Aktualny temat |
ARCHIWUM
| 2008.02.06 Zimę mamy z głowy | Jeszcze jej nie było, a już po niej. Jest pewne niebezpieczeństwo w tym, że skoro nie ma silnego ściągania energii z powodu mrozów, nasza wątroba sądzi, że to już jej czas wiosenny i się uaktywniła. W związku z tym mogą pojawiać się w nas chwilowe zaburzenia i zastoje, spowodowane niedoborem smaku kwaśnego. Co się wtedy czuje? Możemy czuć ból żołądka, mdłości, wymioty, osłabienie, brak apetytu. Pomoże nam wówczas odstawienie potraw ciężkich i zjadanie ziemniaków z odrobiną sera, zupki dobrzej zrównoważonej cytryną. Jeśli kanapki z jakimś mięskiem, to zawsze musi być musztarda itd. itp. Te momenty zastoju mogą pojawić się też w związku z czasem dojo, który potrwa do połowy lutego i właśnie również w tym czasie należy bardzo pilnować dobrego równoważenia potraw smakiem kwaśnym, który delikatnie powściągnie nadmierną aktywność śledzionową. Zatem wkrótce wiosna – inaczej będzie nam krążyć krew, nie będziemy już marznąć tak szybko. Posiłki mogą być lżejsze, ale nie wychładzające. Jeśli z jakiejś przyczyny pojawi się przeziębienie, nadal musi być rosół i ewentualnie aspiryna. A tak poza tym, przyglądamy się krzaczkom i drzewom, naszym ulubionym kwiatkom w ogrodzie – czy wyłażą, czy pęcznieją, czy się budzą. A gdy pojawi się na niebie ciepłe słońce, wystawiamy się na nie w każdej wolnej chwili, oczywiście, bez ciemnych okularów. Wiosna potrwa do końca kwietnia. | | Elu Marcelowa ja na warzywniaku na pytanie o fenkula uslyszalam najpierw pusty smiech a potem pani ekspedientka mnie na agd wyslala bo ta nazwa jej sie z tym kojarzyla.
Dziewczyny dzieki ze jestescie.Dzis nadrobilam wszystkie zaleglosci i juz nie pamietam komu mam dziekowac za co bardzo przepraszam i dziekuje .Joasiu widze ze ty tez zastoj mialas i jeszcze mi pomagalas .Wielki buziak -jestem pelna podziwu.
Co to bylo u mnie.Po analizie dochodze do wniosku ze i stres i przepracowanie i jedzonko tez.Martwilam sie Kaspianem czy przypadkiem czegos nie zalapie bo w piacu siedzial .Oj jemu nic nie jest a ja niebocha bylam.Do tego nie wyspanie przemeczenie zero odpoczynku.Kazda wolna chwile jaka udalo mi sie wyskrobac spedzalam na archiwum i kopiowalam drukowalam czytalam przyswajalam.Caly zastoj prawie przespalam.Moj organizm domagal sie odpoczynku.Spalam caly dzien i noc oczywiscie z przerwami.Moja mamcia bardzo mi pomogla zajela sie malym.Na wysokosci zadania stanal tez moj maz ktory nie baczac na nic rzucil wszystko i przyjechal aby sie zajac mna i dziecmi-czyli dostalam wszystko co bylo mi potrzebna w tym momecie i nawet o to nie prosilam.Zaufalam tylko ze tak bedzie.
Pozdrawiam. data: 2008.04.19 autor: Magda Kaspianowa | | Miwi widzisz jestem "zastojowy typek" przeleciałam i bylam pewna że u ciebie był miód a teraz przeglądałam uważnie kleik i ni ma. Sorki! Co do kleiku nie sypie zupełnie kurkumy i cynamonu. Imbir i sól i z godzine gotuję. Pani Aniu! a może pani cos więcej kiedyś by napisała propos zastojów. Bo mogą być przecież po slodkościach i mono smakach np kukurydzy. Z nadmiaru kwaśnego i niedoboru. Czasem można sie zapętlić co przy którym zrobić? data: 2008.04.19 autor: Firanka | | A ja swój zastój chyba już przeszłam, ponad miesiąc temu, może nawet wcześniej. Nie mogłam nic kompletnie przełknąć, zmuszałam się do jedzenia, trochę schudłam nawet. Myślałam, że to przez stres, trwało ok. tygodnia. Ale teraz też dzieje się ze mną coś dziwnego. Czuję nieustanne pragnienie.Wciąż bym piła. Do tego, kiedy już zacznę jeść, nie mogę się oderwać od talerza - w ogóle nie czuję, że się nasycam. Staram się nie jeść jednak więcej niż zwykle, kończe posiłek taka "niedojedzona", a po kilku minutach spływa na mnie uczucie totalnego przejedzenia. Jestem bez energii, ospała, z wydętym, przejedzonym brzuchem. Nie mam ochoty na kolejne posiłki, ale jak już zaczynam jeść - to mam ochotę, nie czuję się najedzona i...To błędne koło. Co robię nie tak? Nie potrafię jeszcze stwierdzić, gdzie zawiniłam. Możliwe, że to przez emocje? Zbliża się test gimnazjalny, stresuję się tym. Do tego czuję się gruba, nieatrakcyjna, nic nie warta. Wraca stara, dobrze mi znana ja. Przytyłam jakiś czas temu, teraz waga się utrzymuje. Znowu nie akceptuję swojego ciała, jestem smutna. Nic mi się nie udaje. Nie wiem, do jakiego liceum iść. Stoję na rozdrożu. I nie wiem, co zrobić. Najchetniej schowalabym sie gdzies gleboko i nie ruszala z miejsca. A musze udawac, ze jesy super, ze w ogole sie nie przejmuje... Kilka zlych spraw sie nawarstwia i jest mi ciezko. Przed chwila zjadlam pol talerza zupy, a czuje jakby mi rozrywalo zoladek. Do tego ten chlopak, ciagle mysle o tej sprawie... data: 2008.04.19 autor: Madlen | | Witam wszystkich
mam pytanie odnosnie przechowywania zywnosci dla maluszków, moze ktos podpowie mi... z góry dziekuję!
Jestem mamą 6latka i rocznej Julki.Wyjezadzamy wspolnie do sanatorium z Bartkiem a Julka ma skorzystac ze zmiany klimatu ale nie chce zeby więcej straciła niż zyskała. Na miejscu nie będę miała możliwosci gotowania jej kaszek i zupek a jak na razie dwa zabki nie pozwalaja jej na jedzenie wszystkiego. Jak moge przechowywac zupki? Zamrożenie odpada,zakonserwować i przechowywać w lodówce turystycznej? Macie Jakies propozycj??? data: 2008.04.19 autor: Kasia76 | | Elu Marc jeszcze o Was myslalm troche i jastem pewna, ze golabki codziennie przez trzy dni to - teraz w kazdym razie w czasie takiej kaprysnej wiosny - yy, kapusta choc ostra ma energie sciagajaca w dol, no i ta fasolka. Teraz zupki to np rosolek wiosenny, lzejsza grochowka i cebulowa z fenkulem, krupnik, pieczarkowa, zlocista miksowana, a jesli golabkow jest wiecej to do sloika na pozniej beda jak znalazl, a w miedzyczasie inne miesko, by jedzenie bylo urozmaicone. O chlebie mowila pani Ania w czwartek - swiezy absolutnie nie. Zaczynamy trawienie w ustach przy pomocy sliny, wazne bysmy dbali o proces trawinia od poczatku. Dlatego czerstwy chleb jest odpowiedni, bo musimy go dlugo dokladnie gryzc inaczej go na szczescie nie przelkniemy. Trzymajcie sie cieplutko:) ***A wszystkim jajko-fanom polecam wszelkiego rodzaju fritaty - takie jakby omlety. Ja dzis zrobilam na patelni pol na pol jedna ze szpinakiem - na maselko, czosnek, sol, szpinak, tymianek; na drugiej polowie na maselku czerwona malutka ostra papryczka, imbir, kolendra, sol, bazylia, kurkuma. Na wszystko to wlalam rozbeltane jaja, zostawilam na malym gazie, posypalam swiezo mielonym pieprzem i przykrylam na kilka min pokrywka. Pycha. Mozna tak z nasza wedlina, pomidorami, cukinia tez kombinowac. To takie moje pozostalosci po south beach diecie, ktorej wierna bylam 2,3 tygodnie 4 lata temu i mimo, ze schudlam oczekiwane wowczas 4 kg to szybko przytylam wiecej, a nastroj siegnal glebokiego kanionu. Tritaty - spuscizna po sbd - zrownowazone wg PP to za to super pomysl na niedzielne sniadanie:P kiedy rano wiecej czasu, a w tygodniu codziennie owsianka. Pozdrawiam, pa. Wracam do kuchni:) data: 2008.04.19 autor: Anita | | Witam wsrod zywych.Przepraszam nie czytalam dzis ani wczoraj nic jutro nadrobie.Czuje sie juz calkiem calkiem.Mam mnustwo enerrgii tylko serducho jeszcze pobolewa.Jem zupki i jakos wychodze.Przynajmniej wiem jak zastoj wyglada i co robic.Czyli nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.Pozdrawiam i sciskam was mocno.Pani Aniu dziekuje za rozmowe i dorady. data: 2008.04.19 autor: Magda Kaspianowa | | Agnieszko możesz miodu dodac na końcu już po gotowaniu. Smak słodki jest rownoważący i można go dodawać w dowolnym momencie. Pozdrawiam :) data: 2008.04.19 autor: Agiśka | | Elu Marcelowa, ja wiem, że Ty dłużej ode mnie na pp, ale jak mogę coś powiedzieć... I tak powiem. Kapusta i papryka o tej porze roku, to moim zdaniem dla całkiem zdrowych i nie zmęczonych. A Wy zdajsie dom budujecie? Zmęczenie potrafi wiele namieszać. A jeśli jak pisze Anita mieliście przerwę w pp, to jakbyście na jakiś czas do początków wrócili. A ten pan w sklepie, to ciekawe czy by wiedział co to koper włoski :). data: 2008.04.18 autor: Jolik | | Joanno- Mam Asik, oczywiscie masz racje. Zdaje sie, ze po prostu nie mam co myslec i po prostu gotowac to na co mam ochote (oczywiscie z potraw dopuszczalnych dla mnie:)) i bedzie dobrze. No, juz jest troche lepiej:) Paryzanko, dzieki za informacje o ksiazce, jak tylko bede w Polsce na pewno ja zakupie. Co do wina paryskiego, to niestety dla mnie i chyba wiekszosci z nas to rarytas zakazany:)
Czy wiecie, ze istnieje genialnie proste urzadzenie, ktore sie nazywa praska do ziemniakow? Zamiast mielic ugotowane ziemniaki to raz, dwa mozna je miec we wlasciwej konsystencji:) (to byl porzegnalny prezent od mojej zrezygnowanej mamy:)
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.18 autor: Magda z Aachen | | PANI ANIU dziekuje ze moglam do pani zadzwonic otoz sprawa jest taka ze te szczypania i piczenia ciala utrzymuja sie i chodza mi po calym ciele mimozeprzestrzegam diety pojawily sie po skonczeniu antybiotyku moze to zbieg okolicznosci oprocz tego chodzi cos po calym ciele czasami krocze robi mi sie cieple lewa nerka mi sie odzywa imam wrazenie jak lapal mnie kurcz w lydce oraz nadmuchuja mi sie zyly poczatko myslalam ze nic takiego ale to sie dzieje wokol lewego oka moze brak magnezu prosze co pani o tym sadzi na sniadanie jem owianke do pracy biore kanapke z mieskiem i musztarda lub na kolacje pracuje w systemie 4 zmianowym zadnycz owocow zimnej wody tylko herbatka ito podgrzewana w tej samej butelce zadnych slodyczy tylko miod moze ja cos zle robie jezyk mam pol na polrozowo z bialym nalotem i to latanie przeplywanie czegos po moim cielei miedzy mostkiem data: 2008.04.18 autor: jagodaS | | Kochani,jaka może być przyczyna bólu lewej ręki powyżej stawu łokciowego tak jakby "bicepsa".Jest to dość silny ból-mam wrażenie,mięśniowy,który nasila się przy zmianie pozycji(uniesienie i opad) lub gwałtownym ruchu.Jeśli kogoś to spotkało, będę wdzięczna za podzielenie się spostrzeżeniami. Pozdrawiam data: 2008.04.18 autor: Barbara | | Elu Marc, witam. Pamietasz mnie jeszcze? :) Trochę Cie, Was nie było. Słuszałam, że z PP mieliście przerwę, dobrze więc, że już jesteście back. Jak na moje to trochę dużo słodkiego smaku. I poza tym dodam, bo pamiętam, iż Pani Ania nie zaleca planowania menu. Owszem powinniśmy miec w domu zapasy np konserwy, więcej ziemniaków, cebuli, marchwi, słoiczki z naszymi zaprawami, chleb w różnych stadiach czerstwienia, masło, musztardę, kasze, groch itp ale sporo kombinujemy na bieżąco, także w zależności od tego jak się czujemy i co się dzieje w naszej rzeczywistosci (łącznie z pogodą). Życzę radosnego i twórczego gotowania i spokojnego zdrowienia. *** Wczoraj Pani Ania przypomniała nam także jedna z czarodziejskich prawd, jeśli czegoś bardzo pragniemy, jesteśmy na to gotowi, i bardzo tego potrzebujemy i jest to dla nas niezbędne zdaniem Znawców na Górze (ale NIE tylko chcemy!!!) to rzeczywistość się SAMA układa pod nas. Patrz - PiotruS Pan, z ekipy po-zastojowej - który w mieszkaniu wynajmowanym przez firmę ma prąd, a tu pojawia się jego gotująca po ciesielsku i to z autentyczna pasją koleżanka z pracy:) Ja zupełnie przy okazji i nie do końca, a propos wysnuwam wniosek taki, że widząc czyjąś rzeczywistość (projekcje) mamy aktualny obraz (projektor) tej osoby. I od razu wiadomo za co się BRAĆ i porządkować, układać, przerabiać. Tyczy się to także mnie. (Bo wiadomo, że każdy pisze tu troszkę dla siebie - o sobie). *** Firanko, trzymaj się dziewczynko, będzie git, bo jak inaczej:)?!Pozdrawiam wszystkich ciepło, Pnia Anię najcieplej, także nowe panie, poznane wczoraj na czwartkowym, które już gotują i tutaj zaglądają:) data: 2008.04.18 autor: Anita | | Pani Ostróżko, bo my takie dorosłe dzieci jesteśmy i jak to z dziećmi bywa, niecierpliwie czekają, aż mamusia będzie miała dla nich troszkę czasu. I czekają, aż im włoski zwichrzy na głowie, troszkę palcem pogrozi, a i oczko puści, troszkę pocieszy i ogólnie po prostu będzie obecna :))). data: 2008.04.18 autor: Jolik | | Agiśko, groszek dodaję bez zalewy. A co do curry...wiele indyjskich dań to curry, co nie oznacza, że dodaje się przyprawę curry z naszych sklepów. Curry to po prostu ogólna nazwa na pikantne potrawy! Jutro podam curry z ciecierzycy. Przemienione na przemianowe! Pozdrawiam weekendowo już! data: 2008.04.18 autor: Kamiczek | | Pani Aniu, wszystko wskazuje na to, że i mnie coś dopadło. Uczę się analizować, co włożyłam, a co wychodzi. A wyszły: wypryski na brodzie (to już wiem, i zgadza się, bo za dużo było tłuszczu), ale też na lewej skroni (potrójny ogrzewacz?), bardzo suche łydki (szczególnie lewa), lewa łydka nawet trochę spuchnięta (myślałam, że to od skarpetek:-), ale nie, bo z prawą nic się nie dzieje), mdłości przed snem, cały czas sucha prawa ręka. I to by było na tyle z serii „przyszła baba do Ciesielskiej”:-) Próbuję pokojarzyć, jakie błędy popełniłam. Na pewno świeży chleb. Czasami zapomnimy kupić na zapas, żeby poleżał trochę, a kanapki do pracy trzeba wziąć (oprócz oczywiście obiadu). Poza tym zrobiłam ostatnio gołąbki (z kapustą włoską), które jedliśmy przez trzy dni i zupę jarzynową z fasolą z puszki. Tutaj niczego niewłaściwego nie dostrzegam, chociaż nie do końca się czułam dobrze po tym. Tylko już sama nie wiem, czy to gołąbki, zupa czy ten nieszczęsny chleb. Zrobiłam też dzieciom ciasteczka, na które znalazłam przepis na forum. Musiałam je spróbować w trakcie przygotowywania, zjadłam też 3 sztuki. Wiem, że to na pewno ma swoje znaczenie. Chciałam się upewnić, czy dobrze kombinuję, czy głównie chleb mógł być przyczyną i te ciastka? Popijam imbirówkę co wieczór, która jest zbawienna! Ugotowałam jarzynową, ale taką najprostszą (na bazie marchewki i ziemniaków, na wołowinie), zrobiłam gulasz cielęcy z papryką (obraną ze skórki po zapieczeniu w piekarniku), cebulą, czosnkiem i fenkułem, do tego ziemniaki. Wymyśliłyśmy paprykę po tym, jak moja przyjaciółka przy ustalaniu menu na cały tydzień zapytała: „słuchaj, jakie możemy zjeść warzywo, które będzie w smaku słodkim, a nie będzie smakowało jak marchewka?”:-) I jeszcze a propos fenkuła: pan w sklepie warzywnym na moje pytanie „czy jest fenkuł?” odpowiedział „nie rozumiem, co pani do mnie mówi”:-) Ściskam, również od Marcela, który dzielnie trzyma straż na budowie i gotuje oczywiście. Pozdrowienia dla Forumowiczów i całusy dla Gosi:-) data: 2008.04.18 autor: Ela Marc | | Witam. Jestem początkująca w gotowani według PP. Bardzo proszę o radę. Moja córcia domaga się aby do herbatki TLAI dodawać jej troszkę miodu.Nie wiem czy mogę go dodać na końcu (bo wtedy nie będzie zgodnie z kolejnością smaków), czy podczas gotowania, np po anyżku. Wiem, że może to się wydawać błahostką, ale jeśli ktoś mi odpowie będę bardzo wdzięczna. data: 2008.04.18 autor: Agnieszka | | witaj joasiu mamasik...cieszę się że miewasz się o nieeebo lepiej...pilnuj się by nie rozstrajać nerwów bo tak łaaadnie grasz :))fajnie że choć ty jedna z obecnych na czwartkowych spotkaniach skrobniesz choć troszeczkę o czym pani anna mądrze radzi :))no i ogólnie co w trawie piszczy....a może udałoby się robić takie skype'owe czawartki....ale byłoby fajnie :))) data: 2008.04.18 autor: karuś | | Ostróżko wiem, wiem :-) Oj ja jestem wielkim przeciwnikiem palenia papierosów *** MamaAsik szybkiego powrotu do równowagi życzę :-) pozdrawiam wszystkich. data: 2008.04.18 autor: Gabi. | | Witajcie jestem dziś cała w skowronkach otóż udało mi się namówic właściciela kilku sklepików mięsnych w mym miasteczku na sprowadzenie jagnięciny,podałam mu namiary na Lesko i tak cała machina ruszyła czego efekt leżakuje już w lodówce,nie było co prawda udźca czy comberka,kupiłam łopatkę,ale myślę że na pulpety i zupkę będzie ok.Bo u mnie ciągle brak pp piekarnika,ale zbliża się 10 rocznica ślubu i może wreszcie uda mi się janga przekonac :)))Aniołki dopomóżcie!!!Pozdrawiam! data: 2008.04.18 autor: Agulka | | Hej Miwi i Firanko, właśnie tak jest, że główna różnica między kleikiem a owsianką polega na CZASIE gotowania. Przez długie gotowanie "rozpadają" się wszelkie wiązania i dzięki temu kleik staje się maksymalnie lekko strawny, wzmacniający, jest potężną dawką energii dla niedomagających jelit (i nie tylko oczywiście). A owsianka jest strawna już po 40 minutach, zawiera miodek, kaszkę kukurydzianą - i jest potrawą na każdy dzień. Galimatias można uznać za niebyły, :) prawda? data: 2008.04.18 autor: Joanna - MamAsik | | Firanko nie bardzo rozumiem o jakim galimatiasie pojęć piszesz. Dla mnie kleik składa się z samych płatków owsianych, przypraw, wszystkie składniki dodawane są w kolejności i gotowane minimum dwie godziny. Do kleiku nie dodaje się miodu. Natomiast owsianka (moja) składa się z płatków owianych i z kaszki kukurydzianej, przypraw, odrobiny miodu i tutaj także dodaję poszczególne składniki w odpowiedniej kolejności i gotuję maksymalnie 40 minut. Długość czasu w jakim gotuje się te dwie potrawy czyni między nimi (bynajmniej dla mnie) zasadniczą różnicę. Może to przyprawy są problemem? Tylko ja nie rozumiem dlaczego miałyby być, przecież są dla nas najlepszym lekarstwem. Kleik, o którym napisałam Pani Alicji zawsze przynosił ulgę moim dzieciom na ich problemy z brzuszkiem. Jeżeli dysponujesz innym przepisem, to proszę podaj go na forum ja chętnie skorzystam i inne mamy może również! Pozdrawiam! data: 2008.04.18 autor: Miwi | | Anito dzięki. data: 2008.04.18 autor: Barbara | | "Pani Nastko, do snu trzeba się odpowiednio przygotować. Lekka kolacja, ciepły prysznic, sen o stałej porze – ok. 22. Przed snem relaks na kocu na podłodze, umiejętność zatrzymania myśli, sen przy otwartym oknie, odpowiednia krótka myśl nakazująca rześkie poranne wstanie i odpływamy. Kilka tygodni treningu i będzie Pani wstawać w innym nastroju." data: 2008.04.18 autor: Anita | | Gabi ,też skorpionie, ale mam nadzieje że wiesz ,że kobiety skorpiony to najdzielniejsze stworzenia pod słońcem .W trudnej sytuacji biorą na siebie największe ciężary i wszystkiemu dają radę. Pozatym po 40 zaczyna im lat ubywać ,jak mają 60 to wyglądają na 42 ale tylko te ,co nie palą papierosów To jest sprawdzone .pozdrawiam data: 2008.04.18 autor: ostróżka | | Pani Ania pewnie nie ma czasu ale może to i dobrze bo ja też właśnie załapałam że żyje od jednego jej listu /posta?/ do drugiego a przecież tak nie wolno. data: 2008.04.18 autor: ostróżka | | No właśnie Joanno-MamAsik.Pani Ania kiedyś wspomniała na forum co należy robić przed snem,jak się wyciszyć aby był dobry.Przeczytałam ale,ponieważ mnie to nie dotyczyło,usunęło mi się z szarych komórek.Teraz mam problemy z zasypianiem ( tak bywa kiedy mam dużo pracy)a niestety nie mogę tej porady znależć ...Może pamięta Pani jak to było? Pozdrawiam serdecznie Wszystkich ! data: 2008.04.18 autor: Barbara | | a co się stało że pani anna nie napisała do nas w tym tygodniu? może mój komputer nie pokazuje? pozdrawiam wiosennei choć mroźno i wietrznie :)) data: 2008.04.18 autor: karuś | | Witam wszystkich, chciałabym wiedzieć, czy warto popijać wywar z siemienia lnianego dla wzmocnienia organizmu? Np. przy wysuszeniu, podobno jest sluzotwórczy?
Pozdrawiam data: 2008.04.18 autor: Ewa, Szczecin | | Edyto, jak ci mięso wyschnie, to w zalewie się namoczy. :) data: 2008.04.18 autor: | | Kamiczku dwa pytania do Twojego curry warzywnego: czy groszek dodajesz z zalewą i gdzie to curry z nazwy ;) (dodajemy czy tylko w nazwie zostaje?). data: 2008.04.18 autor: Agiśka | | Aha, cebula musi sie zeszklić, zanim dodamy resztę....Pozdrawiam data: 2008.04.18 autor: Kamiczek | | Agulko, Ostróżko, Joliku, Anitko dziękuję.Wszystko stało się teraz jasne.Rosołu po zakończeniu gotowania będzie najwyżej sześć litrów.Och ! Ten nasz język polski bywa czasem nieprecyzyjny.No cóż, piję lekko rozrzedzony rosołek, ale smakuje mi wyjątkowo! Może czasem pomyłki się zdarzają nam na zdrowie? :) Czuję się coraz lepiej, zaczynam cieszyć się smakiem prostych potraw.Ślę poranne uśmiechy wszystkim.Do miłego... data: 2008.04.18 autor: Małgosia W. | | Madziu Kaspianowa ty masz wypisz wymaluj "mój" zastój z małej ilości kwaśnego - cytata z Pani Ani "imbirówki można parę łyczkow ale to nie pomoże", dobrze zrobić jarzynówke na małej kostce wołowej z pomidorem dodanym na zakwaszenie i pojadac po łyżce albo kanapke z indykiem i pomaziane musztardą. A popcorn to też ci pewnie dał do wiwatu. Herbatka TLAI do popijania w międzyczasie. Takie ja miałam zalecenie. *** Propos bólu - to może być wątroba pani Ania kiedys na czwartkowym mówiła że w ogrodzie sie na wiosnę nie schylać tylko na kolanach trzeba pracowac żeby wątroba się potem nie odzywała. No ale na sto procent nie wiem czy o to chodzi. *** MIWI zrobiłaś galimatias pojęć: piszesz o owsiance i mylisz ludziom z kleikiem owsianym. Troche ostrożniej! *** Kamilo z Paryża czy powoli wypełniasz sie bólem jak pisała ci niedawno pani Ania? Napatrz sie na tych co robia kariery i olej to... prosty żywot jest piękny... data: 2008.04.18 autor: Firanka | | Firanko, przypomniałaś mi jak w połowie macierzyńskiego dowiedziałam się, że nie mam gdzie do pracy wracać. A mąż parę dni wcześniej stracił pracę... A teraz się cieszę, że prawie 6 lat z Misią w domku siedziałam, choć finansowo lekko nie było, a czasami wręcz krytycznie :(, ale kto by to dziś pamiętał :). Widać silna kobita z Ciebie jak Ci tak ciągle życie dokłada. data: 2008.04.17 autor: Jolik | | Joanno,
na poludniu francji mozna zjesc o kazdej porze dnia, bo jest tam mnostwo turystow i zarabia sie tam na nich duzo kasy, podobnie jak w paryzu przy wielkich atrakcjach turystycznych restauracje sa oczywiscie otwarte non stop.
Paryz dretwy?? Na odretwienie polecam kieliszek wina, prawdziwego, nie oszukanego. data: 2008.04.17 autor: paryzanka | | Halo, ale też mamy jesień tej wiosny! Ku pokrzepieniu, podam Wam przepis na curry warzywne, które kiedyś robiłam w stylu a la India, teraz przerobiłam na pp: na gorący olej (3 łyżki) wsypuję 1,5 łyżeczki kminu rzymskiego, do tego dodaję grubo pokrojone 2 cebule, 4 średnie ziemniaki w kostkę, 4 średnie marchewki w talarkach po 5 mm, posypuję imbirem i chilli, na to sól, wciskam 1,5 łyżki cytryny, dodaje szczyptę kurkumy. Dusze na małym ogniu, aż warzywa będą prawie miękkie. na to wrzucam puszkę groszku zielonego, pieprzę i...gotowe. Podawać z ryżem, można też mieć jako dodatek do mięsa...Jeśli Szefowa zatwierdzi, to polecam. Pozdrawiam przesiąknięta zapachem kuchni! data: 2008.04.17 autor: Kamiczek | | Zrobiłam dziś w końcu bliny hmmmm, rozpłynęłam się nad nimi,pyszne, a Kornela myślałam, że wszystkie wsunie z talerza, bo dałam jej posmakować, jeszcze za wcześnie dla niej na takie jedzonko (1,8 miesięcy). Zrobiłam dziś też pasta z ciecierzycy też pyszna.A rosołek z Wąsowa z przepisu Anity palce lizać, miałam dziś pracowity dzień, lubie takie dni,uduchawiają, a jeszcze jak tak smakuje.Pani Aniu dziękuje za te dobrodziejstwa :-) serdecznie pozdrawiam. *** Ostrózko ja też jestem skorpionem :-) Pozdrawiam wszystkich forumowiczów. data: 2008.04.17 autor: Gabi | | Przyłączam sie do pytania Anny P z Poznania. Bardzo proszę o wyjaśnienie jakie mięso należy zostawić bez przykrycia w lodówce na kilka dni. Rene pisze,że tylko wołowine i jagnięcine a w innym poście wyczytałam,że cielecinę również.
Osobicie kupuję malutkie kawałki i myślę,że jak je zostawię bez przykrycia w lodówce to po kilku dniach będą po prostu suche.
Bardzo proszę o wyjaśnienie. data: 2008.04.17 autor: Edyta | | Po czwartkowym: Ania P. zidentyfikowana i już wie co z mięskiem robić; kupić, przeleżakować w lodówce, na 2-3 godziny w zimną wodę poza lodówką, a potem w zalewę/zaprawę i do lodówki, na czas bliżej nie określony (najlepiej na nockę, ale jak 2 przeleży, to jeszcze będzie jadalne) :) No i Ania wie również, że nawet jak dziecko głównie po lesie (sprawdzonym co do obecności lisich nor i innych kryjówek) biega, to przed marketem i szuraniem w szarej-marketowej-złej energii trzeba je chronić. * Posłuchaliśmy o pogodowo-wątrobowo-śledzionowych zawirowaniach i o tym, że z końcem miesiąca już dojo na nas "czycha" i nie ma się co uśmiechać do słodkości tylko pilnować i jeszcze raz pilnować; układać w głowach i garach jak najprzykładniej i puszczać emocje, nie zakręcać się nimi i w nich, a świat cały akceptować w całej jego urodzie. * No i nasennie też było. By sen był wypoczynkiem i pobudka z uśmiechem i silnym organizmem, to organizmowi należy wydać właściwą dyspozycję, a Anioły poprosić o opiekę nad duszą w czasie snu i pobudkę godną zamówić gdy już będziemy wyspani, a pora będzie właściwa. :) I podziękować. * A pani Ani i wszystkim obecnym na czwartku dziękuję za podładowanie - świadome i nie - bo przydało się niesamowicie; co się w gadulstwie oczywiście objawia. :) data: 2008.04.17 autor: Joanna - MamAsik | | Dziękuję bardzo Marzeno z Piastowa pozdrawiam data: 2008.04.17 autor: Gabi | | Siedziałam dziś w aucie i płakałam bo parę rzeczy sie sypie i deszcz leje. Primo od wrzesnia wracam do pracy, secundo - nie wiem gdzie będę pracować,kroi sie że będe musiała dojeżdżać, Tym nie dostał sie do ani jednego przedszkola choć próbowałam go zapisać do dwóch (jak to jest że w ubiegłym roku do obu go przyjęto a ja zrezygnowałam?). Kurde nie lubie jak mi tak składa sie po grudzie. Teraz jest lepiej bo wiem że moje poszukiwania pracy żeby byc z dziećmi po prostu wychodzą na wierzch... i pocieszam sie że to oznacza alternatywe ktorej ja jeszcze w głupocie i emocjach nie widzę. Chciałabym na moment przestac myśleć bo aż mnie głowa boli od pytań do samej sobie. Prześpie się i będzie ok. Zresztą 80% spraw samo sie rozwiązuje. Oczywiście moje emocje spowodowały nagły nawrót ulewania u Tośki (zespół naczyń połączonych)Małe Słoneczko ćwiczy piski i krzyki a "płucka ma do pięt"*** Cieszę się Asik że też wracasz do siebie bo sie dziwiłam czemu cie nie ma:) data: 2008.04.17 autor: Firanka | | Witam.Pani Aniu do tego serca dolaczyly sie mdlosci wymioty i bol glowy.Mam fale na spanie.Potraktowalam to imbirowka nie stety wszystko zwrocilam.Mamcia gotuje mi marchwianke czy moge cos jeszcze zrobic?Dadam ze ostatnio oprocz tego stresiku i popcornu to dosc sie przepracowalam i mam efekty.Dziekuje za odpowiedz i za porade telefoniczna i przepraszam ze tak sie krece w tym wszystkim ale nie umiem jeszcze tego poskladac w jedna calosc.Pozdrawiam data: 2008.04.17 autor: Magda Kaspianowa | | Małgosiu W. podzielę się z Tobą jak ja gotuję rosołek wiosenny,a gotuję go w 6 litrowym garze najpierw wlewam tylko 3 litry,a potem po wyjęciu mięska i dodaniu soli wlewamy wrzątku DO 5-6LITRÓW(patrz korekta) czyli do prawie pełnego gara wlewam.Spójrz jeszcze raz w przepis jakiś chochliczek pozamieniał Ci literki,serdecznie pozdrawiam. data: 2008.04.17 autor: Agulka | | Dolać wrzątku 'DO OK. 6 LITRÓW' , a dolać '6 litrów' wrzątku, to jednak jest róznica. Anita napisała to pierwsze. Dla mnie brzmi jak: uzupełnić wrzątkiem do w sumie 6 litrów. Ja wiem, że pośpiech, ale uważne czytanie popłaca :). data: 2008.04.17 autor: Jolik | | KOstaka, dziekuje Ci bardzo! Wiesz bo to tak jest ze ona wczesniej tego nie miala. Jestesmy od 2 tygodni na pp. I nie wiedzialam czy to reakcja przeziebieniowa, czy efekt pp. Przerazilam sie tym poniewaz niedostawala powietrza w nocy. Dlatego poszlam do lekarza. I powiem szczerze ze jest jakas dziwna...bo tak to nie ma sily a tak to odprawia swawole..Noc przychodzi a ona padnieta.I ten kaszel z samych piet. Ale moze jednak zostawie to z tymi lekarstwami. Tylko w razie czego na noc ten inhalator. Bo tak to nie bede mogla spac spokojnie.Musze co rusz wstawac i patrzec czy jest ok. Czytalam juz na forum ze antybiotyki nic nie daja. Dlatego bylam bardzo przeciwna, ale nic nie moge sie tutaj zbytnio przy lekarzach wypowiadac, od razu widza to ze sie jest matka wyrodna i moze znecam sie nad dzieciakiem. Dobra biore sie do roboty! Dzieki sliczne!!!! data: 2008.04.17 autor: beztalencie literackie KIKU 35 | | Kiku przeczytaj Filozofia Zycia str99 pisze tam o astmie a rozdział wcześniej także o alergiach. na str.91 o wiosennym przesileniu i dalej wątroba i płuca wiosną.Mnie jak zapoznawałam się z PP mignęła taka myśl że to nie możliwe aby lekarstwem na wszystko było unikanie kwaśnego surowego i zimnego.To jednak prawda bo wtedy organizm dochodzi do równowagi i potrafi dać sobie radę z alergiami astmą i wszelkimi komplikacjami po przeziębieniowymi.Musisz dokładnie wertować archiwum i tam wielu rzeczy się dowiesz jak odżywiać córkę, dziewczyny też napewno dadzą ci jakieś rady co do jedzenia.Lekarze mogą ci powiedzieć jak leczyć objawy astmy a z książek dowiesz się jaka jest przyczyna i będziesz eliminowała przyczynę.Do P.Ani też napewno telefon będzie niezbędny.Trzymaj się . data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Pani Aniu-ja tylko na moment chcialam zameldowac. Opuchlizne wysikalam(oj zle bylo-tym razem wszystko bylo opuchniete, lacznie z twarza). Jelita i uspokoily. Na razie dopiero drugi dzien bez wegla, ale dla mnie to i tak sukces. Zasypiam tez w miare normalnie.Mam butle gazowa i gotuje cala para. Zaczynam widziec, ze jak w gotowaniu wprowadzam porzadek to i calym zyciu sie zaczyna ukladac. W ogole w glowie mi sie zaczelo jakos wszystko ostatnio ukladac i troche zaczynam rozumiec. Jelit nie wylecze inaczej jak totalna dyscyplina i spokojem i poprostu akceptacja. Te moje jelita to taki moj prywatny barometr uczuc i emocji. Nie przeskocze niczego-nie przeskocze siebie. Nie ma co sie porownywac. Jak teraz nie siade na dupie i nie zadbam o siebie, nie porownujac sie z moimi rowiesnikami, ktorzy pna sie po drabinie wielkich korporacji i karier w polityce i organizacjach miedzyrzadowych i miedzynarodowych-to sie zajade. Ja nie bardzo wiem, co to jest to moje miejsce na swiecie, ale chyba teraz potrzebuje bardzo duzo spokoju, porzadku i dyscypliny, zeby to zczaic. Chcialam do wielkiego swiata-ale moze ten Wielki Swiat nie byl moim miejscem. Zaczynam rozumiec, ze moge tez wiele zdzialac, skupiajac sie na tym co tak naprawde wazne i docenic te mozliwosci, ktore teraz mam. Dobra -troche pobredzilam i wracam do pracy.
I jeszcze jedna rzecz- pierwszy rok bez Zyrteka na wiosne (pomimo calkowicie skopanego i oslabionego organizmu) i okres sam wrocil. Kobiety, nie ma bola, PP dziala. Wczesniej czy pozniej. Pozdrawiam wszystkich i dziekuje jeszcze raz Pani Aniu za cierpliowosc i pomoc. Czasem dziesiec razy sie ugryze w jezyk zanim zadzwonie, bo wiem, ze sama skopalam i sama musze sobie ze wszystkim poradzic. Probowalam sie tez zapisac na kurs weekendowy-ale nie ma szans-wszystko pelne. A za tydzien, na moje urodziny jade do domku, do Polandii!
Caluje data: 2008.04.17 autor: Kamila z Paryza | | Pani Małgosiu w przepisie pisze wyraznie aby uważać jak będziemy dosalać "gdyż dolejemy wrzątku do około 6 litrów'czyli 3 litry na początku a póżniej tyle wrzątku dolewamy aby było 6 litrów rosołu.Odpisuję Pani bo też kiedyś żle zrozumiałam przepis tylko że inny.Mam chyba dzisiaj dyżur na forum bo u mojej synowej jej mama siedzi. data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Kiku przeczytaj Filozofia Zycia str99 pisze tam o astmie a rozdział wcześniej także o alergiach. na str.91 o wiosennym przesileniu i dalej wątroba i płuca wiosną.Mnie jak zapoznawałam się z PP mignęła taka myśl że to nie możliwe aby lekarstwem na wszystko było unikanie kwaśnego surowego i zimnego.To jednak prawda bo wtedy organizm dochodzi do równowagi i potrafi dać sobie radę z alergiami astmą i wszelkimi komplikacjami po przeziębieniowymi.Musisz dokładnie wertować archiwum i tam wielu rzeczy się dowiesz jak odżywiać córkę, dziewczyny też napewno dadzą ci jakieś rady co do jedzenia.Lekarze mogą ci powiedzieć jak leczyć objawy astmy a z książek dowiesz się jaka jest przyczyna i będziesz eliminowała przyczynę.Do P.Ani też napewno telefon będzie niezbędny.Trzymaj się . data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Anitko, tak,to Tobie należą się podziękowania za napisanie receptury na rosół wiosenny :)Znalazłam Twój post z 14 marca.Tam czarno na żółtym "trzy litry wrzątku" na początku,a potem uzupełniamy sześcioma litrami w smaku gorzkim.Czyżby jakieś sprostowanie? Tym razem pozdrawiam znad zbożówki.Trzymajmy się ciepło. data: 2008.04.17 autor: Małgosia W. | | KIKU, matko, decyzję co do córki musisz podjąć sama. Jeżeli przewertujesz archiwum, to znajdziesz na pewno wypowiedzi, które pomogą ci w podjęciu decyzji. Byłam w podobnej, jednakże nie identycznej, sytuacji, co ty, kilka lat temu, kiedy nie miałam pojęcia o pp. Córce astma rozwinęła się z powodu braku właściwego rozpoznania. Leczono ją przez lata antybiotykami na przeziębienia, aż jeden z lekarzy wpadł na to, że to alergia jest przyczyną zmian w płucach, i przeziębianie się to wtórna sprawa. Brała kilka lat różne wziewne specyfiki, zyrtec. Z czasem zrobiło się lepiej, został na stałe tylko zyrtec, okresowo lek wziewny, niemniej po każdym wysiłku musiała aplikować wziewne leki, bo kaszlała, rzęziła, traciła oddech. Pierwsze 3 tygodnie po przejściu na pp u córki wyglądały tak, że myślałam że płuca wypluje od kaszlu. I z nosa rwało. Żadnych innych objawów. I od tamtej pory spokój, nie wiem kiedy obie zapomniałyśmy o chorobie. Zapytałam się jej teraz, po roku pp, czy na przykład na w-fie brakuje jej tchu. Zastanawiała się, i w końcu stwierdziła, że nie wie. Czyli jest ok, bo to, że brakuje powietrza, to raczej łatwo zauważyć. Ale jaką ty decyzję masz podjąć, jaką drogę obrać, z lekami czy bez, musisz rozważyć sama, i odpowiedzialność wziąć na swoje barki. data: 2008.04.17 autor: Kostka | | Dzieki za wyjasnienie w sprawie zalewy Anita data: 2008.04.17 autor: paryzanka | | Ostrozko ja glupieje za kazdym razem jak wchodze na forum, przepraszam,jesli wprowadzam zamet, niezamierzalam, przepis na zaprawe tradycyjna jest w FZ na stronie 238, maka ziemniaczana, imbir, vegeta i sol. Nazywa sie to zalewa, wiec stad moje pytanie, czy sie powinno czegos dolac. data: 2008.04.17 autor: paryzanka | | Dzien dobry! bylam wlasnie z corka u lekarza ...tak jak przypuszczalam. Stwierdzono poczatki astmy. Dostala antybiotyk, steryd-kortison, inhalator na rozszerzenie oskrzeli i na kaszel, zeby sie odrywal. Nie wiem co mam robic...co w takliej sytuacji powinna a co nie. Wiem ze antybityk nie. Ale co z innymi? Ona nie dostaje powietrza...blagam niech ktos cos podpowie.
Serdecznie pozdrawiam data: 2008.04.17 autor: beztalencie literackie KIKU 35 | | Mnie jest żal nawet zastojów wątrobowych bo już nie powrócą razem z czasem który minął data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Temat reinkarnacji jest jak rzeka, w dodatku zamarznięta ,można się pośliznąć i wpaść niechcący do przerębla.Mnie pewna oświecona osoba powiedziała poważnie że dlatego chcę wszystkim życie urządzać lepiej niż mają bo w ostatnim wcieleniu byłam mnichem co wędrował po Europie z tajnymi wiadomościami i produkował wino zmieniające ludzkie przeznaczenie.Pewnie dlatego urodziłam się skorpionem.Skorpiony to takie ludzie co to siedzą na dnie i patrzą na boży świat od spodu.A więc widzą to co ukryte co nie wszystkim się podoba.No a teraz mam dążyć ku słońcu i zmieniać negatywną energie na pozytywną.Dla skorpiona to ciężkie zadanie bo mnie zawsze ciągnie do tego co niedostępne ,trudne, ciemne, schowane, splątane itd.No i co trzeba by poprawić, podkolorować.A najtrudniejsza do przegryzienia jest ciągłą dojmująca świadomość przemijania. Dziewczyny cieszcie się każdą chwilą bo nie powróci data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Paryżanko, ja też przerabiałam jeden przepis, w którym w opisie zalewy tradycyjnej zabrakło wody. Woda ma być:) zimna, 1/4 szklanki. To taki smaczek przemyśliwaczek, których kilka jest w książkach;) PS Pozdrów Paryż, miasto wina, kafejek i zakochanych (turystów;). data: 2008.04.17 autor: Anita | | Magdo z Aachen ja też ostatnio mam reinkarnacyjne myśli w związku z Jasiem, ale bardzo pozytywne - chyba był góralem - przyrodnikiem - ogólnie rzecz biorąc na spacerach wpada w ekstazę na widok wysokich świerków, mogę z nim pod nimi stać dobre 10 minut a zachwyt trwa i trwa i dotyka i gada - giś, giś, a giś, dziś :) - szał po prostu. Podobnie reaguje na ptaki oraz psy. No chyba że wszystkie dzieci tak mają, ale tego nie wiem, bo Jachu mój pierworodny:) Skąd mu te świerki po głowie chodzą...możliwe, że mieszkał gdzieś w krajach niemieckojęzycznych, bo pierwsze dźwięki przez siebie wydane brzmiały iś, ale takie bardziej niemieckie ich. Pozdrawiam serdecznie i spadam, bo Giś się zaraz obudzi :) data: 2008.04.17 autor: Malutka z Poznania | | Małgosiu W, kolejne "sześć litrów"? Czy do sześciu litrów? Ja myślę, że to drugie:) data: 2008.04.17 autor: Anita | | Paryżanko po twoim poście na temat zalewy do reszty zgłupiałam.Jaka to zalewa o której piszesz?Ja znam dwie: pierwsza to zaprawa do mięs z Filozofii zdrowia str.200 czyli mąka ziemniaczana ,imbir sos sojowy wegeta i 3-4 łyżki wody a druga to z przepisu na golonki podanego przez Rene i tam jest szklanka wody i 2 łyżki octu i oleju a więc w obu zaprawach jest płyn.Może są jeszcze inne zalewy ale to chyba skoro bez wody to przyprawy.Pozdrawiam . data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Czytam o Waszych zastojach. Oj tak, życzenie poranne "smacznej kawy" nabrało i u nas szczególnego znaczenia :) Pani Aniu także dziękujemy za wsparcie. Tzn Piotr przede wszystkim. Że on do Pani zadzwonił to aż cud, taki Jang nie Jang;) Na weekend wtedy nawet przyjechac nie mógł, ale dał radę. Miał słoiki nie ruszone z poprzedniego. Teraz uważa na siebie baczniej, choć jak przyznaje dla facetów to to jest trochę skomplikowane:) Jakos się tak fajnie za to ułożyło, że koleżanka z pracy zainteresowała się jego kuchnią i już ma książkę i gotuje także dla niego:) Wiem, że to wygląda co najmniej podejrzanie, ale uno ona woli kobiety;) secundo co ma być to będzie:) Madlen, kochana, nie pani proszę, a jeśli o Twoje zapytanie chodzi, to tak, na pewno relacje z innymi tworzą lub rozpolątują węzęłki karmiczne. Bądź dobrej myśli, ale serce nie sługa sama już wieasz, jeśli to TEN to choćby BOG WIE CO to i tak będziecie razem, a jeśli nie to znaczy tylko, że ten Tobie przeznaczony CZEKA. Miłośc sie czuje pod skórą i SIĘ WIE:) Pozdrawiam i z częścią szczęściarzy (no tak:) do zobaczenia dziś u Pani Ani. data: 2008.04.17 autor: Anita | | Małgosiu W. - pocieszę, smak powolutku wraca. U mnie 5 słoików zupy poszło w kanał, bo smak zwariował i nie mogłam ich tknąć. Kolejne świeżo gotowane też wydawały się nie być na poziomie nadającym się do jedzenia. Ale wciskałam po ociupince i już jest naprawdę nieźle. Coraz więcej rzeczy smakuje, choć kawa i herbatka nie za bardzo, ale i tu powróci porządek, wszak wiadomo, że jak wątróbka siada, to ani kawa ani lukrecja nie podchodzą. :) * Madlen, nie użalaj się, nie użalaj. Złap luz, z forum, z kosmosu. * Pozdrawiam wszystkich w końcu w szampańskim nastroju. :) data: 2008.04.17 autor: Joanna - MamAsik | | Bardzo dziękuje Pani Miwi za pomoc.Mały już od doby nie zrobił kupki czyli narazie sie zatrzymało.Wcina kleik owsiankowy z marchwianką i delikatną zupkę.Oddaje jeszcze trochę gazów,ale jest już trochę spokojniejszy.Pozdrawiam. data: 2008.04.17 autor: Alicja | | P. Aniu z ostatniej dostawy z Pani sklepiku imbir ma bergamotkowy aromat. Czyżby z wiosną dosypywała Pani kwiatów? Przestawiam się na trochę inny smak jedzonka, ale najbardziej wyczuwam w kawie. Pozdrowionka wiosenne data: 2008.04.17 autor: Dzidka | | Droga Madlen już tam gdzieś we świecie męskie ramię nabiera muskułów i rośnie w siłe i rozum i tylko dla Ciebie. Ale musisz mu dać trochę czasu a przede wszystkim, musisz siebie kochać i na to też trzeba czasu.Mnie się wydaje że o te miłość do siebie, to trudniej niż o faceta ,to z mojej obserwacji wynika. data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Sporo teraz piszecie o zastojach wątrobowych więc i ja się pochwalę.Ostatnio byłam bardzo zabiegana a ponieważ apetyt mam niesamowity więc zdarzyło mi się podjadać co popadnie bo nie miałam żadnego słoika w lodówce .Ponieważ nie pracuję więc nie robie zapasów tylko gotuję na bieżąco.Ale w życiu tak jest że niepracująca babcia bywa często baaardzo zajęta.Ale do rzeczy; przytrafiają mi się skoki ciśnienia,mrowienie w rękach i nogach mdłości i osłabienie połączone z silnym bólem głowy.Wysłano mnie na EKG ale nic nie wykazało.Mam brać leki na uregulowanie ciśnienia.Chyba tego nie można zaklasyfikować jako zastoju . Myślę że mój organizm chce mi przypomnieć że nie mam 40 lat tylko znacznie więcej i powinnam chyba mniej jeść .Nagotowałam dzisiaj 8 słoików zupy złocistej miksowanej ściśle w/g przepisu z książki i 10 słoiczków wiosennego rosołku.4 oddałam synowej żeby nie być chytrusem.Ale teraz się zastanawiam czy ten rosołek nie jest za treściwy bo czytam że bardzo go panie rozcieńczają bo ja też dolewam najwyżej litr lub troszke więcej wody.Pani Aniu staram się pracować nad sobą i tak jak Pani radziła nie pomagać nie wspierać nie nauczać tylko robić dla swojej przyjemności to znaczy z taką intencją.Idę z wnusią na spacer nie po to by pomóc synowej tylko dlatego że mnie ten spacerek sprawia radość.Niech Pani sobie wyobrazi że teraz mam znacznie więcej zajęcia niż miałam wcześniej ,pozatym sama ze sobą się wykłócam bo jak Pani powiedziałam ,we mnie są dwie osoby jedna widzi na zielono druga na żółto.Ale być we dwójkę to dla mnie łatwiejsze niż rozparcelowanie na ego świadomość podświadomość dusze ducha i inne wyższe i niższe jażnie.Przeczytałam w książce i na forum że jak nie będę knocić w jedzeniu to nie powinnam mieć kłopotów z ciśnieniem ale tak mnie postraszyli zawałem i wylewem że chyba na razie zaczne brać przepisany lek na uregulowanie ciśnienia i narzuce sobie reżim ala Rene czyli wojsko w kuchniPozdrowienia dla Wszystkich i ukłony dla Pani Ani data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | laska nebeska-tak mówimy o kobiecie wartej niebiańskiej miłości ze strony tej gorszej płci .Wiem co mówie bo we wczesnych latach 90 ubiegłego wieku haftowałam tym nebeskim laskom spódnice i sukienki z teksasu. Opłaciło się bardzo data: 2008.04.17 autor: ostróżka | | Witam wszystkich i mam zapytanie w sprawie przygotowania wołowiny. Wiem, że należałoby ją moczyć kilka godzin przed przygotowaniem, zaś z kursu p. Ani pamiętam, że trzeba jej dać poleżeć w lodówce, bez przykrycia i to nawet dobrych kilka dni, wtedy ładnie skruszeje i będzie miękka. Planuję przygotować bitki na weekend i moje pytanie brzmi, nczy ajpierw trzymać w lodówce bez przykrycia, na końcu moczyć kilka godzin w wodzie, czy odwrotnie bo się troszku pogubiłam? Będę wdzięczna za podpowiedź! Pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.17 autor: Anna P. z Poznania | | Dobry wieczor! Przepraszam bardzo ale potrzebuje pomocy. Moja corcia od poniedzialku jest jakby przeziebiona. Pisze jakby ..bo sama nie wiem. Podle sie czuje, kaszel, bol gardla. Od samego stosowania pp boli ja brzuch. Nie podjada slodyczy jest posluszna dziewczynka. Tak ze nie mysle ze cos tam ma na koncie. Ma ostry kaszel ze jej dech zatyka. Dzis dalam jej swoj inhalator, poniewaz nie mogla zlapac powietrza. Robie herabaty jedzonko. Nie wiem co to jest. Nie bylam jeszcze u lekarza. Nie chce juz sluchac ze antybiotyk, ze kot , ze nie wiadomo co. Wiem ze jestem na dobrej drodze. Ale troche sie boje zeby to nie bylo tak jak u mnie ...bylam przeziebiona, antybiotyk, ktory nic nie pomogl i na koncu astma. Boje sie ze moze tez u niej tak byc...Bardzo prosze o podpowiedz.
P.S. imbirowka...nie zbyt nam idzie..to musze przyznac
pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.17 autor: beztalencie literackie KIKU 35 | | Gabi, jeśli masz młynek do kawy, zmiel cukier trzcinowy na puder, a z nim utrzesz żółtka na puch. Zrobiłam tak, przygotowywując ciasto czekoladowe na Wielkanoc i wyszło świetne:)
Pani Bogusławo, pokrzywa jest kwaśna, było o niej całkiem niedawno. Paryżanko, radzimy sobie świetnie z naszymi dziećmi, głodomorkami. Ja zabieram na każdy dłuższy wyjazd (dłuższe zakupy, wypad do lasu czy do koleżanki)termos z gorącą zupką+kanapkę i herbatkę:)
Pozdrawiam. data: 2008.04.17 autor: Marzena z Piastowa | | Madlen...tu beztalencie literackie...kochana nie rob sobie zadnych wyrzutow...milosci nie mozna zamowic...uczucie przychodzie nie wiadomo jak i skad. trzeba przejsc przez wiele w zyciu, zeby mozna bylo pozniej docenic to co sie ma. Ciesz sie z tego ze przezylas cos takiego w zyciu jak adoracja...i nie patrz na to ze Ci szkoda...bo z drugiej strony temu komus tez by nie bylo szkoda...zmusic sie do czegos to nie warto. pozniej przychodza tylko choroby.Ty musisz sie czuc dobrze ...Napewno kiedys bedziesz szczesliwa. Mam nadzieje ze przekazalam to co myslalm i ze mnie zrozumiesz i nie odbierzesz tego jako pretensji...i w ogole czegos ujemnego...
Serdecznie pozdrawiam data: 2008.04.17 autor: beztalencie literackie KIKU 35 | | Pozdrawiam wszystkich znad kubka wiosennego rosołku! Jest pyszny! Dziękuję Pani Aniu za umieszczenie receptury na forum. Chyba nigdy bym się nie domyśliła, że trzeba dolać do gotowanych trzech litrów kolejne sześć litrów wrzątku. Zwykle po wyjęciu mięsa i warzyw dolewałam tylko jeden, może dwa litry wody. Pytacie po co rosołek? Dlaczego imbirówka? Dlaczego wszystkie posiłki muszą być ciepłe? Czemu obiadek skromniutki- w postaci ziemniaków? Otóż ,ostatnio dopadło osłabienie środkowego ogrzewacza(jaka to śliczna nazwa).Zaczęło się od zupełnie niespodziewanej gorączki, braku apetytu, ucieczki energii. Potem były zawirowania żołądkowo-jelitowe. Jedynie poczucie humoru mnie nie opuszczało. W lodówce stała zupa jarzynowa i pieczarkowa, cielęcina duszona, zwykle uważane przeze mnie za pyszności. A ja nie mogłam na to patrzeć! Wąchać też nie chciałam! Nawet kawa mi nie smakowała, o TLACI nie wspomnę. Tylko owsiankę mogłam przełknąć. Totalny zastój!!! Powodów takiego stanu rzeczy w moim wypadku może być kilka : przemarznięcie, pojadanie słodkości i podróżowanie bez możliwości gotowania. Och! Cóż ja bym dała, żeby mi wszystko, na nowo zaczęło smakować! No cóż ćwiczyć się będę w cierpliwości w odbudowywaniu utraconej energii .Ściskam mocno wszystkich, którym ostatnio nie szło najlepiej.To do smacznego... data: 2008.04.16 autor: Małgosia W. | | Pani Aniu,
byłam u Pani na konsultacji 23 października ubiegłego roku w sprawie córki z AZS. Muszę przyznać, że po wizycie u Pani w ciągu 2 tygodni nastąpiła ZNACZNA poprawa stanu skóry mojego dziecka. Serdeczne dzięki za cenne rady, z których korzystam do dziś. Mam jednak mały problem i zastanawiam się, czy jest mi Pani w stanie pomóc na forum, czy też powinnam zgłosić się na kolejną konsultację. Otóż do końca lutego stan skóry dziecka był idealny. Jednak na początku marca na nadgarstkach zaczęły pojawiać się zmiany atopowe. I tak to się już od tego czasu ciągnie i przyznam, że jest coraz gorzej. Martwię się, bo nie wiem, gdzie popełniam błąd żywieniowy, w wyniku którego moje dziecko cierpi. Pozdrwiam serdecznie. data: 2008.04.16 autor: Gabi z Poznania | | Bogusławie R., o pokrzywie było wiele razy. Proszę zajrzeć do archiwum. A nawet tydzień temu Pani Ania napisała, co następuje : "A jaki smak ma pokrzywa? Niby słodki, niby kwaśny, niby ostry. Świeża na pewno będzie kwaśna." Pozdrawiam data: 2008.04.16 autor: Kamiczek | | Paryzanko, to tak średnio co dwie godziny; a z domów wychodzimy z termosami i kanapkami. Również na plac zabaw. I jest cool. A ty sobie żyjesz w tym drętwym Paryżu i drażnią cię jeszcze ludzie jedzący; chyba jeszcze nie poczułaś, że można zupkę strawić w 2 godziny i mieć ochotę na posiłek, prawdziwy, nie oszukany. A ty nie wiesz, że na południu Francji można zjeść w knajpie o każdej porze dnia, i jest luz, nikt nikomu tego nie zarzuca? On est cool, on est dans le Midi! I tego ci życzę (i sobie też; i wszystkim) :) data: 2008.04.16 autor: Joanna - MamAsik | | Nie wiem, co się stało. Kilka dni temu (chyba ze 3?) napiałam posta... i chyba zniknął. Bo do tej pory go nie ma. Niesamowite, bo jak go napisałam, to zastanawiałam się, czy rzeczywiście dobrze zrobiłam. Tzn. chciałam go dodać, ale...jakoś tak dziwnie. Denerwowałam się przez to. Dziękuję Wam wszytskim - naprawdę, jesteście straszni kochani, a Wasze poesty podniosły mnie bardzo na duchu:)Naprawdę to pocieszające, że ktoś tam siedzi, pisze do mbie, chciałby mi pomóc, napawa otuchą:):):) Już mi jakoś lżej, chcociaż ciągle ciężko, ale ten ból ze mnie "schodzi". Smutam się jeszcze na przemian z dobrym humorem i już sama nie wiem, co myśleć. Ten chlopak to jakiś wariat chyba:):P Kręci się po korytarzu, chodzi w tę i we wtę, nie wiem, co on chce w ogóle. Staram się wyluzować. Jak będzie chciał - to znajdzie okazje, żeby ze mną porozmawiać. Ogólnie nic mi dzisiaj nie wychodzi, als staram się nie tracić ducha. Zazdroszczę wszystkim ludziom w szczęśliwych związkach. Fajnie jest mieć kogoś takiego, kto pocieszy, wysłucha i otoczy męskim, silnym, kochającym ramieniem:) Myślicie, że to tak jest, że jak w przeszłości nieraz źle postępowało się wobec jakichś chłopakoów to teraz się za to "płaci"? No bo oststanio często się nad tym zastanaiam, w sumie mam wyrzuty sumienia. Dwa lata temu miałam chłopaka, ale później coś we mnie wstąpiło (do tej pory nie wiem, jak mogłam być taka niedelikatna) no i w sumie zerwałam z nim totalnie bez klasy. Tzn. podziękowałam za wszytskie chwile, ale i tak uważam, że byłam bardzo nieżyczliwa. Czuję się też winna w stosunku do innych chłopaków, ale najbardziej do jednego, któremu spodobałam się już długi czs temu. On malował mi moje obrazy, podrzucił kiwaty na ławkę, pisał wiersze, dawał prezenty... A ja? Ja nie jestem w stanie się w nim zakochać, bo on nie podoba mi się ani z charaktreu, ani z zachowania, ani z wyglądu. Wiem, że pewnie wiele osób marzy o takim zachowaniu, no ale niestety ja nie mogę mu nic oferować. Nawet się z nim nie umówiłam, no bo po co? Zrobiłby sobie niepotrzebnie nadzieje. Ogólnie dla niego też bywałam niesympatyczna. I mam teraz wyrzuty sumienia. Kurczę. Żal mi go, żal mi siebie. Chyba jestem okropna. Chciałabym dzisiaj przeprosić świat za wszystko. Ehh:/Aha, i jeszcze chcę dodać, że zgadzam się z p. Anitą. "Oskar i pani Róża" to śliczna książka. Gorąco polecam.Pozdrawiam. data: 2008.04.16 autor: Madlen | | Pani Aniu sie czegos nabawilam.Kluje mnie pod sercem szczegolnie jak sie schyle.Promieniuje mi to przy bolu do lewej reki.Co to moze byc?Prosze o jakas wskazowke. data: 2008.04.16 autor: Magda Kaspianowa | | Pani Aniu, ugłośnię pytanie kilku forumowych mam. Ile mniej więcej mięska w zależności od wieku (1,5 r. i 2-3 latki) powinny dostawać nasze pociechy? Przyznam, że jak kładę na talerzyk mojemu prawie półtorarocznemu Kluskowi, to zawsze się zawaham, czy przypadkiem nie za dużo. Dostaje do drugiego dania i do zupki w południe po porcji wielkości dużego orzecha włoskiego.* Magdo Kaspianowa, jak mojemu Kluskowi ropiał palec przy paznokciu u rączki, to pani Ania poleciła mi moczyć w koncentracie ostrożeniowym przynajmniej 10 minut dziennie ten paluszek a do tego imbirówka. I spokojnie czekać, aż się ropka zbierze, samo pęknie i oczyści, żadnego nacinania. A jak obcinasz Kaspianowi paznokietki u stóp? czasem gdy się za bardzo wycina "rożki", to mają tendencję do wrastania. Najlepiej jest obcinać prosto. Pozdrawiam ciepło. data: 2008.04.16 autor: Aguśka | | Mam pytanie, jaki smak ma pokrzywa. Z góry dziękuję za podpowiedź. data: 2008.04.16 autor: Bogusław R. | | O rany dziewczyny, a kiedy wy wychodzicie z dziecmi i kiedy one spia jak one jedza co 2 godziny? Nie odbierajcie mnie zle, nikogo nie oceniam, ale znowu przypomina mi sie moja reflekcsja na temat gosci z Polski. Ilekroc odwiedzaja mnie znajomi z Polski, pojawia sie problem jedzenia. Sa ciagle glodni....we Francji w ciagu dnia sa zamkniete restauracje,otwieraja sie kiedy wszyscy jedza o tej samej porze i wspolnie, a moi Polscy znajomi mogliby jesc nawet na stajaco w kuchni byleby czesto i szybko.
No i zaczyna sie zawsze szukanie jakis kanapek , burgerow i kebabow zamiast milo i spokojnie zajac sie czyms innym, caly czas wszystko sie kreci w okol tego,zeby jesc, bo po 2 godzinach od posilku juz sa glodni.
Ogromne moga byc roznice w gleboko zakorzenionych przyzwyczajeniach. data: 2008.04.16 autor: paryzanka | | Ok. Chyba doszlam, ze to jednak ten, niejasny jeszcze dla mnie, zastoj. Objawy zaczynaja sie zgadzac z tym co p. Ania pisala we wstepie do obecnego tematu. A wiec ide gotowac lepiej zrownowazona zupe i imbirowke.
Pozdrawiam b. cieplo data: 2008.04.16 autor: Magda z Aachen | | Magda polecam Ci ksiazke, autor Michael Newton, tytul
"Wedrowka dusz". Ta ksiazka moze zmienic zycie. Sa trzy czesci.
Pani Aniu, mam pytanie odnosnie zupek dla moich maluchow 3 lata i 15 miesiecy. Gotuje im przewaznie na zeberku cielecym, czy moglaby mi Pani powiedziec czy zeberko z koscia okolo 400 g jest ok na litr zupy , ktora maja na dwa dni? Oczywiscie na talerzu dostaja mala ilosc miesa, reszta idzie na kanapki dla mnie, ale chodzi mi o sama ilosc miesa w litrze zupy. Moze powinnam prosic rzeznika,zeby mi ciachnal zeberka na pol? Dziekuje data: 2008.04.16 autor: paryzanka | | Aniu-Firaniu, a ty wiesz jaki ja sobie mega zastój z wyziębieniem zgotowałam? I to wcale nie jedzeniem. Emocje zawirowały, zmarzłam, a że chorować nie umiem to popadłam w totalną niemoc. Ciągnęły w dół emocje, ciągnęła zamartwiająca się mama, a ja się dawałam ciągnąć. Jeść nie mogłam, pić nie mogłam - wszystko, absolutnie wszystko było nie do przyjęcia, wywoływało mdłości, rosło w ustach. Ale po pół filiżanki imbirówki udawało się wciągnąć i wmusić po pół filiżanki zupy czy owsianki. Męka z użalaniem w tle. W końcu złapałam zasięg na panią Anię i to jest zawsze takie turbo doładowanie, że nawet obiad zjadłam i na całe popołudnie siły były i podnoszenie poziomu emocjonalnego całej rodziny. Dziś jest już 10 dzień wychodzenia z zawirowań. Zupy w końcu mają smak (nie lądują w kiblu), rosół zrobiony przez dobrego duszka wypity, zatoki już prawie nie bolą - choć tony jeszcze z nich schodzą. Kawy jeszcze nie jestem w stanie tknąć, a i herbatkę - o nagle mega wyczuwalnym lukrecjowym smaku - wciskam tylko po kilka łyczków. Ale czuję, w końcu wyraźnie czuję, że drgnęło i dam radę doczłapać na czwartkowe. :) * A tobie Magdo z Aachen powiem jedno - odpuść, nie myśl, rób wszystko jak najlepiej potrafisz i wszystko się poukłada. Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.04.16 autor: Joanna - MamAsik | | Nicram, oczywiście, że laska nebeska = niebiańska miłość = pożądana, kobieca samoakceptacja i upragniona niebiańska miłość do własnego ciała, którego satysfakcjonujące odbicie w pewnym momencie pojawia się przed nami w lustrze (nawet jeśli odczucie wzrokowe jest subiektywne, czyli przefiltrowane przez różowe okulary) . O tym właśnie dokładnie pisałam (i nie sądzę, żeby czytelnicy tego forum, wymagali takiego łopatologicznego tłumaczenia co oznacza popularny zwrot laska nebeska - myślę, że tutaj wszyscy w lot łapią o co chodzi). Pozdrawiam. Laska nebeska data: 2008.04.16 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Witajcie Kochani, muszę się do czegoś przyznać, otóż moja Siostra zrobiła na 40-te urodziny Szwagra ciasto czekoladowe z przepisu Magdy Ciesielskiej- rewelacja!!! Skusiłam się na dość duży kawałek :-) żadnych sensacji nie było ani u mnie ani u Korneli, która dalej cyca ciągnie. Mam pytanie natury technicznej jak dobrze utrzeć żółtka z cukrem trzcinowym, żeby uzyskać puch? Z góry dziękuję i serdecznie wszystkich pozdrawiam, a w szczególności Panią Anię. data: 2008.04.16 autor: Gabi | | Pani Alicjo kleik owsiany gotowałam w taki sposób: wrzątek 3 litry, kurkuma, cynamon, 9 czubatych łyżek zmiksowanych płatków owsianych, imbir, sól. Wszystko to gotuje się pod przykryciem na małym ogniu około dwóch godzin, co jakiś czas trzeba bardzo delikatnie przemieszać (ale niezbyt drapać po dnie bo no faktycznie przywiera). Kończąc kleik dodaję cytrynę, kurkumę, odrobinę masełka i na końcu imbir. Dla malucha, który miał problemy żołądkowo – jelitowe gotowałam jeszcze marchwiankę gotowaną godzinę (przepis jest w książce) i zupkę na kawałeczku cielęciny z podstawowych warzyw (mięsko wyciągałam miksując zupkę). Do picia dawałam TLAI. Pamiętam jak Pani Ania mówiła mi wtedy, że zasadą jest podawanie jedzenia często ale w małych ilościach czyli co 1h- 1,5h po kubku np. kleiku, zupki, marchwianki zamiennie. Ja taką ostrą dietę stosowałam tylko wtedy gdy moje dziecko miało temperaturę poranną połączoną właśnie z brzydkimi kupami. Myślę, że do sprawy gdy dziecko ma tylko brzydką kupę (nie biegunkę) można podejść już nie tak rygorystycznie i nie chodzi mi tu absolutnie o podawanie rzeczy zakazanych ale np. już nie trzeba wyciągać mięska z zupki przy miksowaniu. Mam nadzieję, że troszkę pomogłam. Pozdrawiam! data: 2008.04.16 autor: Miwi | | W sprawie kleiku. Gdy mój syn miał biegunkę to P. Ania mówiła, że kleik tzn. sama woda i płatki owsiane długo gotowane i zmiksowane / wrzuć w wyszukiwarkę kleik / wsypywałam płatki "na oko" gotowałam na małym ogniu i mieszałam bo może sie przypalić. Dawałam dzień lub dwa / P. Ania powiedziała mi ,ze nic mu sie nie stanie jesli bedzie tylko to jadł/ pod koniec drugiego dnia wołal jeść. Nie wiem tylko czy 2 luźne stolce to juz biegunka. Sama chyba musisz przeanalizować lub zadzwonić do P. Ani data: 2008.04.17 autor: Dzidka | | Witam serdecznie,
chętnie wybrałabym się na kurs II stopnia, najchętniej w maju. I w związku z tym mam pytanie czy byłyby jeszcze jakieś osoby zainteresowane. Jak wiadomo musi być jakieś minimum osób zachowane, coby się odbył. data: 2008.04.16 autor: Agata Krak | | Wiecie co, ja chyba uwierze w reinkarnacje. No bo jak wytlumaczyc inaczej to, ze czasami jak stanowczo podchodze do swojej starszej corki, by np. odebrac jej to, co nie powinna miec w reku to kuli sie ze strachu i unosi ramie jakby chciala obronic sie przed ciosem? Dodam, ze malo strachliwa jest i ogolnie niewiele sie przejmuje zakazami, no i nawet klapsa nigdy nie dostala. Ale jak widze taka posatwe to tylko sie zastanawiam, kto jej wyrzadzil taka straszna krzywde? data: 2008.04.16 autor: Magda z Aachen | | Witam.Oj chyba jutro z tymi paluszkami do lekarza pojde bo nieciekawie to wyglada.Przez 3 dni ostrozeniem myje i rivanol i nic puchnie i boli go coraz bardziej.
Firanko moja mamcia ciagle uwaza ze ja jeszcze mala dziewczynka i trzeba mi swoja wole narzucic mna pokierowac itp.Mimo ze jest na pp dzieciaki mi zawsze chce slodyczami czestowac bo przeciez czasami mozna.Mniejsza o Pauline ona nigdy za ustrojstwem nie przepadala ale Pawel to ma taki wzrok jakby nic tydzien nie jadl.Ja niestety jeszcze nie wiem jak sie zabrac za rozwiazywanie takowych rzeczy wiec narazie mamie tlumacze ze nie i basta.
A jesli o chudniecie chodzi to i ja sie pochwale -mnie 9 kilo ubylo.Tak jak ty Beatko cuda robilam jak krolik jadlam i efekty jojo tylko.Nie wspomne o wzdeciach ktorych sie nabawilam.A teraz ... teraz moge zyc...pysznosci jesc i wage odpowiednia miec.Pozdrawiam. data: 2008.04.15 autor: Magda Kaspianowa | | Pani Aniu czy 3 latek, moze zjadac jajecznice z podduszona cebulka? Taka PPwska jajecznice sobie serwujemy w weekend i bardzo nam smakuje. data: 2008.04.15 autor: paryzanka | | Witajcie. Mam pytanie odnosnie zalewy tradycyjnej. Nazywa sie zalewa, ale nie ma w niej plynu, czy nalezy dodac do niej troche wody? data: 2008.04.15 autor: paryzanka | | Dobry Wieczór Pani Anno.
Mam do Pani zapytanie, co może brakować /lub nadmiar/ organizmowi 15 latka, który aż "się trzęsie", aby wypić piwo,czy inny alkohol.
Rodzice nie piją alkoholu, więc wzorców nie wyniósł z domu. data: 2008.04.15 autor: Jadwiga | | mam ognisko rozrzedzenia kości piętowej i prawdopodobnie torbiel w pięcie. Co mnie czeka? data: 2008.04.15 autor: Ewa Jaskółka | | Ach, ja tez juz nie wiem. Najpierw u Matysi nie wiedzialam co knoce, wyszlo mi, ze moje nastawienie, ale teraz u mnie zaczyna sie gorzej. Rece znowu popekane, wszystko mnie swedzi. Dalam na luz, pilnuje posilkow a codziennie jest gorzej. Po najmlodszej widze, ze z jedzeniem nie jest zle, bo zdrowa, az milo. Matylda tez powoli lepsza, a ja? Nie wiem, p. Aniu, nie wiem. Cos robie nie tak, ale co? Zagubilam sie, zagmatwalam. Moze tak jak jesienia, odpuscic, nie myslec? I spokojnie przeczekac?
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.15 autor: Magda z Aachen | | Witam. Nadszedł czas sałatek , więc zabrałam się do pracy i mimo że gotuję już na pp ponad rok, to dopiero teraz postanowiłm wysmakować sałatkę z rzodkiewką i sałatkę z rzeżuchą i zieloną sałatą. Mam jednak kilka wątpliwości. W przepisie na sałatkę z rzodkiewką zastanawia mnie ilość cebuli. Dodałam do sałatki jedną dużą, ale wydaje mi się , że mogłoby być mniej. Nie wyobrażam sobie dodania dwóch cebul. Pytanie, czy dodając tylko jedną stosuję właściwe proporcje? Jeżeli chodzi o sałatkę z rzeżuchą i ziloną sałatą, to w mojej książce jest chyba błąd w druku-w smaku ostrym czego powinno być 2 pęczki? Pozdrawiam gorąco data: 2008.04.15 autor: Marzena z G. | | Firanko, mój mąż ma takie dwie proste odpowiedzi, które powiedziane stanowczym tonem zawsze skutkują wobec 'czepialskich' i wtrącalskich' rodziców i obcych. 1. To MOJE dziecko. 2. Teraz JA rozmawiam z MOIM dzieckiem. Kiedyś wypróbowałam na Nim :), też zadziałało :). Oczywiście to drugie wypróbowałam :))). Wiesz, myślę że skoro te szpileczki na Ciebie działają, to jeszcze jesteś bardzo zależna od akceptacji Twojej mamy wobec Ciebie. I to Twoje Ego buntuje się trochę na zasadzie nastolatki, której rodzice próbują coś narzucić. Przynajmniej u mnie to było coś takiego :). I tu pomógł mój Jang. 'Dziewczyno, masz swoje życie, swoją rodzinę, jesteś dorosła i odpowiedzialna. Z rodzicami sobie pogadaj, ale rób swoje i ich opinią się nie przejmuj.' A co do roli ofiary, to NAJPIERW w nią wchodzimy (w małżeństwie), a potem przychodzi przebudzenie i pytanie jak się z tego wykaraskać. Cóż, ja przerabiam teraz temat 'co chcę robić w życiu zawodowym'. Ciągle słyszę, że za mądra jestem żeby sprzątać. To to ja wiem. Tylko jeszcze nie znalazłam swojego 'powołania' :)). Więc macham mopem aż iskry lecą, cieszę się, że schudłam i mięśnie znów są sprężyste i czekam na 'natchnienie' tudzież odkrycie ukrytego talentu :))). data: 2008.04.15 autor: Jolik | | Zosiu R, korzystaj z tego, ze męzowi jedzenie pp smakuje, to na pewno mu nie zaszkodzi, a może pomóc. Życzę powodzenia! data: 2008.04.15 autor: | | Kochani, polecam piękną książeczkę "Oskar i Pani Róża". Poza tym króciutka refleksja: przychodzimy na ten świat by nasza dusza uzdrowiła jakąś swoja bolączkę i natrafiają się nam na zyciowej ścieżce (lub w kolejnych wcieleniach) ciągle podobne sytuacje, przeżycia, cierpienia, nieszczęścia, dopóki dopóty czegoś nie zmienimy i duszy z owej bolączki nie wyleczymy:) Czyli przyświecać każdej/ każdemu z nas powinna myśl, że wszystko NA PEWNO DOBRZE SIĘ SKOŃCZY. I lepiej zabrać sie do roboty (leczenia) wcześniej niż później:) A jakie to bolączki? Wystarczy zajrzeć za zasłonkę emocji i ujrzeć swoje uczucia. Pozdrawiam słonecznie wszystkich*** data: 2008.04.15 autor: Anita | | dzień piekny, ale wewnątrz jakoś brzydko.. czas zacząć zdejmować zimowe ciuchy, ale z zimowymi myślami trudniej ;)
laska nebeska oznacza - niebianska milość po czesku;) data: 2008.04.15 autor: Nicram z Khonsu | | Witam wszystkich.Chciałam sie uprzejmie zapytać jak dokładnie ugotować kleik owsiankowy.Gotowałam dzisiaj w nocy i chyba za dużo dałam płatków ,doprawiłam tak jak osiankę.Wiem,ze nie można dodawać miodu( przy biegunce),ale co z cytryną i masełko czy oliwe.Mój synek oddaje 2-3lużne stolce w ciągu doby ze śluzem już 8 dni.B.sie denerwuję,że zaniedbałam to.Dawałam normalne owsianki i zupki z mięskiem.Czy teraz podawać mu tylko kleik z marchwianką czy mozna też delikatne zupki na wywarze z mięsa i ziemniaczki( on bardzo wszystko chce jeść i jest trochę bladziutki)Jezeli ktos mógłby mi udzielić odpowiedzi to byłabym b.wdzięczna.Pozdrawiam. data: 2008.04.15 autor: Alicja | | Madlen gdy przeczytałam Twój post to zobaczyłam samą siebie kilkanascie lat temu. Też w wiekszości związków to ja zabiegałam, organizowałam, pytałam,walczyłam itp. za każdym razem kończyło sie tak samo. W końcu nadszedł moment, gdzie zaczęłam się zastanawiać dlaczego to ja a nie on mam zabiegac kiedy to on powinien i znów klapa. Obwiniałam siebie. Kolejny zwiazek tym razem długo trwajacy, juz myslałam że to ten i co , znałam na pamięć minę, grymas itp. wiedziałam jak zareaguje, nieświadomie nadal zabiegałam w końcu stwierdziłam, że tak nie może być. Ja byłam zmęczona. Przed wszystkimi uśiechnięta buzia a w samotności klapa.Bolało. Postanowiłam że koniec ze związkami, odpusciłam. Zaczęłam zyć na luzie - bez oczekiwań, tzn. pracowałam , spotykałam się ze znajomymi ale nie chciałam się spotykać częściej z konkretnymi chłopakami - tak jakbym obserwowała siebie i okazało się, że gdy odpuściłam , przestałam oczekiwać od innych odpowiednich zachowań i że jak coś zrobie to mam otrzymać cos w zamian to okazało się, że pojawiło sie kilku fajnych gości i wybrałam tego, który nie stawiał warunków tak jak i ja wczesniej. Do dzis kierujemy się impulsami, tzn. nie planujemy, mamy na coś ochote to robimy, nie to odpoczywamy. Nie mówię, że nic nie robimy ale tak jakos na spokojnie. Mamy rodzine, troje dzieci ale przede wszystkim nie jestesmy "więźniami " siebie. Nie wiem czy dobrze ujęłam tak trudno opisac to co by sie chciało przekazac. Dopisuję sie do tego co napisała Rene. De Mello na pierwszym miejscu, rozejrzyj się dookoła i zobacz ile piękna jest wokół i poproś anioły a myśle że dadza Ci wskazówki. Pa data: 2008.04.15 autor: Dzidka | | P Gosiu jakbym stala przed lustrem.A dodatkowo od swiat zostalam odsunieta od wnuka bo rodzice stwierdzili ,ze po moich popoludniowych posilkach(to prawda ze dostawal cos z PP)dziecko ma zaognione policzki.Jest jeszcze opcja zwierzat i ptactwa,ktorych u mnie nie brakuje.Natomiast zupelnie nie biora pod uwage innych przyczyn np wieprzowej szynki popijanej zimna naleczowianka,swiezego chlebka,twarozkow z mrozonkami itp.Dziecko w dotyku przypomina lodowke.Do picia zawsze dostaje cos zimnego z sokiem i cytryna mimo ze zakupilam dla nich male termosy aby w razie potrzeby przelac do kubka niekapka.Rodzice sa totalnie na nie i zadne ale to zadne argumenty nie pomagaja.Spedzilam z tym malenstwem 2 cudowne lata w ktorych ani przez minutke nie nudzilismy sie.Mamy swoje zaczarowane miejsca pelne krasnali,ktore zreszta na okraglo dokarmialismy .TRUDNO,tak ma byc,KROPKA!!Czasem tylko sobie mysle po co mi ta cala "bezuzyteczna"wiedza,miala byc pomocna a poroznila bardzo kiedys kochajaca sie rodzine.A najdziwniejsze,ze z tej drogi juz nie zejde i nie tylko dlatego ze jestem zdrowa i usmiechnieta.Pozdrawiam. data: 2008.04.15 autor: kolik51 | | Karuś! Nie napiszę Ci czy karmisz dobrze synka czy coś knocisz, napiszę jak je mój synek (3,8 miesięcy). Ok.8.30-9.00 owsianka z kromką chlebka z pieprzem ziołowym i masełkiem, samą owsianka się nie najadał, ok.11.00 drugie śniadanko tzn. jajecznica lub paróweczka z indyka lub kanapka z mięskiem lub wędlinką z indyka czasem polenta, ok. 13.30 zupka jarzynowa bez mięska, ok. 15.30-16.00 drugie danie tzn. puree lub kasza (rzadko makaron) z sosem i mięskiem, gulaszykiem, ok. 18.00 kawa zbożowa gotowana i do tego czasem grzanka z miodem i imbirem lub rzadkoooo ciasteczko owsiane lub kulka miodowa, 19.30 zupka jarzynowa lub rzadko owsianka****Tutaj mam pytanie do Pani Ani czy po wieczornej zupie jarzynowej mój synek może czasem dostać jeszce na dojedzenie trochę owsianki, on się jej stanowczo domaga i czasem ulegam. Wydaje mi się, że mój synek je więcej niż synek Karuś ale jest szczupły i ciągle biega więc apetyt mu dopisuje. Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.04.15 autor: Agiśka | | Witam wszystkich.Chciałam sie uprzejmie zapytać,czy mógłby mi ktoś udzielić porady,jak ugotować kleik owsiankowy.Siedzę teraz w nocy i gotuję,ale strasznie mi przywiera go garnka i nie wiem czy nie dodałam za dużo płatków.Przyprawiłam go tak samo jak owsiankę,ale czy dodać cytryne i jaki tłuszcz oliwe czy maselko.Moj synek( 2latka i 3 miesiące) oddaje 2 lużne stolce ze śluzem w ciągu doby już 8 dni.Wiem ,ze to błedy zywieniowe,ale najbarbardziej sie martwie,ze to zignorowałam i po wystąpieniu objawow dawałam mu normalne owsianki i zupke z mięskiem(ciągle był głodny).Spadł na wadze.Zastanawiam sie czy teraz drastycznie podejsć do sprawy tylko kleik i marchwianka czy może być delikatna zupka na wywarze z mięska.Jezeli ktos mogłby mi udzielić odpowiedzi to bardzo byłabym wdzięczna.Dobranoc. data: 2008.04.15 autor: | | pani anno, zwracam sie z prosbą o rade w sprawie mojego 3latka.napisze jak jada: rano 30 min przed sniadankiem pije herbatke tlaci, póżniej owsianka(8:20),około 10 herbatka a później gęsta zupa na obiad (11 lub 11:30), o 15, 15:30 znowu zupa i drugie danie(ziemniaczki z gulaszykiem),o 18:30, 19 owsianka.przez miesiąc robił rzadsze kupki a nie modelinki jak dotychczas. od tygodnia zaobserwowałam że poprykuje i załatwia się raz na 2 dni. do tego na pleckach, na wysokości karku pojawiły się drobniutkie "pajączki" i pieprzyki. wiem że to osłabienie śledziony i wątroby...co mogę zrobić aby to się unormowało? odstawiłam pieczywo, podaję zupy jak tylko woła chlebek lub miodek.po zmiksowaniu gulaszyku jak pani radziła...przełamał się i je ze smakiem :) ziemniaczki kroję na drobne, smaruję odrobiną masła i jogurtu naturalnego i polewam gulaszem, czy tak jest ok?tak myślę i myślę i nie bardzo wiem co knocę. może powinnam podawać mu znowu więcej gęstej marchwianki?wcześniej jak tak robiłam to kupki były idealne :) natomiast pojawiły sie pieprzyki tu i tam. teraz gęstą marchwiankę pije raz w tygodniu lub dodaje do owsianki wieczorem tez raz w tygodniu. może nasunie sie pani jakies spostrzeżenie, lub ktorejś z was...może miałyście podobny problem...serdecznie z góry dziekuje za każdą nawet najmniejszą sugestie :) pozdrawiam wiosennie data: 2008.04.15 autor: karuś | | Aniu mamo Oli i Mikołaja -żadnych kurczaków i wieprzowiny ich energia jest zbyt ściągająca i ochładzająca - grochówka może być ale dobrze przyprawiona i lekka bo wiosna, soczewica jako dodatek też. ***Pani Aniu wiosna mi daje po "tyłku" co chwila zastój, z małej ilości kwaśnego- nawet do śniadaniówki muszę dawać dwie łyżeczki cytryny i robie z mniejszą ilością płatków bo mnie mdli. Coś z proporcjami nie mogę wyważyć. Ale co mnie nie zabija to wzmacnia w ubiegłym roku to było na czuja a teraz patrzę i rozważam ile sypać w gar, ile dać mięsa ile warzywek i też wychodzi że chyba w ubiegłym roku jak sie dowartościowywałam to mogło byc esencjonalnie a teraz to trzeba lekko... Mąż pije codziennie imbirówke i majeranek parzony bo nie może sie wstawic do pionu po swoim jedzeniu. Przeczytałam że jak ma sie opryszczkę więcej niż dwa razy w roku a on ma, to oznacza zablokowanie chi żołądka i śledziony i namawiam go na akupunkturę bo wg mnie przy jego stanie nasze jedzenie to za mało ale sama nie wiem??? *** Jolik z mężczyznami to my kobiety często "wychodzimy z roli ofiary" a ja np kata hi hi (choć to wcale nie do śmiechu) za to w "starym" domu wychodzę z roli ofiary - mój wyjazd do mamy był znowu odkryciem bo kuchnia mnie zmieniła i zmienia i wiele rzeczy widzę inaczej w naszych relacjach. A matka ze swoimi "szpileczkami" potrafi mnie podejść (dlatego tak czasem wspominam że ciężko się tam jeździ choć lubię bo to mój dom)- mama próbuje mnie wpędzic w role ofiary i "dosypywać" w kwestiach wychowania syna bo czuje że mnie to rusza. Czyli Ego moje musze tam podwójnie powściągać. Tyle że moi przy kuchni pp jedzą owoce, dość dużo wieprzowiny i słodycze - i też wiele ich potem "wk..." jak pisała Beata z Jeleniej o pogrześkowych emocjach. I na nic tłumaczenia. Oj przydługo wyszło. Całuśki. data: 2008.04.15 autor: Firanka | | Gosiu z Marg. no wlasnie te piaskownice i ta pogoda ni w gruszke ni w pietruszke.Wlasnie dzis wysmarowalam Kaspiana bursztynem na noc bo zaczal pokaslywac troszke a posiedzial dzis w piachu z pol godzinki i nie chcial kucac nie nie na moich butach tez siedziec nie chcial.Oj uparte mi to dziecie rosnie.
Pani Aniu kolo paznokci na najwiekszych palcach nog porobily sie memu Kaspianowi takie stany ropne.Obkladamy rivanolem i ostrozeniem przemywam.Niby ropki tam juz nie ma ale napuchnete i zaczerwienione.Moze to byc wydalanie sluzu ta droga.Podalam rano i w poludnie imbirowke po 5 ml. data: 2008.04.15 autor: Magda Kaspianowa | | Zadziwiające jest to dojrzewanie z pp. Po roku gotowania zup z książek pani Ani, nagle poczułam, że czas na własną zupę. Niespodziewanie. Poczułam pewność, że wiem jak ugotować zupę zrównoważoną właściwie. Okazałam się gotowa na to co mówiła pani Ania, że przepisy mamy traktować jako bazy. Podeszłam do garów, i skomponowałam swój zrównoważony krupniczek. Najbardziej niesamowite było to, że rodzinie smakował tak jak nigdy dotąd :) data: 2008.04.15 autor: Kostka | | pPANI ANIU czy moj maz moze stosowac ta diete majac na buzi rumien lub traacik rozowaty oraz podwyzszone troglicerydy bardzo mu one smakuja serdecznie pozdrawiam data: 2008.04.15 autor: zosia r | | m oi kochani mam goraca prosbe jak pozbyc sie piasku Z NEREK z gory serdecznie dziekuje data: 2008.04.15 autor: iga | | Aniu mamo Olka ja też miałam problem co jeść i dostałam rady na forum. Przeczytaj sobie posty z marca. Mój synek ma już 3 miesiące i ma się dobrze chociaż na początku miał problemy ze skórą. Rady doświadczonych w pp mam pozwoliły mi Przeanalizować moją dietę i poprawić błędy. Moje jedzonko w 90% składa się z gotowanych potraw. Rano owsianka, później zupy, duszone mięska ale tylko wołowina, cielęcina i czasami indyk. Wieprzowinę i kurczaki omijam z daleka. Kanapki jem tylko jako dodatek do zupy i raczej niewiele. Fasoli i grochu nie jadłam ale po soczewicy nie było większych sensacji. Wiem na pewno, że nie mogę mleka. Nawet po niewielkich ilościach mojego synka wysypuje na buzi. Przepisy biorE z książek, czasem coś znajdę na forum albo sama coś kombinuję. data: 2008.04.15 autor: Fanka z Łodzi | | Dziewczyny czy mozecie napisac jakie warzywa teraz bedzie mozna zaczac jesc? U mnie juz sa mlode ziemniaki, niedlugo wejdzie mloda marchoeka, ale marchewke ziemniaki i dynie mam teraz w obrobce codziennie, czekam na urizmaicenia,czy niedlugo bedzie mozna dodac do gulaszy dzieciom np,pieczarki i papryke? Popytam sie u mnie na bazarze, ale chcialabym sie upewnic na forum jak to jest z ta sezonowoscia. I jeszcze jedno puree z mlodych ziemniakow dzieciom robimy tak samo jak ze starych tylko bez wylewania wody?
Dziekuje za wszystkie odpowiedzi z gory! data: 2008.04.15 autor: paryzanka | | Witam wszystkich serdecznie. Jestem z Wami 1 1/2 roku, tylko raz prosiłam Was o pomoc i nie zawiodłam się. Czytam forum regularnie bo wiele tu mądrości życiowych i zawsze znajduję odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i wątpliwości. Dzisiaj nie szukam pomocy, ale może kogoś zainteresuje jak trafiłam do Waszego grona. Przypadkowo /?/ trafiłam na artykuł o Pani Ani Ciesielskiej w "Nieznanym Świecie" i poczułam, że to jest coś czego szukałam. Natychmiast zamówiłam ksiązki i jak tylko dotarły, jeszcze przed ich przeczytaniem ugotowałam wg nich obiad. Póżniej okazało się, że smaki były dodawane w różnej kolejności, ponieważ nie wiedziałam, że to jest najważniejsze. Teraz czytam je ciągle od nowa /jak wiele z Was/ i żałuje, że tak póżno trafiłam na wspaniałe odkrycie P. Ani. Chcę dodać, że nie jestem osobą chorą i cierpiącą, ale zawsze starałam się dbać o zdrowie swojej rodziny. Kiedy po pół roku gotowania wg pp okazało się, że bez wyrzeczeń schudłam 7 kg i odzyskałam zgrabną sylwetkę, nabrałam pewności, że po latach poszukiwań trafiłam na właściwą drogę. Moze łatwiej szło mi z gotowaniem, bo mam ukończoną szkołę gastronomiczną. Moje dobre zdrowie, samopoczucie i utrzymująca się prawidłowa waga przekonały mnie do końca o słuszności wyboru. Mam 58 lat, do lekarzy nie chodzę, czuję się znakomicie i wyglądam młodziej od mojej córki, która ma 15 kg nadwagi, choruje ona i jej dzieci /astma,alergia,adhd/, wprawdzie dałam jej książki Pani Ani w prezencie, ale nawet do nich nie zaglądnęła. Widocznie jeszcze nie jest gotowa do tej drogi. Myślałam, że mój przykład ją zmobilizuje, ale na razie nie. Synowa jest jeszcze bardziej sceptyczna, więc nie wdaję się w żadne polemiki i dyskusje,szkoda mi tylko wnuków. Jak przyjeżdzają na wakacje to oczywiście jedzą to co my. Myślę, że im nie szkodzę jeżeli przez 2 -3 tygodnie odżywiają się wg pp. Na forum czytałam, ze to młode mamy mają problemy z babciami, i teściowymi , które nie pochwalają ich sposobu żywienia - zwłaszcza dzieci. U mnie jest akurat odwrotnie. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, a Pani Ani nigdy nie przestanę być wdzięczna za jej pracę nad nami. data: 2008.04.15 autor: Gosia | | Mmmmm, ale dziś ciepełko. Czas najwyższy, ostatecznie, ciepłe galoty zdjąć. Wyciągam z pokrowca letni zestaw.......mierzę........z podziwu wyjść nie mogę........wszystko luźne..........no laska nebeska się ze mnie robi (to oczywiście moja subiektywna opinia – nie mniej tu i ówdzie zdecydowanie ubyło). Ale czy to przyzwoite, żeby tak jeść do woli, z pełnym, ciepłym brzuszkiem chodzić i nie tyć? Czy to przyzwoite, żeby tak w towarzystwie wiecznie się odchudzjących, którzy na obiad z namaszczeniem 3 liście sałaty zjadają, mlaskać swoim jęzorem, pomrukiwać z zachwytem, nad zjadanym kanapolem ze smakowitym mięsiwem, popijanym aromatycznym, złocistym rosołkiem – no i nie tyć???!!!! Gotując wg Pięciu Przemian, chciałam o zdrowie zawalczyć - a tu taki miły bonus. Tyle lat, ja też te 3 liście sałaty na obiad – i co? Waga jak zaklęta, uparcie w jednym miejscu stojąca lub co gorsze znienawidzony i irytujący efekt jo-jo. I proszę, wystarczy organizm do stanu jako takiej równowagi doprowadzić, opieką i troskliwością otoczyć, odżywiając należycie, a on ulgi zaznawszy, piękną, optymalną wagą wynagradza (no i ten pełny, ciepły brzuszek do tego – mmm jak miło). Buziaki dla wszystkich pięcio-przemianowych lasek i laseczek. Pa data: 2008.04.17 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Pani Gabrielu, Pani już dziękujemy. Cieszę się, że nie dostrzegam tego co Pani, bo żyje mi się przez to lżej. data: 2008.04.14 autor: Kamiczek | | Pani Gabrielo. Jak można mając alergiczne dzieci ”nie cierpieć i czerpać ze wszystkiego radość..”? Kiedy moje dziecko w epoce „przed PP” cierpiało - moje serce wyło z rozpaczy, z bezsilności i bezradności. Nie było w nim miejsca na radość. I właśnie to cierpienie ( jego i moje ) zainspirowało mnie do zmian. Ogromna w tym zasługa p.Ani. Cierpienie jak najbardziej mobilizuje. Natomiast jeśli dołuje – o czym pani wspomniała – wówczas nie rozumiemy tego cierpienia. Zastanawia się pani czy stosowanie zasad PP nie szkodzi. Niech pani - zamiast wylewać pomyje na forum – spróbuje a zamiast nazywać ludzi sektą – wyciszy się i zajrzy do swojego serca, znajdzie tam pani niedowartościowaną osobę, która mimo wszystko szuka pomocy... data: 2008.04.14 autor: Rene | | Gabrielo po co zaraz obrażać się na forum nikt Cię nie zmusza do uczestnictwa.Ale pomyśl logicznie, pisałaś w pierwszym poście że żyjesz w rodzinie dwupokoleniowej gdzie trzy osoby chore są na alergie,jesteście kapryśni w doborze potraw, pracujesz zawodowo,obawiasz się czy dasz sobie radę z różnorodnością potrzeb w rodzinie.Zdrowy rozsądek podpowiada że aby wprowadzić kuchnie PP powinnaś skupić się na nauce gotowania we własnej kuchni i dla własnej rodziny.Pomocne w tym będą książki Pani Anny a jak czegoś nie będziesz umiała to wtedy zrozumiesz po co jest forum. Sama piszesz że nie wiesz jak sobie poradzić w domu a chcesz już Panią Anie pouczać co powinna i miliony żon i matek uświadamiać . data: 2008.04.14 autor: ostróżka | | Gabrielo, wyobraź sobie, że jesteś w swoim domu ze swoimi przyjaciółmi. Każdy z nich myśli 'po swojemu', ale w sprawach najważniejszych się zgadzacie. Jesteście otwarci na innych, więc gdy puka ktoś kogo zachęciło światło w oknie i radość z życia, otwierasz mu drzwi. I nagle słyszycie: 'wyjdźcie na ulicę, zaraźcie tym innych, zobaczycie, dołączą do was tłumy!'. A Ty mówisz 'zaraz, chwileczkę, dom prowadzę otwarty, jeśli ktoś chce może zajść i się ogrzać, ale nie każ mi robić czegoś CZEGO W ŻYCIU PRÓBOWAŁAM i wiem, że nie ma sensu'. I ten ktoś stwierdza, że to nic nie warte 'ja nie chcę w tym brać udziału'... MOŻESZ myśleć inaczej niż p.Ania i nawet powinnaś, ale NIE MOŻESZ narzucać jej swojego myślenia w taki sposób jak to robisz. data: 2008.04.14 autor: Jolik | | Ile się napłakałam, czytając Wasze posty, to nie zliczy nikt. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. To nie tak, że ja siedziałam jak królowa i czekałam aż on coś zrobi. Poznaliśmy się kilka miesięcy temu. Przyszłam na dyskotekę szkolną i na końcu poprosił mnie do tańca. Cieszyłam się. Jakiś przystojny chłopak poprosił MNIE do tańca. Ślicznie pachniał, świetnie tańczył. Było wspaniale. W szkole patrzyliśmy na siebie. Myślałam sobie, że jest fajny, ale nic więcej. Wiecie, taki młodzieńy podryw. Patrzenie, uśmiechy, "mierzenie" siebie nawzajem. A później była ta impreza. Nie poznaję siebie w tamtą noc, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. On był ze znajomymi z liceum, my z gimnazjum, ogólnie był podział i nikt z nikim nie gadał. Moja koleżanka zaprosiła jego przyjaciela na tą imprezę, a on wziął jego, po porstu powiedział, że bez niego nie przyjdzie.I o to chodziło, bo mi bardzo zależało, żeby był. No ale jak przyszli, to było beznadziejnie. Nikt z nikim nie gadał. I wtedy ja podeszłam do nich i najzwyczajniej w świecie zaczęłam rozmawiać. Nikt inny sie nie odwazyl. I było fajnie. Okazali się mili i w ogóle. Póżniej powiedziałam wszystkim, żeby nie zachowywali sie jak dzikusy i z nimi normalnie gadali etc. a ich, żeby dołączyli do nas i tańćzyli. No i wtedy się zaczęła wspaniała impreza. Nawet teraz się uśmiecham na tę myśl. Tańczył ze mną cały czas, obejmowaliśmy się itd. Był miły, szarmancki, ideał. Śmiały, ale w sposób, któy mi sprawiał przyjemność, na poziomie, nie żaden napastujący dziewczyny koleś. Trochę siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Było strasznie miło.Na koniec imprezy przytulił mnie i pocałował w policzek. Jak wyszli, omal się nie popłakałam ze szczęścia. Czekałam na jakiś odzew w szkole, cokolwiek. Nic się nie działo chyba z dwa tygodnie. Patrzył się, ale nie mówił nawet cześć, totalna olewka... "Życzliwi" poinformoali mnie, że jego przyajciel mówi, że on nie chce mieć dziewczyny, że jestem fajna, ale chyba się nie odezwie. Ale we mnie wciąż był duch walki. Myślałam pozytywnie cały czas. Któregoś dnia "przypadkowo" wpadliśmy na siebie w szatni. Wieczorem dostałam smsa. Napisał do mnie, myślałam, że zwariuję ze szczęścia. Byłam pewna, że to początek wspaniałej historii, że teraz to się musi udać. Rozmawialiśmy tylko przez jeden dzień. A potem cisza. Cisza. Cisza. Nawet nie podszedł, żeby porozmawiać, mimo że były okazje. Próbowałam coś zagadać, zainicjować. On się tylko czai. Patrzy się, czasem miałam wrażenie, że chce podejść, zagadać... Ale z drugiej strony to nie jest maleńki chłopczyk, któemu trzeba pokzaywać, co robić. Czułam się, jakbyśmy grali w kotka i myszkę. Wydaje mi się, że to jest jego świadomy wybór. Nie rozumiem tego skradania, tego wszytskiego, po co to było, po prostu czuję i wiem (bo "życzliwi" zdążyli mnie pinformować), że on już nic nie zrobi, że już nie chce. To jakaś chora historia, jakby chciał, a nie mógł... I znowu wiem, że on ma mnie gdzieś. Nie rozumiem, po co te "psiapsioly" w ogole poruszaja takie tematy z jego przyjacielem. To zalosne. Strasznie sie zdenerowalam, bo nienawidze takich dziecinnych akcji. Nie chcialam tego sluchac. Nie wiem juz, czy to prawda, nie wiem, czy on naprawde tak mowi, czy ktos tutaj cos przekreca, albo moze on sie tylko tak zgrywa. Meczy mnie ta sytuacja. Pisze teraz wszystko tak w skrocie i moze to brzmiec glupio, ale on ciagle robil rzeczy, ktore jakos dawaly mi nadzieje. Myslslam, ze moze jest niesmialy. Ale teraz mysle, ze on sam nie wie, czego chce. Juz predzej bym zrozumiala, gdyby mnie wykorzystal i zostawil, niz takie bezsensowme zabiegi. Nie wiem, jak mogl nie czuc tej chemii miedzy nami.Macie racje, dużo już przeszłam i tymbardziej nie mogę pozwolić, żeby to sprawiło, że się załamie. Nicram myślałam, że coś zrobię, np. zapytam wprost, co się dzieje. Ale przecież on mi niczego nie obiceywał, a teraz to już w ogóle nie ma sensu, bo już jestem "poinformowana". To straszne jak inni wtrącają się w nasze życie, ale to pewnie moja wina, tak to jest jak się komuś coś powie. Ale czy ja wiedziałam, że to się tak skończy? Mnie można ufać, ale chyba przeceniam niektórych.Mam wrażenie, że inni mają więcej szczęścia. No bo skoro chłopak i dziewczyna podobają się sobie, to czemu nic z tego nie wychodzi? Teraz widzę, że wcale nie chciałam, żeby mój "ideał" tak dziecinnie się zachowywał. Ale dawałam mu szansę. Myślałam: "Może się wstydzi. Prawie zawsze widuje mnie z koleżankami, chodzimy całą grupą, głupio tak podejść". Tylko że on nie wykorzystał okazji, nawet kiedy byłam sama. Chyba zasługuję na coś lepszego. Na chłopaka, który jest tak samo miły, inteligentny i przystojny jak on, ale jeszcze zdecydowany i pewny tego, co chce zrobić w stosunku do mnie. Nie czuje sie wykozystana, bo gdybym mogla przezyc to wszytsko jeszcze raz, to bez dwoch zdan bym sie zgodzila! Ale jestem zawiedziona, zmeczona, zniechecona. Oszalałam na jego punkcie, on jest taki miły, pomocny, sympatyczny. Tyle osób go lubi. Czemu w moim życiu nic nie może być normalnie? Czemu nie możemy być normalną, szczęśliwą parą? Czuję taką gorycz. Jestem zmęczona. Po co wziął ten numer? Liczył, że potem ja będę za nim latać i się zwiódł, zrezygnował, bo jest niepewny siebie? Czy może najzwyczajniej w świecie mnie olał? Mogę się tak zastanawiać w nieskończoność, rozstrząsać każdą sytuację... Przez ten cały czas dbałam, żeby były jakieś okazje do porozmawiania, spotykaliśmy się na piętrach, mówił mi "cześć". A teraz "życzliwi" znowu zburzyli moje nadzieje... Myślałam, że jest coraz lepiej, że się otworzył, częściej się wokół mnie kręcił itd, a teraz myślę, że to sobie wymyśliłam. Czuję się jak jakaś wariatka. Moje koleżanki latały za facetami i jakos nikt im zlego slowa nie powiedzial. A mnie ciagle sie dostaje, jeszcze mowic mi takie rzeczy, ze on nic juz nie zrobi... A kto to wie? To niesprawiedliwe. Ta historia jest banalnie głupia, aż mi wstyd. Ja po prostu myślałam, że to jest nieśmiały chłopak, który boi się, że się sparzy, którego trzeba lekko ośmielić, dać trochę czasu. Na imprezie to co innego, wszyscy są śmielsi. Myślę, że i ja mogę być trochę onieśmielająca, szczególnie z paczką dziewczyn. Ale gdyby chciał - to by coś zrobił. Taka prawda. Ale skoro ma mnie gdzieś, to po co się kręci, patrzy, uśmiecha? Po co wziął numer, po co na mnie "przyapdkowo" wpada? Nie rozumiem tego wszytskiego. To jakieś chore. Nie zrozumcie mnie źle, ale mam wrażenie, że całe moje życie to jest pasmo jakichś debilnych historii, które teoretycznie powinny pójść dobrą drogą, a kończą się beznadziejnie... Tak było z odchudzaniem, tak było z wieloma przyjaźniami, z sukcesami, które później zamieniały się w przykry, uciążliwy obowiązek i smutne wspomnienie. Czuję się, jakbym miała co najmniej 60 lat...
Dziękuję Wam za wszytsko jeszcze raz. Naprawdę pociesza mnie myśl, że kiedyś będzie lepiej. Wierzę Wam na słowo.Tyle ciepłych słów do mnie napisaliście, naprawdę dziękuję... Chciałabym za parę lat się uśmiechnąć i pomyśleć "jaka byłam głupiutka, jaka krucha". Chciałabym się oderwać od złych myśli i przestać uważać (choćby podświadomie), że to moja wina. Nie chcę się obwiniać i uważać, że on nic nie robi, bo jestem za brzydka, za gruba, za głupia...Dzięki niemu wzrosła moja pewność siebie, a teraz... Teraz nie mogę pozwolić jej odejść. Wiem, że to chore, nie mogę opini o własnej osobie zmieniać w zależności od tego, co inni o mnie myślą, jak mnie postrzegają i zgadzam się z Rene. Pokręcona jest moja psychika... Wzrusza mnie, że pamiętacie moją historię. Jagodo, pani Beato z Jeleniej Góry, Kamiczku,Dandelionie, Anonimie, Rene,Nicram - jesteście kochani. Dziękuję prosto z serduszka za wszytskie miłe słowa podnoszące na duchu, za dyskusje nad tym, co powinnam zrobic. Ja sama nie wiem. Chyba powinnam zyc i byc szczesliwa. Tylko ze nie wiem jak. data: 2008.09.18 autor: Madlen | | Paulo - świetny cytat! data: 2008.04.15 autor: Dandelion | | Gabrielo,niestety,nic nie zrozumiałaś.Na tym forum już kilka razy pojawiły sie takie osoby,które chciały ustawiać innych i zmieniać zasady.Wiele razy już pisaliśmy - to forum to trochę tak jakby dom ((gabinet) pani Ani.Otwarty - bo zaprasza gości,więc każdy może wejść.Ale to są jej zasady,ty masz swoje i dobrze.Miej.Zaproponowałaś coś - pani Ania powiedziała "nie', a ty nadal nalegasz?Jak idziesz w gości to tez mówisz gospodarzom :"O ten dywan brzydki,to postawcie gdzie indziej,ten kolor nie pasuje..itd."? Poczytaj jakiś podręcznik savoir-vivru lepiej,a w forum uczestniczyć nie trzeba. data: 2008.04.15 autor: Dandelion | | podzielw się z Wami, Drodzy forumowicze cytatem, jaki znalazłam:
<< Znać absolut to być tolerancyjnym,
to, co tolerancyjne,
staje się bezstronne;
to, co bezstronne, staje się silne;
to, co silne, staje się naturalne,
to, co naturalne, staje się Tao>>
[Lao Tsy] data: 2008.04.13 autor: czytelniczka Paula | | Madlen, kochana, jak już zaczęłam o tym moim życiu (Beato skąd ja znam zosiowo-samosiowo :)), to Ci coś opowiem. Było w moim życiu powiedzmy pomiędzy 10-tymi i 20-stymi urodzinami kilku panów na których mi zależało. I nic. I kiedy czytałam Twój post, przypomniał mi się mój pamiętnik z tamtych czasów. Że ja gówno takie, że nic niewarta? To najłagodniejsze określenia mnie przeze mnie były. Lat miałam 22 kiedy mojego męża obecnego poznałam. I wiesz co? Pomyślałam sobie 'fajna wakacyjna przygoda' sic! A tu do domu wracam i się okazuje, że 'przygoda' dzwoniła i spotkać się chce :0. A potem już jakoś tak hmm... normalnie po prostu było. Raz lepiej, raz gorzej, ale nie jak na filmie tylko jak w normalnym życiu. Cokolwiek zrobisz, znajdziesz swoją drugą połowę. I wcale niekoniecznie fajerwerki się pojawią i ziemia stanie na głowie :). A na miłość zasługujesz przecież, zobacz ile osób Cię tu kocha. A Twój On czeka na odpowiedni moment. Pamiętaj, znajdujemy co potrzebujemy w najmniej oczekiwanym momencie :). Trzymaj się. data: 2008.04.13 autor: Jolik | | Witam wszystkich na forum, czy ma ktoś jakieś fajne przepisy na dania wiosenne, oczywiscie neutralno-rozgrzewajace. pozdrawiam data: 2008.04.13 autor: ewa | | Witajcie kochani,ja trochę z innej beczki-o dzieciach-ale myślę, że tak jak ja inspiruję się i wyciszam dzięki niektórym postom, ten też się komuś przyda-a szczególnie mamom z małymi dziećmi. Po raz kolejny dowiaduję się, jak niesamowicie są ważne nasze emocje-emocje rodziców a szczególnie matki!!! Mój 2,5 latek ostatnio bawił się w piaskownicy (to o tej porze roku niedopuszczalne, bo ziemia jest b. zimna, mimo, że pogoda była piękna i słoneczna)i mocno przeziębił. temperatura pod sufit(prawie 40) i suchy, męcząco-duszący kaszel. Temperatura przeszła po jednej nocy, ale kaszel utrzymywał się parę dni. W końcu spanikowałam i zadzwoniłam do p.Ani. Kobietki, stała się rzecz niesłychana-po otrzymanych wskazówek, czyli tego, że dzieciak ma zimną wątrobę i należy go futrować tylko ciepłym - nie ma kanapek-chyba,że do zupy czy owsianki,rosół pół filiżanki,imbirówka,itd, czyli ciepło do wewnątrz i na zewnątrz (maść kamforowa) - kiedy ja się uspokoiłam to mój mały po paru godzinach po prostu zaczął produkować wydzielinę i kaszel stał się bardzo znośny. Dla mnie to kolejne potwierdzenie tego, żeby uporać się ze swoimi lękami, wyciszyć emocje, nie stresować się lekarzem, który przepisuje antybiotyk jako konieczny i być odpornym na rodzinę, która robi z nas wyrodną matkę pozwalającą dziecku cierpieć. Tak jak Pani Ania kiedyś powiedziała, jak będziemy pewni swego na 100%, to nic nas nie powstrzyma ani nie zasieje wątpliwości. Kochane mamy małych i chorych bobasków-uśmiech na twarz i do roboty. Pozdrawiam. Jednego się nauczyłam - nie jęczeć i nie stękać, bo choroba dziecka to sprawa matki, to nam matkom jest to potrzebne by coś zrozumieć. Dlatego więcej odpuszczam mężowi na czas choroby dzieci i sama zakasuję rękawy-jest może bardziej ciężko, ale nie kłócimy się tak jak dawniej i panuje spokój a stary nie wtrąca mi się do leczenia. Na szczęście. data: 2008.04.13 autor: Gosia z Marg. | | Ostróżko, kamiczku. dandelion i inne. Cóż ja takiego zaproponowałam , że tak moje wypowiedzi atakujecie?Żeby propagowac to co dobre? Przeiez uwazacie filozofie życia P.Anny za coś wspaniałego, więc dlaczego zamykacie sie w swoim kręgu? Jesteście takie uduchowione, zafascynowane P.Anna, że wręcz kojarzycie mi sie z jakąś sektą. Tak, Wy jesteście "w innym stylu" (dandelion). Nie wchodze z butami (kamiczek) i nie insynuuję, ale stwierdzam fakty i dostrzegam to, czego Wy nie dostrzegacie. Cóż w tym nadzwyczajnego, że P.Anna udziela na forum i przez telefon rad ZUPEŁNIE ZA DARMO? Ja tez to robię , tylko w zupelnie innym temacie. Ja niczego nie neguje, to co napisałam 10 kwietnia-podtrzymuję (ostróżka), tylko uwazam, że cierpienie nie jest inspiracją do zmian. Czyż nie mogę myśleć inaczej, niż P.Anna? To po co forum? Zauważylam jednak, że bardzo lubicie jak ktoś sie użala, czuje się zagubiony i czeka niecierpliwie na Wasze cenne rady. Ja w takim forum uczestniczyć nie mam zamiaru. data: 2008.04.13 autor: Gabriela | | Madlen! To jest niesamowite, jak zaufałaś wszystkim z forum pisząc o sobie. To mały krok, żebyś zaufała sobie i swojej drodze! Nie wolno Ci się bać. Wykazałaś odwagę pisząc o swoich uczuciach, więc świadczy to o Twojej sile, tylko w nią uwierz. Wiem, że łatwiej się to pisze niż wprowadza w życie, wiem to z własnego "podwórka". Trzeba próbować, aż mocno stanie się na własnych nogach, o własnych siłach przejdzie z zachwytem dziecka przez życie. Masz swoje Aniołki, dziękuj im za to wszystko co masz dobrego i nawet kiepskiego (w Twoich oczach) i proś o światło w ciężkich chwilach. Bądź czujna! Masz instynkt i wsłuchaj się w swoje serduszko. Spokojnie... Pozdrawiam. data: 2008.04.13 autor: Lida | | Witam! :))
Pani Aniu, dzieki Pani wiele w moim życiu się zmieniło...Ale o tym i na podziękowania jeszcze przyjdzie czas...Teraz niestety go brak, ponieważ jestem świeżo upieczoną mamą 3 tyg. Olka i już nie tak świeżo - 16 miesiącznego Mikołaja. Od pół roku stosuję się do zaleceń z ksiązki, ale teraz kiedy karmię piersią nasunęły mi się pewne wątpliwości. Czy - karmiąc piersią - można jeść potrawy z fasoli, grochu i soczewicy?? Czy słowa "żadnej wieprzowiny, żadnych kurczaków" odnoszą się również do potraw zrównoważonych?? Jeśli przeczytają ten post jakieś mamy karmiące, to może podzieliłyby się jakimiś przepisami na dobre jedzonko dla dzidziusia i dla mamy?? :)) Bo mama ma APETYT!!! I mały Olek też...Dziekuję i pozdrawiam!! data: 2008.04.13 autor: Ania | | Ja tak od czapy trochę, bo mnie przez weekend nie było. Kamiczku, dzięki :). Rozpracowałaś idealnie to, co już mam przerobione z dzieciństwa :). Ale dzięki temu zaczęłam myśleć skoro nie to, no to co? I nagle...EUREKA. Toć to ego moje się bawi w zabawę pt. kto tu kogo bardziej kocha. Pamiętasz głupia ile razy on narozrabiał w waszym wpólnym życiu? Pamiętasz? To zostaw w cholerę te gary i książkę sobie poczytaj. Acha, nawet za gary na blacie drzwiami trzaska, no to pomyśl co by było jakbyś ty na ten przykład samochód skasowała, nooo? A czyś ty złe słowo powiedziała? To taka ta miłość jego? To teraz powiem coś od siebie. ZAMKNIJ SIĘ EGO! I to już. Bo gdybym ten samochód skasowała, to by powiedział 'zdarza się, grunt, że żyjesz, damy radę'. Taka jest jego miłość. To ja już te gary pochowam, zanim wróci jak prosił, a forum poczytam później :))). Jeszcze raz dzięki Kamiczku :). data: 2008.04.13 autor: Jolik | | Dzin dobry Pani Aniu,
Czy 15 miesiecznemu dziecku mozna podac klopsiki wieprzowo-wolowe z przepisu z ksiazki? Pytam odnosnie wieprzowiny. Dziekuje za odpowiedz. data: 2008.04.13 autor: paryzanka | | KIKU, nie wiem, ile lat ma twoja córka? Pociesz ją, że jeść te produkty można, jak się ma na nie ochotę. Tylko albo się je zje w odpowiednich okolicznościach, w rozsądnych ilościach, albo się po nich źle czuje. A jak się źle czuje, to wiadomo, trzeba być masochistą, żeby jeść to co szkodzi. Moje dzieciaki na początku kupowały sobie batoniki i chipsy po kryjomu za kieszonkowe. Potem, jak odkryłam sterty opakowań w ich pokojach i powiedziałam, że niech nie przesadzają, katem nie jestem, jak to jedzą, to niech nie ukrywają. Minęły 3 miesiące, córka zorganizowała imprezę dla koleżanek z colą i chipsami, następnego dnia ból brzucha i wizyta na pogotowiu (impreza była w czasie nieobecności rodziców, na pogotowie zawieźli przestraszeni dziadkowie). Potem za 2 miesiące kolejna impreza i znowu to samo. Z wyjątkiem pogotowia, bo byłam w domu i w ruch poszła imbirówka. Zapytałam niedawno córkę, czy częstuje się chipsami od koleżanek w szkole. Odpowiedziała, że nie, bo nawet jej się nie chce. Tak więc, ostrożna byłabym z tym rygorem. My dorośli robimy jedzeniowe skoki w bok, a co dopiero dzieci. Jak córka będzie chciała pizzę od Włocha, najpierw nakarm ją porządnie, a potem zgódź się na kawałek pizzy, chce owoce - zaserwuj smażone banany, lody - to w upalny dzień, i najlepiej ogrzane w ustach przed połknięciem. Moje doświadczenie mówi mi, że ustępstwa są konieczne, aby w rodzinie uśmiechy były na twarzach, zamiast zaciętych min, a z czasem - gdy "odpuścimy" - samo wszystko wskakuje na właściwe tory. data: 2008.04.13 autor: Kostka | | anonimek i inne forumowiczki...hm..jak ja mam to teraz napisac...dziekuje ze mi tak napisalas...poprostu chyba mam wielki pronlem z przelewaniem to na pismo. Bledy to wynik tego ze mieszkam od prawie 20 lat za granica. Nie mam kontaktow pisemnych w jezyku polskim. W domu mowimy i tak i tak. W pracy wiadomo. I kurcze moja glowizna musi sie niejednokrotnie zastanawiac jak pisac najprostrze wyrazy. Przepraszam bardzo. Nigdy na nikogo nie krzycze...chyba naprawde nie mam taletu do przekazu. mam duzo przyjaciol i znajomych, nie mam problemu z kontaktami na zywo. Takze mysle , ze to ten kontakt przez internet mi za dobrze nie wychodzi. Faktem jest ze jestem emocjonalna. Plynie we mnie goraca krew, ale nie chce na nikogo krzyczec, czy miec pretensje. Jak tak wyszlo to JA BARDZO PRZEPRASZAM!!!!!!! DZIEWCZYNY PRZEPPASZAM! I WYBACZCIE!.
Anito...chyba tak..tez tak myslalm ze to moze ciasto...przeziebiona chyba nie jestem..bo dzisiaj ustalo wszystko. Dziekuje. Dzis wyprobowalysmy kawy...pycha! bez mleka...niesamowite. Moja corka dzis zaczela plakac...ze juz nigdy nie bedzie mogla jesc pizzy od wlocha i lodowi owocow...trudno cos takiego tlumaczyc. Probowalam, ale czy cos to wniesie.
Medlen, przykro mi bardzo,ze cos takiego w ogole moze kobiety spotkac. Ale powiem Ci jedno...glowa do gory. Przyjdze jeszcze czas kiedy powiesz ze dobrze ze sie tak stalo...bedzeisz szczesliwa...napewno jesli na to sama pozwolisz. Nie mysl ze tylko z tym mezczyzna mozesz byc szczesliwa. Nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. NAPRAWDE SIE TO SPRAWDZA! A wiesz jeszcze co...jak bedzieszy Ty szczesliwa..to bedziesz miala wspaniala aure ktora bedzie przyciagal ludzi...uwierz! Pozwol na szczescie. Widocznie tak musialo byc. Lepiej teraz jak pozniej. Jak przyjda obowiazki. I wtedy zostajesz sama. Nie jest Ciebie wart!Mowie z doswiadczenia. Szczescie jest przed Toba!
sedecznie pozdrawiam wszystkich data: 2008.04.13 autor: KIKU 35 | | Pani Janino, na ugryzienia tylko nalewka bursztynowa. Można kupić w aptece, albo zrobić samemu ze spirytusu i sieczki bursztynowej, pani Ania podawała dawno temu przepis na forum, proszę poszukać. data: 2008.04.13 autor: Rene | | jin i jang stanowia jednosc:) poto powstaly by byc jednoscia:) nie znam sytuacji Madlen, ale napisalem wyraznie, ma dzialac ale musi czuc, ze jest na to gotowa, a samo nic nie przyjdzie.. choc pewnie zbyt mlody jestem by cos o tym wiedziec;)
z tego co piszesz wynika,ze jednak ma sile by przetrwac rozne przeciwnosci, wiec poco ja jeszcze dolowac wmawianiem jej slabosci? ale zakonczmy te dywagacje, Madlen sama musi dzialac i wiedziec co jest dla niej dobre, my mozemy tylko wyrazic swoja opinie na dany temat i jej podpowiedziec. Kazdy z nas ma swoja droge.
pozdrawiam data: 2008.04.13 autor: Nicram z Khonsu | | Madlen, przede wszystkim zrozum, że nie ty cierpisz, tylko ciepi twoje Ego. Ustawia cię po kątach i poniewiera. Obudź się dziewczyno! Ego musisz trzymać krótko, w przeciwnym razie zawsze znajdzie się powód do rozżalania się nad sobą i płacz i niezrozumienie sytuacji. Powściągaj emocje zawsze i wszędzie, to najlepszy sposób na radzenie sobie w trudnych i nieoczekiwanych momentach życia. Pamiętaj również to, co pisała niedawno Jagoda: Bóg nie jest okrutnikiem i nigdy nie trzyma nas na dnie doliny dłużej niż nam to jest niezbędne. Jeśli nie złapiemy właściwego kontaktu z Górą, jeśli w naszym życiu ciągle i nieustajaco nie będziemy UFAĆ, że wszystko toczy się zgodnie z boskim planem, mamy przechlapane. Popatrz na siebie. Jesteś boska, tylko na chwilkę o tym zapomniałaś. My wszyscy często zapominamy właśnie o tym, że zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga.. Że mamy w sobie MOC , WIELKĄ MOC, a jedynie czego nam brakuje to właściwego kontaktu z rzeczywistością, o czym pięknie pisał de Mello w Przebudzeniu. Przeczytaj, jeśli jeszcze nie czytałaś. Albo Wezwanie do Miłości. To książki, które niejednego postawiły do pionu. Jedyne czego ci brakuje, to ŚWIADOMOŚCI, że twoje życie i twoje szczęście jest w twoich rękach i wcale nie musisz żebrać o czyjeś uczucie. Zastanów się nad swoim poczuciem WŁASNEJ WARTOŚCI, sama swoją świadomością możesz sprawić, że odcinając się od całej swojej przeszłości , akceptując ją jednak ze zrozumieniem staniesz się innym człowiekiem, nie pozwolisz już swoim życiem nikomu rządzić, powściągniesz emocje, a Ego będziesz trzymać krótko. Nikt inny za ciebie tej roboty nie wykona. MUSISZ SAMA. data: 2008.04.13 autor: Rene | | Ja myśle, że gdyby Madlen było dane być z tym kimś, to by się zadziało...nic przecież nie można na siłę. Szczególnie w sferze uczuć. Skoro taka zrezygnowana, to znaczy, że wyczerpała swoje, właściwe sobie, sposoby zabiegania o ten związek i nie chce robić nic wbrew swojej naturze. data: 2008.04.13 autor: Kamiczek | | Madlen.Wejdz na google i wpisz w wyszukiwarkę słowa mapa marzeń.Póżniejwybierz stronę o tytule:Mapa marzeń-Stokrotka-Huna-Praktyczna strona życia.Tam jest bardzo dokładnie opisane jak taką mapę zrobić.Póki księżyc nie dojdzie do pełni można taką mapę zrobić.To ukoi twoje serce,odwróci twoje myśli od tego co przykre,.Mnie to bardzo pomogło . Wprawdzie w tytule jest także huna ale to zostaw zajmij się mapą.Zyczę powodzenia data: 2008.04.13 autor: anonim nr4 | | Och,no mi nie chodziło o walke ze steoretypami - ale raczej na wskazanie ,ze jednak ty jesteś bardziej jang, a ona jin ;).A różnica jest.Madlen ma mniej niz 17 lat i prawie wpadła w anoreksję - ilu chłopców 16 - 17 letnich tak ma? No paru jest,to fakt,jednakże tego typu stan - psychiczny,nie ma co ukrywać i mocno powiązany z nieakceptacją swojego ciała jest zdecydowanie częściej spotykany wśród kobiet.Fakt ,jest to fenomen kulturowy w jakimś stopniu.Ale i tak byłabym ostrożna w dawaniu takich - zagrzewających do boju - rad bez znajomości osoby i sytuacji. data: 2008.04.12 autor: Dandelion | | Dendelionie:) ja oceniam to jako facet, bo wiem jak sam odbieram takie sytuacje, poza tym bardzo dobrze znam to co czuje Madlen.., a czy 25lat to taki mlody to nie wiem;)
nie rozumiem tego starego sposobu myslenia, normalnie by zniosla, tak jak wiele innych zlych doswiadczen, one sa poto bysmy stawali sie silniejsi, poza tym czym rozni sie mlodszy kolega od mlodszej kolezanki? przez pryzmat kultury faceci niby sa silniejsi i latwiej im znosic takie sytuacje? bo nie rozumiem? data: 2008.04.12 autor: Nicram z Khonsu | | Pani Aniu! Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Też jestem Madlen za tym, żebyś jeszcze zadziałała:) data: 2008.04.12 autor: maruna | | Pani Gabrielo te miliony kobiet i matek którym zależy na zdrowiu rodziny mogą do Pani Ciesielskiej dotrzeć same, bo Ona się nie ukrywa ani nie mieszka w puszczy amazońskiej. Pozatym wszelkie poradnictwo zorganizowane pod hasłem "dla ludzi i jak najbliżej ludzi" ma pewną wadę. Otóż bardzo, bardzo często zdejmuje z nas odpowiedzialność za nasze zdrowie i za wszelkie starania dotyczące lepszego poziomu życia.Dalej; 10 kwietnia pisze Pani, że książka głęboko Panią poruszyła.Tak głęboko, że wyraża Pani pragnienie, aby wszyscy te mądrą filozofię poznali i dzięki temu żyli zdrowo i szczęśliwie. A już za dwa dni, czyli 12 kwietnia ,pisze Pani cytuję:"dziwna ta Pani Anny filozofia" i dalej wiele słów krytyki, podejrzeń i wątpliwości.I Pani chce pomagać przy zakładaniu filii "Centrum"!? Pozatym nie ma nic niewłaściwego w tym że książka przynosi korzyści finansowe. Tak ma być, bo napisanie książki wymaga wiele pracy .TO JEST PRACA, a za włożony wysiłek i wiedze należą się pieniądze.Każdy na chleb codzienny i świąteczny , łacha na tyłek i dach nad głową musi zarobić.Jeden zarabia głową a inny rękami.Od początku ten świat tak urządzony. Z poważaniem. data: 2008.04.12 autor: ostróżka - babcia ,nie młoda mamuśka | | Nicram,ty jesteś młodym facetem,prawda?Pamietaj ,że Madlem jest dziewczyną,a nie twoim młodszym kolegą.To jest pewna różnica.Nie narażaj jej na to bezpośrednie :"Nie",bo nie wiem jakby to zniosła. data: 2008.04.12 autor: dandelion | | Nicram z Khonsu, fajnie, że się odzywasz – widzisz, ja po babsku, ty męsku – każdy coś od siebie i każdy pewnie filtruje wszystko przez pryzmat własnych doświadczeń i własnej, aktualnej świadomości – mam nadzieję, że różnorodność naszych wypowiedzi, pozwoli, że gdzieś, u kogoś, Madlen znajdzie to, czego jej serduszku aktualnie potrzeba, aby w efekcie podjąć swoją, osobistą decyzję, co dalej. A Ciebie pozdrawiam i proszę zaglądaj częściej, męski punkt widzenia nieocenionym - obok akceptacji, miłym byłoby rozumieć wciąż więcej i więcej, co tam w tych Waszych jangowskich duszach gra. data: 2008.04.12 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Dendelionie i Beato:) dlaczego piszecie jakby bylo juz po sprawie?, ja to odbieram w taki sposob, ze Madlen nie sprawdzila jeszcze czy to juz po czy jeszcze przed, moze to wlasnie jej zadanie?, test zmian, ze to ona ma wziasc sprawy w swoje rece i dzialac, dopiero jak uslyszy stanowcze "nie" bedzie mogla powiedzic, ze to nie to, ze to byl kolejny test/zadanie na jej wzmocnienie, jednak z doswiadczenia wiem, ze my sami musimy walczyc o to czego chcemy, czesto wiele rzeczy samo nam sie realizuje, jednak jest masa takich gdzie to my musimy dac cos z siebie! i WALCZYC.. Madlen pomyslalas o tym, ze on moze po prostu czeka na jakis wyrazny znak od ciebie? moze mysli tak jak Ty, ze nic z tego nie bedzie bo mu podswiadomie wysylasz takie sygnaly (ta wspomniana niesmialosc i lek przed rozczarowaniem - narzucaniem)?
DZIAŁAJ!!! data: 2008.04.12 autor: Nicram z Khonsu | | Pani Gabrielo, ja tylko słówko o logice. Gdyby celem Pani Anny był tylko biznes, czyż nie zastosowałaby się do Pani rady i nie próbowała przekonać do PP "milionów kobiet i matek"? Czyż nie otwierałaby filii i nie wysyłała w teren rzesz wolontariuszy? Dotknęła Pani w tym przypadku czegoś NOWEGO, INNEGO, co nie mieści się w znanych kategoriach, więc atakuje to Pani. Dlaczego? Bo przyjęcie NOWEGO oznacza zmianę samej siebie, pracę nad sobą, odzieranie się ze schematów, ze starych wzorców, co boli, a na co Pani po prostu może nie jest jeszcze gotowa, więc pojawił się strach. Ale być może właśnie zaczyna się nowy etap w Pani życiu? To jednak zależy wyłącznie od Pani. data: 2008.04.12 autor: Jagoda | | Madlenku Kochany, cóż może radzić serce aktualnie gorące, innemu sercu, które złamane i nieszczęśliwe. Promyk gorący ze środka mej klatki piersiowej wysyłam w stronę twego środka, bo słów akuratnych nie znajduję. Do dziś umysłem pojąć pewnych rzeczy nie potrafię. Choć teoretycznie akceptuję koncepcję, że wszystko jest po coś, i że dostajemy tyle, ile udźwignąć jesteśmy w stanie – to głowa ma jeszcze do dziś nie sprecyzowała jednoznacznie, dlaczego od lat dzidziusiowych miałam pod górkę, dlaczego bez ziemskiego wsparcia, zosiowo-samosiowo samodzielnie podnosić wciąż i wciąż się musiałam i znikąd pomocy, dlaczego cyklicznie traciłam wszystko, akurat w momencie gdy miałam nadzieję, że życie w końcu odpuściło, dlaczego właśnie ja, i dlaczego ciągle do ziemi, na kolana, że aż żyć się nie chciało. Ale żyję!!!! I nagle po 30 „los” sprzyjać zaczął i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ofiarowywał to o czym zawsze marzyłam. Ile w tym wszystkim mojego udziału, mojej zasługi, mojej winy – nie wiem. Może 1 a może właśnie 100%, tyle, że nie umysłem to pojąć i wytłumaczyć. Jedną, jedyną rzecz teraz robię i jeśli miałabym ośmielić się na jakąkolwiek radę dla Ciebie Madlenku Kochany, to ja dzisiaj, autentycznie, świadomie AKCEPTUJĘ. Choć to trudne i czasem w bólach to daję PRZYZWOLENIE - niech się dzieje. I jak akurat niechciane i bolesne przychodzi to płaczę, wyję do upadłego, aż w końcu łez zabraknie, a jak serce boli to wchodzę w ten ból – no bo cóż innego w danym momencie, jako pyłek malusieńki mogę, wobec Boskiego scenariusza. Nie wiem czy to właściwe postępowanie, bo krążą po świecie teorie, by stanom ciemnym się nie poddawać i natychmiast na pozytywne myśli zamieniać. U mnie to jakoś nie działa – mam wrażenie, że w czasie tylko odsuwa, a co ma przyjść i tak w takiej czy innej formie przychodzi i przejść przez to muszę. Wiem dziewczyno, że boli, wiem, do serca Cię przytulam i choć trudno to pojąć, to nieśmiało wierzę w koncepcję, że: „wszystko co nas spotyka, dzieje się dla naszego NAJWYŻSZEGO DOBRA”. data: 2008.04.12 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Madlen,wiesz co? Skoro tak się stało, to po prostu nie był :"ON".Pomyliłaś się.Zdarza się.Często.To minie - trzymaj się. data: 2008.04.12 autor: Dandelion | | Gabrielo!My po prostu jesteśmy w innym stylu - to co ty proponujesz to taka trochę amerykanizacja PP wg Ciesielskiej.Trudno żebyś ty ustawiała pani Ani filozofie życiową .Każdy ma prawo żyć jak chce jeśli nie szkodzi innym i każdy ma tez prawo prowadzić swój biznes jak chce jeśli nikogo nie oszukuje.
Niebezpieczeństwa prowadzenia takiej firmy jak ty proponujesz są ogromne.Każda instytucja ma swoje charakterystyczne etapy rozwoju.Na początku firma jest mała i wszyscy są zaangażowani.Jest entuzjazm.Poczucie misji itp.Potem jak sie zaczyna rozrastac pojawiaja sie nowi ludzie.Nie zawsze robia to co życzyłby sobie założyciel.Z konieczności dochodzi do ujednolicenia postępowania - bo trzeba mieć jakis wzór,schemat postępowania wobec klientów.Im większa sie robi firma tym trudniej jest kontrolowalna.Może dochodzic do nadużyć.To też jest jakaś strona medalu.
Pani Ania zawsze mówi,że mamy sie sami uczyć i sami myśleć i ryzykować i eksperymentować - to oczywiście nie na samym początku,tylko po nabraniu doświadczenia.To,że nie próbuje nas ustawiać to dla mnie jest bardzo cenne.Różni specjaliści , z którymi sie zetknęłam wcześniej często tak robili.Specjaliści nie żyja za nas.Pamietam taka anegdote z jakiejś książki jak dziecko z Europy przyjeżdża do Hollywood i mieszka obok domu jakiejś gwiazdy.Dzieci gwiazdy widza jak dziecko wspina sie na drzewo.Też chcą!Co robią?Pytaja małego Eurpejczyka czy da im namiary na swojego instruktora wspinania sie na drzewa.
Twój wybór co zrobisz - przecież nikt cię nie namawia, szczególnie jeśli boisz sie ,że coś ci zaszkodzi albo chcesz 100% gwarancji.Mam wrażenie, że pojawiłaś sie na forum,przedstawiłaś swój problem,oczekiwałaś gotowca z punkcikami,nie spodobały ci sie odpowiedzi - no to sie obraziłaś i piszesz,że to nie jest to.Chyba , rzeczywiście,dla ciebie - nie. data: 2008.04.12 autor: dandelion | | Poza tym, Pani Gabrielo, wchodzi Pani z butami i insynuuje, że książka Pani Anny należy do tych, które miały jedynie przynieść zysk autorowi. Wiele książek pewnie taki właśnie cel miało, ale proszę zauważyć, ze Pani Anna udziela rad na forum ZUPEŁNIE ZA DARMO, służy pomocą przez telefon ZUPEŁNIE ZA DARMO. Tego nikt chyba inny nie robi. No i przede wszystkim, pomogła wielu ludziom w wyjściu z chorób, z dołków życiowych. A dla mnie była przyczynkiem do podniesienia jakości życia i to tak znacznie, że mogę posunąć się do stwierdzenia, że jestem innym człowiekiem. Nie, to nie jest jedyna filozofia, każdy ma prawo wybierać. My, młodsze i starsze na tym forum wybrałyśmy filozofię pp według Pani Ciesielskiej. I nie tylko "młode mamuśki" tutaj szukają pomocy, jak je określiłaś z nutką wyższości. Ja jestem 40+, wieeeele w swoim życiu przeżyłam. I ciesze się, że dorosłość i tzw. dojrzałość (czy aby jesteśmy wszyscy dojrzali w swej dorosłości?) nie zamknęły mnie na poszukiwanie. I znalazłam. I ciągle wiele się uczę dzięki Pani Ani i babkom na forum. serdecznosći data: 2008.04.12 autor: Kamiczek | | Gabrielo...ta filozofia jest dlatego taka szczególna, bo uwrażliwia człowieka na KAŻDY rodzaj emocji, który jest nam potrzebny. Nie da się udawać, że cierpienia nie ma, bo ono, nieprzerobione, a wmiecione pod dywan, pewnego dnia nas dopadnie w jakiejś postaci. Dlaczego Amerykanie nagminnie chodzą do psychoanalityków i szukają pomocy u innych? Bo ktoś im wpoił, że trzeba twardym być, uśmiechać sie wciąż, nie patrzeć na to, że ktoś lub coś nas rani, udawać, że tego nie ma, że wszystko jest zawsze "OK". A nieprzerobione cierpienia gdzieś tam potem wychodzą. Nie da się, po prostu nie da się żyć monosmakowo...a przecież smaki to też emocje. Pozdrawiam data: 2008.04.12 autor: Kamiczek | | W związku z tym iż często przebywam w ogrodzie mam problem: gryzie mnie wszyztlp tzn.mrówki , komary itp.Po ugryzieniu tworzy mi się bolesny rumień. Czy jest jakiś sposób na odstraszenie tego robactwa? data: 2008.04.12 autor: Janina | | Madlen - działac, MASZ działac!!!, nie mozemy oczekiwac od losu i innych, ze zawsze dadza nam wszystko na tacy, że to ta druga strona musi byc inicjatorem i musi zabiegac, efekt takiego postepowania jest niemal natychniastowy -zniechecenie! popatrz na to tak, zabiegasz o chłopaka, starasz sie, a on nic, ciagle czeka az to ty cos zaproponujesz, az ty zaprosisz, az ty wymyslisz, ile taki stan potrwa nim stwierdzisz, ze juz Ci sie nie chce? miesiac? dwa? trzy? predzej czy pozniej niestety to nastapi..
w takich sytuacjach zwatpienie to nasz wrog, zabiera nam checi i energie..
jesli czujesz, ze nie jestes gotowa by zadzialac, wycisz sie, oderwij sie od tego, od tych mysli, kiedy w twoim sercu zagosci spokj, po prostu daj losowi sie realizowac! to co ma byc i tak bedzie! jesli poczujesz, ze jestes gotowa DZIAŁAJ! - badz obok, pokazuj, ze Ci zalezy, inicjuj!
