Wciąż jesteśmy zaskakiwani tym, że TO tak działa, to znaczy Porządek w przyrodzie. No fakt, nie odpuści… W zależności od świadomości, potrzeb i przyzwolenia, jesteśmy wciągani w nurt bodźców – przyczyn, które w konsekwencji dają niedyspozycję, cierpienie, chorobę. Bodźce te mogą dać reakcję w naszym ciele, ale również w naszych emocjach. Jeżeli wiemy o co chodzi, rozwiązujemy podłożony nam problem i wchodzimy szczebelek wyżej na swej ewolucyjnej drabinie. Ale bywa, że się zagapimy, zamyślimy, uważamy, że jesteśmy ok – po prostu nie łapiemy żadnych bodźców – wówczas będą one coraz mocniejsze i skutki również.
Kochani zrozumcie, że bodźce-kopniaki, a zatem cierpienie i zmaganie się z tym doświadczeniem jest niezbędne – aby uporządkowywać swoje emocje, uczyć się akceptacji, odchodzić od żalu, smutku, pretensji, agresji – dla naszej ewolucji! Jeżeli żyjemy tu i teraz, to nie dla ciężkiej pracy, czy dla dzieci, dla luksusów. Żyjemy wyłącznie dla siebie, przy okazji dając innym co trzeba, pomagając tu i tam, a wszystko zależy od tego, co mamy do „przerobienia”. Więc nawet te letnie historyjki będą po coś. Gdy będziecie czujni, zauważycie, jak często jesteśmy „wciągani” w przyczyny – głupotki, aby przez cierpienie i zmaganie coś zrozumieć, załatwić, zapamiętać.
Reszta jutro: o tym jak sobie radzić z pokusami i niesfornymi dzieciakami.