Forum


WYSZUKIWARKA
słów w tekście:
autora wypowiedzi:
według daty (rrrr lub rrrr.mm lub rrrr.mm.dd):
Aktualny temat
ARCHIWUM
 poprzednia  29    30    31    32    33    34    35    36    37    | 38 |    39    40    41    42    43    44    45    46    47   następna
2007.03.29    No przecież wiosna!
Przepraszam za wiosenną ospałość, wiosnę mamy już od dawna, nawet kalendarzową, krokusy przekwitły, trawa się zieleni, chciałoby się na leżak. Ponieważ dotyczy mnie to bezpośrednio, przypominam, że mamy rok Ognistej Świni. Będzie to rok wyjątkowy, więc może zajrzyjcie do broszurek Jacka Kryga czy innych, aby dowiedzieć się, jakie będą zawirowania i dzięki temu zrozumieć to, co się będzie działo w naszym życiu, a gdybyśmy mogli czemuś zapobiec, byłoby super. Jak co roku wiosną mamy ochotę na szaleństwa różne:), ale przywołuję was do porządku – nie będzie się to kalkulowało. Prędzej czy później będziemy musieli wyrównywać nadmiary lub niedobory energii w znoju i trudzie:)
Dzien Dobry,

Zmagam sie z candida i juz nie wiem, co robic, zeby sie go pozbyc. Wyeliminowalam owoce, cukry, nie jem przetworow z pszenicy, nabial tez odstawiony. Czy powinnam tez omijac produkty z glutenem? Wspomne tylko ze jestem tez wegetarianka.
data: 2008.01.08
autor: Agnes
Witam
Mam niewielką skoliozę, czy mogę ją jeszcze wyleczyć? (mam 20 lat a lekarze mówią, że nie)
data: 2008.01.08
autor: Wojtek
Joanno-MamAsik,znalazłam ten post o chlebie i skapowałam.Dziękuję za podpowiedż i wyjaśnienie.Całuję Cię mocno-Ania.
data: 2008.01.08
autor: Inka
Pięknie dziękuję za wszystkie mamowe porady Joanno MamAsik i Rene, fajnie, że jesteście:) ostrożeń i imbirówka są w akcji i jestem w szoku, bo Kluseczek mój pije bez jęczenia, sam otwiera buźkę, bidulek aż ma łezki w oczach, bo piecze, ale pije ze strzykawki.Taki mały, a wie, co dla niego dobre. Ostrożeń też mu smakuje. O efektach dam znać.W książce pani Ani znalazłam info, że grzybki wyłażą przy deficytach smaku gorzkiego i ostrego, może powinnam jeść więcej kaszy gryczanej?tylko zupełnie nie podchodzi mi niepalona, od zawsze uwielbiam tę ciemną prażoną.Czy jest między nimi jakaś różnica jeśli chodzi o właściwości, czy tylko różnią się kolorem i smakiem? Joasiu MamAsik dzięki za głaski, ale wierz mi ja cały czas pracuję na swój spokój i nie zawsze się to udaje, wtedy wyłazi ze mnie wiedźma np.dziś byłam totalnie niewyspana i do tego głodna (a mąż jadł czekoladowe wafelki!;) więc wystarczył bzdet i zrobiłam jazdę. Na szczęście zawsze przychodzi opamiętanie:)Mam świadomość, że w sprawie Kluska mocno nabruździły moje wcześniejsze emocje - szalałam z niepokoju na widok krostki, czy czerwonej pupy, popis dałam jak zaczęły się problemy ze skórą, a on jak gąbka chłonął wszystko. I myślę, że uświadomienie sobie tego to już krok do przodu, bo można coś z tym dalej zrobić.I najwyraźniej nadszedł mój czas, żeby wejść w PP.Zatem Kasiu G - jeśli to jest Twój czas, odwagi kobieto i konsekwentnie rób swoje:) a o tym zgrabnie napisała Joanna MamAsik. Pozdrawiam znad imbirówki.
data: 2008.01.08
autor: Aguśka
Witam, pierwszy raz jestem na tej stronie, sprawdziłam to co mnie męczy w archiwum wpisałam depresje...jednakże problem mój polega na tym że ilekroć "wychodzę na prostą" czuje że we mnnie wszystko współgra,czuje się sobą, ilekroć jest tak, nie trwa to zbyt długo.W dużej mierze tak sądzę spowodowane jest to niewłaściwymi wyborami...zawsze "wdepnę" znajdę się tam gdzie konsekwencją jest pociągająca mnie czarna otchłań, już sama nie wiem z czego to wynika, czasami zastanawiam się czy może jestem za mało mądra, co by nie napisać idiotka...mam dobre intencje, dobre serce tak czuje, a jednak...ciągle dzieje się tak jak napisałam powyżej.pzdrw
data: 2007.06.13
autor: kasia
Witam, siegnęłam do archiwum ponieważ dopadła mnie mega chrypka z potężnym katarem. Jeszcze tak niedawno cieszyłam się z lepszych wyników u lekarza /alergia/ a teraz jestem rozwalona jak kopiec siana. Nie mam siły na wymyslanie dań dla całej rodziny-ale chcę teraz choć siebie ratować z tego okropnego kataru / czasami jest krwist/który zalewa mnie nocami i dniami oraz kichania i króliczych oczu. Jestem na PP ale ze mną jet chyba coś nie tak... ponieważ nadal biorę leki /choć stanowczo już mniejszą ilość ale jednak/ a przecież mam świadomość że nie powinnam ich brać.
Poza tym sesja!!!
Swoje przygotowania do dwóch ostatnich egzaminów odbywam tylko wirtualnie - mam lenia /tylko myślę o nich ale się nie uczę/. Nie mogę siebie jakoś do końca w tym wszystkim zlokalizować choć wydaje mi się iż zaczynam wreszcie teraz odczuwać fizycznie swoją świadomość właściwej drogi życiowej. Zagmatwałam ale reasumując czuję iż włączam się powoli w tryby Porządku o którym wcześniej istnieniu ledwie słyszałam.
Dziekuję Pani Aniu za ISTNIENIE Forum.
data: 2007.06.13
autor: JOASIULEK
Moi drodzy prosze podpowiedzcie mi jakich przypraw uzywac przy gotowaniu kalafiora,brokuł i fasolki żeby było to dobrze zrównoważone tak aby można zjeść jako przystawkę do ziemniaków i mięska Dziękuje pz.
data: 2007.06.13
autor: borzena.s
Witaj Kasiu G.(luty) na forum u P. Anny. Fajnie, że się zdecydowałaś. Tak to ja. Przede wszystkim musisz zmienić swoje myślenie, cały czas piszesz o homeopatach, alergologach i tym wszystkim co o problemach twojego małego myślą. Musisz przestać stać na rozdrożu, tam najbardziej wieje a uwierz mi to nie jest korzystne dla małego i dla Ciebie. Cała zmianę zacznij właśnie od siebie. Wiem moje dzieci nie miały AZS, więc łatwo mi się pisze. Starszy za to miał inną przykrą dolegliwość przez która też nie mogłam spać po nocach. Wszystkie kiedyś zaczynałyśmy i pewno każda się bała, że coś nie wyjdzie itd. Ale teraz musisz odrzucić wszystkie strachy na bok i najzwyczajniej stanąć przy garach, zaufać, nic nie oczekiwać a wszystko się ułoży. Ja trzymam kciuki i mocno ściskam! Pa.
data: 2007.06.13
autor: miwi
Witam.Mam 5-miesieczne doswiadczenie w PP i dobrze mi z tym.SUPER,ZE FORUM ISTNIEJE i sie rozwija-dla mnie kopalnia wiedzy i wsparcie.Poczulam potrzebe osobistego kontaktu.jesli mieszkasz w okolicach Ostrowca Swietokrzyskiego i tez masz taka potrzebe-czekam na wiadomosc pod nr 504/210465.Pozdrawiam,Joanna S.
data: 2007.06.13
autor: Joanna S.
miwi - na rosół się jeszcze nie odwazyłam ale owsiankę z imbirem i odrobiną miodu i cytryną (w kolejnosci oczywicie odpowiedniej:) wciął i nic gorzej odpukać, ogólnie widzę, że za stan skóry mojego dziecka w 90% chyba odpowiadają emocje - wrażliwy jest strasznie, na wiele codzienności często reaguje płaczem i zaraz potem dopada go świąd. Kiedy zasypia jego skóra w "cudowny" sposób wygładza się, zaczerwienienia nikną - tak jakby się "wyciszała". Kolejny problem oprócz drapania i emocji to absolutne wysychanie skóry synka - kurczy się w oczach (skóra),wygląda to tak jakby miał na sobie kombinezon z papieru sciernego, w czasie takiej "suszy" niewiele też siusia - cała wilgoć z organizmu idzie w nawilżenie skóry.
Wracając do diety zaczęłam go rozgrzewać - dziś na obiad (oprócz zupy złocistej)ziemniaki z cebulą i czosnkiem i gulaszyk z cielęciny (Wojtuś dostanie odrobinkę, bo to jego pierwsza cielęcina w życiu). Największy zgryz mam z piciem dla maluchów - Wojtek (nigdy nie pił żadnych soczków - to sama czuję, że jest ok)pił kompoty domowe (wiem wychładzają), pił dużo bebilonu pepti (na szczęście jakiś miesiąc temu odstawił z dnia na dzien sam - jakiś wpływ na to miało moze leczenie homeopatyczne, które podjeliśmy) i pije gorzką czarną herbatę - też już wiem, że źle ale wiesz ja przez te 3 lata walki z alergią wbiłam sobie do głowy, że wszystkie nowości są podejrzane, a przyprawy-nowości to podejrzane są podwójnie i jak ja mam mu dać do picia anyż i lukrecję i imbir - same nazwy powodują dreszcze u każdego szanującego się alergologa:. Dziś dałam mu parę łyków kawy zbozowej - odważna jestem:)Pozdrawiam.
PS miwi czy to Ty?
data: 2007.06.13
autor: luty Kasia G.
Mam pytanie do lepiej wtajemniczonych forumowiczów. Czy zdrowo jest jeść chleb własnoręcznie robiony, na zakwasie, z mąki pszennej i żytniej (pół na pół) i z dodatkiem płatków owsianych, siemienia lnianego, otrąb pszennych i pestek słonecznika (wszystkiego po szklance). Wychodzą z tego dwie keksówki. Dziekuje z góry za odpowiedź i pozdrawiam wszystkich cieplutko :)
data: 2007.06.13
autor: Marta
Kasiu T. nie tak się wchodzi w to żywienie; albo wszystko robisz dokładnie wg zaleceń, albo nic ci z tego nie wyjdzie. Nie możesz zjeść 3 łyżek owsianki, cały dzień zajadać się jaglaną i ryżem (ogólnie, twoją stałą dietą) i zrzucać wszelkie zło na 3 łyżki owsianki. Fakt, efekt jakiś mogła wywołać, mogły się zacząć ścierać energie rozgrzewająca z wychładzającą, nakładać efekty śluzotwórcze. Jeżeli nie poukładasz sobie diety od A do Z, i nie będziesz jadła dokładnie tak jak być powinno: właściwe mięso, zupy, duszeniny z dodatkiem przypraw i właściwych warzyw, odpowiednie dodatki węgowodanowe, minimum pieczywa, ibirówka, TLACI, kawa, a do tego uśmiech na twarzy i brak niepokoju, to nie możesz niczego powiedzieć o żywieniu PP wg AC. Jaki miałaś humor gdy gotowałaś owsiankę, co o niej myślałaś, miałaś w sobie niepokój po jej zjedzeniu? Przemyśl sobie emocje z tego dnia, weź pod uwagę to, że w twojej diecie jest mnóstwo śluzotwórczych składników i odpowiedz sobie sama co szkodzi a co może zacząć służyć dziecku. W kupach mojej Nelki też było początkowo dużo śluzu, ale ja już wiedziałam, że jak będzie zero tego co niewłaściwe, to i się dziecko w końcu odśluzuje. Pierwsze miesiące nie były takie łatwe, nie byłam taka mądra i spokojna jak zdaje się, że jest Aguśka (trzym się). Knociłam co niemiara, emocjami również. Ale po ponad roku wiem już mniej więcej co i jak - również to, że zup na jagnięcinie nie umiem gotować, bo zaraz Nelce dowalam, ale się nauczę, nauczę - jagnię przyjeżdża dziś wieczorem, hi hi. To tyle, co ci mogę wrzucić od siebie * I jeszcze a propos Kasi i dokopywania sobie i innym. Rozmawiałam ostatnio z kolegą, który z naszego żarełka zna tylko kawkę i nawet ją sobie robi w termos do pracy. Kolega jest bardzo mądry, rozmawialiśmy, jak prawie zawsze o teściach i wiecie co mi powiedział? - "Im szybciej przestaniesz mówić cokolwiek złego o teściach, a nawet ukradkiem myśleć sobie o nich niewłaściwie, tym szybciej oni przestaną źle mówić i myśleć o tobie. Potrwa to może rok, dwa, może dłużej, może krócej, ale zobaczysz, że tak się stanie." Czyli proste, prawda? Wyślij w kosmos dobrą energię, to dobra do ciebie wróci. Na odwrót pewnie tak samo. Pozdrówka.
data: 2007.06.13
autor: Joanna - MamAsik
Kasiu T. zamiast koperku może byś dała nać pietruchy?
data: 2007.06.13
autor: Aluśka
Oj i mnie też dopadło. Zapalenie pęcherza moczowego. Okropieństwo!! Najpierw siedziałam nad sobą i rozczulałam się jaka ja to jestem biedna i nieszczęśliwa, ale musiało moje Ego wtedy triumfować!! Dopiero po jakimś czasie próbowałam coś z tym zrobić. Oczywiście lekarz nawet nie wchodził w grę. Zadzwoniłam do Pani Ani no i mną solidnie potrząsnęła (dziękuje bardzo za to), oczywiście dała też zalecenia. I dzisiaj już jest lepiej, dużo lepiej!
A to wszystko przez to, że ja taki straszny nerwus jestem, a ostatnio to chyba przeszłam sama siebie. Rene Twoje słowa skierowane do Kaski o tym zbuntowaniu się przeciwko wszystkim chyba także mnie dotyczą, jak najbardziej.
A wiecie co jest najgorsze, chyba to, że też w pewnym momencie tego mojego zakręcenia też przeciwko Wam się zbuntowałam i straszny mi wstyd za to. Oj wstyd. Od dzisiaj a w zasadzie od wczoraj, odpuszczam zupełnie, wrzucam na luz. Zamiast warczeć na ludzi będę ich akceptować, to takie moje postanowienie. Wiem jedno było mi to bardzo potrzebne, właśnie teraz.
Luty ugotowałaś w końcu ten rosół dla małego? Idę poleżeć w ostrożeniu. Pa pa.
data: 2007.06.13
autor: miwi
Witam serdecznie wszystkich. Zbliżają się wakacje, a ja mam dylemat. Chciałabym wyjechać na obóz wędrowny, ale to są 2 tygodnie(bez PP)?Myślę,że ze śniadaniami, kolacjami nie byłoby problemu. Rok temu jadłam jeszcze "normalnie", ale mieliśmy czas na przygotowanie posiłków, także wstawałabym wcześniej od całej grupy, gotowałabym herbatę,kawę. Gorzej z obiadami. Wiem..pewnie sama muszę zdecydować, co dla mnie jest ważniejsze: obóz czy żywienie.(Może wezmę zawekowane zupy =) ).Pozdrawiam =)
data: 2007.06.13
autor: niezdecydowana
Ostatnio ugotowałam owsiankę tylko z płatków owsianych. Zjadłam jej 3 łyżki. Wieczorem mała strasznie płakała aż do 24.(herbatka imbirowa też nie pomagała) Oboje z mężem mieliśmy co robić. W czasie dnia nie jeadłam nic innego, niż zestaw taki co zwykle, po którym jest spokój ( niestety z kaszą jaglaną). Rano dodatkowo były dwie bardzo śluzowate kupy. Do rosołku dodaję : tymianek, kminek, indyka, czosnek, sól, zielony koperek z własnej działki, marchwekę. Selera nie używam od dawna. Na początku jadałam zgodnie z zaleceniami czyli owsianka, zupy z ziemniakmi,nawet 2 razy cielęcinę itp. Jednak mała strasznie się darła ( cały dzień noszenia na rękach, prawie w ogóle nie spała, tak po pół godziny, po cielęcinie wysypka). Ja nie mogłam nic zrobić szczególnie nakarmić pozostałe dzieci. Stopniowo eliminowałam składniki ze swojej diety i tak doszłam do zestawu, po którym jest względny spokój ( śpi po trzy gogz. i trochę poleży w foteliku). Z kasz próbowałam już wszystkie. Niestety nie krzyczy tylko po jaglanej i ryżu. Wiem , że nie jest to szczęśliwy zestaw. Co do ziemniaków mimo, że były stare to mogły być czymś sypane i może dlatego po ziemniakach dostawała wysypki. Na razie są tylko młode i nie chcę ich próbować. Odczekam trochę i spróbuję jeszcze raz. Nie wiem co mam dalej robić.
Faktycznie nie mam czasu czytać forum ale staram się.
data: 2007.06.13
autor: Kasia T
No hej Aguśko,czyli już wiesz wszystko póki co, tak. Pędzlujesz maluchowi buzię, ale nie wodą tylko ostrożeniem, imbirówka dla niego i dla ciebie, pielęgnacja piersi i dieta ścisła ponad wszystko. Pisz jak sobie radzisz. * Kasia78, a co ty tak się pogrążasz i opowiadasz, że sama jesteś. A my to co? Widmo? Pilnuj się kobieto :). * Aniu M. maluchy lubią "monotonię", ale taką dobrą, urozmaiconą. Raz do gulaszu czy pulpetów są ziemniaczki z cebulką, raz z czosnkiem, czas dla nadania koloru z dodatkiem marchewki czy słodkiego ziemniaka. Wiem, że Rene swojemu Tomaszkowi przeciska puree przez praskę i wychodzą śliczne makaroniki. A oprócz ziemniaków masz jeszcze kaszę gryczaną, czy polentę. I tydzień minął. :) I jest jeszcze takie hasło "nie wszystko do jednego gara". Zmieniaj zestaw przypraw i warzyw, kombinuj i będą gulasze różnosmakowe. Zobacz, malarz-artysta mając 3 podstawowe kolory, do tego czerń i biel potrafi namalować wszystko. No to i my z pięcioma smakami wszystko możemy. A propos postu Firanki i jej kukurydzy i groszku; ja bym uważała, nawet ze zmiksowanymi, bo jak się tego dobrze nie doprawi to może być zastój w jelitach. Ja przerabiałam kukurydzę (głupia matka dała dziecku kukurydzę, i to nie zmiksowaną); Magda Ciesielska groszek u swojego Piotrusia (niedawno znów wpadłam na jej posta wertując forum). No i tyle.
data: 2007.06.13
autor: Joanna - MamAsik
Cholerka-wiem,że to moje EGO wylazło znowu!Dzięki dziewczyny,podniosłyście mnie na duchu:)Dokładnie-nie mogę się nad sobą rozczulać!Jagoda,Rene-jesteście dobre duszyczki:)luz zapiłam imbirówką i opanowałam się.Jeszcze raz serdeczne dzieki!buźka
data: 2007.06.13
autor: katarzynka78
Witajcie,mam pytanko z zakresu akupresury, gdzie można znaleźć punkt ucisku aby poprawić lub wzmocnić sobie wzrok, szukając w internecie i w poradniku domowym znalazłam całkowicie dwa odmienne punkty na dłoni i nie wiem który wybrać, chcę się również zapytać o kaszkę kukurydzianą jest pyszna i tak 4,5 razy w tygodniu jem jej po poł szklanki czy aby nie jest to nadmiar?PS. Katarzynko ja też miałam dołka i przez 3 dni obżarłam się słodyczami,potem powiedziałam STOP to nie jest rozwiązanie,do niczego mnie to nie zaprowadzi. W takiej chwili zawsze przypominam sobie wypowiedzi na tym forum,te piękne słowa mądrości.POMAGA!,forum podaje rękę ale wstać i iść trzeba samemu.:)
data: 2007.06.13
autor: Małgosia-Świeżynka
Aguśko najlepiej zrobisz jak będziesz swojemu dziecku przemywała buzie nawijając sobie na palec gazik i tym gazikiem namoczonym w letniej wodzie wymyj policzka i język.Zrób to kilka razy dziennie a napewno pleśniawka zniknie w2-3 dni.Pamiętaj żeby później też przemywać buzię przynajmniej raz dziennie np.przy kąpieli i staraj się podawać dziecku po wypiciu mleka przynajmniej pare kropel herbatki żeby wypłukać mleczko które pozostaje w buzi a zobaczysz że napewno pleśniawka nie wróci.Pozdrawiam Agnieszka
data: 2007.06.12
autor: Agnieszka
Kaśka, nie ty pierwsza nie masz wsparcia wokół siebie i nie ty jedna jesteś sama. Taka mądra a taka głupia powiedziałaby Ci pewnie pani Ania...Nic się nie buntuje przeciwko tobie, to ty pewnie zbuntowałaś się przeciwko czemuś.Nie rozczulaj się nad sobą, bo to Ego jak nic, weź się w garść i olej wszystko, jak radzi Jagoda.A nawet jeśli zaliczasz dolinę, to też jest ok. Bez żadnych wyrzutów sumienia idziesz dalej....Aguśka, a próbowałaś dać małemu strzykawką w kącik ust imbirówki ? Na pewno pomoże, choć pewnie będzie szczypać. Ostrożeń też ok.
data: 2007.06.12
autor: Rene
Pani Aniu z Pani postu dowiedziałam się, że na oparzenia dobry jest Linomag, a czy mogłaby Pani podzielić się radą, czym smarować blizny pooperacyjnena brzuchu, by wyglądały jak najlepiej i bez przerostów. Stosuję Cepan, ale może zna Pani coś lepszego, bo po Cepanie blizna nie wygląda lepiej, jest widoczne przecięcie i jest czerwona. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.06.12
autor: opera
W ostatnich dniach przeszłam niezły test sprawdzający. Przez mój dom przepłynęła fala gości w związku ze spotkaniem rodzinnym. Gotowanie po "ciesielsku", bo inne nie wchodzi w grę. Cieszę się, bo wszystko poukładało się dobrze, a goście z Fracji, którzy zostali kilka dni ponajadali się smakowitych potraw, zostali zaopatrzeni w książki i przyprawy i mają zamiar pogłębić swoją wiedzę z zakresu pp. Pani Aniu, przyznaję się, że ratowałam imbirówką młodą mamę, która zatruła się truskawkami i głowy od poduszki podnieść nie mogła przez cały dzień, była z Krakowa, do którego trzeba było w ten upał wracać. Proszę sobie wyobrazić, że w tej desperacji podaliśmy imbirówkę i już za chwilę poszła kąpać swoje dziecko w pełni kondycji.
Obecnie leczę się z alergii, która mnie dopadła, susza i łan zboża za naszym płotem sprawia, już drugi raz mam problem z astmą. Jest to trudne, ale staram się bez sterydów korygować dolegliwości.
Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że jestem z Wami w myśl zasady " w masie.. , siła.."
data: 2007.06.12
autor: Helena z Bierzglinka
Katarzynko, rozmawiałam z Panią Anią - masz przykaz wypicia imbirówki, bo tylko ona może podnieść w takiej sytuacji Twoją wibrację, olania wszystkiego i pójścia spać. I spokojnie, żadna bulimia Ci nie grozi. Dołki zaliczamy wszyscy jak leci, ale jak mówi de Mello: jesteśmy niebem, a w dole płyną obłoki - raz jasne, raz ciemne. Ale nigdy, ani na chwilę, nie przestajemy być niebem. Bądź więc swoim niebem, Kasiu, imbirówka na gaz i boski luz. Pozdrawiam
data: 2007.06.12
autor: Jagoda
Dziewczyny...ratujcie! już sama nie wiem co mam robić ze sobą...boje się,że teraz wpadnę w bulimię.Dostałam jakiegoś ataku obżarstwa jadłam wszystko,nie patrzyłam czy to pp czy coś innego,a teraz mam ogromne wyrzuty sumienia i źle się czuję psychicznie i fizycznie,niedobrze mi,nie radze sobie ze swoimi emocjami...nie mam żadnego wsparcia wokół siebie,jestem sama i chyba przez to sobie nie radzę...nie mogę podnieść swojej wibracji,książki p.Ani już znam na pamięć,wszystko się buntuje jakoś przeciwko mnie...ehhhh:(
data: 2007.06.12
autor: katarzynka78
Witam Panią Annę i czerwcowe Kursantki II stopnia.
Po kursie "przerabiam" daną i zadaną mi lekcję.Wątpliwości puściłam w ETER- daję sobie czas. W życiu wszystko idzie sinusoidą.
Póki co gotuję wg PP z pasją, bo to lubię i nie muszę iść do "pracy" przy garach- jest to mój czas wzrastania. Życzę tego również wszystkim piszącym i czytającym forumowiczom . Przesyłam ukłony dla Pani Małgosi i Pana Kazimierza.
data: 2007.06.12
autor: Janka
Drogie mamy, jaki macie sposób na pleśniawki??? u mojego Kluseczka zauważyłam właśnie białe plamy na błonie śluzowej (okolice policzków) w buźce. Jedyne co mi przychodzi do głowy to przecieranie ostrożeniem. Poradźcie coś...
Pozdrawiam
data: 2007.06.12
autor: Aguśka
Aniu M myślę czasem że nadmierne urozmaicanie nie jest dobre. Mi Magda C poleciła pulpety i zmiany mięsa do nich, no i gulaszyki z drobno pokrojonym mięsem i tak do 3 lat. Widzę że syn już zaczyna gryźć ale nie przesadzam żeby nie miał niestrawności. Jak przyrządzam szybko i nie mam czasu na warzywka gotowane to robie puszke groszku lub kukurydzy ale zawsze mu to mixuję.Pozdrawiam.
data: 2007.06.12
autor: Firanka
Kochane Mamusie proszę podpowiedzcie, co gotować Maluszkowi na drugie danie. Zupki gotuję różnorodne i prawie zawsze są wyśmienite. Mój Maluszek zajada się nimi. Z drugimi daniami jednak nie bardzo sobie radzę. Przyrządzałam już książkowy gulaszyk, puree i pulpeciki z cielęcinki i jagnięcinki. No i na tym moja wena twórcza się kończy. Nie bardzo wiem, co jeszcze można dać 14 miesięcznemu Maluszkowi, żeby było bardziej różnorodnie. Przeglądałam już forum, ale niewiele nowego w tej sprawie wyczytałam.
Mam jeszcze pytanie ile zjadają Wasze Malce - bo mój je naprawdę dużo i zawsze przy końcu jest płacz o jeszcze. Zaczęłam już ograniczać mu jedzenie, bo mam wrażenie, ze zje każdą ilość. W sumie w ciągu dnia zjada 4 dorosłe, pełne talerze jedzonka i to gęstego.
pozdrawiam serdecznie
data: 2007.06.12
autor: Ania M.
Kasiu G. sama jestem na początku drogi z PP i mogę podzielić się z Tobą moimi 3 tygodniowymi doświadczeniami. Mój synek zaczął 7 miesiąc, karmię tylko piersią. Pamiętam, że kiedyś gdy nie wiedziałam jeszcze o PP zjadłam rosół na wołowinie i odrobinę mięska z rosołu - następnego dnia mały miał mega liszaje na całym ciele... doszło do tego, że jadłam na okrągło tylko kilka produktów, głównie kwaśne i wychładzające i poprawy nie było. Teraz wiem, że nie mogło być:) Przechodząc na PP, zmieniłam nie tylko sposób odżywiania, ale są to także pomalutku zmiany na wszystkich płaszczyznach życia. Głównie zmienia się w mojej głowie:)a na to jak pisze Rene potrzeba czasu i wewnętrznego przyzwolenia, żeby się działo, zmieniało. Na początku bardzo się bałam, ale po własnych przemyśleniach, rozmowie z p. Anią, radach dziewczyn z forum dojrzałam do decyzji, że albo zaufam, albo nic mi z tego nie wyjdzie. Moja decyzja, moja odpowiedzialność. Nabrałam przekonania, że w PP, jeśli będę trzymała się zasad - nic nie ma prawa uczulać:) i teraz jem np. cielęcinkę, jajka, miód tralala a z Kluskiem jest coraz lepiej (no chyba, że coś naknocę). Tylko jak już wielokrotnie było o tym na forum - nie można być trochę lub połowicznie w PP. Z bezradności przeszłam do zaradności:)i wiesz jak mi się z tym fajnie żyje:) cierpliwości i spokojnej głowy życzę
Pozdrawiam wszystkich :)
data: 2007.06.12
autor: Aguśka
Kasiu G, ze spokojem, przecież każda z nas to przechodziła. Też mam 3latka, który kiedyś drapał się do krwi i na początku nie chciał niczego jeść. Potrzeba czasu. Wprowadzaj wszystko stopniowo, zaufaj, to początek sukcesu. Musisz zapomnieć o forum Alergie, nie zaglądaj tam, bo będziesz rozdarta.To droga donikąd. Kiedyś również korzystałam z tamtego forum , niestety bez efektu.Ugotuj rosołek cielęco-indyczy,niech Mały go pije z kubeczka.My tutaj WIEMY jakie lecznicze działanie ma nasze jedzenie, też niedługo się o tym przekonasz. Trzeba po prostu trochę zmienić swoje myślenie nt tego co zdrowe lub nie oraz wypowiedzieć wojnę stereotypom, w których tkwimy, ponieważ alergolodzy, pediatrzy, reklamy, durne gazety próbują nam robić wodę z mózgu..Powiem wam jeszcze tylko jaka byłam ostatnio chora..W zeszły piątek wypiłam trochę wódki z martini, cóż... było zimne, ale smaczne i w miłym towarzystwie.Sobota i niedziela to były dla mnie najgorsze dni, z nosa mi kapało jak z kranu, głowa bolała, oczy łzawiły, załatwiłam się na amen.Oczywiście mega dyscyplina, rosołek, imbirka,jagnięcinka, piure ziemniaczane, jeszcze wczoraj czyli trzeciego dnia trochę kaszlałam, a dzisiaj od rana jak młody Bóg, mówię wam, 2 dni mega kataru i kaszlu i po sprawie.Żadnych leków. I jak tu nie chylić czoła przed p.Anią ???Ukłony
data: 2007.06.12
autor: Rene
Kasiu T. widzę, że oprócz imienia:)łączą nas podobne problemy u dzieci - czy możesz mi napisać jak wprowadzasz dietę pani Anny tzn. czy wprowadzasz wszelkie nowości - ja wciąż nie mam odwagi - mój synek strasznie cierpi, kiedy coś go uczuli - wysypki i świądy. Będę wdzięczna z wszelkie sugestie. Pozdrawiam Kasia G.
data: 2007.06.12
autor: Kasia G.
Dziękuję za odpowiedź:))) Wiem, że jeden post nie załatwi sprawy i myślę o konsultacjach u pani Anny.
Mając na względzie wiedzę z książek plus to co przekazała mi mama na forum wiem, że jadłospis mojego synka jest pełen produktów wychładzających - wystarczy je usunąć i na ich miejsce wprowadzic rozgrzewające i będzie dobrze?
Ja sama wewnętrznie czuję, że ograniczona dieta mojego synka (np. z mięsa je od zawsze tylko indyka, od czasu do czasu wieprzowinę - nigdy w swoim życiu nie jadł cielęciny - wiem, że to źle i muszę w końcu spróbować podac mu to mięso)jest niedobra dla niego, z drugiej zaś strony wiem jak silnie alergicznie może zareagować - w zeszłym roku trafiliśmy do szpitala po odrobinie białego sera (wtedy nie wiedziałam nic o PP i kwestii mleka w tej diecie)oprócz tego dziecko cierpi z powodu suchej, liszajowatej skóry i związanym z tym koszmarnym świądem - stąd wynika moja obawa przed wszelkimi nowosciami.
Będę "wgryzać" się w forum - jeszcze raz dziękuję za odpowedź.
data: 2007.06.12
autor: luty = Kasia G.:)
Joasiulek,dzięki za informacje.Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrówka.
data: 2007.06.11
autor: Ala
Dziewczyny Ania z Mainz i Joasia MamAsik, dziekuje za rady. jestem juz spakowana, bedzie dobrze, w razie wpadek moze zastosuje jakis alkohol :)Trzymajcie sie, po powrocie sie odezwe! Ps. wszyscy chyba jestesmy przewrazliwieni na puncie swojego zdrowia, co moze byc wynikiem przebytych chorob i cierpien, i kazda najmniejsza dolegliwosci przeraza. dlatego tez mozliwosc konsultacji na forum jest cenna. moc pozdrowien dla wszystkich.
data: 2007.06.11
autor: Agnieszka z w-wy
Pani luty chyba ma pani ten sam problem co Kasia T. Owsianka z imbirem nie mogła zaszkodzić - ale za mało pani napisała... Zaszkodziła jeśli były tam rodzynki i orzechy i jaglana czyli ugotowane żywcem z I-wszej książki - niestety trzeba grzebać na forum. Rene podawała przepis zmodyfikowany na owsiankę. Poza tym jak ktoś jest uczulony na miód to pani Ania zawsze powtarza że trzeba go dawać mało dosłownie dla złamania smaku. Kobity pokuście sie o ugotowanie owsianki na samych platkach owsianych z przyprawami i zamiast wsypywać 3 łyżki wsypcie 10. Poza tym nie wiem czy między posiłkami nie pokusza sie pani o dawanie czegoś innego np surowych owoców, seler w zupach (który jest silnie wychładzający). Trzebaby sie zapisać na konsultację do pani Ani albo kurs I stopnia niektórych rzeczy nieda rady załatwić za pomocą jednego postu.
data: 2007.06.11
autor: Firanka
Ostróżko-trochę przywiędnięta,wiem ,ze jak teraz napiszę będzie dobrze to powiesz akurat!!!Jednak tzreba mieć nadzieje i zobaczysz ,ze jeszcze BĘDZIE DOBRZE!!!!!!!! MUSI BYC! BUZIAKI
data: 2007.06.11
autor: AGATA
Pani Aniu serdecznie dziękuję za odpowiedz, a co z tą pokrzywą czy jest dla NAS zdrowa i w jakiej wersji?
ALU z ostrożenia należy robić nasiadówki i wówczas pomaga wyśmienicie, spróbuj odszukać w naszej wyszukiwarce pod hasłem ostrożeń. Ja szukałam kiedyś i chyba nie było przepisu jak go parzyć więc parzę według swojego uznania tak jak i inne zioła. Obecnie przemywam wywarem z niego swoje alergiczne oczy i przyznam, że jestem pod dużym wrażeniem ponieważ nawet świetlik /wychwalany ogólnie/ nie daje tak wspaniałego rezultatu jak właśnie ostrożeń. W przyszłości mam tez zamiar wyleczyć swoje hemoroidy więc będę wdzięczna jak opiszesz swoje perypetie z nim związane.
Jako wieloletnia ZATWARDZIAŁA asmatyczko-alergiczka po raz pierwszy w tym sezonie mogę oddychać całą piersią bez duszności i krótkiego oddechu. Odstawiłam też leki asmatyczne/sezonowe/ a wyrzuciłam ze swojego jadłospisu: nabiał wszelki, wszystkie zimne napoje i soki, owoce – przeszłam na gotowane smaczności PP…
Chcę się podzielić się wspaniałymi nowinami-byłam dziś u lekarza i moja pani doktor /rodzinna/ przyznała że moje alergiczne oczy wyglądają w tym sezonie wyjątkowo całkiem dobrze i wreszcie nie mam głośnych „szmerów” w płucach tylko bardzo słabe /a leki „asmatyczne” na płuca i oskrzela odstawiłam przecież!!!/. To jest dla mnie bardzo dobra wiadomość i bodziec do tego by nadal starać się wdrażać coraz większy rygor PP .
Kochani naprawdę całe nasze zdrowie, życie i samopoczucie zależy od nas i od naszego jedzenia – wszystko jest w naszych rękach. Jestem tym naprawdę zachwycona - choć jeszcze nie jestem całkiem zdrowa, ale nie będę dziś biadolić. Cieszę się z tego co dziś mam. pozdrawiam.
data: 2007.06.11
autor: JOASIULEK
Panie Grzegorzu, rzeczywiście mamy wiele wspólnego w tych naszych dolegliwościach:-). Muszsę przyznać, że uśmiałam się z tego Kojaka:-)) Na razie się w niego nie zmieniam, włosy ładnie wyglądają, mimo że widzę, iż ich więcej wypada. Mam nadzieję, że szybko odrastają nowe:). I też staram się jak najwięcej przebywać na słońcu i się ruszać, bo ostatnio było z tym u mnie kiepsko, a też sie lepiej czuję, jak mam więcej ruchu. Z kolei z przybraniem na wadze nie miałam aż takich problemów. Ważyłam za mało po przyjeździe z Niemiec, ale dwa miesiące w domu i większe ilości jedzenia spowodowały, że przytyłam 4kg. No i tu nie biegałam tyle, co w Niemczech, to pewnie też miało znaczenie. A co do Mainz - tak, to miasto koło Frankfurtu nad Menem. Mieszkalam tam rok (stypendium, potem praktyki w Lufthansie we FFM) i czułam się tam bardzo dobrze. Polecam te okolice, jeśli ktoś się przypadkiem wybiera. Można zwiedzić Trewir, Heidelberg, Bonn, Luxemburg. Piękne położenie nad Renem sprawia, że jest to miejsce idealne do wypoczynku:) Pozdrawiam serdecznie!
data: 2007.06.11
autor: Anna z Mainz
Witam,czy ostrożeń jest pomocny przy hemoroidach? Może ktoś ma doświadczenie w tej dolegliwości,pozdrawiam.
data: 2007.06.11
autor: Ala
Dziewczyny Kochane, czy któraś z Wrocławianek wybiera się w czerwcu na kurs do Wąsowa? Zastanawiam się, jak tam dojechać bez auta. Pozdrawiam serdecznie Wszystkie i Wszystkich Forumowiczów i Panią Anię.
data: 2007.06.11
autor: Agnieszka z Wrocławia
Nie podpisałam się poprzednio, rene
data: 2007.06.11
autor: rene
Kasiu T. Ponieważ jesteś potrójną matką zrozumiałe jest to,że nie za bardzo masz czas na czytanie forum. A na forum było chyba setki razy o tym, żeby jednak nie jadać kaszy jaglanej,tak jak napisała Joasia i Dandelion, jest ona silnie śluzotwórcza.Indyka też ogranicz, jadamy go 1-2 razy w tygodniu.Wróć do wszystkich zaleceń pani Anny, tych książkowych i tych forumowych. Parę razy pisałam jak powinien wyglądać jadłospis małego alergika, możesz spokojnie zastosować w swoim przypadku. Musisz jeść ziemniaki, owsiankę, mięsa typu cielęcina, wołowina, jagnięcina, wszystko to oczywiście dobrze zrównoważone.Do tego twój spokój, ufność, akceptacja i będzie dobrze.Ukłony
data: 2007.06.11
autor: 
@ Pani Ani z Mainz - u mnie włosów tez coraz mniej - tak się zastanawiam czy ta regeneracja polega na tym, że wszystkie wypadną i odrosną od nowa - czy raczej (co byłoby lepsze) nowe rosna zaraz w miejsce tych które wypadły??? bo na Kojaka to ja raczej się nie piszę ;-))) - choć facet to jak cię mogę ale kobieta to raczej nie przejdzie - pozdrawiam mocno
data: 2007.06.11
autor: Grzegorz
Dobrywieczór.
Jestem mamą 3 letniego chłopczyka cierpiącego na skazę białkową i AZS, uczulonego na wiele produktów.

Jakieś 2 miesiące temu "poznałam" na forum Alergie inną mamę, która opowiedziala nam o dobroczynnym wpłwie na zdrowie diety pani Anny Ciesielskiej - zakupiłam książki, przeczytałam, treść trafila do mnie i ... tu sie zaczynają kłopoty - jak napisałam mój synek jest uczulony na wiele produktów, które sa podstawą przpisów z książek (miód, cytryna, imbir, wołowina, cielęcina itd) - np.:po zjedzeniu owsianki z imbirem dostał strasznej wysypki. Jak więc mam wprowadzić te wszystkie rozgrzewające potrawy, kiedy boję się dodać do nich wielu składników? Jak radziły sobie inne mamy alergików i czy widzą efekty po przejściu na dietę PP?
dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
data: 2007.06.11
autor: luty
Pani Aniu! Wlasnie wrocilam z wesela, polozylam dziecko spac po uprzednim napojeniu imbirowka na wszelki wypadek i teraz czytam zalegle posty. Nie do konca udalo mi sie nie ingerowac, niestety, a kiedy przylapalam mojego syna z dwoma ciastkami (z kremem i owocami!) w kazdej raczce, to nie wytrzymalam i wyrzucilam wszystko do kosza... Bo umowa byla, ze zje dwa biszkoptowe ciastka i tyle. Doszlo do tego, ze oswiadczyl mi, ze mam sie przesiasc gdzie indziej, bo on nie chce zebym obok niego siedziala przy stole! Cale szczescie, ze przynajmniej pogoda dopisala, a krajobrazy byly takie, ze chcac nie chcac trzeba sie bylo relaksowac. Jakie beda nastepstwa calej eskapady to sie prawdopodobnie dowiem niebawem; u siebie -jak na razie- zauwazylam jakies takie dziwne liszaje nad brwiami, czerwone i lekko swedzace. Skora pod brwiami mi sie luszczy i swedzi oraz jest jakby troche spuchnieta. Nie wiem, od czego to konkretnie, byc moze nadmiar miesa? (najadlam sie wolowinki i baranka za wszystkie czasy - to znaczy, mam nadzieje, ze to byla wolowinka i baranek, bo ja w niemieckim nie jestem zbyt biegla a wszelkie menu byly tylko w tym jezyku - a znowuz austriaccy kelnerzy przejawiaja dziwna niechec do angielskiego). Jesli w ciagu najblizszych dni cos powaznego sie okaze to powiadomie a tymczasem pozdrawiam serdecznie pani Aniu no i forumowiczow tez.
data: 2007.06.10
autor: Ania z Londynu
Kasiu T.- czy ty jestę na P wg Ciesielskiej???Bo te ilości śluzotwórczej jaglanki ,ktora spożywasz i ciepła woda jakś nie mieszczą sie w tej konwencji.Trudno więc cos poradzic w takiej sytuacji.
data: 2007.06.10
autor: Dandelion
Witam Wszystkich.Długo mnie nie było bo coś się popsuło i nie mogłam wejśc na forum,śmieszne bo tylko na to forum a na inne mogłam.teraz mam zainstalowany nowy program i jest o key.Okłady z ostrożenia na zapalenie spojówek bardzo pomogły,przyspieszyły wyzdrowienie ale musiałam zmienic okulary z-0,5 na -2,75 poza tym po 3 tygodniach zwolnienia w pracy zmieniono mi stanowisko i zmniejszono pensję o 350 zł.urządziłam wielkie oożegnanie z lodami pączkami z firmy consoni i z różnymi potrawami których już z mężem nie będziemy jadac.Pożegnanie odbyło się bez żalu bo to gotowanie wg. PPjest bardzo smaczne.Zaczęłam też rozumiec dlaczego mój mąż zrobił się nadmiernie apodyktyczny i mam nadzieje że mu niedługo zacznie trochę mijac.Ja też staram się jak mogę nie myślec o tym co było lub będzie tylko co wrzucic do zupy i się nie pomylic.dostałam skierowanie na USG wątroby i okazałó się że mam torbiele dużo ich i podobno dziedziczne.Lekarz zaproponował mi zapisanie na przeszczep.po prostu włosy stanęły mi dęba.Nie życzę sobie przeszczepu nawet nie wiem czy go przeżyje lub dożyje.Pozatym nie boli mnie wątroba tylko mam zawroty głowy i ssanie w żołądku.no ale nie ma co się oszukiwac w książce pani Ani przeczytałam że przy chorej wątrobie śpi się po południu aja zapadam w totalną śpiączkę po godzinie 16.to znaczy zapadałam bo teraz udaje mi się nie spac tylko czuję zmęczenie może mobilizuję się ze strachu z tzw. zaprzeczania. Myślę że jak bym była aż tak chora to nie mogła bym pracowac a ja właściwie to mam bardzo ciężką pracę szczególnie teraz.Teraz już wiecie że piszę bo jestem z tym sama.Ale zawsze tak mam że jak napiszę to mi się przejaśnia.Więc dziękuję że miałam gdzie napisac i spadam
data: 2007.06.10
autor: ostróżka-trochę przywiędnięta
Ania-farmaceutka to ja-Inka:-)Sciskam Cię Joasiu.
data: 2007.06.10
autor: Inka
Kasiu T. zdaje się, że przydałaby się konsultacja albo kurs, bo twoja dieta jest delikatnie rzecz ujmując zakręcona. Wnioskuję, że oprócz indyka, kaszy jaglanej i marchwi, to niewiele zajadasz. A to straszna bida. Kasza jaglana jest silnie śluzotwórcza (między innymi stąd może się brać śluz w kupach dziecka), nadmiar indyka wysusza, a monotonna dieta wykańcza, głównie psychicznie. Piszesz, że dzieci sypie po cielęcinie, imbirze i jajach... (etc. trudno w tym przypadku zinterpretować, czyżby była to cebula, czosnek, pory...) a są to niezbędne elementy właściwie dopracowanego żywienia. W jaki sposób doszłaś do tego, że "sypie" właśnie po tych składnikach diety? Sięgniej jeszcze raz po książki pani Ani (jeśli twoje pp jest a la A.C.), poczytaj forum szukając odpowiedzi na nurtujące cię pytania w wyszukiwarce i przemyśl co się dzieje i dlaczego. Bardzo silnie tkwisz w zaleceniach alergologów i ich domysłach a propos tego co może wywoływać niepożądane reakcje, a nie tędy droga. Życzę dużo sił i otwartości na to co daje nam natura.
data: 2007.06.10
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu z Mainz - dziękuje za podzielenie się informacjami. Jak czytam o Pani problemach to tak jakbym siebie widział. Można powiedzieć że kropka w kropkę. U mnie to chyba tez stres spowodował taki stan. Dwa lata temu zmarł mój tata. Od tego czasu nie mogę dojść do siebie. Bardzo tez schudłem i nie moge wrócić do swojej starej wagi. Staram się jest dużo nawet b. duzo a waga ani drgnie. U mnie nałożył się chyba jeszcze zmniejszony ruch - kiedyś miałem pracę w której ciągle byłem "na chodzie" - teraz przed komputerem. Aktualnie widze, że jak troche pojeżdżę rowerem to po paru dniach jest jakby lepiej - lepsze samopoczucie i w ogóle chęci wracają do wszystkiego. Jak trochę pofolguję i w bezruchu przesiedze tydzień jest źle. Suchości porannej nie mam a nawet w ogóle pragnienia jako takiego. więc moze u mnie nie śledziona a trzustka- hmmm. Pytanie do Pani Ani (szefowej :-) ) o tą pokrzywę - jej działanie na trzustke i wątrobe jest pozytywne jak rozumiem??? Na PP jestem od ponad roku - sennosć w okolicach 15-16 jakoś minęła ale jeszcze zadażają się dni gdy po obiedzie padłbym jak rażony - może to coś nie tak z obiadem - choć staram się robic wszystko wg PP. A czasami tak jak u Pani sa dni takiej słabości, że łóżka wyjść się nie chce. Ale trzeba choćby z rozsądku ;-). no ale mamy lato i możemy wygrzewać te nasze poturbowane narzady. A teraz z innej beczki: czy to Mainz to miejscowość koło Frankfurtu n/Menem - okolice KOblencji? Pozdrawiam gorąco.
data: 2007.06.10
autor: Grzegorz
Pani Aniu.Czy można popijac sobie herbatkę "Jaśminową"???
data: 2007.06.10
autor: Bozena K
Jestem mamą 2 m-cznej córeczki. Moja córcia jest okropnym alergikiem. Przeczytałam właścnie list Aluśki i trochę podniósł mnie na duchu. Moja mała robi bardzo brzydkie kupki. Dosłownie sam sluz. Do tego prawie cały czas płacze. Moje menu to rano zupka z marchweką i kaszą jaglaną, na obiad zupka a na drugie danie indyk z kaszą jaglaną i marchewką .Kolacja nie różni się od pozostałych posiłków. Wcześniej używałam owsianki lecz mała nadal bardzo płakała. Po odstawienu płatków owsianych trochę się uspokoiła. Ziemniaków też nie jem poniważ ją sypało, mimo, ze jadłam stare, podobnie z kaszką kukrydzianą. Piję herbatkę TLI oraz czystą przegotowaną cipłą wodę.Dodam, że na PP jestem od niecałego roku. W czasie ciąży stosowałam żelazną dyscyplinę. Mam jeszcze 2 starsze córki, które są alergiczkami. Obecnie dzięki kuchni PP już w mniejszym stopniu i nie chorują.U mojej 3 latki obserwuję ,że po imbirze, cielęcinie, kukurydzy, jajakach itp. sypie ja na twarzy i wzglada jak upiorek. Nie wiem co robic.
data: 2007.06.10
autor: Kasia T
Pani Aniu, zajrzałam do poprzedniej Pani wypowiedzi i pozwolę sobie ją w części zacytować "jeśli owsianka ma wpływ na wchłanianie czegokolwiek,to nie na wchłanianie żelaza,ale właśnie wapnia".Teraz już nic nie wiem.Czy przyswajanie a wchłanianie,to dwie rózne sprawy?
data: 2007.06.10
autor: Ala
Witajcie, Kochani! Jestem, odpisuję, ale przypominam, że będę odpowiadała tylko na listy, które zawierają niewyjaśnione problemy. Inaczej się nie da, bo listów jest coraz więcej. Pani Joasiulku, przypominam sobie dokładnie moje wychodzenie z alergii – trwało to też dwa-trzy sezony. Początkowo była to też duża nadwrażliwość na każdy kęs nieodpowiedniej energii. Z czasem to się uspokoiło. Nigdy nie byłam na lekach, mimo że nieraz byłam zapuchnięta od kataru i łez. Pomagała tylko dyscyplina, gimnastyka, praca nad właściwym oddechem. Pomagałam sobie też akupresurą, czyli uciskaniem na punkty meridianów, ale nie oczekujcie, że podam wam w tym temacie jakiekolwiek wskazówki – musicie radzić sobie sami. W Pani przypadku lukrecja nie jest przyczyną ataku kataru – w naszym zestawie lukrecja regeneruje narządy i wspomaga ich funkcje. Twierdzi Pani, że książki i forum to małe wsparcie. Ja uważam, że olbrzymie. Do tego musi Pani dołączyć swoją roztropność i świadomość. Terminy kursów będą podane niebawem. Ostrożeń może Pani oczywiście pić, ale proszę sama obserwować, co się będzie działo, bo ja nie mam w tym doświadczenia. Jaka jest natura pokrzywy? – mimo, że jest zielona, oddziałuje najsilniej na śledzionę i na trzustkę. Pani Ulo S.G., zadając pytanie o dziecko, sama Pani na nie odpowiedziała. Mleko w proszku działa śluzotwórczo. Z pewnością lepsze by było świeże mleko kozie lub krowie. Dziecko musi się oczyścić, proszę podawać mu imbirówkę i żadnego mleka. Pani Joanna odpowiedziała Pani właściwie. Pani Alu, nasza owsianka nie ma żadnego wpływu na przyswajanie wapna, które zależy wyłącznie od witaminy D3 i od tego, czy narządy są ciepłe i właściwie funkcjonujące. Proszę zajrzeć w tej sprawie do mojej poprzedniej wypowiedzi. Poza tym Joasia i Donka odpowiedziały Pani dobrze. Pani Moniko2 z Łodzi, myślę, że już się Pani uporała ze smakami potraw i herbaty. Paulo, do naszej herbaty tymianek-lukrecja-imbir możesz dodawać świeżego imbiru, ale czy to Cię się będzie opłacało, nie wiem. Natomiast imbirówka powinna być z imbiru suszonego. Powinnaś też dokładnie wiedzieć, ile to jest pół łyżeczki suszonego w plasterkach świeżego imbiru. Pani Miro G., myślę, że odnajdzie się Pani w gotowaniu PP nie tylko dla męża, ale przede wszystkim dla siebie. A jeśli mąż nie uzna tej wiedzy – a ma takie prawo, proszę robić swoje. Pani Ulo S.G., proszę nie lamentować i nie histeryzować. Do wszelkich problemów z małymi dziećmi trzeba podchodzić z dużym dystansem i bez paniki. Jeśli nie da Pani dziecku mleka, tylko herbatkę, przez kilka nocy popłacze, a potem się przyzwyczai. Dzieci nasze zawsze chorowały i chorują, a problem z tego robią rodzice. Renatka i Joasia pięknie Pani odpowiedziały. Paulo, dla ciała i ducha najlepsze jest to, co robisz z własnego przekonania. Cała odpowiedzialność za Twoje wybory spada na Ciebie, nie na nas, więc bądź mądra, skoncentrowana i decyduj. Pani Alino, w sprawie letnich kursów w Wąsowie proszę przedzwonić w poniedziałek do Centrum, może się załapiesz. Paulo, w czym miałaby szkodzić nasza codzienna porcja owsianki? Jest ona przecież zrównoważona! A wysuszona skóra to osłabione płuca i śledziona. Przytyjesz, kiedy będziesz osłabiać narządy. Pani Agnieszko, katar i kaszel ustąpi wówczas, kiedy dziecko się odśluzuje i zrównoważy. Nie syn ją zaraził, lecz były jakieś błędy w żywieniu. A więc dyscyplina, imbirówka. Proszę zaglądać do wcześniejszych postów. O mleku nie ma mowy. Jak będzie zdrowa, może Pani dodawać w małej ilości (1/3) mleko kozie. Poza tym, Pani Joanna i Renatka odpowiedziały Pani bardzo mądrze. Paulo, słuchaj jak dziewczyny przywołują Cię do porządku – mają rację. Jeszcze nic nie umiesz, a już kombinujesz. Najpierw musisz nauczyć się Porządku i go zaakceptować, a dopiero później puścić wodze fantazji. Właśnie Jagoda Ci o tym pięknie napisała. Rozumiem, że jesteś młoda i masz młodzieńcze zawirowania ideologiczne. Chciałabyś chronić zwierzęta, zapominasz zaś o sobie. Nie masz się obrażać na tych, którzy je dręczą i przez to siebie niszczyć, ale dbając o siebie rozszerzać krąg pozytywnych wibracji i pomagać ludziom w chronieniu i we właściwym traktowaniu zwierząt hodowlanych i rzeźnych, aby mieć pewność, że nie zabijamy dla przyjemności, lecz tylko dla naszego pożytku i naszej ewolucji. Musisz umieć powściągać swoją emocjonalność po to, by móc odnaleźć właściwa hierarchię w swoim życiu i świecie. Tak samo musimy dziękczynić za posiłek roślinny, jak i za posiłek zwierzęcy – nie ma w tym różnicy. Pamiętaj – za Twoje decyzje Ty będziesz odpowiadała. Katarzynko78, list do Pauli bardzo mądry. Dandelion, tak, przypomniała Pani Pauli to najważniejsze – że wchodząc na PP wszystkie jesteśmy z przeszłością i po przejściach. Jesteśmy przytłoczone własnym doświadczeniem. I tego doświadczenia nikt nam nie jest w stanie odebrać. Pani Jolu, zmiany na dłoniach są skutkiem, niestety, Pani błędów. Proszę się ustatkować, by dłonie powróciły do formy. I proszę nie zadawać takich pytań, jeśli Pani wie, że nie była Pani zdyscyplinowana. Świadomość równowagi polega na eliminowaniu błędów. Termosy by się jednak Pani przydały. Elu, cieszę się, że z uwagą odpisujesz Pani Mirze w sprawie łuszczycy. Pani Agiśko, kiedyś również ciasto kokosowe było ulubionym męża, ale swoją wartość miało tylko dlatego, że nie dodawałam żadnej innej mąki oprócz ZIEMNIACZANEJ! I rzeczywiście jest przepyszne. Panie Januszu, dziewczyny odpowiedziały Panu właściwie, również pozdrawiam. Kamilo z Londynu, ja myślę, że Twoje posty są Tobie potrzebne, abyś się wygadała, abyśmy Cię wsparły i przytuliły. Uważam, że jesteś w dobrej formie, dajesz sobie radę, jeśli masz dołki to chwilowe. Ściskam Cię mocno. Pani Kasiu, kruche ciasteczka mogą być z mąki pszennej, ale zawsze z dodatkiem kurkumy i innych przypraw lub z kukurydzianką czy owsianką. Donko, Twoje ciekawostki kosmetyczno-imbirowe są inspirujące. Może spróbowałabyś jednak zamiast oleju rzepakowego użyć oliwy z oliwek lepszego gatunku. A popcorn swoim dzieciom też kiedyś robiłam, oczywiście. Karolinko, doszłam do takiego przekonania, że gościom kupuję ciasto. I wtedy jestem spokojna, bo nic mnie nie korci. Agatko z Anglii, niedługo będziesz w Polsce. Odezwij się albo wpadnij. Pani Mario, nie ma żadnych przeciwwskazań dla osoby bezworeczkowej w stosowaniu PP. Pani Joasiulek, z pewnością ma Pani rację – studentkom najbardziej szkodzi ambicja i projekcja przyszłych wydarzeń. Pani Ewelinko, list do Pani Joli na pewno ją wesprze. Pani Agnieszko, boczek jest słony, bo na pewno nie jest wędzony na ogniu. Jeśli potrawa brokułowa Pani smakuje i to niech ją Pani robi, ale mnie ten przepis nie ujął. Pani Agato, młode owce:) też mają uderzenia gorąca, ale tylko wówczas, gdy nie mają równowagi wewnętrznej, czyli ich śledziony nie produkują wystarczającej ilości esencji. A więc, owieczko, proszę jak mrówa zabrać się za dyscyplinę żywieniową i z czasem Ci to przejdzie. A jeszcze czasem te młode owce nie mają okresu i zachowują się tak, jakby miały klimakterium... Firanko, wygadałaś się rzeczywiście, post duży, ale dziewczynom potrzebny. Pani Jolu, piękne podsumowanie: egzema (choroba) był mi potrzebna, aby przejść całkowicie na PP i dołączyć drugą nogę. Gabrysiu z Kołobrzegu, za dużo zbyt szczegółowych pytań. Musisz być bardziej samodzielna, więcej szukaj po archiwum, sama doświadczaj. Joasia dobrze Pani radzi. Pani Aniu z Mainz, oj dziewczyny, dziewczyny, jesteście wszystkie totalnie przemęczone, a to dopiero początek dorosłego życia. Kiedy odpoczniecie? Katarzynko78, ja też bym sobie chętnie zrobiła kąpiel przed snem, ale nigdy mi się nie chce. Robię to rano – wtedy jestem żwawsza. Michu, nie wiem, czemu wy tak często robicie jajecznicę z cebulą? Ona jest lepsza na jesień-zimę. A poza tym bazylia to nie jest właściwy smak kwaśny. Pisałam o tym wiele razy. A gdzie pieprze? Malutka z Poznania, gratuluję, że się mały ustatkował. Joanno MamAsik, dziękuję za Twoje dyżurne posty. Pani Agnieszko, w sprawie kursów proszę dzwonić do Centrum. Donko i Karolino, tak, mam tę samą refleksję w sprawie podczytywania. Aniu z Mainz, silne pragnienie rano to naprawdę bardzo słaba śledziona. Widać, nie będziesz mogła zostać naukowcem. Katarzynko78, i Pani, i my wiemy, że każdy sięga po taką książkę, na jaką pozwala świadomość. Dlatego potrzebna jest różnorodność słowa pisanego, by każdy mógł sięgnąć po to, co odpowiada jego wibracji. Aniu z Mainz, jesteś pod ochroną, bo masz niedługo obronę, w czym Cię wszyscy wspieramy, ale rzeczywiście przypominasz babę w ciąży. Tak, Joasiu, nasze wszelkie działania to zmierzanie do wolności. Ale nie każdy to rozumie. Kamilo z Londynu, za 5-10 lat będziesz się zastanawiała, będąc już bardzo mądrą, doświadczoną matroną, dlaczegóż to nie potrafiłam się dystansować od zawirowań sesyjnych, przecież to takie proste. Firanko, dobrze, że piszesz o swoich zawirowaniach i dziewczyny Cię mądrze wspierają. Głównie mam na myśli Karolinę, która przerabia podobne problemy i bardzo mądrze pisze. Pani rozsądna, niezupełnie się z Panią zgadzam. Pięknie o wszystkim napisała Donka. Witam was dziewczyny, Moniko z Łodzi, Jolu, Magdo, miło, że się odzywacie i dobrze wspominacie kurs. Pani Alicjo z P., bardzo mądre są te wasze nauczycielskie listy. Pani Madziu, ja też nie wiem, co Pani robi źle, skoro ma Pani suche ręce i ból kolan. Pomyśl, dziewczyno. Tak, Aniu, ja wiem, że forum potrzebne wam jest jak podusia, do utulenia i wypłakania – po to właśnie jest. Rozsądna Pani, opisuje Pani sytuację wokół siebie, jest to właściwe branie i dawanie, natomiast Pani Tereska przedstawiła zupełnie inną sytuację, więc proszę tego nie mieszać. Bardzo trudno rozgraniczyć dobro i zło, pokorę od ofiary, asertywność od arogancji. Pani Agato, w sprawie kursu proszę zadzwonić w poniedziałek do Centrum. Pani Magdaleno, może Pani jeść mięso lub nie – to Pani problem, ale z pewnością powinna Pani pamiętać o Porządku i roli Stwórcy i właściwie to zrozumieć. Proszę czytać post Firanki. Joasiu, co ja bym bez Ciebie zrobiła? Nie wiem, jakie chcesz zabrać mięsko?... Najlepsze! Weź połówkę, będziesz miała wszystkiego po troszku. Aniu z Londynu, myślę, że opowiesz, jak się bawiłaś na weselu? Inko ze Szczecina, cieszę się, że się dobrze czujesz na PP-owskich zasadach. A nogi myjesz wracając z pracy? Kamiczku z Ostrowa, wyśpij się, odpocznij, olej stres, a apetyt wróci. Paulo na oparzenia wszelakie najlepszy jest linomag z apteki, od razu po oparzeniu. Na temat Twoich kaprysów smakowych nie będę się wypowiadać. Pani Aguśko, pościk miodzio. Oj, dziewczyny mające małe dzieci powinny go czytać po wielokroć. Marzeno z Piastowa, i pomyśleć, tak niewiele potrzeba i wasze dzieci są zdrowe. Fanko z Łodzi, z Pani postu nie mogę określić przyczyn Pani problemów. Musi sama Pani swoją dokładnością i solidnością wyłapywać błędy i porządkować żywienie. A czy gimnastykuje się Pani? Ja o Pani przecież nic nie wiem. Na resztę listów odpowiem w środę. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.06.09
autor: Anna Ciesielska
Aguśka bardzo Cię prosze dbaj o kluska i trzymaj go na PP bo inaczej będzie w dorosłym zyciu ułomny chorobowo tak jak ja.Lekarze juz sie o to postaraja,ciągle nowe leki idt...
Agnieszko z w-wy na będziesz podbijała Grecje to ostrzegam tylko przed pysznym białym ,miękkim,świeżym pieczywem,uważaj na wodę ale to ju z pewnie wiesz.Na sniadanie uważaj bo nawet w 5* jest przetwarzane z kolacji;)
gorąca herbata z dod. inbiru czy cynamowy chyba będzie oki.Grzanki czasami można zrobić,parówek nie tykaj.
Masz trzy posiłki czy tylko dwa no i czy masz wybór z jedzeniem czy nie...?
data: 2007.06.09
autor: AGATA
Propos gryczanej niepalonej moja ciotka opowiadała jak mój kuzyn miała biegunkę taką że marchwianka nie pomagała (lata 70 te) i stara nieżyjąca pediatra poleciła tę kaszę przetartą przez sito i pomogło także ta kasza jest ciekawa. Ja uwielbiam samą owsiankę bez kukurydzianej czy jaglanej, budyniwatą taką cynamonowo-imirową ale pierwsze pół roku wychodziła mi ohydna lurowata i nijaka. Także Paula szukaj "swojego" przepisu na owsiankę. Idę na gulasz wołowy własnego pomysłu z makaronem. Mniam:)
data: 2007.06.09
autor: Firanka
To byłam ja Firanka ale coś mi za szybko kliknęło
data: 2007.06.09
autor: Firanka
Młode ziemniory są pędzone - nie polecała mi ich sklepowa która ma na stanie stare i młode. Powiedziała żeby czekać na polskie. Czytałam notki z kursu II stopnia i dotarło do mnie że pani Ania mówiła że ze słodyczami u swoich dzieci długo pozwalała. Nie uważam żeby to było przyzwolenie na ich jedzenie ale z drugiej strony jakieś 10 lat kiepsko sie odżywiałam więc przynajmniej połowę tego czasu będę to odkręcać... albo i dłużej. Jak ktoś napisał na forum że aby zobaczyć pozytywne zmiany trzeba poczekać kilka tygodni lub miesięcy to ja teraz dodam że do zmian w emocjach i pewności w działaniu trzeba lat. Odrbrałam wyniki morfologii "maleństwo korzysta z mojej hemoglobiny z 12,6 spadła na 11,9 chyba czas na miód z pokrzywą. No i hematokryt poniżej normy.
data: 2007.06.09
autor: f
Dziewczyny już sama nie wiem co mam robić,wszyscy w domu jesteśmy chorzy ,tz ja i dzieci , bo mąż je zawsze to co mu pasuję i jest zdrowy.Po przemyśleniach ,doszłam do takiego wniosku że winowajcą naszego kataru ,bolu gardla są chyba nowe ziemniaki .Ale też może być tak że nasz oganizm zareagował na sałatkę z fasolki szparagowej z kukurydzą lub na sałatke z brokuła i kukurydzy (wszystko zrobiłam wg przepisu z książki).A ja myślałam, że jak troszkę zmienie meni,to nam urozmaicę posiłki. A to przecież wszystko sztucznie pędzonę.Tak więc szybciutko przeprosiłam się ze starymi ziemniakami.Organizm u córki zareagował natychmiast na oku zrobiła się najpierw narośl ,pózniej ból głowy i gardła .Byłam z nią u okulisty ,diagnoza -alergia.U syna mega katar, krew z nosa leci. Proszę napiszcie ,kiedy można będzie jeśc takie sałatki,bo są pyszne,teraz dostalam po uszach,a tak sobie myślałam ,że jak gotowane jarzyny to nie zaszkodzą.Pozdrawiam was mocno.
data: 2007.06.09
autor: Aluśka
Aguśko, poczytaj o tych grzanach z czosnkiem, bo zdaje mi się, że jak idą grzany z czosnkiem i obowiązkowo okruszkiem koziego lub owczego sera to raczej bez mięsnego towarzystwa i w dużym odstępie czasowym od innych smakołyków. I lepiej co drugi dzień, no chyba że to kuracja. :) * Aniu z Mainz, powodzenia z tym jagniątkiem, jak nie będzie w sklepie, to odezwij się, bo w przyszłym tyg. mogę mieć nadmiar. :)
data: 2007.06.09
autor: Joanna - MamAsik
Joanno MamAsik, niestety, po jagnięcinkę nie potuptałam, choć bardzo bym chciała... Nie ma mnie w Poznaniu, będę teraz przyjeżdżać tylko okazjonalnie. Przyjadę na 2 dni w przyszłym tygodniu, to może uda mi się kawałek kupić i ugotować. A niestety w moich rodzinnych stronach mam do kupienia tylko wołowinę i indyka, czasem cielęcinę. Jagnięcina jest pyszna, jadłam ją często w Niemczech - tam nie było problemu z kupieniem jakiegokolwiek mięsa. No a tu jest jak jest:) Pozdrawiam cieplutko!
data: 2007.06.09
autor: Anna z Mainz
Mamma, jak masz ochotę to wrzucaj gryczaną niepaloną w smaku gorzkim. Syp tyle byś miała dobry smak i konsystencję. Ale nie polecam. Z moich doświadczeń wynika, że lepiej mieć "czystą" owsiankę na śniadanie i kolację; polentę z kukurydzianej zarezerwowaną do gulaszu lub na drugie śnadanie, gryczaną do obiadu. No i kasze jako smakowe wypełniacze do zup jarzynowych. Mi to się sprawdza, ale spokojnie możesz pokombinować po swojemu. * Aniu z Mainz potuptalaś już po jagniątko na Jeżyce? * Agnieszko z Wawy, do Grecji jedziesz i się martwisz? Nie jedz tego co mają dla turystów, zaopatrz się w to co napisała Ania i przetrwasz. Samych przyjemności. Nieukrywam mnie też kuszą inne kraje, ale ja zostaję. ;) Mam domek z kuchenką gazową w Łazach na tydzień w prezencie od siostry. Pozdrówka dla Rene, która też ma 48 zamiast 24. :)-
data: 2007.06.09
autor: Joanna - MamAsik
Dzięki kochane babeczki za rady i słowa otuchy, od razu cieplej w serduchu się robi. Wczoraj mąż odebrał zamówione gary, bo przez ten czas gotowałam w trzech emaliowanych wygrzebanych w piwnicy 30-letnich garach mojej mamy:)W mini ogródku rosną pomalutku jarzyny, nawet dynię posadziłam.Tylko już nigdzie nie można dostać starych ziemniaków, a podobnie jak Agata obawiam się młodych. Rene, czosnku na grzankę kładę niewiele, w zasadzie tylko nim smaruję i zjadam jedną taką grzankę dziennie, druga jest z mięskiem i jarzynami.Czy takie ilości czosnku to za dużo na codzienną dawkę:)jeść rzadziej?
Pozdrawiam słonecznie
data: 2007.06.09
autor: Aguśka
Agnieszko z W-wy, dzięki za pozdrowienia! Na szczęście już czuję się lepiej, mogę pracować i w przerwach korzystać ze słońca:). Ale rano od dawna mnie męczy pragnienie. Budzę się i mam zawsze sucho w ustach, kawy nie piję, bo mam wrażenie, żę tę suchość wzmaga, wolę naszą herbatę lub kilerkę. Na jedzenie zawsze uważałam, doprawiam, smakuje mi, nie wiem, skąd to poranna suchość. W ciągu dnia ona praktycznie znika...Agato, coś jak kurzajki też mam, tyle że na dłoniach (palcach). Miałam ze dwie przed wejściem w pp, teraz widzę, że jakby pojawiają się nowe, stare nie znikają. Też nie wiem, czemu to przypisać, ale pewnie organizm się oczyszcza. Tym bardziej, że mi na przykład jeszcze gdzieś od ponad miesiąca wypada więcej włosów, co by na to wskazywało. Ale Pani Ania nam na pewno uzmysłowi, co to jest:) Agnieszko z W-wy, co prawda na wyjeździe nie byłam dłużej niż 4 dni, ale piłam naszą herbatke, gdyż mogłam ją sobie robić, a co do jedzonka, to na śniadanie jadłam zawsze jajka z odrobiną kwaśnego, miałam też nasz chlebek, a tak to ziemniaki z jakąś jarzynką i kawałkiem mięsa, cielęciną lub wołowiną - żadnej wieprzowiny czy kurczaków. Z tego co wiem w Grecji jagnięcina wiedzie prym, więc to dla Ciebie bardzo dobrze:). I jak mówisz: zero owoców, słodyczy, wszystko na ciepło i posypuj przyprawami! Miej zawsze w torebce trochę imbiru, chili, pieprze i syp:) Przeszukaj forum, parę osób pisało o swoim odżywianiu na wyjazdach. W każdym razie wybieraj to, co najbardziej nam służy i luz blues:), pięknie sie opal, wypocznij i daj znać, jak było. życzę super wypoczynku! Pozdrawiam!
data: 2007.06.09
autor: Anna z Mainz
Aguśka, no jakby siebie czytała sprzed roku. :) Tylko u mnie były dwie Kluski AZSy. I wiesz co, pamiętam jaka byłam niepewna sięgając po cielęcinę, łatwiej było mi przystać na indyka (bo po właściwej stronie listy u alergologów). Już czas na cielęcinę i jagnię. I zajadaj się zupami. Na kolację też. Mi się ostatnio tak zmienia, że po śniadaniowej owsiance, jak zgłodnieję, to leci zupa z grzankami, albo coś innego, całkiem konkretnego i na ciepło, koło południa lub 13tej jest zupa, ale chyba przestawię się na posiłek stricte obiadowy, bo popołudnie na zupach i ewentualnie polencie lub jakiejś grzance bardziej mi służy. Z sałatkami uważaj. Majonez, musztarda lub kropka keczupu są ci potrzebne jako smak kwaśny do jajek. Jajo nawet codziennie jak karmisz, prawda pani Aniu? I grunt to zupy i duszeniny. I owsianka!!! - to już do Pauli. Ale wymyślasz z tą owsianką ;). Musisz w końcu ugotować dobrze doprawioną i rzeczywiście smaczną, to już się od niej nie odczepisz. :)
data: 2007.06.08
autor: Joanna - MamAsik
Witam! Codziennie gotuję 9 miesięcznemu synkowi owsiankę(taką jak jest w książce).Mam pytanie czy można a jeżeli tak to jak ugotować owsiankę z kaszą gryczaną? Dziękuję za radę i pozdrawiam.
data: 2007.06.08
autor: mamma
A ja z pytaniem czy mlode ziemniaki mogę jeść bez ograniczeń czy lepiej uważać.Coś mi wyskoczyło na plecak ,krościchy i buzia jakby taka dziwna a co najgorsze na łokciach pojawiło się coś w rodzaju kurzajek.Boże jak ja się wystraszyłam ,nie mam pojęcia od czego.hm....
Ps. chyba powoli się rozpadam...
data: 2007.06.08
autor: AGATA
Witam wszystkich. Ja znowu po pomoc. Po pierwsze męczą mnie zaparcia. Cały czas przestrzegam jedzonka pp a teraz kiedy jestem w ciąży nie pozwalam sobie na żadne odstępstwa. Mimo to od około 2-3 tygodni mam ogromne problemy z pójściem do toalety. Wcześniej ten problem nie istniał. Rady mojej niewtajemniczonej w pp p. doktor - 2 litry wody mineralnej dziennie, kiszona kapusta, dużo owoców - nie wchodzą w grę. Analizuję swoją dietę i nie mogę znaleźć odpowiedzi.
Po drugie dzisiaj odebrałam wyniki morfologii. Wszystko w dolnej granicy normy ale jednak w normie. Niepokoją mnie natomiast płytki krwi, których mam tylko 90 tys. a norma jest od 150 do 400 tys.
Jeżeli ktoś mógłby mi coś doradzić będę bardzo wdzięczna.
Agnieszko z Winograd pozdrawiam Cię ciepło. Nie trać nadziei.
data: 2007.06.08
autor: Fanka z Łodzi
Dziewczyny, prosze o rade: jade na tydzien wakacji do Grecji, niestety bez jedzenia pp :( wybierajac gotowane, bez owocow, slodyczy, z imbirowka, i ziola (zaparzane, niestety) chyba powinno byc w miare ok? prosze o rade jak sie ratowac w razie klopotow. tydzien temu pozwolilam sie nakarmic znajomym + sernik, w rezultacie fatalnie sie czulam, bol brzucha, biegunka, pomogla gotowana marchewka, wtedy wlasnie odczulam jak wazne jest to nasze centrum: zoladek, sledziona -czlowiek czuje sie jakby tracil wszystkie sily zyciowe jesli cos nie dziala! Gotowanie odkrywam powoli, nigdy nie gotowalam z taka czestotliwoscia raczej od czasu do czasu (niestety szlam na latwizne), wiec teraz nawet jak stosuje przepis i cos trzeba dosmakowac, to nie wiem ile, i nie zawsze smak jest wlasciwy (pieprzne, slone, kwasne) co odczuwam po posilku: albo danie mi nie smakuje, albo czuje sie ciezka, bol glowy, itd. wiec chetnie wybralabym sie na weekendowy kurs I stopnia albo lipiec/sierpien lub na jesieni. Pani Aniu, pisze Pani o tym ze potrzebne jest odprezenie umyslowe, emocjonalne oraz zrownowazone dysponowanie silami fizycznymi. Taka podstawowa sprawa, a czlowiek o tym zapomnial. w tej gonitwie (glownie praca zawodowa) zapomnialam o tym i teraz powoli ucze sie tego, jak dziecko, ktore uczy sie chodzic :) to bylo istne wariactwo, teraz zwolnilam, juz wiem ze nie moge pracowac dluzej niz 8 godz, a i to dzisiaj wydaje mi sie za dlugo :) tak wiec dziekuje za oczywiste ale zapomniane, cenne wskazowki. Minelo juz 1,5 miesiaca na pp, ze wzlotami i upadkami (na formu wszyscy o tym pisza, wiec nie bede powtarzac), schudlam 6 kg, moze troche za szybko, ale to wynik zbyt malej ilosci jedzenia (z braku czasu niestety), byloby lepiej gdyby to zajelo troche dluzej, ale ok, jest lato i moge sie wcisnac w swoje wczesniejsze bikini. Natomiast nie moge pozbyc sie kataru, co jest chyba wynikiem stylu zycia (brak balansu pomiedzy praca i reszta) i klimatyzacja w biurze, za malo jedzenia rozgrzewajacego. Nie bede zanudzac :) poradzcie prosze co zrobic w tej grecji aby prztrwac :) Moc pozdrowien dla wszystkich, a w szczegolnosci dla Ani z Mainz, ktora choruje. Trzymaj sie cieplo i zamow ksiazke o aniolach przez internet, jest tansza. sciskam
data: 2007.06.08
autor: Agnieszka z w-wy
Agnieszko, tak jeszcze raz patrzę na ten twój jadłospis i myślę, że grzanki z czosnkiem nie możesz jeść codziennie, możesz wywołać zastój pokarmowy u synka, zrób sobie jakąś pastę warzywno-jarzynową na kanapki z tego co w rosole pływało przykładowo.Poza tym jesteś bardzo pojętną matką, od 3 tygodni na PP i taaaaka wiedza, chylę czoło:))Poradzisz sobie na pewno, tylko nie jedz na okrągło indyka.Czytaj posty Joasi-mam Asik, to bardzo mądra kobitka, jej doba ma chyba 48h..:))
data: 2007.06.08
autor: Rene
Aguśko, trzymam kciuki za Ciebie i wiem, że będzie dobrze. U mojegoj synka też mniej więcej w wieku 6 miesięcy lekarz stwierdził AZS i byli różni dermatolodzy, homeopaci, nic nie pomogli.
Na szczęście weszłam w PP obiema nogami (jednak nie tak szybko jak Ty), teraz Michałek ma 21 miesięcy i od pewnego czasu jest czyściutki i gładziudki. Trzymaj się mocno.
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.06.08
autor: Marzena z Piastowa
Witam ciepło wszystkich:)
Jestem mamą 6 miesięcznego alergika - atopika. Dotąd pielgrzymowaliśmy po pediatrach, dematologach, alergologach, zaliczyliśmy także zielarza i homeopatkę coż... szkoda gadać. Z homeopatki było tyle dobrego, że poleciła mi Filozofię zdrowia. Dostałam za to etykietę wyrodnej matki, co to nie chce własnemu dziecku pomóc, bo nie podawaliśmy zalecanych leków antyhistaminowych. Niestety Kluseczek był szczepiony, za mało wgryzłam się w temat szczepień na samym początku:( postanowiliśmy z mężem, że nie będziemy go dalej szczepić, więc tym samym mam prośbę o przesłanie materiałów na ten temat od Pana Romana ( m. in. ten list do sanepidu) adres: agne@op,pl.
Zalecana przez lekarzy dieta eliminacyjna została stopniowo doprowadzona do granic absurdu - przez ostatni miesiąc jadłam tylko suche pieczywo ryżowe, indyka gotowanego na parze, kasze, oliwę z oliwek i te nieszczęsne gotowane jabłka.
Na PP - w końcu jem jak człowiek:) i ta kawa rano przepyszna, a ja rok kawy nie piłam:)) od razu nastrój poszedł w górę.
Tak więc jestem na początku drogi PP, a właściwie swojej własnej drogi. Gotuję od prawie 3 tygodni. Przez pierwszy tydzień było mi bardzo ciężko - miałam fatalny nastrój, nieustannie zamartwiłam się, co jeszcze można zrobić, żeby pomóc synkowi,brak efektów dotychczasowych metod wprawiał mnie w stan przewlekłego doła i zwątpienia. A tu miałam zacząć coś nowego, w dodatku miałam jeść rzeczy, które alergolog wypisał mi na czarnej liście jako silne alergeny.Lęk mnie przytłaczał, ale nie miałam nic do stracenia i zaczęłam gotować.Bardzo wiele wsparcia czerpałam właśnie z forum, jak tylko nachodziły mnie wątpliwości - siadałam i czytałam forum, czasem po kilkanaście razy to samo i pomagało:)Zresztą nie muszę tu nikogo przekonywać jak bardzo jest ono potrzebne i pomocne.
Udało mi się telefonicznie porozmawiać z panią Anią, dostałam podstawowe wskazówki i trzymam żelazną dyscyplinę, bo karmię tylko piersią. Wzięłam jeszcze 3 miechy wychowawczego:)
Klusek jest jeszcze niemal cały w liszajkach, które jeszcze swędzą, ale już bledną! buzia też coraz ładniejsza. Poczekam, aż skórka będzie cacy i dopiero zacznę wprowadzać mu ciesielskie jedzonko.
Nie bardzo wiem, jak mam zacząć jeść produkty, których od bardzo dawna nie było w mojej diecie - cielęcinę, jajka (mam jeść jedno dziennie), masło. Czy mogę od razu włączyć wszystko czy stopniowo? Przyznam, że najchętniej zrobiłabym to od razu.
A co z sałatkami, czy przy karmieniu piersią można zjeść np.
tradycyjną sałatkę( przepis z pierwszej książki). Intuicja
podpowiada mi, że takie dodatki jak majonez, keczup, chrzan,
musztarda na razie nie dla mnie.

Na razie mój jadłospis wyglądał mniej więcej tak:
rano - kawa z cynamonem, kardamonem, imbirem słodzona miodem
śniadanie - owsianka
drugie śniadanie - grzanki prażę na patelni z odrobiną oliwy, na to czosnek duszony albo zmiksowane duszone jarzyny z kawałkiem indyka.
imbirówka - pół szklanki
obiad - zupa, a na drugie kasza gryczana albo ziemniaki z wody z indykiem duszonym z warzywami (ciągle ten indyk...wiem, wiem czas na cielęcinę - dziś już zjadłam kawałeczek z jarzynami na grzance, a zaraz zjem na obiadek)
kolacja - polenta sama, albo z sosem jarzynowym ewentualnie zupa z obiadu.
w międzyczasie popijam TLI.
Na razie jeszcze mam problem w regularnym jedzeniu posiłków, może nawet jest ich jeszcze za mało - Klusek łobuz jeden nie chce już leżeć, a sam jeszcze nie siedzi, więc nieustannie domaga się na rączki.
Po posiłkach jest mi ciepło, czasem nawet bardzo:)Przez pierwszych kilka dni wieczorami miałam uczucie gorąca w stopach. Troszeczkę pobolewają mnie mięśnie łydek. Nastrój cały czas wędruje w górę, jestem dużo spokojniejsza i ufna, że mam wszystko co na ten moment jest mi potrzebne, żeby sobie poradzić. Jest mi dobrze,uczę się akceptować moją codzienność, zmieniać, to co mogę zmienić i daję sobie spokój z tym, na co nie mam wpływu. Zaczęłam po prostu cieszyć się macierzyństwem, a nie zamartwiać się kolejnymi czerwonymi plackami na skórze synka. A i Klusek jakiś spokojniejszy się robi:)
No, to się wypisałam:) Rene, dzięki za dobre rady:)
Pozdrawiam ciepło
data: 2007.06.08
autor: Aguśka
Witam w ten upalny dzień. Wczoraj spaliłam kompletnie nogi na słoncu, łudziłam się że przez noc przejdzie, ale nic z tego. dziś siedzę z tego powodu w domu,z tego również może być pożytek. Czy fakt, że skóra mocno przypieczona oznacza że i wewnątrz organizmu nastąpiło jakieś przegrzanie? Ograniczyć ostre przyprawy na ten czas? I miałabym jeszcze takie pytanie- czy z racji niejedzenia mięsa mogłabym spożywać- jakby zamiennie ( wiem, że nic tego nie zastąpi, ale chodzi mi o jakieś porównywalne energetycznie produkty) Np. więcej jajek lub orzechów? I jeszcze pytanie o śniadania. Ja już nie mogę na owsiankę patrzeć.. robiłam ostatnio na śniadania kaszę kukurydzianą z kakao i cynamonem, sokiem z cytryny, ale i to już mi się przejadło.. Polecicie coś fajnego i nieskomplikowanego? będę bardzo wdzięczna..pozdrawiam
data: 2007.06.08
autor: Paula
Inka, to ty jesteś Ania farmaceutka? Pozdrawiam cię ciepło, nawet jeśli to nie ty.
data: 2007.06.08
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu! Kochane Baby! Pomóżcie, bo straciłam apatyt. jestem w nowym miejscu, w nowej pracy, życie mi sie trochę zakręciło i...straciłam apatyt. Nawet poranna owsianka bez wciskania na siłę nie wejdzie! Obiad czy kolacja to istna męka...nic nie chcę jeść, żołądek od rana ściśnięty, odruchy wymiotne na myśl o jedzeniu...W ciąży nie jestem, uprzedzam. Przeciez sie zagłodzę! I czuję się fatalnie! Co robić???
data: 2007.06.07
autor: Kamiczek z Ostrowa
Dzięki Ci Firanko za pocieszenie. Chyba powoli zaczyna mi się w głowie układać.Zrezygnowałam nawet z pobytu w szpitalu na korzyść wczasów w Karpaczu. :)
data: 2007.06.07
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Witam,jestem Ania ze Szczecina.Byłam na kursie pierwszego stopnia i pozdrawiam Panią Annę i wszystkie dziewczyny.Chcę się z Wami podzielić refleksją na temat mojej przygody z PP.Zanim trafiłam na ten sposób na życie próbowałam różnych rzeczy:techniki oddechowe,joga,warsztaty rozwoju osobistego...I wciąż to nie było to,czego szukałam.Nie rozumiałam,nie odnajdywałam się.Dopiero gdy zaczęłam GOTOWAĆ poczułam się jakbym mocno stanęła na ziemi.Dobrze się czuję w kuchni
(która teraz pięknie pachnie przyprawami-żyje),gotuję,robię zakupy,po prostu odnajduję się w realnym swiecie.Jestem "taka na miejscu".Mam swoją zupe,gary,doprawiam,smakuję i to mi wystarcza.Zrozumiała,że nie nakarmisz duszy dopóki ciało będzi głodne.Pozdrawiam.
data: 2007.06.07
autor: Inka
Pani Aniu dziekuje, ze Pani znalazla dla mnie czas dzisiaj.Znowu mna Pani troche potrzasnela. Rzeczywiscie moje zycie - zwlaszcza odkad zostalam mama - polega na trykaniu glowa w mur. Ale kursu nie zaliczylam, wiec nie wiem, jak to "odpuszczanie" przeprowadzic. Postaram sie przez te 3 dni, ale juz teraz na sama mysl mi sie zbiera na placz. Co zrobic z tym strachem, pani Aniu? Udawac, ze go nie ma? Niby wiadomo, ze kazdy musi sobie ponabijac sporo guzow w ramach nauki wlasnej, ale ciezko tak stac z boku i sie przygladac, jak najblizsza osoba cierpi. No, w kazdym razie dziekuje i sie postaram... nawet myslalam, zeby w ogole nie jechac na to wesele, ale wtedy niepokoj by mnie calkiem zzarl.Pozdrawiam serdecznie i dzieki za cierpliwosc.
data: 2007.06.07
autor: Ania (z Londynu)
Hej Firanko, już dojrzałaś? To tak a propos widzenia i dojrzewania. Żeby zobaczyć trzeba i dojrzeć i widzieć. :) A teściową przytulić, ale to jak już się dojrzeje, hi hi. * Coś nam ostatnio wegetarianie dopisują. Magdaleno, decyzję o jedzeniu lub nie mięsa podejmujemy sami. Tak więc pp a la Ciesielska jest mięsne, ale nie przesadnie. Tak z rozsądkiem i umiarem. I każdy dopasowuje do siebie. Jesteśmy tak skonstruowani, że mięsko jest nam potrzebne do właściwej regeneracji i wzmacniania organizmu. Ale o tym jest w książkach. Możesz sobie robić spokojnie mięsne bez mięsa i bezmięsne bezmięsnie, ale nie możesz wówczas oczekiwać terapeutycznego działania żarełka na twój organizm, i tyle. :) * Gabrysiu z Kołobrzegu (II) sałatki i nowalijki zostaw jako karmiąca, po prostu nie jedz. Sałatkę to sobie zrób z ziemniaczków, podduszonego czosnku, jajem, musztardą, majonezem, przyprawami. Przynajmniej się fest najesz. Unikaj jeszcze młodych ziemniaków i dla siebie i dla dziecka, ja się z dziećmi przejechałam na nich już troszkę. No i poszukaj postów o zupkach w archiwum. I to nie gdzieś głęboko, zdaje się że było coś na początku wiosny lub pod koniec zimy, czyli całkiem niedawno. Wrzuć sobie albo autora wypowiedzi Rene, albo hasło zupy, zupa i poczytaj, może ci to trochę czasu zajmie, ale wypatrzysz sporo ciekawych informacji. :) * No i pytanie do pani Ani, zadzwonił kolega i rzecze, że może kupić świeże ubite jagnię. I co brać? A jak brać to o co konkretnie się bić? ;) Niby okazja i fajnie, ale nie bardzo wiem co dla siebie i dzieci wynegocjować. Mogę prosić o podpowiedź? Kolega jest grzeczny, bo dopytał u weterynarzy i wiem, że mięska jagniąt i koźląt nie trzeba badać.
data: 2007.06.07
autor: Joanna - MamAsik
Karolino chyba faktycznie ciągle obrabiam "cudze grządki" zamiast się wziąć za SWOJE zwłaszcza że o tym wspominałaś już we wcześniejszym poście ale chyba zakryłam oczy żeby nie dojrzeć. Niby wiem już że trzeba zacząć ode mnie ale kręcę sie w kółko. Odmawia mi współpracy ciało - od trzech dni boli okrutnie głowa wiem od czego ale oczywiście nie miałam odwagi stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie że spaprałam w jedzeniu. Idę do garów. Dzięki i całuski. Dzięki też Alicji z P. Patrzę że wegetarianie nam dopisują - a ja dziś bitki wołowe. Nie wiem czy rośliny nie cierpią jak je miażdżymy czy mielimy na mąkę. Może tylko nie ma aparatury która by to oceniła? Przypomina mi sie Niebiańska przepowiednia i ładowanie pól uprawnych energią przez medytujących ludzi.
data: 2007.06.07
autor: Firanka
witam! przeczytalam ksiażkę Pani Anny i nurtuje mnie jedna rzecz, a mianowicie podejście do wegetarianizmu.ja od ponad roku nie jem mięsa,ale z książki wywnioskowałam,nie wiem czy trafnie, że Pani Anna podchodzi do wegetraianizmu w sposób wybitnie "dietetyczno-kuchenny" tłumacząc,że mięso nie jest szkodliwe.pomijając tą kwestię - ja nie jem mięsa z powodu cierpienia zwierząt.jak w takim razie mogę pogodzić zalecenia kuchni zrównoważonej z kuchnią bezmięsną?rzezc kolejna-w pierwszejh książce jest mały rozdzialik "dania bezmięsne", jednak podane w nim przepisy,kilka z nich, zawierają mięso!!!czegoś tu więc nie rozumiem...?albo bezmięsne albo mięso!pozdrawiam
data: 2007.06.07
autor: magdalena
Pani Aniu czy jest szansa na kurs I stopnia na początku lipca lub pod koniec września? Jeśli tak to piszę się na lipiec;)Zdecydowanie jest mi potrzebne odpowiednie ustawienie bo tak bez konsultacji i kursu żegluje samotnie i błędnie a tego nie chcę.Nawet bardziej błędnie niż samotnie;)
Dziewczyny z tą akceptacją i przemianą to całkowita prawda.Wcześniej jak coś mi się nie udało to wpadałam w złość,płacz,krzyki a teraz akceptuję i tak sobie myślę,że poprostu tak musi być bo ktoś mądrzejszy tak chce.Czasami jest trudno ale staram sie jakos to wszystko zrozumieć,zrozumieć na czym stoi swiat.I wiecie,co? Zaczęłam się modlić...
pozdrawiam słonecznie
data: 2007.06.07
autor:  AGATA
Hej Gabrysiu,cieszę że mam bratnią duszyczkę i to tak blisko,mam pytanie-chodziłaś do Ekonoma? Jak tak to się znamy:)
Pani Aniu mam pytanie co do herbaty(naszej herbaty)czy to chodzi o tą z tymianku,lukrecji i imbiru?
Co jeszcze mogę pić? Kawę zbożową,kawę gotowaną i jakie herbaty?
Zielem ostrożenia można przemywać twarz jeżeli są jakieś problemy skórne?
Z tego co czytałam to jest to bardzo dobre ziele na wszystko!? Jak często można w nim kąpać dziecko?
Z nowalijek to miałam Mamasik na myśli sałatkę z rzeżuchą i zieloną sałatą,albo sałatkę z pomidorami i sałatą.
Czy mogę je jeść,jeżeli karmię ?
Jak urozmaicić jeszcze zupki dla małej,jakie warzywa dawać i jak komponować,nie jestem jeszcze taka lotna w tym i nie chcę zaszkodzić małej.
Na razie tyle,bardzo dziękuję za odpowiedzi i że mam teraz lepszy kontakt z panią i innymi,którzy dobrze radzą i są pomocni.
Serdecznie pozdrawiam!!!!
data: 2007.06.06
autor: Gabrysia z Kołobrzegu
Witajcie kursantki II stopnia w miniony weekend. Jestem po kursie taka jakaś spokojna i ufna , że wszystko się poukłada.
W poniedziałek z rana była oczywiście dla męża kawa do łóżka i wiecie co powiedział ? Tak się zdziwił, że zapytał , czy może sam tę kawę wypić , czy będę mu ją wlewać do ust łyżeczką....? A ja odpowiedziałam, że jeśli pojadę na kolejny kurs w Poznaniu u Pani Ani no to zobaczymy. Poza tym syn wrócił w wycieczki szkolnej totalnie zaziębiony. Mimo , że nie było pogody kąpali się w jeziorze ????. Zamarłam , ale nastawiłam od razu garnek z wodą na rosół. Potem będzie ostrożeń na gardło. Nie miałam jeszcze okazji porozmawiać o internacie , a siedzi to we mnie. Muszę odczekać, żeby powiedzieć bez emocji i łez, że się zgadzam. Na kawę ze szwagrem też jeszcze za wcześnie.
Chciałoby się pozałatwiać wiele spraw od razu i mieć po prostu spokój. Ale tak się nie da. Musi być to przyzwolenie, a to może potrwać mam tego świadomość. Droga Moniko, ja wiem,że Ty chciałaś usmażyć tę jajecznicę i robiłaś ją z dobrą energią, bo przecież w przeciwnym razie byś nas po prostu struła. A jajecznica była przecież wyśmienita. Trzymaj się babo w tych długich podróżach. Jolu z Łodzi jak miło czytać Twój post. Kurs był z pewnością dla wszystkich nas początkiem nowego szlaku , jaki sobie w życiu obierzemy. Na razie chcę "nic nie robić " , po prostu wyciszyć się i czekać. Pozdrawiam bardzo serdecznie Panią Anię dziękując jej za głębokie treści przekazane nam na kursie, Panią Małgosię dziękując za przepis na nalewkę bursztynową , Pana Kazika oraz wszystkie baby z kursu. Napiszcie coś.
data: 2007.06.06
autor: Magda
PORZADEK jest jeden - ale jak to zawsze bywa interpretacji wiele. My tu podzielamy interpretacje p. Ani, ale sa tez inne interpretacje. I co ciekawe te inne tez wierza ze sa jedyne :-). Ja zgadzam sie z filozofia pp p.Ani, bo tak czuje, nie dyskutuje z innymi, nie przekonuje, a jak pytaja z nieudawana ciekawoscia to odpowiadam i jeszcze nigdy nie doszlo do zadnej klotni, walki, wrecz przeciwnie zainteresowanie wzrastalo. Kupuje mleko dla znajomych i rodziny, bo lubia bawarke, mam herbaty owocowe rowniez dla przyjaciol i znajomych, czasem nawet jakis sok przygotuje (sama nie pije. Mam w gronie towarzyskim wegetarianke i zawsze o niej pamietam jak mnie odwiedza - i to wszystko wlasnie z szacunku do drugiej osoby i akceptacje. I wiecie co, moi znajomi tez sie odwzajemniaja - trzymaja dla mnie imbir w szafkach kuchennych, przynosza na stol herbate i pusty kubek na moja z termosu. I tak razem potrafimy wspolgrac, i tak wlasnie wyobrazam sobie wspolistnienie roznych istnien. Moze wtedy i wojen byloby mniej na swiecie - to takie proste, wystarczy zaakceptowac innosc. Taj wiele przeciez zalezy od naszej postawy. pozdrawiam
data: 2007.06.06
autor: rozsadek
Jak dobrze, że jest Forum i Wy, drodzy Forumowicze:) Joanno MamAsik, Twoje zdanie o Forum jakże jest prawdziwe "A forum mamy głównie po to, by w cięższej chwili zakwilić o wsparcie lub wytłumaczenie jakiejś kwestii. Ci, którzy czytają forum i mają oczy otwarte widzą w każdym poście coś ciekawego dla siebie." Tworzymy swoistą skarbnicę wiedzy i wymiany doświadczeń, każdego z nas tu ciągnie, prawda?:) Pozdrawiam także tych, którzy nie piszą, ale czytają:)* U mnie trochę lepiej, dziś po południu nie byłam już taka bezwładna;), skorzystałam ze słońca - jak miło się wygrzać! Mam nadzieję, że teraz będzie już coraz lepiej. Nie mogę się doczekać, jak wrócę do pełni sił i pochodzę na dłuuugie spacery wśród pól i łąk, ze świergocącymi nad głową ptakami. Ale najpierw muszę się wzmocnić, co musi potrwać...* Kamilo, cieszę się, że coraz lepiej radzisz sobie ze stresem egzaminacyjnym:), mam nadzieję, że i ja dam sobie radę:). Pozdrawiam!
data: 2007.06.06
autor: Anna z Mainz
Witam! od roku gotuję wg książek Pani Ani. Ostatnio mam przesuszona skórę, głównie rąk. Dokucza mi też ból kolan. Nie wiem co robię nie tak. Może ktoś mi poradzi?
data: 2007.06.06
autor: Madzia
Witam wszystkich forumowiczów!Po raz pierwszy piszę na forum, które systematycznie czytam od dłuższego już czasu.Jakoś brakowało mi odwagi, ale teraz skoro zostałam "wywołana do tablicy"... Swoją drogą jest to bardzo dobra metoda na dodanie komuś odwagi. Moniko! mój mąż był b.zadowolony z "marcinków"(ostatniego zjadł wczoraj), chętnie też poczęstował nimi swoją rodzinkę. Kurs II stopnia, o którym wspomniałaś dał mi wiele do myślenia. Wierzę, że stanie się -a właściwie stał się- początkiem mojej nowej, bardziej świadomej drogi. Mam teraz w sobie tyle uczuć, że trudno mi coś więcej sensownego napisać. Za jakiś czas, jak mi się trochę poukłada odezwę się na pewno. Serdecznie pozdrawiam Panią Anię, Pana Kazimierza, Panią Małgosię oraz wszystkie bez wyjątku kursantki. Byłoby miło, gdyby się któraś jeszcze odezwała.
data: 2007.06.06
autor: Jola z Łodzi
Firanko, jako że sama jestem nauczycielką, a zawsze chciałam być dobrą nauczycielką, to szukałam różnych pomysłów na to aby przetrwać w tym okrutnym mechanizmie oświaty, który powoduje że każda myśląca istota ma najpierw stać się maszynką do wklepywania danych, gdzie nie ma miejsca na samodzielne myślenie itp.A nauczyciel w naszym społeczeństwie jest postrzegany jako śmieszna postać, która pracuje za śmieszne pieniądze.Wszystko buntowało się we mnie i kiedyś znalazłam książkę Tadeusza Niwińskiego "Ja" podał taki przykład.Pewien dyrektor szkoły na początku roku szkolego wezwał grupę nauczycieli i powiedział,że zostali wybrani, bo są wyjątkowi, do pracy z wybraną również wyjątkową grupą uczniów. Jest to taki eksperyment na rok. Grupie tych uczniów powiedziano również ,że są wyjątkowi i będą pracować z wyśmienitą kadrą. Po roku okazało się ,że klasa ta osiągnęła najlepsze wyniki w szkole.Tak, tylko prawda była taka,że zarówno uczniowie jak i nauczyciele byli dobierani z przypadku ,a nie ze względu na swoją wyjątkowość. Wtedy zapaliło się u mnie światełko i zrozumiałam,że to tylko od mojego nastawienia zależy jak będzie wyglądać praca z uczniami i jakie będą efekty. I stał się cud.Praca zaczęła przychodzić mi łatwiej, a i zarobki znacznie się polepszyły ( nagle zaczęły zjawiać się dodatkowe kursy)No tak, dzisiaj pisząc te słowa znowu jestem prawie w punkcie wyjścia. Ponieważ macierzyństwo, gotowanie wg PP totalnie obróciły mój dawny świat do góry nogami.Lubię swoją pracę,ale daję sie wciągać w różne dziwaczne rozmowy kolegów w pracy, denerwuje mnie bałagan na górze i brak zaangażowania moich szefów. Na dodatkowe kursy nie mam czasu i odpowiadając tobie, myślę,że jest to równiez zadanie dla mnie. Nie dać się zakręcić warunkami zewnętrznymi i iść swoją drogą.Akceptacja i zrozumienie PORZĄDKU.......... Pozdrawiam
data: 2007.06.06
autor: Alicja z P.