NIE UBOLEWAJ! to odbiera Ci chec i rodzi zwatpienie!!!
zrobilas juz pierwszy krok - napisalas co czujesz, teraz juz bedzie Ci latwiej..
zajrzyj wglab serca, posluchaj co mowi:) data: 2008.04.12 autor: Nicram z Khonsu | | Madlen, wzruszył mnie Twój post, bo pamiętam, jak boli złamane młodzieńcze serce. W ogóle bycie młodziutką osobą to czas takich gwałtownych zmian uczuć, a często bólu, poczucia niezrozumienia i bezsensu. Człowiek nie ma jeszcze wtedy wykształconych mechanizmów obronnych, nie potrafi sobie sam ze sobą poradzić, pogląd na różne sprawy chwieje się z prawa na lewo. Nic Ci nie będę radzić, po prostu to trzeba i dobrze jest przeżyć, bo to daje podstawy pod Twoje bycie dorosłą, dojrzałą, świadomą siebie i piękną kobietą. Motyla też boli, gdy wychodzi z kokonu, a jednak nie decyduje się w nim zostać. Wie, że po bólu przyjdzie czas, gdy zaświeci mu słońce i będzie latał wolny i szczęśliwy nad łąką. Dotknij dna w tym swoim smutku, a potem odbij się i poszybu do góry. Pociechą niech Ci będzie fakt, że po 25 jest już łatwiej, a po 30 zaczyna być naprawdę super:))))) Pozdrawiam Cię mocno data: 2008.04.12 autor: Jagoda | | No..Kiku - ja sie tam Anonimkowi nie dziwię.Piszesz bardzo emocjonalnie,wręcz histerycznie,chaotycznie z wieloma błędami i czasem z pretensją. Czytanie tego jest męczące.Przeczytaj post Jolika o obarczaniu innych swoimi sprawami - bardzo ciekawy.I wycisz sie trochę, bo na razie odczuwam twoja obecność na forum jakby przyszedł ktoś i pokrzykiwał na nas i do nas... data: 2008.04.12 autor: anonimek nr 1?2?3?... | | Pani Anno i Kamiczku. Przeczytałam Wasze posty i jestem zawiedziona takim podejściem do tematu.Dziwna ta Pani Anny filozofia: ...."tylko nasze cierpienie jest imspiracją do zmian"? Ja nie cierpię, staram się czerpać ze wszystkiego radość, bo uważam, że to właśnie radość i optymizm są motorem do działania. Cierpienie dołuje, a nie mobilizuje. Nie jestem młodziutką mamuśką, jakich na forum wiele i swoje doświadczenie życiowe też nie małe posiadam. Książek wiele o sposobach żywienia przeczytałam, mnóstwo sprzecznych poglądów w nich znalazłam i sądzę, że każda napisana książka oprócz jakiejś wiedzy miala za zadanie przynieść przede wszystkim korzyści finansowe jej autorowi. Po jakimś czasie okazywało się , że to nie to, że to szkodzi itd. Chińska medycyna, na której Pani się wzoruje, też nie daje pewności , że to jedyna słuszna droga do zdrowia, choć to nieznane pociąga . Ciekawa jestem opinii lekarzy-dietetyków na temat Pani filozofii i sposobu odżywiania. Wiem , nikogo Pani nie zmusza do stosowania zasad PP, ale czy one nie szkodzą? Muszę jeszcze to wszystko przemyśleć, bo czasami działam zbyt impulsywnie. Nie musicie reagować na ten mój post.Każdy przeciez może mieć wlasne poglądy i filozofię życia. data: 2008.04.12 autor: Gabriela | | Joliku, nic tylko wygląda mi na to, że od zawsze wymagano od Ciebie dużo, musiałaś być zawsze wzorowa i bez zarzutu. Teraz sama od siebie wymagasz tego samego. I może wcale nie jest tak, że mąż tego od Ciebie oczekuje, tylko Ty sobie narzuciłaś taką dyscyplinę i myślisz, że jak czegoś, co sobie w głowie namotałaś nie zrobisz, to on sie gniewa. Może ten schemat do małżeństwa przeniosłaś właśnie Ty sama? Od początku taka perfekcyjna, zawsze tip-top, aż tu nagle zmęczona i czegoś nie dopatrzyła i już mąż niezadowolony. Z tego, co piszesz wygląda, że jesteś mało asertywna,ale to tez wynika z podkopanej samooceny wynikającej z tych doświadczeń z dzieciństwa, że jak nie będziesz na zawołanie, to Cię ktoś przestanie lubić, a tak to jakoś sobie tę sympatię zaskarbisz i podniesiesz swoją wartość. Rodzice są kochani, ale potrafią z człowieka zrobić takie nieszczęśliwe dorosłe stworzenie...co nie wynika z ich złej woli, są tylko ludźmi popełniającymi błędy. Przepraszam, jeśli zbyt poufale podeszłam do tematu, ale napisałam,co mi sie od razu nasunęło. Aha, i rozmowa, szczera bez oskarżania i pretensji, z mężem, uczynić może cuda. Asertywna, czyli: ja jestem w porządku, Ty jesteś w porządku. Ty masz swoje prawa i uczucia, ale ja mam swoje...Sprobuj. Tulki! data: 2008.04.12 autor: Kamiczek | | Madlen,dziewczyno, jest Ci strasznie smutno i to widać w poście. Kilka dni temu napisałam, że czasami nieotrzymanie tego, czego tak bardzo pragniemy, bywa łutem szczęścia od losu.jakże często sprawdziłam to na własnej skórze... I może w Twoim przypadku tak jest, tylko Ty to dostrzeżesz za czas jakiś. Coś innego Cię na pewno czeka i aby to coś innego mogło się wydarzyć, to coś teraz musiało się skończyć. Wiem, łatwo mi mówić, to nie ja cierpię....ale jeśli uwierzysz, że to ma sens, że to Cię wzbogaci, poczujesz sie lepiej. Było pięknie, nikt Ci tego nie zabierze, z tego też sie czegoś nauczyłaś...Zachowaj te dobre rzeczy, postaw temu czemuś romantyczny nagrobek w sercu i idź dalej. Jak się zasklepisz w smutku po tym, co pewnie nie miało racji bytu, nie otworzysz sie na nic nowego. Nic na siłę, oddaj bieg swoich wydarzeń losowi, a zobaczysz, ze on Cię kocha i przyniesie Ci coś dobrego. Trzeba tylko dać przyzwolenie, jak zwykle...Anioły na pewno coś dla Ciebie tam mają w zanadrzu, zaufaj im :-) data: 2008.04.12 autor: Kamiczek | | Anonimku, to cały czas ty jedna i ta sama, czy różne anonimki? Bo czasami wypowiedzi anonimków brzmią (dla mnie) jak ironia, jak próba ironicznego podejścia do pp i 'parodiowania' sposobu wypowiadania się np. Rene lub Jagody. Kim jesteś dziewczyno? Bo wiele rzeczy piszesz mądrych, ale czy o tym wiesz? data: 2008.04.11 autor: Jolik | | Pani Aniu :). Przeczytałam właśnie hurtem wszystkie Pani odpowiedzi skierowane do mnie. Dużo tego. Gdyby nie to, że w danym momencie ich potrzebowałam, czułabym się teraz zażenowana tym, że poświęciła mi Pani tyle swego cennego czasu. Pamiętam takie zdarzenie z dzieciństwa: moi rodzice, z bardzo poważnymi minami i bardzo zmartwieni i źli, tłumaczą wówczas siódmoklasistce dlaczego taką tragedią jest, że dostała pierwszą w życiu tróje zamiast jak zwykle piątek i czwórek. I pamiętam jak próbowałam tłumaczyć, że to nie tragedia, że przecież poprawię i widziałam, że nie dociera. Że ta jedna trója zdominowała ich myślenie o mnie. No to (teraz wiem, że tak właśnie było) przestałam się wogóle starać, bo po co skoro jeden błąd przekreślił wszystko. Rezultat był taki, że w 8 klasie na świadectwie paska nie było, bo o 1 czwórkę za dużo 'się zrobiło'. I widzę, że ten sam schemat jest w moim małżeństwie. Że jedno, nawet drobne zaniedbanie, dla mojego Pana jest tragedią. I przyszedł moment kiedy przestałam się starać i przyszedł moment kiedy, zdaniem wielu osób, zwariowałam. I zaczęłam dawać mojemu Panu, wszystko to czego potrzebował. I pamiętam jak moja córka w tym okresie prosiła 'mamo, nie wychodź już z domu' i jak pytała 'czy tata też wróci do domu?'. I ja jej odpowiedziałam, że tak. I od tego momentu obie się o to staramy, każda na swój sposób. I to błąd. Powinnyśmy współpracować. I jeszcze jedno pamiętam, tym razem z całego mojego życia. Jak ktoś miał problem, ja zawsze byłam, jak ja miałam problem... nikogo nie było. I to samo znów się potwierdza w moim małżeństwie... Pomimo długości postu nie napisałam 1/4 tego co bym chciała, a i tak zapewne zbyt wiele. Przepraszam, ale czasami po prostu trudno jest patrzeć na ludzi których kochamy i widzieć jak się męczą ze swoim podejściem do życia (które np. nie ma dla nich sensu) i ludzi (którzy np. wszyscy są przeciw tej osobie choć wcale tak nie jest) i przejść nad tym do porządku dziennego. Tak wiem, skoro sytuacja się powtarza, to to mój problem. Ostatnio moją mamę zaszokowałam moim podejściem do teściów. No bo skoro wychowali człowieka, z którym chcę być i którego kocham, to przecież oni go wychowali i w dużej mierze im zawdzięczam to, jaki jest. Moja mama: 'nigdy tak o tym nie myślałam'... I zadzwonił do mnie były współpracownik i się mi wyżala. Kurczę i co jest ze mną nie tak? I mi Jolcia mówi, i się tłumaczy choć pretensji do niego nie mam? Za mało asertywna jestem? Głupie określenie tak w sumie. Jej, myślenie niewprawnym szkodzi. Albo jestem niewprawna albo siebie i swojej roli w tym życiu nie doceniam, bo myślę, że wszystko to moja 'wina'. Przecież Chrystusem nie jestem żeby wszystkie winy tego świata brać na siebie. Dobra. Dość. I tak za dużo, i tak mi się dostanie co moje. Zdaję się na 'los' i wasze odczucia. Przyjmę i przemyślę wszystko. Co nie znaczy, że ze wszystkim się zgodzę. data: 2008.04.11 autor: Jolik | | Magdo Kaspianowa bardzo się cieszę, że Twój synek wyszedł z AZS. Oglądałam zdjęcia i moja starsza córeczka tak samo wygląda, ostatnio nawt gorzej, strasznie się drapie w nocy i młodszej też coraz więcej. Ale gotuję, gotuję i czekam i wiem, że będzie lepiej. Tylko ostatnio bardzo dużo siusiają i starsza robi bardzo luźne kupki. Poza tym pozdrawiam wszystkich, ciepełka więcej wiosennego życzę. data: 2008.04.11 autor: Aneta | | Firanko jestem bardzo za to przypomnienie wdzieczna.Postaram sie jak najlepiej przygotowac.Dzieki:)))***Ja to musze na luz wrzucic.Skupilam sie na tym Kaspianie jak kotka na mlodych.Caly czas wypatruje czy kataru nie ma kazde pokaslywanie jest podejrzane podczas gdy starszaki jak kaslaly lub kaslaja wogole nie zwracalam uwagi (chyba ze byl to kaszel powazniejszy).Oj te szpitale obawy we mnie wrzucily i jakos sie ich pozbyc musze.Pozdrawiam data: 2008.04.11 autor: Magda Kaspianowa | | Witam Was,
Pani Aniu czy konieczne jest dodawanie polenty dziecku do owsianki czy wystarczy jej niewielka ilosc w zupie kilka razy w tygodniu?
Mam rowniez pytanie odnosnie kawy, jak dluga powinno sie ja gotowac po dodaniu cynamonu i imbiru? Czy tak jak herbate okolo 2 czy 3 min? Dziekuje data: 2008.04.11 autor: Kinga | | Chcę dzisiaj podziękować pani Ani, że dzieli się ze swoją wiedzą; że sluzy radą, pomocą i wie kiedy dac"kopa".
Dzisiaj tak sentymentalnie u mnie. W przeciagu 5 dni spotkalam się z dwoma dziewczynami, moimi rowiesniacami, z którymi nie mam na codzien kontaktu, a ktore to są- obydwie- po operacji. Obydwie ze szczegolami opopwiadaly o przebiegu choroby i operacji, pokazywaly- nieproszone swoje blizny pooperacyjne. A ja stalam, sluchalam i zastanawialm sie...po co mi to wiedziec? Czemu mi o tym mowicie i pokazujecie?? Jestem mloda, przede mna ciąża, dzieci...one też, a te operacje to 1 ma wycieta tarczyce, a 2 usuniety jajnik. I w tym ja...No i pomyslalam, ze te spotkania po cos są. Mają mi coś pokazać. ...Zanim przeszlam na pp miałam niedoczynność tarczycy stwierdzoną i miałam podejrzenie pco; chodziłam przez lata po ginekologach i endokrynologach, bylam na tabletkach hormonalnych. Kiedys poczulam, ze to nie moja droga; ze te leki mnie nie lecza. Odtsawilam. Sama bez konsultacji (wiem, wiem ryzykowalam). Zaprzestalam wizyt lekarskich. I po kilku miesiacach otrzymalam w prezencie ksiazki p. Ani...Czy te spotkania mialy mi pokazac co moglo sie ze mna stac?...Jeszecze raz dziekuje, pani Pani Aniu oraz Forum. Za to że jesteście i dzielicie się. W sposob szczególny dziekuję też Tej, która tę książkę mi ofiarowała:-)Pozdrawiam data: 2008.04.11 autor: Nowa Gdynianka | | No dobrze Jolik, dobrze, juz nie bede:)
A mnie dzisiaj rozlozylo i caly dzien spalam. Wczoraj oddalam maluchy do dziadkow i moj organizm widocznie stwierdzil, ze na wszelki wypadek nie da mi nic zrobic, niech sobie odpoczne. Popatrzcie jaki madry:)Udalo mi sie wlasnie zjesc pierwszy posilek, a ze byla nim owsianka (jak to na pierwszy posilek przystalo) to za pol godziny pewnie bede glodna i bede mogla zupke zjesc.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a wszczegolnosc p. Anie data: 2008.04.11 autor: Magda z Aachen | | Bardzo mi smutno i proszę Was o radę. Zawsze myślę, że jesteście tacy mądrzy życiowo, doświadczeni i że dostrzegacie więcej niż ja. Coś na czym bardzo, bardzo mi zależało, praktycznie całkowicie się temu poświęciłam - to najprawdopodobniej nie wypali. Najprawdopodobniej nigdy nic z rego nie będzie. A tak wierzyłam, tak pracowałam nad sobą i z taką mocą nie dopuszczałam do siebie negatywnych myśli. Ale teraz już nie mogę ;( Jestem wdzięczna losowi, że spotkała mnie ta sytuacja, poznałam siebie lepiej, nabrałam pewności, że mogę. Ale nie wiem czemu spotyka mnie rozczarowanie? Nie wiem czemu kolejny raz musi coś nie wyjść? Czy ja w ogóle kiedykolwiek będę szczęśliwa? Tak się starałam... Treaz już nic nie ma dla mnie sensu. Nie chce się poddawać, nie chcę znowu być tą nieszczęśliwą, zapłakaną dziewczyną, czującą bezsens życia, ale... No właśnie. Zupełnie się temu poświęciłam i teraz nic już nie wygląda tak samo. Czuję jakby umierała część mnie. Aż coś przyciska mnie w piersi i trzyma w gardle. Fizycznie czuję się dobrze,pp mi służy, ale psychicznie... Nie płaczę tak często, stsram się o tym nie myśleć, ale nie mogę tego w sobie dłużej tłamsić. Czy warto mieć jeszcze nadzieję czy lepiej całkowicie zakmnąć się na tą sprawę? Nie widzę sensu tej sytuacji. Jeżeli miała mnie czegoś nauczyć - zgoda, ale jeżeli miała mi przynieść więcej cierpienia, to tego nie rozumiem. Ja już wsytarczająco dużo wycierpiałam. Wystarczająco dużo razy traciłam wszystko, na czym mi zależało i wystarczająco dużo razy udawałam, że wszystko jest ok, kiedy nic nie miało dla mnie sensu. Czyżby tak miało wyglądać moje życie? Czy naprawdę jestem tak wielkim gównem, że nie zasługuję na to? Dlaczego? Co mam teraz robić? Jak żyć? Przepraszam za histeryczny wydźwięk tego posta, proszę o rady, o coś co podniesie mnie na duchu. Nie wiem, co robić. Maprawdę nie wiem ;(Pewnie dużo osób chciało by mieć to, co ja, niedawno to zrozumiałam, ale ja oddałabym wszytskie błahe rzeczy za miłość.Może to się wydawać żałosne i dziecinne,ale naprawdę nie wiem, czemu na nią nie załsuguję. I mówię tu o miłości damsko - męskiej. Mam przyjaciół, rodzinę, ale to nie to samo. Nie wiem, czy to moja wina, być może jestem zbyt nieśmiała, może powinnam działać, ale nie zniosłabym myśli, że się narzucam.Wyznaję zasadę, że to chłopakowi powinno zależeć, to on powinien zabiegać. Może to nie ten. Nie mogę w to uwirzyć. To on zaczał tą znajomość... To niemożliwe, że to dla niego nic nie znaczyło. Co się więc teraz dzieje? Nie rozumiem, nie rozumiem.Czuję się już taka stara, taka zmęczona.Wszystko tak dobrze się układało, mogło być tak pięknie. Co mi radzicie? Mam czekać z nadzieją, czy znowu umrzeć? data: 2008.04.11 autor: Madlen | | Kiku, to nie przeziebienie (chyba, że zmarzłaś) lecz proces uwalniania ze śluzu. Będzie trwać. Rosół, imbirówka, rano kawa, ciepłe jedzonko, dyscyplina, cierpliwość i akceptacja i się unormuje. Wpisz odpowiednie słowo w wyszukiwarkę i czytaj w archiwum:) Miłego weekendu WSZYSTKIM:) PS1 Kiku, czy to aby nie po tym cieście z jabłkami? ;) Nie ma zdrowych ciast, są tylko dobrze zrównoważone, a więc lepiej strawne. "Ciasto jest zawsze ciastem i zawsze osłabia wątrobę." A.C. PS2 Pani Aniu, czy Pani płaci Kiku? ;) data: 2008.04.11 autor: Anita | | Kiku, zapomniałam sie podpisać pod moim anonimowym listem. jak sama nazwa wskazuje... data: 2008.04.11 autor: ...Anonim | | Kiku, to nie brak cierpliwości i zrozumienia, ale chęć rozbudzenia w Tobie samodzielnego poszukiwania rozwiązań....zapewniam: wszystko się poukłada, jak porządnie przestudiujesz książki, to i owo na sobie wypróbujesz, wspomożesz sie archiwum forum. Pani Ania i dziewczyny wielokrotnie mówiły, że korzystanie z forum to jak wchodzenie do domu Pani Ani, więc trzeba naprawdę je uszanować i przestrzegać pewnych zasad - tu na czerwono stoi na górze, jakie to zasady. Więc nie oburzaj się, tylko poszukuj i doświadczaj, cierpliwie i samodzielnie... Jak ma się udać, to się uda i prowadzenie za rękę nie będzie Ci potrzebne.Zapewniam i tego życzę...naprawdę warto sie wysilić. data: 2008.04.11 autor: Kamiczek | | o Boze znowu mam pytanie...
jestem na pp, ale od kilku dni leci mi z nosa i boli gardlo po prawej stronie. Nos tez po prawej. Dzisiaj zaczela mnie glowa bolec i podejrzewam zatoki. Wyczytalam na forum ze wyeliminowac potrawy sluzotworcze. No wlasnie tak tez i robie...Zatoki mialam moze 7 lat temu chore...i to tylko po prawej stronie...
Wiem tez ze rosol i imbir dobrze robia. Czy mam to uwarzac za oczyszaczanie, czy jednak jakies przeziebienie sie wkradlo?
POzdraawiam serdecznie wszyskich. Dziekuje bardzo serdecznie Pani Ani za wypowiedz. data: 2008.04.11 autor: KIKU 35 | | Diewczyny DZIEKUJE za wypowiedz! Gdyby nie Wy to podejrzewam ze nie ktore osoby by tu nie wracaly. Czlowiek czuje sie w jakis sposob zagobiony szuka w sparcia, a tu jak obuchem w glowe. pytac -nie , pisac o swoich uczuciach, odniesieniach -nie, dyskutowac - tez nie...to o czym tu pisac? Jestem szczesliwa w moim zyciu prywatnym ( ZNOWU SLYSZEKRZYKI ZE ZANUDZAM)Takz enie mam pojecia...
DAje na luz lepiej ...tylko jak wierzyc w taka filozofie jak w nie ktorych osobach jest brak cierpliwosci zrozumienia, pomocy. a po za tym czuc na odleglosc jad!.
Ah...
Dobrze ze jeszcze Wy jestescie te inne... data: 2008.04.11 autor: KIKU 35 | | Karuś, mój email anita@garvest.com data: 2008.04.11 autor: Anita | | Drogie mamy! moje 1,5 roczne dziecko robi dziennie 4-5 kupek i nawet zdarza mu się w nocy, czy to nie jest za dużo? data: 2008.04.11 autor: mamaa | | *** Pani Anno – w istocie, romans z czterema Grześkami na raz = kac moralny jak cztery stodoły – no nie wypada, nie wypada – i jeszcze publicznie się do tego przyznać – a fe! *** Koliczku, racja, że z powodu takich drobiazgów w dolinę schodzić się nie godzi. Ale ja to taka „kobiecina po przejściach” co to zawsze ą i ę i ani łzy, ani przekleństwa tylko twarz kamienna i pozory, że wszystko OK. I choć w zasadzie wszystko co w zamierzchłych czasach, to już zapomniane i wybaczone, to zauważam, że co jakiś czas, moje „ciałko i to co w środku”, to na jakiś pretekst tylko czeka, żeby dzieła dopełnić i to co ewentualnie w zakamarkach jeszcze zalega, ostatecznie wypłakać, wykląć i uzdrowić. I pewnie czasem wcale nie chodzi o to, o co bieżąco niby chodzi. Ale tak się jakoś do przodu kulam, najlepiej jak na ten moment potrafię. Grunt aby do przodu. Weekendowego błękitu nad głowami wszystkim życzę. I tak nietematycznie Wam się zwierzę, że dziecię namówiło nas na rolki. Zamiast jednej, przytachaliśmy do domu trzy pary – dziecinne, mamowe i tatowe. Jutro wielki dzień – nauka jazdy – oj będzie się działo - same rozumiecie, trzy ofermy, na osiedlu, jednocześnie ! - ale co tam, niech przy sobocie ludziska mają powód do radości. Buziaczki. Pa. data: 2008.04.11 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Drogie panie!
Jestem zapisana nakurs I stopnia w dniach 23,24,25 maj z noclegiem w cenrtum.Czy któraś z Was jest zaunteresowana tym terminem? chetnie sie zamienię na późniejszy z noclegiem w cenrtum.
Proszę o telefon 512 817 543 data: 2008.04.11 autor: Agata | | p.Firanko -dziękuję za odpowiedż. data: 2008.04.11 autor: Kazia z Nysy | | p.Aniu,faktycznie-nie ma to jak pachnące mięsko z ognia.Dziękuję i pozdrawiam. data: 2008.04.11 autor: Kazia z Nysy | | Anonim, widze ze nawet nie masz odwagi sie podpisac. Przeciez ja Cie nie zmuszam do czytania mich postow. Nie oczekuje od Ciebie zadnej pomocy nie prosilam Ciebie o jaka kolwiek odpowiedz. Jezeli ta filozofia i te wibracje tak maja wygladac jak Twoje wypowiedzi...to sie chyba pomyliles anonimie. Bardzo niesympatyczna ta Twoja filozofia. I nie wiem czy tak zdrowa data: 2008.04.11 autor: KIKU 35 | | magdo z aachen gratuluje kuchenki gazowej ...znalazłaś sposób szybciej niż ci sie zdawało :)))a zakup drugiej to świetny pomysł :)))pozdrawiam cieplutko data: 2008.04.11 autor: karuś | | Gabrielo, nie będę już się rozpisywać na Twojego posta, bo odpowiedź otrzymałaś od Pani Ani, czyli osoby, która jako jedyna ma prawo się w tym względzie wypowiedzieć. Ja wiem tylko jedno: gdybym swego czasu nie była gotowa na PP, to nie pomogłaby mi armia agitatorek z logo "Ciesielska" na piersiach. Nie chodzi mi o to, że PP ma być dla elit, bo nie jest...ale z doświadczenia wiem, że do tego po prostu zachodnią propagandą i reklamą się nie da ludzi przekonać. Bo to coś więcej, niż tylko zdrowe jedzenie.*Beato z Jeleniej, mój mąż- "słodka dziurka" wraca po długiej nieobecności i znów w koszach z zakupami pojawią się łakocie, a w skrytce zawitają ciasteczka "tak do kawki". Ale nie mam zamiaru się przejmować, tylko pogłaszczę po łepetynie, jak sobie ukradkiem będzie imbirówkę zapodawał...I jeszcze może mu termoforek do łóżeczka przygotuję...A na drugi dzień powie "może jednak trzeba by tak na full te przemiany stosować?" Pozdrawiam data: 2008.04.11 autor: Kamiczek | | anitko kochana czy twoj email uległ zmianie? bo na ten podany w postach nie moge wysłać bo wraca. napisz do mnie bym ja mogła napisac do ciebie: peczak@autograf.pl pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.11 autor: karuś | | Witajcie, Kochani! Pani Ostróżko, Pani odpowiedź dla Moniki z Wrocławia jest absolutnie właściwa. Pani Edyto z Gdyni, no właśnie, wystarczy ufać i sprawy się układają. Jolik, przede wszystkim, jak coś komuś dajesz, nie oczekuj wdzięczności, dawaj, bo chcesz, bo masz dużo. To również dotyczy naszych mężów. Paryżanko, jeżeli chcesz się pozbyć hormonów i antybiotyków z mięsa, to musisz włożyć je do zimnej wody i doprowadzić do zagotowania, bo inaczej wrzątek zetnie mięso i się nic z niego nie wydostanie. Więc lepsze jest moczenie mięsa w zimnej wodzie i nie w lodówce, ale przez kilka godzin. Jagnięciny nie mocz. Każde mięso musi przejść tzw. dojrzewanie poubojowe, czyli jest to czas minimum 48 godzin, po takim czasie dopiero mięso jest dystrybuowane, ale u nas w Polsce się zdarza, że mięso jest świeższe, więc te 3-4 dni może spokojnie poleżeć w lodówce. Moniko z Wrocławia, dziewczyny Pani odpowiedziały już na pytanie. Zalecenia zgodne z grupą krwi dotyczą głównie mięsa, o reszcie proszę poczytać w „Filozofii życia”. Maruno, przy łuszczycy może Pani pić kawę prawdziwą, gotowaną z przyprawami, oczywiście, a herbata tylko TLI lub TLACI. Gabi z Poznania, o przedszkolu nic nie wiem. Gosiu z Zielonej Góry, wiadomo, że wątroba lubi ciepły termofor. Renatko, o tym winie Marsala mówili mi już Marcel z Elą, ale jeszcze go nie kupiłam. Podobno pycha. Tak, Kamiczku, na sobie doświadczyłam, że nieotrzymanie tego, czego bardzo pragnęłam, było dla mnie wyjątkowym darem. Kiku, uczulenie na koty jest zawsze związane z ogólną alergią, a więc uporządkowanie swojego ciała spowoduje, że nie będzie Pani reagowała na kota. A więc proszę o nim nie myśleć, tylko wziąć się do roboty. Jeszcze raz przypominam, że nie jest ok., jeśli jest alergia – bo ona oznacza wychłodzony, podupadły cały organizm. Gabrielo, w naszym życiu nie ma spraw nie do załatwienia – wszystko jest kwestią naszej organizacji i przyzwolenia. Skoro jesteś matką dwójki dzieci, musisz sobie poradzić, nie masz wyjścia. Nie musi Pani do mnie przyjeżdżać, książki są po to, by pracowała Pani samodzielnie. Na filię proszę nie liczyć, na pewno jej nie będzie. Janko, nie wiem, co może być przyczyną powstawania pęcherzy wewnątrz ust, proszę to przeanalizować. Jeśli jest już Pan rok na PP, proszę zastanowić się, jakie błędy popełniał Pan wcześniej i w ciągu tego roku. Może Pan płukać usta zielem ostrożenia do skutku. Marzeno z G., hemoroidy uaktywniają się najczęściej po stresie i po nadmiarze smaku kwaśnego (przykurcz). Kolik 51, jakaś ta książka będzie, ale jaka – nie wiem. I tak pewnie wszystkich nie zadowolę. Ewakal, dlaczego taka jest moja decyzja w sprawie kursów? – dziewczyny Pani wyjaśniły. Pani Marzeno, odpowiedź dla Moniki z Wrocławia dobra. Anito, tłumaczysz Kiku dobrze. Kiku, jeśli jesteś głodna, to się najedz i nie marudź. Ja osobiście byłabym szczęśliwa, gdybym czuła taką lekkość po jedzeniu, która znaczy, że narządy dobrze trawią, a Ty siedzisz i dziamdziasz. Pani Haniu z Warszawy, ja też lubię chleb, ale ograniczam go do kanapki lub dwóch i zawsze w połączeniu z czymś ciepłym. Dla nas kanapki mogą być przegryzką lub dodatkiem do talerza zupy, nigdy samodzielnym posiłkiem. Takie jest moje zdanie, Pani może robić inaczej. Dlaczego ostrożeń? – bo ma najsilniejszą moc oczyszczającą z polskich ziół (patrz: „Rośliny lecznicze” prof. Ożarowskiego). I cebulę, i czosnek możemy zjadać na surowo jako dodatek do sałatek. Pora nie polecam, bo jest ciężkostrawny. Ugotowane przechodzą wszystkie w smak słodki. Nie wyobrażam sobie cebuli na surowo jako dodatek do mięsnego dania, w sałatce natomiast tak. Zaś wszystkie te warzywka dodajemy w dużej ilości do zup i duszenin mięsnych. Paryżanko, nie wiem, jaki duży jest ten Pani kubek – jeśli półlitrowy, to łyżka kawy jest ok, natomiast nad przyprawami proszę się zastanowić, by kawa nie była zbyt ostra codziennie. Pani Beato z Częstochowy, jeśli zastosuje Pani wszystkie moje zalecenia żywieniowe dla alergików, wówczas będzie Pani mogła podawać dziecku również miód, nie będzie miało ono też żadnego uczulenia na trawy i zboża. Kiku, nie powinna mieć Pani gorszego samopoczucia przy przejściu na PP, ale jeden warunek: musi być Pani zdyscyplinowana, spokojna, precyzyjna i wyciszona emocjonalnie. Zupa cebulowa, jeśli dobrze ją Pani zrobiła, nie zaszkodziła. Zaszkodziło to, co zjadła Pani przed lub po zupie. O tym wspomniała również Pani Kostka. Kamiczku, zupa cebulowa wcale nie musi być rozgrzewająca, jeśli będzie dobrze zrównoważona cytryną, czasami białym winem. Często ją robię i jest naprawdę lekka. Joasiu, przepis na cielęcinę ok. Renatko, to zdanie podkreślę, które napisałaś, że Ciesielska to nie metoda na dolegliwości, tylko styl i filozofia życia. Jeśli tych wszystkich elementów nie zbierzemy do kupy, to i dobrej jakości naszego życia nie uzyskamy. Jagodo, również Tobie dziękuję za przywoływanie niektórych do porządku, choć wiem doskonale, że zawsze znajdą się osoby, którym moje zasady mogą nie odpowiadać. Ale nic to… Kiku, dziewczyny odpowiadają Pani bardzo mądrze. Rzeczywiście, może jeść Pani wszystko wg własnej woli, ale proszę mieć świadomość konsekwencji. Proszę wszystko obserwować i zapisywać w zeszyciku. Doświadczenie zdobyte dzisiaj będzie jutro jak znalazł. Już wiele było na forum takich zbuntowanych dziewczyn, które po jakimś czasie wyciszały się, przechodziły przemienienie i gdy się ponownie odzywały, były już inne. I tak będzie również z Panią. Życzę Pani wszystkiego najlepszego. Telefonicznych konsultacji nie udzielam, a ponowne zapisy na jesienne konsultacje będą dopiero od sierpnia. Beato z Częstochowy, ja pokrzywy nie polecam do herbaty, lecz na miód pokrzywowy. A jaki smak ma pokrzywa? Niby słodki, niby kwaśny, niby ostry. Świeża na pewno będzie kwaśna. Kasiu z Nysy, po co Ci ten sztuczny rękaw z folii? Czemu to mięso nie może normalnie pachnieć ogniem? Jagodo S., proszę zadzwoń. Dano B., może Pani zaprawiać cielęcinę w słoiki lub w małych kawałkach zamrażać na miesiąc. Mysiu, zupy, które Pani wymieniła, nadają się na wiosnę, ale ta grochowa musi być cienka – mniej grochu, zaś czosnkowa, cebulowa i porowa muszą mieć odrobinę więcej cytryny. Ale proszę tych jarzyn nie podduszać na patelni, to przecież jangizowanie, a na tym nam na wiosnę nie zależy. Barszcz ukraiński raz na miesiąc, raz na dwa miesiące, ale nie za kwaśny. Anitko, świeżynki w tym roku już tylko na kursy weekendowe. Jolik, każdej dziewczynie, która mieszka daleko, odradzam przyjazd na czwartkowe spotkanie. Są one kameralne, krótkie i wasze oczekiwania mogłyby przerosnąć to, co dostalibyście. Kamiczku, tłumaczysz dziewczynom mądrze, spokojnie, z dużą wyrozumiałością. Paryżanko, artykuł jest interesujący. Kasiu 24, nic nie wiem na temat balsamu kapucyńskiego. Żaden sport nie powoduje chudnięcia, gdy uprawiany jest mądrze, a odżywianie jest wg moich zaleceń. Jeżeli jest inaczej, gdzieś popełnia Pani błędy, a ja nie wiem, gdzie. Ćwiczenia przecież dają piękną rzeźbę ciała. Ale jeden warunek: trzeba odpowiednio się odżywiać. Pani Karko, odsyłam Panią do „Filozofii życia” – jest tam wzmianka o żywieniu wg grup krwi. Jak się Pani do tego ustosunkuje, to Pani sprawa. Dla mnie zalecenia w tamtym przekazie nie nadają się do naszych tradycji i przyzwyczajeń kulinarnych. Możemy zaś w całości w oparciu o PP - przy pewnych poważnych schorzeniach - wykorzystywać częściowo tamte zalecenia. Ale przede wszystkim ważna jest obserwacja reakcji naszego ciała. Anito, dobrze pomagasz dziewczynom. Pani Beato z Jeleniej, ja też miewam takie kąciki pogryzania, przyznaję, że zjadam 2-3 ciasteczka, ale nie CZTERY GRZEŚKI!!! Babo, nie wypada. A potem kac moralny jak stodoła:) Pani Urszulo, Pani listy są bardzo mądre. Firanko, trzymaj się ciepło. Luz blues. Agato, jeśli pasta z cieciorki jest dobra, to znaczy, że szklanka sezamu może być. Magdo z Aachen, cieszę się, że już Pani na swoich śmieciach, rzeczywiście wyobrażałam sobie Panią jako stateczną matronę:) Beato, miło mi czytać list Pani w temacie tak bliskim (czytaj partnerskim). C’est normal, droga kobieto. I mimo wszystko luz blues. Inaczej się nie da. Tak, Kamiczku, będziemy teraz w sklepach chichotać przy Grześkach;) Pani Gabrielo, moim zadaniem nie jest docieranie do milionów kobiet i matek, którym zależy na zdrowiu rodziny. To one muszą same dzięki moim książkom dotrzeć do mądrości, którą mają ukrytą głęboko w swoim sercu, muszą dotrzeć do siebie, obudzić się, zacząć nad sobą pracować. Ja nie będę stwarzała filii w stylu medycznym, ja nie będę stwarzała opieki nad potrzebującymi, bo potrzebujący muszą sami sobie radzić. To jest moją intencją. Ja nie będę organizować żadnych akcji – nigdy. Moje Centrum jest otwarte dla wszystkich, nie tylko dla wąskich elit. Przyjeżdżają ludzie z całej Polski, z różnych środowisk. Ale jednak większość , a jest ich tysiące, pracuje samodzielnie. Proszę pamiętać, że jeśli w kobietach, które w tej chwili popełniają błędy w żywieniu dzieci, pojawią się intencja i wola zmiany tego stanu, dostaną na to przyzwolenie i będzie się działo. Musi Pani wiedzieć, że tylko nasze cierpienie jest inspiracją do zmiany. Tylko dlatego, że właśnie teraz cierpimy, może się coś zmienić, a nie dlatego, że powstaną obok nas filie Ciesielskiej. Pani Ewo ze Szczecina, w każdym przypadku – i przed, i po zabiegu – może się Pani odżywiać wg PP. Nie ma żadnych przeciwwskazań, nawet w przypadku zażywania hormonów. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie data: 2008.04.13 autor: Anna Ciesielska | | Ach .....zupełnie zapomniałam o sprawie wielkiej wagi. Kosmos co noc echem nadaje, że nijaka kolik51, skamle o książkę „Cztery pory roku”. DOŁĄCZAM SIĘ!!!!!!!! i od dzisiaj też do księżyca w tej sprawie wyć zaczynam. Nam, początkującym, pozapoznańskim wygnańcom, odciętym od stałego ŹRÓDŁA wiedzy, trudno czasem zaskoczyć, czy ten „rosół przysłowiowy”, to już, czy też jeszcze nie, czy też już nie, no i inne tego typu, poważniejsze zawiłości ze zmianą pór roku związane. Oczywiście FORUM bezcenne, wiele porządkuje i tłumaczy, ale pytań i wątpliwości w tym właśnie temacie wciąż wiele - a samemu to jakoś trudno w odpowiednim momencie zakumać i zastosować (moim zdaniem w tej kwestii jakieś tajemne połączenie z "nadwiedzą" niezbędne). Pani Anno – serdecznie pozdrawiam. data: 2008.04.10 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Tak Anitko, to z czym się zmagamy i czemu się opieramy, napiera jeszcze bardziej. Świadomam tego od jakiegoś czasu i nad wprowadzeniem w życie zasad związanych z powyższą teorią pracuję, i staram się jak mogę, a jak już nie mogę, to też się staram. I oby w dobry nastrój się wprowadzić, przyznaję, że kawał dobrej roboty w tym względzie odwaliłam. A teraz pozostaję w nadziei, że skład krwi mej, z czasem na stałe odczyn olewatorski zyska. I na koniec – apropos – dwa, ulubione przeze mnie, cytaty P. Anny: „Oczywiście, męża mamy takiego, jaki jest nam potrzebny” + „ .... ci, nasi panowie będą tak długo wrzucać ciastka do koszyka, jak długo będzie nas to dotykało. Trzeba to absolutnie olać i zaakceptować. Jest to lekcja dla nas, nie dla nich.”. A mi słonko dzisiaj łepetynkę wygrzało i od razu lepiej. Dzięki Kochaneczki moje, za wszystkie Wasze słowa bezcenne. Buźki dla wszystkich (i podwójne dla Anitki, Kamiczka, Agulka, Koliczka i Madzi z Aachen) Pa data: 2008.04.10 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Pani Kaziu można upiec w folii w piekarniku gazowym -naiwnie się trochę pani obawia, skąd wątpliwości- nie wiadomo? *** Beato z CZ. pokrzywa jest zielona i będzie kwalifikowała się do kwaśnego - po co ją dodawać? Smaczek ma mdły więc sie dziwuje że do herbaty...*** Kasiu z Paryża dzięki za tekst. *** O Wąsowie Magdo Kaspianowa napisałam bo wczytałam sie jak pani Ania odpisała Beacie z Jeleniej na jej chęci na Wąsowo- zresztą jak pojedziesz to zobaczysz u mnie były 3 osoby tylko po pierwszym stopniu i pani Ania nie tłumaczyła tzw "rydwanu" i emocji powiązanych z narządami i jeśli ktoś nie doczytał książek przed przyjazdem to miał tyły. Ale to moje zdanie. Masz prawo jechać, tak samo jak Beata ma prawo jako świeżynka - ja uważam że moja rola żeby przypomnieć. Staram sie nie przywalać w niczyje ego, bo kiedys Asik mi pisał że umiem je wyczuć i przywalić. Całusy data: 2008.04.10 autor: Firanka | | Autorze niepodpisany, decydując się na napisanie postu o cukrze wiedziałam, że robi się go z buraków cukrowych, które rosna na naszych polach.
"Cukier to najczystszy produkt chemiczny spożywany w dużych ilościach. Powszechnie mówi sie o nim biała trucizna lub puste kalorie. Najczęściej używamy sacharozy, dwucukru pozyskiwanego z trzciny cukrowej lub buraków cukrowych.
Cukier jest bardzo szkodliwy, ma naturę ochładzającą, silnie zakwasza organizm, osłabia śledzionę, trzustkę, żołądek i wątrobę oraz przyczynia sie do nadmiernego wydzielania śluzu w organizmie."
Źródło: Anna Ciesielska, Filozofia zdrowia, str. 153 data: 2008.04.10 autor: Urszula | | Droga Pani Aniu, od lat zmagam sie głównie z moja tarczycą. Jestem na odżywianiu pp od 8 lat. nie ukrywam, organ sie zmniejszył znacznie, ale chyba siadają mi hormony. Zastanawiam sie, bo ostatnio mam ochoty tylko na zupy, wszystko suche nie jestem w stanie przełknąć. Odstawilam kakao i kawę. Nie mam takiego apetytu i czasami sie zmuszam do jedzenia. Pani przepis na pokrzywę z miodem sie sprawdzil. Ale mozliwe, ze podejme decyzje o usunieciu tych zlogów, bo mam nawroty depresji i jest to trochę męczące. Czy po takim zabiegu jest możliwe, stosowanie w dalszym ciągu tej diety? Oczywiście zakladam, że nie przepiszą mi hormonów. data: 2008.04.10 autor: Ewa. szczecin | | Jelonku,jak to mozliwe,zeby pare pryszczy na pyszczydle,stluczony sloiczek ostrozenia (widocznie juz niepotrzebny) czy "grymasy" malzonka mogly tak zdolowac.Zrob pare glebokich oddechow,skontroluj swoje mysli czy aby sa takie jak powinny idz na wieczorny spacer,moze nawet ze staruszkiem u boku,przytul,porozmawiaj i bedzie dobrze.Pani Ania pewnie dorzucilaby jeszcze KARTOFLANKE!):)Uciekam, zaraz wychodze do parku z psina i... latarka bo musze sprawdzic czy sowa,ktora od dwoch dni pomieszkuje stare drzewo jeszcze tam jest( chyba sa mlode).Powiem jej dobranoc,poukladam mysli,powciagam wieczorne wiosenne zapachy,przesle buzki ksiezycowi,przez moment poczuje sie niesamowicie szczesliwa... data: 2008.04.10 autor: kolik51 | | Kamiczku! Dlaczego wątpisz w sens otwierania filii CENTRUM P. Ani w całej Polsce? Czyżby odezwal sie tutaj Twój egoizm?Jak dotrzeć do milionów kobiet i matek , którym zależy na zdrowiu dzieci i rodziny? Mnie ksiazka P. Ani wpadla w ręce przypadkowo i głęboko poruszyla jej treść. Taka filozofia zdrowia i życia powinna być szerzona i przekazywana bo jest medycyną zdrowia!. Sama P. Ania w swojej książce FZ na str. 93 pisze:cytuję: "Cała działalność lecznictwa i wszystkie akcje , czyny charytatywne sa nastawione wyłącznie na niesienie pomocy cierpiącym i ratowanie już chorych...", "jednocześnie nie organizujemy żadnych akcji napedzanych równie ogromną energią dla ochrony zdrowych...itd" A Ty Kamiczku chcesz tylko dla wąskich elit? Tylko przy pomocy forum i kupionej książki? Taką metodą nie trafimy do szerokich kręgów kobiet nieświadomych złego odżywiania. Przepraszam za te połajanki, bo przecież to nie moje książki, nie moja wiedza. Poprostu, chciałabym , żeby żyło nam się zdrowiej i lepiej! data: 2008.04.10 autor: Gabriela | | Ostatnio jechaliśmy gdzieś samochodem, mąż rozmawiał z córą, ja prowadziłam i w pewnym momencie 'wyłączyłam się'. Mąż spytał o czym myślę. Jak zwykle odpowiedziałam, że o niczym konkretnym, a on na to 'ciekawe czy kiedyś mi powiesz'. Hmm... Przecież nie da się tego powiedzieć. Takie moje 'wyłączenie się', to taki stan, w którym przepływa wiele różnych zwykle niezwiązanych ze sobą, często dość chaotycznych myśli. A ja po prostu pozwalam im przepływać przeze mnie i na żadnej się nie zatrzymuję. Często w tych myślach są głównie emocje, które są moje, ale w tym momencie jakby mnie nie dotyczyły. Jakbym obserwowała siebie z pozycji osoby, której jestem zupełnie obojętna. No... W każdym razie coś takiego :). Tyle że dla niego NA PEWNO o CZYMŚ myślę. I nie daje mu to spokoju. Próbowałam tłumaczyć, ale... Co ja Was tu zanudzam! Do roboty kobieto! Dziecku kolacje rób i wołaj z podwórka! data: 2008.04.10 autor: Jolik | | Jolik niech mi Pani uwierzy .Wizyta u Pani Ani to coś zupełnie innego niż dyskusje i koleżeńskie porady na forum.Pani Ania odkrywa przed nami tą ukrytą rzeczywistość ,to coś co naprawdę nami kieruje i czyni nasze życie takim jakie jest.Na Panią też ta chwila przyjdzie i Pani pojedzie nic na siłę . data: 2008.04.10 autor: ostróżka | | Rany, ście się czepiły, nooo... :))) Magda, ja się nie boję przyjechać do p. Ani i nie chodzi o to, że chcę sama. Od paru lat remontujemy nasze małe mieszkanko. Trwa to tyle, bo przez 5 i pół roku pracował tylko mąż. W tym roku będziemy dzielić pokój na 2, żeby nasza Myszka miała swój kącik, bo we wrześniu idzie do zerówki. Oboje nie lubimy żyć na kredyt, więc robimy wszystko w miarę możliwości finansowych i w większości własnym sumptem. Krótko mówiąc na kursy mnie chwilowo nie stać. I uwierz, że to nie wymówka :). Czwartek, to niby insza inszość, ale... Tu do akcji wkracza mój Pan... 1. pracuje na 2 zmianę (stale) i musiałby wziąć urlop żeby zostać z Milą, więc 2. cytat 'dowiedz się parę razy o temat, jak coś cię będzie NAPRAWDĘ interesowało, to wtedy pomyślimy' koniec cytatu :). Reasumując: temat wrzuciłam, odpowiedź otrzymałam (jakby się któraś nie domyśliła) zawoalowanie negatywną, odpuściłam. Z doświadczenia wiem, że co ma być, to będzie i jeśli kiedyś się z p. Anią spotkam, to to będzie TEN moment. Nic na siłę :). A skoro i ten temat poruszyłaś, to odpowiem jasno, bo widzę, że aluzje nie działają. Miałam na myśli to, że (i tu UWAGA) kilku PANÓW się mnie już pytało 'jak ty z nim wytrzymujesz?'. Zwykle odpowiadam 'tak jak twoja X z tobą' :). I żeby nie było wątpliwości. Mój Pan JEST dla mnie tak dobry jak na to zasługuję. I muszę przyznać, że tak na to patrząc na wiele zasługuję :))). Większość naszych konfliktów wynika z tego, że ja pracuję od 6 do 14, a on od 14 do 22 i po prostu nie mamy kiedy usiąść i pogadać. Przepraszam za długość postu, ale należało Wam się :))). data: 2008.04.10 autor: Jolik | | No odrobilam zaleglosci:) Jolik, czego Ty tak sie boisz przyjechac do p. Ani? Ja wiem, ze chcesz sama, ale czy to czasem nie ego? Pani Ania mi powiedziala w zasadzie to co Rene Tobie + jeszcze jedna rzecz - dopuki nie damy parterowi duzo (zdaje sie, ze b. duzoooo) ciepla, akceptacji i milosci, to nie mamy co oczekiwac, ze bedzie dla nas lepszy. A to, ze otoczenie mowi cos innego - na temat owocow takze maja swoje poglady. I to, ze ich nie jem jest dla tych ludzi tak samo oburzajace jak to, ze pozwalam byc mu doroslym czlowiekiem i odrebna ode mnie jednostka.
Beato z Jeleniej mnie tez boli jak szanowny malzonek krytykuje moje jedzenie, ale tak jak napisalam Jolik, to tylko nasze ego cierpi. A upaslo sie ono, upaslo. I moze z tym ego, jak z malym dzieckiem przytulic, poglaskac po glowce, ale robic swoje?
Te przemyslenia to moze zreszta bardziej dla mnie niz dla Was, ale moze Wy tez cos z nich wyciagniecie:)
Pozdrawiam cieplo
PS. Pani Ani, pani pewnie mnie sobie wyobrazala jako bardziej dojrzala emocjonalnie osobe?:) data: 2008.04.10 autor: Magda z Aachen | | Paryżanko, piękny ten text. "... ludzie dookoła Ciebie są Twoim odbiciem, tylko chciej to dostrzec." Dziękuję. Albo "telewizja zatruwa". Dodam tylko, iż Madonna i jej rodzina (dzieci!) nie posiadają i nie oglądaja tv i nie czytają prasy brukowej i popularnych magazynów od kilku lat. Oglądają jedynie starannie wybrane filmy. Jak mówiła w wywiadzie z 2003! - jeden w tygodniu. (Tyle, że ja usłyszlam go dopiero niedawno). data: 2008.04.10 autor: Anita | | Kiku. Sama napisałaś "cierpliwość i wiara, to droga do celu" i tego się trzymaj. Jak zaczęłam jeść według zasad PP, to przez ponad miesiąc nie przespałam nocy, słabe i zaśluzowane narządy odzywały się między 23 a 1 w nocy i okrutnie kaszlałam. Wytrwałam! Jak się długo rozrabiało i bałaganiło, długo też trwa porządkowanie. Nie ma obawy! Zaczniesz od ciała, a reszta sama przyjdzie. Nie zakręcaj się sama. Daj sobie czas i odrzuć to o czym pisze Anitka, a zacznij pozytywnie. Pozdrawiam wszystkich. data: 2008.04.10 autor: Lida | | Bo to nie jest proste Beatko - Jelonku. Też uczę się olewać, nie jesteś sama:) Moje dzieci np jednego dnia coś wielbiają, a jak im ponownie kiedyś to samo przygotuję, słyszę, że już tego nie lubią:) I bądź tu mądry. Oni gadają, my robimy swoje. Najpierw się z tym pilnujemy, w głowie powtarzamy mantry, zaciskamy zęby, potem sie przez te zęby uśmiechamy, aż wchodzi nam to olewanie w krew i juz nie myślimy, nagle jest ok. Dopiero kiedy puszczamy wtedy oni przestają stawiać opór. Pięknie pisała o tym Rene. No i wiele razy Pani Ania. Tulki dla Ciebie @*_*@ data: 2008.04.10 autor: Anita | | beato, no po prostu jak zobaczylam dziś rano autobus z rekalmą Grześków, to sobie przypomniałam Twój post i zarechotałam do siebie, az się ludziska oglądali na mnie...Pięknie Cię pokarało, niech to będzie dla nas wszystkich nauka :-) I fajnie, że potrafisz z takim dystansem do siebie do tego podejść, jestes git dzioucha! data: 2008.04.10 autor: Kamiczek | | Kiku, włącz na luz:)))). Pisałam o mojej pomidorowej, bo to tez w sumie zupa z listy "wyjątkowej", a od niej zaczęłam. Gotuj to co Ci smakuje wg książkowych przepisów + odstawiając słodycze, wodę, soki, jogurty i surowe owoce i warzywa (zielone i niedojrzałe wyruszają ze swoich krajów do nas!!!) wszystko kwaśne, surowe i zimne podniesiesz swoje wibracje. Włącz pozytywne myślenie i nie martw się już. Oraz tych zmartwień nie przelewaj na forum, daj im przeminąć. Ja także miałam kotłowaninę w głowie na początku tej przygody. Tysiące pytań. Ale wiedziałam, że TO JEST TO. Jakoś w głębi serca wiedziałam. *** Beatko, juz wiemy czemu milczałaś, w worku pokutnym siedziałaś po tych Grześ(SZ)kach;)))Tez ulegam czasami pokusie. Dawniej wpadałam po nich w kiepski delikatnie mówiąc nastrój. Później wyskakiwały dowody zbrodni (hehehe) na...brodzie!. Nie pomogło. Śluz się zbierał i w końcu walnęło mega katarem. Słodycze trzeba olać, inaczej walcząc z nimi dajemy im siłę. Pani Ania kiedyś powiedziała emocje = słodycze, słodycze = emocje. data: 2008.04.10 autor: Anita | | Koliczku, cieszę się, że się chichrasz. Celowo w wesołą nutę uderzyłam, w myśl zasady – „jak nie wiesz co wybrać, wybierz poczucie humoru”. Ale aktualnie, u mnie wesoło to na niby, bo prawda jest taka, że Jelonek rycząc ze wzgórza zleciał i ostatnio w dolinie - hej – w dolinie. Na prawo uśmiech, na lewo uśmiech, a w środku smuteczki. Coś ostatnio mężuś w krytyczne tony uderza. A to 3 dni ta sama zupa, a to wszystko przyprawione, tą samą, drażniącą smakowo przyprawą, a to......, a to......... Niby wiem, że krytyka jest informacją zwrotną, że trzeba robić swoje, że luz, że blues. Ale skoro to wiem, to dlaczego w skroniach łupie, dlaczego szkliwo na zaciśniętych zębach pęka, dlaczego słoik z ostrożeniem tłukę i godzinę szkiełka z zakamarków łazienkowych usuwać muszę, dlaczego ani luz, ani blues się nie pojawia? Jak dla mnie, na razie to *TO* akurat takie proste nie jest. Nie mniej pozdrowionka od Jelonka dla Koliczka i wszystkich wyluzowanych kobitek. Kiedyś do Was (grona wyluzowanych) dołączę a tymczasem idę na słonko, niech trochę utuli. Pa Pa data: 2008.04.15 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Urszulo, ty chyba nie wiesz z czego robi się cukier ! data: 2008.04.10 autor: | | Beatko Jelonku dziękuję za cytat p.Ani nie spotkałam się z nim dotychczas,faktycznie to takie proste,wszystko zależy od nas czyli od królowej matki.Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.04.10 autor: Agulka | | Paryżanko, dzięki za ten artykuł . Dużo treści znana mi jest z kursów u P. Ani, a jednak dobrze mi się czytało dziś rano ten artykuł , tak dla przypomnienia i uzupełnienia. Choć prawdę mówiąc nastawiłam się na poranny czwartkowy list Pani Ani. Może będzie później.Pozdrawiam data: 2008.04.10 autor: Megan | | Jelonku najmilszy,tez serdecznie pozdrawiam,chociaz ciezko trafic w klawiature bo oczy lzami smiechu wypelnione. data: 2008.04.10 autor: kolik51 | | Wrocolam do domu, pani Aniu, wrocilam. Ostatnio mialam sporo pracy, ktora zreszta chyba poszla na nic, wiec teraz nadrabiam zaleglosci z forum. Prawie wszystko juz gotuje na mojej kuchence gazowej, faktycznie da sie zrobic, ale moze kupie sobie druga to juz bedzie komfort:)
Zadanie domowe odrobilam, chociaz jak sie blizej przyjrzalam za duzo do wybaczania to nie mialam:)
Wczoraj wszystko zaczelo sie walic: poczawszy od pracy, przez przypalona kasze, pare zepsutych rzeczy a skonczywszy, na najbardziej bolesnym dla mnie fakcie, ze po raz pierwszy od przejscia na PP zaczely powracac problemy z nietrzymaniem moczu u mojej 6 letniej corki. Co gorsza nie moglam rozpoznac przyczyny. No, ale zwyczajem niezgodnym z moja grupa krwi poszlam spac:) A po wstaniu swiat wygladal juz inaczej:) Zrozumialam, ze oprocz meteod, ktore stosowalam od paru dni (kiedy juz cos zaczelam przeczuwac) czyli wywaru z pietruszki, imbirowki i nasiadowek w ostrozeniu przede wszystkim jest wazne to, co powtarza p. Ania - choroby naszych dzieci maja za zadanie czegos nas nauczyc. I jaka niespodzianka dzisiaj rano - pampers moje notorycznie moczacej sie w nocy corki byl suchy! Zobaczymy co bedzie dalej.
Pozdrawiam wszystkich b. serdecznie data: 2008.04.10 autor: Magda z Aachen | | Kiku35, proszę, przestań nas zamęczać swoimi opowiadaniami o tym co jadłaś i po czym Ci jest niedobrze. Nikt Ci nie pomoże, bo nie nie dasz sobie przemówić. I jeszcze jedno, pp się nie stosuje, według pp się żyje, to nie specyfik, tylko filozofia. A do tego trzeba głębszych przemyśleń i wyższych wibracji, na które Ci trudno wejść. data: 2008.04.10 autor: | | Paryżanko, wspaniały artykuł nam podesłałaś.Dzięki wielkie! data: 2008.04.10 autor: Kamiczek | | Paryżanko zajrzałam na te strone;bardzo ciekawa lubie też czytać artykuły ze strony"Droga Swiatła" data: 2008.04.10 autor: ostróżka | | hej!
zrobiłam włąśnie pastę z cieciorki ale mam pytanie czy oby 1szklanka sezamu to nie za dużo????
jest dosć smaczna,polecam.. data: 2008.04.10 autor: Agata | | Hej a mnie naszło ostatnio (czyżby z racji wrodzonego marudztwa i pesymizmu???) że kiedyś będzie czas "mody" na pp i ten czas z obecnej perspektywy wydaje mi się cud-miód ale naszły mnie oczywiście wątpliwości bo ktoś pisał że menu w jakimś przedszkolu niby pp ale odbiegało od tego czego uczy pani Ania i pomyślałam że jeśli np wszystkie przedszkola zaczną sie obgotowywać w pp to może sie okazać że będzie to pp wg Barbary Temeile (nie wiem jak sie pisze)i że będzie to wykorzystywane jako chwyt marketingowy. Poza tym nawet my dzielimy się na ortodoksów większych i mniejszych. Przyszłość nigdy nie wydaje mi sie różowa co? *** Mój Jang właśnie zalicza dolinę pokarmową - chirurg zlecił mu usg, badania na hormony wydzielane przez różne narządy i wyszedł duży poziom bilirubiny pewnie z racji wiosny bo niby co miałaby robic wątróbka wiosną jak nie intensywnie pracować? No a ten w ślepej wierze lekarskiej łyka tableteczki. I co ja mogę? Wtrącę coś swoją niewyparzoną gębą ale staram sie jak najmniej bo chciałabym żeby samo do niego dotarło w olśnieniu. Pozdrawiam data: 2008.04.10 autor: Firanka | | Kiku, przede wszystkim się uspokój troszkę, bo zaczynasz szaleć. Zrób sobie relaksującą kąpiel, poczytaj inną ulubioną książkę, pójdź na spacer, co ci tam pasuje żeby odetchnąć. Każdy dzień z błędami, to dzień nauki. I tak zacznij o tym myśleć. Objaw ze strony prawego boku, to zapewne wątroba. Kwaśny twaróg, kwaśne i nie występujące o tej porze roku w naturze jabłka w cieście. Dużo go zjadłaś ;). WYLUZUJ, przez parę godzin dziennie NIE MYŚL o pp, wczuj się w siebie, szperaj, a wiele odpowiedzi pojawi się samodzielnie, bez Twojego świadomego udziału. Po prostu będziesz to czuła :). data: 2008.04.10 autor: Jolik | | KIKU 35 - cukier, jako produkt sztuczny nie jest nikomu potrzebny. Twój organizm potrzebuje cukru naturalnego zawartego m.in. w marchewce, korzeniu pietruszki, ziemniakach, maśle i oczywiście w miodzie oraz innych naturalnych produktach. Dostarczanie mu słodyczy sztucznych, jedzenie lodów, produktów kwaśnych powoduje, że jest nam zimno, mamy katar i inne dolegliwości. Może i słodycze są smaczne, ale ja wolę ciepłą zupę z warzywami (obowiązkowo marchewka) bo nie znam po niej uczucia zimna, jestem spokojna i zadowolona. Moje odczucia i reakcje są zrównoważone jak ta zupa. Jem ją na kolację i mój sen jest zdrowy i wspaniały. Ciasto z jabłkami (jak Pani Ania mówi) nie za często. Studiuj (nie czytaj) książki i wszystko stopniowo będzie dobrze. Życzę Ci tego!
Ps. Cukier sztuczny idzie "w boczki" rozejrzyj się wokół a zobaczysz. Naturalny - nie. data: 2008.04.10 autor: Urszula | | Obiecałam wszem i wobec życie w czystości. I długo (jak na mnie) w tej czystości żyłam. Ale zjawił się na pokuszenie......taki ciemny...smakowity...... I uległam.....i zGrzesiłam. Za szafką kuchenną, bo intymniej, no i żeby wstydu nie było jakby ktoś znienacka nas nakrył. Ale jeden mi nie wystarczył – ku zaspokojeniu potrzebowałam poczwórnej przyjemności (czyt. 4 chrupiących Grzesiów jednocześnie). ...A teraz, jakaś wszechogarniająca wścieklizna mnie opętała. Jak nigdy nie klnę, tak wszystko dookoła mnie wku........... Do tego 5 dorodnych wykwitów na brodzie, wszem i wobec ogłasza: „ona temu winna, ona temu winna, pohamować się powinna...” Czyżby to „kac moralny” wzmocniony przez „posłodkościowe reakcje chemiczne” w ciele? Nigdy wcześniej nie analizowałam takich zależności. No jeśli tak to działa, to jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami prostego w obsłudze, niezawodnego, komunikatywnego systemu samokontroli – wyposażonemu dodatkowo w moim przypadku w czerwone lampki kontrolno/ostrzegawcze (że też Stwórca akurat na brodzie musiał je umieścić). I znów się zadziwiam, jakie to wszystko proste. Chcesz słodziusia – ależ bardzo proszę. Troszkę cię później sponiewiera. I być może następnym razem sprawę przemyślisz i podejmiesz inną decyzję. Ale oczywiście nie musisz. Twój wybór...... Jak z całą pozostałą resztą – twój wybór, twoje konsekwencje i przede wszystkim TWOJE ZDROWIE. Jakież to wszystko proste!!! I głęboko w sercu na zawsze już chowam słowa Pani Anny: „ Spójrzcie, jaki to paradoks. Naukowcy, lekarze szukają pod mikroskopem, a tajemnica leży w kuchni i w świadomości kobiety”. Cieplutkie i jeszcze na razie niestety, słodziutkie całuski dla wszystkich. A szczególne pozdrowionka dla Koliczka od Jelonka. data: 2008.04.10 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Anitaaaa!!! to ciasta z jablkami tez nie??? o ludzie...
Nie wymagam przspieszenia. Wiem ze ile lat sie chorowalo tyle samo trzeba odczekac na polepszenie. Wiem ze ta draoga jest dluga... Ale ma pozytywny cel. Pytam bo nie chce w dalszym ciagu robic bledow. KAZDY DZIEN Z BLEDAMI to kazdy dzien wiecej z chorobami. Dlatego o d samego zarania nie chcialam popelniac bledow. Anito bardzo Ci dziekuje za wsparcie. Jestem praktykantka Feng Shui, i wiem ze cierpliwosc i wiara to droga do celu.
Bede szperala dalej...
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.09 autor: KIKU 35 | | Lidia dziekuje Ci barzdo za wsparcie. powiem Ci szczerze ze jestem tak zakrecona po tej ksiazce...a nie dosyc bo naprawde mi sie w glowie kreci. Wczoraj bylam z corcia w miescie...a tu wiesz co na kazdym rogu ludzie z lodami z ciastami...jak mnie zadko kiedy cos takiego kusilo to teraz jest to dla mnie katusza.Ale mam teraz ciasto. Wczoraj upieczone. I jest mi teraz nie dobrze. Nie jestem wstanie wszystkiego zapamietac co moge jesc a co nie. kwasne zimne surowe...I wlasnie przeczytalam znowu ze powinnam wystrzegac sie ciasta. Z tego jak wszystko razem zlozylam to nic slodkiego...Nie jadlam duzo slodkiego. Zadko kiedy, ale tak w ogole niciiic???
Zawsze zaczynam od szukania. Ale np. co do suszonych owocow to nic co by mnie intersowalo. Z ksiazki wiem ze wszystko gotowane, z kolei tutaj na forum ze zadnych suszonych owocow. A to by byl np dla mnie ratunek. Jedzenie jest smaczne musze przyznac. Disiaj jadlam kartoflanke. Nigdy niecierpialam tej zupy. a dzisiaj zjadlam bo smaczna. na drugie nalesniki z twarogiem. Co pozniej stwierdzilam ze twarogu nie powinna zadna z nas jesc. My z ta ksiazka, spimy , jemy idziemy do pracy. I za kazdym razem mamy dodatkowe wywody. Powiedz mi prosze jak sie czulas po zatsosowaniu pp. Czy mialas jakies dolegliwosci. Ja mam wrazenie dzisiaj duzego prawego boku i jakiejs dziwnej tamperatury wewnatrz. Bardzo bym byla wdzieczna. pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.09 autor: KIKU 35 | | Kiku, kochana, na pewno było :) Nie wszystko co przepyszne jest nam niezbędne. I już na pewno nie zawsze naprawdę zdrowe:) Bo jakże by miało nas skusić gdyby nie tylko niezdrowe (nieodpowiednie) było i w dodatku niesmaczne:)??? Ale pamiętam moje początki, pierwsza zupa to chyba pomidorowa była. A teraz czekam z nią na naprawdę ciepłe dni. Forum i wiedza dziewczyn zaawansowancyh (ja się za takową nie uważam) to skok na głębszą wodę. To, że ty trafiłaś to oznaka, że KTOS ufa, że dasz radę. To w końcu dobrodziejstwo, bo nie każdy ma dostęp do internetu. To taki przyspieszony kurs NAUKI, ale DOŚWIADCZANIA na sobie i PRZEMIENIANIA siebie nie przyśpieszysz. Jeśli ciesielskie gotowanie jest ci pisane to zobaczysz z czasem odstawisz ciasto z jabłkami do lamusa, a i zanim upieczesz inne też się zastanowisz czy aby warto. Czytaj, czytaj, gotuj i doświadczaj, i ciesz się, bo trafiłaś do zaczarowanego świata wspaniałych smaków, zapachów, refleksji i przeżyć. PS Jak sama zauważayłaś gotowanie jednak jest pracochłonne, prawie wszystkie pracujemy zawodowo, wszystkie prowadzimy domy i znajdujemy troszkę czasu by zajrzeć na forum, podzielić się refleksjami, doświadczeniami, przepisami, może cos komus podpowiedzieć, jeśli wiemy jak, nikt nie ma jednak dyżuru na telefon. Pani Ania z kolei pisuje tu kolaboraty by odpowiedzieć na wszystkie pytania co tydzień, udziela konsultacji, pomaga przez telefon, zobacz sama ile to czasu zajmuje. Bardzo cennego czasu. I dlatego najpierw sama poszperaj 15 min - pół godz w archiwum zanim zadasz kolejne pytania. Zapewniam Cie, że znajdziesz odp na to aktualne, ale przy okazji na inne swoje rozterki. A czytając wielokrotnie odkryjesz rzeczy na które nie zwróciłaś wcześniej uwagi. Tak też jest z książkami Pani Ani. Zadziwiają za każdym razem! Głowa do góry, nie od razu Kraków zbudowano:) Pozdrawiam. data: 2008.04.09 autor: Anita | | Ciasto z jablkami bylo przepyszne!!!!! data: 2008.04.09 autor: KIKU 35 | | Witam. Ktoras z pan wczesniej zadala pytanie o zywienie zgodnie z grupa krwi i bodajze Pani Marzena odpowiedziala, ze polaczenie tej wiedzy z pp daje zaskakujace efekty. I jak to wszystko przeanalizowalam zobaczylam, ze sa pewne wrecz kardynalne, bledy, ktore sobie zapodaje kazdego dnia. Z racji tego, ze mam grupe krwi 0 nie trawie zadnego zboza i powinnam unikac przetworow mlecznych i kawy. Z mlekeim i jego przetworami rozstalam sie intuicyjnie, zanim w moje rece trafily ksiazki p. Ani. Natomiast kawe naturalna odstawilam rok temu, poniewaz mialam po niej straszne bole zoladka, od tamtego czasu nie pojawily sie w ogole. Teraz mam tylko problem co z owsianka, ktora jest w produkach zabronionych a ja ja zapodaje codziennie na sniadanie, to samo cynamon. Nie ukrywam, ze smakuje nieziemsko! moze dlatego odkad przeszlam na pp (3 lata temu), probuje uporac sie z grzybica narzadu rodnego, gdzie wczesniej nie mialam z tym najmniejszych problemow. Naprawde nie wiem co o tym myslec. A z drugiej strony Pani Ania pisze, ze jak sie stosuje pp to inne diety nie obowiazuja... Pozdrawiam data: 2008.04.09 autor: Karka | | Kiku! Pytaj pytaj... a przede wszystkim szukaj. Słodycze... pokusa niesamowita. Mogę Ci jedno powiedzieć, im dłużej jesz na PP, zakorzeniasz się w jedzeniu (nie tylko) i nie ciągnie, aż tak do słodu. Ratuje kawa z miodem, mnie na pewno bardzo, w sytuacjach ekstremalnych:) Czasem przyjdzie do głowy głupota czekoladowa, ale to się nie opłaca, bo chandra gotowa. Z czasem też jedzenie w restauracjach ciężko dosmakować. Niewiele pasuje. Rezygnuję z takich ułatwień dość śmiało, moje miasto małe i niewiele oferuje smaków cudownych. Jeżeli chodzi o piecyk elektryczny, którym niestety i ja dysponuję, to piecze się zupełnie inaczej. Przepisy są podane na piecyk gazowy, który ma ogień i rządzi się innymi prawami. Bardzo serdecznie pozdrawiam. Podziękowania dla Pani Ani za wspaniały weekend. data: 2008.04.11 autor: Lida | | Witam i jak zawsze dziękuję za porady. Mam pytanie do Pani Ani czy balsam kapucyński jest ok,jak przeszłam na PP(już 3miesiąc)znowu zaczęła swędzieć mnie głowa i łydki a jak go piłam to ten problem prawie znikł,przypominam że wcześniej leczyłam candidę ,owsiki różnymi ziołowymi preparatami ale je odstawiłam jak zaczęłam jeść wg.PP Mam jeszcze jedno pytanie jaki sport uprawiać żeby nie powodował chudnięcia,chcę przytyć zwłaszcza na buzi w rękach,klatce piersiowej,przed studiami wyglądałam jak powinnam a teraz jestem wychudzona:(Serdecznie pozdrawiam. data: 2008.04.09 autor: Kasiaaa24 | | Sylwio, dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam data: 2008.04.09 autor: Marta R. | | KIKU 35 nie znajdziesz chyba nic na temat ciasta z jabłkami bo "nasze PP" za jabłkami nie przepada.W książkach pisze dlaczego.Mnie się kiedyś ciasto też tak szybko spiekło bo jego ilość była na małą tortownice a włożyłam je do objętościowo większej blachy.Wtedy warstwa ciasta jest cienka i szybko się tak spieka.Może Tobie też taka nieuwaga się przytrafiła.A co do słodkiego to jak będziesz uważnie czytać to wyczytasz że cukru unikamy bo jest bardzo niezdrowy ale słodkości różne jemy w rozsądnych ilościach i dobrej jakości.Jak będziesz jadła zupy prawidłowo ugotowane na kolację to ten apetyt na słodkie zmaleje .Staraj się nie chodzić głodna na zakupy.Pozdrawiam data: 2008.04.09 autor: ostróżka | | Kiku!Kamiczkowi chodziło zapewne o to, że zadajesz podstawowe pytania - dotyczące mleka i owoców.My ich nie stosujemy - to jest wszystko w książce.Najpierw trzeba obie książki DOKłADNIE przeczytać,bo rozmowy na forum bez tego będa trudne...bardzo. data: 2008.04.09 autor: | | http://www.ukryta.eu/art-listdo.html data: 2008.04.09 autor: Paryzanka | | KIKU51, kochana, pewnie, że byłam świeża i uważam, że po 1,5 roku nadal jestem, ale...zobacz post Jolika poniżej. Trafiła w sedno. Czekanie na gotowce rozleniwia i pytamy ciągle o to samo. Tak, przeczytanie książek i to niejednokrotne, studiowanie forum, na początku bierne, żeby jak najwięcej nałapać wiadomości, jest najlepszą drogą. Tutaj jest WSZYSTKO. Miałam okres ciężki (baby tutaj niektóre wiedzą!), po kilku miesiącach na PP ego jeszcze probowało przejąć przewodnictwo w kamiczkowym bytowaniu, ale jak ciężką pracę, ale jakże konieczną i skuteczna, a zarazem cudowną dzięki Pani Ani, babom tu na forum i sobie wykonałam - tylko Ci, co mnie znają, wiedzą. Zmiana ogromna. Ale trzeba pokory i przyzwolenia, o którym Pani Ania wiele pisze i mówi na kursach. I jeszcze może porządnego kopa :-)Dlatego piszę, że wprowadzasz zawirowania na forum, bo nie znasz Porządku i nie dałaś sobie czasu na jego zapanowanie w Twoim życiu. Tak, to, co przeżywasz wiele z nas ma za sobą, ale nikt nie ma ochoty do tego nawracać za każdym razem, gdy pojawia się ktoś nowy i zadaje te same pytania, na które jest mnóstwo odpowiedzi już w archiwum. No i w książkach będących punktem wyjścia dla każdego, kto chce się przemieniać. Każdy chętnie wspomoże Ciebie, ale wtedy, gdy będziesz miała chociaż podstawową wiedzę, aby te rady zrozumieć. W przeciwnym razie, każda odpowiedź wzbudzi kolejne pytanie i tak napiszemy Ci tu cała książkę Pani Ani od początku apiać. Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.04.09 autor: Kamiczek | | Popieram Rene i tylko tak cichutko dodam, że jak się ma wóz ful wypas z ABS, to wciska się hamulec i czeka, a jak się ma starego 'trupka', to trzeba się nauczyć hamowania 'pulsacyjnego', czyli hamulec, puszczam i tak do skutku czyli osiągnięcia efektu :)). Druga wersja wymaga silnych nerwów, ale jest równie skuteczna jak pierwsza, a zależy tylko od nas, a nie od techniki, która psuć się lubi w najmniej oczekiwanym momencie :). data: 2008.04.08 autor: Jolik | | Kamiczek, nie rozumie dlaczego sadzisz ze wprowadzam tutaj jakies zawirowania? Czy nie po to jest forum zeby dyskutowac, wymieniac sie doswiadczeniami? Przeciez bez dla WAS tych beznadziejnych pytan te forumm by nie istnialo. Przeciez Ty tez kiedys nie wiedzalas o niczym. Powiedz mi ten sekret? Jak to mozna zrobic ze po przeczytaniu ksiazki czy forum wiedziec i zrozumiec wszystko. Tez bym tak chciala. A moze nie jestem nazbyt inteligentna...
Anito dziekuje Ci bardzo za moralne wsparcie. Oczywiscie tak jak w ksiazce pisze odrzucilam mleko i cukier i moze dlatego kreci mi sie tak w glowie. Zawsze myslalm ze sie zdrowo odrzywiam. Poprostu jadlam to na co mialam ochote. Nie jestem osoba otyla.Uwazalam ze jezeli organizm wola to potrzebuje. pod wzgledem jedzenia jest troche rozpieszczona. Bardzo czesto chodzimy po roznych restauracjach ...a taraz jest to dla mnie calkiem cos innego. Nigdy nie mialam takich ciagot na slodkie jak teraz...Potrawy sa pyszne. ale podejrzewam brak chociaz minimalnego cukru doprowadza mnie do szalenstwa. boje sie teraz jakiekolwiek pytanie zadac...kurcze
Szukalam natemat ciasta z jablkami, i nic nie znalazlam. My mamy tylko piec na prad. Ciasto w. przepisu ma sie piec ok godziny w temp. 180 st. Po pol godziny wylaczylam vo juz bylo czarne. Czy na pradzie piecze sie krocej
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.04.08 autor: KIKU 35 | | Firanko oj takie rzeczy o kursach piszesz a ja zapisalam sie na wasowo na lipiec.Pierwszy stopien mam zaliczony ale 2 nie.W sumie to moglam sie na czerwiec na ten drugi zapisac ale tak mi intuicja podpowiadala ze najpierw Wasowo a potem ten 2 zrobie jak bedzie trzeba kilka razy nawet.Mam nadzieje ze mimo wszystko dobrze robie.Pozdrawiam. data: 2008.04.08 autor: Magda Kaspianowa | | Dopiero teraz mi 'wskoczyły' wypowiedzi z dziś czyli z 8.04. I choć już wcześniej postanowiłam, że nie zadam pytania, teraz mówię dlaczego. Bo nikt za mnie 'lekcji' nie odrobi, bo to ja muszę dojść co zrobiłam nie tak, bo inaczej nie zapamiętam i znów to zrobię. Bo to forum traktowane jako 'nie wiem, to zapytam' będzie następną 'poradnią zdrowotną', która wiele nie poradzi, bo danych zawsze będzie za mało. Taka uroda postów. Wszystkiego się opowiedzieć nie da. *** Rene, Jagodo i reszta. Cieszę się, że jesteście i zawsze Wasze posty 'przemyśliwuję' :). Pozdrawiam. data: 2008.04.08 autor: Jolik | | Tak sobie pomyślałam przed chwilą, chcąc zadać pytanie do doświadczonych mam, że to forum, z którego tyle czerpiemy mądrości strasznie jednak rozleniwia. W końcu łatwiej zadać pytanie niż samemu pomyśleć. To dla wszystkich 'dzieci', a nie 'niemowląt' w pp jasne. Natomiast w związku z ostatnią 'wymianą' postów z Rene, naszła mnie jeszcze jedna myśl. Nie znając osobiście osoby (i jej 'przyległości') z którą się 'rozmawia', której udziela się porad, łatwo jest wpaść w coś w rodzaju 'schematu' wypowiedzi pod jej adresem. I wcale nie jest to spowodowane złą wolą odpowiadającego, tylko raczej lakonicznością wypowiedzi w formie postu ze strony osoby pytającej lub potrzebującej pomocy, a czasem i takiej, która się odpowiedzi na swój post wcale nie spodziewa... A piszę to dlatego, że w tak zwanym realu od większości osób otrzymuję w taki lub inny sposób 'odpowiedzi' o... no powiedzmy 170 stopni odwrotne niż od Rene. I straszną mam ochotę poznać Was i p.Anię, ale... Powiem tak, nawet gdybym znała temat następnego czwartku i 'byłabym nim zainteresowana', to i tak nie wiadomo czy mogłabym przyjechać. Inaczej mówiąc czy jest mi to potrzebne :). data: 2008.04.08 autor: Jolik | | Firanko, ostatecznie skład kursantów i w Poznaniu i Wąsowie jest taki jaki ma być. W zeszłym roku na kursie osób gotujacych dłuzszy już czas znalazły się świeżynki i Pani Ania omawiała podstawy ciut rozszerzone, myślę, że i tak z korzyścią dla wszystkich. Póki się układa to się układa, a jak się ułoży to znaczy, że tak ma być:) Pozdrawiam Cię cieplutko:) data: 2008.04.08 autor: Anita | | Witam wszystkich wiosennie. Mam pytanie dotyczące zup jakie teraz powinno się zajadać :-) Czy takie zupy jak porowa, cebulowa, grochowa, czosnkowa nie są za bardzo rozgrzewające i "ciężkie" na tą porę roku? Wszystkie wymienione gotuję na skrzydle indyka (por i cebulę wcześniej podduszam). Bardzo lubię te zupy i chyba najczęściej je właśnie gotuję, ale zaczynam się obawiać nadmiernego rozgrzania... A może więcej cytryny lub zieleniny w smaku kwaśnym dodać? Z drugiej strony zastanawiam się jak często można jeść np. barszcz ukraiński? Ten z przepisu Pani Ani jest znakomity. data: 2008.04.08 autor: Mysia | | Witam wszystkich!
Pani Aniu, w miejscu mojego zamieszkania nie mam możliwości kupienia cilęciny. Kupuję ją więc, będąc w wielkim mieście i gotuję ją z przyprawami nie dodając warzyw, a następnie zaprawiam w słoiki(wywar jest bardziej esesjonalny niż na normalną zupkę). Taką bazę dodaję później do wrzątku z przyprawami (gorzki) jako smak słodki. Proszę o opinię.
Pozdrawiam data: 2008.04.08 autor: Dana B. | | P.ANIU co to moze byc cale cialo mnie oiecze moze za silnie rozgrzewalam organizm stosuje diete od 2 miesiecy ,juz pilam wode z cytryna ale to wraca itak wedruje to pieczenie nie widac ani zaczerwienia tylko piecze i pojakims czasie ustepuje a na drugi dzien od nowa moze to zwiazane z przekwitaniem prosze o rade data: 2008.04.08 autor: jagodaS | | Pani Aniu odblokowałam zastój. Stresu u mamy nie brałam pod uwage i "dałam sie złapać". Na jakis czas sie wyleczam z wyjazdów. ****Wtrącę propos Wąsowa: pani Ania czasem próbuje zorganizować kurs TAM dla świeżynek ale kursy same z siebie udowodniły że najlepiej zrobic kursy weekendowe w Poznaniu a potem Wąsowo. Efekty prób jechania bez kursów I i II stopnia jest taki że ludzie blokują się i nie chcą otworzyć sie na to, co mówi pani Ania i siedzą nabzdyczeni że coś im sie "wciska". Poza tym też na kursie II stopień plus (Wąsowo) trafiają sie świeżynki bo ludziom nie pasuje termin dla samych świeżynek i robi się młyn totalny - ci co chcą czegoś więcej wracają pewnie do domu rozżaleni że pani Ania tłumaczy podstawy... Myślę więc że osoby które chcą jednym rzutem cos przerobić i jechać do Wąsowa powinny zostawić to chciejstwo na przyszły rok a zapisać sie na Poznań I i II stopień. OBOWIąZKOWO! Jak sie uprzecie pani Ania zapisze was na Wąsowo ale nie wiem czy warto się upierać. Na niekorzyść swoją i innych kursantów. data: 2008.04.08 autor: Firanka | | Zastanawiam się,czy mięso przyprawione wg PP można dać do''rękawa-folii''i upiec w piekarniku gazowym ? Proszę o podpowiedż-pozdrawiam data: 2008.04.08 autor: Kazia z Nysy | | Marto R.,znieczulenie, o które pytałam się Pani Ani, dotyczyło również zębów. Miałam usuwany nerw i znieczulenie było miejscowe. Pani Ania powiedziała, że to jest na tyle mała dawka, że mam się nie przejmować. Oczywiście mówię o jednorazowym znieczuleniu. Serdecznie pozdrawiam. data: 2008.04.08 autor: Sylwia z Gdańska | | Kiku czytaj, czytaj ksiażki i archiwum od początku ~!~ - w tym czasie np kiedy masz ochotę pisać i zadawać pytania. Na wszystkie znajdziesz odpowiedzi:) A popijaj przy tym swoją kawę zbożową gotowaną z przyprawami /cynamon, kardamon, gozdziki, imbir wg upodobania/ i miodem. Cukier i mleko w odstawkę idą! To rokaz ;)*** Ewokal, po prostu, jak mawia mój tato "porządek musi być", po kolei więc kursy I i II stopnia i wówczas Wąsowo, w którym i pięknie i majestatycznie, aromatycznie, smakowicie, wesoło, miło, spokojnie - sielesko anielsko - czyli wspaniale jest. Poznań i Wąsowo to zaledwie 60 km odlegości, jeśli do Wąsowa dałabyś radę przyjechać to do Poznania też dasz. Zapewniam Cię, że warto. Choćby dlatego ze weekendowy kurs to bite kilkanaście godzin cennych wykładów i wspaniałe jedzonko uszykowane pod okiem Pani Ani. A i nocleg możesz załatwić sobie w tym czarownym miejscu. A w Wasowie pichcimy = pracujemy sporo w kuchni i wykładów jest odpowiednio mniej. *** A ja zajadam od wczoraj ciasto marchewkowe (po dwie kosteczki do poludniowej kawy), i ani kaszlu ani kataru:) Polecam, przepis jest w archiwum. Pozdrawiam. data: 2008.04.08 autor: Anita | | Szukałam już w archiwum, ale nie znalazłam odpowiedzi. Pokrzywa to jaki smak? I z czym ją najlepiej łączyć robiąc herbatkę? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. data: 2008.04.08 autor: Beata z Częstochowy | | KIKU 35, to co opisujesz świadczy o tym ,że nie przeczytałaś książek....zanim więc zaczniesz się wypowiadać i wprowadzać tu zawirowania, przeczytaj je i staraj się stosować do rad...jak na razie, to jesteś strasznie rozregulowana. A na konsultacje to bez przeczytania książek, z takim stanem wiedzy, jak teraz, to nawet nie jedź, bo nic z nich nie wyniesiesz, a Pani Ania wyraźnie pisze, że wiedzy z ksiązek nie ma czasu nikomu wykładać.
Pozdrawiam data: 2008.04.07 autor: Kamiczek | | KIKU 35 - na pp masz wszystkie smaki w jednej potrawie, i znika ochota na słodkie po ostrym itd. Co do nadciśnienia, to mi znikło po przejściu na pp, kawę naturalną piję codziennie. Poza tym, twoje pytania i refleksje wskazują na to, że nie przeczytałaś dokładnie książek ani forum. Widać to gołym okiem. Na forum jest pełno postów o owocach. Przeczytaj forum dokładnie, od początku, zwróć uwagę także na posty "świeżynek" i postaraj się nie popełniać ich błędów. Bez cierpliwości, zaangażowania nic nie osiągniesz. Jak przeczytasz forum, to zrozumiesz o czym mówię. data: 2008.04.07 autor: Kostka | | Fanko z Łodzi, kulki miodowe mniam-mniam...jemy jemy....polecam! data: 2008.04.07 autor: Kamiczek | | Kiku wpisz w wyszukiwarke owoc i napewno duzo informacji wyskoczy.Jesli o kawe chodzi to mozesz pic zbozowke pierwsza pol godzinki przed sniadaniem.A na konsultacje sie troche czeka zapisy na jesien mialy byc wznowione w sierpniu wiec masz duzo czasu. data: 2008.04.13 autor: Magda Kaspianowa | | Kostka i Kamiczek dziekuje Wam bardzo. Tak przede wszystkim kierowalam sie tym ze jest latwa do zrobieia. Chcialam od czegos zaczac. Niesamowite, jaka ja bylam okropnie gldna. Poszlam madra z Mama na zkupy. Wiecie co czulam wszystko. Moj nos weszal za wszystkim co by bylo smacznusie. Mama: apsolutnie nic do buzi!!! I w ogole....Dziewczyny myslalam ze bede plakac!!! Uwielbiam owoce. Choc wydaj mi sie ze nie jem za duzo. Uwielbiam mieszac smaki jem slodkie to zaraz po tym musze miec cos ostrego i odwrotnie...A tu kochani niiiccc brzuszek pusty!!! Na polkach pachnosci takie...kupilam cala pake orzechow wloskich, ale to nie bylo to..po polowce zostawilam. Przyszlam wiec do domu i zabralam sie za gotowanie owsianki. I jestem narazie zaspokojona. Taaaakkkk chodzilo zaa mnaa cosss slodkiego!! I moze utrafilam z owsianka. Narazie mam spokoj. Moje pytanie czy kawa msi byc rano? Poniewaz ja pije tylko zbozowa pol na pol z mlekiem i cukrem. Takiej naturalnej nie pije bo mam nadcisnienie. Jestem emocjonalana i to zaraz na mnie wplywa. :o)) Aha a czy owoce gotowane mozna jesc? Suszone i ugotowana, albo surowe i ugotowane? Przewertowalam Forum i nic niestety nie znalazlam... bardzo bym byla wdzieczna. Ah jeszcze cos czy mozliwa jest telefoniiczna konsultacja. Czy nawet pierwsza rozmowa. Ja chetnie zaplace. Nie mam teraz okazji jeschac do Poznania. A bym jednak bardzo chciala sie skonsultowac. Bo moze jedna nie ktorych zeczcy nie mozemy jesc?
DZIEKUJE WAM BARDZO data: 2008.04.07 autor: KIKU 35 | | Beato z Czestochowy widze ze nas przybywa z tak pieknego miasta.Alergia na miod powiadasz.Moj Kaspian byl uczulony doslownie na wszystko.Na testach wszystko piiipalo duzo ponad norme ale nie bralam tego do serca i tak zaczelam moja przygode z pp.I maly je te rzeczy na ktore jest mega uczulony i co?? one go lecza.Nie obawiaj sie miodu nie dajesz go duzo tylko troszke do kawki herbatki i owsianki.Ma uczulenie na pylki rob malej 2 razy dzinnie kawe zbozowa z przyprawami jak naturalna z przepisu z ksiazki .Pierwsz rano pol godziny przed sniadaniem 2 kolo 17 2 godziny po jedzeniu.Na katary jest super.*** a mnie sie dzis Paulina rozkladac zaczela.Miala dzis basen i jak mowi byla niesamowicie zimna woda.No cuz chyba wkoncu pujde do przychodni po zwolnienie lekarskie z basenu do konca roku.Pawel juz kilka miesiecy nie chodzi bo mu zimno po basenie bylo i nie chcial to i nie zmuszam.***Jeszcze sie podziele z wami co mi sie dzis snilo.Czytalam ostatnio w archiwum wymiane zdan na temat owocow i snilo mi sie ze jabluszka jadlam.I wiecie nie bylo by w tym nic dziwnego tylko ze ja jablek nie lubie i nigdy nie lubilam hihi.***Mam tez pewne spostrzezenie moze komus sie przyda.Jak juz pisalam od miesiaca mam smiejace sie gary (emaliowe w koncu) i co zaobserwowalam u Kaspiana.Akonczyl sie problem kupkowy .Wyciagnelam wniosek ze malemu energii brakowalo i mysle ze sluszny.Och jak sie ciesze.***JoasiuMamAsik przepisik wyglada smakowicie.Jutro bede miec swiezutka cielecinke jak odlezy swoje w lodowce to zaraz z niej cus takiego zrobie.:)))) data: 2008.04.07 autor: Magda Kaspianowa | | Ewokal, jeśli od 3 lat stosujesz żywienie wg Pani Ani, to znaczy, że zaufałaś przkazywanej przez nią wiedzy i z niej korzystasz. A jeśli tak to Autorce należy się szacunek, którego w Twoim poście zabrałko. Jeśli ona ustala pewne zasady, to nie po to, żeby było gorzej, ale lepiej i warto temu zaufać. Na kursach, zwłaszcza wąsowskich, Pani Ania mówi o wielu sprawach, które wybiegają poza książki. Tę wiedzę trzeba sobie dawkować, trzeba się przekonać, czy się jest na nią gotowym, dlatego najpierw jest kurs weekendowy. To też przy okazji test na nasze wewnętrzne przyzwolenie - jeśli ma być, to okoliczności tak się poukładają, że będzie. Jeśli natomiast obrażasz się na rzeczywistość - taka, jaką jest - nic nie zyskujesz, płyniesz pod prąd i zjada Cię własna irytacja. data: 2008.04.07 autor: Jagoda | | Ewakal, ze swoim pytaniem zwraca się do Pani do forumowiczów czy do p.Ani? Bo jeśli do forumowiczów, to słówko napiszę. Natomiast jeśli do p.Ani – tak niegrzecznie nie wypada...Filozofia, którą przekazuje nam p.Ania to nie metoda na załatwianie naszych dolegliwości, lecz styl i filozofia życia. To mądrość życia. Trzeba naprawdę dużej otwartości na tę wiedzę. A co najważniejsze CHĘCI PRZEMIENIANIA SIĘ. I nieustajacej pokory, akceptacji, wyciszenia wewnętrznego. Nasze życie to nic innego jak ciągłe testy, czy ty swoją postawą zdałaś test akceptacji zasad, które wprowadziła p.Ania ? Chciałabyś przyjechać do Wąsowa a nie rozumiesz i nie szanujesz hierarchii kursów... Jak chcesz jechać autem wiedząc tylko gdzie jest kierownica i pedał gazu? A co z hamulcem i całą SZTUKĄ bezpiecznej jazdy? data: 2008.04.07 autor: Rene | | Pani Aniu, mam zrywy i próbuję się do pani dodzwonić, ale podejrzewam, że na szczęście "nie mam zasięgu" :). Nic to, będę dalej samodzielna i może dzięki temu trochę się rozwinę, a póki co kuruję się po mojej weekendowej szkole, bo nadmiarem emocji i przemarznięciem się załatwiłam, a moje Dziatki wraz ze mną. :) Ale do nauki przykładać się będę, obiecuję... i na przeszczęśliwym Jangu potestuję. :) data: 2008.04.07 autor: Joanna - MamAsik | | W temacie duszonej cielęciny wykopałam w necie, przerobiłam i przetestowałam przepis na "cielęcinę aromatyczną". Dziś zrobiłam; Jang zjadł i o dziwo smakowała - bo generalnie na cielaczka ma długie zęby. A jako, że mu smakowało, to podzielę się pomysłem - przeróbką: Składniki - 1 kg cielęciny pokrojonej w kostkę wielkości pudełka od zapałek (wyjętej z naszej zaprawy), oliwa, masło, 4 łyżeczki słodkiej mielonej papryczki, 3 duże drobno posiekane cebule, 4 przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku, 3 strączki drobno pokrojonej średnio ostrej papryczki, sól, w smaku kwaśnym w oryginale była puszka pomidorów i 1,5 szkl. białego wina, ja dałam tylko pomidory bo nie miałam wina, ale dodając wino, z pewnością dłabym go mniej i mniej pomidorów, tymianek i kurkuma, łyżeczka oregano, bułka tarta. W rondlu należy rozgrzać oliwę (łyżkę max), przesmażyć krótko mięso na ogniu aby straciło surowy wygląd, tuż przed końcem smażenia dodać łyżkę masła. Zdjąć z ognia, odczekać aż przestanie skwierczeć, dodać słodką paprykę i dokładnie rozprowadzić. Postawić z powrotem na ogniu i dodać cebulę, czosnek i papryczkę (ja dodałam jeszcze pół łyżeczki imbiru). Posolić do smaku; dodać pomidory, poddusić 10 minut, dodać wino, tymianek i kurkumę (dałam po pół małej łyżeczki), odrobinę masła, łyżeczkę oregano. Pod koniec zagęścić bułką tartą do ulubionej konsystencji - i dojść szczyptami przypraw do smaku ostrego. Ja nie zagęszczałam, bo bez wina konsystencja była lux. Podałam to do klusek śląskich, ale pasowałby też do tego ryż - tak myślę. data: 2008.04.07 autor: Joanna - MamAsik | | Sylwio z Gdańska, bądź tak miła i rozwiń temat znieczulenia. Napisz, jeśli mogę prosić, o jakie znieczulenie chodziło i co p.Anna Ci poradziła. Karmię piersią i aktualnie uczęszczam do stomatologa. Dotąd znieczulenie nie było potrzebne, ale nigdy nie wiadomo - stąd moje zainteresowanie tym, co napisałaś. Miałam w tej sprawie dzwonić do p.Anny, ale może Twój "przypadek" mi pomoże. Z góry dziękuję. Pozdrowienia data: 2008.04.07 autor: Marta R. | | Hej karmiące mamy czy jecie miodowe kulki? Tak mnie ostatnio naszło na coś słodkiego. data: 2008.04.07 autor: Fanka z Łodzi | | Dziękuje Pani Marzeno za odpowiedz. data: 2008.04.07 autor: Monika z Wrocławia | | KIKU-35, rozgrzałaś się mocno tą zupką, cebula bardzo rozgrzewa i pewnie Twój organizm nie jest w stanie takiej dawki od razu przyjąć. Zaczęłaś, że tak powiem, z grubej rury:-). To jest chyba najczęstszy błąd początkujących, ja sama zapodałam sobie na początku wołowinę duszoną w czerwonym winie - nie wiem, co było czerwieńsze - ja czy to wino, co było gorętsze - ja czy moje kaloryfery. Tak więc, powolutku, polecam na początek pyszne zupy jarzynowe (np. pyszna z groszkiem), szczególnie teraz pamiętaj o smaku kwaśnym (czyli zielenina, cytryna, podsmażony pomidorek) dodanym do zupy. A w ogóle, przeczytaj najpierw książki, postudiuj forum, a wszystko zacznie samo się układać w całość logiczną. życzę powodzenia data: 2008.04.07 autor: Kamiczek | | KIKU 35, moja pierwsza zupa na pp to też była cebulowa, ale mnie posmakowała, i co dziwne, mojej córce co nie lubi cebuli też. Tzn. zjadła ją bez odruchów, hmmm..., wymiotnych :) A to w jej przypadku niesamowite osiągnięcie. Nie miałyśmy sensacji, ale konsekwentnie tego pierwszego dnia żywiłyśmy się według reguł pani Ani, a ty może np. uraczyłaś się zimnym napojem, owocem? Ja najpierw półtora miesiąca czytałam w kółko książki, dopiero potem, jak przyswoiłam sobie reguły, zrobiłam tego pierwszego dnia zupę śniadaniową i cebulową (swoją drogą, ciekawe, czy twoje pobudki były takie same jak moje: łatwy przepis, szybkie wykonanie, też wtedy patrzyłam naiwnie na gotowanie pp przez pryzmat pracochłonności ;)). Pani Ania zwróciła mi wtedy uwagę na forum, że to za mało, aby się najeść, że powinno być jeszcze drugie danie. Niektóre przepisy z książek na zupy są jarskie, ale na forum (poszukaj, bo ja nie pamiętam, kto to powiedział, czy pani Ania, czy któraś z dziewczyn ją cytowała) padło stwierdzenie, że jednak wszystkie zupy powinno się gotować na mięsie. Tak więc gotuj tak, aby się najeść, a jak często można jeść - przekop forum. Bez tego się nie obejdzie, a przeczytanie go od zarania dziejów do teraz uporządkuje niejedne twoje wątpliwości. data: 2008.04.07 autor: Kostka | | Witam!1-kwietna byłam w odległym Poznaniu na konsultacji u p.Ani.Wiem już co mogę jeść,a czego nie.Ułożyłam sobie jadłospis i jem posiłki o stałych porach dnia.Oczywiście stosuję się do wszystkich zaleceń.Jeszcze raz przepraszam p.Anię za moje spóżnienie(wyczerpująca podróż samochodem,no i ''korki-objazdy''w Poznaniu).Dziękuję za wyrozumiałość i serdecznie pozdrawiam.Pozdrawiam także''znajomych''z forum,których posty czytam codziennie. data: 2008.04.07 autor: Kazia z Nysy | | A tak moje pytanie jeszcze...napewno sie wyda nie ktory glupie, ale musze sie zapytac. Czy przy prowadzeniu tej kuchni jest na poczatku pogorszenie stanu choroby? Tak jak ma to miejsce w hoomopatie? Czy jednak powinno nam wszystko smakowac i powinnismy sie dobrze czucc. jesli nie to potrawa byla zle przyzadzona. Bo wlasnie po tej cebulowej mi jest nie dobrze mam zgage i w glowie mi sie kreci...
z gory dziekuje data: 2008.04.07 autor: KIKU 35 | | Anitko jeju jak Ci bardzo dziekuje!!!Az mi tak troche lepiej. Zaraz zerkne na SLOD. Naprawde to okropne jekies uczucie...gloooduuu! Wlasnie jadlam zupe cebulowa...OKKROOOPPNOSC!!!! Najpierw mi bylo goraco, a pozniej zaczelo mi rosnac w gardle...musialam przeczekac. Zjadlam caly talerz z grzankami. jestem godzine po jedzeniu i czuje sie pusta jak beben turecki!!! Czyli znowu jesc???o Ludzie czy ja nie przytyje?
Serdecznie pozdrawiam data: 2008.04.07 autor: KIKU 35 | | Witam. Jestem po lekturze 2 książek Pani Ani, i zaczynam stosować je w praktyce. Mam w związku z tym jeden problem Jedna z moich córek ma alergię na pyłki traw, zbóż i kwiatów. Alergolog nie kazała podawać jej miodu (choć córka bardzo go lubi). Chciałabym dowiedzieć się czy któraś z mam mając dziecko z taką alergią stosuje miód , jeśli tak to jaki i z jakim skutkiem. Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. data: 2008.04.07 autor: Beata z Częstochowy | | Tak Kiku, wlewasz gorąca zupę do ciepłego słoika, zakrecasz i stawiasz do góry nogami:) Jak wystygnie do lodówki. Rosół stoi 2,3 tygodnie. Jesteście głodni, bo jedzenie przyprawione jest lekko strawne, jedzcie częściej. A apetyt na cukier w cukierach to NIE brak. Choc może oznaczac brak produktów w smaku słodkim. To raczej podstępne wołanie śledziony. Wpisz w wyszukiwarkę "słod" i szukaj. Lepiej nie zamrażać, jesli juz w ostateczności trzeba to na krótko i wygrzac potem w piekarniku, na gazie. Czytaj archiwum i daj sobie / wam CZAS. Pamietaj pytania stają się odpowiedziami. A będzie ich całe mnóstwo. Trzymaj się:) PS Podrap kotka za uchem;) i dawaj mu mięsko surowe - wołowinkę, podroby indyka, na takim właśnie jedzonku jedna moja kotka traci nazbierane na Whiskas kg, a wszystkie trzy jednakowo rozpiera energia: po zjdzeniu miseczki robią rundy po mieszkaniu - dosłownie ganiają, aż miło:) data: 2008.04.07 autor: Anita | | Pani Aniu, bardzo smakuje mi rano kawa z cynamonem i imbirem, na kubek wrzatku dodaje duza lyzke lagodnej kawy i wsypuje pol lyzeczki cynamonu i prawie lyzeczke imbiru, skoro imbirowki nie moge pic, a w kawie tego imbiru jest tak duzo to czy uwaza Pani,ze moge ja pic codzinnie? Dziekuje z gory za odpowiedz. data: 2008.04.07 autor: Paryzanka | | Pani Anno Najmilejsza. Bardzo przepraszam za mój weekendowy telefon w sprawie znieczulenia podczas karmienia piersią a zarazem bardzo dziękuję za informację. Jestem po zabiegu i pewnie bym do końca życia nie mogła spać z myślą że przysporzyłam dzieciakowi dodatkowych przejść. Mimo moich starań, dzieciaki co chwila wpadają w jakieś katarki i inne odśluzowywania. Nie jestem zbyt biegła w analizie moich błędów żywieniowych i bałam się, że takie znieczulenie jeszcze bardziej pokomplikuje próby zapanowania nad żywiołami. Jeszcze raz bardzo dziękuję za wyrozumiałość!!! ** Kamiczku, bardzo Ci dziękuję za słowa wsparcia i otuchy! Wszystkich serdecznie pozdrawiam. data: 2008.04.07 autor: Sylwia z Gdańska | | Droga Pani Aniu, zwracam sie do Pani z prośbą o wyjaśnienie kilku spraw, co do których nie mam pewności.
1/ Pieczywo. Dobry chleb jest neutralny, a mimo to zaleca Pani jego ograniczenie tylko jako dodatku do potraw a spożywanie jako posiłku /kanapki/ tylko w sytuacjach wyjątkowych. Niektórzy forumowicze wręcz chwalą się że wyeliminowali pieczywo całkowicie. Osobiście lubię chleb i nie wiem czy np dwie kromki rano do owsianki, a potem jeszcze 2 do zupy lub samodzielnie jako kanapka nie są nadmiarem.
2/ Ostrożen. No, właśnie. Dlaczego ostrożeń ? Czym sobie zasłużył na taką opinię cudownego panaceum na wiele naszych problemów ? Pani Urszula w poście z 31.03.08 pisze że ma właściwości wręcz usuwania z naszego organizmu wielu niepotrzebnych rzeczy, co dostrzega nawet gołym okiem /osad/
Czy naprawdę tak jest ?
3/ cebula, czosnek i por - jako jedyne chyba warzywa są w smaku ostrym i jednocześnie mają naturę rozgrzewającą. Czy w tej sytuacji mogą być spożywane na surowo ? Chodzi mi o to czy w przypadku tych warzyw możemy wyjątkowo bezkarnie odstąpić od jednej z
najważniejszych zasad naszego sposobu żywienia "nic surowego", czy też i tu powinny być stosowane ograniczenia, a warzywa te lepiej jest jeść gotowane?
Często jem cebulę surową jako dodatek np do mięsnego dania.
Przesadzam?
Pytania pewnie banalne ale być może z odpowiedzi skorzystają i inni.
Z góry dziękuję i pozdrawiam. data: 2008.04.07 autor: Hania z Warszawy | | Dziekuje Ci Anito!! Super rozwiazanie...ale moje pytanie...czy te zupy beda jeszcze dobre??Przetrzymujemy je w lodowce. Czy na zasadzie bigosu..tn na cieplo i sie samo zaciagnie?? Bo to by byl super pomysl. DZIEKI JESZCZE RAZ!
Aha A czy mozna zamrazac te potrawy?Pozdrawiam sedecznie data: 2008.04.07 autor: KIKU 35 | | Kamiczek, bardzo dziekuje za podpowiedz. Tez jestem wlasnie przerazona ta perspektywa. A mam wlasnie takie pytanie...od kilku dni stosowana jest u nas w domu kuchnia Pani Anny. I nie wiem czy to tak musi byc, ale my wszyscy chodzimy taaaccyyy glodni. Ja mam wrazenie ze zoladek mam przyrosniety do kregoslupa. A jak nigy trzese sie za cukierkami. Az mi sie w glowie kreci, chyby od braku cukru. Choc nigdy nie uzywalam w nadmiarze...Prosze bardzo o jakas podpowiedz. Ach cos jeszcze...jakie pieczywo moge uzywac. poniewaz sniadanie zawsze u nas jest szybkie. tn chlebek z kielbaska, szyneczka. Teraz juz wiem ze wedliny gotowac w wodzie...ale co z chlebem??
Tez bym chciala wziasc udzial w seminarum/kursi, czy nawet isc na konsultacje do Pani Anny. Nie stety do Poznania mam 1000 km. Mieszkam w Essen i to jest dla mnie przeszkoda...
Ta kuchna jest nasza deska ratunku. Pozdrawiam bardzo serdecznie data: 2008.04.07 autor: KIKU 35 | | Kiku 35, przejście na gotowanie i jedzenie po ciesielku na pewno pomoże Wam kotkę zatrzymać, bo alergia w końcu zniknie. Nie od razu, ale z czasem na pewno. Ja podobnie jak zdecydowana wiekszość forumowiczek jestem pracująco-gotująca. Gotujemy więcej w weekend, np dwa gary różnej zupy, które potem w słoikach stoją spokojnie tydzień, dwa i są gotowe do jedzenia w tygodniu. Podobnie pieczenie czy gulasze - robimy ich więcej i ponownie mamy na najbliższe dni z różnymi dodatkami. Czytajcie książki z mamą, zaglądajcie do archiwum, nie taki diabeł straszny:) życzę powodzenia. Chcieć to móc, kwestia tylko czy jesteście na to gotowe, czy dajecie sobie przyzwolenie. Aha zupa 3 godz gotuje się przecież sama:) data: 2008.04.07 autor: Anita | | Pani Moniko z Wrocławia, odpowiedzi są w książkach pani Ani, tak jak pisze Pani Hania z W-wy.Na pewno nie jest to jedyny sposób wyjścia z alergii, ale ta wiedza na pewno bardzo pomaga. Pani Ania niejednokrotnie o tym wspominała.Moja córcia z niej prawie już wyszła (ma 4 lata)bez stosowania diety wg. grupy krwi, z prostej przyczyny: jak na razie nie udało mi się pobrać takiej ilości krwi u mojego dziecka. Połączenie wiedzy nt naszej grupy krwi z PP wg. pani Ani daje rewelacyjne i zaskakujące efekty, ponieważ musimy wiedzieć o tym, czy jesteśmy bardziej mięsożerni (grupa 0,B) czy nie. Czy ilość zjadanego przez nas mięsa służy nam i czerpiemy z niego potrzebną nam energię, czy obciąża naszą przemianę materii. Ważne jest też unikanie produktów, które nam szkodzą wg. grupy krwi.Taka wiedza daje nam więcej możliwości nie szkodzenia sobie i bliskim, dla których gotujemy.Pozdrawiam i życzę twórczych poszukiwań. data: 2008.04.07 autor: Marzena | | czy jest mozliwość uczestniczenia w kursie w Wąsowie, jeżeli nie mozna przyjechać z oddległego od Poznania miejsca na kurs weekendowy.Dlaczego jest to tak rygorystycznie ustalone.Czy trzyletnie stosowanie się do zaleceń w obu książkach nie jest wystrczające data: 2008.04.06 autor: ewakal | | Pani Haniu z W-wy,chodzi mi o to czy ktoś z Państwa przestrzega jedzenia zgodnie z grupą krwi,jak długo stosuje i czy pomaga,podobno to jedyny sposób na pozbycie się alergii. data: 2008.04.06 autor: Monika z Wrocławia | | Jelonku(Beatko z Jeleniej Gory)smutno bez Ciebie. data: 2008.04.06 autor: kolik51 | | Doberek,juz wiem p.Aniu jaka "powinna "byc pani nastepna ksiazka.Cztery pory roku!!!.Wysylam w kosmos blagania ale pomyslalam ,ze dobrze byloby zaskomlec tez w kierunku Poznania bo moze blizej i skuteczniej.Serdecznosci data: 2008.04.06 autor: kolik51 | | Witam. Mam ostanio problemy z hemoroidami-tak mi się wydaje. Staram się jeść według PP bardzo rygorystycznie, ale nie wiem , co się dzieje. Czy ktoś mółby mi coś doradzić. data: 2008.04.06 autor: Marzena z G. | | KIKU35,Gabrielo przejrzyjcie forum tak w okolicy 15-16 grudnia 2007...post Stelli i odpowiedzi na jej wątpliwości. Mam nadzieję, że Wam to pomoże. W skrócie powiem, że warto się zorganizować...i można, trzeba bardzo chcieć. Takich mam i babć jak Wy jest cała masa na forum, na pewno Was zainspirują. A co z tą inspiracją zrobicie, to już całkowicie Wasza decyzja. Nie sądzę, że zmieniłyby tu cokolwiek filie Centrum Pani Ani w całej Polsce. Pozdrawiam data: 2008.04.06 autor: Kamiczek | | Witam, na PP jestem od ponad roku.Staram się przeglądać forum na bieżąco.I dzisiaj pierwszy raz piszę na forum.Proszę o wskazanie co jest przyczyną,że co jakiś czas pojawiają mi się w ustach od wewnątrz, na języku oraz na podniebieniu pęcherze wypełnione krwią.Jeśli pojawiają się na języku, po pęknięciu w tym miejscu pojawia się rana,która jest dosyć bolesna i goi się parę dni.Będę wdzięczny za odpowiedź.Pani Aniu bardzo proszę o informację / czy coś źle robię, na co w ten sposób mój organizm reaguje /.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich pozytywnie "zakręconych" PP. data: 2008.04.05 autor: Janko | | Oj Rene,Rene.W takim stylu moja biedna mama przez całe życie leczy swoje kompleksy na moich potknięciach.Niech i Pani i jej idzie na zdrowie. data: 2008.04.05 autor: ostróżka | | Rene
Bardzo dziękuję za przepis na cielęcinę!!! Wykorzystam go następnym razem, bo właśnie gulasz cielęcy z pieczarkami perkoce na kuchence. Strasznie mi miło, że dostałam odpowiedź na moje pytanie, bo jestem nowa na PP i to moje pierwsze nieśmiałe kroki. Serdeczności dla wszystkich obecnych. Sarenka data: 2008.04.05 autor: Sarenka | | Witam Pani Anno i wszystkie Uczestniczki Forum!
Czytam książki P.Anny i wypowiedzi na forum. Próbuję gotować w/g PP, ale nie bardzo mi to wychodzi. Chyba jestem bardzo dorosłym antytalęciem kulinarnym. Wiem, że na nauke nigdy nie jest za późno i dlatego chciałabym spróbować. Żyję i gotuję w rodzinie dwupokoleniowej: ja z mężem i córka z mężem i dwiema córeczkami (7lat i 2,5 roczku)Prowadzimy jedną kuchnię, bo tak jest wygodniej i taniej. Tylko jak ja to mam wszystko pogodzić pracując jeszcze zawodowo? Wszyscy pracujemy i wszyscy, za wyjątkiem mojej osoby, są bardzo grymaśni w doborze potraw. Dziewczynki i ich tatuś są alergikami. Czy ja sobie poradzę z taka różnorodnością potrzeb? Czy forumowiczki korzystały wcześniej z porad i szkoleń P.Anny? Do Poznania jednak trochę daleko, mieszkam w Będzinie, na Śląsku.Pani Anno, a może warto byłoby otworzyć taki oddział/filię Pani Centrum na południu Polski? Ja chętnie zaangażuję się w takie przedsięwzięcie! data: 2008.04.05 autor: Gabriela | | Witam Wszystkich bardzo serdecznie!Chcialam sie podzielic moimi refleksjami. Dostalam ksiazke Pani Anny od Cioci na urodziny. Przegladnelam ja i na tym koniec. ezala od kilku miesiecy na polce. a teraz moze kilka slow o mnie. Jestem od 2 lat alegiczna na koty. Przed kupnem mojej kochanej kotki robilam testy alergiczne, poniewaz sie zle czula ,a ze ma tez fretke w domu to zrobil mi lekarz test na kota. Nic mi z tych testow wyniklo. Nie byla na nic alegiczna. Tylko dalej sie podle czulam. Po kilku miesiacach zawitala do nas kotka. Moj organizm potrzebowal okolo 3 dni zeby byc alergiczny. Jestem wsciekla, poniewaz bardzo kocham swoja otke. Miedzy czasie latanie po lekarzach.... z efektem takim ze wykryto mi niedoczynnosc tarczycy...biore tyrox 100. Tarczyca bawi sie nie samowicie...poniewaz mam raz nie doczynnosc raz nadczynnosc. Ogolnie jest ok. Gdyb nie ta alergia. Mama dorwala zapomniana na polce ksiazke Pani Anny. No chcialabym zeby nam to pomoglo. Bardzo bym chciala. przeraza mnie styl gotowania potraw. Czasowo jest to tak pochlaniajace. Nie wiem kiedy na to mam czas znalezc. Jesli sie pracuje, to pogodzenie jest bardzo trudne. Czy sa jakies ulatwiajace sposoby. N.p. zeby nie gotowac zupy az 3 godziny. I czy to naprawde bedzie funkcjonowalo??? Tak bym bardzo chciala. Moja corka tez zaczyna kichac... :o(( data: 2008.04.05 autor: KIKU 35 | | Rene, zapraszam Cię na przejażdżkę po Warszawie z moim ukochanym za kierownicą :). Doskonały test na powściągliwość. Przyznaję, że zdarza mi się go nie zdać. W dużej mierze dlatego, że sama od lat jestem kierowcą i pewne zachowania są dla mnie nie do przyjęcia. Co nie znaczy, że jest on złym kierowcą :). data: 2008.04.05 autor: Jolik | | Magdo Kaspianowa dziękuję bardzo. Miłej soboty dla wszystkich! data: 2008.04.05 autor: maruna | | Jolik, podpisuję się pod uwagą Rene o tym, że trzeba zaakceptować to, że nie zawsze jest tak, jak chcemy. Co więcej, przypomina mi się takie powiedzenie, buddyjskie bodajże: "nieotrzymanie tego, czego najbardziej pragniemy, jest niekiedy łutem szczęcia od losu". Pozdrawiam baaaardzo wiosennie. data: 2008.04.05 autor: Kamiczek | | Witam! Rene podała przepis Sarence i ciekawa jestem w ilu domach te bitki znajdą sie na stole już w najbliższym tygodniu! I w ilu zeszytach już sie zadomowił! Bo w moim to już. Pozdrowienia data: 2008.04.05 autor: Marta R. | | Gratulacje dla Magdy Kaspianowej! Ja też widziałam zdjęcia Twojego synka - niesamowite postępy!!! Jest to balsam na moje matczyne serce, bo dzięki temu już nie "wierzę", ale WIEM, że moja córcia wyjdzie z ŁZS (łojotokowe...) i że śladu po tych strupkach na buzi kiedyś nie będzie. Widzę powolne zmiany na lepsze. Niech no tylko te ciepłe dni przyjdą, to spotkamy się wreszcie na promce i na pewno dasz mi jakieś mądre rady! Tymczasem pozdrawiam ciepło :) data: 2008.04.04 autor: Monika z Cz-wy | | Sarenko, podam ci przepis na pyszne, duszone bitki cielęce ze Stawiska ( podała mi go kiedyś nasza Gosia Oldboyka ) – to takie agro blisko Poznania, gdzie p.Ania robiła kiedyś kursy. Zdarza mi się tam jeździć i jest to miejsce godne polecenia z uwagi na fakt, że właścicielka potrafi ugotować wszystko z książek p.Ani i robi to całkiem nieźle. Po wyśmienitym placku z kokosem ( przepisu szukajcie w książce ) jeszcze kaszlę do dzisiaj...:)) Ale warto było ::)
Kawałki rozbitej cielęciny np. od górki ( kość idzie do zupy ) wkładamy na kilka godzin do zalewy: chili, imbir, kolendra, pieprz biały, sól, wegeta, woda, bazylia, kurkuma, majeranek, kminek. Obtaczamy je następnie w mące, smażymy i wkładamy do rondla, do tego dajemy podsmażoną na patelni cebulę, kolendrę, pieprz zielony w całości, wegetę, sól, cytrynę lub ocet balsamiczny, tymianek, wrzątek do wysokości mięsa, masełko i czarny pieprz mielony. Dusimy najpierw w maksymalnie nagrzanym piekarniku, po pół godzinie skręcamy do minimum ( nie przez maszynkę pani Ostróżko:) i dusimy do miękości, jakąś godzinkę. Pycha. A gdyby wam się kiedyś udało kupić wino Marsala, to takie bitki można zrobić na patelni, dodając w gorzkim to wino, również bardzo smaczne i polecam serdecznie **** Kasiu z Paryża, w lodówce leżakuje tylko wołowina i baranina. A swoją drogą wchodząc na to forum to tak, jakbyś do domu p.Ani wchodziła, zasady pewnej gościnności obowiązują...ciebie i każdego z nas.... ****Joliku, to jasne, że często czegoś tam pragniemy od partnera. Ale musimy też rozpoznawać w sobie zwykłe chciejstwa, tu kłania się znowu lekcja powściągliwości. I akceptacji. Bo jeśli czegoś nie otrzymujemy, to staramy się to akceptować. Z pokorą i ufnością dla Stwórcy, bo przecież on chce jak najlepiej dla nas i jeśli czegoś nie mamy, to znaczy, że w danym momencie absolutnie tego nie potrzebujemy. data: 2008.04.04 autor: Rene | | Maruna jest jeszcze TLACI-tymianek lukrecja anyz cynamon imbir.***Anitko dziekuje i rowniez pozdrawiam.***Jolik wlasnie ostatnio rozmawialismy z mezem jak to dobrze ze na pp trafilismy i nasz maluch ma sie o niebo lepiej o calej reszcie rodziny nie wspomne bo my tez skorzystalismy z dobrodziestw pracy Pani Ani.Pozdrawiam. data: 2008.04.04 autor: Magda Kaspianowa | | Pani Moniko z Wrocławia odpowiedź na Pani pytanie jest w książce "Filozofia życia" str. 79 data: 2008.04.04 autor: Hania z W-wy | | Magdo Kaspianowa, wspaniale czytać takie dobre wieści. Pamiętam zdjęcia Twojego synka. Także Cię/Was serdecznie pozdrawiam. data: 2008.04.04 autor: Anita | | Magdo mamo Kaspiana, właśnie obejrzałam zdjęcia Kaspiana. 'Ze skórą o niebo lepiej', to stanowczo za mało powiedziane :))). data: 2008.04.04 autor: Jolik | | Ja przy zastoju wątrobowym DODATKOWO ratuję się w ten sposób : położyć się na prawym boku,nogi aż do miednicy wyżej niż reszta i pod bok w okolicy wątroby termofor z gorąca wodą.Wręcz czuję jak złośnica-watroba "puszcza"i jest ulga.Kto chce,niech też spróbuje-pozdrawiam data: 2008.04.04 autor: Gosia z Zielonej Góry | | Witajcie Dziewczyny i Panie. Zwracam się do Was z zapytaniem, czy coś Wam wiadomo o tym, że w Poznaniu jest przedszkole, które stosuje kuchnię wg PP??? Jestem mamą małej istoty, która w na koniec tego roku kończy 3 lata. Powoli zaczynam szukać miejsca, w którym mogłaby zdrowo się odżywiać. Pozrdrawiam mocno. data: 2008.04.04 autor: Gabi z Poznania | | Witam panią Anię i wszystkich forumowiczów! Czytam to forum od kilku miesięcy po zetknięciu się z książkami p. Anny, wypróbowałam kilka przepisów z książek: bardzo smakowało i przymierzam się do pp, kuchenka gazowa od wczoraj cieszy oko:). Mam pytanie do p. Ani czy przy łuszczycy mogę pić kawę naturalną z przyprawami czy lepiej poprzestać na zbożówce i czy herbaty regenerujące śledzionę, wątrobę to tylko TLI czy też są jeszcze inne pomocne zioła? Pozdrawiam serdecznie! data: 2008.04.04 autor: Maruna | | Kolik51 - autor Magda mama Kaspiana post z 2007.11.04 data: 2008.04.04 autor: | | Dziękuje Paniom za odpowiedz na moje pytania,forum jest interesujące.Mam jeszcze pytanie,czy oprócz stosowania się do PP,ktoś z panstwa stosuje zasade-jedzenie zgodnie z grupą krwi.Może temat był na forum ale ja go nie znalazłam.Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam. data: 2008.04.04 autor: Monika z Wrocławia | | P Magdo Kaspianowa juz pare razy chcialam dogrzebac sie do zdjec pani synka ale nie mam szczescia.Moze jakas podpowiedz jak mam to zrobic?serdecznie dziekuje! data: 2008.04.04 autor: kolik51 | | Paryżanko...wystarczy! data: 2008.04.04 autor: | | Pani Aniu dziekuje za odpowiedz.Tak wiem ze musi kichac i kaszelkac aby sie oczyscic z glupoty mamusi tylko zzera mnie strach o to aby przykurczu nie dostal.Staram sie dyscyplinowac mysli i na kazde zle przywoluje te dobre.Ucze sie pani Aniu.
Aneto moj maly wyszedl ze strasznie silnego azs.Jakbys znalazla na archiwum zdjecia to poogladaj.Na co byl uczulony-na wszystko.Jadl tylko nutramigen i bylo coraz gorzej dopiero po spotkaniu z ksiazkami tak cudownej osoby jak Pani Anna Ciesielska jego organizm zaczal pomalu wracac do normy i nadal wraca.Ze skora jest o niebo lepiej mimo ze je rzeczy na ktore rzekomo jest bardzo uczulony.Do tego mial gronka w nosku gardle i na skorze teraz juz ani sladu po nim nie zostalo.Co jeszcze moge dodac -5 miesieczny katar i to taki ze z mezem na zmiane go na rekach w nocy trzymalismy aby sie nie udusil i niczym tego paskudztwa sciagnac nie szlo nawet odkurzaczem.Na szczescie to wszystko juz za nami.Powodzenia zycze.***Moj Pawel(najstarszy lat 13)stwierdzil ostatnio ze mama ma 6 zmysl no ba jak to mozliwe ze wie kiedy on skubnie cos slodkiego w szkole.
***Pozdrawiam i caluje wszystkich forumowiczow i Pania Anie:))) data: 2008.04.03 autor: Magda Kaspianowa | | Tak, wiedzialam,ze mi sie dostanie za te szumowiny. Pani Aniu, nie dowiem sie takich podstaw o moczeniu miesa czy lezakowaniu jak przez zadawanie pytan na tym forum.
Gdzies czytalam, ze trzeba obgotowywac mieso, zeby sie pozbyc hormonow i antybiotykow.
Dziekuje za odpowiedz,ze tylko mieso wolowe sie moczy, bo ja juz zaczelam moczyc jagniecine.
A czy wszystkie miesa maja lezakowac w lodowce niezaleznie jakiej sa wielkosci i jakie dania sie z nich robi?
Rzeznik mi powiedzial, ze wolowine mozna trzymac w lodowce 3 dni a jagniecine 2. data: 2008.04.03 autor: Paryzanka | | Nawet przy dobrym jedzeniu, jeśli pojawią się emocje łapiemy zastój wątrobowy - sprostowanie do poprzedniego wpisu, bo słowo pisane różnie można rozumieć, zwłaszcza skróty myślowe z wykładu. data: 2008.04.03 autor: Anita | | Dziękuję za odpowiedź:) Serdecznie pozdrawiam. data: 2008.04.03 autor: Madlen | | Pani Aniu, jeśli się czegoś czepiam zwykle wynika to z jednej podstawowej sprawy i tu znów cytat z Pani "Jest jasne, że tego samego pragniemy od partnera." :). data: 2008.04.03 autor: Jolik | | Dziewczyny, zrobiłam zapiekankę z fenkuła z przepisu Asi, Mam Asik. Wyśmienita! Spróbujcie. Ugotowałam tylko jednego, ale bardzo dużego i zapiekłam w dwóch mniejszych miseczkach. Po wierzchu posypałam suchą bułką tartą, polałam także zarumienianą na masełku z imbirem. Palce lizać:) MOZE powinnam dodać mniej czosnku teraz na wiosnę, o tym dopiero dziś pomyślałam po zjedzeniu porcji drugiej. Ale nic mi nie jest, tylko miłe wspomnienie. A Piotrus Pan ze swoim zastojem nawet w weekend nie bedzie mógł tego jeść - dlatego dziś zjadłam jego porcję;). ***Mili Forumowicze, uważajcie na nadmiar kwaśnego + przemarznięcie + emocje. Wszystko to razem daje MEGA zastój wątrobowy. Pani Ania w czwartek ostatni powiedziała: "dobre jedzenie + emocje = zastój wątrobowy i tak jak w inne pory roku wychodzimy na prostą po grzeszkach przy pomocy imbirówki tak wiosną zupkami, nawet kilka razy dziennie." Ból głowy, gardła, oczu, żołądka, JELIT z każdej strony (z boku, z tyłu-jakby nerki), przyspieszone bicie serca, brak apetytu, miodo -kawo- jedzenio wstręt. Wychodzi z tego Piotruś Pan tydzień. Pani Aniu dziękuję za wszystkie cenne porady. Kawa poszła dziś w odstawkę, po zupie (miksowana złocista na wołowinie z kostką) boli bardziej. Jestem dobrej myśli, ale kiepsko z nim, z tego co słyszę. Jeden wniosek mam taki, można zrobić sobie krótką przerwę od dyscypliny na wyjazd typu wesele, zjazd firmowy. Wtedy kawa, imbirówka gotowane w pokoju hotelowym i pieprz, imbir do ciepłych bezpiecznych dań plus kielich i pozytywne myslenie i jest ok. Jednak przy wyjeździe na dłużej, trzeba trzymać się dyscypliny ściśle i mieć jedzenie dobrze zorganizowane w słoikach. I żadnych grzechów, nawet najmniejszych! Powrót po przeplatanym tygodniu, drugim, trzecim na kuracje weekednowe nie wystarcza. Wtedy takie moje zwykłe jedzenie typu kotlety panierowane z indyka, jakakolwiek zimna sałatka wg książek, pieczeń wieprzowa, nawet klopsy z cielęciny, wołowiny i indyka, kuskus, po których ja czuję się doskonale wywołuje fale kolejnych zaburzeń i nowe dolegliwości. Kawa wówczas, ani nawet imbirówka, już nie pomogą. Cóż bolesna to lekcja, pewnie jak każda bardzo potrzebna. Kłaniam się. data: 2008.04.03 autor: Anita | | Magdo, bidon od isostara swietnie sie nadaje na ciepla herbate(TLCI). trzyma cieplo jakies srednio 2 godziny, a poniewaz nie jest to termos to herbata nie jest goraca i mozna spokojnie popijac w trakcie treningu:)) data: 2008.04.03 autor: monika z łodzi | | Witam Pani Aniu,
Tak, kogut dawno nadziany, upieczony i zjedzony. Próbowałam zrobić z niego pieczonego indyka, ale ingredyjencyj pożądanych nie znalazłam (czytaj, kasztanów, szukanych w ostatniej chwili), więc nie do końca chyba wyszło jak miało wyjść. Ale coś tam wyszło. Tylko że się nam przejadło, więc z kogutami na razie basta!
