ,ze trądzik( przepisała żel do wcierania twarzy i witaminy, tran ,selen itp).To jednak tez pomaga ale tylko chwilowo i powierzchownie.Proszę o pomoc bo nie wiem czy to na pewno trądzik ?( krostki pojawiają sie w okolicy policzków i czoła)Pozdrawiam Katarzyna
data: 2007.06.19
autor: Katarzyna
Dzieki Joanno za odpowiedź. Dostep do lodowki bede miala wiec eweentualnie moge trzymac w lodowce, ale czy wtedy zapasteryzowane mozna trzymac dluzej?, przez np. tydzien?
Tam gdzie jedziemy bedzie dostep do kuchni ale nie wiem co na to wlascicielka gdy będę np. co drugi dzien gotować owsianke po 40 minut..;) Ewentualnie wezme swoja kuchenke (ale mam tylko elektryczną) i w pokoju cichaczem ugotuję. Rok temu na wakacjach tez mialam zawekowane dania obiadowe (gulasze itp) i swietnie sie przechowalo przez 10 dni - wekowalam je ksiazkowo przez 3 dni. Dlatego mialam nadzieje ze moze w owsianka tez tak mozna..?? Jeszcze raz dzieki za odpowiedz i pozdrawiam!
data: 2007.06.19
autor: Ewa S.
Ewo S. bez lodówki latem to i z pasteryzowanym trzeba by uważać. Owsianka w słoiczku ma termin przydatności do spożycia jakieś 3 dni (w lodówce), choć pewna nie jestem, ale tak coś mi z forum dźwięczy w uszach. Oj bez gotowania się nie obejdzie. :) Inwestycja kuchenkowa i polowe gotowanie cię czeka albo li też wybieranie mniejszczego zła w knajpach, ale dziecka z AZSem bym na takie żarełko nie ciągnęła. Sama mam dwa AZSy i wakacyjne plany w bliskiej okolicy kuchenkowej. Przyjemności latem życzę.
data: 2007.06.19
autor: Joanna - MamAsik
Kochana Gabi, jak czytam Twojego posta, to tak jakbym czytała siebie jeszcze nie tak dawno temu. Mój Maluszek ma 14 miesięcy. DASZ RADĘ. Na początku jest ciężko, ale potem wpada się w rytm. Jak ja mówię koleżanką, że są dni kiedy gotuje dwie zupy i dwa II dania, to kiwają głową z politowaniem i niedowierzaniem, a dla mnie to nic takiego. strasznego. Po prostu mam listę priorytetów i tyle.
ups - nie wiem, czy już mi się część posta nie wysłała przypadkiem. Tak, czy siak. Bądź dzielna i gotuj z myślą, że robisz coś wyjątkowego dla siebie i swojego Dziecka.
pozdrawiam
data: 2007.06.19
autor: Ania M.
Witajcie. Jestem nowa i kuchnią PP intresuję się od niedawna - ok. miesiac czasu gotuje corci (ma 2 latka i AZS) sama dla siebie tez sie staram ale to roznie bywa. Zależy mi na tym aby ulżyć dziecku bo wiem ze lekarze nie są w stanie pomoc - córcia sie strasznie drapie , ma zaczerwieniona skore, raz jest lepiej a raz gorzej, kiepsko spi w nocy. Od ok. miesiąca zaczęłam gotować według p. Ani, choc tak pełny rygor u córci to tak od 2 tygodni. Wiem ze to jeszcze krótko aby byla poprawa, ale będę się tego trzymac bo ta kuchnia jest rewelacyjna, smakowita i przede wszystkim wychodzi na zdrowie. Mam zatem pytanie w związku z wyjazdami wakacyjnymi - czy można przygotować owsianke i zabrać w słoiczkach zapasteryzowaną? Obiadki i zupki tak chcę zrobić, zeby potem na miejcu odgrzac, ale co z owsianka dla Malej? Można też tak przygotować i ile czasu trzeba pasteryzować aby postała przez np. 1-2 tygodnie bez lodówki? Ile czasu pasteryzować zupki, danie mięsne?
data: 2008.09.18
autor: Ewa S.
Karolinko, wlazłam na tę Twoją stronkę - fajności:)) Na mąkę kasztanową i olej imbirowy to się piszemy. A o pieprzeniu dokładnie mówię to samo: uwielbiam:)))))) Ściskam
data: 2007.06.19
autor: Jagoda
Gabi, "nie takie jak ty dawały radę". To cytat z pani Ani. Przestań się użalać i zamartwiać na zapas. Rób co do ciebie należy i nie marudź, że nie dasz rady. A kto ma dać sobie radę jak nie ty, co? I nie myśl o tych pierogach i kurczaku z ananasem, to nie dla ciebie. Bierz się w garsć. Strzel sobie imbirówkę, popijaj rosołek (bez makaronu), wzmocnij się i odpocznij. Nic na siłę, bo narozrabiasz. A zupki dziecku rób takie żeby były dobre. Polecam posty Rene w tym temacie.
data: 2007.06.18
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu,oraz forumowicze bardzo proszę o pomoc!!!
CZytam forum,wracam do książek i nie wiem czemu zagubiłam się ,im dalej w las tym ciemniej. Może dlatego ,że mam małe dziecko,karmię piersią i mam ograniczone możliwości i nie chcę popełnić jakiegoś błędu.Dlatego zwracam się o pomoc.Zostałam sama z tymi wszystkimi problemami.Jestem już troszkę tym zmęczona,a to dopiro 10 mieś.!!!
Niw wiem co dalej,czy sobie poradzę ze wszystkim,z gotowaniem? Bardzo bym chciała. Staram się o tym wszystkim nie myśleć i cieszyć się tym co mam,że jesteśmy zdrowe i uśmiechnięte,a reszta się ułoży,ale czasem ciężko.
Nie wiem czy dam radę z dalszym gotowaniem dla Małej Kornelci,czy będe dobrze to robić,bo przecież do trzeciego roku dziecko powinno inaczej jeść.
Nie wiem czy nie robię jej za bardzo monosmakowych zupek,bo nie bardzo mi chce jej jeść.Kaszkę lubi :) Jeżeli chodzi o jedzenie dla mnie ,nas,to wychodzi mi bardzo smaczne ,dobre,robię z przepisów książkowych,nie potrafię jeszcze wymyślać czegoś sama,tzn. trochę mam obawy,że źle doprawię(bo czy można każdy przepis przerobić na "nasz" wg. kolejności)
Jbardzo dziękuję za pomoc i serdecznie pozdrawiam Oaniak często mogę pić imbirówkę,tylko wtedy gdy mam jakąś niestrawność,lub zjem coś źle zjem? Tak bym już sobie zjadła pierogi ruskie,albo kurczaka z ananasem-miam mniam.
W miarę możliwości będę przeglądała forum.
Bardzo dziękuję za pomoc i serdecznie pozdrawiam Panią Anię,oraz wszystkich na forum.
data: 2007.06.18
autor: Gabi-zagubiona Mama z Kołobrzegu
czy na śląsku sa organizowane spotkania-kursy PP,chętnie poszłabym na takie szkolenie
data: 2007.06.18
autor: mamax
Aneczko, tu masz link do garów z olkusza, jest w czym wybierać.
http://naczynia.olkusz.pl/index.php?cPath=5&osCsid=3b2b32bacae150885ac2686e9a9851c1
Ja swoje kupiłam w zwykłym sklepie - poprosiłam o sprowadzenie takich z ciemnym wnętrzem i wyszło chyba nawet taniej niż w necie, bo zapłaciłam 140 zeta za 5 garnków. Z tym, że są to naprawdę duże gary,dla mnie okazały się zbyt duże (gotuję dla siebie i męża, bo Klusek wcina cyca)wciskanie ich do lodówki to kombinacja alpejska. Komplet może i ładnie wygląda, ale myślę, że praktyczniejszy jest sposób naszej Joasi MamAsikowej;)- kupujesz takie rozmiary, jakich konkretnie potrzebujesz.Ja już planuję dokupienie chociaż jednego mniejszego i pewnie jeszcze jakiś mikro garnek na Kluskowe zupki.
Przy okazji dzięki Joasiu i Edytko za rady. Zaczęłam po prostu bardziej zagęszczać te wieczorne zupy, dłużej trzymają:)Joaśku, tak czytam o Twoich zmaganiach...dzielna jesteś i tyle, uściski;)
data: 2007.06.18
autor: Aguśka
Ej no, Karolinko, to ty dziś mnie przytulałaś? Pewnie po mojej wpadce emocjonalnej z Kornelką, bo Zuzia złościła się po południu, a mi się udało reagować przyzwoicie i wieczorne fochy Nelki też jakoś gładko poszły. Dziewczyny się "rozjechały" pewnikiem dlatego, że pół dnia wczoraj trenowałam odpuszczanie, bo jechaliśmy na 2 godziny do teściów, pierwszy raz od "akcji wiedźma i sekciara". I było nieźle, powiedziałabym, że neutralnie. Dzięki za dobre myśli, gdzie by nie poszły, to i tak wychwycę. :) * Aneczko, ja o takich garach nie wiem nic, prócz tego, że z teflonem za łatwo się gotuje i gotowania nie pilnuje dlatego jest ble. ;) To tak pół żartem pół serio. A na poważnie, to poszukaj sobie jeszcze trochę tych emaliowanych olkuszowych. W komplecie ciężko znaleźć (choć u mnie pod domem jest komplet za 200 coś, ale mnie nie stać, więc se garnki dokupuję co jakiś i mam mega kolorowo w kuchni), poszukaj pojedynczych sztuk. Nawet w marketach się zdarzają. A jak nie to przyleć na miotle na Staszica do Poznania, to podlecimy do tego sklepiku z garami. Jak dwie przyzwoite czarodziejki.