Firanko kochana to nie jest tak że ja ten dar miałam i świadomośc posiadania go też. P. Ania mówiła mi wielokrotnie "wszystko zaczynasz od siebie" i jak tak to "wszystko" przylepiałam jak osioł ostatni nierozumiejąc co zacz i jak co. Przyszedł taki czas w którym zaskoczyłam i wiem dziś że charyzmy się wypracować nie da tak jak sie nie da wypracować czy wykrzyczeć autorytetu. Jeśli jestem we właściwym kontakcie z sobą to nie braknie mi ani jednego ani drugiego a wiedząc że przykład idzie z góry (dosłownie i w przenośni) jestem ich górą ale w pokorze a nie w pysze. Myślę że łatwiej by mi było być jak piszesz przedmiotowcem ale pracuje na emocjach i ich rozumieniu i z tego pułapu wiem że ustawianie grupy to coraz mniej skuteczny sposób. Ludzie gubia się w pojęciu granic sami a w połaczeniu z agresją ze strony prowadzącego gubią się podwójnie.To że trafiłaś na pp jest Twoim narzędziem najważniejszym jakie możesz mieć. Jeśli uczysz nie jesteś tylko Ty - ludzi jest więcej i żeby połapać wszystkich do całości i poprowadzć potrzebna Ci (tak ja to rozumiem) sporężystość wewnętrzna. PP to nic innego jak tworzenie frundamentu dla duszy , bo jeśli ciało jej nie umie unieść to wszystko sie rozłazi i walą Ci emocje. Jesteś poskładana to masz jak drzewo i dorodne korzenie i fajny, gruby pień i koronę która każdego dnia rośnie bardziej do nieba i o to niebo właśnie chodzi. Nie każdy tego w życiu zazna więc jako nauczyciel masz spory oręż w ręce. Ludzie nie będą wiedzieli dlaczego po Twoich zajęciach wychodzą zrelaksowani i mądrzejsi ale będą czuli różnicę i to jest to. Nie mówię moim uczniom o aniołach ani o pp bo większość z nich nigdy nie dojdzie do tego etapu a może część dotrze ale nie ja ich będę tego uczyć tylko P.Ania jak coś. Ja jestem od trzymania siebie w ryzach, częstego łapania nieba i mówienia różności które (jak mawia Jagoda) lecą "po kablu" z góry - tyle mojego. Z programu realizuję co mam i dokładam od siebie miłość i akceptację i to tyle-reszta dzieje się sama. Co do ludzi ćwiczących jogę myślę że łapią sporo ale też dużo tracą bo elastyczne ciało nie dorośnie do nieba tylko dzięki ćwiczeniom. Sama wiem jak łatwo się złapać na wydmuszkę - na wrażenie że już jesteśmy blisko ale to pic i sprawdzian. Ciało potrzebuje żarełka,ćwiczeń i spokoju czy jogi nie wiem ja tego nie czuję - dla mnie lepszy jest spacer z psem lub konna wyprawa w las. Przestrzeń w ciele masz tak czy inaczej i nie musisz jej specjalnie otwierać jak będziesz blisko z sobą. Co do uczucia w Tobie po kursie, tego stanu skoncentrowania dziś wiem że P. Ania ostro musi z sobą pracować żebyśmy to po kursach poczuły-to jest jej prezent i energia grupy, to są emocje i uczucia które trzeba zbudować najpierw w sobie. I o to też chodzi w naszej pracy tylko na mniejszą skalę. Masz sprawdziany dziewczyno, nie myśl za dużo - puszczajk i żyj. Im bardziej będziesz sie skupiać i pytać tym bardziej będzie Ci zgrzytać-kwiaty rosną codziennie... Ludzie to ludzie nie tłumacz ani ich ani siebie. Trafiłaś tam ze względu na pracę i tego się trzymaj. Niczego nie szukaj na siłę bo będzie w łep albo sie zakręcisz albo bedziesz łapać same wydmuszki zamiast siedzieć na chmurce i mieć miło. Nie tłumacz się z grzechów bo to Twoje grzechy i ja Cię rozliczać z nich nie będę. Po coś są, po coś je przerabiasz i po cos łapie Cię ta coca cola. Skoro wszystko zaczyna się od Ciebie to sie bierz za siebie a nie szukaj rozwiązania problemu gdzieś . Problem jest w Tobie i problem jest Twój. Tulę cieplutko i aniołka Ci ślę:)
data: 2007.06.06
autor: karolina
Halo BabyJ:) Chciałam trochę nawiązać do kursu II stopnia który miał miejsce w zeszły weekend. Żadna z Was się nie odzywa. Jak Wasze przemieniane? U mnie kompletne zawirowania. Codziennie otrzymuje nowe odpowiedzi. Powolutku układam „swój świat”. Dzieją się rzeczy niesamowite. Kiedy odpuszczam, wale po głowie swoje ego, odpowiedzi same wpadają mi do głowy. Mam wrażenie, ze jestem na dobrej drodze do pozamykania zaszłości i wybaczania... Cieszę się z tego wszystkiego co się dzieje. Mam nadzieje, ze u Was tez wszystko idzie jak najlepiej. Magda, po długim namyśle doszłam do wniosku, ze ja po prostu chciałam zrobić te jajecznice;)) Jola, mąż zadowolony z poznańskich ciast?;) Pozdrawiam Wszystkie Baby bardzo bardzo serdecznie z Panią Anią na czele oczywiście. No i nie mogę pominąć Pana Kazika, dziękując n-ty raz za pyyyyyszna kawę;))
data: 2007.06.06
autor: Monika z Łodzi
Kochana Haneczko !
Niestety nie mam możliwości na razie zadzwonić bo jestem w Anglii jak wiesz, dlatego piszę tu.
W dniu Twojego święta życzę tyle miłości, mądrości, bogactwa ile zdołasz unieść. Wierzę, że następne lata to czas zbierania owoców tego co zasiałaś przez lata poprzednie i tak będzie, teraz już tylko raj na ziemi.
Kochająca, wierna Agata
data: 2007.06.06
autor: AM (z Anglii)
Witam serdecznie:) tu Donka:) zacznę od najważnieszego: PORZĄDEK JEST....pamiętacie o tym? porządek poprostu jest i tyle,Pani Ania miała możliwość zobaczyć reguły, opisała je i dzieli się cały czas swoimi nowymi oglądami....to właśnie tak jest, że w naszym życiu bywają momenty kiedy te reguły możemy zobaczyć, musimy oczywiście mieć odpowiednią świadomość żeby je ujrzeć, odpowiednią wibrację, wtedy to się dzieje. Porządek to Prawda, a jeśli jest Prawda to nie ma wątpliwości.....zupełnie żadnych....ja to wiem całą sobą, nie wierzę tylko WIEM....wiecie jak;) poprostu wiem i nie muszę zadawać żadnych pytań fundamentalnych...Uważam, że bardzo istotnym działaniem człowieka jest WYMIANA... i tak właśnie powinno być na forum...wymieniamy się swoimi doświadczeniami, przemysleniami, energią.....a skoro przyszło nam się spotkać na forum stworzonym przez Panią Anię, autorkę książek o zrównoważonym jedzeniu to jasna jest teamatyka naszyh rozważań. Ja nie oceniam Pani Teresy, stwierdzam tylko, że osoba wiedząca i akceptująca PORZĄDEK, o którym pisze Pani Ania nie działałaby tak jak Pani Teresa,jej świadomość by jej na to nie pozwalała.
Ja czytam i czerpię z forum, ale równocześnie oddaję i dzielę się sobą z pozostałymi Forumowiczami- to jest RÓWNOWAGA, do tego powinniśmy zmierzać w każdym aspekcie naszego życia, wszechświat w tym kierunku działa.
Tak więc dla mnie idea tego forum do przede wszystkim WYMIANA (szeroko pojęta) między Osobami, które na bazie wiedzy i doświadczeń Pani Ani i SZACUNKU do jej pracy,chcą zmieniać swoją świadomość a co za tym idzie wszechświat.
A jeszcze dodam, że naprawdę warto myśleć i być kulturalnym człowiekiem i wiedzieć co można na jakim forum pisać.
Skoro Pani Ania jest twórcą tego forum to ja się tutaj czuję jak zaproszony gość, szanowany oczywście i ten sam szacunek chcę Gospodyni oddać.
data: 2007.06.06
autor: Donka
Dzięki serdeczne Joanno_Mamasik za udzielenie cennych uwag,a Ciebie druga (a może pierwsza?)Gabrysiu z Kołobrzegu serdecznie pozdrawiam,tak jak i wszystkich forumowiczów!!!
data: 2007.06.06
autor: Gabrysia z Kołobrzegu
a czy trzeba zgadzac sie z czyms do samego konca, aby to czytac? A watpliwosci trzeba miec zawsze - chwalenie w czambul nie zawsze wychodzi na dobre. I o tym wie i p. Ania, ktora dzieki swoim watpliwosciom zainteresowala sie kuchnia chinska i pp, a takze forumowicze, ktorzy watpili w diagonozy i szukali rozwiazania, gdzie indziej. Nigdy nic nie wiadomo, moze Tereska dzieki swoim watpliwosciom i zadawanym pytanion dokona jakiegos interesujacego odkrycia w pp. i tu przytocze znowu p. Anie i przyklad z kasza jaglana - tez nastapila modyfikacja. wiec kolezanki i koledzy - akceptujmy innosci, nie obruszajmy sie tak szybko, gdzie podziala sie akceptacja i zrozumienie, o ktore dla naszego sposobu zywienia tez walczymy z tesciami, rodzina, kolezankami itd.... Tereska nikogo nie obraza tylko pokazuje swoja opinie a to tez jest interesujace. zreszta lepiej chyba byc wegetarianka na pp niz wegetarianka sama w sobie. pozdrawiam serdecznie
data: 2007.06.05
autor: rozsadek
Joasiu Mam Asik masz rację z wymówkami... Opiszę może trochę szczegółowo teściowa mówi że gotuje wg PP tyle że traktuje to instrumentalnie i to do mnie dotarło dopiero po niejakim czasie. Jak po kursach opowiadałam to co było inspirujące - to przelatywało przez nią. Na obiad bywają gołe ziemniaki z solą, kurczak opieczony i żadnej sałatki,wymienia wołowe na wieprzowe.Kiedy na to patrzę to wiem dlaczego pani Ania jest przeciwna wydaniu książki kucharskiej.Moja szwagierka ostatnio powiedziała że teść nie potrafi się uwolnić od tego że nie jest dla nas głową rodziny i TRAFIŁA W SEDNO. On chciałby decydować o naszym życiu. Tyle że dla naszego syna to MY JESTEŚMY GłOWą a właściwie mój Mąż, który swojego ojca ostatnio określił bardzo niewybrednym słowem i widzę że ma żal bo ojciec ciągle go traktuje jak głupiego chłopca. Karolinie chciałam rzec że dokopałam sie do jej refleksji o tej opornej grupie 20 latków. Karolino nie mam CHARYZMY tego czegoś, co mają pasjonaci uczenia. Nauczyciele w szkołach-informacja może niezbyt pochlebna i niedobra dla rodziców, na początku w umiejętny sposób "ustawiają grupę" pokazują kto rządzi wrzeszczą, wstawiają jedynki,(technik jest kilka) potem na trzy lata zostaje ślad w pamięci i uczniowie robią w spokoju to, co chcą nauczyciele. Ci starsi stażem potem "popuszczają węzy" ale uczniowie wiedzą już na co stać danego nauczyciela. Mnie uczniowie sie "rozłażą" nie umiem na początku ich "ustawić" jak mówią starsi i wtedy uruchamia sie agresja i stres. Poza tym nikogo nie interesuje jedzenie wg PP czy Anioły.Jestem przedmiotowcem mam nauczyć do egzaminu i tyle obchodzi rodziców czy dyrekcję. I chyba dlatego nie mogę się w tym odnaleźć. Jest u mnie kilkanaście osób uczących, które chodzą na jogę zastanawiałam się czy nie zrobić im popołudnia z PP ale nie wiem czy będzie odzew (myślałam nawet o tym żeby zrobić to z poczęstunkiem). Dlaczego oni? bo joga otwiera przestrzeń w ciele i pojawia sie miejsce na NOWE. Pomyślałam że może trafiłam tam gdzie jestem ze względu na TYCH ludzi niekoniecznie ze względu na dzieciaki ale nie wiem. Ciągle szukam odpowiedzi co ma wnieść w moje życie szkoła, bo na razie to potworny stres, strachy czy dam radę, lęk czy coś wymyślą uczniowie -cos co mnie wkurzy. Często niestety jest to samospełniający się lęk o którym mówi pani Ania. Dużo mam do zrobienia z sobą, przecież moja agresja która ciągle sie przewija, żeruje na moich lękach i strachu a jak pójdzie surowe to "idę po bandzie". Czasem patrzę wstecz i wiem, że już wiele zmieniłam że jest lepiej niż jakieś 5 lat temu ale czasem nie odczuwam tego aż tak dobrze i jestem zła na siebie albo opadam z sił i nic już nie chcę robić.Rozpisałam się. Mam nadzieje że inni nie będą mieli pretensji o szczegóły z życia i pracy.Muszę doładować się znowu i chodzi mi o inspirację i kopa najlepiej jest po kursie- wtedy jestem twarda, stanowcza i "męczę" moich rygorystyczną kuchnią a tak im dalej od spotkań czy kursów tym więcej owocków albo potykam się o dżemiki albo mam ochotę na surówkę lub najgorsze z z najgorszych łazi za mną cola i gada "wypij mnie". Brrr a kysz. Pozdrawiam wszystkich i wybaczcie przydługie wynurzenia- nadrabiam 2 tygodnie niemania internetu. Poza tym pisanie porządkuje mi myśli albo dodaje coś nowego.
data: 2007.06.05
autor: Firanka
Dziewczyny!
Wielkie dzieki za wsparcie. Troche sie jednak chyba zmieniam, bo jednak nie bylo szalenstwa, placzu, krzyku i calego tego zamieszania, jak zazwyczaj bywalo. Powiedzialam, ze bedzie co ma byc i poszlam z kumplem na spacer. Dzisiaj jestem po pierwszym- najgorszym egzaminie i byla masakra. Ale widocznie tak wlasnie mialo byc a ja zrobilam co moglam. Mam tylko nadzieje, ze zdam. Chyba juz jestem tak zmeczona, ze odpuscilam. Musze sie naprawde nauczyc odpuszczac.
Sciskam was wszystkie bardzo, bardzo goraco. Dobrze jest miec komu relacjonowac etapy zmiany na lepsze:)Chociaz wiadomo, ze jak z kazda zmiana, czasem krok do przodu, czasem krok to tyl.
data: 2007.06.05
autor: Kamila z Londynu
Teresko, moje zapytanie do ciebie było prowokacją, czystą i bezczelną. Zastanawiam się teraz po co to zrobiłam. I może po to by po raz kolejny uświadomić sobie dlaczego właśnie ten sposób żywienia wybrałam dla siebie i swojej rodziny. Ja swoją odpowiedź znalazłam. Twojej nie zamierzam analizować. I nawet nie będę się srożyć na "podglądaczy" tego forum, bo nic mi z tego nie przybędzie, a ubyć może sporo. A wy zżymać się na tych, którzy wybrali i zrozumieli sposób żywienia proponowany przez panią Anię możecie jeśli chce wam się tracić cenną energię. Na nikogo to nie podziała. Bo z czasem wyrabia nam się odporność na teksty, że my nie tolerujemy lub nie dajemy na coś przyzwolenia. Każdy z nas robi swoje i nie wtrąca się nie pytany w cudze nawyki żywieniowe. A forum mamy głównie po to, by w cięższej chwili zakwilić o wsparcie lub wytłumaczenie jakiejś kwestii. Ci, którzy czytają forum i mają oczy otwarte widzą w każdym poście coś ciekawego dla siebie. Nawet twoja ocena suszonego imbiru i jego ohydy może się komuś do czegoś przydać. :) I tak każdy z nas po swojemu zamiesza w swoim garze i po swojemu będzie stawiał kroki w swoim życiu i będzie się czuł za nie w pełni odpowiedzialny. * Donko, a jak ty określiłabyś ideę tego forum? Dla mnie to jest idea indywidualnego dążenia do wolności, akceptacji i odpowiedzialności za wszelkie swoje czyny. Dajmy spokój podczytywaczom. Niech sobie czytają jeśli mają na to czas i ochotę. :)
data: 2007.06.05
autor: Joanna - MamAsik
To jeszcze raz ja:). Doszłam do wniosku, że leżenie w łóżku chyba by mnie zdołowało...Wiecie jak to jest, gdy się myśli "co bym zrobił(a) gdybym nie leżała...". Poczułam się cosik lepiej, gorączka mnie nawiedza w krytycznych godzinach 16-18, więc teraz się polepszyło:) No nic, muszę mysleć pozytywnie, uśmiechnąć się i strzelić sobie kąpiel z ostrożenia:-). A przed chwilą musiałam się roześmiać, gdy usłyszałam, czym - według jednego z gimnazjalistów - oddychają jaskółki. Zgadnijcie...Nie uwierzycie, ale...skrzelami:-))
data: 2007.06.05
autor: Anna z Mainz
No właśnie Tereska,skoro TO do ciebie, jak twierdzisz, nie przemawia,to co ty tu właściwie robisz?????I nie zgadzam sie z Twoim zdaniem,że z książek p.Ani można się TYLKO dowiedzieć,że przyczyną wszystkiego złego jest słaba śledziona i żołądek,jeżeli tak uważasz,to chyba wybiórczo potraktowałaś tę książkę.Temelie i Cyran też czytałam,ale ich sposoby są nie dla mnie. Temelie za bardzo "chińska",a Cyran za bardzo "surowa",znaczy sie mało gotowana;)
data: 2007.06.05
autor: katarzynka78
Moi Drodzy, chyba się pospieszyłam z tym, że mi lepiej. Pojawił się stan podgorączkowy, 37.3. To dla niektórych żadna gorączka, ale ja przy takiej gorączce czuję się zawsze bardzo źle. Ból gardła trochę mi się zmniejszył, ale czuję się rozbita do kwadratu, zmęczona i senna, chyba zaraz pójdę spać...Oczu też mnie trochę bolą. Nie wiem, co mam robić. Czy odpuścić sobie wszystko i leżeć ze 2 dni w łóżku, czy też mogę siedzieć i trochę pracować. Rodzice już się niepokoją, że to już tydzień, a u mnie nie ma poprawy, już wysyłają mnie do lekarza, ale mówię im, że co - antybiotyki przepisze, których nie mogę brać? Więc nie idę;), ale fakt, że nie mam siły i jestem tym szczerze zmartwiona. Muszę teraz oddać pracę mgr, egzamin za pasem, a ja tu się rozkładam ze zdrowiem...Nic mi się nie chce. Pragnienie mi tak bardzo już nie dokucza, więc z jedzonkiem lepiej, a szybko dziś byłam głodna po każdym posiłku. Chyba to wołanie o energię(?).No, trochę się Wam wyżaliłam...
data: 2007.06.05
autor: Anna z Mainz
Dodam do Donki ...nie podczytywały by bo nie miały by takiej potrzeby - żyły by własnym życiem i legendą... i od siebie oprócz czytania też się Pani udzieliła co jest mile widziane na tym forum ale z uwzględnieniem (!!!) rzetelnej wiedzy, przeżytych, przerobionych i przemyślanych emocji na co Pani wypowiedź nie wskazuje.
data: 2007.06.05
autor: karolina
Witam Wszystkich:) Pani Tereso chciałam Pani tylko powiedzieć, że Zrównoważone Osoby na pewno nie podczytywałby informacji na forum, z którego ideami by się nie zgadzały.
data: 2007.06.05
autor: Donka
Droga Joasiu - nie jestem,ani nie byłam wegetarianką,ale nie sprzeciwiam się temu - każdego to wolny wybór (choć na tym forum nie dajecie takowego;-)).Co do książek... to zaczęłam PP z Temelie,poprzez Cyran i trafiłam też na Ciesielską.... no i w takiej kolejności są moje odczucia - najlepiej PP jest opisane w Temelie,zwłaszcza w książce "Odżywianie wg Pięciu Przemian". Z książek p.Ani dowiedziałam się tylko ,że przyczyną większości chorób jest słaba śledziona i żołądek,no i na to skutkuje imbir suszony,który jest gorący i ohydny ;-)Nie zaprzeczam,że takie są doświadczenia p.Ani,ale nie przemawia to do mnie.Dlatego też tylko czytam to forum,a nie udzielam się ;-)
data: 2007.06.05
autor: Tereska
Czy juz moze ustalone sa dni w ktorych odbeda sie kursy w wakacje? Jakie sa koszta?
data: 2007.06.05
autor: Agnieszka
A jeszcze moment pogadam. Firanko, powiadasz, że masz wymówkę na teściów. UWAGA!!! Wymówki się skończą i będziesz musiała to jakoś rozwiązać. Wiem co mówię. Obserwuj i analizuj, dociekaj czego możesz się z tej relacji z teściami nauczyć. Wiem co mówię; te teściowe są nam do czegoś ważnego potrzebne. (mi się wyjmówki skończyły :) ) * I jeszcze pytanko do Tereski, co jest lepszego w książkach pani Bożeny Cyran-Żak, pp czy wegetarianizm? ;) * Spadam już spadam :)
data: 2007.06.05
autor: Joanna - MamAsik
Malutka, a ty już nie masz szlabanu na neta? :) * Michu, jajecznica powiadasz, hmmm. No to na tłuszczyk (u mnie jest to oliwa z oliwek) idzie sobie cebulka (2,3,4 - różnie) i trochę pieprzu i sól i się dusi. Jak się udusi, to idzie trochę bazylii i trochę pomidorów z puszki (piszę trochę, bo nie wiem ile daję, myślę, że tak z łyżeczkę spokojnie), do tego kurkuma, czasem tymianek, potem jaja i na koniec PIEPRZ!!! :) Czasem jest tak a czasem inaczej. * A ja właśnie siadłam popisać moment kulinarnie. Dodam tylko, że pytałam na rynku i dopytałam, że te młode ziemniaczki to trochu mocno jeszcze polewane świństwami i dzieciom (i mamom karmiącym) lepiej gotować stare. Mam taki ziemniaczany przepis z kuchni włoskiej - ~70 dag kartofli - pokrojonych w sporą kostkę; 2 łyżki masła, 2 łyżki oliwy; 2 średnie czerwone cebule pokrojone wzdłuż na kawałki, 8 ząbków czosnku; sól. Wyłożyć na blaszkę masło i wlać oliwę. Wstawić na moment do piekarnika w celu delikatnego rozgrzania. Następnie ułożyć na niej kartofle, cebulę, czosnek - rozkładać równomiernie. Posolić. Skropić kilkoma kroplami cytryny i posypać bazylią (lub ozdobić świeżą bazylią; smak kwaśny to mój wymysł, w przepisie nie było, pewnie można kombinować z czym innym: lubczykiem, koprem, pomidorkiem); posypać 2 łyżkami świeżego rozmarynu lub 2 łyżeczkami suchego roztartego w palcach; posypać kminkiem (też w oryginale nie było) i czarnym, świeżo zmielonym pieprzem (był w przepisie). Upiec w piekarniku. Dajcie znać jak to smakuje z piekarnika; próbowałam z patelni i było nieźle, ale jak to na patelni, trzeba było mieszać trochę i nie było takiego fajnego efektu wizualnego. :) * Aniu z Mainz zamiast po indyka potuptaj na Jeżyce po jagnięcinę. Dziś była świeża, może i jutro coś jeszcze będzie. :)
data: 2007.06.05
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu Mały się obrócił, głowa na dole jak nic :)Powoli zaczyna wysyłać różne sygnały, więc czekamy coraz bardziej. Pozdrawiam!
data: 2007.06.05
autor: Malutka z Poznania
Aniu książkę nabyłam na http://www.merlin.pl za 58zł + karty gratis.Naprawdę ci gorąco polecam te książkę,super sprawa.Tobie też czółko wysypuje? Może to oczyszczanie sie organizmu?Kurcze nie może się to oczyszczać np. na pośladku? hihi tam to chociaż nie widać;)
data: 2007.06.05
autor: katarzynka78
Dzięki Katarzynko:) A gdzie nabyłaś książkę? Bo mam też zamiar ją kupić...Pytałam kiedyś w Empiku, nie mieli, ale mogli sprowadzić, tylko nie wiedzieli, czy będzie z kartami, więc się nie zdecydowałam. Kosztowała 75zł - czy za podobną cenę i Wy ją kupowaliście? I czy zawsze jest z kartami? Bo zastanawiam się, czy ją zamawiać... A co do ostrożenia-też buzię przemywam, bo zawsze miałam cerę gładką, a teraz moje czoło też się buntuje:). Uściski!
data: 2007.06.05
autor: Anna z Mainz
Witam Wszystkich !
Asiu piszesz o jajecznicy.Kombinuję jak ją właściwie zestawić :
3 jajka-sł
1 duża cebula-o
sól -sn
bazylia-k
kurkuma-g.
Czy zestawienie jest prawidłowe ? Mamy 5 smaków .
Powiem tylko,że muszę jeść potrawy rozgrzewająco-neutralne ( i wszystkie na ciepło ).
Pozdrawiam !
data: 2007.06.05
autor: Michu
Aniu z Mainz,masz racje co do kąpieli w ostrożeniu,ja tez śpię po tym jak zabita.A problemy ze snem miałam naprawdę okropne!Dodatkowo przemywam twarz ostrożeniem,bo po prostu moje czoło od tygodnia to najgorszy sen nastolatki wrrrr.Cerę mam śliczną i gładką, a to czoło to nie wiem co to za wysyp?Czy ostrożeń wystarczy?Aniu zdrówka i lepszego samopoczucia życzę,ja obstawiałam u ciebie nadmiar pracy!***Kamilko jak egzamin?Na pewno zdany:))***Od kilku dni jestem zafascynowana "Świetlistą mocą aniołów"***pozdrowionka dla wszystkich forumowiczów:))
data: 2007.06.05
autor: katarzynka78
Hej Gabrysiu karmiąco-pytająca. Nie wiem do końca co nazywać nowalijkmi, ale mi dziewczyny wysypało chyba nawet po młodych ziemniakach. Owoce sobie odpuść. Ziemniaki z jajkiem inaczej? Hmm. A może pyry zostaw do obiadu, a z jajek jajecznica lub jajo na miękko na drugie śniadanko? Zostaw w spokoju czerwona fasolę i korniszony. Rybę, jeśli już to bardzo rzadko, słodkowodną i super doprawioną. Zupy dzieci zagęszczamy węglowodanami: kasza gryczana, kasza kukurydziana, więcej ziemniaków, płatki owsiane, łyżka ryżu lub kaszy jęczmiennej, i tyle. Na ten moment to tyle. Przejrzyj aktualny wątek, było tam parę słów dla mam karmiących. Do poczytania później. :)
data: 2007.06.05
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu, dziękuję za rozmowę. Grzegorzu, napiszę dwa słowa, bo byłeś ciekaw wyników. Najbardziej zaszkodził mi stres, dużo pracy umysłowej też źle wpływa na śledzionę, no i może też coś pokręciłam z jedzonkiem. Bynajmniej żaden grzeszek - słodyczy nie jem, ale musiałam coś źle równoważyć. Miałam bowiem -i czasem jeszcze mam- duże pragnienie, a to znaczy, że coś nie tak z jedzeniem. Muszę pracę sobie odpowiednio wyważyć i przeplatać z czętszymi przerwami - najlepiej na zupe. A kulminacja senności i zmęczenia między 16 a 18 to znak, że coś nie tak z nerkami. To by się zgadzało - brak mi energii ognia, a i pęcherz moczowy jeszcze nie funkcjonuje tak, jak powinien. W noc, w której się zaczął mój gorszy stan zdrowia, wędrowałam cztery razy do łazienki...Ale już od jakichś trzech miesięcy raz w nocy muszę wstać. Nie wiem, czy to od naszej herbaty, ale faktem jest, że w czasie wybuchu choroby się to nasiliło. Muszę więc być cierpliwa i wzmacniać nerki i wątrobę. Dziś czuję się już lepiej, wezmę wieczorem kąpiel z ostrożenia, bo super mi się po niej śpi. Okazało się, że taką kąpiel mogę brać nawet codziennie:) Przyszło mi jeszcze na myśl, że od powrotu do domu częściej jem indyka. Czy lepiej teraz go ograniczyć? Mógł mieć jakiś wpływ na mój stan zdrowia teraz? Pozdrawiam Wszystkich, Kamilo-mam nadzieję, że egzamin poszedł dobrze z naszymi aniołkami u boku:-)??
data: 2007.06.05
autor: Anna z Mainz
To jesteśmy już dwie Gabryśki z Kołobrzegu,.... (Reni już się tłumaczyłam)....hmm..dość rzadkie imię i to obie na pp i w Kołobrzegu.....to zapewne nie przypadek.
Jak już zdecydowałam się napisać, to chcę powiedzieć, że forum to dla mnie jak śniadanko- daje mi energię na cały dzień, każdy temat poruszany przez dziewczyny i "nasze rodzynki" jest dla mnie bardzo cenny. Serdzecznie pozdrawiam Panią Anię, babki które znam i są mi bliskie...pilnujcie forum.
data: 2007.06.05
autor: 
Witam wszystkich,mam parę pytań -czy jako matka karmiąca piersią mogę jeść nowalijki,jeśli tak to jakie i w jakich ilościach?
Jakie owoce i w jakiej postaci?
Ziemniaki z jajkiem inaczej?
Sałatka z czerwonej fasoli-co mogę dać zamiast korniszonów?
Do jajek sadzonych lepiej podać kaszę czy ziemniaki?
Czy mogę jeść rybę Solę?
Jak przyrządzić szparagi?
Czym zagęszczać zupki dla dziecka i w jakich ilościach?
Na koniec mam pytanie co by Pani doradziła na dne moczową która męczy mojego Tatę?
Z góry dziękuję i serdecznie wszystkich pozdrawiam!!!
Pani Aniu mam już dostęp do internetu więc będe na bieżąco śledziła Pani porady i wskazówki,a także innych forumowiczów
data: 2007.06.04
autor: Gabrysia z Kołobrzegu
Ewelinko, bardzo Ci dziękuję za swojego posta, którym rozwiałaś zupełnie moje wątpliwości i poszukiwania już sama nie wiem czego. W tym momencie żegnam już wszystkich dermatologów (którzy są bezskuteczni o czym się też przekonałam) i inne cudowne specyfiki. Chyba ta egzema była mi potrzebna aby przejść całkowicie na pp i dołączyć również drugą nogę, "tkwiącą w starym".
Pozdrawiam gorąco.
data: 2007.06.04
autor: Jola
Cześć dziewczyny! Zaczytuję się zaległymi wypowiedziami... duzo tego. Gosiu z Margonina to ja Firania od Eli Szpaneli ze Świebodzina! Agnieszko i inne mamy byłam u teściów i wiecie teściowie to walka taka że już wiem, że nie pojadę rok a wymówkę mam bo jestem w ciąży jak będą chcieli dokarmić wnuka lodami truskawkami czeresienkami to będą musieli się pofatygować do mnie. Nie zamierzam stresować się ani dnia dłużej wyjazdem do rodziny i kłócić się nad głową dziecka. BASTA. Sama trochę próbowałam czereśni bo to moje pierwsze lato bez owoców ale były niestrawności, imbirówka a na ryjku tak mnie wysypało teraz że szkoda się pokazywać. Przyznaję testuję jeszcze to co mówi pani Ania i PRZYZNAJę RACJę z tymi surowiznami (TERAZ OWOCE!) doczytałam się w II książce że jak owoce to podgotować i z przyprawami tylko... Ale i doszłam do wniosku że chcę dać sobie i mężowi i Tymowi czas a potknięcia i choroby chyba są nam potrzebne - też są wskazówką, nauką. Do niedawna mnie stresowały bo też miałam skazę perfekcyjności. A tu trzeba puszczać jak mówi pani Ania. Wiecie co jak wypróbowuję na własnej skórze to, co niedozwolone to może i bardziej boli ale to MOJE doświadczenie więc rozumiem też te potknięcia innych. Chyba potrzebowałam tego co pani Ania napisała mi kiedyś że nie mam wewnętrznego przekonania więc zezwalam na różne rzeczy czy to rodzinie czy nianiom. Teraz chcę jeszcze SIĘ wewnętrznie przekonać więc testuję! Pomyślałam ostatnio TO MóJ PIERWSZY ROK - wiem że jak chcę czy muszę to potrafię być zdyscyplinowana tak jak wszyscy. Ale jak włączy się stres to dzieją się różne rzeczy ale chyba nie ma na forum ani jednej osoby która nie miałaby zawirowań z powodu stresu. Wygadałam się. Jeszcze mam jedno zdanie do Agnieszki z Winograd jej wypowiedź jakoś mi utkwiła o "walce z niepłodnością" sprzed 2 tygodni polecam Ci artykuł o warsztatach we Wrocławiu u Preeti Agrawal Zwierciadło marcowe lub kwietniowe ta pani ma stronę internetową kobietainatura. Myślę że wszyscy łącznie z panią Anią coś ci odpowiedzieli w temacie - wbrew pozorom to co sama zacytowałaś że to czego nie mamy nie jest nam potrzebne może bolesne ale ma pewne uzasadnienie. Poza tym samo słowo że "walczysz" bardzo mnie poruszyło tak że zawędrowało za mną i wraca dzisiaj - jak tu walczyć ze swoją fizycznością? Chcenie rodzi nie-manie jak mówi pani Ania.
Pozdrawiam wszystkich - szczególnie panią Anię. Dorzucę jeszcze trywialnie że tęskniłam za swoją kuchnią był przegląd lodówy i mięs mrożonych,i dziś zrobiłam duże zakupy,i uporządkowałam przyprawy - robię tak żeby mąż tez mógł korzystać.
data: 2007.06.04
autor: Firanka
Bardzo dziękuję za podpowiedz w sprawie kawy i doprawiania potraw. Pozdrawiam
data: 2007.06.04
autor: Janusz z Wrocławia
Babeczki,ja już nie daję rady... Jestem na PP ,akceptuję (uczę się)staram się nikogo nie zmieniać tylko pracowac nad sobą i wiecie co? Ciągle mam takie uderzenia gorąca jak kobieta w okresie przekwitania a ja młoda owca jestem.Co się dzięje,może coś jem czego nie powinnam lub czegos nie jem a moze ktoś z was coś mi doradzi...
pozdrawiam
data: 2007.06.04
autor: AGATA
Sprostowanie, chlapnęłam z tą wątrobą za szeroko, waży u dorosłego człowieka ok.1,5 kg. Sorryyyyyyy.Ale jest oczywiście najwiekszym gruczołem w naszym organizmie.
data: 2007.06.04
autor: Ewelinka
Post do osób bardziej wtajemniczonych. W związku z tym, że jest sezon na kalafiory i brokuły poszukuję przepisu na te warzywa- nie chcę robić sałatki ale ugotować warzywa. Czy taka kolejność jest prawidłowa:boczek wędzony (słony), brokuł got. (k), szczypta tymianku (g), masło (sł) na którym wszystko usmażę, pieprz (o), sól, bułka tarta (k), szczypta kurkumy (g). Napiszcie co o tym sądzicie. I jeszcze jedno pytanie w jednym z przepisów było napisane, że boczek wędzony to smak gorzki a w innym, że słony- czyli jaki?Czy na obiad oprócz zupy możemy zjeść wyłącznie brokuł według w/w przepisu?
data: 2007.06.04
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Jolu! Miałam ja zaegzemionego chłopa w domu. Któregos roku, na wiosnę ręce zaczeły szczypać przy zmywaniu, pomogły rękawiczki . Po jakimś czsie dolegliwośc powróciła- pomogły rekawiczki z bawełnianą wysciółką i zażywany okresowo Zyrtec. Kolejnego roku już to było za mało, bo uczulenie postepowało, pojawiły sie kurzajki, a pani dermatolog twierdziła, że takie uczulenia to teraz "normalnośc" i że być może szkodzi mężowi kontakt z plastikiem- jak miał dalej wykonywac swoją pracę dotykając klaiwtury komputera? Zażywając kolejne leki..Tak to się stacza biedna (a taka wielka przecież, bo 2 kg waży!) wątroba. Myślę, że sama dobrze wiesz, co Tobie pomoże- ścisła dyscyplina! Mojemu okazowi wystarczył miesiąc na PP i zniknęło mu to paskudztwo. A gotowalam wtedy bardzo rygorystycznie, rozgrzewająco (jesień była) dla moich dzieci i w tym zamęcie nawet nie zauważyliśmy kiedy przestało swędziec, piec. Jeszcze draznił go wtedy płyn do zmywania na gołej skórze, po 8 miesiącach bezpowrotnie odstawił rekawiczki i juz 2 wiosnę NIC SIĘ NIE DZIEJE! Zastanawiam sie, czy jego uczulenie na ukaszenia niektórych owadów, które ma od dziecka kiedyś minie, teraz opuchlizna jest jeszcze dośc duża i dla niego uciążliwa. Jolciu, nie takiej odpowiedzi pewnie oczekujesz, ale jedyne co możesz zrobić to zdyscyplinowac się i do garów. Nadmienię jeszcze, że barszczyk jedzony przez 3 dni, albo serniczek teściwej, albo tort czekoladowy z wisienkami , bita śmietaną (fuj!) powodował, że łapki świerzbiły. Szkoda, że nie za każdym razem, bo sobie kłapie paszczą tu i ówdzie i pożera to i owo, a jak w żołądku do domu przyniesie, to wiadomo , wieczorkiem ognia może zabraknąć...trawi i trawi i urody świata nie widzi. Ps.Mój z tych co gary szorują (z własnego wyboru), ale ziemniaków i marchwi to nie obiera.
data: 2007.06.04
autor: Ewelinka
Kamilo z Londynu, ja też miewałam często mega doły związane z sesją i egzaminami, to ambicja która nie pozwala nie zdać w I terminie ważnego egzaminu lub otrzymać gorszą ocenę niż 5.
No i to ciągłe myślenie i analiza możliwych zdarzeń przy egzaminie może wypalić nawet smoka. Trzeba dać sobie na luz – przecież to tylko egzamin - jeden z wielu…
Pamiętaj tak naprawdę to Ty jesteś ważna i Twoje samopoczucie, nie uzależniaj swojego bytu i zdrowia od papierka.Zapanuj nad nim.
Ja to zaczynam dopiero teraz rozumieć choć było mi trudno i ciężko dojść do tego, ale lepiej późno niż wcale. Został mi jeszcze jeden rok studiów mam nadzieję, że dotrwam w tym duchu.Pamiętaj o równowadze.
Pozdrawiam gorąco.
data: 2007.06.04
autor: Joasiulek
Witam!Po raz pierwszy!
Bardzo proszę o informację czy są jakieś przeciwskazania jeśli chodzi o PP dla osoby po wycięciu woreczka żółciowego.Pozdrawiam
data: 2007.06.04
autor: Maria
Witam!
Właśnie rozpoczynam prace od 18-4 w nocy i nie wiem co teraz z jedzeniem. W dzień będę spała a w nocy pracowała jak mogę pomóc mojemu ciału nie pogubić się w tym wszystkim. Jak do tej pory byłam bardzo zdyscyplinowana. Co robić jak to pogodzić. Bo przecież na jakiś czas zaburze porządek.
data: 2007.06.04
autor: AM (z Anglii)
Kamilko z Londynu masz ciśnienie i tyle. Zbierałaś je długo i teraz krzyczysz jak osioł ze Szreka - palce moje palce niech mnie ktoś przytuli... Przytulam Cie dziewczyno ale szukaj sposobu (koniecznie własnego) na rozładowywanie ciśnienia bo Cie rozsadzi i albo sie nawpierniczasz głupot albo będziesz ryczeć albo będziesz miała doła... Im szybciej załapiesz jakie są symptomy tworzącego się ciśnienia i zaczniesz je za wczasu rozładowywać tym bardziej będzie ok.Trzymaj sie tam i nie pisz : jeśli to kogoś interesuje bo to krzyk rozpaczy (patrz początek mojej wypowiedzi) interesuje mnie:) Dasz radę:) Teraz do Donki - kochana ciasto to ja robię dla gości a dla siebie zostawiam okrawki z boków blaszki. Ciasto to zawsze ciasto i skoro wiadomo że nie jesta nam do szczęścia potrzebne to się nie łudzę że będzie inaczej:) Tulki dla wszystkich
data: 2007.06.04
autor: karolina
Witajcie:) Panie Januszu kawę słodzimy juz w kubku, smak słodki jest jedynym smakiem, który możemy dodać "kiedykolwiek". Co do doprawiania zup i innych potraw po ponownym podgrzaniu to oczywiście możemy to robić, trzeba tylko pamiętać na jakim smaku skończyliśmy, zazwyczaj kończymy na ostrym, tak więc wedle reguły doprawia Pan aż do chcianego smaku:)
A teraz jeszcze napiszę o ciastach, pamiętam jak Pani Ania mówiła, że nawet zrównoważone ciasto to zawsze jest ciasto;) czyli niezbyt szczęśliwa potrawka:)
Zrobiłam w sobotę ciasto marchewkowe wedle przepisu Karoliny, wyszło bardzoooo smaczne, przemiłym gościom też smakowało, goście też zrównoważeni:)))
Ale powiem Wam, że po zjedzeniu takiej normalnej porcyjki nie czułam się wyśmienicie:)no i właśnie wtedy pomyślałam, że ciasto to ciasto a gulasz z jarzynkami to niebiański posiłek:))) chyba trzeba gości na obiad zapraszać;)
Chciałam się jeszcze podzielić moimi eksperymentami z moim ukochanym imbirem:), który już kiedyś wypróbowałam na opryszczkę a ostatnio robię sobie peeling na twarz. Mieszam imbir z olejem rzepakowym i taką maź nakładam na buzię i wykonuję masaż, oczywiście omijam okolice oczu. Po zmyciu gorącooooo, ale efekty są bardzo przyzwoite tzn, zauważyłam, że szybciej goją się stany zapalne oraz twarz się nie wyświeca. Robiłam też z imbirówki tonik, to taka lajtowa wersja:)) czyli nasza imbirówka na wacik i przemywam twarz. To takie moje eksperymenty, piszę o tym gdyż na mnie to dobrze podziałało.
Jeszcze chciałam napisać o pewnym "smakołyku" moich dzieci czyli o popcornie, oczywiście robimy go osobiście, na gazie, z łyżką oleju rzepakowego, po zrobieniu lekko solimy.
Zjadają oczywiście po małej miseczce, dokładnie gryząc, średnio raz w tygodniu, nie zauważyłam żadnych niekorzystnych objawów, ja też zawsze zjadam i jest ok.
Jedyna uwaga to taka, że popcorn lepiej wychodzi w garnkach z grubym dnem a nie w emaliowanych, w tych drugi się ziarna przypalają przed rozbiciem.
Pozdrawiam:)
data: 2007.06.04
autor: Donka
@ Anna z Mainz - od paru dni mam dokładnie takie same objawy - cos musiałem przedobrzyc albo po prostu rozleniwiłem się w PP - na dodatek ostatnie dni to b. mało ruchu - czekam z niecierpliwością na wyniki rozmowy z panią Anią
data: 2007.06.04
autor: Grzegorz
Panie Januszu, kawę słodzimy w filiżance, o tym już było. A zupę jak mdła na drugi dzień przyprawiamy w kolejności smaków w garze podczas podgrzewania. I kończymy na smaku ostrym.
data: 2007.06.04
autor: Joanna - MamAsik
Mam pytanie. Chciałam upiec dziecku kruche ciasteczka, ale nie wiem dokładnie jakiej mąki użyć: czy zwykłej białej pszennej, czy pomieszać ją z pszenną graham typ 1850, czy dodać jeszcze żytniej razowej typ 2000?
data: 2007.06.04
autor: Kasia
Dziewczyny!
Niech mi ktos powie jak sie olewa stres???????
Moje ego mi szepce do ucha, ze chce zeby mnie ktos poklepal po ramienu (nawet wirtualnie) i powiedzial mi jaka to ja biedna jestem. Egzaminy....
Wiem, wiem z perspektywy czasu to pestka. Pozniej bedzie wiele wazniejszych 'sprawdzianow' w zyciu. Ale jak sie jest na jeden dzien, przed egzaminem, od ktorego zalezy caly rok (za ktory zaplacilam straszliwa kase nota bene), to jest ciezko nabrac dystansu. Mam okresy, ze mowie sobie, ze bedzie jak ma byc, i zaraz potem rece mi sie trzesa i lzy same kapia. Wiec chyba tez tak ma byc prawda? Juz sama nie wiem.
Bez zwiazku z watkami na forum, ale musialam sie wyzalic. Teraz zakasam rekawy i ide robic swoje.
Dobra wiadomosc. Znalazlam mieszkanie : a) w centrum Londynu. b)tanie jak barszcza, c) z milymi wspol-lokatorkami d)i? I z kuchenka gazowa!!!!!!!!!!!!!Tak, tak- dostajemy to co jest nam w danej chwili potrzebne. Przynajmnej przez trzy miesiace bede sie ladowac zarelkiem i piciem zrobionym na gazie. Yupiiiii.
Dobra Kamila, wracaj do nauki!Jeszcze jedna porcja kofeiny i zaczne zdrapywac tynk zebami.
A i jeszcze do Pauli. Paulo: ja mialam te same dylematy i przejscia. Postanowialam sobie wiec, ze nie bede jesc miesa. Tak to trwalo przez dwa miesiace, i wpadlam w 'czarna dziure'. I powiedzialam sobie, ze moze lepiej dam sobie z tym sera. Szczerze sie przyznam, ze staram sie nie myslec o tym, ze zjadam cierpiace stworzenia. Odsuwam to od siebie jako niewygodna mysl -taki moj osobisty 'trup w szafie'. Ale niestety mieso jest mi do zycia niezbedne i basta. Tak samo jak zaakceptowalam, ze nie moge jesc orzechow i owocow i chleba z pelnego ziarna (bo brzuchacz boli i szaleje), tak samo zrozumialam, ze odpowiednio przyprawione mieso jest dla mnie niezbedne.
Teraz juz naprawde koncze. Pozdrowienia. P.S. W Londynie pogoda zmienna -jesli to kogos w ogole interesuje :)
data: 2007.06.04
autor: Kamila z Londynu
Rene jeszcze nawiązując do ojego syna(przedszkolaka)niewiem czy przechdziłaś to samo ale cały czas spotykam się z słowami krytyki ze strony babć i dziadków oni sądzą że robie ogromną krzywdę moim dzieciom nie faszerując ich soczkami,gerberkami,batonikami i innymi badziewiami.Caly czas musze pilnować żeby nie czestowali po kryjomu Artura.Na szczęście syn jest madżejszy od nich i nic nie bieże.Moja mama już odpuściła i nawet sama przechodzi na to żywienie(widzi że już nie trzeba tyle tabletek na żołądek)no ale tesciowa myśli że jestesmy oszołomami bo te wspaniałe owoce,i tylko jeden cukierek nie zaszkodzi.....W przedszkolu Artur nie chodzi na śniadania i obiady no ale zostały jeszcze kompoty i inne łakocie na podwieczorek.Artur przez 6lat chorował miesiąc w miesiac (oczywiście antybiotyki)teraz jest ogromna róznica ale to jeszcze nie to.Na szczęście przedszkole się kończy i uda mi się przeciągnąć na naszą stronę.Pozdrawiam Agnieszka
data: 2007.06.04
autor: Agnieszka
Czesć Donka od jutra spróbuje nie podawać mleka mojej Agatce tylko przejde na owsianki z butelki myślę że nie będzie z tym problemu dziękuje za zainteresowanie pozdrawiam Agnieszka
data: 2007.06.04
autor: Agnieszka
Rene dziękuje bardzo za poadę.Moja córeczka od kiedy zaczęła jeść zupki z przepisu P.Anny mleko samo przestało jej smakować pije je tylko rano i wieczorem i to w znacznie mniejszej ilości.Agatka je z łyzeczki ale nic nie stoji na przeszkodzie żeby robić jej tą owsiankę rzadszą i podawać zamiast mleka.W ten sposób rzeczywiście możemy pozbyć się mleka z jej jadłospisu.Bardzo dziękuję pomogłaś rowiązać mój problem dam znać o dalszych postępach pozdrawiam Agnieszka.
data: 2007.06.04
autor: Agnieszka
Aniu z Mainz, zadzwoń do mnie, ale nie wcześniej niż jutro po południu.
data: 2007.06.03
autor: Anna Ciesielska
Witam serdecznie> Dawno nie pisałem na forum ale systematycznie czytuję i korzystam z Waszych doświadczeń w PP. Na co dzień korzystam również z książki „Filozofia zdrowia”, wiele przepisów wypróbowałem i są super (w wczoraj miedzy innymi „ciasto z truskawkami” zamiast truskawek dałem dojrzałe czereśnie i odrobinę rabarbaru). O kawie gotowanej zostało już tyle powiedziane ale mam jeszcze małe pytanie : w książce FZ jest napisane ze słodzimy miodem tylko kiedy go dodajemy w przemianie ziemi (sł) w czasie gotowania , czy dopiero po ściągnięciu z ognia . Jeżeli gotujemy np. zupę i po ugotowania smak jest ok. na drugi dzień jest troche mdła to możemy doprawić na talerzu? Pozdrawiam
data: 2007.06.03
autor: Janusz z Wrocławia
Agato! Właśnie robiłam to ciasto i dodawałam 1 i 0,7 kostki masła czyli prawie dwie kostki. Wyszło wspaniałe, niebo w gębie :) Tylko do biszkoptu dodałam więcej mąki, tzn. oprócz tej ziemniaczanej dałam jeszcze 3/4 szklanki pszennej w smaku kwaśnym. Wydawało mi się tej mąki za mało.
data: 2007.06.03
autor: Agiska
Witajcie, zwracam się do Was z pytaniem, czy ktoś może mógłby mi jeszcze coś doradzić...Od środy zmagam się z - nie wiem jak to nazwać - przeziębieniem(?), w każdym razie wątroba musi bardzo źle funkcjonować. Gardło mnie cały czas bardzo boli, mimo że je płuczę. Od tych paru dni jestem na rosole, imbirówce, kilerce, ziemniakach i owsiance; łykam też aspiryne, wymoczyłam sie w ostrożeniu. Nie mam gorączki, ale czuję się cały czas bardzo zmęczona, bez siły, rozbita. Trochę też mnie oczy bolą. Wczoraj i dziś spałam w dzień, gdy było minimum dla wątroby, czyli 16-18. Troche udało mi się popracować, ale to dlatego, że się zmusiłam, bo mam ważny termin. To już 5 dni jak jestem chora i nie odczuwam żadnej poprawy, mimo że się ratuję naszymi sposobami. Czy ktoś przechodził coś podobnego? Jak mogłabym sobie jeszcze pomóc? Najgorsze, że mam duuużo pracy, a tu jestem dętka...Dzięki za podpowiedzi, życzę udanego niedzielnego wieczoru!:)
data: 2007.06.03
autor: Anna z Mainz
MiroG, bardzo mi miło że odnalazlaś moje posty, cieszę się że to co kiedyś napisałam trafia do tych którzy poszukują i potrzebują informacji. Myślę że jeśli mam być Tobie pomocna to lepiej będzie jeśli Twoje pytania trafia tutaj, na forum a nie na mojego prywatnego maila, skorzystają z tego tez inni :) no i zawsze moją odpowiedz będzie mogła uzupełnić p.Ania lub inne dziewczyny - strażniczki forum :). Napisałaś „Chcę tego dla siebie ale przede wszystkim dla mojego męża". Pierwsze moje słowa skierowane do Ciebie to zacznij od siebie, Ty jesteś dla siebie najważniejsza, jeśli Ty sie wzmocnisz, uporządkujesz to mąż sam do ciebie dołączy. Myślę, że na początek wystarczające bedą dla Ciebie informacje zawarte w książkach, są tam rozdziały o łuszczycy i wyszczególnione zalecenia p.Ani czego unikać i co służy przy tej chorobie. Pamiętaj też że PP to nie tabletka, do równowagi dochodzimy powoli, tygodniami a nawet miesiącami, wszystko zależy od tego w jakim stanie jest nasz organizm. Im większa dyscyplina w żywieniu tym szybciej przyjdą efekty. Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam i cieszę sie że do nas dołączyłaś :)
data: 2007.06.03
autor: Ela
kochane bebeczki,mam pytanie odmoście ciasta kokosowego: czy do masy dokładacie prawie 2 kostki masła,czy 1,7 czy 1/7 kostki? Nigdy go nie robiłam a chciałam ugościć ludność w dniu Bozego Ciał.
dziękuję za pomoc;)
data: 2007.06.03
autor: AGATA
Witam wszystkich, z filozofią pp zetknęłam się kilka lat temu. Początkowo traciłam na wadze i bardzo byłam tym zafascynowana. Krzewiłam ideę wśród znajomych. Później utracone kilogramy odzyskałam i to z nawiązką. W dalszym ciągu gotuję wg pp głównie obiady i nieraz zupy śniadaniowe, nie jestem jednak taka ortodoksyjna i z termosem do pracy nie chodzę, jak również jadam nieraz poza domem. Zauważyłam, że mam bardzo wysuszoną skórę dłoni (jak u staruszki) a od 2 miesięcy męczy mnie egzema dłoni, która wcześniej nie występowała. Jest to bardzo uciążliwe i trudne do wyleczenia (jak zauważyłam). Mam świadomość jakiejś nierównowagi wewnętrznej lecz w jaki sposób ją rozpoznać i w jaki sposób się odżywiać by doprowadzić do wyleczenia. Jeśli ktoś z Państwa wyleczył się z egzemy za pomocą pp to bardzo bym była wdzięczna za danie świadectwa i poradę na forum.
data: 2007.06.03
autor: Jola
Dendelion! BRAWO!!! Może wreszcie to info skończy dyskusje nad tym co dodać do czegoś co nie jest PP bo to chyba nie to forum;)Pozdrawiam akcetpujących,mądrych,szukających...
data: 2007.06.03
autor: AGATA
Ojej,i znowu jakaś bezsensowna dyskusja o wegeterianizmie.Ja odbieram to forum jako forum osób,które ZAAKCEPTOWAłY filozofię przedstawioną przez panią Ciesielską,która jasno i wyraźnie formułuje zasady,które należy stosować - wg niej ,oczywiście i dla tych, którzy tego chcą.Forum służy doradzaniu i wsparciu tych osób,a nie wałkowaniu ciągle wszystkiego od nowa.Robimy to,co robimy i nie wtrącamy sie w to, co robią inni - niepouczanie innych to jedna z zasad pani A.C.Jestem pewna,że osoby, które są w to naprawdę zaangażowane i wiedza co robią, nie wchodza na forum wegetarian i nie mówia im ,co mają mysleć.Paula ,chyba jesteś jeszcze bardzo młoda i przemawia przez ciebie tzw."arogancja młodości".Myslę,że wiekszośc osób tutaj przeszła przez wiele różnych dróg,sposobów jedzenia i dbania o zdrowie,niektórzy przez wiele chorób i wreszcie odnalazła cos,co im służy.Jesli tobie nie służy, albo tego nie akceptujesz z powodów ideologicznych - odejdź i nie przeszkadzaj - widocznie to nie twoja droga.Poza tym - wiesz ,myślę,że my jesteśmy w pełni świadomi czym jest mięso...;)
data: 2007.06.03
autor: dandelion
Droga Paulo,skoro nie chcesz zrezygnować z wegetarianizmu sięgnij po książki Bożeny Cyran-Żak - tam jest i pięć przemian i wegetarianizm ,i myślę że w lepszym wydaniu ;-).
Pozdrawiam.
data: 2007.06.03
autor: Tereska
Hej Paula, a po co ty się chcesz książek na pamięć uczyć? Stosować wszsytkie zalecenia to także sięgnąć po mięsko z kością na rosołek lub po jakąś część ciała zwierza by je pochłonąć na obiad. I co z tym zrobisz? Wyrzucisz szybko z pamięci po przeczytaniu? A te twoje roślinki to rosną pod kloszami i nie łykają całej zarazy, która na nie spada? Takie czasy, takie życie. Bądź sobie wegetarianką, na zdrowie, a świat zmieniaj ten wokół siebie, a nie zamartwiaj się całym. Tak będzie najlepiej i dla świata i dla ciebie. I jeszcze dodam, że mówiąc wszyscy mówisz tak naprawdę nikt. I to by się zgadzało. Nikt tu nie jest nastawiony na NIE. :)
data: 2007.06.03
autor: Joanna - MamAsik
Paula,też kiedyś myslałam w ten sposób co ty,mieso jednak jadałam,bo wiedziałam,ze jest ono niezbędne człowiekowi,ale potrafiłam mały kawałek kurczaka wygotowywac 5!!!razy wylewajac wodę za kazdym razem(miało to na celu wypłukanie wszystkich tych "świństw",antybiotyków etc.)I co mi z tego przyszło?Złe samopoczucie,oziębłość jakaś,brak ciepła w organiźmie wyjałowiłam się jak ten biedny kurczak.Żyjemy w takich a nie innych czasach i myslę,że mały kawałek mieska zjedzony nawet codziennie nie zaszkodzi tobie tak jak te lekarstwa,które z pewnością kiedyś bedziesz musiała zacząć łykać np.jakieś żelazo na krew?A tym,ze odmawiasz jedzenia miesa, jako jednostka, nic nie zmieni w naszym świecie.***Rene z ciebie to jest fajna kobieta:))dzięki za miłe słówka,no staram się jak mogę!!!!pozdrowionka i uściski
data: 2007.06.03
autor: katarzynka78
Witajcie, dziękuję bardzo za porady.. chyba jednak nie zostanę taką ortodoksyjną wyznawczynią dietu PP;-) bo nie zrezygnuję z wegetarianizmu napewno, ale bedę czytac ksiązki aż się ich na pamięc nie naucze i stosować te wszystkie zalecenia na ile będę mogła. z dżemu w owsiance rezygnuję natychmiast// o ile się nie mylę to parę kropel cytryny zamiast tego> Dziękuję Wam jeszcze raz. A co do wegetarianzmu jeszcze- zastanawiam się nad jedną kwestią.. Wszyscy wiemy o haniebnym wręcz traktowaniu zwierząt hodowlanych, o tym czym są karmione, w jakim stresie żyją ( co też ma wpływ na jakość mięsa), Pani Ania również o tym wspomina w książce, jednak w większości przypadku to tylko takie puste gadanie, bo mało kto chce coś zmienić.. Ja też nie byłabym wege gdybym żyłam 100 lat wcześniej i hodowałabym krowy na łące za domem, ale w tych czasch coraz więcej ludzi wyraza swój sprzeciw takim okrutnym praktykom jak cała hodowla przemysłowa zwierząt.. Ale ok, nie chcę już nic więcej pisać, bo wiem że wszyscy są i tak na NIE nastawieni.. Zastanawiam się tylko czy tak świadomie spożywacie mięso,zdając sobue sprawę że to część ciała zwierzęcia..
Pozdrawiam raz jeszcze. Naprawdę nie wiem jak to wszystko ze sobą pogodzić..
data: 2007.06.02
autor: Paula
Agnieszko.Jak to możliwe, że twój synek będąc na PP od roku przynosi z przedszkola "wszystkie możliwie choroby" i do tego zaraża ci córeczkę? Przecież to się kupy nie trzyma. Chyba coś jest nie tak. Sądząc po mleku, które dajesz córce myślę, że to PP jedną nogą...Przeczytaj ostatni post Donki, Joasi i zdyscyplinuj swoją dziatwę, wtedy synek nie będzie chorował, tylko czasami się zaśluzuje, a malutka nie będzie niczego łapała, bo jej odporność na to nie pozwoli.Sądzę, że jest po prostu zaśluzowana sztucznym mlekiem i tyle. Paulo, będzie nam trudno doradzać tobie na forum, bo chyba jesteś wegetarianką, a w naszej świadomości mięso jest niezbędne, nasze organizmy funkconują tak a nie inaczej właśnie dzięki jedzeniu mięsa.Pani Alino, pewnikiem w Centrum mają najbardziej dokładne info na temat kursów, tam musi pani zadzwonić.Katarzynko,oj buźka mi się śmieje jak czytam twoje posty, cudnie się odkręcasz:)) Ukłony
data: 2007.06.02
autor: Rene
Paulo, oczywiście, że można być na PP i mieć inwencję kulinarną. O to chodzi! Jednak nauka prawidłowego równoważnia, zależności różnych składników i sposobu przyrządzania nie trwa pięć minut, czy nawet parę tygodni. Na początku korzystamy z przepisów książkowych, bo PP trzeba najpierw ZROZUMIEĆ JAKO CAŁOŚĆ, a dopiero potem kombinować. Jesteś bardzo młoda i świetnie, że już teraz zabierasz się za gotowanie, ale sama zauważ, jak dziwne - jak na PP-owca - miewasz wątpliwości: a to surowy sok marchwiowy chodzi Ci po głowie, a to wafle ryżowe, a to surowy imbir w herbacie czy dżem w owsiance. Więc najpierw musi być czas nauki, budowanie bazy, a dopiero potem szaleństwa z własnymi przepisami. Życzę Ci powodzenia, bo to też nauka pokory, która nie jest łatwą lekcją
data: 2007.06.02
autor: Jagoda
AGATO, myślę ze można być na PP i tworzyć jednocześnie własne przepisy;-) zapewniam Cię, bo w końcu to nie jest tak że wszyscy mają się zywicz wyłącznie potrawami zawartymi w dwóch książkach p Ani. bo to by było nieporozumienie.. jesli zna się zasady jak i co i w jakiej ilości to przecież wystarczy tylko wyobraźnia i odrobina chęci, i gotowe danie, na które nie znajdziesz przepisu w żadnej książce. A co do dżemu, do dodaję małą łyzeczkę zeby dodać smaku kwaśnego- są to albo smażone śliwkowe konfitury, w wykonaniu mojej matki, lub babciny dżem porzeczkowy. w końcu to tylko malutki dodatek, nie zjadam połowy słoika dziennie..pozdrawiam. i życzę owocnej wyobraźni w gotowaniu
data: 2007.06.02
autor: Paula
Paula ale dlaczego Ty wymyślasz z owsianką,po co być na PP jak ma się swoje teorie i swoje przepisy i jaki dżem? Może ze słoika łowicki,co? Nie pojmuje tego...
data: 2007.06.02
autor: AGATA
Agnieszko, a co to "tzw. mleko dla dzieci"? Kilka postów niżej było na ten temat. Nie czytałaś? Wystarczy otworzyć oczy, poczytać co inni piszą o sobie, zobaczyć co w tym jest dobrego dla nas i od razu połowa pytań mniej. * Paulo!!! O owsiance w archiwum jest wszystko. A przyczyny swych dolegliwości szukasz nie tu gdzie trzeba. Dżem to nie jest właściwy kwaśny dodatek. Jak poszukasz w archiwum to daj znać czy już wiesz, co to powinno być. :)
data: 2007.06.02
autor: Joanna - MamAsik
Paula!Nie ma u nas herbaty imbirowej,jest imbirówka i tam musi byc suszony imbir
data: 2007.06.02
autor: MM
Witam serdecznie.Mam 6cio-miesięczną córeczkę jest w tej chwili chora zarazil ją mój starszy syn który przynosi z przedszkola wszelkie możliwe choroby.Jesteśmy na Pani żywieniu od roku jesteśmy bardzo zadowoleni i mamy wspaniałe samopoczucie nasz syn tez je to co my ale niestety jego organizm został nieźle rozrególowany przez nadgorliwe babcie przez 4 lata.W tej chwili będe na urlopie wychowawczym i będzie wszystko pod pełną kontrolą.Mam pytanie;jak teraz mogę pomóc mojej córeczce w tym przeziębieniu;robię jej herbatki,gotuję zupki które jej bardzo smakują.co jeszcze można zrobić aby pozbyć się kaszelku i katarku.W jaki sposób odstąpić można od podawania jej ( tzw.mleka dla dzieci)czym mogę to zastąpic.Bardzo proszę o poradę.Z góry dziękuję pozdrawiam Agnieszka.
data: 2007.06.01
autor: Agnieszka30M@interia.eu
Witam, wszyscy piszecie tu o owsiance i macie na myśli zupę śniadaniową, tak? ja jednak robię owsiankę troszkę inaczej- biore ok 100 g płatków no i doprawiam przyprawami, oczywiście też coś kwaśnego- np dżem. Mam jednak pytanie, czy to nie za duża ilość płatków... czy nie zaszkodzi. choć z drugiej strony, czuję się po tej ilości w sam raz, tyle że obawiam się o wysuszoną nadmiernie skórę i przybranie na wadze;-/ pozdrawiam,
data: 2007.06.01
autor: Paula
Czy ktoś wie czy są jeszcze wolne miejsca na kursy letnie we Wąsowie?
data: 2007.06.01
autor: Alina
Odnośnie imbiru- do potraw dodaję suszony oczywiscie, ale nie czuć wtedy jego ostrego smaku... Chodzi mi o herbatę imbirową- bo wtedy smak suszonego imbiru jest bardzo odczuwalny, a mi poprostu nie odpowiada, lepszy jest świeży ( w smaku) ale nie wiem czy także dla ciała i ducha jest lepszy;-) pozdrawiam
data: 2007.06.01
autor: Paula
Ulu S.G. jak się nie pozbierasz, to dziecku nie pomożesz. W nocy możesz przecież podać owsiankę, tak jak pisała Donka. Albo raczej herbatkę TLACI osłodzoną miodem. Ten twój mały smok chyba coś niedojada skoro w nocy żąda mleka. W tym wieku, jeśli nie karmi się dziecka piersią to nie ma konieczności nocnego dokarmiania. Zresztą, sama musisz zebrać wszystko do kupy i poukładać. Na forum nie dostaniesz receptury, ścisłej porady, ani akceptacji na mleko. Nikt nie weźmie odpowiedzialności za to co się u ciebie dzieje nie mając wszystkich danych. A nawet mając te dane, to i tak na tobie spoczywa odpowiedzialność. Zastanów się czego się rzeczywiście boisz. Może to jest właśnie ten moment, w którym wywalisz mleko i twoja świadomość tego co się dzieje wokół ciebie wzrośnie. Powodzenia i poskładaj się z tego rozbicia.
data: 2007.06.01
autor: Joanna - MamAsik
Do Uli. Musisz sama podjąć teraz decyzję, jak widać rady, które dostajesz nie przekonują ciebie absolutnie. Nie możesz oczekiwać pomocy na forum i u pediatry równocześnie, musisz się zdecydować, przecież zalecenia pani Ani kłócą się z zaleceniami lekarzy więc...Zapewniam cię, że każde tzw. zapalenie oskrzeli można wyleczyć imbirówką, rosołkiem etc, trzeba jednak odstawić mleko, zdecydowanie.A w ogóle w nocy dziecko nie może jeść absolutnie, oducz ją tego.Poza tym chyba brakuje ci trochę ufności do tego co robisz i jak chcesz odżywiać dziecko.Jesteś rozbita, nie możesz się uspokoić, masz mętlik, trzeba to zmienić... musisz być w anielskim nastroju. Kiedy mój synek miał ostatnio straszny kaszel ( lekarz na pewno stwierdziłby krupa i kazałby podać dożylny hydrokortizon )ja byłam w tym czasie na pogaduchach i winku u przyjaciółki :)))Był pod opieką tatusia i wszystko z czasem przeszło, ale o tym już kiedyś pisałam.Pozdrawiam
data: 2007.06.01
autor: Rene
Dzięki za odpowiedź.tylko,że dalej jestem 'rozbita'- tak trudno podejmować decyzje jeśli chodzi o dziecko.Chętnie bym zrezygnowała z mleka ale mała wypija je w nocy(w dzień zupki, marchwiankę,owsiankę)i trudno mi będzie ją odzwyczaić od mleka nocą-a może kozie mogłabym podawać? jestem strasznie rozbiegana z tą jej chorobą,nie mogę się uspokoić.Wczoraj szukałam też pomocy u pediatry homeopaty,który twierdził, że to już zapalenie oskrzeli! Mam totalny mętlik.jeśli chodzi o dorosłych, to jestem spokojna i wiem najczęściej co można zjeść,gotuję wg przepisów z książek p.Ani (wszystkie dania są pyszne)ale z córeczką staję się bezradna.Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.06.01
autor: Ula S.G
Mam 60 lat. Od tygodnia czytam książki i dyskusję na tym forum. Jestem zaintrygowana tym sposobem żywienia i chcę sie tego nauczyć. Chcę tego dla siebie ale przede wszystkim dla mojego męża, który od września ubiegłego roku choruje na łuszczycę. W forum uczestniczy pani ELA prawdopodobnie z Poznania, która ma sukcesy w walce z tą chorobą.Ponieważ nie mam możliwości uczestniczenia w tym roku w żadnym kursie, a indywidualna konsultacja może być najwcześniej we wrześniu, mam prośbę. Pani ELU gdyby pani zechciała mi udzielić trochę porad to poproszę o akceptującą odpowiedź na numer telef.609294029 oraz podanie do pani adresu e-mail lub numeru telefonu.
data: 2007.06.01
autor: MiraG.
Janie S.Ja kupuję w sklepie ze zdrową żywnością.
Pozdrawiam
data: 2007.06.01
autor: Barbara
mam nadzieje sie nikt nie pogniewa ze tu pisze ale moze ktos mi powie gdyie moge kupic ciecierzyce ...
data: 2007.06.01
autor: Jan S.
Paula ale o jakiej herbacie ty mówisz,bo jeśli o naszej to imbir suszony jest tam u zywany jako jeden z wielu składników.Jakoś nie wyobrażam sobie wrzucania w jego miejsce plasterków swieżego imbiru
data: 2007.06.01
autor: MM
Witam,nie jestem w stanie przełknąć herbaty z zuszonym imbirem! i pije ze świeżego, ale nie wiem czy to ma jakieś pozytywne działanie, czy może wręcz odwrotnie? szukałam w archiwum, ale jakoś nie znalazłam wytłumaczenia dlaczego akurat suszony a nie świeży. Pani Aniu, dziękuję za miłe słowo i rady. Jak miło że Pani jest!
data: 2007.05.31
autor: Paula
Dziekuję Joanno-MamAsik za odpowiedz. Pozdrawiam pa pa
data: 2007.05.31
autor: Joasiulek z Rumi
Do Uli S.G w sprawie małych dzieci. U mnie również z przyczyn fizycznych i chyba jednak psychicznych dzieci nie piły mojego mleka. Misia była na mleku sztucznym, ale jak w 5miesiącu się pochorowała i zewsząd "leciał" z niej śluz to doszłam do rozumu. Od tej chwili gotowałam owsiankę, najpierw dodawałam trochę mleka koziego, ale szybko zaprzestałam i robiłam ją tylko na wodzie oczywiście z wszystkimi dodatkami, przecierałam i wlewałam do butelki, no i tak mała Misia się wychowała, oczywiście na zupkach jarzynowo-mięsnych też.
U Ciebie to juz nie będzie potrzeby wlewać do butelki, będzie pewnie jadła z łyżeczki, odstaw to mleko bo to naprawdę główny powód choroby córeczki.
Pozdrawiam
data: 2007.05.31
autor: Donka
Witam wszystkich serdecznie dziękuję pani Ani i Joasi MamAsi za odpowiedzi staram się nadal jak mogę i nie rezygnuję ale nie jest mi łatwo bo fakt że nic sie nie udaje nawet herbata powoduje pewne zdenerwowanie a wtedy nie ma mowy o radości z gotowania i kółko się zamyka.Ale nie tracę nadzieji że w końcu coś mi sie uda.
pozdrawiam serdecznie
data: 2007.05.31
autor: Monika zŁodzi2
Pani Aniu,czy osoby mające problemy z osteoporozą mogą codzienne jeść owsiankę ? Jeżeli tak ,to na co w niej zwrócić szczególną uwagę? Jaki ma wpływ owsianka na wchłanianie wapnia? Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.05.31
autor: Ala
Ulu S.G. - mleko w proszku na naszym żywieniu, tak? A dziecko ma 11 miesięcy? Czyli od 7 ją systematycznie "podtruwasz". Zbierz cały swój rozum, matczyną intuicję i do roboty. Jeszcze raz przeanalizuj to, co zjada twoje dziecię. Zero - kwaśnego, surowego, zimnego - tak na wszelki wypadek dodam, że również zero słodyczy. Gdy dziecko jest chore, to również zero mięsa, bo ono choć niezbędne dla zdrowych zbytnio obciąża chory organizm. No a mleko? Podobno "krowa zdechła", a ty skąd masz tę swoją co daje proszek? :) Uśmiechnęłam się, żebyś się nie przestraszyła. * Joasiulku z Rumii, opowiem ci o lukrecji tak jak zapamiętałam od pani Ani. Lukrecja pita sama, bez zabezpieczenia innych smaków jest śluzotwórcza. Wątroba po niej chlapie na prawo i lewo. Ale... W zestawie "zabezpieczającym" z innymi smakami jest błogosławieństwem. Jakbyś tak sięgnęła do archiwum i miała trochę szczęścia to byś znalazła info, że pomaga regenerować się narządom. Właśnie dlatego, że śledziona po niej chlapie; w zestawieniu z innymi właściwymi ziołami chlapie tym czym trzeba. O! Mniej więcej tak to jest. :) No a w ostrożeniu to rób lepiej nasiadówki, nie piej go. (ble! ;) ) A z tabletek masz zrezygnować nie na hurrraaa!!! bo ci ktoś na forum napisze, tylko jak będziesz gotowa. Sama będziesz wiedziała kiedy. * Pani Aniu, cieszę się ze znalezionej perelki, bo mi się znów kolejna klapka otworzyła. I jest piękniej. :)
data: 2007.05.31
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich! mam 11-miesięczną córeczkę, która od miesiąca ma straszny katar, okropny kaszel dodatkowo od zeszłego tygodnia.Pod presją męża podałam jej antybiotyk, który nie pomaga.Dziwi mnie to załamanie w jej zdrowiu bo od początku żywię ja wg pp. pije jednak od 4-go miesiąca mleko w proszku czego przyczyną był mój stan zdrowia.Niestety nie mogę znaleźć odpowiedzi w archiwum.jeśli ktoś potrafi mi pomóc, będę wdzięczna.Ula S.G
data: 2007.05.31
autor: Ula S.G
Pani Aniu,dziękuję za ustosunkowanie się do moich wątpliwości (?!) w sprawie uzupełniania się płynami w przypadku masaży limfatycznych..Moje pytanie było chyba bardziej retoryczne aczkolwiek potrzebne...WIEM,ze nasza TLACI w zupełności wystarczy.Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.05.31
autor: Barbara
Dziekuję za odpowiedz Pani Aniu.Jest Pani aniołem ponieważ faktycznie już czuję się lepiej w tym sezonie 2007 alerg.ponieważ nie mam swędzących wyprysków na skórze PRZEDRAMION - a jest to efekt picia tylko i wyłącznie herbatek TLC i wyeliminowania zupełnie zimnej wody i soków/hurra/. Przeczytałam na forum iż lukrecja pita sama powduje produkcję śluzu, ja oczywiście piję w zetawie z imbirem i tymiankiem, anyżem do smaku - ale zastanawiam się czy teraz kiedy jestem mega zalewana śluzem /alergia/powinnam ją /lukrecję/ pić w takim zestawie? wiem że jest to TLC neutralna i nie powinna mi zaszkodzić ale kłębią mi się takie pytania w głowie. jeśli miły forumowicz wie to może mi podpowie?
Nie wiem również czy nie popełniam innych błędów w gotowaniu a jedyną chyba instrukcją poza książkami i forum oczywiście jest odbycie kursu w Poznaniu. Zwracam się z pytaniem kiedy bedą podane terminy kursów po wakacyjnych /na rok 2007/2008?/pewnie dopiero po wakacjach.Poczekam z planami. Siedzę teraz zapuchnięta i zakatarzona z bolącym gardłem, nosem i oczami - mam przed
sobą tabletkę na alergię kubek imbirówki i łamię się wewnętrznie czy wziąć tą tabletkę. Zrobiłam sobie 2 dni przerwy w jej łykaniu i czuje sie fatalnie. Wiem to jest efekt mojego nie PP jedzenia. Właściwie to kiedy mam zrezygnować z tych tabletek? Czy mogę sobie sama pomóc ostrożeniem i go np pić?/teraz przemywam oczy/ a jeżeli tak to w zestawie z czym? w wyszukiwarce nie znalazłam odpowiedzi. A JESZCZE JEDNO PYTANIE JAKĄ POKRZYWA MA NATURĘ- JEST ZIELONA ALE SMAKUJE JAKOŚ GORZKO - PIJE JĄ MÓJ MĄŻ.
Z góry dziękuję za pomoc.
POZDRAWIAM OSTRO/POPIJAM IMBIRÓWKĘ-tabletkę jednak połknęłam.
data: 2007.05.31
autor: Joasiulek z Rumi
Miła pani Aniu serdecznie dziękuję za odpowiedzi na moje posty.Zaskoczyła mnie pani z tym "niemowlakiem",bo ja właśnie chyba naprawdę dopiero...dojrzewam:)Jeszcze raz dziękuję:))
data: 2007.05.31
autor: katarzynka78
Witajcie, witajcie, Kochani, będę odpowiadać, bo listów jest znowu cała fura. Ale to dobrze, bo są one w przewadze mądre, optymistyczne, radzicie sobie świetnie, mimo że czasami macie wątpliwości. Fanko z Łodzi, bardzo się cieszę, że tak pięknie się Pani ułożyło. Ta kwestia, że czegoś nie mamy, bo nie potrzebujemy albo jeszcze nie czas, potwierdziła się w Pani przypadku stokrotnie. Zmianą żywienia i myślenia dała sobie Pani przyzwolenie na ciążę. Tam na Górze na to właśnie czekali:) Lulko, wg naszej filozofii, naszego myślenia zewnętrze dostosowuje się do tego, co mamy wewnątrz. Nasza świadomość „przyciąga” wszystko to, co jest nam potrzebne, co pasuje do naszej wewnętrznej energii. W związku z tym cierpienie, które się wówczas pojawia, jest dla nas inspiracją do zmian. Bulimia to z pewnością zaburzenia emocjonalne, z jednoczesnym bardzo niewłaściwym odżywianiem. Zmieniając samo żywienie, nie uporządkowując – nie rozumiejąc swej emocjonalnej istoty, nie wyleczymy się. Czyli musi być wespół w zespół. Kamila z Londynu bardzo mądrze Pani odpowiedziała. Panie Grzegorzu, z Pana postu wynika, że jest Pan wewnętrznie niezrównoważony, brakuje Panu esencji – jin, dlatego też kawę może Pan pić najwyżej dwa razy dziennie, bezwzględnie z przyprawami i słodzoną miodem. Wówczas nie będzie ona szkodziła wątrobie i sercu. Przede wszystkim rozwiąże Pan ten problem właściwą dyscypliną żywieniową, wyłącznie potrawy gotowane, bo tylko one mogą Pana wewnętrznie nawilżyć. Pani Marta R. z Warszawy odpowiedziała Panu właściwie. Pani Agatko, oczywiście pomidorówka kilka razy do roku nie zaszkodzi, ale z czasem będzie ją Pani robiła coraz rzadziej. Pani Marto R. z Warszawy, tak, tam, gdzie mieszkamy to najlepsze miejsce na tę chwilę, w której jesteśmy. Co nie znaczy, że niebawem nie dojrzejemy do tego, aby wyskoczyć z tego miejsca i się przeprowadzić. I wtedy znowu wszystko wokół nas będzie się układało tak jak trzeba. Czy prawdziwe jajka już Pani znalazła?:) Pani Bożeno K., lato zaczęło się w połowie maja i w tej chwili już w czasie gotowania nie uchylamy pokrywki. Pani Ago, nadmiar śluzu w organizmie to ostra dyscyplina w jedzeniu, zero kwaśnego, surowego, zimnego, słodyczy, dyscyplina w zjadaniu gotowanych posiłków, no i oczywiście kawa gotowana, imbirówka. Pani Haniu z Warszawy, tak, na kurs II stopnia może przyjechać osoba albo po I stopniu, albo po konsultacji – inaczej będzie jej bardzo trudno. Renatko, Twój liścik jest tak mądry, że powinny go potrzebujące dziewczyny oprawić w ramkę i trzymać pod poduszką. Nie tylko dzieci alkoholików są wpuszczane w maliny, ale również z samych alkoholików zrzeszonych w AA się robi ofiary. Jest to okrutne. Rzeczywiście jest tu potrzebna nasza kobieca mądrość, intuicja i serce. W żadnym wypadku nie możemy alkoholika odrzucać, bo jeśli my tego problemu nie przerobimy, będą go przerabiać nasze dzieci. A z kolei dzieci nigdy nie powinny czuć się ofiarami. Również Ty, Kamilo z Londynu, swoim postem pokazujesz, jak pięknie się przemieniasz, jak mądrze myślisz. Pamiętaj, im bardziej PUŚCISZ, mimo że będziesz robiła bardzo wiele, im łagodniej przyłożysz się do rzeczywistości, tym mniej będziesz cierpiała. Jeśli przeżywasz zbyt wiele zawirowań, to tylko dlatego, że jesteś młoda i na początku drogi. No i Ty, Karolino, dołączyłaś mądre swoje:) Pani Iwono, bardzo się cieszę, że się Pani dobrze układa w tym Kościanie. Z pewnością jest w tym ogromna zasługa akceptacji wszystkiego. Jeśli boli Panią trzustka po naleśnikach, to znaczy, że są za tłuste, za mało przyprawione i coś nie tak jest z nadzieniem. Nie kombinuj z mąką kasztanową, dodaj mąki kukurydzianej i/lub gryczanej. Pani Krzysiu, jeśli jest Pani świeżynką, proszę uzbroić się w cierpliwość, wszystko ma Pani w książkach. Pytania niech sobie Pani notuje w zeszyciku i za tydzień-dwa sama będzie sobie Pani umiała na nie odpowiedzieć. Czyli nie rzucaj pytań od razu na forum, tylko sprawdzaj najpierw w książce i archiwum. Niech nigdy Twoim wykrętem nie będzie to, że nie masz czasu, chodzisz do pracy itp. Wszystkie tak mamy, a jednak coś zmieniamy. Pani Joanna i Karolina mądrze Pani odpowiedziały. Katarzynko78, bardzo się cieszę, że Twoje wewnętrzne przemiany tak szybko postępują. Pani Lulko, masz próbować po stokroć odnajdywać się w normalnym życiu. Mała, chyba ważniejsze jest, żeby zaczęła Pani gotować i zjadać niż zaliczanie archiwum. Zrobi to Pani wtedy, gdy będzie miała czas. Pani Agato, Pani pościk do Krzysi jest bardzo optymistyczny, dzięki! Pani Heleno z Bierzglinka, przekazuje Pani w swoich postach dużą porcję ufności i spokoju. To jest dziewczynom bardzo potrzebne. Agnieszko Poznania, nie będę już Pani dokładać, bo dziewczyny pięknie odpowiedziały. Jedyne co, to potwierdzę najważniejsze: musi Pani puścić i robić swoje, czyli się doenergetyzowywać. Pani Krzysiu, syna niech Pani nie przestawia, jeśli mieszka z Panią, będziecie jeść z jednego gara. On musi sam, więc niech go Pani nie gnębi. Konsultacji telefonicznej nie udzielę na pewno. Pani Agusiu z Opola, życzę Pani mądrości i siły, aby sobie Pani poradziła z najbliższymi w chronieniu dziecka. Może powinna Pani mało mówić, a swoje robić. Na pewno walka i gniew Pani nie pomoże. Pani Elu Cz., Joanna odpowiedziała Pani właściwie. Na grzanki podawałam przepis w archiwum, proszę robić je dokładnie. Ser jest dla dzieci alergicznych tylko niewielkim uzupełnieniem jakiejś potrawy. Pani Anno, najlepsze neutralizowanie wyziębiającego działania sushi to go nie jeść. A w restauracjach wybieramy mniejsze zło, ale o tym było już wiele razy. Pani Kasiu, w sprawie problemów karmienia dziecka przedszkolnego proszę czytać w archiwum, było o tym wielokrotnie. A poza tym jest to przede wszystkim problem Pani relacji z dzieckiem. Pani Agato, pomocna dłoń potrzebna jest w sytuacji krytycznej, natomiast w codziennym przedzieraniu się przez zasieki musimy sobie radzić same. Nic na to nie poradzę. Więc jeśli dziewczyny odpowiadają, a czasami nie, to znaczy, że tak ma być. Poza tym, seler naciowy, teraz na lato jak najbardziej z inną zieleniną, oczywiście do zup i duszenin, ale bez przesady. Poza tym, Pani Marta R. napisała Pani bardzo mądry pościk. Pani Marlen, nic więcej nie dopowiem, dziewczyny wszystko Pani wyjaśniły. Pani Kamilo z Londynu, dlaczego dziecko je sól? – ma problemy z nerkami. Pani Edyto, nie rozumiem pytania dotyczącego zjadania oleju lnianego. Pani Krzysiu, radzę Pani dokładniej czytać treści w książkach. Kilerka to nie TLI. Rosołu nie robimy na kości wołowej, tylko na mięsie z kością i na indyku. Herbatka imbirowa u nas nie istnieje – istnieje jedynie imbirówka. Pani powinna zjadać normalne potrawy wg przepisów książkowych, w żadnym przypadku rozgrzewające. Pani Joanna ma i tak wiele cierpliwości, by tak dokładnie Pani odpowiadać. Pani Kasiu, problem owsikowy – z pewnością jest w naszym zasięgu wiele najróżniejszych sposobów, ale my po nie nie sięgamy, bo my nie likwidujemy owsików, tylko przyczynę. W związku z tym podana przez Panią metoda – być może skuteczna – nam się nie przyda. Mąka ryżowa ma smak ostry, a z manioku prawdopodobnie słodki. Ryżowej proszę nie używać zamiennie z pszenną, a maniokowej nie znam – proszę próbować. Pani Joasiu, jak zwykle pełna jest Pani gotowości doradczej:) Karolino, Ty również! Dzięki! Pani Anno Mario, pyta Pani czy opinia lekarki to brednie. Lekarce musiało pomylić się żelazo z wapniem, bo jeśli owsianka ma wpływ na wchłanianie czegokolwiek, to nie na wchłanianie żelaza, ale właśnie wapna. Taka opinia była swego czasu rozpowszechniana, ale jest to teoria absolutnie nieprawdziwa. Proszę być całkowicie spokojną – nasza owsianka jest tak zrównoważona, że nie będzie miała żadnego negatywnego wpływu na dziecko. Wchłanianie żelaza jest zależne wyłącznie od bardzo subtelnego procesu krwiotwórczego i właściwej równowagi kwasowo-zasadowej w żołądku. Dziecko może mieć jakąś skazę genetyczną dotyczącą wchłaniania, ale przyczyną na pewno nie jest owsianka. Proszę w przyszłości zgłosić się na konsultację, ewentualnie przedzwonić. Tak, tak, Darku, czasami nam brakuje cierpliwości, ale nic to – ratuje nas tylko dystans i akceptacja różnorodności. Pani Katarzynko78, cieszę się, że deprecha sobie poszła. Pani Elu Cz., na pewno na owsiki niezbędne jest nasze jedzenie, imbirówka, dyscyplina i mogą być zjadane pestki dyni. Pani Joasiu, słowa skierowane do Agnieszki z Winograd są bardzo mądre. Katarzynka również właściwie się do nich dołączyła. Pani Kasiu, nie musi Pani wyjaśniać, co powie lekarz na temat sposobu owsikowego – nam to nie jest potrzebne. Pani Marta R. , Ewelinka i Karolina pięknie to wszystko wyjaśniły. Pani Emanuelo, dziękujemy pięknie za dobre wieści z Pani życia – tak działa PP – cicho i skrycie, acz skutecznie. Pozdrawiam! Pani Kasiu, na temat książek p. Temellie i Trebuth pięknie odpowiedziała Katarzyna. Pani Barbaro, musi Pani sama zdecydować, czy się Pani dostosuje do zaleceń gabinetowych przy masażu limfatycznym, czy też nie. Tak, Darku, niezręcznie mi jest ściskać Cię za Twój pościk, ale jednakowoż to czynię:) Jagódko, oczywiście Twój cytat ze swojej mandali jest dla nas do przyjęcia, ale dla osoby, która dopiero się budzi, może być szokiem. Ale wiem, że Pani Agnieszka zrobi z tym, co trzeba. Pani Marta R. też pięknie się w tej sprawie wypowiedziała. Zagubiona Co dalej, siła złego na jednego. Troszkę za dużo było tej „przypadkowości”. Niestety, szybko wybijamy się z równowagi i pojawiają się cierpienia, a dochodzenie do ładu trwa miesiąc-dwa. Dlatego nie kalkulują nam się szaleństwa. Tak, brzydki zapach ciała to z pewnością utrata równowagi. Proszę przejść na żywienie dla rekonwalescenta, a powolutku wszystko się uporządkuje. Nawet pomógłby Pani jeden dzień na owsiance lub ziemniakach i herbatkach. Pani Magdo, Karolina ma rację, oliwa bywa różna – może mieć intensywny smak i zapach, nie nadająca się do słodkich wypieków. Pani Haniu z Warszawy, ci, którzy mają idealne zdrowie, mogą sobie od czasu do czasu zrobić sałatkę z surowymi dodatkami, ale osobom z problemami to się nie opłaca. Czyli rzodkiewki rzadziej, szczypiorek tak, rzeżucha niewiele, sałata raz na miesiąc, a pomidory podduszone na patelni z łyżeczką oliwy. Wtedy są strawne i przynajmniej dobrze przyswajane. Karolinko, najpierw Darka pogoniłaś, a teraz go hołubisz. Darek jest z nas wszystkich najbardziej zdystansowany i wie, co robi. Sama wiesz doskonale, z własnego doświadczenia, że taki lewy sierpowy jest nam czasem bardzo potrzebny. Dotyczy to również całej rzeszy forumowiczów – nie ma zmiłuj. Będę musiała poszukać oleju imbirowego. Pani Marto R., i znów mądra refleksja dla „wózków” Pani Agnieszki. Pani Agato, oczywiście, w stresie pocimy się bardziej, nie ma w tym nic dziwnego. Poza tym, Pani Marta R. napisała mądry pościk. Ale mimo wszystko, Pani Marto, mądrość i zwyczaje Dalekiego Wschodu niekoniecznie muszą nam odpowiadać. Nie uważam, że oznaki pocenia podziwiane przez Hindusów będą dla nas do zaakceptowania. Tym bardziej, że WIEMY, jak możemy sobie z nimi poradzić. Co nie znaczy, że w czasie upałów mamy się zlewać co godzinę chłodną wodą. Przeciwnie, latem musimy myć się ciepłą wodą, aby nie zamykać porów i nie tworzyć skurczonej mięśniowej skorupy, gdyż wówczas nie będzie właściwej wymiany naszego gorącego wnętrza z zewnętrzem i będziemy czuli to gorąco zwielokrotnione. Dlatego przypominam jeszcze raz – w upały pijemy TYLKO ciepłe napoje i zjadamy ciepłe posiłki, aby nie tworzyć tzw. stresowego stanu, czyli nadaktywności wątroby, płuc i serca (patrz Filozofia życia). Pani Katarzynko, z pewnością w przyszłym roku będzie Pani lato przechodziła zupełnie inaczej, w lepszej formie. Pani Marlen, no właśnie Pani to napiszę: przestań się użalać i weź się do roboty. A zbyt częste mycie może Pani bardzo zaszkodzić. Mądrze o tym pisze Kamila z Londynu. No i Karolina również. Pani Paulo, martwi się Pani mamą, ale ma Pani zdrowe podejście do jej problemów. Proszę się tego trzymać. W tej Szkocji proszę wybierać to, co będzie Pani najlepiej służyło. Kasza gryczana zimna jest wychładzająca. A wytapiać się w czasie upałów będziesz dopóty, dopóki nie zaczniesz pilnować jedzenia. Pani Agato, nie ma sałatki z selera naciowego. Pani Agnieszko, cieszę się, że się Pani załapała na forum i na PP i że docenia Pani te mądre, kochane dziewczyny tak samo jak ja i również Pani Marlen. Pani Krzysiu, cieszę się, że sobie Pani jakoś radzi, ale proszę myśleć raczej o sobie, a nie o koleżankach. List Pani Kostki dobrze wyjaśnia Pani wątpliwości. Pani Joasiulek z Rumi, proszę się wczytać w książki i archiwum, zdyscyplinować swoje żywienie, wówczas na pewno będzie Pani mniej cierpiała z powodu alergii, a w przyszłym roku może być już całkiem dobrze. Joasiu MamAsik, ściskam Cię mocno i cieszę się, że perełka była duża i masz ją w garści. Katarzynko78, takie skoki wysokiej temperatury są potrzebne niemowlętom, bo wprowadzają ciało w wyższą wibrację. Jest to swoisty chrzest. Być może nie przechodziłaś tego w dzieciństwie, stąd Twoje spóźnione „dojrzewanie”. Proszę, nigdy tej temperatury nie obniżaj i zawsze analizuj ewentualne przyczyny. Renatko, myślisz, że ta nowa szczepionka, którą będą dzieciom ładować, będzie zdrowsza?... Michu, z pewnością czkawka po imbirówce to objaw szoku energetycznego – wszak nie jesteś na PP. Pani Joanna wyjaśniła to Panu właściwie. Pani Moniko z Łodzi, dobrze, że opisała Pani swoją przygodę z kulkami. Jest to dziewczynom potrzebne – wyjaśnia, jakie mogą być skutki nieprzemyślanych zachowań. Co robić, jak nas nosi – no dyscyplinować się. Jeśli sobie pozwolisz na skubnięciem, to malutkie. Jest to trudne, ale musimy. Tak, Małgosiu z Margonina, przyznaję, że byłam w szoku, gdy mi powiedziałaś, jaka była przyczyna temperatury u dziecka. Ale Ci wybaczam. Dobrze, że opisałaś to - ku chwale ojczyzny:) Twój post o dzieciach i słodyczach jest bardzo potrzebny dziewczynom. Chcę podkreślić Twoje zdanie: „dzieci skamlą o słodycze tylko wtedy, gdy są GŁODNE” – zapamiętajcie to mamy dobrze. Pani Renato, jeśli nie ma Pani apetytu w upał, proszę zjadać choć zupę. Jemy to samo, co zwykle, tylko mniej tłusto i mięsnie. A naszej herbaty pijemy tyle, na ile mamy ochotę. Katarzynko78, wiele razy mówiłam: nie porównuj się z nikim, bo albo wpadniesz w pychę, bo jesteś lepsza, albo wpadniesz w ofiarę, bo jesteś gorsza. Rzeczywistych problemów dziewczyn, które jedzą wszystko, nie znasz, więc nie zawracaj sobie nimi głowy i przestań dziamdziać. Fanko z Łodzi, a ja widziałam, że czereśnie mają ogromne robale. Więc jak chcesz, to jedz. Smacznego! Kamilo z Londynu, dzisiaj u nas bardzo podobna pogoda, londyńska. Cieszę się, że się odzywasz, że Twoje posty są coraz bardziej optymistyczne, że wyraźnie twardniejesz. Zaliczaj ten swój ostatni rok i się ewakuuj, bo Anglia z tą swoją pogodą wyraźnie Ci nie służy. Pani Agato, proszę kupić sobie większy plecak, aby zmieścić więcej żarcia do pracy. Konieczne jest drugie danie i zupa jako uzupełniacz. Pani Marto R., jak zwykle Pani list jest mądry i bardzo potrzebny dziewczynom. Pani Anno z Mainz, bardzo się cieszę Pani wynikami, to duża radocha, a Pani choróbsko, które się na chwilę pokazało, to stres i wątroba. Musiały się też dołączyć grzeszki żywieniowe. Wystarczył kęs czegoś bardziej kwaśnego. Pani Haniu z Warszawy, botwinkę może sobie Pani zrobić, przepis jest w książce. Buraczki są słodkie, a botwinka kwaśno-gorzka. Miwi, miłe są takie wasze babskie wymiany doświadczeń, bardzo pomocne dla innych. Pani Moniko z Łodzi2, tak jak rozmawiałyśmy, Pani zaburzenia w odbiorze smakowym gotowanych potraw są skutkiem tego, co do tej pory Pani ze sobą wyprawiała. Proszę się nie zrażać, gotować wg przepisów, potrawy niech będą w miarę smaczne, aby się mogła Pani najadać i regenerować narządy. Karolinko, Twoja gotowość doradcza bardzo mnie cieszy. Pościk Twój znów bardzo potrzebny. Witaj, Donko, miło, że się odezwałaś. Mogłabyś częściej. Twój pościk przywołuje dziewczyny do porządku. Pani Agato, ha, ryczysz i co my mamy zrobić? Rycz, babo, rycz, tylko nie wpuszczaj się w rozżalanie nad sobą. Prześpij się, świeżym wzrokiem ogarnij sytuację i pomalutku do przodu. Może szukasz za daleko, może jesteś po prostu zmęczona, może przydałoby Ci się trochę wolnego? Aniu z Mainz, na zmęczenie Ci nie poradzą, a na przeciągi jest jedna rada – zawsze coś trzeba mieć na karku i na klatce piersiowej, najlepiej jakąś chustę. Przeciąg dotyczy tylko tych części ciała i oczywiście wątroby. Pani Katarzynko78, oczywiście, że po każdej kąpieli powinniśmy czymś posmarować ciało, a po ostrożeniu w szczególności. Nie kładź tego balsamu zbyt grubo, abyś nie zatykała porów. Pani Marleno, namiar na osteopatę podam Pani w najbliższym czasie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.05.30
autor: Anna Ciesielska
Marleno, wpisz w wyszukiwarce słowo konstancin a znajdziesz post Edyty z namiarami do osteopaty.
Pozdrawiam
data: 2007.05.30
autor: Marzena z Piastowa
Witajcie, mogę już się pochwalić, że mój 21 miesięczny Michałek dołączył do grona dziatek "wyleczonych" jedzeniem pp. Troszkę to trwało, ale warto było, buzia czyściutka i gładziudka. Afera z tymiankiem bardzo pomogła, bo wzięłam się za synka jeszcze bardziej: tylko świeżutka cielęcinka i jagnięcina (miałam to szczęście dostać takie właśnie mięsko) i na zmianę 2 zupki z przepisów Rene (z porem i fenkułem). Mam ochotę dzwonić do wszystkch niedowiarków, którzy mi współczóli i zamartwiali się z powodu naszego niejedzenia owocków, mleczka i słodyczy, że oto bez leków, sterydów i mazideł mój syn jest po prostu zdrowy!!! Dam sobie jednak z tym spokój:).Dziękuję wszystkim forumowiczom za cenne ich rady, które dodawały mi siły w trudnych chwilach. Jednak szczególne podziękowania i ukłony kieruję w stronę Pani Ani:)
Pozdrawiamwszystkich cieplutko
data: 2007.05.30
autor: Marzena z Piastowa
Witam serdecznie,
poszukuję dobrego osteopaty w Warszawie, dla trzy letniego dziecka. Może ktoś ma sprawdzonego osteopatę, będę bardzo wdzięczna za pomoc.
Pozdrawiam serdecznie
Marlena
data: 2007.05.30
autor: 
dzieki Karolino:) masz racje z tym spacerem... owoce mnie nie ruszaja, wrecz czuje na ich widok kolce w gardle, ale jakos na slodycze tak nie mam. Faktem jest, nie objadam sie nimi, staram sie kontrolowac sytuacje (z malym wyjątkiem:)) najlepiej jest nie zaczynac:)) Pozdrawiam cieplo i wszystkim Wam zycze spokoju i wytrwalosci (bo warto:))
data: 2007.05.30
autor: monika z Łodzi
Witaj Moniko, a jak było z gotowaniem przed kursem? Jak wtedy wszystko dosmakowywałaś? Może za dużo oczekujesz od książki i przepisu a za mało dajesz siebie i swojej radości gotowania? Ja dzisiaj też trochę skopałam dzieciom sos do pulptetów, ale krążyłam krążyłam i dopieściłam go. Na początku gotuje się dziwnie, najpierw jest euforia i wszystko idzie jak z płatka i smakuje super, potem zaczynają się uaktywniać różne smaki i posmaki w ustach - to nasze pracujące narządy. :) I powoli, powoli zaczynasz gotować i zaczyna smakować. Są pewnie i tacy co nie mają sensacji - to ci co na chmurce. :) Powściągnij wodze i gotuj z radością, spokojem i luzem. Będzie dobre. :)
data: 2008.01.08
autor: Joanna - MamAsik
Agato, kobito najlepsi uczniowie dostają najtrudniejsze zadania... nie o to chodzi zebyś mówiła że jest ok nawet jesli nie jest ok tylko żebyś patrzyła na świat wokół siebie i rozumiała dlaczego coś Ci się zdarza a jeśli nie rozumiesz puszczała i szła dalej. Silne ciało Ci pomoże ale najpierw musi być silne...Skoro masz pod sobą dużo ludzi to tym bardziej sie weź za się:) Trzymaj się:)Katarzyno 78 ale ja nie pisałam nic o ciąży a pięcioletni tuptak to wielki tuptak ale i mały... Trzymajcie się dziewczyny:)
data: 2007.05.30
autor: karolina
Dzięki Kasieńko za wsparcie i dobrą radę:) Okna pozamykałam, teraz sobie pogadam z moją wątróbką;).Wiesz, nie pomyślałam o tym teraz, choć już zdarzało mi się parę razy przemawiać - ale do całego brzucha:) Nazywałam go wtedy brzusiem, pogłaskałam, pogadałam...Jak widać nasze wnętrze potrzebuje czułości:) Nie dam się i jutro na pewno będzie lepiej! A kąpiel w ostrożeniu będę mogła zrobić sobie dopiero w weekend, jak będę w domku...Już się nie mogę doczekać!
data: 2007.05.30
autor: Anna z Mainz
Anno z Mainz -będzie dobrze!:)Pozamykaj te okna w domu i już!Ja też nie cierpię przeciągów i staram się ich unikać,bo wiem jak wiele złego potrafią.Głowa do góry!Ja ,żeby uspokoić wątrobę szlejącą, kąpię się w ostrożeniu,podczas kąpieli relaksuje się i głosno i delikanie,ale jednak stanowczo "przemawiam" do mojej wątróbki jak do małej dziewczynki,że ma się uspokoić,że wszytsko jest dobrze,że ma już nie szleć tyle itp. i wiesz-bardzo to pomaga,dlatego polecam taka kuracje i tobie:)A propos ostrożenia (ponownie,ale nie znalazłam odp. w archiwum)czy masmarować ciało po kąpieli?Mam wrażenie ,że jak balsamem to moja skóra się ztyka tak jakoś,i czym smarować twarz po przemyciu zielem(cera tłusta,skłonna do trądziku)?
data: 2007.05.30
autor: katarzynka78
Witam ponownie. I znów mnie siekło...Ogromny ból gardła, opuchnięte oczy, zmęczenie - oj, wątroba moja krzyczy. Dziś siedzę w domu, rosołek, ziemniaczki, imbirówka i aspirynka. Ale muszę niestety popracować, choć nic mi sie nie chce, sił trochę brakuje...Wiem, że tak pewnie teraz stres zeszłotygodniowy wychodzi i to, ze dużo pracuję umysłowo, ale podejrzewam, że wpływ na to mają też przeciągi. Jeżdżę autobusami, tramwajami, staram się unikać w nich przeciągów, ale czasem się nie udaje...A w mieszkaniu to samo. Jeśli każdy ma w pokoju uchylone okno, to nie ma bata, żeby przeciągu nie było. I tak się wszystko nałożyło i mimo, że przez ostatnie 3 dni jadłam czosnek z kozim serkiem na śniadanie, to dziś kulminacja;-). No cóż, nie pozostaje nic innego, jak się kurować dobrze nam znanymi sposobami:-) Miłego dnia!
data: 2007.05.30
autor: Anna z Mainz
Kurczę Karolinko,nie pojmuje twojej wypowiedzi dla mnie za Chiny!Jeżeli o mnie chodzi to nie jestem w ciąży,i takiego malutkiego tuptaka też już nie mam(mój Tuptak ma 5 latek i wielki jak dąb:)????????pozdrowioooonkaaaaaaa
data: 2007.05.30
autor: katarzynka78
Smutno mi czasem i tyle.A jak smutko to emocje biorą górę i jem te sezamki bo myślę,że to nie jest aż tak bardzo źle (tak jak truskawki).Wczoraj miałam sądny dzień,wypłakałąm się koledze do słuchawki bo w domu nie za różowo a i w pracy klient zerwał ważny kontrakt,wycofał się podlec jeden! Zbliża sie wesele mojej przyjaciółki i same z nim problemy.Łatwo komus doradzić i napisac ,ze siła jest w nas ,ze jutro będzie lepszy dzień,że Pan miom pastzrem i nie brak mi niczego.Jednak przychodzi taki dzień gdzie jestem atakowana ze wszystkich stron,żar z nieba,cała mokra,wracam do domu a tu mama ze swoim obiadem i awantura bo dziwaczeje, bliski mi facet też czasami mnie irytuje.Mam pod soba tyle ludzi a nie potrafię dać sobie rady ze sobą i z emocjami.
ps.Katarzynko78 jeśli chodzi o to co inni jedzą to czasami pytam Boga czemu to ja muszę mieć takie dzwne dolegliwości czemu nie mogę jak inni jeść wszystko i myslę,ze to dar taka choroba.Mamy szansę tu i teraz zastanowić się nad życiem i nad tym co jemy i jak było kiedyś,dawniej...
