Aktualny temat |
ARCHIWUM
| 2010.12.13 Hu hu ha... | ... nasza zima zła? Chyba nie jest aż tak źle – przecież jest uroczo! Panowie, pamiętajcie - od zimna sztywnieją stawy, ale tylko one. Zimno szkodzi męskości :) Noście kalesony. Ponadto pamiętajcie, że uda i łydki to jelita, a od nich zależy dobre trawienie. Dziewczyny, nie myślcie, że Was to nie dotyczy. Ciepłe gatki i czapka to teraz obowiązek. Zapomnijcie o owocach, surówkach, zimnych napojach. Nagotujcie gar zupy, jakąś duszeninę mięsną, żeby zawsze coś było ciepłego, gdy wracacie do domu. A wieczorkiem gorąca herbatka z miodkiem, ewentualnie z delikatnym prądem ;) Powściągajcie się na Święta. Pamiętajcie, że to czas rodzinny, a więc starajcie się wyluzować. Nerwy w konserwy. Bawcie się dobrze :) | | No to kiedy będą te warsztaty/ A kiedy kursy w Poznaniu? czekam juz prawie 3 lata... data: 2011.02.20 autor: Basiula | | Witajcie, Kochani! Prymulko, dobrze że przypomniałaś na forum o chuście, w której można nosić dziecko na brzuchu. Kiedyś zastępowała ona inkubator. Mao, dobrze że wyjaśniła Ci się przyczyna problemów z córką. Będziesz teraz ostrożniejsza. AlinoSG, jeżeli nadal masz jakieś niepokojące objawy, zadzwoń. Iwono-amazonko, myślę że cały czas wczytujesz się w treści książek i odkryłaś już, że bardzo polecam zioła Pana Poprzęckiego. Poza tym pilnuj dyscypliny i absolutnie nie rezygnuj z przypraw. W razie wątpliwości dzwoń. Beti, przyczyną zmian na dłoniach nie jest alergia, tylko błędy w żywieniu. Te błędy wywołują alergiczne reakcje w organizmie człowieka, dziecka. Czy zastanawiałaś się nad nimi? Choroba nie spada z nieba. Agnieszko Pięciu Przemian, popracuj proszę nad akceptacją i puszczeniem cierpienia, bólu zadanego przez kogoś. Rozważ, co dzięki temu zyskujesz, co tracisz i nie zastanawiaj się nad „draństwem” oprawcy. Hania z Torunia dobrze Ci odpowiedziała. Ostróżko :) możesz zjadać swoje jajo z kanapką właściwie przyprawioną. Pod Twoim postem z 17.02 podpisuję się obiema rękami. Zachowanie, o którym piszesz, prowadzi do czystego szaleństwa. Asiula lęki często zagnieżdżają się w splocie słonecznym – to właśnie ta okolica, o którą pytasz. Gabi, jagnięcinę przyrządzaj podobnie jak cielęcinę. Poodkrawaj jedynie nadmiar tłuszczu, musisz ją koniecznie dosmakować intensywnie smakami gorzkimi (kurkuma, tymianek, rozmaryn) i nie zapominaj o czosnku. Dodatki jarzynowe według uznania. W smaku kwaśnym ocet balsamiczny lub puszkowane pomidory. Totutotam, czy pomyślałaś jaka jest przyczyna psich problemów? Skąd te lęki? Agata z Gdańska, proszę zadzwoń, bo bałagan masz straszny w tym swoim jedzeniu. Irek, w rzeczywistości używam tej zamiast hej, ale na forum tak nie wypada. W góry zimą nie jeżdżę, bo się boję ;) Pati, dobrze piszesz. AnkaO, właśnie mamy są po to, aby ich nie zmieniać, a jedynie umieć wyłapać cechy, które powielamy, a których nie akceptujemy. To wszystko. Właśnie napisała o tym Ostróżka. E.Kam, nie polecaj radykalnego wybaczania, bo nie o to chodzi. Trzeba najpierw zrozumieć. Gdy do tego dojdzie, wybaczanie nie jest potrzebne. Poza tym dobrze piszesz. Ewszy z Poznania, oczywiście rosół po golonce peklowanej wylewasz. Haniu z Torunia, Twój post o dyscyplinie łuszczycowej, w którym wymieniasz co zjadasz, a czego nie, jest super. Nelisa, oczywiście że rozpoczynasz doprawianie od tego smaku, na którym skończyłaś. Marzeno z Gdyni, kaszy gryczanej nie musimy równoważyć wszystkimi smakami. Wystarczy dodać trochę masła (pamiętając że wtedy nie gotujemy w worku), imbiru i soli. Firanko, jak się masz? Napisz coś więcej! Jagodo, dzięki za Twoje czuwanie :) Ana, piszesz że masz problemy z paznokciami. Nie wiem ile masz lat, nie wiem jakie choroby przeszłaś, nie wiem, co jadasz, jaki tryb życia prowadzisz, więc jak mam Ci odpowiedzieć? Fox_India, dobrze że opisałaś całą historię choroby dziecka. Przyda się to innym dziewczynom. Kochani, tak podsumowując – jest OK. Ściskam Was i pozdrawiam bardzo serdecznie. data: 2011.02.21 autor: Anna Ciesielska | | Spokojnie, warsztaty nie odbywały się w zamku tylko w folwarku. Oczywiście tego typu pożary zawsze są zastanawiające... A propos Wąsowa to wczoraj zrobiliśmy nadzienie do przesławnej indyczki Szefowej - to z kasztanami - oczywiście w odpowiednio pomniejszonej proporcji i nadzialiśmy nim specjalnie nacięte i spięte igłami do zrazów polędwiczki indycze. Potem pokroiliśmy je w plastry. Wyszły nieziemsko dobre :-) Polecamy, data: 2011.02.20 autor: Darek i ekipa | | Zamek w Wąsowie się spalił! gdzie teraz odbędą się warsztaty PP??? data: 2011.02.20 autor: Basiula | | Neliso ja bym powracając do gotowania zaczęła od tego smaku na którym zakończyłam. data: 2011.02.19 autor: AnkaO. | | Słuszne słowa i jeszcze miesiąc temu reagowałam na nie negatywnie, pełna pretensji i gotowa do dyskusji na argumenty.Ileż lęku jest w człowieku, gdy brak wiedzy, świadomości..Z myślami walczyłam na ich polu czyli w głowie, aż nastąpił rozejm i spokój. Mam pięć smaków, wiele przepisów kulinarnych i póki nie będę pewniejsza co do samodzielności, potrenuję gotowanie wg gotowych przepisów i jestem z siebie zadowolona. data: 2011.02.19 autor: ToTuToTam | | Mam coś ciekawego i mądrego i słusznego z archiwum: cyt:"Anna Ciesielska Temat: A to jesień właśnie...
Data publikacji: 2006.10.25
Witajcie, Kochani, dwa słowa do wszystkich forumowiczów: jest was wielu, ja jestem jedna i nawet przy całym moim oddaniu dla tego forum i najlepszych chęciach, aby odpowiadać na wszystkie wasze posty, mam wrażenie, że jeśli was nie powściągnę, w pewnym momencie może zrobić się korek. Mówiąc jaśniej, przypominam, że nie mogę udzielać na forum porad osobom, których nie znam i o których nic nie wiem. Nie będę też odpowiadała na wątpliwości, które wynikają z niedoczytania „Filozofii zdrowia” i „Filozofii życia” oraz archiwum. Nie będę akceptować niecierpliwości i pośpiechu u osób początkujących, gdyż zależy mi na tym, by pobudzić w was samodzielną pracę, rozwój i samodzielne przedzieranie się przez tajniki tej wiedzy. Jeśli do niej sięgnęliście, to znaczy, że jesteście gotowi na jej przyswojenie. Jeśli pojawia się lęk, którym się tak często tłumaczycie, nie jest on dobrym doradcą i musicie go pokonać, bo inaczej nie ruszycie z miejsca. I to by było na tyle. " data: 2011.02.19 autor: ToTuToTam | | Czy mogę wspomóc wątrobę (wiosna) biorąc Sylimarol lub Silivit? Kiedyś kupiłam mężowi po rocznej z przerwami antybiotykoterapii. Pani Ania go poleca, ale czy mogę go teraz brać wspomagająco. data: 2011.02.19 autor: ToTuToTam | | Asiu z Łodzi chyba tak jest łatwiej. Jedyny pewnik to to co widzimy teraz, docenienie chwili.Ile razy zaplanowałam a to się rozleciało.Poszło inaczej, potem z perspektywy okazało się że dobrze poszło, a czasami jak gorzej wyszło, to się pocieszałam że widocznie tak miało być. W sumie to planujemy tyle rzeczy a umyka nam rozmowa z mężem, kontakt z rodziną, telefon do przyjaciół z pytaniem co słychać. A najważniejsze to kontakt z sobą samym jeżeli sami nie jesteśmy poukładani to jak pomożemy drugiemu dać cokolwiek? Fox India dobrze napisała więcej słuchać mniej gadać, ogarnąć swoja kuwetę i pilnować swojej podłogi. Jestem po ciężkich rozmowach z chrześniakiem który wrażliwy jest, ale zagubił się, papierosy alkohol, kumple w kapturach a tu życie przed nim. Widziałam, że potrzebuje zauważenia, wysłuchania( w domu się nieustannie blebla-sama wyszłam z bólem głowy- i szturcha i mówi jaki jest niedobry, a brat starszy to jest lepszy we wszystkim) a on potrzebuje akceptacji, przytulenia takiego niewidzialnego.I po co ja będę planować skoro na bieżąco tyle roboty jest.Wiem jedno zamknąć dziób, słuchać, obserwować, żyć chwilą, nie marudzić i cieszyć się z tego co się ma. data: 2011.02.19 autor: Marysia | | niesamowite jest to ,że wystarczy pogrzebać głębiej w sobie, odciąć żale, ból , strach, oczekiwania itp i powiedzieć sobie ze lubi i akceptuje się siebie no i ,że nawą jakość buduje się tu i teraz ,żeby odciąć korzeń naszych słabości chorób..
wczoraj nie ma, jutra także..jest tylko dziś ;) oby wszyscy mięli chęć ,siłę i radość wewnętrzną:) data: 2011.02.19 autor: Asia z łodzi | | W sprawie garnków (olkusz-emaliowany-ciemne wnętrze- brązowe gerbery-seria famos), gdyby ktoś chciał "wyraźniej" zobaczyć jak one wyglądają, to przesyłam adres strony na allegro (sprzedający asuwa-gdyby coś nie działało). Na stronie "olkuszowskiej" nie pokazują szczegółów. data: 2011.02.19 autor: ToTuToTam | | Witam. E.KAM dziękuję za odpowiedź. Rozumiem więc, że zaczynam od początku- wrzątek gorzki, słodki... i nie zastanawiam się gdzie byłam dzień wcześniej, albo gdzie skończyłam:) Dzięki też za słówko o półproduktach do skończenia na póżniej:) data: 2011.02.19 autor: nelisa | | Chcę jeszcze podziękować cudownym aktorom tego dramatu. To było jak poród. I oto jestem. I bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc, byliście wspaniali i bardzo potrzebni. Nic nie jest takie jak nam się wydaje-rozumiem, nareszcie!!!
Pani Aniu kochana jak zwykle w Pani dobre ręce...pozdrawiam data: 2011.02.19 autor: haniaf | | Haniaf, polecam ciepło małe i tanie, ale treściwe i pokrzepiające książki, których autorem jest Valerio Albisetti: Wystarczy tylko chcieć, Czy można pokonać lęk, Rodzice i dzieci, Być przyjacielem, czy mieć przyjaciela. Pokazują w prosty sposób jak stać się dobrym towarzyszem dla samego siebie. Jestem pewna, że przypadną Ci do gustu. data: 2011.02.18 autor: Joanna Z-ego | | Witam serdecznie.Byłam dzisiaj z dwulatkiem na bilansie, i co sie dowiedzialam że karmienie dwuletniego dziecka piersią to PATOLOGIA,tak mi powidziała pani doktor.Ręce opadają.Pozdrawiam wszystkich gorąco,a w szczególności Panią Anie. data: 2011.02.18 autor: PATOLOGIA | | Fox_India dobrze, że napisałaś o swoich doświadczeniach. Trzymajcie się ciepło:) Cieszę się, że gaRki się podobały. Szukam jeszcze kafejnika. W olkuszu mają taki ładny ale też na zamówienie, czyli jak na razie go nie ma. Serdeczności moc! data: 2011.02.18 autor: Dardanele | | Dziękuję Sasanko pięknie :-) Na Kleparz to dla mnie wyprawa, ale dam radę! Aż mi się humor porawił :-D data: 2011.02.18 autor: Prymulka | | a w sprawie autorytetów, także tych kościelnych, polecam książkę o. Gabriele Armortha. ** moja męska połowica docenia fakt codziennego powrotu do domu, miło mi z tego powodu. często podróżuje służbowo a wtedy dom jest w jakimś sensie jak szklanka do połowy pusta :) data: 2011.02.18 autor: Fox_India | | Haniaf. Rok temu napisałaś, że lektury obowiązkowe podane przez Panią Anię do Ciebie nie przemawiają, jednak myślę, że warto do nich sięgnąć, Tam masz większość odpowiedzi na pytania, emocje, przeżycia i rzeczy do przerobienia i poukładania właśnie teraz, gdy jesteś w takim okresie, gdy tak gwałtownie do Ciebie dociera wiele i nie możesz tego ogarnąć. Motasz się trochę za bardzo /przypominam się sobie sama/ i należałoby poczytać i w tym czasie trochę nie udzielać się na forum. Po jakimś czasie może stwierdzisz, że większość rzeczy sama się poukładała i pozamiatałaś wokół siebie więcej niżbyś sie spodziewała. Tego Ci życzę. Pozdrawiam i powiem wam, że ciężko czasem milczeć, gdy w środku nam się kotłuje, jednak się opłaci. Jednak pewnie dobrze o tym wiecie. Pa data: 2011.02.18 autor: Dzidka | | Prymulko, kwiatuszku:-)))- cudne fenkuły na Starym Kleparzu - zawsze, (cena 5,6 zl za dorodny okaz) w markecie SIMPLE - dość często i są tansze, od 6 do 10 zł za kilogram, w Makro czasami i raczej drogo. Pozdrawiam data: 2011.02.18 autor: Sasanka | | To ja może teraz na przyziemny temat: czy ktoś mógłby mnie oświecić, gdzie w Krakowie można zdobyć fenkuł? Bo o normalnym kupowaniu nie może być mowy. Szukam i szukam, i nic... Czy ktoś wie i się ze mną tą wiedzą podzieli? Bardzo ładnie proszę :-) data: 2011.02.18 autor: Prymulka | | autorytety mają to do siebie, że zwykle okazują się takimi samymi ludźmi jak my sami. w autorytetach szukamy usprawiedliwienia naszego postępowania. szukamy oparcia w ludziach, o których nic nie wiemy, o których nie chcemy myśleć, że są nam równi zamiast sami poszukiwać prawdy o sobie. autorytet, czysta abstrakcja. Pani Ania jest właścicielką tego forum, ustala zasady. choćby nawet podłóg swego widzimisię. ale o tym była już mowa tyle razy... data: 2011.02.18 autor: Fox_India | | Fox_India, historia mrożąca krew w żyłach... trzymam za Ciebie kciuki. Na pewno wszystko wróci do normy. A tak swoją drogą to wielkie szczęście móc mieszkać razem z żoną i dzieckiem w tym samym miejscu i mieć taką pracę która pozwala spędzać codziennie choć trochę czasu razem... data: 2011.02.18 autor: Darek | | : ) data: 2011.02.18 autor: haniaf | | Wbrew pozorom, istnieje cos takiego, jak konstruktywna krytyka:) W pierwszej chwili krytyce odruchowo chcemy zaprzeczac: ktos sie myli, nie zna sytuacji, nas - i tak dalej. A gdyby tak na chwile zalozyc, ze w tej krytyce jest jakies ziarno prawdy? Że można to ziarno wziąć i użyć, ku swojemu pożytkowi? Że krytyka jest obrazem, ktory pojawil sie w czyjejs glowie pod wplywem tego, co swiatu komunikujemy? Nie wynikiem wielkich przemyslen i pouczaniem - tylko takim blyskiem, ktory pojawia sie sam na bazie różnego doswiadczenia obserwatora. Darem. Założyć tak - i powstrzymać się od zaprzeczania, usprawiedliwiania, tlumaczenia. Nawet przed soba;) Jezeli nie chcemy sie z ta krytyka zgodzic - to nic. Byc moze ziarno wykielkuje pozniej. Tylko dajmy mu szanse. data: 2011.02.18 autor: Pati | | Coś dla ducha...
"Jesteś dzieckiem Bożym.Twoje chowanie nie służy światu.
Nie ma nic mądrego w kurczeniu się po to,aby inni nie poczuli się niepewnie w Twojej obecności. Wszyscy mamy błyszczeć
jak dzieci. Urodziliśmy sie po to,aby manifestować chwałę
Bożą,która jest w nas.Gdy odsłonimy nasze wewnętrzne światło,nieświadomie pozwolimy też innym,aby uczynili to
samo.Gdy wyzwolimy się z własnego strachu,samą swoją obecnością będziemy automatycznie wyzwalać innych."
(Marianne Wiliamson)
Serdecznie pozdrawiam Panią Anię oraz całe forum!!! data: 2011.02.18 autor: Kazia | | Fox_Indio, bardzo Ci dziekuję za Twój wpis. Cenny. data: 2011.02.18 autor: Marcela | | Dardanelle, dzięki. no super kurna sklep. już zamówiłam te garnki z olkusza, mogę odebrać je osobiście, hurra! i jeszcze fajny czajnik, też z olkusza malowany! słuchajcie a może macie namiar na jakiś fajny chlebak retro? (ceramiczny albo i nie) data: 2011.02.18 autor: Fox_India | | Marysiu, masz racje, zachowałam się jak nastolatka, dzieciak nawet. podłożyłam się okrutnie. I dostałam cięgi. Ale jak zabrnęłam już tak daleko zrobiłam najlepsze i chyba już jedyne, co mogłam w tej sytuacji zrobić i zbadałam swoje intencje. Chciałam po prostu pomóc sobie i co za tym idzie mojej rodzinie i tego faktu nic nie zmieni. Dlatego zwróciłam się o pomoc. Mogłabym powiedzieć, że żałuję, że akurat na forum, ale nie, wiem już tylko, że forum to nie najlepsza przyjaciółka i jak w życiu - rzuciło mną o podłogę. Pewnie chciałam kolejnego gotowca. Złota sentencje, która wszystko za mnie załatwi. A tu faktycznie wszystko się w bólach rodzi - jako mama mogłam na to wpaść wcześniej i lepiej się przygotować. Jak wyszło tak wyszło, ale to prawda, że dostajemy to czego potrzebujemy choć chyba nie byłam do końca świadoma, co mnie tu może spotkać i nie udźwignęłam tego emocjonalnie. Ale ufam, że tak miało być, nie inaczej i tego muszę się trzymać. A czego się dowiedziałam o sobie to moje, czy coś przerobiłam życie pokaże, może w końcu dojrzeję i zaufam sobie, a nie innym. Mieszać nie chciałam, raczej czuję się zmieszana :) Kończę temat, teraz już definitywnie, nic dodać nic ująć, stało się.
Pozdrawiam data: 2011.02.18 autor: haniaf | | "Chciałbym aby człowiek drogowskaz, ten, który mówi innym, którędy iść, nie tylko wskazywał drogę, ale sam nią szedł. Jeśli ktoś nie stosuje się do głoszonych zasad, to mam prawo wątpić, czy głoszona przez niego prawda ma wartość." Józef Życiński i jego WIDZIMISIĘ o autorytetach. data: 2011.02.18 autor: zawiedziona | | Haniu z Torunia :) bardzo dziękuję za odpowiedź...zaczynam zaraz szukać wszystkiego na temat ługu, bo przyznam , że znam go tylko z forum. Wydrukowałam twojego posta i zastosuję sie do wskazówek. data: 2011.02.18 autor: enya | | Witam wszystkich! Zoju, ale mieszasz, dobrze Ci to wychodzi. Bardzo jestes nam tu potrzebna, bo dzieki takim ‘zjadliwym’ postom jak Twoje kazdy moze sie sobie przyjrzec, jak w lusterku. Jestes papierkiem lakmusowym i pokazujesz gdzie, kto, co ma do przerobienia. Super! Tez mnie to troche rusza, a w zasadzie moje ego. Zeby sie wzmocnic powtarzam sobie: nie jest wazne co, kto mowi ale jak ja na to reaguje; jestem pewna siebie i swego, a zjadliwe slowa sa - ja ide obok i mowie im „dziekuje, ale ja wracam do siebie i swoich spraw”. Pozdrawiam serdecznie. data: 2011.02.18 autor: Basia z Bristolu | | Hej! Fakt,otworzyłam okna i drzwi, no i zrobił się przeciąg... KamiloK, masz wątpliwości, kto na tym forum ustala procedury? Ja, i tylko ja. I mam takie WIDZIMISIĘ, aby Tobie i Zoi powiedzieć pa! Włączyłam klawisz cenzury! Proszę o rozważania wyłącznie merytoryczne dotyczące ciala, ducha, środowiska, rozwoju, oczywiście w kontekście PP. Według mnie granica dobrego smaku i inspiracji została przekroczona. data: 2011.02.18 autor: Anna Ciesielska | | Zoja a nie masz Ty pytań co do garnków? gotowania? podzielenia się fajnymi spostrzeżeniami na ten temat, może coś pozytywnego odkryłaś? to forum do tego jest przeznaczone cała reszta to konsekwenacja świadomości po tym jak się ugotuje rosół albo ziemniaczaną. Żałądek ma ścisłe powiązanie z tym co w głowie, tam też rodzi się uczucie sytości albo głodu. Według tego co wypisujesz to nie gotujesz według PP człowiek świadomy postępuje inaczej człowiek który znalazł światełko w tunelu cieszy się i stara żeby jakoś się do niego zbliżyć, po prostu być lepszym człowiekiem. Nie chcesz być lepszym człowiekiem bo niszczysz samą siebie wampiryzmem siejesz drwinę i lekceważenie NIE GOTUJESZ TAK JAK NA TYM FORUM SIĘ PISZE, więc po co tu jesteś nie szkoda Ci czasu? Z pewnością nie tylko po mnie ale i po większości spływać będzie to co piszesz jak po kaczce, bo na takich to trzeba mieć gruba skórę, to się przydaje w życiu.Więc po co klawiaturę niszczysz? Wszyscy napisaliśmy jakie są w stosunku do Ciebie oczekiwania,nie jesteś tu potrzebna ze swoim jadem, ja proponuję już nie odpowiadać Zoji bo to nie ma sensu. DO HANIAF: kobieto rozbita jesteś jak dzban jesteś matką i żoną weź się w garść zachowujesz się jak nastolatka która dojrzewa. Dzielić się swoimi problemami to duża odpowiedzialność tu na forum piszemy o swoich rozterkach ale to nie miejsce na wstawienie kozetki psychoanalityka, mieszasz mówiąc że ganiasz na wpół naga i dostajesz bęcki. Już tyle razy dostałaś poradę a Ty swoje dalej. Juz pisałas że zabierasz zabawki i zmykasz na jakiś czas pomyśleć pozbierać się, a tu znowu to samo. Bo pomyślę że zamiary masz jak Zoja pomieszać i zarzucić nam wszystkim brak empatii, egocentryzm i wygórowane myślenie o sobie. Jesteś dorosła nie zachowuj się jak nastolatka. Pozdrawiam Cię i resztę data: 2011.02.18 autor: Marysia | | drogie początkujące lub nie mamy małych AZSowców. chcę opisać to co nam się przydarzyło ku przestrodze. chcę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat tego jak delikatne są nasze dzieci. jak istotne jest to byśmy cierpliwie i z aptekarską niemal dokładnością dbały o ich osłabione organizmy. listopad 2010 r. mój synek zostaje pod opieką bliskiej osoby na kilka dni. zamiast zupy i gulaszyku dostaje to czego jeść mu nie wolno. pieczywo, kopytka, pierogi etc. w nocy, między 1 a 3 (wiadomo) dostaje ataku astmy. prawdopodobnie nic szczególnie groźnego (dalej piszę dlaczego)ale nie mnie to oceniać. mnie tam nie było, nie zostałam nawet poinformowana, że coś złego się dzieje. dziecko bez mojej wiedzy zostaje po godzinie odwiezione do szpitala gdzie po rozpoznaniu (ostre obturacyjne zapalenie oskrzeli, obserwacja w kierunku zapalenia płuc negatywna - wyniki z krwi i moczu oraz rentgena prawidłowe)podano mu cały alfabet leków: Biofuroxim (750 ml - dawka maksymalna), Dexaven, Mucosolvan, mieszanka wykrztuśna, nebulizacje z Flixotide, Salamolu, Lakcid, Nurofen doraźnie. w trakcie hospitalizacji szybka poprawa stanu ogólnego, ustąpienie duszności i stopniowe ustępowanie zmian osłuchowych. wracam do Polski po 5 dniach, dzwonię do bliskiej osoby: wszystko okay. wyczuwam lęk w głosie. jadę do domu. telefon: jedź do szpitala do X. no okay, wydało się, kiedyś trzeba matce powiedzieć że dziecko w szpitalu. jadę, zdenerwowana faktem niepoinformowania mnie o pobycie dziecka w szpitalu pytam grzecznie lekarkę co się dzieje. słyszę że nie powinno mnie to interesować bo przez 4 dni nie interesowałam się losem dziecka. widzę moje dziecko. przestraszone pokłute welflonami. robi się awantura. wypisuję dziecko na własne życzenie, wcześniej odmawiamy przyjęcia leków. bliska osoba śmiertelnie obrażona. no dramat. wracamy do domu do ścisłego PP. po 3 tygodniach od hospitalizacji małemu zaczynają schodzić paznokcie najpierw z rączek, potem z nóżek(trwa to aż do teraz). boczki oraz policzki obłożone drobnymi krostkami. ja krytykuję bliską osobę za brak wyobraźni po czym... po kilku tygodniach zamiast kontynuować najdelikatniejsze PP właściwe małym AZSowcom, podaję przez 3 dni zupę zieloną na giczy cielęcej (przewalam z wapniem), która blokuje wątrobę. między 1 a 3 (duhh!) dziecko budzi mi się w nocy ze świstem. oddech płytki, no atak duszności. wspomagam go kawką na duszność, uruchamiam herbatki. następne 2 dni to temperatura. dajemy radę herbatkami. wezwany zaprzyjaźniony pediatra stwierdza poważne zmiany oskrzelowe. oskrzela ściśnięte, zaśluzowane. sugeruje antybiotyk, ale ja już wiem, że dałam ciała i to na maksa. mały zaczyna posikiwać po kropelce co oznacza ni mniej ni więcej tylko słaba wątroba = osłabione płuca = nerki siadają. dzwonię do Pani Ani, która zdecydowanie ustawia mnie do pionu (no znacie ten ton :D) wracam do zupek I-V i delikatnego miksowanego gulaszyku, imbirówka, kawka z okruszkiem kawy dorosłej. no cud! dziecko z godziny na godzinę wygląda i czuje się lepiej. REKONWALESCENT (co najmniej do 18stych urodzin :))umieszczam kartkę na szafce kuchennej (i kilka innych skierowanych do mego ego :D). to wszystko ma mi przypominać nie tylko o tym jak mam karmić synka ale ma mi także przypominać, że nie mam patentu na nieomylność, że kiedy następnym razem pomyślę sobie, że wiem już tyle o PP, że mam prawo dawać innym wskazówki, oceniać ich i pouczać o tym czy robią coś nie tak mam zawrzeć gębę, pilnować swojego podwórka, swojego kawałka podłogi i gotować tak jak Pani Ania kazali :) mam robić swoje, uczyć się i przestać tracić energię na dyskusje z innymi. mowa jest srebrem milczenie złotem. koncentrując się na innych zawsze tracimy nas samych z oczu. pokuszę się tylko o jedną radę: początkujące mamy dzieciaczków z AZS. żelazna dyscyplina, delikatne jedzonko. Do repety cały rozdział pt. Fizjologia z Filozofii życia i będzie dobrze! pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.18 autor: NAJmądrzejsza Fox_India | | Namiary na gary: sklep internetowy http://www.domzfantazja.pl, komplet brązowe gerbery na jasnym beżu 5 szt. famos. Pytałam w Olkuszu (sklep http://www.emalia.pl), które z garnków mają ciemne wnętrze i powiedziano mi, że jedynie "brązowe gerbery na jasnym beżu". Na podanej wyżej stronie producenta nie można ich kupić, stoi napisane: "na zamówienie". Wyjaśniono mi , że oznacza to praktycznie, że ich po prostu nie ma i trzeba czekać, aż zostaną wyprodukowane. Wcześniej zamawiałam w innym sklepie, zamówienie przyjęto, po czym dostałam odpowiedź, że ich nie ma, a producent nie ma ich w magazynie i nie potrafi powiedzieć, kiedy zostaną wyprodukowane. Serdeczności moc dla Wszystkich:) data: 2011.02.18 autor: Dardanele | | Haniaf, jeśli moje słowa Ciebie obraziły, to przykro mi, ale nie przeproszę, bo nie było to (obrażenie Ciebie) moją intencją. Pisałam o sobie i MOJEJ opinii na temat oceniania lub nie kogoś lub czegoś a także na temat tego, co dane mi jest czasem obserwować u wielu osób (u mnie też) - mianowicie często się dziś mówi: "nie powinniśmy oceniać" (z czym z grubsza się zgadzam, szczególnie jeśli chodzi o jakieś przesądzanie, trwałe oceny, przypinanie etykietek - one nie mają sensu, bo wszystko się zmienia i wiem, że to, co dzisiaj widzę, jutro może już nie być tym samym). Ale są też takie działania, gdzie ludzie pod płaszczykiem akceptacji wszystkiego i wszystkich pozwalają krzywdzić, obrażać, atakować słabszych, wyszydzać itp., ustalają też granice komuś i za kogoś - bo czymże jest umoralnianie tych, którzy zwyczajnie piszą, że coś ich dotknęło czy obraziło. Ja Twoich granic nie chciałam naruszać w żaden sposób ani ich Tobie ustalać. Pisałam, że posty Zoi są niegrzeczne, bo za takie je uważam. Resztę można było przypiąć sobie lub innym - wedle uznania, ale ja pisałam o zachowaniach i nie było moim celem przyporządkowywać ich komuś konkretnemu, nie jestem niczyim sumieniem :) ***Ale dzisiaj chciałabym napisać kilka słów do Ciebie :) Haniaf, wyluzuj! Powoli sobie ze wszystkim poradzisz, tylko traktuj siebie łagodnie i zaakceptuj siebie. Powiedz sobie, że wszystko będzie dobrze - i że już jest dobrze, jakkolwiek jest. Bądź w zgodzie ze sobą, zmieniaj zdanie, szukaj i nie bój się pomylić, bo każdy tak ma. Nie trafiłaś do nieba, tylko na forum zwykłych ludzi, z których każdy jakoś błądzi, potem trafia, potem znów schodzi ze szlaku - czasem na dobre, a czasem wraca, bo ta inna droga okazuje się ślepą uliczką. R.Kipling napisał, że człowiek powinien umieć "spacerować z królem w sposób naturalny". Myślę, że to piękne słowa, pozwalające uświadamiać sobie na każdym kroku swoją niepowtarzalną wartość. Pozdrawiam Cię serdecznie, zrób się na bóstwo, uśmiechnij do siebie w lustrze, podnieś głowę wysoko i idź w życie, tak po prostu. Zadbaj o siebie i bądź dla siebie dobra, a reszta sama przyjdzie :) A ja spadam do pracy. data: 2011.02.18 autor: DanusiaA | | Wygląda na to, że złapałam się na własną wędkę, idę się zwlec. Tak czy siak warto było. Pouczające doświadczenie. pozdrawiam data: 2011.02.18 autor: haniaf | | Zoja ja tam uwazam,ze wypominanie innym, wysmiewanie sie, skupianie uwagi na tym co sie nie podoba itd nie moze sluzyc z tego powodu,ze piszac te wszystkie rzeczy wkladasz w nie swoja niedobra energie, masz niepozytywne mysli, denerwujesz sie, chcesz byc lepsza od innych itd. Jak to moze sluzyc? data: 2011.02.18 autor: Kinga z Azji | | Zoja nie wysyłaj moich postów tam gdzie Tobie się podoba , moje posty są do Ciebie, wiesz dobrze że Tobie napisałam wynocha i nie wycofuję się z tego.I nie pisz czy przepadam za Kamilą czy nie, bo nie zgadzanie się z kimś w jakiejs kwestii nie jest zaraz brakiem sympatii.A Haniaf poradzę z całego serca aby wreszcie Ona zeszła sama z siebie i cała historia się skończy.Bo ona sama się tutaj analizuje , oczyszcza, usprawiedliwia, podkłada, cierpi, na własne życzenie.Ona to robi, a my jej sekundujemy . No bo co mamy robić , nie dać się wciągnąć, faktycznie zamilczeć, niech się kobita wypisze będzie jej lżej.Ale czy aby na pewno nasze milczenie będzie satysfakcjonujące, może Jej chodzi o odzew, tylko spodziewała się innego? A kto tu pisał do mnie, że świat a więc nasze otoczenie jest projekcją naszego umysłu? Toż wszyscy mamy umysły i projekcje i przyznaję nie są one doskonałe. A jak trzeba jeszcze znieśc przypadkowych złośliwych gości, to często coś pęka i lecimy po bandzie. Ale czy na tym forum ktoś napisał o sobie że jest doskonały? Nikt.Tego grzechu nie można nam zarzucić.Wątpiących zapraszam do archiwum niech sprawdzą.Ja w każdym razie kończę sprawę, dla mnie pouczającą. Wszelkie zapytania , zarzuty i wątpliwości{ co o kim i do kogo}nie będą rozpatrywane.Pozdrawiam wszystkich serdecznie. data: 2011.02.18 autor: ostróżka | | Zoja, loża szyderców to fantastyczne miejsce - nikt nie widzi, a nieźle się można zabawić. Gratulacje. Niech się kotłują, przedstawienie trwa, a tobie się wydaje, że pociągasz za sznurki. Prześmiewanie i podjudzanie to stare dobre metody na to, by z ludzi wyszły emocje, których w normalnych warunkach by nie okazali. Naprawdę zabawne. Umyka ci tylko jeden fakt: w tym wszystkim jest PRAWDA, to autentyczne poszukiwania i przemyślenia, skuteczna pomoc i życzliwość - a to towar nader dziś deficytowy. W ostatecznym rozrachunku my pozostaniemy właśnie z tym, ty z czym tam chcesz. Twój ubaw, twoja decyzja. data: 2011.02.18 autor: Jagoda | | No to sprawy się komplikują...tym bardziej proszę o pomoc data: 2011.02.18 autor: haniaf | | Haniuf pisz o swoich potknięciach i sukcesach - to takie inspirujące dla mnie. Jak czasami nie dajesz rady - ta ostatnia historia- a potem sama znajdujesz przyczynę i opisujesz ją (to zawsze jakaś wskazówka choćby dla mnie) i piszesz jak wszystko przemija i jest dobrze. Z emocjami każdy z nas "walczy" pewnie każdego dnia - to taka codzienność - tu strach, złość,zamartwianie się, a z drugiej strony radość, odwaga - tak jak w zasadach pięciu przemian. Ja wolę czytać, zastanowić się i wyciągnąć wnioski, a jak ktoś "woła" o pomoc to lubię ją dawać i tak się to mi kręci koło mojego życia. data: 2011.02.18 autor: ToTuToTam | | No, Panie Darku, kolega nic nowego nie powiedział, ubrał tylko w słowa po swojemu to, o czym od tysięcy lat mówią mędrcy. data: 2011.02.18 autor: Zoja | | haniaf, to były posty do KamiliK, Ostróżka nigdy za nią nie przepadała... data: 2011.02.17 autor: Zoja | | drodzy! strasznie mi się łamią i rozdwajają paznokcie. przed pp miałam piękne i zdrowe. jaka może być przyczyna? data: 2011.02.17 autor: ana | | W sprawie suchego kaszlu - rozgrzać organizm łatwo, trudniej jest z uzupełnieniem esencji. Suchy kaszel - jeden z objawów "wysuszenia" lub inaczej braków esencji w organiźmie. Pomocą są tu herbatki i zupy i cierpliwość. Pani Ania powtarza, że picie i jedzenie ma być smaczne! I jeśli np:mało słodkie dla dziecka(maluch nie chce pić), to posłódź więcej i stopniowo zmniejszaj ilość miodu aż dojdziesz do minimum. Wrzuć na luz i ufaj.Tęskni mi się za słońcem, znów nastał czas mrozów i porywistych wiatrów. data: 2011.02.17 autor: ToTuToTam | | Dobra, Darek! Ten ostatni wysyp postów to nie jakiś przypadek, w końcu ryknęłam Chryste ratuj! Jak już się sobie dobrałam do skóry i biegam pół naga po forum to żeby chociaż były jakieś efekty. Więc jeśli można prosić o pomoc to proszę. Ciebie i innych. Mam tak, że zawsze w mojej głowie kłębiły się jakieś oceny, przypisywanie intencji swoich innym ludziom, patrzenie krytycznie. Ale ja to widziałam, wkurzało mnie to, ale to było jak wdrukowane, co bym nie robiła, tłumiła, wpychała w siebie to i tak, gdzieś tam mi się, kotłowało. Ale ja byłam tego świadoma. Miałam wstręt do tego i przez to też do siebie, stąd też problemy z samoakceptacja (uwaga Zojka, cyrk się zaczyna : ))
Potem w trakcie tych moich wynurzeń ktoś mi zarzucił, że jestem niewdzięczna córa - dobra - przeanalizowałam się wszerz i wzdłuż - jestem wdzięczna córa, koniec kropka, a w tym momencie poczułam koszmarny cios -jak ktoś mógł tak pomyśleć. Zaraz poszedł post coby mnie nie oceniać bo guzik wiecie. Ale zaraz tez refleksja - że ja też tak właśnie całe życie innych oceniałam i że to jakiś koszmar i obłęd i już nie tylko wiedziałam że nie muszę i nie mogę oceniać , ale ja to poczułam, to taka pewność, że to jest do bani. I ulga jak smok. I kurka patrzę na te wasze posty i nie mam ochoty analizować co autor miał na myśli i ze pewnie wredny, czy jakiś pokręcony. No nie mam i już. Ślepa nie jestem i widzę te prztyczki i cały ten cyrk o którym pisze Zoja (Zoja dla Ciebie też buziaki) ale jakoś tak wisi mi to. Ale jak mi ktoś, że jestem dwulicowa małpa i podstępnie krytykuję i w oczy tez nie spojrzy to już mną tąpnęło. A swojego posta brzydala z brzydką intencją i to niejednego wyczaiłam. Więc napisałam byście też brzydali szukały bo po to tu kurka jeseteśmy. Nie dla hecy, prztyczków i wywodów, ale dla siebie samych, żeby siebie podreperować. Szczera jestem, na widelcu goła się podaję i proszę o werdykt - przerobione czy wyparte, bo już mam dosyć tego bujania się. Zresztą pewnie i tak muszę sama. pani Aniu nie wiem czy to dziś jeszcze pójdzie ale i tak nie usnę
Szlag, a ja nawet tu anonimowa nie jestem data: 2011.02.17 autor: haniaf | | Jagodo serdeczne dzięki. Z tym poceniem, tak trochę myślałam jak napisałaś, dzięki. Wit. D3 ma w normie. Niestety temp. w blokowym pokoju wysoka. Mam nadzieję, że wkrótce mnie oświeci, bo tu organizm wychłodzony tradycyjnym jedzeniem, osłabiony lekami i emocjami, a tu zasady 5przemian - równoważenie z ocieplaniem organizmu, oczyszczanie i dodawanie energii i esencji, więc jakoś trudno mi to w głowie poukładać. Tu synek się poci, a tu równoważyć z rozgrzewaniem trzeba. Sądzę, że poczekamy na słońce szczególnie to letnie i nasłonecznimy się całą rodziną. A zasady będziemy bardziej dyscyplinować. data: 2011.02.17 autor: ToTuToTam | | Haniaf, myślę że te posty nie były do Ciebie... data: 2011.02.17 autor: | | Marzeno z Gdyni, kuskus jadamy do duszeniny wołowej z dużą ilością warzyw i czasem indyka (udźce) - smakuje pysznie. Ale to tak raz na 10 dni. Kaszę gryczaną gotujemy z masłem, imbirem i solą i zajadamy się nią jesienią i zimą. Wiosną jakoś przestaje wchodzić:) Jest świetnym zamiennikiem ziemniaków. Oczywiście wymaga dodatku czegoś kwaśnego. A kaszę jęczmienną stosujemy do krupniku, ale to też u nas zupa jesienno-zimowa i nie za częsta (za to gęsta:)) Pozdrawiam data: 2011.02.17 autor: Jagoda | | Zośko, myślę, że BARDZO uważnie musisz prześledzić to, co dajesz córeczce. Z Twojego postu wynika, że gotujesz za dużo zupy na 1 raz - 3-4 l starcza pewnie na tydzień, a jedzenie dla dziecka powinno być świeże. Stanie w lodówce osłabia jego energię. Druga sprawa to to, co do zupy dodajesz. Wiele razy było o tym, że zimą nie jadamy ani kalafiora, ani brokułów (wiadomo, że pędzone chemią), a co dopiero dziecko z AZS. Przyjrzyj się też temu, gdzie kupujesz warzywa i mięso i skąd one pochodzą. Jeśli w menu Twojego dziecka są ziemniaki z Syrii, marchewka z Holandii, a kalafior z Chin, to wiadomo... Pocenie jest zawsze oznaką osłabienia, nasz synek ostatnio miał tę przypadłość połączoną z parodniową "wodą" z noska. Dojo i śledziona chlapnęła. Pani Ania poradziła mi, żeby do jedzenia troszkę go rozebrać, a do zabawy na podłodze trochę ubrać (bo to już wiosna i inna energia). Ktoś kiedyś pisał, że powodem pocenia się główki może być niedobór wit. D. ToTuToTam, czy Twoje dziecko śpi na poduszce? Jeśli tak, to spróbuj bez. Pozdrawiam! data: 2011.02.17 autor: Jagoda | | Dla mnie nie ocenianie innych ludzi nie stoi w sprzeczności z tym, że mamy prawo bronić się przed ich ocenami czy wręcz krytyką. Oczywiście, że mamy prawo, od nas też zależy jak będziemy się bronić. Można hukać, wdawać się w bójki, wbijać szpile, milczeć, tłumaczyć się, wyciągać rękę itd. I teraz się będę bronić i pozwólcie, że spojrzę wam prosto w oczy bez "coponiektórych i grzecznych nioceniających" bo tu chyba dobrze zgaduje, że o mnie właśnie chodzi. DanusiuA - nie wiem dlaczego piszesz, że kogoś krytykuję i piszę że coś należy - odpowiedzi poszukaj w sobie, ja jej nie chcę znać. Ostróżko - po prostu puść mnie. Może ja źle odczytuję po co jest to forum, pewnie dla każdego po coś innego - dla mnie jest tak, że tu uczę się robić porządek w swoim życiu - zaczynam od garów, zdrowia potem dochodzę do emocji, coś tam przewalam, uwalniam się od jakichś brzydkich nawyków, które mnie truły całe życie, podobnie ja truje bita śmietana czy coś tam jeszcze.I ciesze się jak dziecko z efektów, bo po prostu są, wreszcie są, po latach walki z samym sobą, wizualizacjach, cudach wydziwianiach, które nic nie dawały. I robię to na łamach forum, ktoś mi pisze, że uprawiam ekshibicjonizm i jest w tym trochę prawdy,bo po tych wynurzeniach czuję wstyd, ale co tam warto, bo tyle się dowiedziałam o sobie i jak sobie z tym radzić i na sam koniec mam prezent bo właśnie poczułam w końcu że nie muszę nikogo oceniać, co było moją rutyną i zmorą, i za czym często wlokła się obmowa. Więc pisze posta, że da się żyć bez oceniania, że można zaakceptować taką Zoję i nie trzeba się na niej mścić za to, że jest jaka jest . A dziś właśnie odkryłam jeszcze, że archiwum jest świetnym źródłem wiedzy, również o nas samych i warto się tam sobie poprzyglądać i ciach dostaje łopatą w łeb, bo niby kogoś krytykuję. Chryste Panie!!! Ratuj bo oszaleję!!!
Konkluzja jest taka - przestaję się dziwić rzeszom tych, co tylko śledzą to forum i wolą nie wypływać - po cichu robią swoje nie narażając się i swoich 4 kątów i wiecie co? mają rację!
Nie oceniam was, ale myślcie za nim coś napiszecie, bo tu po drugiej stronie są żywi ludzie, z krwi i kości. Narażać się na ciosy też dłużej nie mam zamiaru, wybaczcie ale mam na to za delikatną skórę. Wystarczy mi potyczek w realu.
Uff...Pani Aniu pełna akceptacja jakby się to miało nie pojawić na łamach, jestem pod wpływem adrenaliny. Za wędkę i tego nie puszczonego posta (to by dopiero była heca!) dziękuję raz jeszcze. Serdecznie pozdrawiam. data: 2011.02.17 autor: haniaf | | http://magia.onet.pl/5248,2689,229,horoskop.html
Moją tradycją było przypominanie o nowym roku chińskim Jacek Kryg niezawodnie zapowiaada co będzie - rok seksualnych afer.hi hi
Anielskie całusy Pani Aniu:) Nie tylko one czuwają. data: 2011.02.17 autor: Firanka | | Joanna Mamasik pokumała się z Magdą Kaspianową i zajmują się teraz jakąś magią i uzdrawianiem innych, założyły swoje forum i chyba mają się dobrze. Może by cię tam wysłać Zoju? napisz nam potem czy uzdrowienie się udało ;-)
Ale posty Kaspianowej z okresu gdy pani Ania Ciesielska leczyła jej synka na pewno są warte przejrzenia data: 2011.02.17 autor: | | Sęk w tym, że czasem w pozornie grzecznej wypowiedzi czy reakcji jest więcej jadu niż w mocnym huknięciu. Można mieć dobre intencje, żeby być grzecznym itd... a jednak wybrukują one tylko piekło jeśli nie odważymy się spojrzeć sobie samemu w oczy i zobaczyć co tam głębiej siedzi. Ale to wcale nie jest takie proste - to zaglądanie w siebie i rozszerzanie świadomości czy jak mówi Szefowa badanie swoich intencji. Trudność polega na tym, że to czego nie akceptujemy w sobie i nie dopuszczamy do swojej świadomości - jest rzutowane na zewnątrz, na innych ludzi. Tak twierdzą mistrzowie psychoanalizy i mądre ich słowa - warte zastanowienia. Kiedy od dziecka jesteśmy wychowywani w duchu moralności, a jedynym sposobem radzenia sobie z własną nikczemnością i innymi negatywnymi aspektami siebie jest ich wypieranie, które czasem podstępnie nazywa się "pokonywaniem" nic dziwnego że wyrastają całe społeczeństwa moralnie doskonałych istot które widzą zło tylko wokół siebie. A do tego sukcesy w "pokonywaniu" swych słabości dają im prawo do tego by rozliczać tych innych z ich WINY. A tak naprawdę ci inni-winni wokół nich to jedynie te aspekty ich samych których się wyparli. Proces odkrywania tego w sobie jest jednak bardzo bolesny i naprawdę nie piszę tego posta żeby komukolwiek zrobić przykrość... Po prostu zdaję sobie sprawę z tego co mówi de Mello - że nikt z nas w ogóle nie chce być przebudzony i że budzenie innych na siłę zupełnie nie ma sensu. Mówiąc inaczej - każdy budzi się w swoim tempie. A inspiracją do tego posta są słowa mojego znajomego który we fragmencie jednego ze swoich wierszy napisał, że każdy z nas jest lustrem, które może odbijać wady bliźniego i mu je pokazywać, ale może też odbijać niebo i być przez to dla innych jak okno na świat... no i na koniec to jeszcze, że krzyk bardzo oczyszcza ;-))) warto czasem wrzasnąć zamiast dusić w środku ;-) data: 2011.02.17 autor: Darek | | ToTuToTsm, uważaj, za przytaczanie postów Magdy Kaspianowej na tym forum grozi inkwizycja.... data: 2011.02.17 autor: | | Ach, jak ja lubię te posty, w których używa się takich sformułowań "przez kwiatek" jak u Ostróżki i Danusi A, niby do nikogo, a jednak żeby ukąsić. takie tchórzowskie to trochę. ten ktoś inny, o kim mówisz, Dausiu A, przynajmniej miał odwagę powiedzieć do kogo kieruje swoje posty. Aha, i jeszcze, tak służy mi wchodzenie na to forum, bo nieźle się można uśmiać z tych "mądrości", prztyczków w nos żeby pogłaskać swoje ego, ale żeby się nie narazić. I jeszcze popisać się oczytaniem i zapożyczoną z książek mądrością. i wiecie, jesteście tak tutaj poważni i smutni, że żal mi was. data: 2011.02.17 autor: Zoja | | Na problemy z krwią u dorosłych - miód pokrzywowy, a u dzieci aż tylko jedzenie czyli młoda wołowina, cielęcina, ewentualnie indyk, niewielkie ilości podrobów – wątróbka, jajka – żółtka, zawsze z odrobiną kwaśnego dla lepszego przyswajania żelaza, trochę zieleniny i wszystkie warzywa w odpowiednich ilościach. I spokój, ufność, cierpliwość. Proszę zaglądać do archiwum. data: 2011.02.17 autor: ToTuToTam | | Zośko, chciałabym Wam jakoś pomóc, musisz sama przeanalizować Waszą codzienność pod kątem emocji, produktów jakie zjadacie,ubierania się, brania leków, i przede wszystkim spokojnie, bo zdrowie przyjdzie z czasem. Pani Ania nie jednokrotnie napisała, że jeśli chce się jeść (dorosłemu czy dziecku) to trzeba jeść i już, a najlepsze są zupy (miksowane), owsianka - organizm musi się nasycić za lata "skąpe" w energię i żeby nie tyć to powinna być dyscyplina. data: 2011.02.17 autor: ToTuToTam | | Dziewczyny, czy kaszę gryczaną należy równoważyć wszystkimi smakami? pytam, bo do tej pory gotowałam ja wg przepisu książkowego, ale po głowie coraz częściej mi chodzi, aby ją równoważyć. I mam pytanie o kaszę jęczmienną. Ja ją w zupełności odstawiłam, bo tak zrozumiałam po lekturze, ze nie służy. A czytam, że część z was regularnie ją używa, jak to jest? podobnie kus-kus. wiedząc, że kwaśny, zniknął z mojej kuchni. Czy jednak do warzyw i mięsa można go do stosować? Będę wdzięczna za komentarz. data: 2011.02.17 autor: Marzena z Gdyni | | Ach i jeszcze jedna sprawa Zośko - Twoja 3,5 letnia córka być może przechodzi teraz okres buntu i te burze emocji, bo przecież wiele czynników ma wpływ na nasze samopoczucie/zdrowie. My wspólnie z mężem po kilku tygodniach "scen" urządzanych przez synka (bo coś się nie udało, bo nie dostał tego czy siamtego itp. piski krzyki płacz) wsparliśmy się wskazówkami zawartymi w książce Tracy Hogg "Język dwulatka" - już po 2 dniach widać poprawę w zachowaniu, ale i tu trzeba czasu na zmiany. "Bo nie ma cudu bez trudu". Ja wiem jedno, że uczucia rodziców mają wielki wpływ na uczucia dzieci. data: 2011.02.17 autor: ToTuToTam | | Zośko - tak myślałam o Twojej córeczce, a może dodatkowo vermox ją osłabił i trochę czasu zajmie nim się wzmocni (choć jej kaszel trwa kilka miesięcy), przecież wcześniejszymi lekami Twoja córeczka została osłabiona. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze się wypowie. Poszukaj postów Magdy Kaspianowej - jej synek był bardzo chory i miał azs, może coś Ci rozjaśnią. A jeśli chodzi o pocenie się - to dla mnie też zagadka i przyłączam się do tego (mojemu synkowi od urodzenia poci się główka wcześniej podczas ssania i snu, a teraz już tylko podczas snu). data: 2011.02.17 autor: ToTuToTam | | Oj, Ostróżko, jak ja kocham Twoje posty :) Ja też sobie czasem hukam, nawet nie będę tłumaczyć dlaczego - po prostu: bo tak mi się zdarza i pewnie powinnam nad sobą pracować. Tylko kiedy zacznę - nie wiem :) I trochę dziwię się, że im bardziej ktoś "grzeczny i nieoceniający", tym więcej krytykuje innych i pisze o tym, co należy, a czego nie, podając, oczywiście, siebie za przykład. Takie pisanie - to moim zdaniem też ocena! Ale trudno od ocen uciec, bo, gdyby nie ocenianie, byłoby nam trudno zjeść dobry posiłek czy wybrać coś lub kogoś w życiu, ot choćby przyjaciół. A posty Zoi są zwyczajnie niegrzeczne. Pozdrawiam serdecznie :) data: 2011.02.17 autor: DanusiaA | | Dardanele daj proszę namiar na te gary data: 2011.02.17 autor: Fox_India | | Prymulko tak właśnie rozumuję.Napisałaś to jasno składnie i kulturalnie. Muszę brać z Ciebie trochę przykładu.A poniektórym pragnę przypomnieć ,że bardzo chronią swoją podłogę a przecież to forum, to nasza wspólna podłoga więc mamy prawo obruszyć się, jak ktoś tu wchodzi tylko i tylko z zamiarem zaśmiecenia.Poza tym ja myślę sobie, że zgoda na wszystko bo każdy ma prawo,bo nie można osądzać , bo niby wedle jakich norm,lub czyich oczekiwań to krok od depresji lub jakiegoś zobojętnienia.To też nie jest zdrowe. data: 2011.02.17 autor: ostróżka | | Polecam wszystkim film na youtube pt. Nauka Cudów. Tam jest pieknie opowiedziane, że wszechświat nei istnieje bez naszego udziału. Tak, świat jest obiciem naszego umysłu. Prymulko, owszem, stosuję pewne normy: gdy ktos jest wobec mnie arogancki, nie wyzywam go tylko grzecznie mówiec; po co ten jad. Walka i krzyki tylko potęguja zmaieszanie, mącą dodatkowo i nic sie przez to nie oczyszcza. Życie jest naprawde tak proste. data: 2011.02.17 autor: KamilaK | | Dodam swoje pięć groszy na temat "hukania". W Filozofii Życia" stoi jak wół, że my kobiety mamy dawać z jednoczesną absolutną ochroną swojej tożsamości, odrębności, itd. Oczywiście parafrazuję słowa Pani Ani, ale dla mnie takie huknięcie oznacza właśnie ochronę. A to ostatnie w wykonaniu Pani Ostróżki, to mistrzostwo - tyle w nim humoru i klasy. data: 2011.02.17 autor: Joanna Z-ego | | NELISO w sprawie gotowania na raty.Czasem przygotowujac potrawe nie kończę np.zaklepką z maki. Robie to przed samym posikiem. Przegotowuję , doprawiam i podaję. To samo robię z buraczkami. Do słoików wkładam tylko popieprzone i posolone. Potem robię dokładnie jak w przepisie /na buraczki na ciepło/. Nie wiem czy to dobrze może się doświadczone dziewczyny wypowiedzą. Jeśli dobrze pamiętam ,to kiedys było na forum,że jak się zgubisz, to jeszcze raz przejść całe koło smaków. data: 2011.02.17 autor: E.Kam. | | Enyo, u mnie w domu chemia ograniczona jest do minimum, do mycia ciała używam ługu z orzechów indyjskich, skóra po nim jest nawilżona, więc nie muszę jej dodatkowo niczym smarować. Gdy używałam żelów pod prysznic, po kąpieli zawsze swędziała mnie skóra, nieważne jakiej firmy był żel. Do twarzy używam ekologicznych olejków tłoczonych na zimno. Do masażu oliwę z oliwek, można też nią nacierać całe ciało, skóra robi się bardzo miękka. Jeśli masz bardzo suchą skórę, musisz nawilżać się od środka, smarowanie kremami niewiele pomoże. Do czyszczenia kuchni i łazienki, zmywania podłóg używam również ługu z orzechów wymieszanego z sodą oczyszczoną. Do prania też orzechy, a zamiast płynu do płukania dodaję kilka kropel olejku zapachowego. Ostatnio też próbuję ługiem myć naczynia. Cała chemia gospodarcza w domu ogranicza się do żelu do czyszczenia muszli klozetowej, bo z tym po prostu nie chcę mi się bawić. Pozdrawiam serdecznie :) data: 2011.02.17 autor: Hania z Torunia | | KamiloK, nie mam lekkości w ubieraniu myśli w słowa... Ale spróbuję wyjaśnić. Nie można osądzać czyjegoś zachowania. I nie o spis norm tu chodzi. Raczej o to, że każdemu człowiekowi należny jest szacunek. Dlatego nie można tolerować zachowań/czynów pozbawionych tego szacunku. Jeśli ktoś jest niemiły, arogancki, agresywny, to stanowczo należy się temu sprzeciwiać. I może to zrobić osoba będąca celem takiego "ataku". Zdarza się jednak często, że taka osoba jest bezbronna, nieśmiała itp...i nie potrafi bronić się sama (lub nie ma takiej możliwości). Dlatego moim zdaniem może zrobić to ktoś inny. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy ktoś w mojej obecności będzie kogoś obrażał, a ja się będę temu z boku spokojnie przygladać. Być może dlatego wokół nas jest tyle chamstwa (przepraszam za dosadność), że mało kto na nie reaguje stanowczo i... kulturalnie. A stąd tylko mały kroczek do tzw. znieczulicy społecznej. Poza tym Kamilo nie wierzę, że nie stosujesz w swoim życiu norm zachowania, które są wypracowane na drodze relacji międzyludzkich, opartych właśnie na szacunku i akceptacji. Akceptacji inności, ale nie zachowań robiących krzywdę innym ludziom. data: 2011.02.17 autor: Prymulka | | Dzień dobry Pani Ani i wszystkim uczestnikom tej cudnej i mądrej strony.Tak skromnie dopiszę się w zamian za korzystanie z tego forum prawie codziennie , takie swoje , sprawdzone praktyki. Otóż , jeśli mnie ktoś obraża , rani , bulwersuje , mówię o tym , nie krytykując tej osoby , nie ubliżając . Informuję jasno i czytelnie , że mnie to boli , dotyka i jest mi z tym żle i smutno . To działa , w moim przypadku , skutecznie , zachowując atmosferę spokoju , akceptacji, życzliwości , szacunku wzajemnego i dobrego wychowania . Życzę słoneczka i ciepełka w serduchach ! Serdecznie pozdrawiam :) data: 2011.02.17 autor: Nesca | | Postanowiłam sobie za radą Hani z Torunia ćwiczyć się w poskramianiu języka (Haniu pozdrawiam, piosenka Maryli jest cudna). Zaczęłam więcej czytać i mniej pisać. Ale teraz napiszę, bo mnie korci. Buszując sobie po archiwum w poszukiwaniu czegoś tam natknęłam się na swój stary post. I powiem krótko nie podobał mi się on. I mam taką refleksję, że to faktycznie jest tak, że (znowu z postu Darka, ale jest dla mnie wielką inspiracją) jesteśmy jacy jesteśmy i jutro możemy być inni i wiele przemian zarówno za jak i przed nami i to jest budujące i wspaniałe. Wspaniałe jest też to, że na tym forum możemy znaleźć mnóstwo porad od innych, ale warto też wrócić do swoich postów i poprzyglądać się w nich sobie. Nie w cudzych postach tylko w swoich własnych. Bo tamte cudze są dla nas są cieniem człowieka widzianym naszymi oczami, a te nasze mówią nam prawdę o nas samych. Wiemy kto je napisał, z jaką intencją, kiedy, dlaczego i po co. Warto się przyjrzeć nie po to by wpadać w zachwyt lub się załamać ale poznać lepiej siebie i uświadomić sobie to i owo. Bo bez tej świadomości ani rusz. Tak mi się jeszcze nasuwa, że to forum może stać się też taką wirtualna salą treningową, gdzie możemy poćwiczyć nasze reakcje - miedzy napisaniem posta a jego wysłaniem, warto go przeczytać i trochę obadać swoje intencje i emocje, oraz to co może wnieść na forum, czy pokój czy zamieszki, choć i jedno i drugie jest potrzebne. A potem dopiero zrobić klik i poszło. W życiu nie jest tak łatwo - jest więcej bodźców, jest głos, spojrzenie, czasem wiatr wieje i chcemy do domu, a tu ktoś chce coś i ciach leci jakiś tekst. Wiadomo, ale warto się starać. Jakieś mnie filozoficzne nastroje ogarnęły ostatnio, co to może być? Za mało mięsa, za dużo przypraw? pozdrawiam data: 2011.02.17 autor: haniaf | | Witam! Ja może trochę z innej "beczki", mianowicie zapytam o chemię typu: kosmetyki, środki czystości itd. Od tygodnia borykam sie z tym, bowiem czytając ostatnio o tych wszystkich okropnościach jakie serwowałam/uję mojej skórze doszłam do wniosku, że pora z tym skończyć raz a porządnie. No ale tutaj znowu problem bo nawet rzeczy kupione w zielarskim sklepie czy aptece posiadają szereg "cudowności" rako- i inno- twórczych , siejacych spustoszenie w organizmie. Mam bardzo suchą skórę, stosuję sporo kremów głównie do rąk. Gdyby ktoś mógł mi naświetlić jak sobie radzi z tym...to będę wdzięczna:)aha, czy kupowałyscie coś na ekologiczny.pl?? maja sporo rzeczy ale nie wiem czy warto, bo cena czasami wysoka.
pozdrawiam data: 2011.02.17 autor: enya | | Zgadzam się z Grażyną. Swiat jest odbiciem naszego umysłu. Powiedziano to już dawno, a cały czas to prawda. data: 2011.02.17 autor: Dardanele | | Bardzo dziękuję za odpowiedż haniuf. Myślę o zmianie klimatu celem podniesienia odporności od dłuższego czasu. Znalazłam nawet jedno gospodarstwo agroturyst w górach gotujące wg pp , niestety wegańskie, na prośbę wegatariańskie:( Jak na razie gotuję i pracuję nad emocjami. Wierzę , że one są bardzo ważne, zwłaszcza w rewlacjach z dziećmi, a tym bardziej chorującymi dziećmi. Jak przyjadę, podzielę się wrażeniami. Na razie dzielę się radością z zakupu garnków emaliowanych z Olkusza z ciemnym wnętrzem. Po dłuższych poszykianiah kupiłam ze sklepu internetowego. Cudo;-) Podrowienia dla Wszystkich! data: 2011.02.17 autor: Dardanele | | Prymulko, a komu osądzać, kiedy zachowanie jest ok a kiedy nei ok? Wedłuh jakich norm? Wedle czyich oczekiwań? data: 2011.02.17 autor: KamilaK | | Pani Aniu, a co ja takiego napisałam, ze mój post się nie ukazał? data: 2011.02.17 autor: KamilaK | | Grażyno, myślę, że są takie sytuacje, kiedy "huknąć" należy. I to nie jest kwestia braku akceptacji. Czasem tylko bardzo zdecydowana reakcja na niekulturalne zachowanie jest odpowiednia. Jeśli ktoś nie widzi, że przesadza, rani, obraża, to może warto wylać mu taki kubełek z zimną wodą na głowę. Wyraźne zasygnalizowanie "stop, tak nie wolno" da szansę takiej osobie na zastanowienie się nad sobą i na zmianę swojego zachowania. Zasady dobrego wychowania obowiązują wszędzie i wszystkich. Pozdrawiam pięknie :-) data: 2011.02.17 autor: Prymulka | | Grażyno, zgadzam się w pełni. Hukanie na innych nie tylko nam nie pomaga, ale nawet wzmaga z czasem nasz własny ból emocjonalny. Oops, ciekawe, jak się czknie na mojego posta Pani / Panu pinky winky. data: 2011.02.17 autor: NAJmądrzejszaKamilaK | | Dardanele, w temacie wyjazdów i podnoszenia odporności to też mnie ten temat kiedyś nurtował, bo u moich dzieci zawsze na wyjazdach skóra piękna, oczy błyszczą i ogólnie jest super poprawa. Mimo, że 100% dyscyplina siłą rzeczy jest niemożliwa, bo nie sposób wziąć na całodniową wyprawę w góry zupę na 2 śniadanie i obiadek dla 5 osób. Jest więc więcej kanapek, makaronów, jakieś łakocie, bo to w końcu wakacje itp. A po powrocie z wakacji to prędzej czy później coś tam się odzywa. I tak sobie z mężem kiedyś dumaliśmy nad tym ciekawym zjawiskiem i wyszło nam, że to może jest tak, że taka zmiana otoczenia jest sygnałem dla organizmu do większej mobilizacji swoich sił, i wtedy przy okazji znika to i owo. Pytanie czy jest to dobre dla zdrowia? Mi się zdaje, że nie bardzo, bo organizm czerpie z raczej zapasów niż z tego co akurat dostaje do jedzenia. To trochę jak z lekiem homeopatycznym - jest poprawa, ale wynika z pojawienia się w organizmie jakichś energii czy bodźców, które mobilizują do obrony. Zdrowie bierze się z równowagi - wyjazd jej nam nie da. Oczywiście wyjeżdżać trzeba - bo jest lepsze powietrze niż w mieście, bo jest więcej ruchu, bo jesteśmy wyluzowani i emocje mamy inne, bo to potrzebne, żeby móc wrócić i docenić co się ma. Ale czy to nam poprawia odporność? Moim zdaniem nie tu należy szukać poprawy. Tak czy siak Dardanle - szczęśliwej drogi i pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.17 autor: haniaf | | pani Grażyno wprawiła mnie Pani w dobry humor od samego rana. Pozdrawiam serdecznie.Równie serdecznie pozdrawiam forum data: 2011.02.17 autor: ostróżka | | Dziękuję dziewczyny za porady w zw z lękami...kupiłam książkę o afirmacjach i staram się z tym coś zrobić:) głęboko wierzę że sie uda :)...acha..podpisałam się Asiula a mamy tu juz Asiulę..przepraszam! data: 2011.02.17 autor: ASIULKA | | Ostrózko, jeżeli masz powody żeby hukać na innych to zacznij od huknięcia na siebie, bo to znaczy że w tobie jest problem. Reszta świata jest tylko projekcją twojego umysłu, jeżeli jest on taki że trzeba na niego hukać to sporo masz jeszcze do nadrobienia w ramach akcja-akceptacja. To że hukniemy w domu, na forum, w pracy nic nie zmieni, rzeczywistość pozostanie tym czym jest czyli rzeczywistością, możemy (i tylko lub aż tyle) zmienić nasze myślenie o rzeczywistości a wtedy powody hukania znikają. Poza tym zabraniasz innym plucia jadem i o manierach wspominasz a sama piszesz "wynocha"... data: 2011.02.17 autor: grażyna | | Ewo S., giełda warzywna jest na ulicy Targowej, może tam wjechać każdy, trzeba jedynie zapłacić drobną opłatę za wjazd samochodem na teren giełdy. Na tej samej giełdzie jest też budka z mięsem od rzeźnika z Lubicza, w prawym rogu giełdy,jest mała łatwo ją przegapić. Najlepiej jechać z rana, tak około 6.00 lub 7.00, bo im później, tym więcej stoisk pozamykane. Ten sam rzeźnik ponoć ma mały sklep gdzieś w okolicach kościoła Garnizonowego, ale nie szukałam, więc nie znam dokładnej lokalizacji. Hurtownia mięsna jest jeszcze na Chrobrego, niedaleko wiaduktu, mają tam taniego indyka./// Strączku z łódzkiego, akupunktury nigdy nie stosowałam. Mam za to doświadczenia związane z akupresurą i masażem :) Masaż pomaga na prawie wszystko, a już szczególnie na uspokojenie emocji. Moim ulubionym jest akupresurowo-limfatyczny, ale mało kto zna ten masaż. Mój chłopak ostatnio zaczął uczyć się masażu shia-tsu, który polega na stymulowaniu punktów akupresurowych na ciele. Byłam królikiem doświadczalnym i muszę przyznać, że pomimo jego małej wprawy, masaż przyniósł dużą poprawę samopoczucia. Dla mnie połowa łuszczycy to emocje, a połowa to stan fizyczny, więc gdy uspokajam emocje, ciało również się poprawia. Tym bardziej, że moje uchybienia w diecie zwykle nie mają konsekwencji w stanie skóry, ale właśnie w rozchwianych emocjach, rozdrażnieniu i wybuchach gniewu. Nie lubię, gdy tak się dzieje, bo emocje rozregulowują cały organizm. Muszę zatem dobrze traktować swoją wątrobę żeby oddała tym samym :) Pozdrawiam :) data: 2011.02.16 autor: Hania z Torunia | | Haniu z Torunia,dzięki za odzew:).W sprawie glutenu zgadzam sie w pełni z Tobą.W temacie celiakii też jestem trochę wyedukowana;).Moja córka była na diecie bezglutenowej 4 lata, od 2 roku życia .Teraz jest 11-letnim PP okazem zdrowia,je jak mały odkurzacz,szczupła, ale bardzo wrażliwa na smak kwaśny,słodycze minimum no i chleba mało.Wiem już ze dla łuszczyka "czyste zycie-skóra" to dyscyplina w 120%,inaczej bałagan murowany.Wystarczy mały grzeszek,emocje i wysyp jak malowany:).Czytałam o korzystnym wpływie akupunktury na łuszczycę,masz może jakieś doświadczenia w tym temacie?Dla mnie na gąsce zupy są smakowite ale też za tłuste i coś mojemu organizmowi nie pasują.Zastanawiałam się ostatnio nad kupnem chlebka kukurydzianego ,sprzedawanego w sklepach dla bezglutenowców.Gdy córka była bezglutenowa takich rarytasów jeszcze nie było w sklepach:)).Może przy najbliższej okazji Szefowa wypowie się na temat takiego pieczywa.Pozdrawiam całe forum:) data: 2011.02.16 autor: strączek z łódzkiego | | Witam. Mam pytanie, być może dla Was śmiesznie banalne, ale ja się gubię. Czasem zdarza mi się przerwać gotowanie jakiejś potrawy na dłuższy czas. Jak mam dokończyć gotowanie? Od czego zacząć? Nie zawsze pamiętam na czym skończyłam, a poza tym znowu podgrzewam, więc nie wiem czym się sugerować - składnikami potrawy, wrzącą wodą, czy może czymś innym? Z góry dziękuję za naprowadzenie mnie na prostą:) data: 2011.02.16 autor: nelisa | | Hej Ostrozko jestes cudna i fantastycznie, ze popisujesz od czasu do czasu. I zgadzam sie, ze to normalne, ze sie huknie az nie tylko garnki podskocza ale czasami az dach sie uniesie i to i sprawa temperamentu i tez tego aby sobie "ulzyc" i wyrzucic nadmiar "energii" w tej konkretnej chwili. data: 2011.02.16 autor: Sylwia V. | | Haniu z Torunia, gdzie dokładnie jest ta giełda warzywna i ta z mięsem? Każdy może tam podjechać czy trzeba mieć jakąs karte? Czy ona jest czynna jak hurtownie w godzinach roboczych, czy popoludniami dla pracujących ludzi też? data: 2011.02.16 autor: Ewa S. | | Dzięki za odpowiedź, no właśnie kwota 1000 zł tez u mnie mniej więcej wychodzi.A najczęściej koszt podnoszą dobrej jakości miód, kawa ,mięso...ale nie da sie inaczej.jesteś tym co jesz!Pozdrawiam data: 2011.02.16 autor: kasia | | Dziękuję wam dziewczyny za odzew. Napisałam wczoraj długa odpowiedx ale nie wiem czemu jej nie ma. Ponowię to. Co do miodu to nie są dzę, żeby mała była uczulona bo od początku go je. Robaki - jakiś 3 tyg. zapobiegawczo w desperacji podałam vermox, bo w towarzystwie dzieci miały. Przed porodem oczywiście zdrowa dieta" surówki , owoce, soki itp. Pierwsze 2 lata małej kopa leków i maści sterydowych, bo skóra w liszajach i ranach. od ok. pół roku skóra ogromna poprawa, a zaczęły się problemy z kaszlem. Chlebek tylko waza 3 zborza 2-3 kromki. Mięsko ok.30 dag.górki z kością. Problem mamy z miksowanymi zupami i peree bo jak nie ma ziemniaków to niunia nie chce wcale jeść i jest płacz(a ziemniaków ok 1.5kg) na 3-4l zupy. często daję też kalafiora i brokół(parę różyczek). Zapomniałam dodać, że ma bardzo ciężki stopień AZS . Pozdrawiam wszystkich. data: 2011.02.16 autor: zośka. | | Kasiu, według mnie żywienie na pp jest o wiele tańsze, niż takie standardowe stosowane przez ogół. Z reguły zakupy robię w sklepach, do których mam blisko, a jak trzeba trochę zmniejszyć wydatki, to trzeba też trochę pokombinować. Na przykład pojechać na giełdę warzywną i kupić worek ziemniaków, cebuli i marchewki i wrzucić do piwnicy. W jednym worku jest 15kg ziemniaków i kosztuje ok. 14 zł, zależy jaka odmiana. Czyli niecała złotówka za kilogram. W Toruniu jest giełda, na której można kupić prawie wszystko, mięso również. Jest mała budka, w której można kupić wołowinę z rzeźni z Lubicza pod Toruniem. Mięso jest świeże i w dużej różnorodności. Kości dają gratis ;) można wziąć dla psa :) Można podjechać do hurtowni mięsnej, gdzie mają indyka w dobrej cenie, w sklepie udziec około 16 zł,w hurtowni 8zł z kawałkiem. Jeśli chodzi o miód, to najlepiej kupować prosto z pasieki. Moi rodzice są stałymi klientami znajomego pszczelarza i duży słoik miodu kupują po 20zł. W sklepach, słoik o tej samej objętości kosztuje 3 razy tyle. Kupowanie hurtem, to duży wydatek jednorazowy, ale w ogólnym rozliczeniu bardziej się opłaca :) Pozdrawiam. data: 2011.02.16 autor: Hania z Torunia | | Kontynuuj to, co robisz i nie zatrzymuj się na chwile, by ponownie udowodnić to, co już udowodniłeś. Ludzie inteligentni zrozumieją cię od razu. Ci, którzy nie chcą zrozumieć, nie zrozumieją, choćbyś tłumaczył im to samo pięć tysięcy razy.
— Jonas Salk
Mamy swoja ścieżkę ,którą chcemy podążać, komu nie po drodze może skręcic. Można zapytać co cię utwierdza w twym dążeniu, jakie dostrzegasz pozytywne strony tej drogi. Ale przekonywać,że trzeba skręcić , bo ktos inny skręca.
Pozdrawiam jadących prosto :)) data: 2011.02.16 autor: E.Kam. | | Prawdziwa historia, całkiem nieodległa- była sobie we wsi baba, która hobbystycznie zajmowała się śledzeniem ludzi z całej okolicy, zasięg miała niezły, na kilka wiosek. Śledzenie jej nie polegało na zwyczajnym kolekcjonowaniu plotek, ale na podsłuchiwaniu pod oknami, dzięki czemu wiedziała o ludziach bardzo dużo, przyłapana na gorącym uczynku nigdy nie okazywała zażenowania, mówiła, że np. spodobał jej się kwiatek doniczkowy. Córka jej odziedziczyła te skłonności, ale daleko jej jeszcze do talentów wywiadowczych matki, a może czasy trudniejsze, domy piętrowe i trzeba sprytu więcej użyć? Te kobiety to po prostu lubiły, tak realizowały swoje pasje, budowały pozycję w grupie umiejętnie wykorzystując cudze tajemnice. Wielu ludzi już na sam ich widok zmrażało. Dziwne, że można cudzym życiem interesować się bardziej niż własnym. data: 2011.02.18 autor: Sasanka | | Kasiu, ja na jedzenie miesięcznie wydaję ok. 800,00-1000,00 zł (ja, mąż i dwulatek).Jedzenie wg PP jest wg mnie dosyć drogie, za to zaoszczędza się w innych dziedzinach życia (apteka, słodycze, przekąski, chemia, kosmetyki itp.). Cukier zamiast miodu, wołowina, cielęcina zamiast wieprzowiny i kurczaka, masa warzyw, kasz. Chleb na zakwasie z pieca węglowego też droższy niż zwykły w jakimś sklepiku, to samo z jajami od "szczęśliwych" kur. Oczywiście staram się skrupulatnie wykorzystywać całe jedzenie, czyli z warzyw z rosołu robię sałatkę, z mięsa farsz do pierogów itp. Poza tym odkąd jestem na PP większą wagę przykładam do jakości produktów, a za tym idzie cena. Cóż mogę tylko powiedzieć za pewną reklamą: "zdrowie bezcenne, za resztę zapłacisz kartą...". data: 2011.02.16 autor: Mao | | Strączku z łódzkiego, u mnie łuszczyca wyszła na twarzy, gdy miałam kilka lat i wiadomo żadne leki nie pomagały. Dopiero ścisłe pp dało wspaniałe rezultaty. "Zaleczałam" łuszczycę i chudłam gwałtownie jakieś pół roku, tak samo jak Ty, jadłam więcej od wszystkich domowników. Teraz mój stan się wyrównał, waga się unormowała i jem o wiele mniej, niż wtedy. Sądzę, że zwiększony apetyt był wołaniem organizmu, który potrzebował budulca do regeneracji. Z warzyw w kółko jem ziemniaki, marchewkę cebulę, pory, fenkuł, czosnek, pietruszkę i od czasu do czasu papryka i ciut pomidora, kiedyś pomidor wychodził grzybicą, teraz już mogę sobie pozwolić na dodanie go do zupy albo gulaszu. Latem pozwalałam sobie na cukinię, buraczka i pieczarki, ale bez przegięć. Kapusta, kalafior i brokuły nie przechodzą wcale, zaraz robię się drażliwa. Z mięs używam wołowiny, baraniny i indyka, czasem cielęcina i mam jeszcze trochę gęsiny, ale jakaś za tłusta na moje upodobania. Ostatnio znalazłam pewną analogię pomiędzy chlebem, łuszczycą i gwałtownym chudnięciem podczas stosowania ścisłego pp. Chodzi o gluten pszenny. Ścisłe pp eliminuje go zupełnie, bo nie jemy nabiału, wędlin, chleba, makaronu i wszystkich innych produktów, które są modyfikowane glutenem żeby nadać im odpowiednią konsystencję i sprężystość. W radiu HayHouse usłyszałam niedawno informację, że nie wszystkie osoby tolerują gluten pszenny i u nich (wnioskuję, że są to osoby z osłabioną wątrobą) gluten zamienia się w jelitach i żołądku w formę kleju, który uniemożliwia wchłanianie substancji potrzebnych organizmowi do właściwego funkcjonowania. Często takie osoby są otyłe, a po wyeliminowaniu z diety glutenu, gwałtownie tracą na wadze. Choroba związana z nietolerancją glutenu nazywana jest celiakią, poczytałam o niej trochę i dowiedziałam się, że towarzyszącą jej dolegliwością może być również łuszczyca. Czyli wszystko kręci się wokół smaku kwaśnego i zmaltretowanej wątroby. Nie sądzę, aby wszyscy łuszczycy mieli również celiakię, ale uważam, że każdemu wyjdzie na zdrowie unikanie glutenu pszennego. A być może unikanie glutenu pomogłoby pozbyć się nadmiernych kilogramów osobom, które zmagają się z otyłością. Pozdrawiam serdecznie :) data: 2011.02.16 autor: Hania z Torunia | | Po namyśle. Dziewczyny i chłopaki, wersalskie maniery wszędzie mile widziane ale bez przesady.Nie wierze absolutnie, że żadnej z Was nie zdarza się nigdy wejść do domu i huknąć tak, że aż w kuchni garnki podskakują. Mnie się zdarza.Także zdecydowanie twierdzę że ze mnie nie jest 100%rasowa popowiczka. Boże co za określenie, ale niech będzie.No w każdym razie mam za sobą okresy błędów i wypaczeń.Ale przyjmuję zasady i nauki P.Ani całym sercem i nie będę grzecznie siedziała, akceptowała i cackała kogoś, kto wpada tu kiedy ma ochotę uszczypnąć, a nie przyjmuje założeń ciesielskiej filozofii.Można wejść na forum , stwierdzić, że mnie to nie odpowiada, z innym jedzeniem czuję się lepiej, można poprosić o wyjaśnienie czegoś. No i dobrze. Witamy, żegnamy, życzymy wszystkiego najlepszego.Ale takie Zojowe i Zołzjowe plucie jadem?! A wynocha! data: 2011.02.16 autor: ostróżka | | witam wszystkich, mam pytanie natury organizacyjnej, napiszcie mi dziewczyny ile średnio wydajecie miesięcznie na jedzenie?bo ja pomimo Pp wciąz wydaję fortunę, a myślałam , że wydatków powinno być mniej jak sie już nie kupuje wielu produktów.Ostatnio musimy zacisnąc pasa i zastanawiam sie czy to ja czy to normalne kwoty przy 3 osobowej rodzince,pozdrawiam ciepło w ten ponury dzień data: 2011.02.16 autor: kasia | | Darku, wiem, że akceptacja to nie to samo, co nadstawienie drugiego policzka, włosiennicy próbowałam i nie do twarzy mi w niej, też nie polecam ; ). Ale wiesz co, spotkała mnie ta nieoczekiwana radość, o której piszesz w swoim ostatnim poście. Dzięki (a właściwie nie dzięki ale poprzez) te osoby, które nie wnosiły współodczuwania, akceptacji i wsparcia tylko zamęt i wstyd właśnie, uwolniłam się wreszcie od oceniania innych ludzi. Zrozumiałam, że nic nie wiem o innych i nie mam prawa, że to po prostu to nie ma sensu i niczemu nie służy. I dotyczy to dokładnie każdej osoby, nawet tej, którą zdać by się mogło, że znam jak własną kiszeń. A najpiękniejsze jest to, że to nie jest takie rozumienie głową, ja to nareszcie czuję i wiem i mam pewność, a czuję się z tym no jak, jak po kąpieli w ostrożeniu. A policzek z pewnością warto oszczędzać, ale i czasem nadstawić, bo kto wie co nas po tym spotka, może właśnie pocałunek. pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2011.02.16 autor: haniaf | | Haniuf masz rację z tym że posty takie jak Zoi są potrzebne. Na każdym forum zawsze pojawia się ktoś taki, na forum Kwaśniewskiego będą zachwalać węglowodany, na makrobiotyce-Kwaśniewskiego, na weganiźmie-schabowego, na PP-kwaśne, surowe, zimne itd. To normalne-taka jest rzeczywistość, nic nie zmienimy mówiąc-nie powinno być takich postów, to nie właściwe, zniknij, nie pisz, szkodzi ci twoje jedzenie itp. Szczerze bardziej drażnią mnie posty PP-owiczów które krytykują takie osoby niż same posty tychże.