data: 2007.06.18
autor: Joanna - MamAsik
Joanno MamAsik , liczyłam, że odniesiesz się do mojego pytania o garnki emaliowane, od wewnątrz pokryte teflonem. Takie są Tefala Ingenio. Bo te z olkusza szukałam w moich okolicach i na allegro, ale nie znalazłam z ciemnym wnętrzem. Gdybyś miała jeszcze chwilkę dla potrzebujących porady to skrobnij proszę. A jeśli nie to może Pani Ania wspomoże mnie radą w czasie kolejnej "audiencji". Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.06.18
autor: Aneczka
Hej kochani:) Anitko też Cię cmokam i miło czytać że się ciut odplatałaś:) Co do pieprzenia to ja zawsze z przekąsem mówię że albo pieprzę dla zdrowia hihi co przecież jest zgodne z prawdą albo że pieprzenie dobrze na mnie wpływa co jw a co się ludzie na domyślają to ich ale plus jast taki że uwaga od samego pieprzenia pieprzem jest odsunięta i spoko:))) a teraz z innej beczki - z błogosławieństwem p.Ani zapraszam Was Wszystkich/Wszystkie do pięciosmakowego i nie tylko sklepu internetowego. Na http://www.domsmakow.pl będzie to co nam potrzene a nie zawsze da się sprawnie znaleść w klasycznych sklepach. Na razie jest to co pierwsze udało mi się wyszukać ale tematów będzie przybywać. Tak więc jest trochę do gara (same gary za chwilę) i trochę dla przyjemności. Logujcie się, o nowościach będę uprzedzać:)ufff aż tremę miałam z tą prezentacją... Pozdrowienia i dzięki za kciuków nieustanne ostatnio chyba trzymanie dla Jagody.Joanno-MamAsik Tulę Cię do serca dziewczyno. Chwilę mnie nie było a TY taka czujna i z uśmiechem nono:)Kamilko z Londynu no gaz do dechy i będzie git:)Ukłony dla Wszystkich
data: 2007.06.18
autor: karolina
Joaśku bo ja wiecznie tyyyle naleje tej wody (bo mi się zdaje że się przypali i nie ugotuje) i robie odlewane zwłaszcza że o takiej wersji gadałyśmy na moim II kursie. Dziś od dyrki dostałam opeer ale przyjęłam to co było twórcze a krytykowane dla krytykowania olałam i mi dobrze. Jakaś szufladka się otworzyła.
data: 2007.06.18
autor: Firanka
Hej znajomi i nieznajomi. Kopę lat:) Zaczęło się od remontu, który zamiast 3,4 dni przeciągnal się do 10 ciu i w sumie to nadal jest to i owo do zrobienia. A to już drugi miesiąc... Fajnie bylo. (Tzn fajnie to teraz jest:). Pan cykliniarz, który jest na Pieciu Przemianach i gotuje wg przepisów z Filozofii Zdrowia od kilku lat (Pani Ani ani Forum nie zna!!!) dziwił mnie swoją niezwykłą wręcz duchowością / niespotykaną świadomością, wprawiał w zadumę nad reksjami i spostrzeżeniami... i rozmowy z nim umilały wszelkie niedogodności. "Taka przyjemość zdarza się raz na 20 lat" mawiał. Aż chce się krzyknąć "to działa!". Bo on nie choruje, nastruj ma zawsze pogodny i dystans do rzeczywistości, dzięki któremu działa, a nie reaguje... Miodzio, jak mawia Pani Ania;) Pilniowalam czasu na relaks i codziennie gotowałam ciepłą strawę mimo polowych iście warunkow. Pamiętałam też poremontowego posta Magdy Ciesielskiej. I dałam rade. Ale do internetu nie zaglądałam. No, a potem to już na Forum taaakie zaległości, że nie wiem kiedy nadgonię. Ale ale, co to ja chciwlłam:)... Bylam w weekend na sływie kajakowym. Super przygoda i sporo czasu na "twórcze niemyślenie". Polecam. I dzielę się moją nowiutką refleksją: życie to spływ kajakowy. POMIMO KŁOD I KAMIENI, MAŁYCH I WIEKSZYCH WODOSPADÓW I PRZENOSEK PŁYNIEMY RZEKA SZEROKĄ LUB WĄSKĄ, PROSTĄ LUB KRĘTA NA ZMIANĘ, ZAWSZE W NIEZNANE ACZ... ZAPLANOWANE Z GÓRY, BARDZIEJ LUB MNIEJ BEZKOLIZYJNIE BYLE DO PRZODU, I NAWET PO KROTKIM POSTOJU CZY ODCINKU NA WSTECZNYM... PROSTUJEMY MASZYNE I ZNOWU PRZED SIEBIE DO CELU, DO METY... A GDZIE TA META? ANO TAM GDZIE SYMPATYCZNY STARSZY PAN CZEKA NA NAS Z PSTRAGAMI Z GRILLA;) Pozdrawiam serdecznie. Dla Pani Ani ukłony i podziękowania, za to, że jest. A dla Karoliny i Reni cmok w policzek. PS Anegdota. Dwa dni poza domem. Kulki. Rondelek do kawy, herbaty. Biwakowa/pokojowa kuchenka na naboje... Do każdego posiłku w restauracji pieprz ziołowy i imbir. I nie bylo dolegliwości. Za to komentarz jednego z kolegów "A Anita to pieprzy wszystko co ma w zasięgu reki". ;-)
data: 2007.06.18
autor: Anita
Hej, jak gotujemy w wodzie, i bez masła ;) to do tego przecież i tak najczęściej idzie masełko z imbirem i bułą tartą - jako napisano w "przedmowie" letniej. Ale się zamieszanie witaminowo-maślane zrobiło. Cieszę się z tego, bo mam dodatowy klar na pokładzie. * Aguśko, kulkę dziennie możesz zjeść, ale robiąc je nie zjedz połowy masy, bo to bardzo kuszące; a i tą grzankę-okryjbiedę czasem możesz. Ale nie może się to przerodzić w zjedzenie łakocia zamiast zupki. Kluchy szaruchy też mogą być, ale chyba raczej nie z samym masełkiem. I nie o 21.00. Wymyśl do nich coś extra. No i twój chlebek nawet ze skórką się nada. Chyba ża pani Ania orzeknie inaczej. A u maluszka to mogą być ząbki. U nas ząbkowa akcja trwała kilka miesięcy, bo szedł jeden za drugim. Nie zakręcaj się. :) * Firanko, a czemu ci nie wychodzą pyrki bez odlewania (puree)? Może złe ziemniaki kupujesz? To powinny być takie rozgotowujące się, bo inaczej wychodzi wodnista papa. Tak to oceniam z doświadczenia, bo taka papa czasem mi wychodzi. :) * Batmarku, pamiętaj, że musisz używać przypraw z każdego smaku (choć rzeczywiście najwięcej ich jest w smaku gorzkim i ostrym); potrawy mogą być pikantne jeśli ci takie smakują. Nie wszystkie warzywa ostre są rozgrzewające, nie wszystko co ostre ma naturę ogrzewającą. Zerknij do wstępu o lecie: "Pamiętajcie, że wszystkie warzywa to energia jin, samo gotowanie jeszcze nie wprowadzi ich we właściwą dla nas wibrację." Ale cebula, czosnek i por rozgrzewają, nie możesz o nich zapominać. Głęboka przyjaźń z nimi jest wskazana. Doczytuj sobie książki i forum, to ostatnie to choćby po kawałku wybrane zagadnienia za pośrednictwem wyszukiwarki. Na spacerki termosik z herbatką, bo jak się rozsmakujesz w kawie to przedawkujesz. :) Trzymaj się cieplutko nad garami. Szkoda, że taki stary jesteś, bo bym cię zarezerwowała w ciemno dla jednej z moich małych córek na męża. hi hi hi * Kamilko, na pewno nie zrobisz swoim dzieciom krzywdy, choć jakąś wpadkę na pewno zaliczysz. Ja dziś zaliczyłam - emocjonalną i mam kaca. Nie mogłam zrozumiec o co chodzi Kornelce i wpadła w taką histerię, że nawet kąpiel w ostrożeniu nie pomogła. Ale jakoś ją w końcu wyciszyłam i zasnęła. A przez sen dała sobie wymasować główkę. Brr, było ostro. Powodzenia z końcówką sesji, na gazie , to ci dopiero pójdzie.
data: 2008.09.18
autor: Joanna - MamAsik
Aguśko,jako matka karmiąca mozesz jeść nawet o 21,jesli jesteś głodna,tylko coś lżejszego,nie mięso a może zupy. Na reszte napewno odpowiedzą Ci dziewczyny.W sprawie dodawania tłuszczu do warzyw to ja zrozumiałam, że jak odlewamy po ugotowaniu warzyw wodę to do niej nie dodajemy a jak nam wypatruje,albo ją zageszczamy i zjadamy to witaminy zostają i wtedy dajemy masło czy oliwę.
data: 2007.06.18
autor: Edyta
Pani Krystyno bez paniki. Są ziemniaki tzw odlewane i te bez masła a te w których nieodlewamy wody i nam się wygotowuje dajemy to co pani podała. Mnie nie wychodzą gotowane bez odlewania.
data: 2007.06.18
autor: Firanka
Kamilko z Londynu-trzymam się a jak?hihi:)Dobrze,że twoja sesja egzaminacyjna już dobiega końca,bo całą by cię normalnie zabąbliło bidulko.A ja za to się męczę z okropnym katarem siennym,łzawiącymi oczami,dziennie tony chusteczek idą,ale cały czas się pocieszam,że za rok już mi będzie lepiej!tak sobie ostatnio myślałam ile czasu będę wychodzić z alergii skoro alergikiem jestem niemalże od urodzenia?moja buźka po obmywaniu ostrożeniem zaczyna już lepiej wyglądać i popatrz -bez maści z antybiotykiem!Kamilko przez przypadek wykasowałam twój adres e-mail,masz jeszcze mój?napisz koniecznie ok?pozdrowionka
data: 2007.06.18
autor: katarzynka78
Witam Wszystkich:) Ewo33 za Szczecina czy to Ty jesteś bardzooo sympatyczną Ewą, którą poznałam na kursie w Stawiskach?? jeździłyśmy razem na rowerach i Ty tak ładnie mówiłaś na coś małego "piku-piku" :))) czy to TY? myslałam o Tobie parę razy:)
Wybieram się na weekend do Szczecina na kurs filcowania wełny może będziesz miała chwilkę to się zobaczymy?
