Szczypty refleksji

Refleksje

Kochani, tutaj będę wrzucać moje spostrzeżenia, myśli, uwagi, refleksje, a czasem nawet jakiś przepis.

Letnie rozważania

No i mamy lato, jesteśmy zwarci i gotowi, aby sprzyjać biegowi rzeczy i chwytać dobre chwile.

Jak się połapać w tych letnio-energetycznych puzzlach? Czy da się tę układankę zrozumieć? Jeżeli zrozumiecie i będziecie gotować, to zostanie w Waszych głowach pamięć smaku, zadowolenia, błogości.
Dla lepszego zrozumienia przypomnę układ bliźniaczy narządów, czyli narządy są poukładane parami. I tak się dziwnie układa, że przejawiają podobny stan kondycji energetycznej . Gdy któryś z bliźniaków traci energię (emocje, zimny posiłek, przemarznięcie), dotyka to również  drugiego i w sumie obaj są osłabieni. Działa to w obie strony – dobra kondycja jednego oznacza dobrą kondycję drugiego.
Pary narządów przedstawiają się następująco: śledziona-płuca, żołądek-jelito grube, nerki-serce, pęcherz moczowy-jelito cienkie, wątroba-osierdzie (krążenie/seks), woreczek żółciowy-potrójny ogrzewacz.
Podam przykłady niektórych, często pojawiających się zależności. I tak np.: zimny żołądek-zimne jelito grube. Mama karmiąca piersią zjada owoce, wypija wodę, u niemowlaka pojawia się zaparcie. Zimny żołądek to wszelkie problemy jelitowe, to również wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Nawet stany zapalne mają swój początek w niedoczynności wynikającej z zimna.

Następny przykład – zimna śledziona to również problemy płucne i skórne. Śledziona wytwarza zamiast esencji patologiczną wilgoć/śluz, który umiejscawia się w pierwszej kolejności w zimnych płucach. Od ich kondycji zależy jakość naszej skóry, nazywanej drugimi płucami.

Nerki niedoczynne/zimne to m.in. problemy sercowe (zawał, arytmia, depresja).

Problemy z pęcherzem moczowym – bóle pęcherza, stany zapalne, nietrzymanie moczu – są zawsze powiązane z zimnymi jelitami i jest to najczęściej stan niezauważony, nierozpoznany. A tymczasem dolegliwości jelitowe stają się coraz bardziej powszechne: zaparcia, biegunki, niestrawność, złe wchłanianie, zła regeneracja śluzówki (celiakia). Praprzyczyną celiakii nie jest gluten, lecz zimno, które doprowadziło do dysfunkcji narządów i wrażliwości na niszczący, niepotrzebny gluten.

Zimna, niedoczynna wątroba to wysoki cholesterol, problemy z tkanką łączną i nerwową, problemy stawowe, a bliźniacze niedowartościowane osierdzie może przejawić się niedotlenieniem mózgu, chorobami kobiecymi, problemami krążeniowymi.

Problemy z woreczkiem żółciowym to również problemy z potrójnym ogrzewaczem i najczęściej jest to też związane z zimnem. Swędzenie oczu pojawiające się na przełomie maja i czerwca to ewidentny przykład słabości woreczka żółciowego i potrójnego ogrzewacza. Dlaczego? Ponieważ nagromadzone zimno tak się rozpanoszyło, że instynkt samozachowawczy nie reaguje na zagrożenie ze strony zimna w potrójnym ogrzewaczu. Włącza się więc  inny sygnał ostrzegawczy – osłabienie woreczka żółciowego daje swędzenie oczu. Pomaga wtedy ucisk na meridianie woreczka w punkcie leżącym na kości oczodołu po zewnętrznych stronach oczu.

Lato – czas ognia, czas dogrzewania, gromadzenia energii jang. Jasne i zrozumiałe jest, że narządy i funkcje organizmu tej pory roku powinny być zawsze aktywne, ciepłe, od nich zależy bowiem nasze życie. One upostaciawiają nasz ogień życia/bożą iskrę. Gdy wysiada potrójny ogrzewacz, umieramy. Nasza rozwaga jest szczególnie potrzebna właśnie latem. Czym sobie szkodzimy, wiemy doskonale. Zatem czy nasza świadomość przychylna będzie letniemu schładzaniu, odświeżaniu (lody, zimne napoje, owoce, surówki, woda), czy też regeneracji, budowaniu, gromadzeniu dobrej energii i esencji? Które energie będą decydowały o naszych wyborach?