Dzieciom od wczoraj z nosa leci jak ... hm, bez porównań będzie, ale ugotowałam rosół, marchewkę z miodem (z pomarańczowej książki), Tlaci - pewnie pomoże, bo co ma nie pomóc. Pozdrawiam i dziękuję, data: 2008.04.03 autor: Agnieszka S./ Poznań | | Pani Magdo, a właśnie że tylko nasza ciepła herbatka Panią uratuje na treningach, już kiedyś o tym było na Forum :-) data: 2008.04.03 autor: | | Pani Aniu i mamy przedszkolaków! Chciałabym podziękować za to forum i wszystkie rady, dzięki którym udało mi się posłać moją starszą córkę do przedszkola z własnym jedzeniem! Dzięki temu co pisałyście nie poddałam się po pierwszej rozmowie, kiedy telefonicznie usłyszałam, że "nasze przedszkole to instytucja dla dzieci, które korzystają z naszego wyżywienia (...) że dzieci nie mogą absolutnie niczego ze sobą wnosić...", itd. Wtedy poprosiłam o spotkanie z p. dyrektor, do gry wkroczyły wysokie obcasy, czerwony szal, argumenty o rzekomej alergii, astmie w rodzinie... Zgodziła się. Potem było spotkanie z intendentką i szefową kuchni i ustalanie szczegółów. Najtrudniej było panie przekonać, że dziecko nie pije "zwykłej herbaty z cytryną" czy wody mineralnej. Nie wiem co tam sobie o mnie myślą, bo cieszę się że się udało! Jeszcze raz DZIĘKI! data: 2008.04.03 autor: EdytaPP z Gdyni | | Witam;) Trenuje biegi, przez co trace w czasie wysilku troche wody z organizmu. Staralam sie w czasie dluzszych przerw pic ciepla herbate neutralna no ale zauwazylam ze zanim dotrwam do dluzszych przerw musze cos wymic choc kilka lyczkow inaczej slabne jest mi niedobrze itd... wiec mam prosbe czy ktos ma pomysl jak uzupelniac plyny szczegolnie chodzi mi o czas miedzy tymi dluzszymi przerwami? w tv widac jak sportowyc pija wode mineralna ale to chyba jest nie zgodne z filozofia zdrowia? a herbaty cieplej nie dam rady wypic chyba ze bede miec dwa termosy z ciepla i zimna herbata? z gory dziekuje za odp;) pozdrawiam data: 2008.04.03 autor: magda | | Witam
Sądzę, że starannie przeszukałam archiwum a jednak nie udało mi się znaleźć przepisu na duszeninę z cielęciny. Czy ktoś z Państwa mógłby mi pomóc i taki przepis podać? data: 2008.04.03 autor: Sarenka | | Pani Moniko z Wrocławia kupiła Pani książki i nie wie co robić? Należy je dokładnie przeczytać.Trafiła Pani na forum gdzie od przynajmniej trzech lat wypowiadają się ludzie stosujący żywieniePP w/g P.Ciesielskiej i prosi nas Pani o ponowne wypowiadanie się czy nam to PP służy.Tu się już wiele osób wypowiedziało ,
niech sobie Pani poczyta. Mamy drugi raz pisać to samo tylko dlatego, że Pani przeczytała na innym forum krytyczną wypowiedz osoby, która nie żywiła się zgodnie z PP P.Ciesielskiej.A to widać z tego cytatu jaki Pani przytoczyła, bo nigdzie na forum i w książkach nie pisze ,że należy jeśc duże ilości mięsa ,smalcu i gotowanej kapusty.Ja w każdym razie się tego nie doczytałam. data: 2008.04.03 autor: ostróżka | | Witajcie, Kochani! No już jestem, zawirowania rodzinne minęły, czas do pracy. Odpowiadać będę jak zwykle skrótami. Jeszcze raz pięknie dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne. Pani Ewo S., kaszka kukurydziana w żywieniu dziecka jest stałym dodatkiem, w owsiance jest jej niewiele, przeważają płatki. Można więc jej używać do zagęszczania zup lub raz na jakiś czas do polenty. Odpowiadam anonimowi w sprawie haluksów. Oczywiście, możemy sobie pomóc naszym żywieniem, ale jest ważne, w jakim stanie one są w tej chwili. Jeżeli jest to proces bardzo zaawansowany i bolesny, może potrzebny jest zabieg. Haluksy mają związek z zimnym środkowym ogrzewaczem. A wzdęcie po kaszy gryczanej powstaje wówczas, gdy dodatki do niej są niewłaściwe – niezrównoważone. Może to być też związane z porą roku. W tej chwili wątroba nie lubi zbyt treściwego, tłustego, mięsnego jedzenia. Pani Agnieszko S., myślę, że koguta dawno Pani nadziała i zjadła, bo przecież wyszedł pyszny. Madlen, dobrze, że jesteś ostrożna w swym młodzieńczym doświadczaniu. Moniko z Łodzi, w sprawie łokcia tenisisty powinnaś pogrzebać w książce o akupunkturze. Nie sądzę, że jest to związane tylko z problemem ułożenia nadgarstka na myszce od komputera, raczej to blokada w meridianie jelita grubego lub jelita cienkiego. Mogą to być skutki zawirowań żywieniowych i emocjonalnych, związanych z Twoimi życiowymi nowymi układami. Ostróżko, dobrze, że się poznałyśmy, bo inaczej sobie Panią wyobrażałam. Jest Pani maleńka jak okruszek i przesympatyczna. Paryżanko, swoje wątpliwości rozdmuchuje Pani do rangi problemu. Każda z nas na początku miała ich tyle samo, co Pani, ale trzeba się powściągać. Trzeba wiedzieć, że to jest normalne, a Pani nie puszcza, tylko się wokół nich zakręca. Pani zakręcenie wokół mięsa, moczenia go i szumowin jest zupełnie niepotrzebne. Kaszoryż może Pani dzieciom podawać, jeśli mają na to ochotę, ale powinien być dobrze rozgotowany, bo z ich przeżuwaniem nie jest najlepiej. Ryż słodki to ryż słodki i takiego proszę szukać również we Francji. Basmati jest chyba najlepszy ze wszystkich. Pani Magdo z Aachen, myślę, że jest już Pani w domu. Panią również zupełnie inaczej sobie wyobrażałam. Pani Alicjo z P., dziecko proszę trzymać w domu jak najdłużej. Przedszkole nie ucieknie. Paryżanko, jeśli masz silnego mężczyznę, oczywiście – maszynka do mięsa ręczna, jeśli nie – kupuj elektryczną. Karuś, zupy zaprawiamy mąkami wg uznania, taką mąką, na jaką mamy ochotę. Można dawać jednocześnie i fenkuła, i cebulę, dzisiaj właśnie zrobiłam taką cebulową, do której dodałam wielkiego fenkuła. A zupę fenkułową każda z was wykombinuje sama. Jeżeli dziecku 3-letniemu nie smakuje gulaszyk, to tylko dlatego, że jest za mało rozdrobniony. Proszę miksować te gulaszyki, można miksować niezbyt dokładnie, to fakt:) Paryżanko, dlaczego dzieci tak siusiają? – nie wiem. Może są przemarznięte, a może to skutek nowego sposobu przyrządzania im posiłków. Uaktywniają się narządy, w tym również funkcja nerek. Proszę dzieci wieczorem przed Pani położeniem się wysiusiać – w czasie ich snu. Ziemniaki oczywiście kończymy na soli i tak trzeba je zostawić. Gosiu, z pewnością po namieszaniu w kolejności smaków potrawy nie wylewaj, tylko w następnym kółku uporządkuj smaki i będzie ok. Pani Ostróżko, w tym przepisie Renaty na golonki mięsko nie wychodzi zbyt słone, a jedynie sosik trzeba rozcieńczyć wodą ,zaprawić, zagęścić mąką i będzie dobry. Pani Beato z Jeleniej Góry, w sprawie „nie bo nie” gary metalowe złapała Pani właściwe przesłanie:) Serdecznie Panią pozdrawiam. Mżonko, nie podniesie Pani dziecku żelaza za pomocą daktyla. Proszę pilnować jedzenia, aby dowartościować narządy ze środkowego ogrzewacza i wówczas przyswajanie żelaza z pożywienia będzie właściwe. Jeśli daktyle będzie Pani dawała do swojej owsianki, oczywiście, proszę je gotować. W jakiej postaci chce Pani podać 1,5 rocznemu dziecku kaszę gryczaną niepaloną? Może być to jedynie łyżka dodana do zupy lub owsianki i zmiksowana. Madlen, kawę możesz sobie studzić w zimnej wodzie, jak najbardziej, natomiast wszystko, co wyjmujesz z lodówki, musi być zagotowane. Nie kombinuj. Rano już lekcji nie powtarzaj, bo wiadomo, że umiesz, lepiej porządnie wysusz głowę. Paryżanko, moczącego się w zimnej wodzie mięsa nie wkładamy do lodówki, natomiast w zaprawie możemy trzymać całą noc. Moczymy tylko wołowinę. Firanko, takie dziwne pokusy miałaś w te święta. Nie wypada i nie opłaca się – potem wiele tygodni musisz to naprawiać:) Ostróżko, przy naszym gotowaniu uważność przy garach jest nieodzowna, więc wszelkie rozmowy i dyskusje tylko w pokojach. Joasiu, tak, Twój żurek Tobie służył, a ja się na żurku w te święta przejechałam. Kamiczku, tak, moja kaczka z pomarańczami jest wyśmienita, ale jeszcze lepsza jest, gdy się doda do niej konfitury wiśniowej, wtedy to coś jest tak bajeczne – a do tego nasze kluchy na łachu – po prostu poezja. Małgosiu W., czasami korzystamy ze słodkiej śmietanki, ma ona dar wydobywania subtelności z pewnych potraw. Paryżanko, daj już spokój z tymi szumowinami i zrozum wreszcie, że cały system równoważenia i przyprawiania ma działanie magiczne i czyni z naszych potraw mikstury o zupełnie innych wartościach energetycznych i smakowych. Twoje „szkiełko i oko” na nic tu się zda. Zaakceptuj i nie dociekaj, lecz po prostu gotuj. Pani Beato z Jeleniej Góry, łupież to zawirowanie wątrobowe, ale u Pani to będzie skutek wcześniejszych błędów. Kaju, oczywiście, masz szansę sobie pomóc, jeśli taka będzie Twoja wola i decyzja. Kup książki i bierz się do roboty. Anito, powiedz Kacprowi, że go serdecznie pozdrawiam, ale przy następnym bólu brzucha będzie musiał sobie radzić sam. Ty mu nic nie zrobisz, bo ja Ci zabraniam. Piotrusiowi Panu powtórz to samo. Nowa Gdynianko, z golonki indyczej wyjdzie Ci dobra zupa, ale nie rosół. Rosół musi być na skrzydle – to zupełnie inny rodzaj mięsa, inny smak i zapach. Kingo, możesz podawać dzieciom również swoją herbatę. Pani Aneto, potwierdzam to, co dziewczyny Pani podpowiedziały. Wyniki testów proszę sobie schować na pamiątkę i zacząć karmić córki wg książkowych przepisów, pamiętając, że gotowanie i równoważenie ma działanie magiczne. Energia ugotowanej potrawy na pewno będzie działała leczniczo, lecz musi się Pani uzbroić w cierpliwość. Konieczna jest dyscyplina, by nie mieszać starego jedzenia z nowym. Proszę gotować zupy, owsianka tylko rano. Marto R., wyjaśniła Pani Paryżance pięknie – oby tylko to zapamiętała. Joasiu, pilnujesz tych bab jak należy i za to Ci dzięki. Panie Zbigniewie, daj tej wątrobie odpocząć i nie obciążaj jej na noc smalcem – nawet gęsim. Takie łakocie proszę zjadać raczej do południa, a na kolację zupy. Renatko, dopowiedz jeszcze, że przyda się przy dzieciach górka cielęca i żeberka na zupki. A górka cielęca to odpowiednik rostbefu wołowego. Właśnie, Kostko, doszłam do tego samego wniosku, co Pani. Paryżanka nie chce uwierzyć, że nie ma problemu szumowinowego. Pani Ostróżko, moczenie nie wpływa na to, że nie ma szumowin w czasie gotowania. Fanko z Łodzi, daj dziecku pożyć i nie męcz go obawami i oglądaniem. Jego narządy są jeszcze niedowartościowane, jeszcze nie funkcjonują tak jak powinny. Pozwól mu się rozwinąć. Proszę pilnować swojego jedzenia, komfortu psychicznego, a wszystko będzie dobrze. Pani Jagodo spod Opola, stwardnienie rozsiane to nie tylko problem jedzenia, choć to bardzo istotne – to przede wszystkim problem emocjonalny. Polecając chorym ten sposób żywienia z pewnością wpłynie Pani na poprawę ich kondycji fizycznej, ale również może zacząć się proces przemiany świadomości. Tak więc decyzja zależy od Pani. Pani Kostko, ma Pani rację, szumowiny to jest czyste białko. Paryżanko, możesz pić naszą herbatę codziennie. Pani Jadwigo, daj córce lub synowej święty spokój, niech się karmi według własnej woli. Jest wiele takich przypadków, kiedy matki popełniają – według naszego widzenia – karygodne błędy, ale cóż my możemy? Wiosenna, dziewczyny już Panią przywołały do porządku i ja to robię również. Jeśli ma Pani „cholerną alergię” to znaczy, że jest Pani w totalnej rozsypce. To gdzie to zdrowie? Weź się do roboty. Pani Olu, nie znam kaszki quinoa. Amarantus jest ostry. Ale nim Pani zacznie dziecko tak dziwnie karmić, proszę przewertować archiwum. Pani Kasiu 24, zawalone gardło to problem z wątrobą. Proszę przejść na jedzenie minimum, dobrze zrównoważone, aby się uspokoiła. Pani Jolik, z naszymi panami o naszych sprawach dyskutować nie możemy, dlatego, że oni nie będą przyjmowali naszych argumentów, ani my ich – już nie. Więc dyskusja bez sensu. Wysłuchaj męża, jego wątpliwości, przytaknij, pokiwaj głową, przytul i rób swoje. No i przestań się go czepiać. Oni chcą tylko naszego zrozumienia, przytulenia, akceptacji i wysłuchania – bardzo tego potrzebują. Pani Kingo, proszę się skupić na cytrynie – łyżka to może być za dużo. Magdo Kaspianowa, wiemy, wiemy, że w każdej rodzinie dzieci mają problemy, a niby takie zdrowe. Kaspian będzie jeszcze dłuższy czas posmarkiwał, pokaszliwał – taka jego uroda. Zafascynowana, ma Pani rację – nie da się, by nad świadomością naszą pracowała druga osoba. Musimy najpierw my dać sobie przyzwolenie na ewolucję, na przebudzenie, musimy chcieć zmienić jakość naszego życia, naszej świadomości. Wtedy to się już zaczyna i jesteśmy „wciągnięci”. I w dalszym ciągu – w zależności od naszego przyzwolenia , od naszej dyscypliny, świadomości – odbieramy znaki prawdziwe, właściwe lub też fałszywe. Idziemy ścieżką właściwą dla naszego wyższego dobra lub też błądzimy, schodzimy na manowce. Tak, znam te artykuły, o których Pani wspomina. Zbyt duże chciejstwo i oczekiwanie naszego uduchowiania może być bardzo niebezpieczne i zrobić nam wiele krzywdy. A więc proszę o wielką powściągliwość, wielki umiar i wielką pokorę. Aniu J., może Pani polecić dziadkowi ziółka Paprzęckiego bez żadnych obaw, dwa razy dziennie po płaskiej łyżeczce. Mogą mu one pomóc, chociaż nie jest to całkowicie pewne, bo dziadek może mieć już bardzo wyniszczony organizm. Sylwio z Gdańska, może Pani doprawiać zupki dziecka wszelkimi przyprawami, byle nie były zbyt ostre. Elu i Marcelu, nie dopytałam was, kiedy kończycie budowę, bo patrząc na was widziałam, że jesteście bardzo zmęczeni. Może chociaż jeden pokój zrobicie… Renatko, liścik mądry – jak zwykle. Pani Justyno, jak Pani nie przejdzie do poniedziałku, to proszę wtedy przedzwonić , bo od jutra mam kurs. Pani Moniko z Wrocławia, tak to już jest, że obraz w galerii odbierany jest przez każdego oglądającego inaczej. Podobnie jest z PP. Każdy będzie odczytywał te zasady wg swojej aktualnej świadomości i na to nikt nie ma wpływu. Jest tysiące ludzi odczytujących je właściwie, korzystających i wdzięcznych, ale znajdą się też tacy, którym świadomość nie pozwoli czerpać pozytywów z tych zasad. Jak Pani odczyta nasze PP, tego nie wiem, życzę Pani wszystkiego najlepszego. Myślę, że otrzyma Pani wiele odpowiedzi od forumowiczów, które wiele wyjaśnią. Pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2008.04.02 autor: Anna Ciesielska | | Monika z Wroclawia ja sie jeszcze w PP nie odzywiam, gotuje w PP dla dzieci, poniewaz jestesmy wszyscy wlasciwie zdrowi, to ja akurat Ci nie powiem,ze cos sie dzieki PP zmienilo, ale sluchaj moze ta osoba, ktora cytujesz cos caly czas knocila? Czegos nie zrozumiala, nie dowiedziala sie, myslala,ze robi dobrze a gotowala zle. Takich rzeczy nie wiesz. Ja tez znam inne fora , musisz wybrac dla siebie,to taki banal, o ktorym wiesz, wybor jest czy PP czy inne. Mnie osobiscie pasuje PP, bo ja sie surowkami nie potrafie najesc, jesem po nich glodna i mi zimno, nie wyobrazam sobie nie laczyc weglowodanow z proteinami w jednym posilku, chociaz probowalam, ale to jest dla mnie czcze jedzenie, a dla mojego meza to nie jest problem, jest obckrajowcem i on czy jego rodzina moga wcinac mieso z samymi warzywami i beda najedzeni, a ja sie musze po takim posilku dopchac chlebem bo inaczej z glodu dostaje migreny. Kazdy wybiera dla siebie, ale rozumiem to,ze pytasz czy PP nie jest szkodliwe. Mysle,ze czyjes zapewnienia Cie nie zadowola, moze sprobuj tak jesc,zeby czerpac z tego przyjemnosc i wierzyc w to,ze to co gotujesz jest dla Ciebie dobre. Moze to bedzie wlasnie PP? data: 2008.04.02 autor: Paryzanka | | Sylwio z Gdańska, niech Ci nie będzie wstyd! Bądź dumna zamiast tego!!Podzieliłaś sie swoim doświadczeniem i pokazałaś, że samodzielne myślenie i odkrywanie własnych błędów,przyznawanie się do nich i uczenie się na nich, rzeczywiście jest wielkim sukcesem! czapka z głowy! data: 2008.04.02 autor: Kamiczek | | AGATA z ciciorki zrob hommous, jest przepyszne, masz przepis w jednej z ksiazek, ja jeszcze przepisu nie probowalam, ale mam nadzieje,ze jest tak samo dobre jak te, ktore ja sobie kupuje gotowe od Libanczka. Jak zrobisz to daj znac czy dobre Ci wyszlo! data: 2008.04.02 autor: Paryzanka | | Moniko z Wrocławia, serdecznie zapraszamy do czytania archiwum! Zobaczysz jak wiele osób polepszyło sobie jakość zarówno somy jak i psyche, czyli jakość życia po prostu :) Pozdrawiam! data: 2008.04.02 autor: Monika z Cz-wy | | Moniko!Osobiście stosuję PP wg p.Ciesielskiej 5,5 roku.Osoba , która cytujesz - moim zdaniem się rozgrzewała - tak wnioskuję z opisu.My sie nie mamy rozgrzewać tylko równoważyć!!!Można mocno przewalić z nadmiarami mięsa czy w ogóle smaku słodkiego.O tym też jest dużo na forum.No chyba rzeczywiście wiedza tej osoby była niewystarczająca.Nie wiemy skąd jest ten cytat - czy ty to gdzies wyczytałaś?PP m a wiele twarzy.Nie wiemy jakie PP stosowała ta osoba.Ja czuję się dobrze po tych ponad 5ciu latach data: 2008.04.02 autor: dandelion | | Miłe doświadczone Panie w gotowaniu zgodnie z PP.U Was na forum czytam same superlatywy a na innym forum przeczytałam taką poinię odnośnie stosowania PP,CYTUJE; Z mojego doświadczenia , kiedy jeszcze nie wiedziałam , że przyczyną mojego złego samopoczucia i stanu zdrowia jest rozregulowanie immunologiczne na skutek wysokiego poziomu toksyn w organizmie ( a to już wiemy co do tego doprowadza), gotowałam rosoły wg PP, jadłam sporo mięsa , smalec, dużo przypraw rozgrzewających chcąc zlikwidować "wilgoć" w organizmie itd., zaprzestałam picia zielonej herbaty , ziół , stosowania suplementacji bo też wychładza, jedzenia surówek , które lubiłam i wolałam od rosnącej w ustach gotowanej marchewki z groszkiem i gotowanej kapusty , kalafiora , bardzo ograniczyłam cukier i słodycze i sprawdzałam na sobie działanie takiego odżywiania.
Co sie okazało po jakimś czasie2-3 lat: zapalenie wątroby z zastoju żółci , niszczenie własnej tarczycy, dalej trwająca alergia .Wiedza była niewystarczająca !
Organizm nie był już w stanie " zaskoczyć " bez dodatkowego wsparcia i zastosowania modyfikacji na tym etapie: +preparaty p/ grzybicze+ ograniczenia dietetyczne p/grzybicze niezbędne jak wiemy, + suplementy diety ale i oczyszczanie jelita grubego i wątroby.Czy są osoby na forum,które długo stosują gotowanie w/g PP i czują się dobrze,kupiłam dwie książki Pani Anny i nie wiem co robić,po tych krytycznych uwagach, proszę o radę data: 2008.04.02 autor: Monika z Wrocławia | | Wiesz Rene, to jeszcze zależy jakie cele stawiają sobie rozmówcy i czego dyskusja dotyczy. Moim zdaniem, celem dyskusji jest chęć poznania opinii i doświadczeń drugiego człowieka oraz przedstawienie własnych. I tylko tyle. Bez przekonywania, oceniania, narzucania. Z założeniem, że po dyskusji każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Problem polega na tym, że wiele jest osób, które za cel dyskusji uważają przekonanie drugiego do swoich racji. I na rozmowy z takimi osobami nie warto tracić sił i czasu. Pozdrowionka :) data: 2008.04.02 autor: Jolik | | Właśnie wyjaśniłam sprawę zupy śniadaniowej z P.Anią.
Nic się nie stało,ze dodawałam do owsianki łyżeczkę oleju (to ze względu z moje problemami z trawieniem).
Lepsza i smaczniejsza owsianka jest oczywiście z masłem.
Dostałam pozwolenie na pół łyżeczki masła.
Pozdrawiam. data: 2008.04.02 autor: Halina | | Witam serdecznie. Nie moge sie pozbyc zoltego nalotu na jezyku od stycznia…Z archiwum wiem, ze to oznaka zastoju. Na poczatku roku bylam chora, wyleczylam sie naszymi sposobami i lezeniem. Po chorobie ktoregos razu na kolacje pozwolilam sobie do rosolu zjesc oprocz kaszki kukurydzianej kawalek wolowiny (bylam bardzo glodna) i mi sie pogorszylo (przewalilam jednak slodkim) i to tak, ze w ogole apetytu nie mialam przez jakies 2 tygodnie. Potem bylo troche lepiej, ale caly czas utrzymuja sie zaparcia i ten nalot (a tu juz kwiecien). Jem male porcje 4,5 razy dziennie ale jakos nie moge sie z tego wykaraskac. Co jakis czas pije imbirowke, rano kawe, po poludniu juz raczej nie, a TLI to pije z 1.5l dziennie. W Swieta malo co jadlam bo nie mialam apetytu (wzdecia, uczucie pelnosci), slodyczy w ogole nie jem, dyscyplinuje sie bardzo, jem jedzenie praktycznie jak dla dziecka (np.chleba nie jem, nie czulam sie dobrze po nim, tak jakbym czula cos potem zalegajacego w oskrzelach czy plucach), gardlo mnie od jakiegos czasu pobolewa. Do tego dodac czeste zmeczenie, puchniecie nog – czy to objawy typowo watrobowe? Jak moge sobie pomoc? Czy przerzucic sie na jakis czas na przepisy stricte dla dzieci? Ale z kolei obawiam sie, czy smaku kwasnego nie jest w nich za malo dla doroslych i czy sobie nie pogorsze... Dziekuje i pozdrawiam! data: 2008.04.02 autor: Justynka | | Aneto, polecam tobie post Darka z 24.05.2007, pisał w nim o różnicach między naszym PP a PP pani Temelie.Też posiadam ten wykaz o którym piszesz, wiele tam nieścisłości, więc radzę uważać. Temelie uważa przykładowo, że ryż jest neutralny, a mi po nim zimno, więc jest raczej wychładzajacy - a właśnie tak klasyfikuje go pani Ania. Indyk jest oczywiście ostry. Poza tym nie możesz myśleć o wynikach badań, PP wg Ciesielskiej i PP wg Temelie, bo to 3 różne drogi.Często się wykluczające. Po co ci opinie innych mam na temat wyników. Przypominam, że ortodoksyjne matki, do których również zalicza się niżej podpisana :))) nie chodzą do lekarza, do apteki, nie szczepią dzieci, a jak pojawiają się zawirowania energetyczne typu katarki, kaszelki czy temperatura radzą sobie z nimi bez żadnego problemu.Moje dziecko wychodzi z kaszlu nawet bez imbirówki, bo tej nie tknie.Wystarczy właściwe jedzenie i matka w anielskim nastroju. Często było o tym również na forum ( zachęcam do lektury ), że dzieci mające AZS to dzieci matek zbyt emocjonalnie podchodzących do życia, a zgodnie z naszą zasadą choroba dziecka = choroba matki - raczej wszystko jasne. Oprócz poukładania sobie na nowo zasad żywienia przyglądaj się sobie, zapewniam cię, że na konsultacji pani Ania po pierwsze zapytałaby cię w jakich jesteś relacjach z najliższymi i jaki masz kontakt z rzeczywistością. Życzę powodzenia.****Jolik, w naszych relacjach z partnerami- sceptykami wskazana się daleko posunięta ostrożność, a przede wszystko siedzenie cicho. Wierz mi lub nie milczenie jest często lepszą odpowiedzią na jakiekolwiek pytanie lub tzw. zaczepki. Lekcja powściągliwości to czasami lekcja, od której zaczyna się lepsze zrozumienie naszej rzeczywistości. data: 2008.04.02 autor: Rene | | Pani Aniu, wróciliśmy szcześliwie, choć z 2-godzinnym poślizgiem. Rura wydechowa nie wytrzymała i postanowiła zerwać się przy kościele w Bielawach. Na szczęście pocztą pantoflową (od p. Dziadka do p. Zdziśka) trafiliśmy do p. Wieśka, który miał i kanał i gaz i udało mu się przymocować rurę tam, gdzie jej miejsce. Ale po Bielawach poruszaliśmy się z rurą wydechową wiszącą na sznurku, który był przymocowany do siedzeń po jednej i drugiej stronie. Oczywiście wzbudzaliśmy powszechne zainteresowanie, ponieważ nasza cytryna była głośna jak czołg:-) Najważniejsze, że się udało i że nie przytrafiło się nam to na autostradzie. Dziękujemy za spotkanie!!! Uściski:-) Również dla Gosi i pozdrowienia dla p. Kazimierza. data: 2008.04.02 autor: Ela i Marcel | | Pani Anno, przed Świętami użalałam się na kwaśne kupki mojego Roczniaka i miałam do Pani zadzwonić. Nie zadzwoniłam jednak, bo chciałam przeprowadzić jeszcze jedną próbę a mianowicie doprawiłam solidniej zupki synka. Do tej pory dawałam imbiru i reszty przypraw szczyptę dwupalczastą a teraz zaczęłam sypać tak, żeby potrawa była bardziej „parząca”. Synek się jeszcze nie krzywi podczas jedzenia, czyli nie jest za parzące a od tego czasu jakość tych jego kupek się poprawiła!!! Podejrzewam więc, że popełniałam tak głupi błąd, jak niedoprawianie zupek dla dziecka!!! Aż mi wstyd, jeśli dalsze nasze losy potwierdzą, że tu tkwił mój błąd. Bardzo dziękuję za zgodę, by zatelefonować, ale wtedy pozwolę sobie zostawić te cenne minuty rozmowy z Panią na inny czas. Przy okazji chciałabym się podpytać o przyprawy dla takich maluszków. Kiedyś zasugerowała Pani, by na rosole dla dorosłych ugotować książkową zupkę dla dzieci. Ponieważ do rosołu „dorosłego” dodajemy zarówno cayenne, pieprz czarny, biały, listek laurowy, ziele angielskie. Czy w takim razie mogę dla dzieciaczka, jego zupkę na cielątku podoprawiać takimi przyprawami (pomijam tu standardowo stosowany imbir i kolendrę), oczywiście w ramach rozsądku? Czy nie za szybko wystartowałam z takimi przyprawami? Bardzo dziękuję za wszelkie sugestie i dołączam bardzo serdeczne pozdrowienia dla Pani Anny i wszystkich forumowiczów. data: 2008.04.02 autor: Sylwia z Gdańska | | Pani Aniu, mam pytanie odnosnie mojego dziadka, ktory ma 88lat. Od wielu lat choruje, glownie na nerki, ostatnio coraz czesciej laduje w szpitalu na transfuzje krwi gdyz wyniki ciagle sie pogarszaja, a ostatnio przeszedl jeszcze zapalenie oskrzeli. Wczorajsze wyniki wyszly bardzo, bardzo zle – hemoglobina jest strasznie niska, czerwonych krwinek jest juz tylko 2 miliony. Znowu wiec go czeka szpital i transfuzja. W zwiazku z tym chcialam sie zapytac czy moglabym zaproponowac, by dziadek zaczal brac mieszanke pana Paprzeckiego? Dodam, ze dziadek nie odzywia sie w ogole wg PP. A ze chcialabym mu pomoc (by po transfuzjach wyniki sie tak nie pogarszaly), pomyslalam, ze moze mieszanka moglaby mu choc troche pomoc? Ale czy to dobry pomysl? A jesli by mogl – to w razie nie zasmakuje mu herbata TLI moglby popijac czyms innym? (ale nie mam pomyslu czym...) Bede wdzieczna za odpowiedz i dziekuje! data: 2008.04.02 autor: Ania J. | | Aneto, PP wg Pani Ani Ciesielskiej to jedno, a wg pani B.Temelie to drugie. Poszperaj w archiwum, przeczytaj jeden z postów Darka na ten temat. Wpisz w wyszukiwarkę autora "Darek" i słowo szukane "Temelie". To taki post, którego lektura powinna być regulaminowym punktem niezbędniczka ciesielskiego PPowca jak garnki emaliowane, rondelek do kawy z brązowym wnętrzem, przyprawy, kuchenka gazowa:) ***Jolik, wspaniały cytat znalazłaś. Pani Ania mawia także, że kobieta jest foremką, a mężczyzna masą, która tę foremkę wypełnia i do niej się dopasowuje. Powinnyśmy nad sobą pracować miłe Panie:) stale, by być jak piękna filiżanka z chińskiej porcelany, a nie koślawa, obłupana, czy byle jaka skorupa z przeceny;). Niczego nie sugeruję:) ale dzielę się tym co zapamiętałam. Bo to też piękne i prawdziwe. ***Kasia24, podstawowy przepis na owsiankę to ten pani Ani lub Rene (różnica - Rene dodaje cynamon, a cytrynę po pierwszym gotowaniu i odstaniu i ja tak akurat gotuję:). Są w archiwum. W dosmakowywaniu zwróć uwagę po wrzuceniu soli, a potem przy dodawaniu miodu. ***Halino, masło, moim zdaniem, jest konieczne w owsiance, witamina E, której źrodłem są płatki owsiane jest rozpuszczalna w tłuszczach, a masło jest także źródłem cennych witamin A i D. Pozdrawiam:) data: 2008.04.02 autor: Anita | | Pani Aniu w Nieznanym Swiecie w 3 i 4 numerze jest artykuł o bioterapełcie p.Bogdanie Skrzęta.Autorki listów piszą jak uzdrowiciel wyleczył i wznośił ich świadomość.Myślałam że nad swoją świadomośćią i duchowością trzeba samemu pracować.A nauczyciel moze nas kierunkować.Czy może Pani troszkę mnie oświećić ,oczywiście jeżeli znane są Pani te artykuły.Jestem z rodziną na Pp.przeszło rok.Oprócz zdrowia fizycznego czuję jak pootwierały mi się różne klapki w moim wnętrzu.Jeżeli stwierdzi Pani że mam wymanigowany proplem to proszę nie odpowiadać.Jestem zafascynowana Pani wiedza i mądrośćią.Ukłony. data: 2008.04.02 autor: Zafascynowana | | Agato, z jednej puszki cieciorki zazwyczaj robię dwie rzeczy: połowę dodaję do gulaszu jarzynowo-indyczego /z udźca/ a drugą połowę miksuję i dodaję do zmiksowanych jarzyn z rosołu, które "wygrzewam" na patelni kilkanaście minut z przyprawami. Z tego otrzymuję jarskie smarowidło na chlebek. Włożone gorące do słoiczka wytrzymuje w lodówce około 2 tygodni. data: 2008.04.02 autor: Joanna z-Ego | | Kasiaaa24.Kaszki daję -jedną pełną łyżkę a płatków owsianych
(9 łyżek).Masła do gotowania nie używam.
Tylko do smarowania chleba.
Pozdrawiam. data: 2008.04.02 autor: Halina | | Bardzo dziekuję za odpowiedzi Joasi Mamasik, Dandelion i Rene. Joasiu swojej starszej córeczce robiłam testy w lipcu 2007 r., i właściwie do niedawna stosowałam się do nich, niestety nie zauważyłam, żeby to miało jakikolwiek wpływ na stan skóry mojej córeczki. Testy robiłam w Instytucie Mikroekologii w Poznaniu, jeżeli ktoś jeszcze robił tam badania, to proszę niech się podzieli swoją opinią na ten temat. Narazie wycofałam imirówkę (chociaż wszystko zgodnie z przepisami z ksiązki), nie wiem czy indyk jest w smaku ostrym, bo mam taki schemat na ścianie w kuchni z ksiązki B.Temelie i B.Trebuth, i tam jest w smaku ostrym. Mam jeszcze tyle wątpliwości i pytań i trochę się gubię ale też mam nadzieję, że w końcu jestem na dobrej drodze i pomogę swoim dzieciom. Pozdrawiam data: 2008.04.02 autor: Aneta | | Agato, z cieciorki zrób pastę podaną przez Panią Anię w książce FŻ. Pycha na chlebek!! data: 2008.04.01 autor: Kamiczek | | Ach mialam sie jeszcze zapytac.Kochane mamusie czy teraz wiosna jak sloneczko przygrzewa nam maluchy ladnie to czy te bardziej zasluzowane jak moj (astmatycy) moga pokaslywac?Kaspian tak odchrzakuje i czasami pokasluje.Teraz jak cieplo bardziej.Dodam tez tak na marginesie ze jakies 3 tygodnie temu gary wkoncu na emalie zmienilam wiec to tez napewno aktywowalo wyrzucanie bo widze co z nosa siagam.Taki szry brudny sluz -nie duzo ale tak 3 razy dziennie po trochu cu i czasami Kaspian wykicha troche.Mnie schodzi to samo wiec mniemam ze to oczyszczanie. data: 2008.04.01 autor: Magda Kaspianowa | | Moniko z cze-wy a ja meila nie mam .Moj maz ma i ja z tego kozystam blasphemy@o2.pl.
Kasiu24 owsianek duzo w archiwum.Moja jest taka:wrzatek kurkuma kasza kukurydziana cynamon platki owsiane kardamon imbir sol.Miksowanie cytryna kurkuma miod co 2 gotowanie zoltko masleko lub oliwa imbir.Ja jem taka jak moj maly.
Pogoda piekna.Bylam dzis na placu zabaw z malym.Bylo super Kaspek hasal jak oszalaly tylko ze palc go nie ineteresowal ale juz np lawki do wspinaczki trawiniki do biegania i owszem.Troche go tez do piachu wrzucilam to i chwile spokoju mialam bo lopatke i wiaderko podlapal.Wtedy przypatrzylam sie dziecia wkolo.Bylo takich maluchow w przedziale wiekowym kolo roku do 5 lat kolo 30.I wiecie co tylko jedno mialo gladka buzie reszta powysypywana strasznie.Kiedys tego nie bylo.Jak moje starszaki byly male nie bylo tyle dzieci z azs.Wogole ciezko bylo znalezc takie dziecko.To jest straszne jak na zdrowiu podupadamy!I jeszcze cos wam powiem w sumie to moj Kaspian z tak ciezkim azs jakie mial jeszcze te 7 miesiecy temu wygladal na buziolu najlepiej.Ma tylko 2 male ginace juz plamki ledwo widoczne.Reszta cialka moze nie jest tak piekna ale niestety nie od razu Krakow zbudowano.A to wszystko dziki Pani Ani ,jej ksiazka,badaniom ktorymi podzielila sie ze swiatem ,jej rada.Pani Aniu dziekuje za szanse ktora dala Pani memu dziecku i calej mojej rodzinie.Dziekuje za szanse na zdrowie.Dziekuje tez wam dziewczyny bo dzieki wam bardziej doswiadczonym,waszym wpisa na forum moglam czerpac z waszych doswiadczen i poszerzyc choryzonty.Dziekuje Asi za porady na gg.Pozdrawiam i caluski przesylam. data: 2008.04.01 autor: Magda Kaspianowa | | Witam Pani Aniu, owsianke gotuje dla 15 miesiecznego dziecka i siebie, do 1.5 l wrzatku dodaje kurkumy, troche masla, cynamonu, 13 pelnych lyzek platkow, 3/4 lyzeczki imbiru, sol, gotuje 30, 35 min, potem wylaczam gaz czasem na 10 min czasem na 1.5 godziny zaleznie od tego czym jestem zajeta , miksuje, zagotowuje i gotujac dodaje lyzke soku z cytryny, kurkumy, lyzeczke miodu i imbiru.
Czy tak jest dobrze dla malucha 15 miesiecy?
Dziekuje bardzo data: 2008.04.01 autor: Kinga | | "Anna Ciesielska
Temat: Zima i Święta za pasem
Data publikacji: 2005.12.01
Dzisiaj jest mniej wypowiedzi, może więc poruszę sprawy bardziej „filozoficzne”. Zastanawiam się, czy jin może zrozumieć jang i odwrotnie. Z pewnością nie, ponieważ nigdy noc nie była dniem, a dzień nocą, choć razem stanowią cudowną, nierozerwalną i nawzajem stwarzającą się całość. Nigdy noc nie zastanawia się nad tym, co robi dzień i odwrotnie. Istnieje całkowita akceptacja pomiędzy tymi dwoma energiami. Czerpią radość i korzyść z dawania, z wzajemnego tworzenia. Te moje rozmyślania pojawiły się w momencie, gdy docierały do mnie sygnały mówiące o braku akceptacji dla odmienności kobiety i mężczyzny. Spójrzcie, ile byłoby mniej cierpienia i problemów w partnerstwie, w rodzinach, gdybyśmy nie zastanawiali się nad tym, co myśli o nas partner, co robi, gdy nie jesteśmy z nim, gdybyśmy akceptowali jego wybory i sposób myślenia. Pojawiłby się wówczas szacunek, zrozumienie, złagodziłyby się nasze obyczaje. To samo dotyczy naszego stosunku do dzieci, rodziców, znajomych, współpracowników. Oczywiście, problemu tego tylko dotykam. Nawet dzisiaj, rozmawiając z młodą kobietą, uświadomiłam jej, że budowanie jej szczęścia rodzinnego będzie zależało wyłącznie od jej dystansu i zaakceptowania partnera w całości, na dobre i na złe. Jest jasne, że tego samego pragniemy od partnera. Następna sprawa to kwestia sceptyków, którzy pojawiają się burząc nasz spokój. Ktoś mądry powiedział, że sceptyk zniszczy każdą ideę, każde zamierzenie. Przekonujemy się, że tak jest. Nie jesteśmy w stanie przekonać sceptyka żadnym argumentem do swoich racji. Sceptyk jest zawsze na nie. Ze wszystkim! Dlatego proszę, bądźcie ostrożni i nie wciągajcie się w dyskusje na jakikolwiek temat." ***Tylko jak tu nie dać się wciągnąć w dyskusję gdy sceptyk jest naszą drugą połową? Czyżby oznaczało to, że ja jestem za mało sceptyczna? No, bo jakaś równowaga musi być, więc może on jest do zbyt wielu rzeczy nastawiony sceptycznie, bo ja z kolei jestem zbyt... ufna? Złe słowo, ale kontekst pozostaje odpowiedni. Wielokrotnie się przekonałam po fakcie, że miał rację w ocenie sytuacji lub osoby, a ja nie, ale wielokrotnie też racji nie miał. Jak to w życiu :). *** Pani Aniu, przepraszam za zajmowanie miejsca. Naszło mnie, bo dziś 8 rocznica naszego ślubu, a że u nas wszystko co 2 lata, to i 10 rok wspólnego mieszkania i 12 'znania' się (choć tylko rocznikowo), a córa w tym roku 6 lat kończy :))). Rany, skoro tyle razem jesteśmy i tyle przeszliśmy razem, to czego ja się go czepiam !!!???... Oj, te hektary do przerobienia... :) data: 2008.04.01 autor: Jolik | | Dziękuję bardzo za podpowiedzi, na pewno skorzystam i zobaczymy co z tego wyjdzie bo już powoli zaczynam wątpić a nie chcę bo jedzenie wg PP wydaje mi się sensowne,tylko te zawalone gardło bardzo mi przeszkadza i denerwuje:(Halino a ile tej kaszki kukurydzianej i tych płatków dajesz?Pozdrawiam. data: 2008.04.01 autor: Kasiaaa24 | | Ja też jakiś czas temu po owsiance miałam podobne odczucia robiło mi się gorąco i trochę słabo ale zauważyłam że dodawałam sporo cynamonu i teraz daję mniej cynamonu a więcej imbiru i nie mam takich sensacji.Pomyślałam że przyprawy mają swoje działanie i może właśnie na mnie tak cynamon działał. Nie jestem tego pewna w każdym razie minęło.A moja owsianka jest bez ulepszaczy taka jak ją Pan Bóg stworzył i P. Ania czyli:wrzątek ,kurkuma, ciut masła{ciut to znaczy na koniuszku łyżeczki},owsianka ,imbir sól, cytryna.Gotowane pół godziny .Póżniej stoi różnie jak jestem głodna to krócej a jak nie to 20 minut nawet i wrzątek troszkę cynamonu więcej imbiru i czasem kardamon ale nie zawsze jak mi przyjdzie ochota no i miód na talerzu. Nie dodaję żadnych suszków słodkich bo mi nie służą. Daktyla czsem zjadam z wielkim namaszczeniem delektując się bo ja zjadła bym pół kilo na jedno posiedzenie ale skoro nie wolno więc ten jeden celebruję jak wielkie święto.Spotkałam w mieście daktyle wielkie jak gruszki podobno świeże niebotycznie drogie.Za trzy sztuki zapłaciłam 8zł Dobre były.Pozdrowienia. data: 2008.04.01 autor: ostróżka | | Witam panie po dłuższej przerwie;)))
Kupiłam dzić cieciorkę w puszcze:) co ja moge z niej zrobić oprócz zupy? Może coś fajnego już ktoś robił? data: 2008.04.01 autor: Agata | | Kochani, znalazłam na forum informację, że kaszka quinoa jest "być może" w smaku ostrym, i że należy to poobserwować. Ale jak się to robi? NA opakowaniu z tą kaszką widnieje informacja, że jest to proso. Czy ktoś wie na pewno? A czy ktoś wie może, w jakim smaku jest amarantus, inaczej "szarłat spożywczy"? SZukałam w różnych książkach, ale nigdzie nie znalazłam. Byłabym bardzo wdzięczna za informacje, bo moja mała jest uczulona prawie na wszystko, zostaje tylko ruż, amarantus i właśnie ta quinoa, tyle że nie wiem, jak to stosować? data: 2008.04.01 autor: Ola Ducheńska | | Kasiaaa24 Moja owsianka to: wrzątek,kurkuma,kaszka kukurydziana,płatki owsiane,imbir,sól i cytryna -15 minut gotowania,na 15 minut wyłączam - potem dalej gotuję dolewając wrzątek i kolejno miód,olej kujawski(zamiast masła)cynamon i imbir.
Pozdrawiam. data: 2008.04.01 autor: Halina | | Beato z Jeleniej, cieszę się, że rada moja się sprawdziła… A propos ogrodu, wczoraj spędziłam w nim cudowne popołudnie. Czas uciekał, a jak się zrobiło szaro, to godzina już była 20. Wspaniale tak się uporać w ziemi, zobaczyć, ze życie się w niej powoli zaczyna budzić. Obrabiałam ogródek ziołowy, w którym rosną lawendy, tymianek, oregano i szałwia i tak mi pachniało, że szkoda było do domu wracać. Ziemia jednak ma niezwykłą energię, czułam się po tym chapaniu taka naenergetyzowana i odprężona, że góry chciałam przenosić. Ale u mnie płasko w tym Ostrowie, gór niet Pozdrawiam wszystkim z pracy, mam przerwę na obiadek, właśnie grzeje mi się zupka i moje pierożki z mięsem. data: 2008.04.01 autor: Kamiczek | | Kasiu24, owsianka jest niezbędna "bo chcemy być silni jak konie" - prawie dokładny cytat z pani Ani na forum. Wymieniłaś składniki, nie podając ich proporcji (więc może być niewłaściwie zrównoważona), ale już z tego można wyłapać kilka elementów - daktyle pomiń, albo dodawaj bardzo rzadko (raz w miesiącu ;) ), owsiankę kończ na smaku ostrym i pouładaj to trochę lepiej - brakuje ci słodkiego smaku między kurkumą a płatkami, które są przecież ostre. Poszukaj przepisu Rene na kaszkę z dodatkiem cynamonu i żelaznego przepisu pani Ani na owsiankę podawanego wiosną 2007. Powodzenia w poszukiwaniach. data: 2008.04.01 autor: Joanna - MamAsik | | Magdo, a ja nic nie wiem o wiadomości na gg od Ciebie :( Hmm, fakt, przy komputerze mało siedzę. A na rozmowę na gg trza mieć czasu trochę, ale może adres mailowy podasz, to ja coś skrobnę w wolnym czasie. Mój: emcemona@wp.pl. Pozdrawiam! data: 2008.04.01 autor: Monika z Cz-wy | | Witam,mam pytanie czy poranna owsianka jest potrzebna ponieważ dość często nie czuję się po niej dobrze,zaraz po zjedzeniu jest mi strasznie gorąco i na języku robi się biały nalot a czubek jest czerwony,poza tym robię się poddenerwowana.A robię ją tak gorąca woda,kurkuma,płatki owsiane,cynamon,imbir,sól,cytryna,daktyle,kapka masła i miodu.Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.04.01 autor: Kasiaaa24 | | Urszulko, witaj. Ja na ostrożeń „nasiadam”, a raczej jak radziła Joanna MamAsik cytuję: „dupkę moczę” - co prawda inną piekącą dolegliwość tym leczę, ale może i głowę wspomoże. Zresztą już coraz lepiej. Zgodnie z radą Kamiczka, głowę umyłam „kaczuszką” za 1,50 zł i efekt jak z reklamy (co to po jednym myciu już się nie sypie). Uściski i do ogrodu zaraz zmykam – dzisiaj robię wagary i idę oddawać się rozkoszom grzebania w ziemi. No i na troszkę wspomnianą już dzisiaj dupkę na słonko wystawić zamierzam – wczoraj na golaska chwilkę poleżałam a słoneczko przez otwarte okienko promyczkami pieściuńkało. Pa Pa data: 2008.04.01 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Beato, z Jeleniej Góry. Na jakość włosów dobrze robi ostrożeń. Zresztą nie tylko na to. Ale nie myjemy w nim włosów, tylko robimy nasiadówkę. Ja do 1,5 l zimnej wody wsypuję ok. 4 kopiatych łyżek tego zielska i gotuje 30 -40 minut. Potem rozcieńczam woda z kranu w misce i robie nasiadówkę. Siedzimy tak długo az woda nie ostygnie, ale nie zlodowacieje. Spoglądając w zawartość miski możemy po zakończeniu nasiadówki ujrzeć tam pewne, hm... "farfocle". To zależy od stanu naszego organizmu. Mimo, że ziele stosowane jest w innym miejscu niż głowa, wspaniale wpływa na jakość włosów. Można to robić nawet codziennie do czasu, aż "farfocle" przestaną się pokazywać a potem wg uznania i potrzeb. Polecam! Więcej na ten temat znajdziesz pewnie w archiwum.
Pozdrawiam wszystkich!! data: 2008.03.31 autor: Urszula | | Witam.Oj nadrobilam nieobecnosc tygodniowa.Caly czas archiwum czytam.Dzis wpdlam na pomysl ze sobie wydrukuje i na papierze czytac bede bo mnie od tego kompa oczka bola.A potem dam mamie do przeczytania bo ona kompa niet i kazala sobie drukowac.Wiec sie wzielam i mam mega ksiazki archiwalne w domu.Troche pracy przy tym jest ale obie skorzystamy.
Moniko z Cz-wy ja do ciebie na gg pisalam ale chyba czasu nie mialas.Jesli o zabki chodzi mozna by to zalatwic homeopatia tylko musialabys sie do takiej specjalistki wybrac z mala aby ci dla niej spacjalnie dobrala.
Ja z Kaspianem tez ciagle walcze.Co sie troche poprawi to sie pogorszy.No cuz pierwsza wiosna na pp wiec nie ma co paniki robic tylko gotowac karmic rodzinke i obserwowac.Np wczoraj zauwarzylam ze syplo go od zimna.Moj pan maz zszedl z dzieckiem na dol i stanal pod klatka bo kluczy od auta nie wzial.Ja sie wyszykowalam to jakies 10 minut minelo a dziecko na rekach wieczor wieje lodowaty wiatr kaptura na glowe nie zalozyl ,oj.Zrobilam mu mocno ciepla kapiel do picia mocno ciepla herbata i bursztynem smarnelam na noc.Nic mu nie jest ale go syplo wiec bedzie chyba katar ale gdybac nie bede to sie okarze.Zauwazylam tez za jak na sloneczku pobryka i go te promyczki wygrzeja i popieszcza skora sie porawia.
Pozdrawiam i wszsytkiego dobrego wszystkim zycze. data: 2008.03.31 autor: Magda Kaspianowa | | Emilko, Ostróżko, mamo Kaspiana - Magdo, mam nadzieję, że się niebawem spotkamy, poznamy! Jestem jak najbardziej za. Muszę tylko udoskonalić organizację czasu, bo ostatnio mam wrażenie, że jestem w transie, co by nie rzec: w kołowrotku totalnym! Córa Małgorzata ma już 3.5 m-ca, syn Wojciech prawie 4 wiosny. *** Córkę "leczę" wciąż z łojotoku skórnego i już było coraz lepiej (hura! to działa!!), a tu przedwczoraj, zupę gotując brak cytryny zauważyłam i w zakręceniu jakowymś na mózg mi padło, bo śmietanę kwaśną z lodówy bez namysłu chwyciłam i ciach! dwie łyżki owej do zupki wtrąciłam. No i dziwowałam się potem, że córci skóra na policzkach pogorszyła się, mocniej zaczerwieniła i w efekcie młoda drapała się nawet w nocy i to tak, że pot, krew i łzy... Spoko, na błędach się człek uczy. A poza tym trzymam dyscyplinę, Pani Aniu :) ***Aha, a jeszcze do tego zaczyna się ząbkowanie. Pewnie się niektórzy zdziwią, że to może za wcześnie, ale syn miał pierwsze dwa zęby mając 4 m-ce i dni kilka na koncie. Małgoś 2-3 razy dziennie bardzo się ślini się, gryzie piąstki i rękawki, no i szlocha przez kwadrans jakiś. Cóż, wtedy mocno przytulam, po pleckach głaszczę, a jak już jest bardzo źle, to wcieram odrobinkę żelu aptecznego Bobo Dent. Czy są jakieś sposoby na łagodzenie takowego bólu? Ostrożeń pewnie, czy tak? Poradźcie, Pani Aniu i Mamy forumowe! Tymczasem pozdrowienia ciepłe ślę!!! data: 2008.03.31 autor: Monika z Czestochowy | | Dziękuję bardzo za odpowiedz Pani Jolik data: 2008.03.31 autor: Zbigniew | | Pani Jadwigo, wszystko jest w książkach, a dla młodej mamy w Filozofii Życia, resztę znajdzie Pani w wyszukiwarce.Ale to chyba nie dla Pani?, więc będzie chyba trudno zdyscyplinować matkę dziecka...ale życzę powodzenia, chociaż zawsze powinniśmy zmiany zaczynać od Siebie :-) pozdrawiam wiosennie. data: 2008.03.31 autor: marzena | | Oj, Wiosenna, Wiosenna... Ty samej siebie posłuchaj 'na zdrowie nie narzekam, ale mam alergię', 'ładnie szło, ale brak dyscypliny i nic się nie poradzi'. KOBIETO !!! Weź się w garść, zdyscyplinuj i do roboty. I nie pocieszaj się, bo potem będziesz sobie w brodę pluła, że Ci to gotowanie w nawyk nie weszło i teraz (czyli potem) z mężem i dzieckiem na głowie musisz się wszystkiego od nowa uczyć. Pozdrawiam wiosennie :). data: 2008.03.31 autor: Jolik | | Ostrozko, masz racje, pozadawalam pytan i pewnie mi sie dostanie od Pani Ani, no ale chcialabym sie dowiedziec jak mam robic zeby bylo dobrze. Przy okazji czy sadzicie,ze moge moczyc mieso wolowe albo jagniecine w lodowce cala noc? Z samego rana robie gulasz dla dzieci. CO do skrzydelek indyka to je wreszcie we francji odkrylam, w jednym jedynym miejscu i sa male, wielkosci mojej dloni,babka mowi,ze to jest polowa skrzydekla. To z tej skory indyczej wychodzi duzo tluszczu. NO i mysle sobie,ze jak mi sienie uda miesa wymoczyc, to obgotowywanie jest chyba ok. Licze na to,ze Pani Ania mi podpowie.
U nas ciagle zimno, ale slonecznie.
Milego dnia. data: 2008.03.31 autor: Paryzanka | | Widzę że szumowiny niechcący stały się głównym bohaterem ubiegłego tygodnia.Paryżanko jak zupka ze skrzydełkiem z indyka jest za tłusta to wkładaj kawałek a nie całe i jak kupujesz skrzydła to wybieraj takie jak najmniejsze. Młody indyk ma mniejsze skrzydełka i są chudsze bo ten ptak z racji młodości swojej nie zdążył dużo zjeść i mocno przytyć i w tłuszczyk obrosnąć.Tak te sprawe czuję. Pozatym pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę udanego tygodnia data: 2008.03.31 autor: ostróżka | | Drogie Forumowiczki i Forumowicze! Tak się zastanawiam kiedy tak naprawdę zdecyduję się iść drogą PP w 100%. Teraz jestem młoda i na zdrowie nie narzekam, chociaż mam cholerną alergię, leje mi się z nosa pół nocy, i często miewam kiepskie samopoczucie psychiczne. I znam zasady PP, bo książki te wpadły mi do rąk parę ładnych lat temu, i wiem że choć praktycznie nie żywię się zgodnie z tymi zasadami, to tkwi we mnie przekonanie o ich słuszności.. I co najgorsze, mam w związku z tym wyrzuty sumienia, a dodatkowo naprawdę nasilają mi się objawy alergii, chociaż np pare lat temu bylam nałogową wyjadaczką jogurtów i serków, teraz to się praktycznie już nie zdarza.. Pocieszam się tylko, że jestem młoda, i bedę miał czas na dojrzałe życie, ze zdrowym odżywianiem i troską o zdrowie własne i innych// Tyle że już wcześniej ładnie szło mi codzinne gotowanie owsianki, kawy, no ale chyba poprstu brak dyscypliny i nic się nie poradzi.. Oby tylko zebrać się do kupy odpowiednio wcześnie.. a jak u Was? czy głównym bodźcem do PP były problemy ze zdrowiem? z wypowiedzi wiekszości osób chyba tak...Pozdrawiam. Stale czytam forum i chyba odkładam wiedzę na potem;-) data: 2008.03.31 autor: Wiosenna | | Marto R. za doradztwo antyłupieżowe bardzo dziękuję. Z diagnozą mam jednak mały problem. Mięso jadam max raz dziennie, z tłuszczem też raczej nie przesadzam – tyle, że przez naście lat nie jadałam w zasadzie ani jednego ani drugiego – trudno mi zatem ocenić co dla mojego organizmu oznaczać może nadmiar. Pozdrawiam Cię – a z głowy mej się trochę posypie i pewnie przestanie – zresztą dziś tak cudnie, że zamiast w lustro na niebo patrzę i jest OK. Słoneczne uściski dla wszystkich. data: 2008.03.31 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Dobry Wieczór.
Mam prośbę o przepisy na zupy dla matki karmiącej czterotygodniowego maluszka.
Z jakich rodzajów mięsa i warzyw /ilości warzyw na 1 litr zupy/ należy gotować zupy.
Czy można dokładać do zup czosnek, cebulę,pora. Obawiam się, że te warzywa bedą powodowac wzdęcia u matki jak i maluszka.
Matka prawie codziennie pije szklankę naparu z kminku,również trochę naparu z koperki i rumianku.
Co pić, aby zwiekszyć laktację u matki dziecka.
Widzę, że matka pije często zimną wodę mineralną "Żywiec Zdrój dla matki z dzieckiem", to mi skóra cierpnie.Uważam, że powinna pić ciepłe płyny, a może sie mylę?
Będę wdzięczna za szybką odpowiedź.
Pozdrawiam sedecznie. data: 2008.03.31 autor: Jadwiga | | Zbigniewie, jak dla mnie to w Twoim smalcu brak dwóch smaków, kwaśnego (bazylia np) i ostrego (może jakies pieprze). Wprawdzie gęś, a więc i jej tłuszcz jest słodki, ale jako tłuszcz zwłaszcza wiosną raczej nieczęsto. Jakieś 2 razy w tygodniu... I zobacz jak się będziesz czuł. Umiar we wszystkim ponad wszystko :)). *** Na taki cytat się natknęłam, który mi się spodobał i przekazuję dalej 'Nie ma cudów, są tylko nieznane nam prawa.' św. Augustyn... data: 2008.03.31 autor: Jolik | | Kostko kochana, z miesa wychodza szumowiny podczas moczenia , a jezeli go nie wymoczymy to wyjda w gotowaniu, tak to rozumiem, wiec czy dodam przypraw czy nie nie ma tu chyba znaczenia. Tak na moj rozum. Oczywiscie,ze gotuje zupy tylko w PP i robi sie osad i piana w przypadku indyka w pierwszych min gotowania.
Dlatego tak sie dopytuje o to lezenie miesa i moczenie. Wypowiedz Pani Ani, ktora przytaczalam wczesniej poprawiam, napisala,ze mieso odkryte ma lezec 3 czy 4 dni w lodowce, ale nie pisala jakie, po 3 cz 4 dniach nie wyschnie na wior??
Z tym zamrazaniem miesa to musze to wszystko sobie ulozyc jak bede wiedziec jakie mieso jak ma dlugo lezec i jakie mieso moczyc, bo w mojej okolicy mam mozliwosc kupienia dobrego miesa tylko 2 razy w tygodniu.
Przylaczam sie do pytania Dany B i jeszcze powiedzcie prosze czy indyk i kurczak tez powienien byc wylazany w lodowce. Prosze napiszcie dokladnie jakie mieso co i jak z tym lezakowaniem i moczeniem.
Czytalam tez,ze miesu mozna przywrocic energie przez duszenie z przyprawami, wiec myslalam, ze bedzie ok z tym zamrazaniem.
Kulki miodowe robilam wczoraj, bardzo sa dobre, ale twarde skubane! data: 2008.03.31 autor: Paryzanka | | Witam-mam pytanie czy można często jeść na kolacje smalec robiony z tłuszczu gęsiego[tłuszcz gęsi,sól,majeranek 10 minut topiony]bardzo smaczny,delikatny ,tylko czy zdrowy?Proszę o odpowiedz data: 2008.03.30 autor: Zbigniew | | Ostróżko,mam na imię Emilka i mieszkam również w Częstochowie przy Alei Pokoju (blisko Ciebie).Chciałabym nawiązać z Tobą kontakt osobisty, ponieważ nie mam komputera i nie mogę na bieżąco korzystać z forum.Potrzebuję pomocy osób z PP.Czy mogłabyś być czasami wsparciem i pomocą na poczatku mojej drogi w PP.Marzę o tym,żebyśmy my częstochowianki stosujące zasady PP mogły poznać się osobiście i stworzyć dla siebie grupę wsparcia.Jeśli możesz proszę zadzwoń mój numer:323-24-82 data: 2008.03.30 autor: Emilka | | Cząber ma smak ostry- pozdrawiam wszystkich wiosennie data: 2008.03.30 autor: asteruz | | Kasiu z Zabrza, cząber jest ostry. :) * Kasiu Paryżanko, imbirówka nie, TLACI tak. Zbieraj kobieto siły do ppowania dla wszystkich, poczytuj forum i wychodź powoli z gotowania wieprza i kurczaków. Miłej słonecznej, o godznię krótszej, niedzieli dla wszystkich - życzę. data: 2008.03.30 autor: Joanna - MamAsik | | Ostróżko Ty to naprawde masz wiedze o tym mięsku i dziękuje Ci za prosty i konkretny post dla Paryżanki.Bo ja też przerabiam odwiedzanie marketów warzywno/mięsnych ze słownikiem w ręku i zastanawiam się czy to o co ja proszę naprawde dostaje.Twoj list uspokoił mnie bo ja tak właśnie na czuja kupuje kości z mięsem na rosół y wołowine na duszeniny.Tak jak piszesz z czasem się nauczmy.Ja mam przynajmniej dużą frajde z tych wycieczek i rozmów w tutejszych sklepikach.Oprocz miesa czasami wychodze ze sklepu z przepisem jak mam je zrobić.
Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.03.29 autor: Monika z Barcelony | | Wlasnie znalazlam na internecie garnki gliniane pokryte porcelana, ktore moga byc uzywane na gazie i w piekarniku, do wypiekania ruzu czy do gulaszu np. Chyba je kupie, czy takie moga byc Pani Aniu?
Beato ja tez na razie gotuje w metalowych garnkach z grubym dnem sa bardzo praktyczne i je lubie, emaliowane garnki sie nie sprzedaja we francji i tu ich nie dostane, musze je kupic w Polsce. Mam jeden emaliowany z ciemnym srodkiem i w nim gotuje owsianke, osobiscie nie widze jeszcze roznicy w smaku potraw gotowanych w emaliowanych garnkach czy emaliowanych.
Ale sobie te emaliowane kupie, slyszalam juz dawno,ze metalowe odpadaja. data: 2008.03.29 autor: Paryzanka | | witam dziekuje za zainteresowanie :-) Paryżanka podaje swoj email kaja519@interia.eu z gory dziekuje za informacje oraz pomoc pozdrawiam data: 2008.03.29 autor: Kaja | | Witam !!! Czy może mi ktoś podpowiedzieć w jakim smaku jest cząber? szukam ... szukam i niestety . Z góry dziękuję za odp. data: 2008.03.29 autor: kasik z zabrza | | Pamiętam z dzieciństwa że moja mama nigdy nie kładła do garnka niewymoczonego dobrze mięsa i do dzisiaj tak robi a ja jak nie miałam czasu na moczenie to obgotowywałam i kładłam do drugiej wody ale myślę teraz że podczas gotowania tkanki mięsne obkurczają się i te brudy co są w środku to pozostają ,więc moczenie jest najskuteczniejsze.Pozatym jeśli w garnku wszystko sobie wolniutko mruga to wywar czy rosołek nie jest mętny a po dodaniu zielonej pietruszki robi się klarowny i czyściutki. Każdy wywar czy rosól gotowany szybko nie jest klarowny. data: 2008.03.29 autor: ostróżka | | O rany, jak sie szczegolnie inycze skrzydlo wlozy to az sie pieni i jest tak tlusto,ze az mi trudno na to patrzec, no ale ja jeszcze jestem zielona i zmiesem na bakier, ale sie przystosuje. Wlasnie znalazlam wypowiedz Pani Ani,ze mieso powinno sie odlezec w lodowce 2 czy 3 dni! Az tyle?
Powiedzcie tylko czy indyk i kurczak tez i potemwymoczyc? Wszystko jedno jakie mieso i jaka czesc, czy tylko czerwone?
Pani Aniu ja jeszcze nie jestem gotowa, zeby gotowac PP dla siebie i meza, robie PPowskie tylko niedzielne kolacje dla nas, ale to na razie, znalazlam Pani wypowiedz na forum, w ktorej Pani mowi, ze imbirowka moze narobic zamieszania u nie PPcow, a TLACI czy moge codzienie pic bez przeszkod? BO dzieci i ja uwielbiamy! data: 2008.03.29 autor: Paryzanka | | 'Ropa w oczach mówi o chwilowym przegrzaniu wątroby – nadmiar mięsa, tłuszczu, jajek.' Taaak... Z tymi jajkami, to rzeczywiście przegięłam ostatnio i to wcale nie z okazji świąt. Po prostu mi się ich baaardzo chciało, tyle że na kolację, a nie śniadanie :(. Muszę przestudiować książki, bo coś mi się zdaje, że ma to związek z dużym wysiłkiem fizycznym w pracy. W wolne dni tak mi się jajków :) nie chce. A żurek na świąteczne śniadanie był pyszny i wszyscy świetnie się po nim poczuli :). data: 2008.03.29 autor: Jolik | | Fanko, ja miałam podobną sytuację. Swoją hemoglobinę miałam tragiczną po porodzie, ale już od wielu tygodni jest w normie. Teraz mój synek ma niską, ale ja się nie przejmuję, bo skoro moja podskoczyła tylko na jedzeniu, bez żadnych preparatów (nawet bez miodu pokrzywowego), to i jego wzrośnie, tylko na to potrzeba czasu. Preparaty z żelazem są trudno przyswajalne, zaburzają wchłanianie i trawienie i mają skutki uboczne, więc nie zdecydowałam się na podawanie małemu, pomimo zaleceń lekarza. Może Ty też miałaś krótkotrwały spadek poporodowy, którego być może nie zauważyłaś a teraz synek ma to po Tobie. Jeśli tak, to już wkrótce będzie miał wspaniałe wyniki, tak jak Ty. Czyli czas, cierpliwość, dyscyplina i nieprzywiązywanie się do wyników. Nie oznacza to oczywiście, że odradzam Ci podawanie żelaza, to Twoja decyzja.:) Pozdrowienia data: 2008.03.29 autor: Marta R. | | Witam Wszystkich.
Czy moczenie mięsa w wodzie dotyczy wszystkich rodzajów mięsa, czy tylko wołowiny?
Pozdrawiam! data: 2008.03.29 autor: Dana B. | | Jeszcze odnośnie szumowin :) Mam wątpliwości, że czy one są w składzie takie złe. Moja młodsza siostra (chemiczka), typowy mędrzec "ze szkiełkiem i okiem", co wie wszystko, zapytała się kiedyś mnie i ojca, jak gotowaliśmy jakąś zupę (oczywiście w starym gotowaniu), dlaczego usuwamy te szumowiny, przecież to jest czyste białko... data: 2008.03.29 autor: Kostka | | Paryzanko, mięsa nie mrozimy w zamrażarce. Nic nie mrozimy w zamrażarce. Mrożenie "usuwa" energię, której potrzebujemy. Mięso kupujemy na bieżąco i wkładamy do lodówki do odleżenia. Mnie nie zawsze to wychodzi, bo godziny pracy ja i mąż mamy wariackie, czasem nastawiam wrzątek, a mąż leci do sklepu po kawałek mięsa. Pani Ania mówiła na forum, że do zamrażalnika możemy włożyć mięso na parę dni, jak nie mamy wyjścia, wiadomo, lepsze to niż zmarnowanie pożywienia. Chciałabym, abyś odpowiedziała na pytanie, czy gotując wg przepisu pp zrobiły ci się te szumowiny czy nie? My wiemy, co to są szumowiny - w końcu większość z nas gotowała przez lata "normalnie". I o ile kiedyś stałam z łyżką szumówką nad zupą, to teraz nie stoję. Może dlatego, że zanim włożę mięso, do wrzątku trafiają przyprawy? Albo dlatego, że nie gotujemy na wieprzowinie? Nie wiem, w każdym bądź razie zupki pp, w pięknych emaliowanych ciemnych garnkach pyrkają radośnie i gotują się pięknie, bez szumów... data: 2008.03.29 autor: Kostka | | Proszę o radę. Czy znają Państwo kogoś kto stosuje tę dietę będąc chorym na stwardnienie rozsiane i osiągnął już jakąś poprawę. Rozumiem, że nasz styl życia {pięcioprzemianowy) pomaga we wszystkich dolegliwościach i je leczy ale chodzi mi o konkretny przykład. Jestem farmaceutą i żyję tą kuchnią już rok. Jestem bardzo zadowolona z efektów, polecam moim pacjentom a tę informację również chciałam uzyskać dla mojego pacjenta. data: 2008.03.29 autor: Jagoda Pudło spod Opola | | Mi się kiedyś szumowiny robiły w zupach a na PP nie...nawet przestałam o nich myśleć. Sądzę, ze to dlatego że wkładamy mięso do wrzątku, w dodatku najczęściej po tymianku lub kurkumie.No i nie pachnie nieładnie, jak się gotuje. U mnie właśnie zakończyło sie gotowanie pieczarkowej z warzyw zrobiona jest sałatka, z mięska nadzienie już siedzi w pierożkach...Jak byłam jakiś czas na Podkarpaciu, to zasmakowały mi pierożki smażone w oleju. Ciasto zwyczajne z najzwyczajniejszych, tyle, że usmażone nie ugotowane.Takie chrupiące wychodzą, a nadzienie robi się jeszcze bardziej wyraziste w smaku. Pycha zagrycha do naszego rosołku. Ciuciu! Pozdrawiam znad kubka imbirówki (kiedyś ta wiosna się skończy, co nie?) data: 2008.03.29 autor: Kamiczek | | A może szumowin u nas nie ma, bo wkładamy mięso do wrzątku a nie do zimnej wody? Paryżanko, zazdroszczę Ci, że macie we Francji rzeźników "z prawdziwego zdarzenia". U nas to ogromna rzadkość. Jesteśmy skazani na te części mięsa, które do sklepu przyjadą. Czasem to jest "po prostu wołowina" i ani klient ani sprzedawca nie wiedzą jaki to fragment. Co za szczęście, że są małe sklepiki i ich właściciele-pasjonaci, którzy wiedzą, co się z czym je:) Mam nadzieję, że się utrzymają pomimo konkurencji marketów. Pozdrowienia data: 2008.03.28 autor: Marta R. | | Mój 2,5 miesięczny synek ma anemię (hemoglobina 9,5). Kilka dni temu wyczułam u niego węzły chłonne na główce, 2 groszki na potylicy i dlatego zrobiłam mu morfologię. Synek wygląda jak okaz zdrowia. Jest tłuściutki i rumiany, ładnie przybywa na wadze. Ponieważ karmię go piersią więc pomyślałam, że pewnie ja też mam anemię. Zrobiłam badania i są super, dawno takich nie miałam. Przestrzegam diety pp i bardzo się pilnuję ze względu na jego wcześniejsze problemy ze skórą (skóra wygląda teraz bardzo ładnie, zmiany w zasadzie ustąpi ły zupełnie). Czy mogę coś zrobić co poprawiłoby wyniki krwi małego. Lekarz zalecił podawanie żelaza i kwasu foliowego. Przeczytałam ulotkę od preparatu ferrum w syropie a tam w składzie sacharoza, etanol. Czytałam na forum o miodzie pokrzywowym ale to chyba nie jest preparat dla małego dziecka. Ja mam hemoglobinę 13,7 i 4,5 miliona czerwonych ciałek więc mnie chyba też nie jest potrzebny. Pozdrawiam. data: 2008.03.28 autor: Fanka z Łodzi | | Bardzo Wam dziekuje za wyjasnienia.
Juz wyjasniam, szumowiny tzn piana i taki bialawy osad, ktory wychodzi z miesa w pierwszych min gotowania, wiec to nie ma nic wspolnego z tym czy PP czy nie.
Wiec ja mieso na zupy obgotowuje jakies 4 min cala ta piane i osad wylewam a mieso przekladam do drugiego garnka i sie juz ladnie gotuje, tak mnie nauczyla mama, ale teraz bede trzymac na noc w lodowce i potem w wodzie zimnej.
Rano gotuje dzieciom gulasz na wolowym albo na jagniecinie to bede robic tak,ze z zamrazarki wloze mieso w zimna wode wieczorem i wloze to do lodowki, przez noc sie rozmrozi i krew zejdzie.
Tylko jeszcze powiedzcie czy indyka i kurczaka tez tak traktowac? I czy jak kupie mieso to moge je przetrzymac takie bez przykrycia w lodowce i potem zamrozic? Chyba tak, co?
Jeszcze inny temat, przeczytalam kilka postow o tym jak Wam nie smakuje imbirowka i TlACI, szczegolnie lukrecja, chyba jestem dziwna, ale mnie tak smakuja! data: 2008.03.28 autor: Paryzanka | | Mnie się jeszcze nie zdarzyło moczyć mięsa. Doczytałam się o tym dopiero niedawno na forum, i jeszcze jakoś nie weszła mi ta czynność w krew. A szumowin w zupach nie mam... Gotuję po prostu wg przepisu; nieraz mięso jest odleżane w lodówce, nieraz nie... data: 2008.03.28 autor: Kostka | | Dziękuję bardzo za odpowiedzi:) data: 2008.03.28 autor: Madlen | | JOasiu mamsik jeszcze raz dzieki za te niewielka a jednak wielka wskazoweczke :) zupka palce lizac :))buziaczki data: 2008.03.28 autor: karuś | | I jeszcze do Paryżanki. W tkance mięsnej zalega krew i różne toksyczne substancje pochodzące z paszy i wytworzone przez stres jaki przeżywa zwierze w czasie uboju.Po to moczymy mięso aby tych substancji się pozbyć jak mięso jest wyleżane w chłodzie i wymoczone to nie ma szumowin w czasie gotowania.Oczywiście mięso wymoczone ma troche inny kolor ale to nie znaczy że jest niezdrowe to znaczy że jest czyste data: 2008.03.28 autor: ostróżka | | Jeszcze sie zapomnialam zapytac czy kulki miodowe mozna podawac 3latkowi? Przepis wyglada bardzo zachecajaco.W niedziele idziemy do znajomych, ktorzy tez maja dzieci i pomyslalam,ze zrobie te kulki i postawie tam na stol, bo gospodyni wystawi pewnie jakies ciastka zwykle. data: 2008.03.28 autor: Paryzanka | | Faktycznie, pamiętam jak moja babcia zawsze ściągała szumowiny z zupy łyżką cedzakową, a ja nigdy nie musiałam czegoś takiego robić, gotując wg PP. Paryżanko, skąd u Ciebie ten problem?? Pozdrawiam słonecznie data: 2008.03.28 autor: mŻonka | | Paryżanko idż do rzeżnika i wybierz sobie kawałek mięsa z kością wołowego lub cielęcego. Patrz na kolor wołowiny jeżeli jest bardzo ciemno czerwona to jest z bardzo starej krowy więc wybierz takie mniej ciemno czerwone. Potem niech to mięso poleży trochę w lodówce a póżniej je zamocz na noc w zimnej wodzie i nie będziesz miała szumu.A jeśli chodzi o wybór mięsa to nie pytaj rzeżnika tylko pokaż mu palcem co ma ci dać.A jak we Francji nie ma górki cielęcej to gotuj " z cielęciny" obojętnie czy to górka czy dołek czy boczek lewy lub prawy wazne żeby było z cielaka .Tak samo z innym mięsiwem ,ważne aby było świeże z kawałkiem kostki i żeby nie było wieprzowiną Pomału się nauczysz tylko patrz na wszystko w sklepie przytomnym wzrokiem bez nerwów i strachu data: 2008.03.28 autor: ostróżka | | Paryzanko, zdaje się, że różne osoby próbują Ci wytłumaczyć, że na pp nie ma problemu szumowin w zupach, a ty chyba nie chcesz w to uwierzyć ;-) Czy robiłaś jakąkolwiek zupę wg pp i zrobiły ci się szumowiny? Mnie nie, a gotuję rok czasu. Co śmieszne, nie zauważyłam tego, dopiero teraz, przy okazji twoich pytań, uświadomiłam sobie, że piana na moich zupach się nie robi. data: 2008.03.28 autor: Kostka | | Wszystko dzieje się po coś. Kacper jest chory na "brzuch", po to by się zreflektował, że źle się zdzieje, że źle się czuje po łakociach, by pomagając mi przeglądać Forum z hasłem żołąd, zauważył, że Pani Ania "wszystko wie" i chyba wreszcie zaufał mamie i ciesielskiemu jedzeniu, bo mu już "trochę lepiej", więc to "działa". A Piotruś Pan na wygnaniu:) nie chciał ostatnio brać słoików, bo po co, myślę, że pewnie dlatego bym to ja nie miała z nimi problemów (ale skoro ja nie narzekam, tzn że nie mam)i tak się rozłożył (gardło, głowa!!!) na kurczaku z sosem pomidorowym z barku dla pracowników, że o słoiki w ten weekend sam poprosi, do czego już się przyznał "hehe":) A ja sie cieszę, że nie spanikowałam przy tej nawałnicy. data: 2008.03.28 autor: Anita | | Joasiu, ja przeciez nie pisalam,ze u Ciebie sa szumowiny, tylko sie probuje dowiedziec jak zrobic zeby ich nie bylo. Wrzucasz do garnka mieso zaraz po tym jak je kupilas?
Rene i Marta R dzieki za odpowiedzi, staram sie wybierac miesa najdrozsze wlasnie dla dzieci, ale trudno mi sie jest rozeznac z polskiego na francuskie i odwrotenie, miesa sama nie lubie i nigdy sie tym tematem nie zajmowalam. Ale sie naucze.
Chcialam sie dowiedziec na forum co to jest gorka, jaki to jest dokladnie kawalek, ale Pani Ania mi odpisala,ze we francji tego nie dostane.
Tutaj sie troche inaczej zjada mieso niz w Polsce i rzeznicy juz mnie traktuja jak pokrecona bo im zadaje zadaje nienormalne dla nich pytania. data: 2008.03.28 autor: Paryzanka | | Aneto, testy schowaj do szuflady, zalecenia alergologów kłócą się z tym, co my wrzucamy do garów i czym karmimy nasze dzieci. Prosa ( kaszy jaglanej ) również nie stosuj, z imbirówką poczekaj, jak radzi Dandelion. Przez najbliższy tydzień wertuj archiwum pod każdym względem ( wiem, wiem, każda z nas ma mało czasu - ale to obowiązek, bo jeśli nie masz podstaw, które w książkach i archiwum, nikt raczej nie będzie odpowiadał na twoje pytania ), a potem sama zobaczysz , o ile jesteś mądrzejsza.***Kasiu - dla dzieci zawsze wybieramy mięsa najładniejsze i najdroższe czyli udźce , polędwicę etc. Raczej tylko mięso do obsmażania trzymamy w zalewie. data: 2008.03.28 autor: Rene | | Witam-mam pytanie czy można często jeść na kolacje smalec robiony z tłuszczu gęsiego[tłuszcz gęsi,sól,majeranek 10 minut topiony]bardzo smaczny,delikatny ,tylko czy zdrowy? data: 2008.03.28 autor: Zbigniew-2008.03.28 | | Firanko, wiem, że jesteś bardzo zajęta dzieciątkiem, jak znajdziesz chwilkę to napisz proszę jak robisz klopsiki z porosołowej wołowiny. *** Każda jest zakochana w PP po ciesielsku od pierwszewgo dania:) i pragnęła rozgłaszać to jak Dobrą Nowinę wszem i wobec. Kamiczku, ja także obcym JUŻ ani słowa:) Ale czasem się wkręcałam jeszcze w opowiadania bliskim mi osobom, nie mając intencji pochwalenia się, że robię coś lepiej lub oryginalniej, tylko właśnie, dla ich "dobra", bo wykazywali zainteresowanie. Odróżnić jednak należy szczer zainteresowanie od zwykłej ciekawości, z którą czyta się plotkarską prasę brukową:) data: 2008.03.28 autor: Anita | | Joasiu Mamasik...intuicyjnie wiem że zupki w twoim wykonaniu smakuja...ponieważ dzieci nie jedza tego co nie smakuje :)a pisałas ostatnio ze twoja zupą sie zajadają przez caly dzien...wiec cos w tym jest :)co do pilnowania wątroby zupełnie się zgadzam. wówczas smak się wyostrza i jakoś wszystko łatwiej przychodzi. czy mogę napisać do ciebie na maila?posyłam promyczki data: 2008.03.28 autor: karuś | | Witajcie dziewuszki. Anitko, Kamiczku za rady śliczne dzięki. Anitko – dyscyplina rzecz święta – a u mnie z tą świętością to różnie....... Kamiczku – kaczuszka znana, na półeczce córeczki stoi – kolejne dobrodziejstwo w zasięgu ręki – tylko mądrej podpowiedzi czasem trzeba – dziękuję. I w ogóle jestem nieustająco wdzięczna za to Forum. Kontakt z Wami jest bardzo budujący i gruntujący. A poparcie praktykującymi, „żywymi” przykładami PPowskiej drogi, dla mnie początkującej, bezcenne. Marzy mi się, by tak na jakiej turbo-miotle, dolecieć tam do Was na sławną comiesięczną kawusię. Póki co, nad klawiaturą aromatyczną Wielką Czarną za Wasze zdrowie piję. Słoneczne buziaki dla wszytskich data: 2008.03.28 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Witaj Aneto, w święta teściowa próbowała ponownie wkręcić mnie w temat testów alergicznych i sprawdzenia na co te moje dzieci są właściwie uczulone. W rozmowę się nie wdałam, ale w głowie ją przeprowadziłam. Podumuję wnioski z rozmowy ze sobą. Jeżeli zrobiłabym dzieciom testy i testy by nic nie wykazały, to mimo objawów AZS mogłabym karmić dzieci czym popadnie - czyli pierwszy nonsens. Jeżeli zaś testy wykazałyby uczulenie, na przykład tak jak u twojej Zosi na wszystkie zboża, to nie miałabym czym ich karmić - drugi nonsens. Na szczęście jest jeszcze pani Ania i jej wiedza książkowo-forumowa, dzięki której mamy szansę chować dowartościowane, najedzone czym trzeba i radosne dzieci. Myślę, że spokojnie możesz podawać owsiankę, a jak się o chleb nie upomina, to poczekaj. :) Choć przyznam, że AZSowe dzieci zajadaja sobie czasem b. czerstwy chleb pszenno-żytni najlepszego sortu. Do tego kawa zbożowa (anatol lub kujawianka), TLACI zupy, duszeniny lub pulpeciki i dotrwasz do konsultacji. Zwłaszcza jak sobie dobrze opanujesz treść książek i przeskanujesz archiwum forumowe. :) data: 2008.03.28 autor: Joanna - MamAsik | | Beato, z tego co pamiętam, łupież oznacza zastój wątroby lub/i nadmiar tłuszczu, mięsa, masła w diecie, w szczególności teraz wiosną. Kasiu Paryżanko, w niektórych częściach kości jest zbyt dużo wapnia jak dla dzieci i wywary na takich kawałkach są zbyt intensywne. Szczególnie wiosną. O namiarze wapnia i jego skutkach znajdziesz informacje w archiwum lub książkach. Do takich energetycznych części zwierzęcia należy noga cielęca, czyli inaczej gicz. Jest po prostu koncentratem wapniowym a wapń w takich dawkach nie jest przyswajalny, blokuje przyswajanie innych minerałów, dodatkowo śluzuje. Jeśli decydujemy się na niej gotować, to należy podzielić na 4 "plastry" (piłką do metalu) i gotować na jednym, ale nie jestem pewna, czy dla dzieci. W ogóle lepiej jest dzielić kości piłą, bo wtedy nie ma odprysków tak jak przy rąbaniu. Ja, jak dotąd tego nie robiłam, ale jak tylko zacznę gotować synkowi to na pewno będę piłować brzeszczotem. Zresztą już teraz przy zupach miksowanych o mało nie popsułam blendera, bo te odpryski kości się plączą. Jeśli na żeberku jest wg Ciebie za mało kości, to daj podwójny kawałek a mięso wykrój. Najlepiej gotować na górce, bo to delikatne mięsko, bodajże polędwiczka na kości. Skrzydło indyka w zupie dla dzieci też należy podzielić, bo całe to zbyt wiele, chyba, że są wyjątkowo małe. U mnie na bazarku są tak wielkie, że chyba ze strusia:) Co do nogi jagnięcia, jeśli to jest to co w moim pobliskim sklepie nazywa się udźcem to chyba jest zbyt tłusta dla dziecka, a przynajmniej takie widziałam. Jeśli już to chudsza jest łopatka, ale najlepsza znowu górka. Pozdrowienia data: 2008.03.28 autor: Marta R. | | joasiu mamasik po stokroc dzieki...mała rzecz a cieszy. zaraz wypróbuje bo do tej pory tylko tymianek i kurkume do gotowania miesa wsypywałam.zupek nie probowałam ale intuicyjnie czuje ze smakuja :))pozdrawiam cieplutko bo sloneczko dzis slicznie swieci data: 2008.03.28 autor: karuś | | Aneto!Ja ci nie doradze,moje dzieci dorosle i zdrowe,ale na pewno wiele mam bedzie miało cos do powiedzenia.Tylko jedna uwaga z mojej strony - imbirówka to lekarstwo- nie słodzi sie jej niczym.Nie sądze ,ze powinaś ja podawać dzieciom ani sama pic,jesli nie jesteście w pełni na PP.To może byc nawet niebezpieczne i doprowadzić do pogorszenia zdrowia.Lepiej wprowadzi herbatki typu TLACI - o której ostatnio duzo na forum. data: 2008.03.27 autor: dandelion | | Cześć.
Jestem mamą dwóch wspaniałych dziewczynek Zosi (4 latka) i Antosi (1,9), obie mają AZS. Książki p.Ani czytam od pewnego czasu, ale tak naprawdę dopiero od tygodnia zaczęłam dziewczynkom gotować zgodnie z zasadami PP. Z p.Anią rozmawiałam telefonicznie, ale niestety najbliższe konsultacje możliwe będą dopiero po wakacjach, więc bardzo proszę aby ktoś rozwiał moje wątpliwości. Wiem, że muszę być cierpliwa, ale mam kilka pytań. Moja starsza córeczka miała robione testy i okazało się, że jest uczulona na wszystkie zboża (oprócz prosa), więc poradźcie proszę czy mam te testy brać pod uwagę, czy podawać jej owsiankę i chleb pszenno-żytni, bo ja owsiankę podaję rano i wieczorem ale chleba jeszcze nie. No i wprowadziłam imbirówkę słodzoną miodkiem (??), i zupki (przepyszne zresztą). Muszę przyznać, że gotowanie sprawia mi wielką przyjemność a dziewczynki zajadają wszystko z apetytem z czym do tej pory było cienko. Pozdrawiam wszystkich na forum a szczególnie mamy borykające się z podobnymi problemami i bardzo proszę niech ktoś mi odpowie. data: 2008.03.27 autor: Aneta | | Kaja podaj swoj mail jesli mozesz, wysle Ci cos co mam nadzieje Ci sie przyda.
Dziewczyny sie tu juz bardzo dobrze znaja na miesach, jakie kawalki na co i z czego, ja jeszcze nie za dobrze, czy moglybyscie mi doradzic jakie kawalki miesa sie nadaja dla dzieci? Zupy gotuje glownie na zeberku cielecym, czasem na skrzydle indyka, ale to mieso z zeberka ma malo kosci,w dodatku sie rozkruszaja, wczesniej zupy gotowalam na kawalku z nogi cielaka,kosci bylo sporo i nie bylo suche, mialo wiecej smaku niz zeberka.
Dlaczego jedne kawalki sie nadaja dla dzieci a inne nie?
Czy mozna gulasz dzieciecy robic z kawalka z nogi jagniecia czy lepiej jest wybrac inny kawalek?
I jeszcze jedno czy do gulaszyku dzieciecego gdzie nie obsmaza sie miesa,tylko sie je wklada do wrzatku, trzymacie mieso w zaprawie? data: 2008.03.27 autor: Paryzanka | | Małgosiu W. moja imienniczko - dziękuję za wyczerpującą odpowież Serdecznie pozdrawim. data: 2008.03.27 autor: Gosia | | Beato z Jeleniej, pewnie warto popracować nad eliminacją przyczyn łupieżu,a le żeby go zwalczyć zaraz, teraz, natentychmiast, to polecam szampon dla dzieci BAMBI. Zwykły, taki żółciutki, w okrągłej buteleczce, z taką kaczką na wierzchu, kosztuje kolo 1,50 złotych, z d-panthetolem. Kupiłam w Tesco, ale są wszędzie. Pięknie oczyszcza skórę głowy. Polecone przez moją koleżankę - maniaczkę włosową oraz sprawdzone na własnej głowowej skórze.Ściskam data: 2008.03.27 autor: Kamiczek | | Kaju, po tysiąckroć: tak! Jakość życia na PP to to, czego życzę wszystkim ludziom. *Anito, znam te komentarze; wykładam moje termosy z jedzeniem w pracy i słyszę: o! a to żółte to w co Cię przemieni? Ale zajechało piernikami (to na TLACI)...a ja z uśmiechem proponuję: poczęstuj się. I nic więcej nie mówię. Nie wyjaśniam, bo to temat rzeka i nie jestem w stanie w czasie nagłego przypływu zainteresowania pytającego (które to trwa zaledwie kilka minut) oddać sprawiedliwości naszemu kochanemu PP. Tak jak mówisz: kto ma znaleźć, komu to pisane, sam do tego dotrze. Pozdrawiam bardzo wiosennie już... data: 2008.03.27 autor: Kamiczek | | Karuś, a ty próbowałaś moich zupek? Nam smakują, smakują naszym bliźniakom, to fakt, ale jestem pewna, że nie wszystkim by podeszły - znam taką jedną Kobitę, która owsianę, którą uznałam za wyśmienitą oddała dziecku, bo nie była w stanie przełknąć ;). Więc co ja ci w mojej łaskawości mogę poradzić? :) Gotuję te zupy tak jakbym gotowała rosół, wrzucam do wrzątku odpowiednie przyprawy, w odpowiednim smaku dodaję mięso z kością (i nic nie szumi Kasiu-Paryżanko) - tak jak napisane w ksiażkach. Dodaję przyprawy z wszystkich smaków: gorzkie, słodkie, ostre, solę, dodaję szczyptę bazyli i tak przez 1,5 godziny gotuję wywar, a potem reszta. Z takiego wywaru w którym przenikają się wszystkie smaki jest mi łatwo uzyskać właściwy smak zupy. Mimo, że dla dzieci, gotuję w wielkim garze, więc ilości przypraw zaczerpnęłam z "dorosłych" przepisów. Mąkami nie zagęszczam. Jeżeli planuję zupę z kaszami to dodaję je na tyle wcześnie - najczęściej razem z jarzynami - żeby dobrze się rozgotowały. No i zawsze pilnuję siebie żeby smak mieć odpowiedni, bo jak mi wątroba zaszwankuje, to muszę wzywać na pomoc Janga. data: 2008.03.27 autor: Joanna - MamAsik | | Witam. Czy mozna podawac malym dzieciom herbate TLACI tak jak sie ja przygotowuje dla dorosych? data: 2008.03.27 autor: Kinga | | Kaja bardzo dobrze trafiłaś:) Zakup książki, zacznij wg nich gotować, studiuj archiwum i powolutku do przodu. Ja także zaintreresowałam się kuchnią PP ze względu nie na zdrowie a na fatalne samopoczcie, ryki bez powodu i stany depresyje. A teraz nasuwa mi się pytanie co to takiego ;)*** Beatko, trzymaj dyscyplinę, łupież minie. data: 2008.03.27 autor: Anita | | Witajcie:-) Mam pytanko- czy moge zrobic rosół wiosenny z golonki indyczej zamiast skrzydełek? Czy to ma duze znaczenie? data: 2008.03.27 autor: Nowa gdynianka | | Trochę wcześnie nam te święta żurkowe wypadły:) Choć pewnie i w tym przypadku wypadły kiedy miały wypaść, tak tylko piszę:). Golonki były super, bez niespodzianek, nawet schab ze śliwkami i goździkami, a pasztet z kasztanami i w kawśnym smaku ze zmielonym jabłkiem wyśmienity (nie chwalę siebie:). Żurek jednak choć rodem z Wąsowa:) bo na wąsowskim żurze, z wąsowskimi jajami, ziemniakami i uszlachetnioną polską kiełbaską z Wąsowa najsmaczniejszy jaki w życiu jadłam, ale śnieg za oknami zrobił swoje i troszkę nam ten żurek zawirowania sprawił. Katar u mnie, ból gardła u Piotra "każdy ma przetarte w inny miejscu". To w końcu kwaśna zupa, w kwietniu byłaby bardziej akuratna. A więc nauka powściągania i organizacji. Powinnam go jak Asia do śniadania zaserwować, a nie jak zupki inne na kolację. Święta były jednakowoż miłe spokojne, okien nie umyłam, upiekłam tydzień wcześniej piernik:) i dumałam czytając "Siedlisko Duszy" nad Mocą Człowieka Wielozmysłowego. Nie obyło się bez wizyt rodzinnych, ale i z tym poszło gładko. Mimo, iż ojciec zaprosił mnie "bez termosu" odparłam, że ja "naturalnie przyjadę Ż termosem:))))", a w końcu pojechałam z rondelkim i przyprawami, by był wilk syty i owca cała. A i tak zostałam wystawiona na próbę, bo choć jechałam do niego po obiedzie stół u niego obficie zastawiony jadłem nas przywitał. Bigosy, sałatki, serniki, wędliny, ojciec zakatarzony, a jego Pani w kwaśnym humorze. Podziękowałam za poczęstunek, odstwiłam szklankę z czarną herbatą i ugotowałam swoją kawę, na bank narażając się na późniejsze komentarze. Ale co tam. Ojciec wie, że jem wg PP od dwóch lat, i nagle taka próba sił? Jest to silna osobowość więc się cieszę, że bez szwanku nie uległam namowom, a i dziękowałam, nie obrażając gospodarzy. Kiedyś wolałam zjeść, i w domu imbirówkę PIĆ. Ludzie pytają co mamy w termosie, z czym te kanapki, a co to za sałatka. I wciągają nas w rozmowę na temat naszego jedzenia niepostrzeżenie. My, którzy wiemy jakie to wspanałe jedzenie, jak nam i wielu inny pomaga powracać do dobrego zdrowia i wspaniałego samopoczucia, nawet nie zauważamy kiedy nas mają, bo już nie słuchają, lecz nie rozumiejąc nic z tego o czym mówimy (my mówimy rozumiejąc) postrzegją nas jako dziwolągi. A więc wniosek: nawet pytajacym nie opowiadamy. Chcą wiedzieć więcej, niech szukają odpowiedzi sami. Kto szuka ten znajdzie. Jak kiedyś my. *** Ah jaka radość moja była ogromna kiedy na dolnej półeczce w lodówce znalazłam wczoraj słoiczek grochówki:) *** Beatko, nie bo nie to najlepsza odpowiedź:) Bo jak wytłumaczyć różnicę smaków potraw z jednych i drugich garnków. "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli." A już się przekonałaś sama:) ***Pani Aniu, Kacpra mojego "boli brzuch" do tego stopnia, że poprosił o brrr owsiankę. Przyszła kryska na łakociowego matyska;)(on nie jadł żurku), a ja przerabiam w archiwum wpisy pt "żołąd". Mam nadzieję, że grzeczne jedzenie pomoże, że nie nabawił się od tostów z żółtym serem i ketchupem jakiejś bakterii na h czy zapalenia śluzówki, o których tu czytałam bardzo pobieżnie... Ukłony i serdeczności. data: 2008.03.27 autor: Anita | | joasiu mamasik ty gotujesz takie smaczne zupki czy mogłabyś zdradzić mi sekret doprawiania? bo nauczyłam się już że do momentu dodania soli i gotowania 30 min wszystko idzie składnie prawie automatycznie...prawdziwe czary zaczynają się po dodaniu cytrynki i....no właśnie...odpowiedniej mąki...itd.jeśli nie chcesz byc dla mnie łaskawa na forum to może napisz na email:peczak@autpgraf.pl. lub podaj prosze wskazówkę pod jakim hasłem szukać tych info w archiwum bo do tej pory mi się nie udało :(( z góry bardzo dziękuję i proszę o możliwe wsparcie :)))miałam cichą nadzieję ze moze pani anna napisze co i jak z tą mąką ale niestety...mimo to serdecznie pozdrawiam pani anno data: 2008.03.27 autor: karuś | | witam odkryłam tę stronę właśnie dziś dotychczas nie miałam pojęcia,ż istnieje wogóle taka dieta.szukam "sposobu" na moje ciągłe złe samopoczucie,chroniczne zmęczenie,nerwice lękową oraz nieustającą chęć jedzenia (a w szczególności słodyczy)po którym zaraz robię się senna i w ten oto sposób koło się zamyka.moje życie momentami przypomina koszmar.
nie chodzi mi o poradę ,proszę tylko o podpowiedz.czy przejście na tę właśnie dietę pozwoli mi uporać się choćby z połową moich problemów.z góry bardzo dziękuję. data: 2008.03.27 autor: kaja | | Rene, a wiesz, że o „praniu” nie pomyślałam. Gary kupowałam 17 lat temu i wtedy jakoś ta procedura prania lightowa była – ot urządzałam się na swoim i jako pierwsze kupiłam właśnie zepterowskie, bo było to wygodne. I tak mi do teraz służyły. A wczoraj właśnie zaczęłam sukcesywnie wynosić je do piwnicy (...mąż popadł w kolejną zadumę...). Rozpoczynam również procedurę urabiania w temacie gazowym. Powoli, stopniowo, cichcem włączam ponad-programowo płytę ceramiczną – nigdy bym na to sama nie wpadła, ale znalazłam w archiwum Twoją podpowiedź mądra kobieto w tym temacie. Rachuneczki rosną, a że zmywarka jakiś czas temu mi wysiadła, to wszystko na konto biednej płyty. Oj ma się ze mną ten Mój Złoty – nie wiem tylko czy ta rura gazowa, którą swego czasu odciąć kazałam, zbytnio go nie zniechęci. Póki co cieplutko się robi, więc i ognisko można rozpalić i kocioł do gotowania nad nim powiesić i jakoś tam powolutku do przodu...... Wszystkich ściskam. *** P.S. Kochane moje, jeszcze o drobiazg pozwolę sobie zapytać. Od dwóch tygodni łupież na głowie mi osiadł. Nigdy takiego ustroistwa nie miałam. Trudno mi samej jakość na tym etapie wpaść cóż za przyczyna, bo w zasadzie wszystko co jadam to dla mnie nowości i wg przepisów. Chętnie wszelką radę przyjmę i z góry dziękuję. data: 2008.03.27 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Anonimku
Tez czytalam to zdanie i wiem,ze w rosolkach nie powinno byc szumowin, ale jak to zrobic bez obgotowywania miesa nie wiem. A ty wiesz? data: 2008.03.27 autor: Paryzanka | | Pani Aniu, donoszę, że już wiem co mi siedzi w głowie a od czego ja mam zastoje wątrobowe a mój synek zmiany skórne... I robię co mogę. Policzki wracają do świetności i moje samopoczucie też, tylko nieco wolniej:) Pozdrowienia data: 2008.03.27 autor: Marta R. | | Gosiu, jeśli zapomnisz o którymś smaku, to do niego nie wracaj.Przyprawiaj dalej, tak jakbyś pamiętała o wszystkim. Zatocz kółko smakowe i wtedy dodaj zapomnianą przyprawę w we właściwej kolejności.Oczywiście dosmakowując, dodajemy nieco mniej przypraw niż na początku.Słodka śmietanka w małych ilościach uratowała mi nie jedną potrawę.W tym miejscu mrugam oczkiem do p.Ani.Pozdrawiam wszystkie forumowiczki. data: 2008.03.27 autor: Małgosia W. | | Jednak jestem roztargniona, zapomniałam się podpisać - Gosia data: 2008.03.27 autor: | | Kochane, dziękuję serdecznie za życzliwość. Wasze rady wezmę sobie do serca, nie mniej pilnie będę śledzić forum i może kiedyś dowiem się więcej na temat owej tajemniczej pętelki. Jeszcze raz ślicznie dziękuję i pozdrawiam wszystkich wiosennie. data: 2008.03.27 autor: | | Kochana Firanko posty = schematy,zapomniałaś? Oby tylko refleksji nad Zmartwychwstałym nie zabrakło...Z moich obserwacji i poczucia niesamowitego znaczenia świąt, jakie właśnie minęły wynika, że zbytnio rozpamiętujemy mękę Jezusa, natomiast zbyt mało skupiamy się nad tym, co trzeciego dnia.... A to właśnie sedno wszystkiego. Jezus cudnie akceptował wolę Boga i tego uczmy się od Niego, zamiast rozpamiętywać jak bardzo cierpiał. Cierpiał bo taki był boski plan. Czyli stało się tak, jak miało się stać.**** Beatko gary Zeptera „nie, bo nie” znaczy dla mnie tyle co - nie, bo są cool, glamour, albo trendy...W naszych kuchniach panuje średniowiecze, więc gdzie tu miejsce na gary, przy których sprzedaży robi się ludziom pranie mózgu. To tylko jedna strona medalu, bo oczywiście sedno tkwi w smaku i energii potraw gotowanych w garach niestalowych, emaliowanych, i choć ich wygląd zostawia wiele do życzenia, są właściwe. data: 2008.03.27 autor: Rene | | Kochani! Jeśli ktoś jeszcze nie robił kaczki na ostro w sosie z soku pomarańczowego z FŻ, to już, zaraz, w te pędy! No co za niebo z gębie! Szkoda, ze kaczkę wolno mi raz na ruski rok jeść, bo bym sobie ją serwowała co tydzień. Przy tym dość "prosta w obsłudze" jest...ta receptura. święta minęły pięknie i smacznie, jako jedyna w pracy nie umierałam z przejedzenia :-)Pani Gosiu, nieraz się zamotałam i kolejność smaków pomyliłam - ale jakoś przeżyłam i wniosek wyciągnęłam jedyny słuszny: koncentracja musi być, a jak przeszkadzają, to tak, jak Pani ostróżka: z kartka w ręku. Inaczej się nied a, no, nie da się...Pozdrawiam poświątecznie. data: 2008.03.26 autor: Kamiczek | | Madlen, a poczytałaś ty dobra kobieto o TLACI na forum? Nigdzie jej nie kupujemy jako takiej, ale kupujemy właściwe zioła i sami sobie ją parzymy. Poczytaj i daj znać jak ci smakuje. :) * Poza tym naszła mnie chęć odmeldowania się poświątecznego i pochwalenia się jagnięcinką. Jako że nie posiadam ppowego piekarnika, a wcześniej nie zadbałam o właściwą jakość pieczenia (u dobrych ludzi z piekarnikiem gazowym), zakupiłam polędwiczki z młodej baraniny i zajęłam się nimi w sposób najprostszy z możliwych: przyniosłam do domu, dałam się im wyleżeć 2 dni (na więcej nie było czasu) wrzuciłam w zaprawę - prawie taką jak na golonki indycze, ale z rozmarynem w smaku gorzkim, a każdą polędwiczkę nafaszerowałam czosnkiem (tak jak się wciska śliwkę w schab) i zostawiłam na 24 godziny. A potem zamiast dusić, bo miały służyć za mięso do święconki, ugotowałam te polędwiczki w "uszlachetniaczu" do wędlin - soląc na końcu. Na stole wyglądały i smakowały jak pieczone, czosnek przeniknął każde włókno i ustaliłam sama ze sobą, że tak na Wielkanoc czynić będę. Przydała się też do świątecznego mięsno-jajecznego śniadania filiżanka pysznego żurku - wyrównała wszelkie ewentualne niedobory kwaśniego i nikt po śnadaniu nie narzekał na przejedzenie. Poza tym wiele dobrodziejstw w głowę wpadło i ufam, że obficie korzystać z nich będę. data: 2008.03.26 autor: Joanna - MamAsik | | miła madlen, TLACI nie kupujemy w sklepie tylko sami mieszamy ...TLACI to skrót od tymianek, lukrecja, anyż, cynamon , imbir :))pozdrawiam cieplutko data: 2008.03.26 autor: karuś | | "Kasiu z Paryża, przed włożeniem do zupy mięsa nie trzeba obgotowywać. W naszych zupach i rosołach nie ma szumowin" - Cytat z pani Ani. data: 2008.03.26 autor: | | Pani Gosiu jak u mnie są wnuczki albo na raz kilka garnków na gazie to pomagam sobie kartką.Zapisuję na kartce dania i pod spodem pod każdym wszystkie smaki w kolejności.Jak który już wrzucony do gara to go z kartki skreślam.W ten sposób zawsze wiem co w jakim garnku i w jakiej kolejności siedzi a co trzeba jeszcze dorzucić. Jeśli chodzi o pętelkę to też nie wiedziałam ale wstydziłam się zapytać wreszcie wykombinowałam że jak np po ostrym wsypę pomyłkowo kwaśny to następny sypie słony a potem znowu ciut kwaśnego i dalej jak trzeba w kolejności. Nie wiem czy słusznie niech się bardziej doświadczone koleżanki wypowiedzą ale jak zaczęłam używać kartki to się już nie mylę chociaż mam 3 dania na kuchni i dwoje wnuków i męża na głowie i jeszcze telewizor brzęczy i komórka dzwoni no i pies szczeka. data: 2008.03.26 autor: ostróżka | | Madlene herbatka jest robiona, nie kupna a TLACI to skrót od tymianku, lukrecji anyżu i imbiru przeglądnij archiwum np Marcel podawał wersję z kardamonem albo Magda Ciesielska z kolandrą z tego co pamietam.*** W święta nie przestrzegałam postu (nie wiem jak znieśli to teściowie u których byłam ale ugotowałam sobie jarzynówkę na wołowinie i zjadałam, poza tym miałam zapas kotlecików z gotowanej wołowiny porosołowej) za to skusiłam sie na kawałeczek ciasta z brzoskwinią i orzechami - efekt pienista kupka u Tośki. No i niepotrzebnie jakaś ryba chyba mintaj w sosie z korniszonami i cebulą i imbirówka zara potem. Nie da sie oszukać Porządku. Ale zimowa aura nie wzruszyła mnie ani troche mimo spacerków jedzonko robilo swoje a jak cos świrowało to imbirówka. data: 2008.03.26 autor: Firanka | | Madlen!TLACI same robimy.Wsypujemy po kolei tymianek,lukrecje,anyż,cynamon i imbir i gotujemy.A potem do termosu.Wstydż sie wstydż ;) data: 2008.03.26 autor: dandelion | | Madlen herbatke TlACI sie robi wlasnorecznie, tymianek-lukrecja-anyz-cynamon-imbir. Na 1.5 l wrzatku wrzucasz w smakach pol lyzeczki tymianku, plaska lyzeczke lukrecji, 1/4 lyzeczki owocu anyzu, tyle samo cynamonu i 3/4 lyzeczki imbiru, gotujesz jeszcze 2 czy 3 min i slodzisz miodem rzepakowym do smaku. Ja tak robie i wychodzi smaczna, mam nadzieje, ze dobrze robie i zle Ci nie radze.
A nie moglabys owsianki tylko podgrzewac rano odpowiednia ilosc zamiast zagotowywac i dolewac i mieszac?
Nie bardzo rozumiem o cochodzi z tym gotowaniem jednej porcji i dolewaniem zimnej. data: 2008.03.26 autor: Paryzanka | | Dziewczyny czy mozecie napisac, jak przygotowujecie mieso do zup i rosolow?
Wiem,ze wolowe trzeba zostawic w lodowce na noc bez przykrycia i potem je wymoczyc w zimnej wodzie kilka godzin. Sprobowalam tak, odeszla krew i mieso bylo sine, ale rozumiem,ze tak powinno byc.
Ja obgotowuje kilka min i wtedy sie nie robi piana i wychodza z miesa brudy jak ja to mowie, ale moze lepiej jest je wlasnie trzymac w lodowce otwarte i namoczyc?
Czy wszystkie miesa tak nalezy traktowac czy tylko wolowe? data: 2008.03.26 autor: Paryzanka | | Witam wszytskich bardzo serdecznie. Ja też muszę się przyznać, że trochę "zgrzeszyłam" w Święta. Było ciasto i przysmaki niekoniecznie według PP. U mnie takie nieprzestrzeganie objawia się nie tyle złym samopoczuciem fizycznym (chociaż brzuch bolał i był taki przepełniony, nie powiem...), o ile gorszym samopoczuciem psychicznym. Także w Święta się trochę podołowałam, czułam się taka ociężała i ogólnie nieciekawie. Od dwóch dni znowu wzorowo przestrzegam i czuję się świetnie, tryskam humorem ;) U mnie ciepło w brzuszku = spokoój = szczęście. Więc ogólnie nie jest źle. Zaczynam dostrzegać, jak mi dobrze. Pomimo że nie mam tego, co bardzo bym chciała i niekoniecznie chodzi o sprawy materialne, to wolę myśleć o tym, co mam. Bo chyba żeby ktoś nas pokochał, musi najpierw sami się pokochać. Mam kilka pytań typowo technicznych. Po pierwsze, czy jak robię kawę gotowaną z cynamonem i miodem, to czy mogę ją wstawiać (w kubeczku) do miseczki z zimną wodą? Robię tak rano, żeby zdążyła wystygnąć, ale zastanawiam się, czy to jej nie szkodzi. Po drugie, czy mogę gotować połowę owsianki (na gazie oczywiście) tak, żeby była bardzo gorąca, dolewać drugą połowę z lodówki, to wszytsko zamiszać i taką jeść? NIe wiem, czy takie oszustwa czegoś nie psują w energii. Bo w przypadku owsianki to też chodzi o zaoszczędzony czas, łątwiej mi zagotować, niż kontrolować, ażeby była odpowiednia temperatura. To jest niesamowite, że wstając o 5.30. nie mam czasu, żeby wszytsko robić na spokojnie. No ale prysznic, mycie głowy, powtórka lekcji, krótka gimnastyka i śniadanie zajmuje trochę czasu. Zastanawiam się też, gdzie kupujecie, kochani forumowicze, tą herbatkę TLACI? W sklepach ze zdrową żywnością? Wstyd się przyznać, ale do tej pory piłam kawę zbożową z Roibosem na zmianę...Pozdrawiam serdecznie:) data: 2008.03.26 autor: Madlen | | Rene czy moglabys podac przepisy na swoje wloskie kluski bolognese i z czosnkiem? Slinka cieknie czytajac Twoje posty. Dzieki! data: 2008.03.26 autor: Paryzanka | | Witajcie poświątecznie. Paryżanko mam dokładnie ten sam problem z 1,5 roczną córeczką. Właśnie od około 3-4 tygodni sika jak najęta, zaczęło się od tego, że jak przesypiała całą noc, rano była przemoczona, a teraz jest tak nawet w dzień. Tylko, że teraz woła więcej pić, od jakiegoś tygodnia. I też zachodzę w głowę od czego to może być. Właśnie miałam o tym pisać, a tu widzę, że nie tylko u nas taki problem...Proszę o rady panią Anię i inne mamuśki.*** Pani Aniu, wyjaśnienie w sprawie daktyla. Chciałam dać córeczce w owsiance, bo ma dosyć niski poziom żelaza (chociaż już jest lepiej). Joasia pisała, żeby małej nie dawać, ew. sobie, bo ją karmię piersią. Moje pytanie jest takie: jak często mogę dodawać daktyle do owsianki i czy można już przy odgrzewaniu, czy trzeba gotować, bo owsiankę robię jedną dla nas obu. Z góry dziękuję za odpowiedzi. I jeszcze jedno, czy można dać 1,5 roczniakowi kaszę gryczaną paloną?? Pozdrawiam :) data: 2008.03.26 autor: mŻonka | | Pani Aniu, dziękuję za odpowiedź.Pozdrawiam data: 2008.03.26 autor: Ala | | Karus, sorry za niedopelnienie Twojego imienia, niedopatrzenie. data: 2008.03.26 autor: Paryzanka | | Pani Anno, poświąteczne pozdrowienia przesyłam i pozwolę sobie, chwilkę się jeszcze „pocieciać” i do tematu garnków powrócić. Napisała mi Pani w swoim poście, cytuję: ”...garnki Zeptera nie bo nie, a dlaczego – zaglądaj do archiwum”. Przeszukałam archiwum ponownie i być może, brak jakiejś zacnej przyprawy ostrość wzroku mi przyćmił, ale konkretu na temat negacji garnków stalowych nie znalazłam. Do tego jeszcze doszła kwestia „nie bo nie” - trawiłam i rozważałam, czy w ten sposób zachęcała mnie Pani do podjęcia w tej kwestii własnej decyzji (bo jednak „nie bo nie” to choć „bezdyskusyjny”, to jednak dość dyskusyjny argument), czy też „nie bo nie”, istotnie oznaczałoby „nie bo nie” i trzeba zaufać i nie rozumiejąc, przyjąć. Przyznam, że druga opcja wydała mi się wygodniejszą – niewykluczone, że na skróty – ale takiemu zwykłemu, niewtajemniczonemu śmiertelnikowi, to mimo całego szacunku, do Źródła pochodzenia tezy, to czasem tak trudno. I już chciałam kliknąć, wysyłając post, ale poczułam zażenowanie, że zawracam Pani głowę takimi duperelami. Jednocześnie jednak, wraz z zażenowaniem, pojawiła się myśl, że być może te gary są tylko tematem zastępczym/symbolem, tlących się jeszcze we mnie wątpliwości. Wprowadzenie PP było dla mnie rewolucją na wielu frontach. Podjęte działania rewolucyjne oczywiście popieram – wierzę, że prowadzą do „Pokoju”, ale jak widzę moja „wewnętrzna opozycja” nadal nie daje za wygraną i zamęt w głowie sieje. Póki co na „symbolu” czyli garach się skupiłam i poszłam – dla świętego spokoju - garnek emaliowany nabyć. Obrażona wielce, z fuczącymi nozdrzami, do sklepu się udałam.......kupiłam z Olkusza- bo „niby” najlepszy....... brązowy w środku – bo „niby” energię trzyma.........sztuk 1 – bo niech sobie „nie myślą”, że tak od razu/z nakazu cały komplet kupię. I tak oto pierwszy raz owsiankę zamiast w stalowym Zepterze, w emalii ugotowałam. A dziecię me, które owsiankę grzecznie jadło bo zdrowa, tego ranka rzecze, że ta zupka to coś jej nagle posmakowała i taką to nawet częściej prosi. Ale czy to możliwe??? Czy to możliwe, żeby to wszystko takie proste było. Że tak NIEWIELKA zmiana, przynosi tak wielką RÓŻNICĘ. ..........Pani Anno – nasza Najjaśniejsza Pięcio-Przemianowa Królowo - do nóg twych padam i o wybaczenie proszę, za brak mej ufności, dla Twej mądrości................A ten garnek emaliowany – znów jako symbol. No bo niby to tylko takie zwykłe/niezwykłe gotowanie – a przemian tak wiele......... A na czele przemian – spokój.... błogi spokój.......ot tak niechcący – jako bonus bezcenny....... Ale czy to naprawdę możliwe???? Żeby to takie proste było – tylko my przekory życiowe, z uporem maniaka wszystko komplikujemy. Czy to naprawdę możliwe, że wystarczy stanąć w centrum domowego ogniska i z tej pozycji osiągnąć efekty tak śmiałe i dalekosiężne. Że z tego miejsca, machając na pożegnanie drewnianą łyżką, można puścić wszelkie uzależnienia „terapeutyczno-warsztatowo-książkowe”. Że tą że samą łyżką drewnianą na pożegnanie machając, można pożegnać to co tak uwiera, dusi, ogranicza. Że już nie trzeba rozgrzebywać, wracać, na czynniki pierwsze rozbierać i ponownie przeżywać. Że wystarczy puścić - ot tak po prostu – z parą znad gara – w eter – wysoko – na zawsze. I szepnąć jeszcze tylko.....pa pa mroczna przeszłości, wracam do garów..... Pani Anno, bardzo Pani za to „gotowanie” dziękuję – bardzo. Wszelkich dobrodziejstw życzę – teraz i zawsze. data: 2008.03.29 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Pozdrowienia poświąteczne dla Wszystkich . Rene, dziękuję Pani za golonkowy przepis i dalsze wskazówki. Były przepyszne ale wyszły mi ciut za słone zapomniałam że moje domowe chłopy mają ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i u nas są bardzo duże łyżki do jedzenia. jak sypnęłam 2 łyżki soli to aż się biało zrobiło.Przy najbliższej okazji robie powtórkę data: 2008.03.26 autor: ostróżka | | Witwm wszytkich jak dobrych znajomych, bo jestem z Wami ponad rok. Dopiero teraz zdobywam się na odwagę aby zadać nurtujące mnie od dawna pytanie: Co robić gdy pomyli się kolejność smaków, albo któryś pominie. Wiem,że kiedyś było o tym na forum /że należy zrobić pętelkę/. Ale może ktoś opisze na przykładzie na czym to polega. Dzisiaj np. gotowałam rano kawę i owsiankę. Mąż mnie zagadał i kardamon wylądował w owsiance po smaku słonym. Nie bardzo wiem co z tym zrobić. Często mam takie wpadki gdy opiekuje się wnuczętami, wtedy nieraz trudno się skupić. Jeżeli uznacie moje pytanie za naiwne to je zignorujcie. A ja postaram się gotować w większym skupieniu. data: 2008.03.26 autor: Gosia | | arus moza taka zupa Cie zainteresuje?
na indyku po równo ziemniaków i marchewki+ 1 pietruszka + fenkuł cały duży + 3 zabki czosnku + łyzka pomidorków z puszki do zakwaszenia lub cytryna
tylko nie wiem, czy ta zupa sie nadaje dla dzieci.
A czemu myslisz,ze nie mozna dawac cebuli z fenkulem?
Ja Ci nic nie podpowiem na razie bo jestem jeszcze zielona.
A moze twoj 3latek lubi podjadac od innych? I w taki sposob mu ten gulaszyk dac? No ale na to bys pewnie sama wpadla.
Oj cos mi to dawanie rad kiepsko wychodzi....
Teraz moja kolej na pytania, moze ktos sie zmagal z podobnym prolemem, od okolo 3 tygodni moi synkowie budza sie wczenie rano i sa zmoczeni, to sie nigdy wczesniej nie zdarzalo, z ciagu dnia nigdy nie prosza o picie, daje im kilka razy, ale oni tylko lykna i nie chca pic, a sikaja non stop i w ciagu dnia i w nocy.
Czy moze powinnam im dawac wiecej pic?
Zaczeli sie moczyc w tym samym czasie, nie wiem co jest grane. Moze macie jakies pomysly jak sobie z tym poradzic?
I jeszcze jedno, czy puree ziemniaczane, ziemniaki z wody, mozna zostawic tak jak jest w przepisie zakonczone na soli, czy trzeba doprowadzic do smaku ostrego? data: 2008.03.25 autor: Paryzanka | | A teraz zupełnie z innej beczki...jakie są zasady doprawiania zup mąkami? kiedy kukurydzianka a kiedy pszenna a kiedy ziemniaczana jeśli w ogóle? Można również używać w w/w celu kasztanowej?Bo dzisiaj taką właśnie dodałam mąkę po zagotowaniu, zmiksowaniu, zakwaszeniu w smaku słodkim i wyszła pychotka (zupka na cielęcinie). Mały od razu poprosił na talerz :) Jeśli dajecie fenkuła czy dajecie cebulę?jaki macie sprawdzony pyszny przepis na fenkułową?
Czy może któraś z was może podzielić się swoimi doświadczeniami w zachęceniu dziecka 3 letniego do zjadania gulaszyku? Gulaszyk wszystkim smakuje a małego nie mogę namówić. Ziemniaczki owszem, kasza też ale co najwyżej polane sosikiem z zupki.
pozdrawiam
pozdrawiam słonecznie i poświątecznie data: 2008.03.25 autor: karuś | | Kochane forumowiczki z Pabianic, Łodzi i okolic. Ja również nabrałam ochoty na spotkanie twarzą w twarz. Pozazdrościłam dziewczynom z Poznania i okolic, bo nie dość, że mają "czwartki" to jeszcze przyjaźnią się i wspierają. Jeśli ktoś ma ochotę na spotkanie w celu towarzyski...:) Czekam na propozycje:) peczak@autograf.pl Pozdrowienia
data: 2008.03.25 data: 2008.03.25 autor: karuś | | Anito, dzieki za klawiaturowe wskazówki:) pozdrawiam wszystkich poswiatecznie, niestety zrobilam ciasto czekoladowe Magdy Ciesielskiej, za dobre, stanowczo za dobre jest:) Czesciej niz raz w roku jest zabronione je robic:) Elaq dzieki serdeczne; to byla wielka nauka akceptacji - jeden ze szczebli mojej drabiny:) data: 2008.03.25 autor: monika z łodzi | | ODWOŁANE SPOTKANIE CZWARTKOWE 3.04!!
Kochani, ponieważ muszę pilnie wyjechać w sprawach rodzinnych, nie będzie spotkania czwartkowego, które miało się odbyć 3 kwietnia. Zapraszam wszystkich 17 kwietnia, jak zwykle o 17. Pozdrawiam Was serdecznie data: 2008.03.25 autor: Anna Ciesielska | | Kochane forumowiczki z Warszawy! Nabrałam ochoty na spotkanie twarzą w twarz. Pozazdrościłam dziewczynom z Poznania i okolic, bo nie dość, że mają "czwartki" to jeszcze przyjaźnią się i wspierają. Czy ktoś ma ochotę na spotkanie? Cel towarzyski:) Czekam na propozycje:) m.rusiecka@gmail.com Pozdrowienia data: 2008.03.25 autor: Marta R. | | wspaniałe przepisy dziękuję Pani w imieniu całej rodziny data: 2008.03.24 autor: Mirosław | | Kolejne Święta ze wspaniałymi przepisami kulinarnymi Pani Ani.To już 17 miesiący efekty wspaniałe.W marcu 2007 roku zakupiłem książkę Leszka Mateli Woda i jej lecznicza siła I WYKONAŁEM proste rozwiązanie dla każdego tzn spirale wodną .To jedzonko i ta woda to jest energia .Jezus powiedział Co Wam ludzie niezbędne do życia:zioła,żywa woda i chleb jęczmienny. Mokrego dyngusa. data: 2008.03.24 autor: Mirosław | | Spotkania ze Zmartwychwstałym, które daje spokój, nadzieję i radość. :) data: 2008.03.23 autor: Kinga | | serdeczne i gorace zyczenia pokoju, miłości i ciepła dla Pani Ani i Pana Kazia oraz dla wszystkich Was kochani. data: 2008.03.23 autor: Magda P-K | | Na czym polega przewaga świąt Wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem? Ty razem z pewnością na ilości śniegu...hahaha! Pozdrawiam z nogami w kominku! data: 2008.03.23 autor: Kamiczek | | Nasycona wspaniałym świątecznym jedzonkiem (częściowo wg pp)z radością zaglądam na nasza pp-owską stronę żeby wszystkim życzyć miłości, tolerancji i duchowego spojrzenia na naszą rzeczywistość oraz jej kreowania.
P.S. Madziu z Brwinowa niestety zapodział się Twój telefon
co spowodowało brak kontaktu. Zatelefonuj proszę. data: 2008.03.23 autor: Magda-Hanna z Warszawy | | Wesołych Świąt w rodzinnej, ciepłej atmosferze. data: 2008.03.23 autor: Madlen | | Czy maszynka do mielenia miesa moze byc elektryczna czy powinna byc reczna? A moze nie ma to znaczenia?Dzieki Marta R za odpowiedz, dzisiaj zrobilam sobie nasza kawe po raz pierwszy, dobra!!!!!! data: 2008.03.23 autor: Paryzanka | | Anito, dzięki za podpowiedź. Wpisałam, czytałam i "coś" znalazłam. Pozdrawiam świątecznie! data: 2008.03.23 autor: Ela Sz. z Warszawy | | Radosnych i pełnych miłości Świąt, pysznego jaja i mokrego dyngusa - pani Ani oraz wszystkim Forumowiczom życzy data: 2008.03.22 autor: Tuśka z Warszawy. | | Kasiu Paryżanko, TLACI można słodzić już w kubku lub termosie, tak jak kawę. Pozdrowienia data: 2008.03.22 autor: Marta R. | | Życzę wszystkim niepowtarzalnego smaku potraw świątecznych.P. Ani dziękuję , że wzrastają dusze nasze.Ciepła , miłości i radości w te Świeta Wilkiej Nocy. data: 2008.03.22 autor: Bożena K. | | Zdrowych ,radosnych,pieknych i spokojnych. data: 2008.03.22 autor: kolik51 | | Rene,czy Twój sosik w sałatce niemieckiej jest gęsty,czy jedna cebula wystarczy?Życzę Wszystkim Wesołych Świąt i pozdrawiam! data: 2008.03.22 autor: Agulka | | Gromkiego i wdziecznym sercem wyspiewanego ALLELUJA , a takze niebianskich i ziemskich swiatecznych rozkoszy dla duszy i ciala zyczy Zochna.
ps.Panie Tomasz , Pan cos tak zacichl.Jesli urazilam , to przepraszam swiatecznie , zdarza sie ze nadgorliwa jestem.
Od , slowianska dusza. data: 2008.03.22 autor: Zochna | | Świąt pięknych, jasnych, spokojnych i zrównoważonych;) wszystkim Wam Kochani oraz pani Ani życzę data: 2008.03.22 autor: Aguśka | | Wesołych Świat moje Panie, Panienki i ewentuali Panowie.U mnie pogoda troche lepsza, ale chłodnawo i wieje nieprzyjemnie.Nie pisalam dawno bo wstyd mi było.Tydzien temu pojechalam do koleżanki do Szwajcarii i przed przyjazdem zaoferowalm sie, ze jej bede gotowac pysznosci caly weekend, zeby ona mogła sie zajmować tylko maluchem.No i nie wyszło, bo koleżanka wyprawiała chłopakowi urodziny i zrobiła tradycyjne danie Szwajcarskie fundi czyli roztopiony żółty ser ktory sie jadło z ziemniakami lub chlebem przennym.No i mi smakowało, nie powiem.Kolejny dzien byla restauracja i czekoladki(moj narkotyk)i tym sposobem wrocilam po weekendzie z serami i czekoladami Szwajcarskimi w torbie, no i kicham i smaram sie kazdego ranka.Juz jest lepiej,owsianka swoje zrobila i mam gar wiosennego rosołku z znalezionym w końcu fenkułem.Musze sie lepiej przygotowac psychicznie i organizacyjnie na ewentualne wyjazdy.Na szczęście w Świeta nie będe miala za duzo obiadków rodzinnych.Będe tylko piekła dwa ciasta bo tu sie zanosi swoim chrześniakom na dyngusa /mone/ czyli czekolado podobne ciastko z kolorowymi piorkami, jajkami, postaciami z bajek, piłkarzami i innymi cudami na wierzku.Sklepy cukiernicze robią niezły interes w poniedziałek.Tak więc ja od dwóch lat robie domowe ciasto i sama ozdabiam.W tym roku nasze czekoladowe.Pozdrawiam słodko ale obiecuje umiar. data: 2008.03.21 autor: Monika z Barcelony | | Dziewczyny, p Aniu, kocham "I kto to mówi" z wielu względów, ale jedno zdanie jest piękne 'Kto to jest ojciec? Ktoś kto dba o to by mama była na tyle szczęśliwa żeby nie szkodzić swojemu dziecku.' I tego Wam wszystkim dziewczyny życzę, a chłopakom żeby takimi cudownymi ojcami byli :). data: 2008.03.21 autor: Jolik | | W ten wyjatkowy czas zyczę Wam wszystkim radości ze zmartwychwstania pańskiego, ufności, siły, pokory i miłości która zstępuje z tego, który zwyciężył. Wesołych Świąt! data: 2008.03.21 autor: Nowa gdynianka | | To ja jeszcze z przedświateczna prośbą do Martynki:-) Możesz i mnie pokrzepić radami zupkowymi? Będę wdzięczna:-) Mój nr gg 4806103 data: 2008.03.21 autor: Nowa gdynianka | | Kiedy dosladzacie TLACI miodem, gotujecie jeszcze czy dodajecie miod juz po wylaczeniu gazu?
Wesolych Swiat! data: 2008.03.21 autor: Paryzanka | | Życzę wszystkich radosnej, rodzinnej, świątecznej atmosfery i smacznych dań pp :) Dla mnie święta będą tym bardziej radosne, że w sprawie zębów mojego syna otrzymałam pozytywną wiadomość - chirurdzy szczękowi podejmą się wyciągnięcia zębów z dziąseł mimo torbieli. Zabieg za 2 miesiące :) Pozdrawiam data: 2008.03.21 autor: Kostka | | Elu Sz. wpisz w wyszukiwarkę słowa klucze: kuchen lub gazow. Znajdziesz odpowiedzi na Twoje pytanie i czytaj - a sporo tego:) data: 2008.03.21 autor: Anita | | **___**
_**___**_________****
_**___**_______**___****
_**__**_______*___**___**
__**__*______*__**__***__**
___**__*____*__**_____**__*
____**_**__**_**________**
____**___**__**
___*___________*
__*_____________*
_*____0_____0____*
_*_______@_______*
_*_______________*
___*_____v_____*
_____**_____**
_______*****_______
Zdrowych i spokojnych świąt.... data: 2008.03.21 autor: Agata | | Wesołych Świąt! wyśmienitego jedzonka na stołach:P, dobrego samopoczucia, dużo radości:D, uśmiechu:)) i ciepła w sercach Waszych @*_*@. Jajko jest symbolem nowego życia, a więc szczególnego czasu dla nas wszystkich w Nowym, a dla "świeżynek" PP-Ciesielskich zwłaszcza:) data: 2008.03.21 autor: Anita | | Ponieważ przy komputerach pracujemy od kilkunastu lat sprawa oddziaływania na nasze zdrowie jest nadal obserwowana i wnioski definiowane jedynie jako przypuszczenia. Obserwując jednak powtarzające się dolegliwośi psycho somatyczno zdefiniowano nową dolegliwośc (jeszcze nie chorobę) pod nazwą MSD z angielska. Związana jest ona z zaburzeniami mięśniowymi okolic karku (uniesione ramiona), oraz naciskiem na naczynia krwionośne okolic nadgarstów (nadgarstki w zgięciu i uniesieniu). Klawiatura Natural Ergo 4000 OEM WIN 32 USB niweluje owe dolegliwości. Posiada ona dokładny opis problemu pod spodem. Objawami są np bóle głowy, zawroty, nudności, bóle stawów konczyn górnych. Zamiast klawiatury (koszt ok 150 zł) można kupić podkładki pod nadgarstki. Pozdrawiam. data: 2008.03.21 autor: Anita | | Przepis: Wziąć dwanście miesięcy, obmyć je dobrze do czysta z goryczy, chciwości, pedanterii i lęku i podzielić każdy miesiąc na 30 lub 31 części, tak żeby zapasu starczyło akuratnie na rok. Każdy dzionek przyrządza się odzielnie biorąc po jednej części pracy i dwie części wesołości i humoru. Dodać do tego trzy kopiaste łyżki optymizmu, łyżeczkę tolerancji, ziarenko ironii i szczyptę taktu. Następnie masę tę polewa się obficie miłością. Gotowe danie ozdobić bukiecikami uprzejmości i podawać je codziennie z pogodą ducha i porządną filiżanką ożywczej herbaty.- Catherina Elisabeth Goethe - matka poety.
W moich poszukiwaniach alternatywnych żródeł edukacji , trafiłam na spotkanie o przedszkolach i szkołach waldorfskich a przepis znalazłam w jednej z ich gazetek. Moja Marysia kończy we wrześniu 3 latka i miałam zamiar posłać ją do przedszkola. Mamy niedaleko przedszkole Montessori, gotujące wg pp. Więc niby idealnie, ale jadłospisy przedszkola niestety odbiegają od kuchni mojego AZSika. Może niech posiedzi jeszcze z babcią i się trochę wzmocni? Jakie są wasze doświadczenia? Wszyscy straszą, zobaczysz jak pójdzie do przedszkola będzie chorować, nie uchronisz jej. A może jednak.... Pozdrawiam cieplutko wielkanocnie panią Anię i całe forum. data: 2008.03.21 autor: Alicja z P. | | Pani Aniu i wszystkie panie forumowiczki. Zdrowych przede wszystkim świąt Wielkiej Nocy, chwili zadumy i odpoczynku, a w poniedziałek niech Wam mokro będzie, ale do południa:) i wesoło:) Dziękuję pani Aniu za odpowiedzi, chyba mi się zbiera na telefon po świętach, można??***I chciałam jeszcze podziękować Martynce za przydatne informacje zupkowe :):)
Pozdrawiam świątecznie data: 2008.03.21 autor: mŻonka | | Wszystkim Wesołych Świąt!!! To tak skromnie brzmi, a jak wiele może mówić. Powielam więc po stokroć te życzenia!!*)Ps.Moniko z Łodzi-gratuluję nowej sytuacji życiowej. Nieraz zastanawiałam się jak Ty wyrabiasz. Pozdrawiam serdecznie! data: 2008.03.21 autor: Elaq | | Pani Aniu ,z okazji nadchodzących Swiąt życzę PANI i PANI MEZOWI wszystkiego najlepszego,przede wszystkim :zdrówka i dużo miłości zawsze i wszędzie.Irena Trzmielewska z Kolobrzegu.ps,Poraz pierwszy tej wiosny/po 4latach p nie mam problemów skórnych.ODżYWIANIE CZYNI CUDA,WCZEśNIEJ żADNE LEKI NIE POMAGAłY. Dziękuję PANI ZA WIEDZę jaką PANI przekazuje nam ;ppowcom;JEST NIOCENIONA.IT data: 2008.03.21 autor: | | Na nadchodzące Święta, składam wszystkim, bez wyjątku, najserdeczniejsze życzenia pogody, wypoczynku i przede wszystkim nadziei, które te Święta ze sobą niosą! data: 2008.03.21 autor: Kamiczek | | Wszystkim Wesołych Świąt!!! Skrzynka zup spakowana, ruszamy do dziadków. :) * Pani Ostróżko, Elfy Tolkiena znają i pozdrawiają. data: 2008.03.21 autor: Joanna - MamAsik | | Witam wszystkich Forumowiczów bardzo serdecznie!
Już od listopada ubiegłego roku staram się regularnie zaglądać na forum i zgodnie z mądrą zasadą czytam, czytam, czytam i korzystam z waszej mądrości i doświadczenia, za co wreszcie mam okazję podziękować. Dziś też potrzebuję rady, bo udało mi się (tak widać miało być!) doczekać "rewolucji" w kuchni czyli tzw. modernizacji. I przy tej okazji wynegocjowałam z mężem (okazał wiele zrozumienia dla moich "zacofanych" zachcianek!) płytę gazową i piekarnik gazowy do zabudowy zamiast dotychczasowych elektrycznych. Chodzi mi właśnie o Wasze opinie w sprawie piekarnika gazowego. Czy ktoś z Was może mi doradzić jakiś konkretny model i podać ewentualne namiary gdzie go kupić? W kilku dużych sklepach AGD nie umiano mi nic poradzić (a nawiasem mówiąc jakoś tak dziwnie na mnie spoglądali gdy pytałam o piekarnik gazowy do zabudowy! Też sobie kobieta wymyśliła! :)) Bardzo proszę o radę bo chcę "kuć żelazo póki gorące", zanim mój "ślubny" pójdzie na łatwiznę i każe spowrotem zamontować elektryczne "podgrzewacze":(
Pozdrawiam wszystkich, na czele z Panią Anią, bardzo ciepło, serdecznie i świątecznie. data: 2008.03.21 autor: Ela Sz. z Warszawy | | Pani Aniu pięknie dziękuję za rozmowę. Zawsze się skupiałam na przepracowaniem moich relacji z rodzicami i na oddzieleniu się od nich, ale teraz dopiero w pełni do mnie dotarło, że największym problemem mojego dzieciństwa była relacja między nimi. Tak więc od razu zmieniłam ton rozmów z moim mężem i oczywiście mu powiedziałam, że p. Ania kazała go czulej traktowac:) Bardzo się ucieszył:) Pewnie i moja kuchenka gazowa trochę zyskała na notowaniach:) A że nie miałam już co pi w drodze powrotnej w końcu wpadłam na pomysł co zrobic gdy chcę coś zamówic do picia: wrzątek. Miód miałam przy sobie, imbir (w ilościach hurtowych) też, więc sobie zrobiłam picie awaryjne:)
Pozdrawiam serdecznie i świątecznie data: 2008.03.21 autor: Magda z Aachen | | WItam Wszystkich!
Pani Aniu, dziękuję bardzo za odpwiedź, a na nadchodzące Śwęta życzę Wam wszystkim kochani radości i dobrego trawienia:).
Pozdrawiam data: 2008.03.20 autor: Dana B. | | No jasne pani Ostróżko, że skręcamy gaz w piekarniku. Golonka to golonka, udziec to udziec. Jest z kością oczywiście. W Poz można kupić tylko w Piotrze i Pawle. Smakują najlepiej z pyrami i duszoną marchewką.Ukłony data: 2008.03.20 autor: Rene | | Pani Aniu dociekliwa jestem faktycznie, zadaje duzo pytan i odpowiedzi pomagaja mi wszystko zlozyc w calosc,
nie bylam zupelnie przygotowana na roizmowe z Pania, nie sadzilam,ze to Pani odbierze, a co do mojego gotowania, to sie to z grubsza przedstawia tak, ze po ugotowaniu potrawy nie wiem po prostu czy ja dobrze zrownowazylam, wszystkie smaki dodalam, ale czy to jest zrownowazone? Nie wiem. Pewnie kiedys sie tej pewnosci nabede, na razie jestem niecierpliwa i mnie niewiedza wkurza.
Czy kaszoryz mozna dzieciom podawac?
Czy ktos moze napisac co to jest ryz slodki? Rozumiem,ze taki dodajemy do dzieciecych zup.
Czy ryz basmati dla doroslych jest dobry?
Dzieki z gory za wszystkie pomocne odpowiedzi. data: 2008.03.20 autor: Paryzanka | | No więc tak, byłam w Poznaniu.Poznałam tam Elfa Wysokiego Rodu, który w szlachetnych celach zmaterializował się na Ziemi i przybrał imię Joanna{kto czytał Tolkiena ten wie o co chodzi}.Póżniej poznałam P.Anie.Jak usiadłam na przeciwko Niej, to od razu poznałam że to CESARZOWA PIĘCIU PRZEMIAN i to taka dobra Cesarzowa, co to wie, że jak Bóg stworzył chwasty to one też potrzebne ,jak i rośliny uprawne i ozdobne.Wyciągnęłam z głowy całą szufladę badziewia co nazbierałam przez życie i P.Ania pomagała mi to segregować ,układać i rozpoznawać prawidłowo.Bo ja często uważałam że coś jest niebieskie a to okazało się różowe. O wątrobie i innych wnętrznościach moich nie rozmawiałyśmy bo nie starczyło czasu.Tak czy owak sporą część czarnej roboty postanowiłam zostawić duszy mojej .niech też się postara bo przecież ona mądra ma doświadczenia z kilku wcieleń, jest nieśmiertelna a ja to co -pare lat życia i łopatą po czterech literach.Być może ktoś uzna to za wygodnictwo ,ale nie widze innego wyjścia na razie ,jak tylko do szanownej duszy mojej udać się z naleganiem o wsparcie.To tyle.Pozatym życzę Pani Ani wesołych Świąt i Wszystkim forumowiczom też; pogody ducha, słoneczka i spokoju, udanego gotowania i co tam jeszcze chcecie i co każdemu pasuje na Swięta.Szczególnie świątecznie pozdrawiam Elfa i dwie Elfówny królewny. data: 2008.03.20 autor: ostróżka | | To ja ostróżka zadałam to głupie pytanie o golonkach w dodatku tak myślę że chodzi chyba o takie małe goloneczki bez kości a nie o te wielkie kawałki indyczych nóg.U nas w sklepach nazywają się indyczymi udżcami.Za szybko mi się kliknęło i nie zdążyłam się podpisać. Pozatym byłam na konsultacji i och! i ach! napiszę póżniej bo mnie odganiają od komputera Rene proszę Cię odpisz o tym skręcaniu bo chcę te golonki zrobić na święta. Plizzz data: 2008.03.20 autor: ostróżka | | Rene napisałaś o golonkach " potem skręcamy i dusimy".To znaczy co skręcamy; te golonki w maszynce do mięsa ,czy gaz w piekarniku? data: 2008.03.20 autor: | | Witam wszystkich srdecznie, chyba jakies aniołki mi dzisiaj dziecko uspiły (chyba ż eto reakcja na wczorajszą szczepionkę?), że mogłam w końcu zaległości forumowe nadrobić i dobrze, bo wielu ciekawych i potrzebnych rzeczy sie dowiedziałam. Joasiu MamAsik dziękuję za wskazówki dotyczące wpływu kaszy. Mamy karmiące ja jem dwa razy dziennie ziemniaczki, mięsko i warzywa + dwa razy dziennie zupa jarzynowa z kanapką i śniadanie i w końcu pozbyłam się nieustającego głodu i zeszłam do tych 5 posiłków. Kuba rośnie jak na drożdżach mimo że malutki sie urodził, pp-owe mleczko musi mieć super moc:) Czytam sobie o tych talentach i ich wykorzystaniu, i mam nadzieje że wreszcie wymyślę coś dla siebie, a może odkopię swój tłumaczeniowy? Dziekuję za wszystkie inspirujące posty i życzę wszystkim zdrowych i pogodnych Świąt:)) Uciekam bo ssak sie głodny obudził:)Pozdrawiam serdecznie:)) data: 2008.03.20 autor: Asia z D.G. | | Elu z Rzeszowa, popatrz na forum, kilka dni temu był zamieszczany. data: 2008.03.20 autor: Kamiczek | | Elu z Rzeszowa, właśnie podałam niedawno przepis na takowy rosół, autorstwa Pani Ani naturalnie. Poszukaj kilka stron niżej:) ***Moniko z Łodzi, póki co może zaopatrzysz się w ergonomiczną klawiaturę firmy microsoft. Jest tak zaprojektowana by nadgarstki były oparte, łokcie bezpieczne i nie trzeba było napinać mięśni karku. Mam taką w domu, napiszę dokładny jej symbol w następnym poście. *** Beatko:) ja także do Ciebie ślę serduszkowe promyki~~~~. Przeczytałam gdzieś mniej więcej taką myśl "Wybaczanie to zapach, który zostaje na stopie, która zdeptała fiołek". Pozdrawiam wszystkich miło. data: 2008.03.20 autor: Anita | | Pani Aniu! Bardzo proszę o przepis na rosół wołowo-indyczy, ale gotowany wiosną. data: 2008.03.20 autor: Ela z Rzeszowa | | Jak zwykle ma Pani rację pani Aniu :). Pozwoliłam na ten atak, ale miało to swoje dobre strony, jak wszystko co nam się przydarza i w czym uczestniczymy :). A alkohol był imprezowy, choć wiem, że nie o to Pani chodzi. ***Przedświąteczne pozdrowienia dla Pani i wszystkich forumowiczek. data: 2008.03.20 autor: Jolik | | Co robie Pani Aniu?:) Gotuje:))))) Wyremontowałam mieszkanie. Ciekawe jest to, ze w momencie kiedy znalazłam swoje miejsce na ziemi, powiedzialam sobie, ze to przeciez TU jest mój dom, i klapki spadly mi z oczu…natychmiast znalazłam prace w lodzi:)) To niesamowite, prawda:)Wyremontowałam swój kawalek podlogi, kupilam piekna gazowa kuchenke i…gotuje, patrze jak snieg sypie za oknem… przeciez Swieta z bałwanem to nic nowego, prawda?:) Wszystkiego dobrego i pozdrawiam.
Ps. Mam jeszcze pytanie , dorobiłam się tzw łokcia tenisty. Prawdopodobnie od pisania na komputerze, a raczej ulozenia nadgarstka na myszce. Bol okropny. Ale przeciez nie będę tabletek przeciwbólowych lykac. Probuje moczyc lokiec w ostrozeniu. Pani Aniu, wiem, ze cos skopsalam w jedzeniu, choc raczej trzymam dyscypline, ruszam się i cwicze, ale w tenista nie gram; rosolek i zupki na kosci cielecej…reszta raczej zrownowazona kwasnym wiosennie jak trzeba… No w kazdym razie tak mi sie wydaje. Jeszcze raz Wszystkiego Dobrego na Świeta data: 2008.03.20 autor: monika z łodzi | | Haha:) Dziękuję pani Aniu, aż się uśmiechnęłam serdecznie jak to przeczytłam:) Proszę być spokojną. Ja jestem grzeczną dziewczyną, naprawdę. To była taka mała prywatka u mojej koleżanki w jej domku jednorodzinnym, przyszło kilka osób z naszej szkoły, kilka z liceum. Wszystkich znałam, zresztą opowiedziałam mamie wszytsko ze szczegółami. Teraz mnie dopinguje, trzyma kciuki za to jak dalej się potoczy sytuacja z tym chłopakiem. Ogólnie chce mi sie zyc, ta znajomosc dodaje mi skrzydel, poprawilam kontakty z ludzmi:) Właśnie idę na ciepłą zupkę. Pozdrawiam serdecznie:) data: 2008.03.20 autor: Madlen | | Na te nadchodzące Święta moc serdeczności, spokoju, zadumy w Tryduum Paschalnym i radości w Wielkanoc dla P. Ani i forumowiczów. Samych pyszności na świątecznym stole. data: 2008.03.20 autor: Dzidka | | Witam,
Już kiedyś odzywałam się na Forum, prosząc o prośbę w sprawie cytomegalii u mojej wówczas pięcioletniej córki. Dziękuję za odpowiedzi które dostałam od Was i od Pani Ani. Od tego czasu minął prawie rok, zdołaliśmy wskoczyć do pociągu PP i jakoś jedziemy, czasem równo, czasem pod górkę, a czasem z górki. W każdym razie ogólnie jest lepiej, nie tylko dla Asi, ale po prostu dla nas wszystkich. Herbatka TLACI zrobiła furorę, a bez porannej owsianki śniadanie jest po prostu dziwnym śniadaniem.