Gdy pada deszcz nasza myśl "nie powinno padać" nie zmieni rzeczywistości-nadal będzie padać. Trzeba po prostu zaakceptować krople deszczu które są tak samo potrzebne (nie gorsze) od słońca. data: 2011.02.16 autor: szyszka | | Każdy może wszędzie zaglądać a nawet zostawiać po sobie slady. Te są różne, czasem to promień światła, czasem kałuza błotka a czasem gorzej.Ale czy my musimy w kałuże wchodzić,też się utaplać, może faktycznie lepiej ominąć, niech sobie kałuża będzie, bywa że słońce się w niej całkiem ładnie przegląda.Drugiego policzka nie ma co nadużywać, lepiej go zachować na powazniejsze okazje . data: 2011.02.16 autor: ostróżka | | O i znalazłam Iza_belle:) Widzę, że też byłaś na tym samym etapie co ja:) Mam dużo pytań, wątpliwości... Czy zechciałabyś się ze mną podzielić doswiadczeniem? może masz skypa albo gg co byśmy mogły pogadać nie obciążając moją głupotą forum:))) Pozdr data: 2011.02.16 autor: Sisi | | Haniuf, akceptacja to nie nadstawianie drugiego policzka. Ja w ogóle to bym ten policzek raczej nadstawiał na buziaki tylko ;-) bo inaczej pomyśleć by można że jakiś sado-maso jestem... oczywiście są też tacy co chodzą we włosienicy i biczują się co piątek, tylko czy rzeczywiście trzeba? Nosimy w sobie Piękno które wyłazi pod wpływem rozmaitych trudnych wewnętrznych przemian i ciśnień, i ich zewnętrznych odpowiedników w innych ludziach czy okolicznościach więc po co się jeszcze wystawiać, czy mówiąc naszym językiem - podkładać? Ale tak w ogóle to bardzo mi się ten Twój ostatni post spodobał. No i oczywiście bardzo dziękuję dziewczynom za wszystkie miłe słowa :-)))) i niemiłe też ;-) data: 2011.02.16 autor: Darek | | Zoju, oczywiście , że Ci wolno tu zaglądać. Dlatego Twoje posty się pojawiają. Są powody, dla których ludzie tu piszą i dla których Ty tu zaglądasz i myślę że w każdym przypadku są one ważne. Dobrze, że po 5 latach ujawniłaś się. Każdy pisze tu tak jak mu serce dyktuje. Pewnie ktoś pomyśli, że mi odbiło, ale co tam - Zoja, dobrze, że tu jesteś, Twoje posty są szczere i potrzebne jak wszystkie posty, a to, że nie podzielasz naszego punktu widzenia i piszesz o tym w sposób w jaki piszesz - no tak masz i już i kropka. Nie nam to oceniać, bo nie wiemy dlaczego tak jest. Twoje posty są wspaniałą lekcją akceptacji, widzenia w drugim przede wszystkim człowieka, umiejętności nadstawiania drugiego policzka, uświadamiania, że na świecie jest tyle punktów widzenia ilu ludzi, i że ludzie są po prostu różni. I ważne dla nas jest nie to jacy oni są ale jak my na to reagujemy.
Miałam kiedyś taka paczkę ludzi, nie każdy nas lubił, ale ponieważ robiliśmy różne dziwne rzeczy wiele osób nam się przyglądało i komentowało nasze poczynania i zawsze odpowiadaliśmy im - A my Cię będziemy tak długo kochać, aż i Ty nas pokochasz. Zoja pozdrawiam serdecznie i Ciebie i wszystkich z naszego towarzystwa wzajemnej adoracji (choć mi bardziej pasuje słowo wsparcie, ale to mi tak pasuje). data: 2011.02.16 autor: haniaf | | Zoja, wszystko wolno, tylko czy ci to sluzy? data: 2011.02.16 autor: Kinga z Azji | | Śledzę to i inne fora, chyba wolno? A jak nie wolno, to zablokujcie dla ludzi spoza towarzystwa wzajemnej adoracji... data: 2011.02.15 autor: Zoja | | Darku witam Cię szczególnie, bo pisze się, że "dziewczyny fajnie podpowiadają, radzą". Ty, jak na razie, nasz rodzynek jesteś:) Ciebie również fajnie się czyta pisz częściej:) Wielkie pozdro! data: 2011.02.15 autor: Marysia | | Dzięki za podpowiedź Marysiu. Tak zrobię:))) Chciałam się dowiedzieć czy któraś z forumowiczek ma taką syruację jak ja co byłoby mi raźniej. Książki oczywiście czytałam sama na pp z przerwami od dwóch lat:))) Ale w żywieniu niemowląt świeżynka i mocno zestresowana. Więc zabieram się za czytanie. Pozdrawiam data: 2011.02.15 autor: Sisi | | Sisi zrób najlepszą rzecz jaką możesz zrobić żeby nie być w necie. Wpisz w wyszukiwarce w pozycji "według daty" dany rok począwszy od początku i każdy przekopiuj w całości do Worda. Będziesz miała porządek rocznikowo i lepiej Ci się będzie czytało. Robota na 10 minut a masz wszystko w notatniku bez netu.Nie mam problemów z dostępem do netu, ale mam tak zrobione dla porządku własnego.Czytaj ksiażki i doświadczenia Mam na forum i wszystko będzie dla Ciebie jasne.Zadawaj pytania które Cię nurtuja, tutaj cudnie panie piszą i podpowiadają. Tylko najpierw poczytaj i wtedy będziesz wiedziała czego potrzebujesz przez zapytanie na forum.Pozdrawiam data: 2011.02.15 autor: Marysia | | Witam! Co sądzicie o zmianie klimatu po to, aby podnieść odporność. Myślałam o wyjeździe w góry z moimi dziećmi - alergikami, często się przeziębiającymi, po kilku zapaleniach uszu i anginach. Może któraś z Pań już "przerabiała ten temat". Będę wdzięczna za odpowiedzi. Archwium przefiltrowane bez rezultatów. data: 2011.02.15 autor: Dardanele | | zapomniałam jeszcze dodać, że mała po zaśnięciu za godinę jest spocona, tylko inaczej niz kiedyś ( kiedyś przy osłabieniu miała mokre plecy) teraz ma tylko mokre barki no i oczywiście głowai szyja. Co to moze oznaczać? data: 2011.02.15 autor: zośka | | Pozdrawiam forum.Myślę,że postów Darka nigdy za dużo, także wierszy. data: 2011.02.15 autor: ostróżka | | drogie pp -owiczki jeżeli zdarza sie Wam ugotować golonkę peklowana a więc z saletrą to co robicie z rosołem - zużywacie do zup czy ląduje on w zlewie - jestem w kropce co z nim zrobić data: 2011.02.15 autor: Ewszy z poznania | | Witam. Jestem nowa na forum i mam ograniczony dostęp do netu, dlatego nie mogę wertować archiwum. Proszę o zrozumienie jeżeli zadawane pytania juz były:) Szukam kontaktu z mamami, które nie karmiły długo piersią i przestawiały maluchy na pp. Mam 5-miesieczną córeczkę z podejrzeniem skóry atopowej i zaczynam podawać owsiankę. Czy któraś z Was ma związane z tym doświadczenie?Proszę o odpowiedź. data: 2011.02.15 autor: Sisi | | Witam,Haniu z Torunia ciekawi mnie jakie u Ciebie chodzą jarzynki do obiadu ?Też jestem łuszczykiem od 10 lat ,na pp 4 lata minęły 7 lutego:),jestem na żelaznej dyscyplinie tzn kawa,tlacik,,owsianka,cielęcina,wołowina,raz na ruski rok;)skubnę od domowników indyka,gulasze,klopsiki itd na bazie słodkich jarzyn zakwaszone cytrynką albo octem balsamicznym,kartofelki,kasza gryczana,polenta,śląskie,kopytka no i nieśmiertelna marchewka,duszony por z cytrynką a resztę jarzynek jedzą tylko domownicy bo po kapustnych jest wysyp na głowie zmian łuszczycowych ,tak samo reaguje na buraczki które kocham:).Choć piekę dla domowników chlebek na zakwasie,sama jem tylko w wielkie świeto a i tak zawsze są skutki uboczne.Dodajesz pomidorka do gulaszy ?Zaczęłam stosować olej bawełniany o którym pisałaś ,jest faktycznie super ,wcześniej smarowałam się lnianym ,też ok.No i tak się bujam od 4 lat, raz jest lepiej ,raz gorzej,generalnie nie stosuje leków na to podstępne choróbsko.Biorę tylko leki na ciśnienie od 11 lat ,niestety sprawy krążeniowe w rodzinie od 4 pokoleń,wiem że z moim brakiem nawilżenia w organiżmie,droga do równowagi to jak droga na księżyc ,niby możliwa ale czy w tym życiu:)?Mam na koncie lata zdrowego odżywiania,woda ,jogurty ,sałatki soczki,no i ze sto diet odchudzających.Po 4 latach pozbyłam się 35 kg nadwagi,a mąż na mnie mówi chodzący przewód pokarmowy bo tyle jem:),to do tych co nie wierzą że na pp można pysznie jeść i chudnąć.Potrzeba dać tylko organizmowi szansę.Pozdrawiam wszystkich forumowiczów,choć nie piszęto czytam codziennie od lat:),szczególne ukłony dla Szefowej. data: 2011.02.15 autor: strączek z łódzkiego | | Zoja- co Cię tak trzyma na tym forum ? Co Cię tak fascynuje tutaj ,że od kilku lat je śledzisz ? Daje Ci to poczucie wyższości ? Lepiej się wtedy czujesz ? Jesteś lepsza bo (może) jadasz inaczej albo masz inne podejście do autorytetów z życiu ? A może nie możesz opanować swojej potrzeby wywoływania kłótni ? Przyjrzyj się sobie zanim zacniesz krytykować innych i zajmij się swoim zyciem-znajdz sobie forum , które Ci opdowiada- a ludzie tam piszacy podzielają Twoje spojrzenie na swiat. data: 2011.02.15 autor: Anka | | Witam, karmie moja 19 mies.corke raz dziennie na dobranoc, czy rano po przebudzeniu moge gotowac jej anatola z przyprawami?czy lepiej dac jej herbatke i za pol godz.owsianke?i jesli anatola to z calej torebki z szczyptami cynaomu, gozdzikow, kardomonu i imbiru? i czy 125 ml bedzie za duzo?prosze o wskazowki co Wy Drogie Mamy na to?pozdrawiam wiosennie data: 2011.02.15 autor: Tania | | UUuu a ja myślałam, że chlebek z miodkiem, czy jakiś inny łakoć to własnie dobrze przed południem lepiej zjeść. Tak do tej pory robiłam. Aacch dobrze czytać to forum regularnie. Mimo, że przez archiwum przebrnęłam to jednak dużo gdzieś umknęło. ToTuToTam mnie również brak słońca zwala z nóg. Pozdrawiam słonecznie! :) data: 2011.02.15 autor: AnkaO. | | Pinky winky, dziękuję za komplement. Jednak mojej mądrości nie wystarcza, aby odpowiedzieć Ci, dlaczego masz w stosunku do mnie takie sprzeczne uczucia. Dlaczego Ci się czka? Może poszukaj problemu u siebie, zazwyczaj tak jest, że jak nas coś u kogoś denerwuje, to problem leży w nas samych. Polecam lekturę Byron Katie w tym temacie. Panie Darku, przepraszam za napisanie imienia mała literą. data: 2011.02.15 autor: KamilaK | | Ja oczywiście żartowałam z tą pracą doktorską, ale widać, niewiele osób załapało żart. Zaczęły się intelektualne dywagacje i popisywanie się elokwencją, oczytaniem i głębokimi przemyśleniami. Hmmm...co to może oznaczać? Może za dużo mięsa? Może za dużo gotowanego jedzenia? "Bóg dał ludziom pokarm, a diabeł ogień" data: 2011.02.15 autor: Zoja | | Darku, dziękuję za ten post, każde słowo. Zadziałał na mnie jak kąpiel w ostrożeniu. Nie widzę powodu żeby zmieniać w nim cokolwiek, bo przecież Ty jesteś jego autorem i Ty się pod nim podpisujesz. pozdrawiam data: 2011.02.15 autor: haniaf | | Witam. Czytając opis astmatycznie brzmiącej dziewczynki przypomniał mi się własny syn. Po większym wysiłku, zabawie przepełnionej śmiechem, zabawie w parku - zawsze kaszlał. Z homeopatką doszłyśmy, że to w dużej mierze reakcja na szczepionki, które osłabiły płuca. Lekarz na konsultacji poniekąd potwierdził -reakcja rozwojowa, często mylona z astmą (dlatego testy wykonuje się tu dopiero po 10 roku życia). Z każdym rokiem jest lepiej, a Mały ma prawie 7. Dobrze jest po prostu wzmacniać organizm. Padł tu szereg rad (które sama chętnie przeczytałam) i pomysłów, jaka może być przyczyna, więc pewno warto poszukać tej, która jest tą właściwą. Powodzenia data: 2011.02.14 autor: nelisa | | Kamillo, jesteś NAJmądrzejsza, zastanawim się tylko dlaczego po twoich postach regularnie dostaję czkawki.... data: 2011.02.14 autor: pinky winky | | może tak byście nam dziś zaśpiewały PPowe koleżanki:)) http://www.youtube.com/watch?v=mXw-nPKlPLc data: 2011.02.14 autor: Walenty | | Mam chęć podzielić się z Wami tym jak bardzo tęskniło mi się za słońcem. Jesień szaro-bura, zima ciemno-ponura- aż tu nagle słońce-słońce-słońce i mróz nie jest już taki straszny. Podczas dojo zaczęłam przygotowywania (domowe) do wiosny, umyłam okna, wyprałam firanki i zasłony, wytrzepane dywany i chodniki,częstsze odkurzawianie, kwiatkami (ok.60szt.)z większą chęcią się zajmuję - uff, nadeszła wiosna ppowa do czystego mieszkania. Ja to chyba uzależniona jestem od słońca i jego brak niemalże zwala mnie z nóg. Teraz jakby milej w naszej rodzinie, lepiej się organizujemy i ogólnie lepiej. Pozdrawiam. Mam nadzieję, że tego słońca to już tylko przybywać będzie. data: 2011.02.14 autor: ToTuToTam | | Przypomniało mi się, że ostatnio poruszany był temat o robakach. Podkrążone oczy, męczący kaszel, osłabienie - jedne z objawów zarobaczenia, a poza tym możesz sobie sprawdzić w internecie o innych objawach robaczycy, u nas to zawsze chęci na słodycze, nocne zgrzytanie zębami, świąd przy odbycie i nerwowość. Dzięki forum, wiem jak sobie z tym problemem poradzić (na razie nie mamy z tym kłopotu, ale kto wie). data: 2011.02.14 autor: ToTuToTam | | Zośko - domyślam się że Twoja córka jest ogólnie zdrowa / brak alergii, azs i in./. Mój synek, gdy skończył roczek i zaczął intensywnie ćwiczyć chodzenie, bardzo się męczył, ciężko sapał - poszukałam w internecie, popytałam pediatry i dostaliśmy skierowanie na badania. Wyszła skaza (nie wada) serduszka.Teraz ma 3 lata i jakoś nie widać by dziwnie/inaczej zachowywał się niż zdrowe dzieci. Bez gruntownej analizy jedzenia, emocji, badań ani rusz, a zwłaszcza że ten stan trwa od wielu miesięcy. Jagoda dobrze Ci odpisała.Napisz coś jeszcze Zośko. data: 2011.02.14 autor: ToTuToTam | | Dziekuje wszystkim za odzew, wlasnie chlepce wielki kubal TLACI z usmiechem na ustach :) data: 2011.02.14 autor: Kamyk | | Ech, właśnie miałam napisać coś podobnego Kamilo :) data: 2011.02.14 autor: szyszka | | A moze tak więcej poczucia humoru, Panie darku? Po co od razu "przepisy o ochronie danych osobowych"? I przytaczanie powaznych wierszy? ja od takiego nadmiernego analizowania kiedyś w depresję wpadłam....nie lepiej sprawom pozwolic po prostu "być"? Dac spokój temu, czego i tak nei jestesmy w stanie kontrolowac i wytępić? Pozdrawiam data: 2011.02.14 autor: KamilaK | | Zośko, trochę mało informacji nam podajesz. Owszem, od 1,5 roku na PP i córka ma 3,5, ale co było przed ciążą i w czasie jej trwania, a potem przez pierwsze dwa lata? Te uwarunkowania mają ogromny wpływ, bo nie wiemy, jak bardzo sama byłaś osłabiona i co dostała w spadku córcia. Może to potem wychodzić przy byle błędzie. Musiałabyś więc wziąć wszystko pod uwagę, żeby dojść faktycznej przyczyny. Wydaje mi się, że powinnaś wnikliwie przeanalizować jej jedzenie - sposób równoważenia i dobór składników oraz emocje, zawirowania rodzinne, a także czy nie przemarzała, czy gdzieś coś się nie dzieje, co ją osłabia. Bo to tak wygląda, jakby coś ją osłabiało. Jeśli brakuje jej żelaza, to niezbędne jest żółtko jajka. Skoro nie chce go jeść na kanapce (na miękko?), to przemycaj je do zupki. Jakie proporcje mięsa stosujesz? Czy to głównie cielęcina i młoda wołowina? Miód przed południem nie jest wskazany, jeśli już to na grzance po południu - odrobinkę. W ogóle też chleb w przypadku takiego małego dziecka jest problematyczny - ogranicz go i jeśli już to grzanka. Czy kawka i herbatka są smaczne? Może podawaj jej przez jakiś czas na śniadanie i kolację owsiankę z marchwianką (wieczorem zamiast zupki, bo może taka zupka na mięsie wieczorem jest zbyt ciężka). Podawaj jej też puree ziemniaczane na obiad przez jakiś czas codziennie, a do tego delikatne mięsko cielęce. Generalnie, wygłaskuj córeczkę jedzeniem i wyciszaj, z taką intencją jej gotuj. Pozdrawiam data: 2011.02.14 autor: Jagoda | | Jest taki wiersz perskiego poety Rumiego, o którym pisałem już kilka lat temu, gdzie porównuje on ludzkie istnienie do gospody. Co dnia przybywają inni goście: jedni wnoszą ukojenie i spokój, inni sieją spustoszenie złością, wstydem, nikczemnością… Mistrz uczy jednak, by przyjmować jednych i drugich, gdyż nie wiemy, który z gości przygotowuje nas do nieoczekiwanej radości… I choć w wierszu mowa jest przede wszystkim o przenikających nasze istnienie emocjach i związanej z tym trudnej sztuce ich akceptacji to jednak łatwo zrozumieć, że te same emocje, które przejawiają się „indywidualnie” w sercu, żołądku czy wątrobie każdego z nas, ujawniają także swe oblicze w zbiorowości ludzkiej, a taką jest przecież nasze forum. Są osoby poprzez które płynie współodczuwanie, akceptacja i wsparcie, są takie które wypełnia zawiść że to nie one otrzymują to wsparcie, albo że to nie one są Anną Ciesielską… Jakoś osobiście wydaje mi się, że wyrzuceniem takich osób z Forum - sprawy się nie załatwi, gdyż zbyt dobrze znam samego siebie, by wiedzieć czego czasem mogę się po sobie spodziewać… Są jednak granice, gdzie naruszone jest prawo, a wówczas już nie ma zmiłuj. Ci, którzy chcieliby wykorzystać otwarte serca ludzi z tego Forum, do tego by pisać swoje naukowe wywody na ich temat muszą pamiętać że w Polsce mamy dobrze sformułowane prawo o ochronie dóbr osobistych i praw autorskich, i wykorzystywanie jakichkolwiek materiałów bez zgody autora jest ścigane prawem. Tym którzy boją się że ich szczere uczucia zostaną wyśmiane – pocieszę: jesteśmy w danym momencie życia tacy jacy jesteśmy; być może za chwilę nastąpi przemiana i już będziemy inni; być może tych przemian było już wiele i wiele jeszcze przed nami; ten który śmieje się z dziecka, że niezdarnie chodzi i co chwilę się przewraca, samemu szczycąc się doskonałością swego dorosłego chodu – nie odbierze dziecku cudowności jego dziecięcej istoty i Piękna. A jeśli tak bardzo pragniemy wsparcia i wydaje nam się że go nie otrzymujemy, może warto najzwyczajniej w świecie o nie poprosić… data: 2011.02.14 autor: Darek | | Masakra, dziewczyny opanujcie się trochę. Wystarczy wrzucić kamień do jeziora, a rozszaleje się cała burza. Wydawać by się mogło, że osoby na pp powinny wiedzieć, że czasami wątroba szaleje i ludzie piszą różne rzeczy i zachowują się różnie. Mamy początek wiosny, energia wątroby już daje się we znaki. Ja np. jako łuszczyk mam tak rozszalałe nastroje, że sama ze sobą nie wytrzymuję. Wiem jednak co się dzieje i staram się poskromić swój język. Polecam to ćwiczenie każdemu na dobry początek wiosny. Haniuf, pozdrawiam Cię i przepraszam, jeśli Cię uraziłam, nie miałam tego na celu. PS. W Toruniu zimno, ale za to słońce tak pięknie świeci, że uśmiech sam pojawia się na twarzy. data: 2011.02.14 autor: Hania z Torunia | | http://www.youtube.com/watch?v=SUU3sKaEdrU
DLA WSZYSTKICH OBECNYCH NA FORUM ANIOŁKÓW;))) data: 2011.02.14 autor: | | Zośka, Twoja córeczka może być uczulona na miód. To jest bardzo alergizujący produkt, szczególnie u tak małych dzieci. data: 2011.02.14 autor: Indi | | Kamyk, co do herbatek z lukrecją dziewczyny Ci już odpowiedziały i ja również sie pod tym podpisuję, a jeśli chodzi o ostrożeń - to baaaardzo pomaga na ciążowe hemoroidy data: 2011.02.13 autor: Ida | | Zołzja, ja już napisałam doktorat prawie na temat tego forum, uwierz mi, od pięciu lat je śledzę...Praca jest humorystyczna, bo usmiac sie można czasami z jakże infantylnych wypowiedzi slużacych jedynie przypodobaniu się Pani Annie. data: 2011.02.13 autor: Zoja | | Pani Aniu drogie mamy pomocyy.
Od kilku miesiecy moja córcia męczy się z kaszlem ( duszącym) po każdym wysiłku. Po bieganiu, śmiechu , płaczu jest spocona i ma suchy kaszel. Na PP jest od 1.5 roku, a ma 3.5roczku nie podjada nic innego. Popija imbirówkę i kilerkę na zmienę i nic nie pomaga. Ten kaszel wygląda mi na astmatyczny bo są po nim świsty gdy oddycha.
meni wygląda tak: rano owsianka, potem kanapka z miodkiem lub żółtkiem - choć ostatnio żółtka nie chce jeść; zupka zmięskiem, drugie danie, znowu zupka i na kolację albo ta sama zupka albo owsianka. Pije mało herbaty i kawę wmuszam w nią. Nasuwa mi się jeszcze pytanie czy tą samą zupkę może jeść na kolację? Dodam jeszcze, że niedawno miała obniżony poziom żelaza i cały czas ma sińce pod oczami, a poza tym jest bardzo nerwowa i płaczliwa.
Proszę o porady i podrawiam. data: 2011.02.13 autor: Zośka | | Zołzja nie zapominaj że to forum to nie publiczna ulica, tu korzystamy z uprzejmości Pani Anny Ciesielskiej jesteśmy niejako Jej gośćmi. Uszanuj ten fakt a jeżeli brakuje Ci własnej weny do stworzenia tematu to nie szukaj tu gdzie ludziska otwierają swoje serducha.Robią to lepiej albo gorzej, a Ty taka idealna jesteś? zanim rzucisz kamieniem....Nosz oszaleć idzie jak czytam o takiej wredności. Idę wziąść parę głębszych oddechów żeby nie napisać więcej.Dużo miałam tolerancji co do wcześniejszych postów, ale ten wykracza poza granice przyzwoitości tego forum....... data: 2011.02.13 autor: Marysia | | Ciekawa byłaby np.praca magisterska na temat tego forum, jego dynamiki, typu użytkowników i podrozdział o tych co to biorą forum "tylko do odczytu" sami niewiele wnoszą a pierwsi wyskakują z pretensjami i krytyką. data: 2011.02.13 autor: Zołzja | | To nie prawda ze nikt nie jest zmęczony tematami które poruszyła Haniaf.Ja jestem zmeczona i podzielam zdanie Zoji.Ważne tematy ale juz mnie to nuży. data: 2011.02.13 autor: Małgosia | | Ostróżko, po prostu chcę pobyć z tym chwilę sama, dlatego zamykam drzwi i na chwilę znikam. To moje prawo. Temat z mojej strony wyczerpałam, teraz chcę go przetrawić w 4 ścianach. To właśnie dzięki wam przyjrzałam się sobie i rozświetliło mi się wiele rzeczy, o czy pisałam, ale teraz chcę po prostu pożyć, tak poza forum. Wcielić w życie to czego się o sobie dowiedziałam. Co do ocen i postrzegania mnie przez innych - pokazujemy tyle ile chcemy, ile jest potrzebne, żeby coś przerobić z pomocą innych, nie odsłaniamy się cali (wbrew temu co pisze Zoja), bo po co. Nie na miejscu są zatem uwagi w stylu "nic nie przerobiłaś", albo jesteś niewdzięczną córką, które bazują na jednym poście lub też na kilku. To co chcę powiedzieć to, to żeby pisać i tłumaczyć innym przez pryzmat własnych doświadczeń, bez zabawy w oceny. Bo potem człek zaczyna tłumaczyć, że nie to miał na myśli tylko tamto i odsłania się dalej i tak to się ciągnie i ciągnie. Ot choćby jak z tym wypraszaniem was z mojego kawałka podłogi - no przecież nie możemy tej kawki popijać w nieskończoność, co nie oznacza, że trzaskam drzwiami, się obrażam, bo piszecie coś czego nie chcę usłyszeć. To absurd jakiś. W kilku postach wam dziękowałam, pisałam, że rozświetliłyście mi tak wiele - nawet trochę się bałam, że zaraz usłyszę, że nic nie przerobiłam bo wam tak dziękuję, ale uff nic takiego nie nastąpiło.
Co do lingwineuro cos tam to mnie faktycznie poniosło.
Haniu prztyczka odwołuję i przepraszam. Pozdrawiam serdecznie, dyskusje z wami to czysta przyjemność, jesteście wspaniałe, czerpałam z was garściami, mam nadzieję, że też coś dałam, ale teraz na prawdę muszę sama...
wrócę niebawem z wielką przyjemnością powrócę, pozdrawiam Was ciepło, idę trawić data: 2011.02.14 autor: haniaf | | Witam. Haniaf,nikt nie jest zmęczony tematami które poruszyłaś. To tematy ważne które my ,matki i córki ,przerabiamy i każda z nas odpisała Ci szczerze, wedle własnego serca, doświadczeń i przekonań. W ten sposób miałyśmy okazję temu i owemu-co w nas kwitnie lub dopiero zaczyna kiełkować-przyjrzeć się ,lepiej lub inaczej zrozumieć.Poświęciłyśmy w ten sposób czas Tobie i sobie. Otworzyłyśmy także drzwi do "swojego kawałka podłogi" a może bardziej do swojego wnętrza.Ty czułaś, że masz prawo i możesz napisać o swoich problemach tak jak je rozumiesz ,my czujemy i też mamy prawo odpisać Tobie tak, jak czujemy i rozumiemy. Niestety okazuje się, że nie mamy prawa, bo wprawdzie zapraszasz gości, ale skoro nie patrzą tak jak byś sobie życzyła to "uprzejmie i stanowczo" trzaskasz drzwiami.Przeczytaj swoje posty uważnie, wrzucasz temat,póżniej sie wycofujesz lub zaprzeczasz nawet sama sobie . Stąd problemy . Co do dzikich zwrotów to skoro nie wiesz co to znaczy "neurolingwcośtam" to nie znaczy że to jest "dzikie". Cały niemal świat na tym "neurolingwcośtam" stoi, tylko co 100 lat inaczej się to nazywa no i jest coraz dokładniej przebadane i znane szerszemu ogółowi. Z pozdrowieniem data: 2011.02.13 autor: ostróżka | | Czasem spojrzenie z boku jest zadziwiająco trafne. I to nie jest ocenianie, ale szczere mówienie co się zaobserwowało. Nie chodzi o to,że jesteśmy anonimowi, ale o to że tutaj możemy być dla siebie szczerzy, a nie udawać .Wszystkie poszukujemy swojej drogi, a to też słuchanie innych.Rzeczywistość nam sie jawi inaczej, niż ludziom dookoła, sprawy oczywiste są dla nas czasem nie do przyjęcia. Ego. I tyle. data: 2011.02.13 autor: E.Kam. | | Haniu z Torunia, link, który podałaś jest na szóstkę z pluchem :D do posłuchania/pooglądania codziennie rano na dobry początek dnia. Teraz zapoluję na piosenkę z tego filmiku, bo cudna!! P.S. No i w końcu ta Wiosna doszła do nas :) data: 2011.02.13 autor: Janmorka | | Zoja masz rację, kilka ostatnich postów było niepotrzebnych. Wszystkich mną zmęczonych przepraszam i znikam. data: 2011.02.13 autor: haniaf | | haniaf, dziekuje, uspokoilas mnie :) milego wieczoru data: 2011.02.12 autor: Kamyk | | Kamyku, ja również, jak wiele dziewczyn tutaj, od kilku lat nie pijam niczego innego niż nasze herbaty TLACI i kawy gotowane z przyprawami. Oczywiście jako lekarstwa wciągam kilerki (ulepszona, skuteczniejsza wersja-patrz niedawny post Janmorki) i imbirówki. W ciążach i podczas laktacji w szczególności. Moje dzieci również nie piją niczego innego. Pozdrawiam data: 2011.02.12 autor: Marta R. | | Jutro WIOSNA. data: 2011.02.12 autor: ToTuToTam | | Czy jest na tym forum jeszcze ktoś, oprócz haniaf i jej problemów życiowych?? Troche mnie już męczy jej ekshibicjonizm.... data: 2011.02.12 autor: Zoja | | Haniu z Torunia. Tak jeszcze mi się nasuwa w kontekście twojego posta - nie co do treści, bo to rozdział zamknięty i serdecznie podziękowawszy za wspólnie spędzone chwile, gości uprzejmie acz stanowczo proszę o opuszczenie mojego kawałka podłogi. Kiedyś po Twoim poście o Aniołach i pracy z nimi, napisałam aby bardzo uważać bo do końca nie wiemy co jest po drugiej stronie (poparte moim doświadczeniem), teraz pozwolisz że się powtórzę ale w kwestii istot ziemskich - tu na forum tez nie wiemy, kto jest po drugiej stronie - ludzie czasem potrzebują pomocy i uchylają lekko drzwi aby wpuścić trochę świeżego powietrza w swoje 4 kąty. Dostają co potrzebują, nawet jak czasem nikt nie odpisze (tzn że maja radzić sobie sami) Potem drzwi zamykają i sami przerabiają z języka forumowego na swój. Uważam, że delikatnie mówiąc jest nietaktowne dokonywanie ocen (temat oceniania zresztą był wielokrotnie poruszany), ocen w ogóle, a już zwłaszcza na podstawie swoich wyobrażeń - tobie wyszło, że ze mnie taka rozpieszczona niunia. Cóż, no tak CI wyszło. Doradzajmy, piszmy o swoich doświadczeniach i przemyśleniach i (tu mały prztyczek w nos, ale jakoś tak mam ochotę Cię prztyknąć) róbmy to językiem zwyczajnym a nie neurolingwcośtam - czy są jakieś posty, w których pierwsza dama tudzież najjaśniejsze gwiazdy tego forum (gwiazdy w sensie stopnia oświetlania a nie w stylu- no wiadomo jakim) używa takich dzikich zwrotów? Zadam moje ulubione pytanie - po co? Pozdrawiam i znikam, bo mnie tu ostatnio za dużo data: 2011.02.12 autor: haniaf | | Kamyk, herbatkę taką piłam całą ciążę. W trzecim trymestrze jak miałam już skurcze przedwczesne to mi P.Ania zaleciła pić nawet kilerkę i to 2-3 kubasy dziennie. pomogło cudownie. Dzieciątko oczywiście zdrowe się urodziło. Lukrecja wypita sama jest niebezpieczna, w połączeniu z tymiankiem i imbirem, które ją równoważą i powściągają jej silne działanie jest super. Jest wręcz niezbędna data: 2011.02.12 autor: haniaf | | Haniu, nie złapałaś o co chodzi, pewnie źle to opisałam. To zawahanie nie było pod tytułem - czy będę ładnie wyglądać-absurdalne by to było, tylko, że mam tyle różnych cech charakteru w spadku po mamie, i właśnie jestem na dobrej drodze by przyjąć z miłością to co dobre, uświadomić te nie do końca pożądane i się z nich wyplątać, a w tym wszystkim polubić siebie i zaakceptować swoje słabości. A tu mam nosić czapkę taką jak ona, czyli innymi słowy wskakiwać w jej buty i wyglądać jak ona. No właśnie z nich wyskakuję - stąd się zawahałam, czyli taka naszła mnie refleksja przez chwilę, że to taka podarowana lekcja akceptacji tego, że jestem jej i z niej. A to że mi w niej ślicznie to taka przenośnia (choć oczywiście jest mi w niej ślicznie), że jestem do niej podobna, choć nie taka sama i dobrze mi z tym.
I już, i tyle. Aniołki zafundowały mi cudowne wprost podsumowanie tego z czym od paru dni się zmagam - mogę podobać się sobie będąc podobną do mamy. Wszystko co dobre dostaje od mamy doceniam i co roku dziękuję jej za to w swoje urodziny (o czym było).To też podsumowanie z mojej strony, temat zamknięty. Opadły mgły...Pozdrawiam data: 2011.02.12 autor: haniaf | | Przed chwilą znajomi na Facebooku wrzucili bardzo inspirujący filmik, polecam http://www.youtube.com/watch?v=2Dckc5ukOwg&feature=player_embedded data: 2011.02.12 autor: Hania z Torunia | | Haniuf, mama daje prezent, ale córka się waha, bo nie wie czy będzie w niej wyglądała ładnie. Matka spędza kilka wieczorów nad zrobieniem ręcznym czapki dla swojej córki, co niewątpliwie jest oznaką miłości, w momencie wręczania prezentu widzi na twarzy córki wahanie i niezdecydowanie. Ciekawe ile do tej pory było takich momentów, gdy Twoja mama na swój sposób okazywała Ci uczucia, a Ty interpretowałaś to po swojemu. Neurolingwistyczne programowanie nazywa takie zachowania filtrami, patrzymy na świat przez sitko naszych przekonań i często nie dostrzegamy rzeczywistości. To tak, jak w tym filmiku http://www.youtube.com/watch?v=xmZKv8z8SNc Pozdrawiam :) data: 2011.02.12 autor: Hania z Torunia | | Dzien dobry, juz od jakiegos czasu podczytuje forum, czytam tez kiazki, ale dopadly mnie watpliwosci... Jestem juz w 9 m-cu ciazy i pijam herbatke TLACI (zdarza sie, ze kilka razy dziennie), doczytalam sie na opakowaiu lukrecji, ze kobiety w ciazy i karmiace, nie powinny jej stosowac. Doczytalam sie na forum, ze lukrecje, tak jakby, neutralizuja inne ziola zastosowane w mieszance, ale czy mimo wszystko nie szkodzi ona mojemu dzieciatku w brzuszku? Czy ktoras z was drogie forumowiczki pijala ja regularnie w ciazy i karmiac? Szczerze powiedziawszy mialam te herbatke zabrac ze soba do szpitala. Troche sie wystraszylam, ze moge szkodzic malenstwu. Prosze poradzcie, wytrzascie watpliwosci z mej glowy, cokolwiek :)
I jeszcze jedno pytanko, czy nasiadowka z ostrozenia, moze pomoc mi na ciazowe hemoroidy? Z drugiej strony domyslam sie, ze nie zaszkodzi :) Pozdrawiam data: 2011.02.12 autor: Kamyk | | Hej, Aniołki znów się uwijają, bo jest tak: zadzwoniła do mnie znajoma (Alicjo pozdrawiam) i tak sobie gadu gadu, a na koniec rozmowy mnie pyta czy umiem robić na drutach, bo ona nie umie zakańczać - no umiem to ci zakończę, odrzekłam. Odłożyłam telefon i myślę no tak umiem - mama mnie nauczyła, kochana mama. Ubrałam się, założyłam ukochaną czapkę (to ważny szczegół), bo jechałam do znajomych odebrać synka. i nagle ding-dong, dzwonek, mama stoi w drzwiach, ma na głowie czapkę - mówi zrobiłam sobie na drutach, ładna?. Ja na to, że no fajna. A mama wyciąga drugą identyczną i mówi - a ta dla ciebie. No zdejmuję tę moją ukochaną czapkę i tak się waham, ale wiadomo trzeba przymierzyć i wiecie co - ślicznie mi w tej nowej czapce! pozdrawiam i żyjcie data: 2011.02.11 autor: haniaf | | Czołem! No opadły mgły...Pati, fajne to "Żyj" Twojej babci, chyba zrobię z tego takie swoje motto, jeśli pozwolisz ; ) - przecież ma być jak najprościej.
Na dobry początek wiosny wysiałam rzeżuchę i wsadziłam do ziemi cebulkę na szczypior, ależ mnie ciągnie do wideł i grabi...muszę też obadać ten anyż gwiazdkowy i niegwiazdkowy. Niniejszym raz jeszcze dzięki wszystkim, którzy strzępili sobie klawiaturę by pomóc mi rozjaśnić mroczne zakamarki mego jestestwa. pozdrawiam, żyjcie! : ) data: 2011.02.11 autor: haniaf | | Szampon Bambino stosujemy od miesiąca bo wyczytałam kiedyś właśnie na forum, że warto :)rzeczywiście bardzo fajny. Niedawno zakupiłam w sklepiku zielarskim krem a teraz żel do mycia firmy Korana. Sprawdzałam nawet na allegro i jest spory wybór w miarę nie drogich rzeczy. Krem i żel rewelacyjny dla mojej suchej skóry, w zielonym oliwkowym kolorze, na bazie oliwy z oliwek i wyciągu z liści oliwkowych. :)powoli pozbywam się chemii z domu;) data: 2011.02.11 autor: enya | | A propos anyżu - kupując mielony zwracajcie uwagę, czy to gwiazdkowy, czy baldaszkowaty - to są różne rośliny i różne smaki. Jak dla mnie - nie ma nad gwiazdeczki, jest cieplejsza słodycz i fajniejszy zapach i w ogole:) data: 2011.02.11 autor: Pati | | Bardzo dobry i tani jest szampon do włosów bambi z kaczuszką. Ostatnio zastanawiałam się nad szamponami Farmony, bez parabenów i innych takich z obiecującym bogactwem naturalnych substancji, ziół, bursztynu itp, ale nie używałam jeszcze. Pozdrawiam data: 2011.02.10 autor: Sasanka | | Andrzeju KX za mało podałeś informacji o swoim synku. Czy on wtedy płacze, na jak długo się budzi etc. Ale jeśli przeczytałeś "Filozofię zdrowia" to pewno wiesz o zegarze biologicznym człowieka. Godzina 1.00 w nocy to wątroba. Pozdrawiam, data: 2011.02.10 autor: Elżbieta z K. | | Zapomniałam o sklepiku ;) dzięki. Zamówie tu. A u nas właśnie w sklepach zielarskich tego anyżu nie ma i mówią, że nie bedzie. Miło dziś, tak wiosennie na dworze. Młodemu tak dobrze na spacerze było, że aż przysnął.
Pozdrawiam! data: 2011.02.10 autor: AnkaO. | | piękna strona, wspaniała ( bliska naszej ) filozofia :)
http://www.femi.pl data: 2011.02.10 autor: Agnieszka Pięciu Przemian | | Kochani, anyż bez poblemu ( za niewielkie ) kwoty jest dostępny na Allegro .pl- w wielu odmianach.
A ja chciałam ze swej strony podziękować " sklepikowi" za błyskawiczną przesyłkę :) Państwa zioła i przyprawy są rewelacyjnej jakości .Na pewno wrócę. data: 2011.02.10 autor: Agnieszka Pięciu Przemian | | AnkoO zapomniałaś o sklepiku,ale w zielarniach też można kupić. data: 2011.02.10 autor: | | Witam.Z niższej półki to krem z witaminą A z apteki bardzo miły i pachnący do wszystkiego.Pozdrawiam data: 2011.02.10 autor: Erna | | Haniaf:) tak trzymaj . Serdeczne usciski :):) data: 2011.02.10 autor: E.Kam. | | AnkaO. Kup może koperek włoski, jest ten sam aromat. Enya, jak piasłam tego posta, to ten cytat, co kiedyś na wielkich biloboardach, chodził mi po głowie, ale coś mnie tknęło i nie umieściłam go. Aniołki się dziś uwijają że hej.
pozdrawiam data: 2011.02.10 autor: haniaf | | Pojawił się wątek kosmetyczyny, a może znacie coś wysokiej jakości ale z niższej półki cenowej? data: 2011.02.10 autor: SSW8S | | Haniaf:) czytając teraz Twój wpis i to co powiedziała twoja mama...to są właśnie moje pierwsze myśli dzisiaj, szkoda, że ja już ze swoją mamą i tatą nie mam okazji o TYM porozmawiać, szkoda, bardzo szkoda. Ale potrafiłabym to zrobić pewnie teraz, kiedyś nie było mnie na to stać...jest już za późno. Dlatego " śpieszmy się kochac ludzi, bo..."
pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.10 autor: enya | | Aha, jeszcze przypomniało mi się. Ostróżka pisała, żeby mamie nie mówić czego nie otrzymałam. Myślę, że warto czasem pogadać ale tylko o uczuciach - nie wygarniać całej autobiografii. Do tej rozmowy przygotowywałam się długo, ujęłam to najdelikatniej i podkreśliłam jak bardzo potrzebuje żeby to usłyszała.
Jak pisałam poryczałyśmy sobie itd. Ale po pewnym czasie, jak sie już trochę zaprzyjaźniłyśmy mama mi powiedziała, że żałuje że takiej rozmowy nie przeprowadzi już ze swoja mamą i że to są rzeczy ważne i szkoda że nigdy o nich wcześniej nie gadałyśmy. A jeszcze później powiedziała, że szkoda że z Bartkiem (to mój brat) nie potrafi tak sobie pogadać i że czuje ze on jest strasznie daleko. To tyle data: 2011.02.10 autor: haniaf | | Ja jeszcze króciutko w sprawie swojego kawałka podłogi. No po prostu jest mój, i z przejmowania się tym, co mówią inni dawno się wyleczyłam, meblować mi tu próbowano, a jakże. Nawet kolor ścian miał być inny. Jest pomarańczowy, hehe. Zresztą jak się jest na pp to właściwie nie ma innej opcji bo wszyscy z reguły patrzą się dziwnie na te termosy, imbirówki, nieszczepienie dzieci, wiadomo. Doradzają, cudują, bo jacyś tacy jesteśmy niedzisiejsi. Nawet nie wiem kiedy nauczyłam się asertywności, nic nie musiałam przerabiać, samo się przerobiło. Odwagi nabrałam. Teraz mam spokój, siedzę cicho, nie gadam o tym co robię, i nagle np teściowa mówi mi że super sobie radzę. No teściową tez przerobiłam (ale bez trudnych rozmów, po prostu zostawiłam ją w spokoju), poza forum, tak jak mamę (tu jak wiecie rozmowy potrzebowałam, JA tej rozmowy potrzebowałam - do uwolnienia). Teraz sprzątam dalej, trochę z Waszą pomocą, trochę rozmawiając z Górą i czuję że jestem na dobrej drodze. Ale też myślę, że to są długotrwałe procesy, nie ma tak ciach i puszczone. Tyle lat zakręcania się i bycia zakręcanym to nie pryszcz. Trochę się puszcza, potem łapie, potem znów puszcza aż w końcu jest ten błysk i wolność. No a miało być krótko...
pozdrawiam, E.Kam ciebie również cieplutko: ) data: 2011.02.10 autor: haniaf | | Czy możecie ostatnio dostać w sklepach anyż? U mnie w mieście nie moge dostać i pani sprzedawczyni powiedziała, że nigdzie w hurtowniach nie ma. No bo jak to tak...herbatka bez anyżu? :( data: 2011.02.10 autor: AnkaO. | | Agnieszko 5 przemian, dzieki za rade, ksiazki Dr Agraval juz zamowilam przez rodzinke w Polsce. Tak, jestem z moimi 54 latami w pelni menopauzy chociaz tak jak pisalam pocenie sie bylo mi "obce". Cos mi sie wydaje ze musze zbadac hormony i tsh bo do tego wszystkiego dochodzi notoryczna bezsennosc pomimo ppowego wyluzowania. Niedlugo jade do Polski do Mamy to zrobie sobie wszystkie badania
Przy okazji podziele sie moimi wariacjami kulinarnymi: do zupek miksowanych zlocistej i porowej dodaje ostatnio po 1-2 lyzki ciecierzycy z puszki (bez zalewy) w smaku slonym i wydaje mi sie ze wychodza b. fajne jeszcze bardziej kremowe. Polecam i pozdrawiam wiosennie data: 2011.02.10 autor: AlinaSG | | Witam wszystkich, Panią Anię w szczególności i pozdrawiam wiosennie. Mam ogromną prośbę,gdyby ktoś miał kontakt do dobrego lekarza TCM we Wrocławiu, bardzo proszę o podanie telefonu lub choć nazwiska. Podaję ewentualnie maila - ankamirek@yahoo.com. Będę wdzięczna za pomoc. data: 2011.02.10 autor: AniaMirek Wrocław | | Ostróżko dziękuję.Własciwie zrozumiałas moje intencje. Hqniaf . Nie miałam zamiaru podcinać ci skrzydeł ani namawiać na wrogość do rodziców. Wielokrotnie wypowiadały sie na forum osoby,które maja takie problemy. Można skorzystać z ich rad. Poczytaj o radykalnym wybaczaniu może ci to pomoże. Czasem usłyszana jakas uwaga wydaje sie herezja, bo uderza w schematy, ale potem jak zaczniemy z tym pracowac ,pozwala nam spojrzec na to inaczej.
Wbrew temu co mogłas pomyslec dobrze cie rozumiem.Tylko lat na tę prace miałąm dwa razy tyle co ty. To powodzenia
Pozdrawiam :} data: 2011.02.10 autor: E.Kam. | | Ostróżko, dziękuję za Twoje słowa. Trafiły do mnie we właściwym momencie, potrzebowałam tego. Niby taka prosta sprawa - artykułować swoje potrzeby, ale jak jest się wkręconym emocjonalnie, pełnym pretensji i irytacji to takie "szczegóły" umykają. I najpierw trzeba się zastanowić jakie to są potrzeby i oczekiwania, a to już wysiłek. Przynajmniej dla mnie. data: 2011.02.10 autor: Polka z Krakowa | | Ostróżko mamie powiedziałam raz i tylko o swoich uczuciach i że właśnie chcę się z tego co było uwolnić. I uwolniłam się, nie ma już we mnie tej plątaniny uczuć, która była - jest akceptacja, choć czasem mnie wkurza : )), ale tak na bierząco, jak to każdy czasem kogoś wkurzy. Więc chyba puściłam. Wróciłam do tego na forum, bo mam problem z konsekwencjami tego, co było, czyli z poczuciem własnej wartości. Opsiałam wam przyczynę. Mamy się nie czepiam, czepiam się siebie, bo mam świadomość pewnych swoich zachowań i konsekwencji jakie za nimi się wlec będą właśnie przez pokolenia. Jesteście super, we łbie mi się rozjaśnia że hej. pozdrawiam data: 2011.02.10 autor: haniaf | | To mi wychodzi tak - poczucie wartości mogę budować na trzech filarach - po pierwsze na porównywaniu się z innymi - co jest do bani, o czym świetnie pisze Pati, co już robiłam i efektem była albo zazdrość albo samozadowolenie bo ktoś ma gorzej. Po drugie na tym, że trzeba być twardym, nie użalać się, myśleć co się robi, dawać sobie radę, a jak coś nie wyjdzie to stosować się do zasady Teodory, że robiło się wszystko jak najlepiej się umiało, więc jest dobrze i z tej dzielności czerpać wiarę w siebie - to chyba aktualny mój etap - no jeszcze z tym wybaczeniem sobie mi nie idzie, ale pewnie złapałam byka za rogi. I jest jeszcze trzeci filar - o nim też pisała Pati, że bez względu, co myślą o nas inni czy nawet my sami nasza wartość wynika właśnie z bycia człowiekiem. I o ie pierwszy jest nie do przyjęcia, drugi jest drogą pracy nad sobą, to trzeci jest pewnie takim celem - pokochaniem siebie z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli tak jak kocha nas Bóg. I ten trzeci to jest właśnie miłość do siebie samego. Myślę też że wszystkie etapy są potrzebne do rozwoju, 1 żeby uświadomić pewne sprawy, drugi żeby popracować ze sobą i trzeci żeby siebie na prawdę pokochać. pozdrawiam i
dziękuję kobitki, coś tam znowu z wasza pomocą przerobiłam data: 2011.02.10 autor: haniaf | | Kiedyś napisano mi na forum abym nie wychowywała własnej matki tylko siebie. Abym pozwoliła jej być taką jaka jest, bo to ja ją sobie wybrałam a ona mnie przyjęła.Taka mi była potrzebna, abym poznała siebie.A E.Kam trochę zle się wyraziła. Nie chodzi o to, że nie musimy mieć zobowiązań wobec rodziców. Chodzi o to, że nie musimy godzić się aby rządzili na "naszym kawałku podłogi" jak już ten nasz kawałek mamy.I to jest nieraz ciężki egzamin dla rodziców i my też będziemy go zdawać jeśli mamy dzieci.Ja myślę, a raczej moje doswiadczenia mnie przekonały ,ze jeśli np. mamy toksycznych rodziców {książki nie czytałam} to też z tej toksyczności coś w nas siedzi i z czasem wyjdzie, mamy szczęście jeśli zdamy sobie z tego sprawę względnie wcześnie.To forum daje nam taką szansę, zauważenia wcześniej, zanim sobie i bliskim nie narobimy krzywdy.Czy Ty Haniaf rozumiesz słowo "puszczać" kilka postów niżej pisała o tym Hania z Torunia . Tzn." nie chcę dłużej nosić tych uczuć w sobie".Tu możemy się pożalić ,ja też mam tutaj swój wkład w temacie "jak mi ciężko z moją mamą" bo było mi ciężko.Szkoda że takiego forum nie było ze 20 lat temu.Ale może wówczas nie zrozumiała bym,wszak całe życie idę tą dłuższą drogą ,okrężną,Ty Haniaf zaczynasz coś z tym robić już w wieku 35 lat.Super. A więc mów mamie czego teraz od niej potrzebujesz, nie mów czego nie otrzymałaś, bo słusznie Ci odpowie" przecież się nie zabiję" ani czasu też nie cofnie,ani nie zdoła odpokutować, ani ci wynagrodzić. data: 2011.02.17 autor: ostróżka | | No tak, Pati, źle zrozumiałam:)Pozdrawiam:) data: 2011.02.10 autor: Aneta z P. | | Aneto z P. - no ja właśnie o tej różnicy między poczuciem własnej wartości - a poczuciem wyższości/niższości. A właściwie tylko o tym drugim:) Co wynikało z bieżącego forumowego kontekstu:)***
haniaf - zmagając się z czymś, mam wrażenie, jeszcze bardziej sobie to człowiek bierze do głowy... To tak, jak z tym pomijanym "nie":) A brać tylko dobre... To znowu zakłada jakąś ocenę. kochasz te swoje maleństwa i okazujesz im to? No to masz sprawę rozwiązaną, nie trzeba nic wiecej, reszta to tylko szczegóły, nie ma co ich więcej roztrząsać (bo już chyba wszystko zostało powiedziane, prawda?). Moja babcia mawiała swoim bliskim przy pożegnaniu - nie "do widzenia" czy "buźka, pa", tylko "Żyj!" Idź, kobieto, i żyj. Nie martw się, tylko żyj. Świat jest, jaki jest, a ty, dziecko - żyj. Było to zawsze tak ciepłe i wręcz wzruszające, a to tylko jedno słowo. tak mi sie chce teraz to do Ciebie powiedziec...:) data: 2011.02.09 autor: Pati | | Coś mi posty moje znikają. Eh a sie napisałam. No nic widocznie za dużo w nich marudziłam. Tym razem chciałam podziękować Pati za posta. Mija mi prawie rok na pp. Czuję się psychicznie o wiele lepiej. Czuję się silniejsza. Jednak wraz z rozwiązaniem jednych problemów nadchodzą drugie. Mam właśnie okres, w którym coś się we mnie budzi. Zaczynam widzieć przyczyny pewnych moich zachowań. Widze też we mnie pewne cechy, które nie toleruje u mojej mamy. Ogólnie widze coraz więcej ale nie mam pojęcia co z tym zrobić. Zaakceptować, wybaczyć, puścić... no tak ale jak? data: 2011.02.13 autor: AnkaO. | | Witam serdecznie . Mój roczny synek budzi się każdej nocy regularnie po godz 1.bardzo proszę o rozszyfrowanie przyczyny. data: 2011.02.09 autor: AndrzejKX | | E. Kam. To ja już wolę nic nie przerabiać i nic nie puszczać jeśli mam tak wyglądać po tym zabiegu, że własnych rodziców nie będę szanować i nie będę im wdzięczna za to że mnie urodzili, wychowywali i dawali mi dach nad głową, choćby robili to tylko z powinności. Uważam, że raz w roku mogą to usłyszeć, a jak się zestarzeją to będę się nimi opiekować. Dla mnie to przerabianie i puszczanie ma chyba inne znaczenie. Wiele mnie kosztowały te rozmowy z mamą i równie wiele nam dały. A porównywanie się z innymi mam za sobą więc proszę nie pisz że "nic nie przerobiłam" bo podcinasz mi skrzydła. Wiem, że jesteśmy anonimowi, ale to nie zwalnia nas z wielkiej delikatności, zwłaszcza jeśli ktoś uchyla nieco drzwi i wchodzimy na teren cudzych emocji i doświadczeń. Bardziej przemawia do mnie to co napisała Pati i słowa Młynarskiego. Z jej krwi i kości przyjmuję to co dobre, z resztą będę się zmagać, żeby to właśnie nie szło przez pokolenia, skoro mam świadomość tych niefajnych cech, to byłoby absurdem nic z tym nie robić. Pozdrawiam data: 2011.02.09 autor: haniaf | | haniaf czytam twoje posty i mam wrażenie, że niczego nie przerobiłas.Bo co to znaczy,że dziękujesz rodzicom za życie. Zapewniam cię,że gbyby nie figle natury to wiele kobiet nie miałoby dzieci.Bo dużo kobiet nie widzi się w roli matki . Dla wielu to tylko ciężki obowiązek. Popatrz na rodziców z boku, czy gdyby byli obcymi ludzmi, a wiedziałabyś o nich to co wiesz, to czy byś ich sznowała.A tak uważasz,że trzeba, bo dali ci życie. Czy uważasz, że twoje dzieci też powinny być ci wdzięczne, chyba nie. Kochasz je bo to twoje dzieci,obojętnie czy sprostają twoim wyobrażeniom o nich.
Wylecz się ze stwierdzenia, że masz zobowiązania wobec rodziców, a na wiele spraw spojrzysz inaczej.
Ciężko jest żyć ze świadomością,że ktoś nas nie kocha, a może nie umie inaczej. Ale trzeba to przerobić i puścić.
Pozdrawiam ciepło :} data: 2011.02.09 autor: E.Kam. | | Drogie Kobietki i Mężczyźni też, bo może i Wy skorzystacie. Skoro mowa o kosmetykach naturalnych,proponuję maseczkę domową na piękne włosy, żadna gotowa odżywka jej nie dorównuje, przynajmniej według mojej oceny.
A więc: 1 żółtko, kilka kropel cytryny oraz pół na pół oliwy i alkohol typu brandy lub whisky (ilość musicie dobrać sobie sami, w zależności od tego, jak długie włosy macie). Całość nakładamy na umyte i wytarte ręcznikiem włosy, na to folię oraz ręcznik, aby było ciepło. Gdy minie pół godziny, umyć włosy szamponem. Po zabiegu włosy są miękkie i lśniące:)
Wyszukałam jeszcze na stronie biobabalscy.pl makaron owsiany, w składzie ma mąkę owsianą oraz wodę i jest sympatycznym i pysznym urozmaiceniem obiadku. Polecam
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie:) data: 2011.02.09 autor: Magena | | Dzięki dziewczyny, czerpię z waszego doświadczenia garściami i przerabiam na swoje. Zebrałam się na odwagę i - klik- wysłałam ten list, ale go wcięło, pewnie tak jest lepiej. Nic tu po nim. Dzieci odrobaczam czarnym orzechem firmy Now Foods. Wcześniej był vernicadis ale nie pomógł - działa tylko w połączeniu z prowokowaniem biegunek np jabłakami, czy sokiem z kapusty kwaszonej, czego oczywiście nie robiłam - czyli odpada. Teodoro bardzo inspirujący ten twój cytat. Pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.09 autor: haniaf | | Pati:)a nie wydaje ci się, że jeśli poczucie własnej wartości jest budowane na poczuciu wyższości, to jest ono powierzchowne? data: 2011.02.09 autor: Aneta z P. | | Aneto z P., poczucia wartości - wysokiego lub niskiego - nabieramy przez fakt dokonania oceny własnej osoby w odniesieniu do innej: jestem lepsza, jestem gorsza. Ja zasługuje, on nie zasługuje, bo jest taki czy owaki, czy na odwrót. I wplątuje sie człowiek w gonitwę myśli, kolejne porównania, co potrafi zaprowadzić na dalekie manowce. Pomijając zupełnie fakt fizycznej niemozliwosci dokonania tak zwanej obiektywnej oceny kogokolwiek, bo nie jestesmy w stanie poznać, z czym ten człowiek przyszedł na świat, z jakim zapleczem (materialnym, emocjonalnym, charakterologicznym, intelektualnym), ile wysiłku włożył w dojście do czegokolwiek, jakie kierunki działań wybrał i ile mu z tego wyszło, ani ile zawdziecza okolicznościom, i tak dalej. Poza tym, nic nie jest raz na zawsze. Biorąc więc mikrowycinek cudzej rzeczywistosci przykładamy go do całego naszego jestestwa i albo spadamy w dół, w poczucie niższości, albo lecimy w górę, w poczucie wyższości. To miałam na myśli:) Haniaf, na miłość nie można zasłużyć. Nijak. A mamę puść. Jak śpiewał Młynarski, wychowała, jak umiała. Trzymasz ją choćby tym, że porównujesz się do niej, niedobrej, strach wywołuje w Tobie porównanie z nią, a już to, że ta "choroba" idzie w dół przez pokolenia, na Twoje dzieci jest juz absolutnie nie do zniesienia. A może trzeba przyjąć to, że jesteś z niej, krew z krwi i kość z kości? Że możesz mieć te same wady? Każdy w końcu jakieś ma. Podobno podświadomość człowieka pomija słowo "nie" i traktuje identycznie kodowanie "nie chce być podobna do mojej matki" jak "chcę być podobna do mojej matki". Warto pozbywać się automatyzmu swoich reakcji, co nie jest łatwe, ale pozwala za każdym razem podjąć decyzję, jak chcę teraz postąpić, co jest teraz słuszne. Niekoniecznie pod dyktando tego, co by (nie)zrobila w takiej sytuacji mama. I jeszcze jedno, cudza opinia o Tobie, nawet Twoich dzieci, czy nawet Twoja sama, nie ma wpływu na wartość Ciebie, jako człowieka:) Usciski:) data: 2011.02.09 autor: Pati | | Och Haniuf, Haniuf - wiosna tuż tuż i słonecznych promieni za oknem więcej. Zakręcone te Twoje emocje. W sprawie rodziców (skromnych w okazywaniu uczuć, z problemami, chłodnych itp.) ja sobie trochę poukładałam w głowie poczytawszy książki Susan Forward "Toksyczni rodzice", potem "Toksyczni teściowie" - pozwoliły mi zrozumieć przyczynę postępowania rodziców/teściów i uwolnić się od ciągłej próby zasłużenia na uznanie z ich strony, uczucie, miłość. Razem z mężem mamy rodziców, którzy oczekują od nas dozgonnej wdzięczności w zamian nic nie dając - dosłownie. Pomogła nam też wiara w Boga i to, że On nas kocha mimo wszystko i za wszystkich. I, aby było lepiej trafiłam na filozofię pięciu przemian i kolejno na forum i te niesamowite wypowiedzi, o ludzkich problemach i próbach wyjścia z nich, pocieszenia, porady = super, super, super. Tu znalazłam tyle ciekawych i mocnych maksym życiowych, świetnie. data: 2011.02.09 autor: ToTuToTam | | haniaf, a jakimi ziółkami odrobaczasz swoje dzieci? data: 2011.02.09 autor: aniusiaibolus | | używałam kilku produktów, zawsze byłam zadowolona. wszystkie ich szampony są super wydajne. ale też wszystkie ich kosmetyki pachną intensywnie kadzidłem. ale mnie akurat ten zapach się podobał. poza tym mają fajne henny do włosów. Amla - Olejek do Włosów, Zestaw Amla Olejek + Puder, Ayurvedyjski Olejek Do Włosów Z Wyciągiem Brahmi I Amli, olejek Do Włosów Z Wyciągiem Z Amli,
Naturalny Szampon Shikakai (ten w formie płynnej nie proszkowej), Szampon Rozmarynowy.
generalnie jednak zaprzestanie farbowania i przejście na PP sprawiło, że włosy mam 2 razy gęstrze niż na studiach. data: 2011.02.09 autor: Fox_India | | Witam. Chciałam się wam pochwalić moim postanowieniem ( do tej pory walczyłam z nadwagą i mam już dosyć ) . Moje postanowienie od teraz , zaczęłąm już wcielać w życie :
..........................Cieszyć się swoim cudownym życiem :) :)........................ps. od parru dni ćwiczę rytuały tybetanskie , czyżby to ten cudowny efekt ? data: 2011.02.09 autor: Calineczkazbajki | | Mam propozycję książki dla mam. Mi przypadkowo wpadła w ręce, ale pomogła mi podjąć decyzję o przejściu na urlop wychowawczy. "Mamusiu gdzie jesteś?" - Kathi Mills, opis książki ze str.merlin.pl: ((Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie co zrobić z poczuciem winy, wywołanym przez powszechną modę, aby umieć znaleźć czas na wszystko, być wszystkim, czym być można, pogodzić ze sobą rolę matki i pracującej kobiety? Czy sprostanie tej modzie jest możliwe, czy przypadkiem nie tłuczemy głową w mur, chcąc osiągnąć, co nieosiągalne?. Książka ta stara się pomóc w trudnych wyborach współczesnej kobiety.)) data: 2011.02.09 autor: ToTuToTam | | Haniaf, kiedy czytałam posty o poczuciu niskiej wartości i porównywaniu się z innymi, przypomniała mi się buddyjska nauka,którą słyszałam dawno tamu i która bardzo mi pomogła. - Jeżeli Mistrz robi wszystko tak dobrze jak potrafi i początkujący uczeń robi wszystko tak dobrze jak potrafi, to czym się różnią? data: 2011.02.09 autor: Teodora | | Agnieszko Pięciu Przemian dzięki za link, ja jakoś nie miałam czasu poszukać. Ja proponuję poczytanie artykułów odnośnie TCM :"ŻOŁĄDEK- WEI U ZWIERZĄT W UJĘCIU TCM"~~~~ "DERMATOLOGIA WETRYNARYJNA W UJĘCIU TCM"~~~~ "ELEMENT ZIEMI W TCM W WETERYNARII"~~~~ "EGZEMA W UJĘCIU TCM
"~~~~ "PRAWO 5 ELEMENTW- PRZEMIAN (WU-SHING) i jego rola w weterynarii". Te artykuły były na stronie której adres wcześniej podałam-strona niedostępna, ale jest nowa i jeszcze lepsza. data: 2011.02.09 autor: ToTuToTam | | Pati, więc uważasz, porównując się do innych, nabywamy niejako poczucia własnej wartości? (niskiej, lub wysokiej)Może źle zrozumiałam...
Haniaf, dzielna kobieto, wyjdź z kokonika, jestem pewna, że jesteś pięknym motylem. Pisz, pisz, pięknie się Ciebie czyta...Ściskam Cię serdecznie. data: 2011.02.09 autor: Aneta z P. | | U mnie to się raczej nie bierze z porównywania, to akurat mam przerobione i wiem, że mam tyle ile potrzebuję i dziękczynię za to : )).
Mam tak bo całe dzieciństwo musiałam zasłużyć na miłość, troszkę uwagi, kanapkę do szkoły. Jak się stawiałam to byłam odtrącana i zostawiana sama sobie. O rozmowach i przytuleniu nie było mowy. Spod tego dywanu wymiotłam, mamie powiedziałam, jak było mi trudno dorastać pod jej skrzydłami. Usłyszałam najpierw - to co mam się teraz zabić? typowe, ale potem zadzwoniła i przyznała mi racje i przeprosiła. Poryczałyśmy sobie, ywbaczyłyśmy, ja akceptuję, że mama jest taka i kocham ją i już. Ogółem posprzątane i wybaczone. Co siedzi pod jej dywanem i co z tym robi nie wiem. Teraz ma dwa psy i tez ich nie głaszcze, na spacery z nią i psami nie znoszę chodzić bo zwraca się do nich tak jak kiedyś do nas. Kilka dni temu przeżyłam chwilę grozy - najstarsza córa wrzasnęła na swego brata " Co ty wyrabiasz?!!" no struchlałam i aż się skuliłam - bo właśnie usłyszałam moja mamę. Oczywiście ta ostatnia jest 50 km od nas a w córci usłyszałam to czego osobiście dziecko nauczyłam. Krótko mówiąc czasem nie jestem sobą tylko tym kim nauczyłam się być od niej i tego nie mogę w sobie znieść. Całe życie jak mantra powtarzałam sobie, że będę inna, jak ktoś powiedział, że jestem do niej podobna to mnie trafiało, ale tak trudno wyskoczyć ze wzorów, którymi się było zapisywanym od narodzin. Oczywiście jest mnóstwo wspaniałych rzeczy, którymi mnie napełniali i za to im podziękowałam i zawsze w swoje urodziny też dziękuje im nie tylko za życzenia ale i za życie.
No ale dalej szukam siebie. Najbardziej gubię się w emocjach, w zmęczeniu i potem nie mogę sobie wybaczyć , bo przecież tylko miła i grzeczna i świetnie sobie radząca zasługuję na miłość. I w tym właśnie szczególe siedzi diabeł. Wiem gdzie, ale jak go pogonić? Ogółem to kocham siebie, bo jakby nie to bym już dawno przestała walczyć o siebie. Wczoraj napisałam taki długi list - czasem tak robię żeby sobie w głowie poukładać. A ostatnio w mojej głowie aż się kłębi, może go wyślę na forum, tylko muszę się zebrać na odwagę...pozdrawiam data: 2011.02.09 autor: haniaf | | Fox_India, właśnie interesują mnie te olejki do włosów.Który polecisz? data: 2011.02.09 autor: Aneta z P. | | Witam Wszystkich. Haniaf piszesz tak pięknie że łzy mam w oczach. Mam podobne odczucia, jakby moje życie nabrało barw. Sobie gotuję, myśle, i inaczej odbieram świat niż do tej pory z większym zrozumieniem i akceptacją pozatym mam coś takiego jak celebracja chwili"Chwilo trwaj jesteś piękna". Agato z gdańska, nie wiem co przewalasz w jedzeniu podczas karmienia, ja muszę uuważać na kwaśne tak już mam z maluszkiem a jak smyk ma problem z kupką to piję herbatkę dla maluszków na zastoje- tą z koperkirm (u mojego działanie natychmiastowe). Ja mojemu smykowi do niedawna nic nie dawałam do picia dopiero teraz dostaje TLI a ma już 6 miesiecy.JaKa poszperaj w internecie to coś znajdziesz wiem że przy grzybicy trzeba wykluczyć całkiem słodycze, nawet miód.Ale to co na robale nie działa na grzyby- te skubane są odporne bardziej i czerpią przyjemność ze słodyczy(węglowodory też potrafią rozkładać na słodycz)- wszystko zależy od tego gdzie te grzyby masz jak w jelitach to sprawa poważniejsza. Ciepło was pozdrawiam już niedługo wiosna. Coś to dojo mi się dłuży..;-D data: 2011.02.09 autor: aszkah | | Haniaf - niskie poczucie własnej wartości bierze sie z porównywania do innych. tak samo zresztą, jak i wysokie:) Jeżeli zaczniesz UŚWIADAMIAĆ sobie, że właśnie dokonałaś porównania (mój dorobek życiowy a dorobek innych w moim wieku, albo nie daj Boże - młodszych;), moja figura a figura mojej koleżanki, wygląd, organizacja, wiedza, inteligencja, praca, pieniądze, dzieci!, co tylko sobie wymyślisz) POCZUJESZ, ciało Ci to powie, że to nic dobrego. Niczego nie zmienia, a szkodzi tylko Tobie. Tylko szkodzi. Można sie wpędzić tym w chorobę. Nie mówię, żeby zamknąć oczy i niczego nie dostrzegać, ale przestać się porównywać. Zrobi Ci się jakby luźniej i lżej. Mądrości przyswojone jakiś czas temu z Garego Zukava;) data: 2011.02.09 autor: Pati | | Haniaf masz na myśli te wypowiedz Chaplina którą Sasanka wrzuciła nam na Święta? Jeśli tak, to przepisz to sobie i czytaj bo to prawie jak Kazanie na Górze, ważne i wspaniałe. data: 2011.02.08 autor: ostróżka | | Witam! Mam pytanie do Vito czy to co Pani podawała do picia na pasożyty pomaga również przy grzybicy? Może ktoś ma jakąś wiedzę na ten temat(poza dyscypliną oczywiście).Proszę mnie poprawić jeżeli nie mam racji, że równoważenie w słodkim miodem to nie najlepszy pomysł. Pozdrawiam data: 2011.02.08 autor: JaKa | | Pani Doroto wchodzi Pani w archiwu ,wpisuje w wyszukiwarke słowo"golonk" iz łatwością znajdzie się przepis Janiny na golonki wieprzowe.Przepis zatwierdzony przez P.Ciesielską jako dobry i zgodny z PP. data: 2011.02.08 autor: ostróżka | | Witam serdecznie!
Czy jest możliwe abym otrzymała ktoś zamieścił na forum przepis na golonki wieprzowe wg diety PP. Jestem poczetkująca i nie mogę sobie poradzić z doborem przypraw i nie wiem jak dodać ocet winny o którym pisze Pani Ania Ciecielska w Książce " Filozofia zdrowia " str.121
Proszę o pomoc. Dorota Nieciecka data: 2011.02.08 autor: Dorota Nieciecka | | Dziewczyny w sprawie naturalnych i niedrogich kosmetyków zajrzyjcie na http://www.biochemiaurody.com/index.html.
Naprawdę super szcególnie hydrolaty. .Pozdrawiam data: 2011.02.08 autor: E>Kam. | | I jeszcze taka refleksja - ten post Sasanki o pokochaniu siebie - niewiele z niego rozumiem, choć z pewnością jest wspaniały, ale będę do niego wracać tak długo aż do mnie przemówi. Chyba wyłażę ze skorupy : ) data: 2011.02.08 autor: haniaf | | ToTuToTam. Dzięki za miłe słowa. Dobrze ze nie widzisz jak wyglądam zanim, wygrzebię się z doliny. Niestety mam niską samoocenę, pewnie dlatego tyle wymagam od siebie. Pewnie też Twoje słowa były mi potrzebne. Taki przytulas, których niestety mało było jak były potrzebne, ale ten rozdział za mną, co nie znaczy, że nie pamiętam - dzieciaki dopieszczam i rozmawiam z nimi o wszystkim bo wiem jakie to ważne. Jak wchodziłam w pp chciałam leczyć dzieci, stało się więcej. Nazywam to wypłynięciem na głębię. Kiedyś na mszy ksiądz mówił o tym a ja sobie tak myślałam - no nigdy, ale tak mi te jego słowa utkwiły i ciągle chodziły mi po głowie. Bardzo sie przed tym wzbraniałam, myślałam że jak wypłynę to zaraz utonę, zwali się na mnie pełno ciężkich doświadczeń i strasznie sie bałam. A tak tu sobie gotując cuda same zaczęły się dziać, po prostu prąd sam porwał mnie na głębię, ja tylko puściłam się brzegu którego kurczowo ze strachu się trzymałam. Na tej głębi znalazłam najpierw zdrowie, potem Jezusa, potem uleczenie wielu złych emocji, potem męża (miałam go ale tak jakoś nie w pełni), dzieciaki (teraz kocham je mądrzej), mamę itd. Ale jest ciągle ktoś kogo szukam i kogo chcę pokochać - to ja. No i tyle
Aha - a to forum bardzo mi w tym pomaga data: 2011.02.08 autor: haniaf | | uwielbiam zakupy na helfy.pl! mam od nich mnóstfastwo kosmetyków, polecam szczególnie te do włosów. data: 2011.02.08 autor: Fox_India | | Sasanko, bardzo się cieszę, że ci smakowała ta zapiekanka :)
Pozdrawiam! data: 2011.02.08 autor: Ewa S. | | Gdyby ktoś nie wiedział. Wchodzimy na stronę PSY.pl na samym dole strony na brązowym tle jest wśród wielu innych dział "porady ekspertów"-lekarza i biohawiorysty..I np.w rubryce biohawiorysty klikamy na "więcej" i dostajemy 65 stron porad czyli odpowiedzi na pytania. klikamy w pytanie i mamy odpowiedz.Mozemy też napisać pytanie, nie wiem ile czeka się na odpowiedz.Pozdrowienia dla Wszystkich. data: 2011.02.08 autor: ostróżka | | Haniaf,cały wieczór przeglądałam tę stronkę z kosmetykami. Jest super. Tylko tyle tego, że nie wiadomo, co wybrać:))Szkoda tylko, ze większości kosmetykow nie ma akurat...Tak sobie myslę, że może tych najlepszych. bo chodliwe są?:)))Pozdrawiam. data: 2011.02.08 autor: Aneta z P. | | Podaję linkę, która umożliwia zapoznanie się z metodami dr. Tarki.
http://www.weterynarii.com/wet/index.php?option=com_content&task=view&id=33&Itemid=46
na samym dole strony: moj pies-akupresura data: 2011.02.08 autor: Agnieszka Pięciu Przemian | | Ostróżko, dzięki. Muminki i Indianie. Ładnie, no po prostu ładnie. Szkoda, że nie ma czwartkowych spotkań, przegapiłam. Ze strachu oczywiście. Może to hej ma Pani Ania, bo właśnie wróciła z Doliny Muminków, oni też tak hejują. Ale oni tam pewnie jeszcze śpią z igliwiem w brzuszkach, a może rozpalili już wielkie ognisko dla tych najmniejszych i żeby zimę pogonić i tańczą. zrobiłam takie w zeszłym roku w lutym, spaliliśmy np. chionkę, ale zamiast tańczyć to się najadłam kiełbasy i miałam wzdęcie. Może w tym roku wybiorę taniec, bo akurat w ciąży nie jestem : ) data: 2011.02.08 autor: haniaf | | Witam, Zoja napij się imbirówki data: 2011.02.08 autor: wielbicielka wodza Apaczów Winnetouczyli ostróżka | | Witajcie.Czy nie wydaje się wam , że Pani Ania ostatnio była w górach,hej?! data: 2011.02.08 autor: Irek,hej! | | Ooo nie. Faktycznie strona nie działa. Szkoda.Może administrator naprawi błędy (nr145). Dość że na stronie było wiele napisane o żywieniu wg pięciu przemian. O różnych zachowaniach psów i kotów. O objawach nadmiarów i braków jin/jang. Przykro mi, że nie ma dostępu do tych informacji. Artykuły pisał Lek. wet. MIROSŁAW TARKA e-mail: klinika@weterynarii.com data: 2011.02.08 autor: ToTuToTam | | Ostróżko, tak adres jest dobry. Nie byłam pewna czy kogokolwiek to zainteresuje. Pod obrazkiem psa jest biała strzałka w prawo wystarczy ją kliknąć. data: 2011.02.08 autor: ToTuToTam | | Przepraszam moj numer to 607 273 403. data: 2011.02.08 autor: KamilaK | | ToTuToTam, psie lęki przerabiałam. Proponuję ksiązkę "Zapomniany jezyk psów" Jan Fennell lub dobrego behawiorystę. Być może psina czegoś sięw ystraszyła, poszperaj w pamięci. Jeśli znajdziesz, musisz ją na to coś odczulić.Chętnie pomogę, na ile będę mogła, zadzwoń: 697 273 403. data: 2011.02.08 autor: KamilaK | | Tak mi się na klawiaturze złożyło "ci z USA" bo to krócej niż amerykanie i się zemściło na mnie ; )) Odjechani są nieźle to fakt, a w dolinie krzemowej zatrudniają geniuszy z całego świata. Poznałam troszkę ich mentalność bo miałam okazję żyć tam 2 miesiące - z 3 dzieci i kuchnią pp notabene - ale była jazda, nawet garnek emaliowany leciał ze mną do stanów, gotowałam po łazienkach hotelowych, no cyrk był. Są naprawdę mili i na pewno bardziej żyją tu i teraz. To co mają w środku pozostaje dla mnie zagadką, mam wrażenie, że poprzestają na how are you. Ale szacunek się oczywiście należy jak każdemu i akceptacja. Jak byłam dorastającą panienką ciągle zadawałam sobie pytanie - dlaczego nie urodziłam się w Ameryce, miałam świra na punkcie kultury Indian (do dziś trochę mam), teraz jestem najszczęśliwsza że jestem właśnie Polką. A największemu indiańskiemu wodzowi Szalonemu Koniowi to Polak zbudował pomnik z połowy góry. Pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.08 autor: haniaf | | Witam po długiej przerwie panią Anię i wszystkie pepowe babeczki. Szczególnie kłaniam się wszystkim pepowym mamusiom, bo właśnie sama taką zostałam. Mój synek Maksiu ma trzy tygodnie i karmię go na razie tylko moim mleczkiem. No i niestety już mi cośnie gra. od tygodnia buziak cały wysypany okropnymi czerwonymi pryszczami, które na zmianę bledną i zaogniają się ale nie znikają, a wręcz ich przybywa. pojawiły się już pojedyncze na klatce piersiowej i brzuszku. Poczytałam książkę i wyeliminowałam tydzień temu błędy typu suszone morele i figi, które pogryzałam po porodzie. Piję imbirówkę i rosołek na jesienne słoty i smutki. Staram się nie grzeszyć. Do tego doszedł nam od dwóch dni nowy problem. Maluszek napina sie do kupki a tu nic.. Walczy i walczy a kupki ni ma. Czasem widać że coś go boli bo nawet popłakuje - a to u niego na razie rzadkość. Poczytałam na forum, z którego przyznaję, nie potrafię za bardzo korzystać, że coś trzeba robić ze smakiem kwaśnym, tylko nie zrozumiałam co. Czy to ja mam jeść więcej czy mniej kwaśnego. Z chęcią zjadłabym np. jabłuszko, ale coś czuję, że to nie ten kierunek. Doradźci mi proszę bo jak patrzę na to moje maleństwo jak walczy z tą kupką i w dodatku takie pryszczate, to mi się smutno robi .. a smutna mamuśka to problem z mleczkiem więc... coś muszę z tym zrobić.