Buziaczki
data: 2007.05.30
autor: AGATA
Witam energetycznie;) Ja też jestem Mamą, dwie córeczki, 3latka i 2latka. Jestem reżimowa mama, jędza bym o sobie nie powiedziała, ale rozumiem, że to taki żart. Dziewczyny my mamy bardzo odpowiedzialne zadanie, kształtujemy dzieci w naszych klimatach od urodzenia, one to dopiero będą miały siłę zmieniać energetycznie ten nasz wszechświat, więc o jakiej opinii publicznej mu tu mówimy, zupełnie to nie ma znaczenia. Ja nie myślę aktualnie o tym co będzie dalej np. w szkole, wiem, że dziewczynki będą na tyle silne psychicznie i fizycznie, że sobie poradzą. Wiem również, że mają ważne zadania do spełnienia a nie zajadanie się czekoladką omamiaczką:))
Pozdrawiam
data: 2007.05.29
autor: Donka
Moniko z Łodzi jak Cię nosi po kuchni to idź na spacer bo głupot narobisz albo idź spać.Tak czy inaczej pół puszki kulek to już prawie przestępstwo:) ale jak widać miałaś dostać po piórach żeby coś zrozumieć! Łaknienie słodyczy to emocje i stres, który lepiej rozładować na spacerze lub przez sen a nie autodestrukcją w postaci połowy puszki nawet nie wiem jak zrównoważonej, to jednak połowy puszki(!!!) Jak przewalimy zżerając truskaweczkę, czeresienkę albo innne coś to jest stan gotowości bojowej i reżim jak w wojsku babo!!! Jak masz nos przy ziemi to baaaardzo wiele tracisz - zwyczajnie mniej widać i mniej można załatwić z samym sobą:)Katarzyno 78 nie staraj się tak bardzo-przecież ta twoja dzidzia to czuje że coś się z Tobą działo złego a teraz jest jakieś zafałszowanie. Małe tuptaki myślą że to ich wina a ponieważ nie dają rady z ogromem "dużego" świata to się zaczynają bujać na emocjach. No luzuj i na słońce i do zupy i ją przytul i daj jej czas żeby okrzepła...a jak chcesz robić tak jak koleżanki no to już... PP to nie jest dieta to styl życia póki tego nie połapiesz i siebie w tym nie połapiesz będziesz miała wątpliwości a zaraz za nimi bęcki bo się przecież nie da być trochę w ciąży - albo się jest albo nie... Fanko z Łodzi a tak naprawdę to o co Ci chodzi? Swoje piskle chcesz czereśniami faszerować a jak mu będzie oko latać to co...To będzie tylko Twoja wina i sprawa. Wybierz jak uważasz:)Kamilko z Londynu zero koncentracji i zmęczenie to stres czyli biegasz kobito za własnym ogonem czyli w piętkę...Jak tak biegasz w kółko to przeszkadza Ci wszystko oczywista sprawa ale ten autoszantaż to nie wiem po co. Zdaj egzamin tak jak umiesz i jesteś w stanie. Jakie to ma znaczenie czy to początek czegoś czy koniec? Bądź zwyczajnie uczciwa wobec siebie-reszcie świata daj pokój...Jak zaczynałam moje pp też się zastanawiałam jak to jest z tym że inni mogą różne różności a ja to zaraz zwłoki. Dziś się nie zastanawiam bo nie ma nad czym. Wiele osób które wtedy mogłu dziś łykają tabletki i żyją w stresie czy nie kipną przed 40. Mają uczulenia, rodzą im się chore dzieci, żyją w rozchwianiu i niezrozumieniu tego co się dzieje w nich i wokół nich- jak dla mnie wystarczy...Przeczytałam kiedyś takie coś: szedłem skrajem lasu, trafiłem na dwie drogi, wybrałem tą na której śladów było mniej i w tym właśnie zawarta była RÓŻNICA...odkrywaj dziewczyno, odkrywaj swoją drogę. Potrzebna jest Ci teraz równowaga i mocne ciało coby uniosło Twoją duszę a nie rozważania czy dostaję to co jest mi potrzebne czy to czego chcę. Dopiero z punktu widzenia czasu widać co jest co i po co. Weź się za się tyle:)Agato jakie sezamki, jakie orzeszki no babo... a miód tak ze słoika czy chociaż na chlebek z masełkiem i imbirem? Weź się wystaw na leżak albo pobiegaj wokół bloku i się odstersuj. Pełnia za progiem i też Cię nosi... No myślę sobie czy potrzebe Wam tulki dziś,ale dziś będzie inaczej... Tulki wyszły ale zawsze jest jakiś aniołek. Tym razem taki z różoffffym kfffffiatkiem:)
data: 2007.05.29
autor: karolina
Witajcie kochane dziewczyny i chłopaki,mam problem,przeczytałam książki pani Ciesielskiej,byłam na kursie no i zaczynam a tu klapa robie wszystko wg przepisów i wszystko jest nie smaczne albo kwasne albo gorzkawe, mdłe.Staram się wiernie odzwierciedlać zalecenie ale niestety nie udaje mi się spowodowac by potrawy były dobre.
czy Wy też tego doświadczałyście na początku?.
data: 2007.05.29
autor: Monika z Łodzi2
Gosiu z Margonina ja też jestem taką straszną terrorystką i żandarmem w stosunku do swojej rodziny. Mój maż mówi nawet, że jestem gorsza od Bin Ladena (hehe).
Na szczęście dziadki już załapały o co chodzi i przestały dzieci częstować słodyczami, pracowałam nad tym przez rok intensywnie i już jest ok. Co prawda teściowa nie może się do dzisiaj pogodzić z faktem niejedzenia jabłek (nie wiem dlaczego akurat tych owoców) przez moje dzieci, ale no cóż to już jest jej problem. Powiedziała nam nawet kiedyś, że od tego ciągłego jedzenia wołowiny i cielęciny dostaniemy choroby szalonych krów.
Z obcymi jest trudniej, ostatnio wracałam z moim już trzyletnim Miłoszem z placu zabaw jak z syreną, bo pan z watą cukrową podjechał, wszystkie dzieci dostały a on nie.
Ludzie patrzyli na moje dziecko z politowaniem i współczuciem , że ma taka wyrodna matkę. Tylko, że ja mam już w nosie, te wszystkie komentarze, robię swoje i koniec. Na pytania już dawno przestałam odpowiadać, nie czuję potrzeby tłumaczenia się komukolwiek z czegokolwiek.
Fakt , że im nasze dzieci są starsze tym jest trudniej, no ale cóż jakoś sobie trzeba radzić!
I też jak najbardziej pozdrawiam wszystkie jędzowate mamy!!!
data: 2007.05.29
autor: miwi
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=209&ShowArticleId=46023 - Dla wszystkich Mam, taki artykuł do poczytania. :)
data: 2007.05.29
autor: Joanna - MamAsik
Chcę ugotować botwinkę /boćwinkę ??/. Czy należy ja w całości traktować jako smak gorzki. Chodzi o małe buraczki. Czy liście są gorzkie a buraczki słodkie i czy bardzo ochładza ?
Myślę że w czasie tych upałów botwina będzie o.k..
Pozdrowienia
data: 2007.05.29
autor: Hania z Warszawy
Witam serdecznie! Chcialam sie podzielic z Wami rewelacyjna dla mnie wiadomoscia- miesiac temu zrobilam badania na obecnosc grzybow (wymaz z jamy ustnej), czekalam cierpliwie miesiac na wynik i...okazuje sie, ze sie tego paskudztwa pozbylam!:-)) Az podskoczylam z radosci:). Bylo to w dodatku pare godzin przed moim ostatnim egzaminem, wiec poszlam na niego radosna. Caly czas jem nasze jedzonko, scisla dyscyplina. Kamilo, ja juz moj ostatni egzamin mam za soba, przede mna jeszcze obrona pod koniec czerwca. I powiem Ci, ze -wiedzac, jak na nas stres dziala- staralam sie podejsc do ostatniego egzmainu na luzie itd. Ale chyba dwa dni przed nagle sie zestresowalam, ze pewnie cos wymysla, ze w zeszlym roku pare osob nie zdalo (mimo, ze nigdy nic nie oblalam to takie mysli byly) itp. itd. I takie mialam mysli mimo, ze nauczylam sie szybko materialu i umialam (tylko ja w to nie zawsze wierze-bardzo nieslusznie! Staram sie to wlasnie zmienic). I jak mnie rabnelo - gardlo rano bolalo, oczy podpuchniete, niestrawnosc, bolala glowa. I to przez ten zakichany stres!! No nie, mowie sobie, trzeba to zmienic i stres wyeliminowac. To na pewno dluga droga, ale ja juz u siebie male bo male, ale postepy widze. Tylko wiem, ze jeszcze czesto sama stwarzam sobie ten stres, a tu trzeba go olac:). Ja tylko jestem w o tyle innej sytuacji, ze nie reaguje na stres podjadaniem (ani slodyczy ani niczego innego). Po prostu od 3 lat slodyczy nie jem i w ogole dla mnie nie istnieja. Ale Kamilo zobaczysz, bedzie lepiej, ale potrzebny Ci oddech i spokoj, choc w Twojej sytuacji jest Ci ciezko to osiagnac...W kazdym razie wiedz, ze nie jestes sama, wysylam Ci aniolka! Pozdrawiam
data: 2007.05.29
autor: Anna z Mainz
Coś mi się kliknęło i nie wiem czy fragment mojego listu się wysłał samodzielnie czy też nie, więc piszę od początku. Fanko, nie wiem jak tam Twoje zdrowie ale może zamiast czereśni zjedz szparagi z masłem? Albo sałatkę jarzynową. Zrobisz, jak zechcesz, ale pamiętaj, że to co zjadasz, ma wpływ na rozwój narządów Twojego dziecka. Katarzynka, trzymaj się, ja sama byłam jak te Twoje koleżanki (tylko bez palenia i imprezki umiarkowanie:)i konsekwencje były straszne. Wyszły po latach. Ja czuję się na pp naprawdę uprzywilejowana tym, że skutki wyłażą natychmiast i stosunkowo łatwo je przepędzić. Kiedyś zbierały się a potem człowiek narzekał na los i wydawał majątek na lekarzy i lekarstwa. Bez rezultatów oczywiście. Niektórzy mają bardzo dobre "baterie" i czasem nawet bardzo długo "jadą" w pozornie dobrym stanie ale bez wzmacniania i doładowywania się nie da. Zawsze cóś wylizie, tylko rzadko będzie właściwie zrozumiane i skojarzone z jedzeniem (patrz: choroby cywilizacyjne). Wiem co mówię, bo przeszłam przez to i już więcej nie chcę. A koleżanki, i moje i Twoje niech robią co chcą, to ich życie i niech będą zdrowe jak najdłużej. Pamiętaj, zeby nie wdawać się w dyskusje, bo osłabiają. Pa pa
data: 2007.05.29
autor: Marta R.
Franko z Łodzi..odpuść sobie najlepiej te wszystkie owoce...przy naszym zywieniu są niepotrzebne i niepotrzebnie obniżją energię naszego ciała.Twój mały dzidziuś w brzuszku i ty jesteście najważniejsi i wasze zdrowie,więc pomyśl...pozdrawiam gorąco:))
data: 2007.05.29
autor: katarzynka78
wiecie,że jam za dwoje... Wszyscy tylko piją bo tak ciepło a ja jem i jem.Pomyślałąm,że nie zrównoważyłam ale przecież od września to raczej już coś umiem.Hm... Coś chyba się dzieje ale co? Od rana kawusia i odwiedziny toalety, później gotuje owsianke,do pracy termos z TLACI ewent.kawusia i kanapki czsami grahamka z masłem(wiem,wiem) kanapki z razowego z różnością.Obiad około 17.30 zupa czasami sama a czasami z drugim daniem to zależy czy mam czas.Kolacja około 19 ,19.30 ... Ale w pracy dopada mnie głodzilla i jem to co jest pod ręką czyli miód ,czasami sezamki,orzeszki.Co Wy na to?
ps.Co do truskawek to faktycznie w tym roku są wyjątkowo kwaśne już coś o tym wiem;) odchorowałam za łakomstwo!
data: 2007.05.29
autor: AGATA
A w Londynie 9 stopni, leje, wieje i pogoda dla samobojcow juz trzeci dzien. Za rowny tydzien pierwszy egzamin (pierwszy z ostantich bo ostatni rok), a ja dostaje krecka.Koncentracji zero,zmeczona, przygnebiona i zestresowana bo troche tego wszystkiego nie moge ogarnac.Plus ta pogoda. Staram sie jak moge wszystko sobie tlumaczyc. Ze moze ja wcale nie potrzebuje dobrej oceny z egzaminow i ze to moje ego.Ale z drugiej strony mysle sobie, ze to sam koniec i fajnie byloby chociaz teraz zrobic cos tak jak nalezy.A tu tyle do przeczytania....
Szukam mieszkania na lato -pierwsze kryterium - kuchenka gazowa. Na razie podgrzewam wszystko na 5 swieczkach. Jak ktos wejdzie do mojego pokoju w akademiku, to pomysli ze juz zupelnie mi odbilo.
Ide do wyrka i czekac na troche slonca. Fajnie, ze jest forum. Mozna brac dystans. Tylko musze sie tego nauczyc jak jazdy na rowerze. Wiec trzeba praktykowac, zeby ten dystans stal sie juz na stale moim sposobem myslenia.
Katarzynko78, powiem Ci, ze ja zawsze tez sie nad tym zastanawialam, jak to jest, ze wszyscy moimi znajomi na studiach jedyne co jedza cieplego to kawa z automatu, wcinaja batony i rozne takie bajery i co? Okazy zdrowia. A ja zjem za duzo kaszy i jelita dostaja swira i chora, i nie spie pol nocy i dramat.
Ale przestalam sie nad tym zastanawiac. Poprostu tak jestemy zrobione i nic na to nie poradzimy. Przynajmniej jestesmy tego swiadome. A dwa to, to, ze nasze emocje maja niestamowity wplyw na zdrowie. Ja wlasnie jestem na etapie napadow objadania sie ze stresu. I chocbym sie zesikala, to nie moge tego opanowac. Wiem, ze tak jest, wiec jedyne co moge zrobic to ograniczyc to co moglobym mi zaszkodzic i po prostu to zaakceptowac. Oczywiscie wolalabym, zeby bylo inaczej i zebym byla tak jak moje kolezanki- czyli wlasnie normalna, panujaca nad apetytem i stresem i spaniem i w ogole. Ale nie jestem.
Zastanawialam sie ostatnio nad tym, ze dostajemy to co jest nam potrzebne, a nie to czego chcemy. I myslalam o tym, co jest z tym moim objadaniem sie. Czy ja tego potrzebuje? No raczej nie. Ale moze jednak nie wszystko do konca rozumiem, moze cos w tym jest.
P.S. Wszystkim zainteresowanym polecam dodatek do najnowszego numeru Polityki - Pomocnik Psychologiczny. Bardzo interesujace artykulu, ze zdrowym podejsciem do roznych 'mod' w psychologii i o szczesciu. Mozna kupic wersje internetowa na http://www.polityka.pl za trzy zlote.
Buzka
data: 2007.05.29
autor: Kamila z Londynu
Witajcie. Widziałam już pierwsze czereśnie. Czy można zjeść garstkę w taki upał? Czy w ciąży lepiej sobie darować? Truskawki już nie robią na mnie żadnego wrażenia ale czereśni to bym zjadła.
data: 2007.05.28
autor: Fanka z Łodzi
Witam ponownie w ten upalny wieczór,
czy jest na forum jakaś serdeczna dusza z Rumi lub okolic?
Joasiulek z Rumi.
data: 2007.05.28
autor: Joasiulek z Rumi
Joasiu mamAsik,nie doszukałam sie twoich postów z jesieni są tylko posty z tego roku,a szkoda,coś czuję,że jestem jak ta twoja mała Kornelka,złośnica hihihi:)Juz sama nie wiem co narozrabiałam....jedzenia pilnuję,siebie staram się mieć w ryzach,chyba,że to po tej ostatniej małej depresji?Kurczę a tak się staram,nigdy tyle nie "chorowałam" ehhhh.Jak tak patrzę po moich koleżankach mają wszystko gdzieś,żywią się w fastfoodach,godzinami leżą na słońcu,piją litry jakiś koorowych napojó,jedzą kilogramy owoców,nocki zarywają bo imprezka,palą jak smoki i czują się wyśmienicie!A o mnie mówią,że tak super o siebie niby dbam a ciągle coś nie tak ze mną hmmmmm.Dobra idę myśleć dalej,przy kartoflance,chyba sie nie zatruję jak ją zjem;)
data: 2007.05.28
autor: katarzynka78
Kochani, co jecie w taki upały, czy to co jadamy zwykle? Szczerze powiedziawszy to mi nie zabardzo chce się jeść w ten żar. Napiszcie, jak sobie radicie, czy może więcej płynów, czyli nasze herbaty, czy jeść Wam się chce tak samo ochoczo. Pozdrawiam w te upały.
data: 2007.05.28
autor: Renata
Ponownie pozdrawiam i chciałam zapytać inne mamy,jak sobie radzą z rodziną w sprawie dzieci? Bo ja jestem straszna jędza i żandarm a moje dziecie są bardzo biedne, tak to najczęściej wygląda. Ostatnio moja mama stwierdziła,że moje dzieci SKAMLĄ o słodycze. I w sumie ma rację, bo ona je właśnie tak postrzega, małe pieski, którym można rzucić parę kostek i resztek ze stołu a będą wiernie służyć, patrzeć błagalnym wzrokiem i tak pięknie się łasić. My wiemy, co to jest, takie wybujałe ego, a potem do kąta, bo każdy pies ma swoje miejsce. Już nie tłumaczę, że u mnie nie skamlą, że nawet jak dostaną coś od kogoś, to zawsze mama zabiera, żeby spokojnie zjeść w domku - a wiadomo, że w domku jest zabawa i radość i żadne dziecko nie pamieta o tym batoniku. A tatuś potem zje...Szkoda, że bliskie nam osoby nie potrafią zrozumieć, że dzieci potrzebują uwagi, miłości i czułości bezposredniego kontaktu. A moje dzieci najczęściej skamlą, jak są po prostu głodne, wtedy wystarczy obiadek i tyle. Oj prawdą jest, że im dalej, tym ciekawiej, ale bardziej ciężko. Pozdrawiam wszystkie skamlące dzieciaki i ich wredne mamy. trzymajcie się kobietki.
A oczywiście regułą jest, że nas nie stać na takie drogie mięso, jakim jest wołowina, ale na placki za 50zł to juz tak.
data: 2007.05.28
autor: Gosia z Margonina
Witam Was serdecznie, chciałam dzisiaj napisać o moich ostatnich doświadczeniach i eksperymentach - na dzieciach niestety. A jak wiadomo, takie działania w ogóle się nie opłacają. Mój mały ma już ponad 1,5 roku ale jeszcze go karmię, więc beztrosko stwierdziłam, że taki se lodzik raz na jakiś czas na pewno mu nie zaszkodzi...No i uzbierało sie tych lodzików - co ciekawe, ochota na słodycze jest zawsze gdzieś tam, gdzie odpuszczam sobie nasze gotowanie i mały od razu zareagował. temperatura pod 40, marudny, tylko cycuś i płyny. I tak przez 3 dni. Tylko tym razem już się nie bałam, dałam przyzwolenie na jego chorobę, jego niejedzenie i bez leków z wielką cierpliwością wyszliśmy zwycięsko!!! I nie stresowałam się, że nie je, dopiero dzisiaj, po 5 dniach zaczyna wcinać i cieszę się z tego ogromnie. Dostałam mocno po nosie i wstyd mi było w ogóle dzwonić do Pani Ani, bo przecież rok na pp powinien czegoś nauczyć. Wyciągam jednak tylko pozytywne wnioski - gotować po naszemu to naprawdę podstawa, wyluzować i nie dać się zastraszyć całej rodzinie, bo to oni żyją w lęku a nie my! I cieszę sie bardzo, że - jak to kiedyś napisała Karolina porównując gotowanie do jazdy samochodem - że jestem na tym etapie, że powoli zaczynam dostrzegać to, co dzieje się za oknem, a są to naprawdę piękne widoki. I przestaję się już tłumaczyć i wchodzić w jałowe dyskusje - ja jestem pewna swojego i już się nie boję brać za siebie i dzieci odpowiedzialności. A inni nie wiedzą,co tracą. I naprawdę można połączyć pracę, wychowywanie dzieci, gotowanie i sprzątanie, tylko trzeba chcieć. I teraz uśmiecham się sama do siebie, jak słyszę moje koleżanki, które wiją się w tłumaczeniach, jak to one mają tak strasznie mało czasu a tak by też chciały. Ja też tak kiedyś mówiłam. Trzymajcie się i nie puszczajcie. pozdrowienia.
data: 2007.05.28
autor: Gosia z Margonina
Witam wszystkich, nareszcie pojelam o co chodzi z tym wciaganiem w podloge....objadlam sie slodkim. Ba!! kulkami!!! Zawsze jak juz podjadalam, to bylo ich gora cztery... wczoraj cos mnie zakręcilo. Przypomnialam sobie, jak Pani Ania na kursie mowila, ze jak nam sie czegos po jedzeniu chce to znaczy, ze posilek byl zle zrownowazony.... Ale zanim pomyslalam, zjadlam pol puszki kulek.... I mimo iz byly to kulki, to solidnie "pojechalam". Nieprzespana noc, koszmarne sny, targalo mna jak w wichurze. Dobrze, ze nikogo pod reka nie bylo, bo chyba by solidnie oberwal. Dzis pokora i zupa, zupa i jeszcze raz zupa. Nadal jestem gdzies z nosem przy podlodze, ale masz cialo co zes chcialo. Stąd przy okazji pytanie: czy kiedy tak sie dzieje, i cos schrzanimy i nosi nas do kuchni, zeby cos podjesc...to co robic? ratowac sie imbirówka?? Kawą??. AGATA, nie bylam w sklepie na Piotrkowskiej. Przyprawy kupuje z Centum, mięso jak sie trafi, a pieczywo na rynku Baluckim(na pewno z ognia) czasem w sklepie ze zdrowa zywnoscia na Zielonej (pani nie jest pewna z jakiego pieca, ale ja sadze, ze z elektrycznego). Pozdrawiam cieplo w te upaly:)
data: 2007.05.28
autor: Monika z Łodzi
Nu Michu, aleś to sobie pięknie wymyślił - imbirówka + żarcie nie PP. Hmm. Nie tędy droga. Imbirówka bywa niezbędna, ale przy jedzeniu nie PP możesz mieć nieprzewidywalne objawy. Kolejność działań jest taka: ugotować sobie właściwe jedzenie, zajadać się, zajadać - oczywiście po przeczytaniu książek i przy wtórze przeglądania forum. No i na konsultację trza by się wybrać. Do dzieła. Ta "sztuka właściwego odżywiania" to dla myślących - niech ta imbirówka będzie twym ostatnim nieprzemyślanym pomysłem. Ku chwale ptaków ;) * K7(8) Już się zastanawiałaś gdzie narozrabiałaś i skąd ta choroba w weekend? Przyczyny sama się doszukasz - prędzej czy później. Możesz sobie zerknąć w moje zeszłojesienne posty i rozpaczanie, że znów katary i gorączki u dzieci i zobaczyć odpowiedzi pani Ani - chodziło głównie o to, że chorych nie sieją, sami sobie dowalają - no a dzieciom czynią to mamy. Wtedy nie umiałam się doszukać, teraz jest już łatwiej, bo tfu tfu dziołchy zdrowe. Ale jak coś się dzieje, to siadam i badam co i jak. Nie ma skutku bez przyczyny. :) "Sensacje" to taka pewna norma - żeby wszystko lepiej zrozumieć. Bizulki
data: 2007.05.28
autor: Joanna - MamAsik
Witam Wszystkich !
Mam pytanie, czy moje objawy przy piciu imbirówki są normalne ?
Dwa dni z rzędu piłem imbirówkę po posiłkach ( nie PP ) i pojawiły się identyczne objawy .
Przy 3 łyku pojawia się czkawka, która towarzyszy każdemu łykowi imbirówki . Czkawka kończy się po wypiciu prawie całego kubka, mija na 2-3 łyki przed końcem.
To jest moja inauguracja . Stawiam pierwsze kroki w gotowaniu PP . Zmobilizowała mnie alergia .
Podziwiam wszystkich,którzy "wgryźli" się w tą trudną sztukę właściwego odżywiania .
Pozdrawiam !
data: 2007.05.28
autor: Michu
Ciekawy artykuł na temat szczepień i ich szkodliwości :http://www.melhorn.de/Impfen/indexpolnisch.htm
Dla znających język niemiecki link do strony poszkodowanych przez szczepionki: http://www.impfschutzverband.de/index.htm No i artykuł sprzed paru dni z onetu na temat wycofania jednej ze szczepionek dawanych dzieciom zaraz po urodzeniu : http://wiadomosci.onet.pl/1541402,11,item.html
data: 2007.05.28
autor: Rene
hejka hejka!:)No i Weekend miałam z głowy:ogromny ból całego ciała,stawów,mięśni,całego szkieletu,głowy,brzucha i prawie 40st.na termometrze.I była imbirówka,jakieś ciepłe zupki,tli,wyrko i dzisiaj jestem już nóffffka sztuka:)I tak się zastanawiam,że odkąd przeszłam na pp takie "sensacje" zdarzaja mi się przynajmniej raz w miesiącu i szczerze mówiąc sama nie wiem już co to jest?moja rodzina patrzy na mnie jak na wariatkę-żadnych leków,żadnego lekarza!Ja tłumaczyłam sobie,że to takie"oczyszczanie"się organizmu,ale za każdym kolejnym razem,sama juz nie wiem co to?Macie jakieś pomysły moi kochani?pozdrowionka i uściski:)
data: 2007.05.28
autor: katarzynka78
Pani Aniu, znalazłam na kursie swoją perełkę. Jak będzie słychać huk, to nie tylko od "farmaceutki" :) jak wali młotkiem w "co ludzie powiedzą", będę walić w moje własne niewolnictwo. :) Pozdrawiam wszyyyyyystkie baby i chopów.
data: 2007.05.27
autor: Joanna - MamAsik
Witam serdecznie. Jestem na forum po raz pierwszy, od miesiąca dopiero je "odkryłam".Wstyd się przyznać ale gotuję tylko wybiórczo:( PP, już od 5 lat/około/. Rozpoczęłam studia i zabrakło mi już czasu na studiowanie PP.Przeczytałam wielokrotnie książki i forum - nie mogę się przebić z filozofią ponieważ brak jest mi równowagi wewnętrznej by wszystko to sobie uporządkować. Cieszę się, że pani A. Ciesielska udziela porad osobiście ponieważ powinnam je odbyć już 5 lat temu /teraz jednak nie mogę się wyrwać do Poznania-resztkami sił studiuję przed ostatni rok/. Moje zmartwienia i zła dieta doprowadziły mnie do alergii /pyłkowicy/z którą nie mogę sobie poradzić. Noszę w sobie stare urazy i smutki i niepewność /jestem po 27 operacjach na brodawczaki krtani-w dzieciństwie/.
Zdaję sobie sprawę, co ten mój bagaż niesie ze sobą w moje życie dorosłe /mam 36 lat/.
Póki co staram w tym trudnym dla siebie okresie pylenia traw i innych swinstw gotować, gotować, gotować nie zamartwiać się i przestrzegac diety PP najlepiej jak potrafię, choć zazdroszczę wszystkim którzy się już uporządkowali i obiema nogami są w PP, i nie dzwigają na swoich barkach efektów nieprawidłowej diety z lat ubiegłych.
Kupiłam ostrożeń /nie udało mi się kupić z tej firmy którą polecała pani A. Ciesielska/ i zamierzam przemywać nim swoje swędzące oczy i płukać chrypiące gardło. Przyjmuję obecnie leki przeciwhistaminowe-choć nie jestem ich zwolenniczką -boję się jednak kolejnych infekcji, duszności, katarów, i innych zachorowań.
Wierzę, że PP jest najlepszym sposobem na zdrowe i pełne życie i bardzo chcę tego w pełni doświadczyć.

POZDRAWIAM SERDECZNIE WSZYSTKICH.
Joasiulek z Rumi.
data: 2007.05.27
autor: Joasiulek z Rumi
Krzysiu, na forum był post pani Ani - termosy mogą być stalowe, bo nie przechowujemy jedzenia w nich zbyt długo. Ja kupiłam szklane i stalowe, i muszę powiedzieć, że stalowe lepiej się sprawdzają - zajmują mniej miejsca w tornistrach dzieci. Ja do pracy noszę dwa szklane termosy, z owsianką (0,25 l) i kawą (0,5 l), i noszę się z myślą o wymianie ich na stalowe, żeby w swoim plecaku upchnąć jeszcze termos z TLI. Kawę i herbatę gotujemy w rondelkach czy garnkach emaliowanych - z tego co pamiętam, też był post pani Ani, w którym nie zalecała kupowania szklanych dzbanków, ze względu na to że się tłuką. *** Moje uzależnienie słodyczowe jest krótsze, bo 40-letnie, ale radzę sobie w tej chwili już bez problemu będąc 3 miesiące na diecie PP. Na początku dość często robiłam kulki, ale za szybko znikały, bo cała rodzina rąbała je jak maszyna. Czasem jadłam chleb z miodem i imbirem. Zrobiłam kilka ciast (na święta, urodziny). Wczoraj też z okazji Dnia Matki - tort imieninowo-urodzinowy. Z całej rodziny ja jestem najbardziej wciągnięta w PP, całym umysłem i duszą. Ten tort to był głównie dla dzieci i męża. Mnie już nie ciągnie, choć spróbowania nie odmówiłam sobie. Słodycze kupne nie robią już na mnie wrażenia, traktuję je tak, jakby były z plastiku. Moje "hity" teraz to kawa, owsianka, zupy (nie znosiłam ich przez całe życie!), grzanki z mięskiem z rosołu i cała reszta pp. Nawet imbirówka, która mi nie smakuje (uczciwie mówiąc, w coraz mniejszym stopniu mi nie smakuje), ale chodzi za mną do tego stopnia, że piję ją codziennie. Myślę, Krzysiu, że i ty z czasem stracisz apetyt na "cukrowe" słodkie, czego ci życzę. Pozdrawiam
data: 2007.05.27
autor: Kostka
Agato, miałam na myśli zupę śródziemnomorską ze str.231, F.Ż. Zastosowałam skrót myślowy odwołując się do zupy z Twojego postu i stąd nieścisłość. A zupę naprawdę polecam, właśnie idę otworzyć ostatni słoik. To fasolówka ale ja tym razem zrobiłam z soczewicą, pycha.
data: 2007.05.27
autor: Marta R.
I tydzień na PP minął. Nie powiem, żeby było łatwo, ale zimno coraz rzadziej "biega mi po plecach".Poważnie biorę się za zmiany, które winnam była przeprowdzić wiele lat temu - kiedy kupiłam pierwszą książkę Pani Ani.Ale
przekonałam się, że z tamtego okresu została mi nie tylko kawa gotowana. Mam żółtą koszulę do spania,a także zółte i czrwone bluzki, uszyłam czerwone prześcieradła i poduszki z flaneli, mam wiele ziół i używam ich. Mleko poszło w odstawkę juz wcześniej, po przeczytaniu książki "Mleko to cichy morderca". Fast foody zawsze omijałam. Mam nawet zeszyt, który sobie założyłam po przeczytaniu "Filozofii zdrowia". Kiedy więc usłyszałam o wyziębieniu organizmu zaraz przypomniałam sobie, że mam książki Pani Ani. Czytam je od nowa - a w zasadzie to juz po raz trzeci, przeglądam forum i gotuję - i oczywiście jem. Z tym mam problemy, bo chociaż zewnętrznie na to nie wyglądam nie przepadam za jedzeniem. Głód też nie daje o sobie znać i muszę po prostu pamiętać, że trzeba jeść. Owsianka bardzo mi smakuje. Przebolałam, że bez owoców nawet suszonych, ale jak Pani Ania napisała, ona tylko odkrywa nam naturę pożywienia , a nie tworzy jej. O tym , że pomyliłam TLI z kilerką juz pisałam. Ale to nie mój jedyny błąd w tym pierwszym tygodniu. Bardzo lubię słodycze i to jest mój problem od dziecka, czyli bardzo długo bo minęło mi w grudniu 52 lata. Zawzięłam się i ruszyłam w suszone owoce, aby mieć jakiś substytut. No i oczywiście trafiłam na post Pani Ani o suszonych owocach. Przełknęłam tę pigułkę i dalej przeszukuję archiwum w poszukiwaniu informacji, które mi pomogą właściwie się odżywiać. Mam pytanie odnośnie termosów - ze szklanym wkładem czy mogą być stalowe ??? W sklepach są głównie stalowe. W kuchni mam gaz , ale garnki niestety stalowe (kiedyś kupiłam sobie zestaw Zeptera dla zdrowotności).Ale dokupiłam już emaliowany rondelek z brązowym wnętrzem do gotowania kawy. Niestety nie znalazłam żaroodpodnego garnuszka do gotowania kawy i herbaty na gazie (są z plastikowymi uchwytami i pokrywkami, więc nie nadają się na palnik). Mam nadzieję, że z czasem odnajdę się w kuchni wg PP i będę robiła coraz mniej błędów. Na razie zachęcam moje koleżanki do zapoznania się z zasadami żywienia, które mogą przywrócić ich schorowane organizmy do równowagi. Pozdrawiam wszystkich, którzy dzielą się wypowiedziami na forum i pomagają tym samym wszystkim "świeżynkom". Świadomość, że można sobie pomóc odżywianiem jest całkiem miła. Zanosi sie na burzę. Biegnę do sklepu - muszę uzupełnić zapasy przypraw.
data: 2007.05.27
autor: Krzysia
Edyto, i pozostałe Dziewczyny- oto przepis na naleśniki z mąki gryczanej: taka wersja oryginalna to: 100 g mąki gryczanej, 2 całe jajka, sól, pieprz i woda- tyle,żeby ciasto miało nalesnikową konsystencję.. Moja mama robi jednak inaczej troszkę- mianowicie dodaje do mąki gryczanej mąki pszennej- powiedziała że z samej gryczanej nie bardzo się trzymają.. nalęsniki powinny być cieniutkie, a do środka dajemy co się nam podoba- raczej polecam na ostro niż słodko. fajna sprawa.. jak nie możecie znależć mąki gryczanej, to babka u której kupuję kasze na rynku poradziła żeby grykę w młynku zmielić.. nie próbowałam tego, ale w ostateczności można sprawdzić. pozdrawiam,
data: 2007.05.27
autor: Paula
Do wszystkich z których się pot leje pomimo picia tli - przemroziłyście kiedyś ręce? Jak się zdaży to wtedy zimna woda wydaje się ciepła a ciepła wydaje się gorąca.Wrażenia są zaburzone i potrzeba czasu. Mija pewnien czas i właściwie czujemy temperaturę. Tak samo jest z organizmem jak go mroziłyście latami to nie spodziewajcie się od razu cudów - na cud trzeba zapracować... Podgrzewajcie, podgrzewajcie aż problem rozwiąże się sam całkiem niezauważenie. Czas potrzebny jest na wszystko i przyzwolenie też:) Powodzenia:)
data: 2007.05.27
autor: karolina
dzięki dzieki dzięki dzięki Dziewczyny :):) mordka mi sie sama śmieje!! jak fajnie że jesteście!!:*:*
data: 2007.05.26
autor: Marlen
Kochane Dziewczyny! wy jestescie po prostu wspaniale! Te rady udzielane na forum to naprawde jest unikalne. Karolina /Joanna MamAsik/Rene to jest cenne, co robicie. Sadze, ze duzo osob czyta wasze wskazowki i mimo, ze nic nie pisza, z pewnoscia zastanawiaja sie nad tym o czym piszecie. I ja z przyjemnoscia czytam wasze opinie. wielkie dzieki za to.
Nie bylam na forum od majowego weekendu (3tyg), bo jak zwykle "wsiaklam w robote". Ksiazka, polecana na Forum o Aniolach to jak pisala Anna z Mainz "Swietlista Sila Aniolow" -w odpowiedzi dla Barbary z dnia 18.05. Zaskoczyla mnie interpretacja (zestaw z kartami) mojego obecnego "stanu" bo byla zgodna z prawda :) No i nie wiedzialam, ze ta sila wokol nas to przewodnictwo aniolow. Nawet jak czlowiek wdepnie w najgorsze g :)przepraszam za slownictwo, i siedzi w nim po uszy :) to ta sila i jej milosc sa obok i podaja "reke" - tylko czlowiek jest tak zaaferowany, ze niczego nie dostrzega! Poltora miesiaca na tym gotowaniu (wliczajac niedojadanie, odstepstwa slodyczowe i inne) zwiekszyla mi sie swiadomosc. Duzo tez nad tym pracuje bo mam czas dla siebie :) ale jak juz pisaly dziewczyny, jesli jest klopot/watpliwosc wystarczy "puscic to w eter" a odpowiedz pojawia sama. Trzeba tylko zwolnic, ta codzienna gonitwa wykancza.
Zycze wszystkim wytrwalosci i optymizmu. Moc pozdrowien.
data: 2007.05.26
autor: Agnieszka z warszawy
Paulo, czy mogłabyś podzielić się przepisem na naleśniki z kaszy gryczanej?
data: 2007.05.26
autor: Edyta
Diewczyny dzięki,ze jesteście;) super wiedzieć ,ze takie fajne i mądre z Was babeczki;) A teraz Marto R.co to za sałatka z selera naciowego hm... no pisz szybciutko to zrobię;)Aha i ogromne dziękuję (!!!)za ten post,widzisz bo ja mam obsesję na punkcie suchego ciała i to chyba z tego wynika.Taka paranoja.Oj dobrze,ze jesteście ...
data: 2007.05.26
autor: AGATA
Witam, czytam archiwum i czytam i końca nie widać. ale mam ostatnio lepszy nastrój, chociaż są i problemy;-/ okazało się wczoraj że mama moja przyjmuje leki antydepresyjne, nie bardzo jej sie widzi zmaina odzywianaia, cale zycie byla na dietach odchudzających, teraz jest wegetarianką, codziennie pije dużo piwa i jes surowe warzywa. ja daję przyklad (sic!)- chociaż chyba odwrotnie powinno byc. Mam 21 lat i martwię się tym, no bo w koncu to moja bliska osoba, ale przeciez ja nikogo nie moge zmienic... poza tym wyjezdzam niedlugo na 3 m-ce do Szkocji, gdzie jedzenie jest kiepskiej jakosci. ale nie bede miala wyboru, ponieważ przebywam tam jako wolontariuszka w osrodku jeździectwa naturalnego i jadam wraz z rodziną goszczącą.. Co jest lepsze w szkockiej kuchni, niż np we francuskiej- zdecydowanie mniej surowizny, oraz owoców, ale bardzo się martwię tym ze znowu rozreguluje sobie organizm, a staram się od dluższego czasu zdrowo odżywiać (znaczy pięcioprzemianowo). I zamiast cieszyc sie ze lato, ze wakacje i odpoczynek to mi te dylematy narastają wewnątrz.. tak się ostatnio zastanawiałam skąd wiadomo ze dany produkt ma taką a taką naturę termiczną i taki a taki smak... no bo nie wszystko da się wyczuć językiem..;-) chodzi mi np o kaszę gryczaną, spotkałam się wcześniej ze stwierdzeniem że jest ona wychładzająca, i od tamtego momentu jakoś drastycznie ograniczyłam ją w swoim menu, wczoraj kupiłam na rynku od chłopa niepalonej kaszy 1kg i chyba się zdecyduje ponownie coś z niej robić. z kaszy gryczanej wychodzą super naleśniki, popularne są we Francji - w Bretanii najbardziej.. tzw GALETTES I CREPES.
Co do upałów to się wytapiam... a jeszcze jak zupę jem to jak w saunie się czuję... ale i tak bardziej mnie do tego ciągnie niż do zimnego jogurtu.. i staram się cieszyc latem! nawet te upały stają się mniej dokuczliwe gdy pomysle o zimie- bo zima to najmniej ulubiona pora roku;-) pozdrawiam Wszystkich
data: 2007.05.26
autor: Paula
No jak Marlen chce żeby któs jej napisał do słuchu to proszę bardzo:)Babo problemy rozwiązuj a nie gromadź!! Przywiąż się do kota a nie do choroby i pogadaj z P.Anią:)Do garów i do żarcia tak poza tym:) Kamilo z Londynu różne rzeczy istnieją i mamy się z nimi konfrontować skoro do nas przychodzą-się trzymaj:) tulki
data: 2007.05.26
autor: karolina
Hej Marlen,
Ja jeszcze na chwilke do Ciebie bo sobie przypomnialam pare rzeczy z okresu koabitacji z grzybkiem.
Po pierwsze zero tamponow. Zero. I basta. Po drugie zastanow sie czy nie nazbyt przesadnie dbasz o higiene osobista. Ja mialam ten problem i niestety 'wymylam' sobie troche flore bakteryjna z 'poludnia':). Z twojego opisu, tego jak sie czujesz, to podejrzewam, ze tez masz lekkiego chopla na tym punkcie. Ale to chyba czesc naszego zdrowienia, kiedy akceptujemy siebie jako stworzonka biologiczne, ktore, z sily rzeczy, wydzielaja rozne wonie i takie tam.
Od kiedy przystopowalam z czestym myciem, jest swiety spokoj. Chociaz, podejrzewam, ze kazdy ma swoje sposoby i tez u kazdego przyczyny sa rozne. Jeszcze pamietam totalna obsesje na tym punkcie i strach przed grzybiem - podejrzewam, ze tak sie go balam, ze w koncu zawsze dostawalam. Pamietam moja wycieczke do Budapesztu z ludzmi z roku na studiach.Oni w saunie a ja na pogotowiu w Budapeszcie, tlumaczac lamana anigelszczyzna lekarce z rownie lamana angielszczyzna co mi jest:). Teraz jak pomysle o rozkladaniu nog na wegierskim pogotowiu, to chce mi sie smiac, ale wtedy do smiechu bylo mi daleko:).
Odwagi, Marlen. Wszysto siedzi w glowie.
Sciskam a przy okazji to jak wszystkich pozdrawialam, to zapomnialam o Rene...Faux-pas.
Panowie na forum-wybaczcie poruszanie takich babskich spraw.Wiem, ze wolelibyscie nie wiedziec, ze takie rzeczy istnieja, ale istnieja.
data: 2007.05.26
autor: Kamila z Londynu
Droga Małgorzato z lubuskiego - bardzo dziękuję za radę :) Tak jak pisałam, jestem wdzieczna za wszelkie "uwagi". Ta cala grzybica juz działa mi ostro na psyche. Czuje sie przez nią "brudna", powaznie mam jazdy... wydaje mi sie ze smierdze... o bosche... Siostra mi mowi, ze to bzdura, ze wymyslam. Ale wiesz... po tylu latach życia z tym, tak właśnie sie czuję... wybaczcie ze sie uzalam. Moze ktos mie napisze, przestan sie uzalac ;). no to niech napisze... Pozdrooovki dla Wszytkich :)
data: 2007.05.26
autor: Marlen
Agatko w taki upał to ze wszystkich chyba pot się leje strumieniami.Wszyscy wkoło sie dziwia jak ja w taki upał moge pić gorącą kawę,pić gorącą herbatę i do tego pałaszować gary gorrrących zup.A ja sie z tym czuję super!jak przypomnę sobie siebie sprzed roku lato-litry zimnej wody,suróweczki,duperelki,na dworze +30 a ja zmarznięta do szpiku kośći.A w tym roku-ekstra!tylko jak mnie dół jakiś łapie to czuje chłód,mam zimne ręce i stopy.Aaaa tak się zastanawiam co na lato zmieniacie w swoim menu?pozdrowionka
data: 2007.05.26
autor: katarzynka 78
Hej Agata! Ja na upały mam... termos z TLACI. Już to sprawdziłam. Trochę się pocę ale w tym stopniu nie przeszkadza mi to. Ludzie się dziwią na widok parującego kubka ale to nie mnie spływaja strużki po twarzy. Zdażyło mi się jednak tego lata zgrzeszyć parę razy wodą (kilka łyków) lub nie swoim napojem (świeży imbir z miodem), kiedy z różnych powodów termosu zabrakło. Pomimo tego, że zawsze w temperaturze pokojowej to wtedy po prostu ociekałam: brzuch, plecy, tak jak piszesz. Z TLACI na podorędziu, prowadzę zajęcia ruchowe i daję radę, a bez... porażka, mogę siedzieć sobie i oglądać film a kałuża pod tyłkiem się zbiera. Nie wiem co Ty pijasz ale pewnie stres zrobił swoje, bo przecież pocenie to efekt osłabienia a stresik osłabia, że hej. I jeszcze jedno: słyszałam, że mieszkaniec Indii zapytał moją znajomą osobę z Polski dlaczego tak strasznie źle postrzegamy pot, tzn dlaczego się go wstydzimy. Powiedział, że złe znoszenie upałów często bierze się z psychicznej bariery przed potem. Rzeczywiście, na mnie to działa; jeśli dam sobie przyzwolenie na spocenie się (z TLACI, rzecz jasna:) to problem znika, w każdym razie psychicznie i jakoś chodniej. Ten Indus mówił, że plama pod rękawkiem jest naturalną rzeczą (ba, w Indiach ideałem piękna kobiecej twarzy jest twarz "świecąca jak księżyc" czyli spocona), o czym staram się pamiętać zawsze a już na pewno w swobodnych i uzasadnionych sytuacjach czyli na zajęciach ruchowych lub długich spacerach w upalne dni. Zwłaszcza, że świeży pot jest bezwonny, problem zaczyna się po kilku godzinach. A zupka na wołowinie to świetny pomysł, bo i nawilży od środka i zrównoważy. Ja ostatnio, kiedy przypomniałaś o selerze naciowym, zrobiłam ową śródziemnomorską. Ona też świetnie nawilża. I jest taka pyszna!!! Te smażone warzywa zalane rosołem...mmmm A teraz relaks przy kawce z pieprzem kajeńskim. U, ale ostra mi wyszła. Ciekawe, co wczoraj sknociłam, skoro dzisiaj łyżeczka SAMA nabrała aż tyle...:) Pozdrowienia.
data: 2007.05.26
autor: Marta R.
Bardzo dziękuje Agacie i Karolinie za rady w sprawie oleju do ciasta marchewkowego.Zrobiłam je dzisiaj- wyszło pyszne.Pozdrawiam :)
data: 2007.05.26
autor: Joanna z Tarnowskich Gór.
Kochane babeczki! dziś miałą kolejna wizytę u promotora,upał jak to upał,korki jak to korki a ze mnie mokra plama.Czy to stres czy co? Całe plecy mokre cały brzuszek oj,oj! Coś się dzieje,już gotuję wiosenną ciepłą zupkę na wołowinie.A jak wy się trzymacie w to ciepełko?
pozdrawiam cieplutko
data: 2007.05.26
autor: AGATA
Moja rada dla Marlen (22.05.2007) w sprawie problemu z grzybicą pochwy.
Zwróć uwagę na noszone ubranie od pasa w dół: żadnych stylonów, bielizna osobista tylko 100% bawełny, zrezygnuj z rajtuz i obcisłych spodni ze sztucznych tworzyw.
Na damskie rajstopy mam swój sposób (30 lat temu poradziła mi pani ginekolog - też bardzo długo borykałam się z tym problemem). Rajstopy przecinam nożyczkami w kroczu i "łapię" oczka lakierem do paznokci. Powstała jak pięść dziura pozwala ciału oddychać. Kupuję rajtuzy z klinem i zwracam uwagę jak mają ułożone szwy, bo nie w każdych da się wyciąć taką dziurę, aby oczka nie leciały dalej.
Polecam też znaleźć sponsora na obie książki pani Anny Ciesielskiej (np. prezent na urodziny, imieniny, pod choinkę).
data: 2007.05.25
autor: Małgorzata z lubuskiego
I jeszcze raz do Agnieszki. Przyszło mi coś do głowy, kiedy jechałam dziś do pracy. Te wózki dookoła, to może specjalnie dla Ciebie jeżdżą. Póki Cię wkurzają, to znaczy, że ego rządzi i jest nad czym popracować ale nadejdzie taki moment, że staną się zwykłym, neutralnym elementem krajobrazu i będziesz je dostrzegać na zasadzie: o! drzewo, o! wózek, o! fajne buty, albo w ogóle nie zauważysz, że są wokół. Wtedy odjadą w inne miejsce, "wychowywać" następną "niecierpliwą". I wiesz, co? Może wtedy już odjedziesz z nimi, ze swoim własnym wózeczkiem?
data: 2007.05.25
autor: Marta R.
Darku:) jestem z Ciebie dumna:)Tulki dla Jagody - oj dzieje się dzieje... Odpowiedź dla Co dalej? jak dla mnie jest taka: cierp ciało coś chciało a jak nie chcesz cierpieć to się weź... Nie Magdo pisząc oliwie z oliwek miałam na myśli tylko ciasto marchewkowe bo przepis przerobiłam już na wszystkie strony i to połaczenie było niebardzo.Osobiście oliwa z oliwek ok ale bardziej wolę słonecznikowy, chociaż ostatnio trafiłam na olej ibirowy (połaczenie ekstraktu z imbiru z olejem) i steki są na tym bardzo ok i sos do sałatki też fajny - szukaj, sprawdzaj i wybierz to co Ci najbardziej pasi.Haniu z Warszawy póki nie staniesz na nogi po swoim wczesniejszym zdrowym zyciu nie tykaj kwasnego, surowego i zimnego bo Ci rypnie jak mawia P. Ania. Jak sie wzmocnisz to efekt rypniecia bedzie latwiej opanowac a teraz moze Cie powalic na dluzej.Tulki dla wszystkich!
data: 2007.05.25
autor: karolina
Witam.Mam pytanie. Wiemy, że nie jemy "surowego". W przepisach Pani Ani, np w sałatkach kolacyjnych, czasem występują produkty surowe jako ich składnik - pomidory, rzodkiewki itp.
Czy można wtedy te przepisy traktować jako uniwersalne a więc dla każdego, czy też osoby z problemami zdrowotnymi, wychłodzone dotychczasową "zdrową" dietą nie powinny z tych przepisów korzystać ew.modyfikować je, by całkowicie wyeliminować to co surowe.Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam
data: 2007.05.25
autor: Hania z Warszawy
Darku, dzięki za posta o Ciesiesltwie :) * Rene, dzieki za "wszystko to stworzenie boże" :)Nawet moje dziołchy mają to na płycie Arki Noego. Grunt to chcieć słuchać. :)
data: 2007.05.25
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich forumowiczów.
Mam pytanie do Karoliny w sprawie oliwy z oliwek. Czy Ty może masz jakąś inną wiedze na temat tego tłuszczu. Cały czas używam oliwy , częściej niż oleju i uważam, że jest bardzo zdrowy , smaczny i w ogóle OK. A może mówisz o oliwie tylko w odniesieniu do ciasta marchewkowego?
Teraz do Jagody . Twóje słowa , które piszesz do Agnieszki
zapisałam sobie dziś na kartce i idę z nimi do pracy.
Dzięki za to przypomienie. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
data: 2007.05.25
autor: magda
No i klops,dziewczyny!Juz było wszystko na dobrej drodze a tu w poniedziałek urodziny koleżanki i ciasteczki i łyk wina i mus truskawkowy i groszki czekoladowe i 2 ziemniaki i odrobina kurczak a wszystko bez przypraw! Głodna byłam to zjadłam a na drugi dzień czułam już śluzowatość w organiźmie.We wtorek dołozyłam ognia do pieca i 4 ciasteczka z bakaliami i dwie bułki grahamki. ojej i do tego emocje,negatywne bo zawsze cos a może dlaczego ,że zaśmieciłam sobie organizm.Wypiłam szybciutko imbirówkę ale wrócić do poprzedniego stanu nie mogę.Mało tego chyba mam zakwaszony organizm bo mam wra zenie ,że moje ciało ma taki specyficzny brzydkawy zapach.Może ktoś z was coś takiego przeżył?? To raczej zakwaszenie organizmu,troszkę mi ciężko z tym bo to uciążliwe.
data: 2007.05.25
autor: co dalej?
Agnieszko z Poznania(W.), pozdrawiam Cię ciepło. Ja też byłam w takiej sytuacji, czekałam długo, jak na moje chciejstwo, zbyt długo. Ale uwierzysz, bądź nie, zaszłam w ciążę, kiedy przestałam tak bardzo chcieć. Nie znaczy to absolutnie, że przestało mi zależeć, po prostu nie myślałam już o tym w taki chciejski sposób. Nie jest to łatwe i na pewno na nic się nie zda powiedzenie sobie: "ok, to ja już tak nie myślę". To przyszło samo. Nasze jedzenie pomaga przestawić myśli na inne tory. Gotuj, jedz, wypoczywaj, żyj dniem dzisiejszym i kładź się spać z przekonaniem, że otrzymujesz wszystko, co najlepsze i tak ma być. Wiem, łatwo radzić i być pogodną, kiedy w brzuszku już bawi się 10-centymetrowe Maleństwo ale dopiero teraz widzę sens tego, że jeśli czegoś nie dostajemy to naprawdę nie jest do dla nas w DANYM MOMENCIE "potrzebne" albo nie jesteśmy gotowi. Ja teraz potrafię ocenić, że NAPRAWDĘ nie byłam gotowa, fizycznie, bo ciało słabe, blade, chude, wychłodzone i psychicznie, co znacznie trudniej zauważyć i do czego trudniej się przed sobą przyznać. W pewnym momencie zrozumiałam, że upływający czas działa (paradoksalnie-bo zegar cyka) na moją korzyść i przestałam liczyć kolejne miesiączki, teraz już nawet nie pamiętam ile czasu minęło ale to jest nieważne. Bardzo pomogło mężowskie podejście, (często chłopy gadają mądrze w tych tematach ale my ich nie słuchamy, bo "co oni mogą o tym wiedzieć";). Warto było czekać, bo widzę o ile obydwoje jesteśmy teraz silniejsi a przecież dzięki temu Maleństwo może rozwijać się wspaniale. Bardzo wierzę, że gdzieś na tamtym świecie, umówiliśmy się ze swoimi dziećmi, kiedy i gdzie się z nimi spotkamy ale nasze ego, często pod presją społeczną i pod wpływem innych wózków w parku chce już i koniec. Nie dajmy się. Serdeczności!
data: 2007.05.25
autor: Marta R.
Karolinko, z tą latarnią to piękny sen:)) Ściskam Cię mocno i trzymam kciuki za Twoje kwiatki, kabaczki i plany domowe. Agnieszko z Winiar, powtarzaj sobie tak długo, aż w to uwierzysz i zrozumiesz: "Idź przez życie w spokoju i zaufaniu, że dostajesz wszystko, czego potrzebujesz". Swoimi pretensjami, żalem i chciejstwem nie przyspieszysz niczego. Pamiętaj też, że to, co nowe, rodzi się w absolutnej samotności, bólu, ciemności i skupieniu (F. Życia)- a musisz się narodzić nowa TY. Pozdrawiam
data: 2007.05.24
autor: Jagoda
PS: wlasnie przegladam te chinska ksiazeczke o TCM... czy wiecie ze mieso psa jest w smaku slonym? Pozdrowienia!
data: 2007.05.24
autor: Darek
Moze przyszedl czas zeby wyjasnic ze PP pani Anny Ciesielskiej to nie to samo co gotowanie wg 5 zywiołów pań Trebuth i Temelie. Zasadnicza roznica polega na tym ze panie Trebuth i Temelie przenoszą na europejski grunt Tradycyjna Medycyne Chińska TCM jedynie w zakresie zywienia, stosujac produkty, ktore nie wystepuja w naturalny sposob w tej czesci Europy jak np. algi morskie. W ich ksiazkach pelno jest rozmaitych "cudownych sposobow" jak np. picie wrzatku czy stosowanie papki ryzowej, ktore rzeczywiscie mozna znalezc w TCM (np. w ksiazce "Eaiting your way to health - Dietotherapy in Traditional Chinese Medicine" Pekin 1996), brak jednak całościowego spojrzenia na f i l o z o f i e PP. Choc autorki odwoluja sie do tradycji, mowiac - "wez przepis swojej babci, dodaj troche przypraw i... gotowe" - to jednak odwolanie to jest bardzo swobodne, traktujace tradycje jedynie jako inspiracje do "ugotuj sobie cos", a nie zrodlo rzetelnej wiedzy. *** Piec Przemian pani Anny Ciesielskiej rozni sie wiec przede wszystkim tym ze zajmuje sie caloscia otaczajacego nas swiata: oprocz gotowania i wplywu jaki maja na nasz organizm poszczegolne smaki, mowa tu rowniez o PP kolorow, klimatu i - bardzo waznym aspekcie pracy nad swoim wnetrzem - PP emocji. Celem sztuki PP pani Anny Ciesielskiej jest stan rownowagi organizmu, a nie poszukiwanie "cudownych specyfikow" na konkretna dolegliwosc. To wszystko zmusza adeptow PP wedlug pani Ciesielskiej do wziecia odpowiedzialnosci za wlasne zycie, nawyki zywieniowe, emocje i rozpoczecia dlugiego procesu otwierania swej swiadomosci i coraz szerszego rozumienia siebie i swiata. Gotowanie pani Ciesielskiej to nie dietoterapia - to filozofia zycia, gdzie zdrowie jest stanem normalnym, ktory osiagalny jest dla kazdego. Niemałe znaczenie ma tu osadzenie PP w wielopokoleniowej tradycji zywieniowej Wielkopolski. Wiekszosc przepisow w ksiazkach pani Ciesielskiej to tradycyjne polskie przepisy zrownowazone odpowiednia iloscia przypraw. Te inspirowane kuchnia srodziemnomorska zawsze sa osadzone w realiach klimatycznych tej czesci Europy. Ponadto klasyfikacja smakow oparta jest na bezposrednim doswiadczeniu autorki - poparta wieloletnia wlasna praktyka. Kiedy wiec ma sie swiadomosc powyzszych roznic - latwo zrozumiec ze ksiazki pani Ciesielskiej nigdy nie stana sie tak komercyjnym "swiatowym bestsellerem" jak ksiazki pan Trebuth i Temelie, gdyz napisane zostaly z inna intencja. Mysle ze teraz latwiej bedzie zrozumiec dlaczego niektorzy forumowicze wydaja sie nieco zagubieni, spotykajac sie z glebia duchowej spuscizny ktorej rzeczniczka jest pani Anna Ciesielska.
data: 2007.05.24
autor: Darek
Kochani,czy jest wśród nas jakaś "ktosia",która korzysta z masaży limfatycznych typu "rollen" lub innego urządzenia do poruszenia limfy? W moim mieście są tego typu gabinety.Ostatnio skorzystałam z rollenu i czuję się wspaniale.Problemem dla mnie jest zalecane tym programem picie herbatek ziołowych usuwających toksyny...Tak sobie myślę,że z nich nie skrzystam, ponieważ nasze herbatki są wystarczające.Co o tym sądzicie? Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.05.24
autor: Barbara
Kasiu-musisz zrozumieć,że nie każde pp to pp według pani Ani Ciesielskiej.Temelie to jedno pani Ciesielska to cos innego.Ja sama zaczynałam od Temelie i powiem szczerze nie za dobrze na tym wyszłam,ale nie bedę się w tym temacie rozpisywać.Musisz się zdecydowac albo Ciesielstwo albo Temeliarstwo albo inne pp.A odnośnie tej kwaśnej herbatki pod koniec kuracji to ma ona na celu chyba zamkniecie porów,które wczesniej zostały otwarte.papa
data: 2008.01.08
autor: katarzynka 78
Droga Marto.To,ze nigdy wczesniej nie zabieralam glosu na Waszym forum,nie swiadczy o tym,ze tu nie zagladalam.Z pp zetknelam sie juz troche wczesniej.Najpierw moje gotowanie opieralo sie na ksiazce Barbary Temelie i Beatrce Trebuth.Ksiazki autorstwa Pani Ciesielskiej przeczytalam dopiero jeden raz,wiec zapewne wiele istotnych spraw mi "umklo".Co do tej szklanki herbaty,to napisalam,ze prawdopodobnie dobrze jest ja wypic po tym zabiegu,bo spotkalam sie z opiniami osob duzo bardziej doswiadczonych w tym temacie ode mnie,ze trzeba inni mowia,ze nie trzeba.Ale jesli nawet ktos zdecyduje sie na wypicie kilku lykow przygotowanych wg pp mam nadzieje,ze nie bedzie az tak wielkich skutkow ubocznych.Lekarz,o ktorym wczesniej pisalam tez jest pp i poleca ten sposob swoim pacjentom.Obiecuje,ze w lipcu,gdy bede sie z nim widziala,poprosze aby ustosunkowal sie do tego tematu od strony medycznej i wtedy przekaze Ci uzyskane informacje.Nie zgadzam sie z Toba odnosnie "doraznej pomocy".Moj syn przechodzil przez to ponad rok temu,gdy kilka tygodni temu sprawdzalam czy problem wrocil okazalo sie,ze jest ok.Koncze,mam nadzieje,ze nie bede musiala pisac wiecej postow na ten temat.Pozdrawiam
data: 2007.05.24
autor: Kasia
Joanno z Tarnowskich Gór olej słonecznikowy jest bardzo ok od oliwy z oliwek daleko bo jak trafisz na tą co pachnie oliwkami bardziej to kalapita - nawet pies nie chciał jeść:)Darku ludzie na pp mają luz więc i Ty wrzuć na luz. Po co się napinasz? Poważni ludzie mają wiedzę i robią z nią co trzeba. Niedawno pisałam o tym że ktoś nam pokazał drogę i my ją komuś pokażemy lub pokazujemy... Nie jestem za głaskaniem po główce i Kasi też głaskać nie będę.Nie ważne co ona walnęła - ważne jak Ty zareagowałeś - pomyśl jesteś dalej i wiesz więcej to też odpowiedzialność.Teraz do Kasi z rury umiarkowanie grubej... Kobito jest wiele metod i wielu ludzi do niektórych z nich rzeczywiście ciężko się dostać co jednak o niczym nie świadczy...Każdy wybiera to co uważa za słuszne dla mnie słuszne jest pp. Zastanów się o co Ci chodzi. Czytałaś książki? Rozmawiałaś z P.Anią? Jesteś przekonana do tego co robisz,do pp? Piszę do Ciebie to co napisałam również Darkowi słowo to odpowiedzialność kobito. Nie ważne co on napisał ważne jak Ty zareagowałaś... To forum powstało żeby pomagać sobie wzajemnie jak najbardziej ale zastanów się dobrze czy tak. Intencji Twoich nie neguję, mnie neguję też umiejętności lekarza który Ci tą metodę polecił. Fajnie że metoda pomogła Twojemu synkowi. Mój chrześniak wyszedł z owsików rosołem, czosnkiem, imbirem - problem był tylko raz i nigdy nie wrócił chociaż dzieci w przedszkolu miały bumerang... Przeczytaj swój post jeszcze raz i się zastanów. Post Darka to jeszcze nie burza tylko strzał patelnią który się czasem odbywa w ramach przywracania do rzeczywistości... Marto R masz moje 5 punktów za łagodność przekazu i konkret:) Tulki popołudniowe
data: 2007.05.24
autor: karolina
Kilka postów dotyczyło ostatnio morfologii.Czy wyniki spadają na pp czy wzrastają? Otóż moi kochani wzrastają! Przynajmniej w moim przypadku wzrosły.Kilka lat temu mialam podwyższone ob , zmiany w płucach , skoliozę i inne tam takie.Po trzech latach naszego jedzonka wszystko jest ok !Cieszę się przeogromnie ,jestem żywym przykładem skuteczności tego sposobu odżywiania-dzisiaj odebrałam wyniki.Dziękuję mojemu Aniołowi Stróżowi ,że mnie umówil kiedyś na spotkanie z książkami Pani Ani.Moi drodzy - kto chce być zdrowym szuka sposobów a kto nie chce szuka powodów ,żeby wziąć np. tabletkę.I nie tłumaczcie się ,że nie mieliście wyjścia ,że ta metoda jest nie skuteczna i ,że nie macie czasu, bo sama to na sobie sprawdziłam.Ale bez wewnętrznego przekonania też się za to nie bierzcie , bo szkoda Waszego prądu!
data: 2007.05.24
autor: emanuela
Kasiu, spokojnie, Twoja metoda może i jest skuteczna, ale nie dla nas. Dlaczego? Bo nie przywóci ona odpowiedniej równowagi kwasowo-zasadowej, o której pisze Pani Ania. Chyba nie masz jeszcze włściwego wyobrażenia, czym jest PP. Takie "babcine" metody rzeczywiście są cenne i nie wątpię, że skuteczne, ale dla osób na jedzeniu kwaśnym-surowym-zimnym. Dla nas to "lampka", że trzeba zadbać o własne ciało, bo po takiej szybkiej "likwidacji" owsików ciało za jakiś czas znowu "zapali lampkę" (kolejnym razem juz z dźwiękiem :pii!). A choróbsko może wtedy wyjść w zupełnie innym miejscu , bo w organizmie zakwaszonym również bakterie i wirusy czują się świetnie i chętnie sie rozmnażają. Tyle moim zdaniem. Anulko , moje dziecko uczęszczało do przedszkola na pobyt 5 godzinny, więc brało tylko termos i kanapki, albo paszteciki, albo coś. Też na początku czuło się źle, gdy dzieci otrzymywały przedszkolne ciasto, kisielki, soczki. No i co? Musiał przez to przebrnąć, był inny i zawsze będzie inny. My musimy sprawić, żeby z tą innością czuł się dobrze lub świetnie. Ja się tak czuję. Jednocześnie mieszamy się z ludźmi i oni też są świetni, choć inaczej jedzą. Więc wszystko OK. W przedszkolu powiedziałam, że ma alergię na sacharozę, białko mleka itd.i to wystarczyło. Teraz mieszkamy w innym mieście i synek chodzi do "0" w której wszystkie dzieci przynoszą swoje posiłki. A Pani zarządziła, że można przynosić tylko kanapki , ewentualnie bułkę, żadnych wafelków, drożdżówek, owoców. Taka ładna Pani. Pozdrawiam Was , w weekend może coś dorzucę o tych przedszkolach, pa!
data: 2007.05.24
autor: Ewelinka
Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. Może uda mi się jakoś przeżyć lato i dziecięce wózki.
data: 2007.05.24
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Napiszę od siebie, co sądzę o "aferze pasożytowej". Nie znam Darka i jego poglądów ale zgadzam się z nim, że taki sposób nie jest zgodny z naszym pp. Kasia jest u nas "nowa", jak się zorientowałam, a Ty, Darku nie wyjaśniłeś jej dlaczego taki sposób nie jest dobry (czyt. skuteczny). Pozwolę sobie zrobić to, na podstawie mojej skromnej wiedzy. Chodzi o to, że podana przez Kasię receptura jest doraźną pomocą czyli rodzajem połknięcia tabletki czyli uspieniem problemu. Nawet, jeśli jest skuteczna, to pewnie jedynie w kwestii pasożytów i nie na długo. Jeśli chodzi o resztę organizmu, może być inwazyjna, ze względu na ten nadmiar kwaśnego smaku.. Nasze jedzenie poprawia stan wszystkich narządów, ich współpracę ze sobą, nie działa jak lekarstwo które pomaga na jedno a na drugie szkodzi. Nawet jeśli pasożyty uciekły, to bez zapewnienia równowagi dla całego organizmu i usunięcia przyczyny ich pojawienia się, wrócą wcześniej czy później. U nas nie walczy się doraźnie z jednym problemem, tylko doprowadza do pionu cały organizm i to daje gwarancję, że póki to utrzymamy, póty będzie spokój. Doraźnie walczy się z nagłymi przypadkami, typu przemarznięcie, zastój wątroby itp a pasożyty to długotrwały problem i jeszcze dłuższy stan chorobowy organizmu, który pozwolił na ich "przyjęcie". Proszę poprawić mnie jeśli się mylę. Pozdrowienia
data: 2007.05.24
autor: Marta R.
Darku.Moglam spodziewac sie takich reakcji jak Twoja,ale nie po to napisalam ten post zeby wywolac burze na forum.Sposob przeze mnie opisany nie ja wymyslilam,stosowaly go z powodzeniem nasze babcie i przetrwal do dzis.Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego,jakie spustoszenie w organizmie czlowieka sieja pasozyty.Jezeli ktos na tym wlasnie forum zwraca sie z prosba o rade,z tego wynika,ze dba o zdrowie dziecka i szuka alternatywy dla specyfikow z aptecznej polki.Tabletke podac jest o wiele prosciej,ale chyba nie o to chodzi.Gdy ktos zadaje pytanie,to wydaje mi sie,ze osoba znajaca nawet kontrowersyjna odpowiedz,powinna jej udzielic.A co ktos zrobi z otrzymana wiedza to jego sprawa.Niestety,nie znam innej metody,bo gdybym znala to na pewno o niej tez bym wspomniala.Nie pisalam o piecu,tylko o b.cieplej wodzie,czyli nawet nie goracej,chodzi tylko o to,aby pory sie rozszezyly.Moj syn kilka razy dzielnie siedzial w takiej kapieli i nic zlego mu sie nie stalo,a wrecz przeciwnie.Wczesniej czesto chorowal i na szczescie trafilam na osobe,ktora powiedziala mi o tej metodzie.Odkad pozbylismy sie pasozytow,jego organizm jest o wiele silniejszy i prawie nie choruje.Nie bede tu przytaczala przykladow moich znajomych,ktorzy na poczatku,podobnie jak ja,podchodzili do tego z duza rezerwa,a teraz przekazuja swoja wiedze innym.W kregu zwolennikow tego sposobu jest m.in.lekarz,do ktorego mialam szczescie dostac sie.Skonczyl medycyne akademicka,ale na szczescie wybral inny sposob pomagania ludziom.To wlasnie on "zarazil"mnie medycyna chinska.Jest zwolennikiem naturalnych metod leczenia,a dostac sie do niego na konsultacje jest dosc trudno,trzeba uzbroic sie w cierpliwosc i odczekac minimum dwa miesiace.Ale nie o nim mialam pisac,przeproszm,ze odbieglam od tematu.Dziwi mnie troche fakt,ze osoba tak powazna jak Ty,oczkuje tylko krytycznych opinii skierowanych pod moim adresem(ewidentnie wynika to z Twego postu).Moim zdaniem,zanim zajmiemy stanowisko w jakiejkolwiek sprawie,najpierw powinnismy dokladnie przanalizowac argumenty zarowno za jak i przeciw.Dziekuje za doswiadczenie jakim jest dla mnie Twoj krotki,ale "tresciwy"post.Nic przeciez nie dzieje sie przypadkowo,kazde spotkanie,nawet wirtualne,jest dla nas jakas lekcja a czy czegos sie z niej nauczymy czy nie zalezy tylko od nas.Ja pewne wnioski wyciagnelam i jestem przekonana,ze mi sie w zyciu przydadza.Uwazam,ze forum,jak okresliles "powaznych ludzi",nie jest odpowiednim miejscem na potyczki w temacie pasozytow.Jesli chcesz mi dokopac,podaj swoj nr telefonu i mozesz byc pewien,ze w wolnej chwili zadzwonie.
data: 2007.05.24
autor: Kasia
Jest tak jak mówisz Josaiu do Agnieszki.Ja też czekałam tylko na ...miesiaczkę 2 lata i dopiero jak się wkurzyłam,wyrzuciłam wszystkie leki hormonalne(chociaz lekarz straszył mnie wczesną menopauzą i wieloletnim szprycowaniem lekami!),zaczęłam wzmacniac swój organizm przy pomocy jedzonka pp według pani Ani i przestałam czekać bezsensownie...miesiaczka powróciła! Organizm dał przyzwolenie i "coś" ruszyło.Myslę,że w twoim przypadku bedzie tak samo kobieto:)Głowa do góry,gary na gaz a sobie...daj czas:)powodzenia!
data: 2007.05.24
autor: katarzynka 78
Agnieszko z Winograd, jeżeli walczysz z niepłodnością, to może czas najwyższy przestać walczyć i się wyciszyć? Smak niepłodności. Każda z nas smakuje go inaczej. Ja również smakowałam. Tylko 4 lata. I jak wyrzuciłam leki i stwierdziłam, że jak nie to nie, że może będę się wykańczać by mieć dziecko, że pomyślę o tym za jakiś czas; i po 2 miesiącach samo przyszło. To lub ten co do nas nie przychodzi, nie jest nam potrzebne, bo nie jesteśmy na to przygotowani. Może twój organizm nie jest w stanie dźwignąć ciężaru ciąży i musi się wzmocnić. A może to coś innego. Wsłuchaj się w siebie i wzmocnij siebie. Nie zżymaj się na Fankę z Łodzi, że nie rozmumie twojego bólu. Skup się na otaczającym cię świecie, twoim pięknie, tym co robisz. Po prostu bądź. Nie czekaj. Bo takie czekanie niczemu dobremu nie służy. Spalasz się tylko.
data: 2007.05.24
autor: Joanna - MamAsik
Katarzynko 78, ten problem to dokładnie tak jak mówisz. A nawet oni we dwoje. Rosołek działa, słońce z placu zabaw pewnie też. Z dnia na dzień będzie lepiej.
data: 2007.05.24
autor: Joanna - MamAsik
Na owsiki najlepsze jest "nasze" jedzonko i można jeszcze pestki dyni. Karmiłam dzieci przez tydzień jak nie znałam jeszcze kuchni p.Ani. Nie pomagały im wtedy nawet środki chemiczne (pyrantelum). Pomogły pestki. Nie wiem czy przy tym "jedzonku" można je podawać i w jakiej ilośći, ja wyleczyłam tym dzieci. Obecnie stosujemy tą kuchnię od miesiąca i problem nie wraca.
data: 2007.05.24
autor: Ela.Cz.
Joasiu MamAsik-też mnie tak policzki piekły a ja sie zastanawiałam kto tak intensywnie może o mnie myśleć?A to ty moja droga:)Masz rację z tym wywalanie nadmiernym Jang z siebie.Tez doszłam ostatnio do takiego wniosku.Teraz ze wzgledu na alergię,prawie nie wychodze z domostwa swojego i kumuluje w sobie jang i jest mi ...lepiej,cieplej i ...fajniej:)Taki nadmierny wysiłek nie służył mi zdecydowanie i teraz to wiem-przecież nadmiary szkodzą!Uspokoiłam sie trochę,deprecha poszła na bok,gotuje,myślę,czytam...no i jem pięknie oczywiście:)pozdrawiam wszystkich baaaaardzo serdecznie:)Joasiu-twój ból watroby to...teściowa?;)
data: 2007.05.24
autor: katarzynka 78
Karolinko, kopniaki życie daje :). Jakoś nie umiem chwilowo na tę chmurkę, ale czuję gotujący się świeżutki rosołek, więc powinno się udać. Z mężem się nie pożarłam, a do pracy wziął dziś termos z obiadem. Bez krzyku i z uśmiechem. I przytulił. Silny facet. Kochany. Dzięki z troskę. Łapię te emocje, wyciszam i na szczęście jestem świadoma dlaczego. :)
data: 2007.05.24
autor: Joanna - MamAsik
Joanno od marchewkowego;) ja do ciasta dodałam zwykłego oleju słonecznikowego, doobrze to czy nie dobrze to nie wiem ale tak zrobiłam.Ne popadam w paranowe jesli chodzi o miary bo czasami to troszkę tego mniej a tego więcej , musisz wyczuć to ciacho...pozdrawiam
data: 2007.05.24
autor: AGATA
Na Boga! To jest forum powaznych ludzi. My tu nie wsadzamy dzieci do pieca ani do ciasta na 3 zdrowaski, ani tym bardziej nie upijamy kwasnymi herbatami! Licze na to ze nasze forumowiczki z czujnym sercem rozwazaja wszelkie "sprawdzone porady" w stylu tej na owsiki...
data: 2008.01.08
autor: Darek
Prośba do dziewczyn,które robiły ciasto marchewkowe.
Jakiego oleju dodawałyście? Czy oliwa z oliwek nadawała by się,czy może ma zbyt intensywny smak?
data: 2007.05.23
autor: Joanna z Tarnowskich Gór.
Proszę Cię bardzo Basiu:)Krzysiu tli i kilerka to w zasadzie to samo ale kilerka to kilerka znaczy sie jest zabójczo stężona i dlatego tak super działa. Ochota na coś zimnego to podszept ego wytrzymaj zobaczysz za chwilę że organizm świetnie się czuje bez zimnego tylko musi sie w tym wszystkim poukładać:)Krzysiu kochana rada jest jedna-jesz i gotujesz i od nowa. Przyjdzie moment że Twój organizm sam da Ci znać żeby go tak nie podgrzewać (na przykład przestaniesz mieć ochotę na jakieś danie.U mnie było tak chyba przez rok że na widok, nie mówiąc już o zapachu gotowanej wołowiny dostawałam ślinotoku...a później mi przeszło na jajka i indyka. Słuchaj siebie-zwyczajnie:))Joasiu MamAsik a co Tobą tak buja?Jak Ci się Kasia 78 przypomniała to raczej się złap za emocje i spytaj dlaczego. Co się stało że najpier tak ostro do góry poleciałaś a później z wysokości spadłaś na dupkę-nie szkoda Ci tej dupki?Spłaszczaj te energie/emocje bo się ładujesz w kanał zamiast na chmurkę. Wątróbka Ci krzyczy a TY do mycia okien noooooooooo.No weź zupy jej ugotuj a do kawy dosyp cayenne. Gdzieś się zakręciłaś i masz test kobito. Z kuchenką mikrofalową się nie ładuj na razie bo jak Ci tak wątroba wali to się pożrecie i tyle tego będzie na razie się weź za się.Nawiasem na później jedzenie z mikrofalówki nie ma wartości bo jest zbombardowane i trawi się 4-5 razy dłużej niż zwykły posiłek, upośledza układ odpornościowy, współdziała przy tworzeniu uczuleń, chorób serca, raka - może lepiej zmiel mu jakiś klarton zamiast kotleta podejżewam że ma w sobie więcej...ale na razie dziób w kubeł i się stawiaj do pionu:) NIech Ci się przyśni aniołek z podpowiedzią:)Tulki
data: 2007.05.23
autor: karolina
Kasieńko pod tel.jestem od 9 do 16 oprócz środy bo to dzień relaxu i spotkań oraz soboty i niedzieli bo to weekend;)pieczenie i gotowanie hi,hi;)A oto i mój numer 0664 038 183
aha i wyjątkowo ten piątek czyli 25.V mam szkolenie;)pozdrawiam cieplusio;)
data: 2007.05.23
autor: AGATA
Dziękuję bardzo Joanno - MamAsik oraz Katarzynko 78. Czyli nieźle się rozgrałam wczoraj kilerką w pracy. A na dworze był taki upał :)). To się uśmiałam .Jutro zabieram kawę .
data: 2007.05.23
autor: Krzysia
Witam,
kobietki kochane powiedzcie mi czy to brednie czy nie...Byłam dziś u lekarki z morfologią jednej z dziecinek moich i okazało sie, że ma utajoną anemie czy coś takiego i jak lekarka usłyszała, że codziennie jemy owsiankę to sie za głowe złapała i powiedziała,że to jest najgorsze co moge mu robić do jedzenia, żebym mu robiła ryż lub cokolwiek innego bo owies blokuje wchłanianie żelaza, i moge mu owsianke podać najwyzej raz w tygodniu...? Oczywiście nie mam zamiaru jej sluchac choćby nawet z tego względu ze to jest Julka ulubiony posiłek ale zaciekawiła mnie tym, co o tym sądzicie?
Pozdrawiam
data: 2007.05.23
autor: Anna Maria
Pani Aniu, oj będę się składać do kupy na kursie. Dostałam następnego kopa, takiego, że.... Szkoda gadać. Cały czas w tym samym temacie. I jak tu się teraz zebrać? Muszę się uśmiechnąć. :)
data: 2007.05.23
autor: Joanna - MamAsik
Krzysiu, TLI to nie kilerka, choć skład podobny, wrzuć sobie temat w wyszukiwarkę, to poczytasz i już będziesz wiedziała. :) Potrawy wybieraj neutralno-rozgrzewające, przeanalizuj tabelki z kwaśnym i zimnym, a potem wszystko "do kosza", zostaw tylko to co potrzebne do równoważenia. Nic się nie bój - nie przedobrzysz. Byle postępować rozsądnie i z umiarem. * Katarzynko 78, pomyślałam sobie w sobotę o tobie. A to dlatego, że obudziłam się z niesamowitą energią i chęcią do życia (taką jak biła z twojego posta z końca kwietnia). I zabrałam się do roboty, poszło w ruch nawet mycie okien, nie licząc biegania z dziećmi, zakupów, placu zabaw. W południe, przy zupie miałam już dosyć. Wybiegałam swoje jang (co mi się skojarzyło z twoim bieganiem, jeżdżeniem, maszerowaniem). Dołączył do tego trudny "test z teściami", siadła mi wątroba; zaczęło się od rozpamiętywania każdego słowa, potem przyszły nocne koszmary, trudna niedziela - zapanowałam nad sobą dopiero po południu, ale w poniedziałek przy porannej kawie wątroba zabolała jak nigdy i przesiadłam się uczciwie na imbirówkę i spokojne spożywanie posiłków (bo z tego wszystkiego znów zaczęłam wrzucać a nie jeść). I tak się trzymam, a jak tam u ciebie? * I jeszcze proszę, co jeszcze złego można powiedzieć albo przeczytać o kuchenkach mikrofalowych? Próbuję namówić męża żeby zabrał ze sobą do pracy jeszcze jeden termos, a nie pudełko z obiadem do odgrzania w kuchence i dziś znalazłam takie zdanie: "Strumień drgających elektronów niszczy, druzgocze cząsteczki białka i potrawa tylko wygląda jak pożywienie, ale pożywieniem nie jest." ("Ojca Grande przepisy na zdrowe życie" - zajrzałam, bo mi koleżanka podrzuciła wiedząc, że żywienie to mój konik ostatnich miesięcy; trochę mamy z tą koncepcją wspólnych mianowników :) ) Zastanawiam się czy mam nadal szukać argumentów, czy poczekać aż sam dojrzeje... Wiem jaka będzie odpowiedź: cierpliwości. No ale nie przy takiej wątrobie!!! hi hi * Ten Ojciec Grande w kwestii ognia idzie dalej niż my z kuchenką gazową. Jego zdaniem ogień jaki daje drewno i węgiel to zupełnie inny ogień niż gazowy. Tamten jest złocistoczerwony i gorący, a nasz kuchenkowy niebieski i zimny. Hmmm. Nie widzę pieca węglowego w bloku. Ale może kiedyś zobaczę w swoim domku ... Płomienne uśmiechy dla wszystkich.
data: 2007.05.23
autor: Joanna - MamAsik
Mam pytanie,czy ktos wie w jakim smaku jest maka z manioku i ryzowa?Czy mozna ich uzywac zamiast pszennej i bedzie zdrowiej?Pozdrawiam
data: 2007.05.23
autor: Kasia
Agatka,mile mnie zaskoczylas,tak wiec czekam na nr telefonu i sciskam Cie serdecznie.Przegladajac wczoraj forum trafilam na pytanie Mirki odnosnie owsikow.Sprawa z przed kilku dni,ale chyba nikt nie odpowiedzial.Jest na to domowy sprawdzony przeze mnie sposob,wymaga troche wysilku,ale efekt jest widoczny golym okiem.Przez dobe musisz bardzo rygorystycznie przetrzymac dziecko na diecie bezcukrowej,oczywiscie zero owocow i warzyw zawierajacych cukier.Przygotuj ciasto:w 1 szklance cieplego mleka rozpusc 1,5 szkl.cukru,dodaj ok.1 szkl.maki(ciasto nie moze byc rzadkie,zeby nie splywalo po ciele).Przygotuj wanne z bardzo ciepla woda,wloz dziecko i poczekaj az skora bedzie czerwona.Wysmaruj dzicko tym ciastem,omijajac okolice serduszka.Po ok 20 min zmyj woda i powtorz czynnosc jeszcze 3 razy.Na koniec oczwiscie umyj dziecko mydelkiem i do lozka.Po takim zabiegu dobrze jest wypic kwasna herbate,prowdopodobnie najlepiej z czarnej porzeczki.Powodzenia.Pozdrawiam wszystkich goraco.
data: 2007.05.23
autor: Kasia
Krzysiu-herbatka TLI to Tymianek-lukrecja-imbir herbatka neutralna dla wszystkich.Kilerka to kilerka-silnie rozgrzewajaca stosowana w odpowiednich przypadkach:)
data: 2008.01.08
autor: katarzynka 78
Karolinko, dziękuję.
data: 2007.05.22
autor: Barbara
Dzisiaj pierwszy mój dzień w pracy z owsianką i termosem herbatki. Czy dobrze rozumiem - przepis na kilerkę z pierwszej książki to herbatka TLI ?? Rano kawa gotowana z cynamonem i imbirem. W domu rosół na kości wołowej z lanymi kluskami. Potem herbatka imbirowa (pycha) .Nawet mi sie podobało, chociaz w dzisiejszym upale miałam ochotę na coś zimnego.Czytam forum, w drodze do pracy w kolejce - książkę po raz drugi. Mam tylko pytanie - nie chciałabym przedobrzyć. Jestem wyziębiona wewnętrznie, ale czy to wskazane aby tylko takie rozgrzewające pokarmy spożywać ?? Proszę o kilka rad odnośnie początków na pożywieniu PP.Z góry dziękuję i pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.05.22
autor: Krzysia
czy ktoś wie może ile dziennie można jeść oleju lnianego,czy 2-3 łyżki to nie za duzo?Pozdrawiam.
data: 2007.05.22
autor: Edyta
Basiu za pomocą kopiuj/wklej info na temat oleju:)...ach no i jeszcze olej do ciasta marchewkowego:)w przepisie była szklanka ale przy mące kasztanowej ciastro jest bardziej gęste niż przy mielonych orzechach/migdałach więc daję ok 1,5 szkalnki i na końcu w smaku słodkim przed białkiem jeśli ciasto jest zbyt gęste to jeszcze troszkę dolewam (najlepsza konsystencja to coś na kształt surówki z marchwi z gęstym sosem...a po pieczeniu ta surówka staje się ciałem, hm... ciastem i chyba to tyle)Marlen co do sprowadzenia książki i kosztów jest tak: jak sobie dasz przyzwolenie i ustawisz priorytet to się kasa znajdzie:)Pomyśl zanim zapytasz i przeszukaj archiwum ale niewiele Ci to da bez książek bo jak mówić po hiszpańsku nie znając liter, słów itp:)To pierwszy egzamin priorytetów i wartości:)Trzymaj się tam:)Kamilko też Cię cmokam:)a Jagoda mi się dzisiaj śniła-byłaś latarnią morską i bardzo lubiłaś to zajęcie-ciekawe co? Tulki
data: 2007.05.22
autor: karolina
Kasieńko wczytaj się dokładnie w ten przepis na marchewkowe bo chyba w dwóch czy trzech postach są informacje.Ja już go opracowałam z mąką pszenną (nie wolno..;)i z mąką kukurydzianą bo kasztana nie mam do tej pory;( co do oleju to 1,5 ale ja dałam 1szklankę i troszkę dolałam bo to zalezy od konsystencji.Wszystko metoda prób i błędów!!!
Aha...Moniko z łodzi a kupujesz w sklepie kolonialnym na Piotrkowskiej przyprawy? Hm... a może masz jakieś ciekawe sklepy gdzie i co warto kupić???
pozdrawiam...
ps.Kasieńko tel. jak chcesz to też moge podac...;) słonecznie i ciepło pozdrawiam
data: 2007.05.22
autor: AGATA
Hej Kamila! Dzięki wielkie za odpowiedź! Coź, wobec tego pozostaje mi kupic książki, przeczytać i wprowadzać w zycie.
Mam tylko jeszcze jedno pytanie: Po jakim czasie od momentu wprowadzenia "filozofii zdrowia" zauwazyłaś poprawę i całkowite wyleczenie? Zdaję sobie sprawę, że to rzecz indywidualna i uzależniona od wielu czynników poza samą dietą, mimo to jestem ciekawa jak to było w Twoim przypadku... Buziaki dla Ciebie i całej reszty Mądrych Forumowiczek :D
data: 2007.05.22
autor: Marlen
Marlen, chyba nie masz innego wyjscia jak kupienie ksiazki (a dokladnie obu ksiazek). Rozumiem, ze koszt przesylki moze byc dosc wysokim, ale na pewno nie bedzie to kosztowac wiecej niz leczenie grzybicy -lekarz plus leki .Decyzja nalezy do Ciebie. Ja mysle, ze sama dobrze o tym wiesz, ze ksiazki sa niezbedne , bo mowisz, ze bez nich bedziesz popelniac wiele bledow . No i masz calkowita racje. Bez ksiazek ani rusz , i tez forumowicze nic nie pomoga. Ja z grzybica zmagalam sie jakies 8 lat. Podstawowka, liceum i potem w liceum we Francji. To co zjadlam i wysmarowalam, zeby sie grzyba pozbyc to hitoria. Dieta przeciwgrzybicza nie bardzo dziala. Grzybica jest wynikiem wilgoci w organizmie i totalnego braku rownowagi. Wiec trzeba spokojnie doprowadzic organizm do porzadku. Czyli kupic ksiazki, przeczytac dwa albo trzy razy i powoli wdrazac w zycie.
Co do internetu to, radzilabym byc ostroznym. Owszem, przepisy moga byc na potrawy wedlug 5 smakow , ale nie miec nic wspolnego z Ciesielska. Wybor nalezy do Ciebie.
Buzka dla Jagody, Karoliny- dziekuje za wasza madrosc i cierpliwosc.
A i mam pytanie: opiekuje sie mala trzyletnia dziewczynka, i ona wcina sol....Sama sol. Czy ktos sie z takim czyms spotkal i co to moze znaczyc?
Milego dnia i tygodnia dla wszyskich.
data: 2007.05.22
autor: Kamila z Londynu
Witam wszystkich! Moim problemem jest grzybica pochwy, ktora mam juz od 10 lat i mimo dlugotrwalego leczenia ginekologicznego (wieeelu rodzajow antybiotykow) ona ciagle wraca.
Od jakiegos czasu interesuje sie odzywianiem wg 5 przemian, bo zasady te wydaja mi sie logiczne, a ponadto tak strasznie chcialabym w koncu sie pozbyc tej okropnej grzybicy.
Problem tkwi w tym, ze ksiazke bede mogla kupic dopiero za 2 miesiace (jestem za granica). Znalazlam pare przpeisow w internecie i staram sie stosowac kolejnosc smakow. Jesli ktos moglby mi napisac pare rad, na co zwracac szczegolna uwage w przypakdu grzybicy, bylabym niezmiernie wdzieczna. Boje sie, ze zanim kupie ksiazke, bede popelniac powazne bledy. Jak na razie stosuje modyfikacje ograniczenia weglowodanow (sacharozy nie jem w ogole, mowiac "ograniczenie" mam na mysli "reszte"), bo tak zalecaja wszystkie diety przeciwgrzybicze.
Mam tez pytanie co do mojego wlasnego "stosunku do choroby",bo czytalam cos na forum o akceptacji wszelkich swoich dolegliwosci. Czy to znaczy ze nie powinnam sobie wmawiac, ze zwieksze swoja odpornosc i sie wylecze? Jaki mam miec stosunek do grzyba? Pokojowy? Czy mam z nim walczyc rowniez "psychicznie"?
Bardzo przepraszam, ze zadaje pytanie nie przeczytwaszy nawet kiazki, ale sprowadzenie jej tutaj jest kosztowne, a mnie sie nei przelewa. ja tu nie pracuje, tylko studiuje, na razie mam za duzo nauki zeby pracowac...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich :)
data: 2007.05.22
autor: Marlen
Witajcie, Agata, ja jestem z Łodzi, i jak sie zdazylam zorientowac jest "nas" tutaj juz sporo:) Ostatnio nie często piszę na forum, ale czytam regularnie i chłonę. Bylam na kursie i jestem spokojna, dzialam , gotuje, jem, czasem zgrzesze. Ale podstawą jest, ze umiem ocenic co mi szkodzi. W piatek dopadlo mnie "przeziebienie". Nabroiłam, pozolilam by do tego deszcz mnie zmoczył i gotowe.... Do niedzieli juz go nie bylo. Rosół i imbirówka. A ilez bylo rad na zakupy... krople do nosa, tabletki do ssanaia.... Kiedy sie zastanowilam ile przez ostatni rok zaoszczędziłam w aptekach, to nic tylko cale jagnie moge sobie zafundowac:)) Czekam niecierpliwie na kurs II stopnia, czuje jak bardzo go potrzebuje. poki co "leczę" siebie kilkoma ostatnimi postami Rene...oj dają wiele do myslenia:)) Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.05.22
autor: Monika z Łodzi
Droga Agatko.Bardzo sie ciesze,ze zareagowalas na moja prosbe.Musze zainstalowac gadugadu,do tej pory omijalam komputer szerokim lukiem,ale wszystko wskazuje na to,ze bede musiala sie z nim zaprzyjaznic.Jestem zwolenniczka rozmow telefonicznych,ale coz,takie czasy.Goraco dziekuje Ci za zyczliwosc i mam nadzieje,ze juz niebawem bede mogla sie z Toba skontaktowac.Pozdrawim goraco.
data: 2007.05.22
autor: Kasia
Karolinko,znalazłam w archiwum Twój pzepis na ciasto marchewkowe.Wspominasz w nim o oleju lanym strużką ale...ile tego oleju?
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2008.01.08
autor: Barbara
Seler naciowy znajduje się w przepisie na zupę fasolową na sposób śródziemnomorski (F.Ż.) Zapewne w podobnej ilości można go użyć czasem do jarzynówki. Niektórzy dodają do duszenin mięsno-jarzynowych. Ale on chyba jest szklarniowy albo importowany więc pewnie przesada nie jest wskazana. A dodatkowo, skoro zwykły seler jest bardzo wychładzający, to ten raczej też nie ogrzeje... A co do tego, że na forum wszyscy "starzy" się znają, to oczywiście przesada. Niektórzy pewnie tak ale ja czuję się na forum zadomowiona choć osobiście nie poznałam ani jednej osoby (oprócz p.Anny - podczas konsultacji). Poprzez czytanie ludzie się rozpoznają i każdy stały bywalec, po niedługim czasie, ma wrażenie, że zna innych. A obrywanie po uszach najczęściej dotyczy tych, którzy nie zadają sobie trudu aby poszperać w archiwum lub dokładnie poznać książki i/lub zadają po raz n-ty pytanie na temat przewałkowany już porządnie. To może być np takie pytanie o truskawki:) Agato droga, skoro wiesz, że nie jemy to o co pytasz? Jak chcesz truskawkę to sobie zjedz, dojrzałą lub nie, każdy ma wolną wolę. Kiedy ja mam ochotę na jakiś "grzeszek" to albo go popełniam i mam świadomość konsekwencji albo się powstrzymuję ale nie szukam w TAKIEJ sprawie poparcia na forum, zwłaszcza, że Ty, jak sama piszesz, znasz podejście naszego PP do tego tematu. To trochę tak jakbym szukała rozgrzeszenia a tymczasem mój grzeszek to w całości moje konsekwencje. I albo decyduję się je ponieść albo nie jem tego czy owego. To, że ktoś Ci napisze, że możesz truskawki jeść, bo np sam również je zajada, nie oznacza, że skutki dla Twojego organizmu będą mniejsze niż mają być. Pozdrawiam
data: 2007.05.22
autor: Marta R. (wciąż z W-wy)
Kochani... a co myslicie o selerze naciowym? Czytałam w archiwum ale bez rewelacji,hm... polecacie czy nie?
A jesli to do czego? A truskawki,wiem ,wiem,że my ich nie jemy ale takie dojrzałe?
ps.jest tu moze ktoś z Łodzi???
data: 2007.05.21
autor: AGATA
Kasiu!Może dużo nie wiem o PP ale z chęcią odpowiem na pytania a może razem dojdziemy do pewnych wniosków ;)kto to wiem.Podam Ci nr gg 9048907
Aha i jeszce jedno,jak wchodziłam w PP to bardzo mi brakowało pomocnej dłoni a na forum miałam wrażenie ,że wszyscy się znają i do obcych są wilkiem ,wiec wolałam nie pytać...choć teraz wiem ,ze są tak wspaniali ludzie jak Rene,Marcel,Kasia78,MamAsik,wiem,że pomogą.Tak więckochani warto pisac i pytać nawet jesli dostanie się po uszach.buziaki
data: 2007.05.21
autor: AGATA
Jesli chodzi o czytanie forum to chyba mam pecha,bo nie trafiam na nurtujace mnie zagadnienia,slowa klucze tez nie przynosza oczekiwanych odpowiedzi.Dzis przez 3 godziny czytalam forum i jak bylam zagubiona tak i jestem.Na dzien dzisiejszy,pomijajac sprawy roznego rodzaju dolegliwosci i ich zwalczania,nie mam pomyslu na szkolne zywienie piecioletniego syna.W poludnie dostaje cieply(mam nadzieje)obiad a poza tym musi jeszcze zjesc dwa "posilki"przyniesione z domu.Nie moga to byc kanapki,bo wowczas nie dostanie obiadu,poza tym nie lubi ich.Przez kilka tygodni dawalam mu termos z herbata,ale nie wpijal jej,bo kilka razy oblal sie i dzieci smialy sie z niego.Do jedzenia dawalam mu serki sojowe,owoce,musy owocowe,batony zbozowe.Nawet pani pochwalila go,ze w porownaniu z innymi dziecmi ma najzdrowsze jedzenie.Bylo wspaniale do momentu przeczytania ksiazek Pani Ani.Jak najbardziej zgadzam sie z Jej teoriami,tylko brak mi pomyslow na przekaski do szkoly.Inne problemy moga poczekac,ale ten dotyczacy mego syna chcialabym zweryfikowac jak najszybciej.Pozdrawiam cieplutko.
data: 2007.05.21
autor: Kasia
witam wszystkich. jestem praktyczna i teoretyczna fanka PP. staram sie stosowac do zasad, rozumiem mechanizmy i na sobie sprawdzilam, ze dzialaja. niestety moja praca (liczne sluzbowe obiady i kolacje, czeste wyjazdy zagraniczne) uniemozliwia mi ortodoksyjne przestrzeganie zasad. prosze o porade: co jesc w restauracjach? staram sie wybierac mniejsze zlo czyli zupy, warzywa, ryby. jak zneutralizowac wyziebiajace dzialanie sushi? czy jest sens doprawiac np. pieprzem gotowe potrawy? co myslicie?
pozdrawiam
data: 2007.05.21
autor: Anna
Kasiu, czytaj powoli archiwum od deski do deski, szukaj w wyszukiwarce wg słów-kluczy, książki na okrągło i wtedy pytaj na forum, zawsze jest szansa, że ktoś dobrze poinformowany odpowie. Elu Cz.: Słoików nie trzeba gotować, same się wekują ale trzeba je ogrzać wrzątkiem, wlewać super gorące jedzenie i muszą po wystudzeniu stać w lodówce. Ja czasem mrożę pierogi lub mięso, bo mrożenie w domowych lodówkach to nie to samo co głębokie, przemysłowe ale wiadomo, że lepiej mieć świeże czyli mrożenie rzadko, w ostateczności i nie na długo. Pozdrowienia
data: 2007.05.21
autor: Marta R. z Warszawy
Witam serdecznie.Mama wielka prosbe.Czy ktos z "Weteranow"pp moze poswiecic mi czas i odpowiedziec na kilka pytan?Niestety,na razie o konsultacji u Pani Ani moge tylko pomarzyc a potrzebuje kilku rad.Bede bardzo szesliwa,jezeli ktos znajdzie chwilke na rozmowe.Z gory dziekuje i pozdrawiam Was goraco.
data: 2007.05.21
autor: Kasia
Elu Cz., moje alergiczki poszły na drzemkę to ci trochę podpowię. Mrożonki nie są właściwe z kilku powodów, po pierwsze nasz organizm, aby strawić nawet ugotowany posiłek wcześniej zamrożony musi wykorzystać sporą ilość własnej energii. Czyli zamiast wesprzeć środkowy ogrzewacz musimy zaczerpnąć z dolnego ogrzewacza (tak mi się wydaje, bo sama to sobie tak zinterpretowałam, bo dolny ogrzewacz to nasz ogień, a w środkowym ląduje nasze gotowanie). Musimy wykorzystać energię własną naszego ciała aby strawić coś, co miało mu dostarczyć maksimum energii. Dodatkowo mrożone potrawy tracą na swojej energi. Produkty mrożone mają 50% energii mniej niż świeże. Można je dogrzewać przyprawami, ale po co skoro mamy możliwość korzystania ze świeżych. * To słoików to chyba wystarczy wrzący wrzątek i się zassą. * Ja swoje grzanki smaruję masełkiem i na mini gaz wrzucam na 15 minut (albo czasem najpierw podpiekę jedną stronę, przesmaruję ją masłem i dopiekam na drugiej) * No a serek, hmm, nawet kozi w ilości minimum. Z mojej strony to tyle, bo lecę do garów zanim się Smoczyca Nelka i Zuzik obudzą. :)
data: 2007.05.21
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich w ten cudowny dzień. Fajnie, że jesteście dziewczyny i to wszystkie bez wyjątku.
Od miesiąca jesteśmy razem z dziećmi alergicznymi na pp. Jest super. Ale jak każda nowicjuszka mam kilka pytań. W archiwum "grzebię", czytam net od miesiąca, ale myślę, że te które usłyszały to na kursach i przerobiły to odpowiedzą konktetnie. Mam nadzieję,że nie będzie to jakiś problem.
1. Czy możemy zamorażać produkty ugotowane wg pp.np pierogi?
2. Czytałam ostatnio o "pakowaniu" obiadu w słoiki tzn. ugotowany i jeszcze ciepły w słoiki i podgotować w tym słoiku czy zamknąć przestudzić i włożyć do lodówki?
3. Grzanki ranne robię na patelni na gazie, bo nie mam piekarnika gazowego z jednej i drugiej strony smaruję masłem i podpiekam na słabym ogniu ok.5 min z jednej strony (czy taka ilość masła nie szkodzi-dzieci bardzo lubią te grzanki jedzą rano i biorą do szkoły).
4.Piszecie o kanapkach z serem kozim (tzn. sera żółtego krowiego nie używamy w ogóle?) Czy dzieci z alergią moga ten kozi ser też jeść?
Z góry dziękuję i jeszcze raz pozdrawiam ciepło.
data: 2007.05.21
autor: Ela.Cz.