A, teraz mam pytanie o KOGUTA. Mam to kilkukilogramowe bydlątko w lodówce, przyjechało wczoraj z Wąsowa, ale nie bardzo wiem, jak do niego podejść. Powiedziano mi, że kogut jest młody, więc domniemuję, że mięso też nie powinno się ciągnąć jak podeszwa :-). Ale nie mam pomysłu na obróbkę. Czy upiec w całości jak indyka (wg Pani Ani), czy go poćwiartować, czy upiec w częściach? Jakieś pomysły? Z chęcią wysłucham. Znalazłam przepis na koguta w winie. Ogólnie chodzi o obłożenie go warzywami i przyprawami + wino = marynowanie przez noc. Potem obsmażyć i wrzut do piekarnika. Przepis mogę wkleić, ale nie jest on przemieniony wg PP i nie wiem, czy tak mogę. Ale może ktoś ma pomysł lub po prostu doświadczenie. Dzięki, pozdrawiam serdecznie
Z góry dziękuję i pozdrawiam, data: 2008.03.20 autor: AgnieszkaS, Poznań | | Ewo S. jeśli wyjdzie Ci więcej zupy, którą powinnaś jeść tylko jeden dzień, resztę zapakuj w słoiki i trzymaj w lodówce 2-3 tygodnie, zjesz w innym czasie, a nie wciąż to samo. Pozdrowienia data: 2008.03.20 autor: Marta R. | | JoasiuMamasik,linomag zielony to maść i można go stosować u niemowląt i małych dzieci,natomiast linomag w czerwonym opakowaniu to krem,który zawiera w swym składzie kwas borny(o działaniu przeciwzapalnym,gojącym) dozwolony dopiero od 11-go roku życia,poniewaz przenika przez skórę. data: 2008.03.20 autor: Inka | | *** Pani Anno – hierarchię kursów szanuję i naturalnie chcę zacząć od pierwszego, poznańskiego stopnia – jakiś czas temu (jak za starych „dobrych” lat) w kolejkę się wpisałam i jako rezerwowa czekam na dobre wieści. *** Rene, kulinarne rady zawsze w cenie – ślicznie dziękuję. Młodzieży do rosołu nie wkładam, póki co wszystko jak w Anitkowym przepisie (na samodzielne eksperymenty jeszcze brak mi odwagi). A steczki wołowinkowe brzmią smakowicie – zanotowałam – po świętach zamierzam – choć na szczęście na razie Luby Mój nie grymasi i na nudę nie narzeka - ja jeszcze na początkowym etapie testowania przepisów wszelkich, więc na stole nowinki wciąż i wciąż. *** Anitko, za twe myśli i uwagę dziękuję (kolorowe pieprze - w całości - właśnie z Centrum Anna doszły). Na odległość czuję, że Ty to jesteś taka, mądrunia, kulturalniunia, kochanunia, troskliwiunia i z wyczuciem. Miłosną strużkę z serca mego Ci posyłam ********* Pani Anno, Kochani, Wszystkim smakowitego, świątecznego „5 przemianowego jajeczka” życzę. I co kto lubi – jednym więc świąt wesołych i ruchliwych, drugim spokojnych, refleksyjnych, w zadumie, jeszcze innym kanapowo-leżanankowych, bo jak pisała Anitka, nasza wątróbka kochana lubi. I słonka – u mnie aktualnie aura Bożonarodzeniowa – ale mi to nie przeszkadza, bo na każdą pogodę mam interesujący scenariusz przygotowany. Buziaczki. data: 2008.03.20 autor: Beata z Jeleniej Góry | | CZy ktos wie dlaczego po kaszy gryczanej niepalonej mam bardzo wzdety brzuch? I jeszcze w sprawie paluchow koslawych, trzw. halluksow, czy na to moze pomoc zywienie wg PP???
Pozdrawiam data: 2008.03.20 autor: | | Dziękuję pani Aniu za odpowiedź w sprawie zębów syna. Jednak - Pani mi pomogła :) data: 2008.03.20 autor: Kostka | | P. Aniu, dziekuję za konsultacje i wzmiankę o tym barszczu.U mnie zawsze bylo ze jak gotowalam to zupe na tydzien nawet mialam, bo zjadam sama i ew. babcia tez. Jakos nie umiem malo ugotowac, a i czasu tez brakuje. Choc urozmaicenie potrzebne. Bede sie pilnowac. Zapomnialałam tez o kilka rzeczy zapytać: czy grzanki (podgrzany chlebek plus na to z lodowki miesko i dodatki ) jako kanapki to moge caly czas zjadac. Tak biore do pracy bo mi lepiej wchodzą. I wychodzi ze zwyklego chleba nie podgrzewanego nie zjadam wcale. Nie wiem czy robie dobrze. Mowila tez Pani ze kukurydzianka w owsiance dla dziecka powinna byc. Ale czy jesli dostaje w zupce lub jako polenta na podwieczorek tego dnia, i jeszcze w owsiance to bedzie ok? Pozdrawiam i Wesołych Świąt dla wszystkich! data: 2008.03.20 autor: Ewa S. | | W sprawie linomagu, źle wczoraj napisałam, pani kazała mi uważać na czerwony - czyli na krem. :) data: 2008.03.20 autor: Joanna - MamAsik | | Pani Aniu, dziękuję za uwagi do moich postów i świątecznie życzę wszystkiego najlepszego! data: 2008.03.20 autor: Marta R. | | Witajcie, Kochani! Ponieważ czas jest bardzo cenny, bo przedświąteczny, nie będę wam zawracać głowy zbyt obszernymi moimi wywodami i będę się skracać do maksimum, bo i tak wiem, że macie jajka w głowie:) A widzę, że radzicie sobie bardzo dobrze. Pani Sarano, Pani nie ma rodzicom niczego tłumaczyć, tylko postawić sprawę jasno: oczekuje Pani od rodziców podporządkowania, bo to Pani odpowiada za dziecko. Proszę używać prostych słów, ale w formie stanowczej. Joasia i mŻonka mądrze Pani podpowiadają. Pani Jolik, również uważam, że czytanie archiwum powinno być obowiązkiem każdego zaglądacza. Madlen, jesteś pewna, że poranna kawa jest lepsza od porannej wody:)? Ja też tak uważam. Ale ogórek zostaw obcym:) Moniko z Barcelony, bardzo się cieszę, że się uaktywniłaś PP-owo. Ściskam Cię mocno. Jak jesteś na PP i idziesz wg Ciesielskiej, to już nie słuchaj, co ktoś mówi na temat miodu, tylko rób swoje. Kasiu z Paryża – Paryżanko, dzisiaj rozmawiałyśmy. Z Twoich postów wciąż emanuje brak pewności siebie, porównywanie się z innymi i niecierpliwość. Tak jak Ci tłumaczyłam – tylko spokój może Cię wzmocnić, cierpliwość, ufność, zaglądanie na forum. Powolutku wszystkiego się nauczysz. Pani Agato, oczywiście, gdy przemarzniemy, musimy się rozgrzać. Zdecydowanie, ale krótko. Rosół oczywiście ten normalny, który podawała Anita. Nie wiem, co Pani zaszkodziło bardziej – zimne nogi czy ser. Nieufna Marto, nie będę Pani odpisywać, dziewczyny zrobiły to mądrze. Kasiu z Paryża, przed włożeniem do zupy mięsa nie trzeba obgotowywać. W naszych zupach i rosołach nie ma szumowin. Pani Moniko z Częstochowy, skóra dziecka nie jest sucha od imbirówki, ale od złej pracy narządów środkowego ogrzewacza, głównie śledziony i wątroby. Gdyby nie podawała Pani imbirówki, córka miałaby kompletny zastój. A poza tym skłonności dziecka są po życiu płodowym, ponieważ Pani wątroba dostała potężnego kopa zapachowego. Mateuszu, dziewczyny odpowiedziały Ci dobrze. Pani mŻonko, Pani również musi pilnować dziecka i jego wątroby. Mam na myśli farby, które miały na nią silne oddziaływanie. Dziecku do przegryzania nie podajemy niczego, one powinny dostawać główne posiłki, a nie pogryzacze. Do owsianki może Pani dodawać zawsze łyżkę – dwie kaszki kukurydzianej. Jolik, ryż nie wychładza, tylko ściąga energię i wysusza, imbirówka natomiast rozprasza zastój i porusza energię. Marto R., kawałek polenty na słodko, ale z przyprawami jako popołudniowy deser może być, ale w żadnym wypadku nie jako główny posiłek. Myślę, że nasyci się Pani polentą i ochota na nią przejdzie. Rzeczywiście, Linomag działa uniwersalnie, ale najskuteczniejszy jest na poparzenia: usuwa ból i nie pozwala na tworzenie się bąbli. Pani Dano B., ile ma Pani tych gołębi? Jedną zupkę na dwa tygodnie? Wystarczy? Pani Gosiu Świeżynko, proszę się na razie nie obnosić ze swoją nowiną, proszę robić swoje w cichości. Nie mówić dziecku, że gotuje Pani inaczej, ale robić wszystko tak dyskretnie, jakby się nic nie zmieniło. Wtedy nie będzie podejrzenia o spisek i buntu. Joasia dobrze Pani podpowiedziała. Magdo z Aachen, zaliczyła Pani dzisiaj konsultację i dowiedziała się Pani, że nie dla Pani kawiarnia i spotkania towarzyskie, chyba że ze swoimi termosami. Monika z Łodzi dobrze Pani podpowiedziała. Pani Beato z Jeleniej Góry, garnki Zeptera nie bo nie, a dlaczego – zaglądaj do archiwum. Moniko z Łodzi, już nie dojeżdżasz do Warszawy? Masz więcej czasu? Co z nim zrobisz? Aniu-Gaju, wczoraj rozmawiałyśmy, myślę, że się wszystko uporządkowało. Pani Ostróżko, myślę, że więcej czasu straciła Pani na liczenie kawałków patchworka niż na zszywanie ich:) Kasiu z Paryża, pewnie, że serek z mleka świeżego jest zdrowszy. Ale jak nie ma, kupujesz z pasteryzowanego. Marto R., ja nie zauważyłam, że moje żarcie wiosną jest tańsze, bo jem mniej mięsa. Jak nie zjem dzisiaj, to jutro podwójna porcja. Tobie też nie radzę oszczędzać, przynajmniej na jedzeniu. Może Pani używać pomidorów suszonych, ja czasem dodaję je do jajecznicy lub do duszenin. Ale ostatnio używam koncentratu z Kredensu, który kupuję w Almie. Jest pyszny. Kawałek patisona możesz zjeść. Kleks keczupu czy chrzanu też. Pani Anno z Raszyna, Pani prośby nie mogę spełnić, doraźnie nie mogę w takich przypadkach radzić – jest to niebezpieczne. Oprócz tego, że mąż powinien uporządkować swoje jedzenie, powinien również wyciszyć swoje emocje, wziąć dobry preparat uspokajający, najlepiej ziołowy. Ma zaburzenia funkcji wątroby, żołądka, śledziony, trzustki, no i stres. Nowa Gdynianko, czy kalarepa to jest warzywko wiosenne? Szczypior i rzeżucha owszem, ale bez przesady. Kanapki z warzywami i prochami, ale kawałeczek mięska też. Mięso proszę jeść wtedy, kiedy macie na nie ochotę. Rano zawsze będzie silne odsmarkiwanie i odkaszliwanie – taki jest proces odśluzowywania. Jeśli uaktywnia Pani narządy naszym jedzeniem, to proces oczyszczania będzie trwał przez dłuższy czas – do skutku. Nawet do dwóch lat. Do zup proszę dodawać cytrynę, ale zupa nie ma prawa być kwaśna! Pani Kasiu z Paryża, na temat zdrowia Japończyków i ich dobrej kondycji nie wypowiadałabym się – mam inne zdanie. Przypominam Pani, proszę się z nikim i z niczym nie porównywać – analizować wyłącznie swój kawałek podłogi. Kamila – sąsiadka z Paryża odpowiedziała Pani bardzo mądrze. Kamilo, co u Ciebie oprócz szaleństwa ciała i emocji? Joczko, nie stękaj, tylko się weź do roboty. Uporządkuj swoje menu, wprowadź regularność i przestań się nad sobą użalać. Oczekuję od Pani dyscypliny. Pani „energetyczność” na pewno zaobfituje w Pani właściwą normę wagową. Marto R., bardzo dobrze, że przypomniała Pani Kasi z Paryża o soli – to bardzo ważny składnik, będący podstawą dosmakowania. Pani Alu, żeberka cielęce są dobre na każdą zupę. Pani Agato, na temat sztuki akceptacji samotności i gotowania zupy tylko dla siebie wiele może Pani powiedzieć Jagoda. No i musiała to zaakceptować, ale się jej opłaciło:) Dziewczyny dobrze Pani odpisują. Kasiu z Paryża, oj, dociekliwa jesteś. Pamiętaj, że każdy Azjata czy Afrykanin ściśle przestrzega - lub przynajmniej powinien - pewnych norm niezbędnych dla zachowania równowagi w ich klimacie. Wystarczy małe odstępstwo w ich systemie żywienia – coca cola, McDonalds, woda, aby ta harmonia się zawaliła i pojawiły się epidemie i ciężkie choroby. Jeśli my pojedziemy w ich rejony, będziemy przestrzegać ich norm, utrzymamy zdrowie, jeśli będziemy się żywić w polskim stylu (nie myślę tutaj o PP) – zachorujemy. Pani Beato z Jeleniej Góry, może być Pani pewna, że na PP cellulit się nie pojawia. Pani Kasiu24, proszę zadzwonić, ale nie wiem kiedy. Proszę spróbować w piątek do południa. Pani mŻonko, wymyślaj jarzynki, bo nie może być oczywiście stale marchewka – mogą być buraczki na ciepło, kapusta czerwona, kapusta biała z pomidorami, warzywka duszone. Może Pani oczywiście wiosną i nie tylko, robić placki ziemniaczane, naleśniki, kluski francuskie, ale tez sosem podanym w przepisie. Jeśli grochówka, to bardzo cienka. Pani Jolik, ja też swego czasu, będąc młodą mamą, musiałam chodzić wyłącznie na podwyższonym obcasie, bo w przeciwnym przypadku bardzo bolały mnie nogi. Zmieniło się to wtedy, gdy zaczęłam się intensywniej gimnastykować. Wtedy mogłam chodzić na bosaka. Może u Pani jest ta sama sytuacja. Ale o wkładkach proszę pamiętać. Pani Martynko, zupka dla malucha dobra, zagęszczacz również. Pani Ewo S., na konsultacji wyjaśniłam, że w Pani przypadku z barszczem trzeba ostrożnie. Ugotować mniejszą ilość - tylko na jeden dzień. Magdo z Aachen, w tej chwili mamy już połowę wiosny, więc z ćwiczeniami jest już Pani bardzo spóźniona:) Joasiu, czasami łyżka kaszki manny jest dozwolona, przynajmniej w tym składzie, jaki podała Pani Martynka. A jeśli wspominasz o ryżu, mów, że powinien być słodki. Alicjo z Brighton, przepis dobry, paczuszkę dostałam. Dzięki i pozdrawiam serdecznie. mŻonko, proszę nadal pilnować dziecka, a dwa daktyle proszę dodawać w smaku słodkim razem z kaszką kukurydzianą. Jak często? – raz na miesiąc:) Renatko, nie mogłam obejrzeć filmu, bo w tym czasie siedziałam z rodzinką w alzackiej knajpie, co mąż wymyślił, bo mówił, że nie wytrzyma:) Pani Beato z Jeleniej Góry, rosół musi ledwo co mrugać. Neto, proszę zrobić badania, aby sprawdzić, jaka jest przyczyna Pani senności i po świętach zadzwonić. Mamaa, w sprawie kaszlu dziecka proszę zadzwonić, ale dopiero po świętach. Atak duszności może się pojawić w momencie osłabienia wątroby – czyli musiał coś zjeść nieprawidłowego. Musi to Pani umieć rozpoznawać. Zosiu z Łodzi, grochówkę możesz gotować na wędzonce, ale tylko raz na jakiś czas i tylko dla starych. Madlen, a ile Ty masz lat, że się umawiasz z facetami, co? Mama Ci pozwoliła? Pozytywne myślenie pozytywnym myśleniem, ale masz być grzeczna. Megan, nie wiem, jaka może być przyczyna zaburzeń w Pani odczynie moczu. Proszę nad tym pomyśleć. Pani Anno Mario, może Pani czasami wypić sobie kawę zbożową, ale proszę nie stale i nie zamiast TLACI. Pani Małgorzato, Pani problemem jest przede wszystkim to, że przyzwyczaiła Pani dwulatka do potraw, które się dla niego absolutnie nie nadają. Tu jest Pani błąd. Dwulatek ma zjadać to, co Pani mu podaje, a nie to, na co ma ochotę. To przede wszystkim problem wychowawczy. Nasze posiłki są smaczne i dzieci je uwielbiają, tylko matka musi mieć dobry kontakt z dzieckiem. Proszę nie liczyć na to, że gdy będzie mówił, nawiąże z nim Pani kontakt – on raczej Panią zakrzyczy. Kolik51, jeden rondel z teflonowym wnętrzem się przydaje do robienia duszenin nie w piekarniku. Pani Beato, do tych cytatów, które Pani przytoczyła, powinniśmy wracać cały czas, bo one nam uciekają z głowy. Pani Kingo, oczywiście, owsianka dłużej gotowana jest dla dzieci. Joasiu, tyle żarcia na to jedno śniadanie:) Myślę, że będzie stało na stole do wieczora i będziecie cały czas podjadali. Jolik, pod wpływem jakiego alkoholu? nie rozumiem. Agresja tej osoby to był Pani problem, otworzyła się Pani i dała przyzwolenie na atak. Buraki w kawie nam nie przeszkadzają – raz może być Anatol, raz Kujawianka. Paryżanko, kaszę trzymaj pod pierzyną, szkoda gazu. Nowa Gdynianko, oczywiście problem z dziadkiem to problem emocjonalny, a jego niereformowalność będzie stwarzała Pani dodatkowy kłopot. Widocznie bardziej mu odpowiada chodzenie po lekarzach. Pani Ostróżka bardzo ładnie Pani odpisała. Pani Marzeno z G., do naszego domowego pasztetu można dodawać warzywa – po jakichś dwóch godzinach gotowania mięsa. Pani Beato, w sprawie kursów, aby w przyszłości załapać się na Wąsowo, musi Pani najpierw zaliczyć weekendowy poznański. A poza tym jesień niedługo i będą nowe terminy:) Paryżanko, garnki z Olkusza nie mają grubego dna. Do duszenin zamów sobie specjalny rondel. Pani mŻonko, pyta Pani o daktyle – ale on dla Pani czy dla dziecka ten daktyl? Pani Kostko, w sprawie zębów nic Pani nie pomogę. Żeby cokolwiek się unormowało, musi być dyscyplina w jedzeniu, kontakt z dobrym specjalistą, płukanie w zielu ostrożenia i spokój. Paryżanko, nie mieszaj, wszystko było już wyjaśnione. Moczysz oczywiście mięso świeże. A gdy rozmrażasz kawałek, możesz to robić w zimnej wodzie. Rosołki może Pani zjadać cały rok i kaszę jęczmienną również od czasu do czasu. Jeżeli nie ma innej, może Pani używać kaszkę kukurydzianą błyskawiczną i może Pani dodawać imbiru do kaszy, oczywiście. Pani Kingo, owsiankę w wersji dorosłej może Pani podawać dziecku od piątego roku. Agiśko, łuszcząca się skóra na palcach to problemy wątrobowe – niedowartościowane płuca. Renatko, trzeba dodać jeszcze, że golonki powinny leżeć w zaprawie całą noc. Z rosołem masz rację: nie robi się go na jagnięcinie ani cielęcinie – to bardzo ważne. Pani Sylwio z Gdańska, na forum Pani nie odpowiem, bo musiałabym dociekać przyczyn problemów u dziecka. Proszę zadzwonić po świętach. Renatko, w Puszczykowie jagnięcinę to ja kupuję, a nie inne baby. Dla wszystkich nie starczy:) Kasiu24, opinię na temat ciastek mogłabym mieć, gdybym je upiekła, a na to na razie się nie zanosi. Może inne dziewczyny się wypowiedzą. Kamiczku, polędwica po prowansalsku może być. Dziękuję za już nadesłane życzenia świąteczne i wam wszystkim również życzę radosnych, spokojnych świąt! Pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2008.03.19 autor: Anna Ciesielska | | Alicjo z P. nie mogę się w moim bałaganie doszukać namiarów na ciebie, skrobniesz do mnie mejla? A ja wówczas wyłuszczę czego potrzebuję, dobrze? * Aniu-Inko-Farmaceutko, oświeć mnie kobieto czy dzieci można smarować linomagiem w kremie i w maści? Kiedyś mi w aptece pani zasugerowała, że tym zielonym dzieci nie powinny być smarowane. Ale mi nie wyjaśniła dlaczego, to może skorzystam z twojej wiedzy? :) data: 2008.03.19 autor: Joanna - MamAsik | | Witam.Sniegu napadalo ze ho ho.***Martynko ja tez bym prosila ten zestaw zupkowy.Tylko ja na gg.7812682.Dzieki serdeczne z gory.***Sylwia z gdanska moj Kaspian no nie ladne te kupki mial ale ja sama doszlam od czego.Po pierwsze za malo kwasnego po drugie na drugie danie za duzo smaku slodkiego czasami bylo i wtedy zastoj.Narazie sie unormowalo.Moze ci cos to pomoze.Beatko y J.G. zapisz sie na liste rezerwowa czesto ludzie rezygnuja.Ja jade do wasowa w lipcu ale jak bzlam na kursie to dziewczyny sie na sierpien zapisywaly sproboj na liste rezerwowa moze na 2 terminy.
Mamaa czy moglabym prosic cie o info jak walczyc z krtania i przykurczem oskrzeli.Nie daje sobie z tym rady i teraz leki poszly jak mi maly krtani dostal.Oczywiasie pani dr.na kontroli drugi anty zapisala bo maly kaszle siarczyscie ale tego juz nie podalam bo na gruncie kaszlowzm sobie radze.Wyzej podalm moj gg jakbys mogla kiedys po swietach skrobnac co nieco jak sobie z ta przypadloscia radzic.Prosze. data: 2008.03.19 autor: Magda Kaspianowa | | Moniko z Częstochowy, Marto R, Firanko dzięki za podpowiedzi. Wykorzystam tą wiedzę a jutro napiję się kawy, bo dziś już za późno. Już nie mogę się doczekać. data: 2008.03.19 autor: Fanka z Łodzi | | Anno P.z Poznania - kupuję albo w Starym Browarze a ostatnio w Luboniu w Pajo.
Rene bardzo dziękuję za podpowiedź, muszę tam podjechać, czy ten sklep to taki typowo mięsny?? A może jakoś się nazywa? Ja Puszczykowa za bardzo nie znam, wiem tylko gdzie jest piekarnia Błoszkowiaka. data: 2008.03.19 autor: Agiśka | | Czytam moje notatki sprzed roku i skoro już je przyniosłam to się nimi z Wami podzielę:) Rosół na wiosenne rozterki jest nośnikiem ognia i wapnia. Nie spożywać go za często, wapń to energia jin - czynnik skurczający. 1 x na tydzien gotować, pić 2,3 dni i przerwa. A na Święta Pani Ania podpowiadała nam ciepłe szynki, ciepłe kiełbasy, ciepłe jajka, pasztety z chudych mięs z masełkiem, kasztanami (które lubi wątroba). Szarlotkę jeśli piec to z winnymi jabłkami. Z duchowych zapisków dodam "z czymkolwiek się zmagasz rób to najlepiej i najmadrzej jak potrafisz", "zawsze walnie jak sie nadstawiamy, albo jak tego potrzebujemy!", "nie szukać rozwiązania na zewnątrz, nie najeżać się, nie zakręcać, bo nie dojdą do nas dobre myśli". Ze zdrowotnych "wątroba lubi leżeć, nie lubi schylania". Amen:) data: 2008.03.19 autor: Anita | | Podam Wam przepis na pyszną polędwice wołową po prowansalsku, zmodyfikowaną na potrzeby PP: piękny kawałek polędwicy moczę w wodzie kilka godzin. Następnie smaruję ją całą po kolei pieprzami, imbirem, solą, sokiem z cytryny, bazylią, kurkumą, oliwą i znowu pieprzem. Odstawiam na godzinę - dwie. Obsmażam szybko na oleju, ze wszystkich stron, aby zrobiła się piękna brązowo-złocista. Wyjmuję z brytfanny, to, co zostało po smażeniu zalewam wodą, około pół litra i mieszam. Kroję ziemniaki, surowe, na bardzo cieniutkie plasterki (takie, żeby można Paryż przez nie oglądać:-)), układam w żaroodpornym naczyniu, solę, pieprzę, zalewam sosem z mięsa i wstawiam do piekarnika. Zapiekam ziemniaki, aż staną sie miękkie. Następnie kroję mięsko na grube plastry, układam na ziemniakach, na każdym plastrze kładę łyżeczkę masła z czosnkiem (teraz raczej z pietruszką zieloną) i z powrotem do piekarnika, na 10-15 minut. Podawać natychmiast, bo polędwica nie lubi być zimna i odgrzewana. Proszę ekspertów o opinię, czy coś jeszcze zmienić. Ja jadłam i znakomicie się czułam po tym. Pozdrawiam data: 2008.03.19 autor: Kamiczek | | Witam.Chciałabym podzielić się z wami moim przepisem na ciastka owsiano-kokosowe z opcją daktylową:)porcja na 15sztuk,takich na wielość jak delicje tylko grubsze.
2szklanki płatków owsianych górskich takich drobnych mieszam ze szklanką wiórek kokosowych i jak ktoś chce z pół szklanki posiekanych daktyli.W garnku podgrzewam 100 gram masła,duża łyżka miodu,dużą łyżką melasy lub jak ktoś nie chce melasy więcej miodu,kardamon,cynanamon,imbir,sól kto ile uważa,czekam aż się wszystko połączy i odstawiam. Biję pianę z 2jaj.Lekko ciepłą masę wlewam do miski z płatkami i mieszam aż się połączy wszystko potem wrzucam dwa żółtka i tez mieszam a na koniec ubite białka delikatnie łączę z resztą. Układam na blaszce i wkładam do nagrzanego piekarnika na 15-20minut. Wczoraj wymyśliłam ten przepis i pierwszy raz je zrobiłam wyszły super jak dla mnie a z daktylami pewnie jeszcze lepsze.Proszę doświadczone panie o opinię czy wszystko jest ok. Dziś zjadłam 4 naraz i wszytko było ok a ostatnio nawet po rannej owsiance którą robię bez rodzynek i jaglanki mam gulę w gardle:(Pozdrawiam ciepło. data: 2008.03.19 autor: Kasiaaa24 | | Agiśko, dzwonię do Auchan i pytam tel. 0616568600. Ale przecież o ile pamiętam mieszkasz w Mosinie, czyli przejeżdżasz przez Puszczykowo ( lub obok ), a nie ma lepszej jagnięciny niż od tego pana z Poznańskiej. Tel. 0618194587. Z resztą cielęcinę i wołowinę też ma przednią. Poza tym mimo, ze zamyka sklep o 17, można podjeżdżać nawet do 18. Pozdrawiam data: 2008.03.19 autor: Rene | | Beatko, myślę o tym rosołku jeszcze. Dodaję do niego maksymalnie wszystkie przyprawy w ziarnach - tzn kminek cały oczywiście, ale też kolendrę całą, czarne i kolorowe pieprze całe. Dziś przyniosłam do pracy (czyli komputerka) notatki moje wspaniałe z Wąsowa i inne. Chciałam podać przepis na golonki indycze, Rene mnie uprzedziła:) Ukochanemu mojemu smakują one najbardziej ze wszystkich mięs, choć.... czasem po zjedzeniu innych zmienia zdanie;) A że co jakiś czas próbuję kolejny nowy przepis z Pani Ani książek to zmienia to zdanie często;) A propos polędwicy wołowej, pamiętam przepis na steki po Parysku - są serwowane z całym zielonym pieprzem. Za oknem PrzePiękna zima:)))) jak na pocztówce. Idę sobie popatrzeć do okna i zimowo podumać. Pozdrawiam :) data: 2008.03.19 autor: Anita | | Dzieki, Ostróżko i Firanko. Też tak sobie myślę, że to o emocje chodzi. Myslę tylko, czy coś z tym mogę ja zrobić- tzn pomóc mu w jakis sposób...On nie jest sam; ale samotnie czuć się może. A może faktycznie powinnam puścić, przestać o tym mysleć. data: 2008.03.19 autor: Nowa gdynianka | | Nabrałam w końcu odwagi, żeby się dołączyć do forum. Chciałam podziękować Pani Aniu, za wsparcie i cierpliwość i życzliwość i wszelką pomoc! Co jakiś czas dzwonię, bo jak jednego synka pomogła mi Pani wyprowadzić z astmy, to teraz trenuję moje wtajemniczenia w PP nad, prawie rocznym, synkiem i co chwilę walczę z jakimiś niedyspozycjami (z niby zapaleniem płuc w Święta Bożego Narodzenia, to ja dzwoniłam), z których powoli wychodzimy i za każdym razem przybywa mi wiedzy a i odwagi do gotowania również. Długi czas mieliśmy problem z kupkami, bo ze śluzem, rzadziutkie i kwasidła okropne i według Pani sugestii, co by jeść mniej mięska, uregulować czasy i ilości posiłków i otulić lepiej dziecię, i poskromić własne emocje, które osłabiały moją wątróbkę, powoli wszystko się mniej więcej pouregulowało (chyba kluczowym czynnikiem, było założenie ciepłych paputek facecikowi, bo w domu mamy kafle a ja genialnie nie wpadłam na pomysł, że mały pełzaczek może chłodzić stópki od podłogi... ). I pewnikiem właśnie to wychłodzenie synka powodowało nasze kolejne niepowodzenia z cyklu zaśluzowanie organizmu (stąd to „zapalenie płuc”, a raczej odśluzowanie się małego) i kolejne katarki, trzydniówki itp. Po czterech latach PP bardzo cieszyłam się, że urodzę dziecko i będę mogła dawać mu to, co najlepsze, ale tak na prawdę, to ten synek pokazał mi na jakim dopiero etapie PP ja jestem, czyli że przede mną jeszcze dużo pracy... Ale bardzo się cieszę że dzięki temu małemu żyjątku mogę się więcej nauczyć, szkoda mi tylko, że on musi te moje nauki czasami odcierpieć. Na koniec chciałabym nieśmiało podpytać się odnośnie kwaśnych kupek, bo niestety co jakiś czas coś naknocę w menu i przez jakiś tydzień nie możemy sobie poradzić z zakrościałą i obszczypaną pupą, o krostkach na buzi nie wspomnę. I nie mogę dojść, w czym knocę. Jakiś czas temu o podobnym problemie pisała Magda – mama Kaspiana, ale rozwiązanie pozostało Waszą tajemnicą. Czy mogłabym prosić o wsparcie. Przy okazji, Pani Ani, wszystkim karmiącym mamom i nie tylko życzę spokojnych i Radosnych Świąt Wielkanocny. data: 2008.03.19 autor: Sylwia z Gdańska | | Paryżanko,bierz trochę na wyczucie.Nie wszystkie smaki muszą być w każdej potrawie,bo za wiele dobrego ... Nie zawsze świeci słońce,nie zawsze pada deszcz.A w Wielki Piątek pełnia księżyca w Pannie,która będzie do poniedziałku,więc uwaga na wątroby.Chociaż na PP nie grozi przejedzenie . data: 2008.03.19 autor: Polla | | Agiśko, pani Ania wie: "palec serdeczny to potrójny ogrzewacz, malutki to jelito cienkie i serce, środkowy to osierdzie, wskazujący to jelito grube, a kciuk to płuca" czyli jak coś na nich nie tak, to znaczy, że pracujemy nad tym narządem, by go wzmocnić; a tak naprawdę ładujemy ciepłe jedzonko w potrójny ogrzewacz i stymulujemy organizm do regeneracji. data: 2008.03.19 autor: Joanna - MamAsik | | Agiśka, dzięki za info, a w który P&P, bo tu obok mnie, na osiedlu Koprenika nie ma? data: 2008.03.19 autor: Anna P. z Poznania | | Rene pisałaś kiedyś, że kupujesz w Auchan jagnięcinę. A w jakie dni można ją nabyć?? data: 2008.03.19 autor: Agiśka | | Anno P. z Poznania! Ja kupuję w "Piotrze i Pawle". data: 2008.03.19 autor: Agiśka! | | Beata, a może na młodym mięsie gotujesz ten rosół? Wówczas będzie mętny. Nie wrzucamy do rosołu raczej jagnięcia, cielaka.A wracając do twoich wołowinkowych rozmyślań sprzed kilkunastu dni chciałam jedynie dodać, że aby zobaczyć zadowolenie na twarzy znudzonego ciągłymi duszeninami, tudzież innymi regularnie powtarzającymi się potrawami męża- kup polędwicę wołową i zrób średnio wysmażone steki, popieprzone tylko i posolone na talerzu, do tego zaserwuj masełko czosnkowe - miodzio. Aniu P. płatki ze stoisławia są w Selgrosie, czyli każdy sklepik - jeśli poprosisz - sprowadzi. Kasiu z Paryża ( Paryżanko ) imbir dodajemy do WSZYSTKIEGO. Polenta się w sumie gotuje 3 min więc nie wiem co to za błyskawiczna 10 minutowa? Anita wspomniała o golonkach indyczych, przepisu nie ma w książce, jednak w Wąsowie był to hit nad hity, więc podam przepis. Nadmienię jednak, że ilość przypraw jest właściwa nawet dla 4latka, mój Mały je właśnie w tej wersji uwielbia.Zaprawa do golonek indyczych 10 szt:
1 ł kminku mielonego,1 ł imbiru,2 ł czarnego pieprzu,0,5 ł chili,1 ł kolendry mielonej,2 ł warzywka,2 ł + ciut soli,
1 szklanka wody,2 ł octu winnego balsamicznego,1 ł kurmumy,
2 ł kopiate mąki ziemniaczanej,2 ł oleju, ł = łyżka płaska, nie łyżeczka !!!!obsmażamy krótko i wkładamy do gorącego na maksa piekarnika polewając resztą zaprawy na 0,5 h , potem skręcamy i dusimy 1-1,5 h na minimalnym ogniu, można w połowie czasu zajrzeć i polać je własnym sosem.Pozdrawiam data: 2008.03.19 autor: Rene | | Witam! Z całego serducha Wspaniałych, Zdrowych, Uśmiechniętych i Smacznych Świąt Wielkanocnych dla wszystkich PP-ców!!!
Wczoraj z braku składników na drugie danie do zupki podałam dzieciakom takie oto kluseczki (moje pociechy to wielcy amatorzy wszelkich kluseczek, więc kombinuję wytrwale): Dwie duże marchewki i jeden por ugotowałam na parze, miękkie zmieliłam, dodałam jajo, mąkę ziemniaczaną, imbir, szczypte soli, mąkę pszenną, kurkumę. Ugotowane na wrzątku i polane tartą bułką z imbirem oraz odrobiną stopionego miodu. Pycha!!!
Może ktoś wie o czym może świadczyć sucha i łuszcząca się skóra na palcach prawej ręki a raczej na palcach??? data: 2008.03.19 autor: Agiśka | | *** Jolik – lusterkowe dopowiedzenie fajowe i otuchodajne. *** Anetko, Kamiczku, Anonimie, za Wasze rosołowe rady pięknie dziękuję. Tak się składa, że ja i moczę, i suszę i mrugam. Widocznie ten mój rosół jeszcze czegoś innego ode mnie chce. Może mu pośpiewam (e... to to lepiej nie, bo sprawę jeszcze pogorszę). Puszczę mu zatem z głośników jakieś ambitne, muzyczne dzieło. Cierpliwa jestem, więc znajdę w końcu sposób na jegomościa i klarownym uczynię. data: 2008.03.19 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Dziękuję za słowa otuchy :) Od wczoraj moja panika nieco zmalała, dziś dowiem się na kiedy uda się zamówić konsultację u specjalistów. Firanko, mój syn ma w tej chwili mleczne kły, trzeba będzie je usunąć. Więc jak usuną mu stałe kły, co tkwią w dziąśle, zostanie szczerbaty. Jego tatuś ma ten sam problem, ale miał więcej szczęścia, bo mleczne kły wypadły mu dopiero po 40-tce, stałe kły ma ułożone prawie poziomo w dziąśle, no i straszy szczerbami. Jak da radę obaj będą przechodzić tę drogę przez mękę, mąż bardziej dla "towarzystwa" synowi. Dziękuję Wam raz jeszcze i czekam na wieści od specjalistów. data: 2008.03.19 autor: Kostka | | Dziekuje za odpowiedz w sprawie owsianki, od ktorego roku zycia mozna dziecku podawac dorosla wersje z krotszym czasem gotowania? data: 2008.03.19 autor: Kinga | | Witam przedświątecznie, i mam krótkie zapytanie do Poznanianek, gdzie w Poznaniu kupię płatki owsiane ze Stoisława? szukałam w kilku sieciach w Poznaniu, ale nie znalazlam, z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam data: 2008.03.19 autor: Anna P. z Poznania | | Pani Kostko miałam kiedys podobny problem z jedną trójką, było to 12 lat temu i zabieg zrobił mi chirurg dentystyczny z Wrocławia.Zabieg polegał na tym ,że wyjął tą trójkę z kości i wszył w miejsce gdzie tkwił cały czas mleczak i przyklił jeszcze do stałego aparatu.Rozumiem Pani zmartwienie i co mogę doradzić to poszukać dobrego chirurga dentystycznego, może akurat da się uratować te zęby.Podobno żywotność takich replantowanych zębów to okoł 10 lat. ja mam 12 i wiem ,że w przyszłości pewnie będę musiała pomyśleć o implancie.Podam Pani mój adres, gdyby miała Pani jakieś pytanie adwys@wp.pl Trzymam kciuki, pozdrawiam gorąco i oczywiście zachęcam do lektury książek Pani Ani. data: 2008.03.18 autor: mamaa | | Marto R., dzięki za ten barszczyk, ale ja raczej nie mogę, bo córcia ma - jak na razie :) - łojotokowe zapalenie skóry, więc mój jadłospis się zawęża. Ale spoko, dzielnie gotuję i wcinam! I dokładnie gryzę - ten nawyk pozostał mi z makrobiotycznej przygody kilkanaście lat temu (wszystko prowadzi do czegoś). *** A jutro przyfruną do mnie aniołki, hurra! Zamówiłam "Świetlistą siłę Aniołów". Pozdrawiam już prawie świątecznie, no i świetliście!!! data: 2008.03.18 autor: Monika z Cz-wy | | Diewczyny czy uzywacie polenty blyskawicznej co sie ja gotuje w 10 min, bo ja tu u siebie innej nie mam. data: 2008.03.18 autor: Paryzanka | | jeszcze jedno pytanie o kasze gryczana, w przepisie jest,ze nie dodajemy nic oprocz soli i masla a potem jest napisane imbir, wiec dodajecie imbir czy nie? data: 2008.03.18 autor: Paryzanka | | Kostko bez paniki! rób swoje a poczekaj co powie specjalista może to kły nie wyszły i jeśli lekarz uzna że nie są mu potrzebne to je wyrwie. Na pocieszenie dodam że antropolodzy od kilkunastu lat widzą że zmienia sie uzębienie ludzkie rosną nam 8-ki a znikają kły bo nie jesteśmy (już) drapieżcami tylko przeżuwaczami(rozdrabniamy pokarm a nie odrywamy surowego od kości). Trzymam kciuki - mając nadzieję że to kły i że 13 latek sobie poradzi (i jego mama też) :)*** Propos Wąsowa to potwierdzam że osobiście zapisałam sie "na wyrost" w ubiegłym roku i do ostatniej chwili nie wiedziałam czy gotówka będzie. Więc Beato z JG warto czekać i trzymać rękę na pulsie. data: 2008.03.18 autor: Firanka | | Wszystkiego dobrego na święta, dużo zdrowia, miłości i radości dla Pani Ani i dla wszystkich forumowiczów. ***MARTYNKO wiem, że jestem następna w kolejce, ale mam wielką prośbę, jeżeli możesz to napisz mi również o zupkach podaje Ci mój adres (gabi01@amorki.pl) z góry bardzo Ci dziękuję. data: 2008.03.18 autor: Gabi | | Moniko z Cz-wy, to rosolow si enie je przez caly rok?
A kasza jeczmienna tez teraz nie moze byc? Nic nie rozumiem. data: 2008.03.18 autor: Paryzanka | | Przeczytalam wlasnie na forum o namaczaniu miesa, ale dalej nie wiem jak i co, czy wszystkie miesa trzeba moczyc albo je wkladac do lodowki w szklane zamkniete naczynie? Na jak dlugo? Czy mozna mieso odmrozic po kilku dniach i dopiero je wlozyc do lodowki i potem wymoczyc? data: 2008.03.18 autor: Paryzanka | | Kostko, ropa to zatarzała wilgoć w organizmie, ale niestety torbiel, to niekoniecznie ropa. Wiele torbieli jest często wypełnionych nie ropą, a osoczem. A jak osocze, to raczej coś związanego z krwią, może jej krążeniem. Śledziona? Spróbuj zadzwonić do p.Ani, bo usunięcie stałych zębów zanim wyjdą, to jednak dość drastyczne podejście, a danych trochę mało. data: 2008.03.18 autor: Jolik | | Kamiczku,Beatko z JG,Anitko! Wczoraj coś tam napisałąm ale sie nie podpisałam:) Dziewczyny,jeszcze raz dziękuję za słowa wsparcia , dziękuje za to ,ze odpisałyście tak ciepło:)
Ostatnio rzadko siadam do komputera ponieważ bardzo bolą mnie oczy,łzawia i pieką... całkowicie poświęciłam się sprzątaniu,praniu i gotowaniu:)
Tulki data: 2008.03.18 autor: Agata | | Marzeno z G., dodałam do pasztetu kiedyś pieczarki, bo uwielbiam, a że są słodkie w smaku, to dodałam w smaku słodkim, razem z jajami...Niech się jednak wypowiedza ekspertki :-) data: 2008.03.18 autor: Kamiczek | | Beatko, spokojnie! ja w ubiegłym roku też odpadłam za pierwszym podejściem, bo wszystko było zaklepane. Ku mojej radości, w ostatnim tygodniu, mąż Pani Ani zadzwonił, że zwolniło się miejsce. Podobno często tak jest, że ludziska zapisują się na kurs, a potem odmawiają. Czyli jednak był to "mój" moment! Więc, ustaw no się, babo kochana, w kolejce rezerwowych i czekaj...jak będzie Twój czas, to się załapiesz:-) czego Ci życzę...a i Aniołki pomogą. data: 2008.03.18 autor: Kamiczek | | Mój 13-letni syn miał mieć chirurgicznie wyciągane stałe zęby, górne trójki, bo utkwiły w dziąśle ukośnie i nie chcą samodzielnie wskoczyć na właściwe miejsce. Myślałam, że jedyny problem, jaki mnie czeka, to pomóc dziecku przejść przez to jak najbardziej bezstresowo. Niestety, dziś okazało się, że być może zęby będą musiały być usunięte całkowicie, bo potworzyły się wokół nich duże torbiele (nie widać ich, są gdzieś w środku dziąsła). Stomatolog będzie nas kierował do odpowiednich specjalistów, żeby ocenili, czy wystarczy czyszczenie torbieli, czy trzeba też usunąć zęby, które jeszcze nie wyszły. Ale jednocześnie nastawia nas na to gorsze rozwiązanie. Chcę zawalczyć o zdrowie syna naszym jedzeniem. Zaraz zasiadam do książek pani Ani, żeby je wertować pod kątem zębów i dziąseł. Choć chyba też pod kątem walki z ropą w organizmie, bo torbiele chyba oznaczają ropę? I proszę wszystkich o radę, zwłaszcza panią Anię, co mogę zrobić, by ratować zęby syna. data: 2008.03.18 autor: Kostka | | Dziewczyny karmiące tak sobie pomyślałam, że przestałam być ciągle głodna, jak zaczęłam myśleć o czymś innym niż jedzenie :)Teraz na obiad starcza mi kilo ziemniaków z dodatkami gulaszowymi i warzywnymi i wytrzymuję nawet 3-4 godz.Karmię nadal dość intensywnie. Jeszcze w związku z emocjami matek i dzieci - byłam dziś u Asika, przy ciężkawym dla mnie temacie Jasiu podpełzł i zażyczył sobie cycusia, mimo najedzenia. Nie wyobrażałam sobie, że to aż tak silne powiązanie.
Pani Aniu u nas się ustabilizowało, kwaśne jest, lżejszy wywar i Jachu ma się dobrze.Wysyłamy ciepłe życzenia na Wielkanoc. data: 2008.03.18 autor: Malutka z Poznania | | Martynko, czy mogłabyś jeszcze do mnie takiego mail'a z zaleceniami zupkowymi itd. od pani Ani podesłać? Bardzo, bardzo, bardzo proszę, bo coś czuję, ze trochę błędów robię :( A na konsultacje na razie nie mam szans...ginger.xun@gmail.com
A do pani Ani mam prośbę w sprawie tego daktyla do owsianki. Czy mogę go dodać przy podgrzewaniu do gotowej już owsianki??
Pozdrawiam oczekując... data: 2008.03.18 autor: mŻonka | | Paryżanko, garnki z Olkusza są bardzo dobre. Brytfanki też ok. Mamaa pisałaś o zapaleniu krtani u dziecka, które je wg PP. Poczytaj proszę posty Rene. Jej synek też chorował na pseudokrup, jest to bardzo mocno powiązane z emocjami mamy, emocjami w domu. A propos pierzyny i kaszy. A włożyłam ja kiedyś pod pierzynę pyrki, za wcześnie ugotowane, mój Ukochany nie wiedział i ... pyrki fruwały po całym pokoju:)))) Łatwiej je było pozbierać niż kaszę hihihi:) Na Wielkanoc planuję na obiadek żurek, a jakże i golonki indycze z ziemniaczkami i może zieloną sałatę z sosem vinegre:) Raz do roku ;) Jeśli o rosołek chodzi to faktycznie wychodzi mi klarowny, moczę rostbef przez ok pół godz. w zimnej wodzie zanim go do gara włożę i mruga na małym gazie, może w tym tkwi jego tajemnica? Sama nie wiem :) Beatko, ja to bym chętnie dwa razy do Wąsowa pojechała;) Serdecznie wszystkich pozdrawiam, życząc miłego czasu przygotowań świątecznych. data: 2008.03.18 autor: Anita | | Dziewczyny, bede chyba zamawiac garnki z Olkusza, czy one maja grube dno? Jak w nich wychodza duszniny? Odgrzewanie potraw?
Garniki emaliowane mam dwa ale kiepsie, cienkie i je nie bardzo lubie, chcialabym kupic dobre, obawiam sie,ze mi przysla cieniasy. data: 2008.03.18 autor: Paryzanka | | Wy tu sobie gadu, gadu, że na kursie fajnie i w Wąsowie cudnie, a me serce i duszę zalała czarna fala rozpaczy. Też na taki kurs bym chciała, ale nie ma już miejsc. Jeśli ktoś chciałby „odsprzedać” miejsce, SOWICIE DOPŁACĘ!!!.............Oczywiście żartuję – z pokorą przyjmuję ten stan rzeczy – na kursie zapewne pojawi się ten, kto przed obliczem najjaśniejszej Pani Anny stawić się na ten moment powinien..................... Z drugiej jednak strony teraz sobie myślę............pokora pokorą a może zawalczyć należy. Może by tak telefonami „podręczyć” - a nóż Pani Anna pod stołem chociaż pozwoli posiedzieć. *** Pani Anno, Pani Aniu, Pani Aneczko, Pani Anusiu Kochana, może jakimś cudem jednak mogłabym?.........kwiatków kwietniowych z ogrodu Wam przywiozę, gary pozmywam, podłogę wypoleruję, i cichutko pod stołem siedząc posłucham co też za wiedzę tajemną Pani tam przekazuje, że te dziewczyny potem takie szczęśliwe.
*** P.S. Pani Anno, jeszcze lojalnie poinformuję, że strategię wzmocnić zamierzam i mojego Aniołka poproszę, aby z misją do Pani Aniołków się udał i o wstawiennictwo poprosił – więc gdyby coś nad głową bzyczało, to znaczy, że moje wsparcie nadlatuje. Serdecznie Panią pozdrawiam i czekam na dobre wieści. data: 2008.03.18 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Nowa Gdynianko ja myślę że twojego dziadka kłopoty wynikają ze strachu przed nocną samotnością.Jest wtedy zdany na swoje myśli i nie ma żadnego zajęcia aby od nich uciec.No bo w dzień to jakoś człowiekowi łatwiej odwrócić myśli od tego czego się lęka lub co go boli i dręczy. Często nawet w dzień jak człowiek młody i zdrowy przeżywa silny stres to może dostać biegunki a starszym ludziom najciężej jest wieczorami i często rano.Wiem to na przykładzie mojej mamy.Jak przychodziłam do niej po pracy to ona rano była wystraszona tym .ze przed nią dzień i różne zajęcia i obowiązki z którymi jej ciężko sobie radzić a teraz jak nie pracuję i idę do niej rano to ona wita dzień myślą że nie jest sama i jest spokojniejsza i lepiej sobie radzi nawet jak już pójdę.Jest nawet dla mnie milsza bo nie ma czasu od rana wkręcić się w myślenie że jest sama i nie ma jej kto szklanki wody podać. A moja mama wcale nie jest sama bo mieszka z moim bratem tylko on bardzo wcześnie wychodzi do pracy.Ze stanami lękowymi jest u starszych ludzi ciężka sprawa ,moja mama dostawała ataków duszności tak silnych że myślałam że umiera a lekarz powiedział mi że to nie zawał ani astma ani obturacyjna choroba płuc tylko lęk .Pisze o tym dlatego tak obszernie bo przeżyłam u mamy już biegunkę duszności piątkową gorączkę do 40 stopni.tylko w piątki była ta gorączka. Widać moje bezrobocie ma swoje dobre strony ale brak pensji jest bardzo dotkliwy.Pozdrawiam data: 2008.03.18 autor: ostróżka | | Nowa gdynianko wyślij dziadkowi dobrą myśl bo jeśli je według starego to trudno oczekiwać że Ty mu zaproponujesz jedzonko wg PP? No i to co napisałaś wiąże sie z emocjami... Może to byc pouczająca lekcja dla ciebie ale nie radziłabym sie wtrącać. *** Olkusz zaczyna celować w teflon ale oczywiście chodziło mi o emalię.*** Też pijam kawkę a Tosia kończy niedługo 4 miesiące- często dwie, jedną rano jedną koło 15 a zupy jarzynowe co 2 godziny czasem coś innego (patrz zastój kukurydzowy) ale zupy sprawdzaja sie najlepiej. *** Małgorzatko to że tobie smakuje jedzenie nie oznacza że jest pyszne wiem coś o tym bo nikt poza mną nie chciał owsianki gdy gotowałam po porodzie - dopiero po ostrożeniu chyba "z góry po kablu" olśniło mnie że ja się dowartościowywałam energetycznie po stracie krwi i moja owsianka to była taka mega imbirowa że syn i mąż nie jedli a ja cały gar. To tak gwoli uświadomienia że co dla jednych jest sufitem dla nas może byc podłogą... Pozdrawiam przedświątecznie. data: 2008.03.18 autor: Firanka | | Pani Joanno MamAsik wysłałam do Pani mejla data: 2008.03.18 autor: ostróżka | | Witam i mam pytanie ,czy do pasztetu domowego można dodać warzyw? W jakim momencie je włożyć? data: 2008.03.18 autor: marzena z G. | | Beato, pewnie, że dwustronne, ZAWSZE :). Tyle że czasem dla jednej ze stron jest mniej bolesne, bo np.potwierdza tylko lub aż, że droga, którą się wybrało na ostatnim rozdrożu jest tą właściwą :). data: 2008.03.18 autor: Jolik | | Kochani, mam powazny problem z dziadkiem. MA biegunkę od 2 miesięcy, ktorą zaczyna się wieczorem, trwa przez noc i konczy z rana. W dzien wszystko ok. Apetyt dopisuje. Chodzi po lekarzach, robia badania, ale nic nie potrafia pomoc. Wyniki badan dobre. On jest oporny na nasze jedzonko dodatkowo, wiec podjada co ma ochote. Czy ktoras z was moze cos poradzic? Czy to moze byc na podlozu nerwowym? (biegunka zacezla sie 2 tyg. po smierci jego zony)Pomóżcie, jesli możecie. data: 2008.03.18 autor: Nowa gdynianka | | Jeszcze jedno (dzisiaj mnie wzięło na gadane:)Kilka musztard Kamis jest robionych na occie winnym lub jabłkowym, a nie na spirytusowym, warto poczytać etykietki. I dostępny w sklepach jest chrzan Provitus bez mleka w proszku (co jest rzadkością), jeden z gorczycą, inny z żurawiną. I jeszcze informacja z pewnego źródła. Ponoć każdy rodzaj chleba wypiekanego na weekend, czyli piątkowy lub sobotni, ma spory dodatek mleka w celu przedłużenia jego świeżości. To jest powszechną normą podobno w całym kraju, choć nie ma tej informacji na etykietkach. Jeśli to prawda, to przecież ma duże znaczenie dla wielu osób. Pozdrawiam data: 2008.03.18 autor: Marta R. | | Fanko, Moniko i inne karmiące, dodam jeszcze kilka słów o zupach, a co poleciła mi p.Ania z okazji wiosny. Może zechcecie skorzystać:) Otóż możemy zrobić sobie barszczyk ukraiński, z buraczkiem przekrojonym na pół a dopiero po ugotowaniu startym na tarce, z większą ilością cebuli, z czosnkiem, pieprzami, zakwaszoną 1 łyżką octu balsamicznego i połową łyżki cytryny. Gotujemy bez ziemniaków, zjadamy z ziemniakami osobno odgrzanymi na cebuli. Do innych zup można dodać 2 łodygi selera naciowego dla "odświeżenia" potrawy, zakwaszać możemy 2-3 łyżkami pomidorów z puszki, na 3 litry zupy dajemy pęczek natki, można dać listek kapusty. Jarzyny kroimy w kostkę, bo kostka to energia ognia. Fanko, a może Twój synek ma gazy, bo Ty niedokładnie gryziesz? Ja miałam taki właśnie problem. Po porodzie jadłam zupy miksowane i oduczyłam się gryzienia, dodatkowo jadłam w biegu i łykałam wszystko. A tymczasem nawet zupę miksowaną trzeba dokładnie mieszać ze śliną. Jeśli tego nie robimy, nasze dzieci mają problemy trawienne. Pozdrawiam raz jeszcze. data: 2008.03.18 autor: Marta R. | | Fanko, ja również piję kawę bez szkody dla synka i laktacji. Naszą oczywiście. Raz na mieście napiłam się przed południem trochę zwykłej w kawiarni, najsłabszej jaką mieli, rozrzedzonej wodą, zaparzonej w dobrym ekspresie, ale mój Misiek przez pół nocy nie mógł zasnąć. Co do zup: gotuję co kilka dni inną zupę, wkładam do słoików i tym sposobem zwykle mam w lodówce po kilka słoików różnych zupek. Staram się jeść za każdym razem inną. Resztę napisała Monika. Było już sporo mejli od głodnych matek karmiących - nie jesteś sama!:) Pisałam już o tym, również Malutka z Poznania i Magda P-K. Mój Michaś skończył 4 miesiące i moja przemiana materii powoli się stabilizuje. Z pomocą p.Ani i męża doszłam do słusznego wniosku, że skoro jestem głodna wciąż, niezależnie od tego ile zjem, to po co tyle jeść? Staram się jeść rzadziej niż dotychczas i mniejsze porcje, choć to i tak, póki co, duuużo więcej niż zjada mąż (silny chłop). Pozdrowienia data: 2008.03.18 autor: Marta R. | | Paryżanko i Karuś, napiszę do was mailowo w sprawie zupek.
Ja rondel z kaszą gryczaną też wkładam pod pierzynę. Jeśli chcę, aby była jeszcze dobrze ciepła po wyjęciu, podaję ją po 1,5 - 2 h. Wcześniej też robiłam w piekarniku - wypiekałam około 1 h (gaz na minimum). Pozdrawiam :) data: 2008.03.18 autor: Martynka | | Dziekuje Kamiczku, tez tak wyprobuje moze, a jeszcze zapomnialam zapytac jezeli wkladacie kasze do piekarnika po zagotowaniu to przekladacie ja do naczynia zaroodpornego? data: 2008.03.18 autor: Paryzanka | | Jolik kochana. Osobiście uważam, że z lusterkami rzecz pewna. Sama niejednokrotnie w takowych lustrzanych „oględzinach” uczestniczę. Jednocześnie też staram się pamiętać, że lusterko jest „dwustronne”. Zatem zawsze pozostaje mi jeszcze do rozważenia kwestia, komu w danym momencie lustro było bardziej potrzebne? A wnioski niejednokrotnie są bolesne, oj bolesne – bo nagle okazuje się, że to nie „ONI” swoje odbicie zobaczyli. data: 2008.03.18 autor: Beata z Jeleniej Góry | | No i zobacz Anitko, znowu potwierdzenie, że nasze potrzeby zaspokajane są w najodpowiedniejszym dla nas momencie. Ty świadoma obejrzałaś „Źródło” już rok temu, do mnie zacofanej ta piękna „opowieść” trafiła dopiero teraz. Na świecie to jednak panuje idealny Porządek. data: 2008.03.18 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Kaszę gryczana gotuje rano na palniku,potem pod pierzynę.Przychodzę z pracy to jest jeszcze ciepła.Lekko pogrzewam i gotowe.Piekarnika nie używam.
W okazji świąt dużo ciepła i radości, niech pogoda w sercach gości.
Życzy. data: 2008.03.18 autor: Halina. | | Dziewczyny,przepraszam,ze tak późno (dopiero teraz moge pisać:)) BARDZO DZIĘKUJĘ,dziękuję,dziękuje;) będę prosiła aniołki i mądrego partnera:)
pozdrawiam data: 2008.03.18 autor: | | Fanko z Łodzi! Jasne, że możesz gotować i pić naszą pyszną kawę. Ja piję 2 razy, rano normalną ilość (1 kubas) z jednej średniej łyżeczki, a po południu małą kawkę. Dodaję zawsze imbiru, a także kardamonu, tudzież w porywach kolendry. Co do jedzenia - jedzenie samych zup to błąd, bo słabo mi było przez to plus zawroty głowy. Pani Ania telefonicznie mi to dziś potwierdziła. Ponadto: w obecnych okolicznościach przyrody zero rosołów, cebulowej, krupniku (bo kasza jęczmienna), zero słodyczy, zero jaj, minimum masła - tyle, co by dziurki w chlebku pozatykać :) Zupy robić warzywne na mięsku (30-40 dkg na ok.4 litry, wołowina/cielęcina z kością, indyk) w różnych proporcjach warzyw z: marchwi, pyrków, pietruchy, pora, cebuli, pasternaka, fenkuła, czosnku, z dodatkiem zieleniny, zmiksowanych płatków owsianych, kaszki kukurydzianej. Poza tym wcinać duszeniny mięsno-warzywne z wołowinką na czele plus kasza gryczana, a nawet kus-kus, ale to raz w tygodniu, bo to kwaśne. Do duszeniny można dodać patisony, ciecierzycę zmiksowaną, groszek z puchy - też mix. A do mięska samodzielnie spożywanego - musztarda. Ogółem kwaśnym dobrze trza doprawiać żarełko! Tak więc z głodu, droga Fanko, nie umrzemy! ;))) Pozdrawiam ciepło! data: 2008.03.17 autor: Monika z Cz-wy | | Ależ się nam tych kobitek z Paryżewa namnożyło:-) Paryżanko, ja kaszę zagotowuję wedle przepisu w książce, potem buch pod pierzynę i do rana tam sobie leży, bo na ogół wieczorem przygotowuję posiłki na dzień następny. Polecam ten sposób, bo pamiętać nie trzeba, a kasza idealnie sypka jest. Potem tylko odgrzewam w piekarniku. * Joanno-MamAsik, brzmi pysznie i świątecznie, ja jeszcze planuję menu...pewnie będzie to, co zawsze, jakiś pasztet, jakieś roladki z wiosennym nadzieniem, sałatka jarzynowa PP, zupkę chyba cytrynową zrobię...sama jestem, więc inspiracja trochę w dołku :-(*Jolik, racja święta, tak tylko głośno myślałam...:-) Zimno, fakt, wiosnę mieliśmy w lutym...Ale grunt, że trzy dni wolnego będziemy mieć! Błogość wielka dla ciała i duszy! data: 2008.03.17 autor: Kamiczek | | Martynko ja również przyłączam się do prośby Partyznki czy mozesz napisac dokladniej o tym jak przyrzadzasz teraz zupki i jak to robilas wczesniej? Jakie zmiany wprowadzilas? Jesli nie masz ochoty na forum to podaje ci moj mail:peczak@autograf.pl
serdecznie pozdrawiam data: 2008.03.17 autor: karuś | | KRóCIóTKO, ODNOśNIE MęTNEGO ROSOłKU, MI TEż TAKI WYCHODZIł, DOPIERO MAMA MNIE OśWIECIłA, żE MIęSKO NA ROSół DOBRZE WYMYTE I ROZMROżONE MUSI DOBRZE POLEżEć NA SITKU, ZANIM WRZUCIMY DO GARA.NO I OD TAMTEJ PORY WYCHODZI MI KLAROWNY I ZłOCIUTKI.POZDROWIENIA PRZEDśWIąTECZNE! data: 2008.03.17 autor: | | Dziewczyny czy moglybyscie napisac ile czasu trzymacie kasze gryczana niepalona w piekarniku? Ja nie mam ppwego piekarnika, dodatkowo jezeli ktoras z Was wie na jaka temperature nastawic piekarnik i moze to napisac bylabym wdzieczna. Dziekuje! data: 2008.03.17 autor: Paryzanka | | Kujawianka zawiera buraki prażone, wiecie o tym? Anatol ich nie zawiera i o tyle jest lepszy. Znów mi się gadana włączyła, ale już prawie kończę. *** Kingo, czas gotowania owsianki + odstawienie + zagotowanie, to też wychodzi razem 40 minut, ale to dla starych, a nie dla dzieciaczków :). Dzieciaczki 40 minut poświęconych gotowaniu samej owsianki jednak wymagają. data: 2008.03.17 autor: Jolik | | Kamiczku, gdyby wszyscy pytający czytali odpowiedzi i czytali tylko odpowiedzi bez własnych interpretacji, to to forum byłoby o połowę krótsze, a gdyby sięgnęli do archiwum wpisując hasła bez końcówek, to zostałaby 1/4 postów :). Oj, zimno. Wiatr, wilgoć, ale coż Wielkanoc tego roku też jakoś wcześniej niż zwykle. Mam zamiar 'przerobić' na pp-owy przepis mojej Mamy na pychotka mazurka. To chyba jedyne ciasto do którego mnie ciągnie i to tylko raz w roku. A im starszy tym lepszy :). Choć wtedy zęby coś przeciwko mieć mogą :))). Pozdrówka. data: 2008.03.17 autor: Jolik | | A ja tak ni z gruszki ni z pietruszki. Ostatnio miałam sytuację kiedy pewna osoba dosłownie mnie atakowała, notorycznie przekraczając pewną fizyczną granicę, którą wolno przekroczyć tylko osobom najbliższym. Atakowała, pouczała, mówiła jak postępować z mężem itd. itp. Ja zareagowałam na to jak histeryczka z odpychaniem fizycznym włącznie. A następnego dnia tak sobie pomyślałam, że to ta osoba ma jakiś problem ze sobą, a ja pod wpływem alkoholu zareagowałam jak jej lusterko. Co o tym myślicie? data: 2008.03.17 autor: Jolik | | Kamiczku, na świąteczne śniadanie będzie żurek, żeby można było do niego zajadać ziemniaczaną sałatkę, jajo, pieczoną jagnięcinkę lub cielęcinkę. :) Będzie też galareta na giczy i skrzydełku, taka zwarta i dobrze zakwaszona, żeby można ją na chlebek ładnie ukroić; będzie pyszny chlebek z pieca opalanego węglem, posypany czarnuszką; podobno do chleba będzie też sałatka jajeczna, a może i parówki cielęce dla dzieci, a to by się ucieszyły, bo mama nie daje. :) data: 2008.03.17 autor: Joanna - MamAsik | | Czy karmiąca mama może wypić czarną kawę gotowaną z przyprawami. W ciąży popijałam czasami. Znalazłam na to przyzwolenie w książce. Nie ma tam nic na temat picia kawy w okresie karmienia. Mój synek skończył 2 miesiące. Staram się bardzo dyscyplinować w mojej diecie ale brakuje mi kawy.
Moniko z Częstochowy pisałaś, że jesteś "na zupach". Czy to znaczy, że gotujesz ich kilka czy jesz tą samą kilka razy w ciągu dnia. Ja jestem stale głodna i jem co 2-3 godziny i w zasadzie to nie mam już pomysłów jak urozmaicać swoją dietę.
Podobnie jak Ty prawie wyeliminowała chleb bo czuję, że nie służy mojemu synkowi (ma po nim straszne gazy). Napisz jeżeli możesz co jesz może coś ściągnę. Pozdrawiam. data: 2008.03.17 autor: Fanka z Łodzi | | Witam wszystkich Forumowiczów po długim czasie nieobecność. Na pp jestem już od półtora roku i muszę powiedzieć, że to jest bardzo trudne. Choć zaobserwowałam już zmiany na lepsze w moim organizmie. Czytając posty stwierdzam ,że muszę nadrobić zaległość. Zwłaszcza lekturowe. Pytanie do WAS , co czytać, żeby było łatwiej? Pozdrawiam data: 2008.03.17 autor: marzena z G. | | Leo, zadajesz pytania i nie czytasz odpowiedzi??? 13 marca odpisałam Ci na pytanie w sprawie owsianki :-)* U Was tez tak zimno? Jakoś trudno poczuć Wielkanoc. A propos, podzielcie się, co ciekawego upichcicie na te święta? data: 2008.03.17 autor: Kamiczek | | Pani Aniu, dziękuję za dzisiejsze poranne porady przez telefon! Patrzę z miłością i spokojem na czerwony, rozdrapany policzek córci, bo wiem, że tak być musi i że będzie coraz lepiej. Nasze dzieci to nasi najwspanialsi nauczyciele. Wiem, że już tysiąc osób pisało to przede mną, ale ja napiszę po raz tysiąc pierwszy: jest Pani Wielka! Pozdrawiam bardzo :) data: 2008.03.17 autor: Monika z Cz-wy | | Jeśli ktoś nie ma Canału + to film pt. Źródło jest w wypożyczalniach. Pożyczyłam go z rok temu. Moim zdaniem warto zobaczyć także Apocalypto Mela Gibsona. Bardzo warto. A potem Ratatui dla równowagi zadumy i u-śmiechu. ***Leo, o owsiance z cynamonem pisała też Rene. Polecam, bo ja taką właśnie jem i najbardziej mi smakuje;P. A płatki ze Stoisławia zdecydowanie są najlepsze, a gotowałam już przeróżne. Znalazłam je w Selgrosie i kupiłam całą zgrzewę i mam spokój na dłuższy czas:) *** Ja zbożówkę gotuję mojej młodzieży w proporcjach na 1/2 litra 2 łyżki kawy czy to kujawianki czy anatol plus po szczypcie cynamonu kardamonu i ciut więcej imbiru. Smakuje mi także, ale wolę swoją Astrę ziarnistą - mielę codziennie porcję świeżutkiej kawy i w całym domu pachnie :) Pozdrawiam data: 2008.03.17 autor: Anita | | Martynko czy mozesz napisac dokladniej o tym jak przyrzadzasz teraz zupki i jak to robilas wczesniej? Jakie zmiany wprowadzilas?
Jesli nie masz ochoty na forum to podaje ci moj mail placede@yahoo.com
Dzieki! data: 2008.03.17 autor: Paryzanka | | Witam wszystkich, nie znalazlam na forum konkretnej odpowiedzi na pytanie jaka jest roznica miedzy gotowaniem owsianki 40 min tak jak jest napisane w ksiazce, a nowym przepisem z krotszym czasem gotowania. Czy owsianka gotowana 40 min jest dla dzieci a ta druga dla doroslych?
Czy dzieci moga jesc rowniez nowa owsianke gotowana krocej? data: 2008.03.17 autor: Kinga | | Do Leo.Na forum zupa śniadaniowa z pierwszej książki funkcjonuje pod nazwą OWSIANKA. Zmodyfikowany przepis podawała p.Ania w lutym 2007r. Proszę wpisać w wyszukiwarkę słowo "owsiank". pozdrowienia dla wszystkich użytkowników forum. data: 2008.03.17 autor: Lisma | | Zapomniałabym - *** Rene, bardzo dziękuję za „Źródło”, bardzo. Zawsze jestem pod wrażeniem harmonijnego przepływu informacji, idealnie dopasowanego do naszych aktualnych „potrzeb”. Buziaczki data: 2008.03.17 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Witajcie. Joanna Mam-Asik celnie wskazała na niezwykłą moc przeprosin. Od siebie dodam, że równie wielką moc ma PRZEBACZENIE. *** „Przebaczenie jest odpowiedzią na prawie wszystkie nasze problemy” . *** „Kiedy nie możemy z czymś ruszyć z miejsca, zazwyczaj oznacza to, że mamy coś jeszcze do przebaczenia”. *** „Ilekroć jesteśmy chorzy powinniśmy rozejrzeć się dookoła i poszukać osoby, której trzeba wybaczyć”.*** „Wybaczam wszystkim w mojej przeszłości wszystkie ich błędy. Uwalniam ich z miłością”.*** „Każdy w moim otoczeniu ma mnie czegoś nauczyć. Jest jakiś cel naszego zetknięcia się w życiu”.*** „Przebaczenie jest podarunkiem dla samego siebie”.*** „Przebaczenie jest drogą do wolności”.*** „Pustkę, jaką stwarza przebaczenie, szybko zapełniają nagrody: głębokie poczucie godności i szacunku do siebie, świadomość własnej wartości.....Ostateczną nagrodę stanowią miłość, spokój i pogoda ducha”.*** Temat rzeka więc na cytatach poprzestanę. I przepraszam, że ja tak tu z tym tematem jak Filip z konopi, ale coś mi dzisiaj szepnęło aby o tym właśnie wspomnieć. Miłości, spokoju i pogody ducha wszystkim Wam życzę. data: 2008.03.17 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Przeglądając stronę ezosfery znalazłam I wydanie w Polsce "Niebiańskiej Wizji" Jamesa Redfielda. Trochę późno, bo powinno byc wydane przed "Tajemnicą Shambali" ale ja jestem z niej bardzo zadowolona. Uważam, że dużo wyjaśnia i dla mnie jest super. data: 2008.03.17 autor: Dzidka | | Anno Mario, no jasne, że zbożówka Staremu nie zaszkodzi, ale w drugą stronę - kawa naturalna dla dziecka - mogłoby być gorzej. :) Ja jako Stary ;) egzemplarz wolę kawę naturalną. :) data: 2008.03.17 autor: Joanna - MamAsik | | Ostrozko,ja kupuje wszystkie ewentualne suszki(morele,daktyle..)w zdrowej zywnosci i pani zawsze mnie pyta czy suszone na sloncu,ale czy to prawda? data: 2008.03.17 autor: | | Firanko,srodki ciemne ale nie teflonowe?Dobrze mysle?Bo tez kiedys sprawdzalam oferte Olkusza i te z ciemnymi byly teflonowe i tylko jeden wzor(o ile pamietam,mial srodek ciemny emalowany) data: 2008.03.17 autor: kolik51 | | Słyszałem,że przepis na "Zupe Śniadaniową" podany w książce został zmodyfikowany .Jak obecnie dobrze ją ugotować?Szukałem w archiwum ale nie znalazlem.Jest tylko wzmianka ,że bez jaglanki i należy dodać daktyle. data: 2008.03.17 autor: Leo | | Joanno - MamAsik, bardzo dziękuję za podpowiedź w sprawie słodkich ziemniaków :) Zakupiłam włoski ryż do risotto z Kupca i dodam go następnym razem do zupki. Co do zupkowych zagęszczaczy - Jacuś dostaje już od dwóch miesięcy (oprócz płatków owsianych i kaszki kukurydzianej) gryczaną niepaloną, a od miesiąca ryż i jęczmienną. Co do kaszki manny - mam "zielone światło", gdyż byłam niedawno na konsultacji u p. Ani i pytałam o nią. Ale twoja sugestia uczuliła mnie na to, aby z nią nie przesadzać :))) Chciałabym dodać (może to się przyda innym "początkującym" mamom), że na konsultacji okazało się, że w Jacusiowych zupkach przewalałam z warzywami (w stosunku do mięsa i węglowowadanów), nie dosalałam i nie dokwaszałam. Po dwóch tygodniach od konsultacji i wprowadzonych zmianach, wszelkie suchości na skórze się wygładziły ;) Pani Aniu, dziękuję!
Anito P., dziękuję za "oświecenie" co do różnicy między topinamburem a słodkim ziemniakiem :)))
Pozdrawiam wszystkich przedświątecznie. data: 2008.03.17 autor: Martynko | | Witajcie forumowicze u progu Świąt. Słuchajcie proszę o poradę w sprawie jedzenia dwulatka, bo przyznam nie mam siły i brak mi już pomysłów i koncepcji. Niedawno wyprowadziłam synka z choroby( choć nie było to łatwe), ale co z tego skoro widzę, że bardzo szybko łapie katar, czy potrafi wrócić kaszel. Próbowałam przebić się przez masę tekstów na forum, ale przyznam szczerze, że jak czytam o dzieciach wołajacych o owsiankę i pałaszujących ją ze smakiem to ja moge sobie tylko o tym pomarzyć. Nie było mi z owsanką łatwo, ale czasem zdarzyło się, że synek ją zjadał ze smakiem, od jakiegos czasu wręcz pluje i nawet nie spojrzy na talerz.Przed podaniem sama ją próbuję i jest naprawde pyszna i dosmakowana. Tak samo mam problem z obiadami. Raz na jakiś czas zje ziemniaczane pure z czosnkiem, ale potem nic, nie wspomnę już o mięsku czy jarzynkach. Słowem dramat. Już nie wiem co mam robic i co dawać mu do jedzenia. Próbowałam sobie odpuszczać i nie dawać nic na siłę. Ale ile może trwać taki stan pogardy jedzenia i skad wtedy ma być ta dobra energia i zdrowie?Mamy drogie jeśli przechodziłyście podobne rozterki błagam w swoim imieniu i pewnie wielu innych, które to przerabjaja lub przerabiać bedą o dokładne wskazówki. No bo przecież ile można wciąż gotować rosół(to synek zjada zawsze ze smakiem). Śniadania typu placki, naleśniki i wszelkiego rodzaju kanapki z pastami, zapiekanki i jajecznicę oto są dania które mój synek zjada. I bardzo czest jest tak, że zje coś z wyżej wsponianego śniadania,następnym posiłkiem jest rosół i potem już nie chce 2 dania ani też owsianki na kolację czy śniadanie. Co robić???? Nawet to, że się przegłodzi nie daje rezultatu po prostu jak się uprze i mu coś nie pasuje to koniec.Przejść przez to wszystko i wychować madre i zdrowe dziecko to prawdziwa szkoła przetrwania !!!! Jakie są Wasze dania na kolacje dla dzieci w wieku dwóch i trzech lat? Tak sobie czase myślę, że jak już zacznie mówić to może będzie łatwiej, przynajmniej coś powie, o co mu chodzi,czy może nie pasuje dany smak potrawy. Ręce opadają. Pozdrawiam serdecznie. Będę wdzięczna ogromnie za dobre uwagi i wskazówki. data: 2008.03.16 autor: Małgorzata | | Joanno-MamAsik, dlaczego stwierdzasz, zbożówka nie jest dla starych? Właśnie wczoraj ja "stara" po raz pierwszy zasrewowałam wieczorową porą dobrze przyprawioną anatolówkę i uznałam, że jest w porządku. Uznałam nawet, że teraz , w tej porze roku bardziej mi pasuje niż permamentnie dotychczas stosowana TLCAI. data: 2008.03.16 autor: Anna Maria | | Czy puree ziemniaczane mozna dzieciom dawac codziennie z gulazem? data: 2008.03.16 autor: Paryzanka | | Dzieki Firanka, wyprobuje tak jak mi napisalas, wlasnie kupilam gozdziki ale w calosci, no to zmieniam nick jak sie myle.
Dzieki Mamo Kaspiana za odp, krosty z rak mu schodza po woli, jeszcze nie jest dobrze, ale jest lepiej, teraz mu wyszly troszeczke na policzkach przy uszach i ciut na lydkach.... data: 2008.03.16 autor: Paryzanka | | Megan, mocz wydalamy, więc pewnie jego odczyn powinien/może być kwaśny. To co napisałam, było ogólnym ujęciem równowagi, gdzie zakwaszony-zaśluzowany organizm (czyli organizm w nierównowadze) jest narażony na wszelakie "inwazje". * Cieszę się Firanko, że żyjesz i po Murzyńsku dałaś radę. :) * mŻonko, w temacie daktylowym ci nie podpowiem. Wiem tylko, że mi daktyle nie służą, choć bardzo je lubię. A jeżeli tobie pasują i nie masz po nich sensacji, to zjadaj czasem te symboliczne 3 dozwolone. :) data: 2008.03.16 autor: Joanna - MamAsik | | Wypróbowałam dzisiaj kawę z 1 goździczkiem, faktycznie niepowtarzalny smak. Jeszcze mi tylko było za mało ostro, bo nie dodałam pieprzu cayenne. Jednak ta ociupinka jest mi potrzebna :) Polecam tego goździka, jest naprawdę super! data: 2008.03.16 autor: mŻonka | | Anito, chodziło mi raczej o to, że chodzenie na obcasach traktowałam kiedyś jak zło konieczne od święta zakładane, a teraz sprawia mi ono fizyczną przyjemność ;). Resztę tego co wymieniłaś robię od początku, bo inaczej już bym dawno nie miała na czym dreptać, bo by mi stopy na wysokości kostek odpadły :). Niemniej miło przeczytać, że robię dobrze:). Dzięki i pozdrawiam :) data: 2008.03.16 autor: Jolik | | Joanno MamAsik, piszesz o zasadowym odczynie w organizmie. czy to dotyczy również moczu. Ostatnio robiłam badania moczu i wyszedł odczyn zasadowy.Pani w laboratorium powiedziała mi, że powinien być kwaśny. Czy ktoś z forumowiczów wie coś na ten temat. Pozdrawiam data: 2008.03.16 autor: Megan | | Asik dzięki za pomoc. Ojci nie tknę długo kukurydzy! I niby 4 kanapki z przerwami -a dostałam po nosie. No i oczywiście zgodnie z Twoją zapowiedzią jak Murzynka wykarmiłam i "dałam radę" choć do 13 nic nie jadłam.*** Kasiu z Paryża (ciągle mylę cię z Kamilą która teraz tam bywa) dla siebie robimy zwyklą kawę z tymi samymi przyprawami - na 1 litr wrzątku daje 2 anatole (expresówki lub łyżke czubatą kujawianki), pół łyżeczki cynamonu, kardamonu, imbiru i maczam końcówke łyżeczki w gożdziku mielonym - gotowe. Właśnie dostałam gary ze "stank"-a beżowo brązowe Asik pisała że ciemne w środku trzymają energie potraw. Nam inaczej smakowała np śniadaniówka ze stalowego a inaczej z emaliowego choc na śniadaniowke mam żółto-żółty bo nie było innych 22 centymetrowych w obwodzie. Ale nie kupowałam kompletów tylko dokupowałam a to w biedronie były na wagę a to ze 2 w sklepie a potem ze 3 przez internet aż teraz juz oddaje ostatnie dwa stalowe bo stoją i kurz zbierają. data: 2008.03.16 autor: Firanka | | Pani Ostóżko, w marketach są chyba tylko suszone "z dopalaczem" czyli jakoś nienaturalnie, nie na słońcu. Jeżeli są suszone na słońcu, to jest napisane na paczce - a my musimy w to wierzyć. :) Te suszone na słońcu zdarzają się chyba tylko w sklepach ze zdrową żywnością i delikatnie inne w smaku. * Kasiu, kupujemy Anatola, gotujemy w proporcjach takich jak na opakowaniu plus przyprawy. Jak nie wyczytałaś wszystkiego o Anatolu, to teraz poczytaj pod "zbożow", też może doczytasz co ci trzeba, ale grunt to testowanie nad garnkiem. Ale zbożówka jest dla dzieci, nie dla Starych, Starzy piją kawę drobnomieloną, niskodrażniącą. ;) A o wnętrzach garów dopiero co pisałam, to nie jest kwestia estetyki, tylko przenikania niektórych substancji niekorzystnych dla zdrowia gdy wnętrze jest białe. * Mamoo, jak dziecku coś dolega to na spacerki nie chadzamy, to oczywiste. data: 2008.03.16 autor: Joanna - MamAsik. | | Joasiu, w takim razie mam jeszcze jedno pytanie. Czy mogę dodawać np. pół daktyla do gotowej już owsianki, podgrzewanej do ciepłego dla siebie?? Bo ja gotuję jedną owsiankę dla nas obu. I wtedy ją jeszcze pogotować z 10 min. na małym ogniu, czy muszę robić zupełnie osobno?? Pozdrawiam niedzielnie :) data: 2008.03.16 autor: mŻonka | | Udało się!!! Wczoraj spędziłam wspaniały wieczór z cudowną osobą. Chociaż nic nie zapowiadało, że ułoży się aż tak dobrze, to znalazłam w sobie siłę. Uratowałam całą imprezę i bawiłam się z chłopakiem, który strasznie mi się podoba. Nie wiem, co sprawiło, że byłam taka śmiała, otwarta i pozytywnie nastawiona, ale to niesamowite uczucie. Za waszą radą wyobrażałam sobie wszytsko w jak najlepszym świetle i prosiłam Anioły o pomoc. Jestem bardzo szczęśliwa. Kontunuuję teraz pozytywne myślenie na przyszłość, żeby dalej się tak pięknie układało. Czy mogę jakoś podziękować Aniołom? No i dziękuję Wam za wsparcie i PP.Pozdrawiam z radością. data: 2008.03.16 autor: Madlen | | Dzień dobry. Co to znaczy daktyle siarkowane.
Po czym je poznać aby nie kupować.Jestem fanką daktyli, to mój ulubiony łakoć, więc bardzo proszę o wyjaśnienie. data: 2008.03.16 autor: ostróżka | | Jaka kawe kupujecie dla siebie?
Sprobowalam w weekend zrobic anatola z cynamonem, imbirem i miodem, o jeju jakie niedobre! Musze jeszcze nad tym popracowac, ale nie wyobrazam sobie,ze mozna to tak wypracowac,zeby dziecko pilo. W jakiej ilosci wrzatku gotujecie jedna saszetke? data: 2008.03.16 autor: Kasia z Paryza | | Witam,chciałabym zapytać na jakim mięsie gotować najlepiej grochówkę. Czy można na wędzonce? Przeczytałam wcześniej archiwum,ale nie jest tam napisane. Proszę o odpowiedź. data: 2008.03.16 autor: Zosia z Łodzi | | Kasiu z Paryża, zastanawiasz się czy twój synek wyrósł, czy może raczej zupki pomogły. Dziś w tym temacie obserwowałam moje dzieci i gdzieś w tle toczyło się myślenie. I wniosek mam jeden - "zupki" je wzmacniają. I to niesamowicie. One są zdrowe, dopilnowane, łapiące słońce kiedy trzeba, schowane przed wichurami kiedy trzeba, itp. itd (bo nie samą zupką żyje człowiek). A po sąsiedzku żyją dzieci, które nieustannie "mają jakiegoś wirusa". Powyrastały z alergii, ale non stop coś łapią. :) Kiedyś rozpisałam się na temat mojego, inspirowanego oczywiście med. chińską, postrzegania wyrastania dzieci z alergii (pod hasłem "odnawialne") i podtrzymuję tezę, z alergii, AZSu, bez właściwego żywienia się nie wyrasta. Jeżeli organizm nie jest właściwie wzmacniany, to po ciszy następuje burza. Jeżeli w organizmie nieustanie brakuje równowagi jin/jang, czyli panuje odczyn kwaśny a nie zasadowy, to jest podłoże do chorób i mnożą się różności. A my mając świadomość jak to działa trzymamy nasze organizmy w ryzach. :) * mŻonko, daktyle wrzuć jako słodkie do swojej kaszki, dziecku nie podawaj. Dziecko powinno mieć zwyczajną kaszkę, zresztą jak dodasz i zobaczysz, że coś nie tak z trawieniem to i tak odstawisz. A daktyle kupuj tylko suszone na słońcu, a nie siarkowane. I dodam info wyniesione kiedyś z czwartkowego (o ile się nie przesłyszałam), że mamy mieć na uwadze fakt, iż dojrzałych owoców się nie suszy, lecz takie prawie prawie dojrzałe, a to robi różnicę w ich słodkości, prawda? Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.03.16 autor: Joanna - MamAsik | | ktos mi tu wypatrzyl garnki emaliowane podobno dobrej jakosci i w ogole, tylko nie wiem czy sa ciemne w srodku, przegladalam cale forum na temat garnkow i dalej nie wiem o co chodzi z tym ciemnym srodkiem, czy chodzi tylko o estetyke? data: 2008.03.16 autor: Kasia z Paryza | | Świeża jagnięcina do kupienia w Auchan Swadzim - dziś były udźce za ok. 70 zł. (ok. 1.5 kg.), comberki i coś tam jeszcze, produkcja polska, Rene kiedyś pisała o tej firmie. data: 2008.03.16 autor: Malutka z Poznania | | Witam! Piszę, żeby się "wypłakać", ponieważ mój mały od urodzenia jest na PP (ma teraz 1,5 roku)bardzo się staram, żeby właściwie go odżywiać. Miałam taką nadzieję , że uchronię go przed zapaleniem krtani na które mój 6 letni syn często chorował, bywałam co miesiąc z nim w szpitalu i miałam już wszystkiego dosyć.W nocy obudziło nas to charakterystyczne "szczekanie" mniejszego maluda. Zaryzykowałam i do szpitala nie pojechaliśmy, przez godzinę puszczałam w łazience gorącą wodę i pomogło. Z jednej strony cieszę się że obyło się bez sterydów a z drugiej strony zastanawiam się czy ja coś knocę przy tym gotowaniu, że nie potrafiłam go uchronić przed tą krtanią. Wiem, że powinnam być teraz spokojna, bez nerwów, ale trudno jak dziecko ma problemy z oddychaniem i bierze się na siebie odpowiedzialność za to czekanie. Teraz mały ma mokry kaszel i katarek a ja pełna głowę od rozmyślania. Czy któraś z Was miała podobny problem i wie dlaczego???Czy mam z nim teraz wychodzić na spacer?Dziękuję za wszelkie rady i pozdrawiam gorąco. data: 2008.03.16 autor: mamaa | | W dzisiejszych "Wysokich Obcasach" jest fajny artykuł + przepisy Agnieszki Kręglickiej o puddingu z chleba.Bardzo łatwo przetwarzalne na PP - oczywiście wersje wytrawna a nie słodka polecam. data: 2008.04.10 autor: dandelion | | Dziękuję, przyjmuję dobre słowo, mŻonko! Oj, fajowe takie bobasy są, fajowe! Szczególnie jak maleństwo gaworzy i chichra się!:)))) Pozdrawiam! data: 2008.03.15 autor: Monika z Cz-wy | | Moniko z Częstochowy, dla Twojej Małgorzatki samych słonecznych dni i dużo zdrówka :)Takie trzymiesięczne bobaski, to chyba najfajniejsze są:)! Pozdrawiam data: 2008.03.15 autor: mŻonka | | Beato z Jeleniej, wiem, wiem, że języki to rzecz chodliwa, w dodatku coś, co ja bardzo lubię, tak więc, mogę należeć do tych szczęśliwców, którzy pasję uczynią swoja profesją na tzw. full. I pracuję nad tym.Zgadzam się też w pełni z Tobą, jeśli chodzi o ten czas...to taka dziwna rzecz, mści się, jak się go marnuje i ucieka,śmiejąc sie z nas; jak się do niego podchodzi z szacunkiem i ekonomicznie nim zarządza, wtedy zdaje się wręcz delektować tym i poddaje sie naszej obróbce, wręcz rozciągając się...Pozdrawiam data: 2008.03.15 autor: Kamiczek | | Kurcze cos robie nie tak. Stale chce mi sie spac, notorycznie. budze sei zmeczona, caly dzien jestem zmeczona i kalde sie zmeczona. A spie nawet po 10 godzin w nocy. Jem jak na pp przystalo. Gotowa jestem pomyslec ze mi to nie sluzy. tak sie chcialam troche pouzalac. pozdrawiam data: 2008.03.15 autor: neta | | Beato, może za intensywnie ten rosołek bulgocze Ci w garnku? I dlatego mętnieje? Uczyłam się w prehistorycznych czasach mojego chodzenia do podstawówki, na gotowaniu, że rosół, aby był klarowny, musi sie powolutku gotować...czyli, jak to Anita pisze, mrugać delikatnie..Mój właśnie mruga sobie na jutro. Anito, jeszcze raz dziękuję! data: 2008.03.15 autor: Kamiczek | | To z 10 powtorkami to byla oczywiscie pomylka, myslalam o 9:) No i rano, wieczorem to juz tylko o lozku mysle:) Ale jak posta napisalam to od razu wzielam sie do roboty i zobaczymy. Moze wiosna jakos lepiej moj organizm to doenergetyzowanie przyjmie:)
Jeszcze Wam napisze o moich ostatnich przemysleniach. Dzisiaj na spacerze z dziecmi i psami po raz kolejny w ciagu ostatnich dni pomyslalam jak mi dobrze. Gotuje sobie, zajmuje sie dziecmi (ostatnio moja i mojej starszej corki pasja sa karty, cwana 6-latka juz czasami potrafi mnie ograc w remika!), czytam, spotykam sie z dawno nie widzianymi przyjaciolmi. Nikt nie narzeka, zadnego stresu. Naprawde mieszkajac tutaj nie posylalabym dzieciakow do przedszkola. Te bezstresowe poranki przywracaja mi radosc zycia. Mam nadzieje, ze natankuje ta dobra energie i po powrocie bede umiala jakos przeorganizowac to nasze zycie i nie stracic tego dystansu, ktory powoli odzyskuje.
Pozdrawiam wieczorowa pora data: 2008.03.15 autor: Magda z Aachen | | To znowu ja. Jest jeszcze jeden adres metody radykalnego wybaczania, z bardzo dobrym kwestionariuszem pomagającym uwolnić i zrozumieć własne "złe" emocje: http://www.radykalnewybaczanie.com.pl Polecam! I już biegnę do wyrka :) data: 2008.03.15 autor: Monika z Cz-wy | | PS.A moja Małgorzatka świętuje dziś 3 miesiące!!! data: 2008.03.14 autor: Monika z Częstochowy | | Fanko z Łodzi, gratuluję uważności i efektów! Skóra mojej córci też jest pod obserwacją i różnie bywa, bo sprawdzam metodą prób i błędów. Ale stwierdzić mogę, że również na indyka uważać muszę, na chlebek, nawet najbardziej czerstwy, na tłuszcz. Nie jestem pewna co do jaj, ale na wszelki wypadek unikam. Smaruję maścią nawilżajacą, ale mała i tak się bardziej lub mniej drapie. Chyba pojadę parę dni na samych zupach, a potem zacznę rozszerzać dietę i sprawdzać jak działają poszczególne pokarmy. Niełatwe to wyzwanie, ale tak sobie przemyśliwuję, że te problemy skórne naszych pociech to świetna, najlepsza szkoła pięciu przemian! Na pewno jest nam to potrzebne. Ta sytuacja utarła nosa mojemu Ego i wiem, że już nigdy żadnej matce nie będę doradzać jak ma karmić swoje dziecko, ani krytykować czy "oświecać" innych. A poza tym pracuję nad emocjami. Uświadomiłam sobie jak wiele energii poświęcam przeszłości, jaka jestem pamiętliwa i jak wiele we mnie złości na minione sytuacje (naprawiam relacje z teściową, z którą notabene od 4 lat mieszkam... Polecam radykalnewybaczanie.pl!). Uoj, się rozpisałam :) Tak czy siak, staram się najlepiej jak potrafię tu i teraz. Aha, zamówię jutro "Świetlistą siłę Aniołów". Czuję, że to mi jest potrzebne. Pozdrawiam Cię, Fanko, i wszystkich Was! Bardzo jestem wdzięczna za to, że istnieje TO forum. data: 2008.03.14 autor: Monika z Częstochowy | | Barbaro, dopiero teraz przypomniałam sobie ten przepis na ziemniaki (ze strony www z garnkami). Rzeczywiście brzmi pysznie, ale ja aktualnie, ze względu na ssaka u piersi, o kiełbasie i boczku mogę zapomnieć (nie bez żalu, zwłaszcza, kiedy jajka na boczku mężowi czasem robię). Jeśli wypróbujesz to napisz koniecznie jak doprawiłaś i jak smakowało. Pozdrowienia:) data: 2008.03.14 autor: Marta R. | | Anitko, dzisiaj pijąc pyszny rosołek myślałam właśnie o twoim przepisie, a ty tu na zawołanie znowu z nim się pojawiasz. Skorzystam więc z okazji i do Ciebie jako osoby utalentowanej kulinarnie z pytaniem się zwracam. Piszesz kochana, że on klarowny i słoneczny. Istotnie słoneczny, przepyszny, ale przez mą ulubioną przeźroczystą zastawę mętność po oczach bije. Czy wiesz może w czym ja zawiniam, że on mi taki mętny wychodzi? A i jeszcze za zawieszenie i bank Ci dziękuję - nadzieję mą wzmocniłaś i ugruntowałaś. Tylko z tą siłownią to mi się w głowie namieszało - bo ma połóweczka na siłownię biega - ja w domu czekam i myślę, że on ćwicząc na poważne męskie tematy rozmawia - a tu się okazuje, że tam 5 przemianowe, szczupłe laski bywają. Widzę, że muszę konspiracyjnie pod okienkiem stanąć i z faktami się zaznajomić. data: 2008.03.14 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Moniko z Częstochowy u mojego synka skóra bardzo się poprawiła. Po przeanalizowaniu swojej diety doszłam do wniosku, ze przegięłam z iloscią zjadanego indyka i nie dodawałam wystarczających ilości smaku kwaśnego no i jeszcze sucharki i herbatniki. Teraz poprawiłam błędy w diecie i jednocześnie smarowałam buzię małego kremem emolium (do kupienia w dobrych aptekach cena około 20 zł). Poprawa jest bardzo duża. Mały ma jeszcze krostki we włosach ale buzia jest prawie czysta. data: 2008.03.14 autor: Fanka z Łodzi | | *** Kamiczku- idealny talent do „domowej biznesowej obróbki”. A i internetowe tłumaczalnie teraz na topie. Ludzie przed komputerami siedzą/pracują, łączność ze światem chcą mieć a języków nie znają. Płacą więc tym, którzy językowym talentem obdarzeni. Samej mi tu Bozia poskąpiła, więc wygodnie w fotelu siedząc, od czasu do czasu zlecam to i owo i oczywiście chętnie za usługę płacę – niech sobie pieniążki nieprzerwanym strumieniem radośnie po świecie krążą. *** Marto R. - anielski pomocnik – jakże mi miło – a wy to niby co? - przecież Anielskim Dworem Ciesielskim jesteście! (no bo P. Anna to bez wątpienia ziemska Archanielica). *** Agatko, co tam u ciebie dobrego – smuteczki po zacierce odeszły w siną dal? *** Magdo Kaspianowa – wprawy w gotowaniu i dobrej organizacji gratuluję – jestem pewna, że bez problemu wpiszesz w swoje rameczki czasowe 15-20 min na rytuały. U siebie zauważam pewną prawidłowość – mianowicie, im więcej mam do zrobienia, tym lepiej jestem zorganizowna. Kiedyś mężuś mój spytał, czy na męską eskapadę mógłby wyruszyć. Pobłogosławiłam na drogę i myślę: dziecko babci wypożyczę i sobie porządnie odpocznę, „prywatne” zaległości ponadrabiam, babskim przyjemnością będę się oddawać itd. I co? Porażka. Na kanapie przed telewizorem „urlop” przeleżałam, do pykania pilotem mięśnie prawej ręki mobilizując. A że pykanie niezwykle absorbujące, to na nic innego czasu nie miałam. I ochoty nie miałam bo od tego leżenia krew mi się w żyłach zastała. Umordowana wielce do swojego codziennego kołowrotku radośnie powróciłam. Gdy jednak rozpoczęłam swą PPowską przygodę i przybyło mi zajęć ( nigdy wcześniej tyle przy garach nie stałam + mięsne zakupy + rytuały + forum) popadłam w leciutki popłoch, zastanawiając się czy czasowo to wszystko ogarnę. O dziwo to się udaje, mimo, że przestrzegany przez nas 24 godzinny cykl bezlitośnie ogranicza. A może jednak, jak szeptają aniołki, czas jest tylko stworzoną przez człowieka iluzją i dla rzeczy dla nas naprawdę ważnych, zawsze otwiera się w sposób nieograniczony. data: 2008.03.14 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Kochani.Jeśli posiadacie Canal+ to dzisiaj o 21.00 polecam piękny film pt. Źródło. Cudo! data: 2008.03.14 autor: Rene | | Miałam się jeszcze zapytać i zapomniałam...Czytałam na forum, że można wrzucić do owsianki 2-3 daktyle. Kiedy je dodajemy?? po kaszy kukurydzianej w smaku słodkim czy na końcu, tak jak rodzynki w przepisie z książki?? I jak często można robić taką owsiankę dla 1,5 rocznego brzdąca, chodzi mi o to żelazo? jakby ktoś wiedział i się podzielił, byłoby mi bardzo miło:) data: 2008.03.14 autor: mŻonka | | Dziewczyny, jest super, bo mojej małej żelazo podskoczyło!!!!!!Jeszcze nie jest idealnie, ale podniosło się do 10,2. Wcześniej miała 9,7 jak nie byłyśmy jeszcze na PP, po podaniu całej buteleczki z suplementem żelaza spadło (!!!!) do 8,7, i wtedy, półtora miesiąca temu, jak przeszłyśmy na PP i odstawiłam te wszystkie świństwa, włącznie z witaminkami i teraz jest lepiej :)Dziękuję pani Aniu za to uzdrawiające żarełko :) I tak mi lżej teraz :) Pozdrawiam z wielkim uśmiechem na ustach data: 2008.03.14 autor: mŻonka | | Jolu, zmiana obuwia nie wpłynie znacząco na poprawę kondycji stóp, zwłaszcza zmęczonych kilometrami dreptnia. Warto byś masowała je sobie przy / po kąpieli i wykonała kilka prostych ćwiczeń takich jak wspięcia na palce, marsz na palcach, piętach, krawędziach wew i zew, delikatne krążenia stopą w każdą stronę do wew i na zew. Dobrze jest także stać na jednej nodze na zmianę powiedzmy w czasie 5 cykli spokojnego oddechu. Ćwiczymy na boso lub w bawełnianych skarpetach. Pozdrawiam:) data: 2008.03.14 autor: Anita | | Pani Beato z Jeleniej Góry informacja to podobno towar najdroższy więc serdecznie dziękuję za podpowiedz w sprawie patchworkowego biznesu i nie tylko.Ale ja żadną miarą nie nadaję się na konkurentkę. Nie te lata ,chociaż czytałam że ten facet od frytek z Mac Donalda to interes zrobił dopiero po 50 a to i tak miał 8 lat mniej niż ja.Ale dodała mi Pani troche skrzydeł a to się też bardzo liczy.Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.03.14 autor: ostróżka | | Madziu, mamo Kaspiana, dzieki za nr gg! Mój: 43582273. Ale rzadko z gadu-gadu korzystam. Jednakowoż wiadomości można sobie przesyłać, a i pogadać - jak się czasowo zgramy - bardzo chętnie! Z tą pogodą to racja, musi ładnie być i basta. Z resztą teraz kuruję starszego synka, bo się zakradł przedwczworaj do jogurtu naturalnego, który to do plaków ziemniaczanych przeznaczony był, zjadł pół dużego kubasa i teraz ma kaszel. Swoje zrobiły też spacery z wiatrem we włosach! Ale przecież nie takie rzeczy się leczyło ;) Pozdrawiam więc i do miłego! data: 2008.03.14 autor: Monika z Czestochowy | | Kochane podaję poprawiony PRZEPIS na ROSÓŁ WIOSENNY nazywany też słusznym, całorocznym: 3 litry wrzątku, po łyżeczce tymianku, kminku całego, 0,7 - 0,8 rostbefu z kością, dwa małe lub jedno duże skrzydło indyka, 1 łyżeczka imbiru, 1/3 łyżeczki chilli, 1 liść laurowy, 1-3 ziarenka ziela angielskiego, 1-2 ziarenka goździków, po kilka ziarenek pieprzów kolorowych, kolendry całej (to wg uznania), 1 łyżeczka warzywka, 1 czubata łyżka soli, 1 łyżeczka bazyli i gotujemy na małym ogniu 1,5 godz pod przykryciem z min uchyleniem pokrywki. Natępnie dodajemy słuszny pęczek zielonej pietruszki, 1 łyżeczka kurkumy, 6 marchewek i 2 białe pietruszki (przekrojone wzdłuż), 2 całe cebule, 1 fenkuł, por, kawałek selera niaciowego (wg uznania), 6-8 ząbków czosnku (plasterki, lub przez praskę). Na mini ogniu gotujemy - mrugamy - jeszcze 45-60 min. Następnie wyjmujemy mięsko i warzywa delikatnie. Dodajemy soli bardzo uważnie - zważając, iż niebawem dolejemy wrzątku do ok 6 litrów, a więc soli słuszna ilośc, 1 łyżka na pewno, szczypta bazyli, wrzątek do 6 litrów (chwilę pogotowany tuż przed wlaniem), szczypta kurkumy, 1/2 łyżeczki kminku mielonego, na koniec 1/5-1 łyżeczka pieprzu czarnego. Zagotować, chwilę mrugać. Rosołek jest klarowny, słoneczny, do popijania lub jedzenia z drobnym makaronem jajecznym. Nie przelewamy go przez sito. Wlany do wygrzanych słoików w lodówce stoi nawet 2 tygodnie. Smacznego :))))ps ja gotuję go z rozmachem ;) w garze 12 litrowym dlatego na początek mam 5 l wrzątku:) i świadomość, że więcej w nim tej wartościowszej części. data: 2008.03.14 autor: Anita | | Wiosenne zupy Ewy są wiosenne, ale nie dla dzieci (ale zainspirować do dziecięcej zupy mogą: plasterek buraczka, kilka fasolek można im do gara wrzucić), tak tylko na marginesie chciałam przypomnieć. :) Wiem mŻonko jak to jest z tym szukaniem na forum, sama się czasem zaczytam. Grunt żeby się nie zakręcać. :) * A moje dziewczyny zażyczyły sobie dzisiaj sałatkę, a że to musi być sałatka na ciepło - bo na inną kręciłyby nosem - to zrobiłam im rzecz następującą: do resztky zupy jarzynowej wkroiłam ugotowane w mundurkach ziemniaczki, posoliłam, zakwasiłam, doprowadziłam do ostrego, dodając maleńki o tej porze roku ząbek czosnku i chwilę pogotowałam. Jak już się ziemniaki zupą dobrze oblepiły, odstawiłam w koc na chwilę, a następnie wrzuciłam do miseczek jako sałatkę. Chwilę później przypomniałam sobie, że Rene podała kiedyś przepis na "sałatkę ziemniaczaną wg niemieckiego przepisu, która jest bardzo smakowita: około 2 kg ugotowanych na średnio ziemniaków polewacie sosem przyrządzonym z 0,5 l rosołu + prochy typu pieprz biały,czarny,gałka, posiekana cebula,2 ząbki czosnku, sól,ocet winny, musztarda, kurkuma, kminek, gotować 5 min, polać, odczekać chwilkę, aż w ziemniaki wsiąknie sos, na półmisek wykładać same ziemniaki bez sosu. Sos musi być intensywny, dobrze dosmakowany!!!" Chyba mi ten przepis pracował w głowie. :) data: 2008.03.14 autor: Joanna - MamAsik | | Moniko z Czestochowy oczywiscie mozemy na pro. sie zapoznac tylko jak sie cieplej zrobi bo ja to wiesz z moim chlopakiem pezyjsc musze a moze byc i tak ze z cala trojka jak starszaki sie upra.Podaje moje gg.7812682.Do zobaczenia:)))) data: 2008.03.14 autor: Magda Kaspianowa | | Witam wszystkich serdecznie. Chcialabym podzielic sie z Wami moim przepisem.
Jest to przepis na lekka i pyszna potrawe z polnocnej Afryki.
Mozna nazwac ja “Kartoflanka z groszkiem” ;o)
Do rondla wlewamy 2-3 lyzki oleju i lyzeczke papryki slodkiej( w proszku).
Nastepnie 5 zabkow czosnku wycisnietego przez praske( mniej lub wiecej – jak kto lubi, ja lubie duzo czosnku i daje 7-8 duzych zabkow), czarny pieprz i okolo litra rosolu. Jak nie mam rosolu to w smaku slonym daje zimna wode i wtedy gotuje te potrawe dluzej. Lyzeczka soli( ja daje tez kostke wolowa), lyzeczka soku z cytryny, duza szczypta kurkumy, ziemniaki posiekane w duza kostke( okolo 0.5kg- zalezy dla ilu osob sie gotuje) i po dluzszej chwili( aby nam sie nie rozgotowal za bardzo) groszek zielony (1-2 puszki) na koniec chilli lub cayenne. Gotujemy tak dlugo az zrobi sie taki fajny gesty sos. Ja mieszam potrawe czesto aby te ziemniaczki ta swoja skrobia zagescily mi ten rosol na sos. Potrawa jest bardzo prosta i smaczna.Napewno kazdy znajdzie swoj sposob na ta potrawe. Ja zazwyczaj gotuje 3 litrowy gar i potem w sloiki. Smacznego.;o)
P.S Jak bedzie Wam smakowalo to napisze jeszcze inny przepis.;o) data: 2008.03.14 autor: Alicja z Brighton | | Do animowego uśmiechniętego :-) Dzięki za przepis na rosół! data: 2008.03.14 autor: Kamiczek | | Joasiu, dzięki za przyprowadzenie do porządku :);), jednak czasem jeszcze można się zamieszać przeszukując forum. Szukam jednego, coś innego rzuci mi się w oko, później przypomina się jeszcze coś, co miałam wcześniej sprawdzić i tak można siedzieć i czytać, a z czasem nie jest tak kolorowo...No i nie zostaje nic innego, jak się popytać Was bardziej, bardziej, bardzo doświadczonych, a tak zawsze jeszcze coś nowego się uwydatni :):):) Jagódko, Tobie dziękuję za porady mięsne i pokrywkowe, jeśli mogę to tak nazwać :) Ewo S. a Tobie za przykłady zupek wiosennych :) ** Magdo z Aachen, przede wszystkim rytuały wykonujemy zawsze nieparzystą ilość powtórzeń. Zaczynamy od trzech i zwiększamy stopniowo, o dwa więcej. Możesz ćwiczyć przez na przykład tydzień trzy, a po tygodniu zacząć pięć. Zwiększasz później w zależności od tego jak się czujesz i jakie są Twoje możliwości. Dochodzisz do 21 powtórzeń i tak zostaje, więcej nie robimy. Ważne jest również, aby rytuały wykonywać spokojnie, dokładnie, tzn. przyłożyć się do nich, nie robić ich jak brzuszki na ilość. No i chyba najważniejsze - prawidłowe oddychanie. Myślę, że to chyba tyle. No i raczej z rana, a nie na wieczór, po później pewnie spać się nie da, nie próbowałam wieczorem, bo spać lubię:) Pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.14 autor: mŻonka | | Basiu, paczkę wyrzuciłam, ale myślę o takim okrągłym ryżu jak do rizotto, zdaje się być delikatniejszy.* Martynko, właśnie zwróciłam uwagę na to, że twoje maleństwo ma 10 miesięcy. Powinnaś unikać pszennego glutenu do roczku przynajmniej. A manna jest otrzymywana z pszenicy, więc... Główne zagęszczacze dla takiego maleństwa to jeszcze kukurydziana i płatki owsiane. Za jakiś czas dojdzie kasza krakowska i gryczana, i ryż z jęczmienną w niewielkiej ilości od czasu do czasu. Chyba, żę ci pani Ania powie inaczej. * Alicjo z P. a ja myślałam, że słodki ziemniak to to samo co topinambur. Zobaczyłam w Wikipedii i rzeczywiście inaczej to wygląda, wilec ziemniaczany - to batat = słodki ziemniak, a topinambur nie jest tak pomarańczowy. :) Dziękuję za impuls do dokształcenia. :) * Beato z Jeleniej, na torta się nie dam zaprosić, bo słodyczy nie tykam, winem też mnie nie upijesz, hmmm... Chyba po prostu przyjmę "przeprosiny" ;D) Zwłaszcza, że dziś sprawdziłam jak działa moc przepraszania. data: 2008.03.14 autor: Joanna - MamAsik | | Martynko, piszesz o słodkich ziemniakach, a potem o debiucie z topinamburem. Dla mnie słodkie ziemniaki to inaczej bataty, a topinambur to topinambur tzw. słonecznik bulwiasty. Też pyszne i słodkie. Pozdrawiam data: 2008.03.14 autor: Alicja z P. | | Witajcie mili Forumowicze! na początek małe PS do niepodpisanego posta, Jagoda pisała swego czasu "Anito, mała korekta przepisu na rosół wiosenny - z polecenia Pani Ani:). W garnku nie może być więcej wrzątku niż ok. 3 litry, bo nie zmieszczą się mięsa i jarzyny. Dopiero po ich ugotowaniu i wyjęciu uzupełniamy wrzątkiem do 5-6 l i nie przecedzamy przez sitko." ***Beato z J.G. ja również dołączam się do grona miłośniczek Twoich postów, rzeczywiście bije z nich b.dobra energia i od razu robi się trochę cieplej na duszy i nawet jeśli nie dzieje się w życiu najciekawiej, człowiek zapomina na chwilę o problemach. Pozdrawiam wszystkich serdecznie z Panią Anią na czele. data: 2008.03.14 autor: Jola z Łodzi | | Do Joanny Mam-Asik. Niniejszym pragnę publicznie przeprosić Szanowną Panią za zaistniałe zamieszanie. Mężulek z podróży wrócił, winem upił, jasność umysłu przyćmił. A jak przeprosiny sms-owe i forumowe nie wystarczą to przy okazji na przeprosinowy, pyszny wasz poznański tort Kandulski zaproszę (choć on Ciesielsko niepoprawny) Buźki Kochana. data: 2008.03.14 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Joasiu a co to za dobry włoski ryż jaki masz na myśli ? Pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.14 autor: Basia | | Martynko, kaszka manna jest zdaje się kwaśna, osobiście wrzuciłabym łyżkę dobrego włoskiego ryżu zamiast kaszki manny, i podduszone pomidory do zakwaszenia. data: 2008.03.14 autor: Joanna - MamAsik | | Przepis na wiosenny rosołek wygląda apetycznie.Spróbuje go dzisiaj ugotować.Domyślam się ,że powinno być dwa małe lub jedno duże skrzydełko indyka. data: 2008.03.14 autor: Leo | | A ja jeszcze raz Wam podziekuje za to, ze jestescie i piszecie. Wczoraj zakrecilam sie potwornie i mie tak trzymalo. Poczytalam sobie forum i juz lzej mi.
Pytanie w sprawia rytualow: ja zaczynalam ze trzy razy, dochodzilam do 10 powtozenia i makabra. Jakas taka zupelnie niezrownowazona bylam. Przestawalam i dochodzilam do rownowagi. Teraz juz troche boje sie znowu zaczac, choc czuje, ze powoli bylby czas. Gdzies na forum czytalam o takim przypadku, wiec tez stwierdzilam, ze poczekam do wiosny, a ona juz nadeszla... Mialyscie moze cos podobnego? Moze ktoras z Was ma pomysl z czego to moze wynikac?
Pozdrawiam b. serdecznie data: 2008.04.07 autor: Magda z Aachen | | Ja w sprawie zup wiosennych. Wczoraj ugotowałam barszcz ukraiński, z mniejsza iloscia kapusty i bez fasoli bo nie mialam namoczonej. Ale wyszedl pyszny i sadze ze wlasnie wiosną można fasolowe zacząc gotować (choć z umiarem rzecz jasna), barszcz ukrainski. Ja sie tez już pokusiłam i ugotowałam kapuśniak, choć lżjeszy i kapusty dałam duzo mniej jak w przepisie, ale wyszlo smacznie a że dodatki inne niż do zwyklej jarzynowki wiec urozmaicenie smakowe ogromne. W razie czego prosze doświadczone osoby o naprowadzenie jeśli przesadziłam z czymś. A do rosołku wiosennego była korekta (głownie ze wrzątku bierzemy mniej - tak 3 litry i nie odcedzamy potem). data: 2008.03.14 autor: Ewa S. | | Przepis na rosół wiosenny zamieszczony przez Anitę: 5 litrów wrzątku, po łyżeczce tymianku, kminku całego, 0,7 - 0,8 rostbefu z kością, dwa duże lub jedno małe skrzydło indyka, 1 łyżeczka imbiru, 1/3 łyżeczki chilli, 1 liść laurowy, 1-3 ziarenka ziela angielskiego, 1-2 ziarenka goździków, po kilka ziarenek pieprzów kolorowych, kolendry całej (to wg uznania), 1 łyżeczka warzywka, 1 czubata łyżka soli, 1 łyżeczka bazyli i gotujemy na małym ogniu 1,5 godz pod przykryciem z min uchyleniem pokrywki. Natępnie dodajemy pęczek zielonej pietruszki, 1 łyżeczka kurkumy, 6 marchewek i 2 białe pietruszki (przekrojone wzdłuż), 2 całe cebule, 1 fenkuł, por, kawałek selera niaciowego (wg uznania), 6-8 ząbków czosnku (plasterki, lub przez praskę). Na mini ogniu gotować - mrugać - jeszcze 45-60 min. Następnie wyjmujemy mięsko i warzywa delikatnie. Dodajemy soli bardzo uwaznie - zważając, iz niebawem dolejemy wrzątku do ok 6 litrów, a więc soli słuszna ilośc, 1 łyżka na pewno, szczypta bazyli, wrzątek do 6 litrów (chwilę pogotowany tuż przed wlaniem), szczypta kurkumy, 1/2 łyżeczki kminku mielonego, na koniec 1/5-1 łyżeczka pieprzu czarnego. Zagotować, chwilę mrugać. Rosołek jest klarowny, słoneczny, do popijania lub jedzenia z drobnym makaronem jajecznym. S m a c z n e g o :P data: 2008.03.13 autor: :) | | Witam wszystkich! Udało mi się w końcu zakupić słodkie ziemniaki :) Dodałam już jednego do zupy dla mojego 10-miesięcznego Jacusia, zagęszczając tę zupę ziemniakami i dwoma łyżkami kaszki manny. W zupie była też 1 marchewka, pół pietruszki, cebula, czosnek i łyżka podduszonych pomidorów z puszki. I oczywiście mięsko z cielaczka i prochy. Wyszły pyszności :))) To mój debiut z topinamburem i nie jestem pewna, czy dobry wybrałam "zagęszczacz". Jaka kaszka najbardziej wam do słodkiego ziemniaka pasuje? Pozdrawiam wiosennie :) data: 2008.03.13 autor: Martynka | | Jak to czasem się pokrętnie życie układa... Żebym polubiła chodzenie na obcasach było mi potrzebne potworne zmęczenie stóp i przypadek... Przypadkiem po całym dniu chodzenia w adidaskach byłam zmuszona włożyć półbuty na stabilnym pięciocentymetrowym obcasie i co? I kostki mi przestały dolegać!!! Wiadomo inaczej się noga układa, inne mięśnie i ścięgna pracują, odmiany im było trzeba i tyle :), ale o wkładkach i tak myślę p. Aniu :). data: 2008.03.13 autor: Jolik | | Mamo Kaspiana, a na Promenadę Niemena chadzasz ze swoim bąblem na spacery? Bo jeśli jeszcze się nie wyprowadzasz, to może w jakiś ładny dzionek dokonamy zapoznania? Ja bardzo chętnie! Każdy "żywy" człowiek znający pp jest dla mnie na wagę złota!! Oczywiście nie przymuszam. Na odzew czekam ;) data: 2008.03.13 autor: Monika z Częstochowy | | Szukam i szukam w archiwum i wszedzie rosolu na wiosenne rozterki- nie ma!Jest poscik Anity, w ktorym zapowiada jego zamieszczenia, ale tego, gdzie przepis byl, gdzies wcielo, no. A ja wlasnie zakupilam wreszcie skrzydlo indora....Pomozecie?? data: 2008.03.13 autor: kamiczek | | Leo, wrzuc w wyszukiwarke haslo owsianka i dostaniesz przepis na cudo sniadaniowe jakich malo, wiele bab o niej pisalo...Pani Ania podawala przepis w marcu-kwietniu 2007, wiec poszukaj tak. Pozdrawiam wszystkich z zimnego Ostrowa (a niebo pelne gwiazd, ale by sie piknie je ogladalo na strychu z oszklonym dachem!) data: 2008.03.13 autor: kamiczek | | To ja przy okazji dziękuję Jagodzie i Joasi MamAsik, bo mŻonka napisała tez za mnie te pytania:-)Niestety zakupiłam juz dzisiaj i kapuste i baklażana i kalarepkę:-( Bo ta marchewka do obiadu i jarzynowe i rosołek tylko to tak monotonnie sie wydawało... data: 2008.03.13 autor: Nowa gdynianka | | Anito, z tym cellulitem to prawda! Kilka dni temu stanelam ja sobie przed lustrem na golasa i obejrzalam moje nogi, a tam...po cellulicie ani sladu! Kiedys dwa razy dziennie torturowalam sie taka rekawica do masazu, wklepywalam kremy,olejki i Bog wie co jeszcze...a franca - cellulit ani myslal sie z moich ud zmyc. A teraz go niema! pewnie nie polubil PP i postanowil mnie opuscic. I pomyslec, ze to tak calkiem naturalnei poszlo! data: 2008.03.13 autor: kamiczek | | Jagódko, mam właśnie w domku i krupnik i grochówkę. Gotowane były w sobotę jednocześnie na cały tydzień, niby przepisy podobne, a jednak różne i różne acz równie pyszne zupki wyszły:) *** A wczoraj zrobiłam pyszne kotleciki z kaszy jęczmiennej mazurskiej. Kaszę tę kupiłam pierwszy raz w życiu do gulaszu mięsnego i mi trochę zostało. Oto przepis: podsmażona cebulka, kasza 200 gr, pieprze, kolendra mielona, ciut czili, sól, bazylia suszona lub świeży koperek, łyżka bułki tartej, tymianek, szczypta kurkumy, jajko jedno surowe, jedno gotowane w kosteczkę pokrojone, kminek mielony i pieprz czarny na koniec. Obtaczać w jaju z czili i bułce tartej. Smażymy na złoty kolor. Z każdym naszym sosem moga być podane, same zresztą też. Jeśli kaszy nie mamy z obiadu możemy ją ugotować z utartym kawałeczkiem selera białego, lub innego warzywka dla urozmaicenia smaku. Na moje oko i brzusio-po-zjedzeniu przepis ok:) data: 2008.03.13 autor: Anita | | Słyszałem,że przepis na "Zupe Śniadaniową" podany w książce został zmodyfikowany .Jak obecnie dobrze ją ugotować? data: 2008.03.13 autor: Leo | | Beato, racja...porządek w domu to i porządek w życiu. Rekawy zakasane i zasuwam ile sił w moim wątłym ciele. A im więcej zasuwam, tym więcej znajduję rzeczy do uporządkowania. I wietrzę, wywalam, przewracam. Tyle rzeczy miało mi się przydac, a juz trzy lata od przeprowadzki na strychu się wylegują i nic...nawet zapomniałam, że je mam. Dachu szklanego to miec nie będe, bo to się nie da u nas zrobić, ale za to na balkon zrobiony na dachu garażu ze strychu będe mogla wychodzic, nogi przed machaniem sobie opalać:-) A co ja na tym strychu będe robiła? Ja mam talenta językowe i tłumaczeniem się zajmuję...i taki mam plan, że będe to robić w domu właśnie. Ale teraz idę ugotowac zupke na jutro. Pa data: 2008.03.13 autor: Kamiczek | | MŻonko, nie bój się mięsa, możemy je zjadać, tyle tylko, że delikatniej doprawione, z warzywkami, te duszone w winie raczej na inną porę roku odkładamy i raz po raz np. do mięsa makaron. Potrzebujesz konkretów, bo nie ujedziesz. Jak nie wezmę do pracy solidnej porcji pyrów i mięsa, nie mogę się z głodu skoncentrować:)) Na obiad mięsko, z dodatkiem kwaśnego, na kolację zupa jarzynowa - normalna, z groszkiem czy cieciorką albo inna smakowita. Nie używamy tego, co o tej porze roku nie występuje jako normalnie przechowywany produkt. A na przednówku wiadomo, jak bywało. Grochówka czy krupnik też może być, byle nie za ciężkie i dobrze zrównoważone kwaśnym. Wiosną gotujemy z uchyloną pokrywką, wtedy potrawy są "lżejsze". Pozdrawiam:) data: 2008.03.13 autor: Jagoda | | To prawda. Na PP chudnie sie natychmiastowo, wyglada jak szczpa, dookola wszyscy podejrzewaja anoreksje i wybaluszaja oczy kiedy widza ilosci jedzenia jakie jestesmy w stanie pochlonac:) Potem, po jakims spokojnym dluzszym okresie, waga zaczyna rosnac... i stabilizuje sie:) Czlowiek nadal szczuply ale juz nie chudy, a jakis taki pelniejszy, zdrowszy...:) Wszystko w Porządku zatem:) data: 2008.03.13 autor: monika z łodzi | | Joasiu no właśnie tej papryki w ogrodzie to nie ma, bo w sklepie to cały rok:) Dlatego pytam, co na wiosnę wrzuca się do gara. Zwłaszcza do drugiego dania. Skoro teraz mamy jeść mniej mięsa, to znaczy, że mamy robić częściej np. kluski serowe, placki ziemniaczane, kluski francuskie, naleśniki?? A mogę sobie zaserwować np. grochówkę, albo krupnik czy też nie bardzo?? Same jarzynowe zupki i rosołek wiosenny?? Po chwilowym oświeceniu przyszła do mnie zaćma lekka i boję się cokolwiek ugotować, żeby pasowało do tej zakręconej wiosny. To będą moje pierwsze sezony i dlatego tyle wątpliwości. I stąd moja prośba o pomoc i parę przykładów, co teraz gości na Waszych talerzach, Kochane Forumowiczki :) Z wielkim znakiem zapytania pozdrawiam... data: 2008.03.13 autor: mŻonka | | Dzidko, słusznie, trzeba się zabrać do ćwiczeń, a nie jedynie wspominać czasy, kiedy to byłam szczapą i wchodziłam w ciuchy o jeden rozmiar a nawet dwa mniejsze. To już nie wróci tak bezwysiłkowo. To było przez moment. Zresztą ta chudość nie dodawała uroku. Najważniejsza jest systematyczność w każdym działaniu. Pozdrawiam data: 2008.03.13 autor: Joczka | | Beato dziękuję Ci za wspaniałą i natychmiastową poprawę humoru w te wietrzną i deszczową pogodę. Moje nogi nie są tak znowu zabójcze, ale dla mnie to są super. A tak na dodatek to ja też lubię ten fajny 'ból' pleców po długim grzebaniu w ogrodzie. Pozdrawiam data: 2008.03.13 autor: Dzidka | | mŻonko, a przeszukałaś ty forum pod kątem "jarz" i "warzyw"? :) Jeśli biała kapusta, to tylko włoska, jest delikatniejsza. Rosną już papryki i kabaczki? ;) A ja myślałam, że one w sezonie jesiennym obfitują raczej. Nie kombinuj Kobito, nie kombinuj w złą stronę. :) data: 2008.03.13 autor: Joanna - MamAsik | | Beatko, na ciesielskim jedzeniu falbanki znikną z czasem, a więc zachwyt męża "podrasowanym zawieszeniem" masz jak w banku;). U mnie choć szczupła jestem i kiedyś trenowałam sporo też się jakis czas temu pojawiły. Po przejściu na PP najpierw schudłam bardzo (3-4 kg to dla mnie dużo) i potem przybrałam z powrotem innym jakby ciałem, bez cellulitu. W odstawkę poszły kremy i inne bajery, które i tak nie pomagały. Zbyt wielu damskich nóg nie oglądam ostatnio, ale niedawno na siłowni w szatni przez przypadek na chwilę sie znalazłam, a tam młodziutka zagorzała fanka fitnesu szykowała sie do ćwiczeń i kiedy się rozebrała, aż zrobiłam wieeelkiee oczy takie cellulitis miała. Pewnie po to na tę siłownię na chwilę poszłam, by to zobaczyć, bo z ćwiczeń wyszły akurat nici. A propos, pani Ania siłownię poleca, a ja od kilku dni planuję swój wielki wiosenny powrót do treningów;) *** Magdo z Achen, to prawda, ręce, które mają tendencje do przesuszania bardzo reagują na nadmiar kawy, naszej także, i smaku gorzkiego w ogóle. Kubek rano, w południe i popołudniu to ilość akuratna. W weekend zdarza mi się pić jej więcej i w poniedzialek widać tego skutki. Pozdrawiam wszystkich ciepło i serdecznie. data: 2008.03.13 autor: Anita | | Witam wszystkie panie wiosennie, i tak od razu powiem o co mi znowu chodzi...Zastanawiając się nad sezonowością warzyw i nad wiosennymi zupkami wciąż przychodzą mi do głowy pytania, jakie te warzywka teraz wrzucacie do gara, a przede wszystkim, do drugiego dania na obiadek. Czy można kapustę duszoną białą i czerwoną, albo leczo z papryki i kabaczka, czy tylko marchewka?? Buraczki nie za często, surówek tym bardziej, poradźcie proszę niedoświadczonej jeszcze kucharce:) Bo ta wiosna to taka podstępna troszkę, prawda?? A co do rytuałów tybetańskich, to próbowałam je uskuteczniać już parę razy w swoim życiu, ale dopiero teraz, zaczynając PP udało mi się również z nimi. Zaliczam codziennie rano, po naszej kawce, 13 powtórzeń już i faktycznie przynosi to dodatkowe efekty w postaci zmniejszających się tu i ówdzie obwodów, pozostałych po "dogadzaniu" sobie w czasie ciąży truskaweczkami i innymi "pychotkami" typu lody...Nie wspomnę o samopoczuciu i energii, jaka przeze mnie wtedy przepływa. Godne polecenia:) Acha, jeszcze jedna sprawa, jak robicie naszą kawkę, to dodajecie cynamon, imbir, kardamon czy może też cayenne? Pozdrawiam tak jak zaczęłam, czyli bardzo wiosennie. data: 2008.03.13 autor: mŻonka | | Pani Aniu dziękuję za odpowiedzi na moje pytania,mam ich jednak dużo więcej zwłaszcza że wizyta u Pani dopiero na wrzesień bo już miejsc nie ma.Miałam operacje serca-wada wrodzona po kilku latach zaczęły się problemy z krążeniem i od 7lat regularnie mam holtera który wykazuje zawsze dużo i dość długich pauz nocnych. Chodzi mi o to że od czasu czyli dwóch miesięcy jem wg PP i czuję się nie najlepiej jeśli chodzi o serce mam dziwny ucisk,uczucie duszenia w okolicach lewej piersi,a po wypiciu kawy rano i zjedzeniu owsianki zawsze mam wilgotno-zimne stopy i zimne poty.Nie jem wcale kwaśnego-zimnego-surowego-słodkiego do kilku miesięcy i dodam jeszcze że znowu schudłam.Jem zupy,mięsa duszone z warzywami głownie cebula,czosnek,marchew,por,ostatnio chleb czerstwy z masłem i pastami,naleśniki. Co robię źle...Pozdrawiam ciepło. data: 2008.03.13 autor: Kasiaaa24 | | Kasiu z Paryza a skora u dziecka to proces iscie kulinarny.Nie ma czegos takiego jak wyrastanie.Moj maly tez o niebo lepiej wyglada a bylo tragicznie.Gdzies w archiwum sa zdjecia jak znajdziesz to zerknij. data: 2008.03.13 autor: Magda Kaspianowa | | Beatko inspiracjo mja Anioly mi cie dzisiaj zaslaly.Dziekuje :)))).
Kasiu z Paryza ja tez najpierw tylko Kaspkowi gotowalalam bo czasu nie bylo ale jak sie wprawilam to tak po malutku nam starszakom tez gar zupy wywazylam.A teraz jak wprawnam na wszystko mam czas na gotowanie i na forum i na naladowanie sie pozytywnymi myslami.Jeszcze na rytualy wyskrobie i bedzie juz super.Ale wszystko w swoim czasie.Nie obwiniaj sie o brak czasu i nie szukaj go na sile on sam sie znajdzie zobaczysz i wszystko wtedy bedzie proste.:)))) data: 2008.03.13 autor: Magda Kaspianowa | | Beata! Nie wiem jak inni, ale ja z niecierpliwością czekam na kolejne posty od Ciebie. Takiego wulkanu radosnej energii to dawno tu nie było! Po reakcjach na Twoje posty widzę, żeś Ty taki pomocnik anielski w ludzkiej postaci:) A co do falbanek, to na pewno peeling kawowy będzie pomocny. Czytałam gdzieś, że w USA produkują spodnie z udziałem kofeiny, bo podobnież to odchudza i wygładza:) Pozdrowienia data: 2008.03.13 autor: Marta R. | | Kamiczku, a jeszcze tak z czystej babskiej ciekawości zapytam – a co ty tam pod tym przeszklonym dachem (oprócz seksownego przekładania nóg przed mężem) robić zamierzasz? Pochwal nam się tu pięknie – taką intencję warto w eter puścić – niech TAM NA GÓRZE się dowiedzą i zaczną już dla Ciebie pracować. data: 2008.03.13 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Kombinowalam jak kon pod gorke co robie nie tak. Na poczatku, czli 1,5 tyg temu male grzeszki popelnilam i tak myslalam, ze to od tego. Potem bylo jeszcze gorzej, rece popekane, spuchniete - myslalam wiosna, mycie naczyn. Emocje zle moze (ale tu raczej nie mialam sie do czego przczepic). A to bylo takie proste - za duzo kawy (i co z tego, ze naszej) i prawie wcale herbatki (jakos sobie o niej przypominam jak cos jest nie tak). Na cale szczescie jednak dotarlo to do mnie, od dwoch dni sie poprawilam, no i rece zaczynaja wygladac. Tak ku przestrodze pisze i pozdrawiam cieplutko, cieszac sie z nowego nurtu samorealizacji ktory obecnie na forum dominuje. data: 2008.03.13 autor: Magda z Aachen | | Dzidko - rytuały ćwiczę i owszem, doszłam na razie do 7 powtórzeń. Dodatkowo jak w garnku energetyczny rosołek, czy też inne czarodziejskie cudo pyrtoli, to zanim domieszam i w odpowiednim momencie doprawię, to na steeperek wchodzę co by nóżki nieco wysmuklić, lub przed garami na kocyku na chwilkę legnę i mięśnie brzucha utwardzić usiłuję, albo też jedną ręką w garze mieszam a w drugiej ciężarkiem wymachuję, żeby zwis między łokciem a ramieniem zmniejszyć. Marzenia o pięknej figurce działaniem wspieram, a jakże. Pozdrawiam Cię cieplutko Dzidko o zabójczych nogach. data: 2008.03.13 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Kamiczku, odgracenie strychu rzecz obowiązkowa (porządek w domu = porządek w umyśle i sercu) Ja jak tylko powiew wiosny poczuję, natychmiast wszystkie kąty wietrzę i wywalam, wywalam, wywalam. Uwielbiam rytuał oczyszczania przestrzeni – szczególnie wiosną – pożegnanie nagromadzonych „zbędności” nieodłącznie kojarzy mi się z zaproszeniem NOWEGO. No i zobacz Kamiczku, ty jeszcze rękawy masz opuszczone a już NOWE kiełkuje. A jak tylko kontener na śmieci pod dom podstawisz, to pójdziesz do przodu jak burza. Tylko wtedy przez ten rok oczekiwania, to ty się biedulko zanudzisz, lepiej takich zaporowych terminów sobie nie stawiaj, tylko się otwórz już teraz – niechaj się stanie. Pa Pa. Powodzenia nie życzę bo ono i tak Ci pisane. data: 2008.03.13 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Joczko. Moja waga przez 1,5 roku jedzenia spadała w dół, byłam już prawie jak szczapa, a teraz przybrałam 5 kg i waga się ustabilizowała i myslę, że tak miało być. Na pewno pomocne w tym ustabilizowaniu wagi są jak niejednokrotnie już pisała Pani Ania ćwiczenia fizyczne. W moim przypadku są to rytuały tybetańskie, też już niejednokrotnie tu opisywane. Dodam tylko, że gdy po Świętach Bożego Narodzenia przestałam ćwiczyć, a bo dzisiaj to nie chce mi się, to jutro i tak z dnia na dzień się odwlekało to i waga poszła w górę i tłuszczyk zaczął powracać. Gdy znów ćwiczę, widzę, że tłuszczyk się spala i zostają fajnie zarysowane mięśnie.
A teraz do Beatki : No i dzięki rytuałom moje falbanki, które mam od baaardzo dawna się zmniejszyły, a jak słoneczko je troszkę pokoloruje to fajnie wyglądają, co chciałoby się może i założyć mini. Pozdrowionka.
Aha. Podziękowania dla Joasi Mamy Asik od mojej siostry Agnieszki, data: 2008.03.13 autor: Dzidka | | Kasiu z Paryża, cytat z wypowiedzi pani Ani: "Smak kwaśny musi być – łyżeczka do dwóch cytryny na litr zupy." Wszystko dostosowujesz do swojego smaku. Zacznij sobie gotować, masz czas, tylko w to uwierz. Łatwiej będzie ci poznać te wszystkie nuanse smakowe. Zabielana kawa cię nie oczaruje, jeśli natomiast ugotujesz ją sobie z cynamonem, imbirem (i może jeszcze kardamonem), osłodzisz, to zobaczysz, uśmiech zawędruje na twarz i nic do niej nie dodasz. Zatwardziali mleczni kawosze rezygnują u mnie z mleka. :) data: 2008.03.13 autor: Joanna - MamAsik | | Korzystając z okazji, że głosu sobie udzieliłam to Wam jeszcze wspomnę, że poprzedni weekend spędziłam na Festiwalu Kobiet PROGRESSTERON. Na wspomnienia sobie pozwalam, bo być może któraś z Was będzie chciała skorzystać – wiem, że w wielu miastach impreza będzie się dopiero odbywała (www.dojrzewalnia.pl). „Progressteron” ponoć już po raz 14 kobiety zabawia, ale w moim mieście to nowość, więc skorzystałam. U nas co prawda rodzinna niedziela to rzecz święta, na tę okoliczność jednak dostałam wyjściówkę. Miło było. Na bębnach pograłam, salsę, rumbę, merengue i inne tego typu potańczyłam. Mówię Wam kobietki, cieszmy się że sobie te „Jinowskie” ciałka wybrałyśmy. Ileż z nich można wydobyć jak nam tylko ktoś pięknie zagra. Fakt, że cellulit na udach (jak to mawia moja córeczka „mamusiu, falbanki ci latają”); fakt, że pryszcze na plecach i zimową porą ciało jakieś takie blade. Ale sala taneczna bez luster była i super się bawiłam. Przez całe życie taka zakompleksiona, z teraz co, na stare lata (a raczej drugą młodość) trzęsę tymi „falbankami” z uśmiechem na ustach. Wstydu nie mam czy co – całkiem mi się w głowie poprzewracało i na dodatek wcale mnie to nie martwi....... Wspominam sobie te tany, tany, i tak po cichutku sobie marzę, że może od tych naszych ciepłych zupek moje falbanki z czasem stracą werwę do falowania, skórka na plecach się wygładzi, ciałko przez godzinkę na słonko wystawiane apetycznego kolorku nabierze. A mężulek z błyskiem w oku spojrzy i pomyśli...”nowy model to to nie jest, ale za to jaki podrasowany” data: 2008.03.12 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Witajcie, to znowu ja:-) Rozgaduję sie ostatnio. Tak sie przejelam, ze wiosna i wazne jest kwasny, ze sobie dowalilam. Bol zoladka, katar, zimno no i kiepskawy nastroj. To pewnie te zupy, ktore "z serca" zakwaszałam cytrynka. Pozdrawiam znad kubka imbirówki:-) data: 2008.03.12 autor: Nowa gdynianka | | Tylko lyzeczka soku z cytryny na litr zupy. A do owsianki na poltora litra lyzka jest ok. Wiec jak to jest z ta cytryna? I czy teraz na wiosne nie mozna jej dawac wiecej? data: 2008.03.12 autor: Kasia z Paryza | | Kamilo z Paryza, ja to wszystko wiem co napisalas o Japonczykach, tylko chyba nie kumam zaleznosci, dlaczego np ryby nawet w zimie ich nie ochladzaja a nas tak.
Zastanawiam sie jeszcze nad inna sprawa, moze Pani Ania wie, roznimy sie troche anatomicznie od azjatow, ciekawa jestem czy cialo europejczyka mieszkajacego np w japonii czy w jakims innym miejscu w azji dajmy na to na rowniku, gdzie jest caly rok lato, bedzie reagowalo na tamtejsze jedzenie tak samo jak cialo azjaty?
Moj 3 letni synek mial przez ponad rok ropne krosty na rekach, teraz mu znikaja, ciekawe czy to dzieki diecie czy z tego wyrasta tak jak obiecal lekarz....moze tak zle mi te zupy jednak nie wychodza?
Ja mam migreny od dziecka, ale gotowac wedlug PP dla mnie bede chyba mogla na emeryturze, nie potrafie znalezc czasu na dobre gotowanie dla mnie i meza.
