Co z tą akceptacją…

Akceptacja to temat rzeka, więc omówię dzisiaj tylko część.
Całe nasze życie pracujemy nad naszymi emocjami – rozpoznajemy, powściągamy, a nawet akceptujemy je – i jest to proces mozolny. Nasze Ego się buntuje, nie chce akceptować tego, czego nie rozumie, nie lubi tego co jest inne, z powodu czego cierpiało. Nie możemy naszemu Egolowi niczego nakazać. Uczymy go akceptacji poprzez zrozumienie, choć przyznaję, że jest to bardzo trudne! No ale coś z tym naszym rozhisteryzowanym wewnętrznym dzieckiem musimy zrobić. Aż wstyd wtedy wyjść do ludzi. Egol jest stale niezadowolony, obrażony, wtrącający się, pamiętliwy. Nie możemy wspominać mu o wybaczaniu, bo będzie się z tym obnosił, bo wie, że lepszy wybacza. A więc tłumaczymy cierpliwie czym jest otaczająca nas, tak różnorodna, rzeczywistość. Jak zrozumie różnorodność, odmienność pasji, zainteresowań, wierzeń, religii, potrzebę bólu, cierpienia – to zaakceptuje… To na razie tyle, idę spać, pa…