I jeszcze słówko do Marka, osobiście myślę, że lepiej będzie zabierać ze sobą mały termosik np z kawą zbożową, za jakiś czas na wodę raczej już nie spojrzysz;)
To jest bardzo dobry znak, że młodzi męzczyźni zabierają się za gotowanie zrównoważone:))
data: 2007.06.18
autor: Donka
Pani Aniu, proszę bardzo o sprostowanie, bo już nic nie rozumiem. Jak to ziemniaków (i innych warzyw) nie gotujemy z odrobiną masła? Od póltorej roku gotuję ziemniaki właśnie tak jak pisze w książce, czyli: wrzątek, kurkuma, kminek, ziemniaki, masło, cebula lub czosnek i sól - i co, coś nie tak? Mętlik w glowie totalny.
data: 2007.06.18
autor: Krystyna
A i jeszcze w poprzednim poscie zapomnialam zapytac. Dziewczyny: wyjasnijcie mi prosze o co chodzi z tym tluszczem w warzywach?Jak przygotowuje warzywa w wodzie z przyprawami to mam w ogole nie dodawac w trakcie gotowania ani oliwy ani masla? Czy moze dodac tylko na koncu?Bo ja pamietam z ksiazki, ze pani Ania mowila, ze zeby warzywa mialy sie jak 'naladowac' energia, to musi byc cos do omaszczenia? Poknocilam cos? W kazdym badz razie, ja nigdy nie wylewam wody z warzyw tylko dusze z przyprawami az woda wyparuje. No to chyba wszystko. Dobrej nocy.
Sciskam
P.S.Od 1 lipca mam gaz!Param, param,param (to moje Ego spiewa)
data: 2007.06.18
autor: Kamila z Londynu
czy garnki mogą być emaliowane, ale wnętrze jest pokryte teflonem? dziękuje z góry za sugestie
data: 2007.06.17
autor: Aneczka
Pozdrowienia dla p. Ani i wszystkich na forum. Z przyjemnościa czytam wasze wypowiedzi i wiele sie jeszcze uczę. Od 6 lat już przygotowuje posilki wg PP i przeszlam podstawowe szkolenia. Pozbylam się wielu dolegliwości, na wiele innych potrzebny jest czas. Pracuje nad dyscypliną, ale jedno wiem napewno-cokolwiek dziwnego dzieje się z organizmem, można to ulepszyć wlaśnie dzięki powrotowi do równowagi. Bardzo często przychodzą do mnie chwile zwątpienia, ponieważ często pojawiają się inne dolegliwości, ale trzeba być wytrwalym. Taka jest moja ścieżka, a pocieszeniem jest fakt,że faktycznie jest coraz lepiej. Dla mnie olbrzymim sukcesem jest np. odejscie od farmakologii, postęp na zajęciach jogi oraz lepsze relacje z ludzmi. Od dzieciństwa mialam problemy z tarczycą, urosla do bardzo dużych rozmiarów, od 6 lat jest rozmiar zmniejszyl się o 50%. Niestety z tym organem zwiazanych jest wiele innych nieprzyjemności tj. problemy zolądkowo-wątrobowe, nadwaga lub nadpobudliwość, lęki itp. To już za mną, ale od 2 lat walczę z wypadaniem wlosów. Wszystkie rady, które uslyszalam bardzo mi pomogly, ale ciągle mam przeczucie, że coś przeoczylam. Jest tran, odżywki naturalne, plukanki z ziól, masaż glowy oraz stale już odżywianie PP, afirmacje. Proszę Was o wypowiedzi na ten temat. Wierzę, że wiecie, czego jeszcze nie wiem. Dziękuję i wszystkiego najlepszego.
data: 2007.06.17
autor: Ewa 33 ze Szczecina
Panie Darku bardzo Pan to wszystko pięknie i mądrze napisał.Znalazłam w pańskiej wypowiedzi dla siebie wiele tematów do przemyślen. dziękuje i pozdrawiam
data: 2007.06.17
autor: ostróżka
Dziewczyny!Wlasnie wrocilam z pikniku z okazji urodzin trzyletniej Roxanne, ktora sie opiekuje jako baby-sitter. Na urodziny zostaly zaproszone inne dzieci, miedzy innymi 17 miesieczna Eleonore. Dzieciak slodki i bardzo grzeczny, siedzial spokojnie na moich kolanach.Nie moglam na nia patrzyc jak sie meczyla. Czerwone krosty na policzkach, Kaszlala, kichala, i dlawila sie flegma. Od mamy dostala butelke mleka, ciastko z czekolada i truskawke.I rece mi opadly. Zaraz potem zaczela sie dusic flegma. Ja nic nie moglam powiedziec ani zrobic. Tylko strasznie mi bylo szkoda tego malucha. Wiem-to nie moja sprawa, nie moja 'swiadomosc'.Ale troche to ciezkie do strawienia.
Jedyne co moge zrobic, to kiedy bede miec dzieci w przyszlosci nie robic im takiej krzywdy.
Co do mnie to ostatnio obsypalo mi bablami cala buzie, nawet bable na powiekach. Zaczelam analizowac i mysle, ze to te zakichane mlode ziemniaki, ktore ostatnio kupilam bo juz innych nie bylo.
Buzka i ide sie dalej uczyc. Ostatni egzamin przedemna a ja sie troche zakrecam.
Pozdrowienia dla wszystkich.
Katarzynka 78 mam nadzieje ze sie trzymasz tam?
data: 2007.06.17
autor: Kamila z Londynu
Dziękuję pięknie za wszystkie dobre rady pani Ani i dziewczynom - pleśniawy poszły precz, zajęło to może 3 dni:) Tylko jak to na początku bywa zakręciłam się i jakoś sama nie mogę odkręcić. Kluseczek azs i wrażliwiec(6,5 m-ca)już miał dużo lepszą skórkę, ale od około tygodnia na nowo wyszły na całym ciele czerwone liszaje,bidulek drapie się niemiłosiernie,kąpiel i usypianie to jeden płacz i lament.Zaczęłam szukać co skopałam i zakręciłam się słowo daję, bo okazało się, że zaczęło się ząbkowanie.Emocje staram się trzymać pod butem:)I teraz - czy poknociłam jedzenie, czy winne wyłażące ząbki?? pewnie jedno i drugie.Cały czas karmię tylko piersią, ciągle chodzę głodna:)Może jem za dużo ziemniaków codziennie do drugiego dania gotowane z cebulką, czosnkiem, imbirem, na zmianę z kaszą gryczaną, ale potem jeszcze zjadam np. w kolacyjnej zupie. Czy do zupy jarzynowej zagęszczonej płatkami owsianymi mogę dodać jeszcze kaszę gryczaną, czy raczej trzymać się jednego "zagęszczacza".Bardzo często ostatni posiłek jem około 21(głód, głód, głód), pewnie nie powinnam...najczęściej jest to polenta albo zupa.Może za dużo polenty?? Mam też przeogromną ochotę na kluski szaruchy(kopytka)polane masełkiem z pierwszej książki, tylko czy mogę? I poradźcie Kochani - czy kulki w niewielkich ilościach wchodzą w grę? nie pozwalałam sobie nawet na chlebek z imbirem i miodkiem, więc na kulki tym bardziej wolę najpierw dostać przyzwolenie.
Jeszcze w kwestii chleba, znalazłam pszenno- żytni na zakwasie tylko jest posypany na wierzchu makiem i płatkami owsianymi, czy może być, czy skórka do odkrojenia?
Pozdrawiam ciepło
data: 2007.06.17
autor: Aguśka
Kochani, polecam nowo odkrytą pyszność: bób, ugotowany po naszemu (wrzątek, kurkuma, kminek, imbir, bób, sól), wystudzony, obrany i zatopiony w gęstym sosie vinegrette (z F.Ż). Pychota! I do tego pięknie wygląda, bo obrany bób ma piękny kolor i kształt, czego dotąd nie dostrzegłam, bo zazwyczaj obierałam go w drodze do ust, poza zasięgiem wzroku:) Pozdrowienia
data: 2007.06.17
autor: Marta R.