W weekend sprobuje Waszej kawy na sniadanie. Tak mysle, ze nie bedzie mi smakowac sama czarna, ale jestem ciekawa, wiec sobie kupie i zrobie ja z imbirem i cynamonem i z miodem, tak pijecie? Zobaczymy. data: 2008.03.12 autor: Kasia z Paryza | | Moniko z Czestochowy ja na wyzwolenia mieszkam wiec pewnie blisko siebie mieszkamy bo tysiaclecie scisle przylega do polnocy.Pozdrawiam:)) data: 2008.03.12 autor: mama Kaspiana | | ***Anitko, za uznanie dziękuję a na drutach też namiętnie dziergam bo mnie to odstresowuje. ***Jolik, cieszę się, że mogłam być pomocna – do przodu kobieto - jak mawiał Goethe „Cokolwiek robisz lub o czymkolwiek marzysz to się staje. W zuchwalstwie jest geniusz, moc i magia” ***Agatko ten cytat jest również dla Ciebie – pisząc o tym, że u mnie wszystko jak z mych snów i marzeń, na myśli miałam również mego księcia. Oj długo starą Panną byłam, koleżanki obrączkami po oczach mi świeciły a u mnie nic. Byłam już przekonana, że me marzenia zbyt wygórowane, rozważałam nawet opcję czy by tak poprzeczki w tej kwestii nie zaniżyć nieco. Tyle, że to jednak na całe życie...no i przyszły ojciec dzieci. A wiesz to zabawne bo ja tak samo przegląd mojego rocznika robiłam (oczywiście nie przez naszą klasę bo takich cudów jeszcze nie było). I wszystkie ciekawe modele też już były zajęte, a w akcie desperacji to już mi oczy zaczęły za takimi egzemplarzami chodzić, że wstyd wspominać. I cóż na zakończenie mogę Ci powiedzieć - to samo co Kamiczkowi – jak się baba uprze i Aniołki o wsparcie poprosi, to nie ma takiej opcji żeby się nie udało. Spadł mi więc nagle (chyba z nieba) w darze – on młodszy, ja starsza (no bo ten mój rocznik już był zajęty) i po 6 miesiącach huczne weselisko było i żyją długo i szczęśliwie. I tobie również księżniczko Agatko szczęśliwego zakończenia życzę, warto czekać na księcia. A że ty na naszych zupkach chowana, to i energia w tobie piękna krąży – a do siebie przyciągają się tylko energie o tych samych wibracjach, więc szczęśliwy koniec nieuchronnie Cię czeka. Ściskam Ciebie i twe smuteczki. data: 2008.03.12 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Agato, przyjdzie i na ciebie czas...jak oni sobie fajne babki znalezli, to Ty jeszcze fajnego faceta znajdziesz. Co ja mowi? nie znajdziesz, tylko trafisz na niego...tylko sie zrelaksuj i nie wyczekuj, niie szukaj desperacko...wpadniesz, jak najmniej bedziesz sie tego spodziewala. Sama tak mialam i mam najlepciejszego chlopa pod sloncem :-) Beato, masz, babo, racje w kazdem calu i milimetrze....pieknie piszesz, az cieplo na sercu. Strych na razie zagracony,bo ja chomikara jestem, ale jak sie ociepli, zakasuje rekawy i do roboty. A potem remoncik i dalej z gorki. Najdalej za rok bedzie gotowe. Obiecuje :-) Widze, ze wiecej zainspirowanych przez beate sie pojawilo...jak milo! data: 2008.03.12 autor: kamiczek | | Magdo z Sopotu, dzięki za wieści. Fajnie, dziewczyny ze jestescie; mam kiepski humor, wsiadam na forum i od razu cieplej sie robi na serduchu i uklada w glowie. Popadlam ja sobie w chciejstwo, oj popadlam. Trzeba by troche wyluzowac. Czytam tak sobie wasze posty i te z archiwum tez i zrozumialam co nie co- troche duzo u mnie analizy, rozwazania, wspomnien. A tu prosze- kazdy dzien cos niesie i na to warto patrzec, czyz nie? A do sopotu na bazarek jade:-))) Dzieki raz jeszcze! data: 2008.03.12 autor: Nowa gdynianka | | Agatko, Twoja połóweczka chodzi po ziemi i spotkacie się we właściwym czasie:) więc głowa do góry i korzystaj z czasu dla siebie, ma także wiele uroku. Pozdrawiam, obecnie także jako słomiana wdowa;) data: 2008.03.12 autor: Anita | | Beatko, faktycznie śliczności szyjesz. Hm, a ja od Babci i Mamusi nauczyłam się robić na drutach jako nastoletnia dziewczyna. Może troszkę dzięki Tobie kiedyś powrócę do tego hobby, kto wie. Pozdrawiam serdecznie:) data: 2008.03.12 autor: Anita | | Beato, nie smęcisz. Po przeczytaniu Twojego listu zadzwoniłam do kumpla po podstawową informację potrzebną do kalkulacji. Na razie jej nie otrzymałam, ale przyjdzie w odpowiednim czasie, a ja sobie na razie co innego przeliczę :). Dzięki za dodanie odwagi :). data: 2008.03.12 autor: Jolik | | Beatko ale z Ciebie fajna kobitka:) jak czytam Twoje posty to aż cieplej na sercu:) A ja mam dzis mały smuteczek... wskoczyłam na naszą klasę i wyszukałąm moich byłych chłopaków i wiecie ,że większość na już żonyi dzieci? Hm... cieszę się ich szczęściem ale czemu to tak jest ,że ja ciągle sama... Tak bardzo chcę dla kogoś gotować bo dla mnie jednej to już nie ma takiego uroku...
Ech... ugotuję zacierkę,zjem i poczytam. Aha a katar minął jak wyrzuciłam bazie z domu:) data: 2008.03.12 autor: Agata | | Witam!Powiedzcie proszę,która zupa będzie dobra na żeberkach cielęcych?A może dodać kawałek indyka? data: 2008.03.12 autor: Ala | | Kamiczku, nie ma tu co zazdrościć, tylko do roboty się trzeba zabrać - ty to biuro w domu ze szklanym dachem wizualizuj, dopracowuj, za biurkiem już siadaj, nogę na nogę pod biurkiem przed mężem seksownie zakładaj i masz je jak w banku. Z doświadczenia Ci powiem – jak się baba uprze i Aniołki o wsparcie poprosi, to nie ma takiej opcji żeby się nie udało. Ja jak się tak teraz zastanawiam, to u mnie wszystko jak z obrazka, który w dziecięcej swej główce nosiłam a później przez lata pielęgnowałam. A że nasze dopracowane marzenia – zwane teraz modnie „Twórczą wizualizacją” się spełniają – inaczej być u mnie nie może. Teraz gdy jestem świadoma jaką moc sprawczą mają moje myśli, bardzo dbam o higienę w mej głowie. Bo nie ma tak dobrze. Czy mi się to podoba, czy nie, spełniają się nie tylko te pozytywne pragnienia, ale wszelkie czarnowidztwa w stylu: „życie jest do d...y”, „dookoła beznadzieja”, „to mi się nigdy nie uda”, itp.,itd. Ale Wy to wszystko pewnie wiecie, więc co ja Wam tu smęcić będę.
Buziaczki data: 2008.03.12 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Kasiu z Paryża, osiągnęłaś duży sukces, jeśli chodzi o owsiankę i to tak szybko! Mnie dosmakowanie jej zajęło wiele, wiele miesięcy! Ja zupy doprawiam bez użycia łyżeczki, sypię prosto ze słoiczków. Nie gotuję co prawda jeszcze zup dziecinnych, ale chodzi mi o to, że trudno jest podać konkretne proporcje i na pewno nie niechęć forumowiczek do dzielenia się sprawia, że nie otrzymałaś jeszcze konkretów w odpowiedzi. Każdy ma przecież inny smak i preferencje. To prawda, że każda zupa smakuje inaczej, nawet wg tego samego przepisu. I, tak jak Joanna, radzę ci pokombinuj z solą. Wiele osób obawia się jej, ale na naszym jedzeniu jest nieodzowna, bo sprawia, że inne smaki wyłażą na wierzch. Dla mnie sztuka dosalania była najtrudniejszą w tej materii. Przyznam, że dopiero po kursie w Wąsowie odważyłam sie dawać jej dużo więcej. Potrawy zyskały głębię i nie ma to nic wspólnego z przesoleniem, jak to ma miejsce w gotowaniu potraw niezrównoważonych wszystkimi smakami. Pozdrowienia data: 2008.03.12 autor: Marta R. | | Witam serdecznie. To moje drugie wejście w PP - obecnie od czerwca ubiegłego roku. Wchodzenie całkowite w pp owocowało utratą kilku kilogramów. Tak było za pierwszym razem, jak również za drugim. Po czym niestety waga szła w górę. Teraz też tak się stało. Najpierw wielka euforia i byłam wielce happy, że pozbywam się zbędnych kilogramów (czyt. sadło na brzuchu i biodrach). Radość moja przyćmiła się nieco gdy ponownie zaczęłam obrastać tłuszczykiem. Obserwuję i wydaje mi się, że przybieram nadal. Czytuję rózne posty na forum i też jest co nieco o utracie wagi i radość u ludzi ale później już o tym nie piszą. Być może wracają do poprzedniej wagi. Te 5 kg, które tak pięknie utraciłam pozwoliło mi powyciągać mnóstwo rzeczy z szaf, które czekały na dzień, w którym się w nie wbije. Ujrzały światło dzienne, przewietrzyły się i powędrowały na spoczynek ponownie. Nie jestem grubasem ale te parę kilogramów jest dla mnie zbędnym balastem i "wraca do mnie jak bumerang". Początkowo miałam teorię związaną z chudnięciem na pp, że to oczyszczanie się ze śluzu i toksyn. Ale gdyby tak było to nie sądzę, by organizm ponownie budował na powrót masę (zbędną dla mnie). Ciekawi mnie jakie doświadczenia mają inni forumowicze z "procesem chudnięcia" i co dzieje się z nimi po okresie chudnięcia...? Poza tym wszystko ok, jestem jak "koń wyścigowy" na tym jedzonku. Nie ma stanów znużenia, senności (jedynie gdy popełnię jakiś błąd). Lepiej czuję "siebie" - swój organizm. Postrzegam "energetycznie" i nawet mój język obfituje w wiele słów związanych z energią. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów. data: 2008.03.12 autor: Joczka | | Jeszcze info dla Nowej Gdynianki. Na targowisku w Sopocie są też sklepiki otwarte codziennie - nie tylko w dni targowe. I tam w jednym są płatki owsiane ze Stoisławia w bardzo rozsądnej cenie (i od niedawna kaszka kukurydziana też - jakoś ostatnio się zrobił z nią problem w Trójmieście a pani była uprzejma sprowadzić na zamówienie)a w drugim sklepiku taki wybór makaronu czanieckiego jakiego jeszcze nie widziałam. W obus sklepikach warto się równiez zaopatrywać w masło - jest sporo tańsze niż gdzie indziej. A ja od niedawna pracuje na Wyścigach i mam to wszystko pod nosem i rzeczywiście dostajemy to czego potrzebujemy w życiu - trzeba mieć tylko oczy otwarte. data: 2008.03.12 autor: Magda z Sopotu | | Kasiu z Paryza. Japonczycy sa zdrowi, bo zjadaja to co jest dla nich odpowiednie w ich klimacie. Mieszkaja na wyspie, wiec jedza ryby. Respektuja nature, klimat tradycje. Basta. Plus zupelnie inne podejscie do zycia, inna filozofia. Problemy ze zdrowiem zaczynaja sie jak adoptujemy styl zycia, myslenie i jedzenie innych kultur, ktore nie pasuja do miejscowch warunko. Np. dieta South Beach dla kogos mieszkajacego w Zakopanym:). Np. w Chinach problem otylosci zaczal sie, kiedy fastfoody zaczely powstawac tam na skale masowa.
Co do jedzenia PP to nie jest ono tak aromatyczne jak inDyjskie zarelko, bo to jest PP- czyl Prawie Polskie, tylko z odrobina magii. Nie uzywamy przeciez tak aromatycznych przypraw jak w Indiach. Curry jest mieszanka roznych przypraw i ciezko jest zczaic, w ktorym momencie taka mieszanke dodac. Jest tez mnostwo indyjskich potraw, ktore nie sa dla nas koniecznie najlepsze. Np. po zupie z soczewnicy mozna sie skonczyc- jest tak ciezkostrawna.
Mam nadzieje, ze troche wyjasnilam.
P.S. Siedze cicho i sie nie odzywam, bo mi cialo i emocje szaleja. data: 2008.03.12 autor: Kamila z Paryza | | Ostrozko, beato z Czestochowy, tak Wam zazdroszcze tej pracy w domu! Moim marzeniem jest wlasne biuro w w domu, na strychu ze szklanym dachem, a w nim ja po jednej stronei biurka,maz po drugiej i dziubiemy sobie co tam ktoremu Bozia telent dala robic. Chyba jeszcze dojrzewam do takich decyzji, no i finanse nie amerykanskie mam, co by tak sie urzadzic....A moim talentem zarzuconym z braku czasu jest jeszcze robienie na drutach.....w czasach zupelnych pustek w sklepach, prulo sie stare swetry i robilo podkolanowy w kolorowe wzorki, swetry w jelenie, czapy w gwiazdy...teraz niby wszystko jest a mi ciagle czegos brak. Welny mam od groma w domu i na emeryture czeka, jak bede mogla zasiasc i dziergac w nieskonczonosc. Tylko...po co czekac do tego czasu? Od jutra przynajmniej godzine dzennie bede cos tam 'sztrykowac", w pieknych przemianowych kolorach tworzyc. Po co talenta zaprzepaszczac? To tak, a propos, talentow i recznych robot, kotre uwielbiam i patchworku tez chce sie nauczyc. Tymczasem, spac trzeba bo ktos wymyslil o szostej wstawanie do pracy ...brrr...Pozdrawiam imbirowkowo, bo tez mi sie cos na watrobe rzucilo... data: 2008.03.11 autor: kamiczek | | Kasiu z Paryza, z tymi zupami to, niestety, musisz poprobowac sama. pani Ania mowi: nie sztuka ugotowac zupe, sztuka to jest ja dosmakowac. I tej sztuki musisz dodrapac sie sama, swoim smakiem sie kierujac. jak juz ugotujesz wedle receptyry ksiazkowej, posmakuj i pododawaj, czego Ci tam brakuje i co smaki podpowiadaja. Sama, sama...No i wiedz, ze za kazdym razem zupa inacej wychodzi...Na nic wiec gotowe rady, trzeba testowac. Pozdrawiam i zycze milego dosmakowywania! data: 2008.03.11 autor: Kamiczek | | Kasiu, zerknij sobie dla przykładu w rosół "dla dzieci" a la Rene, albo w zestaw przypraw z rosołu wiosennego i niech cię to zainspiruje. Masz też przecież przepisy pani Ani w książkach. Szczypta jest w palce, od 2 do 5 palców. Poza tym mdłe zupy, to często zupy za słabo posolone, ciężko wówczas wydobyć smak. Nasze jedzenie nie ma chyba posmaku indyjskiego, jest zwyczajne, smaczne. Tak jak smaczna owsianka. :) data: 2008.03.11 autor: Joanna - MamAsik | | Mamo Kaspiana, moi rodzice też mieszkają na Północy (Witosa), a ja na Tysiącleciu. Ależ świat mały jest! Pozdrawiam bardzo!! :) data: 2008.03.11 autor: Monika z Częstochowy | | Nowa Gdynianko zupki nie maja byc kwasne.Dodawaj lyzeczke cytryny na litr. data: 2008.03.11 autor: Mama Kaspiana | | Witam
Moniko z Czestochowy dziekuje za odpowiedz.Jestem z Polnocy ale juz niedlugo bede mieszkac na wyczerpach.
Pani Aniu jeszcze raz dziekuje za wspaniala atmosfere jaka panowala na kursie i za nauke.Pozdrawiam. data: 2008.03.11 autor: Mama Kaspiana | | Dzisiaj troche jestem niezadowolona jesli chodzi o moje gotowanie dzieciakom, owsianka wychodzi mi chyba dobrze, mi smakuje, one tez zjadaja ze smakiem, lubie do niej wsypac duzo imbiru (na 1.5 litra w sumie prawie lyzeczka), lubie jego posmak w owsiance, jest wtedy taka delikatna w smaku, wcale nie jest slodka, ale ma prawie slodki posmak.
Natomiast zupy mi chyba wychodza srednio. Sa mdlawe i wcale nie czuc ze sa tam przyprawy. A wrzucam ich chyba sporo.
Piszecie czesto,ze dla innych Wasze jedzenie jest za ostre, czy to dotyczy tez zup? Czy ktras z Was moglaby podac przyklad jakiejs zupy i napisac ile sypiecie czego? Chcialabym porownac do tego co sama robie i zastanowic sie nad tym.
Szkoda,ze nie mam mozliwosci sprobowac tego, co gotuje Pani Ania....
Czy te nasze jedzenie powinno byc prawie tak aromatyczne jak prawdziwe indyjskie jedzenie?
Pierwsza owsianka wyszla mi tragicznie, zaczelam dodawac wiecej przypraw i jest ok, nie wiem czy jest dobrze, ale chyba nie jest zle. Ale do tych zup,zeby wyszly aromatyczne to bym chyba musiala wsypywac po calych lyzeczkach przypraw,jak wy to robicie dziewczyny,ze wam dobre zupy wychodza?
Chcialabym rowniez zapytac Pania Anie jezeli jeszcze czyta te moje wypociny co Pani sadzi na temat kuchni japonskiej? Japonczycy to jedni z najzdrowszych ludzi na swiecie, ci w srodkowej Japonii pija bardzo duzo alkoholu, zjadaja tony bialego (wspanialego)ryzu, nie stosuja praktycznie zadnych przypraw,fakt,ze zjadaja przewaznie cieple posilki, malo owocow, ale sporo ryb nawet zima, duzo soi ale nie surowej,pija litry zielonej herbaty w zime cieplej a w lato zimnej.
Czemu sa tacy zdrowi?
Bede bardzo wdzieczna jezeli ktoras z Was zechce mi pomoc w sprawie przypraw, wiem,ze sypiecie pod smak, czy moglybyscie zarejestrowac ile czego dajecie i napisac? Duzo mi to pomoze, dzieki. data: 2008.03.11 autor: Kasia z Paryza | | ps A te zupki to ja tak mocno zaprawia cytryna, ze maja intensywny posmak kwaśny. Czy tak ma być? data: 2008.03.11 autor: Nowa gdynianka | | Witajcie dziewczyny:-) czytam i czytam to nasze forumowisko i wciąż ma zaleglości. Tyle tu informacji i inspiracji dla mnie, że głowa mała a ręką juz boli od spisywania:-) Oczywiście to powoduje też napływ nowych mysli- i o jedną rzecz dopytuje was. Jest wiosna, mamy jeść lżej, mniej tlusto, mniej mięs. Ja odczytalam to tak, że wprowadziłam kalarepkę, szczypior, rzerzuchę, nawet cukinie dostalam, choc to chyba jednak jeszcze nie czas na nia; więcej cytryny do zup i do marchewki, kanapki to gł. z warzywami i prochami, odstawilam czosnek. Mięso nadal serwuję; dzis mnie tknelo, że moze na obiady- codziennie dawalam miesko poza pt, to moze by tak mniejszy kawalek dawac. A teraz- po przeczytaniu forum biezacego (archiwum nadal nadrabiam) to mnie tknelo, ze moze miesko co 2. dzien na obiad? A wy, doświadczone pp- owiczki, jak robicie? (To moja pierwsza wiosna na pp:-) Cos knocę, to wiem, bo sluzu więcej, zwłaszcza po nocy i nosi na slodycze.**** Edyto PP z Gdyni:-) Dziękuję ci, za informacje:-) Wybiorę się do Sopotu. Moje poszukiwania trwają, juz się lepiej czuję w Gdyni, choć nadal troce obco. Smiac i plakac mi sie chcialo, gdy znalazlam cielecinke na hali i poprosilam o górkę a pani sprzedawczyni wielkie oczy zrobila i mowi mi ze nic takiego nie istnieje, ze sobie przerobilam "kulkę" na "górkę". Ja mowie, ze istnieje bo mam przepis. jednak w sercu niepwenosc, czy aby na pewno, ja sie jeszcze malo na tym naszym miesku znam. Kiedys- w poprzednim mijscu zamieszkania- prosilam cielecinke b/k i nie bylo problemu. A platkow ze Stoislawa to niegdzie nie moge znależć. Mąż przywióżł mi osttnio 10 paczek z Gdańska:-))) Na trchę wystarcza:-) Pozdrawiam serdecznie Wszystkich:-) data: 2008.03.11 autor: Nowa gdynianka | | Joanno – MamAsik, to jeszcze raz ja. Gotuję właśnie śniadaniówkę, podziwiam jej piękny kurkumowy kolor, do twego postu myślami wracam i aż mną telepnęło – cytuję twe słowa: „...w emaliowanych, pięknych, DOBRANYCH DO KLIMATU GOSPOSI...” cóż za celny strzał – toć przecież ja właśnie taka stalowa baba jak i te moje gary. data: 2008.03.11 autor: Beata z Jeleniej Góry | | *** Ostróżko kochana, mieszkająca w pracowni, a wiesz, że mój start był identyczny. Zaczynaliśmy (bo ja w tandemie z mężem pracuję) od patchworków w 36 metrowej kawalerce. Nieobca mi zatem „zaniciowana”, „zapatchworkowana” codzienność. A tyś jak widzę aktualnie mą konkurencją - ale ja ze szczerego serca jak najlepiej Ci życzę więc Ci podpowiem, że dopóki swojej strony i firmy nie masz, to swe dzieła na Allegro w dziale „Koce i narzuty” możesz sprzedawać. A jak na ilości hurtowe przejdziesz, to można o dotację unijną na rozpoczęcie działalności się postarać (do 40 000zł) – nabór wniosków w niektórych regionach Polski już ruszył – nazywa się to: Program Operacyjny Kapitał Ludzki – Działanie 6.2 – Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia – szczególnie wspierają kobiety które utraciły pracę lub malutkich Polaczków na urlopach macierzyńskich wychowywały. Powodzenia Kochana. *** Joanno – MamAsik, za natychmiastową reakcję bardzo, bardzo Ci dziękuję. Ty to mądra, niezastąpiona kobiecina jesteś – zawsze na czas, rzeczowo i na temat. Ja teraz dwudniowa, słomiana wdowa, to ten peeling se strzelę i jak Mój Luby wróci w konkury z kotami pójdę. data: 2008.03.11 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Aniu-gaju, zalecenie od Pani Ani, która jednakowoż czuwa:)) Masz niedobór smaku kwaśnego, więc pure + serek kozi, poza tym zażyj dwa razy sól emską. No i wiadommo, dyscyplina. Pozdrawiam! Pani Anno z Raszyna, wielu z nas cierpiało na podobne lub inne, równie nieprzyjemne dolegliwości, które dzięki PP stały się wspomnieniem. Rada jest prosta: zamówić książki, powoli zacząć gotować i tym samym zmieniać nawyki żywieniowe. Trzeba tylko zaufać, uzbroić się w spokój i cierpliwość, a efekty przyjdą. Życzę powodzenia:) data: 2008.03.12 autor: Jagoda | | Szanowni Państwo,
mam nadzieje,że tutaj znajde pomoc. Bliska mi osoba przeżywa właśnie poważne problemy zawodowe - walka o przetrwanie.
Jakiś czas temu pojawily się problemy z oddychaniem po przyjmowaniu niektórych posiłków. Np. po kolacji w restauracji chinskiej. Powstaje uczucie duszności, braku tlenu - aż do powstania lęku, iż się udusi.
Ostatnio też pojawily sie problemy po spożyciu czegokolwiek - ciągłe, nieustające odbijanie się, uczucie pełności, zaparcia. Jest to jak zamknięte koło, złe samopoczucie potęguje stres ... Od czasu do czasu pomaga Cola, Maalox - jednak są to tylko rozwiązania na chwilę. Dodam, iż kilka lat temu moj przyjaciel zachorowal w bardzo krotkim czasie na wrzod żołądka, który pękł. Czy możecie mi Państwo pomóc? data: 2008.03.11 autor: Anna z Raszyna | | Joanno-MamAsik bardzo dziękuję za sprawdzenie i pomyślne wieści odnośnie ulubionego sklepiku mięsnego na Jeżycach, moje podejżenie likwidacyjne wynikało z dwukrotnego odbicia się od zamkniętych drzwi w styczniu/lutym i plotkarskiej (na szczęście)informacji przypadkowego przechodnia (aczkolwiek podgląd przezokienny też sugerował likwidację). Jutro tam pokłusuję rączo z nadzieją na jagniątko, którego dawno już w moim domku nie było. Pozdrowionka cieplutkie dla wszystkich. data: 2008.03.11 autor: MaKa | | Tak, Joasiu, tak ze mną jest... Gotuję na 2-3 dni i zaraz zjadam wszystko. Litrowy słoik zupy (gęstej, że łyżka staje) zagryzionej polentą z pół szklanki to dla mnie żaden wysiłek na jeden raz. Gotowanie mniejszych ilości mi nie wychodzi i zawsze, ale to zawsze, obiecuję sobie, że tym razem zjem tylko kawałeczek, bez dokładki. I nic z tego. Więc eliminuję kolejną rzecz. Tym razem polentę. Poczekam aż przestanę świrować. 1,5 kg ziemniaków dziennie to też dla mnie nie pierwszyzna, a tego produktu wyeliminować nie mogę, choć mam świadomość, że to nadmiar. Ale po każdym karmieniu synalka jestem tak głodna, że słaniam się na nogach. I nie ma znaczenia ile zjadłam przed karmieniem. Wtedy wybieram mniejsze zło, czyli ziemniaki lub polentę zamiast chleba, kulek itp. Bo zupy to dla mnie, jak dla Malutkiej - popitka. Już ich nie nadążam gotować (a raczej obierać i kroić warzyw) w wielkim garze, który przez lata używany był jedynie okazjonalnie. Nie robimy już pierogów, naleśników ani innych potraw z takich co to nie zaszkodzą tylko w małej ilości, bo niestety źle to się kończy, a żeby zrobić kilka sztuk, to nie chce mi się naczyń brudzić. Ale to wszystko nic w porównaniu z głodem, jaki dopada mnie u znajomych lub rodziny, albo na świeżym powietrzu. Po prostu nie mam siły pchać wózka. Szczególnie w pobliżu sklepów spożywczych. Ech... szkoda gadać. Już nawet nie będę pisała, jak komentuje to wszystko mój mąż, choć za każdym komentarzem podkreśla, że mi przecież nie żałuje:) Jest tego wszystkiego jeden plus - przestałam chudnąć a wręcz waga drgnęła i powoli zaczyna ruszać do przodu. Całe szczęście, że nasze gotowanie jest tanie, zwłaszcza wiosną, kiedy jemy mało mięsa. Ciekawe kto by na to zarobił, gdybym takie ilości pożerała, a w tym nabiał, słodycze itp. Cóż, emocje mnie ponoszą i takie są skutki. Nie da się jednak pozbyć ich na skróty, zwłaszcza, że były starannie "pielęgnowane" przez dwadzieścia parę lat. Co gorsza, synuś spija ze mnie te emocje. Cóż, gotuję i próbuję się powściągać, tyle mogę zrobić i dalej niech się dzieje wola Nieba - czekam co będzie. Pani Aniu, czy przy swojej laktacji do zakwaszania duszenin mogę używać kamisowskich pomidorów suszonych z bazylią i czosnkiem? Czy do obiadu lub jajka mogę zjeść kawałek patisona lub dyni w occie winnym? Przyznam szczerze, że musztarda już mi powoli uszami wychodzi a chrzan prawie każdy zawiera mleko w proszku. Bo skoro serek i keczup odpadają? Jarzynki mam zawsze dobrze zakwaszone, ale nie wiem czy to wystarcza tej wiosny. Pozdrowienia znad michy kartoflanki:) data: 2008.03.11 autor: Marta R. | | Pani Aniu, pisze Pani o serku kozim dla malucha, czy chodzi o serek z mleka pasteryzowanego czy z surowego? data: 2008.03.11 autor: Kasia z Paryza | | A co tam, mam chwilę to poodpowiadam. :), a potem pooglądam narzuty i inne śliczności. * Beatko, bierzemy prysznic, a potem na 15 minut dupką w ostrożeń. W Wiadro się nie zmieścisz raczej, ale w większą michę na pewno. Ja, żeby nie rozcieńczać ziela zbyt mocno wlewam je do dużej michy - wanienki. Tak więc wymaczaj się, wymaczaj. A wypatrzyłaś na forum przepis na kawowy peeling? Bo jak się już ponamaczasz, breję z michy wylejesz, to potem, następnego dnia taki peeling możesz strzelić i sąsiedzi słusznie będą podejrzewać, że tym razem to już nie koty. :) Fenkuła golimy, zielonego do rosołu nigdy nie wrzucałam, ale do zupy fenkułowej lub duszeniny dodawałam ładne zielone czuprynki w smaku kwaśnym. Emalia w garach powinna być ciemna, bo wówczas lepiej trzyma energię, a dodatkowo z białej przechodzi jakiś związek chemiczny (choć jak już się zużyją od kurkumy ;) to pewnie nie ma co przełazić). W emaliowanych, pięknych, dobranych do klimatu gosposi i kuchni garnakach gotuje się spokojniej i romatyczniej. :) Ale póki ciągniesz na Zepterze, to ciągnij, aż się sama nim znudzisz i strzelisz sobie garnuszki z cebulowym obrazkiem. :) I dobrze Babo Beato wiesz, że tu nie o naiwność pytań chodzi... Oj, nie ma u ciebie poduszek z aniołkami. :( * Aniu-Gajo, jeśli przeczuwasz, że przyczyna twojego stanu jest przede wszystkim w stresie, to dowartościuj wątrobę, wywal imbirówką zastoje, jeśli dasz radę kanapki zastąp zupą albo zupę do nich dołącz. Nie zamulaj się przypadkiem samym puree, bo dociążysz wątrobę - puree do zrównoważonej duszeniny z wołka lub cielaczka. Powściagnij emocje, na wyjazd zabierz co tylko będziesz mogła by utrzymać się w równowadze i jakoś przetrwasz, :). data: 2008.03.11 autor: Joanna - MamAsik | | Marto R dzięki za wyjaśnienie:) Moja córeczka i tak nie je za dużo tej polenty, tak sobie tylko czasami pogryzie, jak jej się przypomną "stare" czasy, kiedy nieuświadomiona mamusia, tzn. ja, dawała jej chlebek, żeby sobie dziecko gryzło. I jak jej się przypomni, to ja jej wtedy polentę i ona sobie fajnie ją miętoli w buźce:) I zrobiłam owsiankę bez kaszki kukurydzianej (pyszna też), i wtedy daję ją wieczorem, jak w ciągu dnia poje sobie samą kaszkę...Tak się wyrównuje. A tą na słodko zostawię faktycznie na specjalne okazje:)** Gosiu, nie martw się, to dopiero pierwszy tydzień, jeszcze wszystko się poukłada. Córeczce musisz "zaserwować" potrawy przejściowe, troszkę łagodniejsze i stopniowo dochodzić do pełnych smaków. Moja mała (1,5 roczku), na początku strasznie się wzbraniała, a teraz tylko słyszę "dobrle zupa" na zmianę z "kacha, kacha, daj mi". No i doszła do tego "polenta, tak". Głowa do góry, jak często powtarza się na forum,....jak wejdziesz na drogę Porządku, wszystko inne samo się ułoży...Powodzenia data: 2008.03.11 autor: mŻonka | | Witam.Tu Ostróżka mieszkająca w pracowni.właśnie postanowiłam że nigdy już nie podejmę się szycia patchworka na takie duże łóżko jakie jest na stronie galeriisnu.Ten potwór składa się z 1720 kawałków a moja pracownia to moje mieszkanie w wieżowcu liczące 47 m.kwadratowych.Jak go skończę to wygnam klientke z domu i będę szyła tylko na małe jednoosobowe tapczaniki lub śliczne dziecięce łóżeczka z Ikei.No to żegnam i przesiadam się od kompa do maszyny.Pozdrowienia dla wszystkich. data: 2008.03.18 autor: ostróżka | | Drogie dziewczyny, ponieważ rada pani Ani jest niemożliwa na ten moment, zwracam się do was z prośbą o wasze doświadczenia. Mam za sobą dość silny, dwutygodniowy stres, w piątek w nocy chwyciły mnie dreszcze, ból gardła, wysoka gorączka. Zareagowałam aspiryną do kawy, włączyłam rosołek, pure ziemniaczane, kanapki z mięskiem, imbirówkę,żadnego zimnego, zresztą jestem na PP od 2 lat, a przez ostatnie pół roku naprawdę staram się trzymać dyscyplinę. Na weekend zostałam w domu. Gorączka spadła, ale budzę się w nocy z zatkanym nosem, nie mam kataru, ale drapie mnie w gardle i męczy suchy kaszel. Niepokoi mnie to, zwłaszcza, że za dwa dni muszę wyjechać na kilkudniowy wyjazd, a jak wiadomo, na wyjazdach zawsze trudniej zadbać o nasze jedzenie. Zastanawiam się czy stosować imbirówkę, czy włączyć raczej sól emską na ten suchy kaszel. I co z tym drapaniem w gardle? To ma jakiś związek z wątrobą - to wiem na pewno, ale jak te wiedzę praktycznie zastosować do jedzenia? pozdrawiam i będę wdzięczna za wasze refleksje. data: 2008.03.11 autor: Ania-gaja | | Magdo z Aachen, ja do kawiarni ide ze swoim termosikiem:))) Ale jesli juz to oczywiscie ze kawe, i dolac do niej kropeleczke procencików, posypac cynamonem, ja tez mam zawsze ze soba imbir na takie okazje:) pozdrawiam Wszystkich serdecznie data: 2008.03.11 autor: monika (juz tylko i wyłącznie) z łodzi:))) | | Kochane, napisałabym Wam coś od siebie, ale koty mi się pod oknami marcują ......... takie odgłosy, że skupić się nie mogę (jeszcze sąsiedzi pomyślą, że to my). Więc dzisiaj dla odmiany pomarudzę Wam troszeczkę. Wiem miłe dziewczynki jak kochacie te wszystkie naiwne, zadawane po raz n-ty „dlaczego?”. Ale pięknie Was proszę wzbudźcie w sobie choć odrobinę miłości i cierpliwości i odpowiedzcie początkującej Beatce na poniższe pytania/wątpliwości: *** 1) temat ostrożeniowy - dolegliwość jedna jeszcze od czasu do czasu mnie męczy i piecze tam gdzie nie powinno i gdzie nie lubię; pomyślałam więc, że nasiadówkę z ostrożenia sobie zrobię - tyle tu było o cudownych właściwościach tego ziela – proporcję na forum znalazłam, tyle tylko, że ja jakaś nieoświecona baba jestem i nie wiem czy „nasiadówka” oznacza „nasiąść” nad wiadrem i grzać się w ostrożeniowych oparach? czy też może w tym wiadrze t.....m usiąść i się wymoczyć? *** 2) temat fenkułowy – czy do wiosennego rosołu wg Anitki dajemy fenkuła z zieloną czuprynką, czy też ta czupryna to już koper w smaku kwaśnym i fenkuła przed rosołową kąpielą ogolić należy? *** 3) temat emaliowy – też wielokrotnie poruszany; zainspirowana jednym z postów, nawet rondelek brązowy do gotowania kawy sobie kupiłam; ale dlaczego ja to zrobiłam nie wiem, jakiś d......ł rogaty, ogonem stosowną informację mi nakrył; w mojej kuchni panoszą się garnki Zeptera, co to za pierwsze zarobione pieniądze, w zamierzchłych czasach nabyłam i przyznam, że bardzo je lubię; czy na garnkach Zeptera naprawdę na ludzi wyjść się nie da? Jeśli nie to „DLACZEGO”? Za odpowiedzi z góry Wam dziękuję. data: 2008.03.11 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Pytanie z serii banalnych: czy w kawiarni lepiej wypic kawe czy herbate?
Pozdrawiam urlopowo data: 2008.03.11 autor: Magda z Aachen | | Marto R. :) szklanka polenty dziennie codziennie? Oj, dobrze, że nie czekasz na urlop od polenty do wypowiedzi pani Ani. :) data: 2008.03.11 autor: Joanna - MamAsik | | "Gosiu na początku drogi", wszystko jest w Porządku, taki etap. A ty siedź cichutko, przeczytaj posta Rene do Saramo i zastosuj do swojego otoczenia. Na temat zmian nie opowiadaj, 6 latki nie zachęcaj, tylko gotuj jej delikatnie, ak by nie narzekała, by nie miała nadmiernej rewolucji smakowej. Małymi kroczkami do przodu. Zaglądaj w książki, zabierz się za archiwum forum i układaj wszystko ze spokojem. Nie popadasz w skrajność, tylko w świadomość :). To wiele zmienia. data: 2008.03.11 autor: Joanna - MamAsik | | Witam gotuję wg pp od tygodnia już widzę u siebie efekt zrobiłam się spokojniejsza ksiązki podsunęła mi bioenergoterapeutka jestem nimi zafascynowana.Wraszcie wszysko układa się w całość...
Gorzej z moim otoczeniem najpierw się pytają co się stało że się zmieniam a potem skomentowano to że popadam z skrajności w skrajność!Czy Panie również miały takie nieprzyjemności ze strony najblizszych? A i jak przekonac 6 latkę do jedzenia nowych posiłków ? Zadne argumenty nie docierają wszysko jest dla niej za gorzkie i za ostre? data: 2008.03.11 autor: Gosia | | Witam. MŻonko, ja tej cynamonowo-miodowej polenty już nie odsmażam na maśle, bo z foremek fajna jest taka trzęsąca się-budyniowa. Odrobinę masła daję w trakcie gotowania, ale i tak jestem pewna, że przy słodyczy kaszy kukurydzianej, nie może być to chleb codzienny:) Zamiast posypywać cynamonem, można wybrać imbir, chilli, czarnuszkę itp i będzie ostrzej (="strawniej"). Ale ja i tak robię sobie od polenty urlop. Chyba, że p.Ania napisze, że szklanka dziennie to nie nadmiar, ale jakoś w to wątpię...:)) Pozdrawiam data: 2008.03.11 autor: Marta R. | | Mamo Kaspiana! Zauważyłam Twój niedawny post z 4 marca, bo właśnie tak sobie forum przemierzam w te-i-we-w-te. Pytasz mamy z Cz-wy jaki chleb kupują. Ja kupuję najchętniej w Społem duży, okrągły Chleb Jurajski. Im jest bardziej czerstwy, tym pyszniejszy!!! A do Musiorskiego zagladam rzadko, bo mi się te chlebki pędzone chemią zdają... A tak w ogóle to jesteś z Częstochowy? Gdzie mieszkasz?! Pozdrawiam! data: 2008.03.11 autor: Monika z Częstochowy | | Saramo. Stopień panowania nad sytuacją określa stopień panowania nas samym sobą, a ty nad sobą nie panujesz. Stań się obserwatorem samej siebie a zobaczysz się w roli ofiary. Ofiara zawsze będzie prowokowała kata. Wystarczy, że sobie to uświadomisz. To pierwszy krok. Zrewiduj poczucie własnej wartości, pozbądź się skrupułów, strachu, w którym żyjesz i leków, które towarzyszą ci pewnie każdego dnia. Czego się boisz? To ty jesteś matką odpowiedzialną za swoje dziecko. Nie tłumacz rodzicom niczego, milczenie jest dużo skuteczniejsze. Rób swoje. Twoi rodzice są ci niezbędni w tej sytuacji, bo ty musisz coś zrozumieć. A może właśnie dzięki nim zrobisz duży krok naprzód w zrozumieniu rzeczywistości, która cię otacza? Pilnuj swojego kawałka podłogi, ale podchodź do tego z dużym zrozumieniem sytuacji. I nie dyskutuj z ludźmi o odmiennej świadomości. A może powinnaś swoją mamę częściej przytulać? To działa. Moja mama potrzebowała dużego wstrząsu, żeby zrozumieć, że moja nowa filozofia zdrowia to nie jakaś tam kolejna dieta cud. Podziękowałam jej swego czasu za opiekę nad dzieckiem zatrudniając opiekunkę. To nasze rozstanie dużo nas nauczyło. Ją – że PP to nie żarty, tylko poważna sprawa, a mnie – że moja mama to moja mama i że nie mam jej przecież przypadkiem. Wystarczyło słowo „ kocham cię mamo i akceptuję” i zdarzył się cud. Życzę ci owocnych przemyśleń i poczucia humoru ala Beatka z Jeleniej:)) Ukłony data: 2008.03.10 autor: Rene | | Nowa Gdynianko! pozdrawiam Cię z Gdyni i spieszę donieść, gdzie nabywam nasze pp-owe składniki. Po cielę i jagnię jeżdżę do Sopotu na bazar, tuż obok SKM na Wyścigach. Odbywa się we wtorki i piątki do południa. Nie jest to bliziutko, ale lubię tam jeździć, bo i dynię można tam długo dostać, a i w czosnku można przebierać... Chociaż koper włoski to już Bomi. Ja pamiętam jak szukałam wszędzie dobrych płatków owsianych, bo wszyscy w domu pluliśmy łuskami. I nigdzie nie mogłam znaleźć tych se Stoisławia. A po kilku miesiącach okazało się, że są ...w "zwykłym" spożywczym u mnie na osiedlu!!! A obok na półce stoi sobie makaron Czaniecki, który wcześniej znałam tylko z forum. A obok spożywczaka, drzwi w drzwi, sklepik z garnkami emaliowanymi z Olkusza :)) Czyli wszystko w Porządku! I dlatego teraz wzięłam na cel NAJBLIŻSZE domu przedszkole, żeby posłać tam starszą córę z własnym obiadem. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale pewnie w swojej dzielnicy znajdziesz duużo potrzebnych rzeczy :) I daj znać jak Ci idzie! Pozdrawiam wszystkich. data: 2008.03.10 autor: EdytaPP z Gdyni | | No tak, dopiero dzisiaj przejrzałam forum pod kątem polenty i znalazłam wypowiedź pani Ani ze stycznia 2007: "Oczywiście polenta z masłem, miodem, cynamonem, podsmażana na maśle będzie nadmiernie słodka, można ją jadać sporadycznie." A jak moja córa pojadała sobie tą z przepisu z książki, ale bez żadnego sosiku, to faktycznie, miała lekką rewolucję później. Stąd wniosek i kolejna nauczka, żeby najpierw poczytać :) data: 2008.03.10 autor: mŻonka | | ***Karolinko oddalająca się do pracowni, tu Beata oddalająca się do pracowni (przepraszam, że dopiero teraz zaległości korespondencyjne nadrabiam). Krokusy nadal się panoszą a jakże. Tyś tą Karoliną rodem z Poznania w Kopańcu osiedloną? Tulonka ślę ***Karuś, pianino to bez wątpienia wspaniały, pociągający instrument, a takie rodzinne granie to dopiero cudo. Przyznam, że marzę aby moje dziecię chwyciło muzycznego bakcyla, ale marzę po cichutku, bo bardzo się pilnuję by nie obarczać jej swoimi niespełnionymi marzeniami z dzieciństwa. Pragnę by kroczyła własną drogą. Na razie nie zauważam jakiś szczególnych uzdolnień w tym kierunku – aktualnie córcia ma namiętnie restauracje z klocków lego buduje i legowym ludzikom kulinarnie dogadza (może w przyszłości jakąś 5 przemianową knajpkę otworzy?) Oczywiście tli się we mnie jeszcze iskierka nadziei, że może gdy instrument stanie w domu......może wtedy.... A jeśli o pracę mą chodzi to szyję ja sobie różne śliczności do wystroju wnętrz, a że „TAM NA GÓRZE” mnie kochają, to internet mi wymyślili i teraz mogę to na cały świat sprzedawać – serdecznie zapraszam oczywiście również Ciebie http://www.galeriasnu.com. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i małego 3 letniego wirtuoza. *** Anitko, talent do gotowania toć najprawdziwszy z talentów o którym niejedna baba (ze mną na czele) pomarzyć tylko może. Buźki. ***Agatko i Ostróżko też Was wiosennie pozdrawiam ***mŻonko za cieplutkie słowa pięknie dziękuję i przyznaję, że w istocie inspiracją mą jesteście – a jak coś kiedyś mi się urodzi to na matki chrzestne Was poproszę; buziaczki-tulaczki *** Jolik, mądra kobietko, w 100% się z Tobą zgadzam, notatki notatkami, a nasza świadomość się zmienia i przez książkową i forumową wiedzę, nieprzerwanie przekopywać się należy. Sama zauważam, że gdy „kopałam” po raz pierwszy, znalazłam „okruszki”. Kolejnym razem „kopanie” me było bardziej świadomym, więc i znaleziska, zwane przez niektórych PEREŁKAMI, również nieco większe. I myślę tak sobie, że na każdego poszukiwacza to i jakiś skarb adekwatny do jakości poszukiwań czeka. I jednocześnie też myślę, że gdyby tak przyszło nam do głowy poobijać się trochę i łopatę komuś podrzucić, przyłączając się dopiero na finiszu, to zamiast skarbu figę z makiem zobaczymy. P.S. A propos PEREŁEK, to w mojej łazience stoi szklane naczynie z muszlami a w nim 6 dorodnych perełek (sztucznych). A skąd te perełki? Otóż 5 tygodni temu, moje dziecię łopatką na podwórku wykopało i umorusane ziemią w darze mi przyniosło. Przypadek??!! data: 2008.03.10 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Moniko z Barcelony, Valira nie robi jeszcze termosów do żywności ze szklanym wnętrzem. Przegladałam katalog, rozmawiałam z importerem. Póki co mają metalowe i plastikowe. Ja takowych nie zamawiam. [Mam już ze szkalnym wnętrzem kupiony w Kupcu Poznańskim marki Prima Tescoma. Jest ok.] Valire mam do kawy i herbaty. Polecam wersje pt nowość, lepsza zakrętka, do wyboru na razie jeden zestaw kolorystyczny czarno-zielone. *** Piekłam w weekend schab, bo dawno go nie było, a znalazłam fajny przepis. Do naszej zaprawy dodałam w odpowiednich miejscach musztardę Dijon, oraz meksykańską Kamis (z kuleczkami gorczycy), cukier trzcinowy, majeranek i czosnek. Do niego, jako jarzynka do obiadu kasztany z fenkułem - przepis Magdy Ciesielskiej z archiwum . Miam:) Słoneczno świerkające pozdrowienia:)))) Tak ciepło i miło jest na Forum jak za oknem:) data: 2008.03.10 autor: Anita | | Witam wszystkich!
Jak często można dawać dziecku (1,5 rok) zupki na gołębiu?
Pozdrawiam! data: 2008.03.10 autor: Dana B. | | Dziewczyny, na ciemieniuchę polecam linomag. Obok dyscypliny jedzeniowej rzecz jasna;) Jak dla mnie sprawdził się lepiej niż oliwka i przy okazji goi pięknie. Pozdrowienia data: 2008.03.10 autor: Marta R. | | Po raz kolejny znajduje odpowiedzi na nurtujące mnie pytania:) Pozdrawiam serdecznie i gorąco :) data: 2008.03.10 autor: Agiśka | | Joanno MamAsik, teraz wskoczyła mi Twoja odpowiedź :) Również pięknie Ci za odzew dziękuję! Uspokoiłaś mnie. Pozdrawiam znad kubka z imbirówką właśnie - cóż za synchroniczność! ;))) data: 2008.03.09 autor: Monika z Częstochowy | | Dziękuję dziewczyny za podpowiedzi!! :) Buzia córci robi się coraz jaśniejsza, bo jem więcej zup i pyrków. Odpowiadam na wasze sugestie: owszem, tłuszczu ilość zmniejszyłam już jakiś czas temu, przypomniawszy sobie to co mi kiedyś p.Anna o ciemieniusze u synka podpowiedziała. Z resztą niedawno pisałam o tym i o swoich emocjach też. Co do smaku ostrego, indyka jem jakieś dwa razy w tygodniu ( a jadłam 3-4, ale intuicyjnie zmniejszyłam ilość), ryż b.rzadko - raz na miesiąc. Produktów mlecznych nie jem żadnych, bo mleka nie znoszę od dzieciństwa, a jogurty, serki dla mnie teraz nie istnieją. Wieprzowinę dobrze doprawioną zjadam 2-3 razy w miesiącu. Co tam jeszcze? Jajek unikam, choć uwielbiam i mogłabym jeść codziennie nawet 4! ;) Kolek córcia nie ma. Joliku, nie zwalam na przeszłość, lecz próbuję dociec głębszych przyczyn , bom dociekliwą babą jest. Lubię wiedzieć, bo wiedza zawsze się może przydać :) Pozdrawiam bardzo Ciebie, Ostróżkę i Firankę! data: 2008.03.09 autor: Monika z Częstochowy | | Witam! Ja dałam chyba mniej bułki do zapiekanki. Sypałam prosto z torebki, więc nie wiem ile, ale szklanki to raczej nie było. Fenkułową zrobiłam bez przykrycia i wierzch wyszedł lekko chrupiący, a rosołową pod przykryciem, żeby wołowina nie wyschła, wtedy bułka namiękła od sosu i wilgoci. Dziewczyny, nie rozpędzajcie się z tą polentą "na słodko", poczekajcie aż się p.Ania wypowie. Może to nadmiar słodyczy? Pomyślałam jednak, że skoro można ją odsmażać na maśle, to z kapką miodu i cynamonem też nie zaszkodzi. Ale ciekawa jestem opinii Szefowej. Mam jednak polentowy problem: nie mogę się opanować i pochłaniam ją po prostu w ilościach hurtowych, czy to na ostro, czy na sucho czy z polewą... Chyba przestanę ją robić... Ale mówię Wam, ta ulana z foremek wygląda super profesjonalnie. Zresztą wycięta foremkami do pierników również. Pozdrowienia data: 2008.03.09 autor: Marta R. | | Moniko z Częstochowy, niedawno wątpliwości w sprawie imbirówki miała Magda Kaspiana, pani Ania, tu na forum, podała Magdzie wskazówkę, by z imbirówki nie rezygnowała. Imbirówka jest potrzebna by poruszyć energię, zruszyć wszelkie zastoje. Jest teraz zakręcony okres wiosenny, aktywna jest wątroba, jest minimum płuc - dzieci nie kaszlą (najczęściej) tak jak kaszlały zimą, ale więcej ciekawostek pojawia się na skórze (z obserwacji moich AZSów). Wiąże się to prawdopodobnie z tym, że narządy nie wyciszyły się jak należy tej zimy, wcześniej uaktywniła się wątroba, a jedzenie nadal było zimowe (tak to widzę u siebie i zbieram plony przywaracając powoli równowagę). Młodsze dzieci reagują silniej, starsze lepiej sobie z tym radzą. A postępowanie przejętych mamusiek musi być konkretne - nie kombinować, gotować w trybie wiosennym, rozpraszać imbirówką zastoje, mniej kawy - bo i tak nie smakuje, łapki i buźki obserwować (w jakiej porze się zaostrzają, po jakich pokarmach - pamiętając, że pokarm napływa z dobowym poślizgiem, choć mogą być od tego odstępstwa), ale się nimi nie przejmować, latem się wygładzą - plamki i suchości przejdą jak przeszły jesienne kaszelki. (powiedziała co wiedziała - głónie sama do siebie :) ) Dodam Moniko, że indyka i tak dziecku i mamie karmiącej lepiej nie serwować częściej niż raz w tygodniu, a ryż maksymalnie raz na 2 tygodnie, niewiele i tylko w zupie z ziemniakami. Pieprz i pozostałe przyprawy powinny pozostać w potrawach jako katalizatory. Koniec kropka, to też pani Ania często przypomina - z przypraw nie rezygnujemy, choć stare myślenie zakręca nas i wprowadza niewłaściwy tok rozumowania. I nawet jeżeli przeszłość wpłynęła negatywnie na stan zdrowia twój i dziecka, to teraz odetnij się od tego i pracuj TU i TERAZ nad wzmacnieniem i dowartościowaniem siebie i dziecka. Z uśmiechem na ustach oczywiście. data: 2008.03.11 autor: Joanna - MamAsik | | Moniko, jeszcze jedno, ryż wychładza, jak często go jesz? A imbirówka nie wysusza tylko pomaga 'wyciągnąć' śluz na zewnątrz. Indyk może wysuszyć jedzony zbyt często, ale raz w tygodniu np. nie. Powiem szczerze ja bym raczej na śledzionę i wątrobę 'stawiała' :). A już wiosną i przy takiej pogodzie (wilgoć i wiatr) szczególnie. data: 2008.03.09 autor: Jolik | | 'Moniko z Częstochowy, na ciemieniuchę owszem, oliwka, czesanie itp., ale proszę pamiętać, że ciemieniucha to problem wątroby, a najczęściej nadmiar tłuszczu.' cytat z p. Ani. Od siebie dodam, że moja córa takie objawy miała po mleku i produktach mlecznych, kiedy jeszcze nie byłam na pp. Mam na myśli suchą skórę, lakierowane policzki i ciemieniuchę. Nasilało się to również po jedzeniu zbyt dużych ilości wieprzowiny i ogólnie mięsa i wtedy dochodziły do tego kolki. A więc pomyśl o tym tłuszczu w diecie, a może za dużo serków? I nie zwalaj na przeszłość, bo nie tędy droga. Owocnych przemyśleń :). data: 2008.03.09 autor: Jolik | | Dokładnie tak Firanko :) Dziękuję za podpowiedź, chyba będę robiła na zmianę zrównoważoną i na słodko, żeby moja Przepióreczka miała małe co nieco w międzyczasie. Parę kęsków codziennie chyba nie zaszkodzi, jak myślicie? Pozdrawiam. data: 2008.03.09 autor: mŻonka | | Zrobiłam dziś zapiekankę z mięsa z rosołu plus warzywa tak jak któraś z pań napisała.Jednak mam takie pytanko,szklanka bułki tartej posypana na mięso bedzie sucha... tak ma być? Podobnie było z fenkułem... może coś nie tak zrobiłam?
Proszę o naprowadzenie...;)
Wciąż zakatarzona przesyłam wiosenny uśmiech;) data: 2008.03.09 autor: Agata | | mŻonko polenta w lodówce kilka dni przetrwa, ta wg przepisu z książki -to pani Ania pisała do sosików a zrównoważona czyli z masłem, imbirem, solą cytryną i kurkumą do samodzielnego pojadania. Zresztą gorącą zźeramy z synem z blachy:)
No a ta od MartyR -na słodko pewnikiem pychotka. data: 2008.03.09 autor: Firanka | | Moniko z Częstochowy Dawno temu będzie dobre 20 lat pracowałam w fabryce włókienniczej i był tam oddział na którym używano butaprenu.Otóż w/g przepisów BHP których bardzo ściśle przestrzegano ,na tym oddziele nie mogły pracować kobiety w ciąży i takie które mogły jeszcze mieć dziecko.Pracowały tam tylko takie blisko emerytury .Co oznacza że zanieczyszczenie powietrza mogło na pewno mieć niekorzystny wpływ na "przyszłą ciążę" data: 2008.03.09 autor: ostróżka | | kamiczek dziękuje:):* data: 2008.03.09 autor: Mateusz5_18lat | | Mateuszu, wrzucasz wszytko do garnka, te wolowine z winem, w ktorym sie dusila, dodajesz pozostale wymienione skladniki i dusisz...niczego nie podsmazasz...Pozdrawiam data: 2008.03.09 autor: kamiczek | | Zapomniałam zapytać, czy polentę można podawać dziecku do przegryzania?? I jak ją przechowywać i jak długo?? I wtedy do owsianki dodawać tylko płatki owsiane, jakoś tak zmianę, raz z kaszą kukurydzianą raz bez...Jak mam się do tego zabrać, żeby było ok. i zrównoważone. Bardzo proszę o pomoc:) data: 2008.03.09 autor: mŻonka | | ...Beatko,...oby ta szuflada nie była za głęboka ! Nie chodzi mi o ilości, które się w niej zmieszczą, ale o to, żeby za bardzo zawartości nie schować. Wiesz, te nasze talenty to są takie, że potrzebują INSPIRACJI. Myślę, że dziewczyny na forum Cię zainspirowały, teraz nie pozostaje nic innego, jak to wykorzystać. Nie zastanawiaj się dla kogo, po co, kiedy...Rób to dla siebie, a jeżeli ktoś z tego kiedyś skorzysta, to tym lepiej dla niego (dla nas). Masz wspaniały przykład pani Ani. Jej wielkim talentem jest gotowanie! Najpierw gotowała dla siebie i swojej rodziny, metodą prób i błędów doszła do tego, że mogła podzielić się swoją Perełką z innymi ludźmi. I dzięki temu my możemy doświadczać wspaniałości kuchennych i zdrowotnych :) I zauważ, ze Jej inspiracją były choroby i cierpienie...A Twoje listy na forum czyta się bardzo przyjemnie i z uśmiechem na twarzy, więc pisz, pisz, pisz!!!** Moniko z Częstochowy, ja też pracowałam w podobnych warunkach parę lat temu (benzyna ekstrakcyjna, farby, dokładnie nie wiem jakie, ale wiem, że szkodliwe), Co prawda w ciąże zaszłam parę lat później, ale jakby nie patrzeć, coś jednak zostaje. Natomiast w ciąży miałam styczność z farbami olejnymi itd. Nie wiem czy to ma coś wspólnego, ale mojej córeczce nic się ze skórą takiego strasznego nie dzieje, na szczęście. Jak sama piszesz szybciutko przeniosłaś się na inne stanowisko, więc może paskudztwa jednak nie zadziałały. Pewnie wątpliwości Twoich nie rozwiałam, ale mam nadzieję, że to się jednak unormuje :) Powodzenia! ** Aniu M i Joasiu, sutki już prawie całkiem wygojone, dziękuję jeszcze raz za wsparcie i porady, jesteście kochane!:) data: 2008.03.09 autor: mŻonka | | Dzień dobry Pani Aniu mam mały problem z jednym przepisem z Pani książki. Chodzi mi głównie o Wołowine duszoną w czerwonym winie.Odstawiłem wołowine na jeden dzień. Dzisiaj chce się zabrać za obróbkę, ale nie zabardzo rozumiem tu pisze żeby dusiać na małym ogniu pod przykryciem. Niech Pani mnie poprawi jak źle rozumiem czyli wlać wino i wołowine do garnka i na małym ogniu ją gotować??, i tu jest jeszce jedno takie zdanie w tym przepisie którego też dokońca nie rozumiem:D:."dodawszy uprzednio ..." czyli najpierw mam tą wołowine podsmarzyć na oleju czy na tym winie i dodać przyprawy i warzywa a puźniej to włożyć do garnka i dusiać z wodą ??. By mógł mi ktoś z forumowiczów wytłumaczyć co mam dokładnie zrobić??. Bardzo proszę o pomoc:). Pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.09 autor: Mateusz5_18lat | | Dzień dobry wszystkim! I do mnie się słoneczko uśmiecha, i raz w życiu jest to zależne ode mnie. Trochę się wyciszyłam i zrozumiałam, że jest jedna rzecz, a właściwie osoba, na której bardzo mi zależy. Od wczoraj wyobrażam sobie, że wszystko między nami potoczy się bardzo dobrze. Że dajemy sobie szansę. Wszelkie złe myśli odtrącam od siebie, myślę bardzo pozytywnie i "urzeczywistniam" moje marzenia. Musi się udać. Bardzo się cieszę, kumuluje dobre emocje i marzę, marzę!... Trzymajcie kciuki, żeby wszystko potoczyło się wspaniale i żeby odeszły jakiekolwiek podszepty zwątpienia i czarnych myśli! data: 2008.03.09 autor: Madlen | | Moniko z Częstochowy skóra to też "nasza emocjonalnośc" dziewczyny z dziećmi azs cos naten temat wiedzą. Pamietaj też że dla maleńkiego dziecka nie tylko mama jest źródłem stresu lecz też dla niego same narodziny są stresem z ciepełka mamy wydobywa sie kruszynka na zimno, ostre światło i dzwięki. Potem zmęczenie mam, jakieś byki w jedzeniu... Lekiem jest ostrożeń (z Herbexu)kąpać dziecko a dla siebie też przygotować (osobno) i zrobić nasiadówkę - to pozwoli też sie uspokoić i oczyścić. Jak raz nie wystarczy to nawet przez tydzień codziennie. Jak sobierobie wieczorem to śpie potem jak kamień. data: 2008.03.09 autor: Firanka | | rozmiar kości do zupy: dł-4cm ,szer-1,5cm,średnica-o,7 data: 2008.03.09 autor: zdrowa wątroba | | I jeszcze kilka wątpliwości. Płuca to Metal - smak ostry. A takie plamy na skórze to zapewne wywalanie śluzu z płuc. Czy jeśli smak ostry wysusza, a skóra córki jest b. sucha, to czy powinnam uważać z imbirówką? Ostatnio jej unikam. Czy unikać indyka, ryżu, pieprzu itp.? Pomóżcie! data: 2008.03.08 autor: Monika z Częstochowy | | Witam! Cały czas analizuję przyczyny łojotokowego zapalenia skóry u 3-mies. córeczki. Na jedzenie uważam, ale kombinuję drogą prób i błędów. W ciąży były czasem różne odstępstwa i zachciewajki, ale neutralizowane. Myślę więc, myślę i przypomniało mi się, że przecież zachodząc w ciążę pracowałam już dobre pół roku przy malowaniu farbami z ACETONEM (jestem plastykiem). Dodam, że pomieszczenie było bardzo źle wentylowane, bo szefostwo bagatelizowało problem zanieczyszczonego powietrza w pracowni. Często wracałam do domu na "haju". O tym, że jestem w ciąży, zorientowałam się w 4 tyg. ciąży i natychmiast przeniosłam się na inne stanowisko. Dobrze, że się tak szybko zorientowałam, ale na pewno jakiś czas potem mój organizm musiał się z tych toksyn oczyszczać, i to akurat w ciąży... I właśnie teraz, przeglądając archiwum, trafiłam na zdanie Joanny MamAsik, że "skóra to płuca". Czy to możliwe, że tamta sytuacja tak wpłynęła na moje dziecko? Czy to może być efekt oczyszczania? Dodam, że skóra córci jest b. sucha i w jasnych, szorstkich plamach, a plamy na policzkach przybierają barwę od jasnego do ciemnego różu - wtedy błyszczą się jak polakierowane! Proszę o wskazówki i refleksje panią Joannę i inne mądre Mamy. Pozdrawiam :) data: 2008.03.08 autor: Monika z Częstochowy | | Oops, przepraszam, nie widzialam, ze mamy Marte R., starosc nie radosc, po okulary mi trza isc. data: 2008.03.08 autor: kamiczek | | Marto od gruszki i kawalka sera (ponumerujcie sie jakos, dziewczyny, bo duzo Mart sie pojawilo)...to nie tak, ze organizm na PP jest slaby. To jest to, ze kiedys te dolegliwosci po takim jedzeniu byly, tylko my nie mielismy swiadomosci, skad one sie biora; traktowalo sie je jako dopust bozy, no bo przeciez cos musi dolegac, jak sie zyje:-)...A teraz po prostu wiemy, od czego te objawy sa i wiemy dzieki temu, czego unikac. Tak ja to odczuwam i staralam sie odpowiedziec wedlug swojego doswiadczenia. Kiedys czesto bolala mnie glowa i mialam skoki cisnienia, dopiero teraz wiem, ze to po zjedzeniu slodkiego ciacha...i kiedys myslalam, ze taka moja uroda z tymi bolami glowy...dzis juz wiem, ze moge te bole miec, jak sobie strzele cos niedozwolonego.Przepraszam za brak polskich znakow, ale cos mi sie stalo z komputerem...Pozdrawiam wiosennie, z opadajacymi od prac ogrodowych rekoma. data: 2008.03.08 autor: kamiczek | | Kasiu, problem nie jest w podzieleniu się, lecz w tym, że często gotujemy z tego co jest w domu, a znając i kontrolując swój smak tworzymy za każdym razem coś nowego - przynajmniej ja tak mam. Zerkam w książkę, łapię inspirację i gotuję. A jak mam wypracowany pewniak to się nim dzielę. Nie jeż się Babo, bo ci będzie trudniej i pod górkę. * Marto, to że jesteś nowa i ciekawa, nie oznacza jeszcze, że możesz nie przestrzegać zasad tego forum. Zajrzyj proszę w dwie ostatnie odpowiedzi pani Ani, poczytaj książki, itepe i tede, a w głowie ci się rozjaśni. data: 2008.03.08 autor: Joanna - MamAsik | | Spójrzcie same ile macie już przepisów- widać komu dobrze wątróbka pracuje:)))*** Znalazłam sposób jak mi scenariusze na negatyw włażą... zaczynam śpiewać "Pasterzem moim jest Pan - nie brak mi niczego" albo na melodię A.Krzysztoń "Gdybym mówił językami ludzi i Aniołów..." i... wiecie pomaga bo inaczej się nakręcam-kolejne schodki z mężem w tle. *** Zajrzyjcie na http://www.promis.pl i zakładkę rotpunkt termosy co prawda szklane ale trzymają 16h i nie wiem czy to nie te pani Ania nam w Wąsowie chwaliła? Wybór obiadowych, dzbanków i zwykłych od 19 do nawet wypasionych za 130 zł. data: 2008.03.08 autor: Firanka | | Polecam ksiazke Michael Newton "Wedrowki dusz", sa trzy tomy.
Zrobilam wiec zupki tak jak piszecie na zeberku cielecym, to mieso sie bardzo szybko gotuje, czy trzeba je gotowac az poltorej godziny bo jest z koscia? Tej kosci tez jest malo w tym kawalku, moze powinno byc wiecej? Moze ktos cos doradzic co do rozmiaru kosci i dlugosci gotowania miesa?
Przeczytalam ksiazki i znam przepis na gulaszyk dla malucha,robie go czesto i staram sie kombinowac. Wiem,ze tu sa pewne zasady na tym forum odnosnie gotowcow, dla mnie przepisy wedlug PP sa bardzo pomocne, nie sluza mi tylko do bezmyslnego czytania, skladam sobie rowniez dzieki nim wszystko w calosc. Nie wiem w czym problem, chyba tylko w tym,ze ktos sie nie chce podzielic, tego nie rozumiem, ale to nic nie szkodzi. Ja jak sobie poskladam w calosc to wam nie bede zalowac przepisow, do tej pory czkam na wasze a jak nie to trudno. data: 2008.03.08 autor: Kasia z Paryza | | mŻonko Kochana, a propos „tematu książkowego”, to powiem Ci w sekrecie, że istotnie od kilkunastu dni nieustannie piszę. Chyba w tym zakresie (jak mawia moja psiapsiółka), kanał mi się jakiś otworzył. Myśli płyną o różnej porze, w ilościach mega-hurtowych i zapisywać je zmuszona jestem, bo natrętne są i inaczej odejść nie chcą. Piszę więc, piszę i głęboko do szuflady chowam – ale żeby tak książką uczynić, to już poważne przedsięwzięcie.....i kto by to wydał?.......no i kto by to czytał? Pozdrawiam Cię cieplutko. data: 2008.03.08 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Pani Aniu, czy ja dobrze robie obgotowujac mieso do zupy? Dla przykladu gotuje wode w dwoch garnkach, do dwoch dodaje kurkumy, do jednego wkladam cielecine np, gotuje kilka minut, przekladam do drugiego, dodaje kminek i sie to gotuje juz pozniej na zupe.
Jakos mi sie wydaje ze trzeba mieso obgotowac zeby z niego szumowiny wylecialy. data: 2008.03.08 autor: Kasia z Paryza | | Pani Beatko jaka ja mało zorganizowana.Pani sposób pisania i segregowania notatek jest kapitalny.Bardzo przejrzysty.Właśnie postanowiłam swoje w taki sposób poprzepisywać i posegregować każde "forum" w innym zeszycie.Bo dotychczas to wszystko miałam w jednym i przedzierałam się przez to jak przez dżunglę .Pozdrawiam Panią i wszystkich wiosennie ,dzisiąj u mnie piękne słoneczko za oknem. data: 2008.09.18 autor: ostróżka | | Witajcie kobietki. Dzisiaj, wyjątkowo złamałam swą zasadę weekendowej abstynencji sieciowej - bo dzisiaj DZIEŃ KOBIET, święto wszystkich dziewczynek. Ja jak co roku słyszę, że święto niepoprawne politycznie. Jak co roku tłumaczę, że na polityce się nie znam i święto obchodzić zamierzam. Jak co roku ostrzegam, że jak kwiatka nie dostanę, to sama sobie badyla z kwiaciarni przytargam. I jak co roku zapewne będzie bardzo miło, bo jak człowiek chce, to się zawsze dogada (nawet w tak spornej kwestii jaką jest polityka). Machając bukietem czerwonych goździków, Życzę Wam Kochane Dziewczyny by u Was było zawsze miło, milej, najmilej - i nie tylko od święta. data: 2008.03.08 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Witam jestem poczatkujaca, troche ciekawa i bede pytac, wiec prosze nie miejcie mi za zle. Szczegolnie martwia mnie stwierdzenia: zjadlam gruszka i mam katar, albo pofolgowalac z kawalkiem zoltego sera i boli mnie gardzlo. Czy bedaca na pp organizm ludzki jest tak slaby, ze nawet plasterek zoltego sera go rozregulowuje czy to moze jest nadinterpretacja dziewczyn, bo tak naprawde zrodlem ich gorszego samopoczucia bylo cos innego? A moze po przyzwyczajeniu organizmu tylko do cieplego pozywienia kazdy taki kawalek surowego to ogromny szok dla organizmu. pozdrawiam data: 2008.03.08 autor: Marta | | No i właśnie o to chodzi P.Marto że w książkach jest tyle wskazówek jak gotować i co gotować że pozostaje tylko wypracować sobie ten własny warsztat nabrać wprawy zapamiętać poprzez takie samodzielne wchodzenie w temat.Można też zajrzeć do archiwum tam też jest wiele kuchennych tajemnic do odkrycia. data: 2008.03.08 autor: ostróżka | | Za szybko poczułam wiosnę i włożyłam wczoraj pontofle na cienkim spodzie i się doigrałam... Dziś około 5 rano poczułam ,że cos nie tak bo nos zapchany, gardło boli, częściej biegan do kibelka. Czy mogę czosnek smażony i rosół rozgrzewający? Niby się już nie rozgrzewamy ale wydaje mi się,ze P.Ania pisała aby w nagłych wypadkach aspirynę imbirówkę i CHYBA rozgrzewający?
Noczę nogi w ostrożeniu, zaraz wstawiam rosół ale który? hm... Myślicie,ze to wina tych butów czy wieczornej grzanki z może większą odrobiną sera koziego?
Z góry dziękuję za odpowiedz:) zakatarzone uściski:) data: 2008.03.08 autor: Agata | | Marto, każdy ma swoją drogę. Moim duszkom jak gotowałam ściśle wg przepisów z książek nigdy nie smakowało. I żeby gotować wg pp byłam skazana na własną intuicję i wyobraźnię. Ważne jest dla mnie to, że mąż mnie ostatnio 'opieprzył', że rosół wyszedł zbyt łagodny. I to jest duży postęp, bo wcześniej uznałby go za zbyt pikantny :))). data: 2008.03.08 autor: Jolik | | Anito ja juz przegladalam ta strone z terosami valira i mam "Termos Inox 18/10 na zywnosc New".W kazdym opisie jest napisane nietluczacy, ale chyba to nie znaczy, ze maja szklane wklady, przynajmniej moj nie ma.Podaj mi prosze jaki Ty masz. data: 2008.03.07 autor: Monika z Barcelony | | Zapomniałam napisać, że do zapiekanki "rosołowej" potrzeba 2-3 razy więcej sosu niż do fenkułowej:) data: 2008.03.07 autor: Marta R. | | co to jest PP? Jestem nowa i nie wiem. Dziękuję za pomoc. data: 2008.03.07 autor: Beata | | Witam! Nie do końca zgadzam się z tym, że nie można nabrać łatwości w gotowaniu korzystając z gotowców. Ja jechałam na gotowcach z naszych książek blisko 4 lata. Nie miałam z tego powodu złego samopoczucia, przeciwnie: wiedziałam, że mam dobre, sprawdzone przepisy i na tamten czas nie potrzebowałam niczego nowego kombinować. Po wielu próbach dokonanych na konkretnych daniach mogłam nauczyć się dosmakowywania i zdobyłam "warsztat". Dopiero później, kiedy okazało się, że przepisy mam w głowie, zaczęłam kombinować i tworzyć, ale to przyszło niezauważalnie. Po prostu pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że gotuję co tydzień coś nowego i to nie z książek. Nie sądzę jednak, żebym była w stanie stworzyć dobre, krzepiące pp-owskie danie, co więcej, dosmakować je i później ocenić jego wpływ na ciało i ducha, gdyby nie wcześniejsza praktyka i długie miesiące spędzone z nosem w książkach na gotowcach (no i kurs w Wąsowie:). A "swoją" kartoflankę dopracowałam dopiero w tym tygodniu:).
A teraz z innej beczki: Postanowiłam zapiec warzywa z wiosennego rosołu, wg przepisu Joasi na przepyszną zapiekankę z fenkuła. Poszłam jednak o krok dalej i w naczyniu żaroodpornym ułożyłam całe mięso i wszystkie jarzyny rosołowe w kawałkach (natkę sobie darowałam). Sos rozprowadziłam rosołem i pocytryniłam i pomusztardziłam we właściwym momencie. Reszta jak w przepisie. Słuchajcie! Rozkosz dla podniebienia! Rozpływało się w ustach. Więcej nie powiem, sami spróbujcie. A kolejne odkrycie to polenta w nowym świetle. Pisałam kiedyś o wycinaniu z polenty "ciasteczek" foremkami do wypieków w celu uatrakcyjnienia tego dania dzieciom. Ja dzisiaj, w celu uatrakcyjnienia czasu sobie samej, zrobiłam taki deserek: ugotowałam polentę rzadziochę (pełny litr wrzątku i 1 szklanka kaszki - bardzo drobnej, doprawiłam a la na słodko, czyli zamiast papryki - wanilia, cynamon, kardamon, goździki, reszta smaków na okrągło. Wlałam masę do formy na muffinki. Starczyło akurat na całą formę 12 babeczek. Masa po zastygnięciu pięknie odeszła od formy i wyszły małe cacuszka, jak musy czy coś podobnego w restauracjach. Ja jadłam skropione miodem i posypane cynamonem z chilli, ale zrobiłam też kilka z polewą czekoladową (z przepisu na któryś makowiec). Można posypać wysuszonymi płatkami owsianymi lub polać miodem przyprawionym jak na kulki, albo wręcz masą "kulkową". Wyglądają obłędnie, smakują również, mogą posłużyć za zdrowy torcik pod świeczki z okazji urodzin (jako alternatywa do pure:). Pozrowienia data: 2008.03.07 autor: Marta R. | | gulaszyk to taki sosik warzywno mięsny do kaszki ziemniaczków lanych kluseczek itd.itp. data: 2008.03.07 autor: | | Pani Kasiu z Paryża nigdy Pani nie nabierze łatwości w gotowaniu jeśli będzie Pani bazowała na "gotowcach" bo gotowiec to ścisłe trzymanie się przepisu a jak go nie ma bo np. się zapodzieje to koniec, nie umiemy.Pani ma się trzymać zasad PP dotyczących gotowania dla dzieci i takowe Pani napewno zna chyba że książki Pani tylko przejrzała a nie przeczytała.W książce Filozofia życia podany jest wzorcowy przepis na gulaszyk.A więc przyjmujemy do wiadomości że gulaszyk to gotowane mięsko z warzywami zagęszczone mąką ziemniaczaną.W tym przepisie jest wspomniane że możemy też oprócz polędwiczki wołowej użyć kawałka mięska indyczego, polędwiczki cielęcej rzadko wieprzowej.Możemy raz dodać kawałeczek kabaczka raz patisona lub kalarepki czy kapusty włoskiej listeczek.Co jeszcze jest dla Pani tajemnicą że prosi Pani o przepisy. Za każdym razem dodać inne warzywko i gulaszyk będzie miał inny smak. To cała wiedza ,teraz czas na nasze osobiste zaangażowanie i pomysłowośc ,z czasem ,jak same myślimy, nabieramy pewności i doświadczenia.Zyczę powodzenia. data: 2008.03.07 autor: ostróżka | | Saramo, nie martw się tak bardzo, co powiedzą Twoi rodzice, nie próbuj wyszukanych frazesów, i niepotrzebnych, upięknionych słówek. Powiedz im tak po prostu, jak jest. Decyzję już przecież podjęłaś, wiesz, co jest dla Was najlepsze, pozostało przekazać informację...I tak jak pisze Joasia-bądź stanowcza i pewna swego. Gdy wierzymy, w to co robimy w życiu, wszystko inne układa się po naszej myśli :) Jeśli jeszcze w to nie wierzysz, spróbuj...Pamiętaj, że pozytywne myśli potrafią zdziałać cuda:) Życzę Ci powodzenia i wewnętrznej siły w pokonywaniu codziennych trudności. I uśmiechnij się, bo świat jest piękny, jeśli go takim tworzymy :) ***Joasiu, pogadałyśmy sobie, oj pogadałyśmy :) Wszystko jest na dobrej drodze :)***Beatko z Jeleniej, ja myślę, że Ty jednak powinnaś tą książkę napisać:) ***Acha, jeszcze słówko do Kasi z Paryża. Kasiu, dzięki za Twoje pytania, dużo z nich też korzystam;), z tym kombinowaniem, to pamiętaj, że pani Ania zawsze pisze, że dzieciom nie potrzeba tak wielu urozmaiceń jak dorosłym. Pozdrawiam wszystkich szczęśliwych i tych troszkę mniej (tym bardziej mocniej:)) data: 2008.03.07 autor: mŻonka | | Raz jeszcze potwierdzam, sklep z jagnięciną na Jeżycach jest, mięcho zakupione. :) * Kasiu, mejla ci wysłałam, a tu i tak krótko ujmę to co między wierszami pewnie zawarłam: Wszystko musisz sama. Jak się powoli nauczysz smaków testując na sobie to i dzieciom łatwiej ci będzie gotować. Rozluźnij się, kilka głębokich wdechów i zobaczysz, że jakoś to idzie i coraz lżej i łatwiej się gotuje i z radością kombinuje. :) * Dodam zupowo; dziewczyny mi się zajadają drugi dzień zupą zieloną, o składzie: tymianek, kurkuma, cielęcinka, imbir, kolendra, sól, szczypta bazylii, potem nać pietruszki, majeranek, pietruszka, ziemniaki, dużo porów, fenkuł, biały pieprz, potem miksowanie i ostatnie dosmakowanie w celu dojścia do smaku ostrego. Zupa zielona bo dużo marchewy na drugie danie. * Moniko z Barcelony, miodek może być sklepowy jak nie masz z pasieki, ze spokojem, byle nie był sztuczny. :) Polecam miód rzepakowy -głównie dlatego, że najsłodszy (nie licząc neutralnego smaku) i mniej się go zużywa. :) Gary masz pewnie takie jak trzeba, środek ma nie być biały, to chyba niebieski może być. * Niby za oknem się nie przejaśnia, ale mi dziś humor dopsuje więc się troszku rozpisałam i pozdrawiam. :) :) data: 2008.03.07 autor: Joanna - MamAsik | | Moniko z Barcelony, Valira produkuje także termosy ze szklanym wnętrzem, zobacz na http://www.piekniegotuj.pl. Zakupiłam niedawno. Trzymają nawet 24-30 h w zależności od pojemności:) Dobrze jest je wcześniej wygrzać wrzątkiem. ***Asiu Twoje śląskie bez jaja są super:) i z dziurką i z mięskiem. Mniam mniam:P ***A propos puszczania partnerów, oczywiście i przede wszystkim. "Dbć najlepiej jak potrafimy i jednocześnie puścić" to Pani święte słowa. Był czas kiedy chciałam by mój młodziutki małżonek chciał ze mną być, spędzać ze mną wieczory i by chciał do mnie wracać z wypadów z kolegami (i nie tylko) wcześniej niż następnego dnia. Zrozumiałam, że nic na siłę w końcu, ale to nie znaczy, że puściłam, czy zaakceptowałam jego styl życia. Nie wtedy jako dwudziestoparoletnia mama malutkich dzieci. Spakowałam walizki i do widzenia. Nauczyłam się jednak, że nie można niczego oczekiwać i chcieć! Zrozumiałam w końcu dawno zasłyszane "jeśli Twój mężczyzna pragnie wolności, pragnie odejść, puść go, jeśli jest to Twoja połówka wróci do Ciebie, jeśli nie, to znaczy, że nigdy nie był Twój". Kiedy mój Ukochany wyjeżdża ostatnio znowu do pracy na całe tygodnie ja jestem spokojna, ufna, i nie tylko myślę "co ma być to będzie", bo to takie podchwytliwe przyzwolenie na zło, ale wręcz myślę, że będzie dobrze:) ***A Pani Ani za to, że jest, to ja też codziennie dziękuję. Pozdrawiam wszystkich:) data: 2008.03.07 autor: Anita | | OJ! Zapomniałam jeszcze w podziękowaniu wymienić Urszulę,tak więc teraz to czynię;) data: 2008.03.07 autor: Agata | | Całuski dla BEatki z Jeleniej;-*
Bardzo Panią dziękuję za miłe dopowiedzi.Karuś ,MamAsik oraz Firanko całuski wiosenne.Przepraszam jeśli sprawiłam kłopot ale mówiąc prawdę nigdy nie wpadłam na pomysł zrobić puree tak jak FIranka.Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKUJĘ;) data: 2008.03.07 autor: Agata | | Czytam forum i chcialabym juz miec latwosc w przygotowywaniu posilkow dla dzieci tak jak niektore z was. Znalazlam niektore przepisy forumowiczek, wszystko bedzie wyprobowane.
Mamo Kaspiana czy Rene a moze Joanno MamAsik, moze maznely byscie jakis wasz wyprobowany przepisik na sosik warzywno miesny na placede@yahoo.com? Bede bardzo wdzieczna, ja robie i staram sie kombinowac, niby mi smakuje ale tak mi brakuje pomyslow....
Bede Wam bardzo wdzieczna! data: 2008.03.07 autor: Kasia z Paryza | | Saramo, nie wina, a odpowiedzialność, a to zasadnicza różnica. Gdy weźmiesz odpowiedzialność za swoje czyny dokonane, to i za teraźniejszość możesz brać odpowiedzialność. Wszystko sobie poukładasz, pod warunkiem, że zrobisz to świadomie, ze spokojem i zrozumieniem sytuacji. Musisz być stanowcza (jak pani Ania gdy broni "forumowej podłogi" ), ale nie działać z poziomu lęku, nerwów i negatywnych uczuć. Zaakceptuj tę sytuację i działaj. Jak cię złość dopadnie, to pozwól żeby przepłynęła i stanowczo, ale z miłością działaj dalej. Czytałaś "Słuchaj swojego serca"? Może ci się przydać przy tworzeniu nowej rzeczywistości. * Sklepik na Poznańskiej (przy Kościelnej) z jagnięciną, dziczyzną, i czym tam jeszcze jest, nic się w temacie nie zmineiło. Będą się może przenosić za rok, ale póki co wszystko po staremu. Dzwoniłam, a zaraz idę po jagnię. papa data: 2008.03.07 autor: Joanna - MamAsik | | Kochane Señority i Señory! Szperam po tym moim hiszpanskim rynku i wyszukuje sklepikow gdzie tu by mozna kupic cos dobrego.Potrzebuje paru podpowiedzi.Wiem, ze jak juz chleb to zytnio-przenny i znalazlam super piekarnio-sklepik z super wszystko ekologiczne (robiony na fermencie) i super drogie 6 euro bochenek.Ale co zrobic reszta piekarni oferuje chleb przenny i bagietki, ktore na drugi dzien to kamien.No i kupuje go raz w tygodniu i robie sobie kazdego dnia kanapke do pracy.Chleb ten jest ciemnawy ostatnio zauwazylam napis zytnio-przenny 100% integral.Nie ma on zadnych ziarenek.Chcialabym wiedziec czy jest wporzadku to 100% integral? Reszta chleba w tej piekarni to orkisz, ale to juz doczytalam na forum, ze tez smak kwasny.Druga sprawa to "miodzik" wielokwiatowy kupuje go w markecie jest on w postaci plynnej czyli juz przetworzonej.Uzywajac go do kawy,TLI i do potraw laduje go do goracego.Ktos mi kiedys powiedzial,ze miod traci swoje wlasciwosci gdy wkladamy go do goracego.Moze to bzdura, nie wiem.Tak wiec sobie tak wymyslilam, ze skoro uzywam go tylko do slodzenia moich kawek, owsianek... to moze sobie byc taki sklepowy.Chetnie bym kupowala taki prosto z ula, ale jeszcze nie wiem gdzie a nie chce przeplacac w sklepach ze zdrowa zywnoscia, narazie wystarczy mi, ze przeplacam z tym chlepkiem.A teraz garnki, zakupilam piekne czerono-bronzowe w sklepie chinskim.Wiem, ze do sklepikow chinskich Pani Ania nie ma zaufania, ale na tych moich garnkach bylo napisane,ze zostaly wyprodukowane w Hiszpanii tak wiec to mnie uspokoilo.Jak juz je kupilam to znow sie zastanowilam, ale co jesli kolory maja nie te. Zewnetrzne kolory to bronzowy-czerwony, srodek niebieski. Ten niebieski mnie troche niepokoil, ale stwierdzilam, ze z czasem sie troche od kurkumy ufarbuja.Potwierdzcie prosze, bo metalowe juz dawno porozdawane a chlop mi kolejnych kupic nie pozwoli.Teraz zastanawiam sie czy patelnie tez mam porozdawiac, bo metalowe.Widzialam juz pare emaliowanych po zewnatrz i od srodka takie jakies inne metalo podobne tworzywo(teflon?).To mnie tez zastanawia, widzialam garnki emaliowane po zewnatrz a wewnatrz nie - ktoredy ta energia przelatuje od gory czy od dolu? Termosy pokupowalam metalowe firmy Valira, ktoregos dnia je ktos polecal na forum tak wiec uznalam, ze sa wporzadku, trzymaja ok.5 godzin (ja lubie wszystko gorace).Szukalam ze szklanymi wkladami, ale wszyscy mnie informowali, ze takich sie juz nie produkuje.To tyle jesli chodzi o moje watpliwosci.Czytalam tez na forum o organizacji miedzy naszym gotowaniem a reszta zycia.Ja tez chodz jeszcze nie mama dzieci zmagam sie z czasem, bo wychodze z domu o 8.00 i wracam jak mi sie uda na obiad miedzy 14.00-16.00(hiszpanska siesta) a jak nie to w domu jestem dopiero ok.19.00-20.00 tak wiec gotuje owsianke na 3-4 dni i tak samo z drugim daniem, i zupe na prawie tydzien.Weekendy spedzam bardziej aktywnie w kuchni.Mam nadzieje, ze z czasem bedzie mi to lepiej szlo i bede bardziej sobie urozmaicac.Na koniec chce sie podzielic czyms co mnie bardzo rozbawilo.Rozmawiajac z moja przesympatyczna przyszla hiszpanska tesciowo o moim gotowaniu, probujac ja utwierdzic w przekonaniu,ze wszystko co zimne, kwasne, surowe jak np.lody, slodycze... jest bardzo dla organizmu niezdrowe - otrzymalam nastepujace slowa uznania : "a wiesz, ze co w tym jest, ja jak jem lody to zawsze troche czekam aby sie rozpuscily ;)
Przesylam calusy. data: 2008.03.07 autor: Monika z Barcelony | | Madlen, nie zapominaj do tego mieska odrobine musztardy. Nie, nie musisz pilnowac kolejnosci na kanapki...wazne zeby te smaki sie tam znalazly. No i fajnie, z etak Ci smkuje kawa i tak dobrze nastraja...mysle, ze zlapalas dobre wiatry w zagle...Pozdrawiam data: 2008.03.07 autor: Kamiczek | | przepis na puree ...patrz przepis na ziemniaki z wody :)tyle tylko, że miksujemy lub gnieciemy :) na stronie gdzie przepis na naleśniki :)pozdrawiam cieplutko data: 2008.03.06 autor: karuś | | Bardzo dziękuję za odpowiedź:) Dzisiaj rano była taka okropna pogoda, zimno, szaro i zawierucha. Ale ja czułam takie przyjemne ciepło po kawie gotowanej z cynamonem i miodem i zupie śniadaniowej. Mmm. Ta kawa mi niesamowice poprawia humor, naprawdę. Przepyszna, a do tego tak rozkosznie słodka, ciepła, pobudzająca organizm. Cudo. Jak mam możliwość to do kanapek do szkoły wkładam jarzyny i mięso z zup, albo jakąś pieczoną szynkę. Myślę, że to ok, prawda? Natomiast jak się zdarza, że nie mam nic takiego to dodaję masła, szynkę z indyka z musztardą, plaster ogórka i pieprz. Czy składniki na kanapce powinnam układać w kolejności smaków? Pozdrawiam. data: 2008.03.06 autor: Madlen | | Gabi pewnie że może być tak samo jak kukurydza tyle że tą na pewno trzeba mixować, ja z warzywek z puszki daję też "cieciorkę" zwaną białym groszkiem a to oczywiście ciecierzyca. ***Agato to ziemniaki z wody FZdrowia str 197 puree bo ugniatane; zresztą niedawno było propos odlewanych i nieodlewanych wersji pyrów. Ponieważ ja nie umiem wlać proporcji żeby woda sie wygotowywala to robie tak wrzątek kurkuma, ziemnioki, imbir i sól. Po ugotowaniu i odparowaniu daję masełko i np w czasie zimowym czosnek obsmażony na oliwie i to ugniatam. Jak wersja ma być z kwaśnym (bo do wołowiny) to daje łyżkę stołową serka koziego (bo ziemniaki robie wszystkim takie same a nie osobno małemu). Gdybym jemu gotowała 2 ziemniaki to pewnie dałabym łyżeczkę.Pozdrawiam data: 2008.03.06 autor: Firanka | | Witam wiosennie! a dla urozmaicenia jedzonka maluchów i nie tylko, chciałam polecić przepyszną kaszkę krakowską, o której wspominała już kiedyś na forum MamAsik. Kaszka ta, to po prostu kasza gryczana niepalona łamana drobniutka,a ugotowana tak jak gryczana (oczywiście na sypko nie wyjdzie)wsadzona pod kołdrę, serwowana na talerz po uprzednim zrobieniu przez Malucha z niej babki(zamiast foremki filiżanka), wprost na talerz, oblana pysznym sosikiem/gulaszykiem dostarcza dobrej zabawy nie tylko dla oka, ale zwłaszcza dla podniebienia.mniam.polecam i pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.06 autor: marzena | | Pani Aniu, dziewczyn pilnuję jak umiem. Dajemy sobie radę +- :) * MaKa, jak to? Sklepik mi zlikwidowali? A kiedy? Aż pobiegnę jutro sprawdzić. Cielątko to można w wielu miejscach; na Jeżycach najłatwiej w Prosiaczku, tam też bywa jagniecina, ale w ten sklepik to nie wierzę. * Agato, "FŻ", strona 195 - ziemniaki z wody. * mŻonko, pogadałaś z Małą? ;) * Gabi, może być groszek z puszki, i lepiej żeby był z puszki niż ze słoika "(...) czasem – wedle potrzeb – używaj puszek. Nie mają konserwantów, a słoiki mają" - cytat z pani Ani. * Kasiu, przyznam się szczerze, że tydzień w tydzień by tu pani Ani dziękowała, a nawet codziennie :). Myślę, że to dobrze, że werbalizujemy czasem nasze podziękowania, bo te niewerbalne, to puszczamy pewnie częściej. Ufam, że docierają do pani Ani, albo tam gdzie jest potrzeba. :) data: 2008.03.06 autor: Joanna - MamAsik | | Pani Aniu podziękowania wysłałam jak zwykle w kosmos wiedząc, że w odpowiedniej chwili dotrą gdzie trzeba :). Tak sobie pomyślałam dziś, że najpiękniejsze w tym forum jest to, że nawet osoby, które wiele wiedzą i radzą innym, czasami też potrzebują rady. I że potrafią napisać o swoich błędach i ktoś inny ma szansę się na nich nauczyć czegoś. Są tu poruszane tak różne aspekty życia i codzienności, że każdy znajdzie dla siebie jeśli nie radę wprost, to temat do przemyślenia. A co do archiwum, to uważam, że przeglądanie go powinno być obowiązkowe dla każdego, co jakiś czas od nowa, bo niektóre słowa docierają dopiero kiedy jesteśmy na nie gotowi. Wiem żadna nowość dla większości 'starzynek' :), ale może 'świeżynki' przemyślą? I tak na koniec "Panie Boże, daj mi siłę, by zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, by zaakceptować to, czego zmienić nie mogę i MĄDROŚĆ, BY ODRÓŻNIĆ JEDNO OD DRUGIEGO". No, może troszkę inaczej to było, ale sens ten sam :))). data: 2008.03.06 autor: Jolik | | Agato, czytaj dokładnie książki. W F.Z. na str. 195 w rozdziale DANIA JARSKIE Pani Ania po podaniu składników pisze:
"... gotować pod przykryciem do miękkości (wody powinno zostać niewiele),
ziemniaki podusić z wszystkimi dodatkami, z którymi się gotowały."
To jest właśnie purre ziemniaczane!! data: 2008.03.06 autor: Urszula | | Witam. Na PP jestem od roku. Forum czytam, ale dopiero teraz piszę, bo nie potrafię sobie poradzić. Mieszkam z mężem i czteroletnim synkiem z moimi rodzicami. Od roku też sama gotuję (na szczęście mam osobną kuchnię), wcześniej mama to robiła dla wszystkich. Rodzice nie zaakceptowali tego, tato mój uważa, że robie krzywdę sobie, a szczególnie dziecku. Nie wiem jak rodzicom wytłumaczyć, dlaczego wnuk nie może u nich jeść. To że nie może słodyczy, bo po nich boli brzuszek jeszcze rozumieją. A jak wytłumaczyć, że makaron, babci rosołek, słone paluszki, kartoflanka na wieprzowinie, woda i herbata też nie są dobre? Po zjedzeniu pierogów ruskich bardzo bolał go brzuszek, ale rodzice nie wierzyli, że to przez to. Jak mam im powiedzieć o PP? Wiem, że muszę to zrobić, ale nie wiem jakich słów użyć. Wiem też, że bardzo się boję i mam skrupuły. Wiem również, że sama jestem tej sytuacji winna. Proszę o radę osoby, które były w podobnej sytuacji. data: 2008.03.06 autor: Saramo | | Miła Kasiu z Paryża. Ja a propos Twego postu na temat podziękowań. Wprawdzie pytanie nie do mnie kierowane, ale jeśli pozwolisz króciuchno swoje skromne 3 grosze wtrącę. Bo u mnie to podziękowania i wdzięczność od jakiegoś czasu zdecydowanie miejsce wiodące objęły. Po pierwsze – myślę, że dobrego słowa nigdy, przenigdy, za wiele. Po drugie – uważam, że jeśli ktoś czas swój poświęca, swą mądrością się dzieli i uwagą obdarza, to bezwzględnie podziękować wypada (za każdym razem, nieprzerwanie, a czasem i na wyrost). Po trzecie - jeśli mam komu i za co dziękować, to znaczy, że jak poproszę to na wsparcie liczyć mogę i że sama na tym świecie nie jestem – a ta świadomość to dla mego serca miodzio. I po czwarte – pewną prawidłowość zauważam. A mianowicie, że im więcej dziękuję, to tym więcej dostaję – jakby wdzięcznych ludzi wszechświat szczególnie sobie ukochał i w następstwie szczególnie im sprzyjał. A teraz Tobie Kasiu z Paryża pięknie dziękuję, bo dzięki Twemu postowi, sobie to uświadomiłam. Ściskam Cię i życzę Ppowskiego powodzenia (ja też jestem początkująca). P.S. pozdrów proszę ode mnie uroczy Paryż. data: 2008.03.06 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Puk! Puk! To znowu ja. Długo mnie nie było, ale idylla się skończyła i znowu Was będę zamęczać, zadręczać i zanudzać (obiecuję, że dzisiaj króciutko). Nie było mnie, bo przed świętami w mojej branży kipisz, ale przede wszystkim moja dziecinka się rozchorowała. Często choruje a ja tym razem odważyłam się (po raz pierwszy), przeprowadzić ją przez tę chorobę bez lekarza i tradycyjnie stosowanych leków. Choć trwało to zdecydowanie dłużej niż po zaaplikowaniu aptecznego specyfiku, to o dziwo nie odnotowałam u siebie uczucia paniki, choć przyznaję się do tyciuteńkich wątpliwości i maluteńkiego strachulka. Odpowiedzialność za małą istotkę to jednak zupełnie co innego niż eksperymentowanie z własnym zdrowiem, a poza tym mam świadomość, że to nie jest na razie typowe Ppowskie dziecko. Stawiłyśmy jednak czoła: powodzi z nosa w kolorze zielonym, do której następnie dołączył kaszel – bardzo głęboki, a później jeszcze dwudniowy, wyciskający grochy z oczu ból brzucha, połączony z wymiotami. Masując brzuszek uparcie przekonywałam (chyba bardziej siebie), że damy sobie radę z tym chorubskiem.
I udało się. Zdążyłyśmy dosłownie na ostatni dzwonek, bo mocno już zaniepokojony tata postawił ultimatum czasowe grążąc nieodwołalną wizytą lekarską. Dosłownie kilka chwil przed godziną „0”, po trzech łykach „okropnej, kłującej herbatki” (czyt. Imbirówki), moje dziecko ozdrowiało. No może to przesadne określenie, ale o własnych siłach zmieniło pozycję z leżącej na siedzącą i poprosiło o posiłek. Później poszło z górki, choć nadal „przeganiamy” katar i nocny kaszel. Kochane moje, nie poradziłabym sobie bez Forum, waszej wiedzy i doświadczeń którymi się dzielicie. Oczywiście w zaistniałych okolicznościach nie miałam czasu ani głowy aby tu szperać i szukać odpowiedzi. Ale gdy po raz pierwszy przekopywałam się przez „forumową wiedzę”, porobiłam stosowne notatki, segregując jednocześnie w tematyczne grupy. Mam więc teraz gotowce pod tytułem: „forum-przepisy”, „ forum-dla ducha”, „forum-Anna”, „forum-dzieci”, „forum-choroby” itp. Ten ostatni był mi teraz szczególnie pomocny. Za wasze doświadczenie, wszelkie rady i chęć podzielenia się nimi z całego serca pięknie Wam dziękuję. data: 2008.03.06 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Mam pytanie, chodzi mi o te kilka ziarenek zielonego groszku do zupek dla dziecka, czy może to być groszek z puszki? Latem wiadomo, że świeży :-) pozdrawiam. Pani Aniu dziękuję za podpowiedź. data: 2008.03.06 autor: Gabi | | Dziękuję Pani Aniu za odpowiedzi. Rozjaśniła nam pani dużo o tych zupkach i gulaszykach. Joasia czuwa nad nami jak Aniołek:) A mój robaczek dostał kolejną porcję żółtka przepiórczego i wszystko jest ok. Bardzo się cieszę. * Joasiu, to pęknięcie bardzo szybko się goi :) Pozdrawiam wiosennie z nadzieją, że będzie coraz lepiej w sercach i garach oczywiście :) data: 2008.03.06 autor: mŻonka | | Dziewczyny, mam ogromną prośbe, podajcie mi stronę w książce gdzie jest przepis na puree.W archiwum było już sporo na ten temat ale z reguły każdy pisał ,ze takie dobre albo proste ale konkretnego przepisu to nie wyszperałam... data: 2008.03.06 autor: Agata | | Hej,poznanianki czy któraś mógłby poradzić gdzie teraz (po likwidacji sklepiku w okolicach rynku jeżyckiego) można kupić jagnięcinę, baraninę oraz cielątko ? Pozdrawiam wszystkich cieplutko w dzisiejszy chłodny dzionek. data: 2008.03.06 autor: MaKa | | Pani Aniu dziekuje bardzo za wszystkie odpowiedzi!
Tak sobie mysle, ze moze nie trzeba jednak pisac podziekowan bo ich czytanie choc pewnie przyjemne to Pani tylko czas zajmuje i odbiera z czytania i odpowiadania na pytania. data: 2008.03.05 autor: Kasia z Paryza | | Witajcie, Kochani! Kasik, proszę nie tworzyć dzieciom poprzez nadmierne urozmaicanie – nadmierną ilość dodatków potraw w końcowym efekcie podobnych w smaku. Kasz jest dosyć dużo i proszę je tak dodawać, aby każda kasza była użyta raz w tygodniu. Podobnie jest z dodatkami warzywnymi - powinnyście Panie dodawać wszystkie dostępne warzywka, ale nie wszystkie w jednej zupie, bo dla dzieci będzie to smakowo monotonne. Czyli poprzez dodatki (raz więcej marchewki, raz ziemniaków, raz pora, raz parę zielonych groszków, raz dwie fasolki; raz zagęszczacie kaszą taką, raz taką, ziemniaki właściwie zawsze) będziecie pozyskiwać różne smaki zupek i gulaszyków. Wiem, że chciałybyście jak najlepiej dla swoich dzieci i stąd pomysł, żeby wrzucać do jednej zupy wszystko, a to błąd. Jolik, dobrze, że Pani uważa, iż potrzebna jest Pani dyscyplina emocjonalna, ale pisząc o pionie miałam na myśli problem Pani stóp i właściwego doboru dla nich butów i wkładek. Pani Ewo S., dla przypomnienia podkreślam, jak to Pani zrobiła, że właściwa ilość węglowodanów w zupkach dla dzieci jest niezbędna! Zupka dla małego dziecka nie może być gęsta wyłącznie od warzyw i mięska, ale muszą w niej być również węglowodany, czyli kasze lub/i ziemniaki. Pani Ostróżko, opisując swój problem tarczycowy poruszyła Pani ważną kwestię: otóż bardzo lekko lekarze zalecają wszelkie leki, a hormony szczególnie. Nasza świadomość i ostrożność są tu niezbędne. Kasiu z Paryża, opis gotowania ziemniaków na puree jest w książce. Pani Jadwigo, po przeczytaniu i zaakceptowaniu książek, jeśli problem będzie się utrzymywał, proszę zadzwonić. Pani Grażynko38, domyślam się, że u Pani jest raczej problem emocjonalny, niekoniecznie musi to być skutkiem problemów tarczycowych, nie sądzę – to raczej Pani wewnętrzne osłabienie i zniszczenie powodują to emocjonalne rozchwianie. Proszę pilnować swojej dyscypliny w jedzeniu i myślach. W sprawie tarczycy proszę zrobić badania – jeśli będzie poważne zachwianie hormonalne, proszę korzystać z zaleceń lekarza. Pani Magdo z Aachen, proszę pomyśleć nad tym, dlaczego się Pani boi mamy. To jest pilne zadanie domowe. Pani Ostróżko, pościk do Pani Grażynki bardzo mądry. Pani Kasiu z Paryża, dziewczyny odpisały już na Pani zupkową propozycję, proszę się odnieść do tego, co napisałam na początku postu. W żadnym wypadku dla dziecka w tym wieku nie można dodawać selera, brokułów ani kalafiora, przynajmniej o tej porze roku. Jeśli dynia, to nie słodki ziemniak. Łyżka soku z cytryny to za dużo. Pani Beato z Jeleniej Góry, do Pani postów nie będę się odnosiła, bo są miłe i na miejscu. Pani Marto R., fenkuł podany z tartą bułeczką ok. Równie dobry jest z rosołu na kanapce z kleksem majonezu. Kasiu24, objawy, które Pani opisała, to problem wątrobowy, który z pewnością nie wynika z nadmiaru przypraw. Proszę zjadać zupy, duszeniny mięsno-warzywne. Równowagę jin-jang zyska Pani wyłącznie dzięki jedzeniu, a nie miksturkom. Mżonko, proszę nic nie robić z powiększonymi węzłami u dziecka, same znikną, gdy dziecko dowartościuje się energetycznie, a na sińce pod oczami proszę nie zwracać uwagi. Proszę dziecko mądrze karmić. Joasiu, pilnuj dziewczyn. Calineczko, również Ciebie pozdrawiam. Asiu z Krakowa, a dlaczego woda nie miałaby być konkretnym składnikiem? Ale wodę z gotowania starych ziemniaków wiosną odlewaj. Pola, proszę nie używać herbaty z kwiatu głogu jako tabletek na problem wątrobowy. Proszę raczej starać się gotować i zjadać posiłki takie, z których śledziona wytworzy właściwą esencję, ta zaś nawilży Pani rozbuchaną wątrobę i to będzie właściwy proces jej regeneracji. Pani Magdo z Aachen, jak najbardziej możecie używać kuskus. Pani Kasiu24, w smaku gorzkim może Panią niszczyć piwo, sałata, zimna herbata, zimna kawa. Biały nalot na języku to Pani wilgoć i zimno wewnętrzne, które oczywiście mogą sprzyjać uaktywnianiu się grzybicy. Fanko z Łodzi, wypryski na buzi dziecka rzeczywiście same znikną. Jest to nie tylko skutek Pani błędów żywieniowych, ale również poporodowa huśtawka hormonalna u Pani – dotyczy dziecka karmionego piersią. Jagodo S., proszę nie szukać porady na Pani dolegliwości na forum – nikt nie jest w stanie pomóc opierając się na Pani krótkich postach. Proszę zadzwonić. Bazując na moim doświadczeniu przypuszczam, że ma Pani bardzo zawirowaną i osłabioną śledzionę. Objawy, które Pani opisuje, są tego skutkiem. Madlen, do szkoły kanapka z czerstwego chleba z mięskiem i w termosie herbata. Mżonko, jeżeli krokiety, to z kapustą, gulasz do tego niepotrzebny, a jeżeli gulasz, to raczej z ziemniakami lub rzeczywiście z pierogami, bo krokiety są zbyt ciężkie i tłuste (smażenie). Igo dziennikarko, nie zadawałaby Pani takich pytań, gdyby Pani uważnie przeczytała książki. Proszę do swojej profesji podchodzić rzetelnie. A poza tym najczęściej nie irytują nas treści, ale forma. I taki też był Pani pierwszy post – miał niewłaściwą formę. Agato czarna owco, problem z oczami to oczywiście problem wątrobowy. Proszę ją właściwie wzmacniać, wówczas problemy ze wzrokiem uspokoją się. Czego jesz za dużo i za często? – nie wiem. Pani Jagodo S., mąż może zjadać nasze potrawy, zrównoważone przyprawami. Jego problem wynika z wychłodzenia i osłabienia. Pani Kasiu z Paryża, marmoladę daktylową Magda kupowała w sklepach arabskich. Przy problemach z zaparciem u dziecka doraźnie pomaga czopik, a ogólnie proszę pilnować jego jedzenia. Pani Anno P. z Poznania, z pewnością problem już się wyciszył – Joasia dobrze Pani poradziła. Pani Zosiu, tę bakterię mamy praktycznie wszyscy. Proszę się nie przejmować, lecz skupić na właściwym żywieniu. Moniko z Częstochowy, raczej proszę nie smarować dziecku buzi, niech sobie będą czerwone plamy – bardziej to będzie Panią dyscyplinowało. Raczej proszę dochodzić do właściwych wniosków drogą prób i błędów. Emocje oczywiście mają również ogromny wpływ. Kamiczku, myśmy się wszyscy szykowali na straszną wichurę, a w Puszczykowie było cichutko. Tak, Joasiu, Ty na zakręcone mamy karmiące masz bardzo dobry wpływ:) Dzidko, dzięki za Twą uważność i podpowiedź. Kasiu z Paryża, nie rozumiesz sezonowości produktów rolnych? Tak, to jest skutek wszędobylskiego biznesu – mamy dostęp do wszystkiego przez cały rok. Joasia w sprawie mleka podpowiedziała Pani mądrze. Będzie Pani mogła wprowadzić niedługo dziecku, oprócz zupek i gulaszyku, również okruszek sera koziego na śniadanie i to mu już wystarczy. Pani Magdo z Aachen, odnoszę się do Pani listu tylko w sprawie królików, mimo że inne Pani spostrzeżenie są bardzo ciekawe. Króliki są słodkie, ale bardzo zimne, więc proszę uważajcie wszyscy. Natalio z Krakowa, do plaży daleko, na basen nie chodź, oksykortu nie używaj, zdyscyplinuj jedzenie (eliminacja wszystkiego, co kwaśne, surowe i zimne!!!) i konieczne są codzienne obmywania w zielu ostrożenia. Mżonko, myślę, że Joasia Pani pomoże w Pani cierpieniach. Może Pani moczyć cyce – same brodawki w zielu ostrożenia? Proszę zadzwonić. Anito, szpinak na łące jeszcze nie urósł, mamy jeszcze trochę czasu do szpinakowej. Aniu M., list wspomagający dla Mżonki bardzo potrzebny. Pani Kasiu z Paryża, może Pani gotować zupkę dziecku na kawałku szyjki indyczej, piersi lub udźca. Górka to inaczej rostbef od cielaka, wiem, że to we Francji nieosiągalne – Magda zabiera zawsze z Polski. 20 dag mięsa na litr zupy dla dziecka to absolutnie za dużo. Proszę wytłumaczyć dziecku, że nie ma mleka, bo samochód się zepsuł i nie dowieźli, że w sklepie się popsuło i dać mu spróbować kawy zbożowej. Jolik, mądrze Pani radzi Pani Zosi. Mamo Kaspiana, proszę pamiętać, że dziecko Pani rośnie i być może trzeba pomału zwiększać ilości mięska. Kasiu z Paryża, gulasz dla dziecka robimy bez obsmażania mięska w tłuszczu – powinno to być duszenie w małej ilości wody z dodatkiem jarzyn i przypraw. A poza tym spoko, z każdym dniem wszystko się u Pani stabilizuje. Dojdzie Pani do wprawy, trzeba tylko cierpliwości. Karuś, pozdrawiam również, ukłony dla mamy. Jolik, nie wiem, czy tak szybko udobruchasz Kasię z Paryża, bo ona ma jednak małe dzieci i przy takich maluchach siedzi się w kuchni praktycznie na okrągło. Ale dzieci rosną i ten czas minie w mgnieniu oka. Agulko, co my na Pani kuchenkę pół na pół? Wysyłaj zamysł i intencję do Aniołków, abyś niedługo już miała całą gazową. A dziewczyny radzą Pani dobrze. Pani Ostróżko, nie wiem, czy nie lepiej, żeby Pani zadzwoniła, bo przyczynę Pani bólów trzeba dobrze rozpoznać. Pani Aniu M., są różne dzieci, mają różne chciejstwa, ale my powinniśmy nad tym czuwać. Proszę pilnować jakości i rodzaju mięsa – jak najczęściej cielęcinę. Proszę też do tych pulpecików dodawać – oszukiwać – inne składniki. Może to być marchewka, może więcej tartej bułki lub kawałek ziemniaka. Może Pani dziecko potrzebuje zjadania posiłków częściej, większych, bardziej treściwych? Może jest po prostu głodne? Proszę nie zapominać o przyprawach. Pani Ostróżko, to oczywiste – jeśli się martwimy, to znaczy, że nie ufamy Bogu, że o nas dba, że projektujemy programy i nieszczęścia. Nowa Gdynianko, pozdrawiam serdecznie. Gotuj, babo i odpoczywaj. Anito, powinnyśmy puścić nie tylko dzieciaki, ale również mężów, czyli panów. Mżonko, oczywiście, że możesz dać dziecku skubnąć swojego jedzonka, ale dopiero po nakarmieniu go. Puszczoną owsiankę – rozrzedzoną – Magda dodatkowo zagęszczała kaszką kukurydzianą. Madlen, kawę pij codziennie z przyprawami, dobry humor będziesz miała, gdy będziesz się dyscyplinować w jedzeniu i myśleniu. Pani Martynko, kaszę jęczmienną lub ryż dodaje Pani w mniejszej ilości, w zupie zawsze wówczas powinny być ziemniaki. Szukaj ziemniaków słodkich w Piotrze i Pawle. Jolik, czerwone usta u dziecka to osłabienie żołądka, jelit, a słabość popłudniowa to ogólne osłabienie dziecka, głównie nerek - po prostu brak energii. Parę dni i dziecko dojdzie do formy. Gabi, używaj jogurtu niewiele. A pieprze powinny pachnieć ładnie. Pamiętajcie, Kochani, że nie ma marcowego czwartku, no i nie będzie mnie w przyszłym tygodniu, więc listów nie musicie pisać zbyt dużo i nie dzwońcie. Pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.05 autor: Anna Ciesielska | | Dziś miałam troszkę wolniejszy dzień i szperałam za fajnymi przepisami w archiwum.Wiecie jakie pyszne sa grzanki z serkiem i uszlachetniona wędlinką plus dodatki,pycha poprostu:) Aha i jeszcze mięsko z rosołu plus ryż i... też cudnie dobre i takie pieczone papryki...Hm... nic tylko jeść i jeść.
Dziś mam wolny dzień bo nerki i prawy jajnik nie pozwala mi normalnie funkcjonować,ból nie do opisania...
Pozdrawiam wiosennie ale śnieżnie;) data: 2008.03.05 autor: Agata | | Pani Aniu mam pytanie,chodzi mi o pieprz, kiedyś kupiłam kolorowy firmy kamis i miał bardzo dziwny, nieprzyjemny zapach, czy pieprz tak pachnie? Dziękuje i pozdrawiam. data: 2008.03.05 autor: Gabi | | Witajcie Kochani, ale nam dziś pogoda psikusa zrobiła. Rano wstaję patrzę w okno a tu... pięknie wszystko ośnieżone, szkoda, że na święta tak nie było. A już takie ładne pączki na krzaczkach, tyle śnieżyczek i krokusików. Mam pytanie, czym mogę zastąpić jogurt przyprawiony czosnkiem do blin z ziemniaków? Z góry dziękuję i pozdrawiam Panią Anie i wszystkich forumowiczów. data: 2008.03.05 autor: Gabi | | Proszę o podpowiedź, co mogą oznaczać mocno czerwone wargi u dziecka. Prócz tego jest też katar i odkasływanie tego co spłynie z noska. Gorączki już nie ma, ale ok. godz. 16 Misia jest tak osłabiona, że kładzie sie i zasypia. Nie mogę dojść o co chodzi. Może te czerwone usteczka są jakąś wskazówką? data: 2008.03.05 autor: Jolik | | Pani Aniu, dotarliśmy wczoraj z Jacusiem szczęśliwie do domu :)Serdecznie dziękuję za konsultację, będę teraz krok po kroczku realizować wszystkie zalecenia. Po spokojnej lekturze notatek nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie - czy 4 duże łychy kaszki mogę zawsze dodać do zupki (gotowanej na litrze wywaru), niezależnie od tego jaka to kaszka? Bo kukurydzianej czy gryczanej to dałabym bez wahania, ale już np. z manną, ryżem czy jęczmienną to boję się, że to może być nadmiar (w przypadku ryżu lub jęczmiennej zupa może wyjść zbyt mocno wychładzająca?) ... data: 2008.03.05 autor: Martynka | | Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie. Mam pytanie czy do kawy gptowanej mogę codziennie bez obaw dodawać imbir lub cynamon? Czy traktować to jako dodatek na "złe" dni? Hmm... I jeszcze jedno. Macie może jakieś sposoby na polepszenie humoru? Jakiś przepis dający kopa? Ostatnuio rozgrzewałam się rosołkiem i mięskiem z rosołu.U mnie się wali i wali, chciałabym się poczuć trochę lepiej... Tzymajcie się cieplutko. data: 2008.03.05 autor: Madlen | | Podpisuję się również, jeśli można, pod pytaniem Ani M w sprawie mięska dla dzieci...i czy można dać kawałeczek z "dorosłego" obiadu?? I jeszcze jedno pytanko do mamusiek:) Co robicie jak owsianka wyjdzie Wam za rzadka?? Jakoś mi tak wczoraj się ugotowało, że nadaje się tylko do butli, a karmiłam moją małą już tylko łyżeczką... data: 2008.03.05 autor: mŻonka | | Tak Ostróżko, Pani Ania często powtarza, puść dzieciaki to będą fruwały:)))) Chodzi o takie jak nasze, nasto i dziestoletnie:) ale jak widać nie tylko. Pooowioooliii to odczuwam na sobie i zauważam u nich:) data: 2008.03.05 autor: Anita | | Pani ostróżko,imię wpada w oko-skojarzenie z tymi wdzięcznymi kwiatami.Też czytam archiwum/i dobrze,bo nie mogłam się doczekać miękkiego grochu,a tak się chyba dogotował w te 3 godz./,wciąga ,ale wymaga czasu .Dzisiaj wklepałam o paleniu,bo czytam A.Carra,uświadamiam sobie dużo,ale chcę się wesprzeć żywieniowo.Z tym gorzej,bo wszystko rozlegulowane i muszę powoli, stopniowo...a to najtrudniej. No wiosnę to mamy,bo już pierwiosnki, cebulice,iryski,ranniki,a forsycje są żółte prawie.I teraz mnie wyprostowało,bo za oknem śnieg pruszy.Ale Natura wie co robi,więc tym się nie martwię. data: 2008.03.05 autor: Polla | | aniu sproboj posmarowac mascia linomag tylko nie wolno drapac bo sie roznosi ja tez kiedys mialam i to mi pomoglo data: 2008.03.05 autor: zosia | | Agulko, także miałam taką kuchenkę na początku przygody z PP. Wszystko gotowałam dobre pół roku na gazie na górze, co jakiś czas zaglądając do mięs i podlewając je niekiedy wodą. Jakaż to była ogromna frajda, przyjemność i komfort po zmianie kuchenki na całą gazówkę:) ***Zosiu, archiwum czytaj powoli krok po kroczku - od początku powstania - tzn od końca :) Albo wpisuj w wyszukiwarkę interesujace Cię tematy - hasła/autorów. Pozdrawiam wszystkich:-) data: 2008.03.05 autor: Anita | | Agulko, ja też mam taki nowy :klopocik"- tzn. w tym kuchenka na gaz, a le piekarnik na prąd. I np. wczoraj zrobilam pieczeń cielęcą, ale zamiast w piekarniku to ja udusiłam na gazie. Mąż się zachwycał:-) data: 2008.03.05 autor: Nowa gdynianka | | Witam Wszystkich:-) Przez jakis czas nie odzywalam się, bo w moim zyciu wiele zmian i dostepu do internetu nie było. Przeprowadziłams sie do Gdyni. W zwiazku ztym cale dnie zajete porzadkami i umeblowaniem, a do tego troche lęków co dalej, bo pracę czas zmienić, a Gdyni to nie znam i nawet nie wiem gdzie moge kupić cielęćinkę czy jagnięcinkę. Stad prosba do Gdynianek- dziewczyny kochane, pomóżcie proszę na początek- gdzie kupujecie nasze mięsko? A ten koper włoski to jest gdzies tu do dostania?****Dziekuje za to forum , za mozliwosc wymiany doswiadczen i wzajemne inspiracje:-) Dzisiaj nadrobilam zaleglosci w czytaniu i jestem na bieżaco (choc archiwum nadal czytam- sukcesywnie). Lzej mi na duszy bo: 1. duzo tu pogody ducha i moje akumulatorki podladowane, 2. uświadomiłam sobie, że moje chwilowe chciejstwa slodyczowe i smutki wynikaja z przemeczenia, braku odpoczynku i stresu. (a wydawca sie moze ze przeprowadzaka to sama radosc:-) Nic to, biorę sie w garść. data: 2008.03.05 autor: Nowa gdynianka | | Z tym archiwum to jest niesamowita sprawa.Właśnie wpadł mi w oko taki tekst:jak chcesz aby dziecko przybierało na wadze to je" puść" nakarm ululaj i niech śpi I tak sobie pomyślałam że może zastosować to do relacji z moimi dziećmi.A to już chłopy dorosłe.Jak chcesz ostróżko aby wyszli na prostą to się od nich odczep przestań wymyślać co ich złego może spotkać przed czym ich radą uchronić jak mają wyjść z kłopotów itp.Uśmiech błogosławieństwo żarcie w słoik i żadne tam uważajcie to róbcie a tego nie.Dadzą sobie rade no bo jak ja się ciągle o nich boję to znaczy że mam ich za niedorajdów.Czytam dalej bo wymyśliłam sobie wygodne wykrzywione siedzenie żeby mnie mniej bolało. Obiad na dzisiaj : wczorajsza zupa ze słoika a reszte ugotuję póżniej . data: 2008.03.05 autor: ostróżka | | Ja też w sprawie mięsa dla Maluchów. Mój Mateusz jadłby tylko mięsko. Ciągle woła "da mieso". Jeden pulpecik znika w sekundę, a potem płacz, że mama nie da więcej. Już się trochę pogubiłam, czy ktoś może mi wyjaśnić, jak to właściwie jest z tym jedzenim mięsa przez dzieci. W stosunku do ilości zjadanego pożywienia w ogóle, ta ilość mięsa wydaje się bardzo mała. Czy większy kawałek mięska np. do 2 dania to jakiś nadmiar? Jeśli tak, to czego?
Mam jeszcze jedno pytanie Mały ma ciągle na policzkach coś w rodzaju liszaja. Obserwuję go bacznie, trzymam dyscypilnę (nic poza owsianką, zupką, jajkiem co drugi dzień i 2 daniem nie daję dziecku) a ten liszaj się uparł i nie chce zniknąć. Pani Aniu proszę o jakąś wskazówkę, bo czuję, że tym razem sama tego nie odwikłam. Wstrzymywałam się parę miesięcy, bo myślałam, że odpowiedź przyjdzie sama, ale nic.
pozdrowienia dla wszystkich data: 2008.03.05 autor: Ania M | | właśnie czytam sobie archiwum ustawione na ból kręgosłupa z którym wstałam a raczej zczołgałam się z łóżka.Przyczyn znalazłam wiele.Ból związany jest ze skurczem mięśni pośladkowych wywołanych stresem i przemarznięciem.Nie ma co się rozpisywać ale tego stresu i zimna to mi nie brakowało.Pozatym kręgosłup zależy od stanu mięśni które go trzymają a te mięśnie należą do pęcherza wątroby i śledziony.Znaczy o te narządy jeszcze nie dbam jak należy albo są zbyt zniszczone aby dobrze wszystko grało.Jakby na to nie patrzec lata zaniedbań robią swoje.Przypomniałam też sobie że dwa miesiące temu jak mnie z pracy wyciepnęli to właśnie pobolewał mnie pęcherz ale pobolało i przestało miałam ważniejsze sprawy na głowie I co teraz? Mam się moczyć w ostrożeniu, jeść delikatnie i ciepło pić wywar z korzenia pietruszki i nie wiem czy rosół zimowy czy wiosenny , czy bulion. Może ktoś lepiej wie i coś doradzi. Tak mi się zdaje że potrzebne też pure z ziemniaków i czosnku ,ale nie jestem pewna, bo wiosna a moja wątroba od dawna kulawa.Pani Aniu a może Pani coś mi podpowie bardzo o to proszę.Tak sobie kojarzę że od początku września kiedy mój syn zaczął przeprowadzać się do tego bloku w którym ja mieszkam do końca grudnia kiedy straciłam pracę i przez cały styczeń kiedy rzucałam w siebie ciężkimi kamieniami to sporo się nazbierało.Dodać do tego co mi moje ego podrzuciło z przeszłości aby mnie utwierdzić w przekonaniu że wszystko jest be i ja też, no to chyba czeka mnie jeszcze sporo dolegliwości .Nie rozczulam się nad sobą stwierdzam tylko fakty.Pozdrawiam Wszystkich data: 2008.03.05 autor: ostróżka | | Argulko, swego czasu, gdy kuchnię PP używałam tylko do gotowania obiadków, bardzo często potrawy z przepisów do piekarnika robiłam po prostu na gazie, na górze pod przykryciem. Mięsko zawsze się udusiło i było smaczne. W Twoim przypadku na pewno lepiej jest zrobić na gazie, żeby potrawa miała tak bardzo potrzebną energię ognia, niż "kisić" z prądem. Zresztą zawsze możesz zrobić eksperyment i popróbować to samo tu i tam...Efekty smakowe na pewno będą "góra-dół" czyli "niebo-ziemia" :)
* Kasiu z Paryża, ja też jestem na początku drogi i też jeszcze się miotam w kuchni. Bardzo chciałam poświęcić weekend na gotowanie, a później mieć luzik, ale za bardzo mi to nie wychodzi. Na razie powracam do tradycyjnego sposobu gotowania, tzn. co drugi, trzeci dzień, dwa dania na przykład, a to co zostaje wkładam do słoików (porcje z książek są dosyć duże), i mam na później na następne parę dni. Myślę, że każdy po jakimś czasie znajduje swój system....
* Joasiu już jest lepiej, chyba o wiele bardziej potrzebowałam ciepłego słowa...:), niż sposobów. W każdym razie stosuję się do zaleceń i dziękuję Ci bardzo za to, że jesteś :) Pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.05 autor: mŻonka | | Witam!kochani mam kuchenkę góra gaz,a dół prąd i co Wy na to,abym niektóre mięska zostawiała na gazie,a nie do piekarnika,chyba wszystkich przepisów się tak nie da ,ale np. zraziki.Pozdrawiam wszystkich. data: 2008.03.05 autor: Agulka | | jolik dzieki za wsparcie bede gotowac wg pp piszesz oarchiwum jak mam szukac ja jestem troche laik z komputerem ksiazki mam i bede czytac iwracac do nich bo to od razu sie wszystkiego nie zapamieta moze znasz jak sie robi kisiel wg pieciu przemian data: 2008.03.05 autor: zosia | | Kasiu z Paryża, od złej strony podchodzisz. Zupa, to podstawa, a nie musi być z mięsem. Ugotuj zupę lub rosołek, a potem pomyśl co zrobić z mięsem. A siedzieć w kuchni wystarczy przez weekend, potem tylko dodatki do drugiego dania. Śmieję się trochę, bo ja siedzę w kuchni każdego dnia, choć niekoniecznie gotując. Mamy pokój (który niedługo podzielimy na dwa) z kuchnią. W kuchni internet, telewizor, a pokój do dyspozycji córki i jej znajomych. Hmm...Ma pięć lat... W każdym razie ja naprawdę głównie siedzę w kuchni :). I tu się najlepiej czuję. Już były żarty, że Mila będzie miała swój pokój, mąż swój, a ja kuchnię :). Nie mam nic przeciwko, bo ją lubię, dobrze się w niej czuję i dobrze się po niej czuję :))). A tak a'propos organizacji pracy: dla mnie oznacza to robić coś mającego konkretny wymiar i konkretne efekty, ale w taki sposób żeby się nie 'przerobić'. Jak w domu, widzę, że szafkę brudną, to wycieram. I to samo z gotowaniem: nie ma co jeść, to gotuję; jest co zaadaptować, to jemy mięsko z rosołku + jarzynki przerabiam na sałatkę na kolację lub śniadanie. Da się, jak się pomyśli, zorganizuje i chce :). data: 2008.03.05 autor: Jolik | | kasiu z paryża wpisz w wyszukiwarkę "anatol" a dowiesz sie wszystkigo na temat kawy dla twej pociechy.a o mleku zapomnijcie :)anitko zupełnie się z tobą zgadzam odnośnie tych "podstawowych" czynności, które tak nas uskrzydlają i jednoczą...wspaniale się czyta to forum...tyle na nim pogody ducha i wsparcia...to super ze kobiety tak wspaniale potrafią sobie pomagac...zupełnie bezinteresownie, ot tak poprostu... :))pozdrawiam serdecznie i posyłam tulipanki wiosenne dla wszystkich mądrych główek forumowych...oraz ukłony dla pani Annny :) data: 2008.03.04 autor: karuś | | Czy mozna dla 3-latka ugotowac gulaz w ten sposob, ze najpierw obsmazamy mieso z zaprawy, dodajemy go do garnka i dodajac warzywa dusimy? Chodzi mi o to obsmazanie miesa.
O rany, jak wy sie organizujecie dwiewczyny z dziecmi?
Ja jestem na poczatku drogi i mam wrazenie,ze zeby gotowac PP calkowicie to trzeba caly dzien siedziec w kuchni.
Na razie udaje mi sie jako tako tylko gotowac dzieciom.
Co czytam jakis przepis to sklada sie on z miesa juz zrobionego wczesniej w jakiejs zupie albo rosole itp.
ALe smakuje mi to co udaje mi sie zrobic, ale mam mnostwo technicznych pytan. data: 2008.03.04 autor: Kasia z Paryza | | Kasiu z Paryza 20dag to za duzo.Ja gotuje a litra i daje okolo 7dag mieska +- 2 dag po czym do miksowania orzech wloski.Dla mojego malego to starcza.Na drugie danie gulaszyk lub pulpety tez nie za wiele misa.Nie jestem ekspertem ale jak bylam na konsultacjach Pani Ania mowila ze moje 15 dag to za duzo i kazala o polowe zmniejszyc jesli sie myle to ktos bardziej doswiadczony niechaj mnie poprawi.***Mam pytanie do mam z czestochowy:jaki chleb kupujecie tzn jakiego piekarza.Do tej pory musiorskiego kupowalam ale nie jestem przekonana czy wlasciwie.Przepraszam ze pytam ale moj maly ogranicza mnie w poszukiwaniach. data: 2008.03.04 autor: mama Kaspiana | | Pani Aniu dziękuje za odpowiedz,nie wiedziałam że enrgię przez zbyt szybki prysznic można stracić.Pani Inko również dziękuje. Pozdrawiam wszystkich. data: 2008.03.04 autor: Zofia | | Zosiu, mąż brał antybiotyki niejednokrotnie, tyle że one nic nie dały. Objawy powracały. Dopiero po przejściu na pp ustąpiły i już ma z tym spokój. Jeśli będziesz żywić się wg pp, to po jakimś czasie również odetchniesz z ulgą. Co nie znaczy, że bakteria zniknie z Twojego organizmu. Badanie nadal ją wykaże, ale nic Ci już ona nie zrobi. Przeczytaj książki i gotuj, a wszystko się ułoży. Polecam też archiwum. Tylko nie oczekuj zmian z dnia na dzień, bo to niemożliwe. Musi się najpierw organizm dobrze wyprostować :). data: 2008.03.04 autor: Jolik | | Aniu M. dzięki za miłe słowa i wsparcie, dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu :)Przez te problemy z pęknięciami o mało nie przestałam karmić parę miesięcy temu. Jakoś dałam radę, niestety przez odstawienie od piersi, na szczęście moje mądre dziecko chciało jeszcze i szybciutko wróciłyśmy na stare tory. Teraz jej nie odstawię...
Joasiu dzięki również za zainteresowanie :) Maila już wysłałam. Pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.04 autor: mŻonka | | joliku czy dobrze bede robila to bardzo prosze nakieruj mnie jesli to mozliwe bardzo bede wdzieczna czekam na odpowiedz aczy tata oprocz tego bral antybioty poradz dokladnie data: 2008.03.04 autor: zosia | | Dzieki Joanno MamAsik! Moj starszy synek caly czas sie domaga rano mleka, musze posprawdzac na forum jaka kawe robicie dla malych to moze to mu zaserwuje zamiast mleka, z nadzieja,ze sie przyjmie. data: 2008.03.04 autor: Kasia z Paryza | | Dziewczyny czy mozecie mi wyjasnic to czy mozna do zup dzieciecych dodawac inne kawalki indyka niz tylko skrzydla i inne czesci cielaka niz tylko gorka czy zeberka? No i co to jest ta gorka? Czy to jakis kawalek od zeberka?
Czy mozecie mi rowniez powiedziec czy kawalek miesa ok 200 g z koscia to nie jest za duzo na litr zupy? Taka zupa mi starcza na dwa razy dla malego rocznego i na raz dla starszego. data: 2008.03.04 autor: Kasia z Paryza | | Mżonko, w sprawie pękających brodawek skrobnij na mejla, podaławałam kilka postów niżej. :) data: 2008.03.04 autor: Joanna - MamAsik | | joliku to chodzi o mnie dzieki bede gotowac ww pp mam nadzieje ze pomoze data: 2008.03.04 autor: zosia | | mŻonko przeżywałam podobne katusze przy karmieniu przez 2,5 miesiąca!! Sutki krwawiły i pękały do tego stopnia, że miałam wątpliwości, czy całkiem nie odpadną. Każde karmienie to był stres, ból i łzy. Położna rozkładała ręce i mówiła, że jestem wyjątkowym przypadkiem. Byłam zła i rozgoryczona, że nie moge karmić bez problemu, jak inne mamy. Minęły już prawie dwa lata od tego czasu i dzięki temu spojrzałam na sprawę nieco inaczej. Odkryłam, że problem chyba jednak tkwił w psychice. Nie byłam jeszcze wtedy na PP i w ogóle miałam trochę inną świadomość. Wiedziałam, że mleko matki jest najlepsze dla dziecka, czułam presję otoczenia (matka karmiąca-dobra matka, matka nie karmiąca -zła). Zaciskałam zęby i karmiłam z bólem i łzami w oczach. Jednocześnie czułam, że odkąd urodziło się dziecko- ja już przestałam być ważna. Nie miałam prawa płakać i biadolić, bo przeciez ważne było tylko dziecko. Nikt nie rozczulał się nade mną, bo przecież nie ja pierwsza i nie ostatnio i wszystkie matki tak mają. Problem zniknął dopiero wtedy, kiedy zrozumiałam, że karmię, bo sama chcę, bo lubię, bo sprawia mi to przyjemność. Przestałam myśleć, że wszystkie matki tak mają i że musze być twarda. Skupiłam się całkowicie na sobie. Kupiłam laktator i odciągłam pokarm. Dawałam Małemu to, co odciągnęłam, resztę dokarmiałam mlekiem modyfikowanym (trwało to zaledwie kilka dni). Pozbyłam się wyrzutów, bo wiedziałm, że robię to w imię większego dobra, jakim miało być prawie roczne karmienie piersią. Zrozumiałam, że ja też jestem ważna, bo tylko szczęśliwa mama, może wychowac szczęśliwe dziecko. No i zadziałało - pęknięcia szybko się zgoiły, potem kupiłam nakładki na jakiś czas, a potem zapomniałam, że w ogóle był problem. Może u Ciebie problem jest inny, ale wierzę, że też będzie dobrze. Życzę powodzenia data: 2008.03.04 autor: Ania M. | | Kochane - moja zupka ostatnia, czyli krem marchwiowo- pomarańczowo-imbirowo-cynamonowy mi też smakuje:) Dodałam do niej wczoraj na wierzch najpierw szczypior, a potem ...bit śmietanę i posypałam cynamonem:) Rarytas jak z 5 * stołu:) Polecam łasuchom;P A ponieważ wiosna idzie przypomina mi się inna zupka, o ktorej kiedys pisałam i dostałam przyzwolenie od Pani Ani - tylko wiosną - szpinakowa z ryżem (myślę, ze dodatki moga być różne np kasza, lane kluseczki, drobny makaron). Poszperajcie w archiwum, pa. PS a propos ciesielskiej gliny: pijemy podobną kawę, i herbatę, gotujemy podobne potrawy w podobnych garach, na podobnych kuchenkach, w lodówkach mamy podobne słoiki i czytamy podobne książki:))) data: 2008.04.03 autor: Anita | | ups... Zosiu, to o Ciebie chodzi, tak? Niemniej pomijając odniesienie do Panów, reszta aktualna :))). data: 2008.03.04 autor: Jolik | | Zosiu, po prostu im mniej wyskoków typu piwko, jabłuszko, lody i co tam mąż jeszcze niezdrowego, ale niezdrowego wg pp lubi tym rzadziej dokucza, a w razie gdy dokucza, to już absolutnie żadnych wyskoków, tylko pp, tylko gotowane i ciepłe. Niestety wyskoki typu piwko, to już ich świadomość, Ty mu możesz potem tylko lub aż rosołku ugotować :). Powodzenia. data: 2008.03.04 autor: Jolik | | Witam, jestem trochę podłamana i muszę się wyżalić...Tzn. tak, po pierwsze podałam wczoraj mojej małej jajeczko przepiórcze (kawałek jak mały paznokieć) i nic jej nie było i z tego powodu bardzo się cieszę. Jutro spróbuję ciutkę więcej. Ale za to mam inny problem :( Słońce moje tak mocno ciągnie cyca, że aż mi sutki pękają, pewnie od tego, że wbijają mi się jej ząbki, i nie wiem zupełnie co z tym zrobić. Jak daję jej tylko jednego, to nie wystarcza, więc tamten nie ma szans na wyzdrowienie. I tak mi się dzieje na zmianę. Mamy karmiące, macie na to jakiś sposób?? Na samą myśl, ze znowu mi pęknie przy karmieniu, odechciewa mi się wszystkiego. A jeszcze mi spać nie daje, wszystko jej się pokręciło, czyżby to od tego przejściowego okresu?? Jeszcze się nie skończył?? I zrobił jej się biały nalot na języczku, to ma coś wspólnego z wątrobą, prawda?? Proszę mi napisać co robić w tej sytuacji...Do tego jeszcze ja mam kłujące bóle z lewej strony, między piersią a pachą, coś mi się widzi, że to z nerwów. Pani Aniu, proszę o poradę i mam pytanie, czy konsultacja jest możliwa przez telefon?? Pozdrawiam trochę smutno...:( data: 2008.03.04 autor: mŻonka | | O RETY! Faktycznie mam konsultacje 19 marca.Pani Ewo mój Anioł Stróz powędrował do Pani i dzięki mu za to i Pani też.Na mur beton byłam przekonana że mam 18 jechać.Nie wiem skąd mi się to wzięło. Ale plama data: 2008.03.04 autor: ostróżka | | joliku dzieki za wsparcie jesli chodzi o helikobakter od niedawna stosuje ta diete pp i co to znaczy mocniej bardzo prosze o wyjasnienie i z gory dziekuje data: 2008.03.04 autor: zosia | | dziekuje firaneczce za podpowiedz ze chodzi o koper wloski pozdrawiam data: 2008.03.04 autor: zosia | | Bardzo prosze o pomoc.Mam 21 lat.Moje nogi są dosyć mocno owłosione nawet na udach. Zawsze goliłam, ale ostatnio na udach pojawiły sie krosty z białymi czubkami.Dermatolog przepisał oxykort i zabronił golenia nóg.Po wygojonych krostach zostały czerwono sine blizny.Koszmar. Co z tym zrobić, Nie moge chodzić całe życie w spodniach.Jak wyjść na plaze? na basen? Bardzo sie tego wstydze. Błagam o pomoc data: 2008.03.04 autor: Natalia z Krakowa | | Ostrózko, dzieki za informacje odnośnie wołowinki. Chyba dobrze ze w sklepach to jest mniejszy wybór bo dopiero byłby kłopot co wybrać ;) Ostrózko - czy jedziesz na konsultacje 18-tego marca? To także mój termin konsultacji :) Ale o ile pamietam pisałaś że Ty masz na 19-tego.. Pozdrawiam wszystkich. data: 2008.03.04 autor: Ewa S. | | Dzieki dziewczyny za wsparcie. Firanko w 100% sie z Toba zgadzam, ze trzeba odczekac i co jakis czas przypomniec , ze czas moze bylby. Jak pisalam nie sadze aby ten moj maz bal sie wybuchu, raczej zmian, jakichkolwiek:) no i troche tak jak pisala Jolik, to w koncu moj pomysl a nie jego:)Ale po 3 latach wywalczylam psa to i kuchenke wywalcze, powoli, cierpliwie, spokojnie:) Kuchenke do mamy wzielam ale jej nie uzywam, za to dzisiaj spedzilam sporo czasu w jej pracy:). Dobrze, ze blisko to obiad nie tylko, ze mozna ugotowac, ale nawet goracy do domu przyniesc. Wszyscy pukaja sie w czolo, no ale prznajmniej wojny z mama nie musze prowadzic:)
Ale nie o tym w sumie chcialam pisac. Dokonalam odkrycia, moze z punktu widzenia ciesielskiego w sumie niewaznego, ale dla mnie zaskakujacego. Otoz wiem co jest gorsze od mojej kuchenki elektrycznej. Kuchenka elektryczna mojej mamy. Taka z plyta. Powiem Wam, ze nie bardzo rozumialam Wasze nazekania na smak potraw ugotowanych na kuchence elektrycznej. Po prostu gotowanie na gazie uwazalam za lecznicze no i latwiejsze, ale w smaku podobne. Teraz juz wiem o co Wam chodzilo. Mojej ukochanej porannej kawy nie bylam w stanie wypic. Wszystko mdle jakies. I moze to ktos zrozumie? No ale koncze. Tylko jeszcze Wam napisze, ze znajoma znajomej od paru lat gotuje po Ciesielsku dla swojego ciezko chorego meza i jezdzi na wies regularnie po kroliki. Zaskoczlam Was? Bo ja zaniemowilam troche:). No chcialam skonczyc ale jeszcze Wam sie przyznam, ze wczoraj z lakomstwa zjadlam kawalek kielbasy do tego kabanosa(ten smak polskiej, dobraj kielbasy...) no i oczywiscie palce dzisiaj popekane:) I nawet sobie nie wyobrazacie (to taki zwrot, bo w sumie kto, jak nie Wy)jak sie ciesze, ze wiem, po czym (no moze tez troche stresu) i wiem, ze jak sie postaram to szybko dojde do siebie:)
Pozdrawiam b. serdecznie i cieplo data: 2008.03.03 autor: Magda z Aachen | | Pani Dzidko, dziękuję za odpowiedź w sprawie mojej córki Marysi z załapanym wirusem. Wymioty minęły, gorączka spadła, tylko maleństwo nie chce nic jeść...to już 3 dzień nic nie je...ale pije, to mam nadzieję, że będzie ok. Skorzystam z porady i dodatkowo zadzwonię jeszcze do pani Ani. pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.03 autor: Anna P. z Poznania | | Kasiu z Paryża, tą sezonowość, to niejeden zatracił. :) Jak nie masz książek, to poświęć chwilę i poczytaj chwilę na temat mleka na forum. Ja swoim bobasom nie podaję - czyli 2 letnia Kornelka nie dostała go nigdy, ale czy ty będziesz podawać czy nie, to już twoja decyzja. Poczytaj co na ten temat jest na forum, w archiwum, na pewno pomoże ci to w podjęciu decyzji. Na szybko sprawdziłam co przykładowo na ten temat napisała pani Ania: "dziecko roczne nie musi dostawać mleka, pod warunkiem, że będzie Pani przestrzegać zaleceń z książki, z całą eliminacją kwaśnego-surowego-zimnego, a zupki będą gotowane na małym kawałeczku górki cielęcej lub skrzydełku indyczym". Poważnie - jak nie masz książki, to szperaj w archiwum. data: 2008.03.03 autor: Joanna - MamAsik | | Dzieki Moniko z Barcelony!