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Od właściwego wykorzystania letniego czasu będzie zależała nasza kondycja przez najbliższy rok. Życzę skupienia i powagi w tych ważnych wyborach, trzymanie się wyznaczonego kursu naprawdę się opłaca i może dać wiele radości.

Turbulencje

Dziwny ten świat, dziwny ten czas. Czujemy to wszyscy. Czujemy napięcie w nas, w powietrzu, w domu, pracy. Zacieśnia się czas, wydarzenia są niesterowalne, życie pędzi jakby za swoim nakazem.

Czy możemy wskoczyć świadomie w nurt dziejów i tworzyć rzeczywistość inną niż ta, która jeszcze broni się ostatkami sił dając złudzenie, że rządzi światem wojna, agresja, okrucieństwo. Musimy pokonać próg własnej niemocy, uwikłania w starą beznadzieję i ratować się. Kochani, nie ma zmiłuj, nikt się nie będzie nad nami dłużej litować. Wszystko jest w naszych rękach. Mamy opiekę, mamy przewodnictwo, ale musimy dać coś z siebie – własne zaangażowanie, determinację. Zostawmy tę brzemienną przeszłość i odrodźmy się w nowych czasach światła i świadomości, że jesteśmy stworzeni na wzór i podobieństwo Doskonałości i jesteśmy pełni mocy i piękna.

Uwolnijmy się od starych wzorców, przekonań. Zaufajmy! Przestańmy się bać! Żyjmy pogodnie, radośnie, wbrew wszystkiemu. Nauczmy się tego, to kwestia koncentracji, dyscypliny i czuwania ciągłego nad tym, co się dzieje w naszej głowie.

Jesteśmy stale poddawani próbom, sprawdzani po wielokroć, przywoływani do porządku po stokroć (a kopniaki bolą). Te nasze codzienne zmagania będą tak długo naszą udręką, aż zrozumiemy, że emocje to nasz własny wytwór. Uczmy się je rozumieć i panować nad nimi, jednocześnie akceptując wszystkich i wszystko. Dołączmy do tych, którzy ratują świat.

Informacja

Wszystko jest informacją. Jednak żadna informacja, wydarzenie, sytuacja, człowiek, warunki, nie pojawiają się w naszym życiu przypadkowo. Drzemią w nas talenty, zdolności – możemy uleczyć każdą część siebie i nadać swemu życiu nowy kierunek. Problemy, które mamy to nie kara za grzechy, to informacja o zadaniach na naszej drodze ewolucji, czego się mamy nauczyć, co jeszcze mamy zrobić.

To tak ku pokrzepieniu serc :))

Wiosenne dylematy 2

Od momentu, kiedy pierwszy raz wspomniałam o tym, jak zimno może nam zaszkodzić, w każdej rozmowie pojawia się ten wątek i budzi wielkie zdziwienie. Osoby szukające przyczyn swojej lub dziecięcej niedyspozycji, zastanawiając się nad tym, co źle zrobili, nie brali w ogóle pod uwagę  przemarzania, zmęczenia, stresu, braku ruchu!

Zimno, chroniczne przemarzanie jest przyczyną naprawdę wielu schorzeń i niedyspozycji. Nasza życiowa energia, która powinna służyć temu, aby przemiana materii przebiegała bezszmerowo, jest zużywana do ogrzewania zewnętrznego. Gdy jest nam zimno, wszystko nas boli, ciało jest sztywne, jesteśmy źli, obrażeni, gdy coś zjemy – mamy niestrawność. Sytuacja robi się groźna, gdy przemarznięcie połączone jest z wychładzającym pożywieniem.

