Potrzebujemy ciągłego przypominania, ciągłych bodźców i utwierdzania w tym, że siły mroku ustąpią, gdy przeminie ich czas. A przecież to takie oczywiste – nasza życiowa huśtawka – czas smutku i czas radości, czas choroby i czas zdrowienia, czas płaczu i czas śmiechu, czas śmierci i czas narodzin.
Duży udział w braku zrozumienia dla rytmu życia na ziemi i samozadręczaniu mają wyniesione z domu, środowiska, szkoły – wzorce zachowań, schematy myślowe, zwyczaje, zasady, nasze chciejstwa, podstępne dobre uczynki, osądzanie.
Kurcze, a to wszystko jest takie proste! Młynarskiego „róbmy swoje”, „morda w kubeł” czy „nos w sos…” i wiele innych przywołań jawi się w tej naszej codziennej szarości jako głosy naprowadzające na właściwą drogę. Ale któżby tego słuchał… „przecież nam chodzi o rozwój duchowy”… Mój Boże, a ta nasza duchowość to miliony chwil w cichości, to miliony chwil, które możemy sobie rozjaśnić sekundą uważności, dystansu i niemyślenia.
Bądźmy bardzo czujni, ufni i odważni i nie trzymajmy kurczowo tych sił mroku w swej życiowej codzienności, bo stanie się ona dla nas beznadziejnym udręczeniem. W każdej chwili decydujemy, czy wybieramy smutek czy radość.