Pozdrawiam raz jeszcze data: 2011.02.08 autor: Agatka z Gdańska | | To Tu To Tam czy podałaś dobrze adres strony?Wchodzi mi tylko tytulowa i dalej nie da się zajrzeć. data: 2011.02.07 autor: ostróżka | | Asiula, lęk i stres zwykle powoduje przykurcze mięśni, szczególnie tych w jamie brzusznej. Jedyne co mi w tym momencie przychodzi do głowy to świadome rozkurczanie mięśni brzucha i afirmowanie uwalniania strachu. Oddychaj głęboko, rozkurczaj mięśnie i pracuj ze swoimi emocjami. Proponuję również poszukanie afirmacji, które będą Ci pasowały. Dużo fajnych można znaleźć w książce Louise Hay "Możesz uzdrowić swoje życie", ponoć właściwe nastawienie potrafi czynić cuda :) Oczywiście pilnowanie diety i rozgrzewanie żołądka i jelit, to absolutna podstawa. Warto też zadbać o nerki. Pozdrawiam. data: 2011.02.07 autor: Hania z Torunia | | Asiula i ja przyłączam się do tej prośby. Co prawda w sprawie mojej psiny, ale zawsze to coś, jakaś wskazówka. W internecie od tygodni nic konkretnego nie mogę znaleźć, nawet o ludzkich przypadkach. Wspomagam ją homeopatią arsenicum album - z poradnika o homeopatii. Asiula moja psina przechodzi takie lęki, że o masakakra. Pierwsze przed jedzeniem, potem po jedzeniu, kolejne wieczorem - drapie dywany podłogi, łazi z miejsca na miejsce,i w szczycie lęku potrafi ugryźć. Potem cisza i spokój i tak mamy od ponad 3 miesięcy. data: 2011.02.07 autor: ToTuToTam | | Zrobiłam dziś zapiekankę dyniowo ryżowo mięsną wg. przepisu Ewy S - jest znakomita, a pod względem kolorystycznym po prostu bajeczna! pozdrawiam data: 2011.02.07 autor: Sasanka | | Witajcie, dostałam jagnięcinę i nie wiem jak mam ją przyrządzić,chciałabym zrobić gulasz, żebym mogła go zjeść razem ze swoją 4,5letnią dzieciną, czy ma może ktoś jakiś fajny przepis? Z góry bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam. data: 2011.02.07 autor: Gabi | | Haniuf, ci Amerykanie wymyślili tez coś co sie nazywa microsoft, dzieki któremu korzystasz z tego forum, więc wyrażaj sie o nich z szacunkiem...moze i są trochę odjechanym narodem, ale to nie po chrześcijańsku wyśmiewać się z tego... data: 2011.02.07 autor: Zoja | | Dzięki, Haniaf:) data: 2011.02.07 autor: Aneta z P. | | ..możecie napisać coś o lękach ktore umiejscawiają się w brzuchu-jelitach..proszę o jakieś informacje.. data: 2011.02.07 autor: Asiula | | Muszę się skromnie pochwalić, że w pięć przemian "wkręciłam" naszą 15-letnią sunię. Wciąż nie potrafię sobie przetłumaczyć, że karmiłam ją tak a nie inaczej z prostego braku wiedzy o żywieniu psów. Zainteresowanym podaję adres strony http://www.vetakupunktura.pl/ - można tu wiele dowiedzieć się o psach wg TCM. Polecam choć ja sama wszystkiego dobrze nie zrozumiałam. data: 2011.02.07 autor: ToTuToTam | | Jejku ależ nas(mnie i synka) dręczy to dojo a trwać będzie do 12.02- tak? Wychodzi nam NOSEM brak dyscypliny, a może równocześnie z oczyszczaniem. Trochę się jeszcze plączę w tym co i kiedy (imbirówka, kilerka, czosnki,mięso, pyry), choć daję sobie na luz, to stresa dostaję, gdy synkowi coś dolega, a ja nie wiem od czego zacząć stawianie go na nogi. Haniuf aleś Ty dzielna kobieta - niesamowita jesteś - buziaki. data: 2011.02.07 autor: ToTuToTam | | Haniuf - po przeczytaniu Twojego postu posprawdzałam najpierw z ciekawości skład kosmetyków w naszym domu - o zgrozo - aż wykorzystałam google i wikipedię - parabeny i inne ryzykowne chemikalia.A myślała, że wystarczy wyszukać kilku pozytywnych składników i krem ok (gliceryna, lanolina,d-pantenol..). Już planuję wymianę kosmetyków na zdrowe, ekologiczne i ekonomiczne. Na te rozszerzone pory u mnie i u męża by się coś zdało. data: 2011.02.07 autor: ToTuToTam | | Droga Marysiu Twój przepis spadł mi niemal z nieba. Dzięki, a dla mnie to zawsze jakaś nowa alternatywa do miksowanek. "Kartoflanka Marysi - zmiksowana". data: 2011.02.07 autor: ToTuToTam | | Witajcie!Beti-łapki wyglądają nieco lepiej-smaruję kremem specjalnym z linii emolium,uda niestety bez zmian.Tort + przewianie(spacer z opiekunką podczas wiatru-zgroza)wywaliły na ciałku takie a nie inne objawy.Skojarzyłam dopiero teraz-pomroczność jasna- a u góry strony stoi jak byk "ponadto pamiętajcie, że uda i łydki to jelita, a od nich zależy dobre trawienie".Rozmawiałam z p.Anią - dyscyplina w 100% i traktuję małego jak alergika.Beti- zadzwoń do p.Ani,nie uda Ci się za pierwszym,piątym razem- próbuj aż do skutku. Warto!!! Pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.07 autor: Poznanianka z Kujaw | | Mam 35 lat, proszę mi wierzyć, że nie służy mi wszystko, choć wiele rzeczy próbowałam. Na pewno nie mydło do twarzy, myję taką szorstką gąbeczką, od razu mam peeling, potem olej. Te oleje są na bazie migdałowych z różnymi domieszkami ziół i innych olejków np z marchwi najlepiej poczytać o produktach khadi na stronie helfy.pl. Mają tam przeciwzmarszczkowy - pachnie dziwnie ale jest dobry. Olejować też można włosy - kiedyś dla mnie nie do pomyślenia bo ciągle były tłuste. Taki stare patenty hindusek na urodę. Mi służą, choć nie od razu było extra, bo skóra była uzależniona od kremów na parabenach, teraz ich już nie toleruje, teraz tylko natura. Pewnie olej z oliwek też jest ok tylko ten zapach. Żeby ten olej był lżejszy to warto go "nawodnić" dobrą wodą albo tonikiem. Takie wspomaganie skóry i ochrona przed wysuszeniem. A te podkłady to są firmy rhea i to są też naturalne minerały z różnymi pigmentami. Wymyślil to ci z USA na blizny po operacjach plastycznych - to do nich podobne- ale na prawdę nie zapycha i dobrze kryje co lepiej ukryć ; ))
Ostatnio coś mi ciągle po drodze na to forum, pozdrawiam data: 2011.02.07 autor: haniaf | | Haniaf,to, co piszesz jest ciekawe. Mozna wiedzieć, ile masz lat?Boś może młode dziewczę i wszystko Ci służy :) Ja mam 49 (jutro dokładnie:)). Syfków już nie posiadam, przecierpiałam swoje w mlodości z cerą. Teraz jakies lekkie kremiki przeciwzmarszczkowe. Napisz, jak znajdziesz chwilke, gdzie szukać i jakie są najlepsze olejki, ok?Dzieki. data: 2011.02.07 autor: Aneta z P. | | Witam. Zarzuty winy nie przynoszą rozwiązania,natomiast rozpamiętywanie wiąże sprawce i ofiare.Rozwiązanie jest zawsze roz-wiązaniem a więc uwolnieniem od czegoś.Kiedy negatywne emocje "każą" nam poszukiwać kary dla winnego/ a karą może być także ujawnienie winy-niech wszyscy wiedzą jak taki owaki postępuje/wówczas ofiara sama zamyka sobie drogę uwolnienia i rozwiązania.To mi się kojarzy z tym co nauczał Chrystus:jeśli cię ktoś uderzy w policzek, nadstaw mu drugi. Teraz już lepiej rozumiem dlaczego.Ofiara jest wolna a wina zostaje przy winnym niech sobie robi z nią co chce to winnego buraczki.Tyle Helingerowskich i biblijnych mądrosci.Mam dzisiaj wolne i zaczynam sprzątanie w domu.Pozdrawiam data: 2011.02.07 autor: ostróżka | | Witajcie!
Dziękuję za miłe słowa i wsparcie. Czytam was bardzo chętnie, zawsze coś mi się rozjaśni i jakoś już 3 miesiąc z pp przeleciały. Wszystkiego uczę się od nowa:) zwłaszcza gotowania:)no i tego co napisała Haniaf, że w życiu trzeba jak najprościej.
Myślę, że każdy pojawia się tutaj nie bez przyczyny. W ten sam sposób ja trafiłam na to forum. Tak , jestem osamotniona , tak mi zostało chyba dane. Ale wielu z was ma jeszcze większe problemy i podnosi mnie na duchu wasza postawa:) od niej się uczę...dziękuję. data: 2011.02.07 autor: enya | | Aneta z P. żeby było śmiesznie mam tłustą cerę, dlatego nigdy nie sięgałam po tłuste kremy. Robię tak że mieszam na dłoni taki olejek z np. wodą albo wodą różaną i potem lekko przecieram twarz i już, albo po umyciu twarzy lekko smaruję mokrą twarz olejkiem. Syfki wychodzą z naszego wnętrza, zawsze mi towarzyszyły, więc suszyłam skórę mydłami, maseczkami z glinką. A to nie tak. Teraz myję wodą lekko natłuszczam, znalazłam tez fajne pudry mineralne co nie zapychają skóry i czasem przetrę nimi twarz i jest naprawdę ok. data: 2011.02.07 autor: haniaf | | Haniaf,rozumiem, że masz suchą cerę? Ja mam tłustą, nie wyobrażam sobie, co by było, gdybym ją olejkiem potraktowała:)))Ale może się mylę, może skóra go wchłania? Pozdrawiam serdecznie. Haniu, mojemu łuszczykowi też wyszły pojedyncze paskudy, na razie je ignorujemy, zobaczymy, co będzie,. Oj, te świąteczne szaleństwa..:) data: 2011.02.07 autor: Aneta z P. | | Beti, spróbuj spokojnie przeanalizowć co może być przyczyną problemów z łapkami, musisz znaleźć przyczynę, traktuj małego jako rekonwalescenta i karm bardzo delikatnie, ale szukaj co się stało, że tak macie. Od przyczyny się trzeba odciąć. Taką mam tez refleksję - Szyszka w swoim poście wspomniała o zimnych pośladkach - że to słabe nerki. W całym zamieszaniu w jaki się wpędziłam ostatnio nie specjalnie miałam czas przyglądać się moim pośladkom, i jaka miła niespodzianka - są od kilku dni ciągle cieplutkie. Od miesiąca mamy reżim chlebkowy i zero słodyczy. Przez przypadek odcięłam się też od przyczyny zimnej pupy (słodycze oczywiście). Myślę, że dostajemy dokładnie to co jest nam potrzebne, nawet jak ma to postać owsika, czy swędzących łapek jak u ciebie. To zmusza do przyjrzenia się sobie, diecie, emocjom, zmusza nas do pracy i robienia kolejnego kroku naprzód. Wszystko płynie - nie ma że osiągamy pewien stan i sobie tak tkwimy w błogostanie myśląc że wszystko jest ok. Bo to jak zastój i prędzej czy później coś nas po nim rozboli, dlatego ważna jest ta ciągła dyscyplina i codzienna praca na sobą. No oczywiście łatwo powiedzieć...pozdrawiam data: 2011.02.07 autor: haniaf | | Haniu z Torunia, mam podobne doświadczenia z olejami. Po przejściu na pp stosując zwykłe kremy zaczęły mnie jakby dusić, skóra nie oddychała i pociła się. NIe wiedziałam co używać bo przyzwyczaiłam skórę do nawilżania z zewnątrz. Potem stosowałam maseczkę z forum - olej z oliwek + cytryna + zółtko + miód, ale to maseczka i w końcu zaczęłam przecierac skórę masłem, super nawilża tylko pachnie zbyt swojsko. I tak poszłam w stronę olei. Bawełnianego nie próbowałam, kokosowy był fajny ale oziębiał bardzo skórę. Teraz stosuje takie ajurwedyjskie mieszanki firmy khadi. Sa super do cery, ciała, a w ciąży świetnie uchroniły nie przed rozstępami. No jedna butla do wszstkiego a nie kremiki osobne do każdej części ciała. Kiedyś znajoma (Alicjo pozdrawiam) fajnie mi powiedziała, że w życiu to trzeba jak najprościej. Bardzo mi to zapadło w serce i pozbywam się sukcesywnie tego co zbędne a kupuję tylko to co naprawdę jest potrzebne - to wielka oszczędność i czasu i pieniędzy. za oknem +7
pozdrawiam wszystkich data: 2011.02.07 autor: haniaf | | Iwono, według mnie pierwsze co powinnaś zrobić, to znaleźć w archiwum przepis na owsiankę, herbatkę tlaci i kartoflankę. W Twoim organizmie panuje pustka energetyczna, więc pilnuj aby potrawy, które jesz były neutralne. Zbyt energetyczne jedzenie może zaszkodzić. Traktuj siebie delikatnie i lekko :) Dużo dobrych zupek na małym kawałku wołowiny i cielęciny, jagnięcina, jeśli masz możliwość zdobycia takowej. Po chemii dobra będzie mieszanka pana Paprzęckiego na odnowę krwi. Także poczytaj archiwum, na pewno znajdziesz mnóstwo przydatnych informacji. Jesteś na dobrej drodze ;) Teraz już będzie tylko lepiej :)///Anonimie, czy jesteś pewna, że to Michał nie mógł zrozumieć, czy to może Ty ciągle nosisz w sobie ciągle żal i gniew, których nie możesz oddać? Te emocje jedynie zatruwają Cię od wewnątrz, nie ma z nich żadnego pożytku. Zaakceptuj to, co się wydarzyło w Twoim życiu i idź dalej. Przeszłości już nie ma, jest tu i teraz, a decyzje podejmowane tu i teraz kształtują naszą przyszłość. Zdecyduj jak ma wyglądać Twoja przyszłość. Chcesz życia wypełnionego emocjami, które teraz czujesz czy wypełnionego światłem i miłością? Może warto byłoby wybaczyć osobom, które Cię skrzywdziły? Wybaczanie nie zawsze oznacza "to co mi zrobiłeś było ok", ale może oznaczać "nie chcę dłużej nosić tych uczuć w sobie". Właśnie w uwolnieniu tych uczuć anioły mogą Ci pomóc. Pozdrawiam serdecznie. data: 2011.02.07 autor: Hania z Torunia | | O psia kostka, a ja myślałam że mogę jajko na miękko posypać pieprzem a resztę dodatków na kanapce.Człowiek uczy się całe życie. data: 2011.02.07 autor: ostróżka | | To pisałem ja - Agnieszka Pięciu Przemian :))) data: 2011.02.07 autor: Agnieszka Pięciu Przemian | | Witam w niedzielny wieczór.Bardzo dziękuję za wiadomości na temat jajek gotowanych na miękko. Kamień z serca.Z Archaniołem Michałem porozmawiałam i pomógł natychmiast.No, może tak za... trzecim razem bo nie mógł za nic zrozumieć tego ogromnego , draństwa , które mi wyrządzono z wielkiej przyjaźni podszytej nienawiścią.Wciąż zadawał pytania i nie pojmował bezgranicznej podłości ludzkiej. :)Książki p. Virtue w drodze do mnie. Mam nadzieję, że do tego cudownego tematu jeszcze tu wrócimy Jesteście niezrównane dziewczyny a to forum - słów brak. Idę dalej, uparcie nieść nieświadomym ideę PP.Pozdrawiam.
p.s do Aliny. Napisz proszę w jakim jesteś wieku. Objawy przypominają początki klimakterium:( Zaprzyjaźnij się z korzeniem żeń-szeń.
p.s. do Dziewczyn forumowych- bardzo polecam książkę Preeti Agrawal " Menopauza- mity i rzeczywistość". Autorka to Hinduska, prof. doktor ginekolog praktykująca od wielu lat we Wrocławiu.Sposób myślenia Pani doktor o ciele i duszy kobiety jest niezwykle bliski idei PP. data: 2011.02.06 autor: | | Poznanianko, jak dłonie twojego dziecka? U mnie bez zmian, czyli nadal dłonie w opłakanym stanie, to już 3 tydzień lub dłużej. Skóra schodzi, dłonie są pomarszczone i czerwone, swędzą. Najgorsze że nie wiem co jest przyczyną-metody doraźne stosuję ale dlaczego tak się stało-nie wiem. Przeszukałam internet, jest dużo opisów takich zmian skórnych wraz ze zdjęciami (wyglądają identycznie jak u mojego synka)-tam przyczyną są alergie, matki dają zyrtec czy inne prochy i dzieciom znika. Jeżeli to oczyszczanie to mogę czekać i rok aż przejdzie bez stresu ale najgorsza jest niewiedza co powoduje taką reakcję. data: 2011.02.06 autor: beti | | Ostróżko jednak poprawię twój post na temat jajka, odp p. Ani na ten temat "jajko jest smakiem słodkim i działa konkretnie – aktywizuje śledzionę i ona „chlapie”. A więc konieczne jest posolenia, popieprzenie i dodatek smaku kwaśnego." i nie chodzi o jako na kanapkę tylko na miękko, zresztą było też o tym na forum kilka razy aby nie jeść nie przyprawionego jajka. data: 2011.02.06 autor: marylka | | Dobry wieczór, zajrzałam tu po raz pierwszy po lekturze książki p. Anny. Zaciekawiona, zagubiona, nieco niecierpliwa, bo chciałoby się znaleźć szybką odpowiedź na nurtujące pytanie. Zdążyłam się zorientować, że tu nie ma szybkich odpowiedzi. Jestem amazonką w trakcie chemioterapii i bardzo chciałabym sobie pomóc właściwym odżywianiem. Wiem, czego nie powinnam jeść( już wiem:)) Czy ktoś może mi odpowiedzieć, czy pozostałe zasady też mogę wprowadzać bez żadnych zastrzeżeń? Może to głupie pytanie, może za mało wiem, ale jestem zdeterminowana i po prostu chcę się ratować data: 2011.02.06 autor: iwona | | Witajcie, moja kartoflanka to taka jak w przepisie na zacierkę tylko bez zacierki:) w smaku słonym wszystko miksuję potem zamiast zacierki daje cytrynę(ze dwie łyżki) bazylia i dalej dużo majeranku i potem wszystko jak w przepisie. Wychodzi gęsta aromatyczna kartoflanka, na kolację jak znalazł, do tego grzanka z masełkiem posypanym czarnuszką albo pieprzem ziołowym...mniam:) data: 2011.02.06 autor: Marysia | | Witam wszystkich :) Chciałabym się podzielić z osobami mającymi łuszczycę nowym odkryciem. Po szaleństwach świątecznych, sylwestrowych, grzechu wartym cieście drożdżowym u babci w jej święto i kilku innych występkach, po ponad roku spokoju, łuszczyca pojawiła się na mojej twarzy w nowej formie brzydkiego placka przy ustach. Był tak sobie ze 3 tygodnie i kilka dni temu zniknął niemal bez śladu, gdy zastosowałam olejek bawełniany, który zamówiłam w sklepie internetowym mazidla.com. Nie używam kremów do twarzy, tylko naturalnych olejków. Stosowałam już konopny, z róży piżmowej, orzecha włoskiego i jojoba. Bawełniany to nowość i już po dwóch aplikacjach (rano i wieczorem) skóra przestała się łuszczyć, a zaczerwienienie znikło. Wiem, że muszę sporo nadrobić żeby oprowadzić się wewnętrznie do ładu, ale brak łuszczącego się placka na twarzy to duża ulga. Być może smarowanie tym olejkiem pomogłoby w uporczywych zmianach skórnych przy innych schorzeniach, np. azs? Pozdrawiam serdecznie :) data: 2011.02.06 autor: Hania z Torunia | | Witajcie kochane Dziewczyny, tak dobrze mi robi lektura waszych anielskich postow. Tym razem zmierzam sie z problemem ktory byl mi do tej pory nieznany. Od 5-6 lat choruje i mialam ogromnie wyziebiony organizm (teraz to wiem, kiedys to sie nazywalo stany zapalne w calym organizmie),jednym z objawow byl kompletny brak pocenia a temeratura ciala ponizej 36st. Ostatnio moj maz zachorowal na infekcje wirusowa potem bakteryjna, bral antybiotyk (nie chcial mnie sluchac tylko lekarza, ok) Ale - nagle zmoglo mnie cos dziwnego, od ok 3 tygodni(czyli kiedy on mial rozkwit grypy) pojawily sie bardzo czeste napady oslabienia, goraca w piersiach i zalewanie sie potem. No i w nocy te poty staja sie kompletna laznia. Czuje sie coraz slabsza, a jednoczesnie zauwazylam, ze jak po takiej nocy kompletnie mokra po prysznicu oplukam sie ostrozeniem to czuje sie jakas zdrowsza. Zaczyna mi switac, ze moze pod wplywem tego wirusa nie zachorowalam, tylko moj organizm wreszcie po 2 latach na PP dostal impuls oczyszczania i powinnam sie cieszyc. Czy moze to miec jakis zwiazek z tym, ze wlasnie zbieglo sie to w czasie z tym, ze zaczelam brac witamine d3 (wbrew zaleceniom lekarzy biore tylko polowe dawki, jak dla dziecka). A moze jednak powinnam zbadac tarczyce? Bede wdzieczna za kazda rade doswiadczonych. Pozdrawam serdecznie data: 2011.02.06 autor: AlinaSG | | Witam.Calineczko, kartoflanka to najprostsza zupa z jarzyn i ziemniaków.Ponieważ gotujemy ją zwykle na wołowinie z kością więc tak na minimum 2 dni. Używamy podstawowych warzyw czyli ziemniaki, marchew, pietruszka, cebula, czosnek, zielenina,oczywiście przyprawy. A więc na początku wrzątek ,szczypta tymianku i po kolei ...w/g smaków.Do tego wszystkiego dużo serca i jak kto woli różne urozmaicenia a więc czasem w smaku słodkim groszek czasem więcej ziemniaków lub marchewki albo w ostrym więcej cebuli albo w kwaśnym troszkę pomidorka . Zależy od pory roku, upodobań kulinarnych, ogólnego nastroju.Ale to już kartoflanka urozmaicona.Każda z nas ma swoją kartoflankę i swoją owsiankę. data: 2011.02.06 autor: ostróżka | | Witam :)
P. Anno dziękuję za odpowiedź. Moje kolejne pytanie : Jaki jest przepis na kartoflankę , ponieważ w nie mogę go znaleźć w żadnej z książek p.Anny. Albo proszę podać nr strony w książce :):):)
ps. Przepis na owsiankę też był "ukryty"
ps2 Pisałam już ze wszystko co ugotuję wg PP jest przepyszne . Bo to jest Kuchnia PPP , tzn kuchnia Przepysznych Pięciu Przemian :) data: 2011.02.06 autor: Calineczkazbajki | | Przyciśnięta do muru niania mojej córki przyznała się, że częstuje dziecko bananem. Wg niej banan to nie owoc, bo nie jest kwaśny... Chyba mam winowajcę:) data: 2011.02.05 autor: Mao | | Karolino 1802, jeszcze jedna myśl mi przyszła do głowy: kiedy moje najmłodsze dzieciątko płakało i trapiły je bóle brzuszka, nosiłam je w chuście. Chusta była taka długa wiązana, która zapewniała prawidłowe ułożenie i podtrzymywanie dziecka. Maluszek wtulał sie we mnie i spał, a ja obierałam ziemniaki na zupę :-) Nosiliśmy się tak przez trzy pierwsze miesiące, z przerwami na karmienia i zmianę pieluchy. Miałam wolne ręce, a maleństwo było spokojne, bo było mu tak, jak przed urodzeniem, ale po drugiej stronie brzuszka :-)Może warto spróbować tej metody. Wiem, ze są miejsca, gdzie można wypożyczyć taką chustę i wypróbować. Pozdrawiam pięknie Gospodynię i jej Gości data: 2011.02.05 autor: Prymulka | | Pani Aniu, dziękuję za miłe słowa :) Po zderzeniu ze "ścianą" są jak kojący balsam. Wydrukowałam i powiesiłam na tablicy nad komputerem jako przypominacz. Jagodo, Tobie również dziękuję za ostatniego posta - między innymi właśnie to chciałam przekazać :) Pozdrawiam serdecznie całe forum :] data: 2011.02.05 autor: Hania z Torunia | | Pani Aniu dziękuję. To się wyśpię w końcu trochę, bo się wkręciłam w to szorowanie chałupy i dezynfekcja jak na oddziale chirurgicznym a szambiarz nie nadąża wywozić naszych nieczystości, bo gotuję nie tylko zupy ale wszystko jak leci łącznie z dywanikami, obrusami. Obłęd jakiś pewnie. Ja widzę że po dostawieniu słodyczy i chlebcia jest super poprawa, przyprawy o których Pani pisze oczywiście od 3 lat nie opuszczają naszej kuchni, no ale...jakoś tak wolę im podawać te wyciągi z łupin orzecha (taki gorzko-ostry lek), dawki są małe stopniowo rosnące i trują te owsiki. Dzisiaj np syn dostał taką nagłą wysypkę na twarzy, spuchło mu oczko, po 10 min było po wszystkim i opuchlizna juz prawie zeszła, dziewczyny miały kilka godzin lekką pokrzywke na nóżkach - tak ponoć jest jak organizm oczyszcza się z toksyn po ginących robalach. Mam nadzieję, że to nie knocenie i proces odbudowy tej równowagi kwasowo-zasadowej nie jest zaburzany przez takie przyspieszone niszczenie obcych, bo jak siedzą w dzieciach to tez je trują od środka. Jak mi się to trochę poukładało w głowie to widzę, że te jesienne wysypki i raz suchy kaszel u synka to były pewnie jak robaczki szalały - bo dziewczyny jedzą to samo i nic się u nich nie działo. A ja głowiłam się cóż on takiego wciągnął. Proszę o słówko jeśli knocę z tymi ziołami. Pozdrawiam serdecznie
Szyszko dzięki za wnikliwą analizę ; ). Pewnie z tą kaszą kukurydzianą to zdarzało mi si przewalić, zwłaszcza, że robiłam im na słodko w termos, ale co tu podać w termos do szkoły żeby się nie wylewało? Pyrków jemy dużo , ale zawsze z cebulą, jak do tego wół to już z jakąś kapuchą. Myślę że to nie wina tego typu słodyczy - wszak taka słodycz to ziemia i stanowi podstawę każdego posiłku, reszta smaków równoważy tę ziemię. Mamy niesamowitą przemianę materii, na pp jeszcze nam przyspieszyło. Stanowczo winne są słodycze, bo ciastek z cukrem i masłem nie sposób zrównoważyć, zawsze wychłodzą, zaśluzują śledzione, a tak wciągane co dzień to kaplica. Obiadek o 14, nie do końca strawiony i juz lecą ciacha o 16, potem znów godzina z okładem i na stół wjeżdżała zupa z chlebem. A chleb to nieraz było na forum żeby ograniczyć do kromala góra 2 na dzień, zwłaszcza u dzieci.
No jak tak się prowadziliśmy przez pół roku to robaki murowane. Nie radzę sprawdzać na własnej skórze.
Co do ciąż i szans dla dzieci to mam tak poukładane, że zdrowie mi służy do realizowania swojego życia, nie jest celem samym w sobie, i tak kiedyś się skończy, ważne żeby zużyć je na rzeczy godne i żeby tam gdzie się da oszczędzać. Wiem ile mnie kosztuje ta trzódka, każda ciąża to 6 mcy walki - najpierw 3 mce wiadomo wątroba szaleje, potem 3 mce spokój, a potem skurcze, przedwczesna rozwarcie i trzeba leżeć, ale szczęśliwie wszystko ok. Dzieci maja wszystko na start - mamę, tatę którzy ich kochają, każde kolejne kochamy bardziej świadomie, mądrzej. Dzieci rodzę bo przekazanie życia jest największym darem jaki możemy dać i czuję, że tam ktoś czeka na ten dar. Jakoś nie mogę powiedzieć wystarczy, mam dosyć bo jestem zmęczona. To że w nerkach coś tam nie halo, to trudno, nerek ze sobą z tego świata nie zabiorę. Większość życia zużywałam zdrowie na naukę, marnowałam na imprezy - no wtedy to robaka zalewałam regularnie ; ), ogólnie własne potrzeby, tak dla równowagi teraz czas zrobić coś bardziej sensownego. No tak mam i już. Ciebie również pozdrawiam i całe forum. Dobrze że jesteście
znowu się rozpisałam.... data: 2011.02.05 autor: haniaf | | Haniaf myślę że Enya jest zwykłą fajną kobietą i nie trzeba Jej żałować, mówiąc, że jest strasznie dzielną kobietą wzbudzasz tym samym tkliwe emocje. Spotkało Ją w życiu ciężkie doświadczenie ale nie wolno tego rozdrabniać na czynniki pierwsze bo to rozbija jak lustro. W tym przypadku trzeba twardo do przodu złapać pion ustalić priorytety system działania poukładania w kuchni w pracy i życiu osobistym. Kalectwem którego nie widać u osób "chodzących" może być to być ułomność psychiczna, niedojżałośc emocjonalna-wieczny chłopiec, depresje, agresywność i alkoholizm, razi tylko co widoczne.Tzw. Japi myślą że osiągnęli sukces bo są nieustannie dostępni pracują ponad siły mają kasę która przewalają na prawo i lewo i naglę bach muszą do psychoanalityka wali im się życie osobiste nie nadażają ,maja deprasję. Stają się nieporadni i co? czym się różnią od człowieka który jeździ na wózku, który fakt nie wszędzie wlezie bo bariery fizyczne bo w tym kraju tak jest, ale ma rodzinę siłę do życia pracę kiedyś podejmie utrzyma rodzinę.A ten "piekny zdrowy" co ma? I tak naprawdę czym jest niepełnosprawaność? Nie wolno obracać się w przeszłośc tylko iśc na przód nie ciągnąć kamienia u szyji.Trzeba pozamykac otwarte książki. Enya wiem ze może szokiem jest wyjść za sprawnego fizycznie faceta a potem ten facet nagle siedzi na wózku. Zastanów się gdzie powstała zmiana a gdzie nie, gdzie wartości które są ponad wszystko czyli to że przyrzekałaś "w zdrowiu i chorobie" wzbogaciły Twoje życie. Pomyśl każdy z nas kiedyś będzie niepełnosprawny czy z uwagi na starość/demencję, czy z uwagi na choroby kostno-stawowe czy z uwagi na jakikolwiek uraz. Nie zadręczaj się ze masz męża na wózku, Twoje życie może być bardziej głębokie i twój umysł odkrywać będzie głębsze pokłady szczęścia i radości pomimo nieustannego ogromnego trudu.Gotuj, gotuj bo to daje siłę, dowartościujesz siebie męża i całą rodzinę. Kiedy Bóg zamyka drzwi otwiera okno, będzie dobrze tylko trzeba dać szansę sobie.I niestety jak już wcześniej pisałam mąż Ciebie będzie potrzebował bardziej niż Ty jego. Musisz znależć sposób na "trzymanie się" bo to da siłę i jemu.Miłość twoja da mu siłę, akceptację takim jakim jest,prowadzenie życia takiego jak do tej pory czyli np. czas intymny tylko dla Was. Kiedyś znajomy psychiatra powiedział mi że aktywna sfera seksualna bardzo ładuje akumulatory daje spokój i akceptację, podnosi emocjonalnie.Nie kłamał prawda? czyli do roboty dbaj o siebie a wszystko samo przyjdzie.Znowu się rozpisałam ale kiedyś moja "osobista" ciocia powiedziała mi,że jak dom wygląda i pachnie zależy tylko od kobiety. Po wielu latach przyznałam Jej racje. Mój mąż kiedyś nie lubił świąt i rosołu teraz mówi że nie wyobraża sobie bez tego życia. A tylko ja wiem ile mnie pracy kosztowało żeby polubił i rosół i święta :): data: 2011.02.05 autor: Marysia | | Witajcie kochani! Haniaf,czy filtrować wodę? Ja bym nie filtrowała, a jedynie przegotowywała, gdyby było to absolutnie niezbędne. No chyba, że woda jest żółta i niszczy pranie, to filtr jest niezbędny. Jako smak kwaśny: ocet jabłkowy, winny, balsamiczny, cytryna, musztarda, pomidor. Zakwaszamy-równoważymy nimi zupy, gulasze, duszeniny, mielone, kotlety i wszelkie mięsa, jarzyny duszone, sałatki. Haniu z Torunia, podziwiam Cię za to, jak mądrze radzisz innym, podpowiadasz. A jesteś młode dziewczę :),studentka, hej! O tych aniołach wstrzeliłaś się z taką młodzieńczą ufnością i radością, aż mi się gęba roześmiała. Nie przejmuj się, co mówią inni, rób swoje. Życie samo skoryguje Twoje widzenie cierpienia, a stanie się to w najlepszym dla Ciebie momencie. Nie wybieramy cierpienia lub radości, to dzieje się samo, my możemy jedynie pracować nad właściwym stosunkiem do tychże dośwwiadczeń. Zauważ,że dziewczyny odpisywały pięknie, ale każda przez pryzmat własnych doświadczeń. Calineczko, przepiórkę możesz podawać dziecku, ale nie za często, bo jest suchością. Mąż-alergik=100% dyscyplina, a tłuszczaki można usunąć. Ostróżko zostałaś wywołana, i bardzo dobrze:), jesteś tu potrzebna. Zawieruszyła się nam rówież Aida,hej! Mamo Zuzy i Dawida, weź Ty lepiej zadzwoń do mnie. Zadzwoń również Poznanianko z Kujaw. Haniaf nie szalej z tą czystością, nie w tym rzecz! Problemem jest wasze zakwaszenie! Spójrz na cały Wschód, Indie, ich robale powinny już zjeść. Ich chroni curry, kozieradka, kurkuma, imbir, chili, czosnek, no i ta mądrość kulinarna, której my dopiero się uczymy, hej:). Karolino, dziewczyny zajęły się Tobą należycie. Poza tym pięknie sobie gaworzycie, nie będę się wtrącać. Ściskam Was wszystkich! Jak tu Was nie kochać?... data: 2011.02.05 autor: Anna Ciesielska | | Enya, poruszył mnie Twój post i pozwolę sobie na osobisty komentarz. Poza wątpliwościami czy w każdym przypadku akceptacja daje szansę na rozwiązanie problemu i jak to się ma do sytuacji nieodwracalnych wyczułam w Twojej wypowiedzi coś w rodzaju osamotnienia. Jestem przekonana, że z tego forum korzysta znacznie więcej osób niż pisze i nie mam tu na myśli przypadkowych gości, ale ludzi regularnie czytających tę stronę, którzy z różnych powodów nie piszą albo pojawiają się sporadycznie. Myślę, ze są wśród nich osoby zmagające się z nietypowymi problemami, które wspierają się filozofią żywienia i życia wg pani Ani. Ja sama mam nietypową sytuację rodzinno-zdrowotną. Najmłodszy syn ma autyzm, okresu poszukiwania diagnozy i mojego buntu nie wspominam najlepiej, kiedy już uporaliśmy się z zaakceptowaniem diagnozy „autyzm” nagle u średniego syna, wykryto nowotwór. To zmieniło sytuację naszej rodziny, a przede wszystkim jego życie. Od czasu operacji syn na jednostronny niedowład. Od pięciu lat trwa rehabilitacja i nie wiemy czy syn będzie kiedyś w pełni sprawny. Bardzo trudno mi o tym wszystkim pisać, nie chcę wpaść w ton użalajcy ani też w huraaa optymizm, ale bez akceptacji to daleko byśmy nie zajechali, podstawa to codzienna praca i nie porównywanie się do nikogo. Po prostu, takie jest nasze życie. Bardzo tez spodobały mi się słowa pani Ani „coś zyskujesz, coś tracisz”. Znam trochę osób niepełnosprawnych i ich rodzin a im lepiej ich znam tym bardziej zdumiewa mnie niepowtarzalność i nieporównywalność ich życia. Oczywiście mamy wspólne doświadczenia, tematy, teorie, terapie i zwyczajnie wspólny ludzki los. Ale każdy jest inny, każdy żyje inaczej – czy ten wniosek może być dołujący? Nie sądzę, to raczej uświadomienie sobie, że każdy ma inne, swoje życie. I tyle mamy do zrobienia, nawet wtedy (a może zwłaszcza wtedy) gdy sytuacja wydaje się nieodwracalna. Słuchałam kiedyś wypowiedzi starszego pana, którego żona zachorowała na ciężką chorobę i który nagle musiał nauczyć się zajmować sobą, żoną, karmić ją, zmieniać pampersy. Zapytany czy to go nie załamało odparł, że nie mógł, bo bardzo był zajęty, musiał się wielu rzeczy nauczyć, i w tych dla innych prostych czynnościach przejawiała się jego walka o zdrowie żony, „a potem, gdy już nie było nadziei, potem pan się nie załamał?” – zapytał dziennikarz, a pytany odpowiedział, że potem była walka o życie, a gdy już nie było nadziei na wyzdrowienie to była walka o godne odchodzenie. I to wszystko wymagało pracy. No mamy co robić, w garach, w emocjach. Ps. Pani Aniu, bardzo dziękuję za słówko do mnie i po raz kolejny dziękuję za wiedzę, która tak bardzo pomaga mi w życiu i za inspirujące forum – wierna fanka Sasanka. Serdecznie pozdrawiam wszystkich. data: 2011.02.05 autor: Sasanka | | Marylko, te wszystkie słono- kwaśne rzeczy to musisz położyć sobie na kanapkę.To się nazywa komponowanie posiłku.To właściwie sprawia mi najwięcej kłopotów.Tego jeden nie lubi tego drugi, tamto za drogie, inne za długo musi w garnku siedzieć , a jeszcze inne jest kwaśnosurowozimne .Ja na emeryturę miałam zupełnie inne plany, no muszę dodać, że dzięki PP to mi się mimo wszystko bardziej chce żyć więc gotuję. Pozdrawiam forum i zyczę wszystkim "lekkości życia" data: 2011.02.05 autor: ostróżka | | Kamajko, to dobrze, ze mąz ma temperaturę, kaszel (na razie suchy, ale z czasem się zrobi mokry i wywali to, co złe).Daaj mężowi jak najmniej jedzenia - całe siły obronne organizmu powinny iść na leczenie, a nie na trawienie. Zresztą, organizm jest mądry i apatyt i tak nas opuszcza w czasie choroby. Tylko gdzieś jeszcze pokutuje to przekonanie, że rosoły i ryz i pyrki. data: 2011.02.05 autor: Zoja | | haniaf:) to ile jest we mnie siły dowiedziałam sie dopiero od pół roku praktycznie. W ciągu minuty świat mój i mojej rodziny obrócił się o 180 stopni. Ale muszę wam coś napisać. Uświadomiłam sobie to niedawno. Mianowicie jakieś 1,5 roku temu bardzo ale to bardzo zbliżyłam się do Boga. Zawsze byłam wychowywana w iwerze katolickie, ale to była tylko taka powierzchowna wiara. Miałąm w swoim życiu mnóstwo posukiwań, gdzieś w głębi duszy zawsze czegoś szukałąm. Popełniłam przy tym wiele błędów, no bo jakżeby inaczej...aż trafiłam najzwyczajniej w swiacie do Jezusa. powoli następowałao moje uzdrowienie duchowe. I powiem szczerze, gdyby nie Jezus i to, że mogę do Niego sie zwracać kiedy tylko brakuje mi sił , pewnie nie zniosłabym ciężaru mojego życia ostatnich miesięcy. I tak sobie kiedyś pomyślałam, że gdyby to miało miejsce kilka lat temu , kiedy byłam zupełnie inną osobą, załamałabym się fizycznie i psychicznie. Jakiś miesiąc temu koleżanka z pracy powiedziałą , ze jej sie wydaje , że dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.Ale to nie ja, to Ktoś czuwa tam nad nami:) no i Anioł Stróż oczywiście:) za co dziękuję. No i mój mąż, on zmienił się zupełnie, pewnie jest lepszym człowiekiem.
To taka krótka dygresja, bo wertuję forum w poszukiwaniu wiadomości na temat bólu gardła u dzieci:) data: 2011.02.05 autor: enya | | Mam wielką prośbę! Mój mąż bierze euthyrox. Dopadło go przeziębienie- temperatura 38,5 i sporadyczny suchy kaszel. Kiedy mnie coś takiego brało, ratowałam się kilerką. A jak pomóc mężowi? Proszę o informacje! data: 2011.02.05 autor: Kamajka | | Enya. Jestes strasznie dzielna kobieta. Myślę że Bóg nie chciał kalectwa twojego męża, to co się stało to nie była Jego wola. To wolność jaką posiadamy stawia nas w takich sytuacjach. Nasza i innych. Samolot nie spada bo Bóg tak chce, tylko z powodu np źle dokręconej śrubki. Prawo skutku i przyczyny. Bóg nie ingeruje w wybory ludzi, choć na pewno na każdym kroku chroni nas i strzeże. Ale my to nie tylko ciało, Bóg strzeże zwłaszcza naszych dusz. Ze zdrowym ciałem jest łatwiej nam tu na ziemi, w zdrowym ciele zdrowy duch, Fox India właśnie pisała pięknie jak w jej uleczonym ciele obudziłą się dusza, Jezus przez 3 lata uzdrawiał chorych. Bóg naprawdę tego nie chciał, ale będzie was strzegł i pomagał w tej trudnej sytuacji. Naprawdę trzymam za was kciuki i w obliczu waszych zmagań moje to jakaś dziecinada. Właściwie to powinnam siedzieć cicho a nie bawić się w adwokata Pana Boga
: ) , bo nie mam pojęcia przez co przechodzisz. Ale pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.04 autor: haniaf | | Do Agnieszki. Oczywiście jajo na miękko jak każde inne jajko najlepiej smakuje z pieprzem i solą, więc tak sobie można posypać przed zanurzeniem łyżeczki. My go zjadamy do chleba posmarowanego cieniutko serkiem kozim. Do jaja kapka kwaśnego musi być. Moze to być też kropla ketchupu. data: 2011.02.04 autor: Ewa S. | | Dziękuję wszystkim za udzieloną pomoc i mam nadzieję że jakieś wskazówki jeszcze się pojawią. Myślę że rozgrzewające zupki rozgrzewają też serca i tym sposobem tyle dobrych ludzi pojawia się na forum. Czytając ostatnie wypowiedzi chciałam tylko dodać że „co nas nie zabije to nas wzmocni”. Jednak z własnego doświadczenia wiem że oczekiwanie na lepsze jutro wydaje się wiecznością. No cóż potknięcia są nam potrzebne do szczęścia, zazwyczaj dzięki nim przystajemy na chwile i zastanawiamy się nad sensem życia.
Pięknie napisała o przesłaniu Anielski Jagoda, ale mimo wsparcia Aniołów, pełnej świadomości że należy zacząć od siebie to długa i żmudna droga by zaakceptować to co w nas złe i żyć pełnią życia z różowymi okularami na nosie.
Haniuf- myślę że to my jesteśmy silniejsze bo nasza praca to pełen etat a jedyną nagrodą jest dobre słowo, które czasem ciężko usłyszeć
Mam jeszcze pytanie do Pani Ani-czy od pierwszego wydania coś zmieniło się w książkach, czy pojawiły się jakieś nowe przepisy?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i trzymam kciuki za wszystkich tych którzy są na zakręcie, żeby jak najszybciej wyszli na prostą.
Ja uciekam do płaczącej córci i nadal czekam na mądre rady i przepisy dla karmiącej mamy bo bardzo nie chciałabym czegoś sknocić . data: 2011.02.04 autor: karolinaa1802 | | Ostróżko a sól i odrobina kwaśnego do jajka? P. Ania wielokrotnie pisała że jako jest silną energią smaku słodkiego i TRZEBA zrównoważyć zwłaszcza kwaśnym (bazylia za słaba do jajka), czyli jajko, pieprz, sól, kropla cytryny, keczupu np. data: 2011.02.04 autor: marylka | | No dziewczyny tylko się nie wkręcajcie teraz w robaki u swych dzieci. Tak jak objawy alergii mogą być robaczycą to objawy robaczycy mogą być inną chorobą. Np podkrążone oczy, bladość skóry to może być słabe krążenie, to również za dużo wilgoci, nie możność skupienia się, brak koncentracji-nadmiar słodkiego, śledziona chlapie śluzem, moczenie nocne-np osłabione nerki (zimne) lub pęcherz itd. To tylko przykłady a objawów niedomagań jest wiele więcej. Robaki trzeba wykryć, tzn albo je zobaczyć albo testy zrobić (choć testy słabo wykrywają pasożyty-fakt) i leczenie wdrożyć a nie po objawach wnioskować. Ale odrobaczanie profilaktyczne to nieporozumienie. data: 2011.02.04 autor: marta | | Haniuf, słodycze słodyczami ale kilka ciastek kruchych zrobionych w kolejności plus więcej chleba to nadmiar i murowane robaki? Tak zrozumiałam twoją wypowiedź. Przeczytałam więc wszystkie twoje posty i dla mnie to ogólnie nadmiar słodkiego w codziennej diecie, ale nie o cukier chodzi. Może być nadmiar warzyw słodkich, ziemniaki (pisałaś o dniach pyrkowych i ilości ziemniaków zjadanych przez twoją rodzinę), marchew, buraki, dynia, zboża-polenty i kasza kukurydziana w owsiance, chleb żytnio-kukurydziany, miód, masło no i ciastka. Łatwo zwalić na słodycze ale o całokształcie trzeba pomyśleć. Wiadomo-słodkie jest pożywką dla robali i nie tylko dla nich ale słodkie to nie tylko cukier-o tym będąc na PP wiemy. A i jeszcze na marginesie-pisałaś o marznięciu i zimnych pośladkach-to typowy objaw niedoboru jang, głównie nerek który zafundowałaś sobie nie tylko dietą Diamondów ale 4 ciążami w krótkich odstępach. Wyczerpałaś mnóstwo esencji i energii nerek-to już poważniejszy stan niż zwykłe marznięcie stóp, które szybko mija będąc na PP. Tak jak facetom za dużo seksu (zwłaszcza zimą) osłabia nerki to kobietom nerki bardzo osłabia zbyt wiele ciąż w krótkich odstępach czasu. Organizm kobiety potrzebuje ok 3 lat na dojście do równowagi po ciąży, tak aby kolejnemu dziecku przekazać tyle samo esencji i energii. Decydując się na drugie dziecko jedno po drugim, już na starcie dajemy mu mniejsze szanse bo nie jesteśmy w stanie dać mu wszystkiego czego potrzebuje. Ale będąc na PP można dojść w końcu do równowagi, byle mądrze stosować zasady. data: 2011.02.04 autor: szyszka | | ...i kropelka cytryny do żółtka, o ile dobrze pamiętam :-), żeby przyswoić żelazo i zrównoważyć smak słodki.... data: 2011.02.04 autor: | | Wiam. Agnieszko Pięciu Przemian, jajko na miękko posypujesz pieprzem i jesz. data: 2011.02.04 autor: ostróżka | | Haniuf, przeczytałam i zaczyna we mnie rosnąć podejrzenie, że moje potomstwo muszę poddać wnikliwej inwigilacji. Bo część objawów widać na pierwszy rzut oka.... Tak intuicyjnie to myślę, że problem istnieje u nas realnie, ale tak na trzeźwo to wmawiam sobie, że to nas nie dotyczy, bo... Ja się boję robali :-( I wolę myśleć/wmawiać sobie, że wszystko jest w porządku... Muszę się zmierzyć z własnym lękiem, brrr. Haniu, dziękuję. Twój post dodał mi odwagi, a może i nieco determinacji. data: 2011.02.04 autor: Prymulka | | Przepis na pozbycie się pasożytów wg TCM (oczywiście cały czas trzeba pracować aby organizm nie był zakwaszony i osłabiony-bo robaki powrócą, robale nie znoszą zalkalizowanego środowiska):
Wrzucić na pół litra wrzącej wody 3 duże łyżki pełne zmielonych orzechów włoskich plus l łyżeczka do herbaty mielonego imbiru oraz 3 łyżki suszonych kwaśnych moreli; gotować przez 15 minut. Pić 3-4 filiżanki gorącego płynu. Przy robaczycy stosować przez 12 dni, po czym dokonać kontroli laboratoryjnej. Jeśli pasożyty dalej są, powtórzyć kurację. data: 2011.02.04 autor: vito | | Może ktoś mi podpowie jakie zioła są najskuteczniejsze na odrobaczenie dzieci. data: 2011.02.04 autor: sonia | | Haniuf, bardzo Ci dziękuję za owsikowo-robaczany wywód. data: 2011.02.04 autor: Marcela | | Podzielę się moim doświadczeniem w sprawie pasożytów. Wrażliwym odradzam lekturę. U nas zaczęło się dość przewrotnie bo rok temu dzieci zaczęły uczęszczać do zwykłej szkoły, ja byłam w ciąży i miałam słabe żelazo i poszukiwałam w sieci jakiegoś preparatu naturalnego z tymże i tak trafiłam na firmę, która produkuje fajne suplementy. W ofercie mieli też zestaw do odrobaczania dzieci. No to kupiłam za ciężkie pieniądze w nadziei, że może nasza alergia ma z tym związek i problem załatwimy raz na zawsze. Podawałam im to cudo 3 miesiące a że wstrętne było pogryzały powidełkami, tak na czczo i 3 razy dziennie. W kupach nic nie wyszło, skóra się polepszyła. Koniec kuracji. A tu miesiąc później larum bo młody ma owsiki w kupie - no teraz juz wiem, że tymi powidełkami narozrabiałam. Ale problem szybko minął poszła w ruch imbirówka, rosół i znów kupki super. Wtedy odbiło mi z tymi codziennymi podwieczorakmi - 3,4 ciasteczka kruche dziennie. Przyszła jesień, młody cały w wysypce na buzilau i pupie - no tak myślę oczyszcza się po letnich wyskokach. W listopadzie szok - znowu owsiki w kupie. I teraz skojarzyłam dopiero, on się tak wierci, nie słucha, w nocy moczy, pupa w pryszczach, bo ma te blade hatifnaty. Ciacha dalej leciały ale mniej, razem z imbirówą i rosołem. Ale hatifnaty co jakiś czas się pojawiały. U dziewczynek również. Wtedy przyszła ospa. No się załamałam totalnie, dół że świata nie widać, z nikąd pomocy. Babcie w kółko że tylko pyrantelum pomoże, że co się wygłupiasz. A ja wiem, że pyrantelum zatłucze wszystko jak leci i dopiero w nawrocie to się będzie roić. Teraz to już słodyczy zero, rosół, czoseczek, imbirówka i do tego vernicadis (bez powidełek) i wielkie sprzątanie. W kupach nie ma jeden dzień, drugi. No radość wielka. Ospa się goi, hatifnaty poszły. Aż tu pewnego wieczora coś mnie tknęło i poszłam do sypialni dzieciaków z latareczką i zaglądam w majty i co? wyłażą mędy!!. No to był gwóźdź do trumny. Zobaczyć toto w kupie to jeszcze ale na własnym dziecku jak łazi to było ponad moje siły. Oj stoczyłam z Panem Bogiem bój straszny po co te pasożyty wymyślił, obraziłam się na pół dnia na świat cały i wszystkie stworzenia. Niby jestem biolog, nawet jakąś sekcję glisty ludzkiej popełniłam na studiach, później też się parazytami z nietoperzy zajmowałam ale żeby tak po moich aniołeczkach pełzało...no nie, dolina bez dna. Kupiłam jeszcze wyciąg z orzecha czarnego, olej z dyni i walczę dalej. Już mi lepiej na świecie, polubiłam trochę te skurczybyki za to że mi w duecie z ospą dały lekcję rozsądku. A przy okazji przeryłam internet i z doświadczeń tam opisanych jest tak. Owsiki: 1. Leki z apteki są do bani bo zawsze są nawroty, musi być odporność, w tym wypadku nie zakwaszone jelita. 2. Higiena i wygotowanie wszystkiego ograniczą ilość jajek w domu ale poza domem i tak dziecko złapie jak jest słabe 3. Żeby nie było samozarażania dzieci śpią w majtkach 4 sprzątanie - połowę zabawek schowałam na miesiąc bo tyle żyją jajeczka, połowę wyprałam+ gruntowne porządki - kurz jest rezerwuarem obcych 5. Po obudzeniu myję pupy, majty i piżamy są gotowane 6 co 4 dni gotuję pościel, wietrzę co dzień. 6. Kuracje np vernicadisem wspomagają proces ale nie wybija wszystkiego - organizm sam musi się uporać 7. Zero słodyczy - owsikom po słodkim jest tak cudownie jak nam po rosołku i na odwrót, zwłaszcza larwy potrzebują słodyczy do rozwoju 8. Objawy - wyprysk koło pupy, swędzenie, oczy podkrążone, jak dużo rabaków to zgrzytanie zębami, bółe brzucha, wielka ochota na słodkie, bark apetytu na nie słodkie, wiercenie się, brak uwagi 9. Diagnoza - w laboratoriach nic nie znajdą, chyba że z wymazu okolic pupy, w kupach bywają ale nie zawsze, raczej w luźnych, zresztą wiadomo jakie są kibelki - ciach do wody i nic nie widać (pamiętam jak w filmie Ostatni Cesarz kupę tegoż w złotym nocniku nadworny lekarz oglądał i wąchał i miał rację), najlepszy patent ten z latareczką, ale tylko dla odpornych
Teraz glisty - oby nie stały się kiedyś moim doświadczeniem
Na glisty jak się je tłucze tzw kuracją to może być niebezpiecznie bo glisty zaczynają się wściekać i kłębić jak ktoś je ostro truje i można dostać pod wpływem ich toksyn szoku albo zatoru w jelicie - lepiej to przepędzać powoli, trując przez kilka tygodni niz np zjeść tabletkę z chemią albo wypić sok z ogórków czy zjeść wiadro dyni. 2. Jak się glisty zatruje to i tak w organizmie larwy krążą, osiadają po tkankach jako guzy robacze i czekają aż organizm się osłabi i znów są nawroty, mimo że higiena jest, stąd leki z apteki znowu nie działają i ludzie leczą się latami 3. Glisty mają aktywność przy pełni księżyca i wtedy najlepiej poobserwować dziecko w celu diagnozy i przeprowadzić też szczyt leczenia (największa dawka ziół) bo zbierają się wtedy na gody 4. Pojedyncze glisty nie dają objawów i po 1,5 roku dochodzi do samowyleczenia - jak się jest na pp to pewnie wcześniej 5. Jak jest ich sporo to są bóle brzucha, zaparcia biegunki, wymioty, kaszel suchy i to cyklicznie 6. W nocy dzieci krzyczą, mówią przez sen, moczą się na ogół właśnie przy pełni 7. Żydzi raz do roku robią sobie dzień postu, bez jedzenia a wieczorem upijają się w trupa czyli zalewają robaka 8. Lekarze rodzinni nie mają pojęcia o leczeniu robaczyc i często objawów nie wiążą z robakami tylko wszystko zwalają na alergię i wirusy 9. Do wykrycia potrzeba kilka próbek kupy bo samica składa jaja 1 raz na miesiąc. To chyba wszystko co wyszperałam istotnego. Przepraszam za niesmak i że włos dęba staje ale problem istnieje. I mały apel - róbmy wszystko by nasze dzieci były odporne, bo złapać toto jest śmiesznie prosto. Podwieczorki raz w tygodniu, zupy, zupy i jeszcze raz zupy, chlebka troszkę, białej mąki jak najmniej, mycie łapek i obserwujmy swoje pociechy bo na prawdę wszystko widać - tylko trzeba umieć patrzyć. Ja raz w roku całe nasze towarzystwo odrobaczać będę ziółkami, pewnie najlepiej na wiosnę, może też jesienią, nie wiem na razie mam jeszcze zamęt. Pani Aniu przyłączam się do prośby Aszkach o słówko w temacie, czy można wspomagać się np vernicadisem, czarnym orzechem no i czy odrobaczać profilaktycznie ziółkami. Owsiki są do opanowania dyscypliną choć to musi potrwać, ale co z glistą? Zawsze po Pani uwagach odzyskuję grunt pod nogami. pozdrawiam serdecznie i przepraszam niezainteresowanych za ten tasiemcowaty ; )) post data: 2011.02.04 autor: haniaf | | Dziękuję za posty o akceptacji, miłości i sile, które są w nas, tylko czasami jest problem aby je w sobie odszukać i przede wszystkim dać przyzwolenie aby sie ujawniły.
Jak napisała wcześniej Jagoda zaakceptowanie trudnej sytuacji życiowej otwiera możliwości jej rozwiązania. To prawda, ale co z sytuacjami, w których chociaż jakby się człowiek starał one już się nie zmienią? Jak mogę pomóc np. mojemu mężowi, który przez 44 lata biegał, pracował był pełen energii i zapału, a tu...wózek i unieruchomienie? nawet nie wiem jakbym się starała to i tak nie wytłumaczę mu ,że ma się pogodzić i zaakceptować ten stan. Zresztą nie staram się tego robić , bo wiem że dobiłabym go psychicznie tym. Pogodzić się z wolą Bożą...to najważniejsze, ja już powoli tak, ale on??? pewnie przyjdzie jeszcze długo na to czekać.
Sorry, ale taka refleksja moja po przeczytaniu forum. Pozdrawiam z makaronowej miejscowości:) co poniektórzy domyślą sie pewnie skąd:):))) data: 2011.02.04 autor: enya | | Witajce jestem mamą dwóch synków 8letniego i 6 miesięcznego od miesiąca mój starszy kaszle. Wypędzaliśmy glizdy (badania i leki) Wiem z lektór innych książek ze robale jak się "ruszy" to osłabiają wątrobę i nerki. U mojego urwisa zaczął się kaszel. Niestety nie wiedziałam jak mu pomóc, wylądowaiśmy u laryngologa i ma przez kaszel mocno podrażnione gardło i krtań- antybiotyk, inchalacje z tymże.Piszę to żebyście pilnowały dzieciaki jak będziecie odrobaczać maluchy- uwaga na wątrobę która oczyszcza organizm z toksyn robali i uwaga na nerki które filtrują krew. Pani Aniu proszęo parę słów w tym temacie, może innym uda się uniknąć podobnych powikłań. Przypomnę- mój urwis miał bóle brzucha(dwa razy robale zapętliły się w jelitach, byliśmy w szpitalu)i czasem napady kaszlu z rana, pozatym brak koncentracji,potrafił biegac i nas nie słuchać jakby nie wiedziała co mówimy, paskudnie gryzmolił w zeszycie- tyle z moich obserwacji. Robiliśmy badania wyniki były pozytywne. Na razie miał dwa odrobaczania. Może pora nie ta moze coś takiego robić powinno się wiosną? tak mi coś podszeptywało ale niestety nie mogłam czekać. Fox_India - bardzo pięknie napisałaś. Podoba mi się też to co napisała haniaf - tak dobrze jest przeczytać czasem forum bo człowiek ma to czego w danym momencie potrzebuje, ja wróciłąm do pracy i staram się utrzymać laktacje mam ten konfort że pracuję blisko domu a mój maluszek może jeść to co dobre. Poczytam posty JoannyMamAsik, ale martwię się tym co robić może ktoś ma podobne doświadczenia. data: 2011.02.04 autor: aszkah | | Jeśli można, to ja jeszcze w kwestii anielskiej słówko. Myślę, że to, o czym chciała powiedzieć Hania z Torunia, to lekkość życia. Lekkie traktowanie siebie, codzienne widzenie radosnych aspektów życia, jego piękna, gestów, miłości sprawiają, że nagle nabiera ono zupełnie nieprawdopodobnego wymiaru - wszystko zaczyna samo płynąć, układać się, stare sprawy się zamykają, radzimy sobie z rzeczywistością. To pozostawanie w harmonii ze światem, tworzenie sobie nieba na ziemi. Piękne jest to, że nie wszystko musimy tak bardzo SAMI. Stawianie woli bożej przed naszą i poddanie się jej daje moc, która pozwala na ewolucyjną dogłębną przemianę nas samych. W tym bardzo pomocne są właśnie Anioły. Co nie zmienia faktu, że w tych sprawach, które znacząco utrudniają cały ten proces, musimy pocierpieć, aby je zrozumieć (tzn. dla ścisłości cierpi naszego ego. I tu, Haniu, masz rację, że cierpienie jest naszym wyborem, ale każdy z nas ma ego i to ego od czasu do czasu funduje nam taką jazdę). Ale kluczem do tego wszystkiego, do stanu harmonii, jest akceptacja - najpierw i przede wszystkim siebie (swojej jasnej strony - niedowartościowanie i ciemnej - pycha, a jakże), potem partnera, dzieci, otoczenia, warunków życia - wszystkiego. Akceptacja otwiera serca, zaakceptowanie człowieka, z którym się ma "na pieńku" rozwiązuje problem, zaakceptowanie trudnej sytuacji życiowej otwiera możliwości jej rozwiązania. To jest anielskie przesłanie i chyba nie ma ważniejszego. Poza tym, że jesteśmy kochani bezgraniczną miłością.Pozdrawiam! data: 2011.02.03 autor: Jagoda | | Marysiu, u nas podział zadań jak w porządnej katolickiej rodzinie; ))- mężuś zasuwa żeby zarobić kasę, Bóg jeden wie ile siły fizycznej i psychicznej trzeba żeby w jego firmie utrzymać się i przy okazji pion moralny i nie dać się wciągnąć w wyścig szczurów, świń podkłdanie itp. W domu jestem ja - rodzę dzieci, które on płodzi, wychowuję je chucham i dmucham i ogólnie ognia pilnuję. Myślę że u nas remis - tyle że każdy swe siły ładuje w co innego. Ale jak sobie na łeb za dużo nawrzucam i legnę pod ciężarem to wysłucha godziny monologu o trudach życia, dzieci wykąpie, owsiankę nawet ugotuje z telefonu komórkowego żebym sie wyspać czasem mogła. Eh kochany jest, ale
często w delegacji. No i czasem muszę go trochę ustawić bo bajzel robi, piwo żłopie i dzieciaki rozpieszcza a ja je raczej krótko acz czule, bo na łeb by wlazły. Ja jak go dopadną stresy z drogi schodzę, dogadzam ale w utrzymywaniu nas to go nie wyręczę. Mamy podział zadań choć czasem tęsknię żeby coś razem zrobić. Ale na to przyjdzie czas. Oczywiście jak normalni ludzie czasem się żremy - ale to z reguły ja zaczynam a on zawsze pierwszy wyciąga rękę na zgodę. No i kto jest silniejszy? data: 2011.02.03 autor: haniaf | | Fox india toż to prawdziwe wyznanie wiary:) Tak sobie czytam to wszystko i nasuwa mi się myśl o tym że gdyby wiekszość ludzi tak zwyczajnie biła się w pierś, chciała zmian na dobre, zauważała że jako ludzie nie jesteśmy doskonali to byłoby łatwiej...no ale niestety widocznie tak świat jest poukładany, jeden czuje więcej inny mniej.Forum to, jest poniekąd niesamowite, żyje własnym życiem nie ma definitywnego końca "bo już temat się skończył". Można dostać odpowiedź na pytanie postawione w duchu, zapytać o rzecz banalną i dostać po uchu za lenistwo:) można się wyżalić i ktoś przytuli takie zwykłe ludzkie odruchy. Niesamowite.Forum to, to nie jest jak ktoś napisał "prężenie" kto ile jest na PP.To tak nie jest. Myśl że już tyle lat się gotuje i powinno być się mistrzem to tylko prowadząca do zguby pycha.Jak ja coś ugotuję i pomyślę "teraz pokaże jak powinno wszytko smakować" no wtedy nic się nie uda, czyli pokora przede wszytkim. Gotowanie dla rodziny to posługa i cytat z ksiażki, że nie gotuj ze złością bo potrujesz rodzinę to moja maksyma. Ona się naprawdę sprawdza. Wszystko wkładamy do garnka emocje też. Przyjaciel mojego męża zamawia sobie raz na jakiś czas sobotę u nas w domu. Wtedy delektujemy się smakami,zupami duszeninami od rana siedzę w kuchni.Ale to dla mnie też odskocznia od całego zwykłego tygodnia. Lubi jak bez poganiania serwuje potrawy, kolację robię prawie na oczach obieram sobie ziemniaki przy stole, żartujemy wtedy, pijemy do tego kawę dobry koniak po obiedzie.I jest totalny luz pachnie zapiekankami kolacyjnymi, ciastem kawą i potem dostaje na wynos smakołyki jak późnym wieczorem wychodzi. I co z tego że zmywarka nie nadąża ze zmywaniem, mnie już się myli imbir z cukrem. Spędzony czas z drugim człowiekiem przy stole jest cenniejszy od gonitwy za byle czym i tak na dobre nie wiadomo za czym. Ludzie potrzebują ciepła przystanku zauważenia pogłaskania nawet starzy tego potrzebują. Ksiązki czytałam po nocach rysowałam bo litery już mi nic nie mówiły, jedna ręką do tej pory robię co innego drugą co innego taki los nas kobiet, ale wszystko jest do ujażmienia w końcu tak nasz mózg działa.Człowiekowi który na laurach spoczął już jest wszytko jedno i tylko myśli o konsumowaniu sukcesu. U mnie bynajmniej jest syzyf non stop. W sumie to ja już się zgubiłam ile lat się staram, przyprawiam według kolejności na pamięć czasami tylko sprawdzam naturę warzyw. Ale non stop mam wrażenie bycia na początku bo coś knocę bo emocje nad którymi nie zapanowałam, bo nie chciało się zupy ugotować i była potem bieda, bo wiem ze teraz dojo i kurde jest pod góre.Nawet sztućce uciekają mi z blatu , dzisiaj to już miałam kosmos w kuchni:).Maż umordowany jakiś depresyjny dziś mi orzekł ze pod kołdrę chce się schować -a to byk przecież, moja ostoja psychiczna. Zrozumienie natury i zmieniających się pór roku okresów przejściowych między nimi, zrozumienie i uczenie się domu, obserwacja ludzi wiecznie skwaszonych i utożsamianie ich ze stosowana dietą to niesamowite przeżycie. Ja już wiem że wiosna za pasem śpiewają mi ptaki coś mi już pachnie. Moja bratowa puka się w głowę toż to środek zimy powiada gdzie masz ptaki?.Ja się śmieję bo wiem swoje. I dzisiaj poprosiłam Anioła Stróża o pomoc bo już ciężko, bo wszystko pod góre (energetyczne piranie pożerają) bo kontakty z ludźmi jakieś ciężkie bo COŚ zabiera mi energię.I wiem ze trzeba przetrzymać i brać to co jest i nie robić nic więcej, samo się poukłada. I to cała filozofia postępowania. Ja mam to forum w ulubionych oprócz zwykłej prasówki codzienniej zawsze tu zaglądam i będę to robić.A jak już Pani Ania napisze to czytam z wypiekami na policzkach jak małe dziecko(a mam prawie 40) bo uwielbiam o doświadczać mądrości i roztropności.Więc piszmy, dzielmy się mądrze, mówmy o tym co uwiera bo to buduje. Zanim Ostróżkę wywołano do tablicy i sama się ujawniła dzień wczesniej napisałam post "Gdzie Pani jest Pani Ostróżko" skasowałam go bo jakoś wydał mi się nie na miejscu ,a tu bach:) Czyli dostajemy to co chcemy tylko w swoim czasie i w sposób dla nas jedyny.Rozpisałam się, ale trochę biorę z postów o aniołach, trochę z tych którym się wydaje że ich nikt nie słyszy i tak kształtuję swoje Ja. Piszmy więc Panie, nie wstydźmy się emocji, pogladów, badźmy przy tym tolerancyjne i kochane. Haniaf jak tam mąż? Bo z postów wynika że Ty silniejsza jesteś. Całuję wszystkich i serdecznie pozdrawiam. data: 2011.02.03 autor: Marysia | | św. Tomasz More, Modlitwa o humor
Zechciej mi dać zdrowy żołądek, Panie,
a także coś niecoś do jedzenia.
Zechciej mi dać, o Panie, zdrowie ciała
i umiejętność zachowania go.
Zechciej mi dać, o Panie,
święta duszę,
która ma stale na oku to, co jest dobre i czyste.
Spraw, abym w obliczu pokusy do grzechu
nie wpadał w strach,
ale umiał znaleźć sposób przywrócenia wszystkim rzeczom należytego porządku.
Zechciej, o Panie, dać mi duszę,
której obca jest nuda,
i która nie zna szemrania, wzdychań i utyskiwań.
Nie pozwól, żebym kłopotał się zbyt wiele wokół tego panoszącego się czegoś,
co się nazywa moje „ja”.
Panie, obdarz mnie zmysłem humoru.
Daj mi łaskę rozumienia się na żartach,
abym zaznał w życiu trochę radości,
a i innych mógł nią obdarzać. Amen. data: 2011.02.03 autor: E.Kam. | | Fox India, świetnie rozumiem w jakim momencie jesteś, też tak miałam, choć oczywiście inne emocje, zdarzenia, doświaczenia i też w styczniu i też równo rok po przejściu na pp. Teraz największa przygoda Twojego życia przed Tobą i nawet nie musisz wychodzić z domu : )). W książce o przepisach na zdrowe życie Ojca Grande (z bibligrafii książek p. Ani) znalazłam taki tekst - nie zacytuję a le chodzi o to że tak jedząc choćbyśmy nie chcieli i tak trafimy do Nieba. Pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.03 autor: haniaf | | Chciałam jeszcze zadać jedno pytanie... Od kilku tygodni przestrzegam ścisłej dyscypliny "przeciw grzybicy". Efekty są, codziennie oglądam swój język pokryty grubym białym nalotem. Teraz nalot jest tyci mniej gruby, ale na tylnej części języka pojawiły się takie jakby pęcherzyki, głównie po obu stronach języka. Czy ktoś wie co to może oznaczać? Pozdrawiam. data: 2011.02.03 autor: Agnieszka S | | W komentarzu do toczących się dyskusji http://demotywatory.pl/2654425/Droga-do-szczescia-jest-prosta data: 2011.02.03 autor: MagdaM | | Aha i jeszcze jedno... kilka lat temu chodziłam do Chińczyków na akupunkturę. Pani, która ze mną pracowała miała 49 lat, a wyglądała na 25 - przede wszystkim byłam pod wrażeniem jej czarnych, grubych bardzo długich włosów. Powiedziała, że w ogóle nie farbuje włosów i po skończeniu terapii wyjawi mi swój sekret na wieczną młodość. No więc po skończonej terapii powiedziała, że aby włosy nie siwiały, codziennie rano je łyżeczkę czarnego sezamu - już od młodych lat. Sezam ten najpierw praży na patelni i przechowuje w słoiczku. Mam pytanie, bo znalazłam pierwsze 3 siwe włosy - nie wiem, czy już domyśliłyście się drogie ppowiczki z moich starych postów, że mam bzika na punkcie włosów - czy my też możemy sobie taki czarny sezam zjadać? Czy w naszych realiach nie będzie nam szkodził? Dodam jeszcze, że sekretem pani Chinki od akupunktury na młodość była dieta, relaks i brak stresu... Oczywiście wtedy wyszłam z gabinetu i pomyślałam sobie - bez sensu, i co to za sekret - ale teraz wiem już oczywiście, że to wielki sekret. data: 2011.02.03 autor: Agnieszka S | | Pani Aniu dziękuję za słówko, a raczej pytanie do mnie w ostatnim poście. Pani pytanie sprawiło, że ruszyłam głową i chyba wiem już o co chodzi, ale za mało czasu minęło, żeby wiedzieć na pewno, więc na razie tyle... data: 2011.02.03 autor: Agnieszka S | | Fox_India w moim wnętrzu też zaczęły właśnie teraz zachodzić jakieś dziwne nieznane mi dotąd zmiany... Są to inne doświadczenia niż Twoje - wychodzą ze mnie stare uczucia, nieposprzątane sprawy emocjonalne, wszystko to co w sferze emocjonalnej wiele lat temu zamiotłam pod tzw. tu dywan. Nie wiem jak sobie z tymi emocjami poradzę, bo to takie niekomfortowe dla mojego umysłu uczucia, nie da się z tym żyć, więc trzeba to raz na zawsze uporządkować. I właśnie teraz nadszedł ten czas... data: 2011.02.04 autor: Agnieszka S | | Witam:) Wszystkich, którzy poczuli, że narzekam - najmocniej przepraszam. Cieszyłam się bardzo, że znalazłam to forum, które dla mnie było, i jest, jak przedłużenie książek, które czytam ciągle. Próbowałam znależć tutaj swoje miejsce, po licznych poszukiwaniach sposobu na życie, i chyba masz rację Haniaf, że trudno jest zaprzyjażnić się z próżnią, a ja napawdę chciałam sobie oswoić to miejsce. I oczywiście nie mam nic przeciwko kupkom, czy tym bardziej Aniołom:) Dzięki za słówko o gościach Basia z Bristolu:) Tak, muszę czasem wyluzować, ale jest mi trudno, przyznaję. Pewno dlatego, że przez tydzień, kiedy już wreszcie padłam na twarz, miałam wzdęcie:) Moja Mama zwróciła mi zresztą uwagę, że w ferworze gotowania i dbania o innych zapominam o sobie i np. śniadanie jem o 13, a potrzebuję zajęcia się sobą, bo mój organizm odmawia pełnej mobilizacji. Tak długo szukałam i już więcej szukać nie chcę, dlatego trudo mi wracać do tego, co było... Tak wiele muszę się nauczyć, czasem nie wierzę, że kiedykolwiek dam radę data: 2011.02.03 autor: nelisa | | W poście Tani padło hasło " jajko na miękko ". A ja od dłuższego czasu zastanawiam się czy mogę Państwu zawracać głowe takim prozaicznym pytaniem - jak i z czym najlepiej spożywać jajka na miękko. Uwielbiam ten pokarm i chciałabym wiedzieć jak nie łamać zasad PP. Teraz w końcu odważyłam się zapytać. Pozdrawiam absolutnie wszystkich.Dziękuję za anielskie posty z ostatnich dni.... data: 2011.02.03 autor: Agnieszka Pięciu Przemian | | witajcie. bardzo długo zbierałam się, żeby napisać tego posta ale zdecydowałam się, że jednak to zrobię. nie lubię mówić o swoich uczuciach oraz o tym co przeżywam ale tym razem czuję potrzebę wyrzucenia tego z siebie. mam nadzieję, że będziecie dla mnie wyrozumiałe :) ktoś ostatnio bardzo fajnie napisał na forum, że czasem kiedy głowę zaprząta nam jakieś nurtujące pytanie, myśl, problem odpowiedź pojawia się na forum nieoczekiwanie sama. tak też dzieje się i teraz w moim przypadku. na forum pojawiła się temat Aniołów. od pewnego czasu, zupełnie bezwolnie zaczęłam w pełni kroczyć drogą, którą Pani Ania opisała jako: od kartoflanki do duchowości. sprawy jedzeniowe uporządkowały się, właśnie mija rok. w moim życiu wiele zmieniło się na plus dzięki PP. ale ostatnio zaczęło zmieniać się też duchowo. okres sprzed PP to było zupełne zagubienie we wszystkich możliwych aspektach, także tych religijnych. wypowiadaniem twardych osądów na temat religii, krytyką wypowiadaną tonem nieznoszącym sprzeciwu chciałam chyba zagłuszyć tę bolesną pustkę, którą miałam w sobie. jednak od kilku miesięcy coś się ruszyło, zaczęło zmieniać. rodzice wychowali mnie w wierze katolickiej. ja uważałam się do niedawna za kogoś kto generalnie wierzy ale jest wierzącym rozumującym, niezakonserwowanym w doktrynie. poglądy de Mello stały mi się bardzo bliskie. on nie wprowadził znaczącej rewolucji w moim życiu i pojmowaniu. jednak... od jakiegoś czasu zaczynam dodatkowo odczuwać pewne sprawy inaczej tj. sercem (nierozumowo)a nawet rzekła bym "węchowo" :). zupełnie nieświadomie przypominam sobie zapach chłodnego wnętrza kościoła pachnącego słodkim majem podczas specjalnych nabożeństw na które chodziłam codziennie jako dziecko. wrócił do mnie zapach drewnianego różańca, w sercu pojawiła się dziwna tęsknota. z moim 2,5 letnim synkiem zaczęłam odmawiać wieczorną modlitwę: Aniele Boży, stróżu mój... (swoją drogą mały jest zachwycony!) co się ze mną dzieje, pytałam. właśnie teraz znalazłam spokój, nie jestem na rozdrożu, wszystko zaczyna się układać. czy w tej ciszy i spokoju, które zaczęły mnie otaczać dociera do mnie coś jeszcze? popatrzyłam na "Świetlistą siłę Aniołów". być może odpowiedź została ukryta także tam. pomimo tego, że przeczytałam ją kilka miesięcy temu bałam się wprowadzić ją (Anioły) w swoje życie. dlaczego? wtedy czułam wewnętrzny opór, trudną do zniesienia blokadę. jakbym nie była gotowa, w pełni świadoma tego co może się wydarzyć. dodatkowo znajdujące się w książce odwołania do Ery Wodnika, New Age włączyły mi w głowie żółte światło, że nic nie wiem na ten temat. taką już mam naturę, że zanim w coś wejdę na serio, muszę zapoznać się z tematem. oswoić go rozumowo. tak też uczyniłam. odniosłam się do tematu Ery Wodnika naukowo bez żadnego przypisywania filozofii temu zagadnieniu. zawsze byłam daleka od deklaracji religijnych, a teraz z każdym dniem czuję coraz większą akceptację dla uczucia (przeczucia), że Bóg, Jezus Chrystus jest dla mnie kimś ważnym. i powiem Wam, czuję się jakoś dziwnie.. nie jestem w stanie napisać nawet dlaczego.. w ogóle strasznie mi głupio tak się uzewnętrzniać. chyba zaczyna się przede mną otwierać nowy etap. i powiem Wam jeszcze coś.. to dopiero jest dziwne. ostatnio z byle powodu zdenerwowałam się na synka. on zaczął płakać. zaraz jednak uspokoiłam się i przeprosiłam go za swoje zachowanie. powiedziałam, że bardzo go kocham i zaproponowałam żebyśmy się mocno przytulili. obiecaliśmy sobie, że już nie będziemy się na siebie denerwować. gdy tak zrobiliśmy nagle coś głośno huknęło w kuchni (byliśmy w salonie, kuchnia jest tuż obok) jakby ktoś trzasnął drzwiami szafki kuchennej. sprawdziłam, wszystko było na swoim miejscu. uśmiechnęłam się wtedy i pomyślałam, że chyba faktycznie przyszedł czas na zmiany. data: 2011.02.03 autor: Fox_India | | Witam :) Jak zgodnie z PP parzyć pokrzywę ? Tzn chyba należy ją gotować ? czy wystarczy jak na wrzątek wrzucę pokrzywę i pogotuję ją 2-3 minuty ?Generalnie nie słodzę. Pozdrawiam
___PS. Zapomniałam się podpisać pod poprzednim wpisem data: 2011.02.03 autor: Calineczkazbajki | | Ostróżko znów mi się rozświetliło tu i ówdzie po twoim poście. Bo faktycznie w miłości się wzrasta, żaden gotowiec i najpierw jest trud i cierpienie a potem jak się to przerobi to przychodzi akceptacja i miłość a jak się ucieknie to klapa, całe doświadczenie na nic. I tak weźmy sobie męża i żonę - najpierw sa motyle w brzuchu, buziaki, fascynacja tym że się jest razem, potem no wiadomo co ; )) a potem to tak - on chrapie, ona bez makijażu jakaś taka, on nie zamyka klapy, ona ciągle gada - no krótko mówiąc cierpienie. Więc się kłócą, jeszcze większe cierpienie, miłości nie ma??? Jest! ale siedzi cichutko i czeka na wyrok. Jak rozwód to nowy partner i w kółko się człowiek kręci. Ale jak ochłonie, przemyśli, potem przegada no to znów jest wiadomo co ; )). i miłość sobie rośnie. A jak jest już wielka jak słoń to on i ona są jedno i o to chodzi. A jak się raz poczuje to bycie jedno to się wyć chce z tęsknoty do takiego stanu, wtedy się człek zastanowi 100 razy zanim się o jakąś duperlę zacznie szarpać. Z dziećmi to się wydaje że od początku jest miłość - zaryzykuję złośliwe stwierdzenie, że przy pierwszym dziecku i owszem ale głównie miłość własna. JA chcę dzidziusia, JA będę mamą. Dlatego tyle jedynaków na świecie - zaspokoiła mama swój instynkt macierzyński i już. Czasem chce jeszcze dziewuszkę bo ma chłopca. Potem wychowując dziecko też dogadza się sobie - lekarz wyleczy, jedzonko ze słoika, popisy co mój dzieciaczek potrafi, porównywanie do innych, albo rozpieszczanie zabawkami czy słodyczami (komu wtedy tak na prawdę dogadzamy?) bajki z tv od rana do wieczora, a jak nuda w domu to mamusia musi się wyrwać do pracy, bo ta monotonia ją zabija. A gdzie miłość? - znów czeka na wyrok, ale długo bardzo bo dziecko często kocha za dwoje i tak czeka do okresu dojrzewania dzieciaka a potem wszystko wyłazi bo nie ma więzi. Ale mnie poniosło ufff ale jak widzę te malutkie sierotki to normalnie nie mogę. O to mam lekcję akceptacji do przerobienia.
