Podobno tylko marzeń nie może nam nikt zabrać. No, fakt. Ale czy te nasze marzenia/mrzonki są naprawdę tak cenne? Wszystkie?
W tym moim rozważaniu konieczne jest zrozumienie/poznanie istoty pojawiania się myśli, wyobrażenia i ich częstego powtarzania. O tym decyduje nasza Świadomość (żołądek, śledziona i trzustka). Wiemy dobrze, że nasze myśli, a również i wyobrażenia – nad którymi nie panujemy świadomie – mogą zniszczyć nam zdrowie i życie. Marzenia/projekcje mogą być różne – piękne, infantylne, okrutne, lękliwe, z totalnym chciejstwem, niszczące innych – podkreślające brak poczucia własnej wartości, czy też łechtające ego i trzymające w ciągłej ułudzie.
Z pewnością marzeń w rodzaju – jesteśmy na łące i leżymy na pachnącym sianie - nigdy nam nikt nie zabierze. Ale takich anielskich chwil mamy naprawdę niewiele. Gdy padamy na fotel, aby odsapnąć – to albo planujemy dalsze działanie, albo jesteśmy tak zryci, że odpędzamy wszystkie myśli, byle mieć święty spokój. Mam wrażenie, że prawdziwe marzenia pozostały w zeszłym wieku… Mamy teraz zupełnie inny świat.
Zatem jak „planować” swoje życie? Pozostawić biegowi rzeczy, czy też nim zarządzać? Co pozostało po naszych młodzieńczych marzeniach? Czy w dzisiejszych czasach nasze dzieci mają marzenia, mają na to czas? Może to tylko chciejstwo, moda. Widzę jednak młodych pasjonatów, którzy mając cel i jego wyobrażenie , spokojnie i z ufnością, krok po kroczku zmierzają do sukcesu. Skąd oni wiedzą, że im się uda, skąd ta ufność, spokój?
Jestem pewna, że dla naszego komfortu psychicznego bardziej nam się przyda umiejętność niemyślenia/relaks, aniżeli marzenia. Natomiast podkreśliłabym wagę umiejętnego posługiwania się projektem/zamysłem/celem, który stawiamy sobie w życiu, który realizować powinniśmy właśnie z ufnością, radością i odwagą.
Otóż najważniejsza jest intencja pojawiająca się nagle w naszej świadomości (śledziona) . Jest to bardzo malutka, niewinna, niepozorna pierwsza myśl, która niejako nadaje sens naszemu zamysłowi. Mówią - nie jest ważne, co robisz, ale jakie masz intencje. Ugruntuj w sobie intencję i połącz się z Niebem (płuca). Potem jest zamysł (nerki), czyli projekt/cel. Rodzi się w wielkim skupieniu, ale z ufnością. Następnie jest czas wyobrażenia zamysłu/projektu (wątroba). Robimy to skrupulatnie, trzymając się stale tego samego. Końcową, bardzo ważną czynnością jest wysłanie w Kosmos naszej intencji, zamysłu i wyobrażenia (serce) – „niech się dzieje, tworzy wedle woli Niebios i mojego zamysłu”. No a potem jest znów świadoma dyscyplina, by nic nie sknocić.
Sukces zrealizuje się jedynie przy naszej absolutnej ufności i wierze w realizację planu. Nie zmieniajmy już niczego, nie poprawiajmy. Oczywiście nie dostaniemy niczego gotowego w ręce. Wchodzimy z pełną odpowiedzialnością, odwagą i mądrością w realizację swego planu, pamiętając, że cokolwiek robimy – robimy dla dobra swojego, najbliższych i całej Ziemi. W realizacji nie może być krzywdy drugiego człowieka.
Sądzę, że już domyślacie się, dlaczego tak często z naszych planów nici…