Ewelinko z Kościana!Chciałam cię zapytać,w jaki sposób udało Ci się karmić dziecko naszym jedzeniem w przedszkolu.Ja mojemu daję herbatkę w termosie,trochę jej wypije,ale on chce tak jak inne dzieci w przedszkolu.Ostatnio mi wykrzyczał,że jestem niedobra,bo nie daję mu soku,a moich herbatek nie lubi.Mój mąż też nie uznaje pp.do tego jak Kubuś jedzie do dziadków dostaje owoce,chleb z żółtym serem,bo tego nie ma w domu.Już sama czasem nie wiem,jak do tego podejść,czuję ,że kuchnia pp jest cudowna,ale jak przekonać męża,dziadków,tego nie wiem.Gniew w tej sytuacji i walka też nie wydaje mi się dobrym wyjściem.Pozdrawiam
data: 2007.05.21
autor: Agusia z Opola
Karolino, Marto R., Agato wszystkim Wam dziękuję za praktyczne rady. Prawie całą niedzielę poświęciłam na przeszukiwanie archiwum. Znalazłam przepis na owsiankę i nawet pobiegłam do sklepu , aby kupić płatki owsiane (orkiszowe dałam bo innych nie miałam). Ale czas tak szybko mi zleciał, że niestety nie ugotowałam wieczorem owianki na poniedziałek. Zrobię to dzisiaj wieczorem. Ale dzień zaczynam od kawy. Na razie kanapki z serkiem kozim. A rosołek czeka po powrocie . Mam 23-letniego syna, który mieszka ze mną. Postanowiłam go powoli przestawiać także na PP. Mam jeszczce jedno pytanie - czy konsultacje z p. Anią mogą byc telefoniczne ??? Nie mam na razie urlopu , aby przyjechać do Poznania.
data: 2007.05.21
autor: Krzysia
Krzysiu kawę trzeba pogotować chwilkę ale 10 minut to dla mnie beton. Robię tak na gotującą się wodę wrzucam co trzeba z ostępami chwilkowymi i jak już szystko wsypię gotuję jeszcze chwilę (zazwyczaj czas odmierzam porannym myciem zębów lub szykowaniem kanapek na "po kawie" (muszę to zrobić w trakcie gotowania kawy bo później już nie mam jak a minie 30 minut i napada mnie głodek więć jakoś tak sobie przelicz:)co do owsianki nie kombinuj!ani Ci orkisz nie potrzebny ani morele! któraś z dziewczyn poradziła na forum jakoą tak: ugotuj ją pyszną jak najlepszy budyń... a resztę sobie daruj.Jak są dobre płatki, masełko, miodek, cynamonek, sól i cytrynka to w zupełności wystarczy. Na początku nie bardzo mi podchodziła ale ostatecznie stałam się smakoszem i za Chiny niczego nie dodam:)Prostota jest wielka - upraszczaj a nie komplikuj. Cmok już bez smoka bo Zuzia czujna:) (ale cóż zrobić smoki lubię i tak)
data: 2007.05.21
autor: karolina
Do Fanki z Łodzi: po pierwsze gratuluję, po drugie chcę zwrócić Twoją uwagę na fakt, że chyba nie dokońca poznałaś smak niepłodności- sama walczę od 4 lat i ponoszę same porażki, uważam że określenie "Jeżeli czegoś nie mamy to znaczy że nie jest to nam w danej chwili potrzebne" nie jest tutaj na miejscu.
data: 2007.05.21
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Krzysiu, kawę gotuj ok. 3 min. 10 min dotyczy raczej herbaty TLI (tymianek, lukrecja, imbir). A przepis na najprostszą owsiankę, lekkostrawną i pyszną, znajdziesz w którejś z niedawnych (bodajże zimowych) wypowiedzi pani Anny. Wpisz do wyszukiwarki "owsiank" lub "śniadaniówk" a sporo się dowiesz. Witamy w klubie. Pozdrowienia dla wszystkich.
data: 2007.05.21
autor: Marta R. z Warszawy
W gotowaniu po "ciesielsku" jest klimat, który nawet tych ze słomianym zapałem potrafi zatrzymać na dłużej przy garach. Do takich również należałam, dopóki nie zagłębiłam się w poznawanie zależności między zdrowiem, a żywieniem.Cieszę się, że poznałam Panią Ciesielską, która nie tylko mówi o gotowaniu, ale o całej maestrii, która temu towarzyszy. Kawa.... to nie tylko łyk napoju, ale jej przygotowanie sprawia, że wypija się tą właśnie kawę, inaczej niż zaparzaną, lub rozpuszczalną. Bardzo chcę, by moje dzieci dorosłe przecież, które mają własne rodziny coś zaczerpnęły z tego, ale dzięki Pani Ani przestrogom, by nikogo do niczego nie zmuszać, staram się utrzymać kurs, który w książkach jest wyraźnie określony, a w poznawaniu tylu nowych prawd jest dużo przyjemności, na każdym etapie życia.Zapracowanym kobietkom życzę wytrwałości i cierpliwości, a sukces sam po pewnym czasie przyjdzie.
Bardzo mnie cieszy spontaniczna pomoc dobrze już wyedukowanych koleżanek, tym...., które jeszcze błądzą, do których sama należę. Dziękuję i pozdrawiam Was serdecznie.
data: 2007.05.21
autor: Helena z Bierzglinka
Krzysiu i jeszcze jedno słówko;) Jak zaczynałam przygode z PP to życie postawiłam na głowie.Gotowałam od rana do wieczora(pracuję w podobnych godzinach a jak pilotuję wycieczkę to nawet od 5 do 23 nie ma mnie w domu)Do pracy zabieram termos z kawa lub TLI a drugi z zupą lub kanapki z mięsem.W domu nikt tego nie rozumie ale to nie jest wazne bo... ROBIĘ SWOJE,żyję tak jak jest MI dobrze!
Aha i słowko do Małej;) trzymaj się i gotuj... ja miałam taki problem wchodząc w PP,ze strach pomyśleć albo mogłam walczyc albo ... musiałam zmienic prace ,znajomych... było cięzko ale wszystko powoli się zmieniło i odzyskuję równowagę.Gotuję,jem i mam wiarę,że MUSI być lepiej!
Od 8mc pichcę i czytam ,czytam,kurs Silvy też się przydał są efekty.
Dobrze,ze są tacy ludzie jak P.Ania.
Dziękuję Bogu ,że pomógł mi zrozumiec czemu złapała ,mnie choroba hm... poprostu musiałam zastanowić się nad życiem i wybrać co DLA MNIE jest dobre a co nie,kto jest przyjacielem a kto tylko jest.;) tylki pozdrawim
data: 2007.05.21
autor: AGATA
Krzysiu! Ja śniadaniową robię z płatków owsianych,kaszką kukurydzianą i troszke cytrynki,przyprawy i wsio... no oczywiście w kolejności.Gotuję 30 min. później cytrynę i 10min.Tak jak w książce.Co do kawy to akurat dowiedziałąm sie ,ze najlepsza jest w ziarnach świezo zmielona a gotuję na oko czasem 3 a czasem i 5 ....bez stresu to tylko kawa;)
data: 2007.05.21
autor: AGATA
Pani Heleno, to że pani Ania odpowiada jak trza i zawsze na temat - to wiadomo; ja natomiast pani wypowiedź odebrałam jako zwątpienie, niepewność (poczyniłam niepotrzebną interpretacjo-nadinterpretację), dlatego pozwoliłam sobie na, nazwę je - braterske, poklepanie po ramieniu w celu upewnienia pani, że z naszym jedzeniem wszystko jest w porządku. Nie wyszło mi to, coż; muszę bardzo uważać na to jak formułuję swoje myśli i wypowiedzi, bo w języku pisanym łatwo się pogubić, nie widać czy zdanie wypowiadane jest z uśmiechem, czy z miną poważno-oburzoną. Pozdrawiam panią bardzo sedrecznie.
data: 2007.05.21
autor: Joanna - MamAsik
Karolino, ogromne dzięki. I to własnie jest podpowiedź dla początkujących i zapracowanych. Gotujemy w weekendy i do słoików. Mam tylko pytanie odnośnie kawy - w ksiązce (pierwszej) wyczytałam , że gotujemy ja 1-2 minuty. Na forum ktos pisał o 10 minutach. I teraz nie wiem ile gotowac kawę z dodatkami ???? A zupa śniadaniowa - skoro bez jaglanki i jabłka i rodzynek - to z czym ??? Ugotowałam dzisiaj z platkami orkiszu (orkisz - smak kwaśny ???), morelami, daktylami, sliwkami suszonymi i oczywiście przyprawami w kolejności, ale czy to jest własciwe ??? Tego nie wiem
data: 2007.05.20
autor: Krzysia
witam wszystkich serdecznie! zaczelam gotowanie wedlug pp. mam ksiazki, termosy, kuchnie gazowa, cala szuflade przypraw, maly zdrowotny problem, dobry nastroj i checi, z natury slomiany zapal, ale i wiare, ze wytrzymam he he. to by bylo na tyle. nie wiem kiedy i czy w ogole przebrne przez to wielkie archiwum :-). ide gotowac owsianke - nawet mi smakuje. pozdrawiam
data: 2007.05.20
autor: Mala
Pani Joanno-MamAsik, nie chcę odpowiadać Pani w tym samym tonie, bo to nie byłoby dobre, ale muszę obronić swoje pytanie, króre niezbyt dokładnie Pani przeczytała. Właściwą odpowiedź otrzymałam od Pani Ani oraz meilem przesłała mi Rene. Serdecznie dziękuję i pozdrawiam.
data: 2007.05.19
autor: Helena z Bierzglinka.
Ja słówko do początkujących; jak kiedyś wymiękłam na zakupach, zryczałam się niemal na straganie, że nie dam sobie rady i zadzwoniłam do pani Ani, wtryniając się w jej zakupy, to usłyszałam: "Spokojnie, spokojnie, nie takie jak ty dały sobie radę". No i powoli to wszystko zaczęło się układać - i smaki, i potrawy, i zrozumienie. * A poza tym bardzo dziękuję za miniony tydzień, za to, że mimo, że przypadkowo, to nic nie działo się przez przypadek; za rzeczy, które sama odkryłam w sobie, w swoim domu i za to co dostrzegłam dzięki postom na forum. * Karolinko, nie rób "cmok jak smok", bo moja Zuzia cię zgładzi ;) nauczyła się tekstu z bajek i teraz jak wołamy Nelkę mianem Smoczyca, to rzuca "Zgładzić smoka", więc uważaj. :)
data: 2007.05.19
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu ,dziękuję bardzo za odpowiedź,serdecznie pozdrawiam.
data: 2008.01.08
autor: Ala
Rene kawał z Ciebie fajnej baby-fajniejszej niż dotychczas. Ciekawe jak to się stało:) Cmok jak smok:)
data: 2007.05.19
autor: karolina
Krzysiu ja wstaje 0 5.00 wychodzę do prawcy 8.30 wracam po 16 lub 18 gotuję w weekendy ładuje gorące do słoików a przez resztę tygodnia wyciągam z lodówki. Dziś pełną parą szły 4 palniki bo i owsianka, zupa, i pieczeń i gulasz i jajka na sałatkę i jeszce jedna zupa i dopiero niedawno skończyłam a jest po 21... Spróbój i zamiast stać przy garach w tygodniu odpoczywaj, analizuj, cztaj książki, dzwonknij do Pani Ani, skrobnij do nas i na początek wystarczy:)Dasz radę spoko:)
data: 2007.05.19
autor: karolina
Kamila z Londynu bardzo dziękuję Ci za miłe słowo. Ja wiem że wszystkow moich rękach, z tymze bez wsparcia z zewnątrz, a wręcz niesprzyjającym warunkom wyzdrowienia jest ciężko. ja się staram.. dziś pierwszy raz gotowałam herbatę daktylową, i robiłam zupę wg pp. ale i tak nie dałam rady.. ehh, no ale próbuję raz kolejny;-) nic innego mi nie pozostaje
data: 2007.05.19
autor: Lulka
Dzięki Karolino za radę. Myślę i o konsultacjach i o kursie. Ale mieszkam daleko od Poznania (w Wejherowie). Przez 5 dni w tygodniu wstaję o 5.30 i wracam do domu ok. 18:00 , a bywa ,że później. Nie wiem jak pogodzić gotowanie wg PP z pracą, ale wiem na pewno ,że coś muszę zrobić dla swojego zdrowia, bo nie jest dobrze.
data: 2007.05.19
autor: Krzysia
Pani Aniu,serdecznie dziękuję za odpowiedź w sprawie kapsułek.Pozdrawiam
data: 2007.05.19
autor: Barbara
Rene..popłakałam sie czytajac twój post,bo mówi całą prawdę o mnie...ja to wszystko wiem, teraz buduję ciało,zmagam się sama ze sobą...mojemu tacie przebaczyłam w chwili jak zobaczyłam go martwego,zrozumiałam co było nie tak...teraz moje zawirowania wyłążą ze mnie,bo mam bardzo słabe ciało,strasznie wyziębione narządy dlatego Ego mnie przydeptuje ciągle,ale czuje że rosnę w siłę!Dziekuje ci Rene za te mądre słowa i Kamilce z Londynu....dziekuję
data: 2007.05.19
autor: katarzynka 78
Krzysiu zapisz sie na konsultację, kurs a jak nie wiesz to pytaj (ale najpierw sprawdź w archiwum czy ktoś o to co Ci biega po głowie nie pytał - jeśli pytał tam znajdziesz odpowiedzi)no i wspieram Cię:) do dzieła!
data: 2007.05.19
autor: karolina
Czy dla początkujących jest przewidziane jakieś wsparcie ?? Rozumiem że nikt za mnie nie przeczyta książek (sama to zrobiłam ), ale ciągle nękają mnie jakieś wątpliwości . Nie co do zasad ile co do tego ,czy dobrze rozumiem to co czytam. Pierwszą książke przeczytałam od razu jak się ukazała (zamawiałam ją pocztą z wydawnictwa). Niestety nie wszystko dobrze zrozumiałam . Myślałam, że coś nie tak interpretuję i przerwałam gotowanie wg PP. Została mi tylko gotowana kawa z przyprawami. Dzisiaj przeczytałam druga książkę i wróciłam do pierwszej . Po lekturze obydwu chyba więcej załapałam, ale myślę, że na początek przydałoby mi się parę rad .
data: 2007.05.19
autor: Krzysia
Matrto z W-wy...dziękuję ale .... zrobiłam z pszennej i wiesz co? Jest pyszne! Wiem,wiem,że "kasztanki" powinny być a z tą kukurydzianą to masz racje... Dziękuję i buźka...
data: 2007.05.19
autor: AGATA
Zapomniałam jeszcze zapytać.Pani Aniu po naleśnikach moja trzustka z nieżytami mnie boli.Odpuścić je sobie czy można jakoś zmienić przepis żeby tam nie było tyle mąki pszennej?Sprawdzałam w archiwum i dziewczyny mówią o jakiejś mące kasztanowej.Może kombinować z inną mąką?Proszę o odpowiedz.Pozdrawka jeszcze raz.
data: 2007.05.19
autor: Iwona z Kościana
Witam serdecznie!Dawno mnie nie było i oczy mnie bolą od czytania postów z trzech tygodni.Pani Aniu ślub na końcu czerwca, ale dzięki serdeczne za życzenia na zapas.Pani Marto z Warszawy dziękuję za przepisy na barana.Uporałam się z nim.Ewelinko ja też nie mogłam na poczatku przekonać się do tego barana.Wyczuwam taki specyficzny zapach, ale przełamałam to i teraz mi smakuje.Rosół jest pyszny, gulasz też.Trzeba tylko odpowiednio przyprawić i zostawić na noc w przyprawach-koniecznie.Na jagnięcinę nie mam wejsć.Proponowano mi cielaczka, ale 2 miesięcznego.To chyba za mały.Niewiele byłoby chyba tam mięsa.Ciesze się że ostatnio tyle było tutaj o emocjach, starych sprawach, poczuciu winy i urazie...bo to wszystko też we mnie siedzi od lat.Chyba dlatego z tą moją trzustką nie mogę ruszyć tak na 100%.Ale robię swoje...jem tak jak trzeba, ćwiczę, ciężkie dni przesypiam i staram się zyć dzisiaj, tu i teraz.No i co najważniejsze staram się nie uprawiać chciejstwa.Jeżeli chodzi o moje początki z PP to też było ciężko.Każdy patrzył na mnie jak na dziwoląga.A teraz...przyszła teściowa ma dla mnie przygotowany zawsze garnek, kawę,cynamon i imbir.Na święta przyrządza wołowinę i koźlinę (nie przyprawia po naszemu,ale mniejsze zło).U mojej mamy zawsze coś sobie zrobię do jedzenia. Na weselu u koleżanki ostatnio podsunęli mi pod nos wołowe roladki i nie siekło mnie po tej imprezie.(W piersióweczce miałam swojego koniaczka).Moja siostra zawsze mówiła że jestem czarownicą i nie mam mamie podsuwać tych przepisów bo to niedobre.A dzisiaj...poprosiła o ziemniaczki smażone bo jej zapachniało.ha, ha, ha.Ostróżko!Wspomniałaś o książce Luisy Hay.Uwielbiam ją,ale mimo tego że mam ją w biblioteczce od 14 lat dopiero teraz ją zrozumiałam, po zetknięciu się z filozofią PP.Jeżeli chodzi o Anioły to mam "Świetlistą siłę Aniołów".Wizualizacje są dla mnie jeszcze trudne do realizowania,ale sama treść pomaga.Ostatnio pomyślałam o nauce języka rosyjskiego i spotykam nagle moją nauczycielkę z lat podstawówki od tego języka.Szukam mieszkania i spotykam znajomą która pracuje w spółdzielni.Czasami naprawdę wystarczy wysłać w kosmos, a Wrzechświat sam o wszystko zadba.Pozdrawiam wszystkich cieplutko!
data: 2007.05.19
autor: Iwona z Kościana
Pasni Aniu kochana ja to chyba mam już z pięć lat:) Jest fajnie:)A tak na poważnie dzięki Jagodzie zauważyłam że 31 lat miałam jak miałam 22 a teraz mam 22 mając 31 - cieszę się życiem jak nigdy i wszystko się zmienia SAMO(!)Te truskawki co mi posadzono pod oknem to zmarzły więc aniołki wysłuchały moje modlitwy i zaraz posadziłam gazanie (takie kwiatki co się uśmiechają). Już wiem gdzie się przeprowadzę tylko nie wiem jeszcze kiedy bo sytuacja dojrzewa a ja żeby nie w euforię to do grządek i do garów i do ludzi i zobaczymy.Za dobre słowo dziękuję - uczę się empatii. Firanko jajo mi wyszło jak nic! Dopiero co pisałam że moja młodociana grupa jest porażkowa prawda? Było tak po 3 wspólnych zajęciach zaczęłam się czuć znużona bo to była orka na ugorze (przynajmniej tak mi się zdawało) i czekałam żeby skończyć już swój blok i zacząć nową grupę może lepszą - tak mnie ego gnało. Jednego dnia wstałam złapałam z półki "sztukę wojny" napisaną w 512 roku przed naszą erą i zamiast prowadzić zajęcia zaczęłam im czytać fragmenty o honorze, godności, grupie a później spytałam jak to co przeczytałam ma się do ich życia z ostanich 2 lat i poleciało - ryczeliśmy wszyscy. Okazało się że właściwie każdy z nich ma jakąś traumę za sobą więc i pierwszy stopień do wejścia w zmiany. Chcą być czyści ale nie wiedzą jak - nie ma przykładu, uczciwej pomocy, wszędzie ego (to ich słowa)... Jak się wyryczeliśmy i każdy wtrącił już swoje trzy grosze spytałam ich co się przed chwilą stało i co usłyszałam? Staliśmy się grupą(!)W ciągu 2 dni zrobiliśmy to co jest przewidziane na 9 dni! Pomagają sobie, przytulają, wspierają, tłumaczą szok! Aniołów mam na zajęciach 14 tyle ile osób. Żeby to się stało musiałam im odpuścić, nie oczekiwać i odpocząć, najeść się i wyspać. Wczoraj spytałam kto czuje się gorszy - nie było takiego (choć na początku tylko 2 osoby się nie czuły), kto sobie nie poradzi z trudnym tematem (również nikt się nie zgłosił), jak się czujecie - wolni... Cud, jak dla mnie cud. To się musiało stać we mnie nie w nich, to moje przyzwolenie dla siebie dało im ich przyzwolenie... Jestem z nich dumna i wdzięczna za lekcję. Firanko napisałam to wszytko żebyś się poczuła. Potrzebna jest bogini, matka, przyjaciel w całej swojej wielkości i chwale nie daj sobie spętać nóg. Niech się pętają Ci z starą świadomością. Bądź NAUCZYCIELEM. Tulę Cię i wierzę w Ciebie:)I na koniec do Agaty mąka pszenna to smak kwaśny dziewczyno a kasztanowa słodki więc się zastanów co i jak. W słodkim masz też kukurydzianą ale musisz wtedy dać więcej przypraw bo jakoś inne jest współgranie i jak mocniej nie przyprawisz to się robi ciężkostrawna klucha. Pozdrawiam
data: 2007.05.19
autor: karolina
Amen, Rene. Nic wiecej dodac, nic ujac. Strescilas w paru zdaniach to co wazne. Ja powoli do tego dochodze.Ale kroczki sa male. Po prostu, czasem nnie 'cos trzasnie' i nagle zaczynam rozumiec o co lata. De Melo 'zjadlam' pare razy. Ale mimo, ze rozumialam jego slowa, to nie bardzo wiedzialam co one znacza, bo to na tamtym etapie bylo wtedy dla mnie zbyt trudne. Ale z kazdym dniem, rzeczy, ktore nie byly dla nas wczesniej mozliwe, staja sie mozliwe, bo my sie zmieniamy. Katarzynko78, wiem, ze slowa Rene pewnie bede na poczatku bolec. Bo wolalabys uslyszec jaka to jestes biedna i strapiona. Znam to, znam to. Ja probowalam wrobic swoich rodzicow w 'Toksycznych rodzicow'. Az dostalam porzadny opieprz i zrozumialam, ze oni sa wlasnie tacy jacy sa.I ze bez nich, nie bylo by mnie takiej jaka jestem. Z nich czerpiemy tez nasze dobre cechy, sile do walki, a czasem nawet jesli oni nie mieli tej sily, to nauczyli nas jak ja z siebie czerpac. Nasi rodzice sa dokladnie tacy sami jak my (z ta roznica, ze my mamy troche wieksza swiadomosc, ale to nie czyni nas lepszymi, tylko bardziej swiadomymi). Robia co moga, w tym swiecie, ktore widza tak jak widza. Tata pil-owszem,nie bo byl zly. Nikt nie jest po prostu zly albo po prostu dobry. Wszyscy jestesmy po trosze i jednym i drugim. On pil bo widocznie inaczj nie umial. Nie umial znalezc w sobie sily. Ja nie chce nikogo rozgrzeszac. Ale chyba faktycznie, trzeba jakos to wszystko zrozumiec.
Troche to skomplikowane. Kasia, moze nie zgodzisz sie z tym na razie. Ze zlosci i obwiniania, trudno jest w ciagu minuty przejsc w wybaczenie, i dziekczynienie. Zgadza sie. Wiec zaufaj sobie. Ja wierze,ze w koncu to wszystko 'przemielisz' na dziesiec sron i w koncu to Cie wlasnie 'trzasnie'.
Dzieki Rene za madrosc i wsparcie dla nas wszystkich, troche pogubionych. Ja ide dalej walczyc z moimi demonami i moja swiadomoscia. Dla mnie teraz to nauka do egzaminow.Jest ciezko, bo pracuje na pol etatu i jak wracam do domu to nie mam na nic sily. Wiec zaczyna sie zlosc, ze nie mam sily, ze nie zdam egzaminow, albo ze zdam ale inni i tak zdadza lepiej.Ale powoli do mnie dociera, ze widocznie tak musi byc. Ze widocznie bycie 'orlem' niekoniecznie musi byc dla mnie. Albo, ze dla mnie bardziej jest bycie 'orlem' w czyms co nie bedzie mnie tak wyczerpywac.Ma to jakis sens? Mam nadzieje.
Caluje
data: 2007.05.19
autor: Kamila z Londynu
Agato, z tego co wiem, mąka kasztanowa jest słodka w smaku a pszenna na 100% kwaśna. W smaku słodkim mamy mąkę kukurydzianą. Może ona mogłaby być tu zamiennikiem?
data: 2007.05.19
autor: Marta R. z Warszawy
Witam! Potzrebna mi szybko pomoc;) Właśnie zabieram się do tworzenia ciasta marchwiowego .W podanym przepisie w archiwum jest mąka kasztanowa ale ja takiej nie mam!! Czy może byc pszenna??? Biegałam po sklepach i nic a z netu nie kupie w ciągu paru godzin..
Ktoś ma jakiś pomysł....? pozdrawiam...
data: 2007.05.19
autor: Agata
jak wejść na forum??? Mam problemy , aby znaleźć pytania a potem odpowiedzi na nie
data: 2007.05.19
autor: Krzysia
Katarzynko78.Zajrzałam do netu, żeby zobaczyć co oznacza DDA, no i przeczytałam co dorosłe dzieci alkoholików mówią o sobie na terapiach :***” Dorastaliśmy w rodzinach dysfunkcyjnych. Ich środowisko wypaczyło nasze myślenie o nas samych i o otaczającym nas świecie. Widząc siebie w krzywym zwierciadle informacji i sygnałów dawanych nam przez naszych rodziców, uwierzyliśmy, że jesteśmy "nie w porządku". Zostaliśmy pozbawieni naszej autentycznej tożsamości i zaczęliśmy szukać sposobów na dobre samopoczucie. Chociaż wyglądamy jak dorośli, nadal zachowujemy się jak dzieci i pozwalamy, aby inni mieli wpływ na nasze myślenie o sobie, nasze poczucie własnej wartości i nasze szczęście. Nasze nieprawidłowe myślenie było przyczyną tego, że podejmowaliśmy decyzje, które nas niszczyły”**** Kasiu. Nie wiem, czy taka terapia ci pomoże. Wątpię. To jakieś szukanie usprawiedliwienia do faktu, że się było dzieckiem alkoholika. Ty nie masz szukać usprawiedliwienia, przecież to Stwórca sprawił, że urodziłaś się w takiej, a nie innej rodzinie. To on zdecydował, że masz być dzieckiem alkoholika, ZROZUM to i nie miej o to do niego żalu. Swojego ojca traktuj jak Nauczyciela, NIE OCENIAJ GO, bo jeśli zaczniesz to robić nie osiągniesz zrozumienia istoty swojego problemu. Nie wyrzekaj się go, bo gdy wyrzekasz się czegoś na siłę, wiążesz się z tym na zawsze. Pani Ania zawsze powtarza: zrozumieć problem =rozwiązać problem. Tobie potrzebne są kursy ciesielskie a nie terapie DDA. Nie żyj przeszłością, tylko swoim TU i TERAZ. Naprawianie świata zacznij od samej siebie, od pozbycia się swoich lęków. De Mello pisał:”Co sobie uświadomisz, to też kontrolujesz, to, czego sobie nie uświadomisz kontroluje Ciebie. Zawsze jesteśmy niewolnikami tego, czego sobie nie uświadamiamy. Jeśli coś sobie uświadomisz, uwolnisz się od tego”(...).”To nie świat i ludzie wokół ciebie czynią cię szczęśliwymi lub nieszczęśliwymi, ale TWOJE MYŚLENIE”. Twoje życie jest dokładnie takie, jak być powinno, jeśli to zaakceptujesz, poczujesz ulgę. Życie jest CUDEM, masz się nim cieszyć, módl się do Boga, wejdź w kontakt z Aniołami, przecież każdy z nas ma Anioła Stróża, gadałaś kiedyś ze swoim ?Mój tata też lubił sobie chlapnąć, często lądował w szpitalu, kiedyś nawet zamarzłby, gdyby nie wódka, która go od środka rozgrzewała, pewnie odjechałby na amen. Nigdy się go nie wstydziłam, zawsze go wspierałam. Przecież miał inną świadomość. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby nazwać się DDA. Jak umierał świat mi się zawalił, na szczęście tylko na chwilkę. ...Więc do roboty dziewczyno, dużo do zrobienia przed Tobą:) Skup się na byciu żoną, matką, kochanką, a nie na byciu DDA, to ci się nie kalkuluje. Wszystko jest z tobą w porządku i wcale nie zostałaś pozbawiona swojej autentycznej tożsamości. Niech twoja kobieca mądrość pomaga ci podejmować właściwe decyzje. A jeśli podeprzesz się do tego ciesielską mądrością, na pewno dasz sobie radę. Zrozumiesz wtedy, że szczęścia nie można szukać w świecie zewnętrznym, trzeba go szukać w swoim sercu:))
data: 2007.05.19
autor: Rene
Panie Grzegorzu, ja co prawda autorytetem nie jestem, ale jak na mój gust, szczypta przyprawy na 1,5 l to właściwie tyle co nic. W książce jest mowa o 1/4 łyżeczki imbiru na szklankę kawy. Nie mam pojęcia co powoduje Pana objawy ale chyba nie ta szczypta... Ja gotuję sobie każdorazowo pojedynczą porcję i wtedy na szklankę wrzątku daję łyżeczkę kawy a przyprawy obficie: cynamon, kardamon, imbir + spora szczypta pieprzu kajeńskiego, czasem zamiast któregoś z nich goździk lub pół laski wanilii (wszystko to pomysły z forum), w sumie ponad pół łyżeczki (jeśli nie więcej), słodzę miodem i delektuję się. Pozdrowienia
data: 2007.05.19
autor: Marta R. z Warszawy
Lulka- bulimia jest problemem emocjonalnym. Brak milosci od rodziny (lub takie odczucia), brak milosci do siebie, uczucie pustki w srodku, poczucie, ze nie zasluguje sie na milosc, ze nie zasluguje sie na nic w ogole, zbyt wysokie wymagania w stosunku do siebie, no i kompletny brak kontaktu ze soba. Brak kontaktu z tym co czyni, ze mozemy znalezc wewnetrzna madrosc.
Jak Pani Ania mowi, jedzenie pomoze odbudowac cialo a od ciala wszystko sie zaczyna.
Wiec najpierw ksiazki, gotowanie, i spokoj. Nieoczekiwanie, ze wszystko sie poprawi od razu. Emocje leczy sie dlugo. I to jest proces, w ktorym nikt nie moze pomoc. Cala robote musimy my odwalic. Ale skoro jestes na forum, to znaczy, ze zrobilas pierwszy krok, i ze masz sily i zasoby, zeby sama z tego wylezc.
Powodzenia,
Jestem z toba
data: 2007.05.19
autor: Kamila z Londynu
Witam, czy warunkiem uczestnictwa w kursie drugiego stopnia, jest ukończenie kursu pierwszego ?
Czy może wiedza z książek może kurs pierwszy zastąpić ?
Pozdrawiam.
data: 2007.05.19
autor: Hania z Warszawy
Witam słonecznie, co zrobić na nadmiar śluzu w swoim organiżmie, bo już nie wyrabiam.pozdrówka
data: 2007.05.19
autor: Aga
Mam pytanie _ czy dalej gotujemy pod uchyloną pokrywką??? Bo niewiem czy juz jest pora letnia czy dalej wiosenna. I czy to wogóle takie wazne?
data: 2007.05.19
autor: Bozena K.
Oj, jak dobrze, że jesteście tu i teraz! Wszyscy jak jeden mąż! Już nie mogę doczekać się kursu na przełomie sierpnia i września a tymczasem namierzyłam wreszcie margezy (mergezy?) czyli wspominane tu ongiś kiełbaski baranio-wołowe z przyprawami. Zaraz lecę kupić. Pani Anna pisała kiedyś, że nasze miejsce zamieszkania jest dla nas najlepszą możliwą opcją, tylko trzeba się rozejrzeć i "przypomnieć" sobie dlaczego. Ja już wiem: na swojej Pradze mam prawie WSZYSTKO: margezy, chleb do wyboru i koloru, jagnięcinę, masło prawdziwe, niesolone i wiele innych dobrodziejstw a do tego bonus w postaci przepięknego widoku z okien. Tylko jakoś jajek prawdziwych nie ma - wszystkie fermowe z hodowli klatkowej od tych biednych, sponiewieranych i zestresowanych kur. Ale to motywuje do poszukiwań po bliższych i dalszych znajomych. Idę na zakupy. Pozdrawiam.
data: 2007.05.19
autor: Marta R. z Warszawy
Pani Aniu,serdecznie dziękuję za porady:) Ma pani racje,chyba rzeczywiście "za szeroko" idę.Muszę suiąść na tą swoją kościstą d...ę,wszystko sobie poukładać i gotować,gotować no i jeść! Skakanka i imbirówka -tego mi właśnie dzisiaj najbardziej trzeba...no i odrobiny nieba:))pozdrowionka dla wszystkich:))
data: 2007.05.19
autor: katarzynka 78
I tu mnie mamy pani Aniu, właśnie rozpracowuję w sobie intencje, z którymi działam. I rozważam temat modlitwy. A póki co kurs I stopnia, bo to chyba trzeba wszystko po kolei, prawda?
data: 2007.05.19
autor: Joanna - MamAsik
Ostatnio nieprecyzyjnie zadałam pytanie, przepraszam.Chodziło mi o sok pomidorowy do zupy pomidorowej gotowanej wg przepisu z pomarańczowej książki.Jest tam mowa o soku przygotowanym własnoręcznie w ilości 0,5 litra. Jak przygotować sok ? Takiej zupy nie jadłam już wieki i myślę że przygotowana kilka razy w roku mi nie zaszkodzi, pozdrawiam
data: 2007.05.19
autor: Agatka
Dzień dobry forumowiczom. Mam mały problem z kawą - tą naszą, gotowaną z imbirem (ew. cynamonem lub kardamonem). Choć nie wiedzieć czemu najsmaczniejsza jest z cynamonem . Czasami choc ostatnio dość częśto po wypiciu robią mi się czerwone oczy. Czyżby za dużo - góra 4 szklanki dziennie - lub za mocna - 5 czubatych łyżeczek na 1,5 l wody i szczypta przyprawy. Może jednak bez przyprawy spróbować? Bo wyczytałem, że to może jest za bardzo energetyczne i dlatego takie oczy. Nie miałem twarogu pod ręką ale był jogurt (naturalny, bez cukru :-)) - łyknąłem 4 łyżki i o dziwo po parunastu minutach oczy zrobiły się normalne - ależ to działa tzn ta magia smaków - fenomen. Ale na poważnie. Może robić kawę bez przyprawy albo słabszą. Napiszcie jak Wy robicie i ile pijecie? Ja po prostu uwielbiam ją.
data: 2007.05.19
autor: Grzegorz
Katarzynko 78,trzymam za Ciebie kciuku.Nie poddawaj się!
Aniu z Mainz,dzieki.Także przeczytam.
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.05.19
autor: Barbara
Witajcie, to ponownie ja, mam nadzieję, że dzisiaj odpowiem już na wszystkie listy. Pani Jolu, Pani spostrzeżenia i uwagi dotyczące mlecznych skutków są bardzo ważne i cenne. Ostatnio nawet mama dziecka w wieku szkolnym opowiadała, jak niemłoda już dentystka tłumaczyła, jak bardzo szkodliwe dla zębów jest mleko. Jednak w społeczeństwie jest mądrość, tylko trzeba ją chronić i o niej pamiętać. Dario, chyba najbardziej szkodliwa jest świadomość, że 2-3 cukierki czy kawałek czekolady możemy zjeść, bo tyle nam nie zaszkodzi. Potrzebne jest Pani przeświadczenie, że pewne produkty mają taką a nie inną energię i tak, a nie inaczej na nas oddziałują, a ile my skubniemy i jak sobie zneutralizujemy tę energię to już nasz problem. Pewnie, że czasami możemy sobie chapnąć kawałeczek dobrego łakocia, ale przecież nie cukierki!!! Pani Magdo, tak jak Pani odpowiedziały dziewczyny – jeden ozór by się na zupę nadawał, ale nie więcej. Zrobić z nich gulasz, ale nieczęsto, oczywiście można. Pani Dzidko, proces wybaczania i rozplątywania swoich karmicznych powiązań rozpoczyna się we właściwy sposób jedynie przy naszym przebudzeniu, otwarciu i właściwej świadomości. Nie da się wybaczać, jeżeli boli, jeżeli nie rozumiemy sytuacji, nie da się zaakceptować, gdy nie umiemy puścić. A wybaczanie to nic innego jak akceptacja wszystkiego, co przeżywaliśmy w poprzednich wcieleniach i w doczesności. Na mądre wybaczanie, czyli uwalnianie się z karmy, przychodzi przyzwolenie z Góry. Niczego nie załatwimy za pomocą technik ani naszego chciejstwa. „Wymyka się” nam to wówczas z rąk i powraca jak bumerang. Pani Koro, bardzo się cieszę, że napisała Pani parę słów na temat „popitki” przy ćwiczeniach. To bardzo ważne. Oczywiście, nawilżamy się tylko ciepłymi napojami, a przede wszystkim ciepłymi posiłkami. Gdy się właściwie odżywiamy, nawet przy intensywnych ćwiczeniach nie pocimy się. Pani Mirko z Pomorza, owsiki to oczywiście błędy żywieniowe. Proszę przypilnować dziecka – imbirówka, czosnek, zero słodyczy, owoców, jogurtów. Pani Agusiu z Opola, często myślę o tej waszej sepsie i zastanawiam się, jak sobie radzicie. Dziewczyny już pięknie wyjaśniły, ja tylko dodam, że sepsa dopada jedynie tych, którzy są energetycznie osłabieni i totalnie zaśluzowani. Więc niech się Pani niczego nie boi. Szczepionki są tylko dla uspokojenia służby zdrowia i przestraszonych rodziców, natomiast w naszym przypadku nie są potrzebne. Anulek, a co chcesz wypychać tymi otrębami lub komu chcesz ich dosypywać? Renatko, dzięki za czuwanie i mądrość. Pani Ewelinko, no właśnie, jestem pewna, że Pani Agusia przyjęła z dużą radością Pani słowa. Również powtarzam mamom, że gdy dzieci będą dokarmiane przedszkolnym jedzeniem, zawsze będą problemy. Tego nie unikną. Wystarczy jeden kęs niewłaściwej energii i wszystko się sypie. Pani Agiśko, dzieciom nie podajemy soli emskiej. Synka proszę ratować imbirówką i pomyśleć o swoich błędach – dziecko miało poważny zastój wątrobowy, czyli posiłki powinny być delikatne, mało tłuszczu, mało mięsa, żadnych słodyczy. Karolinko, to ile Ty masz lat?:) Ściskam Cię, dostojna jubilatko! Do listu się nie wtrącam, bo jak zwykle dziewczynom potrzebny. Pani Anno Mario, jeżeli Pani wie, że nadchodzi godzina 0, czyli będzie Pani tracić głowę, dlaczego nie zje Pani normalnego posiłku? Oczywiście naszego. Najpierw siada nam fizyczność, za nią człapie psychika. Zrób swoje, czyli pilnuj jedzenia, a ciągotki, nawet te nocne, znikną. Pani Marto, przy wszelkich grzybicach konieczne jest wyeliminowanie w 100% wszystkiego, co kwaśne-surowe-zimne. Co to takiego, proszę zajrzeć do książek i tabelki oraz archiwum. Posiłki muszą być ciepłe, gotowane na gazie, oczywiście z przyprawami. Przynajmniej raz dziennie przydałaby się imbirówka. Siwa, śledząc książki i archiwum powinna Pani już domyślać się, jak zareagują dziewczyny na Pani pytanie. Ja się dołączam do odpowiedzi Joanny. Pani Joanno, jak zwykle liścik niezbędny. Pani Beato1000, od czego zacząć kurowanie dziecka? Od początku! Co to znaczy przeleczę robaki – przecież to bardzo poważny problem. Oznacza, że dziecko ma zaburzoną równowagę kwasowo-zasadową w organizmie, a to nie jest łatwe do usunięcia. Wymaz z gardła i nosa pogrąży jedynie Panią w niedoli, analitycy na pewno czegoś tam się doszukają. I po co to Pani? Musi Pani dziecko odśluzować. Proszę wyeliminować absolutnie wszystko, co kwaśne-surowe-zimne, potrawy gotowane, z przyprawami, to jest najważniejsze. Pani Magdo P-K, cieszymy się, że dzieciak rośnie jak na drożdżach:) Jagódkowe mazidło sobie podaruj, ale szparagi możesz zrobić. Pani Leno, może Pani dodawać do neutralnej herbaty owoce leśne, ale w dłuższej perspektywie taka herbata nie służy śledzionie. Pani Katarzynko78, dziewczyny już pięknie odpowiedziały na Pani problemy, a ja dodam, że naprawdę musi być Pani bardzo cierpliwa. Ja też kiedyś wychodziłam z alergii i przez pierwsze lata każdy nieuważny kęs, stres powodował nawroty. Ja oczywiście nigdy żadnych tabletek nie brałam. Jagódka również Panią wspiera. Jagodo, Twoje słowa kierowane do dziewczyn są dla nich na pewno kojące. Alu, ja gotuję herbatę pod uchyloną przykrywką , a kawę bez. Pani Inko ze Strzelec, będzie Pani bardzo trudno utrzymać w sanatorium równowagę. Tamtejsze jedzenie jest dla nas nie do przyjęcia. Jak sobie Pani poradzi, tego nie wiem, a w ogóle po co Pani tam jedzie? Pani Agata podpowiedziała Pani mądrze. Pani Julyanko, Pani list jest właściwy, natomiast stosowanie tabletek jest zależne wyłącznie od świadomości. Przy odpowiedniej dyscyplinie tabletka nie będzie konieczna. Mam wrażenie, że przy alergii im bardziej nam dokuczy, tym bardziej jesteśmy zdyscyplinowani. Tabletki i preparaty nas rozpieszczają. Oczywiście inaczej podchodzimy do leków chroniących życie. Pani Joanno z Zakopanego, alternatywą na wyjeździe jest zawsze posiłek dla nas najbardziej smaczny, a jednocześnie najmniej szkodliwy. Czy to będzie posiłek polski, chiński, wietnamski czy włoski to nie ma znaczenia. Z serkami proszę nie przesadzać. Nasze polskie owcze są wyszukane, sery pleśniowe to smak słony, zaś pozostałe to smak kwaśny, czyli wychładzające. Ale na pewno jest bardziej sprzyjający niż krowi. Cebula, czosnek oczywiście są bardzo cennym dodatkiem. Pani Katarzynko, to co napisałam o tabletkach Pani Julyance, dotyczy również Ciebie. Pani Joanno, dzieciom możemy dodawać szparagi, byle bez łyka i oczywiście nie w nadmiarze. Są neutralne, słodkie. Katarzynko, proszę uważniej śledzić to, co się dzieje w Pani organizmie. Jeżeli wróciła alergia, to znaczy, że siadła Pani energia, a tuż za tym tupta depresja. Alergia zawsze uaktywnia się, gdy mamy niską wibrację, a zaraz potem czai się chandra, deprecha – myślisz, ze ktoś Ci to zadaje? Jagoda i Rene dobrze Ci radzą – imbirówka i rosół. Paulo z Łodzi, wczytaj się, proszę, w książki, archiwum, wówczas będziesz wiedziała, dlaczego absolutnie nie polecam soku marchwiowego. Pani Elu M., Pani również radzę się wczytywać w książki i archiwum – na pewno małe ilości lukrecji, jakie są w naszej herbacie, Pani nie zaszkodzą. Owoce leśne raczej nie, za to więcej imbiru. Firanko, nie mogłaś tego kompotu zjeść w piwnicy albo w spiżarni, żeby syn nie widział? Proszę, dyscyplinuj się, żeby to był Twój ostatni ciążowy wyskok, bo napytasz sobie biedy. Jeśli w przyszłości chwycisz coś niewłaściwego, to natychmiast imbirówka, rosół. Zresztą Karolina też przywołuje Panią do porządku. Pani Agnieszko z Warszawy, dobrze, że sięgnęła Pani po Anioły – bardzo pomagają. Na moich weekendowych kursach nie ma gotowania, natomiast ja karmię was po naszemu. Warsztaty - nauka gotowania są jedynie na kursach tygodniowych. Pani Agatko, o sok pomidorowy do jakiej zupki Pani pyta? Czy dla dziecka, dla niemowlęcia? Chciałabym ostrzec wszystkie mamy niemowląt i małych dzieci przed dodawaniem pomidorów do zupek. Są one bardzo niebezpieczne. Może dlatego, że takie sztuczne? Z pewnością pomidory duszone na oliwie, dodawane jako smak kwaśny do duszenin dla dorosłych lub nawet do zup, są najwłaściwsze. Paulo z Łodzi, dla mnie wafle ryżowe nie mają żadnej wartości. Proszę pamiętać, że ryż jest wysuszający. Od czasu do czasu oczywiście może sobie Pani chrupnąć. Dziewczyny dobrze Pani odpowiedziały. Pani Gosiu z Zielonej Góry, to bardzo ważne obserwacje i spostrzeżenia – tak właśnie się z nami dzieje. To, że pozwalamy sobie dzięki naszemu odżywianiu na podnoszenie wibracji, powoduje, że dzieją się z nami rzeczy, które w innym przypadku są niemożliwe. Jagodo, oczywiście, właśnie nasze, na pozór niewinne, a dla innych może zbędne jedzenie, powoduje, że nasza świadomość się zmienia i zamieniamy „mieć” na „być”. A Anioły nawet nam mówią, że nie musimy nic robić, a tylko być (i tylko czasami coś szturchnąć i nogą pozamiatać:) Pani Danko Gdynianko, tak jak wcześniej wspominałam, zbyt gęsta krew to tylko niedoczynna śledziona. Nie wolno Pani „podkręcać” procesu krwiotwórczego, a jedynie przez właściwe jedzenie uaktywniać produkcję esencji i w ten sposób „rozcieńczać” krew. Pani Joanno, Firanka odpowiedziała Pani właściwie. Proszę tylko pamiętać, że ja nie wiem, jakie Pani bierze leki hormonalne. Przy tabletkach antykoncepcyjnych można pić imbirówkę, przy innych lekach proszę uważać. Dobra Julyanko, list do Katarzynki jest bezbłędny. Pani Halino, masła koziego nie znam oczywiście, ale przetestować je musi Pani sama. Pani Beato1000, proszę karmić dziecko właściwie, podawać imbirówkę i z czasem kaszel ustąpi, ale kiedy – nie wiem. Dziecko jest bardzo zaśluzowane. Jagoda dobrze Pani odpowiedziała. Pani Edyto, w sprawie taty Jagoda dała dobrą radę. Andziu, zbyt poważne pytania Pani zadaje: gorąco, wilgotne gorąco, wrzodziejące zapalenie jelit - konsultacji na forum nie udzielam. Proszę od nikogo też nie oczekiwać porady w Pani kwestii. Proszę wprowadzić żywienie zrównoważone, wyeliminować wszystko, co kwaśne-surowe-zimne i uzbroić się w cierpliwość. W przyszłości polecam konsultację. Pani Alu, czy gimnastyka w wodzie jest dobra na osteoporozę? Sądzę, że raczej zwykła gimnastyka i nasze jedzenie. Karolino, Twoja rozmowa z Firanką jest bardzo potrzebna. Osamotniona Ostróżko, nie zwracaj uwagi na rodzinę i rób swoje. Pani Anette, nie wiem, co to są minerały Schindele’s. I tu Cię mamy, Joanno MamAsik! Karolina Cię pogoniła i ja też to robię. Nie ma modlitw za nikogo. Każdy ma swój los, swoją karmę i sam musi to wszystko rozplątywać. Nic nam do tego. Ty wysyłaj tylko zrozumienie, akceptację. Na „Górze” doskonale wiedzą, jaka jesteś, nie musisz się wykazywać. Nie rób tego też dla siebie, a tym bardziej dla opinii publicznej. Jeśli tak robisz, to szybciutko przestań. Oczywiście polecam kurs II stopnia. Karolina taka mądra, bo już go kilka razy zaliczyła:) A następny pościk jest właśnie dowodem Twojej mądrości, Karolinko. Paulo z Łodzi, nie tłumacz się, że w akademiku jedna kuchnia na piętro. Przecież w akademiku baby w ogóle nie gotują, więc będziesz miała luz. A wegetarianką sobie bądź – pogadamy za parę lat. Jak nie doświadczysz, to nie zrozumiesz. Tak, Joasiu, też bym nie chciała, aby ktoś się za mnie modlił, by mi ulżyło. Wiem doskonale, że muszę wszystko sama załatwić. Jak dobrze, że wiesz, iż takie modlitwy są tylko po to, by mieć czyste sumienie, poczucie, że nie ma w nas agresji, tylko miłość. Czyli ego do kwadratu i schematy. A najlepszą modlitwą dla Boga jest dziękczynienie – za kwiatki, za masełko... Poza tym, pomaganie innym, działalność charytatywna to wielka pułapka. Co wcale nie oznacza, że mamy tego nie robić – tylko pytanie, z jakimi intencjami? Mammo, powinnaś mieć wątpliwości w stosunku do wszystkich preparatów i specyfików, które leczą, a nie usuwają przyczyny. Taka jest moja odpowiedź w tej kwestii. Właśnie, pomyśl lepiej o rosole. Jagoda naświetla szerzej cały problem dotyczący naszej postawy. Pani Bożeno K., dzieci nie wyrastają z chorób, tylko ich organizmy zmieniają formę przejawiania objawów. Byłoby to zbyt piękne. Bardzo często dzieci wchodzą w takie zniszczenie wewnętrznej substancji (jin), że przejawiają już stany ognia i wówczas wszystkie choroby objawiające się kaszlem, katarem, przeziębieniem znikają, ale to wcale nie oznacza, że organizm funkcjonuje prawidłowo. Joanna odpisała Pani właściwie. Pani Marzeno z Piastowa, mogę Panią uspokoić, że w stosowanych przez nas ilościach tymianek nie jest groźny, więc skąd ta sugestia? A poza tym tymianek jest polecanym ziółkiem wzmacniającym i oczyszczającym. Pani Joanna odpisała Pani szerzej. Ostróżko miła, cieszę się, że zakotwiczyła się Pani na naszej stronie i na naszej wiedzy. Pozdrawiam Panią serdecznie. Pani Danko Gdynianko, jeszcze raz przypominam, że ta choroba jest obecnie często spotykana i Pani zadaniem jest doprowadzić śledzionę do ładu. Jedzenie, jedzenie, jedzenie, zero stresu, zmęczenia, kwaśnego-surowego-zimnego. W razie czego proszę dzwonić. Pani Izo, gdzie takie mleczka się doi? Migdałowe, sezamowe, słonecznikowe... My mamy polską kuchnię i u nas takich krów nie ma:) Pani Anito, gratuluję zdrowego syna, a odnośnie szczepień sama zdecyduj. O witaminie D chyba w książce też wspominam. Jak się będzie Pani dobrze odżywiała, dziecku niczego nie będzie brakowało. Pani Heleno z Bierzglinka, oczywiście, może Pani karmić dzieciaki po swojemu. Nic im nie będzie. Pani Marzeno z Piastowa, chyba wszystkie przechodziłyśmy ten Pani etap „wpuszczania się” w rozmowy. Kończyły się one dla nas zawsze kacem moralnym i niesmakiem. Aż przyszedł moment, że stałyśmy się twarde, acz uśmiechnięte. Karolino, oczywiście, to tak łatwe prowokowanie nas do rozmów i do tłumaczenia się wynika z braku poczucia własnej wartości i pewności siebie. Ale gdy przyjdzie zakorzenienie, to się zmienia. Barbaro, kapsułki, o których Pani wspomina, mają dobry skład, więc w pewnym wieku mogą być przydatne. Chodzi głównie o kwasy nienasycone. Katarzynko, wymienię to, czego masz się trzymać: słońca, Aniołów, wypoczynku, rosołu, imbirówki, kawy, dobrego żarcia i ziela ostrożenia. A jak Cię za mocno ściąga w dół to skacz – weź skakankę i skacz. A poza tym dziewczyny odpisały Ci mądrze. Firanko, weź się uspokój, jeśli szybko trawisz zupy, rób je treściwsze – więcej warzyw, więcej mięska. Albo zabieraj drugie danie. W żadnym razie drożdżówki, bo Ci to rypnie. A na obiad rodzinie dawaj kluchy, a sama jedz ziemniaczki. I nie może Pani zjadać pęczka szparagów na kolację. Na kolację proszę zjadać właśnie zupy, a szparagi do obiadu i to nie tyle. Oj, przywołuję Cię do porządku! Katarzynko78, jeszcze tylko taka malutka uwaga: na jakie terapie Ty chodzisz, jakich dróg szukasz, jakich alternatyw? Czy Ty za szeroko nie idziesz? Przecież wszystko masz w garści. Tylko siedź na d..., gotuj, odpoczywaj, a zrozumienie przyjdzie. No, wreszcie skończyłam, więcej ani słowa :)
data: 2008.01.08
autor: Anna Ciesielska
Witam, ja mam pytanie w sprawie zaburzeń odżywiania, a dokładniej chodzi mi o bulimię. Myślicie, że główną przyczyną tej choroby jest złe odżywianie się? i że przejscie na odpowiednią dietę umożliwi wyleczenie ( takie w pełni) Oczywiście znam niewłaściwy wpływ poszczególnych grup pokarmów na odpowiednie narządy, i wiem że niewłaściwe odzywianie może wprowadzać w zły nastrój, depresje itp... ale jednak w wiekszości przypadków przyczyn trzeba też szukac na zewnątrz, w naszym otoczeniu.. tak myślę..
data: 2007.05.18
autor: Lulka
Witam wszystkich. W moim życiu stał się właśnie cud. Kilka miesięcy niepowodzeń i niewielkie nadzieje od mojej p. doktor a jednak udało się i jestem w ciąży. Bez operacji, przyjmowania leków hormonalnych. Tak jakoś się stało samo. Podświadomi czułam, że te wszystkie lekarskie metody to nie dla mnie. Przestrzegałam diety pp i głęboko wierzę, że to mnie "uzdrowiło". Teraz cały czas dźwięczy mi zdanie z książki p. Ani "Jeżeli czegoś nie mamy to znaczy że nie jest to nam w danej chwili potrzebne".
data: 2007.05.18
autor: Fanka z Łodzi
Jagódko,Joasiu,Karolinko...dziekuje,ogromnie za słowa wsparcia,nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.Wiem i to bardzo dobrze jaki jest mój odwieczny problem(ojciec alkoholik)a ja jestem typowe DDA(Dorosłe Dziecko Alkoholika).Oczywiście chodzę na terapię,staram się szukać dla siebie różnych alternatyw,aby z tego wszystkiego wyjść(byle nie tablety,bo wiem,że tylko oddalają to wszystko,dają złudzenie różowego życia).Nie chce mi się jesc,to fakt,ale trzymam się godzin jedzeniowych i to mi pomaga,wiem że muszę być silna i już!Dzięki kochane dziewczyny za miłe słówko...pozdrawiam serdecznie:))
data: 2007.05.18
autor: katarzynka78
Katarzyno 78 nie wiem co to za lęk i skąd do ciebie przyszła ta depresja - leki napewno zagłuszą ją ale nie załatwią - przerobiłam to (po jednodniowej porcji leków wziętych w ramach testu na króliku - mnie - chciałam szukać bazaltowej płyty która by mnie przykryła żeby już był spokój - jak bym złaziła na samo dno dna) to zły pomysł. Jagoda ma rację - ściga Cię nierozwiązany problem ale żeby go rozwiązać musisz mieć silne ciało. Moim zdaniem depresja powstaje wtedy kiedy jest rozszczepienie ciała i duszy (różne tempo, różne możliwości przyswajania, wola itp) - chciała by dusza do raju a tu nie może nawet do łazienki... Teraz to nie chodzi o to żebyś jadła ale raczej żarła, dużo spała i pozwalała płynąć emocjom (coś na kształt węża ogrodowego - emocje płyną przez Ciebie jak woda)przyglądaj się im ale nie rozdrapuj. Ciało się podciągnie i coś do Ciebie przyjdzie ale jeśli będziesz ogłuszona i słaba to tego nie zauważysz. I zero tolerancji dla wybryków - cukierków itp. Jeśli nie czujesz łaknienia nastaw budzik i jedz regularnie. Wychodzenie z depresji zajęło mi prawie 2 miesiące. Problem był jak morze kaspijskie i właśnie go przerabiam. Nie wzięłam żadnych leków (oprócz mojego doświadczenia) stawałam na nogi z mozołem ale świadomie - tyle:)Kasiu to cierpienie było mi potrzebne i nie wykluczone że Tobie również jest więc do boju a nie do lęku:) tulę
data: 2007.05.18
autor: karolina
Mimo, iż jestem pewna drogi pp i nie zamierzam zawrócić, nie wiem jeszcze dlaczego zachowuję sie tak a nie inaczej. Czytam, czekam i wierzę, że już niedługo przyjdzie zrozumienie. Joasiu, Karolino, dziękuję za wsparcie.
data: 2007.05.18
autor: Marzena z Piastowa
Karolinko dzięki za wsparcie miałam zawieszający sie internet i nie mogłam parę dni wysłać tego co pisałam. Pani Aniu jak fajowo, dobrze... mega super jak mówią moi uczniowie że Pani juz wróciła:) Mam ciągle zawirowania bo strasznie szybko trawię zupy i jest mi wtedy niedobrze wię kanapki idą w ruch ale jak mam 3 w pracy to wydaje sie mało jak ma 4 to cztery mało itd. Stwierdziłam że odpuszczę sobie i jak będę głodna to idę po drożdżówkę - dokupiłam kardamon (do torby do pracy) i jeśli nabawie sie zastojów zawsze jeszcze jest imbirówka. Dziś na obiad mam kluchy parowe (niestety z biedrony) plus gulasz wołowy z winem czerwonym ten od pirogów ruskich. Mój synek drgnął z jedzeniem zaczyna sam wołać że chce jeść zupę na obiad albo że chce kolacje - ostatnio miał fazę nie jedzenia jedyne co na pewno zjadał to owsianka potem to już grymasił. Jak jestem głodna pani Aniu to też bywam agresywna dotarło do mnie w tym tygodniu. Owoców nie jem za to szparagi po pęczku co drugi dzień na kolację. Pomógł mi też ostrożeń chyba najlepiej go robic raz w tgodniu.
data: 2007.05.18
autor: Firanka
Katarzynko, w tym wszystkim ważne są dwie sprawy: 1. Lekarstwo na ból jest w samym bólu. 2. Jeśli chcesz coś zmienić, zmień siebie. Depresja wraca, bo czegoś nie załatwiłaś, nie przerobiłaś do końca, nie do końca zrozumiałaś - musisz dociec, co jest prawdziwym, najgłębszym powodem tego stanu, nawet jeśli to będzie bolesne i nieprzyjemne (będzie na pewno). Jeśli nie zmierzysz się z tym teraz, tylko weźmiesz leki, wróci i będzie wracać tak długo aż nie przerobisz. Więc teraz - jak jesteś wzmocniona naszym jedzeniem - spróbuj w to wejść i zrozumieć. Dostajesz kolejną szansę, żeby się uwolnić od tego, co Cię tak prześladuje (tak, szansę, Kochana, choć brzmi to jak herezja). Jeśli to zrozumiesz, zmienisz się, a Twoja zmiana spowoduje zmianę otaczającej rzeczywistości. Zrobisz z tym, oczywiście, co zechcesz, to absolutnie Twoja decyzja. A nasze decyzje albo kierują nas w górę, ale wymagają zaangażowania i determinacji w zmaganiu się z problemem, albo utwierdzają w niemocy i lęku. Trzymaj się, kobietko
data: 2007.05.18
autor: Jagoda
Katarzynko, przytul się do czegoś ciepłego i pomyśl o czymś bardzo dobrym. Gdzie ty w ogóle jesteś? Nie bój się, bo przecież lęk zabija. Nie daj się. A co zrobić? Zadbać o siebie, sprawdzić w czym narozrabiałaś, wypocząć... Może zadzwonić do pani Ani?... Trzymaj się ciepło i pamiętaj, że zawsze jak było tak super, to potem dla równowagi leci sprawdzian na wytrzymałość. Masz teraz swój test.
data: 2007.05.18
autor: Joanna - MamAsik
Barbaro, Jeanne Ruland "Świetlista siła Aniołów", książka i karty. Myślę, że o tych Aniołach pisała Agnieszka z W-wy. Też mam zamiar kupić tę książkę:-)Pozdrawiam!
data: 2007.05.18
autor: Anna z Mainz
Boję się...boje się,że znowu zaczynam popadać w depresję...A już było tak super,tak dobrze,wzmocniłam się naszym jedzonkiem a tu nawrót...Dziewczyny co robić?Nie chce wracać do leków antydepresyjnych,bo wiem jaki to bezsens...na pp wg pani Ani jestem od pół roku...co moge w tej chwili dla siebie zrobić?Cały czas mi zimno i czuję energię zamierania,ściągania w dół...
data: 2007.05.18
autor: katarzynka 78
Agnieszko z W-wy,napisz proszę jakie ksiązki o aniołach poleciły Ci Dziewczyny.Ostatnio nie śledziłam forum z powodu wyjazdu a w archiwum nie znalazłam.
Kochani, otrzymałam w prezencie preparat dla kobiet p.n.OLI - FEMIN.Są to kapsułki, których podstawową zawartość stanowi olej z nasion lnu,ogórecznika i olej rybi.Czy sądzicie,że na naszym jedzonku można je stosować ?
Pozdrawiam sedecznie.
data: 2007.05.18
autor: Barbara
Cieszę się niezmiernie że Pani Ciesielska już jest tutaj "zameldowana " po powrocie .Tak mi się zrobiło cieplutko. Pani Aniu dziękuję za miłe uwagi w moją stronę za napisanie takich książek i za to forum gdzie mogę pisac sobie nie pytana o zdanie .Pozdrawiam Wszystkich
data: 2007.05.17
autor: ostróżka- ucieszona
P.Joanno dziękuję za te parę słów skierowanych do mnie.Te trzy ostatnie zacytowane zdania są niezmiernie mądre.Myślę że w pewnych sytuacjach ta furtka jest jakąś alternatywą...Jeżeli natomiast człowiek ma 200% pewnosci że droga jest dobra nie będzie przenigdy kusił się na cokolwiek innego...To tak jak pewnośc że nie puści się rączki dziecka które chce iśc na ulicę.Chocby niewiem jak się upierało to żadna mama się na to nie zgodzi.Wtedy nie zastanawiamy się czy decyzja była dobra czy zła...Poprostu to wiemy.I choc maluch wrzeszczy,tupie nogami to w nas jest spokój i pewnośc,że innej alternatywy nie było.Takich jasnych sytuacji jest niewiele...Przychodzi nam się zmagac z problemami.Życzę wszystkim aby te decyzje były właściwe a nawet precyzyjne. Jedzienie PP jest tą wlasciwą drogą... Pozdrawiam
data: 2007.05.17
autor: Bozena K.
Marzeno z Piastowa nie obiecuj sobie że już więcej nie będziesz bo to nie tak. Szukaj w sobie dlaczego czujesz się gorsza, winna, dlaczego ich prowokujesz sobą, swoją postawą. Problem zrozumiany i pogodzony jest okiełznany ale jak to zrobić skoro nie dowiedziałaś się skąd pochodzi. Czytaj Przebudzenie i otwórz serce - tulę cieplutko:)
data: 2007.05.17
autor: karolina
Marzeno, to nietłumaczenie się jest trudne, widzę jak wszyscy wciągają w to mojego męża, a on wymięka i się tłumaczy. Mnie już nie pytają, bo wiem dokładnie co jak i dlaczego i zamknęłam furtkę za sobą. Ja już nie widzę odwrotu. Dla mnie to była kwestia zrozumienia, doczytania w książkach o ziołach co jaki dlaczego, pokusiłam się też na wykłady z tao zdrowia i słowo mówione też mi dużo dało. I teraz mam stan "wiem i robię swoje". Czego i tobie życzę. Ty czytasz Przebudzenie, a ja czekam na kurs u pani Ani, ciekawe jakie perełki uda mi się nanizać ::
data: 2007.05.17
autor: Joanna - MamAsik (MA)
Joasiu-MA, dziękuję za odpowiedź (czy mogę używać takiego skrótu?). Zawsze postanawiam sobie, że nie będę tłumaczyć się innym ale niestety jeszczę daję się wciągnąć w dyskusję, próbuję się tłumaczyć a wtedy zaczynam się denerwować, plątać w "zeznaniach" i tym zachowaiem daję innym przyzwolenie na dawanie mi "dobrych rad". A tak sobie obiecuję przed każdą rozmową, że już więcej nie będę, jednak w trakcie rozmowy zapominam o moim postanowieniu. Zaczęłam czytać "Przebudzenie" i czuję, że ta lektura mi pomoże:) Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.05.17
autor: Marzena z Piastowa
Rany, pani Heleno, coś się pani poprzestawiało!!! Nasze uczula, a mleczko i kakao nie. super! Ja myślę, że pani odpowiedź zna, tylko ma pani tzw. "nagonkę" i traci pani wiarę i zaufanie w to, co robi. * Anito* (z gwiazdką) poczytaj o szczepieniach w archiwum, poczytaj w ogóle na ten temat (Ian Sinclar) i podejmij sama decyzję. Pozdrawiam.
data: 2007.05.17
autor: Joanna - MamAsik
Witam serdecznie i proszę o poradę. Skóra mojego wnuka 5-letniego jest szorstka / szczególnie policzki i rączki/, nie odżywiają się według pp, ale gdy bywają u mnie podaję jedzonko, takie jakie jest w moim domu przygotowane, z piciem herbaty TLIAC+miód do osłodzenia.Mam pytanie , czy takie sporadyczne pojadanie naszych posiłków może wywołać alergię u dziecka, czy może alergia jest raczej od mleczka krowiego i kakao, które wnusio uwielbia??? w sprawie kursu II stopnia, czy wykłady odbywają się w Poznaniu?, pozdrawiam .
data: 2007.05.17
autor: Helena z Bierzglinka
Witam! Jestem mamą prawie 6-cio tygodniowego synka. Na tym wspaniałym żywieniu jestem od ponad pół roku. Jem wg wszystkich zaleceń w tej książce. Karmię cały czas piersią. Synek jest zdrowy. I mam pytanie do matek. Czy chodziły panie ze swoimi dziećmi na szczepienia? Czy podawały panie witaminę D?
data: 2007.05.17
autor: Anita*
Witam, mam pytanie odnośnie mleczka owsianego, czy takie zbożowe mleczko słuzyłoby nam?a inne np migdałowe, sezamowe, słonecznikowe polecane w kuchni chińskiej? pozdrawiam wszystkich wielbicieli PP
data: 2007.05.17
autor: Iza Z
Dziękuję Pani Aniu za odpowiedź w mojej sprawie. Mąż zresztą też z Panią rozmawiał telefonicznie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w Akademii na hematologii usłyszałam wstępna diagnozę - czerwienica. I, że to rodzaj nowotworu :-( - raczej lżejszej rangi ale zawsze. Jesli po wszystkich badaniach to się potwierdzi to może zakończyć się i na chemii. Ale może po mocno zdyscyplinowanej diecie PP wyniki krwi zaczną spadać (płytki, hemoglobina, hematokryt). A żelaza faktycznie mam za mało i to wzbudziło podejrzenia mojej lekarki i dała mi skierowanie na hematologię. Ja w każdym bądź razie musze być dobrej myśli że jedzonko mnie z tego wyciągnie a nie prochy. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.05.17
autor: Danka Gdynianka
Joanno i Karolino dziękuję Wam za serdeczne wsparcie. Ponieważ moje oczy jeszcze chore i nie mogę miec dobranych okularów więc czytam po troszku ale już orientuję się że "pp" to nie tylko dobre zdrowe gotowanie ale także rewolucja w sposobie patrzenia na świat pojmowania siebie i swojej roli w kontaktach z ludżmi.Książki De Mello Mulforda Luizy Hay itp. jakiś czas temu były moją ulubioną lekturą. Ale miałam wówczas czas tylko na czytanie.Byłam zbyt rozbiegana i zajęta cudzymi problemami aby przemyślec i wprowadzic wnioski w życie.Póżniej zafascynowały mnie inne nowinki I Cing neurolingwistyczne programowanie, kurs Silwy enneagram numerologia wizualizacje afirmacje BSM.To wszystko ciekawe i byłam zdania bardzo dalekie od talerza zupy no, może bliżej kiełków wody mineralnej i surówek.Teraz dotarłam do Pani Ani i do Was.Serdecznie sobie życzę pozostac tutaj bo Mulford De Mello i zupa "pp" to jest to właśnie czego mi brakowało. Pozatym jestem zachwycona rozdziałem " Od kartoflanki do duchowości" czuję się niesamowicie dowartościowana a wasze "perełki" na forum też są dla mnie bardzo cenne. Pozdrawiam
data: 2007.05.17
autor: ostróżka -wychwalona dzisiaj za zupe z porów wg "pp"
Marzeno z Piastowa, zanim odpowie pani Ania pokuszę się na odpowiedź: NIC IM NIE WYJAŚNIAĆ I ROBIĆ SWOJE!!! Poważnie. Bo jak ktoś, kto nie widział dziecka, nie zna jego trybu życia, jego świata i stawia jakiekolwiek diagnozy może mieć rację? Poza tym to takie "pierwiastkowe" podejście do świata. A przecież my i nasz świat to kosmos. * Właśnie tak pani Aniu było na tym wykładzie (Tao zdrowia - w Mandali na Jackowskiego - to pod moim domem prawie, więc się przeszłam) - 3 razy było ciekawie, ale za czwartym prowadząca (niby lekarz TMC) dała zalecenie dla osoby, której zupełnie nie zna, a usłyszała tylko ogólną charakterystykę dolegliwości. Przeżyłam szok, bo wcześniej mówiła, że jest to niedopuszczalne. No i straciłam zaufanie i trochę sympatii; zwłaszcza, że moje chciejstwo chciało :) wyciągnąć na tych wykładach trochę o laktacji wg TCM i się nie udało. :) Więcej korzystam u nas na forum i obserwując mamy i dzieci i swoje dzieci, i w ogóle. * A czy u mnie lepiej. Jeszcze bólem brzucha odchorowuję trzęsawkę po starciu z teściową. Ma pani rację, boję się ich podświadomie, Wciągam więc ten lęk do świadomości i zobaczę co będzie. Wiem, że jestem na właściwej drodze i codziennie się w tym utwierdzam. :) * Bożeno K. - Dzieci, które wyrosły z alregii lub astmy? Hmmm, poczekamy zobaczymy. Skórne objawy mogły minąć, bo dziecko podrosło, wzmocniło się pomimo niewłaściwego żywnienia, bo na przykład istniał jakiś czynnik, który ratował dziecko z opresji. Ale... Żeby właściwie się rozwijać i nabierać siły organizm dziecka mógł czerpać z zasobów danych mu na całe życie, z [dżing] przedurodzeniowego, które nie jest odnawialne. I co wtedy? Analizując swój żywot sama widzę jak to się toczyło: choroby w okresie niemowlęctwa, wczesnego dzieciństwa, wycięty trzeci migdał, chwila pozornego spokoju, zastrzyki odpornościowe, problemy z gospodarką hormonalną... Nie będę się zagalopowywać. Nie stał się w tych brzuszkach żaden cud. * I tak by nie myśleć o furtce: "Pozostawianie sobie furtki, drogi ucieczki, alternatywy podkopuje siłę woli i sprzyja odwrotowi. Kiedy wiem, że mam inne wyjście, możliwość wycofania się, nie daję z siebie wszystkiego. Wiem, że gdyby pierwszy sposób działania zawiódł, zawsze mogę zwrócić się ku drugiemu, i to nie pozwala mi całym sercem zaangażować się w pierwszy. Całkowite zaangażowanie wyzwala we mnie to co najlepsze, a bojaźliwy kompromis nie pozwala ujawnić się moim talentom." (Carlos G. Valles "Sztuka wyboru" )
data: 2007.05.16
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie, długo wahałam się, czy zadać to pytanie ale mam nagonkę w rodzinie na... tymianek. Sugeruje mi się, że powodem problemów skórnych synka (które już opanowaliśmy i ktorych już prawie nie ma) jest tymianek (ich wiedza pochodzi od osoby, która pomaga w naturalnym diagnozowaniu chorób). Nie mam pojęcia na jakiej zasadzie wyciągnięte zostały takie wnioski przez osobę, która nawet nie widziała mojego dziecka a postawiła diagnozę, mniejsza o to ale zaczęła mnie prześladować myśl, czy to możliwe,żeby tymianek miał właściwości alergizujące.Ja nie zaobserwowalam zwiazku ale jak im to wyjasnic?.Pozdrawiam
data: 2007.05.16
autor: Marzena z Piastowa
P.Aniu.Kilkakrotnie spotkałam się w rozmowie z innymi rodzicami mającymi dzieci alergiczne[nie na jedzeniu PP],że ich pociechy poprostu wyyorosły z alergi,astmy.Zastanawiam się co z tym środkowym ogrzewaczem w ich brzuszkach się stalo???Cud jaiś??? Nawet w klasie u Izy jest dziewczynka co miała katary,kaszle,wysypki i wszystko samo minęło.Widzę ją jak piję soczki zajada słodycze w ilościach sporych...Nic z tego nie rozumiem.Pozdrawiam...
data: 2007.05.16
autor: Bożena K
Witajcie, Kochani, jestem, wróciłam. Miło jest wyjechać daleko i pomieszkać w przyjaznym domu, zjadać swoje jedzenie, rozmawiać ze swoimi, obserwować inny, ale właściwie ten sam świat. Tak, pobyt u córki jest zawsze dla nas odpoczynkiem i radością. Przyznaję, że ukradkiem śledziłam forum i bardzo mnie radowało, że świetnie dawaliście sobie radę. Wielkie w tym zasługi miały „dziewczyny dyżurne”, którym pięknie dziękuję za opiekę nad forum. Listów nazbierało się mnóstwo, zatem moje odpowiedzi będą krótkie, bo wiem, że w większości odpowiedzi zostały udzielone. Zaczynam od początku. Danko Gdynianko, powiększona śledziona świadczy o jej niedoczynności, produkuje ona za mało esencji i krew robi się za gęsta, za dużo płytek, powstają zaburzenia w procesie krwiotwórczym. Może to również powodować zaburzenia w przyswajaniu żelaza. Rzeczywiście musi być Pani cierpliwa: właściwie gotowane, zrównoważone posiłki będą regenerować i uaktywniać śledzionę, a tym samym cały proces wchłaniania i przetwarzania będzie się stabilizował. Zaburzenia funkcji śledziony i procesu krwiotwórczego są obecnie bardzo częste. Świadczy to o tym, że dotychczasowe jedzenie jest absolutnie niewłaściwe. Piotrusiu Panie, mam nadzieję, że już więcej nie miał Pan tak makabrycznych snów:) Mogę Pana pocieszyć, że nie jest Pan jedynym mężczyzną, który obiera tony marchewki, cebuli i ziemniaków. Pani Magdo z Sopotu, dzieci kilkumiesięczne, które zaczynamy dokarmiać naszymi potrawami, często jeszcze przez miesiąc-dwa mają kaprysy. Raz jedzą, raz nie jedzą. Pani oczekiwania na pewno nie będą sprzyjać, by dziecko miało lepszy apetyt. A zęby swoją drogą mogą mieć w tym udział. Nie uważam, żeby to niewinne wiosenne ciepło miało taki wpływ na zmianę apetytu. Joanna MamAsik pięknie Pani odpowiedziała. Pani Agnieszko S. z Poznania, w przypadku jakichkolwiek wirusów nie ma żadnych szczególnych wskazań, w każdym przypadku powinniśmy się identycznie dyscyplinować, unikać kwaśnego-surowego-zimnego, ciast, słodyczy, zjadać posiłki zrównoważone, odpoczywać, relaksować się, oczywiście zero stresu. Nie musimy szczególnie wzmacniać śledziony i wątroby, wystarczy, że nie będziemy ich osłabiać. Renatka odpowiedziała Pani bardzo mądrze. Pani Magdo, na PP nie lecą wyniki krwi, na PP budujemy, wzmacniamy, odnawiamy krew. Ostróżko, miła babciu, imbirówka to napój leczniczy, myślę, że już doszła Pani do tego, kiedy ją wypijamy. Poza tym Pani Joanna już Pani podpowiedziała. Pani Iwono z Kościana, czy ten ślub już Pani zaliczyła? Jeśli tak, to życzę szczęścia:) Pani Magdo, surowe owoce nigdy nie wspomagają procesu krwiotwórczego ani nie podnoszą naszej odporności. Zależą one od zupełnie innych czynników, przede wszystkim od podnoszenia swojej energii, od aktywizacji. Pani Joanno z Zakopanego, oczekuje Pani konsultacji na forum, a tego Pani nie dostanie, mogę tylko coś podpowiedzieć. Źródło stresu i frustracji jest w Pani wnętrzu. Przewiduję, że odcięcie się od stresującej pracy nie rozwiąże sprawy. Pani zaburzenia zdrowotne wynikają z rozchwiania energetycznego. Proszę się zdyscyplinować i gotować rzetelnie z właściwym urozmaiceniem. Proszę nie myśleć o przytyciu, tylko o uporządkowywaniu tego, co ma Pani w całkowitym chaosie. Proszę zaglądać do archiwum i korzystać z porad innych dziewczyn, które bardzo mądrze organizują sobie tygodniówki. Na płaskostopie najlepszą poradą jest właściwe obuwie. Proszę uprawiać gimnastykę, a przede wszystkim pójść do osteopaty, aby uporządkować kręgosłup. Aneczko, chcesz porady doświadczonej kobiety? Kuchnia i piec gazowy mają być obiektem wygody, a nie szpanu, więc nie kupuj sobie płyty, tylko zrób tak jak dziewczyny radzą. Albo kup płytę, a za rok będziesz ją wymieniać. A siemię lniane wysyp ptaszkom za okno. Anitko, rzeczywiście, potrawka z ryżem jest przepyszna i pamiętam, jak kiedyś ugotowałam taki obiad w Austrii, to Austriaków zamurowało. Pani Ewelinko, list miły, dzięki. Pani Beato B., wszystkie jesteśmy same, a jednocześnie w kupie – to zależy od naszej świadomości. Pani Magdo z Sopotu, najważniejsze zdanie w Pani poście to: „Kasia nie daje za wygraną, jak jest głodna, to wszyscy o tym wiedzą” – więc po o pytasz, jak często i czym karmić dziecko? To wszystko mówi Ci córka, tylko się w nią wsłuchaj. Pani Aniu z Mainz, jak już chcesz tej świeżej pokrzywy, to jej sobie nasusz. Na temat korzenia pokrzywy nie powiem nic, bo nie wiem. O Citroenie już Ci dziewczyny napisały. Jedno jest pewne, że miód ze świeżą pokrzywą lub jej sokiem jest mniej trwały i może zacząć fermentować. Karolinko, jak pokrzywa schnie to nie traci soku, tylko wodę:) A poza tym list jest fajny. Aneczko, kochanie, kup sobie, co chcesz, nawet tygrysa albo słonia. Dziewczyny i tak mają bardzo dużo cierpliwości dla Twoich postów. Mammo, jak chcesz, żeby dziecko lepiej przybierało na wadze, to je „puść”, odczep się od niego. Nakarm, ululaj i niech śpi. Zero zmartwienia. Aniu z Mainz, gdybyś zaufała swojemu sercu i mądrości, byłabyś dużo, dużo spokojniejsza. Pani Agnieszko z Warszawy, list Pani jest bardzo sympatyczny. Z pewnością ma Pani rację – Góra nas nie karze, lecz ponosimy konsekwencje naszych wyborów. To dobrze, że przyłączyła się Pani do nas – o jedną duszyczkę więcej. Miła Ostróżko, tak, naprawdę trzeba niewiele, żeby nam się serce radowało:) Kamiczku, jesteś mądra, to pewne, ale czegoś do końca nie jesteś pewna? Tak mamy wszyscy, nasze wątpliwości nas prowadzą, to nasz rozwój. Pani Zofio z Toronto, ja osobiście radzę tę piękną, świeżą pokrzywę suszyć, a później mielić. To jest najpewniejsze. I wówczas 50g na pół litra płynnego miodu. Pani Alicjo, Renatka i Joanna odpowiedziały Pani dobrze. Pani Adrianno, oczywiście ma Pani gotować wg naszych zasad nawet na prądzie, ale musi się w Pani sercu budować decyzja o zmianie mieszkania. Pani Joanno MamAsik, do Pani listów się nie odnoszę. Są one dziewczynom niezbędne! Również Twoje, Renatko, są takie, jakie mają być, dzięki. Mammo, szparagi są słodkie, może Pani dodawać niełykowate części, ale bez przesady. Pani Haniu z Warszawy, potrzebny jest Pani po prostu kurs II stopnia. Tak, Karolinko, to, czy czujemy się osamotnieni, czy nie, to oczywiście jest w naszych głowach. Również Cię tulę. Blada, czemu wolisz solarium od żywego słońca w otwartym oknie? Nie rozumiem. Zimą używaj delikatnych fluidów, a od wczesnej wiosny możesz wystawiać buzię na słońce. Martynko z Krakowa, no dobrze, jedz teraz ten rosół aż się nim nasycisz, a potem już tylko raz na tydzień lub na dwa tygodnie. Ewentualnie w czasie choroby. Och, Renatko, ja tu naprawdę nie mam nic do powiedzenia. Twój list jest super! Pani Ostróżko, Pani pościk wspierający Panią Hanię jest bardzo miły. Panie Antonie, oczywiście, że prowadzenie naszego sposobu gotowania ma sens, nawet jeśli będzie gotował Pan na prądzie. Pani Agnieszko z Warszawy, jasne, że na początku drogi zrównoważonego jedzenia odstępstwa powodują, że „sypie się wszystko” bardziej boleśnie, natomiast w miarę upływu lat nasze grzeszki ciało będzie odbierało w sposób delikatniejszy, trzeba się wtedy nauczyć wczuwać i odbierać jego znaki. Tak było też ze mną, każdy niedozwolony kęs wywoływał huraganowy kaszel lub katar. Teraz jest zupełnie inaczej. Mam gorsze samopoczucie, ale tak ostrych reakcji już nie miewam, chyba że zjem coś w nadmiarze, co mi nie służy. Na kursie oczywiście takie kwestie omawiam. Na wyjazdach zjadamy mniejsze zło, choć po nich zawsze jesteśmy osłabieni, a po powrocie z radością zaczynamy znowu gotować. Pani Joasiu, na jakim to Pani była wykładzie? O czym tam żeście rozmawiali? A poza tym jak tam samopoczucie? Już wszystko dobrze? Mammo, oczywiście, zupkę można robić na żeberku cielęcym. A poza tym kup sobie siekacz lub nożyczki do przecinania skrzydeł indyczych. Kamilo z Londynu, czy nie mogłabyś już wrócić? Przestań się obijać po tej Anglii, bo przecież to Ci nie służy. Czy tego nie widzisz? Chcesz przekonać swoje ciało do czegoś, czego ono nie chce, protestuje. Twój permanentny stres zgotował Ci totalny chaos hormonalny. Jak chcesz to odkręcić? Yeti nie yeti, ale baba jesteś śliczna, więc bądź dumna. Pani Inko, smak kwaśny w ustach to nie wina kawy, tylko Pani wątroby. Proszę uporządkować swoje żywienie, powinno wszystko wrócić do normy i kawa będzie smakować. Pani Agiśko, to super, że świetnie sobie Pani radzi pomimo braku gazu. Ale proszę o nim myśleć na przyszłość. Pani Firanko, post o reakcjach poowocowych jest są naprawdę cenny, dzięki niemu dziewczyny się wiele uczą. Pani Marto T., Joanna odpowiedziała Pani właściwie. Anulek, przyczyn zapalenia pęcherza może być wiele, proszę zajrzeć do archiwum, ale przypomnę: może być to stres, przemarznięcie, zimne napoje, nadmiar kwaśnego. Pani Marto T., proszę bardziej zdyscyplinować jedzenie i u starszego dziecka, i u młodszego, a jesienią zapisać się na konsultację. Jeśli będzie coś pilnego, ewentualnie proszę zadzwonić. Pani Beato, z mężami naszymi jest różnie. Musimy być wielkimi dyplomatkami i zachować spokój. Tego Pani życzę. A żeby się w domu uspokoiło, trzeba czasu. Pani Inko, ponawiam, powinna Pani pić imbirówkę 1-2 razy dziennie, aby tę wątrobę odblokować. O tym pisze Pani Joanna. Pani Joanno, list jak zwykle bardzo pomocny, dzięki. Pani Marzeno, odpowiedź dla Pani Anulki jest właściwa. Pani Mirko, nie ma reguły, ile chleba można. Ważne, by był czerstwy i zawsze właściwie przyprawiony, najlepiej do ciepłej potrawy. Grzanki oczywiście są dopuszczalne. Chleb pszenno-żytni czerstwy, właściwie wymieszany ze śliną, jest w smaku słodkim. Elu Marcelowa, przyczynę, której szukasz, masz w garści. To Twoje przepracowanie i stres. Kiedy to wreszcie zrozumiesz i zaakceptujesz? Pozdrawiam Cię serdecznie i Marcela też. Renatko, oczywiście, książka jest godna polecenia, tylko czy ten mąż będzie chciał ją przeczytać i uwierzy autorowi? Pani Iwono z Wejherowa, oczywiście na ćwiczenia nosi Pani w termosie naszą herbatę, wodę z miodem i imbirem lub nawet niezbyt mocną kawę. To wszystko będzie bardzo pomocne. A napoje energetyczne zostaw innym. Na dzisiejszy wieczór to tyle, reszta w najbliższych dniach. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.05.25
autor: Anna Ciesielska
Mammo, jest w nas chęć porównywania, przekonywania, wysuwania argumentów, które udowodniają nasze wybory. To nic innego niż ego, które domaga się uznania, że racja jest po naszej stronie i że to my jesteśmy lepsi i mądrzejsi. A sprawa ma się tak, że znajoma wybiera to, na co jej świadomość pozwala, Ty wybierasz zgodnie ze swoją świadomością. Jej wybory to nie Twoja działka. Nie wdawaj się w takie dyskusje, nie przekonuj. Zachowuj dyskrecję i rób swoje. A jeśli interesuje Cię, co to są leki izopatyczne, wrzuć w google to hasło - sprawdziłam, jest mnóstwo informacji. Tylko po Ci one??... Nie daj się wkręcić:)))
data: 2007.05.16
autor: Jagoda
witam wszyskich i mam pytanie może "głupie". Ja jestem od pół roku na diecie pp, natomiast znajoma zaczęła od niedawna leczyć dzieci lekami izopatycznymi. Często rozmawiamy, chociaż jak wiadomo każdy ma swój rozum. Czy ktoś spotkał się z tego typu leczeniem i może się do tych leków ustosunkować . Wiem że to jej wybór,ale czy to może zaszkodzić? Pozdrawiam i idę na mój pyszny rosół.
data: 2007.05.16
autor: mamma
:) - Do Karoli; oj ego moje ego. Zawsze mówiłam, że pomagam innym z czystego egoizmu, nie wierzyli mi, a ja widzę, że to prawda. hi hi Idę na "gęste z zupy"
data: 2007.05.16
autor: Joanna - MamAsik
Joasiu MamAsik mówi się że modlitwa to prywatna rozmowa z Bogiem - chociaż by z tego punktu widzenia to wcinanie się między Boga a człowieka a po tym zawsze są bęcki bo jakie masz do tego prawo. Modlitwa za kogoś to też ego...Załatwiaj swoje sprawy i nie martw się o czystość swojego sumienia tylko żyj. Jak jechałam któregoś dnia do domu to taki napis wyłapałam na murze: miał sumienie czyste - nieużywane... To wybór każdego z nas... Miłość zaczyna się w Tobie myślą, prawdą i dobrą zupą nie modlitwą:)Aniołka z kawką i kfffiatkiem Ci ślę:)Tulki
data: 2007.05.16
autor: karolina
Karolino - "daj im załatwić to jak chcą" - święte słowa? Czytam bardzo ciekawą książkę na temat wyborów i dziś dokładnie trafiłam na fragmenty dotyczące pomagania innym w pokonywaniu życiowej ścieżki. No i jest tam dokładnie tak jak piszesz. Nie możemy innymy manipulować, bo sami tego nie chcemy. A ta modlitwa, to chyba tak dla siebie samej, żeby to mi było bezpieczniej, żeby mieć czyste sumienie, że niby nie ma we mnie agresji, tylko miłość. No i znów czyste kpiny, co? Porozmyślam sobie o tym jak to jest z tą modlitwą; muszę to jakoś zrozumieć po swojemu - znaczy się drogę do zrozumienia sensu modlitwy muszę jakoś przebyć sama. Dzięki.
data: 2007.05.15
autor: Joanna - MamAsik
Witam. do tej pory korzystałam z książek mojej cioci, dziś kupiłam swoje dwa egzemplarze! i jestem szczesliwa. wszyscy znajomi kupowali ciuchy, a tylko ja robiłam zakupy w księgarni, lecz to chyba ja byłam najbardziej zadowolona. Pomimo zaleceń Pani Ani, ja jednak zostanę przy swoim byciu wegetarianką, ale postaram się wszystko dopasować do kuchni pięciu smaków. no i problemem też małym jest fakt że mieszkam w akademiku i kuchnia jest jedna na pietro... ehh... no ale dla chcącego nic trudnego w końcu! pozdrawiam
data: 2007.05.15
autor: Paula z Łodzi
Ostróżko ludzie się boją tego czego nie znają(!)Nie czuj się osamotniona bo wszysy przez to przechodzimy. Im mniej w Tobie chciejstwa żeby Cię zrozumieli i też coś z sobą zrobili tym będzie spokojniej. NIkogo nie uratujesz od niego samego jeśli jeszcze nie jest jego czas - jak to zrozumiałam to nauczyłam się mówić że tak jem bo tak lubię bo lubię ostre, bo jedzenie to mój luxus (więc muszę mieć fajne przyprawy i świeże mięsko i kozi serek) albo że jestem uczulona np. na surowe warzywa... Zobaczyłam co się dzieje -ludzie wokół załapali że się radami nie wywyższam, że jak oni mam swoje cierpienia, niestrawności (jeśli coś pokonocę hi hi) itp. Stałam się swoja. Ludzie u których teraz mieszkam lubią zapach mojej porannej kawy, czasem wypiją trochę (nigdy nie namawiam) i nawet spytali czego tam sypię że jest taka i odpowiedziałam że sypie to na co mam ochotę (bo tak jest w rzeczywistości:)) bo przecież oprócz imbirku i cynamonu jest też cayenne, goździki, ale i przyprawa 5 smaków... i to im wystarczyło. Nie weszłam w interakcje. Ja piję swoją kawę oni swoją i jest ok. Taka jest moja świadomość a inna ich i ok:) Puść - ty zaakceptujesz oni przestaną stawać okoniem:)Joasiu - MamAsik cytuję:staram się żyć moim tu i teraz i być szczęśliwa - twoje modlitwy za innych to nie Twoje tu i teraz tylko ich. Nie załatwisz za nich ich spraw. Bóg co ma widzieć widzi i bez Twoich modlitw. Ich zdrowie to ich świadomość!!! więc nie właź w nie swoją kałużę bo to nie fair wobec nich i wobec siebie. Daj im szansę walczenia o siebie i załatwienia swoich spraw samemu - sama wiesz jak ważna jest świadomość przebytej drogi... Daj im załatwić to jak chcą. To ich prawo. Przytulam Was dziewczyny:)
data: 2007.05.15
autor: karolina
Andziu, poczekaj w takim razie na poradę Pani Ani - pewnie jutro. Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki. I nie bój się, lęk odbiera jasność naszym myślom i decyzjom. Jeśli coś może Ci pomóc, to właśnie PP. Dobrze, że wyjaśniłaś, bo na takie skrótowe pytanie nie da się udzielić sensownej odpowiedzi.
data: 2007.05.15
autor: Jagoda
droga Jagodo, zapomnialam sie podpisac - to ja bezimienna od wrzodziejacego zapalenia jelit. znam kuchnie pieciu przemian i staram sie do niej stosowac. mam tylko mnostwo watpliwosci. czy imbirowka, przyprawy i warzywa w moim stanie sa wskazane? i skad sie bierze ta choroba? ze slabej sledziony? czy powinnam wzmacniac potrojmy ogrzewacz? pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz prosze o pomoc.
data: 2007.05.15
autor: andzia
Nie zna masła koziego i mi nie poleca.
Pozdrawiam.
data: 2007.05.15
autor: Halina.
Ostróżko, przytulam cię w twoim osamotnieniu. I wszystkich innych. Też mi się ten temat rozkręcił w rodzinie (znaczy się mam nagonkę). Ale wzmacniam się, pracuję nad swoją siłą i pewnością, gotuję, pracuję, ćwiczę (głównie równowagę), staram się żyć moim tu i teraz i być szczęśliwa. I staram się modlić za tych, którzy mi nakręcają stresy. Modlę się głównie o zdrowie dla nich. I dla nas wszystkich. Tulki
data: 2007.05.15
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie!Dostałam w prezencie puszkę minerałów Schindele's.Podobno są rewelacyjne.Jak pani Ania zapatruje się na ten specyfik?
data: 2007.05.15
autor: Anette
Pani Halino proszę podzielić się informacją na temat masła koziego. Co zaleca Pani Ania. Pozdrawiam.
data: 2007.05.14
autor: Hania z Warszawy
Czytam i gotuję ale tylko sobie i mężowi bo reszta rodziny puka się w czoło na mój widok.Pozdrawiam
data: 2007.05.14
autor: ostróżka-troche osamotniona
Firanko kochana więc skoro uczysz tym bardziej się bierz za się... Niedawno miałam grupę mieszaną wiekowo na szkoleniu z asertywności i było ok były osoby słabsze i silniejsze ale energia grupy konkretna. Wiele łez popłynęło i wiele niełatwych słów - oni chcieli zmienić coś w swoim życiu i mieli przyzwolenie duszy, ciała i aniołków - na swoim pułapie świadomości. Teraz mam ludzi przed i po 20-stce i jak dla mnie masakra. Też chcieli by coś zmienić ale ani kontaktu z duszą, ciało w kiepskiej formie a anioły się dobić nie mogą. Wszyscy w grupie mają problemy z emocjami i megaego, źle przyswajają informację. Gdybym chciała wykonać tylko to co w programie to właściwie lepiej by było dla ludzi i świata cobym poszła spać. Wiele robię poza programem i to odnosi skutek ale im mniej ja mam do dania emocjami i postawą tym bardziej oni się zamykają i izolują i nic z tego. Im bardziej ja jestem "zwarta" w sobie tym bardziej się mobilizują i więcej do nich dociera (choć i tak mało). Po to jesteśmy na PP żeby swoją świadomością pociągnąć tych którzy szukają sygnału (poszukujących dzieciaków małych i dużych jest bardzo dużo)bo przecież ktoś kiedyś i nas pociągnął ale to wymaga od nas samych dużo i Amen. Jestem pewna że to doświadczenie związane z uczeniem jest przede wszystkim moje i dla mojego rozwoju. Jeśli im się uda i coś z tego wyniosą to super. Firanko gdzieś na pewno jest coś innego dla Ciebie ale wszystko w swoim czasie więc tuptając za myślą Jagody być-czynić-mieć bądź w pełnej krasie a nie zgarbieniu. To jest potrzebne żeby rozkwitać Tobie ale przecież nie tylko:)
data: 2007.05.14
autor: karolina
Beato1000, co nagle to po diable. Przeczytaj książki i zacznij zmieniać żywienie swojej rodziny, na początku eliminując to wszystko, co kwaśne-surowe-zimne, a następnie wprowadzając potrawy z książek. Ale żeby zacząć, musisz zrozumieć, w czym jest rzecz, więc bez uważnej lektury się nie obędzie. Pośpiechem i niewiedzą niczego nie osiągniesz. Edyto, Gosia Oldboyka mieszka bardzo blisko wieży telewizyjnej, a chroni ją po prostu nasze jedzenie. Jeśli tata jest na PP, to przede wszystkim niech bierze do pracy termosy z kawą, zupą, kanapki. Bezimienni - jeśli chcecie uzyskać pomoc, to trzeba trochę inaczej podejść do tego forum. To nie pogotowie ratunkowe. Jesteście na PP wg p. Ciesielskiej? Znacie zasady równoważenia? Jeśli nie, to najpierw książki, a potem porady. Nie da się inaczej, na skróty - jedna porada i wychodzimy z choroby. To kwestia zwykłej odpowiedzialności. Pozdrawiam ciepło:)
data: 2007.05.14
autor: Jagoda
blagam o pomoc!!! co jesc przy wrzodziejacym zapaleniu jelit???
data: 2007.05.14
autor: 
Czy dobrą metodą na osteoporozę jest gimnastyka w wodzie?Bardzo proszę o odpowiedź.Pozdrawiam
data: 2007.05.14
autor: Ala
witam wszystkich! czy imbirowka jest wskazana przy goracu i wilgotnym goracu? jaka jej ilosc w ciagu dnia jest neutralna? serdecznie pozdrawiam
data: 2007.05.14
autor: 
Czy może ktoś wie jakie pożywienie neutralizuje wpływ promieniowania z wieży telefonicznej?Mój tato podjął tam pracę stróża.Kiedyś polecano picie mleka,ale w naszym wypadku to przecież bardziej szkodzi.Pozdrawiam
data: 2007.05.14
autor: Edyta
Czy mogę podawać miksturę z cebuli, czosnku i miodu na ten mokry kaszel córce, w jakich proporcjach i ile razy podawać. Proszę o radę też w tej kwestii. Pozdrawiam Beata_1000
data: 2007.05.14
autor: Beata_1000
Od czego mam zacząć, przy mokrym kaszlu przy dziecku 3,5 letnim trwającym już ok. 3 m-ce. proszę o jakies dobre przepisy na początek. Pozdrawiam Beata_1000.
data: 2007.05.14
autor: 
Sprwa masła koziego nieaktualna.Rozmawiałam z P.Anią.
Pozdrawiam.
data: 2007.05.14
autor: Halina
Czy moźna używać do smarowania chleba masła koziego.
Jest niestety mniej smaczne i chyba w innym smaku.
Ostatnio mam pdwyższone triglicerydy i poziom bilirubiny.
