Wiosenne dylematy 2

Od momentu, kiedy pierwszy raz wspomniałam o tym, jak zimno może nam zaszkodzić, w każdej rozmowie pojawia się ten wątek i budzi wielkie zdziwienie. Osoby szukające przyczyn swojej lub dziecięcej niedyspozycji, zastanawiając się nad tym, co źle zrobili, nie brali w ogóle pod uwagę  przemarzania, zmęczenia, stresu, braku ruchu!

Zimno, chroniczne przemarzanie jest przyczyną naprawdę wielu schorzeń i niedyspozycji. Nasza życiowa energia, która powinna służyć temu, aby przemiana materii przebiegała bezszmerowo, jest zużywana do ogrzewania zewnętrznego. Gdy jest nam zimno, wszystko nas boli, ciało jest sztywne, jesteśmy źli, obrażeni, gdy coś zjemy – mamy niestrawność. Sytuacja robi się groźna, gdy przemarznięcie połączone jest z wychładzającym pożywieniem.

Kuchnia PP to nie tylko nowe smakowanie, zabawa przyprawianiem. To nowa epoka, nowe zjawisko, czas innej świadomości, innego spojrzenia, czucia. Ten stan rzeczy wymusza na nas konieczność koncentracji i uważności. Codzienność łączy się z odpowiedzialnością za siebie i za najbliższych. To zaś jest ostatecznym i wystarczającym impulsem, aby zmienić  myślenie i zacząć prawidłowo kojarzyć fakty. Zatem branie pod uwagę powyższych czynników powinno stać się normą. Z pewnością zadziwia Was też sama Kuchnia PP, jej skuteczność, nieustępliwość, moc, smakowitość. Kuchnia, która zmusza do doskonałości, precyzji, do myślenia.

Pytacie czy można teraz gotować zimówki, rosół nawet ten z kaszą . Tak, oczywiście tak.Talerz takiej, czy podobnej zupy da Wam wzmocnienie, poczujecie to. Natomiast nie znajdziecie go w zupach/zapiekankach szpinakowo-rukolowo-rzeżuchwych czy w sałatkach pomidorowo-rzodkiewkowo-sałatowych. Próbujcie, doświadczajcie, pogadamy za jakiś czas.Wątroba wcale nie potrzebuje wiosennego odświeżania, lecz ciepłego dobrze zrównoważonego smakiem kwaśnym, energetycznego, lekkiego żarcia. Wątroba dostaje to co przerobi śledziona i trzustka, a z nimi to nie tak łatwo. Przynajmniej zostawcie dzieci w spokoju i już im nic nie odświeżajcie.

Proponuję przepis na zupę i duszeninę. Niby to samo, a jednak inne. Spróbujcie, dobre.

Zupa – kawałek jagnięciny z Auchan (np. 30 dag łopatki z kością lu cokolwiek innego) gotujemy ze szczyptą tymianku (0,5 łyżeczki) i rozmarynu w 2 l wody około 2 godz. Po czym dodajemy (pokrojone do zmiksowania) 4-5 duże marchewki, 1 dużą pietruszkę, 1 duży fenkuł (zamiennie por), 2 duże cebule, po łyżeczce kminku mielonego, imbiru, chili, warzywka i 1 łyżkę soli. Gotujemy ok 1 godziny, wyjmujemy mięso i miksujemy, dodajemy łyżeczkę suszonej bazylii lub pietruszki, pół łyżeczki kurkumy, ok. 0,5 kg pokrojonych ziemniaków lub więcej oraz 1-2 puszki odcedzonej fasoli białej, gotujemy wolniutko pół godziny, dosalamy i dodajemy łyżkę cytryny, dolewamy wrzątku (powinno być ok 5l zupy), pół łyżeczki kminku, pieprz do smaku i koniec, gotowa. Mięsko z zupy zjedzą Ci, którzy byli grzeczni.

Nie zapomnijcie też o zupach, które gotowaliśmy w zeszłym roku o tej porze – wariacje fasolowego garnka.

Duszenina – ocalałe po świętach 35 dag cielęciny i 50 dag piersi z indyka pokroiłam w kostkę i zaprawiłam (osobno). Jedna zaprawa: 1 kopiasta łyżeczka mąki ziemniaczanej, 0,5 łyżeczki kminku, 0,3 łyżeczki cayenne i imbiru, płaska łyżeczka warzywka i soli,parę kropli octu bolsamicznego, szczypta kurkumy, wody troszku, zamieszać i zaprawić cielęcinę. Indyka zaprawimy wyłącznie mąką ziemniaczaną, pieprzem czarnym i solą z warzywkiem. Zetrzeć 2 marchewki, pokroić 0,5 małego patata,  0,5 dużego fenkuła i 1 dużą cebulę, przecisnąć 2 duże ząbki czosnku, kroimy również 10 dag boczku wędzonego. Mięsa, boczek i jarzyny obsmażamy (marchewkę z patatem, fenkuł z cebulą i czosnkiem) i do gara, następnie dodać po łyżeczce kminku mielonego, imbiru, chili, soli, niecałą szklankę wina białego, szczyptę tymianku i rozmarynu, wrzątku i zamieszać. Ma pyrkać co najmniej dwie godziny. Jeżeli mięsko będzie kruche, odkryć, odparować do właściwego smaku i konsystencji, ewentualnie zagęścić mąką ziemniaczaną, dosmakować kroplą miodu i pieprzu. Smakuje z kaszą gryczaną, ryżem i makaronem (czanieckim oczywiście).

Proszę pilnujcie jedzenia – nie byle co, bo wiosna! Warto! No i łapcie słońce, hej!