Kuchnia PP to nie tylko nowe smakowanie, zabawa przyprawianiem. To nowa epoka, nowe zjawisko, czas innej świadomości, innego spojrzenia, czucia. Ten stan rzeczy wymusza na nas konieczność koncentracji i uważności. Codzienność łączy się z odpowiedzialnością za siebie i za najbliższych. To zaś jest ostatecznym i wystarczającym impulsem, aby zmienić  myślenie i zacząć prawidłowo kojarzyć fakty. Zatem branie pod uwagę powyższych czynników powinno stać się normą. Z pewnością zadziwia Was też sama Kuchnia PP, jej skuteczność, nieustępliwość, moc, smakowitość. Kuchnia, która zmusza do doskonałości, precyzji, do myślenia.

Pytacie czy można teraz gotować zimówki, rosół nawet ten z kaszą . Tak, oczywiście tak.Talerz takiej, czy podobnej zupy da Wam wzmocnienie, poczujecie to. Natomiast nie znajdziecie go w zupach/zapiekankach szpinakowo-rukolowo-rzeżuchwych czy w sałatkach pomidorowo-rzodkiewkowo-sałatowych. Próbujcie, doświadczajcie, pogadamy za jakiś czas.Wątroba wcale nie potrzebuje wiosennego odświeżania, lecz ciepłego dobrze zrównoważonego smakiem kwaśnym, energetycznego, lekkiego żarcia. Wątroba dostaje to co przerobi śledziona i trzustka, a z nimi to nie tak łatwo. Przynajmniej zostawcie dzieci w spokoju i już im nic nie odświeżajcie.

Proponuję przepis na zupę i duszeninę. Niby to samo, a jednak inne. Spróbujcie, dobre.

Zupa – kawałek jagnięciny z Auchan (np. 30 dag łopatki z kością lu cokolwiek innego) gotujemy ze szczyptą tymianku (0,5 łyżeczki) i rozmarynu w 2 l wody około 2 godz. Po czym dodajemy (pokrojone do zmiksowania) 4-5 duże marchewki, 1 dużą pietruszkę, 1 duży fenkuł (zamiennie por), 2 duże cebule, po łyżeczce kminku mielonego, imbiru, chili, warzywka i 1 łyżkę soli. Gotujemy ok 1 godziny, wyjmujemy mięso i miksujemy, dodajemy łyżeczkę suszonej bazylii lub pietruszki, pół łyżeczki kurkumy, ok. 0,5 kg pokrojonych ziemniaków lub więcej oraz 1-2 puszki odcedzonej fasoli białej, gotujemy wolniutko pół godziny, dosalamy i dodajemy łyżkę cytryny, dolewamy wrzątku (powinno być ok 5l zupy), pół łyżeczki kminku, pieprz do smaku i koniec, gotowa. Mięsko z zupy zjedzą Ci, którzy byli grzeczni.

Nie zapomnijcie też o zupach, które gotowaliśmy w zeszłym roku o tej porze – wariacje fasolowego garnka.

Duszenina – ocalałe po świętach 35 dag cielęciny i 50 dag piersi z indyka pokroiłam w kostkę i zaprawiłam (osobno). Jedna zaprawa: 1 kopiasta łyżeczka mąki ziemniaczanej, 0,5 łyżeczki kminku, 0,3 łyżeczki cayenne i imbiru, płaska łyżeczka warzywka i soli,parę kropli octu bolsamicznego, szczypta kurkumy, wody troszku, zamieszać i zaprawić cielęcinę. Indyka zaprawimy wyłącznie mąką ziemniaczaną, pieprzem czarnym i solą z warzywkiem. Zetrzeć 2 marchewki, pokroić 0,5 małego patata,  0,5 dużego fenkuła i 1 dużą cebulę, przecisnąć 2 duże ząbki czosnku, kroimy również 10 dag boczku wędzonego. Mięsa, boczek i jarzyny obsmażamy (marchewkę z patatem, fenkuł z cebulą i czosnkiem) i do gara, następnie dodać po łyżeczce kminku mielonego, imbiru, chili, soli, niecałą szklankę wina białego, szczyptę tymianku i rozmarynu, wrzątku i zamieszać. Ma pyrkać co najmniej dwie godziny. Jeżeli mięsko będzie kruche, odkryć, odparować do właściwego smaku i konsystencji, ewentualnie zagęścić mąką ziemniaczaną, dosmakować kroplą miodu i pieprzu. Smakuje z kaszą gryczaną, ryżem i makaronem (czanieckim oczywiście).