Pozdrawiam.
data: 2007.05.14
autor: Halina
Do Katarzynki 78: menu alergika nie mam jakiegos specjalnego. Niestety jestem "nieprzyswajalna wiedzy o swoich wnetrznosciach" i nie potrafie stwierdzic bez osobnych "dyrektyw" co mi jesc wolno, a czego nie, wiec moje menu opiera sie na przepisach z ksiazek, ktore opisane sa, ze sa neutralne i dla kazdego o kazdej porze roku :) Wiec tak sie odzywiam, niczego nie dodajac, niczego nie ujmujac. Jak na razie "idzie dobrze", co tlumacze sobie faktem, ze po prostu juz sama zmiana ze "starego" na PP (nawet takie neutralne) musi zadzialac. Mam cicha nadzieje, ze w koncu uda mi sie kiedys skorzystac z konsultacji u Pani Ani i moze wtedy dowiem sie DOKLADNIE co mi jeszcze bardziej pomoze, a z czego na pewno powinnam zrezygnowac. Wspomagam sie czasem forum, ostatnio tez napisalam jakie jest moje menu w odpowiedzi na post Agnieszki z Poznania (24 kwietnia), na co Pani Ania mi napisala: "Pani Julyanko, zwraca się Pani ze swoimi sugestiami do puszystej Agnieszki, ale miałabym parę uwag do Pani jadłospisu. Proszę nie robić herbaty z owocami leśnymi, tylko z dodatkiem anyżu i cynamonu, kawa zawsze z imbirem, śniadaniówka bez owoców, zawsze, potem kanapki, mogą być z rybą, mięskiem i jajkiem + jarzynki, serek proszę wyeliminować, wędlina zawsze uszlachetniona, bez ogórka. Do pracy proszę zabierać zupę, a na obiad zjadać drugie danie codziennie. Myślę, że o smalcu szybko Pani zapomni i życzę powodzenia". Tak wiec: smalec juz sie skonczyl, wiec juz go nie jem, pewnie znowu za jakis rok mi sie o nim przypomni :), herbate robie juz bez owocow lesnych, wyeliminowalam serek sniadaniowy i ogorki. Wedliny wprawdzie jeszcze nie uszlachetnilam, ale na prawde zjadam jej w ilosci 1, gora 2 plasterkow (przezroczystych) na tydzien wiec nie potrafie po prostu tego zrobic. Czasami zjadam kulki miodowe rozgrzewajace jak mam ochote na cos slodkiego. I w zasadzie to wszystko. Mysle tez, ze tez duzy wplyw na moja poprawe ma fakt, ze generalnie nie miewam dolow, stresy (nieliczne) bardzo szybko rozladowuje. Nie przejmuje sie w ogole tym, co mowi rodzina - robie swoje i jest mi z tym dobrze. Ale sie rozpisalam :) Pozdrawiam Wszystkich.
data: 2007.05.14
autor: Julyanka
Inko ze Strzelec, nie jest za późno, mam troszkę więcej i nie wyobrażam sobie, by powrócić do dawnego porządku, zapytałam męża, czy chciałby może wrócić do dawnego żywienia, odpowiedział mi , że tego sobie nie wyobraża, więc nie tracić ducha, iść do przodu z kuchnią pp się zapoznawać, bo jest nie tylko smakowita, daje dużo rzdości przyrządzania, ale jeszcze służy zdrowiu, więc do dzieła. Pozdrawiam.
data: 2007.05.14
autor: Helena z Bierzglinka
Czy jest na forum ktos z Leszna lub okolic?
data: 2007.05.14
autor: katarzynka 78
Paulo! Znalazłam dla Ciebie na Forum pytanie podobne do Twojego, które kiedyś zadała Pani Milena: "chcialabym wiedziec czy na PP mozna jesc wafle ryzowe, z brazowego ryzu, takie jakie mozna dostac np firmy SANKO?Ja bardzo lubie je podpiec w piekarniku, ale nie wiem czy mozna je jesc na PP?" A oto odpowiedź Pani Ani: "wafle ryżowe można jeść, ale od czasu do czasu":-)). A co do ryżu - małe sprostowanie. Pani Ania pisała niedawno, że ryż nie jest wychładzający, lecz ściągający i wyususzający i dlatego trzeba z nim uważać, tak jak z indykiem. Pozdrawiam!
data: 2007.05.13
autor: Anna z Mainz
Widzicie ja mam zawirowania ale pytanie o wafle ryżowe mnie rozwala Paula nie grzebnęłaś w forum bo niedawno JoasiaMam Asik przypominała że chrupki chipsy i inne wysuszają cały przewód pokarmowy absorbując płyny. Poza tym ryż jest ostry ale wychładzający po to robimy go z przyprawami i w piekarniku żeby podnieść jego wibrację. Możesz jeść z tą wiedzą którą masz ode mnie i po protu czekać na efekty bo ja czasem też nie dowierzałam pani Ani ale to co mówi wraca jak echo - dostosowane do tego co u mnie sie podziało. Info dla Joasi od hormonów - hormony to hormony regulują pracę organizmu i mocne przyprawy czy zioła mogą cos naruszyć w delikatnej homeostazie organizmu aczkolwiek pamietam że dziewczyna jakaś pisała że pijała imbirówkę stosując tabletki hormonalne nie odczuwając większych zmian więc to zależy od tego czy jesteś zdrowa czy jeszcze coś ci dolega - a może być tak że w emocjach coś sie będzie sypało i nie będziesz wiedziała czemu a to może hormony pomięszane w ziółkami wywalą efektem ubocznym. Także to też kwesta obsrerwacji i własnego wyboru bo nikt nie przybiegnie i leków przecie nie zabierze. No nie? Pozdrawiam
data: 2007.05.13
autor: Firanka
Dzięki Karolinko za pomoc.Uczę i spala mnie to, dodatkowo układa mi sie po grudzie więc kołacze mi sie ciągle myśl że jest coś innego dla mnie, tylko na razie nie mogę tego znaleźć. Mój mąż mówi że ja się w ogóle nadmiernie przejmuję ale mam mocno wbite i tak pomału to przejmowanie muszę odpuszczać i wyciągać jak popękane szkło z nogi. Myślę że każdy ma różną tolerancje na mleko kozie nie widzę wielkich zmian i wysypek u syna więc póki co mu daję jeśli dostanę kopa i dojdę do wniosku że to przez mleko to też przystopuję. Ja sama nie jadam czasem serek bo nie jestem mleczna i nigdy nie byłam. Z rozpaczy odgrzebałam I Cing wczoraj i tak czytałam ulubione fragmenty. Miałam takie miłe skojarzenie z Panią Ania więc mam nadzieję że przytaczając wy też się uśmiechniecie:"Studnia... to symbol niewyczerpanych darów pożywienia..., to też symbol społecznych struktur, które słuzą zaspokojeniu najbardziej elementarnych potrzeb. Systemy władzy, państwa i narody zmieniają się ale ludzkie życie i jego potrzeby pozostają te same, nie można ich zmienić. Również życie jest niewyczerpalne, nie ubywa go ani nie przybywa i jest dane dla wszystkich. Pokolenia przychodzą i odchodzą i wszystkie cieszą się życiem w jego niewyczerpanej obfitości." Strasznie dużo jest tu rzeczy związanych z jedzeniem (Kąty ust, Kocioł ofiarny).
data: 2007.05.13
autor: Firanka
Jagódko, dzięki za "być - robić - mieć" właśnie na ten temat prowadziłam dziś niedzielne rozmowy wśród koni. :) Teraz posłałam twojego posta mojemu mężowi, poczyta w pracy jak się tam jutro stawi. :) * Joanno, silnie rozgrzewające specyfiki, to bardzo silna energia. Tak w 5 minut możesz nie zauważyć efektów ubocznych (choć nie wiem jakich), ale to tak jakbyś ładowała w siebie dwa znoszące się prądy. Z tego może być i tornado. * Paulo, A propos chrupek ryżowych. Jaki jest ryż każdy wie, a jak nie wie, to w FŻ przeczyta. A tak poza tym to ten smakołyk wysusza. Zresztą, niedawno o tego typu przedryzkach było. Poczytaj, to było jeszcze w tym wątku. Pozdrawiam niedzielnie
data: 2007.05.13
autor: Joanna - MamAsik
Miła Jagodo!Na ciebie zawsze można liczyć,dziękuję za odpowiedź.Dodam jeszcze,ze chyba intuicyjnie tak właśnie gotowałam.Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.05.13
autor: Ala
Witam wszystkich. Przeszukałam forum w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: czemu nie można pić np. imbirówki podczas brania tabletek hormonalnych. Widziałam że pytanie to było już zadawane na forum ale jakoś konkretnej odpowiedzi nie było. Chodzi mi głównie o to czy te bardzo rozgrzewające potrawy osłabiają działanie tych leków, czy jest jakiś inny powód. Nadmienię tylko że stosuję się do zaleceń ksiażki p. Ani od 5 m-cy, a wspomnianą już imbirówkę piłam tylko raz(jak byłam przeziębiona) rozgrzało i pomogło a żadnych (widocznych) efektów ubocznych nie było.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
data: 2007.05.13
autor: Joanna
JAGODA jak ja Cię ufffielbiam no właśnie siedzę na leżaku i o tym myślę o tym gdzie się przeprowadzę i jak tam będzie a coś we mnie krzyczy jaka będziesz tak ci będzie bez względu na to gdzie się przeprowadzisz... no i sprawa załatwiona więc zamiast rozmyślać ide pogadać z kabaczkami których pierwsze listki już wylazły z ziemi i też się teraz wygrzewają jak ja:) wczoraj miały przechlapane-grad padał:)Gosiu z Zielonej Góry o tym właśnie niedawno pisałam!Jak coś chcesz załatwić na siłę i zaraz to sobie chciej a jak ciało gotowe to reszta sama przydrepta.Pozdrawiam wszystkich słonecznie:)
data: 2007.05.13
autor: karolina
Witam wszystkich. Moje zapytanie jest dość poważne. Wyniki krwi wykazały podwyższony poziom płytek, hemoglobiny i hematokrytu - podejrzenie (niestety) czerwienicy prawdziwej. Jak to się kiedys mówiło "zła krew" a lekarka określiła to z grubsza jako "za gęsta". Dodatkowo powiększona śledziona. Aktualnie robie szczegółowe badania w AMG. Czy w tej sytuacji - przy takich wynikach - można podratowywać się czerwonym winem z żółtkami o którym pisze p. Ania (FZ str. 164)??????????? Chodzi mi o to czy tym napojem nie podniosę jeszcze bardziej tych poziomów????? Bo o czerwonym słyszałam nie raz ale raczej w kontekście anemii a mnie tych składników nie brakuje a nawet mam (niestety) za dużo. I stąd obawy. Proszę o wypowiedzi. Pozdrawiam wszystkich PP.
data: 2007.05.13
autor: Danka Gdynianka
Chciałabym podzielić się z Wami jedną ważną myślą, na którą trafiłam, a która - przynajmniej mnie - wiele tłumaczy. Otóż ludzie - my - w swoim galopie przez życie realizujemy taki oto schemat: mieć - robić - być, co oznacza założenie, że na przykład mając więcej czasu czy pieniędzy, napiszę książkę, wyjadę na wakacje i kupię dom, a to z kolei uczyni mnie szczęśliwą, zadowoloną, spełnioną. A potem okazuje się, że niestety. Po pierwszym okresie euforii wracam do punktu wyjścia i wcale nie jestem szczęśliwsza, natomiast przychodzi wielkie rozczarowanie i pustka. Tymczasem odwrotny przebieg zdarzeń porządkuje całą rzeczywistość. Być - robić - mieć powoduje, że wszystko, co w życiu osiągamy, jest efektem naszego być, czyli świadomości. A więc najpierw pracujemy nad sobą, potem działamy zgodnie z naszym sercem i świadomością, a to przynosi owoce, które nie tracą na wartości, bo są właśnie naszą świadomością. Czyli jeśli mamy otwartą świadomość, w mieć nie będzie chciejstwa, tylko spełnienie oparte całkowicie na naszej własnej odpowiedzialności za swoje życie. Nie ma rozczarowań, niespełnionych ambicji, żalu do życia. Takie proste, a takie genialne:))
data: 2007.05.13
autor: Jagoda
Dziękuję za rady Joanno Mam Asik, napewno wypróbuję :)
Pozdrawiam
data: 2007.05.12
autor: Anna Maria
Z wrażenia zapomniałam się podpisać-Buziaki dla wszystkich
data: 2007.05.12
autor: Gosia z Zielonej Góry
Bardzo poruszył i wzruszył mnie list Agnieszki z W-wy.Zaczynam powoli uważać się za seniorkę 5smakologii-jestem na naszej kuchni i filozofii już ponad 3 lata.Na forum bywam systematycznie ale tylko czytam i prawie się nie odzywam.Ale ponieważ w liście
Agnieszki dostałam kolejne "objawienie"-po prostu muszę o tym opowiedzieć.Ze mną było tak samo!!!Trudno mi określić po jakim czasie naszego gotowania-zaczęły mi się pojawiać stop-klatki z dzieciństwa-widziałam,czułam i słyszałam z dużą intensywnością sceny,które w mojej świadomości praktycznie już nie istniały.Dodam,że moje dzieciństwo nie należało do sielankowych.....więszośc wspomnień i odczuć po prostu wyparłam-bo nie miałam dość sił ,aby sobie z tym poradzić...myślę ,że kiedy moja siła i odporność wzrastały stopniowo byłam przez moich Opiekunów z nimi oswajana,konfrontowana,to nie jest łatwe i jeszcze potrwa ,ale mocno wierzę ,że się powiedzie,bo taka jest moja Droga.Coż ,kończę prostym przesłaniem-Gotujcie i Wierzcie!
data: 2007.05.12
autor: 
Witam, mam pytanie odnośnie wafli ryżowych. Dlaczego nie są one zalecane? jest to praktycznie czysty ryż, wypiekany pod ciśnieniem. w sumie próbowałam się dowiedzieć wiecej o procesie technologicznym wypieku tego produktu, ale nie znalazłam niesety nic;-( ja je bardzo lubię, i teraz mam dylemat- czy się rozstwać czy też moge czasem uzywać ich.. Jeśli ktoś z Was się orientuje w tych kwestiach to proszę o jakąś poradę. Dziękuję, Moi Drodzy, pozdrawiam
data: 2007.05.12
autor: Paula z Łodzi
Proszę o radę jak przygotować sok pomidorowy do zupki ? pomidory obrać i przecisnąć przez sitko ? czy może najpierw dusić na oliwie ? ile ich użyć żeby uzyskać 1/2 litra soku ? dziękuję za pomoc
data: 2007.05.12
autor: Agatka
Miła Rene:))Prochy te swoje już dawno odstawiłam hihi:))Ale teraz po takim ataku alergii to jakos podupadłam:( A diety trzymam jak mało kto chyba!Wiem,że w moim przypadku to złe emocje,zadawnione rany,lęki,przeszłość niedokończona i takie tam śmieci,których się powoli pozbywam...Moją najwiekszą udręką jest jednak wewnetrzna ZŁOŚĆ-to wątroba a co z tym idzie alergia.Staram sie robić swoje,gotować swoje,myśleć swoje,ale głupi przykład,moja rodzina nie rozumie co to PP a ja jestem na takich zawirowaniach,że jak po raz kolejny mama proponuje mi kurczaka a ja mówię,że jem indora to ona -a co to za róznica i to kura i to kura!I wymiękam...ehhhh.pozdrówka i miłego weekendu:))
data: 2007.05.12
autor: katarzynka 78
Kochane dziewczyny! dziekuje za polecane ksiazki. szczegolnie ucieszyl mnie zestaw ksiazki o aniolach + karty (tyle znakow, pozytywnych wibracji a ja nie wiedzialam,ze to anioly) pozostale ksiazki, ich tematyka jest mi znana z innych ksiazek,goraco polecam wszystkim tym, ktorzy zwolnia w swoim zyciu, znajda czas aby sie zatrzymac i pomyslec, rozwaza swoje intencje, ale nie o tym chcialam (o tym juz bylo w archiwum). Cos innego dla wszystkich poczatkujacych w zrownowazonym: po miesiacu PP (wliczajac wypady slodyczowe)dopiero teraz odkrylam gotowanie! :) tak naprawde dzisiaj wrocily mi smaki (tak jakbym do tej pory byla otepiala) ha, ha, ha, apetyt (waga spada co jest fantastyczne)i zaskakujace tez: piosenki z dziecinstwa, przyslowia mojej pra-babci! cos musialo sie odblokowac. czy na kursach Pani Ani (dla poczatkujacych) gotuje sie wspolnie? chociaz kilka potraw? chcialabym sie nauczyc (chociaz kilka praktycznych wskazowek).
I jeszcze cos, to "pogotowie ratunkowe" na formu jest wspanialym darem zrobienia czegos dla innych! dzieki za to,mimo ze niemam dzieciaczkow to moze zachece moja siostre, ktora ma dwoch malych brzdacow! trzymajcie sie cieplo a ja ide na spacer po okolicznych polach. sciskam
data: 2007.05.12
autor: Agnieszka z w-wy
Firanko przywołuję Cię do porządku!! Nie wiem czy chodzisz do szkoły czy w niej uczysz ale tak czy inaczej masz do czynienia z ludźmi osłabionymi (emocjami, zakuwaniem, wypełnianiem dzienników i kitłaszeniem się we własnym sosie patrz wielu nauczycieli) Właśnie to przerabiam i po pierwszym miesiącu nie wiedziałam co robić tak mnie bujało. Poszły w ruch - czekolada bo walnęły emocje i procenty żeby zagłuszyć emocje których nie mogłam już wyciszyć. Po kielichu było i lepiej i gorzej a na następny dzień zdecydowanie do bani. Ja osłabiona a środowisko nadal na przyssaniu!Zamieniłam czekoladę na krzyk (dosłownie hi hi szłam do lasu pokrzyczeć) a jak się rozpędzało i nie zdążyłam uciszyć zawczasu to do grządek i powoli wracałam do równowagi. Reżim żywieniowy był jak w więzieniu ale szybko wróciłam do normy. Teraz wiem że trzeba zrobić swoje i zwiać. Jak ktoś chce pogadać to grzecznie przepraszam i idę do domu, do garów, do grządek i na leżak...Musisz wyznaczyć granice bo to maleństwo które nosisz pod sercem będzie się telepało z Tobą co mu nie jest potrzebne i AMEN. Kuchnia zawsze trzyma w pionie (praca fizyczna w ogóle) i traktuj jak ostoje zwierzyny i azyl. Co do koziego się nie wypowiem bo sama wiesz i działaj jak czujesz. Twoje rozchwianie to Ty teraz. To że się budzisz to bobo i wątroba! No nie rób im numerów bo sobie nie pośpisz a tego najbardziej oprócz żarła trzeba coby się zregenerować...Zacznij się czuć z sobą a czereśnie oddaj sąsiadce żeby Cię nie kusiły albo i co:) akumulatory musisz sama załadować - bądź jak perpetum mobile:)pozdrów ode mnie maleństwo
data: 2007.05.12
autor: karolina
Dzięki Jagódko i dzięki Joasiu Mam-Asik za Twoją cenną radę. Skosztuję odrobinę tych pysznych szparagów i cierpliwie będę obserwowała Julcię. Życzę pięknego i miłego weekendu:)))
data: 2007.05.12
autor: Magda P-K.
Paula surowa marchewa wychładza i jest ciężkostrawna. Ja najbardziej lubię herbatkę leśną TLI+ anyż i cynamon bardziej mi podchodzi niż sama TLI (to pewnie będzie dobre info dla Leny). Latem to samo tylko w wersji wystudzonej a nie gorącej. Jest koniec tygodnia i po szkole czuję się tak fatalnie że uruchomiło mi się stare...otworzyłam po południu słoik z czereśniami i raczyliśmy się z synem. Poczytałam o stresie, przeglądnęłam rady dla innych i nie jest mi lepiej. To co ze szkoły - przelewa sie z tym co w domu i dodatkowo jeszcze zawirowania ciążowe. Budzę się o 4:30 leżę do 5 :15 i potem idę gotować kawę i owsiankę. Czasem tylko kuchnia trzyma mnie jako tako w pionie.bPatrzyłam na wymiane zdań na temat mleka koziego. Mojego drogiego męża jestem w stanie namówic na mieszanie koziego z krowim albo kozie. Syn czasem wieczorem też dostaje mleko kozie z czymś np ryżem abo owsianymi abo kluchami jajeczno kurkumowo mącznymi. Ale mleko raz góra dwa razy w tygodniu na kolacje.
Tyle że mój syn nie miał poważnych zawirowań zdrowotnych. Stąd chyba moje przyzwolenia na grzeszki albo większe niż u innych odstępstwa. Mam wrażenie że to ja emocjonalnie odczuwam najwięcej zawirowań po "starym żarciu" jeśli coś... Potrzebuję doładować akumulator.
data: 2007.05.12
autor: Firanka
"Sok z marchwi ma smak słodki,ale pity w dużych ilościach osłabia śledzionę i może zablokować pracę wątroby ze względu na dużą ilość karotenu" FZ, str.157. Katarzynko78 ugotuj sobie ostrożeń, przyłóż na to swoje oczko, ugotuj rosół jak radzi Jagoda i będzie git.A już myślałam, że odstawiłaś te swoje prochy:))
data: 2007.05.12
autor: Rene
Jeszcze nigdy nie pisałam na forum ale śledzę je od dawna. Na pp jestem od 2 lat. Właśnie dowiedziałam się, że jestem w ciąży i mam jedno pytanie. Czy mogę dalej popijać herbatkę TLI i tą drugą z owocami leśnymi. Czy lukrecja nie jest przeciwwskazana w czasie ciąży? Proszę o odpowiedź doświadczone mamy.
data: 2007.05.12
autor: Ela M.
Witam, mam pytanie odnośnie napojów. Otóż na taki rozgrzewający napój mam ochotę ok 1-2 razy dziennie, ajuż kawę to naprawde sporadycznie piję, bo jakoś mi nie odpowiada. uwielbiam natomiast sok marchwiowy własnej roboty. czuję się po nim syta, i naprawde jest ok. marchew należy do Ziemi- smak słodki, czy więc mogę taki sok pić bez wyrzutów sumienia? co pić w lato?
data: 2007.05.11
autor: Paula z Łodzi
Inko ze Strzecec! Wydaje mi się,że nigdy na nic nie jest za poźno a naewno nie na nasze jedzenie.Myślę,że dobrze jest dosypać imbiru czy cynamonu do herbaty czy kawy a z innego nie maszego jedzenia porostu w miare rozsądnie wybierać i łączy to co możemy.Odpada surowe ,zimne itd... ale to pewnie już wiesz;) cieplutko pozdrawiam
data: 2007.05.11
autor: AGATA
Hej Julyanka!Ja tak właśnie nieśmiało pod nosem sobie myslałam,zeby może nie odstawiac tych tabletek do końca.a dietę nadal stosować rygorystycznie,ale nie wiem co na to pani Ania...A jak u ciebie z jedzonkiem,jak wyglada twoje menu "alergika"?Czego najbardziej unikasz?A tak z ciekawości pytam:))
data: 2007.05.11
autor: katarzynka 78
Czy alternatywą dla naszego jedzonka, na wyjeździe lub wszędzie tam, gdzie nie mamy dostępu do kuchni, może być jedzenie w chińskiej lub wietnamskiej restauracji? A także czy kozi/owczy ser można zjadać na kanapce bez cebuli i czosnku? W wypowiedziach na forum pojawia się on zawsze w tym towarzystwie. Czy nie wystarczy chlebek, masełko i przyprawy? A w ogóle, w jakim jest smaku? Czy inny smak ma kozi ser pleśniowy od koziego twarożku? Czy też jest wychładzający jak krowie sery?
data: 2007.05.11
autor: Joanna z Zakopanego
Do Katarzynki 78. Tez mam alergie na pylki, nawet astma mi sie z tego przyplatala. Na PP jestem dopiero od 3 m-cy, wiec na pewno nie jestem zadnym autorytetem, ale jedno Ci powiem. Gdy pierwszy raz przeczytalam o PP w styczniowym Nieznanym Swiecie, to wyraznie bylo tam napisane, ze Pani Ania nie zaleca przestania brania lekow (ktore juz jakis czas przeciez zazywasz), tylko ze, poprzez stosowanie Zasad Porzadku sama w pewnym momencie dochodzisz do wniosku, ze juz dana dawka leku ne jest Ci potrzebna i z czasem dopiero rezygnujesz z lekow. Przynajmniej u mnie tak to dziala. W ciagu tych trzech miesiecy zmniejszylam dawke lekow wziewowych o polowe, a takich typowo alergiczno-kataro-siennowych nie biore wcale, gdzie, np w zeszlym roku zajadalam je od marca do pazdziernika codziennie. Teraz, kiedy pylki lataja, owszem, zdarzaja sie dni, ze czuje sie gorzej, to wtedy sobie zjem taka tablete, ale wystapilo to na razie 2 razy. Pamietaj, nie od razu Rzym zbudowano i nie od razu pozbedziesz sie chorubska, a, jak napisalas zyc trzeba, do pracy chodzic trzeba i z opuchnietym nosem, to nie bardzo. Zatem JA na Twoim miejscu zjadlabym jeszcze tabletke, ale pilnujac oczywiscie caly czas rygoru diety :) Prosze, "stare" (w znaczeniu dlugoletnie PP-owiczki), nie krzyczcie na mnie za bardzo za to, ale juz pare razy na forum pisalam, ze stosuje pol dawki lekow i Pani Ania nie pisala, ze to zle. Pozdrawiam Wszystkich cieplo, choc akurat teraz baaardzo burzowo.
data: 2007.05.11
autor: Julyanka
Wyjeżdżam w sierpniu do Krynicy do sanatorium.Mam obawy jak uporam sie z jedzeniem tam serwowanym.Czy ktoś ma doświadczenia z tym związane. Może się ze mną podzielić na Forum ?. Decydując o wyjeździe nie znałam zasad PP.Mam 60lat. Trochę dużo jak na rewolucje w odżywianiu .Po dwóch miesiącach niezbyt dokładnego trzymania sią zasad , stwierdzam wiele pozytywów.
data: 2007.05.11
autor: Inka ze Strzelec .
Alu, życie samo uczy:) Kawa pod przykryciem kipi, a herbata lepiej smakuje też gotowana bez przykrycia. Natomiast oczywiście wodę można zagotować pod przykryciem. Katarzynko, domyślam się, że to nie jest łatwy czas dla wyłażących z alergii, ale daj radę, nagotuj rosołu, racz się imbirówką, jednym słowem - wzmacniaj się. Przypomnij sobie, co robiłaś wcześniej ze swoim ciałem i zrozum je - może jeszcze być osłabione. Może jak wróci Pani Ania, coś więcej Ci doradzi, ale tabletka to pudrowanie syfa.
data: 2007.05.11
autor: Jagoda
Dzięki Jagoda za odpowiedź.Wiem,że byłam zakręcona jak korkąciąg i sie powoli odkręcam,ale ....jak znies te objawy alergiczne?A funkcjonowac jakoś trzeba dom,praca,zycie...
data: 2007.05.11
autor: katarzynka78
Hej Jagodo, nie wiem za bardzo z tymi szparagami. Ale skoro dzieciom do duszeniny można podać łebki, to kilka czubków szparagowych i karmiącej mamie nie zaszkodzi. Ale to moje dumanie. * Dobre duchy mi właśnie powiedziały, że pani Ania wraca. To nam powie. :)
data: 2007.05.11
autor: Joanna - MamAsik
Czy herbatę i kawę gotuje się pod przykryciem? Pozdrawiam i bardzo proszę o odpowiedź
data: 2007.05.11
autor: Ala
Magdo P-K, jak miło słyszeć, że mała Julka rośnie i nabiera mocy:) Jeśli chodzi o szparagi, wg PP oznacza tym razem gotowane tylko z imbirem i solą. Pychota. Ale czy dozwolone mamie karmiącej to może Joasia MamAsik będzie wiedzieć:) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie! Katarzynko, 6 m-cy to jeszcze trochę krótko, a pewnie pamiętasz, że na początku byłaś jeszcze mocno pozakręcana. Więc cierpliwości, a wszystko będzie się stabilizować, ważna jest też praca nad emocjami. Następną wiosnę na pewno zniesiesz już o wiele lepiej. PP to nie tabletka, i to już wiesz :) Poczytaj jeszcze raz uważnie wszystko na temat wzmocnienia płuc i środkowego ogrzewacza. Leno, teoretycznie można, ale będąc na PP sama z czasem stwierdzisz, że to jednak nie to. Tym bardziej, że wiosna, która lubi nieco więcej kwaśnego, już minęła i mamy dojo. Beato1000, przecież sama sobie odpowiedziałaś, od czego zacząć - przeczytaj książki, a potem postudiuj forum :) Agiśko, bezpieczniejsza jest imbirówka + rosół. I jeszcze do Hani z Warszawy w sprawie stresu: do wszystkich rad mogę dołożyć tylko jedną - chodzi o rozpoznanie prawdziwych przyczyn tego stanu, dlaczego jest Pani w permanentnym stresie? Skąd to się wzięło, jakie czynniki go wywołują. Przyjrzeć się temu problemowi i zacząć go rozpracowywać. Nie w sensie rozpamiętywania oczywiście, ale w sensie zrozumienia. Kamilko z Londynu, wydaje mi się, że Twoje ciało krzyczy i prosi: "zwolnij, Kamilo, nie nadążam, to dla mnie za szybko, za dużo". Nasze ciało jest mądre, często wcześniej reaguje niż świadomość. Warto go słuchać, warto iść na ustępstwa, żeby miało czas na sen, na regenerację, na spokój. PP w sytuacjach skrajnych - duży stres, zmęczenie, przepracowanie, za duży wysiłek umysłowy umożliwia przetrwanie, ale nie rozgrzeszy innych zaniedbań wobec ciała. Pozdrawiam serdecznie :)
data: 2007.05.11
autor: Jagoda
Witajcie!Na pp jestem pół roku.Widzę zmainy jakie zaszły w moim ciele i duszy-pozytywy.Jednak dzisiaj okazało się,ża nadal moim problemem jest alergia na pyłki.Cierpię na nią od 13 lat i zawsze o tej porze roku zaczynałam łykac tabletki antyalergiczne.Liczyłam,że na pp alergia sie zmniejszy a tu dzisiejszy powrót ze spacerku i...oko spuchnete jak balon,łzawi,swędzi,piecze...Do tego uaktywnił sie katar,nie moge przestac kichać.Wiem,że nie powinnam brać tych tabletek,ale w takim razie jak tu normalnie funkcjonowac z taką alergią?Poradźcie coś moi drodzy,bo widzę że jeszcze dłuuuuuga droga mnie czeka do mojej wewnetrznej równowagi...pozdrowionka
data: 2007.05.11
autor: katarzynka78
Czy herbatkę neutralną można pić z dodatkiem leśnej? W książce Pani Ani jest takowy przepis..
data: 2007.05.10
autor: Lena
a propos mleka i tych wszytstkich, którzy bez mleka nie wyobrażaja sobie życia (ja też do nich kiedyś należałam niestety) to polecam stary już artykuł "Pij mleko bedziesz kaleką" z Angory http://www.gronkowiec.pl/mleko.html
pozdrowienia dla wszystkich a szczególne dla Pani Ani, Reni i Eli.Buziory!
data: 2007.05.10
autor: 
Pani Aniu i Jagodo, bardzo dziękuję za pozdrowienia i pamięć! Julka C. jest faktycznie zdrową, cudną i 4,5 kg-wą pyzunią (w pon. 14-go będzie miała 2 m-ce), a to dzięki naszemu pysznemu jedzonku! Chodzi mi oczywiście o mleczko, które moje dystrybutorki produkują non stop. Taki prywatny CPN-nik (jak to mówi mój mąż) ;) Jagódko, chciałam poprosić Ciebie o przepis na to mazidło bananowe, ale właśnie go przeczytałam, więc prośba nieaktualna:) Wiem, że -karmiąc Julię piersią- raczej nie będę mogła tej pychoty skosztować, tym bardziej, że Ty zjadasz to raz na 100 lat! Podpowiedz mi jeszcze proszę, czy mogę zjeść troszkę ugotowanych -wg pp oczywiście szparagów? Pozdrawiam gorąco i życzę miłego dnia! Idę karmić moją Juleńkę;)))
data: 2007.05.10
autor: Magda P-K.
Witam !
Ja poraz pierwszy na forum, właśnie dzisiaj mam zamiar kupić ksiażke P. Anny.
Mam mały problem z córką 3,5 letnia od 3 miesięcy ma kaszel mokry, tylko w dzien, nic nie pomaga, badania wszystkie dobre, jeszcze tylko przeleczę robaki, wymaz z gardła i nosa i biorę sie za odżywianie. Tylko nie wiem od czego zacząć.
data: 2007.05.10
autor: Beata_1000
Witaj SIWA, :) a skąd się tu wzięłaś, przyfrunęłaś? Tak jest ciągle herbaty rozgrzewająco-neutralne w wersji tymianek-lukrecja-anyż-cynamon-imbir osłodzone miodkiem. Coś nie pasuje? No to nikt tego tu nie zmieni. Ale za to ty możesz zmienić czcionkę, bo cię zaraz dziewczyny przegonią, że krzyczysz (wielkie litery to właśnie oznaczają w necie). :) Pewnie raczkujesz w ciesielstwie, to spójrz na początek strony, na którą zajrzałaś i "strać" trochę czasu na archiwum tego forum. * Anno-Mario, a toś sobie wydumała słodyczowy problem. Jak cię łapie na słodycze między 16 - 18 to ugotuj sobie kawę z przyprawami, posłodź miodem, schrup potem 2 kulki własnego wyrobu, albo grzanki z masłem, miodem i imbirem i przetrwaj do kolacji. Choć pewnie lepszym rozwiązaniem byłoby zjedzenie zupy :). Ja wyprowadzam grzankami i kulkami męża i siebie z nałogu słodyczowego. Jest to problem głównie naszej głowy i naszego niedowartościowanego organizmu. Przez kwaśne i zimne pożywnienie brakuje mu słodyczy, która zakorzenia w teraźniejszości. Ale to ma być słodycz właściwego, zrównoważonego pożywienia. Jeśli zaś chodzi o podjadanie nocne, to w "Filozofii zdrowia" na stronie 57 napisane jest "zjadanie słodyczy w nocy związene jest z niedoborem jin w wątrobie". Przy właściwym żarełku wychodzi się z tego pięknie. Z czasem podobno nawet kulki przestają być potrzebne. Mam już niewiele ponad rok gotowania pp za sobą i jakoś w życie bez kulek po prostu nie chcę wierzyć, bo kulki są pyszne. Prawda? :) A jeśli chodzi o opanowywanie się, hmm. Nie jest to łatwe, ja też na początku chodziłam cała spięta, w oczekiwaniu na efekty i jak moja mała Nelcia wieczorem nadal drapała szyję, to ja lazłam do ostrożenia, płakałam i prosiłam nie o zupę ale o świeżą bułkę, najlepiej z dużą ilością koziego sera, bo przecież "czymś w końcu muszę się najeść!!!". Ale doprowadziłam się do ładu (jako takiego) i teraz wiem co mi służy a co nie, na miarę świadomości dbam o siebie i rodzinę; no i Nelka w końcu nie drapie szyi. :)
data: 2007.05.10
autor: Joanna- MamAsik
CZESC. NIE MAM POJECIA CO PRZYGOTOWYWAC DO PICIA MIOM CORKA? CIAGLE HERBATY ROZG-NEUTR? KAKAO LUBIA ALE A MLEKIEM.
data: 2007.05.10
autor: SIWA
Karolinko i Ewelinko!Sliczne dzięki za cieplutkie słowa i duchowe wsparcie!!!
data: 2007.05.10
autor: Agusia z Opola
Witam! Czy może ktoś z Forumowiczów ma grzybicę paznokci? U mojej nastoletniej córki lekarz postawił dziś taką diagnozę. Jesteśmy na pp od roku. W książce Pani Ani niewiele znalazłam na ten temat i nie bardzo wiem o co chodzi w sprawie smaku gorzkiego.. Czy stosując tę dietę mogę pomóc córce?
data: 2007.05.09
autor: Marta
Witam,
Od trzech miesięcy staram sie być na PP, a staram dletego, że cały dzień bez większych problemów stosuje się do wszelkich wskazówek, ale jak przychodzi godz 16-18 to poprostu nie moge się opanować i muszą sie najeść z słodkości to samo ok. godziny 3 w nocy. I nawet nie wiem czy to jest bardziej fizyczna potrzeba czy psychiczna poprostu coś mi kaze jeść te słodkie rzeczy i nie potrafie sie wogóle opanować. Dziewczyny błagam może macie jakieś patenty na takie sytuacje.
Pozdrawiam
data: 2007.05.09
autor: Anna Maria
Hej kochani:) chwilkę mnie nie było a tu praca wre:)Daria ale o co Ci chodzi kobieto? Nie pytaj czy możesz przejść na zielonym świetle:) Możesz (prawie:)wszystko tylko z umiarem a jak jesteś pod kreską to wara i tyle ale to Ty kobito musisz wiedzieć gdzie jesteś i co Ci potrzebne.Dzidko daruj sobie wendrowanie po kursach bo to Ci nie jest potrzebne. Też mi się wydawało że coś przyspieszę i pochodziłam na parę kursów ale efekt był dość powierzchowny i wiecznie niepełny. Niby coś robiłam ale ostatecznie był z tego raczej guzik. Teraz wiem że potrzebna świadomość i silne ciało bo jak przyjdzie czas na porządki to to ciało musi unieść duszę i dusza musi współgrać z ciałem inaczej problem jest tylko liźnięty a nie rozwiązany. Niedawno miałam urodziny i przyszedł czas na załatwienie zaczętych i rozpakowywanych niedawno "prezentów" z przeszłości-zamiast na imprezie siedziałam w łóźku z dołem jak stadion olimpijski, temperaturą i odruchem wymiotnym (3 dni schodziłam) i to wszystko żeby zrozumieć ważny temat pomiędzy mną a mamą i go załatwiać.Gdybym była cieńsza w uszach to bym chyba zeszła ale dałam radę bo i ciałko się trzymało a serce mówiło: jutro będzie lepszy dzień i wszystkie odpowiedzi przyszły same. Po ogromie sytuacji widzę że szkoda było czasu i kasy bo ani ja nie byłam gotowa ani moja świadomość a ludzie którzy mieli mi pomóc na kursach byli z zdecydowanie innej bajki. Nie rób skrótów nie warto:)Mirko z pomorza umów się do Pani Ani na konsultacje a bobasa przytul do serca i zacznij karmić jak trza.Agusiu z Opola temat Mirki i Twój nie jest taki sam ale dotyczy tego samego odporności. Nie bój się bo sobie przyciągniesz problem. Dawaj swoim bliskim żreć jak trzeba, przytualaj do serca i puść. Nie schowasz ich pod kloszem i nie ochronisz bo w końcu żyjemy między ludźmi. Jeśli chodzi o dzieci tym bardziej wiara i ufność a ponad wszystko konsekwencja i będzie dobrze:) Anulku a po co Ci otręby? Znasz takie hasło co się polepszy to się popi.... nie kombinuj, pęcherz Ci nie wystarczy do leczenia? Anitko...no Ty już wiesz co:) się trzymaj! Ewelinko podoba mi się Twoja odpowiedź:) ...jeszcze jej nie zrozumiałam - znaczy się dałaś sobie przestrzeń i czas i ok:) aniołka Ci ślę:)Co do wszystkich wyjeżdżających ja zabieram zawsze gotowe słoki z pasteryzowanym ciesielskim, w turystycznej lodówce to czego się nie da zasłoikować do pozostałych pomysłów prochy oraz maleńką butlę i naboje. Nie wiem czy to nowy czy nie nowy wynalazek to niebieski nabój wielkości dużego pudełka kremu i palnik. Komplet do kupienia w lepszych sklepach sportowych (starcza na 6-10 dni). Na prądzie podgrzewam ze słoków, na gazie kawa i herbata, obce jedzonko posypuję i wrzucam na luz jak to kiedyś napisała Magda Ciesielska:) Tulki dla wszystkich:)!
data: 2008.01.08
autor: karolina
Witamy wśród " kawoszów" P. Inko! Czy kawkę osłodziła Pani miodem? Będzie smaczniejsza /może mniej kawaśna/. Pozdrawiam i tak trzymać.
data: 2007.05.09
autor: Helena z Bierzglinka
Witam! Jeśli synekma zielony katar i rope w oczach a jednoczesnie suchy kaszel, to podawać rosół i imbirówke, czy raczej sól emską? Proszę o pilna odpowiedź.Pozdrawiam.
data: 2007.05.09
autor: Agiśka
Do Agusi z Opola. Wiesz u nas, w Kościanie też były w lutym 2 przypadki SEPSY. Zachorowało 2 licealistów. Możesz mi nie uwierzyć, ale zdarzenie to nie było dla mnie niczym więcej, jak okazją do rozmów na temat działania naszych organizmów. Na ogólną panikę patrzyłam ze ZDUMIENIEM. Nagotowałam rosołu i tyle. Ponieważ pracuję z dziećmi i otrzymaliśmy odgórne polecenie, aby nie wprowadzając paniki przypomnieć dzieciom o myciu rąk, unikaniu kontaktu ze śliną innych osób itd. to mogłam się nieźle wyżyć! Oczywiście przytaczałam argumenty tylko "fizjologiczne": 1. żyjemy z bakteriami stale, nieustannie produkujemy komórki krwi, m.in. fagocyty-komórki żerne, które w każdej minucie naszego życia niszczą szkodliwe drobnoustroje. Dlatego należy dbać o produkcję krwi: spać w nocy- a nie grać na komputerze (wtedy się regenerujemy), ruszać się (poprawiamy krążenie, metabolizm- lepiej się regenerujemy, dobrze jeść- cóż, mogłam tylko wspomnieć o odstawieniu, słodyczy, chipsów i roztoczyć wizję zbawiennego wpływu na nasze ciała "porządnych" obiadów z rosołem, ziemniakami, ciepłymi jarzynami. Wtedy nasze organizmy mają dużą szansę poradzić sobie z krwiożerczymi mikrobami. 2. Skoro to takie zaraźliwe- to pozostali uczniowie z tej klasy, którzy przebywali z nimi cały dzień -też powinni się zarazić- a więcej przypadków nie ma. Tak samo rodzice i rodzeństwo chłopaków - przecież nawet używali tych samych ręczników, spali w tym samym domu. Wniosek nasuwa się sam- wszystko zależy od tego jak traktujemy swój organizm. Panika minęła, a ja prowokowałam i podstawiałam się jeszcze, mówiąc do moich smarkających koleżanek z pracy, że mogę się nawet z nimi pocałować a ich wirus nie musi na mnie przeleźć. Ale nie chciały sprawdzać. Hi, hi! Ale żywienie starszego syna zrewiduj, kiedyś już o tym pisałm, że mój starszy był na przedszkolnych posiłkach częściowo i smarkał , gorączkował od czasu do czasu, gdy je wyłączyłam, to już od ponad 2 lat nie miał ŻADNEJ gorączki, rzadko smarka- ze 3 razy mial kaszel 2-3 dniowy (ale je czasem słodycze sklepowe). To "mieszanie" z pewnością dzieciakom nie służy, pomyśl o tym. Karolinko, przeczytałam kilka słów do mnie, ale ich jeszcze nie zrozumiałam... Iwono z Kościana, gdyby ten Twój mężczyzna zdobył kiedyś dla Cię jagniaka to odkupię nawet połowę, daj znać, bo baraniny ciągle jeszcze nie lubię, choć swego czsu wypróbowałam kilka przepisów. Pozdrawiam wszystkich.
PS. Agusia, idź Ty lepiej do kuchni, tam zajmiesz swoje myśli czymś ciekawszym niż rozmyślania o choróbskach.
data: 2007.05.09
autor: Ewelinka
Renia, bardzo dziś komuś pomogłaś tym postem do Hani z Wawy. Dziękuję, że dzielisz się z nami tym co wiesz i rozumiesz. I od czasu do czasu wrzucasz tu nie tyle perełki, co sznury perełek. Jak Karolina (a propos korali:), JoannaMamAsik, Jagoda... Dziewczyny, fajnie, że jesteście i czuwacie. Serdeczności.
data: 2007.05.09
autor: Anita
Mirko z Pomorza. Dość kłopotliwe jest odpowiadanie na takie bardzo ogólne pytania jakie pani zadała. Nic o pani nie wiemy, nie pisze pani czy jest na naszym jedzeniu.. Niektórym się wydaje, że to pogotowie ratunkowe, zadają pytanie i mają szybką odpowiedź. To nie tak. Pani Ania prosi o szukanie odpowiedzi na swoje nurtujące pytania w książkach, w archiwum forum, a dopiero potem można zadawać je tutaj. Owsiki to słaba odporność, trzeba ją odbudować pożywieniem o odpowiedniej energii. Podobna uwaga do Darii, o co chodzi z tą czekoladą? Magdo, ozorki to podroby, raczej zupa na nich nie wyjdzie, natomiast ugotować je można jak najbardziej, w sosie chrzanowym na pewno będą pyszne. Oczywiście podroby jadamy rzadko.Kiedyś kupiłam nerki cielęce, zrobiłam je w sosie takim kwaskowatym dając w smaku kwaśnym ocet balsamiczny, pycha, polecam, wyszedł pyszny gulasz. A propos dyskusji na temat prądu. Kiedy wyjeżdżam na urlop i niestety muszę gotować na prądzie, bo jak sami wiecie trudno znaleźć miejsce z gazem, cierpię ponieważ jedzenie ma po prostu inny smak, energia wody, którą daje gotowanie na prądzie sprawia, że kawa, owsianka, i inne gotowane rzeczy są niedobre.Oczywiście gotowanie na prądzie ma sens,warto jednak powalczyć o gaz.Moje pierwsze pół roku gotowania to prąd, potem jednak przyszedł czas na zmiany, pozbyłam się bardzo szybko sprzętu będącego jeszcze na gwarancji, a chcącemu ze mną na ten temat dyskutować mężowi powiedziałam , że kuchnia to mój kawałek podłogi i basta:))Jeszcze słówko do Agnieszki z W-wy. Jeśli znajdujesz po wielu trudach i cierpieniach swoją życiową scieżkę i cały wszechświat ci sprzyja, to po co zbaczać z tej drogi ? To się nie kalkuluje :)) Pozdrawiam
data: 2007.05.09
autor: Rene
witajcie! Marzenko, bardzo dziekuje za info o leczeniu pęcherza. czy ktos wie czy otreby owsiane sa oziebiajace? znalazlam na forum, ze otreby sa zimne, ale mam wrazenie ze tylko pszenne. co sadzicie?
data: 2007.05.09
autor: anulek
Od kilku dni próbuję oswoić strach przed sepsą.Mam dwoje dzieci-córka 2l.isynek6lat.Mieszkam w Opolu i ostatnio sporo było przypadków zachorowań.Wiele osób szczepi swoje dzieci,ale ja nie jestem przekonana co do tych szczepień.Gotuję wg.pp od kilku lat,od roku jestem bardziej zdyscyplinowana.Starszy syn chodzi do przedszkola,ale nie zjada w nim wszystkiego,zawsze dodatkowo cały obiad w domu.Córka jest karmiona włącznie pożywieniem pp.Ostatnio kilka razy w nocy budziłam się,sprawdzałam dzieci i sama rano wstawałam osłabiona ,wystraszona.Od razu ratowałam się czerwonym kolorem ubrań,herbatką tli,imbirówką,dobrym ciepłym pożywieniem.Choć strach się jeszcze gdzieś we mnie tli,staram się pozwolić mu być,oddychając przy tym świadomie i skoro następuje skurcz przy strachu ,to myślę,że to właśnie dobre ciepłe jedzonko pomaga to zrównoważyć.Proszę kogoś o przemyślenia na temat lęku przed chorobą zwlaszcza jeśli chodzi o dzieci io szczepienia przed meningkokami.
data: 2007.05.09
autor: Agusia z Opola
Dziękuję Joannie za słowa wsparcia, to chyba czyni nas silniejszymi, na e-mail napewno napiszę. Pozdrawiam wszystkch, którzy potrafią pomagać i nie tylko.
data: 2007.05.09
autor: Marta T.
pomóżcie moi drodzy ma problem z 8 letniom córką dostała owsiki niewiem jak sobie z tym poradzić czekam na odpowiedz .
data: 2007.05.09
autor: Mirka z Pomorza
WSZYSTKIM, którzy wsparli mnie w temacie stresu bardzo, bardzo dziękuję.Już samo właściwe spojrzenie na ten problem niesie nadzieję, że będzie lepiej. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.05.09
autor: Hania z Warszawy
Witaj Iwonko z Wejherowa !!! Zgadzam się z Korą, TLI dobra na wszystko, ja dodaję jeszcze czasami herbatę lipową, anyż i koper włoski, gratuluję samozaparcia w fitnesie, ale przez to pewnie nie masz za dużo czasu na spotkania z przyjaciółkami!!! zapraszam na kawkę gotowaną z miodzikiem z pasieki z Barłomina, do zobaczenia pa pa
data: 2007.05.09
autor: Beata z Wejherowa
Witam!Droga Iwono z Wejherowa, ja sama jestem instruktorką aerobiku i na zajęcia zawsze zabieram ze sobą termos z naszą herbatką TLI (dodaję do niej jeszcze anyżu):-) I uwież mi, że nawilża i nawadnia ona tysiąc razy lepiej niż zimna woda! Zawsze mam go pod ręką i w tej chwili nie wyobrażam już sobie popijania zimnej wody brrrr... I już nawet moje klientki przyzwyczaiły się do tego, że nie rozstaję się z moim termosem:-)))))Zycze zatem dużej przyjemności z ćwiczeń i pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie!
data: 2007.05.09
autor: Kora
Do Hani z W-wy. Wszystko wcześniej już zostało powiedziane na temat stresu, naszego wracania do przeszłości, rozpamiętywania. Od siebie dodam tylko, że ostatnio miałam kontakt z autorem książki ,,Dzieci regresji,, Robertem Krakowiakiem /strona http://www.duchowa.pl/ byłam tylko na jednym spotkaniu ale wiele rzeczy mi sie wyjasniło, musimy wybaczyć wszystkim to co było wcześniej, żeby bez strachu móc iść do przodu i nie oglądać i rozpamiętywać coby było gdyby itd. na pewno pomoże muzyka relaksacyjna, dobra książka i nasze super dobre jedzonko, po nim najbardziej poprawia się nastrój.
data: 2007.05.09
autor: dzidka
Witam wszystkich forumowiczów,
Mam pytanie w sprawie ozorów wołowych. Czy można na nich ugotować zupę, a potem na drugie danie zrobić je w sosie musztardowym lub chrzanowym ?
POzdrawiam
data: 2007.05.09
autor: Magda
jeśli raz na tydzien zjem 2-3 kostki czekolady,cukierki to będzie to nadmiar?
data: 2007.05.09
autor: Daria
Ja w sprawie mleka koziego. POdczas karmienia mojego najmłodszego syna piersią, uległam namowom i codziennie wypijałam kilka szklanek mleka koziego, bo ponoć bardzo zdrowe i nie alergizujące. Na efekty nie musiałam długo czekać, po miesiącu mojego dziecko zaczęło obsypywać się i stwiedzono u niego alergię, tzw. skazę białkową. Nigdy wcześniej żadne z moich starszych dzieci nie miało takich problemów, ale też żadnego nie faszerowałam tak mlekiem, jak najmłodszego. Wychodzenie z tej alergii trwało ze dwa lata. Zawsze tłumaczę sobie tak niepotrzebę picia mleka, przez straszych: Przecież gdyby kobieta stale przystawiala do piersi dziecko, też ciągle miała by mleko i można by było karmić w nieskończoność - a tak wlaśnie krowę podtrzymuje sie stale by była dojna i wmiawia się nam, że mleko jest zdrowe.
I jeszcze jeden argument: mój mąż wychowywany był na mleku krowim i kozim przez całe dzieciństwo i dorosłe życie, póki nie wszedł do mojego domu. Przedtem stale problemy z katarami, przeziębieniami itp. Odkąd nie pije stale mleka, sprawa przeziebień kilka razy w roku zniknęła.
data: 2007.05.09
autor: Jola
Mam pytanie dotyczące miodu pokrzywowego.50 g ziela pokrzywy dodajemy do litra,czy 0,5 litra miodu.Pozdrawiam.
data: 2007.05.09
autor: Joanna z Tarnowskich Gór.
Kochani Moi! Pomóżcie mi, bo nie wiem co mam pić podczas ćwiczeń. Uczęszczam na zajęcia pilatesu, stepu, body ball, jeżdżę na rowerze. I ze strachu przed wychładzającą wodą, nie piję jej w ogóle. I w trakcie ćwiczeń też nic nie piję. Ale czuję, że w miarę jak się pocę powinnam jakoś uzupełniać płyny ustrojowe, które są tak a propos gęstsze od wody. Czy mam pić ciepłą wodę z miodem i z imbirem? I w jakich proporcjach? Czy mogę pić napoje energetyczne, które proponują fitness kluby (domyślam się że pewnie nie)?
data: 2007.05.09
autor: Iwona z Wejherowa
Beata. Może kup swojemu mężowi książkę pt."Mleko-cichy morderca" na http://www.dobreksiazki.pl. Nie wiem szczerze mówiąc o czym jest ta książka,ale tytuł brzmi ciekawie...Pozdrawiam
data: 2007.05.08
autor: Rene
Pani Aniu, jest lepiej, ale nie mogę jeszcze powiedzieć, że mam to za sobą. Szukam przyczyny. Poza tym dużo się dzieje i towarzyszą temu emocje. Nie pozostaje to bez echa i między innymi właśnie chyba dlatego nie mogę przytyć, chociaż bardzo bym chciała. Marcel gotuje pyszności, taszczę termosy do pracy, wszyscy w pracy mnie podziwiają, jak ja znajduję czas na gotowanie (przyznaję się, że to nie ja, tylko Marcel :-), a ja zatrzymałam się na owsiance, ale za to jakiej:-) Pozdrawiam nieustająco. Wszystkich bywalców forum oczywiście również.
data: 2007.05.08
autor: Ela Marcelowa
Witajcie!Ja w sprawie chleba.Mam kilka pytań:
1. Ile chleba dziennie należy spożywac?Pani Ania komus na forum odpowiedziała:Zależy jaki jesteś duży!Jak mam 178 cm i 63 kg to ile chlebka mogę;)
2.Zalecany jest chleb czerstwy,ja jednak mam problemy z zębami i dziąsłami,bola mnoie po takim chlebie.Czy moge jesdnak jeść świeży ale np.grzankę czy lepiej zrezygnować z chleba w tym wypadku.
3.Czy jeżeli chleb jem zawsze do potrawy gotowanej(zupy)to musze go dodatkowo doprawiać prochami czy te z zupki już wystarczą?
4.w jakim smaku jest chleb pszenno-żytni-kwaśno-gorzkim?
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi
data: 2007.05.08
autor: Mirka
Witajcie! Anulek, o pęcherzu trochę było, poszukaj w archiwum, podpowiem w skrócie:rygor w jedzeniu, imbirówka i kilerka ,rosołek też i nasiadówki w ostrożeniu. Dziewczyny polecały jeszcze napar z korzenia pietruszki, jak go przygotować, poczytaj archiwum. Mój synek też miał zapalenie pęcherza, gdy miał 8 miesięcy i wyszedł z tego na zaostrzonej diecie + imbirówka.Życzę powodzenia. Droga mammo, ja gotuję więcej zupy na całym skrzydełku, taka jak podpowiada Joanna-MamaAsik.Jeśli nie potrzebuję takiej ilości zupy, po prostu przepiłowywuję skrzydełko takim dużym nożem z zębami do krojenia chleba.Idzie bardzo sprawnie i szybko. Pozdrawiam.
data: 2007.05.08
autor: Marzena z Piastowa.
Inko, jak smak kwaśny, to może jednak pociągnąć jakiś czas na imbirówce zamiast kawy, co? Myślę, że kawa to jednak nie obowiązek, ale przyjemność. :) * Beato B. zdaje się, że jedyna rada to akceptacja. Hi hi. Śmieję się, bo z akceptacją jest właśnie najtrudniej. Wczoraj wieczorem przerabiałam ten temat z mężem i nie wyszło mi wytłumaczenie mu czym jest akceptacja. A jak poradzić sobie z mężem i mlekiem kozim? Hmm. Pomyśleć jeszcze trochę nad sposobem, robić swoje, a jak nadarzy się okazja to z wielką pewnościa tłumaczyć co i jak, nie dając przy tym przyzwolenia swoją postawą na niewłaściwą reakcę. * Marto T. kaszką, płatkami, ugotowanym przez siebie ziemniakiem nie zaszkodzisz dziecku. Słoiczkami i owszem. Twoje postępowanie musi być spokojne i zrównoważone, jak posiłki, które będziesz przygotowywała. A skoro nie odezwałaś się mejlem to ruszę temat tutaj: Karmiąc piersią staraj się by twoje dziecko zjadało jak najwięcej pokarmu drugiej fazy. Pewnie wiesz jak to zrobić i może nawet to robisz, ale pilnuj tego jeszcze bardziej. I każ sobie wyprodukować tego pokarmu jeszcze więcej. Uwierz, że dasz radę. To co piszę, to żadna porada laktacyjna, to próba wsparcia ciebie w trudnej sytuacji i myślę, że kiepsko mi to idzie, ale może ci pomoże fakt, że ktoś o tobie ciepło myśli.
data: 2007.05.08
autor: Joanna - MamAsik
Witam serdecznie.Na wstępie dziękuję Firance i Helence z Bierzglina za odpowiedź.Wczoraj kupiłam sobie w herbaciarni świerzo zmieloną kawę i zaparzyłam.Cały rytuał bardzo mi sią spodobał. A najbardziej ta chwila porannego spokoju przy parującej filiżance.Smak nadal kwaśny ale reszta to wynagradza.
data: 2007.05.08
autor: Inka
Kochani! Poradzcie! Jakich mam użyć argumentów, gdy mąż mnie zapewnia w sprawie picia mleka, że cytuję:" Jego matka w czasie wojny, jako dziecko w ogóle nie piła mleka a teraz 76 lat - kości i zęby kruche-już od dawna. A ojciec miał krowę w czasie okupacji, mleko ciągle pił. A teraz zęby zdrowe, kości też, facet nie do zdarcia. A jak mój mąż był mały i miał dziecięcy reumatyzm, to jakaś lekarka poleciła kozie mleko. Ojciec męża kupił kozę i na tym mleku się mąż podobno wyleczył ze wszystkiego." Mamy synka 5letniego Jasia i mąż nie może zrozumieć, że jak to tak nawet szklanki koziego dziennie nie można! Ja mu mówiłam, że Jasio nie potrzebuje tego mleka, jedząc zrównoważone jedzenie, ale jakoś to mało go przekonuje. Boję się, że zacznie znowu zamiawiać kozie mleko i dawać go synkowi. Nie chcę robić afery o to. Dajcie mi jakieś mądre argumenty. Błagam!
data: 2007.05.08
autor: Beata B.
Moja córka urodziła się duża 4380, teraz ma skończone 5 msc. i waży 6200 to za mało powina podwójnie przybrać na wadze. Obawy moje są tym większe,że mam syna z zaburzeniem wchłaniania ma 8 lat i 3msc. i waży 19 kilo. Od 1.5 roku jesteśmy na żywieniu zrównoważonym, ale zmian w wadze brak, natomiast napewno mniej choruje dlatego wiem, że warto.
data: 2007.05.08
autor: Marta T.
witam,
poszukuje wiadomosci o przyczynach i leczeniu zapalenia pecherza. czy ktos moze mi pomoc?
data: 2007.05.08
autor: anulek
Pani Inko, oczywiście, że należy wypróbować kawę naturalną gotowaną z imbirem i kardamonem, posłodzoną miodem, jest wspaniała, też nie mogłam pić kawy, a teraz dwie , a nawet trzy filiżanki obowiązkowo i z "namaszczeniem".Nic się nie dzieje niepotrzebnego, jest mi po niej wręcz dobrze. Proszę zaryzykować. Pozdrawiam.
data: 2007.05.07
autor: Helena z Bierzglinka
Marto T ile waży teraz twoja córka?
data: 2007.05.07
autor: mamma
Marcelu ja nie mam niestety adresu meilowego. Do niedawna internet był dla mnie niedostępny i zagadkowy. Na razie tylko czytam i przeglądam strony. Pewnie niedługo wejdę na ten etap i będę miała swój adres ale póki co dysponuję tylko komórką (500741401).Jeżeli możesz to skontaktuj się ze mną albo podaj więcej szczegółów na forum. Dzięki:-)
data: 2007.05.07
autor: Fanka z Łodzi
Hmm, odezwij się na mejla, to pogadamy. Skąd wiesz, że masz za mało pokarmu? Dziecko leci z wagą czy tylko nie przybiera zgodnie z siatką centylową. Marta T. Hmm, mam w realu kontakt z Martą T. i dzieckiem wolniej przybierającym na wadze. Jest po konsultacji w poradni oceny rozwoju. Jedzie nadal na cycu, kaszce... I dają radę. Trzeba pomyśleć co tam u cię nie gra. Może się po prostu spalasz? Pokarm w większej części produkujesz głową. :)(adamiak.joanna@gmail.com)
data: 2007.05.07
autor: Joanna - MamAsik
Odrazu odpisuję Joannie, robie co mogę ale mam za mało pokarmu, zupy ,zupy i co tylko mogę ale pokarmu brak, a pediatra zaleciła wprowadzenie sztucznego mleka, więc wolałam wprowadzić zupki i kaszkę, jeżeli coś za wcześnie robie, to z tego zrezygnuję ale czym mam ja karmić, mleko kozie nie wchodzi w grę bo mój 8 letni syn był uczulony na wszystkie mleka, krowie, kozie więc jest duże prawdopodobieństwo,że mała też będzie.
data: 2007.05.07
autor: Marta T.
A Mamma, jak nie możesz podzielić skrzydełka, to weź większy gar i ugotuj więcej zupy. :)
data: 2007.05.07
autor: Joanna - MamAsik
Marto T., a czemu ty w piątym miesiącu zaczynasz karmić dziecko czymś innym niż pierś? Spokojnie mogłaś ciągnąć cyca nawet do końca szóstego miesiaca. A wprowadzanie pokarmów to bardzo delikatna sprawa. Robi się to małymi kroczkami, po kilka łyżeczek. Wprowadzane pokarmy nie powinny zastępować karmień piersią. Do roku czasu pierś-czyli mleko matki!!! powinna stanowić podstawę (około roku są to proporcje 2/3 mleko matki, 1/3 reszta pokarmów - proporcje odwracają się stopniowo w drugim roku życia; nie jest to oczywiście rygorystyczna ramówka, ale mniej więcej tak to powinno wyglądać). Usiądź i zastanów się nad tym co wyprawiasz droga Mamo. :)
data: 2007.05.07
autor: Joanna - MamAsik
Witam wszystkich jestem mamą 5 miesięcznej(skończone 5) córeczki. Wprowadziłam zupki i muszę się przyznać, że te ze słoiczka odpowiednie do wieku czyli np marchewka, ziemniaczek. Dziecko wcinało z apetytem robiło ładne kupki i było szczęśliwe, ale "udeżyłam się w pierś" i zaczęłam gotować kaszki( owsiankę z książki dla niemowląt), a z zupek zrezygnowałam i przez parę dni obserwuję, że mała ma wielkie rozwolnienie i leci z wagi co mam robić, może dla niej za wcześnie na zboże. Napiszcie co począć.
data: 2007.05.07
autor: Marta T.
Fanko z Łodzi, podaj mi swój adres mailowy, a wyślę Ci ofertę i namiary do p. Jadzi Kieruzel(k/Ustronia Morskiego), do której z moją Elą jeździmy od kilkunastu lat. To naprawdę wspaniałe miejsce nie tylko z kuchenką gazową :-).
Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.05.07
autor: Marcel
Inko pani Ania mówiła żeby dorośli zdecydowali czy zbożowa z imbirem (ewent. cynamonem, kardamonem)czy naturalna też z tym samym. Wierzę że można nie lubić kawy nic w tym złego.
data: 2007.05.07
autor: Firanka
Mnie przypomina się rozmowa z Li że kusi czasem człowieka żeby wrócić do starego ale odpowiedzialność nie pozwala. Poza tym ile i jak długo można łykać leki bez konsekwancji?
Mnie do końca też nie chciało się wierzyć że owoce mi nie służą ale jabłko leżało mi w przewodzie pokarmowym ostatnio tak że piłam imbirówkę a po 3 pomarańczach+stres właczyła mi się agresja i w domu zrobiłam taaaki dym że wstyd opowiadać... Nie tknę długo owoców. 1-3 05 wylądowałam nad morzem, kuchnia była z prądem, zimno. Już cieszę się że jestem w domu.Mam wrażenie że długo będę wygrzebywać się z typoowocowych grzechów. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.05.07
autor: Firanka
Witam! Ja do Adrianny :)- ja również nie mam gazu, tylko prąd. Nie zgodzę się z resztą forumowiczów, że to nie ma sensu. Gotuje wg PP od 2 lat, i efekty sa ogromne. Dzieciaki tej zimy nie dostały żadnych leków, córka "cudownie" ozdrowiała z astmy. Nie mówię, że nie chorują wcale ale tej zimy skończyło się na kilkudniowym katarku z temperaturą u synka (2,5 roku) oraz mononukleozie u 7 letniej córki. W obu przypadkach poradziliśmy sobie bez leków. Niemniej zdaję sobie sprawę, że ogień jest potrzebny, dlatego radzę sobie w ten sposób, że kupiłam podgrzewacz na świeczki i wszelkie zupki, rosołki, imbirówke i herbatkę TLI gotuję na prądzie a następnie wstawiam na jakiś czas na podgrzewacz swieczkowy ( ja mam na 3 świeczki)i tak sobie pyrkają, ostatnio nawet uszlachetniałam tak szynkę. Zdaję sobie sprawę, że jest to za mało, ale na dzień dzisiejszy cierpliwie i coraz bardziej skutecznie przekonuję męża do zmiany kuchni albo do wstawienia do piwnicy kuchenki na butlę gazową. Pozdrawiam.
data: 2007.05.07
autor: Agiśka
Witam serdecznie.Wiele czytam o dobrych właściwościach kawy gotowanej.Czy jest niezbędna w naszej diecie,ponieważ ja nie lubię kawy pod żadną postacią-jest mi po niej kwaśno i nieprzyjemnie w ustach.Nie próbowałam gotowanej bo nie mogę się przemóc.A może powinnam-teraz na to wpadłam.Zatem życzę sobie smacznego i pozdrawiam kawoszy.
data: 2007.05.07
autor: Inka
Joasiu-Mamoasik no czoła chylę:) Chciałam cos dodać i nie mam co:) Może tylko tyle że te wątpliwości to sprawdziany, kartkówki i matura...lojalności wobec siebie(!)Od niej wszystko się zaczyna dziewczyny więc nie bójcie się swoich wątpliwości są WAM bardzo potrzebne ale nie roztkliwiajcie się nad nimi bo nie ma po co:)Pozdrawiam
data: 2007.05.07
autor: karolina
Witam po dluzszej przerwie. O jak milo przeczytac posty na forum!
Ale do sedna sprawy. Chya zupelnie sfiksowal mi organizm-w koncu pobijaj wszystkie rekordy jesli chodzi o stres, przemecznie, objadanie sie etc. I zaczely mi klasycznie rosnac wasy.... Wiem, ze to brzmi komicznie,ale ja sie wcale nie smieje...Chce mi sie plakac. Bo mam coraz dluzsze wloski nad gorna warga i na piersiach. Fuj...Niedlugo bede wygladac jak Yeti albo kobieta z brada- taka, jaka pokazywali w 19cznych cyrkach.
Idzie wiosna, hormony szaleja, ludzie sie zakochuja, a mnie rosna wasy. Plus przybieram na wadze.
Czy ktos ma jakis pomysl na to co sie ze mna dzieje?
Buzka.
data: 2007.05.07
autor: Kamila z Londynu
Czy można gotować zupkę dla dziecka na żeberku cielęcym czy lepiej na innej kości, a co do skrzydła z indyka to jak gotujecie skoro ma być jedna czwarta skrzydła (sama nie podzielę a u nas można kupić tylko całe)pozdrawiam
data: 2007.05.06
autor: mamma
Hmm, stres, depresja, stany lękowe. Nasza cywilizacja. Dajemy sobie na to przyzwolenie, czekamy na pigułkę, która wszystko wyleczy, zwalamy winę na innych, a wszystko jest w nas. Rene dobrze to ujęła z punktu widzenia duchowego, a druga strona medalu, to nasze wnętrze, nasze organy. Nasza wątroba i nasze płuca. Wątroba to nasza podświadomość, wszsytko co nieświadomie pamięta nasz umysł. Przy osłabionej wątrobie ogarnia nas niepewność, obawy, rozpamiętywanie. Płuca - to nasze instynkty, nasza zwierzęca dusza. Osłabione płuca, to lęki o przyszłość. A między nimi jest śledziona, czyli my tu i teraz. To nasza teraźniejszość, to umiejętność koncentrowania się na chwili obecnej, to umiejętność życia. Poteoretyzowałam. I co z tą wiedzą dalej? A no to, że łykając pigułkę, bo mi serce wali, bo źle się we mnie dzieje, jeszcze bardziej to wszystko burzymy. Po latach jedzenia tego co jest śluzotwórcze i blokuące w nas przepływ energii potrzeba czasu i cierpliwości by wszystko zaczęło się układać. Haniu z Warszawy, powalcz o konsultację u pani Ani, zaglądaj na forum po wsparcie i gotuj sobie same dobre rzeczy na cielaczku, wołowinie, jagniątku i czasem indyku. I jedz tylko ciepłe i dobrze przyprawione posiłki. Dobrze przyprawione to nie znaczy nie wiadomo jak ostre i palące. A piszę o tym, bo się ostatnio trochę zgotowałam na opinię "Ciesielska przesadza ze smakiem ostrym, a to nie każdemu służy". Zgotowałam się, bo z tego co zauważyłam, to pani Ania zaleca równoważyć, gotować z umiarem, tak żeby nam-gotującym smakowało. Nie zauważyłam, żeby gdzieś było zalecenie "fura cayenne". - No wyżyłam się. :) A wracając do stresów, lęków i depresji, to trza je za łeb i do przodu. Dla dodania pewności Haniu, żeś na dobrej drodze dodam tylko, że nawet w klasycznej medycynie chińskiej jest nurt, wg którego przy sprawnym przewodzie pokarmowym wszystko ma szansę samo się zregenerować. No to do garów Kochana. I cała reszta wylęknionych o swoją przyszłość, że na PP szybciej nas "cholera weźmie" :) (oczko do Agnieszki z W-awy) Odstępstwa udźwigniemy, tylko na wyjazdach zawsze wybieramy do jedzenia mniejsze zło i nie wmawiamy sobie, że źle się poczujemy, bo wtedy na pewno nas sieknie. Ale o odstępstwach jest już w archiwum, więc do czytania. A ja cwaniara idę na film "Ukryte pragnienia" (z Toscanią w tle, hmm)
data: 2007.05.06
autor: Joanna - Mamasik
Juz wiem! prosze badzcie cierpliwi do takich swiezynek jak ja! wpadla mi odpowiedz Pani Ani z lutego tego roku. Organizm ostrzej reaguje na to co mu nie sluzy. ale mam jeszcze swoja odpowiedz, ktora do mnie przyszla (pytasz-masz odpowiedz): to tak jak w zyciu - znajdziesz po wielu trudach i cierpieniach swoja zyciowa sciezke, nagle caly wszechswiat ci sprzyja, ale sprobuj z niej zboczyc! cierpisz podwojnie i powrot jest trudniejszy i dluzej to trwa. Bolesne ale prawdziwe! Milego popoludnia.
data: 2007.05.06
autor: Agnieszka z warszawy
Szparagi są słodkie, można dawać dzieciom do ich zupek i duszenin, ale same łepki
data: 2007.05.06
autor: Rene
Czesc wszystkim w niedzielny weekendowy ranek. Widze, ze temat aktualny to stres, istotny ale zlozony i wymaga indywidualnego podejscia. Ja potrzebowalabym opini na temat Porzadku. Od niedawna (3 tyg) stosuje zasady zrownowazonego zywienia, no i jeszcze nie dobrnelam do konca listow w archiwum (powoli to idzie), ale powiedzcie prosze jak to jest: czlowiek odkrywa zasady (zywieniowe), obserwuje ich wplyw i wystarczy male odstepstwo, jak zjedzenie gruszki lub powrot do jedzenie w "starym stylu" jak to opisywala Jola rok temu w przypadku kogos z rodziny, i wszystko sie "sypie". wszystkie chorobstwa znow czlowieka opanowuja, malo tego z podwojna sila! Czy to jest tak, ze jak juz wejdzie sie na te sciezke Porzadku to nie mozna nawet zboczyc na krok? czy nasze organizmy sa tak slabe, wycienczone stylem zycia, klimatyzacja w biurach, stresem i innym badziewiem :)) ze nie mozemy "udzwignac" malych odstepstw? a duze odstepstwa koncza sie szpitalem lub takimi lub innymi powiklaniami (opisywane na forum). I druga strona medalu: my wszyscy ignoranci, zyjacy w starym (ja do tej pory), tworzymy iluzje zdrowia (z ukrytymi badz jawnymi chorobami), ktora rodzi dla wielu osob watpliwosci czy to zrownowazone to napewno dobre. Wiem, po czesci byly juz takie komentarze i odpowiedzi: wybor jest twoj, zalezny od poziomu swiadomosci. czy kurs dla poczatkujacych omawia te kwestie? siedze sobie w niedzielny poranek, pije imbirowke i zastanawiam sie co zrobie z brakiem zrownowazonego w czasie wyjazdow (oprocz imbirowki). Stosuje zasade: nie oceniam dopoki nie poznam :) Serdeczne pozdrowienia dla Wszystkich.
data: 2007.05.06
autor: Agnieszka z warszawy
Witam wszystkich PP-owców :-) i pozdrawiam. Dołączam się do pytania Adrianny z Helwecji - CZY MAJĄC TYLKO KUCHENKĘ ELEKTRYCZNĄ I BRAK MOŻLIWOŚCI GAZU JEST SENS SIEDZENIA W PP??? CZY PRZYGOTOWYWANIE POTRAW PP NA PRĄDZIE MA SENS???
data: 2007.05.06
autor: Anton Moza
Pani Haniu myślę że w sprawie brania czegoś na poprawę nastroju najlepszą radę dała by pani Ciesielska a jeżeli nic nie można brac i lepiej dawac radę samemu to ja mogę doradzic własny sposób.Trzeba samą siebie przytulic,w wyobrażni pogładzic się po głowie po twarzy tak jak głaszczemy dziecko, powiedziec do siebie czule Haneczko nie przejmuj się tymi przykrymi myślami to tylko myśli przyjdą i odejdą one te myśli same przychodzą ale wiele od Ciebie zależy jak wiele poświęcisz im uwagi.Czy będziesz poprzez ciągnięcie ich dodawac im siły czy też świadomie nie obdzielisz ich swoją uwagą.Może lubisz wiersze miej przy sobie blisko jakiś ulubiony może to byc album z ładnymi krajobrazami cokolwiek naco lubisz patrzec lub czego lubisz słuchac.Tego trzeba się świadomie uczyc.Musisz starac się mówic do siebie jak do ukochanej osoby. To nie jest rozczulanie się nad sobą.To jest nauka kochania siebie i nabierania dystansu do własnych emocji.Oczywiście można zając się czymś lub iśc na spacer do kpgos z wizytą albo do biblioteki ale to na dłużej nie pomaga albo czlowiekowi w ogóle nie chce się ruszac.Więc dobrze zacząc od tego co sprawi przyjemnośc a jest pod ręką.trzeba sobie cos dla siebie wybrac i miec blisko siebie.Pozdrawiam Piszę to wszystko na podstawie własnych doświadczen
data: 2007.05.06
autor: ostróżka
Witajcie, jestem po raz pierwszy na forum, ale korzystam z przepisów Pani Ani 2 lata na tyle intensywnie,że kartki z przepisami fruwają już po mojej kuchni. Ale dopiero od stycznia tego roku robię to dość konsekwentnie, zachwycam się działaniem porannej kawy i uczę się powoli z książek i forum. Piję herbatkę , która mi bardzo smakuje w poszerzonej wersji z anyżem i cynamonem (dzięki forum), a w podstawowej wersji nie mogłam jej przełknąć. Mam głebokie przekonanie, że jest to dobra droga,a także masę wątpliwości jak ustawić swój jadłospis.
Haniu z Warszawy, w walce ze stresem polecam stronę http://www.logos.pomorze.pl Znajdziesz tam ofertę ćwiczeń relaksujących , można zamówić płytę i ćwiczyć w domu. To naprawdę pomaga!!! Pozdrawiam
Marynia
data: 2007.05.06
autor: 
Haniu z W-wy. Czym są farmaceutyki w przypadku stresu, depresji? One leczą jedynie skutek, nie przyczynę. Tabletką nie zlikwidujesz przecież tego, co od lat jak piszesz działa na Ciebie tak niszcząco. Długotrwały, silny stres żywi się naszą energią czyli fundujesz sobie osłabienie energetyczne. Stres to silny skurcz mięśni, może powodować niedotlenienie i niedokrwienie skóry, a także nadmiernie uaktywniać wątrobę, serca i płuca. Pojawiają się wtedy kaszle, katary, gorączka, zaburzenia tarczycowe, astma, niedobór magnezu, przemęczenie, krwotoki, zaparcia, choroby narządów rodnych, sztywnienie mięśni, problemy z pęcherzem moczowym, zakażenia bakteryjne itp. Sądzę jednak, że to wszystko wiesz, skoro śledzisz forum, pani Ania często o tym pisała. Skoro pod wpływem wiedzy zawartej w książkach A.Ciesielskiej potrafiłaś zmienić totalnie swój sposób odżywiania ( pamiętam jak pisałaś, że kiedyś potrafiłaś jeść cały dzień tylko owoce ), czyli zmieniłaś swoją ŚWIADOMOŚĆ , na pewno uda ci się zrobić kolejny krok naprzód, żeby poradzić sobie ze stresem, w którym żyjesz. Bo tylko od naszej świadomości zależy to, jak sobie z nim radzić. A podchodzimy do niego świadomie, akceptując go i jednocześnie radząc sobie z nim najlepiej jak potrafimy. Pani Ania pisała kiedyś, że nic nas nie zwalnia z dbałości o własne zdrowie, nawet olbrzymi stres, w jakim się znajdujemy. Trzeba powściągać emocje, nawet jeśli wydaje nam się, że przyczyny stresu są zewnętrzne czyli niezależne od nas. Wszystko układa się według naszego wewnętrznego przyzwolenia. Ze stresem nie walcz, bo on zwycięży, stres trzeba zrozumieć i „olać”. To stwierdzenie pani Ani jest mi szczególnie bliskie, jak również to, że kiedy nie wiesz co robić, nie rób nic, czekaj, obserwuj, gotuj. Stres rodzi się w naszej podświadomości, czyli w Ego, jeśli włączymy natychmiast naszą ŚWIADOMOŚĆ, sprawy zaczynają toczyć się innym torem, pojawia się koncentracja, EGO znika, umysł staje się pusty, czysty ( jak przy medytacji ), wtedy dopiero Stwórca ma do nas dostęp i łapiemy kontakt z Górą. Od naszej ŚWIADOMOŚCI zależy jakie myśli przychodzą nam do głowy. Nie grzebiemy się w PRZESZŁOŚCI, bo ona nam ciąży i nie pozwala się wznieść do góry, przeszłość NIE ISTNIEJE, nie mamy jej rozpamiętywać, mamy jedynie na jej podstawie wyciągać wnioski. Do TRAUMY wracamy mądrze, szukając w niej tylko pozytywu, bo on na pewno jest. Może coś dzięki niej jednak zyskaliśmy? Jeśli jest ktoś, kto zadał ci BÓL, zaakceptuj ten fakt, rozgrzesz, nie chowaj urazy, przebacz ze zrozumieniem. Odczuwaj sercem, decyduj rozumem. Uwolnienie się z roli OFIARY jest również możliwe tylko poprzez ZROZUMIENIE i powściąganie oraz rozpoznawanie swoich emocji. ***Haniu, twoje tematy do przerobienia: a/ absolutna pokora wobec Porządku; b/akceptacja wszystkiego; c/właściwe poczucie własnej wartości; d/niewchodzenie w rolę ofiary; d/zdyscyplinowane EGO. Na koniec polecam mojego ukochanego de Mello. Nawet Ratzinger, któremu nie przypadły do gustu dzieła tego pisarza pisał o nich, że chociaż nie są do pogodzenia z wiarą katolicką ( nie mylić z wiarą w Boga – tu moja uwaga ), to jednak mogą pomóc w osiągnięciu panowania nad sobą i zmierzeniu się z różnymi wydarzeniami pozytywnymi i negatywnymi w życiu człowieka.... ”Jeśli masz szczęście i bogowie są dla ciebie łaskawi, albo jeśli przepełniony zostałeś łaską boską, to będziesz mógł nagle zrozumieć, czym jest „ja” i nigdy już nie będziesz tą samą osobą co przedtem. Nigdy. Nic już nie będzie w stanie cię dotknąć i nikt nie będzie w stanie cię zranić. Nie będziesz się bał nikogo i niczego.”( Przebudzenie).
data: 2007.05.05
autor: Rene
Z tym solarium to chyba tak jak pieczeniem w elektrycznym piekarniku. Ja też odkryłam balsam opalający tylko DOVE. Są dwa rodzaje dla jasnej i dla ciemnej karnacji. Szybko się wchłania i po 3 dniach skóra wygląda ładnie. Ja bardzo cienko smaruję nim nawet twarz.
data: 2007.05.05
autor: Fanka z Łodzi
Jestem nowa.Czy morże mi ktoś naoisac ile razy w tygpodniu osoba dorosła może jeśc rosół?Ja mogę codzięnnie, tak mi smakuję.
data: 2007.05.05
autor: Martyna z Krakowa
Podobno solarium osłąbia śledzionę ale specjalistą nie jestem.Tak słyszałam....Blada,wiesz odkryłam super balsam jonsona z samaopalaczem i nie zostawia plan;) jest wspaniały
data: 2007.05.05
autor: 
Powiedzcie proszę, co sądzicie o opalaniu na solarium. Takiego wstępnego, aby skóra latem nie była trupio blada.A latem to już 1 godzina na słoneczku dziennie i krem Nivea. Ale teraz? Korzystacie z tego? To nie jest chyba moje chciejstwo?
data: 2007.05.05
autor: Blada
No jak hi hi Beato B to już lepiej - nikt nigdy i nigdzie nie jest sam. Poczucie osamotnienie jak wynika z moich obserwacji to ego - pomyśl co Ci ten temat pokazał i do dzieła:) Tulę majowo
data: 2007.05.05
autor: karolina
Witam, proszę o radę. Odkąd pamiętam nieodłączną częścią mojego życia był stres. I to od dziecka. Z pozoru, na zewnątrz jestem odbierana jako osoba spokojna, zrównoważona. Lecz to co we mnie jest straszne. Czuję że to mnie niszczy. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Chwile odprężenia są niezwykle rzadkie.
Odkąd jestem na PP ok. 10 m-cy nic nie stosuję. Ale jest niedobrze. Może jednak powinnam coś brać ale co ?
Czy mieliście też podobne problemy ? Proszę napiszcie.
Pozdrawiam
data: 2007.05.05
autor: Hania z Warszawy
jakiego smaku są szparagi bo chcę dodać dziecku do zupki?
data: 2007.05.04
autor: mamma
Do Kamiczka i Karoliny: Dzięki za wsparcie! Teraz już wiem, że nie jestem już sama! Nie doceniałam siły tego forum i cudownych ludzi w rodzinie pp. Dziękuję wam za to, że jesteście (Od razu mi lepiej hi, hi!)!
data: 2007.05.04
autor: Beata B.
Pani Alicjo, polecam archiwum, na temat mleka było dużo pisane. Pani Ania nie poleca żadnego mleka dla dziecka ( oczywiście w wyjątkiem mleka z piersi ).To tylko stereotyp, że mleko jest dziecku potrzebne do 3 roku życia. Krowa zdechła, tego się trzymajmy. Sztuczne mleko na pewno zaostrzy objawy AZS, tak było w moim przypadku. Dopóki pani jednak karmi, raczej dyscyplina wskazana. Na temat miodu pokrzywowego też było dużo pisane.Ewelin, po jakich ty orbitach krążyłaś? Nie wystarczy ci nasza cudna ziemia ?
data: 2007.05.04
autor: Rene
Witaj Alicjo i inne mleczne mamy także. Dziecko dostaje od mamy tyle mleka ile potrzebuje. W wieku 15 miesięcy żadna mleczna suplementacja nie jest potrzebna. Zajada cyca ile chce, a resztę dojada innymi posiłkami. Posiłki muszą być przemyślane, dobrze skomponowane, ale to na pp nie jest już wielką filozofią, tylko po prostu Filozofią :). No i Alicjo skąd ty wiesz ile ci dziecko ściągnie z piersi? MAsz jakąś miarkę? To opatentuj, panie z Komitetu Upowszechniania Karmienia Piersią się ucieszą. :) Nic się nie martw, dziecko zje ile będzie chciało i tyle mu wystarczy. A to mleko niezbędne do 3 roku życia, i najlepiej jeszcze odpowiednio zmodyfikowane do wieku, to zapewne wyczytane z tabelek Nestle, co? :) Proponuję więcej zaufania do żywienia pięcioprzemianowego i wyznam szczerze - do pani Ani. Bo co posłucham innych, niby też nie głupich, to mi letko ręce opadają. :) Jestem po małej rewizji poglądów po sobotnim mini wykładzie z medycyny chińskiej i wzrosło mi zaufanie tylko do pani Ani i roboty, którą wykonała dla nas do tej pory. * Magdo z Sopotu, dziecko się twoim mlekiem nie przeje, nie martw się przypadkiem o ewentualną nadmierną wagę. Moja Nelka też wsuwa jak Smoczyca, a jak zwierzyłam się z uchachaną miną pani Ani z tego czy aby nie za dużo je, to mnie delikatnie wyśmiała; przecież nie dajemy naszym dzieciom tuczących ochydnych fast foodów, tylko porządne jedzenie. I niech im służy. * Mamma, pilnuj pór posiłków dziecka, zupki niech będą bardziej gęste od węglowodanów niż od jarzyn. Sama dobrze się karm. I ufaj. I bądź spokojna o wszystko. Nie wszystkie dziecioki muszą być wielkie i ciężkie. Choć trzeba je obserwować i patrzeć czy im niczego nie brakuje. Jakby co to zostawiłam już na forum mejla do siebie, poszukaj i odezwij się. Pa. * Pani Aniu, kiedy pani wraca, strasznie do pani tęskniłam, szczególnie po tym wykładzie na którym byłam. Wykład w normie, ale wrażenie ogólne nijakie. :)
data: 2007.05.04
autor: Joanna - MamAsik
Aniu z Mainz ja biorę miód przez całą ciążę, czyli osiem miesięcy, a wcześniej przynajmniej pół roku go wcinałam. Pani Ania pozwoliła :)Pozdrawiam!
data: 2007.05.04
autor: Malutka z Poznania
Witajcie!

Zwracam sie z pytaniem, ktore z pewnoscia powtarza sie dosc czesto na forum. Chodzi o roznice w gotowaniu na kuchence gazowej, a elektrycznej. O wyzszosci gazowej wiem doskonale. Zastanawiam sie jedynie co zrobic. PP zaczelam stosowac stosunkowo niedawno bo zaledwie 5 miesiecy temu podczas mojego kilkumiesiecznego pobytu w PL. Kilka dni temu wrocilam do Szwajcarii gdzie od kilku lat mieszkam i mam nielada problem bo w domu mam jedynie kuchenke elektryczna. Zamontowanie gazowej jest niemozliwe. Trzeba miec na to specjalne pozwolenie, nie wspominajac juz o wlascicielce mieszkania, od ktorej je wynajmuje ( ona o butli gazowej slyszec nawet nie chce)..co w takim razie zrobic? Nie dysponuje zadnym ogrodkiem lub jakimkolwiek innym miejcem gdzie moglabym gotowac na butli. Czy w zwiazku z tym mam zaniechac PP? Moja 10 miesieczna corka uwielbia zupki wg przepisow pani Anny. Nie wyobrazam sobie zmiany ich na cos innego...

Z gory dziekuje za wszelkie rady.
data: 2007.05.04
autor: Adrianna
mam pytanie,jakim mlekiem karmic dziecko(wiek 15 miesiecy) z AZS jezeli mama ma malo mleka w piersi ( wystarczy 1,2 dni kiedy dziecko malo sciagnie z cyca no i juz pozniej mleka jest mniej)albo chce zrezygnowac z karmienia poniewaz nie wytrzymuje i pokusi sie np. na grochowke albo krupnik czy pierogi ruskie co małemu nie słuzy i biedny sie drapie. Jakim mlekiem karmia mamy dzieci z azs jeżeli nie karmia piersia a mleko do 3 roku życia jest potrzebne.Pani Joanno MamAsik moze pani mi pomoze bardzo pomocne sa pani rady dziekuje.Pozdrawiam serdecznie panią Anie i wszystkich forumowiczow.
data: 2007.05.04
autor: Alicja
Zofio, ja ostatnio zaczęłam brać miód pokrzywowy. Najpierw zrobiłam go z suszoną pokrzywą: na 50g pokrzywy 0.5l miodu. Brałam go rano i wieczorem po płaskiej łyżeczce, popijając oczywiście naszą herbatką TLACI lub TLI. Teraz również chciałabym zerwać świeżą pokrzywę i zrobić z niej to "małe co nieco":-), ostatnio dostałam podpowiedź, że świeżej pokrzywy trzeba wziąć ok.1/3 więcej niż suszonej. Przeczytaj post Karoliny z 1 maja:-). Aha! To jednak zielone zielsko i myślę, że nie można przesadzać z długością spożywania tego miodku. Czy ktoś może podpowiedzieć po ilu dniach trzeba przerwać kurację? Pozdrawiam serdecznie i zycze milego wieczoru!
data: 2007.05.03
autor: Anna z Mainz
Pani Aniu oraz Drodzy Zwolennicy PP,
Zazielenilo sie i pokrzywa tez pieknie rosnie. Mam wielka ochote zrobic miod pokrzywowy tylko brakuje mi dokladnych informacji jak to zrobic oraz jak go pozniej spozywac. Bardzo prosze o wsparcie . Pozdrawiam.
data: 2007.05.03
autor: Zofia z Toronto
Rene bardzo dziękuję za informację. Miejsce naprawdę wygląda uroczo ale niestety nie ma już miejsc na lipiec.
data: 2007.05.03
autor: Fanka z Łodzi
Beato B no jak to nie ma? Ja jestem i tyle innych kochanych bab:) Trzymaj się dzielnie:)
data: 2007.05.03
autor: karolina
Beato B. Ja też zaczynałam i wiem, jak chce się miec kogos, kto wesprze. teraz jestem po kursie, madrzejsza, choc jeszcze nie do końca pewna, ale chętnie popisze z Tobą, pomogę... jak chcesz, napisz: kamila_knoch@interia.pl
data: 2007.05.03
autor: Kamiczek
Domki z kuchenkami gazowymi koło Ustki, byłam, uroczo, choć do morza trzeba pół godziny iść lub jechać autem : http://www.agrogrucha.maxmedia.pl/
data: 2007.05.02
autor: rene
Zbliżają się wakacje. Czy ktoś z forumowiczów mógłby mi polecić jakieś fajne miejsce nad morzem albo blisko morza gdzie można fajnie wypocząć i samemu gotować na gazie. Najlepiej agroturystyka.Zawsze jeździłam do Kołobrzegu ale kiedy dołączyłam do pp byłam zdana na kanapki i smażone ryby. Planuję wyjazd z moim 7,5 letnim synem, więc dobrze by było żeby miał towarzystwo.
data: 2007.05.02
autor: Fanka z łodzi
Do Karoliny: Dzięki za twoje słowa skierowane do mnie. Mi chodziło tylko o to, czy może jest ktoś na pp blisko mnie mieszkający. Tak czytam archiwum i widzę, że mailujecie do siebie, macie kontakt osobisty oprócz wirtualnego. Oko w oko, ręka w rękę z łyżką imbiru. Takie miałam chciejstwo. Ale skoro nikogo stąd nie ma, to tak ma chyba i być. Pozdrawiam!
data: 2007.05.02
autor: Beata B.
zrobiłam mięsko Pawła ,mąż na kolanach,pogoda też dopisuje pozdrowienia dla wszystkich
data: 2007.05.02
autor: zachwycona ostróżka
Kochane dziewczyny (i pojedyncze przypadki plci meskiej)!
Wspaniale jest odkryc, ze tyle osob pracuje nad swoja duchowoscia. sadzilam, ze takich osob jest niewiele, a jak juz to duchowosc traktowana jest jak tabu (przynajmniej w moim srodowisku). wierze ze to sie zmieni, gdyz wraz ze wzrostem swiadomosci, zmienia sie nasz stosunek zarowno do ludzi jak i naszej codziennosci.
ksiazki p.Ani 'wpadly mi w rece" w momencie, kiedy zastanawialam sie skad czlowiek moze jeszcze czerpac energie. Jest pare dobrych "zrodel" :) ale o tym moze innym razem, natomiast zywienia nie bralam pod uwage z powodu "klasycznego zaganiania i braku czasu". Studiuje archiwum, jestem dopiero na poziomie pazdzier 2005 i to sklonilo mnie do podzielenia sie z Wami kilkoma przemysleniami: wspaniale jest to, ze az tyle osob sie angazuje nie tylko w gotowanie ale wlasnie w sprawy duchowe - kazda podjeta proba pracy nad soba jest wspaniala poprawa swiata (no i oczywiscie swojego zycia)! dolaczam do Was! Ktos napisal w archiwum, ze "gora nas karze" - raczej bym powiedziala: co zasiejesz to zbierzesz... Jestem pelna uznania dla mamy wychowujacej w pojedynke trojke dzieci i jej determinacji w przygotowanie wlasciwych posilkow. Przypadek walki z goraczka malego dziecka jest potwierdzeniem sily i swiadomosci jego mamy. To jest poprostu wspaniale. a te wzloty i upadki, no coz kazdy je ma i bez tych upadkow nikt nie "posunalby sie dalej".
Tak wiec dziekuje, ze JESTESCIE, ze jest tyle wzajemnego wsparcia i milych slow i rad. Moc pozdrowien,
data: 2007.05.02
autor: Agnieszka z warszawy
Tak jak myślałam, żadne tam "wspomagacze" niepotrzebne:-) Dziękuję za odpowiedzi! Ja ten płyn dostałam jakiś miesiąc temu, a że leżał i leżał (bo też uważałam, że nie jest on mi na naszym jedzonku potrzebny), to postanowiłam się zapytać. I cieszę się, że postapiłam słusznie, idąc za głosem serca, no a buteleczke trzeba będzie zlikwidowac;-). Pozdrawiam majowo!
data: 2007.05.02
autor: Anna z Mainz
Aneczko Twoje pytanie jest z gatunku: czy szkło to to samo co diament... weź się zastanów:)
data: 2007.05.02
autor: karolina
Aneczko, prąd to energia wody, gotowanie na gazie ma energię ognia, więc dla mnie wybór jest oczywisty :) a jak chcesz mieć ładnie to Twoja sprawa. Anno z Mainz, pani Ania raczej nie poleca „cudownych" specyfików. W naszym jedzonku mamy wszystko co trzeba, więc po co? Pozdrawiam
data: 2007.05.01
autor: Ela
mam ośmiomiesięcznego chłopca i od około 3 miesięcy dokarmiam obiadkami i owsiankami z książki (+ moje mleko). Martwię się troszeczke bo waży tylko 7kg, dlatedo mam pytanie do mam, które mają dzieci w podobnym wieku jak tam ich maluchy? Może robię coś nie tak?
data: 2007.05.01
autor: mamma
Aneczko!!PP przynosi efekty tylko na gazie,przejrzyj forum -byly juz dyskusje na ten temat.Tez słyszałam,że gazowy piekarnik nie moze byc wysoko,ale nie była to profesjnalna opinia - więc nie doradzam
data: 2007.05.01
autor: dandelion
ja jeszcze drążę temat płyty i piekarnika zintegrowanego. Czy byłoby dużym "nadużyciem" gdybym kupiła płytę gazową na szkle do zabudowy a do tego piekarnik elektryczny do zabudowy, który chcę umieścić na wysokości ok.150cm, pytałam gazownika i podobno piekarnik gazowy nie możę być powyżej płyty gazowej! spotkaliście się z taką opinią??? Jestem na PP od 2 miesięcy, w tej chwili na starym mieszkaniu mam płytę gazową a pod nią piekarnik elekt. i do tej pory piekarnika używałam nie za często, bo 3 razy: piernik, babka czekoladowa i kulki rozgrzewjące- wszystko pyszne!
data: 2007.05.01
autor: Aneczka
Ewelinko problemy to MY I NASZE NIEZAŁATWIONE SPRAWY!!! Bo jak wszystko ok to załatwiasz ile możesz i masz i nie ma problemu prawda?Tym truciem bobasa i kisielkiem to się nie ma co chwalić. Kobieta jest jak wyrocznia - czy tak działa wyrocznia? Ale uczysz się na błedach jak czuję więc ino przemyśl jaka żaba Ci wyskoczyła i nie łaź drugi raz w te same pokrzywy no chyba żeby pozbierać i do miodku:)Beato B TY się czujesz osamotniona mając takie forum? Kiedyś go nie było a do Pani Ani wcale nie było łatwo się dodzwonić... Się trzymaj i weź za to osamotnienie:)Cytuję za Ostróżką:Wielka to mądrośc robic swoje i nie oczekiwac niczego...Ostróżko wszystkie ciągle próbujemy na różnych pułapach naszej świadomości:)Anno z Mainz ja najpierw jadłam miód z pokrzywą zgodnie z przepisem ale z czasem modyfikowałam temat i był miód ze świeżymi liśćmi ok 1/3 więcej bo jak zielsko schnie to traci sok i się kurczy (tylko młodymi jak przy zbiorze herbaty bo są soczyste i miękkie) zmielony blenderem do rozdrabniania naszych zup. Młode liście puszczają sok więc jest ok i nie za gęsty jeśli miód wcześniej upłynnisz (wstawisz do garnka z ciepła wodą coby się odkrystalizował)Tą wersję używając wszystkich samków zalałam też kiedyś wódką. miód+świeża chili pokrojona z pestkami+sól+pokrzywa+gałązka rozmarynu+alkohol. Nalewka wyszła zacna i nikt po niej nie miała kaca amen:)Co do Citroen(a)u no weź kobito i pomyśl.Jeśli szanowna Ciotka jest aptekarką i wie w czym sprawa to dlaczego młode pokolenie niemców ma takie problemy z otyłością i wzrokiem?Gdyby tu chodziło o neutralizowanie negatywnej energii to Citroen był by programem rządowym...Nawet jeśli sprawa coś warta to czy potrzebna Tobie - sama wiesz. A co do reszty hm... moja mama jek ktoś nie łapał tematu mówiła:słucha jak świnka grzmotów - co oznacza bez świadomości (jedzonko) i podstawy (ciało) krople nawet o nazwie mercedes nic Ci nie dadzą... Tulki weekendowe
data: 2007.05.01
autor: karolina
Witam serdecznie! Mam dwa pytania. Ostatnio zaczęłam jeść miód pokrzywowy - zrobiłam go z dodatkiem suszonej pokrzywy. Ale jest maj, mieszkam sielsko-anielsko i młodą pokrzywę mogłabym zebrać. Czy wystarczy ją posiekać i zmieszać 50g z 0.5l miodu, czy też proporcje są inne dla świeżego zielska?:-). A może można by było wkorzystać do tego sok z pokrzywy? Tata ostatnio proponował mi też że zrobi zmielony korzeń pokrzywy zalany alkoholem, bierze się tego parę kropel, ale chciałabym się najpierw zapytać, czy można to brać? Podejrzewam, że nie, ale chcę się upewnić. Drugie pytanie dotyczy pewnego płynu o nazwie Citroen. Otóż byłam w odwiedzinach u ciotki, którą interesuje tematyka odżywiania, energii itp. i kupiła ona różne wyciągi z roślin, które pomagają po odpowiednim dodaniu do siebie (ciotka jest aptekarką w Niemczech i była na alernatywnym można rzec szkoleniu w tym zakresie). I Citroen jest to mieszanka, która pomaga zneutralizować negatywną energię związaną z otoczeniem, w którym się przebywa, chroni nas przed negatywną energią i ma wspomóc naszą aurę. Bierze się to 3x razy dziennie po kropli z łykiem wody (hmm...), który łykamy jednak po 2 min. trzymania w buzi. Nazwa Citroen bierze się z pierwszych liter nazw wyciągów z roslin, które się dodaje. Pamiętam jeszcze, że t jest od Thuja, i od Iris. Czy ktokolwiek o tym słyszał-choć wątpię, bo to nowość. Co Pani, Pani Aniu, o tym sądzi? Można to wziąć? Czy w ogóle jest to potrzebne? Czy też sobie to darować? Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. Od 10 dni gotuję wreszcie na gazie (kupiłam kuchenkę turystyczną), z czego się przeogromnie cieszę! Zyczę Wszystkim miłego wypoczynku!
data: 2007.05.01
autor: Anna z Mainz
Bardzo dziękuję Joannie MamAsik za odpowiedź w sprawie dzieciaczków. Ale jeszcze podrążę temat. Apetycik im powrócił razem z moim lepszym nastrojem - chyba wszystkich nas coś gryzło. Zrezygnowałam jeszcze na razie z popołudniowej zupki dla Kasi - dostaje jeszcze raz pierś. No i właśnie o ilość karmień mi chodzi. Bo ten mój łasuch mały je po przebudzeniu (ok.6) mleko, potem owsiankę, mleko, zupkę (na razie bez mięska), znów mleko, owsiankę (przed kapielą) i jeszcze pierś na dobranoc. Ale w nocy są jeszcze dwa karmienia - więc razem trzy posiłki łyżeczką i sześć razy pierś. Czy to nie za dużo? Z tym, że Kasia nie daje za wygraną i jak robi się głodna to wszyscy o tym doskonale wiedzą:))Więc dostaje jeść i jest cudo dziecko! Wygląda dobrze - okrąglutko ale bez jakiś specjalnych fałdek. Od miesiąca dostaje zupki warzywne - czy już można dodać do nich mięsko? A na zakończenie życzę wszystkim przyjemnego majowego odpoczynku i mam nadzieję dużo słoneczka!
data: 2007.04.30
autor: Magda z Sopotu
Pani Haniu z Warszawy dzięki za kilka słów do mnie.Wielka to mądrośc robic swoje i nie oczekiwac niczego.Jeśli się to Pani udaje to chyle czoła z szacunkiem.Ja zaczynam łapac o co chodzi póżno ale lepiej póżno niż wcale.Dostałam dzisiaj książki.Zaczynam naukę.Pozdrawiam
data: 2007.04.30
autor: ostróżka
Czuję się osamotniona w gotowaniu wg pp - od ok 3 m-cy.Czy jest tutaj może ktoś ze Zduńskiej Woli lub okolic?
data: 2007.04.30
autor: Beata B.
Czy Wy wiecie jak to miło zajrzeć na forum po 2-3 miesiącach krążenia po innych orbitach? Tu wszystko ciągle zgodnie z cyklem naszego przemieniania: pojawiają się nowe osoby, jeszcze zdezorientowane, jeszcze nie są pewne, pytają o te słodycze, o te owoce , proszą o przepisy i wreszcie macają, wyczuwają i odnajdują tę wszechobecną konstrukcję-Porządek. I gdy już wiedzą sami stają się budowniczymi swojego życia. Tak mi sie nasunęła ta refleksja, oczywiście to uogólnienie. Jeszcze wszystkiego nie przeczytałam, ale już chce mi sie napisać, że nasze gotowanie wcale nie zabiera tyle czasu, nie narzekajcie, zabiera czasu tyle, ile chcemy na to poświęcić.Wszystko jest sprawą dobrej organizacji, prawda Reniu? Od miesięcy wiedziałam, że kobiety pracujące robią zapasy i "słoikują" na kilka dni- kiedyś Madzia Ciesielska radziła jak to się robi i inne zaradne Panie też. I co z tego, 2 lata puszczałam to mimo uszu, aż sama wróciłam do pracy i... mam o wiele więcej czasu na wszystko. Poważnie. Wakacji też sobie nie wyobrażam bez naszego jedzenia, więc wynajmuję mieszkanie z kuchnią (ostatnio z płytą! I latałam z butlami do kuchenki turystycznej!) płacę jak za pokój, bo zabieram większą ilość osób. Biwaki, campingi, to wszystko dla nas! Jedzenie nie jest problemem, tylko wizualizacja i realizacja rozwiązania tego "problemu". Pani Anno, czy w ogóle "problemy" istnieją? To chyba jakieś pomylone słowo. Istnieją przeszkody, problemy podobnie jak kompleksy chyba rodzą sie w głowie. Ostatnio mi się jeden przyplątał, bo po zaprzestaniu gimnastyki (rytuały i tai-chi) przytyło mi się za bardzo. No i co? Wracam do ćwiczeń i będzie dobrze. Jeszcza Wam napiszę jak dzieciaka strułam. Otóż,po sezonie letnio-jesiennym pozostało dzieciakom i mężowi przyzwyczajenie do niedzielnych deserków. Kombinowałam, żeby to były raczej własne krakersy, paluszki z ziasta pasztecikowego, a jak najrzedziej kisielki. Ale bywały i zimą. No i pewniej marcowej niedzieli- to był "najeżony" dzień - przypaliłam gulasz, ale dałam go 3-latkowi, do tego makaron własnej roboty, a na deserek miskę kisielu gruszkowego z własnego kompotu. No i była gorączka, później luźne kupy, bo przesadziłam z marchwianką, później już tylko pyry z cebulą i rosołki, 6 dób masowania brzuszka no i 6 dnia mały już brykał. No i bryka nadal, ale o wiele lepiej śpi, lepiej je no i prosi już tylko o kuleczkę, zawsze podkreślając, że dużą! Deserki odwołałam. Pani Anno, dzięki za poradę telefoniczną. Darku o umysłowości szerokiej z której niegdyś nieco uszczknęłam i dla siebie ( szczapę zaledwie), gdybyś tędy "przechodził", to napisz mi proszę to nazwisko instruktorskie, bo coś mi już w tej sprawie na orbitę wpadło, a ja nie jestem pewna, czy dobrze pamiętam! Podaję maila: macko.mniam@wp.pl , albo jak wolisz, to napisz na forum, może i inni skorzystają. Ściskam was WSZYSTKICH i wracam do lektury mojego ulubionego forum!
data: 2007.04.30
autor: Ewelinka
Kinga, wpisz w wyszukiwarkę "garn" i znajdziesz sporo wypowiedzi na temat garnków. Zobacz np. post Jaonny Mam Asik z 24/01/07. *** W weekend do indyka z rosołu zrobiłam pierwszy raz sos potrawkowy. Podałam z ryżem i marchewką z groszkiem (na zasmażce i wg PP). Przepyszne to to było. Cieszę się, że jeszcze sporo przepisów zostało mi do sprawdzenia:)a przede mną kilka dni wolnego-domowego czasu. Pani Aniu, enty raz dziękuję za książki, przepisy i forum. Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.04.30
autor: Anita
kupiłam kiedyś opakowanie siemienia lnianego , czy jest jakkieś zastosowanie w kuchni PP na tego ziarenka??
data: 2007.04.30
autor: Aneczka
Rene, dlaczego mam sobie podarować płytę na szkle,mi się podoba,a moja siostra ma płytę ceramiczną elektryczną i czyści ją b. łatwo specjalnym skrobaczkiem+jakiś płyn. alternatywą jest gaz na podkładzie inox, ale to dopiero trudno się czyści, bo od razu sie rysuje, białej emalii w ogóle nie biorę pod uwagę.
data: 2007.04.30
autor: Aneczka
Aneczko, płytę gazową na szkle sobie podaruj, nie doczyścisz tego niczym. Poszukaj sześciopalnikowej,albo pięcioplanikowej,np.Ariston, luksus wielki. A o piekarniku pisane było pewnie ze sto razy, wrzuć w wyszukiwarkę, Zanussi to model, który posiadam, do kupienia na http://www.megamedia.pl. Raczej płyty nie zintegrujesz z piekarnikiem, czy to takie istotne? Piekarnika nie używam do pieczenia ciast,lecz do pieczenia mięsa. Pozdrawiam
data: 2007.04.29
autor: Rene
dodam jeszcze że zależy mi na tym, aby płyta gazowa była zintegrowana z piekarnikiem, a więc pokrętła do płyty są na panelu piekarnika, a piekarnik pod płytą, byłabym wdzięczna za pomoc bye bye
data: 2007.04.29
autor: Aneczka
Pomocni ludzie! choć jeszcze niedawno (przed PP) marzyłam o płycie i piekarniku elekt. do zabudowy do mojej nowej kuchni, to obecnie dałam się przekonać do gazu i szukam wszędzie piekarnika gazowego do zabudowy i nie mogę znależć!!!!! sprzeadwcy nie słyszeli o takim sprzęcie! płytę gazowaą na szkle do zabudowy znalazłam, ale chyba będę skazana na piekarnik elektryczny, czy w takim razie np. piekąc ciasto mogę sobie zaszkodzić??? Dodam jeszcze, że jak mówię w studiach kuchennych przy wycenach mebli , że chcę płytę i piekarnik gazowy to wszyscy są w wielkim szoku i tłumaczą mi, że teraz wszyscy przechodzą na sprzęt elektryczny! ha ha bye bye
data: 2008.01.08
autor: Aneczka
Rene, dzięki, biorę się do roboty. A czy można zrezygnować z formy paniowej? Proponuję i pozdrawiam,
data: 2007.04.29
autor: AgnieszkaS/Poznań
Pani Agnieszko z Poznania.Dyscyplina żywieniowa to podstawa. Tylko pożywieniem o odpowiedniej energii może pani wzmocnić odporność dziecka, wówczas żadne wirusy nie będą dziecku szkodzić. Nawet jeśli będzie miało kontakt z chorym.Pani Ostróżko, na forum pani Ani nie polecałabym wspomnianego przez panią forum. To nie ta świadomość. Pani Bożeno, odpowiedziała pani sobie sama. Magdo, pesymizm to domena ludzi nieufnych i zagubionych, czas to zmienić:)) Pozdrawiam
data: 2007.04.28
autor: Rene
Witam i pozdrawiam Panią Annę oraz wszystkich Forumowiczów, których posty chętnie czytam. Byłabym wdzięczna, gdyby Pani Ania zechciała odpowiedzić na moje pytania. Bardziej doświadczone koleżanki z forum też chętnie odczytam. Jestem wiernie na PP od kilku miesięcy, natomiast z książkami zapoznałam się około 5 lat temu, gdy byłam w ciąży a potem karmiłam córeczkę. Żywiłam się wtedy głównie rosołkami, ziemniaczanką, krupnikiem, gotowanym mięskiem /indyk, cielęcina/, gotowanymi jarzynami, ale bez zachowania kolejności smaków. Zostawiłam gotowanie mojemu mężowi, który to lubi i robi również zawodowo a nawet używa wszystkich przypraw jak w pp, ale nie jest przekonany do kolejności. 3 miesiące temu skończyłam ze stresującą pracą, apodyktyczną i manipulująca szefową i powoli próbuję dojść do równowagi psychicznej i fizycznej. Od 3 lat częste przeziębienia, bóle gardła, problemy hormonalne, torbiel na jajniku, od paru miesięcy sucha skóra, cienie pod oczami, brak chęci do życia, poranne zmęczenie i senność pomimo 8-9 godzin snu. Język blady, czasem lekko, czasem mocno obłożony przez środek. Chciałabym zapytać o wskazania dla mnie, wydaje mi się, że potrzebuję głównie pokarmów neutralno-rozgrzewających w długim okresie czasu by odbudować esencje i wszystkie ogrzewacze, ale może się mylę? Może czegoś szczególnie więcej a czegoś mniej? Główne źródło stresu i frustracji wyeliminowałam. Chciałabym trochę przytyć. Lubimy całą rodziną frytki, czy 1-2 razy w tygodniu to za dużo? Wreszcie mam czas, gotuję zgodnie z przepisami i wg kolejności, widzę też już poprawę: mniejsze zmęczenie, szybsze wychodzenie z przeziębienia, ustąpienie przygnębiających myśli. Pewnym problemem jest dla mnie przygotowywanie 3 ciepłych posiłków dziennie, ponieważ wymaga długiego stania, a ja mam płaskostopie, więc już po godzinie stania lub dreptania po kuchni bolą mnie stopy a potem kręgosłup. Czy są może ćwiczenia lub punkty na ciele, które można aktywizować samemu, gimnastyką, masażem, akupresurą?
data: 2007.04.28
autor: Joanna z Zakopanego
Mam na myśli gorsze wyniki krwi. Nie wiem, czy moja dieta jest dostatecznie urozmaicona, czy brak surowych owoców i warzyw nie wpędzi mnie w anemię lub nie obniży odporności. Jeszcze tego nie sprawdziłam więc nie wiem, a z natury jestem cykorem i pesymistką :(
data: 2007.04.28
autor: Magda
Pani Ostróżko, na tym forum jest rzeczywiście dużo 'młodzieży",ale z tego co sie zorientowałam nie tylko. Ja również należę do tych starszych - gruuuubo po 50-e.