Joanno MamAsik ja jestep kompletnie niezorientowana na co jest sezon a na co nie, przestane wiec kupowac brokuly i kalafiory do sezonu. Musze sie doszkolic jeszcze mocno.
Mam do Ciebie pytanie, czy rocznemu bobasowi mozna podawac tylko ok 180 ml mleka dziennie? Czy trzeba wiecej, codziennie zjada 2 razy zupe gotowana na miesie cielaka z koscia, to w tym ma chyba dostateczna ilosc wapnia, co?
Niestety juz nie mam ksiazek poswieconych dzieciom i juz zapomnialam jak i co z tym mlekiem. Dzieki! data: 2008.03.03 autor: Kasia z Paryza | | Pani Aniu zmobilizowała mnie Pani do dbania o dobre samopoczucie .Dziękuje.Ciesze się że 18 marca już niedługo. data: 2008.03.03 autor: ostróżka | | Joanno MamAsik wysłałam Pani e-maila data: 2008.03.03 autor: ostróżka | | Z tym talentem, ja też czekam na jakieś oświecenie w tym względzie :). Sprzątanie nie jest najatrakcyjniejszą pracą jaką w życiu wykonywałam, ale bez konkretnego wykształcenia (LO) i po sześcioletniej przerwie nie ma co narzekać. Niemniej w każdej pracy jak się ją wykonuje najlepiej jak się potrafi można czasem zostać docenionym 'ja wolę żeby pani była od poniedz. do piątku, pogadam sobie z pani szefem' :)). No bo to by się z podwyżką wiązało :)). ***Anito, ta moja psiapsióła jest tak w 1/5 na pp, tylko emocje jej trochę dają popalić, zwłaszcza, że 21.02 urodziła synka. I tak z jej spostrzeżeń wynika, że wiele dzieci rodzi się teraz z poważną żółtaczką. Sama doszła do wniosku, że 'ciesielska wiosna' się pewnie zaczęła skoro tak wątróbki szaleją :)). Ogólnie można powiedzieć, że po prostu nie sprostałam jej oczekiwaniom wobec mnie, ale to już przegadane i nie ma o czym gadać :). data: 2008.03.03 autor: Jolik | | Jak tak czytam hurtowo posty po kilkudniowej przerwie to mi się wydaje, że my wszystkie to w sumie z jednej gliny ulepione. Ciesielskiej :) Pod nie jedną mogłabym się podpisać. A to oddalenie z psiapsółkami (tyle , że mi już nie zależy na starych przyjaźniach, bo nie mam o czym gadać, za bardzo a i słuchać narzekania mi się nie chce:), a to kombinacje kuchenkowe (ja mam akurat w pracy, stoją tu wypasione miktrowele, super wypasy expresy mielące kawę i kuchnia z najnowszą ceramiczną płytą:) a ja przytargałam swoją turystyczną na naboje gazowe;) Ja na pewno także nie znałam się na mięsie przed ciesielskim gotowaniem. W moim domu nigdy przedtem nie było indyka, cieleciny, rostbefu i jagnięciny i kaczki. No i także nie umiałam rozróżnić części wołka, wołowina to była wołowina, której nie kupowałam, bo gotowana była ble, i śmierdziało w całym domu, a pieczona twaaardda jak podeszwa, no chyba, że jeden przepis jak nic podobny do Pani Ani gulaszu do pierogów robiłam z warzywami raz na ruski rok, ale antrykot, goleń, szponder "co to takiego?" ;)Pani Beatko z Jeleniej, natchnęła mnie Pani refleksyjnie, ja pewnie też jakiś talent posiadam... oprócz gotowania;) tylko jaki... :) Dziewczyny kochane serdecznie Was pozdrawiam spod okna w pokoju mojego nowego biura, za którym koty łażą, ptaki śpiewają i słonko zagląda zza chmur:) Już się nie mogę doczekać kiedy z kanapkami wyjdę do ogrodu na słońce na lunch:) W centrum to Poznania, a jakby na wymarzonej wsi:). Dla Pani Ani ukłony i informacja: nad ranem o 5-6, pod lasem najpiekniej - najpewniej - to kosy śpiewają:) od wiosny bywają u nas, w więc w tym roku wcześniej. data: 2008.03.03 autor: Anita | | Dziękuję, Jolik. Ja mimo byle jakiej pogody trzymam glowe do góry, ale ta telepka w środku to straszne. Nic, tylko przeczekać. JUż się "raczę" imbirówką. Pozdrawiam data: 2008.03.03 autor: kamiczek | | jagodoS fankuł to koper włoski do dostania w dobrych marketach - intermarche albo piotr i paweł i czasem w warzywniakach ale zależy jakich. data: 2008.03.03 autor: Firanka | | P. Anno P. z Poznania oto co napisała Pani Ania w dniu 20.12.2006 r:najważniejsze zalecenie przy rozpoczynającej się biegunce i wymiotach – od razu musi być imbirówka. To na wymioty, aż do skutku. Ewentualnie cienki kleik z płatków owsianych – gotowane 2 godziny sama woda i płatki, a potem zmiksowane. Wypijamy tego po łyczku. Natomiast na skurcze jelitowe i biegunkę zalecam tylko marchwiankę, naszą herbatkę z większą ilością anyżu i kleik owsiankowy. Nic więcej do ust nie wolno wziąć
śądzę, że jednak trzeba zadzwonić do P. Ani. data: 2008.03.03 autor: Dzidka | | Pani Ostróżko, można się z panią jakoś skontaktować? To nic takiego, ale chodzi mi coś po głowie... (może może pani skrobnąć? adamiak.joanna@gmail.com) data: 2008.03.03 autor: Joanna - MamAsik | | Z Asikiem to mam prawie czerwoną linię, począwszy od szpitalnych dni po porodzie, kiedy to ratowała mnie owsianką. Aktualnie przeżywam pierwszy świadomy zastój (zabrało mi to dobre trzy lata). I słowo świadomy bardzo mnie cieszy. Dowaliłam siebie i Jacha herbatką spuchniętą od lukrecji i brakiem kwaśnego (a myślałam, że dużo go dodaję, naprawdę). Kawa w odstawkę, pyrki, imbirówka i wyjdziemy na prostą. Dziękuję Pani Aniu za rozmowy telefoniczne.
Moniko z Częstochowy, dochodziłam z emocjami po porodzie do siebie przynajmniej pół roku.A jak czuję, że zaczynam się wściekać, to mówię sobie kilka razy "mój kochany Jasiu" (albo Maciuś - wersja dla męża) i pomaga, nie da się wtedy denerwować. ;) data: 2008.03.03 autor: Malutka z Poznania | | Zakręcone mamy karmiące. Pilnować emocji, stawać nad nimi i opanowywać z Anielską pomocą. A zjadać oczywiście pyszne zupki i dopieszczony, zrównoważony, lekkostrawny (bo doprawiony) obiadek. * Asiu d D.G. ulewanie było po kaszy gryczanej bo może posiłek okazał się za ciężki przez niewłaściwe zrównoważenie smakiem kwaśnym? Może dodatki do kaszy były "zbyt słodkie"? Pozdrawiam i na spacer znikam. data: 2008.03.03 autor: Joanna - MamAsik | | A'propos emocji mamy... Dowaliłam mojej córce do tego wiatru i wilgoci. Paromiesięczne niedomówienia z psiapsiółą zaowocowały dla mnie gromem z jasnego nieba. Niedomówienia spowodowane zbyt małym kontaktem. Efekt? 39,5 u córy. Sprawa dziś wyjaśniona, więc jutro będzie dobrze :). Niemniej emocji nie da się przecenić. ***Kamiczku wiatr i wilgoć każdego wyprowadzi z równowagi, a i optymistą ciężko być w taką pogodę, więc i emocje raczej negatywne do tego dochodzą. Ale nic to, wiatr przeleci, a my zostaniemy ze swoim żarełkiem. Byle ze spokojem dać sobie pozwolenie na nieco gorsze samopoczucie, a samo przejdzie jak ręką odjął :). Czego wszystkim życzę. data: 2008.03.03 autor: Jolik | | Witam wszystkich...jak Wy się czujecie w czasie tego wiatru? Bo ja od od kilku dni...czuję się okropnie. Mam wieczorem telepkę, wszystko we mnie drży, wciąż czuje, że muszę zaraz coś zjeść. Nie wiem, z czym przewaliłam, może to wina tego wiatru właśnie i wątroba sie odzywa? Niby wszystko równoważę dobrze, ale jednak coś nie działa...coś mi mąci...Trzymam się jedzenia rygorystycznie. Co o tym sądzicie? Pozdrowienia dla wszystkich data: 2008.03.02 autor: kamiczek | | droga beatko, tak slicznie opisałaś swoją pracę hobby że aż mnie zaintrygowało...cóż takiego babcia w tobie zaszczepiła?czym zajmuje się twoja firma na codzień? a co do gry na pianinie to świetne posunięcie. jeśli masz słuch to napewno cię wciągnie...a nawet jeśli nie jesteś drugim chopinem to też ci się spodoba :)a do tego może spodoba się twojej córce...jest w odpowiednim wieku by zabrać ją na przesłuchanie do szkoły muzycznej i może za jakiś czas będziecie mogły grać na cztery ręce :) wiem jaka to frajda bo sama gram i mój mały synek (3 latka) też chętnie pobrzdąkuje. miło na niego patrzeć jak się wczuwa w brzmienie dzwięku ...pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.02 autor: karuś | | Fanko z Łodzi, jeszcze jedno. Pani Anna kilka razy na forum pisała, że skóra to emocje. Jeśli karmisz piersią, to dziecko przejmuje Twoje emocje w sposób zdwojony. I cóż, tu podpisuję się obiema rękami. Mam problem z panowaniem nad emocjami, jakby nasilony po porodzie (może jeszcze dochodzę do siebie, to dopiero 2.5 m-ca...), ale też od dawna się ciągnący i bulgoczący w "rodzinnym sosie". I tu może być pies pogrzebany... Przemyśl. Pozdrawiam! data: 2008.03.02 autor: Monika z Częstochowy | | Miła Magdo z Achen, ja mam tatę strażaka i rodzice od prawie 30 lat używają butli gazowej, ja zresztą też. Oczywiście tata nikomu nie przepuścił i każdy przeszedł "szkolenie" bhp:) były ze dwie takie sytuacje, że gaz się ulatniał, bo coś tam się poluzowało, ale od razu szufladka w głowie się otwierała - pod żadnym pozorem nie zapalać światła i maksymalne wietrzenie. Często sprawdzamy czy wąż jest dobrze dokręcony, a gdy wyjeżdżamy na dłużej, to oczywiście butla jest zakręcana. Dodatkowo w piwnicy mam starą kuchnię z gazowym piekarnikiem i tam butlę odkręcam tylko gdy używam kuchni - tak jest najbezpieczniej. No i śpimy spokojnie. Jak pisała Firanka - kropla drąży kamień, nie poddawaj się:)***Pani Anno P. z Poznania najlepiej będzie zadzwonić do p.Ani po poradę, przede wszystkim trzeba znaleźć przyczynę i w zależności od niej postępować. Jeśli Marysia jest w 100% na pp, to przyczyną na pewno nie jest wirus, tylko zawirowanie energetyczne organizmu. Wirusy i bakterie są dookoła nas stale, a my mamy o tym nie mysleć, tylko robić swoje - tzn. wzmacniać się zrównoważonym żarełkiem i damy radę, o czym przekonałam się już niejednokrotnie na własnej skórze. Pozdrawiam:) data: 2008.03.02 autor: Aguśka | | Fanko z Łodzi! Nie czuję się kompetentna, by Ci doradzać, bo pani dermatolog orzekła, że moja córcia ma łojotokowe zapalenie skóry. Zapisała maści, stwierdziwszy przy tym, że nie ma się czym przejmować. Nie przejmuję się zbytnio, ale już nie wiem co mam jeść/nie jeść. Jak małej nie posmaruję, to znów ma czerwone plamy na buzi... Muszę w końcu do p.Ani zadryndać. A zwlekałam, bo byłam pewna, że sama sobie poradzę, że plamki znikną. Podejrzewam, że muszę zredukować tłuszcz do minimum, co już stosuję od paru dni. Słodyczy nie jem żadnych, nawet herbatników. Intuicyjnie ograniczyłam też moje ukochane jaja! Tyle ode mnie, zadzwoń do Pani Ani. Ja postaram się jutro. Tymczasem pozdrawiam! :) data: 2008.03.02 autor: Monika z Częstochowy | | Kasiu z Paryza dwa dni temu podala nam go Joanna-MamAsik w poscie, spojrz 29.02.08. Ciao! data: 2008.03.02 autor: Monika z Barcelony | | Rany, dziewczyny, no oni sa rozni i czasem az dziw w jakich sprawach sa nie do przekonania. Spokojnie, wszystko przyjdzie z czasem. Czesto chodzi nie o wybuchy tylko o to ze ty smialas kupic cos do domu bez jego wiedzy i akceptacji. Jak moje dywaniki do lazienki ( a to jednak inny kaliber niz kuchenka), teraz sa nieoodzowne, ale co sie nasluchalam po kupieniu, to moje. *** Helicobakter pylori, wielu ma, nieliczni odczuwaja. Mojemu mezowi wystarczylo pp pomimo jego grzeszkow. I tego proponuje sie trzymac, a im mocniej tym lepsze efekty. data: 2008.03.02 autor: Jolik | | to faktycznie zmienia stan rzeczy magdo z achen. ale mimo wszystko musisz znaleźć jakieś argumenty..choćby to że tysiące ludzi gotuje na gazie i nie miewają wybuchów :)) powodzenia wierzę że coś wymyślisz i męża przekonasz...choćby miała być metaxa pomocna :)) data: 2008.03.02 autor: karuś | | Pani Aniu dziekuję za odpowiedź. Zaczęłam notować co jem i wyszło że te ulewania to były po kaszy gryczanej i chyba imbirówce (może serwowałam sobie zbyt mocną?), no a poza tym emocje mamy. Bardzo dziękuję za możliwość zadzwonienia ale w tej sytuacji nie będę Pani zabierać czasu. Gdyby zaczęło dziać się coś niedobrego na pewno zadzwonię. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:))) data: 2008.03.02 autor: Asia z D.G. | | PANI ANIU jak pozbyc sie bakteriihelikobakteri pylori czy wystarczy stosowac diete zrownowazona czy cos jeszcze bardzo prosze o odpowidz a moze ktos inny sie jej pozbyl prosze data: 2008.03.02 autor: zosia | | Magdo z Aachen z własna mamą nikt nie wygrał. Jeśli ma traumę po butli to trudno sie jej dziwić. Woda drąży kamień, po kropelce, uda sie w końcu z mężem wywalczyc gazówkę. Wierzę w ciebie babo! Ze spokojem mów mu że chcesz i że to ważne dla zdrowia- nie ma siły kiedyś puści, zresztą może kiedyś dom zmienisz? Wiem że gotowanie na turystycznej może byc upierdliwe i może czeka cie rok albo dłużej ale może męża ruszy w końcu to że ty z uporem maniaka chcesz i że nie jest to Twoja mrzonka tylko ty tak na serio... Pocieszam cię, sama nie znam tego problemu nigdy nie miałam marzeń ani chęci posiadania płyty ceramicznej.Ale moja mama ma Amicę 60tke no i marzę żeby "chudą 50tkę" zmienić na taką jak ma mama:) data: 2008.03.02 autor: Fianka (raz jeszcze) | | Pani Igo przy PP na początku często dochodzi do oczyszczania (odśluzowania) organizmu obłożonego nim po latach jedzenia jogurtów owoców, kiszonek i innych rzeczy o których mowa w książkach. Potem organizm sie dogrzewa to energia jang (a wiele lat zbiera sobie jin)i jak my coś spapramy to zaczyna szybko dawać znaki -obecnie po zjedzeniu jabłka ja czuje się tak jak bym zjadła coś bardzo ciężkostrawnego, odbija mi się i kończę "ucztę jabłkową" - imbirówką ale są tacy którym cieknie z nosa a jeszcze inni dostają wyspyki lub ataku astmy. To już zależy od genetyki, grupy krwi osoby i wielu innych rzeczy. Jak z pani dziennikarka to niech sie pani umówi na wywiad z P.Anią Ale żeby być przygotowaną do wywiadu to bym przeryła na pani miejscu książki i forum, a pani w(Y)skakuje tutaj jak filip z konopii. Troche trąci to jednak ignorancją. *** Kasiaaa24 może to wiosna i masz za duzo mięsne zupy i przewalasz np. z jajami (posprawdzaj w książce czego ze smaku słodkiego jesz za dużo)i może też masz problem z zakwaszaniem o którym przed chwilą było. Pani Ania w ubiegłym roku mówiła że już w tej chwili (wiosną )jak ktoś zje na kolację jajecznicę to może mieć zastój albo jeśli jesteś delikatna to nawet potrawy zakończone na słodkim mogą cię w tym względzie nieprzyjemnie zaskoczyć i dać taki efekt- jeśli byłaś na konsultacji u pani Ani i ona zna historie twojej choroby to cos ci podpowie.*** Wiecie co propos prądu to zapytam się kiedyś fizyka albo chemika jakiegoś czy jest różnica w cieple ognia i prądu. Otwrzyli u mnie Piotra i Pawła jestem ciekawa czy jest duży wybór czy dalej po extrawagancje będę musiała fatygować sie do Poznania? Ohyda ten wiatr ale ładnie go nazwali Emma. data: 2008.03.02 autor: Firanka | | Witam, mam gorącą prośbę o poradę. Moją córkę zaatakował wczoraj wirus (podobno poległo już wielu),cały wczorajszy dzień tylko wymiotowała, nic nie jadła i nie piła, a jak coś przełknęła natychmiast wymiotowała. W obawie przed odwodnieniem wezwaliśmy naszego lekarza pediatrę. Stwierdził atak wirusa, ale go jeszcze nie nazwał, bo bylo za wcześnie. Przepisał Diphergan na wyciszenie organizmu i kazał czekać, czy Marysia przyjmie jakieś płyny bez wymiotow. Jeśli nie, konieczny byłby szpital i kroplówka. Dziś marysia nadal niewiele kojarzy, cały czas spi, ma gorączkę, ale troszkę pije i już nie zwraca. Mam pytanie, od jakich posiłków dla niej zacząć, biorąc pod uwagę to, ze marysia ma pusty żołądek, po nastu wymiotach? Dodam jeszcze że marysia ma 1,3 miesiące i od 6 miesiąca jest na pp tak jak jej mama (mama od 3 miesięcy). Będę wdzięczna za wszelką pomoc. data: 2008.03.02 autor: Anna P. z Poznania | | Moniko z Barcelony gdzie jest ten przepis na zapiekanke, nigdzie go nie moge znalezc.
Czy mozecie podpowiedziec co dziecku podac na zatwardzenie? Nie wyproznia sie od 3 dni, ale nie narzeka i nic po nim nie widac,ze cos jest zle.
Pani Aniu czy moglaby Pani napisac gdzie Pani kupuje marmolade daktylowa do rogalikow? Jakiej jest firmy i jak sie nazywa. Dziekuje z gory! data: 2008.03.02 autor: Kasia z Paryza | | sory co to znaczy fenkula mojemu mezowi bardzo smakuje ta kuchnia ale mam pytanie czy moze on zjadac z wszystkimi przyprawami poniewaz ma ograniczenie np. na cytrne musztarde poniewaz stwirdzono u niegi tracik rozowaty ,rumien pozdrawim data: 2008.03.02 autor: jagodaS | | Gerlsy jakiś Grzesiek (to znaczy nie wiem czyji on) rozkręca mi właśnie szafę hi hi...Agato od owiec TY się kobito weź do gotowania a nie do rozmyślania bo Cię ego wodzi za nos jak jasny gwint...Jelenia nadaje jak by już wiosna była hi hi - nie wiem jak tam u Ciebie bo u mnie powieło i popadało i krokusy wyszły. Beatko gratuluję tej rozpoznanej pasji i babci. Moja pasja od niedawna mnie utrzymuje i sama jestem zdziwiona czasem że talent posiadam i ktoś go dzieś dostrzega.Tulki (bo coś ostatnio nie było) i się oddalam do pracowni-Cmok data: 2008.03.02 autor: karolina | | To ja,owca na PP:)może powinnam dodać,ze czarna;/
W ciągu ostatniego miesiąca zauważyłam,ze coraz częściej bolą mnie oczy a teraz nawet mam problem z prowadzeniem auta po zmroku.Zdecydowanie gorzej widzę choć chodzę do okulisty systematycznie i od dłuższego czasu cały czas mam te same soczewki.
Czy to moze być problem wątroby? Może ją znowu osłabiłam... czasami to już sama do siebie nie mam cierpliwości:) napewno jem coś za często albo czegoś za dużo:(
oj,oj... data: 2008.03.02 autor: Agata,czarna owca.. | | MamAsik nieprawda Grzesiek jest moj :))). I jak wyszedl 'na chwile', tak juz z godzine go nie ma, wiec ja tez mam dzien bez Grzeska, bo rano jeszcze w pracy byl :))). To juz jest nas trzy :))))))))))))). data: 2008.03.02 autor: Jolik | | Madlen, tak, potwierdzam; do roboty idziem z termosem z TLACI lub kawą, w drugim gęsta zupa albo regularny gulasz z pyrkami i jarzynką. Latam tez do szkoły,w weekendy i tez mam termos...chociaż tam mam przerwę na obiad, więc wystarcza chlebek obłożony mięsem własnej roboty z warzywami z zupki...Pozdrawiam data: 2008.03.02 autor: kamiczek | | Dziekuje bardzo za podpowiedz Magdo z Aachem i Joannie-Mamask za przepis na zapiekanke z fenkulem.Wprawidzie jeszcze go nie znalazlam w przydomowym warzywniaku, ale wybiore sie na dalsze poszukiwania.U mnie wiosna na calego, pelno kalafiorow, zielonej fasoli szparagowej(zoltej tu nie widzialam a uwielbiam), szpinaku no i zgrozo truskawki a obok butelki z bita smietana.Pewnie naprawde sa sezonowe, przywozone z poludnia Hiszpanii.Mnie jakos nie ruszaja, ale mialam zajomych z Polski dwa tygonie temu i byli zachwyceni no i zajadali sie nimi.Pozdrawiam data: 2008.03.01 autor: Monika z Barcelony | | Beato, MamAsik - to zwykła Mama Joasia = Asik złożone do kupy. Zanim zjawiły się dzieci, gdy bywałam w stajni wołano na mnie Asik, teraz z dziećmi i z garami jestem MamAsik. Od Grześków się odczep, bo Grzesiek "mój ci on". Ale też mam dzień bez Grześka bo z termosami na koncert pognał. * Madlen - zmiksowana zupa do kanapek (z mięsem) w szkole, plus herbata w drugim termosie - nie da rady inaczej. Do roboty tak ludziska chodzą, dziecioki do przedszkoli, to i ty dasz radę w szkole. :) data: 2008.03.01 autor: Joanna - MamAsik | | Karus kochana, gdyby to bylo takie proste... Juz przytej mojej kuchence turystycznej postawilam na swoim, co zaowocowalo dzika awantura. I musialam obiecac, ze bez jego zgody juz nic takiego nie kupie. Uparl sie, ze niebezpiczne, niepotrzebne i ze nie chce slowa na temat kuchenki gazowej slyszec (tego ostatniego oczywiscie sie nie trzymam:)). Oraz zapowiedzial mi, ze jezeli zainstaluje kuchenke gazowa, to on osobiscie ja wyrzuci i niestety jestem pewna, ze z czystego meskiego (no i slowo wlasciwe mi ucieklo, wiec wstaw co Ci pasuje) by to zrobil. W domu mojej mamy dla odmiany, bede musiala nawet z ta moja kuchenka turystyczna sie ukrywac. Ma traume ta moja mama, poniewaz nasz dom zostal mocno poszkodowany przez wybuch butli z gazem (koronny argument mojego meza, choc nie wierze, aby tak naprawde sie bal). No ale przynajmniej bede mogla u niej w pracy gotowac na ogniu, zawsze to ta energia juz bedzie w potrawie. Przynajmniej tak sie pocieszam.
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.03.01 autor: Magda z Aachen | | madziu z achen to ja nie rozumiem w czym tkwi problem? może nie powinnaś o tym z mężem dyskutować tylko powiedzieć że to jest wam w tej chwili bardzo potrzebne :))pozdrawiam serdecznie i zycze miłego pobytu w polsce data: 2008.03.01 autor: karuś | | Cześć Kochaneczki, tu znowu nadaje Jelenia. *** Ostróżko i Dzidko – dziękuję Wam za otuchę rostbeftową – w grupie to jednak zawsze raźniej. Nie udało mi się wczoraj takowego nabyć, „wołowinkowy” był tylko Antrykot. Nie wiem czy on jest rosołowo poprawny, ale go nabyłam i ugotowałam pierwszy w życiu rosół wołowo-drobiowy – ten wiosenny wg Anitki (do tej pory sam drób wlatywał do garnka). Naprawdę odlot smakowy. Zresztą cała moja orientacja kulinarna jakaś taka teraz mięsożerna - jadła bym tylko rosół + chleb z mięsnym smarowidełkiem a la Rene i musztardą (*** Rene - doświadczona kobieto - dzięki za to pyszne, superszybkie i ekonomiczne jadło) + owsianka, kawa i TLI. Wiem, że Pani Anna zaleca teraz więcej warzyw i mniej mięsa, ale ja na tych warzywach chyba się zbyt mocno wypościłam. *** Miła Marto R. - to mówisz, że pieczeń wołowa + kluski śląski + buraczki = męski odlot. No to ja to skrzętnie zanotuję i na specjalne okazje zostawię – dziękuję Kochana. A wiesz, że dokładnie wczoraj, też miałam fenkułowe odkrycie. Zanim warzywa z rosołu zostały przerobione na smarowidełko a la Rene, spróbowałam jak on smakuje - jak dla mnie pychotka – zjadłam cały soute. A z mym chłopem masz rację, cierpliwy ci on. I tak oto droga Marto R. dajemy potwierdzenie zasadzie, że co dajemy wraca do nas ze zwielokrotnioną siłą. Dobry dla mnie był przez 11 lat, a ja teraz przez następne ...esiąt będę dla niego jeszcze lepsza (co by nie mówili i nie pisali, jest jednak sprawiedliwość na tym świecie; wiesz tak nieskromnie nadmienię, że co w garach zawaliłam, to w innych dziedzinach nadrobiłam, więc na szczęście się nie odkochał). ***mŻonko, za pozdrowienia ślicznie dziękuję. Ja, miasto i góry też Cię pozdrawiamy. Proszę Cię tylko kochana, jeśli to oczywiście możliwe, to mów/pisz mi po imieniu. Panią to jestem i to wielką ale w kuchni przy mych ukochanych już teraz garach. Jeszcze raz jeleniogórskie całuski. *** Joanno – MamAsik (zawsze mnie intryguje co oznacza MamAsik) – oj z tą grzanką miodowo-imbirową to mi dogodziłaś - delicious. Czy ty wiesz dobra kobieto, że dzisiaj lampką wina uczczę „Dzień Bez Grzesia”. A jak w tym wytrwam, to zacznę hucznie obchodzić rocznicę tego wydarzenia. Że też musiałaś akurat dzisiaj – przecież przyjdzie mi czekać na to święto 4 lata. Całuję Cię mymi miodowo-imbirowymi ustami. A teraz od sympatycznej Pani Beatki dla sympatycznej Pani ***Kolik: Koliczku miły B.Kosmowskiej nie miałam jeszcze przyjemności, nie znam, ale z treści wnioskuję, że to komplement – dziękuję – też Cię lubię – no tośmy sobie obie przed weekendem posłodziły. *** Ewo S. - och z ciebie jak widzę też komplemenciara........od razu talent pisarski – gdzież ja bym tam śmiała. U mnie zawsze z pisarstwem i gadulstwem minimalistycznie, wręcz ascetycznie. No poza okazjonalnymi spotkaniami z moją „psiapsiółką”, wtedy i owszem, choć znamy się dopiero od dwóch lat to możemy bez końca, do upadłego (wiecie co! - teraz mi się przypomniało! - w grudniu gdy miałam „megadoła” - spojrzała na mnie i powiedziała - „Nie wiem dla czego, ale pierwsza myśl jaka mi się nasunęła do głowy to słowo – PISZ” - ale numer co – to że piękna z niej „Wiedźma” to od pierwszej chwili nie miałam wątpliwości – ale żeby aż tak!). Ale z tym pisaniem to naprawdę Ewuniu dopiero od tych paru dni. A a propos talentów - osobiście uważam, że KAŻDY Z NAS MA TALENTY. Tylko czasem długo czekają na odkrycie lub też porównujemy je do innych i w ich obliczu nasze wydają malutkie i nic nieznaczące, więc je odsuwamy na bok nie dając im możliwości na piękny rozwój. Ja miałam to niewątpliwe szczęście, że mój talent a raczej talento-pasja zostały odkryte już w dzieciństwie przez moją Ukochaną Babcię, a że Bozia obdarzyła nas takim samym to jeszcze mnie „praktycznego warsztatu nauczyła”. I nie jest to ani malarstwo, ani pisarstwo, ani żadne inne ambitne cudo. Ale zawsze kochałam to robić, kocham i nawet pracą zawodową uczyniłam zasilając grono szczęśliwców, dla których praca jest pasją, pasja – pracą i jeszcze mi za to płacą. Dla tej pracy nawet studia rzuciłam, wbrew wszystkim pukającym się w czoło i twierdzących że odbieram sobie szansę życiową. Przyznaję z powodu tych porzuconych studiów cierpiałam ambicjonalnie, ale się uparłam i nigdy tej decyzji nie żałowałam. I teraz do pracy chodzę w swych prywatnych kapciach, po swych prywatnych schodach (firmę mam w domu). I w „wyścigu szczurów” nie muszę brać udziału. I choć to czasem oznacza, że zamiast 8, pracuję .....naście lub ....eścia godzin to mnie nie męczy, bo swą pracę kocham. A przede wszystkim sama sobie te godziny wyznaczam. A jak mi się bardzo nie chce to sobie wolne robię i do Szklarskiej na gofry z bitą śmietaną i owocami jedziemy (wiem, wiem Pani Anno...te gofry...ale taki malutki, przyjemny grzeszek od czasu do czasu...) I nieustająco szczerze wdzięczna jestem za to, że dane mi jest zaznać takiej wolności i niezależności czasowej. Drugi mój talent (lub talento-pasję) odkryła moja teściowa. To ogrodnictwo – (sama ma bzika na tym punkcie-tak więc obie do tych roślinek gadamy o je głaszczemy) – nie ma rzeczy która by mi się nie udała albo nie przyjęła – z moimi ukochanymi sosnami hodowanymi z przywożonych z różnych miejsc szyszek/nasion i iglakami hodowanymi z badyla włącznie. Zakręcona na tym punkcie jestem na maxa, nawet z podróży służbowych taszczę gałęzie ciekawych okazów. Później robię z nimi co należy, a jak już podhoduję to ku uciesze innych rozdaję, bo mój malutki ogródeczek takich hurtowych ilości nie jest w stanie pomieścić. Jak ja kocham to latanie z łopatą, ten ból w plecach po tym jak mnie natura na kilka godzin na kolana rzuca, i ta nieporównywalna z niczym innym, relaksująca przyjemność grzebania w ziemi – 100% skuteczne lekarstwo na wszelkie doły, deprechy i inne tego typu. No i mam jeszcze trzeci talent (tak przynajmniej w zamierzchłych czasach 3 paru uszu to nazwały) Ten niestety należy do grupy talentów zaniedbanych. Zamierzam to jednak zmienić. W postanowieniach noworocznych napisałam, że w 2008 na urodziny kupię sobie upragnione pianino i rozpocznę naukę gry. A że Ppowska kuchnia okazuje się tańszą i oszczędniejszą niż ta którą do tej pory prowadziłam, to nawet będzie mnie stać na lepszy model.*********Życzę Wam Kochane byście były w tym życiu spełnione i szczęśliwe. Znikam i dam Wam trochę od siebie odpocząć (mam zasadę, że w soboty i niedziele do komputera nie siadam) Dużo słonka. Pa. **********P.S. DROGA PANI ANNO. Ja bardzo Panią przepraszam, że to wszystko w takiej ilości. Jeżeli uzna Pani w którymś momencie, że to z mojej strony przesada i już dość, to proszę mnie kasować albo po „Ciesielsku” do porządku przywołać. Na razie nie mogę jakoś się zatrzymać. Może to dlatego, że od kilku dni mam problem ze spaniem. Zawsze byłam śpiącym niedźwiedziem polarnym, szczególnie zimową porą. A teraz sowa jakaś się ze mnie zrobiła - a że w łóżku bezczynnie leżeć nie umiem, a tłukącymi się garami nie chcę smacznie śpiących domowników pobudzić, więc wstaję, trochę poczytam, „trochę” popiszę. Ale myślę, że to się za chwilę unormuje i standardowy, łóżkowy czas + codzienne obowiązki zweryfikują tę moją nadmierną aktywność na Pani forum. Serdecznie Panią pozdrawiam i życzę miłego weekendu. data: 2008.03.01 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Fanko z Łodzi, dzieci mam już odrobinę starsze (3,5 roku jedno, 2 lata drugie), ale jestem w stałym kontakcie z ppową mamą - Malutką. No i biorąc pod uwagę i jej i moje doświadczenia, to okazuje się, że jest "przewałka" z niewłaściwym równoważeniem potraw smakiem kwaśnym (czyt. z niedoborem) - wątek powracający na forum od początku tej zakręconej wiosny, a nawet od zimy, a także ze zbyt intensywnym gotowaniem w okresie wiosny. Chyba nikt tego nie odnotował, ale na czwartku pani Ania rzekła, że trzeba wyhamować z czosnkiem, nie dodawać go do wszystkiego (nawet wstrzymać się na jakiś czas z czosnkiem w puree). No i nie wiem czy mamy (i nie mamy) zwróciły uwagę na to co pani Ania odpowiedziała Magdzie z Aachen w sprawie herbatki TLACI: "Dawałabym raczej więcej tymianku, mniej lukrecji (jeśli jest z anyżem) i więcej imbiru". Wypowiedź ze stycznia - łatwo będzie odnaleźć proporcje Magdy. :) To tyle moich ogólnych sugestii. pa data: 2008.03.01 autor: Joanna - MamAsik | | Witam, mam pytanie czy ta "Niebiańska przepowiednia" to Carl Adreinne, czy Jamesa Redfielda? Pozdrawiam wszystkich, a w szczególności Panią Anie :-) data: 2008.03.01 autor: Gabi. | | Pani Aniu, ja niczemu nie zaprzeczam a juz z pewnoscia nie chce zmieniac Waszych pogladow, zadaje tylko pytania zwyczajne, jestem dziennikarka i rozmawiam z ludzmi bardzo czesto, staram sie zrozumoec jak to jest,ze jak zjecie jablko, czy ciasteczko, czy wypijecie drinka to chorujecie. Wiadomo,ze na skutek niewlasciwego jedzenia przez jakis okres czasu, stan zdrowia sie pogarsza, ale nie moge zrozumiec dlaczego macie takie gwaltowne reakcje?
Nie mialam zamiaru sie tu z nikogo nasmiewac. Chcialam tylko dostac odpowiedz na moje pytanie, bo ja pewnie znacie. data: 2008.03.01 autor: Iga | | A propo gulaszu do pierogów ruskich, ja zrobiłam do niego krokiety ziemniaczane (z serem feta) i do tego miałam akurat kapustę duszoną z pomidorami. Ciekawe czy taki zestaw na początku wiosny jest ok.?? Ziemniaczki są rewelacyjne!! Pozdrawiam:) data: 2008.03.01 autor: mŻonka | | Witam wszystkich bardzo serdecznie!:) Mam pewien problem, otóż kiedy chodzę do szkoły, nie wiem, co mam w niej jeść. Sugerowaliście z panią Anią, żebym chleb spożywała sporadycznie, chociaż przyznaję, że bardzo go lubię. Nie czuję się po nim źle, poprawia mi humor w połączeniu z jakimiś smakołykami według PP (serkami, pastami itd.). Martwię się, że łamię zasady, bo jem go dwa razy dziennie - rano na śniadanie i w szkole. Po owsiance szybko staje się głodna, rano najlepiej smakuje mi chleb, a w szkole nie mam jak zjeść zupy. Najgorsze, że jestem w niej nieraz od 8.00 nawet do 17.00, a przez to, że myślę, że pieczywo nie jest wskazane w moim przypadku (mówię o razowych bułkach czy właśnie chlebie), często jestem głodna. Staram się przestrzegać wszystkich zasad, ale nieraz to po prostu nie jest to możliwe, przynajmniej ja nie widzę wyjścia. Więc proszę o rady, bo może czegoś nie dosztregam;) Pozdrawiam serdecznie:) data: 2008.03.01 autor: Madlen | | a do tego mam czasem takie uczucie jakbym miala parcie jak do porodu czekam na wynik moczu czasami bol ustepuje i czuje sie swietnie ale znow wraca koszmar data: 2008.03.01 autor: jagodaS | | W/g książki zastosowanie wołowinki; gotowane wywary i rosół;krzyżowa,rostbef,pręga,,szponder,mostek. Na potrawy smażone;polędwica na brizol,szaszłyk,filet saute/,na strogonowa i rumsztyk może być polędwica rostbef i krzyżowa/ na mielone łopatka /na rozbratel ma być antrykot ale ja nie wiem co to za potrawa rozbratel. Potrawy duszone; na gulasz jest łopatka, mostek, pręga kark, krzyżowa dolna,/ na pieczeń,sztufade i rolade nadaje się zrazowa, łopatka/ na zrazy bite jest zrazowa antrykot krzyżowa.Na potrawy pieczone;zrazowa na pieczeń,na klops łopatka /można też robić polędwice i rostbef po angielsku data: 2008.03.01 autor: ostróżka- prosiątko będzie jutro jak ktoś zechce, | | dzieki madziu z AACHEN MAM TAK ZAMIAR ZROBIC JUZ SAMA NIE WIEM CO MAM ROBIC CHODZE OD LEKAZA DO LEKAZA JEDEN MOWI ZE NIC NIE WIDZI A DRUGI ZE OPUSZCZA MI SIE MACICA a dol brzucha boli aw dodatku takosc ogonowa pije kilerke ,zupe cebulowa korzen pietruszki a jak wyszlam z wanny to tak mi goraco wokol biodra moze kos mial takie obiawy pozdrawiam data: 2008.02.29 autor: jagodaS | | Moniko z CZęstochowy ja 7 tygodni temu urodziłam synka. Odokolo 10 dni ma na buzi krostki. Głównie na policzkach i na bokach buzi. Niektóre są z rumieniem zaczerwieniają się i bledną. Moja dieta jest podobna do twojej. Czasami zdarzyło mi się zjeść herbatnika i przez pewien czas jadłam sucharki ale porzuciłam to kiedy pojawiły się pierwswze wykwity. Według lekarzy to trądzik noworodkowy, który sam zniknie ale mnie nie satysfakcjonuje taka diagnoza. Czuję, że coś narozrabiałam ale jestem juz tak zagubiona, że nie wiem co mam robić. Może dostałaś jakieś rady od p. Ani i możesz się nimi ze mną podzielić. Może któraś z doświadczonych mam mnie oświeci. W ciąży pilnowałam się z jedzeniem data: 2008.02.29 autor: Fanka z Łodzi | | Proszę mi napisać jakie potrawy o smaku gorzkim powodują nasilenie grzybicy, bardzo zależy mi na odp ponieważ leczyłam się długo na grzybicę a po przejściu na diete PP znów mam biały nalot na języku.W filozofii życia pani Anna napisała że niektóre gorzkie smaki moga nasilić objawy tej choroby.Podkreślę że nie jem ani słodyczy ani nabiału ani wieprzowiny ani pszennych rzeczy a problem znów sie pojawił.Pozdrawiam. data: 2008.02.29 autor: Kasiaaa24 | | Podziele sie z Wami moim odkryciem. Jako, ze balam sie troche, jako ze wiosna, zestawienia ziemniaki + gulasz do pierogow ruskich, a ryz w tym tygodniu juz byl, wyprobowalam kuskus. Przyznam sie Wam, ze z pewnymi obawami, bo makaron mi szkodzi (kazdy, niewazne czy czterojajeczny, czy zwykly, czy z orkiszu). Ale o dziwo nic mi nie jest! I bylo naprawde smaczne.
JagodoS, moja mama tez nie mogla znalezc ostrozenia, a wiec skorzystala z najprostszego wyjscia i zamowila go w sklepiku p. Ani.
Pozdrawiam radosnie data: 2008.02.29 autor: Magda z Aachen | | Joasiu:) Emocje w domu to jakieś takie dziwne, bo z jednej strony uspokoiłam troszkę swoje nerwy, czuję się dużo lepiej itd., a z drugiej strony tłuką się słoiki, wazony, a ja cała jestem pokiereszowana...Za dużo energii?? Coś jest nie tak...
A z tymi cieniami itd, myślałam, że może czegoś za dużo, albo za mało. Wiesz, bez kursu i konsultacji mam wiele wątpliwości. I na początku wiele obaw, czy starając się robić wszystko jak najlepiej, nie zaczynam przedobrzać. Dziękuję Ci za wsparcie, idę gotować zupkę na zdrówko :) data: 2008.02.29 autor: mŻonka | | moi kochani gdzie mozna kupic ziele osttrozenia wszyscy stawiaja oczy w slup w spisie w aptekach jest ale w hurtowni nie ma miszkam blisko w -wy data: 2008.02.29 autor: jagodaS | | Witam po raz pierwszy.Znam ksążki p.Ani,pewne rzeczy chwyciłam,pewne odkrywam w miarę potrzeb.Dojrzewam do wizy-
ty u p. Ani,ale napierw homeopata.Oczywiście gotuję wg PP.A wchodzę dzisiaj zainspirowana pytaniem Kasiaaa24,na temat gorących przypraw.Wczoraj wieczorem właśnie powróciłam do FZ,str.65.,bo też mam z nimi problem.Ostry gorący w nadmiarze i z niedoborem jin ...Mi pomaga herbata z kwiatu głogu/uspokaja wątrobę,tak to odczuwam/".Niebiańską przepowiednię" czytałam z biblioteki,ale to trzeba mieć na własność.A znacie "przeznaczenie twoją szansą"-Thorwald Dethlefsen?Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.02.29 autor: Polla | | mŻonko, ty nie panikuj, tylko ucz się myśleć i obserwować. Przecież z tego co napisałaś na forum nikt nie jest w stanie podpowiedzieć ci przyczyny "pogorszenia". Opisałaś objawy, a my nie wiemy co ląduje w twoich garach, ani jakie emocje krążą po domu. Naprawdę potrzeba na wszystko czasu i cierpliwości. Wkrótce nauczysz się trzymać pieczę nad wszystkim sama, a teraz może spróbuj dodzwonić się do pani Ani, po pomoc, wsparcie, po właściwe namierzenie przyczyny? * Kasiuuuuu24, imbir, cayenne ok, a przyprawy w innych smakach? Wszystko musi się równoważyć. A wiosną na czosnek trzeba bardzo uważać więc się zastanów czy z nim nie przewalasz i czy właściwie równoważysz smakiem kwaśnym - jest o tym w jednej z ostatnich wypowiedzi pani Ani. data: 2008.02.29 autor: Joanna - MamAsik | | Beatko,przypominasz stylem B Kosmowska ,ktora uwielbiam za ciepelko i dowcip..i nie probuj sie na nas kiedys obrazic bo podamy do sadu. data: 2008.02.29 autor: kolik | | Moniko z Barcelony, najlepszym slownikiem jest wikipedia, wpisuje sie nazwe do polskiej a potem zmienia na jezyk, ktory jest nam potrzebny, a tu masz tlumaczenie: El hinojo (Foeniculum vulgare) es la única especie del género Foeniculum.
Kasiuuuu24 daruj sobie te wszystki drogie specyfiki, tez uzywalam, efektu zadnego(:
Karus kuchenki gazowe nie sa drogie, poza tym zawsze mozna kupic uzywane, podlaczenie do gazu tez mam, zadnego problemu, zadnego wysilku. I wiem, ze nie chce Ci sie wierzyc, ze ten moj kochany malzonek taki oporny jest, mnie tez sie nie chce wierzyc. Ale nie trace nadziei, moze kiedys, ktoregos slicznego dnia...
Beato z Jeleniej, ja to po prostu patrze na mieso i mowie do pani ten kawalek poprosze:)
Ale sie rozpisalam, a juz dawno powinnam wyjsc..
Pozdrawiam cieplo data: 2008.02.29 autor: Magda z Aachen | | Beato z Jeleniej Góry 2 lata temu,gdy zaczynałam gotować w/g PP wołowina kojarzyła mi się raczej tylko z mocno czerwonym kolorem mięsa i nic poza tym. W sklepie tak jak Ty miałam problem co kupić a zwłaszcza wtedy, gdy nie było karteczki. Kupowałam więc na "czuja" lub bardziej na "oko" to co mi się podobało i miało kawałek kostki. Teraz rozróżniam bez problemu i wiem co jest dobre, ale tylko dlatego,że zaczęłam kupować na ryneczku, gdzie panie informują jak co się nazywa jako wołowina i odpowiednio powiedzą jak to samo nazywa się u swinki / bo wczesniej raczej tylko świnkę znałam z racji tego że w przydomowym chlewiczku zawsze jakąś świnkę dziadkowie i rodzice mieli/. Więc wniosek taki, że za jakiś czas będziesz dobrze "oblatana" w nazwach, kolorach i przydatności i będziesz wybierać to, co najlepsze. Pozdrawiam wszystkich a szczególnie P. Anię. PS. Czytam forum na biężąco ale zabieram głos sporadycznie, bo najczęściej jak mam problem, to wystarczy, że poczekam kilka dni i ktoś ten temat poruszy i odpowiedź dla mnie przychodzi sama, jeśli oczywiście nigdzie wcześniej nie mogę jej znaleźć. Pa data: 2008.02.29 autor: Dzidka | | Joanno z-Ego,mówimy o "Niebiańskiej przepowiedni".Pozdrawiam. data: 2008.02.29 autor: Barbara | | Ostróżko, podziel się, jeśli możesz tą wiedzą z zakresu wołowinki (z czego jakie dania). Miłego dnia! data: 2008.02.29 autor: Ewa S. | | Beato z Jeleniej - w Tobie to talent pisarski siedzi, nie inaczej. Czy dopiero teraz on sie odkrył ? Zatem kuchnia PP niesie więcej tajemnic niż sądziłam... Pozdrawiam ciepło wszystkich :) data: 2008.02.29 autor: Ewa S. | | Od jakiegos czasu czytam i czytam o tym fencule, ze taki dobry a ja najzwyczajniej nie moge tego sobie przetumaczyc na ten hiszpanski bo w slowniku nie ma.A dzis znalazlam taka informacje "Fenkuł włoski (koper włoski) Foeniculum vulgare Mill.) - gatunek rośliny dwuletniej, czasem byliny, zaliczany do rodziny baldaszkowatych. Występuje dziko w strefie śródziemnomorskiej. W Polsce rzadko uprawiany i czasami przejściowo dziczejący (efemerofit)" No i mnie zatkalo.Jutro z nazwa lacinska i obrazkiem w pamieci ide go szukac, bo pewnie gdzies rosnie kolo domu.Pozdrawiam
Pozdrawiam data: 2008.02.29 autor: Monika z Barcelony | | Nefeli, gratuluję! czy to nie piękne, jak wiele drobnych rzeczy na PP można celebrować? pozdrawiam data: 2008.02.29 autor: kamiczek | | Nie trzeba bylo sie tak jezyc dziewczyny na inne co zadaja pytania, bo inni korzystaja, tak jak ja np, do glowy by mi nie przyszlo, ze dodatki w gotowaniu to jest tez woda.
Odtad nie bede wylewac wody od ziemniakow.... data: 2008.02.29 autor: Asia z Krakowa | | Po ponad pół roku stopniowych prób,wczytywania się w ksiązki znakomitej pani Ani oraz z tym niezwykłym forum chciałabym wszystkich bardzo serdecznie przywitać i podziękować za inspirację:-))) data: 2008.02.29 autor: Calineczka | | Beato, jak nic z czasem u ciebie krucho :). Wiesz co pysznie i słodko chrupie? Grzanka z masełkiem, miodem i posypką z imbiru. :) * A ja fenkułowo wygrzebałam przepis na zapiekankę, nie pamiętam oryginalnego przepisu, w kajeciku mam już wersję przerobioną, w razie W do przeróbek własnych: 2 bulwy fenkuła (~70 dag) oczyścić, odciąć łodygi i korzonki, pokroić w ćwiartki. Wrzucić do wrzątku (~1,5 szklanki) z odrobiną kurkumy i masłem, dodać imbiru, osolić; gotować 10 - 15 minut. Wodę z gotowania zostawić. Fenkuła włożyć do naczynia posmarowanego masłem. W rondelku rozgrzać 1 łyżkę masła, dodać 4 ząbki czosnku przeciśniętego przez praskę, posolić, dodać łyżkę mąki, szczyptę kurkumy, kminek, gałkę muszkatołową. Podsmażać do zrumienienia. Następnie stale mieszając dodać wrzątek z gotowania fenkuła. Gotować aż sos zgęstnieje. Dosolić. Zalać fenkuła leżącego w naczyniu żaroodpornym. Posypać 1 szklanką bułki tartej, ~10 dkg startego pecorino lub innego koziego lub owczego twardego sera; tymiankiem, kminkiem świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Zapiekać w piekarniku. Ale jak długo to nie napiszę, bo nie mam ppowego piekarnika i tylko raz robiłam to z patelni i nie było tak urocze jak ma szansę wyjść w piekarniku. Ale smaczne było. * Kasiu z Paryża - a tam u was we Fracji to teraz jest sezon na brokuły i kalafiory? Wprawdzie widziałam kiedyś w lutym plantację kwitnących kalafiorów w Bretanii, ale słońca to one nie widziały. Nie lepiej poczekać z nimi do czerwca jak będzie sezon i lepsza pora na wrzucanie ich po różyczce do zupy? Póki co w smaku ostrym są fenkuły, pory, cebula i przyprawy oczywiście - oprócz imbiru polecam kolendrę :) data: 2008.02.29 autor: Joanna - MamAsik | | Pani Aniu dziękuję za radę, postaram się te jajeczka przepiórcze kupić i zaserwować. Zobaczymy jak mój robaczek zareaguje...Martwi mnie natomiast jedna rzecz, a właściwie dwie. Słonko moje półtoraroczne ma powiększone węzły chłonne pachwinowe i na szyjce. Te pierwsze zrobiły jej się po szczepionce, jak miała roczek i do tej pory nie znikły, natomiast na szyjce przy ostatnim przeziębieniu (nie byłyśmy jeszcze wtedy na PP) ok. miesiąc temu. Nie wiem zupełnie co z tym zrobić. Doszły do tego sińce pod oczkami, (wydaje mi się, że od niedoboru żelaza, bo ma niedobór), które wydaje mi się teraz się powiększyły :( Gdy przeszłyśmy na PP odstawiłam preparat witaminowy i substytut żelaza. Joanna MamAsik pisała, że odbudowa może potrwać dosyć długo, ale jak się pogorszyło, tzn. że coś robię nie tak. Proszę o podpowiedź, gdzie może tkwić przyczyna...Pozdrawiam wszystkich, a w szczególności panią Beatę z Jeleniej. Proszę pozdrowić ode mnie moje ukochane góry i piękne miasto (do którego czasami bardzo tęsknię...) data: 2008.02.29 autor: mŻonka | | Pani Aniu bardzo dziękuję za rady. Czytałam posta z wypiekami na twarzy;) Książkę na pewno przeczytam:)Pozdrawiam wszytskich i życzę miłego dnia. data: 2008.02.29 autor: Madlen | | Wzięłam sie za poszukiwanie "Niebiańskiej Przepowiedni i na Allegro wypatrzyłam kilka egzemplarzy. Wśród nich jest "Niebiańska Przepowiednia" James Redfield oraz " Niebiańska przepowiednia - praktyczny przewodnik" James Redfield i Carol Adrienne. Czy miłe Panie polecają tę pierwszą czy drugą. Z ochów i achów :), które czytam domniemam, że tę pierwszą. Czy tak? data: 2008.02.29 autor: Joanna z-Ego | | Pani Beato z Jeleniej Góry nie pani jedna nie wie co to jest rostbef to znaczy jaka to część szanownej krówki.Ja też nie wiedziałam do dzisiaj ale pani post zainspirował mnie do poszukiwań.Jakiś czas temu pytałam w sklepie mięsnym o którym mam bardzo dobre zdanie ze względu na jakość mięsa. Ekspedientka odpowiedziałami że nie wie co to takiego i nigdy czegoś takiego nie mieli.Ona nawet nie kojarzyła że to mięso.Dzisiaj znalazłam w starej książce kucharskiej rysunek krowy podzielony na części.Każda część ma swoją nazwe.Rostbef to taki kawałek co znajduje się pomiędzy polędwicą a łatą patrząc od połowy krowy w strone ogona.To wszystko może wydać się śmieszne ale teraz ludzie żywią się raczej kurczakami niż wołowiną i wiele osób się nie orientuje.Ja dzięki Pani Beatko teraz wiem nie tylko z czego składa się krowa ale z jakiej części jakie dania są najlepsze. data: 2008.02.29 autor: ostróżka-baba od garów i prasowania brrrr | | Ostatnio często boli mnie w okolicach serca, czuję ucisk uniemożliwiający normalne oddychanie,zaznaczę że mam słabe krążenie krwi, częste skurcze łydek czy może to być od ostrych przypraw:imbir,cayenne,czosnek, które uzywam dosc często i sporo?Postanowiłam nie kupować intry a sok polinesian noni, czytałam że jest pomocny w uregulowaniu yang/yin co o nim Pani sądzi i czy poleca? Pozdrawiam data: 2008.02.29 autor: Kasiaaa24 | | kochana magdo z achen. czy w niemczech az takie drogie są te kuchenki gazowe? jeśli tak to spraw sobie z polski. kurcze aż mi się wierzyć nie chce że twój mąż taki ciężki do przerobienia...próbuj aż ulegnie!!!a może masz jakieś swoje oszczędności...to będzie twoja inwestycja :) kombinuj...albo od mamy porzyczkę zaciągnij...porozmawiaj z samą sobą a napewno coś wymyślisz i się nie bój. wiesz czego chcesz, potrzebujesz i twardo zmierzaj do celu. 3-mam kciuki. powodzenia data: 2008.02.28 autor: karuś | | Beatko! Ten twój chłop to dotąd naprawdę cierpliwy był!!! :)) Teraz pewnie czuje się, jakby niebo się przed nim otwarło. Niebo w gębie oczywiście, hi hi! A nic nie komentuje pewnikiem dlatego, że nie chce zapeszać:) A jak przyjdzie czas, że zaserwujesz mu pieczeń wołową z kluskami śląskimi i z buraczkami to zapewniam Cię, że odleci... data: 2008.02.28 autor: Marta R. | | Kochani, czy próbowaliście fenkuła z wody? Dla mnie to nowość (do wczoraj) i absolutna rewelacja. Gotowałam w ćwiartkach we wrzątku z kurkumą, kminkiem, imbirem, solą do miękkości. Serwowałam tak jak szparagi, czyli polane masłem z bułka tartą i imbirem. Polecam, pycha jarzyna do obiadu! data: 2008.02.28 autor: Marta R. | | Witajcie Dziewczynki (Chłopczyków oczywiście też witam) i Panią Annę pięknie witam i podziękowania ślę za Pani mądrość i wiedzę, którą z taką cierpliwością się Pani z nami dzieli. Cieszę się, że moje słowa wywołały uśmiech na Pani twarzy. Sama nie wiem skąd ten mój radosny słowotok się bierze. Normalnie, na co dzień naprawdę cicha ze mnie, skromna i bardzo nieśmiała kobieta (i zatwardziała domatorka na dodatek). To to Pomarańczowe Forum tak mnie nastraja. Siadam przed monitorem, piszę, a gdy to przeczytam sama nie wierzę. Ja to, czy nie Ja. A może to nowa Ja. A może jednak Ja stara, tylko za krzakiem cicho do tej pory siedziała i czekała aż jej ktoś powie: „a ku ku, wychodź”........................ Przeczytałam jeszcze raz co tam nagryzmoliłam i kategorycznie stwierdzam, że to jednak nie Ja. Błędy ortograficzne (o zgrozo) znalazłam, a ja nigdy błędów nie robiłam. To zdecydowanie jakieś „żartobliwe licho we mnie wlazło” i to ono tak pisze. To co się teraz ze mną dzieje, grubymi nićmi szyte, oj grubymi............ A dzisiaj Kochani czeka mnie kolejne wyzwanie życiowo-PPowskie. Idę kupować ROSTBEF – nie wiem co to i jak to to wygląda, ale się dowiem. Trochę ewentualnych pytań dodatkowych się boję. Pamiętam jak dwa miesiące temu, po raz pierwszy sama poszłam do mięsnego (do tej pory osobą towarzyszącą byłam – żoną przy mężu, który z wprawą toczył z Panią zza lady dialog na egzotyczny dla mnie temat mięsny). No więc stoję ja Sierotka Marysia przy ladzie. Leżą w gablotach takie różne czerwonawe, różowawe i białawe z nieco lepiej znanego mi działu skrzydlatych. Stoję i udaję, że fachowym okiem, ze znawstwem oceniam zawartość gabloty – a tak naprawdę kartki czytam, bo tylko one przemawiają do mnie w znanym mi języku. Nagle jest – cel mej wyprawy – Wołowina z Kością. No, teraz już stoję rozluźniona, z triumfalnym uśmiechem Jasia Fasoli na ustach. I proszę uprzejmie o 50 dkg Wołowiny z Kością, a Pani uprzejmie pyta: „A co podać”. ?????????? Jak to co podać, to Wołowina z Kością nie wystarczy, to jest jeszcze jakiś wyższy poziom wtajemniczenia. Mój triumfalny uśmiech Jasia Fasoli jak się pojawił tak zniknął – (no, teraz czeka mnie to czego nienawidzę - wyjdę na słodką idiotkę – ale cóż za braki w wiedzy trzeba płacić). Ale kochana kobiecina za ladą się zlitowała i podała mi do wyboru opcję A.....coś tam........ z tego stresu nie pamiętam co lub opcję B.....coś tam........ Co wybrać A. czy B., B. czy A. Wybrałam B. Jak Beata – do dziś nie wiem co to było. I tak o to, jako takim sukcesem zakończył się mój pierwszy, samodzielny wypad do mięsnego (pomijam oczywiście czasy, gdy jako dziecko po mięso godzinami w ogonku stałam; ale wtedy było łatwiej; w kulminacyjnym momencie mama przyszła; a jak nie przyszła też nie było problemu – Państwo nas wiedzą wspierało – kartkę reglamentacyjną na ladę i nic nie trzeba było mówić – Pani co trzeba wycięła, co miała dała i po sprawie; pamiętacie te czasy ?; pewnie niektóre nie wiedzą o czym mówię, bo swoje przybycie na naszą piękną ziemię dopiero planowali)
Pa Pa, Całuski i Tulonka
P.S. *** Anitko Kochana (przepraszam, że tak per Anito, ale myślę, że między nami nastolatkami taka forma jest O.K. - no oczywiście poza Anną, która zawsze będzie Panią Anną – wiadomo – do Prezesa też zawsze mówi się Panie Prezesie, nawet jak kochankiem zostaje). Więc droga Anitko, dziękuję Ci za pyszne inspiracje, wezmę chyba teraz na tapetę te Żeberka Na Ostro – już dzisiaj przy okazji Rostbefu poszukam takiej kartki i będę wiedziała co to za cudo. *** Anonimowa Autorko – za radę „słodyczową” ślicznie dziękuję – tylko te zupy też coś chrupać nie chcą, ale dzielnie poleconej metody spróbuję. *** Karolinko, jak miło. Z czasem u mnie krucho, ale są rzeczy ważne i ważniejsze, na pewno się odezwę. *** No i wszystkim dziękuję za to, że jesteście i że mówicie/piszecie to czego akuratnie przez „przypadek” w danym powinnam się dowiedzieć. data: 2008.02.28 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Pani Aniu, czy wedlug Pani nastepujaca zupa dla dzicka powyzej roku jest dobra?
Litr wrzatku, kurkuma,
cielecina z koscia, kminek,3 srednie marchewki, 3 srednie ziemniaki, kawalek dyni albo slodkiego ziemniaka,
kaweleczek selera, rozyczka brokola albo kalafiora, 1/3 fenkulu, cebyla, czosnek, imbir
sol,
lyzka soku z cytryny,
kurkuma,
maslo,
imbir
taka robie najczesciej. data: 2008.02.28 autor: Kasia z Paryza | | Pani Aniu, dziękuję za radę:)miałam przeczucie, że nie ma potrzeby brania hormonu a jeszcze wyczytałam w internecie, że przy takim stanie wyników jak moje, prowadzi się tylko obserwację (badania co jakiś czas). Pani Ostróżko, również dziękuję, już wiem, że nie będę brać tego leku a przyznam się, że jeszcze byłam rozdarta . Po Pani poście jestem zdecydowana:) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam cieplutko. data: 2008.02.28 autor: Marzena z Piastowa | | Pani Grażko P. Ania pisze że problemy tarczycowe wynikają z błędów dietetycznych za dużo potraw wychładzających i nadmiar białej kapusty .Pisze także że nasz system hormonalny zaburzają niedobory tłuszczowe.Mięso i tłuszcze dostarczają aminokwasów egzogennych z których budowane są enzymy i hormonyTak więc wszystko wskazuje że dieta na tarczyce jest napewno ,na jej wzmocnienie i uregulowanie. Pozatym chora tarczyca to chora przysadka mózgowa czyli musi być to dieta na uregulowanie gospodarki hormonalnej.P.Ania napewno daje na konsultacji dokładne wskazówki ale zanim dojdzie do konsultacji to można sobie samemu pomóc bo w obu jej książkach wiele na ten temat można wyczytac.Należy nastawić się na czytanie pod kątem tarczycy i hormonów i na kartce zapisywać i wtedy samemu można sobie diete skombinować i na pewno to nie zaszkodzi a z P.Anią skonsultowac to co się samemu wymyśliło.Np. skoro nie można jeść produktów wychładzających to trzeba przerobić tabelke nr8 z książki Filozofia zdrowia tam są wymienione.Nie można tych wszystkich produktów unikac ale od czego przyprawy i odpowiednie zestawienia produktów.Nie jest to łatwe i moja dieta pozostawia napewno wiele do życzenia ale czuje się nieżle odkąd staram się jeść po ciesielskuOczywiście dawno już zapomniałam jaki ma smak kotlecik schabowy kapusta surówki herbata moja ulubiona pomidorówka ale nie mogę sobie odmówic sosu pomidorowego nie daje rady nie jeść chleba i czasem czegoś słodkiego obawiam się lata i smaku na czereśnie poszukuje odpowiednich zamienników i myśle że te moje chciejstwa żywieniowe to sprawa małej samodyscypliny pewnych wrodzonych nawyków i tego że mój umysł ma wrodzoną potrzebę do chodzenia samopas czasem myśle że on sobie poszedł i ani myśli wrócić .Jak go wołam:natychmiast mi tu z powrotem,on odpowiada często; a fige. Nie pamiętam gdzie ale czytałam że te guzy to coś w rodzaju robaków które można zabić naświetlaniem jakąś lampą z białym światłemCzy ktoś na forum coś wie na ten temat?Pozdrawiam data: 2008.02.28 autor: ostróżka-baba od garów i prasowania brrrr | | Dziekuje p. Aniu, ze mnie Pani do pionu ustawila, a tej mojej mamy to , wstyd sie przyznac, ale troche sie boje:)
Kasiu z Paryza z ziemniakami to nie ma co rozumiec, tak jest w przepisie:)
Czy ktoras z Was wie moze gdzie dostane naboje do kuchenki gazowej? Sa moze w OBI?
Pozdrawiam serdecznie i troche juz wyjazdowo data: 2008.02.28 autor: Magda z Aachen | | Nefeli, gratulacje! Teraz to już z górki:) Pozdrowienia data: 2008.02.28 autor: Marta R. | | Dziękuję wszystkim Paniom , które się do mnie odezwały.Dzięki jednej , to nawet musiałam zanurkować w pewnej tajemniczej książce. Wszystkie rozważania coś wniosły do przemyśleń ,jakie życie niesie.Oczywiście mam na myśli moje życie i moich najbliższych.Komplikuje się czasami , oj komplikuje.I rozwiązywać trzeba , nie ma wyjścia .Pozdrawiam serdecznie . data: 2008.02.28 autor: Bożena K | | P. Aniu dziękuję za odpowiedż.Choć na pewno ,nie wyjaśniłam istoty problemu za szczegółowo, to Pani i tak zawsze sedno sprawy uchwyci .Pozdrawiam. data: 2008.02.28 autor: Bożena K. | | serdeczne dzieki za podpowiedz gosi i malgosi ze chodzi o maslo sezamowe pozdrawiam data: 2008.02.28 autor: jagoda | | Czy może mi ktoś powiedzieć czy na guzy na tarczycy należy stosować jakąś odpowiednią dietę?Stosuję żywienie wg PP od roku,a 2 lata temu wykryto u mnie guzy na tarczycy.Mam wewnętrzne drgania,nie wiem czy przyczyną jest stres czy tarczyca. data: 2008.02.28 autor: Grażka38 | | Beato z Jeleniej Góry - nigdy nie wiesz gdzie spotkasz poznaniankę:) Jedna taka mieszka w Kopańcu i ze trzy razy w tygodniu bywa w Jeleniej Górze - jak masz ochotę to się odezwij:) 0510042808. Pozdrowienia dla Wszystkich:) Anitko zupa pycha:)! data: 2008.02.28 autor: karolina | | kupilam ksiazke p.anni gotuje od niedawna ale mam problem boli mnie dol brzucha az zachodzi na kosc ogonowa czasami robi mi sie cieplo wokol biodra lub kosci ogonwej zaczelam pic herbatki rozgrzewajace czy dobrze moze ktos mi doradzi data: 2008.02.28 autor: panekjadwiga@op.pl | | Witam!Pani Aniu,dziękuję za odpowiedź,pozdrawiam. data: 2008.02.28 autor: Ala | | Przeczytalam wlasnie to co napisala Mama Kaspiana o puree ziemniaczanym, czy rozumiem dobrze,ze nie odlewamy wody z ziemniakow tylko je rozgniatamy z resztka wody, ktora zostala w garnku?? data: 2008.02.28 autor: Kasia z Paryza | | Pani Marzeno z Piastowa Pani sytuacja życiowa jest zupełnie inna niż moja i dlatego czekałam aż P.Ania wypowie się w sprawie brania hormonów na tarczycę.Wykryto u mnie sporo guzów w tarczycy .Zrobiono biopsję największego czy nie jest złośliwy.Poziom TSH mam w dolnej granicy normy.Jeden lekarz przepisał mi hormony.Brałam przez pół roku . W tarczycy nie nastąpiły żadne zmiany ani na gorsze ani na lepsze natomiast moja wątroba bardzo zaczynała się buntować.Poszłam do innego endokrynologa i ten powiedział abym nic nie brała bo nie potrzeba.Kazał tylko co trzy miesiące badać poziom TSH i zwracać uwagę czy nie chudnę szybko lub nie tyję.Kazał też pilnować jedzenia i robić co jakiś czas badania na osteoporoze.Mam teraz 58 lat a ta historia zaczęła się 8 lat temu.Nadal moja tarczyca jest w takim samym stanie.Guzy są ,poziom hormonów w dolnej granicy normy , waga ta sama co zawsze.Nie wiem co było by z moją wątrobą po ośmiu latach brania hormonów a ten endokrynolog z rejonu nadal w najlepszej wierze te hormony mi przepisuje teraz większą dawkę .Chodzę do niego coraz rzadziej bo mi trochę przed nim wstyd ale wiem że ten kontakt mi potrzebny bo mam bezpłatne badania i usg.Zus płace więc mi się należą prawda?To tyle pozdrawiam. data: 2008.02.28 autor: ostróżka | | Kasik, kaszę gryczaną na pewno nie codziennie do zup, raz w tygodniu do zupy, i raz na II danie to najwyżej. A jęczmienna to jeszcze rzadziej. Ja sama myslalam na początku ze tych węglowodanów musi byc w zupie sporo i dawalam codziennie kaszę do zup albo ryż, a potem ktoś mnie uświadomił (dzięki :) ) że podstawowym węglowodanem mają być ziemniaki, bo są najlepsze. A kasze to raz na jakiś czas. Kukurydzianka oczywiście do owsianki dla dzieci może być codziennie. Ale jeśli robisz np. polentę to wtedy owsiankę na samych płatkach owsianych. Umiar, we wszystkim. Jeśli się mylę to proszę mnie poprawić, bo ja raczej początkująca jestem. Pozdrawiam i dziękuje p. Ani za odpowiedź. data: 2008.02.28 autor: Ewa S. | | Kamiczku, dzięki :))). Tak mi jednak przyszło do głowy, że z tym pionem pani Ania ma wiele racji i chyba już wiem o co chodzi. Jak to czasem jedno słowo wystarczy żeby przejrzeć na oczy, a teraz niech się dzieje :). Jak znajdę nową pracę, to dam znać, bo ostatnie dwie same mnie znalazły i w tym właśnie problem. data: 2008.02.28 autor: Jolik | | Bez mleka juz od dwoch tygodni!
Hurra! :D data: 2008.02.27 autor: Nefeli, co cynamon ograniczyla ;-) | | Dziękuję za odpowiedź pani Aniu. Z tym pionem, to domyślam się, że o psychikę chodzi :). Cóż, zachwiania się zdarzają... data: 2008.02.27 autor: Jolik | | Juz sie pogubilam w kaszach po poscie P. Ani. Czy jest ok w owsiance codziennie kasza kukurydziana?
I czy dobrze jest dawac do zup dla dzieci codzinnie kasze gryczana nieprazona i co kilka dni jeczmienna zamiast gryczanej? data: 2008.02.27 autor: Kasik | | Jolu, to na pewno z przeciążenia. Ja kiedyś pracowałam w pozycji wymuszonej - u ogrodnika obrywałam pączki przy goździkach...wieczorami nie mogłam się wyprostować. może powinnaś co jakis czas robic przerwy i spacerowac i rozciagac te kostki...Nie nudzisz, no co Ty! data: 2008.03.07 autor: kamiczek | | Witajcie, Kochani! Kasiu z Paryża, mięso i ryby możesz marynować – zaprawiać kilka godzin, a nawet cały dzień. Zaprawa do ryb z książki jest dobra, ale ja używam tylko sól i kropelkę cytryny, ponieważ panieruję ją w mące z kurkumą i w jajku z chili. Angeliko, na każdą „infekcję” najlepszym pomysłem jest dobra kondycja naszych narządów, a więc dowartościowanie ich – rosołki, aspiryna, delikatne jedzenie, puree, zupy na okrągło, imbirówka. Alicjo z Brighton, miło, że się odezwałaś i przypomniałaś o naszym spotkaniu, ale wcześniej prosiłabym Cię o wiadome mazidełko – 10 szt. Czy możesz załatwić? Marto R., oczywiście, że naszą aktualną świadomością będziemy generować, powielać nasze pokoleniowe - genetyczne problemy lub też pięknie je uporządkowywać. To zależy od naszych myśli, stylu życia, no i oczywiście odżywiania – wszystko jest w naszych rękach. Madlen, dziewczyny odpisały Ci bardzo mądrze, nic nie będę dodawać. Weź się za siebie, za swoje myśli, swoje jedzenie, dobry kontakt z mamą. Agnieszko, liszaje wokół ust u dziecka to objaw wychłodzenia żołądka i jelit. Coś musiała Pani sknocić. Pani Haniu z Warszawy, męża ma Pani zakręconego, i owszem, ale proszę się tym nie przejmować, lecz gotować tak jak Pani potrafi, według swojego uznania. On musi zrozumieć, że jeśli ma sensacje i źle się czuje, to na pewno nie po Pani posiłkach, tylko po tym, co zjada dodatkowo. Proszę zachować spokój. Pani Asiu z Dąbrowy Górniczej, oprócz dyscypliny w jedzeniu proszę koniecznie podawać dziecku imbirówkę, strzykawką po parę kropli. A tak w ogóle, to zadzwoń. Pani Lido, może Pani używać czubrycy, jest oczywiście w smaku ostrym. Pani Mżonko, cieszę się, że Pani własne cierpienia prowadzą Panią ku mądrości i dyscyplinie. Madlen, przestań liczyć kalorie i najadaj się do syta kilka razy dziennie gotowaną strawą. Grzanki, kanapki wyjątkowo. Musisz dowartościować się energetycznie. Firanko, przeszłości nie ma, pamiętaj o tym, jest tylko dzisiaj. Pani Alu, natura amarantusa nie powinna być dla Pani istotna – nie będzie Pani robiła z niego klusek. Proszę dodawać go do potraw w niewielkiej ilości. Pani Heleno, tak, przyznaję Pani rację. Karuś, gratuluję twórczości kulinarnej, z pewnością paszteciki były pyszne. Magdo z Aachen, ach gdyby tak wszyscy wiedzieli, jak ważne jest gotowanie na gazie, byłoby dużo więcej zdrowych ludzi wokół nas. Pani Igo, dziewczyny Pani już odpowiedziały bardzo mądrze, ale dodam też coś od siebie. Już o tym wspominałam, że dla nas cierpienie fizyczne jest doznaniem mistycznym. My - rozpoznane - wkładamy je do kotła, podgrzewamy ogniem naszej świadomości, przetapiamy, klarujemy, a następnie formujemy z niego bryłki złota – miłości, akceptacji. Tymi bryłkami wyściełamy sobie swoje serca. Ale może Pani tego tłumaczenia nie rozumieć, więc powiem inaczej. Gdybym ja – nie będąc w świadomości ludzi stosujących terapie p. Tombaka czy Kwaśniewskiego – próbowała wchodzić na ich fora i im się dziwować, zaprzeczać ich wierze, byłoby to z mojej strony wielkim nietaktem, a może i głupotą. Więc podkreślam ostatecznie: do tego, by zrozumieć, co się dzieje z naszymi ciałami podczas stosowania PP, musiałaby Pani swoim sercem i swoją świadomością je zaakceptować. Wszelka dyskusja na ten temat jest bezprzedmiotowa. Pani Marzeno z Piastowa, nie wiem, czy jest aż taka konieczność, by brać hormon, gdy nie ma większego jego niedoboru. Proszę pilnować jedzenia i za parę miesięcy ponownie sprawdzić wyniki. Ale decyzja oczywiście należy do Pani. Pani Haniu z Warszawy, po śmietanie dodanej do zupy proszę jeszcze dodać pieprz. Moniko z Barcelony, cieszę się, że się odezwałaś. Oczywiście, przesyłkę dostałam, pięknie dziękuję. No i spotkamy się na kursie. Pani Magdo z Aachen, nie wolno Pani ustąpić, musi Pani do mamy zabrać swoją kuchenkę gazową i na niej gotować. To jest Pani zdrowie. Pani Aguśko, co to ten kuklik? Proszę zajrzeć do internetu – jest tam dokładny opis. Aromat zbliżony do goździka, smak raczej gorzki. Jeśli ta przyprawa będzie Pani odpowiadać, może jej Pani używać. Podaję namiar na fizjoterapeutę w Łodzi: Mirosław Kapica, tel. 601 951 734. Proszę zapytać, czy wykonuje te zabiegi, o które Pani chodzi. Pani Miu, Pani liścik potrzebny nie tylko Pani Idze, ale również innym powątpiewającym. Pani Zofio, ja osobiście sauny nie polecam, a już na pewno nie po ćwiczeniach na siłowni. Proszę się wykąpać dopiero w domu, gdy będzie Pani mogła od razu potem położyć się do łóżka. Inaczej cała energia, którą wzbudziła Pani ćwiczeniami, zostanie spłukana. Dobrze by było, gdyby ona miała czas zakorzenić się w Pani i utrwalić. Pani Asiu z Krakowa, no i się nabzyczyłaś, babo. Nie wiem, po co Ci to. Daj sobie spokój na jakiś czas, odpocznij od forum, a my odpoczniemy od Ciebie. Poza tym, dziewczyny bardzo mądrze wiele spraw tłumaczą, wczytuj się w ich słowa. Renato i Anito, macie rację, Joasiu, też uważam, że Pani Asia z Krakowa powinna sobie bezpośrednio mailować z Mamą Kaspiana, chociaż wiem, że Pani Magda też będzie umiała się pięknie bronić. Marcinie, Ty też masz słuszność. Kamiczku, Jolik i Ostróżko, piszecie dobrze. Pani Miro, nie wiem, co Pani nie wychodzi, jakie błędy Pani popełnia. Skurcz żołądka to po prostu Pani emocjonalność. Może powinna Pani zacząć od ziela ostrożenia i obmywać się co drugi dzień przez co najmniej dwa tygodnie. Oprócz tego smacznie gotować i nie przejmować się rodziną. Dandelion, Pani wypunktowania są bardzo słuszne. Madlen, Ty się nie tłumacz, że Twoja wiedza do pięt nam nie sięga, Ty się nad sobą nie rozżalaj, tylko się weź do roboty. Dziewczyny Ci pięknie odpowiadają, więc skąd pretensje? Firanko i Agato, wasze posty też są dobre. Karuś, bardzo miły jest Twój liścik, dobrze, że opowiedziałaś o sobie, teraz wiem, czyją jesteś córką. Pozdrów mamę serdecznie. Pani Bożeno K., z tych Pani kilku zdań nie mogę wywnioskować, czy niemoc dotyczy Pani czy bliskich. Każdą pracę w tak zwanych wyższych sferach musimy rozpocząć od zakorzenienie. Czyli najpierw musi Pani osiągnąć stabilizację fizyczną, bezpieczeństwo, a czas na rozprawkę z emocjami sam przyjdzie. Pani Beato z Jeleniej Góry, Pani pościk jest wzorcowy. Każdy wahający się i sceptyczny PP-owiec powinien zaczynać od Pani ciepłych słów. Mżonko, spróbuj dodawać dziecku żółtko przepiórcze, potem Pani przejdzie na kurze w małej ilości i oczywiście nie wolno zapominać przy tym o smaku kwaśnym i przyprawach. Pani Gosiu, dobrze sądzę o domowych wędlinach wędzonych gorącym dymem. Ale super by było, gdyby były jeszcze odpowiednio zrównoważone i przyprawione. A można to zrobić. Albo chociaż przyprawić. Mamo Kaspiana, wyniki dziecka nie są złe. Proszę pilnować jedzenia. Kasiat, przecież nie będzie Pani tej kaszy kukurydzianej zjadała zbyt często, raz na jakiś czas jest ok. Podobnie z kaszą jęczmienną. Proszę używać drobniutkiej, nie za często, bo jest ciężkostrawna. Pani Beato z Jeleniej Góry, rozbawiła nas Pani swoim liścikiem:) Pani Haniu z Warszawy, nie żałuj, że książki spotkałaś tak późno, ale dziękuj Aniołkom, że je w ogóle spotkałaś. A szczęścia masz tyle samo co inni. Pani Jagodo, na pewno dostanie ją Pani albo w Browarze, albo w Piotrze i Pawle, albo w Almie. Ale Jagodę już jedną mamy, proszę zmienić podpis. Pani Ewo S., zmiany pod pachami mogą świadczyć o problemie z krążeniem i sercem. Proszę uciskać środek pachy, ile razy się Pani przypomni, a nogi proszę moczyć w zielu ostrożenia. Madlen, pilnuj swoich myśli i kup sobie książkę „Słuchaj swojego serca”, którą wcześniej polecałam. Jolik, masz nieprzygotowane nogi do większego wysiłku. Brak ćwiczeń, brak gimnastyki. Mogą to też być niewłaściwe buty lub może potrzebne są specjalne wkładki. Proszę o tym pomyśleć. Bandaż będzie Panią ubezwłasnowolniał. Proszę pracować nad wzmocnieniem stóp, kostek i nóg, a płaskostopie mówi o Pani zaburzeniu w utrzymaniu pionu. Pozdrawiam wszystkich serdecznie P.S. Kochani, pamiętajcie, że nie spotkania czwartkowego w marcu. Zobaczymy się w kwietniu. data: 2008.03.06 autor: Anna Ciesielska | | No... pracuje 3 tydzień i już przeglądam ogłoszenia... Sprzątanie marketu. To jest chodzenie z mopem, zmiotką i śmietniczką i za maszyną dużymi krokami też sie nie da :(. Na szczęście tylko 4 dni w tygodniu :). Tylko co ja mam z tymi kostkami zrobić? Próbowałam masażu, kąpieli w wodzie z solą, ćwiczeń rozluźniających, ale to wszystko jest po fakcie czyli jak już rwie. Dlatego pomyślałam o usztywnieniu tych kostek na czas pracy. Tylko nie wiem czy nie pogorszę sprawy, bo po spuchnięciu może to utrudnić krążenie... Jej, ale ja dziś nudzę, no wstyd po prostu... data: 2008.02.27 autor: Jolik | | Anito, twoja zupa marchwiowo-pomarańczowo-cynamonowa to istny cud na talerzu i niebo w gębie! Pozdrawiam data: 2008.02.27 autor: kamiczek | | Jolik, jak pragnę zdrowia, co to za praca, gdzie się chodzi tiptopkami??:-) Kostki bolą Cię na pewno z powodu tego dziwnego dreptania,. nie inaczej, przecież to jest wymuszone.** Miło się zrobiło, to fakt. data: 2008.02.27 autor: kamiczek | | Miło się ostatnio zrobiło :))). A ja dziś z pytankiem do p.Ani. Zmieniłam pracę i teraz bite 8 godzin chodzę małymi kroczkami (inaczej się nie da). Po pracy bolą mnie stopy, a przede wszystkim kostki jakby były zwichnięte. Nie mogę chodzić tylko ew. kuleć. Czy to tylko przeciążenie nietypowym chodem i 8 godz., czy dodatkowo świadczy o jakimś narządzie? Może jakiś bandaż elastyczny na te kostki? Miałam kiedyś płaskostopie, może tak naprawdę nadal mam... data: 2008.02.27 autor: Jolik | | Beatko, poruszyła Pani temat i dla mnie od czasu do czasu aktualny, poszukałam więc w archiwum także dla siebie wskazówek do przypomnienia-zdyscyplinowania i oto one. "...gdy pojawia się łaknienie na słodkie, proszę raczej zjadać talerz zupy lub coś naszego – wtedy śledziona przestanie skamleć." "...w książce podkreślam, że łaknienie słodyczy pojawia się wówczas, gdy mamy osłabioną śledzionę. Pani łaknienie słodyczy będzie maleć, gdy będzie się Pani dyscyplinowała i zjadała głównie potrawy gotowane. Nocne jedzenie słodyczy nie wynika z zimnej wątroby, lecz z braku esencji, więc radzę Pani na kolację (ok. 19) zjadać dobry talerz gęstej jarzynowej zupy lub inny gotowany posiłek. Po niedługim czasie nie będzie już Pani myśleć nocami o łakociach." data: 2008.02.27 autor: :) | | Karmiczek, piękna ta myśl. Naprawdę. Wiem, że to, że wymyślam sobie problemy, to tylko moja strata. Ranię tylko siebie, wciąz jestem nieszczęśliwa. I staram się tego oduczyć. Pani Beato, bardzo pozyywnie:)U mnie dzisiaj pyszna zupa fasolowa, mmmm. Pozdrawiam, trzymajcie się cieplutko :) data: 2008.02.27 autor: Madlen | | Za wszystkie ciepłe słowa pięknie dziękuję – to lukier na me serduszko – tego nigdy za wiele. Teraz ta słodycz jest mi szczególnie potrzebna, bo usiłuję po raz n-ty w mym życiu skończyć z nałogiem słodyczowym. Owszem propagatorką „zdrowego” żywienia byłam, ale bez codziennej aplikacji czekoladowo-wafelkowej „moja krew niewłaściwie krążyła” Stały schemat: „Piotrusiu nie zapomnij mi w hurtowni kupić „Grześków”, jak zabrakło w nocy na stację benzynową albo do nocnego, później oficjalna deklaracja – od dziś definitywnie nie jest słodyczy i prośba pochowajcie to przede mną – ale co z tego kiedy ja wszystkie schowki znam na wylot. Kulki miodowe rzeczywiście pyszne ale nie chrupią jak me „Grzesie” ukochane. Ale dobrej myśli jestem i w ogóle od kilku dni latam jak nakręcona chyba z metr nad ziemią – i nie wiem czy to zbieżność, czy tylko tak mi się wydaje, ale właśnie kilka dni temu przyszły z Centrum Anna zamówione przyprawy – coś tak czuję, że „szefowa” czegoś tam nam od serca dosypuje, oby nam się wszystkim jak najlepiej wiodło.
Naprawdę miło Was wszystkich poznać, choćby tylko w tej nowoczesnej, nieosobistej formie.
No zjadłam zupkę, wracam do pracy.
Jeszcze raz dziękuję za lukier. data: 2008.02.27 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Dziekuje bardzo za odpowiedz Mamo Kaspiana, duzo mi pomoglas, dziekuje za pomysly, czy mozesz jeszcze napisac jak robisz swoje sosy miesno warzywne?
Ja sie w ogole nie obrazam na odpowiedzi innych dziewczyn, dziwi mnie co je tak boli pomysl,ze ktos dostanie "gotowca", takie typowe ....myslenie, ja nie mam dobrze to ty tez nie bedziesz miec lepiej. Ja tam bym komus chetnie pomogla jakbym mogla, tak jak to Ty zrobilas, jeszcze raz dzieki. data: 2008.02.27 autor: Asia z Krakowa | | Witajcie. O czym mogą świadczyć zmiany skorne - typowe AZS - pod pachami. Czy ogolnie oslabienie, oczyszczanie czy spowodowane jest konkretnym narządem? Wczesniej nie mialam takich problemow, a teraz trzyma mnie to tak od pażdziernika. Miejsce fatalne bo piecze,swędzi, przemywanie ostrożeniem nie bardzo pomaga.Mam tez sucha, czerwona i łuszczącą skóre miedzy palcami u rąk. Bedę wdzięczna za jakąs sugestię. Czy to efekt błędow ktore pewnie popełniam, czy świadczy o jakimś konkretnym narządzie? data: 2008.02.27 autor: Ewa S. | | Jagodo jest ona w sklepie ze zdrową żywnością inna jej nazwa to masło sezamowe lub tahini. Pisał(a) o tym Dandelion, jest w archiwum. Pozdrawiam :) data: 2008.02.27 autor: Gosia T. | | A ja pastę z nasion sezamowych widziałam w "nowym Starym Browarze" w sklepie na pierwszym poziomie, chyba Kuchnie Świata się nazywa czy jakoś tak... data: 2008.02.27 autor: małgoś | | mam pytanie gdzie mozna kupic paste z nasion sezamowych data: 2008.02.27 autor: jagoda | | Ostatni raz dziś, obiecuję :) Pani Aniu nad Pani Forum Aniołki także czuwają, to piękne. data: 2008.02.27 autor: Anita | | Beatko, cudownie się Ciebie czyta:) Kochana, mąż uraduje się na Twoje nowe hobby na pewno bardzo:) Ale tak jak piszesz, w swoim czasie mu o tym powiesz. Przed Tobą same wspaniałości: odkrywanie nowych kolejnych potraw z książek, które zapewne męża zachwycą (polędwiczki Pawła, udziec z indyka z marchewkami, żeberka na ostro, kaczka z pomarańczami czy piersi kurczaka z szałwią, o zupkach nie wspominajac, mniam mniam :P) no i opadanie kolejnych klapek :) Mocno Cię ściskam, córcię i góry pozdrawiam. data: 2008.02.27 autor: Anita | | Pani Beato z Jeleniej Góry, dobrze czyta się Pani posty. Jestem od Pani znacznie starsza, ale Pani historia jest moją historią.
Ja również przeszłam tą drogę. Od "zdrowych" diet, soków, jogurtów, obiadów z górą surówek i kotletem z soi, muesli, obowiązkowych owoców /zimą góra cytrusów/ o mięsie a zwłaszcza wołowinie czy cielęcinie nie mogło być mowy. Od czasu do czasu kawałeczek kurczaka. Woda mineralna w dużych ilościach.
No i efekty były i są do tej pory. Niestety.
Na PP jestem od ok. 2 lat. Tak jak i Pani, mój świat przewrócił się do góry nogami. Jak najmniej staram sie o tym mówić bliskim, bo dziwnie patrzą się na mnie i interpretują to jako kolejny mój "wynalazek, który z czasem przejdzie.
Robię swoje i jak poradziła mi Pani Ania nie czekam na szybkie efekty. To jedyne właściwe podejście po latach stosowania innych sposobów żywienia- wskazówek Pana Tombaka, diet zgodnych z grupą krwi, wegetarianizmu.
Nie oczekuję szybkich zmian ale jestem pewna że że mój organizm przyjmuje to co robię z wdzięcznością i przynajmniej mu nie szkodzę.
Oczywiście wciąż się uczę i popełniam błędy. Książki czytam stale.
Jedyne żałuję że zetknęłam się z nimi tak późno. Pod tym względem ma Pani więcej szczęścia. Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia. data: 2008.02.27 autor: Hania z Warszawy | | Pani Bożenko, dla Pani cytat z naszegojuż "podręcznika":) "Wysiłek nigdy nie idzie na marne. Wydaje się, że nic się nie dzieje, ale w zasadzie Twoja energia już wytwarza zmianę, tylko Ty jeszcze jej nie widzisz". Pani działania także wytwarzaja zmianę:) ona przychodzi, jak zawsze wtedy kiedy najmniej się tego spodziewamy. Proszę być dobrej myśli, nie chcieć niczego, bo to oznacza, że tego nie ma, i ufać, że Nikt nie chce Pani krzywdy czy zguby, że na pewno we wszystkim co Pani robi jest sens i ... wszystko dobrze się skończy. Tylko musi Pani sama! Pozdrawiam:) I sama jestem ciekawa co odpisze pani Pani Ania. data: 2008.02.27 autor: Anita | | Beato nic za duzo.Pisz jak najwiecej.Fajnie sie czyta. data: 2008.02.27 autor: Alicja z Brighton. | | Beatko bardzo wesolo.Az mi sie pieknie na serduszku zrobilo. data: 2008.02.27 autor: Mama Kaspiana | | Nowa gaduła, hi hi, ale wesoło się czyta. data: 2008.02.27 autor: Joanna - MamAsik | | Dzień dobryyyyy. Cieplutko witam znad filiżanki naszej aromatycznej, wielkiej czarnej. U Was też tak pięknie? U nas w Jeleniej Górze słonko do kubka mi zagląda, Karkonosze choć za mgłą jak zawsze piękne. Dziś rano, gdy w drodze do przedszkola podziwiałyśmy z córeczką to nasze górskie cudo, przypomniała mi się pewna historia. Otóż kilka lat temu mieliśmy okazję gościć znajomego z Poznania. Przy stole rozpływał się w zachwycie w jakim to uroczym miejscu przyszło nam zamieszkać i że wystarczy wyjść na ulicę a tu z obu stron góry. Przytaknęłam uprzejmie i myślę - co ten facet bredzi. Mieszkam tutaj 4 lata, ale przecież to nieciekawe miejsce, w centrum i żadnych widoków a już szczególnie nie na góry. Biorę wiadro i idę "wyrzucić śmieci". Otwieram furtkę, wychodzę na ulicę, patrzę w prawo ........ O!!!! ........JEST!!!! - góra, co prawda niezbyt wielka ale jednak góra i to niezwykłej urody, słynna Góra Szybowcowa. Patrzę w lewo, no i stoją jak zawsze domy i blokowiska, i już mam wracać zadowolona ze swej "nieomylności" ale wzrok nastraja się na inne fale (dłuższe nieco) i co widzę - KARKONOSZE - co prawda wycinek pasma górskiego ale widzę cudne KARKONOSZE!!!!!!!!!!! I tak to bywa. Stwórca dał nam cudowności do podziwiania, często dostępne od zaraz, w zasięgu ręki czy też wzroku i to za darmo, a ja co, klapki na oczach, garb na plecach, nos przy ziemi...... a przy ziemi szaro, buro i nijako. Całe szczęście, że Poznaniak przyjechał i klapki z mych oczu nieco odsunął. A teraz po latach "staje" przede mną kolejna Poznanianka (znana nam A.C. od F.Z i F.Ż.) i jeszcze bardziej klapki z mych uczu odsuwa. A że kobieta to niezwykłej mądrości to aż mi się micha cieszy, co też ja teraz widzieć zacznę!!!!
A wczoraj, przed snem, pytam moje Karty Anielskie: "Aniołki Me Ukochane, a co Wy na to, że ja tak nagle, tak inaczej i tak po Ciesielsku?". A one mi na to: " NOWA DROGA - Akceptacja nowej drogi z całkowitym zaufaniem i zrozumieniem jest sposobem prowadzącym do uzdrowienia naszego życia. Nadszedł czas, aby porzucić bezużyteczne schematy myślenia i przekonań....Otwiera się przed nami nowa droga. Nasz Anioł Stróż i Anioły Drogi Życiowej są w tej chwili przy nas i proszą, abyśmy otworzyli nasze serce do nowego życia....., a może chcemy gdzieś wyjechać? Zróbmy to bez wahania, możemy spotkać na swojej drodze kogoś, kto odmieni nasze życie.....". Oj chcemy wyjechać, chcemy - na kurs do Pani Anny, ale się Mężusia wstydzimy. Bo jak tu teraz z twarzą wytłumaczyć taką decyzję. Przez lata przekonywałam, że na wiosnę najlepszy jest DETOX - martwił się ale woził bo się uparłam. A teraz co, mam powiedzieć, że w tym roku zamiast Detoxu na "kurs gotowania" jadę. Jeszcze mi ze zdziwienia z kszesła spadnie, uszkodzi się, a że śliczny jest wielka byłaby szkoda. I tak zdezorientowany tą moją nagłą przemianą chodzi. Przez ramię cenzuralnie zerka co też ja znowu tam czytam. Pewnie się zamartwia - nowe książki przytachała, tym razem 2 pomarańczowe i znowu eksperymenty..... Ale dyskretny jest bardzo, o nic nie pyta. Aktualnie bardzo mi ta dyskrecja odpowiada bo na razie siły ani odwagi na t%B data: 2008.03.13 autor: Beata z Jeleniej Góry | | Mamo Julii, nie walczymy z białymi fartuchami i nie określamy ich pejoratywnie. Jeżeli wyciągamy grubą broń, to i taka na nas spadnie. Więcej spokoju i ufności. Dodam też cytat z "Żelaznego Jana" (akurat go "skanuję") : Już bardzo dawno temu zauważono, że gdy dążenie do zmiany rozpala psychikę, sam żar przyciąga demony, uśpione kompleksy czy zewnętrznych wrogów ducha - różnego rodzaju kłopoty". Stąd wnoisek (mój) - nie gorączkować się, działać w ciszy, spokoju, ale działać. Pozdrawiam. data: 2008.02.27 autor: Joanna - MamAsik | | serce sie raduje, nowa gwiazdka pojawila sie na forum,Beatko,PIEKNIE!!! data: 2008.02.27 autor: kolik51 | | Chciałam się zapytać, czy kasza kukurydziana może być gotowana jak owsianka tj. ze smakiem kwśnym np. cytryną i pózniej zjadana np. z rosłkiem z indyka oraz czy zjadanie jej np 2 razy dziennie zbytnio nie zaśluzuje organizmu. ( czytałam gdzieś w archiwum , że wszystko co słodkie powoduje produkcję śluzu).Chciałam się jeszcze dowiedzieć, co jest nie tak z kaszą jęczmienną, w pierwszej książce miała bardzo dobrą opinię a teraz przeczytałam, że żadko ją trzeba spożywać. data: 2008.04.07 autor: kasiat | | Witam, wiele juz tutaj bylo nt. szczepien i wiele razy proszono pana romana o przeslanie materialow na ten temat. chcialabym sie przylaczyc do prosby. juz miesiac temu minal wyznaczony termin szczepienia mojej 6-miesiecznej coreczki i wolalabym nie szczepic. bardzo prosze o wszelkei materialy pomocne w walce z bialymi faruchami. moj adres : agata_444@yahoo.com data: 2008.02.27 autor: mama julii | | Madlen, warto czekać. Każda z nas miewa ciężkie czasy, a to, że to dostrzegłaś to już połowa drogi do sukcesu! Ja też wymyślałam sobie problemy, ale tylko ja z tego powodu cierpiałam. Jak mi powiedział ktoś bliski: "Wiatr będzie nadal wiał, fale morza nadal będą płynąć, świat nie przejmuje się tym, jak Tobie jest na nim. Dlatego wybierz sama to, co najbardziej jest Ci na świecie miłe i bliskie sercu i co daje Ci ukojenie". Pozdrówka serdeczne! data: 2008.02.26 autor: kamiczek | | Pani Bożenko a może pani zamotuje się w działanie które jest "nad-działaniem" - jak wielu z nas (np. moje własne "zabiegi" o to żeby syn był zdrowy, walki z rodziną i mężem o owocki zamiast dać chorować tak żeby pękło coś, w którymś z nich) Chodzi o to żeby puścić w tym Tui Teraz ale to pani ze spokojem powinna przy naszym jedzeniu już poczuć kogo/co trzeba puścić-tak myślę. Nie wiem nad czym pani tak działała że takie pytanie na forum pani napisała? Brzmi enigmatycznie.***Mam Asik :) cmoki. data: 2008.02.26 autor: Firanka | | Pani Aniu wyniki Kaspiana nie sa rewelacyjne ale nie sa najgorsze.Bilirubina niziutka,Aspat alat w normie .Ma niedobor zelaza i hemoglobine zbyt niska ale mysle ze przez to ze zle cytrynka rownowazylam,dobrze kalkuluje?No i te kwasochlonne 11% czyli nie chca wiecej spasc.Tu nie wiem co zrobic. data: 2008.02.26 autor: Mama Kaspiana | | Podaje adres do osteopaty w Lodzi :Pan Czaplij Lodz ul.Chocianowicka 198 tel:602 108 359 .Kontakt do Warszawy Pani Walasek tel.503 712 722.A kartke z kontaktami do pozostalych miejscowosci zgubilam ale Pani Walasek dala mi na nie namary takze mozna do niej dzwonic o kontakt. data: 2008.02.26 autor: Mama Kaspiana | | Joanno - MamAsik, masz rację, przepraszam. Cóż, nie jestem w najlepszej formie i pewnie wymyślam sobie problemy. Dziękuję za wszystkie rady. Zazdroszczę Wam pogody ducha, optymizmu, radości i wiary w życie. Mam nadzieję, że dzięki PP też tego wszystkiego wkrótce doświadczę. Póki co czekam na lepsze czasy. data: 2008.02.26 autor: Madlen | | 'Bóg czeka żebyśmy Go wysłuchali, ale trudno usłyszeć Jego głos kiedy wsłuchujemy się w nasze ego'. Cytat dosłowny tym razem z programu 'wierzę, wątpię, szukam'. Z tego samego programu w skrócie: chęć 'wygadania się', to próba dominacji nad drugim człowiekiem, każda prawdziwa rozmowa zaczyna się milczeniem, prawdziwa miłość bliźniego polega na tym, że potrafimy go wysłuchać. I ode mnie: wysłuchać, zrozumieć, ale nie głaskać po główce, bo to pomaga tylko na chwilkę, a potem jest o wiele gorzej. Moja mama ma prościutkie plecy, bo kiedyś przyjaciółka powiedziała jej, że wygląda jak goryl kiedy się garbi. Na szczęście mama szybko zrozumiała, że właśnie to jest przyjaźń :). data: 2008.02.26 autor: Jolik | | Beata z Jeleniej Góry bardzo mi się przyjemnie czytało Twój post,kochana jesteś;)
Wiosenne uściski... data: 2008.02.26 autor: Agata | | Pani Anno, co sądzi Pani o wędlinach sporządzanych w przydomowych wędzarniach,na gorąco? dziękuję i pozdrawiam data: 2008.02.26 autor: gosia | | Beato z Jeleniej, wspaniale piszesz!Jakże prawdziwa to opowieść, pokorna i taka szczera! Pozdrawiam serdecznie! data: 2008.02.26 autor: kamiczek | | Oczywiście ja piszę o wszystkim z własnego poziomu więc te słowa o koncentracji służą mi w kuchni abym smaków nie pomyliła bo jak mi się myśli rozproszą i za wiele rozważam to zawsze coś pomyle albo zapomne od tego to ze mnie specjalistka. data: 2008.02.26 autor: ostróżka | | Pani Bożeno, czasem trzeba użyć katalizatora i załatwić sprawę na wyższym poziomie, ale to nie zadziała jeżeli nie bedzie właściwego zakorzenienia w TU i TERAZ. Nie sięgniemy nieba gdy nie mamy świadomości, a świadomość mamy w teraźniejszości. data: 2008.02.26 autor: Joanna - MamAsik | | Serdecznie pozdrawiam wszystkich, panią Beatę z Jeleniej i Karuś szczególnie. Zatrzepotało nam dziś na Forum:) data: 2008.02.26 autor: Anita, szczęściara, która też trafiła na "tą Ciesielską" | | Pani Bożenko pytanie skierowane jest do P. Ani ale ponieważ poruszyła Pani temat nad którym i ja w pocie czoła pracuje więc pozwalam sobie coś napisać.Otóż rozważania na duchowo aniołowych poziomach nie prowadzą do nikąd ale muszą być spełnione pewne warunki. 1.Aby wszelkie świetliste osobistości mogły nam pomóc musimy na to pozwolić.Czyli ustąpić im troche przestrzeni w naszym życiu. A my te przestrzeń zwykle pragniemy zagospodarować sobie sami wedle naszego usposobienia,pragnień,potrzeb i wyobrażeń o szczęściu i dobrobycie. 2.Wszelkie rozważania które przyniosą nam prawdziwy duchowy wzrost muszą być połączone z obserwacją życia, innych ludzi, oczywiście siebie ,naszej codzienności i naszych myśli i intencji.Obserwacji rozumem i sercem.U mnie w kuchni wisi napis"koncentracja jest wodzem energia idzie tuż za nim"To mi bardzo pomaga Ważne jest także to co P.Ania napisała o emocjach że biorą one górę nad nami gdy narządy nie są zrównoważone a więc jedzenie w/g PP też w rozwoju duchowym jest na jednym z pierwszych miejsc bo emocje mają nad naszym samopoczuciem wielką władzę i nad tym jak nam się myśli i jak żyje.I tak oto Pani Bożenko dzięki Pani pytaniom ja sobie o wielu ważnych zasadach przypomniałam o których łatwo się pisze ale trudniej cały czas mieć je w świadomej uwadze i dzięki Pani coś mi pstryknęło nawet nie w głowie tylko w okolicy serca i tak mi jakoś zrobiło się uroczyście.Myśle że jakaś Swietlista Osoba blisko Pani jest i tylko czeka na pozwolenie. Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.02.26 autor: ostróżka | | Witam wszystkich, Marto R. dziękuję za odpowiedź. To fakt że z emocjami teraz różnie głównie podejrzewam ze względu na zmęczenie. Też staram się nie panikować i ufam że wszystko będzie jak trzeba. Pozdrawiam serdecznie:))) data: 2008.02.26 autor: Asia z D.G. | | Witam serdecznie i mam pytanie:) Jak dawałam mojej córeczce żółtko jajka przed ukończeniem 1 roczku parę razy było ok. a później zaczęła wymiotować nawet, jeżeli to była 1/4 w jedzonku. Co jakiś czas później jeszcze próbowałam i za każdym razem było to samo, męczyła się i wymiotowała. Chciałabym znowu spróbować, ale się boję. Jesteśmy na PP ok. miesiąca, może teraz byłoby lepiej? Badania nie wykazały żadnej alergii. Czy macie może doświadczenia z podobną sytuacją? Chciałabym dodawać jej żółtko do owsianki. Proszę o radę:) Nie chcę, żeby znowu po tym chorowała cały dzień. Czy można zastąpić żółtko czymś innym?? Pozdrawiam data: 2008.02.26 autor: mŻonka | | Cieplutko i wiosennie wszystkich witam. W tematyce PPowskiej świeżutka jestem jak żółte krokusiki kwitnące właśnie w mym ogródku. Gotuję od dwóch miesięcy, zaglądając tu do Was niemal że codziennie. Po raz pierwszy mam przyjemność gościć na forum jako osoba pisząca (oj dobrze się stało, że dopiero teraz, bo zapewne żałowałabym słów własnoręcznie nakreślonych). Jeszcze dwa miesiące temu, gdy rozpoczynałam tę fascynującą przygodę, wszystko budziło mój sprzeciw, te "absurdalne zakazy" jedzenia "zdrowiutkich owocków mych ukochanych, jogurcików, soczków, wody..itp.itd - wiadomo o co chodzi". Ale przede wszystkim irytował mnie ten niezrozumiały dla mnie poziom świadomości doświadczonych PPowskich wyznawców i użytkowników, ta stanowcza i niezachwiana wiara w słuszność obranej drogi, ta istniejąca między Wami nić porozumienia, ta solidarność, ten ogromny kontrast pomiędzy Wami świadomymi i nami początkującymi....itd..... Pewnej nocy nawet obudziłam się z solennym postanowieniem, że już ja tym "mądralińskim" (wybaczcie) "wszystkowiedzącym" (wybaczcie), napiszę co o tym myślę. I właśnie ten mój wewnętrzny bunt, ta irytacja, stały się dla mnie jednoznacznym sygnałem, że temat wart jest mej uwagi. Więc czytałam to forum: wyrywkowo, "autorami", "tematycznie", całe od końca, całe od początku, no i oczywiście gotowałam. I jakoś tak "robiło się" spokojniej, i mądrzej, i jeszcze mądrzej, i radośniej, a teraz to już nawet chyba z pasją. Ale w moim przypadku rewolucja to jest totalna i to na wielu frontach. Przez dwadzieścia lat moja dieta w 100%!!!!! opierała się na sokach - min 2 dziennie - owocach i warzywach, w większości koniecznie surowych bo "zdrowsze i bardziej witaminowe" + mieszane sałatki z nabiałem + soja i inne bezmięsne dodatki. Różne to przybierało formy - mam za sobą wegetarianizm, dietę Diamontów, dietę warzywno-owocową dr Marii Dąbrowskiej, dietę wg grup krwi, japońskie zupki i inne potrawy na bazie miso + do tego oczyszczające wiosenne detoxy.... Taką też 11 lat temu "dostał mnie w darze od losu" mąż mój ukochany. Taką też "wyedukowaną" mamusię wybrała 6,5 roku temu moja ukochana córeczka. Przyznaję, że przepuszczając to wszystko przez pryzmat posiadanej obecnie wiedzy, wielkim to dla mnie jest ciężarem. Nie zawsze wystarcza "samorozgrzeszanie", że przecież starałam się w imię mej miłości i troski żywić ich na miarę zgłębianej przez 20 lat wiedzy, najzdrowiej jak to tylko możliwe. No ale skoro się wybraliśmy wspólnie to widocznie, czymś zasłużyłam sobie na tego cierpliwego mężczyżnę i na tę odporną na me eksperymenty dziecinę (ale oni to chyba podpadli nie co, skoro taka kobiecina przypadła im na to życie). O ironio przez 11 lat (choć mężczyznę mego uwielbiam wciąż mocniej i mocniej) użalałam się czasem po cichutko do podusi, że taki trochę "nieedukowalny" egzemlarz mi się trafił, czytać książek o zdrowym żywieniu nie chce, monotematyczny w swym niezłomnym przekonaniu, że nie każda dieta dla każdego, że on woli tradycyjnie po męsku i po polsku, że na kolejny detox mnie zawiezie ale martwić się będzie. No i kupował to mięso (bo ja się nie znałam), i w niedzielę smażył te kotlety (bo ja nie potrafiłam no i przede wszystkim nie uznawałam), i dokładał do swojego i córeczki talerza, "psując" mój idealny sałatkowo-surówkowy obiad. I na to wszystko nieśmiałe uwagi dzieciny mej szczerej do bólu, że mamusia gotuje "zdrowo" a tatuś gotuje smacznie. I jak powiedzieć teraz tym wpatrzonym, ufnym sześcioletnim oczkom, że mamusia się bardzo myliła. Pora roku chociaż sprzyjająca jak na razie była. Na zarzut: "mamusiu znowu nie przypomniałaś mi o dzisiejszej porcji owocków" - mogłam w nowatorski ale w miarę dla niej sensowny sposób odpowiedzieć, że teraz gdy zimno wszędzie, ważne byśmy się rozgrzewali zupkami. Ale co ja wymyślę latem? Może z czasem jakaś akuratna mądrość na mnie spłynie. Aktualnie trwam w nieustającej wdzięczności za wszystko czego doświadczam i czego się dowiaduję i co sobie uświadamiam. Jakież to cudne i niezwykłe po 11 latach doznać olśnienia, że mąż mój wcale "nieedukowalnym betonem" nie jest, tylko super mądrym i rozważnym facetem z intuicyjną i wrodzoną mądrością życiową (dość zabawne, bo to ten sam człowiek tylko perspektywa patrzenia inna - i pomyśleć, że gdyby nie filozofia życia i zdrowia P. Anny Ciesielskiej, na którą trafiłam przez tzw. "przypadek", zmarnował by się chłop i niedoceniany by był i zapewne schorowany za lat parę). O dziecku nie wspomnę bo to oczywiste. O teściowej tylko jeszcze króciuchno - bo to kolejne me, po mężu objawienie (nie zna PP - gotuje tradycyjnie) Nasze domy dzieli 10 metrowy chodnik. Och jakże przeklinałam los przez te lata, że osadził mnie w takich realiach. Mąż mi od czasu do czasu, pokryjomu żeby mnie nie urazić, na obiady do mamusi uciekał a ona go "trującym mięsem karmiła" i rozgotowane zupy serwowała, "zdrowie mu rujnując" - och co ja o niej myślałam. Dziecko mi "marnowała" - dwa obiady jadło - jeden "zdrowy" u mamusi i jeden "bezwartościowy" u babci. A na dodatek gdy córeczka tylko mówić się nauczyła, "niewdzięczna", z uśmiechem na swych malutkich usteczkach, druzgotała mą dumę twierdząc, że "obiadziki to babcia lepse lobi". Po akcjach "chore dziecko" walizki prawie każdorazowo pakowałam. Szkliwo mi popękało, gdy z zaciśniętymi zębami witałam ją w progu, stojącą z rondelkiem rosołu, a to moje intuicją po tatusiu obdażone dziecko, zamiast przygotowanego przeze mnie soku z przepełnionych witaminami cytrusów, wybierało tłusty "bezwartościowy" rosół. Ogromne chyba plecy mam "tam na górze", że tak dbają o mnie, odpowiednich ludzi mi zsyłają, chroniąc mą rodzinę przed zagładą. A to że oporna ze mnie była uczennica - to mój wybór. Oceniam, że na etapie przedszkola aktualnie jestem, ale teraz gdy trafiłam na odpowiednie grono nauczycielskie, wierzę, że moja edukacja przyspieszy i pięknie się rozwinie i śpiewająco zdawać do następnej klasy będę.
Serdecznie i mocno wszystkich ściskam. Pani Annie przesyłam ukłony i wyrazy szacunku - uwielbiam srogie, motywujące do działania nauczycielki.
P.S. Na PP trafiłam przez wspomniany tzw "przypadek" - po urodzeniu dziecka chyba trochę nerki mi siadły. Uciążliwa była to dolegliwość bo co roku powtarzające się zapalenie dróg moczowych odbierało mi radość normalnego funkcjonowania. Leki doraźnie pomagały, ale co roku to samo. Trzy lata temu ktoś doradził rozgrzewanie poprzez PP, pożyczył nawet książkę, ale znegowałam te "niedorzeczności" całkowicie. W 2007 dopadło mnie już we wrześniu i około listopada mój zmordowany organizm chyba ostakiem nadziei na porozumienie ze mną szepnął: rozgrzewać, rozgrzewać, rozgrzewać...... I w przypływie olśnienia przypomniało mi się, że chyba jakaś Ciesielska (przepraszam za formę) coś tam gdzieś, kiedyś, na ten temat.... I naturalnie w 100% jestem przekonana, że ta choroba była błogosławienstwem i darem dla mej rodziny i dla mnie
Jeszcze raz słoneczne buziaki data: 2008.02.26 autor: Beata z Jeleniej Góry | | P. Aniu , czy możliwa jest sytuacja , kiedy wszelkie działania na poziomie tu i teraz nie przynoszą efektu .Dlatego , że należy zabrać sie najpierw za dzialania na tych innych , duchowo anoiołowych poziomach ?I dopiero po załatwieniu wyżej wymienionych zaczyna się cos zmieniać , iść do przodu?.Czy raczej są to rozważania prowadzące na manowce , do nikąd .Pozdrawiam . data: 2008.02.26 autor: Bożena K | | zupełnie się zgadzam z dobrymi duchami tego forum :)) że jak już się zacznie gotować wg pp to nie myśli się o tym ile to czasu zabiera...tylko o tym co i jak zorganizować by wszystko sprawniej przygotować, a później jeść i ładować akumulatorki potrzebne do przedzierania się przez codzienność :) i wcale nie myśli się o tym by przestać bo po co....skoro to uskrzydla w naturalny sposób. Powiem szczerze,że niełatwo było mi przekonać do pp mojego męża i ojca. ale...stopniowo podstawiając pychotki pod nosek...udało się. teraz zabierają termosiki z zupą, herbatą i kawą ze sobą i nawet ich pilnują, przynoszą spowrotem :) haha a na początku buntowali się że niby z plecakiem mają chodzić pełnym termosów :).wiem ze nie należy nikogo przekonywać na siłe do pp ale jeśli są to najbliźsi warto, WARTO. bo u mnie w momencie kiedy posłuchali i przestali dojadać coś co nie wskazane...humory bardzo się poprawiły. panuje obecnie u nas harmonia aż miło...nie na marne piszecie ze "pp łagodzi obyczaje " bo tak dokładnie jest. i moje serce się raduje,że tak można. bez leków, lekarzy i doświadczania bólu. pani aniu moja mama będąc na lutowym kursie (pojechała zamiast mnie- bo stwierdziłam że jej to w tym momencie bardziej potrzebne, a niebiosa nad nią czuwały bo akurat miejsce się zwolniło :))upewniła się w tym co jej cytuję z tego cudownego forum i uwalnia się od obaw...ćwiczy i odzyskuje figurę i mniej narzeka na ciągłe zmęczenie.otworzyła się nawet na zmiany w swoim domu :) wygląda jak nastolatka a do tej pory powtarzała że już na starość to się sylwetka taka nijaka robi :)a tatę tak "korzonki "połamały że się chyba przestraszył...wziął serię zastrzyków bo wyłby inaczej z bólu choć chłop mega wytrzymały jest...i teraz o dziwo w swym zabieganiu znajduje czas na regularne jedzonko i nie prycha już że nie ma czasu bo się spieszy :)i widać poprawę.najważniejsze że sam też zaczyna dostrzegać przyczynę i skutek :) przybrał trochę na wadze, jest pogodniejszy i lepiej się czuje. ale musi jeszcze nad emocjami popracować...bo momentami jak mu naprawdę lepiej to jeszcze stare zmory wracają...a ja wiem że warto szperać w archiwum choć dużo czasu to pochłania...ale tak jak pani ania słusznie napisała
podstawa to dobra organizacja.jeśli siadamy do komputera z jasno określonymi intencjami to odpowiedzi same wpadają. coś w tym jest...trzeba tylko nauczyć się pokory :) serdecznie pozdrawiam i życzę wielu smacznych garnków pełnych kartoflanki data: 2008.02.26 autor: karuś | | Rene z wypowiedzi Pani Ani owszem zrozumiałam, że na tematy wiary i przekonań się nie rozmawia na forum i potrafię to uszanować, aczkolwiek uwazam, że każdy ma prawo zapytać i każdy ma prawo nie odpowiedzieć na pytanie.Z tą ucieczka gdzie pieprz rośnie to bez przesady(powiało ironią troszeczke)nie chcę i nie potrafią już inaczej gotować.Co do gotowania to ugotowałam ostatnio zupę, którą starałam się zrównoważyć jak najlepiej potrafię:wrzątek, tymianek,wołowina, papryki, ziemniaki w kostkę,cebula,imbir pieprze,sól, fasolka szparagowa z puszki, przecier pomidowowy, majeranek,kminek(pieprz i sól do smaku).Pozdrawiam wiosennie. data: 2008.02.25 autor: mamaa | | Asiu z Krakowa ziemniaki robie jak w przepisie z ksiazki z woda ktora zostaje je tluke i wychodzi puree.Marchewke tez identycznie.Kaspianowi mniej maselka dodaje.Robie tez sosy miesno warzywne i tu mozna kombinowac.Jesli zas o odpowiedzi chodzi nie obrazaj sie .Dziewczyny chca tylko abys sama popracowala i troche wiedzy przyswoila.Wierz mi to duzo daje.Tez siedze na archiwum na ile mi czas pozwoli a mam 3 dzieci w tym z jednym miesiac w szpitalu bylam.Musisz sama.Pomalutku na tyle na ile masz czasu nic na sile.Mowie ci archiwum to kopalnia wiedzy.*** Pozdrawiam wszystkich goraco. data: 2008.02.25 autor: Mama Kaspiana | | Hej!
Czy napewno nowi czytają ze zrozumieniem... to co pisane na forum??? hehe
Mamaa, przepraszam za tą uwagę ale skąd taki wniosek?
Smiać mi się chce bo tylko szukacie zaczeki do potyczek słownych...
No sorry,nowi mają pretensje... cieszcie się,ze wam ktoś odpisuj;)(TO TAKA HUMORESKA-BEZ OBRAŻANIA,PROSZĘ!)
W ramach rozrywki( hi,hi:) )powiem Wam,ze mi na początku prawie nikt nie odpisywał i ja to dopiero miałam pretensje:)
ale góra (czyt.P.Ania) spokojnie napisała ,że najwidoczniej nie było takiej potrzeby...
Uspokoiłam , wyciszyłam , długo nie pisałam na forum i zrozumiałam,ze jak już pisałam to o niczym albo zadawałam jakieś głupie pytania.
Myślę,że jeśli chcecie mieć wsparcie z forum to trzeba przestrzagać pewnych zasad.
Ps. Mira będę Cię wspierała w miarę możliwości i cząstkowej wiedzy ale zawsze:)Jak ja wyszłam z różnego rodzaju paskudztwa to i Ty dasz radę. data: 2008.02.25 autor: Agata | | Mnie irytowały posty p.Kasi (p.Iga podobnie niestety się wypowiedziała) która niedawno temu zadawała mnóstwo pytań i była roszczeniowa, że pyta to chce uzyskać odpowiedzi ale przygladałam sie bo podejście miała częściowo takie jak ja ze 2 lata temu - chce dzieciom dobrze ugotowac, dawać jabłka... U mnie zakończyło się jabłkowanie... i ciastkowanie bo odczułam konsekwencje ich jedzenia i na sobie i dziecku. Ale nawet w czasie kiedy owoce dawałam dziecku czy sama zżerałam to nie śmiałabym komukolwiek zarzucać że jest niepoważny bo nie je jabłek. ***Zgadzam sie z P.Dandelion że wejście na TO forum oznacza wejście prawie do domu p. Ani- ona firmuje to swoim nazwiskiem i zawsze dba o fachowość, kogo trzeba utula, komu trzeba da prztyczka w nos a jeszcze innych pogania do roboty. Pani Ania wymaga też abyśmy się "nie podkładali" i "nie dawali wpuszczać..." (np afery z kurkuminą w przyprawach) a zarazem dbali o poziom forum. Tu cytat z Szefowej "nie można bez końca tłumaczyć rzeczy podstawowych, to forum ma byc inspiracją..." *** Nie wydaje mi się żeby tylko schorowani trafiali na PP - ja uważałam sie za całkiem zdrową (że przy reżimie pp znikły migrenowe bóle głowy dotarło do mnie po dłuższym czasie:)) ****Pani Igo życie przed panią -jeśli wejdzie pani w Porządek (czym z pewnością jest jedzenie wg PP) - on poustawia rzeczy tak że odczuje pani konsekwencje jedzenia czy to słodyczy czy to owoców czy też nawet wieprzowiny i kurczaków w zbyt wielkich ilościach. Nas nie musi pani nawracać. data: 2008.02.25 autor: Firanka | | Madlen, zerknęłam w posty skierowane do Ciebie i nijak nie znalazłam w nich dezaprobaty, ani stwierdzenia, że coś w Tobie nie dorasta komuś do pięt. To już jest Twoja wizja świata, Twój odbiór. Przeczytałam te listy i widziałam w nich życzliwość i zachętę do pracy nad sobą. W swoim poście do Ciebie dałam Ci konkretne wskazówki jak powinno wyglądać menu w bardzo ogólnym zarysie. Zerkając w ostatni wątek doczytałabyś co to w trochę większym zarysie oznacza, a wrzucając hasła do wyszukiwarki miałabyś już prawie pełny obraz. Do tego książki i można zacząć się "kartoflankowo" zmieniać. Żarełko to tylko początek. Pozdrawiam z życzeniami nie przyciągania negatywów. * Dodatkowo melduję pani Aniu, że czytam "Żelaznego Jana", wciągam się w mitologiczne myślenie i wyłapuję "perełki" w klimacie. Ale nie podkreślam - bo książka nie moja, notatek też nie robię, liczę na to, że w głowie coś mi z tego zostanie. :) data: 2008.02.25 autor: Joanna - MamAsik | | Madlen, nikt nikomu nie zabrania być niedoświadczonym, niepewnym. Każdy w czymś jest na takim etapie. Wiele razy doświadczone osoby na forum udzielają rad tym osobom, kiedy czują się bezradne i wyczerpały możliwości samodzielnego poszukania informacji. To, do czego się nawraca to zupełny brak inicjatywy, własnego wkładu w poszukanie odpowiedzi, zdawanie sie wyłącznie na to, czy ktoś odpowie czy nie...a jak nie? będzie chodzić z problemem, bo sama/sam nie wie, gdzie szukać? Nie na tym chyba zbudowano całą cywilizację? data: 2008.02.25 autor: kamiczek | | Miro, nie piszesz czy Tobie smakuje to co ugotujesz, bo ma Ci smakować. Od pępka do mostka jest żołądek, śledziona i wątroba, ale gazy to już kwestia złego trawienia w jelicie cienkim. Ewidentnie coś kiepścisz w jedzeniu, ale co...? A jak u Ciebie z emocjami i odpoczynkiem? Ja wstaję plus/minus 5.00, chodzę spać za późno, bo się choć przez pół godziny z mężem chce zobaczyć i wychodzi mi to bokiem. Weź kajecik, napisz sobie przykładowy rozkład dnia i menu z ostatniego tygodnia. Może Ci to coś podpowie. Czego szczerze Ci życzę :). data: 2008.02.25 autor: Jolik | | Wiecie co tak sobie wchodzę i czytam, myślę. Rozumiem, że jesteście już zaawanswoani, że wiele tu czasu spędziliście, że moja wiedza do pięt Wam nie sięga. Rozumiem też, że niektóre, często powtarzane pytania mogą być męczące. To wszystko ok. Ale pozwólcie nam być niedoświadczonymi, niepewnymi. Po co byłoby to forum, gdyby wszyscy wszystko wiedzieli? data: 2008.02.25 autor: Madlen | | Asiu z Krakowa!Mamoo i inni!
1.Posty o których tu mowa były w moim odczuciu obraźliwe i mało eleganckie - to,że jak na forach nie ma samych bab to jest lepiej,to ,że ktoś ","stęka",marudzi",że problem w psychice, a wcześniej pisano ,że jesteśmy paranoikami itp.
2.W necie interesują mnie właściwie tylko babskie sprawy,bo mam mało kobiet w otoczeniu w rodzinie ,pracy itp. a ich wsparcia czasem potrzebuję, bywam regularnie na wielu "babskich" forach: w wyborczej i na wizażu(fryzjer,kosmetyczka itp.)Wszędzie są ostrzeżenia,żeby nie zakładać nowych wątków bez sprawdzenia czy się nie pojawiły już,żeby nie powielać tematów itp.Nicram zapewne wchodzi na męskie fora - no i zeznaje to samo!!My też tu mamy wyszukiwarkę.
3."Zanim zadasz pytanie, sprawdź, czy nie ma odpowiedzi w moich książkach lub w archiwum forum"- to zdanie umieszczone na górze tej strony - autorka forum o coś prosi.Jeśli wchodzimy na jej forum to trochę tak jakbyśmy przyszli do jej domu.Trzeba sie zachowywać jak na gościa przystało.Czy jak idziecie do kogoś krytykujecie głośno czyjeś mieszkanie?
4.To forum jest zdecydowanie dla osób, które przeczytały książki pani Ciesielskiej - zacytowane wyżej zdanie wyraźnie na to wskazuje.W tych książkach są odpowiedzi na pytania jak je nazywacie "podstawowe",a więc znajomość tych lektur - podstawowa i obowiązkowa. Nie ma zmiłuj!
5.Nie ignoruję rzeczowych pytań, nie ignoruję ludzi - ale apeluje o ignorowanie siania zamętu przez ludzi ,których PP wg Ciesielskiej w ogóle nie interesuje czemu dają wyraz w prowokacyjny sposób.Że sparafrazuje pewną Marię :"Niech jedzą jabłka"...może być codziennie - ja im nie mówię co maja robić, niech oni nie mówią mi. data: 2008.02.25 autor: Dandelion | | Pozdrowienia dla wszystkich dyskutantów. data: 2008.02.25 autor: mira | | Witam wszystkich.
Co może powodować silne skurczowe bóle brzucha umiejscowione od pępka do mostka?.Trwają czasami do kilkunastu godzin.
Robiłam USG jamy brzusznej i gastroskopię.Wszystko jest OK.
Wiecznie jestem zagazowana i muszę połykać Espumisan.
Stosuję do gotowania przepisy z książki i nic.
Domownikom czasami nie odpowiada taka kuchnia.
Dzień zaczynam od zagotowania kawy.Wstaje o 5.20.Coś mi nie wychodzi?. Nie wiem co? Proszę kogoś o poradę lub wsparcie. data: 2008.02.25 autor: Mira | | A ja bardzo lubię być babą od garów i prasowania...pracuję zawodowo, nawet mogłabym pewnie jakąś tam karierę zrobić, ale wybrałam co innego. Kocham mój dom z całą jego zawartością w postaci niekoniecznie nowoczesnych mebli i sprzętu RTV, uwielbiam spokojne chwile w domu, spacery...Stoję przy kuchni i niczym czarodziejka (nie czarownica, bo między nimi jest jakieś 20 lat różnicy:-)) mieszam, kręcę, doprawiam, dosypuję i chucham i dmucham na naszą codzienną strawę, która tworzy nasz byt. I stukają się w czoło moje koleżanki, narzekające na brak czasu, bo dzieci chore, bo w domu brak harmonii...jak ja mogę mieć czas na to gotowanie? Tyle jest gotowych, dogodnie przygotowanych produktów, no przecież. Spokojnie mówię, że to trwa mniej i jest przyjemniejsze, niż stanie w kolejce do lekarza z kolejną egzemą u dziecka czy z atakiem alergii od jogurcików i innych dobrodziejstw ze sklepowej zamrażarki.
Jestem zacofana...niewyemancypowana, podobno. Ale za to intensywnie czuję i widzę otoczenie, czuję i widzę co mi służy, a co nie...przynajmniej uczę się tego. To jest właśnie takie wspaniałe wracanie do korzeni, do podstaw, o których pisze Ostróżka. Nie da się uciec przed tym , że jesteśmy częścią natury. Możemy jeść truskawki i pomidory w grudniu i będzie niby ok. W końcu natura odpowie nam na to pogwałcenie jej porządku i kolei rzeczy.. A właściwie już odpowiedziała: milionami alergików na świecie. Ależ nie dziś naszło, jestem sama od tygodnia, bo maż wyjechał i muszę się wygadać :-)Pozdrawiam data: 2008.02.25 autor: kamiczek | | Anitko, pozwól, że uzupełnię Twój post o jedną rzecz. Kochane nowe w pp i te, które tu tylko 'wpadły'. Większość osób zaawansowanych w pp, to osoby, które kiedyś niejednokrotnie albo same ciężko chorowały albo chorowali ich najbliżsi, np. dzieci. Gdyby nie pp byłyby faszerowane lekami chemicznymi, które na dłuższą metę niszczą organizm, a nie go ratują. Więc nie dziwcie się, że tyle tu o chorobach, bo dochodzenie do równowagi po latach zaniedbań trwa również lata :). data: 2008.02.25 autor: Jolik | | Masz rację Jolik. data: 2008.02.25 autor: ninson | | Napewno dawno temu-jak pisał Tolkien-było na świecie mniej zgiełku a więcej zieleni.Ludzie żyli bliżej "zdrowszej niż teraz" przyrody czy też natury ,jak kto woli.I chociaż mało kto słyszał o PP to ludzie żyli tak jak im ta Natura nakazywała.I było to łatwiejsze.Wszystkie poru roku były o właściwej porze i każda pora przynosiła urozmaicenia zgodne z jej naturą. Wiosna obdarowywała nas przylaszczkami i młodziutkim szczypiorkiem, lato wygrzanymi na słoneczku owocami i pomidorkami, jesień dorodnymi warzywami,a zima łaskawie okrywała śniegiem wszystkie brzydoty i sypała bakaliami na świąteczny stół.A teraz wszystko jest często wymieszane bez sensu i podporządkowane, nie prawom natury ,tylko zglobalizowanego rynku, bankom ,zdolnościom kredytowym, giełdzie i innym monstrum.Wychodzi na to że książki o PP Pani Ani i to forum to powrót do dawnego "sensu i prawdziwych kolorów.I nic mądrzejszego nikt nie wymyśli data: 2008.02.25 autor: ostróżka-baba od garów i prasowania brrrr | | Mam taką psiapsółę, z którą się świetnie rozumiemy. Sekret polega na sposobie rozmawiania. Kiedy jedna coś opowiada, to potem druga upewnia się czy dobrze zrozumiała, mówiąc jak to odebrała. Dzięki temu ewentualne rozbieżności można od razu skorygować. Ostatnio uczymy się tej sztuki w relacjach z mężem. Chodzi o to po prostu żeby nie odbierać słów drugiej osoby przez pryzmat własnych emocji, często kompleksów i zadawnionych urazów. O wiele, wiele łatwiej się wtedy porozumieć i kłótni jakoś mniej i więcej się o drugim człowieku i jego pojmowaniu świata można dowiedzieć. O wiele więcej niż zakładając z góry, że jego słowa były skierowane PRZECIWKO nam, a nie DO nas. A często wystarczy po prostu słuchać lub czytać TO i TYLKO TO co zostało powiedziane lub napisane. To tak a'propos ostatnich zawirowań na forum. Szkoda tylko, że zapewne jak zwykle zrozumieją to ci, którzy i tak o tym wiedzą :(. data: 2008.02.25 autor: Jolik | | To prawda, nie można dyskutować będąc na innych poziomach świadomości, ale po 1 "otaczającej nas rzeczywistości nie oceniamy, czy jest wyżej, czy niżej" po 2 z góry lepiej widać i lepiej zrozumieć, a czuje to ten kto tam jest. Iga, Miu, wszystkie osoby jeszcze raczkujące, tak jest po prostu, że organizm, któremu zafundowaliśmy luksus względnej równowagi buntuje się kiedy wprowadzamy stare zawirowanie (jedzenie kwaśne, surowe, zimne + słodycze) w nadmiarze - który dla każdego oznacza coś innego. Gorączka, ból gardła, głowy to nie są nasze choroby, to znaki, sygnały by się poukładac z powrotem tak jak organizm już polubił. To takie zapory przed zobojętnieniem i posypaniem się zdrowia na dobre, na powrót czasami. Reakcje naszego ciała pokazują nam idealnie co nam służy, a co nie służy. Ale musisz pojeśc trochę czasu wg Pięciu Przemian by samej to sprawdzić na sobie. Bo wiem, że trudno w to uwierzyć:) Na temat diet odtruwających poczytaj w archiwum. Jednak jeśli jesz po staremu, i nie masz na PP ochoty (przyzwolenia) to w sumie po co? :) Pozdrawiam serdecznie wszystkich:) Moniko z Barcelony życzę Ci radości z gotowania i poznawania uroków ciesielstwa:) data: 2008.02.25 autor: Anita | | To jest właśnie to uzależnienie od porad, tak nas uczą od małego i wychowują na gotowcach, że potem dorośli ludzie nie umieją się odnaleźć i wiecznie szukają wsparcia w innych, nawet nie sprawdzajac czy potrafia sami, bo przecież łatwiej zapytać niż samemu poszukać prawda :)? ale doskonałość osiąga się szukając odpowiedzi samemu..
**osobiście nie spotkałem jeszcze forum, na którym ktoś nowy zadawał po raz milion czterdziesty czwarty to samo podstawowe pytanie i otrzymał odpowiedz inną niż "poszukaj w archiwum", "szukaj, a znajdziesz", itp.. data: 2008.02.25 autor: Nicram z Khonsu | | ręcę mi opadają i nie tylko jak czytam kolejny mało ambitny post od Igi. Panie w "starej" świadomości stajecie się monotematyczne!! więcej akceptacji i pokory! a Nam PP-owcom zyczę słonecznego tygodnia:) data: 2008.02.25 autor: karolcia | | Asiu, korzystaj więc z tamtego forum, o co chodzi? Magda Kaspianowa udzieliła ci odpowiedzi, która jej pomogła coś w gotowaniu poukładać, pokazała ci sposób - a ty żądasz cały czas więcej i więcej. Stop, na tym forum nie tędy droga. Nikt się aż tak świetnie nie orientuje w archiwum, żeby wykonywać za kogoś robotę. Reszta odpowiedzi w poście Rene. data: 2008.02.25 autor: Joanna - MamAsik | | Mamaa, taka byłaś ostatnio przerażona wypowiedziami niektórych forumowiczów, że myślałam, że uciekniesz gdzie pieprz rośnie.Czyli jednak nie zrozumiałaś tego, co pisała na temat tej owocnej dyskusji p.Ania. Nie można rozmawiać i dyskutować na RÓŻNYCH poziomach świadomości, nie można !!! Na żaden temat, czy to dotyczy Boga, czy jedzenia PP!!! A intencje Igi wyczuć można na odległość, więc Dandalion zareagowała właściwie. Czyli jeśli pojawia się ktoś na forum, kto ma ochotę tylko mącić trzeba to zignorować. data: 2008.02.25 autor: Rene | | Mamo Kaspiana dziekuje za odpowiedz, jestes jedna z niewielu osob a moze i jedyna, ktora bez marudzenia mi pomogla. Napisz jeszcze tylko prosze jak robisz te puree ziemniaczane i marchewke, tak jak jest w przepisie w ksiazce? Ja do tego ziemniaczanego puree z ksiazki dodaje smietane na koncu, zeby bylo miekkie, mam nadzieje,ze tak jest tez ok.
Pisze o tym marudzeniu, bo nie podoba mi sie jak traktuje sie na tym forum osoby, ktore zadaja podstawowe pytania. Mam wrazenie,ze jak sie napisze post bez pieszczenia sie, uzalania na niezrozumienie ze strony meza, nie o prasowaniu i wiecznym siedzeniu siedzeniu w kuchni to sie dostaje w twarz nagany.
Nikt tu nie jest sklonny do dyskusji i pomocy. Pisze tak bo mam porownanie z innym forum, na ktorym jest zupelnie inna atmosfera, moze to dlatego, ze nie ma tam samych bab, nie wiem.