Proszę pilnujcie jedzenia – nie byle co, bo wiosna! Warto! No i łapcie słońce, hej!

 

Wiosenna powtórka

Pisałam już wcześniej, że wiosna może nam nieźle nabałaganić. Jednocześnie jest cudowna, absolutnie!

Osłabiona/przeciążona wątroba (takie życie) pod wpływem pewnych bodźców – zimno, wiatr, pożywienie, stres/emocje – obdarza nas przeróżnymi dolegliwościami.

Mogą to być problemy krążeniowe – płytki oddech (problemy sercowe, astma), ostry kaszel, niedotlenienie mózgu (senność, zawroty głowy, brak koncentracji), opuchlizny, niechęć do działania.

Mogą pojawić się bóle stawowe, mięśniowe (tkanka łączna, ścięgna, powięzi), skurcze, sztywność ciała, bóle gardła, uszu.

Penetracja zimna (przemarzanie) daje wysoką nieustępliwą gorączkę, która opadnie dopiero po rzetelnym dogrzaniu ciała. Zaś połączenie zimna z wiatrem przyśpiesza i zaostrza wszystkie te objawy.

W takim stanie emocje nasze aż skwierczą, by sobie poszaleć. Może się zdarzyć, że niewinny epizod stresogenny spowoduje lawinę cierpienia wątrobowego.

To wszystko, co podałam, dotyczy i dużych, i małych. Zatem z szacunkiem dla dzieci. Traktujcie każdego indywidualnie, pozwólcie pochorować, pokaszleć, posmarkać. No i trwajcie w spokoju, ufności i z uśmiechem, bo to leczy najbardziej.

 

Bądźcie spokojni, nie trzeba wcale tak wiele, aby wszystko wróciło do normy. Jak się za to zabrać, żeby się z powrotem poukładało? Podpowiem :)

Słów kilka

Jesteśmy doskonałością, energią, światłem. Otwórzmy się i zaakceptujmy tę oczywistość z ufnością. Jesteśmy spokojni i czujemy radosną błogość .

Siły mroku przez całe życie poddają nas próbie. My decydujemy, czy idziemy drogą rabunku własnej energii przez te siły. Dzieje się tak w świecie lęku, nienawiści, agresji, gniewu, skąpstwa, braku zaufania, poczucia winy, kłamstwa, wyniosłości, zwątpienia,   brutalności, lenistwa, ociężałości, zazdrości.

Gdy wkraczamy w życie z PP/Porządkiem, wyciszając się, rozpoznajemy znaki czasu. Stajemy się wówczas twórcą swego świata, silnie wpływającego na otoczenie.

Wypełnijmy i otoczmy się swym światłem! Tego Wam Kochani życzę, bądźcie grzeczni :))

 

Słowo na dobrą niedzielę

Przebudzenie, duchowość…. pytania, pytania, pytania..

Duchowość – jeżeli konieczne jest jej określenie – to aktywna świadomość, siła woli. To nasza codzienność. W każdej sekundzie decydujemy o jakości swojego życia. Jest to świadome kierowanie swoimi czynami, myślami i emocjami. Aktywna świadomość wzbogaca nasze życie. To niekończący proces wypełniania się zrozumieniem, akceptacją i miłością dla boskiego stworzenia.

Jeżeli decydujesz iść drogą aktywnej świadomości, słuchania głosu intuicji, wyostrz swą czujność i przygotuj się, aby stawić czoła swemu wewnętrznemu wrogowi  - siłom Ego. Bo życie to walka Dobra ze Złem, wyższego Ja z Ego, a przebudzenie to uświadomienie sobie tego procesu. A jak nam w tym będzie – zależy od naszej świadomości.

 

Wiosenno – świąteczne dylematy 2

Ach, wiosenne słońce… potrafi ładnie zbałamucić. A poranne ptasie świergoty i trele dają porządnego optymistycznego kopa – byleby człowiek nie zapomniał naładować się tą boską muzyką i słońcem.