Ja swoją miłość do najbliższych starannie przebadałam, o wynikach pisać nie będę bo po co. Dodam tylko obrazowo, że w tym ogrodzie jest pełno chwastów egoizmu. Ale bez tej świadomości z miejsca się nie ruszy.
Pozdrawiam serdecznie i znikam na dziś bo się wkręciłam nadto w to forum. data: 2011.02.03 autor: haniaf | | karolinaa1802 tez jestem mamą karmiąca, ja rano kawa normalna z 1 lyzeczki gotowana z przyprawami(cynamonem, gozdzkimai, kardamonem i imbirem), potem owsianka, drugie sniadanie zupa miksowana z chlebkiem, chlebek z salatka jarzynowa, pieczenia, jajko na miekko, kluski slaskie z tarta buleczka, obiad to 2 dania(np.wczoraj kasza gryczana niepalona, do tego zraziki z wolowinki i buraczki na cieplo) a na kolacje zawsze kubek zupy ja dziennie wypijam ok 0.75-1 l.zupy nie wiem czy pomoglam pozdrawiam data: 2011.02.03 autor: Tania | | Nelisa, skoro juz tak narzekasz, ze nikt Ci nie odpowiada, to ja Ci odpowiem:) Jesli chodzi o mieso, to kazdy rodzaj ma swoj smak i nature. Jesli czytalas ksiazki, to wiesz jaki smak i nature ma kurczak. Sa ludzie ktorzy, ze wzgledu na swoja kondycje, musza z niego zrezygnowac calkowicie, a sa tacy, ktorzy moga sie nim uraczyc co jakis czas, bo zdrowie im na to pozwala, sa tez tacy, ktorzy powinni czesciej go spozywac, bo wlasnie ta energia jest im potrzebna do uzyskania rownowagi. To samo z wieprzowina i kazdym innym produktem spozywczym. Oczywiscie nikt na forum Ci nie doradzi jak jest w Twoim przypadku, poprobuj sama, na wlasnej skorze. Gotuje PP od 3 lat i tez przechodzilam przez etap „nie dopuszcze nikogo do gotowania, bo nie umieja, tak jak ja”. Wyluzuj, kobieto, jesli przez pare dni zjesz nie-PP ale ugotowane i doprawione do smaku, to nic Tobie ani Twojej rodzinie sie nie stanie (no chyba, ze jestescie bardzo chorzy i dyscyplina musi byc), a goscie i tak nie znaja PP, wiec im i tak to nie zrobi roznicy. Pewnie przez caly ich pobyt bylas zalatana i zmeczona i ani Ty z nich, ani oni z Ciebie, nie mieli zadnego pozytywnego pozytku. Dobrze, ze chociaz mame masz przytomna:) **** Bardzo inspirujaca dyskusja o Aniolach, modlitwie i cierpieniu, pare klapek mi sie otworzylo:) Dziekuje. Jednak jestem za tym, ze bez cierpienia daleko sie nie ujedzie. Ono zawsze inspiruje, oczywiscie tych, ktorzy chca byc zainspirowani. Kazdy cierpi, w taki czy inny sposob i zaprzeczanie temu cierpieniu jest niezdrowe. Swiadome przechodzenie cierpienia to tez milosc do siebie, to danie sobie przyzwolenia na przezywanie emocji, to obchodzenie sie ze soba z szacunkiem i zrozumieniem dla swoich slabosci. **** Pani Aniu, dziekuje za odpowiedz w sprawie przepisu. Pozdrawiam serdecznie. data: 2011.02.03 autor: Basia z Bristolu | | Karolina1802, do picia herbatka TLACI, kawa najwyżej raz dziennie, ZERO mleka i nabiału,zero cukru, chleb tylko symbolicznie i tylko czerstwy, na śniadanie gęsta owsianka (przepisy na forum), bez kaszy jaglanej, orzechów i rodzynków; kiełbaska też odpada, zamiast niej duszone/pieczone mięso; dużo zup jarzynowych,delikatny rosół, ziemniaki i gulasze mięsno-warzywne (mięsa nie smażyć). Zupę można spokojnie jeść na kolację, ja czasem ratowałam się wieczorem owsianką. Z jajkami też ostrożnie. Mój synek ma roczek i nadal na jajko w mojej diecie reaguje bólem brzuszka. Nie używałam też buraczków, selera, kapusty, fasoli i grochu, ryż zaczęłam jeść, jak mały miał 8 miesięcy; wcześniej reagował źle. Jedz dużo i często, nie patrz na pory posiłków i obserwuj dzieciątko. Na forum czytałam wypowiedź Joanny Mamasik, która jest doradcą laktacyjnym, że jedzenie mamy może trafić do pokarmu nawet dobę później. Mimo braku czasu postaraj się przez wyszukiwarkę znaleźć posty Joasi, jest tam mnóstwo cennych wskazówek dla mam karmiących. Dasz radę :-) data: 2011.02.03 autor: Prymulka | | Hej, w kłopoty zdrowotne pakujemy nasze dzieciaki same, same więc mamy obowiązek je z nich wyciągać. Na tym forum jest na prawdę wszystko, łącznie z gotowcami dla początkujących od czego zacząć, co wykluczyć, z czym uważać. Chyba każda z doświadczonych mam ; )) pisała nie raz nie dwa takie posty. Ja jak zaczynałam siedziałam godzinami na forum, dzieci też wtedy chorowały na moich kolanach, jedna ręką je głaskałam a drugą wklepywałam hasłą w wyszukiwarkę. Rozumiem Cię Neliso, że nie jest miłe napisać jakby w próżnię, ale to nie tak. Właśnie wyłażę z wielkiego ospowego doła, ze świadowmością czemu nas to dopadło, też pożaliłam się na forum, Sasanka mnie pogłaskała, ale na pytanie co robić bo jestem pogubiona nie dostałam gotowej odpowiedzi (Jagoda ostrzegła mnie żebym nie przewaliła z kaszą i to wszystko). I bardzo dobrze! Bo przecież ja wiem co mam robić. Miałam doła to zawracałam głowę innym, zupełnie niepotrzebnie. Wygrzebałąm sie trochę i zaraz mi się rozjaśniło, że niańczyć w chorobie to lepiej dzieciaki a nie samą siebie. A na forum jest miejsce i na zupy i na kupy i na Anioły. Pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.03 autor: haniaf | | Witaj Karolina1802. Wzruszyłaś mnie. Nie jestem doświadczoną PP-wiczką, jak tu się wszyscy nazywają, w każdym razie nie w tej tradycji. Odpowiem Ci jednak, bo szkoda mi maleństwa, a nie wiem jak inni, bo mi nikt na posty nie odpowiada , za to o aniołach dużo się można tu dowiedzieć. Jestem mamą trójki, ciągle jeszcze karmię Małego (8 miesięcy), a kolki znam ze słyszenia. Mój pierwszy Syn miał raz. Nie jadłam nic surowego, wszystko gotowane, bez nabiału i słodyczy (mogą być przyczyną kolki)- czekolada, cukier. Jak już słodkie to miód, ciepłe jabłka z ryżem, moczone migdały. Dużo gotowanych warzyw (w zupie, duszone)bez kapusty, kalafiora, fasoli i grochu. Mnóstwo ryzu, kaszy gryczanej,jaglanej, jęczmiennej, platki owsiane no i ziemniaki. Bez białej mąki, ryzu i kaszy manny. Gotowane mięsa, bez kiełbas i wędlin. Mnóstwo przypraw naturalnych- zioła, kminek, kurkuma,cynamon, imbir..._ Pamiętam, że jadłam dużo, ciepło, a rosół non stop (także do picia) i zawsze gotowane, nawet bez chleba. Trzymam kciuki za Ciebie i Maleństwo. I może ktoś się odezwie z jakimiś lepszymi radami... Pozdrowienia data: 2011.02.04 autor: nelisa | | Witam.Właśnie opierałam się o litościwie przez Anioła Stróża podstawione mi skrzydło, cobym nabrała siły do znoszenia moich pracodawców takimi jakimi są, bo uczę się w ten sposób akceptacji i nieoceniania.Bo właśnie wczoraj podczas anielskiej rozmowy [obyło się bez przecinaka] odkryłam, że moje stresy w pracy biorą się z oceniania i przekonania że wiem; co jest lepsze.[Pewnie że wiem,ale to inna sprawa.]A tu na forum sytuacja taka, że nie z trzymam, no i piszę ciągnąc temat.A więc odkrywanie mądrości i prawdy to rozwój.Z tym się zgadzam .Ale odkrywanie prawdy i mądrości przez miłość jako "lepsza droga rozwoju" to odwracanie kota ogonem i hasełka- jasełka. Taki co od razu wiedział co to znaczy ta miłość, a wiadomo, że chodzi o tę o której Paweł z Tarsu pisał i której i my szukamy, a która z prawdą i mądroscią się jakby pózniej zlewa i tworzy jedno. A więc taki co ją znał od razu to na ziemi był Jezus Chrystus.Cała reszta w mniejszym lub większym trudzie i cierpieniu musiała do tej miłości dorastać. A jesli ktoś twierdzi, że można odwrotnie i łatwiej, to jest to gołosłowie po którym zostaje jakaś powiewna szata.A poza tym dziewczyny, no cóż, do moich stresów z codziennej pracy doszło jeszcze uczucie takiej jakby tęsknoty za moimi braćmi i bratową, brakuje mi ich.I tyle data: 2011.02.03 autor: ostróżka | | Witam wszystkie PP-owiczki. Faktycznie za oknem mróz wymalował piękną scenerię tylko nie pomyślał że nie wszystkie brzuszki są już rozgrzane i gotowe stąpać po zimnym lodzie:( Potrzebuję zebrać od Was troszkę mądrości bo im więcej czytam tym mniej chyba rozumiem. Na wiele pytań nie mogę znaleźć odp a na wertowanie forum od początku nie mam czasu bowiem moja 2 miesięczna córcia ciągle płacze lub siedzi przy cycuszku. Problem mój związany jest właśnie z moim „ małym szczęściem”. U mnie w domu nigdy się nie gotowało brak mi więc wyobraźni kulinarnej i nie wiem co mogę jeść poza tym co w książce. Na śniadanie jem zupkę śniadaniową, ale zawsze wtedy dopada mnie głód i myślę co dalej. Jem więc chleb z kiełbaską lub jajko. Na obiad rosół lub jarzynowa i mięsko z zupy a na kolację to zawsze brakuje mi już pomysłu. Piję kawę zbożową z mlekiem trzy razy i dwie szklanki herbaty-i tak w kółko to samo. Moja dzidzia wciąż płacze a mnie serce pęka. Nie śpię bo mała ma kolki i pojawiła się ciemieniuszka.djadłam ostatnio troszkę sera żółtego i słodyczy-to pewnie kara za me grzechy- ale jak odpokutować?! Staram się unikać zimnego czy kwaśnego ale kompletnie nie mam wizji czym to zastąpić. Proszę więc wszystkie mamy ale i nie tylko o kontakt. Podaję swojego meila-karolinaa1802@interia.pl. Bardzo proszę Was o przepisy i rady- w zamian obiecuje że zrobię wszystko żeby wychować szczęśliwego i zdrowego obywatela społeczności PP. Pozdrawiam bardzo cieplutko-bo ciepła nigdy nie za wiele i z góry dziękuję za chociażby najdrobniejszą wskazówkę. data: 2011.02.02 autor: karolinaa1802 | | Witam,
ostatnio ogladałam na 3Sat program o wykorzystywaniu przez medycynę klasyczną metod niekonwencjonalnych.Np. w Berlinie w klinice, pani anestezjolog przykłada ręce do głowy znieczulonego pacjenta podczas operacji, albo lekarz w swoim gabinecie, stosuje konwencjonalne metody + przykładanie rąk. Pomógł tak pacjentce, której wiele miesięcy nie goiła sie rana po operacji.
Może to Reiki a może nie. Dotyk zawsze pomaga.
Nie znam się na Reiki, ale czytałam o zakonnicy, która jest wielką Mistrzynią Reiki.
Pięknie by było aby nasi lekarze mieli chociaż czas uścisnąć pacjentowi rękę na powitanie i pożegnanie.
Ostatnio widziałam w Poznaniu, chirurga, który podczas rozmowy z pacjentką po operacji dotykał lekko jej ramienia.
Był to piękny gest.Dziękuję panie doktorze.
Pozdrawiam data: 2011.02.02 autor: Alicja z P. | | Pewnie Bóg kocha tak modlitwy dzieci bo nie podsuwają mu gotowych rozwiązań np. Boże proszę za mamusię - no po prostu bomba. W ogóle dzieci są genialne, osobiście od mojej czwórcy nauczyłam się jak wygląda bezwarunkowa miłość, zaufanie, radość z bycia tu i teraz, akceptacja tego co je spotyka, wybaczanie. No z emocjami to sobie nie radzą, jak coś boli to ryczą, jak niesprawiedliwość to wyją, w ogóle to faktycznie na poziomie ciałek to takie małe egolki. Ale to co siedzi w tych ich serduszkach to ech...czysta rozkosz, byle tego nie popaprać za bardzo - no ale od tego to już jesteśmy ich matkami, coby im i ugotować i dopieścić.
No kończę już bo wylazłąm dopiero z ospowego doła (oczywiście z perłą w garści) i mam zaległości nie tylko na forum.
pozdrawiam wszystkich, w niedzielę ptaki dały taki koncert w lesie że aż miło Wiosna - ach to ty! data: 2011.02.02 autor: haniaf | | Im więcej miłości tym więcej cierpienia w naszym życiu, nikt od tego nie ucieknie, pytanie co z cierpieniem robimy czy traktujemy je jako coś czego za wszelką cenę chcemy uniknąć i życie zamieniamy w ciąg przyjemności, czy uczymy się przyjmować cierpienie i je akceptować i przez nie uczyć się być lepszymi. To miłość uczy nas akceptować cierpienie. Każda matka cierpi, każdy kto kocha drugą osobę cierpi lub cierpieć będzie, tak jest na tym świecie. Co do postu Jagody to zgadzam się z jej poglądami na temat modlitw, wystarczy po prostu Ojcze nasz a Ojciec sam wie czego nam trzeba, nie ma powodów by go do czegoś namawiać. Zawsze daje to co najlepsze. Jeśli spotyka nas coś złego to nie jest to Jego wola, dopuszcza do nas doświadczenia, cierpienie byśmy się właśnie uczyli, jak mama która pozwala się lekko sparzyć dziecku by na przyszłość było ostrożne przy ogniu. Ale żadna mama nie poleje specjalnie dziecka wrzątkiem by go nauczyć. A co dopiero Bóg który nas kocha tak że pewnie nawet trudno to sobie wyobrazić. Co do tego że jesteśmy piękni i doskonali - cóż moim zdaniem nie jesteśmy - byliśmy, ale każdy wie co zmajstrowała Ewa i jak Adam siedział w krzakach i się przyglądał zamiast pogonić wężysko od swojej kobiety. Stało się, trudno...
Ale piękni możemy być i będziemy używając jedynej rzeczy jaką posiadamy na tej ziemi na własność - naszej wolnej woli- właśnie by czynić dobro i kochać, wtedy nawet jak się wyłożymy, sięgniemy dna to w tym dźwiganiu się jest całe piękno człowieczeństwa i z każdego upadku wstajemy bardziej ludzcy (w sensie podobnie do człowieka jaki został stworzony w zamyśle Bożym), jak pisała Jagoda - z perłą w garści. A że poharatani - coż - piękne są twarze doświadczonych staruszek pokryte siatką zmarszczek. Napiszę jeszcze jak św Faustyna mówi o Aniołach - Aniołowie gdyby mogli toby nam dwóch rzeczy zazdrościli - Komunii Świętej i cierpienia. data: 2011.02.02 autor: haniaf | | Właśnie podłączyłam się struną do gotującego się rosołu, tylko że tej struny to przecinać nie będę bo i rosół korzysta i ja, gdy go zjem :) data: 2011.02.02 autor: marta | | Hanno z Torunia: keine Rose ohne dornen... róża to miłość a kolce cierpienie - to trzeba wewnętrznie zintegrować! Prostota ludowej mądrości daje nam czasem wspaniałe wskazówki:-))) data: 2011.02.02 autor: D. | | Jagodo, absolutnie się z Tobą nie zgodzę, że cierpienie przyspiesza rozwój. Owszem jest ono drogą rozwoju, ale na pewno nie tą najlepszą. Powiesz swojemu dziecku: "Synu, musisz cierpieć żeby odkryć mądrość i prawdę?". Są dwie drogi rozwoju, jedna przez cierpienie, druga poprzez miłość. Twój wybór którą idziesz. Wystarczy wyjść z domu żeby zorientować się jak wiele bólu i cierpienia jest w ludziach. Wręcz wiele osób jest przekonanych, że życie jest cierpieniem i nic tego nie zmieni. Dlaczego mają w sobie takie przekonania? Polacy mają szczególne ciągoty do dramatyzmu i schematu pokutnika. Tymczasem o wiele wspanialsze jest życie wypełnione miłością. Każdy ma miłość w sobie i tak naprawdę każdy do niej dąży i jej pragnie. Czy dziecko otoczone miłością i akceptacją będzie głupsze i gorsze od dziecka, które jest bite i poniżane przez otoczenie? Być może te dzieci będą takie same, a bardzo prawdopodobne jest, że schematy zdobyte w dzieciństwie przekażą dalej. Czy nie lepiej jest wybrać ścieżkę wypełnioną światłem i miłością niż ciemnością i bólem? To już wybór każdej osoby, ale wyboru tego można dokonać znając wszystkie opcje. data: 2011.02.02 autor: Hania z Torunia | | Wtam, Pani Aniu bardzo dziekuję za odpowiedź. Przez ostatnie kilka tygodni rzeczywiście trochę się stresowałam w związku z tym że Kuba od września idzie do przedszkola a ja do pracy-trzeba było podjąć pewne decyzje. Przez jakiś czas odpuściłam też rytuały, do których wróciłam gdy tylko odebrałam wyniki badań. Byłam u lekarza i mam zwiększoną dawkę leku. Na razie czuję się lepiej. Będę obserwować co dalej, mam nadzieję że hormony wrócą do normy. Marzeno z Gdyni u mnie problem z miesiączkami jest trochę innej natury- częściej niż powinny być, nieregularne i wydłużające się i z tego co obserwuję to sytuacja się pogarsza w raz ze wzrostem TSH. Serdecznie pozdrawiam :)) data: 2011.02.02 autor: Asia z D.G. | | Aniele Boży Stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój... To słowa modlitwy,które pamiętam. W moim dalekim dzieciństwie każde dziecko otrzymywało obrazek przedstawiajacy jego Anioła Stróża, jako pamiątkę chrztu. Obrazek wisiał nad łóżeczkiem dziecka . A starsze dzieci wieczorem zwracały się Niego prosząc o opiekę nad soba, a także o zdrowie rodziców, dziadków itd.
Tak było od pokolen... data: 2011.02.02 autor: E.Kam. | | Haniu, dla jasności, nie uważam, żeby praca z Aniołami była czymś zdrożnym, wręcz przeciwnie, mam "Świetlistą siłę Aniołów" i sięgam do nich wtedy, kiedy czuję potrzebę. Nie jestem też zwolenniczką "nieświadomości procesów":)) To, że nie chcę kontrolować, co w czyim życiu zmieniło się, bo coś tam komuś np. powiedziałam czy zrobiłam, jest raczej daniem wolności tej osobie. W moich postach chodziło mi o dwie kwestie: po pierwsze, z duchowością jest podobnie jak z gotowaniem, czyli nie ma cudu bez trudu. To codzienna praca ze sobą, codziennie przebłysk nowej myśli, pokonanie egola w jakimś drobiazgu, uświadomienie itd., dlatego pisałam o tym, że świadomość jest naszym najważniejszym narzędziem. Przyspieszenie następuje, kiedy schodzimy do podziemi, kiedy cierpimy i w tym cierpieniu rodzi się coś nowego, ta słynna "perła mądrości". I dopiero, kiedy przerobimy problem i zaczynamy znowu iść do góry, widzimy, jaki kawał drogi przeszliśmy i w których miejscach Anioły nas przeniosły, bo zabrakło siły:)) Tej doliny nie przeskoczymy np. odcinając mieczem negatywne wpływy, bo życie i tak nas potem zawróci do tego, co powinniśmy dogłębnie przemyśleć i zrozumieć. I teraz po drugie - zareagowałam na Twój post, ponieważ dostrzegłam pewne niebezpieczeństwo sposobu pracy z Aniołami, o którym piszesz. Pracując z Aniołami możemy wykonywać pewne rytuały, wizualizować sobie wiele rzeczy, to wszystko jest bardzo piękne i pomocne. Ale zupełnie inną kwestią jest wykonywanie takich zabiegów na innych osobach, a już zupełnie niewłaściwe jest robienie tego ludziom, którzy o to nie prosili, i nawet nie wiedzą, że coś takiego się dokonuje. Zauważ - to jest ingerowanie w ich rozwój. Moim zdaniem to zahacza o pychę - JA rozstrzygam, co dla kogo jest właściwe, co ktoś powinien oczyścić, odciąć czy co tam zrobić. To samo dotyczy modlitwy. Jedną sprawą jest prosić o błogosławieństwa, a inną o konkretne rozwiązania dla kogoś - bo nie wiemy, co dla kogoś jest najlepszą drogą. Rozumiem Twoją fascynację, to jest twórcze poszukiwanie własnych ścieżek i to jest dobre. Moją intencją było tylko zasyganalizowanie Ci, że na tych ścieżkach czyhają pewne niebezpieczeństwa. Czyli znów równowaga... Pozdrawiam Cię serdecznie data: 2011.02.02 autor: Jagoda | | Chciałabym podzielić się filmem z nieco innej beczki http://www.ted.com/talks/dale_dougherty_we_are_makers.html oraz polecić stronę TED.com, na której jest mnóstwo krótkich filmików, prezentujących wypowiedzi ludzi reprezentujących chyba wszystkie dziedziny życia. Dla mnie jest to strona pełna nieskończonej inspiracji. W tym jednym konkretnym filmiku pan Dale Dougherty mówi o tworzeniu. To co mnie najbardziej urzekło, to człowiek, który stworzył skuter napędzany wkrętarką oraz facet, który zrobił samochód ze śpiewającym sashimi. Twórczość, inspiracje i pasja jest tym, co powoduje radość w ludziach, uczucie spełnienia. Czasem po prostu trzeba odłożyć na bok rozmyślania i po prostu coś zrobić, wyjść ze swojej strefy komfortu. Jeśli ludzie ciągle trzymaliby się utartych schematów, gdzie bylibyśmy teraz? data: 2011.02.02 autor: Hania z Torunia | | ..w mojej "bajce";) w naturze naszej leży dobro i współczucie..głupie rzeczy robi się po prostu z niewiedzy a i ktoś taki jak diabeł..istnieć by nie mógł..ponieważ zło musiałoby szybko zniszczyć samo siebie..a i absolutu w postaci boga stwórcy nie widać ...bo co istnieje zawsze i wszędzie..i gdzie jest gdy potrzeba..?absolut..może przestrzeń..??:)po prostu sami kierujemy swoim umysłem,który to wytwarza nam nasze tu i teraz?:)choć każdy ma swoj własny "film" własną drogę..należy sądze pamietać,że na końcu tej drogi pozostajemy nadzy,sami i niczego prócz własnego umysłu-wytrenowanego lub z neurozami -zabrać już nie zabierzemy:) data: 2011.02.02 autor: Dakini | | Jagodo, już pomijając kwestie energetyczne, zadziwiające jest dla mnie Twoje podejście do modlitwy. Pamiętam jak byłam małym dzieckiem i modliłam się za mamę, tatę, siostrę, wszystkich bliskich, a jak oglądałam Animal Planet to nawet za wszystkie zwierzęta na ziemi. W kościele nigdy nie słyszałam żeby ksiądz zabraniał się modlić i prosić Boga o błogosławieństwa. Codziennie pracuję nad tym żeby strach nie był moim doradcą w życiu i proszę o życie wolne od strachu. Rozumiem, że na tym forum jest wiele osób, które miały złe doświadczenia z różnymi przejawami duchowości (a przy okazji, nauka i praktykowanie reiki jest zabronione przez kościół katolicki), kwestia tylko czy wszystko z nią związane jest złe. Piszesz, że jesteśmy dziełem Boga, też w to wierzę i uważam, że wszystko co nas otacza też jest jego dziełem. Wiem również, że nieświadomość pewnych procesów w życiu, którą opisałaś nie jest moją drogą w życiu. Pozdrawiam. data: 2011.02.02 autor: Hania z Torunia | | Haniu, w anielskie zadania nie wchodzę, bo to nie moje kompetencje:)) Pewnie to wszystko jest tak urządzone, żeby nas wspierało i prowadziło. Do tych spraw trzeba podchodzić z ogromną pokorą, bo z jakiegoś powodu nie wiemy, i nie wiemy też, czy ci, co mówią, że wiedzą, wiedzą naprawdę, co wiedzą, ani skąd ich wiedza pochodzi. Dlatego mam wrażenie, że bardziej powinniśmy się skupiać na tym, by promieniować energią, wybarwiać się wszystkimi kolorami, wysycać nimi swoje życie, a dalej to samo płynie i nawet nie musimy wiedzieć, w jaki sposób, jakimi kanałami. Wtedy dary, które otrzymujemy, w naturalny sposób wplatają się w nurt życia. Polecając taki zabieg energetyczny na czyimś dziecku chcesz mu pomóc, bo Twoim zdaniem ma nieodpowiedzialnych rodziców. Ale to Twoje widzenie, Twoja ocena, nie wiesz, co to dziecko ma przerobić, przeżyć, czego od tych rodziców zaznać. Być może zaburzysz w ten sposób jego ewolucję. Z modlitwą za kogoś też trzeba uważać. Jeśli już to robimy, to zawsze z dodaniem "dla najwyższego dobra tej osoby i wszystkich zainteresowanych, zgodnie z wolą Bożą". Nie wiemy, czym jest to najwyższe dobro, może tym, co w danym momencie nam się wydaje złem. To są niezmiernie delikatne kwestie. Wydaje mi się, że wszystko, czego nam trzeba, mamy w sobie, bo jesteśmy doskonałym dziełem Boga. data: 2011.02.02 autor: Jagoda | | Pani Aniu bardzo dziękuję za dzisiejszą przemiłą rozmowę. Parę słów zamienionych z Panią, przez tel. czy też osobiście zawsze dodawało mi skrzydeł i utwierdzało w przekonaniu, że idę wraz z moją rodziną właściwą drogą. Jeszcze raz wielkie dzięki i całuję mocno razem z Julką i 6-dniowym Antosiem. Jest cudnie. data: 2011.02.01 autor: Magda P-K | | Jagodo, właśnie sęk w tym, że jeśli wysyłasz dobrą energię, a ktoś jej nie chce, to nie przejdzie. Nie ma takiej opcji. A zresztą to to samo jak modlenie się o kogoś, nie ingerujesz we wnętrze tej osoby tylko prosisz o ochronę dla niej. Słowo anioł pochodzi od angelos, które oznacza posłańca Boga. Jeśli modlisz się o coś do Boga, to on pewnie i tak anioła pośle :) Pozdrawiam. data: 2011.02.01 autor: Hania z Torunia | | Uprzejmie informujemy, że w miesiącu styczniu na niektorych produktach została mylnie wydrukowana data. Zamiast okresu przydatności wydrukowano datę produkcji. Termin przydatności tych produktów wynosi rok. Przepraszamy za zamieszanie. data: 2011.02.01 autor: Sklepik | | Dzięki dziewczyny, rozjaśniło mi się tu i ówdzie, Jagodo chylę czoła. Myślę że dobrze jest jednak być wiernym jednemu Mistrzowi, wybrać Go rozważnie i poznać dogłębnie naukę. To nie powoduje zamętu i powstawania dziwnych hybryd. Jakiś czas temu miewałam napady w stylu troszkę Temeli w kuchni, albo Cyran czy Hildegardy. Zawsze kończyło się to kłopotami w jelitkowie. Z duszą pewnie jest podobnie, wole nie kombinować, za wysoka cena. W kwestiach duchowych moje stanowisko jest jasne - Jezus, w kwestiach kulinarno-zdrowotnych - ciekawe kto zgadnie?? : ))
Wracam do moich Potomków, bo posną mi bez kołysanki
dobranocek data: 2011.02.01 autor: haniaf | | O Jagodo, super post! Haniuf też masz rację moim zdaniem, szczególnie twoja uwaga o tym co wzywamy i skąd-nie wiemy. Nie kwestionuję istnienia potężnego świata poza nami ale nie sądzę aby można było bawić się w ten sposób. A koszmarne, męczące sny są skutkiem źle pracującej śledziony i wątroby, jeżeli Haniu one minęły to może wzmocniłaś te narządy PP-owym jedzeniem a nie przy pomocy archaniołów, sic! data: 2011.02.01 autor: szyszka | | Witam.Haniu co do reiki to słuszne twoje spostrzeżenia i na pewno przyjdzie czas, że spotkasz swojego mistrza.Popieram także zdrowo- rozsądkowe podejście Haniaf A co do reszty niepokojów Haniaf to...o 2012r Pani Ania na forum pisała,że największą katastrofą tego roku będą mistrzostwa piłki nożnej w Polsce,co i ja potwierdzam posiłkując się spostrzeżeniami mojego męża który dogląda oświetlenia budowanych na tę okoliczność autostrad...Magda Kaspianowa poleciła linka do strony ale nie miała czasu jej naprzód przeczytać. Popko uwiódł ją "iskrami radości" i obietnicą sukcesu i zbawienia za życia...."Niebiańska Przepowiednia" to książka bardzo niewinna w porównaniu z rewolucją jaką może przynieść lektura De Mello w życiu tych co Go czytają i rozumieją co przeczytali...Co do Buddy, Aniołów i przewodników duchowych którymi są także kapłani Kościoła Rzymsko -Katolickiego, to najważniejszy jest problem w owej "niepodważalnej i jedynej słuszności" I tam własnie diabeł macza łapy po same łokcie. I dotyczy to każdego kościoła. Co do pani Doreen Virtue to trzeba przyznać, że ma lekkie pióro, miłą powierzchowność i dobrego wizażyste. No i krótkie nazwisko, to nie to, co Kunzang Pema Namgyal 9 Gangten Tulku Rinpocze. Też był bardzo przystojny.Chyle głowe przed ich mądroscią i otwieram na nią serce tak samo jak na nauki Jezusa Chrystusa. Haniaf kolory i światło mają także zastosowanie w kościele, przyjrzyj się dobrze.Także gesty o których znaczeniu ludzie niewiele wiedzą .Pozdrawiam. data: 2011.02.01 autor: ostróżka | | PROSZĘ NAPISZCIE MI DOBRY PRZEPIS NA IMBIRÓWKĘ .Dziękuję data: 2011.02.01 autor: Teresa.S | | Haniu z Torunia, w Twoim ostatnim poście jest pułapka - otóż nie wolno "majstrować" przy energii innych osób bez ich zgody, nawet z najlepszą intencją. To dziecko jest sprawą jego rodziców, ono do nich przyszło i przy nich ma się uczyć życia, oni są za nie odpowiedzialni. Żadnym ciotkom, babciom ani wujkom nie wolno w to ingerować. Nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła, gdybym się dowiedziała, że ktoś wykonywał jakiekolwiek tego typu zabiegi na moim dziecku, nawet gdyby teoretycznie mogło mu to pomóc. Tego po prostu robić nie wolno. Wierzę w siłę Aniołów, w to, że są światy - niepojęte i zamknięte na razie przed naszymi oczyma, ale zadaję sobie to samo pytanie, co Ostróżka - nikt z nas nie wie, co jest po drugiej stronie. Dlatego traktuję te potęgi z dużym szacunkiem, ale staram się wykorzystywać te narzędzia, które są nam dane, bez zaglądania Panu Bogu do rękawa. Przekonałam się ostatnio na własnej skórze, że nasze doświadczanie musi harmonizować z przyswajaną wiedzą, te procesy się muszą w pewnym momencie zacząć równoważyć. To, z czym możemy i powinniśmy pracować, to nasza świadomość. To od niej zależy, czy coś się do nas przyssie, co nam się przytrafi, czy się komuś podłożymy, komu zaufamy, w jaką wiedzę wejdziemy. Dostajemy to, na co dajemy sobie przyzwolenie. Anioły pokazują nam pewne aspekty nas samych i to jest ogromne błogosławieństwo i łaska. To lustro, w którym widzimy siebie pięknych i doskonałych, bo takimi jesteśmy, ale również pokazują to, co musimy "przerobić". Perły mądrości leżą na dnie, nie na szczytach. Dlaczego mamy negatywne połączenia z innymi ludźmi? Dlatego, że nasze wibracje obniżyły się na tyle, że mogło się podczepić coś negatywnego. Tak więc naprawić to możemy raczej przez podnoszenia własnej wibracji niż przez jednorazowe "zabiegi". Odcięcie powoduje pustkę (a życie nie znosi pustki) - co w nią wchodzi? Prawdopodobnie to samo, co odcięliśmy. Czyli nie zewnętrze jest powodem naszych problemów, ale tylko i wyłącznie to, co nosimy w sobie. Pozdrawiam data: 2011.02.01 autor: Jagoda | | Pani Aniu, to już ostatni post w tym temacie żeby nie przeciągać, uważam, że jest to bardzo ważna sprawa. Żadne dzieci nie powinny cierpieć z powodu nieokiełznanej ciekawości swoich rodziców. Haniuf, jeśli się zdecydujesz na mały eksperyment, prawdopodobnie jesteś w stanie pomóc temu dziecku. Wyobraź sobie, że otacza je światło. Doreen podaje sposób na potrójną ochronę: otoczenie białym światłem, które osłania, zielonym, które uzdrawia i purpurowym, które odbija wszystkie niskie wibracje. Ponadto możesz również wyobrazić sobie, że dziecko jest otoczone kręgiem śpiewających aniołów. W sytuacjach, gdy śniły mi się koszmary, to zawsze pomagało, nawet do takiego stopnia, że już nie zdarzają mi się przerażające sny. Posługiwanie się światłem to bardzo fajna i skuteczna metoda. Kolor światła tak naprawdę może być dowolny, czasami warto zastosować taki kolor, jaki podpowiada intuicja, a czasami wszystkie na raz - kolor tęczowy. A na marginesie, reiki nie jest złe samo w sobie, może być po prostu źle używane przez niewłaściwe lub zagubione osoby. Sama chciałam zrobić inicjację reiki, ale gdy dowiedziałam się, że mistrz, który miałby mnie inicjować jest uzależniony od różnych substancji, zrezygnowałam. Osoba, która ma brudną energię nie może prawidłowo przekazać znaków reiki ani energii uzdrawiającej. To tyle w temacie. Pozdrawiam :) data: 2011.02.01 autor: Hania z Torunia | | "wylądowała u księdza" to współczuję..znam efekty takiego lądowania,mogą być nieciekawe..Czytałam i słyszałam o takich przypadkach. data: 2011.02.01 autor: nowa | | Ufff, to mi spadło z serca. Swego czasu miałam paskudne doświadczenia po Silvie (rodzice zafundowali mi to jako nastolatce cobym w życiu dała sobie radę - zgroza), wujek po reiki siedzi w sekcie- zostawił rodzinę, bliska koleżanka tak przekazywała aż coś jej sie przyczepiło i wylądowała u księdza, nie nauczona przekazuje dalej a jej dzieci wrzeszcą po nocach bez widocznych przyczyn (na ostanim sylwestrze bawiliśmy się razem i spaliśmy pod jednym dachem - i o 4 to dzieciątko zaczęło tak wrzeszczeć że skóra cierpła, a jest fanką reiki, ustawień hellingera itp, pochłania Coelho - jego filozofia to jej filozofia. Jestem zatem wyczulona okrutnie bo pełno tego badziewia wokół. Danonki też niby takie dobre dla naszych dzieci...no po prostu trzeba być trzeźwym. Również pozdrawiam serdecznie data: 2011.02.01 autor: haniaf | | KamiloK oraz E.Kam , dziękuję bardzo za porady . Pozdrawiam serdecznie . Pani Aniu to forum jest wspaniałe. data: 2011.02.01 autor: Ola | | haniuf, rozumiem w zupełności twoje stanowisko i jest ono jak najbardziej zdrowe. Ja też trzymałam się zawsze z daleka od wszystkich tematów o wywoływaniu duchów, dziwnych rytuałów, nawet kiedyś przestraszyłam się kart tarota. Jednakże po przejściu na pp i przeczytaniu kilku polecanych tutaj książek (Przebudzenie, Niebiańska Przepowiednia, Tajemnica Shambali)oraz kilku kolejnych , które wpadły mi w ręce(Niebiańska wizja, 13 rozpraw o tai-chi chuan, 2 część źródeł wiecznej młodości, Rozmowy z Bogiem), trafiłam na temat aniołów i przewodników duchowych. Wciągnęło mnie to zupełnie i czuję, że jest to dla mnie dobra droga. Każdy ocenia wedle własnej intuicji i własnej świadomości. Podobnie jak Doreen, nie namawiam nikogo do interesowania się i pracy z aniołami. Gdy ktoś ma do mnie pytania na ten temat, odpowiadam. Nie jest to tajemna wiedza ani jakaś spaczona. To o co głównie chodzi, to miłość. Mam porównanie do innych guru duchowych, którzy ciągną pieniądze od swoich wyznawców i próbują ich od siebie uzależnić. Doreen Virtue nie robi takich rzeczy, daje ludziom kompletne podręczniki i kompletną wiedzę, jak mogą sami pracować ze swoimi aniołami i przewodnikami. Przestrzega również przed bioenergoterapeutami, reikowcami i innymi ludźmi zajmującymi się ezoteryką, w których obecności czujemy się nieswojo lub którzy próbują nakłonić do czegoś wbrew naszej woli. Ważne jest tylko żeby nie oceniać na ślepo i nie wydawać osądu na temat, którego się nie zna. Pozdrawiam serdecznie. data: 2011.02.01 autor: Hania z Torunia | | Prymulka dziekuję _____ Powtórzę swój wcześniejszy post_______________Witam :)Gotuję , gotuję , gotuję i nam smakuje :) Mojemu maleńkiemu Synkowi (8mcy) , mojemu mężowi i mnie :) Zaczęłam od przepisów , powoli zaznajamiam się z teorią. Pewnie w książkach znajdę informacje dlaczego jest mi czasem zimno nawet przy 30 stopniach na dworze. Ale jestem ciekawa jak mogę pomóc memu mężowi wyjść z alergii i czy jest możliwość pozbycia się przez niego tłuszczaków. Od naszego bioenergoterapeuty wiemy skąd się wzięły ale nie wiemy czy i jak można ich się pozbyć ? Za jakiś czas zobaczymy , może razem z alergią ( prawie na wszystko) znikną i tłuszczaki :) PS. Moje dziecko pod koniec września chorowało na wirusowe zapalnie oskrzeli/płuc ( lekarze i tak mówili wirus ) i od tego czasu moje dziecko szczęśliwie zdrowe jest i będzie. Dziękuję Pani Aniu za podzielenie się wiedzą w tych cudownych książkach PS2 Cieszę się że coraz więcej moich znajomych zaczyna gotować w PP :) data: 2011.02.01 autor: Calineczkazbajki | | Ostróżko, i ja chyba jakims rurociagiem przyciągnęłam Panią na forum, jak tu nie wierzyć w siłe przyciągania? A i Doreemn Virtue ostatnio widziałam w filmie. Dla znających angielski na youtube "You can heal your life" z cała plejadą: Louis Hay, Wayne Dyer, Doreen Virtue...cudowny film! data: 2011.02.01 autor: KamilaK | | Ostróżko, zacytuję to zdanie z Twojej wypowiedzi "Oby tylko po śmierci nie okazało się że jest inaczej, o co innego chodziło i w innym kierunku trzeba było patrzec niż różne świątobliwości kazały"
Zaglądam na to forum i nadal nie rozumiem - pada tyle słów o tym by nie kombinować, żeby wszystko jak najprościej, że to co nam potrzebne mamy w zasięgu ręki, w najbliższym sklepiku itp, że nasza kuchnia pp jest przerobiona na polskie tradycje. A jeśli chodzi o duchowość to jakieś kombinacje, praca z
aniołami, przewodnikami duchowymi, poziomy świadomości, budda, lektury new age nie wspomnę już o słynnym 2012, ogółem dla mnie włażenie tam gdzie tak do końca nie wiemy co jest i co za tym stoi. Brrr. Ja proponuję ostrożność i jeszcze raz ostrożność, jak z doprawianiem kartoflanki - bo wiemy z grubsza w jaką imprezę wpakowała sie Magda Kaspianowa, - link podała do strony, lepiej nie zaglądać bo aż mnie zmroziło. I przepadała gdzieś. Ja zacytuję tylko Jezusa - "na Tobie zbuduję mój kościół a bramy piekielne go nie przemogą". Nie mówię, że wszystko jest pułapką ale, że nie możemy mieć pewności, może nią być. Wiem jaki jest kościół, mam trzeźwy osąd, ale na prawdę są również świetni księża, książki i przede wszystkim wiemy dokąd idziemy. NIe chcę nawracać ale siedzieć cicho nie będę, nie mogę. Za fajne jesteście. Mam nadzieję że anioły z którymi pracujecie to nie te upadłe. One kochają oszukiwać człowieka i wplątywać w świat iluzji, pozory dobra. Znam jedna panią, która przekazywała, odcinała i naprawiała z czymś tam współpracując - smutna historia. Teraz pewnie dostane po łbie : )) data: 2011.02.01 autor: haniaf | | Witam wszystkich! Kuchnię pp odkryłam (i nadal odkrywam:) powtarzając sobie przywołane przez Marysię słowa "nie ma cudu bez trudu"), ok. miesiąca temu. Żałuję, że dopiero teraz. Jak myślicie, czy zimą, a także teraz - w dojo, dozwolone są gotowane bądź pieczone jabłka z przyprawami. Moja rodzina, zwłaszcza dzieci (1,5 roku i 3 latka)je bardzo lubi? data: 2011.02.01 autor: Dardanele | | Witajcie!A propos postu Beti.U mojego 3latka zauważyłam zmiany które przypominają objawy skórne AZS.Wnętrza dłoni wyglądają jak pergamin-suche,pomarszczone,mocno zaczerwienione.Świąd dokucza szczególnie mocno wieczorem i nocą.Całe uda są obsypane krostkami podskórnymi.W zgięciach pod kolankami-mocne zaczerwieniami,pęknięć jeszcze nie ma.Nigdy wcześniej nie zauważyłam takich zmian.Synek nie jest alergikiem-nic o tym nie wiem...Wiem że zima,za chwilę wiosna i ciało serwuje różne niespodzianki, ale żeby az tak? Trzymam dyscyplinę w jedzeniu małego i moim.Mój błąd to kawałek toru urodzinowego zjedzony przez małego tydzień temu.Nie wiem co o tym myśleć.Co sądzicie dziewczyny?
Pozdrawiam data: 2011.02.01 autor: Poznanianka z Kujaw | | Calineczko, nie wiem, jak Twojemu synkowi, ale moim dzieciaczkom najlepiej służy cielęcina, indyka stosuję raz w tygodniu (zgodnie z zaleceniami przeczytanymi na forum). Rosną jak na drożdżach :-) Po króliku, kurczaku i kaczce (wszystko z przydomowego podwórka, więc ekologiczne) najmłodsze czuło się źle (roczek), 5-letnie straciło apetyt, a najstarsze (8 lat) pałaszowało ze smakiem. Przepiórki nie testowaliśmy, ale skoro jest w smaku ostrym, to trzeba moim zdaniem sporadycznie (jak indyka). A nogę z indora można pokroić :-)Kawałek do zupy synka, a reszta do rosołu dla mamy i taty. data: 2011.02.01 autor: Prymulka | | Pani Ostróżko! Nie znamy się, ale jak się przeczyta wszystkie Pani posty na forum, to jakby się Panią widywało na tej samej ulicy :-) Więc nie znamy się, ale ostatnio często myślałam o Pani i pytałam siebie, dlaczego Pani zamilkła? Może i jakaś "rurka" pobiegła ode mnie do Ostróżki, skoro oto jest :-D Pozdrawiam serdecznie i słonecznie (witamina D!!! na buzię). Brakowało mi Pani wpisów... data: 2011.02.01 autor: Prymulka | | Ostróżko, zdaj się na swoją intuicję. Nie rób nic na siłę, bo efekt będzie odwrotny. Po prostu usiądź wygodnie, zrelaksuj się i pomyśl o tym co chcesz zrobić, np. przywołać Michała. Doreen Virtue opisuje różne doznania ludzi, jedni mają wrażenie jego obecności, inni mają gęsią skórkę, czują ciepło na skórze lub zmianę ciśnienia powietrza w pomieszczeniu, jeszcze inni mają jakiś intuicyjny obraz w głowie. Każdy to odczuwa inaczej. Jeśli wolisz przecinać struny sekatorem lub czymkolwiek innym, to ok. Ważne żebyś czuła się z tym komfortowo. Nie ważne jak, ważne żeby zadziałało. Zadaniem Michała na Ziemi jest wykorzenianie i usuwanie strachu, jego aura jet purpurowa, a on sam sprawia wrażenie kogoś wielkiego. Ponadto wszystkie archanioły mają możliwość przebywania w wielu miejscach na raz, nie ogranicza ich ani przestrzeń, ani czas, więc można ich wzywać bez obawy, że odciąga się ich od spraw ważniejszych. Jest jeszcze inny sposób na oczyszczanie się ze strun, nieco łagodniejszy. Przyzywa się archanioła Rafała, który spryskuje nas pianą rozpuszczającą struny, a następnie piana zmywana jest przez niego zielonym światłem, które jest kolorem aury tego archanioła. W moim przypadku, ten sposób jest skuteczniejszy, ale i tak kluczem do skuteczności jest wiara. Jeśli przeprowadza się oczyszczanie, a jednocześnie nie wierzy, że odniesie ono jakieś skutki, to najprawdopodobniej skutków nie będzie. Chociaż nawet, gdy wątpiłam w swoje możliwości oczyszczania innych ludzi, jakieś skutki były odczuwalne. Ostróżko, nie obawiaj się oddawania kontroli nad sobą aniołom, one ci jej nie mogą i nie chcą odebrać. Nie musisz zawsze wszystkiego robić sama, otwórz się na pomoc, a anioły są właśnie po to żeby nam pomagać. Nikt nie musi cierpieć, ludzie po prostu wybierają cierpienie zamiast szczęścia. Żadna karma ani inne przeznaczenia nie ograniczają naszej wolności. Jedyną osobą, która jest w stanie ograniczyć moją wolność, jestem ja sama. Tyczy się to każdego człowieka. Pozdrawiam ciepło :) data: 2011.02.01 autor: Hania z Torunia | | Muszę jeszcze wspomnieć,że bardzo nieładnie "pachniała" skóra mojej 5letniej Zuzi z AZS ,nawet tuż po kąpieli.Od dwóch tygodni skóra przestała "pachnieć"!.Monika data: 2011.02.01 autor: mama Dawida i Zuzi | | Witam wszystkich serdecznie,
Haniu z Torunia dzięki za posta.Ostróżko wtrącę swoje o Archaniołach.Nie musisz wydawać całej pensji na książki,może zacznij od talii kart archanielskich Pani Doreen bardzo pomocne. I nie kombinuj z wyobrażaniem, tylko poproś a cała reszta się podzieje, zaufaj po prostu.Pozdrawiam. data: 2011.02.01 autor: Edichwedt | | Witam.Ostróżka to ja w niedziele podesłałam swojego Anioła ,aby Cię obudził z letargu,bo trochę smutno na forum bez Ciebie.Serdecznie pozdrawiam. data: 2011.02.01 autor: Erna | | Witam wszystkich serdecznie. Napiszę krótko, bo czasu brak. Rzadko piszę, ale obecna jestem często i ostatnio jakoś utrwala mi się przekonanie, że wszyscy starają się jak ognia unikać kurczaka... Ja, z tego co przeczytałam, zrozumiałam raczej, że kurczak nie tyle, że mnie zabije, ale raczej nie powinien dominować w mojej mięsnej diecie. Mylę się? Teraz mogę już tylko cielęcinę? Z góry przepraszam za niezrozumienie tematu. Latami sympatyzowałam z makrobiotykami, a tam się mięsa nie jada, choć pewna stara książka wymieniła również mięsny odłam, wśród wielu nie-mięsnych. Wiem, że tu się ma bardzo złe zdanie na temat tej kuchni, ale bardzo wiele zawdzięczam makrobiotyce - również zamiłowanie do 5 przemian. Więc jak jest z tym mięsem? Czy nie chodzi przypadkiem o różnorodność i unikanie monosmaków? Pozdrowienia data: 2011.02.01 autor: nelisa | | acha i wiem z kabały że moim Aniołem jest Sealiach.Ale on tylko może zanosić moje prośby do stóp Boga i prosić Go o pomoc.A więc jako w niebie tak i na ziemi bez prośby, protekcji i szefa się nie obejdzie.Ale lepsze to niż te buddyjskie karmapy bo strasznie zawiłe te ich imiona.To nie do pojecia, żeby człek wiedział o co takiemu karmapie chodzi, a nie mógł wymówić i spamiętać szybko jego świątobliwego imienia.Oby tylko po śmierci nie okazało się że jest inaczej, o co innego chodziło i w innym kierunku trzeba było patrzec niż różne świątobliwości kazały. data: 2011.01.31 autor: ostróżka | | Witam wszystkich.Na PP jestem z dziećmi od siedmiu tygodni.Dawid 12 lat choruje na stwardnienie guzowate,padaczka,guzki Pringla na twarzy zaczerwienione i guzki w wielu narządach.W ciągu siedmiu tygodni pp dwa napady padaczkowe(na starym kilka w tygodniu),guzki na twarzy nie są zaognione i nie "rzucają się w oczy".Zuza 5 lat od trzeciego miesiąca AZS ,zyrtek ,sterydy doustnie od trzech lat,a skóra i tak w bardzo złym stanie.Dzięki pp od trzech tygodni nie dostaje żadnych leków(o zgrozo a kiedyś modliłam się żeby w końcu znależli taki lek by moje dziecko nie cierpiało z powodu azs).Skóra jest bardzo sucha ,dłonie i nogi od kolan w dół często drapie do krwi,na policzkach porobiły się zaognienia z ropną wydzieliną,na czole też ropne strupki.Wierzę w to że w ten sposób moja córka oczyszcza się ze śluzu.Bardzo dziękuję P.Ciesielskiej za wiedzę zawartą w książkach i za forum skarbnice wiedzy.Monika data: 2011.01.31 autor: mama Dawida i Zuzi | | Nie mam już czasu więc przejrzałam tylko 38 stron google i nie znalazłam nic w języku polskim o pani Virtue. Na jej książki potrzeba całej pensji mojej . Np. o Łazariewie albo Tolle jest dużo po polsku i są fragmenty więc mozna się zorientować o czym mądry człowiek pisze i czy to dla nas teraz, czy należy zostawic na póżniej.A moze ktoś ma jakiegos linka ciekawego.Wiem z doswiadczenia ,że jak coś interesuje to zaraz coś się znajduje. Jak zaczęłam czytać stronki buddystów, to za kilka dni napisał do mnie mejla znajomy i pochwalił się że przyjął tzw. schronienie -Phowa.No i co? . Napewno się okaże, że na którymś rogu ulicy spotkam specjaliste od pani Doreen, co ma całą jej bibliotekę tylko cierpliwości. data: 2011.01.31 autor: ostróżka | | Witam forum. Haniu z Torunia dzięki za posta o tych energetycznych strunach. Właśnie pojęłam iż mój stan zdrowia wskazuje, że do mnie podpięta jest spora instalacja wodociągowa zasilająca hojnie całe moje otoczenie. Głównie zawodowe.Niech im idzie na zdrowie.Ale już koniec tego dobrego.Zanim zaopatrzę się w książkę chciała bym ten sposób wypróbować. Piszesz że nie trzeba nic robić tylko poprosić archanioła Michała o przecięcie.Piszesz też że menagerowi zakręciło się w głowie po zabiegu. A więc potrzebne są jakieś zabiegi, na czym polegają: czy na wyobrażeniu sobie osób, sytuacji, a może postaci archanioła z mieczem.Ja nie mogę sobie wyobrażać postaci archanioła, bo nie wiem jak powinien wyglądac, miecz też jest mi jakiś daleki, wolała bym taki duży ogrodowy sekator albo obcęgi. Wtedy czuła bym że biorę w tym udział, tak całkiem zdawać się na archanioły nie chcę bo wiadomo komu najlepiej Bozie różne pomagają, tym co sami też coś z siebie dają. Czy trzeba wprowadzać się w jakieś specjalne stany wyciszenia czy stany alfa?Proszę Cię o odpowiedz bo mimo pozorów zapytuję poważnie.Myślałam że wieczorna kartoflanka wystarczy ale od jakiegoś czasu nawet nie chce mi się jej ugotować.Tak czuję jakby było mnie wszędzie pełno a jednocześnie jakbym znikała i prawie mi na tym nie zależy,żeby do P.Ani zadzwonić to mi się przypomina tylko w niedziele.Zresztą co będę kobiecie zawracać głowę. Ale chyba cosik się zmienia bo piszę .Moze jakiś aniołek obok się przewinął i leciutko mnie tyrpnął.Pozdrawiam. data: 2011.01.31 autor: ostróżka | | Witam
Czy jest wskazane gotowanie zupek dla dziecka 8 miesięcznego na przepiórce ? ( wiem, ze to ostry smak). Bo w najbliższych sklepach mają albo kotlety z cielęciny bez kości ,albo kotlety z piersi indyka , albo nogę indyka ( trochę za duża jak na zupę dla dziecka) i ostatnio zauważyłam przepiórki ! No nie mam na czym gotować zupek dla dziecka , bo na kurczaku nie będę. data: 2011.01.31 autor: Calineczkazbajki | | Ewo, najlepiej zacząć od "Uzdrawiania z Aniołami", która jest wprowadzeniem w temat. Ja od niej zaczynałam, a następne dokupowałam w tempie i kolejności w jakiej wpadały mi w ręce. Poza tym w każdą środę o 22.00 Doreen Virtue ma godzinny program w radiu Hay House (w języku angielskim), polecam. Ewo, nie musisz czekać na odpowiedni moment żeby prosić o pomoc, zrób to od razu. Możesz poprosić swoje anioły stróże o pomoc w poradzeniu sobie z emocjami. Anioły stróże są zawsze przy nas i zawsze chcą nam pomagać, ale nie mogą sprzeciwić się naszym decyzjom. Mamy wolną wolę i anioły muszą ją szanować. Dlatego często nie są w stanie nam pomóc, gdyż nie dajemy im przyzwolenia. Proszenie ich o pomoc w każdej trudnej, małej czy dużej sytuacji, to właśnie takie przyzwolenie. Pozdrawiam. data: 2011.01.31 autor: Hania z Torunia | | Haniu, bardzo pomocny post.Mnie szczególnie pomocny bo ludzie z którymi ( mimo wrzasku intuicji) utrzymywałam długie lata więź emocjonalną zrobili mi straszną krzywdę. Motorem była chorobliwa zawiść. Dziękuję. Jak trochę uspokoję zdruzgotane emocje to poproszę o pomoc Archanioła :)
Chciałabym przeczytać książki Pani Virtu. Nie wiem jednak od czego zacząc lekturę - jest ich całe mnóstwo. Od której zacząć ? data: 2011.01.31 autor: Ewa | | Witam wszystkich :) Chciałabym podzielić się bardzo ciekawym sposobem na pracę z emocjami i poprawieniem własnego stanu energetycznego, który znalazłam w książkach dr Doreen Virtue - autorki licznych książek opisujących anioły i pracę z nimi. Metoda ta idealnie mi się połączyła z zagadnieniami energetycznymi przedstawionymi w książce "Niebiańska przepowiednia" i "Tajemnica Shambali". Pani Virtue opisuje w swoich książkach metodę odcinania strun energetycznych, które łączą nas z osobami w naszym otoczeniu, a nawet przedmiotami, które boimy się stracić. Struna taka wygląda jak rurka chirurgiczna, poprzez którą nasza wewnętrzna energia jest przesyłana do innej osoby. Często takie struny powstają, gdy się o kogoś martwimy, boimy lub gdy łączą nas z daną osobą inne silne emocje. Takie struny mają zawsze negatywne działanie. Aby się ich pozbyć, należy wezwać archanioła Michała, który zawsze ma miecz. Wystarczy tylko pomyśleć jego imię, nie trzeba go wypowiadać na głos i poprosić go, aby przeciął wszystkie eteryczne struny, które wyciągają z nas energię i witalność. Wypróbowałam tę metodę wiele razy na sobie i innych osobach, część z nich była świadoma tego zabiegu, część nie. Wszyscy jednak odczuli niemal natychmiastową ulgę, jakby z ich barków zdjęty został jakiś duży ciężar. Jeden z moich znajomych, od kiedy zaczął stosować tę metodę zauważył ogromną poprawę swoich wyników w pracy i życiu osobistym. Gdy moja siostra odcina woje struny, od razu poprawia jej się humor i wracają jej siły (siostra lubi się zamartwiać na zapas i wkurzać, gdy pojawiają się w jej życiu jakieś trudności). Kilka dni temu, gdy odcinałam struny pewnemu menagerowi, który pracuje w dużej korporacji i ma wiele obowiązków, człowiek ten powiedział mi, że nagle poczuł się dużo lżej, a gdy otworzył oczy "po zabiegu" powiedział, że zakręciło mu się przez chwilę w głowie. Doreen Virtue podaje o wiele więcej przykładów na pozytywne efekty odcinania strun. Wiele osób dzięki temu poradziło sobie z bardzo uporczywymi problemami, których wcześniej w żaden sposób nie mogli rozwiązać. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jest to narzędzie, którym może posługiwać się każdy. Nie trzeba kontaktować się z żadnym bioenergoterapeutą ani innym szarlatanem, który weźmie pieniądze za bardzo wątpliwe efekty. Pani Virtue podaje mnóstwo innych przydatnych metod na oczyszczanie, manifestowanie itp. w swoich książkach. Opisuje też pracę z aniołami i przewodnikami. Jest to pierwsza osoba, która zajmuje się ezoteryką, która wzbudziła moje zaufanie. Może komuś z was również spodoba się praca z aniołami. Pozdrawiam serdecznie :) data: 2011.01.31 autor: Hania z Torunia | | Olu, piłam dwie łyżki dziennie. Zaznaczam jednka, że wszystko jest sprwa indywidualną i nie zawsze to, co pomoglo jednemu, pomoże komus innemu. Polecam tez EFT - jest o tym mnóstwo w necie oraz medytację. Skoki ciśnienia często są spowodowane stanem emocjonalnym, w sumei, 90% naszych tzw. chorób ma podloże emocjonalne. Kluczem jest wytrwałość, nie wolno skakac z metody na metodę co miesiąc, bo wtedy zdaje sie nic nie działać. Pozdrawiam data: 2011.01.31 autor: KamilaK | | http://www.swiatksiazki.pl/webapp/wcs/stores/servlet/ExtendedProductDisplay?catalogId=10201&storeId=10001&langId=1&productId=153832
POlecam... data: 2011.01.31 autor: AM | | Olu w sprawie nadciśnienia. Chcąc uniknąć leków chemicznych, wiedząć,że cos mi sie poblokowało, poszłam na akupunkturę. Po 10 zabiegach poprawiła sie praca nerek, wątroby i zmniejszyło sie nadciśnienie. Przestała mnie boleć głowa. :} data: 2011.01.31 autor: E. Kam. | | Do tej pory używałam octu jabłkowego nic w Pani publikacji nie znalazam na ten temat,czy mogę prosić o parę słów data: 2011.01.31 autor: | | Witam forum i dziekuję P. Ani za słówko do mnie w swoim poście. Tak, już wiem, że moje nocne sensacje to nie były przyprawy:) ale stres i zmęczenie, najprawdopodobniej. Staram się trochę odpuszczać niektóre sprawy, jak coś nie zdążę to nie...i świat nie zniknie.
Calineczko, ja od jakiegoś czasu też dziękuję, bo mimo przeciwności losu i tak mam za co:)np. mój syn codziennie dzwoni i informuje o kolejnej piątce w indeksie:) a ja dziękuję za to i proszę Jego Anioły o dalszą opiekę i czuwanie nad nim skoro jest aż 400 km od domu.
Filmik na yotube jeszcze nie obejrzałam ale zamierzam.
Pozdrawiam ciepło i słonecznie wszystkich. data: 2011.01.31 autor: enya | | KamiloK , przeczytałam , ze piłaś olej lniany na zbicie ciśnienia ( sam olej czy z pastą serową?), bo czytałam że lepiej się wchłania i jaka dawkę stosowałas , dziękuję ,Pozdrawiam data: 2011.01.31 autor: Ola | | Witam.Również przeczytałam książki pani Korżawskiej i aż miło było czytać zalecenia żywnościowe - jakby była uczennicą pani Ani. Oczywiście nie jest to kuchnia PP, ale ogólne zalecenia zbliżone i bazujące na polskiej tradycji. A ziółka to taka osobista kwestia. Mnie zawsze ciągnęło do ziół, więc wypróbowuje mieszanki i czuję się wspaniale. data: 2011.01.30 autor: Alicja z P. | | PANI ANIU- od tygonia zapoznaję sie z p.książkami są interesujące a jedzonko smaczne bo już próbowałam ,pewnie będę miała dużo pytań ,pozdrawiam. data: 2011.01.30 autor: Teresa S. | | Gapa nie bądź gapa:):) tylko wpisz proszę w wyszukiwarkę słowo "dojo" i masz lekturę na cały wieczór.A tak poza tym gdzie masz książki? Jak nas wszystkich Ciebie też czeka praca nad nimi, nie ma cudu bez trudu:) Pozdrawiam data: 2011.01.30 autor: Marysia | | Pani Aniu, czy to znaczy ze lepiej jest filtrować wodę? Mam zamęt w temacie.
pozdrawiam data: 2011.01.30 autor: Haniaf | | __Mela ___ rodzina mojej koleżanki stosuje już od jakiegoś czasu coś takiego jak surową dietę . Wszyscy czują się świetnie. Jak będę wiedziała coś więcej co napisze. Ja przy takiej diecie czułabym zimno, zimno i zimno.... Uwielbiam ciepłe , gotowane posiłki z energią ,moimi pozytywnymi myślami , myślami zdrowia i miłości dla osób dla których gotuję. Dodatkowo wpisz w google słowo EMOTO, WATER i zobacz co nasze myśli mogą zrobić z wodą a co za tym idzie z innymi płynami. Także podczas gotowania dla ukochanych osób można jeszcze wspomóc procesy zdrowienia. ps. Ile razy dziennie mówicie dziękuję i kocham Cię ? Ja mnóstwooo :) data: 2011.01.30 autor: Calineczkazbajki | | Nie zdazyalam obejrzec tego filmu w calosci, poczulam tylko klimat i powiem tak: kazdy z nas obdarzony jest intuicja i kazdy powinien wedle niej postepowac, co sie tyczy rowniez jedzenia. Melu, nie boj sie, nie pytaj innych o zdanie, tylko rob, co Ci podpowiada intuicja. nawet czyjes wieloletnie doswiadczenie, chocby nei wiem, jak bylo pozytywne, nie powinno byc dla ciebie jedynym drogowskazem. Przepraszam za brak polskich liter, ale moj komputer poszedl sie pasc i korzytsam z mezowskiego bez takowych. data: 2011.01.29 autor: KamilaK | | Anonimie, jesli wyrywasz mnie do tablicy, to miej choc odwage sie podpisac. data: 2011.01.29 autor: KamilaK | | Witajcie Kochani. Wybaczcie zaległości pisaniowe. Miałam ograniczony dostęp do internetu. Na szczęście doskonale sobie radzicie. Marysiu pisz częściej, Twoje posty są bardzo potrzebne. Do tematu wody nie będę się już odnosić, gdyż wszystko już sobie wyjaśniłyście. Basiu z Bristolu, potrawa z jagnięciną może być. Anastazja III, jeżeli Twoje problemy nie ustąpiły, przedzwoń. Marcelo, kruche ciasteczka również OK. Możesz próbować. Sylwio z Dąbrowy Górniczej, opisałaś swoją „nocną przygodę” z kilerką i jesteś zdziwiona? Właśnie tak magicznie ona działa. Pamiętajcie o niej zawsze. Haniu z Torunia – pisz dalej. Sasanko, cytat Chaplina, który wysłałaś nam na Święta, powalił mnie zupełnie. Nadrukowałam stertę i porozdawałam naokoło. Aneto z P., niech córka pilnuje właściwego jedzenia i skupi się na problemie tarczycowym. Nowa, jeżeli wprowadziłaś PP w rodzinne jedzenie, proszę nie bój tego że dzieciaki broją. Pomału zrozumieją że nie szkodzi im imbir, a błędy w żywieniu. Kasiu z P. piszesz, że swędzą Cię nogi, ale nie podajesz żadnych informacji o sobie. Fox_India, jak dziecko? Czy już wydobrzało? Iza_bella, dla dziecka 9,5-miesięcznego zestaw obiadowy marchewka, brokuł, ziemniak bez przypraw z odrobiną masła nie jest dobrym rozwiązaniem. Jest to dla malucha niestrawne. Weź się za gotowanie także dla siebie i męża, bo Twoja melancholia jest pierwszym krokiem do depresji. Dagder, małe dziecko wymusza na rodzicach ustalenie procedur. Bez nich w domu robi się zawierucha. A więc, sen dziecka zawsze o tej samej porze – godzina 20. Przed tym kolacja i kąpiel. Sen zawsze w swoim łóżeczku. Pokój musi być wywietrzony, nie może być ani za ciepło, ani za zimno. Dziecko odpowiednio zabezpieczone przez zmarznięciem – śpiwór, ciepła piżama, skarpetki. Przed snem żadnych ekscesów, intensywnej zabawy, nadmiaru bajek i opowiadań – dziecko musi się wyciszyć. Mama powinna być spokojna – nie nerwowa podczas tego kontaktu. Inaczej dziecko to wyczuje. Rano dziecko wybudzać koło 7, aby o 8 podać pierwszy posiłek. Przestrzegajcie tych na pozór błahych spraw, bo szkoda zdrowia. Na początku dziecko może się buntować; Wy musicie być twardzi. Skorzysta na tym i dziecko, i Wy. Enya, sensacje nocne które opisałaś nigdy nie są spowodowane przyprawami w tych ilościach, które podaję w przepisach. Pomyśl, jaka mogłaby być inna przyczyna. A w ogóle to trzymaj się babo :) Mario, przy problemach z ciśnieniem zbadaj tarczycę. Nasze jedzenie nie jest przyczyną. Grażyno, Mieczysławie i inni, przypominam, że kalafior, brokuły i kapusta to smak ostry, ale jest on równy energii jesieni, czyli energii ściągania i zastojów. Tak też działa na nas energia tych warzyw. Warzywa te, nieodpowiednio przygotowane – bez przypraw są często przyczyną niestrawności, wzdęć. Inaczej zaś działa smak ostry przypraw. To energia kontrolująca funkcje płuc i jelita grubego, rozpraszająca zastoje i pomagająca w trawieniu. Nadmiar tych warzyw (niedoprawionych) może nam zaszkodzić, z kolei nadmiar przypraw ostrych nam nie grozi (liczę oczywiście na Wasz rozsądek :) ) Kaśka, w sprawie problemów skórnych - zadzwoń. Ewik58, Twoje obserwacje dotyczące „kęsków” smaku kwaśnego są bardzo ciekawe i potrzebne. Agnieszko S., jeżeli problemy u dziecka zaczęły się po odstawieniu od piersi, to dlaczego uważasz że nie są one od jedzenia? Ewo S, niektórzy tak mają. Pęcherz „odreagowuje” emocje. Pomóż sobie preparatami ziołowymi, które przepisze lekarz, ale skup się przede wszystkim na swoich skołatanych nerwach. Willow, ja używam i polecam świeże drożdże. Ania C. w sprawie choroby męża, proszę przedzwoń. Malwino, w sprawie dzieciaka również zadzwoń. Gosiu T. z Wrocławia – nie wiem dlaczego pojawiają Ci się brązowe plamki na paznokciach, nic o Tobie nie wiem. Może zadzwoń. Kamilo K., jeżeli Twoje odczucia po zjedzeniu potrawy skończonej na smaku ostrym to wzdęcia, gazy i zaparcia, znaczy że potrawa ta jest może, owszem zrównoważona, ale w naturze wychładzającej. Zwróć na to uwagę. Asiu z D.G. – w sprawie tarczycy – uważaj na emocje, one bardzo szkodzą. Podawanie hormonu nie jest najlepszym rozwiązaniem. Czy próbowałaś aktywizować ją L-tyrozyną? Włącz gimnastykę aktywizującą czakrę gardła. Beti, organizm dziecka nie jest wrażliwy na smak ostry, tylko na niezrównoważone potrawy. Idea, twoje nerki są chore, jesteś osłabiona. Nie szukaj na swój poważny stan rozwiązania na forum, skup się na czytaniu książek i dyscyplinie. Sasanko, uciskaj sobie punkty refleksoterapeutyczne na stopach odpowiadające za oczy. Bardzo to pomaga. AnkaO, jeżeli gazy u dziecka są bardzo „pachnące”, to znaczy że potrawom brakuje przypraw, za dużo jest mięsa, masła, smaku słodkiego. Ewka, nie odpowiem Ci co jest przyczyną bólów żołądka u córki, ponieważ nie wiem jakie są przyczyny występujących często infekcji? Możesz przedzwonić. Miniek, Tobie również nie odpowiem, bo nie wiem jak 6-latek był do tej pory prowadzony i skąd u niego taka dysfunkcja. ANETO, pilnuj dyscypliny. Dziecko po imbirówce zawsze wrzeszczy. Anielka, czy Twoja wysypka ma tendencję półpaścową, mogłabym stwierdzić po rozmowie z Tobą. Aga, w okresie menopauzy jedz bardzo uważnie, bardzo ostrożnie, codziennie duszeniny, zupy. Nawilżaj się, gimnastykuj, bądź aktywna w każdym calu :) Konieczny jest tran, L-tyrozyna, ginko. Kochani, to by było na tyle – wiem że w wielkim skrócie :) Pozdrawiam! data: 2011.01.29 autor: Anna Ciesielska | | Witam :)Gotuję , gotuję , gotuję i nam smakuje :) Mojemu maleńkiemu Synkowi (8mcy) , mojemu mężowi i mnie :) Zaczęłam od przepisów , powoli zaznajamiam się z teorią. Pewnie w książkach znajdę informacje dlaczego jest mi czasem zimno nawet przy 30 stopniach na dworze. Ale jestem ciekawa jak mogę pomóc memu mężowi wyjść z alergii i czy jest możliwość pozbycia się przez niego tłuszczaków. Od naszego bioenergoterapeuty wiemy skąd się wzięły ale nie wiemy czy i jak można ich się pozbyć ? Za jakiś czas zobaczymy , może razem z alergią ( prawie na wszystko) znikną i tłuszczaki :)
PS. Moje dziecko pod koniec września chorowało na wirusowe zapalnie oskrzeli/płuc ( lekarze i tak mówili wirus ) i od tego czasu moje dziecko szczęśliwie zdrowe jest i będzie. Dziękuję Pani Aniu za podzielenie się wiedzą w tych cudownych książkach
PS2 Cieszę się że coraz więcej moich znajomych zaczyna gotować w PP :) data: 2011.01.29 autor: Calineczkazbajki | | Witam Pania Anię i wszystkich forumowiczów. Obejrzałam ciekawy link i ... odbieram go inaczej niż ty mela. Amerykanie w sklepach maja tylko przetworzona rzywność to co oni nazywają super surową rzywnością to mu mamy w zasięgu ręki, pozatym wydaje mi się że ty nie zwróciłaś uwagi na jedno to jest amerykański program to co im pomaga nam może szkodzić. ja odebrałam ten program jako wstęp do reklamy firmy która sie rozkręca na rynku nie jestem niczym przestraszona, pozatym wklejono tam kilka opini wyszarpnietych z kontekstu różnych naukowców którzy na ten sam temat(żywienia) mają odmienne poglądy- wg. mnie ciekawy temat ale nic nie wnosi w moje życie no może jedno- medycyna tkwi w martwym punkcie , nikt nie produkuje nowych leków bo to zbyt drogie więc coś trzeba rozpętać , najlepiej zasiać niepokój mnie nie zaniepokoili- idę słuszną drogą bo wiem jak ja się czuje ,jak czują się moi bliscy. Zyczę ci Mela takiego samego spokoju jaki ja mam po jedzonku PP ;-D data: 2011.01.29 autor: aszkah | | A ja poczekam, co powie Kamila K.... data: 2011.01.29 autor: | | Melu, myślę, że w naszych czasach obfitujących w wykluczające się teorie i interesy, trzeba nauczyć się poruszać. Ten film zaczyna się od rzeczywiście mądrych stwierdzeń, z którymi trudno się nie zgodzić, potem straszy, a potem podaje cudowne rozwiązanie. To przecież manipulacja w czystej postaci. Gotowane jedzenie nie jest trucizną dla organizmu, jestem na PP od 12 lat i uwierz mi, że z każdym dniem czuję, że sprawy idą w dobrym kierunku. Jeśli taki filmik zachwiał Twoimi podstawami, to być może jest to tylko przejawem tego, że jeszcze nie słyszysz swojego ciała. Włącz w to intuicję, swoją kobiecą mądrość, posłuchaj, co mówi Twoje jestestwo po kawie porannej, po owsiance, po zupie czy drugim:)) Mówi: jest zajebiście. Tak trzymaj:)) A poza tym wszyscy mamy niezwykłą moc przystosowywania się do sytuacji - część tego problemu ze sposobem uprawy roślin i hodowli zwierząt załatwia za nas ewolucja. A skok w człowieczeństwo odbył się po tym, jak Prometeusz załatwił nam ogień:))... data: 2011.01.29 autor: Jagoda | | witam panią Anię i wszystkich forumowiczów,
Stosuję dietę PP od paru miesięcy, jestem głęboko przekonana o jej zbawiennym działaniu i zawsze staram się stosować do porad z obu książek pani Ani. Dzis jednak mój
uporządkowany światopogląd na temat żywienia został zachwiany po obejrzeniu tego filmu
http://www.youtube.com/watch?v=sNcF_f5sdoo&feature=player_embedded
Chciałam sie zapytać - wszystkich wtajemniczonych w PP i ogólnie pojmowane zdrowe odżywianie - co sądzą na temat tej teorii... Pani Aniu, pani jest przecież naukowcem więc na pewno może się odnieść "naukowo" to tego filmu. Jeśli oczywiście będzie mieć na to czas.