Co Wam szkodzi odpowiedziec albo podac konkretne namiary na archiwum skoro sie tak swietnie w nim orientujecie, zamiast tego stekacie i traktujecie np. Ige jak niemadra. data: 2008.02.25 autor: Asia z Krakowa | | Aguśko, na stronie http://www.osteopatia.pl znajdziesz namiary na klinikę osteopatii "Osteon" w Warszawie. Pozdrowienia data: 2008.02.25 autor: Marta R. | | Mamaa....ignorujemy nie pytania, ale prowokujące posty osób, które nie są związane z PP...jak widac z ich postów. jeśli P. Iga zwróci się z pytaniem i prośbą o pomoc, na pewno ją uzyska. data: 2008.02.25 autor: kamiczek | | Pani Zofio,PP to nie znaczy"stałe rozgrzewanie".Przepisy z książęk sa neutralne lub neutralno-rozgrzewające.Tylko w wyjątkowych wypadkach możemy się rozgrzewać i to z wielką ostrożnością.A więc ani sauna ani schładzanie-jak to Pani ujęła,nie są dla nas. data: 2008.02.25 autor: Inka | | Tak jeszcze sobie pomyślałam, ponieważ od niedawna chodzę na kurs tańca to nie chciałabym na jakimś np. forum tanecznym od jakiegoś tancerza po zadaniu pytania (nawet nienajmądrzejszego) usłyszeć ignorujemy ją.Tak na marginesie to polecam taniec - super!!! data: 2008.02.25 autor: mamaa | | P.Agato czy masz na myśli ostanie rozmowy o wierze? To nie była debata o niczym!!!!Fajnie, że P. Miu odpisała P.Idze, a kolejny krok to książki i forum. Życzę "owocnych" przemyśleń i namawiam do lektury książek Pani Ani. Pozdrawiam data: 2008.02.25 autor: mamaa | | Miu, nic dodać nic ująć! Tak właśnie jest i to jest piękne. To tak, jak z samochodem: jak się ma świadomość, to się reaguje na małe stuku-puku i coś z tym robi, zamiast udawać, ze nic sie nie dzieje i zajechać go...a potem to już może być drogo, jeśli nie za późno.Takie mi sie porównanie nasunęło...może niezbyt trafne, do końca, ale coś w tym chyba jest. Moniko z Barcelony, wszystko Ci się uda, bo z Twojego postu widzac, że masz 'to coś". Takie dwie młodziutkie PPowiczki, serce rośnie, jak się czyta te wasze posty:-) Pozdrawiam serdecznie! data: 2008.02.25 autor: kamiczek | | Fantastyczna ta zupka z RPA! Dzisiaj u mnie goście nie mogli się nachwalić. Asiu z D.G., mój synek też ulewa i wymiotuje, czasem więcej, czasem mniej, czasem wcale. Pilnuję diety, doprawiam kwaśnym, choć chleba jem znacznie więcej niż Ty. Jednak zauważyłam (przy znacznej pomocy p.Ani:), że to u nas głównie sprawa emocji. Pracuję nad tym, ale za radą p.Ani, robię swoje najlepiej jak potrafię i jak dziecko zwymiotuje to wycieram, nie robię z igły wideł (choć nie było łatwo na początku). Póki dziecko przybiera na wadze właściwie - jest ok, ale nie można się zakręcić w ważenie i mierzenie. A imbirówkę zaczęłam podawać kiedy synek miał ok 1 miesiąca, ale to na rozproszenie śluzu. Pozdrawiam data: 2008.02.24 autor: Marta R. | | Witam! Mam pytanie do bardziej doświadczonych PP-owiczów i do pani Ani - czy bedac po ćwiczeniach na siłowni mozna korzystac z sauny ?? Odnowy w saunie składają sie z dwoch faz - rozgrzanie a potem schlodzenie. I teraz mam pytanie jak ma się schładzanie do naszego stałego rozgrzewania?? Czy to moze zaszkodzic?? Intuicja mówi mi że tak. Będę wdzięczna za odpowiedzi i cenne rady. Serdecznie wszystkich pozdrawiam :) data: 2008.02.24 autor: Zofia | | Ach no i Pani Monice z Barcelony życzę wszystkiego dobrego!!! data: 2008.02.24 autor: Miu | | Nie sledziłam całego wątku związanego z Panią Igą,ale chętnie odpowiem,bo mnie też przez bardzo długi czas frapowało to,że pomimo tego,że jestem na PP to nadal choruję,mam katar,kaszel,nie wspominając o trądziku,z którym mam nadal problem.Z okropną zawziętością podchodziłam do tego wszystkiego,myśląc o tym,że ja kiedyś wszystkim pokażę,że to ja właśnie mam rację.Ale to były zaledwie początki,moja świadomość była wąziutka.Brak pokory daje się mocno we znaki.W każdym razie wracając do tego co napisała Pani Iga-kiedyś jadłam słodycz-mnóóóstwo,piłam dużo wody,jadłam surowe rzeczy i oczywiście,po prostu nie dostrzegałam zależności pomiędzy tym co jem,a wpływem jaki to ma na moje zdrowie.I jeszcze do dzisiaj w chwilach większego zwątpienia zdarza mi się myśleć,o tym że nie chcę absolutnie takiej świadmości,że nie chcę wiedzieć więcej.Że nie interesuje mnie co ma jaką naturę i będę to wszystko i wszystkich olewać.Ale rzecz jasna,myślę tak kiedy mam jakiś spadek formy (zresztą zaliczałam go właśnie w styczniowym okresie zastoju).Cudowność życia polega właśnie na tym,że nic nie jest constans.Nie wiadomo co się zdarzy jutro;może znowu autobus nie przyjedzie i będzie się dużej czekało na przystanku i się przemarznie na przykład i katarek się pojawi.Lub to,że-a jestem jeszcze młoda-mam 21 lat i zdarzały mi się sytuacje związane z wyjściem na imprezę i tym,że ostatnio np.wypiłam szklankę wódki z colą,potem wódkę,bo osoba która mi ją wręczyła akurat "przypadła mi do gustu";)i czułam się potem gorzej,chociaż kiedyś z pewnością na to nie zwracałam w ogóle uwagi od czego co mnie bolało.Może głupi przykład ale ilustruje to co chcę przekazać,że naprawdę nie wiem co się kiedy przydarzy,ale PP uczy akceptacji tego nowego.Uczymy się cały czas.Uczymy się zapobiegać,ale także i tego jak się po spadkach,upadkach,tudzież inncyh szaleństwach i zawirowaniach ładnie wylizać.Trzeba spadać żeby się podnieść.Życie składa się właśnie z takich drobiazgów,z którymi cały czas uczymy się sobie radzić.Jeżeli pokonamy jedne-super,ale pojawiają się nastepne do pokonania-i to jeszcze bardziej super,bo jeżeli pojawiły się kolejne to znaczy,że idziemy dalej.Skoro trafiła Pani Igo na tę stonę i pyta Pani Anię o poradę tzn.że coś jest na rzeczy,bo coś z pewnością Panią nurtuje.I trudno oczekiwać,żeby od razu myślała Pani w określony sposób przyczynowo-skutkowy.Dokładnie pamiętam,że podchodziłam do tego "nowego sposobu" jedzenia w sposób bardzo ironicznya,le jednocześnie zgłębiałam tę wiedzę dalej.Teraz od tamtego momentu dzielą mnie niemal lata świetlne świetlne.Życzę wszystkiego dobrego. data: 2008.02.24 autor: Miu | | Dandellion masz rację i to wcale nie jest niegrzeczne to jest rozsądne. data: 2008.02.24 autor: ostróżka | | racja, Dandelion:)szkoda energii.* P. Aniu znalazłam taką oto przyprawę do kawy - skład: kardamon, goździki, imbir, kuklik korzeń. No i wszystko się zgadza, tylko co to jest ten kuklik i czy my możemy?*
Jeśli ktoś ma namiary na sprawdzonego osteopatę w Łodzi i Warszawie - to bardzo proszę o info: agne@op.pl,Mamo Kaspiana skrobnij o tej Łodzi:)
Pozdrawiam wszystkich data: 2008.02.24 autor: Aguśka | | Tak, Dandelion, zgadzam się, proponuję zignorować. Jak mi czasami na twarzy wyskoczył pryszcz (bo teraz to juz sienie dzieje, dzięki PP), to się w niego nie wtrącałam i nie siał dalej....sam rezygnował :-) Pozdrawiam bardzo wiosennie!! data: 2008.02.24 autor: kamiczek | | Iga! Po co kolejna debata o niczym!Poszukaj w archiwum znajdziesz tam odpowiedź. Już było wiele razy o...
Dandelion POPIERAM! data: 2008.02.24 autor: Agata | | Masz racje Dandelion, to nie ma sensu.
Dogadalam sie z mama, ze ewentualnie moge gotowac u niej w pracy, ale czy ma sens przygotowywanie na kuchence elektrycznej, gotowanie na pradzie i odgrzewanie znowu na pradzie?
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.02.24 autor: Magda z Aachen | | Wiem,że to niegrzecznie itp.itd,ale...może zignorujmy Igę.Męczące to jest :| data: 2008.02.23 autor: dandelion | | Witam wszystkich bardzo serdecznie.Jestem nowa na forum. Gotowanie w/g Pieciu Przemian chodzi juz za mna od 8 lat, bo to wlasnie osiem lat poraz pierwszy uslyszalam o Pani Ani i dzieki jej ksiazce nauczylam sie gotowac.Bylam tez na tygodniowym kursie i caly ten rok staralam sie gotowac w/g PP.Jednak pozniej wyjechalam z Poznania do Londynu i troche sie pogubilam.Pracowalam w restauracjach i mialam jedzenie za darmo tak wiec jak gotowalam w domu to w/g PP a jak byl czas na jedzenie w trakcie pracy to jadlam na miejscu.I tak minelo jakies dobre 7 lat i teraz znow zaczynam od poczatku.W koncu mysle, ze znalazlam swoje miejsce na ziemi, moze nie tyle miejsce co milosc i harmonie, ktora mi daje moje Kochanie.Jeszcze dluga droga przede mna, ale mam juz swoja kuchenke gazowa, garnki emaliowane, termosy...Czytam ksiazki, forum. Chcialam poczekac jeszcze troche przed wypowiedzeniem sie na forum, zeby ty razem miec pewnosc, ze jestem dwoma nogami na PP, ale zmienilam zdanie, bo czeka mnie duzo pracy, samodyscypliny i potrzebuje tego kontaktu z ludzmi na forum aby dodawali mi sily i motywacji.Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie no i cieplutko. data: 2008.02.23 autor: Monika z Barcelony | | Mam pytanie techniczne - jak postąpić gdy do zupy np jarzynowej dodaję /oczywiście zachowując kolejność smaków/ odrobinę śmietany ? Czy tak zostawić, czy jednak zakończyć na ostrym, dodając na talerzu po odrobinie kolejnych składników - przypraw ? Dziękuję i pozdrawiam. data: 2008.02.23 autor: Hania z Warszawy | | Mamo Kaspiana, poproszę o namiary terapeuty Cranio Sacral w Łodzi.
Mój adres jada22@op.pl data: 2008.02.23 autor: Jada z Łodzi | | Witam Wszystkich Forumowiczów oraz Panią Anię i do Pani Ani zwracam się z prośbą o pomoc. Dostałam od endokrynologa receptę na lek Letrox 50, jest to syntetyczny hormon tarcycy (lewotyroksyna sodowa), odpowiednik naturalnego hormonu tarczycy. Pani Aniu, wykupiłam lek bo przyznam, że lekarka mnie trochę nastraszyła, ale lek leży i nie wiem, co z tym "fantem" zrobić, brać czy nie brać. Wahania wyników są delikatne, THS trochę za wysokie co podobno świadczy o niedoczynności tarczycy. Jestem już w 6 miesiącu ciąży, jedzeniowo prowadzę się prawidłowo, wszystkie inne wyniki są bardzo dobre, tylko ten "diabełek" mnie straszy. Pozdrawiam serdecznie data: 2008.02.23 autor: Marzena z Piastowa | | Jak to sie dzieje,ze niektore z Was opisuja,ze wypily cos zinego, albo zjadly cos surowego i sie strasznie rozchorowaly, katar, goraczka i wysypki i w ogole tragedia....? A moze sie podziebilyscie po prostu? Caly czas opisujecie jak to Was dopadaja choroby i Wasze dzieci choruja...moje dzieci jedza codzinnie jablka i nie choruja.
Wczesniej po jablku czy po drinku chyba nie mialyscie takich sensacji? Tak jak reszta ludzi. Nikt przeciez nie ma goraczki po wypiciu drinka czy zjedzeniu jablka.
Pani Aniu, co Pani sadzi o oczyszczaniu organizmu, poszczegolnych narzadow no i przede wszystkim ukladu pokarmowego?
Ludzie odbywaja kuracje sokami owocowo-warzywnymi i lewatywami w celu oczyszczenia organizmu i pozbywaja sie swoich chorob, a wam sie od nich robi goraczka.... O co tu chodzi? Moze o psychike? data: 2008.02.23 autor: Iga | | Dziekuje p. Ani, u mnie wszystko w porzadku, oslabienie przeszlo po kilku dniach:) Za tydzien jade do Polski i juz sie b. ciesze, ale... Znowu ten gaz. To jakas moja zmora chyba. Moja mama kategorycznie sie sprzeciwila zarowno pomyslowi gotowania u jej znajomych, ktorzy maja kuchenke gazowa, jak i przywiezienia przeze mnie mojej kuchenki turystycznej. I co teraz? Dodam, ze w styczniu moja kuchenka byla zepsuta i dopiero po dwoch tygodniach od jej naprawy kaszel ktory mnie meczyl, uspokoil sie. Nie pisalam o tym, bo wiedzialam, jaka jest jego przyczyna... Chyba jednak wezme kuchenke i bede gotowala w tajemnicy...
Pozdrawiam troszeczke podlamana data: 2008.02.23 autor: Magda z Aachen | | Madlen, i znów pudło z menu. ;) Nie możesz korzystać z przepisów rozgrzewających, z rozdziału o potrawach rozgrzewających - one są na specjalne okazje, tylko kawę możesz sobie serwować. Postaraj się tak poukładać, by twoje menu to była: kawa, owsianka, zupa, obiad, zupa, plus herbatka TLACI. Nie możesz w swój wymęczony organizm ładować nadmiaru energii, masz go delikatnie dowartościowywać. Najpierw "kartoflanka", a potem przyjdzie reszta. Nie planuj też ile zjesz, po prostu jedz jeżeli masz apetyt, wsłuchuj się w siebie. Pilnuj ciepłych posiłków, daj spokój owocom, serkowi. Daj sobie czas, na zrozumienie książek, na poczytanie forum - będzie ci wówczas łatwiej rozumieć nasze odpowiedzi do ciebie. data: 2008.02.23 autor: Joanna - MamAsik | | a ja dzis cos fajnego na podwieczorek zrobilam...mięsko i jarzynki z rosołku wiosennego zmieliłam maszynką i doprawiłam wg przepisu z "podręcznika" :)z gotowego ciasta francuskiego wykroiłam kwadraciki.do środka nakładałam farsz i dalej jak z pierożkami. nastęnie do piekarnika na 20 minut i gotowe. palce lizać.ciekawe czy któras z was wypróbuje???:) polecam i mam nadzieję ze w razie co pani ania mnie skoryguje...choć raz na kiedys odrobinka "francuska" nam nie zaszkodzi. a rodzinka była zachwycona :))pozdrawiam weekendowo data: 2008.02.22 autor: karuś | | Bylam dzis na pierwszej terapi Cranio Sacral z Kaspianem .Mam namiary na terapeutow w Lodzi Krakowie i Katowicach jakby ktos chcial.Pozdrawiam. data: 2008.02.22 autor: Mama Kaspiana | | Anito, zrobiłam wg Twojej propozycji zupę marchwiowo-cynamonową i jest to bardzo smaczna. Wykorzystałam do niej marchewkę z właśnie zrobionego rosołu, ale wrzuciłam też ugotowaną pietruszkę. Dałam bardzo kopiatą (bo lubię)łychę utartego imiru i ta zupa jest nie tylko pyszna, ale wydaje mi się jest zdrowa. Myślę, że jeżeli latem przyjdzie mi ochota na zrobienie zupy pomidorowej, to też koniecznie z aplikacją dużej ilości "żywego" imbiru. Traktuj ,proszę,ten tekst jako podziękowanie.
Serdecznie pozdrawiam. data: 2008.02.22 autor: Anna Maria | | Proszę Was zakończcie te wszystkie głęboko filozoficzne i pseudo teologiczne rozważania i zejdźcie na pozim , który to forum łączy. Adwersaży namawiam, by poszukali sobie odpowiedniej przestrzeni do wyrażania swoich poglądów, bo do tego mają prawo, a forumowiczów tych zaawansowanych i nowych zachęcam do tworzenia klimatu wzajemnej życzliwości,której uczy nas p. Ania.
Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że dzięki zrozumieniu kuchni pp postawiłam się na nogi, mogę dużo więcej od siebie wymagać, bo mam siłę do pokonywania przeszkód. Dlatego też serdecznie doradzam sceptykom, by nie zaprzątali sobie głowy pp, bo to nie jest konieczne do szczęścia, które każa osoba osiąga przy użyciu innych środków. Porozmawiajmy o naszych własnych sukcesach w dogadzaniu sobie i rodzinie, przy pomocy dobrych garnków emeliowanych, pieca gazowego, dobrego nastroju i jeszcze wielu innych drobiazgów. data: 2008.02.22 autor: Helena Michalska | | Alicjo z Brighton!To bardzo miłe,że chciałaś mi pomóc.Serdecznie Cię pozdrawiam:) data: 2008.02.22 autor: Ala | | Pani Aniu,dziękuję za informacje na temat amarantusa.Jednak mnie interesuje jego natura,bo może jest z nim tak jak z ryżem.Pozdrawiam. data: 2008.02.22 autor: Ala | | Witam ponownie, chyba troche sie pospieszyłam z poprzednim wpisem na forum. Mamy za soba juz cztery karmienia bez ulewania, chyba wszystko wraca do normy. Myslę że odrobina kapusty włoskiej, którą zjadłam wczoraj do obiadu też mogła mieć wpływ. Wybaczcie początkującej mamie:)) Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)) data: 2008.02.22 autor: Asia z D.G. | | Madlen, młode dziewczyny sugerują się tym co napisane w kolorowych gazetach albo emitowane na młodzieżowych kanałach tv, bądź na bilbordach reklamowych. A te kreują modę na określony styl życia, zabijają inywidualność. [Sama pamiętam jak to było, choć jakimś dziwnym trafem zawsze wolałam być inna niż wszyscy:) wręcz lubiłam szokować i dobrze się z tym czułam, dlatego pewnie lubię stawiać termos z kawą na stole podczas służbowej kolacji wigilijnej. Cóż, że jestem fanką Madonny:)]. Pamietaj, że zdjęcia i telewizja dodaje modelkom 2,3 kg, wiele robi retusz i photoshop oraz specjalny makijaż ciała. One w rzeczywstości wyglądają strasznie. I tak się czują. Z pewnego filmu dokumentalnego wiem, że kwestia pragnienia bycia "jak szkielet" to sprawa walki z sobą, udowodnienia, że umiem, że potrafie osiagnąć cel, być silniejsza od głodu, apetytu, może podświadomie chęć zwrócenia na siebie uwagi. A potem to już choroba, z którą ciężko sobie poradzić. Na kuchni cisielskiej (ale takiej wg przepisów z książek) na pewno nie przytyjesz tak bardzo jak sie tego boisz, powoli zrównoważysz narządy, wyregulujesz tę przemianę materii wykończoną dietami, stworzysz nowej jakości piękne ciało, poczujesz z czasem swą siłę wewnetrzną i terapeta nie będzie Ci potrzebny:) Powodzenia :) data: 2008.02.22 autor: Anita | | Pani Aniu!- Mam Asik mnie pilnuje (Anita też jak widzę:)) i pogania do roboty. Nie dotarło do męża bo widzę litr koziego w lodówce, na kartkę z centrum nie chce zerknąć. Ale teściowa pojechała więc też poczułam ulgę. Czasem czuję jakbym chodziła po polu minowym bo staram sie coraz częściej obserwować i cedzić słowa. Słów mnóstwo ze mnie już wyszło a zamiast pomóc w relacjach z mężem one spowodowły że się sypało... Ogon jest jeden much wiele jak pisała Donka- staram się popatrzeć na to jak jest dzisiaj bo jak "ruszam" przyszłość to "muchy latają" czyli widzę same kłopoty a wiem że nie o to chodzi. Całusy dziewczyny:) i Dzięki. data: 2008.02.22 autor: Firanka | | Asiu, to fakt, nasze kochane połówki, jak pewnie inni panowie, są bardziej praktyczne technologicznie i internetowo, ale wiem, że Piotruś nie zastanawia się za dużo nad Pani Ani Forum. Ba, zagląda natomiast niemal codziennie:) i prawie codziennie ma pomysł by coś skrobnąć (a że coś było PrzePyszne, a że mu coś wyskoczyło po ciachach, czy coli;) albo zniknęło po imbirówce, lub zupie ale także o czytanych książkach i o tym, że to co owe książki i "Pani Ani mówi" po prostu działa:), ale... jakoś mu nie-po-drodze:) Wie, że jest to INNE forum (nie ma np banerów reklamowych, choć... to na pewno byłyby za to duże pieniądze, i chwała za to Pani Ani). Piotruś Pan mi ufa i skoro ja uważam, że forum jest jakie ma być to on jeśli coś czasem nowatorskiego pomyśli to już dalej o tym nie mówi;) Zaspokaja go pod tym względem firma Apple. Oni też (i to dopiero) "myślą inaczej". Na pewno swego czasu proponował wyszukiwarkę, no i ją ma:) Pozdrawiam Ciebie i Twojego Yanga:)***Cieszę się bo w poniedziałek dostanę nowe termosy firmy Valire polecone przez Elę ze strony piekniegotuj.pl. Elu buziak dla Ciebie :)*** Renatko, ja także wydrukowałam sobie tekst z Baltimore, jest przepiękny. ***Pani Aniu, wspaniale nas Pani uczy obrony swego kawałka podłogi, z godnością i klasą, bez złości, ale stanowczo. Pozdrawiam serdecznie wszystkich. data: 2008.02.22 autor: Anita | | Dziękuję wszytskim bardzo serdecznie za odpowiedzi. Tak, moja mama gotuje głównie wg PP pani Ciesielskiej, czasem korzysta z innych jadłospisów (ze zjazdów itp.). To że mój jadłospis jest beznadziejny, to moja wina, bo ja tak mam, że nie mogę czegoś zjeść, bo się blokuje, na co innego sobie pozwalam itd... Obecnie moja waga jest normalna, naprawdę. Było małe jojo i teraz mam dobrą wagę. Zastosuję się do waszych rad, bardzo dziękuję. Myślicie, że chleb mi nie służy, nawet grzanki? Bo muszę powiedzieć, że bardzo go lubię, syci i smakuje. Kilka miesięcy temu zaczęłam się odżywiać wg nowoczesnej dietetyki. Tzn. białko (gł. nabiał) w każdym posiłku, ostatni posiłek ok. 1h przed snem, czystobiałkowy, do tego posiłki okołotreningowe itd. Nie czułam się jednak po tym zbyt dobrze, nie jadłam zbyt dużo kalorii (ok. 1600), chciałam utrzymać wagę, ale przytyłam! Załamałam się, bo myślałam, że mój metabolzim jest już tak zepsuty, że do końca życia pozostaje mi dieta ok. 1300kcal, żeby nie tyć. Miałam świadomość, że to wina moich ekspetymentów, ale nie mogłam uweirzyć, że tyję od takiej dawki jedzenia, przestrzegania tych wsyztskich reguł dietetycznych, a do tego przecież uprawiałam sport. Przecież rosnę i to nenormalne, żebym jadła 1600kcal, albo i mniej przez całe życie. To było straszne. Wtedy natrafiłam na książkę "Filozofia zdrowia". Leżała w kuchni kilka lat, kiedyś nawet ją czytałam. Ale coś mnie tknęło i wzięłam ją do ręki w odpowienim momencie. Później jeszcze drugą przeczytałam i zrozumiałam, że to prawda, że wszytsko się zgadza, symptomy, moje chore ciało, złe samopoczucie... Zaufałam w dużej części, ale wciąż boję się o mój metabolzim. Czy moglibyście mi coś doradzać w związku z moimi jadłospisami? Byłabym bardzo wdzięczna. Moja mama przeczytała książki, jeszcze "Fiioitonikę", ma też materiały ze zjazdów, ale od koleżanki. Jest bardzo zapracowana, ale stara się gotować jak najwięcej według PP. Obiad zawsze jest taki, gorzej ze śniadaniami (chociaż często gotuje zupę śniadaniową) i kolacjami. Ale teraz ja jej pomagam, lepiej się dogadujemy, wszystko jest łatwiejsze.
Mój dzisiejszy jadłospsi to:
I Śn: dwie bułeczki żytnie z masłem i serkiem rozgrzewającym (twaróg, śmietana i mnóstwo przypraw, według przepisu)
II Śn: 2 jabłka upieczone w piekarniku, rodzynki, miód, cynamom (to wg. "Fitotroniki", sama zrobiłam, było ok. godzn. 12.00, więc wtedy jeszcze można spożywać owoce, prawda?),
Ob: dzisiaj będzie rosół rozgrzewający, gotowany kilka godzin, planuję zjeść z apetyetem dwie miseczki,
Co do kolacji, to jeszcze nie wiem, ale planowałam zrobić pastę z jaj na twardo i ogórka kiszonego, wg. p. Ciesielskiej z przepisów kolacyjnych. I posmarować tym grzanki. Myślicie, że może być? Dodam, że piję kawę zbożowej z mlekiem, rzeczywiście czuję przyjemne ciepło, mam lepszy nastrój.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam. Obiecuję dać znać, co u mnie, jak sobie radzę. data: 2008.02.22 autor: Madlen | | Dla tych, którzy jeszcze nie wierzą, albo nie są do końca przekonani...Zjadłam ciasto (trochę za dużo) i co?...Momentalnie ból brzucha, złe samopoczucie, później ból głowy. A ja się kiedyś zastanawiałam dlaczego tak często i tak mocno boli mnie głowa. A przecież prawie codziennie były ciasteczka itd., nie wspominając oczywiście o zimnych i surowych "przyjemnościach". Teraz będę się wystrzegać, jak tylko będę mogła, chociaż jestem największym na świecie łasuchem. Nigdy nie czułam się tak dobrze, jak na PP wg pani Ani i pomimo tego, że jestem na samym początku i jeszcze dużo przede mną nauki i jak widać dyscypliny, to myślę, że to była jedna z moich najmądrzejszych decyzji w życiu. Dziękuję pani Aniu, mam nadzieję, że się kiedyś poznamy i będę mogła osobiście panią uściskać za to, że zechciała pani podzielić się z nami, tzn. całym światem, wrogo nastawionym do nowości i inności, swoją "Perełką Wiedzy". Kłaniam się nisko w podzięce i pozdrawiam wszystkich wtajemniczonych...:) data: 2008.02.22 autor: mżonka | | Czy znana jest Wam przyprawa CZUBRYCA? Pochodzi z kuchni bułgarskiej, służy do przyprawiania dań mięsnych i wędlin, zup i strączkowych potraw. Wpadła mi w ręce, ma ciekawy zapach i można ją odnieść, ponoć, do naszego MAJERANKU, więc może to także gorzki smak??? Pozdrawiam serdecznie data: 2008.02.22 autor: Lida | | Madlen. Pokochaj siebie nie oczami a sercem. Co o tym myślisz? Przecież prawdziwą miłość jest ta, którą nosisz w swoim sercu i jest niezależna od tego co na siebie włożysz, ile ważych, itp. Zdabaj o siebie! Na żywieniu PP będzie wszystko jak ma być, ani mniej ani więcej, dokładnie tyle ile trzeba! data: 2008.02.22 autor: Lida | | Witam, Pani Ostróżko, Agato i Pani Aniu dziękuję. Pani Agato coś ta mama wcale nie taka mądra, bo chyba załatwiła maluchowi wątrobę. Tyle było ostatnio na temat smaku kwaśnego, że chyba przewaliłam. Zaczęło sie od zupy gulaszowej wg przepisu Gosi z Margonina. W smaku kwaśnym dodałam tylko pietruszki a to był koniec dojo i chyba była zbyt energetyczna bo mi sie od razu na policzku czerwona plamka pojawiła i teraz sucha skóra, u małego wysuszyła się skóra. Do tego ostanie dwie zupy źle zrównoważyłam no i chyba tym razem przewaliłam z cytryną . Kuba od wczoraj ulewa pokarm po jedzeniu. Najpierw troszke a później to juz prawie wszystko co zjadł. Wieczorem podałam mu herbatkę z koprem, dostał cyca, poszedł spać i było w porządku, w nocy też zjadł bez ulewania a od rana zwracał wszystko co zjadł, dostał znowu herbatkę zjadł i na razie śpi. Wydaje mi sie że to zablokowana wątroba, zastój ale nie mam pojęcia czy u maluszków tak to sie właśnie objawia. Czy niespełna 3 tygodniowemu dziecku mozna podawać imbirówkę (ja popijam) czy wystarczy herbatka na zastoje? A jeśli tak to jak duzo tej imbirówki? Nie jem słodyczy, chlebka z miodem to może dwie kromki zjadłam przez te 3 tygodnie. Martwię sie żeby sie nie odwodnił. Czy może jakaś mama ma podobne doświadczenia. Będę wdzięczna za jakieś wskazówki, a przynajmniej czy dobrze kombinuję. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:) data: 2008.02.22 autor: Asia z D.G. | | Witam wszystkich uczestników Forum. Polecam zapoznanie się z artkułem dotyczącym aspektów wiary w reinkarnację, także w kościele chrześcijańskim: http://www.geocities.com/gelug_polska/text/reinkarnacja.htm
Pozdrawiam, data: 2008.02.22 autor: Jolanta P. | | Pani Aniu dziekuje za pamiec.Na badania jutro jade dam znac jak wyniki beda.Pozrawiam :))) data: 2008.02.22 autor: Mama Kaspiana | | Madlen,ale czy woja mama gotuje wg PP p.Ciesielskiej?bo twój jadłospis na to absolutnie nie wskazuje. data: 2008.02.22 autor: dandelion | | MartoR tak tak znam to tez rok o Kaspiana walczylismy.Tylko ja z tych optymistycznych bardziej i sie wkoncu odalo.
Asiu z Krakowa co ja gotuje zupy jarzynowe na cielecinie puree ziemniaczane pulpety sosy miesna jarzynowe owsianke polente.Mozna kombinowac tylko trzeba troszke sie zaznajomic a na to czasu potzreba.Wiesz jak ja w to pol roku temu wchodzilam tez mi sie wydawalo ze wszyscy powinni mi pomagac .Teraz wiem ze sama musze.Mam 3 dzieci i co za tym idzie niewiele czasu ale czytam to archiwum i wylapuje z niego to co mnie potrzebne.Fakt ze idzie mi to wolno ale jednak do przodu i sie ucze.A to masz posta M.Ciesielskiej "w F. Zycia, na stronie 312 jest przykład gulaszyku dla małego brzdąca. Osobiscie często gesto robie gulaszyk na miesku z zupy-cielecina lub indyk które mielę maszynka do mięsa i wrzucam do podduszonych warzyw np marchewki, pora, cebuli, pietruszki białej, rózyczki kalafiora. Do tego tradycyjne poduszone ziemniaczki. O smak sama zadbaj, jeśli tobie podejdzie to i małemu tez.Dodaj troche masełka. Często gesto robie sznycelki wołowo-cielece lub same cielęce. Przepis na str. 245 F. Zycia ale wzbogacony o roztopione masło - ok 150 gr i 1 szklanke wody. Mamusia mi to kiedys podpowiedziała i wtedy sa sznycle delikatniejsze i nie kurcza sie przy smażeniu. A jak nie mam pomysłu na obiad to robie dobre puree z ziemniaków, marchewki i cebuli i masełka i z imbirem i sola a zmielone miesko zalewam paroma łyzkami zupy wymieszanymi np z 2-3 łyzkami naszego sosu gulaszowego. Tez pyszne.Mam nadzieje że choc trochę Ci pomogłam.
data: 2006.09.16
autor: Magda Ciesielska"Pozdrawiam data: 2008.02.21 autor: Mama Kaspiana | | Droga Madlen jeżeli jak piszesz twoja mama jest na dieciePP to najpewniej z utęsknieniem czeka aż się dasz przekonać do tej diety i uradujesz ją swoją decyzją bardzo.Napewno udzieli ci wszelkiej rady i pomocy.Jeżeli zaś twoja mama korzysta z innych książek niż te które napisała p. Anna Ciesielska to musisz mame przekonać aby te właśnie książki przeczytała i wtedy obie podejmiecie decyzje jak będziecie dbać o zdrowie.Piszesz że jesteś niepełnoletnia samej będzie ci trudno np.przyjechać na konsultację pozatym piszesz że miałaś początki anoreksji więc twoje zdrowie jest zagrożone i kontakt bliższy z p.Anną będzie na pewno niezbędny ,jeżeli poważnie o zmianie sposobu odżywiania myślisz a raczej pomyślałaś po przeczytaniu książek p. Anny. Pozdrawiam. data: 2008.02.21 autor: ostróżka | | Madlen, zapewniam Cię, że dzięki PP osiągniesz wagę, jaka jest dla Ciebie najodpowiedniejsza. Jesli przytyjesz, to na pewno nie stracisz pieknej figury, bo na PP to się nie dzieje. A zyskasz coś więcej: będziesz miała energię do ruchu fizycznego, dzięki któremu jeszcze możesz tę sylwetkę rzeźbić i pielęgnowac. No i będziesz zdrowa! Wszystkiego najlepszego życzę! data: 2008.02.21 autor: Kamiczek | | Madlen, dziewczyno, zaburzenie laknienia jak nic. Kochana, sama przez to przeszlam i nie do konca sie wyleczylam. Ty masz powazne problemy emocjonalne, a jedzenie to tylko taka 'przykrywka' tego wszystkiego. Musisz powaznie sie przyjrzec sobie i dlaczego tak bardzo sie boisz przytycia. Wiem, ze na forum sie nie poleca psychoterapii, ale moim zdaniem, bez fachowej pomocy sie z tego wyjsc nie da. Czasem dobry terapeuta to wlasnie ten Aniol, ktory nad nami czuwa, tylko wciela sie w postac czlowieka (oczywiscie trzeba na takiego dobrego fachowca trafic).
Na razie, jedyne co mozesz dla siebie zrobic, zeby sobie pomoc do jesc zrownowazone zarelko. Nie przytyjesz na pewno. Obecnie na PP jem dwa razy tyle niz kiedys jadlam i jestem o 4 kilo lzejsza. Ale jesli przejdziesz na PP zeby jeszcze schudnac, to nie tedy droga i nie rob tego. Musisz dojsc do tego momentu, ze zrozumiesz, ze twoje cialo jest swiatynia i musisz o nie dbac i je karmic. PP jest do tego najlepsze. A kiedy nasze cialo jest napelnione energia, to i stan ducha sie zmienia.
Jedz co mama gotuje. Jesli boisz sie utyc, to jedz troche ale czesciej. Mamie dziekuj za troske, ale uwazaj, zeby CI na glowe nie wlazla . My anorektyczki/bulimiczki/inne stwory, bardzo czesto mamy problem ze zbyt 'kontrolujacymi' mamusiami.
Pozdrawiam i zycze powodzenia, data: 2008.02.21 autor: Ta co sie wstydzi podpisac | | Firanko, mam coś dla Ciebie A. Matthews, Słuchaj Swego Serca "Zanim zmienisz adres, zmień swój sposób myslenia. Kiedy wysiadasz z samolotu Twoje (nieodrobione) lekcje, już tam na Ciebie czekają". Seneka, Myśli "Cóż pomoże wyprawa zamorska czy przeprowadzka do innego miasta? Jeżeli chcesz umknąć przed tym co cię gnębi trzeba być innym, a nie gdzie indziej". data: 2008.02.21 autor: Anita | | Pani Aniu, mam pewien problem. Gotuje wg PP już ok 2 lat.Wg mnie wszystko jest smaczne i dobrze mi służy. Gorzej jest z moją druga połówką. Mówi że moje potrawy mu nie służą, że czuje sie po nich wręcz gorzej tj ociężale, zdarzają się wzdęcia i mdłości. Na co dzień zasad naszej kuchni nie przestrzega. Je nabiał, pije mleko, je surówki, potrawy kwaśne i zimne napoje. I tylko czasem próbuje moich potraw. Rezultat tak jak wyżej opisałam. Mówi że przyprawy jakich używam i ich ilości zdecydowanie mu nie służą.
W efekcie odżywiając się w jego pojęciu zdrowo, ma nadwagę /ja schudłam ok. 8 kg/ i wysoki poziom trójglicerydów.
Chcę zapytać co wg Pani jest przyczyną złego samopoczucia po zjedzeniu "naszych" potraw ? Czy można łączyć nasz sposób odżywiania z tzw tradycyjnym?
Pozdrawiam data: 2008.02.21 autor: Hania z W-wy | | Madlen, zamien buleczki zytnie z szynka na talerz owsianki, z grzanka nawet:), a na kolacje zrezygnuj z parówki na rzecz zupy:)Skoro mama dlugo gotuje wg PP, to chyba powinnas wiedziec ze zapiekanka z jabkiem odpada. Moze by tak ziemniaczki z mieskiem?:) Zapewniam Cie, ze nie przytyjesz. Choc po tym co piszesz, to moze jednak powinnas??? :) Jesli bed data: 2008.03.13 autor: monika z lodzi | | Madlen, moja pięcioletnia córka je dziennie więcej niż Ty. Dlaczego chcesz wyglądać jak szkielet? Przecież to nieładne, taka skóra i kości. Na pp organizm dochodzi do wagi, która jest dla niego optymalna. Ja bym Ci proponowała zacząć jeść więcej i powoli, delikatnie zacząć ćwiczyć. Parówkę i szynkę sobie daruj i ryż z jabłkiem też, bo to Cię jeszcze bardziej wychłodzi. Śniadanie-owsianka, obiad-mięsko np.z zupy z gotowanymi jarzynami i ziemniakami, kolacja-zupa jarzynowa. Porcje nie muszą być ogromne, przynajmniej na początek. No i przede wszystkim przestań się bać. Jesteś rozumną, fajną dziewczyną i parę kilo więcej tego nie zmieni, a często dodaje uroku :). A może z mamą pogadasz skoro jest na pp? data: 2008.02.21 autor: Jolik | | Witam, mojemu 4-letniemu dziecku na pp zrobiły się liszaje wokół ust. Rozumiem, że jakiś narząd osłabiony, ale który? Może ktoś wie? data: 2008.02.21 autor: agniesz | | Witam wszystkich. Bardzo dziękuję Pani za te wspaniałe książki.
Mam jednak pytanie, z góry przepraszam, jeżeli takowe było, szukałam w archiwum i odpowiedzi nie znalazłam.
Jestem w młodym wieku, nie jestem nawet pełnoletnia, ale dużeo już przeszłam z "jedzeniem". Mimo że zawsze miałam dosyć niską wagę, zaczęłam się odchudzać ok. rok temu, chciałam wyglądać jak szkielet. Niskokaloryczne diety, początki anoreksji, nie muszę chyba nadmienić, że mój organizm nie jest w zbyt dobrym stanie. Niedawno odkryłam te książki, moja mama już długop gotuje wegług PP, ale ja nigdy nie byłam do tego przekoanana. Przeczytałam jednak sama i zrozumiałam, że to prawda, wszytskie opisane symptomy pasowały. Moje narządy są osłabione, brakuje im energii jang. Chciałabym się odżywiać wegług PP, jednak boję się... że przytyję. Mój metabolzim nie jest zbyt dobry, bardzo się pospuł przez te wieczne dietety. Podam mój przykaldowy jadłpspsi (np. z wczoraj):
Śn: 2 bułeczki żytnie z masęłm,szynką, ogórkiem i pieprzem,
Ob: mały talerzyk zapiekanki ryżowej z jabłkami (według PP)
Kol; kromka chelba żytniego z masłem, prawówka w ziołach (według PP)
Wiem, że to niedużo, ale boję się strasznie przytycia, myślicie, że mogę spokojnie jeść więcej, czy zaczekać, aż mój metabolizm się rozkęci? Dodam, że staram się nie pić 0,5h przed i po posiłku.
Ogromnie mi zależy na odpowiedzi, bardzo o nią proszę. Pozdrawiam;) data: 2008.02.21 autor: Madlen | | Dzięki Rene:) data: 2008.02.21 autor: Marta R. | | Angeliko, jakie znowu wirusy???? Jest zakręcony okres aktywności wątroby, coś ci tam warjuje w organizmie, jesteś w jakimś dołku, zbierz się i zadzwoń do pani Ani. Śpiesz się, żeby się udało przed weekendem. * Gosiu T. jaką weteranką??? :) * Asiu z Krakowa, to forum jest naprawdę bardzo akuratne. Mój mąż i Piotruś Pan pewnie nigdy w to nie uwierzą, ale to jest właśnie w nim piękne, że najpierw masz szansę sama skupić się na swojej rzeczywistości a potem, już bez chciejstwa, wrzucasz słowa klucze i wyskakują odpowiedzi. My naprawdę gotujemy korzystając z przepisów w książkach, z własnej wyobraźni i jakości naszego smaku (* w wielkim skrócie są to zupy i ziemniaczki z pulpetami duszonymi w różnych zestawach jarzynowych). data: 2008.02.21 autor: Joanna - MamAsik | | Proszę oto namiary na firmę Połonina w Lesku : 013/4696507 lub 0605588525, pozdrawiam, rene data: 2008.02.21 autor: | | Już znalazłam ich (Połoninę) w necie. Mam nadzieję, że to to. Polecam właśnie odkrytą stronę http://www.polonina.pl Jest dużo przepisów na jagniątka. Wrócę jeszcze do "Sekretu" i "Słuchaj...". Poniżej opowieść z życia wzięta, potwierdzająca to, co stoi w w/w książkach. W pracy mam dwie koleżanki. Jedna optymistka, jedna pesymistka i ja - ówcześnie coś pośrodku, ale na pp, więc z odchyleniami w kierunku radosnym:) Wszystkie trzy miałyśmy jakieś problemy zdrowotne i mniej więcej w jednym czasie "starałyśmy się" o dziecko, przez jakiś czas bezskutecznie. Ci, którzy mają coś takiego za sobą wiedzą, że żyje się wtedy od okresu do okresu. Jedna z koleżanek co owulacja, to mówiła sobie, że jest w pierwszym miesiącu i cieszyli się z mężem jakby to już było potwierdzone. Twierdziła, że co jej zależy, że lepiej mieć pogodny cały miesiąc i w razie niepowodzenia kilka godzin przygnębienia, a potem znów "do roboty":), niż spaprany nastrój przez cały czas. Druga miała inny sposób pod tytułem "nie zapeszać" więc przez cały czas chodziła i mówiła: to nie to, na pewno nie tym razem itp. Efekt? Ogólne przygnębienie przez cały miesiąc z kulminacyjną depresją w wiadomym momencie. A ja obserwowałam i wyciągałam wnioski. Efekty? O tym, że mam synka już wiecie, a z tych koleżanek tylko jedna ma dziecko. Zgadnijcie która. Ta druga wciąż chodzi i mówi, że taki jej los, że ona wszystko ma pod górkę i w ogóle. Wiem oczywiście, że kolosalne znaczenie ma stan zdrowia rodziców, genetyka, jedzenie itp itd, ale NIKT nie powie mi, że nasze wzorce się nie liczą. To tyle z opóźnieniem na zadany temat:) Pozdrawiam data: 2008.02.21 autor: Marta R. | | Pani Aniu zobaczymy sie 21 czerwca w Wasowie ;o). Ja zagladam na forum codziennie a nawet kilka razy dziennie ;o)czytam, czytam,czytam i ucze sie. Te Kobietki sa wspaniale-mysle tutaj o MamAsik, Rene, Jagodzie i innych fajnych dziewczynach. Sciskam cieplutko, Bye for now ;o) data: 2008.02.21 autor: Alicja z Brighton | | Joanno i Jolik , dziewczyny serdecznie Wam dziękuję za wasze porady, są dla mnie nieocenione. Niestety moja córcia jest znowu chora od sześciu dni i tak jak się obawiałam , że się nie obronię przed wirusem tak też się stało , dzisiaj rano obudziłam się z zawaloną , płonącą krtanią i uszami. Natychmiast wypiłam kawę z cynamonem i imbirem , zrobiłam inhalację z soli fizjologicznej a teraz popijam herbatkę z podbiału. W związku z krtanią kaszel zaczyna się nieznacznie nasilac. Boję się że to początek kolejnej infekcji, z moją odpornością to teraz na bakier. Czytałam że zapalenie krtani to również nadmiar wydzielajacego się śluzu , czyli jak sądzę ciąg dalszy mojego problemu.Co mogę jeszcze zrobić aby powstrzymac rozwój infekcji tym bardziej że ja nie znam pojęcia przeziębienie, mnie od razu powala na dziesięc dni, nie chcę już zadnych antybiotyków.
Na pewno macie takie awaryjne działanie w takich sytuacjach. Proszę , pomóżcie.
Pani Aniu próbowałam się do pani zapisać na konsultację ale na razie do maja nie ma wolnych terminów może uda mi się do Pani zadzwonić . data: 2008.02.21 autor: Angelika | | Rene droga! Pisałaś kiedyś o jagnięcince z Połoniny, porcjowanej w próżniowej folii. Czy masz do nich jakiś kontakt? Jeśli tak, to napisz mi proszę na forum lub na mejla m.rusiecka@gmail.com
Pozdrowienia data: 2008.02.21 autor: Marta R. | | Dziękuję bardzo za odpowiedź na moje pytanie o kiszonkę.W zupełności mnie zadowoliła.Po 4 latach dyscypliny PP uważam,że jestem osobą prawie bez problemów :)))i oczywiście tylko skubię ,nie pochłaniam - jak obserwuję,z dobrym skutkiem.Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich-WIOSENNE ! data: 2008.02.21 autor: Gosia z Zielonej Góry | | Joasiu Mam Asik przepis na twoje kluseczki jest wspaniały,jak zaczęłam je robić za pierwszym razem trochę dziwne wydawały się mojej mamie proporcje/1 łyżka mąki pszennej na 1 kg ziemniaków a zarazem tyle mąki ziemniaczanej do uzupełnienia 1/3 /.Mama mówiła żeby nie robić ich aż tak dużo bo wpierw je wypróbujemy na niewielkiej ilości ziemniaków. Ja tupnęłam nogą bo wiem że jest Pani weteranką.Ugotowałam gar ziemniaków , który miał ponoć starczyć na tydzień.I co, wszystko rozeszło się w ciągu 3 godzin.Dzieki serdeczne za przepis, dziękuję również Rene za piękne słowa z kościoła Baltimore, które sobie wydrukowałam i noszę ze soba.Przepiękne jest zwłaszcza jedno zdanie które zawsze stoi mi przed oczyma "Wykonuj zawsze z sercem swą pracę jakkolowiek by była skromna". data: 2008.02.21 autor: Gosia T. | | Pani Aniu nie przyjezdzam do Polski bo nie mam potrzeby.
Specjalnie po garnki nie przyjade.
Czy mozna filety z ryby marynowac tak jak jest to podane w ksiazce tylko ze dluzej? Np 2 do 3 godzin? data: 2008.02.21 autor: Kasia z Paryza | | Bardzo dziękuję pani Aniu za odpowiedzi:)Z tym ostropestem to trochę historia, a że są z tej samej rodziny, pomyślałam, że może...Ale nie, więc szukam dalej...
Joanno MamAsik dziękuję również za odpowiedzi i zainteresowanie :) Jest Pani nieoceniona i bardzo miła, i przede wszystkim doświadczona. Dziękuję, że mogę z Pani doświadczenia korzystać, dzięki Pani odpowiedziom... data: 2008.02.21 autor: mżonka | | droga batko,
zanim trafiłam na pp i zaczęłam się wypróżniać 1 raz a nawet 2 razy dziennie też cierpiałam na chroniczne zaparcia. nawet miesiąc potrafiłam sie nie wypróżniać. zaszłam w ciążę i bardzo się obawiałam co będzie dalej. natrafiłam na zioła:babka płesznika ojców bonifratów i wspaniale mi pomogły w moim/naszym problemie. wszystko sie wyregulowało. jeśli masz możliwość spróbuj. a póżniej masażystka podsunęła mi książki pani ani kiedy trapił mnie problem jak przestawić dziecko z piersi na pokarmy stałe...i od tej pory ...to znaczy odkąd zaczęłam gotować po ciesielsku problemy całkiem zniknęly. a babki płesznika już nie stosuje :)pozdrawiam data: 2008.02.20 autor: karuś | | Witajcie, Kochani! Kolik51, cieszę się Pani sukcesem w „reperowaniu” mamy, natomiast nie wspomogę Pani w sprawie córki i wnuka – musi Pani po prostu ten problem zostawić. Mimo, że będzie Pani cierpieć, nie wolno Pani ingerować w ich sprawy. Życzę Pani dużo siły. Pani Edyto, rozpętała Pani burzę, na którą nikt nie miał ochoty. Dała tym samym Pani świadectwo o sobie. Nikt nie miał chęci na wiadomości o Pani bogatej tożsamości i światopoglądzie. W takim przypadku, gdy miała Pani chęć na tego typu działalność, powinna Pani koniecznie założyć własny blog lub uaktywnić się na „Naszej klasie”. Obnażyła się Pani, mam wrażenie, że zajrzałam do Pani alkowy - z lekkim niesmakiem. Nikt Panią o to nie prosił. Przejawiła Pani brak wychowania, brak szacunku dla odmienności, dla innych racji, choć nikt z nas, a tym bardziej ja, niczego Pani nie zarzucał. I Panią, i wielu czytelników akceptuję, choć wiem, że inaczej myślą, natomiast Pani próbowała – nie znając mnie – wychować, nawrócić, informować o sprawach dla mnie nieistotnych. Nie ma Pani szacunku dla wieku, jednak mam wrażenie, że trochę dłużej żyję od Pani, nie ma Pani szacunku dla tego, co robię, nie ma Pani szacunku dla ludzi, którzy akceptują to, co przekazuję. Ale może Pani taka być – Pani wola, jednak nie pozwolę, aby Pani wkradała się na mój kawałek podłogi. A propos reinkarnacji, ja nie wierzę w inkarnację, ja jej doświadczam, tak jak doświadczam Stwórcy. Radziłabym Pani w tej sprawie pogrzebać w materiałach i dociec, w którym wieku, na którym soborze, dzięki któremu papieżowi temat reinkarnacji został zakazany i z jakiej przyczyny. Słowa, które Pani umieściła z takim patosem w postach, są dokładnym zaprzeczeniem tego, co Pani mówi i czyni. Jest Pani w konflikcie z samą sobą. Nie wyobrażam sobie, abym mogła kiedykolwiek zaglądnąć na czyjąś stronę, oburzyć się w jakiejś kwestii i w Pani stylu zabrać głos. Powyższe słowa kieruję również do wszystkich, którzy w przyszłości mieliby ochotę w podobnym stylu zabierać głos na forum. Te listy będą po prostu kasowane. Wszystkim zaś, którzy wypowiedzieli się, wyjaśniając Pani i innym tę sprawę w mądry i rzeczowy sposób, pięknie dziękuję. Wykazaliście dużą klasę, dużą znajomość rzeczy, otwartość, a przede wszystkim akceptację. Pani Izo, proszę podziękować syfkom, że tak pięknie pilnują Pani dyscypliny. Myślę, że jak zjadła Pani całą czekoladę, nie mogła Pani patrzeć na oczy:) Anito, mój cytat z 2005 bardzo mi się podoba, nie powiem:) Madziu, nie masz alergii na konserwanty, lecz osłabiony organizm i reagujesz na dziwne, cienkie, wychładzające potrawy i produkty. Zacznij jeść poprawnie, a to się uspokoi. Kolik51, też kiedyś robiłam baliki swoim dzieciom, oj organizowałam. Pani Ostróżko, bardzo lubię Pani dobre samopoczucie. Asiu z Dąbrowy Górniczej, gratulacje Kubusia, pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się cieplutko. Jolik, z problemem walentynkowym u córuni wybrnęłaś bardzo mądrze. Pani Magdo z Aachen, przyczyna osłabienia to wiosenne zawirowania energetyczne. Asia dobrze Pani odpowiedziała. Ale to na pewno już Pani minęło. Pani Gosiu T., rosół z dwóch grubych plastrów antrykotu może być zbyt tłusty. Proszę odkroić trochę tłuszczu lub później go zdjąć. Cytrynę dodajemy do zup, a nie do rosołu – on ma mieć działanie pobudzające. Chyba że zje go Pani z makaronem – wtedy jest wyciszony. Kasiu z Paryża, czemu nie przyjeżdżasz do Polski?:) Anito, dostałam od Ciebie Proroka i najpiękniejszy cytat to ten o dzieciach. Mamaa, jakim prawem pyta Pani Panią Marzenę i Jolik, czy są katoliczkami? Mam wrażenie, że po dzisiejszym moim poście zupy będą smakowały Pani tak samo. Jeśli nie, proszę dać sobie spokój z PP. Mamo Kaspiana, co wykazały badania, które robiła Pani dziecku w piątek? Kasiu24, dostała Pani odpowiedzi od dziewczyn. Mżonko, dziecku proszę unormować posiłki, ale na pewno nie podawać miodu pokrzywowego ani preparatów żelazowych. Pani Magdo z Aachen, siadaj w zielu ostrożenia, dyscyplina, imbirówka i po stworkach. Pani Mżonko, ostropest jest czymś innym niż ostrożeń. Skąd pomysł, aby nim przemywać twarz? Pani Joasiu B., jeżeli czuje się Pani w dalszym ciągu zagubiona, a odpowiedzi dziewczyn nie są wystarczające, proszę spróbować się do mnie dodzwonić – w paru zdaniach wyjaśnię Pani problem nadwagi. Ale warunek: książki muszą być w paluszku. Jest wiele osób, które schudły – chudnie się poprzez jedzenie i doenergetyzowanie narządów, więc wszystko przed Panią. Karolino, gdzie Ty się znowu przeprowadzasz i jakie Ty znowu książki pakujesz? Mamo Kaspiana, dziecku proszę podawać posiłki dobrze zrównoważone, ale imbirówkę niech popija. Pani Hanko, kilerka jest ohydna, ale leczy. Nazwa jej jest adekwatna. Pijemy ją sporadycznie. Pani Angeliko, popełnia Pani jakiś błąd, dlatego nie może Pani uspokoić funkcji wątroby i odblokować płuc. Nie wiem, jaka może być tego przyczyna, proszę zadzwonić. Pani Kasiu24, nie uganiaj się za witaminami, lecz skup się na gotowaniu potraw zgodnie z przepisami. Żadnych jabłeczników ani gruszkowników. Nogi włóż do wiadra z gorącą wodą i dolewaj po odrobinie imbirówki. I tak codziennie, aż nogi zrobią się ciepłe. Nefeli, łyżeczka cynamonu to dosyć sporo, może nawet za. Pani Agato, dziewczyny Panią poinformowały, o co chodzi i z noclegami, i z kursem. Pani Asiu z Krakowa, Pani twórczość kulinarna będzie zależała od Pani kondycji i stanu wątroby. Proszę więc najpierw zadbać o siebie, a potem się nam pochwalić, co Pani wymyśliła. Firanko, czy rozmowa z mężem nic nie dała? Nadal pojawiają się napięcia w rodzinie? Dlaczego martwisz się, co będzie jutro, jeśli dzisiaj jest na pewno dobrze? Nino, schudnie Pani w zależności od Pani dyscypliny, ale też to będzie zależało od kondycji, w jakiej Pani organizm jest w tej chwili. Mżonko, jeżeli dzieci są na naszym jedzeniu, witamin nie podajemy. Marto R., tę herbatę możesz sobie kupić, jest rzeczywiście ciekawa i trzymaj na wszelki wypadek. U nas czasem w Piotrze i Pawle też bywa, może nie ta sama, ale podobne, o ciekawym zestawie. Godne polecenia. Pani Kasiu, orkisz, podobnie jak pszenica, jest kwaśny, a z tym będzie Pani wiedziała, co zrobić. Pani Gosiu z Zielonej Góry, mogłoby się wydawać, że Pani kiszonka to samo zdrowie. Być może, ale zależy dla kogo. Wszystkim tym, którzy mają jakiekolwiek problemy, nie polecam jej. Może Pani skubnąć odrobinę jako dodatek do obiadu, do mięsa, do jarzynek duszonych i nie inaczej. Panie Ryszardzie, Joasia odpowiedziała dobrze. Podagra to też problem wątrobowy. Anito, masz rację w sprawie wyszukiwarki. Zupa marchewkowo-pomarańczowa może rzeczywiście być smaczna. Pani Alu, amarantus jest ostry, może go Pani dodawać, ale oczywiście niewiele. Pani Batko, zaburzenia jelitowe, problem z wypróżnieniami, są wyłącznie za przyczyną błędów żywieniowych. Wszystko się unormuje, gdy zagłębi się Pani w książki i zdyscyplinuje jedzeniowo. Witaj, Alicjo z Brighton, jednak czasem zaglądasz do nas. Kiedy się zobaczymy? Pani Asiu z Krakowa, jeżeli forum Panią męczy, proszę korzystać z podręczników, czyli „Filozofii zdrowia” i „Filozofii życia” i uruchomić własną wyobraźnię. Pani Kasiu z Paryża, może Pani dodawać żółtko do owsianki tak jak Pani opisała. Na temat orkiszu może Pani czerpać wiedzę z innych publikacji, tylko proszę nie zapominać, że ma taką a nie inną energię, więc nie należy go zjadać w nadmiarze. Wszystkim, które dzielnie odpowiadają pytającym, które piszą mądre, rzeczowe posty, pięknie dziękuję. Pozdrawiam serdecznie data: 2008.02.20 autor: Anna Ciesielska | | Angeliko, nie pomogę ci konkretnie; wiem co robię gdy mnie coś takiego dopada. Jest wówczas rosół - Anita podała ostatnio wersję wiosenną; seria z czosnkiem - na wzmocnienie, zupy (różne wersje kartoflanki), normalnie kawa, owsianka, imbirówka, TLACI. Ważne w tym wszystkim jest też to skąd się wziął taki a nie inny stan w organizmie - czyli Przyczyna. Tego za ciebie nie dojdę. Przyjęłam, że skoro 2 lata jesteś na pp, to śledzisz forum i temat delikatnego, uważnego jedzenia, "jak dla dzieci" masz opanowany. :) Ale panią Anią to ja nie jestem, nie pokuszę się o poradę, choć na myśl przychodzi mi też sól emska. Poczytaj sobie o suchym kaszlu i soli emskiej na forum. :) data: 2008.02.20 autor: Joanna - MamAsik | | Mamo Kaspiana,dzięki za odpowiedź.Dzwoniłam dziś do centrum i niestety ale z powodu braku miejsc noclegowych musiałam zmienić termin kursu.Dzwoniłam do różnych hoteli ceny są dość wysokie od 120 zł za dobę do 420zł.
Polska to bardzo drogi kraj i dlatego zawsze wyjeżdzam na wakacje zdecydowanie dalej;)
Mam cichą nadzieję ,ze moze ktoś w ostatniej chcwili zrezygnuje z kursu i moze wskoczę na jego miejsce ciut:) wcześniej. data: 2008.02.20 autor: Agata | | Angeliko, kaszel suchy jest związany z zaśluzowaniem organizmu, tylko że ten śluz jest ściągnięty do wewnątrz (np.przez antybiotyki, lub inne chemiczne leki) i dlatego nie można nic odkaszlnąć. Mojej córce i mnie pomaga sól emska, ale wypita dosłownie 2 razy i potem przeczekuję do następnego dnia. Zwykle wtedy kaszel robi sie mokry i już wtedy wiadomo co robić. Jeśli nie znów 2 razy sól i odczekuję. Jeśli po 2 dniach stosowania soli emskiej (zalecanej przez p.Anię przy suchym kaszlu), kaszel nie robi się mokry zaczynam szukać innych przyczyn. Tylko zaznaczam, że odstępy powinny być słuszne żeby nie przegiąć z tym specyfikiem. Ja jeśli się da stosuję odstęp 12 godz. między jedną dawką, a drugą. No bo czasami wystarcza aż jedna :))). data: 2008.02.20 autor: Jolik | | Jak dodajecie zoltko do owsinaki dla maluchow? Czy wylaczacie gaz pod gotujaca sie owsianka odrazu dodajecie zoltko i tak podajecie juz bez gotowania? Czy tak jest ok?
Anitko nie znalazlam zadnej opinii P. Ani na temat orkiszu. Nie pisze nic innego oprocz tego,ze jest w smaku kwasnym. data: 2008.02.20 autor: Kasia z Paryza | | Mamo Kaspiana a moze napiszesz co ty dajesz swojemu synkowi na obiad?
Nie znalazlam w wyszukiwarce zadnych konkretnych rad, trzeba by miec caly dzien, zeby moc sie tam rozeznac, to jedyne forum tak nieprzejrzyste jakie znam. data: 2008.02.20 autor: Asia z Krakowa | | Do Ali od Ali,;o) w sprawie amarantusa odsylam Cie do wypowiedzi P Ani-Temat: Wiosna za progiem, Data publikacji: 2006.02.16, Pozdrawiam wszystkich na forum,P. Gosie i P. Anie xxxx data: 2008.02.20 autor: Alicja z Brighton | | Joanno, serdecznie dziękuję za podpowiedz, napisałaś aby popracowac na odśluzowaniem , jednak mój kaszel jest bardzo suchy , drazniacy , nieefektywny , nie dający się w żaden sposób odkrztusic czy on również jest zwiazany z zaflegmieniem organizmu ?Mam uczucie jakbym miała sciśnięte oskrzela, szczególnie przy wydechu.Na jakim pożywieniu powinnam się skupic? Marzę o lekkim i spokojnym , niezakłóconym oddechu. Z góry dziękuję :-) data: 2008.02.20 autor: Angelika | | Witam wszystkich.Od 10 lat dokuczają mi nieprawidłowe wypróznienia,biegunki. Bardzo negatywnie wpływa to na moja psychikę i społeczne funkcjonowanie.Jest to tzw. jelito nadwrazliwe i wiąże się z wystepowaniem nagłej potrzeby wypróżnienia, co jest dla mnie bardzo stresujące.W bardzo duzym stopniu ograniczyło to moje wyjścia z domu. Jeżeli chodzi o dietę, to organizm mój w różny sposób reaguje na te same potrawy.Bardzo rzadko się zdarza,aby mój stolec miał właściwie uformowany.Może to nie jest przyjemne, o czym piszę,ale niestety ma ogromny wpływ na moje zycie. Wiem,że coraz więcej ludzi ma taki problem.lecz często wstydzą się o tym mówić.Szukałam już różnych sposobów,aby sobie z tym poradzić. Ostatnio zainteresowałam się PP,ale nawet po lekturze książek Pani Ani nie bardzo wiem jak to stosować.Tym bardziej,że od pół roku nie jem mięsa,a większość przepisów zawiera jednak mięso.Przypatrując się temu co do tej pory jadłam,widzę ,że być może instynktownie odrzucałam produkty kwaśne,surowe i zimne.Jadłam bardzo mało słodyczy (prawie wcale),teraz trochę więcej.Zanim wystapiły u mnie dolegliwości miałam taki czas,że prawie każdego wieczora piłam mleko i jadłam jogurt. Może to uszkodziło mi jelita. Czy ktoś miał taki problem i uporał się z nim dzieki PP. A może Pani Ania znajdzie chwilę czasu, by napisć czy pomagała osobom z podobnym problemem.Pozdrwiam wszystkich. data: 2008.02.20 autor: Batka | | Witam!Pani Aniu,jaka naturę ma amarantus?Czy można by dodać go do owsianki,czy rzeczywiście jest taki wspaniały jak o nim rozpisują?Pozdrawiam wiosennie. data: 2008.02.20 autor: Ala | | Zupkę krem marchewkowo-pomarańczowy można posypać przed podaniem szczypiorkiem, najlepiej tym grubym, od cebulki dymki. data: 2008.02.20 autor: Anita | | Kasiu z Paryża, wpisz w wyszukiwarkę orkisz + Anna Ciesielska, znajdziesz opinię Pani Ani na jego temat. Swoją drogą zastanawiam się ostatnio nad wyszukiwarką. Kiedy zaczęłam swoją przygodę z PP i forum wyszukowarki NIE BYŁO> a jednak znajdowałam co chciałam, a i przy okazji dużo więcej. Może to ułatwienie, które wyprosiliśmy, jednak rozleniwia??? Może to skrót? Może powinno się najpierw PRZECZYTAĆ całe archiwum (jak większość z nas!) i następnie wstąpić do grona tzw przeczytanych, któremu przysługuje wyszukiwarka jako narzędzie pracy, nie gotowiec? Kochane świezynki, szukajcie, szperajcie, dajcie sobie czas na własne odkrycia i znalezienie odpowiedzi, bo nam Pani Ania wyszukiwarkę zabierze:) *** A oto obiecany i już oczekiwany przepis na zupę krem marchewkowo-pomarańczowy z cynamonem. W dużym rondlu podgrzać 2 łyżki oliwy, dodać 1 posiekaną cebulkę, zeszklić, dodać ok kg marchwi w plasterkach, 1 łyżkę startego imbiru (lub 1 łyżeczkę w przyprawie), dodać rosół 1-2 litry, zagotować : jeśli mamy marchew z rosołu to chwilkę, jeśli surową wiadomo, do miękkości, pod przykryciem. Zmiksować. Dodać soli do smaku, pół szklanki soku z (wyszorowanej) pomarańczy, sporą szczyptę kurkumy, 1/2 szklanki słodkiej śmietanki 30% (może być wersja bez śmietanki), spora szczypta cynamonu i na końcu pieprz czarny do smaku. Zupka jest pyszna, aksamitna i ma piękny pomarańczowy forumowy kolor:) Jeśli mamy marchewkę z rosołu robi się ją błyskawicznie. A czasami to bardzo mile widziane. data: 2008.02.20 autor: Anita | | Pani Ryszardzie, kiedyś zapytywał o to pewien pan, a taką oto uzyskał odpowiedź od pani Ani: "w przypadku dny moczanowej musi być ostra dyscyplina żywieniowa, a przede wszystkim musi Pan rozgrzać narządy i poprawić krążenie oraz, co bardzo ważne, musi Pani ograniczyć produkty zawierające wapń (eliminacja serów, wywarów kostnych, broń Boże powidła). Ale z pewnością to Pana nie zadowoli, potrzebna by była konsultacja, bo same leki, które będzie Pan brał, sprawy nie załatwią." * Mżonko, nie podajemy nic dzieciom. Przywaracania równowagi nie przyspieszysz. Cienie znikają, po roku, dwóch, czasem wcześniej; gdy wyskoczy błąd wracają, ale mojej Zuzi już wyblakły, choć taka była jej "uroda" wg lekarzy. :) data: 2008.02.20 autor: Joanna - MamAsik | | Witam.Mam pytanie , czy ktoś z państwa ma doświadczenie w leczeniu choroby dny moczanowej (inaczej podagra)stosując żywienie PP ?.Jeżeli tak proszę o rady jakie potrawy mogą pomóc w leczeniu a jakie powinno się unikać. data: 2008.02.20 autor: Ryszard | | Jak to w życiu bywa, młodsza siostra uratowała mnie po raz kolejny, przed "niepoprawnym" kierunkiem mysli. Dzięki Asia! Pewnie nawet nie wiesz o co chodzi? "Chroń siebie, ciągnij siebie w górę, a pociągniesz kogo trzeba". I tego będę się trzymać, choć od kilku dni, kotś/coś/ja sama, ciągnę się w dół. Pozdrawiam serdecznie! data: 2008.02.20 autor: Lida | | Droga pani Aniu!Bardzo chciałbym ,aby zechciała pani wyrazić swoją opinię na temat zjadania obecnie,w okresie wiosennym, kiszonek jako,powiedzmy, dodatku do zup lub wędlin.Sporządziłam taką kiszonkę w sposób następujący : utarta marchew,utarta biała rzodkiew,utarty gruby plaster świeżego imbiru,ziarenka gorczycy, woda z dodatkem soli morskiej i do słoika.Po trzech dniach stania w temperaturze pokojowej,a raczej kuchennej :))) , powstała lekko kwaskowa kiszonka o miłym zapachu.Czy zjadanie jej jako dodatku,powiedzmy, do uszlachetnionej wędliny w miejsce musztardy jest dopuszczalne i korzystne? data: 2008.02.20 autor: Gosia z Zielonej Góry | | Asiu z krakowa nie wiem w jakim wieku masz dziecko ale poszukaj w archiwum postu M.Ciesielskiej z 16.09.2006 i innych jej postow a takze postow Rene JoannyMamAsik.Powodzenia. data: 2008.02.20 autor: Mama Kaspiana | | Agata ja jade w marcu.Bede spac w cenrum mozesz zadzwonic i spytac czy sa miejsca.Ja mam tez 2 adresy do hoteli niedrogich blisko centrum jak cos to ci podam. data: 2008.02.20 autor: Mama Kaspiana | | Pani Aniu co Pani sadzi o orkiszu? Czytal ktos "Powrot do Harmonii" Walkowskiej? data: 2008.02.20 autor: Kasia z Paryza | | Kochani, w sklepie internetowym http://www.ekologiczny.pl jest dostępna herbatka "Z Himalajów" o składzie: imbir, koper włoski, kasja cynamonowa, anyż, kolendra, ekstrakt cynamonowy, imbirowy, lukrecja. Czy coś Wam to przypomina:) Brakuje smaku gorzkiego, więc nie zastąpi poczciwej TLACI, ale jest w osobno pakowanych saszetkach, wygodna do zaparzenia na mieście lub w gościach:) Sądzę, że warto nosić w torebce i wyjątkowo, na zasadzie mniejszego zła podelektować się. Niestety cena obłędna, ale to przecież nie na co dzień:) Pozdrowienia data: 2008.02.20 autor: Marta R. | | Nefeli i tu wychodzi twój stan "na bakier" z archiwum. Jakbyś poczytała, poszukała choć trochę to byś wiedziała, że temat cynamonu, jego właściwości leczniczych i trujących , został przerobiony, omówiony, pani Ania się udstosunkowała. Więc zanim ponownie najdzie cię chęć na to lub owo, to spokorniej i najpierw, zgodnie z prośbą właścicielki forum, sprawdź archiwum. * Nino, czytaj archiwum, kilka postów "niżej" dziewczyny odpowiedziały pani Joannie B, na to samo pytanie. Bezwysiłkowo na tym forum się nie da, bo stanie ono w miejscu, nie będzie się rozwijać. * Podobna "archiwalna" prośba do Asi z Krakowa - nie wiem ile, ale z pewnością wiele mam dzieliło się na forum tym, czym karmią dzieci. Poszukaj. * Ale mnie powaliłaś Firanko - jakie oczekiwanie na ocenę syna w przyszłości??? Przestań się szarpać Kochana, chroń siebie, ciągnij siebie w górę, a pociągniesz kogo trzeba, nie bój się swojej siły (zerknij w przedostatni cytat Donki :) ) data: 2008.02.20 autor: Joanna - MamAsik | | Witam !Każdy dzień zaczynam od gotowanej kawy i od czytania forum.Książki p.Ani mam od kilku lat i nadal je czytam na okrągło.Gotuję wg PP i dobrze się czuję,ale jeszcze mam nadwagę.Wiem,wiem-dyscyplina !ale wierzę,że po konsultacji u p.Ani/kwiecień/ waga szybciej drgnie w dół.Droga p.Rene,dziękuję za wskazanie artykułu o nadwadze.Pani Joanno,gazetę archiwalną zamówiłam sobie przez internet z księgarni Nieznany Świat-1/2007.Dziękuję za forum,z którego bardzo korzystam,bo to kopalnia wiedzy.Serdecznie pozdrawiam p.Anię i wszystkich odwiedzających forum. data: 2008.02.20 autor: Kaziutka | | Do Joanny B. i Niny - jestem na PP ok.3 tygodnie i schudłam już 4 kg :)A zajadam ile wlezie:) Mam jeszcze spory naddatek poporodowy, do tej pory nie udało mi się nic z tym zrobić (trochę latem zrzuciłam, ale szybko później nadrobiłam). Oczywiście wszystko zależy indywidualnie od organizmu, każdy jest inny...Natomiast już teraz wierzę, że PP potrafi zdziałać cuda:) Najważniejsze to zacząć i ufać, i gotować pyszne zupki pani Ani. Trzymam kciuki, żeby udało Wam się to, co sobie zamierzacie. Pozdrawiam data: 2008.02.20 autor: mżonka | | Witam, chciałabym się dowiedzieć jeszcze czy dajecie dzieciaczkom (takim ok.półtora roczku) multiwitaminy? Do tej pory moja córeczka dostawała 1 ml dziennie, odkąd jesteśmy na PP przestałam jej dawać, tzn. ok.3 tygodnie. I się miotam czy można tak od razu czy może poczekać aż unormuje jej się poziom żelaza we krwi i znikną cienie pod oczkami? data: 2008.02.20 autor: mżonka | | O "trującym" cynamonie już było, o kurkumie też, a nawet o imbirze w korzeniu... data: 2008.02.20 autor: | | nino!Mozna - poczytaj pare postów niżej.Ja schudłam 9 kilo w czasie około 4 miesięcy po przejściu na PP, a jadłam w tamtym czasie więcej niz kiedykolwiek w życiu data: 2008.02.20 autor: dandelion | | Nefeli,poszperaj troche w forum - temat który poruszasz już był.To jest dość stary artykuł.Wpisz w wyszukiwarke "kumary" i wyskoczy ci kilka postów na ten temat- mozesz tez sprawdzic daty i poszperać jak inni sie do tego ustosunkowali.Często dyskusje były o szkodliwości czegoś tam.
Ja,osobiscie, głęboko wierze,że jak pani Ania stwierdzi,że cos jest szkodliwe i trzeba z tym skończyć - to nam to bezzw łocznie powie ;))To tak jak z jaglanka było.A póki co - kupujemy cynamon w centrum data: 2008.02.20 autor: dandelion | | Nino, można schudnąć. Trudno określić ile i jak szybko :-) bo to zależy od indywidualnych warunków. Radzę Ci jednak nie traktować tego sposobu odżywiania jako dietę odchudzającą, bo chudnięcie jest jedynie "skutkiem ubocznym", a pp to jak sam tytuł mówi "filozofia"...nie kolejna dieta cud. Pozdrawiam data: 2008.02.20 autor: kamiczek | | Nefeli, nie jedz więc cynamonu, jak się boisz jego trujących efektów. O nas sie nie troszcz. data: 2008.02.20 autor: kamiczek | | Chcialabym zapytac czy odzywiajac sie zgodnie z poradami zawartymi w tej ksiazce "filozofia zdrowia" mozna schudnac i jak długo trzeba czekac na efekty
dziekuje za odpowiedzi data: 2008.02.19 autor: nina | | Firanko, czy slyszalas o moze o tym ze cynamon jest tez trujacy? Jezeli nie to poczytaj
http://www.gotowanie.wkl.pl/artykul.php?id=277
Chcialabym poznac zdanie pani Ani na ten temat, bo nie wiem jak mam sie ustosunkowac do tej teorii. data: 2008.02.19 autor: Nefeli | | Nefeli zapisz takie pytanie w kajecie!!! Wstyd je zadawać... chyba że masz pod tym jakies inne intencje np. nas wypróbowujesz *** Agato porozmawiaj z centrum telefonicznie: Pani Ania kilku osobom pozwala spać na miejscu z wlasnym śpiworem. A na pierwszym stopniu usłyszysz to co jest ci potrzebne:)i zjesz super jedzonko w wykonaniu pani Małgosi pana Kazika dosmakowane przez panią Anię.*** Angeliko zadzwoń do pani Ani za mało danych żeby cokowiek ci napisać na forum. Poza tym grypa w styczniu to pokłosie najczęściej jedzenia świątecznego które bardzo wychładza bądź zaszłości jeszcze dalszych bąź błędów w jedzeniu ale to na pewno na telefon a nie forum.***** Pani Aniu chyba przyjechałam bo co pewien czas trzeba wsparcia i idea czwartków jest naprawdę ważna. Lęki mnie szarpią "oddać ojcu pod opiekę" to dla mnie ciemna dolina a tam kłotnie i szarpanie bo nie jest łatwo znosić choroby syna i czekać na to jak oceni nas jako rodziców w przyszłości. Lub czekać że tego mąż nie udżwignie i przystanie na inne warunki. Zwłaszcza że jeśli Tymek będzie pod moją opieką i zachoruje to będą wymówki. Ale to prawda że miałam dość tego pół na pół i jabłuszek z sadu i ciasta u babć i uśmiechania się tam gdzie nie sposób tego zrobić. Myślę że do męża nie dotarło... ale faktycznie wypada mi to tylko zaakceptować. Zaakceptować i chronić siebie. Dziękuję pani Aniu. data: 2008.02.19 autor: Firanka | | Oj, Agato, z hotelami koło centrum może być lipa, bo to samo Cenrum. :) A w samym Centrum miejsca nie starczyło? * Nefeli, to nie nadmiar, ale gdyby taka łyżeczka cynamonu zlądowała w kubku kawy to byłby nadmiar nadmiar. Wszysko jest względne. * Kasiu 24, jeżeli o słodycze chodzi to poszukaj przepisu na kulki w książce, albo serwuj sobie czasem czerstwego (4-5 dniowego) kromala z miodem i imbirem. Gruszki nie będą lepsze. Daj spokój mieszankom ziół, kombinacjom z owocami i nadmiernym rozgrzewaniem. Ty masz przywracać w swoim organizmie równowagę :). Fasole (w tym ta japońska adzuki) są dozwolone - w zupach, duszeninach, ale są w smaku słonym i są zimne - poczytaj w książkach co to oznacza dla organizmu. Czasem kilka ziaren pewnie możesz sypnąć, ale musisz uważnie obserwować czy nie masz wówczas zawirowań. Musisz nauczyć się nie patrzeć na witaminy tylko na działanie składników, które wrzucasz do garnka. * Angeliko - co steryd wyciszył to organizm i tak jakoś musi wywalić. Przypilnuj teraz swojego jedzenia i pozwól organizmowi na odśluzowanie. * Igo nic się nie zmieniło. Cynamon ma smak słodko ostry co oznacza, że możesz go w razie potrzeby wykorzystać jako element ostry lub słodki. Czy to nie piękne? data: 2008.02.19 autor: Joanna - MamAsik | | Kochane mamy, pochwalcie sie co robicie na obiadki dla swoich pociech. Moze dacie innym mamom np,takim jak ja pomysly na danka dla dzieci?
Bardzo jestem ciekawa Waszych przepisow. data: 2008.02.19 autor: Asia z Krakowa | | Cynamon jest w smaku slodkim? W ksiazkach jest napisane,ze w ostrym? Czy to tez sie zmienilo? data: 2008.02.19 autor: Iga | | Hej!
Mam prośbę do pań,które były na kursie I stopnia.Możecie w kilku słowach napisac jak to wszystko wygląda? Zapisałam się na kurs w kwietniu ale mam mały problem bo nie mam pomysłu co z noclegiem.HM... Moze ktoś napisze adres jakiegoś taniego a czystego hotelu w pobliżu centrum.
Z góry dziękuję... data: 2008.02.19 autor: Agata | | Czy lyzeczka cynamonu dziennie (w kawie gotowanej i owsiance) to nadmiar? data: 2008.02.19 autor: Nefeli | | Bardzo dziękuje za cenne porady. Fakt nie jem wołowiny i cielęciny jakoś tak nastawiłam się na same rozgrzewające produkty. Słodyczy nie jem od lipca dlatego jabłecznik na miodzie pieczony raz w tygodniu myślałam ze mi nie zaszkodzi. Może z gruszkami będzie mniej szkodliwy?Mam pytanie czy można jeść fasolkę mung i adzuki kupiłam je bo słyszałam ze mają dużo witamin?Ponawiam pytanie o ,,Intra,,Pozdrawiam ciepło mimo że stopy mam lodowate na nic kapcie z merynosa;) data: 2008.02.19 autor: Kasiaaa24 | | Dzięki za wsparcie ninson. Mam nadzieję,że i mnie sie uda schudnąć jak twojemu mężowi. Zabieram się za szukanie gazety proponowanej przez Rene i czekam na książki od P. Ani żeby móc sie w nie zagłębić i robić notatki. Bedę na bieżąco śledziła forum. Może ktoś ma jeszcze dobre rady. Pozdrawiam. data: 2008.02.19 autor: Joanna B. | | Witam wszystkich i bardzo proszę o podpowiedz. Gotuję z przemianami od dwóch lat jednak w ostatnim czasie zastanawiam się czy gdzieś nie popełniam błędu. Mianowicie w styczniu nałozyła mi się grypa na anginę ropną po której została mi uciążliwa nadreaktywnoś oskrzeli oraz duszności.Musiałam niestety podjac leczenie sterydem doustnym przez kilka dni po którym nastapiła poprawa , niestety od kilku dni mam znowu duszności i nieprzemożną chęc kaszlu , który muszę powstrzymywac. Gdzie popełniam błąd ,czy jest to może wynik nadmiernej ilości smaku ostrego w pożywieniu. Nadmienię ,że jestem strasznym zmarzluchem i zawsze mam zimne lędzwia i posladki , nawet jak jestem ciepło ubrana i siedzę w domku. Sama juz nie wiem co robic co robię nie tak . Bardzo proszę kolezank o podpowiedz :_) data: 2008.02.19 autor: Angelika | | Hanko, kilerka, to 'lekarstwo'. Na codzień polecam herbatkę TLACI (tymianek, lukrecja, anyż, cynamon, imbir). Ponieważ w smaku słodkim jest dodatkowo A i C, można dac trochę mniej lukrecji, a to ona właśnie ma bardzo specyficzny smak. I nie każdemu od razu smakuje. Ale tak jak szczypty z czasem rosną, tak i smaki się zmieniają :). data: 2008.02.19 autor: Jolik | | Dzień dobry! PP znam teoretycznie (już kiedyś nieśmiało na forum się pojawiłam:). Zaczynam porządkować swoje życie, więc przechodzę rónież z PP do praktyki. Ale kilerki przełknąć nie mogę! Czy coś robię nie tak? - jest strasznie mdła i po prostu OKROPNA! Wam też na początku tak smakowała? Help! data: 2008.02.19 autor: Hanka | | Kasiu24, do swojego menu włącz przede wszystkim wołowinę - tego na pewno Ci brakuje. Jagnięcina jest gorzka, indyk ostry, natomiast wołowina/cielęcina słodka i najbardziej neutralno-ocieplająca. Słodki smak (ale nie z cukru!) jest bazą, na której organizm może zacząć się regenerować. Zrezygnuj z jabłek, ciasta, gotuj proste potrawy: zupy jarzynowe, gulasz wołowy z warzywami, bitki wołowe, ziemniaki. Nie przyprawiaj zbyt ostro, ale tak, żeby Ci smakowało. Szczypty rosną z czasem:) Indyka i jagnięcinę jadaj rzadziej, raz w tygodniu. Powodzenia! Batmarku, pietruszka suszona jest w smaku kwaśnym. Pozdrawiam data: 2008.03.13 autor: Jagoda | | Witam
Asiu dziekuje za odpowiedz.Juz sie polapalam za malo kwasnego.No niestety troche potrwa zanim dojde co i jak ale wkoncu dojde i sama musze.Dziekuje Aniolku.
Mam pytanie ca na wiosne z imbirowka?Kaspek katary ma co troche wiec pije choc teraz wcale nie chce a wczesniej moze nie ze smakiem ale pil chetnie.Mnie tez ostatnio imbirowka nie smakuje jakos. data: 2008.02.19 autor: Mama Kaspiana | | Monikas, ja leżałam w szpitalu 3 dni w listopadzie i mąż mi rano przed pracą i wieczorem po pracy termosy przynosił. Chodził z tobołkiem po 3-4 termosiki pełne kawy, herbaty zupy i oprócz tego fura kanapek domowych:) To się da zrobić, a nie zabiora Ci tego bo nie są w stanie dać nic lepszego.. na szpitalnym jedzeniu przeżyć się nie da... Ja rodziłam przed PP a już wtedy mąż przynosił mi moje jedzenie. Powodzenia. Pani Aniu dziękuję za ten sposób życia:) Nie jest może lekko i ciągle się potykam ale idę do przodu i wiem że będzie dobrze. Pozdrowienia dla wszystkich data: 2008.02.19 autor: Marta M. | | Doby tekst Reniu! a mnie sie ostatnio przy pakowaniu książek (w związku z przeprowadzką) otworzył Miłosz i takie coś:
nie jesteś jednak tak bezwolny,
a choć byś był jak kamień polny
lawina bieg od tego zmienia
po jakich toczy się kamieniach... data: 2008.02.19 autor: karolina | | Monikas, niczego ci w szpitalu nie mają prawa zabrać, to nie więzienie, a ty jesteś wolnym człowiekiem, tylko uwierz w to. :) data: 2008.02.19 autor: Joanna - MamAsik | | witaj Sarenko ja do Ciebie piszę gdyż również mam taki problem jak ty!! jak chcesz to odpisz na gg 4292660 data: 2008.02.19 autor: Ula S. | | Joanno B. podniosę Cię na duchu mój mąż ważył prawie 100kg po 9m-cach na diecie P.Ani waży 81kg, je jak lew. Do pracy zabiera termos z zupą i 6 kanapek. Zjada więcej niż kiedyś. Trzeba tylko podjąc wyzwanie i nie bać się. Po woli a wszystko się uda. data: 2008.02.19 autor: ninson | | :) dziękuję dziewczyny za podpowiedź. Też podobnie myślałam, aby poprosić jakoś duszyczkę o pomoc i mam nadzieję, że ją znajdę.
Przyznaję, iż trochę spanikowałam, bo wczoraj dowiedziałam się jak jest w naszych szpitalach- zabierają wszystko. Ale po nocce wstałam już spokojniejsza.
Wyobrażam sobie siebie jak przemycam to jedzonko, jak bandzior:) a jak mi będą próbowali cosik zabrać to poczują mą siłę, bo "Polak jak głodny to zły":)
Dziękuję i pozdrawiam. data: 2008.02.19 autor: Monikas | | Pani Joanno, proszę poszukać gazety Nieznany Świat ze stycznia ubiegłego roku.Jest tam bardzo ciekawy artykuł na temat pani Anny Ciesielskiej i jej filozofii zdrowia. Jest tam właśnie dużo informacji na temat leczenia m.in. otyłości. Oczywiście to kwestia czasu i pani dyscypliny. Każda choroba, w tym również otyłość to nierównowaga organizmu, a tę łatwo odzyskać.Proszę czytać książki i korzystać z archiwum forum.Wcale nie musi pani prowadzić podwójnej kuchni. Pozdrawiam data: 2008.02.19 autor: Rene | | P.Rene to jak balsam na dusze data: 2008.02.19 autor: ostróżka | | Pani Aniu i klubowiczki przeczytałam pobieżnie proponowane książki (pożyczone od siostrzenicy). Przygotowałam też kilka potraw wg przepisów P. Ani . Rodzinie smakowały!!! a co najważniejsze ja z ogromną otyłością nie czułam po nich głodu. Nie wiem jakie błędy żywieniowe popełniałam w dzieciństwie i teraz, że tak utyłam. Z zasady mam dużo ruchu ale i multum piętrzących się zajęć i stresu. Razem to skutkowało szybkim posiłkiem tego co było pod ręką. I ciągłe uczucie głodu. Rozpoczynałam różne diety (rozdzielna, 1000 kalorii, jedz zgodnie z grupą krwi itp.) Ale wszystko brało w "łeb", bo nie mam czasu na prowadzenie podwójnej kuchni-co innego dla rodziny a co innego dla siebie. Rodzina ( 2 córki i mąż) nie mają problemu z nadwaga ale mają inne problemy zdrowotne (córki alergie a mąż nadkwasotę żołądka i notoryczną zgagę). Czy możemy razem siadać do tych samych posiłków przygotowanych wg P. Ani i razem zdrowieć ????? Mimo, że jestem katoliczką nie śmieszą mnie wypowiedzi o działaniu sił umysłu i innej chińskiej medycyny. Spraktykowałam dobroczynne jej działanie na własnej skórze. Ok 5 lat temu oprócz nadwagi dopadła mnie dolegliwość puchniecie nóg. Lekarze oczywiście zalecali schudnąć. Stosowałam różne dostępne diety były one katuszą i nie skutkowały. Przeprowadzono u mnie badania podstawowe : nerek, serca, tarczycy, przepływu żył itp. wyniki w normie. A opuchlizna rozszerzała się. Doszło do tego, że cała byłam spuchnięta, zmęczona, ociężała itp. Rano nie mogłam otworzyć oczu, wszystko mi wypadało z rąk bo miałam tak spuchnięte palce u rąk, nie mogłam kupić butów na nogi. Czułam że rosnę jak ciasto drożdżowe. Tak się męczyłam ok. 1,5 roku. Jadłam minimalnie, piłam zgodnie z zaleceniami wodę 2-3 litry dziennie i nic nie chudłam. Czułam się napompowana wodą jak balon!!!. Lekarze rozkładali ręce i proponowali jedynie środki odwadniające 35 lat i na środkach odwadniających do końca życia coś chyba nie tak?. Zamknięte koło- koszmar jak wspomnę tamte chwile. Trafiłam do dobrej "tybetanki" zbadała mnie- przeprowadziła wywiad, obejrzała wyniki naszych badań i postawiła diagnozę- opuchlizna limfatyczna. No dobrze ale jak ją leczyć. Tybetanka zaleciła pewne zioła ale przekonywała, że one same nie pomogą - zbyt duże zaniedbanie (rozległa twarda opuchlizna). Z uporem twierdziła, że tylko akupunktura razem z ziołami może pomóc. Po tylu bezskutecznych próbach leczenia naszą medycyną byłam spłukana finansowo i zrezygnowana, że cokolwiek może pomóc. Gdy powiedziałam lekarzowi rodzinnemu o diagnozie „tybetanki” i proponowanym leczeniu – roześmiał się ironicznie. Nasza medycyna nie proponowała w zamian nic. Zaryzykowałam i rozpoczęłam kuracje ziołową zaproponowaną przez „tybetankę” ona jednak cały czas proponowała akupunkturę. Bałam się ale dolegliwości opuchlizny były tak uciążliwe, że zdecydowałam się i na akupunkturę. To było koło ratunkowe. Poprawa była szybko widoczna wzięłam 4 serie po 15 zabiegów akupunktury w stosownych odstępach oczywiści. W międzyczasie ktoś polecił mi odstawić całkowicie produkty mleczne –nabiał. Chyba w myśl zasady „Jedz zgodnie z grupą krwi” Grupa A bez nabiałów ( nie pamiętam). Obecnie opuchlizna nóg bywa niewielka ( raczej z nadwagi) ale nie bolesna i nie mam problemów z zakupem butów. Żeby nie kosztowne zabiegi akupunktury i to, że podczas ich brania muszę być na zwolnieniach lekarskich lub urlopie żeby dojechać na zabiegi to wzięłabym ich jeszcze tyle co trzeba. Sposób jakim ratowałam ostatnio zdrowie chyba był trafny. Dokładnie nie zdążyłam się wczytać w książki P. Ani ale ten śluz, zimno i zatrzymywanie wody to chyba coś w tym jest. Tym bardziej że w ziołach które zlecała mi tybetanka czułam niektóre znajome zapachy i smaki???? Właśnie imbiru itp.
Tonący chwyta się nawet brzytwy. Mam nadzieję, że domowym sposobem, odpowiednią dietą uda mi się choć częściowo pokonać otyłość. Wiec zamówiłam książki P. Ani żeby mieć pod ręką i wypróbować działanie zawartych w nich przepisów. Proszę o jakieś dodatkowe porady dla bardzo otyłych osób. Czy jest szansa na schudnięcie. Ważę ponad 30kg za dużo. Oraz czy rodzina może jeść te same potrawy co ja ( mając inne dolegliwości), żeby nie prowadzić 2 kuchni. W archiwum na forum mało jest pozytywnych wieści że komuś powiodło się stracić tyle kg ???. Pozdrawiam. Joanna B. data: 2008.02.18 autor: Joanna B | | Ja zawsze myślałam, że suszona pietruszka jest w smaku kwaśnym...nigdy nie używałam, bo nie lubię tego specyficznego aromatu, ale koleżanka na PP kiedyś powiedziała, że używa zastępczo, jak nie ma świeżej...Ale, najlepiej, jak eksperci się wypowiedzą. Wracam do garów, jednak życie wypełnione PP i pięknymi myślami mi odpowiada...i można je snuć w domu i jeszcze przy tym zdrowieć, pięknieć i mądrzeć! Pozdrawiam wiosennie, choć za oknem dujawica, niczym z listopadzie. data: 2008.02.18 autor: kamiczek | | Każdy ma prawo do własnego zdania, ale prawo do wyrażania tego zdania - jak się chce i gdzie się chce to już inna kwestia. Uważam, że to forum, to nie jest miejsce, gdzie można swobodnie dać upust swoim emocjom nie patrząc na konsekwencje.Pani Ania wielokrotnie podkreśla, że nie namawia nikogo do filozofii Porządku - można z tej mądrości skorzystać lub nie. Panie Radku, p. Ado, Jolko, Justyno z powyższych powodów nie liczcie państwo, że ktoś podejmie z Wami dyskusję. Podpisuję się pod słowami Jagody. data: 2008.02.18 autor: Aguśka | | ludzie jak wam sie naprawde nudzi to wezcie sie za gotowanie...lepiej na zdrowie wam wyjdzie... bo to raczej nie czas i miejsce na takie debaty. wydaje mi sie ze to forum zostalo pomyslane w innym celu jak pani jagoda napisala. data: 2008.02.18 autor: szczurek | | W poprzednim mieszkaniu wisiał oprawiony w ramce na ścianie,potem w czasie przeprowadzki zaginął, widocznie miał zaginąć, dzisiaj go znalazłam znowu, zapraszam na chwilkę refleksji...***DESIDERATA***:"Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu – pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach – świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jak być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem cokolwiek myślisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy".*** Tekst znaleziony w starym kościele w BALTIMORE datowany w roku 1692 data: 2008.02.18 autor: Rene | | Pani Jagodo bardzo trafiła mi Pani do serca i zamykam te swoją niewyparzoną gębę.Niech one i oni będą takie jakie są i na zdrowie.Cytat z Mowy Aniołów przypadł mi do serca i tej drugiej stronie też polecam.Przypomniało mi się stare powiedzenie "Zyj i daj żyć innym" to to samo tylko nie takim pięknym językiem. Serdeczności dla wszystkich data: 2008.02.18 autor: ostróżka | | Monikas, a może wciągniesz w pomoc sąsiadkę albo koleżankę? Podrzuciłam kiedyś Malutkiej, gdy kwitła w szpitalu po porodzie trochę jedzenia i nie było problemu. Nie było to w godzinach odwiedzin, ale pielęgniarki czy położne wzięły i zaniosły. Musiałabyś tylko mieć co trzeba w lodówce, a osoba pomagająca - możliwość odgrzania i dostarczenia. Duży termos herbaty, kawy i zupy weźmiesz ze sobą, do tego kanapki na grzankach lub czerstwym chlebie i jakiś czas masz co jeść i pić. A wodę weź z miodem i imbirem jeżeli chcesz. Na pewno sobie wszystko świetnie zorganizujesz, bo ze szpitalnego jedzenia nie powinnaś korzystać. data: 2008.03.13 autor: Joanna - MamAsik | | Dziękuję Joanno MamAsik za odpowiedź, zdaję sobie sprawę, że na wszystko potrzeba czasu :) Ja tylko jestem w gorącej wodzie kąpana i wszystko chcę już. Ale powoli mi to przechodzi ;) Moja córeczka chyba powoli się oczyszcza, bo ma mega żółty katar i kaszelek...Oby szybko przeszło. Jeszcze jedno pytanie, czy ostropest, podobnie jak ostrożeń można wykorzystać do przemywania twarzy przy trądziku?? Pozdrawiam wszystkich. data: 2008.02.18 autor: mżonka | | Osoby z koleczka p. Ani, to brzmi podobnie jak oskarzanie o sekte, co juz bylo. Moj maz mialby nawet nazwe 'sekta kuchenek gazowych':)
Ale ja nie o tym. Narazie dziewczynom nic nie jest, co z jednej strony przyjelam z ulga, z drugiej ztroche z niezadowoleniem, bo nauczka jednak by sie przydala:)
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.02.18 autor: Magda z Aachen | | Magdo z Aachen, nie łam się :). Grunt, że wiesz co zjadły, to już sobie poradzisz :). Surowa marchewka jest ciężkostrawna, no i wychładza oczywiście. U mnie też się takie 'kradziejstwa' zdarzają. data: 2008.02.18 autor: Jolik | | Asiu z D.G. przeprasza,ze tak późno;) serdeczne gratulacje dla ciebie z okacji poczęcia synka i dla Kubusia bo ma mądrą mamę na PP.
CAŁUSki data: 2008.02.18 autor: AGATA | | Hallo!
Drodzy ludzie czy Wy oby nie przesadzacie? A niech każdy myśli co myśli;) chcecie o tym pisac to oki ale po co ciągle są jakieś zatargi? Rozmawiamy o pysznym jedzonku i może niech tak pozostanie.
Rany! Skąd tyle jadu? Radku jaki atak na kościół? Po co takie słowa? Chyba tylko po to aby zaostrzyć dyskusje,co?
Ja chcę dawne spokojne forum!!!!!!!!
Ada czy naprawdę musisz tak do nas się zwracać? Dlaczego i po co? Przecież takie słowa powodują lawinę innych równie nie potrzebnych.
Niech każdy myśli i czuje tak jak mu rozum , serce i sumienie podpowiada i chyba nie nasza rola aby "nawracać" ludzi na cokolwiek.
To jest post pisany w pogodnym nastroju i prosze bez krzyków i wrzasków;) hehe
A teraz ciepłe buziaki, koleżeńskie tulki i pomyślcie zanim napiszecie:) Ja dziś wyjątkowo nie myślę ale co tam;) data: 2008.02.18 autor: AGATA | | Przeszukałem wszystkie posty na forum, ale nigdzie nie ma odpowiedzi na to w jakim smaku jest suszona nać pietruszki. Ponad rok temu Askliada zadała to pytanie, ale nie uzyskała odpowiedzi, więc mam prośbę do wszystkich zainteresowanych o posmakowanie, dla mnie jest to smak gorzko-słodkawy więc jestem nieco zdezorientowany. Za odpowiedzi dziękuję. data: 2008.02.18 autor: Batmarek | | prononuję zakonczyć ten "dialog":) wygląda to nieco jak rozmowa z głuchym. Jedni swoim brakiem tolerancji dają świadectwo swojej wiary.. burząc spokj innym. Osobiście nie mam na to ochoty.. tak jak napisała Jagoda, nie jest to forum teologiczne, TRZEBA SZANOWAĆ POGLĄDY INNYCH I NIE OCENIAĆ, a dziwnym trafem namnożyło się tu "prawdziwych Katolików", których bolą poglądy innych! KAŻDY MA DO TEGO PRAWO, KATOLICYZM MÓWI O WZAJEMNYM SZACUNKU I SZANOWANIU POGLĄDÓW INNYCH! WIĘC DRODZY PAŃSTWO:) WIĘCEJ POKORY! data: 2008.02.18 autor: Nicram z Khonsu | | Pewnie się narażę znowu, ale powiem...agresją bije, ale przede wszystkim w postach od osób tak mocno broniących kościoła, nie od zwolenników PP. I tym sie różnimy...PP łagodzi obyczaje i pozwala być tolerancyjnym, pomimo, iż obrało się inną drogę. Tylko osoby o wybujałym ego czują się atakowane i odpowiadają agresją... data: 2008.02.18 autor: kamiczek | | Zauważyłem ostatnio ekspansję katolicyzmu na forum Pani Anny. A religia w zaciszu domowym to już przeżytek, anachronizm? A kościoły nie wystarczą? data: 2008.02.18 autor: Jan | | Tak, Jolko, dla tych myślących inaczej to najlepiej wprowadzić miejsca odosobnienia. Niech nie mącą. Ledwie przygasł ogień tej niepotrzebnej (bo i tak wszyscy zostali przy swoich poglądach) dyskusji - wywołanej przez Panią Edytę, Panie Radku - ale może, gdy się podmucha w węgielek, jeszcze kogoś się wciągnie. I udało się - już pojawiła się Pani Ada, która o PP zdaje się nie ma pojęcia. I po co? Czy nie lepiej - zamiast rozdmuchiwać konflikt, czerpać z tego źródła to, co dla nas najlepszego? To nie jest forum teologiczne ani wyznaniowe. Więc nie zaburzajcie, Państwo, spokoju osobom, które naprawdę mają problemy i korzystają z możliwości kontaktu, jaki nam wszystkim stworzyła Pani Ania. data: 2008.02.18 autor: Jagoda | | Brrrrrr, aż mi gęsia skórka stanęła i wszystkie włosy jakie posiadam:)kapuśniak i ryż z mrożonych truskawek, ale niestety takie otóż są realia naszego szpitalnego jedzonka:)
Ja też mam chęć pobrać ze sobą "ciesielski prowian", ale skończy się to tylko na chęciach. U nas nie udostępniają kuchni:( a mój kochany mąż będzie mnie mógł, i o ile bedzie mógł, tylko raz odwiedzić. Taka praca.
Dziekuję Ci Marto za małą podpowiedź, woda z miodem też może zbawić cuda:) no tego chyba mi już nie zabiorą.
Pozdrowionka data: 2008.02.18 autor: Monikas | | Zwolenniczki PP! W Waszych postach ani szczypty akceptacji ani zrozumienia nie ma dla ludzi myślących inaczej niż Wy. Zastanawiam się i próbuję zrozumieć skąd tyle wrogości, żeby nie użyć mocniejszych słów. Macie klapki na oczach. Kto Was tak mocno skrzywdził? data: 2008.02.18 autor: Ada | | z waszych postów bije ostry atak na kościół, czy boicie się czegoś? przecież najlepszą obroną jest atak. data: 2008.02.18 autor: Radek | | A mi jest bardzo po drodze z Panią Edytą. Śledząc forum łatwo da się zauważyć pewne tendencje osób z kółeczka P. Ani. Właśnie przez Was przemawia ego, tak mocno, aż na czytających przełazi. Oszukujecie same siebie kobity, dorabiacie jakieś bzdurne ideologie. Wasze nowe świadomości, chyba raczej odmienne stany świadomości. Ech, szkoda gadać. Mącicie jak nie wiem co. data: 2008.02.18 autor: Jolka | | Witam! Monikas, ja co prawda nie rodziłam w szpitalu, ale zabrałam ze sobą termosy z kawą, herbatą, rosołem, kanapki i na drugi dzień słoiki z obiadem do odgrzania dla siebie i męża. Miałam tyle pakunków (oprócz standardowej wyprawki porodowej dla siebie i dziecka), że mąż 2 razy schodził do auta i to znosił:) Niestety nie skorzystałam zbytnio, bo przez cały poród miałam torsje i co tylko we mnie wmuszono, to zwracałam. W efekcie przyjmowałam tylko wodę z miodem a i to też nie na długo, bo wracała przy najbliższym skurczu:) Ale za to zaraz po porodzie dostałam kubas rosołu na jesienne smutki no i od rana już normalnie: owsianka, kanapki, klopsy, ziemniaki i rosół . Ale tam gdzie rodziłam (Dom Narodzin) była kuchnia do dyspozycji i normalną rzeczą jest, że pozwala się, a wręcz zachęca do jedzenia w trakcie porodu a wcześniej ustala się jadłospis z przyszłą rodzącą. Ja miałam wszystko swoje, więc położne po prostu odgrzewały dla mnie. Gdybym wylądowała w szpitalu też zabrałabym termosy a inne rzeczy dowoziłby mąż na bieżąco. Moja koleżanka opowiadała, że po porodzie pierwszy obiad jaki dostała w szpitalu to kapuśniak i ryż z truskawkami z mrożonki ze śmietaną. Pozdrowienia data: 2008.02.18 autor: Marta R. | | Witam wszystkich:)Mam pytanko do wszystkich mam i nie tylko.
Podpowiedzcie mi kochane jak dałyście sobie radę, gdy byłyście w szpitalu kiedy rodziłyście. Co wówczas z jedzonkiem i pyszną kawusią i herbatką?:)
Pozdrawiam z maluszkiem. data: 2008.02.18 autor: monikas | | pozwolic byc dla siebie drugiemu to p.Rene znaczy pozwolic mu byc takim jaki jest. Czy Pani to też tak rozumie? data: 2008.02.18 autor: ostróżka | | P. Rene przeczytałam ten artykuł "Mowa o Aniołach" jest tam jedno zdanie co prawie zwala z nóg;" człowiek jest człowiekiem gdy pozwala być dla siebie drugiemu".Mam caly tydzien nad czym myślec a może dłużej data: 2008.02.18 autor: ostróżka | | Kamiczku przyjmuje pozdrowienia i taka pozdrowiona pedze do kuchni gotowac i myslec o pieknych i madrych slowach ks.Tischnera. data: 2008.02.18 autor: kolik51 | | Ostrozko,Rene,Jagodo!!!Moje Madre Kobiety.KOCHAM WAS.Nic dodac ,nic ujac.A w srode pewnie pokocham Calym juz sercem p.ANIE. data: 2008.02.18 autor: kolik51 | | Do obserwatora. Pani Edyta zarzuciła Pani Ani że pisze o reinkarnacji a jednocześnie obchodzi katolickie święta.Nazwała to postępowanie nonsensem.To nie jest zaproszenie do wspólnej dyskusji tylko zaczepka zarzut i należą się przeprosiny.Nie za poruszenie tego tematu ,bo nie jedna osoba o takich rzeczach rozmyśla i szuka swojej drogi ,tylko za sposób w jaki został na forum "wrzucony" Mimo wszelkich głośnych i pięknych apeli o tolerancję, akceptację ,zrozumienie i poszanowanie, mimo pokłonów głębokich w stronę innych religii czy też starszych czy młodszych braci w wierze , mimo pokornego przyznawania się do błedów i dawnego okrucieństwa w imię słusznej sprawy ,wielu przedstawicieli tego kościoła pod sutanną trzyma berło w jednej ręce a w drugiej siekiere.Pod sutanną nie widać a więc podyskutowac wolno ale na zakończenie należy przyznać że katolicyzm to nie tylko Kościół Powszechny ale jedyna słuszna i prawdziwa religia a inne są troszku be.Inaczej wyciągane są narzędzia bardziej radykalne niż słowa ewangelii data: 2008.02.18 autor: ostróżka | | Kamiczek wrzuci jeszcze jeden kamyczek :-) Zostawmy dyskusję na temat religii, wiemy wszak, że ten temat nawet wojny wywołuje na świecie. Po co to na tym forum? Róbmy swoje i idźmy, każdy swoją drogą, do Boga, jak pisze Jagoda, a będzie nam razem dobrze. Niech żyje tolerancja!Pozdrawiam wszystkich, w szczególności Panią Anię i wszystkich tolerancyjnych. data: 2008.02.18 autor: Kamiczek | | Ja słówko o wolności zacytuję za Andrzejem Poniedzielskim "A wolność to nie jest port, nie adres i nie przystań
wolność, to ona po to może być, żeby z niej czasem
nie skorzystać..." Pozdrawiam wszystkich uciśnionych i pragnących wolności. data: 2008.02.18 autor: Małgosia | | A może już byśmy przestali karmić nasze Ega tą dyskusją
o reinkarnacji i po prostu pożywili się czymś neutralnym
i za/roz/grzewającym do nowego tygodnia. Pozdrawiam. data: 2008.02.18 autor: Lekko Znudzona | | Justyno, kto ma się wstydzić? Nie rozumiem Twojej wypowiedzi o złości i braku szacunku. Wydaje mi się, że albo nieuważnie czytasz, albo nietrafnie interpretujesz to, co czytasz. A ogólnie - to nie jest forum agitacyjne, tu nie ma miejsca na "dzieła apostolskie" - to forum o Porządku, na którym opiera się zasada Pięciu Przemian. Nie chcę już wrzucać tu swojego kamyczka (nie Kamiczka:)), bo każdy, absolutnie każdy może i powinien wierzyć w to, co mu odpowiada. Jeśli ktoś czuje potrzebę bycia katolikiem, jego decyzja. Jeśli ktoś wybiera inne drogi, ma do tego prawo i nic nikomu do tego. Nie religia jest ważna, ale WIARA. I dopiero patrząc z tej perspektywy można dostrzec, że wszystko jest jednym. A dla tych, którzy czują się "przerażeni" i zbulwersowani różnicami poglądowymi przypomnę słowa obecnego papieża. Na pytanie, ile jest dróg do Boga, odpowiedział po prostu: tyle, ilu ludzi. data: 2008.02.18 autor: Jagoda | | Pani Justyno! oprócz krytycznego postu pani Marty, złości i braku szacunku nie widzę...tylko dyskusję, dzięki której wymieniamy poglądy.Nie starajmy przekonywać innych do swoich racji! data: 2008.02.18 autor: obserwator | | Pozwolę sobie jeszce coś dodać. Po tej dyskusji na temat reinkarnacji czuję niesmak. Tyle złości i braku szacunku dla innych na forum dla zrównoważonych. Wstydzcie się! data: 2008.02.17 autor: Justyna | | Oj!Ale dziś gorąco na tym forum się zrobiło. Taka sytuacja wymaga zabrania głosu. Jestem nowa na forum, ale nie całkiem nowa w PP. Zgadzam się całym sercem z Panią Edytą. Można powiedzieć, że jest nam nawet trudniej. Trudniej dlatego, że myśmy znalazły już Porządek i sens, a chcemy tylko jeszcze w czasie naszej ziemskiej wędrówki dobrze i zdrowo gotować dla siebie i dla naszej rodziny. Przy tym chcemy rozwijać nasze umysły i dusze, ale nie szukamy jakiegoś objawienia w naszym życiu w sferze ducha. Dlatego uważam wlasnie dlatego, że forum jest bardziej dla ludzi poszukujących niestety. Nie twierdzę, że ja nie mam wątpliwości i rozterek ale drogę obrałam i z niej nie zawrócę. Absolutnie nie bronię nikomu żeby szukał sensu na własnę rękę ale dlaczego Ci co go znależli czują się na forum wyobcowani. Pozdrawiam data: 2008.02.17 autor: Justyna | | W zeszłym miesiącu miało miejsce z Poznaniu zdarzenie, które niewątpliwie przejdzie do historii kościoła katolickiego. Choć media nie podjęły tematu, a jedynie szczątki informacji można znaleźć w necie, faktem jest, że znany na całym świecie poznański teolog ks. prof. Tomasz Węcławski zerwał definitywnie z kościołem katolickim. „Głęboka kultura filozoficzna i teologiczna otwiera mu drogę do człowieka, który nie czuje trwogi przed myśleniem – pisał o księdzu Węcławskim ks. prof. Józef Tischner. – Urok jego pisarstwa bierze się z dusz-pasterstwa: uczony-teolog okazuje się prawdziwym pasterzem dusz. Czytając Węcławskiego ma się naprawdę wrażenie wędrówki po rozległej przestrzeni Bożego pastwiska”... Czasami przed laty zdarzało mi się słuchać rekolekcji tego księdza. I wiecie co? Już wtedy myślałam sobie, że on jakoś mówi innym językiem, którego nie do końca rozumiałam. Myślę, że przebył długą drogę zmagań z samym sobą zanim podjął tę trudną decyzję. Najpierw porzucił kapłaństwo, teraz katolicyzm. Gest jak na dzisiejsze czasy bardzo heroiczny, a jego sens to nic innego jak uświadomienie sobie, że człowiek może obyć się bez zinstytucjonalizowanej religii i mimo to kontynuować duchowe poszukiwania, które nadają sens ludzkiej egzystencji. A może doszedł do wniosku, że czcić świętość powinniśmy w sposób spontaniczny a nie w zamkniętych kręgach, które uczą co wolno, a czego nie wolno? Poszukajcie w necie jego artykułu pt: „Mowa o Aniołach”, dość trudny, każdy jednak przeczyta go na miarę własnej świadomości.
Chciałabym, żeby kościół katolicki w swoim przesłaniu przypominał Hioba z jednej z jego mów:” Choćby mnie zabił Wszechmocny, to będę mu ufał i dróg moich przed nim bronił”, przypomina jednak Poncjusza Piłata, który pod presją opinii publicznej ( czyt. ludzi kompletnie nieświadomych swego życia ) przyjmuje postawę obojętności, niezaangażowania i dbania o zachowanie poprawności politycznej. O manipulacji nie wspominajac. data: 2008.02.17 autor: Rene | | Ach, ja sie zastanawiam, nad marchewka, a dzisiaj moj kochany malzonek (ostatnio byl naprawde kochany) pojechal do tesciow i powiem Wam co zjadly: ciasto, bita smietane, mandarynke, banana. Napisze Wam jak to przezyly, ja w kazdym razie jak sie dowiedzialam to o malo nie spadlam z krzesla...
Kasiuuu24, nie pij mieszanek zadnych, ani herbatek tylko rob sobie kawe gotowana z przyprawami i TLI (tymianek, lukrecja, imbir) oraz TLACI (a- anyz, c-cynamon). Nie jedz ryby, czytaj forum, gotuj i cierpliwie czekaj do konsultacji:)
Pozdrawiam troszke przylamana data: 2008.02.17 autor: Magda z Aachen | | Brawo Edytko,Pawel Apostol bylby z Ciebie dumny.Piekne apostolskie dzielo.Mam nadzieje,ze nie tylko dzielo,ale i swiadectwo.Obfitosci nieskonczonych zycze. data: 2008.02.17 autor: Pod wrazeniem | | Witam ponownie! Uderz w stół... Już miałam odpuścić, jednak troszkę skrobnę.Mamaa, pozdrawiam serdecznie :)) Marto, nie wydaje mi się, ale kto to wie..I kto tu ocenia? Kto rzuca kamieniami sam wie o tym najlepiej, przecież "liczą się intencje". Lida, strach to rzeczywiście nic dobrego, ale z Jezusem damy radę, On zabiera lęki i niepokoje. A wolność? "Wolność jest dana człowiekowi przez Stwórcę i jest mu równocześnie zadana.Poprzez wolność bowiem człowiek jest powołany do przyjęcia i realizacji prawdy." "To, na czym dziś koncentruje się uwaga to sama wolność. Mówi się: ważne jest, ażeby być wolnym i wykorzystywać tę wolność w sposób niczym nie skrępowany, wyłącznie wg. własnych osądów, które w rzeczywistości są tylko zachciankami. To jasne: jest to forma liberalizmu prymitywnego. Jego wpływ, tak czy owak jest niszczący." Jan Paweł II "Pamięć i tożsamość". Marzeno, to oczywiste że każdy z nas jest inny, inaczej widzimy, czujemy, pochodzimy z różnych środowisk, mamy za sobą różne doświadczenia, które nas kształtują a bycie katolikiem nie wyklucza zadumy nad innymi religiami. Bycie katolikiem nie wyklucza także ciągłego rozwoju i poszerzania horyzontów. Piszesz, że Kościół nie pochwala wielu rzeczy nad którymi toczą się dyskusje.Zagadnień, które wymieniłaś nie można pogodzić z doktryną Kościoła, ponieważ są całkowicie sprzeczne z przykazaniami Bożymi, a one są niezmienne tak jak Sam Bóg i w tych kwestiach mowy nie ma o postępie lub rozwoju. A ludzie jak to ludzie, tej czy innej wiary słabi są, błądzą i popełniają błędy. Tyczy się to również księży. Nie nam ich oceniać, możemy ich najwyżej wspierać tak jak potrafimy. Skandale i nadużycia są wszędzie, słyszałam że nawet do seminarium wstępują ludzie w charakterze szpiega, więc zero tematu.Ich intencje oczywiście wiadomo jakie są. Magdo z Aachen, moim celem nie było stwierdzanie jaki jest Bóg, chodziło mi o podkreślenie tego że jest miłosierny, że Jego miłość do człowieka jest większa niż ludzki grzech. Chociaż pojąć i zrozumieć, czy ja wiem. Bóg dał nam swoje przykazania wśród nich najważniejsze przykazanie miłości Boga i bliźniego.. Czy one same nie mówią nam wiele o Bogu? A Słowo Boże? Św. Paweł pisze, że niewidzialne przymioty Boga "stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła", zaraz jednak dodaje, że są ludzie, którzy "choć Boga poznali, nie oddali mu czci jako Bogu ani mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi". Jolik, zawsze czytam Pismo Św. bez objaśnień Kościoła. Reszta Twojego postu wywołała u mnie mieszane uczucia, ale zostawmy to. Miałam krótko, wyszło długo, no cóż, niedziela. Pozdrawiam ciepło, szczególnie Panią Anię. data: 2008.02.17 autor: Edyta | | Mżonko, miód pokrzywowy dla dziecka to nie jest właściwy pomysł. Dziecko musi pani dowartościować pomału odpowiednim jedzeniem - owsianka, zupy jarzynowe miksowane na cielęcinie, czasem na indyku, gulasze lub pulpety duszone z jarzynami i przyprawami do ziemniaków, gryczanej lub kukurydzianej kaszy, kawa z przyprawami, herbata TLACI, wszystko dobrze zrównoważone. Doczytuj sobie posty o dzieciach, jest tego sporo więc sporo też wyciągniez i powoli wszystko poukładasz. * Kasiuuuu 24, nie rozgrzewaj się tylko równoważ. Poczytaj trochę forum (ostatni wątek, ostatni rok - zacznij od tego co najświeższe, w tę stronę chyba łatwiej ogarniać to nasze forum), gotuj więcej rozmaitych zup. Im więcej wyłapiesz dobra dla siebie przed konsultacją tym więcej z konsultacji skorzystasz. * Madziu Kaspianowa, cisza, spokój, skup się, gotuj, nie zakręcaj się. Mojej mamie też się ostatnio "rozpuściła" owsianka, może wiecej troli grasowało tamtej nocy. :) Pozdrawiam znów strasznie radośnie. data: 2008.02.17 autor: Joanna - MamAsik | | A ja mam banalne pytanko. Czy moim dziewczynom moze zaszkodzic to, ze od czasu do czasu kradna kawalek surowej marchewki?
No i moze jeszcze jedno tak dla upewnienia: jesli mamy w organizmie jakies bakterie (no wlasnie nie wiem jakie, ginekolog przeslal mi list, ze jakies mam i recepte na antybiotyk, jak przeczytalam, z tych silniejszych), to po prostu zaufac, odrzywiac sie dalej normalnie i za miesiac sie zbadac?
Pozdrawiam serdecznie data: 2008.02.17 autor: Magda z Aachen | | Witam wszystkich,
Jestem świeżutka jak bułeczka i staram się jeść i żyć wg PP od bardzo niedawna. Czuję się bardzo dobrze :) Moja córeczka również dała się w końcu przekonać na pyszne zupki i owsiankę. Jednym z naszych problemów jest niski poziom żelaza w jej krwi, stąd moje pytanie do doświadczonych Dobrych Duszków tego forum i oczywiście pani Ani, której bardzo dziękuję za przepyszne przepisy. Konsultacja na razie jest niemożliwa z przyczyn odległościowych (czy można pani Aniu zrobić to przez telefon??). Póki co chciałabym wspomóc ją miodem pokrzywowym, czy jest to możliwe u półtorarocznego dziecka? A jeżeli tak to w jakich ilościach i jak długo? Substytut żelaza nie zdał się na dużo, poziom żelaza jeszcze się obniżył...Bardzo proszę o wskazówki jak mam postępować. Z góry dziękuję za rady :) data: 2008.02.17 autor: mżonka | | Marto! Z tym zaślepieniem Pani Edyty, to Pani przesadza! Za Nicramem... PRZESTAŃMY OCENIAĆ! Wrażajmy siebie. data: 2008.02.17 autor: Lida | | Pani Marto, pani Edyta nie jest zaślepiona, a pani nie powinna osądzać i oceniać (miarą którą my sądzimy i nas osądzą). Każdy ma takie objawienie, na jakie się otworzy i jakie w danym momencie życia jest dla niego najlepsze. Bóg objawia nam się codziennie. Codziennie wzywa nas byśmy wychodzili z utartych schematów, ze wzorców myślenia narzuconych przez innych. Każdy w głębi swojego serca wie, czy jest otwarty i czy przyjmuje światło płynące od Boga (w moim odbiorze dokładnie o tym były dzisiejsze czytania w Kościele (starotestamentowego źródła nie pamiętam, ale ewangelia to: Mt, 17, 1-8), i dokładnie o tym słuchałam kazanie, w kazaniu tym ksiądz nawiązywał również do opowieści z de Mello - o orle mieszkającym z kurami). Każdy swoją wiarę przeżywa i tak w cichości i szczerości swojego serca i nie musi się z niej rozliczać na forum ani nigdzie indziej. :) data: 2008.02.17 autor: Joanna - MamAsik | | Mam pytanie otóż od 3tygodni jem według PP. Mam dużo dolegliwości i wiem że to krótki okres żeby już coś zaobserwować.Prawie wszystkie potrawy które jem są rozgrzewające z dużą ilością imbiru pieprzu cayene,cynamonu,kardamonu i muszę przyznać że czuję ogrzanie od środka czasem to aż mi łzy lecą jak jem coś ciepłego i ostrego,jednak moje dłonie i stopy nie reagują jak były tak są wiecznie zimne ,do tego ostatnio czego nigdy nie miałam wyskoczyły mi na dekolcie czerwone krosteczki.Proszę mi poradzić może źle coś robię?Tak jem Sniadanie-owsianka Obiad-zazwyczaj indyk lub jagnięcina duszone z gotowaną marchewką lub ryba(sola)duszona z warzywami. Rosoły i grochówka. Kolacja też coś na ciepło, czasem naleśniki na wodzie z mięsem lub duszonymi jabłkami z przyprawami lub kruche ciasto z mąki orkiszowej też z przyprawami rozgrzewającymi i zrobione wg PP. Piję dużo ziołowych,ciepłych herbatek(bratek,pokrzywa,rumianek)czasem imbirową i ostatnio kawę gotowaną. Proszę mi jeszcze poradzić czy powinnam kupić sobie INTRA do picia to jest mieszanka 23zi,kiedyś piłam i czułam się dobrze. A na konsultacje wybieram się w kwietniu. data: 2008.02.17 autor: Kasiaaa24 | | Marzeno, podpisuję się wręcz oburącz pod tym, co napisałaś. Kiedyś byłam zagorzałą katoliczką, ale od czasu, gdy ksiądz nazwał mnie "głupią dziewuchą" za wybranie sobie na męża ateistę, a jego samego (jeszcze zanim go nawet ujrzał na oczy!) zaszufladkował z tymi co biją i poniewierają żony i każą usuwać ciążę, postanowiłam docierać do Boga własną drogą. I tak Kościół nie tylko nie zyskał nowej duszy, ale stracił dotychczas mu oddaną. Mój mąż mnie jakoś nie bije, a wręcz po 19 latach nosi wciąż na rękach, natomiast wiele kobiet, po sobotniej awanturze, przypudrowawszy sińce na twarzy, biegnie pod rękę z mężem do kościoła. I od poniedziałku gehenna od nowa...Zbyt wielu jest Katolików, co to "modlą się pod figurą, a diabła mają za skórą". Kościół nie chce tolerować reinkarnacji, ale czy dowiódł z całą stanowczością, że ona nie istnieje? Pan Bóg dał nam wolę, umysł i mądrość, które mają poszukiwać i dociekać. Kościól nie ma monopolu na wszystko. Edyto, polecana przeze mnie książka to taka powieść, ona nie ma niczego uczyć, jest po prostu cudowna lekturą. Nie ma się czego bać :-) Trzeba być przede wszystkim Dobrym Człowiekiem, dążyć do tego, być pokornym i w tym ma nam pomagać PP. Pozdrawiam data: 2008.02.17 autor: Kamiczek | | Pani Edyto, jest pani zaślepiona. Może to kiedyś minie. I pomyśleć, że wiele osób myśli podobnie jak pani. data: 2008.02.17 autor: Marta | | NIKT z nas nie ma prawa oceniać i negować poglądów innych, każdy z nas jest wolny (jedni mniej, inni więcej). To w co wierzymy to tylko i wyłącznie nasza sprawa. Nikt nie powienien oceniać naszej wiary bo przecież sam Chrystus powiedził "kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień"? Filozofia życia na PP jest bardziej nasza niż Katolicyzm, który przyjeliśmy zaledwie kilka wieków temu :) PRZESTAŃMY WIEC OCENIAĆ, mówic co kto powinien, my to my, inni ludzie to inni ludzie, mają prawo do swoich poglądów.. i TO JEST WŁAŚNIE NAJPIEKNIEJSZE! data: 2008.02.17 autor: Nicram z Khonsu | | Co może być "przerażającego" w stawianiu pytań, w poszukiwaniu? Dlaczego tak łatwo "przerazić"? Czy czasami nie wynika to z niepewności, z tego, że wątpliwości ma każdy? Każdy przyjmuje w swoje życie tyle na ile jest gotowy i na ile pozwala mu OTWARTE SERCE! Czasami trudno jest opisać wiarę słowami i doktryną. Dzięki temu mamy taką różnorodność! I dostrzeżmy w tym wartość, a nie źródło strachu i niepokoju. Strach zamyka i jest najgorszym z doradców! Wyznaczniki sztywno przymowane pozwalają zapanować nad ludźmi, a Bóg dał nam Wolną Wolę, pozwala nam myśleć i dążyć do doskonałości. Pozdrawiam i ślę Aniołka dla Pani Ani. Dziękuję za wszystko! data: 2008.02.17 autor: Lida | | Witam
Pani Aniu Kaspianowi wyskakuja takie
zoltoczerwone krotki.Na moje oko takie watrobowe ale ekspertem nie jestem.Skora nadal z wieloma zoltymi przebarwiniami i te zaburzenia jelitowe.Czy to moze byc sila wiosny?I co z tym robic bo nie wiem?Wiem ze maly ma watrobe oslabiona i cos jest nie tak.W piatek jade na badania w zwiazku z tym.Wiem tez ze uregulowanie organizmu i wszystkich narzadow musi potrwac wiec jestem cierpliwa tylko nie bardzo wiem czy czegos nie robie zle.Co Pani o tym mysli.Bardzo prosze o odpowiedz. data: 2008.02.17 autor: Mama Kaspiana | | Pani Edyto, pierwszy pani post wg. mnie był pełen oburzenia i oceny, stąd moja odpowiedź. Taka a nie inna. W odpowiedzi na aktualny Pani post pozwolę sobie wrzucić jednorazowo kilka swoich poglądów, ale więcej na ten temat nie zabiorę głosu na Forum, bo jest to Forum Pani Ani,a o swoich przekonaniach trudno tutaj dyskutować i monopolizować czas i miejsce. Każdy ma prawo do swoich poglądów, możemy się z nimi zgadzać lub nie, ale krytyka często jest pochopna i niepotrzebna. Powinniśmy WYMIENIAĆ się poglądami właśnie po to, aby wzbogacać swoje życie, łowić perełki -jak mówi Pani Ania. Mamy wolną wolę i świadomość, dlatego łowimy, to co jest w danej chwili dla nas i na co w danej chwili jesteśmy gotowi. Wtedy jest to twórcze i nie szkodzi nikomu. Bez oceniania, krytyki, oburzania się, czy przerażenia, o którym pisze mamaa. Na Forum nikt nikogo do niczego nie zmusza! Swoją wypowiedzią właśnie na to chciałam zwrócić uwagę, zwłaszcza na: wielowymiarowość, wielokulturowość, wieloepokowość Świata, w którym żyjemy, z całym jego bogactwem i różnorodnością, także z różnorodnością przekonań, z czego czerpiemy, co się przenika i często zmusza nas do twórczych poszukiwań. Świat istnieje od wieków, a nie dopiero od czasu katolicyzmu, stąd napisałam o fragmencie Jego historii. Wielu ludzi zmienia swoje poglądy niejednokrotnie w ciągu życia. Wielu innych (jeśli nie większość) potrafi jednocześnie wierzyć w rzeczy, które, gdy traktowane bardzo sztywno, mogą uchodzić za sprzeczne. Dyskusja o reinkarnacji, która starsza jest od chrześcijaństwa i co za tym idzie od katolicyzmu, tak jak przekonanie o nieśmiertelności dusz, które znane już były w czasach pogańskich, nie jest sprawą prostą. Nawet jeśli Kościół Katolicki nie dopuszcza takiej możliwości, to nigdy w sposób oficjalny też jej nie potępił, stwierdził jedynie, że nie mieści się ona w wierze katolickiej. Człowiek ma wolną wolę, rozum, więc może i powinien zastanawiać się nad wszystkim, co go otacza, jeśli oczywiście ma na to ochotę. Bycie katolikiem nie wyklucza zadumy nad innymi religiami i poglądami, czy doktrynami Kościoła, zwłaszcza jeśli mamy jakieś przeczucia, że coś jest nam bliskie lub mamy wątpliwości. Pamiętajmy, że zawsze z zaprzeczenia dotychczasowych poglądów, czy osiągnięć danej epoki brał się POSTĘP i ROZWÓJ nie tylko naukowy, ale też duchowy. Pani Edyto, czy chcemy tego czy nie, niektórzy z nas widzą więcej, często to czego my nie widzimy, to co dla nas jest niewidzialne i czują też inaczej niż wskazują na to doktryny Kościoła. Za to nie powinni być potępiani, (tak jak robił to kiedyś w sposób drastyczny nie tylko Kościół katolicki), tylko dlatego, że Kościół Katolicki tego nie pochwala. Kościół nie pochwala wielu rzeczy, nad którymi codziennie toczą się dyskusje, a katolicy i tak je robią. Dylematów typu jak pogodzić np. rozwody, antykoncepcję, zapłodnienie in vitro, przeszczepy, eutanazję, aborcję itd z doktryną katolicką jest całe mnóstwo. To my decydujemy i to my zostaniemy osądzeni za nasze czyny. Korzystajmy w pełni z prawa do własnych przekonań religijnych czy politycznych. To nasza sprawa. Każdy ma swoją Drogę. Oczywiście o tym, czy reinkarnacja istnieje, jak o innych rzeczach, każdy z nas przekona się we własnym czasie. Inni wiedzą to za życia, a inni dopiero odchodząc z tego świata i stając przed obliczem Boga. Na razie jest to zagadka, która fascynuje od wieków ludzi różnych kultur i wyznań.Jestem katoliczką, bo w takiej wierze zostałam wychowana, ale przynależność religijna nie jest najistotniejsza, jeśli szanuje się przekonania innych, wierzy się w Boga, w Porządek, jest się po prostu Dobrym CZłowiekiem. Najważniejsza jest wiara w Boga, w nauki Jezusa, w Jego Zmartwychwstanie, postępowanie zgodnie z przykazaniami. Zgadzam się z Panią w 100%, że "Jeżeli Bóg jest na Pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu." Dodam tylko, że nie zależy to od wyznawanej religii. Również uważam, że to człowiek stwarza sam sobie i swoim bliskim piekło tu i teraz na ziemi. Przedstawiając stereotypową wizję Piekła głoszoną kiedyś przez Kościół katolicki, chciałam jedynie zwrócić Pani uwagę na to, że Kościół Katolicki często dawał gotowce, schematy, dodawał przykazania kościelne, nad którymi większość ludzi się nie zastanawia od wieków, nie pyta, bo tak zostali wychowani, bo nie mają takiej potrzeby, a które miały trzymać społeczeństwa w ryzach, posłuszeństwie i unikać niewygodnych pytań. Chciałam też zwrócić uwagę na to, Kościół katolicki jak inne kościoły to nie tylko wiara w Boga, ale także instytucje zarządzane przez ludzi, którzy nie są nieomylni i nie zawsze mają dobre intencje. Wielokrotnie Kościół katolicki błądził, w imię Boga przelewano krew, palono na stosach itd, zmieniał zdanie (nie chciał uznać np. odkrycia, że to Ziemia kręci się wokół Słońca itd.) ale o tym wszyscy wiemy i nie będziemy o tym dyskutować. Kościół katolicki to od wieków też instytucjonalna otoczka, a więc: interesy, nadużycia, skandale, a bycie Księdzem dla niektórych to po prostu zawód. Od tego nie uciekniemy, bo „Błądzenie jest rzeczą ludzką”, a Bóg jest Miłosierny. Jednak my żyjąc w XXI wieku mamy inną-większą świadomość. Zadajemy sobie teraz więcej pytań, na które szukamy odpowiedzi i według mnie nie możemy ich nie poszukiwać tylko ( a może aż?) dlatego, że nie pochwala tego Kościół Katolicki, który też w swojej historii się wielokrotnie mylił i zmieniał zdanie. NIC nie zwalnia nas z myślenia. Pani Edyto, gratuluję Pani, że jest Pani osobą szczęśliwą, ufną, zrównoważoną, zdystansowaną, myślącą i uważną, żyjącą tu i teraz, nawet na luzie, bo jest to wielkie osiągnięcie, do którego niektórzy ludzie dążą całe życie. Tacy właśnie powinniśmy być bez względu na wyznawaną religię. Lepiej szukać tego, co nas łączy, nie dzieli, a tutaj na Forum łączy nas gotowanie wg PP ze szczyptą Filozofii Pani Anny Ciesielskiej, a to, kto jaką szczyptę tej Filozofii sobie weźmie, zależy tylko od niego (2 palce, 3 palce, 4 palce a może 5 lub wcale?). Pozdrawiam wszystkich serdecznie, specjalnie oczywiście Panią Anię! data: 2008.02.17 autor: Marzena | | Dziewczyny sprawa wiary jest osobista sprawa kazdego z nas. Nikt nikogo nie namawia aby wierzyl w reinkarnacje (musze przyznac, ze ja osobiscie nie wierze, chociaz chcialabym :)), tak samo jak nikt nie mowi, ze wiara chrzescijanska jest jedyna prawdziwa. Jedyne czego uczy p. Ania (przynajmniej moim zdaniem) to poszanowania Porzadku, czyli tego co ucza wszystkie religie. Myslec, akceptowac, kochac, stawiac granice, rozwijac sie no i przede wszystkim gotowac z uciecha wiedzac, ze tem samym robimy dobrze sobie i naszym najblizszym. Oczywiscie, ze te poglady nie sa dostosowane do polskich, czy w ogole zachodnij realiow w ktorych dominuje: egoizm, chciwosc, marudnosc, narzekanie, urzalanie sie nad soba, pracoholizm itd. Ale z chrzescijanstwem, z tego co wiem, maja b. duzo wspolnego, wiecej niz myslicie. Co do Boga Edyto, to Bog jest wszystkim, nie jest tylko miloscia, to duzo za malo. I o jedno prosze - przemysl to, ze Boga nie mozemy pojac, zrozumiec i stwierdzic jest taki i taki, na to jestesmy za nisko w Hierarchii.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2008.02.17 autor: Magda z Aachen | | Mamaa, a mnie przeraża, kiedy ksiądz mówi 'z prochu powstałeś i w proch się obrócisz', a potem wkładają zmarłego do murowanego grobu, kiedy młodzi składają przysięgę, a parę lat później się rozwodzą, itd.itp. Reinkarnacja, odrodzenie po śmierci w innej postaci. Czy kiedy na zwykłym, nie murowanym grobie bliskiej osoby wyrośnie drzewo, to nie zawiera ono cząstki tejże osoby? Byłam wychowana w wierze katolickiej. Odeszłam od niej po bierzmowaniu. Dlaczego? Za dużo slyszałam o Bogu, a za mało widziałam prawdziwej wiary w życiu ludzi, których spotykałam. Wolę nie być katoliczką, ale przestrzegać przykazań, niż co niedzielę chodzić do kościoła i liczyć na to, że Bóg odpuści mi grzechy, bo wyklepię pokutę zadaną przez księdza. Wiem, generalizuję teraz, ale czy gdyby wiara katolicka była rzeczywiście tak żywa jak wydaje się być w sondażach, to czy byłyby potrzebne ustawy np. antyaborcyjne? I, proszę, nie mów, że tak, bo są tacy, którzy nie wierzą, bo to już jest narzucanie tymże innym swojej wiary. Uuups, no to sie wielu teraz naraziłam :). ***Edyto, czytałam Nowy Testament, obecnie czytam Stary. Próbowałaś czytać kiedyś Pismo Święte bez czytania objaśnień kościoła? Ciekawe przeżycie, zwłaszcza kiedy czyta się słowa Jezusa :). A Jan Paweł II jest dla mnie wielką osobowością, m.in. dlatego, że był otwartym człowiekiem i nie mówił, że jego religia jest jedyna. Jeden jest Bóg, a religii wiele. To ja może już skończę :). data: 2008.02.17 autor: Jolik | | Pani Edyto nie potrafiłam w swoim poście ująć tego co myślę tak dobrze jak Pani. Podpisuję się pod każdym zdaniem i gorąco pozdrawiam! data: 2008.02.17 autor: mamaa | | Witam Wszystkich! Może nieco pośpiesznie zabrałam głos na forum. Wcale się nie oburzam nie oceniam negatywnie reinkarnacji, Marzeno. Wiem na pewno, że w chrześcijaństwie nie ma miejsca kolejne wcielenia. Jest to sprzeczne z nauką Kościoła, z historią Zbawienia. Dla mnie katolicyzm nie jest urywkiem historii, lecz treścią życia. Oczywiście uważam że każdy człowiek ma prawo żyć tak jak chce, ma rozum i wolną wolę i daleka jestem od tego by kogokolwiek oceniać lub zmieniać. Jakiś czas temu przeczytałam książki Pani Ani. Pasują mi w wielu miejscach Pani poglądy na odżywianie, wpływ na zdrowie i za to jestem wdzięczna. O ile pięciosmakowe jedzonko jest ok, szczypta filozofii z "Filozofii życia" nie. Przepisy z obu książek są dostosowane do naszych polskich realiów, poglądy na życie duchowe nie. W tym momencie jest to oczywiście moje osobiste zdanie, zdanie osoby wychowanej w rodzinie katolickiej. W przeszłości wiele przeżyłam, szukałam błądziłam. Nieobce mi są klimaty poruszane na tym forum, przeczytałam mnóstwo książek, w tym i tych które polecacie. Po wielu różnych przejściach natury duchowej, problemach ze zdrowiem na nowo odnalazłam się w Kościele. Jestem szczęśliwa z tego powodu bardzo i wierzyć mi się nie chce ze to, czego szukałam było na wyciągnięcie ręki.Kamiczku, lektury książek psychologów i fizyków itp. mi osobiście bardziej zaszkodziły niż pomogły. Co mogę polecić z pełnym przekonaniem? Lekturę Pisma Świętego jakby coś jeszcze, może Jana Pawła II i innych mistyków. Dla mnie największym, najlepszym nauczycielem jest Jezus, Także lekarzem duszy i ciała. Co do Porządku, o który tu sporo słowa św. Augustyna: "Jeżeli Bóg jest na Pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu."Marzenko, piszesz ze Kościół daje nam od dawna wypracowane gotowce? Przecież Bóg od wieków jest ten sam, jego przykazania są niezmienne, one właśnie a właściwie życie zgodne z nimi wprowadzają ład i porządek. A wizja tego piekła? Piekło ludzie sami sobie stwarzają już tu, na ziemi, żyjąc tak jakby Boga nie było, dokonując złych wyborów zapędzają się w ślepe uliczki. A Bóg jest przede wszystkim miłosierny, jest miłością. Dzięki kościołowi możemy korzystać z sakramentów. Dużo piszecie o wolności, w kościele nikt nikomu nie ogranicza wolności, jest to indywidualna sprawa każdego człowieka. Dla mnie najgorszą rzeczą jest życie w grzechu, grzech zniewala, a Jezus w sakramencie pokuty odpuszcza wszystkie grzechy. Jezus dla chrześcijanina nie jest jakimś epizodem w historii świata. Wierzymy, że jest jego jedynym Zbawicielem. Piszecie o ufności , o zaufaniu, ale komu, czemu? Ja ufam Jezusowi, wiem, że kocha wszystkich ludzi i dla wszystkich pragnie szczęścia. Dodam jeszcze,że można być katolikiem, osobą szczęśliwą, ufną, zrównoważoną, zdystansowaną, myślącą i uważną, żyjącą tu i teraz, nawet na luzie :)) Pozdrawiam wszystkich ciepło data: 2008.02.16 autor: Edyta | | Pani Joanna uświadomiła mi że gotowanie to "ładowanie ognia" od razu poczułam się jak domowa czarownica albo nie, jak czarodziejka.T o zupełnie inne spojrzenie na te gary. data: 2008.02.16 autor: ostróżka | | Po przeczytaniu ostatnich postów doszłam do wniosku,że gotuję już wg PP od półtora roku a "przeraziły" mnie niektóre ostatnie wypowiedzi dotyczące postu Pani Edyty.Może zwrócę się do P. Marzeny i Jolik czy Wy jesteście katoliczkami? Dopóki sobie fajnie gotowałam to było ok, ale reinkarnacja, wcielenia to już kło
óci się z moją religią.Przyznaję, że szukałam trochę w archiwum , ale nie znalazłam odpowiedzi na moje pytania. Odniosłam wrażenie, że nikt się nie wypowiada na temat swojej wiary? W kościele katolickim nie wierzy sie w reinkarnację!Pozdrawiam data: 2008.02.16 autor: mamaa | | Witam.Ostatnio pojawiło się "u nas" wiele myśli filozoficznych.Polecam zatem książkę"Źródłem życia jest życie".Autorem myśli jest Śrmi Śrimad.Pozdrawima data: 2008.02.15 autor: Barbara | | Ostrozko,cieplutko mi juz na sercu.Dzieki. data: 2008.02.15 autor: kolik | | Jagódko, ja gotuję w baaardzo dużym garze, więc mi się wszystko mieści, ale pięknie dziękuję, wprowadzę poprawkę w zapiskach. Pozdrawiam:) ***Gosiu T. do rosołu nie dodajemy cytryny, ewentualnie suszona pietrzuszkę i bazylię. Do innych zup na 3 l 1 łyżka może być. Pani Ania, lub któras z dziewczyn mnie poprawi jeśli źle zapamiętałam. ***Karoliko, ja nie wiem, czy mądra jestem, więc tym bardziej, nie wiem jak to się stało;) Może z kim przystajesz takim się stajesz? No, przytulaki figowe i cmoki dla Ciebie, było co miało być, będzie tak jak pomyślimy, a pomyślimy tak jak mamy pomyśleć, więc będzie co ma być, prawda?:) Do zobaczenia. ***Ostróżko, dziękuję za cytat przypomnienie. Posiadam Proroka (bywa na allegro), ale jakoś inczej dziś go odczytałam. Pani Aniu, czy Pani Prorok się spodobał? Ukłony. data: 2008.02.15 autor: Anita | | Pani Aniu, nie kazdy kto mowi po polsku ma swoje rzeczy w polsce. Swoje garnki to ja mam u siebie czyli w paryzu w polsce nie mam nic i do polski nie jezdze. data: 2008.02.15 autor: Kasia z Paryza | | Witam
Tak tak az milo sie czyta a jak sie potem czlowiek super czuje.:))))
Anitka dzieki za przepis.:))
Zapisalam sie dzis jeszcze na tygodniowy kurs. data: 2008.02.15 autor: Mama Kaspiana | | Dzieki Joanno Mam Asik za odpowiedz. Mysle, ze to ten brak ognia, ale co na to poradze? Na razie rozwodzic sie nie chce:) Na cale szczescie przychodzi wiosna i lato i troche energii mozna zebrac ze slonca:) Ano wlasnie dzisiaj sloneczko wyszlo i juz mi troche lepiej:)
Pozdrawiam wiec wiosennie data: 2008.02.15 autor: Magda z Aachen | | Każda filozofia czy religia wywodzi się z jednej myśli.. jeśli zagłębimy się w genezę każdej filozofii to stwierdzimy, że każda z nich brała jedną myśl (podstawę) z innej.. i tak też powinno być na PP, zresztą p. Ciesielska ciągle o tym przypomina! mamy brać podstawy i na tych fundamentach budować swoje! To nazywa sie rozwj:) Przyjmując slepo to co nam mówia inni stoimy w miejscu, a po pewnym czasie zaczynamy się cofać.. ostatnio na kursie przyglądałem się logotypowi Centrum, kóry przedstawia drzewo, a napisy pod tworzą korzenie - te korzenie to myśli - nauki p. Ciesielskiej, a drzewo z owocem to synonim naszej pracy, nas.. to czym się stajemy pracując nad sobą, rozwijając się na bazie tego co dostajemy..