Tak, wiem, czekacie na  przedświąteczne okruszki. Oczekujecie podpowiedzi, co jeść w te wiosenne Święta, aby było jak należy, rajcownie i odlotowo, szybko, tanio, no i żeby wszystkim smakowało.

Proponuję, aby nie było tak zwyczajnie tym razem. Uraczcie siebie i najbliższych smakami, które długo pozostają w pamięci. Trzeba się trochę natrudzić, ale warto! Będą to różności – mięsa, jajka, szynka, warzywka – w auszpiku. Auszpik/galareta, to nasz rosół zaciągnięty żelatyną. Dobór składników na półmisku dowolny. Dobrze jest zrobić parę dni wcześniej dyskretną małą próbę. Gdy już przygotujemy wszystkie składniki – do dzieła! Tworzymy rano, gdy wszyscy jeszcze śpią lub wieczorem, gdy już wszyscy śpią. Wypełniamy się świąteczną refleksją i jest nam dobrze.

Potrzebujemy: 2 l dobrze doprawionego rosołu, po plastrze (grubość max 1 cm) na osobę pieczeni schabowej lub/i pieczeni indyczej, 2 duże marchewki i 1 dużą pietruszkę z rosołu pokrojone  na malutką kostkę, majonez ok. 1 l (ja robiłam zawsze na dekoracyjnym), szklanka białego wytrawnego wina, żelatyna lub agar, 2 roztrzepane białka, parę jajek na twardo.

Pieczeń schabową wykorzystamy do obiadu, ale można też podać jako pieczyste/zimne mięso do śniadania. Surowe mięso schabowe powinno być wyraźnie różowe i szkliste/błyszczące, miękkie w dotyku, to gwarancja, że będzie delikatne i kruche po upieczeniu. Zaprawiamy dzień wcześniej. Czyste i suche mięso obijamy delikatnie tłuczkiem. Zaprawa podstawowa na 1 kg schabu: 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka warzywka, 1 łyżeczka octu balsamicznego, 1/2 łyżeczki kurkumy, 1 łyżeczka kminku mielonego, 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej, po 1/2 łyżeczki pieprzu czarnego, cayenne i imbiru i 1/3 szklanki wody. Zalewamy mięso i długo wcieramy. Na drugi dzień mięso sznurujemy, opiekamy na patelni i wkładamy do małego rondla, polewamy masłem klarowanym i posypujemy wg uznania kminkiem całym, pieprzami, obkładamy słoniną, boczkiem, szynką surową parmeńską, cebulą. Przykrywamy i do piekarnika, ok. 150-160 st. na 1,5-2 godz., zaglądać i polewać sosem. Pieczeń można kroić dopiero na drugi dzień, dobrze wychłodzoną. Smrodek popieczeniowy wykorzystamy dla zrobienia sosu do ciepłego posiłku. W tym celu dodajemy do rondla zimną wodę/rosół (ilość wg uznania), dosalamy, 1/2 łyżeczki cytryny, szczypta majeranku/tymianku, kropelka miodu i zagęszczamy zasmażką albo mąką ziemniaczaną i pieprzymy.

Pieczeń z piersi indyczej ma urok w swej prostocie, a wszystko zależy od doprawienia, od dodatków, no i od podania. Zaprawa do pieczeni indyczej na 1 kg mięsa: 1 łyżeczka soli i 1 łyżeczka warzywka, 1 łyżeczka pieprzu czarnego, na czubku łyżeczki imbiru i cayenne, łyżeczkę cytryny, na czubku łyżeczki kurkumy, łyżeczka mąki ziemniaczanej i 1/3 szklanki wody, zamieszać i wmasowywać w mięso. Na drugi dzień obsmażyć na maśle klarowanym i do rondla, polać masłem, przykryć i do piekarnika na godzinę (160 st.), raz zaglądnąć i polać sosem/masłem. Kroić  na drugi dzień. Sos doprawić/rozcieńczyć, może nie trzeba zagęszczać.