Z książkami Pani Ani zetknęłam się ok. 10 mies. temu. Od tej pory stosuję zalecenia Pani Ani z książek, ale i forum jest kopalnią wiedzy. Wymieniając się doświadczeniami korzystamy na tym wszyscy. W jednej z odpowiedzi na Forum, Pani Ania odpisała mi, że w tym wieku nie należy niczego oczekiwać, a po prostu robić swoje. Więc tak robię.
A książki czytam na okrągło. Kończę jedną, zaczynam drugą i od początku to samo. Gdy książki do Pani przyjdą zobaczy Pani, że to ma sens. Czytając je kolejny i kolejny raz za każdym razem dociera do nas porcja nowej wiedzy. Pozdrawiam
data: 2007.04.28
autor: Hania z Warszawy
Witam wszystkich serdecznie!Z baranem jakoś sobie radzę i nawet mi smakuje bo do tego smaku trzeba się jednak przekonać.Z wagą lecę, ale jem co 2 godz i mam nadzieję, ze wreszcie to się unormuje.A na ślubie będę miała suknie z zakrytym dekoltem i rękawiczki, żeby tych piszczeli nie pokazywać ha, ha.Jak ktoś coś gada na temat wagi to mówię teraz że nie mam przynajmniej...cellulitu.Pomaga.No i pracuję nad budowaniem własnego świata i własnej wartości od środka.Jest ciężko kiedy ma się kompleksy wyniesione z domu rodzinnego,ale kto powiedział, że będzie lekko...?Pomagają mi Anioły.Są ze mną.Wiem to i czuję.Czasami nawet jak bardzo poproszę to i tramwaj zatrzymają, żebym zdążyła ha, ha.I teraz bardziej przyziemnie o garnkach:ja mam czerwone emaliowane i innych nie chcę.Żebym tylko nie dostała na ślub tych metalowych bo będę musiała oddać.Wszyscy się śmieją z tych moich czerwonych garów, czerwonych bransoletek na lewej ręce i kart anielskich, a ja mam to w nosie.Pozdrawiam Panią Anię i wszystkich forumowiczów, życzę miłego wypoczynku w długi weekend!
data: 2007.04.28
autor: Iwona z Kościana
Pani Rene . Proszę o odpowiedz- czy placki ziemniaczane (wg.PP) z kleksikiem kwaśnej śmietany będą dla Izy dobre??? czy lepiej ten posiłek na pózniej ??? A mpoze z gulaszykiem byłoby kozystniej??? Z góry dziękuje za odpowiedz...
data: 2007.04.28
autor: Bożena K.
Pani Aniu. Dziękuje za tych pare słów skierowanych do mnie, a zwłaszcza za przyzwolenie na telefon. Pomyślałam sobie ze zostawię go na awaryjną sytuacje. Narazie codziennie wczytuję się w pani księgi (duzo odpowiedzi na wątpliwości jest tam podanych wręcz na tacy). Wczytuję się w forum (nawet dotarłam do 2005 roku). Podstawowy bład z rosołem natychmiast wyeliminowałam. Dziwne było to uczucie olśnienia jakiego doznałam (przeciez o nadmiarze wapnia pare dni wczesniej przeczytałam i w postach i w ksiązce) wiec skąd taka wpadka ??? Jestem dobrej myśli, ze będzie coraz lepiej. To forum jest ogólnie cudowne, czyta sie go jak książke pisaną na żywo. Nie wyobrazam sobie, że mogłoby go nie byc, i dziękuje ze ma Pani tyle cierpliwości i uwagi dla takich osób jak ja. Pozdrawiam
data: 2007.04.28
autor: Bożena K.
Magdo, jakie "lecą wyniki krwi"? Masz na myśli - poprawiają się? Przy dyscyplinie i rozsądku, tak. Ale w połączeniu z lękiem i niedowierzaniem oraz niezrozumieniem co jak i dlaczego, to pewnie zaczyna się dolina. To tak ku pokrzepieniu :). Napisz skąd wniosek, że lecą? * Pani babcio :) wiele tu mam bo im strasznie dzieci chorują, głównie alergie, astmy, i jak leki nie pomagają to niektóre mają szczęście trafić na panią Anię, a żę każda w domu lub pracy ma internet, to się "panoszą" na forum. Ja też. :) A imbirówka? Hmm, szklanka wrzątku, pełna łyżeczka imbiru, gotować 3 minuty. Pić gorące/b. ciepłe, małymi łyczkami. * Pozdrawiam wszystkich i jadę zwiedzać Dolny Śląsk.
data: 2007.04.28
autor: Joanna - MamAsik
Ostróżko, dziękuję za adres. Zajrzę, gdy znajdę czas, więc pewnie dopiero po długim weekendzie. Już trochę szperałam, ale pewnie jeszcze więcej czasu będę musiała temu poświęcić, że wiedzę ugruntować. Mam nadzieję, że nie pójdzie ten wirus w złym kierunku. Może są tu inne mamy z podobnym problemem? W archiwum nic nie znalazłam. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.04.28
autor: AgnieszkaS/Poznań
Droga Agnieszko podaję Ci stronkę na której rodzice dzielą się doświadczeniami na temat różnych chorób u dzieci może tam także znajdziesz wiele potrzebnych informacji. A może już znasz te strone? Gazeta.pl:Forum:Zdrowie dziecka
data: 2007.04.27
autor: ostróżka
Kochane kobitki z Londynu i okolic. Czy ktoras z Was ma male dzieci, jest na PP i moglaby sie podzielic doswiadczeniem/spostrzezeniami lub czymkolwiek innym )na przyklad, czy mialyscie juz do czynienia ze sluzba zdrowia i naciskami w sprawie szczepionek)? Bylabym wdzieczna za kontakt listowny albo osobisty - podam swoj adres, mam nadzieje, ze pani Ania nie bedzie miala nic przeciwko temu: saisanka@msn.com. Pozdrawiam i zycze wszystkim slonca.
data: 2008.01.08
autor: Ania z Londynu
Moje oczy trochę ozdrowiały więc poczytałam tu sobie na forum pare minut i czuję że moje oczy jeszcze chore.Ale orientuję się że jest to forumraczej młodych mam a ja babcia o czym tu będę rozprawiac?o mojej miażdżycy i sklerozie!żartuję trochę.Wrzuciłam też słowo imbirówka w wyszukiwarkę.Orientuję się już że jest to jakiś uzzdrawiający napój czy nalewka?! ńie doczytałam się jednak jak to się robi. Może mi ktoś miłosiernie podrzuci jakieś wyjaśnienie. Będę wdzięczna bo książki jeszcze nie przyszły.życzę miłego weekendu
data: 2007.04.27
autor: ostróżka - babcia Emilki Filipka i Juleczka
Czy to prawda, że na pp 'lecą' wyniki krwi? Od niedawna jestem na tym jedzeniu i trochę sie tego obawiam.
data: 2007.04.27
autor: Magda
Witam! Szukałam w archiwum i nie znalazłam tam argumentów przeciw stalowym garnkom.. Może ktoś mnie oświeci?
data: 2007.04.27
autor: Kinga
Witam,
Mam na imię Agnieszka i staram się gotować wg PP/A Ciesielskiej w miarę konsekwentnie, ale szczerze przyznam nie zawsze to się udaje. Ale piszę z pytaniem o cytomegalię. Czy ktoś ma doświadczenie z tym wirusem? U mojej 5-letniej córki wykryto (przy rutynowym badaniu krwi + kilku wirusów) aktywnego wirusa cytomegalii, tzn. że w ostatnim czasie miala kontakt z kimś chorym i przechodziła infekcję. Czy są jakieś szczególne wskazania w takich przypadkch? Podejrzewam, że należy wzmacniać śledzionę i wątrobę (ja wirusa WZW B,ale ona go nie ma, ma przeciwciała). Dodam, że wirus występuje u większości ludzi i najczęściej nie powoduje spustoszenia, ale różnie bywa. Byłabym wdzięczna za odpowiedzi. Może jeszcze w ramach informacji dodatkowej powiem, że u niej objawami infekcji była gorączka powyżej 38°C przez tydzien (w nocy wyższa, w dzień spadek), ból głowy, ból brzucha, powiększone węzły chłonne.
data: 2007.04.27
autor: AgnieszkaS/ Poznań
Magdo z Sopotu, pozwól Kasi jeszcze pocyckać. Do roku 3/4 zapotrzebowania pokarmowego pokrywa mama, a reszta to stopniowo wprowadzane posiłki. Dopiero w drugim roku proporcje stopniowo się odwracają. Jak ze wszystkim są wyjątki od reguły, dziecięce upodobania (niedawno pisałam jak zmagałam się z Nelką do 9 miesiąca jej życia). A apetyt dzieci? Hmm, ja jem mniej, ale moje żarłoki kontynuują zajadanie posiłków co 2 - 2,5 godziny. Z tą energią ze słonka może masz rację. :) * Piotruś Pan i takie straszne sny. Brrr. * Edyto, jak to ci się zupy znudziły? Spróbuj nie jeść jeden dzień a od razu zatęsknisz. A poza tym Rene pisała o zupach. Ja polecam z fenkułem. I marchwiową z ryżem (z kilkoma ziemniaczkami też). Nie napisałaś też, że ci się kartoflanka znudziła. No więc jeśli nie, to zajadaj kartoflankę - z czosnkiem lub cebulą lub porem. Ostatnio zaserwowałam pychaśną kartoflankę z dodatkiem 1 słodkiego ziemniaka. :) * I jeszcze tylko pozdrowienia dla pani na diecie bezglutenowej, którą spotkałam w sklepie ze zdrową żywnością na Zeylanda. Ciekawe czy pani tu zajrzała. :)
data: 2007.04.27
autor: Joanna - MamAsik
A ja wreszcie znalazłam płatki ze Stoisławia! I to pod własnym domem:) W małym sklepiku PSS. Są super bo nie mają łusek ale smak mają mniej intensywny niż te np. z Kupca. Mam pytanie o apetyt dzieci o tej porze roku - czy to możliwe, że tak sobie bez powodu jedzą mniej? Bo moje tak mają - i nie wiem czy doszukiwać się jakiś chorób, błędów itd czy tak już musi teraz być. A może trochę im za dużo dawałam jeść. Bo mała Kasia (7 miesięcy) przed tygodniem jadła już owsiankę rano i wieczorem i zupę w południe i między 15 a 16-tą. Oczywiście nie były to jakieś duże porcje i trwało to tylko kilka dni bo właśnie straciła apetyt. Chyba wyczuła, że mama chce już sobie trochę ulżyć z częstością karmienia i się zbuntowała bo jedyne czego chce zawsze to właśnie pierś. A może jej zęby rosną...? Ale straszy synek też ostatnio przystopowała z jedzeniem - cieplej się zrobiło to energię maja ze słonka:)
data: 2007.04.26
autor: Magda z Sopotu
Miałem dzis pskudny sen. Siedzialem w poczkalni w kolejce do lekarza. Strasznie się denerwowalem, bałem itp. Miałem mieć jakis straszny zabieg. Nagle przyszedł lekarz w towarzystwie dwóch pielegniarzy , którzy bez pytania mocno mnie chwycili i zaczeli wlec do gabinetu. Rozpaczliwie krzyczalem i szukalem ratunku w oczach siedzacych przy scianach pacjentow. Wiecie co krzyczalem ? POMOCY ! TYLKO MNIE TAM NIE ZABIERAJCIE ! OBIECUJE , ŻE BĘDĘ PIŁ IMBIRÓWKI !
Niesamowite prawda ?
:)
Tym wszystko dziwniejsze iż wieczorkiem moja Love przygotowala mi imbirówke do wypicia a ja odmowilem :)

Podswiadomosc dala mi przykład co może się stac jeśli nie będę pił imbirówek / a wierzcie mi wizyt w szpitalach i tego typu placówkach nie znosze, Jak każdy pewnie
:)
Zatem drogie Panie i Panowie : IMBIRÓWKA NA ZDROWIE !!!

ps
obliczylem z moja Ukochaną, że odkad jestesmy na PP obralem 25 kg marchewek :) Bo to ja obieram :)
Ot taki emement satatystyki :)
Ciekawe ile tego bedzie jesli na PP jest sie pare lat :)
eheh
data: 2007.04.26
autor: Piotruś Pan
Pani Marto R. dziękuję za informacje. Ostatnio kupowałam pieczywo Putki, - chleb zwykły -pszenno żytni na naturalnym zakwasie. Teraz spróbuję te, które Pani poleca z Galerii Lubaszka. Sklep Lubaszki mam blisko na Pl. Szembeka /bazar/.
Przypadkowo wpadła mi informacja o pieczywie wypiekanym przez piekarnię "Stanisławowska" W ulotce reklamowej piszą, że pieką tradycyjne, ekologiczne pieczywo w ceglanym piecu.
I to mnie zainteresowało. Piekarnia ta mieści się po prawej stronie W-wy właśnie na ul. Stanisławowskiej 5. Zamierzam tam kiedyś sie wybrać żeby zebrać więcej informacji. Oczywiście dam znać.
Pozdrawiam Forumowiczów.
data: 2007.04.26
autor: Hania z Warszawy
Lidio, fenkuł jest ostry. Wystarczy wrzucić słowo „fenkuł" w wyszukiwarkę i wszystko jasne :)))
data: 2007.04.26
autor: Ela
Dziękuję za rade o okładach z ostrożenia na pewno skorzystam.Zyczę wszystkim miłego dnia i kończę bo monitor kłuje mnie w oczy
data: 2007.04.26
autor: Anna R czyli ostróżka.......z Częstochowy babcia Filipka Emilki i Juleczka
Lidio, fenkul jest w smaku ostrym. Pzdr, Ania
data: 2007.04.26
autor: Anna z Mainz
Pani Aniu, umowa stoi:) Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.04.26
autor: Anita
Drodzy przyjaciele forumowicze, czy ktoś z Was wie w jakim smaku jest fenkuł. Pozdrawiam
data: 2008.09.18
autor: Lidia
Witam Pani Aniu. Jestem tu po raz pierwszy. A dlaczego a no dlatego: USG wykazało powiększoną śledzionę a badanie krwi za dużo płytek i za mało żelaza. Trzeba się chyba uzbroić w cierpliwosć i zabrać za porządne jedzenie. Mam nadzije że to się cofnie tzn te moje zmiany? Pozdrawiam wszystkich PP.
data: 2008.01.08
autor: Danka Gdynianka
Pani Aniu, miłego pobytu wiadomo gdzie. Obiecuję, że nie ruszę na czwartkowe szukać pani w odległych krajach. :) A jeden z ułanów podesłał mi coś takiego: http://www.zigzag.pl/jmte/nutra_sweet.htm Nie wiem czy on pięcioprzemianowy, ale... ;)
data: 2007.04.25
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie, Kochani! Pani Moniko z Częstochowy, gratuluję zaciążenia:) Ale pilnuj się, babo! Pani Joanno, zdarza się bardzo rzadko, że w jakiejś wymianie zdań któraś z osób się zacietrzewi i jestem zmuszona przerwać jałową dyskusję – wtedy zatrzymuję najbardziej agresywny post. Uważam, że forumowicze zaglądają na stronę po to, by brać udział w pozytywnych i merytorycznych rozważaniach. Ma Pani rację mówiąc Agnieszce z Winograd, że zupa nie jest wystarczającym dziennym posiłkiem – konieczne jest również drugie danie. Pani Joanno z Manchesteru, kwaśny smak w ustach może być skutkiem nadaktywności i zablokowania wątroby. Proszę wypić kilka razy imbirówkę, powinno przejść. Czego je Pani za dużo czy za mało – nie wiem. Natomiast skurcz mięśni łydki może być skutkiem silnego stresu, przemęczenia albo po prostu niedoboru magnezu. Pani Gosiu, plamy na twarzy naprawdę znikną, gdy będzie Pani pilnowała naszych zasad, proszę się tylko zdyscyplinować. Filtrów w kremach proszę nie stosować, bo potrzebne są ultrafiolet i podczerwień dla Pani zdrowia. Pani Edyto, dzieciom proszę podawać imbirówkę, najmłodszemu również i skoro karmi Pani piersią, proszę bardzo pilnować jedzenia, bo Pani mleko może też szkodzić dziecku. Pani Marzeno z Piastowa, bardzo mądre rozważania kieruje Pani do Pani Gosi. Pani Lidio, oczywiście, że przy ciastku ze śmietaną było mocne mrugnięcie, tak jak zauważyła to Pani Joanna. W książce wspominam o wapniu i o warunkach, które trzeba spełnić, aby było właściwie przyswajane. W żadnym wypadku nie sery, nie tabletki. Może Pani stosować tran, słońce, w odpowiednim czasie i ilości, no i oczywiście nasze jedzenie w całej rozmaitości, odpowiednio przyprawiane i gotowane na ogniu. Zresztą Pani Joanna właściwie Pani odpowiedziała. Pani Elu Mat, ależ Pani należy do naszej owsiankowej sekty – zagląda Pani na forum, korzysta z książek, to wystarczy. Czwartkowe spotkania są przesympatyczne, ale nie są niezbędne. Oczywiście to przywilej dla tych, którzy mieszkają w pobliżu Centrum. Uważam, że wszystko jest dobrze, dla Pani również. Pani Anno Mario, nie ma sztywnych reguł ilości dziennych posiłków. Na początku będzie Pani więcej ich zjadać, gdyż Pani ciało potrzebuje nasycenia się energią. Z czasem to minie, ale proszę zjadać minimum trzy regularne posiłki, a w razie potrzeby jeszcze coś w międzyczasie. Dobrze odpowiedziała Pani Joanna MamAsik. Grażynko z Lubonia, oczywiście, że słowa pani psycholog są mądre. Anita się nimi zafascynowała, ale ja już od dłuższego czasu w ten sposób jej tłumaczę, jednak widocznie potrzebny jej był dodatkowy bodziec... Karolino, wcale zapach truskawek nie przywraca mnie do pionu. W ogóle nie mam ich w głowie, bardziej pachną mi róże i fiołki:) Pani Krystyno, podałam w „Filozofii zdrowia” przepis na oczyszczanie wątroby jako ciekawostkę. Jednak po wielu latach obserwacji ludzi i analizowania ich stanu zdrowia nie polecam tego, jak również herbaty z zielonej pietruszki. Z pewnością jest to sposób dla tych, którzy naprawdę mają bardzo poważny problem ognia wątroby. Na co dzień rzadko się go spotyka. Pani Joanno MamAsik, ma Pani rację, nie wyobrażam sobie, aby ktoś z was robił sprawozdanie ze spotkania czwartkowego. Nie da się przecież odtworzyć atmosfery. Panie Bastku, proszę się nie fascynować otrębami. Zdaje sobie Pan sprawę, że my ich nie trawimy i mogą one podrażniać śluzówkę jelitową, co w niektórych sytuacjach staje się niebezpieczne. Poza tym Jagoda i Joanna odpowiedziały Panu właściwie. Anito, umówmy się, daję Ci dwa miesiące kwarantanny. Przez dwa miesiące układasz właściwe relacje z synami i nie mówisz o tym ani słówkiem – ani z przyjaciółkami, ani z mamą, ani na forum, ani z Ciesielską. Sama. Po tych dwóch-trzech miesiącach zdajesz relację, jak było. Myślę, że będzie to dla Ciebie dobry czas:) Miwi, oczywiście, że banany zjadane nawet raz w tygodniu to za często. Pani Joasiu z Dąbrowy Górniczej, oczywiście, że w sprawie dojo ma Pani rację. Elu Mat, wyobraź sobie, że na naszych czwartkowych spotkaniach przepisów podajemy sobie niewiele, tak że nie masz czego żałować. Myślę, że naleśniki ze świeżą kapustą i mięsem są lepsze niż Jagodowe z bananami. A ja w ogóle wolałabym z nutellą i bitą śmietaną:) Pani Heleno z Bierzglinka, czerwone policzki Pani to skutek pracy w ogrodzie i schylania się. Albo będzie Pani pracować na kolanach, albo proszę wynająć pracownika. Wątroba nie życzy sobie ucisku. Grzanki mogą być z każdego pieczywa, ale częściej z chleba. Jeżeli keczup, to tylko ostry. Zrozpaczona, ja już Pani nie będę nic wyjaśniać – dziewczyny zrobiły to bardzo dobrze. Pani Firanko, na dorastające dzieci nie ma rady. Trzeba im tylko rzucać parę zdań od niechcenia. Poza tym proszę im tłumaczyć, że po porcji lodów powinny wypić coś gorącego, na kolację zjeść talerz gorącej zupy. Proszę radzić im, jak mają zneutralizować zimno lodów. Pani Firanko, inny stosunek powinnyśmy mieć do małych dzieci, za które odpowiadamy, a inny do dorastających i do męża. Tutaj już musi być akceptacja, ale jednocześnie musimy tłumaczyć, jakie są energie łakoci i jakie będą konsekwencje ich zjadania. A gdy zacznie się coś dziać, muszą sami poprosić o pomoc i podporządkowywać się naszym zaleceniom. W przeciwnym razie proszę ich olać. Dojrzewanie świadomości męża i dzieci może trwać długo i my nic nie możemy z tym zrobić. Anioły odpowiedziały Pani pięknie: nie wpadać w żale, robić swoje i akceptować. Pani Marto, dziewczyny już Pani odpowiedziały. Pani Iwono z Kościana, myślę, że z baraniną już sobie Pani poradziła. Ja najbardziej cenię pieczeń z udźca zaprawioną czosnkiem, rozmarynem, octem balsamicznym i przyprawami, obsmażoną na patelni i duszoną w rondlu w piekarniku – jest przepyszna. Schudłaś? To ćwicz, jedz, to zmieni jakość Twojego ciała. Dlaczego ludzie Ci dokuczają na temat Twojej chudości? Po prostu – bo się im podkładasz, bo w Twojej świadomości stworzyłaś na tym tle kompleks, boisz się tego, wstydzisz się. Zmień to w sobie, wówczas ludzie przestaną Ci o tym wspominać. Pani Edyto, takie mężowskie doświadczenia są im potrzebne, ale tak to z nimi jest, że po jakimś czasie zapominają o swym cierpieniu. Pani Marto R. z Warszawy, list Pani jest obszerny i mądry, dziewczyny na pewno skorzystały z radością. Pani Firanko, Pani pomysły i uwagi dla Zrozpaczonej też są bardzo dobre. Pani Haniu z Warszawy, nie przesadza Pani z ostrością, może Pani dodawać do kawy również cayenne. Jeśli Pani smakuje, nie jest to złe. Ten bulion jest dobry, ale nie wiosną, raczej jesienią – zimą. Elu Marcelowa, cieszę się, że się odezwałaś. Jak zdrówko? Czy wszystko dobrze? Mammo, oczywiście, że na początku zmiany sposobu żywienia dzieciaki będą przyzwyczajone do starych łakoci. Może Pani przez jakiś czas dosypywać do owsianki dziecka ulubione płatki kukurydziane. Z czasem będzie Pani o tym zapominała i dziecko też. Pani Heleno z Bierzglinka, też uważam, że forum jest koleżeńskie, wspierające i pomagające, i też mnie to cieszy. Pani Firanko, te sensacje kawowo-wątrobowe mam wrażenie, już minęły. W tej chwili wątroba znów kocha kawę i ma na nią ochotę. Chyba że ma zastój, wtedy chwilowa przerwa. Pani Barbaro, opisana mężowska przygoda ze świątecznymi słodyczami jest nam wszystkim bardzo potrzebna. Takie wpadki uczą dyscypliny, uważności, mądrości. Małgosiu-Świeżynko, puszenie się włosów może być skutkiem stosowania niewłaściwych kosmetyków, ale ja uważam, że potrzebne Ci jest po prostu ziele ostrożenia. Kup sobie spory zapas i obmywaj się codziennie do skutku, aż włosy staną się aksamitne. Włosów nie płucz, tylko obmywaj ciało i siadaj w miednicy. Jesteś po prostu zanieczyszczona energetycznie, jest to skutek naszej emocjonalności, ale też przebywania w dużych skupiskach ludzkich. Pani Iwono z Kościana, może Pani robić sobie ten bulion barani, ale proszę wypijać go nie więcej niż dwie filiżanki dziennie i po jakimś czasie obserwować reakcje ciała. Pani Joanno MamAsik, wiele wyjaśniający list do dziewczyn jest bardzo potrzebny. Pani Agato, dziewczyny pięknie Pani odpisały. Pani Agnieszko z Poznania, zawsze powtarzam przy problemie odchudzania, że my chudniemy przez zjadanie regularnych posiłków gotowanych, a nie przez niedojadanie. Mam wrażenie, że w Pani jadłospisie są za długie przerwy. Powinny one trwać 3-4 godziny, jednak obiad powinien być treściwy, a na kolację koniecznie zupa. Do tego niezbędna jest dyscyplina w napojach – kawa, herbata i koniecznie gimnastyka. Fanko z Łodzi, nie mogę odpowiedzieć Pani na forum – nie znam Pani. Wszystko, co Pani postanowi, musi być z Pani inicjatywy i Pani decyzji. Proszę mieć świadomość, że zmiana endometrialna na jajniku nie jest bez przyczyny. Coś się dzieje w Pani organizmie. Leczenie hormonalne nie usunie tych przyczyn. Proszę się więc nad swoim zamysłem poważnie zastanowić. Pani Bożeno K., list Pani jest chaotyczny, choć z pewnością problem dziecka poważny. Na forum nie mogę odpowiedzieć na Pani pytanie. Nie znam ani dziecka, ani Pani. Proszę spróbować do mnie zadzwonić. Proszę się wczytać w list Renaty – jest bardzo mądry. Może Pani stwierdzi po tym liście, że telefon do mnie jest już zbędny. Tak, Karolinko, na temat chudości to Ty dużo wiesz:) Tak więc słuchajcie jej dziewczyny, bo jest osobą doświadczoną. Jagodo, oczywiście, Twój jedwab do włosów może się nam przysłużyć, ale czasem jesteśmy za bardzo upaprani. Pani Julyanko, zwraca się Pani ze swoimi sugestiami do puszystej Agnieszki, ale miałabym parę uwag do Pani jadłospisu. Proszę nie robić herbaty z owocami leśnymi, tylko z dodatkiem anyżu i cynamonu, kawa zawsze z imbirem, śniadaniówka bez owoców, zawsze, potem kanapki, mogą być z rybą, mięskiem i jajkiem + jarzynki, serek proszę wyeliminować, wędlina zawsze uszlachetniona, bez ogórka. Do pracy proszę zabierać zupę, a na obiad zjadać drugie danie codziennie. Myślę, że o smalcu szybko Pani zapomni i życzę powodzenia. Anitko, potwierdzasz to, że gdy będziemy nawet bardzo szczupłe, ale wewnętrznie dowartościowane, włos nam z głowy nie spadnie, nikt nas nie dotknie. Pani Agnieszko z Krakowa, proszę popracować nad swoim dowartościowaniem i koniecznie zapisać się do siłowni. Nawet gdyby miała Pani wynająć dziewczynę do dziecka. To jest Pani w tej chwili niezbędne. Pani Bożeno K., ten rosół to prawdopodobnie nie jedyny Pani błąd. Proszę nie pozwolić dziecku grymasić, a na jej odezwania nie zwracać uwagi. Widzisz, Zrozpaczona, jak Ci dziewczyny pomogły?.. Pani Kingo, w sprawie garnków zajrzyj do archiwum. Pani Halino, oczywiście, że można mięska zamienić, a co uzupełnić – pomyśl. Pani Katarzynko78, mam wrażenie, że gdy będzie Pani zjadała oprócz zupy konkretne drugie danie: mięso, warzywa, ziemniaki lub kasza, a do zup kanapki zawsze z czymś konkretnym, będzie Pani zjadała tego chleba mniej. Chleb musi być zawsze czerstwy i proszę go ograniczyć. Ruch i gimnastyka są potrzebne, ale nie przesadzaj. Pani Anno R., witamy w klubie, na Pani oczy potrzebne by było ziele ostrożenia. Proszę sobie gdzieś załatwić (ale tylko z Herbexu) i robić okłady. No i szybko czytać książki i się dyscyplinować. Pani Joanno, co dobrego o fenkule? No jeśli tylko możecie, to kupujcie i gotujcie. Ja go często dodaję do rosołu i potem zjadam z kawałeczkiem mięsa. Katarzynko78, cieszymy się, że wyszłaś z dołka i potrafisz cieszyć się gotowaniem i pałaszowaniem. Elu, dzięki za dobrą wiadomość. Ty w pracy tak buszujesz?:) Pani Edyto, po większy asortyment zup proszę sięgać do obu książek i do innych książek kucharskich, oczywiście przysposabiając przepisy, a oprócz zup konieczne są Pani treściwe dania. Pozdrawiam serdecznie. P.S. Kochani nie będzie majowego spotkania czwartkowego - na dwa tygodnie wyjeżdżam. Bądźcie grzeczni.
data: 2008.09.18
autor: Anna Ciesielska
Mam prośbę do matek karmiących, bo od miesiąca znowu karmię.Znudziły mi się już zupy jarzynowe,porowe,cebulowe,krupnik i grochówka.Rosół jem codziennie a przeczytałam,że to za dużo.Jakie jeszcze zupy gotujecie? Ja naprawdę bardzo dużo jem,mam problem z utrzymaniem 2 godzinnych przerw no i też nie tyję,ale narazie nie jest źle.Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.04.25
autor: Edyta
Hej, niesamowita strona z przyprawami i przepisami, prawie nie trzeba nic równoważyć, w wiekszości potraw jest imbir, kardamon i wszystko super ostre, tak jak lubie - http://www.ostrakuchnia.pl/ Mniam mniam bede eksperymentować w weekend. Mam chęć na „Pikantną wieprzowinę Vindaloo" albo „Pikantne curry z jagnięciny". Dam znać co ugptowałam. Smacznie pozdrawim :)))
data: 2007.04.25
autor: Ela
Joasiu mamAsik,dzieki za odpowiedź:)Masz racje,czasami wydaje mi sie,że "spalam" się w tym marszu,że ciągle jestem w biegu...Oj to widzę,że zajadasz się równie smacznie jak ja:))Był okres w moim życiu,że już myślałam,że nie zjem niczego i po prostu umrę z niedozywienia,przestraszyłam się wtedy tego i w sumie ten strach podziałał na mnie tak mobilizujaco,że z wielkimi bólami żołądka zaczęłam jeść,powioli,powoli aż tu nagle po kilku miesiącach na pp patrzę,że AŻ tyle JA JEM!Śmigam zrobić kafffkę gotowaną i ugotować kolejny gar zupy,taaaaki ogromny:))
data: 2007.04.25
autor: katarzynka78
Katarzynko78, ładnie jesz, ja też "tak często" zaglądam do talerza. Kawa, owsianka, drugie śniadanko z dziećmi, w południe zupa, po 15 drugie, przed kolacją przekąska lub posiłek - zależy co robimy, gdzie jesteśmy i czy dzieci padną wcześniej czy zjedzą kolację po 19:00 i trochę dłużej pofikają; a ja po tej kolacji jak gotuję owsiankę na rano, to jeszcze podjem odrobinę. No i do tego picie. Chleba może nie aż tyle, ale jak już serwuję chleb do jakiegoś posiłku, to idzie go fura, tak wszsycy lubimy grzanki. Nic tylko się cieszyć, że masz apetyt i nie boisz się jeść. I nie wyrzucaj z siebie dużej ilości jang na tym rowerze lub w marszu. Przeforsowanie organizmu ćwiczeniami może się odbić niezłą czkawką. :) Dbaj o siebie. :) Agnieszko z Krakowa, też dbaj o siebie, nie spalaj się od nikogo i niczego. * Anno R. miło cię widzieć, ja tu jeszcze nie starszak, ale się nieźle zadomowiłam i nałogowo zaglądam na forum :) * A grochówkę, to ja gotuję najczęściej na jagnięciu lub indyku, choć zdarza się i na cielcu. Na wszelki wypadek wybieram inne mięsa, żeby nie przewalić słodkim. Ale te moje grochówki nie są tak zawiesiste jak ta w przepisie, robię je troszkę lżejsze. I solidnie doprawiam - w każdym smaku. * Kingo, o garnkach poczytak w archiwum; też miałam przed sobą zakup garów i ostatecznie chodzę i wybieram sobie sukcesywnie ładne emaliowane, nie tworzą teraz kompletu ale ducha kuchni. A poszukać ich możesz w necie, o tym też jest w archiwum. * Rene, a propos zupy z fenkułem, moja pierwsza mnie nie zachwyciła, ale teraz zrobiłam taką, że gdyby nie to, że przeznaczona na weekend w słoiki, to bym ją jadła do wieczora. Pani Aniu, fenkuł jest dla wzmocnienia Qi i przy niedoborze Yang? Co o nim można jeszcze dobrego powiedzieć? Pozdrawiam.
data: 2007.04.25
autor: Joanna - MamAsik
myślałam że cos mi się zle kliknęło i napisałam drugi raz przepraszam podpisałam pierwszy tekst swoimi inicałami a drugi tak jak zwykle wszystkie teksty nickiem ostróżka. Wyszedł troche galimatjas. łicze na wasze poczucie humoru
data: 2007.04.25
autor: ostróżka
Witam bardzo serdecznie panią Anne Ciesielskąi wszystkie panie i panów pjszących na tym forum.Pragnę bardzo zapisac się do waszego grona i korzystac z wiedzy pani Anny i waszych doświadczeń. Książki już kupiłam, czekam aż przyjdą pocztą.Czytac i pisac chwilowo wiele nie mogę bo mam od 3 tygodni bakteryjne zapalenie spojówek. Ale pragnę dac znac o sobie że istnieję bardzo mnie zainteresowało to co tutaj piszecie jestem zachwycona i wdzięczna że to forum istnieje że mogę skorzystac i miec nadzieje na lepsze życie i zdrowie.Najlepsze życzenia dla Wszystkich -Anna R.
data: 2007.04.25
autor: Anna R
Witajcie!Oj dawno nic nie pisałam,ale z uwagą śledziłam forum.Postanowiłam coś skrobnąć odnosnie tych chudych i puszystych.Ja sama zmagałam się z nerwicą,jadłowstretnem,depresją...Od czasu jak jestem na pp jest o niebo lepiej!!!Przytyłam już...8kg!I tak czytam ostatnie posty i się zastanawiam czy ja przypadkiem nie jem ZA DUŻO? Po latach odchudzania sie,potem nie jedzenia,wstrętu do jedzenia chyba zapomniałam ile NORMALNIE sie je...Oto mój przykładowy jadłospis(wczorajszy):rano kawa i owsianka(ok.7), nastepnie talerz zupy(ok.10tej),nastepnie obiad warzywka,mięso lub jajka lub jakas kasza(ok.13),potem znowu talerz zupy(ok 15),kolacja -znowu zupa 0k.18stej.W międzyczasie TLI(ok.4 szklanek dziennie.Do każdego talerza zupy ok.4 grzanek z masłem i prochami...I właśnie ten chleb-jestem chlebomaniaczką-przez okres okoła 4 lat nie miałam w ustach kawałka chleba i innych weglowodanów gdyż byłma na dziecie niskowęglowodanowej,a teraz jak mam "dostęp" do chlebka to mogłabym i cały bochenek wciągnąć!!!To chyba jedyny mój grzech na pp!Czy nie wydaje wam się dziewczyny że jem jednak za dużo?I co z tym chlebkiem?Ile można go zjadać?Każdy nadmiar jest szkodliwy jak mówi pani Ania...sama nie wiem...staram się wsłuchiwac w swój organizm,ale to trudne jak co jakis czas pojawia mi się komunikat-NIE JEDZ,BO PRZYTYJESZ!Anoreksja to straszna choroba...psychiczna...Dodam,że jestem osobą bardzo energiczną,ćwiczę codziennie godzinę i do tego 5 km dziennie rower,6 km dziennie marszu.Ogólnie czuję się dobrze i dziekuję,Panu bogu,że trafiłam na PP według Pani Ani...pozdrawiam wszystkich baaaaardzo serdecznie:))
data: 2007.04.25
autor: katarzynka78
W przepisie grochówka jest na kurczaku(nie wskazany w mojej diecie).Czy można ugotować na cielęcinie,albo indyku.Co wtedy uzupełnić w przepisie z książki "Filozofia..." ?.
Pozdrawiam.
data: 2007.04.25
autor: Halina.
Kobiety Od Baraniny czyli Pani Iwono i Pani Hanno, jak tylko uda mi się zeskanować obiecane fragmenty, natychmiast Wam je prześlę. To może chwilę potrwać, bo nie posiadam skanera w domu, ale zrobię to najszybciej jak się da, mając na uwadze, że w Kościanie baran już czeka:) Pani Hanno, ja mieszkam na Saskiej Kępie a więc po tej samej stronie Wisły:) Czy korzysta Pani z dobrodziejstw piekarni "Galeria Wypieków Piotra Lubaszki"? Najbliżej mnie jest na ul. Francuskiej, róg Obrońców ale są też w wielu innych miejscach, może bliżej Pani również. Mają duży wybór chlebów pszenno-żytnich na naturalnym zakwasie, niektóre z dodatkami innych mąk, inne w podstawowej wersji. Ja uwielbiam chleb urodzinowy (wielkie bochny) i staropolski. Długo leżą, tak jak potrzeba, wszystkie są pyszne, panie miłe i chętnie udzielają informacji. Polecam. Pozdrawiam wszystkich!
data: 2007.04.25
autor: Marta z Warszawy
Czy może mi ktoś doradzić w "sprawie garnkowej"? Planuję taki zakup i nie bardzo wiem co wybrać. Czytałam, że najlepsze są emaliowane z ciemnym wnętrzem. U nas, a mieszkam w Białymstoku takich nie znalazłam. Mnie osobiście najbardziej odpowiadają garnki stalowe. Czy gotowanie w nich jest szkodliwe dla zdrowia, jeżeli tak to dlaczego? Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.04.25
autor: Kinga
Bardzo, bardzo dziękuję Marcie R. z Warszawy i Firance za rzeczowe wsparcie i konkretną pomoc z pomysłami na ciekawe karmienie i dokarmianie w plenerze moich dzieciaczków. pa
data: 2007.04.24
autor: Zrozpaczona- już nie
Pani Rene ... Dzięki pani odkryłam kardynalny błąd w zywieniu Izy. Och, gdyby głupota unosiła w powietrz to latała bym niczym Messerschmit... Iza na to mówi "gaik-maik w głowie". Chodzi o rosół... Przecież serwowałam go codziennie, w pierwszym dniu rosół a w drugi dzień cos na nim tworzyłam - ( gotuje zupe na 2 dni ) W ramach wyjaśnienia co do owsianki to widzę, że słowo pisane wnosi trochę niejasnosci ( z mojej winy oczywiscie, zle zostało sformowane ). Iza od 2.5 miesiąca wcina owsiankę, ale od paru dni marudzi ze sie jej ta (głupia) owsiana znudziła. Dlatego myślałam co by tu wymienic, ale jak trzeba jesc to trzeba bo bardzo chce byc zdrowa zdrowa. Pozdrawiam
data: 2007.04.24
autor: Bożena K.
Pojechałam w lunch na Słonko z kanapkami i Zwierciadłem i przeczytałam co miałam przeczytać "Słuchaj, czego ludzie potrzebują, a nie co o Tobie myślą. Każdy nawet napastliwy komunikat może być dla nas jedynie informacją o drugim człowieku.(...)Zamiast obrażać się na ludzi (Pani Ania zawsze mówi: to się nie opłaca!) za ich słowa, wsłuchujemy się w nie i wydobywamy z nich uczucia (...)". A więc tak, Karolinko, masz absolutną rację> Akceptacja przede wszystkim. *** Dla znających język angielski wielbicieli jagnięciny polecam stronkę http://www.nigella.com. Po wpisaniu słowa LAMB wyskakuje 30-40 przepisów, naturalnie do przetłumaczenia i przerobienia na Pięć Przemian.
data: 2007.04.24
autor: Anita
Anitko kochana :) wybacz za dosłowność ale puszczać się to Ty będziesz jeszcze nie raz! To ważne chwile.Wiem że Ci czasem ciężko. Wszystko co Cię wkurza,brak akceptacji i ludzie to Twój wrzód do wyczyszczenia... Głowa do góry, pierś do przodu i działaj :)tulę Cię do serca jak zawsze:)Agnieszko z Krakowa cud już się zdarzył - to Ty! Nie czekaj na inny bo to złudzenia. Kiedy chcesz się uspokoić, wyzwolić,uszczęśliwić?Ten dzień dzisiejszy jest pierwszym dniem Twojego lepszego życia i nigdy się nie powtórzy jeśli go teraz nie wykorzystasz przepadnie a z nim jakaś cząstka Ciebie...Działaj i gwiazdki z nieba:)
data: 2007.04.24
autor: karolina
Anito, anoreksja to małe piwo. Mnie otwarcie sugerowany jest rak - coś koło stadium finalnego, bo wtedy ludzie chudną ;-). Niestety moja chudość daje oręż do ręki przeciwnikom pp w mojej rodzinie więc nie mam lekko. I nie mam też argumentu, bo pomimo obietnic i szczerych checi od roku nie udalo mi sie przytyc (ale schudnac jeszcze bardziej to owszem). Nie umiem jeść więcej niż jem, nie mam po prostu ochoty albo czasu. Praca, dom, male dziecko, cala ta bieganina mnie zżera, ale niby co mam na to poradzić? Czekam wiec: dziecko w końcu urosnie, kiedyś się uspokoję i lepiej zorganizuję, może też zdarzy się jakiś cud po drodze i zamkną się wreszcie wszyscy wieszczący bliski mój koniec ;-). W każdym razie z pp nie zamierzam rezygnować. No chyba, że zdarzy się ten cud właśnie. Pozdrawiam
data: 2007.04.24
autor: Agnieszka z Krakowa
* Iwono z Kościana, jak pisałam, schudłam po pół roku jedzenia wg PP z 3,4 kg. U mnie to sporo. Po bardzo długiej przerwie odwiedziłam wówczas Tatę. On jedyny, zauważył różnicę i wyraźnie zatroskał się o moje zdrowie. Zadzwonił nawet (!) by mnie podpytać czy nie mam anoreksji. Ja wiedzialam CO i ILE jem, ale faktycznie trochę mnie ojca pytania wybiły z rytmu i spokoju, poczułam, że się bez sensu tłumaczę i denerwuję. "Nigdy się nie tłumacz, przyjaciołom - nie musisz, a wrogowie i tak Ci nie uwierza". Pani Ania powiedziła wtedy, że dowartościowywać mamy się od wewnatrz, nie od zewnetrza. To się tyczy nie tylko opinii na temat naszej wagi. Swoją drogą macie racje dziewczyny, jakoś tak bez krępacji każdy mówi "ależ chuda jesteś" "znowu schudlaś" itp. Ale na temat dodatkowego kilograma, ba nawet pięciu kilogramów, u ludzi puszystych ani mru mru ( i zresztą słusznie!!!). Kate Mose - modelka brytyjska mówi, że ZA TO, że jest bardzo szczupła nie ma zamiaru nikogo przepraszać:)* Agato - dopiero co Marta z Warszawy podala mnóstwo inspirujących pomysłów na przekąski piknikowe, zajrzyj poniżej. * Agnieszko z Częstochowy, pozdrawiam:)Jeśli nie widziałaś filmu "I'm gonna tell you a secret" - gorąco polecam.* Karolinko, puściłam, tak po prostu:) Pozdrawiam.
data: 2007.04.24
autor: Anita
Pani Marto!Jeżeli mogłaby pani przesłać te przepisy to byłabym wdzęczna.Adres: melas998@gmail.com Dzięki.
data: 2007.04.24
autor: Iwona z Kościana
Pani Marto R. Też jestem zainteresowana przepisami na baraninę i jagnięcinę. Mieszkam w Warszawie /Grochów/. Może mogłybyśmy jakoś się skontaktować i ew. uzgodnić szczegóły ?
Mój adres mailowy: hanex.hj@interia.pl, ew. Skype - hania2701
Pozdrawiam
data: 2007.04.24
autor: Hania z Warszawy
Pani Bożeno,spokojnie. Radzi sobie pani na miarę swojej świadomości. Przede wszystkim musi pani pamiętać, że choroba córki wymaga czasu, więc niecierpliwość na bok. Dalej pełna dyscyplina żywieniowa. Owsianka nie zazwyczaj tylko codziennie, może to być owsianka na bazie samych płatków owsianych zrównoważonych dużą ilością cynamonu, lub owsianka na bazie płatków owsianych i kaszki kukurydzianej ( przepis z książki , kaszka dla dzieci karmionych piersią )-dziecko musi jeść ciepłe śniadanie codziennie. Po przebudzeniu może być kawa anatol, gotowana z przyprawami oczywiście, posłodzona miodem. Drugie śniadanie chleb czerstwy w formie grzanki, jajko lub jajecznica dobrze zrównoważona smakiem kwaśnym lub kanapki z mięsem z zupy ( musi pani ich teraz dużo gotować, ale z zupą dziecko nie musi jeść mięsa, zjada je na kanapki ). Około 12 oraz na kolacje musi jej pani dawać zupy, najlepiej żeby to były różne zupy, głównie jarzynowe ( polecam z bulwy fenkuła w smaku ostrym ), porowa, dyniowa ( dynia niedługo urośnie J ), cebulowa, grochówka, wymyślać można dużo. Zupy gotowane na cielęcej górce lub skrzydle z indyka. Oczywiście na jagnięcinie też. Rosół ( wołowo lub cielęco indyczy, lub jagnięco – cielęco-indyczy ) raz w tygodniu, żeby nie przewalić z wapniem, może sobie córka za dnia oczywiście popijać , ale nie za dużo. Danie obiadowe to głównie ziemniaki na zmianę z kaszą gryczaną niepaloną, mięso ( kotlety panierowane indycze, duszeniny wołowe, cielęce z warzywami, gulasze, pieczenie, klopsy gotowane lub smażone/ wszystkie mięsa tylko i wyłącznie z wołowiny, cielęciny, indyka, jagnięciny, może być gęś/ żadnej wieprzowiny, czy kurczaków ), jarzynka ( marchewka, kukurydza, buraczki, brokuł, jakaś cukinia, duszone pory, sałatki itp. Imbirówka jest ok., może ją pić codziennie, herbatka TLACI jest lepsza niż TLI, pić może ile chce. Wszystko co kwaśne, surowe, zimne w odstawkę. Żadnych słodyczy. Córkę w tym stanie musi pani traktować jako rekonwalescenta. Raczej frytki i kakao nie teraz. Jak widać stosuję prostą kuchnię PP bez wymyślania, sama jestem pracującą kobietą więc na wymyślanie nie ma czasu. **** Temat astmy jej mi bliski, mają mamę regularnie zabiera pogotowie do szpitala, wiem co to duszności, tracenie oddechu, czy leżenie pod tlenem. Widzę jednak, że chociaż nigdy nie akceptowała PP chyba coś w niej pęka i zaczyna mnie słuchać. Ja po prostu przestałam się nad nią rozczulać w czasie jej choroby , czy szpitala i cały czas jej powtarzam, że jej astma jest do wyleczenia, musi tylko to zrozumieć. I jeszcze w kwestii emocji. Nie wiem jakim dzieckiem jest córka, problemy płuc to problemy pożywienia, przemarzania, żali i emocji. A te ostatnie potrafią bardzo zaszkodzić. Proszę pamiętać, że pani emocjonalność jest emocjonalnością pani córki, dzieci do 12-13 roku życia połączone są z matki pępowiną. Proszę się temu przyjrzeć. No i jak pani Ania pisała już wielokrotnie nasze zdrowe/chore dzieci akceptujemy absolutnie, przytulamy je i nie rozczulamy się nad chorobą, ona jest widocznie potrzebna, nic nie jest przypadkowe. Fakt, że mieszka pani daleko od Poznania również. Pozdrawiam
data: 2007.04.24
autor: Rene
Pisze do "puszystej" Agnieszki z Poznania (Winogrady). Tez jestem puszysta, a nawet baaardzo puszysta. PP stosuje od Walentynek, czyli niecale 2,5 m-ca. Schudlam juz 7 kg :). Przez swieta waga nie drgnela, chociaz naprawde pilnowalam sie, zeby za duzo "obcego" jedzenia nie bylo. Wszystko, co jadlam (i co teraz jem) popijalam herbata z owocow lesnych (przepis z ksiazki I - str 239), bo tylko ta mi smakuje. Raz zrobilam herbate daktylowa i ja wylalam :). Moj jadlospis - rano kawa poranna (czasami z imbirem, czasami bez), potem zupa sniadaniowa (niewielka ilosc, ale trzyma co najmniej do poludnia), potem 2-3 kanapek (grzanek) z serkiem sniadaniowym, jakas pasta (rybna albo jajeczna), miesem przygotowanym wg przepisow, czasami z wedlina (niestety nie uszlachetniam, bo jeden "przezroczysty" plasterek CHYBA mi szkody nie zrobi, zwlaszcza, ze zawsze wtedy na tej kanapce jest duzo cebuli, pieprzu, ciut ogorka kiszonego - tez przezroczysty plasterek i majeranek, albo estragon). Czesto tez jajko na miekko posypywane mixem przypraw (sol, pieprze, bazylia, majeranek). Nigdy nie popijam podczas jedzenia, tylko dopiero ze 20 minut pozniej. Czasem robie sobie kakao z pieprzem cayenne. Obiad jem dosyc pozno, jak maz wroci z pracy - kolo 18-tej i zwykle jest to tylko jedno danie albo zupa, albo 2 (czesciej sa zupy). Kolacji juz nie jadamy, bo dzien za krotki i miejsca w zoladku brak :). Wieczorem robie sobie goraca wode z miodem i imbirem. Ostatnio zrobilam smalec wg przepisu i nic nie jest w stanie mnie zmusic, zeby nie zjesc (chociaz nie jestem tak naprawde glodna) wieczorem chociaz 1 kanapki ze smalcem i szczypiorem i sola. Mysle, ze mi to niedlugo, jak sie nasyce, przejdzie. Oczywiscie jeszcze gdzies w trakcie dnia pije druga kawe. Jak widzisz, nasze menu sa podobne, wiec mysle, ze i Tobie uda sie wiecej schudnac. Jak po swietach waga przestala sie ruszac, to powiedzialam sobie: nawet, gdyby mialo juz tak zostac, ze wiecej nie schudne, to i tak jestem wdzieczna za PP, bo schudlam chociaz troche i duuuuzo lepiej sie czuje (astma mi mija - "wdycham" polowe dawki lekow, a alergia na pylki prawie wcale nie dokucza). Pozdrawiam wszystkich a "chudzielcom" zycze przytycia :)
data: 2007.04.24
autor: Julyanka
Elu Mat, przepis na bananowe mazidło stworzyłam na poczekaniu, czyli na patelni podsmażyłam pokrojone banany i doprawiłam cynamonem, imbirem, szczyptą soli, kapką cytryny i troszką kurkumy, smarowałam tym naleśniki i jeszcze zapiekłam. Mniam, mniam. Oczywiście raz na 100 lat. Małgosiu Świeżynko, na puszenie włosów świetny jest jedwab w płynie, taki kupowany w specjalistycznym sklepie fryzjerskim. W Poznaniu taki sklep jest w Panoramie. Też mam ten problem, w moim przypadku to efekt farbowania. Aniu Gadomska, faktycznie poczytaj książki, jeśli szukasz, to na pewno Cię zainspirują, bo w świetle tysięcy zaleceń dietetycznych ten sposób myślenia to absolutny ewenement. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.04.24
autor: Jagoda
Agnieszko z Winograd - pokora i powrót do książek Ci potrzebne!Znowu do przodu i czemu tylko 1,5 kg schudłaś... Jak będziesz dbała o siebie, jadła ile trzeba i nie właziła w emocje to Ci pójdzie szybciej ale na razie sama trzymasz tą swoją wagę myśleniem dlaczego tylko 1,5...Kawa, owsianka, kanapki + np. zupa,czasem TLI lub imbirek, kawa, obiadek, pora relaxu:), lukrecjowa, kolacja. Łap swoje godziny na jedzenie. Kiedy organizm się do nich przyzwyczai sam będzie wołał. U mnie kawa po 6.00, śniadanko 8.30, kawa 11.30, obiadek 14.30, po relaksie herbatka, później koło 17 kawa albo i nie i w okolicach 19.30 kolacja. Jak Twoja "fabryka" złapie rytm a Ty odpuścisz emocje i zaczniesz cieszyć się światem dookoła i ćwiczyć emocje i ciało to zobaczysz że samo się stanie:) Bożeno K mieszkasz tak daleko (jak ja zresztą)żeby się bardziej dyscyplinować i skupiać kobito inaczej szukałabyś (jak ja hi hi) prostszych rozwiązań co jest zdecydowanie nie po kierunku:) Najlepsi uczniowie dostają najtrudniejsze zadanie... Do książek i do roboty. Co to znaczy na razie jemy? Jak na razie to jeszcze nie jest ok! Jak będziecie jeść pełnym sercem to dopiero:) Mamy dojo więc czerwone policzki to znak...Do roboty kochana:) Się miej (dobrze oczywiście). POzdrowienia dla wszystkich i ukłony dla Pani Ani:)
data: 2007.04.24
autor: karolina
Iwono z Kościana, czy zagospodarowałaś już baranie szczątki? Jeśli nie, to znalazłam coś dla Ciebie. Mam przed sobą 2 książki kucharskie z lat 80-tych, które zawierają łącznie ok 30 przepisów na baraninę. Jedna jest z kuchni węgierskiej, druga ze staropolskiej (ta druga, wbrew moim oczekiwaniom i ku mojemu zdumieniu, jest dużo bardziej zrównoważona). Jeśli jesteś zainteresowana, to podaj mejla, skontaktujemy się i albo prześlę Ci skany albo kserokopie pocztą tradycyjną. Oczywiście ani jeden przepis nie jest PP, trzeba je poprzerabiać jeśli chodzi o kolejność a co do wyboru prochów to musimy tylko pamiętać, że baranki lubią dużo przypraw: rozmaryn, czarnuszkę + wszystkie inne których używamy na co dzień. W kilku przepisach widziałam szafran, imbir, gałkę muszkatołową, estragon, kminek, majeranek, tymianek czy rozmaryn, więc nie jest źle. Pomogę Ci pod warunkiem, że napiszesz jak Ci poszło, jak smakowało:) i podzielisz się jakimś niezwykłym przepisem! Ja nie miałam jeszcze okazji wypróbować żadnego z nich, bo u nas jagnięcina gości z taką częstotliwością, że zapotrzebowanie na receptury jest w pełni zaspokojone przez przepis z "naszej" książki. Pozdrawiam!
data: 2007.04.24
autor: Marta R. z Warszawy
Pani Aniu... Chyba sie za wczesnie pochwaliłam, że Izie jest lepiej. Wróciłam do sterydów. Po odstawieniu w nocy dusznosci sie nasiliły do 2-3 ataków. Narazie nici z konsultacji u Pani ( dopiero wrzesień ) Widzę ze sobie coś nieradzę... Jest to astma o cięzkim przebiegu (szpital, intensywna terapia, respirator) kompletny brak odpornosci uniemozliwiły jej chodzenie do przedszkola a teraz do szkoły- uczy sie indywidualnie. Ostatnio Iza była na żywieniu "niskowęglowodanowym". Teraz wiem ze brzuch Izy jest nie zimny a lodowaty. Nic niepomogła homeopatia, BICOM, bioenergia, zioła akupunktura, preparaty naturalne itp. bo nawet tego niezlicze... Teraz juz wiem, że to jedzenie jest naszym lekarstwem i cieszę się ze są ludzie, którzy sie w miarę dobrze czują ( bo chyba ideałów zdrowia nie ma) i korzystają z Pani wiedzy. Bo zazwyczaj "cieni Cie ten kto Cie stracił" . Zastanawiam się usilnie dlaczego mieszkam tak daleko od Poznania??? Narazie jemy potrawy z ksiązek, na sniadanie zazwyczaj owsianka, grzaneczka, zupy czebulowe , rosołek, porowa na obiadak wołowina i indyk. Czy imbirówka jest wskazana czy raczej TLI??? Czy frytki moge od czasu do czasu zaserwowac?? A kakao ile razy w tygodniu??? Czy kawa moze byc naturalna z uwagi na astmę czy lepsza zbożowa??? Ostatnio męczyły nas przez kilka dni czerwone policzki. Widze,ze trudno tę esencje odbudowac... Załoze sie o wyliczenie nieskończonosci ze zaden lekarz nieumiałby tego wyjasnic, otrzymałabym pewnie receptę na leki przeciw alergiczne. pozdrawiam
data: 2007.04.23
autor: Bożena K.
Pierwszy raz zrobiłam owsiane kulki i są pyszne. Czy 3-4 zjadane na drugie śniadanie do kawy nie są nadmiarem? Mam pytanie do p.Ani i zorientowanych w tej sprawie forumowiczek. Mam 37 lat i dwóch synów w wieku 18 i 7.5 lat. Od jakiegoś czasu marzy mi się, żeby jeszcze raz zostać mamą. Niestety od 6 miesięcy próbuję i nic. Lekarz powiedział, że mam zmianę endometrialną na jajniku co może być przyczyną niepłodności. Proponuje mi zabieg laparoskopowy, badanie drożności jajowodów. Niestety do tego zabiegu trzeba się zaszczepić przeciw żółtaczce a przecież my się nie szczepimy. Bez szczepienia nie przyjmą mnie do szpitala. Kontynuacją zabiegu jest leczenie hormonalne. Nie potrafię już zaakceptować zażywania jakichkolwiek leków. Próbuję myśleć pozytywnie i wierzyć, że los przyśle jeszcze do mnie bociana ale nachodzą mnie chwile zwątpienia.
data: 2007.04.23
autor: Fanka z Łodzi
Piszę w związku z kilkoma wypowiedziami na forum dotyczącymi "chudzielców". Jestem osobą puszystą, na PP od ponad 2 tygodni. Miałam nadzieję, że moja waga spadnie ale doczekałam się jedynie 1,5 kg mniej na mojej wadze. Czytałam ile posiłków spożywacie ale wydaje mi się, że jest ich dużo. Mój jadłospis składa się: rano kawa, na śniadanie kanapki z uszlachetnioną wędliną lub z sałatką warzywną, jajka na miękko, obiad- zupa lub II danie (ok. 16.30), kolację jem bardzo rzadko-po obiedzie jestem najedzona i nie mam ochoty na nic więcej.Jeszcze nie jestem wprawiona i nie wiem czy przed moim śniadaniem powinnam zjeść owsiankę?
data: 2007.04.23
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Jadę na picnik;)mogę prosić o jakieś podpowiedzi co mogę zabrać.... mam tylko kanapki z "naszym" mięskiem. A może jeszcze jakaś ciekawa przegryzka o której nie wie;)
data: 2007.04.23
autor: Agata
Elu ,Jagodo i Joanno-MamAsik!dziekuję za zainteresowanie.Tak ,chodziło mi o cytat podany przez Elę.Od jakiegos czasu interesuje się stylem zycia zgodnym z grupą krwi.Ale przy tym potrzebna jest suplementacja.Czuje sie dobrze,ale ciagle szukam dalej.Chyba nie przypadkiem trafiłam na tę stronkę ,szczególnie ,że interesuje się Feng Shui,ale macie Panie rację,że muszę zapoznac się z ksiązkami ,żeby móc z Wami porozmawiać.pozdrawiam.
data: 2007.04.23
autor: Anka Gadomska - od dzisiaj Pruszczanka;-))
Hej Mamma, oj z tymi płatkami; sól w nich to pewnie nie taka bida jak ten cukier. Marta z Warszawy niedawno pisała, że od cukru nie uciekniemy, bo jest w wielu produktach, które kupujemy, ale... Płatki kukurydziane nie są na tej liście. Firanka proponuje orzeszki, hmmm, ja bym poszła raczej w daktylka lub dwa. Ale ja to taka skrajna fundamentalistka i płatki bym po prostu usunęła z listy zakupów i domowej spiżarni. :)* Firanko, cieszę się, że pogoda dopisała na dni ułana, ale żałuję, że moje "typy" nie przyjechały ;). Lubię to ułańskie święto, też przybyliśmy z termosami, kulkami i kaszotto (rizotto bez ryżu, ale za to z gryczaną, jarzynami, mięskiem i jęczmienną - mieszanka zrównoważona, smaczna i chyba nie wywołała w nas zamieszania;). * Marto - Wprowadzanie pokarmów u mojej Neli AZS na PP zaczęłam właśnie od owsianki (wrzątek z kurkumą, kukurydziana, owsiane, imbir, sól, cytrynka, wrzątek lub tyci kurkumy, deczko masełka, mgiełka imbiru), potem była marchewa i ziemniaczek (od rau z przyprawami i czosnkiem lub w przypadku pyr z cebulą), a potem stopniowe rozbudowywanie menu do zupki w południe. Tylko że u nas takie rozbudowywanie trwało kilka miesięcy, bo Nelka nie chciała tykać nic prócz cyca. Dopiero pod koniec 9 miesiąca życia Mała przełamała się i posiłki przestały być symboliczne. Teraz to już żarłok na całego. :) Właśnie pani Aniu, nie dzwonię żeby poopowiadać o tym jaka szyja Nelki ładna i bez zadrapań, bo przez telefon nie umiem się wysławiać. :) A szyja ładniutka, za to trochę problemów z pupą i czekam na cieplejsze dni żeby zacząć pozbywać się pieluch. Póki co kąpiele w ostrożeniu, czasem w krochmalu. I do przodu.
data: 2007.04.23
autor: Joanna - MamAsik
I jeszcze mam pytanie do Pani Ani.Czy można sobie ten bulion z barana gotować. Bo mnie ostatnio to nawet boli szczęka (mam RZS i odwapnienia kości).Bylam u pani na konsultacji, ale zapomniałam zapytać.Pozdrawiam jeszcze raz.
data: 2007.04.23
autor: Iwona z Kościana
Dziękuję dziewczyny za słowa otuchy co do "chudości".Jakoś tak mam ,że zawsze jak mam kiepski dzień to pojawi się jakiś człowieczek, powie mi parę słów na temat mojej sylwetki i strasznie mnie to ciągnie "w dół". Będę musiała sobie z tym jakoś poradzić.Pani Marto z Warszawy dzięki za radę co do mięsa z barana.Chyba bede musiala trochę podarować rodzince bo przecież takie głęboko zamrożone mięso nie jest za dobre.Pozdrawiam ciepło.
data: 2007.04.23
autor: Iwona z Kościana
Prszpraszem ale za szybko mi sie kliknęło od puszenia włosów to Małgosia-Świeżynka
data: 2007.04.23
autor: Małgosia-Świeżynka
Pani Aniu ja mam takie może troszkę dziwne pytanie odnośnie włosów,przejrzałam całe archiwum ale tego co mnie interesuje niestety nie znalazłam.Otóż mam bardzo gęste włosy ale moim problemem jest ich tzw.puszenie się, takie sianko, fajnie wyglądają jak nie są od razu po myciu tylko 2,3 dni po.Pamiętam jak byłam mała były one fajnie gładkie, bez efektu siana dopiero tak koło lat 15 bardzo mi się pogrubiły i niesamowicie popuszyły.Fryzjerzy określaja to jako włosy suche i każą intensywnie nawilżać.Dlatego chcę wiedzieć czy PP poradzi coś na to puszenie się.Dodam też że są one podatne zwłaszcza przy wilgoci,deszczu oprócz puszenia na skręcanie.Jest jakaś szansa na poprawę struktury włosa i "przywrócenie "jej by były takie jak kilkanaście lat temu?
data: 2008.01.08
autor: 
Zapomniałam sie podpisać w poście do Pani Joanny -mamyAsik
Czynię to teraz
Anna Maria
data: 2007.04.23
autor: Anna Maria
Dziekuję Pani Joanno, wskazówka jak najbardziej o.k. ;)
data: 2007.04.23
autor: 
mammo kukurydza jest słodka ale płatki jak są przetworzone to mogą być słone ja kiedyś kupowałam z makro i były słone potwornie albo słodkie to zależy jak je firma zrobiła. Może próbuj dziecko namawiać zeby jadł czasem owsianke np z orzechami ale bez płatków. Dzieciakom fantazji nie można odmówić. Od czasu do czasu mów mu że te płatki nie są zdrowe, kiedyś pewnie do niego dotrze.
data: 2007.04.23
autor: Firanka
Korci mnie aby napisać jak Anioły zadziałały na mojego Męża - alergika, któremu lekarze w dzieciństwie powiedzieli,że ma się z tym pogodzic a alergia sama przejdzie po 40ce.Otóz,odkąd jesteśmy na p.p. z przyjemnością zajada się "naszą" kuchnią,stosuje się do moich wskazówek,pije herbatki i imbirówkę ale miewa też wyskoki w postaci zimnego piwa (rzadko i dlatego nie robię scen).Sam powtarza,że stan jego zdrowia bardzo sie poprawił, bo wiosna była dla niego najgorsza porą roku; i z grzeczności nie dodaje,że to już jest "ten" wiek kiedy miało przejść a ja z delikatności nie potwierdzam jego myśli, ale wiem swoje.A w święta dopadły Go słodycze.Nie muszę pisać co się z Nim działo następnego dnia...Ratując swój nos i załzawione oczy, samodzielnie gotował sobie imbirówkę a w termosiku(!) zabiera ją do pracy...I co? Fajne są Swięta,prawda? Pozdrawiam wszystkiech wytrwałych i tych mniej wytrwałych.
data: 2008.01.08
autor: Barbara
Joasiu MamAsik byłam na ułanach dzięki twojemu postowi z ubiegłego tygodnia:) Mój syn choć się obawiał posiedział na kucu. Super pogoda- nigdy do tej pory tam gdzie mieszkałam nie było takich pokazów. No i był termosik, kanapki, zupa w termosie dużym, babeczki luxus! Widzicie forum to też coś innego niż kuchnia.
Marto jeśli chodzi o pierwszy posiłek to myślę że dobra będzie owsianka z samych płatków+przyprawy+miód,masełko(na pewno nie wersja dla dorosłych z pierwszej ksiązki z rodzynami tzw śniadaniowa) i nie zupa jarzynkowa. Potem zrób marchewkę gotowaną a potem tak jak jest podawane możesz mieszać marchew i owsiankę i za jaki miesiąc wypróbuj zupki warzywne
data: 2007.04.23
autor: Firanka
Pani Haniu kawy na wiosnę chce się mniej to mówiła pani Ania (w marcu na czwartkowym)a jak się wiosną skusimy na drugą to wydaje się kwaśna. Magda kiedyś pisała że jak jej wydaję się kwaśna to dodaje chili. Także myślę że ta pani jest ok ale niech pani pamięta że może faktycznie lepiej wypić 1 kawę i 2 herbaty albo 2 małe kawy.
data: 2007.04.23
autor: firanka
Bardzo podoba mi się zwyczaj takiego koleżeńskiego doradzania. Wzorem Mistrza / P.Ania/ wszyscy spieszą z pomocą. Serdecznie dziękuję P. Joannie-MamAsik z info na temat kechupu oraz bułek -zapiekanek.
Na niedzielne śniadanie, przygotowałam niespodziankę - była to kiełbaska polska nieowędzana zapiekana z dużą ilością cebuli, czosnku oraz ziół według pp/ spora ilość przypraw/, trzeba to w piekarniku zapiekać około 1 godziny, jest to w smaku niesamowite, ale proszę mi podpowiedzieć, czy ze względów zdrowotnych taki eksperyment jest do przyjęcia, tzn. do zjedzenia. Uwaga, przed wstawieniem do piekarnika kiełbasę należy ponakłuwać, aby nie popękała, przed upływem godzinnego pieczenia, na chwilę zdjąć pokrywę, by troszkę się zrumieniła.Też nie mam nic innego do powiedzenia, jak to, że kuchnia ta sprawia samoczynną zmianę postawy i oceny świata, a to że przy gotowaniu troszkę trzeba popracować, też daje więcej czasu na refleksje, a jeżeli do tego dochodzą widoczne zdrowotne oznaki, to czego chcieć więcej.
Moze da Bozia, że wezmę udział w kursie od piątku, bardzo tego potrzebuję, bo "głąb" ze mnie kapuściany do kwadratu.Pozdrawiam i chętnie Was czytam, gdy tylko mam chwilę wolną.
data: 2007.04.23
autor: Helena z Bierzglinka
Mam pytanie do owsianki, ponieważ mój sześcioletni syn je ją tylko wtedy gdy dorzucę trochę płatków kukurydzianych. wiem, że pewnie nie jest to dobry pomysł, ale jeżeli już to w którym momencie je dodać, jakiego one są smaku?
Doczytałam w książce, że wysypka u dziecka w okolicy łokcia to problem jelita grubego, czy ktoś ma podobny problem/
data: 2007.04.22
autor: mamma
Iwono z Kościana. Ja też mam problem, że jestem szczupła i wszyscy mi to mówią i że na pewno nie jem, itd. Nie tłumaczę i nie odpowiadam już na poważnie, tylko mówię, że się odchudzam aż zniknę, i w związku z tym pożeram wiadro ziemniaków, mięso i co tam jeszcze Marcelek ugotuje. Ta absurdalna odpowiedź powoduje, że temat się kończy jak ręką odjął. Hi, hi, hi. Nie ma sensu ani się denerwować ani unosić ani tym bardziej tłumaczyć, bo w drodze rewanżu mogłabym zapytać, dlaczego ktoś jest otyły i niech się w końcu opanuje z tym jedzeniem. Ale przecież doskonale wiem, że przyczyny otyłości są różne, że ludzie z tym walczą, że się głodzą, że najczęściej jest to dramat dla nich i po prostu taka uwaga jest nie na miejscu. Tylko właśnie jakoś nie działa to w drugą stronę, czyli wobec osób szczupłych, które też chcą to zmienić. W każdym razie życzę Ci powodzenia:-) Pozdrawiam
data: 2007.04.22
autor: Ela Marcelowa
Jeszcze raz nawiązuję do postu Pani Iwony z Kościana. W filozofii zdrowia - rodzaje mięs - baranina- znalazłam przepis na bulion -1/2 kg baraniny gotować w pięciu litrach wody z dodatkiem angeliki i imbiru przez 5 godz. Czy to o ten przepis chodzi ?
Jak często można stosować?
Pozdrawiam wszystkich.
data: 2008.01.08
autor: Hania z Warszawy
Pani Iwono z Kościana.Bulion barani na wzmocnienie kości ? Czy to bulion energetyczny z "Filozofii zdrowia" ? Czy to wg zaleceń Pani Ani, czy też znalazła to Pani w książkach ? Będę wdzięczna za odpowiedź bo moje kości też potrzebują wzmocnienia.
Pani Firanko Przekaz od Pani Anioła dodał mi otuchy. Mądre i wzmacniające słowa. Chcę w nie wierzyć.
I jeszcze pytanie odnośnie porannej kawy. Ostatnio doprawiam ją tak - cynamon, kardamon, imbir i odrobinka cayenne + miód.
Jest pyszna - słodka i wyraźnie ostra. Czy nie przesadzam z tą ostrością? Pozdrawiam.
data: 2007.04.22
autor: Hania z Warszawy
Zrozpaczona zrób kulki, babeczki Pawełka ja robiłam je z moim synem który wpitalał surowe ciasto (trochę sie irytowałam ale w końcu ile tak naprawdę go zjadł?) może zejdzie ci cały dzień ale za to potem miesiąc z głowy bo na piknik zabierasz herbatkę w termos, babeczki po 2-3 na każdego, kulki tak samo i kanapki bo jeśli dzieciaki biegają to jak zgłodnieją to wszystko się zje!!! Albo zrób piernik bo bez bakalii może poleżeć odkrawasz kawały i na piknik=np. kurczak w panierce. Nie rozumiem w czym problem!? Przestań sie upierać na flipsy i chleby wasa! Zdecyduj sie czy pp jest dla CIEBIE czy nie. Może nie jesteś gotowa na zmianę. NIE MA DROGI NA SKRóTY. Uważam że powinnaś usiąść i zastanwić sie skąd w tobie tyle uporu.
data: 2007.04.22
autor: Firanka
Do zrozpaczonej: Z tego co pamiętam produkty suche typu Wasa (i pewnie też flipsy) absorbują całą masę naturalnej wilgoci z jelit i co za tym idzie, powodują zaparcia (już nie pamiętam czy to mądrość z książek czy z forum). Jeśli chodzi o kupne przekąski czy owoce, to przecież to Ty decydujesz co dać rodzinie a nie ktokolwiek na forum. Wiele z nas, forumowiczek, po podobnych doświadczeniach, powie Ci: nie warto. To przecież nie chodzi o "szkolne" podejście, co wolno a czego nie, chodzi o świadomość konsekwencji. Zwłaszcza, że one wychodzą natychmiast po grzeszku jedynie u bardzo zdyscyplinowanych osób, a u tych stale popełniających błędy, kumulują się i wyłażą znacznie później, kiedy już nawet nie pamiętamy co jedliśmy poprzedniej wiosny. Wśród naszych przepisów jest sporo rzeczy, które można zabierać na pikniki, wiele nadaje się aby spożyć je na zimno. Na pewno kulki owsiane; panierowane kotleciki z kurczaka (nie wiem jaki jest stan zdrowotny Twojej rodziny i czy możecie sobie na tego kurczaka pozwolić:); kotlety mielone, sznycle; każda sałatka (w tym ziemniaczana z sosem vinegrette, żeby było bardziej obiadowo); kanapki nie muszą być suche (zwłaszcza, że każda i tak na bank jest bardziej wilgotna niż Wasa lub flipsy), można nałożyć do środka jarzynkę z obiadu lub sosy (np. mój ukochany tatarski, czosnkowy, pomidorowy); nasze ciasta (np marchewkowe z przepisu na forum); pieczone pierożki, ciasteczka z farszem mięsnym, jarzynowym (sporo było pomysłów na forum w związku z wykorzystaniem mięsa rosołowego i z przerabianiem przepisów); naleśniki; placki ziemniaczane; babkę ziemniaczaną w plastrach (z przepisu z forum). Wiekszość propozycji nie musi wymagać dodatkowego czasu w kuchni, może być zagospodarowaniem "resztek" po posiłkach z poprzedniego dnia, to jedynie kwestia przemyślenia jadłospisu na kilka dni przed wypadem w plener. Zwłaszcza, że w naszym żywieniu chodzi również o wyeliminowanie podjadania i przekąsek. Jemy pełne posiłki, kto musi, ten częściej, ale bez podgryzania. Czyli na piknik wybieramy to, co najbardziej przypomina obiad lub kolację, popijamy zupką z termosu lub herbatką a czas przed i po posiłku wykorzystujemy na zabawy i rekreacje a nie na podjadanie. To tyle pomysłów na menu a jeśli chodzi o czas w kuchni to już kwestia priorytetów. Ja osobiście bez żalu "mieszam w garach" ale za to zyskuję pewność, że robię dla mojej rodziny to, co najlepsze. I mam efekty. I to takie, że za nic nie zamieniłabym ich na więcej czasu. Najbardziej chciałoby się mieć i jedno i drugie - i efekty i cały dzień wolny ale tak nie jest. I nie będzie, bo nic za darmo:) Ja jednak nie żałuję. Nie zamieniłabym obecnego stanu zdrowia na porzedni nawet za góry dolarów:) Wiele z nas wybrało efekty kosztem czasu. Zyskujemy pewność. I o tą pewność tu chodzi. Jeśli ona jest, to nie liczy się czas (patrz: ostatni post Joanny MamAsik), nie ma zgrzytania zębów i pośpiechu. Kochana, zrobisz jak uważasz, przecież to Twoja rodzina i tak naprawdę nikomu z nas nic do tego. Aha i jeszcze kwestia gotowych produktów: na 100%, podstawową intencją wszystkich producentów jest zrobienie pieniędzy a nie uzdrowienie konkretnych osób. Chcą dotrzeć do naszych kieszeni (co oczywiście nie jest złe samo w sobie, na tym przecież polega działalność handlowa, a, że coraz częściej jest to naszym kosztem... a to z kolei nierzadko na własną prośbę konsumentów spragnionych wygody, to już inne zagadnienie) My w naszych kuchniach myślimy o zdrowiu i o tych kilku brzuszkach, które czekaja na nasze posiłki.
Iwono z Kościana: ja zawsze byłan baaaaaaardzo szczupła, na PP się to powoli zmienia, zawsze byłam pełna kompleksów na tym tle. Ale kiedy na PP stałam się nieco pewniejsza siebie, to na zaczepki typu: ale ty jesteś chuda! lub: kiedy ty w końcu przytyjesz? odpowiadałam: a po co mam tyć, żeby się potem odchudzać? I działało. (Swoją drogą, to ciekawe, że wytykanie grubym, że są grubi uważa się za nietakt a chudym, że chudzi nie. Może z zazdrości? hihi)Teraz jest znacznie lepiej z moją wagą ale zadziałało dużo rzeczy a w tym zaakceptowanie i polubienie siebie. Pani Anna pisała kiedyś, że jak ktoś na PP wciąż chudnie to znaczy, że za mało je. I nie chodzi absolutnie o wielkość porcji tylko o częstotliwość. Niektórzy muszą jeść nawet co 2 godziny mały zrównoważony posiłek. Ja zdecydowanie należę do takich osób, może Ty też? Jeśli chodzi o Twojego barana, to kości z niewielką ilością mięsa dodawaj do zup a co do przepisów to poszukaj w starych książkach kucharskich lub w internecie. Sporo jest na portalu gazeta.pl w dziale kuchnia. Poprzerabiaj te przepisy na nasze. Często przepisy na jagnięcinę i baraninę pochodzą z kuchni śródziemnomorskiej lub innej (orientalnej lub węgierskiej) więc jest mało do przerabiania. Albo może trochę rozdaj po rodzinie?
Pozdrowienia!
data: 2007.04.22
autor: Marta R. z Warszawy
Firanko, kiedy my przeszliśmy na pp,mąż jadł wszystko co robiłam,co do reszty wiedział czego nie powinien, ale mu nie broniłam.Bardzo lubił zimne mleko i piwo,ale długo tego nie kupowałam.Kiedy po przerwie napił się jednego i kiedyś później drugiego,bardzo się rozchorował iratował imbirówką.Od tego czasu już boi się po to sięgać.
data: 2007.04.22
autor: Esdyta
Joanno Mam Asik i Miwi,dziękuję zastosuję się do zaleceń.Sedecznie pozdrawiam.
data: 2007.04.21
autor: Barbara
Witam wszystkich serdecznie!Poprosiłam mojego przyszłego męża o załatwienie mi pół kilo baraniny na bulion na wzmocnienie kości.A mój narzeczony przywiózł całego barana.No i jestem w kropce. Zamrażarka pełna mięsa, a przepis na gulasz barani tylko jeden.Wiem że powinnam sama coś stworzyć, ale proszę dziewczyny!podajcie chociaż jeden przepis. Czy baraninę trzeba zawsze trzymać w przyprawach przez noc?I jeszcze jedno: ja też bardzo schudłam i dziękuję tym dziewczynom które poruszyły ten temat na forum.Mam nadzieję, ze ja też dojdę do siebie.Mam jednak pytanie:jak radzicie sobie z ludzmi którzy pięć razy dziennie powtarzają Wam, ze jestescie za chude?Bo ja już nie wiem jak mam przechodzić obok tego bez żadnych komentarzy.
data: 2007.04.21
autor: Iwona z Kościana
Pani Heleno, na czawrtkowym pani Ania opowiadała o pszennych bułach podpiekanych, z masłem i usmażonym w b. ostrej panierce indyku. I potem chodziło to za mną i chodziło. No i oczywiście sama jeszcze nie zdążyłam spróbować, ale za to mąż do pracy raz dostał i chwalił; zwłaszcza, że indyk był "gorący" = ostry. (przemyt pomysłu z czwartkowego ;) ) No a keczup? Z tego co mi w ucho wpadło, to tak, zapewne zwłaszcza domowy, ale moja rodzinka na taki nie ma szans, pomidory na Jeżycach nie wyrosną. :) * No i przemycam ci Elu mat jedzonko z czwartkowego. Ostatnio też się ratowałam zupą cebulową zaczerpniętą z pani Ani. Miałam na kolację rosół, a tu dzwoni moja siostra, że wracając z gór zajadą nakarmić u nas dzieci. No to i dla nich powinnam była coś mieć. Udusiłam więc pół garnka cebuli z przyprawami, Dodałam tę cebulę ro gotującego się rosołu, doprawiłam, jeszcze trochę wrzątku, grzanki z prochami i było. Raz dwa trzy i mniam mniam. Tyle że dla wszystkich zupa była lekko za "gorąca" = ostra, tylko ja tego nie czułam. Hi hi. I wiesz co, nie spędzam w kuchni wielu godzin, a jak spędzam to chyba już nie zauważam; może mi weszła w krew nowa organizacja dnia? Nie wiem. Ale jest pięknie. Ułani przyjechali. (ułańska maniaczka ze mnie)
data: 2007.04.21
autor: Joanna - MamAsik
Witam jadam wg metody od ok.roku, urodziłam dziecko 24 listopada 2006r. czyli teraz skończy 5 msc. więc od 24 kwietnia zacznie się szósty miesiąc proszę tylko o krótką radę Rene, albo Magdę chyba że ktoś jeszcze jest dobrze zorientowany czy pierwszy wprowadzony posiłek do karmienia piersią to " kaszka dla dziecka karmionego piersią" z 307 str. książki czy zupka I. Proszę tylko o krótką poradę. Próbowałam znaleźć w archiwum ale nie udało mi się. Pozdrawiam
data: 2007.04.21
autor: Marta
Po wymianie postów między p.Grażynką i Anitą przyszło mi do głowy pytanie jak właściwie odnosić się do słów pani Ani zeby trzymać rodzinę krótko ale też dać im prawo do popełniania błędów. Dlaczego to pytanie? Niestety mam wrażenie że mąż się "rozbujał" ostatnie kilka dni:a to kupił piwko, kolejny dzień maślanke brzoskwiniową, potem na trzeci dzień jabłka i dzis jak mnie nie było to jabłko dostał syn. I widze że jedzenie pani Ani chciałby traktwać tylko jak lekarstwo czyli przy przeziebieniu imbirówka, kilerka ale tak w ogóle to hulaj dusza słodycze, piwo i mleko...
Może poradzicie coś albo macie jakieś refleksje.
Odnośnie spotkań czwartkowych to pani Ania zawsze powtarza że nie bez przyczyny mieszkamy bliżej czy dalej od Poznania. Przez czas jakiś po 2-gim kursie miałam syndrom żalu do siebie że nie zapisałam sie na konsultację indywidualną na którą nie ma na razie szans. I co? Siadłam z żalem i kłębiącymi sie wątpliwościami do Aniołów i uderzyło mnie zdanie od któregoś Aniołka "tylko najlepsi uczniowie dostają najtrudniejsze zadania". Nie musiałam więcej czytać, przeszedł mi żal. Ta droga bez konsultacji jest dłuższa wyboista ale są kursy, książki. Nie żałujcie dziewczyny że was nie ma. Jesteście gdzieś tam z nami i na forum zawsze można o cos dopytać. Idę robić obiadek. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.04.21
autor: Firanka
Pani Aniu dziękuję za info nt kakao nie wypijam go dużo bo jak miałam dość herbatki i kawki to zrobiłam sobie przez dwa dni po kubku i na trzeci dzień jak pomyślałam o kakao to mnie zemdliło więc uznałam że mam dość. Efekt uboczny był poranny ból głowy który przeszedł po wypiciu kawy z imbirem. Już też jak maniaczka siedzę i myślę co jest nie tak jak organizm mówi nie. Ale o kakao przypomniałam dziewczynom jako też o jednej z alternatyw bo czasem niektórzy chcą jakiś nowośći a tutaj trzeba dziesiątki razy przeglądać książki. Wróciłam właśnie z pracy. Dzieciaki jedzą lody choc wiatr jak z Syberii. Mówię im żeby sobie zostawili lody na lipiec ale patrzą na mnie jak na wariatkę. No jak zwykle się czepiam się. Chipsy, cola, lody, słodycze asortyment sklepu w szkole. No i lody bo upał za oknem! To ironia oczywiście
data: 2007.04.21
autor: Firanka
jeszcze raz apeluję o propozycje gotowych przekąsek dla dzieci (i dla mnie też), może uda się zaakceptować flipsy kukurudziane bezglutenowe, może coś z Wazy, jakiś owoc??? teraz przy okazji pikników nie chce się jeść suchych kanapek zwłaszcza że lepiej ich nie popijać bo soki trawienne sie rozrzedzają. Trochę ułatwień życia przydałoby sie na lato, nie będzie tyle czasu na gotowanie! kuchnia PP zajmuje bardzo dużo czasu, a ja chcę korzystać jednocześnie z życia! boję się że wyjazdy na wakacje zostaną ograniczone ze względu na brak odpowiedniego pożywienia w terenie!!!
data: 2007.04.21
autor: rzozpaczona
Anito,zgadzam się z refleksją na temat tekstów Madonny i jej samej jako artystki. Od dawna uważam ją za osobę noszącą w sobie "głębię",wiele przekazującą,wiele rozumiejącą,więcej niż widać na pozór. Nie ocenia się książki po okładce :) Pozdrawiam!
data: 2007.04.20
autor: Monika z Częstochowy
Tak się zapracowałam w ogrodzie, że zaniedbałam swoje kulinarne obowiązki, a tu nie ma odstępstw, trzeba się nauczyć nowej organizacji dnia. Mam pytanie , co może być powodem gorąca na twarzy,/czerone policzki - jak piwonie/, oj pewnie kłania się moja niewiedza, lub jeszcze gorzej, brak dyscypliny. Czy na grzanki z piekarnika może być bułeczka, czy tylko chlebek, a także do zaostrzenia smaku można używać kechup? Pozdrawiam wszystklich bez wyjątku.
data: 2007.04.20
autor: Helena z Bierzglinka
Joasiu-MamAsik,użyte przeze mnie słowo "sprawozdanie" było absolutnie nie właściwe.Miałam na myśli raczej nowe przepisy,czy jakieś przemyślenia ułatwiające i przyspieszające gotowanie a najważniejsze,jak to robić,by nie spędzać przy garach wielu godzin dziennie. Nie będę ukrywać ,że chętnie bym brała udział w Waszych spotkaniach ,bo nie ma nic milszego niż przebywanie w gronie osób mówiących wspólnym językiem o wspólnych sprawach. Także Joasiu - w wolnej chwili skrobnij "co łaska". Jagoda,proszę o przepis na bananowe nadzienie do naleśników . Często robię ze świeżą kapustą lub z mięsem -ale myślę że moi domownicy z takiej zmiany byliby bardzo zadowoleni. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.04.20
autor: Ela mat
Pani Krystyno z moich wyliczeń wynika, że ciągle mamy wiosnę, a dojo zacznie się dopiero 27 kwietnia(bardzo proszę bardziej doświadczonych w wyliczaniu o poprawienie mnie jeśli się mylę), a jeśli chodzi o kurację pszeniczną to Pani Ania juz o niej pisała, prosze poszukac w archiwum. Pozdrawiam:)
data: 2007.04.20
autor: Asia z D.G.
Pani Barbaro ja kiedyś pytałam o te banany, o to jak często mogą je wcinać maluchy. P. Ania odpowiedziała, ze rzadko i mało, myślę, że to zalecenie dotyczyć będzie także nas dorosłych. Ale jak się mylę to mam nadzieje, że mnie poprawicie.
Idę na dobrą zupę, bo ostatnio zafundowałam sobie nie nasze jedzonko i ciężkie dni nastały (hehe).
Pozdrowienia dla wszystkich!!
data: 2008.01.08
autor: miwi
Grażyno z Lubonia, miło mi, że pomyślałaś o mnie i przytoczyłaś ten cytat. Serdecznie dziękuję. Przeczytałam go uważnie. Takie spojrzenie na wychowanie to też NOWE. A w głębi serca też tak uważam. *** A u mnie spomiędzy ciężkich czarnych chmur zaświeciło dziś rano Słońce. Wczoraj głośno poprosiłam Anioły o wsparcie. I dziś rano nadleciały i zatrzepotały skrzydełkami nade mną jak wstawiałam rondelek z wodą na kawę. I nagle wiedziałam CO powiedzieć dzieciom. Jakbym czytała z niewidzialnego slajdu. Mówiłam od serca i trafiałam w serca. I zrobiło się fajnie, jakby coś pękło, a oni ulegli przemienieniu. Syn starszy napisał właśnie (!) smsa, że dostał 6 z historii. A młodszy mówi w domu, że mama jest już ok. A więc, zadziało się Pani Aniu. Na tej podwalinie będę "stać i się przyglądać". Czyli najtrudniejsze przede mną. No cóż, w pracy jest ok (niebawem podziękuję szefowi, że to dzięki niemu PP i Pani Ciesielska;), relacje z najbliższymi w porządku (akceptuje ich takimi jacy są, nie żywię do nikogo urazy i jest po prostu dobrze), serce nie w rozterce (może to moja Połówka), a więc skądś te kopniaki muszę dostawać by wskoczyć wyżej. A że bolesne są? Tak ma być, kolejne kręgi coraz wyżej, a sama tego w końcu chcę. "I am blessed by God to tell myself : I suffered so much to become who I am today" - cytat z Confessions Tour Madonny. Polecam piosenki z ostatnich płyt tej - wbrew pozorom - uduchowionej artystki. "I believe in Angels, I believe we are messengers on Earth". Pozdrawiam ciepło.
data: 2007.04.20
autor: Anita
Bastek, Bastek, to nie otręby to płatki owsiane regulują pracę jelit. :) Uwierz. Albo nie wierz i wrzucaj przeczyszczający środek w postaci otrębów. Powodzenia. * Pani Barbaro, z tymi bananami to ostrożnie. Bardzo zaśluzowują organizm.
data: 2007.04.20
autor: Joanna - MamAsik
Bastku, na PP rozpatrujemy wyłącznie energię tego, co wkładamy do ust. Nie kalorie, nie witaminy, nie minerały, nie właściwości przeczyszczające itp. To nas nie dotyczy. Dlatego dodawanie otrąb (energetycznie pustych i zakwaszających) do owsianki to efekt tabletki - załatwiasz nią sobie nierównowagę w organizmie. Pani Barbaro, banany nie za często, na pewno rzadziej niż raz w tygodniu. Próbowała Pani zrobić naleśniki posmarowane bananowym, doprawionym mazidłem? Są pyszne :)) Pozdrawiam
data: 2007.04.20
autor: Jagoda
Dziękuję.
data: 2007.04.20
autor: Ela.Cz.
Ela.Cz.Indyk jest w smaku ostrym.
data: 2007.04.20
autor: Barbara
Gotuję rosół wołowo-drobiowy, ale zamiast kurczaka chcę dodać indyka. Jaki indyk ma smak? Będę wdzięczna o szybką odpowiedź. Dziękuję. Kulki wyszły pyszne.
data: 2007.04.20
autor: Ela.Cz.
Ostatnio upiekłam w piekarniku banany posypane imbirem i kardamonem.Są pyszne na podwieczorek.Ale jak często można się nimi zajadać? Bedę wdzięczna za odpowiedź.Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2007.04.20
autor: Barbara
Zauwazylem,ze otreby efektywnie oczyszczaja jelita i zawsze je dodaje do swojej porannej,imbirowej owsianki.
Dziekuje za przeslana odpowiedz i pozdrawiam.
data: 2007.04.20
autor: Bastek
P.Anno Mario, myślę że niczego nie przeoczyłaś. Masz prawo szybko głodnieć. Jeśli czujesz łaknienie, to możesz zjadać posiłek co 2 godziny (w międzyczasie żołądek sobie potrawi), zobaczysz, za jakiś czas to się unormuje i przerwy będą dłuższe. Tylko musisz pamiętać, że te posiłki muszą byc lekkie, neutralno-ocieplające, raczej ciepłe, z porządnym, treściwym obiadem, zupą na kolację, itp. itd. A konkretnie ile posiłków? Hmm: śniadanie, drugie śniadanie, pierwsze danie obiadowe, drugie danie, podwieczorek, kolacja, cosik zupełnie lekkiego, jak zgłodniejesz przed snem. Pasuje taka odgórna wskazówka? :) * Elu mat z tym streszczaniem czwartkowych może być problem. Mi osobiście byłoby ciężko, raczej umiałabym wyrzucić z siebie jakąś refleksję, ale tak specjalnie, sprawozdawczo... Hmmm. Może ktoś się pokusi i będzie chętny i "potrafiący". Często jednak jest tak, że "poznańskie" posty po czwartkowym jest wynikiem tego co się w trakcie spotkania wydarzyło. Mój poczwartkowy post był właśnie wynikiem spotkania. A spotkanie było mocno towarzyskie, relacjonowanie takiego spotkania byłoby mocno krępujące. Ale zobaczymy jak to się wszystko ułoży. Rozumiem, że chciałoby się wszystkim spoza Poznania zajrzeć na czwartkowe, ale może kiedyś się to zinformatyzuje, będą kamery, telekonferencja. ;) hi hi. Pozdrawiam
data: 2007.04.20
autor: Joanna - MamAsik
W "Filozofii zdrowia" na str. 151 odnośnie omawiania produktow spożywczych - Pszenica , czytamy : Całe ziarno pszenicy ma właściwości oczyszczające i lecznicze przy ogniu wątroby i serca. Kurację przeprowadzamy przez 12 dni wiosną, w czasie ktorych jedynym pożywieniem jest gotowana pszenica i herbata z zielonej pietruszki".
Mam pytanie: czy taką kurację może przeprowadzić każdy, a jeżeli nie to jak rozpoznać np. ogień wątroby?
Wiem także, że jesteśmy już w dojo i wiosna za nami, ale chciałabym coś więcej dowiedzieć się o tej kuracji.
data: 2007.04.20
autor: Krystyna
Pani Aniu:) NIC tak cudnie nie pachnie jak pieczeń czy zupa, ale też nic tak bardzo nie przywraca do pionu jak zapach truskawek i cudna świadomość że mogę się bez nich obejść i żyć bez zapchanego nosa i załzawionych oczu:)Pozdrawiam
data: 2007.04.20
autor: karolina
Anito, przeczytałam w "Wysokich obcasach" wywiad z psycholog Ewą Woydyłło, autorką książki"My, rodzice dorosłych dzieci".
Coś Ci zacytuję: "Mamy tendencję, by postrzegać błedy dziecka jako rezultat błędów wychowawczych, popełnionych przez rodziców. Dziecko nie podlega wyłącznemu wpływowi nawet najbardziej dominujących rodziców. Na jego zachowanie i wyboy wpływ mają inne czynniki: inni ludzie - rodzina, rówieśnicy. nauczyciele, inne okoliczności. Jeśli na przykład moja córka pali paierowsy, nie znaczy to, że ja to aprobuję. Ona ma wiedzieć, że jestem niezadowolona, ale stosunki między nami nie powinny ulec pogorszeniu. Przecież przyjaźnimy się z ludźmi o odmiennych poglądach, szanujemy różnice między nami. Tak samo powinno być w relacjch z dziećmi. A im bardziej jestem niezadowolona z postepków dziecka, tym nawet bardziej musze dbać o to, by stosunki były bezpieczne. W wychowaniu dzieci chodzi o to, by nauczyły się samodzielnie zarządzać swoim życiem, zgodnie z własnym systemem wartości, byleby był zgodny z prawem. Jeżeli zafundujemy dziecku konflikt wewnętrzny (ja czegoś pragnę, a mama czy tata nie wyraża zgody), to będzie musiało przed nami udawać i będzie żyć w ciągłym napięciu, może się rozpić, popaść w depresję, w każdym razie będzie nieszczęśliwe."
Pozdrawiam
data: 2007.04.19
autor: Grażyna z Lubonia (mama dwóch jeszcze małych chłopaków)
Witam,
mam jedno małe pytanko, nie wiem czy gdzieś przeoczyłam w książkach czy nie było tego,ile posiłków dziennie ma spożywać dorosła osoba? Mój ukłąd pokarmowy jest totalnie rozregulowany i najchętniej jadłabym ciągle, więc muszę mieć jakąś odgórną wytyczną ;)
Pozdrawiam
data: 2007.04.19
autor: Anna Maria
Pani Aniu, dziękuję za odpowiedż.Czytając na forum pytania,opisane problemy a potem odpowiedzi,czy podpowiedzi ''owsiankowej sekty'' jest mi trochę żal ,że do Was nie należę.Czytam wszystko dokładnie,nawet założyłam sobie specjalny zeszyt,na to czego nie ma w książkach-nowy przepis,czy inny sposób zastosowania.Mieszkam na południu Polski i nie mam możliwości brać udziału w czwartkowych spotkaniach z p.Anią.A teraz moja prożba,nie do p.Ani,tylko do weteranek tych spotkań w kwestii ''zbierania perełek do kolekcji''.Piszcie proszę,o ile p.Ania nie ma nic przeciwko, o 2,3 omawianych sprawach,bo napewno zawsze coś nowego się dowiadujecie.Taka forma krótkiego sprawozdania dla tych ,co mieszkają daleko. Wiem,że proszę o dużo, dziękuję ,jeśli uda się zrealizować, ale nie będę mieć za złe, jeśli się nie uda. Ja uważam,że należę do Waszego przemiłego grona- należę do grupy ''czytaczy''.Pozdrawiam serdecznie p.Anię i wszystkie weteranki forumianki.
data: 2007.04.19
autor: Ela mat
O rany, pani Lidio, jakie znów ciastko ze śmietaną? :) Z odpowiedzi pani Ani? Myślę, że to było ciastko z wielkim mrugnięciem. I mleko i śmietana są zbyt dużym ładunkiem wapnia, zaśluzowują organizm, i tak dalej - do doczytania w książkach. Dlatego nawet jeśli martwi się pani ostroporozą to w ksiażkach pani Ani znajdzie pani prawdziwe zależności, które rządzą naszym organizmem. * Marzeno z Piastowa, fajnie masz, że jeszcze karmisz. Ja już zakończyłam. Trochę mi żal. Ale też miałam sugestie polegające na tym, że moje mleko jest przyczyną wszelkiego zła w dziecku, i było, bo się tym nadmiernie przejmowałam, dusiłam w sobie, płakałam. Teraz byłoby inaczej, ale wtedy jeszcze nie umiałam sobie ze sobą poradzić. Taka to była lekcja. :)
data: 2008.01.08
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu,można zjeść ciastko ze śmietaną a mleka nie. Dlaczego śmietana jest lepsza.
Pani Aniu zrobiłam badanie krwi na zawartość wapna w surowicy krwi i wyszło znacznie poniżej normy.4.0 a norma wskazuje 4,4 do 5,3. Jak mogę poprawić wynik. Na pp jestem ponad rok. Mam początki osteoporozy. Proszę o pomoc na forum lub możliwość kontaktu z Panią chociaż telefoniczną.Pozdrawiam.
data: 2007.04.19
autor: Lidia
Gosiu, zanim na dobre weszłam w pp, zdążyłam wypróbować chyba wszystkie "super" kremy z tym, że bez żadnego efektu. Dałam więc sobie spokój. W 4 miesiącu życia mojego synka, pojawiły się u niego objawy AZS ale ja nie byłam jeszcze wierna jedzeniu pp. Jednak po niedługim czasie "wpadłam" na niniejsze forum i od tamtej pory się zaczęło, przede wszystkim walka ze słodyczami i chyba tak mnie to wciągnęło, że nawet nie zauważyłam, kiedy plamy zniknęły.
Nie używam żadnych filtrów (wcześniej nawet 60SPF).Od kiedy jest takie ładne słoneczko siedzę wystawiona w jego stronę nawet godzinę i nic, tylko piękna opalenizna:) Tak jak pisała Pani Ania i dziewczyny, musisz zaufać, że jedzenie wg pp przyniesie oczekiwany skutek.
Teraz trochę o przygodach moich i mojego synka z AZs.
Był moment, że wszyscy wokół sugerowali, aby pójśc z dzieckiem do alergologa i zastosować jakieś maśćki, bo mu blizny zostaną. Albo może przestać karmić, bo to przeze mnie ma to uczulenie. Oj, przykro było słuchać takich "rad" i różnych "mądrości", nie jestem zbyt asertywna, więc pomijałam je milczeniem, a w duchu obiecywłam sobie, że pomyślę co robie nie tak, dokonam korekty i wam pokażę:)No i udało się. Jeszcze na początku naszej "walki" , widząc jakieś gładkie dziecko zastanawiałam się, dlaczego akurat to mój synek ma azs? Teraz wiem, że to jego choroba pomogła mi bardzo w dyscyplinie bo jeszcze karmię piersią (byłam strasznym łakomczuchem słodyczowym) i trzymam się twardo. Pozdrawiam cieplutko.
data: 2007.04.19
autor: Marzena z Piastowa
A ja spiesze z gratulacjami dla mojej imienniczki:))) Wszystkiego najlepszego!!
data: 2007.04.19
autor: Monika z Łodzi
Pani Aniu, wężykiem ~~~~ Wiem, że muszę sama ~~~~. Dziękuję bardzo za perełkę dla mnie i serdecznie jak zawsze pozdrawiam. Jagnięcina super, teleportowała mnie w górskie lasy. Karolinko, dziękuję za wsparcie, wiarę i pozytywne wibracje. Buziaki* Pozdrawiam wszystkich rozmarynowo;)
data: 2007.04.19
autor: anita
Pani Aniu bardzo dziękuję za cierpliwość.Mam 3 dzieci -córka 9 lat, dzięki Pani wyszła z alergii, syn 2 i drugi niedługo skończy miesiąc. Bardzo staram się przestrzegać diety u starszego 2 razy owsianka raz zupka i na obiad zwykle ziemniaki i mielone albo gulaszowe z jarzynką, rzadko chleb z masłem. Do niedawna jednak 2 razy w tygodniu jak pracowałam zostawał z babcią i nie mam pewności jak to było.Teraz nie ma dolegliwości ale język taki jakby miał zastój i zaśluzowanie.Karmię piersią młodszego i mimo,że bardzo się starałam zaszkodziłam mu tak jak mówiłam przez telefon chlebem, makaronem i sałatką jarzynową albo tak myslę grzeszkami w czasie ciązż. Z sapką raz jest lepiej raz gorzej.Ściągam mu z noska śluz żółto zielony. Udało mi się ściągnąć płatki ze Stoisławia z hurtowni z Chojnic-100km od Bydgoszczy, bo jak mi podpowiedziała jedna z forumowiczek poszukałam w internecie adresu i telefonu firmy i powiedzieli, że nigdzie bliżej nie wożą.Jak byłam w ciąży ze starszym synem to tylko 1 nogą byłam na pp i tak jak w ciąży z córką też miałam plamy na twarzy.Wydaje mi się,że od jedzenia kwaśnego i potem kontaktu ze słońcem.Pani Agnieszko z Poznania Pani Ania poleca Kremy z filtrem,których Pani Ania nie poleca nie pomagały.Teraz przy ostatniej ciąży nie stosowałam ich, nie bałam się słońca i nie miałam ani jednej plamy. A przy okazji po przejściu na pp bez rozjaśniania same znikną.Pani Agnieszko z Poznania Pani Ania poleca II danie na obiad a zupę na kolację. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.04.19
autor: Edyta
Pani Aniu.Dziękuję za rady w sprawie rosołu.
