refleksja na zakręcie

Bo ja jestem proszę pana na zakręcie – kołaczą mi się w głowie słowa Agnieszki Osieckiej, wyśpiewane wybornie przez Krystynę Jandę. Oj tak!

Ale czym jest ten zakręt? Utratą równowagi, stabilności. Gdzieś Cię ściąga, pojawiają się strachy, żal. Nie wierzę, że ktoś jest już tak mocno w niebie, że nie boi się zakrętów, że nie przeżywa strachu, przechodzi przez etapy życiowe bez wzruszeń, bez cierpienia, bez żalu. Można się dystansować, oczywiście, że można, ale nie jesteśmy w stanie tak stwardnieć, żeby nie bolało. Ale to nie znaczy, że mamy poddać się. Trzeba zachować klasę, trzeba się dyscyplinować. Z pewnością ogromną rolę odgrywają bliscy, z jednej strony nadmierne współczucie będzie rozwalało, z drugiej strony niezauważanie problemu prowadzić może również do frustracji. Obojętnie jak na to patrzeć, wszystko jednak zależy od nas samych, od wypracowanej przez nas taktyki na przetrwanie, zminimalizowanie strat, a w końcu wyjście z tej sytuacji.

Pojawiają się co jakiś czas w naszym życiu punkty zwrotne – coś się kończy, coś zaczyna, są one powiązane z bolesnymi, trudnymi doznaniami emocjonalnymi, a nawet fizycznymi. Boli nas ciało, boli dusza, żal ściska serce.

Albo się poddajemy, albo idziemy. Chyba najtrudniejsze jest to, czego musimy się nauczyć najpilniej – nieprzywiązywanie się do rzeczy, sytuacji, osób. Tę umiejętność musimy posiąść najszybciej. O tym już dawno mówiłam na kursach: uczmy się, dziewczyny, samotności. W momencie, gdy coś lub kogoś tracimy, ta umiejętność bardzo się przydaje. Z drugiej strony wiem doskonale, że kiedy pozwolimy sobie na płacz „do końca” oczyszczamy się, przeżywamy, nie kumulujemy żalu ani niedosytu. Płacz jest uwolnieniem. Jednak i tutaj trzeba mieć rękę na pulsie, ponieważ folgowanie sobie w płaczu jest wejściem w przestrzeń depresyjnej niewoli, a tam nas nie potrzeba. Wtedy włączamy sobie uskrzydlającą muzykę i wyłazimy stamtąd.

Od początku do końca, w każdym momencie akcji pt. zakręt, mamy w sobie absolutną pewność, że to jest nasze doświadczenie – jakby nie było bolesne – bardzo potrzebne. Przemijające. Zakręt nie ma nas zniszczyć, ma wzmocnić. Ufność daje głęboki oddech i dystans.

Nie traćmy wiary! W żadnym momencie tego jednego nie wolno – stracić wiary.