Z góry dziękuję i pozdrawiam cieplutko data: 2011.01.29 autor: Mela | | Drogie forumowiczki! Proszę, wytłumaczcie "Gapie" co to jest dojo, czym się charakteryzuje i jak w tym okresie postępować. Pozdrawiam. data: 2011.01.29 autor: Gapa | | Droga Emilko,
Jak na razie udało mi się ustalić że badania na kandydozę robi instytut mikrobiologii w Poznaniu (0-61, 862- 63- 15). Wysyłają zestaw do pobrania probek a potem po badaniu wynik i sugestie leczenia. Wiem że jest bardzo rygorystyczna dieta by pozbyć się "ciotki kandydozy" :) Zapewne można tą diete przelożyć na pp :) i tu prośba do forumowiczów, jeśli ktoś miał do czynienia z tą grzybicą prosze odpiszcie. data: 2011.01.28 autor: Helena | | Nie zauważyłam,że ni ma podpisu pod moim postem w sprawie plamki. E.Kam. wystraszyłaś mnie, czy to coś poważnego może być?? data: 2011.01.28 autor: Marzena z Gdyni | | Prymulko, ale większość można dosmakować sokiem owocowym własnej produkcji lub miodem. Te herbatki są podane jako wieloskładnikowe (min.2 do chyba 6 składników) mieszaniny na różne dolegliwości. Fakt, że niektóre ziółka mogę dodać do potraw, a do czego mogłabym dodać np: kłacze tataraku?-do zupy z raków ;) ? Pani Ania proponuje herbatki z dodatkiem nagietka czy rumianku a u Pani Korżawskiej jest ich o wiele więcej i jak to się ma do współgrania z ppowym jedzeniem - to też pytanie do innych. data: 2011.01.28 autor: xyz | | Kingo! "Zanim zadasz pytanie, sprawdź, czy nie ma odpowiedzi w moich książkach lub w archiwum forum!". Czytam archiwum forum od półtora roku, zaczęłam od początku jego istnienia. Od pewnego momentu we wpisach jak mantra powtarzane jest zdanie, że to już na forum było, że ten temat już był "wałkowany", żeby szukać w archiwum... Nie oddzywałam się do tej pory, tylko cierpliwie szukałam odpowiedzi w książkach, wypowiedziach Pani Anny i bardziej doświadczonych w PP. Sama starałam się rozwiązywać własne dylematy, zachęcana przez innych do samodzielności. Na PP jestem od dwóch lat i wiem, że jeszcze wiele nauki przede mną. Ale wiem, że najlepiej smakuje wiedza, której zdobycie wymaga ode mnie wysiłku. Może więc warto szukać najpierw, myśleć intensywnie, eksperymentować, a dopiero w ostateczności pytać. Bo prawdziwy ekspert to dla mnie tu jest tylko jeden i w dodatku bardzo zajęty :-) Szanujmy czas Pani Ani :-) data: 2011.01.28 autor: Prymulka | | Witam :)
Mam jedno pytanie dotyczące właściwości zdrowotnych siemienia lnianego. Czy będąc na pp-ym jedzeniu można to pić? Moja mama ma problem z jelitami, więc kupiłam jej ten specyfik. Sama też popijam. Zakupiłam w aptece mielone odtłuszczone siemię lniane i nie wiem czy nie lepsze jest to w ziarenkach?
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających forum :) data: 2011.01.28 autor: Kinga | | To znów mama dziecka z zapchanym nosem :), teraz mamy kolejny problem, coś się stało z dłońmi mojego małego. Tydzień temu zauważyłam w zgięciu kciuka kilka krosteczek, synek się trochę drapał w tym miejscu. Teraz ma całą wewnętrzną stronę dłoni w kropkach czerwonych (pod skórą-nie wyczuwa się ich dotykając), które zlewają się tak że dłonie ma czerwone i opuchnięte. Ciężko to opisać, skóra jest taka jakby stara, pomarszczona, w dotyku sucha. Oczywiście bardzo go teraz swędzi, szoruje dłońmi o podłogę czy ubranie, świąd nasila się wieczorem, nocą, rano, w dzień drapie się mniej. Ostrożeń cały czas w użyciu. Analiza wsteczna jedzeniowa nie przyniosła żadnego wniosku-jadł to co zwykle, z tendencją do dyscypliny ze względu na zapchany nos. Po imbirówce szczypią go oczy-nie mogę więc podawać. Mój mały to nie alergik więc nie umiem rozpoznać czy to wysypka alergiczna czy oczyszczanie jakieś-mamy alergików-czy rozpoznajecie objawy AZS? data: 2011.01.28 autor: beti | | droga Kaśko. wiem co czujesz bo ja jestem mistrzynią lękliwości, obawy, nieufności etc. etc. zawsze zabezpieczam tyły, u mnie, jak to mawia mój mąż, permanentny "red alert". aby pokonać te negatywne uczucia musisz stawić im czoło. bez konfrontacji z nimi się nie obędzie. ja stawiam im czoła każdego dnia, wieczora, nocy.. i powiem Ci szczerze, że jak na razie radzę sobie średnio ale lepiej niż kiedyś (nie mam nerwicy, ataków paniki, a bywało). z czego te uczucia wynikają? spójrz w siebie, tam na pewno jest odpowiedź. leki tylko stępią Twoje zmysły, fasada będzie kolorowa a w środku ciemno.. pozdrawiam Cię serdecznie i ma się rozumieć wszystkich data: 2011.01.28 autor: Fox_India | | Tu Kaśka.
Przeczytałam dokładnie rozdział o wysypkach jak mi radzono. Choć już kilka razy czytałam obie książki siegając po nie ponownie zawsze wycztam cos nowego. Jeszcze raz będę analizować sprawę skóry. Zastanawiam się czy może to mieć też związek ze stresem i strachem. Jakie wiele z was jestem mamą. I pewnie wszystkie macie jakies problemy z dziećmi, ach kto ich nie ma....temu zazdroszczę. Mój synek ma stwierdzoną astmę wczesnodziecięcą. Przy każdej drobnej infekcji drżę czy nie dostanie duszności i czy znowu nie wyląduję w szpitalu. nawet gdy jest zdrowy ciągle sie boję.Gdy przeziębiony tym bardziej, wystarczy , że raz kalsnie jak już się trzęsę ze stachu, robi mi się zimno i w srodku wszystko drży. Strach mnie paraliżuje. Mąż mnie uspokaja, ale to jest śilniesze ode mnie. Aż czasem nie normalne. Jest mi z tym bardzo ciężko. Zastanawiałam się nad wizytą u lekarza, myślę że polecił mi by jakieś leki antydepresyjne. Ale rozwalić sobie żołądek i watrobę, żeby poprawic sobie humor? Sama niewiem. Może komuś wyda się to śmieszne. Ale uwieżcie mi wcale nie jest do śmiechu. Pracuję zawodowo, w domku oczywiście mam takie same obwiązki jak każda z was, ale z tym kompanem strachem jest nie do zniesienia. Jak potraficie, pomóżcie proszę data: 2011.01.28 autor: Kaśka | | To jest niesamowite! Gdy tylko mam jakiś problem, zaraz na forum ktoś inny zadaje za mnie pytanie :-) To się nazywa dostawać wszystko w odpowiednim czasie. Właśnie przeczytałam z polecenia koleżanki książkę Korżawskiej o odchudzaniu i zadałam sobie pytanie, jak zalecenia tej autorki mają się do naszego PP. Po czym zerkam na forum i widzę pytanie xyz :-) Ja ososbiście za herbatki sie nie biorę. Coś mi mówi, że lepiej te ziółka do jedzenia sypać i wzbogacać smak potraw, niż nękać swoje kubki smakowe piciem niezbyt smacznych wywarów z ziółek. Ale to moja prywatna opinia. data: 2011.01.27 autor: Prymulka | | Czy ktoś pije herbatki Pani Stefanii Korżawskiej? Może by tak dołączyć te herbatki i ppowe jedzonko? Co Wy na to? data: 2011.01.27 autor: xyz | | Autorko bez podpisu w sprawie plamki nad piersią ! Koniecznie do lekarza ! Ginekolog + USG i ewentulnie mammografia !!! Bez zwlekania ! data: 2011.01.27 autor: E. z K. | | "Walczę" z tym suchym językiem i nie tylko, ale zastanawiam się czy to nie walka z wiatrakami, bo jestem w okresie menopauzy, może któraś z Was też miała podobne problemy i poradziła sobie , proszę o informację , Pozdrawiam data: 2011.01.27 autor: Aga | | Proszę o podpowiedź. Nad prawą piersią, na prawo od niej, niedaleko pachy pojawiła mi się plamka o średnicy ok 1cm. Jest już drugi tydzień, i nie znika, co mogę co z nią zrobić i o czym ona świadczyć może? pozdrawiam.
a w sprawie surowizny, moja mama i ja jadłyśmy ogromne ilości surowego i żadna z nas zdrowa nie jest. po odkryciu pp moje zdrowi uległo znacznej poprawie, choć nadal sporo do zrobienia. jesli komus służy surowizna, to niech ją nadal je, na szczęscie mamy prawo wyboru:) data: 2011.01.27 autor: | | Danuto W., spokojnie, pij porządną kilerkę 2 x dziennie kubek, a dziecku podawaj po kropelce imbirówkę do buzi. Kilerka naprawdę jest skuteczna. Poza tym pilnuj dyscypliny, jedz zupy na wołowinie, ziemniaki, tylko pamiętaj, że już jest dojo. Trzymaj się:) *** Haniuf, myślę, że z tą ilością kaszy kukurydzianej to przesada (dojo), urozmaicaj dzieciom jedzenie, żebyś z kolei nie weszła w zastój. Pozdrawiam data: 2011.01.27 autor: Jagoda | | A i jeszcze dodam: moja mama, lat 77, nigdy się nie objadała, uwielbia warzywa i owoce w sezonie, po prostu je aby żyć, nie robi z jedzenia wielkiej rzeczy, nie chucha i nie dmucha na siebie, nie udziwnia z posiłkami (co nie znaczy, że posiłki nie sa smaczne i apetyczne), raz je gotowane, raz surowe... i ma się świetnie i wygląda bardzo młodu - na 55. Myślę, że za dużo pieszczenia sie z tym to też źle. Żyjmy, jedzmy to co każdemu służy. data: 2011.01.27 autor: KamilaK | | Nie ma co gorączkowo poszukiwać przykładów z życia popierających nasz wybór drogi odzywiania, wejrzyjmy w siebie, co nam służy i tą drogą idźmy. tak naprawdę, to pokolenia naszych mam i babć było silniejsze i nie skażone puszkowym jedzeniem, nadmiarem soli i mięsa (bo go kiedyś po prostu nei bylo tyle). Na razie mamy za mało doświadczenia na naszym rodzimym podworku aby wiedzieć, jak sprawdzi sie pp. A faktem pozostaje to, że tzw. diety, stosowane krótko, ratują czasami zycie i lecza, anie zaleczają, chroniczne choroby. Pozdrawiam i słusznych wyborów życzę. data: 2011.01.27 autor: KamilaK | | Pozwolę sobie też zabrać głos w sprawie dań surowych. Wertując "stare" polskie książki kucharskie można zauważyć, że jest w nich bardzo mało surowizny. Owszem, są śledzie surowe solone w różnych wersjach, później pojawiły się mizerie i sałatka pomidorowa latem i... to wszystko. Tak jak napisała poprzedniczka - podstawą były ciepłe zupy, ziemniaki, kluski, pieczenie, sałatki warzywne z warzyw gotowanych, ciepłe desery. Moda na surówki przyszła do nas w latach 70-tych z USA. Jak moja babcia gotowała rosół w niedzielę, to pyrkał sobie od wczesnego rana do południa, a rolady wołowe dusiły się równie długo. Do tego "modra" kapusta, buraczki lub biała kapusta gotowana z zasmażką.***Co do mojego dziecka - nadal się kręcę w kółko. Zmniejszyłam ilość smaku kwaśnego i kupy mają lepszą konsystencję, ale nadal są nieregularne. Na policzkach nadal są krostki - co ciekawe, po wyjściu na mróz robią się bardziej czerwone. data: 2011.01.27 autor: Mao | | Kochani, odpowiadam Julicie i nie tylko... Chińczycy nie mówią nam wszystkiego i z pewnością nie powiedzą :) Z moich obserwacji (25 lat) wynika jasno, że smak kończący podkreśla działanie potrawy na śledzionę. I teraz rozwinę, np. gdy będziemy kończyć tę samą zupę zrównoważoną na różnych smakach, to zpewnością nie odczujemy tego w poszczególnych narządach, a jedynie jako dyskomfort trawienny, czyli dysfunkcję śledziony i trzustki. Również gdy ugotujemy zupę kwaśną, zrównoważoną i będziemy ją kończyć na różnych smakach, niezależnie od tego, jej energia walnie w śledzionę, no i oczywiście w wątrobę - a przypominam, że ona za nim też nie przepada. Robi się zadyma, gdy zjadamy niezrównoważony monosmak, wówczas niezależnie na czym zakończymy, energia pójdzie do narządu przynależnemu do danego smaku, oczywiscie za sprawą śledziony, raczej niezadowolonej. Ona lubi obdarowywać, karmić, pieścić, ale musi mieć czym... Jeżeli potrawa jest zrównoważona (słodycz Ziemi) i zakończymy ją smakiem ostrym, nie ma możliwości, aby nam zaszkodziła. Smak ostry jest nam niezbędny, hej! Najbardziej optymalne dla nas są wszelkie zupy i duszeniny-patrz kuchnia śródziemnomorska i całej Azji wschodniej data: 2011.01.27 autor: Anna Ciesielska | | Pani Aniu, proszę o radę. Codziennymi podwieczorkami ciasteczkowymi i nadmairem chlebka rozwaliłam rodzinie równowagę kwasowo-zasadową. Efekt - owsiki i ospa. Teraz jest pełna dyscyplina, zero słodyczy i chlebek żytnio- kukurydziany tylko na drugie śniadanie - skiba do zupy. O dziwo dzieci przestały o 16 umierać z glodu (to była pora podwieczorku) : ). Czy to wystarczy, czy w ogóle chleba zero. Dostają do szkoły termos kaszy kukurydzianej 0,5l. Czy to za dużo tak codziennie - do tej pory był raz kasza raz chleb. Jak się spionizujemy to czy będzie ok zrobienie w niedzielę małego słodkiego co nieco do kawci (kulki albo ciastko owsiane) i wsunięcie tego koło 11, czy lepiej po południu. Tak mną walnęło o ziemię, że stresa mam co dawać co nie, ale nie chcę przeginać w drugą stronę. Na razie sami rekonwalescenci, ale co dalej? Pogubiłam się. Pozdrawiam serdecznie data: 2011.01.27 autor: haniaf | | Zgodzę się z większością tutaj piszących. Moja teściowa w wieku 70 lat, mieszkająca całe życie na wsi, wychowana na tradycyjnym polskim jadle, pracująca całe życie zawodowo na trzy zmiany, do tego 4 dzieci, i kawał pola, wygląda dzisiaj lepiej niż nie jedna 40to lub 50latka na nowoczesnym "zdrowym" żywieniu. Pamiętam jak sie dziwiłam kiedyś , że ona nawet surówkę z kiszonej, swojskiej kapusty dusi w rondelku na oliwie. Teraz mnie to już nie dziwi, na szczęście odziedziczyłam ten zwyczaj po niej, bo taka smakowała mojemu mężowi. Cera gładka, żadnych leków, jak przeziębiona to 2 dni w łóżku i swoje sposoby z cebulką i czosnkiem. Ja nie mogę tego już powiedzieć o sobie, ale wiem też dlaczego. Ulegałam wpływom reklam i innych, nieświadomych. Może teraz coś trochę zmienię u siebie i bliskich. Nie twierdzę, że targały/ją mną wątpliwości...ale trwam i nie poddaję się mojemu "autodestrukcyjnemu potworkowi":) data: 2011.01.27 autor: enya | | E. Kam, myślę, że moda na surowiznę jest dla wielu "wygodna", gdyż bardzo szybko można w ten sposób przygotować obiad. Gotowanie wszystkiego i te sterty brudnych garów codziennie w kuchni jest dla wielu nie do przyjęcia, bo przecież życie stało się takie szybkie i na gotowanie nie ma czasu. Kiedyś przebywałam w kuchni co najwyżej godzinę, teraz nie wystarcza mi dnia. Zmywarka chodziła co 2 dni teraz 2 razy na dzień. Całą resztę robię tak samo, więc jakoś ten czas na gotowanie udało się wygospodarować... data: 2011.01.27 autor: Agnieszka S | | Ja jeszcze w sprawie surowe-gotowane. ja mam też koło 60.I te osoby najlepiej powinny pamietać jak sie kiedys gotowało. Jadło sie codziennie zupy,smażone ziemniaki, kluski, makarony, groszek z marchewką,tarte buraczki, duszone kapusty, latem kalafiory got. mizerię ze śmietaną.Czasem tylko do ryby surówka z kiszonej .Moda na surowizny przyszła w latach 70. data: 2011.01.27 autor: E.Kam. | | Oczywistym jest że potrawa wg PP ma być zrównoważona (czyli zawierająca wszystkie smaki) a posiłek wieloskładnikowy-dlaczego więc dodano jeszcze aspekt kierowania energii tej zrównoważonej potrawy do narządu, że smak kończący ma taką właściwość? Przecież powinna wystarczyć zrównoważoność i wieloskładnikowość potraw, bo śledziona tego potrzebuje i to ona decyduje o reszcie narządów. Tylko czemu Chińczycy na to nie wpadli i wymyślili jakieś teorie o smakach kończących... data: 2011.01.27 autor: julita | | Marysiu, skoro Chińczycy dowiedli(sprawdzając teorię w praktyce przez tysiące lat i na milionach stosujących, całe pokolenia mogły odczuć działanie-w przypadku p. Anny można mówić o kilkunastu latach i kilkunastu osobach) że kończenie na smaku kieruje energię potrawy do danego narządu, to nie wiemy czy stałe kierowanie energii do płuc i jelita grubego nie zaszkodzi. Możemy oczywiście nie odczuć tego na przestrzeni lat ale np nie wiemy jak to wpłynie na następne pokolenie. Ja tę zmianę w teorii PP traktuję jako eksperyment p. Anny-o skutkach ubocznych na razie nic nie wiemy (może ich nie ma) albo nie wiążemy pewnych symptomów z tym aspektem. To nie rozterki tylko zdrowa ciekawość. Możesz nie rozkminiać i robić wszystko zgodnie z zaleceniami ale p. Anna przez to że ślepo nie wierzyła medycynie konwencjonalnej-odkryła inną drogę ku zdrowiu. Ja też należę do osób które ślepo nie wierzą we wszystko-stąd moje dociekania. data: 2011.01.27 autor: julita | | Julito używając wszystkich smaków odżywiasz odpowiednie narządy w całym cyklu.Możesz kończyć na smaku odpowiadającym danemu narzadowi ale możesz też "podciagnąć" przyprawianie do ostrego nawet jak przepisy w książce się kończą np. na gorzkim.Ostry to energia rozpraszająca więc nic nie zaszkodzi zakończenie w metalu.I tak wcześniej dokarmialiśmy narzady w ziemi albo wody więc nie pozostawilismy bidulki bez papu.Kończąc na ostrym rozpraszasz to co w innych przemianch szybciej ulega ewentualnemu zastojowi.Jednym słowem wszystko sie lepiej trawi w ostrym dlatego pijesz czasami dodatkowo imbirówkę.Jeżeli masz możliwosć obserwacji i nic Ci nie dolega(żeby nie zakłócić eksperymentu) sprawdź jak się czujesz kończąc w danej przemianie.Czy kończysz w przemianie ziemi czy w dalszym metalu i tak odźywiasz ziemię prawda?.Rozterkami mordujesz śledzionę i wszystkie misterne działania wezmą w łeb bo ona już dalej nie poda energii pomimo ze będziesz ja dopieszczać słodkim.Daj kobieto na luz przestań rozkmniniać gotuj z radością i z lekkością.Bo przecież gotowanie według PP to nie praca w aptece w której wszystko musi być wymierzone i ustawione według recepty bo jak nie to zabije albo zrobi powikłania. Konkluzja:kończenie na ostrym nie wyklucza teorii kończenia na np.słodkim żeby wzmocnić dany narząd. Jest on i tak dokarmiony czyli wzmocniony, ja to tak rozumiem i pojmuję. data: 2011.01.26 autor: Marysia | | P. Anno czy odp na moje pytanie oznacza że teoria o tym, że smak kończący potrawę kieruje jej energię do narządu który jest danemu smakowi przyporządkowany jest nie prawdziwa? Na razie nie mówię o wzmacnianiu narządów tylko o kierowaniu energii. Filozofia PP mówi wyraźnie o tym aspekcie. Kończenie na ostrym kieruje energię potrawy do płuc i jelita grubego (nie pytam czy potrawa wzmacnia narząd)-tak czy nie? Bo pani odpowiedź nie była jasna w tym temacie. Dziękuję. data: 2011.01.26 autor: julita | | E. z K. zgadzam się z Tobą. Moja babcia też mieszka na wsi, ma 82 lata i zdrowie i energię konia. Do tej pory biega, sprząta, gotuje, ogólnie wszystko robi sama. Od zawsze na śniadanie je owsiankę, pije kawkę zbożową i je same gotowane potrawy. Tak jadło się u niej w domu. Jej rodzeństwo (było ich pięcioro) każdy dożył 80 - 85 lat. Podobnie u mojego ojca - nigdy nie jadł owoców i nie pił wody, o której mówi, że jest do mycia a nie do picia. Pierwszy raz był u dentysty w wieku 37 lat. Przeżył bardzo poważny wypadek samochodowy, a lekarze nie dawali mu szans. Żałuję jedynie, że przez wiele lat (po opuszczeniu domu rodzinnego) słuchałam telewizji i lekarzy, zamiast spojrzeć na odżywianie rodziny i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Nikt z członków mojej rodziny nie ma takich dolegliwości jak ja, a mój synek to w naszej rodzinie jedyny alergik. PP to dla mnie żywy obraz prawdy. Nie mam żadnych wątpliwości. data: 2011.01.26 autor: Agnieszka S | | JA JESZCZE BYM DODAŁ PRZEKORNIE, DROGA PANI ZOFIO:
"ZWIERZĘTA SIĘ WYPASAJĄ; CZŁOWIEK JE, ALE UMIE JEŚĆ TYLKO CZŁOWIEK INTELIGENTNY (...). POD JAKIMKOLWIEK WZGLĘDEM BĘDZIEMY ROZPATRYWAĆ SMAKOSZOSTWO, ZASŁUGUJE ONO TYLKO NA POCHWAŁĘ I ZACHĘTĘ. POD WZGLĘDEM FIZYCZNYM JEST ONO REZULTATEM I DOWODEM DOSKONAŁEGO ZDROWIA ORGANÓW TRAWIENNYCH... POD WZGLĘDEM MORALNYM JEST UTAJONYM PODDANIEM SIĘ WOLI STWÓRCY, KTÓRY NAKAZAWSZY NAM JEŚĆ, ABYŚMY MOGLI ŻYĆ, DAŁ NAM DLA ZACHĘTY APETYT, UTWIERDZIŁ GO SMAKIEM I WYNAGRODZIŁ PRZYJEMNOŚCIĄ..." (ANTHELME BRILLAT-SAVARIN UR. W ROKU 1755 SĘDZIA FRANCUSKI I SMAKOSZ Z ZAMIŁOWANIA, AUTOR "FIZJOLOGII SMAKU" - UROCZA TO I POUCZAJĄCA KSIĄŻKA, POLECAM JAKO LEKTURKĘ NA ZIMNE, STYCZNIOWE WIECZORY, PANI ZOFIO. POZDRAWIAM GORĄCO!). data: 2011.01.26 autor: BIOLOG - MARCIN RABKA | | Pani Zofio,
pojawia się Pani na Forum ni z gruchy ni z pietruchy i od razu atak. A "dzień dobry", "witam wszystkich" ? Jak ta młodzież ma się uczyć od starszych gdy starsi w taki sposób ?? No a przede wszystkim to DLACZEGO Pani i jak trafiła na stronę PP ? Zamieszać czy szukała Pani odpowiedzi na jakieś dręczące pytanie ? To super, że ma Pani 60 lat i dobre zdrowie. Ciekawe jaka waga ale to pikuś ... Moja babacia ma 85 lat i nigdy nie jadła surowego. Pochodzi ze wsi i wszystko co surowe trafiało do obróbki termicznej. Mawiała, że surowe jedzą zwierzęta a człowiek tym się od zwierzęcia różni, że potrafi korzystać z ognia.
Pozdrawiam cieplutko ... data: 2011.01.26 autor: E. z K. | | DROGA PANI ZOFIO KOŁBUCKA,
POKARM SUROWY, ROŚLINNY JEST TRUDNY DO TRAWIENIA, NISKOENERGETYCZNY I MAŁO TREŚCIWY. ZWIERZĘTA MUSZĄ GO ZJADAĆ WIĘCEJ, ROZCIERAĆ ZA POMOCĄ PŁASKICH, ZAOPATRZONYCH W LISTEWKI ZE SZKLIWA ZĘBÓW, A TAKŻE WYDŁUŻAĆ PROCESY W DUŻYCH ŻOŁĄDKACH, NIEKIEDY KILKUKOMOROWYCH (PRZEŻUWACZE) I W DŁUGIM JELICIE. ŻOŁĄDEK PRZEŻUWACZY (BYDŁO, JELENIOWATE, OWCE, ŻYRAFY) JEST NAJBARDZIEJ WYSPECJALIZOWANYM NARZĄDEM DO TRAWIENIA POKARMU ROŚLINNEGO, JAKI WYMYŚLIŁA NATURA W TOKU EWOLUCJI. NARZĄD TEN SKŁADA SIĘ Z KILKU KOMÓR: ŻWACZA, CZEPCA, KSIĄG I TRAWIEŃCA, TWORZĄCYCH KOMORĘ FERMENTACYJNĄ. POBRANY POKARM DOSTAJE SIĘ DO ŻWACZA, GDZIE PRZY UDZIALE BAKTERII CELULOLITYCZNYCH I PIERWOTNIAKÓW NASTĘPUJE ROZKŁAD CELULOZY, A PRZEBIEGAJĄCE PROCESY FERMENTACYJNE PROWADZĄ DO POWSTANIA RÓŻNYCH KWASÓW TŁUSZCZOWYCH I GAZÓW. POD WPŁYWEM ENZYMÓW WYDZIELANYCH PRZEZ MIKROORGANIZMY ZACHODZI TEŻ HYDROLIZA BIAŁEK I LIPIDÓW. KWASY TŁUSZCZOWE SĄ WCHŁANIANE PRZEZ ŚCIANY ŻWACZA, CZĘŚĆ GAZÓW PRZENIKA DO KRWI I JEST WYDALANA PRZEZ PŁUCA, A CZĘŚĆ W PROCESACH TZW. ODBIJANIA SIĘ JEST USUWANA PRZEZ JAMĘ GĘBOWĄ. ZAWARTOŚĆ ŻWACZA, WRAZ Z ODBYJANYMI GAZAMI, STOPNIOWO WRACA DO JAMY GĘBOWEJ, GDZIE JEST PONOWNIE PRZEŻUWANA, A NASTĘPNIE KIEROWANA DO DRUGIEJ KOMORY ŻOŁĄDKA - DO CZEPCA. TU POKARM ZOSTAJE SILNIE WYMIESZANY, DODATKOWO ROZTARTY I ODPROWADZONY DO KSIĄG, GDZIE ZAGĘSZCZA SIĘ. ZAGĘSZCZONY POKARM, ZAWIERAJĄCY OGROMNĄ LICZBĘ PIERWOTNIAKÓW I BAKTERII, DOSTAJE SIĘ DO TRAWIEŃCA, KTÓRY JEST ODPOWIEDNIKIEM NASZEGO ŻOŁĄDKA. WYHODOWANE W PRZEDŻOŁĄDKACH MIKROORGANIZMY SĄ TRAWIONE PRZEZ ENZYMY SYNTETYZOWANE PRZEZ KOMÓRKI ŚCIAN TRAWIEŃCA, STANOWIĄC DLA ORGANIZMÓW GŁÓWNE ŹRÓDŁO BIAŁKA. HYDROLIZIE ULEGAJĄ TEŻ SKŁADNIKI WNĘTRZA KOMÓREK, KTÓRYCH ŚCIANY CELULOZOWE ZOSTAŁY ZNISZCZONE. PONIEWAŻ CZYNNIKIEM OGRANICZAJĄCYM ROZWÓJ PIERWOTNIAKÓW I BAKTERII JEST NAJCZĘŚCIEJ NIEDOBÓR AZOTU (PIERWIASTEK NIEZBĘDNY W KAŻDEJ BIOSYNTEZIE I BUDOWIE ORGANIZMU!), STYMULUJE SIĘ ICH ROZWÓJ PRZEZ DODAWANIE DO PASZY ZWIERZĄT ZWIĄZKÓW AZOTU, NP.: MOCZNIKA. DROGA PANI, PROSZĘ SOBIE UŚWIADOMIĆ TEN PROCES TRAWIENIA POKARMU KAWAŚNEGO, SUROWEGO I ZIMNEGO. CZY ORGANIZM LUDZKI POSIADA CHOCIAŻBY (POMIJAJĄC JUŻ PODŁOŻE MOLEKULARNE)TAKĄ SKOMPLIKOWANĄ MACHINĘ, ŻEBY WYDOBYĆ Z POŻYWIENIA SUROWEGO ZAWARTĄ W NIM ENERGIĘ? JEŻELI PRAGNIE PANI PODYSKUTOWAĆ KONKRETNIE O BIOCHEMII I FIZJOLOGII, PROSZĘ SIĘ ODEZWAĆ NA: MARCINRABKA@WP.PL POZDRAWIAM POMARAŃCZOWO (SIC!) I PIĘCIPRZEMIANOWO W TĘ STYCZNIOWĄ AURĘ ŻYCZĘ DUŻO DOBREJ ENERGII I, OCZYWIŚCIE, TOLERANCJI! data: 2011.01.26 autor: BIOLOG - MARCIN RABKA | | Pani Aniu i forumowiczki mam 30 lat i na pp jestem kilka lat nie zawsze w pełnej dyscyplinie żywieniowej i emocjonalnej od kilku tygodni na dłoniach pojawiają mi się i znikają żółto brazowe plamki. Planuję zrobic sobie próby watrobowe, czy jest to objaw oczyszczania się wątroby czy tez może zanieczyszczonej wątroby? Na co zwrócic mam szczególną uwagę bo troszkę się zaniepokoiłam ,dziękuję za odpowiedź data: 2011.01.26 autor: Kasia | | Dziewczyny ratujcie. Karmię piersią, nabawiłam się kataru i to takiego ropnego. Mała( weszła w drugi miesiąc) jakoś się trzyma ale już jej z nosa ściągam śluzowatą wydzielinę. Co robić? Inhalacje? Imbirówka? Kilerka? Pomóżcie. data: 2011.01.26 autor: Danuta W | | KamiloK, oczywiscie,ze masz racje. Widze roznice w organizmach w swojej rodzinie. Jeden z moich synow lubi chlodne jedzenie, nie przeszkadza mu generalnie zimno tak jak mi. Drugi moj syn jest zmarzlakiem i chuderlakiem jak ja. Trzeba go zawsze cieplej ubierac itd. W kazdej kuchni zawsze znajda sie jakies wariacje salatkowe dla potrzebujacych cieplych cial. Tylko trzeba wiedziec jakim typem ciala sie jest i nie sledzic slepo diet zalecajacych surowizne nawet jesli to nam nie sluzy. KIedys sama tak robilam. Trzeslam sie z zimna, ale jadlam surowe, bylam glodna, slaba, ale tak bylo zdrowo wiec jakis czas wytrzymalam. Mojej mamie z kolei taka dieta odpowiadala. To co od poczatku chcialam powiedziec to to,ze trzeba zajrzec w siebie i swiadomie dokonywac samemu wyborow, obserwowac organizm i mu dogadzac. data: 2011.01.26 autor: Kinga z Azji | | poprawka dojo jesienne zaczyna się nie w sierpniu tylko w lipcu data: 2011.01.25 autor: Marysia | | Droga Heleno!
Podpisuję sie pod Twoim apelem. Tyle, że ja jeszcze nie wiem czy mnie dotyczy na pewno kandydoza. Mam prośbę - czy mogłabyś opisać objawy? Martwię sie ponieważ mam małego synka którego karmię persią, ą w ciąży objawy takie jak wysypki i uporczywe swędzenia były nie do zniesienia(teraz myślę, że to było to) Teraz z dolegliwości to mam bóle po bokach brzucha tak jakby w okolicach jajników, swędzące stopy i ciągłe, często nawracające "zapalenia piersi"-bóle,podrażnenia piersi i sutków. Ostatnio jak moje dziecko skończylo roczek znów dopadło mnie zapalenie piersi (jednodniowa gorączka i mega osłabienie). Do tego dotyczy to intensywniej prawej części ciała.
Boje sie czy moje dziecko jest bezpieczne no i oczywiście mój partner. Synek swego czasu miał okropne liszaje na całych plecach, żółtawe placki drobnych krostek, po kąpieli czerwone.Czasem zdarzało sie malutkie na łydce czy przedramieniu-nie wiem czy dobrze zauważyłam, że to alergia na mleko, masło...
dziewczyny, jeżeli wiecie coś wiecej proszę podzielcie sie. Z dietą pp eksperymentuje od jakiegoś pół roku i nadal bardzo ppowoli sie uczę.
Oswajam sie z myślą by wprowadzić dietę na kandydozę, boję sie tego zwłaszcza kiedy karmię piersią. data: 2011.01.25 autor: Emilka | | Pani Zofio też pozdrawiam. PROczarownica wszystko jest w książkach.Dojo wiosenne zaczyna się 26 stycznia dojo letnie25 kwiecień dojo zima 28 październik dojo jesienne 27 sierpień. Każde dojo trwa 18 dni a każdy cykl pory roku 72 dni.Rozrysuj to sobie i umieść na wewnętrznych drzwiach szafki gdzie trzymasz np.przyprawy . Ja tak mam rozrysowane razem z dobowym i nocnym rytmem wraz z pracą narzadów.Trochę mi czasu zeszło na to rozkminienie i przelanie na papier, ale to było raz teraz tylko zerkam.Dojo dla mnie to nie tylko szybszy zastój w trzewiach ale tez wpływa psyche i wzmaga napięcia między ludźmi.Warto mieć to na względzie dlatego pisałam o mieszaniu na forum.Dobrej nocki data: 2011.01.25 autor: Marysia | | Mamo Lili kawę gotowaną piję, brokuły jadłam w sezonie tj.około czerwca, dziecko miało 11 m-cy buraczki jem a kartoflanka to taka zupa jaka sobie sama wymyślisz :-)pozdr data: 2011.01.25 autor: Tania | | Proszę, niech ktoś mnie oświeci i napisze kiedy zaczyna się i kiedy kończy to dojo przed wiosną? Zawsze mi się to miesza a i na wiosenkę czekam już z utęsknieniem :) Pozdrawiam i dziękuję z góry za odpowiedz. data: 2011.01.25 autor: PROczarownica | | Nic juz nie powiem więcej poza tym, że dobrze jest mieć swój autorytet, wzór zdrowia, za którym się idzie - tutejsi uczestnicy mają swój, a ja mam swój. Wszystkiego najlepszego! data: 2011.01.25 autor: Zofia Kołbucka | | Dziewczyny, dziękuję za pomoc. Janmorko, tak też myślałam że rodzynki i orzechy to niekoniecznie. Mogłabym prosić o przepis na kartoflankę, jak ją robisz? I jeszcze co z burakami i brokułami w moim przypadku? Czy mogę pić kawę gotowaną z przyprawami?
Jeszce kwestia kupek. Czytałam co nieco na forum ale może rozwiejecie moje wątpliwości. Mała w ciągu dnia pięknie śpi, jest pogodna, spokojna i robi ładne musztardowe kupy. Gdy przychodzi wieczór kupy robią się lekko zielone, czasami śluzowate i zaczyna się płacz, lament i wielki problem z zaśnięciem. Co robię źle? Jak leczyć? Bo rozumiem że leczę małą tylko swoim mlekiem.
I jeszcze ja. Ostatnio popijam imbirówkę po grzechach rodzynek i moreli. Zauważyłam, że po przebudzeniu w tylnej stronie gardła gromadzi mi się ropa. Skąd? Co robić?
Pozdrawiam wszystkich znad gotującego się rosołu:) data: 2011.01.25 autor: mama Lili | | Kingo z Azji, masz wiele racji, jednak ajurweda bierze pod uwage również typy ludzi, nie traktuje wszystkich organizmów według jednego szablonu i dla niektórych surowe jedzenie jest wskazane właśnie. PanI Zofii to pewnei służy, bo może jest takim typem i niekoniecznie musi ja męczyc dojo. Jak już pisałam wcześniej, znam wiele bardzo zdrowych i radosnych osób (nawet wiekowych), pełnych energii MIMO jedzenia dużej ilości surowego...Tak więc, każdy niech znajdzie coś, co mu służy. Pozdrawiam data: 2011.01.25 autor: KamilaK | | Mamo Lili 1. o diecie dla karmiących oprócz książki jest sporo na forum, także będziesz musiała trochę pokopać pod tym względem . 2. Kilerkę: 2szl. wody, 2 łyżeczki tymianku, 2 łyżeczki lukrecji, 2 łyżeczki imbiru - taki przepis dostała koleżanka w rozmowie z Panią Anią. Smak jest dosyć.... oryginalny :) ale ma kopa 3. Ze słodyczy to na forum było, że karmiąca może jeść 3-4 kulki dziennie. Piernik raczej nie, zwłaszcza, że bobas jest taki malutki. Może jak podrośnie to wtedy, np. na roczek :) 4. W owsiance żadnych rodzynków i orzechów - są zbyt ciężkostrawne dla Ciebie, co dopiero dla bejbika. 5. Zupa pomidorowa - dla karmiącej w ogóle odpada - jest za kwaśna. Dla Ciebie przede wszystkim duże ilość kartoflanki. Co do konsultacji to Pani Ania już nie przyjmuje. Pozdrawiam data: 2011.01.25 autor: Janmorka | | Jeszcze jedno Pani Zofio, napisze to bo mysle,ze przede wszystkim moze to zainteresowac bratnie dusze z tego forum, a chyba przyszedl odpowiedni moment. Mieszkam w Azji, w kraju gdzie jeszcze mozna zauwazyc jesli sie chce przejawy madrosci chinskiej medycyny czy ajurwedy. Powiem Wam,ze w miejscach gdzie serwuje sie tradycyjne jakiekolwiek jedzenie azjatyckie, bez wspolczesnych doddatkow, tylko tradycyjne, z przeszlosci, wlasciewie nie znajdzie sie surowizny. Jest tylko w malych dodatkach i zawsze sa od tego niesurowe warjacje. Tu nawej obgotowuje sie salate,zeby goraca polac sosem, wszystkie desery tez sa cieple, smazone, owoce rowniez sa poddane obrobce termicznej, i sa podawane w rozsadnych ilosciach, wszystkie, absolutnie wszystko jest cieple. data: 2011.01.25 autor: Kinga z Azji | | Pani Zofio, niech Pani robi tak jak Pani uwaza, to Pani zycie i Pani sprawa. Po co Pani wybiera marnowanie swojego czasu wypisujac nam swoje menu? Nas to nie interesuje, nie dlatego,ze Pani nie lubimy, ale dlatego,ze rozumiemy,ze kazdy tu dba wylacznie o swoje wlasne sprawy, pomagajac czasem tym, ktorzy o to prosza. Prosze rozwazyc taka mozliwosc, ze stresuje sie Pani sposobem zycia innych ludzi, ktorzy o nic Pani nie prosili i maja inne rzeczy na glowie niz zastanawiac sie nad Pani refleksjami. To forum sluzy SAMOrozojowi, we wlasnym wnetrzu. Ze swoimi emocjami musi Pani sobie dac rade sama jak rowniez ze swoja dieta i sposobem zycia. Niepotrzebnie chce Pani narzucic innym swoje idee i ich zmieniac. Jesli bedziemy potrzebowac zmiany, to SAMI do tego dojdziemy i zrobimy to co NAM bedzie sluzyc w danym momencie. data: 2011.01.25 autor: Kinga z Azji | | Odnośnie ekstraktu z pestek grejfruta już znalazłam potrzebne mi informacje. Tak jak podpowiadała intuicja i zdrowy rozsądek lepiej dać sobie spokój z wszelkimi ekstraktami i suplementami i skupić się na gotowaniu :) Pozdrawiam. data: 2011.01.25 autor: Agnieszka S | | Pani Zofio Kołbucka dodam jeszcze, że tę wiedzę, którą my tutaj staramy się przyswoić oraz tajniki działania smaków i magię energii jedzenia trzeba na prawdę najpierw dobrze zrozumieć a później sprawdzić na sobie, by móc wyrażać na ten temat swoją opinię. Nie śmiałabym krytykować żadnej filozofii o której nie miałabym głębszej wiedzy... Czy na pewno to co mówi Pani o surowych warzywach jest prawdą? Czy porównała Pani wszystkie źródła i wyciągnęła odpowiednie wnioski? data: 2011.01.25 autor: Agnieszka S | | Pani Zofio Kołbucka nikt tu nikomu nic nie wciska i każdy je to, co mu służy. Wszyscy bywalcy tego forum są tutaj z własnej woli i większość z nich dzięki kuchni p. Ani wyleczyła wiele dolegliwości. Nie każdemu służy surowizna, mnie na pewno nie dlatego nie jem, ale jeśli Pani służy to fantastycznie. Gratuluję końskiego zdrowia! Jem gotowane i też mnie ręce nie swędzą :) Pozdrawiam data: 2011.01.25 autor: Agnieszka S | | Kingo: po 1.- w wyszukiwarce wpisz rdzeń słowa elektryczn ... i pierwszy post jest p.Anny Ciesielskiej z 2010.12.13.
po 2.- mam identyczną sytuację jak Ty i nie zastanawiając się ani chwili-wystartowałam, ozdrowiałam, nie przeziębiam się, gdy inni padają jak muchy, najzwyczajniej z luzikiem mam się dobrze. Czego wszystkim z konieczności gotującym"na prądzie" życzę..pączki na magnoliach nieśmiało straszą zimę data: 2011.01.25 autor: Ewik58 | | Pani Zofio Kołbucka dopadło Pania dojo i nawet nie jest Pani tego świadoma:):) Do rzeczy: głupi przykład ale badania dowiodły że np surowa marchewka zawiera mniej antyoksydantów niż gotowana w całości, a najwięcej jej ma miksowana. To forum jest dla osób lubiących gotowane duszone miksowane, mięciutkie i cieplutkie.Nikt po tym nie umarł chociaż każdego z nas to czeka.Zdrowie się poprawia samopoczucie też nikt nie stoi z papierkiem lakmusowym nad jedzeniem bo po co? wystygłoby tylko:) Ponadto jeżeli znajdzie Pani forum gdzie się je surowiznę to proszę tam się przenieść,szkoda Pani czasu tutaj spędzonego. Inny system żywieniowy mnie nie interesuje i nie krytykuję na innych forach, wolę w tym czasie oglądnąc komedię albo pospać.Wolność to niesamowity przywilej człowieczeństwa każdy ma do niej prawo a wybory kształtują.A może pojadałby Pani troche gotowanego to i poglądy zmiękną a i stosunek do innych też:).Pozdrawiam Panią znad kubka miksowanej gotowanej zupy i gratuluję nieziemskiego tolerowania surowizny.Tradycyjni Polscy lekarze i żywieniowcy proszą o gotowane lekkostrawne potrawy dla osób w starszym wieku a nic o PP nie wiedzą więc o co kamon?.Dojo zastojo mieszania czas:):) data: 2011.01.25 autor: Marysia | | Szyszko dziękuję. Obserwuję cały czas siebie i synka i mam następujące uwagi. Jak przechodzę na żelazną dyscyplinę - ani grama nabiału, zero mącznych oprócz mąki ziemniaczanej, zero alkoholu, jajek itd. zauważam dużą poprawę stanu moich włosów. Myślę, że głównie odstawienie mąki pszennej dobrze wpływa na stan moich włosów. Jednak (niestety) po wprowadzeniu dyscypliny od razu przewraca mi się w głowie. Od wielu miesięcy nie jadłam słodyczy i w ogóle nie miałam potrzeby, a odkąd wprowadziłam dyscyplinę o niczym innym nie myślę, jak tylko o czekoladzie. Ogólnie to mam ochotę na same grzeszki - makaron, sery, ketchup itd. - bardzo bardzo dużą ochotę. Jak karmiłam mojego synka i nie jadłam niewskazanych produktów też miałam takie myśli. Wręcz cierpię wewnętrznie, że nie mogę sobie "pojeść". Chlebka brakuje najbardziej na drugie śniadanie. Odnośnie mojego synka - jest baaaardzo duża poprawa. Wysypki już nie ma, wprowadziłam znów cebulkę, ale małą szalotkę (chyba jest delikatniejsza) i czosnek (ale jeden ząbek na dzień i nie więcej) i jest wszystko ok. Zwiększyłam ilość kwaśnego i buzia jest ładna, lekko rumiana, nie ma w ogóle żadnych gazów :) A ta optymalna ilość jest u nas taka: na 2l owsianki i 20 łyżek płatków - 1 łyżeczka cytrynki. Na gulaszyk - 160 g mięska, 1,5 szklanki wody i jarzynki - zazwyczaj 4 różne jarzynki słodko-ostre - 18 kropelek cytrynki - to wychodzi troszkę ponad pół łyżeczki. Na mus jarzynowy - 0,8l wywaru - starte na tarce jarzyny w takich proporcjach jak do zupki i pokrojone w małą kosteczkę ziemniaki , 0,5 łyżeczki cytrynki. Myślę też, że przyczyną kupek u mojego synka jest gluten. W temacie kończenia na ostrym - rozmawiałam dziś z moją mamą, która wszystko kończy na słonym - skąd jej to przyszło do głowy??? Pozdrawiam serdecznie. data: 2011.01.24 autor: Agnieszka S | | Witam Wszystkich,
Mam ogromną prośbę, mianowicie chodzi o chorobę kandydoze (gdzybica układu pokarmowego), jest bardzo rygorystyczna dieta jeżeli chodzi o oczyszczanie organizmu po zabiciu bakterii, jeżeli kto kolwiek miał do czynienia z tą chorobą lub posiada informacje, bardzo prosze o kontakt na forum.
Pozdrawiam data: 2011.01.24 autor: Helena | | Mamo Lili,
Ad. 1 - nie wiem, Ad.2. do kilerki daję szczyptę lukrecji, nie wiem czy to błąd w druku ale ja nie jestem w stanie wypić tego więc piję (jak muszę) ze szczyptą, Ad.3. nie wiem, Ad.4. o orzechach zapomnij, są silnie alergizujące ! Ad.5. moim zdaniem zdecydowanie za wcześnie na zupę pomidorową. data: 2011.01.24 autor: Elżbieta z K. | | Asiu z D.G. ja też zmagam się z Hashimoto i wyjściowe TSH miałam ponad 8, od roku biorę euthyrox i TSH jest w normie choć nadal ponad 2, a powinno byc poniżej w moim wieku,więc czekam cierpliwie. Zastanawia mnie co napisałaś, bo ja nadal mam nieregularne miesiączki, przerwy nawet kilkumiesięczne, choć hormon tarczycy już w normie. Lekarz stwierdził, ze Euthyrox musi mieć czas, by zadziałać, ale z drugiej strony postraszyła, że może jest coś jeszcze. Moja intuicja zaś mówi, że gdy absolutnie odstawię słodycze i chleb zminimalizuję do mini minimum, to cykle się uregulują. Nie pomogłam ci raczej, ale te wspólne rozważania mogą coś wnieść:) data: 2011.01.24 autor: Marzena z Gdyni | | Witam serdecznie! Jakiś czas temu stosowałam dietę PP, gotując na gazie. Chciałabym znów gotować w ten sposób, ale.. przeprowadziłam się i tu tylko prąd. Czy to ma sens? Dodam, że mam wiele zawirowań i chciałabym powoli, powoli wygrzebać się stosując PP.Czy gotujac na pradzie sprawiamy wylacznie, ze jedzienie jest lepiej strawne? Czy mozna uzyskac efekt zdrowienia?Pozdrawiam! data: 2011.01.24 autor: Kinga | | jeszcze jedno surowe warzywa nie zakwaszają, a normalizują PH na poziomie 7,0 - 7,4 - szczególnie ważne w zapobieganiu nowotworom. To są podstawy biochemii, nie rozumiem, jak można ludziom wciskać coś innego. Jak się je mięso i do tego surowiznę, to owszem, organizm sie zakwasza. Zakwasza też białko zwierzęce, konsumując w dodatku ważne enzymy trzustkowe, które nie są w stanie zwalczać codziennie u każdego tworzących się komórek rakowych. To tez Pani ma zamiar zatrzymac dla siebie? data: 2011.01.24 autor: Zofia Kołbucka | | A propos surowych owoców i warzyw....jeśli wsadzimy w ziemię surową pietruszkę, to ona puści natke, jeśli ugotowaną - to nei puści nic, no, najwyżej pleśń. O czym to świadczy? Że gotowane jest martwe. Zdjęcie kirlianowskie surowej marchewki pokazuje długie odchodzące od niej "promienie" energii, od ugotowanej juz nic nie odchodzi. Proszę więc nie mówić, że surowe jest be, bo to właśnie jest życiodajne. Pani szefowa tego forum pewnie zaraz wykasuje tego posta, to będę przynajmniej wiedziała, że nie ma interesu w publikowaniu czegoś, co przeciwstawia się jej propagowanym sposobom jedzenia...które z czasem uczynią wiele złego jego amatorom. Mam 60 lat, od zawsze jem surowe cały okrągły rok i nigdy nie chorowałam na nic. nawet mnie ręce nie swędziały, a tu co rusz komuś coś...Pani Anno, czas skończyć z tą szkodliwą propagandą. data: 2011.01.24 autor: Zofia Kołbucka | | Witam. Od okołu dwoch miesiecy mam wysypke na prawej dloni. Jest dosc nietypowa, poniewaz znika w nocy prawie zupelnie (;przez weekend tez jej sie zdarza), by potem zaatakowac znowu Jest cxzerwona, lekko chropowata, zajmuje ok 2 na 3 cm posrodku dloni. Dzisiaj zauwazylam tez podobna wysypke w okolicach talii, ale bardzo malenki kawaleczek, i jestem w tym miejscu wrazliwa na bol (cala talia), wydaje mi sie, ze to moze byc połpasiec. Tu oczywiscie moja rozpacz - w piatek studniowka. Poza tym zdarzylo mi sie miec pare razy melenka wysypke na twarzy (pdoobna jak na dloni, ale mniej czerwona i mniej rzucajaca sie w oczy, ogolnie jednak nie mam nic na twarzy). Czy to półpasie czy po prostu oslabienie? Oczywiscie jutro ide do lekarza, ale prosze o jakies porady - jakeis specjalne menu dla mnie? Jaka zupe mam sobie ugotowac? Prosze o pomoc. data: 2011.01.24 autor: Anielka | | Jestem mamą miesięcznego szkraba. Stosuję PP od dwóch lat. Karmienie piersią i małe dziecko to dla mnie nowość. W związku z tym mam szereg pytań, może ktoś mi pomoże:
1. Czy o diecie kobiet karmiących piersią można przeczytać tylko w FŻ(czerwona)?
2. Kilerka- lukrecji na pewno 2 łyżeczki, czy błąd druku? Obrzydliwie słodkie!!!
3. Karmienie piersią-żadnych słodyczy. Czy tyczy się to także piernika babci Zosi i miodowych kulek?
4. Owsianka- mogę do niej dodać parę rodzynek i orzechy czy zapomnieć o tym?
5. Zupa pomidorowa- za wcześnie na nią, nawet ze swojskim przecierem i gotowania według PP?
Jak mała podrośnie na pewno wybiorę się na konsultacje do p. Ani, ale na razie za daleko z Warszawy. Pozdrawiam mama Lili data: 2011.01.24 autor: mama LILI | | Agnieszko S-odnośnie nawracających infekcji. Odstawiłam (i nie jem nadal) nabiał we wszelkiej postaci-kozie serki, owcze itd też, słodycze (ale bez przesady-jem od czasu do czasu ale tylko zrobione wg PP), ograniczyłam do min produkty z mąki pszennej ale nie mączne w ogóle, chleb-jem mało. Nie wiem czy to żelazna dyscyplina, cała moja rodzina tak jada, nie ustawiałam tego pod siebie a propos grzybicy. Wiem tylko że częste infekcje minęły-sygnał że organizm sobie poradził i wyrzucił starą zaległą wilgoć. Teraz jeżeli się zdarzy to po ostrym szaleństwie jedzeniowym z duża ilością słodkości głównie-czyli oczyszczam się na bieżąco. Wilgoci bardzo trudno się pozbyć, też mam jej nadal sporo ale staram się nie dokładać już z zewnątrz w postaci śluzotwórczego jedzenia a gdy wilgoć na dworze-staram się nie dać jej wniknąć do organizmu pomagając sobie jedzeniem. data: 2011.01.24 autor: szyszka | | Gorzki smak wysusza i odprowadza płyny z organizmu, nie ostry. Ostry rozprasza, rozgrzewa, przerywa zastój. Nadmiar gorzkiego może dawać efekt wysuszonej skóry, warg itd. Ale suchość to źle pracująca śledziona (nie nawilża), na którą może mieć wpływ np nadmiar gorzkiego ale i inne czynniki też. data: 2011.01.24 autor: szyszka | | Aniusiai...dzięki za odpowiedź, tak właśnie myślę czy nie za dużo ostrego jak dla mnie, chociaż reszta domowników uwielbia ostre. data: 2011.01.24 autor: enya | | Witam. Do jakiego mniej więcej wieku należy miksować dzieciom owsiankę? prosze o podpowiedź :) data: 2011.01.24 autor: Radna | | Enya, moje dziecko miało takie pękające usta, gdy w owsiance było za dużo imbiru czyli było za ostre(wysuszało). Ja jadlam to samo i nic, a on reagował w ten sposób. Może to jakaś wskazówka dla Ciebie. Pozdrawiam! data: 2011.01.24 autor: aniusiaibolus | | Raksa, a podstawowy argument ze sa kwaśne i zimne czyli zakwaszają i wychładzają jej nie przekonuje? Mysle ze to wystarczający powod, a zima wiadomo - to nie pora na wychładzanie tylko na dogrzewanie się. Wiec jakby to logiczne prawda? data: 2011.01.24 autor: Ewa S. | | Raksa, stosowałam diete diamondów od 15 roku życia przez lat 15 - pół życia. Urodziłam 4 alergicznych dzieciaczków, a zanim zmądrzałam było mi ciągle zimno, wieczne zaparcia lub rozwolnienia, wypryski, paznokcie połamane i włosy wiecznie tłuste. Szczęście, że tylko tyle, widać mam jednak końskie zdrowie. Nie polecam : ) data: 2011.01.24 autor: haniaf | | Jeszcze raz dzięki Ewo. data: 2011.01.24 autor: Gabi | | Jak wytłumaczyć koleżance,w prosty sposób, że owoce zwłaszcza zimą sa szkodliwe dla naszego organizmu.Zaczeła stosować dietę diamondów, ja nie neguje jej sposobu odżywiania,wraziłam tylko swoje zdanie na ten temat.Poprosiła mnie, zebym jej wytłumaczyła dlaczego tak uważam, że owoce w duzych ilosciach sa szkodliwe.ona je owoce na sniadanie.Mozecie mi pomóc w zebraniu argumentów. data: 2011.01.24 autor: raksa | | Witam!!
Mnie też ostatnio dopadła żeńska dolegliwość:)i pomaga mi na nią tylko szare zwykłe mydło. Możecie spróbować.
Natomiast strasznie mi pękają skórki wokół paznokci i same paznokcie też się strzępią.Dziwię się bo miałam do tej pory twarde jak kamień:( usta mam takie spierzchnięte że aż krwawią:( trochę się przeraziłam. Coś knocę chyba i to nieźle. A mój 12latek zaperzył się ostatnio na owsiankę. Koniec i kropka nie tknie przed szkołą rano. Ja nerwy w konserwy:) i stroję kanapki. Moze też mu się znudzą. data: 2011.01.24 autor: enya | | Gabi, jeszcze dodam ze ja te wszystkie zupy zawsze miksuje, nie koniecznie dokładnie, ale zawsze troche. No i jesli ma jesc tez dziecko to ciut delikatniejsze czyli mniej czosnku, kapusty jak jest przepisie. No i podobnie jak fasolowke mozna ugotowac z dodatkiem soczewicy zielonej. data: 2011.01.24 autor: Ewa S. | | EwoS, emocji nie trzymaj w ryzach tylko popracuj nad nimi - polecam EFT. Trzymanie emocji w niczym nie pomaga, słynne powiedzenie "nerwy w konserwy" tez szkodzi, jak wszystkie zresztą konserwy - z czasem zatrują nas całych. data: 2011.01.24 autor: KamilaK | | Dziewczyny, w sprawie dolegliwości żeńskich narządów, poczytajcie w necie o wkładkach "fudele". Pozdrawiam data: 2011.01.24 autor: Marta R. | | Witam wszystkie Czarownice :) czy któraś z Was ma doświadczenia z zanikiem okresu po przejściu na PP? data: 2011.01.24 autor: Lilianka | | Ostatni post p. Ani w odpowiedzi na list Julity zrozumiałam tak: w zależności od dolegliwości odstawiamy te produkty, które nie są nam wskazane, np. w moim przypadku - grzybica - zero mącznych, serów itd. Kwaśne, surowe, zimne odstawiamy wszyscy w danych porach roku, a w innych stosujemy z dużym umiarem. Chcąc wzmocnić dany organ lub wyjść z danej dolegliwości zawsze skupiamy się na wzmacnianiu śledziony, która o wszystkim decyduje i zarządza, komu ile czego potrzeba. No tak, przecież p. Ania w książkach podkreśla, że śledziona najważniejsza, ale jakoś inaczej to wtedy zinterpretowałam.*** Mam jeszcze pytanko o rzepę. Nigdy nic o rzepie nie było, domyślam się że jest w smaku ostrym, ale jaką ma naturę? Czy jest to jarzynka zimowa, czy godna uwagi, czy można podać alergikowi? Jakoś ten fenkuł już nam się nudzi... data: 2011.01.24 autor: Agnieszka S | | Asiu z D.G. u nas ta teoria późnych zupek- przyczyną przesikiwania raczej się nie sprawdza, bo mój synek już od ponad tygodnia nie je zupek - po prostu się uparł i nie chce. Je więc zamiast zupki mus jarzynowy ugotowany na mięsku, którym polewam puree lub kluski śląskie. Niby to to samo co zupka, bo wszystkie te same składniki tam ładuję, ale nie jest to zmiksowany posiłek. Zaczynam się już martwić, bo teraz je coraz mniejsze posiłki, tylko 4, piątego posiłku nie chce już tknąć i to co przybrał na wadze to znów stracił. Kupki nadal fe, może ma jakąś infekcję, doczytałam, że może to być przyczyną zatrzymania wagi. data: 2011.01.24 autor: Agnieszka S | | Haniu z Torunia bardzo Ci dziękuję. Ojej nawet troszkę makaronu do rosołu też nie można. Widzę, że to powrót do diety karmiącej. Nie wiem jak długo wytrzymam w dyscyplinie, bo lubię sobie "pojeść" :) Miesiąc lub dwa nie będzie problemu, ale to pewnie za krótko by pozbyć się takiej ilości wilgoci z organizmu. Mam bardzo gruby biały nalot na języku, ale zauważam, że jak zjem pikantnie, to się na jakiś czas zmniejsza*** Panko o Nano-Miedzi nigdy nie słyszałam, ale poszperam w archiwum i na necie. Wyczytałam w innym źródle, że na zawilgocony organizm bardzo dobry jest ekstrakt z pestek grejfruta, gdyż ma działanie grzybobójcze - działa na co najmniej 30 różnych grzybów. Czy wiecie coś o tym ekstrakcie?*** Szyszko ja przed urodzeniem dziecka przez 10 lat ćwiczyłam joge (z przerwami) i preferuję joge, nie znam rytuałów. Od porodu (20 mies.) prawie w ogóle nie ćwiczyłam - jak na razie nie starcza mi czasu, ale będę się starać znaleźć czas, zwłaszcza, że bardzo lubię joge. Po roku minęły u Ciebie objawy grzybicy - czy przez rok stosowałaś żelazną dyscyplinę? data: 2011.01.24 autor: Agnieszka S | | Pani Ani, juz 3 tyg dokucza mi pecherz i taki ciągnący ból w końcowce strumienia. Potem czuję jeszcze chwile parcie i takie pulsujace pobolewanie jakby skurcze jakieś. Mocz jest mętny.. Jak jednego dnia jest lepiej to na drugi dzień ból powraca. Juz nie wiem co mam robic. Co jakis czas pije wywar z pietruszki, kilerkę, urosept, nasiadowki,imbirowke czasem tez pilam. Trzymam dyscypline choc niestety z maciupkimi odstepstwami co kilka dni. Piję też kawę ale nie mam pewnosci czy jest wskazana. No i oczywiscie zupy, duszeniny,owsianka, czasem rosól i kanapki w pracy. Nigdy tak dlugo mnie nie trzymalo. Emocje tez juz trzymam w ryzach. Moze jeszcze jakies inne ziolka mam popijac? Bardzo proszę o jakąs wskazówke.. data: 2011.01.23 autor: Ewa S. | | Gabi, ja osobiście robie wg ksiązki tylko dodaje mniej grochu i fasoli. Moze tez byc tak jak ty mowisz. Ja do fasolowej daje troszke wiecej juz teraz fasoli lub grochu - ale moja corka to juz 5latka, wiec tak na oko to wyjdze z 3-4 lyzki na 2,5-3 litrowy gar, tylko fasole (najdrobniejsza) zawsze namaczam na noc. data: 2011.01.23 autor: Ewa S. | | Hej dziewczyny! Witam was po przerwie. Pewnie niektóre mnie będą pamiętać:). Czytam od kilku dni forum i widzę,że dajecie rade:).U mnie również jest o wiele lepiej,jeśli chodzi o sferę emocji, jakoś sobie z nim już radzę. Mam pytanie odnośnie gotowania, czy Wy dziewczyny gotujecie z przepisów z książek czy same sobie przerabiacie przepisy?Pozdrawiam. data: 2011.01.23 autor: julllaaa | | Haniaf, skoro mowa o wyłażeniu no to może ostrożeń? data: 2011.01.23 autor: Sasanka | | Dzięki Sasanko. Jakoś się trzymam, choć czasem nie wiem czego ; )
Dobrze że jest to forum.
Mam fajnego lekarza rodzinnego, leczy homeopatycznie - powiedziała, żeby nie smarować syfków bo to białe wciąga je do środka a ospa to takie wielkie sprzątanie w organizmie i lepiej żeby wszystko wylazło co ma wyleźć. Zatem oglądam dzieciaki w pełnej krasie (to dobre słowo) i wyć się chce. No i cudują po nocach, eh. Odezwę się jak wylezę z doła bo marudzę nieprzytomnie (to tez dobre słowo) data: 2011.01.23 autor: haniaf | | Ewo, zapytam o taką rzecz, może śmieszną i prostą, ale... Tego grochu dodać do zupy jarzynowej gotowanej na indyku, a fasoli do jarzynowej gotowanej na cielęcince??? Czy robić tak jak w książce z przepisu, tylko dać nie o,5kg grochu, tylko dwie łyżki i tak samo z fasolową? Z góry dziękuję. data: 2011.01.23 autor: Gabi | | Haniaf, moje dzieci przechodziły ospę bardzo dawno, ale wiem jakie to uciążliwe. Jedynym środkiem jaki stosowałam był puder w płynie kupowany w aptece, przynosił dużą ulgę. I robiło się wesoło, jak wszystkich na biało wymalowałam. Trzymaj się. data: 2011.01.23 autor: Sasanka | | Dzięki Ewo, pozdrawiam data: 2011.01.23 autor: Gabi | | Dzień dobry. Proszę o wsparcie bo wymiękam. Od listopada wojujemy z owsikami u synka, złapał w szkole, sprzedał rodzeństwu, zaostrzyłam dyscyplinę, zero słodyczy, na podwieczorek tylko kawcia, chleb ograniczyłam. Jest lepiej ale ciągle są. Czy długo to będzie trwało. Narozrabiałam zeszłego lata i jesieni bo dzieci nie sypało w końcu po 3 latach PP i tak z radości trochę poszaleliśmy ze słodkim. Znalazłam na forum, że można się wspomóc vernicadisem i się wspomogłam ale problem dalej pozostaje. Teraz jeszcze złapali ospę - najpierw 7 latka, potem od niej wszyscy - synek, 3 latka i półroczny dzidziul. Zgroza - maleństwo wysypało bardzo mocno, załamka, a ja durna myślałam, że nie złapie albo 2 pryszcze i po wszystkim. Nic nie smaruję, po prostu czekam aż minie. Jestem u kresu. Chałupę szoruję żeby pozbyć się tych owsikowych jajeczek, ale to tylko pic i pomada bo bajzel mamy w środku. No to się pożaliłam, fajnie, że jest gdzie, bo wszyscy zawsze myślą, że daje sobie świetnie radę. Otóż ostatnio nie daję.... data: 2011.01.23 autor: haniaf | | Dziewczyny, miałam ostatnio spotkanie z naszą domową panią pediatrą, która przyszła na tzw. przegląd moich synków. Pytałam ją o sikanie (konkretnie przesikiwanie) w nocy i w ogóle o duże siuśki oraz o liczniejsze niż u innych dzieci wypróżnienia. Ona zbadała dzieci, pouciskała, obejrzała dokładnie, obejrzała wyniki i absolutnie mnie uspokoiła. Powiedziała, że dzieci tak odżywiane i pojone (nie rozmawiam z nią o pp, ale wie, że jedzą wyłącznie gotowane w domu, ciepłe posiłki, masę warzyw i zupy kika razy dziennie, bez zapychaczy, słodyczy, przekąsek, makaronów itp i pijące ciepłe herbaty ziołowe) spożywają wartościowy, wysokoresztkowy (czy jakoś tak) pokarm i to oznacza, że kup i siuśków naturalną koleją rzeczy jest więcej niż u dzieci, które dostają sztuczne mleko, słoiczki, jedzenie knajpiane, fast foody i w/w rzeczy. Tak może być i już, bo organy trawienne szybciej pracują. Dodała też, że delikatne emocjonalnie dzieci siusiają w nocy więcej. Kazała okrywać, przytulać i czekać. Dzielę się z Wami, bo może to kogoś uspokoi. data: 2011.01.23 autor: Marta R. | | Dzień dobry. jestem młodą kucharką pp. od 2miesięcy.Mam 20mieś synka który od 22 września choruje już jest po 2 antybiotykach. stale ma katar który czasem spłwa czasem nie ale słychać że siedzi gdzieś,kaszel teraz mokry,w ciągu dnia, w nocy zanim zaśnie tak kilka razy. A i ostatnio na jądrach i penisie jakaś wysypka. Nie wiem co mam robić, gotuję ale nie wiem czy ok, imbirówkę ostatnio ale nie chce pić ryczy. Nie wiem jak sobie radzć. data: 2011.01.23 autor: ANETA | | Witam.Pozdrawiam wszystkich PP.Jestem tutaj po raz pierwszy, w odpowiednim tempie wprowadzam zmiany w mojej kuchni :)) bo niedawno zetknęłam się z książkami pani Ani, na szczęście!!!Mam pytanie odnośnie 6 latka u którego stwierdzono bardzo, bardzo wysoki pozom żelaza i nieznaczne podwyższenie fosforanów, sama morfologia jest ok, zawsze był bardzo niski poziom żelaza. Dodam, że pojawił się problem z apetytem i nie bardzo wiem co mu gotować...młodszy synek ma rok chętnie zajda dania przygotowywane z przepisów FŻ.Co robić?Pozdrawiam. data: 2011.01.23 autor: Miniek | | Jeszcze chciałam parę słów odnośnie przesikiwania dzieci, gdyz mialam dokladnie tak samo. Wszelkie kombinacje nic nie dawały. Do czasu jak w koncu przestaliśmy zakładać pampersa na noc - choc nastapiło to dopiero przed 5 urodzinami. Tak długo spala w pampersie wlasnie z powodu tego sikania, kilogramowego pampersa i przesikiwania. Skoro tak duzo sikala to sadzilismy ze moze nie jest jeszcze gotowa, ze organizm nie dojrzal. W kazdym razie jak odpieluchowalismy to sie okazalo ze po kilku dniach nie ma problemu. Dziecko nie sikalo aczkolwiek do dzis wstaje w 1xnocy na siku, i moze tak ma byc. Moze ta duza ilosc moczu jaka w nocy wydala to normalne? Dzieci coraz wieksze, wiecej jedza, pojemnosc pecherza tez rosnie wiec nic dziwnego ze te pampersy coraz ciezsze prawda? I ze sie przesikuja bo po prostu duzo tego moczu wydalaja. U nas tez jest nie najcieplej w mieszkaniu a mala sie odkrywa, wiec to tez moze byc przyczyna. JAk u was zatem? U nas ewidentnie jak spimy u rodziny gdzie cieplejsze mieszkanie to mala mniej sika a pampers w czasie gdy go nosila wowczas byl suchy wlasnie. Wiec moze po prostu marzna w nocy? data: 2011.01.23 autor: Ewa S. | | Gabi, tez przechodziłam taki okres. Trzeba przeczekac, i na spokojnie się zastanowić co możesz zmienić, urozmaicic w ramach PP. Więc zrób czasem naleśniki z farszem jarzynowo miesnym (zmielone z rosolu) i np. z dodatkiem kaszy gryczanej, taki farsz jest pyszny. Podsmazone lekko z cebulka, doprawione. Ten sam farsz po spanierowaniu bedzie pysznymi krokietami podanymi z ketchupem albo serkiem kozim. Albo zapiekanke z piekarnika jakąs. Podawalam na forum niedawno przyklad zapiekanki ryzowo dyniowej z miesem i jarzynami. Odmiana musi byc. I tak samo z zupami. A zacierka? grochowka czy delikatna fasolowa (1-2 lyzki fasoli lub grochu zmieniaja smak zupelnie). Majac raz na jakis czas cos innego potem dzieci chetniej jedza te podstawowe dania, zwykle jarzynowki czy pulety. A rodzice przestaja sie czepiac jak zobacza jakie rarytasy nasze dzieci dostaja. Powodzenia! data: 2011.01.23 autor: Ewa S. | | Witam,pani Anno jestem na pp od paru lat.Mam problem z 9-io letnią córką,ponieważ przy każdej nawet drobnej infekcji występują u niej bóle żołądka, i jest to długotrwałe, badania usg wykazały zdwojoną nerkę, ale lekarze twierdzą, że to nie jest tego przyczyna.Dwa lata temu przeszła helicobakter, może to jest przyczyna,ale ciągle się to powtarza, proszę o odpowiedź. data: 2011.01.22 autor: Ewka | | Kochani,odpowiem tylko na list Julity, reszta niebawem. Widzę, że brak słońca wszystkim dokucza, to widać, słychać i czuć... Oczywiście, mnie to też dotyczy... Ale do rzeczy. Problem był już wyjaśniany na kursach szczegółowo. Energia i esencja każdego pokarmu koncentruje się w śledzionie (środkowy ogrzewacz),skąd rozdysponowywana jest według potrzeb. Ważne jest, aby potrawa była wieloskładnikowa, wówczas każdy narząd dostanie swoją dolę. Chcąc pożywieniem wzmocnić jakiś narząd, musimy pamiętać, że i tak najpierw wszystko idzie przez śledzionę(żołądek, trzustka). Nie wzmocnimy przecież wątroby,kończąc zupę na smaku kwaśnym, czy serca kończąc smakiem gorzkim. Te zabiegi wpływają wyłącznie na śledzionę. O tym że śledziona jest chimeryczna, doskonale wiemy... Najlepiej toleruje potrawy kończone smakiem ostrym, przetestujcie ją sami. Jak zatem oddziaływać na narządy? Zawsze pamiętajmy o śledzionie, ona o wszystkim decyduje. Decydując się na picie wody aby przepłukiwać nerki-niszczysz śledzionę, podobnie jest z surowymi owocami czy kwaśnymi zupami. Pamiętajmy też, że dobrą kondycję narządów buduje śledziona z dobrze energetycznie skomponowanego pozywienia. Energia smaków ma działanie jedynie kontrolujące. Przecież nie wzmacniamy wątroby jedząc potrawy kwaśne, serca gorzkie, a nerek słone. Wzmacniamy kompozycjami, kładąc nacisk na pewne składniki mając na uwadze aktualną swą kondycję, czy porę roku. data: 2011.01.22 autor: Anna Ciesielska | | Dzięki Elżbieto. Inne zupy też gotuję, tak jakoś mi się napisało o tej porowej,bo to ulubiona, pozdrawiam. data: 2011.01.22 autor: Gabi | | Z moich obserwacji w sprawie wzdęć wynikają następujące wnioski: oprócz niedoprawiania i niewłaściwej ilości smaku kwaśnego (za mało) bardzo częstą przyczyną są emocje. Jeśli do posiłku siada się "pod napięciem", wzdęcie murowane. Permamentny stres daje permanentne wzdęcia, szczególnie przy tendencji do chłodnych jelit i niedomagającej wątroby. Poza tym takie podstawowe błędy jak kawa ze zbyt małym odstępem czasu przed lub po posiłku, jakaś słodycz przed lub po, emocjonalne zjadanie słodyczy, pośpiech, dźwiganie i brak ruchu mogą powodować tę nieprzyjemność. Bardzo wspomagające są w tej kwestii codzienne ćwiczenia. Jeśli zaś chodzi o kończenie na ostrym powiem to, co kiedyś odpowiedziała mi na to Pani Ania. Wszelkie jej zalecenia oparte są na doświadczaniu. Próbowała kończyć na gorzkim, na słodkim, na kwaśnym, słonym i ostrym. Wiele razy i wiele potraw. Z tego testowania wyszło jej, że najlepiej organizm reaguje i najszybciej przyswaja przy kończeniu na ostrym, co oczywiście nie oznacza pikantności potrawy. Co do wspomagania narządów poprzez kończenie na innych smakach wydaje mi się, że organizm doskonale sobie radzi z przesyłem potrzebnej energii, bo nasza dieta jest bardzo urozmaicona i bogata w wyraziste smaki. Daje to równowagę. Dedykując zaś potrawy to wątrobie, to jelitom, to sercu, to płucom itd. możemy tę równowagę burzyć, bo kto z nas wie, ile i czego potrzeba w danej chwili danemu narządowi? Ile jang, ile jin, żeby dogrzać, ale nie wypalić esencji? Mam wrażenie, że w TCM jest to obudowane wieloma jeszcze wskazaniami ilościowo-jakościowo-czasowymi (inaczej nie miałoby sensu). To, z czego my korzystamy, to oczywiście korzeniami sięga do reguły Pięciu Smaków, ale jednak przefiltrowane jest przez Panią Anię pod kątem klimatu, przypadłości, nawyków żywieniowych, dostępnych produktów. Pozdrawiam data: 2011.01.22 autor: Jagoda | | Zmniejszenie smaku kwaśnego poki co efetków nie daje a gazuje chyba jeszcze bardziej śmierdząco niż zwykle. Eeeeh coś to naprawde ciężka sprawa. Może też zmniejsze ilość mięsa. Chociaż dopiero co zwiększyłam bo miałam wrażenie, że mu nie wystarcza. Kurcze tyle już kombinowałam i zmian nie ma a trwa to już ze 3miesiące. Może przyczyna nie tkwi w doprawianiu tylko gdzie indziej?
A co do przesikiwania się w nocy to mój Mati też tak ma. Przez 3noce sucho a później kilka nocy z rzędu przesikany i nie ma znaczenia pora podania popołudniowej zupki. Zazwyczaj nie dostaje jej póxniej niż 16.30, herbatki już później też nie dostaje. Worki pod oczami ma cały czas. data: 2011.01.22 autor: AnkaO. | | Witam. Przy okazji badania okulistycznego lekarka zasugerowała mi zażywanie lutezanu omega 3 bądz innego preparatu z luteiną ze względu na przemęczenie oczu (nic dziwnego przy codziennej, wielogodzinnej pracy przy komputerze) oraz obciążający wywiad rodzinny (jaskra).Przyznam się bez bicia, że jedyne co robiłam specjalnie dla ulżenia oczom to sen i czasem spacer po lesie. Bardzo proszę o sugestie na temat tej luteiny i jakichś naturalnych metod wspomagania wzroku. Serdecznie pozdrawiam data: 2011.01.22 autor: Sasanka | | Witam Panią Anię i wszystkich. Maiąm zawirowania i pogubiłam się ale teraz nareszcie (po rozmowie z mężem) powoli wraca wszystko do normy. Zaczęłam od nowa z moim synkiem ale jak narazie bez rezultatu.Moje dziecko po lekach na pozbycie się robali dostało coś na kształt przeziębienia. Czyli katar, kaszel suchy ale bez goraczki. Poszliśmy do lekarza coś było słychać na oskrzelach. Był na syropku i na imbirówce, na lekich rosołkach, marchwiance z ziemniaczkami. Minoł już miesiąc moje dziecko nadal ma kaszel, nadal furczy w oskrzelach a moja lekarka rozkłada ręce i twierdzi ze trzeba włączyć antybiotyk.Co mam zrobić? Idę do laryngologa, zobaczę co on mi powie. Moje dziecko obecnie ma takie obiawy: kaszel rano mokry w ciągu dnia suchy, krew mu leci przez dzień z nosa codziennie, brak gorączki, marznie w ciągu dnia pomimo że jest ciepło okryty,cienie pod oczami. Je lekie posiłki wg PP do szkoły kanapki z mięskiem pp lub pasztetem, posypane pieprzem ziołowym i kawa zborzowa w termosie codziennie pije kawę zborzową bo mu bardzo smakuje zwłaszcza z mlekiem ma ogromny apetyt na słodycze ale nie pozwalam mu jeść,m czasem bywa zły i agresywny. Test na glizdę zrobiliśmy i nie ma ich teraz.Nie popuszcza kał i nie boli go brzych więc możliwe że robali się pozbyliśmy. Pozatym nie jest już taki roztrzepany - mało skoncentrowany. Jak ja mam pomóc mojemu dziecku , co robić?? data: 2011.01.22 autor: aszkah | | Gabi,
zanim odpisze Ci Szefowa pozwól, że napiszę parę słow. Po 1. u nas wszystkich zdarzają się takie zawirowania. Niby przestrzegamy diety, niby powinno wszystko hulać a tu los daje nam pstryczka w nos i pokazuje gdzie nasze miejsce w szeregu ... Ja sobie to tłumaczę tak - życie chce mnie sprawdzić czy wytrwam czy też poddam się a los będzie ze mnie się chichrał. Po 2. wiem co czujesz w relacji ze swoją matką. Ja mam podobnie z tym, że za mną murem stoi mój mąż. Moja matka za każdym razem dziwi się, że córce nie daję bananków, mandarynek (pozbawiam ją witamin), nabiału (niszczę kości i zęby), lekarstw gdy chora (doprowadzę do powikłań) itp., itd. Droga przez mękę. Ale mam to gdzieś. Moje dziecko, moje życie i sio ode mnie. Wiem, że nie każdy tak potrafi ale trzeba być zdecydowanym. Po 3. Twoja Pociecha jest w wieku gdy odkryła, że poza mamusią jest inny fascynujący i kolorowy świat. To oczywiste, że ona chce go poznać, spróbować. Ja miałam taką samą sytuację i na to aż 2 metody :) w zależności od sytuacji. Metoda nr.1. gdy marudziła, że chce najeść się różnych kolorowych świństw pozwalałam jej aż do przesytu. Odchorowała ze dwa trzy razy (wymioty, bóle brzucha) i ... zmądrzała. Pewno sama wiesz, że w życiu trzeba się sparzyć. Metoda 2. cierpliwie i stanowczo wyznaczałam granice. To ci wolno, tego nie wolno. Ok. inni jedzą lody ale nie idą do kina. Inni jedzą chipsy ale nie robią czegoś tam. Oczywiście wiedziałam, że córka uwielbia przykładowo robić zdjęcia męża aparatem więc mówiłam ok. kupujemy lody ale nie robisz zdjęć. Nigdy takiej opcji nie wybrała :)) Po 4. uwierz w siebie. Oprócz zupy porowej jest wiele zup innych. Jak nie masz sił i pomysłu ugotuj rosół na dwa dni a na pozostałym wywarze zrób czosnkową, marchewkową (to ta złocista z książki 1). Jak chcesz pisz na maila. Znajdziesz w archiwum. Pozdrawiam, data: 2011.01.22 autor: Elżbieta z K. | | Witam, Pani Aniu jestem w jakimś dziwnym zawirowaniu? Kornela miała teraz ospę, poszła do przedszkola, była trzy dni i się zaczęło, najpierw katar, kaszel przez 2 tygodnie, potem wyszła ospa. Po miesięcznym kuracji i pobycie w domu, poszła do przedszkola, tym razem na cztery dni i znów mamy katar i kaszel. Nie wiem czy to tak jest jak dzieci idą do przedszkola? Jak była mniejsza, nie miała aż tak często takich dolegliwości, jedynie katar, ale szybko mijał bo chętnie brała i jadła to co jej dawałam, a teraz nie chce jeść, np. owsianki z czosnkiem, nie chce czyścić nosa, nie chce nic co by jej pomogło. Natomiast bardzo chętnie jadłaby to czego nie wolno. Nie wiem co już gotować, wszystko, tzn. prawie wszystko co ugotuje jest "ble". Moja Mama stwierdziła, że wpędzę ją w nerwicę, bo nie chce jej dać tego co ona chce, twierdzi, że ona niczego nam nie broniła i że my wszystko jedliśmy, a ja jej bronie i wywołuję u niej płacz. Jest mi z tym źle, czuję jakbym była złą matką.