Witam wszystkich. Pierwszy raz wypowiadam sie na forum, chociaż czytam je regularnie od pięciu miesięcy.W lutym zaczęłam swoją przygodę z pp.Przekopałam się przez archiwum - co zajęło mi trochę czasu z uwagi na małe dziecko.Początkowo skupiłam się na "kartoflance" i informacjach na temat dzieci. Sfera "duchowości" była na dalszym planie.Początkowo strasznie się zakręciłam w tym gotowaniu. Trudno mi się było zorganizować. Z biegiem czasu i kolejnym garami zupy wszystko zaczęło sie powoli układać.Sezon truskawkowy, którego się trochę obawiałam, z uwagi na miłość moich panów do truskawek, okazał się nie taki znowu straszny. Mój mąż stwierdził, iż w tym roku truskawki są jakieś wyjątkowo kwaśnie i niesmaczne."Wojna" o herbatę TLACI też już chyba wygrana.Od czwartku mój maluszek zaczął gorączkować.Moja diagnoza- to zastój pokarmowy. Ogromnym wsparciem okazało się forum, rady i spostrzeżenia P. Anny i forumowiczów zawarte w listach.Ugotowałam rosół, herbatkę I, imbirówkę. Mała zjadała trochę kaszki i przede wszystkim piła mleko mamy.Wczoraj wieczorem , po b.brzydkiej kupie temperatura zaczęła spadać. Pragnę wszystkim bardzo gorąco podziękować za rady i pomoc, które uzyskałam dzięki waszym listom. Mam jeszcze pytanie do bardziej doświadczonych mam. Zauważyłam że mojej córeczce (ma 12 miesięcy)odbija sie w trakcie jedzenia.Zaczyna jeść , w pewnym momęcie się pręży, musimy chwilę odczekać, po odbiciu ewenualnie je dalej.Wygląda to trochę tak jakby się korkowała.Czasami musi trochę popić.Ta dolegliwość trwa kilka dni, a następnie mija. Nie mogę odkryć przyczyny tego stanu rzeczy.Być może źle doprawiam lub posiłek nie jest zrównoważony.Jeżeli ktoś miał podobny problem i będzie chciał podzielić się swoimi spostrzeżeniami będę wdzięczna.
data: 2007.06.17
autor: Tuśka z Warszawy
Witam wszystkich serdecznie jestem nowym czytelnikiem "Filozofii zdrowia", powoli wprowadzam ją w życie Po kilkuletnich poszukiwaniach sposobu na zdrowe życie, poprzez jogę i medycynę chińską dotarłem dotarłem do tej książki, która właśnie czerpie z mądrości dalekiego wschodu. Powoli wprowadzam w życie ową filozofię, lecz by ustrzec się błędów i doinformować w niektórych kwestiach czytam i obserwuję forum a także zamierzam korzystać z waszego nierzadko bogatego doświadczenia, czyli poprostu pytać się was o zdanie gdy czegoś nie będę wiedział i tego nie znajdę. Mam na imię Marek (26 lat) i cieszę się, że tak wcześnie udało mi się odkryć sposób na zdrowie.
Tak na koniec kilka pytań. Po przeczytaniu książki i obserwacji objawów wiem, że mam wychłodzony organizm a w szczególności watrobę. Stosuje więc potrawy rozgrzewające, gdzie jak rozumiem smak ostry i gorzki właśnie rozgrzewają, dlatego dodaję odpowiadającym im przypraw więcej od innych, czasami dania wychodzą dość pikantne (robi mi się tak ciepło, aż kropelki potu pojawiaja mi sie na twarzy), czy nie ma przeciwskazań do tego, czy moze nie wolno przesadzać ze zbytnim wybieganiem w przyprawianiu w kierunku jednego smaku? Jeśli chodzi o jedzenie surowych warzyw, to czy wszystkie ostre warzywa mają naturę rozgrzewającą? O cebuli i czosnku oczywiście wiem, ale mam na myśli chrzan, rzodkiew, papryke i czy ich obróbka termiczna jeszcze bardziej zwiększa ich właściwości rozgrzewające?
Kwestia wody źródlanej; gdy jestem na mieście i muszę zaspokoić pragnienie czyli coś kupić, kupuję wodę w butelce, ale nie z lodówki tylko możliwie najcieplejszą, bowiem wydaję mi się, że w porównaniu z innymi napojami "chemicznymi" jest to mniejsze zło, czy mam rację, może ktoś ma lepszy pomysł? Tak więc na obecną chwilę to wszystko, ale na pewno będę miał w przyszłośći kolejne pytania, dziękuję za cierpliwe przeczytanie i z góry dziękuję za na pewno pomocne odpowiedzi, pozdrawiam. :)
data: 2007.06.17
autor: Batmarek
Dziękuję za wszystkie wskazówki w sprawie masła:)
data: 2007.06.17
autor: 
No to jeszcze raz hi hi z siebie, bo początek tego zdania nawet czytałam, ale tak byłam zafiksowana na tym, że odpowiedź znajdę w wypowiedziach pani Ani, że nawet nie doczytałam zdania do końca, utkwiło mi w pamięci tylko "że też jako technolog żywienia...". Gapa ze mnie i raptus. Ale co tam, zwalę to na zmęczenie, Korneli "odbiło" wstaje teraz o 4.00. Nie nie, nie użalam się, jest to chwilowo nawet dosyć zabawne, jak o 10.00 mam ochotę na obiad. Ale teraz to już tylko na sen. :)
data: 2007.06.16
autor: Joanna - MamAsik
Asiu, oto cytat z wypowiedzi Grażynki z Lubonia, który udało mi się wygrzebać: "że też jako technolog żywienia nie wpadłam na to, że odlewając wodę z warzyw gotowanych z tłuszczem, wylewamy w "kanał" rozpuszczone w tymże tłuszczu witaminy A, D, E i K z warzyw." Czyli wszystkie oprócz B :))) Ale to nie ma chyba większego znaczenia, po prostu nie gotujemy warzyw z tłuszczem. Pozdrawiam ciepło
data: 2007.06.16
autor: Jagoda
Nowy, 2 miesięcznemu dziecku na każde skinienie podaje się cyca a nie herbatki. Wystarczy. * Mamma, pupę w ostrożeń i myśl co jeszcze mogło zaszkodzić oprócz upałów. * Jagodo, pisałaś o maśle i wypłukiwanych wiaminach, no i zaczęłam się zastanawiać, szukać w archiwum (i jak to ja,znalazłam tysiąc rzeczy, ale na ten temat nic, hi hi;pewnie znajdę przypadkiem kiedy indziej) i już pewne wnioski mam. Jak wylewam wodę wktórej gotowały się jarzyny, to masła nie dodaję, ale odrobinę do puree, czy duszonych warzyw tak. ??? Zgadza się? * I jeszcze słówko do jadłospisu Wojtusia, mało klarowane, to zły dodatek. Takie masło służy np. do obsmażana warzyw, ale nie jako dodatek doposiłków dziecka. Kiedyś robienie takiego masła dla mojej Zuzi(ex.AZS) proponowała pani alergolog, po to by wypłukać ewentualne resztki serwatki (chyba). A to jest tak esencjonalna mikstura, że dodatkowo bym przyłatwiła dziecko, gdybym tak wtedy zrobiła. Także masełko tylko zwykłe i tylko odrobinę. No i polecam przepis na owsiankę bez tymianku. :)
data: 2007.06.16
autor: Joanna - MamAsik
Pani Ostróżko, pisze Pani że "Silva nauczył Panią, że wszystko co się Pani przydarza to okoliczności odpowiadające na Pani przekonania, oczekiwania i na energię jaką emituje Pani do otoczenia". Otóż nie wszystko. Czasem przydarzają sie rzeczy zupełnie niespodziewane, wbrew wszystkiemu w co Pani wierzy i czego oczekuje. Te świete momenty potrafią zmienić bieg Pani życia i przychodzą - jak my to mówimy - "z Góry" :) Oczywiście to bardzo słuszny wniosek, że powinniśmy rozszerzać naszą świadomość coraz bardziej, wciąż lepiej zdawać sobie sprawę z tego jakie to przekonania i oczekiwania nami kierują, poznawać siebie i energię jaką emitujemy... Proszę jednak pamiętać aby na tej drodze
r z e c z y w i ś c i e otwierać swoją świadomość na
c a ł ą rzeczywistość - również tę "niepoznawalną". A jeśli chodzi o zdrowie to nie jest ono rarytasem dostępnym nielicznym, tylko naszym naturalnym przyrodzonym stanem do którego nieustannie musimy wracać poprzez umiejętne życie. Wielu ze zdrowia czyni drogi towar - niestety sprzedając cudowne pigułki rzekomo je przywracające (zarówno te farmakologiczne jak i te mentalne) ma na uwadze raczej swój interes a nie rzeczywiste zdrowie... Coż, w tej kwestii nikt za nas roboty nie zrobi (nawet największy mistrz czy nauczyciel) i tak jak ogrodnik musi podlewac swój ogródek, tak my musimy dbać o siebie - i nie wyręczą nas w tym żadne afirmacje... Dla mnie metoda Silvy była dawno temu jedynie początkiem drogi odkrywania siebie i gdy patrzę na to z dzisiejszego punktu widzenia, rozumiem że czasem w coś wchodzimy tylko po to by szybko przez to przejść i ruszać dalej - tam gdzie rzeczywiście leżą skarby... Dziś wiem że tylko rzeczywistość w całej swej złożoności oferuje nam prawdziwe skarby a mistrzowie sa po to by pokazywac nam do niej drogę i uczyc nas samodzielnego jej doswiadczania. Pozdrawiam,
data: 2007.06.16
autor: Darek
Mam pytanie czy u małego dziecka odpażona, czerwona, chropowata pupcia to mójn błąd żywieniowy, ząbkowanie, czy skutek upałów? czy pomoże przemywanie zielem ostrożenia?