Rosół na galaretę przecedzamy, stawiamy na gazie i doprawiamy: sól, białe wino (ok. 2/3 szkl.) lub cytryna (1-2 łyżki) lub ocet winny (ilości wg uznania, nie może być kwaśne), szczyptę kurkumy i do gorącego (gaz już wyłączony) spokojnie wlewamy roztrzepane białka, dopiero po chwili delikatnie mieszamy, powinno postać w chłodnym z godzinkę. Następnie przecedzamy (już schłodzony) przez duże sitko wyłożone szmatką, niech sobie kapie przez noc. Takie sklarowane cudo dopieprzamy, doprowadzamy do wrzenia i zadajemy  żelatynę/agar w ilości podwójnej niż przewidziana w zaleceniach producenta na ilość rosołu, którą mamy po sklarowaniu.

Ważne! Przed zalaniem wychłodźcie półmiski z poukładanym  mięskiem, lepiej tężeje na nich galareta. Natomiast galareta powinna być zimna, ale jeszcze swobodnie zakrywająca porcje, dająca gładką powierzchnię.  Do końcowego przyozdabiania używamy zielonej pietruszki, szczypiorku i grubo mielonych, różnokolorowych pieprzy.

Majonez przekładamy do naczynia i doprawiamy pieprzem czarnym, cayenne, solą, musztardą. Następnie naczynie ogrzewamy w  łaźni wodnej, aby majonez się lekko ogrzał i tak ma zostać. Teraz wlewamy do majonezu ok. 1/2 szklanki letniej galarety, mieszamy (powinny się idealnie połączyć). W takim majonezie zanurzamy zimne kawałki mięs, jajka, szynkę.  Gdy ułożona mięsno/majonezowo/jarzynowo/jajeczna kompozycja stężeje, zalewamy wszystko chłodną galaretą.

Marchewka i pietruszka nie mogą być zbyt miękkie, aby mogły zachować formę drobniutkiej kostki. Zalewamy w osobnych naczyniach galaretą, a po stężeniu rozdzielamy widelcem oblepione galaretą kostki. Tak przygotowane warzywa dają dużą frajdę przy tworzeniu kompozycji (nie pływają po zalaniu galaretą), a majonez nie rozpływa się, gdy zanurzone w nim kawałki układamy misternie na półmisku.

Na koniec, tak od niechcenia, ułóżcie cieniutkie plasterki smakowitej szynki, każdy zrolowany z ćwiartką jajka polanego tężejącym majonezem i jeszcze posypanego pieprzem. A pomiędzy roladki ułóżcie po troszku pokrojonej marchewki i też zalejcie wszystko tężejącą galaretą.

Będziecie zdziwieni, jak z bardzo zwyczajnych produktów – kawałek pieczeni, jajko, marchewka z rosołu, szparagi, różyczka brokuła, fasolka szparagowa zielona, groszek, majonez, rosół – można wyczarować całkiem niezłe pańskie jedzonko. Do takich wariacji sprowokował mnie przepis na  – Auszpik z drobiu a la Ste Honore – z książki Antoniego Teslara, kuchmistrza hr. A. Potockiego. Bawcie się dobrze :)

A reszta po staremu, ale dopieszczona, dosmakowana, dowartościowana, z całym przyzwoleniem na tradycję i upodobania.

 

 

 

Słowo na słoneczny, marcowy wtorek

Nadaj swemu życiu nowy wymiar, nową perspektywę. Lekko się unieś i spójrz na wszystko z góry. Przestaniesz wówczas widzieć tylko siebie, swój mały świat.

Zauważysz, że jesteś  częścią czegoś większego, przy czym twoje problemy wydadzą się małe, niepoważne i śmieszne.

Idź nową drogą bez zahamowań, zacznij szanować samego siebie, ucz się pokory i wdzięczności, zaakceptuj Porządek, bo nic nie dzieje się przypadkiem.

Tak dla przypomnienia :))

Wiosenne dylematy

Tym razem trochę wiosennych  niedyspozycji, które w porę  dobrze rozpoznane pozwolą nacieszyć się słońcem, ogrodem, czy porozmawiać z człowiekiem (mężem, synem, sąsiadem).