Pani Aniu tak bym chciała być u Pani na kursie, czy będzie jeszcze taka możliwość??? Nie czuję się dostatecznie silna i zaczynam się gubić w tym co robię. Czy dobrze to robię? Zaczynam wątpić przez to, że co ugotuję to robię coś nie tak, nie mam wyczucia smaku, nie wiem czy dobrze to przyprawiłam, nie mam pomysłu co ugotować. Np.zupa porowa się jej już przejadła, pasztecik się jej już przejadł. Jak mam jakiś nowy przepis to i tak coś sknocę.
Jestem załamana. data: 2011.01.21 autor: Gabi | | Witam wszystkich na forum, zwracam sie z prośbą o udzielenie mi wskazówek dot. jedzenia w mojej chorobie. Na pp jestem od niedawna. Mam codzienne bóle nerek, szczególnie lewej, niedawno wydaliłam kilka kamyczków, caly czas sikam piaskiem. Od ok. 5 dni dołączył się pęcherz - ciągłe sikanie i straszne pieczenie, biore leki ziołowe z apteki na pęcherz i nerki. Do tego od paru miesięcy mam b.czerwony czubek języka - tylko czubek. Nie wiem co to moze byc, w książkach nic o tym nie ma. Sądzę, że to Gorąco
w jelicie cienkim daje Goraco do pęcherza i robi się zapalenie. Czy ktoś moze wie co to mogłoby byc? Moja mama dzwoniła do p.Ani i wiem jedynie że mam unikac potraw ostrych, tłustych,smażonych itp. Zero rosołów ani imbiru. Dodam że mam 15 lat. Dziękuję i pozdrawiam! data: 2011.01.21 autor: Idea | | Ciągle mnie to nurtuje-kończenie wszystkiego na smaku ostrym-czyli rozpraszanie energii i przeciwdziałanie zastojom. A co z aspektem kierowania energii potrawy do organu, na który smak kończący działa? Czy ta odwieczna zasada PP nie ma znaczenia czy jest nieprawdziwa? Nie wiemy czy ciągłe kierowanie energii wszystkich potraw do płuc i jelita grubego przez lata jest korzystne. data: 2011.01.21 autor: julita | | Malwino, mój syn ma niestety nadal zapchany nos, po konsultacjach z p. Anią włączyłam imbirówkę mocną-po 3 dniach zapalenie spojówek, oczy łzawiące, wrażliwe na światło, odstawiłam imbirówkę, włączyłam więcej kwaśnego-zrobił się zastój z poranną gorączką, brakiem łaknienia, synek był blin przez tydzień. Oczy przestały szczypać ale miał tak zaklejone ropą że rano przez 30 min rozklejałam mu powieki wacikiem z ostrożeniem. Oczy ropiały mu jeszcze 2 tygodnie, jedzenie cały czas trzymałam delikatne, owsianka miksowana, zupy też. Organizm synka zrobił się tak wrażliwy na smak ostry że po dodaniu szczypty imbiru na 2 litry owsianki od razu po kilku minutach od zjedzenia zaczynały go do piec oczy. Po zastoju znów pojawił się katar, ustąpił-został zapchany nos. Tak jest do dziś. Też byłam u laryngologa-to samo co u ciebie, obrzęk wewnątrz kanałów nosowych, zatoki czyste, wydzieliny w nosie nie ma. Też zasugerował alergię-że dlatego ta opuchlizna, która utrudnia oddychanie. Zauważam że jednak problem zapchanego nosa jest częsty u PP-owiczów-teraz pytanie dlaczego?? data: 2011.01.21 autor: beti | | Ido u mojego też nos zapchany został po katarze, już tyle czasu. A teraz jeszcze te dłonie, nic nie schodzi, codziennie ostrożeń i nic. A imbirówki nie może pić bo po dwóch dniach podawania-kaszel suchy zaczyna się wieczorem i w nocy, po zaprzestaniu-kaszel się nie pojawia. Myślę że to wygląda tak jakby śledziona za dużo wilgoci produkowała-za dużo słodkiego (słodkie warzywa, cielęcina , wołowina, lukrecja, miód) w stosunku do gorzkiego i kwaśnego? data: 2011.01.21 autor: malwina | | Agnieszko S, a może twój organizm się w ten sposób oczyszcza? Infekcje pochwy u kobiet są jednym z objawów oczyszczania-taką dostałam informację od lekarza medycyny naturalnej, gdy w pierwszym roku stosowania PP infekcje miałam praktycznie co miesiąc. Identycznie ja u ciebie zawsze zaczynała się przed okresem, po okresie zero objawów. Lekarz tłumaczył w ten sposób, że po owulacji, gdy nie doszło do zapłodnienia, organizm przygotowuje się do wydalenia (oczyszczenia) pustego jajeczka, przy okazji oczyszcza się z całej reszty patologicznego śluzu i wilgoci. Oczywiście mówimy że organizm się oczyszcza gdy pilnujemy jedzenia i wiemy że nie dokładamy sobie już nadmiernie śluzu i wilgoci z zewnątrz. Emocje też równie ważne. Było to dla mnie logiczne-po ok roku infekcje minęły, bez leków. Nie wiem też czy ćwiczysz rytuały-one też przyspieszają oczyszczanie organizmu, w książce Keldera infekcje pochwy u kobiet są wymienione jako jeden z objawów oczyszczania. A czosnek dopochwowo-Haniu współczuję mężowi. Jak dla mnie przesada. data: 2011.01.21 autor: szyszka | | w sprawie problemów gazowo-wzdeciowych i bólu jelit po przejściu na gotowanie wg PP. Kolezanka lekarka, wyśmienita obserwatorka człowieka, stwierdziła, ze dawała przyprawy na tzw.oko, czyt. zbyt dużo, i miala te ww efekty i dyskomfort. Jest OK, gdy doprawianie ilościowo zmniejszyła. Kiedy jem jej jedzonko wg pp, czuję się również świetnie, TYLKO bym więcej je doprawiła. Na szczęście kazdy z nas jest INDYWIDUALNOŚCIĄ a nie klonem, ma inne potrzeby smakowe, możliwości trawienne rożnych narządów. Ich inność takze wewnętrzne nas różnicuje. Wystarczy to uszanować. Buźka. Życie jest piękne... data: 2011.01.21 autor: Ewik58 | | Agnieszko S., makaron absolutnie odpada. Pikantne jest ok, ale uważaj żeby nie przesadzić, bo wypalisz sobie esencję. Przed okresem wątroba się przykurcza, bo za chwilę organizm będzie tracił krew, co powoduje wzrost wrażliwości i nasilenie objawów (stan wątroby -> wydzieliny pochwowe). Polecam zakładanie czosnku na noc, a już szczególnie po każdym stosunku. Pozdrawiam. data: 2011.01.21 autor: Hania z Torunia | | Agnieszko S. odnośnie sikania w nocy, ja zaobserwowałam,że jak dziecko zje popołudniowa zupę o 17.00 lub troche po to przesikanie nocne murowane i takie podpuchnięte oczka rano, jeśli zje ok. 16 do 16.30 to jest w porządku. Pamiętam, że pisałaś że dziecko późno wstaje i posiłki macie przesunięte więc może w tym problem. Mam jeszcze pytanie do osób, które chorują na tarczycę a dokładnie na chorobę Hashimoto. Jakiś czas temu (1,5 roku) stwierdzono u mnie tę chorobę. Pani doktor przepisała mi euthyrox 25mcg i po 3 miesiącach TSH obnizyło się z ponad 5 do około 2 ale miałam problem z miesiączkami i na 3 miesiące przerwałam przyjmować leki żeby sprawdzić czy to nie one były przyczyną. Po tym czasie zaczęłam znowu przyjmować leki i TSH było w normie. Obecnie przez jakiś czas nie miałam możliwości pojechać do lekarza i nie robiłam badań ale leki przyjmowałam regularnie a TSH wzrosło mi do ponad 10 czyli ponad 2 razy ponad normę. Czy ktoś może ma jakiś pomysł czym taki duży wzrost może być spowodowany? Będę wdzięczna za jakieś wskazówki. Pozdrawiam serdecznie:) data: 2011.01.21 autor: Asia z D.G. | | Dzięki Marto. Dziewczyny, w ogóle wasze obserwacje są niesamowite. Ja wiem, że ciało pokazuje, ale ja nie potrafię jeszcze aż tak precyzyjnie tego pookreślać. Tymbardziej, że u każdego sprawdza się co innego. I niestety każdy musi sam. Dla mnie jest to męczące, bo jest tak ogromna liczba zależności i "perełek", a ja często nie potrafię powiązać tych nitek. Jak z kolei odpuszczam, to knoci sie jeszcze bardziej. Oj, ciężka to praca, a mysleć trzeba :). Czytam i czytam i wierze że mnie oświeci w swoim czasie. Liczę też na jakieś słówko w temacie dzieci od szefowej. Doświadczone mamy, a ten indyk i cytryna to czy ja dobrze wykombinowałam? Mniej cytryny do indyka niż przy cielecinie? data: 2011.01.21 autor: Dagder | | enya, ja nie mogę np cytryny..więc może tak być.. data: 2011.01.21 autor: JoannaW | | Kamilo K i Aniuz Warszawy, jedzonko PP gotowane pod siebie..organizm mówi czego potrzebuje a zego nie..choc to nie łatwe ..czasem mozna sobie pomoc masazami ,medycyna naturalną..musialam odstawic i zastąpic pewne warzywa w ostrym smaku ziołami..jest pare rzeczy..emocje-to głowny powod wzdęć u raptusów;) gniew ktory szybko sie rozpuszcza na organizm wpływa kiepsko..wdecia gazy i inne kiepskie sprawy ..sądze ze wiele osób z takimi problemami ma problem z emocjami, starymi sprawami..jelito drazliwe to norma wtedy-nerwice , szybkie jedzenie i duze porcje-bąd. Kobiety do tego mają problemy kobiece...czy tak??..u mnie tak to wlasnie wyglądało. data: 2011.01.21 autor: JoannaW | | Odpisałam Aniu z Wrocławia na maila. Jeśli macie pytania Kochani to mój mail: jwieczorek0@wp.pl
Odpowiem bazując na swoim doświadczeniu tylko i wyłącznie.:) data: 2011.01.21 autor: JoannaW | | Kamilo, Joanno napiszcie jak radziłyście sobie ze wzdęciami i bólami brzucha, zaparciami, bo ja od kilku dni zaczynam cierpieć na to samo. Być może to wina ostrego, muszę poobserwować jeszcze. Ponadto zasadowość moczu u mojego męża mnie martwi, a po nadmiarze kwaśnego źle się czuje. data: 2011.01.21 autor: enya | | Jestem mamą 19 miesięcznej córeczki, od 10 miesięcy jesteśmy na PP i od listopada mam dokładnie te same problemy co Agnieszka S, Dagder. A to kupy kiepskie, a to zmiany na nóżkach, noce nieprzespane i ciągłe przesikiwanie pampersa. Najlepsze efekty są jak nie daje przez kilka dni dziecku cielęcinki. Zupy ma zawsze gotowane na kawałku mięska z kością a miesko dostaje w gulaszyku. Wiem że muszę coś knocić z równoważeniem gulaszyku, kombinuje więc ze smakiem kwaśnym, ilością przypraw ale nie widzę większych efektów. Ograniczając mięsko do minimum (daję mięsko wielkości tak ok. 1,5- 2 orzeszków na 3 dni) kupy udaje się wyregulować. Dając więcej kwaśnego dziecko trochę lepiej śpi i nie przesikuje się tak często ale za to pogarszają się kupy. Zmiany na nóżkach pojawiają się jak dam więcej mięska, dodatkowo zmiany są umieszczone praktycznie dokładnie w punktach od 34 do 39 na meridianie woreczka żółciowego. Najgorsza zmiana jest w pkt 35WŻ i 36WŻ na prawej nóżce i nie wiem zupełnie jak mam to interpretować. Dodatkowo zauważyła dziwną prawidłowość po podaniu imbirówki dziecko zawsze budzi się, albo popłakuje ok. godz 21, ewentualnie nie może do tej godziny zasnąć potem jest już ok. Karmię córkę jeszcze piersią więc ostatnio gotuje dla siebie i córki posiłki na 3 dni. Przez 3 dni pod rząd jemy dokładnie to samo (to znaczy ja jem swoje jedzonko córka swoje). Myślałam, że w ten sposób będzie łatwiej wyłapać zmiany, ale nic z tego, raz dziecko śpi ładnie raz ma 3 godziny przerwy, kupy w miarę ok. ale i tak co któraś kupa jest taka ciapowata. Będę musiała małą odstawić w najbliższym czasie od piersi bo okazało się że jestem w ciąży i boję się że po odstawieniu będzie jeszcze gorzej. Nie mam już pomysłów co jeszcze mogę zmienić, do tego mam takie mdłości, że nie mogę nawet myśleć, imbirówka u mnie przynosi wręcz odwrotny skutek, jest mi jeszcze bardziej niedobrze i dodatkowo boli mnie w prawym boku. Jem zupy ale nie miksowane, po takiej zupie na chwile mam spokój. Wieczorem jem zupę miksowaną ale dostaję po niej takich skurczy żołądka, że nie wiem jak długo uda mi się ją jeść. Od mięsa mnie odrzuca zupełnie zjadam odrobinę na siłę. BŁAGAM poradźcie mi jak przetrwać te pierwsze miesiące. Potrawy dla córki gotuję teraz na pamięć i z zamkniętymi oczami bo o dosmakowywaniu nie ma mowy i obawiam się, że już całkiem ją rozreguluję. data: 2011.01.21 autor: PAT | | Joanno W., czy moglabys podac swoj adres mailowy albo napisac cos wiecej, jak sobie poradzilas z bolem brzucha itp., gdyz ja nie moge dojsc do tego, co tak naprawde moze mi pomoc, a mysle, ze jesli chodzi o typ jestem bardzo do Ciebie podobna...Albo skrobnij do mnie wiadomosc na anna.jaro@gmail.com Dziekuje! data: 2011.01.21 autor: Ania z Wroclawia | | Zapomniałam dodać do zaleceń "ogniowych", że kasza gryczana powinna być wypiekana w piekarniku, a wszystkie potrawy dłużej gotowane niż zwykle. data: 2011.01.21 autor: Marta R. | | Joanno W - czy moglabys napisac troche więcej o swoich spostrzeżeniach gazowo-wzdęciowych - byłabym bardzo wdzięczna - ja mam duży problem gazowy z którym nie mogę się uporać, a pilnuję smaku kwaśnego. Sama juz nie wiem co jest przyczyną - czyżby rzeczywiście kończenie na ostrym? Ja przypraw używam w umiarkowanej ilości bo moja rodzina odmawia jedzenia na ostro - ma być po prostu smacznie. Probowałam zmniejszyc porcje - ale nie pomagało na dłuższą metę... czyli coś jest nie tak. data: 2011.01.21 autor: Ania z Warszawy | | Agnieszko S! Na grzybicę możesz spróbować doraźnie Nano-Miedź jest grzybobójcza, zarówno doustnie jak i ewentualnie do tamponady. Pozdrawiam data: 2011.01.21 autor: Panka | | Do Christmas.
wystarczy zacząć PP i obserwować siebie, poznawać jeszcze bardziej, czytając ksiązki FZ i FŻ jakby o sobie. "Zakładając, jak napisałaś, że większość z piszących tutaj odżywiała się tak jak przeciętny Polak/Polka tzn. zimne: soki, woda, napoje, mleko, jogurty, zielone i czarne herbaty, potrawy: odgrzewane, głęboko mrożone, przetworzone, surowe, szybkie: przygotowywanie, łykanie bez żucia itp., a co bardziej nowocześni zmieniali swoje menu wg najnowszych doniesień lekarzy i innych opinii medycznych.... - po nagłej zmianie na ciepłe potrawy i napitki", ja i zapewne większość z nas pp-owiczów, NIE "cierpiała na katar, kichanie, ból głowy, wymioty, bóle brzucha, zmęczenie, gorączkę, potliwość, wysypki, swędzenia itd." Zapominasz o docenieniu naszej dobrej kondycji, myślenia logicznego i intuicji, czyli również tych, którzy NIE "stosowali na każdą dolegliwość tabletki, syropu, zastrzyku" - jest to ZALECENIE w ramach "oczywiście bezpieczniejszego acz powolnego" docierania się PPowiczki i forumowiczki, bez pośpiechu (a nie z dnia na dzień) oglądania ludzi jako populacji lecz indywidualnie. Nie o unikanie kiepskich doznań chodzi, lecz o doświadczenie rozumne zależności komfortu, naszego przeżywania od natury jedzenia, które pochłaniamy niefrasobliwie. Lekarza wewnętrznego każdy ma, tylko to my musimy pozwolić mu działać, gdy wiemy, ze on tylko na to czeka, by podazać do równowagi, homeostazy. Sami owszem piszemy, że bez pośpiechu, chwalimy spokój i porządek wypływający, lecz...z serca, z miłości. Nie widać? Pozdrawiam mrówki damskie i męskie PPowe, odmierzające szczypty przypraw w cichości kuchni, serca, ruszające głowami i zadziwione, ze to tak super działa!!! data: 2011.01.21 autor: GUAPE | | Ja mam jeszcze jeden problem, o którym zawsze zapominam napisać a może okazać się kluczem do zagadki. Mój synek dużo siusia w nocy. Przesika wszystkie warstwy łącznie ze śpiworkiem, ale absolutnie mu to nie przeszkadza i śpi dalej. Rano miał wilgotne a nie mokre śpioszki i śpiworek więc to sobie przez całą noc schło. Teraz zanim się położę, sprawdzam i za każdym razem pieluszka jest bardzo ciężka - ale nie przesikany - przewijam i tak śpi już suchy do rana. Rano pieluszka znów jest bardzo ciężka. Czy to u 20 miesięczniaka normalne, czy wskazuje na problem nerkowy? Dodam, że ma czasem siniaki pod oczami. data: 2011.01.21 autor: Agnieszka S | | Odnośnie mojego synka też nadal kombinuję z kwaśnym. Zauważam, że jak zwiększę ilość kwaśnego to na brzuszku pojawia mu się wysypka, ale dostaje takiego ładnego koloru na twarzy - brzoskwiniowy. Buzia wygląda wtedy jak u takiego dobrze odżywionego zdrowego dziecka. A jak zmniejszę ilość kwaśnego, to robi mu się taka papierowa biała twarz i wygląda taki jakby schorowany. Grrrrrr! Nie wiem jaka jest ta idealna ilość. Na 1,5l owsianki dodaję 2/3 łyżeczki. Zwiększyłam ilość mięska do 80g na dzień, więc gotując na 2 dni - 160g cielęciny - 1/2 łyżeczki cytryny. Dagder, a ja właściwie myślałam, że indyk jest bardziej jang niż cielęcina i do indyka dodaję pare kropelek więcej tej cytrynki. Co do bączków to dalej nie wiem - dziś zjadł indyka z większą ilością cytrynki i były fe fe bączki. Skoro tyle dzieciaczków ma problemy kupkowe, może zwalmy winę na zimę :-) Obserwujmy i kombinujmy dalej. data: 2011.01.21 autor: Agnieszka S | | Haniu z Torunia bardzo dziękuję Ci za dodającego otuchy posta. Nie jem tych produktów, które wymieniłaś - wcześniej poczytałam już Twoje posty - nie dodaję już wina do gulaszy, jedynie z chlebkiem trudno jest mi się rozstać (uwielbiam grzanki) no i zjadam makaron w rosole 2 razy w tygodniu. A możesz mi jeszcze podpowiedzieć czy można pikantnie? Uwielbiam chili - zazwyczaj dodaję całą papryczkę lub nawet 2! Zauważam nasilenie grzybicy na tydzień przed miesiączką, a potem sobie znika i nie bardzo wiem jak to zinterpretować. Pozdrawiam. data: 2011.01.21 autor: Agnieszka S | | JoannoW, mam dokładnie takie same doświadczenia z kończeniem na smaku ostrym - wzdęcia, gazy i zaparcia. W moim przypadku więc teoria, że kończenie na smaku ostrym poprawia trawienie zupełnie sie nie sprawdziła. data: 2011.01.21 autor: KamilaK | | Dagder, napiszę dokładniej jak uporam się z tematem i będę wiedziała na pewno o co w tym wszystkim chodzi, bo na razie jeszcze dopracowuję dzieci:) Z grubsza sprawa wygląda tak, że zablokowałam 3-latkowi wątrobę, co skończyło się wymiotami z czymś a la biegunka. Nie zupy były winne, a zbyt dużo tłuszczu (w tym tran (tak!), olej lniany, masło, - nie naraz oczywiście:) i zbyt ciężkostrawne drugie śniadania (obsmażanie, opiekanie). Niechcący blokowałam dziecko małymi kroczkami, ale skutecznie:) Po tych przejściach coś jest na rzeczy z zupami, bo po południu po nich mały czuje się gorzej (mówi, że boli brzuszek i chce do łazienki), po zupie wieczorem (tej samej) jest ok. Młodszy syn (9 mies) też po południu ostatnio zwracał zupę (tylko o tej porze). Już wiem, że to brak ognia u obu synków, zimno od podłogi i mało przypraw (kminek i imbir). Aż dziwnie to brzmi, bo swego czasu zasłynęłam na forum jako hardkorowa przyprawiaczka i wiem, że nie wszystkim osobom, które się zasugerowały moimi proporcjami to posłużyło, a teraz taka ostrożna się zrobiłam i za mało, ale cóż uczyć się trzeba cały czas. Zalecenia: przyprawy, ciepło, kasza gryczana, emocje, myślenie:) To tyle na razie w dużym skrócie. data: 2011.01.20 autor: Marta R. | | Myślę, że aby dyskutować na temat diety surowej, trzeba by o niej więcej wiedzieć. Oni nie jedzą ryb i kurczaków, które stają się dla nich toksyczne - dlatego pani, która tu się na ten temat wypowiadała tak niedomagała na tej swojej diecie. To jest też pewna filozofia, dzięki której ludzie żyją długo i zdrowo - znam takie przykłady osobiście. Skoro ktoś wybrał inaczej, czyli pp, to nie znaczy wcale, że wybrał najlepiej na świecie, tylko wybrał najlepiej dla siebie. Kochani, żyjmy i pozwólmy żyć innym, jak chcą, a nie od razu z "buzią", bo to mi wygląda na przejaw lęku raczej a nie głęboka wiarę w to, co się robi. Pozdrawiam wszystkich. data: 2011.01.21 autor: KamilaK | | Witam, chcę się podzielić swoimi spostrzezeniami:) więc..długo mialam problem "gazowo-wzdeciowy"..juz brakło pomysłow ..teraz wiem ,ze nie był to smak kwasny-lub jego brak..bylam przekonana ze jestem strasznie wychłodzona..uff..ale niee, jestem po prostu typem ognia-pani dyrektor jak mowią lekarze medycyny naturalnej;)o mojej naturze..a do tego przeginalam ze smakiem ostrym..konczylam na nim zawsze wszedzie. Dzis po paru tygodniach pewnych zmian mogę powiedziec ,ze jest lepiej:) a było tak źle ,że przy bólach brzucha mialam stany lękowe-bardzo nie przyjemne wieczorami..dzis jest lepiej a ja ciesze sie ze znajduje w koncu swój sposób w PP: ) pozdrawiam:) data: 2011.01.20 autor: JoannaW | | Dzięki Jagodo, a zupy dla osoby mającej trudności z gryzieniem. Co do krupnika to przecież mogę dodać różne kasze (Joanna - MamAsik 2008.11.27, 2009.01.08; Lukrecja 2009.01.13; Aida 2010.03.19; Anna Ciesielska 2010.05.14) tyle udało mi się znaleźć. :D Fajnie, że mogę wszystko zmiksować, a nad smakiem popracuję, bo ma być smacznie. data: 2011.01.20 autor: ToTuToTam | | Marto R, czy mogłabyś napisać o synku i zupach - i o wskazówkach p. Ani, jeśli oczywiście to nie tajemnica. Dziękuję. data: 2011.01.20 autor: Dagder | | Anna O, jak na moje oko za duzo cytryny w owsiance. Ja na 6l daję 1,5 łyżki czyli 0,5 łyżki na 2 litry, tylko ja nie dodaję miodu, tzn daję ale tylko na czubku łyżeczki. Gotuję dla nas i małego (wiem że powinnam osobno ale tak na razie jest). U mnie się raczej potwierdza teoria że brzydkie bączki to za mało kwaśnego. Zauważyłam też że jak coś sie zmienia w diecie małego to trzeba poczekac 2 dni na efekty, ale jak ma coś zaszkodzić to już na drugi dzień :), Oświeciło mnie dziś też co do zup, kolejny aspekt, pewnie jest ich jeszcze ze 100 :)). Mianowicie, że jak sie robi na indyku to mniej cytryny, bo indyk nie jest tak jang jak cielecina i nie potrzebuje takiego "ochłodzenia". Bo ja juz prawie jestem pewna że tu robie błędy - w równoważeniu jin/jang składników. Poza tym, Mały podebrał odrobine skórki chleba orkiszowego dziadkom(!!) wielkości małego paznokcia, zdążył połknąć - od razu wieczorem wysypka wokół narządów :(, a dzis kupka tak okrutna że słabo.... data: 2011.01.20 autor: Dagder | | ToTuToTam, każdą zupę możesz zmiksować, pamiętając, że miksowanie odbywa się w smaku słonym, ale miksowanka zmienia smak i konsystencję. Jeśli to dla rekonwalescenta, to krupnik nie jest wskazany, bo kasza jęczmienna jest ciężkostrawna. Pozdrawiam data: 2011.01.20 autor: Jagoda | | Christmasie, ja Anna, z matki Zofii i ojca Jana, puszczam twoje listy, z przymrużeniem oka, bo robisz zadymę. Czynię to tylko po to, aby forumowicze wiedzieli, z kim i z czym mają do czynienia. NIE KOMBINUJ!!! data: 2011.01.20 autor: Anna Ciesielska | | 14sto miesięczny synek dostaje dwa razy dziennie owsianke. Na dwa litry daje 2łyżeczki cytryny, dwa razy dziennie zupka jarzynowa (na ok 1l ok 0,5łyżeczki soku z cytryny). Zupki są gęste. Dostaje też gulaszyk z cielęciny z ziemniaczkami. W gulaszach różnie z kwaśnym bo z różnej ilości robie. Zależy ile mi mąż cielęcinki przyniesie. Się teraz troszku pogubiłam. Spróbuje zmniejszyć teraz tą ilość cytryny. Chociaż ciepło na dworze i myślłam, że teraz to będzie trzeba zwiększać tę ilość kwaśnego. Pozdrawiam! data: 2011.01.20 autor: AnkaO. | | Pani Anno O. - niech Pani zastanowi się nad prostymi sprawami, bo jeśli chodzi o gotowanie to Pani już się dobrze w temat "wgryzła". Czy Pani zbyt emocjonalnie nie podchodzi to jakości kup, czy Pani nie lęka się o te kupy - może to infantylne pytania, ale dzieci odczuwają emocje szczególnie matki. Po drugie czy Pani ciepło ubiera swoje dzieciątko : rajstopki, podkoszulki itp? Kolejne czy dziecko nie przechodzi obecnie jakiś gwałtownych zmian lub jakiś emocjonujących wydarzeń? Na luźne kupy może jakaś herbatka ziołowa. A może dla upewnienia i spokoju proszę zanieść kupę na ogólne badanie i poczytać trochę w internecie. data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Czy mogę zmiksować krupnik? A inne zupy też można miksować? Potrzebuję odpowiedzi. data: 2011.01.20 autor: ToTuToTam | | Pani Aneto z P. pozwolę sobie na odpisanie na Pani post. Bardzo dobrze, że szuka Pani odpowiedzi i zarazem pomocy. Jeśli Pani odżywia się zdrowo, prowadzi Pani zdrowy styl życia, to jeśli Pani wierzy w skuteczność ów okularów - to proszę skorzystać,a na pewno pomoże. Jeśli Pani ma wątpliwości w skuteczność to proszę nie tracić pieniędzy - to Pani wolna wola.Dawno temu doszły mnie słuchy, że pomagają, tylko nie pamiętam jak efekt był długo po zaprzestaniu terapii. Ja od siebie dodam herbatkę z chabrów na wzmocnienie wzroku. data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Drodzy forumowicze w jaki sposób łagodnie przejść na odżywianie wg Pani Ciesielskiej? Od czego zacząć i jak sobie radzić, gdy zacznie się oczyszczanie organizmu /czyt. odśluzowywanie, "odwilgacanie"/? data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Pani Ewo S. dziękuję za odpowiedź. Pani punkt widzenia to jeden z wielu. Moje posty dotyczą osób zagubionych i pełnych wątpliwości i wielu pytań, domniemam że Pani do tej grupy nie należy. Wiem po swoich znajomych jak również po postach forumowiczów, że natychmiastowa zmiana przygotowywania posiłków często (niekiedy zawsze) wiązała się z szokiem dla organizmu. Ja nie chcę wywołać lęku u i tak wystraszonych osób, a dodać im nadziei i pewności. data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Witam wszystkich. Czy ktoś z Was uzywa może okularów bezsoczewkowych tzw.ajurwedyjskich? Pisała o nich kiedyś Anna Majchrzak Zduńska Wola. Będę wdzięczna za odpowiedź.Pozdrawiam serdecznie . data: 2011.01.20 autor: Aneta z P. | | AnkaO, a co synek w ogole zjada? I napisz jak rownowazysz tym kwasnym, bo p. Ania kiedys pisala ze biegunki czy luzne kupki to za duzo kwasnego. Moze jednak cos nie tak z rownowazniem? Jesienią i zimą dajemy mniej kwasnego, jak wiosną i latem. data: 2011.01.20 autor: Ewa S. | | Agnieszko S., masło jest ok, ale bez przesady. Wino nie jest ok. W zasadzie, gdy borykałam się z grzybicą, odstawiłam alkohol i do tej pory nie piję i czuję się świetnie. Alkohol wpływa istotnie na wątrobę, z moim "ogniem" wątroby odczuwałam to bardzo silnie. Wątroba ma wpływ na wydzieliny pochwowe, więc obciążanie wątroby od razu skutkowało upławami. Ponadto każdy rodzaj wina jest silnie śluzotwórczy, a przecież nadmiaru śluzu chcesz się pozbyć ze swojego organizmu. Polecam kawę, imbirówkę, kartoflankę, tlacig, pulpety, korzenną marchewkę, gulasze wołowe. Odpuść jajka, chleb, mąkę (czyli żadnych naleśników), owoce, dżemy, wino, twaróg, uważaj na pomidory, kalafior, brokuły, kapustę. Nasiadówki lub przemywanie ostrożeniem bardzo pomaga. Dodatkowo polecam stosowanie ługu z orzechów indyjskich zamiast różnych chemikaliów do mycia. No i nie przejmuj się swoimi dolegliwościami, bo emocje, to połowa choroby. Moja ginekolog, do której kiedyś chodziłam leczyć grzybicę (nieskutecznie), powiedziała mi raz, że w Krakowie powstała praca magisterska na temat wpływu stresu podczas sesji na nasilenie grzybicy u studentek. Badania wykazały, że stres przyczyniał się do nawrotów choroby albo nasilenia objawów. Ponadto pani ginekolog mówiła "na grzybicę się nie umiera, kiedyś zniknie". Wtedy to było niewielkie pocieszenie, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Teraz wiem skąd się bierze grzybica i jak sobie z nią radzić, więc mogę Ci dać tą samą radę: na grzybicę się nie umiera, wyluzuj i ciesz się tymi aspektami swojego życia, które dają Ci radość i szczęście :) Pozdrawiam serdecznie. data: 2011.01.20 autor: Hania z Torunia | | Ostatnio też miewamy problemu kupkowe u synka. Właściwie to już od dłuższego czasu (ok3mies.) Myślałam na początku , że to od chleba, który podawała mu moja mama. Ale od 2,5miesiąca chleba nie dostaje a kupy ciągle luźne, częste i śmierdzące. Kombinowałam, że za dużo słodkiego źle zrównoważonego smakiem kwaśnym ale to raczej też nie to. Zauważyłam tylko tyle, że po zupkach z za dużą ilością cytryny śmierdzące bąki puszcza. Jak wyłapiecie drogie mamy w czym problem u was tkwi podzielcie się.
Mąż mój pyta się czy jak obiera i kroi mi warzywa to czy już je jangizuje ;) Pewnie chciałby sobie zjeść zjangizowanego jabłuszka albo śliweczki ;) data: 2011.01.20 autor: AnkaO. | | CHRISTMAS, mi się wydaje że niech każdy robi jak chce. Jednym cięzko sie przestawic z dnia na dzień o 180stopni, więc zrobią to stopniowo, powoli i może dzieki temu mniej drastycznie. Ale inni którzy sie dowiedzieli jak wpływa takie a takie jedzenie od razu już nie mają ochoty się tym karmić i nie ma sensu im zabraniać czy zachęcac do powolnego mówiąc- powoli, zjadaj jeszcze troche tego czy tego ... to chyba mija się z celem prawda? Wydaje się ze drastycznych efektów nie ma, jakiś katar kaszel czy inne dolegliwości to chyba nie są bardzo częste i nie są normą. Czesto organizm łągodnie się reguluje. Więc nie warto wszystkich zachęcac do takeigo czy innego podejscia. Niech każdy robi tak jak mu rozum i żołądek podpowiada. data: 2011.01.20 autor: Ewa S. | | Mao, jak dziecko chodzi do niani to faktycznie będzie ciężko, bo jednak tam mają na wierzchu inne jedzenie, niania sobie pije to czy tamto, zjada co chce i jak tu dziecku ograniczać skoro się samo domaga widząc jak inni jedzą coś innego. Bo pewnie tak jest. Ja bym radziła spróbować powalczyć o to aby niania przychodziła do Was, nawet kosztem dodatkowej opłaty. data: 2011.01.20 autor: Ewa S. | | Zakładając, że większość z piszących tutaj odżywiała się tak jak przeciętny Polak/Polka tzn. zimne: soki, woda, napoje, mleko, jogurty, zielone i czarne herbaty, potrawy: odgrzewane, głęboko mrożone, przetworzone, surowe, szybkie: przygotowywanie, łykanie bez żucia itp., a co bardziej nowocześni zmieniali swoje menu wg najnowszych doniesień lekarzy i innych opinii medycznych i na każdą dolegliwość była tabletka, syrop, zastrzyk i gotowe. Po nagłej zmianie na ciepłe potrawy i napoje, większość z Was cierpiała na katar, kichanie, ból głowy, wymioty, ból brzucha, zmęczenie, gorączki, potliwość, wysypki, swędzenia itd. Czy wobec tego nie lepiej byłoby i oczywiście bezpieczniej powoli i bez pośpiechu (a nie z dnia na dzień) przejść na pożywienie gotowane i ciepłe, powoli organizm nowoczesny przyzwyczaić na nowość-w odżywianiu? Czy nie uniknęlibyśmy tych wszystkich dolegliwości/skutków szybkiej zmiany?Sami piszecie, że bez pośpiechu i chwalicie spokój i porządek. data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Czy "powrót" taki z dnia na dzień na drogę z gotowanymi potrawami i ciepłymi posiłkami oraz ziołowymi herbatkami nie jest zbyt drastyczną zmianą dla organizmu, który odżywiał się tak jak lekarze zalecają i media o tym głoszą? data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Wiem jedno ( na ile jest to odpowiednie - pokaże czas), że gotowanie jest w porządku i dobre i pyszne i każdy w mojej rodzinie to lubi - ciepłe zupy warzywne od zawsze królują w naszym jadłospisie, różne gulasze, kotlety, sałatki (za surówkami jakoś nikt tęskni - jedynie rzadkość kapusta kiszona i ogórki kiszone) - gotujemy na zmianę - my rodzice dla całej rodziny,wiem jedno - że 'bez pomocy' samym gotowaniem nie "usuniemy" przykrych "dolegliwości", bo to wieki by zajęło, a po drodze ileż cierpienia trzeba znosić, a nie każdy z Was ma aż tak dużo tego czasu i siły. Oprócz gotowania w mojej rodzinie goszczą zioła - jako wspomagacze. Sami pijecie herbatki ziołowe, więc zastanawia mnie jedna rzecz, czemu nie rozwijacie menu ziołowych herbatek jako pomoc na bóle brzuchów, głowy, hemoroidy, swędzenia, zmęczenia, bezsenność, zniechęcenia, brak wiary itd., a tylko dopisujecie a to nalewka bursztynowa, a to ostrożeń, a to tran, tlai itp. ?? data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Ewo S.
W tym czyszczeniu jelit to raczej chodzi o błonnik a nie o sposób przygotowania. Doskonałe są buraczki jako miotełka.
Oglądałam program o badaniu przyswajalności mikro i makro elementów . Po badaniach okazało się ,że najwięcej beta-karotenu przyswoił organizm z marchewki gotowanej i zmiksowanej, a najmniej z surowej.
Pozdrawiam :} data: 2011.01.20 autor: E.Kam. | | Drodzy forumowicze. Przez dość długi czas poczytuję różne informacje odnośnie zdrowia i zdrowego stylu życia - zadziwiające ileż różnych metod istnieje na naszym rynku i najgorsze, że większość zaprzecza sobie nawzajem. Mieszkam w Polsce i kocham mój kraj. Moje miasto nie jest wielką aglomeracją i postęp nie zachodzi w nim w tak szybkim tempie jak choćby w stolicy, kiedyś było to dla mnie udręką, obecnie cieszy mnie to. Moi rodzice zawsze przygotowywali mi ciepłe potrawy, a mimo to ciężkie choroby dopadły mnie już w dzieciństwie - z wiekiem ustąpiły. W mojej rodzinie "postęp" zaczął się od płatków kukurydzianych zalewanych zimnym mlekiem, potem kupno mikrofalówki do podgrzewania wcześniej ugotowanych potraw.Kolejnym krokiem było wprowadzenie jogurtów w dużej ilości,jedzenie mięsa z kurczaków a następnym myśl o wprowadzeniu surówek i tu mój rozsądek powiedział STOP! Te wszystkie sprawy rozegrały się na przestrzeni ponad 3 lat.~~~~ data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Tak się zastanawiam - polecacie tu na forum (oprócz przepisów i samego odżywiania wg zasad Pani Ciesielskiej) różne inne pomocnicze naturalne i mniej naturalne suplementy, nalewki, zioła. Czy wobec powyższego bez "wspomagania" odżywianie gotowanymi potrawami nie będzie w pełni wystarczające jeśli chodzi o wyzdrowienie i utrzymywanie tego zdrowia? data: 2011.01.20 autor: CHRISTMAS | | Janmorko, dziękuję. Też się nad tym zastanawiałam, może lekarz okaże się autorytem;). data: 2011.01.20 autor: Mao | | Mao, a może trzeba delikatnie postraszyć panią nianię?? Okazało się, że po wizycie u lekarza dziecko musi odstawić ... (tu lista produktów), bo ma alergię. Nieprzestrzeganie zaleceń spowodowało/może spowodować wysypkę lub coś gorszego. Może inaczej niania podejdzie do tematu czując odpowiedzialność za zdrowie malucha. A może wystarczy przekazać, że lekarz powiedział to i to. Bo dla niektórych LEKARZ to świętość i się porządkują. Pozdrawiam data: 2011.01.21 autor: Janmorka | | Witajcie. Czy mogę miksować zupy podane w obu książkach? Chodzi mi m. in. o krupnik, grochówkę, barszcz ukraiński, z kukurydzą, pieczarkową a także pozostałe. data: 2011.01.19 autor: ToTuToTam | | Mnie nie trzeba przekonywac co do tego ze PP jest sluszne, ale natknelam sie na ten artykul i ciekawa jestem czy te efekty gnilne czy jak tam je nazywaja maja miejsce przy odzywianiu sie wlacznie gotowanym, czy to jakas bzdura. Moze nas akurat przed tymi procesami chroni cos jeszcze np. ostre przyprawy itp i u nas to nie ma znaczenia, ale czy jesli ktos nie jest na PP a odzywia sie gotowanym to faktycznie zachodza u niego jakies gnilne procesy. No i wciaz ta zasadowosc moczu jeszcze mnie zastanawia, bo my tak mamy akurat. Moze jednak za malo kwasnego w diecie? data: 2011.01.19 autor: Ewa S. | | Malwino, ja też się zmagam z zapchanym noskiem u mojego piętnastomiesieczniaka, od połowy grudnia. Z tym, że u niego na początku był katar i kaszel. Katar lejacy się minął, ale pozostał jeszcze ten zatkany nos, oddycha buzią i chrapie, a poza tym trochę kaszle. On w dyscyplinie, ja w dyscyplinie (bo karmię) i dojść nie mogę o co chodzi, gdzie popełniam błąd:( data: 2011.01.19 autor: Ida | | Witam.Kaśka wszystkie zmiany pojawiają się w miejscach w których przebiegają meridiany tj. dochodzi do zablokowania energii.Moja rada przeczytaj w "FŻ" str.102 rozdział o wysypkach ze zrozumieniem.Pozdrawiam. data: 2011.01.19 autor: | | Pani Aniu, dziękuję za pomoc i za "gorąca linię". Ja już stoję obiema nogami tu gdzie trzeba, ale syn miewa jeszcze problemy po zjedzeniu zupy, ale nie za każdym razem, choć zupa ta sama. Do południa jest prawie ok, po południu gorzej, czyli równowagi jeszcze nia ma. Cierpliwie czekam na finał zakręcenia. Malwino, o doświadczeniach z ostrożeniem i fafołach/farfoclach pisała Haniaf, 2010.02.18 Poszukaj też postów Jagody o ostrożeniu. Generalnie fafoły w ostrożeniu pokazują ile brudów energetycznych i emocjonalnych schodzi z człowieka. Niekoniecznie muszą się pojawić, ale jeśli są, to znak, że kąpiel/płukanie zadziałało. data: 2011.01.19 autor: Marta R. | | Beti, ostatnio ty pisałas o zapchanym nosie u dziecka w podobnym wieku jak mój synek. Czy poradziłaś sobie jakoś z tym? Doszłaś o co chodzi? Czy twój syn to alergik? Dziewczyny dużo piszą o katarach czy zmianach skórnych ale u dzieci z AZS a mój mały nie miał alergii. Nie mogę tej zmiany skórnej powiązać z jedzeniem bo przez zapchany nos trzymam go w dyscyplinie jak dla AZS-owca od grudnia. A może nie powinnam zdrowego 4-latka tak dyscyplinować jedzeniowo? Dużo pytań ale i rozterek sporo. Aha i co z ostrożeniem który się waży po włożeniu rączek przez synka (robiliśmy próby ja i mąż-ostrożeń czysty jak my wkładamy ręce, włoży syn-po paru sekundach pełno czarnych farfocli i robi się gęsty, jak zważone mleko). Czy to jakaś wskazówka? data: 2011.01.19 autor: malwina | | Ktoś może z was wie co mogą oznaczać takie brązowawe plamy na paznokciach?. Nie są one ułożone na płytce tylko na samym początku jak paznokiec wyrasta tuż przy skórce jak zaczyna się biała macierz. Są niewielkie i znikają po ok kilku dniach do tygodnia. Ostatnio pojawiły mi się prawie miesiąc temu, wpierw na paznokciu palca wskazującego u prawej ręki a potem na paznokciu palca wskazującego u lewej ręki.Zeszły same po ok tygodniu.Miałam je też jak np.króciutko obcięłam sobie paznokcie, wtedy pojawiły się na skórkach przy granicy obcietego paznokcia i skóry. Paznokcie to wątroba ale o co chodzi z tymi plamami?DZiekuje i pozdrawiam data: 2011.01.19 autor: Gosia T z Wrocławia | | Ewo S., na tej samej stronie są też zalecenie wrącz przeciwne http://www.mojadrogadozdrowia.com/pi-zasad-zdrowego-ycia-artykuly-78.html. A żeby było śmieszniej ten fragment jako żywo przypomina mi fragment z "Filozofii życia": 'Bowiem jesteś tym, co jesz. W naszym klimacie, zgodnie z teorią Pięciu Przemian, niezbędne jest wzmacnianie energii jang przez stosowanie potraw gotowanych, neutralnych i rozgrzewających. Wychładzający jogurt, niezbędny jest w pełnej ognistych przypraw i pieczonych mięs diecie Bułgarów, żyjących w ciepłym klimacie. Dla nas, Polaków żyjących w klimacie chłodnym, kiedy przez większą część roku skazani jesteśmy na swetry i kurtki, ten sam jogurt (spożywany najczęściej z dodatkiem cukru i owoców) nie jest wcale zdrowy.' Przecież takich stronek i wszelakich zaleceń są setki, ważne jest to, co wybieramy, co podpowiada intuicja, a nie strach. Pozdrawiam! data: 2011.01.19 autor: Jagoda | | Ciekawa strona Ewo S, najciekawszy rozdział "o mnie", i choć nie ma informacji o kim, to jest wspaniałe acz niewyraźne i tajemnicze zdjęcie nasuwające skojarzenia z serialem Dynastia. Nielogiczne jest wymienienie ciurkiem zestawu lektur do których długonoga (choć śmiem podejrzewać że sędziwa) autorka się dystansuje, by na tej samej stronie i bez najmniejszej żenady czerpać z nich garściami. Niespójnie i niewiarygodnie. Zastanawiasz się nad zasadnością "tego co tu piszą" a ja zastanawiam się kto to pisze i z jakiego źródła czerpie, brak powoływania na źródła świadczyć może o tym, że te wszystkie mądrości to dorobek naukowy autorki. ps. sprostowanie - były cytaty i autorzy podani ale tylko w odniesieniu do sentencji. Proponuję do codziennych rytuałów dodać pukanie się w czoło! data: 2011.01.19 autor: KSWGS | | dodatkowo, po przestudiowaniu strony tej Pani stwierdzam, że jest to zwyczajny zlepek esencji kilu diet czy sposobów odżywiania. choć nie chcę być złośliwa/niegrzeczna, bardzo irytuje mnie, kiedy czytam tekst napisany z błędami, chaotycznie i nie po polsku, ze źle odmienionymi częściami mowy. a takie właśnie mam odczucia czytając tamtą stronę. data: 2011.01.19 autor: Fox_India | | Ewo S., jeśli chodzi o artykuł, to do mnie osobiście on nie przemawia. a powiem Ci dlaczego. sprawdziłam empirycznie. przez około 10 lat, tj. odkąd ukończyłam 20 lat aż do niedawna odżywiałam się tak jak pisze ta Pani. tzn. prawie 80% to była surowizna. odżywiałam się surówkami/sałatkami, sushi, jadłam dużo owoców, piłam wodę a dodatkowo jogurty, kefiry (ze względu na kulturalne bakterie:), ciemne pieczywo. jeśli już jadłam coś gotowanego to na parze al dente. najczęściej ryby i chude mięso, czyli zdrowego kurczaczka. idealne zalecenia żywieniowe. efekt: osłabienie, kołatanie serca, duszności, utraty przytomności, skoki ciśnienia, ataki paniki, rozmiar L (przy wzroście 170 cm ważyłam 69 kilo - obecnie ważę 60), guzy na tarczycy, permanentne przeziębienia, alergia wziewna, egzema na rękach, guzy w piersiach, problemy z nerkami etc. jeszcze coś by się znalazło. a zęby? no zęby też nie były zdrowe. odkąd przeszłam na 5 przemian moje życie zupełnie się zmieniło. ba! nie tylko moje życie! jeśli chcesz to parę postów wcześniej pisałam o skutkach PP w moim życiu. i powiem Ci szczerze. nigdy już nie wrócę do żywienia sprzed PP, bo wiem z czym to się je. ja dziękuję! data: 2011.01.19 autor: Fox_India | | Kingo z Azji i Ewo S., bardzo dziękuję. Niania przychodzi do nas rano, karmi dziecko owsianką i zabiera do siebie. To tam mu podaje te paskudztwa. Wielokrotnie prosiłam, tłumaczyłam, "życzyłam sobie" (jestem dosyć stanowcza - tak mi się przynajmniej wydaje). Wczoraj ze złości się popłakałam. To ja gotowałam do późnego wieczora lub wstawałam po 4 rano, żeby wszystko przygotować a tu takie coś... Czuję się lekceważona - przecież to ja jestem matką i ja wiem, co dziecku podawać. Bałam się, że jakieś ekscesy żywieniowe będzie robił mąż lub moi rodzice, a tu osoba, która chyba najbardziej powinna się zdyscyplinować, bo w końcu jej za to płacę. Brak mi słów. Dziękuję za odpowiedź. data: 2011.01.19 autor: Mao | | Ewo S. ciekawa strona. Jestem ciekawa odpowiedzi p. Ani. I odnośnie mojej skóry również. czekam cierpliwie. data: 2011.01.19 autor: kaśka | | Haniu z Warszawy i Danusiu, bardzo dziękuję Wam za pomoc :) data: 2011.01.19 autor: Agnieszka, która w W-wie mieszka | | Mao, a skad niania ma ten sok porzeczkowy i inne cuda? Przynosi to do Waszego domu aby karmić dziecko? Jeśli tak to powinnaś być bardziej stanowcza.I wytłumaczyć ze to Twoje dziecko i Ty decydujesz co ono ma dostać do jedzenia. Nie musisz być ostra, wystaczy ze stanowczo i spokojnie powiesz,poprosisz ze dziecko ma tego nie dostawać bo ty jesteś matką i karmisz go w taki a nie inny sposób, a nie że być może to mu nie służy. Tłumaczenie niani dlaczego nie ma sensu jak widać. data: 2011.01.19 autor: Ewa S. | | Mao, nani nie tlumacz moze PP, bo jej to chyba nie inetersuje. Ona nie musi jesli nie chce rozumiec twojej filozofii. Moze jej po prostu wypisz czego sobie zyczysz a czego nie i porozmawiaj z nia o tym co ma byc z dzieckiem zrobione a czego nie robic. Na zasadzie robota. Soki nie, cukierki nie itd. Nie tlumacz jej dlaczego i po co. W godzinach pracy dla Waszej rodziny niech robi tak jak ty chcesz, a ty juz bedziesz wiedziec po co. data: 2011.01.19 autor: Kinga z Azji | | Jeszcze raz w sprawie dolegliwości mojego dziecka: nieświeży oddech, nieregularne i brzydkie kupy, krostki na policzkach. Podejrzewam, że to "robota" opiekunki. Dziś dziecko miało bluzkę poplamioną czymś czerwonym, podejrzewam, że to sok z porzeczki. Czy te wszystkie wymienione wyżej objawy mogą być skutkiem podawania ciastek i soków? Nie mam już siły do naszej niani: prosiłam, tłumaczyłam, że to nie będzie służyć, że być może to są efekty tego, co ona podaje. Grochem o ścianę. Chciałam dziecko wzmocnić przed wysłaniem we wrześniu do przedszkola, a tu klops! Nie chcę z nią rozmawiać bardzo ostro, bo po prostu jest mi potrzebna, ale dziecko całkiem mi się rozregulowało. data: 2011.01.18 autor: Mao | | Agnieszko,która w Warszawie mieszka, ja u siebie na dolegliwości pęcherzowo - moczowe smarowałam nalewką dół pleców oraz dół brzucha, potem na to szybko (zanim wyschła nalewka) wtarłam maść bursztynową, czerwone gatki, skarpetki i pod czerwony kocyk :) Pomogło.
Pozdrawiam. data: 2011.01.18 autor: DanusiaA | | Agnieszko, która w W-wie mieszka,jestem osobą baaardzo dorosłą, więc moje rady dot. osób dorosłych. Co do podawania kropli siedmiolatkowi - jako matka bym podała. Może zmniejszyłabym dawkę do 10 kropli i jednak w stanie ostrym co godzinę aż do ustąpienia ostrych objawów.
Tak postąpiłabym ja gdyby tyczyło się to mojego dziecka, ale może inne osoby będą miały odmienne zdanie na ten temat. Może Pani Ania się wypowie ? Pozdrawiam. data: 2011.01.18 autor: Hania z Warszawy | | Pani Aniu, czy uwaza Pani ze to co tu piszą to bzdura?
http://www.mojadrogadozdrowia.com/czy-gotowane-poywienie-jest-zdrowe-encyclopedia-zywiena-192.html
Nie chce siac zamieszania, ale chcialabym sie dowiedziec czy nie maja miejsca te procesy o ktorych tu piszą i co z naszego odzywienia to eliminuje. No i mnie zastanawia ta zasadowość. Bo faktem jest ze ja i moja corka mamy dosc zasadowe PH moczu, pisalam o tym kiedys, ale nadal nie wiem, czy to dobrze czy jednak cos powinnismy zmienic.? Bardzo proszę o odpowiedź. Pozdrawiam! data: 2011.01.18 autor: Ewa S. | | Haniu z Warszawy, czy nalewka bursztynowa nadaje się dla siedmiolatka? (częste oddawanie moczu - co kilka/kilkanaście minut). Jeśli tak, w jakiej dawce? Z góry dziękuję za odpowiedź :) data: 2011.01.18 autor: Agnieszka, która w W-wie mieszka | | Miłe Panie, Matki, Żony itd. - jakie smarowidełko robicie swoim dużym i małym mężczyznom do szkolnych/roboczych kanapek? Ja na zmianę: pasta jajeczna, z makreli, sałatka z mięska i jarzyn rosołowych, wędlina pieczona lub uszlachetniana. Fajny repertuar, tyle, że moim chłopakom chyba już się przejadł... Stosujecie jakieś inne pyszności chlebkowe? :) data: 2011.01.18 autor: Agnieszka, która w W-wie mieszka | | Haniu z Torunia czytam Twoje posty dot. grzybicy, z którą ciągle walczę. Bez twardej dyscypliny chyba się nie obędzie. I tak, piszesz zero nabiału, ale czy masło wolno? Również, czy można zjadać pikantne potrawy i używać czerwonego wina do gulaszy? Z góry bardzo dziękuję. data: 2011.01.17 autor: Agnieszka S | | brałam udział na kursie w wasowie sierpien 2008 mieszakam w tarnowie stosuje kuchnie jestem stała klijentka w sklepie zaginał mi zeszyt czy moge prosic o przepisy na cielecine wąsowo,pozdrawiam czy juz nie bedzie kursow jak dawniej brakuje mi dopiero teraz widze ze mam skapą wiedzę. data: 2011.01.17 autor: teresa | | Witajcie kochani!
Chciałam się podzielić z wami moimi odczuciami, które tak powolutku dochodzą do mnie ostatnio:) mianowicie miałam kilka dni wolnego, zregenerowałam siły, mniej w biegu, więcej czasu dla męża, który go teraz ogromnie potrzebuje, spokojne gotowanie, zakupy itd...ale jednemu nie mogę się nadziwić, skąd u mnie taka wola i ogromna ochota gotowania???do niedawna spędzałam minimalną ilośc czasu w kuchni, była to dla mnie katorga. A teraz domownicy nie mogą tego pojąć jak i ja sama. Powoli porządkuję sobie i układam w głowie:) bo wydawało mi się ze nie jestem w stanie tego ogarnąć...a jednak.:) Czyli jak sie tylko chce i na to pozwoli to wszystko powoli zaczyna nabierać odpowiedniego tempa.
Z jednym musze jeszcze popracować, czyli z moimi emocjami, z zaprzestaniem oceniania siebie i szukania radości w małżeństwie, które znalazło się na rozdrożu...
Pozdrwaiam p. Anię i wszystkich na forum, żałuję że mieszkam taki kawał drogi od Poznania:) data: 2011.01.17 autor: enya | | Mono, trend powtotu do natury, jest niewątpliwie trendem bardzo istotnym, o którym obecnie wiele się mówi. Ale ewolucja nigdy nie idzie do tyłu, zawsze do przodu. W tym kontekście powrót (a więc cofnięcie się) do czegokolwiek jest niemożliwe. Tak więc, uderzając w górne C, naszą rolą nie tyle powinna być chęć powrotu do tego, co onegdaj było (bo się nie da), ale umiejętne połączenie osiągnięć cywilizacji z poszanowaniem Porządku, w tym Natury. Dlatego - schodząc na ziemię - możliwość łykania tranu w kapsułkach, a nie z łyżki (oooch) jest jedną z tych zdobyczy cywilizacji, których nie planuję się wyrzekać:)) Oczywiście mówię o sobie jako o dorosłej. Każdy ma prawo wyboru, nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś, kto uważa to za słuszne, łykał tran na żywca. Oczywiście, mój komentarz to przymrużenie oka, bo nie sądzę, że jest o co toczyć batalię. data: 2011.01.17 autor: Jagoda | | Czy ktoś zauważył, że imbir sproszkowany ma rożną barwę, nawet w opakowaniach tej samej firmy? który jest dobry? czy bladożółty czy ten brązowozółty? Aaa, lód się rzucił na mnie! obie stopy w prawo, kolano w lewo, niefortunna amortyzacja dłonią-caly kciuk nadęty po3nie,a po spadku adrenaliny owszem ból, ale też zadziwiająco błyskawiczna normalizacja wymiarów kciuka(bez zaleconego lodu5-6x/dzień)-zejscie czerwonego siniaka i żadnych:KrwiakówZłamaniaZwichnięciaCzyNaderwaniaSciegnaNaruszeniaTorebekStawowych, jedynie czuję nie tak więzadło krzyżowe. Tłumaczy to jedynie 3letnia zycie wg na PP, bo moje częste wcześniej kontakty z ziemią leczyły się długotrwale, były mocno posiniaczone, z rehabilitacją włącznie. Dziękuję Bogu za szczęście w nieszczęściu. Lat mi przecież NIE ubywa, a mam coraz częściej wrażenie, ze jest wprost przeciwnie. Apetyt na życie wzrasta, czego i Wam życzę, pozdrawiam... już słyszałam śpiew kosa!!! oby nie okazał się marzycielem! Ewik data: 2011.01.17 autor: Ewik58 | | Witam, proszę o pomoc-sama już nie wiem co robić. Synek (4 lata), zdrowy, nie-alergik, non-stop zapchany nos (od początku grudnia), różne próby robiłam-delikatne jedzenie, imbirówka codziennie, więcej kwaśnego, mniej kwaśnego, eliminacja słodyczy (jeśli jada to tylko mini ilości i wg PP)-nos zapchany. To nie katar, nic nie wysmarkuje-nawet rano. Byłam u laryngologa-wydzieliny żadnej nie widział, lekko opuchnięte wewnętrzne kanały nosa-sugerował alergię. Do tego od tygodnia na dłoniach o wew strony pojawiły się plamy czerwone (w zgięciu kciuka), swędzące, krostki pod skórą-takie malutkie i twardawe, skóra pęka i schodzi tak jak po opaleniźnie. Myję w ostrożeniu-który po zanurzeniu dłoni przez synka waży się (robią się farfocle). Nie wiem co może być przyczyną-więc nie mogę pomóc synkowi bo poruszam się po omacku. Na PP od 1,5 roku jesteśmy. data: 2011.01.17 autor: malwina | | Tran w kaspułkach, Jagodo, jest neiwiele wart. Powinno się pić taki z ciemnej butelki, najmniej w nim strat cennych składników. Poza tym, kapsułka zawiera wiele niepotrzebnych nikomu substancji. Mówi się tu tyle o porządku, powrocie do natury, a z drugiej strony zaleca się łykanie kapsułek... data: 2011.01.17 autor: Mona | | Jagodo- już poszukałama w archiwum. Tran tylko zimą. Całuski:) data: 2011.01.16 autor: Aneta z P. | | Dziękuję, Jagodo. Jeśli możesz, powiedz jeszcze, jak długo brać tran, do początku wiosny? Dopytuję, bo jest to dla mnie nowością. Pozdrawiam serdecznie. data: 2011.01.16 autor: Aneta z P. | | Drodzy forumowicze mam pytanie odnośnie "samodzielności" czy ktoś z Was samodzielnie określa smak poszczególnych używanych w Waszych kuchniach produktów? Mam tu na myśli nie używanie tabel "smakowych" podanych w książkach autorki forum - Pani Anny? data: 2011.01.16 autor: CHRISTMAS | | Pani Evito serdecznie dziękuję za odpowiedź. Jest w sam raz. data: 2011.01.16 autor: CHRISTMAS | | Dziękuję za wszystkie informacje na temat miodu. Kupowałąm już wcześniej u tego pszczelarza miód i mimio że stał całe wakacje w temperaturze pokojowej nic się z nim nie działo a teraz taka przykra niespodzianka, mimo że temperatura dużo niższa niż latem. Miód po otwarciu ma już taki winny zapach, wstawiłam go teraz do lodówki i zobacze co się będzie z nim działo. data: 2011.01.16 autor: PAT | | Zamieszczam znaleziony w internecie fragment na temat fermentacji miodu.
"Fermentacja
Objawy
Zachodzącą fermentację miodu można stwierdzić już na podstawie jego smaku, zapachu i wyglądu. Początek fermentacji charakteryzuje się wyczuwalnym owocowym smakiem. Z czasem zapach miodu staje się podobny do piwa i można w nim zauważyć pęcherzyki gazów.
Przyczyny
Przyczyną fermentacji miodu może być odbieranie pszczołom niedojrzałego (niezasklepionego) miodu do wirowania. Zawarte w miodzie drożdże osmofilne, które są przyczyną fermentacji, stają się aktywne w miodach o zawartości wody powyżej 18% (dot. miodów nektarowych). Podczas procesu krystalizacji w miodzie tworzy się sieć kryształków glukozy, a między nimi znajdują się składniki płynne (fruktoza i woda). Im więcej wody znajduje się w części płynnej, tym większe jest ryzyko, że miód sfermentuje. Na przykład miód o zawartości wody ok. 35% jest doskonałą pożywką dla rozwoju Aspergillus fumigatus. Prawdopodobieństwo sfermentowania miodu jest bardzo duże, jeżeli nastąpiło w nim oddzielenie fazy (rozwarstwienie). Fermentację może również spowodować nieumiejętne mieszanie (kremowanie) miodu, jeżeli podczas mieszania do miodu dostanie się do niego dużo wilgotnego powietrza. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym fermentacji jest przechowywanie miodu w nieszczelnych pojemnikach, w pomieszczeniach wilgotnych i zbyt ciepłych.
Cechy fermentacji potwierdzone obecnością licznych drożdżaków są kryterium dyskwalifikującą miód - taki miód nie może być dopuszczony do sprzedaży.
Sfermentowany miód można podać pszczołom do "poprawki" - w smaku taki miód nie wykazuje żadnych anomalii (Aumeier, P., Monatshinweise für Juli)."
Erno, ja absolutnie nie chcę postawić na swoim, tylko przestrzec przed oszustwem pszczelarza lub jego błędem. Pszczelarz, któremu oddawałam miód to doświadczony starszy pan, a był tym zaskoczony. Miał już zwroty tego miodu i ponoć oddał próbki do laboratorium. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wymianę myśli:) data: 2011.01.16 autor: Mao | | Misiu, też kiedyś miałam podobny problem - wszystko mnie mdliło, nie mogłam ruszyć ani zupy, ani drugiego, ani kawy, ani owsianki. Okazało się, że to zastój wątroby, a wyciągnęło mnie z niego puree z serkiem kozim + lekka imbirówka, stosowane przez kilka dni. Potem jadłam delikatnie, obserwując chęci smakowe. Może więc i Tobie wątroba stanęła okoniem. Pamiętam, że mnie to też dopadło zimą. Pomyśl jeszcze, czy nie ma u Ciebie nadmiaru smaku gorzkiego, np. kawy.*** Aneto z P., kiedyś na spotkaniu czwartkowym była mowa o tym, że najlepszy jest tran z wątroby rekina (Ecomer np.), ja biorę 2 kapsułki dziennie.*** Dziewczyny, w sprawie kwaśnych kup kiedyś pisała któraś mama, że zaczęła dzieci cieplej ubierać, bo przemarzały od podłogi i problem minął. W tych newralgicznych miejscach mających kontakt z zimnem mogą pojawiać się też chrostki. Zimą więc czerwone ciepłe rajtki to podstawa:) Pozdrawiam data: 2011.01.16 autor: Jagoda | | Erno, nie chcę wchodzic w spór, ale żaden miód nie powinien fermentować bez względu na temperaturę przechowywania. Miód wykazuje właściwości konserwujące i takie zjawiska nie powinny mieć miejsca. Wielokrotnie kupowałam miód rzepakowy i przechowywałam w temperaturze pokojowej i nic się działo. Pamiętajmy, że obecny miód, nawet ten z najlepszych pasiek, nie jest taki jak onegdaj. Aby przetrwać zimę pszczoły są dokarmiane, a jakość miodu zależy od tego na czym "usiądą" (czytaj: czym są potraktowane rośliny). data: 2011.01.16 autor: Mao | | Mao nie masz racji,czysty miód rzepakowy zawsze tak się zachowuje gdyż 90 % to czysta glukoza która pod wpływem ciepła i tlenu zaczyna fermentować,Nie jest to wina pszczelarzy.Miód rzepakowy już w czasie odwirowania robi się pół stały i nie ma możliwości aby jakieś zanieczyszczenia opadły.Dlatego trzeba go przechowywać już od chwili odwirowania w niskiej temperaturze.Szkoda że sprzedający nie poinformował Cię -PAT.A może kupowałaś od pośrednika?Możesz zebrać wierzch sfermentowany i dodawać do owsianki w smaku kwaśnym. data: 2011.01.16 autor: Erna | | Pat, ja miałam taką samą sytucję. Miód jest zabrudzony (nieodstany), a pszczelarz nieuczciwy. Moje zapasy oddałam pszczelarzowi, zwrócił pieniądze bez problemu. Powodem fermentacji mogą być np. brudna zakrętka, brudny słoik, rozlewanie nieodstanego miodu (po odwirowaniu powinny opaść na dno beczki wszytkie nieczystości organiczne), słaba jakość miodu. Jeśli nie masz możliwości oddać miodu, to zagotowałabym go, traktując go tylko i wyłącznie jako słodzik do kawy. data: 2011.01.16 autor: Mao | | Witam.PAT tak się zawsze dzieje z czystym miodem rzepakowym,a więc musisz go przechowywać w temperaturze poniżej 12 stopni.Schowaj do zimnej piwnicy lub lodówki,fermentacja zostanie zatrzymana i nic mu nie będzie.U mnie tak się zrobiło nic się nie dzieje owsianka dobra i kawa też.Pozdrawiam data: 2011.01.16 autor: Erna | | Bardzo proszę o radę, zrobiłam sobie zapas miodziku rzepakowego, po miesiącu część wygląda jakby zaczęła fermentować, wieczka są wypchane do góry i widać w miodzie pełno takich pęcheżyków powietrza. Czy taki miód da sie jeszcze uratować? data: 2011.01.15 autor: PAT | | Ewo leczyłam nieinwazyjnie.Stosowałam lek ziołowy na rozpuszczenie kamieni. Podobno skłonności do odkładania sie złogów sa osobnicze ,jakieś zawirowania w nerce i pęcherzu mam od czasu do czasu. Wtedy stosuje ten lek i sie poprawia.Chodze tez na akupunkturę.
Badania moczu wykazywały u mnie szaczwiany , MNie bolało jak poruszał sie w nerce,bolało mnie dookoła pasa,że myślałam raczej o wątrobie. data: 2011.01.14 autor: E.Kam. | | Dzięki dziewczyny. E.Kam, jak leczyłaś ten kamień? Czy miałaś tak że sie poprawiało samo i za jakiś czas znów? Czy jak już jest kamień to juz boli cały czas aż do wyleczenia? Jakie są wówczas wyniki moczu? data: 2011.01.13 autor: Ewa S. | | CHRISTMAS, pani Ania pisała kiedyś, że jeśli nie wiemy w jakim coś jest smaku to żeby wziąć trochę tego czegoś na język i samemu zdecydować jaki to smak. Czytałam też w innej książce o pp, że niektóre produkty można przyporządkować do dwóch smaków (np. zboża są słodkie ale np. pszenica ma dodatkowo aspekt smaku kwaśnego) i można je bez popełnienia błędu dawać w obu tych smakach. I jeśli nasze odczucia smakowe nie są zgodne z tym co podają w książce to powinniśmy dawać to w tym smaku, który sami wyczuwamy bo nie dzieje się tak przez przypadek.
Znalazłam też informację o mniszku - jest w smaku gorzkim ale jest silnie wychładzający. data: 2011.01.13 autor: evita | | Ewo S. Spróbuj nalewki bursztynowej. Kiedyś była o tym mowa na forum i Pani Ania zaakceptowała. W moim przypadku pomogło. W ostrym stanie brałam 15 kropli co godzinę. Później znacznie rzadziej.
Życzę zdrowia. data: 2011.01.13 autor: Hania z Warszawy | | Marto R. dzieki za nakierowanie. Chyba tam jest i coś dla mnie :) data: 2011.01.13 autor: Dagder | | Witam!Proszę panią o pomoc.Mój mąż choruje na autoimmunologiczne zapalenie wątroby i jest leczony decortinem.Przeczytałam Pani książkę wiele razy ale nie bardzo wiem gdzie przyporządkować tą chorobę?Czy jest to wątroba zimna,gorąca a może jeszcze coś innego.Lekarze twierdzą,że na włuknienie wątroby ma wpływ nadmierna aktywność przeciwciał więc nie wiem czy sposób jedzenia coś tu może pomóc.Boję się zaszkodzić mężowi.Nie wiem czy w takej chorobie wątroby np. ostre przyprawy mogą pomóc czy wręcz przeciwnie.Bardzo boję się o męża i nie wiem czy w takim przypadku jedzenie coś zmieni a jeśli tak to czy rozgrzewajace czy raczej ostrożnie.Mamy po dwadzieścia pare lat i mieszkamy za granicą,ponad 1000 km od Poznania ale mam nadzieję,że kiedyś uda mi się do Pani przyjechać.Boje sie i nie wiem jak karmić męża.Proszę o pomoc. data: 2011.01.13 autor: Ania C | | Ewo S.takie objawy miasłam przy kamieniu w nerce. Ciągłe parcie bez potrzeby. Może to złogi w nerce.Do stwierdzenia konieczne USG /ale czasem gdy kamyk wpadnie np. do kielicha to od razu go nie widac./ Może tak jest u ciebie. Pozdrawiam :} data: 2011.01.13 autor: E.Kam. | | Marto R., dziekuję za podpowiedź. Problem w tym, że gdy podawałam dziecku mniej kwaśnego, to miało katar gdzieś wysoko u nasady nosa (przeczytałam, że to zbyt mało kwasnego). Po minimalnym zwiększeniu kwaśnego, katar ustąpił. Na razie spróbuję ponownie tak jak Agnieszka S. wrócić do dawek minimalnych i obserwować. data: 2011.01.13 autor: Mao | | Witam, dziewczyny mam pytanie dotyczące drożdży. Pewnie głupie, ale ja z drożdżami doświadczenia żadnego nie mam. Jeśli chodzi o przepis na "kluchy na łachu" - drożdże świeże (takie w malutkiej paczuszce jak masło) czy też suche (w paczce ja proszek do pieczenia)? W niedzielę chcę podjąć wyzwanie - jeszcze nigdy nie robiłam sama klusek na parze - i mąż już o tym wie, więc nie ma rady, muszę dać radę :-) Z góry dziękuję za podpowiedzi. Pozdrawiam ciepło. data: 2011.01.13 autor: Willow | | Ewik58, obserwuję już trzecią zimę, że koło połowy stycznia mam większe zapotrzebowanie na smak kwaśny. W pierwszym roku to zignorowałam i miałam mega blokadę wątroby w lutym. Dlatego gdy w styczniu zaczynają mi się śnić grejfruty i coca cola ;) robię delikatny barszczyk na wołowinie i zjadam go aż do skutku. Zauważyłam też, że jak bym sobie uszczknęła słodyczy, niezależnie od pory, roku wzrasta zapotrzebowanie i ochota na kwaśne. data: 2011.01.13 autor: Joanna Z-ego | | Prosze Was o poradę. Już drugi tydzień walczę w pęcherzem. Często sikam pod koniec mam bolesne parcie na mocz, nawet juz po załatwieniu się. Miałam tez krwiomocz ktory pojawial sie na koniec sikania i wiązał sie z bólem. Od kilku dni krwiomocz ustał ale ból i parcie bolesne na mocz sie utrzymuje. Mam wrażenie jakby to jakies skurcze były. Stosuję dyscyplinę, pije wywar z pietruszki, pilam imbirówke, ostanio kilerkę, biorę urosept.. Trwa to juz II tydzień, jak mogę jescze sobie pomóc? P. Ania pisała w książce ze krwiomocz to ogień serca i że pęcherz,jelito cienkie się z sercem wiąże. Co to oznacza, jak z tym sobie poradzić. Dodam ze problemy z pęcherzem mam co jakiś czas, rok temu rozniosło się na ostre zapalenie nerek. Nie radzę sobie z emocjami ostatnio, pewnie to też ma wpływ.. Męczy mnie to ciągłe parcie na mocz.. Co robić? data: 2011.01.13 autor: Ewa S. | | Ato-nie dostrzegłaś ironii w tekście o zamianie nicków? Tylko dlatego że zauważyłam nieścisłość (która była w twoim poście-przyznajesz) to od razu mam być kimś innym niż jestem? Nie mogę być Marylką (tak mam na imię i takim "nickiem" posługuję się w życiu :)) tylko różnymi wcieleniami? Nie odniosłaś się również do mojej uwagi na temat wniosków że jak ktoś nie pisze to jest nowy i trzeba go pouczać jak korzystać z wyszukiwarki. Czyżby kolejna błędna interpretacja-i ciężko się do niej przyznać? Twoja złość być może świadczy o nierównowadze-pomyśl o tym dlaczego tak reagujesz. Nie dajesz sobie prawa do błędu. Przejrzałam historię Twoich postów i często krytykujesz innych i wytykasz im błędy-jest się nad czym zastanawiać. Życzę powodzenia i duuużo luzu :))) data: 2011.01.13 autor: marylka | | Agnieszko S., nie podaję tranu, ale zamierzam rozpocząć. Póki karmiłam piersią, nie wydawało mi się to konieczne. data: 2011.01.13 autor: Mao | | Marto R. dziękuję Ci za to nakierowanie. Post Asi z D.G przeczytałam i jest rzeczywiście bardzo pomocny. U mojego malucha, tak jak u malucha Asi, są zimne rączki - które kiedyś zawsze były ciepłe - i podpuchnięte oczy. Bingo! Za dużo kwaśnego. Idę właśnie zmiksować małemu zupkę i dodać kwaśnego. Dodam teraz tylko 12 kropelek na 1l i zobaczę co będzie jutro. Pozdrawiam. data: 2011.01.13 autor: Agnieszka S | | Mao, my od 2 miesięcy mamy problem z kupami. Mniej więcej od kiedy odstawiłam od piersi zaczęły się te problemy... Z kupami to raczej nie jest od jedzenia, a podajesz tran? data: 2011.01.13 autor: Agnieszka S | | Dziewczyny, w sprawie kwaśnego ciekawie pisała Asia z D.G Poszukajcie jej postów, opisała w nich swoje poszukiwania właściwych proporcji i objawy związane z odchyleniami. Pozdrawiam data: 2011.01.12 autor: Marta R. | | Witam,
Mam pytanie, od mniej wiecej 2 lat stosuje gotowanie pp. Wszystko bylo ok do listopada 2010, wtedy to zaczęłam odczuwać mdłości i zawroty głowy. Co dziwne kilka dni temu byłam w delegacji i musialam jesc to co serwuja (objawów nie było) po powrocie do domu praktycznie po zjedzeniu jednego posilku pp objawy powróciły. Czy mam zrezygnować z pp? może jakaś podpowiedź :) data: 2011.01.12 autor: Misia | | Dodam jeszcze, że od dłuższego czasu (chyba prawie rok) rozregulowały się dziecku kupy. Kiedyś były raz dziennie, rano, gdzieś do godziny po przebudzeniu, piękne plastelinowate, odchodzące od pieluszki. Teraz są nieregularne - codziennie, raz na dwa lub trzy dni, o różnych porach, o konsystencji plastelinowatej lub rzadszej, nigdy nie było zatwardzenia. Czasem mają kwaśny zapach, pomimo, że rygor kładłam na smak kwaśny. Agnieszko S., witaj w klubie:) data: 2011.01.12 autor: Mao | | ToTuToTam, przecież gotowanie pp to też przetwarzanie żywności, zmienianie jej naturalnych właściwości... data: 2011.01.12 autor: Karotka | | Mao, ja mam identyczny problem i też mam nadzieję, że ktoś mi coś podpowie. Brzydki zapach z buzi i wysypka na lewym policzku plus na nóżkach, rączkach i brzuszku. Nie dostaje nic kwaśnego, surowego, zimnego. Odstawiłam czosnek, cebulę zastąpiłam porem, indyk raz w tygodniu, masła zero, miód minimum... i nie ma żadnej poprawy :( Intuicja podpowiada mi, że problem tkwi w kwaśnym, ale jak już pisałam w ostatnich postach, bardzo trudno jest mi znaleźć tę idealną równowagę. Jest to dla mnie najtrudniejszy aspekt gotowania wg. PP. Jeśli ktoś ma jakieś wskazówki, jak równoważycie kwaśnym - zwłaszcza posiłki dla dzieci - byłabym bardzo wdzięczna. Np. czy w potrawie ma być wyczuwalny smak kwaśny???? data: 2011.01.12 autor: Agnieszka S | | Jestem mamą dwu i pół letnego dziecka. Gotowanie
pięciu przemian stosuję od narodzin potomka. Od kilku miesięcy nie mogę sobie poradzić z pewnym problemem. Córeczka od kilku tygodni ma cuchnący oddech - wiem, że to zimny żołądek. Tylko, że ona cały czas ma podawane ciepłe jedzenie ugotowane przeze mnie. Przez 3 dni w tygodniu jest z opiekunką, ale ta twierdzi, że nic oprócz mojego jedzenia jej nie podaje. Co prawda, jakiś czas temu się przyznała, że częstowała moje dziecko ciastkami owsianymi, "petitkami" i o zgrozo sokiem z bzu czarnego, ale już tego nie robi. Herbatę też zawsze podaje ciepłą. Poza tym córka na lewym policzku ma czerwonawe krostki, czasem z białym czubkiem. Do minimum zmniejszyłam masło, miód, jajo 1 na tydzień, wyeliminowałam od dwóch tygodni czosnek i indyka, małą cebulkę dodaję do zupy i puree. Nie wiem, czy to za mało kwaśnego czy wręcz odwrotnie? Oddech sugeruje, że za dużo? Przykładowa owsianka: 1,5 litra wrzątku, kurkuma, 1 Ł kaszy kukurydzianej, 12 Ł płatków owsianych (łyżki są z dużym czubem), 1/4 ł imbiru, 1/4 ł kardamonu, 1 ł soli, 1 ł cytryny, kurkuma, ostróżka masła, 1 ł miodu, szczypta imbiru. Taką owsiankę dziecko dostaje na śniadanie i kolację, wystarcza na 3 posiłki. Czy dobrze równoważę? Na obiad np. gulaszyk z około 20 dkg mięska + duża łyżka zielonej pietruszki lub pulpety z około 20-30 dkg cielęciny z zieleniną i sokiem cytryny do gotowania - takie dania ma na 3 dni. Zupa jarzynowa na mięsie z kostką, ale jedzona bez mięsa, gęsta, ok. 1 ł soku z cytryny + 2-3 gałązki pietruszki na 1,5 litra zupy. Zachodzę w głowę co może być przyczyną. 3 tygodnie temu odstawiłam od piersi, myślałam, że to moje jedzenie jest przyczyną, ale dolegliwości trwają nadal. Szukałam w archiwum i w temacie wyprysków na buzi pani Ania kazała się jakiejś mamie zdyscplinować. Albo ja knocę, ale opiekunka coś Małej podaje? Poratujcie, proszę:) data: 2011.01.12 autor: Mao | | Użyłam słowa "odczucie", więc nie jest to pewność, ale też nie jest "wymyślanie". Powołując się na odczucie miałam na myśli zmysł smaku i znajomość wspomnianych roślin. data: 2011.01.12 autor: Sasanka | | Pani Sasanko dziękuję za odpowiedź, tylko czy to pewność czy "wymyślanie" czego ja chcę uniknąć? Nagietek - kwiatki/płatki żółte i pomarańczowe - "słodko" wygląda a właściwości "ostre" dla drobnoustrojów, kurdybanek - zielone drobne listki-gorzkie? i niebiesko-fioletowe kwiatki-słodkie a roślina może ostra?A właśnie nasunęło mi się pytanie: ja klasyfikować rośliny świeże i suszone, kwiaty i liście z jednej rośliny? Ktoś jeszcze się wypowie? Intuicja i emocje/sentyment/uczucia można wykorzystać jako narzędzia do klasyfikacji - ja tylko czytam i zadaję pytania. data: 2011.01.12 autor: CHRISTMAS | | Marylko,przypisujesz mi najprawdopodobniej swoje cechy - ja nie zmieniam nicków, a tym, który stosuję posługuje się też w życiu, gdyż jest skrótem od mojego imienia.