data: 2007.06.15
autor: mamma
Dziękuję, Pani Aniu, apetyt rzeczywiście wrócił, wyspałam się i olałam ten stres...przecież i tak nie zrobię więcej, niż mogę w określonym czasie. Mam przed sobą ciężki okres (nowa praca z dala od domu przez pól roku, remont domu, operacja męża - na szczęście,nic poważnego)i to mnie tak nakręcało. Ale powiedziałam sobie, że jak umrę z niedojedzenia, to nic lepiej nie będzie i powolutku, zupkami i herbatkami, się z tego wylizałam. No, i są kochane baby na forum, Pani i dziewczyny z kursu, które miłym sms wprawią w nastrój uskrzydlenia. Dziekuję, Kasiu!
data: 2007.06.15
autor: Kamiczek z Ostrowa
Pani Jagodo dziękuję że poświęciła Pani dla mnie trochę swojego czasu i uwagi.To dla mnie bardzo miłe.Jeżeli chodzi o Silwę to polubiłam relaksacyjne cwiczenia których się na kursie nauczyłam i myślę że do tych cwiczeń brakowało mi jeszcze odżywiania w/g PP.Pozwolę sobie najkrócej napisac czego mnie Silwa nauczył: że wszystko co mi się przydarza to okoliczności odpowiadające na moje przekonania oczekiwania i na energię jaką emituję do otoczenia ,oraz że moje zdrowie leży w moich rękach. Oczywiście nie Silwa to wymyślił ale ja to pośrednio od niego usłyszałam.Są tacy co się z taką mądrością rodzą albo sami do niej dochodzą .Ja potrzebuję nauczyciela i bardzo lubię poznawac coś nowego.Tak znalazłam Was i ciesielskie jedzenie.Oczywiście drobne przywołanie mnie do garków co pani uczyniła bardzo sobie cenie bo czasem za dużo czasu poświęcam nowinkom a za małó temu co naprawdę pożyteczne. Do pani Ani zadzwoniłam i staram się pilnie przestrzegac jej zaleceń Jak się okaże z moich wypowiedzi na forum że znowu skręcam w nie tą stronę co trzeba śmiało możecie mnie przywoływac do porządku.Posłucham jak najczęsciej.Pozdrawiam miłó i serdecznie
data: 2007.06.15
autor: ostróżka-może trochę już zdziwaczała a może nie,czas pokaże
Hej Dziewczyny ze spotkań czwartkowych! Strasznie Wam zazdoszcze,że jesteście na tyle blisko aby na nich bywać.Mam nadzieję,że kiedyś do Was dotrę.Fajnie,że czuwacie na forum i pomagacie pani Ani (nie tylko te z czwartków).Pozdrawiam serdecznie.Ogromne podziękowania
i pozdrowienia dla p.Ani.
data: 2007.06.15
autor: Barbara
Witajcie,
od dawna nic nie pisałam ale forum czytałam regularnie. Potrawy przyrządzane wg pp wydają się działać pozytywnie. Ostatnio pojawił się jednak problem kwaśnego smaku w ustach po każdym posiłku. No cóż, jakoś będę musiała dać sobie z tym radę. Chciałam jednak skonsultować się w sprawie totalnego zaniku umiejętności skomponowania owsianki:) Jeszcze do niedawna potrawa ta była moją ulubioną. Nic innego nie wchodziło w grę na śniadanie. Teraz nagle przestała mi smakować mimo to, że robię ją jak dawniej (wg przepisu podanego tu na forum przez P. Anię). Wychodzi albo za słona albo za mało słona albo mdła albo za ostra. To ciekawe bo proporcji składników nie zmieniam.
No i taki mam dylemat:) Aha, piszę bo pewnie liczę na Wasze rady;)
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.06.15
autor: jjth
cześć Ostróżko,to ja AGATA jestem po kursie I stopnia Silvy. Co prawda dwa lata temu ale ćwiczę;) wewnętrzne uzrowienie i moim wew. dzieckiem też się zanjmuję;)
Pzdr.
data: 2007.06.15
autor: AGATA
Kasiu G., ziemniaki i inne warzywa gotujemy bez masła i innych tłuszczów, bo wypłukujesz wit. z grupy B bodajże. Kiedyś o tym było na forum. Katarzynko, w czasie największego wysypu myłam się cała w ostrożeniu 3-4 razy dziennie i 2 razy dziennie w wodzie z mąką ziemniaczaną. Ostrożeń zawsze gotuję tak samo: 1 paczka na ok. 3 l wody, na wolniutkim ogniu doprowadzam do wrzenia, potem gotuję jeszcze dobre pół godziny i wlewam do miski, dodając tyle zimnej wody, aby można było się umyć. Wycieramy się zawsze świeżym ręcznikiem. Do ostrożenia włazimy oczywiście po prysznicu. Po kąpieli stosowałam kosmetyki dla dzieci - oliwkę, o ile dobrze pamiętam. Trochę to trwało i też nie zawsze byłam cierpliwa, bałam się, że zostaną mi blizny, że będzie się paprać. Pomogło oczywiście postawienie do pionu przez Panią Anię. Pani Ostróżko, silva na PP nie jest nam potrzebna, droga przez podświadomość już nie dla nas. Szkoda, że nie było Pani na wczorajszym czwartku. Anita opowiedziała historię, która najprościej tłumaczy, jak działa PP. Otóż wynajęła niemłodego już pana, który cyklinował jej podłogi w domu. Oczywiście pogadywali o tym i o tamtym, przy czym okazało się, że pan przeczytał pierwszą książkę i gotował. Nie wiedział, że wyszła druga książka, nie ma pojęcia, że istnieje forum, tylko gotuje. Anita mówi, że rozmowy z nim były zupełnie niesamowite - płynęła z niego ogromna mądrość i jednocześnie prostota. Nasze jedzenie, czyli podnoszenie wibracji i dyscyplina tak go pootwierały, że nie musiał robić nic więcej! I Pani też to wystarczy. Silva to dla nas maliny:) A poza tym myślę, że nie powinna się Pani zgadzać na bycie "babcią pocieszycielką" i "ścianą płaczu"!! Pani Ostróżko, toż to kolejny gigantyczny malinowy chruśniak. Te sąsiadki, kuzynki czy kto tam jeszcze do Pani przychodzi łzy wylewać to wampirki energetyczne!!! One przynoszą swoje żale, a Pani to bierze na siebie. Czyli wchodzi Pani w rolę ofiary, a potem chce się Silvą ratować. A tu po prostu trzeba czasem powiedzieć: nie jestem śmietnikiem, nie wrzucaj mi tego, czego sama chcesz się pozbyć! Czyli kłania się poczucie własnej wartości, asertywność, ochrona siebie, swojej energii, swojego kawałka świata. Niech Pani o tym pomyśli, zadzwoni po radę wątrobową do Pani Ani i gotuje w błogiej samotności i zaciszu własnej kuchni. Pozdrawiam serdecznie:)
data: 2007.06.19
autor: Jagoda
Wojsko do końca życia:))) A na serio nie myśl co będzie później, myśl tylko o tym co jutro do gara włożyć, tak jest prościej. Dopóki nie przestanie się drapać żelazna dyscyplina, a szarlotka oczywiście w odstawkę !!! Herbatka nasza jest niezbędna, poszukaj lukrecji i anyżu w aptece, w zielarskim, ale tylko Kawonu, wszystkie inne są niedobre.Wszystkie potrawy kończ na smaku ostrym, łagodniejsze dla niego są ziemniaki gotowane, smażone też ok, ale rzadziej.Aha, i jak komponujesz obiad, to uważaj, żeby wszystkie 3 składniki II dania nie były w smaku słodkim np. cielęcina, ziemniaki czy marchewka gotowana.W tym wypadku lepiej zastąpić marchewkę warzywkiem w innym smaku, np. ostrym brokułem, kalafiorkiem, czy kapustą, wszystko dobrze zrównoważone, ugotowane zawsze z imbirem, kurkumą.Albo ziemniaki zastąpić kaszą gryczaną niepaloną.Pozdrawiam. Kasiu78, jak spotykasz znajomą dermatolog to gadaj z nią o pogodzie a nie o twojej buźce, z nią sobie sama poradzisz :)))Po ostrożeniu trzeba się wysmarować trochę, jest taki fajny balsam NIVEA z zielonym podajnikiem, wypróbuj.Pa
data: 2007.06.15
autor: Rene
Dziewczyny dziękuję za wsparcie:)))))))))))))))))
Rene jak długo etap "wojsko"? Jadłospis Wojtka wyglada tak: rano owsianka (od 3 dni: wrzątek, tymianek, masło klarowane, owsianka, imbir,sól,cytryna, kurkuma, cynamon, miód), koło poludnia zupa (oczywiscie według przepisu), za jakis czas 2 danie - gulasz plus ziemniaki odsmażane z cebulą i czosnkiem - ziemniaki stare gotuje tak: wrzątek, tymianek, masło, ziemniaki (obrane), imbir, sól, bazylia, kurkuma, kminek, pieprz - nie wiem czy nie przesadzilam?. Wieczorem dzieciaki znowu wsuwają owsiankę (taka sama jak rano)- to wyglada chyba nieźle, niestety są dwa "ale" czekam na lukrecje i anyż - i narazie Wojtuś do picia dostaje gorzką czarną herbatę, udału mi się "wyrzucić" kompoty jabłkowe, które po odstawieniu Bebilonu pepti, zaczął pić namiętnie (wcześniej podobną slabość czuł do fuj bebilonu), drugie "ale" to wielka miłość Wojtka do szarlotki (moje dzieci w życiu nie jadły ŻADNYCH innych słodyczy)i ową szrlotkę robie tak: mąka, cukier złocisty, kurkuma, żółtko jajka, masło klarowane, olej,cynamon, imbir, sól - zagniatam i to jest spód ciasta - na wierzch kładę plasterki banana i starte jabłko z cynamonem i imbirem - czy ta szarlotttta też ma iść precz? Na jak długo?