Pierogi i naleśniki są oczywiście z mięsem.
Pozdrawiam.
data: 2007.04.19
autor: Halina.
Marzenko z Piastowa, dzięki za odzew. Ja od trzech lat próbuję się tego bezskutecznie pozbyć, wypróbowałam wszystkie dostępne drogie!!! maści i kremy i dokładnie zero poprawy. A latem oczywiście jest jeszcze gorzej, bo ciemnieją od słońca choć dwa razy dziennie smaruję się totalnym blokerem chyba SPF +60. Powiedz mi proszę, czy jak ci już zniknęły plamy to teraz dalej chronisz się bezwzględnie od słońca w obawie przed powrotem plam? , czy też przyczyną tego jest zła dieta i tyle? dziękuję
data: 2007.04.19
autor: gosia
Witam! Odzywam sie po raz pierwszy gdyz wlasnie odkrylam forum. Moze ktoras z pan zna odpowiedz na moje pytanie. Na pp jestem od trzech tyg, od paru dni mam w ustach dziwny kwasny smak a jeden z miesni lydki na granicy skurczu. Czy jem czegos za duzo lub za malo? Potrawy gotuje scisle wedlug ksiazki na improwizacje jeszcze za wczesnie; owocow nie jem juz od dawna, gotuje zupy, jarzyny do obiadu, nie tykam zimnego i surowego. Sprobuje przeczytac jeszcze raz ksiazki ale jesli ktos zna przyczyne prosze o rade.
Pozdrawiam
data: 2007.04.19
autor: Joanna z Manchesteru
Hej Jolik, czyli chodziło o obawę, że twój post urazi "owsiankową sektę"? ;) Nie dziwię się, że nie są zamieszczane posty wynikające z niezrozumienia, a raczej totalnej negacji rzeczy niezrozumiałych. PP w wydaniu "ciesielskim" nie jest zwykłym i prostym podejściem do życia, a to może przerażać. Nieznane budzi lęk. * Agiśka, jak gotujesz dziecięciu, to rób najlepiej duszeniny łącząc smaki, równoważ je i będzie dobrze. Lepiej jest wrzucić brokuła do cielęciny i czosnku niż ugotować osobno. (to nie przepis tylko sugestia - asekuruję się :) ) A i garów mniej zabrudzonych. * Agnieszko z Winograd, co to niby ma być - zupa treściwa i nie trzeba drugiego gotować? Zupa ma być treściwa, ale drugie też winno być, czasem można pominąć, ale nie można zapychać się wiosną daniami intensywnymi i dużymi porcjami, bo dowalamy wątrobie. Ja tak cierpię od niedzieli, bo najpierw niedojadłam, potem na przetrwanie były kulki, a potem mega obiad - super sycący, kolacji nie trzeba było, hi hi. I co? I se wątroba cierpi. Pobolewa. Doporowadzam ją do porządku i ze świadomością, że to chwilę potrwa.Te kostki i stopy na pewno bolą, bo coś w diecie jest nie tak, ale to się nie da z góry stwierdzić co i dlaczego. Zawsze trzeba przemyśleć, poanalizować. Nie dotarłaś na czwartkowe ostatnio, prawda? Szkoda, bo w kawesti wrzucania do gara pewnie by ci się trochę rozjaśniło. Jak to pani Ania napisała, zbiera się tam takie perełki do kolekcji. :) Pozdrawiam serdecznie i życzę pomysłu na walkę z dolegliwościami. *
data: 2007.04.18
autor: Joanna - MamAsik
Wysyłam w świat radosną nowinę: za 8 miesięcy urodzę dziecinę (drugą!) !!!!!!!!!!!!!
szczęśliwa mamuśka :)
data: 2007.04.18
autor: Monika z Częstochowy
Witajcie, Kochani! Odpowiadam jeszcze na listy z zeszłego tygodnia. Pani Kamiczek, wszystkie te sensacje są normalnością, proszę wrócić do dyscypliny bez żadnych obaw, a gdyby tak zupełnie Pani czegoś nie wiedziała, to proszę zadzwonić. Firanko, wracam do kakao, które zawiera nie tylko dużo magnezu, ale i bardzo dużo wapnia, więc wypijanie go codziennie – 2 łyżeczki!! – może wywołać jakieś sensacje. Proszę robić je rzadziej, no i nie tak intensywne. A teraz listy aktualne. Karolino i Joasiu, oczywiście, macie rację, nie będę nic dodawała, bo każdy forumowicz określił sobie wg własnej świadomości całą sytuację. Pani Haniu z Warszawy, może Pani zacząć pić imbirówkę wówczas, gdy nauczy się Pani rozpoznawania swego samopoczucia i funkcjonowania narządów. Jeśli pojawią się jakiekolwiek zaburzenia w procesie trawienia czy w gorszym samopoczuciu, proszę popijać imbirówkę właśnie profilaktycznie. Nie znam Pani i przyczyn Pani dolegliwości kostno-stawowych, proszę zadzwonić. Pani Joanna właściwie Pani odpowiedziała. Pani Edyto, przyczyną zaśluzowania dziecka na pewno nie były łuski w płatkach owsianych. Jeśli dziecko ma stale katar i kaszel, popełnia Pani błędy żywieniowe – coś jest nie tak. Proszę zaglądać do książek i prześledzić archiwum. Ile ma Pani w sumie tych dzieci, bo się pogubiłam. Karmi Pani piersią drugie czy trzecie? Może Pani zjadać kanapki, ale chleb musi być czerstwy, raczej z mięskiem z zupy, a wędlin niewiele. Joasiu, cieszę się, że dzięki czwartkowemu spotkaniu nanizałaś na sznureczek kolejną perełkę mądrości. Anito, w sprawie Anny P. może masz rację, może nie, ja bym się raczej skłaniała ku opinii Karoliny o asertywności. Pani Elu, myśmy chyba już rozmawiały, chyba się nie mylę? Poza tym Joanna odpisała Pani bardzo mądrze. Pani Elu mat, jeżeli znalazła Pani przepis na całą kąpiel, to proszę zrobić z połowy, a jeśli będzie za dużo, to z ćwiartki. Pani Aneczko, dziewczyny odpowiedziały Pani dobrze, oczywiście, oleju ma być pół litra. Aby sos nie był zbyt rzadki, można dodać więcej ugotowanych żółtek. Pani Joanny, Alveo nie znam i nigdy nie używałam. Pani Alicjo, cieszę się, że świetnie sobie Pani radzi. Nie jedz przy dziecku chleba, wtedy nie będziesz go kusiła. Dziecko powinno mieć codziennie mięsko w zupie, a do owsianki dodawaj mu żółtko co drugi dzień, chyba że będzie je miało na śniadanie. Najważniejsze, nie ucz dziecko, aby między posiłkami dziecko coś zjadało. Między posiłkami ma być spokój od jedzenia. A czerstwy chlebek tylko do drugiego śniadania. Proszę, niech Pani śledzi listy Pani Joanyy MamAsik – są one dla Pani bardzo cenne. Pani Firanko, w sprawie Alveo dała Pani bardzo cenne uwagi. Annik z Poznania, a kto powiedział, że bulion energetyczny to rosół? Hej, babo! Proszę, niech sobie Pani ugotuje dobrego rosołu na wołowinie i skrzydełku indyka, z warzywami i przyprawami i solą, a z jajka niech Pani zrobi lane kluski. Pani Moniko, dawno, dawno temu ja też podjadałam słodycze po posiłkach. Ta potrzeba znika na naszym jedzeniu, proszę na naszym jedzeniu. A poza tym, proszę dyscyplinować swoje emocje, bo one wymuszają jedzeniu słodyczy. Pani Barbaro, Jagoda zareagowała na Pani pościk w sprawie bulionu, dobrze, że Pani od razu wszystko wyjaśniła. Bastek, oczywiście, że otręby są w smaku kwaśnym, bo pszenica. Ale do czego mają służyć? Ja ich absolutnie nie polecam, energetycznej wartości nie mają żadnej. Pani Elu, alergia to alergia, nieważne, czy pokarmowa, czy pyłkowa. Właściwa dyscyplina uporządkuje jedną i drugą. Złotym środkiem jest właśnie ta nasza dyscyplina i mądrość. Renata odpisała Pani bardzo mądrze. Dobrze, Karolino, że przypomniałaś o kulkach – są one na początku bardzo ważnym dodatkiem – uzupełnieniem. Pani Małgosiu-Świeżynko i Karolino, ja też jestem wąchaczem. Jak zupa dobrze mi pachnie, to wiadomo, że jest smaczna. Podobnie jest z innym potrawami. Z pewnością mamy odmienne preferencje zapachowe, ale coś w tym jest :) Karolino, Ty nie masz tylko zauważać swoje ciało i tylko je lubić. Ty masz przede wszystkim wydobywać z podziemia swoją kobiecość i ją doceniać i chołubić. Pani Teresko, dziękujemy za adres strony – potwierdzają tam nasze sprawy. Mammo, może Pani podawać dziecku kawę zbożową w okolicach roczku. Oczywiście, jeśli karmi Pani piersią, to wszystkie napoje podajemy w małych ilościach. Pani Marto R., książeczkę postaram się zdobyć, ale nie wiem, kiedy. Pani Aniu z Mainz, pokoju Ci załatwię, a wszystko, co się dzieje z Tobą, to skutki wcześniejszych ekscesów: przemęczenia, niedojadania, stresu. Z grzybami możesz sobie poradzić tylko przy wyjątkowej dyscyplinie. Łyżeczka miodu na pewno nie będzie Ci w tym przeszkadzała. Dlaczego jesteś senna? Bo nie masz energii ognia, jesteś jin. Może przedzwonisz? A, tak jak to wytłumaczyły dobrze Karolina i Anita, chudnięcie to pozbywanie się toksyn i śluzu. Proszę pilnować jedzenia, pomału wszystko wróci do formy, ale niezbędna jest gimnastyka. Pani Aluśko, potrzebny był post dla Pani Eli potwierdzający, że nasz sposób żywienia jest właściwy. Panie Romanie, oczywiście ma Pan rację. Na dzisiejsze nasze doświadczanie niedyspozycji wpływ ma nie tylko jedzenie, ale warunki, w których mieszkamy i uwarunkowania karmiczne. Ale żeby cokolwiek zacząć rozumieć i rozsupływać, zaczynamy od uregulowania jedzenia, zgodnie z Porządkiem. A to może potrwać. Niczego nie przyspieszymy, otwieranie świadomości ma swój czas. Elu Cz., nie kombinuj z tym miodem, kup sobie wagę – nie są drogie. A poza tym słoiki mają podaną wagę zawartości. A więc pomyśl! Pani Joanna odpisuje Pani właściwie. Pani Halino, rosołu na jesienne smutki wiosną nie tykaj, jest zbyt intensywny. Pomidory możesz na patelni poddusić i przyprawić – masz świetny smak kwaśny do wszystkiego. Jeśli do kaszy gryczanej nie masz gulaszu, zrównoważ ją odrobiną jogurtu, również przyprawionego. Rzeżuchy wiosną możemy używać, oczywiście. Pani Joanno, Pani porady są bardzo potrzebne. Małgosiu-Świeżynko, wychodząc z domu zawsze zabieraj sobie małą kanapkę do torebki. A jak zapomnisz, to idziesz do knajpki i kupujesz małe ciasteczko z dużą ilością bitej śmietany:) Posypujesz imbirem z torebki, a po powrocie do domu zapijasz imbirówką. Pani Gosiu, oczywiście nasza dyscyplina i właściwe żywienie dają gwarancję, że pozbędzie się Pani w przyszłości tych zmian na twarzy. Sama też je kiedyś miałam i się wycacałam:) Panie Radku, telefon mój jest czynny, jeden i drugi. Może Pan zadzwonić, bardzo proszę. Są miejsca tylko na III termin, na przełomie sierpnia i września. Anito, nie będę na forum analizowała Twoich problemów. Na te wszystkie pytania musisz znaleźć sama odpowiedź. Potykanie się – popełnianie błędów nie jest potrzebne Tobie, ale dzieciom, żeby odczuły konsekwencje tego - ciężar na własnych karkach. Ty masz stać obok i się przyglądać. Póki będziesz w lęku o swój autorytet, póki nie będziesz miała zaufania do siebie i swoich dzieci, póty będziesz trwała w cierpieniu. Zachowujesz się w tej chwili jak koń w kieracie, czujesz znój swego życia. Masz prawo wyrwać się z tego, ale nie znajdujesz woli, jesteś rozkojarzona. Pa pa :) Pani Jolik, to, co Pani opisuje, dzieje się w dziewczynach, które są na PP już przez jakiś czas, właśnie ta zmiana naszej świadomości, która daje tak odmienne przeżywanie naszych relacji z najbliższymi – partner, dzieci, ale też w relacjach z zewnętrzem – w pracy, z rodziną. To bycie obok, poza, daje większą akceptację, większe rozumienie, całkowite wyłączenie naszej drobiazgowości. Być może to, co Pani przeżyła, było czymś nagłym, nie spodziewała się Pani tego, dlatego było to takie olśniewające. Na naszym jedzeniu dzieje się to stopniowo i stopniowo przyzwyczajamy się do zmiany naszej świadomości i reakcji na otoczenie. Pani Firanko, oczywiście, że dołki są skutkiem Pani stanu, raz będzie się Pani czuła lepiej, raz gorzej, zawsze pomoże imbirówka. Myślę, że Pani Halina miała na myśli pierogi z mięsem, nie ruskie. Pani Agiśko, zwróć się z tym pytaniem do dziewczyn na forum, one Ci odpowiedzą. Pani Marzeno, Pani list jest bardzo mądry i potrzebny dziewczynom. Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.04.18
autor: Anna Ciesielska
Jestem na pp już ok. 2 tygodni. Nie wiem czy popełniam jakiś błąd ale rano zwlekam się z łóżka, bolą mnie kostki i stopy. Czy ktoś może mi powiedzieć co robię źle? (może piję za mało płynów).I jeszcze drobne pytanie: jeżeli gotujemy zupę np. z zielonego groszku lub warzywną to czy do tej zupy możemy dodać ugotowane, pokrojone mięso z kości (gotuję przeważnie na goleni wołowej lub mostku)-zupa wtedy byłaby bardziej treściwa i nie potrzeba gotować drugiego dania.:)
data: 2007.04.18
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Pani Aniu. czytam sobię gazetę ''wróżkę''2004 rok a tu przepis na królewski afrodyzjak [KRÓL LUDWIK XIV]; Po łyszce kardamonu,cynamonu,nasion pokrzywy,drobno posiekany plaster imbiru wymieszac z 1/2 szklanki wody,gotowac pół godziny,dodac poł szklanki miodu, znowu wymieszac.Zażywac nie więcej niż dwie łyżki dziennie. Pomyślałam sobie że cudowne są te przyprawy.No,no.A mojej Izeni powolutku się poprawia.Znikają cienie spod oczu,więcej kaszle[chyba się oczyszcza]nie podajemy luż sterydów.w nocy koło drugiej lek rozszerzający.Jest coraz lepiej. Pozdrawiam
data: 2007.04.18
autor: Bożena K
Gosiu, kilka miesięcy przed porodem, cała moja twarz była jedną wielką plamą. Po porodzie wydawało mi się, że jest jeszczcze gorzej. Teraz, po ponad półtorej roku pp nie ma po tym śladu. Dzięki zrównoważonej diecie jest wręcz lepiej niż kiedykolwiek z moją cerą. Nie przejmuj się więc, za kilka miesięcy a może nawet wcześniej wszystko wróci do normy. Zmian na lepsze w życiu moim i mojej rodziny jest więcej. Przede wszystkim nie przeziębiamy się, mąż zapomniał o alergii na kurz, pyłki, śierść kota i psa, oboje schudliśmy, wyglądamy młodziej :)))
Ale największym sukcesem jest "wyprowadzenie" naszego 20-miesiecznego synka z AZS. Chciałam poczekać z pochwaleniem się sukcesem,coby nie zapeszyć ale już nie mogłam wytrzymać:) Dziekuję Pani Aniu, bo po konsultacjach u Pani jest już dobrze, buzia synka robi się gładziuka.Dopiero teraz, ponieważ wszystkie produkty,które zezwoliła Pani w mini ilości (ciecierzyca, brokuł, kalafior, pomidor z puszki)wrzucałam do jednej zupki. Aż przyszło olśnienie i zmądrzałam. Przestałam też oglądać co chwilę buźkę synka, czy już widać poprawę,gubiła mnie niecierpliwość. A wystarczy tylko odpuścić i wszystko się układa tak, jak powinno.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.01.08
autor: Marzena z Piastowa
Gosiu, kilka miesięcy przed porodem wyglądałam jak mysza, cała twarz była jedną wielką plamą. Po porodzie wydawało mi się, że jest jeszczcze gorzej. Teraz, po ponad półtorej roku pp nie ma po tym śladu. Dzięki zrównoważonej diecie jest wręcz lepiej niż kiedykolwiek z moją cerą. Nie przejmuj się więc, za kilka miesięcy a może nawet wcześniej wszystko wróci do normy. Zmian na lepsze w życiu moim i mojej rodziny jest więcej. Przede wszystkim nie przeziębiamy się, mąż zapomniał o alergii na kurz, pyłki i śierść kota i psa, oboje schudliśmy, wyglądamy młodziej :)))
Ale największym sukcesem jest wyleczenie naszego 20-miesiecznego synka z AZS. Chciałam poczekać z pochwaleniem się co by nie zapeszyć. Dziekuję Pani Aniu,bo po konsultacjach jest już dobrze, buzia synka robi się gładziuka.Dopiero teraz, ponieważ wszystkie produkty,które zezwoliła Pani w mini ilości (ciecierzyca, brokuł, kalafior, pomidor z puszki)wrzucałam do jednej zupki. Aż przyszło olśnienie i zmądrzałam. Przestałam też oglądać co chwilę buźkę synka, czy już widać poprawę,gubiła mnie niecierpliwość. A wystarczy tylko odpuścić i wszystko się układa tak, jak powinno.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2007.04.18
autor: Marzena z Piastowa
Anitko! Nic więcej nie napiszę tylko: tulę Cię do serca:)Dasz radę! Wiem:)
data: 2007.04.18
autor: karolina
Dzień dobry!
Pani Aniu mam pytanie, co moge podawać prawie 3 latkowi do drugiego dania jako jarzynkę, np. w smaku kwaśnym. Przykładowo daję puree ziemniaczane, pulpeciki z indyka a na jarzynkę już nie mam pomysłu :( Pozdrawiam.
data: 2007.04.18
autor: Agiśka
Pani Halino ja myślę że rosół na jesienne... już teraz jest za ciężki chyba że jest pani na etapie rozgrzewania organizmu a w pierogach to ma pani kwaśnego od cholery bo mąka jest kwaśna i ja na pani miescu bym zakwaszanie darowała wręcz dałabym sporo kurkumy na rozproszenie. Ja lubię na rosole zrobić zupę neapolitańską. Panie Radku ze Szczecina kurs dla początkujących ma być pod koniec sierpnia. Dla bardziej zaawansowanych wcześniej.Ile będzie kosztował na razie nie wiem i odkładam kasę.
A ja wczoraj miałam chwile słabości i poszłam po jedną pomarańczkę zeżarłam pół na pół z mężem. W ogóle wszystko mi sie odbija na wiosnę nie wiem czy za mało kwaśnego czy ta ciąża taki ma urok: ostatnie 3 dni kończę szklanką imbirówki przed snem.
data: 2007.04.18
autor: Firanka
Pani Aniu, chetnie kiedys zadzwonie, jak przyjdzie na to moj czas :-). Dziekuje za taka mozliwosc. Na razie mamy z mezem do "przerobienia" jeszcze jeden problem emocjonalny, co bedzie o tyle trudne, ze dla obojga jest to temat drazliwy. Umowilismy sie wiec, ze nie bedziemy rozmawiac, tylko napiszemy lub nagramy na kasecie kazdy swoje racje i zobaczymy co z tego wyniknie. Aniu z Londynu - co do zmiany koloru oczu u mojego meza, to nie zamierzam sie w to wglebiac, bo jakos jest to dla mnie oczywiste, ze skoro corka ma jedno oko po tacie, to rownoczesnie obojgu sie ten kolor zmienia :-). A tak powaznie, to okres wglebiania sie we wszystko, czasami w zbytnie szczegoly juz przeszlam i wiem, ze nie sluzylo to nikomu. MamAsik, jakis czas temu forumowiczki upowaznily jednoglosnie p.Anie do nieumieszczania na forum wypowiedzi, ktore moga powodowac niepotrzebne negatywne emocje. Chodzilo glownie o osoby, ktore nie znajac zupelnie zasad pp z gory kwestionowaly ich zasadnosc. Moje przezycia sa natomiast nawet dla mnie troche dziwne i dlatego nie bylam pewna reakcji p.Ani. Powiem tylko, ze zycze kazdemu takiego spojrzenia na swiat, bo teraz nawet klotnia z mezem ma dla mnie inny wymiar. A mianowicie taki, ze w trakcie ostrej wymiany zdan, latwiej czasami dotrzec do drugiej osoby niz tlumaczac milion razy do znudzenia. Zwlaszcza jesli chce sie wyjasnic swoje uczucia, ktorych druga plec czesto w rozmowie nie jest w stanie zrozumiec. Oczywiscie nie moze to byc jednostronne. Ja tez z takich burz wyciagam wnioski na przyszlosc. Przed nami nowe wyzwanie. Po 5 latach siedzenia w domu prawdopodobnie pojde do pracy :-). Trzymam kciuki za moja druga polowke, ktora bedzie musiala przejac czesc domowych obowiazkow :-). Pozdrowionka.
data: 2007.04.18
autor: Jolik
Dziewczyny zrobiłyście mi smaka na kulki. Chyba też sobie nakulam. A tak w ogóle to się cieszę, bo zrobiłam wreszcie (aż wstyd się przyznać, że dopiero:) jagniecinkę. Pachnie rozmarynem w całym domu:)A w ogóle - w ogóle to Pani Aniu kochana nie wiem co robić. Siedzę właśnie z workiem pokutnym na głowie i już się nawet nie odzywam (raptem jeden dzień, ale to prawdziwy wyczyn). Czekam. Obserwuje. Akceptuje. I ciekawam trochę co to będzie dalej (nie aż tak ciekawa, po prostu). Dzieci się zbuntowały i oby dwaj do szkoły nie poszli. Drugi dzień. Starszy to już jest na bakier ze szkołą od jakiegoś czasu i myśli, że wszystko i tak będzie git. Chodzi w duuuzą szkocką kratę i na razie się nie uczy, uważa że zdąży. Ale trzyma z nim sztamę młodszy, a on dopiero gimnazjum zaczął, a brat go nie w maliny ciągnie, a w chaszcze i gąszcze i knieje. Wiem, wiem, że tymi komputerami namieszałam. Brałam, dawałam. Chciałam mobilizować i nagradzać bardziej niz karać. A zabierałam kompy "sprawiedliwie" bo każdy ma swój i wtedy gdy przegieli na maxa (głównie zachowaniem, ale i godzinnym siedzeniem). Czasami też już nie zabierałam (za dużo kabli) tylko wyłączałam korki, a to było niesprawiedliwe. Ale już nie mam siły na tzw amerykańskie-mądre-rozmowy-na-kanapie. Konczą sie obietnicami rozsądnego korzystania. "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". A przecież nie o komputery strikte chodzi tylko o wszystko inne. JAK tu patrzeć spokojnie jak sami nie umieja ich wyłączyć i zawalają inne sprawy? Nauke, sen, posiłki, treningi. No nie da się tak z uśmiechem i wspaniałym samopoczuciem mówić dzieciom po północy, jako ta pierwsza, dobranoc. A więc bunt totalny na pokładzie. Na wszystkich frontach. Ja z bólem serca akceptuje tę sytuację, powtarzam sobie sto razy dziennie i przez sen też, że widocznie jest mi TO TERAZ potrzebne, że TAK MA być, ale jeszcze nie wiem do czego i po co i co z tym zrobić??? Ufam, ze i teraz pytania staną się odpowiedziami. Tylko kiedy? Ufać i powściągać się. Tu zawaliłam sprawę, bo zaufać na 100 % nie umiałam. Jak to zrobić jak w około tyle stereotypów. Trener, wychowawca, Babcia, teściowie. Joasia MamAsik wspomniałaś przypowieść o synu marnotrawnym. To dla mnie. Pani Aniu, mówi Pani, pozwolić się potykać, pozwolić na kopniaki, to już rozumiem. Ale jak tu nie wchodzić w rolę kata i jednocześnie trzymać dzieci "za r.."? Trudna, najtrudniejsza jest sztuka różnicowania. Kiedy tak czytam co napisałam to cieszę się dziś na tę jagnięcinkę. Zrobię dobrą kolację dla wszystkich. I może zdarzy się jakiś cud. Pa, pa. Ale sie rozpisałam. The end!
data: 2008.01.08
autor: anita ( malutką czcionką co by mnie widać nie było)
Droga Ela. Cz. Pani Ania napisala niedawno tak:
Pani Julyanko, kulki mogą leżeć nawet kilka miesięcy, byle były w szczelnym schowku, najlepiej w puszce.
Serdecznie pozdrawiam ;o)
data: 2007.04.18
autor: Alicja
Witam Panie. Czy orietuje się może ktoś w cenach kursów tygodniowych w Wąsowie i sposobie zgłaszania chęci udziału w takim kursie (gdzie i do kiedy można zgłaszać)? Próbowałem się dodzwnoić w tej sprawie do Pani Anny ale chyba ma wyłączony telefon. Prosiłbym o odpowiedź jeśli ktoś coś na ten temat wie. Dziękuj i pozdrawiam
data: 2007.04.18
autor: Radek z Szczecina
Kobitki! Czy komuś udało się po przejściu na PP pozbyć poporodowej melasmy z twarzy ???!!!
data: 2007.04.18
autor: gosia
Bardzo dzięki dziewczyny. Powiedzcie jeszcze ile czasu można te kulki przechowywać i w czym?
data: 2007.04.18
autor: Ela. Cz.
z tego co wiem duży słoik, taki litrowy to 1,3 kg miodu.
data: 2007.04.18
autor: A
Pani Aniu mam pytanko,co mozna kupic i zjeść na mieście jak się jest baaaaaaaardzo głodnym?nie myślę tu np. o jakimś obiedzie czy czymś takim konkretnym,coś takiego co mi da siłę chociaż oszukać na chwile głód by dojśc do domu i tam normalnie skonsumować posiłek.jaka rzecz,mała przekąska byłaby wskazana w takiej sytuacji awaryjnej?
data: 2007.04.18
autor: Małgosia-Świeżynka
Hej Ela, tamta Ela, to pewnie Ela "Pela" ;) - pozdrawiać, pozdrawiać. Ela Cz. to dobry znak rozpoznawczy. Chlebek z masełkiem z patelni (~15 minut na mini ogniu) jest pycha i taki jhak trza, bo co miałabyś zrobić jak kupisz świeży, a potrzebny by ci był chleb? No a miód na kulki, hmmm. Duży słoik to niecały kilogram. Więc na kulki pójdzie ci z pół dużego słoika. A jak ci nie podpasuje z wilgotnością kulek (za twarde albo za miękkie) to następnym razem dodasz mniej albo troszkę więcej. Dużo też zależy od tego czy ładnie podprażysz płatki. W niedzielę dla przyjaciół zrobiłam tak pyszne kulki jak jeszcze nigdy dotąd. Życzę ci miłego kulania.
data: 2007.04.18
autor: Joanna - MamAsik
Pierogi,naleśniki i kaszę gryczaną należy zrównoważyć smakiem kwaśnym.Co można dodać do tych potraw,jeżeli z diety wykluczone są ogórki,pomidory,surówki i.t.p.
Czy jednak mogę dodać (teraz wiosną)do kanapek rzeżuchę?
Co można ugotować na rosole (z przepisu "rosół na jesienne smutki")? Pozdrawiam.
data: 2007.04.18
autor: Halina
Dziekuję za porady. Szukałam a nie znalazłam ile to jest 60 dag miodu. Nie mam wagi i nie mogę zważyć. Potrzebne do kulek. I jeszcze jedno pytanko: smaruję chleb masłem i podsażam na patelni. Czy dobrze robię? Czy ten chleb musi najpierw poleżeć kilka dni w lnianej ściereczce? Czy można jeść chleb nie podsmażany? Zmieiam podpis z Ela na Ela.Cz. Przepraszam za zamieszanie z imieniem, też je lubię. Pozdrawiam.
data: 2007.04.18
autor: Ela.Cz.
Panie Romanie, czy mógłby Pan swój post rozszerzyć i podać więcej informacji ?
data: 2007.04.18
autor: Hania z Warszawy
Witam
Moja rodzina otarła się dwa razy o tamten świat.Jesteśmy od 4 lat w tej filozofi.Nigdy na forum nie poruszałem tego tematu ,dzwoniłem do żródła , żeby zlokalizować przyczynę .Problemem naszych doświadczeń nie było aktualne żywienie,tylko inne czynniki, które wpłyneły na naszą równowagę. Jesteśmy pod wpływem odziaływania nieskończonej ilośc przyczyn, które mogą zmienić przebieg wydarzeń w naszym życiu ,które jednocześnie dają początek czemuś nowemu .Trzy pokolenia wstecz to mało.Mamy za sobą wszystkie
diety, które zaistniały ,narazie tylko ta daje nam możliwość wpływu na nasze życie.
Dla Pani Anny P.
Pozdrawiam
data: 2007.04.18
autor: Roman
Elu ,pilnuj dzieci przed słodyczami,surowym ,kwaśnym i zimnym ,a zapomnicie o sterydach.Chociaż moje dzieci w pierwszym roku stosowania pp nie obyly sie bez antybiotyku i sterydów ,ale pózniej bylo coraz lepiej, a teraz zero leków .A naprawdę bylo z nimi niedobrze,gdyż pzez parę lat nie mieli przerwy w braniu leków . Pani Aniu czy parę rodzynek i orzechów do zupy śniadaniowj mogę im wlączyć?
Uwielbiamy wlasnie taką zupkę.Przez okres zimowy nie jedli dzemu bananowego ,a czy teraz raz w tygodniu moglabym im zrobić z tostami?
data: 2007.04.18
autor: Aluśka
To jest post do A - kobito jak przeszłam na PP to zabrakło mi też w krótkim czasie kilku konkretnych kilogramów. Zastanawiałam się co będzie ale jadłam spokojnie i wszystko się wyrównało a z czasem zobaczyłaqm że tak naprawdę ta moja wcześniejsza waga to była raczej opuchlizna i kwaszonka. Jak się organizm wyczyścił to nabrałam siebie. Dalej jestem szczupła ale czuję sie ok:)Pozdro
data: 2007.04.17
autor: karolina
Karolinko i Małgosiu-Świeżynko, ja też lubię zapach owoców. Tylko zapach. Nie jem ich od ubiegłego lata i wcale nie tęsknie za nimi. Kupuję za to "owocowe" płyny do mycia naczyń i do kąpieli. Polecam owocową serię żeli pod prysznic i płynnych mydełek do rąk firmy Luksja. Gruszka i melon pachną najsmaczniej, pa*
data: 2007.04.17
autor: Anita
Teresko, ciekawy link, ciekawa stronka. A., ja tez na poczatku schudłam, a jestem i tak szczupłą osobą, więc martwiłam sie nie lada. Przestałam o wadze myśleć i zaczęłam szykować sobie dodatkowe kanapki z opieczonego chleba na suchej patelni z masłem, miodkiem i imbirem. No i pilnowałam by nie chodzic głodna. W pracy jeszcze przed wyjściem ok 16 jem zupkę albo salatkę. Przybrałam z powrotem niemal tyle samo. I jest ok. A więc gotuj, jedz ze smakiem i bądz dobrej myśli. Pozdrawiam.
data: 2007.04.17
autor: Anita
jestem od 2 m-cy na PP i wszystko jest ok, ale jedna rzecz mnie martwi. Ciągle tracę na wadze, a nie chcę. Schudłam już blisko 4 kg. Dodam że jem regularnie wg przepisów. może macie jakieś doświadczenia w temacie pozdrawiam
data: 2007.04.17
autor: A
Witam serdecznie! Co prawda ani w Mainz ani we Frankfurcie nad Menem juz nie jestem, ale bede sie podpisywac po staremu, bo Ann juz i tak duzo:-). Przyjechalam do Polski i mam w zwiazku z tym prosbe do Poznaniakow. Studiuje psychologie, teraz pisze prace magisterska i szukam w Poznaniu pokoju do wynajecia na dwa miesiace (maj,czerwiec). Jesli ktokolwiek z Was wiedzialby o mozliwosci wynajecia, prosze o kontakt na maila anna.antonina@poczta.fm. Bylabym ogromnie wdzieczna! Nie pije, nie pale i odzywiam sie wg PP:-). A do Pani Ani mam pytanie, gdyz mam problem. Otoz trzymam dyscypline, ale gotuje na pradzie (na szczescie kupie teraz kuchenke turystyczna!). Po przyjezdzie do Polski zrobilam ogolne badania krwi i wyszly troche gorsze niz pazdziernikowe. Troche mniej czerwonych krwinek (ktore i tak byly ponizej normy),a co przykulo tez uwage to mniej leukocytow, co chyba by wskazywalo na obecnosc pasozytow? Walczylam z grzybica i mam wrazenie, ze teraz mi sie grzyby bardzo rozpanoszyly. W przyszlym tygodniu ide na badania, ale dopiero za miesiac bede wiedziec, czy to grzyby. Ale objawy mam takie, jak jakies dwa lata temu, gdy stwierdzono u mnie grzybice. Zmeczenie (ostatnio NIC mi sie nie chcialo), sennosc (ostatnio zasypiam juz przed 22), bardzo ale to bardzo uciazliwe zaparcia, brak miesiaczki od grudnia. Sama nie wiem, co o tym myslec. Myslalam, ze np.hemoglobina mi sie poprawi, gdyz codziennie jadlam troche mieska, a tu nic. Czym moze to byc spowodowane? Czy to grzyby przeszkadzaja w prawidlowym wchlanianiu? Czy moze miec wplyw na rozwoj grzybow miod? Uzywam go normalnie, lyzka do owsianki, lyzeczka do kawy (schodzi ok.1 kg w ok.10 dni), ale moze za duzo i w polaczeniu z gotowaniem na pradzie zaszkodzilo? Czy tez musze przyjac, ze to normalne, ze po 4 m-cach PP grzyby daja o sobie znac ze zdwojona sila i musze to przeczekac? Prosze o pomoc, bo sie naprawde kiepsko czuje. Najbardziej przeszkadzalo to, ze po przyjezdzie do domu to bym tylko spala i spala i nic nie robila.A tu pracy niemalo... Pozdrawiam wiosennie!
data: 2007.04.17
autor: Anna z Mainz
Marto dzięki na namiary na książkę. Lubię jak mi się wszsytko potwierdza z różnych stron. Mam nadzieję, że szybko się w to zaopatrzę, podobnie jak w Sheldona Krimsky'ego "NAUKA SKORUMPOWANA?" - znalazłam tę pozycję przy okazji poszukiwania w necie tej twojej. :) * Mamma - nie wiem jaka jest dolna granica dla zobżówki, ale moja Nelka pije od końca stycznia, a ma teraz 15 miesięcy.
data: 2007.04.17
autor: Joanna - MamAsik
Tym, którzy lubią wiedzieć więcej, polecam ciekawą książkę Marka Konarzewskiego "Na początku był głód". Wydawnictwo PIW, seria ± ∞ ("plus minus nieskończoność" - na wszelki wypadek napiszę tak, bo nie wiem jak mi te znaczki wyjdą). Potwierdza "nasze", choć z kompletnie innego punktu widzenia! Mała, cienka i szybko się czyta. Pozdrowienia
data: 2007.04.17
autor: Marta R. z Warszawy
Witam! Od kiedy można podać dziecku gotowamą kawę zbożową?
data: 2007.04.16
autor: mamma
dla tych co bez słodkiego ani rusz polecam na stronie http://www.e-medica.pl "CO MA WSPÓLNEGO CANDIDA ALBICANS
Z OWOCEM KANDYZOWANYM W CUKRZE?"
data: 2007.04.16
autor: Tereska
Małgosiu -Śnieżynko ale o to właśnie chodzi:) Czytam teraz Khalil Gibran - Prorok (to zbiór listów miłosnych - piękna książka polecam) i zatrzymałam sie na takim zdanku:Praca to miłość którą widać...Super co? to nasze wąchanie to praca nad sobą, to nasza miłość do siebie. W akceptacji i pokornie ona się staje tak pięknie:)Złapałam się w zeszłym roku na tym że lubię swoje ciało i nawet nie wiem kiedy to się stało:) Na razie wącham zieloną trawkę i tulipana pachnącego słońcem i cieszę się że już tego nie tracę... Tulki
data: 2007.04.16
autor: karolina
Jagodo,dzięki za troskę.Oczywiście stosowałam bulion tak jak p.Ania zaleciła i było to zimą.Zgadzam się,że w naszej diecie nie można pędzić byle do przodu;kiedyś już tego doświadczyłam chociaż wcale nie piłam bulionu ale zbyt intensywnie ogólnie rozgrzewałam organizm...i cofnęłam i zaczęłam jeszcze raz ale powoli. Zanim spokałam p.p. wiele lat chorowałam na anemię i na wszystko co się mogło z nią wiązać.Pomyślałam,ufając książce że dodam mojej śledzionie trochę mocy i tak się też stało.Intencją mojego postu było poinformowanie,że sposób sporządzania wg książki jest o.k.Nie przyszło mi do głowy ,że Annik może zastosować bulion bez kosultacji tak sobie;nie używa się bowiem lekarstwa bez potrzeby,prawda? Dzięki Jagodo,że odniosłaś się do mojego postu.Pozdrawiam sedecznie.
data: 2007.04.16
autor: Barbara
Bastku, otręby są wychładzające i kwasne, zapomnij o nich ja kiedyś jadłam ich pełno ale teraz pełno jem płatków owsianych i teraz jestem od nich na śniadanko wprost uzalezniona, Karolino fajna ta twoja wypowiedź z wąchaniem.Ja od przejścia na PP a jest juz pół roku wszelkie owoce tylko wącham i wącham.Jak ktoś w rodzinie kupi banany,swieży chrupiący chlebek to też wącham.Z kolei jak pomyślę o lecie moich kochanych arbuzach i truskawkach to pozostaje tylko przytulić powąchać i odłożyć.
data: 2007.04.16
autor: Małgosia-Świeżynka
Pani Elu,proszę korzystać z archiwum, z wyszukiwarki. "Uczulenie na pyłki to nic innego niż osłabienie płuc wynikające z osłabienie środkowego ogrzewacza, a więc znów trzeba pilnować jedzenia"(A.C )Czyli nie STERYDY a jedzenie.
Jedną Elę - skarbnicę wiedzy na różne tematy na forum mamy -może pani podpisywać się jakoś odmiennie? Dziękuję z góry.
data: 2007.04.16
autor: Rene
Moniko miałam ten sam problem. Skończyło się tak że nosiłam kulki z płatków owsianych (szukaj przepisu w książkach)i zjadałam ale z czasem już coraz mniej. Teraz jeszcze czasami robię i ciesze się jak dziecko zawsze na to że będę woreczek nosić ze sobą i one mi będą pachnieć i dobrze działać na psychike hi hi hi. Po przejściu na Ciesielskie na amen został mi nawyk z obwąchiwaniem i czekam z niecierpliwościa na truskawki... żeby sobie powąchć.Pozdrowienia dla wszystkich:)
data: 2007.04.16
autor: karolina
Dzień dobry! Dziękuję za podpowiedź od Joanny. Skorzystam na pewno. Mam wielką prośbę. Wy na pewno wiecie. Oprócz tego, że moje dieci są alegikami odnośnie jedzenia to jeszcze dochodzi do tego alergia na pyłki drzew i krzewów. Proszę, pomóżcie. Czy jest na to złoty środek oprócz sterydów oczywiście. Czy jeżeli zaczną jeść w/g przepisów p.Anny to również pomoże to i na pyłki?
data: 2007.04.16
autor: Ela
Pani Anno,do jakiej przemiany zaliczylaby Pani otreby?
Czy do tej samej,w ktorej jest pszenica? I jaki charakter energetyczny one maja?
Z gory dziekuje za odpowiedz.Pozdrawiam
data: 2008.01.08
autor: Bastek
Halo, Barbaro i Annik, czy macie zalecenie od Pani Ani na picie bulionu energetycznego?? Teraz, wiosną?? To jest bardzo silna energia, szczególnie jeśli przechodzimy ze starego w nowe. Nawet zwykły rosół mamy robić lżejszy, mniej esencjonalny, a wy sobie tak beztrosko walicie w wątrobę. Nasz sposób żywienia wymaga czasu, cierpliwości i dyscypliny, a nie tabletki przyspieszająco-polepszającej w postaci bulionu. Ciało musi mieć czas na regenerację po latach kwaśnego-surowego-zimnego, trzeba mu ten czas dać i karmić, karmić, karmić, ale rozsądnie. Pani Barbaro, już kiedyś Pani Ania wypowiedziała się na ten temat do Pani i do innych. Cytuję: "skutki uboczne po nieodpowiedzialnie zastosowanym bulionie energetycznym mogą być najróżniejsze i Pan ich właśnie doświadczył. Zmiany w sposobie żywienia rozpoczynamy nie od bulionu energetycznego, a od kartoflanki" I drugi cytat: "Pani Barbaro, bulion energetyczny to duża dawka energii. Ja proponuję nie trzy kubki, lecz trzy filiżanki. Stosujemy tę kurację tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla ratowania życia. Nie jest Pani w stanie zgromadzić zapasu tej energii – nie ma Pani jeszcze takiej pojemności. A nadmiar będzie szkodził". Ten cytat pochodzi z późnej jesieni, kiedy potrzebujemy znacznie większej dawki energii niż wiosną. Myślę, że radząc na forum, szczególnie początkującym, trzeba naświetlić cały problem. No i czytać archiwum. Pozdrawiam
data: 2007.04.16
autor: Jagoda
Annik z Poznania,ja również gotuję bulion energetyczny.Robię to ściśle wg przepisu z książki.No cóż,nie jest to "pychotka" ale lekarstwa nie muszą być smaczne.Zaufaj przepisowi i trzymaj się,bo warto.Serdecznie pozdrawiam
data: 2007.04.16
autor: Barbara
Witam,
wstepuje dopiero na droge ulepszania swojego żywienia.Główny mój problem - to ciagła chęć pojadania słodyczy po posiłkach. Czuje sie jak narkoman na głodzie jesli nie zjem słodkiego ( efekt rodzinnych przyzwyczajeń). W związku z tym ze jestem szczupła nie zabraniano mi jeść słodyczy i efekt jest taki ze jestem totalnie oziębiona. Ograniczam swoje przyzwyczajenia, ale jest bardzo ciężko.Pytanie - jak wyeliminować to dojmujące poczucie ssania i checi na słodkie?
Pozdrawiam
data: 2007.04.15
autor: Monika
Mam pytanie odniośnie trądziku na plecach. Wiem, że ostrożeń jest pomocny ale ja chyba coś sknociłam jeśli chodzi o jedzienie :( Help!
data: 2007.04.15
autor: Kasia - od Eli i Marcelka :)
Informacja dla wymagających:makaron Czarniecki kupuję w "Intermarche".Podrawiam.
data: 2007.04.15
autor: Barbara
Witam Wszytskich,

Ja mam dwa pytania odnośnie przepisu podanego w książce "Filozofia zdrowia" na stronie 245 na bulion energetyczny z wołowiny. Nie ma mowy o tym, że należy jakoś doprawić rosół (jest nawet bez soli). Czy tak rzeczywiście ma być robiony ten rosół? Ja próbowałam go zrobić, ale bez żadnych przypraw było mi jednak ciężko go wypić.
Drugie pytanie dotyczy dodawania żółtka. Nie wiem, czy dobrze rozumiem, że żółtko należy dodać do wrzącej wody (w kolejności podanej w przepisie, czyli: wrząca woda, tymianek, kość szpikowa, żółtko). Mnie się to żółtko zważyło i pływały "farwocle". Jak zatem prawidłowo dodać żółtko?
data: 2007.04.15
autor: Annik z Poznania
Hej Alicjo, moja Nelka też ma 15 miesięcy (też jest AZSem) i pogryza chlebek, bardziej czerstwy niż dla koni :), ale uczy się na nim super gryźć. Chleb oczywiście pszenno-żytni, uprażony na patelni. Najczęściej dostaje skórkę, ale zdaża się już i zgryźć coś na kształt przegryzki-kanapki. A i polentę zjada, najczęściej taką bardziej papowatą, gotowaną "dookoła", ale czasem też wcina tę zastygniętą, wyjadając ją z delikatnego rosołku. A dzień bez mięsa nie jest dniem straconym. :) Bo zupka przecież wtedy i tak jest na wywarze, prawda? I wszystko gra. (oczywiście podstępnie czekam co ci pani Ania odpowie, i znów wyciągnę jakieś info dla siebie ;) ) * No a poza tym, to rzeczywiście słonko pięknie przyświeca więc ruszyliśmy dziś za miasto do naszego "Koniowa". Wracając zajechaliśmy podrzucić naszą kawę i kulki zaprzyjaźnionej zapracowanej instruktorce. I co? I okazało się, że dziecko, które prowadziła na koniu "uwielbia te kulki". Nie wiem czy nam dobrze z oczu patrzyło, że mama nie bała się dać dziecku kulek, a może to ten dodatkowy rekwizyt - termos z kawą - grunt, że okazało się, że to też byli "ciesielscy" ludzie. Mi się zrobiło strasznie miło i raźnie. I pozdrawiam całą ciesielską brać.
data: 2007.04.15
autor: Joanna - MamAsik
Joanno wrzuć w wyszukiwarkę słowo Alveo, Marzena z Lubina kiedyś o tym pisała
data: 2007.04.15
autor: Rene
Pani Joanno! Moi rodzice piją Alweo i jedzą wg PP. Dla mnie ten preparat jest w smaku kwaśnym, próbowałam ale jeden raz. Poza tym jak tu poważnie traktować preparat, który ma niemal maksymę "gdy urwie ci rękę to wypijesz i odrośnie"? Wtedy gotowanie wg PP wyrzucilibyśmy do śmieci i zażywali tylko "naturalne" preparaty. Nie ingerowałam w zakup rodziców powiedziałam co myślę ale to ich pieniądze i oni wydają na to co chcą.
data: 2007.04.15
autor: Firanka
Jaki piekny dzień.Słoneczko swieci,kwiaty kwitną,ptaki śpiewaja a przede wszystkim moj synek ma ładna buzie i od trzech dni sie nie drapie. Swieta przeminely troszke ciezko na walce z pokusami babcinych- wypieków,bigosu, sałatek i na gotowaniu, ponieważ wtedy bylo wiecej czasu,ale opłacilo sie.Jemy juz wolowine ,maly wcina żółtko w owsiance ja jem całe jajko i jest swietnie.Mam pytanie, czy dziecku codziennie popodawac miesko w zupce czy jeden dzien w tygoniu bezmiesnie i wtedy np.zołtko i jak czesto to żołtko.Nie wiem co podac dziecku do gryzienia bo nawet jak sie naje owianka chce mi wyrwac chleb.Chciałby cos pochrupać a na polente jest jeszcze za wczesnie(ma 15 miesiecy).Bardzo dziekuje pani Ani,ze pomogła mi wyprowadzic dziecko z kłopotow bez zyrteku i innych lekow.Kiedys jak czytałam ksiazke pani Ireny Gumowskiej 'Wenus i atleta" zastanawiałam sie gdzie w dzisiejszych czasach znajde kogos kto zna sie na odpowiednim zywieniu i na szczescie jest pani Ania.Jeszcze raz dziekuje pani Ani i dziewczynom za pomoc.Pozdrawiam.
data: 2007.04.15
autor: Alicja
Witam! Gotuję wg pp od kilku miesięcy i mam pytanie odnośnie preparatu Alweo, który jest kompozycją 26 ziół (mi ędzy innymi tymianek, lukrecja,itd....)Byłabym wdzięczna gdyby się ktoś do tego ustosunkował.Pozdrawiam
data: 2007.04.15
autor: Joanna
Do Aneczki: ja robiłam nasz sos tatarski kilkukrotnie, ostatnio na Wielkanoc i zawsze dokładnie tak jak w przepisie. Początkowo wydaje się nieco lejący ale z chwili na chwilę gęstnieje w słoikach w miarę jak stygnie. Wychodzi kilka słoików (takich po majonezie), rozdaję je po rodzinie, która go uwielbia ale i tak najwięcej zostaje u nas i używamy go dosyć długo, bo potrafi postać. Najlepszy jest kiedy już się przegryzie i dodatki zmiękną. Czy Tobie ta ilość oleju wydaje się za mała czy za duża? Zgaduję, że za duża, tak? Jeśli coś nie wychodzi to może zależy to od rodzaju oleju? Zresztą w starych książkach kucharskich, w przepisach na majonez, który przecież podobnie się robi, są zazwyczaj podobne proporcje, ok 1/2 litra oleju na 1 jajko, albo trochę mniej płynu ale za to bez zagęszczających dodatków właściwych dla sosu tatarskiego. Pozdrawiam smacznie i lecę na owsiankę!
data: 2007.04.15
autor: Marta R. z Warszawy
Czy w przepisie na sos tatarski na pewno chodzi o 1/2 litra oleju??? coś mi nie pasuje.pzdr
data: 2007.04.15
autor: Aneczka
Witam i pozdrawiam wszystkich na forum.Od kilku dni"przekopuję"archiwum szukając przepisu na sposób moczenia rąk w ostrożeniu.Znalazłam ale na całą kąpiel. Córka ma AZS na rękach,i takie moczenie przynosi jej dużą ulgę.Gotuję "na oko",tzn.nie wiem ile sypać ziół np.do 2 litrów wody i jak gotować.Bardzo proszę o radę.
data: 2007.04.13
autor: Ela mat.
Elu, niczym się nie przerażaj. Wczytaj się dokładnie w książki, w tabelki zawierające produkty kwaśne i zimne. Wyeliminuj je z diety, zostaw tylko to, co służy zrównoważeniu potraw w smaku kwaśnym i gotuj z uśmiechem. W kaszce pewnie zamiast cytryny miałaś jabłko - ja też takiego wyboru dokonałam początkowo, a dodam, że wybór to niesłuszny, no a rosół... Hmmm. Po wczorajszym czwartkowym orzekam, że to nadmiar wapnia z tego rosołu mógł dzieciom pomóc, a i ten drobiowy dodatek... (kurczak = kwaśne = won!) Czyli tak, czytasz książki, analizujesz przepisy, znajduszesz czas na przeczytanie forum od początku, albo na wyrywki - np.: od ostatniego dłuuuugiego zimowego wątku i wprowadzasz w domu dyscyplinę żywieniową. A zaczynasz od siebie. Jakby co to pisz: adamiak.joanna@gmail.com. Jak poszperasz na forum, to znajdziesz adresy do innych, bardziej doświadczonych kobit gotuących dla atopików alergików lub innych przypadłościowców. Wszystkie serdecznie pozdrawiam. * I wiecie co? Jak macie ochotę pooglądać przystojnych facetów w mundurach i na koniach, to od przyszłego piątku na Woli są zawody kawaleryjskie, a w niedzielę 22.04 jest przemarsz przez Poznań i ułański piknik na Cytadeli. Robię kulki dla ułanów. Do tej pory miałam dla nich ciacho drożdżowe. :) * A właśnie; Darku, jesteś tam, miałeś coś poopowiadać o Monty Robertsie i koniach, pamiętasz?
data: 2007.04.13
autor: Joanna - MamAsik
Bardzo dziękuje za odpowiedzi w sprawie płatków. Ja cały czas jem górskie, ale nie są ze Stoisławia tylko Melwity, Kupca albo Solgera. Szukałam już i w małych i dużych sklepach w Bydgoszczy i jeszcze mi się nie udało. Te z Lidla kupiłam, ale nie wiem czy w Bydgoszczy mają inne bo były gorsze niż te które jemy. Serdecznie pozdrawiam.
data: 2007.04.13
autor: Edyta
Edyto, jak szukałam płatków ze Stoisławia to mało kto wiedział o co chodzi, a jak pytałam o Górskie to od razu było wiadomo. Właśnie w jednym takim sklepiku jak wspomina Jagódka "po schodkach w dół" pytałam o płatki - czy miewają zwykle płatki takie ze Stoisławia, powiedziano mi że nie i że nigdy nie mieli, z tych zwykłych to tylko Górskie :)))) a to przecież to samo, niezle sie uśmiałam. Mam nadzieje że znajdziesz w końcu bo są pyszne. Pozdrawiam
data: 2007.04.13
autor: Ela
Jestem nową mamą, która zaczyna stosować "cudowne" jedzenie. Proszę o pomoc. Mam dzieci z alergią. Stosuję to jedzenie od 2 dni. Reakcja moich dzieci jest trochę niepokojąca. Mają intensywniejszą wysypkę i większe swędzenie skóry. Proszę o odpowiedź czy tak moż być czy coś źle zrobiłam? Rano jedliśmy zupę z kaszy kukurydzianej i płatków owsianych później rosół wołowo-drobiowy i placki ziemniaczane.
data: 2007.04.13
autor: Ela
Edyto, z tego, co zauważyłam, płatki ze Stoisławia są dostępne raczej nie w sieciowych sklepach, ale w małych sklepikach spożywczych, takich, co to "po schodkach w dół" :))) To samo z makaronem czanieckim. W Poznaniu czaniecki można też kupić w sieci Lewiatan i Hypernova. Pozdrawiam ciepło
data: 2007.04.13
autor: Jagoda
A ja, sobie myślę, że dobrze, że pojawił się post pani Anny P. I myślę, że mimo wszystko, możemy za niego podziękować wszyscy. Pojawiło się bowiem po nim sporo rożnych, ale jakże ciekawych wypowiedzi, które czytane bez emocji pani Anny P. są tylko skarbnicą wskazówek. Które dalej skłoniły innych do osobistych refleksji. Mnie także. Dzięki niemu myśli wszystkich czytających forum zaczęły unosić się ponad pokrywką gara z kartoflanką. Pani Anno P. moim bardzo skromnym zdaniem każda osoba, która na post pani zareagowała i odpowiedziała, chciała dobrze. Intencje są najważniejsze. Tzn. odpisała, co dyktowało serce. I podzieliła się swoim doświadczeniem. A nie ma nic cenniejszego!!! Naprawdę. Z tego wszystkiego na pewno znajdzie pani, pani Anno P. COŚ dla siebie i swojej rodziny. Tego pani życzę!!!! Nie opłaca się "obrażać", analizować cytaty, szkoda na to czasu i energii. To co się wydarzyło miało się wydarzyć, miała pani napisać, miało to panią poruszyć, może właśnie taka burza jest pani potrzebna. Nie jest łatwo nauczyć się wyciągać wnioski z tzw. „kopniaków”, nie jest łatwo przyjmować je z pokorą (weszły na stale do naszej nomenklatury), a one dają więcej niż pokrzepienie, tak miłe i często potrzebne, sercu ( choćby dla równowagi). Ja też myślałam chwilę o Szymonie, bo mam syna 17 letniego (nie jest w PP zdyscyplinowany, ale odciął się od najbardziej śluzotwórczych czynników – mleka, jogurtów, nie je owoców i mimo słabości do tostów z żółtym, serem i ketchupem minęła mu alergia). I uważam, że Szymon jest dla Pani ZNAKIEM by przyjrzeć się Rodzinie, waszemu stanu zdrowia, waszemu jedzeniu i życiu. Bo to my kobiety jesteśmy szefami domu, tak naprawdę. Ja też wiem, że jeśli w moim domu coś – inni – jest nie tak, to ze mną jest coś nie tak. I najtrudniej z tym się zgodzić, przyznać do tego i znacząc pracę od siebie. Ja cały czas nad tym pracuje właśnie, więc wiem, ze to bardzo trudne. A więc na przykładzie pani postu i pani przypadku my wszyscy możemy przyjrzeć się naszemu życiu i naszym rodzinom, a nawet światu. Im dłużej odżywiam się zgodnie z zasadą Pięciu Przemian wg pani Ani Ciesielskiej (PP dostosowane do naszych warunków klimatycznych i upodobań kulinarnych) tym bardziej widzę, iż świat zwariował, ludzie są totalnie zakręceni, wierzą ślepo w reklamy, nagrywane przez aktorów i firmy reklamowe. Jest kolosalna różnica w stanie zdrowia pomiędzy pokoleniami, pomiędzy dziećmi moimi nastoletnimi, a dzisiejszymi maleństwami, i także pomiędzy moim pokoleniem, a moimi dziećmi. A przecież cala ta rewolucja żywieniowa nastawiona na ZDROWIE i w podtekście szczupłą sylwetkę (trudno powiedzieć na co bardziej) to RAPTEM ostatnie 10-20 lat. Ta rewolucja dzieje się na naszych oczach. A nasze życie to mgnienie... Aż strach wyobrazić sobie, co jeszcze koncerny spożywcze wymyślą i wmówią naszym potomkom. Moje dzieci jadły w dzieciństwie gotowane przeze mnie zupki (nie pracowałam :)), nie miałam dostępu do "ekskluzywnych" słoiczków Gerbera... One z kolei nie znają telewizji bez reklamy... w którą tak trudno nie wierzyć. Sama kiedyś wymyśliłam wytłumaczenie dla dzieci, że nie musimy mieć tego co reklamowane, że w tym wszystkim chodzi o sprzedaż (polecam film "Family Men" z Nicolasem Cage’em) nowego produktu, nowej linii, nowego opakowania, smaku, koloru, nowej karoserii... Na wczorajszym czwartkowym wspomniałam o mojej Mamie. Nie lubiła gotować. A książkę "Filozofia Zdrowia" podarowaną zupełnie przypadkiem, bo nawet nie przypuszczałam, że do niej zajrzy, zaczęła czytać niemal od razu i gotować także. Bo... "tak gotowała kiedyś nasza niania". Imponujące badania krwi, o których pani Anna P. pisze pokazują jak rozwinięta jest medycyna, a Pięć Przemian przypomina jak cudowny w dosłownym znaczeniu jest nasz organizm, powstały z dwóch komórek... i jego zdolności dawania sobie rady, wołania o pomoc i samo-uzdrawiania. Pozdrawiam gorąco.
data: 2007.04.13
autor: Anita
Edtyto, zobacz w sklepie sieci Lidl. Już kiedyś pisałam, że tamtejsze płatki owsiane smakują mi bardziej. I nie mają łusek.
data: 2007.04.13
autor: Anita
Pani Haniu z tego co pamiętam to imbirówkę bez zaleceń można pić jedynie 7 dni. Pani Edytko łusi nie powinny być przyczyną zaśluzowania - jaglanka dodana do owsianki tak. Spróbuję znaleźć na opakowaniu płatków telefon albo strony www do Stoisławia i wywiedzieć się co jest że ich nie ma u mnie też. No firma nie wie że ma tyle klientów. Nota bene makaron czaniecki zdje się wypełniać lukę po Malmie oby jakość nigdy nie spadła.
data: 2007.04.13
autor: Firanka
Witaj Haniu, wrzućże w wyszukiwarkę słowo imbirówka i poczytaj. Przyjrzysz się sytuacjom kiedy ją pijemy, przy jakich dolegliwościach. Imbirówka ma działanie rozpraszające na nagromadzony w nas śluz, ale też wzmacnia nasz potrójny ogrzewacz (tak mi się wydaje, ekspert się może jeszcze wypowie). Także ruszaj do boju w przeglądaniu Archiwum. * A ja dziękuję za wczorajsze pogaduszkowe czwartkowe, bo jak zwykle zamyśliłam się nad sobą i swoim gotowanio-filozofowaniem. I w końcu dotarło do mnie o co chodzi w przypowieści o synu marnotrawnym. I w ogóle pani Aniu dziękuję za wiele drobnych rzeczy, które przemieniają się w wielkie. Za to, że z pozoru niewinne ziarenka prawdy zapadają i kiełkują we mnie. Mam za sobą naprawdę dobrze przeżyte święta (i to nie kulinarnie) i niesamowicie się z tego cieszę; z tego, że mimo codziennego zaganiania znajduję czas na zajęcie się swoją Duszą. Pozdrawiam
data: 2007.04.13
autor: Joanna - MamAsik
Mam ogromną prośbę odnośnie tego czy ktoś wie gdzie w Bydgoszczy albo w pobliżu np. w Toruniu czy Inowrocławiu można kupić płatki owsiane ze Stoisławia.JUż kiedyś pytałam o nie i o makaron Czaniecki, i za radą jednej z forumowiczek znalazłam ten ostatni w Inowrocławiu w Albercie, ale płatków nadal nigdzie nie mogę znaleźć. W BSS Społem nie mają.Ja i moje starsze dziecko wyjmujemy łuski,ale dwulatej je łyka i tak sobie myślę czy one nie są przyczyną jego zaśluzowywania, bo nie jest ich mało, a on mimo pilnowania mu diety ciągle ma katar i kaszel i praktycznie całą zimę spędził w domu.Ja od prawie 3 tyg. karmię drugie dziecko i mam pytanie czy mogę jeść chleb z uszlachetniną wędliną cielęcą albo z indyka?Serdecznie pozdrawiam i będę bardzo wdzięczna za pomoc.
data: 2007.04.13
autor: Edyta
Mam wątpliwości co do imbirówki. Chodzi o to kiedy ją pijemy. Czy tylko wtedy gdy jesteśmy chorzy, przeziębieni, gdy zjemy niewłaściwy dla nas posiłek ? Czy osoby stosujące PP od kilku m-cy, a więc z pewnością niezrównoważone, z zaburzeniami czynności narządów /skutek wielu lat lat tzw zdrowego żywienia/ mogą a może też powinny pić ją profilaktycznie.
Jeśli nie to czy problemy kostno- stawowe /ostatnio nasilające się/ mogą być wskazaniem do jej stosowania co dzień ? Pozdrawiam.
data: 2007.04.12
autor: Hania z Warszawy
MamoAsik pięęknie napisałaś:) Mam ostatnio rozszerzone szkolenia z asertywności.I akurat dziś było o syndromie "przeniesienia". Chodzi o sytuację w której zamiast szukać rozwiązania opowiadasz o problemie możliwe jak największej grupie ludzi czyniąc ich podświadomie współodpowiedzialnymi za nie swój w końcu problem żeby później mieć żal do grupy (lub kogoś z grupy) jeśli coś nie wyjdzie. Żeby był jakiś winny. Brak ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny i życie rosną wtedy wielkie jak Pałac Kultury... Przykładem asertywnej postawy był właśnie Chrystus... Mało gadał, dużo robił.... Cała jestem w zadumie i właściwie dziękuję Pani Annie P. że była mi taką lekcją i przykładem akademickim. Na nowo, inaczej rozumiem list św. Pawła (ten co go czytają na ślubach)i w ogóle jest git:) Tulki szczególne dla wszystkich przyszłych mam, Martynko trzymaj się, Anitko myślę ciepło:)
data: 2008.01.08
autor: karolina
Karolinko, dziękuję za życzenia i tulki:) Ja przesyłam już po-świąteczne season greetings: ciepłej, słonecznej i miłej wiosny*** Pa.
data: 2007.04.12
autor: Anita
Pani Aniu, pani Elu, Firanko, pani Karolino - tulki za Wasze cynamonowe odpowiedzi :)
Firance dziękuję za ucałowania (nie rozpoznałam Cię wcześniej ;))) i gratuluję ciężarówkowego stanu. Mi zostało jeszcze z półtora miesiąca do porodu - wyniki krwi też mam bardzo dobre. Słoneczne ucałowania dla Ciebie i Li.
data: 2007.04.12
autor: Martynka
Mąż dziś wraca późno i nie mogę pojechać na dzisiejszy czwartek bo co z dzieckiem? Wczoraj byłam u lekarza hemoglobina cacy. Dzidzia będzie w końcu listopada. Super :)))
data: 2008.01.08
autor: Firanka
"Dzięki tym którzy dobrze mnie zrozumieli i próbowali wesprzeć! Przez niektórych zostałam wręcz rozszarpana. No cóż - uderz w stół, a nożyce się odezwą! JEDZENIE TEŻ MOŻE BYĆ BOŻKIEM! Czy tak nie jest w życiu części z Was?!" Kobieto, i ty mówisz o emocjach? Niekt cię tu nie rozszarpywał, każdy zareagował jak tego sobie życzyłaś. Pojawiła się ofiara, pojawiły się i "wilki" ;) i głaskający po główce. Tyle, że Wilki nie chciały tym razem zrobić krzywdy, a raczej walnąć obuchem w łeb, żeby coś zrozumiał. Chciałaś burzy, to ją zrobiłaś, i to z piorunami. I jak ci teraz? Zajmowałam się kiedyś studiowaniem mowy i języka. Język nie jest niewinny, za to co mówisz i piszesz jesteś odpowiedzialna. Przemycając zarzuty, zarzuty otrzymujesz. A tak a propos bożków, to "stare" jedzenie jest większym bożkiem. A tu masz szansę zaufać Bogu i temu jak stworzył świat. I nadstawić drugi policzek. Nie zauważyłaś, że były święta i było o życiu Chrystusa? Nie zauważyłaś jak on cierpiał? A miał takie piękne życie. Nic tylko iść jego drogą. Pozdrawiam poświątecznie.
data: 2007.04.12
autor: Joanna - MamAsik
Anno P. skoro nie umiesz sama przywołać się do porządku i nie analizujesz kto i co a najważniejsze po co pisze tylko chlapiesz po ścianach bo jest Ci ciężko to ja już daję sobie spokój z wyciąganiem ręki do Ciebie. Nie ważne co inni napisali, wazne jak Ty na to zareagowałaś - sama dajesz swoim zachowaniem opinie o sobie. Bożkiem dla Ciebie jak widać sa Twoje lęki...
data: 2007.04.12
autor: karolina
Witajcie, Kochani, no i co, święta, święta i po świętach. Ciepło się robi – będzie nam raźniej chodzić do pracy. Dziękuję pięknie wszystkim za życzenia. Pani Gosiu z Zielonej Góry, cieszy mnie, że tak wysoko ceni sobie Pani kuchnię PP. Pani Joanno, ja wiem, że czasami zjadamy niedozwolone przysmaki, ale jeśli potrafimy je neutralizować i równoważyć, no to... :) Pani Bożeno, no, dziewczyny przywołały Panią do porządku. Proszę pilnować córki, ma Pani szansę zrobić z niej zdrową dziewczynę – teraz to od Pani zależy. Panie Romanie, cieszę się, że żona wydobrzała. Pani Li, zdaję sobie sprawę z tego, że często moje odpowiedzi nie w smak są oczekującym – taka widać moja rola. Cieszę się zaś ogromnie, gdy odzywają się takie mądre dziewczyny jak Pani. Renatko, tak, bardzo proszę, bądź tym wyrzutem sumienia dziewczyn, przywołuj je do porządku, obyś miała tych sił i chęci na długo. Pani Alicjo z P., słowa skierowane do Alicji są bardzo szczere i bardzo mądre. Miwi, wszystkie w pewnym momencie dzięki naszej świadomości dochodzimy do podobnych wniosków: ciasto nam niepotrzebne, ale kusi. Trzeba być stanowczym. Natomiast to, że wszystkie kiedyś byłyśmy zagubione, to fakt. Nikt nam nie pobłażał, byłyśmy same. Nie możemy też pobłażać tym dziewczynom, które zaczynają, bo to im nie pomoże, a jedynie rozleniwi. My MUSIMY dziewczyny prowokować, inspirować do samodzielnej, twórczej pracy. Wszyscy mamy takie same szanse. Nieznajoma, mająca męża z migreną, m.in. migrena i alergia to choroby naszej nieświadomości i głupoty. Proszę mi wierzyć, że mogą one ustąpić w bardzo krótkim czasie przy odpowiedniej żywieniowej dyscyplinie, jeżeli oczywiście osoba nie ma poważniejszych uszkodzeń funkcji narządów. Kiedyś też budziłam się codzienne z bólem głowy, ale wówczas nie wiedziałam, że mogę wypić kawę na czczo, a zaparzanka bardzo mi szkodziła. Dopiero wtedy, gdy włączyłam kawę gotowaną, bóle głowy znikły zupełnie. Oczywiście, musiałam wyeliminować wszystko, co kwaśne, surowe i zimne. Pani MM wspomina o aspirynie, rzeczywiście, gdy zaczyna się migrena, kawa + aspiryna (nawet pół tabletki) bardzo pomagają. Pani Ado, Ela odpisała Pani właściwie, ja tylko dodam, że przy łuszczycy dyscyplina musi być 100%. Poza tym bardzo ważny jest emocjonalny kontakt dziecka z rodzicami, a z Panią przede wszystkim. Problem łuszczycowy to osłabienie środkowego ogrzewacza, głównie wątroby, a następnie płuc. Właściwie stosowane PP nigdy dziecku nie zaszkodzi. Firanko, właściwie wytłumaczyłaś pojawianie się migreny – to przykurcz naczyń i niedotlenienie mózgu. Elu, dzięki za właściwą podpowiedź. Pani Anno Gadomska, nie odpowiem Pani na zadane pytanie, bo go nie zrozumiałam. Wiki, pewnie indyczkę już dawno zjedliście, a farsz robimy oczywiście z wątróbek i mięs surowych. Pani Agnieszko z Poznania, na czwartkowe spotkanie zapraszam jutro, wstęp wolny, będzie Pani musiała wypić karniaka – litr herbaty TLI. Dziewczyny dobrze Pani odpowiedziały, nie może Pani pić wyłącznie kawy. Pani Magdo z Sopotu, jak możesz, to oczywiście, że nie idź do pracy. Ani niania, ani przedszkole nie załatwią Ci tego, co Ty możesz dać dziecku. Aniu z Londynu, jasne, że wygodniej nam jest „spać” i się nie przemieniać. Ale nie na tym polega sens życia. Tak czy siak musimy swoje przerobić. Kurs II stopnia będzie w pierwszy weekend czerwca, czyli piątek-sobota-niedziela. Pani Asiu z Dąbrowy, Twoje uwagi są cenne. Pani Aneczko, prosi Pani Joannę o pomoc w sprawie kurczaka z ananasami, a ja proszę, żeby tego przepisu nie zmieniać, kurczaka zrobić raz, porządnie, nacieszyć się smakiem i zapomnieć. Z piersi indyczej to nie będzie to samo. Agnieszko z Wrocławia i Jaonno, bardzo potrzebne są takie listy – podpowiadacie innym mamom, jak mają sobie radzić. Pani Anito, pozdrawiam, myślę, że jutro Pani wpadnie. Pani Magdo P-K, pozdrawiamy z Jagodą i mniemamy, że mała rośnie zdrowo i jest już pyzata. Magdo K., dobra kobieto, pragnienie nie jest spowodowane nadmierną ilością przypraw, lecz błędami w żywieniu. Na każde pragnienie reaguj pytaniem, czego nie zjadłam lub czego nie wypiłam. Okaże się, że zapomniałam zjeść zupę, obiad, chlebek, zapomniałam wypić podstawowy kubek herbaty. A to się nawarstwia. Może nastawiaj sobie budzik, który będzie Cię przywoływał do porządku. Mirko, cieszę się, że wreszcie się odezwałaś, lepiej późno niż wcale :) Fakt, że jesteś weteranką – jako skarbnica spostrzeżeń i mądrości powinnaś czasem coś tu wtrącić. Uściskaj Agatę i Krzysia. Pani Krystyno, nie podam Pani opinii o algach morskich i ksylitolu, bo nie używam tych produktów i nie mam takiego zamiaru. Pani Anno P., przyznam szczerze, że nie mogę odnaleźć dobrych intencji, które kierowały napisaniem tego postu. Dała nim Pani świadectwo o sobie, tzn., że stan Pani rodziny jest taki jak wykazują analizy, ale to nie za przyczyną kilkumiesięcznego próbowania diety PP, lecz za przyczyną tego, co zjadaliście Państwo dotychczas. A było to jedzenie przede wszystkim kwaśne, surowe i zimne. Tak Pani to określiła na konsultacji. Po incydencie z synem Szymonem zadzwoniła Pani do mnie, prosiłam, żeby zrobiła mu Pani wszystkie badania i po tym miała się Pani skontaktować ze mną telefonicznie. Nie zrobiła Pani tego, nie czuję się też w obowiązku, aby radzić Pani cokolwiek na forum, bo też nie zwraca się Pani do mnie. Wyjaśnię zaś istotę Państwa problemu forumowiczom, aby nie czuli się zagubieni i przestraszeni. Bardzo często się zdarza, że proszę o zrobienie analiz przed przejściem na PP, aby nie było w przyszłości takich problemów. Sposób żywienia rodziny Pani Anny P. był sprzyjający niedoczynności narządów, a to doprowadziło do zaburzeń w równowadze kwasowo-zasadowej, a jednocześnie do zaburzeń w przyswajaniu mikro i makroelementów. Nadmiar soli mógł się pojawić w poprzednim żywieniu, tym bardziej, że nie był on równoważony czynnikiem przeciwnym, czyli energią ognia (smakiem gorzkim). Jeśli cała rodzina ma podobne niedobory, to znaczy, że żywienie całej rodziny było niewłaściwe. Stan zdrowia dzieci Pani Anny P. jest poważny, nie tylko Szymona, ale i młodszego syna, a nawet jego bardziej. Dlaczego Szymon zareagował w ten sposób? Bo się zdyscyplinował. Nasze pożywienie daje zezwolenie na to, aby ciało zaczęło reagować właściwie. Eliminacja kwaśnego-surowego-zimnego, czyli eliminacja czynnika skurczającego i blokującego wyzwala jednocześnie objawy – reakcje ciała, które kiedyś były blokowane przez np. smak kwaśny. To wcale nie oznacza, że Szymon jest bardziej chory, tylko że najszybciej zareagował ujawnieniem tych niedoborów. Nasz sposób żywienia, ilość dodawanych przypraw, w tym soli, jest właściwie zrównoważona i zapewnia nam przy zachowaniu dyscypliny odpowiednią ilość mikro i makroelementów i prawidłowe ich wchłanianie. Ważne jest jedynie to, aby pożywienie było właściwie urozmaicone. A jak to zrobicie, wasza w tym głowa. Jeśli będziecie unikać soli, doprowadzicie do innych zaburzeń, m.in. braku kwasowości w żołądku, złego trawienia mięsa i nieprzyswajania żelaza. Aby coś drgnęło w waszych organizmach - to nie larum po badaniach – lecz spokojne, stanowcze, właściwe odżywianie. Żadna tabletka, żaden zabieg nie uporządkuje wam wewnętrznego bałaganu. Dlaczego w rodzinie pojawił się u wszystkich defekt w postaci zaburzeń w przenikaniu potasu do komórek – na to pytanie chyba nikt nie odpowie, natomiast możemy sobie pomóc tylko usunięciem czynników niszczących i odczekaniem, aż się organizm zacznie porządkować. Na taki stan rzeczy mogą mieć też wpływ inne czynniki, ale o nich dzisiaj nie będę wspominać. Pani Joanno, odpisuje Pani spokojnie i poprawnie Pani Annie P., ale proszę pamiętać, że ci państwo są tylko w części na PP. Szymon tak, mama mniej, a młodszy syn i tata prawie w ogóle. Obawiam się, że Pani Anna P. może mieć kłopoty ze zdyscyplinowaniem całej rodziny pomimo tego, że wiedzą, co się dzieje. Renatko, post dla Pani Anny P. jest również spokojny, ale bardzo rzeczowy. Przypominasz jej te momenty, o których ona już zapomniała. A to wszystko składa się na całość. Wyobraź sobie, że wierzę i ufam temu, że Szymon sobie z tą chorobą poradzi. Jagodo, właśnie, przypomniałaś Pani Annie P., że na forum tak poważnych porad nie udzielam. Też mam wrażenie, jakby Pani Anna sądziła, że to, co się stało, jest za przyczyną kilkumiesięcznej kuchni PP. Daj Boże, żebym była w błędzie. Pani Jjth, proszę sobie uświadomić, w jakim czasie Pani jest. Od połowy lutego jest aktywność wątroby i może się to objawiać zupełnie innym reagowaniem Pani organizmu. Będzie Pani gorąco nawet wówczas, gdy temperatura będzie w pokoju taka sama jak zimą – a wtedy Pani marzła. Będzie się Pani pocić po zjedzeniu gorącej owsianki czy innej zupy. Świadczy to o tym, że jest inne krążenie w Pani organizmie, większa aktywność, ale też ta obudzona energia (jang) nie jest równoważona (wiązana) odpowiednim jin wewnętrznym (substancją). To z czasem się wyrówna i być może następną wiosnę będzie Pani przeżywać inaczej. Nie radzę Pani się przegrzewać, ale też i niepotrzebnie schładzać. Proszę być czujną i ostrożną, a przypraw ma być tyle, ile zawsze. Oj, Martynko, Martynko, namieszałaś z tym cynamonem. Kumaryny to duża grupa organicznych związków pochodzenia roślinnego, które mają różne znaczenie i różne działanie. Oczywiście przemysł stosuje w celach zapachowych związki otrzymywane chemicznie i ich działanie rzeczywiście może być niebezpieczne. Ale nam przecież chodzi o cynamon, który używany jest od wieków w ogromnej ilości, ceniony pod wieloma względami jako czynnik chroniący ludzkie zdrowie. Nasz cynamon o barwie cynamonowej :) jest właściwej, dobrej jakości. Ela i Firanka dobrze odpisały, ufaj i bądź spokojna – robimy wszystko jak należy. Tak, Karolinko, wiem, że masz właściwe spojrzenie na wiele spraw. Aniu z Londynu, nie odpowiem Ci na Twoje pytanie. Nie znam tej osoby, nie wiem, co wyprawia, czy stara, czy młoda. Są różne przyczyny krwotoków i dobrze, że skończyło się szpitalem. Kawa na pewno nie będzie szkodziła, za to na pewno będą szkodzić nerwy, stres i niewłaściwe odżywianie. Pani Barbaro, oczywiście, że ma Pani rację, reakcje Szymona to konsekwencje poprzedniego odżywiania i że on jest właśnie papierkiem lakmusowym dla całej rodziny. Jagodo, no pewnie, że stosowanie naszego jedzenia jak nowej tabletki nie da żadnego oczekiwanego efektu. Nie jest ważne, co robimy, ważne zaś są intencje. I tu jest cały problem: te intencja ja wyczuwam. Tak, Firanko, kupą mościapanny, ja też mam podobne przeczucia jak Pani – że to się wszystko, jak w Niebiańskiej, przewali. Pani Halino, spoko, cynamon jest ok. :) Pani Julyanko, myślę, że odpowiadając Pani Annie P. wyjaśniłam również Pani wątpliwości. Pani Moniko z Łodzi, oczywiście, ma Pani rację – uczymy się na własnych błędach, ale coś było w poście Pani Anny P., co wywołało takie reakcje. Poza tym, taka wymiana zdań jest czasami bardziej potrzebna niż cukrowa ułożoność. Już raz wspomniałam, że nie jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji i jeśli z czymś się nie zgadzam, to o tym piszę. No właśnie, cała rzecz w tym, że Pani Anna P., zamiast do mnie przedzwonić i rzeczowo się skonsultować, napisała post do wszystkich i teraz od wszystkich otrzymuje odpowiedzi. Jolik, zadzwoń, babo, kiedyś. List umieściłam, bo wydaje mi się bardzo interesujący. Może się inne dziewczyny wypowiedzą? Firanko, no przecież, że masz rację – ja też tak myślę. Pani Li, wszystko dobrze, tylko proszę zauważyć, że problem Szymona nie jest osobny – cała rodzina go ma. Czyli to nie jest kwestia naszego jedzenia, tylko starego i utrzymujących się blokad. Karolino, powtórzę jedno zdanie z Twojego postu do Pani Anny P.: potrzebna by była pokora, a nie szermierka oraz praca, praca nad sobą. I to by było na tyle. Całuski
data: 2007.04.17
autor: Anna Ciesielska
Dzięki tym którzy dobrze mnie zrozumieli i próbowali wesprzeć! Przez niektórych zostałam wręcz rozszarpana. No cóż - uderz w stół, a nożyce się odezwą! JEDZENIE TEŻ MOŻE BYĆ BOŻKIEM! Czy tak nie jest w życiu części z Was?!
data: 2007.04.11
autor: Anna P.
Piszecie że magnez jest w kakao, ja ostatnio miałam dosyć herbatki i kawki z imbirkiem i zrobiłam kakao cayenne bez wanilii ale z miodem i szczyptą cayenne bo tylko w wersji napoju Indian ma wypalać gardło. I smakuje mi. Robię z czubatymi 2 łyżeczkami kakao na wrzątek. Nie na mleko. I nawet Tymek przyłazi na kolanka i mówi że chce "kakałka kajen" żeby po chwili wycierać o mój rękaw język z ostrej przyprawy. Polecam:)
data: 2008.01.08
autor: Firanka
Jolik, a czemuś ty myślała o cenzurze pisząc swój post, że niby co, jak sobie twórczo działasz w życiu i idziesz swoją drogą to cię tu trach i cenzura wykasuje? Już kilka razy pojawiały się posty zarzucające cenzurę i nie do końca wiem czemu. Może ktoś mi powie? Mi tam się twoje doświadczeniu Jolik podoba. Obserwuj, uważaj na to co się wokół ciebie dzieje, wiesz co powinnaś w tej chwili wiedzieć i będziesz wiedziała jak reagować na swój świat. Życzę powodzenia. I czekam już na jutrzejsze czwartkowe. Mąż obiecał wcześniej wrócić z pracy. * No o dodam, że Nelka znów ząbkuje, zagorączkowała, była smutna, ale po raz pierwszy nie drapie szyi, a nawet żółtko (super doprawione) zjadła. :)
data: 2007.04.11
autor: Joanna - MamAsik
Pani Aniu! Zapomnialam zapytac Pania czy znana jest juz data kursu II stopnia, tego o emocjach? Nie bedzie przypadkiem jakiegos w lipcu? Tak czytam to forum i widze wyraznie, ze bez tego to sie chyba nie obejdzie.
I do Pani Jolik: bardzo mnie zaciekawila sprawa zmiany koloru oczu. I to w dodatku u doroslej osoby! Ciekawe, co moze byc tego przyczyna.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
data: 2007.04.11
autor: Ania z Londynu
Witam wszystkich! Wróciłam z wojaży zagranicznych, gdzie moje odżywianie pozostawało wiele do życzenia, a to z powodu braku mozliwości samodzielnego pichcenia. Jak się dostawiłam do kawy gotowanej, herbatek PP i owsianki, to błogość nastała wielka. w świtęta troche pojadałm ciast i tu mam pytanie: czy to mogłospowodowac zastój na tyle, że dzis skoczyło mi cisnienie? Szumi mi w uszach i mam telepke...wypiłam imbirówkę i jest jakby lepiej, ale trochę sie wystraszyłam...Poza tym, może po tej przerwie 5-tygodniowej powinnam trochę ostrożniej wchodzić w PP? Nie mam wielkiego doświadczenia. Przed wyjazdem czułam się znakomicie, teraz coś nie do końca...
Pozdrawiam serdecznie i nareszcie z domu!
data: 2007.04.11
autor: Kamiczek z Ostrowa
Moniko z łodzi ja też bardzo trzymam kciuka za Panią Annę P. ale to nie oznacza że będę jej podkładać wygodne rozwiązania i okrągłe miłe teksty. Domy z dykty i równość wszystkich skończyły się komunizmem i bezsensem. Fakt mamy się uczyć wzajemnie więc jeśli Ty lub Pani Anna zechcecie wyciągnąć własne wnioski z postów to lux jeśli nie to może lux dla kogoś innego kto to zrobi teraz, jutro, kiedyś kiedy będzie gotowy. Zmiana przyzwyczajeń to często walka z sobą. Walka nie oznacza głaskania po główce tylko konfrontacjęn i do tego wszystko idzie. Wszystko będzie dobrze jak Pani Anna weźmie się do pracy. Trzymać się Pani Anna musi bo wyboru innego to raczej brak, a nie podda się jak poczuje że to jest najsłuszniejsza zmiana w jej życiu i wtedy nikt już jej nie zatrzyma i za to wypiję trzy łyki lukrecjowej bezprocentowej:)Tulki dla wszystkich:)
data: 2007.04.11
autor: karolina
Ja tak troszkę w dopowiedzeniu postu Jagody. Kochana Pani Anno czytając Pani post kontrujący Rene skrobnę tyle napięła się Pani i wypluła z siebie sporo wyjaśnień. Tłumaczą się.... winni. Jeśli czasem zdarza się tak że ktoś na forum przyłoży patelnią innemu ktosiowi bo coś się z nim dzieje a ten ktoś nie widzi to nie po to żeby się napinać tylko przywołać do pionu. Jak to jest z nieomylnością? Czy ona jest możliwa? Albo źle są uformowane Pani pytania albo problem jest w Pani. Nie Rene tu winna. Pewnie że forma może być różna i ton też ale Pani również.Skoro tak dobrze sobie Pani radzi z emocjami to skąd te emocje? Nikt nie podważa powagi Pani intencji bo one są w Pani i tylko Pani. Ja nie będę wiedziała gdzie Panią boli i jak nawet jak Pani napisze opasłe dzieło wielkości "wojny i pokoju". Pani emocje to Pani sprawa, problemy też i pokątne cukierki i różne inne różności. Różnica teraz jest taka że nie da się ich załatwić tabletką (patrz zamieść pod dywan) one wylezą i i tak trzeba je będzie załatwić. Prędzej czy później będziemy musieli wyrównywać nadmiary lub niedobory energii w znoju i trudzie:)- słowa Pani Ani z wstępu powyżej. Dużo intelektualnych rozwinięć w Pani poście mówi mi że jest Pani trudno ale nie chce się Pani do końca skonfrontować - sama tak robiłam... Rene wzięła koparkę i rozwaliła Pani murek. Właściwie potrzebna by była pokora i buzi w czółko a nie szermierka.No i praca praca praca nad sobą. Pomyśl że jesteś słońcem od którego wszystko się zaczyna i na którym kończy i zastanów się co dajesz kobieto!Trzymaj się dzielnie i nie tłucz bez sensu:)
data: 2007.04.11
autor: karolina
Anno P., zastanawiałm się nad opisaną przez Ciebie sytuacją, także w kontekście swojej rodziny i żywienia. Jeżeli niski poziom wewnątrzkomórkowego potasu wynika z niedoboru magnezu, to pewnie trzeba zwiększyć jego podaż w pożywieniu. Preparaty farmaceutyczne raczej nie wchodzą w grę, bo wchłanianie jest żadne. Będąc na naszym żywieniu nie jemy tak jak kiedyś chlebów razowych, czekolad, kakao - a to są także źródła magnezu. Może po nagłym odstawieniu organizm Szymona w konsekwencji tak zareagował. Musimy zatem zjadać więcej dozwolonych produktów zawierających magnez np. kasze, groch, może trochę orzechów (dodanych np. do owsianki - Pani Ania kiedyś zalecała przy kurczach łydek). Dobrze, że masz zdiagnozowany problem. Twój list sprawił, że na chwilę zatrzymałam się i zaczęłam analizować czym tak naprawdę karmię moja rodzinę i czy nie zbyt monotonnie. Pod koniec grudnia miałam równie trudną sytuację z moim synkiem. Do końca nie wiadomo co to było, czy infekcja wirusowa z kosmiczną pojawiającą się i znikającą wysypką typu pokrzywka, czy alergiczna pokrzywka. Przy pomocy Pani Ani udało mi się jakoś to przetrwać, ale teraz bardzo uważam na jedzenie. Okazuje się, że zbyt mało dawałam smaku kwaśnego dla zrównoważenia potraw, doszło trochę słodyczy ukradkiem zjedzonych przez syna u znajomych. Zastanawiałam się nad tym, bo przecież kiedyś jedliśmy wołowinę czy nawet słodycze bez równoważenia i nie było takich sensacji. Ale piliśmy soki czy herbatę z cytryną - posiłek był zrównoważony, ale wyziębiający i śluzotwórczy. Ja też wraz z moją rodziną jesteśmy w dyscyplinie żywieniowej od września 2006 i myślę, że takie listy jak Twój są bardzo potrzebne. Możemy dużo się nauczyć i doskonalić nasz sposób żywienia, zestawiania potraw, posiłków - o to chyba chodzi na tym forum. Pozdrawiam.
data: 2007.04.11
autor: Li
Wiecie co? nie wierzę w "zachodnie" badania nad np cynamonem czy pojedynczymi produktami i ich oddziaływaniami na pojedyncze narządy bo wtedy może okazać się że na jedno szkodzi na drugie pomaga. Chińskie pp patrzy na ludzi HOLISTYCZNIE i stąd magia dobrego działania. Czym jest cynamon bez soli, czym bez słodkiego miodu i smaku np kwaśnej cytryny?
U teściowej czytałam o dobrotliwym działaniu jogurtów gazeta zwie się Zdrowie. Ale reklamują tam tyle leków że ze zdrowiem nie ma to nic wspólnego. Przypomnijcie sobie artykuł o firmach farmaceutycznych w przekroju. Nie dajmy się zwariować Nie możemy dać sobą manipulować komuś kto zrobił badanie w grupie izolowanej ludzi na cynamon.
data: 2007.04.11
autor: Firanka
Witam. Pisze po raz pierwszy i przypuszczam, ze moja pisanina raczej nie zostanie opublikowana na forum, ale nie to jest moim celem. Chcialam po prostu opowiedziec Pani, Pani Aniu o sobie i swojej rodzinie. Mam obecnie 33 lata, maz 36, a corka 5. Po doswiadczeniach z roznymi sposobami odzywiania (glownie ze wzgledu na moja chorowitosc i alergie corki na mleko i soje) mniej wiecej rok temu wpadla mi w rece Pani ksiazka. Zaczelam gotowac wg pp. Najbardziej zdyscyplinowana bylam ja najmniej moj maz. Mniej wiecej w pazdzierniku zeszlego roku nastapilo najdziwniejsze zdarzenie w moim dotychczasowym zyciu, ktore przerazilo mojego meza i moja przyjaciolke, a ktore zmienilo moj sposob patrzenia na swiat i ludzi. O co chodzi? Oni to okreslili jako "odlot". Jak to wygladalo? Po kolei. Przez okolo tydzien kazdego dnia przezywalam inna emocje, ale kazdego dnia tylko jedna przez caly dzien (np. totalny spokoj), przez ten czas ludzkie reakcje wygladaly dla mnie jak teatr. Potem przyszedl czas rozliczen emocjonalnych (tak to dzis nazywam) z mezem, corka, rodzicami, znajomymi, krewnymi i tesciami. Mialam wrazenie, ze przezywam zycie od konca do poczatku i ze caly swiat wlacznie z moim kotem i pogoda za oknem mi w tym pomaga. Wiele dziwnych rzeczy sie wtedy wydarzylo. A najbardziej w tym okresie pomagala mi... moja corka i jej rowiesnicy, ktorzy sprawiali na mnie wrazenie osob najbardziej zorientowanych w tym co sie ze mna dzieje i... jedynych, ktorych to nie przerazalo.
Czy doszlam juz do normy? Tak, ale zmieniona, inaczej patrzaca na swiat, cieszaca sie tym co mam i to chyba po mnie widac. Dlaczego tak mysle? Bo widze jak ludzie na mnie patrza, bo mam mniej problemow w codziennym zyciu (tzn. jest ich tyle samo, ale niektore nie sa juz dla mnie problemami), bo nie chowam juz swoich emocji wewnatrz tylko mowie co mysle, a jednak nikt (czego kiedys sie balam) nie obraza sie na mnie. Bo kiedy nie moge czegos wytlumaczyc mezowi, przychodzi moja przyjaciolka i podczas rozmowy we troje tlumaczy mu to tak, ze zaczyna rozumiec. Przynajmniej ja to tak odbieram.
I jeszcze cos. Moja corka po urodzeniu miala lewe oko niebieskie (po tacie), a prawe piwne (po mnie). W czasie mojego "odlotu" lewe oczko zaczelo sie zmieniac na piwne. To jeszcze rozumiem. Cala heca polega na tym, ze mojemu mezowi tez zmienia sie kolor oczu na piwny. W tym wieku? Coz widac cuda sie zdarzaja.
Napisalam, ze moja pisanina nie bedzie opublikowana na forum, poniewaz przestalam sie tak bardzo zdyscyplinowanie trzymac eliminacji surowego, kwasnego i zimnego. Doprawiam, gotuje zroznicowane potrawy, ale wiem juz, ze zadne jedzenie nie szkodzi tak jak ukrywanie i tlumienie w sobie zalow i negatywnych emocji. Nie cwicze rytualow, ale gdy tylko moge tancze cala soba czesto z corka. I to, ze mam katar czy kaszel, czy ze corka znow ma zatkany nos lub ze wlasnie przez dom przetoczylo sie tornado pod postacia klotni z mezem nie jest w stanie zmienic mojego stosunku do swiata. Najpierw JA, potem MAZ, potem DZIECKO, a potem cala reszta.
A dzieci, to najmadrzejsze stworzenia na swiecie, bo widza swiat tak jak sie go powinno widziec, a poprzez swoje humory i choroby pokazuja nam jak w lustrze nasze wlasne obawy, frustracje, dazenia, niezrealizowane pragnienia. Najczesciej wszystko to, co chcielibysmy ukryc przed samym soba, a co dopiero przed innymi. I jak najczulsze urzadzenia reaguja na najmniejsze zaklocenia w natezeniu pola emocjonalnego nie tylko rodzicow, ale tez osob z ktorymi w danym momencie przebywaja. Tak jak zwierzeta. No, to sie wypisalam :-). Mam nadzieje, ze choc troche na temat. Pozdrowienia.
data: 2007.04.11
autor: Jolik
To mile, ze zdarzaja sie tez posty jak ten Julyanki. Jestem zagubiona, smutna i zniesmaczona sytuacja. Mniemam, ze Anna P. nie napisala tego dlugiego listu po to, zeby sie uzalac nad soba czy Szymonem, ani tymbardziej zeby krytykowac PP. Jestesmy tu wszyscy po to, zeby sie uczyc. Uczyc naszego zdrowia, naszych reakcji, naszych zachowan, a przede wszystkim jak dobrze i zdrowo sie odzywiac. Uczymy sie na wlasnych bledach, ale i na cudzych. Mamy pomagac sobie jak i cieszyc sie razem z naszych malych i duzych sukcesow. Jak kilkukrotnie zostalo stwierdzone, czasami jestesmy "obciazeni" wczesniejszymi naszymi i przodków błędami. Niektorym PP przychodzi łatwiutko i szybciutko "zdrowieja", niektorzy musza troszke pocierpiec, zeby wylazlo z nich "zle" . Sama znam osobe ktora po pol roku bycia na PP, pieknie schudla i wygladalo, ze jest zdrowa, nagle wyladowala w szpitalu z kamieniami wielkosci sliwek na nerkach. Na szczescie nie zwatpila:) Nie bede tu doszukiwac sie bledow Anny P. Choc chetnie dowiem sie co na ten temat napisze Pani Ania. Nie jest to czas na krytyke, kiedy sie danej osoby nie zna a ocenia ja tylko na podstawie kilku postów. Skad pewnosc, ze Anna P. nie kontaktowala sie z Pania Ania?? Jestem przekonana, ze zrobila wiecej niz napisala. Chcialam tylko dodac swoje 5 gorszy na pocieche Anny P. Wszystko bedzie dobrze, trzymaj sie i nie poddawaj, nawet w chwili zwatpienia. Pozdrawiam bardzo serdecznie
data: 2007.04.11
autor: monika z łodzi
Witam, po przeczytaniu postu Anny P. zajrzalam do ksiazek, zeby zobaczyc co jest zrodlem potasu. Jednak w ksiazkach Pani Anny Ciesielskiej nie ma o nim wzmianki. Totez skorzystalam z internetu i dowiedzialam sie, ze potas wystepuje we wszystkich produktach zalecanych przez Pania Anne. Jednak jest malenki problem - potas jest wyplukiwany z organizmu przez nadmiar soli. Zatem zadajac pytanie do pytania zadanego przez Anne P. (co mozna zrobic w naszej diecie, aby bylo wiecej potasu) czy nie powinnismy po prostu zwracac wiekszej uwagi na ilosc soli, jaka dodajemy, wszystkie potrawy dosalamy przeciez dosyc mocno, moze trzeba troche mniej i juz problem zniknie? Tak tylko "dorzucam" moj glos do dyskusji, chociaz na PP jestem dopiero 2 miesiace, ale za to czuje sie swietnie i dlatego smutno mi sie robi, gdy ktos inny ma problemy. Tak, ze Anno P., trzymaj sie cieplo, mysl pozytywnie i usciskaj swojego Szymona. Pozdrawiam, Julyanka
data: 2007.04.11
autor: Julyanka
No właśnie! Co z tym cynamonem? Pojawił się artykuł w "Poradniku konsumenta", gdzie specjalnie testowane są poszczególne produkty.Ja używam dużo cynamonu.Do kawy, herbatek,zupy śniadaniowej.Jabłecznika też nie wyobrażam sobie bez cynamonu/chociaż ostatnio unikam/.
Pozdrawiam.
data: 2007.04.11
autor: Halina.
Tak czytam o przedszkolach.Pani Ania mówiła kiedyś że na jakimś kursie była duża ilość przedszkolanek. Gdybym miała ukończone wychowanie przedszkolne albo choć dietetykę to bym otworzyła przedszkole z pp a tak to od września też czekają mnie termosy i obiadki, i kanapki. Wierzę tylko ze coś drgnie prędzej czy później. Przyjrzyjcie się forum ile nas jest z większą czy mniejszą wiedzą, mądrych bab z wiarą patrzących na dzieciaki że ona będą zdrowsze. Może niedługo już do "masy krtytycznej" z Niebiańskiej? Ucałowania dla Martynki i Li (z kursu). Pozdrowienia już poświąteczne dla forumowiczów i Pani Ani:)
data: 2007.04.11
autor: Firanka
c.d.(przepraszam kliknęło mi się) Joanna-MamAsik.Na pewno potrzebuje Pani rozmowy z Panią Anią ale przede wszystkim wiary w to co już zaczęła Pani w swojej rodzinie zmieniać.Trzymam kciuki.
data: 2008.01.08
autor: Barbara
Pani Anno P., myślę, że w tym wszystkim ucieka Pani jedna ważna rzecz: mianowicie małe rzeczy są przejawem rzeczy o wiele większych i poważniejszych. Są ZNAKAMI. Czyli np. gotuję rosół wg tego samego przepisu co zawsze, ale wychodzi niedobry, smaki nie układają się w harmonijną całość. Wówczas mogę po prostu stwierdzić, że no cóż, chyba czegoś dałam za dużo albo za mało, rosół wylać i zapomnieć o sprawie. Ale mogę też wejść w to trochę głębiej, przypomnieć sobie emocje i myśli, które były w mojej głowie w czasie gotowania, to, czym wtedy naprawdę byłam zajęta. I dopiero wówczas mam szansę odkryć, co było rzeczywistą przyczyną, jakie emocje mną rządziły. "Nie gotuj wściekła, bo potrujesz rodzinę" - pamięta Pani? Nie chodzi jedynie o "wściekłość", ale o to, że emocje mają olbrzymi wpływ na każdą sferę naszego życia i są potężnym nośnikiem energii. Czyli musimy dostrzegać szerszy kontekst we wszystkim, co się nam przydarza, inaczej cała zabawa nie ma głębszego sensu, bo nie zrobimy ani kroku dalej. I to właśnie te małe, niby nieistotne znaki (w postaci za dużej ilości soli, niesmacznego grochu czy słodyczy, które nas skusiły) prowadzą nas do wielkich odkryć dotyczących przede wszystkim wzorców i schematów, w których poruszamy się jak nakręcone lalki. Nie na darmo tytuł drugiej książki brzmi "Filozofia ŻYCIA" - w PP nie chodzi tylko o gotowanie traktowane jak zastępnik lekarstwa, ale to SPOSÓB ŻYCIA I MYŚLENIA. To usiłowała powiedzieć Pani Rene, a odebrała to Pani jak atak. Myślę, że opacznie odczytuje Pani intencję jej postu, co zupełnie nie szkodzi Rene, natomiast bardzo szkodzi Pani. Pozdrawiam Panią
data: 2008.01.08
autor: Jagoda
Pani Anno P.,myślę że w naszej diecie niczego nie należy modyfikować a tylko i wyłącznie iść konsekwentnie drogą,którą przecież już Pani zaczęła kroczyć.Nie wolno teraz wątpić, kiedy właśnie na początku drogi "wyszło szydło z worka" - organizm syna wskazał na konsekwencje wczesniejszego odżywiania.Jasne jest też,że właśnie Szymon, który dyscyplinował się nabardziej z pośród pozostałych członków rodziny jest właśnie wskazówką na a to co powinna Pani dalej robić...Pięknie odpisała Pani
data: 2007.04.11
autor: 
Witam pani Aniu! Nie chcialabym zawracac glowy nadmiernie ale mam male pytanie w zwiazku z krwotokami z nosa u osoby, ktora jest na PP od kilku lat, ale troche sobie nie radzi z emocjami. Ostatni zakonczyl sie hospitalizacja. Czy przez jakis czas powinno sie unikac jakichs produktow - na przyklad kawy gotowanej? Bardzo bylabym wdzieczna za odpowiedz, bo sama nie czuje sie kompetentna w tym temacie.
Pozdrawiam serdecznie
data: 2007.04.11
autor: Ania z Londynu
Joanno-MamAsik dzięki za wsparcie! Rene, traktuję forum jako cenne źródło informacji i wymiany doświadczeń i takie forum jest. Życie zgodnie z PP wyeliminowało u mnie i najbliższych wiele dolegliwości, poprawiło relacje i samopoczucie. Zawdzięczam wiele p. Ani i temu sposobowi żywienia.
Wraca Pani do wymiany zdań sprzed 3 miesięcy. Zapytałam wtedy o kurkumę w konkretnym przepisie (wyszło, że była tam pomyłka) o problem z łupinami grochu oraz gorzki smak otrzymanej masy makowej (spowodowany, jak się okazało, kiepskiej jakości makiem). Otrzymałam natomiast wiele mało pomocnych, ale uporczywych porad o "kreatywności wątroby", o "gotowaniu na złości" i rozżaleniu, że "zamiast wychwytywać cenne rady nie o gotowaniu, to Pani o grochu no i ... jak grochem o ścianę". Jednym słowem sporo erystyki i krasomówstwa, a ja po prostu tylko zapytałam o groch.

Pyta Pani jak sobie radzę z emocjami. Nie mam z tym problemu, reaguję spontanicznie i nie odkładam emocji "do środka". Pisze Pani sporo o emocjach, o ich kontrolowaniu i ukrywaniu. Czy to najlepsza droga wewnętrzego ładu i spokoju? Chciałabym to dostrzec w MERYTORYCZNYCH komentarzach do moich wypowiedzi, wątpliwości i pytań. Myli Pani "brak pewności siebie" (tego mi nie brakuje) z niepodważalnością wszystkich zaleceń pp i brakiem możliwości wątpliwości czy korekty. Myli Pani kompleksy z porównaniem dwóch sytuacji, umartwianie z wyrzeczeniem itd. Dywagacje o kopniakach od losu jako motorze rozwoju trącą banałem i nie za bardzo rozumiem co mają wspólnego z wątpliwościami, które poruszyłam.