Wyjaśniłam już nieścisłość dot. tranu i wit.D wcześniej - rzeczywiście było to moje niepotrzebne uogólnienie w odpowiedzi na inny post - chodziło mi o wskazanie tranu i wit.D jako zbliżonych sposobów suplementowania.O tranie jako źródle wit. D rozmawiałyśmy kiedyś na kursie w Wąsowie stąd moje uproszczenie.Pani Ania wyjaśniła meritum sprawy - problem się skończył.
Żegnam do twojego następnego wcielenia. data: 2011.01.12 autor: Ata | | na moje odczucie nagietek jest słodki, a bluszczyk kurdybanek kwaśny, choć po zasuszeniu może być gorzki data: 2011.01.12 autor: Sasanka | | Może lepiej sprawdźcie jakie są objawy niedoborów i nadmiarów różnych witamin a w szczególności wit. D3. Nam te informacje pomogły "uratować" synkowi życie rok temu. Wg pediatry w Polsce rzadko spotyka się przypadki krzywicy, bo teraz niemal w każdym produkcie jest masa witamin i in. suplementów. Ortopeda uparł się, że synek ma krzywicę bo nóżki wyginały się w pałąki i zalecił 15kropli/dzień vigantolu - po tyg. dzieciak zaczął wymiotować, pocił się jeszcze bardziej, ból brzuszka, bez siły itd- sami odstawiliśmy.Badania sami zrobiliśmy, bo lek nie widział nic złego. Niestety nerki już "zaczęły" szwankować i ponad 3 miesiące regenerowały się. Wolimy to co naturalne /gotowanie, słońce, powietrze leśne wiejskie, mało przetworzoną żywność/ a nie sztuczne i synek rośnie zdrowo. Pozdrawiam mamy. data: 2011.01.12 autor: ToTuToTam | | Drogie zaniepokojone matki, tak poczytuję sobie wasze posty. Mogę Wam powiedzieć abyście obserwowały dokładnie swoim czułym okiem swoje pociechy - czy podajecie lekarstwa (witD K multiwit.) czy dajecie nowe pokarmy. Organizm dziecka "pokaże" Wam czy coś się będzie działo i samo zachowywanie się dzieciątka też objawi niektóre sprawy.___My z naszym kochanym synkiem przeszliśmy wiele przez 3 lata :) Jesteśmy teraz bardziej ostrożni jeśli chodzi o słowa lekarzy i bardziej skupiamy się na tym co napisałam wyżej (ale z umiarem i rozsądkiem połączonym z miłością). data: 2011.01.12 autor: ToTuToTam | | *Do ZENEK* a mógłbyś mi napisać jakich słów użyć by google wyszukała mi odpowiedzi do jakiej grupy przynależy choćby nagietek czy kurdybanek. Od lat posługuję się komputerem i internetem, ale być może "błąd" wyszukiwarki, że wg Ciebie coś tak banalnego nie potrafi odszukać. Nagietek - gorzki/słodki/ostry/słony/kwaśny - który smak? data: 2011.01.12 autor: CHRISTMAS | | Ato ciekawy masz tok myślenia skoro wnioskujesz że jak ktoś nie pisze na forum tylko czyta czy szuka to jest nowy. Hmmm... W zamieszaniu z wit D chodziło czy ją podawać w postaci kropli i czy pić tran. Ty piszesz że p. Ania poleca zażywanie wit D a wcale tak nie jest, natomiast tran tak-a tran to nie tylko wit D ale i inne składniki-dlatego jest lepszy jako suplement niż sama wit D w kropelkach. Jagoda przedstawiła stanowisko p. Ani więc jasne. Nie zmieniaj więc Ato nicków i pisz często pod jednym aby można było wywnioskować jak doświadczoną bywalczynią forum jesteś. Wtedy z czystym sercem postrofujesz sobie "młodych". Pozdrawiam Cię serdecznie :) data: 2011.01.12 autor: marylka | | Marylko - nie denerwuj się tak.Po prostu zauważyłam,że masz tylko dwa posty na forum - czyli jesteś nowa, dlatego pokazałam ci jak działa wyszukiwarka, bo niektórzy się na początku gubią na forum, które jest bardzo obszerne.
Czy ty naprawdę nie widzisz związku miedzy wit. D a tranem? To jest właśnie środek zalecany do suplementacji tej witaminy. I nie przypisuj swoich intencji innym - nie było w tym żadnego kręcenia - tylko drobna nieścisłość.
Przy okazji sprawdź sobie w Wikipedii hasło "idiolekt" i wysnuj wnioski.Ludzi można rozpoznawać po różnych rzeczach - nie tylko po zmieniającym się nicku czy imieniu. data: 2011.01.11 autor: Ata | | Jagodo - no to już wszystko jasne. Dziękuję. Mam nowy problem. Od piątku zwiększyłam dawkę mięska do 60g dziennie. Dziś wieczorem na całym brzuszku pojawiła się wysypka - wygląda mi to na pokrzywkę, czyli chyba za mało kwaśnego. Ile dodać cytrynki do gulaszyku na 60 g mięska na 1 szklankę wody i gotowanego z 1 małą marchewką i 7cm porem? Dziś dostał gulaszyk wołowy z gryczaną. Gryczana chyba wymaga sosiku bardziej zakwaszonego, prawda? Ciągle motam się z tym kwaśnym, jak nie za mało to za dużo ... Od zwiększenia dawki mięska ma też bardzo brzydki zapach z buzi, zwłaszcza rano. Wiem, że to z żołądka, ale czy też może oznaczać zbyt mało kwaśnego? Serdecznie dziękuję. data: 2011.01.11 autor: Agnieszka S | | Jagodo, czy dobrze rozumiem? Najwyższa Instancja:)zaleca kobietom łykanie tranu, tak?Jakiś konkretny? jedna kapsułka do słońca czekając?:) data: 2011.01.11 autor: Aneta z P. | | jagodo sprawdz w necie...bo podaja ze wycofano vigantol z rynku z powodu zanieczyszczeń chemicznych...
pozdrawiam, data: 2011.01.11 autor: karuś | | Zadzwoniłam w sprawie tranu i witaminy D do Najwyższej Instancji;) i wyjaśnienie jest następujące: jeśli mama jest dłuższy czas na PP i organizm ma stabilny, karmi piersią i dziecko ma z czego czerpać, rzeczywiście nie trzeba dodatkowo podawać wit. D, natomiast później tran owszem (po odstawieniu dziecka od piersi, jeśli lato było słabe, zimą można je wspomóc minimalną dawką). Inaczej się sprawa przedstawia w przypadku osłabienia genetycznego u dziecka, kiedy mogą pojawić się problemy - wówczas należy zwrócić się do specjalisty. Każda decyzja w tym względzie wymaga indywidualnego podejścia, bo każde dziecko jest inne. Ale podsumowując: przy naszym pilnowaniu dzieci (ich żywienia, kontaktu ze słońcem i właściwego komfortu emocjonalnego) nie ma zagrożenia niedoboru tej witaminy i wszystkich innych. Jeśli zaś chodzi o tran, to w szczególności nam, kobietom, jest niezbędny, bo on + słońce daje ochronę przed osteoporozą. Pozdrawiam! data: 2011.01.11 autor: Jagoda | | Agnieszko S moja córcia urodzona w Irlandii dostała też wit K ale nie D po urodzeniu, tak jak piszesz dziecko karmione piersią nie potrzebuje suplementacji a karmione sztucznie też nie bo mleka modyfikowane mają wit D w składzie i można przedawkować dając ją osobno. A tam pogoda od września do maja-ciemno, zimno, mokro i mgliście a i lato deszczowe i zachmurzone. Na zachodzie jest raczej tendencja odejścia od suplementacji tą witaminą-ale nasi lekarze i na osiągnięcia zachodniej czy wschodniej medycyny zamknięci. Bo jak wróciłam do Polski to od razu lekarze podnieśli larum że trzeba podawać dziecku wit D i jak mogłam nie dawać od urodzenia (córcia zdrowa, bez objawów krzywicy, szybko rosnąca i dużo wyższa niż dzieci w jej wieku-ma 3 lata). Ale i tak nie dawałam a tran owszem pijemy zimą. data: 2011.01.11 autor: Asia z Krk | | Ato czytam twój post i piszesz w nim o suplementacji wit D a nie tranem, więc w wyszukiwarce wpisałam witamina d lub D3 i (nie musisz pouczać jak używać wyszukiwarki-wygląda to na wymądrzanie) takie znalazłam rezultaty. Teraz piszesz o odpowiedziach na temat tranu-coś mieszasz. data: 2011.01.11 autor: marylka | | Moj kolega mawia: witamina K jak kolka. Kolki dziecku ustaly po odstawieniu tej witaminki. Podobno to jedyna suplementowana niemowletom witamina, ktorej nie ma naturalnie w mleku matki... data: 2011.01.11 autor: Pati | | Nadmiar wit D jest zdecydowanie gorszy niż niedobór. Moja pediatra (gdy jeszcze do niej chodziłam) powiedziała że gdy jest nadmiar to ciemiączko może się zbyt szybko zrosnąć i dopiero wtedy jest problem - mózg ma za mało miejsca. Dlatego ja mimo wszystko podaję (zima), ale 2-3 razy wtygodniu po kropelce BobikaD. Ale przy następnej bytności w aptece ( co teraz jest rzadkie) kupię tran Lysi. Pozdrawiam, data: 2011.01.11 autor: Dagder | | Marylko! Wyszukiwarka pracuje tak: wrzucasz w rubryczkę "słów w tekście" słowo "tran" i w rubryczkę "autor wypowiedzi" "Anna Ciesielska". Wyskoczy ci kilkanaście wypowiedzi p.Ani na ten temat - nie tylko ta jedna ostatnia. Część z tych wypowiedzi jest wyraźnie nakierowanych na zalecanie poszczególnym osobom użycia tranu. Kilka jest na nie - głównie gdy osoby przesadziły z dawką lub stosowały tran latem. Wnioski należy wyciągnąć samemu w zależności od sytuacji, w której się znajdujemy - naszego stanu zdrowia, miejsca zamieszkania itp.itd. Jest oczywistą sprawą,że przedawkowanie wit.D może być szkodliwe - nie wiem jak ty, ale ja o tym miałam w szkole. data: 2011.01.11 autor: Ata | | Panienko z okienka, mój synek też po urodzeniu jeszcze w szpitalu dostał jednorazową dawkę, ale wit. K - czy na pewno była to wit. D? Z tego co pamiętam dziecko do 6 mies. życia ma zapasy wit. D w organiźmie. Większość mam karmi tutaj jednak dzieci mlekiem modyfikowanym. Czy mleko modyfikowane nie zawiera czasem wit. D? data: 2011.01.11 autor: Agnieszka S | | Mimo iż mieszkamy w Anglii, gdzie nawet latem jest mało słońca, mój synek alergik nigdy nie dostawał wit. D. Dwa razy do tej pory byliśmy u ortopedy i nie stwierdzono u niego zaczątków krzywicy, ani innych nieprawidłowości. Każdy pediatra mówi co innego - raz byliśmy u pediatry na zastępstwie - który kazał dawać dziecku 3 krople wit. D, ale ja tego nie zrobiłam. Poszłam ponownie do naszego pediatry po powrocie z urlopu i powiedziałam o tych 3 kroplach wit. D. Na to lekarz zrobił znak krzyża św i powiedział, w imię Ojca i Syna i Ducha św. - toksyczna dawka jak dla konia, a nie 3 miesięcznego alergika. Żadnej D ani innych badziewi proszę dziecku nie podawać, tym bardziej, że na piersi. Po tej wizycie poczytałam o D na necie i stwierdziłam, że nigdy tej wit. podawać nie będę, ale tran owszem. To podpowiada mi moja matczyna intuicja. Sylwio V, z moich obserwacji wynika, że Anglicy są narodem bardzo zapobiegawczym i boją się wszelkich epidemii. Gdyby było zagrożenie krzywicą, rząd już dawno wydałby nakaz podawania tej witaminy. Ale wiem, że dawniej podawano tu dzieciom tran. Pozdrawiam. data: 2011.01.11 autor: Agnieszka S | | Aneto kow, moja siostra urodziła syna w Irlandii. W pierwszych dniach po urodzeniu podaje się tam niemowlętom witaminę D w jednorazowej dawce, która ma wystarczyć dziecku na pierwsze miesiące życia. Taką informację siostra otrzymała od lekarza pytając o potrzebę suplementacji tej witaminy. Może dlatego mieszkańcy wysp nie podają dzieciaczkom kropelek? data: 2011.01.11 autor: Panienka z okienka | | Witam . Ponawiam mój post odnosnie problemów skórnych i prosze o pomoc. Początkowo zmiany skórne pojawiały się pod pachami w okolicach biustonosza. Nie, to nie od antyperspirantu, ani otarcia od biustonosza. Przenosiło sie to coś na plecy, a teraz w większości na uda. Są to czerwone okrągłe plamki, skóra jest tam szorstka. Dermatolog powiedział: jakaś egzema może. Dostałam rózne maści na każda porę dnia. Niestety smarowanie nie możliwe, bo pracuję, a i nie sposób posmarować każdą plamkę bo jest ich dużo. Jest to problem wewnątrz. Ale czym sobie pomóc. Jestem alergikiem, więc nie wiem czy może to azs data: 2011.01.11 autor: Kaśka | | Ato a ja na temat wit D w wypowiedziach p. Ani znalazłam tyle:
"Jeśli się Pani właściwie odżywia (jajka, masło, mięso) i wyłapuje słońce, to witamina D nie jest potrzebna.
Brak witaminy D3 w organizmie jest zawsze skutkiem braku słońca i wychłodzenia (zimne nerki). Można podawać tran, ale jednocześnie trzeba zmienić styl życia."
Nie ma nic na temat tego że jest wskazana zimą. Zresztą p. Ania często podkreśla że nawet tran zimą to jak ktoś musi i tylko minimalne dawki-nawet dla dorosłego dawka jak dla dziecka. data: 2011.01.11 autor: marylka | | Ale jak pisze Agnieszka S w Anglii jest o wiele mniej słońca niż u nas, więcej mglistych, deszczowych, zimnych dni, nawet latem. Mimo to lekarze i rodzice nie podają tam wit D (co jest nagminne u nas) a krzywica nie występuje. W Irlandii zresztą podobnie. Oczywiście pomijam odżywianie w tych krajach które jest fatalne ale i tak nie problemu z wit D. Chodzi mi o to że wit D jest też w rybach (których unikamy bo wychładzające) a do prawidłowego wchłaniania wit D potrzebny jest magnez zawarty w mi.in. fasoli, grochu, kakao, ciemnym chlebie, orzechach, migdałach, zielonych częściach roślin (to z książki pomarańczowej info)-tych produktów też mało jemy zimą. Więc może chodzi o zubożenie diety o niektóre produkty i stąd mogą pojawić się niedobory. Tran jest oczywiście źródłem wit D ale inne produkty też a te ograniczamy zimą. Jagodo piszesz że nie ograniczasz składników diety zimą-czy zjadasz regularnie te produkty o których pisałam wyżej i twój syn także? Bo ja nie-więc może mamy jednak niedobory-przy braku słońca. data: 2011.01.11 autor: aneta kow | | Agniszko S, nie bylabym taka pewna z tym brakiem krzywicy u angielskich dzieci... ja tez mieszkam w Anglii, moj maluch ma 4 miesiace i od prawie dwoch dostaje kropelke Vigantolu, wiem, ze tutaj sie nie daje, rozmawialam z pielegniarka, ona z lekarzem, i nie robili zastrzezen co do mojej decyzji. A faktycznie tutaj tez jest w zimnie malo slonca i raczej wilgotno, wiec wydaje mi sie, ze to jest sensowna opcja i nie widze przeciwwskazan. Ja tez lykam tran, bo karmie piersia. Pozdrawiam. data: 2011.01.11 autor: Sylwia V. | | Igo, dziękuję za informację, nie wiedziałam. Aneto, podajemy synkowi wit. D, ponieważ jest zima, w Gdańsku, gdzie teraz mieszkamy, jest w ogóle mniej słońca, zimna wilgoć od morza i nie da się wyjść codziennie na światło dzienne na spacer, a mały rośnie jak na drożdżach. Ale to oczywiście nasza indywidualna decyzja, spowodowana nie zimowym ograniczeniem składników, tylko brakiem słońca. Sama też zażywam tran i czuję, że mnie to wspiera, a Pani Ania w pomarańczowej książce wymienia m.in. tran jako źródło wit. D. Pozdrawiam serdecznie! data: 2011.01.11 autor: Jagoda | | Nowa (?) Aneto- wit. D mimo,że obecna w produktach żywnościowych wytwarza się w organizmie pod wpływem słońca.Ponieważ w okresie zimowym w Polsce są z tym problemy - ja słońce bezpośredni ujrzałam wczoraj po raz pierwszy od kilku tygodni - suplementacja w tym okresie jest wskazana. Pani Ania wielokrotnie wspomina o tym - można to sprawdzić w archiwum.
Dzięki za odpowiedzi dot. serka koziego. data: 2011.01.11 autor: Ata | | Agnieszko S dzięki, po prostu po poście m.in Jagody która jest na PP tyle lat a daje dziecku (które nie jest alergikiem) wit D pomyślałam-dlaczego? Też uważam że dobrze karmię moje dzieci i nie potrzebują dodatkowej suplementacji. Dzieci nie są alergikami, jedzą jajka, masło itd. Ale może jednak przez eliminację lub ograniczenie zimą niektórych produktów nie dostajemy jednak potrzebnej ilości wit D czy magnezu? data: 2011.01.10 autor: aneta kow | | Dziewczyny zapomniałam dodać, że od piątku - wtedy zaczęłam podawać małemu 60 g mięska dziennie - przybrał już 300 g. To niesamowite! Dagder - dziękuję Ci, że w porę mnie opamiętałaś! A dziś zjadł 5 wieeeeelkich posiłków, ale zupa niestety nadal fe. Na jutro więc zupy nie gotuję, poczekam, aż bunt minie :) data: 2011.01.10 autor: Agnieszka S | | Karotko czy mogłabyś rozwinąć, bo nie bardzo wiem o co chodzi. W gotowanym jedzeniu nie ma witamin i minerałów? Czy o to Ci chodziło? data: 2011.01.10 autor: Agnieszka S | | W moim ostatnim poście miałam na myśli oczywiście krzywicę a nie krzywiznę :) data: 2011.01.10 autor: Agnieszka S | | Aneto Kow, a gotowanego pożywienia nie przyswoisz witamin i minerałów, bo ich tam nie ma! data: 2011.01.10 autor: Karotka | | Już po wizycie u ortopedy i okazuje się, że klatka piersiowa w porządku. U dzieci do 3 lat mogą wystąpić małe zniekształcenia, które same się uregulują wraz z wzrostem. Płaskostopie też jest normalne w tym wieku i nic nie daje bieganie w domu na bosaka. Potrzebna jest nierówna powierzchnia - trawa lub piasek latem - i to wystarczy. Jeśli po 3 roku życia dziecko nadal ma płaskostopie, wtedy wprowadza się dopiero metody korekcyjne. Uffff.... Aneto Kow nie martwiłabym się na Twoim miejscu tą witaminą D. W Anglii nikt tej witaminy dzieciom nie podaje i nigdy nie słyszałam, żeby dzieci miały tu krzywiznę. Ponadto Ty bardzo dobrze karmisz swoje dzieci, podczas gdy cała Anglia bardzo źle się odżywia. Podrawiam wszystkich bardzo serdecznie. data: 2011.01.10 autor: Agnieszka S | | Aneta Kow, mój mały to alergik i nie je jeszcze masełka, które jest dobrym źródłem wit. D i A dlatego myślę o tym żeby podać mu tran. Też nie jestem zwolenniczką suplementów, u nas jednak wyniknął problem, który może mieć związek z niedoborem D musimy więc wesprzeć się tranem. Pani Ania gdzieś pisała, ale nie pamiętam czy w książkach czy na forum, że tran jest zimą bardzo wskazany. data: 2011.01.10 autor: Agnieszka S | | Czy na żywieniu zrównoważonym potrzebna jest suplementacja wit D? Wywnioskowałam z lektury książek że, gdy organizm jest w stanie względnej równowagi wszystkie witaminy czy mikroelementy pobierze z pożywienia, przyswoi i wykorzysta jak trzeba. Więc jeżeli na PP organizm dziecka jest zrównoważony a brakuje mu wit D to czy to oznacza że brakuje produktów które tę wit zawierają i stąd niedobory? Po przejściu na PP zaprzestałam podawania wit D czy picia tranu bo podobno nie potrzebujemy dodatkowego wsparcia w postaci preparatów. A to się okazuje że zaprawione PP-owiczki dają dzieciom i wit D i tran. Teraz się martwię o moje dzieci. data: 2011.01.10 autor: aneta kow | | Dagder mój maluch wstaje o 9 więc zanim się przebierzemy itd, to owsiankę zjada ok. 9:20 - 9:30 i później ok. 12 gulaszyk z mięskiem - teraz już 60g mięska - ok. 15:00 zupa, choć teraz nie chce mi jeść zup, lub jeśli nie zje całego gulaszyku na obiad to o 15:00 daję mu to co zostało z gulaszyku plus troszkę zupki. Ok, 17:00 puree z gulaszykiem jarzynowym i o 19:00-19:30 owsianka. Odkąd zaczęłam podawać mu więcej mięska je mniejsze porcje i czasem nie chce już jeść kolacji. Trudo jest mi przemycić zupkę 2 razy na dzień, bo teraz nawet tej jednej nie chce jeść, a jak dam mu coś innego to zjada. Ogólnie wychodzi 5 posiłków, ale jak zje większe porcje to tylko 4. Bardzo lubi puree z gulaszykiem jarzynowym. Wrzucam zawsze marchewkę plus jeszcze inne warzywko w słodkim, por plus malutkie warzywko w ostrym - jeśli jest tylko jedno warzywko w słodkim to już tylko por - tymianek, kminek, pieprz biały, sól, parę kropelek cytryny kurkuma i zagęszczam mąką ziemniaczaną. Pozdrawiam. data: 2011.01.10 autor: Agnieszka S | | Odnoścnie sera koziego - mojej rodzinie bardzo smakuje "Festkoz", kupujemy go w Almie a nawet w Tesco (120g ok 6-8zł). Smakowo jak feta, taka z greckiej wsi (a mam porównanie) :) data: 2011.01.10 autor: Ina | | Dziewczyny, czy Wam dzieci są w stanie zjesc 1 litr owsianki? JA sama zjadam maks pol litra i sie czuje pełna. A co dopiero dziecko .. Tez mi sie wydaje ze to moze byc obciążające. Ale moze tez zalezy od gestosci owsianki. U mnie czesto II sniadanie jest zastapione zupą bo w weekendy lubimy pospac i jemy I sniadanie dosc pozno, czyli owsianka ok. 9-tej, a potem 11-12 - zupa z chlebem, obiad ok 14-tej, i potem miedzy 16-17 podwieczorek i na kolacja zupa z chlebem. data: 2011.01.10 autor: Ewa S. | | Kochani, nie wiem, jak to w końcu jest z tym podawaniem wit. D ale napiszę, jak było u nas. Starszemu synkowi w wieku ok. może roczku na usg jamy brzusznej wyszedł piasek w nerkach i lekarz nefrolog polecił zaprzestanie podawania wit. D. Po pewnym czasie (już nie pamiętam, jak długim bo było to 4 lata temu) wszystko wróciło do normy.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2011.01.10 autor: Magena | | Agnieszko S, tak sobie myślę że twój maluch chyba za rzadko je. Dziecko powinno jeść co 2,5 - 3 godziny. Może on jest po prostu głodny. Zjedz ty owsiankę rano a potem dopiero o 12 następny posilek - ja umarłabym z głodu. Moj mały jak jest najedzony to go nasze jedzenie nie interesuje. Mój mały z kolei wypija ogromne ilości herbatki. Ale jak się zasyci to następnym razem już wypije troszkę i oddaje niedopitą. Widocznie ma taką potrzebę. Jeśli zauważe że 0,5l owsianki mu nie bedzie wystarczać na śniadanie i by dotrwać do zupy, to nie bede mu podawać 1 litra tylko wprowdze dodatkowy posiłek np polentę pomiędzy owsianką za zupą.Twój dzieciak wydaje się być głodny. Z tego co wyczytalam jak inne mamy karmią to powinno być w takiej kolejności: najpierw kawa, potem owsianka - zupa przed południem z mięskiem/wazą 3 zb ok 11 - obiad gulasz z pure 14.00 - zupa na powieczorek ok 17.00 - owsianka ok 19.30. To jest 5 posiłków. Potem jak, zamiast wieczornej owsianki zaczynasz podawać zupę to się troszkę zmienia i to się dzieje ok 2 - 2,5 lat. Taka kolejność: kawa, owsianka - II śniadanie czyli polenta/jajo z chlebem ok 11.00 - ok 13 zupa - ok 15-16 gulasz - ok 17 kawa zbożowa - wieczorem na kolacje zupa. Tak czy siak 5 posiłków powinno być. W książkach jest troszke inaczej ale na forum było uaktualnione. Pomyśl, czy mały aby nie powinien częściej jeść a mniejsze porcje, nie obciążałoby to też żołądka tak bardzo. Pozdrawiam i życzę powodzenia. PS. ja wit D też daję ale nieregularnie. Wiem że nadmiar wit d też nie jest dobry bo może się tworzyć piasek na nerkach. Tak miała jedna z mam z forum (pozdrawiam Cię Mageno!). data: 2011.01.10 autor: Dagder | | Jagodo, Vigantol został wycofany ze sprzedaży, ze względu na obecność szkodliwych substancji pochodzących z gumowej części aplikatora pipety. Dokument na ten temat znajduje się tutaj http://www.gif.gov.pl/rep/gif/pdf-y/...-09-08-039.pdf data: 2011.01.10 autor: Ida | | Kingo z Azji,proszę podaj mi swojego maila,pilne! data: 2011.01.10 autor: Anna Ciesielska | | Agnieszko S, kupki na pewno nei sa przyczyną jedzenia, raczej odwrotnie :-) data: 2011.01.10 autor: | | Pela, francuski serek kozi chevre jest chyba najlepszy jaki mozesz w Polsce znalezc. Francuskie artykuly spozywcze w wiekszosci sa o wiele wyzszej jakosci niz Polskie, a juz z pewnoscia sery, mozesz bez wyrzutow sumienia ten serek jesc, spojrz na sklad. Moim zdaniem jest w porzadku. Ja go daje dziecom do puree i do klusek smazonych na drugie sniadanie. Zobacz tez czy w Polsce jest w carrefourze dostepny ich markowy jeszcze tanszy i tez bardzo dobry. data: 2011.01.10 autor: Kinga z Azji | | Tran chyba duzo wczesniej mozna podawac tylko dzieciom nie karmionym piersia. Tak mi kiedys odpowiedziala Pani Ania. Dobre firmy to takze LYSI i PETER MOOLER. Moje dzici pily plynny tran LYSI. Bardzo chetnie(?) go zlizywaly z lyzeczki... data: 2011.01.10 autor: Kinga z Azji | | Ewo S. bardzo Ci dziękuję. W Wielkiej Brytanii niestety produkty LYSI nie są dostępne, ale znalazłam inny w aptece internetowej, który jest przeznaczony dla najmłodszych - pół łyżeczki dziennie. Zakupiłam od razu i mam nadzieję, że szybko dojedzie. Jagodo w Wielkiej Brytanii nikt nie podaje dzieciom wit. D i nie można tej wit. kupić - jedynie w zestawie z innymi witaminami. Ja chodzę do angielskiego lekarza oraz do polskiej kliniki - za bardzo lekarzom nie ufam więc zawsze sobie porównuję co mi powiedzą - i Polski lekarz pediatra, jak i ortopeda wręcz zabronili podawać małemu wit. D. Do 18 mies. karmiłam piersią i też brałam tran. Właściwie wszystkie problemy - waga, kupki itd. - rozpoczęły się jak odstawiłam małego od piersi, więc może rzeczywiście ta wit. D. Jutro idziemy do ortopedy , z tą klatką piersiową i płaskostopiem - więc zobaczymy co powie. Dziękuję Wam wszystkim jeszcze raz i pozdrawiam bardzo serdecznie. data: 2011.01.10 autor: Agnieszka S | | Agnieszko S., jest zima, mało słońca, dzieci szybko rosną, konieczna jest im witamina D. My naszemu 15-miesięczniakowi podajmy po 2 krople dziennie Vigantolu, a był moment, że po 5 - bo rósł tak szybko (dawkę ustalił nam lekarz przy okazji wizyty kontrolnej). Tran można podawać (chyba) od trzeciego roku życia, wyciskając go z kapsułek do buzi(Ecomer np.). My sami też powinniśmy łykać tran, szczególnie gdy się karmi piersią (ja karmię). Pozdrawiam data: 2011.01.09 autor: Jagoda | | Kliknij w google,będziesz miał odpowiedż na wszystkie Twoje wątpliwości.Szukaj!
Bardzo bym chciała kliknąć, tylko jakie to mają być słowa kluczowe? data: 2011.01.09 autor: annaf | | Tran LYSI tez jest w płynie i nadaje sie dla najmlodszych dzieci - kilka kropli sie podaje mniejszym, wiekszym wiecej Wiecej info znajdziesz w necie. data: 2011.01.09 autor: Ewa S. | | Agnieszko S. dla dzieci jest taki tran w kapsułkach Lysi - malutkie te kapsulki ale nie wiem czy nie dopiero od 3 lat moga tak polykac. Dziewczyny na forum pisaly ze kapsulke mozna otworzyc/rozciac i wlac zawartosc na lyzeczke. data: 2011.01.09 autor: Ewa S. | | Bardzo dziękuję wszystkim za cenne uwagi. Nie wierzę już, że te kupki są przyczyną jedzenia, bo przecież już jakiś czas jesteśmy na pp i było dobrze, więc chyba nie knocę z jedzeniem. Szperam po internecie i znalazłam informację, że luźne kupki u dzieci mogą być przyczyną niedoboru lub braku witaminy D. Deformacje klatki piersiowej też mogą być przyczyną braku tejże witaminy. Pani Ania kiedyś pisała, że dziecku można podawać tran. Ja szukałam dziś w aptekach, ale na wszystkich jest napisane dla dzieci od 12 lat i nie znalazłam tranu w płynie. Czy podajecie swoim dzieciakom tran? Jeśli tak, to czy taka zwykła kapsułka jak dla dorosłych się nadaje, może połowa dawki? A może lepiej podać troszkę koziego mleka? Jeszcze raz bardzo dziękuję za Waszą pomoc. data: 2011.01.09 autor: Agnieszka S | | Betti, serek kozi w roznych wersjach jest do kupienia w Makro, mnie podchodzi francuski Chevres, pewnie napakowany konserwantami jak dziki, ale zjada sie tego tak malo... Polski mi nie smakuje:( data: 2011.01.09 autor: Pela | | Gdzie w Poznaniu kupujecie serek kozi? Czy możecie mi polecić jakieś dobre miejsce - no i typ/markę serka? data: 2011.01.09 autor: Betti | | Problem wagi malucha moze wcale nie jest problemem tylko etapem przejsciowym. Jako początkujący tata zauważyłem że małe rośnie na przemian: najpierw przybiera na wadze i rośnie wszerz a potem jak już odpowiednio nabierze - wyskakuje w górę. Wtedy oczywiście jest szczuplejszy przez jakiś czas. Potem znów wszerz jakiś czas i hop w górę. Zbyt częste ważenie może wywołać niepotrzebny niepokój rodziców a u dziecka poczucie że jest z nim coś nie tak. A jeśli je odpowiednio i ma apetyt to naprawdę bądźmy spokojni! Warto mieć zaufanie do Natury ;-) pozdrowienia data: 2011.01.09 autor: Darek | | Agnieszko S odpisuję odnośnie chodzenia boso, możesz dziecku kupić takie skarpetko-paputki ze skórzaną miękką podeszwą. Moje dziecko takie nosi od początku i stópki są ciepłe.Podrawiam serdecznie:) data: 2011.01.09 autor: Asia z D.G. | | Christmas,kliknij w google,będziesz miał odpowiedż na wszystkie Twoje wątpliwości.Szukaj! data: 2011.01.09 autor: ZENEK | | Mieczysławie i Grazynko..jak zwykle bazujemy na własnym doświadczeniu, sprawdzamy wszystko sami:) pozdrawiam. data: 2011.01.09 autor: JoannaW | | Czy ktokolwiek jest mi w stanie odpowiedzieć na pytanie odnośnie "kwalifikacji smakowej" podanych przeze mnie ziół/przypraw? W książkach Pani Ciesielskiej nie ma informacji na ich temat a także sposobu na samodzielne kwalifikacje/próby kwalifikacji różnych (m.in.podanych w moim poprzednim poście) produktów, czy na tym autoryzowanym forum mogę uzyskać odpowiedź? :) data: 2011.01.09 autor: CHRISTMAS | | Mieczysławie54, to że różni autorzy przypisują produkty do różnych przemian zależy od tego na jaki narząd chcą podkreślić działanie danego składnika. Kalafior np w smaku jest słodki, wg jednych więc jest w przemianie ziemi, wg innych w przemianie metalu (ma biały kolor). Czyli wg jednego autora głównie działa na organy ziemi a wg innego na organy metalu. A tak naprawdę ma w sobie obie te przemiany. Ja gotuję głównie z przepisów p. Ciesielskiej ale nie ze wszystkimi przyporządkowaniami się zgadzam i modyfikuję. Dla mnie np kminek nie jest słodki, kalafior czy brokuł ostry itd. Tak jak zauważyłeś nasze osobiste odczucia smakowe będą działały dobrze na nasz organizm. data: 2011.01.08 autor: grażyna | | Pani JoannoW ma Pani całkowitą rację.Różne publikacje,różne źródła,różne tradycje spowodowały niezłe zamieszanie,w ocenie przynależności danego produktu do określonego smaku.Powracam znów do bazylii którą jedni klasyfikują jako kwaśna inni jako ostrą.Błąd tkwi w sposobie postawionego pytania,człowiek "zachodu" stawia pytanie"albo- albo",człowiek "wschodu" na ten sam problem odpowie "nie tylko - lecz także".Prawdziwa jest ta odpowiedź ,prawdziwy jest ten wybór,który my uznamy i wybierzemy i który będziemy stosować.A więc uznając że bazylia jest kwaśna jest to wybór prawidłowy ale jeżeli ktoś uzna i będzie stosował jako kwaśną ,to jest to to też dobry wybór,i będzie prowadził do dobrych rezultatów.Podobnie jest z niektórymi zbożami,(pszenica)czy mięsami(kura) ,które mają łagodny słodkawy smak,ale zostały przyporządkowane do smaku kwaśnego ze względu na korzystne działanie na narządy tej przemiany. data: 2011.01.08 autor: mieczysław54 | | Agnieszko S., od rana do 12 na samej owsiance to stanowczo głodowa dieta dla 20-miesięczniaka. Musi dostać coś pomiędzy, najlepiej zupę, bo zupy powinny być dwie dziennie, czasem na wymianę jakieś kluchy śląskie albo polentę, ale drugie śniadanie jest konieczne. Pozdrawiam data: 2011.01.08 autor: Marta R. | | Haniu z Torunia masz rację jestem kompletnie rozchwiana, i niekonsekwentna w tym co robie i zaczynam od początku bo nie wiem w jakim miejscu się teraz znalazłam. Zacznę od rozmowy z mężem bo on niestety miał duży wpływ na moje postępowanie i brak konsekwencji oraz zaczne od własnego Ego i swojej śledziony która steruje mną od czasu urodzenia dziecka. Czuję że mój organizm się zregenerował i, że teraz mam siłę się postawić wpełni tego słowa mojemu ego. Mam nadzieję że tym razem mi się uda, widze jak zdrowo rośnie mój młodszy synek co do którego żelazną konsekwencją się trzymam zasad.Do usłuszenia data: 2011.01.08 autor: aszkah | | Agnieszko S., twoj ale synek to juz niebawem 2-latek, spokojnie mozecie wszyscy zjesc raz w tygodniu kasze gryczana niepaloną, czasem też ryż ale malemu wtedy warto choc z lyzke ziemniakow dolozyc, kluski sląskie. To bedzie ciekawą odmianą. Ja tez mialam i mam wielkiego lakomczucha w domu, nie przeszlo to aby ona jadla co innego niz my,wiec z reguly gotowalam dla malej i dla mnie to samo, a maz często co innego. Wtedy juz zawsze jest mniejszy bunt, mozesz tez dac mu troszke waszego na talerz i niech sie cieszy, mala ilosc ale nie tlustego i smazonego to mu nie zaszkodzi. Wiec gotuj gulasze, duszeniny i wtedy malemu na talerz na sporbowanie mozesz dac. Oprocz tego bedzie mial swoj gulaszyk czy pulpety. I cierpliwosci, juz wkrotce bedzie mogl coraz wiecej jesc z waszego stolu. data: 2011.01.08 autor: Ewa S. | | Kingo z Azji i Dagder dziękuję Wam bardzo. Mój malec zjada duże ilości - miski takie wielkie jak my, więc problem wagi nie w tym ile je, ale co je. Wydaje mi się, że to z powodu albo zbyt małej ilości mięska, albo za mało węglowodanów. Przez ostatni tydzień - myślę, że cierpiał z powodu zęba - nie chciał za bardzo jeść. Może w tym okresie spadł na wadze, bo 3 miesiące temu ważył 11,6 kg a teraz waży 10,9 kg. Rano zjada ok. 0,7l owsianki, później ok. 12 obiad - zawsze gulaszyk z puree - 0,7l, na przemian indyk, jagnięcina, wołowina, później ok. 15-16:00 gęsta zupa i ok. 19:30 owsianka - ale już zdecydowanie mniej 0,3-0,5l. Do picia TLI lub TLAI i kawa zbożowa do obiadu. Czasem nie ma ochoty na zupkę i wtedy robię mu puree z marchewką i porem lub słodki ryż, coś jak risotto z książki. Czy można zamiast puree do gulaszyku podać gryczaną lub jęczmienną, albo słodki ryż jeśli gulaszyk jest na indyku? Myślę, że bardzo by to docenił, bo lubi zmiany. My musimy jeść w łazience, najpierw jem ja a później mój mąż, bo mały wyjadł by nam wszystko z talerza. Jak przyjeżdża rodzina to proszą, żeby małego zabrać do innego pokoju w czasie posiłku, bo nie można spokojnie zjeść. Płacze jak nie chcemy dać mu naszego jedzenia - aż serce boli. Dlatego bardzo jest mi teraz przykro, że waga niska, tym bardziej, że zdaję sobie sprawę, że to moja wina. Pozdrawiam wszystkich. data: 2011.01.08 autor: Agnieszka s | | Wszystkiego pięknego w nowym roku Pani Ani i całemu Forum - reanimowałam komputer, mam nadzieję, że na razie będzie ok. A ile czytania! Pozdrawiam :) data: 2011.01.08 autor: DanusiaA | | Ja waze 3 zboża troszkę dawałabym ale raczej do zupy. Małemu czasem daję ale tak odrobinę ok 1,5cmx 1,5cm. Zeby ćwiczył gryzienie. Jak dla mnie 10g dla 20 miesięcznego to za mało. Poza tym zupę powinno się gotować z 10 dag mięska z kością na 1 litr wody. Ja kaszę (gryczana, ryż słodki, kukurydziana, płatki owsiane,basmati) używam tylko w zupach, czasem do puree wrzuce łyżeczkę ryżu basmati/ kaszy gryczanej drobnej. Puree z gulaszykiem/mięskiem cielecym jest codziennie, ale teraz przymierzam się do podania gulaszyku indyczego (tj mięsko indyka z zupy zmiksowane z zupka) z polentą 5smakową. Mały zjada po 0.5litra potrawy na posiłek (tj, owsianka-zupa-rzadkie pure z gulaszem-zupa-owsianka). Podtrzymuję informację że u małego wysypka znikaaaa! Pozdrawiam, data: 2011.01.08 autor: Dagder | | Agnieszko S, kieys sama nie moglam dojsc do ladu z zupami i dopytywalam sie na forum. Moze ci cos pomoze co napisze bo juz mam starsze dzieci i jakos te frustracje (moje)zupowe mi przeszly. Na litr zupy 6 ziemniakow to za duzo chyba, chociaz nie wiem jakiej wielkosci sa te ziemniaki. Jesli dodasz tak ze trzy, marchewke, pietruszke, fenkula,pora, cebule, do tego jedna lyzka, kaszy lub ryzu to ci sie zagesci ta zupa. Albo trzy ziemniaki, marchewka, pietruszka ze trzy pory duze, albo ziemniaki, marchewka, pietruszka, cebula, por, kalafior i caly czas ta lyzka kaszy to ta zupa bedzie miec dobra konstystencje. Jesli nie jest wystarczajaco gesta to moze rozwaz robienie mniej gestych i podawanie jej z ziemniaczanym puree? Ja takie proporcje stosuje 1,4L i ta zupa jest gesta dobrze,do tego chleb, to nie jest papka, ale jest dobra, gestawa. Dla mnie moim ulubionym zageszczaczem jest duzy fenkul. Nadaje swietny smak i poprawia kostystencje. A z plaskostopiem i klatka piersiowa to moze do osteopaty? Osteopata tez moze poprzestawiac tak w biodrach,ze kupy sie poprawiaja. Byly jakies informacje na forum o tym kto kogo poleca. data: 2011.01.08 autor: Kinga z Azji | | tran tez dobry, jednak nie posiada takich ilości omega 3, jak lniany. Olej lniany dodatkowo działa na naczynia krwionośne jak teflon, nie pozwalając płytkom cholesterolowym na przyklejanie się. ale oczywiście sprawdź Mario. ja tranu nie piję, bo pochodzi od ryb, które pochodzą z zanieczyszczonych metalami ciężkimi mórz. To nie ten tran, który piło pokolenie mojej mamy - jakże zdrowe, chociaż nie wychowane na pp :-) Pozdrawiam data: 2011.01.08 autor: KamilaK | | Witam, byliśmy dziś z małym u lekarza na badaniach kontrolnych. Zmartwiłam się bardzo, bo mój maluch spadł z 75 na siatce centylowej do 25 przez ostatnie 3 miesiące, jego waga więc z ponad przeciętnej jest teraz zbyt niska. I tu czytam, ze dajecie dzieciakom 60g mięska dziennie - a ja mojemu 20 miesięczniakowi zaledwie 10g. Czy to może być przyczyną niskiej i spadającej wagi? Czy podajecie swoim dzieciom kaszę do obiadu z gulaszykami itd. gryczaną i jęczmienną - bo ja na razie dodawałam te kasze tylko do zupy. Może potrzebuje więcej węglowodanów? Na 1l zupy dodaję 2 łyżki kaszy plus reszta ziemniaków tak żeby zagęściły, ok. 6 ziemniaków wychodzi. Czy dajecie te same proporcje? Znów wysypany cały i drapie się niemiłosiernie - co ja znowu knocę? Lekarka kazała mi podawć probiotyk (na te kupki) przez 5 dni. Zanim byliśmy na pp też dostał ten probiotyk i od razu były piękne kupki. Czy mogę i teraz mu podać? Te kupki już takie są przez 2 miesiące... Ma też płaskostopie i lekarka kazała chodzić w skarpetkach - ale nie wychłodzi się bez kapci? Ponadto ma zbyt wypukłą lub wklęsłą klatkę piersiową - nie pamiętam bo byłam już taka zmartwiona w tym gabinecie - i lekarka kazała chodzić na basen. Co z tym fantem zrobić? Czy wiecie coś o deformacjach klatki piersiowej - przyczynach i skutkach? data: 2011.01.07 autor: Agnieszka S | | Mario, zamiast oleju lnianego polecam tran. Ja zauważyłam sporą poprawę odporności już po miesiącu. Dziewczyny na forum pisały już kiedyś o tranie, polecały Ecomer i Biomarine 570. Ja stosowałam ten drugi i bardzo byłam zadowolona. O tranie i oleju lanianym poczytaj w archiwum. Wszelkie informacje, które otrzymujesz najlepiej jest sprawdzić samemu żeby ślepo nie podążać za czyjąś opinią. Pozdrawiam. data: 2011.01.07 autor: Hania z Torunia | | Witam , dziękuję bardzo KamiloK oraz Haniu.Olej lniany ( oczywiście nieoczyszczony pierwszego tłoczenia ) już piłam i wprowadziłam do żywienia przez ok 2 m-ce , być może za krótko, spróbuję powtórzyć , chociaż też boję się wychłodzenia. Łączę pozdrowienia data: 2011.01.07 autor: Maria | | Haniu z Torunia, zapomniałam dodać, że olej lniany jest NIEZBĘDNYM suplementem w leczeniu nerwic (czy też niestabilności emocjonalnej, jak zwał tak zwał) i deprsji i u mnie to sie jakoś sprawdziło, plus nic mi nie wychłodził plus ustabilizował ciśnienie. A może u każdego działa inaczej? tak jak zresztą i PP? data: 2011.01.07 autor: KamilaK | | Witam. Ja podaję mojemy dwulatkowi po jednym jajku kurzym na miękko dwa razy w tygodniu (z odrobiną serka koziego lub kroplą cytryny). Zjada je już całe, białko też. Zawsze mamy w niedzielę Rodzinne Śniadanko i każdy je to samo, czyli JAJO:) Czy mogę jednak dawać np. 3 razy w tyg? Byłby przesczęśliwy, bo bradzo lubi :)Ale nie dostaje raczej w międzyczasie jaj w niczym innym, np. kluseczkach, bo raczej nie jada, ewentualnie kluski sląskie lub kopytka. Co sądzicie - ile tych jaj może być dla takich Brzdąców? data: 2011.01.07 autor: Radna | | KamiloK i zapomniałaś jeszcze dodać, ze olej lniany jest wychładzający, co spowoduje osłabienie potrójnego ogrzewacza, a w rezultacie może pogłębić dolegliwości i niestabilność emocjonalną. data: 2011.01.07 autor: Hania z Torunia | | Agnieszko, ja też jakiś czas temu prosiłam, p. Romana o tę "dokumentową artylerię" jak ją nazwałaś, podając swój adres mailowy, lecz niestety nic nie przyszło.
Z Forum dowiedziałam się, że p. Roman po prostu nie odpisuje na maile.
Jednak,gdybyś Je otrzymała, to proszę daj znać na Forum lub na mojego maila: zosiadarek@o2.pl
Pozdrawiam data: 2011.01.07 autor: Zosia z Łodzi | | Mario,olej lniany musi oczywiście być nieoczyszczony, 10-stopniowy, przechowywany w sklepie w lodówce i transportowany w styropianowym opakowaniu, co zapewnia utrzymanie go w temperaturze mniejszej lub równej 10 stopni na każdym etapie (pytaj w sklepach ze zdrową żywnością, nie kupuj w supermarkecie). data: 2011.01.07 autor: KamilaK | | Panie Romanie!
Ściga mnie Sanepid w kwestii szczepień i odczuwam wzmożoną potrzebę wymknięcia się z jego rąk. Z Pana wpisów na forum zorientowałam się, że dysponuje Pan jakąś dokumentową artylerią, którą - w razie czego - jest Pan się skłonny podzielić. Zgłaszam niniejszym takie zapotrzebowanie i z góry gorąco dziękuję za wsparcie. Mój adres mailowy: agnieszka@poznet.pl Pozdrawiam data: 2011.01.07 autor: A | | Dagder moje 1,5 roczne dziecko tez je tyle mięska dziennie, ja daje jej w gulaszyku a zupy bez miesa dobrze wiedzieć, ze jak kasza grycznana to juz bez czosnku, bede miala to na uwadze, bo tej pory robilam tak jak Ty.Pisałas, ze podajesz kawe zbozowa 100 ml dziennie, bo ja zaczynam dopiero wprowadzac anatola, mysle ze na poczatek dam 2x50 przed owsianka i druga ok 16, czy do owsianki mozna podac wase 3 zboza? data: 2011.01.07 autor: Tania | | Mario, na skoki ciśnienia znakomicie działa olej lniany - polecam z własnego doświadczenia, ale na rezultat trzeba czekać - jak zwykle, 3 miesiące. Pozdrawiam data: 2011.01.06 autor: KamilaK | | Drogie mamy, chyba znalazłam winowajcę... Zupy dla małego były za bardzo jang. Bo dawałam i kasze gryczaną i czosnek i mięsko do miksowania w za dużej ilości. I pure z czosnkiem, malutko wprawdzie ale zawsze i z cebulką, i gulaszyk... tak myślałam że cos było nie tak z zestawieniem składników albo proporcji, bo wieczorem zawsze zmiany skórne były bardziej zaostrzone. Doczytałam że daje się na 1 litr wody na zupę 10 dag mięska z kością, ale do miksowania bierzemy tylko łyżeczkę, lub mniej mięska na 1 litr. Poza tym jak w zupie kasza gryczana to już nie ma czosnku bo chyba to za bardzo jang. Cytryny ok 1 łyżeczka na 1l zupy lub mniej, zależy czy rzadka, czy gęsta, czy wiosna, itp. Jak popisałam głupoty to proszę o korektę. Czy ktoś sie orientuje ile roczne dziecko powinno +/- jeść mięska na dobę? Moj mały dostaje ok 6 dag na dobę, troszkę w zupce o 11.00 i troszkę na obiadek w gulaszu. Dzis zrobiłam mu zupkę z kaszą grycz drobną, bedę obserwować. Ciekawa jestem czy dobrze myśle, bo poprawa na skórze już jest. A natchnął mnie cytat p. Ani "Jeśli ma on, a z pewnością ma, mocno osłabiony środkowy ogrzewacz, będzie reagował na czynniki energetyczne, w tym cebulę, pogorszeniem stanu skóry. Proszę przestrzegać zaleceń z konsultacji i skupić się na tym, czego nie powinien jeść, by nie osłabiać narządów. " U synka była reakcja na czosnek. Pozdrawiam. data: 2011.01.06 autor: Dagder | | Witajcie, kochane. Tym razem proszę o korektę przepisu na potrawkę z cielęciny :Zagotować ok. 1 l wody. Na wrzątek wsypać ok. ½ łyżeczki kurkumy i ½ łyżeczki tymianku. Następnie włożyć cielęcinę. ok. 750 dag (łopatka, mostek).Gotować na małym ogniu ok. 20 min. Następnie dodać 2 starte marchewki, gotować jeszcze ok. 30 min. Następnie mięsko wyjąć, pokroić wzdłuż włókien na małe kawałki, włożyć z powrotem. Dodać puszkę groszku z zalewą, łyżeczkę imbiru, sypnąć pieprzami, vegetą i solą, Dodać ok. łyżki cytryny, łyżkę drobno pokrojonego koperku, szczyptę rozmarynu , zagęścić mąką ziemniaczaną rozpuszczoną w małej ilości zimnej wody. Na koniec dodać pieprz czarny. Podać z ryżem.
Czy może być? POzdrawiam cieplutko, bo przy kominku:) data: 2011.01.06 autor: Aneta z P. | | ..iza_bella-może gdy zobaczysz efekty u corki..stanie sie t spontanicznie??;) data: 2011.01.06 autor: JoannaW | | Dziękuję moje drogie za wsparcie, od razu poczułam się lepiej, myślę że to nerwy się odzywają w ten sposób...czyli wrzucam na luz:) przynajmniej sie postaram:) data: 2011.01.06 autor: enya | | Anonimie, po przeczytaniu Twojego posta przychodzą mi do głowy dwie odpowiedzi. Po pierwsze dwie książki: "Niebiańska przepowiednia" i "Tajemnica Szambali" Jamesa Redfielda. Jest tam dokładnie wyjaśnione dlaczego dzieci się tak zachowują i jak należy z nimi postępować. Po drugie, Doreen Virtue autorka anielskiej terapii podaje metodę na izolowanie się od chaosu energetycznego, w którym Ty niewątpliwie jesteś i odgradzania się od niższych energii poprzez wyobrażanie sobie tuby z różowego światła, która Cię otacza. Różowe światło to energia miłości, chodzi Ciebie jak bariera, ale jednocześnie opromienia osoby wokół Ciebie. W ten sposób nikt nie traci, a wszyscy zyskują. Może to jest nieco niekonwencjonalne rozwiązanie, ale już wielokrotnie przekonałam się, że właśnie takie najlepiej sprawdzają się w moim życiu. Pozdrawiam serdecznie :) data: 2011.01.06 autor: Hania z Torunia | | Ile czasu potrzeba, aby dojrzeć do decyzji przejścia na PP...? Czy człowiek musi poważnie zachorować, żeby w końcu zacząć dbać o siebie? Czuję się niezbyt dobrze, ciągłe kłopoty z przemianą materii, wzdęcia... Do tego zmęczenie fizyczne a wraz z nim psychiczne. Stres, tęsknota za rodziną i pęd codzienności...
Córkę już odtruwamy, ale sama nie mogę się zebrać do kupy, aby zacząć gotować dla siebie i męża.
Pozdrawiam melancholijnie.... data: 2011.01.06 autor: iza_bella | | Mam problem , może Pani Ania poradzi, albo ktoś z Was.Otóż od kilku lat leczę nadciśnienie , wszystko było dobrze do ubiegłego roku. Od roku mam skoki z którymi nie mogę sobie poradzić.Korzystam z porad lekarzy , połykam leki( zg. z zaleceniami dr). Od roku również wprowadziłam do odżywianie wg PP.Mąż twierdzi ,że to od przypraw i lukrecji ( gotuję herbatki), ale zg.z tym co jest w książkach Pani Ani to ja postępuję prawidłowo i ciśnienie nie powinno skakać.Nie chciałabym rezygnować z kuchni PP , dlatego bardzo proszę o poradę. Pozdrawiam i dziękuję data: 2011.01.06 autor: Maria | | Mam piękny ogród i staram się aby był praktyczny i piękny. Posiadam w nim liczne zioła/przyprawy/krzewy itp które to można wykorzystywać do spożycia. I tu mam pytanie, do jakiej kategorii smaków mogę zaliczyć kolejno: 1. owoce kaliny, 2. ziele macierznki, 2. listki mniszka, 3. nawłoć, korę dębu i brzozy, 4. liście malin, 5. owoce głogu, 6. ziele rumianku i rumianu, 7. listki kurdybanka i wiele innych które z chęcią wykorzystuję do konsumpcji- za odpowiedź dziękuję. data: 2011.01.06 autor: CHRISTMAS | | Enyo jak dla mnie to nic "organicznego" się z Tobą nie dzieje, typowe objawy napadów na tle nerwowym, po tylu przejściach, jakie opisywałaś, nie dziwi nic. Oczywiście, sprawdź to u lekarza, ale jestem pewna, że to nic takiego. Żaden ogień ani nic z tych rzeczy - po prostu, emocje. Najczęściej wszystko wychodzi po jakimś czasie od momentu silnych przeżyć. naucz się odprężać, poświęć sobie kilka chwil dzienne - jak chcesz pomagać innym, nie dbając uprzednio o siebie? I nie ma: "no bo wiecie, jak to wygląda". Kwestia priorytetów, kochana. W samolocie, jak spada kompresja, to najpierw nakładamy maski sobie, a potem pomagamy innym, w życiu tak samo.. Powodzenia życzę! data: 2011.01.06 autor: KamilaK | | Żośko, Agnieszko S. i inne mamy, które maja problem z niespokojnym snem dzieci. Ja też takie kłopoty miałam dwukrotnie. Za każdym razem robiłam biorezonans i wychodziło z niego, że ma owsiki. Jak tylko podałam lek, to właściwie na drugi dzień już lepiej spała córcia.Dlatego warto pójść w tym kierunku. Może i wasze dzieci mają ten problem. Życzę powodzenia :) data: 2011.01.06 autor: Carmen | | Gdy przeczytałam co Sasanka napisała,że poranny pośpiech niszczy esencję, ponownie uderzyła mnie myśl/ pytanie, które mnie dręczy od dawna, a które odsuwam od siebie. Otóż pracuję z dziećmi z tzw.trudnych rodzin, dziećmi które doznały wielu opuszczeń, zaniedbań,nieraz są w domu dziecka, albo były nadużyte. te dzieci wkładają we mnie wiele swoich uczuć, ich dynamika, chaos, jest odczuwany przeze mnie, toteż często w pracy czuję napięcie, które mam ochotę np. zajadać słodyczami. często też działam pod wpływem stresu w zw. z sytuacją, jaką dzieci rozgrywają. Myśl , która do mnie wraca, to że ta praca utrudnia mi dojście do równowagi emocjonalno- fizycznej. moim problemem są nieregularne miesiączki, nieraz zanikające na 3 miesiące, oraz stwierdzona Hashimoto, (w tej chwili już uregulowana). Ciekawa jestem waszego zdania w tej kwestii data: 2011.01.06 autor: | | Aszkah, serio? Zyrtec? Masz kontakt z pp od wystarczająco długiego czasu żeby mądrzej traktować swoje dzieci i siebie. Twój każdy nowy post pokazuje, jak rozchwiana jesteś i niekonsekwentna. Zdecyduj się wreszcie jaką droga chcesz podążać. Pozdrawiam. data: 2011.01.06 autor: Hania z Torunia | | Panie Mieczysławie, radziłabym trzymać się jednego.Czytając wszystko i robiac wszystko na raz tylko wpadniemy w większe pomieszanie..proszę wybrać którąś z autorek i się danej koncepcji trzymać;)..to ułatwi wszystko..:)pozdrawiam data: 2011.01.06 autor: JoannaW | | Witam. Życzę Pani Ani i wszystkim wszystkiego dobrego w nowym roku. Pisałam wcześniej że mój starszy synek ma glizdy- wyszło nam badanie przeszedł dwie kuracje i jest nieźle. Ustały bóle głowy nocne poty, nerwowość i nadpobudliwość ale od przeszło miesiąca ma kaszel. Dziwny rano i wieczorem, takie pochrząkiwania jakby nie mógł odksztusic. Podawałam mu sól emską ale to nic nie dało to odkaszlywanie odchrzakiwanie nadal jest i się nie zmieniło. Byłam u lekarki ta dała mu najpierw zyrtek i inchalacje , trochę to pomogło ale tylko na chwilę kaszel w tej chwili jest ciągle ten sam. teraz lekarka się poddała i przepisała mu antybiotyk- bo może to infekcja bakterii... ja się nie poddaję więc może ktoś z was miał podobne obiawy. Wyczytałam w internecie że robale bardzo wynisczają płuca. Jak podaje się lek na zniszczenie robli to trzeba koniecznie postarać się żeby dziecko się często wypróżniać bo w przeciwnym razie mocno obciąża się wątrobę i nerki które oczyszczaja krew z toksyn - robale podczas wybijania obumierają i są często trawione a ich toksyny z ciała przedostają się do krwi. Więc może moje dziecko ma coś osłabione ??? Szczerze mówiąc pogubiłam się w tym a moje dziecko ma kaszel i nie wiem jak mu pomóc. data: 2011.01.05 autor: aszkah | | Dziękuję sasanko i Dzidko za odpowiedź, pewnie przyda sie i innym czasami. To prawda, że mogę być osłabiona, rano wstaję wcześniej żeby "odpalić " piec do centralnego, szybko śniadanie dla męża, który na razie mało porusza sie na wózku po domu, syna do szkoły i ja do pracy. Czasami nawet nie zdążam niczego oprócz picia zabrać ze sobą. Potem zakupy, w domu obiad na kolejny dzień itd zresztą każda wie jak to wygląda. Dlatego już wzięłam na piątek wolne i 4 dni przede mną. Zobaczę jak to będzie wyglądało dalej, najwyżej pobiegnę na jakieś ekg. Pozdrawiam wszystkich serdecznie data: 2011.01.05 autor: enya | | Kasiu, 4-latek nie może pić szklankami imbirówki. Nawet dla nas doroslych czasem szklanka na raz to za dużo. 4 latkowi bym podała najwyzej 3 x dziennie po maks 50ml. data: 2011.01.05 autor: Ewa S. | | Panka dzieki za słowo do mnie. Jakie zupki gotujecie swoim pociechom na kolację? Czy ta co w dzień może być czy lepiej jednak bez mięska? moja córcia wogóle nie chce jeść zup przed snem tylko upiera się przy kaszy.Zapomniaład jeszce w poprzednim poście napisać, że ma biały nalot na języku,suchy kaszel po spacerku lub jak chwilę pobiega w domu i poci się przy tym niemiłosiernie. Wiem, że to wskazuje na wychłodzenie ale to już sporo trwa i nie mogę jej wyprowadzić. data: 2011.01.05 autor: zośka | | Enya, myślę że pani Ania albo ktoś z forumowiczów zinterpretuje Twój problem, ja zaś mogę podzielić się moimi doświadczeniami. U mnie takie ataki zawsze były oznaką osłabienia i ostrzeżeniem żeby trochę przystopować a nawet się położyć, wiem doskonale, że to nie jest proste przy naszym trybie życia, ale nie da się inaczej. Możliwe że to sklepowe gorąco to także kwestia różnicy temperatur, pewnie w sklepie byłaś ciepło ubrana, a mając osłabiony organizm mogłaś odczuć to boleśnie. Na pewno nie ograniczałabym przypraw, w każdym razie ja w takich sytuacjach nawet nie próbowałam, za to starałam się odpocząć, zregenerować. Kiedyś wyczytałam na forum, bodajże w poście Jagody że poranny pośpiech niszczy esencję i podejrzewam że również Twój organizm to potwierdza. Czy masz szansę na parę dni L4? Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam data: 2011.01.05 autor: Sasanka | | Enya wydaje mi się że powinnaś podejść do lekarza i zrobić choć ekg bo to trochę groźnie wyglada. Jak będzie ok to będziesz dochodzić jedzonkiem. data: 2011.01.05 autor: Dzidka | | Witajcie forumowicze!!Mam pytanie , może ktoś mi poradzi, bo sporo już wyczytałam w archiwum ale chcę sie upewnić...mianowicie gotuję według pp od jakiegoś miesiąca, pisałam kiedyś o tym, a dzisiaj w nocy przydarzyło mi się coś niesamowitego...obudziłam się koło 23.30 z takim jakby rozpieraniem od wewnątrz, gorącym, kołataniem serca, potem mocne poty, drżenie i zaraz zimno...jestem lekko przerażona, jadąc do pracy rano zatrzymałam sie w sklepie i czekając do kasy zrobiło mi się strasznie gorąco. Sama teraz zgłupiałam bo nie wiem czy to jakiś fałszywy ogień???staram sie gotować tylko neutralne jedzenie a może przesadziłam z przyprawami??? proszę o jakieś słowo doświadczone osoby...:( data: 2011.01.05 autor: enya | | Witam serdecznie.Mój synek 4 latka od kilku dni trze oczka i widzę,że są czerwone.Na PP jest prawie 4 miesiące.Imbirówkę bardzo lubi i nieraz pijał ją szklankami.Przestałam ją podawać gdy zauważyłam czerwone oczka.Czytałam na forum i w książkach, że to zbyt mało smaku kwaśnego?Teraz dać mu jednorazowo np.twarożek?Proszę o pomoc. data: 2011.01.05 autor: Kasia z Ogrodzieńca | | Zośka! Vernicadis można podawać małym dzieciom. Badanie na obecność pasożytów można zrobić z krwi. Z kału dobry jest test Elisa, ale kał musi być świeży, pobrany możliwie krótko przed badaniem i np. teraz jak jest zimno "opatulony", bo wszelkie zmiany zniekształcają wynik. Często laboratoria robią to badnie raz w tygodniu, trzeba wówczas przyniść probkę kału tega dnia, którego badają.
Pozdrawiam data: 2011.01.05 autor: Panka | | Dagder - dzięki. Ja podawałam 1 żółtko przepiórcze 2 razy w tygodniu, ale teraz zacznę częściej skoro podajesz codziennie. Ja opanowałam na razie problem skórny - u nas to chyba był ten smak kwaśny. Najpierw za mało, później za dużo, teraz znów zmniejszyłam i skóra się goi. Ale za to kupki fe. Może pokombinuj jeszcze z kwaśnym. Ja masełka jeszcze w ogóle nie daję, bo mój mały baaaardzo na nie reaguje - ociupinka do owsianki i od razu jest nowy wysyp, więc na razie jeszcze ciągle oliwa. Mojemu małemu chyba idą pierwsze zęby trzonowe - w niedzielę miał przez cały dzień gorączkę, nic nie jadł tylko zgrzytał zębami i bardzo płakał. Łudzę się, że te kupki to przyczyna ząbkowania... i czekam... data: 2011.01.05 autor: Agnieszka S | | Dadger, mam podobny problem od kilku dni. Dosłownie z nadejściem nowego roku moja 9,5 miesięczna córka nie odstępuje mnie na krok, płacze kiedy tylko zniknę jej z oczu. Nie mogę nic zrobić w ciągu dnia. W nocy budzi się, popłakuje, wędruje po łóżeczku, wstaje. Jak tylko we zmę ją na ręce i przytulę, momentalnie śpi. I tak całą noc... Zerknij na tą stronę http://www.ciazowy.pl/artykul,dzieciece-trwogi-lek-separacyjny,968,1.html
Twój synuś jest starszy niż tam podają, ale problem ten sam. Ja w każdym razie jestem spokojniejsza po przeczytaniu tego artykułu, bo wiem co może dolegać mojej małej.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam. data: 2011.01.05 autor: iza_bella | | Marto właśnie czytam:)też jestem pod wrażeniem jej klimaciku. Zamówiłam juz drugą część:)Pozdrawiem:) data: 2011.01.05 autor: Aneta z P. | | Pani Aniu i ine mamy proszę o porade. Podejrzewam, ze moja córka 3,5 roczku ma robaki ( chodzi do przedszkola, a tam kilka mam mówi o walce z robakami u ich dzieci)boli ją brzuszek w trakcie jedzenia, a ostatnio to wogule nie zjada swoich porcji, czasem mówi, że boli ja głowa, stolce też są przeważnie lużniejsze i częstrze z bólami brzuszka. W nocy się rzuca po łużku i czasem zrywa z krzykiem itd. Nie mogę nic znaleźć co na pp jest dozwolone w walce z nimi. Na PP jest o 1,5 roku, alergiczka ale poprawa ogromna( nic oprócz PP nie tyka). Badanie kału robiłam ale nic nie wyszło - ponoć to możliwe, że nie wyjdzie. Gdzieś przeczytałam o vernikadis ale czy to dobre dla małego dziecka? proszę o rady. pozdrawiam w nowym roku. data: 2011.01.04 autor: żośka | | Witam noworocznie, kochani, polecam Wam do przeczytania książkę "Jedz, módl się, kochaj" autorstwa Elizabeth Gilbert. Ładna:) Pozdrawiam data: 2011.01.04 autor: Marta R. | | Witam, Agnieszko S. ja daję małemu 1 żółtko przepiórcze do owsianki, codziennie, lub co drugi dzień. Ja tak ogólnie to mam ciągle problem, bo pomimo moich starań nie udało mi się doprowadzić skóry synka do czystości... ciagle jest czerwona między palcami u stóp i są pęknięcia za uszami i pod pachami. A, i jeszcze wysypka w okolicy pupy i czerwone plamy wokół siuśka. Myslałam że to czosnek, bo po jego odstawieniu przeszło, ale znów wszystko wróciło mimo że go nie podaję. Zaczęłam też podawać mu 100ml kawy zbożowej rano, oraz odrobinę masełka do owsianki 13 stycznia skończy 13 miesięcy. Wydaje mi się że jakieś proporcje mam niewłaściwe, ale próbowałam już wielu kombinacji, i bez zmian. Mały w nocy śpi również bardzo niespokojnie, wędruje po łóżku. W dzień się pięknie bawi, nie płacze, a noce to koszmar. Ja tez psychicznie funkcjonowałabym lepiej gdybym lepiej w nocy spała. Nie wiem gdzie szukać przyczyny. Wiec nadal staram sie gotować delikatnie i bezpiecznych składników i tyle. Może mnie oświeci kiedyś. Wczytuję się jeszcze raz w posty dziecięce. Pozdrawiam, data: 2011.01.04 autor: Dagder | | dziękuję też forumowiczkom i również składam życzenia wszelkiej pomyślności w Nowym Roku. jesteście jak przyjaciółka. motywujecie do samodzielności, radzicie, pocieszacie, dodajecie otuchy. super że jesteście. data: 2011.01.04 autor: Fox_India | | Witam wszystkich po dośc długiej przerwie. Przyznam, że zaniedbałam studiowanie książek i forum na koszt podnoszenia kwalifikacji, przekwalifikowuję się na pielęgniarkę, w Dublinie nadal popyt na ten zawód. Postanowieniem noworocznym zabieram się do "pracy" ponownie i wtykam nos w książki Pani Ani :)
Moja 9,5 miesięczna córcia od września jest na PP, wszelkie
objawy AZS minęły dzięki diecie. Gotuję
dla niej na zmianę wszystkie zupki i owsiankę. Chętnie pije herbatki TLI i TLACI. Wprowadzam właśnie gulaszyk.
Mam jeden kłopot, mała często budzi się w nocy, śpi bardzo niespokojnie, kręci się, wstaje w łóżeczku i płacze. Zasypia między 19 a 20, śpi spokojnie godzinę i wtedy zaczyna się.
Nadal pije butlę w nocy, ok północy i później znowu ok 5.
Na zgięciach rąk i nóżek ma delikatne zaczerwienienia i suchą skórkę.
Przyznam, że czasem daję jej do podgryzania chrupki kukurydziane a na obiadek gotowane warzywa w wymyślonym przeze mnie zestawie, np. marchewka, ziemniak,
brokuł-bez przypraw, z odrobiną masła lub oliwy z oliwek. I chyba zbyt często podaję indyka, wiem, że powoduje suchość skóry.
Ciągle się uczę i staram się eliminować popełniane błędy podczas gotowania, ale martwi mnie niespokojny sen córci. Proszę o sugestie z Waszej strony.
Pozdrawiam i ślę noworoczne życzenia dla wszystkich. data: 2011.01.04 autor: iza_bella | | No może być negatywny zachwyt-np nad konstrukcją logiczną postu Christmas, najpierw jakieś wyrzuty, potem wołanie o pomoc, ale i tak nie wiadomo o co chodzi. data: 2011.01.03 autor: | | A jaki może być negatywny zachwyt??? data: 2011.01.03 autor: | | Fox India, dziekuję Ci bardzo za piękny post. Tego potrzebowałam w pierwszy noworoczny poniedziałek :) Pozdrawiam wszystkich forumowiczów i życzę Szczęśliwego Nowego Roku! :) data: 2011.01.03 autor: Hania z Torunia | | Ostatnie ubiegłoroczne polemiki nie wywarły na mnie pozytywnego zachwytu polecanymi tu różnorakimi metodami na przywrócenie zdrowia i utrzymanie go. Wiele gorzkich i cierpkich słów padło tu na forum w odezwie na moje posty. Mieszkam w Polsce, tak jak większość forumowiczów, więcej kocham to co polskie i z Polski się wywodzi - pewnie niektórzy mogą się co nieco domyślać. "Coś" wewnątrz mnie podpowiadało, żeby nie kończyć poszukiwań na Pani Ciesielskiej, żeby posuwać się dalej choć Pani Ciesielska niejako nakreśliła kierunek trasy.____Na kolejne wskazówki nie trzeba było czekać. Może ktoś Was forumowiczów i przede wszystkim Pani Ciesielska możecie mi P.O.M.Ó.C. przyporządkować kilka przypraw ziołowych do konkretnych smaków lub tudzież na przełomie smaków data: 2011.01.03 autor: CHRISTMAS | | Pani Aniu, w lutym minie rok jak postanowiliśmy stadnie-rodzinnie przejść na PP by Ciesielska. dopiero rok :)owszem, pewnie gdyby nie alergia synka nie szukalibyśmy i nie znaleźlibyśmy Pani. najważniejsze jednak, że tak się stało. mimo że mija prawie rok my wciąż mamy jak to mawia mój synek "wiele do zrobienia", popełniamy błędny, odkrywamy z euforią rzeczy elementarne. wszystko to nie zmienia faktu, że dzięki dotychczasowj pracy włożonej w PP nasz syneczek czuje się i wygląda świetnie. codziennie dostaje posiłki dzięki którym rozkwita i pięknie się rozwija. nie mogę jednak nie wspomnieć o tym jak PP wpłynęło na mnie. powiedzieć: niesamowicie! to byłoby za mało. dzięki PP odkryłam siebie, dwojako. poznałam swój organizm. czytając Pani książki mgłam wręcz dokonać diagnozy poszczególnych dolegliwości i ich źródła. dolegliwości tych było sporo jak na niespełna 30-letni organizm, a dziś nie ma po nich w zasadzie śladu. czuję się i wyglądam świetnie. po roku bycia na PP by Ciesielska wciąż mam ogromny apetyt a mimo to chudnę. to nie do wiary ale pochłaniając nieziemskie ilości cudownych pp-owych smakołyków zmnieszyłam swój dotychczasowy rozmiar z "L" do "S". mój organizm nadrabia wieloletnie braki. potrafię rozpoznać sygnały jakie wysyła mi moje ciało. wiem, że jak wypiję cappuchino rozboli mnie głowa. po czekoladzie gardło. to niesamowite ale od roku nie jadłam lodów, surowych owoców oraz warzyw. i wcale mi ich nie brakuje. moja kuchnia wygląda wspaniale. puste półki zapełniły się aromatycznymi przyprawami, warkoczami czosnku oraz kilogramami (!) :) cebuli, której wcześniej nikt by u mnie nie znalazł. na niewykorzystywanej do tej pory kuchence gazowej czasem brakuje palników :) wszyscy mamy ciepłe rączki :) mąż jest super zadowolony. nareszcie nie musi jadać codziennie kurczaka w sosie słodko-kwaśnym.. Pani Aniu, PP przemieniło moje życie w sensie emocji. Do tej pory chaotyczne i rządzące się przypadkiem. Codzienność była walką, nerwówką, zmaganiem się, a o negatywne emocje nie było trudno. zazdrość, zaborczość, ciągły niepokój, wszędobylski strach. tak, ten strach był/jest chyba najgorszy. wciąż nad sobą pracuję. dzięki Pani i PP nareszcie czuję, że kontroluję moje życie, że przeżywam je świadomie, że niczego nie tracę. staram się aby jak najmniej rzeczy było dziełem przypadku. to zabawne ale dziś wiem nawet co mam kupić w sklepie. jaką spódnicę, jaką bluzkę.. otaczam się kolorem. przemalowaliśmy dom. nie oszczędzam na dobrych, wartościowych produktach spożywczych i nie tylko. uspokoiłam się. podejmuję decyzje z pełną świadomością i stanowczością oraz odpowiedzialnością. ha! Pani Aniu, mój mąż jakby od nowa się zakochał! przestałam histeryzować, trzymać się kurczowo męża. nabrałam pewności siebie, staram się kontrolować emocje - nerwy w konserwy - odpuściłam, rozluźniłam się. Akceptacja - to klucz do sukcesu. zmieniłam swoje nastawienie do życia. wszystko jest jakby piękniejsze. nadal zmagam się z emocjami ale to ja przejmuję nad nimi kontrolę, nie one nade mną. ach, długo by wymieniać. dość powiedzieć, że czuję się wspaniale! moje motto? nie ma cudu bez trudu :) Pani Aniu w Nowym Roku życzę zdrowia, pomyślności i dziękuję. dziękuję za wszystko. data: 2011.01.03 autor: Fox_India | | Pozdrawiam wszystkich noworocznie i życzę wszelkiej pomyślności :)
Nie wiem co się dzieje, ale ostatnio bardzo swędzą mnie nogi od kolan w dół, zauważyłam też, że zaczynają pojawiać się żylaki w tych najbardziej swędzących miejscach. Smaruję nogi maścią kasztanową, ale ulga jest krótkotrwała... data: 2011.01.02 autor: Kasia z P. | | Witam wszystkich noworocznie i bardzo serdecznie.Jestem osobą początkującą w PP i od jakiegoś czasu wertuję książki i forum. Mam sporo pytań na które wyszukuję odpowiedzi. Dzisiaj natknęłam się na post p. Ani, w którym pisze, że imbir jest wskazany w takich ilościach dla osób tylko na PP. Przyznam, że trochę sie wystraszyłam bo staram sie karmić moich bliskich według zaleceń ale wiadomo, mąż dzieci podjadają na boku po swojemu. Jak w takim razie podziała imbir na nich???zawarty w herbatkach, kawie czy zupie...gdyby ktoś mógł mi pomóc to z góry dziekuję. data: 2011.01.02 autor: nowa | | Pozdrawiam Wszystkich serdecznie w Nowym Roku.Próbowałem różnych sposobów odżywiania,ostatnio diety dr.Kwaśniewskiego.Jak każda dieta cała prawda wychodzi po roku,są plusy i minusy.Ludzie którzy stwierdzili na własnym przykładzie dobroczynny wpływu objadania się tłuszczami mają swoje kluby ,sklepy i miesięcznik drukowany profesjonalnie na doskonałym papierze.Porównuję tamte jedzenie i obecnie ,czy odżywianie PP daje lepsze samopoczucie,zdrowie,kondycję do biegania kolejnych maratonów w wieku 57 lat,czy częściej przeziębiałem się kiedyś czy teraz ?Czas pokaże,odżywianie PP wprowadziłem do swojego porannego śniadania,przemycając dawne kanony tłustej diety,a więc jajka,słonina,boczek, dużo.Zobaczymy co z tego wyjdzie.Ale mam pytanie,w związku z gotowaniem PP.Czy bazylia to smak kwaśny (Pani Anna) czy ostry (Pani Temelie)czy majeranek to smak gorzki czy ostry w/g wymienionych autorek.Używając tych przypraw niewłaściwie psujemy całą naszą filozofię PP.Czy ktoś ma swoje przemyślenia na ten temat? data: 2011.01.01 autor: mieczysław54 | | WITAM, CZY W TYM ROKU UKAŻE SIĘ NOWA KSIĄŻKA PANI ANI, POWRÓCĄ KURSY, A MOŻE POJAWIĄ SIĘ JESZCZE JAKIEŚ INNE NOWOŚCI? POZDRAWIAM NOWOROCZNIE. data: 2011.01.01 autor: | | Obfitości i ruchu na półce z przyprawiami.