Na koniec powiem jeszcze, że skóra prawie gładka ale świądy są, zwłaszcza pod wieczór i nocą - uczę się i wrzucam na luz:))))
Serdecznie Was pozdrawiam
data: 2007.06.15
autor: 
Dziekuję P. Ani za odpowiedź w sprawie alergii. Bez wątpienia były seniczki , acz "ciesielskie" ale były. Wspominam o alergii, bo dokładnie w tej samej porze roku poprzedniego ciężko chorowaliśmy. Podejrzenie padło na zboże, ale dziś, gdy wiemy więcej o sobie może łatwiej zrozumieć mechanizm powstawania alergii. Jest prawdą, że obydwoje z dobrym skutkiem w tym roku się z niej uwolniliśmy za pomocą środków dostępnych w pp. Wypijamy dzbany-termosy herbaty TLI+AC, czy nadmiar tej herbatki może zaburzyć nasz porządek? Czy raczej jest zaburzony i dlatego dopomina się się o gorące herbatki? Pani Ania tak pięknie przekazała nam życzenia wakacyjne, a my co???... Oprócz obietnicy, że żywo w pamięci mieć będziemy Pani przestrogi , to przecież nam również trzeba ,życzyć Pani przyjemności nie tylko w dziale "wypoczynek", ale także przekonania, że Pani nauka nie poszła w las i pomaga Pani swoją wiedzą budować to co przez lata przez nas samych zostało zawalone / czasem z pomocą lekarzy/. Puszczykowo jest piękne ,zielone, niech też będzie dla Pani oazą spokoju i miejscem do dalszych insiracji.Pozdrawiamy.
data: 2007.06.15
autor: Helena z Bierzglinka
Ja jeszcze do Jagody w sprawach skórnych-tyle było już na tym forum o ostrożeniu,ale ja chcę wiedzieć jak TY dochodziłaś do siebie.moje pytanka do Ciebie:1.Ile razy dziennie obmywać twarz i w jakim stężeniu?2.czym smarowałaś twarz i ciało po kąpieli?Ja już wcześniej pisałam,że wszystkie te balsamy sprawiają,że moja skóra czuje się jak we worku foliowym szczególnie teraz w te upały!
data: 2007.06.15
autor: katarzynka78
Kasiu G nie patrz wstecz, co było to było, nie bądź wściekła na los, choroba dziecka jest tobie potrzebna, żeby coś zrozumieć. Jeśli będziesz mądrą matką słuchającą zaleceń p.Ani ( tylko p.Ani !! ) swój synek przestanie cierpieć, tylko musisz w końcu przestać się bać kobieto!!!Jego skóra i jego cierpienie to wynik tylko i wyłącznie tego, jak go odżywiałaś.Obcinaj mu paznokcie to nie będzie drapał, ja obcinałam codziennie.Kąp go w ostrożeniu, pomoże.Zacznij go dyscyplinować.Tylko to nie może polegać na tym, że dasz mu trochę owsianki, trochę kawy, trochę gulaszyku i cieszę się bardzo, że spróbował. Dajesz mu posiłki i absolutnie nic pomiędzy.Czyli na początek wojsko:))) Pozdrawiam
data: 2007.06.15
autor: Rene
Kasiu G. biedny ten twój maluszek.Musisz to zmienić-to w twojej mocy teraz jest.Jak czytam o twoim synku to jakbym słyszała opowiadania o swoim dzieciństwie.Tez tak reagowałam i alergizowałam jak twój synek.I twój strach przed wprowadzanie jedzonka też rozumiem,bo jak ja przechodziłam na pp to się bałam jak cholerka-cebuli,czosnku,przypraw,warzyw(alergia straszna na to wszystko) a tu co się okazuje? ŻADNEJ REAKCJI ALERGICZNEJ!Więc się już nie martw tak Kasiu,czytaj książki p.Ani,czytaj forum,gotuj i przede wszystkim ZAUFAJ!:)
data: 2007.06.15
autor: katarzynka78
Kasiu G. Ja nie mama, ale opiekuje sie dziecmi. W tamtym roku mialam pod swoja opieka taka mala trzylatke. Miala take egzeme, ze mogz wpoprzeg staje. Drapala sie do krwi.Plamy na rekach, nogach pupie i swiad. Nie byla na pp to jedna sprawa, ale moim zdaniem - jesli moge skromnie wyrazic swoje zdanie, to ten dzieciak mial totalna nerwice. Matka opowiadala mi, ze poprzednia opiekunka kapala ja w zimnej wodzie i takie akcje. Sama mamusia to klebek nerwow. Dostawala ataku paniki, jak dzwonilam bo np. nie moglam znalesc smoczka. Totalna paranoja w calym domu. No i to, ze ta mala byla jedynaczka, a mamusia urodzila ja jak miala 39 lat (czekala, az zrobi kariere). Rodzicow nie bylo w domu caly dzien. Nie mowie tego Kasiu, zebys poczula sie jak zla matka. Na pewno jestes wspaniala. Pisze, poniewaz wierze, ze takie sprawy skorne u dzieciaczkow to glownie emocje.Moze sie myle. Zreszta pare miesiecy temu-kiedy sie rozsypywalam emojonalnie i fizycznie, dostalam takich wlasnie liszai pod oczami plus drapanie calego ciala i swiad. Przemywalam ostrozeniem i samo przeszlo. Jedyne rozwiazanie to faktycznie gotowanie i wrzucenie na luz. Chociaz wierz mi, ze doskonale wiem, jak trudno jest wlasnie wrzucic na luz, kiedy przez tyle lat mialo sie poziom adrenaliny na poziomie sprzedazy hurtowej.
Mam nadzieje, ze post bedzie pomocny.
Ja jestem po 3 egzaminach. Czwarty ostatni za tydzien w piatek a potem kolejne wyzwania. Trzeba sie jakos trzymac. Sciskam,
data: 2007.06.15
autor: Kamila z Londynu
Pani Aniu, przeczytałam w archiwum, że osoby z plamami na twarzy mogą się opalać 10-15 minut dziennie. Czyli tyle maksymalnie mogę wystawiać buzię na słońce? Czy lepiej na razie sobie darować kąpiele słoneczne, dopóki organizm nie dojdzie do siebie? Opalanie, jak do tej pory, nigdy mi nie służyło i chyba na razie wciąż mi nie służy. Nawet jak mam dekolt, i w drodze do pracy chcąc nie chcąc, bywa nasłoneczniony, natychmiast pojawia się uczulenie w postaci czerwonych, lekko swędzących plam, Przeczytałam też, że plamy na twarzy będą coraz jaśniejsze, ale to nawet kwestia kilku lat. No, cóż, chyba czas przywyknąć, że nie ma nic "już". Zawsze miałam dużo piegów, ale je akurat bardzo lubię:-) Gorzej z tymi plamiskami na czole i teraz już na skroniach. Natomiast z dobrych rzeczy, zauważyłam, że nie jest mi tak gorąco jak innym i nie pocę się jakoś specjalnie. Oczywiście piję tylko kawę, naszą herbatę (z dodatkiem kardamonu smakuje wybornie), czasem wodę z miodem i imbirem, zawsze bardzo ciepłe lub gorące. Nawet popijam sobie herbatę na przystanku, jak czekam na autobus. Jaka ulga w te upały!!! I na koniec chciałam Pani "donieść", że Marcel piecze chleb (super zrównoważony), przepyszny!!! i robi masło przecudnej urody. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.06.15
autor: Ela Marcelowa
Rene dziekuję za odpowiedź:) - coraz wyraźniej widzę jak moje emocje przekładają sie na emocje i zachowanie synka, przedwczoraj zrobiłam postanowienie, że za radą z książek pani Ani wyluzuję - przede wszystkim zmieniam mój stosunek do wyglądu skóry i do DRAPANIA - wiesz, kiedy słyszę w nocy odgłos paznokci rwących skórę mam ochotę wrzeszczeć i rodzi sie we mnie jakaś straszna wsciekłość (nie na synka oczywiście, tylko na los, choróbsko itd.) - od 2 dni gotuję i luzuję - będzie dobrze.
Co do herbatki i zbożówki - to nie tak, że uważam je z jakieś paskudztwa, skądże - anatol przyrządzony wedle przepisu jest pyszny - ja po prostu wciąż boję sie przypraw,że uczulą (wierz mi mój synek reagował alergicznie na wiele produktów strasznymi zmianami na całym ciele i świądem na granicy obłędu - ostatnio siadł na podłodze na środku sklepu i darł nogi do krwi), powoli pokonuję ten lęk - od 2 dni Wojtuś zjada owsiankę z imbirem, cynamonem, odrobiną cytryny i miodu - i jest ok tzn, nie nastapil jakis koszmarny wybuch alergii (dalej się drapie, zwłaszcza w nocy ale wiem, że tak zaraz nie przejdzie), dałam mu także pierwszy raz w życiu cielęcinę (w gulaszyku) i też chyba jest dobrze - wiesz jak patrzę wstecz na przeszło 3 lata walki z alergią i analizuje dietę synka to blady strach na mnie pada - najpierw przez 9 miesięcy karmienia piersią ja nic nie jadłam (był moment, że jadłam smalec i smazone śliwki), a później syn był na podobnie surowej diecie.