Wśród małych dzieci szalała/szaleje ospa, odra. Wiemy, że to wirusy zimnej wątroby. Podobnie półpasiec, który uaktywnia się w tym samym czasie. Również opryszczki są typowym znakiem zimna. Jednakże największą zmorą tego okresu jest uporczywy suchy kaszel, który kończy się najczęściej zapaleniem płuc. Ta niedyspozycja dotyka i dzieci, i dorosłych z coraz większym natężeniem, nie tylko w naszym kraju.

A wymienione przypadłości to tylko sprawka zimna. Zimno penetruje nasze ciało jak mu się podoba. Właściwie za naszą zgodą. Wiemy już, w jaki sposób może nam namieszać nieodpowiednie, wychładzające pożywienie. Zaś objawy/skutki chronicznego, niewinnego przemarzania – połączone lub nie – z nieodpowiednim pożywieniem, bywają jeszcze dla nas czystą abstrakcją. Kłóci nam się logika. Przecież modne jest hartowanie – tzw. zimny chów dzieci – zimne picie, potrawy z lodówki, zimne nóżki, zimne rączki, zimny brzuszek, zimny nosek, goła główka. Żywimy się jak przeżuwacze – pełne ziarna, surowe warzywa, kiszonki, woda…  Jest nam zimno, niedobrze, tyjemy, ale głupio się przyznać. Głupio założyć szalik, czapkę, kalesony, ciepłe spodnie, ciepłe gacie,  grubszy sweter, ugotować obiad, zjeść zupę.. Głupio być mięczakiem, lepiej zmarzniętym, głodnym, sinym chojrakiem. No tak, pojechałam po bandzie :))

Ale z zimnem nie wygramy! W naszym ciele powinna być zachowana optymalna temperatura, bo tylko ona gwarantuje procesy życiowe (fizjologiczne) na poziomie zapewniającym nam zdrowie. Zaś w pędzie szczurów nie ma miejsca dla indywidualności, skupienia, refleksji, połapania faktów, przemyślenia, nie łapiemy tego, co nam mówi ciało. Zaniedbujemy siebie, jesteśmy masą, reagującą jedynie na hasła.

Niebezpieczne/groźne jest chroniczne przemarzanie, stale, od miesięcy czy lat, ale też nonszalancko rozpięty płaszcz, brak szalika, czapki. Niebezpieczne jest nocne odkrywanie się dzieci, ich przemarzanie przy kąpieli, przy samoubieraniu, na basenach, kąpielach wakacyjnych, zabawach na gołych, płytkowych posadzkach. Na co dzień tego nie zauważamy. Dopiero gdy przedłuża się kaszel, bladość i sińce pod oczami, problemy z trawieniem, szukamy. Ale i wtedy najpierw pod nóż idą pasożyty, a zimno, które jest jedną z głównych ich przyczyn, pozostaje niezauważone. Wystarczy, że 2-3 latek ma stale goły brzuszek, nerki, łydki, bo taka moda…

Proszę zatem wszystkich o maksymalną uwagę, skupienie, cierpliwość i zaufanie do swej własnej intuicji. Początek wiosny jest taki, jaki jest, taka jego uroda. Wątroba cienko przędzie, dopiero zaczęła się wzmacniać! A z naszą dyscypliną było różnie, pomóżmy jej trochę. Pamiętacie jak dawniej kobiety zdejmowały poszwy z czerwonych pierzyn, aby dogrzać chore dzieci i nie tylko dzieci  (odra, półpasiec, kaszel). Tak, bardzo ważny jest kolor pościeli i bielizny. Właśnie teraz konieczna jest przylegająca do ciała podkoszulka w ciepłym kolorze (żółta, pomarańczowa, czerwona) włożona do gaci, aby po spoconym ciele nie latał zimny wiatr, zapięta kurtka, aby wiatr nie ochładzał płuc, szalik, czapka.

Przy samodiagnozowaniu na co dzień konieczne są rubryki : posiłki, zimno, stres, przemęczenie, brak ruchu. Dotyczy to każdego. Bądźcie czujni! Całuski :)