Na ten Nowy Rok! data: 2011.01.01 autor: Polka z Krakowa | | Tak, anonimku, wiem. Na razie ...na drugi dzień po masażu pojawił się okres:)))))Po 4-czy 5 miesiącach przerwy...Oczywiście cieszymy się bardzo, dyscyplinujemy dalej w jedzeniu i obserwujemy.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! data: 2010.12.31 autor: Aneta z P. | | Aneto , nie lekcewaz drobych zawirowac tarczycowych -trzeba zrobic badania i wiedziec dokladnie na czym sie stoi.Z tarczyca trzeba uwazac-wplywa na na psychikę , witalnosc i plodnosc.
Co do porad refleksologa - przewaznie nie sa oni specjalistami od dietetyki ani pp ani innej - moze potrafia pomoc , czy zdiagnozowac problem -ale leczenie metoda inna niz reflesologia to nie ich specjalnosc. A picie wody mineralnej -chlodnej-na pewno nie pomoze w pracy nerek . Pozdrawiam noworocznie . data: 2010.12.31 autor: | | Pani Ani i wszystkim Wam życzę Szczęśliwego, Owocnego i przede wszystkim Spokojnego i Zdrowego Nowego 2011 Roku! Dagder czy możesz napisać z czym podajesz swojemu maluszkowi żółtko? Z góry dziękuję. data: 2010.12.31 autor: Agnieszka S | | http://24zdrowie.pl/sprzedaz-ziol-w-aptekach-czyli-prawda-o-ziolach-w-polsce/ data: 2010.12.31 autor: JoannaW | | http://www.vitalmania.pl/forum/topics/ziola-lecznicze-niedostepne-w?xg_source=facebookshare data: 2010.12.30 autor: janka | | Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich:)) data: 2010.12.30 autor: JoannaW | | Anka KK, napiszę jak rozprawiam się z gęsią, jak coś koncę to proszę forum o korektę. Przede wszystkim wycinam cały tłuszcz, łącznie ze skórą. Tłuszcz i skórę kroję i przetapiam. Zlewam czysty łój do słoików (ostatnio 1,5 l) i zużywam go potem do naleśników, obsmażania pasztetów, kiełbasek itp. Skórki mielę i przyprawiam jak na smalec, tylko więcej ostergo i bazylii. Odcinam nogi - tu zostawiam trochę skory na pałkach i piekę je natarwszy uprzednio jak na pieczeń wołową (nie nacieram olejem bo są tłuste). Z piersi robię gulasz podobny do tego z cielęciny bo upieczone nie cieszą się powodzeniem (są suche). Szyję bez skóry, skrzydełka i korpusik (porąbany na 3 kawałki) zużywam do zup. Cudowny jest rosół gęsio- indyczy. Wątróbkę smażę z cebulką i zjadamy do chleba i zupy na drugie sniadanie albo wątróbkę, serce i żołądek wrzucam do pasztetu, raz zrobiłam też żołądek wg przepisu na żołądki indycze (był ogromny) i wyszło pycha a serce trafiło do zupy. Dziób zjadł ojciec Wirgiliusz : ))
To chyba wszystko. Pozdrawiam serdecznie data: 2010.12.30 autor: haniaf | | No i jesteśmy po zabiegu refleksoterapii stóp. Ogólnie stan organizmu ok, coś tam lekkie zawirowania tarczycowe, które moga być przyczyną braku miesiączki. Ale zaniepokoiło mnie jedno - podobno córka za mało pije, co odbija się negatywnie na stanie jej prawej nerki....Fakt, że odkąd przeszliśmy na nasze jedzonko i nie pijemy litrów wody mineralnej, płynów jest mniej.Mówiłam zreszta pani, ze jesteśmy na pp, jednak sugerowała picie wody , ze względu na pracę nerki. Córka pije ok 2 herbat, 2 kaw, i ok pół litra zupy dziennie. Jak myslicie- to za mało? Proszę, napiszcie, jak to jest u Was, troszkę się zakręciłam.Pozdrawiam wszystkich, z Panią Anią na czele. data: 2010.12.30 autor: Aneta z P. | | Witam. Czy pocące się stopy u sześciolatka to norma czy przejaw jakichś zaburzeń? Mojemu synkowi pocą się nóżki nawet w butach ze specjalną perforowaną podeszwą. Od 2 lat jesteśmy z rodziną na PP, niestety ten problem pozostał. Pozdrawiam i życze wszystkim wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. data: 2010.12.30 autor: Inka | | Witam, czy ktoś ma wypróbowany sposób przygotowywania gęsi? Pozdrawiam Panią Anię i wszystkich forumowiczów data: 2010.12.29 autor: Anka KK | | dziękuję dziewczyny! mam nadzieję, że następnym razem będę mądrzejsza... data: 2010.12.29 autor: Ana | | Ano, sądzę, że najlepsza będzie dieta "wątrobowa" czyli delikatnie, zrównoważenie, nie zapominając o imbirówce. data: 2010.12.29 autor: Marcela | | Ana. Na zastój to najlepiej poczekaj z jedzeniem aż porządnie zgłodniejesz, tylko nie daj się oszukać śledzionie, moja lubi szeptać zjedz coś zjedz, właśnie jak siedzę w zastoju - tak mi się zdaje, że bym coś zjadła albo coś za mną łazi, a to złudzenie i jest potem gorzej. Dopiero jak żołądek warczy na mnie z głodu to wtedy coś na bazie ziemniaczków (duszone lub katroflanka) i na początku nie za dużo. Jak zastój masz po konkretach to pewnie lepiej pogonić go kilerką, a jak po słodkim to imbirówką. I czekaj na głód. data: 2010.12.29 autor: haniaf | | Drodzy forumowicze, podzielcie się swoimi metodami na poświąteczny zastój. Wyjątkowo poszalałam w tym roku. Bigos, pierogi z kapustą, ciasta...Z góry dziękuję data: 2010.12.29 autor: Ana | | Witam Panią Anię i całe forum. Pani Ania prosiła abym podzieliła się sposobem na nocne przykrywanie dzieci - może ktoś skorzysta. Otóż inspiracją do tego była oczywiście Pani Ania, która na kursie powiedziała, że istnieje mnóstwo sposobów, żeby dziecko nie marzło w nocy i że my mamy myśleć, bo od tego jesteśmy matkami. Od tego czasu cały czas miałam te słowa w głowie ponieważ moje dzieci 5,5 i 3,5 letnie bardzo się rozkopują w nocy i nigdy nie wiedziałam co zastanę rano. Kupiłam w pasmanterii pasek bawełniany o szerokości 3 cm, przyszyłam do listwy guzikowej (ze względu na zakładkę), wzdłuż krawędzi, tak aby trzymało mocno. Po obu stronach pościeli o szerokości 140 cm, zostawiłam po 10 cm. Materac ma 70 cm. Każdy musi dopasować położenie pasków w zależności od szerokości łóżka i kołdry, tak aby po przykryciu dziecko miało niezbędny luz. Następnie na wysokości poduszki dziecka przywiązałam do drewnianej ramy i stelaża łóżka te same pasy. I przywiązuję paski do łóżka na kokardkę tak wysoko jak się da. Efekt jest taki, że moje dzieci śpią cały czas przykryte, a każdy obrót powoduje, że same się przykrywają. Pani Aniu dziękuję bardzo za rozmowę i za to że moje dzieci nie marzną w nocy. Pani Ani i wszystkim na forum życzę Szczęśliwego Nowego Roku. data: 2010.12.29 autor: Kasia z Wrocławia | | Do nurtującej/ego "blokujące" coś tam, coś tam - puknij się w głowę, najlepiej siarczyście i żyj swoim życiem (w pełni słowa znaczeniu),bo "siłą takich myśli" to w bezsilność popaść taką możesz, że bida powstać będzie... data: 2010.12.28 autor: | | Nerwy w konserwy...dzięki. Wszystkiego dobrego data: 2010.12.28 autor: Ania | | Szanowna Pani Anno i czytelnicy Forum! Nurtuje mnie od pewnego czasu następujące pytanie: czy siłą swych myśli, woli możemy u drugiej osoby zablokować jakieś procesy fizjologiczne? Mam tu na myśli niemożność zajścia w ciążę i takie "blokujące" myśli od innej osoby, które są kierowane do potencjalnej przyszłej mamy? data: 2010.12.28 autor: | | Pani Anno dziekuje za te karczochy, niestety byl dodatek kwasku cytrynowego, a mi nawet lekkie "pikle" nie leza od czasu ciazy, wiec polizalam i odpuscilam sobie to warzywo na czas dluzszy.. Maluch, tak jak Pani mowila, zaparl sie i dogonil wszystkie inne niemowlaki - terminowe i z normalna waga urodzeniowa i jest ladnie okraglutki. Skladam Pani i wszystkim zyczenia dobrego i pelnego slonca Nowego Roku 2011. data: 2010.12.28 autor: Sylwia V. | | Witajcie poświątecznie:) Wpadła mi jakiś czas temu "przypadkiem nieprzypadkowo":) wizytówka refleksologa stóp metodą Ingham. No i umówiłyśmy się z córką z ową terapeutką , myśląc o kłopotach z miesiączką (zanik od sierpnia). Stąd moje pytanie - słyszałyście o tej metodzie? Czytałam oczywiście w necie. ale chciałabym znać Wasze zdanie i opinię. O co serdecznie proszę cieplutko pozdrawiając. data: 2010.12.27 autor: Aneta z P. | | Pani Aniu, życzymy całą rodzinką radosnych Świąt Bożego Narodzenia i bardzo bardzo dziękujemy za Pani obecność oraz PP. dzięki Pani mamy w tym roku zwyczajnie nadzwyczajne wspaniałe Święta! wszystkim forumowiczom życzymy Wesołych Świąt! data: 2010.12.26 autor: Fox_India | | Jest taki czas, co łzy w śmiech zmienia,
jest taka moc, co smutek w radość przemienia,
jest taka siła, co spełnia marzenia...
To właśnie magia Świąt Bożego Narodzenia.
A więc tej magii – by trwała rok cały życzę wszystkim. data: 2010.12.25 autor: Aida | | Pani Aniu
W Bożego Narodzenia Czas niech miłość będzie w nas, niech pokój wokół panuje, a dobro nad złem króluje! Wesołych Świąt - Roman Justyna z DZiećmi data: 2010.12.24 autor: | | Oto Boże Narodzenie! Czas wyjątkowy,czas radości,refleksji i zadumy,czas spojrzenia w swoje serce,czas dla najbliższych,czas dla siebie.Wszystkim Wam społem i każdemu z osobna z głębi serca najlepsze ,najserdeczniejsze życzenia. data: 2010.12.24 autor: Erna | | I polecam Wam pyszną zupkę borowikową Rene (jeśli nie jest za późno) :) data: 2010.12.24 autor: Anita 1 | | Z okazji pięknych Świąt Bożegonarodzenia życzę Wszystkim szczęścia i miłości w Waszych sercach i życiu, CZYSTEJ PRAWDY DUSZY oraz zrównoważenia PIĘCIU ŻYWIOŁÓW: ziemi, powietrza, ognia, wody i przestrzeni. data: 2010.12.24 autor: Anita 1 | | Sasanko, dziękuję za przytoczenie słów Chaplina. Ciepło się rozlało i faktycznie nic więcej nie potrzeba. od miłości do siebie samego wszystko się zaczyna. Życzę tego nam wszystkim i naszym rodzinom. Pozdrawiam serdecznie Forumowiczów, nas. data: 2010.12.23 autor: Marzena z Gdyni | | Czasem trzeba pod choinkę jak prezent uśmiech komuś położyć nieznacznie, aby idąc potknął się przezeń. Wtedy właśnie Wigilia się zacznie. Czasem trzeba bez słowa jednego dłoń na czyjejś położyć dłoni, jak opłatek biały i czysty. Wtedy właśnie pokój się rodzi, wtedy właśnie przychodzi Chrystus. Tego właśnie pokoju, radości, uśmiechu i zawsze w pogotowiu otwartych, przyjaznych dłoni na czas Bożego Narodzenia i całego Nowego Roku dla Pani Ani i wszystkich forumowiczów życzy Pszczółka data: 2010.12.23 autor: Pszczółka | | Moniko z Łodzi, proszę zastosuj się do zaleceń lekarza. data: 2010.12.23 autor: Anna Ciesielska | | Kochani, cokolwiek spadnie Wam jeszcze na głowę, otrząśnijcie się i przeczytajcie słowa Chaplina,które przysłała nam Sasanka. Nic więcej nam nie trzeba! Swiątecznie Was przytulam, pozdrawiam i życzę pomyślności w Nowym Roku. data: 2010.12.23 autor: Anna Ciesielska | | Moniczko z Łodzi - gratulacje:))))Trzymaj się cieplutko , co do hormonów pewnie p. Ania się wypowie. Życzę wszystkim pogodnych, nieśpieszych Świąt. data: 2010.12.23 autor: Aneta z P. | | Witam wszystkich cieplutko i światecznie. Wczoraj wrocilam ze szpitala. Na szczescie na badaniach sie skonczylo no i jest potwierdzenie: bedą bliźniaki :-) Jednak jak stwierdzil lekarz w moim wieku to dla organizmu wielkie wyzwanie wiec mam na siebie chuchac i dmuchac, ponadto macica nie nadąża z rozciąganiem dla dwóch wierciuchów. Dostalam hormon dopochwowowy ciałka żółtego jajnika ktory ma rozpulchnic i pomoc rozciagnąc sie macicy. No i mam dylemat...brac? A tak poza tym codziennie uczę sie siebie i swoich reakcji. Bylo kilka dni gdzie wpychalam w siebie zmiksowana zupe, wiem juz ze mam jesc czesciej i mniej, nawet co dwie godziny, czasem w nocy, choc jak wczoraj zjadlam zupe tuz przed snem, spalam spokojnie do rana... Duzo sie dzieje, staram sie sobie jakos radzic i nie wpadac w panike. Pozdrawiam Swiatecznie wszystkie Forumowiczki i Forumowiczów z Pania Ania na czele. Wszystkiego dobrego na Święta i nie tylko ...:-) data: 2010.12.23 autor: Monika z Łodzi | | W nadchodzące Święta moc serdeczności, spokoju, usmiechu i samych pogodnych dni dla P. Ani i całego forum. data: 2010.12.23 autor: Dzidka | | "Z Narodzenia Pana dzień dziś wesoły,
wyśpiewują chwałę Bogu żywioły. " Życzę wszystkim radości, odpoczynku i Bożego błogosławieństwa. data: 2010.12.23 autor: haniaf | | Desperatko, zadbaj o swoje emocje, które Twoje dziecko wyłapuje. Problemy z pęcherzem to zwykle stres i zimno. Ugotuj małej wywar z pietruszki, przepis znajdziesz w archiwum. Delikatne jedzenie, żadnych owoców, nabiału, chleba, mąki i słodyczy. Najlepiej położyć do łóżka i niech się mała wygrzeje, a najlepiej Ty razem z nią. Dzieci bardzo przeżywają to, co się wokół nich dzieje. Wszelkie nadmiary energetyczne są przez nie wyłapywane. Otul siebie i swoje dziecko miłością, to będzie najlepsze lekarstwo. Pozdrawiam ciepło. data: 2010.12.22 autor: Hania z Torunia | | Dziekuje Haniu z Torunia, Enyo i KamiloK za wasze rady, odpowiedzi i wsparcie:)) Zycze Wam, Pani Ani i wszystkim Forumowiczom, cieplych rodzinnych pelnych milosci, przyjemnosci, aromatycznych i smacznych Swiat oraz samych wspanialosci w Nadchodzacym Roku!Dzielcie sie miloscia, okazujcie milosc, karmcie nia siebie oraz innych i nigdy nie odkladajcie tego na pozniej:))) pozdraiwam cieplo! data: 2010.12.22 autor: | | Witam. Pani Ani i wszystkim forumowiczom życzę zdrowych i pogodnych Świąt ,wiele szczęścia w nowym roku i coby Nas Wszystkich prowadziły Anioły a wszelkie szare substancje omijały z daleka data: 2010.12.22 autor: ostróżka | | Witam.
Od jakiegoś czasu moja 2 letnia córa ma problem z pęcherzem moczowym. Zauważyłam że jak je zupy na wywarach mięsnych to rano pojawia się ból przy oddawaniu moczu. Mocz jest śmierdzący i mętny. Przez 2 dni nie jadła zup na wywarach mięsnych i wszystko się uspokoiło. Wczoraj zjadła krupnik na wywarze mięsnym i dziś znów ból przy siusianiu. Jakie błędy popełniam? Za dużo, za mocny wywar? A może coś innego zawalam. Mała miała nawracające pleśniawki, teraz jest ok., ale może candida wyszła drugą stron? data: 2010.12.22 autor: Desperatka | | Witam wszystkich przedświątecznie i życzę Pani Ani i wszystkim forumowiczom zdrowych, wesołych i spokojnych świąt w gronie rodziny i przyjaciół. Pani Aniu dziękuję za słówko do mnie w ostatnim poście. Zgodnie z poradą innych mam przyglądnęłam się na spokojnie smakowi kwaśnemu i okazuje się, że dodawałam go mojemu maluszkowi za mało. Odkąd zwiększyłam do 1 łyżeczki na 1l zupy - czasem mniej - buzia zrobiła mu się taka brzoskwiniowa, a przedtem był zawsze blady. No i przesypia już całą noc. Kupki nadal jednak brzydkie ale na to może jeszcze musimy poczekać. Skóra też już się goi. Dagder dziękuję za Twoje obserwacje czosnkowe, które okazały się i dla mnie bardzo pomocne - czosnek na razie w odstawkę. Pisz proszę tak nadal :) Mam jeszcze pytanie odnośnie alkoholu - jaka ilość nam nie szkodzi? Czy kieliszek lub 2 w niedzielę - na uwieńczenie całego tygodnia jest wskazany? Czy przy grzybicy należy zupełnie zrezygnować z alkoholu? Ostatnio sobie pozwoliłam chyba na więcej wina niż wskazane - odkąd odstawiłam mojego synka od cyca nie mogę się nasycić jedzonkiem i nie tylko - ale na słodycze nie mam ochoty :) Z góry dziękuję. data: 2010.12.22 autor: Agnieszka S | | WESOŁYCH, SPOKOJNYCH... ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I ORAZ "WĄSOWA"W NOWYM 2011 ROKU PANI ANNIE I FORUMOWICZOM data: 2010.12.22 autor: karuś | | Sasanko!Przepiękna wypowiedż tego Dżentelmena.Miód na serce.Dziękuję i pozdrawiam. data: 2010.12.22 autor: Anonimka | | Witam i pozdrawiam. Dziękuję bardzo za słowo skierowane do mnie:) Pani Anno to fakt, że mój 6-latek to całkiem mądra bestia. Jak zauważył, że jego ciepłe jedzenie sprawia mamie radość, to często prosi, żeby mu dolać zupy, bo już wystygła. A potem oczywiście czeka, aż wystygnie ta dolana... Ale jest już lepiej. Teraz borykam się z gromadą gości, która przybyła na święta. Ja jestem jedyną osobą, która gotuje inaczej, więc to mi przyszło gotować dla 6 dorosłych, 3 dzieci i 1 malucha półrocznego. Ufff. Nikt nie pomaga, bo nie wiedzą jak i się boją. Chciałam ponarzekać, że podam na twarz z przemęczenia, a tu nagle wczoraj, jak na chwilę wieczorem pojechałam z mężem do sklepu po powrocie znalazłam zupę śniadaniową! Ugotowana wg książkowego przepisu. No i jak tu nie kochać swojej Mamy:) Ale ciągle zastanawiam się jak przetrwać. Nikt nie wierzy w 5 przemian na tyle, żeby gotować z książką w dłoni, co niejako podważa ich umiejętności kulinarne. A mnie niestety wydaje się niemal przestępstwem nieszanowanie porządku, choć sama tak w pełni szanuję go dopiero parę miesięcy. Jakaś szansa na przetrwanie? data: 2010.12.22 autor: nelisa | | Witam przed-świątecznie wszystkich:)
Dziewczyny mam pytanie,powiedzcie mi jak trzymacie się wg zasad pp w trakcie świąt bo szczerze powiedziawszy aż się boje do odmu jechac bo moja mama nie gotuje wg zasad bo twierdzi,że tradycja tradycją i nie zmienia swoich odwiecznych przepisów.No a cóz ja moge poczynic w tym wszystkim?po prostu nic.Więc jestem załamana tymi swiętami bo mieszkając sama gotuję i trzymam się zasad jak wiadomo również z mniejszymi i większymi grzeszkami (np.dzisiaj dostałam napadu na słodycze i zjadłam aż 3 batoniki ,ale tak mam przed miesiączką i jak do tej pory nie potrafie zapanowac nad emocjami w tym czasie)więc najbardziej boję się słodyczy,ciastek,ciasteczek w okresie świąt.Równiez boje się o wage:)Jeśli macie jakies sprawdzone sposoby na unikniecie skutków nie pp-owego jedzonka to bardzo prosiłabym o wskazówki:)byłabym wdzięczna bardzo bardzo:)
ŻYCZE WSZYSTKIM SPOKOJNYCH ŚWIĄT W GRONIE NAJBLIŻSZYCH:) data: 2010.12.21 autor: Bliss | | Zdrowych i spokojnych Świąt bożonarodzeniowych Pani,Pani Aniu oraz całej Pani rodzinie życzy Irena Trzmielewska z Kołobrzegu.P.S.paczka dotarła,serdeczne dzięki.I.T. data: 2010.12.20 autor: IRENA TRZMIELEWSKA | | Jako świąteczne życzenia dla Wszystkich przesyłam wypowiedź Ch.Chaplina" "Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie… Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie, że emocjonalny ból i cierpienie są tylko ostrzeżeniem dla mnie, żebym nie żył wbrew własnej prawdzie. Dziś wiem, że to się nazywa AUTENTYCZNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, jak żenujące jest dla innych, gdy narzucam im własne pragnienia, wiedząc, że ani nie nadszedł odpowiedni czas, ani tamta osoba nie jest na to gotowa, nawet jeśli byłem nią ja sam. Dziś wiem, że to się nazywa SZACUNKIEM DO SAMEGO SIEBIE. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem tęsknić za innym życiem i mogłem dostrzec, że wszystko wokół mnie stanowi zaproszenie do rozwoju. Dziś wiem, że to się nazywa DOJRZAŁOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, że zawsze i we wszystkich okolicznościach jestem we właściwym momencie i we właściwym miejscu i że wszystko, co się dzieje, jest właściwe. Od tamtej pory mogłem być spokojny. Dziś wiem, że to się nazywa WEWNĘTRZNĄ PEWNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem ograbiać się z wolnego czasu i przestałem tworzyć kolejne wielkie plany na przyszłość. Dziś robię tylko to, co sprawia mi radość i przyjemność, co kocham i co sprawia, że moje serce się uśmiecha. I robię to na swój sposób i we własnym tempie. Dziś wiem, że to się nazywa RZETELNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uwolniłem się od tego wszystkiego, co nie było dla mnie zdrowe. od potraw, ludzi, przedmiotów, sytuacji i od wszystkiego, co wciąż odciągało mnie ode mnie samego. Na początku nazywałem to “zdrowym egoizmem” Ale dziś wiem, że to MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem chcieć zawsze mieć rację. Dzięki temu rzadziej się myliłem. Dziś wiem, że to się nazywa SKROMNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, wzbraniałem się przed życiem w przeszłości i troską o własną przyszłość. Teraz żyję chwilą, w której dzieje się WSZYSTKO. Żyję więc teraz każdym dniem i nazywam to DOSKONAŁOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie, że moje myślenie może uczynić ze mnie chorego nędznika. Kiedy jednak zwróciłem się do sił mojego serca, mój rozum zyskał ważnego wspólnika. Ten związek nazywam dziś MĄDROŚCIĄ SERCA. Nie musimy już się obawiać sporów, konfliktów i problemów z samymi sobą i z innymi, ponieważ nawet gwiazdy wpadają na siebie, tworząc nowe światy. Dziś wiem, że TO JEST WŁAŚNIE ŻYCIE!" data: 2010.12.20 autor: Sasanka | | Więc..:) Wszystkiego cudownego:zdrowia, radości, miłości:)
z okazji zbliżających się Swiąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku-spełnienia marzeń ,ciepła i spokoju:) dla Pani Ani ,jej rodziny i wszystkich na PP:) data: 2010.12.20 autor: JoannaW | | Znów znalazłam coś dla siebie: z wyp. p.Ani: "można dodawać czosnek do potraw dla maluszka, ale musi być właściwie zrównoważony smakiem kwaśnym." No właśnie... napisane jak wół..., to tak w nawiązaniu do mojego wcześniejszego posta.. data: 2010.12.20 autor: Dagder | | Pani Aniu pięknie dziekuję za odpowiedź. Świątecznie pozdrawiam data: 2010.12.20 autor: Bożena | | Witam, chciałam podzielic sie refleksją odnośnie wysypki mojego synka - historia w poprzednich postach. Pewnego dnia wrócił mój mąż z delegacji, wita się z nim i mówi ojej jak go czuć czosnkiem.... zapaliła mi sie czerwona lampka. Wysypke miał już z otwartymi rankami wokół siusiaka itp... wiadomo że to wątroba, przez 1,5 m-ca kombinowałam z różnymi składnikami ale nic nie pomagało, z cytryną itp, mały miał też katar w międzyczasie, wiec dawałam mu czosnek do pure (05,-1 ząbek) i zupek(1 ząbek na gar). Ale w pure była dodatkowo i cebulka i imbir i chyba za dużo tego było - na to wygląda. Zmiany mu sie bardziej zaogniły za uchem i pod pachami, ale nie skojarzyłam. No i po tym komentarzu odstawiłam czosnek zupełnie. I efekt.. wszystko zniknęło!!! Jestem w szoku, ucho sie zagoilo, pachy zbladły, paluszki u stóp również... Wygląda na to że mały był chyba przegrzany tym czosnkiem. Nigdy do tej pory nie miał tak ładnej skóry. Nigdy też bym nie przypuszczała że to czosnek... po tym ile dobrego on może zdziałać. Niby wiedziałam że on wpływa na wątrobe, ale myślałam że zima itp wiec nie powinien szkodzić, zresztą nie używałam go aż tak dużo. Także, drogie mamy, bogatsza o nowe doswiadczenie, dzielę się informacja. A przyczyną zbyt twardej kupki była kaszka kukurydziana wiec pewnie za mało zakwaszałam. Wkrótce zacznę znów go dodawać po odrobinie i bede obserwować. Pytanie do doświadczonych mam, czy dziecku rocznemu do pure co jakiś czas można sypnąć łyżeczkę kaszy gryczanej by zmienić smak? Czy ta kombinacja jest zbyt energetyczna (tak jak jajko+kasza gryczana)? Pozdrawiam, data: 2010.12.20 autor: Dagder | | Serdeczne życzenia pięknych Świąt spędzonych w gronie ukochanych osób oraz szczęścia w Nowym Roku dla pani Ani i dla wszystkich forumowiczów. data: 2010.12.20 autor: Barbara | | Dziękuje Taniu za odpowiedź. Wiem że kasza jaglana i gryczana to są inne kasze , chodziło mi o to czy muszę stosować specjalne dziecięce kaszki , czy tez te normalne są w porządku ( tylko zmielone).
Cieszę się ,że mogę dla swojego Synusia gotować zdrowo , trochę czasu i wprawy i cała moja rodzinka będzie jeść smacznie i zdrowo. Dziś pierwszy raz wypiłam kilerkę ( wow smaczna)
Dziękuję p.Annie za te książki.
Pozdrawim data: 2010.12.20 autor: Calineczkazbajki | | Gottlieb Johan Fichte (1762-1814),
filozof niemiecki powiedział: "Jak bardzo
dotąd nie doceniałem samego siebie! Nie
chcę, by tak było nadal. Od tej
chwili chcę wejść w swoje prawa i wziąć
w posiadanie należną mi godność.
Precz ze wszystkim, co cudze. Chcę
dociekać sam" (Powołanie człowieka s.
5). data: 2010.12.20 autor: KamilaK | | Calineczko specjalnie przygotowane II danie to np. gulaszyk. Kaszka jaglana to nie to samo co gryczna, jaglana uzywamn b.rzadko, bo jest sluzotworcza a gryczna to dla dziecka niepalona, dodaje do zup jako weglowodan w towarzystwie ziemniakow, do kaszki dodaje tylko kaszke kukurydziana i platki owsiane zmielone, na forum znajdziesz tez sporo przepisow a na temat mleka nie odpowiem bo karmie piersia, pozdr data: 2010.12.20 autor: Tania | | Witam
Zostałam szczęśliwą posiadaczką dwóch książek p. Anny :) Zaznajamiam się z przepisami i wcielam je w życie tzn gotowanie.
Mam Synusia Ukochanego ( ur 28.05.2010) czyli niedługo świętujemy jego 7-miesięczne urodzinki. Synusia karmiłam do 4,5 miesiąca piersią i mlekiem modyfikowanym. To był sukces ,że tak długo udało mi się karmić piersią.
Chciałabym teraz gotować dla Synka zdrowo .W książce "Filozofia Życia" jest parę przepisów na zupki.
Moje pytanie nr 1.
Co to znaczy specjalnie przygotowane II danie ?
pytanie nr 2
Czy dobrze rozumiem ze kaszka jaglana/gryczana to może być kasza jaglana/gryczana zmielona ?
pytanie nr 3
P. Anna pisze o niestosowaniu mleka w proszku a co z mlekiem modyfikowanym kupowanym w płynie (też chyba nie można ? bo chodzi o ten cały proces ? ).
ps. zastanawiam się jeszcze jak gotować potrawy , których nie ma w książkach. Czy to kwestia wprawy , po jakimś czasie już wie się co i w jakiej kolejności się dodaje ?
Jakkolwiek moje pytania będą wydawały się banalne/proste/dziwne/niedorzeczne/odpowiednie dla początkującej proszę o odpowiedź
Pozdrawiam data: 2010.12.19 autor: Calineczkazbajki | | Enyo, masz rację, czytanie książek nie pomaga, tylko praca nad sobą. Nikt nic za nas nie załatwi, żadna książka i koleżanka, nawet najbliższa, jeśli my w sobie tej siły sami nie znajdziemy. Można wyzdrowieć z każdej, powtarzam - każdej choroby, jeśli tylko nasze wnętrze będzie tego chciało i znajdziemy w sobie na to siły. Jeżeli coś w nas bardzo mocno nie chce wyzdrowieć, żyć, to nawet najbardziej wyszukane i skuteczne w innych przypadkach terapie nie pomogą. Tak, każdy musi sam, sam... data: 2010.12.19 autor: KamilaK | | Kochani, jak to jest z winem na PP? Wiem, że p. Anna nie poleca ani białego ani czerwonego, czy dlatego że kwaśne? Czy zakazane jest tylko wino wytrawne (takie niestety lubię najbardziej, o zgrozo), czy powiedzmy 1 lampka na tydzień półsłodkiego lub słodkiego (np oryginalnej malagi) będzie równie niewskazana..? Wczoraj zgrzeszyłam kieliszkiem białego wytrawnego, dziś cały dzień boli mnie głowa, choć przed przejściem na PP mogłam wypić pół butelki bez szwanku. Czy to znaczy, że organizm zaczął mi wreszcie dawać sygnały co mu szkodzi...? I jeszcze drugie pytanie - czy imbirówkę pijemy tylko w razie zastoju, czy profilaktycznie zimą codziennie? Acha - i jak rozpoznać ów zastój? Czy wzdęcia (które miewam bardzo często)to jego objaw? Z ciepłymi przedświątecznymi pozdrowieniami dla wszystkich :) data: 2010.12.19 autor: Agat | | Tak sobie jeszcze myślę, obserwując otoczenie, czytając posty na forum, chyba mało jest dzisiaj osób, które mogłyby powiedzieć, że nic złego ich w zyciu nie dotknęło. Każdy ma za sobą jakieś przeżycia, większe lub mniejsze, ale nie pozwalające spać spokojnie. Słuchaj podpowiedzi kazdego, ale wnioski wyciągaj sama odpowiednie dla siebie własnie. Każdy jest inny, o innej psychice i osobowości. Każdy znosi stres inaczej...to co jest dobre i sprawdziło się u jednej osoby, nie koniecznie musi pomóc Tobie. najwazniejsze to nie poddawać się, walczyć ze złymi myślami, tzn. nauczyć się myśleć na nowo...pozdrawiam cie serdecznie i trzymam kciuki...sama popłakuję jeszcze w poduszkę ale są to naprawdę sekundy, czasami minuty nieuniknione...reflektuję się natychmiast i wracam do życia. data: 2010.12.28 autor: enya | | Wtrącę słówko jeszcze do Anastazjii...otóż Kamila pisała , że czytanie książek nie pomoże, nie zgodzę sie z tym...jestem osobą po bardzo silnych przeżyciach stresowych...w ciągu kilku miesiecy miały u mnie miejsce sytuacje tragiczne, próba samobójcza dziewczyny mojego syna, jego późniejsza depresja, śmierć mojej ukochanej mamy i wypadek męża dalej jego niepełnosprawność...pytałam się Boga nie raz i nie dwa...ile jeszcze zniosę Panie??? i nie zwriuję. Pomogła mi praca, praca i czytanie książek własnie wzmacjniających psychikę. Nie bierne przelatywanie kartek, zastanawiałam sie nad każdym słowem i próbowałam odnieśc je do własnego życia. Zastosować w działaniu. W tej chwili mogę powiedzieć że nie przegrałąm swojego życia a mogłam, użalaniem sie nad swoim losem. Mozesz sie podnieść...uwierz w to... data: 2010.12.19 autor: enya | | Anastazjo, przeczytaj w książkach pani Ani jeszcze raz rozdziały poświęcone Twoim problemom i dodatkowo opisy funkcjonowania narządów, a w szczególności potrójnego ogrzewacza. Wątroba jest partnerką osierdzia, a osierdzie to krążenie. Wzmocnisz narządy i wszystko będzie w porządku. Potrawy neutralne to te, które nie są silnie rozgrzewające i silnie energetyczne. Unikaj przepisów specjalnych, te potrawy są dla ciebie za silne. Narobisz więcej szkód niż dobrego. Daj sobie czas na regenerację i ciesz się wszystkim tym, co dobre w Twoim życiu. Pozdrawiam serdecznie. data: 2010.12.19 autor: Hania z Torunia | | Droga KamiloK i Haniu z Torunia,
Dziekuje ze odpowiedzialyscie na moj post...biore wasze rady do serca, bede pila duzo herbaty tlcg, uprawiala duzo relaxu i nie skupiala sie na sobie ale cos musze jesc ;))) Kamila skoro sama przez to przeszlas ufam ze masz racje:) moze rzeczywiscie nie poradzilam sobie z tymi emocjami jeszcze choc mi sie tak wydaje, znalazlam sobie nowa pasje juz jakis czas temu i wdrazam sie powoli...Haniu, te rosoly to ze wzgledu na stan mojej krwi (niski poziom bialych krwinek) a melisa na nerwy, kawa na pobudzenie cisnienia bo notorycznie mam zimne konczyny i nos oraz nie mam sily/ energii...wydawalo mi sie ze sobie pomoge ale mowisz ze nie koniecznie..hmm ok-ale co oznacza zywnosc neutralna?ciezko sie odzywiac odpowiednio tak aby jednoczesnie rozwiazac problem krazenia, nerwow i malej odpornosci organizmu...ta wiedza jest niesamowita i ciesze sie ze moge sie od was czegos nauczyc:)) dzieki dziewczyny!:))) data: 2010.12.18 autor: | | No i się narobiło...Dzisiaj w nocy męczył mnie kaszel. W końcu o 3.10 obudziłam się z atakiem kaszlu. Miałam wrażenie suchości i smyrania w gardle, jednocześnie okropne swędzenie skóry po bokach ciała w okolicach żeber i wrażenie gorąca całego ciała. Przypomniałam sobie, że wcześniej nawet przez sen, podczas pokasływania się drapałam. Wystraszyłam się, żeby nie rozwinął się atak astmatyczny. Co prawda mam jeszcze nieużywany od długiego czasu lek wziewny ale stwierdziłam, że to będzie ostateczność. Ponieważ rzadko się teraz przeziębiam, czytając codziennie forum nie koncentrowałam się na tym, co robić w przypadku ataku kaszlu. I bardzo tego pożałowałam...Skazana na siebie zaczęłam intensywnie myśleć...Coś mi tam świtało- imbirówka...kilerka...Na myśl o imbirówce mój organizm dał jasny sygnał, że nie ma na nią ochoty. Pozostała kilerka, o której myślałam z akceptacją. Niewiele myśląc, wstałam z łóżka i o 3 w nocy zaczęłam gotować...Stałam nad garnkiem i intensywnie myślałam, co takiego się stało, gdzie popełniłam błąd...I wcale długo nie musiałam myśleć. Niemal od razu przypomniałam sobie, że dzień wcześniej w pracy przebiegłam dwukrotnie odcinek 5 metrów bez kurtki...Dosłownie 5 metrów! Ehhh...Uległam złudzeniu, że już teraz przy PP mój organizm na pewno poradzi sobie z kilkusekundowym mrozem...Teraz widzę jaką naiwnością było takie myślenie...No więc ugotowałam kilerkę i wypiwszy cały kubek wskoczyłam pod kołdrę, żeby się wygrzać. Mimo wrażenia gorąca ciała czułam, że potrzebuję się jeszcze bardziej rozgrzać. Myślałam, że zacznę się intensywnie pocić i kaszel będzie mnie jeszcze jakiś czas męczyć a okazało się, że od razu zasnęłam i do rana już się nie obudziłam:) Gdy wstałam odkaszlnęłam trochę gęstszego śluzu. Dzisiaj ugotowałam esencjonalny rosół. Czuję, że mam nieco mniej energii, troszkę czuję, że mam gardło ale po kaszlu nie ma śladu :D Hmmm...Dziwne:)***Pozdrawiam ciepło wszystkich forumowiczów ***P.S. Sasanko rozumiem i pozdrawiam:) data: 2011.01.19 autor: Sylwia z Dąbrowy Górniczej | | Witam! Jestem sympatykiem propagowanych tutaj metod i często zaglądam, żeby poczytać. Do napisania zainspirowała mnie ciekawość Waszej opinii na temat mikstury Słoneckiego, o której to miksturze, jak dobrze pamiętam, już coś tu było. Mianowicie mam znajomych, którzy zgodnie twierdzą, że ta mikstura w połączeniu z PP daje bardzo dobre rezultaty prozdrowotne. Jako, że lubię drążyć takie tematy poczytałem trochę ichnie forum i...konsternacha! Poziom ogłady tamtejszej kadry wprost powala. Pewnie, skoro ta mikstura jest na takim wysokim poziomie to, w myśl zasady, że bilans musi wyjść na zero, wyrównują ów poziom prostackim chamstwem. Ale to moje prywatne odczucia. Proszę o Wasze opinie, jeśli takie macie. Pozdrawiam przedświątecznie. data: 2010.12.18 autor: Adek38 Luton | | Anastazjo, piszesz o rosołach dla chorych i melisie, ciekawe co jeszcze niewłaściwego fundujesz swojej wątrobie. Długotrwałe wystawienie na działanie stresu osłabia nie tylko wątrobę, ale i cały organizm. Serwując sobie silnie energetyczne potrawy nie pomagasz sobie, a efekt jest wręcz odwrotny. Sądzę, że delikatne, neutralne jedzenie będzie dla ciebie odpowiednie. Dużo zup i herbaty TLACI(G). Skoro kawa ci nie służy, to jej po prostu nie pij. Stres wychładza i wyniszcza organizm, ponadto obniża energię, możesz to nadrobić poprzez łagodne traktowanie siebie i swojego ciała. Powolutku się rozgrzewaj i pracuj nad emocjami, a wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam. data: 2010.12.18 autor: Hania z Torunia | | Marcinie, dzięki za pomysł przedni, uwielbiam takie racjonalizacje kuchenne... pozdrawiam siarczyście Forum data: 2010.12.18 autor: Ewik58 | | Witam! Chciałam się podzielić przepisem na kruche świąteczne ciasteczka. Przepis jest "gazetkowy", przerobiony obecnie wg PP: 35 dkg mąki pszennej, 1 łyżeczka kurkumy, 30 dkg masła, 20 dkg cukru pudru (dałam zmielony trzcinowy), 5 żółtek, 35 dkg mąki ziemniaczanej (tej dozować, aby ciasto było plastyczne, nie klejące i nie kruszące się). Wychodzi około 1,40 kg gładkiego ciasta-bazy. Te ciasto dzielę na kilka części i w kolejności PP dodaję różne dodatki: wersja korzenna (cynamon, imbir, goździki, gałka muszkatołowa), wersja makowa (mak, imbir), wersja orzechowa (imbir, sól, cytryna, orzechy, cynamon, imbir). Kiedyś robiłam jeszcze wersję kakaową i sezamową. Można też dodać koniaku do bazy zwiększając ilość mąki. Wypiekać około 10-15 min. w temperaturze 170-180 stopni. Pani Aniu, kiedyś te ciasteczka jadłam, czy teraz też mogę popróbować?:) Pozdrawiam! data: 2010.12.18 autor: Marcela | | Anastazjo, masz zaburzenia lękowe spowodowane długotrwałym narażeniem na sytuację stresująca, trudnymi przeżyciami. To nic, że wydaje Ci się, że sobie z tym poradziłaś. Twoje "centrum" emocjonalne w mózgu o tym nie wie, bo do niego nie da sie przemówić. Zacięło się na wyższym poziomie bazowym lęku (stresu, niepokoju)i dlatego na najmniejszą rzecz reagujesz, jak reagujesz. Zmienność nastrojów, nerwowość to jeden z objawów tych zaburzeń. Nie szukaj przyczyny w narządach. Sposobem jest zaprzestanie skupiania sie na sobie, nerwicowcy staja się "introspektywni" i nakręcają wciąż swoje objawy. Poszukaj hobby, nowego zajęcia, które Cię pochłonie, skupiaj się na tym, co na zewnątrz, poza tobą, nie wsłuchuj sie w siebie. Mówię Ci to ja, która sama przez to przeszłam, w przeciwnym razie nie odzywałabym się. czytanie książek nie pomoże, słuchanie dobrych rad od ludzi, którzy sami nie mieli takich problemów na nic się nie zda. Świat i życie jest dookoła, to inspiruje i daje radość. Pozdrawiam data: 2010.12.17 autor: KamilaK | | Droga Ewo S. i Enyo
Dziekuje za wasze rady, zapwne te ksiazki sa bardzo madre i z checia po nie siegne, nie chcialabym jednak zostac zle zrozumiana... nie mam depresji ani nie rozpamietuje przeszlosci etc, pogodzilam sie z tym co sie stalo dawno temu i zamknelam ten rozdzial mojego zycia, staram sie zyc normalnie, sypiam normalnie itd ale nie zmienia to faktu ze cos nie tak jest z moim systemem nerwowym i dlatego szukam rozwiazania...wg, teorii na ktorej opiera sie Pani Ania zrownowazony organizm=zrownowazone emocje wiec zastanawiam sie gdzie tkwi problem (ew. w jakim organie etc) i czym karmic swoje cialo poza swoja dusza :)))
bede wdzieczna za dodatkowe wskazowki na forum i mam nadzieje ze moze Pani Ania tez znajdzie chwilke zeby mi odpowiedziec :))
pozdraiwam cieplo wszystkich! data: 2010.12.17 autor: Anastazja III | | Ja polecam również książki Ewy Foley, to dzięki jej lekturom udaje mi się przetrwać i patrzeć z optymizmem na wiele spraw i trudności. data: 2010.12.17 autor: enya | | Anastazjo III, polecam Ci książkę "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" (http://www.dobreksiazki.pl/b218-jak-przestac-sie-martwic-i-zaczac-zyc.htm). Czytałąm rożne książki tego typu ale ta o dziwo w skutecznie pomaga się nie zamartwiać, puszczać tak jak Pani Ania zaleca, zamykać to co było, nie rozpamętywać, skupić się na byciu tu i teraz. A skupienie na teraźniejszości lub tym co aktualnie robisz naprawdę może wyciszać. Może pomoże i Tobie w uspokojeniu. data: 2010.12.17 autor: Ewa S. | | Witam! Pani Aniu moje ogłoszenie towarzyskie spotkało się z żywą odpowiedzią ze strony dziewczyn (:zaskoczony byłem:). Wiec można powiedzieć - wyrwałem. Ale parowanie się to nie łatwa sprawa, więc puki co nadal jestem singlem. Mój wpis z 27.11. aktualny...
Zainspirowany przez jedną koleżankę podzielę sie pomyłsem na mocowanie książek z przepisami - Kupiłem prosty wieszak ( http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/60078939 ) z dwoma metalowymi klamerkami po bokach, którymi można złapać otwartą książkę. Taki sposób jest bardzo wygodny - bo w kuchni łatwo znaleźć miejsce do zawieszenia takiej książki. Polecam.
Już niedługo Święta - okazja do spórbowania niewypróbowanych przepisów. Z okazji Świąt pozdrawiam wszystkich serdecznie. data: 2010.12.17 autor: Marcin z Wrocławia | | Anastazjo III, spadek odporności to nie jest "nic wielkiego", to poważna rzecz! data: 2010.12.17 autor: | | To jeszcze ja. Znalazłam taka charakterystykę dla oczyszczania odwrócona osmozą ; "Obecne generacje kompozytowych cienkowarstwowych poliamidowych membran odwróconej osmozy usuwają 90-98% jonów nieorganicznych, wraz z praktycznie wszystkimi dużymi zanieczyszczeniami niejonowymi, oraz czsteczki organiczne o ciężarze cząsteczkowym wikszym ni 100. Rozpuszczone gazy nie są usuwane." Destylat to faktycznie inaczej powstaje, trochę przegięłam, ale czy aż tak bardzo się rożni? Jak jestem w błędzie proszę o dalsze posty - pozdrawiam data: 2010.12.17 autor: haniaf | | Cieszę się z tej burzy w szklance wody : )). Dzięki za rady i rozejrzę się w temacie, pewnie są obecnie jakieś lepsze filtry. Mój stosunek do nich pochodzi sprzed kilku lat kiedy rozważaliśmy czy zakładać czy nie i były te co wyjaławiają wodę i te drogie. O wyjaławianiu przez filtry pisała tez swego czasu Pani Ania.
Mi zakwas chlebowy rośnie pięknie i na butelkowej i na kranówie i na gotowanej. Karmię go mąką żytnią, w niej jest to, czym zakwas się odżywia, woda z pewnością może go uszlachetniać bądź nie. pozdrawiam serdecznie data: 2010.12.17 autor: haniaf | | Witam serdecznie, brzuszek mnie pobolewał wiec poszłam do lekarza, ta zalecila odpoczynek i wiecej lezenia. Zatem dostałam zwolnienie i zostałam w domu. Na szczescie nie dostalam zadnych lekow jednak pociazowe i niePP kolezanki mowia ze powinnam dostac hormony na podtrzymanie. No to sie zmartwiłam, ze taki bol moze oznzczac ze dzidziusie nie moga sie zaklimatyzowac. Macie dla mnie jakies rady? dziekuje i klaniam sie nisko Pani Ani data: 2010.12.17 autor: Monika z Łodzi | | Witam
Na poczatek chcialam wszystkich pozdrowic i jestem pozytywnie zaskoczona ze tyle osob interesuje sie zdrowym odzywianiem i ksiazkami Pani Ani. Ja zglebiam temat od jakiegos czasu i chcialam poprosic o rade. Otoz zaobserwowalam u siebie negatywna zmiane zachowania od paru mieiecy, polegajaca na tym ze stalam sie bardzo nerwowa, drazliwa, mam czeste wybuchy zlosci, agresji nawet przy blachych sprawach reaguje zbyt nerwowo, tendencje do histeryzowania, zalu, placzu etc..slyszlalam ze moze to miec zwiazek z watroba.. co prawda mialam dosc stresujace 2 lata zwiazane z ciezka choroba mojego Taty ktory odszedl pare miesiecy temu, przezywalam silne emocje i stres co zapewne mialo wplyw na moj obecny stan ale trwa to juz dlugo dlatego mnie to niepokoi...Ta nerwosc przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu. Badania krwi robione jakis czas temu wykazaly niski poziom bialych krwinek co oznacza nic wielkiego podobno poza spadkiem odpornosci organizmu...Od paru miesiecy odzywiam sie wg Pani zasad, z rosolami dla chorych etc ale nie widze zmiany dlatego chcialam zapytac czy oprocz wprowadzenia ogolnych zasad zalecanych przez Pania powinnam zwrocic szczegolna uwage na pewne potrawy, produkty badz pewnych unikac?
Zaczelam pic wspomagajaco melise i podobne ziola ale efektu na razie tez nie ma...ponadto jestem niskocisnieniowcem i zmarzluchem wiec staram sie troche rozgrzewac i podnosic swoje cisnienie przez gotowana kawe etc ale to z kolei pobudza moja nerwowosc.... Zastanawiam sie co ze soba zrobic..mam dosc tych nastrojow i chcialabym odczuwac w koncu spokoj i harmonie i wiedziec jak powinnam sie odzywiac zeby to osiagnac...
Bede wdzieczna za rade:)
Z gory dziekuje data: 2010.12.17 autor: Anastazja III | | Hehehe zawsze (tzn od pewnego czasu:) mówiłam, że danonki, actimele to ściema :) PP Pani Ani to DOBRY WYBOR, bo ściema to NIE TYLKO TO.
Oto stosowny link: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8825345,Sad___Jogurty_nie_podnosza_odpornosci___Dannon_ma.html, a ja WSZYSTKICH SERDECZNIE POZDRAWIAM :-) Pani Ani sle ukłony & podziekowania. data: 2010.12.17 autor: Anita 1 | | Haniaf, woda destylowana nie powstaje w wyniku filtracji. Poczytaj o tym w necie. Natomiast filtrowanie pozwala osunąć z kranówy chlor i fluor (który, o zgrozo, dodaje się w niektórych miastach). Każdy, kto poważnie myśli o swoim zdrowiu, powinien mieć w domu zainstalowany filtr odwróconej osmozy,a przy prysznicu taką przystawkę, która pozwala nam się myć w niechlorowanej wodzie - skóra pięknie go wchłania (jak wszystko inne z naszego cudownie zatrutego świata) i potem choroby wyłażą wszelakie. Pozdrawiam data: 2010.12.16 autor: KamilaK | | Pani Aniu bardzo dziękuję,że odniosła się Pani również do mojego problemu. Oczywiście zastosuję się do Pani zaleceń i odezwę się. Pozdrawiam Panią i wszystkich tu obecnych,i życzę wszystkiego dobrego. Jestem szczęśliwa, że trafiłam na książki Pani Ani. Jeszcze raz wielkie dzięki. data: 2010.12.16 autor: Nova | | Haniaf, tak na temat filtrów. Nie wydaję mi się że one tak wyjaławiają jak ty piszesz. Na przykładzie pieczenia chleba to sprawdziłam. Piekę chleb na zakwasie od kilku lat, aby wyhodować zakwas (a i potem do chleba) trzeba użyć wody. Więc użyłam mineralnej-zakwas ani rusz, użyłam źródlanej (mówię o wodach butelkowych)-nic, kranówy-ruszył z kopyta, wody z dzbanka z filtrem-wyłaził ze słoika. Do pieczenia chleba woda musi być czysta (więc kranówa odpadła) ale muszą też w niej być bakterie, sole mineralne itd bo bez tego zakwasu nie da się zrobić. Zakwas jest żywym stworzeniem i potrzebuje żywej wody do nakarmienia. Więc gdyby wg twojej teorii woda z filtra była wodą destylowaną, pustą i wyjałowioną-zakwas nie miał by czym się pożywić i pięknie podnosić chleba. Nie demonizowałabym więc filtrów do wody tak jak ty. Oczywiście czysta woda ze studni czy ze źródła (ale gdzie teraz znaleźć czystą studnię-gruntowe wody na wsiach po tym co spływa z pól są bardziej zanieczyszczone niż w miastach) byłaby najlepsza i do chleba i do picia. To takie osobiste wnioski-nie poparte uczonymi badaniami :) data: 2010.12.16 autor: bożenka | | Haniu, Sasanka dobrze radzi, filtr na bazie podwójnej czy odwróconej osmozy jest najlepszy. Poza tym filtry do wody (te dzbankowe też) wcale nie wyjaławiają ze wszystkiego, oczyszczają z toksycznych substancji, których jest pełna nasz kranówa ale reszta zostaje. Czy informacje które przedstawiasz o destylacji wody przez filtry można gdzieś potwierdzić (jakieś badania, artykuły itp)? Czy to tylko twoja opinia? Poza tym gotując wodę (a w naszych potrawach gotowanie trwa długo) i tak tracisz te minerały. Minerały, witaminy i inne potrzebne substancje organizm zrównoważony przyswoi z pożywienia, nie potrzebne są one nam z wody. data: 2010.12.16 autor: grażyna | | Witajcie! Ostatnio wyprobowalam jednogarnkowe danie z jagniecina zainspirowane przepisem Jamiego Olivera. Jest to jedno z tych dan, ktore nastawia sie rano i zapomina o nim az do obiadu. Sama potrawa jest pyszna, sycaca i odzywcza, a mieso w niej jest kruche i soczyste. Oto przepis: w duzym rondlu do zapiekania podsmazyc na oleju 2 duze cebule pokrojone w polokregi. Dodac 2, pokrojone w grubsze plasterki, marchewki i pokrojone w wieksza kostke ziemniaki (700g). Posypac 1 lyzeczka kminu rzymskiego (cumin) i 1 lyzeczka slodkiej papryki, dodac pokrojony w kostke fenkul, lub 2 lodygi selera naciowego, posypac chili i pieprzem. Dodac puszke ciecierzycy lub fasoli (moze byc z zalewa), posolic do smaku. Dodac puszke siekanych pomidorow. Do gotujacych sie warzyw dodac pokrojona w grubsza kostke jagniecine (800g, im chudsza, tym lepsza), posypac rozmarynem (okolo lyzeczki) i zalac wrzatkiem, tak aby przykryc skladniki, zamieszac. Rondel przykryc pokrywka i wstawic do nagrzanego piekarnika (170 stopni) na 3, 3.5 godziny. Im mniejsza temperatura, tym dluzej bedzie sie dusic, np w 140-stu stopniach przez 6 godzin. Pozdrawiam serdecznie. data: 2010.12.16 autor: Basia z Bristolu | | Haniu, u mnie sprawdziła się podwójna osmoza, poczytaj o tym w sieci i zdecyduj czy Wam odpowiada. Problem wyjałowienia dotyczy wody destylowanej, która jest w osobnym kraniku, tej używam do żelazka i kominka do aromatoterapii. Woda do spożycia ma dodatkowy filtr aktywizujący lub mineralizujący (nie pamiętam już dokładnie parametrów, ale kiedy zastanawialiśmy się nad decyzją wyliczaliśmy czy nie będzie przypadkiem nadmiaru tego magnezu czy innych rzeczy w wodzie).Za to mamy spokój z metalami ciężkimi, chloranami, chlorynami i innymi takimi. Jest to też rozwiązanie przyjazne od strony finansowej. Pozdrawiam data: 2010.12.16 autor: Sasanka | | Aha -co do filtrów - sąsiedzi mają taki co najpierw wyjaławia a potem nasyca z powrotem mikroelementami z torebki. Strasznie drogi i torebki trzeba co rusz dokupywać a i one są drogie. Liczyli że jakby pili butelkowana to im się za 30 lat zwróci filtr, torebek nie liczyli
pozdrawiam data: 2010.12.16 autor: haniaf | | Pani Ania nie daje ograniczeń na picie herbatki z lukrecją więc my tym bardziej ich nie mamy. Oczywiście chodzi nie o samą lukrecje ale o herbatke TLACI lub inna podobną z dodatkiem lukrecji. Picie samej lukrecji nie jest polecane. data: 2010.12.16 autor: Ewa S. | | Filtry wyjaławiają wodę z wszystkich substancji mineralnych. Robi się destylat. Najlepsza woda żródlana albo ze studni jest nasycona tym co w skale i pięknie pachnie. Kranówa też jest nasycona trzeba z niej wywalić zanieczyszczenia bio, chlor i inną chemię oraz nadmiar kamienia, resza powinna zostać. Pozdrawiam data: 2010.12.16 autor: haniaf | | Co sądzicie o lukrecji?? jak długo można ją pić, bo na opakowaniu pisze że góra do 6 tygodni. Pozdrawiam data: 2010.12.16 autor: | | Kochani, mój post to cytat z pewnej, cudownej książki pewnego młodego człowieka, który przeżył raka. Pozdrawiam data: 2010.12.16 autor: KamilaK | | Haniu a dlaczego filtry do wody są be? data: 2010.12.16 autor: ewcia | | Forumowicze, czy ktoś z może polecić jakieś klimatyczne miejsce, przystępne cenowo w okolicach Suwalszczyzny? Najchętniej jakaś leśniczówka, oczywiście z dostępem do kuchenki gazowej a w dodatku aby można było zabrać psa. Chcemy wypocząć miedzy Świętami a Sylwestrem. podaję mój e-mail: marzena.szwed@o2.pl Będę wdzięczna:-) data: 2010.12.16 autor: Marzena z Gdyni | | KamiloK, cudny post. Również dziekuję/ data: 2010.12.15 autor: Aneta z P. | | Wielkie podziękowania dla KamiliK - po prostu powaliło mnie na kolana. Dosłownie...
Ten post jest jak odpowiedź na moją wczorajszą modlitwę data: 2010.12.15 autor: haniaf | | Chciałabym poruszyć temat wody. Próbowałam używać butelkowaną ale to w naszym przypadku czyste szaleństwo - schodziło mi prawie 10l dziennie, nie wspomnę o niewygodzie, codziennych zakupach (bo gdzie to trzymać na zapas??) i tych nieszczęsnych plastikowych śmieciach. Poza tym i tak nie wiadomo co leją do butelek i czym to konserwują. Filtry jak wiemy są be. Mamy bardzo twardą wodę, zaczeliśmy gotować w specjalnym 6 L garze około 5 min, czekamy aż kamień osiądzie i przelewamy do kamionkowych naczyń 10 litrowych - do odstania na noc. Wygodnie nie jest, ale co wytrąca się na dnie i w jakich ilościach budzi zdumnienie. Ostatnio wyczytałam, że kiedyś na dno studni wrzucano połupany krzemień bo on ściąga cały brud i wiąże przy dnie. Krzemień pożyczyłam od córci bo akurat latem postanowiła zostać skarbnikiem (to jej określenie na nowe hobby) i zbiera skarby czyli drogocenne kamienie. Napiszcie jak wy radzicie sobie z wodą. Może jest jakiś mniej skomplikowany sposób uzdatniania, choć po mału przywykam.
Enya trzymam za was kciuki. W związku z postem od Marysi (chylę czoła) może zamiast tych polarów dla alpinistów warto kupić tą wełnę z bursztynem. Ta bielizna górska jest jednak sztuczna, mnie osobiście dusi - a niby oddycha. Pozdrawiam data: 2010.12.15 autor: haniaf | | Oczywiście nie byłabym sobą gdybym czegoś nie dopisała bo zapomniałam.Jest to jedyne warzywo które zjadam czasami na surowo w ilości dwa przeźroczyste plasterki, reszta jest duszona albo gotowana. data: 2010.12.15 autor: Marysia | | Cebula to gatunek z rodziny czosnkowatych.Działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie.Podzielę się jedynie spostrzeżeniami z mojego ogródka.Cebulę możemy zjeść z mężem też na surowo.A to zależne jest od aktualnego trawienia, od samopoczucia od tego czy nie zjedliśmy dodatkowo coś co powoduje zastój.Zależy to od gatunku cebuli od pory dnia.Czasami ta sama kanapka jest ciężkostrawna czasami jest fantastyczna.Pytam się więc czy masz ochotę na cebule do kanapki jak słyszę że tak to daję jak nie to nie daję.Codziennie jej nie jemy do kanapek. Do sałatki parzę we wrzątku jest subtelniejsza i czasami taka sałatka(warzywa z rosołku) siądzie a czasami nie.... nie wiem od czego to zależy może od samej kondycji fizycznej od nastroju od energii potrzebnej do trwawienia. Oczywiście że do pyrów jest idealna i nie szkodzi bo ugotowana.Cebulę zjadamy na drugie śniadanie niestety nie nadaje się na kolacje z wiadomych względów optymalne trawienie jest o ile sie nie mylę do 14.Więc sobie z głową tę cebulę na surowo zjadam mój mąż jak gardło zaczyna boleć (dawno tego nie było) ssie cebulę nawet wieczorem bo traktuje je jako lekarstwo.Moja kanapka na drugie śniadanie wygląda tak: kromal chleba przenno-żytniego takiego z dobrej piekarni smaruję masłem posypuję czarnuszką albo pieprzem ziołowym albo czarnym albo czymś ostrym.Potem smarowidło mięsne z rosołu albo sznycel albo kotlet a indyka albo jakaś pieczeń uduszona na chleb albo dwie drobinki soli potem serek kozi albo odrobina ketchpu jak juz mam mięsko, potem sypne tymiankiem kminkiem mielonym obowiazkowo kapkę majonezu(mój maż jest uzależniony od niego na kanapce)następnie przeźroczyste dwa plastry cebuli, sypnę pieprzem cayen albo czili. Wychodzi odlotowy odlot do tego kawa gotowana, TLI i mój maż wyposażony jest do pracy. Nie może jeśc zup bo nie ma na to warunków ale kanapkę taką jak najbardziej.I ile szczęścia bo to jest przepyszne.I gdybyśmy taką zjedli wieczorem to byłaby masakra, około 10 rano jest idealna. Ale powtarzam wszystko zależy od tego czy się wyspaliśmy czy mamy dobre samopoczucie czy nie ma stresowych sytuacji. Czasami to co zjemy w poniedziałek nie posłuży nam w środę. No tak mamy. Ostatnio jadłam zupę ziemniaczana miksowaną i porową i nie miałam na nic więcej ochoty a dzisiaj zrobiłam kotlety z indyka smażone w panierce z bułki tartej(oczywiście ze wszystkimi smakami) do tego ziemniaki puree i sałatka z fasoki szparagowej ze słoika własnej roboty według przepisu z książki, cebulę sparzyłam i do tego obok mały korniszon 2 cm jako smak kwaśny..Zjedliśmy ze smakiem. jutro do kanapki ten kotlecik z całym zestawem prochów wyżej opisanych i cebulką. Poprostu wiemy kiedy możemy coś zjeść a kiedy nie i o jakiej porze.Cebula na surowo czasami tak siądzie że się odbija pół dnia wtedy tylko imbirówka .Ale zuważyłam że na surowo daje czad w postaci przeciwzapalnej i przeciwbakteryjnej.Zakręcone to wszystko ale grunt to nie przejmować się i słuchać nasze trzewia jakim językiem gadają. Jak po chińsku to kartoflanka rosoły i wszystko miksowane jak po naszemu to i sznycel przejdzie z całą obstawą. No ale oczywiście podstawa to zupa nie ma nic lepszego!.Pani Aniu ważne jest dla mnie Pani opinia jak coś źle to po głowie proszę,jak coś knocę w tym pisaniu to też:) Na razie tak robię od dwóch lat przygody z PP i jakoś do przodu a wcześniej to była jedna wielka masakra somatyczna psychiczna i egzystencjalna:) pozdrawiam cieplutko data: 2010.12.15 autor: Marysia | | Marysiu, ja mam pytanie odnośnie tej cebuli na kanapkach w celu odkażenia. Ma być surowa czy podduszona na masełku z solą i pieprzem. Bo surowa chyba nie ? Mnie surowa wzdyma. Swego czasu czytałam też, że Pani Ania odradza (nie jestem pewna chyba jelita?).
Pozdrawiam, data: 2010.12.15 autor: Elżbieta z K. | | Rzeczywiście zapomniałam się podpisać. Sprostować też chciałam jedną rzecz, oczywiście nie mikrofibra tylko mikropolar - jeżeli chodzi o materiał z grupy termoaktywnej. Sprzątanie w domu -ścierki w głowie i się mota:) data: 2010.12.15 autor: Marysia | | Dzień Dobry wszystkim!
Bardzo, bardzo dziękuję nie podpisanej osobie, która napisała taki długi post ..słowo daję wydrukowałam i chyba powieszę na lodówce.PP uczę się dopiero od 2 tygodni, popełniłam sporo błędów żywieniowych jak do tej pory czego skutki odczuwamy a szczególnie mąż na wózku. Dlatego zaczynamy życie od nowa...:) miłego dnia... data: 2010.12.15 autor: enya | | Zapomniałam napisać ze i ze słonym(wieprzowina zimna woda) trzeba uważać bo dośc że obciaża narządy to jeszcze ściąga energię w dół czyli np. powoduje depresje więc więcej gorzkiego słodkiego ostrego a wszystko zrównoważone smakiem kwaśnym I słonym data: 2010.12.14 autor: | | Enya problem niepełnosprawności po wypadkach dotyczy zazwyczaj uszkodzenia rdzenia.Różne są reakcje ze strony organizmu,może zaistnieć nadmierne odkładanie się wapnia inni przeraźliwie się pocą inni odczuwają nieustanne zimno. Latem ma się temperatury bo źle działa układ termoregulacyjny i na upał rekacją jest natychmiastowa podniesiona temperatura, poprostu ciało nie oddaje ciepła. Zimą natomiast jest nieustannie zimno i to zimno powoduje zwiekszenie reacji spastycznych.Po wielu latach człowiek się przyzywyczaja organizm uczy się nowego życia.Nie powraca się do życia pełnosprawnego, męczące są rdzeniowe powikłania zaniki mięśni, przykurcze, ale ze wszystkim można żyć i to przyzwoicie.Nie jestem terapeutą nie będę pisać o teorii. Życie jest najlepszą rehabilitacją, wyzwanie dnia codziennego wstanie rano, umycie się, ubranie przygotowanie do pracy wymagające o wiele więcej czasu niż dla osoby sprawnej, przebrnięcie po śniegu do samochodu na wózku to wszystko może irytować dołować albo.... może być radością pomimo przeciwności.Przechodzę do konkretów. Pani Ania powtarza zero kwaśnego ja wyjaśniam z punku widzenia praktyka.Kwaśne powoduje skurcz, spastycznośc mięśni to skurcz więc jak już ona istnieje w ciele po urazie to po co ją pobudzać kwaśnym, uważaj na żurawinę tak popularną na pęcherz moczowy. Przy ndwrażliwym pęcherzu powoduje skurcz może dlatego że już na poziomie jelit ma działanie skurczowe a nawet powoduje zgagę.A problemy z pęcherzem i oszalałej pobudliwości jego ścian już z okazji urazu to normalka po co jeszcze dowalać żurawiną czyli kwaśnym, Zaaplikuj sobie cebulę na kanapki super odkaża.Zimno- spastyczość mięsni jej nie lubi, od razu się uaktywnia więc gootuj gotuj ale nie kapuśniaki albo ogórkowe! zero kwasnego . Kalesony z mikrofibry koszulki z materiałów dla alpinistów. Są super oddychają i trzymają ciepło.Wpisz w wyszukiwarkę bielizna termoaktywna i znajdziesz. Surowe-dla osoby niechodzącej zabójstwo dla trawienia.Kłaniają się książki tam jest wszystko wyjaśnione.A więc zero kwaśnego surowego zimnego to nie slogan ale przetestowane na facecie na wózku i jego żonie:).Ponadto przytulaj i całuj i sama się trzymaj bo bez tego nie ma gotowania.Kawa rano cudownie daje po umyśle i ciele, owsianka która ma wiele cudownych własciwości drugie śniadanie obiad zupy miksowane i duszeniny i podnoszenie sie z upadków pomimo okrutnej bezsilności i cierpienia ciała. Bezsilność ciała prowadzi do bezsilności ducha. Będziesz musiała być silniejsza czasami niż Twój mąż, więc garki w miarę możliwości na gaz słoiki z zupami i trochę czasu dla siebie żeby się zregenerowac -może godzinny masaż.Twój mąż bardzo będzie chciał liczyć na Ciebie więc się nie wykończ, a tak bardzo łatwo to uczynić. On tez musi się uczyć siebie i nie dać Cie się wykończyć w końcu jest facetem dorosłym odpowiedzialnym.Ja ostanio codziennie popijam koniaczek wieczorami:) i wszystkie smutki znikają:). Nie ma recepty każdy musi wypracować dla siebie poczucie szczęścia i dobrze się w tym życiu ułożyć. Ale za to będziesz więcej widziała i czuła będziesz stukała się w czoło jak koleżanka będzie pleść farmazony o złamanym paznokciu zamiast docenić to co ma i po jej wyjściu bedziesz czuła sie szczęśliwa że masz życie poukładane, pomimo ze trochę kulawe bo niepełnosprawnśc jest kulawa.Oswój gotowanie, rzeczywistość, zmiany obecne w życiu a każdy bedzie wchodził do Twojego domu i będzie się dobrze czuł będzie zachwycony TĄ ENERIGIĄ która krąży spokojnie i harmonijnie.Maż będzie czuł się bezpiecznie bo pachnące jedzenie dla faceta to radość dla żołądka.I wszystko się kręci wokół jednego. Filozofia PP jest jak rosyjska matriożka baba wchodzi jedna w drugą i pasują do siebie.A każda jest odrębną częścią całości a jest ich tam trochę.I tyle na temat. Jeszcze rahabilitacja i ćwiczenia to znosi nadmierne napięcie nie tylko mięniowe ale gimnastyka i wysiłek jest dobry na głowę:):)Pozdrawiam serdecznie data: 2010.12.14 autor: | | Dawno dawno temu rosły sobie trzy drzewa… każde z nich
piękne i wyjątkowe… takie jak Ty. Każde z nich miało swoje
marzenia… i każde modliło się do Boga.
Pierwsze modliło się tak:
— Boże, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie
zetną… zrobią ze mnie najpiękniejszą skrzynię, w której będą
przechowywać najcenniejsze klejnoty i wszyscy będą do mnie
przychodzili i podziwiali i składali dary.
Drugie drzewo tak się modliło:
— Panie, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie
zetną, zrobią ze mnie najpiękniejszą łódź, na której grzbiecie
będę niosła króla królów wraz z jego świtą.
Trzecie drzewo modliło się:
— Boże, spraw, aby stało się tak, by drwale mnie oszczędzili
i nie ścinali mnie, bo chcę być jak najbliżej Ciebie.
Po jakimś czasie przyszli drwale i ścięli wszystkie trzy drzewa.
Pierwsze drzewo pocięto na kawałki i zrobiono z niego skrzynie,
by wstawić je w ciemnej szopie. I smutne było drzewo, że
Bóg nie wysłuchał jego modlitw. Drugie drzewo pocięto i zrobiono
z niego łódź, którą pływali rybacy i która brzydko pachniała,
i była cała brudna, i smutne było drzewo, że Bóg nie wysłuchał
jego modlitw. Trzecie drzewo pocięto na belki i ustawiono
w ciemnej szopie.
Pewnego dnia skrzynię zrobioną z pierwszego drzewa odwiedziła
para ludzi. Kobieta była w ciąży. Wyściełano skrzynię
siankiem i kawałkiem płótna, i położono w nim dziecię. I zaczęły
dziać się cuda. Gwiazda olbrzymiej jasności pojawiła się na
niebie i przyszli pastuszkowie, kłaniając się dziecięciu, i przybyli
też Trzej Królowie ze Wschodu, składając pokłon i niosąc
złoto, kadzidło i mirrę. I drzewo było szczęśliwe, bo wiedziało,
że nosi w sobie króla i Bóg spełnił jego prośbę.
Jakiś czas później na łódź zrobioną z drugiego drzewa wszedł
pewien mężczyzna wraz z grupą ludzi i wypłynęli. Nagle rozszalała
się burza, on wstał i wydał wodzie rozkaz, by się zatrzymała.
I wiedziało już drzewo, że nosi w sobie prawdziwego Króla
i szczęśliwe było, że jego modlitwa została spełniona.
Z trzecim drzewem wiesz, co się stało. Zbito z niego krzyż
i wręczono go mężczyźnie podążającemu na Golgotę. Tam go
do niego przybito, a gdy miał już skonać, głośno zawołał, aż
rozstąpiło się niebo i ziemia zadrżała. I wiedziało już drzewo, że
bliżej Boga już być nie może.
Morał z tej bajki jest taki… Za każdym razem, gdy narzekasz,
uważaj, bo być może Bóg właśnie spełnia Twoje marzenia. Modlitwy
każdego z drzew się spełniły, ale w inny sposób. Być
może jesteś na najlepszej Drodze do ich realizacji.
Autor nieznany / zasłyszane. data: 2010.12.17 autor: KamilaK | | Pani Aniu, dziekuje, postaram sie traktowac jak ksiezniczke, choc chyba powinnam jak krolową, bo okazuje sie ze dzieciaczki moga byc dwa:) To tak niesamowite ze skolowana jestem jeszcze bardziej. Robie co mogę by ufac i byc spokojna, ale wiadomo...;) Zauwazyłam, ze mdłosci pojawiaja sie wtedy kiedy najnormlaniej w swiecie jestem głodna. W zyciu bym sie nie domyslila. Przegielam wiec w druga strone i zrobilam sobie zbyt duze porcje... gubie sie ale staram sie byc uwazna i obserwowac czego potrzebuje moj organizm. Zatem rano imbirówka, potem owsianka, w pracy kanapka z miesem i zupką, a przed wyjsciem obiadek(poki co pure i mieso z zupek) oczywiscie z termosika. W domu wieczorem jeszcze zupa. Mam nadzieje, ze to wystarczy...zobaczymy. Taniu, dzieki za kawę, pijam jedna słaba w ciagu dnia; stawia na nogi :) data: 2010.12.14 autor: Monika z Łodzi | | Pani Aniu, dziękuję za wpis dla mnie. Z tymi palcami zadzwonię po nowym roku. Życzę dużo zdrowia i pomyślności zarówno Pani jak i wszystkim Forumowiczom. data: 2010.12.14 autor: Elżbieta z K. | | Pani Aniu, dziękuję. Odnośnie ciepłych gatek - zawsze się śmiałam, że powinnam wełniane gacie nosić bo mam wiecznie zimne pośladki, mąż patrzył na mnie ze zgrozą bo wiadomo, że dla faceta im mniej tych majtów tym lepiej. Dojrzałam w końcu i zaczęłam myśleć jakby je tu na drutach wyprodukować, a tak na wszelki wypadek zajrzałam na allegro i wrzuciłam hasło majtki wełna i wiecie co - są!!! Już do mnie jadą !!! drogie w pioruny ale tyle oszczędzamy na tych jogurcikach... wełna zmieszana z jakimś bursztynem, w wersjach z nogawkami i figi, cudo, tyle, że białe. Jak dojadą to napiszę czy przestałam marznąć. Dla Panów są też kalesonki :))Pozdrawiam data: 2010.12.14 autor: haniaf | | Pani Aniu, uśmiałam się z tej "sztywności" w temacie zimowym;) Przepraszam Panią, że się wyrywam z taką uwagą, ale sądzę że Pani zdrowie już jest OK, bo wraca dawne (wyczytane w archiwum) poczucie humoru:). Z okazji nadchodzących Świąt życzę Pani i wszystkim uczestnikom Forum ciepła, spokoju, rodzinnej atmosfery i radości z każdej wspólnie spędzonej chwili. Przy okazji dziękuję Wam wszystkim, bo dzięki Wam ewoluowałam w kierunku, o którym kiedyś nie miałam bladego pojęcia, choć wiem, że droga jeszcze daleka... Pozdrawiam serdecznie:) data: 2010.12.14 autor: Marcela | | Pani Aniu...dziękuję , że uwzględniła mnie pani w swoim wpisie do forumowiczów:) to święta prawda, że tracąc coś zyskujemy podwójnie, wiele na ten temat czytałam i doszłam do wniosku, że mojej rodzinie brakowało spójności...ja ciągle kiedyś nerwowa, niezadowolona, mąż pracoholik, synowie patrzący na to z boku , starszy nawet wywiał z domu 400 km na studia. A teraz??? po pół roku choroby męża, borykania się z trudami i finansami(rehabilitacja pochłania kolosalnie) nasza rodzina staje sie jednością. A tego nam chyba brakowało. Kiedyś narzekałam, byłam zła i niezadowolona, dzisiaj mam 100% obowiązków więcej a częściej sie uśmiecham i cieszę życiem, które oboje z mężem zaczęliśmy doceniać..ot, taka refleksja może komuś sie też przyda:)
Ostróżko:) dziękuję i będę się dostosowaywać do zaleceń:) pozdrawiam wszystkich data: 2010.12.14 autor: enya | | Marto R, zazdroscić można Michałkowi uświadomionej Mamy. Z moimi dziećmi, też zdyscyplinowanymi mądralami, przerobiłam wiele sposobów "zdrowego jedzenia" i tyleż samo różnistych chorób. Zbyt łatwo odrzuciłam mądrość, doświadczenia starszyzny, by swoim dzieciom zafundować zdrowsze dzieciństwo. Mamy prawo błądzić, nie jesteśmy doskonali i nie musimy tacy być, ale jako ich rodziciele nie mamy prawa ich krzywdzić chorobami rodem -z naszej kuchni, -z naszego portfela, -chodzenia skrótami po modnych szlakach. Moim zdaniem PP + vit.M - to czysto śpiewająca recepta na ZdroweSzczęście, reszta gra samo?komponujące się doskonałe tutti. Pozdrawiam Mamy i dziewczyny z dobrej drogi PP. data: 2010.12.14 autor: Ewik58 | | Dobry wieczór ! Kłaniam się nisko i dziękuję Pani Ani Ciesielskiej za tę piękną , mądrą i wypełnioną " po brzegi "wszechstronną i profesjonalną wiedzą , złocisto - pomarańczową drogę , na którą weszłam i wiem , że to jest to , czego potrzebowałam . Stosuję PP zaledwie od dwóch miesięcy . Rozglądam się , uczę i dzień w dzień od niedawna przekopuję archiwum , skarbnicę wiedzy , jakże cenną i wspaniale przekazywaną . Gotuję , smakuję i zachwycam się smakiem potraw i samopoczuciem po ich spożywaniu . Jestem pod wrażeniem . Pani Aniu /jeśli mogę tak się zwracać /- CHAPEAU BAS ! Serdecznie pozdrawiam . data: 2010.12.14 autor: Nesca | | Satyra w krótkich majteczkach: Michał R. lat 3: "Mama, ja nie chcę spać, spanie jest nudne, chcę się cały czas bawić", ja: "Musisz odpocząć, bo dzieci podczas snu rosną", Michał: "Od spania? Ale chyba nie tylko od spania, przecież jeszcze od tych smakołyków!", ja: "Od jakich smakołyków?" Michał: "No od zupy i kaszy!":) I jeszcze jedno: czytamy razem książkę i tam są poziomki, mąż na migi pyta mnie czy Michał będzie mógł latem spróbować takiej poziomki z lasu, ja mu na migi, że dwie będzie mógł, więc mąż dziecku roztacza wizje, jak to pójdą do lasu, jak to napotkają poziomki i jak to zjedzą dwie, a dziecko na to: "Ale my ich nie jemy, bo są kwaśne, surowe i zimne!":) Pozdrawiam data: 2010.12.13 autor: Marta R. | | |