Co do herbatki to zamówiłam sobie w sklepiku pani Ani lukrecje i anyż i ostrożeń właśnie i jak przyjdą mam zamiar zastosować. Dałam dzis Wojtkowi anatola i wypil parę łyków, krzywil sie ale co tam - małymi kroczkami do celu.
Jeśli chodzi o kapiel to przerobilismy chyba wszystkie możliwe środki do kąpieli - począwszy od specjalnych specyfików typu Oilatum (bee), przez krochmal (ok), siemie lniane (bąble na całym ciele po minucie od wejscia do wody) - teraz syn nie kapie się w ogóle , od czasu do czasu szybki prysznic - pieką go ranki od drapania i boi się mycia. Ale sie rozpisalam - pozdrawiam serdecznie Kasia G.
data: 2007.06.14
autor: 
O rety nie zajrzałam na forum więc nie wiedziałam że mogę zadzwonic do pani Ani.Mnie się ciągle wydaje że są ludzie bardziej chorzy odemnie bo ich coś boli a mnie nie.Taką samą postawę prezentuje u lekarza szybko wchodzę i wychodzę bo są inni pacjenci.Oczywiście rozumiem że nie jest to rozsądne ani też wywołane troską o innych tylko lękiem.Czy jest na forum ktoś po kursie Silwy?Jestem ciekawa doświadczeN innych osób. Poprosiłam moich wewnętrznych doradców o radę i wyrażnie usłyszałam że mam zadbac o swój komfort duchowy bo wszystko tracąc nie będę miała czym dzielic się z innymi.Czy to aby nie oznacza że jestem na tym świecie jeszcze do czegos waznego potrzebna.Muszę więc zadbac o te resztki mojej wątroby.To trochę głupio że tylko piszę o sobie a nikomu nie udzielam żadnych rad ale tu gdzie mieszkam to pełnie role tzw .ściany płaczu i babci pocieszycielki.Pozatym właśnie się wczoraj dowiedziałam że mojego syna w Angli pobili leżał w szpitalu i nikt mi nic nie powiedział dopiero jak się okazało że ma TYLKO złamany nos podbite oko i nie ma wewnętrznych obrażen to raczono mnie zawiadomic znaczy syn się przyznał ale wrócic nie chce.Według tego co zrozumiałam zksiążek pani Ani to ten komfort duchowy dużo zależy od tego co jemy życzę więc Wszystkim smacznego jedzonka idobrego samopoczucia
data: 2007.06.14
autor: ostróżka
Pani Aniu,dziękuję ślicznie za wyjaśnienie kwestii dotyczącej owsianki i ostrożenia,pozdrawiam.
data: 2007.06.14
autor: Ala
Jagódko-cała też się kąpię i to jest już u mnie jak uzależnienie,bo super mi się śpi po takiej kąpieli.Oczywiście pójdę za twoją poradą i zero chemii i dyscyplinka żywieniowa i cierpliwość i pokora...dzięki za poradę miła kobieto:)
data: 2007.06.14
autor: katarzynka78
Katarzynko, dobrze, że wywala. To znaczy, że Twój organizm pozbywa się jakiegoś syfu, który - zamiast odkładać się w środku - wyłazi na zewnątrz. Trzymaj dyscyplinę i stosuj cierpliwie ostrożeń, a wszystko pięknie zagoi się i zniknie. Jak wyszłam z 2.5 letniej totalnej traumy (stres), wywaliło mi na całym ciele ropne, krwawiące "uczulenie". Usuwanie trwało ok. 2 miesięcy, stosowałam na przemian ostrożeń i kąpiele w wodzie z mączką ziemniaczaną (dla złagodzenia świądu i bólu). Ropa leciała mi z tego ciurkiem. I przeszło, nawet nie ma śladu. Nie wspomnę, że pani dermatolog zdiagnozowała ostre uczulenie kontaktowe i zapisała mi Zyrtec i całą masę innych paskudztw. W momencie, kiedy doprowadzamy organizm do równowagi poprzez podniesienie wibracji i eliminację szkodliwych czynników (złe odżywianie, stres, przemarzanie), może nam coś wywalić na ciele, ale walka z tym środkami farmakologicznymi spowoduje, że zamiast to wyrzucić, wpakujemy do środka. Więc już lepiej gotuj ten ostrożeń i właź do niego cała, a nie tylko buzię obmywaj...
data: 2008.09.18
autor: Jagoda
No tak ostatnio pisałam ,że moja twarz usiała si e jakimiś dziwnymi krostkami,szczególnie czoło.Od 2 tyg. przemywam twarz ostrożeniem i nic,jest jeszcze gorzej.Dzisiaj spotkałam znajomą dermatolog i powiedziała,że bez maści z antybiotykiem to się nie obejdzie i że nie mam się łudzić, że Cytuje-jakieś zielsko mi w tym pomoże.To jest jakaś bakteria i mogę sobie rozsiać na całą twarz albo i ciało.I co tu począć?Jak myślicie?
data: 2007.06.14
autor: katarzynka78
Kasiu G oczywiście, że jadłospis podany pani Bożenie czy pani Alicji jak najbardziej możesz stosować u swojego dziecka, to jest jadłospis uniwersalny.Będziesz się go trzymać poradzisz sobie.Jeśli jak sama piszesz dziecko jest emocjonalne, musisz sama uważać. Wasza pępowina jest nadal nieodcięta i będzie tak do 12-13 roku życia.Twoja emocjonalność może mieć duży wpływ na jego zdrowie.Kąpałaś go w ostrożeniu ? Dlaczego nie chcesz mu podawać naszej herbatki, jest pyszna, choć na początku też mi nie podchodziła, teraz już nawet nie słodzę miodem, słodycz lukrecji jest wystarczająca.Dlaczego uważasz, że podawanie zbożówki jest heroizmem ? Moje dziecko uwielbia gotowanego z przyprawami anatola, dostaje go zaraz po przebudzeniu, potem również na podwieczorek.Pozdrawiam
data: 2007.06.14
autor: Rene
kasiu...jak przeczytałam to co napisaałas o tej depresji swojej i czarnej dziurze-no wypisz wymaluj moje zachowania...kiedyś1 nic tylko dziewczyno do książek p.ani,gary na gaz i gotujesz!Nie wierzysz,że to działa? ja zanim przeszłam na pp ciesielskie byłam totalną rozsypką,tak jak ty!przeczytaj moje posty.Uwierz,ze jak wzmocnisz swoje ciało,organy twój umysł zacznie też normalnie funkcjonować!Widzę to po sobie,to działa!Oczywiście,zdarzaja mi się jeszcze małe doły i wyskoki,jak to miało miejsce ostatnio,ale imbirówka,luz,rady miłych dziewczyn z forum i już jestem w pionie-mam energię i czarana dziura już za mną i jest super!I nie jesteś idiotką,miła kasiu,jesteś niedogrzana,wychłodzona wewnętrznie i z tego te zawirowania emocjonalne.pozdrawiam i trzymam kciuki:)
data: 2007.06.14
autor: katarzynka78
Witam na Forum do ktorego czesto zagladam. Tym razem musze podzielic sie swoim niepowodzeniem i bezradnoscia. Otoz przeczytawszy o cudownych wlasciwosciach ostrozenia udalo mi sie to ziele nabyc. Uzylam jedna lyzke na szklanke wrzatku. Po ostygnieciu przecedzilam napar i przemywalam skore dziecka, ktore od lat ma egzeme na palcach u rak a ostatnio stale drapie sie po siusiaku. Obmywanie w wannie trwalo moze z 5 minut. po czym osuszylam cialo recznikiem papierowym i poszedl spac. Pozniej w nocy nakremowalam rece kremem nawilzajacym. Nastepnego dnia efekt byl taki, rece trudno ocenic moze jest odrobine lepiej, natomiast siusiak zrobil sie caly czerwony i wierzchy stop gdzie wiecej wylalo sie naparu przy przemywaniu tez sa bardzo czerwone.
Wiec gdzie tkwi blad. Czy zmienic stezenie , czy czas obmywanioa ?. Poza tym stosuje PP jeszcze nie we wszystkich posilkach bo sa stare przyzwyczajenia i opory w rodzinie. Sa tez chwie trudne, kiedy moi skarza sie na wieksze gazy po zjedzeniu posikow z ksiazek Pani Ani i domagaja sie innych potraw. Zrobilam tez zupe sniadaniowa, ktora wyszla pyszna moze odrobie rzadka, trzymala mnie ze 3 godziny. Pozdrawiam wszystkich na Forum i Pania Ania, ktora udzielila mi wiele cennych porad.
data: 2007.06.14
autor: Zofia, Toronto
Szanowna pani Rene - w wątku z dnia 24.04.2007, radziła pani jakie potrawy podawać dziecku (pani Bożeny)cierpiącemu na astmę - mam pytanie: czy podobny jadłospis będzie odpowiedni dla dziecka cierpiacego na AZS i związane z tym wysychanie skory oraz potworne świądy? Jestem absolutnie początkująca w temacie PP i chciałabym się podeprzeć dobrą radą osoby doświadczonej:)
Dziękuję i pozdrawiam
data: 2007.06.14
autor: Kasia G.