Dziękuję za analizę mojej postawy i próbę znalezienia niekonsekwencji czy słabości w stosowaniu pp. Dzięki za duchowe wynurzenia (bez przesady, nie zmagam się z mężem, rozumie mnie w tym względzie i sporo pomaga),ale pisząc mój list raczej oczekiwałam bardziej przyziemnego podejścia, niemniej gratuluję kaznodziejskich talentów. O wątpliwościach czy pytaniach piszę otwarcie stąd łatwo wyszukać parę uchybień. Nie sądzę by miały one istotniejsze znaczenie, u mnie dotyczą jedynie sporadycznie małych ilości słodyczy. Dietę ze starszym synem stosuję konsekwentnie od września, to i mało i dużo. Pani bodajże 1 rok. Mam bardzo realne przesłanki co do wątpliwości dotyczącej równowagi elektrolitów i przedstawiłam to merytorycznie w swojej wypowiedzi. Aby nie zaśmiecać forum naszą, dość jednak osobistą dyskusją chętnie odpowiem na inne pani uwagi pocztą elektroniczną. Mój adres hanka87@op.pl Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
data: 2007.04.11
autor: Anna P.
...a no i zapomniałam dodać wszystkim forumowiczom pięć poświątecznych cmoków:)tulki
ps. Martynko wrzuć na luz. Swojego czasu przez 14 dni pomieszkiwałam z racji pracy w hotelu w centrum Berlina i na obiad i kolację jadałam średnio wysmażone steki do których (przy każdej porcji) podawano mi do podpisu oświadczenie że w przypadku wykrycia u mnie choroby wściekłych krów nie pozwę hotelu o odszkodowanie. 28 steków i 28 oświadczeń he he he nie znudziło im się a ja do dziś wcale nie jestem wściekła jak widzę krowę:):))))))) Ufaj sobie - wystarczy:)
data: 2007.04.11
autor: karolina
Anno P. nie masz wrażenia że stoisz każdą z nóg na innych brzegach rzeki? No i nie ma pewności czy tej samej rzeki... Co testujesz? Wytrzymałość swoja czy swoich bliskich? O jaką modyfikacje Ci chodzi konkretnie? Ryż zamast pyrków (ziemniaków) i kiełki a nie wołowina? O to nie musisz pytać. Jak chcesz coś modyfikować to nikt Ci nie broni - tylko nie pytaj, rób jak uważasz:) Rozumiem że po drugiej stronie ekranu siedzi kobieta na początku drogi i rozstaju. Pół roku to mało czasu na wielkie kroki ale dużo na małe. Stawiałaś je uczciwie? Zwłaszcza wobec siebie? Zamiast zadzwonic do Pani Ani wylałaś na forum swoją historie jak dziecko z kąpielą... Aniu (jeśli tak mogę) forum to nie gabinet P.Ani Jeśli chcesz coś zmienić to zmieniaj ale jeśli ma w tym pomóc forum to jak? Metoda:napisz do przyjaciółki to nie na tym www. To nie przepis na plamę z czerwonego wina na obrusie - to Ty, Twoje dzieci i Twój mąż. Czy to mało? Powodzenia
data: 2007.04.11
autor: karolina
Oj, niepodpisałam się w swoim poście do Martynki :) Teraz to uczynię. Ukłony
data: 2007.04.11
autor: Ela
Martynko, zaufaj. Dużo jest w internecie cytatów, wiadomości o tym co zdrowe, co szkodzi, jak powinniśmy jeść, jak żyć. Takie jest zadanie mediów w dzisiejszych czasach- mówić ludziom co mają robić, jak spędzać wolny czas, jak wyglądać, co trzeba posiadać aby być szczęśliwym no i co jeść, bo pewnie jakiś koncern spożywczy się tego „domaga". Ale my to olewamy, nie powinno nas to dotyczyć. Czy wierzysz że nasz organizm potrzebuje dużo wapnia i najlepiej byłoby pić jogurty? Np. ten cytat „Dorośli łatwiej przyswajają jogurt niż świeże mleko. A oba te produkty są dla nas najlepszym źrodłem wapnia, podstawowego budulca kości i zębów. Jeśli regularnie nie będziemy dostarczać organizmowi odpowiedniej porcji, grozi nam odwapnienie kości, a w rezultacie - osteoporoza." albo to „Nadmiar lukrecji obniża poziom testosteronu, co źle wpływa na nastrój i życie seksualne mężczyzn - twierdzą naukowcy z Iranu." To samo jest z cynamonem. Takich przykładów w mediach jest tysiące. A media to 4 władza. Jeśli zaufamy wszystko będzie OK. Pozdrawiam cynamonowo :)
data: 2008.01.08
autor: 
Dzień dobry! Witam poświątecznie :) Przeczytałam dziś artykuł na temat kumaryny, której zbyt duże dawki - co podobno może zaszkodzić wątrobie - zawiera używany przez nas cynamon (autor artykułu podaje najbardziej znane marki producentów przypraw) http://www.tvn24.pl/-1,1502105,wiadomosc.html
Pani Aniu, czy coś Pani wiadomo na ten temat?
Serdecznie pozdrawiam :)
data: 2008.01.08
autor: Martynka
Witam,
od jakiegoś czasu po zjedzeniu owsianki wg przepisu podanego tu na forum przez Panią Annę C. odczuwam gorąco i zaczynam się dosyć mocno pocić. Czyżby wynikało to z nadmiaru ciepła i konieczności odprowadzenia go np. poprzez pocenie? Czasami mam wrażenie, że mój organizm po prostu nie potrafi "gospodarować" otrzymanym ciepłem i zbyt szybko się go pozbywa, a później odczuwa chłód. Podejrzewam, że zalecane byłoby zmniejszenie ilości przypraw (głównie imbiru?) ale mi taka mdła owsianka już nie smakuje. Czy ktoś z Was miał podobne "dolegliwości"? Pozdrawiam
data: 2007.04.10
autor: jjth
Pani Anno P., opisała Pani przypadek, jaki ma miejsce w Pani rodzinie - ale u nas, czytaczy forum, nie znajdzie Pani pomocy, a Pani Ania nie udziela indywidualnych porad na swojej stronie. Może lepiej by było jednak znaleźć czas i zadzwonić do niej, zwłaszcza w tak poważnej sprawie. Rozumiem Pani troskę o syna, ale nie rozumiem trybu postępowania. Pyta Pani na końcu, jak zmodyfikować nasz sposób żywienia, aby takie historie się nie powtarzały. Czyli zakłada Pani, że niedobory, które Pani tak szczegółowo opisuje, są wynikiem stosowania zaleceń z książek. Myślę, że to nie zalecenia wymagają modyfikacji, tylko - jak pisze Rene - Pani sposób myślenia, schematy, brak ufności. Jeszcze niedawno nie była Pani zdyscyplinowana, więc skąd wniosek, że to PP jest przyczyną? To pójście po linii najmniejszego oporu, nie uważa Pani? A co się działo wcześniej? Przed PP? Jak się żywiła Pani rodzina? Jakie błędy teraz Państwo popełniacie? Myślę, że musi sobie Pani zadać trochę inne niż dotychczas pytania. Życzę Pani sukcesów w zgłębianiu i analizowaniu tego, co ma Pani aktualnie do przerobienia
data: 2007.04.10
autor: Jagoda
Anno P. Mam nadzieję, że mojego postu nie odbierze pani z irytacją tak, jak to miało miejsce w przeszłości. Przykro mi z powodu syna. Nie będę się jednak odnosiła do tych medycznych określeń, ani analizowała wyników badań, bo nie mam o tym zielonego pojęcia. W pani poście uderzył mnie BRAK UFNOŚCI do tego, co pani robi i chęć podzielenia się tym na forum. Kwestię pani intencji pomijam, gdyż nie mam co do nich pewności, jedynie przypuszczenia.
Jesteście państwo na PP krótko, raptem pół roku. Po pół roku nie ma efektów, jeśli wasze dotychczasowe odżywianie było niewłaściwe, sytuacja z synem to właśnie potwierdza. Pisze pani, że mąż i młodszy syn są nie do końca zdyscyplinowani, że tylko pani i starszy syn się pilnujecie. Prześledziłam pani wpisy na forum, niedawno pani pisała, że nie umie sobie poradzić z niejedzeniem słodyczy, a pełną dyscyplinę stosuje pani od środy popielcowej czyli raptem 40 dni (na święta bożego narodzenia robiła pani makowiec i pytała o przepis na śledzie ).Czyli nie ŚWIADOMOŚĆ tego, jak bardzo one nam szkodzą, lecz schemat w którym pani tkwi ( tematy związane z uwalniania się ze schematów są omawiane na kursach II stopnia ) – czyli chęć umartwiania się - pomogły pani rozwiązać na chwilę problem słodyczy. Teraz już jest po poście, czy wróci pani do ich jedzenia ? Słodycze uwielbiają emocje, a emocje słodycze...Nic pani nie pisze, jak z pani emocjonalnością, a to ma przecież wielki wpływ na nasze zdrowie. Jeśli sobie z nią nie poradzimy, kuchnia PP nam na pewno nie pomoże. Pamiętam pani wcześniejsze odpowiedzi, na kilka postów pod pani adresem reagowała pani bardzo emocjonalnie, posądzając forumowiczki o niezrównoważenie emocjonalne...
Inne pani posty uzmysłowiły mi również BRAK PEWNOŚCI SIEBIE ( po przeczytaniu książki o szczepieniach zastanawiała się pani nad rosołem, czy nam służy..., sugerowała się pani opisem na płatkach ze stoisławia, bo wyczytała, że coś z nimi może być nie tak....) i kompleksy ( porównywała się pani ze zdrową koleżanką bez śledziony )..Moją intencją nie jest ocenianie pani osoby, lecz jedynie uświadomienie pani, że problem w pani rodzinie jest bardziej złożony, niż się wydaje a sytuacja z pani synem była wam niewątpliwie potrzebna, przecież gdyby nie kopniaki, jakie dostajemy od losu, nie byłoby naszego rozwoju, naszego odmiennego spojrzenia. ****Na koniec cytat z ostatniego postu pani Anny, który powinnaś odnieść również do siebie: „Twoje zmagania z mężem i dzieckiem, to Twoja nauka akceptacji tego, co masz i wielkiej ufności dla tego co Cię spotyka, czyli dla woli Stwórcy. I tu zaczyna się problem: trudno nam, matkom, zrozumieć sens naszych zmagań w walce o zdrowie dzieci, trudno nam PUŚCIĆ i patrzeć, jak dziecko choruje, mając jednocześnie w sobie ufność i świadomość, że tak widocznie ma być. Trudno nam znaleźć w sobie kredyt zaufania w stosunku do tego, co się dzieje nie z naszej woli. A okazuje się, że gdy to zrobimy, tzn. puścimy, i zacznie się dziać to, czego się tak bardzo boimy ( np. choroba dziecka ) wtedy stanie się coś, czego nie jesteś w stanie przewidzieć, coś pęknie w Tobie, coś pęknie w mężu, coś pęknie w dziecku, zdarzy się cud, ponieważ zaufałaś, że przecież nic się złego nie może stać, skoro tak bardzo pragniesz dobra dla dziecka. Jest to na pozór skomplikowane, a w sumie bardzo proste” . Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.04.10
autor: Rene
Witaj Anno P. Bardzo poważną sytuację opisujesz w swoim poście. Zastanawiam się jak sobie teraz radzisz ze sobą, emocjami i gotowaniem. Może już znalazłaś czas i siłę by zadzwonić w związku z tak trudną sytuacją do pani Ani. Przyznam, że można zwątpić we wszystko, ale... Dodam jeszcze coś: Wydaje mi się, że tylko dzięki temu, że przeszliście na PP udało wam się odkryć wasz rodzinny problem. Tak to jest z medycyną chińską. Organizm szybciej "wyrzuca" stan chorobowy. Jeszcze zanim cokolwiek zmieni się w wynikach laboratoryjnych badań. Właściwa dieta może prowadzić do zdrowia, może w zdrowiu utrzymywać, ale też na tyle aktywizuje organizm, że pozwala stwierdzić, co przestało działać. Życzę ci siły, wiary i nadziei, że poprowadzisz swoją rodzinę do zdrowia. Mam nadzieję, że nie zwątpiłaś w słuszność swojego postępowania. Zadzwoń do pani Ani, musisz z kimś kompetentnym i na spokojnie przedyskutować sposób żywienia syna i rodziny. Przeanalizować błędy, omówić strategię działania. Jedna konsultacja w takiej sytuacji to może być za mało. Pozdrawiam
data: 2007.04.10
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie! Mój post będzie bardzo długi, ale muszę szczegółowo opisać, sytuację, która miała miejsce w mojej rodzinie. Na PP jesteśmy od września 2006r., w grudniu byliśmy na konsultacjach.Szczególnie mam na myśli mnie i mojego starszego syna Szymona (17 lat). Mój mąż i młodszy syn (12 lat) nie są w pełni zdyscylinowani, i jak dotychczas nie znalazłam na to sposobu. Widocznie nie jest to jeszcze ich czas.Szymon od początku bardzo się starał, bardzo liczył na to, że ten sposób żywienia pomoże mu zwalczyć dokuczliwe dolegliwości, a szczególnie trądzik i nadmierne pocenie. Całą jesień i zimę gotowałam rosoły, zupy, z mięs cielęcina, wołowina, jagnięcina (informacja dla forumowiczów z Łodzi - ostatnio pojawiła się w TESCO na Bałutach). Zero słodyczy, codziennie rano owsianka, a do szkoły termos z naszą herbatą i kanapki. Sama byłam zdziwiona tym jego zaangażowaniem. Trądzik lekko się uspokoił, inne dolegliwości póki co nie bardzo, ale dużo o tym rozmawialiśmy i rozumiał, że na wszystko musi przyjść pora. Niestety przez całą zimę chodził zmęczony, bez sił i chęci do jakiegoś działania. Często po południu spał, czasem 2-3 godziny. Mówił, że nie może wysiedzieć w szkole, czuje się jakby miał "robaki w tyłku". Trochę mnie to niepokoiło, ale zrzucałam to na zmianę szkoły i znajomych (początek liceum). Mniej więcej od początku marca zaczął narzekać na kurcze w łydkach i szczególnie rano po wstaniu drętwienia karku, a od połowy marca dołączyły się jeszcze refluksy żołądkowe, na które nigdy wcześniej nie narzekał. Zbierałam się zadzwonić do p. Ani i nie zdążyłam. 25.03.2007r. w niedzielę rano, runął w WC, podczas porannego sisiu.Wystraszona hałasem wbiegłam do WC, syn dosłownie wypadł mi w ręce. Był cały zesztywniały, na bezdechu, z otwartymi oczami i znieruchomiałymi gałkami ocznymi, wszystkie mięśnie w skurczu. Byłam przerażona!!! Powoli odzyskiwał przytomność, wszystko to trwało około 1,5-2 min. Po tym zajściu zasnął i spał ok. 2 godzin. Później dowiedziałam się, że obudził go skurcz łydki, po ustąpieniu poszedł do toalety i gdy zaczął robić siusiu, poczuł się słabo, oparł się o ścianę i już nic więcej nie pamięta. Zabrano go do szpitala z podejrzeniem padaczki mioklonicznej. Został poddany szeroko zakrojonym badaniom diagnostycznym (EEG w snie i w czuwaniu, rezonans magnetyczny głowy, EKG, EMG, USG i wiele badań z krwi). Okazało się, że padaczka jest raczej wykluczona, zapis EEG był prawidłowy, rezonas również nie wykazał żadnych zmian w obrębie czaszki, choć można mieć objawy padaczki mając prawidłowe EEG, więc do końca nie można tego wykluczyć. Okazało się że Szymon ma nieprawidłwy zapis EMG (badanie mięśni) tzw. zapis miogenny - za słaba odpowiedż mięśni na bodźce. Poszukiwania trwały dalej i wreszcie pomimo prawidłowego poziomu potasu tzw. ogólnego, który zazwyczaj jest oznaczany, gdy badamy poziom podstawowych pierwiastków w naszym organizmie, lekarz postanowił zbadać potas wewnątrzkrwinkowy (wewnatrzkomórkowy), czyli ile tak naprawdę potasu przenika do erytrocytów (czerwone krwinki), bo powinno ok. 98%, a 2% powinno się znajdować w przestrzeni zewnątrzkomórkowej. Czyli to, że jest go dość we krwi to zbyt mało szczegółowa informacja w przypadku wielu schorzeń. On jest, ale z jakiegoś powodu nie przenika do wnętrza komórki, i w związku z tym nie spełnia swojego zadania, a jak powszechnie wiadomo potas odpowiada za pracę mięśni, jego brak wywołuje ogólne zmęczenie, apatię, zaburzenia gospodarki kwasowo-zasadowej. Okazało się, że Szymon ma go o wiele za mało w przestrzeni wewnątrzkomórkowej tzn. 60mmol/l, a norma wynosi 87,6-97,6mmol/l. Wówczas lekarz zapytał mnie czy stosujemy jakąś szczególną dietę, gdy otrzymał twierdzącą odpowiedź zlecił badanie poziomu potas wewnątrzkomórkowego wszystkim członkom rodziny. Okazało się, że wszyscy mamy go o wiele za mało, ja mam poziom 54mmol/l, młodszy syn 50mmol/l, a mój mąż 59mmol/l. Potas w naszych organizmach pomimo prawidłwego poziomu ogólnego nie wnika do wnętrza erytrocytu i nie spełnia swojego zadania. Dlaczego tak się dzieje? prawdopodobnie z powodu braku magnezu, który z kolei jest odpowiedzialny za uruchamianie w organizmie tzw. pompy sodowo-potasowej, która wypompowuje sód z wnętrza komórki, a wpompowuje tam potas. U nas z pewnością ona szwankuje. To było prawdopodobnie przyczyną złego samopoczucia Szymona i w konsekwecji ataku,do którego doszło. Pytanie co dalej, jak zmodyfikować nasza dietę, by tak się nie działo?! (W przypadku magnezu, też chodzi o jego poziom we wnętrzu erytrocytu, a nie tak zwany ogólny).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
data: 2007.04.10
autor: Anna P.
Pani Aniu bardzo proszę Panią o opinię o produktach takich jak: ksylitol i algi morskie.
data: 2007.04.09
autor: Krystyna
Serdeczne życzenia zdrowia i radości I DOBREGO SAMOPOCZUCIA KAŻDEGO DNIA życzy pani ,pani Aniu oraz Pani Mężowi Irena Trzmielewska Z KOŁOBRZEGU.
data: 2007.04.09
autor: 
Witam serdecznie!Mam konkretne pytanie.Czy ktoś z Kościana jest w PP?Chętnie pogadałabym z kimś kto "odbiera na tych samych falach".Pozdrawiam!
data: 2007.04.08
autor: Iwonka
Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy Tobie Haniu:
-siły i odwagi
-znalezienie odpowiedzi na ważne pytania (i udzielania tych ważnych odpowiedzi innym)
-nadmiaru pomysłów
-aby głupota i zawiść nie rzucały Ci kłód pod nogi
-opieki Aniołów Stróżów w sprawach zdrowia i chleba powszedniego
Tobie i wszystkim uczestnikom forum wszystkiego dobrego życza : Mira, Agata i Krzysztof (wielbiciele od 1998 r :)
data: 2007.04.08
autor: Mira
Pani Ani i wszystkim Forumowiczom życzę pięknych,nostalgicznych Świąt Wielkanocnych.
data: 2007.04.07
autor: Barbara
Wszystkim Forumowiczom życzę świątecznego i wiosennego odświeżenia i radowania w rodzinnym gronie
data: 2007.04.07
autor: Anna Ciesielska
Wszystkim forumowiczom, Pani Ani i Panu Kaziowi, Jagódce, Anicie i innym mi bliskim (forumowiczom) seredczności, piękna i miłości nie tylko na Wielkanoc:)
data: 2007.04.07
autor: karolina
Dzięki Asiu D.G., chyba, choć po części uregulowałam swoje pragnienie. Było spowodowane zbyt dużą ilością przypraw jak dla mnie, były to klasyczne "szczypty", ale okazuje się że mój organizm przyjmował je jak duże ilości i w tym problem. Organizm ciągle coś mi mówi, że czegoś potrzebuje, ale ja nie jestem jeszcze gotowa na tę konwersację. Przeczytanie książek, nawet dwukrotne to jeszcze za mało. Mam nadzieję, że nastąpi czas kiedy nawzajem będziemy się rozumieli.
Życzę wszystkim radosnych, świąt i przyjemnej atmosfery przy rodzinnym, świątecznym stole.
data: 2007.04.07
autor: Magda K
Pozdrawiam gorąco Panią Anię i Pana Kazia i życzę zdrowych i pięknych świąt Wielkiej Nocy! Cześć Jagódko!!! Ogromne dzięki za gratulacje, jestem przeszczęśliwa! Rodzice są najszczęśliwszymi dziadkami, a mój mąż- najszczęśliwszym tatusiem;))) Bardzo Ciebie pozdrawiają:)) Cieszę się, że napisałaś! Przesyłam buziaki, także od Julki C. i życzę zdrowych, rodzinnych i spokojnych Swiąt!!! Życzenia ślę oczywiście do wszystkich forumowiczów;))) ALLELUJA!!!
data: 2007.04.06
autor: Magda P-K.
Pani Aniu, dziekuje za słowa kierowane do mnie w ostatnim poście. One mają moc wiatru rozpędzającego czarne chmury. Moc Słońca:) Zreszta sporo Pani odpowiedzi służy nie tylko osobom zadającym pytania. Cieszę sie, że dane mi było Pania poznać. Agnieszko z Poznania, sprobuj ugotować herbartkę z tymianku, lukrecji oraz anyżku i cynamonu i imbiru. Na półtora litra po pół łyżeczki (ja sypie po jednej:))Dopasuj sobie smak do siebie. Dobra do picia jest także kawa zbozowa z cynamonem, kardamonem, imbirem oraz napój z goracej wody z imbirem i miodem. Nie powinnaś pic tylko kawy, nawet jesli Ci bardzo smakuje. 3-4 filiżanki dziennie są ok. Wszelkie nadmiary nie sa ok. Jesli bardzo musisz napić sie wody to pij ją małymi łyczkami trzymając każdy łyk przez chwilę w ustach (jak buddyjscy mnisi). A spotkania sa dla wszystkich:) w każdy drugi czwartek miesiąca, w godz od 17 do 19. Mozna podjechac nawet na troszkę. Pani Ania przygotowuje i omawia ciekawe tamaty przewodnie oraz odpowiada na nasze pytania (i o kartoflance i o duchowosci). Mozna sie także poczestować filiżanką pysznej i kawy i herbaty. PS Do piekarni Limaro zadzwoniłam jeszcze raz. Mają piece z "płomieniami" i ich Baltonowski jest z pszennej i żytniej mąki po połowie, na zakwasie, z "konieczną" odrobinką drożdzy i bez ulepszaczy. Pozdrawiam serdecznie.
data: 2007.04.06
autor: Anita
Dzięki Marto za odpowiedź dla Aneczki, bo nie czuję się na siłach w przerabianiu przepisów specjalnie dla kogoś. :) Aneczko, pokombinuj, jeśli już masz coś robić z tym przepisem, to rzeczywiście lepiej dodać indyka - w smaku ostrym i tyle (prawie tyle, poszukaj postów Marty, to odpowiedź będzie na tacy :) ). * Magdo z Sopotu, pamiętam jedno z czwartkowych spotkań, na którym pani Ania opowiadała o tym, że miejsce, w którym mieszkamy nie jest przypadkowe (w jednym z zimowych wejść pani Ani też jest o tym), że musimy umiec odnaleźć się w naszym tu i teraz, więc szukaj, pracuj jeżeli masz gdzie, a dziecku gotuj, w termosy i do przedszkola. Taką mam wizję na najbliższą przyszłość, bo 2,5 letnia Zuzia domaga się przedszkola. Mam zamiar zadziałać tak jak napisała Agnieszka z Wrocławia. * Winogradzka Agnieszko, spotkania są dla każdego kto przyjdzie. A warunki :) są komfortowe. POdejrzewam, że tam ci zasmakuje TLI. :) Wesołych Świąt!
data: 2007.04.06
autor: Joanna - MamAsik
Pani Magdo z Sopotu, przerabiałam "przedszkolny problem" rok temu. W tej chwili mój maluch (6 lat) chodzi do przedszkola z termosem (z kawą lub herbatą na zmianę), z zupą i drugim daniem. Tak naprawdę zależało to ode mnie, albo: w największym stopniu ode mnie. Stanowisko przedszkola było takie, że jako matka mam prawo ingerować w sprawy jedzenia mojego dziecka. Więc najpierw było delikatne sprawdzenie u pani intendentki, czy możliwe jest przynoszenie swojego jedzenia i okazało się, że są dzieci alergiczne, kóre czasami jedzą inaczej niż reszta, więc już wiedziałam, że panie w kuchni nie patrzą na takie rzeczy krzywo. Potem była rozmowa z panią dyrektor i wreszcie prośba w kuchni, ale to już z panią dyrektor. Potem co jakiś czas małe podziękowania,zawsze miłe słowa, zawsze "proszę" i "dziękuję". Naprawdę można. Plus oczywiście uświadamianie dziecka oraz pań wychowawczyń, że np. serek homogenizowany nie jest dla niego, że uczulony na mleko i owoce, że po nich choruje itd. Może Pani znajdzie przedszkole, jakiego Pani szuka, a może wystarczy się dogadać w takim najzwyklejszym. Życzę powodzenia. Przy okazji pozdrawiam wszystkich Forumowiczów i Panią Anię oraz życzę wszystkim radosnych, zdrowych i wiosennych Świąt Wielkanocnych.
data: 2007.04.12
autor: Agnieszka z Wrocławia
Aneczko, odpowiem w imieniu Joanny. Pani Anna wypowiedziała się kiedyś na forum w sprawie podobnej modyfikacji przepisu zaproponowanej przeze mnie. Poszukaj w archiwum. Pozdrowienia świąteczne
data: 2007.04.06
autor: Marta R. z Warszawy
Witam wszystkich, Agnieszko z Poznania na temat mięty informacje znajdziesz w książkach jest wyziębiająca, na twoim miejscu uważałabym z taką ilością kawy bo wszystkie nadmiary nam szkodzą, spróbuj pokombinować z TLI dużo było na ten temat na forum. Magdo K ja kiedy czuję że się 'wysuszyłam' (sucha skóra, chce mi się pić itp) to najlepiej działa zupa miksowana na wołowinie dwa razy dziennie lub inna jarzynowa, owsianka zawsze rano, ziemniaczki w różnej postaci, odstawiam kasze, i herbata TLACI i oczywiście jak najczściej ciepłe posiłki no i relaks. Życzę wszystkim zdrowych i radosnych świąt. Pozdrawiam i wracam do sprzątania:))
data: 2007.04.06
autor: Asia z D.G.
Dzięki Aniu z Londynu - czyli to w sumie pięć żywiołow tak dokładnie!!
data: 2007.04.06
autor: MM
na pytanie o przesyłkę odpowiem sobie sama, ponieważ już ją otrzymałam :) Paczka idzie pocztą priorytetem ponad 7 dni. bye, bye
data: 2007.04.06
autor: b
"Piec przemian" po angielsku to zdaje sie "five elements".
Pani Aniu, dziekuje za Pani ostatnia odpowiedz i mysle, ze to cale "odpuszczanie" jest trudniejsze niz sama nauka gotowania. Zapewne wiaze sie tez z emocjami, a konkretnie z "chciejstwem". Latwiej byloby, gdybym nie miala tej wiedzy, ale tak stac z boku i przygladac sie, jak dziecko marnieje WIEDZAC ze moge temu zaradzic jest...no, bardzo trudne.
Ale juz nie bede smecic, a byc moze na kurs II stopnia uda mi sie kiedys zapisac.
Pozdrawiam serdecznie p. Aniu i zycze wszystkim pogodnych i zdrowych swiat, i wiosny za oknem.
data: 2007.04.06
autor: Ania z Londynu
A ja mam pytanie do forumowiczów z Trójmiasta - szukam przedszkola dla mojego synka - najważniejszą dla mnie sprawą jest oczywiście dieta. No i mam z tym trochę problem, bo nawet w tych przedszkolach gdzie teoretycznie respektowane sa zalecenia alergologa (dziecko nie dostaje np. mleka i jego przetworów)takie codzienne przykładowe menu jest zupełnie nie do zaakceptowania wg pp. Bo przecież to straszne, że na II śniadanie jest owoc. Albo kisiel, albo drożdżówka. A na obiad oczywiście pomidorówka. A nawet jak się zdaży jajko - to kto pomyśli o kwaśnym dodatku? Oj chyba nie pójdę do pracy...Albo znajdę dobra nianię:) Tylko tego mojego synka strasznie ciągnie do dzieci i chciałabym żeby sobie trochę z nimi pobrykał. A może ktoś zna jakąś osobę prowadzącą takie domowe przedszkole? A tak poza tym życzę Wszystkim Wesołych Świąt - dużo dobrego i zdrowego jedzonka, spokojnej i radosnej rodzinki i dużo miłości.
data: 2007.04.05
autor: Magda z Sopotu
Pani Aniu C. dziękuję za porady. Mam dużo do przemyślenia
data: 2007.04.05
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.Aby zgłębić tajniki PP chyba będę musiała zapisać się na konsultację i kurs. Na forum przeczytałam o czwartkowych spotkaniach (kto może w nich uczestniczyć, jakie są warunki).Oczywiście nie omieszkam zapytać, czy herbata z mięty lub pokrzywy również jest niewskazana (nie znalazłam nic na ten temat w archiwum). Smak herbaty TLI doprowadził mnie do tego, że piję wyłącznie litr kawy gotowanej, w przypadku desperacji piję trochę wody. Wiem, że jest to błąd ale jak ominąć picie TLI?
A wracając do mniej kontrowersyjnych tematów życzę Wszystkim: spokojnych świąt, miłej atmosfery przy stole i pięknej pogody na spacery.
data: 2007.04.05
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Aniu Gadomska, czy chodzi Tobie o ten cytat ze strony http://www.centrumanna.pl/omnie.php „(...) Nie miałam wątpliwości, że popełniamy błąd w naszych witaminowych zabiegach(...)"? Nie do końca rozumiem Twoją wypowiedź. Pozdrawiam
data: 2007.04.05
autor: Ela
Pani Aniu, trochę mi problem suplementacji nie pasował do treści tej strony, przejrzałam wszystkie podstrony - na ten temat Pani Anna się nie wypowiada. Pewnie pomyliła Pani strony. A suplementacja, mówiąc w skrócie, nie jest potrzebna przy zrównoważonym pożywieniu. Pozdrawiam
data: 2007.04.05
autor: Jagoda
Aniu Gadomska, przeczytaj książki, nie zadawaj takich pytań na forum. Pani Ania nie powtarza tutaj rzeczy już raz napisanych w ksiażkach. Jeśli nie znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania w książkach, to dopiero wtedy wróć z pytaniami na forum.
data: 2007.04.05
autor: Joanna - MamAsik
Pilne! Czy farsz do indyczki robimy z wątróbki i mięs gotowanych czy surowych? Pozdrawiam świątecznie.
data: 2007.04.05
autor: Wiki
Witam wszystkich.Jestem na Forum pierwszy raz.na stronie,o mnie napisała Pani,że przyczyną naszych dolegliwości jest stosowana suplementacja czy mogłaby Pani ten temat rozwinać?
data: 2007.04.05
autor: Anna Gadomska
Czy ktos wie jak jest "pięć przemian" po angielsku??
data: 2007.04.05
autor: MM
Dziękuję Pani MM i Firanka za te ciekawe posty dla mnie to skarbnica wiedzy i dowód na to, że dzięki diecie pp może być o wiele lepiej. Nie mogę patrzyć jak ten mój mąż się męczy, w ubiegłym tygodniu przez dwa dni miał tak silne ataki że zjadł 3 opakowania saridonu.
data: 2007.04.05
autor: Aleks
Pani Ado, pisałam już kiedyś na forum o tym że ja również choruje na łuszczycę (proszę odszukać w archiwum). Ogromną poprawę zauważyłam po kilku miesiącach stosowania PP, moja skóra zrobiła się czysta, cóż to była za radość :)) ale wystarczy mały skok w bok czyli słodycze, alkohol i robi mi się bałagan na skórze :) więc wiem że muszę się bardzo pilnować. Żeby ustąpiły objawy łuszczycowe potrzeba ogromnej dyscypliny w jedzeniu, ale ważne jest też trzymanie emocji na wodzy. Mnie bardzo osłabia stres, ale jak z niego wychodze to moje ciało samo się porządkuje, nie używam prawie żadnych maści, od 1.5 roku nie byłam u dermatologa. Nie sądze że PP może szkodzić Twojemu synkowi. Przez ponad 20 lat nie znalazłam lepszego sposobu na to choróbsko. Proszę zastanów się czy nie popełniasz jakiś błedów żywieniowych? Może Twoje dziecko ma jakieś stresy w szkole? Warto to wszystko analizować. No i wiadomo czego unikać - zimne, surowe, kwaśne. Tylko wołowina, cielęcina, jagnięcina, odrobina indyka no i ZERO słodyczy, czipsów i ciasteczk, ale to pewnie juz wiesz. Im więcej dyscypliny w jedzeniu tym lepsze efekty!!! Musisz być ufna i w anielskim nastroju - on odczuwa twoje emocje. Pozdrawiam
data: 2007.04.05
autor: Ela
proszę o info jak długo czeka się na przesyłkę z przyprawami ze sklepiku i kto je dostarcza, dzięki
data: 2007.04.04
autor: b
Na pp jestem od 2 lat z przerwą. Pełną parą jestem od listopada ubiegłego roku tzn dużo przypraw, herbaty, śniadania, kolacje bo zaczynałam od samych obiadów pp-i z migrenami jest o wiele lepiej.Kiedyś 3 dni bolało obecnie jeden dzień! Wczoraj mnie bolała głowa ale noc wcześniej nie spałam bo była pełnia poza tym siedziałam do 23:40 a wstałam 5:30. Wypiłam imbirówkę tuż przed snem wczoraj i rano kawę z imbirem przed owsianką. Spacer 20 min do pracy i dziś nie boli. Polopiryny nie biorę teraz bo jestem "ciężarówką". Przy nadmiernym jedzeniu kwaśnego (sery, soki) naczynia w mózgu są mocno obkurczane chyba jak dołoży się do tego stres i nowy ścisk naczyń to zaczynają się migreny tak ja to sobie tłumaczę bo kiedyś jadałam kwaśne w ogromnych ilościach!
data: 2007.04.04
autor: Firanka
Witam! Od roku gotuję wg. książek Pani Ani Ciesielskiej. Mam dziecko łuszczycowe i obserwuję że ostatnio objawy nasiliły się. Syn ma 12 lat i łuszczącą się skórę na nogach. Kilka lat temu miał zmiany na powiekach. Nie wiem co mam robić. Czy pp może mu szkodzić? Czy są jakieś konkretne wskazówki przy tym schorzeniu? Dodam że w książce P. Ani czytałam. Z góry dziękuję za odpowiedź.
data: 2007.04.04
autor: Ada
Jestem na PP od 2003.Tez cierpiałam na migrene.Od przejscia na PP ataki były rzadsze i słabsze.O wiele!!Ostatni zdarzył sie latem,ale wtedy zadziałały emocje i to,ze dopusciłam do powaznego przemeczenia.to dziwne,ale wzięłam zwykła aspiryne i atak osłabł o 80 %!!!Przeszedł całkowicie po kilku godzinach.nie zakładam ,ze migrena przejdzie mi na zawsze ale jest tak duzo lepiej,że trwam przy PP wytrwale
data: 2008.01.08
autor: MM
Witam
Moj mąż jest praktycznie od dziecka chory na migrenę.Ja jestem na pp od maja ubiegłego roku, niestety mąż często rezygnował z diety uważajac ze i tak mu nie pomaga. Proszę o odpowiedź po mnie więcej jakim czasie można spodziewać się pierwszych efektów w leczeniu migreny. Jedna Pani na forum napisała że dzięki diecie pp wyleczyła się całkowicie z migreny. Pozdrawiam i proszę o spostrzeżenia
data: 2007.04.04
autor: 
A ja napisze pani Bożenie, absolutnie nie warto teraz folgować dziecku. Ja także doszłam do wniosku, ze na święta nie upiekę żadnego ciasta, ewidentnie one nam nie służą. Oświeciło mnie (dosłownie) jakiś tydzień temu. Oświadczyłam to już nawet mojemu mężowi, który o dziwo to przyjął z entuzjazmem!! Chociaż boje się wizyt u rodziców jednych i drugich, bo tam będą ciasta. Muszę się nieźle nagimnastykować aby uchronić przed nimi moje dziecko, niestety to nie zawsze się udaje. jeszcze siedzi we mnie ten strach.
Pani Aniu wszystko co napisała Pani o tym odpuszczaniu jest jak najbardziej dla mnie aktualne!!!
Pani Rene chyba tak to już jest, że wszyscy na początku zadają naiwne pytania. Ja także takowymi sypałam jak z rękawa. A po tym wszystkim dobrym co się wydarzyło przez ostatni rok w moim życiu też się sobie dziwię, że trzdziestoletnia baba mogła być tak naiwna!! Więc taka jest chyba kolej rzeczy.
Pozdrawiam Wszystkich już Świątecznie!
data: 2007.04.04
autor: miwi
Alicjo,zmęczenie to objaw normalny, tylko nie można wpaść w samoużalanie się nad sobą, bo wtedy jest jeszcze ciężej. Przerabiałam to i nadal przerabiam od ponad roku gdy gotuję wg. PP i wykonuję te same czynności co ty + od pół roku jeszcze praca zawodowa.... Gotowania można się nauczyć, zobacz do archiwum tam znajdziesz skarbnicę wiedzy odnośnie karmienia po odstawieniu po piersi i o tym,że grochówka to nie najlepsza zupa dla mamy karmiącej alergika i tysiące innych informacji od mam dzieci alergicznych. Może wybierz się na kurs.Cały ten proces wymaga czasu, a my jesteśmy przyzwyczajeni ,że większość załatwiają za nas lekarze i lekarstwa. Że musi być pigułka , która działa natychmiast na wszystkie schorzenia. Leczenie jedzeniem jest skuteczne ale wymaga czasu, którego nikt dzisiaj nie ma i dlatego jest tak mało popularne.
Kiedy moja Marysia była malutka i też zaczynałam przygodę PP, również całymi dniami byłam sama, nie mogłam liczyć na babcie. Wiedziałam jednak ,że potrzebuję pomocy bo padnę, zaczęłam szukać i znalazłam wspaniałą studentkę ,która pomagała mi w sprzątaniu, gotowaniu i wychodziła z Marysią na spacerki. Pozwalałam sobie na ten luksus 1 raz w tygodniu, ale to było bardzo bardzo pomocne. Teraz jest babcia i mąż ma więcej czasu, więc mogę już dużo lepiej funkcjonować, ale nadal uczę sie proszenia o pomoc, bo wydaje mi się,że wszystko zrobię najlepiej sama...... Rozejrzy się , może jest ktoś blisko ciebie. Wszystkim życzę zdrowych i wesołych świąt
data: 2007.04.04
autor: Alicja z P.
Witaj Gosiu z Zielonej Góry, bardzo ucieszyłam się, że się odedzwałaś, że wchodzisz na forum.Ja jestem na PP od 3 miesięcy,Ty od 3 lat. Ale i tak uważam , że przez te 3 długie miesiące prób i błędów na PP wydarzyło sie w moim życiu więcej, niż przez ostatnie 5 lat. Mam jeszcze dużo do zrobienia z powodu licznych dolegliwości zdrowotnych. Czytałam, że Ty również miałaś sporo problemów i dzięki PP wyszłaś na prostą. Byłabym wdzięczna , gdybyś mogła podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami. Podaję kontakt. magdalenabujewicz@wp.pl. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów szczególnie Panią Anię.
data: 2007.04.04
autor: Magdalena z Sulechowa
...Pani Bożeno, już przedostatnio pani Ania prosiła panią o niezadawanie naiwnych pytań dotyczących jedzenia ciast przez astmatyczne dziecko.Ewidentnie pani dziecko nie jest jeszcze w równowadze i choć p.Ania pisała, że leki można odstawić po miesiącu stosowania pełnej dyscypliny żywieniowej, chyba w przypadku pani dziecka ten okres trzeba będzie wydłużyć. Dlatego o ciastach niech pani w ogóle nie wspomina i niech ich pani na święta po prostu nie robi !!! Nawet jeśli wy - rodzice jesteście zdrowi. Po co ciasta? Nie ma nic bardziej śluzotwórczego, a pani dziecko ma przecież totalnie zaśluzowany organizm i osłabione płuca wynikające z osłabienie środkowego ogrzewacza, a więc znów trzeba pilnować jedzenia . Musi pani przede wszystkim zmienić swoją świadomość, a ta pozwoli na zmianę stylu życia...
data: 2008.01.08
autor: Rene
Pani Aniu, ja w sprawie zeszłotygodniowych Pani odpowiedzi (wcześniej nie mogłam pisać). Dziękuję za odpowiedź, nie takiej oczywiście oczekiwałam (nawet na początku byłam zbuntowana), ale okazuje się, że właśnie dokładnie taka była mi potrzebna. Nie wiem jak Pani to robi, ale robi to Pani doskonale. Jest to niezwykłe i zadziwiające jakie mogą być przyczyny różnych zjawisk i jak ważne jest to puszczenie, o którym w ostatnich postach jest mowa. Aniu z kursu, dzięki za maila (mam zmianę poczty i nie odpisałam). Gratuluję. Zaczynamy się stabilizować. Pani Aniu ukłony z wyrazami szacunku.
data: 2007.04.04
autor: Li
Witam Pani Aniu
Dziekuję za radę ,wzbudziła we mnie zaufanie,pozwoliła odnaleźć oczywistą przyczynę ,a okoliczności zwiazane z daną sytuacją dały początek nowym przemianom . Poległa cała rodzina ,ale daliśmy radę.

Pozdrawiam Roman z Wolsztyna
data: 2007.04.04
autor: 
Pani Aniu... Iza jest astmatykiem ( na sterydach ). Na P.P jest 1.5 miesiąca. Czy moze na święta zjeśc kawałek z książkowych ciast? Nadal ma zimne ręce i nogi.Pod oczami ciemne podkowy. Stosujemy potrawy neutralno-rozgrzewające, herbatki TLI. Jej śledziona jest silnie wychłodzona. Potwierdziło to nawet badanie aparatem Moora. Grzybica (antybiotyki, sterydy). Teraz juz wiem skąd te MEGATONY śluzu w jej organizmie. Dziękuje za mądre księgi... Pozdrawiam i zycze spokojnych, rodzinneych Świąt.
data: 2007.04.04
autor: Bozena K.
Uff, pani Aniu, wierzyłam w duchu, że te parówki to nie dla 2-3 latków, hi hi
data: 2007.04.04
autor: Joanna - MamAsik
Witaj Magdaleno z Sulechowa!Gosia z Zielonej Góry zagląda a i owszem i czyta regularnie,większość postów z dużą przyjemnością.Jakoś ostatnio nie piszę bo nie odczuwam takiej potrzeby.Na kuchni 5 przemian wg pani Ani jestem od 3 lat(stuknęło w lutym)i jest to jedna z najlepszych rzeczy jaka mnie w życiu spotkała.Podaj kontakt to się odezwę.Pozrrowienia dla forumowiczów ,pani Ani i pana Kazika
data: 2007.04.03
autor: Gosia z Zielonej Góry
Witajcie, Kochani! Pani Joanno, oczywiście, że laktacja jest wywoływana naszym przyzwoleniem i wewnętrzną potrzebą. Nastawieniem – akceptacją lub negacją – możemy ten proces uaktywnić, podobnie jak wszystkie inne procesy zachodzące w naszym organizmie. Pani Aneczko, ja rozumiem wszystkie dziewczyny, które są zabiegane, bo sama często taka bywam. Ale jednak w tym zabieganiu trzeba znaleźć odrobinę rozsądku i ustalić hierarchię ważności dla tego, co musimy. Również te dziewczyny, od których oczekuje Pani odpowiedzi, mają tę hierarchię już ustaloną. One z czegoś rezygnują, aby Pani odpisać. Czyli reasumując, nie powstrzymam się, aby nie zagonić Pani do samodzielności. A jeżeli naprawdę nie ma Pani czasu, to znaczy, że to nie jest jeszcze ten moment, kiedy ma Pani zaczynać PP. Nie znam Pani i nie wiem, jakie mogą być przyczyny Pani problemów i nie umiem poradzić w sprawie zmian na skórze. Moją jedyną radą jest zawsze w takich przypadkach odcięcie się od czynników niszczących i dyscyplina żywieniowa. Jaka? Proszę zajrzeć do książek. Asiu z Dąbrowy Górniczej, miło, że odpowiedziałaś Aneczce. Pani Heleno z Bierzglinka, dobrze, że się Pani w porę zorientowała w kwestii czosnkowych błędów, bo wątroba mogła mieć do Pani pretensje. Cieszę się, że przyjedzie Pani na kurs. Królika zaś proszę doprawić bardzo intensywnie czosnkiem i przyprawami ostrymi, zaprawić, obsmażyć na ogniu i dać do piekarnika – jest w smaku słodkim, ale zimny. Pani Joanno, właściwie Pani tłumaczy Pani Aneczce. Pani Anito, dobrze, że Pani wreszcie zrozumiała, że dzieci ciche, potulne mają tendencję do roli ofiary w przyszłości, a dzieci pyskate uwalniają się i w przyszłości będą bardziej zrównoważone. Czyli w Pani rodzinie wszystko w porządku. Dobrze, że po weekendzie czuje Pani ulgę. Pani Aneczko, ja przez 20 stosowałam dużą butlę i wymieniałam ją co dwa tygodnie – takie było zużycie – i wszyscy żyjemy. Proszę sobie uświadomić, że to, czego się Pani boi, jest wymysłem Pani świadomości, bo prawdziwego zagrożenia nie ma. Czyli ILUZJA!!! Jeśli nie będzie się Pani bała butli z gazem, bo jej nie będzie, znajdzie Pani inną przyczynę, aby się tylko bać. Oczywiście, może Pani gotować na prądzie, Pani wola. Może kiedyś sama się Pani przekona do zmiany. Domyślam się, że w ogóle nie czytała Pani książek, skoro nic nie wie Pani o herbatkach TLI. Oj, Pani Joanno, skąd ma Pani tyle czasu i cierpliwości? Pani Martynko, jaja przepiórcze pewno będą słodkie, chociaż przepiórka jest w ostrym. Grzanki będą dobre, tylko proszę szpinak słusznie przyprawić. Pani Agnieszko z Poznania, Pani niecierpliwość naprawdę mnie nie wzrusza. Śniadanie ustawia sobie Pani wg własnych potrzeb i smaków. Myślę, że rozjaśni się Pani w głowie po przeczytaniu obu książek. Zaś fatalne wyniki nasienia męża są skutkiem tego, co się dzieje w jego organizmie, czyli niedoczynność narządów, złe trawienie, złe wchłanianie, złe oczyszczanie, nadwaga. Jakie są tego stanu przyczyny, musi Pani z mężem przedyskutować, ale proszę to zrobić w oparciu o książki. W tej sprawie może pomóc nie produkt, nie miksturka, lecz całkowita zmiana dotychczasowego żywienia i stylu życia. Karolino, oczywiście, masz rację, pozdrawiam! Pani Marto R., ależ oczywiście, tak właśnie jest. Realistko, bardzo serdecznie zachęca Pani Aneczkę do wzięcia się do roboty. Malutka z Poznania, oczywiście, ma Pani rację, ale żeby takie niuanse wyłapać, trzeba już mieć właściwą świadomość. Pani Joanno, znów cierpliwie Pani odpowiada Agnieszce. I również Pani, Dandelion, przywołuje Agnieszkę do porządku. Pani Aneczko, nie jestem taka pewna, czy łuszczące się, opuchnięte, czerwone oczy to chora wątroba. Zaś ropiejące oczy może Pani przemywać zielem ostrożenia. Nie wyobrażam sobie, jak może Pani takie oczy malować – może jest Pani uczulona na kosmetyki. Dzieci powinny dostawać do szkoły kanapki z czerstwego chleba, ale w tej sprawie proszę zaglądnąć do archiwum. Pani Agnieszko z Poznania, poskramia Pani niecierpliwość, ale nie lubi Pani popełniać błędów – więc jak się chce Pani uczyć? Przecież uczymy się na błędach! Pani Joanno, myślę, że Pani Agnieszka musi sama się pozmagać ze swoimi smakami, oczekiwaniami, sukcesami i błędami. Proszę wziąć to do serca. Firanko, ma Pani rację, z kupowanymi przekąskami to nie na PP. Jeśli ma Pani skłonności do anemii, musi się Pani pilnować przez całą ciążę. Nie tylko regularne, ciepłe posiłki, mięso (głównie wołowina), ale proszę też włączyć miód pokrzywowy i systematycznie kontrolować stan krwi. Proszę na konsultację zbytnio nie liczyć, raczej proszę zadzwonić. Pani Aneczko, tak jak wspomniałam, do szkoły powinny być solidne kanapki i termosy z gorącą herbatą. Pani Firanka odpowiada Pani bardzo mądrze. Pani Magdo K., opisane objawy to z pewnością jeszcze nie jest oczyszczanie, lecz uwolnienie się od energii kwaśnego-surowego-zimnego, czyli od energii ściągających. Być może zaczęła Pani od potraw silnie rozgrzewających, niewłaściwie zrównoważonych i stąd taka reakcja. Proszę przejść na żywienie delikatniejsze, dobrze zrównoważone, dać ciału odsapnąć, a gdyby co, proszę zadzwonić. Pani Agnieszko z Poznania, tak jak dziewczyny odpisały, zupa pomidorowa będzie pomidorową, na kościach baranich będzie tylko mniej niszcząca. Charakteru rozgrzewającego nie będzie miała nigdy. Pani Barbo, nie ma takiej kobiety, która by sobie z własnym mężczyzną nie poradziła. Na wrzaski męża proszę powiedzieć: tak, mężu i robić swoje, ale już po cichu, dyplomatycznie, w rękawiczkach, niby po staremu, ale już po nowemu, zaczynając pomalutku, dyskretnie, niechcący, aż po pół roku czy roku okaże się, że mąż z dzieckiem po uszy są w PP. Jedyne, co musi Pani zrobić, to dosmakowywać potrawy, nie wrzucać przypraw ostentacyjnie, w nadmiarze, aby nie rzucały się mężowi na oczy i na smak. Z dzieckiem również sobie Pani poradzi. Fanko z Łodzi, w Pani zmaganiach przyda się większa dyscyplina i mądrość. Uczulenie na pyłki to nic innego niż osłabienie płuc wynikające z osłabienie środkowego ogrzewacza, a więc znów trzeba pilnować jedzenia. Aby uwolnić się od swoich emocji, może potrzebne są Pani kursy. A że alergie ustępują całkowicie, sama jestem tego przykładem, jak i wiele innych osób. Firanko, ma Pani rację. Pani Martiko, oczywiście, może Pani ugotować kawę wieczorem, a rano ją podgrzać, albo termos – jak napisała Karolina. Pani Edyto, proszę kupować czosnek częściej, w mniejszych ilościach. Pani Joanno, ponownie odpowiada Pani dziewczynom bardzo mądrze. A., z pewnością zezwalając dzieciom na parówki miałam na myśli dzieci starsze – czyli 5-6 lat, oczywiście podawane sporadycznie, czyli najwyżej raz w tygodniu. Aniu z Londynu, ponieważ wszystko, co się dzieje wokół nas, nawet cierpienie, jest nam potrzebne do naszego przemieniania – dotyczy to również Ciebie. Twoje zmagania z mężem i dzieckiem, to Twoja nauka akceptacji tego, co masz i wielkiej ufności dla tego to Cię spotyka, czyli dla woli Stwórcy. I tu zaczyna się problem: trudno nam, matkom, zrozumieć sens naszych zmagań w walce o zdrowie dzieci, trudno nam PUŚCIĆ i patrzeć, jak dziecko choruje, mając jednocześnie w sobie ufność i świadomość, że tak widocznie ma być. Trudno nam znaleźć w sobie kredyt zaufania w stosunku do tego, co się dzieje nie z naszej woli. A okazuje się, że gdy to zrobimy, tzn. puścimy, i zacznie się dziać to, czego się tak bardzo boimy – w Twoim przypadku dziecko zacznie chorować, bo będzie zjadało łakocie – wtedy stanie się coś, czego nie jesteś w stanie przewidzieć, coś pęknie w Tobie, coś pęknie w mężu, coś pęknie w dziecku, zdarzy się cud, ponieważ zaufałaś, że przecież nic się złego nie może stać, skoro tak bardzo pragniesz dobra dla dziecka. Jest to na pozór skomplikowane, a w sumie bardzo proste. Puść, Aniu, niech dziecko zacznie chorować, niech będzie na lekach, bo i mąż, i dziecko muszą zrozumieć, czym jest to, co Ty chcesz im dać. Karolino i Firanko, Ania z Londynu ma specyficzny układ w rodzinie i z pewnością u niej nie będzie wszystko takie proste jak w naszych polskich rodzinach. Pani Joanno, jaką miałam parówkę na myśli? No naszą, polską. Oczywiście wiemy, jakie one są, wybieramy najdroższe, najsmaczniejsze, wierząc, że jedna parówka nie zrobi nam krzywdy, a radość wielka! Polu, oczywiście, że w przepisie na kilerkę chodzi o korzeń lukrecji. Pani Barbaro, oczywiście może Pani ugotować szynkę surową w naszych prochach, a ilości i różnorodność dodatków proszę dobrać wg własnego uznania. Mogą być to zioła, przyprawy, cebula. Tylko proszę tę szynkę gotować na mrugającym gazie i nie za długo, aby jej Pani nie wysuszyła. Pani Anito, bardzo się cieszę, że kaczka się udała. Pani Alicjo, jestem zmartwiona Pani listem. Proszę się obudzić! Proszę zadzwonić. Pani Firanko, prawdopodobnie chodzi o Pani wnętrze, o to, że sama Pani nie jest do końca przekonana do tego, co robi i te kobiety to wyczuwają. Jeśli będzie Pani wewnętrznie przekonana, będzie Pani potrafiła być stanowcza. Również może chodzić o to, że nianie same potrzebują słodyczy – więc im kup, ale powiedz, żeby nie dawały dziecku i żeby ich przy nim nie jadły. Może się uda! Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2007.04.03
autor: Anna Ciesielska
:) Pani Aniu dziękuję za dobre słowo:) Wydaje się ,ze kilka słow zamieniłyśmy a zupełnie innaczej się czuję.Dziękuję za rady,zupy juz noszę do pracy:) DZIĘKUJĘ!
ps.Aniu z Londynu nawet ja w wieku 28 lat mówię w pracy na studiach,że mam alergie i tak muszę jeść a po słodyczach i owocach puchnę;) hehe działa!! Wcześniej słyszałam ,że dziwak ze mnie a teraz jest oki bo alergie mają wszyscy:)
pozdrawiam:)wiosennie i cieplutko
data: 2007.04.03
autor: AGATA
Barbaro, dzięki za zainteresowanie się moją sprawą. Wydaje mi się, że kuchnia nie jest za ostra, kończę ostrym i może mi się trochę sypnie. A poza tym sądzę że jak będzie jedzenie ostrzejsze to szybciej się pozbędę tych wszystkich chorób. Niemniej przyjrzę się temu bliżej. To co mi dokucza w tej chwili najbardziej to ogromny niesmak w ustach. I chyba rozumiem skąd zainteresowanie formumwiczów cukierkami imbirowymi. Tak a propos znalazłam w "zdrowej żywności" imbir kandyzowany i kawałeczek tego imbiru trzymany w ustach na krótki czas łagodzi ten dyskomfort. Nie wiem oczywiście co na to bardziej doświdczeni pp. Mam nadzieję, że ten niesmak to sprawa przejściowa, bo gdyby miało być tak dłużej, to może być ciężko z dochowaniem wierności zasadzie pp. Być może że popełniam błąd gdzieś po drodze. Może za mało płynów, często czuję ochotę na picie. I wówczas najchętniej sięgnęłabym po wodę mineralną. Oczami wyobrazni widzę jak piję dużymi łykami tę wodę i ona daje mi ukojenie. Rano często budzę się z przyschniętym językiem. Wsystkie te sensacje przypisuję temu że organizm musi się przestawić na nowe tory i eliminować stare zaszłości. Być może jestem w błędzie i moja interpretacja jest oszukiwaniem siebie. Ogólnie nie czuję się jak skowronek. Wiem, że to dopiero niecały miesiąc jak zażywam pp i cały czas mam nadzieję że pewnego ranka obudzę się wyspana, rześka, szczęśliwa i pełna entuzjazmu do życia. Pozdrawiam Forumowiczów.
data: 2007.04.03
autor: Magda K
Witam! Na jakim smaku kończymy ziemniaki z wody i wszystkie jarzyny np. duszona marchewka ,brukselka ,buraczki,brokuł,fasolka,kalafior
data: 2007.04.03
autor: Ala
Pani Aniu ja mam chyba pecha z nianiami bo kolejna daje dziecku lizaki i wszyscy mi mówią że on bidulek że nie może jeść słodyczy. Pomyślałam że to oni bidulki że tak uważają. Ile razy zmieniać nianie? No i widzicie ja walczę a tu w plecy dostałam od kolejnej niani mimo że gadam ze nie można bo ma wysypki. Czy ciężarówki na ból głowy mogą polopirynę Pani Aniu bo boli straszliwie dzisiaj a w ulotce pisze że nie można. Pełnia mnie dziś w nocy załatwila za mało snu.
data: 2008.01.08
autor: Firanka
Te kaczkę polecam oczywiście innym Forumowiczom, Pani nie muszę;) Anita.
data: 2007.04.03
autor: 
Dzień dobry wszystkim forumowiczom. Chciałbym zapytać , czy ktoś z forumowiczów jest z Zielonej Góry lub okolic ? Ostatnio przeglądałam archiwum forum i poczytałam kilka postów od Gosi z Zielonej Góry.Nie wiem tylko , czy zagląda jeszcze na forum.
Hej Gosiu odezwij się. Chciałabym nawiązać kontakt.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie a szczególnie Panią Anię.
data: 2008.01.08
autor: Magdalena z Sulechowa
Witam.Nie pojawiałam sie tak długo na forum,bo nie mogłam sie wyrobic z czasem.Od wczesnego ranka do póznego wieczora jestem sama z dzieckiem a ono tylko biega na tych chwiejnych nóżkach i nabija guzy,albo zjada kazdy okruszek jaki napotka na swojej drodze,a tu jeszcze zrob zakupy,ugotuj sobie i dziecku,wypierz,posprzataj jestesmy w trakcie robienia kuchni.Więc padam ze zmęczenia.Jeszcze nie mam takiej wprawy z prepisami pani Ani.Skora na twarzy u małego raz lepsza raz gorsza,je owsianki(z kasza jaglana,kukurydziana-cos mi sie wydaje ,ze mu nie słuzy,moze sie myle,kasze gryczana),zupki-z miesem z indyka raz dostal z jagniecina tylko jest chudziutki i bladziutki.Trudno jest wyczuc co mu nie słuzy jak chwile jest dobrze to wystarczy ,ze dziecko sie zirytuje, cos nie idzie po jego mysli ,złosc i juz czerwony.Ja tez jestem strasznie chuda ,ale staram sie jesc.Wypryszczyło mnie troszke na buzi.Jem zupki jarzynowe, z pory, mieso z indyka ,ziemniaki ,kasze,grochowke.nie wiem czy dam rade go karmic swoim mlekiem jeszcze, bo marniejemy(przemeczenie,jedzenie nie jem jajek bo nie wiem jak z bialkiem jaja a przepisy sa z calymi jajami)jak tak to jakim mlekiem mozna, czy krowim alergika!.Jak dac żółtko do zupki dla diecka zamiast miesa ,w ktorym momencie gotowania.Pozdrawiam wszystkich.
data: 2007.04.03
autor: Alicja
Rok Ognistej Świni to także rok, w czasie którego warto zakończyć ciągnące się długo sprawy, by nie wchodzić z nimi w kolejny 12 letni cykl.
data: 2007.04.03
autor: Anita
Anito,dzięki.Uszlachetnianie wędlin jak najbardziej,stosuję.Ale nie wiem czy moge tak surową szynkę?Pozdrawiam
data: 2007.04.03
autor: Barbara
Pani Aniu, zrobilam kaczkę w sosie z pomarańczy. Wyśmienita:) Polecam! Dodałam makę kukurydzianą do sosu i podałam z pyzami. Palce lizać. Nie wiedzialam, że kaczka może być taaaka dobra. W piekarniku siedziała z 2 godz. Pomimo sosu z pomarańczy, załozylam, że na wiosnę ujdzie mi to danie na sucho. I chyba uszło;) Barbaro, myślę, że uszlachetnianie wedlin z Filozofii Życia - to sposób na Twoją, jak i moją;) szynkę na Święta. Karolinko - góry, hm... zawsze bliżej nieba..., tulki:) Magdo P-K, też już kojarzę (skoro czwartkowe spotkania), że Ty to Ty, także ode mnie gratulacje i pozdrowienia serdeczne:) A., myślę, ze parówki cielęce lub z indyka od czasu do czasu sa ok:) To a propos luzu:) Agnieszko, do piekarni Limaro zadzwoniłam i dostalam odp, że drożdzy nie ma w chlebie baltonowskim. W każdym razie nic mi po nim nie jest, a kilkudniowy jest pyszny. A na owsiankę przepis i ja kiedyś pisalam i Marcel pisał lub jego połówka Ela Marcelowa (pozdrawiam Was). Też dłuuugo nie mogłam się do niej przekonać, nie chciałam jej ugotować nawet, a teraz uważam, że nie ma lepszego śniadania, które już na mnie czeka - gotuję owsiankę zawsze wieczorem. Ja w gorzkim smaku daję kilka orzechów włoskich i sporo cynamonu na końcu. Pycha:) Pa:)
data: 2007.04.03
autor: Anita
Magdo K.,a może przesadziłaś z przyprawami.Gotuj raczej zrównoważenie a nie ostro.Ja też na początku przechodziłam pewne sensacje,napisałam o tym w 2006 r.Poszukaj w archiwum.
Fanko z Łodzi, jeśli przeczytałaś książki p.Ani, to powinnaś wiedzieć na pewno,że alergia jest do opanowania!!!!Mój mąż też "był" alegikiem a teraz tylko "bywa" coraz rzadziej.Trzymam za Ciebie kciuki.
data: 2007.04.03
autor: Barbara
Kochani,może Ktoś z Was ma jakis przepis na gotowaną szynkę?
W mojej książce kucharskiej jest takowa ale dodaje się do niej saletry..i trzeba ją w tym trzymać 2-3 tygodni.Mam ochotę ugotować na Wielkanoc taką "naszą".Będę wdzięczna za pomoc.Pozdrawiam .
data: 2007.04.03
autor: Barbara
Czy jeżęli w przepisie na kilerkę jest lukrecja to chodzi o korzeń lukrecji? dzięki
data: 2008.01.08
autor: pola
Aniu z Londynu. Ja po rodzinie mówię że Mały ma alergię po słodyczach i owocach. Do znajomych niektórych chodzę z herbatą albo kawą a dla małego to w ogóle potrafię zabrać obiad, picie, ciacho. Poza tym powtarzam jak zdarta płyta synowi "masz wysypkę po cukierkach". Jak zje nie robie tragedii tylko doprowadzam do pionu rosołami i herbatą. I po prostu wierzę że oczki mu się otworzą a ma 2 lata i 7 miesięcy. I jak wyprowadzam z choróbska to mówię sobie: Dałaś radę jest super! A czasem jak pisałam jeteśmy skazane na to żeby poczuć bezradność. Przcież jutro też jest dzień.
data: 2007.04.02
autor: Firanka
Aniu z Londynu, jeśli chcesz nie dostać po nosie to robisz jak ten twój synek...Dzidzia jest lustrem Twoich strachów.Ty się napinasz bo nie możesz zrozumieć on też ale każde z Was na inny sposób. Co innego znaczy - nie wolno jeść lizaków a co innego one nie są dla Ciebie dobre... Puścić to zawsze znaczy jedno - dać przestrzeń (zwłaszcza sobie!!!)wszystko będzie ok:)Trzymaj się tam:) Tulki
data: 2007.04.02
autor: karolina
Magdo P-K, dopiero dowiedziałam się, że Magda P-K to TY :)))) Gratulacje wielkie, cieszę się ogromnie! Dopiero co rozmawiałyśmy na czwartku, a Twój brzuszek był jeszcze niewskazujący, że to już :)) Uściski również dla Twoich rodziców - pewnie są najdumniejszymi dziadkami na świecie :)) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
data: 2007.04.02
autor: Jagoda
Hej A, ja dałabym dziecku parówkę gdybym umiała ją zrobić sama. Inaczej bym się nie zdecydowała. :) Nie wiem jaką parówkę pani Ania miała na myśli, ale wg mnie parówki są ble i radzę sobie bez ich podawania. :) Aniu, z Londynu, trzymaj się ciepło, rób wszystko tak jak najlepiej umiesz, a świat się wokół ciebie ułoży. Myślę, że gości nie możecie unikać. Wycisz się, a na pewno wymyślisz jakiś sposób na te wizyty. I na pięciolatka. Jak pocharcze i posmarcze to się odśluzuje i może po n-tym razie zmądrzeje. Na miarę swoich możliwości. No i chyba musisz być szybsza od ludzi dających dzieciom słodycze "z dobrego serca".
data: 2007.04.02
autor: Joanna - MamAsik
Witam... w poprzednim poscie przeczytalam, ze trzeba odpuscic, a swiat sie zmieni, i siedze i mysle, JAK to zrobic? Bo nie potrafie...Wrocilismy wlasnie od znajomych meza, i dziecko, ktore od jakiegos miesiaca z hakiem pokaslywalo i posmarkiwalo miarowo (wlasciwie bez wzgledu na to, co je) teraz rzuca sie po lozku z zatkanym noskiem i potwornym kaszlem. Goraczki odpukac na razie nie ma. Powod?
Kilka ciastek, zjedzonych ukradkiem (sam mnie po fakcie powiadomil), jeden maly soczek no i przy tym ten kebab z ryzem to juz chyba nie mial wiekszego znaczenia... A ja jestem po prostu zmeczona, maz sie wstydzi, ze ja taka niewyluzowana i odmawiam poczestunku - a w jego kulturze to grzech smiertelny - dojdzie chyba do tego, ze w ogole zaprzestaniemy wizyt u jego znajomych/rodziny, tylko jak to wplynie na psychike dziecka to nie jestem w stanie przewidziec. A dziecko jadloby wlasciwie tylko ciastka, gdyby mu na to pozwolic. Wiec z tym wyluzowaniem, jesli chodzi o mojego syna, mam wielki problem. Maz jest dorosly i ma prawo do swoich wyborow. Ale 5latek? Przepraszam, pani Aniu, ze znowu zawracam glowe, ale nie umiem sobie poradzic. NMie wiem, jak reagowac, kiedy moje dziecko bierze lizaka, ktorego mu ktos z "dobrego serca" oferuje i ucieka na bezpieczna odleglosc zeby mama nie zabrala, po czym lapczywie pozera. Tlumaczenie nie na wiele sie zdaje, tym bardziej, ze synek widzi wkolo mnostwo dzieci jedzacych wlasnie to, czego jemu nie wolno. Pani Aniu, po ostatnim kursie myslalam, ze juz jestem dalej, a teraz widze, ze im wiecej wiem, tym mniej rozumiem. Wiec jak stac z boku patrzac na cierpienie wlasnego dziecka i nic nie robic? Bo na tym chyba polega "odpuszczenie"? Skad tu czerpac spokoj i sile na to wszystko? Pozdrawiam Forumowiczki z cicha nadzieja, ze tym razem nie dostane po nosie...
data: 2007.04.02
autor: Ania, Londyn
Joanno MamAsik, na forum zetknęłam się z wypowiedzią Pani Anny, że dzieciom można dać na kolację parówki. Zdziwiłam się bardzo, bo parówki nie są zbyt chwalone obecnie, ale nie wiem o jakie parówki chodzi, może jakieś niezwykłe? pomóż proszę jeśli będziesz miała chwilkę.pa
data: 2007.04.02
autor: A
Agnieszko z Winograd, pomidorowa pozostanie pomidorową. Nic nie zmieni jej charakteru. Choć będzie na pewno łagodniejsza dla organizmu. Coś mi się zdaje, że dopadła cię wiosenna chcica na kwaśne. :) Lepiej schowaj ją do kieszeni, a na tej baraninie ugotuj pyszną jarzynową z dodatkiem pomidorów w smaku kwaśnym. * Firanko, powiadasz, że rok Świni jest dobry dla rodziny... Hmm. Dziś pobiegłam na porodówkę do Świętej Rodziny (szpital gin.-poł. w Poznaniu), może i dla nich ten rok będzie lepszy. Dzięki temu, że ta "rodzina" pojawiła się w twoim poście, zaczęłam rozmyślać nad swoją rodziną, a dziś trafiłam z poradą do tego szpitala. Tyyyle tam do zrobienia dla porzuconych karmiących mam... Nawet mam na to pomysł. Dzięki za niewinny tekst o Ognistej Świni. :) * Barbo, wybieraj najsmakowitsze przepisy wg ciebie, gotuj nie na siłę i delikatnie. Zobaczysz, odpuścisz a świat się zmieni. Mój mąż dziś przy obiedzie błogosławił panią Anię, że gotuję, jak to dyplomatycznie powiedział, jeszcze lepiej niż kiedyś. * A poza tym strasznie się cieszę, że mój najukochańszy przyjaciel wybiera się ze mną na kurs I stopnia w maju. :)
data: 2007.04.01
autor: Joanna - MamAsik
Mam pytanie, co robicie, żeby czosnek nie kiełkował?Czy można go przechowywać w lodówce i czy taki co już sie zazielenił nie nadaje się do spożycia? I jeszcze jedno czy tygodniowemu noworodkowi można przemywać niezagojony pępek ostrożeniem?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
data: 2008.01.08
autor: Edyta
Martiko tez był w moim życiu taki czas kiedy nie mogłam zdążyć z poranną kawą skończyło się tak że albo robiłam wieczorem a rano tylko podgrzewałam albo trzymałam w termosie (ale rzadko który termos utrzyma kawę do rana gorącą niestety) później jak już doszłam do wprawy to robiłam kawę rano (bo odgrzewana już tak nie smakuje) a 0,5 litra gorącej owsiaki lałam do słoika zakręcałam i zawijałam w ręcznik. Kawę piłam w domu a owianke jadłam już w pracy zaraz po przyjściu (czas na dojazd był akurat koło 40 min czyli w sam raz) Szukaj swojej metody:) Tulki:)
data: 2007.04.01
autor: karolina
Mam pytanie dotyczące porannej kawy.Bardzo mi smakuję,ale rano nie wyrabiam się z jej przygotowaniem i odczekaniem pół godziny do owsianki.Wstaje przed szóstą,musże wyjśc przed siódma - samo gotowanie kawy trwa z 10 minut,musiałabym polykać owsianke w szybkim tempie i gnac na autobus.nie chce tak - nawet chyba nie mogę.W związku z tym pytanie - czy moge kawę ugotować wieczorem,mieć w termosie przy łożku i wypic ja rano??Zaoszczedze wtedy sporo czasu,ale nie wiem czy tak można??

Poza tym czy herbatkę TLI trzeba koniecznie dosładzac - ja ja bardzo lubię - od początku ale bez miodu.
data: 2007.04.01
autor: martika
Barbo rób swoje może zbyt dużo przypraw dałaś jak na początek. Poza tym jeśli będziesz znała już dobrze przepisy i znała ulubione dania które uchodzą to powoli wszystko wróci do normy. Odezwało sie chcenie że ty odkryłaś super kuchnię i oni wg ciebie powinni sie zachwycić. Też na początku miałam zawirowania jakby coś próbowało mnie ściągnąć z drogi która wydała się dobra. To albo się coś posypało ze zdrowiem i już już chciałam lecieć do lekarza albo najbliżsi mieli pretensje. Dajcie sobie czas i rodzinie kobitki.
Pozdrawiem słonecznie
data: 2007.04.01
autor: Firanka
Jestem na pp od 2 lat. Od 1,5 roku wg. zasad Pani Ani.Dopiero od niedawna korzystam ze skarbnicy wiedzy jaką jest forum. Moje zdrowie po przejściu na pp poważnie szwankowało. Najpierw kłopoty z cerą, potem ciężka angina i "rodzenie" kamieni z nerek. Po tych dolegliwościach cisza. Od ponad roku nie miałam nawet kataru. Fizycznie czuję się super ale emocje czasami bardzo mi dokuczają. Dopadają mnie wahania nastroju, drażliwość i zniechęcenie. od wielu lat cierpię na alergię - uczulenie na pyłki traw kwitnących od połowy maja do końca lipca. W ubiegłym roku miałam katar i łzawiące oczy ale ustąpiła duszność. Nie brałam żadnych leków. Czekam co przyniesie mi ten rok. Mam cichą nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Czy poza przestrzeganiem zasad pp mogę jeszcze coś zrobić w tej sprawie? Czy jes możliwe, żeby alergia całkowicie ustąpiła?
data: 2007.04.01
autor: Fanka z Łodzi
Na PP jestem od końca stycznia tego roku, mój mąż do tej pory mniej lub bardziej cierpliwie się temu przyglądał, czasem coś zjadł. Dzisiaj jednak postawił sprawę na ostrzu noża. Stwierdził, że postradałam zmysły a nasze dziecko (3,5 roku) nie chce nic jeść bo mu nie smakuje, bo jest nie dobre. Mąż zażądał kategorycznie powrotu do dawnej kuchni bo kiedyś uwielbiał wszystko co ugotowałam a teraz już nie. Boję się, że jak będę dalej się trwać przy PP to będzie w domu źle :(
data: 2007.04.01
autor: BARBO
Czy mogę ugotować pomidorową zamiast na wrzątku to na kościach baranich (zostały mi z mięsa do gulaszu baraniego. Czy wtedy zupa zmieni charakter na rozgrzewający?
data: 2007.03.31
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
jestem na żywieniu od ok. 3 tyg. a zdarzyło się b.wiele. Dwa razy grypa lub przeziębienie z wysoką gorączką ponad 39st., opuchnięta lewa strona twarzy, palpitacje serca, bóle głowy w różnych miejscach, ogólna słabość. Nie wiem czemu to przypisać. Czy jest to wynik oczyszczania się organizmu, który dość dużo doświadczył na tradycyjnym żywieniu - niedoczynność tarczycy, wysuwający się pęcherz, hemoroidy, otyłość, czy zwyczajny zbieg okoliczności. Może ktoś mógłby mi pomóc odczytać moje sensacje. Pozdrawiam.
data: 2007.03.31
autor: Magda K
Flifsy ble Aneczko - Kukurydza, bezglutenowa - no to nagotuj dziecku polentę i dawaj kawałeczki :) * Firanka pogadaj sobie z Malutką z Poznania, ona też walczy całą ciążę o dobre wyniki; a ciąża to taki okres gdy twoja krew wędruje do maleństwa. Maleństwu nie zabraknie, ale ty musisz się przypilnować. Powodzenia ze wszystkim życzę.
data: 2007.03.31
autor: Joanna - MamAsik
To nie chodzi o gluten tylko o poziom świadomości i to że gdy dzieci są najedzone wg PP to nie musisz dawać chrupek i innych zapychaczy. Ktoś lub coś je tego nauczył. Ja agresywnie postępowałam z moim synem w sprawie słodyczy, jedzenia (jeszcze mi sie zdarza) jak przeszliśmy na PP ale to JA NAUCZUCZYłAM go np.jedzenia słodyczy i minie wiele czasu zanim on (i ja) sie odkręcimy i zmienimy. Ostatnio pozwoliłam mążowi dać synowi jabłka choć powiedziałam że jestem przeciwna efekt wysypka na udach- wyziębione narządy. Coraz mniej kruszę kopie o jedzenie bo głód jest lepszym doradcą niż moje namowy. Tylko czuję presję męża albo rodziców którzy się boją o zdrowie syna i wnuka to że nie chce zupy. Są chwile kiedy ogarnia mnie bezradność i świadomość że muszę uwolnić się od nacisków rodziców i teściów. Faktem jest też że syn w krzywym zwierciadle odbija moje zachowania. Teraz z innej beczki kupiłam Zwierciadło i czytam o czerwonych trzewikach z Andersena-serdecznie polecam (wiem że nie muszę bo fanek widziałam kilka po cytatach z gazety) Pozdrawiam.
data: 2007.03.31
autor: Firanka
Firanko, ale np dostępne u mnie flipsy kukurydziane są bezglutenowe i mają w składzie tylko kaszkę kukurydzianą, poczekam jeszcze na opinię Pani Anny, czy mogę dzieciom dawać do szkoły. Dzięki bye,bye
data: 2007.03.31
autor: Aneczka
Drogie kobitki! Odpowiadam innym ale wpisałam sie na forum bo potrzebuję sama rady od zaawansowanych. Okazało się mi wczoraj że Rok Ognistej Świni jest dobry dla rodziny bo właśnie od wczoraj wiem że będę po raz drugi mamą:))) Nie wiem czy to mi sie wydaje czy nie ale jestem senna ostatnie 5 dni. Od razu pomyślałam o żelazie bo miałam nieustającą anemię za pierwszym razem i zastanawiam się co robić dać sobie spokój z kawą... i pić więcej herbaty TLI i co rosołki? Czy w ogóle wstawić coś ze specjalnego meni wywar z wołowiny albo baraniny czy mieszanka Paprzęckiego. Chcę urodzić w domu oczywiście nie na siłę jak sie okaże że szpital musi być to będzie ale wiecie żeby mąż na tę propozycję nie reagował pretensjami to wyniki powinny być ok.
Pani Aniu jak Pani wreszcie odwiesi zapisywanie na konsultacje to chyba sie 3 razy zapiszę.
data: 2008.01.08
autor: Firanka
Martynka ty jak nie tran to jajka przepiórcze...pewnie są słodkie tak jak kurze.
data: 2007.03.31
autor: Firanka
Wybacz Aneczko ale pytanie o kupne przekąski PP jest nie na miejscu bo nie ma według mnie przekąsek bez dodatków i ulepszaczy. Gdyby nie reklama nie istniałyby soki jogurty i chrupki. Z tego co wiem czasem z Francji w Piotrze i Pawle niektórzy kupują imbir przerobiony na cukierki albo dają dzieciakom robione własnoręcznie ciastka.
data: 2007.03.31
autor: Firanka
Ale LIMARO jest też z dodatkiem drożdży i przeciwutleniaczem. Albo ja trafiam na takie ulepszone wersje chlebów. Każdy mi podpada. Agnieszko, dlaczego zupa śniadaniowa jest nie do przełknięcia. Przecież dobrze doprawiona jest wręcz pyszna. Hmm. Zerknij na w owsiankowy przepis pani Ani, a i ten Reni bardziej cynamonowy jest super. I w ogóle. A może sypiesz tam za mało soli? A może masz potrzebę posmakowania trochę bardziej zawiesistej, budyniowatej. Nie będę za ciebie szukała, ale uwierz. Dobrze doprawiona jest lux. Dodam, że podobno szczypta u pani Ani, to spora ilość przyprawy. :)
data: 2007.03.31
autor: Joanna - MamAsik
Dziękuję za słowa otuchy.Przyznam szczerze, że zupa śniadaniowa to dla mnie potrawa nie do zjedzenia. Dlatego właśnie pytałam o inne przepisy na śniadanie, czy po kawie (zaraz po przebudzeniu) na śniadanie mogę jeść wyłącznie chleb z dodatkami wymienionymi w książkach?
Myślę, że powoli poskramiam swoją niecierpliwość ale nie lubię popełniać błędów (nawet PP). Pozdrowienia dla wszystkich.
Anito dzięki za namiary na LIMARO
data: 2007.03.31
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Wiem, że łuszczące , opuchnięte, czerwone oczy to efekt chorej wątroby , ale teraz to jeszcze oczy zaczęły mi ropieć. co robić? czym zwywacie makijaż z oczu?, czy dzieci mogą jeść bezkarnie flipsy kukurydziane? czy mamy mają jeszcze inne pomysły na przekąski do szkoły, ale do kupienia?
data: 2007.04.16
autor: Aneczka
Agnieszko z Poznania;czy przeczytałaś ksiązki ? - przecież tam jest odpowiedź na twoje wszystkie pytania.Myślę,że jedna z ważniejszych rzeczy dotycząco naszego sposobu zywienia jest - własny wybór i dlatego dziewczyny tak napisały jak napisały.Zanim przeszłam na PP czytała książki pare razy,bo - przyznaję - trudno mi było wszystko zaakceptowac - i to tak od razu.powoli wprowadzałam poszczególne potrawy - spis przykładowych zestawów jest na końcu pierwszej ksiązki.Powodzenia!
data: 2007.03.31
autor: dandelion
Agnieszko Winogradzko, to zdaje się, że będziesz musiała przerobić temat niecierpliwości. Nikt ci raczej nie poda drogi na skróty :). Przed śniadaniem kawa. Minimum pół godziny później owsianka (zupa śniadaniowa). Drugie śniadanie to na przykład jaja, do tego "jakieś przyprawy" - z wszystkich 5 smaków idących za jajkami (Martynko - myślę że wszsytkie jajka są słodkie, czyż tak nie smakują? . Wystarczyłoby zernknąć trochę w forum. Wystarczyłby ostatni wątek. Jest tam na przykład super przepis (od pani Ani C. :) ) na owsiankę. Ale twój wybór, możesz się złościć, że ci nikt nie chce pomóc, a możesz poszukać odpowiedzi. A uwagę powinnaś zwrócić na kwaśne surowe i zimne. I myśleć dalej. Przeczytaj to co jest na górze forumowej strony: "NIE UDZIELAM INDYWIDUALNYCH PORAD NA FORUM.
Zanim zadasz pytanie, sprawdź, czy nie ma odpowiedzi w moich książkach lub w archiwum forum!" Powodzenia w walce z niecierpliwością. Ja walczyłam (i walczę) ze złością, ustawianiem wszystkich pod moje widzimisię, stresem i niepokojami. Oj jest tego, ale ze świadomością co należy z tym zrobić jest mi łatwiej z pokorą pochylić czoło i postanowić poprawę. To pa, idę na film i imbirówkę. :)
data: 2007.03.31
autor: Joanna - MamAsik
Aneczko, gotowałam na prądzie przez dwa dni jakiś miesiąc temu, bo wyłączyli gaz na półtora dnia. Smak potraw jest nie do porównania. Na prądzie wychodzą jałowe, mimo tony przypraw.
Przemyśl sprawę.
data: 2007.03.31
autor: Malutka z Poznania
Aneczko! Nie jest tak źle, sama gotuje na prądzie, bo nie mam absolutnie na razie wyjścia i przez trzy miesiące wysiłki moje bardzo sie opłaciły! Lepiej robić PP na prądzie niż wcale. Nie daj sie zniechęcić!
data: 2007.03.31
autor: Realistka
Agnieszko z Poznania, jak złość piękności tak i niecierpliwość nam szkodzi, gorzej wtedy funkcjonujemy, trawimy (tak jak przy stresie), gorzej gotujemy, żyjemy przyszłością, zamiast chwilą teraźniejszą. Praca nad emocjami to również poskramianie swojej niecierpliwości (a wiem co mówię, oj wiem) ale uświadomienie sobie tej słabostki to już duży krok, następnym jest powtarzanie sobie (aż do uwierzenia) że WSZYSTKO przychodzi we właściwym czasie (w tym odpowiedzi na wszelkie pytania) więc życzę powodzenia:)-pozdrawiam
data: 2007.03.31
autor: Marta R. z Warszawy
Agnieszko z Winograd skoro (niestety - jak piszesz) jesteś osobą niecierpliwą to tym bardziej weź że się kobieto do pracy bo jak żyję to jeszcze nie widziałam żeby ktoś popędzał trawę żeby szybciej rosła i uzyskał oczekiwany skutek. Pani Ania nie jest wróżką i nie ma czarodziejskiej różdżki, forum też nie więc przytul tego swojego męża i do roboty:)Pozdrawiam Cię tym bardziej:)Anitko!a wiesz po co leziesz za mną w góry choć na chwilkę? Co Ci daja góry, czym są - to jest odpowiedź na Twoje duże pytanie:) Jestem z Tobą całym sercem i tulę ciepluteńko:)
data: 2007.03.31
autor: karolina
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Niestety podpowiedzi w stylu sama musisz do tego dojść nie za bardzo do mnie przemawiają. Niestety jestem osobą dość niecierpliwą i dlatego prosiłam forumowiczki o pomoc. Nadal nie jestem pewna jak powinno wyglądać śniadanie: zupa śniadaniowa + chleb z masłem + np.jajko na miękko-czy do tego jakieś przyprawy?
Pani Aniu C. ogromna prośba o radę. Mój otyły mąż ma fatalne wyniki nasienia. Przestawiając się na PP wyczytałam, że powinien spożywać pokarmy neutralno-rozgrzewające. Czy powinien zwrócić szczególną uwagę na jakieś produkty. Będę wdzięczna za podpowiedzi.
data: 2007.03.30
autor: Agnieszka z Poznania (Winogrady)
Witam serdecznie : ) Mam ochotę zrobić na święta jaja przepiórcze sadzone na grzankach ze szpinakiem. Nie znalazłam w archiwum w jakim smaku są przepiórcze jaja - proszę o radę :) Pozdrawiam wiosennie.
data: 2007.03.30
autor: Martynka
TLI to tymianek lukrecja imbir, przepis jest w książkach, w smaku słodkim można dodać też łyżeczkę anyżu potem szczyptę cynamonu i imbir (TLACI) :) A jeśli chodzi o przyzwolenie na prąd to go nie dostaniesz, nawet nie marz. Na prądzie będziesz miała strawniej, ale bez oczekiwanych efektów. No ale chociaż smacznie. :) Nie bój się gazu, moi znajomi tak funkcjonują, a i forumowiczki wymieniają co trzeba. Może potrzebujesz trochę czasu na decyzję o zmainach. PA
data: 2007.03.30
autor: Joanna - MamAsik
Witam, dziękuję serdecznie za odzew Asi z DG i Joannie-MamAsik. Joanno twierdzisz, że żywienie PP na prądzie nie leczy. Mi trudno jeszcze w to uwierzyć, nie jestem jeszcze tak wtajemniczona, a nawet nie wiem, czy zdołam to zrozumieć... przecież nie jem zimnego, surowego, kwaśnego i słodyczy i będę gotować na tym prądzie wg przepisów Pani Ani i wszystko na nic????? Energia wody, energia ognia to dla mnie jeszcze abstrakcja... Tam gdzie będę mieszkała nie ma gazu ziemnego, musiałabym kupować te małe butle, a ja się ich boję, tyle było tragedii w kraju z powodu wybuchających butli z gazem! No i te ciągłe wymiany , kolejna rzecz do pamiętania! Zobaczę, poczekam jeszcze może dostanę przyzwolenie na płytę i piekarnik na prąd od Pani Anny ?!?!?
Jeśli chodzi o wyszukiwarkę to miałam kłopot, bo kiedyś przypadkowo natrafiłam na zalecenie pani anny, że dzika różą tylko z firmy X, oczywiście zapomniałam z jakiej i chciałam powtórnie to znależć i... nie znalazłam, a wpisywałam różne opcje: róża, owoc dzikiej róży, dzika róża i nic, nnie znalazłam tej firmy.
Czy w Filozofiach jest przepis na herbatkę TLI? operujecie tą nazwą, a ja nie wiem co to jest??? Jestem wdzięczna za pomoc bye, bye
data: 2007.03.30
autor: Aneczka
Dziewczyny z Poznania, bardzo dobry chleb pszenno-żytni na zakwasie piecze Piekarnia Limaro z Mosiny. Dzwonilam tam kiedyś i się upewniłam:) Dostarcza ten chleb do sieci Chata Polska i do Piotra i Pawła w Selgrosie. Aha i do Leviatana. I pewnie jeszcze gdzieś. Jest rzeczywiście bardzo smaczny, im starszy tym smaczniejszy, niczym wino:) I nie kruszy sie. Opakowany jest w tytkę ( z poznańskiego ma się zierozumiec torebkę )papierową z napisem Limaro. Polecam. Pani Aniu... Dzieci mam ewidentnie do przerobienia. 12 lat skonczyły sporo czasu temu... Jeśli pyskuja tzn dojrzewają i zaczynaja iść swoją drogą. Najważniejsze, że już TO wiem. Oraz TO jak ustawić komputery by nie chciały do nich siadać:) A póki co od poniedzialku ... dojeżdzam do pracy bez problemu!:-) Jakby mi ktoś niewidzialne sztylety z pęcherza powyciagał;) Nie zapeszam, nie skaczę pod sufit, ale cieszę się, bo odczuwam ogromną ulgę. Podziękowania za wszystko i ukłony. PS Karolinko, dziś znowu przeniosłam się na kilka chwil w góry, fajnie:)
data: 2007.03.29
autor: Anita
Już nawet kojarzę etykietkę tego chleba. :)Dzięki Annik * Aneczka - niecierpliwa jesteś. Nie musisz prześledzić całego archiwum, wystarczy, że wrzucisz hasło w wyszukiwarkę. A jakie hasło? elektr, kuchenka, gaz, prąd.... Wymyśl. Trochę ci pomogę :). Prąd i gaz to dwie różne energie, prąd - energia wody (jeśli się nie mylę) a gaz - to energia ognia i tylko ona pozwala rozgrzać organizm, narządy. To taka energia jest nam potrzebna do prawidłowego funkcjonowania. Żywienie PP nie leczy na prądzie, może być lepiej strawne dzięki przyprawom, ale to tyle. A resztę sobie doszukaj, bo przy okazji mogą ci się "przemycić" inne ciekawe informacje.
data: 2007.03.29
autor: Joanna - MamAsik.
Wczoraj ukończyliśmy z mężem kurację ze smażonego czosnku, "po swojemu", a dziś w Pani Ciesielskiej poście czytam, że prawie wszystko było źle, współczuje naszym wątrobom, toteż nie długo było czekać na wynik. Zamierzałam zapytać na forum co się dzieje, a dziś już wiem co było nie tak. Przede wszystkim, chlebek z czosneczkiem pysznym był jedzony zaraz po kawie, a wkrótce po tym owsianka i cała reszta śniadanka np. zimna sałatka jarzynowa z lodówki, a mąż jest przyziębiony......Ja miałam solidne obrzęki nóg, i przypisywałam to dłuższej pracy przy komputerze, a tu proszę... jawi się problem samowolki w kuchni pp. Obiecuję, że będę czytać częściej forum i zajrzę jeszcze do książek.Tym razem z przyziębieniem walczyliśmy bez zażywania leków, za pomocą imbirówki, herbaty TLI, rosołu i dobrej młodej wołowiny / zrazy po ciesielsku, pachną zabójczo/.Dostałam w prezencie na święta dorodnego królika i nie bardzo znajduję dla niego sposób na przyrządzenie, czy macie mili uczestnicy forum sposób na królika? Bardzo proszę o pomoc, bo w archiwum też nic nie znalazłam.Dziękuję P. Ani za pozdrowienia i dobre rady potrzebne w tym zakręconym świecie jak tlen. Pozdrawiam i do następnego postu.
data: 2007.03.29
autor: Helena z Bierzglinka
To jest właśnie ta piekarnia.W bramie po lewej stronie, idąc od empiku.Takie wskazówki dostałam od męża :)
data: 2007.03.29
autor: Malutka z Poznania
Aneczko, kuchenka elektryczna to energia wody jak wszystkie urządzenia elektryczne, potrawy na niej gotowane będą lepiej strawne ale nie będą miały potrzebnej nam energii ognia. Owsianka to zupa śniadaniowa, tylko proszę pamiętać że przepis został zmodyfikowany, tzn kaszy jaglanej lepiej unikać bo jest śluzotwórcza, podobnie jak rodzynki i jabłko, więc w smaku kwaśnym tylko cytryna, jesli chodzi o plamki to trzeba poczekać na odpowiedz Pani Ani. Pozdrawiam:)
data: 2007.03.29
autor: Asia z D.G.
Joanno - MamAsik wydaje mi się, że na 3-go Maja jest jeszcze jedna piekarnia J&K (ale nie mogę ręczyć za to, że Malutka z Poznania akurat tą miała na myśli). Malutka z Poznania jeśli można prosić to daj nam znać, czy mam rację. Jeśli to byłaby piekarnia J&K to chyba w P&P też mają ich wypieki. Poza tym Malutka z Poznania dziękuję za info o Kuchcie i za podanie maila, pewnie niedługo z niego skorzystam :)
data: 2007.03.29
autor: Annik z Poznania
jestem niedługo na diecie p.Anny ciesielskiej i niestety ze względu na brak czasu nie jestem w stanie prześledzić całego archiwum. Gdyby ktoś mógł tak szybciutko i lapidarnie rozwiać moje wątpliwości, pliz... proszę o info w jakim stoopniu ważne jest gotowanie na gazie. Teraz mam gaz, ale niedługo się przeprowadzam i marzyłam w końcu o płycie ceramicznej (ładnie wygląda i nie ma tłustych szafek w kuchni!!!), a tu wczoraj wyczytałam na forum, że elektryka jest zabroniona... Czy skuteczność diety PP spada do zera przy elektryce? Nie mogę znależć powtórnie w wyszukiwarce nazwy firmy, z której p.ania zaleca kupować rozdrobniony owoc dzikiej róży. Kiedyś już to widziałam, ale teraz nie wyskakuje ten post. Proszę o wyrozumiałośc i dziękuję. Czy omawiana tu wielokrotnie owsianka to zupa śniadaniowa z Filozofii??? Co radzicie na czerwone, łuszczące się plamki wokół nosa i u nasady włosów tzn wg dermatolośki sprzed diety chyba łojotokowe zapalenie skóry? Czy możliwe ,że czerwone niewielkie połyskujące plamki w pachwinie to efekt uboczny oczyszczania organizmu na początku stosowania diety??? Pierwszy raz się z tym spotykam i nie wiem co to jest i co robić???
data: 2007.03.29
autor: Aneczka
Alu Alu Alu, a wiesz, że laktację można wywołać? Potrzebna jest wiara i determinacja. Nigdy tego nie prowadziłam, ale może warto spróbować??? Co ty na to?
data: 2007.03.29
autor: Joanna - MamAsik
Witajcie, Kochani! Gabi, bardzo mi przykro, że pomyliłam Panie, ale często się zdarza, że macie bardzo podobne sensacje zdrowotne. Pani Alicjo, proszę zadzwonić – jutro do południa (ok. 11) lub w piątek. Pani Aniu, jeżeli wprowadzi Pani właściwą dyscyplinę w żywieniu dziecka, miód nie będzie alergizował. Ważne jest też, ile miodu będzie Pani używała. Zaznaczam, że miód ma jedynie złamać smak, potrawa nie powinna być słodka. Wyraźny smak potrawy to nie nadmiar miodu (słodycz), lecz właściwe doprawienie przyprawami i właściwa ilość pozostałych składników – proszę o to zadbać i tego pilnować. Alergizująco działa każdy nadmiar i każdy niedobór. Pani Aniu z Wrocławia, chleb pszenno-żytni jest jasny, ale ciemniejszy od pszennego. Pani Julyanko, w przypadku Pani ojca leczniczo i kojąco będzie działało to, że wyeliminuje z menu przede wszystkim kwaśne-surowe-zimne i wprowadzi nasze potrawy zrównoważone, przyprawione, nie nadmiernie tłuste, mięsne i kwaśne - na pewno to mu pomoże w łagodzeniu dolegliwości i dochodzeniu do równowagi. Przyprawy dozwolone są wszystkie. Ważne jest, aby chwycił tabelkę „kwaśne-surowe-zimne” i umiał rozpoznawać, czego nie powinien jeść. Sensacje u taty po zjedzeniu naszych posiłków mogą być spowodowane podjadaniem czegoś niedozwolonego albo tym, że mama niewłaściwie doprawia. Na początku radzę, aby tata zjadał potrawy jak dla rekonwalescenta, czyli delikatniejsze. Pani Joanno MamAsik, dzięki za mądry list. Pani Aniu od miodu, wiele razy pisałam, że sucha skóra to problem płucny, a problem płuc to problem środkowego ogrzewacza, czyli narządów, które mają zadbać o nawilżenie płuc. Śledziona powinna wytworzyć esencję z tego pożywienia, które dziecko dostaje. Jeśli pożywienie jest niewłaściwe, dziecko zaśluzowuje się, a nie wytwarza esencję, no i powstaje problem. Proszę nie skupiać się na „polepszaniu” owsianki, lecz na jej właściwym dosmakowaniu. Dziecięce posiłki nie muszą być stale te same – to, jak Pani je skomponuje, zależy wyłącznie od Pani świadomości. Anito, nie będę rozważać Twojego listu, myślę, że po ostatnim weekendzie masz trochę inne podejście do dzieci i swoich problemów. A zupę wiosenno-szpinakową ugotuj raz i za parę miesięcy znowu, nie wcześniej. Malutka z Poznania, rozmawiałyśmy na temat Pani wyników, myślę, że wszystko będzie dobrze. No właśnie, Pani Edyto, bardzo mądrze Pani odpowiedziała Pani Ani. Panie Radku, Agnieszka i Marcel już Panu odpowiedzieli. Fanko z Łodzi, ciasto może być, ale proszę nie za często. Joanno MamAsik, i znowu pięknie dziękuję za mądrą i wyczerpującą odpowiedź dla Pani Ani. Pani Barbaro, jeżeli ma Pani czas, to oczywiście proszę sobie chleb wypiekać. Mammo, myślę, że nie przygotowuje Pani posiłku z samej jaglanki, lecz dodaje ją Pani w niewielkiej części do płatków owsianych i kaszki kukurydzianej. Jeśli ją Pani teraz odstawi – zysk dziecka i Pani. Potrawy z soczewicą może Pani zjadać, ale niezbyt często i dobrze przyprawione. Lepiej, żeby była nie z puszki. Pani Alicjo z P., dobrze, że Pani nie może zaakceptować swego zasypiania za kierownicą, bo to dosyć niebezpieczne :) Proszę się zastanowić, jakie mogą być przyczyny Pani przytępienia – przemęczenie, stres, brak ruchu? A z przedszkolem to się Pani udało. Pani Gosiu, świeży chleb musi dobę odparowywać w przewiewnym miejscu, potem należy zawinąć go w czystą lnianą ścierkę i dać do worka lub pojemnika – może wówczas leżeć do 2-3 tygodni i nie zapleśnieje ani nie skamienieje. Magdo P-K, cieszymy się z Tobą Twoją radością, życzymy Ci przede wszystkim dużo zdrowia i siły. Pani Agato, może Pani zadzwonić jutro ok. 11. Pani Anno P., suszone pomidory – gdy weźmie je Pani na język – mają przede wszystkim smak kwaśny i w tym smaku proszę je dodawać. Pani Marta R. podpowiedziała Pani właściwie. Barwal, zamiast Vegety może Pani używać Warzywka, natomiast sos sojowy i maggi to zupełnie coś innego. Pani Annik z Poznania, z Pani postu wynika, że nie przeczytała Pani ze zrozumieniem książek, a już na pewno nie zaglądała Pani do archiwum. Proszę to zrobić, a wątpliwości się rozwieją. Pani Sabino, a ten lekarz medycyny chińskiej nie dał Pani zaleceń żywieniowych? Może on ma inną wizję usuwania problemów? Przede wszystkim powinna się Pani zastanowić i może o tym wspomniał lekarz, jaka jest przyczyna tych niedomagań, a może ich być wiele. Pani Annik z Poznania, Pani pytania wynikają z tego, o czym wspomniałam wcześniej. Może Pani wypijać to, o czym Pani pisze w poście, ale proszę pamiętać, że wszystko ma swoją energię i wszystko na Panią oddziałuje. Pani Aniu z Maizn, ból u nasady nosa to może być ból zatokowy albo zmęczenie oczu komputerem. Na to wszystko może mieć wpływ wątroba, oczywiście. Poza tym proszę pamiętać, że czosnek z chlebem i serkiem zjadamy godzinę-dwie po kawie w celach leczniczych i nic do tego!!! Potem czekamy 3 godziny aż zgłodniejemy – dopiero wówczas możemy zjeść coś dodatkowego. W przeciwnym wypadku wątroba jest nadmiernie obciążona i pojawiają się sensacje, ale to nie wina czosnku, tylko waszej nierozwagi. Pani Li, Ty się zastanów, kobieto, jaka jest przyczyna braku apetytu u nastolatka, a nie, czy mu wmuszać jedzenie. Jeśli przyczyną jest osłabienie przez niezjadanie posiłków, za to podjadanie słodyczy i innych głupot, to teraz potrzebna jest dyscyplina. Jeśli będzie w dalszym ciągu zjadał łakocie, to mam wrażenie, że bez leków nie wytrzyma. Poza tym Pani nie ma go pilnować, powinna Pani raczej z nim porozmawiać. Proszę mi wierzyć, na takie zakręcone problemy rodzinne, trudno jest znaleźć jednoznaczną poradę osobie, która nie jest w tej relacji. Z pewnością jesteście Państwo w jakimś zawirowaniu emocjonalnym. Pani Dario, przy odbudowywaniu esencji bardzo potrzebne jest mięsko, przede wszystkim na obiad i niewiele na drugie śniadanie. Czas na to potrzebny zależny jest od kondycji (stanu zdrowia) osoby, od jej stanu emocjonalnego, a przede wszystkim dyscypliny. Ile miesięcy? Na pewno rok, dwa, trzy, a może i więcej. Pani Kasiu z Norwegii, przede wszystkim musi Pani pilnować właściwego menu, eliminacji wszystkiego, co jin (zimne), czyli odpadają ryby, wieprzowina i proszę gotować na ogniu. Jeśli ok. 14 zjada Pani obiad, to ok. 16 proszę wypijać naszą kawę gotowaną z przyprawami i z miodem, a do tego łykać aspirynę Bayerowską, najpierw całą, po paru dniach połowę. Proszę też taką kawę wypijać rano na czczo. Panie Jarku, proszę przygotować sobie to, co Panu z tych wszystkich przepisów najbardziej smakowało. A forum będzie ciekawsze, jeśli forumowicze, między innymi Pan, będą ciekawiej pisać. Pani Joanno, nie pomogę, bo kiełbasek sama nie robiłam. Agnieszko z Poznania, witam Cię w naszym gronie, życzę wytrwałości, ale głównie cierpliwości. Spokojnie, babo, wszystkiego powoli się dowiesz:) Przecież przepisy możesz proporcjonalnie zmniejszać. Pani Aluśko, odpowiedziała Pani Kasi właściwie, dzięki, a na jęczmień przykładaj wiele razy dziennie okład z ostrożenia. Pani organizm nie musi być wychłodzony, ale z pewnością jest osłabiony. Pani Kingo, Jagoda odpowiedziała Pani właściwie, a poza tym niezręcznie jest nam wypowiadać się na temat innych terapii, bo może to wyglądać na kryptoreklamę. Ja Pani nie będę zachęcała do niczego, a tylko do zezwolenia sobie na odwagę i zaakceptowanie tego, co czuje Pani serce. Pani wszystko wie, tylko nie chce się do tego przyznać. Proszę iść za głosem serca i swojej intuicji. Pani Joanno, ja myślę, że wszyscy tej wiosny mamy zawirowania. A to dlatego, że mamy rok Ognistej Świni, a to dlatego, że słońca nam brakuje, a to dlatego, że wciąż ładują nas energią ci z Góry, a to dlatego, że jesteśmy przemęczeni. W sumie, gdy zaczynamy się nad sobą roztkliwiać, jest nam gorzej. Czyli grunt to spokój i optymizm. Karolino, mam wrażenie, że ktoś Ci przeczyścił kanały w głowie. Nie wiesz, kto to mógł zrobić? :) Tak Ci pięknie wylatuje słowo pisane. Oby Ci się na nowo nie zatkały:) Pani Haniu z Warszawy, ja się nie pochwalę, bo szykuję to samo:) Święta zawsze nam się kojarzą z tymi samymi potrawami, tylko je uszlachetnijcie i zmodyfikujcie. Ale to nie znaczy, że inni nie mają się chwalić swoimi pomysłami. Forum otwarte! Pani Alu, nie pomogę Pani na forum, proszę zadzwonić. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
data: 2008.01.08
autor: Anna Ciesielska