Co do walentynki, niestety nie ;/ ale dostałem cos dużo lepszego ;)
Reinkarnacja przwija się w każdej wierze czy to nowożytnej czy staro.. Hinduizm, wierzenia staroegipskie.. w pewnym sensie Khonsu to synonim reinkarnacji:) Ankh-f-n-Khonsu oznacza po staroegipsku "jego życie jest w Khonsu" zwrot ten to także imię wysokiego kapłana z 26 dynastii ze Świątyni Amen-Ra, wiecej znajdziecie w google ;)
wybaczcie mi małą nieskładność myśli.. data: 2008.02.15 autor: Nicram z Khonsu | | Dziekuję za odpowiedzi w sprawie smaku wody z czajnika elektrycznego. Lidio! Odwiedza mnie mnóstwo znajomych, którzy chcą szybko czarną, zieloną lub czerwoną herbatę i czasami tez wyparzam jajka, cytryny, a czasami dolewam do zup (nie zawsze wszystko układa się idealnie) data: 2008.02.15 autor: Panka | | Dziękuje Pani Aniu za odpowiedź serdecznie pozdrawiam, Was też drodzy forumowiecze miłego dnia paaa. data: 2008.02.15 autor: Gabi | | Magdo z Aachen, a było wczoraj na czwartku słowo na temat braku energii. Ty jedziesz głównie "na prądzie" prawda? A człowiekowi potrzebna jest energia ognia do życia. Tylko ona zapewni moc do regeneracji narządów, mięśni, krwi, ... Czasem starcza nam energii tylko na regenerację, a brakuje na ekspresję. Ale to właśnie regeneracja jest istotniejsza. Czyli punkt 1. - energia ognia z gotowania ciepłych potraw. I punkt 2. - czyli smak kwaśny, którego musimy sobie zapewnić we właściwej ilości - w zupach, duszeninach, owsiance - dokładnie tak jak pani Ania napisała we wstępie i w ostatniej odpowiedzi. Może "zdołowałaś" wątrobę zbyt małą ilością smaku kwaśnego? Przez taką zimę bez zimy pojawiają się różne zawirowania energetyczne, które rzutują również na nasze narządy/emocje/samopoczucie. A my musimy myśleć i wiedzieć gdzie tkwi tego przyczyna. * Poza tym na czwartku było ciastowo-walentynkowo "(ale czy Nicram dostał jakąś Walentynkę to nie wiem ;) ) data: 2008.03.13 autor: Joanna - MamAsik | | Moniko z Czestochowy ja tez z tego miasta tylko polnoc takze tuz za rogiem.
Chyba przesadzilam z ta cytryna.Robie te owsianke taka gesta ze jak by ja do lodowki wstawil to rano powinna jak cement a tu jakby sie jakis chochlik zakradl i cala te gestosc wyssal w zamian wody dolal -leje sie jak rzadka kasza manna.Do tego ten smak niby dobry ale jak ja jem to czuje na zoladku taka nieprzyjemnosc.I zostaje posmak lekkiej goryczki cytrynowej.Dzis dodam troszku mniej kwasnego.Ano strachliwie dodawac zle odwaznie tez niedobrze. data: 2008.02.15 autor: Mama Kaspiana | | Kochani czy ten wspaniały rosołek wiosenny można zrobić z 2 plastrów antrykotu/od ok 1,3 do 1,5 kg/,dać oczywiście z 4 litry wody ? Pytam bo mam na dziś zamówioną wołowinkę 2 plastry i tak sobie myślę czy aby będzie to dobre na progu wiosny. Dam oczywiście więcej smaku kwaśnego. Cały pęczek pietruszki i może z 3 łyzki soku z cytryny? Jeszcze chciałabym spytać jak gotuję zupę w ok 3 litrach wody na wołowinie lub cielęcinie to jak nie mam zielonej pietruszki to czy 2 łyżki soku z cytryny zrównoważą mia tą potrawę ? Zawsze na 3 l wrzątku daję plaster mięska wołowego, gicz cielęcą ok 70 dkg ziemniaków 2 duże marchwie, 1 pietruszkę.Dziękuję serdecznie i pozdrawiam. data: 2008.02.15 autor: Gosia T. | | Och jak ja lubie to forum (szczegolnie takie jak ostatnio, uspokojone) i posty p. Ani. Jakos tak lzej sie robi na sercu, tylko Ostrozko dlaczego Ty tak ciagle przepraszasz? Zastanow sie nad tym, bo mysle, ze moze byc to glebsza sprawa. Joanno Mam Asik dzieki za przepis na klski z dziurka, moj maz ma dzisiaj urodziny, a ze jest slazakiem to mu zrobilam jako prezent urodzinowy:)
Ale mam i ja pytanie. Czy ktos wie co moze byc przyczyna oslabienia? Nie to ze zle sie czuje, czy cos mi jest, a tylko wlasnie taka jakas slaba jestem od paru dni. Klade sie po 10, rano wstaje zmeczona i po oporzadzeniu dzieci i oddaniu ich (dzieki Bogu mialam teraz okazje przez pare dni i od mlodszej pociechy odpoczac, ale niestety sie skonczylo) zasypiam momentalnie dalej. Ok. 15 jestem dopiero wstanie czym sie zajac, ale i to z trudem. Moze ktoras z Was przechodzila cos podobnego?
Pozdrawiam serdecznie , cieplo i walentynkowo data: 2008.02.14 autor: Magda z Aachen | | Anito, mała korekta przepisu na rosół wiosenny - z polecenia Pani Ani:). W garnku nie może być więcej wrzątku niż ok. 3 litry, bo nie zmieszczą się mięsa i jarzyny. Dopiero po ich ugotowaniu i wyjęciu uzupełniamy wrzątkiem do 5-6 l i nie przecedzamy przez sitko. Pozdrawiam data: 2008.02.14 autor: Jagoda | | no to nam młodzieży przybywa.Gratulacje i najlepsze życzenia dla Pani Asiu i dzieciątka data: 2008.02.14 autor: ostróżka | | A propos reinkarnacji...proponuję lekturę książki szwedzkiego psychologa i fizyka, Lennart Lidfors "Gwiezdne przesłania". Jest to zapis seansów hipnotycznych młodej kobiety, kótrą chciła on wyleczyć z traumy, Tymczasem, bardzo podatna na hipnoze kobieta, odkrywa swoje wcześniejsze wcielenia. Dużo jest o czakramach, wibracjach, kryształach i nawet o tym kiedy dusz wybiera zejście do łona matki w ciąży...więcej nie powiem. Książkę można kupić na Allegro, w księgarniach nigdy jej nie było, a szkoda...Pozdrawiam data: 2008.02.14 autor: kamiczek | | Całemu forum ślę dziś Walentynkę piękniaśną:) Jestem z Wami codziennie ale jakoś tak języka w gębie mi brak (może zamarzł:)) Tak czy inaczej trzy słowa: Anitko a jak to się stało że Ty taka mądra ostatnio hi hi hi no i za emalię (emaila)dziękuję pięknie był ku pokrzepieniu:) Pani Ostróżko zamyślałam się nad Pani światem ostatnim (tzn z przed ostratnich dni paru) i byłam sercem a dziś u mnie tupnęło w rzeczywistości i łatwiej mi było po tych przemyśleniach i Pani postach przyjąć na klatę i z łagodnością nie nadstawiać się z drugiej strony tylko zagrzać zupę i udać się w stronę tworzenia nowego przyczułka - Pani też da radę - tulę serdecznie. Wszystkim którzy mają na względzie chrześcijaństwo i tematy nieprzystające proponuję przeczytanie historii chrześcijaństwa. Bardzo zaskakująca książka zwłaszcza dla wzorcowego katolika. Pani Aniu cmok:) data: 2008.02.14 autor: karolina | | O! Widzę, że forum się rozwija. Oprócz strawy dla żołądka, jest też duchowa w formie wiersza Khalila Gibrana:).Pysznie!
Ja tak bardziej prozaicznie - suszona pietrucha też jest w smaku kwaśnym? data: 2008.02.14 autor: Ewka z Warszawy | | Gadana mi się włączyła :). Obiecuję, że już dziś ostatni raz piszę :). Dziecko mnie dzisiaj zażyło. Płacz jej się włączył, że jej prezentu na walentynki nie kupiłam :(, bo inni rodzice dzieciom kupują :o. Na szczęście wiedziała, że to 'dzień zakochanych', więc pozostało wyjaśnić, że my ją KOCHAMY, a nie JESTEŚMY w niej ZAKOCHANI. A zakochani jesteśmy ja w tacie, a tata we mnie (mam nadzieję:))). I po płaczu... Jak można pomylić walentynki z dniem dziecka ??? data: 2008.02.14 autor: Jolik | | Chciałam jeszcze na moment wrócić do postu Edyty, bo wiem, że wiele osób zadziwia umiejętność pogodzenia tak na pozór różnych wierzeń jak chrześcijaństwo i reinkarnacja. Ponieważ sporo swego czasu czytałam na temat różnych religii i filozofii, chciałabym Wam powiedzieć jak to wygląda dla mnie. Gdyby wszystkie religie i filozofie świata połączyc w jedną i 'odsiać' wszystkie sprawy związane ściśle z teraźniejszościa osób, które je przekazały (np.wielożeństwo, które najczęściej wprowadzane było po wojnach w krajach, w których kobieta zwyczajowo była bardzo zależna od męża, dla dobra wdów i ich dzieci), gdyby zamiast mówić o cudach, mówić o doskonałej znajomości praw natury i natury człowieka, itd.itp., to wyszedłby nam z tego... Prawdziwy i Jedyny Porządek Wszechświata. Dla mnie każda religia i filozofia ZAWIERA (podkreślam, że nie jest w całości częścią, ale zawiera w sobie) pewną część całości. Wśród największych religii naszego świata, nie ma religii złych, są tylko ludzie, którzy z różnych względów (często politycznych) przeinaczają ich przesłanie. Tylko żeby to zobaczyć, jak pięknie zacytowała Lida, nie można patrzeć tylko na swój płatek, ale na całą różę. No, to się wygadałam :))). data: 2008.02.14 autor: Jolik | | Witam wszystkich, nie było mnie na forum prawie dwa tygodnie i mam super zaległości, a nie było mnie bo Kubuś postanowił sie jednak urodzic dwa tygodnie przed terminem:)Na szczęście jest zdrowy i ja tez szybko doszłam do siebie, wiadomo czemu:)). Dziękuje Pani Aniu Pozdrawiam wszystkich serdecznie.:)) data: 2008.02.14 autor: Asia z D.G. | | Madziu, zrob sobie sos pomidorowy z przepisu p. Ani, sluzy za ketchup. Tylko nie za duzo go dawaj. O tej porze roku nie ma dobrych pomidorow, ale takie z puszki zwykle nie zawieraja konserwantow, a tez sie na sosik nadaja :). data: 2008.02.14 autor: Jolik | | Pani Edyto, najprościej jest zanegować.zamiast się oburzać i oceniać negatywnie wcielenia i reinkarnacje, proszę najpierw odrobić lekcje i zgłębić temat, nie bazując jedynie na katolicyzmie, bo on jest tylko urywkiem Naszej Historii, ale poszperać też w Chrześcijanizmie, i pierwszych naukach Jezusa, które POWINNY być dla nas podstawą, a tam jest wiele rzeczy, które nie "mieszczą: się w doktrynie kościoła katolickiego. Kościół katolicki daje nam gotowce wypracowane czasem baardzo dawno temu (np. wizja Piekła z rozpalonymi kociołkami, w których smażą się Potępieni),tylko po to, aby trzymać społeczeństwo w ryzach. My mamy już INNĄ świadomość. Takie gotowce nie zwalniają nas z myślenia! Wspaniały De Mello też tam "ledwie się zmieścił", ale mam wrażenie, że wcale mu na tym zbytnio nie zależało :-)Życzę zatem twórczych poszukiwań oraz otwartości ducha zamiast pochopnych sądów, bo może ktoś inny wie ciut więcej od nas?Pozdrowienia dla wszystkich walentynkowe oczywiście. data: 2008.02.14 autor: Marzena | | Pani Edyto Biblia nie zaprzecza reinkarnacji ale ją potwierdza Raz była na ten temat dyskusja na Akademii Polonijnejw Częstochowie na wykładzie jednego księdza z Krakowa który gościnnie prowadzi wykłady o teologii data: 2008.02.14 autor: ostróżka | | Pani Kolik wiem jak to boli ja kły zacisnęłam,pazury opiłowałam i niewielkie rezultaty.Widać tak musi byc ale jak się z tym zgodzić?Posyłam Pani wiersz o dzieciach.Znaleziony w sieci.
Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi
To synowie i córki życia
Powołane dla niego samego
One nie są z was tylko przez was
Możecie je obdarzyć waszą miłością
Ale nie waszymi myślami
Bo one mają własne myśli
Możecie ofiarowac dom ich ciałom
Ale nie duszom
Bo dusze ich mieszkają w domu jutra
Którego nie możecie nawiedzić
Nawet w marzeniach
Możecie starać się być jak one
Ale nie usiłujcie wymóc na nich aby one były jak wy
Bo życie nie postępuje wstecz
Ani nie zwleka pozostając przy dniu wczorajszym
Jesteście jak cięciwy łuku przez które wasze dzieci wyrzucane są jak strzały żywe.
Poezja niewiele rozwiązuje ale wiele czyni lżejszym i piękniejszym. Przepraszam że zajęłam tyle miejsca data: 2008.02.14 autor: ostróżka | | A ja dzis zaprosilam wszystkie zaprzyjaznione dzieci na walentynkowy teatrzyk w domowej scenerii Bedzie tez sesja zdjeciowa(ciocia Ania robi sliczne zdjecia).Przewidziane sa tez warsztaty robienia nowych kukielek do nastepnego przedstawienia.Mile widziane stroje z bajki.Sa przygotowane ciasteczka i cukierki imbirowe i nasza herbatka.A kazda okazja zeby sie posmiac i spotkac jest dobra nawet ta amerykanska.pozdrawiam i uciekam bo nadchodzi juz Kopciuszek ze swoim rycerzem. data: 2008.02.14 autor: kolik51 | | Pani Moniko ja mieszkam na drugim końcu miasta na Błesznie .Z pozdrowieniem data: 2008.02.14 autor: ostróżka | | witam wszystkich serdecznie.jestem osoba początkujacą w stosowniu diety pięciu przemian.zdecydowałam się konsekwentnie ja stosować ze wzgledu na fakt alergii-mnie też dopadła. niestety na własne życzenie...teraz to wiem:( mam alergie na konserwanty więc odpada np. musztarda. co mam więc dodawać do mięsa na kanapki? proszę o poradę data: 2008.02.14 autor: madzia | | O!!!Kolejna zblakana owieczka szuka zaczepki. data: 2008.02.14 autor: kolik51 | | Pieknie dziekuje za rosolek Anitko!Milego spotkania(rany! jak Wam tych czwarteczkow zazdroszcze). data: 2008.02.14 autor: kolik51 | | Znalezione w sieci. "Poniekąd wszystko jest zaplanowane, ale to my programujemy życie swoimi wyborami. Stwórca stworzył tylko zasady – Porządek. Od naszej wolnej woli zależy, czy stwarzamy karmę, czyli „siejemy” przyczyny skutków, które w następstwie zbieramy. Stwórca nie planuje jakości naszego życia. On nas tylko motywuje do ewolucji, czyli przemieniania, wybarwiania się energiami. Inkarnacje sprzyjają jedynie temu, abyśmy w miarę dojrzewania naszej świadomości, rozplątywali karmiczne relacje ze swoimi bliskimi i sobą samym." Kto to napisał? Pani Ania w ...2005 r. ***Nicram, dobrze myslisz, kocha sie lub nie, a te walentynki to tak dla śmiechu, ale ...można je wykorzystać, by okazać sympatię komuś kto o niej jeszcze nie wie:) Kończę i czym prędzej wyłączam gadulstwo. data: 2008.02.14 autor: Anita | | Asik:) Nie wyrzucilam czajnika, ale nie korzystam... no może sparzanie jaj. Prehistoryczny domowik odnajduje sens zaparzania w nim wody na kawke rozpuszczalną, a ja się nie mieszam.* Nicram! cóż za skromność. Sądzę, że dziś będziesz na Czwartkowym, a tam Cię zaadorują Panie:) są w większości! Przesyłam także i ja Walentynkę sympatii dla Ciebie. Pozdrawiam! data: 2008.02.14 autor: Lida | | kartki walentynkowe przyjmuje w godzinach 17-17.30. ;)), a tak swoją drogą czy to święto ma sens? kochać się trzeba cały rok.. chyba.. ale ja pewnie za młody jestem jeszcze i zbyt idealistycznie patrze.. ale dla mnie to marketing miłosny jest.. haha,, data: 2008.02.14 autor: Nicram z Khonsu | | Oczywiście Asiu, dwa małe skrzydła lub jedno duże :D. O czym ja dziś myślę, chyba o swoim Walentym ;) A pęczek pietruszki, to taki zwykły pęczek, nie kilka marnych ekonomicznych gałązek:) data: 2008.02.14 autor: Anita | | Panko, wrzątek z czajnika elektrycznego jest w smaku gorzkim, ale jego energia jest bliższa wody niż ognia. Prąd to jednak prąd:) Pozdrawiam data: 2008.02.14 autor: Jagoda | | Lida, czajniki są z zamierzchłych czasów. Ty swój wyrzuciłaś? :) Czy Stary kawę rozpuszczalną zalewa wrzątkiem nim zagotowanym? Ja tam używam tego wrzątku do sparzania jajek (i do parzenia herbatki gościom jak chcą szybko, szybko). Ale na początku gdy tkwiłam w schemacie "niemania" czasu to wrzątek gotowałam w czajniku i dolewałam do potraw - tak było szybciej. Na szczęście już dawno mi to "niemanie" przeszło. To przechodzi, naprawdę. * Anitko - skrzydełka 2 małe lub jedno duże, prawda? A pęczek natki to chyba taki duuuuży, bo aktualnie na rynku to 3 gałązki wchodzą w skład pęczka. :) * Dobrze, że już Ten Czwartek, bo mi się po nocach śni, że nań idę. ;) data: 2008.02.14 autor: Joanna - MamAsik | | Panka! A skąd w kuchni PP czajnik elektryczny??? data: 2008.02.14 autor: Lida | | Dziękuję, Ostróżko! Wiem, że jesteś z Częstochowy i może by kiedyś udało się spotkać, tym bardziej, że naszą krajanką jest jeszcze pani Emilka, do której mam zamiar zadzwonić. Dobrze jest wymieniać doświadczenia i po prostu... rozmawiać :) Ja mieszkam na Tysiącleciu, a Ty, Ostróżko? Pozdrawiam! data: 2008.02.14 autor: Monika z Częstochowy | | Przypomnę jeszcze, że bardzo ciepły rosół można wlać do wygrzanyh słoików, postawić do góry nogami, jak ostygną do lodówki (lub jak jest zimno na balkon) i stoi ... nawet 2 tyg!!! Z niego można robić kolejne zupki. Na jedną, krem marchewkowo - pomarańczowy z cynamonem przepis wkrótce:) data: 2008.02.14 autor: Anitka | | A dziś mamy Walentynkowy Czwartek u Pani Ani:) Milego dnia i do zobaczenia:) ***Dziewczyny, a oto PRZEPIS na rosołek z Wąsowa: 5 litrów wrzątku, po łyżeczce tymianku, kminku całego, 0,7 - 0,8 rostbefu z kością, dwa duże lub jedno małe skrzydło indyka, 1 łyżeczka imbiru, 1/3 łyżeczki chilli, 1 liść laurowy, 1-3 ziarenka ziela angielskiego, 1-2 ziarenka goździków, po kilka ziarenek pieprzów kolorowych, kolendry całej (to wg uznania), 1 łyżeczka warzywka, 1 czubata łyżka soli, 1 łyżeczka bazyli i gotujemy na małym ogniu 1,5 godz pod przykryciem z min uchyleniem pokrywki. Natępnie dodajemy pęczek zielonej pietruszki, 1 łyżeczka kurkumy, 6 marchewek i 2 białe pietruszki (przekrojone wzdłuż), 2 całe cebule, 1 fenkuł, por, kawałek selera niaciowego (wg uznania), 6-8 ząbków czosnku (plasterki, lub przez praskę). Na mini ogniu gotować - mrugać - jeszcze 45-60 min. Następnie wyjmujemy mięsko i warzywa delikatnie. Dodajemy soli bardzo uwaznie - zważając, iz niebawem dolejemy wrzątku do ok 6 litrów, a więc soli słuszna ilośc, 1 łyżka na pewno, szczypta bazyli, wrzątek do 6 litrów (chwilę pogotowany tuż przed wlaniem), szczypta kurkumy, 1/2 łyżeczki kminku mielonego, na koniec 1/5-1 łyżeczka pieprzu czarnego. Zagotować, chwilę mrugać. Można przelać przez sitko. Rosołek jest klarowny, słoneczny, do popijania lub jedzenia z drobnym makaronem jajecznym. S m a c z n e g o :P data: 2008.02.14 autor: Anita | | Pani Aniu dziękuję za odpowiedź.Tak też myślałam, ale ,po moich ostatnich perypetiach, z którymi zwracałam się do Pani i do Forum w styczniu,zaczęłam gotować tę marchewkę i bardzo szybko zginęły mi wory pod oczami i opuchnięcia całego ciała.Zaczęło się wydalanie znacznej ilości wody więc pomyślałam,że z powodów pewnych zaniedbań pp,przyblokowała mi się praca nerek.Czuję znaczną poprawę kondycji i wyglądu.Obecnie, z ukłonami, zastosuję się do Pani uwag.Jeszcze raz dziękuję i życzę pięknego dnia. data: 2008.02.14 autor: Barbara | | Edyto! "Szczegółowo analizując płatki, nikt jeszcze nie pojął piękna róży" (de Mello). Pozdrawiam data: 2008.02.14 autor: Lida | | Nie wiecie może co oznacza pod lewym bądź też prawym okiem, tuż pod golnymi rzęsami czerwony 1 lub 2 syfki, zawsze mi wyskoczy jak zgrzeszę. Wczoraj zjadłam calutką czekoladę bo mnie tak wierciło że nie wytrzymałam, a jak juz zaczęłam to nie potrafiłam skończyć. data: 2008.02.14 autor: Iza | | Mam pytanie, wrzątek z czajnika elektrycznego jest w smaku gorzkim czy słonym?
Pozdrawiam data: 2008.02.14 autor: Panka | | Wszystko jest jednym, Edyto, nic niczego nie wyklucza. Jedyną regułą jest Porządek. Reszta to wyłącznie kwestia interpretacji, a czasem tradycji. Pozdrawiam data: 2008.02.13 autor: Jagoda | | Pani Aniu, bardzo dziekuje za odpowiedz :). Pewnie nie zdziwie Pani, ze podejrzewalam sledzione, ale wolalam sie upewnic? :). W moim przypadku jest to narzad baaardzo oslabiony i zdaje sobie sprawe, ze 2 lata pp, to nic w porownaniu z 30 laty bez pp. ***Pani Kolik, wiosne juz dobrze widac jak sie dokladnie przyjrzec ziemi i drzewom i krzaczkom, a dobrze nie 'musi byc' tylko bedzie napewno :))). Pozdrawiam. data: 2008.02.13 autor: Jolik | | Czegoś tu nie rozumiem. Pani Ania obchodzi katolickie święta (wynika to z wcześniejszych postów), a potem pisze o reinkarnacji i wcieleniach. To jakiś nonsens! data: 2008.02.13 autor: Edyta | | Pani Aniu bardzo dziekuje.On bez butli zasypia tylko go pobujac trzeba.Rozlozylam po prostu inaczej posilki.Jeszcze raz bardzo dziekuje :))
Anitko z ta pielucha tak robie ale i tak czesto gesto w polowie nocy przesikany.Mysle ze i to sie ureguluje tylko czasu trzeba.Narazie przebieram i juz.Dziekuje za zainteresowanie:)) data: 2008.02.13 autor: Mama Kaspiana | | gratulacje dla Pani Moniki i dla Małgosi buziaczki -miziaczki bo to moje "krajanki" data: 2008.02.13 autor: ostróżka | | P.Aniu czy imie Kasia ma jakies zle wibracje? Czy to tylko przypadek?!A moze to ciagle ta sama KASIA?!A z tymi zakreconymi "biedactwami"moze troszke przesadzilam ,ale czasem ciezko mi znalesc cos w archiwum a robie to majac duzo,duzo wolnego i wtedy mysle o dzieciatych swiezynkach i ich przeroznych podbramkowych sytuacjach.Ot i wszystko!A skoro mam juz glos to wspomne jeszcze o mojej Mamie,ktora od wielu lat ze wzgledu na wiek, ciezki wylew,chorobe serca,padaczke(podobno sprawy poobozowe) jest ze mna.Od zawsze cala bateria lekarstw w roznych kolorach trzy razy dziennie.Jesli zapomniala lekarstwa na padaczke na drugi dzien byl atak.(prawde powiedziawszy ten co byl swiadkiem tez powinien dostac ,ale atak serca bo widok przerazajacy)Stopniowo przechodzilam z Nia na PP jednoczesnie eliminujac lekarstwa.Powoli i ostroznie.Depakine chrono(przeciw padaczkowa)podalam jako ostatnia 18 miesiecy temu.A to przeciez nieuleczalna choroba podobnie jak angina pekt.Odstukac! czuje sie REWELACYJNIE.Natomiast moja corcia,nawet widzac to,nie da sie tknac i bardzo wychladza mojego wnuka.Ona tego nie widzi ale ja zauwazam juz zaczerwienione i podpuchniete oczka, ktore czesto pociera,dziasla przekrwione,napuchniete mimo ze juz po zabkowaniu(lekarz przepisal plukanki, ze niby zabrudzil wkladajac raczki do buzi)Moze tak moze nie!!lodowate raczki i zimne nozki.Dziecku sie nie miksuje, wiec w stolcu mozna znalesc nawet kawalki kiszonych ogorkow,kukurydzy...Wiem P.Aniu!!Nic to!Tak ma byc!!Zaciskam kly,wychodze na spacer szukac zimy a moze juz wiosny.Musi byc dobrze.Pozdrawiam goraco. data: 2008.02.13 autor: kolik51 | | Witajcie, Kochani! Ponieważ listów jest bardzo dużo, będę odpowiadała na co piąty i bez obrażania, proszę:) Pani Doroto, ja Pani nie zaproponuję specyfiku na Pani syfki. Proszę przeczytać książki i zabrać się do roboty. Potrawy nie mogą być śluzotwórcze, bo inaczej wciąż będzie się Pani z tym problemem miotała. Joasiu, tak, też tak odebrałam „Słuchaj swojego serca” – to NASZA książka, natomiast „Sekret” jest „amerykański”. ReoGaju, gdyby Pani do wody uszlachetniającej wędliny dodała dużo więcej przypraw – dla korzyści wędlin – nikt by nie wpadł na to, że można jej użyć do czegoś innego poza wylaniem. Boczek do jajecznicy należy pokroić drobniutko, posypać imbirem, podsmażyć, wbić jajka i po kolei dosmakować. Jajka sadzone podobnie – na patelnię z łyżeczką oleju kładziemy szynkę, posypujemy imbirem, chwilkę podsmażamy i na to idą jajka, pieprz, odrobina soli, szczypta bazylii, odrobina kurkumy. Sarenko, aby wyjść ze szkód po anoreksji, musi się Pani uzbroić się w cierpliwość, gotować, jeść, gotować, jeść i będzie to trwało parę lat. Mamo Kaspiana, jeżeli przy oczyszczaniu noska śluz jest zakrwawiony, powinna Pani odstawić ten sposób odśluzowywania. Przyczyna nie leży w przyprawach. Pani Kasiu, skąd Pani wie, że dziecko roczne nie zje kaszki bez owoca? Powiedziało to Pani? Na wszystkie wątpliwości, które Pani zawarła w postach, dziewczyny odpisały Pani słusznie i mądrze. Joasiu, jak zwykle odpowiadasz dobrze. Pani Jolik, nadmierna produkcja woskowiny to przypadłość raczej śledzionowa – nadmiar wilgoci, śluzu. Pani Magdaleno z Łodzi, nie pamiętam, czy dzwoniła Pani do mnie, a powinna Pani. Panie Batmarku, Jagoda odpowiedziała Panu właściwie, ja nie będę firmowała Pana forum. Pytanie, po co Panu przepisy z książek, skoro wszyscy zaglądający powinni mieć książki w domu? Zuzo, za przesłanie masz sto punktów, ale mam wrażenie, że nie zostało właściwie zrozumiane. Mam na myśli i dziewczyny, i Marcina. Jagodo, dziękuję za Twoją uważność i mądre odpowiedzi. Pani Agato, Pani słowa dla Pani Kasi są bardzo potrzebne, tym bardziej, że ma Pani duże doświadczenie. Wybierając restaurację, proszę zapytać tubylca, która jest droższa, bardziej egzotyczna i na tę się załapać. Nie jest istotne, czy meksykańska, czy indyjska, ważne jest, by w niej serwowane były oryginalne potrawy. Magdo z Aachen, może i Pani chlebek z miodem był dobry, ale teraz proszę z nim ostrożnie, bo mamy czas dojo. Pani Alicjo P., miło, że wspomniała Pani o lekturach, odebrała je Pani podobnie do mnie. Odnośnie osoby z przegrzaną wątrobą proszę być ostrożną z jakąkolwiek Pani sugestią, tym bardziej, że jest prawie wiosna. Radzę raczej się nie wtrącać. Gabi, dziecko może zanosić się od płaczu z różnych powodów – może to być ból, rozpieszczenie – histeria, ale najczęściej jest to jakieś traumatyczne przeżycie związane z pamięcią poprzednich wcieleń. Kasiu z Paryża, garnki emaliowane wozi się swoje, z Polski. Dziewczyny dobrze Ci radzą. Donko, miło, że zaglądasz na forum i jeszcze przekazujesz mądre myśli. Szaliku, dziewczyny dobrze Pani napisały – nie odpowiem Pani na forum, powinna Pani zadzwonić. Pani Justyno, w niedługim czasie dojdzie Pani do wniosku, że nawet te ciasta, które Pani robi wg naszego przepisu, też Pani nie służą i przestanie je Pani piec. Oby to nastąpiło jak najszybciej. I rzeczywiście ma Pani za mało stanowczości w stosunku do dziadków i przedszkola. Pani Barbaro, nie strona jest ważna, na której jest ten przepis, ale rozdział: Potrawy pomagające rozgrzać organizm. Nie radzę teraz tego zjadać – zablokuje Pani wątrobę i śledzionę. To jest potrawa, którą zjadamy w wyjątkowych okolicznościach. Donko, pewnie, że opędzanie się od much jest szaleństwem. Ale ileż trzeba mieć spokoju, aby znieść, gdy one po nas łażą:)... Mamo Kaspiana, może Pani do polenty podawać dziecku zupę jako sosik, ale ważne, aby ta zupa nie miała w sobie kaszki kukurydzianej. Pani Ewo S., ilość mięska zależna jest od apetytu dziecka – jeśli dziecko jeszcze je niewiele, proszę go nie dawać za dużo. Proszę ostrożnie z czosnkiem, no i nie radzę za dużo chleba, raczej potrawy gotowane. Smak kwaśny musi być – łyżeczka do dwóch cytryny na litr zupy. Pani Kasiu, kurczaka nie używamy. Jedna czwarta skrzydełka indyka albo żeberka cielęce lub górka cielęca. Mamo Kaspiana, proszę dziecko nakarmić o 19 gęstą owsianką i zaraz potem spać, bez żadnej butelki. Jeśli to nie wyjdzie, proszę podać później kolację, również bez butelki. Pani Moniko z Częstochowy, mogła Pani przewalić z jajami, potrawy mogły być zbyt intensywne, może za dużo czosnku. Myślę, że gdy Pani będzie jadła delikatniej, potrawy bardziej zrównoważone smakiem kwaśnym, wszystko powinno się wyciszyć. No a poza tym liścik bardzo sympatyczny. Dzięki. Kochani, dzisiaj mój list jest krótki, ponieważ bardzo pięknie, bardzo dobrze sobie radziliście. Nie ma potrzeby, abym się wtrącała. Wszystkie dziewczyny, w tym Joasia, Jagoda, Renata, Kamiczek, Anita, Magda z Aachen, Ostróżka, Jolik, Dandelion, Agata, Marzena z Lubina, Marta R., Lida, Donka, Firanka, Monika z Łodzi mają swe odpowiedzi bardzo przemyślane, wyważone, mądre. Trzymajcie tak dalej, baby. Pozdrawiam serdecznie – walentynkowo również data: 2008.02.13 autor: Anna Ciesielska | | Serdecznie wszystkich i Panią Anię witam! Długo nic nie pisałam, gdyż teraz jestem mamą "do kwadratu", mam też nieco zaległości w czytaniu forum, ale już zabrałam się do odkurzenia zaległych postów. 2 m-ce temu urodziłam zdrową, dorodna córę 3400g, 53cm. W ciąży prowadziłam się "po ciesielsku", może nie w 100%, ale w 80-90% na pewno, miałam super wyniki badań nie biorąc suplementów witaminowych, co było dla mnie kolejnym dowodem na to, że pp działa! Poród był wspaniały, urodziłam b.szybko, ale co ważne dla mnie - pięknie czułam wszystkie skurcze, świadomie kierowałam swoim ciałem (do pewnego stopnia oczywiście!;)). Po pierwszym, skomplikowanym porodzie 4 lata temu, to był absolutnie poród moich marzeń. Ale najbardziej zaskoczyły mnie położne, które oglądając świeżo urodzoną córeczkę, z zachwytem orzekły, że mam "bardzo CZYSTE dziecko", poza tym "pochwaliły" wody płodowe i stwierdziły, że mam "piękne, ZADBANE łożysko" :)))! Pani doktor spojrzała z uznaniem i stwierdziła, że "od razu widać, że się dziewczyna zdrowo odżywia". Nie uświadamiałam jej co do sposobu mojego odżywiania, ale poczułam satysfakcję! Doszłam do siebie błyskawicznie, wypisano nas już w 3 dobie. No i cóż, Małgosię karmię piersią, już po miesiącu ważyła 1kg więcej, poza tym jest spokojna, pogodna, dużo śpi i niby wszystko OK. Ale od 3 tygodni obserwuję na jej buzi (policzki, czasem szyja i czoło) to pojawiające się, to znikające, drobne krostki z rumieniem. Obserwowałam, notowałam co i kiedy jem, i wyszło mi, że z jajami przewaliłam! Czyżby to była tzw. skaza białkowa?! Stosuję ostrożeń, ale najważniejsze jest jedzenie. Czy z mięsem (którego jem niedużo) też muszę uważać? Czy całkowicie wyeliminować jajka? Pilnuję się i nie jem nic kwaśnego (tylko jako przemianę w potrawach), zimnego i surowego, żadnych słodyczy (tylko czasem chleb z miodem), czerstwy chleb z masłem czosnkowym lub zwykłym i przede wszystkim duuużo gęstych zup i rosołki wołowo-indycze z polentą, itp. Z resztą dzwoniłam do Pani po poradę jak mała miała 3 tygodnie. Co więc z tymi jajami począć? A może coś jeszcze oprócz jaj szkodzi Małgosi? Ratuj Pani Aniu, a jak trza to przedzwonię :) Pozdrawiam bardzo! data: 2008.02.13 autor: Monika z Częstochowy | | Anito kochana,kajecik przygotowalam,olowek z pyszczydla mojej suni (o dziwo calkiem dobry) wyciagnelam ,a tu trzeba cierpliwie do jutra na wasowski rosolek poczekac.Ok ide podgrzac kartoflanke tez pychotka! data: 2008.02.13 autor: kolik51 | | Mamo Kaspiana, a może przed swoim pójściem spać przebierzesz Małego w nową pieluchę? Tak sobie głośno myślę:) data: 2008.02.13 autor: Anita | | Marto R.,ostatnio poleciłaś Kasi z Paryża, sklep.Podają tam również przepis na ziemniaki,próbowałaś ? Jestem ciekawa co by Pani Ania zmieniła,oprócz oczywiście kolejności...,bo wygląda to na "smakowitość".Pozdrawiam data: 2008.02.13 autor: Barbara | | Jeszcze raz witam
Mam kolejne pytanie prosze podpowiedzcie czy tak ma byc.
Zwiekszylam te ilosc cytryny do owsianki i wczoraj cos sie ruszylo.Tzn maly jeszcze prukal niezbyt pachnaco i zrobil kupke a dzis 2 wielkie kupki pierwsza jeszcze o nieprzyjemnym zapachu ale drugiej juz tak nie czuc .Kupki nie specjalnie geste.Maly ma tez kataru troche bo dzis w nocy znow mi sie przesikal.Wiec mysle ze przy imbirowce troche sluzu moglo z kupka zejsc i dlatego taka konsystencja i tym sie nie martwie.Napiszcie mi tylko czy tak wyglada jak sie z zastoju wychodzi bo nie wiem.
Co do przesikiwania mam jeszcze jeden pomysl mam nadzieje ze zaskutkuje.Wydaje mi sie ze robie blad podajac mu owsianke o 18 i potem do spania w butelce.Dzis sprubuje podac o 17 i o 19 wiec przez godzine moze sie wysiusia i w nicy tyle nie bedzie. data: 2008.03.13 autor: Mama Kaspiana | | Dziekuje za wiadomosc o garnkach! Pani Aniu czy mozna dla dziecka powyzej roku gotowac zupki rowniez na skrzydelku z kurczaka i z kasza jeczmienna zamiennie z gryczana niepalona? data: 2008.02.13 autor: Kasia z Paryza | | Jeszcze chciałam zapytać o ilość kwaśnego dla małych dzieci. O owsiance bylo wiele, a jak z zupkami? czy tez można kierować się zasadą że ok. łyżeczka cytryny na litr zupki? data: 2008.02.13 autor: Ewa S. | | Witam. Pani Aniu - dziekuje za rozmowe telefoniczną w zeszlym tygodniu. Przeziębienie mnie i córcię nadal trzyma. Mała ma się w miare dobrze, lekki katarek i czasem pokasłuje, ale rzadko. Ja nieco gorzej, ale już wiem że troche "grzeszylam", bo robiąc kanapki mężowi na kolacje podjadalam (niewielkie, ale zawsze) plasterki sera ż. Mam więc katar, lekko bolące gardło, czuję się zasmarkana, zakichana.. Córci podaję po kilka łyżek imbirowki, trochę rosołku, codziennie rano jadła czosnek duszony, oczywiście pozatym pełna dyscyplina, ew. małe ilości chleba czerstwego z masełkiem i imbirem jeśli się juz mocno domaga. Dzis juz nie dałam jej czosnku, tylko chleb z pasztetem. A ja to imbirowka 3 razy dziennie, wieczorem rosołek (czy tak można?), czosnku rano nie mam jak bo ide do pracy, czy zatem mozna go zrobić sobie po poludniu? Czy dobrze postępuje w moim przypadku i u córci?
Mam jeszcze pytanie o ilość mięska w ciagu dnia u 2,5 latki. Jak nie była przeziębiona to zjadała 2 razy dziennie miesko - po sniadaniu kanapke z pasztetem (miesko i jarzynki z rosolku) i miesko w gulaszyku, zupki na wywarze ale bez miesa. Teraz jak ma katar to jadla 1 x miesko tylko na obiad, zupka tez na wywarze miesnym ale bez miesa. Czy to wlasciwa ilosc mieska w jej diecie? Dziekuje i pozdrawiam! data: 2008.02.13 autor: Ewa S. | | Witam
Mam pytanko czy ja Kaspianowi moge dac polente z kaszy kukurydzianej np polana zupka?Bardzo prosze o odpowiedz. data: 2008.02.13 autor: Mama Kaspiana | | kLUSECZKI PYCHOTKA I NIE KLEJĄ SIĘ DO RĄK. TO BYŁO PYCHOTKA I DO TEGO GULASZ WOŁOWY.PALCE LIZAĆ.POZDROWIONKA DLA Pani Ani i wszystkich Formuowiczów.:) data: 2008.02.12 autor: Beata sz | | Witajcie:) a dzisiaj wpadł na mnie taki tekst:).....z Księgi Mądrości Mu....." Ogon jest jeden a muuuch wiele....znaczy to mniej więcej tyle, że wszystkich kłopotów od siebie nie odgonisz- niektóre muszą cię dosięgnąć i boleśnie ukąsić. Kto nie jest w stanie cierpliwie znosić ukąszeń losu, będzie coraz więcej czasu tracił na bezskuteczne wymachiwanie ogonem. I stopniowo wpadnie w obłęd, gdyż całą treścią jego życia stanie się unikanie nieuniknionego. Księga Mądrości Mu uczy, że zamiast się z nieuniknionym szarpać, lepiej mu się poddać i przeczekać. Ogon jest jeden, a muuch wiele....-powiada Mu i zaraz potem dodaje....ale wszystkie w końcu kiedyś odlatują.."
Cytat pochodzi z książki W.Cejrowskiego Rio Anaconda
Pozdrówka bardzo...widziałam dzisiaj wschód słońca w górach...cudo, cudo, cudo data: 2008.02.12 autor: Donka | | Pani Aniu,czy marchewkę ze strony 246 pierwszej książki, można zjadać codziennie ? Jest pyszna i bardzo dobrze się po niej czuję.Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.02.12 autor: Barbara | | Czy chodzi o kluski śląskie z małą dziurką pośrodku? Mnie się ciasto klei do rąk gdy za długo je wygniatam albo za świeże są ziemniaki.Najlepsze są ugotowane wczoraj albo rankiem a kluski robione wczesnym popołudniem. Oczywiście proporcja 3/4 ziemniaków i1/4mąkijest najlepsza.Ja dodaje same żółtka wychodzą mięciutkie, dziurki jak wymodelowane i nic do rąk nie przywiera. data: 2008.02.12 autor: ostróżka | | Serdecznie pozdrawiam wszystkich PP-owców. Czytam Was od tygodnia, a na Ciesielskiej jestem od roku. Ten rok to był rok wielkich zawirowań, a w zasadzie drogi przez mękę. Chodzi mi o słodycze. Postanowiłam nie dawać ich mojemu 4 leteniemu dziecku wcale. Co była za walka! Cała rodzina była na nie i nie pomagały tłumaczenia. U mojego syna zawsze podejrzewałam nadwrażliwość na cukier, a w związku z tym słodycze wszelkiej maści, z czekoladą na czele. Niestety brakowało mi silnej woli żeby tego dopilnować. Sama miałam problem ze słodyczami. Teraz sytuacja wygląda tak, że ja na ciasta, ciastka i ciasteczka w zasadzie nie mam ochoty, a piekę od czasu do czasu dla dziecka i może z przyzwyczajenia. A smakują mi tylko te nasze, już nie mówiąc o innych posiłkach. W zasadzie to lubię i nie szkodzi mi tylko to co zrobię sobie sama. Wszystko inne mi po prostu nie smakuje albo mi szkodzi. Natomiast większy problem mam z dzieckiem, a w zasadzie z dziadkami. Poczynili duże postępy i na 4 urodziny nie dostał żadnych słodyczy ale na codzień jest z tym problem. W przedszkolu też z tym ciężko, a zawsze to odchorujemy. Za mało mam stanowczości pewnie, pozdrawiam i dziękuję za to forum. data: 2008.02.12 autor: Justyna | | Anitko, a twoja dziurka chyba ok, co? ups. Robię ją palcem, ciacho mi się nie klei do palców, może to przez to jajko. (sprośnie to wszystko brzmi... hi hi - przynajmniej w moich uszach). Na czwartku pokażę ci jak jeszcze można ukulać kluchy, tu nie opiszę, bo nie umiem. :) * Magdo, ja stwierdziłam, że zastój, hmmm... :) Jak to się mówi, na forum jest wszystko. data: 2008.02.12 autor: Joanna - MamAsik | | Do tego co napisala Rene: WYBACZAMY TAKZE SOBIE! data: 2008.02.12 autor: Anita | | Szaliku, za duzo dolegliwosci, za malo informacji, sprobuj zadzwonic do p. Ani. data: 2008.02.12 autor: Jolik | | Pani Anito dzięki za rady.Poszłam do kuchni izamiast gotowac to zaczęłam prasowac.Teraz uradowana że mam prasowanie z głowy zrobie sobie imbirówke i jednocześ nie naleje wody do garnka i włącze gaz.Mój Anioł to był dzisiaj przy Pani i kierował Pani ręką coby Pani to napisała.No a przecież o wodzie to sama niedawno pisałam że ona spryciala ma pamięc.I wywiało mi z głowy. Serdecznie dziękuję Wam wszystkim za Zyczliwość. data: 2008.02.12 autor: ostróżka | | Tak Pani Ostrożko, ale tam w kuchni włączamy kolejny pstryk i gotujemy w dobrym nastroju, bo woda (baza naszego gotowania) to takie czary mary umie, że nasze nastroje odbiera i już je w sobie ma:) A wiec moze najpierw imbirowka, by postawic sie do pionu:) data: 2008.02.12 autor: Anita | | Teraz troche moich spostrzezen.Kaspianowi ostatnio pojawily sie takie zaczerwinione policzka jakby sie zgrzal.Tak to wyglada.Do tego problem kupkowy czyli o roznych porach i niecodziennie i nie specjalnie pachna.Joasia mi mwi ze to zastoj a wiec poszlam tym tropem.I znalazlam za malo kwasnego w owsiance to napewno to bo na 3l dodawalam 1 lyzeczke cytryny (strach przed kwasnym) a tu jak na zamowienie spadl mi z niebos poscik Rene z przepisem na owsianke ktora ona robi i tam jak byk stoi 1 lyzka na 1,5 litra.Dzieki Rene :)).Joasiu tu uklony tez w twoim kierunku bo mi radzilas ze daje sie 1 lyzeczke na litr ale ja sie balam przesadzic wiec tak co dzien troszku wiecej dawalam i obserwowalam siebie i malego.Mam nadzieje ze teraz wszystko wroci do normy. data: 2008.02.12 autor: Mama Kaspiana | | Pani Ostróżko, myślę, że z poczuciem wartości tzn jego brakiem lub niskim poziomem to się każde paskudztwo wiąże i wszelkie emocjonalne rozterki (a te wiemy przekładają się na zdrowotne). Niedawno zrobiłam sobie rachunek sumienia. Pojawiłam się kiedyś w drzwiach na Sw Marcinie nie z powodu choroby ciała (cos tam można zawsze znaleźć Kasiu;) a duszy. Płakałam, nad wszystkim. Pracą, relacjami z najbiższymi. Pani Ania zadała mi niedawno pytanie "a czemu płakałaś?". Odpowiedziałam "nad sobą" - to taki skrót myślowy (odpolityczniony;). A przecież chodziło o poczucie własnej wartości, które u z a l e ż n i a ł a m od otoczenia, a że z tatą nie tak jak bym chciała, a że z siostrą też na bakier, bo ona to czy tamto, a w pracy to już w ogóle, walka resztakami sił o mylnie rozumiane "godne" przetrwanie. Kiedy zrozumiałam co to akceptacja innych takimi jacy są, a i - przede wszystkim - akceptacja SIEBIE, a to naturalnie w oparciu o lekturę De Mello i liczne wykłady / rozmowy z Panią Anią, okazało się, że nie ma o co płakać, a już na pewno nie nad sobą, że jednocześnie wszystko jest ok. Bo jest jak ma być. Wystraczył pstryk w głowie, i inna perspektywa. Naturalnie, życie serwuje nam kolejne lekcje i spotykamy na swej drodze kolejnych nauczycieli. Ale pozostała wskazówka na przyszłość, jeśli z czymś, kimś idzie nam na bakier, nie tak - to zacznij od SIEBIE. Dla Pani cytat z lektury "Słuchaj Swego Serca": "Na początku trudno jest patrzeć na nieszczęścia perspektywicznie. Często najpierw długo mówimy: To nie jest część mojego scenariusza! Boże pomyliłeś sie! Zajmuje nam sześć miesiecy, aby się przyznać, że utrata pracy była w zasadzie częścią (Boskiego - to z Aniołów) planu". *** Asiu, a moja dziurka? :) *** Karuś, zajrzyj do archiwum, w okolice letnich turnusów Wąsowa, poczytasz wiele ciekawych postów - wspominek. Krótko mówiąc w Wąsowie jest BOSKO:) Rosołek napiszę jutro. Pozdrawiam:) data: 2008.02.12 autor: Anita | | Witam
JoasiuMamAsik dziekuje za pomoc.Goraczka Pawlowi spadla tzn wczoraj juz byla nieiwelka a dzis zerowa tylko oslabiony jest a ztym sobie poradzimy.Gardlo go jeszcze troche smyra ale tu ostrozen czyni cuda.Powiem ci ze wieczorem jak czytalam archiwum (posta po poscie czytam juz od jakiegos czasu) to znalazlam posta z porada jak radzic sobie z przeaznieciem u doroslych i starszych dzieciakow.Ale zbieg okolicznosci :)).Jeszcze raz dziekuje.
UluS.G tak tez wlasnie ostatnio pomyslalam i nawet do meza mowilam ze mnie to sie wydaje ze to dlatego ze on lakomstwem nie grzeszy i potrafi pojesc wiec juz o tym nie mysle.
Anito ja tez bym ten przepisik prosila.
Jade w marcu na kurs 1 stopnia i bebe nocowac w centrum powiedzcie mi czy cos ze soba zabrac oprocz spiwora? data: 2008.02.12 autor: Mama Kaspiana | | No tak ale skoro nasza świadomośc to wypadkowa emocji czyli równowagi narządów to znaczy że popełniam sporo błędów.Postanowiłam dac sobie na wstrzymanie i gotowac tylko to czego jestem pewna że ugotuje prawidłowo i czekac na konsultacje.Już niedługo.Wedle tego co w "myślach" pisze mam wyciszyć wątrobe a to umie zrobic tylko śledziona więc mam gotowac zupki na kolacje.Może wtedy się to katowanie siebie a także Was skończy.Oczywiście ostatnio się zaniedbałam z tymi kolacjami I tak doszłam do głównej myśli przewodniej o której P.Ania ciągle pisze "jak ci żle to nie myśl tylko idz do kuchni" I teraz ide gotować obiadek.Zyczę Wszystkim miłego dnia data: 2008.02.12 autor: ostróżka | | Siedzę sobie i czytam "myśli dające do myślenia" z książki Pani Ani.Mogłam częściej do nich zaglądac a nie skupiać się głównie na swoich wnętrznościach.Dobrze mi tak. data: 2008.02.12 autor: ostróżka | | Oj, owsianko,owsianko! Tyle wokół ciebie szumu, a wystarczy troszkę zupkę popilnować i już jest po krzyku.
Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.02.12 autor: Halina. | | Oglądam sobie czasami Super Nianię, można dużo ciekawych rzeczy się dowiedzieć :-) wiem, że nie jest źle z naszym dogadywaniem się, a ten incydent był teraz jednorazowy, zobaczymy jak będzie dalej. Dzięki za wskazówki i lekturę Marzeno z Lubonia. Pozdrawiam, również Panią Anię i forumowiczów. data: 2008.03.13 autor: Gabi | | No dobra kicham i parskam na przeszłość.Nie będę się czuła jak ta siostra Mary z 2 rozdziału "Przebudzenia"co to w oczy ją chwalili a za oczami mówili że jest beznadziejna.De Mello podał taki przykład a ponieważ moja szefowa ostatnio mnie kilka razy bardzo pochwaliła więc jak zamiast umowy dostałam świadectwo pracy to mnie złamało.Teraz też latając między piętrami z pampersem miseczką garnuszkiem wnuczką lub wnuczkiem robie to nie dlatego że moja synowa jest w potrzebie tylko żeby czuć się dobrze żeby udowodnic sobie że nie jestem niepotrzebnym zerem.W dodatku przyznaję ze skruchą że od miesiąca coraz gorzej sypiam i zaczęłam się obżerac w nocy chlebem.Ale już przestanę bo mi szkoda tej mojej wątroby.Muszę Pani Ani wspomniec że wyszły mi w/g lekarza Próby wątrobowe dużo lepsze niż 8 miesięcy temu.Lekarz był bardzo zadowolony do chwili kiedy mu przypomniałam że przecież nie zapisał mi żadnych leków oprócz propozycji zapisu na przeszczep.Opowiedziałam mu że stosuje diete według chińskiej teorii pięciu przemian.Uśmiechnął się i kazał przyjść za pół roku i żebym uważała z tymi nowinkami.Powiedziałam że to stara dieta a jej główne założenia mają 5000 lat.Nic więcej nie mogłam powiedzieć bo czekali inni pacjenci.I na tym koniec o mnie...................... Teraz chciała bym wrzucic tekst który mnie zaciekawił.Stare wygi z PP napewno powiedzą że to nic nowego ale może przyda się jakiejś świeżynce o krótkim stażu.Podstawowe obwody emocjonalne przekazywane są za pomocą genów kolejnym pokoleniom.Nadają zabarwienie wszystkim rodzajom naszej wiedzy.Najczęściej nasza pamięć pod działaniem emocji pracuje selektywnie, uwypukla nieproporcjonalnie niektóre fragmenty dostrzeganej rzeczywistości eliminując lub zacierając inne.Uzyskujemy w ten sposób fałszywe obrazy wydarzeń i osób ale odpowiadające naszym emocjom Jeżeli je podtrzymujemy jesteśmy na ich łasce, tworzą naszą mapę mentalną wedle której żyjemy i czujemy.Nie można walczyć z emocjami są od nas silniejsze ale możemy je w sobie rozpoznac.Pomogą nam w tym nabyte w procesie uczenia obwody pamięci,ludzka pamięć historyczna zawarta w książkach podaniach i w "radach Rene Joanny i innych potęg łącznie z Panią Anią"- przypis mój-Dzięki temu jesteśmy w stanie być bardziej świadomi siebie możemy własne emocje rozpoznać, obserwować je jakby z boku i szybciej się wyciszają.Nabranie dystansu do emocji a więc i do siebie to droga do wyzwolenia się z pod panowania emocji i pamięci przeszłości.Nazywa się to WOLNOSCIĄ OD ZNANEGO.I teraz powinno nastąpić PSTRYK. No to do miłego spotkania na forum data: 2008.02.12 autor: ostróżka | | Mamo Kaspiana moja 20-miesięczna córeczka też ma wciąż wielki brzuszek,to chyba nie świadczy o problemie.Te nasze maluszki dużo zjadają:) data: 2008.02.11 autor: Ula S.G | | Anito ja bardzo proszę napisz ten przepis na rosół na wiosenne rozterki;z góry dzięki.pozdrawiam data: 2008.02.11 autor: Ula S.G | | Pani Ostróżko, może nie powiem nic nowego, ale wiem jedno: coś się kończy, aby coś sie mogło zacząć. Miałam tak w życiu niejednokrotnie. Zdawało mi się, że to koniec świata, że co najlepsze, to już za mną...tylko dlatego, że to było takie znane i oswojone. A człowiek, jak to człowiek, boi sie zmian i niepewności tego, czego nie zna...I w każdej sytuacji udawało się znaleźć coś dobrego. Przypomina mi sie Ania z Zielonego Wzgórza: uwielbiała zakręty na drodze jak i w życiu, bo tam za nim na pewno czeka coś ekscytującego...A jak ostatnio czytamy w książce "Sekret", można to przyciągnąć odwiecznym prawem przyciągania...A z Pani postów widzę, wnioskuję, że postępowa z Pani kobieta i na pewno nie zasklepi się w jakiejś nicości i monotonii. To na pewno tylko chwilowe! czego szczerze Pani życzę! data: 2008.02.11 autor: Kamiczek | | pani anito, serdecznie prosze o przesłanie mi przepisu na ten rosołek z wąsowa na "wiosenne smutki" lub napisanie go na forum.mam jeszcze pytanko...jak wyglądał tydzień w wąsowie...rozkład dnia...gotowanie...wykłady....czy dużo można sie na nim nauczyć? z góry dziekuje za odpowiedz.pozdrawiam i zycze milego wieczoru data: 2008.02.11 autor: karuś (karolcia123@hotmail.com) | | Kasiu!To jest oczywiste tutaj dla wszystkich ,ze każdy może robić co chce.Chodzi tylko o to ,że ty pytasz i prosisz,a jak otrzymujesz odpowiedzi to sie z nich nieco nabijasz i sugerujesz ,że TY nie będziesz popadać w paranoje.Może zostaw trochę swoje przemyślenia tam gdzie one powinny być - we własnej głowie.Nie mów innym co maja robić.I może czytaj książki p.Ciesielskiej nie tylko tam gdzie są przepisy data: 2008.02.11 autor: dandelion | | Ok, Kasiu, ja się poddaję.... data: 2008.02.11 autor: Kamiczek | | Gotuję tylko wg PP od półtora miesiąca, chociaż książki Pani Ani czytam w od dawna. I mam do bardziej doświadczonych osób pytanie. Moj syn - 6 i poł roku miał półtora roku temu operację moczowodu,ponieważ żle pracowała mu lewa nerka. Z forum wiem, że nerki mają związek ze słuchem i u syna właśnie jest utrzymujący się niedosłuch. Jeśli to się nie poprawi w ciągu miesiaca , będzie trzeba mu wyciąć trzeci migdał- tak mówi pani doktor. No i właśnie: Czy jest coś, na co powinnam zwrócić szczególnie uwagę odnośnie naszego jedzenia? Dodam, że od niedawna syn ma zimne stopy i dłonie , czego wcześniej nie bylo. Dziękuję i pozdrawiam. data: 2008.02.11 autor: Szalik | | "...Westchnął cicho nasz koziołek i znów poszedł biedaczysko po szerokim szukać świecie tego, co jest bardzo blisko..." to oczywiście Koziołek Matołek. *****Pani Ostróżko, przecież nie lubiła Pani swojej pracy, więc o co chodzi? Jeśli Pani ją straciła, tzn. tak ma być i wszystko jest ok. Coś mi się wydaje, że choć przerobiła Pani mamę, nadal siedzi w poczuciu bardzo niskiej wartości, czyli chyba z tą mamą to tak nie do końca sprawa się wyjaśniła. Wszystkie, ale absolutnie wszystkie nasze problemy lub tzw. problemy mają swój początek w poczuciu braku własnej wartości. Z tego to już automatem wchodzimy w kata lub ofiarę. Wystarczy żeby nadeszło to PSTRYK, wtedy zaczynamy zupełnie inaczej myśleć i wcale nie przeraża nas bycie potężnymi ponad miarę o czym wspomniała Donka.Czyli jakakolwiek praca nad sobą i swoim TU I TERAZ musi zacząć się od zrewidowania poczucia własnej wartości.A z tym wiąże się jak najbardziej odcięcie się od przeszłości i zaakceptowanie jej ze zrozumieniem.Czyli wybaczamy wszystkim wszystko, absolutnie.I nie uzależniajmy naszego dobrego samopoczucia o tego czy nas ktoś pragnie czy nie. De Mello pisał dosadnie o złudzeniach, w których żyjemy: "..Inne złudzenie polega na tym, że zewnętrzne zdarzenia lub inni ludzie mogą cię zranić. Nie mogą. To ty im dajesz taką władzę nad sobą..." Ukłony data: 2008.02.11 autor: Rene | | Gabi, w kwestii wychowania dzieci, problemów wymuszania, napadów histerii polecam lekturę książek: Tracy Hogg "Język dwulatka", ale także Eichelbergera "Dobra miłość" "Ciałko" i inne oraz obejrzenie kilku odcinków Super Niani. Mi pomogły bardzo w zrozumieniu pewnych mechanizmów,bo jeszcze 4 lata temu byłam w tym temacie zupełnie pogubiona:-) Przy tym warto nie zapominać o słuchaniu swego serca i KONSEKWENCJI, bo KAżDE DZIECKO JEST WYJąTKOWE i tylko JEGO MAMA wie, co dla NIEGO NAJLEPSZE...tym bardziej, że wychowuje Je Pani sama...Miłość, przytulanie i konsekwencja w działaniu.Pozdrawiam i powodzenia w szukaniu swojego sposobu na swoje dziecko! data: 2008.02.11 autor: Marzena z Lubina | | Kamiczku bo mi sie chce, a na marginesie nie powiedzialam,ze PP uwazam za paranoje, niech kazdy sobie stosuje PP na tyle ile moze albo jak mu sie podoba. data: 2008.02.11 autor: Kasia | | Pani Ostróżko, ja na pani posta mam tylko jedną odpowiedź; pani Ani sprzed kilku miesięcy: "Omotana jesteś jak larwa sznureczkami – wszystkim coś dajesz, wszyscy z Ciebie ściągają. A gdzie jesteś Ty? Ciebie jeszcze nie ma, Ty się jeszcze nie urodziłaś, nie obudziłaś. Weź nożyczki, poodcinaj te wszystkie sznurki energetyczne i przeobraź się w pięknego motyla. Zacznij żyć i cieszyć się wolnością. Ty nic już nie musisz, jesteś wolna. A najlepiej przyjedź na konsultację. Z rozwoju duchowego nie zrezygnujesz, bo on w Tobie jest – już zaczęłaś się budzić." A na konsultację zdaje się pani już wkrótce jedzie, prawda? :) Tak z odległości i tego, co się z forum można było o pani dowiedzieć, to z kolein wykopały panią Anioły i w sumie tylko się skupić i zacząć zbierać z radością do kupy. Z radością i ufnością. * Tej ufności to ja życzę równie serdecznie Alicji z P. ;) Taka przegrzana osoba może odżywiać się "po Ciesielsku" i ty dobrze o tym wiesz. Ale sama musi tego chcieć i sama musi szukać odpowiedzi co jak i dlaczego. A najlepsze dla takiej osoby będą oczywiście super zrównoważone, miksowane zupki na cielęcinie. Prawda? Normalnie jak dla dzieci. hihi * Zauważyliście cytat Donki? Prawda, którą można wyłapać i z innych myśli, ale warto się nad nią skupić, polecam. data: 2008.02.11 autor: Joanna - MamAsik | | Kasieńko,nie mogę zjeść owoców,wypić zimnej wody itd. bo nie chcę i nie mogę;) Po zjedzeniu jabłka,ciastka mam za pare minut katar,leci z nosa i tyle.Po czekaladzie zaczynam się drapać po nogach czasami po innym jedzeniu mam mega zgagę.Jak trzymam się PP to jest dobrze;)
Kasiu,dobry rok temu byłam naprawdę w opłakanym stanie i możesz wierzyć lub nie ale lekarze nie wiedzieli skąd takie objawy i dlaczego.Jak chcesz to poczytaj moje błagalne posty o pomoc ale uprzedzam ,ze to nic miłego.Wiesz,jestem młodą osobą i ciężko mi było tak żyć a PP... no kurcze,wiem ,że to zabrzmi szalenie wzniośle ale pomogło i chwała P. Ani za pomoc.
Co do restauracji to stare jadło niestety ale mi sie służy jest bez przypraw i mam wrażenie ,że jem papier.Jasne,że się zdaży wypad na pizze ale są późniejtego efekty.Znajomi już wiedzą co mi szkodzi a ja wiem ,że po takim jedzeniu usłyszę "setkę prosimy dla koleżanki bo musi się jej "to" przegryzć "
Kasiu organizm sam wie co chce , co może, co mu służy... mój wie ale czasami diabeł mąci mi w głowie czy coś takiego jak to kiedyś w rozmowie telefonicznej ujęła P.Ania(kiedy zjadłam lody i miałam mega opryche;)
Ja wiem,że mi to jedzenie służy i pomogło ale jak ktoś nie ma potzreby ,chęci i przekonania to nie ma co na siłę pzrekonywać.Jak będziecie na krawędzi to zaczniecie szukać;) a wtedy na forum i droga PP...;)
Ciepło pozdrawiam z pod czerwonego koca bo też mi ten kolor służy;) data: 2008.02.11 autor: Agata | | co do kaszy Jaglanej....Pani Ania napisała w listopadzie 2006r że jaglanka jest śluzotwórcza więc lepiej chyba jej dzieciom nie dawac szczególnie zimą kiedy łatwo o cieknące noski i kaszelki.Tak to sobie zapamiętałam i zapisałam ze względu na moje wnuczki data: 2008.02.11 autor: ostróżka | | Pani Kasiu niech Pani przeczyta książki tam wyrażnie pisze dlaczego nie powinniśmy zajadać się jabłkami i czemu dla dzieci są nie wskazane.Mam wrażenie że Pani tylko te książki tak "przeleciała"i skupiła się głównie na przepisach.Pozatym ja też "mieszkam w mieście gdzie w sklepach są jabłka" a oprócz jabłek są też czipsy.Czy to by znaczyło że jak nie jadam czipsów to wpadam w paranoje? A czym się o tej porze roku różnijabłko od czipsów.chyba tylko wyglądem i zapachem bo reszta to chemia.Gdzie ma Pani teraz zdrowe jabłko które warto zjeść, ono ma tylko wygląd. data: 2008.02.11 autor: ostróżka | | Witam, zrobiłam w weekend żeberka na słodko. Bardzo smaczne choć jak dla mnie mięska było tyciu tyciu - oj, bo ja wykrawam na talerzu wszystkie tłuszcze. Dzieciom też zawsze tak wykrawałam, a wczoraj chłopaki (jak chłopaki), bez moich sugestii, wszystko do kosteczek poobgryzali, a więc było mniam :) I taki inny niesamowity smak, pewnie od miodu i przyprawy 5 smków (z http://www.domsmakow.pl:) Ugotowałam też pierwszy rosół "na wiosenne rozterki", nazywany słusznym, do popijania, wyszedł wyśmienicie:) Klarowny, żółciutki, smakowity, przyprawiony wyraźnie, choć w zasadzie słodki:) Przepis dostałyśmy w Wąsowie, jeśli ktoś chce, napiszę:) *** Kasiu, każdy z nas idzie swoją drogą:) Dużo pisałaś z dziewczynami. Jednym pasuje PP, innym nie. Jednym wystarczają książki, inni tylko czekają na nowe wskazówki:) Wspaniale, że sięgnłaś po Pięć Przemian mimo, iż rodzinę masz zdrową. Ale cóż, gotowanie i jedzenie "po cisielsku" to tylko wierzchołek góry lodowej:) Może ciągnie Cię do nich jakieś przeczucie, że warto? Bo warto:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie. PS Joasiu, jeśli uznasz, że pytanie nie jest głupie:P, napisz proszę jak robisz te dziurki w kluskach:) Palcem mi nie wychodziły, ale to może przez jajo:) data: 2008.02.11 autor: Anita | | Jolik jeszcze raz dzięki pozdrawiam. data: 2008.02.11 autor: Gabi | | Gabi, tak jeszcze przejrzalam nasza wymiane postow i napisze wprost, bo aluzji nie lapiesz. Jak Ty sie kobito 'starasz zeby dlugo nie plakala', to bat juz wisi. Rozpoznaj PRZYCZYNE, bo jak spadnie, to sie zdziwisz. I prosze przeczytaj raz to co napisalam, bo to -em/-am bylo tylko po to zeby nikt nie wiedzial ktore z nas jak reaguje :). data: 2008.02.11 autor: Jolik | | Pani Ostrozko, na bezdrozach sa czesto piekne widoki oraz ciekawe i inspirujace przezycia :). I tego pani zycze :). data: 2008.02.11 autor: Jolik | | Gabi, nawet mlodsze dzieci probuja na ile moga sobie pozwolic, ale jesli sytuacja sie powtarza, to najczesciej swiadczy niestety o braku konsekwencji u rodzica, ktorego to dotyczy. Czasem wystarczy raz pozwolic na cos na co zwykle nie pozwalamy i... bat na wlasny tylek sam sie juz kreci :))) data: 2008.02.11 autor: Jolik | | Kasiu, bo forum traktuje o PP, a skoro Ty uważasz to za paranoje, to stąd pytanie: po co Ty tu? data: 2008.02.11 autor: Kamiczek | | Agatko a moze idz do takiej restauracji na jaka ty i twoje towarzystwo macie ochote?
Kochane baby, nie najerzajcie sie tak na mnie, zadaje pytania i szukam w archiwum, na czesc pytan znajduje odpowiedzi a na czesc nie, moglabym ich tu zadawac tysiace, niektorych nie zadaje, widac nie tylko mnie sie przydal watek o owsiance, tez sprobuje gotowac 20 min wieczorem a rano tylko doprawic, swietny pomysl, powiedzcie jeszcze tylko o co chodzi z kaszka kukurydziana i jaglana? Czy nie dodajecie ich bo sie wam przypalaja czy sa jakies inne powody? Jaglana jest podobno super hiper dobra, a czytalam post w ktorym P Ania odradzala jaglana w owsiance.
Tak na mnie napadlyscie to wam wytlumacze, nie przestrzegam PP calkowicie, danie dziecku jablka mnie nie stresuje i jak mnie moj synek o nie prosi to je mu daje. Mysle,ze np, nie danie dziecku owoca w ogole jest paranoja, biorac pod uwage to,ze zyjemy w miastach gdzie w sklepach mozna je kupic i kazdy je zjada i lubi, a szczegolnie dzieci. W zyciu jest tez cos takiego jak przyjemnosc, a ze moja cala rodzina jest zdrowa i nie mamy nigdy zadnych nieprzyjemnosci po jedzeniu, wiec sobie pozwalamy na przyjemnosci. Nie wiem kto z was daje dziciom jablka a kto nie i nie interesuje mnie to, wiec o nikim tutaj nie mysle, ze jest paranojakiem. Robcie sobie co chcecie. To ze ja daje dzicku jablko to jest powod zeby mnie pytac po co zagladam na to forum??? Zadaje pytania na ktore nie znajduje odpowiedzi, jak ktos mi nie chce odpowiedziec to niech nie odpowiada. data: 2008.02.11 autor: Kasia | | Pani Joanno niestety nie przekułam mojego bezrobocia na pozytyw.Właśnie uświadomiła mi Pani moje rozdwojenie.To bardzo przyjemne być w domu mieć czas na uszycie wnusi patchworka w misie i pieski na "artystyczne" łaty na wnuczka spodniach.Na zabawe i spacerki. No i na tybetańskie rytuały bez porannego pośpiechu.Ale nie mogę pozbyc się uczucia że ktoś wbrew moim oczekiwaniom i woli zepchnął mnie ze znanego gościnca na bezdroże na którym muszę swoje miejsce odnależc zagospodarować i nadać sens.Narazie czas spędzam głównie na dogadzaniu wszystkim i tłumieniu gniewu .ze wytrącono mnie z utartej koleiny, że się dałam wytrącic. Przyglądam się otoczeniu podejrzliwie i czekam kto mnie zaczepi zarzutem że żyję sobie wygodnie mam czas i jeszcze gar przypale.Chyba mi przyjdzie zniknąc z forum żeby tu cos nie narozrabiać. Czytanie Sekretu nie wchodzi w rachube ta książka przypomina mi czasy kiedy do mojego domu pukali dystrybutorzy firmy Amway.Te pyskacze chcieli mi wmówić że moja praca nie ma sensu .Połowe biblioteczki w domu mam zawaloną literaturą pozytywną.Niektóre z nich bardzo lubie np.Luize Hay lub Prince Mulforda lubie też Napoleona Hilla ale tak naprawde ruszył mnie dopiero arkusz radykalnego wybaczania książki o Hunie NLPi De Mello. Na arkuszu przerobiłam problemy z mamą.To po prostu cudowne. Odeszło jak ręką odjął.Teraz powinnam na arkusz wrzucić siebie ale zwlekam .na razie nie doszłam czemu Może dlatego że budzi się we mnie przekonanie że albo nie ma winnych albo ja jestem głównym winowajcą.To pierwsze przekonanie że nie ma winnych jest trudniejsze do przyjęcia niż że wina jest po mojej stronie. O rety przepraszam za wprowadzenie moich zawirowan na forum chciałam tylko Pani Joasi odpowiedziec pare słów a zrobiło się z tego nie wiadomo co. No ale macie mnie teraz jak na dłoni i nie skasuje tego..Uściski tulki i pozdrowienia dla wszystkich. Może się pomału nawróce. data: 2008.03.13 autor: ostróżka niepoukładana znowu | | Kasiu z Paryża, polecam Ci sklep internetowy http://stank.abc24.pl/ Na mejle odpowiada niejaki pan Marian - bardzo uprzejmy i rzeczowy. Dogadaj się z nim na temat przesyłki garnków za granicę. Pakują je na podróż świetnie, na pewno wytrzymają, to pewnie tylko (albo aż) kwestia ceny. I koniecznie zapytaj co Ci może zaproponować z poza tego co widać na stronie - ich asortyment jest dużo większy. Sama kupiłam tam zestaw "pyza" we wzorze, którego nie było "wystawionego", pan przesłał mi zdjęcia dostępnych wzorów. Szczerze polecam. Pozdrowienia data: 2008.02.11 autor: Marta R. | | Ależ pani Ostróżko kochana, a czy ja podkreśliłam, że się pani nie chce? Absolutnie nie!!! :) Tylko, tak, żeby było wiadomo, że dzieciom to jednak lepiej poładować ogień przez 40 minut. To takie moje klasyczne ortodoxyjne podejście do gotowania dzieciom. :) Niepracująca babcia z czasem dla wnuków - pięknie prawda? Już to "niepracowanie" przekuła pani z negatywu na pozytyw? Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.02.11 autor: Joanna - MamAsik | | Dzięki Jolik. U nas nie mam tego typu problemu, a nie mówiłem/am, bo sama wychowuje dzieciątko. Jak takie coś się wydarzy to ją pocieszam i przytulam, staram się żeby długo nie płakała. Czytałam, że to jest świadome zachowanie dziecka, np. jeżeli chce coś wymusić, ale u takiego malucha!!! Pozdrawiam data: 2008.02.11 autor: Gabi | | Pani Ostróżko, zapewniam, że ta owsianka gotowana 20 min i spulchniana 15 min jest niebem w gębie i w żołądku. Właśnie mi się gotuje na rano i już się na nią cieszę. Ja zawsze gotuję pierwszą część wieczorem, potem stoi i pęcznieje w najlepsze do rana, rano wrzątek, miód i przyprawy i zagotowuję 5 minut. Jest lepsza, niż taka całkiem na świeżo, bo bardziej "przegryziona". Życzę pysznego! data: 2008.02.11 autor: Kamiczek | | Lida (biał. Ліда, lit. Lyda) – miasto na terenach dzisiejszej Białorusi, niegdyś w granicach I Rzeczypospolitej. Miasto powiatowe. W BSSR i Białorusi centrum rejonu lidzkiego. - to masz nowe znaczenie ;)
Jak nieopierzony? aż tak moje mizerne opierzenie na głowie jest widoczne? ;)
milkne i pozdrawiam.
ten kurs to przezycie duchowe :) data: 2008.02.10 autor: Nicram z Khonsu | | Pani Joanno MamAsik nie wątpię że Pani jest spryciula i daje Pani radę mimo dwojga dzieci i że się Pani "chce".I jeszcze udziela Pani porad na forum. Moje wyrazy uznania. Ale ja przecież nie napisałam że nie chce mi się pilnować owsianki.Napisałam tylko że miewam chwile zawirowań i w ciągu ostatniego roku 3 razy ją przypaliłam.Niestety nie jestem ideałem i moje wewnętrzne zdyscyplinowanie czasem "siada" Nie ma też niczego złego w tym że ucieszyła mnie wiadomość że można gotować tylko 20 minut i dalej robić tak jak pisze Pani Jolik.Dotychczas gotowałam 40 minut i odstawiałam na 15 min, do spulchnienia.A że mamy małych dzieci muszą dawac radę to wiem i wiem że to ciężko bo sama miałam troje a teraz mam blisko dwoje małych wnuczków które bardzo lubią być u babci w dodatku od miesiąca nie pracującej . Pozdrowienia data: 2008.02.10 autor: ostróżka | | Nicram:) ja Cię proszę! Więcej szacunku do imienia mego, hihi. Oprócz historii w wydaniu mojego Dziadka (to Jemu zawdzięczam swoje imię), to była również kraina starożytna o zbliżonej nazwie. Lidia i sklep... o zgrozo:)!!! data: 2008.02.10 autor: Lida | | Gabi, placz nigdy nie jest bez przyczyny, ja pisalam o ewentualnym zlym zrozumieniu przyczyny. A tak a'propos uderzen sie dzieci itp. Dwoje rodzicow tego samego dziecka, uderzenie podobnej bolesnosci. Reakcja nr 1: co cie boli, gdzie cie boli, bardzo cie boli? lub a nie mowil -am/-em.
Reakcja nr 2: przytulenie, po uspokojeniu sie dziecka pytania. 1: placz az do zanoszenia sie, 2: placzu troche i konstruktywne odpowiedzi dziecka na zadane pytania. data: 2008.02.10 autor: Jolik | | "....najbardziej boimy się nie tego, że do niczego się nie nadajemy, ale tego, że poczujemy się potężni ponad miarę. To nasz światło, nie mrok, najbardziej nas przeraża.
Pytamy samych siebie: czyżbym mógł być tak błyskotliwy, wspaniały, utalentowany i cudowny? A dlaczego nie? Jesteś dzieckiem wszechświata. Udając, że jesteś mały nie przysłużysz się światu. Nie ma sensu kurczyć się po to, by inni ludzie nie czuli się przy Tobie niepewnie. Narodziliśmy się po to, by manifestować chwałę wszechświata, która w nas istnieje. Nie w niektórych z nas, ona istnieje we wszystkich.Pozwalając aby jaśniało nasz światło nieświadomie dajemy innym pozwolenie na to samo.A gdy wyzwalamy się z naszych lęków, nasza obecność automatycznie wyzwala innych...." Marianne Williamson
Wczoraj miałam okazję poznać ten tekst, przesyłam więc dalej wiedząc jaką moc mają słowa.
Pozdrawiam z dobrymi intencjami data: 2008.02.10 autor: Donka | | Jolik u nas rzadko płacz pojawia się bez przyczyny, mogę rzec że prawie w ogóle, płacze kiedy np. się o coś uderzy jak to małe ruchliwe dzieciątko. Jak była mniejsza to jej się zdarzyło kilka razy zanieść, no i teraz? Zaraz będzie kończyć półtorej roczku. Pozdrawiam. data: 2008.02.10 autor: Gabi | | 1(demon) i 15(anielic) :) tak z tymi aniołami było + Archanioł, czyli p. Ciesielska ;))
najsmieszniejszy jest sposób w jaki zapamiętałem imię (jako, że mam skleroze imienna to zawsze musze osłuchać się bądz znależć sposób na zapamiętanie).. LIDL (ten sklep) = Lida ;)
pozdr i do czwartku.. data: 2008.02.10 autor: Nicram z Khonsu | | Kasiu! Może to nie Twój czas, by zacząć "przygodę" z PP. Daj sobie czas, poczytaj, poszperaj, natknij się na to co do Ciebie chce dotrzeć... Bądź czujną Mamą. I powinnaś powoli zacząć rozumieć, nie zaś zrozumieć (na to trzeba lat, doświadczeń i nie wiem czego jeszcze). Spokojnie! Nie nadymaj się i nie oceniaj:) To do czego każdy dochodzi jest w swoim czasie i miejscu. Powodzenia!* Nicram:) gdzieżbym śmiała zastępować Twoją Mamusię! Jest wyjątkowa i jedyna! A do Anioła daleka droga... ale ok! jest mi bardzo miło. Jesteś "nieopierzony" i to jest w Tobie fantastycznie świeże i sympatyczne. To sobie pokadziliśmy... Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom kursu I stopnia, za inspirację, za to że są i że owiasianka jakoś tak lepiej smakuje. Dziękuję Pani Ani! Było cudownie! data: 2008.02.10 autor: Lida | | Kasiu, raz chcesz porady, potem tę poradę traktujesz jak popadanie w paranoję...jesteś dobrze zakręcona! Ja Ci powiadam: chcesz, żeby dzieci dobrze jadły, ale wygląda na to, że ładujesz im tyle wątpliwości i złej energii do tego jedzenia, iż nie może to być dla nich dobre. No i zacznij od siebie...twoje wypowiedzi nie świadczą o tym że jest Ci dobrze tak, jak piszesz... data: 2008.02.10 autor: Kamiczek | | Kasiu!Twoje posty są niecierpliwe i niegrzeczne w moim odczuciu.Sugerowanie,że uczestnicy forum są paranoikami jest - eufemistycznie rzecz ujmując - nieeleganckie.Nie ma obowiązku uczestniczenia w forum - jeśli masz książki i nie interesują sie modyfikacje wprowadzone przez panią Ciesielska - po co w ogóle piszesz?Zostań przy książkach i tyle. data: 2008.02.10 autor: dandelion | | Nicram, tia, zdaje się, że "moja siostra" odzyskuje tożsamość i staje się po prostu Lidą? To miło, miło. A podobno na kursie to więcej niż jeden Anioł był. :) * Igo, gotowych potraw nie mrozimy, a i z innego typu mrożonek nie korzystamy. Zdarza się wrzucić do domowego zamrażalnika świeże mięsko jeżeli jest taka potrzeba, ale to wszystko.* Pani Ostróżko, a my mamy maluszków dajemy radę tym naszym dzieciokom tak długo mieszać w owsiankowym garze jeśli jest potrzeba. :) I owsianka gotuje się równe 40 minut. Choć ten czas gdy płatki pęcznieją jest niesamowity i płatki, które nie są miksowane wychodzą przepyszne. * Kasiu, a bądź ty sobie jaka chcesz, nie popadaj w nic. Tylko zechciej zacząć korzystać z archiwum i trzymaj przy sobie swoje zawirowania i nie wpuszczaj wszystkich na forum. Czy dodasz jabłko czy nie - jest to tylko twoja prywatna sprawa. Podobnie jak marchewki - ich wielkość i pochodzenie. ;) data: 2008.02.10 autor: Joanna - MamAsik | | Gabi, a moze zle odczytanie przyczyn placzu powoduje, ze on sie wzmaga + Twoja bezsilnosc wobec tego, ze nie wiesz o co chodzi? Przy placzu zwlaszcza dziecka, ktore nie potrafi mowic trzeba wiele spokoju zeby dojsc dlaczego sie pojawil. data: 2008.02.10 autor: Jolik | | Zuzo :) nie mam na ten temat zdania :), ale wiem jedno -- szkoła nie jest od uczenia taktu, a rodzice ;) szkoła daje wiedzę - rodzice całą resztę..
MamoAsik :D - masz b.fajną siostrę:D opiekowała się mną niczym mamusia, taki zmaterializowany Anioł Stróż :D haha i nawet pamiętam już jej imię ;) haha to teraz podpadłem:D, a jutro jej Twoje kluchy ślunskie ;) data: 2008.02.10 autor: Nicram z Khonsu | | Jolik dzięki za to że Pani myśli i pisze ja gotowałam owsianke 40 minut trzy razy przypaliłam a dwa garnki do wyrzucenia nie da się doczyścic ale ja rozumiałam że trzeba 40 min. to 40, słowo święte i inaczej być nie może ,stałam i mieszałam a teraz tylko 20 minut i 15 na napęcznienie no i potem zagotować z resztą przypraw cynamonem imbirem i kardamonem.Forum jest też dla takich niekumatych jak ja ale owsianka jest pyszna i warta zachodu i nawet tych przypalonych garnków.I jeszcze słówko do Pani Kasi jak się pobuszuje w archiwum to można wielu rzeczy się dowiedziec i rade znależć niemal na wszystko czego ja jestem przykładem a Kamiczek też o tym wyrażnie pisze. data: 2008.02.10 autor: ostróżka | | Czy ktos z forumowiczow mieszka we francji i kupil tu emaliowane garnki?
Gdziekolwiek pytam, kazdy sie na mnie patrzy jak na wariatke i mowi,ze takich nie maja. data: 2008.02.10 autor: Kasia z Paryza | | Nie znalazlam nic na forum o zamrazaniu domowych potraw. Czy ktos wie jak to jest z zamrazaniem np. klopsikow i innych obiadowych dan? data: 2008.02.10 autor: Iga | | Dzieki Jolik za odpowiedz, bo dla mnie to nie jest takie jasne, ze pecznienie rowna sie z gotowaniem.
EEE ja to chyba bede i tak dodawac to jablko, jestem daleka od popadania w paranoje. data: 2008.02.10 autor: Kasia | | Agatko dziekuje ci za mila forme twojej wiadomosci, ale ja nie chce wcale zmieniac swojego swiata, jestem szczesliwa i zyje mi sie bardzo dobrze, chcialabym tylko miec poczucie,ze dobrze jedza moje dzieci i do tego daze, bardzo po malu. data: 2008.02.10 autor: Kasia | | Witajcie mam pytanie od czego może dziecko się zanosić, kiedy płacze, czym to jest spowodowane, wie ktoś z forumowiczów może? Zdarzyło nam się to kilka razy, nie wiem czy to jakieś moje urazy w psychice, czy jest jakieś inne podłoże takich zachowań, z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam wszystkich. data: 2008.02.10 autor: Gabi | | Witam. Chciałabym dodać parę słów o "Sekrecie", za który jako zadaną lekturkę pilnie się zabrałam, ale po paru stronach książka ostro mnie zezłościła. Bo jakże to pani Byrne pisze tu o odkryciu jakiegoś sekretu, a w rzeczywistości pisze o sprawach o których od wielu lat można przeczytać u Loise Hay, Deepaka Chopry , Anthony Robbinsa i setki innych autorów. Mówią o tym ludzie na kursach Silvy, Davida Neenena , Ewy Foley i oczywiście pani Ania. Niezłe zagranie marketingowe, ładnie wydana książka i do tego jeszcze film. Gdy opadły emocje , chwyciłam jeszcze raz za książkę i przeczytałam do końca. Dlaczego tak się zezłościłam? Myślę że dlatego,że wszystkie sprawy opisane w Sekrecie były mi znane od lat i "sekret" doskonale funkcjonował w moim życiu, ale z narodzinami dziecka cała moja wiedza poszła w kąt i zakręciłam się totalnie , zapominając o wszystkim wg dotychczas żyłam.Teraz już się nie złoszczę i cieszę się,że ta ładnie wydana książeczka pomogła mi pewne sprawy poukładać na nowo, czas wracać do Porządku. Myślę,że warto zaglądać do takich książek i choć odrobinę wyciągnąć dla siebie.Oczywiście z dystansem do chciejstwa o którym pisały już dziewczyny w odniesieniu do tej książki.
Mam jeszcze pytanie , czy osoba silnie przegrzana z przeenergetyzowana wątrobą (diagnoza lekarza TMC)może odżywiać się po Ciesielsku. Mam na myśli picie kawy z przyprawami, imbirówkę, chlebek z czosnkiem. Wiem ,że pani Ania inaczej patrzy na energię wielu produktów niż specjaliści od TMC. Czy imbir rzeczywiście tylko rozprasza, czy też może doprowadzić do przegrzania.Pozdrawiam data: 2008.02.10 autor: Alicja z P. | | Kamiczku,dzięki wielkie.W archiwum wyszukałam post chyba od P.Ani ,że też indyjska.Buziaki wszystkim... data: 2008.02.10 autor: Agata | | W zwiazku z tym, ze naszla mnie ochota na slodkie, wyprobowalam chlebek z miodem zrobic PP. Czyli chleb, maslo, imbir, odrobina soli, pare kropel cytryny, troche kurkumy, miod i znowu imbir. Pewnie nie jest bardziej poprawny niz tylko z imbirem, ale smakuje rewelacyjnie. Pozdrawiam serdecznie data: 2008.02.09 autor: Magda z Aachen | | Kasiu, wydaje mi się, ze czas, jaki poświęcasz na pisanie pytań i wyczekiwanie na odpowiedzi na nie równa sie mniej więcej temu, który spędziłabyś na solidne "przerycie" forum. Jak mówiłam, wiedza zdobyta własnymi siłami, doświadczana na sobie bardzo rozwija i kształci. A wiec: do dzieła! Pleaeaease.... data: 2008.02.09 autor: Kamiczek | | Agato, ja bym stawiała na indyjską, bo tam jest więcej "naszych" składników jednak....meksykańska jest pyszna, ale głównie ostra. Pozdrawiam data: 2008.02.09 autor: Kamiczek | | Kasiu, sorry, to prosty rachunek 20 min.+15 (na napecznienie)+ 5 na zagotowanie = 40. Tylko tak pomyslec troche trzeba. data: 2008.02.09 autor: Jolik | | A teraz pytanie z innej beczki;)
Jutro będę w łodzi na spotkaniu, mam do wyboru restauracje indyjska lub meksykańska.Co lepsze,co bezpieczniejsze,indyjska?
Oczywiście imbirówka w termosie i pieprz w torecbe;) ale zjeść coś wypada;0) data: 2008.02.09 autor: Agata ;o) | | Kasiu to nie Magda napisała Ci jak to określiłaś "przykazania". Przepraszam ale pisałam tak szybciachem i nie podpisałam sie.Kasiu,wybacz mi szczerość ale już chyba dość było o owsiance... musisz czytać,czytac ,czytac , szperać w archiwum i wtedy pytać.Tak mi się wydaje ale może się mylę hm... tylko pomyśl jak będziesz pisała na forum rok czy dwa i jak wtedy reagowała byś na takie pytanie?
Ja mam za sobą ciężką drogę;) bo obrażałam się na PP i na forum ale wracałam ,przepraszałam ... bo nikogo nie zmusze do lubie mnie ani do odpisywania ani do akceptowania czegoś co komuś nie odpowiada.
Czasem tzreba się wyciszyc ,wypłakać jak jest taka potrzeba,nie pisać na forum pod wpływem emocji bo później są hm... wzajemne docinki.PO co to, przecież chyba nie chodzi nam io to aby wytykać kto co powiedział ,jak się spojrzał i czy się uśniechał jak to pisał czy nie.
Ps. Kasiu, ja naprawdę chciałam Ci pomóc,przepraszam jak to źle odebrałaś;) Tulki,ciepłe i serdeczne... data: 2008.02.09 autor: Agata | | Kasiu, to, co napisałaś Magdzie, dokładnie pokazuje miejsce, w którym się znajdujesz. Jeśli chcesz zmienić świat, zmień siebie, jeśli masz problem - rozwiązanie jest w Tobie i nie szukaj winnych w zewnętrzu. Przeczytaj dokładnie ostatni post Pani Ani, w którym z wielką cierpliwością wyjaśnia Nefeli, jak nad sobą pracować. To dotyczy również Ciebie, bo jesteś na samym początku tej drogi.*** Batmarku, myślę, że to forum z przepisami to nie do końca właściwy pomysł - Pani Ania delikatnie Ci o tym napisała. Rozumiem Twoją intencję, ale w PP naprawdę chodzi o coś więcej niż gotowanie. Wydaje mi się, że taka forma forum, gdzie trzeba włożyć trochę wysiłku, żeby odnaleźć poszukiwaną informację, nie jest przypadkowa. Takie teraz czasy, że wszyscy wszystko chcą mieć na tacy, wszystko się wszystkim należy, wszystko jest na wyciągnięcie ręki. A mam wrażenie, że Pani Ani chodzi o to, żebyśmy zaczęli trochę inaczej myśleć i funkcjonować i nie próbowali chodzić na skróty. Rzadko się spotyka takie podejście i myślę, że to bardzo cenna lekcja. Oparcie się komercjalizacji, myślenie po swojemu, szukanie własnych dróg to dzisiaj prawdziwe wyzwania, a gotowce temu nie sprzyjają. No a poza tym, po co chcesz zamieszczać przepisy z książek, skoro wszyscy je mamy? Przemyśl to jeszcze raz:) *** Firanko, dzięki za linka z horoskopem na nowy rok:) Pozdrawiam! data: 2008.02.09 autor: Jagoda | | Kamiczku dziekuje za ten przepis, ale powiedz mi dlaczego tylko 20 min ma sie gotowac, skoro Pani Ania pisze,ze zeby platki byly przyswajalne trzeba je gotowac 40 min i czemu ma sluzyc wylaczenie gazu na 15 min i potem tylko zagotowanie? data: 2008.02.09 autor: Kasia | | Magdo swoim dieciom dawaj lekcje zycia,jak nie chcesz pomoc to swojego czasu nie marnuj na wypisywanie przykazan, a mojego na czytanie tego.Wszystkim innym dzieki za pomoc. data: 2008.02.09 autor: Kasia | | Eee...Zuza, poczucie humoru nie może być mylone z brakiem taktu. Tylko osoby bez odpowiedniego dystansu do siebie tak to odbiorą. Bez tego chyba daleko nie zajdziemy, bo będziemy się zacietrzewiać na każdym kroku. A jak nie obrócimy swojej potyczki w żart, to będziemy się ciągle wszystkiego bać. Pozdrawiam data: 2008.02.09 autor: Kamiczek | | Kasiu, miksujemy w smaku slonym, bo prad 'jest slony' :), patrz woda gotowana w czajniku elektrycznym :). ***Pani Zuzo, z tym taktem, to trzeba troche uwazac moim zdaniem. Czasami zbytnie przejmowanie sie uczuciami innych osob moze doprowadzic do tego, ze zaczynamy patrzec na siebie przez pryzmat tego co inni o nas sadza. Trzebaby uczyc jednoczesnie roznicy miedzy taktem, a podkladaniem sie. data: 2008.02.09 autor: Jolik | | Do Nicrama z Khonsu.Śledzę forum i zgadzam się z Tobą,że w podstawówce należy uczyć prawidłowego myślenia.A co sądzisz o nauce taktu?Pozdrawiam data: 2008.02.09 autor: Zuza | | "Proszę na 1,5 l owsianki dodawać 1/3 łyżeczki kurkumy, bez kaszki kukurydzianej, 1/3 łyżeczki masła, 8 łyżek płatków, 1 łyżeczka imbiru, 1/2 łyżeczki soli, 2 łyżeczki cytryny, gotować ok. 20 min, po czym wyłączyć na 15 min, dolać wrzątku, dodać miód do smaku i posypać po wierzchu imbirem lub cynamonem, lub kardamonem i zagotować."
Kasiu, to owsianka, po której żyć się chce od rana! To prezent na zachętę do szukania w archiwum...znalazłam z pięc minut...Pozdrawiam data: 2008.02.09 autor: Kamiczek | | Kasiu!Ale bez czytania forum się na pewno nie obejdzie. data: 2008.02.09 autor: dandelion | | Kasiu, zastanow sie troche i nie miej do p. Ani pretensji o to, ze Ci zupa i owsianka nie wychodza, a forum nie takie jak chcesz, bo jeszcze wyszukiwarke nam zabierze, zeby nie bylo tak latwo:)
Jesli chcesz byc na PP to przede wszystkim zmien sposob swojego myslenia i naucz sie cierpliwosci. Przepisow na owsianke jest na forum co najmniej kilka, ale mysle, ze kazdy z nas ma swoj wlasny. Mi w miare smaczna owsianka czasami wychodzi, ale potrzebowalam na to ladnych kilka miesiecy:) Na wszystko potrzeba czasu. Na gotowanie, na przeczytanie dokladne ksiazek, na czytanie (powtarzam, na poczatku czytanie!!!) forum, na proby. Forum ma za zadanie (przynajmniej w moim odczuciu) inspirowanie nas i wspieranie, a nie dawanie gotowcow, bo bysmy niczego sie nie nauczyli. Wiem, ze powtarzam to co juz p. Ania i dziewczyny do Ciebie pisaly, ale widze, ze na razie nie dotarlo to do Ciebie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2008.02.09 autor: Magda z Aachen | | Kasiu,może troche metodą prób i błęów,co? Zobacz,to jest dopiero jedna z wielu zup,chcesz o kazdej robić taki wywiad? data: 2008.02.09 autor: | | Kasiu,wybacz ale ja w ciągu 5 minut wyszukałam sporo info o owsiance.Rozumien,że wolisz aby ktoś odpisał bo po co pisać ale o owsiance było już setki razy.Dlaczego nie wpiszesz"OWSIA" i nie przeczytasz?
Wybrałam Ci różne fragmebty o owsiance,info z forum,Rene,MamAsik ,P.Ani i innych osób...
1.płatki owsiane ze Stoisławia górskie extra są najlepsze.
ow2.sianeczka na śniadanie, a potem to już tylko pochlipać przy wieczornym gotowaniu. Choć przyznam się, że czasem zjadam drugi raz jako puddding na podwieczorek.
3.owsianka bez bakalii długo gotowana ze względu na odkrycia Pani Anity dotyczące serotoninymaluch jednoroczny powinien mieć owsiankę gotowaną osobno, bez jabłka, natomiast trzylatkowi dodawaj jabłka niewiele i gotuj tak długo jak kaszkę.
4.Każdy chyba ma swój przepis.Mój to 1,5 l wrzątku, odrobina kurkumy, 1/3 łyżeczki cynamonu, 13 łyżek płatków owsianych, odrobina imbiru, 1 łyżeczka soli, gotuję 15 min, wyłączam i stoi kolejne 15 min, potem na gazie jeszcze chwilę gotuję dając łyżkę soku z cytryny, ciutkę kurkumy, porządną łyżkę miodu i trochę masła, na koniec trochę imbiru. Jeśli chcesz miksować to w smaku słonym, czyli po soli. Moja wersja jest bez kukurydzianki bo nie chce mi się mieszać ( przypala się bardziej ), ale dzieci chyba lubią więc w smaku słodkim możesz ją dodać.
Wszystkie wypowiedzi znalazłam NA FORMUM!!!!!! data: 2008.02.09 autor: | | Nie wiem jak ta Twoja owsianka wychodzi, ale ja dodaję troszkę więcej tzn. pełniejsze łyżki kaszki i płatków, gotuje na małym ogniu i wychodzi po zmiksowaniu lekki budyń, musisz próbować, powoli i na pewno wyjdzie Ci dobra, mnie też na początku trochę za rzadka wychodziła. Wiem, że jeżeli chodzi o dzieci to człowiek robi się niecierpliwy i dociekliwy, spokojnie dojdziesz co jest nie tak. Jeszcze raz pozdrawiam Ciebie i wszystkich forumowiczów, no i oczywiście Panią Anię :-) data: 2008.02.09 autor: Gabi | | Kasiu wpisz w wyszukiwarkę datę 2007.02 dokładna data 2007.02.28 a jednak to zima) i autora wypowiedzi Anna Ciesielska, tam znajdziesz przepis na owsiankę :-) powodzenia pozdrawiam. data: 2008.02.09 autor: Gabi | | Jolik,
moze masz racje, co do tego,ze wole gesciejsze ale nie za bardzo mam punkt odniesienia, bo skoro zupa jest miksowana z przepisu, to w moim mysleniu nie wychodzi woda.
Kaszka dla dzieci np. jesli ja zrobie dokladnie wedlug przepisu jest bardzo wodnista, wylewa sie z lyzki i nia ma formy kleiku, a w przepisie jest napisane,ze wychodzi bardzo gesta i pewnie ja trzeba bedzie jeszcze rozcienczyc. data: 2008.02.09 autor: Kasia | | monika, szukalam, ale nieznalazlam zadnego przepisu na owsianke na tym forum. NIe przejrzalam wszystkiego, bo nie mialabym czasu, zbiera sie tu coraz wiecej osob i archiwum robi sie wieksze, mam nadzieje, ze to forum zmieni swoja forme i bedzie bardziej przejrzyste, teraz przypomina szperanie w zeszycie.
Moze ktomus rzucil sie post Pani Ani z przepisem na owsianke i wie gdzie go szukac?
Czy ten przepis rozni sie od tego, ktory jest w ksiazce?
Jeszcze jedno pytanie, czy ktos wie dlaczego moksujemy tylko w smaku slonym?
Dzieki data: 2008.02.09 autor: Kasia | | Polecam koniecznie do przeczytania Rok Ziemistego Szczura wg Jacka Kryga gdyż 7 lutego rozpoczął sie nowy rok chiński: magia.onet.pl/1465717,poczytaj.html Rok niedobry do zawierania małżeństw i budowy domu (chyba że mamy dobrze wyliczoną datę i godzinę rozpoczęcia budowy). No i czeka nas wiele katastrof naturalnych szczególnie związanych z zagrożeniem wody pitnej. Rok dobry dla przemysłu związanego z metalami i kamieniami np jubilerstwo. Ale poczytajcie sobie sami co ja będę streszczać... data: 2008.02.09 autor: Firanka | | Część osób chciała by stworzyć zakładkę o przepisach, więc stworzyłem takie forum gdzie każdy z was może zamieszczać swoje przepisy i nie tylko tak by każdy mógł z nich korzystać :)
Adres tego forum to: http://www.5p.fora.pl Powoli wyszukuję przepisy tutaj i umieszczam je tam, ale to żmudna praca i tutaj mam prośbę do FIRANKI, pisałaś, że zapisujesz niektóre przepisy w wordpadzie, czy mogłabyś je mi przesłać na adres batmarek@interia.pl ? Byłbym wdzięczny i w wolnym czasie umieściłbym je na tamtym forum. Pytanie do Pani Ani, czy zezwala Pani na umieszczenie tam niektórych przepisów z książki, oczywiście z notką skąd pochodzą? data: 2008.02.09 autor: Batmarek | | Tak, Anito, mój przepis jest bez jaja, tak zapamiętałam, wiem, że u pani Ani i Reni jaja są, ale jako że muszę na ilość jaj uważać, to mam "ziemniaczane" danie bez jaj. :) * Magdaleno z Łodzi - co robisz nie tak? Nie zadzwoniłaś do pani Ani, a właśnie się zaczął kurs i przez weekend będzie ciężko. Wypocznij na ile się da, wczytaj się w przedwiosenny wstęp pani Ani i może coś cię z niego natchnie. Delikatna kawa rano, odrobina owsianki, dobra, zrównoważona (czyli z właściwą ilością smaku kwaśnego), miksowana zupka jarzynowa na cielęcince, herbatka, imbirówka, wypoczynek. Powolutku powinno drgnąć, a w poniedziałek jeśli nie będzie poprawy dzwoń do pani Ani. Ale przede wszystkim znajdź przyczynę takiego samopoczucia. * Agulko, a dlaczego dopiero po roku chcesz to zmieniać? Skrobnij na mejla to zobaczymy co tam wymyśliłaś. :) (adamiak.joanna@gmail.com) * Kasiu, dobrą owsiankę robię w wielkim skupieniu, bo jak robię mechanicznie (jak dziś rano) to nawet z genialnego przepisu pani Ani wychodzi średnia i rzutuje na dobre samopoczucie w ciągu dnia. Serotonina nie działa czy co? data: 2008.02.09 autor: Joanna - MamAsik | | Witam wszystkich. Pisałam jakiś czas temu o gorącce mojego synka. Jadłam i piłam według książki Pani Ani i ustąpiła, teraz walcym kaszelkiem i lekkim katarkiem, ale wszystko jest na dobrej drodze. Teraz mam problem ze sobą, a dokładnie z bólem gardła, problemem przełykania związanym z bólem uszu i głowy. Nie mogę spać, jeść, miewam zawroty głowy w ciągu dnia. Choćbym i chciała wziąć jakieś leki, to i tak nie mogę, bo karmię piersią. To trwa już z kilka dobrych dni i mam wrażenie, ze z godziny na godzinę jest coraz gorzej.Co robię nie tak ? data: 2008.02.08 autor: Magdalena z Łódzi | | Pytanko mam, bo nie moge nigdzie znalezc. Za uszy i sluch odpowiadaja nerki, a za produkcje woskowiny tez czy jakis inny narzad? data: 2008.02.08 autor: Jolik | | Asiu, Twój przepis na slunskie z dziurką jest bez jaja. Czy tak ma być? Jajo jest i u Pani Ani w książce, i u Rene w przepisie, i w mojej starej śląskiej książce kucharkiej (z której robię wyśmienite leniwe:) Stąd pytam, by się upewnić:) data: 2008.02.08 autor: Anita | | Kasiu, przeciez Joasia napisala, wpisz w wyszukiwarke owsiank, Pani Ania podaje najlepszy na swiecie przepis na owsianke:). Ok, zgadzam sie Pani Aniu, czasami trzeba sobie na karteczce.... i potem samo sie odpowiada:)) data: 2008.02.08 autor: monika z łodzi | | Pani Aniu, Asia czyta w Pani, za to Pani przeczytała w moich myślach:) Przedwczoraj popoludniu idąc do samochodu po pracy w strugach deszczu zastanawialam się co też Pani o takiej zimie bez zimy sądzi. Dziś zagladam na Forum i jest Pani odpowiedz dla mnie:) A teraz zad dom:)a propos lektur, obie zaczęłam. Sekret ma głęboko ukryte wartości, wydaje się kolejną komercją, odpowiedzią na zapotrzebownie, patrz chciejstwa materialne głównie Amerykanow, i pewnie wiekszość czytelnikw potraktuje go jako receptę na spelnienie marzeń, taka nowoczesną złotą rybke. Dla autora to z kolei prawdopodobnie dobry interes. Ale to pomijam - bo dobre intencje tej pięknie wydanej pozycji księgarskiej łatwo odczytać. Ja myślę, że dlatego nie jest Pani Sekretem aż tak zachwycona, bo to o czym traktuje jest dla Pani oczywiste, mówi Pani o tym od dawna np "co zasiejesz to zbierzesz". Dobre myśli generują dobre uczucia, te mając swoja częstotliwość i ja wysyłając do Wszechświata przyciagają z niego także dobre zdarzenia i okoliczności. Tylko skąd i jak generować dobre myśli i uczucia? My dzięki Pani to wiemy - jak napisał Nicram - jedzenie jest podstawą, początkiem wszystkiego:) Słuchaj Swego Serca to także taki zbiór Pani wykładów, oraz przekazy Świelistej Siły Aniołów i De Mello na wesoło w jednym. Fajnie się czyta, treści są wartościowe, dla wielu nowatorskie, a dzięki formie wchodzą jak po maśle. Potwierdza to wagę doboru słowa pisanego, o czym przypomina Pani często na Forum. Piotruś Pan zwrócił moją uwagę na rewelacyjne zabawne rysunki autorstwa autora:) To tyle na razie, dopiero zaczęłam obie książki czytać. Czytuję także od czasu do czasu Proroka Khalil Gibrana. Niedawno dowiedzialam się, że Paulo Coelho już kilkadziesiąt lat temu się nad nim zadumał po raz pierwszy, a niedawno opublikował. Serdeczności dla Pani. Pozdrowienia dla wszystkich:) data: 2008.02.08 autor: Anita | | Napisz wiec prosze joasiu jak robisz te swoja pyszna owsianke, bo ja robie tak jak w ksiazce z tym,ze dodaje mniej wody bo inaczej jest plucha. Wiecej przypraw mùoze? Wiecej cytryny? Ale jak pododaje sobie przypraw na smak, to skad bede wiedziec,ze jest dobrze wywazona. Dziwi mnie to,ze jednorocznemu dziecku Pani Ania nie dalaby kaszki z gotowanym 40 min jablkiem. Co jest w tym roegotowanym jablku nie tak dla takiego malucha. Wiem,ze jestem mlodziutka w PP, ale jak wszystko sobie zloze w calosc to sie odnajde, pomozcie troche. data: 2008.02.08 autor: Kasia | | Witam!Joasiu to skoro tak się już odblokowałaś to zadam Ci pytanie,jako do doradcy laktacyjnego otóż karmię piersią malucha rok i to w pełnym słowa znaczeniu,bo karmię tylko jedną piersią,czy mam jakąkolwiek szansę aby to zmienic? data: 2008.02.08 autor: Agulka | | No ale woda po wędlinach została wzięta za rosół bo nie została WYLANA!!!Wniosek? Wodę po uszlachetnianiu wylewamy i robimy to SZYBKO!!! :)) data: 2008.02.08 autor: dandelion | | Pani Aniu PP naprawdę jest magiczne, odkrywa się to z upływem czasu,powoli i faktycznie samemu w spokoju, czasem człowiek musi zapytać. Ale warto zwolnić pomyśleć.... potem wszystko układa się w całość :-) pozdrawiam wszystkich data: 2008.02.08 autor: Gabi | | Mamasik śląskie pyzulki są pyszniaste :-) pozdrawiam data: 2008.02.08 autor: Gabi | | Joasiu ty wiesz ze u mnie rodzinka prawie to samo z ta woda po wedlinach zrobila.Wyszlam na zakupki i zostawilam meza z dziecmi a na kuchni goraca wode po wedlince aby ostygla przed wylaniem.Przychodze patrze a maz makaron gotuje wiec pytam po co jak dzis jazynowka bedzie.No przeciez widze ze rosol jest i pokazuje mi na gar.HIHI zostawic samego w domu. data: 2008.02.08 autor: Mama Kaspiana | | Kasiu, a moze Ty po prostu gesciejsze zupy wolisz? To je takie rob tylko pamietaj zeby innych smakow bylo odpowiednio. Ekspertem nie jestem, ale kombinuje i moja intuicja zwykle sie sprawdza. Ale zawsze jak cos 'udoskonalam' staram sie np. zwiekszyc tez ilosc innych smakow jesli ktoregos dodaje wiecej. Powodzenie. data: 2008.02.08 autor: Jolik | | Pani Aniu, racja, przedstawiłam się tym swoim zakręconym nazwiskiem i nie pomyślałam, że mnie Pani nie skojarzy po nim... dziękuję jeszcze raz za rady i pozdrawiam! data: 2008.02.08 autor: Kamiczek | | Kasiu, czy czytałaś wypowiedź Pani Ani? Przerabiaj to wszystko, proszę, spokojnie i dochodź do wniosków. Inaczej, za dwa tygodnie przy tej samej zupie zadasz te same pytania. To tak, jak z nauką słówek w obcym języku: jak uczniowi powiesz, co słówko znaczy, za pięć minut zapomni. Jak sprawdzi sam w słowniku i jeszcze zdanie ułoży, zapamięta na zawsze! Pozdrawiam i życzę sukcesów. data: 2008.02.08 autor: Kamiczek | | Pani Aniu, wlasnie zrobilam zupe selerowa miksowana, dlaczego w przepisie jest tak duzo wody na te ilosc warzyw? Zrobilam z polowy ilosci wody podanej przez Pania i jeszcze odlewalam przed miksowaniem. Nie rozumiem. To samo z zupa sniadaniowa i z kaszka dla dzieci. data: 2008.02.07 autor: Kasia | | O rany, Kasiu, usiądź, pozastanawiaj się, bo się normalnie zakręcasz w dociekaniach. :) Zupę generalnie gotujemy raczej na mięsku z kością bo to jest nośnik jang w zupie i ten nośnik ma dźwignąć całe jin jarzyn, same przyprawy nie dadzą rady. Zupa na kości jest lepiej strawna, smaczniejsza i lepiej nam służy. Każdą potrawę doprawiamy należycie na cały czas gotowania, żeby smaki miały czas przeniknąć i sprawić by potrawa była smaczna. Na końcu możemy tylko dosmakować, uporządkować wszystko wedle swego podniebienia - oczywiście cały czas gotując. A skoro twierdzisz, że kaszka bez jabłuszka jest niesmaczna, to znaczy, że źle ją doprawiasz. Owsiana jest pychaśna, czasem jak mi wyjdzie tak na tip top, to nawet jak mleko w proszku smakuje (hi hi - ma się te wspomnienia, co?) Grunt, żeby nie żałować imbiru, soli, cytrynki; poszukaj sobie Kasiu przepisu pani Ani z wiosny 2007; jest idealny. :) * Nicram, jasne, że de Mello i "Słuchaj..." nie są podobne co do treści, ale głębszy przekaz mają na tych samych falach. :) * Odnotowano na forum, że wodę po wędlinach nieświadoma rodzina wzięła kiedyś za rosół i w pełni zaufania do matki - królowej kuchni zeżarła z makaronem, ale to był jak dotąd przypadek jednorazowy. Generalnie ta woda zalicza raczej kanał. :) * Uff, chyba mi się gadulstwo odblokowało. :) data: 2008.02.07 autor: Joanna - MamAsik | | W przepisach na zupy gotowanych na kosciach czy na miesie, przy koncowym doprawianiu jest napisane,ze mozemy dodac masla jesli zupa nie byla gotowana na miesie czy kosciach. Czyli rozumiem,ze moza zrobic wersje bezmiesne tych zup, w smaku slodkim na poczatku dodac warzywo zamiast miesa i na koncu doprawic maslem?
I jeszcze jedno pytanie. Kiedy robimy zupe wedlug przepisu i dochodzimy do momentu gdzie jest napisane zupe gotujemy np 1 godzine albo ja miksujemy, potem doprawiamy i np dodajemy zieleniny, to czy doprawiamy ja juz na koncu po wylaczeniu gazu czy gotujemy do konca przyprawiania? Czy miksujemy i doprawiamy bez gotowania czy ja znowu zagotowujemy i doprawiamy?
Dzieki data: 2008.02.07 autor: Kasia | | Pani Aniu, dziekuje za odpowiedz w sprawie kaszki, ale moj maly roczny nie zje tej kaszki bez owoca, musze mu przyznac,ze bez owoca jest rzeczywiscie niesmaczna. Bede im wiec gotowac tak samo, tylko tak jak Pani radzi jablko bede dawac na poczatku i gotowac 40 min z kaszka. data: 2008.02.07 autor: Kasia | | Urszulo z Wrocławia,Anito i Karuś bardzo dziękuję za rady. Na pewno wezmę je pod uwagę. Pozdrawiam serdecznie. data: 2008.02.07 autor: Zofia | | Pani Aniu Jak Kaspianowi z noska sciagam wydzielinke to ona z krwia schodzi.Ostatnio dodalam wiecej ostrogo do zupek czyzbym przesadzila?Czy moze przegrzalam watrobe bo problem kupkowy tez mamy i ten wiecznie wielki brzuszek.Lekarze mowia ze dzieciaki z duza alergia pokarmowa taki maja ale ja wiem ze cus wewnatrz nie tak tylko nie potrafie dojsc co.Prosze o pomoc.Nie wiem czy nie przydala by sie kolejna konsultacja. data: 2008.02.07 autor: Mama Kaspiana | | osobiście optuję za "słuchaj swojego serca" gdyż tylko ją przeczytałem, (de Mello nie czytałem więc nie mogę powiedzieć czy podobne;)) i naszła mnie konkluzja, że książka ta powinna być przerabiana już w podstawówce, ona po prostu UCZY MYŚLENIA - PRAWIDŁOWEGO MYŚLENIA o naszym życiu. Jest napisana b.prosto i to chyba jej siła..
"Zapytanie: Po ugotowaniu wędlin wodę wylewamy?" - proponowałbym ugotować na niej herbatkę ;) data: 2008.02.07 autor: Nicram z Khonsu | | Witamy Świeżynki Sarnę i Dorotę. Można pogrzebać w archiwum w sprawie anoreksji ale jeszcze lepiej umówić sie na konsultację książki przeczytać na pewno. Doroto jeśli jesteś dorosła i masz trądzik to będzie objaw zaśluzowania - tez przeczytaj książki i zacznij gotować unikając owoców i mleka-jeśli teraz masz większy wyspyp to pewnie po świątecznym jedzeniu, warto poprzeglądać archiwum- ja przyznam się niemam siły (i ochoty) tłumaczyć co masz robić a czego nie - wszystko masz podane w ksiżąkach i archiwum a tu jak poczytasz nie damy na tacy tylko powolutku każdy pracuje sam od czasu do czasu pytając bądź dzieląc sie ciekawostami. Ważne żebyś gotowała na gazie bo zaśluzowanie będzie dłuuggooo trwało.****Pani Aniu bronię gotowania maluchom zgodnie z pp ale i tak z Tosią pewnie będzie inaczej - Tymek miał rok jak zaczęłam a i tak było mało twórczo i on nie wybrzydzał jak jego tata- temu nawet zupa-breja wchodzi i mowi że ok.Mąż wczoraj miał w pracy podarek od terravity -ręce opadają.Dobrze że nie znosi tego do domu. data: 2008.02.07 autor: Firanka | | Dziękuje Pani Aniu za odpowiedź pozdrawiam :-) data: 2008.02.07 autor: Gabi | | Witam wszystkich obecnych. Co należy jeść aby naprawić szkody spowodowane długoletnią anorexią? Może ktoś ma podobne doświadczenia... data: 2008.02.07 autor: Sarenka | | Witajcie,
Pragnę się z Wami przywitać i podziękować pani Ani za książki i to forum. data: 2008.02.07 autor: Agnieszka z małopolski | | Zapytanie: Po ugotowaniu wędlin wodę wylewamy?Jak przyrządzić jajecznicę na boczku,jajka sadzone? data: 2008.02.07 autor: reagaja@interia.pl. | | Ja się pani Aniu chętnie dałabym sprowokować do napisania 3 słów w sprawie lektur obowiązkowych, ale mam jakąś blokadę na pisanie. :) Krótko rzecz ujmując: "Słuchaj swojego serca" to jak de Mello dla zaganianych biznesmenów, klarownie, jasno, prosto, ale wcale nie łatwo i przyjemnie - lecz mądrze i odpowiedzialnie, zgodnie z Porządkiem. A Nauczyciela Sekretu okazało się, że już znalazłam, a książka mi go tylko raz jeszcze uświadomiła. I wolę wersję, zgodną z Porządkiem. Jeżeli na "Sekret" spojrzeć z właściwą świadomością, nie zachłystując się nim na poziomie chciejstwa i Ego, to jest to wartościowa lektura. Filtrowałam tę książkę wiedzą, którą wyłapałam w ostatnim czasie i mam z niej spore korzyści. Ale ten filtr był mi bardzo potrzebny. Jestem natomiast do tej pory w szoku jak "przypadkowo" "Słuchaj swojego serca" zostało namierzone. :) No i tak, w trzech słowach... data: 2008.02.07 autor: Joanna - MamAsik | | Pani Aniu, ja też tak myślałam. Dopiero po 3 miesiącach 'zmagań' pozwoliłam jej nie spać w dzień. O słuszności mojej decyzji przekonało mnie to, że nie wykazywała oznak zmęczenia w ciągu dnia, a przede wszystkim, że zaczęła spać więcej godzin na dobę niż kiedy kładłam ją w dzień. Myślę, że duży wpływ na taki rytm snu miało to, że od urodzenia przesypiała całe noce, bo spała ze mną i jadła praktycznie w półśnie. Z tego co pamiętam bardzo szybko przeszła też z dwóch na jedną drzemkę dzienną. W każdym razie zaufałam jej, czy dobrze? Nie wiem, ale i tak już czasu nie cofnę :))). data: 2008.02.07 autor: Jolik | | mimo ze mam36 lat, to mam cere tradzikowa,poszukuje dobrego sposobu aby moja cera wygladala dobrze caly czas szukam dobrych kremow ale to wszysko na nic, tylko strata pieniedzy.dermatolog tez sobie nie poradzil.prosze o rady,porady.podpowiedzi.z powazaniem dorota data: 2008.02.07 autor: DOROTA | | Witajcie, Kochani! Mieliście do odrobienia zadanie domowe – lekturę obowiązkową i cichosza. Proszę, nie bójcie się określać, jak służy wam jedna i druga książka. Ja wiem, że „Słuchaj swojego serca” to miodzio, natomiast „Sekret” nie przypadł mi do gustu. Co wy na to? Macie już wyrobione zdanie? Joasiu, może byś się wypowiedziała na ten temat:) Natomiast Twojego omleciku w żadnym wypadku nie jadłabym z majonezem, już prędzej keczup, ewentualnie okruszek wędliny lub pieczarki – dobrze przyprawione i zrównoważone. Nefeli, to, że jesteś początkująca nie usprawiedliwia Cię w tym, żebyś zadawała głupie pytania. Chyba doskonale wiesz, że mleko UHT jest martwe, więc z dwojga złego lepsze mleko prosto od krowy, a jeżeli kozie to prosto od kozy. Kolik51, dlaczego Pani uważa, że mamy są biedne i totalnie zakręcone? Ja uważam inaczej. Jeśli są zakręcone, to tylko dlatego, że nie uszanowały kolejności swych życiowych zadań, nie przemyślały tego, że zamążpójście, ciąża to nie hop siup rozrywka, tylko obowiązek, rozwaga, mądrość, umiejętność cieszenia się chwilą. Dziewczyny wchodząc w małżeństwo nie myślą o tym, żeby nauczyć się wcześniej gotowania, prowadzenia gospodarstwa, do mądrości matczynej też trzeba się przygotować. Jeżeli dziewczyna jest zakręcona i ma wątpliwości, to jej problem. Gdy będzie dostawała gotowce, tylko ją to osłabi, rozleniwi i wytrąci ze wzmacniania i dojrzewania. Malutka z Poznania, to że gąski są na Rynku Jeżyckim wiem, ale jeszcze tam nie dotarłam. Pamiętaj, że skórę z gęsi trzeba odkroić, wytopić i smaluszek do lodówki. Nefeli, oczywiście, musisz mieć czas do swojej przemiany, ale nie wciągaj nas w to. Ja też kiedyś wypijałam dwa litry mleka dziennie, ale moja świadomość odstawiła je z dnia na dzień. Mniejsze zło wybieraj wówczas, gdy wyjeżdżasz i jesteś poza domem. Nie oczekuj od nas cierpliwości, to Ty musisz być cierpliwa, Ty się uczysz. Joasiu, w swoim poście przekazałaś właściwie moje myśli. Dzięki. Nefeli, wchodzisz w naukę i jesteś w totalnym oczekiwaniu, próbujesz przywołać otoczenie do porządku, że POWINNO. Otoczenie nic nie powinno, jeśli już to Ty powinnaś dać sobie czas, pozbawić się nabzdyczenia i niecierpliwości, i pomalutku zbierać to, co Ci wpadnie w oko, w serce, w Twoją świadomość i z tego budować nową przyszłość, nowe widzenie świata, nowe radzenie sobie z problemami. Ci, którzy wiedzą trochę więcej, nie irytują się dlatego, że zadaje Pani banalne pytania, ale tylko i wyłącznie dlatego, że jest Pani niecierpliwa i nie daje sobie Pani czasu na samodzielną i twórczą pracę!!! Marcinie, te wasze pyzy warszawskie u nas nazywały się knedle z mięsem. Mama robiła je pyszne i zajadałam się nimi. Zdanie dla Nefeli przesłałeś mądre. Nefeli, znasz siebie i wiesz, jak siebie dyscyplinować. Jeśli nie potrafisz swoją świadomością zdyscyplinować się w stu procentach, to proszę, nie obarczaj nas tym problemem. Na wszystko masz przyzwolenie i możesz iść w 50%, ale ponieważ jesteś moderatorem swojego życia, licz się z konsekwencjami tych decyzji. Agnieszko z Krakowa, rozmawiałyśmy ze sobą, ale podkreślę, że przy ospie nie podajemy żadnych leków. Jest to problem wątrobowy i trzeba ją dowartościować. Marcinie, z papierosami i narkotykami trzeba zadziałać swoją świadomością. Jeśli świadomość nasza mówi nam, że papieros i narkotyki nie są nam potrzebne, to wyjdziemy, natomiast zakaz nic nam nie da. Anito, oczywiście, jest kapryśne dojo, a Nefeli powiedziałaś mądrze, że jej pytania staną się jej odpowiedziami. Pani Jolik, mam wrażenie, że dwulatek jest trochę za mały na sen tylko nocny. Kamiczku, Twoje uwagi dla Nefeli są słuszne. Zniecierpliwiona, w każdym przypadku, gdy osoba wchodząca w PP jest nabzdyczona, to znaczy, że to jeszcze nie jej czas – ma Pani rację. Pani Kasiu24, konsultacje prowadzę tylko w Poznaniu. Nefeli, wspominałam już kiedyś, że cierpienie jest dla nas mistycznym doznaniem, bo jest wielką inspiracją. Jest Pani w sytuacji wyjątkowej, bo nic Pani nie musi, a więc proszę się bawić z PP na tyle, na ile Pani świadomość będzie pozwalała. Firanko, nie uważam, żeby dojo działało kłótliwie, po prostu przez forum przewalały się i zawsze będą się przewalać tematy, które zmuszają nas do refleksji i komentarza. Dandelion, masz rację. To, czy osoba, która pyta, otrzyma odpowiedź czy nie, będzie zależało od tego, z jakiego gatunku jest to pytanie. Pani Magdo z Aachen, ugotować, zjeść, pobawić się i potem znowu. Przyznaję, to jest mądre. Dlaczego Pani organizm tak reaguje na dojo? Nie wiem. Miła Edyto, dziękuję za miłość, którą mi wysyłasz, ale Cię nie pamiętam. Skąd Ty jesteś?:) Daj znak rozpoznawczy. Pani Moniko z Łodzi, pisze Pani, że słowo wypowiedziane ma swoją moc. Dlatego też proszę, aby początkujący zapisywali swoje pytania w kajeciku, po czym zagłębiali się w książki, w siebie, w forum i za tydzień dopisywali odpowiedzi, do których SAMI dotarli. Tak to się powinno odbywać. Wy musicie zrozumieć, że praca z PP jest pracą samodzielną, że nie pijemy mleka nie dlatego, że Ciesielska zakazała, że krowa zdechła, ale dlatego, że nam nie służy i musimy sami tego doświadczyć. Przygoda z PP musi być przyjemnością, tutaj nie ma przymusu. Jeśli bierzemy książkę Ciesielskiej do ręki i oczekujemy efektów, musi być bezwzględne przestrzeganie Porządku. Nie dla Ciesielskiej, ale dla Porządku. Bardzo mądre są dwa zdania napisane przez anonima po Barbarze. Mako, na temat moczonej wołowiny forumowicze dobrze Ci odpowiedzieli. Moniko z Łodzi, ponownie Ci odpowiadam, że każdy musi sam dojrzewać, ale niech w to dojrzewanie i swoje rozterki nie wciąga otoczenia. Nie ma prawa oczekiwać wskazówek i pomocy, lecz może o nie w sytuacji podbramkowej poprosić. Ale też czy dostanie tę odpowiedź, będzie zależało od Góry. Widzisz, nie jest męczące samo pytanie, tylko forma, w jakiej jest zadawane. Drażni nas forma żądająca, wymagająca, oczekująca. Tu jest ten punkt zapalny. I właśnie w tym Twoim ostatnim zdaniu w poście zawarłaś całą mądrość: Nefeli musi sama decydować, czy chce pić mleko, czy nie. Nefeli, jeżeli będziesz się bała forum i obrażała się na dziewczyny, niepotrzebnie stracisz czas. Zobacz, jak pięknie opisałaś swoje sukcesy. Basiu z Białegostoku, do „Odkrywania natury” jeszcze nie zaglądnęłam. Anito, w całym swoim pościku masz rację. Pani Ostróżko, wyników badań nie musi Pani brać na konsultację. Jolik, masz rację. Pani Krystyno, nie będzie nowej zakładki z przepisami, wystarczy, że wklepie Pani w wyszukiwarkę słowo przepis, a wyskoczy Pani wiele interesujących zapisków. A poza tym daleka jestem od tego, aby przygodę i pracę z PP sprowadzać do samych przepisów – starych czy nowych. Uważam, że to wymaga od nas większej uwagi. To, ile będzie Pani siedzieć przed komputerem, to Pani problem, może po prostu to brak organizacji swojego własnego czasu. Powinna Pani mieć jasną intencję w momencie, kiedy zagląda na forum: albo Pani akceptuje i wyciąga dla siebie mądrości, albo się Pani obraża i na tym traci. Pani decyzja. Kamiczku, pościk do Pani Hatifnant bardzo słuszny. No, Joasiu, znów zajrzałaś w moje myśli i wypisałaś moje słowa. Beato Sz., nie wiem, czy się będziesz tak cieszyć, gdy się dowiesz, że zakładki z przepisami nie będzie. Marto R., dziękuję za miłe słowa:) Pani Kasiu, maluch jednoroczny powinien mieć owsiankę gotowaną osobno, bez jabłka, natomiast trzylatkowi dodawaj jabłka niewiele i gotuj tak długo jak kaszkę. Ale to na Pani odpowiedzialność, za skutki nie odpowiadam. Pani Magdaleno z Łodzi, nie pamiętam, czy Pani dzwoniła do mnie, ale w takiej sprawie nie mogę odpowiadać na forum. Kasper, wiesz, jaka jest rada na to, że mama robi za ostre potrawy? – przestań pojadać łakocie, tzn. to, czego nie powinieneś. Wiesz doskonale, o co chodzi. Wówczas nie będziesz tak silnie odczuwał smaku ostrego. Poza tym, zawsze możesz z mamą pertraktować. Czy coś wskórasz, nie wiem. Również Cię pozdrawiam. Pani Luśko, dobrze, że Pani odkryła, co jest przyczyną metalicznego posmaku, ale jednocześnie przypominam, żeby Pani nie uciekała od przypraw w smaku gorzkim. Z czasem wszystko się wyrówna. Mamo Julii, to, że wszyscy mamy swoją świadomość i odbieramy rzeczy według niej, to wiemy. Tak jest również z czytaniem Porządku. Jednakowoż dziwię się zaleceniom p. Temelie i Trebuth dotyczącym żywienia niemowląt. W życiu płodowym dzieci odbierają energię wszystkich smaków, ponieważ matki POWINNY zjadać pożywienie urozmaicone i wielosmakowe. Taka energia i materia buduje ich ciało włąściwie. W związku z tym dziecko, które zawsze rodzi się z niedojrzałymi narządami, w ciągu pierwszych trzech lat powinno być karmione głównie mlekiem matki odżywianej pożywieniem zrównoważonym, wielosmakowym i dodatkowo pożywieniem przygotowywanym przez matkę, ale również zrównoważonym i wielosmakowym. Dopiero wówczas jesteśmy pewni, że dojrzewające narządy będą dostawały to, co im się należy. Produkty w smaku słodkim są bazą zarówno w żywieniu niemowląt, jak i dzieci starszych oraz dorosłych. Żeby się przekonać o słuszności mojego wywodu, trzeba doświadczyć. Mięso w małej ilości, oczywiście w odpowiedniej energii, jak i żółtko, są małym dzieciom niezbędne. Pani Aniu, to, że Pani reaguje gorącem po posiłku, jest normalne. Zapewne jest Pani świeżynką, więc gotowość na przyjęcie większej porcji energii jest niewielka. Z czasem to się zmieni. Pyta Pani, skąd matki mają wiedzieć, jakie zalecenia są słuszne w sprawie żywienia dzieci. No, mają swoją świadomość i wybierają to, co czują sercem. Nikt tu nie ma nic do gadania. Na świecie jest przeogromna różnorodność rzeczy, a my wybieramy tylko to, co nam służy, według własnej woli. Pani Dandelion, bardzo mądra uwaga dla Pani Ani. Pani Beato, sugestia Anity jest słuszna – ludzie mają zaufanie do książek, ale przede wszystkim powinni mieć zaufanie do siebie, do tego, co obserwują w swoim ciele i swoich reakcji. W treściach, które umieściłam w pierwszej i drugiej książce, jest wszystko, co niezbędne, aby mądrze się odżywiać, odśluzowywać, wzmacniać, regenerować. Więcej nie trzeba. Jeżeli tylko czytelnicy z tych zaleceń skorzystają w całości, będzie to idealne. O mleku wypowiadam się w nich jednoznacznie i stanowczo. Proszę pamiętać, że niezbędna jest dokładna lektura drugiej książki. Pani Barbaro, proszę mnie aż tak nie uskrzydlać, bo odfrunę:) Jagódko, tak pięknie napisałaś, a jak trudno przekazać ludziom najważniejszą mądrość: bądźcie samodzielni, to dla waszego dobra. Jolik, oczy powinna mieć Pani wkoło głowy, to znaczy nigdy nie tracić z nich dziecka. Firanko, broń karmienia dzieci wg naszych zasad, bo to ma ogromne znaczenie. Pani Kasiu, to, że wydalamy zbędną ilość witaminy C, to pobożne życzenie naukowców. Tak nie jest, dlatego, że wszystko, co zjadamy, ma swoją energię i impulsy energetyczne płyną do narządów już z ust. W związku z tym nie jest bezkarny nadmiar witaminy C – jak piszą dziewczyny, jest to smak kwaśny. Ale zarówno jej, czyli witaminy C (smaku kwaśnego) nadmiar, jak i niedobór, jest groźny. W jednym i drugim przypadku mogą pojawić się zaburzenia pracy serca oraz wiele innych. Kaczorku, cieszę się, że się wszystko w Twoim domu unormowało. Jolik, masz rację. Pani Kasiu, jeżeli chce Pani zjadać witaminę C w naturze w ilości zalecanej przez lekarzy, z pewnością będzie Pani wychłodzona, ale to Pani wola. Batmarku, dzięki za chronienie mnie, ale to dodatkowe forum, w którym będziecie zamieszczać przepisy, nie będzie mogło być firmowane moim nazwiskiem. Pani Kasiu T., zawsze polecam rybę słodkowodną i jeśli nie jest Pani wychłodzona, może ją Pani zjadać raz w tygodniu. Nie potrafię Pani odpowiedzieć, dlaczego Pani dzieci tak reagują na cytrynę. Musiałabym porozmawiać z Panią dłużej. Pani Magdo z Aachen, oczywiście lepsza jest wątroba wołowa. Kiedyś kobiety moczyły wątrobę w maślance czy kwaśnym mleku. Do pasztetu dobre są też wątróbki indycze, wówczas w smaku kwaśnym dodaje Pani octu balsamicznego i namoczoną bułkę. Gabi, twardnienie pięt to problem wątrobowy. Proszę je codziennie ścierać pumeksem i dobrze natłuszczać. Może Pani kasztany dodawać do pasztetu lub zrobić smarowidko z wątróbki, kasztanów, cebuli i masła lub według uznania. Firanko, tak, oczywiście! Kamiczku, ja Cię nie rozpoznałam wczoraj. Następnym razem przedstawiaj się jako Kamiczek. Tak, Batmarku, racja. Pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2008.02.06 autor: Anna Ciesielska | | |