Witam, Kochani, odpowiadam na zaległe posty. Pani Agato, nie wiem, ile Pani ma lat, ale chyba na rozsypkę ma Pani jeszcze czas. Proszę się zastanowić, czy nie byłby potrzebny Pani tran. Proszę zjadać kapsułki w minimalnej zalecanej ilości. Natomiast wiosenne warzywa „uszlachetniamy” i chronimy siebie gotując je zawsze w wodzie z dodatkiem imbiru, czyli np. na 1 kg ziemniaków idzie łyżeczka imbiru, ewentualnie też kminku całego. Nie uważam, że te syfki pojawiły się u Pani tylko z powodu ziemniaków, chyba że miała Pani wyjątkowego pecha. Mammo, Joanna odpisała na Pani pytania. Pani Joasiu, jajka jak najbardziej codziennie u matki karmiącej, tylko jeśli któraś przewali z jajkami, może pojawić się reakcja u dzieciaka i wtedy trzeba zmniejszyć ich ilość. Pani Aniu z Mainz, suchość poranna to skutek osłabionej śledziony, ale proszę pamiętać, że śledziona lubi gorycz, bo ją aktywizuje, więc poranna, niezbyt mocna kawa stawia ją w gotowości twórczej. Proszę z tej porannej kawy nie rezygnować. Proszę też włączyć tran, ale niedużo. A włosy przestaną wypadać, gdy się Pani ustatkuje, czyli wypocznie i przestanie tą głową tak intensywnie pracować. Pani Aguśko, tak jak wspomniałam, proszę gotować młode ziemniaki z dodatkiem imbiru i czosnku. Czosnek na pewno nie będzie Pani szkodził, nawet na kanapkach (ale latem nie na grzankach, tylko na zwykłym czerstwym chlebie). Pani Joanno, porady dla dziewczyn dobre. Pani Aguśko, wracam do ziemniaków. Jeżeli były zjedzone w nadmiarze i do tego była sałatka o naturze jin, to wasza – jeszcze bardzo ulotna – stabilizacja energetyczna poleciała w dół. Trzeba było te ziemniaki wzmocnić imbirem i czosnkiem, sałatki bardzo niewiele, a do tego porcyjkę słusznego mięsa. Nie myślcie o tym, czy warzywa są sztucznie pędzone, czy nie, bo na to nie mamy wpływu. Myślcie, jak te warzywa przyrządzić, żeby nas nie niszczyły. Na pewno taki zestaw obiadowy nie był powodem krwawienia z nosa u dziecka. Gotowane jarzyny są również jin, dlatego trzeba je umieć doprawiać podczas gotowania i robić do nich energetyczne sosy, ewentualnie masło + imbir + bułka tarta oraz zestawiać je z właściwymi potrawami mięsnymi. Tak że na PP, dziewczyny, naprawdę trzeba być bardzo myślącą osóbką. Pani Firanko, tak, ma Pani rację, że biorąc pod uwagę to, ile lat knociłyśmy, teraz trzeba mieć szacunek dla powolnego regenerowania i oczyszczania. Na pewno polskie ziemniaki są z tych wszystkich młodych najsmaczniejsze. Więc dobrze, czekajmy na nasze. Miód z pokrzywą może być Pani pomocny, ale ważna jest dobra wołowina i relaks. A kasza przetarta przez ciocię przez sito, to nasza kasza „rozmaźna” – bardzo wzmacniająca. Pani Alu, poprzednia moja wypowiedź na temat wapnia, to był skrót myślowy dotyczący starej teorii, która mówiła, że płatki owsiane blokują przyswajanie wapnia. O tym się kiedyś głośno mówiło, ale to teza, która absolutnie się nie potwierdza. Gospodarkę wapniem regulują hormony przytarczyczek, tarczycy i witamina D. No i najważniejsze jest to, że nadmiar wapnia w pożywieniu daje reakcję silnego czynnika wychładzającego, osłabia narządy i blokuje tę gospodarkę. Nic dodać, nic ująć. Pani Kasiu T., z pewnością Pani odżywianie jest bardzo niewłaściwe, skoro dziecko tak reaguje. Dziewczyny próbowały wyjaśnić Pani wiele spraw i proszę te wyjaśnienia przyjąć i się uporządkować. Nie jest Pani znowu taką świeżynką, czyli czas na mądrość. Starsze dziecko też musi Pani bardzo źle karmić. O co chodzi?! Joasia bardzo mądrze Pani odpowiedziała. Pani Bożeno K., nie rozumiem Pani pytania. Jak często chcesz popijać tę herbatkę jaśminową? Raz na tydzień możesz. Ostróżko–w dobrej kondycji, ziele ostrożenia jest rzeczywiście panaceum na wszelkie zło. Korzystajcie z niego całymi garściami. Może Pani przedzwoni jutro do południa? Tak, Dandelion, można by sądzić, że Kasia T. nie jest na PP. Aniu z Londynu, za weselne relacje dzięki, myślę, że sobie ze wszystkim poradzisz. Zmiany w okolicach brwi u Ciebie, to zamartwianie się i słaba śledziona. Pani Lutowa, dziewczyny odpisały Pani bardzo mądrze, po prostu musi Pani znaleźć w sobie przekonanie i ufność do tej wiedzy – zacząć od czytania książek i śledzenia archiwum, musi Pani sama poradzić sobie z zagubieniem, niepokojem. Proszę pamiętać jedno: my nie żywimy naszych bliskich monoproduktami, monosmakami. Lecznicze działanie naszego pożywienia jest wówczas, gdy potrawa jest ZRÓWNOWAŻONA wszystkimi smakami, przyprawiona i ugotowana na ogniu. Inaczej dziecko zareaguje na samodzielny imbir, wołowinę, cytrynę czy miód, inaczej na całą potrawę, a jeszcze inaczej, gdy wyrzuci Pani z jadłospisu WSZYSTKO, co kwaśne-surowe-zimne, patrz tabelka z „Filozofii zdrowia”. Tak, Renatko, porady dla Pani Kasi są akuratne. Pani Agnieszko z Wrocławia, w sprawie dojazdu do Wąsowa proszę dzwonić do Centrum. Pani Alu, oczywiście, nasiadówki z ostrożenia pomagają przy hemoroidach, ale przede wszystkim zero kwaśnego. Pani Joasiulek, jeżeli będziemy pokrzywy używać w konkretnej sprawie, ma czemuś służyć, to ok. Ale żeby zjadać dlatego, że jest zdrowa, to nie. Bardzo się cieszę, że jako stara astmatyczka oddycha Pani w tym roku lepiej – czyli zapanowała Pani nad swoją alergią. Ale to, że się Pani lepiej czuje, nie znaczy absolutnie, że będzie Pani mogła w przyszłości zjadać owoce, sery, jogurty itp. Firanko, oczywiście, masz rację, Panią Kasię T. należy przywołać do porządku. Pani Kasiu G., nie będę się odnosiła do Pani postów, Renatka i Aguśka odpisały Pani bardzo mądrze. Pani Aniu M., co gotować maluszkowi na drugie danie? Masz głowę, to pomyśl. Jeśli zupki wychodzą Ci pyszne, to drugie dania też takie powinny być. Kombinuj i obserwuj przy tym minę dziecka – czy mu smakuje i czy robi ładne kupy. Firanka troszku Pani podpowiedziała. Pani Aguśko, na pleśniawki najlepsza imbirówka. Swoją drogą, co sknociłaś, że one się pojawiły:) Kiedyś smarowałyśmy dziecięce buzie takim czymś fioletowym, kupowanym w aptece. Janko kursantko, miło, że się odezwałaś, dziękujemy za pozdrowienia. Katarzynko78, lepiej Ci już? Popijasz imbirówką? Trzymasz pion? „Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej”:). Pani Heleno z Bierzglinka, nawrót alergii to nie wina łanu zbożowego za płotem, ale stres i przemęczenia gościowe, no i małe co nieco chapnięte ze stołu:) Pani Operetko, bliznę pooperacyjną może Pani smarować linomagiem, ale przede wszystkim trzeba ją masować i wprowadzić ćwiczenia, aby nie było zrostów. Renatko, no jasne, że trzeba Katarzynę przywołać do porządku, jasne, że się ciecia. No więc krzyczmy głośno: Katarzyno, spoko! Pani Małgosiu-Świeżynko, nie dam Pani namiarów na punkt na poprawę wzroku. Kaszkę, jeśli Pani smakuje, proszę jeść. Joasiu, oczywiście, Twój list jest niezbędny. Pani Kasiu T., ponownie nie będę się wypowiadała na temat Pani perypetii żywieniowych, dziewczyny Pani pomagają. Przypominam o dyscyplinie: może Pani zjadać potrawy wyłącznie prawidłowo zrównoważone. Niezdecydowana, jedź na obóz i staraj się jak możesz jeść poprawnie. Obserwuj siebie, swoje reakcje i swoje ciągotki. To będzie dla Ciebie ważne doświadczenie. Miwi, dobrze, że opowiedziała Pani o swoim doświadczeniu. I proszę pamiętać: nikomu się nie opłaca buntować przeciwko nam:) Joasiu, liścik dobry. Pani Marto, niech Pani robi ten chleb, ale jeśli ma to być chleb powszedni, czyli na co dzień, to bez siemienia lnianego, bez pestek słonecznika. A czy chociaż piecze Pani ten chleb w piekarniku gazowym? Jeśli tak, to ok. Pani Joanno S., nam też jest dobrze z forum:) Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.06.13
autor: Anna Ciesielska